Monitor Polonijny 2010/09

32

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2010/09

Page 1: Monitor Polonijny 2010/09

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 33

Page 2: Monitor Polonijny 2010/09

22 MONITOR POLONIJNYZDJĘCIE NA OKŁADCE: STANO STEHLIK

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Przedstawiciele KlubuPolskiego spotkali się

z konsulem GrzegorzemNowackim, który w sier-pniu rozpoczął swoją mi-sję dyplomatyczną na Sło-wacji. Podczas spotkania,które odbyło się 24 sier-pnia w ambasadzie, prezes KlubuPolskiego Czesław Sobek przedsta-wił organizację polonijną i jej dzia-łaczy. Prezesi regionalni opisali pra-

cę na rzecz Polonii w śro-dowiskach, w których mie-szkają, zaś Ryszard Zwiew-ka, przedstawiciel RadyMniejszości Narodowychi Grup Etnicznych, którafunkcjonowała przy Urzę-dzie Rady Ministrów, przy-

bliżył działania tego organu do-radczego. W dyskusji poruszonyzostał również problem, dotyczącyzbliżającego się spisu ludności i ko-nieczności dotarcia w związkuz nim do jak największej ilości osóbpolskiego pochodzenia, by móc po-znać rzeczywistą liczbę Polaków naSłowacji.

Dyskusja toczyła się również wo-kół problemu braku stypendiówdla studiującej młodzieży polskie-go pochodzenia. W tym roku aka-demickim Słowacja nie została bo-wiem objęta programem stypen-

dialnym Fundacji „Semper Polo-nia”. Rozmawiano też na tematszkolnictwa polonijnego.

„Cieszę się, ze mogłem państwapoznać i mam nadzieję, że częściejbędziemy się spotykali. Nasza pla-cówka jest zawsze otwarta nawspółpracę“ – konstatował pod ko-niec spotkania konsul Nowacki.

red

Spotkanie Rady Klubu Polskiego z konsulem Grzegorzem Nowackim

Podczas plenerowegoposiedzenia Rady Klu-

bu Polskiego, które odby-ło się 21 sierpnia w Prie-vidzy, działacze polonijniz różnych regionów Sło-wacji przedstawili planyprzyszłorocznych imprezklubowych – omówili za-sady finansowania i ro-zliczania tych projektów.Prezes Klubu Polskiego

Czesław Marek Sobek po-informował Radę o kro-kach, dotyczących przy-gotowań Polonii do przy-szłorocznego spisu lud-ności. Wiceprezes KlubuPolskiego Małgorzata Woj-cieszyńska podziękowałaczłonkom Rady za współ-pracę, zaangażowanie,ciekawie przygotowanei zrealizowane imprezy

polonijne i podkreśliła, iżatutem Klubu Polskiegojest jego działalność w kil-ku regionach Słowacji,które nie tylko współpra-cują ze sobą, ale i wzajem-nie się inspirują.

Zebrani rozmawiali teżo problemie braku sty-pendiów z Fundacji „Sem-per Polonia” dla studen-tów polskiego pochodze-nia na Słowacji.

W drugiej części udział

wzięli zaproszeni na tospotkanie mieszkającyw Prievidzy i BojnicachPolacy. Ponieważ miałoono miejsce na lotnisku,gdzie nasz rodak panTadeusz Wala nie tylko la-ta szybowcami, ale i je bu-duje, wszyscy uczestnicymogli zapoznać się z po-szczególnymi etapamiprodukcji tych wspania-łych maszyn.

red

Posiedzenie Rady Klubu w PrievidzyZD

JĘCI

A: M

AŁGO

RZAT

A W

OJCI

ESZY

ŃSKA

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2010/09

WRZESIEŃ 2010 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Ingr id Ma je r íková , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í nD o f i n a n s o w a n o z e ś r o d k ó w S e n a t u R P d z i ę k i p o m o c y F u n d a c j i „ P o m o c P o l a k o m n a W s c h o d z i e “

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Niedawno usłyszałam, że tego lata nie było

sezonu ogórkowego. Nie, nie, nie chodzi o to, że

ogórki nie obrodziły, ale o to, że tyle się działo, iż

trudno mówić o nudzie. Kiedyś w rozmowie

z dziennikarzami polskiej telewizji dowiedziałam

się, że latem zawsze mają w przygotowaniu tematy „dyżurne”, by o czymś

informować widzów, gdy nic ciekawego się nie dzieje. W tym roku na

brak tematów nie mogliśmy narzekać, bo działo się sporo – a to za

sprawą szalejącej pogody (artykuł na temat powodzi na str. 7), a to za

sprawą krzyża, który po tragedii smoleńskiej został postawiony przed

Pałacem Prezydenckim w Warszawie (artykuły na ten temat na stronach

4 i 6). Dotarła też do nas bardzo smutna wiadomość o tragedii

w rodzinie byłego polskiego ambasadora na Słowacji pana Zenona

Kosiniaka-Kamysza, o której informujemy na stronie 10.

Na naszym podwórku sporo nowości: nowym konsulem RP w RS został

pan Grzegorz Nowacki, z którym rozmowę prezentujemy w rubryce

„Wywiad miesiąca” na stronie 8. Słowacka Polonia przygotowuje się do

spisu ludności, mającym się odbyć w maju przyszłego roku (str. 18).

Latem miało miejsce kilka spotkań polonijnych, imprez, no i „odebrano”

nagrodę „Monitora Polonijnego”, czyli zrealizowano lot szybowcem, który

wygrała nasza czytelniczka z Bratysławy! O wydarzeniu tym mogą

Państwo przeczytać na str. 14, zaś filmową relację z niego obejrzeć na

Facebooku. „Monitor Polonijny” jest bowiem obecny na tym portalu

społecznościowym, w związku z czym zapraszamy Państwa do

zaglądania tam, przeglądania naszych relacji i umieszczania wpisów na

temat naszego pisma. Te ostatnie będą dla nas cennymi wskazówkami

w przygotowywaniu kolejnych numerów miesięcznika.

A w tym numerze sporo jeszcze innych, ciekawych artykułów, do

przeczytania których zachęcamy.

Wakacje, których nie było 4Z KRAJU 4Nieodrobiona lekcja 6Powódź 7WYWIAD MIESIĄCA Grzegorz Nowacki:„Naszym zadaniem jest wspieraniewszystkich organizacji polonijnych” 8Tragiczny wypadek 10„Czasami odchodzą nasze anioły…” 10Z NASZEGO PODWÓRKA 1215 LAT MONITORA 19MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄKasia Sobczyk„O mnie się nie martw“ 20WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJICzesi na terenach słowackich 20Słowacja bliżej Wrocławia 22KINO-OKO Komedia rodzinna 23TO WARTO WIEDZIEĆPosłaniec Pana Boga 24BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIDla najmłodszych i nieco starszych 26Dobre perspektywy dlawspółpracy wyszehradzkiej 28OGŁOSZENIA 29ROZSIANI PO ŚWIECIEFinlandia – kraj 1000 jezior 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIAfrykańska Szkoła Zwierząt 31PIEKARNIKPod grzybowym kapeluszem 32

K O N D O L E N C J EPanu Ambasadorowi Zenonowi Kosiniakowi-Kamyszowi

wraz z Małżonką wyrazy głębokiego współczucia

z powodu tragicznej śmierci Ich dzieci Marysi i Michała

składają członkowie Klubu Polskiego na Słowacji.

Łączymy się z Państwem w bólu i smutku.

Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2010 wynosią 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro). Wpłatnależy dokonywać w Tatra banku (nr konta

2666040059, nr banku 1100). Dokonując wpłatyprosimy o napisanie w formularzu bankowymimienia i nazwiska. Nowych prenumeratorów

prosimy o zgłoszenie adresu, pod który „Monitor”ma być przesyłany. Kontakt do redakcji:

[email protected] lub nr tel. 0907 139 041.

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2010/09

W PIĄTEK 6 SIERPNIA BronisławKomorowski złożył przed Zgroma-dzeniem Narodowym przysięgęprezydencką. Tym samym formal-nie objął urząd prezydenta. W swo-im orędziu podkreślił, że rozpoczy-na „służbę pełną zadań i wyzwań”.Zadeklarował chęć współpracyz rządem i opozycją. Uroczystośćzaprzysiężenia rozpoczęła się oduczczenia minutą ciszy 96 ofiar ka-tastrofy samolotowej pod Smoleń-skiem, w której zginął m.in. prezy-dent Lech Kaczyński.

CAŁA POLSKA PRZYPOMNIAŁA so-bie 30. rocznicę Sierpnia’80.

W Gdyni 30 sierpnia z tej okazjiodbył się krajowy zjazd delegatówNSZZ „Solidarność”. Obecni nanim byli m.in. sygnatariusze Poro-zumień Sierpniowych, dawni i obe-cni członkowie związku orazprzedstawiciele organizacji zwią-zkowych z ok. 30 krajów z całegoświata – łącznie prawie 3 tys.osób. Gośćmi zjazdu byli też pre-zydent Bronisław Komorowski,premier Donald Tusk, przewodni-czący Parlamentu EuropejskiegoJerzy Buzek i prezes PiS JarosławKaczyński. Wielkim nieobecnymbył Lech Wałęsa, który stwierdził,że dzisiejsza „Solidarność” nie manic wspólnego z „Solidarnością”sprzed 30 lat. Przemówienie pre-miera związkowcy przyjęli gwizda-mi, natomiast z wielkim aplauzemspotkał się Jarosław Kaczyński,który, jak sam powiedział, wystę-pował w zastępstwie swego tra-gicznie zmarłego brata. Przemó-

wienie prezesa PiS sprowokowałoHenrykę Krzywonos – legendęstrajku gdańskiego do spontani-cznego wystąpienia, w którym po-prosiła Kaczyńskiego, by nie bun-tował ludzi. Głównymi punktamiobchodów 30. rocznicy podpisa-nia Porozumień Sierpniowych byłauroczysta msza, koncelebrowana31 sierpnia w Gdańsku, widowiskoplenerowe, wystawy i konferencje.Uroczystości wsparli polscy arty-ści, a także gwiazdy światowej sła-wy. Wydarzenia sierpniowe z 1980 r.odcisnęły największe piętno nahistorii Europy tamtych lat. To onezapoczątkowały ruchy, które kilkalat później pozwoliły na obaleniekomunizmu w Polsce i innych kra-jach tzw. Bloku Wschodniego.

POLSKĘ NAWIEDZIŁY kolejne falepowodziowe. Ulewne deszcze spo-wodowały w lipcu i sierpniu wyle-wanie rzek, pękanie tam i zalewa-

nie wsi, miasteczek i dużych miast.Dramatyczna sytuacja była naDolnym Śląsku, gdzie największestraty poniosła Bogatynia. Z powo-du intensywnych opadów 7 sier-pnia wylała tam niewielka rzeczkaMiedzianka, która w kilka godzinzmieniła się w rwącą rzekę, odci-nając miasto od reszty świata.W tym samym dniu woda zalałateż Zgorzelec. Życie straciły 4 oso-by, w tym strażak. Alarm powo-dziowy ogłoszono też na Podkar-paciu i w Lubuskiem.

GWAŁTOWNE BURZE przeszły nadPodkarpaciem 16 sierpnia. Prądupozbawionych zostało 15 tys.osób. Zanotowano też kilka poża-rów, powstałych od uderzenia pio-runa. Silny wiatr zerwał kilkadachów. W województwie kujaw-sko-pomorskim strażacy kilkasetrazy ratowali dobytek osób poszko-dowanych przez burze i wichury.

Zaczęło się w sobotni poranek 10 kwietnia. Informacje o katastro-fie, płynące z odbiorników telewi-zyjnych szokowały, doprowadzałydo łez. By opisać niemy przejazd kil-kudziesięciu trumien przez war-szawskie ulice i dziś brakuje słów.Uroczystości, pogrzeby, długa żało-ba narodowa, po zakończeniu któ-rej ruszyła najdziwniejsza chybakampania prezydencka. Z początkudelikatna, starająca się nie dotykaćtak świeżych jeszcze emocji, zwią-zanych z tragiczną śmiercią prezy-

denta Lecha Kaczyńskiego i innych95 osób, na finiszu przekształciłasię w bezładne zabieganie głó-wnych kandydatów o każdy głos.Zabrakło w niej wyczucia i wyobra-

źni polityków, jak w takich bądź cobądź ekstremalnych warunkachprzekonać do siebie zdezoriento-wanych wyborców. Bo przecieżw tym czasie Polska żyła nie tylkopolityką. Bywały chwile, że o wybo-rach zapominano zupełnie – w dru-giej połowie maja nie było chybadomu, w którym nie odmienianoby na wszystkie sposoby słowa „po-wódź”. I znowu uwaga nasza sku-piona była na wiadomościach tele-wizyjnych, prezentujących zatrwa-żające zdjęcia ze śmigłowca, moni-torującego tereny zalane przez we-zbraną Wisłę. Wszyscy chcieliśmy

MONITOR POLONIJNY4

Wakacje, których nie było

T aki dziwny, trudny rok. Ostatnio, mieszkając w Polsce, możnabyło mieć wrażenie, że każdego dnia człowiek budzi sięw samym środku wydarzeń – poważnych, zaskakujących,

dramatycznych i szalonych. Opinia społeczna uaktywniła się w stopniudotąd chyba nieznanym. Każde wyjście z domu – do piekarni, po gazety,do pociągu – równało się z wkroczeniem w świat dyskusji i sporów,czasami kłótni i przepychanek, czasami szeptów, westchnień, refleksji.

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2010/09

Najwięcej strat odnotowano w rejo-nie Włocławka, Aleksandrowa Ku-jawskiego i Świecia. Zalane ulice,piwnice i lokale gastronomiczne,połamane konary i powalone drze-wa to skutki nawałnicy, która 22 sierpnia nawiedziła Pomorze.W Gdańsku od uderzeń piorunówzapaliło się kilka domów.

WALKA O KRZYŻ ustawiony przedPałacem Prezydenckim w War-szawie trwa. Największa demon-stracja odbyła się 9 sierpnia wie-czorem. Według policji miałaspokojny przebieg – nie doszło dopoważniejszych incydentów.W sumie tego dnia przed Pała-cem zebrało się kilka tysięcyosób. Wśród nich byli zarówno ci,którzy domagali się pozostawie-nia krzyża w tym właśnie miej-scu, jak i ci, którzy chcieliby jegoprzeniesienia gdzieindziej. De-monstrację zabezpieczało kilku-

set policjantów. Przeniesieniekrzyża w inne miejsce zapowie-dział jeszcze na początku lipcaBronisław Komorowski. Miało tosię odbyć na mocy porozumienia,zawartego pomiędzy KancelariąPrezydenta, władzami Kościołai harcerzami, którzy po katastro-fie smoleńskiej krzyż ten posta-wili.

PRZED PAŁACEM PREZYDENCKIM18 sierpnia stołeczna policja za-trzymała 60-letniego mieszkańcaWarszawy, który trzymał w rękugranat, grożąc zebranym pod krzy-żem. Dzień wcześniej zatrzymano71-letniego mężczyznę, który zbez-cześcił tablicę, upamiętniającąwydarzania po katastrofie smoleń-skiej i jej ofiary, zanieczyszczającją fekaliami.

O 500 DNI SZANSY dla PlatformyObywatelskiej (PO) poprosił 9 sier-

pnia prezydent Bronisław Komo-rowski. Platforma chce m.in. obni-żyć renty, dać ulgi studentom naprzejazdy kolejowe i zająć sięcenami leków. Powołany zespółrządowo-parlamentarny przygoto-wał dokument „500 dni - planpracy”, w którym znalazły się 34 pozycje, dotyczące konkre-tnych projektów ustaw, którymi ze-spół ma się zająć.

W GDAŃSKU 12 LIPCA zmarł ks. pra-łat Henryk Jankowski, któregow latach 80. nazwano „kapelanemSolidarności”. Przez długie lata (do 2004 roku) pełnił on funkcjęproboszcza parafii św. Brygidyw Gdańsku. Miał 74 lata.

SZWAJCARSKIE WŁADZE 12 lipcastwierdziły, że nie będzie ekstra-dycji Romana Polańskiego do Sta-nów Zjednoczonych i że jest onwolnym człowiekiem. Roman Po-

lański został zatrzymany 26 wrze-śnia 2009 roku po przylocie nalotnisko w Zurychu, na podstawiemiędzynarodowego nakazu are-sztowania, wystawionego w Sta-nach Zjednoczonych, za gwałt na13-letniej Samancie Geimer, popeł-niony w 1977 roku.

WIELKĄ INSCENIZACJĘ, przedsta-wiającą zwycięską bitwę wojskpolsko-litewskich i sprzymierzo-nych nad Zakonem Krzyżackimsprzed 600 lat, obejrzało 17 lipcaponad 100 tysięcy widzów na po-lach grunwaldzkich. Widowisko,w którym wzięło udział ponad 2 tys.członków bractw rycerskich zaró-wno z Polski, jak i całej Europy,było największą atrakcją obcho-dów 600. rocznicy grunwaldzkiejbitwy, która miała miejsce 15 lipca1420 r. i była jedną z największychbitew średniowiecznej Europy.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

pomagać powodzianom – zbierali-śmy dla nich pieniądze, żywność,wodę, odzież i koce. Zbiórki organi-zowały szkoły, przedszkola, firmyi kościoły. Często ludzie ze sponta-nicznego odruchu serca po prostujechali w dorzecze Wisły i pomagaliw walce ze skutkami powodzi. W ta-kich warunkach odbyła się pierw-sza tura wyborów prezydenckich.Jakby mało było powodziowychemocji, media podążały krok w krokza kandydatami i każde ich pot-knięcia, niefortunne wypowiedziszeroko komentowały.

W tym samym czasie pojawiać sięzaczęły coraz to bardziej szalonespekulacje na temat przyczyn kata-strofy samolotu pod Smoleńskiem.

W pierwszej turze wyborówskompromitowały się agencje, ba-

dające opinię społeczną. Podjętonawet dyskusje, czy nastroje obywa-teli w ogóle można mierzyć wiary-godnie.

Kiedy 4 lipca w wyniku wolnychwyborów prezydentem został Bro-nisław Komorowski, można byłobyprzypuszczać, że atmosfera poli-tyczna się wyciszy – ale nic bardziejmylnego. W jednym z pierwszychwywiadów wówczas jeszcze prezy-dent-elekt wypowiedział się w spra-wie przyszłości krzyża, postawione-go spontanicznie pod Pałacem Pre-zydenckim, i emocje z niespotyka-ną siłą wybuchły na nowo. Na nicsię zdało porozumienie, jakie do-stojnicy kościelni, harcerze i kance-laria prezydencka wypracowaliw sprawie uhonorowania krzyżai przeniesienia go do pobliskiegokościoła św. Anny. Cała Polska mo-gła obserwować, jak zwolennicyi przeciwnicy przeniesienia krzyża,stojąc po dwóch stronach baryka-dy, obrzucają się wyzwiskami. Odtego momentu Krakowskie Przed-mieście przekształciło się w scenę,na której modlitwy mieszały sięz happeningami, refleksja z agresją.Zaprzysiężenie Bronisława Komo-

rowskiego na prezydenta to zale-dwie jeden dzień wytchnienia, alejuż kilkanaście godzin później gi-gantyczne ulewy, szalejące nad Pol-ską, doprowadziły do zalania War-szawy, a małą przygraniczną Boga-tynię zamieniły w wielkie gruzowi-sko. I znowu powódź, znowu za-mieszki pod krzyżem – i tak w nie-kończącym się korowodzie bezładuupłynęły całe tegoroczne wakacje.

Ciężko i gorzko w tym roku sma-kuje polskość. Żałoba miesza sięw niej z kryzysem religii i brakiemzaufania do władzy. Nieciekawy tokoktajl. Oby nie okazał się wybu-chowy.

AGATA BEDNARCZYK

WRZESIEŃ 2010 5

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY6

T ragicznie zakończony lotprezydenckiego samolotumiał być dla Polaków

przełomem. Cezurą, wyznaczającąpoczątek nowej epoki. Zwłaszczapodczas żałoby narodowejdominowało przekonanie, że to,co się wydarzyło, scali Polaków.

Łatwo było w to uwierzyć, patrzącna tłumy, palące znicze przed Pa-łacem Prezydenckim i innych miej-scach w kraju. Złagodniał język poli-tyków i zanosiło się na to, że kampa-nia, poprzedzająca przedterminowewybory prezydenckie, będzie stono-wana i wyważona. Wielu z nas ze zdu-mieniem przecierało oczy, słuchająckandydującego na prezydenta Jaro-sława Kaczyńskiego, który mówiło możliwości współpracy z rządemDonalda Tuska i podkreślał, że dawnespory tracą na znaczeniu.

Jeszcze większe zdumienie i niedo-wierzanie wywołał Janusz Palikot,czołowy skandalista polskiej politykii enfant terrible Platformy Obywatel-skiej. W wywiadzie dla „Newsweeka”przyznał otwarcie, że w krytyce pre-zydenta Kaczyńskiego przekroczyłdopuszczalne granice. „Ale 10 kwiet-nia wraz z Lechem Kaczyńskim umarłteż dawny Janusz Palikot” – stwierdziłdramatycznie i zaapelował, by nie od-bierać mu prawa do przemiany.

Socjologowie, politolodzy i komen-tatorzy czołowych polskich mediówspierali się, czy tak spektakularneprzemiany są szczere, czy nowe wize-runki zostały jedynie skrojone przezsztaby wyborcze obu głównych partiina użytek kampanii prezydenckiej.

Odpowiedź nadeszła wkrótce pojej zakończeniu. Zwycięstwo Broni-sława Komorowskiego nad Jarosła-wem Kaczyńskim było minimalne,a wynik ważył się do ostatniej chwili.Kandydat PiS po przegranej powróciłdo swojej dawnej retoryki i próżnoteraz w jego wypowiedziach szukaćkoncyliacyjnego tonu, charaktery-stycznego dla czasów kampanii. Jegogłównym celem jest teraz wyjaśnie-nie okoliczności, w jakich doszło do

katastrofy w Smoleńsku. Nie pojawiłsię na zaprzysiężeniu Komorowskie-go na prezydenta, tłumacząc, że byłoono wynikiem śmierci jego brataw katastrofie lotniczej. Podał też, żeKomorowski jest „promotorem i przy-jacielem” Janusza Palikota, „niszczy-ciela polskiego życia publicznego”.Sam Palikot odwołał niedawno swązaskakującą przemianę, tym razemna łamach tygodnika „Wprost”. „Na-brałem was” – stwierdził krótko, wy-jaśniając, że jego zapewnienia o zmia-nie, jaka nastąpiła w nim po śmierciprezydenta, były jedynie żartem.

Zbawcza rola katastrofy smoleń-skiej dla jakości polskiego życia poli-tycznego okazała się pobożnym ży-czeniem. Tragedia jest kolejnympunktem zapalnym w międzypartyj-nych sporach. Także swoistym tema-tem zastępczym – ważniejszym niżbieżąca gospodarka czy nawet nęka-jące Polskę od kilku miesięcy powo-dzie. Rząd chce udowodnić, żew sprawie wyjaśnienia przyczyn ka-tastrofy robi wszystko, co może.Zapewnia, że ofiary tragedii potrakto-wano z godnością, ich rodzinom za-gwarantowano niezbędną pomoc,a śledztwo, prowadzone we współ-pracy z Rosją, jest uczciwe. Opozycjazarzuca stronie rządowej opieszałość,służalczość wobec Rosji i wytyka licz-ne zaniedbania.

Analogicznie do podziału na sceniepolitycznej przebiega podział pol-skiego społeczeństwa. Wyrazistym je-go przejawem jest sprawa krzyża.Krótko po katastrofie przed PałacemPrezydenckim ustawili go harcerze.Zbierali się przy nim ludzie, płonęłyznicze. Na początku sierpnia zgro-madzeni na Krakowskim Przedmie-ściu manifestanci uniemożliwili prze-

niesienie krzyża do kościoła św. Anny,do czego miało dojść zgodnie z poro-zumieniem, podpisanym między war-szawską kurią, Kancelarią Prezyden-ta, harcerzami i DuszpasterstwemAkademickim Kościoła św. Anny.Grupa „obrońców krzyża” była na ty-le liczna, że zrezygnowano z próbyprzeniesienia krzyża spod pałacu,obawiając się zamieszek. Teraz „obro-ńców” jest mniej, ale wciąż na tyledużo, by było o nich głośno. Czegożądają? Aby w miejscu krzyża przedpałacem stanął pomnik, upamiętnia-jący ofiary katastrofy smoleńskiej,szczególnie prezydenta Lecha Ka-czyńskiego. Kompromisem miała byćumieszczona na ścianie Pałacu Prezy-denckiego tablica pamiątkowa, z wy-kutym krzyżem i napisem: „W tymmiejscu w dniach żałoby po katastro-fie smoleńskiej, w której 10 kwietnia2010 roku zginęło 96 osób - wśródnich prezydent RP Lech Kaczyńskiz małżonką i były prezydent RP nauchodźstwie Ryszard Kaczorowski,obok krzyża postawionego przez har-cerzy gromadzili się licznie Polacyzjednoczeni bólem i troską o losy pa-ństwa”. Protestujący przyjęli ją z nie-zadowoleniem i okrzykami: „Hańba,hańba”, „To przykład arogancji wła-dzy”. Impas trwa. Pomysłu na wyjściez niego brak.

Śmierć prezydenta i 95 innychosób to widać za mało, by trwalezjednoczyć Polaków. Wystarczającojednak dużo, by podzielić ich mocno,jak nigdy dotąd. Miało być tak pię-knie, a wyszło jak zwykle. Podobniejak pięć lat temu, kiedy po śmierciJana Pawła II wydawało się, że nic jużnie będzie takie, jak przedtem, żeszkoda czasu na spory, że lepiej żyćw zgodzie. Na krótko było lepiej, wie-lu przeżyło „przemianę” i deklarowa-ło chęć zmiany życia. A potem wróci-ła codzienność. Tamtej lekcji nieodrobiliśmy. I tym razem przez mo-ment byliśmy inni, trochę lepsi.Potem wszystko wróciło do dobrzeznanej normy. Znów wikłamy sięw spory, znów prowadzimy swoistąwojnę domową. Jak długo to potrwa?Pewnie do następnego wielkiego,szczególnego wydarzenia...

KATARZYNA PIENIĄDZ

Nieodrobionalekcja

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2010/09

7WRZESIEŃ 2010

W Polsce szczególnie katastrofalneskutki miała tzw. powódź tysiącleciaw roku 1997. Powstała w wyniku wy-stąpienia opadów deszczu o wyjątko-wej intensywności, głównie w dorze-czu górnej Odry i Wisły. Trzy faleogromnego deszczu spowodowały, iżpowódź objęła swoim zasięgiem 652 gminy na terenie 26 województw(wówczas było ich 49) w dorzeczachdwóch największych polskich rzek.Zalanych zostało 2592 miejscowości,z czego 1362 całkowicie. Pod wodą zna-lazło się 665 tys. ha gruntów, zniszcze-niu uległo 480 mostów i ok. 1370 kmdróg. Szacunkowe straty materialne wy-niosły 12 mld zł (prawie 3 mld euro).

Z terenów objętych powodzią ewa-kuowano ponad 162 tysiące osób, a 54 osoby poniosły śmierć. Ich pamięćuczciliśmy 18 lipca 1997 roku podczasjednodniowej żałoby narodowej.

Ponadto utonęła trudna do zliczeniailość zwierząt domowych, hodowlanychi dzikich. Obok zagrożeń dla życia i zdro-wia ludzi powódź spowodowała zna-czne zniszczenia środowiska naturalne-go oraz ogromne szkody materialne.

Z tego czasu ówczesnemu premie-rowi Włodzimierzowi Cimoszewiczo-wi zapamiętano wypowiedź, doty-czącą braku ubezpieczeń u poszkodo-wanych; szef rządu twierdził, że ludziektórzy się nie ubezpieczyli, sami sobiesą winni. Później jednak swoje wy-stąpienie uznał za niefortunne i publi-cznie przeprosił ofiary powodzi, ura-żone jego sformułowaniem: „To jestkolejny przypadek, kiedy potwierdzasię, że trzeba być przezornym i trzeba

się ubezpieczać, a ta prawda jestciągle mało powszechna”.

Dziś świadomość konieczności ube-zpieczania się jest chyba o wiele większai taka wypowiedź nikogo by już niewzburzyła. Co nie oznacza, że wszyscymają polisy; jedni liczą na szczęście, inniw ten sposób oszczędzają, a jeszcze in-nych nie stać na opłacenie wysokichskładek. A takie ubezpieczyciel wyznaczadla nieruchomości, stojących np. na te-renach zalewowych, gdzie żywioł wcze-śniej czy później upomni się o swoje.

Główną przyczyną powodzi są obfiteopady deszczu, których przesiąkniętagleba nie jest w stanie przyjąć. Powo-dzie to najczęściej wynik normalnychzjawisk przyrodniczych. Czasami sąone jednak wynikiem działalności czło-wieka, zakłócającej naturalny stan przy-rody, lub efektem awarii urządzeń te-chnicznych.

Od roku 1997 roku wiele przeciwpo-wodziowych inwestycji w Polsce niepowstało, bowiem były one blokowaneprzez ekologów, mieszkańców luburzędników – twierdzą polskie media.Na przykład wrocławskie osiedle Koza-nów po 13 latach zostało zalane pono-wnie, bo wcześniej działkowcy zabloko-wali budowę wałów. W wielu miej-scach nie doszło do planowanych inwe-stycji z powodu protestów działaczyekologicznych; tylko w ubiegłym rokudo sądów wpłynęło kilkadziesiąt spraw,dotyczących protestów mieszkańcówi ekologów przeciw inwestycjom.

W maju i czerwcu, a także w sier-pniu miały miejsce w Polsce silne opa-dy deszczu, które spowodowały zala-nia i osuwanie się ziemi. Wysoka wo-da zagroziła nawet stolicy; przez kilkadni spodziewano się najgorszego,z powodu namoknięcia Wału Miedze-szyńskiego, który chroni przed zala-niem prawobrzeżną Warszawę.

Parlamentarzyści, korzystający w sier-pniu z urlopu, w trybie pilnym zostaliwezwani do Warszawy na nadzwyczaj-ne posiedzenie Sejmu w sprawie po-mocy finansowej dla powodzian. Usta-wę, jako jedną z pierwszych, natych-miast podpisał prezydent RP BronisławKomorowski.

Polska nie jest powodziową wyspąna mapie; powodzie nawiedzają takżenaszych południowych sąsiadów. Zeszczególnym zainteresowaniem przy-glądamy się sytuacji meteorologicznejna Słowacji. Na szczęście granice mię-dzy naszymi państwami stanowią góry,ale mimo to woda z rzeki Poprad zawa-liła filary mostu między Nowym i Sta-rym Sączem, unieruchamiając na kilkamiesięcy połączenia kolejowe po obustronach Tatr.

Informacje o powodziach na Słowa-cji oglądamy ze szczególną uwagąi smutkiem, nie tylko dlatego, że doty-czą one naszych bliskich i dobrych są-siadów, ale także w obawie, iż żywiołmoże przynieść szkody i nam.

Komisja Europejska uznała, iż straty, spo-wodowane przez tegoroczne powodziew Polsce, są tak znaczne, iż należy mówićo klęsce żywiołowej, i zatwierdziła programpomocy finansowej, częściowo rekompen-sujący poniesione przez Polaków straty. Czytaką pomoc otrzyma i Słowacja, jeszcze niewiadomo; Bruksela nie zapomina, iż nowyrząd w Bratysławie odmówił pomocy po-trzebującej wsparcia finansowego Grecji.

DARIUSZ WIECZOREK

P owodzie towarzyszą człowiekowi od zawsze; pierwszy opistego żywiołu znajdziemy już w Biblii, gdy po 40 dniachopadów w dzień i w nocy wody wystąpiły z brzegów i zalały

olbrzymie tereny Mezopotamii.

Powódź

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY8

Ponieważ Pańska poprzedniczka nieprzedstawiła Panu obecnych władz KlubuPolskiego, choć w przypadku drugiejorganizacji polonijnej to zrobiła, stądmoje pytanie, czy władze Klubu Polskiegobędą mogły liczyć na Pana pomoc i chęćwspółpracy?Oczywiście, że tak. Naszym zada-

niem jest wspieranie wszystkich or-ganizacji polonijnych. Moja wizytaw Żylinie miała miejsce ze względuna bliższe związki mojej poprzedni-czki z tym środowiskiem. Mogę jed-nak zapewnić, że nie będzie żadnychpreferencji – wszystkim będziemystarali się pomagać jednakowo. Bar-dzo liczę na współpracę z Poloniąbratysławską i władzami Klubu Pol-skiego, ponieważ środowisko to dzia-ła w stolicy kraju.

Klub Polski ma swoje władze i siedzibęw Bratysławie, ale pracuje w kilkuoddziałach w różnych miastach Słowacji.Dobrze by było, gdyby oddziały

regionalne bardziej się uaktywniły,rywalizowały ze sobą. Kto wie, możegdyby te oddziały zaczęły działaćautonomicznie, każdemu z nich uda-łoby się pozyskać więcej środkówfinansowych? Polacy zostali uznani zamniejszość narodową, a zatem mająprawo do wsparcia finansowego odpaństwa słowackiego. Jeśli ta pomocpłynie do jednej organizacji, prawdo-podobnie może być mniejsza, niżgdyby płynęła do większej ilości pod-miotów.

Ilość środków, przyznawanych przezwładze słowackie dla konkretnejmniejszości, nie wzrasta wrazz pojawiającymi się nowymiorganizacjami, ale zależy od liczebnościdanej mniejszości, a zatem od ilościosób, które podczas spisu ludnościprzyznają się do polskiego pochodzenia.I tu dotykamy bardzo ważnego

zagadnienia. Spis ludności, który od-będzie się na Słowacji w przyszłym ro-

ku, to ważne źródło danych. W na-szym przekonaniu oficjalne słowa-ckie dane, opracowane na podstawiepoprzedniego spisu ludności, nie od-zwierciedlają stanu realnego. Sądzi-my, że na Słowacji może być około 8 do 10 tysięcy Polaków. W poprze-dnim spisie ludności nie wszyscy onizadeklarowali polskie pochodzenie.Podczas spotkania ze środowiskiempolonijnym z województwa żylińskie-go rozmawialiśmy na ten temat. Jegoprzedstawiciele wskazywali na tę nie-doskonałość statystyk spisowych. Po-dobno w arkuszach spisowych w 2001roku były wymienione dwie najwię-ksze mniejszości, a pozostałe zostałyzakwalifikowane jako „inne”, co mo-gło spowodować, że nie wszyscyprzyznali się do swojego polskiegopochodzenia.

Rozmawiałam z dyrektorem w UrzędzieStatystycznym, odpowiedzialnym zaprzygotowanie spisu ludności, któryzapewnił mnie, że w przyszłym rokuarkusze będą zawierały rubrykiz wyszczególnieniem wszystkich 13 mniejszości narodowych, uznanych przezpaństwo słowackie, w tym również i polską.To bardzo dobra wiadomość,

zatem my jako ambasada będziemystarali się oficjalnie uzyskać potwier-dzenie, co do treści pytań przygoto-wywanego spisu. Przed nami ważnezadanie dotarcia do jak największejilości naszych rodaków i propago-wania wśród nich idei przyznaniasię podczas spisu do polskiegopochodzenia.

Czy ma Pan jakąś koncepcję współpracy z Polonią?Naszym zadaniem jest działanie na

rzecz umacniania związków Poloniiz ojczyzną. Dla naszych rodaków, mie-szkających blisko granic, ważne sąinicjatywy przygraniczne, funkcjono-wanie w ramach euroregionu. Dużąrolę w dzisiejszym świecie odgrywająmedia. Wiem, że tak jest też w przy-padku „Monitora Polonijnego”, którydociera do Polaków, rozproszonychpo całej Słowacji. Tę działalnośćwydawniczą również będziemywspierali. Myślę, że powinniśmy na-wet pójść dalej i w poszczególnychośrodkach regionalnych znaleźć kol-porterów, którzy by promowali pi-smo w swoich środowiskach. Uwa-żam, że „Monitor” jest wydawany nawysokim poziomie – to profesjonal-ne pismo.

Jakie jest Pańskie zdanie na tematdziałalności szkółek polonijnych? Widzi Pan potrzebę wznowienia ich pracyw tych ośrodkach, w których przestałyone działać?Tak. Prawo nauczania w języku pol-

skim, które gwarantują umowy mię-dzy Polską a Słowacją, nie w pełni jestrealizowane ze względu na rozpro-szenie Polonii w tym kraju. Działal-ność Szkolnego Punktu Konsultacyj-nego nie jest w stanie zastąpić szkó-łek sobotnio-niedzielnych. Takichszkółek powinno być więcej. Jeste-śmy gotowi wspierać je, jeśli taka bę-dzie wola środowisk polonijnychw różnych regionach.

P odczas pierwszego spotkania z Grzegorzem Nowackim, nowymkonsulem RP w RS w randze radcy ministra, poruszyliśmymnóstwo tematów, bowiem jest on człowiekiem o wielu

zainteresowaniach. Rozmawialiśmy więc o historii, polityce, a takżeo krajach bałkańskich, gdzie w Zagrzebiu, Lublanie i Belgradziepełnił misje dyplomatyczne jako konsul i radca polityczny. Naszymczytelnikom prezentujemy rozmowę, dotyczącą zagadnień polonijnych.

Grzegorz Nowacki: „Naszym zadaniem jestwspieranie wszystkich organizacji polonijnych”

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2010/09

9WRZESIEŃ 2010

Skoro rozmawiamy o edukacji,chciałam zapytać o sposoby ubieganiasię o stypendia dla młodzieży polskiegopochodzenia.Dotknęła pani dosyć trudnego pro-

blemu, bo to wsparcie poprzez sty-pendia, zwłaszcza za pośrednictwemFundacji „Semper Polonia”, działałodo poprzedniego roku. Niestety w tymroku ze względu na kłopoty ekono-miczne, które przeżywa nie tylkoPolska, ale i cały świat, Słowacja niezostała objęta tą formą wsparcia, alemyślę, że należałoby o nie walczyć.

Kto powinien o nie walczyć?Możemy wspólnie powalczyć o po-

szerzenie programu „Semper Polo-nia”. Ale mam coraz mniej pewności,czy Słowacja zostanie zakwalifikowa-na do tego programu.

Według jakiego klucza przewiduje Panprzydzielanie środków finansowych,którymi dysponuje konsulat,organizacjom polonijnym?Niestety, nasze środki są skromne.

Budżet, którym dysponuje konsulat,jest znacznie mniejszy niż wsparcie,które otrzymują organizacje polonij-ne zarówno ze strony państwa sło-wackiego, jak i poprzez dotacje, którepłyną bezpośrednio z Polski. Nieoznacza to jednak, że nie będziemywspierać inicjatyw polonijnych, bę-dziemy je dotować w miaręposiadanych środ-

ków. Mam nadzieję, że sytuacja eko-nomiczna naszego kraju pozwoli nakorzystniejsze planowanie takiegowsparcia w latach następnych.

Czy będą ustalone jakieś konkretne zasady ubiegania sięo dofinansowanie?Z tego, co wiem, do tej pory odby-

wało się to na zasadach wniosków,składanych do konsula przez daneorganizacje polonijne. W przypadkukonkretnych, ciekawych projektówmożemy występować o ekstra dofi-nansowanie z centrali.

Czy w związku z przyszłorocznąprezydencją Polski w Unii Europejskiejzamierza Pan we współpracy z Poloniązorganizować jakieś przedsięwzięcie,które uwidoczni polską mniejszość naSłowacji?

Tak, na pewno. W drugiej połowie2011 roku Polska obejmie prezyden-cję w UE. Takiemu przewodnictwutowarzyszą przedsięwzięcia kultural-ne w różnych krajach. Ostatnio mia-łem okazję obserwować tego typuinicjatywy, będąc na placówce w Sło-wenii. Wtedy prezydencję obejmo-wała Austria, która bardzo ładniewykorzystała rocznicę urodzin Mo-zarta – wydała płytę z jego utworami,zorganizowała koncerty.

Na czas prezydencji Polski prze-widziane są także działania, mające nacelu promocję naszego kraju. W tejchwili w Warszawie opracowywanesą ramy organizacyjno-programowe.Kiedy je otrzymamy, wtedy podejmie-my działania.

Jakim zagadnieniom zamierza Panpoświęcić szczególną uwagę?Do moich obowiązków należy też

opieka konsularna nad obywatelamiPolski, przyjeżdżającymi czy przeje-żdżającymi przez Słowację, którychco roku jest około 5-6 milionów.Zamierzam też nawiązać kontaktyz polskimi księżmi, pracującymi naSłowacji. Będę również odwiedzaćmiejsca pamięci, czyli na przykładgroby polskich żołnierzy. Miałemokazję odwiedzić cmentarz polskichżołnierzy w Nitrze. Wiem, że w Štúro-vie jest pomnik króla Jana III Sobie-skiego.

W Brestovanach z kolei są grobyrodziny Zamoyskich, które niedawnoodwiedziłam w towarzystwie byłegopolskiego ambasadora na Słowacji pana Jana Komornickiego.Będziemy starali się zadbać o wszy-

stkie polskie groby.

Na Słowacji sporo Polaków podejmujepracę w firmach międzynarodowych.Czy ma Pan jakiś pomysł, jak do nich dotrzeć?To chyba najtrudniejsze zadanie,

bowiem te środowiska są trochę ko-smopolityczne. Część z tych osób jestna kontraktach, po kilku latach zmie-nia miejsce pracy i nie widzi potrzebyangażowania się w działalność polo-nijną. Warto jednak te osoby zapra-szać na różnego rodzaju imprezy.ZD

JĘCI

E: M

AŁGO

RZAT

A W

OJCI

ESZY

ŃSKA

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2010/09

Trudno pisać o ludziachpięknych, młodych,

inteligentnych, przed któ-rymi cały świat stał otwo-rem, a którym jednak losodebrał możliwość poka-zania, na co ich stać, co sąw stanie osiągnąć…

Wystarczyła chwila,by ich krótkie życie sięskończyło…

Ich tragiczna, bezsen-sowna śmierć zszokowałaprzede wszystkim tych,którzy ich znali. A naSłowacji znali Ich chybawszyscy, odwiedzającyambasadę Polską w Braty-sławie w czasach, gdy naczele tej placówki stał ichojciec. Kręcili się bowiemzawsze gdzieś w jej po-mieszczeniach, zwłaszczapodczas rozmaitych świąti uroczystości. Ta Ich obe-cność w placówce dyplo-matycznej nadawała jejciepła, takiego rodzinne-go, eliminowała dystanse…

Michała i Marysię znaliteż dobrze uczniowie,uczęszczający w tamtychczasach do Szkolnego

MONITOR POLONIJNY10

Czasem odchodząnasze anioły…

K iedy dotarła do nas smutna wiadomość o tragicznymwypadku, w którym zginęli Marysia i Michał Kosiniak-Kamyszowie, nie mogliśmy w to uwierzyć. Do tragedii

doszło 9 sierpnia pod Łagowem. Dzieci naszego byłego ambasadoraZenona Kosiniaka-Kamysza (obecnie ambasadora RP w Kanadzie)i jego małżonki Katarzyny spędzały wakacje w Polsce.

Na Facebooku na profilu Marysiwidnieją jeszcze zapisy, informująceo jej przyjeździe do Polski, z którychwynika, że bardzo cieszyła się na wa-kacje w rodzinnym kraju. Potem kil-ka wpisów jej znajomych, z którymimiała się spotkać. Jest też informacjaz 28 lipca, w której Marysia, będącjuż w Polsce, informuje koleżankę, iżprzesunęła lot do Kanady: „Ja jednakzostaję dłużej, bo tak to dzisiaj mamlot, ale tylko Mama leci, ja prze-łożyłam na 19 sierpnia ;)“. Ostatniwpis Marysi zamieszczony został 8 sierpnia o 14.45 – na dzień przedtragicznym wypadkiem…

• • •Jak doniosła „Gazeta Wyborcza”

w poniedziałek 9.08 ok. 5 godziny

nad ranem pod Łagowem samocho-dem renault megane podróżowałatrójka młodych ludzi: 16-letniaMaria, jej 20-letni brat Michał orazich 20-letnia kuzynka Sylvia Makaz Toronto. Prowadząca pojazd(prawdopodobnie kuzynka Sylvia)nie zatrzymała się przed znakiem„stop“ i wjechała na skrzyżowanieprosto pod tira z naczepą. Auto sta-nęło w płomieniach, na ratunek ru-szył kierowca tira, ale zdołał wycią-gnąć tylko jedną osobę - kobietę.Niestety, zmarła mimo reanimacji.Dwie inne osoby spłonęły w aucie.

• • •W 2003 roku do Bratysławy przy-

był nowy ambasador – pan ZenonKosiniak-Kamysz wraz z żoną i dwój-

A może ich firmy mogą wesprzeć niektóredziałania?

Klub Polski nie posiada swojej siedziby. Czy ma Pan dla nas jakieś wskazówki, jakiepodjąć kroki, by pozyskać lokal?Brak własnej siedziby utrudnia pracę

Klubu. Uważam to za dużą niedogodność.Oczywiście ten lokal powinien być przy-dzielony przez władze miasta, skoro Polacyzostali uznani za mniejszość narodową.Tego nie załatwi ambasada. Klub musi samo to zabiegać. Może oczywiście korzystać zewsparcia ambasady, ale wnioskodawcą niemoże być placówka dyplomatyczna.

Od kilkunastu dni mieszka Pan w Bratysławie. Ma Pan już jakieś swojeulubione miejsca w tym mieście?Bardzo mnie zauroczyło Stare Miasto

w Bratysławie. Widać tu zderzenie tradycji,historii z nowoczesnością. To jest miasto,które da się lubić. Słowację znam główniez moich częstych podróży, ponieważ przez15 lat pracy dyplomatycznej na południuEuropy często tędy przejeżdżałem, wraca-jąc do Polski. Mam zamiar sporo podróżo-wać, bowiem dobry dyplomata musi po-znać kraj, jego obyczaje, by dobrze pełnićswoją misję.

Spotkał się już Pan z tym, że podobieństwojęzyka polskiego i słowackiego prowadzi do sytuacji niekiedy dwuznacznych, niekiedy komicznych?Uczęszczałem na kurs języka słowackie-

go, organizowany przez Instytut Słowackiw Warszawie, ale znajomość tego językabędę oczywiście doskonalił na miejscu.Z pewnością pomagać mi będzie moja zna-jomość języków słowiańskich. Mam świa-domość, iż podobieństwo języków słowia-ńskich może być źródłem wielu wpadek.Kilka z nich już poznałem: wiem już cooznacza “odporný”, wiem też, że nie należymówić, że coś “pachnie”. Z pewnością od-kryję jeszcze wiele innych pułapek języko-wych. Opanowanie języka to ważny krokw poznawaniu kraju i pracy dyplomatycz-nej.

Czy na placówkę dyplomatyczną przyjechał Pan wraz z rodziną?Będę tu wraz z małżonką. Nasza córka już

skończyła studia, jest samodzielna, ale pew-nie będzie nas często odwiedzać.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Czasem odchodzą nasze aniołyI nagle w miejscu staje czas.A z nim cząstka nas odchodzi.I wielki smutek marszczy twarz.

Tragiczny wy

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2010/09

WRZESIEŃ 2010 11

ką dzieci. Marysia i Michał przeżywałykolejną przeprowadzkę z uwagi na mis-ję dyplomatyczną ich ojca. „Dzieci przy-wiązują się do kolegów, nawiązują przy-jaźnie. Bardzo przeżyły wyjazd z Ber-lina, niedługo potem czekał je wyjazdz Warszawy. Nasza córka do dziś nie mo-że tego przeboleć i gdyby była możliwo-ść powrotu do Warszawy, wyjechałabynatychmiast“ – mówiła w wywiadziedla „Monitora Polonijnego” ich mamaKatarzyna Kosiniak-Kamysz („MonitorPolonijny”, listopad 2004). Dzieci panaambasadora podjęły naukę w austriac-kiej szkole, do której codziennie ich za-woziła mama. Oprócz tego pobierałynaukę w szkole polskiej przy ambasad-zie RP w Bratysławie.

Kiedy w 2004 roku na łamach nasze-go miesięcznika ogłosiliśmy konkursdla dzieci pod tytułem „Moje zwierząt-ko“, 9-letnia wtedy Marysia nadesłałaswoją pracę, którą zatytułowała „Zwie-rzęta można mieć“ („Monitor Polonij-ny” lipiec-sierpień 2004 – www.polo-nia.sk), a która uzyskała wyróżnienie.„Jej praca była bardzo ciekawa, bowiemsztuką było napisać o zwierzątkach, sko-ro ich nie posiadała“ – oceniała jedna

z członkiń jury. Kiedy w 2007 roku ro-dzinie państwa Kamyszów przyszłoopuścić Bratysławę, znów trudno byłosię rozstać. Potem była przeprowadzkado Berlina, Warszawy i na początku te-go roku do Kanady. Maria uczyła sięw High School w Ottawie, Michał byłstudentem uniwersytetu w Ottawie.

• • •Na Facebooku (R.I.P. Michael Kosi-

niak-Kamysz oraz R.I.P. Maria Kosiniak-

Kamysz <3) płyną słowa żalu, niedowie-rzania. Wpisują się głównie młodzi lu-dzie, ich przyjaciele. Pewna dziewczynawyznaje, że Michał był jej pierwsząmiłością, a ona jego ostatnią, koleżankiMarysi dziękują jej, że mogły choć przezjakiś czas być w kręgu jej znajomych…

• • •Pan ambasador Zenon Kosiniak-Ka-

mysz miał lecieć do Polski 12 sierpniana spotkanie ambasadorów w Minister-stwie Spraw Zagranicznych, wtedy teżmiał spotkać się ze swoimi dziećmi...

W „Gazecie Wyborczej” w dziale ne-krologów czytamy: „Pogrążeni w głębo-kiej rozpaczy po tragicznej śmierciNASZYCH JEDYNYCH DZIECI […]ZROZPACZENI RODZICE I DZIADKO-WIE ORAZ RODZINA“

Pogrzeb Michała i Marii odbył się 14 sierpnia na Cmentarzu Salwatorskimw Krakowie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Punktu Konsultacyjnegoprzy Ambasadzie RP w Bra-tysławie, i oczywiście nau-czyciele tam uczący.

Ja miałam okazję spotkaćIch osobiście. Właśniew szkole polskiej, w którejswego czasu uczyłam,a którą i Oni odwiedzali

podczas weekendów. Pa-miętam Ich szczere uśmie-chy, otwartość na świat,chęć poznawania wszy-stkiego… Byli tacy… nor-malni.

Zwykle, kiedy wspomi-nam tamte wspaniałe cza-sy, łza mi się kręci w oku…Teraz też, ale tym razem tobardzo gorzka łza.

Michała i Marysi nie wi-działam od kilku lat. W tymczasie zdążyli wydorośleć,wypięknięć i zmądrzeć.Czasami śledziłam Ich losyz daleka. A to ktoś zewspólnych znajomych do-nosił mi, że mają się do-brze, a to z oficjalnychinformacji prasowych do-wiadywałam się, że wraz

z rodzicami wybierają sięwłaśnie na placówkę doKanady, a ostatnio zajrza-łam nawet na Facebook, byprzekonać się, jak się zmie-nili zewnętrznie. I zobaczy-łam tam przystojnego mło-dego mężczyznę, na twarzyktórego pozostał ten samuśmiech sprzed lat, i śli-czną młodą dziewczynę…

Trudno oswoić się na-uczycielowi z myślą, iż jegouczniowie, tak młodzi, obie-cujący nigdy więcej niezasiądą do klasówki, nienapiszą kolejnego wypra-cowania, ba, nawet nie pój-dą na wagary!

Trudniej jednak pogo-dzić się rodzicom, kiedymuszą pochować swoje

dziecko. Jedno. Ale coz rodzicami, którzy tracąnagle dwoje dzieci i wszy-stkie nadzieje z nimi zwią-zane, całą przyszłość? Coczują? Rozpacz? Ból? Cowszystko muszą przeżywaćteraz rodzice Michała i Ma-rysi? Przecież w jednejchwili skończył się imświat, jaki znali dotychczas.Jak dalej będą żyć? Czy czasprzywróci im równowagę?Oby!

Czas wszystko zmienia,ale Marysia i Michał pozo-staną już niezmiennie tacysami. Jak anioły. Pięknii młodzi…

MARIA MAGDALENANOWAKOWSKA

Pani Kasiu, Panie Ambasadorze – w imieniu redakcji „MonitoraPolonijnego“ i jego czytelników składamy głębokie wyrazy współczucia.Zdajemy sobie sprawę, że żadne słowa nie ukoją bólu, nie wrócądawnych chwil… Chcemy, abyście Państwo wiedzieli, że pamiętamyo Was, że w tych trudnych chwilach myślami jesteśmy z Wami. Czujemysię zaszczyceni, że mogliśmy być częścią Waszego i Waszych Dzieci życiana drodze dyplomatycznej, którą Wam przyszło pokonywać.

REDAKCJA „MONITORA POLONIJNEGO“

wypadek

ŹRÓD

ŁO: F

ACEB

OOK

ŹRÓD

ŁO: F

ACEB

OOK

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2010/09

Druga edycja pleneru,przygotowywanego głó-wnie z myślą o członki-niach Klubu Polskiego, by-ła kontynuacją ubiegło-rocznego projektu. „Kobie-ty są wszechstronne i naplenerze mają możliwośćkreatywnie się realizować”– oceniła Zdenka Błońska-Záborská, organizatorkapleneru. Podczas kilku-dniowego zgrupowaniauczestniczki musiały prze-

łamywać swoje bariery, po-konywać strach przed nie-znanym, brać udział w wy-kładach, wykonywać zada-ne prace. „Zawsze brakujeczasu, tyle wyzwań przednami“ – mówiła organizator-ka, która od wielu lat anga-żuje się w polskie przedsię-wzięcia na Słowacji. „Czujęsię Polką, mam polskie po-chodzenie, zawsze mnie in-

teresowało wszystko to, cozwiązane z Polską, i chybadlatego mam męża Polaka“– wyznała.

Po kilku dniach pleneruw pensjonacie „Ranč Šu-

gov” widać było ożywienie– to uczestniczki pleneruprzygotowywały wystawę,na której miały zaprezento-wać wszystkie swoje dzie-ła. Jeszcze ostatnie popra-wki przed wernisażem,ustawienie obrazów, eks-ponowanie szali, apaszek,biżuterii, tkanych czy dzie-rganych torebek, jeszczetylko przymocowanie kar-

12 MONITOR POLONIJNY

Uczestnicy pleneru: ZDENKA BŁOŃSKA-ZÁBORSKÁ• MICHAELA MIKOVČÁKOVÁ• TATIANAVARGOVČÁKOVÁ• URSZULA SZABADOS• HELENA GERECOVÁ• MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKASTANO STEHLIK• ANNA FRIČOVÁ• JADWIGA GAŠPAROVÁ• ŠTEFANIA GAJDOŠOVÁ

Plener 2010„W zory, które sobiewybrałyście,naniesiemy na

jedwab specjalnym flamastrem,który za kilka godzin zniknie.Następnie konturową pastąobrysujemy wzór i w ten sposóbzapobiegniemy rozlaniu się farbypo materiale“ – tak MichaelaMikovčáková wyjaśniała krok pokroku technikę malowania najedwabiu. Było to jedno z kilkuzadań, stojących przeduczestniczkami tegorocznegopleneru „Fit Art.”, który odbyłsię koło Medzeva w terminie od6 do 11 lipca z inicjatywy KlubuPolskiego z Koszyc.

Prace uczestniczek pleneru „podglądało“ oko kamery Słowackiej Telewizji

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2010/09

teczek z nazwiskami twór-ców dzieł i… gotowe! Go-ście pensjonatu, przyjacie-le, uczestniczki pleneruw oczekiwaniu na słowowstępne Zdenki Zabor-skiej-Błońskiej przechadza-li się wśród wystawianycheksponatów. „Jestem ocza-rowana tym, co stworzyłypanie podczas pleneru“ –wyznała Iveta Vaculová zeSłowackiego Radia, któraprzyjechała z Koszyc, byprzygotować reportaż z in-nej wystawy w Medzevie.

„Skoro mam okazję wziąćudział w tak imponującymprzedsięwzięciu, szkodabyłoby tego nie wykorzy-stać, więc zabieram się dopracy“ – stwierdziła i przy-gotowała mikrofon, byprzeprowadzić wywiadyz uczestniczkami pleneru.Zdradziła też, że chętniekupiłaby dla siebie niektó-re z wystawianych rzeczy,

jakiś szal lub obraz. Trudnojej było uwierzyć, że autor-kami prac były amatorki.

Imponujący efekt końco-wy i pochlebne oceny go-ści spowodowały, że panie,biorące udział w zgrupo-waniu, zaczęły się przy-glądać swym wytworominnymi oczami. Jeszcze nie-dawno nie były pewne, czydadzą radę, czy opanujątechniki, teraz w pełni wi-

działy, co osiągnęły. „Wcze-śniej nie miałam kontaktuz taką sztuką i, przyznaję,wciągnęło mnie to“ – wyz-nała Jadwiga Gašparová,pokazując własnoręczniewykonany szal i torebkę.

Z kolei Štefania Gajdošo-vá, profesjonalna artystka,przyznała, że plener był nietylko doskonałą okazją dostworzenia nowych dzieł,ale i do obcowania z lu-dźmi, którzy na co dzieńnie zajmują się sztuką.„Entuzjazm pań był zaraźli-wy. Przede wszystkim cie-szę się, że byłam wśródrodaków, dzięki czemumogłam doskonalić znajo-mość języka polskiego“ –mówiłą.

Michaela Mikovčáková,jedna z wykładowczyń,

podkreślała zaangażowa-nie i zdolności uczestni-czek pleneru. „W ubiegłymroku panie były bardziejnieśmiałe, w tym roku po-trafiły pokonać barieryi z zaangażowaniem po-święcić się pracy twórczej– stwierdziła. – Każdaz nich wykonała malunekna jedwabiu, wybierającwzór, który odzwierciedla-łby jej charakter“.

Efekty pleneru z zado-woleniem przyjmowałaZdenka Błońska-Záborská:„Dorośli chcą się rozwijać,inwestują w siebie i chło-ną wiadomości, a KlubPolski potrzebuje wspól-nych działań“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,Ranč Šugov koło Medzeva

13Projekt zrealizowany dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury – Sekcja Mniejszości NarodowychWRZESIEŃ 2010

Monitor09 03.09.10 09:14 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY

W ten sposób wygra-ła ona lot szybowcem,za sterami którego miałzasiąść nasz rodakz Prievidzy pan Ta-deusz Wala.

Lot został zaplanowa-ny na 21 sierpnia. Doostatniej chwili nie wie-dzieliśmy, czy uda się gozrealizować z uwagi napowódź, która nawiedzi-

ła Prievidzę. „Proszęprzyjeżdżać, lotnisko jużjest przygotowane!” –usłyszałam w telefoniegłos pana Tadeusza nadwa dni przed planowa-nym przedsięwzięciem.Udaliśmy się więc doPrievidzy wraz ze szczę-

śliwą zwyciężczynią kon-kursu. A ponieważ udałonam się przy okazji zor-ganizować posiedzenieRady Klubu Polskiegooraz spotkanie z naszymirodakami, mieszkający-

W poprzednim numerze „MonitoraPolonijnego” zwróciliśmy się donaszych prenumeratorów z pytaniem

konkursowym, które brzmiało: „Kiedy ukazał siępierwszy numer naszego miesięcznika?”.Pierwsza do redakcji zatelefonowała naszaczytelniczka z Bratysławy – pani Aneta Adamczyk,która prawidłowo odpowiedziała, że pierwszy„Monitor” pojawił się w grudniu 1995 roku.

Lot szybowcem

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2010/09

15

mi w tymże mieście, tonaszej czytelniczce to-warzyszyło spore gronoklubowiczów i przyja-ciół.

„Zawsze marzyłam o tym,by polecieć szybowcem,tym bardziej, że wraże-nia z lotów w przestwo-rzach opisywał mi mójtato, który żył tą pasją” –wyznała przed lotemAneta Adamczyk i choćtrochę się denerwowała,odważnie kroczyła w kie-runku szybowca. Jeszczetylko krótki instruktaż,jak w razie niebezpie-

czeństwa otworzyć spa-dochron i… dwuosobo-wa załoga zajęła miejscaw kabinie szybowca.Chwilę potem pojawiłsię mały, sportowy samo-lot, który poprowadziłprzymocowany szybo-wiec w przestworza, byten mógł później samo-dzielnie szybować poniebie. „Wrażenia byłyniesamowite – komento-wała po prawie godzin-nym locie nasza bohater-ka. – Genialnie, cudnie,żałujcie, że was tam niebyło! Można wyciągnąćrękę i dotknąć nieba!Obok nas przelatywałybociany! Coś pięknego!”.

Słuchaliśmy wrażeń Ane-ty, trochę jej zazdrosz-cząc tych niesamowi-tych przeżyć.

Godzinę później losuśmiechnął się do jesz-cze jednej uczestniczkiwycieczki...

Pan Tadeusz zaprosiłbowiem kilkunastooso-bową grupę Polaków dozwiedzenia zakładu, w któ-rym szybowce powstają.Prezentując kolejne eta-py budowania tych ma-szyn spontanicznie za-proponował lot samolo-tem sportowym jednejosobie z naszej grupy, któ-ra zgłosi się jako pierw-sza. Najszybciej zareago-wała Romana Greguš-ková. W ten sposób, choćw części, spełniło się jejmarzenie z dzieciństwa.

„Zawsze chciałam być pi-lotem, ale kiedyś to byłonierealne dla dziewcząt”– wyznała po wylądowa-niu na lotnisku.

Dzień spędzony w gro-nie rodaków z inicjaty-wy redakcji „Monitora”i dzięki uprzejmości pa-na Tadeusza Wali był poprostu… odlotowy!

red

WRZESIEŃ 2010

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY16

Po dziesięciu latachpo raz drugi Zwią-

zek Główny Związku Pod-halan w Nowym Targu ra-zem ze swymi oddziałamii z udziałem zaprzyjaźnio-nych organizacji społecz-nych w kraju i za granicą,Sejmem, Senatem i Kościo-łem, przy współpracy z wła-dzami samorządowymi ró-żnego szczebla zwołał II Świa-towy Zjazd Górali Polskichpod hasłem „W jednościsiła”.

Inauguracja Zjazdu rozpo-częła się w sobotę 7 sier-pnia mszą świętą z udzia-łem księży kapelanówZwiązku Podhalan, którabyła koncelebrowana w ko-

ściele parafialnym w gmi-nie Niedźwiedź i PorębieWielkiej. Mszy przewod-niczył ks. prałat WładysławZązel – kapelan Górali Pol-skich w kraju i za granicą.

W niedzielę 8 sierpniana poszczególnych „holach– halach”, czyli na Rusino-

wej Polanie, GąsienicowejPolanie, Turbaczu, HaliKrupowej pod Babią Górą,w Pieninach oraz Rajczy nażywiecczyźnie odbyły sięrodowe spotkania GóraliPolskich. W Rajczy dodat-kowo promowano dzie-dzictwo kulturowe Karpat

na pograniczu czesko-pol-sko-słowackim, gdzie naGórnych Kisucach znajdu-je się wspólny matecznikGórali Czadeckich – duchapolskiego i Górali Kisu-ckich – ducha słowackiego.O godz. 22.00 odbyło sięzapalenie Hudy Wawrzyń-cowej. W tym samym dniuw Zakopanem część ucze-stników II Zjazdu GóraliPolskich wzięła udziałw spotkaniu towarzyskimw ramach EuropejskichTargów Produktów Regio-nalnych.

Następnego dnia w Skali-tem na Słowacji starostkagminy Andrea Simurdováprzyjęła m.in. Górali Czade-

Planowane majowe spotkanie w Stre-cznie z okazji Światowego Dnia

Polonii ze względu na tragiczne wy-darzenia w kraju i żałobę narodowąorganizatorzy przełożyli na 9 lipca.

Ponieważ od uczestników zeszło-rocznej imprezy słyszałam tylko samepochwały i słowa uznania za polskicharakter spotkania, wspaniałą atmo-sferę, dobrą zabawę, zdecydowałam,że w tym roku i ja wrazz grupą przyjaciół z KlubuPolskiego w Trenczynieskorzystam z zaproszeniado Streczna – i nie żałuję!

Organizatorzy – Stowa-rzyszenie „Polonus” orazpani konsul Urszula Szul-czyk-Śliwińska – stanęli na wysokościzadania i przygotowali ciekawy pro-gram imprezy. Przed dobrą zabawąmożna było skorzystać z basenu i sau-

ny w pięknym ośrodku, któryokazał się wspaniały także dlarodzin z dziećmi. Nie zabra-kło polskich potraw, w tymtakże dobrego polskiegopiwa, oraz polskich tańców,do których przygrywał polskizespół. Następnego dnia ów

zespół towarzyszył grupie, zwiedza-jącej zamek. Druga grupa uczestni-ków spotkania wzięła udział w spły-wie tratwami po Wagu.

Korzystając z okazji podczas spo-tkaniu w Strecznie pożegnaliśmy teżpanią konsul, która po czterech la-tach pobytu na Słowacji, wyjeżdżałaz rodziną na nową placówkę dyplo-matyczną do Kazachstanu. Były sło-wa podziękowania, kwiaty i poda-runki. A kiedy kapela góralska „Tor-ka” z Cieszyna zagrała „Sto lat”, natwarzy pani konsul można było zo-baczyć wzruszenie.

Nie zapomnę również chwil i ro-zmów z zaproszonymi na to spotka-nie zaprzyjaźnionymi Bułgaramioraz solowego występu Teodory,która swym bułgarskim śpiewemwszystkich ujęła za serce.

W imieniu uczestników spotkaniaze Środkowego Poważa dziękujęorganizatorom za miłe przyjęciei wspaniałą zabawę.

RENATA STRAKOVÁ, KP TRENCZYN

II Światowy Zjazd Górali Polskich na terenie Polskich Karpat

Zlot w Strecznie

ZDJĘ

CIA:

REN

ATA

STRA

KOVÁ

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2010/09

17WRZESIEŃ 2010

ckich ze Złotnika (Polska)i z Nowego Sołońca (po-łudniowa część BukowinyRumuńskiej).

W dniu 13 sierpnia odby-ła się VI Pielgrzymka Góral-ska do sanktuarium PaniZiemi Żywieckiej w Rych-wałdzie.

W Domu Podhalan w Lu-dźmierzu k. Nowego Targuodbyła się światowa pre-miera opery góralskiej„Naski Świat” w wykona-niu Zespołu Góralskiego„Regle” z Poronina.

Centralnym punktem II Światowego Zjazdu Gó-rali Polskich był odpustMatki Boskiej Ludźmier-skiej „Gaździny Podhala”,który odbył się 15 sierpnia,a któremu przewodniczyłkard. Franciszek Machar-ski. Matka Boska Ludźmier-ska została intronizowanana Królową Górali Polskichna całym świecie w czasie43. Zjazdu Związku Podha-lan w 2008 r.

Na zakończenie pier-wszej części II Światowego

Zjazdu Górali wystosowa-no przesłanie do wszy-stkich Polaków, zatytuło-wane „Górale Polscy w dzia-łaniu dla dobra Ojcowiznyi Ojczyzny”. Przesłanie topodpisali prezes ZwiązkuPodhalan w Polsce MaciejMotor Grelok oraz prezesZwiązku Podhalan w Ame-ryce Północnej StanisławZagata .

W drugiej części Zjazduw dniu 17 sierpnia odbyły

się uroczystości 80-leciaOddziału Związku Podha-lan w Rabce Zdroju.

W terminie 23-26 wrze-śnia planowane są OtwarteVI Góralskie ŚwiatoweRekolekcje Związku Pod-halan w Szczyrku, zaś 14 li-stopada w Nidzicy odbędąsię uroczystości 90-leciapowrotu Spisza i Orawy doPolski.

ROMAN [email protected]

Pożegnanie dyrektora Instytutu Polskiego

„Po czterech i pół roku pracyw Bratysławie czas wyjeżdżać – mó-wił 19 sierpnia podczas wieczorupożegnalnego Zbigniew Machej, dy-rektor Instytutu Polskiego, którywłaśnie zakończył swoją misję dyp-lomatyczną. – Mam jednak nadzieję,że niebawem się spotkamy, bowiemw styczniu powracam do Bratysła-

wy, by podjąć nowe wyzwaniew Funduszu Wyszehradzkim“.

Spotkanie pożegnalne było okazjądo wspomnień. „Zbyszek przepro-wadził Instytut przez trudne zada-nie, czyli remont budynku na placuSNP“ – mówił dyrektor programo-wy Tomasz Grabiński. ZbigniewMachej podziękował tym wszy-stkim, którzy wspierali jego inicjaty-wy, a przede wszystkim pracowni-kom Instytutu Polskiego i Minister-stwu Spraw Zagranicznych RS.

Kiedy do Bratysławy przybędzienowy dyrektor, jeszcze nie wiado-mo. Do tego czasu InstytutemPolskim będzie kierować dyrektorprogramowy Tomasz Grabiński.

red

Wizyty ustępującejkonsul i nowegokonsula w regionachKończąca misję konsul Urszula

Szulczyk-Śliwńska wraz z nowymkonsulem Grzegorzem Nowackim 5 sierpnia odwiedzili w Żylinie Po-lonię ze Stowarzyszenia „Polonus”, a dzień później przybyli do Nitry.

Jak się dowiadujemy ze strony inter-netowej „Polonusa”, głównym tema-tem spotkania w Żylinie były działaniaPolonii na rzecz promowania przy-szłorocznego spisu ludności w różnychśrodowiskach w celu dotarcia do jaknajwiększej ilości naszych rodaków,mieszkających na terenie Słowacji.

W Nitrze pod nieobecność tamtej-szej prezes Klubu Polskiego RomanyGreguškovej gości przyjęła wicepre-zes Irena Cigaňová. W rozmowach,które odbyły się w siedzibie ojców sal-watorianów, udział wzięli równieżTeresa Babinová i jej syn Łukasz –członkowie Klubu. Podczas wizytyw Nitrze przedstawiciele placówkidyplomatycznej odwiedzili też cmen-tarz, na którym zostali pochowanipolscy żołnierze, polegli w czasieI wojny światowej.

red

Zmiany w konsulacie

W sierpniu po czteroletniej kadencjiBratysławę opuściła konsul Urszu-

la Szulczyk-Śliwińska. Nowym konsu-lem w randze radcy ministra zostałGrzegorz Nowacki (w „Wywiadzie mie-siąca” na str. 8 przedstawiamy rozmowęz nowym konsulem.), natomiast stano-wisko wicekonsula po MagdalenieGondar objął Adam Sitarski. red

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Konsul Adam Sitarski

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY18

W dniu 26 sierpnia 2010 roku mi-nęło 15 lat od podpisania umowy

pomiędzy samorządami Rzeczypospoli-tej Polskiej i Republiki Słowackiejo utworzeniu transgranicznego zwią-zku Euroregion „Tatry”. Od tego czasuudało się zrealizować liczne przedsię-wzięcia, dzięki którym na obszarzePodhala, Orawy, Spisza i Liptowa inte-gracja europejska zaczęła się dużowcześniej, niż po wejściu Polskii Słowacji do Unii Europejskiej.

Dzięki wsparciu finansowemu z fun-duszy Unii Europejskiej zrealizowanowiele wspólnych projektów, inwesty-cji, wystaw, konferencji oraz wydanoliczne publikacje. W 2003 roku w No-wym Targu otwarto Ośrodek Współ-pracy Polsko-Słowackiej, a w 2007 rokuDom Spotkań Słowacko-Polskich w Kie-żmarku.

W lipcu br. roku Euroregion „Tatry”zorganizował uroczyste obchody 15-le-cia swojej działalności. Z tej okazjiw Ośrodku Współpracy Polsko-Słowa-ckiej w Nowym Targu można było obej-rzeć wystawę, prezentującą jego najwa-żniejsze inicjatywy i przedsięwzięcia.

W dniu 22 lipca 2010 r. w NowymTargu odbył się Nadzwyczajny KongresTransgranicznego Związku Euroregionu„Tatry”, w którym oprócz polskich i sło-

wackich delegatów wzięłoudział wielu znakomitychgości. Za długoletnie i efek-tywne wspieranie rozwojupolsko-słowackiej współpra-cy transgranicznej kongresten nadał tytuły Honorowe-go Członka Euroregionu „Tatry” miastuKieżmark i miastu Nowy Targ. Tymżemiastom przyznał też statuetki Za za-sługi dla Euroregionu „Tatry”.

Kongres zakończył premierowy po-kaz filmu pt. Łączą nas Tatry w reżyse-rii Jana Makowskiego, po którym odby-ła się konferencja na temat 15 latEuroregionu „Tatry” – Od stowarzysze-nia do Europejskiego UgrupowaniaWspółpracy Terytorialnej.

Przez cały dzień na nowotarskim ryn-

ku odbywała się prezentacjarzemiosła, folkloru i kuchnisiedmiu kultur pograniczapolsko-słowackiego. Nastę-pnego dnia na dziedzińcuzamku w Kieżmarku odbył sięuroczysty koncert z okazji ju-

bileuszu 15-lecia Euroregionu „Tatry”.Pod znakiem 15-lecia Euroregio-

nu „Tatry” upłynie też wrzesień.Wówczas to bowiem w trzech szko-łach (w Dolnym Kubinie, Liptow-skim Mikulaszu i Popradzie) od-będzie się prezentacja związku,a w Domu Spotkań Słowacko-Pol-skich w Kieżmarku wystawa, pre-zentująca jego najważniejsze inicja-tywy oraz plany na najbliższe lata.

JUSTYNA CHOVAŇÁKOVÁ

Na ręce prezesa Klubu Pol-skiego Czesława Sob-

ka wpłynął list od Stowarzysze-nia „Polonus” z Żyliny z propo-zycją współpracy w koordynowa-niu działań na rzecz kampaniiinformacyjnej przed spisem lu-dności na Słowacji, który odbę-dzie się w 2011 roku.

Jak czytamy w przesłanym li-ście: „W związku z wnioskamiz dyskusji podczas II Zjazdu Po-lonii Województwa Żylińskiegow Rajeckich Cieplicach pragniemyzwrócić się także do pozostałychorganizacji polonijnych, ambasa-dy RP o podjęcie wspólnych dzia-łań w celu dyskusji ze SłowackimUrzędem Statystycznym i pozos-tałymi instytucjami, odpowiedzial-nymi za Spis Ludności 2011 naSłowacji. Podczas ostatnio prze-

prowadzonego spisu ludności naSłowacji wystąpiła, jako proble-matyczna, kwestia określeniarzeczywistej liczby osób polskiejnarodowości na Słowacji. W for-mularzach spisowych brakowałomożliwości zadeklarowania swojejnarodowości jako narodowościpolskiej, dlatego osoby polskiegopochodzenia wpisywały narodo-wość słowacką lub inną. Sporoosób polskiego pochodzenia na-wet nie uświadamia sobie faktu,że mogą się przyznać do swojegopochodzenia bez żadnych konse-kwencji (głównie osoby starsze,osoby nie posiadające w swoimśrodowisku kontaktów z innymiPolakami itp.). Według tak prze-prowadzanych spisów mniejszośćpolska należy oficjalnie do naj-mniej licznych na Słowacji, co jed-

nak nie odpowiada stanowi fa-ktycznemu”.

Aby zbadać problem, redakcja„Monitora Polonijnego” zwróciłasię o informacje do Urzędu Staty-stycznego w Bratysławie. Podczasrozmowy z Marianem Horeckim,dyrektorem odpowiedzialnym zaprzygotowanie spisu ludności, do-wiedzieliśmy się, że kwestionariu-sze, przygotowywane na przyszło-roczny spis ludności, będą zawie-rać rubrykę, umożliwiającą wybórnarodowości polskiej. „W kwestio-nariuszach zostaną uwzględnionewszystkie mniejszości narodowe,uznane przez rząd słowacki. O tozabiegał były wicepremier DušanČaplovič” – powiedział M. Horecký.

W odpowiedzi na inicjatywę or-ganizacji „Polonus” Czesław Sobekw imieniu Klubu Polskiego napisał:

„Wyrażamy naszą aprobatę wspól-nego działania w zakresie propa-gowania naszej polskiej mniejszo-ści narodowościowej na Słowacji,również przed spisem ludnościw roku 2011. Deklarujemy udziałw kampanii oraz pomoc w przygo-towaniu spotkania z kompetentny-mi przedstawicielami polskich i sło-wackich urzędów, które są władnepomóc nam w osiągnięciu nasze-go wspólnego celu – zwiększeniaoficjalnej liczby polskiej mniejszo-ści narodowej na Słowacji.

Pragnę nadmienić, że polskamniejszość narodowa zostałaoficjalnie uznana przez państwosłowackie już w roku 1999, a naszpolski przedstawiciel i równocze-śnie członek Klubu Polskiego po-dejmował działania, zmierzającew kierunku uwzględnienia polskiejnarodowości na arkuszach spiso-wych”. red

Jubileusz 15-lecia Euroregionu „Tatry“

Przed przyszłorocznym Spisem Ludności na Słowacji

Jubileusz 15-lecia Euroregionu „Tatry“

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2010/09

19WRZESIEŃ 2010

Piątego lipca 2010 roku w Mię-dzynarodowym Centrum Kul-

tury (MCK) w Krakowie odbyłasię niecodzienna uroczystość,pierwotnie planowana na 12 kwie-tnia, przełożona z uwagi na żało-bę narodową.

W największej sali MCK naRynku Głównym w Krakowiez rąk Ministra Kultury i Dziedzi-ctwa Narodowego BogdanaZdrojewskiego najwyższe pol-skie odznaczenie za zasługiw dziedzinie kultury – Złoty Me-dal Gloria Artis – otrzymaładobrze znana w Polsce i naSłowacji Magdalena Vášáryová.

O jej odznaczenie wystąpił dy-rektor Międzynarodowego Cen-trum, wybitny krakowski uczo-ny, profesor Uniwersytetu Ja-giellońskiego Jacek Purchla.

Witając licznie zgromadzo-nych gości przypomniał związkiMagdy (bo tak ją zawsze nazywa-ją przyjaciele) Vášáryovej z kró-lewskim Krakowem; te dawnei te całkiem bliskie z okresu, kie-

dy pełniła ona zaszczytną misjęambasadora Republiki Słowa-ckiej w Polsce (2000 – 2005).Między innymi za czasów jej am-basadorowania zaczęto obcho-dzić w Krakowie „Dni Słowa-ckie”, utworzono Konsulat Ge-neralny RS w tym mieście.

Z kolei minister Bogdan Zdro-jewski w swoim wystąpieniupodkreślił szczególne zasługi pa-ni ambasador dla budowania sło-wacko-polskich mostów, w nie-zwykle ważnym dla naszych na-rodów okresie, wspólnego nego-cjowania, a następnie wstępowa-nia do Unii Europejskiej. Magda-lena Vášáryová, niegdyś wybitnaaktorka, opozycyjna intelektua-listka, a następnie dyplomata(po aksamitnej rewolucji byłapierwszym ambasadorem Cze-chosłowacji we Wiedniu) potra-fiła swoje liczne talenty, zdolno-ści i osobiste kontakty ofiarowaćtej wielkiej sprawie – podkreśliłminister. I dodał, ze była wzoremi ozdobą korpusu dyplomaty-cznego w Warszawie, do dziśniezwykle serdecznie wspomi-naną. Pełniąc po powrocie z War-szawy wiele ważnych funkcji po-litycznych i państwowych w Re-publice Słowackiej (m.in. sekre-tarza stanu w MSZ RS, a nastę-pnie przez dwie kadencje po-słanki do Rady Narodowej RS),nadal pozostawała inicjatorkąwielkiego zbliżenia naszych kra-jów w wielu dziedzinach.

Uroczystość zakończyła lamp-ka szampana, bukiety kwiatówi gratulacje, którym nie byłokońca i do których ja przyłą-czam się ponownie, tym razemwraz czytelnikami „MonitoraPolonijnego”

JAN KOMORNICKI

Zgodnie z życzeniem autora jego honorariumzostanie przekazane na nagrody

dla dzieci biorących udział w konkursachogłaszanych na łamach „Monitora”.

Pierwszy egzemplarz „Monitora Polonijnego” do-tarł do moich rąk pocztą w grudniu 1996 r. Do

tej pory nie wiem, komu to zawdzięczam. Wówczasredaktor naczelną miesięcznika była pani DanutaMeyza-Marušiaková, zaś współpracującymi redakto-rami pani Joanna Nowak-Matloňová oraz pan Ire-neusz Giebel. Do tego czasu nie wiedziałem o istnie-niu ani pisma, ani stowarzyszenia polonijnego, którezrzeszało żyjących na Słowacji Polaków. Z dużymzaciekawieniem przeglądałem stronice kolejnychnumerów „Monitora”. Szczególną uwagę zwracałemna artykuły pana Ryszarda Zwiewki, który właśniekończył kadencję jako pierwszy prezes Klubu Pol-skiego. Ożywiały one wspomnienia, bowiem kiedyśna Zaolziu i ja za pośrednictwem PZKO w RepubliceCzeskiej włączałem się w podobne działania na rzeczpolskości.

W tym okresie pracowałem na Orawie i z powodubraku czasu (praca poza miejscem zamieszkaniai związane z tym dojazdy) nie włączyłem się od razuw aktywną działalność polonijną. Brakowało mi jed-nak kontaktów z rodakami. Z „Monitorem Polonij-nym“, promującym Polonię i Klub Polski w RS,rozpocząłem współpracę na początku 2000 r. poprzejściu na wcześniejszą emeryturę. Wpierw anga-żowałem się w sprawy polonijne za pomocą wypo-wiedzi na łamach „Monitora”. Publikacje moichlistów, spostrzeżeń, uwag i reakcji pobudzały mniedo kolejnych działań.

Można powiedzieć, że „Monitor Polonijny“ zaini-cjował pośrednio integrację Polaków, żyjących na te-rytorium Środkowego Poważa, i znacząco pomógłw powstaniu w tym regionie nowego oddziałuKlubu Polskiego. Zawsze też towarzyszył Klubowipodczas wszystkich imprez polonijnych, a kolejnepanie redaktor naczelne wspierały je, biorąc w nichudział osobiście, co było i jest bardzo cenne.

„Monitor Polonijny” jest promotorem działalnościpolonijnej na Słowacji i znacząco wzmacnia poczu-cie naszej polskiej tożsamości narodowej. U progu15-lecia jego istnienia w imieniu Klubu PolskiegoŚrodkowe Poważe pragnę serdecznie podziękowaćcałej jego redakcji z panią Małgorzatą Wojcieszyńskąna czele za promowanie naszej działalności polonij-nej i za współpracę, a także życzyć wielu dalszychsukcesów!

ZBIGNIEW PODLEŚNY, Dubnica nad Wagiem

Medal Gloria Artisdla Magdaleny Vášáryovej

15 lat„MONITORA“

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY20

Dnia 28 lipca 2010 rokuw warszawskim Hospicjum

Onkologicznym św. Krzyża naUrsynowie w wieku 65 lat zma-rła popularna polska piosenkar-ka Katarzyna Sobczyk, właściwieKazimiera Sawicka.

Lata sześćdziesiąte to okres mojejfascynacji m.in. muzyką młodzieżo-wą, zwaną wtedy big-beatem. Symbo-lem tego stylu były, jak już wspomina-łam w wakacyjnym numerze „Moni-tora Polonijnego”, legendarne „kolo-rowe” zespoły muzyczne.

Katarzyna Sobczyk miała zaledwie16 lat, gdy została solistką zespołu„Czerwono-Czarni”. W roku 1964,śpiewając piosenkę O mnie się niemartw, zdobyła swoją pierwszą na-grodę na festiwalu w Opolu, a za pio-senkę Biedroneczki otrzymała wyró-żnienie. Publiczność ją ubóstwiała.Bo któż i dzisiaj nie zna takich jej pi-osenek, jak Mały książę, Trzyna-stego, Nie bądź taki szybki Bill, Byłtaki ktoś.

Później występowała ze swoimmężem Henrykiem Fabienem i zespo-łem „Wiatraki”.

W drugiej połowie lat osiemdzie-siątych wyjechała do USA, zamieszka-

ła w Chicago i poświęciła sięw pełni śpiewaniu polskich pio-senek dla tamtejszej Polonii. Na-grała dwie solowe płyty Ogrzejmi serce oraz Niewidzialne.

W roku 2008 powróciła dokraju na stałe, ciężko chora na ra-

ka. Wiedziałam co prawda o chorobieKasi. Raz już ją pokonała i marzyłao kolejnej trasie koncertowej. Otrzy-mała wiele propozycji recitali w Pol-sce, niedawno nagrała nawet kilkanowych wersji swoich największychprzebojów, a ja wybierałam się na jejkoncert w czasie wakacji. Zarażałaoptymizmem swoich bliskich, jak kie-dyś w swoim słynnym przebojuO mnie się nie martw, ja sobie radędam. Niestety, diagnoza brzmiała jakwyrok.

Moje osobiste kontakty z KasiąSobczyk ograniczały sie do spotkańna festiwalach muzycznych (było tow czasie, kiedy mój brat Henrykw pewnym okresie dołączył do„Czerwono-Czarnych”).

Wcześniej znałyśmy się z tras kon-certowych, występowałyśmy nawetw tym samym czasie w tym samymmieście. Ale to już było i nie wróciwięcej – tak, jak w piosence MaryliRodowicz.

Chociaż Kasia przegrała walkę o ży-cie, jej hity nucą dziś nawet młodzi,którzy niekiedy nie wiedzą, że w la-tach 60. śpiewała je właśnie ona.

Katarzyna Sobczyk pochowanazostała na Cmentarzu Powązkowskimw Warszawie 5 sierpnia 2010 r.

URSZULA SZABADOS

P ierwsze lataCzechosłowacji, podobniejak całej powojennej

Europy po roku 1918, nie byłyłatwe. Zniszczenia, przerwanepołączenia komunikacyjne,zamknięte przedwojenne zakładypracy, na horyzoncie najbardziejpodstawowa groźba – głód. NaSłowacji sytuacja byłaszczególnie trudna.

Kraj wydzielony został z daw-nych Węgier i dawne powiązaniagospodarcze z nimi zostały zerwa-ne. Tysiące ludzi, którzy wcześniejjeździli za pracą do Budapesztui Dolnych Węgier, powiększyły sze-regi bezrobotnych. Urzędnicy pań-stwowi, policjanci, kolejarze, w spo-rej mierze i nauczyciele byli naro-dowości węgierskiej. W nowej sytu-acji starali się oni bojkotować za-rządzenia władzy i świadomie eska-lować trudy życia codziennego.Z tego względu, jak też i z ogólnychpowodów ideologicznych władzezdecydowały się na masowe zwol-nienia Węgrów z pracy. Wysiedla-nych specjalistów nie było jednakłatwo zastąpić. Aby utrzymać w ru-chu najważniejszą dla Słowacji liniękolejową Bratysława-Żylina, trzebabyło przeprowadzić wśród cze-skich kolejarzy mobilizację do woj-ska i w ten sposób pozyskanych

Czesi na teKasiaSobczykKasiaSobczyk

O mnie sięnie martw...

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2010/09

pracowników skierować do pracyna Słowacji. Rząd Vavra Šrobára mógłliczyć jedynie na 600 słowackichnauczycieli, co było ilością zdecy-dowanie niewystarczającą. Jeszczegorsza była sytuacja w szkolnictwieśrednim, gdzie powinno pracowaćco najmniej 500 nauczycieli. Tym-czasem Słowaków z uprawnienia-mi do wykładania w gimnazjachznaleziono zaledwie dwudziestu.

W takiej sytuacji trzeba się byłoodwołać do specjalistów i fachow-ców z Czech. Ściągnięto ich kilka ty-sięcy – objęli wszystkie ważniejszestanowiska. Byli wśród nich różniludzie: jedni, przejęci ideą wspólne-go państwa Czechów i Słowaków,pracowali z dużym poświęceniem,inni szukali okazji do łatwego awan-su i wzbogacenia się. Duże rozgo-ryczenie wśród Słowaków wywoły-wał fakt, że przyjeżdżający Czesi do-stawali specjalne dodatki za pracęna zacofanych terenach i za rozłąkęz domem, co sprawiało, że ich za-robki były znacznie wyższe. Na do-datek zajmowali mieszkania po wy-jeżdżających Węgrach – co ze wzglę-dów formalnych było normalne, bogdzieś mieszkać musieli, ale na temieszkania liczyli też Słowacy. Jak-by nie było dość konfliktów, wię-kszość czeskich urzędników niemówiła i nie pisała po słowacku.Wprowadzali więc do komunikacjijęzyk czeski, co wywoływało ko-mentarze, że panowanie węgierskiezostało zastąpione panowaniem cze-skim. Czasem bywało jeszcze go-rzej, bo przyjezdni urzędnicy w swejgorliwości traktowali język słowa-cki jako swego rodzaju czeską gwa-rę, którą posługują się ludzie nie-wykształceni, i promowali porozu-miewanie się po czesku. Przyjeżdża-jący Czesi albo wykształceni w Pra-dze Słowacy byli w dużej mierze wol-nomyślicielami, ateistami i przeciw-nikami kościoła katolickiego, co wy-woływało dodatkowe konfliktyz miejscową ludnością, zwłaszcza gdyniszczyli figurki świętych i walczyli

z „panoszeniem się kościoła”.Przyjezdnym czeskim specjali-

stom i urzędnikom Słowacja za-wdzięczała wiele, ale wraz z ichprzybyciem pojawiło się też wieleproblemów.

Tworzące się dopiero słowackieelity były dość mocno podzielone.Šrobár oparł się w swej działalnościna ludziach, związanych ze środo-wiskiem wychodzącego od 1898roku pisma „Hlas”. Byli to Słowacywykształceni w Czechach, liberalnii antykościelni, uważający za swoje-go przywódcę Tomáša Masaryka.Na swój sposób oderwali się oni jużod życia prostych ludzi na Słowacji.Wszystkie ważniejsze stanowiskana Słowacji objęli ludzie tej orien-tacji. „Hlasistą” był i Šrobár, i Hodža,i Štefánik. Drugą grupę tworzyli in-teligenci katoliccy, skupieni wokółMaticy Slovenskej, których – od

miejsca siedziby tej szacownej in-stytucji – nazywano „Martinskimi”.„Hlasiści” i politycy z Pragi patrzylina nich z góry jako na nie do końcawykształconych klerykałów, schło-piałych, zacofanych, naiwnych ru-sofilów. Wytykali im, że przeżylijakoś czasy węgierskie i nie siedzie-li w więzieniach, co miało ozna-czać, że są dotknięci „syndromemsłużalczości i pokory”. A już zupeł-nie z lekceważeniem patrzyli na wiej-skich proboszczów, choć to przecieżw pewnym sensie oni w codziennejpracy duszpasterskiej zachowali sło-wackiego ducha i język.

Katolicy czuli się zepchnięci nadrugi plan. Wśród nich był też ichprzywódca Andrej Hlinka. Ten za-służony i znany powszechnie co na-jmniej od 1907 roku ksiądz i przy-wódca był teraz demonstracyjniemarginalizowany; nie zapraszanogo na ważne spotkania i do prezy-dium, a na którejś z narad popro-szono go nawet, by wyszedł przedpoufną dyskusją. Oburzało to wie-lu, bowiem Hlinka, był dla nichsymbolem walki o prawa Słowa-ków i więźniem władz węgier-skich. Jeszcze 28 listopada 1918 ro-ku zorganizował on w Rużomberkuzjazd słowackich księży z popar-ciem dla nowopowstałej Czecho-słowacji. ANDRZEJ KRAWCZYK

Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanieprzekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

W A Ż K I E W Y D A R Z E N I AW D Z I E J A C H S Ł O W A C J I

WRZESIEŃ 2010

a terenach słowackich

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2010/09

M inęło zaledwiekilkanaście miesięcyod utworzenia we

Wrocławiu KonsulatuHonorowego RepublikiSłowackiej, by Słowacja stała siębliższa sercom Dolnoślązaków.Wzrosła nie tylko wiedzao Słowacji, nawiązano takżeszereg kontaktów gospodarczychi kulturalnych, pojawiają sięnowe pomysły na współpracę.O stosunku wrocławian doSłowacji najlepiej świadczy fakt,że w czasie Mundialu kibicowalioni tłumnie na placu Solnymw centrum miasta słowackiejdrużynie oglądając jej występ naolbrzymim telebimie. Konsulatemkieruje Maciej Kaczmarski, znanyz innowacyjnych pomysłów,wrocławski biznesmen.

Ponad rok temu został Pan konsulemhonorowym Republiki Słowackiej we Wrocławiu. Jak do tego doszło?Kiedy otrzymałem propozycję ob-

jęcia funkcji konsula honorowegoSłowacji, długo się zastanawiałem.Słowacja, jako samodzielne państwoistnieje od niedawna, ale jako naródma długą i piękną historię. Zawsze teżSłowacy byli bliscy sercom Polaków.Uznałem, że reprezentowanie Słowa-cji będzie dla mnie zaszczytem, a porozmowach z kolegami dyplomatami,konsulami Słowacji, nabrałem prze-konania, że dam sobie radę.

Jak po roku ocenia Pan działalnośćkonsulatu? Dał Pan radę?Swoją funkcję traktuję bardzo po-

ważnie, taką mam zresztą zasadęw życiu, że jak już się jakiegoś zadania

podejmuję, to staram się robić to naj-lepiej i najsumienniej jak potrafię.Pierwszy rok uważam za udany, choćoczywiście – jak to powtarzamswoim pracownikom - zawsze możnazrobić więcej. Zorganizowaliśmy DniSłowacji we Wrocławiu, które budzi-ły duże zainteresowanie tak mediów,jak i przede wszystkim mieszkańcówmiasta, pośredniczę w kontaktachgospodarczych i kulturalnych, którepowoli zaczynają przynosić owoce.W trakcie tworzenia jest specjalnyfundusz stypendialny dla słowackichi polskich studentów, którzy chcą stu-diować w drugim kraju i poznawaćjego kulturę. Pomysłów nam nie bra-kuje, wszystkie będą konsekwentnierealizowane.

Jakie jest zainteresowanie Słowacją we Wrocławiu, który ze względu na swoje położenie geograficznebliższy jest Czechom?Polacy znają Słowację przede

wszystkim z Tatr, które promujemyjako miejsce wypoczynku zimowegoi letniego. Ale staramy się pokazaćtakże inne oblicza tego kraju. Wieluwrocławian ze zdumieniem dowie-działo się, że słowackie wina są ró-wnie dobre, jak włoskie czy francu-

skie. Ale staram się także uświado-mić dolnośląskim przedsiębiorcom,że Słowacja to także dobry kraj do in-westycji. I tu jest także zainteresowa-nie współpracą.

Do Pańskich obowiązków należy przede wszystkim pomoc Słowakom na terenie Dolnego Śląskai województwa lubuskiego. Czy dużo było takich przypadków?W przeciągu tego roku mieliśmy

kilka zdarzeń, związanych z obywate-lami Słowacji, ale dotyczyły one głó-wnie tych, którzy przejeżdżali przeznasz region tranzytem. Trzech oby-wateli Słowacji zostało zatrzymanychprzez policję, bowiem prowadziłopojazdy pod wpływem alkoholu.Doszło też do jednego zgonu – kie-rowca samochodu ciężarowego tar-gnął się na swoje życie.

Ilu Słowaków mieszka w Pańskim regionie?To było moje pierwsze pytanie,

które zadałem w ambasadzie słowa-ckiej. Niestety, ambasada nie posiadatakich danych. Ubolewam nad tym.Osobiście nie znam ani jednegoSłowaka, mieszkającego na terenieDolnego Śląska, a chętnie bym po-

MONITOR POLONIJNY22

ZDJĘCIA STANO STEHLIK

Słowacja bliżej Wrocławia

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2010/09

W tym nu-m e r z e

„Monitora” po-dzielę się z Pań-stwem wraże-niami z filmu„Projekt dzie-cko, czyli oj-ciec potrzebnyod zaraz“. Celo-wo nie od razuzapraszam do kina, ponieważ poobejrzeniu tego obrazu nie jestempewna, czy chcę to zrobić. Budzi onwe mnie co najmniej mieszaneuczucia. Film ten reklamowany jestjako komedia, ba, nawet komedia ro-dzinna, czyli dla wszystkich! Zoba-czyć w nim można całą plejadęgwiazd, znanych także z ekranu tele-wizyjnego, czyli m.in. DominikęOstałowską, Zbyszka Zamachow-skiego, Tomka Karolaka, Pawła Kró-likowskiego, a nawet typowego ko-medianta Miśka Koterskiego. I co?

Tematem są problemy małżeń-stwa po 40-tce z poczęciem dziecka.Bohaterowie wpadają więc na po-mysł zastąpienia męża kimś z naj-

bliższego otocze-nia. Wszak od cze-go ma się przyja-ciół?! W swoistymcastingu na tatu-sia biorą udziałgej, pechowiecmiłosny, a takżeżołnierz, któryprzed wyjazdemdo Afganistanuchce „coś po so-bie zostawić“.W życie małżon-ków wtrąca sięrównież teścio-wa, bo przecieżw komedii o życiurodzinnym niemogłoby jej za-

braknąć.Są w filmie momenty, które śmie-

szą, ale ja mam wrażenie, iż zrobio-no go jakby dla wypełnienia kine-matograficznej luki w sezonie ogór-kowym.

Wydaje mi się, iż jest to obrazstworzony dla fanów Karolaka czyKoterskiego. Wiem, że jest ich wie-lu, ale mnie jakoś ich rodzaj humorunie wciąga.

Państwo zrobią, jak zechcą – albofilm obejrzą, albo nie. Dodam tylko,że jego reżyserem i scenarzystą jestAdam Dobrzycki – autor spektaklitelewizyjnych: „Kryzys“, „Wigilijnaopowieść“, „Ballada o kluczu“.

MAGDALENA PIETZ

WRZESIEŃ 2010 23

znał. Jeśli w naszym regionie miesz-kają jacyś Słowacy, którym mógł-bym w czymś pomóc, to chętniebym to zrobił.

Bycie konsulem honorowym to nie jest jedyne Pańskie zajęcie.Czym Pan się zajmuje na co dzień?Jestem właścicielem Krajowego

Rejestru Długów. To biuro informacjigospodarczej – instytucja, która prze-chowuje i udostępnia informacjeo zadłużonych osobach i firmach.W tej chwili w Polsce są trzy takie biu-ra, ale to KRD jest największym,wyznaczamy standardy działania natym rynku. Nazwa Krajowy RejestrDługów stała się w Polsce synoni-mem biura informacji gospodarczej,tak jak np. Adidas synonimem butasportowego.

Konsulem honorowym może zostać ktoś, kto odnosi sukcesyw swojej pracy zawodowej i stać go na utrzymanie konsulatu.To prawda, bycie konsulem hono-

rowym wymaga środków i zaangażo-wania. Nasza działalność to przecieżnie tylko imprezy kulturalne, alespotkania izb gospodarczych, wyja-zdy na Słowację w celu rozwijaniawspółpracy turystycznej. To wymagaczasu i pieniędzy.

Jaki jest Pański przepis na sukces?Przede wszystkim wyznaczyć sobie

cele i konsekwentnie do nich dążyć.MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,

WROCŁAW

Komedia rodzinna?

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY24

Henryk Sławik urodził się w 1894 ro-ku w zaborze pruskim, we wsi Szeroka,która dziś jest dzielnicą JastrzębiaZdroju. Był dziewiątym dzieckiem nie-zamożnej śląskiej rodziny chłopskiej.Ukończył niemiecką szkołę ludową,z której prócz podstawowego zasobuwiadomości wyniósł doskonałą znajo-mość języka niemieckiego. Po ukończe-niu edukacji wyjechał do Pszczyny. Niestudiował na uniwersytetach, był jed-nak wyjątkowym człowiekiem, które-mu wiadomości z Volksschule nie star-czały; był dociekliwy, pracowity i, po-dobnie jak Witos czy Mikołajczyk, byłsamoukiem. W roku 1912 wstąpił doPolskiej Partii Socjalistycznej ZaboruPruskiego.

Po wybuchu I wojny światowej zostałwcielony do armii pruskiej. Dostał siędo niewoli rosyjskiej, z której na Śląskpowrócił po podpisaniu pokoju brze-skiego. Brał udział w powstaniach ślą-skich, był członkiem Polskiej Organiza-cji Wojskowej, silnie angażował sięw akcję plebiscytową, m.in. pisząc li-czne artykuły do „Gazety Robotniczej”,organu Okręgowego Komitetu PPS Ślą-ska i Zagłębia Dąbrowskiego.

Po przyłączenie części Śląska doPolski nie zaprzestał działalności poli-tycznej i społecznej. Pozostał w Polskiej

Partii Socjalistycznej, w latach 1934-1939 był członkiem jej Rady Naczel-nej, zakładał stowarzyszenia i klubysportowe, organizował uniwersytetyrobotnicze, kierował Stowarzysze-niem Kulturalno-Oświatowym Mło-dzieży Robotniczej „Siła”.

W 1922 roku zawodowo związał sięz wydawaną w Katowicach „GazetąRobotniczą”; początkowo pracował ja-ko redaktor odpowiedzialny, a od 1928roku jako jej redaktor naczelny. W roku1930 i w latach 1936-1939 był prezesemSyndykatu Dziennikarzy Polskich Ślą-ska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był czło-wiekiem znanym i powszechnie szano-wanym; pełnił funkcję radnego Kato-wic, wybrano go posłem do Sejmu Ślą-skiego, był też delegatem do Ligi Naro-dów. Nie tracił jednak więzi z robotni-kami, m.in. znany jest fakt wspomaga-nia przez niego strajkujących w Giszo-wcu górników.

Szczęśliwie układało mu się także ży-cie rodzinne. Ożenił się w 1928roku z Jadwigą Purzycką, po-chodzącą z zamożnej rodzinywarszawskiej. Cieszył się uro-dzoną w 1930 roku córką Kry-styną, która po latach zwierzałasię dziennikarce „DziennikaZachodniego” Grażynie Ku-

źnik, że lata jej dzieciństwa były cudo-wne, pełne miłości, spacerów, książeki rozmów z ojcem.

Wybuch II wojny światowej zmieniłżycie Henryka Sławika. Był jednymz tych Ślązaków, którzy znaleźli się nahitlerowskiej liście osób, które po za-jęciu Śląska należało natychmiast aresz-tować. Zdawał sobie sprawę, że hitle-rowcy nie wybaczą mu ani działalno-ści plebiscytowej, ani zaangażowaniaw przygotowania do obrony Śląska.Z niemiecką dokładnością bowiem od-notowywali jego aktywność politycz-ną i jego antyhitlerowskie artykuły.W pierwszych dniach września bombazniszczyła dom, w którym mieszkał. Żo-nę i córkę wysłał do Warszawy, sam zde-cydował się opuścić Polskę i dołączyćdo odradzającego się na Zachodzie woj-ska polskiego.

Podobnie jak tysiące polskichuchodźców także Henryk Sławik schro-nienie znalazł na Węgrzech, bowiem towłaśnie Węgry, mimo iż były państwemobozu hitlerowskiego, wobec Polski za-chowały neutralność i po 1 wrześnianie wypowiedziały jej wojny, chociażrząd III Rzeszy za bezpośredni lub po-średni udział w wojnie przeciw Polsceobiecywał im oddanie okolic Samborai Turki. Już w kwietniu 1939 roku wę-gierski minister spraw zagranicznychIstván Csáky w liście do ambasadorawęgierskiego w Rzymie Villaniego pi-sał: „W akcji zbrojnej przeciw Polsce anipośrednio, ani bezpośrednio nie jeste-śmy skłonni uczestniczyć. Pod poję-ciem pośrednio rozumiem każde żąda-nie przejścia oddziałów niemieckichpieszo czy na pojazdach mechanicz-nych przez nasz kraj w celu zaatakowa-nia Polski. Żądania takie będą odrzuco-ne. Jeżeli Niemcy odpowiedzą na toprzemocą, kategorycznie odpowiadam,że na broń odpowiemy bronią”. (cyt. zaÁkos Engelmayer: Polscy uchodźcy naWęgrzech /1939-1945/). Gdy 9 wrze-śnia Ribbentrop zażądał przepuszcze-

nia przez terytorium węgier-skie wojsk niemieckich, ma-jących zaatakować południo-wą Polskę w kierunku na Sta-nisławów, premier Teleki sta-nowczo się temu sprzeciwił.

We wrześniu 1939 rokuWęgrzy otworzyli swe granice

Posłaniec Pana Boga

K iedy 6 listopada 1990 rokuw jerozolimskim Instytucie YadVashem i w Alei Sprawiedliwych na

Wzgórzu Pamięci odbywały się uroczystościpośmiertnego uhonorowania go tytułemSprawiedliwy wśród Narodów Świata, ci,których ocalił w latach Zagłady, mówilio nim „posłaniec Pana Boga”, „naszprawdziwy przyjaciel”, „niezwykły człowieko dobrych oczach”. Na medalu,przyznawanym tym, którzy ratowali Żydów w czasie Holocaustu,widnieje sentencja z Talmudu: „Kto ratuje jedno życie – ratuje całyświat”. Henryk Sławik ocalił życie ponad pięciu tysiącom Żydówpolskich. Ocalmy więc i my pamięć o tym bohaterskim Polaku.

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2010/09

25WRZESIEŃ 2010

dla Polaków. Przez tę granicęprzeszło, zwłaszcza po 17 wrze-śnia, tysiące polskich ucho-dźców wojskowych i cywil-nych. Od 18 września dopoczątku października gra-nicę węgierską przekroczy-ło 50-60 tysięcy polskich żołnierzyi około 15 tysięcy osób cywilnych.W sposób zorganizowany przekroczyłają m.in. 10. Brygada Kawalerii Zmoto-ryzowanej, dowodzona przez płk. Sta-nisława Maczka, oddziały 3. BrygadyStrzelców Górskich i 14. Pułku ArtyleriiLekkiej, jednostki Korpusu OchronyPogranicza, Policji Państwowej i StrażyGranicznej, krakowski szpital wojsko-wy. Miejscowa ludność witała Polakówjak bohaterów, a na Przełęczy Tatarskiejustawiono nawet bramę powitalnąz herbami Polski i Węgier i napisem„Witamy braci Polaków”.

Na terytorium węgierskim oficerompozwolono zachować broń boczną.Szeregowcy musieli złożyć ją do depo-zytu. Z chwilą przekroczenia granicy je-ńcy polscy przechodzili na utrzymanierządu węgierskiego. Żołnierzy umie-szczono w obozach internowania podstrażą i dowództwem węgierskim, ofi-cerów w sanatoriach, dworach i pry-watnych willach. Wszyscy wojskowitraktowani byli zgodnie z konwencjągenewską z 1927 roku – otrzymywaliżołd, wyżywienie, nie byli zmuszani dopracy. Do czerwca 1940 roku kilkadzie-siąt tysięcy polskich żołnierzy i ofice-rów, w tym liczący 900 osób personellotniczy (biorący później udział w bi-twie o Anglię), dotarło przez Węgry doformowanej we Francji armii polskiej.

Uchodźcy cywilni kierowani byli dotzw. obozów, w praktyce najczęściej by-ły to mieszkania prywatne, dwory i ho-tele. W pierwszych tygodniach, gdy nieistniały jeszcze instytucjonalne formypomocy Polakom, Węgrzy dzielili sięz nimi tym, co mieli. Szczególną rolęodegrał wówczas Związek Stowarzy-szeń Węgiersko-Polskich, który utwo-rzył Węgiersko-Polski Komitet Opiekinad Uchodźcami, kierowany przez hr. Erzsebet Szapáry. Już 21 września1939 roku przy IX departamenciewęgierskiego Ministerstwa Spraw We-wnętrznych powstało Biuro Uchodź-ców pod kierownictwem dr. Józsefa

Antalla, które przejęło opiekę nauchodźcami cywilnymi, z któ-rych każdy otrzymywał stałymiesięczny zasiłek, odpowia-

dający średniej pensji krajowej.Uchodźcy mogli podejmowaćpracę, a młodzież miała możli-

wości nauki w szkołach i uczelniachwęgierskich lub specjalnie tworzonychszkołach polskich.

Henryk Sławik został skierowany doobozu dla osób cywilnych pod Miskol-cem i tam właśnie spotkał się z Józse-fem Antallem, który wizytował poszcze-gólne obozy, pragnąc na miejscu po-znać warunki, w jakich przebywająPolacy. Rozmowa z tym charyzmaty-cznym Węgrem, którego nasi rodacywkrótce nazywali pieszczotliwie Oj-czulkiem Polaków, zmieniła jego plany.Przyjął jego propozycję i stanął na czelepowołanego pod koniec listopada 1939roku polskiego Komitetu Obywatel-skiego do spraw Opieki nad Uchodź-cami Polskimi. Obaj panowie nie tylkoblisko ze sobą współpracowali, ale ta-kże się zaprzyjaźnili. Z Komitetem Oby-watelskim współpracowały: WęgierskieTowarzystwo Adama Mickiewicza, Wę-gierski Czerwony Krzyż, Krajowe Wę-giersko-Polskie Towarzystwo Studen-tów, duchowieństwo oraz wiele innychorganizacji i szereg osób prywatnych.Sprawy bytu tysięcy uchodźców, 35 pol-skich szkół podstawowych, jedynegowówczas w całej Europie gimnazjumw Balatonboglár, Instytutu Polskiego,domu starców w Keszthely czy pol-skich czasopism to tylko część proble-mów, z którymi musiał uporać sięSławik i ludzie pracujący w KomitecieObywatelskim. Udawało się to dziękidoskonałej współpracy z Antallem. Napoczątku 1940 roku rząd RP na

uchodźctwie udzielił Sławikowi swegopełnomocnictwa, co niewątpliwie uła-twiło mu kontakty z władzami węgier-skimi, a po likwidacji ambasady RPw Budapeszcie Komitet Obywatelskibył uznawany przez Węgrów za repre-zentację rządu polskiego na emigracji.

Od samego początku istnienia Komi-tetu Obywatelskiego Henryk Sławikzdawał sobie doskonale sprawę, że naj-bardziej zagrożeni są polscy Żydzi.W „Wieściach Polskich”, wydawanychw Budapeszcie pisał później: „Dla naskażdy uchodźca żydowski /.../ jest takimsamym obywatelem jak każdy inny.Dzielimy się jednak na dobrych i złychPolaków. Dobrym Polakiem jest tenuchodźca, który w każdej sytuacji za-chowuje się godnie, nie przynoszącujmy dobremu imieniu Polaka, którynie utrudnia innym uchodźcom życia,który w swoim sąsiedzie widzi rodakai bliźniego, po prostu ten, który trzymasię biblijnej zasady nie czyń bliźniemu,co tobie niemiłe”.

Sławik był dobrym Polakiem, na dłu-go, nim otrzymał instrukcje z Londynu,na podstawie niepisanej umowy z dob-rym Węgrem Antallem wyrabiał Żydomz Polski dokumenty, umożliwiające imlegalizację pobytu na Węgrzech. Wysta-wiał je na podstawie fałszywych metrykchrztu, wydawanych przez legalniedziałający na Węgrzech Urząd Duszpa-sterski, kierowany przez franciszkani-na, kapelana wojskowego mjr. PiotraWilka-Witosławskiego, który przygoto-wywał je we współpracy z kościołemwęgierskim. Zarówno Sławik, jak i An-tall objęli opieką także dzieci żydow-skie, umieszczając je w szkołach i siero-cińcach To właśnie oni wpadli na po-mysł założenia w małym miasteczkuVác nad Dunajem Sierocińca dla DzieciPolskich Oficerów, który faktycznie byłschronieniem dla ok. 100 sierot ży-dowskich, różnymi drogami i sposoba-mi trafiających na Węgry z ostatnią faląokoło 5 tysięcy żydowskich uciekinie-rów, pochodzących przede wszystkimz południowej Polski. Dzieci wyposażo-no w fałszywe dokumenty, nauczono jepodstawowych modlitw w języku pol-skim. W każdą niedzielę na mszę do ko-ścioła ostentacyjne prowadził je znale-ziony przez Sławika polski ksiądz Bu-charczyk. W sierocińcu był oficjalnie

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2010/09

nauczyciel religii katolickiej, czyli mgr Władysław Bratkowski, który taknaprawdę nazywał się Itzak Bretler. Toon uczył dzieci Starego Testamentu, bynie zapomniały o swoich korzeniach.Kiedy w małym Vácu mieszkańcy za-częli szeptać, że te sieroty po polskichoficerach jakoś dziwnie wyglądają, Sła-wik i Antall za pośrednictwem hr. Erzse-bet Szapáry, jednej z najbardziej usto-sunkowanych postaci ówczesnego Bu-dapesztu, zorganizowali w sierocińcuoficjalną wizytę nuncjusza apostolskie-go Angello Rotta, który pobłogosławiłsieroty i mieszkańców miasta. Plotkiucichły, ale zarówno Sławik jak i Antallnadal demonstracyjnie składali wizytyw sierocińcu, usypiając w ten sposóbczujność hitlerowców i uspokajającmieszkańców. Przypomnijmy, że działosię to w czasach, gdy na Węgrzech obo-wiązywały już ustawy antyżydowskie.Dodajmy, że wszystkie dzieci z siero-cińca zostały uratowane – nim Niemcyweszli na Węgry, dzięki Sławikowi,Antallowi i hrabinie Szapáry, zostałyumieszczone w bezpiecznych miej-scach, przede wszystkim na terenieBudapesztu.

Latem 1943 roku zyskał Sławik nakilka miesięcy cennego współpraco-

wnika, prawnika, absol-wenta UniwersytetuJagiellońskiego dr. Hen-ryka Zvi Zimmerman-na, uciekiniera z obo-zu pracy Julag 3 w Bie-żanowie, który po zgłoszeniu sięw Komitecie Obywatelskim przemie-nił się w arystokratę angielskiego. ZviZimmermann stał się łącznikiem Sła-wika z budapesztańskim środowi-skiem żydowskim. Jak po latachwspominał, w Komitecie dostał biu-rko i pieczątkę Sławika i przyjmowałżydowskich uciekinierów z Polski,a działo się to w czasach, gdy w wyni-ku nacisków hitlerowców i wspiera-jących ich węgierskich ugrupowańfaszystowskich na władzę w Buda-peszcie zwiększał się nacisk. Niemcyżądali ścisłego przestrzegania nakazu,że legalnie mogą przebywać w tymkraju tylko Polacy wyznania katolic-kiego. Tak więc akcję ratowania Ży-dów należało przyśpieszyć. To dziękiSławikowi udało się wówczas m. in.wyprowadzić 200 osób z obozu w miej-scowości Vamoszmikola, 30 młodychŻydów z obozu w Mohaczu nadDunajem przerzucić do partyzantkijugosłowiańskiej, a kilkaset osób

przerzucić do Rumu-nii. Tę ostatnią akcjękoordynował Zimmer-mann, zaopatrzonyprzez Sławika w grypsdo delegatury polskiej

w Rumunii z prośbą o wsparcie ucie-kinierów.

W jerozolimskim Yad Vashem znajdu-je się pięć tysięcy udokumentowanychoświadczeń Żydów polskich, że HenrykSławik uratował im życie w czasieZagłady. Wojnę przeżył też dziękiSławikowi dr Henryk Zvi Zimmermann,który po wojnie był w Izraelu człon-kiem Rady Miejskiej Hajfy, a następniejej burmistrzem, później w latach 1959-1973 był posłem do Knesetu, jego wice-przewodniczącym, a w latach 1978-1983 ambasadorem Izraela w Nowej Ze-landii, działaczem Instytutu Yad Va-shem. W wydanej w 1997 roku w Kra-kowie książce Przeżyłem, pamiętam,świadczę napisał, że tych, których ocaliłSławik, było znacznie więcej, że mogłoich być kilkanaście tysięcy.

Kiedy w marcu 1944 roku niemie-ckie dywizje błyskawicznie opanowałyWęgry, aresztowano większość pracow-ników Komitetu Obywatelskiego, pol-skich księży, nauczycieli, lekarzy, aresz-

26

W naszych dwujęzy-cznych rodzinach ważnejest, byśmy wśród naszychdzieci nie tylko populary-zowali ideę książki, ale ta-kże wyrobili w nich nawyksięgania po polską książkę.Nie zniechęcajmy dziecilekturą, która drażni men-torstwem i belferstwem,podsuńmy im natomiastksiążki prowokujące do py-tań i refleksji.

Oto kilka typów na je-sienne i zimowe wieczory.

Dla najmłodszych dzieci,którym czytamy jeszczemy, nowo powstałe war-szawskie wydawnictwo„Bajka” wydaje specjalną

kolekcję „Lubiębajki”. W niej toukazały się pięknieilustrowane i sta-rannie wydane ty-tuły, z których pole-cam przede wszy-stkim Maleńkie królestwokrólewny Aurelki, książkę,napisaną przez RoksanęJędrzejewską-Wróbel. Toopowieść o małej kapry-śnej dziewczynce, która

otrzymała pocztą miniatu-rowe królestwo i sama zasprawą magicznego eliksi-ru zmniejszyła się do lilipu-cich rozmiarów. Początko-wo królowanie pozwala jejpoznać uroki władzy abso-lutnej, potem jednak stajesię męczące i żmudne. Na-sza królewna przebywadługą drogę – od bezmyśl-

nej kapryśnicy doodważnej, rozum-nej dziewczynki.Książeczka napisa-na z właściwymautorce poczuciemhumoru, wzma-cnia u małego czy-

telnika, czy raczej jeszczesłuchacza, ducha krytycyz-mu i przekory.

Przedszkolaki i dzieciakiz niższych klas podstawów-ki z radością przywitają za-

C zęsto skarżymy się, że telewizja i Internet wypierająksiążkę, że nasze dzieci, zamiast czytać, spędzajągodziny przed monitorem, zapominamy jednak, że za to,

czy dziecko nabędzie nawyk czytania, odpowiedzialni jesteśmyprzede wszystkim my rodzice, to my powinniśmy pamiętać, że książki dają nie tylkowiedzę, ale wpływają na wrażliwość człowieka, szczególnie młodego.

Dla najmłodszych i nieco starszych

MONITOR POLONIJNY26

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2010/09

towano też wielu Węgrów. HenrykSławik, mimo że wcześniej został uprze-dzony o mającym nastąpić wkroczeniuNiemców i mimo iż posiadał paszportyszwajcarskie dla siebie, żony i córki, któ-re to w 1943 roku zdołały się przedo-stać na Węgry, zdecydował się pozostaćna miejscu i chronić powierzonych je-go opiece Polaków. Poszukiwany przezgestapo ukrywał się przez prawie trzymiesiące. W czerwcu 1944 roku are-sztowano jego żonę, która trafiła doobozu w Ravensbrük. Córce Krystynieudało się uciec. Sławika gestapo are-sztowało 16 lipca. Zdradził go Polak, ma-turzysta z liceum w Balatonboglár, kon-fident policji. Aresztowano także Józse-fa Antalla. O roli Sławika w niesieniu po-mocy Żydom i przerzucaniu żołnierzypolskich do Francji i na Bliski Wschódhitlerowcy dobrze wiedzieli. Torturamichcieli jednak wymusić odniego zeznania, obciążającetymi zarzutami także Antalla.W czasie przesłuchań dwu-krotnie doszło do konfronta-cji. Skatowany Sławik Antallanie zdradził, całą winę biorącna siebie. Antall w 1969 rokuwspominał: „Mnie wyprowa-dzono, Sławika dalej torturo-

wano. Doszło do ponownej konfronta-cji. Sławik nadal zaprzeczał, żebym miałz tym coś wspólnego, powiedział tak:pan Antall wyłącznie zajmował się opie-ką społeczną”. Antall pisał też o tym, jakzdołał podziękować Sławikowi w wię-źniarce, wywożącej obu z budapesztań-skiej siedziby gestapo: „W ciemnościodszukałem jego rękę, dotknąłem i po-wiedziałem: dziękuję”. Sławik odpowie-dział krótko: „Tak płaci Polska...”. Antallawypuszczono, ale do końca wojny sięukrywał. Henryk Sławik 25 lub 26 sier-pnia został rozstrzelany w oboziew Mauthausen.

Po zakończeniu wojny, gdy pamięćo Henryku Sławiku była jeszcze naŚląsku żywa, jedną z ulic Katowic na-zwano jego imieniem. Nazwa ta prze-trwała jednak tylko trzy dni i ulicęszybko przemianowano na Zabrską.

O Sławiku można byłoprzeczytać w wydanejw 1976 roku Encyklopediipowszechnej, ale na tymsię skończyło. Przez nie-mal pół wieku ten boha-terski człowiek był skaza-ny na zapomnienie. Odśmierci cywilnej uratowałgo wspominany już Hen-

ryk Zvi Zimmermann, który po dłu-gich poszukiwaniach odnalazł w 1988roku jego rodzinę. To przede wszy-stkim on przyczynił się do przyznaniaSławikowi Medalu Sprawiedliwywśród Narodów Świata, przybliżył je-go postać w książce Przeżyłem, pa-miętam, świadczę, a potem ten upar-ty 88-letni Żyd zainspirował Grze-gorza Łubczyka, byłego ambasadoraRP na Węgrzech, do napisania dwu ksią-żek o bohaterze Polski, Węgier i Izraela:Polski Wallenberg (2003) i HenrykSławik. Wielki zapomniany bohatertrzech narodów (2008). Łubczykwspólnie z Markiem Madisem jest teżautorem filmu dokumentalnego Hen-ryk Sławik, Polski Wallenberg. PostaćSławika popularyzuje także ElżbietaIsakiewicz w książce Czerwony ołówek(2003).

W sierpniu 2004 roku prezydentAleksander Kwaśniewski nadał po-śmiertnie Henrykowi Sławikowi KrzyżKomandorski z Gwiazdą Orderu Odro-dzenia Polski, a prezydent Lech Kaczyń-ski, na wniosek powstałego w Katowi-cach w 2008 roku stowarzyszenia „Hen-ryk Sławik – Pamięć i Dzieło”, OrderOrła Białego.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

27

bawne miniopowiadaniaBeaty Ostrowickiej Anatoli przyjaciele (Wydawni-ctwo „Literatura”, Łódź2009), mówiące o bezin-teresownej przyjaźni dwupluszaków: zająca Anatolai dinozaura Plotka, którewraz z wiewiórką Elą, pa-nią Żabą, pyskatą paniąSroką i wróblem Ksawe-rym stanowią wesołą i hała-śliwą paczkę przyjaciół. Taładnie ilustrowana książkajest zbiorem krótkich, za-bawnych anegdot, z któ-

rych każda nadaje się najedno czytanie dziecku dopoduszki i gwarantuje ko-lorowe sny.

Naszych nastolatków nie-wątpliwie zainteresujądwie przygodowe książkiAgnieszki Błotnickiej, wy-dane w tym roku przez„Naszą Księgarnię”, zatytu-łowane Kiedy zegar wybijedziesiątą i Czarna opera-cja. Ich akcja toczy się w Ka-zimierzu Dolnym i w War-szawie. Mamy w tych po-wieściach przestępcówi szpiegów, tajemnicze spo-tkania na cmentarzu o pół-nocy, tajne projekty i szy-fry, no i naturalnie pościgi.Bohaterowie tych książek,dwóch pełnych pomysłówi fantazji nastolatków, dzia-łają ramię w ramię przeciwszajce fałszerzy obra-

zów, potem prze-ciw szpiegom, pró-bującym wykraśćprojekt wytwarza-nia pożądanegow świecie materia-łu – grafenu. W obuksiążkach autorkaprzemyca różne ciekawo-stki z zakresu techniki, hi-storii czy matematyki.W obu książkach czytelni-cy znajdą i napięcie, i nie-spodziankę, a ja mogę za-pewnić, że z trudem oder-wą się od lektury.

I jeszcze jedna propozy-cja powieści detektywi-stycznej dla nastolatków –to książka Pawła Beręsewi-cza Tajemnica człowiekaz blizną (Wydawnictwo„Literatura”, Łódź 2010).Głównym bohaterem jestJasiek Makowski, którego

babcia, zgłębiającatajemnice telefoniikomórkowej i po-czty mailowej, od-krywa prawdziweoblicze swego sy-na, czyli ojca Jaśka.A Jasiek z kolei od-

krywa losy swego taty,wplątanego w przeszłościw aferę kryminalno-miło-sną. Akcja powieści rozgry-wa się na dwu płaszczy-znach: w rzeczywistościi w wyobraźni dwunasto-letniego chłopca. To do-brze napisana książka, za-wierająca ciekawe obser-wacje. Napisana dla roz-rywki, rozrywką jest.

Nas i nasze dzieci czekajądługie jesienne i zimowe wie-czory. To najlepszy czas nazaprzyjaźnienie się z książką.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

WRZESIEŃ 2010 27

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2010/09

MONITOR POLONIJNY28

Oznacza to niebywałąszansę na ożywienie współ-pracy wyszehradzkiej, któ-ra w ostatnich latach tro-chę osłabła.

Dziewiętnastoletnia his-toria Grupy Wyszehradz-kiej dowodzi, że międzynaszymi krajami jest możli-wa zarówno bardzo ścisławspółpraca, jak i totalneosłabienie więzów. Współ-praca środkowoeuropejskabardzo dobrze rozwijałasię na samym początku,w latach 1991-1993: zasłu-gą tych lat jest stworzenierozpoznawalnej marki wy-szehradzkiej, koordynacjawysiłków na rzecz inte-gracji z UE i NATO orazstworzenie strefy wolnegohandlu CEFTA. W latach1994-1998 współpraca po-lityczna niemal zupełniezanikła, pozostała jedynieintegracja gospodarczaw ramach CEFTA. Przyczy-ną tego była przede wszy-stkim izolacjonistyczna po-lityka Vladimíra Mečiara,ale także stanowisko Czech,które uważały się już zaczęść Zachodu i dystanso-wały od środkowoeuropej-skich sąsiadów.

Reanimacja grupy i jejdynamiczny rozwój nastą-piły razem z objęciem rzą-dów w Bratysławie przez

Mikulaša Dzurindę w 1998roku. Grupa znów miaławspólny cel: pomoc Sło-wacji w szybkim wejściudo NATO (pozostałe krajeV4 już były w pakcie), a ta-kże wspólne przystąpieniedo UE, w tym koordynacjadziałań podczas negocjacjiakcesyjnych. Wtedy po-wstały również instytucjo-nalne spoiwa grupy: Fun-dusz i Sekretariat Wysze-hradzki z siedzibą w Braty-sławie.

Co ważne, funkcjonowa-nie grupy w największymstopniu zależy właśnie odSłowacji, która jest siedzibąwyszehradzkich instytucji.Słowacja jest położona cen-tralnie w ramach grupy,jest jej naturalnym spoi-wem i jedynym krajem V4,granicznym ze wszystkimipozostałymi. Duże znacze-nie ma również to, jak ro-zwijają się stosunki słowa-cko-węgierskie: w czasach,gdy są one napięte, w natu-ralny sposób przekłada sięto na osłabienie V4. I kolej-

ny ważny aspekt – Słowa-cja jest jedynym krajem V4,dla którego nie jest oczy-wistą sprawą priorytetowetraktowanie stosunkówz Ukrainą (wspieranie eu-roatlantyckich aspiracji Ki-jowa) oraz niezgoda na im-perialistyczną politykę Ro-sji. W czasie, gdy Słowacjąrządzili socjaliści (Mečiar,Fico), priorytetem zagrani-cznej polityki Bratysławybyły stosunki z Rosją, a niez Ukrainą, co w naturalnysposób paraliżowało wspól-ne wystąpienia krajów wy-szehradzkich na wscho-dnim odcinku polityki za-granicznej.

Lata 1998-2004 były zło-tą erą Grupy Wyszehra-dzkiej, a współpracę kon-solidował wspólny cel: in-tegracja z UE i wstąpienieSłowacji do NATO. Po speł-nieniu tych celów w 2004roku nastała na jakiś czaspustka i wielu ekspertówtwierdziło, że współpracawyszehradzka wyczerpałaswoją formułę. Odpadło

również ekonomiczne spo-iwo integracji środkowo-europejskiej, czyli CEFTA:razem z przystąpieniem doUE kraje V4 musiały wy-stąpić ze Środkowoeuro-pejskiej Strefy WolnegoHandlu, w której pozostałyjuż tylko kraje bałkańskie.

Po 2004 roku kraje V4postanowiły szukać nowejformuły współpracy. Stałosię nią wzmacnianie środ-kowoeuropejskiej tożsamo-ści (dzięki grantom Fun-duszu Wyszehradzkiego),wspólne lobbowanie wy-szehradzkich interesów jużw ramach UE oraz wspiera-nie euroatlantyckich aspi-racji pozaunijnych sąsia-dów: Ukrainy, Mołdawiioraz krajów bałkańskichi kaukaskich. Współpracana tym polu z oczywistychwzględów osłabła po 2006roku, zwłaszcza że w ukra-ińsko-rosyjskim konflikciegazowym Słowacja jako je-dyna opowiedziała się postronie Rosji. Na osłabieniewspółpracy miały wpływrównież słowacko-węgier-skie konflikty – trudno bo-wiem mówić o wyszehra-dzkiej jedności, kiedy dwapaństwa członkowskie ska-czą sobie do gardła.

Obecnie wiele wskazujena to, że kraje V4 znówzaczną mówić jednym gło-sem w kwestii politykiwschodniej UE, a ponadtozaczną szukać sposobówna lepszą integrację we-wnętrzną. Nowym spo-iwem V4 może stać się pro-jekt budowy kanału żeglu-gowego Odra – Dunaj orazVI korytarza transportowe-go Bałtyk-Adriatyk. Są toprojekty, dotyczące wszy-stkich krajów wyszehra-dzkich, a ich przedmiotystanowią naturalny kręgo-słup transportowy grupy.

JAKUB ŁOGINOW

Dobre perspektywydla współpracy wyszehradzkiejO statnie wybory

parlamentarne naWęgrzech,

w Czechach i na Słowacjidoprowadziły do tego, żewe wszystkich krajachGrupy Wyszehradzkiejrządzi umiarkowanaprawica, o podobnychpoglądach na gospodarkęi politykę zagraniczną.

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2010/09

WRZESIEŃ 2010 29

Redakcja „MonitoraPolonijnego“ oferuje zakuproczników naszego pisma z lat 2005-2008, oprawionychw twarde okładki. Cenajednego tomu wynosi 15 europlus koszty przesyłki (naterenie Słowacji to koszt 1euro, do Czech – 5,50 euro, dopozostałych krajów UE – 6,90 euro).

Zainteresowanych prosimy o zgłaszanie zamówień podadresem e-mail: [email protected] bądź pod

numerem telefonu: +421 907 139 041I L O Ś Ć E G Z E M P L A R Z Y

O G R A N I C Z O N A !

Redakcja „Monitora Polonijnego“KLUB POLSKI NITRAuprzejmie informuje, że msze świętew języku polskim odbywać się będąw nitrzańskiej katedrze w każdą pierwsząniedzielę miesiąca o godz.15.00.Pierwsza msza po wakacjach odbędziesię zatem 5 września br., a kolejne: 3 października, 7 listopada, 5 grudnia.

ROMANA GREGUŠKOVÁ

PREZES KLUBU POLSKIEGO W NITRZE

ogłasza nabórwspółpracownikówJeśli lubisz pisać, masz ciekawe pomysły, zapraszamy dowspółpracy! Poszukujemy też korespondentów z regionów

Żyliny i Martina. Wkrótce przygotowujemy szkolenie!Zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem

telefonu: 0905623064 bądź na adres e-mail:[email protected]

Kurator dla nieznanych z miejsca pobytu Kazimiery Nowackiej, ur. 10.12.1921 r. w Trzebini, córki Filipa i Wandy zd. Urbanek, orazZbigniewa Nowackiego, ustanowiony Postanowieniem SąduRejonowego dla Krakowa Śródmieścia w Krakowie Wydział IIIRodzinny i Nieletnich z dnia 21 stycznia 2010r., sygn. akt: III RNs538/09/S, zwraca się z prośbą do wszystkich osób, mogącychudzielić informacji o losach Kazimiery Hauslerovej z domuNowackiej, zamieszkałej w 1958 r. w Bratysławie przy ul. Kvetná 8,oraz jej brata Zbigniewa Nowackiego, zamieszkałych przed II wojnąświatową w Trzebini (woj. śląskie).

Kurator ustalił iż ww. osoby wyjechały po wojnie za granicę,najprawdopodobniej do Czechosłowacji, i zamieszkały w Bratysławie.Kazimiera Nowacka najprawdopodobniej zmieniła nazwisko naHauslerová i zamieszkiwała w 1958r. przy ul. Kvetná 8 w Bratysławie.

Wszelkie informacje o losie ww. lub o ewentualnych spadkobiercachww. osób proszę przekazać bezpośrednio do kuratora: MateuszMiąsik, ul. Kremerowska 6/1, 31-130 Kraków, tel. (48 12 631-92-20),e-mail: [email protected].

W R Z E S I E Ń W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ BAJKOBUS

10 września, godz. 10.00, Koszyce, Kasárne Kulturpark, Kukučínova 2Wystąpienie Teatru Lalek z Wrocławia w projekcie„Bajkobus” na festiwalu dla dzieci i ich rodziców„Kraina Haliganda”

➨ ANDRZEJ WAJDA W BRATYSŁAWIE - PREMIERA FILMU TATARAK14 -17 września, Bratysława • W ramach „Projektu 100”odbędzie się słowacka premiera najnowszego filmuAndrzeja Wajdy Tatarak (2009).

➨ WEEKEND Z SOLIDARNOŚCIĄ przegląd filmów16 września, godz. 20.00,Bratysława, A4- Nultý priestor, Nám. SNP 12 • Człowiek z marmuru, reż. Andrzej Wajda, 1976.17 września, godz. 20.00, Bratysława, A4- Nultý priestor, Nám.SNP 12 • Człowiek z żelaza, reż. Andrzej Wajda, 1981.19 września, godz. 20.00, Bratysława, A4- Nultý priestor, Nám.SNP 12 • Popiełuszko. Wolność jest w nas, reż. Rafał Wieczyński, 2009.

➨ EPOKA BRĄZU22 września, godz. 18.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Otwarcie wystawy rzeźb artystów rumuńskichw ramach festiwalu Neskoré leto w Bratysławie

➨ WILCZEK22 września, godz. 19.00, Koszyce, Teatr Państwowy, MałaScenaSpektakl teatralny Vasilija Sigareva VĹČIK (dramatCool ze Wschodu)w reżyserii polskiej reżyser Joanny Zdrady

➨ EUROPEJSKI DZIEŃ JĘZYKÓW24 września, godz. 8.45 - 13.00, Bratysława,Hviezdoslavovo nám.Program kulturalny z okazji Europejskiego DniaJęzyków

➨ KONCERTY ORGANOWE JÓZEFA SERAFINA24 września, godz. 20.00, Koszyce, katedra św. Elżbiety28 września, godz. 18.00, Poprad, konkatedraSiedmiobolesnej Panny Marii

➨ DIVADELNÁ NITRA27 września, godz. 18.30, Nitra, Teatr AndrejaBagara, Svätoplukovo nám. 4Teatr Polski z Wrocławia zaprezentujespektakl teatralny Samsara discow reżyserii Agnieszki Olsten.

➨ FESTIWAL BARBAKAN29 września – 3 października, BańskaBystrzyca • Projekcje filmów w ramachsekcji Polski film offowy, prezentacjamuzyki polskiej na festiwalu filmowo-muzycznym

➨ TRIO JANA BEZEKA29 września, godz. 21.00, Bratysława, Nu Spirit Club, Šafárikovo nám. 730 września, godz. 20.30, Bardiów, Kaktusclub• Koncert polsko-słowackiego triaw składzie: Jana Bezek (fortepian),Wojciech Szwugier (kontrabas)i Dominik Stankiewicz (perkusja)

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2010/09

Kto pamięta te czasy, ten wie,przez jaki kierat przesłuchań, ba-dań (od milicji do UB) trzeba byłow tym celu przejść. W końcu wio-sną 1964 r. otrzymałem wiado-mość, że „mój” paszport jest jużw „szufladzie” PAGART-u. W poło-wie czerwca tegoż roku zadzwoni-ła do mnie jakaś urzędniczka, żenowy agent z Finlandii potrzebujeod 1 lipca duetu do Helsinek.Oczywiście spytałem: „Dlaczegoja? Jest wielu innych pianistów”,a w odpowiedzi, pamiętam dodziś, usłyszałem: „Pan jest jedy-nym pianistą, który ma już pasz-port. Jedzie Pan?”. Nie zastanawia-jąc się dłużej odrzekłem, że tak.I tak 29 czerwca 1964 roku dota-rłem (z wieloma przygodami) doHelsinek pociągiem z Warszawyprzez Leningrad.

Wcześniej studiowałem grę nafortepianie, najpierw w ŚredniejSzkole Muzycznej w Poznaniu, po-tem w Sopockiej Wyższej SzkoleMuzycznej. W Trójmieście zarazi-łem się muzyką improwizowaną,jazzem, nabrałem rutyny, grającw wielu tamtejszych restauracjachi hotelach. Ta umiejętność otwo-rzyła mi drogę do pięknej Finlan-dii, gdzie z trzymiesięcznego kon-traktu zrobiło się 46 lat! Po znu-dzeniu się w miarę „prymitywną”muzyką taneczną, zacząłem graćsam. Postanowiłem zostać w Fin-landii. Po otrzymaniu moich do-kumentów z Polski i uzyskaniuuprawnień zacząłem pracę wykła-

dowcy gry na fortepianie w Kon-serwatorium Muzycznym w Hel-sinkach i pracowałem tam 34 lata.Zajmowałem się również chałtu-rzeniem w restauracjach i hote-lach w Finlandii, głównie w Hel-sinkach, a w czasie urlopów w in-nych krajach, zwłaszcza w maro-kańskim Agadirze. Grając na sta-tkach wycieczkowych „opłyną-łem” Morze Egejskie, Śródziemno-morskie, Atlantyk do ZachodniejAfryki.

Mówi się, że Finlandia to „krainatysiąca jezior”, ale tak naprawdę je-zior jest (oficjalnie) ponad 180 000.Mimo że kraj ten należy do UniiSkandynawskiej, to od pozosta-

łych jej członków różni się języ-kiem, mentalnością, obyczajami.W Finlandii urzekła mnie czysta,przepiękna przyroda – 79% jejpowierzchni to lasy i jeziora. Naobszarze większym od Polski mie-szka tylko 5,2 miliona ludzi. Fino-wie są bardzo spokojni, wręcz fle-gmatyczni, co było dla mnie swo-istym katalizatorem polskiegotemperamentu. Wszyscy wiedzą,że w Finlandii mieszkają Muminki(w Naantali) oraz Święty Mikołaj(po fińsku JOULUPUKKI) - ponad1000 km od Helsinek w Rovaniemi,za kręgiem polarnym. Tu sauna jesttradycją rodzinną, w Laponii stadareniferów pasą się w tundrach,klimat latem jest krańcowo innyniż zimą, przez 2 letnie miesiące napółnocy słońce nie zachodzi, a zi-mą w ogóle się nie pokazuje. Pię-knym miastem są Helsinki, pełnezieleni, z trzech stron otoczoneprzez Bałtyk. Liczą 530 000 mie-szkańców. W samym ich sercu znaj-duje się port, do którego zawijająpromy i statki wycieczkowe. Są tuteż oczywiście Polacy.

Od lat 70-tych XX wieku udzie-lam się społecznie w Zjednocze-niu Polskim w Helsinkach (więcejna www.polonia-finlandia.fi). Zje-dnoczenie Polskie powstało 3 kwie-tnia 1917 roku i jest starsze od Re-publiki Finlandii o 8 miesięcy(6.12.1917 r). Jestem prezesem ho-norowym i urzędującym. Finowieżyczliwie się odnoszą do Polaków,w dużej mierze pewnie ze wzglę-du na wspólnych sąsiadów i histo-rię.

Opanowanie bardzo trudnegojęzyka fińskiego, akceptacja i przy-stosowanie się do warunkówżycia w Finlandii, przy równocze-snym zachowaniu swojej polsko-ści i polskich tradycji, wyniesio-nych z rodzinnego domu, były wa-runkiem zdobycia sobie uznaniai szacunku Finów, zwłaszcza praco-dawców. Od 1967 roku mam fiń-skie obywatelstwo i zawsze stara-łem się być obywatelem Finlandii.

Myślę, że to mi się udało.MICHAŁ ZIELIŃSKI

HELSINKI, FINLANDIA

Do Finlandii wyjechałem dosyć przypadkowo. Na początku lat 60-tychXX wieku zliberalizowano sztywne

przepisy, dotyczące zarobkowych wyjazdówmuzyków za granicę. Jesienią 1964 roku miałemjechać z zespołem do Pragi, ale już rok wcześniej zacząłem starania o paszport.

MONITOR POLONIJNY30

F INLAND IAkraina tysiąca jezior

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2010/09

Na afrykańskiej sawan-nie dzień zaczyna

się bardzo wcześnie. Echoniesie ryk lwa i stukot ko-pyt pędzących zebr. Wszy-stkie zwierzęta ogarnia po-ranne zdenerwowanie. Hi-popotamy biegną szybko,by wziąć błotną kąpiel, zanim sło-ńce wzejdzie wysoko nad hory-zont. Szympansy zaś biegają po ca-łym gaju.

– Dzieci dzisiaj już koniec zaba-wy. Zaczyna się szkoła! – zawołałamałpia mama Saba.

– Mamo! Przecież dopiero zacząłsię dzień! Chcemy skakać po drze-wach! – krzyknęły małe szympansychórem.

– Czas zacząć lekcje! – dodała ży-rafa Zula. Przed nią nikt się nieukryje. Ma długą szyję i spoglądaz wysoka na wszystkie zwierzęta. –Zaraz zaczynam sprawdzać obecno-ść! Czekam na spóźnialskich w cie-niu baobabu.

Na lekcji pojawili się wszyscy ma-li mieszkańcy afrykańskiego lasu.Z przodu usiadły krokodylki, lwią-tka i tygryski, dalej zebry i antylo-pki, na końcu małe hipopotamkii żyrafki. Na gałęziach palm rozsia-dły się szympansiątka i papużki.Nauczycielka Zula zaczęła lekcje.

– Przedstawiam wam nowegoucznia naszej klasy. Oto słoń Tum-ba! Tumbo, proszę, dołącz do in-nych dzieci.

– Witaj Tumbo w naszej klasie! –krzyknęły zwierzęta.

Zawstydzony Tumbazaczął szukać sobie miej-sca. Z przodu zasłaniałwszystkim krokodylkom.Stając wśród kotów de-ptał ich długie ogony.

– Uważaj grubasie! –warknął lew Beso.

Tumba usiadł wśród hipopotam-ków.

– Na co ci taki dziwny nos? – za-pytały ospałe hipopotamki?

– Nie wiem – odrzekł Tumba.– Proszę o ciszę! Dzisiaj omówi-

my sobie jadalne rośliny dżungli –powiedziała Zula.

– Oczywiście banany! – krzy-knęły szympansy.

Lekcja przebiegła bardzo szybko.Podczas przerwy zwierzęta otoczy-ły Tumbę. Naśmiewały się z jegodługiego nosa. Tego dnia słońcemocno przygrzewało. Nagle wśródtraw sawanny pojawiły się smugidymu. Przestraszona Zula wszczęłaalarm. Wszyscy przygotowali się doucieczki. Wszyscy, oprócz małegoTumby, który bardzo chciał, by po-

lubiły go dzieci. Pobiegł on do rzekii zanurzył trąbę w wodzie. Zamiastuciekać, jak reszta klasy, podbiegłdo tlącej się trawy i uniósł wysokotrąbę.

– Patrzcie! – Zaskrzeczała papuga– Jaka fontanna nad Tumbą! – sło-nik ugasił ogień i wrócił do resztyzwierząt. Te, zachwycone patrzyłyna jego nos-trąbę.

– Tumbo, byłeś bardzo dzielnyi dobrze wykorzystałeś swoje afry-kańskie umiejętności. Ale pamiętaj,by następnym razem słuchać star-szych – pokiwała głową Zula.

Tego dnia małe zwierzęta zrozu-miały, że bardzo różnią się od siebiewyglądem, lecz te różnice pozwala-ją im przetrwać w dżungli.

Tumba wrócił do swego stadabardzo zadowolony.

– Jak było w szkole? – zapytał gotata.

– Poznałem dziś moją klasę i od-kryłem, że potrafię używać trąby dogaszenia ognia! No i od dziś będęrobił wodne fontanny na gimnasty-ce wodnej…

Słońce powoli zaczęło zachodzić.Zwierzęta zaczęły przygotowywaćsię do snu. Jutro znów rano wstaną,by udać się na lekcje w szkoledżungli!

KASIA UFNAL

WRZESIEŃ 2010 31

Afrykanska Szkola Zwierzat´‘

-

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2010/09

AGATA BEDNARCZYK

A kto się grzybów w sezonienie naje, może je sobiezamrozić i delektować sięnimi przez cały rok. Zebranegrzyby wystarczy przebrać,oczyścić i szybko opłukać.Następnie zalać wodąw dużym garnkui zagotować. Wszelkiezanieczyszczenia, którewypłyną na wierzch,szybciutko zebrać

z powierzchni wywaru.Gotowanie winno trwaćdosłownie minutkę, potemgrzyby należy wystudzići ostrożnie odcedzić lubwybrać cedzakiem z garnka.Wystygłe grzyby należyprzełożyć do woreczkówi zamrozić. Po rozmrożeniubędą idealne do zup lubsosów.

Darz bór!

Pierogi z grzybamiSkładniki:• świeże grzyby (kurki, maślaki,

podgrzybki, koźlaki)• 1 cebula• 1/2 kg mąki• woda mineralna gazowana do

zarobienia ciasta• 1-2 łyżki oleju• 1 jajko• sól, pieprz• smalec ze słoninki do polania pierogów

Sposób przyrządzania:Grzyby przebrać, gotować około 15 – 20 minut, odcedzić, przestudzić,a następnie posiekać. Dodać do nichpodsmażoną wcześniej posiekanącebulkę. Tak przygotowany farszdoprawić solą i pieprzem, a następniewstawić do lodówki.Ciasto wyrobić z przesianej mąkiz dodatkiem wody i oleju. Można dodać teżjajko. Podzielić na dwie części. Wałkowaćplacki i wykrawać z nich szklankąpierogowe krążki. Napełniać grzybowymfarszem i pięknie zlepiać. Następniewrzucać do wrzącej osolonej wody, a gdywypłyną, wyjmować łyżką cedzakową. Dlapoprawienia smaku pierogi można polaćsłoninką, cebulką lub masełkiem.

Dlaczego sezon grzybowy tak krótko trwa?Niespieszny spacerek po pachnącym lesie, dokładne oglądanie każdego ukrytego w mchuosobnika, systematycznie napełniany koszyk –i wreszcie tryumfująca mina, bo pośród ściółkiznaleźliśmy ten najpiękniejszy ze wszystkich okaz! Topodgrzybek, koźlak lub prawdziwek – każdy dorodnyniczym król lasu. Grzybomaniacy potrafiąprzyrządzać grzyby na tysiące sposobów. A paniMelania Malinowska przysłała do „Piekarnika”przepis, zgrabnie łączący miłość do grzybów z równiegorącym uczuciem do pierogów.

Monitor09 03.09.10 09:15 Stránka 32