Monitor Polonijny 2004/11

24

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2004/11

Page 1: Monitor Polonijny 2004/11
Page 2: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY MONITOR POLONIJNY

Na tegoroczne spot - kanie, przygoto -

wa ne przez martińskioddział Klubu Polskiego,przy były dzieci i mło -dzież z różnych zaką tkówSłowacji: Martina, Su -čan, Îiliny, Nitry, Pú cho -va i Dubnicy nad Váhom -w towarzy stwie swychrodziców i opie kunów.

Większość uczest ni ków za -warła już przyja źnie na po przed -nich zlotach. Ja byłam w Su -čanach po raz pierwszy. Przy -jechałam z moimi koleżan kami -Moniką Šujakovą i Niną Vacha -likovą. Naszym opiekunem byłpan Zbigniew Podleśny. Z dziew -czy na mi mieszkałyśmy razem

w chat ce nr 3. Pod wieczór dołą -czyły do nas dwie dziewczynyz Žiliny - Janka i Karolina Bieli -kove. Dla mnie to była wielkaniespodzianka, bo poznałam jew Modrej-Harmonii w 2003roku i od tej pory nie miałamz nimi żadnego kontaktu.

Około godziny 21.00 byliśmyjuż wszyscy w komplecie. Piąt -kowy wieczór był tylko zapo -znaw czy. W sobotę, tuż pośniadaniu, odbyła się wycieczkana zamek orawski, a po południurozpoczęły się przygotowania do

wieczornych występów teatral -nych. Zostaliśmy podzieleni nagrupy, z których każda miała dowykonania odrębne zadanie. My,grupa starszych, przygotowa liś -my parodię sceniczną piosenki„Słodycze“. Naszą prezentacjęrozpoczęliśmy małym dyktan -dem. Zarówno dzieci, jak i do roś -

li dostali zadanie polegające nazapisaniu refrenu tej piosenki,który później musieli zaśpiewać.Naszą instruktorką była pani IzaŠtefková, której dziękujemy zapomoc. Ale gwoździem progra -mu był pieczony prosiak – prze -pyszny!

Przez cały czas towarzyszyłnam kierownik Wydziału Konsu -lar nego Ambasady RP w Braty -sła wie Wojciech Biliński.

W tym roku pogoda namdopisała i zlot się udał wspaniale,przede wszystkim dzięki prze -my ślanej, dobrej organizacji paniIreny Zacharovej - głównej orga -nizatorki Zlotu Młodzieży Polo -nijnej. Dziękujemy serdecznie.

KRISTÍNA BARTOŠOVÁKLUB POLSKI - MIEJSCOWE KOŁO

DUBNICA NAD VÁHOM

Wspomnienia

ze Zlotu Młodzieży Polonijnej w Sučanach (1-3.10.2004 r.)ze Zlotu Młodzieży Polonijnej w Sučanach (1-3.10.2004 r.)

Wspomnienia

FOTO

: MIR

OSLA

V ZA

CHAR

FOTO

: MIR

OSLA

V ZA

CHAR

FOTO

: MIR

KA Z

ACHA

ROVÁ

FOTO

: MIR

KA Z

ACHA

ROVÁ

Warsztaty teatralne

Wycieczka na zamek orawski

Na okładce praca Zdenki Błońskiej z Workoshopu „Spisz Art“. Wystawa wszystkichprac podczas Dni Polskiej Kultury w Koszycach. Więcej na ten temat na str. 21.

Page 3: Monitor Polonijny 2004/11

3

Od redakcji

Są takie rzeczy, które możemy

robić tylko raz w roku. W styczniu

witamy kolejny rok, w marcu

wypełniamy zeznanie podatkowe,

a w sierpniu podziwiamy deszcz

meteorytów. Co takiego wyjątko-

wego można robić w listopadzie?

Chłodno, szaro i nieprzyjemnie.

W parku zwiędłe liście pograbione

w zgrabne pagórki. Kilkanaście lat

temu zapewne rzuciłabym się w nie

z radością. Teraz wydaje mi się, że

jakoś nie wypada mi skakać, choć

w parku zwiędłe liście kuszą...

Wczoraj nieśmiało szurnęłam

w nie nogą, raz i drugi. Poczułam

radość i ulgę, że potrafię cieszyć się

z takich rzeczy jak szelest liści pod

nogami.

Drodzy Państwo, nie wahajcie się,

szurnijcie sobie nogą. Szurnijcie

wesoło! Niech szelest liści zagłuszy

zmartwienia! Tylko teraz – w listo-

padzie jest taka okazja. Szurajcie

śmiało i z radością, jesiennym

smutkom na przekór.MAJKA KADLEČEK

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Paweł Bednárčik, Pavol Bedroň, Zuzanna Fajth, Ivana Juríková, MajkaKadleček, Katarzyna Kosiniak-Kamysz, ks. Jerzy Limanówka, Irena Malec, Melania Malinowska, Danuta Meyza-Marušiaková, DariuszWieczorek, Izabela Wójcik, • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE - Urszula Zomerska-Szabados • JAZYKOVÁ ÚPRAVAV POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska • V SLOVENČINE: Mária Brečková • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik •ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 93041 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected] • PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 300 Sk na konto Tatra bankač.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka 142515 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • Redakcia si vyhradzuje právo na redakčnéspracovanie ako aj vykracovanie doručených materiálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnených materiálov a listov,nevracia neobjednané materiály, neodpovedá na anonymy

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB - SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

FINANCOVANÉ MINISTERSTVOM KULTÚRY SR

SPIS TREŚCI

Nie tylko z miłości 4

Z ostatniej chwili 5

Polskie groby na Słowacji 6

Z kraju 7

Co u nich słychać? 8

Z naszego podwórka 9

K. Kosiniak-Kamysz: „Połknęłam bakcyla dyplomacji” 10

Młodzi w Polsce słuchaj 12

Kino-oko 14

„Siłaczki“ ze Słowacji 14

To warto wiedzieć 16

Kalendarium wydarzeń 17

Bliżej polskiej książki 18

Okienko językowe 19

Dyplomacja i nie tylko 20

Ogłoszenia 20

Polska oczami słowackich dziennikarzy 22

Między nami dzieciakami 23

Piekarnik 24

LISTOPAD 2004

Z O S TAT N I E J C H W I L IP odczas posiedzenia Rady Klubu Polskiego w dniu 23.10.2004

r. członkowie stowarzyszenia dyskutowali o problemachnurtujących środowisko polonijne, a do takich m.in. należy sprawawyboru nowego prezesa organizacji. Jak się dowiedzieliśmy,obecna prezes Klubu podejmuje pracę poza granicami Słowacjii nie będzie mogła pełnić funkcji przewodniczącej. „Rada Klubuprzyjęła moją rezygnację z dniem 31.12.2004 r. – poinformowałanas prezes Lidia Grala-Bednárčik – do tego dnia zostanie podanenazwisko nowego prezesa“. MW

Page 4: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY4

Początki

Amerykanie są przyzwyczajenido częstych zmian miejsca pracyi zamieszkania, natomiast dlaprzeciętnego Polaka przepro-wadzka z miasta do miasta towyzwanie. A co dopiero do inne-go kraju!

Ilona Wikieł ze Szczecinaw 1990 roku otrzymała propozy-cję pracy w Bratysławie. Pracow-nie Konserwacji Zabytków reali-zowały tu projekty renowacji kil-ku obiektów, m.in. Pałacu Pry-masowskiego. „Nie obawiałam

się wyjazdu do Czechosłowacji,bo nie zdawałam sobie sprawy,z jakiego rodzaju problemami tusię spotkami” - wspomina Ilona.„Nie znałam słowackiego, który,choć podobny w mowie potocz-nej, ma zupełnie inne określeniatechniczne. I w obcym językumusiałam zgłębiać przepisy tech-niczne, w myśl których miały byćwykonywane prace konserwa-torskie - tony dokumentacji!”.

Majka Nowakowska z Łodziskorzystała z propozycji polskie-go Ministerstwa Edukacji Naro-dowej i przyjechała do Bra-

tysławy na podstawie umówmiędzynarodowych jako lektorjęzyka polskiego na Uniwersy-tecie Komeńskiego. „Zawszemiałam sentyment do Słowacjii Słowaków” - opisuje Majka. „Odwielu lat przyjeżdżałam tu naprzeróżne konferencje naukoweorganizowane przez słowackieuczelnie, dzięki czemu poznałamsłowackich językoznawców”. Za-częła się uczyć języka słowackie-go jeszcze w Polsce. Była więcjęzykowo przygotowana na wy-jazd do Bratysławy. „Kiedy je-dnak przyszło co do czego, totrudno było mi np. telefoniczniewytłumaczyć hydraulikowi, żetrzeba wymienić uszczelkęw kranie” - dodaje.

Irena Malec z Zakopanegoprzyjechała w 1991 roku na stu-dia na Wydziale FilologicznymUniwersytetu Komeńskiego. Stu-diowała słowacystykę i germanis-tykę.

Największym problemem byłjęzyk, którego po prostu nie zna-ła, a podjęcie studiów w obcymjęzyku było wyzwaniem.

Wprowadzający

Tych, którzy przyjeżdżają zagłosem serca, oczekuje ukocha-na osoba i jej rodzina. To oni sąwprowadzającymi w nowe śro-

dowisko. Jak to było w przypad-ku bohaterek naszego artykułu,które przyjechały do Bratysławysamodzielnie?

„Na oprowadzanie po mieścienie było czasu” - mówi Ilona. „Pa-miętam, że kolega, któregozmieniałam w pracy, pokazał mi,gdzie jest Pałac Prymasowski,plac SNP i ulica Obchodna. Re-sztę musiałam wydreptać sama”.Teraz Ilona często podpowiada,co i jak załatwić, gdzie możnakupić najlepszy biały ser w mie-ście, dokąd się wybrać w wol-nym czasie.

Na Majkę czekali przyjaciele,z którymi zaprzyjaźniła się pod-czas wcześniejszych pobytów naSłowacji

Irenie pierwsze kroki pomo-gła stawiać rodzina kolegi z Bra-tysławy. „Pomogli mi w załatwia-niu różnych formalności i bardzozłagodzili spotkanie z Bratysławą- wspomina - a poza tym przy-jechałam we wrześniu, więc byłyloksze i wino”.

Rodzina

Ilona, decydując się na wyjazdze Szczecina, poniekąd zmusiłacórki do samodzielności. „Starszacórka kończyła studia, druga byław gimnazjum. Stosowałam więcsterowanie telefoniczne” - wspo-

P arę miesięcy temu prezentowaliśmy wypowiedzi osób, które naSłowację przyjechały za głosem serca. Tym razem przedstawiamy

te, które zdecydowały się na wyjazd z Polski, by samodzielnierozpocząć nowy etap w swoim życiu właśnie na Słowacji. Zwykło sięmówić, że Polacy tu mieszkający to tzw. emigracja sercowa, ale nietylko miłość do drugiej osoby bywa powodem przyjazdu do tego kraju.Niektórzy oczekują w życiu przygód, inni chcą się sprawdzić w nowychwarunkach z dala od domu, jeszcze inni po prostu jadą „za chlebem”.Co dała im Słowacja, czego się nauczyli, jak traktują ten kraj,przedstawiamy w poniższym artykule.

Nie tylko z miłości

I L O N A W I K I E L

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 5: Monitor Polonijny 2004/11

5LISTOPAD 2004

mina. „Dziewczyny nie robiły tra-gedii z mojego wyjazdu, a natęsknotę nie było czasu, praco-waliśmy 6 dni w tygodniu”.Młodsza córka poszła w ślady ma-my: zdecydowała się na wyjazddo innego kraju i podjęła tampracę. Dziś odwiedzają się dosyćczęsto, ale to Szczecin jest miej-scem najczęstszych spotkań.Tam spędzają święta.

Rodzeństwo Majki mieszkaw różnych częściach Polski (ro-dzice nie żyją). „Dla nich mój wy-jazd nie był zaskoczeniem” - mó-wi Majka. „Wiedzą bowiem, że lu-bię nowe wyzwania, choć mojejsiostrze wydawało się, że wyje-żdżam na koniec świata. Późniejprzekonała się, że łatwiej doje-chać do Bratysławy niż do niejed-nego miejsca w Polsce”. Słowacjęodwiedzają często, dla nich to tu-rystyczna atrakcja. „Cieszymy sięsobą, a radość z tych spotkań jestwiększa, niż gdybym była w Pol-sce” - komentuje Majka.

Wyjazd Ireny był pomysłem jejmamy. „Paradoksalnie właśnie onanie może się pogodzić z tym, żejestem daleko od domu, chociaż

jest ze mnie dumna” - opisujeIrena. Rozłąkę trudno znosi też jejsiostra. Rozmowy telefoniczne,SMS-y, e-maile nie zastąpią bowi-em kontaktu osobistego.

Braki

Swojskie smaki, polskie zwy-czaje, dostęp do literatury i me-diów to w skrócie rzeczy, któ-rych naszym bohaterkom poprzyjeździe na Słowację brako-wało najbardziej. „Kiedy przyje-żdżałam na Słowacjęjeszcze okazjonalnie,dziwiło mnie zamó-wienie mojej mieszka-jącej tu wówczas kole-żanki, dotyczące przy-wiezienia jej ogórkówkiszonych – opisujeMajka - a teraz i ja mamtaką prośbę do odwie-dzających mnie znajo-mych”. Ale szybkododaje, że słowackiehaluszki i smażony serrekompensują jej tebraki. Irenie brakowało głównieinformacji, szczególnie o kultu-rze. Rekompensatą była szerokaoferta kulturalna Bratysławyi bliskość Wiednia i Pragi. „Pod-czas studiów doktoranckichw Instytucie Literatury Słowa-ckiej przy Słowackiej Akademii

Nauk już miałamwięcej możliwościsięgnięcia po polskąliteraturę (i nie tyl-ko)” - twierdzi Ire-na. „Teraz, prowa-dząc polską szkołęprzy AmbasadzieRP, jestem znaczniebliżej polskiej rze-czywistości i potra-fię to docenić”.

Ilonie najbardziejbrakuje polskich cza-sopism, rekompensu-

je jej to w pewnym stopniu te-lewizja polska.

O bliskości Polaków i Słowa-ków i wzajemnych sympatiachmówi się często, ale dopierodłuższe obcowanie ze sobą przy-nosi spostrzeżenia, że mimo tej

bliskości się różnimy. Dziwią naprzykład przerwy obiadowew urzędach. „Do dziś nie mogęsię do tego przyzwyczaić” - ko-mentuje Majka. „Przecież, abyzjeść obiad nie trzeba zamykaćbiura czy instytucji!”.

Przyszłość na Słowacji?

Pobyt Majki na Słowacji jestczasowy. „Po zakończeniu pra-cy lektora, czyli w przyszłym ro-ku, wrócę do Łodzi na swój ma-cierzysty uniwesytet” - mówi.

Ilona po trzyletnich pracachkonserwatorskich oddała od-restaurowne obiekty inwesto-rowi i pozostała w Bratysławie.Pracowała w ambasadzie pol-skiej, obecnie prowadzi księgo-wość pewnej firmy. „Gdybymmiała własne mieszkanie i per-spektywy pracy, zostałabym tuna zawsze” – wyznaje. „Podobami się spokojniejsze życie naSłowacji, mam tu wielu przyja-ciół”.

Irena pracuje w SłowackiejAkademii Nauk i jest kierowni-kiem polskiej szkoły. „Odpo-wiada mi to, że z Bratysławyjest wszędzie blisko: do Polski,do Wiednia, na południeEuropy – więc miasto to niejest złym miejscem na życie”.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

M A J K A N O WA K O W S K A

I R E N A M A L E C

FOTO

: MAJ

KA N

OWAK

OWSK

A

FOTO

: MAR

EK N

OWAK

OWSK

I

Page 6: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY6

Coroku 1 i 2 listopada udajemysię na groby rodzinne, by

wspominać najbliższych, zapalićznicz, złożyć kwiaty, zmówić mod-litwę. Te święta w kalendarzu Ko-ścioła katolickiego to Dzień Wszyst-kich Świętych i Dzień Zaduszny.

Nie ma w świecie takiego kraju,gdzie ziemia nie przyjęłaby pro-chów naszych rodaków. Szcze-gólną czcią i troską otaczane są gro-by żołnierskie z czasów II wojnyświatowej. Na Słowacji jest ich nie-wiele. Natomiast tutejsze cmenta-rze wojenne z okresu I wojny świa-towej kryją mogiły ponad 2 tysięcyPolaków, którzy walczyli główniew armii austro-węgierskiej w la-tach 1914-1918. Na podstawie do-tychczasowych ustaleń wiadomoo ponad 50 miejscach pochówku.

Czytelnicy „Monitora Polo-nijnego” w załączniku do listo-padowego numeru otrzymująlistę cmentarzy, którą dyspo-nuje Wydział Konsularny Am-basady RP, z apelem o zaintere-sowanie i przesłanie ewentual-nych informacji pod adresemkonsulatu.

Trzeba powiedzieć, że nie wszy-stkie cmentarze się zachowały.Czas i brak szacunku dla zmarłychspowodowały ich zniszczenie. Taksię stało na przykład w LiptowskimMikulaszu, gdzie wg informacjitamtejszych władz cmentarz z gro-bami wojennymi z I wojny świato-wej, znajdujący się w dzielnicyPalúdzka, przestał istnieć w zwią-zku z budową drogi dojazdowej domiasta.

Wielu żołnierzy zostało pocho-wanych bezimiennie w grobachzbiorowych, na przykład w Trna-wie, gdzie spoczęły szczątki 84 żoł-nierzy polskiej narodowości, zmar-łych w 1918 r. w miejscowym laza-

recie na grypę hiszpankę. Są teżmiejsca pochówku, gdzie znajduje-my groby zachowane w dobrymstanie, na których widnieją wyra-źnie polskie nazwiska i imiona.W Nitrze przy ul. Nitrianskej zna-jduje się cmentarz wojenny, na któ-rym jest pochowanych 435 żołnie-rzy różnych narodowości, wśródnich, wg posiadanych przez amba-sadę danych, spoczywają szczątki62 Polaków. Jednakże posiadanespisy cmentarne i napisy na gro-bach nie potwierdzają w pełni tejinformacji. Dzięki pomocy prezesKlubu Polskiego w Nitrze, paniRomany Greguškowej, oraz życzli-wości dyrektor cmentarza WydziałKonsularny otrzymał szczegółowyplan kwater oraz spisy żołnierzyspoczywających w grobach.

W dniu 6 listopada br. pomszy św. w katedrze mieszka-jący w Nitrze Polacy już po razkolejny odmówią wraz z księ-dzem Stanisławem Ługowskimmodlitwę na grobach polskichżołnierzy.

W centralnej części cmentarzaw Rimawskiej Sobocie znajduje sięwydzielona kwatera żołnierzy po-ległych i zmarłych podczas I wojnyświatowej, pośród których jest 72naszych rodaków. Przytoczmy nie-które ich nazwiska: Groza Janusz,Radomski Marian, Rudnicki Łu-kasz, Rzędczan Roman, ŻmudźWojciech.

Na ziemi słowackiej spoczywająteż polscy kurierzy, którzy podczasII wojny światowej przenosili po-cztę na Węgry, oraz członkowiePolskiej Podziemnej Armii Niepo-dległościowej, zabici w 1949 r.przy próbach przedostania się doAustrii. Miejsca ich spoczynku sączęsto nieznane.

Polacy oddali też życie, walczącw Słowackim Powstaniu Narodo-wym. Pochowani są np. w okolicyspalonej osady Narcia przy StarejTurze.

Nie wszyscy rodacy, spoczywa-jący na Słowacji, zmarli w wynikudziałań wojennych. Warto wspo-mnieć o grobach kilkunastu przed-stawicieli rodzin Komorowskichi Zamoyskich, leżących w honoro-wej kwaterze cmentarza w Bresto-wanach. Pragnę podziękować przy-jacielowi Polski, księdzu Maria-nowi Červenemu, który przez latajako miejscowy proboszcz opieko-wał się tymi grobami, oraz byłemuambasadorowi Janowi Komornic-kiemu za łaskawe zwrócenie miuwagi na to miejsce.

Z kolei na cmentarzu w spiskichKrompachach znajduje się grób Karo-la Przerwy-Tetmajera (1784-1875),

Polskie groby na Słowacji

Cmenarz w Nitrze

Grobyw Rimawkiej

Sobocie

Page 7: Monitor Polonijny 2004/11

7LISTOPAD 2004

oficera powstania listopadowego i styczniowego, au-tora licznych wierszy, dziada poety KazimierzaPrzerwy-Tetmajera. Kilkadziesiąt lat temu mogiła tauległa zniszczeniu. Dzięki interwencji WydziałuKonsularnego miejscowe władze odnowiły ją prowi-zorycznie w 2002 r. Na wiosnę 2005 r. konsulat pla-nuje jego generalną rekonstrukcję. Pamięć o tym miej-scu przez wiele lat zachowywała pani MUDr. MáriaPetrašová, której składam za to jako konsul RP ser-deczne podziękowania.

Na cmentarzu w Trenczynie wiosną tego rokuspoczęła pani Maria Urbasiówna-Holoubková,urodzona 106 lat temu w Cieszynie, artysta-foto-grafik, założycielka pierwszego atelier w przed-wojennej Czechosłowacji, honorowa obywatelkamiasta Trenczyn. Czcząc jej pamięć, WydziałKonsularny Ambasady RP wraz z Instytu-tem Polskim w Bratysławie, oddziałem Klu-bu Polskiego w Trenczynie i Muzeum MiastaTrenczyn planują w roku przyszłym pierw-szą edycję konkursu fotograficznego jejimienia dla młodych fotografików.

W miejscowości Šuňava znajduje się grób księdzaGejzy Findury, zmarłego 18.08.2002 r., który od 1939 r. przebywał i pełnił posługę duszpasterską naSłowacji. Pomimo że z przyczyn obiektywnych utraciłobywatelstwo polskie, a nie doczekał jego odzyskania,czuł się zawsze Polakiem (wspomnienie o nim ukaza-ło się w październikowym „Monitorze Polonijnym“w 2002 r.). Parafrazując słowa poety, można powie-dzieć, iż naród, który nie dba o swoich przodków, za-traca swoją historię. Zatroszczmy się więc o polskiegroby na Słowacji. WOJCIECH BILIŃSKI

Kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RPZgodnie z intencją autora artykułu honorarium za artykuł zostanie przekazane

na opiekę nad polskimi grobami na Słowacji

P.S. Zamiarem autora artykułu, wynikającym również z formalnych uwarunkowań,jest zewidencjonowanie polskich grobów na Słowacji i opublikowanie wynikuposzukiwań jako profesjonalnego historycznego opracowania.

FOTO AUTOR

MINISTERSTWO EDUKACJINARODOWEJ I SPORTU uzna-ło, że filie kilkunastu pol-skich uczelni działają niele-galnie, bowiem nie dysponu-ją odpowiednio dużą kadrąnaukową i nie przesłały doWarszawy niezbędnej doku-mentacji. Ministerstwo za-kwestionowało działalnośćsześciu ośrodków akademic-kich, m.in. w Nowym Sączu,Radomiu i Wadowicach.

JUŻ PO RAZ ÓSMY ulicamiWarszawy przeszedł „MarszŻycia i Nadziei” zorganizo-wany przez Polską UnięOnkologii. Marsz odbywa sięco roku w październiku -miesiącu walki z chorobaminowotworowymi. Nowo-twory złośliwe są drugą podwzględem częstości wy-stępowania przyczyną zgo-nów w Polsce. Rocznie zapa-da na nie 120 tys. osób.W marszu uczestniczyło kil-kaset osób, wśród nich le-karze, politycy, aktorzy, lu-dzie kultury.

SEJM UDZIE-LIŁ rządowiMarka Belkiwotum zau-fania stosun-kiem głosów234 „za” do 218 „przeciw”.Za rządem opowiedziały siękluby SLD, SdPl, UP, kołoPLD oraz większość posłówniezrzeszonych. GabinetMarka Belki zdobył wy-starczające poparcie w Sej-mie już po raz drugi.

RZĄD SZYKUJE DUŻE ZMIANYw ustawie o kierujących po-jazdami. „Gazeta Wyborcza”dotarła do rządowego pro-jektu, który niebawem trafido Sejmu. Zmiany posłużązwiększeniu bezpieczeństwana drogach (liczba śmiertel-nych wypadków samocho-dowych jest w Polsce trzyk-rotnie wyższa niż w „sta-rych” krajach UE), ukróceniukorupcji (dawanie „w łapę”)oraz przekrętów przy egza-minach na prawo jazdy.

PREZYDENT ALEKSANDERKWAŚNIEWSKI uważa, że sto-sunki Polski z Niemcamii Francją są co najmniej dob-re mimo różnego podejściawobec kwestii irackiej.Powiedział też, że dopiero zajakiś czas okaże się, któraze stron podjęła słuszną de-cyzję w tej sprawie.

POLACY SĄ DUMNI z byciaPolakami. Aż 90 proc. ankie-towanych Polaków deklarujedumę z przynależności naro-dowej, 8 proc. responden-tów nie jest dumna z faktubycia Polakiem - wynikaz sondażu Centrum BadaniaOpinii Społecznej.

NA PODSTAWIE PAPOPRACOWAŁA

MELANIA MALINOWSKA

Polacy z Nitry i pielgrzymi polscy, jadący na rowerach do OjcaŚwiętego, na grobach żołnierzy polskich w Nitrze - lipiec 2002

Page 8: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY8

Tymczasowo w Bratysławie

W latach 80-tych kryzys w Pol-sce spowodował, że niejedenPolak wyjeżdżał do pracy za grani-cę. Do takich osób należał RomanŚmigiel, który przyjechał doBratysławy w 1981 roku, by podjąćpracę w zakładzie „Istrochem”.Jeszcze wtedy nie wiedział, że tuzałoży rodzinę. Pierwszy w Sło-waczce zakochał się, a potem oże-nił jego kolega. Szwagierka kolegiwpadła w oko Romanowi. W tensposób obydwie siostry wyszły zamąż za Polaków. Był rok 1985. Ľu-bomira i Roman mieli w Braty-sławie pozostać na krótki okres.„Roman postawił warunek, że zajakiś czas wyjedziemy do Polski,ponieważ był przekonany, że na-

staną czasy, kiedy w Polsce będzielepiej” - wspomina Ľubomira.

Najpierw urodził się Jan, potemBasia. Rodzina Śmiglów doczekałasię swojego mieszkania. Wszystkoukładało się jak najlepiej.

Listopadowy poranek

Był to dzień jak co dzień. Romanprzed wyjściem do pracy na nocnązmianę pożegnał się z żoną, dzie-ćmi, które spały w łóżeczkach:sześciomiesięczną córeczką i trzy-letnim synkiem. Nic nie wskazy-wało na to, że to ich pożegnanie nazawsze.

„Rano czekałam na niego ześniadaniem, jak każdego dnia, gdywracał po nocnej zmianie” - wspo-mina nasza bohaterka. Zamiast mę-

ża pojawili się zupełnie obcy lu-dzie, którzy poinformowali, że Ro-man miał wypadek przy pracy.Zmarł w nocy pod maszyną do cię-cia filtrów do papierosów, którąobsługiwał.

W matni

„Żyłam jak w matni, w ogóle niepamiętam, co się działo w moimżyciu przez pół roku” - opowiadaĽubomira. Razem z dziećmi prze-prowadziła się do swoich rodzi-ców, by nie być samej w pustymmieszkaniu, w którym każdy prze-dmiot przypominał jej męża. Po-moc rodziny spowodowała, że ja-koś stanęła na nogi. „Pewnego dniamoja mama, widząc w jakim je-stem stanie, nie wytrzymała i spro-wadziła mnie na ziemię, uderzającw policzek” - wspomina Ľubomira.„Pomogło. To mną wstrząsnęło.Ocknęłam się i zrozumiałam, żemuszę się wewnętrznie pozbierać,bo życie toczy się dalej”.

Przeprowadziła się ponowniedo swojego mieszkania, uporząd-kowała wszystkie rzeczy. Okazałosię, że inwestycja, jakiej dokonaliz mężem – zakup samochodu – by-ła pomocna w samodzielnym funk-cjonowaniu w życiu z dwojgiemmałych dzieci, dojazdami do pracy.„To Roman namówił mnie, żebymzrobiła prawo jazdy i siadła za kół-kiem” – opowiada. „On nie mógłkierować pojazdami, bo miał po-ważną wadę wzroku. Często myślęo tym, że gdyby dożył dzisiejszychczasów, zrealizowałby swoje wiel-kie marzenie – prowadzenie samo-chodu, bo przecież teraz możnakorygować wady wzroku poprzezoperację laserową... Dożyłby teżtych lepszych czasów w Polsce”.

Przynależność do Polski

Ľubomira postanowiła, że bę-dzie z dziećmi jeździć do teściów,aby utrzymywać więzi rodzinne.

Życie toczy się dalejŻycie toczy się dalejP anią Ľubomirę Śmigiel spotykam najczęściej

w towarzystwie jej dzieci, które uczęszczają nazajęcia szkółki piątkowej w Bratysławie. Systema-tycznie pobierają one naukę języka polskiego – językaich ojca, którego nie pamiętają. Zmarł, gdy dzieci byłyjeszcze malutkie. Świadomość, że mają polskie korzeniei gdzieś daleko polskich bliskich, nie pozwala im żyćżyciem przeciętnej słowackiej rodziny. Ich mamadołożyła wszelkich starań, by dzieci czuły przynależność do ojczyznyich ojca, choć nie zawsze to było łatwe.

Co u nich

słychać?

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 9: Monitor Polonijny 2004/11

9LISTOPAD 2004

„Początkowo jakby mnie obwinializa to, co się stało” - wspomina. Niebyło jej łatwo, ale starała się zrozu-mieć żal rodziny. „Było mi szkodateściów, bo to musi być straszneprzeżycie dla rodziców, którzy tra-cą swoje dziecko – wyjaśnia - a jachciałam, żeby moje dzieci miałykontakt z dziadkami, by to oni,choć częściowo, zastąpili im ojca”.

Każdy wyjazd wymagał oszczę-dności finansowych, bo dalekapodróż za granicę kilkuoosobowejrodziny kosztowała samotną matkęwiele wyrzeczeń. Potem przyszedłkolejny etap w ich kontaktach – te-ściom trudno było zaakceptować,że Ľubomira ułożyła sobie życiez innym mężczyzną. „Przełom na-stąpił wtedy, gdy zaprosili naswszystkich do siebie” – wyjaśnia.

„Jestem im wdzięczna za wyrozu-miałość i troskę”. Ľubomira posyładzieci na naukę języka polskiego.Nawet trzecie dziecko, które przy-szło na świat później, wychowujew duchu szacunku do polskichkorzeni starszego rodzeństwa.

Gdy sytuacja finansowa pozwa-la, wyjeżdżają co roku w odwiedzi-ny do Zduńskiej Woli. Tam jestgrób jej męża. „Dwa lata temu te-ściowie podziękowali mi za trudwłożony w wychowanie dzieciw szacunku do polskiej rodziny, zaprzyjazdy do Polski” – mówi, niekryjąc wzruszenia. Wie, że zrobiławszystko, co było w jej mocy, bydzieci czuły przynależność do kra-ju i rodziny ich ojca.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

P od hasłem „Gaudi” spędziławczasy w Hiszpanii pani Iwona

Galwanek z mężem. Przelot, ufundowa-ny przez firmę „SkyEurope” do słonecz-nej Barcelony, a mający miejsce napoczątku października, był miłympodarunkiem dla naszej Czytelniczki,która wzięła udział w ankiecie roze-słanej prenumeratorom naszego czaso-pisma. Szczęśliwy los uśmiechnął sięwłaśnie do niej. Możemy tylkopozazdrościć.

MW

Szkoła bliżej uczniaT radycją stały się już cosemestralne wyjazdy nauczycieli Szkolnego

Punktu Konsultacyjnego na spotkania, organizowane dla uczniówkształcących się w systemie korespondencyjnym. Spotkania takieodbywają się w Liptowskim Mikulaszu w siedzibie tamtejszego KonsulatuHonorowego. I tym razem, czyli 26 września, uczniów i nauczycieli(przybyłych dzięki pomocy konsula Wojciecha Bilińskiego) polskiej szkołyosobiście powitał konsul honorowy – pan Tadeusz Frąckowiak. Tak jaki poprzednio, a była to już trzecia „wizyta”, na uczniów czekały drobneprezenty i, aby wiedza była przyswajana w przyjaznych warunkach, miłypoczęstunek. Gościnność i opieka konsula honorowego sprawiają, żeatmosfera szkolna nabiera charakteru prawie rodzinnego.

Dziękujemy Panie Konsulu Honorowy i prosimy o jeszcze! Dzięki Panu szkoła może być bliżej ucznia!

MMN

W dniach 20–22.10.2004 r. w Starym Smo-kowcu odbyło się spotkanie rzeczników

praw obywatelskich krajów Grupy Wyszehradz-kiej, w której wzięli udział: Otakar Motejl (Cze-chy), Lenkovics Barnabást (Węgry), AndrzejZoll (Polska) i Pavel Kandráč (Słowacja).Zebrani rozmawiali m.in. o zadaniach rze-czników praw obywatelskich w aspekciewejścia naszych państw do UE, współpracyz organizacjami pozarządowymi, ochronie prawi wolności mieszkańców krajów Grupy Wysze-hradzkiej w kontekście międzynarodowym.

J.Š.

Na specjalnie zorganizowanym spotkaniuz dziennikarzami słowackimi w dniu

18.10. Ambasador RP w RS Zenon Kosiniak-Kamysz wyjaśniał sytuację spowodowanąpojawiającymi się artykułami w słowackiejprasie na temat złych gatunków towarówsprowadzanych na Słowację z Polski. „To natu-ralna reakcja, gdy pojawia się konkurencjai nikogo nie dziwi, że słowaccy producencipytani przez dziennikarzy narzekają na sytuacjęspowodowaną otwarciem rynku po wejściu doUE” - powiedział amabasador. „Dziwi jednak, żedziennikarze nie odwołali się do kontroli jakościczy do ocen naszej placówki dyplomatycznej”.Zamieszanie wywołały publikacje na tematrzekomo złej jakości jabłek i ziemniaków impor-towanych z Polski. MW

Artykuł poświęcony pamięci Romana Śmigla, który zmarł tragiczniew listopadzie 1988 roku w Bratysławie.

Z NASZEGOPODWÓRKA

FOTO

: ARC

HIW

UM

Page 10: Monitor Polonijny 2004/11

Czym się Pani zajmowała za-nim została żoną dyplomaty?

Pracowałam w krakowskiej lo-kalnej telewizji. Zgłosiłam się dokonkursu na prezenterów dokroniki telewizyjnej, ale potemprzydzielono mi zadania repor-terskie. Jeżdżenie w teren w ró-żnych warunkach pogodowych,wymyślanie tematów to wyzwa-nia, do których, stwierdziłam, sięnie nadaję.

Teraz też Pani jeździ „w te-ren”, ale na dłużej, dalej i w in-nym charakterze. PolubiłaPani tę „tułaczkę”?

Paradoksalnie, tak. Zawsze wy-dawało mi się, że jestem domator-ką i ciężko mi zmieniać miejsca.Ale połknęłam bakcyla dyplomacjii stwierdzam, że jest w tym jakaśadrenalina, którą odczuwam wy-ruszając w nowe miejsce, i wiem,że coś ciekawego mnie czeka - no-we wyzwanie.

Co należy do obowiązkówżony ambasadora?

Towarzyszenie mężowi pod-czas oficjalnych spotkań, urzą-dzanie przyjęć w rezydencji.Biorę też udział w spotkaniachMiędzynarodowego Klubu Ko-biet w Bratysławie.

Według polskich przepisówżona ambasadora towarzy-sząca mu w kraju urzędowanianie może podjąć pracy. To po-dobna sytuacja jak w przypad-ku Pierwszej Damy w państ-wie. Pani Kwaśniewska wswoich zwierzeniach uskarża-ła się, że musiała porzucić pra-cę, nie może prowadzić samo-chodu itd. Czy Pani też to od-czuwa jako uniedogodnienie?

Samochód na szczęście mogęprowadzić [śmiech], codzienniezawożę dzieci do szkoły w Austrii.

Ale bywa tak, że jak wpadnę w złynastrój, to wypominam mężowi,że ze względu na jego pracę niemogę robić kariery.

W jakiej dziedzinie realizo-wałaby się Pani, gdyby niemisja męża?

Studiowałam anglistykę na UJw Krakowie i myślałam, że zajmęsię tłumaczeniami. Gdy przebywa-my w kraju, podjemuję tymczaso-wą pracę nauczyciela angielskie-go. Ale ze względu na częste wy-jazdy nawet w hierarichii nauczy-cielskiej nie mogę piąć się poszczeblach kariery. Jestem nauczy-cielem kontraktowym, podczasgdy moje koleżanki już dawno osi-ągnęły wyższy pułap i podnosząswoje kwalifikacje.

A jakie są pozytywne stronydyplomacji?

Poznaję świat nie jako turysta,przebywający gdzieś w kurorcietydzień lub dwa, ale wtapiam sięw życie ludzi w danym państwie.W ten sposób poznaje się kraj odpodszewki. Na takich wyjazdachmożna się nauczyć języków ob-cych.

Czyli zna Pani, oprócz an-gielskiego, niemiecki, węgier-ski i słowacki?

Niemieckiego uczyłam się

w szkole, na placówce w Berliniemiałam możliwość doszlifowaniaswoich umiejętności. Słowackiznam na razie na tyle, żeby zrobićzakupy, ale w przypadku węgier-skiego nawet pobyt w Buda-peszcie na niewiele się zdał.Mężowi udało się opanować tenjęzyk, bo ma wyjątkowe zdolnościi dużo silnej woli. Gdy się dowie-dział, że wyjeżdżamy na Węgry,jeszcze w Polsce kupił sobie ksią-żki i kasety i sam zaczął naukę języ-ka. Ja się nauczyłam na tyle, żebyzrobić zakupy i umieć powiedziećparę grzecznościowych zwrotów.To jednak bardzo trudny język.Uczyłam się też rosyjskiego, ale jużsporo zapomniałam.

Jaka była Pani reakcja nawieść o wyjeździe do Braty-sławy?

To nie było takie jednoznaczne.Mąż miał dwie propozycje: jednądo Bratysławy, drugą do Waszyn-gtonu na stanowisko radcy hand-lowego. Nie mógł się zdecydować,bo z jednej strony Waszyngton byłwyzwaniem zawodowym, a wie-my, jakie miejsce w naszych sto-sunkach międzynarodowych zaj-mują Stany Zjednoczone. Z dru-giej strony stanowisko ambasado-ra w Słowacji to też wyzwanie, aletuż za granicami, niedaleko mojego rodzinnego Krakowa...

Katarzyna Kosiniak-Kamysz:„Połknęłam bakcyla dyplomacji”

R ezydencja ambasadora RP w RS i jego małżonki znajduje sięw atrakcyjnej dzielnicy Bratysławy. Często spacerują tu policjanci,

którzy doglądają bezpieczeństwa jej mieszkańców. Dom otoczony jestpięknym ogrodem. U progu wita mnie pani ambasadorowa – KatarzynaKosiniak-Kamysz. Gustownie urządzone wnętrza, bez zbędnychbibelotów tworzą część reprezentacyjną rezydencji. Zasiadamyw saloniku przy kawie i polskim serniku (pieczenie to specjalność panidomu!). Czuję się jakbyśmy się znały od lat, nawet nie zauważam,kiedy upływa póltorej godziny rozmowy.

WYWIAD MIESIĄCA

10 MONITOR POLONIJNY

Page 11: Monitor Polonijny 2004/11

Zwycię żyła Bratysława. Potemmąż musiał przejść przez „sito“komisji zagranicznej w Sejmie,zaprezentować swoje przygoto -wa nie z tematyki Słowacji.

Pojawił się dreszczyk emo -cji, gdy okazało się, że Państwawyjazd jest przesądzony?

Podeszłam do tego spokojnie.Gorzej było z dziećmi. Dzieciprzy wiązują się do kolegów, na -wiązują przyjaźnie. Bardzo prze - żyły wyjazd z Berlina, niedługopotem cze kał je kolejny wyjazd- z Warsza wy. Nasza córka dodziś nie może tego przeboleći gdyby była możliwość powro -tu do War szawy, wyjechałabynatychmiast.

Oczywiście wiadomość o wy -jeź dzie oznaczała dla nas szuka -nie nowej szkoły dla dzieci,czar ną wizję pakowania i mnó -stwo innych organizacyjnychspraw do załatwienia.

Utarło się w naszym językupowiedzenie, że udzielić dy -plomatycznej odpowiedzi toznaczy odpowiedzieć napytanie, ale nie zdradzićtajemnicy. Czy musiałasię Pani tego uczyć, czy

przychodzi to Pani z łatwo -ścią?

Żona ambasadora musi być nabieżąco z zagadnieniami, z któ -rymi mąż ma do czynienia. Musibyć zorientowana w polityce kra -ju, wiedzieć z kim Polska utrzy -muje stosunki dyploma ty czne.Udziela nie dyplomaty cznych od -po wie dzi nie jest dla mnie takietrudne, bo zawsze byłam ostrożnaw wypowiedziach. A poza tymmo żna ustalić z mężem, jakichtematów nie należy poruszać, gdywiemy z kim się spotykamy.Kiedy nie potrafię odpowiedziećna jakieś pytanie, to po prostumówię, że le piej byłoby, gdybymój rozmówca zapytał o to męża.

Jak wyglądają spotkania dy -plomatyczne ustalane wedługprotokołu, podczas którychwydaje się, że prawie każdygest i słowo są zaplanowane?

Człowiek jest w stanie przy -zwyczaić się do wszystkiego. Napoczątku na placówce w Buda -

pesz cie przeżywaliśmy wszystkoo wiele bardziej a słowo „am -basador“ powodowało, że czło -wiek we wnętrznie stawał nabaczność. A kiedy ambasador za -szczycił nas swoją obecnością naimieninach, to było wielkie prze -życie. Teraz to spowsze dniało,ambasadora mam w domu na co -dzień i z czasem człowiek zżywasię ze swoją rolą .

Spotkania w korpusie dyplo -ma tycznym nie są uciążliwe, boz wie loma osobami zdążyliśmysię już zaprzyjaźnić. Męczące by -wa jedzenie kilku dań na okaza -łych przyjęciach, choć i tak, naszczę ście, teraz podaje się małeporcje.

Państwa prywatność jestw znacznej mierze ograniczo -na, bowiem na każdy wyjazdzagraniczny ambasador musimieć zgodę z centrali w War -sza wie.

Możemy się poruszać w pasieprzygranicznym, czyli wyjazd doZakopanego czy do Wiednia niejest problemem. Na pozostałewyjadzy musimy mieć akceptację.

Jak więc wygląda Państwaczas prywatny? Czy ambasa -dor „porywa“ swoją żonę naprzykład do kina?

Nie pamiętam kiedy byliśmyw kinie. Ale lubimy razem poje -chać na targi staroci. Byliśmyrazem w Trenczynie, CzerwonymKamieniu, Wiedniu. Szperanie,wyszukiwanie perełek wśród sta -roci to nasze wspólne hobby.Poza tym udało nam się razemz dziećmi pojechać do termal -nego kąpieliska w Veľkim Mede -rze i do kawiarni na wieży tele -wizyjnej, by obejrzeć panoramęmiasta. Lubimy w sposób akty -wny spędzać czas wolny: jazda narowerach, na nartach i pływanieto nasze ulubione sporty.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 12: Monitor Polonijny 2004/11

Przy wejściu nakon cert dowie dzia -łam się od organizato -rów, że bagaż ze stro -jami niektórych artys -tów nie dojechał. A tooznaczało czekanie.Koncert rozpoczął sięz 50-minutowym opóź -nieniem. Atmosferana sali była gorąca.W tłu mie przed scenąmożna było usłyszećpiosenki Bregovicia,nucone przez jegowielbicieli. Co jakiśczas zniecierpliwienioczekiwaniem ludziewykrzykiwali imięartysty, wywołując gona scenę.

Najpierw napodium wystąpiły 15-osobowy chór męskii 12–osobowa sekcja

smyczkowa z Polski.Ale już drugi utwórzostał wzbogacony o 3 śpiewaczkiw strojach ludowych(z Macedonii - tochyba na ich strojeczekała Bratysława),a potem, gdzieś z salidało się słyszećodgłosyinstrumentówdętych. „To on!” -szeptali stojący obokmnie. „Ale gdziejest?” - dopytywał sięktoś inny. Dźwiękidobiegały z różnychstron sali. To nie byłjeszcze On. Takwchodziła na scenę 8-osobowa sekcja in -stru mentów dętych,która tworzy pod sta -wę muzyki bałkań -

skiej. Dopieropodczas wykony wa -nia trzeciego utworuna scenie pojawiły siędwie ostatnie osoby:młody chłopak –bębniarz i śpiewak,a na koniec, w białymgarniturze, mistrzdramaturgii – GoranBregović.

Atmosfera na salibyła na granicy wy -trzy małości. AleBregović nie od razu„dał” to, co publicz -ność chciała. Umie -jętnie przeplatał zna -ne utwory z mniejznanymi (Muszę miećtę nową płytę! Teutwory naprawdę sąświetne!), a przedewszystkim „uczył”słuchać muzyki am -bit nej. Niewyobra żal -ne! Tłumy młodych,wsłuchane w modlit -wy do Boga, w mis -trzow ską wirtuozerięinstrumentówsmyczkowych,

...Ale nie tylko młodzi i nie tylko w Polsce. Przekonałam się o tym nakoncercie w bratysławskiej „Inchebie” (trzy tysiące sprzedanychbiletów, cztery godziny stania w tłumie albo siedzenia na niewygodnychkrzesłach z dala od sceny). Podczas tego występu zobaczyłam rzecz,wydawaç by się mogło, niemal niemożliwą: tłumy młodych, słuchającychna stojąco muzyki poważnej, śpiewów chóralnych, długich partii nasekcję smyczkową... To wszystko w oczekiwaniu na znane bałkańskierytmy. Nie sztuką jest daç ludziom to, czego chcą, ale sztuką jest daçim coś więcej. A to się Goranowi Bregoviciowi udało!

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 13: Monitor Polonijny 2004/11

którymi niepowstydziłaby sięniejedna filharmonia!Artyście udało sięprzemycić to, cochciał.

Przed koncertemzadałam znajomemupytanie, czy wybierasię na koncert.Okazało się, żePolakom Bregovićtrochę „się przejadł”.Bałkańskie hityw wykonaniu Kayahi Krawczyka były takczęsto obecnew mediach, żezmęczenie nimi niedziwi. Bratysławskikoncert pokazałjednak, żeBregoviciowi niebrakuje nowychpomysłów,a zmęczenie jegosłuchaczom nie grozi.Z różnych aranżacjiznanych i mniejznanych utworówz przyjemnościąwyławiałam te, które

znam na pamięć,a duży plus zyskału mnie Bregowić,gdy zaśpiewał refren„Prawy do lewego”po polsku. Swojądrogą, wpaść na takgenialny pomysł, byprzetransformowaćbałkańską muzykęludową i nagrać jąw różnych wersjachjęzykowych, byłstrzałem w dzie sią -tkę. Dałam się po -nieść atmosferzei nuciłam „naszą“piosenkę z Bregovi -ciem (bo przecieżczłowiek utożsamiasię ze wszystkim, copolskie – a tuprzynajmniej byłpolski tekst).Utożsamiali się teżpozostali na sali,bowiem okazało się,że słowa wielupiosenek znają napamięć. Przypierwszychdźwiękach kolejnych

utworów, gdysłuchaczerozpoznawali tenulubiony, słychaćbyło z salispazmatyczne jękizachwytu.

A Bregović, niby odniechcenia,wymachiwał ręką dotaktu, bawił sięz nami. Ale nie byłato tylko zabawa, lecztakże „zdalnesterowanie” 40osobami, które mutowarzyszyły nascenie. Wszystko byłopod kontrolą. Gdywykonawcy schodzilize sceny (trwa długo,zanim podiumopuści tyle osób)i zostawilipublicznośćrozbawioną,wiedziałam, żewrócą, by zagrać nabis. Po dłuższejprzerwie pojawił sięna scenie sam mistrz,tylko w towarzystwie

dwóch, potemczterech osób...I znów ta gradacja,rosnące napięcie...Koncert zaczął sięjakby na nowo. Terazjuż rozbrzmiewaływ większości znaneutwory. I w końcupadła odpowiedź naprośby z sali - utwór„Kałasznikow”.Rozedrganie na salina kwadrans przedpółnocą wskazywało,że tak łatwo tychtłumów Bregović sięnie pozbędzie. Ale onna koniec uspokoiłpublicznośćbałkańskim utworemo rzewnej melodiiz chórem w tle.Wszyscy wiedzieli, żeczas się rozejść dodomów. Posłusznieopuściliśmy salę,wzbogacenio niesamowiteprzeżycia.

Czym jeszczezaskoczy nasBregović?

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

Page 14: Monitor Polonijny 2004/11

Presne podľa známeho po-rekadla: ,,Do tretice všetkodobré“ resp. ešte výstižnejšie-ho poľského: ,,Do trzech razysztuka“ sa mladým tvorcom,debutantom, podarilo zvíťaziťtretí raz v poradí. Po ,,Edim“a ,,Warszave“ v predošlýchročníkoch, v tomto vyhrali,,Pręgi“ Magdaleny Piekorz.Táto ambiciózna mladá dámasnívala najprv o kariére hereč-ky, následne novinárky, až sanapokon rozhodla pre štúdi-um réžie na Sliezskej univerzi-te. Nakrútila niekoľko zaují-mavých dokumentov a ,,Prę-gi“ sú jej celovečerným hra-ným debutom. Jednohlasnýmverdiktom poroty získali nie-len Veľkú cenu ,,Złote Lwy“ zanajlepší film, ale aj ceny za naj-lepšiu kameru, zvuk, kostýmya produkciu. Málo vídaná sym-

bióza poroty a publika jej vy-niesla aj cenu diváka ,,Złotyklakier“, za čo zožala najdlhšía najsrdečnejší potlesk spo-medzi všetkých účastníkov sú-ťaže. Film vznikol podľa náme-tov poviedok ,,Dioboł“a ,,Gnój“ z cyklu ,,Opowieścisłychane“ Wojciecha Kuczoka,ktorý zároveň napísal aj sce-nár víťazného filmu. Apropoje čerstvým držiteľom cenyNiké. Výsledkom spoluprácemladých tridsiatnikov je ažk slzám dojímavý príbeh vzťa-hu 13-ročného chlapca týrané-ho vlastným otcom. Tragédiaotca spočíva v tom, že svojhosyna miluje. Týra ho pre jehoúdajné dobro, chce z neho vy-chovať naozajstného chlapa-silného a schopného samo-statnosti. Odmena a trest, me-tóda cukru a biča, to sú jedinévýchovné spôsoby otca. Jazvyna duši mladého chlapca sa hl-boko zakorenia v spomien-kach dospelého Wojciecha(životná rola Michała Żeb-rowského), v jeho konanía z tohto začarovaného kruhuje jediným východiskom láska.A práve táto láska v postaveTáni (Agnieszka Grochowska)

sa zjaví ako zázrak. To či vylie-či jeho ubolenú dušu sa nedo-zvieme, ale určite mu dodá ná-dej. Práve takéto posolstvoa viera v očistenú silu láskytak uchvátili porotu i divákov

14

„Siłaczki”ze SłowacjiT ak zatytułowano artykuł

w „Dzienniku Polskim” z dnia9.10.2004r., poświęcony wizycienauczycielek Szkolnego PunktuKonsultacyjnego przy AmbasadzieRP w Bratysławie: Irenie Malec,Lidii Śliwie, Danucie Wieczorek,oraz szkółek piątkowych: Małgo-rzacie Kalinčíkovej, Danieli Nehé-zovej, Małgorzacie Wojcieszyń-skiej w polskich szkołachw Myślenicach.

Pomysłodawcą szkolenia by-ła polonistka z Myślenic – Kry-styna Bajor, która wraz z MariąDziurzyńską-Ścibior z Kra-kowa już dwa razy prowadziła

Gdyniaprajemladým

Magdalena Piekorz pri preberaní cenyza jej celovečerný hraný debut „Pręgi“

MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY

N epochybne najvýznamnejšou f i lmo-vou uda losťou v Poľsku je

každoročná prezentácia celovečernejhranej a televíznej tvorby pri vlnáchBalt ického mora. Svieže vetr y zaduli na29. festivale poľských hraných f i lmovv Gdyni , kde sa predstavi lo v hlavnejsúťaži dvadsať f i lmov.

Page 15: Monitor Polonijny 2004/11

gdyńského festivalu. Hovorilo tom predseda poroty JerzyStuhr, keď v úprimnom dojatíobjal laureátku Zlatých levov.Preto vôbec neprekvapilaspráva, že film bol nominova-ný za Poľsko na tohtoročnéhoOskara za zahraničný film.Druhým najúspešnejším fil-mom súťaže bolo ,,Wesele“Wojciecha Smarzewského,snímka ďalšieho debutujúce-ho režiséra, ktorý získal zvlášt-nu cenu poroty, cenu za naj-lepšiu mužskú rolu (MarianDziędziel), cenu Stowarzy-szenia Filmowców Polskichako aj cenu novinárov. Ostrásatira súčasného sveta mamo-nu, kde za peniaze je možnékúpiť všetko. Aj muža pre dcé-ru, farára, policajta či notá-ra...,veď oni iba na to čakajú.Hĺbková sonda spoločnostiv reáliách poľského vidieka,

vnímavé zachytenie panujú-cich pomerov medzi ľuďmi súhlavnými umeleckými hodno-tami filmu nadväzujúceho naslávne 60-te roky česko- slov.novej vlny tématicky príbuznéfilmu Miloša Formana ,,Hořímá panenko“. Tretím zo štvo-rice najúspešnejších tvorcovje Przemysław Wojcieszek,ktorý obdržal za film ,,W dółkolorowym wzgórzem“ cenuza najlepšiu réžiu a cenuPrimátora za herecký debut(Przemysław Blusia). Stredo-bodom pozornosti tvorcu súmladí ľudia žijúci na vidieku,ktorí chcú niečo v živote do-kázať a to práve v mieste svoj-ho rodiska. Jediným skúse-ným tvorcom, ktorý sa už sti-hol v poľskej kinematografiietablovať a zároveň aj preslá-viť filmom ,,Dług“ je KrzysztofKrauze, ktorý za svoj najnovší

projekt ,,Mój Nikifor“ získalocenenie v kategórii najlepšístrih, kostýmy (spoločne s fil-mom ,,Pręgi“) a najlepšia žen-ská rola pre Krystynu Feld-man za postavu Nikifora (po-drobnejšie v čísle 7-8). Zazmienku stojí ešte ocenenieza najlepší scenár ex aequo:Juliusz Machulski za film,,Vinci“ a Jarosław Sokół za,,Długi weekend“ rež: RobertaGlińského. V súťažnej kategó-rii nezávislého filmu boli priz-nané porotou dve rovnocen-né hlavné ceny:,,Katatonia“rež. Jacka Nagłowskéhoa ,,Dzień, w którym umrę“ rež.Grzegorza Lipca. Staršia gene-rácia tvorcov ostala tentokrátv ofsajde. Dúfame, že nie na-vždy.

Do pozerania VášPAVOL BEDROŇ

FILMOVÝ KRITIK

15

warsztaty metodyczne dlanauczycielek polonijnych zeSłowacji. Dzięki pomocy zestrony Ambasady RP w Braty-sławie oraz burmistrza Myśle-nic Macieja Ostrowskiego pol-skie nauczycielki ze Słowacjimogły 7 i 8 października br.roku uczestniczyć w zajęciachedukacyjnych w przedszkolu,szkole podstawowej, gimna-zjum i liceum.

Czas spędzony w myślenic-kich szkołach był dla nichwspaniałą lekcją dydaktykii metodyki, szczególnie z za-kresu wprowadzania nowychaktywizujących metod nau-czania na lekcjach języka pol-skiego, historii i wiedzy o spo-łeczeństwie. Mogły podpatry-wać warsztat pracy polskichnauczycieli na poszczegól-nych szczeblach kształceniai skorzystać z życzliwych radbardziej doświadczonych ko-

legów. Dodatkowo każdaz nich została hojnie obdaro-wana materiałami dydaktycz-nymi, które bardzo się przy-dadzą w nauczaniu dzieci pol-skich i polonijnych na Słowa-cji.

Dwudniowy pobyt w Polscezostał zakończony zwiedza-niem zabytków Krakowaw niepowtarzalnej jesiennejatmosferze.

Pobyt w Myślenicach za-pewne zaowocuje nie tylkourozmaiceniem zajęć dyda-ktycznych w polskich placó-

wkach oświatowych na Słowa-cji, ale również współpracąmiędzy szkołami, tj. SzkolnymPunktem Konsultacyjnymprzy Ambasadzie RP w Bra-tysławie oraz poszczególnymiszkołami myślenickimi, napłaszczyźnie historyczno-re-gionalnej czy kulturalnej.

Uczestniczki szkolenia prag-ną podziękować organiza-torom pobytu w Myślenicach,którymi byli burmistrzMyślenic Maciej Ostrowski,Wydział Konsularny Amba-sady RP w Bratysławie orazSzkolny Punkt Konsultacyjnyprzy Ambasadzie RP w Braty-sławie. Serdeczne podzięko-wania składają również naręce pani Krysi Bajor, któraz ogromnym zaangażowa-niem metodycznie wspomagapracę nauczycielek polskichna Słowacji.

IRENA MALEC

Spotkanie w jednym z myślenickich liceów

LISTOPAD 2004

Page 16: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY16

Po przewrocie majowymJózef Piłsudski, który był

wówczas premierem, okólnikiem z 8listopada 1926 roku nakazał swymministrom, by dzień 11 listopada -rocznicę podpisania w 1918 rokuw salonce pociągu stojącegow francuskim Compičgne kapitulacjiNiemiec - uczynili dniem wolnym odpracy. Dopiero w kwietniu 1937roku weszła w życie ustawao święcie niepodległości, która z 11listopada uczyniła świętopaństwowe.

Historycy są na ogół zgodni w opinii, iżdla dziejów Polski data 11 listopada macharakter umowny. Znacznie donioślej-szymi dla ziem polskich datami wydarzeńczasu kończącej się Wielkiej Wojny,nazwanej później I wojną światową, były:31 października 1918 roku, kiedy toPolska Komisja Likwidacyjna przejęłarządy w Galicji, 1 listopada, gdyrozpoczęły się polsko-ukraińskie walkio Lwów, czy też 7 listopada, kiedyw Lublinie powstał Tymczasowy RządLudowy Republiki Polskiej, któregopremierem (wówczas nazywano goprezesem) był przywódca galicyjskichsocjalistów Ignacy Daszyński.

Ta ostatnia data - 7 listopada - narobiław przeszłości sporo zamieszania. W cza-sie dwudziestolecia międzywojennegopolscy socjaliści i lewicowi ludowcy właś-nie tego dnia organizowali obchody rocz-nicy odrodzenia Polski, nawiązując dotradycji powstania Tymczasowego RząduLudowego, podczas gdy władze państwo-we organizowały uroczystości cztery dnipóźniej. A ponieważ, jak zauważa prof.Andrzej Garlicki, w latach 30. wieku XXzarówno socjaliści, jak i ludowcy byliw opozycji, ta rozbieżność dat obchodówmiała znaczenie polityczne. Tym większe,że oficjalna propaganda już od 1926 roku

coraz silniej wiązała święto niepodległo-ści z przejęciem przez Józefa Piłsudskie-go władzy wojskowej. W czasie polskiegostalinizmu, gdy dwudziestolecie między-wojenne odsądzano od czci i wiary, nieobchodzono, ba, nie pisano nawet w pod-ręcznikach szkolnych o święcie listo-padowym. Dopiero po przełomie paździer-nikowym w 1956 r. zweryfikowanosposób pisania o II Rzeczypospolitej.Oficjalną datą odzyskania przez Polskęniepodległości był 7 listopada, czyli datapowstania rządu Daszyńskiego, niebędąc świętem państwowym, natomiastw dniu tym z dużym rozmachem obcho-dzono także w Polsce rocznicę rewolucjibolszewickiej w Rosji. Kilka miesięcy powydarzeniach słynnego marca 1968 ro-ku, w atmosferze nacjonalistycznej pro-pagandy usiłujących zdobyć władzę „par-tyzantów“, kiedy to zajadli do niedawnakrytycy II Rzeczypospolitej nagle zmienilisię w jej głośnych apologetów, pojawiłysię głosy o możliwości przywróceniaświęta 11 listopada. Potem w latach 70.rocznicę odrodzenia Polski obchodzono 7listopada, ale już w prasie czy w telewizjipojawiały się wzmianki o 11 listopada.

Po Okrągłym Stole w kalendarzuoficjalnych polskich świąt dokonanozmian, przywracając święta 3 maja i 11listopada, wymazując 22 lipca, prze-nosząc Dzień Wojska Polskiego z 12 paź-dziernika (bitwa pod Lenino) na 15 sierp-nia (bitwa warszawska). Skoro jednakdata 7 listopada pojawiała się tak długow naszej historii, że mówiło się naweto wojnie dat, która z międzywojniaprzeniosła się na wiele lat powojennych,warto wiedzieć, co stało się 7 listopada1918 roku, do jakich tradycji nawiązy-wała lewica w Polsce międzywojenneji dlaczego data ta była uznawana po IIwojnie światowej.

W nocy z 6 na 7 listopada 1918 rokuw Lublinie z inicjatywy konspiracji piłsud-czykowskiej powstał Tymczasowy RządLudowy Republiki Polskiej, którego pre-mierem, ministrem sprawiedliwości i mi-nistrem spraw zagranicznych został

Ignacy Daszyński, przywódca socjalistówGalicji, sympatyk galicyjskiego ruchu nie-podległościowego, kierowanego przezJózefa Piłsudskiego. Ministrem wojnyzostał mianowany w zastępstwie J. Pił-sudskiego, więzionego jeszcze w Magde-burgu, płk. Edward Rydz-Śmigły, któremuspecjalnym dekretem nadano wówczasstopień generała. Rząd ten utworzyliprzedstawiciele lewicowych ugrupowańniepodległościowych, głównie PolskiejPartii Socjalistycznej i Polskiego Stron-nictwa Ludowego „Wyzwolenie”.

Nazwa rządu nie była przypadkowa:przymiotnik „tymczasowy“ określał jegotrwanie tylko w okresie powstawaniastruktur państwowych oraz poddanie sięweryfikacji wyborczej (zapowiadanozwołanie do końca roku Sejmu Ustawo-dawczego), zaś określenie „ludowy“ mia-ło przekonać masy, że rząd będzie repre-zentować ich interesy, a nazwanie pań-stwa polskiego „republiką” miało przesą-dzać o jego republikańskim charakterze.

Znacznie bardziej niż przymiotnik„ludowy“ masy miał przekonać rozwie-szony na murach Lublina plakat z teks-tem manifestu z „prawami obowiązują-cymi cały naród polski“, ogłaszający„w Polsce całkowite polityczne i obywa-telskie równouprawnienie wszystkichobywateli bez różnicy pochodzenia, wiaryi narodowości, wolności sumienia, druku,słowa, zgromadzeń, pochodów, zrzeszeń,związków zawodowych i strajków“. Próczdemokratycznych wolności, manifestwprowadzał ośmiogodzinny dzień pracy,walkę ze spekulacją i zapowiadał wnie-sienie do Sejmu projektu reform, w tymtakże radykalnej reformy rolnej. W mani-feście domagano się też niezwłocznegoopuszczenia ziem polskich przez wojskaniemieckie, wypuszczenia z więzieńprzetrzymywanych w nich Polaków z J. Piłsudskim na czele, zwolnieniejeńców i polskich robotników wywiezio-nych do Niemiec. Za najważniejsze uzna-wano utworzenie armii polskiej, którejdowództwo, wobec nieobecności Piłsud-skiego, powierzono Rydzowi-Śmigłemu.

TO WARTO WIEDZIEĆSymboliczna data odrodzenia Polski

Page 17: Monitor Polonijny 2004/11

17LISTOPAD 2004

Analizujący niejednokrotnie tekst manifes-tu zarówno prof. Garlicki, jak i prof. JanuszTazbir, nie mając wątpliwości co do jegolewicowego charakteru, uważają, że jegoautorzy zdecydowanie odrzucali modelrewolucji rosyjskiej i za każdą cenę chcielizapobiec krwawym wydarzeniom, jakiew tym czasie miały miejsce w Rosji.Niezależnie od tego, że program był poczęści utopijny, już samo sformułowaniewspomnianych wyżej postulatów byłoważnym aktem politycznym, o którymwarto wiedzieć. Manifest był też jedynymosiągnięciem rządu Daszyńskiego, ponie-waż już w trzy dni po jego utworzeniuzmieniła się sytuacja polityczna.

Rankiem 10 listopada na warszawskimdworcu garstka osób witała powracają-cego z Magdeburga J. Piłsudskiego; byłwśród nich książę Zdzisław Lubomirski,reprezentujący powołaną w 1917 rokuprzez cesarzy niemieckiego i austriackiegoRadę Regencyjną, nie cieszącą się szer-szym poparciem społeczeństwa polskiego,oraz Adam Koc z grupą członków PolskiejOrganizacji Wojskowej, stanowiącej siłęzbrojną Tymczasowego Rządu LudowegoRepubliki Polskiej. Już na tym dworcu J. Piłsudski dokonał politycznego wyboru,przyjmując zaproszenie na śniadanie odksięcia Lubomirskiego.

W dniu 11 listopada na żądanie J. Pił-sudskiego rozwiązał się Tymczasowy RządLudowej Republiki Polskiej. Tego samegodnia Piłsudski przejął z rąk Rady Rege-ncyjnej władzę naczelną nad wojskiem(którego zresztą nie było), a trzy dnipóźniej Rada ta, rozwiązując się, stwier-dziła: „Od tej chwili obowiązki nasze i odpo-wiedzialność względem narodu polskiegow Twoje ręce, Panie Naczelny Dowódco,składamy do przekazania Rządowi Narodo-wemu“.

Dziś spory o datę święta niepodległościnie budzą już emocji politycznych, 11 listo-pada jest w Polsce świętem narodowymi warto wiedzieć, że chociaż po roku 1918w Europie pojawiło się wiele nowychpaństw, tylko w Polsce świętem narodo-wym upamiętniono akt kończący I wojnęświatową.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

1-2 listopada1916 r. – Powstanie Związku Harcerstwa Polskiego.5 listopada1387 r. – Na Wawelu umiera Kazimierz Wielki,ostatni Piast na tronie polskim.5 i 7 listopada1922 r. – Pierwsze wybory do sejmu IIRzeczypospolitej.6 listopada1620 r. – Pod Cecorą w bitwie z Turkami giniehetman Stanisław Żółkiewski.1939 r. – Niemcy osadzają w oboziekoncentracyjnym Sachsenhausen 183profesorów i wykładowców UniwersytetuJagiellońskiego i Akademii Górniczej w Krakowie.7 listopada1939 r. – Generał Władysław Sikorski zostajeNaczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych.10 listopada1444 r. – W bitwie z Turkami pod Warną ginieWładysław, król Polski i Węgier.1673 r. – We Lwowie umiera Michał KorybutWiśniowiecki, król Polski.1918 r. – Józef Piłsudski powraca z więzieniaw Magdeburgu do Warszawy (11 listopada przejmuje władzę wojskową, potem zostajeNaczelnikiem Państwa).1980 r. – W Warszawie zarejestrowany zostajestatut NSZZ „Solidarność”.11 listopada1673 r. – Hetman Jan Sobieski zwycięża Turkówpod Chocimiem.1936 r. – Generał Edward Rydz-Śmigły zostajemarszałkiem Polski.1937 r. – Po raz pierwszy w Polsce obchodzonejest Święto Niepodległości.1940 r. – Rządy Polski i Czechosłowacji nauchodźstwie ogłaszają w Londynie deklaracjęo ścisłej współpracy.12 listopada1989 r. – Papież Jan Paweł II kanonizuje brataAlberta Chmielowskiego.13 listopada1924 r. – Władysław Stanisław Reymont otrzymujeliteracką Nagrodę Nobla za powieść „Chłopi”.14 listopada1920 r. – Józef Piłsudski otrzymuje buławę marszałkowską.1990 r. – Polska i zjednoczone Niemcy podpisujątraktat potwierdzający granicę na Odrze i NysieŁużyckiej.15 listopada1916 r. – W Szwajcarii umiera Henryk Sienkiewicz,pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla.

16 listopada1989 r. – W Warszawie zburzony zostaje pomnik Feliksa Dzierżyńskiego.17 listopada1370 r. – Koronacja Ludwika Węgierskiego nakróla Polski w Krakowie.18 listopada1965 r. – Biskupi polscy, obecni na SoborzeWatykańskim II, skierowują list do biskupów niemieckich, zawierający znamienne słowa:„Udzielamy przebaczenia i prosimy o nie”.19 listopada1765 r. – Otwarcie Teatru Narodowegow Warszawie.1816 r. – Utworzenie Królewskiego UniwersytetuWarszawskiego.1995 r. – W wyborach prezydenckich zwyciężaAleksander Kwaśniewski.20 listopada1925 r. – Umiera Stefan Żeromski, pisarz.22 listopada1989 r. – Aneta Kręglicka, Miss Polski, zostajeMiss Świata.23 listopada1793 r. – Zakończenie sejmu w Grodnie, ostatniego za czasów I Rzeczypospolitej.25 listopada1795 r. – Stanisław August Poniatowski, ostatnielekcyjny król Polski, zrzeka się korony.26 listopada1855 r. – W Stambule umiera Adam Mickiewicz,wieszcz narodowy.1990 r. – Polska zostaje przyjęta do Rady Europy.28 listopada1561 r. – Kurlandia staje się lennem Polski.1627 r. – Zwycięstwo floty polskiej nadszwedzką w bitwie morskiej pod Oliwą.1907 r. – Umiera Stanisław Wyspiański,dramaturg i malarz.1930 r. – Otwarcie Biblioteki Narodowej w Warszawie.1939 r. – W wyniku układu z Niemcami doSłowacji zostają przyłączone polskie terenySpisza i Orawy.29 listopada1830 r. – Wybuch powstania listopadowego.30 listopada1808 r. – Szwoleżerowie polscy pod dowództwem Jana Kozietulskiego zdobywają wąwózSomosierra w Hiszpanii.

Oprac. WOJCIECH BILIŃSKIZgodnie z życzeniem autora honorarium

zostanie przekazane na pokrycie kosztówdystrybucji „Monitora Polonijnego”.

Kalendarium wydarzeń

Page 18: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY18

W latach 1946-1950 byłdyplomatą polskim, naj-pierw w Waszyngtonie,później krótko w Paryżu.Od 1951 roku stał sięemigrantem politycz-nym; do 1960 roku mie-szkał w Paryżu, a późniejw Ameryce, gdzie w la-tach 1967-1978 był profeso-rem literatur słowiańskich nauniwersytecie stanowym Cali-fornia w Berkeley. W 1980 ro-ku otrzymał Nagrodę Noblaw dziedzinie literatury. Po jejotrzymaniu zaczął regularnieodwiedzać Polskę, by w koń-cu na stałe zamieszkać w Kra-kowie. Tam, w sierpniu 2004roku zakończył swe bogate ży-cie, tam na zawsze odłożyłpióro.

Czesław Miłosz tworzyłprzez ponad 70 lat. Był poetą,prozaikiem, eseistą i tłuma-czem. Jako poeta zaczynałw latach trzydziestych odawangardy. Od wydania de-biutanckiego zbioru Poemato czasie zastygłym upłynęło71 lat. Przez ten czas niemal

niepodzielnie panowałna polskiej scenie poez-ji. Przypomnijmy przy-najmniej niektóre tytułyzbiorów jego wierszy:Trzy zimy (1936),Ocalenie (1945), Traktatmoralny (1957), Miastobez imienia (1969),

Gdzie wschodzi słońce i kędyzapada (1974), Dalsze okolice(1992). Od czasu uwieńczeniapoety najwyższym laurem lite-rackim, co miało miejscew 1980 roku, ukazały się no-we tomy poezji, m. in. Hymno perle, Nieobjęta ziemia,Kroniki, Dalsze okolice, Nabrzegu rzeki. W wydanymw 2000 roku tomie zatytuło-wanym To pisarz jak gdybyżegnał się ze światem.

Miłosz, jak mało który poe-ta, swobodnie wypowiadał sięrównież w prozie. Z jego po-wieści najbardziej znana jestwspomnieniowa Dolina Issy,wydana w 1955 roku, a zekra-nizowana w 1982 roku przezT. Konwickiego. W 1955 rokuukazała się powieść politycz-

na jego autorstwa pt. Zdo-bycie władzy. Wspominającprozę Czesława Miłosza, trud-no pominąć jego dziennik wy-dany w 1990 roku, a zatytuło-wany Rok myśliwego.

Osobny rozdział w twórczo-ści Miłosza stanowi eseistyka.Jego utwory eseistyczne uka-zywały się zawsze w momen-cie, gdy były potrzebne i wa-żne, a ich ton świadczył o ol-brzymim emocjonalnym zaan-gażowaniu piszącego w spra-wy, o których pisał, niezale-żnie od tego czy rozważał nadistotą poezji, czy polemizowałz przyjętymi sposobami wi-dzenia tradycji narodowej, czyteż poszukiwał źródeł kryzysuduchowego współczesnegoczłowieka. Z bogatego eseis-tycznego dorobku pisarzaprzykładowo wymieńmy:Zniewolony umysł (1953),Rodzinna Europa (1959),Człowiek wśród skorpionów(1962), Ziemia Ulro (1977),Ogród nauk (1979), Zaczy-nając od moich ulic (1985),czy wydane później, w latach

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Jasności promieniste

Jasności promieniste,

Niebiańskie rosy czyste,

Pomagajcie każdemu

Ziemi doznającemu.

Za niedosiężną zasłoną

Sens ziemskich spraw umieszczono.

Gonimy dopóki żywi,

Szczęśliwi i nieszczęśliwi.

To wiemy, że bieg się kończy

I rozłączone się złączy

W jedno, tak jak być miało:

Dusza i biedne ciało.

[Czesław Miłosz, „To“, Wyd. „Znak”,Kraków 2000]

CzesławMiłosz(1911 - 2004)

B ył Polakiem, Litwinem,a właściwie Żmudzinem. Przed

1939 rokiem pracował w radiuwileńskim, związany był z literackągrupą „Żagary“. Podczas okupacjiniemieckiej uczestniczył w podziemnymżyciu kulturalnym Warszawy.

Page 19: Monitor Polonijny 2004/11

19LISTOPAD 2004

Nasze codzienne doświadczenia dowo-dzą jednak, że czasami niezmiernie trudnozdecydować się na wybór końcówki fleksyj-nej dołączanej do tematu wyrazu. Oba języ-ki dysponują wieloma końcówkami, któreróżnicują formy gramatyczne. Problem pole-ga jednak na tym, że dość często w tym sa-mym przypadku pojawiają się końcówkioboczne i w związku z tym należy wybraćwłaściwą. Dystrybucja tych końcówek opie-ra się głównie na kryteriach gramatycz-nych, ale niekiedy dobór odpowiednichkońcówek ma charakter zwyczajowy, czę-sto niezbyt przejrzysty. Tak jest na przykładw przypadku dopełniacza (kogo? czego?)liczby pojedynczej rzeczowników męskichzakończonych spółgłoską. W formach tegoprzypadka zarówno w języku polskim, jaki słowackim występują tylko dwie końców-ki: -a, -u. Słowacki rok w dopełniaczu l.poj.to roka lub roku, ale w polskim tylko roku.Co zatem decyduje o doborze końcówkiw języku polskim?

Rzeczowniki męskie mogą oznaczaćistoty (osoby lub zwierzęta) oraz rzeczy. Tepierwsze zawsze przyjmują końcówkę –a,np. ambasadora, człowieka, psa, kota. Wy-jątek stanowią tylko formy wołu, bawołu.Ale jeśli męski rzeczownik jest nieżywotny,to przejrzystych zasad doboru końcówekjako takich nie ma. Różne poradniki języko-we starają się te reguły usystematyzować,lecz z niewielkim skutkiem. Jak sobie więcradzić z problemem? Czy poprawna jest for-ma np. fotela czy fotelu, krawata czy krawa-tu? Oczywiście najlepiej jest sprawdzićwątpliwe formy w słowniku. Nie zawsze ma-my go jednak pod ręką, więc najczęściejmusimy sobie radzić sami. Nie będę tuPaństwu przedstawiać szczegółowo po-szczególnych kryteriów doboru wspomina-nych końcówek, lecz przedstawię krótkowskazówki normatywne dotyczące doboruform omawianego przypadka. I tak rzeczow-niki o znaczeniu abstrakcyjnym, material-nym lub zbiorowym winny w sytuacjach wą-tpliwych przyjmować końcówkę –u, np.

gniewu, plastyku, rumianku (w znaczeniuzbiorowości). Jeśli rzeczownik oznaczarodzimą nazwę narzędzia, wówczas z naj-większym prawdopodobieństwem dołącza-my –a, np. młotka, tasaka. Rzeczownikiodczasownikowe utworzone poprzez odcię-cie zakończenia przybierają końcówkę –u,np. zjazdu (od zjeżdżać), skoku (od sko-czyć), również wyrazy zapożyczone, jeśliwyraźnie są odczuwane jako obce i niemożna ich zaklasyfikować do grupynarzędzi, powinny otrzymywać końcówkę–u, np. wehikułu, budżetu. Z kolei wszelkiezdrobnienia prawie bezwyjątkowo przyłą-czają –a, np. stolika, daszka, fotelika.

Warto podkreślić, że stosowanie końcó-wek –u i –a może różnicować znaczenie. Tensam rzeczownik niekiedy może występowaćjako żywotny i wówczas otrzymuje końcówkę–a, a jeśli kryje się za nim kategorianieżywotności, dołącza w dopełniaczu –u, np.oryginała (dziwaka) i oryginału (pierwo-wzoru), szacha (władcy) i szachu (posunięciaw grze). Tradycyjnie różnicowane są teżformy rzeczowników nieżywotnych, mogą-cych występować w różnym znaczeniu, np.przypadka (terminu gramatycznego) i przy-padku (trafu), zamka (urządzenia do zamyka-nia) i zamku (budowli).

Oprócz tego istnieje w polszczyźnie wielerzeczowników męskich, które przybieraćmogą zarówno jedną, jak i drugą końcówkę,np. fotela i fotelu, krawata i krawatu,prysznica i prysznicu, wieczora i wieczoru.W przypadku tej ostatniej formy zwycza-jowo powiemy jednak: Miłego wieczoru!I choć forma z –a jest równoprawna, tojednak w tym połączeniu zwyczaj nakazujeużycie tej z –u.

Jak Państwo widzą, sprawa doboru koń-cówek bywa bardzo skomplikowana. Zdajęsobie sprawę, że moja krótka publikacja niewyczerpuje zagadnienia, w związku z czym,jeśli zajdzie taka potrzeba, postaram się tentemat kontynuować w kolejnych numerach„Monitora”.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Trudne rozstrzygnięciaw zakresie fleksji

Z arówno język polski, jak i słowacki to języki fleksyjne, czyli o funkcjiw zdaniu decyduje forma fleksyjna wyrazu.

OKIENKOJĘZYKOWEdziewięćdziesiątych: Abeca-

dło Miłosza oraz Życie nawyspach.

Szczególne miejsce w ese-istycznej twórczości Miłoszazajmuje książka Piesek przy-drożny, wydana w 1998 ro-ku przez Wydawnictwo„Znak”, za którą otrzymał na-grodę literacką „Nike“. Ksią-żka napisana jest zgodnie zestosowaną chętnie przezMiłosza dyrektywą „poszuki-wania formy bardziej pojem-nej“. Na to dzieło, mającecharakter jak najbardziejosobisty, składają się zarów-no nowe wiersze, jak i meta-fizyczne medytacje i rozwa-żania na temat własnego dłu-giego życia.

Krótko przed śmiercią pi-sarza ukazały się ostatnie wy-dane za jego życia książki:O podróżach w czasie orazSpiżarnia literacka (Wy-dawnictwo „Znak”, Kraków2004). Spiżarnia to zbiórtekstów zamieszczanychprzez autora w „TygodnikuPowszechnym“. Są to esejeo pisarzach, o sprawachtrudnych i kłopotliwychw polskim życiu literackim,ale też o własnej twórczościi interpretacji niektórychwłasnych utworów. Tą ksią-żką zamknął pisarz swą dłu-gą i fascynującą drogę twór-czą.

O twórczości Czesława Mi-łosza Jerzy Pilch napisałw eseju Miłosz w niebie: „Nadobrą sprawę trzema rzecza-mi zajmował się on w swoimpisaniu: głosił ekstatycznąpochwałę życia, odganiał de-mony i rozmyślał o śmierci.Bo też prawdziwy pisarz -i taka jest Jego nauka - tylkotymi trzema tematami wi-nien się zajmować“.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 20: Monitor Polonijny 2004/11

MONITOR POLONIJNY20

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z

• Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A •

Uwaga! Prenumerata!Zbliża się koniec roku, a więc czas zaprenumero-wać „Monitor Polonijny” na rok przyszły. Dla tych,którzy się pospieszą, mamy ciekawą ofertę! Ci,którzy dokonają wpłat do końca roku 2004, za-miast płacić 300 Sk, mogą zapłacić cenę promo-cyjną – 250 Sk (studenci, emeryci, renciści - 200Sk)! Tych, którzy będą prenumerować nasze pis-mo po raz pierwszy, prosimy o przekazanie swo-ich danych telefoniczne pod nr tel. Stana Stehlika- 0907 139 041, bądź pod adresem e-mail: [email protected]. Niestety, niedoskonałośćsystemu opłat w banku nie pozwala nam nawgląd, kto jest wpłacającym. Wpłat należy doko-nywać na poczcie na numer konta: Tatra banka,266 604 0059, kod banku: 1100, numer klienta:142515, Variabilný symbol: MP 2005. Wydawca

Klub Polski - region Środkowe Poważe informuje, żezajęcia w ramach szkółki polonijnej przy Miejsco-wym Kole – Dubnica odbywają się w terminach: 5 i 19 listopada, 3 i 17 grudnia, 7 i 21 stycznia, 4 i 18 luty, 4 i 18 marca, 1, 15 i 29 kwietnia, 13 i 27 maja, 10 i 24 czerwca. W tym czasiew Klubie będzie obecny prezes lub jego zastępca,co daje możliwość konsultacji w sprawach klubo-wych i osobistych. Adres: ul. ČSA 1187/4, 018 41Dubnica nad Váhom, Kolonki (siedziba Klubu). Nauczycielka: mgr Daniela Nehézová, tel. 042-4423367, 0905 391857

Spotkania członków Miejscowego Koła - Dubnica od-będą się w terminach:10 IX, 8 X, 5 XI, 3 XII, 5 XII– spotkanie mikołajkowe, 7 I, 4 II, 4 III, 15 IV, 15

Najszlachetniejszy kamień jest ten, który krajeWszystkie inne - a siebie zrysować nie daje.Najszlachetniejsze serce jest to, które właśnieRaczej się da skaleczyć, niż samo zadraśnie.

Bądź szczęśliwy mogąc witać jutro świataOfiarą poświęcenia, okrzykiem wesela,Pewny, że przyszłość w dary najświętsze bogata,Anielskim chlebem życia, i ciebie poobdziela.

Naszemu zacnemu Jubilatowi - dr. Piotrowi Petry-kowskiemu z Dubnicy, najserdeczniejsze życzeniaz okazji jego 40-tych urodzin składają członkowieKlubu Polskiego - Region Środkowe Poważe.

Dobrze nakryty stółD ziś chciałabym Państwu przybliżyć zasady

estetycznego i eleganckiego nakrywaniastołu na przyjęcia.

A więc tak: zanim nakryjemy stół obrusem, powinniśmypołożyć na nim jakiś miękki materiał przykryty folią. Jest topewnego rodzaju zabezpieczenie stołu przed rozlanymi pły-nami. Obrus musi być świeży, biały lub kolorowy w delikat-ny wzór. Powinien zwisać 20-30 cm poza brzeg stołu.Każdemu gościowi siedzącemu przy stole powinno przy-sługiwać ok. 60 cm krawędzi stołu, tak, aby nikomu nie było ciasno.Przygotowujemy serwetkę dla każdego biesiadnika, kładąc ją bądź na talerzu(jeżeli przyjęcie rozpoczyna się od przystawki podawanej z półmiska i nakła-danej na ten talerz), bądź z lewej strony nakrycia (jeśli posiłek zaczyna sięod zupy). Serwetki kładziemy na stole płasko złożone. Na miejscu przezna-czonym dla każdego gościa stawiamy tzw. talerz podstawowy. Jest to dużypłaski talerz, który służy jako podstawka pod inne talerze, na których znajdąsię potrawy. Na nim kładziemy okrągłą serwetkę z materiału, która niwelujeodgłosy stawianych talerzy. Gdy przyjęcie zaczyna się od przystawki, na tymtalerzu stawiamy płytki talerz, jeśli zaczynamy od zupy, stawiamy na nim ta-lerz głęboki lub filiżankę z dwoma uszkami – każda z tych rzeczy na talerzudo nich pasującym. Talerzyki na pieczywo stawiamy z lewej strony ponad ta-lerzem podstawowym – na tym samym miejscu, po spożyciu przystawki i zu-py, znajdzie się talerzyk z sałatą. Sztućce układamy przy talerzu według ko-lejności użycia, zaczynając od zewnętrznej strony, a kończąc przy talerzu.Sztućce do deseru kładziemy nad talerzem: łyżeczkę – rączką w prawą stro-nę, nad widelczykiem – rączką w lewą stronę. Jeśli podajemy rybę gotowa-ną lub smażoną, podajemy również sztućce do ryb. Kieliszki ustawiamy po-nad talerzem podstawowym, z prawej strony, według kolejności użycia, za-czynając od strony prawej, np. kieliszek do białego wina, kieliszek do czer-wonego wina, kieliszek do szampana. Trochę oddalona od kieliszka do bia-łego wina winna znaleźć się szklaneczka na wodę mineralną. Kieliszków dolikieru i koniaku nie podajemy do stołu, gdyż będą używane dopiero później,przy kawie, w innym pokoju. Przygotowujemy również kartę dań dla każde-go z gości i kładziemy ją na stole obok talerza podstawowego. Każde z dańna karcie powinno być zapisane w osobnej linijce, z wielkiej litery, zaś jarzy-ny i sosy umieszczamy pod daniem. Przy większej liczbie gości zaproszo-nych na przyjęcie oficjalne przygotowujemy również kartoniki z ich nazwis-kami, które kładziemy na kieliszku do wina, na złożonej serwetce bądź naspecjalnej, służącej do tego podstawce. Niedawno na przyjęciu u jednegoz dyplomatów spotkałam orzechy, które będąc jednocześnie ozdobą stołu,służyły za podpórki do tych kartoników. Stół na eleganckie przyjęcie należyrównież ozdobić. Najłatwiejsze jest to w okolicy świąt Bożego Narodzenia czyWielkanocy, gdyż mamy wówczas do dyspozycji różne ozdoby związane z ty-mi świętami. Na wiosnę dysponujemy kwiatami, zaś jesienią różnorakimi pło-dami w postaci owoców czy orzechów. Ostatnio modne stały się np. małe dy-nie. Musimy tylko pamiętać, by ułożone kwiaty czy inne ozdoby nie piętrzyłysię tak, że przysłonią nam widok na gości po drugiej stronie stołu.

KATARZYNA KOSINIAK-KAMYSZ

Dyplomacjai nie tylko

Page 21: Monitor Polonijny 2004/11

21LISTOPAD 2004

V – na łonie natury, 24 VI - zawsze od godz.16.30, (z wyjątkiem spotkania mikołajkowegoi 15 V). Informacje: tel./fax 042-4424 590, 0902372167, e-mail: [email protected]

Klub Polski - Region Środkowe Poważe, szkółkapolonijna przy Miejscowym Kole - PoważskaBystrzyca. Terminy zajęć: 11 grudnia, 8 i 22stycznia, 5 i 19 luty, 5 i 19 marca, 2, 16 i 30kwietnia, 14 i 28 maja, 11 i 25 czerwca. Adres: Dolný Moštenec 216, 017 01 PovažskáBystrica (dom rodzinny p. Cingelovej).Nauczycielka: mgr Małgorzata Kalinčíková, tel.042-4321061, 0907 708379

Internetowe Centrum Handlowe TOTU www.to-tu.com, które działa od 1997 roku, informujeo możliwości zrobienia zakupów za pośrednict-wem Internetu. Jest to sposób na nowoczesnezakupy dla osób spoza Polski, chcących zrobićniespodziankę bądź wspomóc rodzinę w kraju.

PodziękowanieW imieniu redakcji „Radia Regina” pragnę zło-żyć serdeczne podziękowanie za listy od słu-chaczy. W ubiegłym miesiącu otrzymałam pocz-tą elektroniczną list od słuchacza z okolicWłocławka. Okazuje się, że „Magazyn Polski”,nadawany w każdą czwartą środę miesiąca odgodz. 7.20 do 7.50, można odbierać na falachśrednich o częstotliwości 1098 kHz w central-nej Polsce. Serdecznie zapraszam do słuchania„Magazynu Polskiego”. Urszula Zomerska-Szabados

Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A •

13.11.2004 (sobota), godz. 14.00 UROCZYSTE OTWARCIE VIII DNI KULTURY

POLSKIEJ – KOSZYCE 2004Sala Historyczna Wschodniosłowackiej Galerii,

ul. Hlavná 27, Koszyce

12.11.2004 (piątek), godz. 17.00WERNISAŻ WYSTAWY: „SPISZ ART 2004“

Międzynarodowy Workshop Klubu Polskiego –Region Koszyce

Galeria „Rotunda”, ul. Zbrojniczna, Koszyce

(wystawa potrwa do 26.11.2004 r.)

13. 11. 2004 (sobota), godz. 15.30 WERNISAŻ WYSTAWY „POLSKA SZTUKA

ABSTRAKCYJNA“ z kolekcji Muzeum Chełmskiego w Chełmie

Wschodniosłowackia Galeria, ul. Hlavna 27, Ko-szyce (wystawa potrwa do 16.01.2005 r.)

13. 11. 2004 (sobota), godz. 17.00 WERNISAŻ WYSTAWY RENATY WOTY

„ZAPIS MATERII“Słowackie Muzeum Techniczne, ul. Hlavna 88,Koszyce (wystawa potrwa do 23.11.2004 r.)

3.11.2004 (środa), godz. 19.00Spektakl teatralny: CZTERY SIOSTRY

Janusza Głowackiego,reż. Henryk Rozen

Teatr Państwowy - Mała Scena, Hlavna 67, Koszyce

6.11.2004 (sobota), godz. 19.00JAZZ FOR SALE FESTIVAL 2004: Beata Kosowska & BluesBand

Teatr Thalia, ul. Timonova 3, Koszyce

7.11.2004 (niedziela), godz. 19.00Koncert „ NEW MUSIC ORCHESTRA” Katowice

Państwowa Filharmonia – Dom umenia, ul. Moyzesova, Koszyce

13.11.2004 (sobota), godz.14.30Koncert Kameralny Przemyskiego Kwartetu

SmyczkowegoWschodniosłowacka Galeria,

ul. Hlavna 27, Koszyce

13.11.2004 (sobota), godz. 109.00JAZZ FOR SALE FESTIVAL 2004:

„Pink Freud”Teatr Thalia, ul. Timonova 3, Koszyce

20.11.2004 (sobota), godz. 19.00JAZZ FOR SALE FESTIVAL 2004:

ANNA MARIA JOPEKTeatr Thalia, ul. Timonova 3, Koszyce

25.11.2004 (czwartek), godz. 19.00KONCERT FILHARMONII KOSZYCE POD BATUTĄ

JERZEGO SWOBODYw programie:

- Czarnecki: „Concerto liliowe” na 2 skrzypieci instrumenty smyczkowe;

- Zagar: „Rondo a Allegro” na wiolonczelęi orkiestrę;

- Podprocký: „Dialog leśnego rogu” na harfyi orkiestrę smyczkową;

- Perna:„Cinq Images Apres René Magritte”Państwowa Filharmonia – Dom umenia,

ul. Moyzesova, Koszyce

30.11.2004 (wtorek), godz. 19.00Spektakl teatralny: CZTERY SIOSTRY

Janusza Głowackiego,reż. Henryk Rozen

Teatr Państwowy - Mała Scena, Hlavna 67, Koszyce

15.11.2004 (poniedziałek), godz. 17.00 PRZEGLĄD FILMU POLSKIEGO

Klub „Galéria“, ul. Hlavná 27, Košice

16.11.2004 (wtorek), godz. 17.00PRZEGLĄD FILMU POLSKIEGO

Klub „Galéria“, ul. Hlavná 27, Košice

17.11.2004 (środa), godz. 17.00PRZEGLĄD FILMU POLSKIEGO

Klub „Galéria“, ul. Hlavná 27, Košice

12-14.11.2004 r.Impreza towarzysząca:

Prezentacja naturalnej kosmetyki z Polskiproducent: ZIAJA Ltd. Gdańsk;

Galeria „Rotunda”, ul. Zbrojniczna, Koszyce

KLUB POLSKI Region Koszyce informuje, że w listopadzie odbędą się

VIII DNI KULTURY POLSKIEJ - KOSZYCE 2004W P R O G R A M I E :

Szczęśliwym rodzicom: Ewie i RobertowiSiposom gratulujemy przyjścia na świat

córeczki. Nina Sipos urodziła sięw Bratysławie w południe 18.10.2004 r.

Klub Polski Region Bratysława

Z okazji 15-lecia Stowarzyszenia POLONEZ w Austrii w sali widowiskowej BankAustria Halle (GASOMETER) - 1110 Wien, Guglg. 12w niedzielę 14 listopada br. o godz. 18.00 wystąpi

MARYLA RODOWICZBilety w cenach: 35, 28, 24 i 19 euro (dzieci, młodzież szkolna, studenci - 6 euro mniej).

Informacja telefoniczna i rezerwacja miejsc: Tel: 00431 714 5801, codziennie w godz. 10.00–14.00 i 16.00-22.00 (również w soboty i niedziele).

Kontakt z organizatorami: Tadeusz Błoński: 0903 626299, Urszula Szabados: 0904 434424

Page 22: Monitor Polonijny 2004/11

Jirko je rodák z Českého Těšína a doPoľska, ktoré sa rozprestiera za humna-mi jeho mesta, chodieval tak ako chodi-eva Bratislavčan z centra mesta do Račealebo do Podunajských Biskupíc. Jasom dovtedy, do osemdesiateho siedme-ho, keď som s Jirkom prechádzal kom-plet hrebeňom Západných Tatier, bolv Poľsku iba raz. V tom prvom osobnomdotyku s krajinou severných susedov satiež skrýval magický okamih. EdoDecker, šéf slovenskej časti medzinárod-ného pionierskeho tábora sa nás, štr-násťročné deti, vtedy spýtal, či sme užvideli Baltické more. Nik na súhlas ne-zdvihol ruku. Stáli sme v Mielno Uniescepred vysokým piesočným valom, ktorýoddeľoval pobrežnú asfaltku od pláže,spoza valu šumeli vlny a naše srdcia bilivzrušením. Kto prvý vybehne na vrchola zakričí – Baltik – dostane tortu.Dodnes cítim, ako sa mi v nohách naplistruny a ako lakte zápasili v tom krko-lomnom šprinte na vytúžený obzor...

Avšak o veľa rokov skôr, ako som ob-javil Baltik a pocítil v ústach omamnúchuť krowiek, zamiloval som sa do po-stáv z legiend poľskej histórie. Dodnespoznám melódiu z televízneho seriálu,v ktorom víťazila česť a odvaha, dodnesmám pred očami fúzkatého MichalaWolodyowského, toho poľského D’Arta-gnana, fešáka Ketlinga a korpuletnéhoZaglobu, dodnes ich radím do teamu svo-jich obľúbených hrdinov z detstva.

A potom prišli iné roky. Poľsko v nich

bolo odomňa ďaleko, a predsa tak blízko!Boli to roky, keď komunistický totalitnýsystém dostával prvé údery od Solida-rity, keď sa štrajkovalo v Gdaňsku, keďpredák Walesa nevedel prísť na meno ar-mádnemu aparátnikovi Jaruzelskému...Správy o pohybe v poľskom disente prú-dili z rozhlasovej stanice Hlas Amerikya v prvej polovici osemdesiatych rokovzneli v Husákom a Jakešom normalizova-nej gubernii ako relácia zo sfér sci-fi.Krajina Michala Wołodyjowského, Ada-ma Michnika, Andrzeja Wajdu, tá krajina,ktorú si Hitler so Stalinom vo vojenskýchmapách porcovali ako syr, akoby malav genotype zakódovaný imperatív: Ajkeď padneš na kolená, lebo iní ťa zradili,aj keď sa ťa budú chcieť zbaviť v plyno-vých komorách a vápenných jamách, le-bo ťa budú nenávidieť, a bude sa dokon-ca zdať, že už nemôžeš ďalej, ty napokonvstaneš, aby si si opäť vychutnala vlast-nú hymnu...

Obrazy Poľska glorifikovaného dejin-nými zvratmi sa mi v pamäti striedajú

s Poľskom bežným, každodenným. Keďsom pred troma rokmi v Slovenskom kul-túrnom centre vo Varšave otváral výsta-vu prác šiestich legiend svetovej fotogra-fie z New Yorku, ktorí poskytli svoje dieloako súčasť knižnej publikácie Interviews fotografiou, sála sa zaplnila vnímavýmauditóriom. Až neskôr vysvitlo, že len nie-koľko zvedavcov si prišlo odbornýmokom prehliadnuť práce Arnolda Newma-

na, Brucea Davidsona, Elliotta Erwittaa ostatných a že väčšinu, tak ako aj nainé akcie v kultúrnom centre prilákaloznamenité slovenské vínko a pagáčiky.Vlastne, priateľsky mi to prezradil jedenz poľských pracovníkov kultúrneho cent-ra, aby slušne predbehol moje prípadnérozčarovanie. „Je to v poriadku, ani naSlovensku to nie je iné,“ ubezpečil somPoliaka, ktorému očividne odľahlo. „Ľu-dia sú rovnakí na celom svete,“ tľapkalisme sa napokon nad pohárom znameni-tého vínka...

O rok neskôr som v Krakowe stretol že-nu, pri ktorej sa mi roztriasli kolená.Sedeli sme spolu v taxíku a ja jej vravím:„Viete, že ste prvý človek, ktorý ma pre-svedčil, že Leonardo DiCaprio je skvelýcharakterový herec? Váš film Úplne zat-menie ma očaril.“ Agnieszka Holland,hollywoodska režisérka poľského pôvodu,sa iba usmiala. Ten úsmev ma ubezpečil, ževšetky moje doterajšie dotyky s Poľskomboli magické vďaka ľuďom, ktorí mi krajinus krížom na Giewonte sprítomňovali...

MONITOR POLONIJNY22

H mla ustúpila a pohľad do hlbokých dolín zatajoval dych. „Podívej,Ďuro, tamhle...“ Jiří Rusnok, v osemdesiatom siedmom kamarát

z vojenčiny a o štrnásť rokov neskôr minister financií Českejrepubliky, hodil gesto kamsi ponad severné žľaby Červených vrchova vzrušene dodal: „Tamhle hluboko pod námi je Giewont a na něm kříž.Vidíš? Kříž nad katolíckou zemí.“ Tá chvíľa a tie slová skrývali v sebečosi mystické, akoby ich vyslovil čísi hlas zo stredoveku a ja som boliba poctený ich vypočutím. Dodnes tú vetu cítim v sebe ako citátz múdrej knihy či repliku z filmov, na ktoré nikdy nezabudnem.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

JURAJ MRAVECREPORTER STV

Michał Wołodyjowski

a kříž nad katolíckou zemí

Michał Wołodyjowski

a kříž nad katolíckou zemí

Page 23: Monitor Polonijny 2004/11

23 LISTOPAD 2004LISTOPAD 2004

I znów listopad, czyli jesień.Co takiego można robić

jesienią? Gdy pada deszcz,niestety najczęściej siedzi sięw domu. Jeśli jest jeszczecałkiem przyzwoita pogoda,można pojeździć na rowerzeczy na wrotkach. Ale corobić, gdy jest zimno i lejedeszcz? W jesiennepopołudnia wspa niale chodzisię do kina! Czy jest cośprzyjemniejszego niż zasiąśćwygodnie w fotelu i na dwie,trzy godziny przenieść sięw świat niesamowitychhistorii? Czasami przez całyseans siedzimy nieruchomo,bo tak interesujący jest film.Ale co się dzieje po ostatniejscenie filmu? Tłum widzówbiegnie do drzwi. Alarmpoża rowy? Ewakuacja? Nie,nic takiego się nie stało! Tłumludzi pcha się do wyjścia, takjakby film już się skończył.A przecież na ekranie ciągle

pojawiają się nazwiska całegosztabu filmowego. Nieobejrzeć filmu do samegokońca, do najmniejszychnapisów na ekranie to tak,jakby przeczytać książkę bezostat niego rozdziału, wysiąśćz pociągu w biegu, skończyćobiad przed deserem.

Dlatego następnym razemgdy będziecie w kinie,proszę, nie zrywajcie sięz fotela po ostatnich kwestiachaktorów. Bez charakteryzatorek,kaskaderów, scenarzystówi wielu innych film, który przedchwilą widzieliście, nie mógłbyprzecież powstać.

STRONĘ REDAGUJE MAJKA KADLEČEK

Kino, kino

Dziś w tym kinie

to był filmA w tym film

ie

Z parasolką

pies na linie No, to

było

ale kino!

SIMONKO NEHÉZ (3 LATA) - „PROSIACZEK “

HENRIETKA NEHEZOVÁ (5 LAT)„PIESEK BABCI“

RYSUNKI NADESŁANE DO KONKURSU „MOJE ZWIERZĄTKO“

Page 24: Monitor Polonijny 2004/11

Podejście pierwsze, czyli tortz kremem kasztanowym.

Przyznam się szczerze –napracowałam się porzą dnie.A efekt? Hm, nic spe cjalnego.Dzieci co prawda tort zjadły, ale one zjedzą wszy stko, co jestchoć tro chę słodkie.

Próba druga - kapusta czer wona z kasztanami.

Pół dnia szatkowałami gotowałam. Mąż chodził pomieszkaniu i pytał, co tu takbrzydko pachnie. A efekt? Hm,nic specjalnego. Nawet dziecitego nie zjadły. Wtedy zrozumiałam, co mikasztan chciał powie dzieć: Po cokomplikować rzeczy prostez natury? Nie będą ani lepsze, anisma czniejsze. Od dziśprzestańmy więc wymyślać,kombinować i spekulować.Będzie lepiej i łatwiej.

Pachnące, pieczone kasztany

Kasztany naciąć nakrzyż. Piec 20-30minut w nagrza nympiekarniku.

Kosmaty deser, czyli piurez kasztanów z bitą śmietaną

Mrożone piure zetrzeć natarce. Śmietanę ubić z cu -krem pudrem. Podawaćw pu char kach.

MAJKA KADLEČEK

– czyli co kasztan chciał mi powiedzieç

N i e z w a r i o w a ł a m !K a s z t a n n a p r a w d ę

p r z e k a z a ł m iw a ż n ą w i a d o m o ś ć !

Pierwszy raz kasztany jadłam na Słowacji.Spró bo wałam kasztanów pieczo nychi deserów z kasztanów. Niestety ich smakwcale nie był taki legendarny, jak ocze -kiwałam. Może winne są te okropneplastikowe laboratoryjne miseczki, w któ -rych desery są sprze da wane albo czarne

ręce sprzedawców tego smako ły ku?Wiem, że to od węgla, ale...Ale Pani Redaktor posta wiła wymogi, więctrzeba było się przełamać i z kasztanówprzygotować coś sma cz ne go. Co takiegowyją tko wego z kasztanów mogła bymPaństwu zapropo no wać?

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IKFO

TO: S

TANO

STE

HLIK