Monitor Polonijny 2013/03

32
Tomasz Chłoń: „Krytyka jest motorem postępu“ str. 8 str. 10 Danuta Meyza-Marušiak (1936-2013) str. 2, 4-5 Ekologia w sam raz dla ciebie str. 6 Czy oznacza zLe? - polskie

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2013/03

Page 1: Monitor Polonijny 2013/03

Tomasz Chłoń:„Krytyka jestmotorempostępu“

str. 8

str. 10

DanutaMeyza-Marušiak

(1936-2013)str. 2, 4-5

Ekologiaw sam raz dla ciebiestr. 6

Czy

oznaczazLe?-polskie

Page 2: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY M

„Bardzo zorganizowana i skrupulatna”, „zawsze elegancka”,„miłośniczka książek” – takwspominają Danutę Meyzę-Marušiakovą pracownicy InstytutuPolskiego w Bratysławie, którzymieli okazję z nią współpracować.

Danuta Meyza-Marušiakovározpoczęła pracę w OśrodkuInformacji i Kultury Polskiej (OKIP)1 września 1973 r. i spędziła w nimniemal 20 lat – do przejścia naemeryturę 1 lipca 1993 roku.Ośrodek był jej pierwszymi ostatnim miejscem zatrudnienia na Słowacji.

Urodziła się 29 kwietnia 1936 r. w Kościerzynie, jej rodzice bylinauczycielami. W 1954 roku zdała maturę w LiceumOgólnokształcącym w Nowym Tomyślu i rozpoczęłastudia polonistyczne na Uniwersytecie AdamaMickiewicza w Poznaniu, studiując dodatkowoedytorstwo. Jeszcze podczas studiów rozpoczęła pracęw redakcji tygodnika młodej inteligencji „Wyboje”, a potem w filii Państwowego Instytutu Wydawniczegow Poznaniu. Po likwidacji tej ostatniej kierowałaDziałem Wydawnictw Politechniki Poznańskiej. W 1964 roku przeprowadziła się do Katowic, gdzieprzez pięć lat – do lipca 1969 roku – była sekretarzemredakcji kwartalnika „Zaranie Śląskie”, wydawanegoprzez Śląski Instytut Naukowy. Tam też pod wpływemznanego tłumacza Zdzisława Hierowskiego (1911-1967)rozpoczęła badania nad czeskimi wpływamikulturowymi i kulturą piśmienniczą ŚląskaCieszyńskiego; opublikowała też kilka większychartykułów na ten temat. W swoim dorobku ma teżtłumaczenie tomu studiów o obozie jenieckim w Łambinowicach oraz wybór nowel słowackiegopisarza Františka Švantnera (Piargi, Wydawnictwo Śląsk,Katowice 1980). W 1968 roku ukończyła Letnią Szkołę

Językową na Uniwersytecie Karola w Pradze. Na Słowację przyjechała w lipcu 1969 roku, kilka miesięcy poślubie z Jozefem Marušiakiem. Rok później na świat przyszedł ichsyn Juraj.

Pracę w Ośrodku Pani Danutarozpoczęła w charakterzebibliotekarki. W lipcu 1976 rokuówczesny dyrektor Ośrodka Jan Szkil we wniosku o podwyżkęwynagrodzenia stwierdza, że „Ob. Danuta Meyza-Marušiakposiada wysokie kwalifikacje nazajmowanym stanowisku: mgr polonistyki, długoletnia praca w redakcjach wydawnictw polskich,świetna, wielka znajomość

środowiska kulturalnego w Bratysławie, wiedza o Polsce i jej problemach”. Sześć lat później kolejnydyrektor Ośrodka Ryszard Niedźwiecki w piśmie o podobnym charakterze wspomina, że „Ob. DanutaMeyza-Marušiak posiada wysokie kwalifikacje i jest w pełni zaangażowana w pracę Ośrodka (…) Od ubiegłego roku ze względu na kompresję etatówzostały jej powierzone dodatkowe obowiązkikierowania działem propagandy, tj. programowanie,sprawozdawczość, organizacje seminariów, imprez i wystaw”. Funkcję kierownika Działu Kultury OKIP(zmieniającego wraz z upływem lat swoją nazwę)powierzono jej formalnie w 1984 roku; pełniła ją aż doprzejścia na emeryturę latem 1993 roku. Równocześnieprzez rok (VI 1991 – IX 1992) była zastępcą dyrektoraOśrodka do spraw programowych. Już będąc naemeryturze Pani Danuta często zaglądała do bibliotekiInstytutu po nowości książkowe z Polski. Wrażeniami z ich lektury dzieliła się m.in. z czytelnikami „MonitoraPolonijngo”, którego była pierwszą redaktor naczelną.

TOMASZ GRABIŃSKI,Dyrektor Programowy Instytutu Polskiego

Danuta Meyza-Marušiak (1936-2013)

Z przykrością przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pani Danuty Meyzy-Marušiakovej, jednej z zasłużonychdziałaczek środowiska polonijnego na Słowacji, współzałożycielki Klubu Polskiego i pierwszej redaktornaczelnej „Monitora Polonijnego”. Pani Meyza-Marušiaková była osobą powszechnie cenioną i lubianą.Szczególnie pamiętać Ją będziemy z okresu Jej współpracy z Ambasadą RP w Bratysławie jako osobę wysocezaangażowaną w sprawy Polaków na Słowacji, o szerokiej wiedzy, przywiązaniu do wartości, uznawanychza ważne w relacjach międzyludzkich, zawsze wierną własnym przekonaniom.

Łączymy się z jej bliskimi, życząc im zarazem siły w przeżyciu tych trudnych chwil.AMBASADA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W BRATYSŁAWIE

Więcej wspomnień o Danucie Meyzie-Marušiakovej publikujemy na stronie 4.

Page 3: Monitor Polonijny 2013/03

MARZEC 2013 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Ingrid Majeríková, Katarzyna Pieniądz,

Linda Rábeková KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava

KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected]

PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 12 euro na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100

REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

„To setny numer, który przygotowujesz“ – zwróciłuwagę mój mąż, kiedy składaliśmy styczniowy„Monitor Polonijny“. Kiedy dowiedziałam się, że zmarłaDanuta Marušiaková, pierwsza redaktor naczelnanaszego pisma, przypomniałam sobie te słowa i pomyślałam, że to właśnie Ona przeprowadziła mnie przez sto numerów, służączawsze radą i pisząc ciekawe, pouczające artykuły. Będzie nam…będzie mi tego brakowało. Jeszcze w grudniu, przed świętami, kiedybyła już w szpitalu i rozmawiałam z Nią przez telefon, powiedziała:„Dobrze, że wcześniej napisałam mój ostatni artykuł, którypoświęciłam pierwszej polskiej lekarce. Nawet nie wiedziałam wtedy,że sama będę potrzebowała opieki medycznej“. Na łamachmarcowego numeru przynosimy wspomnienia o Naszej DanusiMarušiakovej, żegnamy Autorkę, Pomysłodawczynię naszego pisma,która nadała mu niepowtarzalny charakter. Żegnamy Naszą DrogąKoleżankę (str. 2 oraz str. 4-5).

W „Wywiadzie miesiąca” przedstawiamy nowego ambasadora RPw RS Tomasza Chłonia (str. 8). Poruszamy też temat, który ostatniorozpala emocje, a dotyczy polskiej żywności na Słowacji (str. 10).

Oprócz tego w „Monitorze“ stałe rubryki, w których relacjonujemyimprezy Klubu Polskiego i nie tylko (Z naszego podwórka, str. 13)oraz recenzje filmów (str. 21), książek (str. 22) czy płyt (str. 18).

A ponieważ już pod koniec miesiąca Wielkanoc, zatem zachęcamydo lektury artykułu „Ekologia w sam raz dla ciebie“, w którym naszaredakcyjna koleżanka podpowiada, jak się do niej przygotować (str. 6). W numerze nie brak też przepisu kulinarnego na „cośzielonego”, co z pewnością mile połechce nasze podniebienia zarównoprzed świętami, jak i w ich trakcie (str. 32).

Życzymy więc spokojnych, zdrowych i radosnych ŚwiątWielkanocnych oraz przyjemnej lektury.

W imieniu redakcji

TO WARTO WIEDZIEĆO Danusi... 4Ekologia w sam raz dla ciebie 6Z KRAJU 6WYWIAD MIESIĄCATomasz Chłoń: „Krytyka jestmotorem postępu“ 8ANKIETACzy polskie oznacza złe? 10Dziennikarska tandeta 12Z NASZEGO PODWÓRKA 13OPOWIEŚCI POLONIJNEJ TREŚCISOS do Polski! 18CZUŁYM UCHEMMaryli utwory zebrane 18SŁOWACKIE PEREŁKIBarwny świat jaskini 20KINO-OKO „Supermarket”,czyli thriller na zapleczu 21Dyplomacja wojskowawspółcześnie – status attachéwojskowego (część II)Persona non grata 22BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIWyśpiewała nam wszystko 22OKIENKO JĘZYKOWELiczba czy ilość 23POLAK POTRAFITa wspaniała Krystyna 24PORADNIK DLA POLAKÓW NA SŁOWACJI Praca na Słowacjidla współmałżonka 25WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIGest ambasadora Szathmárego 26SPORT?!Sport i więcej około sportu 27OGŁOSZENIA 28ROZSIANI PO ŚWIECIEŚwiat zza kurtyny 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIPalma wielkanocna 31PIEKARNIKZielony atak zdrowia 32

Działanie jest współfinansowane przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ze środków otrzymanych od MinisterstwaSpraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą”

Page 4: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY M 4

DankaNie zdążyłam. Od czasu, kie-

dy umówiłyśmy się, żekonie cznie musimy się spo-tkać i poplotkować, kilkakrot-nie trzymałam w dłoni Jej nie-co sfatygowaną, pożółkłą – bopodarowaną mi 22 lata temu –wizytówkę i za każdym razemodkładałam ją z powrotem doszuflady. Mamy czas – myśla-łam. W przyszłym tygodniu jużna pewno. Na spotkanie z Dan -ką nie można było wpaść jakpo ogień, a plotkowanie z Niąoznaczało długie dy skusje

o tym, co dzieje się

w słowackiej literaturze, o pol -skich książkach, które wartokupić przy okazji następnejwizyty w kraju, o teatrze, o hi-storii, o stosunkach między-ludzkich i zaskakujących nasnowych zjawiskach społecz-nych. Znały śmy się długo, alenigdy nie łączył nas ten specy-ficzny rodzaj babskiej zażyło-ści, który w rozmowach po-zwalałby na jakiekolwiek leni-stwo intelektualne.

Była solidna, precyzyjna i wymagająca, zarówno wobecsiebie, jak i w stosunku do in-nych. Kiedy przed laty podej-

mowałam pracę w Insty -tucie Pol skim, ówczesnymPolskim Ośrodku Infor ma -cji i Kul tury, przez krótkiczas była moją bezpośred-

nią przełożoną. Na wła-snej skórze odczułam,co oznacza określenie„poznański charak-ter”, i choć początko-

Kiedy w poniedziałek 25 lu-tego dotarła do mnie smu -

tna wieść, że Dan ka Meyza-Maru šiaková nie żyje, pojąłem,że to koniec Jej fizycznej obec-ności wśród nas, że już nie bę-dziemy mogli czytać Jej comie-sięcznych przemyśleń z lektu-ry wychodzących w Polsceksią żek. Przed oczami stanęłymi niezliczone spotkania z Dan -ką, kiedy to chcieliśmy zacząćwy dawać czasopismo po lo nij -ne. Świętej pamięci Dan ka za-proponowała nie tylko nazwęmiesięcznika, ale Jej niekwestio-nowany autorytet z ca łą siłąukształtował formę i treść nasze-go „Moni to ra Polonijnego“. Dan -ka Mey za-Ma ru šiaková, pierwszai wieloletnia redaktor naczelnaprzeżywała każde wydanie kolej-nego numeru, trudności w jegofinansowaniu wykorzystywaław przekonywaniu nas, że wartoi na le ży walczyć o dotacje, o no-

wych czytelników, o starannewydawanie każdego numeru.Zgromadziła wokół siebie grupęPolaków i Sło wa ków, chcącychpisać do „Mo nitora“, i była ichnauczycielką i matką. Zawszeznalazła słowa pochwały, a – jeślitrzeba było – także łagodnej kry-tyki. Ko ścierzyna, gdzie się uro-dziła, i Poznań, gdzie wyrosła,dały Jej ten niepowtarzalny pomorsko-wielkopolski zmysłracjonalizmu i odpowiedzialno-ści za każde napisane i wypowie-dziane słowo. Przez cały okreswydawania „Monitora Polonij -ne go“ była z nami, odczuwali-śmy jej ukrytą obecność w sło-wach przez nią pisanych. O Jejmądrości i sile świadczą choćbyartykuły, które zostawiła po so-bie. Teraz, kiedy się uwolniła odciała, będzie zapewne patrono-wać poczynaniom środowiskapolonijnego na Słowacji – w cogłęboko wierzę – przypomi -

Sto odcinków rubryki „To warto wiedzieć“, w któ-rych opisywała ważne wydarzenia historyczne lub

przedstawiała wybitnych Polaków. Wolała pisać o in-nych niż promować siebie, dlatego tak trudno było Jąnamówić na zwierzenia.

Była wymagająca, wiedziała dokładnie, czego chce.Wymagała przede wszystkim od siebie. W redagowa-niu „Monitora“ postawiła poprzeczkę wysoko, ale teżsłużyła radą – zawsze cenną – jak tej poprzeczki do-sięgnąć. Cztery lata (1995-1999) pełniła funkcję re-daktor naczelnej „Monitora Polonijnego“. Był jejdzieckiem, bowiem to Ona nadała mu kształt i charak-ter. Dzie ckiem pozostał do końca, choć zmieniały siękolejne redaktor naczelne. W styczniowym numerze„Moni tora“ opublikowane zostały Jej ostatnie artyku-ły z cieszących się zainteresowaniem rubryk „To war-to wiedzieć“ i „Bliżej polskiej książki“.

Ostatnie? Jakoś trudno w to uwierzyć, bo przecieżjeszcze w szpitalu, trzy tygodnie temu, kiedy Ją od-wiedziłam, pielęgniarka mówiła, że rano czuła się tro-chę lepiej i pierwsze, o co poprosiła, były okulary i książka. Na pewno coś przygotowywała, obmyślała, o czym napisze. A pomysłów nigdy jej nie brakowało– o niektórych zdążyła mi jeszcze opowiedzieć...

„Mądra, pracowita, twórcza…“, „Bardzo lubiłam i ceniłam świetne teksty, które pisała. Będzie ich w Moni torze brakowało...“ – to tylko niektóre z reak-cji czytelników na wieść o Jej odejściu. I wszystko toprawda. Ze swej strony dodam, że będzie mi brakowa-ło rozmów z Nią, bo te były niezwykle budujące i kształcące! Przegadałyśmy długie godziny podczasspotkań redakcyjnych czy prywatnych, a ostatnimi la-ty były to długie rozmowy telefoniczne. Czasami mizwracała uwagę na jakieś drobne potknięcia w reda-gowaniu pisma. Dyskretnie, z wyczuciem, z wyrozu-miałością. Kiedy czymś się martwiłam, Jej trzeźwespojrzenie pozwalało mi spojrzeć na problem w no-wym świetle. „Ale, proszę cię! Nie warto się tym zaj-mować!“ – mówiła stanowczo. Była nie tylko oczyta-na, ale miała też niesamowite wyczucie sytuacji i ludz-kiej mentalności. I tak sobie myślę, że po trosze przy-gotowywała mnie na swoje odejście. Ostatnimi czasy,kiedy dzwoniłam do Niej, nie mówiła nic, ponie-waż była osłabiona, tylko słuchała. Opowiada -łam Jej, co nowego w „Monitorze“, co słychaćw Klubie Polskim, co u mnie… Milczała, ale słu-chała. Łapię się na tym, że chcę Jej jeszcze toczy tamto powiedzieć, że z pewnością mniewysłucha, choć... odpowiadać nie będzie.Ale jestem przekonana, że nadal z uwagąbędzie oddawać się lekturze „Moni -tora“...

O Danusi Niekwestionowany autorytet

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 5: Monitor Polonijny 2013/03

5 MARZEC 2013

Bardzo mi smutno…Nie spotkałem w życiu wielu osób, któ-

rych odejścia nie mógłbym sobie wy-obrazić. Do takich jednak z całą pe wno ściąnależała Pani Danuta Meyza-Ma ru šiak. Po -zna łem Ją prawie 30 lat temu, dokładnie w 1984 roku, kiedy jako szefowa sekretaria-tu, a może nawet administracji PolskiegoOśrodka Informacji i Kultury w Bratysławie(dziś Instytut Polski), potrafiła wszystko za-łatwić i ułatwić. Cudownie pomogła wów-czas mnie i innym wyeksponować przywie-zioną z Zakopanego wystawę „75 lat ratow-nictwa w Tatrach”. Wystraszonym nieznanąnam Bratysławą, dodawała otuchy. Kiedypojawiłem się ponownie w Bratysławie, jużjako polski ambasador w 1997 roku, w oso-bie Pani Danuty, wtedy już od dwóch lat peł-niącej funkcję Redaktor Naczelnej „Monito -ra Polonijnego”, miałem wspaniałego prze-wodnika po Klubie Polskim. Nie była jednakosobą gotową rozmawiać zawsze i o wszyst-kim. Uderzała mnie zawsze Jej ogromna rze-czowość i olbrzymia powściągliwość w fe-rowaniu ocen.

Kiedy odsunęła się od kierowania „Mo -nitorem Polonijnym”, całym sercem i swoją

encyklopedyczną wiedzą zaangażowałasię w działalność reporterską oraz pisaniefelietonów. Jej zainteresowania były bar-dzo rozległe, a umiejętność operowaniawarsztatem pisarskim, odbierałem jako ro-dzaj posłannictwa, mającego na celu prze-kazanie nam – czytelnikom MP – tego, cotak bardzo Ją pasjonowało – wiedzy o Pol -sce i Polakach.

Z wielkim żalem uświadamiam sobie,że w „Monitorze” nie będzie już cyklicz-nych artykułów Jej autorstwa.

Za to, że od tylu lat, swoją szczególnąosobowością i wspaniałym piórem byłaobecna w słowackim środowisku polo-nijnym, chcę Jej podziękować całym ser-cem.

Danusiu, dziękuję!Nie będzie łatwo przy-wyknąć do Twojej nie-obecności. Dziękuję zawszystko, co nam da-łaś, i – co tu dużo gadać– do zobaczenia!

JAN KOMORNICKIAmbasador RP w Bratysławie

w latach 1997-2003

wo Jej wymagania trochęmnie uwierały, bo oznaczałykonieczność narzucenia so-bie dużej dyscypliny i pracynad sobą, stopniowo zaczę-łam Ją podziwiać.

Danka zamieszkała na Sło -wacji na długo wcześniejniż ja i zanim sama zdoła-łam sobie wyrobić obraz o tym, co mnie tu czeka, z rozmów z Nią dowiedzia-łam się o Sło wacji i Sło -wakach więcej, niż od ko-gokolwiek innego. Jej oso-biste doświadczenia, trze -źwe spojrzenie na świati zdolność argumentacjiwystarczały za wszystko.Wie rzy łam Jej ocenom. ToOna zwróciła mi uwagę naodmienny sposób wyko-rzystywania środków wy-razu na scenach słowac-kich teatrów, podała pierw -szy przepis na zupę fasolo-wą (do dziś nazywam ją

po prostu „zupą Danki”),ostrze gła przed codzien-nym przygotowywaniemgorących kolacji i nauczyła,że jeśli się wejdzie w kon -flikt z teściową, nie należyza wszelką cenę wszystkie-go od razu naprawiać, alepozostawić obu stronomczas na ochłonięcie i prze-myślenie tego, co zaszło. ToOna wreszcie zapropono-wała mi napisanie pierw-szego tekstu do nowopow-stałego „Tygodnika Litera -ckiego”, a później zaprosiłado współtworzenia „Moni -tora Polo nij ne go”.

Jej wizja pisma była nie -zwy kle ambitna i miała na-wiązywać do tradycji pary-skich „Zeszytów Litera -ckich”. Miało być dużo histo-rii, recenzje, analizy tekstówliterackich, biografie auto-rów polskiej klasyki i zapo-wiedzi nowości. Wkrótce

okazało się, że to marzenienigdy się nie ziści, bo oczeki-wania odbiorców są zupeł-nie inne. A kiedy objęłamkie rowanie „Monitorem”, z ła twością zaakceptowałajego nową koncepcję, nie re-zygnując jednak ze swoichwyobrażeń i zainteresowań.Tworzyła doskonałe teksty z zakresu historii i literatury,miała świetne rozeznanie w nowościach literackich,ukazujących się w polskichksięgarniach. Pisała spraw-nie i lekko, przy czym nie-ustannie zaskakiwała głębiąswoich przemyśleń. Kiedymarudziłam, że materiał jestzbyt długi, walczyła o każdąlinijkę, a ja na ogół się pod-dawałam. Z szacunku dlaDanki. Poddawałam się tak-że wtedy, kiedy przed zam -knięciem numeru przekazy-wała mi po kilkanaście kar-tek zapisanych odręcznie,

drobnym, starannym pis -mem. Jej teksty trzeba byłobowiem przepisywać, bo zanic w świecie nie chciała sięzaprzyjaźnić z komputerem.I nikt nie protestował, bonaj ważniejsze było to, że w ogóle pisze.

Była mądrym i dobrymczłowiekiem. Jej mądrośćpozbawiona była jakichkol-wiek oznak pychy, zaś do-broć nie nosiła znamion sen-tymentu. I – jakkolwiek try-wialnie by to nie zabrzmiało– była zawsze sobą. Bez uda-wania, bez gry, bez sztuczne-go kreowania swojego wize-runku. Jak mało kto.

Nie zdążyłam. Nie udałomi się Jej powiedzieć, jakważne było to, że spotkałamJą na swojej drodze.

Myślę o Tobie, Danko...JOANNA MATLOŇOVÁ

redaktor naczelna „MonitoraPolonijnego“ w latach 1999 - 2004

nając przy każdej okazji o oczywistym wpływieczytania polskiej literaturyna polską tożsamość.

Na koniec jeszcze po -zwo lę sobie przypomniećJej przekonanie, że przy-szłość Polaków na Sło wa -cji leży nie w asymilacji,ale w integracji z naro-dem słowackim i naroda-mi zamieszkującymi Sło -wację.

Boże, niech pamięć o Niej trwać będzie przezwszystkie pokolenia.

RYSZARD ZWIEWKAzałożyciel Klubu Polskiego

i „Monitora Polonijnego“

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 6: Monitor Polonijny 2013/03

Kiedy robi się ciepło, mamy ochotępozbyć się kurzu, zaczerpnąć świeże-go powietrza, posprzątać po zimie,by dać szansę młodziutkiej zieleni.A już przed Wiel kanocąsprzątanie jestobowiązkowe– przecież opróczlśniącego domu manam również zapewnić szczę-ście i dostatek. Od pewne-go czasu sporo mówi sięo mądrym podejściu doporządków, ba, sprząta-nie staje się modne, a ekologiczne i osz -czę dne sposoby na czy-stość to już wręcz pod-stawowy elementarznie tylko dla dzieci.

W Polsce rekordy popular-ności bije ostatnio program„Perfekcyjna pani domu”, w którym nie tylko otwar-cie pokazuje się zaniedbanei zagracone do mostwa, ale

prze de wszystkimszuka się tanich i sku -te cznych sposobówna pozbycie się bru-

du i bałaganu. Zjawi -skowa prowadząca udo-wadnia, że małym kosz-tem (choć dużym wysił-

kiem) można zamie-nić odrażającą noręw salon z katalogu.

I coś w tym jest –

okazuje się bowiem, że sprzątaniapo prostu trzeba się nauczyć.Perfekcyjna pani domu nie naduży-wa chemii gospodarczej, podajeciekawe rady na domowe utrapie-nia, stara się uświadamiać widzówrównież ekologicznie.

Dziś już chyba każdy wie, jakąoszczędnością dla naszych portfelijest segregacja śmieci. W Polsce w końcu wchodzi w życie ustawa,zobowiązująca gminy do zarządza-

C oś takiego jest w człowieku, że nawet jeślinie lubi sprzątać, wiosną

dostaje zrywu i porządkujeprzestrzeń wokół siebie.

MONITOR POLONIJNY M 6

EUROPEJSKI TRYBUNAŁ Praw Czło -wieka odtajnił rozpatrywanieskar gi Abd al-Rahima al-Nashi -riego, który jest więźniem Guanta -namo i który miał być więziony w domniemanym więzieniu CIA w Polsce. Według MSZ decyzja tajest zaskakująca i ograniczawspół pracę polskiego rządu z Try -bunałem, bowiem w aktach krajo-wych sprawy znajdują się infor-macje, dotyczące kluczowychaspektów bezpieczeństwa pań-stwa polskiego.

AŻ 74 PROC. Polaków uważa, żeBronisław Komorowski spraw -dził się w funkcji prezydenta i dobrze wykonuje swoje obow-iązki – wy nika z sondażu CBOS,opu blikowanego 5 lutego. Tegodnia kadencja prezydenta osią -gnęła półmetek Komorowski odpoczątku cieszy się dużym i sta-bilnym zaufaniem i od wielu mie-sięcy jest najlepiej ocenianympolitykiem. Z drugiej stronyPolacy zarzucają mu, że jako po-lityk jest zbyt mało aktywny,szczególnie w sprawach między-narodowych.

ZASKOCZENIE, PRECEDENS i pyta-nia, co dalej. Takie były pierwszereakcje w Polsce na decyzję o ab-dykacji Benedykta XVI, ogłoszo-ną 11 lutego. Kardynał Stanisław

Dziwisz, przywołując przykładJana Pawła II, przypomniał, żepapież Polak mimo choroby dokońca kierował Kościołem, ponie-waż uważał, że z krzyża się nieschodzi. ,,Wierzący powinni przy -jąć abdykację papieża z modlitwąi zaufaniem, a nie spekulować o jej przyczynach” – powiedział z kolei sekretarz generalny Kon -ferencji Episkopatu Polski biskupWojciech Polak. Obaj duchownizwrócili uwagę, że papież podcho-dził z wielką odpowiedzialnościądo posługi, jaką pełnił, a decyzjęo abdykacji podjął w duchu odpo-wiedzialności, z uznaniem wła-snej słabości.

PLATFORMA OBYWATELSKA 15 lu-tego ogłosiła, że ma gotowy pro-jekt ustawy o związkach partner-

skich. Projekt posła PO ArturaDunina reguluje m.in. kwestiedziedziczenia, wspólnego zacią -ga nia kredytów oraz obowiązkualimentacyjnego. Skoncentro wa -ny w dużej mierze na kwestiachmajątkowych projekt dotyczy za-równo par hetero-, jak i homosek-sualnych, nie dotyczy adopcjidzieci. Ustawa o związkach part-nerskich budzi w Polsce wieleemocji zarówno społecznych, jaki politycznych.

PONAD POŁOWA Polaków (55 pro-cent) jest przeciwna legalizacjizwiązków partnerskich, wynikaz sondażu TNS Polska, opubliko-wanego przez TVP dzień poogłoszeniu gotowego projektuustawy o związkach partner-skich przez PO. Za legalizacją ta-

Ekologia

w sam raz dla ciebie

Page 7: Monitor Polonijny 2013/03

nia odpadami na swoim te-renie. Mają zniknąć dzikiewysypiska śmieci, a po-jemników do segregacjima być więcej – i pomyśleć, że kie-dyś to wszystko wydawało się namzbędnym zawracaniem głowy. Obe -cnie uświadamia się nas, jak ważnejest, by zużyte częściowo lub prze-terminowane lekarstwa trafiały dopojemników w aptece, a nie dośmietnika, zaś wyczerpane bateriei żarówki były wrzucane do właści-wych koszy.

Ale życie codzienne to nie tylkosprzątanie. Wiosna i nadchodzącaWielkanoc to znakomita okazja doprzemyśleń nad sposobem naszegoodżywiania. Jeśli chcemy być zdrowsii bardziej „eko”, pora zamienić hiper-

markety na targ, gdziesprzedawana żywność jestświeża, pochodzi najczę-ściej prosto od producenta,

nie podróżuje po całymświecie zanim dotrze do nas. W tensposób wspieramy naszą lokalną spo-łeczność. Może my pójść jeszcze krokdalej i założyć na balkonie lub parape-cie (jeśli nie mamy ogródka) małąuprawę ziół. To wcale nie jest śmiesz-ne – szczypior na cebuli i natka napietruszce rosną szybko, a przyjem-ność zerwania małej zieleninki do ka-napki czy zupy – bezcenna! Ostrze -gam jednak, że po pierwszych sukce-sach uprawy, nie chce się z niej póź-niej rezygnować.

Jeśli naprawdę chcemy coś na wio-snę zmienić w swoim stylu życia, to

zajrzyjmy choćby doInternetu. Znajdziemytam wiele stron, na któ-rych w przystępny i cie-kawy sposób opisano, jakwprowadzić do swojejcodzienności zasady do-mowej ekologii. Na przy-kład strona www.90dni-doeko.pl oferuje namprzystąpienie do niesa-mowitego programu,dzięki czemu każdegodnia można się nauczyć

jednej ekologicznej czynności. Z koleina www.wymiatam.com znajdziemyinformacje o tym, jak zamienić naszeotoczenie w zdrowy azyl. Porady tenie dotyczą tylko domu, ale też ko-smetyków, a nawet apteczki. Na in-nej stronie www.ulicaekologicz-na.pl poznamy wiele ciekawostek o zdrowym stylu życia. Polecamrównież blog www.ekofan.pl, któ-rego autor pisze o własnych do-świadczeniach z ekologią w domu i o mądrym oszczędzaniu.

Budzącą się w nas na wiosnęenergię trzeba wykorzystać. Zaczy -nając od siebie i swojego otoczenia,zmienimy bardzo wiele, bo świado-mość, że robi się coś dobrego dlazdrowia i portfela zawsze potrafipoprawić humor.

Ekologicznych, zielonych świąt!AGATA BEDNARCZYK

7 MARZEC 2013

kich związków jest 38 procentPolaków, 7 procent nie ma zda-nia.

W REZYDENCJI polskiego prezy-denta w Wiśle 21 lutego odbyłosię spotkanie prezydentów Pol -ski, Ukrainy i Słowacji. Bro ni -sław Ko mo rowski, Wiktor Janu -ko wycz i Ivan Gašparovič dysku-towali m.in. o zbliżającym sięszczycie Ukraina – Unia Euro pej -ska. We dług ukraińskiego prezy-denta wszy stkie trzy państwamają wspólny cel: doprowadzićUkrai nę do zawarcia umowy sto-warzyszeniowej i członkostwa w UE.

22 LUTEGO w słowackich Ora -vi cach spotkali się już tylkoprezydenci Polski i Słowacji.

Ro zmawiali o stosunkach pol-sko-słowackich, a także współ-pracy w ramach Grupy Wy -szehradz kiej. Poruszyli takżetemat wspól nego ubiegania sięo organizację zimowych ig -rzysk olimpijskich w 2022roku oraz braków w przygra ni -cznej infrastrukturze trans-portowej, negatywnie wpływa-jących na wzrost dynamikihandlowej pomiędzy Polską i Sło wacją.

W SMOLEŃSKU 17 lutego rozpo -czął się kolejny etap prac pol -skich ekspertów i prokuratorów,którzy tym razem koncentrują sięna pomiarach drzewa, o które za-wadził skrzydłem prezydenckisamolot. Ekipa powinna praco-wać do 8 marca.

PROKURATURA WOJSKOWA zarzą -dziła ponowne badania DNA ofiarkatastrofy smoleńskiej – podałymedia18 lutego. Eksperci z kra-kowskiego Instytutu EkspertyzSądowych mają wykonać analizępróbek z materiałem genetycz-nym, wykorzystanych w rosyj-skim śledztwie, by móc zweryfi-kować dotychczasowe ustaleniapolskiego śledztwa.

EUROPA PLUS - tak będzie sięnazywać lista wyborcza do eu-roparlamentu, firmowana przezAleksandra Kwaśniewskiego. In -for macja ta została podana nakonferencji prasowej, która od -była się 22 lutego i na którejoprócz byłego prezydenta bylitakże Janusz Palikot i MarekSiwiec. Kwaśniewski stwierdził,

że ma zamiar stworzyć silną cen-trolewicę, i nie wykluczył, że samwystartuje w wyborach do Parla -mentu Europejskiego.

W WARSZAWIE 12 lutego odbyłasię uroczysta premiera filmu,,Ta jemnica Westerplatte“ w re-żyserii Pawła Chochłewa. W rolimajora Sucharskiego można zo-baczyć Michała Żebrowskiego.Film, w którym występują rów-nież Piotr Adamczyk, MirosławBaka, Ja kub Wesołowski, JanEnglert i Bo rys Szyc, opowiadahistorię zmagań walczących naWesterplatte Polaków z przewa-żającymi siłami niemieckimi.Obrona Westerplatte to jedno z najbardziej znanych wydarzeńwrześnia 1939 r.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

Page 8: Monitor Polonijny 2013/03

8

Jak Pan zareagował na propozycjęobjęcia funkcji ambasadora Polski na Słowacji?Czułem radość i satysfakcję. Dla

dyplomaty służba w kraju sąsiadują-cym to nobilitacja. To jest pierwsza li-ga dyplomacji: intensywne, częstekontakty, wiele spraw do załatwieniazwiązanych z dyplomacją tradycyjną,ale też działania codzienne, jak choć-by aktualizowanie interesującychpolskich turystów informacji na stro-nie internetowej ambasady, np. tych,dotyczących warunków pogodo-wych, drogowych, przejezdnościprzejść granicznych (wywiad miałmiejsce w okresie największego ata -ku zimy w tym roku – przyp. red.).Jeśli chodzi o sprawy polityczne, toPolska i Słowacja mają jeszcze sporodo zrobienia w Unii Europejskiej.Wśród państw, które wstąpiły doUnii Europejskiej w 2004 roku, zbu-dowaliśmy bardzo mocną koalicję i to zaprocentowało w negocjacjachw Brukseli, dzięki czemu Polska i Słowacja zyskały duże środki finan-sowe, by móc szybko dorównać cy-wilizacyjnie do tych najlepszych w Europie. Oczekuję momentu, kie-dy Polska zostanie płatnikiem nettodo wspólnej kasy europejskiej, bo tobędzie oznaczało, że nasz kraj dogo-nił już najlepszych i w większymstopniu może pomagać innym.

Podczas posiedzenia komisji sejmowejspraw zagranicznych, przedstawiającswój plan działania jako ambasadoraPolski na Słowacji, powiedział Pan, że jednym z priorytetów Pana misjidyplomatycznej będzie zwiększeniewymiany handlowej między Polską a Słowacją z 6 do 10 miliardówdolarów.I to jest chyba realne. W tym roku

pewnie jakiegoś spektakularnegowzrostu jeszcze nie będzie, ale mamprzed sobą cztery lata misji.

Ale są tu dwa niekorzystne elementy – kryzys i obecnie zła renomapolskich produktów spożywczych na Słowacji. Co zamierza Pan zrobić,by sytuacja uległa zmianie?Rzeczywiście obserwujemy wiele

ataków, na dużą skalę wymierzonych w polską żywność. Trzeba więc wy-korzystywać różne sposoby i możli-wości przeciwstawiania się temu.Podejmowane już były przez nas dzia-łania, mające na celu zrównoważenietych negatywnych opinii. Oczywi -ście, jeżeli na rynku pojawia się tani,kiepski produkt, szkodliwy dla zdro-wia, pochodzący z jakiegokolwiekkra ju, to tutejsze władze sanitarnema ją wręcz obowiązek reagować i przestrzegać przed nim konsumen-tów. Jeżeli roczna wielkość polskiegoeksportu żywności wynosi 17 miliar-dów euro, to nie ma możliwości, bynie było jakichś wpadek, kiedy to narynki innych państw trafiają produk-ty gorszej jakości. Ale jeśli w rubry-kach pochodzenia takich produktówjest wymienianych wiele państw, zaśw mediach pisze się tylko o jednym,to musi budzić niezadowolenie. Niemożna bowiem takich danych trakto-wać wybiórczo, bo to budzi obawy,że gra jest nieczysta.

Polonia też dostrzega swego rodzajuczarny PR polskich produktów, któregoprzykładem jest chociażby sonda,dotycząca wyrobów z Polski,opublikowana na Facebooku przez siećMetro. Tomasz Bienkiewicz, prezesKlubu Polskiego, napisał list do zarządu Metra, co spowodowało, że sondę usunięto. Co jeszcze możemyzrobić my – Polacy tu mieszkający, by poprawić wizerunek naszychproducentów?To znakomita inicjatywa. Czytałem

również pani blog na portalu SME. Zate działania bardzo państwu dziękuję.Bardzo zależy nam na rynku słowac-kim, na który eksportujemy żywnośćza pół miliarda euro rocznie, co możeniepokoić konkurencję. Cieszę się, żedoszło do spotkań ministrów rolnic-twa Polski i Słowacji, wymiany listówi kontaktów inspektorów sanitarnychna szczeblach szefów tych instytucjioraz na szczeblach eksperckich.

Jakimi narzędziami dysponujeambasada, by móc zadbać o dobrąrenomę Polski w tym względzie?Miałem nadzieję, że po przyjeździe

do Bratysławy nie będę musiał inter-weniować w sprawie negatywnejkampanii, wymierzonej przeciwkopolskim produktom. Z drugiej jednakstrony traktuję to jako swoiste wy-zwanie. Nie twierdzę, że ta kampaniama charakter systemowy, ale wydajesię, że jednak coś jest nie tak.Pierwszym z ministrów polskiegorządu, z którym nie raz się konsulto-wałem po przyjeździe do Bratysławy,

W styczniu do Bratysławy przybył Tomasz Chłoń - nowyAmbasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RzeczypospolitejPolskiej w Republice Słowackiej, który 29 stycznia złożył

na ręce prezydenta RS Ivana Gašparoviča listy uwierzytelniające. W rozmowie dla czytelników „Monitora Polonijnego“ podkreśla, jak ważne znaczenie ma dla niego współpraca z Polonią oraz dobrywizerunek Polski na Słowacji.

Tomasz Chłoń: „Krytykajest motorem postępu“

„Bardzo zależy nam narynku słowackim, naktóry eksportujemy

żywność za pół miliardaeuro rocznie, co może

niepokoić konkurencję”.

MONITOR POLONIJNY

Page 9: Monitor Polonijny 2013/03

9

był minister rolnictwa. Proszę mi wie-rzyć, że nie często się zdarza, by amba-sador dzwonił do członka polskiegorządu. Owszem, z ministrem spraw za-granicznych jestem w ciągłym kontak-cie, bo jemu podlegam, ale konsulta-cje z ministrem rolnictwa? Poza tymjako ambasada wystosowujemy listydo władz miejscowych, prowadzimyrozmowy kuluarowe, czego oczywi-ście nie nagłaśniamy.

Dyplomacja posiada mocne instru-menty, ambasada ma wpływ na stosun-ki dwustronne państw o tak bliskichrelacjach. Jesteśmy jak stacja przekaź-nikowa - obraz tego co się dzieje tutajmusimy przekazać do kraju. Przedewszystkim jednak pełnimy funkcję do-radczą, by strona polska wiedziała, conależy poprawić czy zmienić.

Jak ocenia Pan szanse realizacjiwspólnego przedsięwzięcia, którymmogłyby być zimowe igrzyskaolimpijskie, organizowane wspólnieprzez Polskę i Słowację?Jestem zwolennikiem tej idei. To

oczywiście oznacza dużo pracy dlamnie i moich następców, ale takiej pra-cy, która przynosi dużo satysfakcji.Rozmowy jeszcze trwają i w Polsce, i na Słowacji, jest polityczne wsparcie,choć ostateczne decyzje jeszcze nie zo-stały podjęte. Zarówno premier Tusk,jak i premier Fico deklarowali osobistezaangażowanie w tej sprawie. Przedewszystkim trzeba zważyć możliwości fi-nansowe obu krajów. Jestem głębokoprzekonany, że oprócz do-brych księgowych potrzebu-jemy wizjonerów projek-tów, wokół których bę-dziemy się jednoczyć.To duża szansa

i dla nas, i dla Słowaków, podobna tej,którą zyskaliśmy w przypadku wspól-nego przedsięwzięcia Polski i Ukrainy,realizując EURO 2012. Podczas tego ty-pu imprez sportowych uwaga światajest skupiona na organizatorach tylkoprzez kilka tygodni, ale korzyści rozkła-dają się w znacznie dłuższym czasie. Sąto też bodźce do inwestycji infrastruk-turalnych. Poza tym to budowanie mar-ki. Czy znałaby pani Lille hammer czyAlbertville, gdyby nie igrzyska? Wia -domo, że sport daje dużą satysfakcję i jest wehikułem dumy narodowej. Ale,jeśli wystartujemy z naszą wspólną kan-dydaturą, to musimy być świadomi, żenaszymi konkurentami w ubieganiu sięo organizację igrzysk będą m.in. Oslo,Sankt Moritz czy Lwów.

Podczas wspominanej wcześniejPańskiej prezentacji na posiedzeniukomisji sejmowej deklarował Pan chęćspotykania się raz w miesiącu z Polonią. To dobry sygnał dla nas. JakPan sobie wyobraża tę współpracę?Chciałbym, żeby obie strony korzy-

stały z tych spotkań. Będę oczekiwałod państwa wiedzy na temat Słowacji,bo państwo lepiej znają ten kraj

i sprawy, którymi żyje. Poza tym sąpaństwo najlepszym łącznikiem mię-dzy Polską a Słowacją i liczę na to, żepomogą mi w wykonywaniu mojejmisji. Wielu z państwa jest eksperta-mi w sprawach gospodarki czy kultu-ry, łączącej te dwa kraje. Korzystając z okazji, chciałbym też zadeklarować,że będę wspierać wszelkie potrzeby,dotyczące szkolnictwa, dostępu dowiedzy, kultywowania kultury. Ocze -kuję też sugestii, co można zmienić,poprawić.

A jak Pan ocenia nasz miesięcznik„Monitor Polonijny“?Jeszcze przed przyjazdem do Bra -

tysławy miałem okazję zapoznać się z „Monitorem“. To jest sukces! Znamśrodowiska polonijne w wielu pań-stwach na północy Europy, gdzie pra-cowałem, ale tam nie ma takich pism,które by tak jednoczyły środowisko.Gratuluję państwu. Jesteście na ryn-ku już ponad 17 lat!

„Sport daje dużąsatysfakcję i jest wehikułem

dumy narodowej”.

TOMASZ CHŁOŃ z dyplomacją związany jest od 1987 roku, kiedy to podjąłpracę w Departamencie Konsularnym MSZ. Później pracował m.in.

w Ambasadzie RP w Helsinkach, Departamencie Polityki Bezpieczeństwa i Stałym Przedstawicielstwie RP przy NATO. W latach 2004-2005 pełniłfunkcję wicedyrektora Departamentu Systemu Narodów Zjednoczonych. W latach następnych (2005-2010) był ambasadorem Polski w Estonii.

Po powrocie do kraju został dyrektorem Departamentu NarodówZjednoczonych i Praw Człowieka. Przez ostatnie dwa lata

(2011-2012) stał na czele Sekretariatu Ministra w MSZ.Nowy polski ambasador na Słowacji jest

absolwentem hungarystyki UniwersytetuWarszawskiego. Ukończył także

podyplomowe studia politologicznew Polskim Instytucie SprawMiędzynarodowych oraz studia

z zakresu integracji europejskiej na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Maastricht.

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 10: Monitor Polonijny 2013/03

10

Mamy nadzieję, że przednami wiele latdziałalności wydawniczeji kulturalnej, choć – jakPan wie – borykamy sięz problememfinansowania, ponieważ strona słowackaograniczyła dotacje dla polskiejmniejszości o połowę. Jak Pan to ocenia?Wydaje się, że przekazywanie coraz

większej odpowiedzialności, również fi-nansowej, to chyba coś powszechnegow Europie, zwłaszcza wobec mniejszo-ści narodowych państw, będącychczłonkami UE, czyli bardziej zamożnych.Trzeba się z tym pogodzić. Martwi nasjednak to, że dotacja dla polskiej mniej-szości została obcięta tak nagle.

Dziesięciu mniejszościom,zamieszkującym Słowację, obciętodotacje, ale tylko polskiej aż o 50 procent.Mam nadzieję, że to nie jest ostatecz-

na decyzja. O tych sprawach rozma-wiamy z władzami Słowacji. Sytuacjajest trudna. Chcemy, aby mechanizmyalokacji środków były sprawiedliwe.Przekazujemy pełną informację na tentemat do polskiego MinisterstwaSpraw Zagranicznych. Nie pozostawia-my tej sprawy bez możliwości rozwią-zania.

Zapowiadał Pan przeniesienie ambasady do centrum Bratysławy. Kiedy to nastąpi?Do obecnej lokalizacji ambasady

mamy wręcz historyczny stosunek.Siedziba placówki jest bardzo ładniepołożona, roztacza się z niej piękny wi-dok na Bratysławę, choć oczywiściecentrum miasta byłoby lepszą wizy-tówką dla naszego kraju. Zobaczymy,nie chcę tego jeszcze przesądzać.

Polubił Pan bryndzové halušky?To obowiązkowy element mojego

menu, przy najmniej raz w miesiącu.Nie wiem, jak na to zareaguje waga. Są pyszne!

Odkrył Pan już Bratysławę dla siebie?Odkrywam. Dzielnica, w której mie-

ści się ambasada, jest urocza – każdawilla jest inna, panuje tu różnorod-ność, a jednocześnie harmonia. Na to -

miast wędrówki pobratysławskiej starów-ce przypominają mispacery po innych stoli-cach z bogatą historią.

Jest Pan hungarystą. Czy znajomośćjęzyka węgierskiego, którym na Słowacjiposługuje się część społeczeństwa,pomaga Panu w pracy i życiucodziennym?Nie często mówię w tym języku.

Z moim kolegą – ambasadorem węgier-skim staram się rozmawiać po węgier-sku, by nie wyjść z wprawy. Czytam teżprasę węgierską w wydaniach elektro-nicznych. Najczęściej jednak posługujęsię słowackim i angielskim.

Już Pan zgłębił tajniki języka słowackiego?Bierna znajomość słowackiego nie

jest problemem, jeżeli poświęci się od-powiednią ilość czasu na lekturę i słu-chanie. Przygotowując się do wyjazdu,uczyłem się słowackiego, słuchałemaudycji radia słowackiego, oglądałemprzez Internet telewizję TA3, czytałemgazety, na przykład SME, na portalachinternetowych. Nauka słowackiego i porównywanie naszych języków, od-krywanie wyrazów, które w językupolskim są archaizmami, a w językusłowackim nadal funkcjonują, to ol-brzymia frajda.

Przyjechał Pan do Bratysławy z rodziną?Przygotowuję warunki na przyjazd

żony i jednej z córek. Te starsze są jużbowiem dorosłe, mają swoje życie, stu-diują w Szkocji.

Pracował Pan na placówce w Finlandii,był ambasadorem w Estonii i nie kryjePan swojej miłości do północy Europy.Znajdzie się też w Pańskimdyplomatycznym sercu miejsce dlapołudnia?Już się znalazło. W moim sercu jest

przede wszystkim Wyszegrad i Sło -wacja. Dostrzegam ogrom podo-bieństw między nami a Słowakami.Również to, że jesteśmy bardzo kry-tyczni względem siebie, ale prawdzi-wa cnota krytyki się nie boi. Krytykajest motorem postępu.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Martwi nas to, żedotacja dla polskiejmniejszości zostałaobcięta tak nagle”.

– taki przepis otrzymałam w mai lujako reakcję na swój tekst, opubli-kowany na portalu SME, który do-tyczył polskich produktów spożyw-czych (wojcieszyn ska.blog.sme.sk).Były też i pozytywne reakcje, w których Słowacy wypowiadalisię z uznaniem dla polskich produ-centów. Wspomniany tekst prze-czytało ponad 63 tysiące osób, dodyskusji włączyło się ponad 300, a 6 wpisów administratorzy porta-lu musieli usunąć, ponieważ naru-szały kodeks dyskutujących. Wszy -stko to świadczy, jak drażliwy jesttemat i jakie wywołuje emocjewśród Słowaków i Polaków. Aferyz solą techniczną czy trutką naszczury, znalezioną w waflach i rurkach, spowodowały, że corazczęściej „polskie” oznacza złe. Nadobrą renomę pracuje się latami,ale stracić ją można bardzo szybko,tym bardziej że i słowackie mediawypowiadają się niepochlebnie o polskich produktach. Niedawnonp. tygodnik „Plus 7 dni” opubliko-wał ankietę, w której celebryci od-powiadali na pytanie, czy kupująpolskie buble.

My z kolei pytamy naszych roda-ków, jak oni odbierają te ataki napolskie wyroby. Publikujemy teżartykuł na ten temat, autorstwa by-łego korespondenta PAP na Sło wa -cji, obecnie mieszkającego w Pol -sce, który twierdzi, że z daleka cza-sem widać lepiej i więcej.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„M ąka, popsute jajka,kontaminowanemleko, szczypta soli

technicznej, cukierzanieczyszczony odchodami, na koniec przyprawić trutką na szczury. Smacznego!“

MONITOR POLONIJNY M

Czy

oznaczazLe?-polskie

Page 11: Monitor Polonijny 2013/03

11

Katarzyna Tulejko

Mimo, że nie handluję żyw-nością, ale prowadzę hur-

townię z towarem dla małychdzieci, już dłuższy czas obserwu-ję mniejszy utarg. Jest to pewniezwiązane z kryzysem, ale mamteż i takich odbiorców, którzyjednoznacznie mi powiedzieli,że już polskiego towaru kupo-wać nie będą, ponieważ ichklienci sobie go nie życzą.Często bywa tak, że Słowacy szu-kają u mnie najtańszego towaru,bo przecież według nich towarz Polski musi być najtańszy.Mam więc w ofercie i droższy, i tańszy asortyment. Kiedy ku-pujący widzą, że tańszy jest gor-szej jakości, są zaskoczeni i szu-kają czegoś lepszego. Ale kiedyich zaprowadzę do półek z lep-szym asortymentem, kręcą no-sami, że za drogi. Wiem też, że

pewna klientka, kupująca odemnie tetrowe pieluchy, przepa-kowuje je potem w czeskie opa-kowania, by z kolei jej kliencinie widzieli, że sprzedaje polskiprodukt. Niedawno zamówiłamsobie tablicę reklamową naddrzwi hurtowni. Znajomy Polaknamawiał mnie, bym absolutnienie podawała na niej informacji,że sprzedaję towar z Polski, bo stracę klientów. Z kolei sło-wacki znajomy przekonywałmnie, bym tę informację umie-ściła. Zde cydowałam, że niemam czego ukrywać – jestemPolką, przy wożę towar z Polski i to jest to, co mnie na tym ryn-ku wyróżnia. Wierzę, że za jakiśczas wszystko się uspokoi, a lu-dzie przestaną kierować się ne-gatywnymi emocjami przy za-kupach polskich produktów.

Tomasz Bienkiewicz

W ostatnich latachcoraz częściej po-

jawiają się nieuzasadnio-ne krytyczne oceny pol-skich produktów naSłowacji. Wszystkie me-dia informowały np. o wy-cofywaniu polskich pro-duktów ze sklepowychpółek. Jestem zdania, żenależy informować klien-tów o zanieczyszczonychczy szkodliwych produk-tach, w ten sposób elimi-nując niebezpieczeństwozatrucia czy szkody nazdrowiu. Nie przypomi-nam sobie jednak, by ktośstracił zdrowie czy życiena skutek spożycia pol-skich artykułów, ale do-brze pamiętam, jak w są-siednich Czechach umar-ło kilkadziesiąt osób i do-piero potem pojawiły sięinformacje o zagroże -niu życia, spowodowa-nym kon sumpcją produ-kowanego tam alkoholu.Kto może nam zaręczyć,że sytuacja się nie powtó-rzy? Czy brak informacji

świadczy o tym, że wszy -stkie produkty są zdro-we? I tu należy podkre-ślić, że płynące z Polskiinformacje o ewentual-nych zagrożeniach, są po -dawane z wyprzedze-niem, by właśnie unik-nąć takich sytuacji, jakiemiały miejsce w Cze -chach.

W Polsce obowiązująprzepisy, że produkty, za-wierające mniej niż 82procent tłuszczu, nie mo-gą być nazywane masłem.Należy więc zwrócić nato uwagę słowackim dys-trybutorom, bo właśnieten, kto dany produktprzywozi, jest odpowie-dzialny za jego odpowied-nie oznaczenia. W tensposób można było unik-

nąć kolejnej afery, związa-nej z rzekomym złej jako-ści masłem z Polski.

Na Facebooku na profi-lu METRO.SK znalazłemsondę, w której pytanokon sumentów o polskieprodukty. Wysłałem więcpi s mo interwencyjne w tej sprawie do zarządufirmy. W odpowiedzi otrzy -małem list od SimonyKrautovej z METRO Cash& Carry, która przeprosi-ła za publikację sondy i zapewniła, że celem fir-my nie było stawianieznaku równości międzytowarami polskimi i tymizłej jakości. Sonda zostałausunięta. Mam nadzieję,że tego typu interwencjespowodują, że więcej niebędzie dochodzić do dys-kryminujących polskieprodukty niewłaściwychzachowań.

Hubert Matwij

Mieszkam na Słowacji prawie całeswoje dorosłe życie i nigdy nie kry-

łem pochodzenia. Jeżdżę w odwiedzinydo Polski, gdzie moje dzieci spędzają wa-kacje, bawią się z rówie-śnikami. Nie mogę do-puścić do tego, by ety-kieta Polak lub Słowakoznaczała coś gorszego.

Po aferze z solą tech-niczną męczyło mniepoczucie winy, teraz do-minuje raczej smutek.Każdy dzień zaczynamod przeglądu prasy w Internecie. W tej sło-wackiej szukam, czyprzypadkiem znów niepiszą czegoś o polskiejżywności. Ileż publika-

cji było dosłownie wyssanych z palca! Totylko kwestia czasu, kiedy w końcu pol-scy dziennikarze zauważą, czym żyją sło-wackie media. Nie chciałbym, by aferyzwiązane z czarnym PR, dotyczącym pol-skiej żywności, wpłynęły negatywnie na

relacje polsko-słowac-kie, bo wtedy ofiaramistaną się niewinni lu-dzie, którzy z całą tą sy-tuacją nie mają nicwspólnego. Ła two so-bie wyobrazić, że takalawina mogłaby spo-wodować na przykładmniejsze zainteresowa -nie Polaków turystykąna Słowacji. A prze cież48 procent Pola kówuważa Słowaków zanajbardziej sympatycz-ny naród.

MARZEC 2013

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 12: Monitor Polonijny 2013/03

Po pierwsze dlatego,że wszystkie wyrobyz Polski wrzucają do jed-nego worka. To tak, jak-bym ja napisał, iż wszy-scy słowaccy dziennika-rze to tandeciarze, któ-rych jedynym celem jestwzbudzanie nienawiścimiędzy sąsiednimi naro-dami, wymyślanie sensa-cji czy ośmieszanie zasadkonkurencji i wolnegorynku. Na szczęście znamkilku, którzy nie pasujądo tego opisu.

Po drugie dlatego, żepodstawowa zasada dzien -nikarska brzmi, że jeżelijedna strona postawi dru -giej jakiś zarzut, to najle-piej w tym samym mate-riale powinno znaleźć sięmiejsce dla wyjaśnień,ustosunkowania się dozarzutów. Czy którekol-wiek słowackie mediapoinformowały np. jaksię zakończyło dochodze-nie w sprawie trutki naszczury w żywności? A było to tak: podczasroz pakowywania wor-ków ze sproszkowanymmlekiem w fabryce cia-stek (jeden z  11 odbior-ców) zauważono kilka-naście ziarenek różowe-go koloru (jak tam się zna -lazły wkrótce wyja śni do-chodzenie). Nawet w – jaksię wydaje niektórym sło-

wackim dziennika-rzom – „zacofa-nym kraju“, jakimjest ich zdaniemPolska, obowiązująte same procedurysanitarne co w ca-łej Unii Europejskiej.Wstrzymano produkcję,wycofano wszystkie wy-roby zrobione z  mlekaz tej dostawy, choć zanie-czyszczenie znalezionotylko w jednym worku.Zawrócono też ciężarów-ki, które wiozły ciastkado Pragi, skąd miały tra-fić do sklepów sieci „Tes -co“ w Czechach i na Sło -wacji. Podkreślam, miałytrafić! Badania laborato-ryjne wykazały, iż rzeczy-wiście to trutka na szczu-ry, ale jej ilość w tym fe-ralnym worku nie tylkoby nie otruła człowieka,ale nawet szczura. Każdyrzetelny dziennikarz do-wiedziałby się o tym,dzwoniąc chociażby donaszej ambasady, ale prze -cież nie chodzi o praw-dę, ale o zyski z wyższegonakładu.

Po trzecie, bo się ośmie -szają, pisząc o „polskichwyrobach“, „polskiej ży -wności“. W czasach glo-balizacji nie ma znacze-nia, gdzie towar został za-pakowany. Czy samocho-dy Kia, montowane w Ży -linie z  komponentówwykonanych w Chinach,Polsce, Czechach i Ru -mu nii są słowackie? Ko -reańskie? Od razu przy-pomina mi się Niemiec,który przekonywał mnie

do niemieckich sa-mochodów, „bosą najwyższej ja-kości“. Okazałosię, że jest właści-cielem volkwa-gena touarega,

który jest składany w ca-łość w Bratysławie z czę-ści z całego świata (z Nie -miec pochodzą tylkodwie czy trzy z nich).

Po czwarte, ponieważniektórzy słowaccy dzien -nikarze naśladują swoichkolegów z  Czech, mimoże Czechosłowacji niema już 20 lat! Krytykapolskiej żywności się za-częła, gdy okazało się żejajko po jednej stronieKarkonoszy może być o połowę tańsze jak podrugiej. Czescy drobia-rze zamiast ograniczyćswoje koszty woleli „zain-westować“ w dziennika-rzy, no i tak to się zaczę-ło... Z  pewnym opóźnie-niem, jak zawsze, wyda-rzenia z Pragi powtórzy-ły się w Bratysławie.

I na koniec po piąte(choć spokojnie mógł-bym wymieniać dalej np.ciągłe powtarzanie krzy -wdzących Polskę i Pola -ków stereotypów, wyni-kające ze słowackich kom -pleksów) służby sanitar-no-epidemiologiczne,celne, inspekcja handlo-wa w obu krajach mają tesame przepisy i działająpodobnie, a że o przekrę-tach producentów i han-dlujących żywnością w Pol sce się mówi, a naSłowacji nie (bo nikt mnie

MONITOR POLONIJNY M 12

Konrad Schönfeld

Prowadzę dwie restauracje w Koszycach, gdzie wszyscy

wiedzą, że jestem Polakiem.Oprócz klasycznych dań serwu-jemy też polskie przysmaki, takiejak bigos, żurek, pierogi, barszczczy krokiety. Od kiedy mamy doczynienia z krytyką polskiej żyw-ności, obserwuję, jak reagują na-si klienci, ale nie zauważyłemspadku zainteresowania nasząku chnią. Nato miast pocztą pan-toflową dochodzą do mnie gło-sy, że nasza konkurencja stara sięwykorzystać ten fakt na swojąkorzyść, podkreślając, że ich da-nia przygotowywane są wyłącz-nie ze słowackich produktów.Nie którzy nawet wywieszają spe -cjalne informacje na ten temat.Część naszych dań, głównie tychpolskich, przygotowujemy z pro-duktów, przywożonych z Pol skiod sprawdzonych producentów,spełniających wszystkie normy.Nie zdarzyło się nam, by ktośkwestionował ich jakość czy że-by nasi klienci byli niezadowole-ni. Zauważamy jednak na sileniekontroli słowackiego Sanepidu,który odwiedza nas bardzo czę-sto. Nie komentujemy tego. Tru -dno walczyć ze złą opinią o pol-skiej żywności, tym bardziej, żewciąż słyszę, na przykład w ra-diu, jak w niby żartobliwy spo-sób naśmiewają się z polskichtowarów. red.

Dziennikarska tandeta

Z dużym niesmakiem czytam w słowackich mediach o „poľskychšmejdach“, bo tandetnymi w tej sprawie to zwłaszcza trzeba nazwaćautorów tych głupawych artykułów czy ankiet.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 13: Monitor Polonijny 2013/03

13

Noworoczno-karnawa-łowe spotkania Klubu

Pol skiego w Nitrze trady-cyjne już od lat organizuje-my dzięki gościnności oj-ców salwatorianów w ichdomu pastoralnym. W tymroku było podobnie. Naspotkanie takie, które odby-ło się po polskiej mszy świę-tej, licznie przybyła nitrzań-ska Polonia, przede wszyst-kim ta najmłodsza. W do-skonałych humorach, przywyśmienitych tradycyjnychpolskich i słowackich wy-piekach wspominano wy-darzenia ubiegłego roku.Rozmawiano o tym, komuspełniły się marzenia, jakiekto ma plany na rok bieżą-cy. Omówiono też projekty,które nitrzański Klub Pol -ski zamierza zrealizować w tym roku, czyli VI edycjękoncertu organowego w Ni -trze, wieczór kolęd pol-skich, „Moje korzenie” -przedsięwzięcie skierowa-ny do dzieci  i  młodzieży.Imprezy te, adresowane za-równo do Polonii, jak i  jejsłowackich przyjaciół, majązachęcić do czynnego udzia -łu w życiu kulturalnym na-szej mniejszości. Podczas

spotkania nie zabrakło teżplanów tradycyjnych spo-tkań o charakterze kameral-nym. Podczas jednego z nichdegustacji zostaną podda-ne najlepsze potrawy po-szczególnych polskich ro-dzin. Ponieważ takie spo-tkanie odbędzie się na po-czątku marca, będzie onoteż okazją do świętowaniaDnia Kobiet. Kolejne plano-wane przedsięwzięcia będąadresowane do najmłod-szych w związku z DniemDziecka i mikołajkami.

Ważne punkty działalno-ści Polaków w Nitrze to teżstała opieka nad grobami

polskich żołnierzy pole-głych w I wojnie światowejoraz działalność szkółki po-lonijnej, która się rozrastadzięki dużemu zaintereso-waniu klubowiczów, mają-cych dzieci w wieku szkol-nym oraz przedszkolnym.Na zajęcia szkółki polonij-nej, odbywające się w każ-dą środę w od 16.30 do19.00 w Pastoralnym Cen -trum Wolnego Czasu Nitra– Klokočina, zapraszamywszystkich chętnych!

ROMANA DOROTA GREGUŠKOVÁZgodnie z życzeniem autorki jej

honorarium zostanie przekazane nadziałalność organizacyjną szkółki

polonijnej w Nitrze.

MARZEC 2013

nie przekona, że ich tamnie ma), to dowód że pol-skie dziennikarstwo śled-cze jest bardzo skutecz-ne, a słowackie dopieropowstaje. To polscy dzien -nikarze potrafią zatrud-nić się w zakładzie mię-snym, aby po kilku mie-siącach dowiedzieć się,co dzieje się z żywnościąprzeterminowaną, gdytymczasem ich koledzyze Słowacji sensacji szu-kają... w czeskich ga ze -tach. To w polskich me-diach trwa intensywnekształcenie świadomego,znającego swoje prawakonsumenta, gdy tym-czasem po drugiej stro-nie Tatr nadal najważ-niejszy bywa kelner czysprzedawca.

Popieram dyskusję,do tyczącą kupowaniażywności wątpliwej ja-kości. Pod warunkiem,że tej żywności nie bę-dziemy dzielić na pol-ską i słowa cką, ale nadobrą i szkodliwą dlazdrowia. W moim do-mu od dawna obowią-zuje zasada, że nie staćnas na tanie, bo najczę-ściej jest to towar naj-niższej jakości. Ale jeślidla kogoś jedynym wy-znacznikiem jest cena, a takich jest wielu, niechkupuje w specjalizują-cych się w tego typuklientach tzw. sklepachwielkopowierzchnio-wych, tylko niech niezapomina o powiedze-niu: „Widziały gały, cobrały“.

DARIUSZ WIECZOREK

Karnawalowe spo tkanie w Nitrze-

ZDJĘCIA: ROMANA DOROTA GREGUŠKOVÁ

Page 14: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY M 14

O tym, że odbędzie się „Śledzikbez śledzia“, można było do-

wiedzieć się z portali społeczno-ściowych oraz z maili, wysłanychprzez prezes Klubu PolskiegoBratysława Katarzynę Tulejko dojego członków.

Spontaniczne spotkanie, o zor-ganizowaniu którego zadecydo-wano dzień wcześniej, miało nie-zwykle sympatyczny i kameralnycharakter. Obecni na nim byli za-równo Polacy, jak i ich słowaccyprzyjaciele. I choć zapowiadano,że tego wieczora tradycyjnegopolskiego specjału nie będzie, to

jednak okazało się to nieprawdą,bowiem i tym razem nie zawio-dła polska przedsiębiorczość –śledzie dla wszystkich przygoto-wała nasza klubowiczka HalinkaMedvedová. A ponieważ „Śledzikbez śledzia”, ale jednak ze śle-dziem, odbył się w lokalu Money,w którym wcześniej słowackaPolonia kibicowała piłkarzompodczas Euro 2012, prezes braty-sławskiego oddziału Klubu wrę-czyła gospodarzowi restauracjidyplom Klubu Polskiego w po-dziękowaniu za miłą współpracę,

red.

Spotkanie z ambasadoremTomaszem ChłoniemAmbasador RP w RS Tomasz Chłoń spo-

tkał się 5 lutego br. z władzami KlubuPolskiego i Stowarzyszenia „Polonus”.Klub Polski reprezentowali prezes To -masz Bienkiewicz oraz wiceprezes i re-daktor naczelna „Monitora Polonijnego“,Małgorzata Wojcieszyńska, natomiast or-ganizację „Polonus” prezes Katarzyna Bie -lik i wiceprezes Irena Zacharová.

Podczas spotkania obie organizacje po-lonijne przedstawiły swoją działalność.Ponieważ władze słowackie, przedzielają-ce dotacje na organizowane przez mniej-szości narodowe przedsięwzięcia kultu-ralne, w tym roku przewidziały dla tej polskiej dofinansowanie okrojone aż o 50 pro cent środków w porównaniu zrokiem ubiegłym, nie zabrakło rozmówrównież i na ten temat. Nowy ambasadorwykazał zainteresowanie mechanizmamiprzydzielania dotacji przez KancelarięRady Ministrów RS i wraz z przedstawicie-lami Polonii próbował znaleźć odpowied-nie rozwiązania, by nie dopuścić do za-wieszenia działalności obu organizacji.

red.

Wspólne wyjście do teatruCzłonkowie Klubu Polskiego w Braty -

sła wie postanowili wspólnie spędzićjeden wieczór w sposób nietypowy: ra-zem wybrali się do teatru na słowackieprzedstawienie. A wszystko to za sprawąAdriany Majki, która zachęciła ich do obej-rzenia przedstawienia pt. „Všade tá rie-ka...!“ w teatrze Ticho a spol. Dzięki tej wi-zycie kilkunastu klubowiczów poznałociekawą osobowość, jaką był pisarz, poeta,dramaturg i reżyser Leopold Lahola, które-mu poświęcony był spektakl. „Myślę, żenie musimy się spotykać tylko przy okazjiimprez poświęconych polskiej kulturze.Przecież możemy też wspólnie poznawaćkulturę słowacką“ – komentowała Kata -rzy na Tulejko, prezes Klubu Polskie goBratysława. Zachę ceni tym kulturalnymwydarzeniem bratysławscy Polacy jeszczedługo po przedstawieniu snuli pomysły,dokąd by jeszcze wybrać się razem. Możedo muzeum? Prze konali się bowiem, żekultura łączy. I to nie tylko ta polska.

red.

„Śledzik bez śledzia“

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 15: Monitor Polonijny 2013/03

15

Członkowie klubu w Trenczynienie potrafią sobie wyobrazić

karnawału bez dobrej zabawy. Ka -żdy wie, że na takim spotkaniu dotańca zagra nasz niezawodny JožkoKnajbel i że rodzinna, wesoła atmo -sfera bę dzie gwarancją dobrychnieza po mnianych wrażeń wszyst-kich jego uczestników. W tym rokunie było nas wielu – silniejsza bo-wiem okazała się grypa. Ale i takkażdy, kto mógł, włączył się w przy-gotowania imprezy, czego efektembyły uginające się pod ciężaremprzysmaków stoły. Ucie szy liśmy sięteż, widząc, że niektórzy nasi roda-cy przybyli ze swoimi słowackimiprzyjaciółmi, którzy początkowoczuli się może trochę skrępowani,ponieważ po raz pierwszy uczestni-czyli w polskiej zabawie, ale już po

chwili razem z nami śpiewali pol-skie przeboje i inne piosenki, posłu-gując się polskimi śpiewnikami, cona pewno nie było dla nich łatwe!

Raz jeszcze podziwialiśmy kunszttaneczny Tereni i Majka Pavlasków i znowu się przekonaliśmy, że wartouczęszczać na kursy tańca, prowadzo-ne pod okiem dobrych trenerów.

Rodzinną atmosferę spotkania pod-kreślił również fakt, że około północyodśpiewano gromkie „Sto lat...” dlaszefowej klubu, a w takt urodzinowe-go walca zatańczyli nawet ci, którymciężko jest się poruszać bez kuli. W podziękowaniu za życzenia i pa-mięć jubilatka zaśpiewała wszystkimpiosenki na zamówienie, po czym za-bawa dobiegła końca.

Tak więc dobra muzyka, wspólneśpiewanie, domowe smakołyki i wspaniały nastrój towarzyszyły rów-nież tegorocznej potańcówce.

Czas szybko mija, więc wszyscycieszymy się już na następne spo-tkanie. Wszystkich, którzy chcą siębawić z nami, już teraz serdeczniezapraszamy!

RENATA STRAKOVÁKlub Polski Trenczyn

MARZEC 2013

sami swoiNa zabawie w Trenczynie

ZDJĘ

CIA:

MAR

IAN

I MAR

TIN

PAVL

ASKO

VIE

Page 16: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201316

Któż z nas nie lubi śpie-wać? Choćby w domu,

wśród przyjaciół, a jeszczelepiej na wspólnej impre-zie karaoke! I właśnie swo-je pierwsze karaoke zorga-nizowali nasi rodacy w Ko -szycach. Spotkanie odbyłosię w karczmie „Młyn” przyul. Hlavnej, w nastroju sza-lonej, karnawałowej zaba-wy. Mimo mroźnej i srogiejzimy przybyli na nie takżeprzedstawiciele bratysław-skiej Polonii, którzy posta-nowili w ten sposób wes-przeć swoich koszyckichprzyjaciół. Ważną okazją do spotkania były też uro-dziny Steni Gajdošovej, któ-re uho norowano gromkimi głośnym „Sto lat!”.

Podkład muzy -czny, tekst na

ekra nie

i za bawa na całego! Oka -zało się, że nie trzeba byłonikogo specjalnie nama-wiać do śpiewania. Zaró -wno starsze, jak i młodszepokolenie mogło znaleźćw przygotowanym przezTomasza Olszewskiego re-pertuarze coś dla siebie. Naparkiet ruszyli dosłowniewszyscy. Można było usły-szeć znane i lubiane prze-boje: ,,Babę zesłał Bóg,”,,,Czarne oczy”, ,,Nie zadzie-raj nosa” czy ,,Rycz, małarycz”. Uczestnicy imprezywspolnie śpiewali takie ka-

wałki jak: ,,Kolorowe jar-marki”, ,,Facet to świnia”,,,Chłopaki nie płaczą” i wie-le, wiele innych przebo-jów. Największym jednakhitem pierwszego koszyc-kiego karaoke okazała sięwpadająca w ucho piosen-

ka zespołu Weekned ,,Onatańczy dla mnie”. Piosenkata porwała wszystkich naparkiet. Ponoć śpiewaniezbawiennie wpływa zaró -wno na zdrowie psychi -czne, jak i fizyczne, a taniec

rozpala zmysły i powodujewydzielanie endorfin. I ta-kie właśnie reakcje wywo-łała w uczestnikach impre-zy ta właśnie piosenka.Tego wieczoru nie zabra-kło też pomysłów na nie-zwykłe układy choreogra-ficzne. Zaś w przerwachmiędzy śpiewaniem moż-na było się czegoś napić i zjeść coś z przygotowa-nych na ten wieczór wy-pieków lub zamówić jakieśdanie z menu restauracji,która oferuje także polskiespecjały, takie jak żurek czybigos.

Impreza trwała do póź-nych godzin nocnych i byłanader udana. Okazuje się,że karaoke jest dobre nawszystko, bez względu nato, czy odbywa się w Bra -tysławie, czy w Koszycach– można się trochę rozru-szać, spotkać w miłym gro-nie przyjaciół, zatańczyć

w rytm niezapomnianychprzebojów i – oczywiście –sprawdzić swoje możliwo-ści wokalne.

Do zobaczenie jużwkrótce...

AGNIESZKA DRZEWIECKA

PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY, CZYLI DEBIUTANCKIE

karaoke w Koszycach

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Page 17: Monitor Polonijny 2013/03

Siedmioro dzieci z Wrocław -skiego Centrum Opieki i Wy -

chowania uczestniczyło w dru-giej połowie stycznia w zimo-wym obozie w Liptowskim Mi -ku laszu. Ich wyjazd został zor-ganizowany przez konsula ho-norowego RP na Słowacji Ta -deusza Frąckowiaka przy współ -pracy z konsulem honorowymRepu bli ki Słowackiej we Wro -cła wiu Maciejem Kaczmarskim,a także firmą Tatry mountainresort, SA ze Słowacji.

Wychowankowie wrocławskie-go domu dziecka mieli okazję nakilka dni stać się obywatelami je -dnego z największych aquapar-ków - Tatralandii. Każdy spędzonyprzez nich na Słowacji dzień był wy-pełniony atrakcjami, których nie spo-sób opisać w kilku zdaniach. Uśmiechnie schodził z twarzy dzieci zarównowtedy, kiedy po wjeździe na Chopok,podziwiały malownicze krajobrazyWy sokich Tatr, jak i wtedy, kiedy z ogromnym zaciekawieniem obser-wowały, w jaki sposób powstają pysz-ne ciasteczka w Liptovskim Hradku.Wyjazd na Słowację był dla nich rów-nież okazją do poznania prawdziwejhistorii Janosika, a także wszelkich ta-jemnic owczarstwa. Po takich wyciecz-kach wrocławskie dzieciaki odpoczy-wały aktywnie w Tatralandii, gdzie za-bawom w wodzie nie było końca.

Ich pobyt na Słowacji zakończyłospotkanie w Konsulacie HonorowymRP w Liptowskim Mikulaszu, gdziepolskich małoletnich gości lampkąszampana (oczywiście bezalkoholo-wego) przyjął sam konsul. Co cieka-we – na każdej lampce widniało go-dło Polski! Polski konsul honorowyna Słowacji Tadeusz Frąckowiak opo-wiedział przybyłym o swojej pracy i wszelkich działaniach kierowanegoprzez niego konsulatu honorowego.A potem zaprosił wszystkich na uro-czysty obiad do wietnamskiej restau-

racji, co dla dzieci było okazjądo poznania nowych smaków.

Pobyt na Słowacji stał się dlacałej polskiej siódemki wielkążyciową przygodą. Wszyscy bo-wiem po powrocie do Polskimówili o tym, że nigdy nie zapo-mną o osobach, które poznali,miejscach, które odwiedzili, i żena zawsze pozostaną one w ichpamięci. „Chciałbym mieszkaćna Słowacji, bo tam wszyscy sąmili” – powiedział dwunasto-letni Patryk. Zaś dziewięciolet-nia Martynka z nostalgią wspo -minała smak słowackich po-traw, których do tej pory nieznała, natomiast piętnastoletni

Michał już teraz marzy o powrociedo Tatralandii.

W tym miejscu w imieniu dzieci i dyrekcji placówki składam wyrazywdzięczności wszystkim osobom, za-angażowanym w organizację zimowi-ska dla naszych dzieci. Za poświeco-ny czas, opiekę, pokazanie cudow-nych miejsc i sprawienie, że dzieciczuły się jak w domu. Wiemy, że w sercach Martyny, Patryka, Michała,Malwiny, Kasi, Marysi i Dominika nazawsze pozostanie ślad po polsko-sło-wackiej przygodzie życia, za co je -szcze raz serdecznie dziękujemy.

MARIOLA KORMANpedagog Wrocławskiego

Centrum Opieki i Wychowania

MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Andrzej Jagodzińskiodznaczony medalem Gloria Artis

Dyrektor InstytutuPol skiego w Braty -

sła wie Andrzej Jago dziń -ski 14 lutego odebrał z rąk ministra kulturyBogdana Zdrojew skie goSrebrny Medal ZasłużonyKulturze Gloria Artis.

Medal ten otrzymałm.in. za swoje tłumacze-nia z literatury czeskiej i słowackiej – na polskiprzełożył m.in. większośćtekstów Vaclava Havla.Dzięki jego działalności i publikacjom w niezależ-nych wydawnictwach do-

szło do współpracy śro-dowisk artystycznychprzed rokiem 1989. Napodstawie jego tłuma-czeń zrealizowano wielewidowisk teatralnych i filmowych, np. spektakl„Odejścia” w reż. IzabelliCywińskiej, wystawio -ny w Teatrze Ateneum w 2008 r., czy film „Ja no -sik – prawdziwa historia”w reż. Agnieszki Hollandi Kasi Adamik.

W latach 2003-2006pełnił funkcję dyrektoraMiędzynarodowego Fun -

duszu Wyszehradzkiego,przyczyniając się do roz-powszechnienia działal-ności i stabilizacji tegomechanizmu finansowe-go dla projektów kultu-ralnych z udziałem arty-stów z krajów GrupyWyszehradzkiej oraz roz-budowania projektówpromocyjnych i progra-mów grantowych.

red.

Odnośnie projektówkulturalnych KlubuPolskiego na rok 2013W dniu 21.01.2013 odbyło się VII

posiedzenie Komisji ds. Mniej -szo ści Narodowych i Grup Etnicznychprzy Kancelarii Rady Ministrów RS, naktórym przyjęto budżet, przewidującyprzyznanie słowackiej Polonii w roku2013 zaledwie 50% środków w porów-naniu z rokiem ubiegłym. Z tego powo-du na przełomie lutego i marca zosta-nie zwołane posiedzenie Rady KlubuPolskiego, na którym wspólnie podej-miemy decyzję, które projekty będą re-alizowane w roku bieżącym.

TOMASZ BIENKIEWICZprezes Klubu Polskiego na Słowacji

Polsko-słowackaprzygoda życia

Page 18: Monitor Polonijny 2013/03

Maryli Rodowicz niko-mu przedstawiać nie

trzeba. Nie ma chyba w Pol -sce drugiej tak utytułowa-nej i znanej wielu pokole-niom słuchaczy wokalistki.Rodowicz eksperymentujez przeróżnymi gatunkamimu zycznymi, czasem zaska -kuje i zachwyca, czasemnudzi, ale nie pozwala o so-bie zapomnieć. Jednak mi-mo nowych płyt, które pra-cowita piosenkarka wydaje

dość często, największąsym patią słuchaczy ciesząsię utwory powstałe kilkadekad temu. Któż nie zna„Kolorowych jarmarków”,„Remedium”, „Małgośki” czy„Ale to już było”? Teraz za-równo miłośników tychnajbardziej znanych piose-nek, jak i tych, którzy są cie-kawi innych jej utworówsprzed lat, czeka nie ladagratka. W serii „AntologiaMaryli Rodowicz” wytwór-

nia Universal zapla-nowała wydanie kil-kunastu zremastero-wanych (czyli z po-prawioną cyfrowojakością dźwięku;bez trzasków, szumów itp.)płyt artystki. Znajdą sięwśród nich regularne albu-my, do tej pory dostępnetylko na płytach winylo-wych, oraz rarytasy – utwo-ry dotąd w ogóle nieopu-blikowane, wykonania kon-

certowe oraz piosen-ki, które trafiły na ście -żki dźwiękowe róż-nych filmów.

Pod koniec ubiegłegoi na początku tego rokupojawiły się w sprzeda-ży odświeżone albumy„Żyj mój świecie” (1970),

„Wyznanie” (1972), „Rok”(1974) oraz „Sing-Sing”(1976) i „Wsiąść do pocią-gu” (1978). Równolegle uka -zały się trzy płyty z raryta-sami, wśród których znaj-dują się m.in. polskojęzycz-na wersja utworu „Blowin’

Maryli utwory zebrane

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201318

W żylińskim Palace HotelPolom 21 lutego br.

odbyło się spotkanie JegoEksce lencji Ambasadora RPw Re pu blice Słowackiej Toma -sza Chło nia z Polonią słowac-ką, mieszkającą na terenie północ-nozachodniej Słowacji. W spotka-niu wzięła udział bardzo licznagrupa Polonu sów, przybyłychz różnych zakątków regionu Ky -suc, Orawy, Turca, Gór ne go Powa -ża a nawet z Trenczyna. Liczbauczestników spotkania, zorganizo-wanego przez zarząd OZ POLO-NUS, mile zaskoczyła i ucieszyła je-go organizatorów. Ekskluzywnyhotelowy Salonik Lordowski do-słownie pękał w szwach – okazałosię, że dla niektórych uczestnikówspotkania zabrakło miejsc i trzebabyło dla nich dostawić dodatkowekrzesła. Na spotkaniu obecni byliprzedstawiciele różnych kategoriiwiekowych, a co szczególnie cie-szy sporo było też młodzieży.

Jeszcze przed spotkaniem amba-sador udzielił wywiadu dla przed-stawicieli TASR i mediów regio-nalnych, a potem nastąpiła krótkaoficjalna prezentacja zebranych,po której głos zabrał główny gośćspotkania, prezentując najważniej-sze cele swojej misji dyplomatycz-nej na Słowacji.

Był też oczywiście czas nadyskusję, podczas której po-ruszono wiele tematów,m.in. ten, dotyczący dotacji,przyznanych na 2013 rokuprzez kancelarię pełnomoc-

nika słowackiego rządu słowackiejPolonii i innym mniejszościom na-rodowym. Wysokość tych dotacjiporównano z tymi, które polskieMinisterstwo Administracji i Cyfry -zacji przydzieliło na podobne przed-sięwzięcia niezbyt licznej mniejszo-ści słowackiej w Polsce. Rozmawia -no też o jakości polskich produktówżywnościowych i zachowaniach nie-których środowisk słowackich,zwłaszcza mediów, które – w odczu-ciu Polonusów – mają charakter an-typolskiej nagonki. Podkreślono po-nadto potrzebę i rolę solidarnościoraz współpracy różnych środowiskpolonijnych na Słowacji, niezbędnąw istotnych działaniach integracyj-nych i promocyjnych. Aktualnym te-matem była też idea wspólnych pol-sko-słowackich zimowych igrzyskolimpijskich w 2022 r. Ambasadorwyraził nadzieję na dobrą współpra-cę z Polonią słowacką w promowa-niu i popieraniu tego projektu, zaśobecni na spotkaniu żylińscy Polo -nusi uznali całe spotkanie za obiecu-jące i dobrze rokujące na przyszłość.

WALDEMAR OSZCZĘDA

Czulymuchem-

Spotkanie ambasadora z polonusami w Żylinie

Postanowiła napisać list dodziadka. Nie było w tym nicdziwnego, bowiem często do

niego pisała. Były to zwykłe,klasyczne listy, przesyłane pocztą.Dziadek nie korzystał z Internetu,więc pozostawała ta drogakorespondencji. Miało to pewienurok – piękna papeteria, starannakaligrafia, na którą zawsze zwracałauwagę jej mama. Zawsze też dbała o ortografię, a przecież ta polska jestdość skomplikowana. Dlategonajpierw każdy list pisała na brudno,potem dawała go do przeczytaniamamie, by ta poprawiła ewentualnebłędy. Były to swoiste lekcjepolskiego. Lekcje z miłości dodziadka, lekcje z miłości do Polski.

Tym razem dziewczynka równieżzaczęła pisać na brudno, choćwiedziała, że nie będzie mogłapoprosić matkę o korektę, ponieważlist ten pisała w tajemnicy przed nią.Miało to być swego rodzaju SOS!

Zaczęła jak zwykle: KochanyDziadku!

Kolejne zdania pisały się same:

Page 19: Monitor Polonijny 2013/03

in the wind” z repertuaruBoba Dylana, „Droga, którąidę”, zaśpiewana w dueciez Sewerynem Krajewskimpodczas festiwalu w Sopo -cie w 1972 roku, duet z Mar -kiem Grechutą „Rajski de-ser” i „Pieśń ocalenia”, wy-konana wspólnie z Czesła -wem Niemenem. Bardzociekawe i naprawdę nietu-zinkowe wersje, a MarylaRodowicz prezentuje im-ponującą formę głosową.Dodatkowym smaczkiem izaletą, szczególnie dla wiel-bicieli piosenkarki, są to-

warzyszące „Rarytasom” jejkrótkie wspomnienia i za-bawne anegdotki. „Rok 70,to był dla mnie dobry rok.Ukazała się moja pierwszapłyta Żyj mój świecie, na-grałam w Londynie dwautwory dla brytyjskiej fir-my Spark, królowałam naliście przebojów słynnegoRadia Luksemburg przezsiedemnaście tygodni. W Lon dynie w ciągu dnianagrywałam w studio, mie -szczącym się przy ulicyDenmark Street, a wieczo-rem balowałam z Biancą,

dziewczyną Micka Jaggeraw nocnym klubie. To zna-czy, bez przesady, trafiłamtam z producentem singla i zaledwie siedziałam oboktej znanej celebrytki. Wy -stą piłam też w Pradze narockowym festiwalu, gdzienie wróżono mi sukcesu z moim akustycznym, fol-kowym repertuarem, aż tunagle po entuzjastycznejreakcji widowni zapropo-nowano mi nagranie płytydla czeskiej firmy płytowejSupraphon” – napisała w ko -mentarzu do „Raryta sów

cz. II (1970 – 1973)” Ro -dowicz.

Z wydawniczych zapo-wiedzi wynika, że kolejne al-bumy z serii „AntologiaMaryli Rodowicz” będą sięukazywały – z zachowaniemporządku chronologiczne-go – w najbliższych miesią-cach. Warto się z nimi zapo-znać, bo to nie tylko odkry-wanie Maryli Rodowicz nanowo, ale również fascynu-jąca podróż w czasie przezzmieniające się muzycznemody i inspiracje.

KATARZYNA PIENIĄDZ

19

Podobno rosnę jakdrożdżach, ale ja tegonie zauważam. PewnieTy to dostrzeżesz, jak sięspotkamy. Ostatniodostałam jedynkę zesłowackiego zawypracowanie o mojejpolsko-słowackiejrodzinie. Ty wiesz,Dziadku, że jedynka naSłowacji to najlepszystopień – zupełnieodwrotnie jak w Polsce. Paninauczycielka bardzo chwaliteż moje malunki. Bardzo lubięrysować i malować. Już wypatrujęogłoszenia w naszym polskimczasopiśmie o kolejnym konkursierysunkowym, bo taki konkursplastyczny dla dzieciaków jestogłaszany co roku. Ciekawa jestem,jaki będzie temat w tym roku.Bardzo chcę coś ładnegonamalować. Ale, Dziadku, wiesz,mama mówi, że w tym roku możejuż nie być żadnego konkursu, bonie wiadomo, czy pismo będzie sięukazywać. Mama wciąż mówi o jakichś kłopotach finansowych, o mniejszych dotacjach dla Polaków.Miałam też w tym roku podczaswakacji jechać na plenerartystyczny dla dzieci z KlubuPolskiego, ale mama mówi, żebymsię nie cieszyła przedwcześnie, boten plener też może się nie odbyć. To wtedy przyjadę na dłużej doCiebie, do Polski, dobrze?

Wiesz, mama ostatnio jestbardzo smutna. To przez te jakieś obciętedotacje. Wciąż z kimś

rozmawia przez telefon,pisze jakieś listy, jeździ na

spotkania. No i często przyjeżdża do nas wujekKrzysiu, z którym mama rozmawiana ważne tematy. Czasami włączasię w te rozmowy tato. On mówi, żez tymi pieniędzmi od Słowakówdlatego jest problem, bo ktoś tu źlerządzi. Ja tego nie rozumiem, ale Ty,Dziadku, będziesz wiedział, o cochodzi, bo Ty wiesz wszystko. Tatopociesza mamę, że na pewno Polskanie zostawi jej w złej sytuacji, że sięzatroszczy o mamę i innychPolaków na Słowacji. Ale mamanawet w to już nie wierzy, bo mówi,że Słowacja taka malutka, że kogotam w Polsce interesują problemyPolaków w tym kraju. Boję się o nią,bo jest taka rozdrażniona i wciąż sięzamartwia. Na szczęście przychodzido nas też ciocia Krysia. Znasz ją,Dziadku, to ta ciocia, która mamiepomagała w organizowaniuróżnych imprez polonijnych. CiociaKrysia jest wesoła i namawia

mamę, żeby ta wszystkorzuciła, bo życie jest takiepiękne i trzeba je braćgarściami. I że trzebazajmować się różnymiinnymi fajnymi sprawami,

a nie tylko tymi polskimi.Czasami chciałabym, żeby mama

była jak ciocia Krysia. Wtedy bym jąmiała częściej dla siebie,mogłybyśmy się razem bawić. A takto mama ciągle tylko coś załatwia i martwi się. A ciocia Krysia znowusię zakochała i chodzi na randki.Mama nie musi chodzić na randki,bo ma mojego tatusia za męża i bardzo się kochają. Tato wciążmamie mówi, że ona robi dużodobrego dla Polaków i że dobrze, że to robi. Tato też jej w tym czasamipomaga i prosi ją, żeby się niezniechęcała, że na pewno znajdziesię jakieś rozwiązanie. Nie wiem,czy mama w to wierzy, dlategoproszę Ciebie, Dziadku, powiedz jejcoś, żeby już nie była taka smutna.

Na koniec dopisała jeszczepozdrowienia. A potem listprzeczytała jeszcze raz, przepisała gona czysto, na najładniejszy papierlistowy, by następnego dnia wysłaćpocztą.

Kilka dni później, kiedy jechała z rodzicami samochodem,dowiedziała się od mamy, że dzwoniłdziadek i że za kilka dni przyjedzie w odwiedziny. Ulżyło jej. Wiedziała, żePolska nie zostawi ich z problemami.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Opowieści

polonijnej

treści

do Polski!

Page 20: Monitor Polonijny 2013/03

Demianowska Jaski -nia Wolności (Demä -novská jaskyňa slobo-dy) znajduje się w Na -rodowym RezerwaciePrzyrody w DolinieDemianowskiej na terenie Parku Naro -dowe go Niskie Tatry, zaledwie 13 km od Li ptow skiego Mikula -sza i tylko kilka kilometrów od popu-larnego ośrodka narciarskiego Jasná.Odkryta została w 1921 r. przezAlojzego Krála, trzy lata później udo-stępniono ją zwiedzającym. W na-stępnych latach natrafiono na kolejnekomory i korytarze, znaleziono natu-ralne połączenie pomiędzy JaskiniąWolności a innymi jaskiniami (Pustą,Vyvieranie, Jaskinią pod Urwiskiem,a także Lodową). Dziś JaskiniaWolności należy do10 jaskiń, połączo-nych ze sobą i stanowiących olbrzymisystem krasowy o łącznej długościponad 35 km.

Pierwsze, co odczułam po wejściudo jaskini, to oczywiście przeszywają-cy chłód. Temperatura wynosiła oko-ło 7°C przy bardzo dużej wilgotności

powietrza, wahającejsię pomiędzy 94-99 %.„Zimno, ciemno, a dodomu daleko” – po -my ślałam sobie. Do -da tko wo musiałampokonać jeszcze po-nad 900 schod ków,ale było warto! Moimoczom ukazał się nie-zwykły widok! W oto-

czeniu nieznanym, ale pięknym i fa-scynującym, poczułam się troszkę jakAlicja w Krainie Czarów. Bajkowośćprzejawiała się tu nie tylko w barw-nych formach naciekowych: różowe,żółte, białe, czerwone i fioletowe, aletakże w nazwach: Czarodziejski Kory -tarz, Szmaragdowe Jeziorko, SalaCudowna, Skarbiec. Wszędzie znajdo-wały się tysiące stalagmitów, stalakty-tów, stalagnatów, a poza tym formygąbczaste, przypominających koraleoraz podziemne jeziorka krasowe,które dzięki występującym w wodziepierwiastkom otrzymały nazwy: Zło -te, Koralowe, Liliowe, Winogro nowe.Zachwyt zwiedzających wzbudziły ol-brzymie sintrowe wodospady, zawali-ska i groty. Półmrok oraz panująca

wokół cisza potęgowały dźwięk spa-dających ze stropów kropli – wszyst-ko to tworzyło atmosferę niezwykło-ści i tajemniczości i zapewniło mi nie-zapomniane przeżycia i piękne wspo-mnienia.

Rozwój jaskini od setek lat zwią-zany był z podziemnym przepły-wem potoku Demianowka. Dłu -gość jaskini wynosi 8126 m, ale dozwiedzania udostępniono jedynie1150 m (tradycyjna trasa) lub 2150 m(dłuższa trasa).

Warto zwrócić uwagę, iż Słowacjato raj dla miłośników speleologii. Dozwiedzania udostępniono aż 12 ja-skiń, w tym jedną aragonitową, dwielodowe i dziewięć naciekowych.Demianowską Jaskinię Wolnościuważa się za najpopularniejszą i naj-częściej odwiedzaną (ok. 100 tys. tu-rystów rocznie). Trudno zresztą siędziwić, gdyż jest ona niezwykle uro-kliwa, a ponadto zlokalizowana w po-bliżu doskonale znanego ośrodka nar-ciarskiego i łatwo dostępna (parkingzaledwie 400 metrów od wejścia).War to tu wstąpić zwłaszcza w zimie,przy okazji narciarskich eskapad, gdyciepło ubrani nie musimy martwićsię o to, że wewnątrz zmarzniemy.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

SłowackieperełkiBarwny swiat jaskini-

„Rany! Przemarzłam do szpiku kości, brrrr…“ – powiedziała koleżanka,kiedy po godzinie opuszczałyśmy Jaskinię Wolności. Ja natomiast czymprędzej wystawiłam twarz do słońca i przez kilka minut wygrzewałam

się w jego promieniach. Jak nigdy dotąd cieszyłam się słoneczną pogodą.

Page 21: Monitor Polonijny 2013/03

21MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Kilometrowe regały peł-ne towarów to gratka dladrobnych złodziejaszków i przestępców, którzy – jaksię okazuje – znajdują sięnie tylko wśród kupują-cych, ale i pomiędzy pra-cownikami sklepu. Towarginie, ktoś kradnie, ale ni-kogo nie można złapać nagorącym uczynku. Tam,gdzie jest okazja do prze-krętów, tam się one z pew-nością pojawią. Kierowniksupermarketu od rana pil-nuje, aby przeterminowa-ny towar trafił na półki w pierwszym rzędzie, po-ucza, grozi, wymaga. Staramrożona ryba też musi zna-leźć nabywcę. Zastraszeniutratą pracy ochroniarzedostają sylwestrowe zada-nie specjalne: wyłapać i uka rać wszystkich zło-dziei i osoby o lepkichrączkach. Chłopcy w uni-formach, którzy do tej poryzajmowali się podrywa-niem kasjerek, mają zamie-nić się w twardych stró-żów prawa. Ostatni dzieńroku ma się zamienić w ci-chą akcję pacyfikacyjną, a ochroniarze, którzy niewykażą się bystrym wzro-kiem i twardą ręką, mogąstracić posadę. Naszpiko -wa ny setkami kamer super-market zamienia się w poli-cyjne państwo w państwie.

Big Brother is watchingyou! Gdy jeden z ochronia-rzy, Himek (Mikołaj Roz -ner ski), błędnie wskazujezłodzieja, wszystko zaczynasię komplikować, a sprawynabierają nowego wymia-ru. Rozkojarzony klient, Mi -chał Warecki (świetny To -masz Sapryk), szukającw su permarkecie półki z akumulatorami, zjada batonik, a opakowanie ponim odruchowo i nieświa-domie wkłada do kieszeni,w efekcie czego zostaje„przyłapany na kradzieży” i potraktowany jak praw-dziwy przestępca. Ochro -nia rze zabierają go do po-koju przesłuchań, niemalprzemocą dokonują kon-troli osobistej, zdezoriento-wanego całą sytuacją klien-ta chcą zmusić do podpisa-nia fałszywych zeznań. Wa -re ckiego zaczyna szukaćpodenerwowana żona (Iza -bela Kuna), niestety pomi-

mo śledzących każdy ruchsetek kamer i tysięcy prze-wijających się przez sklepludzi, nikt nie może powie-dzieć, co się z nim stało.Rozpłynął się. Zniknął.

„Supermarket” w reżyse-rii Macieja Żaka to film,który początkowo wydajesię społeczną krytyką dzi-kiej konsumpcji z elemen-tami komedii i pastiszu. Odmomentu, w którym zosta-je zatrzymany Warecki jestjuż jasne, że nie jest to saty-ra na rodzinne spędzanieweekendów w supermar-ketach. To film o czymświęcej niż o bezmyślnymwrzucaniu towaru do ko-szyka i zamianie etykiet z datą przydatności do spo-życia. To, co najbardziejuderza w tym obrazie, towszechobecna frustracja i nadużywanie władzy. Pra -co wnicy firmy ochroniar-skiej to mili, weseli chłop-cy, którzy mają marzenia,chcą studiować, dbać o ro-dzinę, grać w orkiestrzeitd. Gdy łapią złodzieja, na-stępuje w nich pewnaprzemiana, którą możnanazwać efektem uniformu.Mundur (który tak na-prawdę nie jest mundu-rem, tylko ubraniem robo-czym) i pozycja ochronia-

rza dają im władzę nad dru-gim człowiekiem. Nawetniewinna jednostka nie maszans wobec tych kilku na-szywek na piersi z napisem„security”. Zwykli, mili chło -pcy zaczynają się zachowy-wać jak agenci KGB. Prze -słuchują złodzieja batonikajak seryjnego mordercę,używają przemocy, aby wy-ciągnąć od „przestępcy”przyznanie się do winy.Adrenalina i poczucie wła-dzy uderzają im do głów,wyzwalają najgorsze in-stynkty.

Choć w „Supermarke -cie” natykamy się na wielestereotypów i znanych jużrozwiązań filmowych, tojest to obraz, o którym tru -dno zapomnieć. Akcja jesttu bardzo zredukowana,właściwie prawie jej niema, ale to właśnie wywołu-je ogromne napięcie. Nibynic się nie dzieje, a sercewali ze strachu i zdenerwo-wania jak dzwon. To takamęcząca cisza przed burzą.Duża w tym zasługa akto-rów, którzy dzięki swoje-mu warsztatowi dźwigającałą dramaturgię filmu.Bezsilność i frustracje gra-nych przez nich postaciudzielają się widzowi. Mo -że nie jest to film wybitny,ale z pewnością godny po-lecenia. Okazuje się, że bezwybuchów i strzelaninyoraz efektów komputero-wych można zrobić świet-ny, trzymający w napięciuthriller psychologiczny.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

czyli thriller na zapleczu

W ogromnymsupermarkecie naprzedmieściach

panuje chaos.Przygotowania do nocysylwestrowej to streszarówno dla pracownikówświątyni konsumpcji, jak i dla klientów, chcącychzdążyć z ostatnimizakupami w starym roku.

Page 22: Monitor Polonijny 2013/03

Mimo że autobiografiama charakter dziennika, au -torka zrezygnowała z chro-nologicznego zapisu wyda-rzeń, co nadaje całości pe -wnej dynamiki i nowegokolorytu. Poszczególne roz-działy to wspomnieniakon kretnych wydarzeń, kon-certów, anegdoty z życiapiosenkarki i jej przyjaciół.Ich tytuły to tytuły ulubio-

nych utworów Urszuli Du -dziak, kojarzących się jej z daną sytuacją czy osobą.Ka żdy z tych rozdziałów tojakby punkt, zaznaczonyflamastrem na mapie życia.Autorka nie opowiada, codziało się pomiędzy, aleskupia się na tym, co dlaniej było ważne. Skacze z miejsca na miejsce – z No -wego Jorku do Warszawy,

ze Szwecji do rodzinnejStraconki, przenosząc siętakże w czasie – lata osiem-dziesiąte są wcześniej niżlata pięćdziesiąte, a współ-czesność jest przeszłością.To trochę tak, jakby ktośpowrzucał wszystkie literyalfabetu do jednego pudeł-ka, a następnie losował ichprzypadkową kolejność.Alfabet Urszuli Dudziak to

nie A, B, C… ale K, N, A, Z.Chaos? W żadnym wypad-ku! Brak spójności? Wręczprzeciwnie! Ta mozaikawspomnień, ludzi i miejscsprawia, że czytając, ma sięwrażenie, iż rozmawia się z bliskim przyjacielem, któ-ry w trakcie opowiadania o jednym zdarzeniu, przy-pomina sobie inne, wcze-śniejsze lub późniejsze.

Wyśpiewała nam wszystko

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201322

Persona non grata

Kiedy mamy do czynienia z perso-na non grata? Jeżeli państwo

przyjmujące oceni, że działalność dy-plomaty jest sprzeczna z prawem mię-dzynarodowym, prawem wewnętrz-nym państwa przyjmującego, obowiąz-kiem rozwoju przyjaznych stosunkówpomiędzy państwem wysyłającyma  przyjmującym. Najczęstszym powo-dem takiej reakcji państwa przyjmują-cego jest mieszanie się obcego dyplo-maty w sprawy wewnętrzne tego pań-stwa, krytyka jego władz lub prowa-dzenie działalności szpiegowskiej.Zgodnie z art. 9 Konwencji wiedeń-skiej państwo przyjmujące może w każdym czasie i bez obowiązku uza-sadnienia swej decyzji zawiadomićpaństwo wysyłające, że szef misji bądźktórykolwiek z członków personeludyplomatycznego misji jest personanon grata. Wtedy państwo wysyłającezobowiązane jest odwołać daną osobębądź położyć kres jej funkcjom w mi-sji. Dana osoba może być uznana zapersona non grata jeszcze przed przy-byciem na terytorium państwa przyj-mującego.

Za persona non grata został uznanynp. nuncjusz papieski w  WarszawieOpicio Pallavicini w trakcie działańpoprzedzających bitwę pod Wie -dniem. Na podstawie przechwyco-nych listów, w  których nazwał onJana III Sobieskiego „fałszywym chrze-ścijaninem”, wydalono go z Polski, zaśpapież, rad nierad, musiał przysłać bar-dziej oględnego ambasadora.

W okresie II Rzeczypospolitej, w 1933 r., za persona non grata uznaływładze ówczesnego ZSRR ppłk. JanaKowalewskiego, pełniącego funkcjęattaché wojskowego RP w Moskwie w latach 1929–1933. Musiał on opu-ścić placówkę w ciągu 48 godzin. Pó -źniej objął attachat wojskowy w Buka -re szcie, gdzie przebywał do roku 1937.

Z bardziej nam współczesnych przy-kładów można przytoczyć przypadekambasadora Rumunii w Kiszyniowie,który w 2009 r. został uznany przezwładze Mołdawii za persona non grataz powodów prowadzenia działalności,mającej na celu podważenie suweren-ności tego kraju. Podobna jest też hi-storia byłego izraelskiego attaché woj-skowego w Federacji Rosyjskiej płk.Wadima Leidermana, który został za-

trzymany przez służby bezpieczeń-stwa w maju 2011 r. w Moskwie, a na-stępnie uznany za persona non grata i wydalony z Rosji. Według Rosjandyplomata ów zbierał dane, dotyczą-ce sprzedaży rosyjskiej broni dopaństw arabskich, i próbował w spo-sób agresywny promować interesyizraelskiego przemysłu obronnegona rosyjskim rynku.

Szczególna pozycja attaché obronywynika również z faktu, że jest on oso-bą niejako podwójnie podporządko-waną. Z jednej strony jest pełniącymczynną służbę wojskową żołnierzem i z tej racji podlega ministrowi obronynarodowej, z drugiej strony natomiastjest członkiem personelu dyploma-tycznego misji i w tej roli podlega sze-fowi przedstawicielstwa. Specyficznapozycja attaché obrony wynika jednakprzede wszystkim z tego, że jego funk-cją podstawową jest prowadzenie ob-serwacji i informowanie własnego kra-ju o sprawach wojskowo-obronnych,które są przez każde państwo raczejskrywane i niechętnie upubliczniane.

KRZYSZTOF JOŃCAZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci,które biorą udział w konkursach „Monitora”

„W yśpiewam wam wszystko” to poruszająca i zarazempełna humoru autobiografia Urszuli Dudziak.Piosenkarka postanowiła podzielić się z czytelnikami

historią swojego życia, którą odtworzyła na podstawiepamiętników, pisanych latami od czasów wczesnej młodości.

Opr

acow

ano

na p

odst

awie

: -

Woj

ciec

h G

óral

czyk

, Pr

awo

mię

dzyn

arod

owe

publ

iczn

e za

rysi

e, W

arsz

awa

20

04

,-W

iesł

aw C

hełm

inia

k, P

akt

Sob

iesk

i –

Kar

a M

usta

fa,

„Rze

czpo

spol

ita”

, 2

0.1

0.2

012

r.

Dyplomacja wojskowa współcześnie – status attaché wojskowego (część II)

Page 23: Monitor Polonijny 2013/03

Wielką siłą tej autobio-grafii jest szczerość prze-kazu i dystans autorki dosamej siebie. Dudziak w sposób malowniczy i z ogromną pasją opowia-da zarówno o dzieciń-stwie i rodzicach, jak i o życiu w No wym Jorkui spotkaniach z najwię -kszymi sławami jazzu.Życie prywatne nie tylkoprzeplata się z zawodo-wym, ale tworzy z nimnierozerwalną całość, któ -rej wspólnym mianowni-kiem jest miłość do muzy-ki. Wspomnienia czoło-wej polskiej wokalistkijazzowej są zapisem uni-katowym, dzięki któremupoznajemy nieznane do-

tąd strony życia amery-kańskiej Polonii oraz wiel -kich osobowości, m.in.Milesa Davi sa, HerbiegoHancocka, Stin ga, Wojcie -cha Fibaka, AgnieszkiOsieckiej, Janu sza Głowa -ckie go. Piosen karka wpro -wadza nas także w histo-rię swoich burzliwychzwiązków z mężczyzna-mi: Michałem Urba nia kiemi Jerzym Kosiń skim, przyta-czając wiele bardzo osobi-stych szczegółów ze swoje-go życia miłosnego. Wszy -stko jest jednak przedsta-wione z takim smakiem i wrażliwością, że nawetprzez moment nie ma sięwrażenia, że przekroczonazostała jakaś granica, że

ktoś tu ściągnął spodnie, żeautorka wystawiła wszyst-ko na sprzedaż. ZarównoUrba niak, jak i Kosiński niebyli łatwymi partnerami i autorka tego nie ukrywa,nie wybiela ich. Wyraża sięjednak o nich bez jadu i pretensji, z dużą dozą czu-łości, miłości i z wielkimszacunkiem.

Dudziak opowiada nietylko o światowej karierze,namiętnościach i spotka-niach ze znanymi osobo-wościami. Zwierza się czy-telnikowi z chwil słabości i beznadziei, tęsknot i z bo-lesnych doświadczeń w wal -ce z chorobą nowotworo-wą, pozostając mimo toucieleśnieniem wiary i ra-

dości życia. Prezentuje namcały wachlarz emocji i uczuć, jawi się jako kobie-ta spełniona, pełna humo-ru i przede wszystkimoptymizmu.

Z autobiografii UrszuliDudziak bije szczerość, cie-pło i mądrość życiowa.Jedynym jej minusem jestto, że szybko się ją czyta, zaszybko. Pozostawia po so-bie uczucie niedosytu i py-tanie: „Czemu to już ko-niec?”. Te 260 stron w to-warzystwie wybitnej pol-skiej artystki to stanowczoza mało!

Pani Urszulo, proszęnam jeszcze coś wyśpie-wać!

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

23

Jeśli zajrzymy do słownika, to do-wiemy się, że „liczba” w interesują-cym nas znaczeniu to ‘stan liczebny’,zaś „ilość” to ’wielkość tego, co możebyć mierzone lub ważone; miara cze-goś’ (Uniwersalny słownik języka pol-skiego, wersja 1.0, PWN SA 2004). A zatem nie są to jednostki identycz-ne semantycznie i nie powinno sięich traktować jak synonimy.

Jeszcze niedawno obowiązywałaprosta zasada, że wyrazu „liczba”należy używać z rzeczownikamipo liczalnymi, czyli np. liczba mie -szkańców, liczba studentów, licz-ba pomieszczeń, zaś określenie„ilość” trzeba łączyć z rzeczowni-kami niepoliczalnymi, czyli np.ilość cukru, ilość powietrza, ilośćwody. Niekiedy jednak ten samrzeczownik był i jest traktowany jako policzalny, zaś innym razemjako niepoliczalny, co wiąże sięnajczęściej ze zmianą jego znacze-

nia, np. ilość światła i licz-ba świateł (np. w samocho-dzie).

W ostatnim czasie daje się zauwa-żyć wręcz ekspansję „ilości”! To wła-śnie ten wyraz zaczął zastępować„liczbę” w połączeniach z rzeczow-nikami policzalnymi. Coraz częściejwystępują zatem konstrukcje typu:ilość stron, ilość ludzi, ilość egzem-plarzy itp. Rzadko jednak spotykasię określenie „liczba” w połączeniuz rzeczownikami niepoliczalnymi –nie mówi się przecież np. *liczbawody czy *liczba piasku.

Jak zjawisko oceniają języko-znawcy? Okazuje się, że w tymwzględzie nie są jednomyślni. Sąwśród nich bowiem tacy, którzy za-stępowanie „liczby” „ilością” traktu-ją już za poprawne, są tacy, którzytaką wymianę uważają za błąd, a są i oczywiście tacy – i tych chyba jestnajwięcej – którzy podchodzą do

zjawiska ostrożnie, z rezer-wą i nie odsądzają od czci i wiary osób, które wspo-mnianych określeń nie roz-różniają, lecz podkreślają,że choć można mówić i tak,i tak, to jednak łączenie wy-razu „liczba” z rzeczowni-kami policzalnymi, zaś„ilość” z niepoliczalnymi

jest dużo lepsze, elegantsze i bardziej wzorcowe. I to też jest

moja wskazówka dla Państwa.Ale by sprawa nie była aż taka oczywi-

sta, to dodam, że wymienność obu wy-rażeń była i jest poprawna w sytuacji,gdy chodzi o bardzo dużą liczbę czegoś,co jest policzalne, kiedy chce się pod-kreślić nieograniczoność tej liczby, np.duża ilość aparatów telefonicznych,tzn. tak duża, że aż trudno je policzyć.

Na koniec zwrócę jeszcze Państwuuwagę, że chyba lepiej popełnić jakąśliczbę błędów, bowiem można je jesz-cze policzyć, niż ich dużą ilość, botych już nawet policzyć się nie da! I nie chodzi w tym przypadku tylko o błędy ortograficzne!

A ponieważ Wielkanoc za pasem,to już teraz życzę Państwu dużejliczby potraw na stole, a w lany po-niedziałek dużej ilości wody!

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Liczba czy ilość?Te dwa wyrazy są bardzo często używane wymiennie

przez użytkowników języka polskiego, dlatego warto się zastanowić, czy słusznie.

Page 24: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201324

Znają Państwo program „Taniecz gwiazdami”? W 2005 roku je-go emisję rozpoczęła jedna

z prywatnych stacji telewizyjnych i szy bko stał się flagową pozycją w jejramówce. Do tej pory zrealizowanotrzynaście edycji, z których większośćcieszyła się ogromną popularnościąwśród widzów i, co za tym idzie, re-kordowo wysokimi słupkami oglądal-ności. Tane czne zmagania celebry-tów co tydzień śledziły przed telewi-zorami rzesze Polaków. Kilka odcin-ków obejrzałam i ja, zachęcona przezznajomych i reklamy. Większości z szumnie zapowiadanych „gwiazd”nie znałam. Owszem, przewinęło sięprzez ekran paru znanych sportow-ców, kilku rozpoznawalnych muzy-ków i garstka profesjonalnych akto-rów (wśród nich Artur Barciś i Kata -rzyna Figura), pozostali uczestnicyzaś rekrutowali się głównie z obsadytelenowel. Gwiazdy... Nie ujmując nicnikomu, gwiazdą to jest KrystynaJanda, a nie amatorka, przyklejona odlat do swojej serialowej postaci – po-myślałam zniechęcona. Ale Janda niemusi co tydzień wyginać się na par-kiecie, by zaskarbić sobie szacunek i sympatię widzów. Janda to synonimprofesjonalnego, dojrzałego i rzetel-nego warsztatu aktorskiego, docenia-nego nie tylko w Polsce, ale i na świe-cie. Od ponad trzydziestu lat gra w fil-mach i sztukach teatralnych. Trochępóźniej, ale z równym powodzeniem,spróbowała sił po drugiej stroniekamery, jako reżyser. Tak, zdecydowanie dowodzi, że„Polak potrafi”.

Jest ulubienicą mistrza AndrzejaWajdy. To właśnie w jego filmach –„Człowiek z marmuru” (1976), „Bezznieczulenia” (1978), „Człowiek z że-

laza” (1981), „Tatarak”(2009) – stwo-rzyła poruszające, wybitne kreacje ak-torskie, które – co zdarza się stosun-kowo rzadko – zdobyły uznanie za-równo widzów, jak i branży filmowej.Aktorka wielokrotnie podkreślała, żegdyby nie Wajda, jej kariera mogłabypotoczyć się zupełnie inaczej. „Spo -tka nie z Andrzejem Wajdą było naj-ważniejszym spotkaniem w moim ży-ciu zawodowym. Andrzej nauczyłmnie, że wszystko jest możliwe, żemożna skoczyć bardzo wysoko i wła-ściwie w każdej chwili można jeszczewszystko odwrócić. Że nigdy niemożna być zadowolonym do końca z samego siebie, bo zawsze gdzieś siękryje jeszcze inna interpretacja. (…)Poza tym uświadomił mi, co przezwszystkie lata pomagało mi w pracy,że zawód aktora ma ogromne znacze-nie dla ludzi. Aktor bez widza nie ist-nieje – ta relacja jest najważniejsza” –mówiła w wywiadzie dla serwisuAudiowizualni.pl.

Wyśmienicie układająca się współ -praca z Andrzejem Wajdą to tylko wy -cinek imponującej drogi zawodowejKrystyny Jandy. Międzyna rodo wetriumfy święciły także filmy innychreżyserów, z jej udziałem. Naj bardziejznanym jest „Przesłucha nie” (1982)Ryszarda Bugajskiego. Powstały w PRLobraz bardzo nie podobał się ówcze-snym władzom, które określiły go jed-nym z najbardziej antykomunistycz-nych w historii. Oczywiście cenzuraprewencyjna nie dopuściła do jegorozpowszechniania i na swoją premie-rę musiał czekać siedem długich lat.Kiedy wreszcie dzięki zmianom ustro-jowym jego wyświetlanie stało sięmożliwe, zachwycił, a Krystyna Janda,grająca w nim główną rolę, została w 1990 roku uhonorowana Złotą Pal mąna prestiżowym festiwalu w Cannes.

Publiczność kocha Jandę, choć onanie mizdrzy się do niej; nie uwodziwywiadami w kolorowych pismach, a filmy, w których gra, zazwyczaj nienależą do lekkich i łatwych w odbio-rze. O ogromnym szacunku i sympa-tii, którymi darzą ją widzowie, świad-czą nie tylko niezliczone nagrody(wśród nich Złota Kaczka dla najlep-szej aktorki pięćdziesięciolecia, Tele -maska dla najpopularniejszej aktorkiw teatrze telewizji, Wiktor, DiamentTrójki, Kobieta XX-lecia miesięcznika„Pani” i wiele innych), ale także rekor-dowa frekwencja podczas spektakliw stworzonych przez nią niemal odzera warszawskich teatrach – Poloniai Och-Teatr. Wystawiane na ich de-skach sztuki zbierają świetne recen-zje, a bilety na spektakle, rezerwowa-ne ze znacznym wyprzedzeniem,sprzedają się na pniu.

Już w 1998 roku w ankiecie prze-prowadzonej przez opiniotwórczyty godnik „Polityka” Krystyna Jandazostała zaliczona do grona najlep-szych polskich aktorów XX wieku.

Nie spoczęła jednak na laurach,wciąż aktywnie tworzy – gra wfilmach i teatrze, reżyseruje, pi-sze książki i felietony. Angażuje sięw dzia łalność charytatywną, wal-

czy przeciwko dyskryminacji,wspiera liczne inicjatywy kultural-ne. Tylko nie tańczy z gwiazdami.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Ta wspaniała

KRYSTYNA POLAKPOTRAFI

Page 25: Monitor Polonijny 2013/03

25MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Praca za półtora tysiąca eu-ro, na kierowniczym stano-wisku, w międzynarodo-wej firmie. Prosta kalkula-cja: dotychczas łączne za-robki małżeństwa wynosi-ły trzy i pół tysiąca złotych,a po przeprowadzce doBratysławy, nawet gdybytylko jedna osoba pracowa-ła, zarobi ono w przelicze-niu sześć tysięcy.

Wahania i rozterki… Je -chać, nie jechać... Dla jed-nego ze współmałżonkówtaka propozycja to życiowaszansa. Zawsze można po-pracować trzy lata i wrócićdo kraju, ale z takim do-świadczeniem i wpisem w CV będzie to już powrótna inne stanowisko. Takaokazja może się już nie po-wtórzyć. A ta druga osoba?Cóż, musi zrezygnować z obecnej pracy – w sumiei tak jej nie lubiła, mało pła-cili, poniewierali. W mał-żeństwie warto się wspo-magać, więc zapada decy-zja o wyjeździe, na dwa-trzy lata, a później się zoba-czy.

Ile takich historii znamy?W ostatnich latach zdarzająsię coraz częściej. Rzadkojednak jest taka szczęśliwasytuacja, że propozycjępracy dostają obaj współ-małżonkowie. Na początkuzwykle na Słowację prze-nosi się najpierw jednaosoba, ta druga dołącza tro-chę później do męża czyżony. Z finansowego punk-tu widzenia ta druga osobamoże spokojnie nie praco-wać – wystarczy bowiemjedna pensja na utrzyma-

nie dwojga. Ale w pewnymmomencie nie chodzi już o finanse, ale o ambicje za-wodowe niepracującegowspółmałżonka. Siedzeniew domu frustruje, tym bar-dziej że druga połówka ro-bi karierę, a osoba, którazrezygnowała z pracy w kra -ju, zawodowo się cofa. W pewnym momencie mo-że to prowadzić nie tylkodo obniżenia poczucia wła-snej wartości osoby niepra-cującej, ale i do proble-mów w małżeństwie.

Dlatego należy od razupo przeprowadzce (a na-wet wcześniej) pomyślećrównież o ambicjach zawo-dowych tej drugiej osoby.Dobrze, by przynajmniejmiała ona jakąś pracę,

choć by gorzej płatną, czułasię usatysfakcjonowana i mia ła możliwość utrzyma-nia swoich kwalifikacji narynku pracy.

Poszukiwania pracy naSło wacji warto rozpocząćod przejrzenia popular-nych portali rekrutacyj-nych i zarejestrowaniatam swoich profili. Prze -

de wszy stkim warto zapa-miętać takie adresy, jak:www.po nu kaprace.comczy www.profesia.sk (wię -cej portali można zna leźć,wpisując w wyszukiwarce„ponuky prace”). Przeglą -da jąc portale z ogłoszenia-mi o pracę, warto wpisaćw wyszukiwarce słowo„pol sky”, wyświetlą sięnam ogłoszenia, w którychznajomość języka polskie-go jest wymagana lub pożą-dana. Takich ogłoszeń niejest dużo i najczęściej doty-czą one np. popularnychwśród Polaków aquapar-ków, leżących tuż przy pol-skiej granicy, ale czasemtrafia się kilka ogłoszeńrównież z Bratysławy czyKoszyc. W takiej sytuacji

często nawet warto wysłaćCV i list motywacyjny popolsku – ale tylko wtedy,gdy znajomość polskie gojest wymaganiem głó -wnym, a nie dodatkowym.

Niezależnie od tego war-to zarejestrować się w sło-wackim urzędzie pracy ja-ko bezrobotny(a). Należypamiętać, że jako obywate-

lom UE przysługują nam naSłowacji takie same prawa,jak rdzennym Słowakom.Zasiłku na wstępie nie do-staniemy, ale i pomoc w po -szukiwaniu pracy jest do-bra – na cuda jednak nieliczmy. Musimy się też na-stawić na wypełnianie for-mularzy po słowacku, dla-tego warto iść tam ze znają-cą ten język osobą. Nawetbezowocna wizyta w urzę-dzie pracy stanowić możedoświadczenie, które po-zwoli nam lepiej sobie ra-dzić w nowej, emigracyjnejrzeczywistości.

W przypadku nieznajo-mości języka musimy sięjednak nastawić na to, żeprzez jakiś czas być możenie znajdziemy żadnej pra-cy. Będąc jednak na utrzy-maniu dobrze zarabiające-go współmałżonka, najle-piej wykorzystać ten czasnp. na naukę języka. I tonie tylko słowackiego, aleteż – w przypadku za-mieszkiwania w Bratysła -wie – niemieckiego zewzglę du na bliskość Au -strii. Ale o tym już w kolej-nym numerze „Monitora”.

JAKUB ŁOGINOW

M łode małżeństwo zaraz po studiach,oboje mają za sobą pierwszą pracę w Polsce za nieciekawe wynagrodzenie.

W pewnym momencie on lub ona dostaje świetnąpropozycję z Bratysławy.

Poradnikdla Polaków

na Słowacji

Praca na Słowacji dla współmałżonka

Page 26: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201326

Najtrudniejszym i najbardziej dra -matycznym momentem w hi-storii stosunków polsko-sło-

wackich był chyba 1 września 1939roku. Pomimo wzajemnej sympatiiobu narodów historia potoczyła siętak, że w przededniu II wojny świato-wej Słowacja znalazła się w obozie so-juszników III Rzeszy i musiała płacićcenę za tę konstelację polityczną.

Możemy zrozumieć dzisiaj mecha-nizm, który spowodował rozbicieprzedwojennej Czechosłowacji i wy-musił powstanie Państwa Słowackie -go, teoretycznie niezależnego. Z jed-nej strony było ono spełnieniem sło-wackich marzeń, z drugiej oznaczałodrastyczne ograniczenie demokracji i wciągnięcie Słowacji do obozupaństw faszystowskich. W uzasadnio-ny sposób możemy mówić o drama-cie Słowaków, ale z drugiej strony, ja-ko Polacy, nie możemy nie uwzględ-niać przy ocenie tamtej doby decyzjiSłowacji o udziale w agresji na Polskę1 września 1939 roku, choć staramysię o tym nie pamiętać. Cała wiedzahistoryczna mówi nam, że udział Sło -wacji w najeździe na Polskę był wy-muszoną konsekwencją politycznegozwiązku z III Rzeszą, że emocje wokółlokalnego sporu granicznego na Ora -wie i Spiszu zostały w sierpniu-wrze-śniu 1939 roku sztucznie rozdęte, abywytworzona histeria mogła uspra-wiedliwić udział w niesprowokowa-nej agresji na sąsiada, niejednokrot-nie dającego dowody sympatii, a na-wet – paradoksalnie – wyciągającegorękę do ruchu Andreja Hlinki, któryw tym momencie stanowił siłą rzą-dzącą na Słowacji.

Na szczęście działania na fronciesłowacko-polskim były raczej pseudo-walkami i nie spowodowały wię -kszych zmian w mentalności obu spo-łeczeństw. Dzisiaj większość Polakównie pamięta już nawet, że – przynaj -mniej teoretycznie – 1 wrześnie 1939roku Polskę zaatakowały dwa pań-stwa: Niemcy i Słowacja.

Można chyba nawet postawić tezę,że spora część społeczeństwa słowac-kiego nie utożsamiała się z antypol-

ską polityką swojego kraju –choć mogła, nawet z entuzja-zmem, witać powstanie sło-wackiej państwowości (patrznp. skrzydło Hlinkowskiejpartii, skupione wokół Karo -la Sido ra).

Charakterystyczne w tej sytuacjiby ło zachowanie ambasadora Słowa -cji w Polsce. Ambasador – zgodnie z tradycją i prawem międzynarodo-wym – jest najważniejszym przedsta-wicielem jednego państwa na tereniedrugiego i jego zachowanie ma cha-rakter symboliczny. Ambasador uosa-bia „godność i majestat” swojego kra-ju na terenie kraju akredytowania. A 1 września 1939 roku ambasadorSłowacji w Warszawie opowiedziałsię po stronie Polski i potępił politykęSłowacji, państwa, które reprezento-wał. W imię ładu moralnego, wartościi przyjaźni z narodem polskim zdecy-dował się na wypowiedzenie posłu-szeństwo swemu krajowi, rządowi i przełożonym. Formalnie w imię soli-darności z Polską dopuścił się zdradyswojego państwa.

Polska, historia i racja moralna sąmu wdzięczne za takie zachowanie.Warto, aby i Polacy mieszkający naSłowacji pamiętali o nim.

Ladislav Szathmáry pochodził z Tren czyna. Po studiach w Budape -szcie jako patriota słowacki i czecho-słowacki wstąpił w 1918 roku do służ-by dyplomatycznej nowopowstałejCzechosłowacji. Pracował w waż-nych dla Czechosłowacji miejscach,między innymi w ambasadzie w Bel -gradzie i w Paryżu, krótko pełniłfunkcję chargé d’affaires w Berlinie.Potem jako słowacki patriota zgłosiłsię do służby w nowopowstałym sło-wackim MSZ, choć nie do końca po-dobał mu się rozwój wydarzeń i roz-pad Czechosłowacji. W czerwcu1939 roku został mianowany słowac-kim ambasadorem w Warszawie.

Będąc zwolennikiem Milana Ho -džy, czechosłowakistą i sympatykiemidei współpracy środkowoeuropej-skiej, z niepokojem obserwował ten-dencje antypolskie w Bratysławie.

Jako ambasador musiał np. protesto-wać u polskich władz przeciwko po-

wstaniu Legionu Czechosło -wa ckiego w Krakowie (po-tem przeniesionego do obo-zu wojskowego Leśna podBaranowiczami). W drugiejpołowie sierpnia 1939 r., wo-bec zbliżającej się groźby

wybuchu wojny przygotowywał siędo wystąpienia przeciwko polityceswojego rządu. Według ustaleń histo-ryków praktycznie już 29 sierpnia ze-rwał kontakt z centralą w Bratysła -wie, a 1 września na wieść o udzialejednostek słowackich w napaści naPolskę postanowił dać publiczneświadectwo swojego – ale równocze-śnie i części Słowaków – sprzeciwuwobec polityki Państwa Słowackiego.W polskim ministerstwie spraw za-granicznych przyjął go wiceministerJan Szembek, któremu Szathmáryprzekazał swoje oświadczenie i za-pewnił, że patrioci słowaccy solidary-zują się z Polską oraz proszą o pomocw działaniach „na rzecz zapewnieniaprawdziwej niepodległości Słowacji”.W liście do polskiego ministra sprawzagranicznych Józefa Becka przepro-sił za działania Słowacji i nazwał jehańbą dla swojej ojczyzny.

Następnego dnia, 2 września, Sza -th máry wystąpił w Polskim Radio z apelem do Słowaków, by popieraliPolaków, walczących o wolność i ide-ały ludzkości. Zapowiedział też po-wstanie w Warszawie TymczasowegoKomitetu Słowackiego, mającegowspół pracować z Polską przeciwkoNiemcom i rządowi z Bratysławy.Wszystko to zrobiło duże wrażenie w ówczesnych słowackich kręgachrządowych. Szathmáry zdołał też ro-zesłać informacje o słowackim komi-tecie do wszystkich ambasad słowac-kich na świecie.

A oto treść oficjalnej depeszy am-basadora Szathmárego do ministraBecka:

Ekscelencjo,W imieniu narodu słowackiego

i jego przedstawicieli, którzy pod pre-sją Trzeciej Rzeszy zmuszeni są domilczenia, a nadużywani są do in-

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

Gest ambasadora Szathmárego

Page 27: Monitor Polonijny 2013/03

27MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Otóż Europejski Urząd PolicjiEuropol opublikował raport, z które-go wynika, że w ostatnich latach usta-wionych na kontynencie mogło byćponad 380 meczów piłkarskich! Mo -wa jest nawet o meczach eliminacjimistrzostw świata i mistrzostwEuropy oraz Ligii Mistrzów.

Szef Europolu Rob Wainwrightpowiedział, że proceder korupcyjnyobejmuje rozgrywki ligowe w Eu ro -pie, a także Ligę Mistrzów i Ligę Eu -ropejską, a śledztwo ujawniło prze-stępstwa „na niewidzianą do tej poryskalę”. Podano, że zidentyfikowano425 osób (!), uwikłanych w procedersprzedawania meczów (w latach2008-2011), wśród których są zarów-no piłkarze, sędziowie, jak i zwyklikryminaliści. Pięćdziesiąt z nich jużaresztowano. Podkreśla się, że to naj-większe w historii śledztwo, związanez ustawianiem meczów piłkarskich w Europie. Odkryto działalność szero-kiej siatki przestępczej, stanowiącejogromny problem dla integralnościeuropejskiego futbolu. Ujawnione dotej pory zyski z zakładów bukmacher-skich na ustawione spotkania to 8 mi-lionów euro, zaś 2 były przeznaczonena łapówki dla piłkarzy i sędziów. Aktoskarżenia objął już wiele osób. Nie -oficjalnie mówi się, że jeden z me-czów Ligi Mistrzów, który odbył sięw Wielkiej Brytanii, miał być usta-wiony. Podano, że nielegalne zyskiczerpała m.in. grupa przestępcza z Sin gapuru, która wydawała ok. 100 tys. euro na ustawienie jednegospotkania. Raport mówi o przestę -pstwach w 15 krajach. Śledztwo podkryptonimem Operacja VETO byłoprowadzone od lipca 2011 roku z udzia łem funkcjonariuszy z trzyna-

stu krajów, z pomocą Interpolui agencji Eurojust. Skoordynowanoliczne dochodzenia policyjne w całejEuro pie. Przeanalizowano 13 tys. ma-ili i innych materiałów, mogącychmieć związek z ustawianiem meczów.Wiele dochodzeń już zakończono,m.in. w Niemczech, gdzie 14 osóbzostało skazanych na kary więzienia(łącznie na 39 lat). Rzecznik akcji VE-TO informuje, że operacje prowadzo-ne były z Singapuru, a łapówki do-chodziły do 100 tys. euro za mecz.

Raport Europolu podkreśla, żemię dzynarodowa specyfika zakładówbukmacherskich wskazuje na czekają-ce wymiar sprawiedliwości wielkiewyzwania. W ustawienie jednego me-czu mogło być zamieszanych do 50 osób z dziesięciu krajów. Kolejne300 podejrzanych meczów rozegranow Afryce, Azji i Ameryce Płd. …

Do tego wszystkiego w tym samymczasie pojawiły się informacje, że Ka -tar kupił mundial! Magazyn „FranceFootball” opublikował kilkunasto-stronicowy raport „Mundial 2022.Katargate”, który czyta się jak powieśćszpiegowską. Podaje się w nim, że w wyborze Kataru na gospodarza mi-strzostw świata w piłce nożnej w 2022roku mieli „pomagać” b. prezydentFrancji Nicolas Sarkozy oraz szefo-wie FIFA i UEFA – Sepp Blatter orazMichel Platini…

Na szczęście emocje sportowe przy -noszą nam również miłe niespodzian-ki, związane z sukcesami naszychsportowców. Trzymamy więc kciukiza biało-czerwonych podczas zmagańnie tylko na stokach!

opracował ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, które biorą udział w konkursach „Monitora”

tryg wyłącznie w interesie Niemiec,protestuję jako przedstawiciel Pań -stwa Słowackiego w Rzeczypospo -litej Polskiej przeciwko brutalnemurozbrojeniu armii słowackiej, prze-ciwko samowolnemu zajęciu Słowa -cji przez wojska Trzeciej Rzeszy i przeciw użyciu Słowacji jako bazydla akcji wojennej przeciw bratnie-mu narodowi polskiemu.

Naród słowacki – w kraju lub zagranicą – nigdy nie pogodzi się z gwałtami niemieckiej TrzeciejRzeszy i przyłącza się do zbrojnegooporu przeciw intruzom, by przywspółpracy z kulturalnymi naroda-mi świata osiągnąć ponownie wol-ność i swobodnie decydować o swo-im losie.

Jaki był dalszy los Ladislava Sza -thmárego? Wiedząc o tym, że za-równo wojsko, jak i policja niemie -cka polują na niego, Polacy umo -żliwili mu przejazd do Ru muniijeszcze w trakcie działań wojen-nych. Stamtąd trafił szybko do Pary -ża i dalej do Londynu, a w czer w cu1940 roku prezydent Beneš miano-wał go czechosłowackim ambasa-dorem przy norweskim rządzieemigracyjnym. Tymczasem w Bra -ty sławie został skazany na 7 lat wię-zienia za dezercję ze stanowiskaoraz konfiskatę mienia. W maju1945 roku wraz z norweskim rządempowrócił do Oslo. Na wiosnę 1946roku w praskim MSZ coraz większąrolę zaczęli odgrywać komuniści.Ówcze sny wiceminister VladimírClementis (który kilka lat później zo-stał skazany na śmierć i powieszonyw procesie Rudolfa Slánskiego) we-zwał Szath má rego do kraju i po półroku przetrzymywania bez przydzia-łu zwolnił z pracy w ministerstwie. Z perspektywy Clementisa Szathmárbył reakcjonistą, który na dodatekwojnę spędził w Londynie i przez kil-ka miesięcy pracował dla PaństwaSłowackiego.

Kilka tygodni później (co jest jużoczywiście kwestią przypadku)Szath máry zmarł w Pradze w wie-ku 51 lat.

Zasłużył sobie na dobrą pamięć u Polaków. ANDRZEJ KRAWCZYK

S� � � �i więcej około sportu

N Ostatnio uwagę kibiców – na równi z wielkimi zawodami – przyciąga temat(około)sportowy, który ma raczej charakter

wielkiego skandalu korupcyjnego na skalę europejską.

Page 28: Monitor Polonijny 2013/03

Klub Polski Nitra INFORMUJECelebrowane przez ojców salwatorianów raz w miesiącu msze św. w języku polskim odbywać się będą w nitrzańskiej katedrze o godz. 15.00 w następujących terminach:17 marca, 21 kwietnia, 12 maja, 16 czerwca.Nitrzański oddział Klubu Polskiego zapraszateż dzieci i młodzież na zajęcia szkółki polo-nijnej, które odbywają się w każdą środę od16.30 do 19.00 w Pastoralnym CentrumWolnego Czasu - Nitra Klokočina.

ROMANA GREGUŠKOVÁprezes Klubu Polskiego Nitra

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201328

Szanowni Państwo, Czytelnicy„Mo nitora Polonijnego“, Członko -

wie i Przyjaciele Klubu Polskiego naSłowacji!

Podobnie jak w latach ubiegłych,ró wnież w tym roku Klub Polski zo-stał zarejestrowany jako organizacja,mogąca przyjmować dotacje 2 % z po-datków za rok 2012 od osób fizycz-nych i prawnych.

Działalność klubowa jest realizowa-na przede wszystkim dzięki wielkie-mu zaangażowaniu działaczy i człon-ków Klubu na terenie całej Słowacji.Nasza organizacja otrzymujedo tacje głównie od instytu-cji rządowych Słowacji i Polski, ale równie ważnejest wsparcie, którego mo-że nam udzielić każdy z Państwa, darując nam 2%swoich podatków. Ta darowiznajest niezmiernie ważna dla nas, bo-wiem to właśnie ona pomogła nam w realizacji zadań w roku ubiegłym,szczególnie w jego pierwszym półro-czu. Biorąc pod uwagę sytuację tego-roczną, wierzymy, że przekazanie 2 %z podatków na rzecz Klubu Pol -skiego z pewnością pomoże nam w realizacji jego działań również w roku bieżącym.

Jak to zrobić?Osoby zatrudnione na podsta-

wie umowy o pracę muszą w swo-im (właściwym dla miejsca za-mieszkania) Urzędzie Skarbo -wym przedłożyć potwierdzenieod pracodawcy o zapłaceniu po-datku wraz z oświadczeniem o przekazaniu jego 2% na rzeczKlubu Polskiego.

Wzory druków znajdują się na stro-nie internetowej www.rozhodni.sk.Warto wspomnieć, że jeśli osoba za-trudniona przepracowała min. 40 go-dzin na rzecz organizacji, której chceprzekazać 2%, może w rzeczywistościprzekazać jej aż 3% obliczonego podatku. Szczegółowe informacje, jakto zrobić, znajdują się na stroniewww.rozhodni.sk.

Firmy i osoby prowadzące dzia-łalność gospodarczą w końcowejczęści zeznania podatkowego za

rok 2012 wpisują tylko nazwę,IČO i adres naszej organizacji –szczegóły na ww. stronie www.roz-hodni.sk.

Firmy mogą przekazać 2% na rzeczorganizacji, jeśli w roku 2012 i 2013do dnia złożenia zeznania podatkowe-go i uiszczenia należności podatko-wych przekazały którejkolwiek orga-nizacji pożytku publicznego darowi-znę w wysokości minimum 0,5% na-leżnego podatku (wówczas należywypełnić pola 1 i 2 części IV zeznaniapodatkowego), w przeciwnym razie

mogą przekazać 1,5% należ-nego podatku wybranej

organizacji (wypełniającpole 3 części IV zeznaniapodatkowego).

Informacja dla urzęduo odbiorcy 2% Państwa po-

datku to jego pełna nazwa,IČO i adres, czyli: Poľsky klub - spo-lok Poliakov a ich priateľov naSlovensku, IČO 30807620, Nam.SNP 27, 814 99 Bratislava.

Informacje o  zarejestrowanychna rok 2013 organizacjach (w tymo Klu bie Polskim) znajdują się nawww.rozhodni.sk.

Mamy nadzieję, że wykorzystająPaństwo tę możliwość wsparcia Klu -bu, która właściwie nic nie kosztujepoza odrobiną czasu, poświęconegona wypełnienie formularzy.

Przy okazji pragnę podziękowaćoso bom, które na rzecz Klubu Pol -skie go przekazały środki finansoweze swoich podatków za rok 2011.Dzięki tej darowiźnie mogliśmy zre-alizować niektóre zadania progra-mowe i pokryć w części nieodzow-ne wydatki administracyjne naszejorganizacji.

Zapraszam również do prenume-raty naszego czasopisma „MonitorPolonijny”, które jest nie tylko ko-mentatorem działalności słowackiejPolo nii, ale i specyficznym łączni-kiem między jego czytelnikami a Polską. Ponadto zapraszam do zaglą-dania na naszą stronę internetowąwww.polonia.sk.

Z uszanowaniem i pozdrowieniami

TOMASZ BIENKIEWICZPrezes Klubu Polskiego na Słowacji

2%Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomośćo śmierci Danuty Meyzy-Marušiakovej, od wielu lat związanej z Klubem Polskim i redakcją „Monitora Polonijnego“. Jej rodzinieskładamy wyrazy głębokiego współczucia i żalu.

Zarząd Klubu Polskiego - StowarzyszeniaPolaków i Ich Przyjaciół na Słowacji

Z bólem żegnamy Danusię Meyzę-Marušiakovą, pierwszą redaktor naczelnąnaszego pisma, długoletnią współpracownicę,naszą wspaniałą redakcyjną koleżankęi przyjaciółkę. Rodzinie i najbliższym składamygłębokie wyrazy współczucia.

Redakcja „Monitora Polonijnego”

Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Danuty Meyzy-Marušiakovej - naszejkoleżanki, miłośniczki książek, w latach 1973-1993 zatrudnionej w Ośrodku Informacjii Kultury Polskiej w Bratysławie, byłejwicedyrektor Ośrodka ds. programowych oraz byłej kierownik działu kultury Ośrodka.Jozefowi i Jurajowi Marušiakom orazpozostałej rodzinie składamy wyrazygłębokiego współczucia.

Dyrekcja i pracownicyInstytutu Polskiego w Bratysławie

KONDOLENCJE

ŻYCZENIAZ okazji zbliżających się

świąt Wielkanocnych składamnajserdeczniejsze życzenia– dużo zdrowia, radości,

smacznego jajka, mokrego dyngusa,mnóstwa wiosennego słońca

oraz samych sukcesów!Tomasz Bienkiewicz

prezes Klubu Polskiegona Słowacji

Page 29: Monitor Polonijny 2013/03

29MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

WYKoNaWCY: Peter adamov – śpiewJuraj griglák – gitara basowaPeter reitl – perkusja

Koncert odbędzie się 18 marca (poniedziałek) o godz.20.00 w Bratysławie w klubie muzycznymHLaVa XXii (ul. Bazová 9).

Wstęp – 3 euro, dla członków Klubu Polskiego(po okazaniu legitymacji członkowskiej) – 1 euro.

Redakcja „Monitora Polonijnego“ we współpracy ze Szkolnym

Punktem Konsultacyjnym w Bratysławie ogłasza konkurs

dla dzieci i młodzieży na najpiękniejszą bajkę, napisaną

w języku polskim. Prace literackie o maksymalnym rozmiarze

3600 znaków, z informacją, zawierającą imię i nazwisko autora

oraz jego wiek, prosimy przesyłać do 10 czerwca pocztą

elektroniczną pod adresem: [email protected].

W skład oceniającego jury wejdą redaktorzy „Monitora

Polonijnego“ i nauczyciele Szkolnego Punktu Konsultacyjnego,

którzy zdecydują o przyznaniu nagród.

Najciekawsze z nadesłanych prac zostaną opublikowane

na łamach naszego pisma.

Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O N A M A R Z E C 2 0 1 3Ë IGOR PRZYBYLSKI: BRATISLAVA - PRAHA

13 marca, godz. 18.00, Bratysława, Instytut Polski,Nám. SNP 27 • Wystawa obrazów, filmówi fotografii, inspirowana pociągami i dworcami,położonymi przy magistrali kolejowej Bratysława-Praga. Wystawa będzie prezentowana do 26 kwietnia.

Ë KONCERT STANISŁAWA I JEKATERYNYDRZEWIECKICH • 18 marca, godz. 18.00,Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Ten utalentowany młody polski pianista, mającyza sobą setki koncertów na całym świecie, zagram.in. utwory W. A. Mozarta, R. Schumanna, F. Liszta, F. Chopina, J. I. Paderewskiego, C. Debussygo, A. Ginastera, A. Dworzaka i J. Brahmsa

Ë GALÉRIA HUDBY: W. WALECZEK A W. PRONIEWICZ20 marca, godz. 18.00, Nitra, Koncertná sálaŽupného domu, Župné nám.3 • Koncert pianistyWojciecha Waleczka i skrzypka WojciechaProniewicza w ramach cyklu koncertówkameralnych, organizowanych przez GalerięNitrzańską. W programie utwory W. Lutosławskiego, K. Szymanowski i F. Liszta

Ë STANISŁAW DRZEWIECKI i SOSR20 marca, godz. 19.00, Bratysława,Slovenský rozhlas, MýtnaPolski pianista zagra wspólnykoncert z Orkiestrą SymfonicznąSłowackiego Radia pod dyrekcjąMirka Krajčigo. Wykona m.in.Rapsodię Sergeja Rachmaninowana fortepian i orkiestrę. Więcejinformacji: www.sosr.sk.

Ë KONCERTY TRIA BOKUN-NOUZOVSKÝ-ŠTRAUCH22 marca, godz. 19.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 2723 marca, godz. 18.00, Levoča,Kongres. sála Mestského divadla,Nám. Majstra Pavla 54Koncerty muzyki klasycznej w wykonaniu międzynarodowegotria w składzie: Jan Jakub Bokun(klarnet, Polska), Petr Nouzovský(wiolonczela, Czechy) i FilipŠtrauch (fortepian, Słowacja) w ramach trasy koncertowej po Polsce, Czechach i Słowacji

Ë FEBIOFEST 2013XX Międzynarodowy Przegląd Filmu, Telewizjii Wideo odbędzie się w Bratysławie w terminie od15 - 21 marca 2013 • Kino lumière, Kino Mladosť,Artkino za zrkadlom, A4 – priestor súčasnej kultúry,FK 35 mm VŠMU • W ramach festiwalu, w cykluNajnowsza Kinematografia Polska zostaniezaprezentowany wybór filmów polskich: 80 milionów (80 miliónov), 2011, reż. WaldemarKrzystek – projekcja z udziałem odtwórcy gł. roli Krzysztofa CzeczotaObława (Razia), 2012, reż. Marcin KrzyształowiczJesteś Bogiem (Si bohom), 2012, reż. LeszekDawid – projekcja z udziałem reżyseraRóża (Ruža), 2011, reż. Wojciech SmarzowskiRóżyczka (Ružienka), 2010, reż. Jan Kidawa-BłońskiWymyk (Odvaha), 2011, reż. Greg ZglińskiMłyn i krzyż (Mlyn a kríž), 2010, reż. LechMajewski – projekcja z udziałem reżyseraPokłosie (Dozvuky), 2012, reż. Władysław Pasikowski

Dokładne terminy i miejsca prezentacji zostanąpodane na początku marca w programie Febiofestu na web stronach www.febiofest.sk oraz www.polinst.sk

Topienie MarzannyKlub Polski w Bratysławie serdecznie zaprasza do udziału w tradycyjnym topieniu marzanny. impreza rozpocznie się w niedzielę, 24 marca, o godz. 14.00. szczególnie zapraszamyrodziny z dziećmi, babcie i dziadków z wnukami, słowackichprzyjaciół, którzy zechcą wziąć udział we wspólnej zabawie!

Program sPoTKaNia:• zbiórka w lokalu Polepole

(ul. Kazanská 58 w Bratysławie -dzielnica Podunajské Biskupice),

• wspólnie przejście z marzanną nad rzekę,

• pożegnanie zimy i topienie marzanny,• powrót do lokalu,• konkursy dla dzieci,• wspólne śpiewanie piosenek 

o tematyce wiosennej i nie tylko.

Bardzo prosimyuczestników, aby w miarę możliwościurozmaicili biesiadęswoimi wypiekami –mogą one byćzarówno słodkiejak i słone.

Na czas zabawy w lokalu będzieobowiązywałzakaz palenia.

Więcej informacji u Kasi Tulejko: 0903 455 664

KONKURS NA NAJPIĘKNIEJSZĄ BAJKĘ

Klub Polski Bratysława we współpracy z Instytutem Polskim w Bratysławiezaprasza na koncert o charakterze multikulturalnym zatytułowany

„Od Kijowa do Paryża“

Page 30: Monitor Polonijny 2013/03

MONITOR POLONIJNY MARZEC 201330

Odkąd sięgam pamięcią, bardzo lu-biłam tańczyć. Tańczyłam w domudla rodziny, potem w dziecięcym ze-spole. Jakby czytając w moich marze-niach, otworzono w naszym mieścieszkołę baletową, zapraszając dopierwszej klasy akurat mój rocznik.Miałam szczęście!

Urodziłam się w prawdziwie wol-nym, jedynym takim na całym świeciepaństwie, gdzie nie było miejsca naprzemoc czy przymusowe prace. Żyli -śmy  dla pięknej przyszłości, dla ideikomunizmu. Przynajmniej wtedy w towierzyłam. A na dodatek miałam moż-liwość uczęszczania do szkoły baleto-wej! Kiedy dwa lata później w naszymmieście otwarto Teatr Opery i Baletu,byłam przeszczęśliwa, bowiem i my –uczniowie mogliśmy występować w spektaklach. Cóż to były za wieczo-ry dla żyjącej marzeniami nastolatki!Z realnego świata po podniesieniu siękurtyny teatralnej wstępowałam w świat bajki i magii. Wtedy jeszczenie wiedziałam o istnieniu innej kur-tyny, tej „żelaznej”, znałam jedynie tę,oddzielającą mnie od widowni.

Cała prawdę i przerażającą rzeczy-wistość odkryłam później. W tamtychczasach jeszcze nie wiedziałam, kimbyli moi dziadkowie i dlaczego mil-czeli o swojej historii...

Z obserwacji, z niedomówień i pó -źniejszych relacji dowiedziałam się w końcu, kim jestem. Moi dziadkowiei ojciec byli polskimi zesłańcami, wy-wiezionymi w latach 40. z rodzinnejwsi pod Grodnem, podobnie jak ty-siące innych ludzi z Estonii,Finlandii, Litwy. W szkołachspotykałam rówieśników, któ-

rzy jakby wstydzili się mówić o prze-szłości. Oni się po prostu bali, tak jakja. Ale ja byłam ciekawa.

Później dowiedziałam się, że mój oj-ciec w latach 1941- 1942, mając zaled-wie osiem lat, pracował w zakładachobronnych. A ja przez długie lata ży-łam w przeświadczeniu, że w Zwią -zku Radzieckim jest sprawiedliwość,że nikt nikogo do niczego nie zmusza,że dzieci nie muszą pracować, tak jakto ma miejsce w okropnej Ameryce!

Kiedy zaczęłam rozumieć, że to, codzieje się w moim kraju, jest farsą?Wszyscy dookoła udawali! Udawali,że wierzą w komunizm, udawali, że sąwolni i szczęśliwi. Urodziłam się,uczyłam, studiowałam, pracowałamw komunizmie, wówczas też urodziłysię moje starsze dzieci. Za nas decydo-wali inni, byliśmy malutkimi elemen-tami ogromnej maszyny, nazywającejsię Związek Radziecki. Ale zawszechciałam zobaczyć, choćby przezdziur kę od klucza, ten nieznany „wol-ny” świat, który widziałam tylko w ki-nie. W dostępnych amerykańskich fil-mach żyli kolorowi ludzie, naturalni,rozluźnieni, uśmiechnięci, nie poddyktando partii komunistycznej.

Dostrzegłam, że mój świat jest sza-ry, że cały czas muszę coś komuś udo-wadniać, żyć w zgodzie z celami i kie-runkiem partii. A jeśli nie, to zostanęzepchnięta z jasnej, wspólnej drogi

szczęścia. Główny aspekt wy-chowania radzieckiego prześla-duje mnie do dziś.

Wreszcie Związek Radziecki prze-stał istnieć. Jak tu opowiedzieć o na-głej i radykalnej zmianie życia? Nasprzygotowano na realizację innegoscenariusza, życie według innych re-guł. Miałam kompleksy i nie wierzy-łam w swoje siły. Jak żyć, jak wyżyć naSyberii, kraju zimnym, nieprzyja-znym, ale jednak moim? Nadeszła nietylko wolność, ale i lawina informacjio stalinowskich represjach, prawda o zbrodniach reżymu radzieckiego.Ogarnęła nas pustka, straciliśmy na-dzieję i perspektywy. 

Może trudno zrozumieć, ale nadalniełatwo mi o tym pisać, co myślę o losie moich dziadków w Rosji.Oczywiście, obecne władze mówią o demokracji, o wolności słowa, alekto nie żył w Rosji, ten mnie nie zro-zumie. Nie zniknął do końca strachprzed tym, że tamto powróci, że sło-wa prawdy przyniosą nową tragedięspołeczeństwu. Nasza rosyjska wol-ność jest jak swego rodzaju zabawa -na razie pozwalają nam się bawić, alejak długo ta zabawa będzie trwać, tego nikt nie wie. Jutro bowiemznów wszystko może się zmienić, bożycie ludzkie nie jest tu wiele warte.

Na szczęście dzięki skrywanej latamitęsknocie i ciekawości Polski odnala-złam swój własny cel. Przy PolskimStowarzyszeniu w moim syberyjskimmieście założyłam polski zespół tanecz-ny, ukończyłam kursy choreograficznew Rzeszowie i zaczęłam organizowaćpolskie imprezy. Oczywiście nie sama,gdyż znalazło się więcej ludzi, chcącychodzyskać polską tożsamość, szukają-cych swoich korzeni. Zrozumiałam, żemimo rosyjskiego paszportu mogę byćPolką. Przez pamięć o dziadkach i ojcunauczyłam się języka polskiego. Dogo -ni łam polskość nie tylko dzięki wizy-tom u mieszkających teraz już w Kr a -kowie córek, ale dzięki temu, że wraz z zespołem jeżdżę do Polski na festiwalei konkursy folklorystyczne.

Żelaznej kurtyny już nie ma, ale wrazz moimi podopiecznymi – dziećmi, tań-czącymi w zespole ludowym, nadal od-czuwam ten przyjemny dreszczyk emo-cji, kiedy prawdziwa kurtyna idzie w górę, a my przenosimy się w bajkowy,magiczny świat. Polski świat.

JULIA SKIDAN, Krasnojarsk, Rosja

U rodziłam sie w Związku Radzieckim i przeżyłam w nim połowę

mojego życia. Pochodzę z Syberii,która swą ogromną przestrzeniąoddziela Zachód od Wschodu -stąd jednakowo daleko jest i doMoskwy, i do Waszyngto nu.

Świat zza kurtyny

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 31: Monitor Polonijny 2013/03

31MONITOR POLONIJNY MARZEC 2013

Skończył się karna-wał i zaczął Wielki

Post. Jest to czas przygoto-wania się do Wielkanocy,świąt bardzo radosnych,naj ważniejszych dla chrze-ścijan! Tydzień przed Wiel -kanocą jest jeszcze Niedzie -la Palmowa, w związku z któ -rą chciałabym Wam zapro-ponować wykonanie palmywielkanocnej.

Palma wielkanocna, któ-rą w naszej tradycji zastę-puje gałązka wierzbowa, tosymbol Niedzieli Palmowej,obchodzonej na pamiątkęwjazdu Jezusa do Jerozoli -my. Zwyczaj święceniapalm znany jest w Polsceod średniowiecza. Palmywielkanocne przygotowujesię u nas z gałązek wierzby,symbolizujących zmartwych -wstanie i nieśmiertelnośćduszy. Kiedyś palmy robio-no też z gałązek malin i po-rzeczek, które ścinano w Śro -dę Popielcową i przecho-wywano w naczyniu z wo-dą, aby na Niedzielę Pal mo -wą puściły pąki. W trzpieńpalmy wplatano równieżbukszpan, barwinek, bo-rówkę, cis, widłak.

A w jaki sposób przygoto-wujemy palmę dziś?

Na to pytanie odpowie-działa nam siostra Martyna,nauczycielka religii w Szkol -nym Punkcie Konsultacyj -nym przy Ambasadzie RP w Bratysławie.

* gałązki bazi (nazywamyje też kotkami),

* suche kwiaty,* suche trawy (można je

wcześniej ufarbować),* wstążki,* bibuła.

• wybieramy bazie,starając się, abygałązki byłyróżnejdługości.

• układamy je w mały bukiet i dodajemy kwiatyoraz kolorowetrawy.

• łodyżki owijamywstążkami lubbibułą

Jest to oczywiście sposóbna przygotowanie wer sji pod -stawowej palmy, z przygo-towaniem której poradząsobie nawet mło dsze dzie-ci. Ale uwaga! Palmy zanosi-my do kościoła w NiedzielęPalmową, a więc jeszcze w Wielkim Poście! W zwią -zku z tym nie przyozdabia-my jej symbolami wielka-nocnymi: jajkami, baranka-mi ani kurczaczkami!!!

Jeśli chcecie razem z na-mi przygotować nie tylkopalmy wielkanocne, ale i in ne ozdoby wielkanocneoraz kartki świąteczne, tozapraszamy do nas, do szko-ły polskiej w Bratysławie,gdzie siostra Martyna po-prowadzi warsztaty wielka-nocne!

Zainteresowanych prosi-my o zgłaszanie się pod adre-sem: [email protected].

A wszystkim przyjacio-łom, czytelnikom i redakto-

rom „Monitora Polo -nij ne go” już teraz ży-

czymy wesołych, ro-dzinnych, błogosła-wionych Świąt Wiel -

ka no cnych i mokre-go dyngusa!!!

M.H. SPK W BRATYSŁAWIE

MATERIAŁY

WYKONANIE

Zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej www.polonia.sk, na której opublikowany został wywiadz Grzegorzem Nowackim, konsulem RP w RS, pt. „Dyplomata - zawód czy powołanie?“. Wywiad tenprzeprowadził Bartłomiej Wojciech Maciąg, uczeń Szkolnego Punktu Konsultacyjnego w Bratysławie.

Palma wielkanocna

Page 32: Monitor Polonijny 2013/03

Składniki:• 1 opakowanie ciasta francuskiego

(mrożonego lub świeżego)• 2 opakowania mrożonego

siekanego szpinaku (razem około 1 kg)

• 250 gtłustego serafeta

• 2 jajka• 50 g masła

Sposób przyrządzaniaCiasto francuskie rozmrozić. Na patelni roztopić masło, dodaćszpinak i powoli smażyć ażwyparuje prawie cała woda (imszpinak będzie bardziej suchy, tymlepiej). Następnie dodać posiekanyczosnek i podsmażać jeszczechwilę. Wystudzić. Gdy szpinakostygnie, dodać do niego

rozdrobnioną fetę i jajka, całośćdokładnie wymieszać. Rozgrzaćpiekarnik do 210 stopni. Obłożyćciastem wybraną foremkę, dnolekko smarując olejem. Ciastomożna ponakłuwać widelcem, wtedyrównomierniej się przypiecze. Samociasto piec około 15 minut,następnie je wyjąć, wyłożyć na nie

farsz i na powrót wstawić

do piekarnika na około 20-30 minut(w tej samej temperaturze).Pilnować, by boki nie przypiekły sięzbyt mocno. Pod koniec pieczeniaposypać parmezanem.Do masy szpinakowej jeszcze przedupieczeniem można dodać 300 mlsłodkiej śmietanki i trochę startejgałki muszkatołowej, co w połączeniu ze słoną fetą dajerównie smakowity efekt.

AGATA BEDNARCZYK

Już od samego czytania przepisucieknie ślinka, składniki emanują

zdrowiem… A skoro przed nami zielonyczwartek, to może nie poprzestać

na czytaniu i ruszyć do sklepu poszpinak? Domownicy i goście będązachwyceni, a wy swoim dziełem

zachęcicie wiosnę do szturmu.

Tarta ze szpinakiem

No i mamy wiosnę… A ponieważzieleń dopiero budzi się dożycia, musimy jej trochę pomóc,czarując wokół na zielono. Dziś więc przepis na coś nietylko – jak zawsze – pysznego,ale przede wszystkim zielonego.

Na noworocznym spotkaniu KlubuPolskiego pani Grażyna Russocka z Bratysławy uraczyła wszystkichniezwykłą tartą ze szpinakiem.Potrawa była tak smaczna, że przepis na nią po prostu musiałsię znaleźć w „Piekarniku”.

• 3 duże ząbkiczosnku

• starty parmezan do posypania z wierzchu ZD

JECI

E: G

RAŻY

NA R

USSO

CKA