Monitor Polonijny 1998/8

12
MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY POLAKÓW W REPUBLICE SŁOWACKIEJ rocznik III. nr 8 pażdziernik 1998 cena 5 Sk Ch ociaż zdajemy sobie sprawę, jak do- niosłe są sprawy chleba, jak wiele od nich zależy w życiu całej ludzko- ści i wszystkich narodów - w życiu poszczególnych osób i rodzin - to przecież przekonują nas te słowa Chrystusa : „nie samym chlebem“. Nie samym. Czło- wiek to inny wymiar możliwości. Jego byt określa wewnętrzny stosunek do prawdy, dobra i piękna. Isto- tą dla ludzkiej osoby jest transcedentacja - a to zna- czy zarazem: inny głód. Głód ludzkiego ducha. Jan Paweł II, Warszawa 1987 Dwadzieścia lat z Janem Pawłem II Papieżem - Misjonarzem 16. października Kościół Katolicki i cały świat przypomniał sobie tę chwilę, kiedy w październi- kowy podwieczór 1978 roku wznoszący się ku niebu biały dym z komina Kaplicy Sykstyńskiej, oznajmił światu, że kolejny w dziejach Kościoła Katolickiego papież został wybrany - Habemus Papam! Po 455 latach na Stolcu Piotrowym zasiadł cudzoziemiec - Polak Karol Wojtyła, obierając imię Jan Paweł II. Papież, który od pierwszej chwili swego publicznego ukazania się, od pie- rw szych słów skierowanych w języku włoskim do oczekujących go na Placu Św. Piotra w Rzymie tłumów, w których poprosił o wybaczenie mu ewentualnych błędów gramatycznych, zyskał swą bezpośredniością serca tysięcy ludzi. Pozostawmy historykom ocenę Jego pontyfi- katu, który trwa i oby trwał jak najdłużej, by Oj- ciec Święty przeprowadził Kościół w trzecie ty- siąclecie, by wcześniej jeszcze uskuteczniło się upragnione przez Niego spotkanie w Ziemi Świętej przedstawicieli religii żydowskiej, mahometańskiej i chrześcijańskiej. Dla nas, ludzi zwyczajnych, Papież ten jest największym budowniczym mostów; mostów między człowiekiem a Bo - giem, mostów wiodących od człowie- ka ku człowiekowi, mostów między narodami, mostów między wyznania- mi. Obdarzony niezwykłym darem - umiejętnością komunikowania z ludźmi - posiada, jakżeż częs- to lekceważony przez wielkich tego świata, dar słuchania. Ma swój niewątpliwy udział w tym, że Berliński Mur prze stał istnieć. Jego pielg- rzymki do Polski w latach 1979, 1983 i 1987 przy- czyniły się do wprowadze- nia nowego ładu społecz- nego. Ta pierwsza radykal- nie odmieniła Polaków. W 1983 roku, gdy Polska miała już za so- bą doświadczenia z Solidarno- ścią, a naród przeżywał gorycz porażki i potrzebował słów nad- ziei i otuchy, upomniał się o jego prawa. W 1987 roku wezwał ka- żdego Polaka, a szczególnie młodzież do odpowiedzialności i głębokej refleksji nad sobą. - Pomógł narodowi, pomógł Pols ce. Serca Słowaków po- zyskał w czasie dwu swoich pielgrzymek na Słowację. W czasie dwudziestu lat swego pontyfikatu, naj- dłuższego w tym stule- ciu, rozmawiał z politykami i uczo- nymi, ale także z ludźmi pracy, młodzieżą, schorowanymi starcami i dziećmi. Wiódł dialog z przedstawicielami różnych wyz- nań. I zawsze głęboko ufając Panu Bogu, był rzecznikiem porozumienia, odrzucał nienawiść, agresję i gwałt jako niegodne istoty ludzkiej. W swej ostatniej encyklice, w której zajmuje się relacją między wiarą a rozumem, wyszedł na- przeciw ludziom poszukującym prawdy. Stał się bliski milionom ludzi na całym świe- cie. W czasie swych pielgrzymek odwiedził 117 krajów wszystkich kontynentów. Całował ziemię, na którą przybył. - „Idąc za wzorem Pawła VI, czynię tak na początku każdej wizyty dusz- paterskiej, poprzez cześć dla samego St- wórcy oraz dla synów i córek ziemi, do któ- rej przybywam.“ - wyjaśniał Jan Paweł II 16 czerwca 1983 roku na lotnisku Okęcie, doda- jąc: - „Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach mat- ki - albowiem Ojczyzna jest naszą matką zi- em ską.“. I chociaż jest głową Kościoła liczącego ponad miliard wiernych, nie zapomina o polskiej ziemi, która go zrodziła, pozostając wierny słowom wy- powiedzianym w Warszawie w 1983 r.: - „Każde prawdziwe dobro mojej Ojczyzny będę na- dal uważał za moje dobro, tak jakbym nadal mieszkał na tej ziemi, a może jeszcze bar- dziej z racji oddalenia. Z taką samą siłą będę odczuwał nadal wszystko to, co mo- głoby Polsce zagrażać, szkodzić, przynosić ujmę, co mogłoby oznaczać zastój czy zała- manie.“. W dwudziestolecie pontyfikatu Jana Pawła II przybyły do Rzymu tysiące Polaków z kraju i za- granicy, by wziąć udział w uroczystościach jubi- leuszowych. Przybyli liczni polscy politycy; pr- zed stawiciele koalicyjnych i opozycyjnych klu- bów poselskich Sejmu Rzeczypospolitej, sena- torzy, przedstawiciele rządu, przybył prawicowy premier, ewangelik Jerzy Buzek i lewicowy pre- zydent Aleksander Kwaśniewski. Przybyli wspól- nie, by - jak powiedział A. Kwaśniewski - zadoku- mentować, że osoba Jana Pawła II jest tą posta- cią, która ludzi jednoczy. 16. października w czasie modlitw pątników przybyłych do Rzymu odbywało się uroczyste Te Deum Laudamus w bratysławskiej Katedrze Św. Marcina. Mszę świętą w podzięce za dar Wiel- kie go Pontyfikatu Świętego Ojca Jana Pawła II koncelebrował arcybiskup - metropolita Archidie- cezji Trnawsko-Bratysławskiej Jan Sokol. Obok licznych księży słowackich i polskich, zakonni- ków i zakonnic udział w niej wzięli zaproszeni pr- ze z ambasadora RP Jana Komornickiego słowa- ccy politycy, przedstawiciele akredytowanego w Bratysławie korpusu dyplomatycznego oraz Polacy mieszkający w stolicy Słowacji. Danuta Meyza - Marušiaková Z PETREM LIPĄ O JAZZIE (czyt. na s. 6)

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 1998/8

Page 1: Monitor Polonijny 1998/8

M I E S I Ę C Z N I K S P O Ł E C Z N O - K U L T U R A L N Y P O L A K Ó W W R E P U B L I C E S Ł O W A C K I E J

rocznik III. nr 8 pażdziernik 1998 cena 5 Sk

Ch ociaż zdajemy sobie sprawę, jak do-niosłe są sprawy chleba, jak wieleod nich zależy w życiu całej ludzko-

ści i wszystkich narodów - w życiu poszczególnychosób i rodzin - to przecież przekonują nas te słowaChrystusa : „nie samym chlebem“. Nie samym. Czło-wiek to inny wymiar możliwości. Jego byt określawewnętrzny stosunek do prawdy, dobra i piękna. Isto-tą dla ludzkiej osoby jest transcedentacja - a to zna -czy zarazem: inny głód. Głód ludzkiego ducha.

Jan Paweł II, Warszawa 1987

Dwadzieścia lat z Janem Pawłem II

Papieżem - Misjonarzem16. października Kościół Katolicki i cały świat

przypomniał sobie tę chwilę, kiedy w październi-kowy podwieczór 1978 roku wznoszący się kuniebu biały dym z komina Kaplicy Sykstyńskiej,oznajmił światu, że kolejny w dziejach KościołaKatolickiego papież został wybrany - HabemusPapam!

Po 455 latach na Stolcu Piotrowym zasiadłcudzoziemiec - Polak Karol Wojtyła, obierającimię Jan Paweł II. Papież, który od pierwszejchwili swego publicznego ukazania się, od pie -rw szych słów skierowanych w języku włoskim dooczekujących go na Placu Św. Piotra w Rzymietłumów, w których poprosił o wybaczenie muewentualnych błędów gramatycznych, zyskałswą bezpośredniością serca tysięcy ludzi.

Pozostawmy historykom ocenę Jego pontyfi-katu, który trwa i oby trwał jak najdłużej, by Oj -ciec Święty przeprowadził Kościół w trzecie ty -siąclecie, by wcześniej jeszcze uskuteczniło się

upragnione przez Niego spotkanie w ZiemiŚwiętej przedstawicieli religii żydowskiej,

mahometańskiej i chrześcijańskiej. Dlanas, ludzi zwyczajnych, Papież ten jest

największym budowniczym mostów;mostów między człowiekiem a Bo -giem, mostów wiodących od człowie-ka ku człowiekowi, mostów międzynarodami, mostów między wyznania -mi. Obdarzony niezwykłym darem -umiejętnością komunikowania

z ludźmi - posiada, jakżeż częs-to lekceważony przez wielkichtego świata, dar słuchania.Ma swój niewątpliwy udziałw tym, że Berliński Murprze stał istnieć. Jego pielg -rzymki do Polski w latach1979, 1983 i 1987 przy -czyniły się do wprowadze-nia nowego ładu społecz-

nego. Ta pierwsza radykal-nie odmieniła Polaków. W 1983

roku, gdy Polska miała już za so-bą doświadczenia z Solidarno-ścią, a naród przeżywał goryczporażki i potrzebował słów nad-ziei i otuchy, upomniał się o jegoprawa. W 1987 roku wezwał ka-żdego Polaka, a szczególniemłodzież do odpowiedzialności

i głębokej refleksji nad sobą. -Pomógł narodowi, pomógł

Pols ce. Serca Słowaków po-zyskał w czasie dwu swoich

pielgrzymek na Słowację.W czasie dwudziestu lat

swego pontyfikatu, naj -dłuższego w tym stule-

ciu, rozmawiał z politykami i uczo-nymi, ale także z ludźmi pracy,

młodzieżą, schorowanymi starcami i dziećmi.Wiódł dialog z przedstawicielami różnych wyz-nań. I zawsze głęboko ufając Panu Bogu, byłrzecznikiem porozumienia, odrzucał nienawiść,agresję i gwałt jako niegodne istoty ludzkiej.W swej ostatniej encyklice, w której zajmuje sięrelacją między wiarą a rozumem, wyszedł na -przeciw ludziom poszukującym prawdy.

Stał się bliski milionom ludzi na całym świe-cie. W czasie swych pielgrzymek odwiedził 117krajów wszystkich kontynentów. Całował ziemię,na którą przybył. - „Idąc za wzorem Pawła VI,czynię tak na początku każdej wizyty dusz-paterskiej, poprzez cześć dla samego St-wórcy oraz dla synów i córek ziemi, do któ-rej przybywam.“ - wyjaśniał Jan Paweł II 16czerwca 1983 roku na lotnisku Okęcie, doda-jąc: - „Pocałunek złożony na ziemi polskiejma jednak dla mnie sens szczególny. Jestto jakby pocałunek złożony na rękach mat-ki - albowiem Ojczyzna jest naszą matką zi-em ską.“.

I chociaż jest głową Kościoła liczącego ponadmiliard wiernych, nie zapomina o polskiej ziemi,która go zrodziła, pozostając wierny słowom wy-powiedzianym w Warszawie w 1983 r.: - „Każdeprawdziwe dobro mojej Ojczyzny będę na-dal uważał za moje dobro, tak jakbym nadalmieszkał na tej ziemi, a może jeszcze bar -dziej z racji oddalenia. Z taką samą siłąbędę odczuwał nadal wszystko to, co mo-głoby Polsce zagrażać, szkodzić, przynosićujmę, co mogłoby oznaczać zastój czy zała-manie.“.

W dwudziestolecie pontyfikatu Jana Pawła IIprzybyły do Rzymu tysiące Polaków z kraju i za-granicy, by wziąć udział w uroczystościach jubi-leuszowych. Przybyli liczni polscy politycy; pr-zed stawiciele koalicyjnych i opozycyjnych klu-bów poselskich Sejmu Rzeczypospolitej, sena-torzy, przedstawiciele rządu, przybył prawicowypremier, ewangelik Jerzy Buzek i lewicowy pre-zydent Aleksander Kwaśniewski. Przybyli wspól-nie, by - jak powiedział A. Kwaśniewski - zadoku-mentować, że osoba Jana Pawła II jest tą posta-cią, która ludzi jednoczy.

16. października w czasie modlitw pątnikówprzybyłych do Rzymu odbywało się uroczyste TeDeum Laudamus w bratysławskiej Katedrze Św.Marcina. Mszę świętą w podzięce za dar Wiel -kie go Pontyfikatu Świętego Ojca Jana Pawła IIkoncelebrował arcybiskup - metropolita Archidie-cezji Trnawsko-Bratysławskiej Jan Sokol. Oboklicznych księży słowackich i polskich, zakonni-ków i zakonnic udział w niej wzięli zaproszeni pr-ze z ambasadora RP Jana Komornickiego słowa-ccy politycy, przedstawiciele akredytowanegow Bratysławie korpusu dyplomatycznego orazPolacy mieszkający w stolicy Słowacji.

Danuta Meyza - Marušiaková

Z PETREM LIPĄ

O JAZZIE

(czyt. na s. 6)

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 1

Page 2: Monitor Polonijny 1998/8

2 MONITOR POLONIJNY pażdziernik 1998

Minister Jan Kułakowski,podczas swojej wizyty w Brukseli przedstawiłstanowiska negocjacyjne Polski w ramach roz-mów o jej wejściu do Unii Europejskiej. Tzw.position papers opisują stan podstawowychreform polskiej gospodarki i dotyczą naukii badań, telekomunikacji, edukacji, kulturywraz z polityką audiowizualną, polityki przemy-słowej, małych i średnich przedsiębiorstw orazwspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeńst-wa. Będą one miały wpływ na opinię Rady Eu-ropejskiej, najwyższego organu UE, któraśledzi postępy szóstki krajów ubiegających sięo wejście do Unii. Podstawą oceny będą włas-ne analizy Komisji Europejskiej i opinie między-narodowych instytucji finansowych.

• • •W wyborach do gmin, powi-atów i sejmików wojewódz-kich w Polsce, na 63 tys. 766 miejsc rad-nych kandydowało 236 tys. 255 osób. Pozyc-je głównych ugrupowań, których kandydaciubiegali się o pozycje radnych, zajęły: AWS,SLD, Przymierze Społeczne, Unia Wolności,Ruch Patriotyczny „Ojczyzna“ i Rodzina Pol-ska.

• • •W Polsce przybywa co roku o wie-le więcej absolwentów wyższych uczelni niżmiejsc pracy. Na dobrą pracę mogą liczyćekonomiści, specjaliści od finansów i banko-wości, specjaliści od marketingu i zarządzania,informatycy, specjaliści od telekomunikacji,a także psychologowie i socjologowie, prawni-cy, specjaliści od handlu i stosunków między-

narodowych. Wielokrotnie decydująca okazujesię znajomość języków obcych, obycie z kom-puterem, dodatkowe kursy i doświadczenie za-wodowe.

• • •Od 1 września w Polsce obowi-ązuje nowe prawo karne, zawarte w trzech ko-deksach: karnym, postępowania karnegoi karnym wykonawczym. Zgodnie z nowym pra-wem, najniższą karą pozbawienia wolności jestmiesiąc /zamiast dotychczasowych trzech mi-esięcy/ a najwyższą - dożywocie. Ostateczniezostała zniesiona kara śmierci. Razem z nowy-mi kodeksami weszła w życie ustawa o świad-ku koronnym.

W Polsce ruszyła akcja oznacza-nia najbardziej niebezpiecznych odcinkówdróg. Ministerstwo transportu wraz z policjąwytypowało 1200 niebezpiecznych „czarnychpunktów“, które oznaczone zostaną dużymitablicami z liczbą ofiar z ostatnich pięciu lat,czerwonymi pasami umieszczonymi w poprzekjezdni i wrakami jaskrawo pomalowanych sa-mochodów na poboczu. Równocześnie zapo-wiedziano przebudowę wyjątkowo niebezpi-ecznych miejsc.

• • •Rzecznik MON ppłk Euge -niusz Mleczak poinformował, że kosztyzapowiedzianego wiosną wprowadzenia rocz-nej służby wojskowej wyniosą 111 mln zł rocz-nie. Ze względu na skrócenie od 1999 r. służbyz 15 do 12 miesięcy, wojsko będzie musiało wy-dać więcej na umundurowanie i szkolenie.W ramach dostosowywania struktury kadr Wojs -ka Polskiego do standardów NATO w ciągunajbliższych pięciu lat dojdzie m.in. do zmniej -szenia korpusu oficerskiego o ok. 10 400 tzw.oficerów starszych i 5700 oficerów młodszych.

• • •Sejm uchwalił ustawę o In -sty tucie Pamięci Narodo -wej, dzięki której osoby pokrzywdzone pr-zez PRL - owskie służby specjalne będą miałydostęp do swoich akt. Instytut będzie gromad-ził i udostępniał archiwa dokumentujące zbrod-nie komunistyczne i nazistowskie oraz prowad-ził śledztwo w sprawie tych zbrodni. Na jegoczele stanie dziewięcioosobowe kolegium, wy-bierane przez Sejm na dziewięć lat.

We Wrocławiu odbył się 33.festiwal Wratislavia Cantans. Wzięław nim udział m.in słynna Tonhalle Orchesterz Zurychu, a także Orkiestra Filharmoniiw Strasburgu, katowicki WOSPR, oraz Sinfo-nia Varsovia. Szczególnie imponująca była ob-sada gwiazd solowych, wśród których znaleźlisię: Edda Moser, Wanda Wiłkomirska, EwaPodleś, Krzysztof Penderecki itd. W ramachfestiwalu odbywały się wielkie koncerty orato-ryjne z udziałem ponad dwustu wykonawców.

• • •W Katowicach, podczas przygotowańdo wystawy zbiorów Muzeum Archidiecezjal-nego, znaleziono jedyną w Polsce pracę Rafa-ela, szkic do watykańskiego arrasu, pochod-zący z 1515 r. Szkic, który zaginął w XVI w.i był poszukiwany przez ponad 400 lat, przed-stawia jedną z ostatnich scen Ewangelii we-dług św. Jana - wręczenie kluczy św.Piotrowi.Obecnie zostanie on poddany zabiegom kon-serwatorskim.

• • •Na początku września, w War -szawie odbył się I Kongres Polonistyki Zagra-nicznej. Było to pierwsze tego typu spotkaniepolonistów po wojnie, w którym wzięło udziałponad 150 literaturowznawców, językoznaw-ców i tłumaczy, reprezentujących 60 ośrod-

ków, głównie cudzoziemców. Polonistyka nauczelniach zagranicznych wchodzi zwyklew skład slawistyki i sytuuje się na drugim miej-scu po rusycystyce pod względem liczby słu-chaczy.

• • •W Zaosiu na nowogródczyźnie otwartozrekonstruowany szlachecki dworek, w któ-rym 200 lat temu urodził się Adam Mickie-wicz. Wnętrze domu odtworzono opierając sięna przekazach zawartych w Panu Tadeuszu.Prace nad rekonstrukcją trwały sześć lat. Fol-wark w Zaosiu był własnością stryjów ojca,a rodzina Mickiewiczów mieszkała tu kilka lat.Podczas prac archeologicznych odkryto fun-damenty dworku, resztki naczyń, kafli i świe -czników.

• • •We wrocławskim Ossoline-um wystawiono 73 rysunki mistrzów nider-landzkich: Rembrandta i jego uczniów, Ruben-sa, Pietera Breugla Starszego, BartholomusaSprangera, Maertena de Vosa. Kolekcja poraz ostatni w całości była eksponowana przed129 laty we Lwowie. Zbiór pochodzi z darówHenryka Lubomirskiego, które przekazał Za-kładowi Narodowemu Ossolińskich w 1823 r.Pojedyncze prace pokazywane były od lat 50.na wystawach w Polsce, Europie, USA.

W tegorocznych, IX Krajo-wych Targach Książki w War -szawie wzięło udział 200 wydawców, propo-zycje których można było oglądać na 175 sto-is kach, rozlokowanych na dwóch piętrach Pa-łacu Kultury i Nauki. Na marginesie odbyło się116 imprez towarzyszących, m.in. spotkaniaz takimi autorami, jak: Czesław Miłosz, Zyg-munt Kubiak, Andrzej Stasiuk. Nowością tar-gów był cykl spotkań zatytułowany „Czytaniemapy“, który miał na celu prezentację re -gionalnych ośrodków twórczości. Imprezę za-m knął wieczór poświęcony pamięci zmarłegow lipcu Zbigniewa Herberta.

• • •W ramach tegorocznej edy -cji „Krakowa 2000“ zorganizowanowe wrześniu Festiwal Krzysztofa Pendereckie-go, przypadający na 65. rocznicę urodzinkompozytora. W trakcie trwania imprezy odby-ło się 19 koncertów, z których największymwydarzeniem była europejska premiera Credo- najnowszego utworu artysty. Częścią festiwa-lu było także międzynarodowe sympozjum„Muzyka Krzysztofa Pendereckiego w kontek -ście teatru XX wieku“.

przygotowałaJoanna Nowak - Matloňová

OL

ITY

KA

OSP

OD

AR

KA

PU

LTU

RA

K

Rząd podjął decyzję o nie po -dej mowaniu gruntownej zmiany systemu po-datkowego w 1999 r. według projektu wice-premiera Leszka Balcerowicza. W przyszłymroku mają obowiązywać takie same, jakobecnie stawki podatkowe - 19, 30 i 40proc. Pozostanie większość ulg podatko-wych, znikną jednak ulgi związane z budow-nictwem mieszkaniowym i ulgi inwestycyjne.Dodatkową ulgą objęte zostaną rodziny wy-chowujące co najmniej trójkę dzieci. Bardzi-ej radykalne zmiany przewiduje się na rok2000.

Po dwóch latach od ogłoszeniaupadłości Stoczni Gdańsk, dokonano aktujej sprzedaży. Przedsiębiorstwo zakupiłaStocznia Gdynia za 115 mln zł. Po połącze-niu obu stoczni powstanie jeden z najwięks-zych holdingów tej branży w Europie. Stocz-nia Gdańska ma pozostać odrębnym przed-siębiorstwem i zatrudniać co najmniej 2,5tys. osób. W tym roku powinny w niej pows-tać przynajmniej dwa statki. W przyszłościprodukcja statków ma się przenieść na wys-pę Ostrów, gdzie planuje się inwestycjew wysokości 80 mln dolarów.

Przybyły we wrześniu do PolskiKomisarz Unii Europejskiej Karel van Miert, st-wierdził iż Polska ma największe problemyz dostosowaniem się do ogólnie obowiązu-jących w Unii zasad pomocy publicznej. Chod-zi o udzielanie przedsiębiorstwom przez rządsubsydiów, ulg podatkowych, redukcji zadłu-żenia, czy gwarancji państwowych. Równoc-ześnie komisarz dostrzegł postępy w przypad-ku ustawodawstwa antymonopolowegow Polsce. Najtrudniejszym problemem w pro-cesie włączania się Polski do Unii Europejskiejjest stan gospodarki rolnej.G

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 1998/8

pażdziernik 1998 MONITOR POLONIJNY 3

Dzieje węgierskej Polonii sięgają prawie ty -sią ca lat, zatem są tak długie, jak dzieje histo-rycznego państwa węgierskiego. Jakkolwiekzwarte osadnictwo polskie istniało na ziemiachwęgierskich już od średniowiecza, to o ciągło-ści osadniczej, która dotrwała do dni dziesiejs-zych, możemy mówić dopiero od początkówXVIII w. (istnieją dwie polskie wsie w okolicachwojewódzkiego miasta Miskolc). Szczególniesilny napływ ludności polskiej nastąpił w XIXstuleciu. Znaczący był udział Polaków w wal-kach wyzwoleńczych Węgrów w latach 1848 -1849. Na przełomie XIX i XX wieku mieszkałona Węgrzech około 150 tysiący Polaków, a pi-er wsza organizacja polonijna powstała jużw 1867 r. Polonia dała Węgrom szereg wybit-nych postaci, w tym prymasa Janosa Scitows-kyego (1849-1866). Po I wojnie światowej, nazmniejszonych terytorialnie Węgrzech pozosta-ło kilkanaście (wg innych danych - trzydzieści)tysięcy Polaków. Osobny rozdział w życiu Polo-nii stanowiły lata II wojny światowej, kiedy to naWęgrzech znalazło się - na czas dłuższy, bądźprzejściowo - ponad 100 tysięcy uchodźcówz Polski. Po wojnie działalność polonijna zosta-ła przez władze komunistyczne zabroniona, zaśjej majątek upaństwowiono. Ponowne ożywie-nie nastąpiło po 1958 r., kiedy znów powstałymożliwości rozpoczęcia działalności organiza-cyjnej. Najnowszy, trwający do dziś rozwój or-ganizacyjny Polonii datuje się na lata po 1990r. - a więc na okres po odzyskaniu przez Węgrypełnej niepodległości - i jest on bardzo dyna-miczny. W 1993 r. było tylko sześć ośrodkówpolonijnych, zaś obecnie działają już 23, na te-renie dziesięciu (na 19) województw.

W 1993 r. Parlament Republiki Węgierskiejogłosił ustawę „o prawach mniejszości narodo-wych i etnicznych“, stwarzając pod-stawy do zaistnienia na Węgrzechsamorządności mniejszo-ściowej. Do grona trzy-nastu mniejszości naro-dowych i etnicznychosiadłych na Węgr-zech „od wieków“zaliczona zostałai mniejszość polska.Dzięki temu w latach1994-1995 powstałypierwsze lokalne sa-

morządy polskie oraz Ogólnokrajowy Samo -rząd Mniejszości Polskiej, jako centralny organprzedstawicielstwa mniejszości polskiejw Węgrzech.

Ogólnokrajowy Samorząd Mniejszości Pols -kiej jest - w interesie całej węgierskej Polonii -członkiem Rady Polonii Świata (od 1996 r.),Europejskiej Rady Wspólnot Polonijnych (od1996 r.) oraz współtwórcą wprowadzenia węgi-erskiej Polonii do Zachodnioeuropejskiej RadyDuszpaterstwa Polonijnego (od 1997 r.).

Organizacje polonijnena Węgrzech

Ogólnokrajowy Samorząd MniejszościPolskiej - organ przedstawicielski mniejszościpolskiej na Węgrzech, działający od 1995 r.

Lokalne samorządy mniejszości polskiej(od 1994-1995), w tym jeden stołeczny, trzydzielnicowe (w Budapeszcie) oraz trzy w te-renie.

Ogólnokrajowe organizacje społeczne:Polskie Stowarzyszenie Kulturalne im.

Józefa Bema (zał. w 1958 r.) z centralą w Bu-dapeszcie i sześcioma oddziałami terenowymi(we wrześniu br. Stowarzyszenie obchodzićbędzie uroczystość 40 - lecia swojego istnie-nia).

Stowarzyszenie Katolików Polskich pw.św. Wojciecha (zał. w 1992 r. ) z centraląw Budapeszcie i dwoma oddziałami terenowy-mi.

Lokalne organizacje społeczne to (założonew 1995 r.) kluby i jedno stowarzyszenie, z któ-rych dwa działają w Budapeszcie, trzy w tere-nie.

Organizacje specjalistyczne:Forum Twórców Polonijnych na Węg -

rzech (zał. w 1996 r. jako organizacja niefor-malna).

Zrzeszenie Ochrony Interesów Gospo-darczych Polaków na Węgrzech „Polonia -Hungaria“ (zał. w 1996 r.).

Polonia na Węgrzech nie posiadała dotychc-zas własnych instytucji. Obecnie tworzone sątrzy:

Muzeum i Archiwum Mniejszości Polski-ej na Węgrzech (przy OSMP, otwarcie plano-wane jest w połowie września 1998 r.);

Ogólnokrajowa Szkoła Polska na Węgr-zech (przy OSMP, skupiająca działające do-tychczas szkółki niedzielne; początek planowa-ny we wrześniu 1998 r.);

Centrum Kultury Polonijnej na Węg -rzech (przy Stowarzyszeniu św.Wojciecha; w upaństwowionympo wojnie, a odzyskanym w bie-żącym roku Domu Polskim; prze-widywany początek działalnościw 1998 r.).Centrum życia religijnego mieścisię w Budapeszcie, gdzie znajdu-je się kościół polski (od 1930 r.),podniesiony do rangi Polskiej Pa-rafii Personalnej w 1992 r.

Konrad Sutarskiprzewodniczący Ogólnokrajowego

Samorządu Mniejszości Polskiej

POLONIA WĘGIERSKAWęgierska Polonia liczy obecnie około 10-12 tysięcy osób i jest

w ogromnej większości katolicka. Polonia żyje na terenie Wę -gier w rozproszeniu, jakkolwiek 1/3 mieszka w stolicy.

Nowi prezesiorganizacji regionalnychKlubu Polskiego

Zuzanna FAJTHMARTIN

Urodziła się w miejscowości Gryfi-no. Studiowała język i literaturę rosyj-ską na Uniwersytecie w St. Peters-burgu (dawniej Leningrad). Po sia datytuł magistra filologii rosyjskiej. Powyjściu za mąż mieszka od 1980 ro-ku w Słowacji. Posiada dwoje dzie-ci. Jest nauczycielką - początkowo języka rosyjskiego,obecnie po rekwalifikacji - języka niemieckiego. ProwadziSzkółkę Polonijną w Martinie. W Klubie pragnie kontynuo-wać pracę swych poprzedników. Jest zwolenniczką pracyzespołowej. Zależy jej, by członkowie Klubu aktywniespędzali swój wolny czas z dziećmi i młodzieżą, nawiązy-wali kontakty z subiektami w Polsce oraz Polonią z krajówsąsiadujących ze Słowacją. Wierzy, że w roku 1999 udasię Polonii martińskiej zorganizować II Zlot Rodzin Polonij-nych, na który już teraz zaprasza rodziny z całej Slowacji.

Grażyna LAŠČEKBRATYSŁAWAUrodziła się w Warszawie. W 1972roku rozpoczęła studia wyższe naUniwersytecie w Moskwie, gdzie mi-e szkała wraz z rodzicami przebywa-jącymi tam na placówce dyploma-tycznej. W 1976 r. po ukończeniuWydziału Filologii Rosyjskiej z tytu-

łem magistra, zawarła związek małżeński z obywatelemsłowackim i zamieszkała w Czechosłowacji; przez 17 lat(z małymi przerwami), z uwagi na charakter pracy mężaw Pradze, gdzie była zatrudniona w polskim przedstawi -cielstwie handlowym. Po rozdzieleniu się Czecho - Sło-wacji wraz z mężem i dwoma córkami wraca na Słowacjęi zamieszkuje w Bratysławie. Pracuje w Instytucie Pol-skim. Doświadczenia w pracy klubowej zyskała przedewszystkim jako współorganizatorka Dni Olimpijczyka orazDni Muzyki Polskiej. Przywiązuje duże znaczenie do akty-wizacji wszystkich członków organizacji klubowej. W pra-cy pomagać jej będzie duży zespół osób tworzących regi-onalny Zarząd Klubu Polskiego.

Tadeusz BŁOŃSKIKOSZYCE

Urodził się w Przemyślu. W 1972roku ukończył studia artystycznew Akademii Sztuk Pięknych w Kra-kowie. Działa w dziedzinach sztukwizualnych oraz form przemysło-wych. Jest docentem Katedry De-signu S i F Uniwersytetu Technicz-nego w Koszycach. Brał udział w wielu wystawach in-dywidualnych i zbiorowych w Polsce, Czechach, Sło-wacji, Włoszech i w Japonii. Żona i dwaj synowie rów-nież są plastykami. Z Klubem Polskim związany od jegopowstania; w dwu kolejnych kadencjach był wiceprezy-dentem organizacji. Przez cały czas prezesem koszyc-kiej organizacji klubowej. Promuje sztukę polską w Sło-wacji i sztukę słowacką w Polsce. Koszycka organizac-ja klubowa jest otwarta dla wszystkich mieszkańcówmiasta i okolicy. W ostatnim czasie współdziała z nowopowstałym w Koszycach Klubem Narodowości, widzącw nim wielkie i całkowicie nowe możliwości także dlaczłonków Klubu Polskiego.

Redakcja gratuluje nowo wybranym Prezesom i życzyim satysfakcji z pracy klubowej. Dziękuje serdecznie tak -że byłym Prezesom za dotychczasową współpracę, wyra-żając nadzieję, że nadal będą z „Monitorem Polonijnym“utrzymywać kontakty.

LUBY INFORMUJĄK

Polska warta pod pomnikiemJózefa Bema w Budzie

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 3

Page 4: Monitor Polonijny 1998/8

Nie istnieje na świeciereligia, której wyz-nawcy nie wierzyliby

w życie pozagrobowe i możliwości obcowa-nia żywych z umarłymi. Składają więc ofia ry,wykonują czynności magiczne, modlą sięi oddają hołd tym, którzy odeszli.

1 i 2 listopada to dni poświęcone pamięcizmarłych ustanowione przez Kościół. Ich tradycjasięga IX wieku, kiedy to w katolickiej Francji, a ta-kże wśród katolików angielskich i niemieckich 1listopad był obchodzony jako uroczystość Wszys -tkich Świętych - zmarłych, którzy dzięki swym ni-e zwykłym czynom zostali wyniesieni nad normal-nych ludzi. Charakter tego święta był więc rado-sny i do dziś taki zachował się w liturgii Koś cioła;podczas odprawianych w Dzień Wszystkich Świ-ętych nabożeństw używa się białych szat mszal-nych.

2 listopada - Dzień Zaduszny, czyli właściwieŚwięto Zmarłych, wprowadzone zostało do liturgiiKościoła Powszechnego przeszło sto lat później,w 998 roku, kiedy to św. Adilon, opat klasztorubenedyktynów w Cluny nakazał bractwom klasz-tornym reguły benedyktyńskiej odprawiać w tymwłaśnie dniu msze żałobne za dusze umarłych, ja-ko przeciwwagę powszechnie jeszcze w Europieodprawianych pogańskich obrzędów zadusz-nych. Z czasem zwyczaj wprowadzony przez św.Adilona rozszerzył się na cały Kościół.

Jednak w polskiej tradycji i trwającym od wie-ków obyczaju 1 listopada, czyli dzień WszystkichŚwiętych, jest najważniejszym dniem obchodówzadusznych, odwiedzania cmentarzy, palenia świa-teł i składania kwiatów na grobach. Natomiast 2 li-stopada - w Dzień Zaduszny i Święto Zmarłych -w kościołach odprawia się przez cały dzień nabo-żeństwa żałobne. Już sama rozbieżność termi-nów obchodów zadusznych kościelnych i świec-kich, a także do niedawna jeszcze odprawianeodwieczne praktyki zaduszkowe, niezależne odobchodów kościelnych, wskazują na związkiobecnego święta zmarłych z wcześniejszym niżchrześcijaństwo kultem przodków i odprawianymiwówczas wielokrotnie w ciągu roku zaduszkami.

Pamięć o zmarłych towarzyszy wszystkim lud-ziom na świecie, jest wewnętrzną potrzebą ludz-

kiej psychiki, niezależnie od miejsca i czasu,w którym człowiek żyje, niezależnie od wyznawa-nej przez niego religii, czy światopoglądu. Świętazaduszne to nie tylko okazywanie szacunku tym,którzy od nas odeszli, ale także czas zadumy nadprzemijaniem, które bardziej niż kiedykolwiekuświadamiamy sobie właśnie w te listopadowe dni,to przedziwny dialog między nami żywymi a umarły-mi. To także charakterystyczne dla człowieka od -wieczne pragnienie nieśmiertelności - wiecznegotrwania chociażby w pamięci, we wspomnieniu.

Nasi prasłowiańscy przodkowie, podobnie jakmieszkańcy innych regionów świata, wierzyliw życie pozagrobowe, w wiedzę i nadprzyrodzo-ną moc zmarłych i ich możliwość wpływania nalosy żyjących. Wierzyli, że mogą oni opuszczaćzaświaty, przebywać wśród żywych i przebywającna ziemi doświadczać ludzkiego poczucia głodui pragnienia, że potrzebują wówczas ciepła i blis-kości krewnych. Za swój obowiązek uznawali za-spokajanie wszystkich pragnień tych, którzyodeszli. Zaskarbiali sobie też ich przychylność,by nie narazić się na gniew zmarłych.

Religia chrześcijańska nakazywała modlić sięza nich, bo modły i ofiary składane kapłanomw ich intencji miały skracać cierpienie duszw czyśćcu. W chrześcijańskim kulcie zmarłychprzez długie wieki trwały starsze, archaicznezwyczaje i obrzędy, które wraz z niektórymi wie -rzeniami o zmarłych i pogańskimi elementamiświąt zadusznych zachowały się przede wszyst-kim w tradycji ludowej.

Na wschodnich rubieżach Polski, na pograni -czu litewsko - białoruskim, jeszcze w wieku XIXodprawiano obrzędy ku czci zmarłych zwane dzia-dami, które inspirowały Adama Mickiewicza do na-pisania wielkiego dramatu narodowego Dziady.Utwór poprzedzają objaśnienia autora, w którychm. in. pisze: Dziady: Jest to nazwisko uroczy s -toś ci obchodzonej dotąd między pospólstwemw wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pa-miątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych pr-zod ków. Uroczystość ta początkiem swoim zasi-ęga czasów pogańskich i zwała się niegdyśucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz,Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz).

W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe du-chowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenićzwyczaj połączony z zabobonnymi praktykamii zabytkiem częstokroć nagannym, pospólstwowięc święci dziady tajemne w kaplicach lubpustych domach niedaleko cmentarza. Zasta-wia się tam pospolicie uczta z rozmaitego jadła,trunków, owoców i wywołuje się dusze nie-boszczyków. Godne uwagi, iż zwyczaj często-wania zmarłych zdaje się być wspólny wszyst-kim ludom pogańskim, w dawnej Grecji za cza-sów homerycznych, w Skandynawii, na Wscho -dzie i dotąd na Wyspach Nowego Świata. Dzia-dy nasze mają to szczególnie, iż obrzędy po -gań skie pomieszane są z wyobrażeniami religiichrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zadusznyprzypada około czasu tej uroczystości.

Wiemy, iż w XIX wieku, a nawet w początkachnaszego stulecia w wigilię dnia zmarłych pozos-tawiano na noc na stołach pokarmy dla duszzmarłych. Skrycie wierzono, że w postać żebra-ka - dziada kościelnego wcielać się może duchzmarłej osoby. Dla duchów zmarłych przodkówpozostawiano otwarte furtki i uchylone drzwi do-mostw jako widoczny znak pamięci i gościnno-ści. W niektórych regionach imiennie zapraszanoduchy do domostw. W okresie zadusznym zabra-niano wykonywania takich prac domowych, którepowodowały hałas mogący odstraszyć duszycz-ki.

Zwyczajów zadusznych było wiele w różnychczęściach Polski, ale wszystkie dowodziły obco-wania żyjących ze zmarłymi, pamięci o nich.

Dziś, gdy na chwilę wyłączamy się z szalonegorytmu codziennych dni, by stanąć nad grobamiosób nam bliskich, złożyć kwiaty, zapalić znicze,nawiązać milczący dialog z tymi, którzy żyją dzię -ki naszej pamięci, wyrażamy im wdzięczność zato, że byli... Zarazem dokumentujemy swój zwią -zek z naszymi przodkami, kontynuując tysiąclet-nią tradycję szacunku kolejnych pokoleń dlatych, co byli przed nimi. Od czasu, gdy zgodniez nakazem św. Adilona odbyły się pierwsze mszeżałobne za dusze umarłych mija 2 listopada ty -siąc lat.

4 MONITOR POLONIJNY pażdziernik 1998

Idą ku mnie tylko kalinami,po cierniach, po sinych jagodach,umarli, znajomi, kochani.Idą ku mnie tylko po szelestach,między wichry zadyszane wplątani:„Ty tu?! Ach, cóż za pogoda ...“Od szronów - brwi ich siwe,młode rzęsy dziwnie ociężały...

I głaszczę ich, choć wiem, że - nieżywi...znajomi... ci, których kochałam...Młodzi, zamyśleni, zmarnowani,idą ku mnie, idą kalinamiznajomi, umarli kochani.

Kazimiera Iłłakowiczówna

Na niziutkich mogiłkachKwitną kwiaty wieczności...Z tych drewnianych palików,

Z tych góralskich kwiatuszkówWznoszą się jak płomykiW kształcie sinych dzbanuszków.

Duszyczki niespokojne,Czemuż ogień was pali,Skąd płomienie pośmiertne?

- My kochali, kochali -

Jarosław Iwaszkiewicz

Święto Zmarłych

Każda ludzka zbiorowość składa się z garstkiżywych i niezmierzonej rzeszy umartych

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 4

Page 5: Monitor Polonijny 1998/8

Dzień Wszystkich Świętych w Polsce to także DzieńPamięci Narodowej. Płoną więc znicze na grobachpowstańczych i żołnierskich, na miejscach męczeństwa,pod pomnikami poległych we wszystkich wojnach. Płonąznicze na miejscach wiecznego odpoczynku tych, którzyzasłużyli się dla Polski na niwie nauki, kultury i działalnościspołecznej. Naród o nich pamięta ...

W Warszawie jest takie miejsce, które Polacy darząszczególnym szacunkiem - Grób Nieznanego Żołnierza,o którym b. wiceminister obrony narodowej, obecnie pr-ze wodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej Bro-nisław Komorowski powiedział, iż „jest symbolem prawdy,że są wartości droższe nad życie, prawdy o lu dziach goto-wych dla tych wartości do największych poświęceń. Sza-cunek, jakim społeczeństwo otacza to skromne mauzole-um, wyrasta z głębokiego rozumienia istoty żołnierskiejofiary, tak obficie składanej, zwłaszcza w porozbiorowychdziejach Polski. Sens tej ofiary najdobitniej przedstawiłMarszałek Józef Piłsudski w słowach: Żołnierz umieradla innych, nigdy dla siebie.“

Grób Nieznanego Żołnierza jest hołdem dla bohaterst-wa tych, którzy w imię wolności, bytu i honoru narodowe-go złożyli ofiarę życia na wszystkich frontach, na którychprzyszło Polakom walczyć na przestrzeni dziejów.

Na Grobie Nieznanego Żołnierza oficjalne delegacjeskładają wieńce w dowód szacunku dla państwa polskie-go i jego wojska. Tu odbywają się uroczystości wojskowemające szczególną wymowę, a także uroczyste Apele Po-ległych.

W czasie II wojny światowej napłycie Grobu znajdowały się zaw -sze świeże kwiaty, a najmłodsiharcerze z konspiracyjnych Sza-rych Szeregów w akcji „Panama“pełnili przed nim dyżury, przypomi-nając przechodniom, by uchylilikapelusz. Grób Nieznanego Żołni-erza pełnił rolę symbolu nie tylkododającego otuchy, ale także za-chęcającego do czynu.

Grób Nieznanego Żołnierza odlat siedemdziesiątych był miej-scem walki o suwerenność i pełnąniepodległość, składania kwiatówi wieńców przez organizacje opo-zycyjne, których przedstawicieletu wygłaszali przemówienia. Tu mi-a ły też miejsce brutalne inter-wencje Milicji Obywatelskiej.

W dniu 2 listopada mijają 73 la-ta od chwili, gdy w Grobie Niezna-nego Żołnierza spoczęła trumnaze zwłokami nieznanego bojowni-ka. Przypomnijmy więc sobie at-mosferę i wydarzenia temu towar-zyszące.

W pierwszej wojnie światowejwśród milionów poległych żołnie -rzy walczących armii były tysiące tych, których zwłoki niedały się zidentyfikować, co stwierdzono w czasie ekshu-macji żołnierzy francuskich, brytyjskich i amerykańskichz pobojowisk we Francji. By wyrazić im cześć i wdzięczno-ść władze francuskie zrealizowały ideę Fryderyka Simona -budowę grobu wdzięczności i hołdu „Un Soldat“. 21 stycz-nia 1920 roku trumna ze zwłokami nieznanego żołnierzafrancuskiego spoczęła w Paryżu pod Łukiem Triumfalnym.W listopadzie 1920 roku sarkofag z prochami nieznanegożołnierza został umieszczony w Katedrze Westminsterskiejw Londynie. W marcu 1921 roku Kongres Stanów Zjed-noczonych uchwalił ustawę o budowie Grobu NieznanegoŻołnierza na sławnym Aerlington National Cementery, a 11listopada odbył się uroczysty pogrzeb. W 1922 roku pows-tał Grób Nieznanego Żołnierza w Belgii.

Jesienią 1920 roku u wylotu Alei 3 Maja w Warszawieustawiono sarkofag zwieńczony orłem z tablicą „Poległymza Ojczyznę“. W dniu Święta Zmarłych odbyły się pod nimuroczystości z udziałem premiera Wincentego Witosai marszałka Sejmu Wojciecha Trąbczyńskiego. W czerwcu1921 roku zawiązał się w Warszawie Komitet UczczeniaPoległych 1914-1920 roku. Aktywną kampanię na rzeczbudowy pomnika bezimiennych bohaterów prowadziła teżredakcja codziennej gazety wojskowej „Polski Zbrojnej“.

Dopiero w grudniu 1923 roku na polecenie prezyden-ta Rzeczypospolitej Polskiej Stanisława Wojciechowskie-go, kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych powołałTymczasowy Komitet Organizacyjny Budowy Pomnika Ni-e znanego Żołnierza. W styczniu 1925 roku, członek Ko-mitetu, generał dywizji Władysław Sikorski przedstawił

Radzie Ministrów wniosek w sprawie budowy pomnika nacześć Bojowników o Niepodległość Ojczyzny na PlacuSaskim. Rada Ministrów zadecydowała, że „miejscem wi-ecznego spoczynku nieznanego żołnierza będzie kolum-nada Pałacu Saskiego“.

Mimo pozornej jednomyślności w sprawie budowygrobu, jaka przejawiła się w akcji składania społecznychfunduszy, zaczęły pojawiać się kolejne wersje realizacyjneoraz rozgorzał spór o treści, jakie Grób Nieznanego Żoł -nie rza miał przedstawiać, co sprawiło, że termin uroczys-tego pogrzebu, pierwotnie przewidziany na 3 maja 1925roku, nie został dotrzymany.

Na podstawie Rozkazu Dziennego MinisterstwaSpraw Wojskowych z 31 marca 1925 roku w dniu 4 kwi-etnia w sali Rady Wojennej Ministerstwa Spraw Wojsko-wych odbyła się uroczystość losowania pobojowiska,z którego miały być ekshumowane zwłoki Nieznanego Żo-

ł nierza i złożone w mogile. W urnie znalazły się kartkiz oznaczeniem 15 pobojowisk wytypowanych przez Ze-spół Wojskowego Biura Historycznego. Ogniomistrz 14pułku artylerii polowej, kawaler Orderu Virtuti Militari JózefBuczkowski w uroczystej ciszy wyciągnął z urny kartkęz numerem L. Dz. 657/B. H. o następującej treści:

„Pobojowisko Lwowskie z roku 1918 - 1919 łączniez pobojowiskiem nad Wereszcą, to jest Gródka Jagiello-ńskiego, na którym krwawo i ofiarnie biła się z Ukraincamipóźniejsza 5 dywizja piechoty, część 1-szej i 8 dywizji pie-choty. Długotrwałość zaciętych walk, moment poświęce-nia występuje tutaj w całej pełni“.

W październiku 1925 roku budowa i wystrój Grobu Ni-e znanego Żołnierza zaprojektowany przez artystę rzeź -biarza Stanisława Ostrowskiego były gotowe. Kryptę wy-budowaną w przejściu pod arkadami Pałacu Saskiego pr-zy krywała płyta z napisem „Tu leży żołnierz polski pole-gły za Ojczyznę“. Wolne przestrzenie między filarami ar-kad od strony Ogrodu Saskiego wypełniły ozdobne żelaz-ne kraty. U góry, w łuku środkowej znajdował się orzeł natarczy amazonek, w centralnej części krat bocznych KrzyżVirtuti Militari i Krzyż Walecznych,. Na dwu tablicachz czarnego polerowanego granitu, od strony wezgłowiasarkofagu umieszczono najsławniejsze bitwy formacji pol-skich z lat 1914 - 1918, a na następnych dwóch - bitwyz lat 1918 - 1920. W stolicy zaczął swe działania KomitetHonorowy uroczystości złożenia hołdu zwłokom Niezna-nego Żołnierza. We Lwowie rozpoczął pracę Komitet Wy-konawczy, któremu przewodniczył gen. dyw. J. Thullie.

29 października 1925 roku na cmentarzu Obrońców

Lwowa, na którym znajdowało się 275 mogił bezimien-nych, rozpoczęła się uroczysta ekshumacja. Z trzech tru-mien Jadwiga Zarugiewiczowa, matka syna, który poległpod Zadwórzem, dotknięciem dłoni wskazała na trumnę,w której znajdowały się zwłoki żołnierza w maciejówce,który, jak wskazywała na to kontuzja czaszki i nogi, padłna pobojowisku. Wylosowane zwłoki ułożono w sosnowejtrumnie, którą następnie wpuszczono w drugą, wewnątrzmetalową, a zewnątrz z czarnego dębu, spoczywającą naczterech srebrnych orłach i ozdobioną orłami Legionów.Ośmiu podoficerów, kawalerów Orderu Virtuti Militariprze niosło ją do kaplicy Orląt, gdzie rozpoczęły się uroc-zys tości oddania hołdu Nieznanemu Żołnierzowi. 31 pa-ździernika po nabożeństwie żałobnym w bazylice archika-tedralnej, trumnę ułożoną na łożu działowym o sześcio-konnym zaprzęgu, wyprowadzali mieszkańcy Lwowa naDworzec Główny, gdzie w rzęsiście oświetlonym salonierecepcyjnym trzymali przy niej straż kolejarze z płonącymipochodniami.

Rankiem, pierwszego listopada przy dźwiękach orkies -try i syren kolejowych ze Lwowa do Warszawy wyruszyłpociąg specjałny, a w jego wagonie - kaplicy na katafalkuumieszczono trumnę ze zwłokami Nieznanego Żołnierza.Na stacjach, przez które przejeżdżał, pociąg witały tłumyludzi, wojskowe oddziały reprezentacyjne, dowódcy lubkomendanci garnizonów.

2 listopada o godzinie 6.00 pociąg wjechał na Dwo -rzec Główny w Warszawie, gdzie powitały go dźwięki

hymnu narodowego. Na trumnęze zwłokami Nieznanego Żoł -nie rza oczekiwało znakomitegrono ministrów i generałów.Komendant pociągu gen. Wale-rian Maryański zameldował mi-nistrowi spraw wojskowych,gen. Władysławowi Sikorskie-mu, że przywiózł zwłoki Niezna-nego Żołnierza, garść ziemiz jego grobu i 126 wieńców.Trumnę okrytą szkarłatnym ca-łunem z wizerunkiem orła białe-go przewieziono z honorami pr-zez Aleje Jerozolimskie, NowyŚwiat i Krakowskie Przedmie-ście do katedry św. Jana.O godz. 11.00 w katedrze roz-poczęła się uroczysta sumaz udziałem prezydenta Stanisła-wa Wojciechowskiego, marsza-łków Sejmu i Senatu, członkówrządu, generalicji z ministremspraw wojskowych gen. Włady-sławem Sikorskim na czele, do-stojników Kościoła. W nawiegłównej przy trumnie siedziałydwie sieroty, dwie matki, dwiewdowy, dwaj inwalidzi, a dalejprzedstawiciele Lwowa, Zwią -

zku Obrońców Lwowa i liczne delegacje. Sumę celebro-wał ks. kardynał Aleksander Kakowski. Po sumie trumnęze zwłokami złożono na lawetę zaprzężoną w szóstkę bia-łych koni. Szpaler straży ogniowej zapalił pochodnie, bata-lion honorowy sprezentował broń. Za trumną stanął prezy-dent Wojcichowski, adiutanci, generalicja, delegacje,a wśród nich także delegacja Czecho-Słowacji. Przydźwię kach orkiestry wojskowej wyruszył olbrzymi, imponu-jący pochód. Gdy wkroczył na Plac Saski, na niebie uka-zały się dwie eskadry samolotów wykonujące paradneewolucje. Plac wypełniony był delegacjami i ludnością.

Gdy opuszczano trumnę do mogiły, chór oficerski za-śpiewał Beati mortui. Po bokach trumny podoficerowiezłożyli 14 urn z ziemią wylosowanych pobojowisk, a gen.Wł. Sikorski umieścił w grobie akt erekcyjny. Po pierwszejz 24 zaplanowanych salw zapanowała minuta ciszy, na-stępnie zabrzmiały kolejne salwy, po czym chór oficerskiprzy akompaniamencie orkiestry reprezentacyjnej zaśpie-wał kantatę Moosa do słów Or - Ota. Kryptę zamkniętometalowym wiekiem, a na wierzchu umieszczono płytęnagrobną z napisem: „Tu leży żołnierz polski poległy zaOjczyznę“. Prezydent Wojciechowski zapalił znicz. Dele-gacje złożyły wieńce. Na zakończenie uroczystości prze-defilowały przed Grobem poczty sztandarowe. Pierwsząwartę wystawił 36 pułk piechoty Legii Akademickiej.

dmm

Opracowano na podst.: Waldemar Strzałkowski, GróbNieznanego Żołnierza,

„Atena - Press“ Warszawa 1993.

pażdziernik 1998 MONITOR POLONIJNY 5

I niech wie obcy, gdy do nas zawita,żeśmy rycersko wyszli z krwawych prób,że kwiat wolności z naszej krwi rozkwita,a krew zawarła z wzgardą śmierci ślub,świadczą za nami bojowiska świata,prochy w obczyźnie - i sława skrzydlata -i ten Żołnierza Nieznanego Grób.

Or - Ot

GRÓB NieznanegoŻOŁNIERZA

ZIEŃ PAMIĘCI NARODOWEJD

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 5

Page 6: Monitor Polonijny 1998/8

Pierwsze pyta-nie oczywiście do-tyczyć będziekon certów, któreodbyły się latemw Warszawie. Jakprzyjęła Pana pol-ska publiczność?Jak ocenia Pan tekoncerty?

Mnie jest trudnooceniać samego sie -bie, pozostawiam topubliczności. Ja mogę ocenić atmosferę, a ta byłabardzo dobra, mimo że lato było upalne, a więcnie sprzyjało długim posiedzeniom. Koncerty zor-ganizował Słowacki Instytut w Warszawie. Pierw -szy koncert mieliśmy w klubie „Akwarium“. Moimzdaniem jest to renomowany jazzowy klub. Dużąniespodzianką była obecność Jazz Radia, którekoncert nadawało „na żywo“. Gratuluję Polakominicjatywy i przedsiębiorczości związanej z tym ra-diem, podziwiam ... no i może trochę zazdroszczę.W drugi dzień graliśmy na Mariensztacie, były totakie dwa bloki muzyczne po 40 minut. Był tobardzo przyjemny wyjazd, ponieważ dawno nie by-łem w Warszawie, a chętnie odwiedzam Pani oj -czyznę. Mam wrażenie, że w dziedzinie jazzu Pol-ska zajmuje wyjątkową pozycję w Europie.

Jak po długiej przerwie ocenia Pan Warsza-wę?

Niestety mój pobyt był bardzo krótki. Mieszkali-śmy na obrzeżach Warszawy, miasto oglądałemz okien samochodu. Szkoda, że nie miałem czasuprzejść się jego ulicami... Ale myślę, że zmianyw Warszawie są podobne jak i u nas, z tym, żeWarszawa jest oczywiście dużo większa niż Braty-sława i w związku z tym bardziej jest tu zauważalnywpływ światowych firm, reklam.

Wróćmy jeszcze na chwilę do sierpniowychkoncertów. Był tamPan w gronie swo-ich muzyków...

Do Warszawy poje-chałem z formacjąnaszych młodych,najlepszych muzy-ków: pianista - JurajTatar, gitarzysta - And-rej Šeban, perkusista- Marcel Buntaj, ba-sista - Martin Gašpar.Jest to grupa, z którąpracuję już 4 lata. Za-graliśmy nasz program, na który składają się stan-dardy światowe - trochę z dziedziny jazzu, soulu,blusa i kilka piosenek z albumu Naspäť na stromyoraz kilka nowych piosenek, które przygotowujędo najnowszego albumu.

Nad czym Pan teraz pracuje?W tym roku wydałem już jedną płytę. Jest to duet

z pianistą - Petrem Breinerem. To nagranie wyszłow PolyGram International to znaczy, że będzie to ca-łoświatowa dystrybucja. Teraz przygotowuję płytęw języku słowackim, na której znajdzie się 16 piose-nek, w tym jedna autorstwa Marka Strzyszowskiegoz angielskim tekstem People.

Wróćmy teraz do absolutnych początkówPańskiej kariery. Jak to się stało, że odkryłPan w sobie talent muzyczny?

Wszystko zależy od chęci. To, czy człowiek matalent albo zdolności potem oceni publiczność.Kiedy człowiek zaczyna, musi patrzeć na tych,którzy są koło niego, oni to bowiem są jego pi-erwszymi słuchaczami i recenzentami. Jeśli ci słu-chacze ten pierwszy występ zaakceptują, to znak,że można w tym kierunku iść dalej.

Muzyka jest dziełem zbiorowym, tzn. że samnie dokonałbym niczego. Wiele zawdzięczam mu-zykom, którzy byli chętni do współpracy ze mną.I to był kolejny dowód, że to, co robię jest dobre.Potem szedłem dalej i dalej, a czym dalej, tymgłębiej. Dopiero później zrozumiałem, że bez mu-

zyki nie potrafię żyć. Zacząłem więc mojeżycie podporządkowywać warunkom, któ-re sprzyjałyby pracy muzycznej. Międzyinnymi dlatego pozostałem w Bratysławie.Pamięta Pan swój pierwszy występ?Było to w Bratysławie. Mieliśmy z chłopa-kami taką studencką kapelę. Naćwiczyli-śmy kilka piosenek. Wtedy radio organizo-wało różne konkursy dla młodych talen-tów - „Modrá vlna“. Tak wyglądały pierws-ze „próby“ z mikrofonem (a trzeba powied-zieć, że w tych czasach były problemyz samymi mikrofonami). Mój pierwszy an-

gaż jako muzyka był w Preszowie w barze, którynazywał się Lipa - taki zbieg okoliczności. Ojciecmojego kolegi prowadził tam kapelę, a ponieważci muzycy latem wyjechali na urlop, my - młodzizastąpiliśmy ich. Wtedy właśnie pierwszy raz w ży-ciu cały tydzień występowałem jako „zawodowi-ec“.

Kiedyś powiedział Pan w jednym z wywia-dów, że duży wpływ na Pana muzyczny rozwójmiała polska muzyka...

Wyrastałem w Preszowie, a więc do Polski byłoniedaleko i „komunikacja muzyczna“ kwitła. Naczym to polegało? Jeździło się wtedy do NowegoTargu, żeby kupować płyty, kupowałem też czaso-pismo „Jazz“ i reprezentacyjne czasopismo „Pol-ska“, w którym mogłem wyczytać wiele o polskiejkulturze, literaturze, muzyce. Kupiłem sobie nawetsłownik, żeby uczyć się języka polskiego.

Z pewnością naszych czytelników zaintere-sują Pana pierwsze kroki na muzycznej sce-nie w Polsce, gdzie zdobył Pan serca szero -kiej publiczności.

Na początku lat 70 powstał w Lublinie festiwaljazzowych wokalistów. Pojechałem tam i udało misię zainteresować polską publiczność, dlategopotem moje nazwisko kilkakrotnie znalazło się naszczycie ankiety „Jazz Forum“. Figurowałem mię -dzy pięcioma najlepszymi europejskimi śpiewaka-mi - był to dla mnie zaszczyt. To spowodowało, żezapraszano mnie do Polski i tam poznałem wieluwspaniałych muzyków. Występowałem na przy-kład na festiwalu Jazz Jantar, gdzie udział wzięli

Ronald Scot z Londynu, Zbigniew Namysłowski,SBB, a ja śpiewałem z Henrykiem Majewskim i je-go grupą Old Timers. Poznałem się kiedyś z gru-pą Gold Washbume, z którą, można tak powiedzi-eć, założyliśmy festiwal Jazzowe Dni w Bratysła-wie. Koncertowaliśmy razem po NRD, a potem ichi jeszcze jedną kapelę z NRD zaprosiłem do Bra-tysławy i to właśnie był pierwszy rocznik BJD (DniJazzu w Bratysławie).

Moje kontakty z polskimi muzykami trwają dodziś. Teraz utrzymuję bardzo dobry kontakt z Mar-kiem Strzyszowskim z Krakowa, który prowadzigrupę Litle Egoist, a jego kompozycję umieściłemna mojej ostatniej płycie. W zeszłym roku byłemw Polsce, w Iławie na festiwalu Old Jazz Meeting.

Jak Pan wspomina swój udział w Jazz Jam-bore w Polsce w 1980 roku?

Jazz Jambore był dla mnie w tamtych czasachnajważniejszy w Europie. To było już po moich kil-kukrotnych występach w Polsce, miałem dobrekontakty z polskimi muzykami i Stowarzysze niemJazzowym. Gdy dostałem się na Jazz Jambore,czułem się zaszczyczony. Dziś, patrząc wstecz,swój występ oceniam jako niezbyt udany, ale za-proszenie i udział do dzisiejszego dnia cenię so-bie wysoko.

Gdyby Pan porównał poziom Jazz Jamborei Dni Jazzu w Bratysławie, który z festiwalioceniłby Pan wyżej?

Przede wszystkim Jazz Jambore jest w Warsza-wie, która jest większa niż Bratysława. Tradycjejazzowe w Polsce są dużo silniejsze i jazzem za-jmuje się w Polsce więcej ludzi niż na Słowacji.Ale muszę powiedzieć, że po tych 24 latach BJD(Bratislavské jazzové dni) udało się nam osiągnąćwiele. Z programowego punktu widzenia są to po-równywalne festiwale. Dziś jest to tak, że ci, którzywystępują w Warszawie, występują także u nas i -odwrotnie.

Dziękuję za rozmowę. Życzę sukcesu w pracyartystycznej i udanych Dni Jazzu w Bratysławie.

rozmawiała Małgorzata Wojcieszyńska

Z PETREM LIPĄ

W sierpniu koncertował w Warsza-wie najlepszy śpiewak słowac -

kiej sceny jazzowej - Peter Lipa.Koncerty odbyły się na Marien szta cie i w klubie„Akwarium“. Koncert w „Ak wa rium“ był trans -

mitowany przez Jazz Radio.Peter Lipa (ur. 1943) zaczynał śpiewać podczasstudiów (studiował budownictwo) w amatorskich

zespołach. Z zespołem Blues Five wystąpił nafestiwalu beatowym w Pradze w roku 1968,

gdzie zyskał nagrodę „Odkrycie roku“. Pracowałjako redaktor muzyczny w czechosłowackim ra-diu. Od roku 1972 do 1978 śpiewał w zespole

Revival Jazz Band, w latach 1977 - 79 w zespoleHej. W roku 1977 założył własną grupę ComboPetra Lipy, a w roku 1980 razem z czeskim gi-

tarzystą Lubošem Andrštem założyli zespółBlues Band. Związany był z wieloma słowackimii czeskimi muzykami. Występował na europej-

skich i światowych scenach. Polska publicznośćmiała możliwość widzieć go m. in. na festiwalu

Jazz Jambore w 1980 roku. W ankiecie czytelni-ków czasopisma „Jazz Forum“ uplasował się kil-kukrotnie w czołówce pięciu najlepszych euro-pejskich śpiewaków jazzowych. Był inicjatoremi współzałożycielem jazzowego festiwalu w Bra-tysławie, który do dziś przygotowuje i prowadzi.

Dyskografia: Neúprosné ráno (angl. wersja -Moaning) - Opus 1984, Blues z lipového

dreva - Supraphon 1984, Škrtni, čo sa nehodí(angl. wersja - Blues Office) - Supraphon

1986, Je to stále tak (angl. wersja - Thats The Way It Is) - Opus 1990, Peter Lipa a

T + R band - Opus 1990, Up To Date - Opus1995, Naspäť na stromy - EWP 1994,

Spirytuals - RB 1997, Peter Lipa a jeho cestyCD-Rom, Boogie Up - Polygram 1998.

O JAZZIE

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 6

Page 7: Monitor Polonijny 1998/8

pażdziernik 1998 MONITOR POLONIJNY 7

Bardzo ważnym dla moich późniejszych tatrzańskichzainteresowań, a także wielu wspaniałych przyjaźni byłpobyt w sierpniu 1959 roku na „Wancie“1). W stałymskładzie, tzn. z Ojcem, panią dr Krystyną Oleksyno-wą2) , zwaną „Ciocią Krysią“ i jej córką Basią3), oraz pa-roma niestałymi członkami zespołu (zwykle byli to stu-denci, laboranci lub koledzy i koleżanki Basi, albo moi)z niezwykłą dokładnością docieraliśmy do źródeł najm-niejszych cieków, do wszystkich potoków, stawów i oc-z ek wodnych, z każdego pobierając dwa litry wody dodalszych analiz (w Krakowie) oraz napełniając dwie bu-teleczki ze szlifowanymi korkami, nazywane przez nas„sepulkami“ 4), w których konserwowało się tlen do szc-zegółowego oznaczania w podręcznym laboratorium naWancie.

Obszarem naszego działania tego roku były DolinaRybiego Potoku, Dolina Roztoki wraz z jej górnym pię -trem - Doliną 5-Stawów Polskich oraz Dolina Waks-mundzka. Opisany przeze mnie w poprzednim odcinkudokładny sposób kartowania terenu i oznaczania miejscpobierania próbek dotyczył oczywiście naszej pracy. Topozwalało poznawać teren tak dokładnie, jak na żad-nym specjalnym kursie. Rozkład powszedniego dniawyglądał następująco: ok. 7.00 - 7.30 jechałem starym,cię żkim rowerem przywiezionym z Krakowa 4 km w gó-rę po serpentynach (do Morskiego Oka prowadziławąska, bita droga, asfalt położono dopiero na początkulat 60-tych) na Polanę Szałasiska 5) do szałasu po mle-ko, które w bańce trzeba było przywieźć na śniadanie.Gdzieś koło godz. 9.30 wychodziliśmy w góry obłado-wani pustymi, szklanymi butelkami (większość litrowychbutelek z korkami przywoziło się z Krakowa, ale równieżuzupełnialiśmy zapasy, zbierając porzucone flaszki naobozowiskach), specjalnie pakowanymi w plecakach.Nie dysponowaliśmy samochodem, ani nawet motocyk-lem. Wszędzie trzeba było dojść, a potem wrócić pies-zo. Wracaliśmy więc wraz z kończącym się dniemprawdziwie objuczeni pełnymi wody butelkami. Jak toczęsto bywa, latem w Tatrach po obiedzie zdarzał siędeszcz, po którym robiło się ślisko. Naszym najwięk -szym zmartwieniem w drodze powrotnej do domu byłonie pośliznąć się i nie upaść z plecakami, a jeżeli już, totak, żeby nie rozbić butelek, bo w razie takiego „wypad-ku“ trasę do „odpowiedniego“ źródełka trzeba byłopowtórzyć.

Nie wiedzieliśmy wówczas (szczególnie my - młodzi),że z tej katorżniczej, kilkanaście lat trwającej pracypowstanie unikalna w sensie kartograficznym MapaHydrochemiczna Tatrzańskiego Parku Narodowego 6).

Najciekawsze były jednak wieczory. Gospodarzemstrażniczówki „Na Wancie“ był mój poźniejszy wieloletniprzyjaciel Antek SITARZ, który był człowiekiemw kręgach taternickich lubianym i popularnym. Oboknas mieszkał na Wancie służbowo mgr inż. KrzysztofMOSSAKOWSKI - stażysta leśnik, taternik i ratownik -mój poźniejszy kolega w Tatrzańskim Parku Narodowym(ok. 1973 r. wyemigrował do Austrii). Wynajmowała teżu Antka głównie strych z sianem spora grupa taterni-ków, z których zapamiętałem Teresę i Zbigniewa RUBI-NOWSKICH i Stanisława BIELA. Wieczorne wspom -nienia czy opowieści ówczesnej czołówki odradzające-go się polskiego alpinizmu były dla mnie niezwykłym pr-ze życiem. Szczególnie Staszek Biel, z którym po 10 la-tach spotkaliśmy się w szeregach Grupy TatrańskiejGOPR, budził nasz zachwyt i podziw; był przecież w cu-downy sposób ocalałym partnerem Wawrzyńca Żuław -

skiego, z którym w masywie Mont Blanc latem 1957 r.usiłował odszukać zaginionego przyjaciela StanisławaGROŃSKIEGO. Pod Mont Blanc du Tacul porwała ichlawina (Żuławski i Biel byli związani liną), która Wawrzyń -ca Żuławskiego pogrzebała w głębokiej szczelinie lo-dowca Bosson. Ta sama lawina przerzuciła nad szczeli-ną Staszka Biela, który chwilę później straszliwie szarp-nięty i niemal w pół przecięty zawisł na śnieżnym stoku.Do dziś pamiętam Staszka, jak któregoś wieczora poka-zał „słuchaczom“ bliznę po linie, która go wówczas pr-ze cięła, naruszając przeponę. To było wrażenie! Zaled-wie na gwiazdkę dostałem wydaną przez „Iskry“ książ kęBurza nad Alpami, gdzie chyba Jan Mostowski opisałtę historię, a tu już po paru miesiącach „żywy bohater“!Do tej historii wielokrotnie wracałem wspomnieniami, ki-edy jako ratownik, a później naczelnik Pogotowia, sty-kałem się z „cudownymi ocaleniami“ albo z pechem.„Pechem“ była zwykle najwyższa cena, którą turysta lubtaternik płacił za lekkomyślność, a świadkami cudówbyliśmy po to, aby nie wydawało się nam - taternikom,że to tylko od nas zależy uratowanie czyjegoś życia.

Kiedy w cztery lata później, w 1963 r. „zaliczałem“ 7)

z moim wieloletnim przyjacielem Ludkiem STOBIER-SKIM letni sezon wspinaczkowy w rejonie Morskiego

Oka i Hali Gąsienicowej, pierwszy raz uczestniczyłemjako taternik - ochotnik w wyprawie ratunkowej. Wypa-dek zdarzył się w północnej ścianie Kazalnicy Mięgu -szowieckiej, która w ogromnej części przewieszonastanowiła na początku lat 60-tych niezwykle modny po-ligon prowadzenia nowych, ekstremalnie trudnychdróg wspinaczkowych lub ich powtarzania z dobrymdrugim albo trzecim numerem. Warszawski taternik przypokonywaniu przewieszki - idąc jako drugi - odpadłi tak zaplątał się w liny, że doznał niezwykle bolesnegowywichnięcia barku. Początkowo wisiał w tzw. ławecz-kach, a potem opuszczany przez partnera tkwił na ma-łej półeczce skalnej jakieś 150 m od tafli CzarnegoStawu pod Rysami. Moje zadanie jako uczestnika wyp-rawy ratunkowej polegało na wyniesieniu na szczyt Ka-zalnicy bębna ze stalową linką, przy czym jeden bębenzawierał odcinek 100-metrowy, a do zjazdu potrzeb-nych było 3-4 takich odcinków. Potem, aby nie robićtłoku na wierzchołku, zostałem odesłany pod ścianę,by razem z grupą wspierającą „odbierać“ rannegoi zwożącego go na plecach ratownika. Zwożącym pier -wszego (bo i drugiego trzeba było zwieźć, choć nie byłranny) był słynny Józef UZNAŃSKI, który poza rekor-dową ilością brawurowych zjazdów ścianowych po ran-nych taterników, był wybitnym narciarzem, a który podkoniec wojny wyskoczył z wagonika dojeżdżającej dogórnej stacji na Kasprowym Wierchu kolejki, aby niedostać się w ręce stojących na peronie Niemców.Wyskoczył oczywiście z nartami na nogach i udało musię skutecznie uciec.

Zwożenie rannego na plecach, to dosyć skompliko-wana operacja. Ratownika opuszcza się na stalowejlince do ratowanego, wobec tego trzeba stanowiskodo zjazdu umieścić tak, żeby na ratowanego trafić.100-metrowe odcinki stalowej linki łączy się w specjal-ny sposób, natomiast ratownik ubrany jest w uprząż,która nazywa się „szelkami Grammingera“ (od nazwis-ka wynalazcy). Częścią „szelek“ są bardzo silne majtki,w które ratownik musi ubrać ratowanego, przypinającgo sobie do pleców.

„Nasz“ delikwent, jak pamiętamy, miał wywichniętybark, którego nie dało się nastawić, wobec tego zje-żdżał z usztywnionym ramieniem nad głową. Tak teżtransportowaliśmy go nadal, jedynie z trudnego terenuwynosząc go na „krzesełku“, a dalej, tak jak to byłowówczas w zwyczaju, „na bambusie“ (kiedyś bambuso-wy drąg, obecnie duraluminiowa rura, do której pod -czepiona jest siatka z rannym i poduszki na końcach).Bambus niosło dwóch ratowników. Obecnie rannychznosi się w specjalnych noszach, natomiast „bambusa“używa się nadal do znoszenia zwłok.

Pierwszy raz uczestniczyłem wówczas w wyprawieratunkowej, której epilog w „Księdze wypraw“ odnoto-wany jest jednym słowem:

- „uratowany“ -.Byłem studentem I roku leśnictwa i od 11 lat chodzi-

łem po Tatrach. Wiedziałem już wtedy, że z Tatramizaczyna mnie wiązać nie tylko fascynacja, ale bardzopoważne uczucie.

Od red.: Zgodnie z wolą Autora, honorarium za po-wyższy tekst przekazujemy na konto odbudowy Schro-niska Zbójnickiego w Dolinie Staroleśnej (Zbojnickachata - Veľká Studená Dolina).

1) Strażniczówka „Na Wancie“ (ok. 1230 m n. p. m.) wybudowana w drugiej połowie lat 50-tych przy drodze do MorskiegoOka, ok. 2 km powyżej Wodogrzmotów Mickiewicza, na początku serpentyn, usytuowana na stokach Roztockiej Czubyprzy połączeniu Dolin Rybiego Potoku i Białej Wody.

2) Dr hab. Krystyna (z d. Dajewska) OLEKSYNOWA (1912 - 1998), absolwentka Wydziału Chemii Uniwersytetu Jana Kazimi-e rza we Lwowie, po II wojnie asystentka, adiunkt i samodzielny pracownik naukowy początkowo UJ, a następnie WSR - ARw Krakowie. Autorka kilkudziesięciu prac naukowych o Tatrach z zakresu chemizmu wód, mineralogii i gleboznawstwa.

3) Barbara OLEKSYN (ur. 1941) - absolwentka UJ, profesor dr hab. UJ, specjalistka z zakresu chemii i krystalochemii.4) W tym czasie „Przekrój“ publikował fragmenty przygotowywanych do druku DZIENNIKÓW GWIAZDOWYCH Stanisława

LEMA. Wszyscy fascynowaliśmy się pomysłami Lema m. in. opisem polowań na kurdle, ale także komplikacjami, jakiewynikały z rozmowy Ijona Tichego z mieszkańcami jednej z egzotycznych planet na temat „sepulek“ i „sepulenia“. Lempozostawił to pojęcie nie wyjaśnione, wobec tego my nazwaliśmy specjalne, laboratoryjne flaszeczki „sepulkami“. Niewykluczam, że Ojciec, który korespondował ze Stanisławem Lemem, poinformował go o naszych „sepulkach“.

5) Polana Szałasiska (ok. 1350 m n. p. m.) w Dolinie Rybiego Potoku ok. 1,5 km poniżej Morskiego Oka nad parkingiem naWłosienicy. Na Polanie Szałasiska do 1962 roku odbywał się wypas krów i owiec, stały również szałasy. Od 1963 r. po wyku-pieniu Polany przez Tatrzański Park Narodowy zorganizowano na niej namiotowe obozowisko Polskiego Związku Alpinizmu.

6) Atlas Tatrzańskiego Parku Narodowego (zbiór map) praca zbiorowa, Warszawa - Kraków 1985 zawiera m. in. mapę pt.„Chemizm wód TPN“ autorstwa K. Oleksynowej i T. Komornickiego.

7) Aby awansować na kolejne stopnie członkowstwa Klubu Wysokogórskiego trzeba było przedkładać listę pokonanychdróg wspinaczkowych, określonych trudności i czasu wspinania. Moim partnerem był Ludosław STOBIERSKI (ur. 1943)chemik - ceramik, aktualnie prof. dr hab. na AGH w Krakowie.

ATRY W MOIM ŻYCIUWSPOMNIENIA JANA KOMORNICKIEGO

AMBASADORA RP W REPUBLICE SŁOWACKIEJ

T

„Od fascynacji do miłości“ (2)N igdy nie zapomnę tego szczególnego uczucia emocji, którego zapewne nie tyl-

ko ja doświadczałem na widok Tatr po dłuższej przerwie. Czasem z okna auto-busu - w dawniejszych czasach częściej z pociągu - pojawiały się One na hory-

zoncie, a ja czułem się taki jakiś podniesiony na duchu, onieśmielony i chyba szczęśliwy,choć jechałem tylko na krótsze lub dłuższe wakacje. Już wtedy wiedziałem, że choć wi -dzę te same Tatry, to nigdy ich widok nie będzie taki sam. Tak pozostało do dziś...

W następnych latach moje spotkania z przepięknymi i wyższymi od Tatr górami bu -dziły także emocje i ożywiały krew, ale jedynie powroty pod Tatry i od północy i od po-łudnia wyzwalają we mnie nieodmiennie zawsze to samo żywsze bicie serca i zach-wyt nad ich pięknem.

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 7

Page 8: Monitor Polonijny 1998/8

8 MONITOR POLONIJNY pażdziernik 1998

1798 - 24 grudnia w Zaosiu koło Nowogródka w drob-noszlacheckiej rodzinie Barbary i Mikołaja Mickiewiczówrodzi się syn Adam, później największy polski poeta.

1807 - 1815 - Uczęszcza do szkoły powiatowej w No-wogródku.

1815 - 1819 - Studiuje na Wydziale Literatury Uniwer-sytetu Wileńskiego, ówczesnego ośrodka kultury oświece-niowej m. in. u profesorów G. E. Grodecka, J. Lelewela, L.Borowskiego. Z przyjaciółmi: Zanem, Czeczotem, Malews-kim i Domeyką zakłada towarzystwa - Promienistych, Filo-matów i Filaretów. Dla tych towarzystw pisze swe pierwszepoezje Pieśń Filaretów i Odę do młodości - ekspresyjną po-chwałę młodości, prekursorską deklarację romantyzmu,którego miał stać się najwybitniejszym przedstawicielem.W czasie wakacji w Tuchanowiczach poznaje Marylę We-reszczakównę. Łączy ich głębokie uczucie, którego nie jestw stanie przerwać nawet ślub Maryli z Wawrzyńcem Putka-merem w 1821 r. Jej dedykuje powstały w 1823 wiersz DoM***.

1819 - 1823 - Uczy (z przerwą1821/22) historii, literatury i prawaw szkole powiatowej w Kownie.

1822 - Wydanie drukiem pierw -szego tomu Poezji (Wilno). Historycyliteratury od tej edycji datują narodzi-ny epoki romantyzmu w Polsce. W to-mie znajdują się Ballady i romanse,które zapoczątkowały przełom ro-mantyczny w literaturze polskiej. Pol-ski romantyzm, oceniający współcze-sność, patrzył w przyszłość narodu,był ściśle związany z historią. Podmaską odległej przeszłości skrywałprzed cenzurą zaborców przekaz pat-riotyczny. Zainteresowanie folkloremwzmagało poczucie tożsamości naro-dowej - i pod tym względem Balladyi romanse były nowatorskie.

1823 - Ukazuje się tom drugi Po-ezyj, zawierający powieść poetyckąGrażyna i dramat Dziady cz. II, w tymsamym czasie powstają Dziady cz.IV. Były to dzieła o nowatorskiej for-mie, wyrażające bunt przeciw klasycyzmowi. W GrażynieMickiewicz objawia się po raz pierwszy jako poeta narodo-wy. Przypomina o patriotycznym obowiązku zakazującymbratania się z wrogiem ojczyzny. Senator Nowosilców pro-wadzi w Wilnie śledztwo w sprawie tajnych organizacji młod-zieżowych, w wyniku którego Mickiewicz zostaje aresztowa-ny i wraz z kolegami osadzony w więzieniu znajdującym sięw dawnym klasztorze bazylianów w Wilnie. Za poręczeniem

J. Lelewela i po podpisaniu deklaracji lojalności wobecwładz, zostaje wkrótce uwolniony. Musi jednak opuścić rod-zinne strony i wyjechać do Rosji.

1824 - Opuszcza Litwę. Trzy miesiące przebywa w Pe-tersburgu, gdzie zaprzyjaźnia się z późniejszymi dekabrysta-mi: K. Rylejewem i A. Bestużewem.

1825 - Od marca do listopada przebywa w Odessie.Odbywa wycieczkę na Krym. Z przeżyciami tego okresu wi-ążą się liryczne Sonety Odesskie i Sonety Krymskie wyda-ne razem w 1826 roku w Moskwie.

1825 - 1828 - Przebywa w Moskwie, nawiązuje przy-jaźń z pianistką M. Szymanowską. Otoczony już sławą wy-bitnego poety, wchodzi w środowisko rosyjskiej elity intelek-tualnej Moskwy i Petersburga (Puszkin, N. Polewoj, P. Wia-ziemski, Z. Wolkonska, W. Żukowski). W styczniu 1828 r.wydana zostaje jego kolejna powieść poetycka Konrad Wal-lenrod, której bohater Alf ukrywający swą duszę podpłaszczem krzyżackiego rycerza, zdradziecko planuje ze-mstę na Zakonie. Jest to koncepcja walki podziemnej, pro-wadzonej pod pozorem współpracy z wrogiem. W później -szej historii Polski często dyskutowana.

1829 - 1831 - W maju opuszcza Rosję już jako uzna-ny przywódca polskiej szkoły romantycznej. Wyjeżdża doNiemiec, zwiedza Włochy, odbywa wycieczkę po Szwajca-rii, wraca do Rzymu, gdzie dociera do niego wiadomośćo wybuchu powstania listopadowego. Z fałszywym paszpor-tem wyruszył do kraju, ale zatrzymał się w WielkopolskimŚmiełowie. Wobec oczywistej klęski powstania zaniechadalszej podróży. Kilka miesięcy prezbywa na wielkopolskichdworach ziemiańskich. Romasuje z K. Łubieńską.

1832 - Wybiera emigrację i udajesię do Drezna. 3 - miesięczny pobytw tym mieście jest niezwykle praco-wity. Obok ballady Ucieczka, piszem. in. wiersze Śmierć pułkownika,Nocleg, Reduta Ordona, Pieśń pi-el grzyma, Śniła się zima. W Dre-źnie powstaje też jedno z najważni-ejszych dzieł Poety - Dziadów cz.III. Dramat ten uważany za „niesce-niczny“, robi oszałamiającą karierępo odzyskaniu przez Polskę niepod-ległości. Klasyczny staje się mono-log Konrada z Wielkiej Improwizacji,który można interpretować jako py-chę twórcy, który równa się z Bogi-em, bo jak Najwyższa Istota „za mili-ony kocha i cierpi katusze“, pychę,która chociaż jest grzechem wobecNieba, to na Ziemi jest usprawiedli-wiona w imię cierpienia za owe mili-ony. 31 lipca osiedla się w Paryżu,w którym z niewielkimi przerwamispędzi resztę życia. Włącza się doprac emigracji polskiej. Najważni-

ejszym centrum polonijnym jest wówczas Hotel Lambert,w którym rezyduje książe Adam Czartoryski, z którym Poetawspółpracuje, nigdy jednak nie wiąże się z żadnym zestronnictw emigracyjnych. Redaguje czasopismo „Pielgr-zym Polski“. Z tego roku pochodzą Księgi narodu i pielgr-zymstwa polskiego, w których zawarł swe przekonania natemat misji Polski i zadań emigracji.

1834 - W Paryżu ukazuje się drukiem Pan Tadeusz -

epopeja narodowa, poemat, w którego dwunastu księgachopisuje ostatni zajazd na Litwie - efekt sporu między rodzi-nami Sopliców i Horeszków, pojednanych w imię walkiz Moskalami. Poemat ten poświęcony jest przypomnieniukrainy dzieciństwa; pejzażom litewskim, obyczajom szla-checkiego zaścianka, charakterystycznym typom epoki,a także wydarzeniom roku 1812. 22 lipca żeni się z CecyliąSzymanowską, poznaną w Moskwie córką pianistki. Maz nią sześć dzieci, z których najstarszy syn Władysław całeżycie poświęcił pielęgnowaniu twórczości wielkiego ojca.Twórczość poetycka poety niemal kończy się na Panu Ta-deuszu; z lat późniejszych poza cyklem Zdań i uwag, po-chodzi kilkanaście wierszy refleksyjnych (wśród nich tzw. li-ryki lozańskie) oraz bajki Żona uparta i Golono strzyżono.Poeta zawiedziony w rachubach na bliski przewrót w Euro-pie, zniechęcony do politycznych sporów emigrantów, od-suwa się od życia publicznego, przeżywa okres pogłębieniażycia religijnego, rozczytywania się w literaturze mistycznej.

1839 - Wykłada literaturę łacińską na Uniwersyteciew Lozannie.

1840 - 1844 - Obejmuje Katedrę Języka i Literaturyw Collége de France w Paryżu. Jego działalność stanowiprzedmiot żywego zainteresowania środowiska francuskie-go i polskiego; wśród słuchaczy, obok emigrantów pol-skich, są intelektualiści francuscy i Rosjanie. Kierunek poli-tyczny wykładów, a zwłaszcza propaganda towianizmu oraztowarzyszące jej demonstracje słuchaczy spotykają sięz ostrą krytyką prasy polskiej i francuskiej. W maju 1844 r.władze zawieszają Mickiewicza w czynnościach profesora.Towiańskiego poznaje w lipcu 1841 r. w okresie szczegól-nie dla siebie ciężkim z powodu choroby i poczucia bezna -dziejności emigracyjnej wegetacji; wierzy w jego posłannict-wo zgodne z własnymi mesjanistycznymi oczekiwaniami nanowe objawienie i wielką odnowę, z czasem nadając do-krytnie Towiańskiego radykalniejszy charakter politycznyi społeczny.

1848 - 1849 - Gdy rozpoczyna się Wiosna Ludów,wyjeżdża do Rzymu, chcąc zjednać papieża Piusa IX dla ru-chów patriotycznych. Jest współzałożycielem Zastępu Pol-skiego. Na czele swego Legionu wyrusza do Mediolanu naspotkanie z legionistami płk. Kwiatkowskiego. Wraca do Pa-ryża, uzyskuje zgodę francuskiego ministra wojny na werbo-wanie do Legionu ochotników polskich we Francji. Ochotni-cy wyruszają do Włoch. Poeta dalej działał w Paryżu,a w 1849 r. zaczyna redagować międzynarodowe pismo re-wolucyjne - „Trybunę Ludów“.

1850 - 1852 - Działa w Towarzystwie Historycznym,współtworzy Bibliotekę Polską w Paryżu. W 1852 r. zostajebibliotekarzem w Bibliotece Arsenału, a w następnym rokuwchodzi w skład Rady Szkoły Polskiej w Batignolles.

1855 - Umiera żona Mickiewicza, Celina. On wyjeżdżado Turcji, na której pomoc liczyli Polacy w walce ze wspól-nym wrogiem - Rosją. Turcy nie wyrażają sprzeciwu na twor-zenie armii polskiej na terenie swojego kraju. Poeta zbierafundusze i zabiera się do organizowania kolejnego legionu.Umiera nagle 26 listopada 1855 roku. Zostaje pochowanyna cmentarzu polskim w Montmorency w Paryżu.

1890 - Trumna z prochami Wieszcza zostaje przewie -ziona do Krakowa, a przeniesienie jej do sarkofagu w Ka-tedrze Wawelskiej staje się wielką manifestacją narodową.Polacy oddają hołd nie tylko poecie, który wprowadził ro-mantyzm do literatury, ale także patriocie, symbolowi walkio wolność i niepodległość.

W dniu 24 grudnia minie 200 lat od urodzin wi-el kiego poety polskiego Adama Mickiewicza.Z tej okazji redakcja „Monitora Polonijnego“ogłasza Konkurs Mickiewiczowski, w którym mo-że wziąć udział każdy czytelnik naszego mie -sięcznika.

Warunkiem udziału w konkursie jest nadesła-nie do 20 listopada br. odpowiedzi na poniżej za-mieszczone pytania. Ze wszystkich poprawnychodpowiedzi wylosujemy 6, a ich autorów nagro -dzimy w następujący sposób: trzej otrzymają ksi-ąż kę Zbigniewa Sudolskiego: Mickiewicz. Opowi-eść biograficzna, Warszawa 1997, której autorotrzymał Nagrodę Warszawskiej Premiery Lite-rackiej oraz Nagrodę Ministra Edukacji Narodo-wej. Książki te ufundował Zarząd Krajowy Stowar-zyszenia „Wspólnota Polska“. Trzej kolejni autor -zy poprawnych odpowiedzi zostaną uhonorowaninagrodą redaktor naczelnej - pięknie wydanymiegzemplarzami Pana Tadeusza.

Odpowiedzi należy przesyłać na kartkachpocztowych na adres: Danuta Meyza - Marušiako-vá, Náb. gen. L. Svobodu 42, 811 02 Bratislava.

PYTANIA KONKURSOWEZ życiem Adama Mickiewicza nieodłącznie związany jest Nowogródek. Na terenie jakie-go państwa znajduje się obecnie to miasto?Jak nazywały się towarzystwa, które Mickiewicz założył w czasie studiów na Uniwersyte-cie Wileńskim?W którym roku ukazały się utwory A. Mickiewicza, od których edycji datuje się narodzinyepoki romantyzmu w Polsce i jaki jest ich tytuł?A. Mickiewicz w 1825 r. odbył wycieczkę na Krym. Jaki tytuł noszą utwory liryczne, któreta podróż inspirowała?Która część Dziadów uznawana jest za jedno z najważniejszych dzieł Poety?W którym utworze zawarł Poeta swe przekonania na temat misji Polski i zadań emigracji?Z ilu ksiąg składa się poemat A. Mickiewicza, który zwykliśmy nazywać epopeją narodo-wą, i jaki jest jego tytuł?Z jakiego utworu A. Mickiewicza pochodzą wiersze:

Było cymbalistów wielu,Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu(Jankiel przez całą zimę nie wiedzieć, gdzie bawił,Teraz się nagle z głównym sztabem wojska zjawił).Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencieNie wyrówna w biegłości, w guście i w talencie.

W którym roku ukazał się słowacki przekład Pana Tadeusza i kto był jego tłumaczem?Gdzie spoczywają prochy Wieszcza?

ON

KU

RS

MIC

KIE

WIC

ZO

WSK

IKADAM MICKIEWICZ

Życiei twórczośćw datach

Aleksander Kamiński:Portret Adama Mickiewicza, 1850

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 8

Page 9: Monitor Polonijny 1998/8

pażdziernik 1998 MONITOR POLONIJNY 9

Jakie imię można nadać dziecku? Oprócz trady-cyjnych - słowiańskich i biblijnych - pojawiają sięcoraz częściej imiona wyszukane, jak Dolores, Juli-etta, Sandra. Czy zatem zasób imion nadawanychw Polsce jest nieograniczony? Czy można przenie-ść na grunt języka polskiego dowolne imię obce?

Okazuje się, że nie każde. Te obce wpływy ha-mują urzędy stanu cywilnego. Ograniczenia mająna celu ochronę dziecka przed dziwacznymi czyośmieszającymi imionami. Znany jest przypadek,gdy rodzice, zafascynowani jakimś filmem, chcielinadać córce imię Kurtyzana, nie rozumiejąc zna -czenia tego słowa. Na szczęście urzędnik stanucywilnego okazał się inteligentniejszy i nie dopuściłdo tego. Polszczyzna uniknęła też fascynacji „zdo-byczami socjalizmu“. Nawet w latach pięćdziesią -tych nie nadawano u nas dzieciom imion typu Po-stęp czy Antena, co zdarzało się w Związku Ra -dziec kim. Imiona obce, o ile zostaną zaakcepto-wane przez urzędy stanu cywilnego, mają postaćzgodną z polską normą ortograficzną. Piszemy wi-ęc Maria, Gabriel, nie Marya, Maryja, Gabryel.Postać Maryja jest dopuszczalna tylko w odniesie-niu do Matki Boskiej. Istnieją wyjątki od polskiejnormy ortograficznej, np. Angelika (wym. Andżeli-ka) czy Isaura obok formy Izaura, zgodnej z wymo-wą. Są to imiona stosunkowo nowe, rzadko używa-ne, z czasem zapewne i one ulegną spolszczeniu.

Odmiana imion nie sprawia większych proble-

mów. Wątpliwości pojawiają się, gdy imię męskiema zakończenie -a, typowe dla form żeńskich, np.Bonawentura, Barnaba. Te odmieniają się jakrzeczowniki rodzaju żeńskiego. A więc: o panuBarnabie, ołtarz z figurą świętego Bonawentury.Ten typ imion wychodzi z użycia, stąd i wahania,jak je odmieniać. Do rzadkich imion należą teżAmbroży, Bazyli, Szczęsny, ale Jerzy cieszy sięnadal popularnością. Wszystkie te imiona odmie -niają się jak przymiotniki rodzaju męskiego. Roz-mawiam z Jerzym, mówimy o Bazylim, przyg-lądam się Ambrożemu. Najwięcej problemówmamy z użyciem imion w wołaczu. Słowackim zda-niom: Zuzka, poď sem.,Daj mi pokoj Peter! od-powiadają polskie: Zuzko, chodź tu., Daj mi spo-kój, Piotrze ! Wołacz imion żeńskich ma w zasad-zie końcówkę -o: Bożeno, Anno, Mario, Janko,Helenko. Jeżeli imię ma przed zakończeniem -a spółgłoskę miękką, np. ś, ć, ń (pisane też si, ci,ni) lub l, forma wołacza kończy się na -u. Mówimy:Krysiu, zadzwoń do mnie., Pani A n i u, proszęto odnieść., Droga Kaziu, czekam na Twój list.Podobnie Mariolu od Mariola, Belu od Bela (a tood Izabela). Mickiewicz pisał jeszcze: Spojrzyj,Marylo, gdzie się kończą gaje... (ballada To lu-bię), ale dzisiaj częściej używa się formy Marylu.Imiona męskie mają w wołaczu końcówkę -u lub -e, np. Stasiu, Władku, Pawle, Tomaszu. Wyjąt -kiem są imiona typu Jerzy, Ksawery, które w wo-

łaczu mają taką samą formę, jak w mianowniku.W mowie potocznej dopuszcza się użycie mianow-nika w funkcji wołacza. Dotyczy to częściej imionmęskich niż żeńskich. Formy typu: Jurek, załatwto., Piotrek, zadzwoń do niej! stają się powszech-ne. Niedopuszczalne jest używanie mianownikaw funkcji wołacza, jeżeli imię występuje w połącze-niu z wyrazami pan / pani, kolega / koleżanka. Je-żeli decydujemy się na formę pan Henryk czy paniZosia, to wołacz bądzie miał postać: panie Henry-ku, pani Zosiu. Podobnie: kolego Marku, kocha-na Doroto, drogi Józku.

Na zakończenie kilka słów o formach typu * Ka-ziu tego nie zrobił., * Mieciu by chętnie przysze-dł. Użycie wołacza w funkcji mianownika dotyczytu imion męskich w postaci zdrobniałej zakończo-nych na -o po spółgłosce miękkiej. Błąd ten słyszysię głównie na południu Polski. Poprawnie należypowiedzieć: Kazio tego nie zrobił., Miecio bychętnie przyszedł.

W rozstrzyganiu wątpliwości, jak poprawnie uży-wać imion, pomogą Słownik ortograficzny językapolskiego, Słownik poprawnej polszczyzny,Słownik wyrazów kłopotliwych M. Bańki i M. Kra-jewskiej. Obszerne wykazy imion oraz ich etymolo-gie zawierają słowniki: B. Frosa i F. Sowy Twojeimię. Przewodnik onomastyczno - hagiograficz-ny i Słownik imion pod redakcją A. Zaręby.

Lidia

ÓW

IMY

PO

PR

AW

NIE

PO

PO

LSK

UM

SPOJRZYJ, MARYLO, GDZIE SI� KO�CZ� GAJE ...CZYLI O POPRAWNYM UŻYWANIU IMION

Jesień, zima to okres, kiedy o wiele częś -ciej niż wiosną czy latem pieczemy ciasta,a ponieważ nie spotkałam jeszcze kobiety,która miałaby nadmiar czasu wybrałam prze-pis, którego realizacja nie zajmie pani domuwięcej niż półtorej godziny.

Cebulaki - potrafiły je piec nasze babki,a potem jakoś wytraciły się z polskiej kuchni.Podawały je do popołudniowej herbatki, alewłaściwym ich przeznaczeniem jest towarzy -szenie czystym zupom - bulionowi, barszc-zom, czy pomidorowej.

Ciasto - 5 dkg drożdży, 4 łyżki ciepłej wo-dy, szklanka mleka, 2 łyżki masła, 2 łyżki ole-ju, pół łyżeczki startej gałki muszkatołowej,szczypta soli, łyżeczka cukru, 4 szklanki mąki,2 jajka.

Farsz - 5 dużych cebul, 3 łyżki smalcu, 3łyżki masła, łyżeczka majeranku, duże kwaśnejabłko, sól, pieprz, trochę cukru.

Drożdże ucieramy z letnią wodą, mleko go-tujemy, zdejmujemy z ognia i mieszamy z ma-słem i solą. Studzimy. Do miski wsypujemymąkę, wbijamy jajka, wlewamy letnie mlekoz masłem, dodajemy drożdże i wyrabiamycias to najpierw drewnianą łyżką, a potemręką. Po 15 minutach powinno być gładkiei lśniące. Formujemy kulę, którą umieszczamyw wysmarowanej masłem misce i odstawiamyw ciepłe miejsce.

Kiedy ciasto podwoi objętość, bierzemymałe kawałki i na posypanej mąką stolnicy for-mujemy małe okrągłe bułeczki. W środku robi-my wgłębienie, w które kładziemy kopczyk ce-bulowego farszu, brzegi smarujemy roztopio-nym masłem. Pieczemy najpierw w tempera-turze 150°, a kiedy pięknie wyrosną, zwięk -szamy ją na 180°. Wyjmujemy, gdy się zrumie-nią. Tak upieczone cebulaki podajemy ciepłe.Można je przechować przez kilka dni w wo-reczkach foliowych w lodówce, ale przed po-

daniem należy je włożyć do ciepłego pie-karnika.

Paniom, które podobnie jak ja nie potra-fią przekonać się do wyrabiania ciastadrożdżowego, dedykuję przepis na słyn-ne cebulowe ciasteczka, specjał kuchniżydowskiej.Cwibele w kichlach - na które potrze-bujemy:25 dkg mąki, 10 dkg masła, 1 żółtko, 3łyżki śmietany, łyżeczkę winnego octu, 2cebule, kopiastą łyżkę maku, sól.Mąkę przesiewamy na stolnicę, dodaje-my miękkie masło, śmietanę, żółtko, sóldo smaku i szybko zagniatamy ciasto.Dodajemy dużą cebulę utartą na tarce

o drobnych utworach i dokładniełączymy. Ciasto rozwałkowujemy

na posypanej mąką stolnicy i kro-imy na ukośne kwadraty lubwycinamy kieliszkami okrągłeciasteczka. Układamy na wys-

marowanej tłuszczem blasze.Posypujemy makiem. Pieczemy

w temperaturze 180 ° przez 15-20minut. Podajemy do herbaty,

czystych zup lub pochrupa-nia przy kieliszku białego wi-na.

dmm

OL

SKA

OD

KU

CH

NI

P

Cebulaki

SZANOWNE PANIE, SZANOWNI PANOWIEserdecznie zapraszamy do współudziału w tworzeniumenu wigilijnego, świątecznego, sylwestrowskiego i noworocznego.- Jeżeli macie wypróbowane przez Was przepisy na oryginalne dania, które przygotowujecie

z okazji tych świątecznych dni w Waszym domu, podzielcie się nimi z czytelnikami „Monito-ra“. Napiszcie jak je przygotowujecie, kiedy podawacie i skąd je znacie.

- Każdy autor takich oryginalnych przepisów otrzyma honorarium w wysokości 200,- Sk, jeże-li prześle je do 20 listopada na adres redaktor naczelnej zamieszczony w metryczce.

Czekamy na Wasze oryginalne świąteczne przepisy kulinarne!

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:18 Page 9

Page 10: Monitor Polonijny 1998/8

10 MONITOR POLONIJNY pażdziernik 1998

W kilku poprzednich Kartkachz historii staraliśmy się przybli-żyć czytelnikom dzieje, wygląd

i koloryt dawnego warszawskiego Starego Mi-as ta. Wierzymy, że ci, którzy je czytali, innymioczami spojrzą na jego uliczki i kamienice,gdy odwiedzą stolicę. Teraz postaramy się pr-zy bliżyć kolejny, jeden z najstarszych organiz-mów miejskich w obrębie Warszawy - NowąWarszawę, zwaną również Nowym Miastem.

Nowa Warszawa ukształtowała się prawdopodobniena przełomie wieków XIV i XV wzdłuż traktu do Zakroczy-mia (obecnie ulice Freta i Zakroczymska). W 1414 rokuuzyskała własny samorząd i została wyłączona spod ju-rysdykcji wójta Starej Warszawy. Grunty nowomiejskiegraniczyły ze staromiejskimi; od zachodu z Wolą i Po-wązkami, od Północy z Pólkowem, dochodząc do rzecz-ki Drny.

Centrum miasta stanowił obszerny rynek (140x120m), z którego naroży prowadziły dwie ulice. Przy wyty -czaniu rynku, na tyłach działek budowlanych, znajdowa-ły się tzw. ulice gospodarcze. Same działki budowlanemiały podobną wielkość jak działki na Starym Mieście.Zabudowa rynku była drewniana. Części placu zajmowa-ły kramy i jatki.

W jego południowo - wschodniej części zbudowanow końcu wieku XV drewniany ratusz. W 1544 roku zabu-dowę Rynku zniszczył pożar, szybko ją jednak odbudo-wano. Już w drugiej połowie XVI wieku doprowadzonowodociąg prowadzący wodę do otwartych drewnianychzbiorników Rynku. W XV wieku na północno - wschod-nim narożniku Rynku zbudowano kościół NajświętszejMarii Panny, a w połowie XV wieku kościół Św. Jerzegoi klasztor kanoników regularnych, na początku XVII wie-ku przy ul. Freta wzniesiono kościół i klasztor dominika-nów. Później zbudowano kościół franciszkanów, a w ko-ńcu XVII wieku kościół i klasztor sakramentek.

W przeciwieństwie do Starej Warszawy, Nowa War -szawa nie była obwarowana. Nowe Miasto, które prawolokacyjne zyskało po 1408 roku, w sto lat później liczyłojuż 125 domów. Jego rozwój podobnie, jak rozwój Sta-rego Miasta, nastąpił w wyniku handlu wiślanego zbo-żem i drewnem w drugiej połowie XVI stulecia.

Mieszkańcy Nowego Miasta nie byli tak bogaci jakludność Starego Miasta. Trudnili się przede wszystkimrzemiosłem i rolnictwem. Nad rzekami Drną, Bełczącą

i Wisłą znajdowały się szlifiernie, papiernia i folusz orazosiedle rybackie zwane Rybakami, zamieszkiwane głów-nie przez rybaków i przewoźników.

Nowa Warszawa w XVI wieku zasłynęła z wyrobówgarncarskich, zduńskich i strycharskich, tj. wyrobu ce-gły, kafli, dachówek, a także piwa i słodu. Znane były jejmłyny wodne, a w ich pobliżu powstał pierwszy war -szawski młyn papierniczy i bleh na bielenie płótna.

W tym też wieku Nowe Miasto miało około 10 ce-chów rzemieślniczych, których zasady organizowaniaokreślał przywilej króla Zygmunta Starego z roku 1527.Cechy kierowały się statutami, a ich wzory czerpały z mi-ast mających starsze tradycje, takich jak Kraków, Wilno,a przede wszystkim Toruń. Każdy cech składał sięz dwóch organizacji, z których jedną tworzyli mistrzowie,drugą znacznie późniejszą, podporządkowaną pierw -szej, ale cieszącą się pewną autonomią, czeladnicy, czy-li towarzysze. Trzecia kategoria pracowników cecho-wych, tj. uczniowie, czyli terminatorzy, znajdowała sięw zupełnej zależności od mistrzów i żadnych autono-micznych praw nie posiadała.

Nowa Warszawa mimo, że w swych początkach o wi-e le uboższa niż Stare Miasto, jako organizm miejski roz-wijała się dynamicznie, co można przypisać także rzemi-eślnikom, rzutkim, wędrującym po świecie i przyno -szącym wszelakie nowinki.

Wielkim szacunkiem w XVI wieku cieszyli się w mie-ście lekarze, wykształceni w Krakowie i Wilnie, w tymczasie działało też kilkunastu aptekarzy, którzy w uznaniuzasług stawali się często burmistrzami.

Miało też miasto swoje szpitale. Tu wyjaśnijmy sobie,że do XVII wieku nazwa „szpital“ oznaczała przede ws-zyst kim przytułek dla nędzarzy - starców, kalek i cho-rych. Pierwszy taki szpital, o którym zachowały się źró-dła, był miejski Szpital Św. Ducha za Bramą Nowomiej-ską zbudowany ok. 1388 r. Następny o tej samej nazwieufundowała w 1444 roku księżna Anna Mazowiecka przyklasztorze augustianów przy ul. Pięknej. W początkachXVI wieku otwarto mały szpitalik przy kościele NM Pannyna Nowym Mieście. Kilka dalszych powstało w XV i XVII

wieku. Szpitale te były niewielkie i przede wszystkim pe-łniły rolę charytatywną. I tak np. wspomniany szpital NMPanny utrzymywany był po części z funduszów ofiarowa-nych przez dobroczyńców, po części z jałmużny zbiera-nej do skrzynek przy kościele i puszek obnoszonychw piątki po mieście przez samych ubogich. Ten sposóbjego finansowania zlikwidowano w początkach XVIII wie-ku. Odtąd nowo wstępujący do niego kandydat, czy kan-dydatka wnosiła opłatę zwaną wstępnym czy wkupnym.Jej wysokość była różna, zależnie od zamożności kandy-data. Niekiedy były to wręcz fundacje za obowiązek do-żywotniego utrzymywania fundatora w zakładzie.

Za wzorem Starej Warszawy i Nowa Warszawa miaławładzę, która kierowała życiem miasta. Miała więc swojąi Radę i Ławę, a także tzw. trzeci porządek. Sama Radabyła podwójna, tj. siedząca i stara, liczyła 8 rajców(w Starej Warszawie było ich 12). Wójtowstwo dziedzicz-ne trwało w Nowej Warszawie do 1775 roku. Ława mia-ła 12 członków. Trzeci porządek doszedł w Nowej War -szawie do głosu o cały wiek później niż w Starej Warsza-wie. Dopiero w 1640 roku zapadła na zgromadzeniu Ra-dy, Ławy i przedstawicieli cechów uchwała, by powołać„dwanaście sąsiad z gminu“. I Rada i Ława i trzeci po -rządek obradowały w Ratuszu Nowomiejskim. Pierwot-ny, z drugiej połowy XV wieku, drewniany, na murowa-nym fundamencie spłonął w 1544 roku. Odbudowanogo na dawnych fundamentach. W 1600 roku ozdobionowieżyczką z dzwonem, co ośpiewał Adam Jarzębskiw Gościńcu:

Ratusz mają odnowionyI z wieżyczką poprawiony !Burmistrz z rajcy, tak ławnicyZ wójtem siedzą w swej ławicy.Mają prawa; po dekrecieApelują w tym sekrecieDo starosty warszawskiegoNamiestnika królewskiego.

Nie miała Nowa Warszawa szczęścia do Ratusza; po-nownie spłonął w 1657 roku. Nowy budynek wzniesionoprzed rokiem 1680 już na innym miejscu, w pobliżu ul.Freta, przed południową pierzeją Rynku. Tym razem byłto Ratusz dwukondygnacyjny, murowany, w stylu baro-ku. Otwierano go hucznie, przy ustawicznym biciu ar-mat, a pospólstwo z tej okazji goszczono likworami.Około 1785 roku Ratusz przebudowano w stylu klasy-cystycznym, obudowano sklepami, ale już w 1818 rokugo rozebrano, a w 1830 zasypano zawalone piwnicea teren zniwelowano. dmm

NOWAWARSZAWA

AR

TK

A Z

HIS

TO

RII

K

MA¸YMONITOR

Handel uliczny naRynku Nowego Miasta

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:19 Page 10

Page 11: Monitor Polonijny 1998/8

pażdziernik 1998 MONITOR POLONIJNY 11

W marcu ukazała się nowa płyta Stanisła-wa Soyki pt. No 17. Nie trudno zrozumiećtytuł nowego krążka, jest to po prostu sie-demnasta płyta tego znanego w świecie mu-zyka i wokalisty jazzowego. Chyba najbardzi-ej wryła się w pamięć jego muzyczna inter-pretacja znanego fragmentu biblijnego II listudo Koryntian o miłości (zresztą w kilka latpóźniej, po rozwodzie artysty, dziennikarzezasypywali go pytaniami dotyczącymi jegointerpretacji miłości idealnej w świetle rozu-mienia biblijnego). Zadebiutował w 1978 ro-ku recitalem muzyki bluesowej i gospelw Warszawie. Brał udział w licznych festiwa-lach jazzowych (m. in. na BratysławskichJazzowych Dniach), współpracował z jazz-rockowymi grupami. Od 1989 roku prezen-tuje własną muzykę. Występował i nagrywałsolo i w duecie. Śpiewa standardy jazzowe,pieśni kościelne, koldy, klasykę muzyki roz-rywkowej, funky, rock i folk. Ma na swoimkoncie muzykę do filmów (Cyrograf, Kili-mandżaro, Okruchy nadziei). Zdobył uzna-nie i nagrody m. in: czytelników magazynu„Jazz Forum“, wokalisty jazzowego Europy1982 i gwiazdy roku 1991 w ankiecie maga-zynu „Popcorn“, nagrody w Opolu i Sopocieoraz Fryderyka ’94 w kategorii wokalista roku.

Poprzednia jego płyta pt. Soyka. Sonety.Shakespeare to wybitne dzieło. Zawiera 13utworów skomponowanych do SonetówShakespearea w tłumaczeniu MaciejaSłomczyńskiego i Stanisława Barańczaka.

Na siedemnastej płycie znalazły się bar -dzo różnorodne utwory np. „pożyczona“urocza ballada Osieckiej i Krajewskiego Uci-e kaj moje serce, piosenka A ty serce świ-eć napisana pod wpływem przeżyć za kie-row nicą a dedykowana kierowcom („chmurykochane, nieziemsko obłąkane nad ra-nem...“).

Oprócz tego na płycie znalazły się: 38-se-kundowa piosenka Paryska i trwająca nies-pełna minutę Jesienny liść oraz rockowa pi-o senka Wychowanie poruszająca tematyojczyzny, w której żyją ludzie, których niestać na dobre słowo. Tango Memento Vitaepowstało jakby na zamówienie, ponieważgdy Soyka puszczał rodzicom szkice piose-nek, jego ojciec zaproponował, żeby była topiosenka do tańca. I to jest takie tango jakbyze śląskiego wesela. W teledysku Soyka tań -czy razem z rodzicami. Słowem jest to płytaróżnorodna, ciekawa i czarująca, jak zaw -sze, jeśli chodzi o fenomenalnego interpre-tatora jakim jest Soyka.

SOYKA NO 17,1998 POMATON EMI

Małgorzata Wojcieszyńska

ŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄM

ALEJDOSKOP SPORTOWYKW dniu 17 sierpnia 1998 roku Władysław Komar i Tade-

usz Ślusarski - polscy olimpijczycy zginęli w wypadku sa-mochodowym. I chociaż przed laty pożegnali się ze stadio-nami, do tragicznego końca życia nie rozstali się ze spor-tem. Jak mało kto potrafili wspomnieniami i własnym przy-kładem pobudzić młodzież do sportu. Obaj, wciąż czynni,przybliżali idee olimpijskie. Polski ruch olimpijski, polskiświat sportowy i kibice, którym dostarczyli tylu wspania-łych wrażeń i powodów do dumy, pożegnali nie tylko wiel-kich mistrzów sportu, ale wartościowych ludzi i serdecz-nych przyjaciół.

Wielcy sportowcy żyją szyb-ciej, jeszcze w sobotę plano-waliśmy w Międzyzdrojach ichdalszą aktywność na rzeczolimpizmu. I odjechali, boznów gonił ich czas. Tym ra-zem bieg został przerwany -

Stanisław Stefan Paszczyk,Prezes PKOl.

Tadeusz ŚLUSARSKI - urodził się 19 maja 1950roku w Żarach. Trzykrotny olimpijczyk, złoty i srebrnymedalista olimpijski. Dwukrotny mistrz Europy. Był tymsportowcem, którego zachowanie i sposób bycia niezmieniło się przez całe lata wielkiej kariery. Ślusarskiz tym samym skromnym uśmiechem przyjmował prze-ciwności, jakie stawały na jego sportowej drodze, jaki najwyższe zaszczyty. Niewielu tyczkarzy zdobyło ko-lejno złoty i srebrny medal olimpijski. A przecież, gdybynie małoduszna decyzja o bojkocie igrzysk w Los An-geles, mógłby i tam walczyć o medal. Twierdził, że jestw nadzwyczajnej formie - nigdy przedtem tak wysokonie oceniał swych możliwości na olimpiadzie.

Zaczynał w zapomnianym już Czwórboju „ŚwiataMłodych“. Miał od Boga dany niezwykły talent.

Jego kariera była splotem wielkich zwycięstw i bar -dzo ciężkich kontuzji. Gdy wydawało się, że po kolej-nej operacji nie wróci do sportu, Ślusarski na przekórlosowi bił rekordy. Nie lubił rozgłosu i wrzawy wokół si-ebie. Nie potrafił walczyć o swoje i z pokorą przyjmo-wał, to co dało mu życie.

Był zawsze tam, gdzie przydawał się olimpiz mo -wi.Wspaniale sprawdzał się we wszystkich trudnychmomentach.

Odszedł wielki sportowiec, a wraz z nim epoka,w której skromność i pokora należały do cnót najwię -kszych.

Władysław KOMAR - urodził się 11 kwietnia 1940 rokuw Kownie. Pochodził ze starego rodu ziemiańskiego. Ro -dzina była bardzo usportowiona. - Matka Wanda Jasińskabyła rekordzistką Polski w pchnięciu kulą, ojciec - repre-zentantem Litwy w skoku wzwyż i biegu przez płotki. Porodzicach odziedziczył talent sportowy i kresowy charakter- człowieka niepokornego o różnorodnych zdolnościach.Bliżej ze sportem zetknął się w warszawskim liceum. Najpi-erw był boks w Skrze, ale i skok wzwyż. W obu dyscypli-nach jako junior reprezentował polskie barwy w meczachmiędzypaństwowych. Pamiętna walka na Torwarze z Wło-chiem Masteginem w 1959 roku na zawsze zakończyłarozdział pięściarski. Wybitny przedwojenny dziesięciobois-ta Witold Gerutto przekonał Komara, że właściwym wybo-rem będzie dla niego lekkoatletyka, a przede wszystkimdziesięciobój. Gdy po latach sportowych poszukiwań sku-pił się na konkurencji lekkoatletycznej, przyniósł nam naj-więcej wzruszeń - stał się czołowym miotaczem kulą naświecie. Trzykrotny olimpijczyk, 9 września 1972 rokuw Monachium pokonał wszystkich rywali i zdobył złoty me-dal. Miał wtedy 32 lata, za sobą wiele sportowych doko-nań i sporo kłopotów z rzeczywistością, do której nie zawsze pasował ze swą kresową fantazją i rogatąduszą. Następne ćwierćwiecze Władysława Komara zapełniły jego dokonania artystyczne; występowałw filmach i telewizji, w kabarecie i na scenach teatrów dramatycznych. Był barwnym człowiekiem i wi-el kim zawodnikiem.

WŁADYSŁAW KOMAR,TADEUSZ ŚLUSARSKI- ODESZLI

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:19 Page 11

Page 12: Monitor Polonijny 1998/8

12 MONITOR POLONIJNY pażdziernik 1998

Polskie plakaty artystyczne - dzie-ła sztuki jeszcze niedawno tak popularne i chętnie zbiera-ne prawie znikły. Pozostała za nimi tęsknota. Wyróżniałysię wysokim poziomem artystycznym, a cechowała jekreacyjność i nowy typ ekspresji, bogactwo środków wy-razu lub zaskakująca asceza graficzna. Powstała „polskaszkoła plakatu“, która swoim rodowodem sięga roku1948, kiedy to Henryk Tomaszewski na Międzynarodo-wej Wystawie Plakatu Filmowego w Wiedniu otrzymał ażpięć nagród. Rozkwit polskiej sztuki plakatowej przypadapo roku 1956. Szczególnie piękne były plakaty filmowei teatralne. Przypomnijmy choć kilka nazwisk twórców, któ -rzy rozsławili polską sztukę plakatową: Henryk Toma -szewski, Roman Cieślewicz, Jan Lenica, Jan Młodoże niec,Julian Pałka, Franciszek Starowiejski, Waldemar Świerzy,Wojciech Zamecznik. Andrzej Dudziński - malarz, rysow-nik, grafik - widzi np. przyczyny zaniku doskonałego pol-skiego plakatu filmowego w przewadze filmu amerykańs-kiego w polskim kinie, a co za tym idzie - tworzeniu jedy-nie polskich wersji plakatów amerykańskich, które zdani-em Dudzińskiego, są chyba najgorsze na świecie.

Międzynarodowy Festiwal Folk-loru Ziem Górskich odbył się w ostatniej de-kadzie sierpnia w Zakopanem, a sama jego idea zrodziłasię już w latach trzydziestych. Ówczesne Święto Gór dałopoczątek corocznym zjazdom polskich górali. Obecniew sierpniu do Tatr zjeżdżają górale z całej Europy, a corazczęściej także z innych kontynentów. Festiwal został do-ceniony przez Międzynarodowy Komitet OrganizatorówFestiwali Folklorystycznych, który zakopiańskie święto za-liczył do dwudziestu najważniejszych imprez tego typu.Z XXX Festiwalu „Złote Ciupagi“ za folklor żywy odnieślisobie „Białodunajcanie“ z Białego Dunajca i „Holny“ z Za-kopanego. Laureatem w kategorii zespołów artystycznieopracowanych z zachowaniem autentyczności został „No-grad“ - Węgry. Najlepszymi stylizatorami okazali się Włosii Turcy. Z krajów, gdzie folklor praktycznie zaginął, „Ciupa-gę“ otrzymali Gruzini. Łzami szczęścia skropił „SrebrnąCiupagę“ zespół łemkowski „Kyczera“, on też otrzymałnagrodę dziennikarzy. Dużą atrakcją był występ Zulusów -afrykańskich tancerzy - wojowników. Dr Krystyna Kwaś -nie wicz - przewodnicząca międzynarodowego jury - po-kreśliła: „Folklor w całej krasie żyje! Dzięki scenie kulturaludowa ma szanse wtórnego powrotu na wieś.“

• • •Nowe ruchy religijne - Dr Zbigniew Pas-

ka prowadzący Ośrodek Dokumentacji Wyznań Religij-nych w Polsce Współczesnej przy Instytucie Religioz-nawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego wyodrębnia na-stępujące nowe ruchy religijne w Polsce: Chrześcijańs-kie - powstają wokół osoby, która przeżyła indywidualneobjawienie, nowej interpretacji Pisma Świętego, powrotudo idei wczesnego chrześcijaństwa (Kościół Zjednocze-nia Moona, Rodzina, Kościół TeDeum, Stolica Boża,Uczniowie Ducha Świętego; Wschodnie - nawiązują doreligii Dalekiego Wschodu, zwłaszcza buddyzmu i hindu-izmu (Ruch Hare Kriszna, Misja Czaltanji, szkoły zen); Is-lamskie - sięgające do Koranu (Bahai, Zachodni ZakonSufi); Neopogańskie - nawiązują do religii prasłowiańs-kich (Zrzeszenie Rodzinnej Wiary, Polski Kościół Słowia-ński, Rodzimy Kościół Polski); Ekologiczne - głosząidee głębokiej ekologii, często o charakterze panteistycz-nym (Tęczowa Dolina, Instytut Przemiany Czasu w Prze-strzeni, Wojownicy Tęczy, Pracownia na Rzecz Wszyst-kich Istot, Międzynarodowe Centrum Odnowy Ludzi i Zie-mi, Zielone Brygady). Większość rejestruje się jako sto-warzyszenia; Etnicznie - rastafaranie, ruch indianistycz-ny, wikingowie, neoszamanizm; Czciciele UFO - Realia-nie, Antrovis; Teozofia, okultyzm, różokrzyżowcy - na-wiązują do tradycji ezoterycznych, alchemii, spirytyzmu(np. Towarzystwo Antropozoficzne, Hermetyczny ZakonZłotego Brzasku, cztery społeczności różokrzyżowe);Satanistyczne - działają w sposób półtajny, ale wielez nich ma np. własne strony na internecie; New Age -parapsychologia, rebirthing, reiki, medycyna niekon-

wencjonalna. Należy tu także Kościół Scjentologiczny;Transcedentalna medytacja, szkoły jogy - grupyo charakterze terapeutycznym, próbujące wyzwolić po-tencjał ludzki. Niektórzy badacze określają je jako kultyusługowe.

• • •Fundacja Ekofundusz, gospodarująca

pieniędzmi pochodzącymi z ekokonwersji części dłu-gów Polski wobec Stanów Zjednoczonych, Francji, Sz-wecji, Szwajcarii i Norwegii, wydatkowała już ponad100 mln USD. Priorytetami Ekofundacji jest zmniejsza-nie zanieczyszczenia atmosfery i utylizacja odpadów,ale zajmuje się także ochroną przyrody. Dzięki środ-kom Fundacji uruchomiony zostanie m. in. program ra-towania żbika, zwierzęcia, które żyje już tylko w Karpa-tach i grozi mu wyginięcie.

• • •Puszcza Białowieska wspólnym

skarbem Europy. Ta jedyna enklawa prasta-rych nizinnych lasów, które niegdyś ciągnęły się nieprzer-wanie od Atlantyku aż po Ural, ocalała tylko dlatego, żebył to obszar chroniony łowów królewskich, a następniecarów rosyjskich. Dziś Puszcza znana jest głównie z naj-większego skupiska żubrów (ok. 300), ale cała jej faunai flora uderza niebywałym bogactwem. Rosną w niej wie-lusetletnie dęby, lipy, sosny i olbrzymie świerki. UNESCOuznało Puszczę za Światowy Rezerwat Biosfery i Dzie -dzictwa Oświatowego. Niestety, na razie status parku na-rodowego ma jedynie jej niewielki fragment (10,5 tys.ha). Całość Puszczy status taki ma otrzymać w roku2000. Dopiero niedawno udało się uzyskać bezwzględ-ny nakaz ochrony naturalnych, ponad stuletnich drzewo-stanów, do czego przyczynił się rozgłos międzynarodo-wych protestów ekologów przeciw wycinaniu starodrze-wów na obszarach Puszczy objętych tzw. działalnościągospodarczą. Głos w obronie Puszczy zabrał równieżsędziwy Jerzy Giedroyc, nazywając ją dobrem całej jed-noczącej się Europy.

• • •Jan Krzysztof (36 lat) został naczelnikiem Ta-

trzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, któ-re liczy ponad 240 ratowników, w tym 26 zawodowych.Zastąpił odchodzącego na emeryturę dr. Roberta Janika.Jest technikiem budowlanym. Od 1981 r. zawodowo zwi-ązał się z ratownictwem. Ma uprawnienia starszego in-struktora ratownictwa górskiego, przewodnika tatrzański-ego, nurka i instruktora Polskiego Związku Alpinizmu.Dwukrotnie był zastępcą naczelnika TOPR. Brał udziałw ponad 320 wyprawach ratowniczych.

• • •Władza bliżej obywatela - Gdy sołtys

wsi Tarnogóra (woj. rzeszowskie), chce coś ważnego pr-ze kazać mieszkańcom, wychodzi na ulicę i bębni w blas-zany bęben obity psią skórą. W tym roku bębnił już sie-dem razy, m. in. na rozsiew nawozów sztucznych i na zbi-órkę dla powodzian. Jest to we wsi tradycja. Jeden z je-go poprzedników, gdy zesłabł na nogi, kazał się wozićz bębnem na furmance.

• • •Trzy gazety, z których jedna ma nakład trzy

i pół tysiąca egzemplarzy, ukazują się w miasteczku Ra-domyśl Wielki (woj. krakowskie), liczącym dwa i pół tysią -ca mieszkańców. A panuje opinia, że Polacy nie czytają!

• • •Kółko w pępku, ale nie tylko, także w języku,

nosie, w brwi, w wardze, czy piersi - to moda, która przy -szła do Polski z Zachodu. Biżuteria pojawiła się na miej-scach najmniej oczekiwanych i na najbardziej intymnychnarządach. W wielu polskich miastach działają już studiakolczykowania ciała, a dziurawienie ciała na własne życ-zenie nazywa się „percing“. Zabiegowi, który trwa okołopięciu minut, może poddać się tylko osoba pełnoletnia.Do „percingu“ służy biżuteria ze stali chirurgicznej, niepowodująca ropienia.

To dość perwersyjne okaleczanie własnego ciała cie -szy się popularnością nie tylko wśród młodzieży, ale ta-kże wśród ludzi średniego wieku, a najstarsi „kolczyko-wani“ mają ponad 70 lat. Modzie ulegają często osobyustabilizowane, z wyższym wykształceniem, nierzadko le-karze i menedżerowie. Czy powoduje nimi perwersyjnaprzyjemność odczuwania bólu, czy obsesyjna chęć pr-zybliżenia się do śmierci lub próba przekroczenia włas-nych granic?

na podstawie prasy polskiej i I ProgramuPolskiego Radia przygotowała

Barbara

• korespondencję należy adresować -Danuta Meyza - MarušiakováNáb. arm. gen. L. Svobodu 42811 02 Bratislavaa dotyczącą prenumeratyIreneusz GiebelMonitor Polonijny,ul. Mlynské Nivy 42,821 09 Bratislava;

• kontakt telefoniczny/fax - 07/54 41 3187 (wtorek 9.00 - 12.00 godz., środa18.00 - 20.00 godz.);

• zastrzega sobie prawo do opracowaniaredakcyjnego nadesłanych materiałóworaz do skrótów; materiałów, które niezamówiła, nie odsyła; nie czytaanonimów;

• gwarantuje tajemnicę korespondencji,jeśli autor sobie życzy i oprócz nazwiskapoda wybrane hasło.

Prosimynie powtarzać

Kiedy na ulicy zaczyna się bijatyka, bar -dzo łatwo ją zlikwidować krzycząc: „Pano-wie, kto zgubił te pieniądze?“.

O Wacusiu- Dał pan żonie rosołek?zapytał Falczaka lekarz opiekujący sięchorą Falczakową.

- Dałem.- Jadła ten rosołek z apetytem?- Nie, z ryżem.

Od red.: Humor tu zamieszczonyprzedrukowaliśmy z „Przekroju“.

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB

ŠÉFREDAKTORKADanuta Meyza - Marušiaková

REDAKCIA:Ireneusz P. Giebel, Joanna Nowak - Matloňová

STÁLI SPOLUPRACOVNÍCI:Zuzana Laščeková, Małgorzata Wojcieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA:Stano Carduelis Stehlik

ADRESA:Mlynské Nivy 42, 821 09 Bratislavatel. 5313 187.

Rozširuje Poľský klub.

Registračné číslo 1193/95.

Z dodaných predlôh vytlačil LÚČ - vydavateľskédružstvo, Bratislava, Špitálska 7.

FINANCOVANÉ MINISTERSTVOM KULTÚRY SR

EDAKCJA INFORMUJE:R

MIEJMY SIĘ Z „PRZEKROJEM“ Ś

RÓŻNYCH SZUFLADZ

Monitor Polonijny 1998_8:Monitor Polonijny 1998_8 17/02/16 14:19 Page 12