Monitor polonijny 2015/10

32
ISSN 1336-104X Fundusz Wyszehradzki to wspólpraca zamiast konkurencji str.26 Pomnik Jezusa w Świebodzinie 40 na40 str.22 str.6

description

 

Transcript of Monitor polonijny 2015/10

Page 1: Monitor polonijny 2015/10

ISSN

133

6-10

4X

Fundusz Wyszehradzkito współpraca

zamiast konkurencji

str.26

Pomnik Jezusaw Świebodzinie

40na40str.22

str.6

Monitor10:2015 02/10/15 09:16 Page 33

Page 2: Monitor polonijny 2015/10

22 MONITOR POLONIJNY P

Choć EuropejskiDzień Języków,

międzynarodowyprojekt Rady Euro -py, mający za zada-nie zachęcić 800 milionówEuropejczyków z 47 krajówdo nauki języków obcych,obchodzony jest corocznie26 września, na ulicy Hlav -nej, przy Dolnej Bramiew Ko szycach, wielojęzyko-wa atmosfera zapanowałanieco wcześniej. W środo-wy poranek 23 września2015 r. w przepięknej ko-szyckiej scenerii z katedrąśw. Elżbiety w tle, na okaza-łym podium i pod batutąDyrekcji Generalnej Komi -

sji Europej skiej ds. Tłuma -czeń zabrzmiały na żywopiosenki po francusku, an-gielsku czy słowacku, a wo-kół zaroiło się od ludzi. Mło -dzi uczniowie okolicznychszkół podstawowych i śred-nich pod nadzorem swoichkreatywnych, poszukującychinspiracji nauczycieli mieliwyjątkową okazję poszerze-nia osobistej perspektywy

patrzenia na różno-rodność językową w Europie dzięki bo-gatemu programowikulturalnemu. Mogli

też sprawdzić własne umie-jętności posługiwania się ję-zykami obcymi, w tym języ-kiem polskim, biorąc udziałw dynamicznym konkursiez nagrodami, zatytułowanym„Przetłumacz i zaśpiewaj”.Imprezę, koordynowanąprzez Dyrekcję GeneralnejKomisji Europej skiej ds. Tłu -maczeń w osobie pani Na -tašy Procházkovej, po krót-kim przemówieniu uro -czyście zainaugurował bur-mistrz Koszyc Richard Raši.Na scenie głównej zaśpie-wali i zagrali m.in. ChorusUniversitatis Šafarikianae, ab -sol wenci koszyckiego kon-serwatorium oraz ucznio-wie szkół średnich ze Spi -skiej Nowej Wsi i Koszyc.Inicjatywę wsparła równieżNarodowa Biblioteka Nau -ko wa w Koszycach, w któ-rej budynku podczas trwa-nia imprezy wyświetlanokrótkometrażowe filmy eu-ropejskie w ich oryginalnymbrzmieniu, zebrane przezinstytuty kulturalne, sku-pione w związku EUNIC.

Klub Polski, jedna z nie-wielu instytucji promującanaukę języków obcych w regionie koszyckim, za -akcentował swoje uczestni -

ctwo w międzynarodowejinicjatywie językowej, de-korując swoje stoisko sym-bolami narodowymi, pre-zentując literaturę polską,wypełniając ulicę intensyw-nym zapachem świeżo upie -czonego sernika. Bardzodu ża liczba uczestnikówimprezy, jak i również przy-padkowych przechodniówzatrzymywała się właśnieprzy polskim stoisku, po to,aby łamać sobie głowy i ję-zyki, wykonując inspirującei motywujące do nauki na-szego ojczystego języka za-dania. Quizy, gra Pexesooraz zadania z zakresu po-prawnej wymowy trudnychdo wypowiedzenia słów do -starczyły zarówno gościom,jak i organizatorom mnó-stwo radości. Bardzo miłobyło posłuchać ciekawychanegdot związanych z na-uką polskiego, które opo-wiadali odwiedzający stoi -sko, bądź porozmawiać spon-tanicznie o wy cie czkach doPolski, bynajmniej nie pozakupy. Stefania Gajdošová-Sikorska, prezes Klubu Pol -skiego Koszyce, która poraz drugi koordynowałauczestnictwo polonijnej in-stytucji w obchodach ko-szyckiego EuropejskiegoDnia Języków, oceniła tego-roczną imprezę za bardzo

udaną i potrzebną zjedno-czonej Europie. To, jak Eu -ropejczycy będą się uczyćjęzyków obcych, nie ma naj-mniejszego znaczenia. Wa -żny jest zapał i świadomośćwynikających z tego korzy-ści. Prezes Klubu Polskiegozapewniła, że podczas na-stępnego spotkania w roku2016 na scenie przy DolnejBramie pojawią się równieżartyści z Polski, a język pol-ski rozbrzmiewać będzie w całym mieście.

Trzymamy za słowo!MAGDALENA SMOLIŃSKA

Europejski Dzień Językóww Koszycach

ZDJĘCIA: MAGDALENA SMOLIŃSKA

Monitor10:2015 02/10/15 09:14 Page 2

Page 3: Monitor polonijny 2015/10

3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2015

w w w . p o l o n i a . s k

Chęć podejmowania ryzyka z gotowościąpopełniania błędów. Tylko tyle i aż tyle, by odnieśćsukces. W każdej dziedzinie życia. Na towskazywała moja rozmówczyni, Beata Jaczewska,która miesiąc temu została szefową Funduszu Wyszehradzkiegoi z którą wywiad publikujemy w październikowym numerze„Monitora“ na stronie 6. A jak to się ma do kultury, którąwspiera Fundusz? Otóż takich postaw, jak twierdzi nowaszefowa Funduszu, uczą właśnie książki, filmy, muzyka. A tychnie zabraknie też w naszym czasopiśmie, w którym swoje stałemiejsce mają rubryki poświęcone tym dziedzinom kultury:„Kino-oko” (str. 17), „Bliżej polskiej książki” (str. 24) czy„Czułym uchem” (str. 21). Mało tego, w rubryce „Polak potrafi“prezentujemy nietuzinkową historię, która z pewnością możebyć inspiracją dla osób chcących odnieść sukces. Mowa o Antonim Cierplikowskim, wybitnym polskim fryzjerze, którykarierę zrobił w stolicy mody – Paryżu (str. 20).

Skoro o światowej sławie mowa, to zachęcam też Państwa doprzeczytania reportażu z ciekawego miasta w Polsce, którezyskało światowy rozgłos dzięki najwyższemu pomnikowiJezusa. Mowa o Świebodzinie, który odwiedziliśmy wprzededniu 5. rocznicy powstania monumentu (str. 26).

W numerze nie zabraknie też relacji z imprez kulturalnychKlubu Polskiego, od których we wrześniu aż się roiło: „Przyjaźńbez granic” w Trenczynie (str. 10), organowy koncert w Nitrze(str. 12) czy „Szanty na Dunaju” (str. 14). Oprócz tego wieleinnych ciekawych materiałów, do lektury których zachęcam,powołując się na inną wypowiedź Beaty Jaczewskiej: „Kluczemdo sukcesu jest otwartość umysłu“.

W imieniu redakcji

Dokąd dojdziesz, człowieku? 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCAFundusz Wyszehradzkito współpraca zamiastkonkurencji 6

Z NASZEGO PODWÓRKA 9

KINO-OKOPolskie filmy na festiwalufilmowym w Wiedniu 17

SŁOWACKIE PEREŁKISłowackie Dolomity 18

Kto zawalczy w wyborachparlamentarnycho nasze głosy? 19

POLAK POTRAFIKapelusze z głów! Polak dyktujetrendy w Paryżu 20

CZUŁYM UCHEMRiverside „Love, Fear and the Time Machine” 21

CO U NICH SŁYCHAĆ?40 na 40 22

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIPolska z drugiej ręki 24

OKIENKO JĘZYKOWEHejt po polsku 25

Pomnik Jezusaw Świebodzinie 26

Na pociągz Krakowa do Koszycjeszcze poczekamy 28

OGŁOSZENIA 29

ROZSIANI PO ŚWIECIEPrzenigdy stąd nie wyjadę... 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIWyprawa rowerowa 31

PIEKARNIKSłodka meksykańska jesień 32

3 PAŻDZIERNIK 2015

Monitor10:2015 02/10/15 08:57 Page 3

Page 4: Monitor polonijny 2015/10

Jeszcze nie tak dawno podczas let-nich podróży wielu z nas prze-

mieszczało się z kraju do kraju, podzi-wiając jedynie lokalne widoki i planu-jąc kolejne etapy wakacji. Któż mógłprzypuszczać, że zaledwie kilka tygo-dni później całą Europę zelektryzująwiadomości o masowym exodusieludności syryjskiej z opanowanegowojną kraju, o dantejskich scenach,odbywających się na granicach, dwor-cach i w miejscach, kojarzących się dotej pory jedynie z turystyką. Tele wi -zyjne stacje informacyjne każdegodnia sypią jak z rękawa wielkimi li -czbami, pod którymi kryją się historiezdeterminowanych ludzi, pragnącychzmienić swoje życie. W filmowych re-lacjach możemy obserwować często

desperację i rozpacz, zagubienie i strach, ale również ogromną na-dzieję, że gdzieś – w miejscu jeszczeniepoznanym – znajdzie się dla ucie-kinierów spokojny dach nad głową,umożliwiający im zwyczajne życie.

Tego typu problem dotyka Europępo raz pierwszy od bardzo wielu lat,chociaż migracja ludności, ekono-miczna lub polityczna, ma miejsceprzecież stale. Jednakże sprawauchodźców z Syrii, głównie poprzezniesłychaną oprawę medialną, wyda-

je się być tematem numer jeden każ-dej liczącej się stacji telewizyjnej, ga-zety codziennej, każdej rozmowy w pracy czy tramwaju, wreszcie – ka -ż dego wystąpienia liczącego się poli-tyka. I według mnie – to dobrze.

Pytanie o to, co należy zrobić z uchodźcami, zmusza nas do sięgnię-cia w głąb sumienia i poszukania wła-snego pomysłu na problem, który siępojawił. Oto bowiem mieszkańcy nie-zbyt bogatych krajów dawnego blo-ku wschodniego na własne oczy mo-

MONITOR POLONIJNY P 4

PODCZAS SPOTKANIA MINISTRÓWspraw wewnętrznych państw UE,które miało miejsce 22 wrze śnia,Polska zgodziła się na podziałuchodźców, co oznacza, że opróczustalonych wcześniej 2 tysięcyimigrantów przyjmie ich dodatko-wo jeszcze ok. 4,5 tys. Polska

pod tym względem przyjęła innestanowisko niż pozostałe pań-stwa Grupy Wysze hra dzkiej. Natemat unijnych ustaleń z szefowąMSW Teresą Pio trow ską rozma-wiał prezydent An drzej Duda, któ-ry – jak poinformował KrzysztofSzczerski z Kan celarii Prezydenta– wyraził swoje zastrzeżenia i ne-gatywnie ocenił decyzje rządu.

DECYZJA RZĄDU, który zgodził sięna przyjęcie grupy uchodźców,spotkała się ze zdecydowaną kry-tyką opozycji. Poja wiły się nawetopinie, że polski rząd zdradziłGrupę Wyszehra dzką.

KANDYDATKA PIS na premieraBeata Szydło uznała decyzję rzą-du ws. uchodźców za skandal.Według niej decyzja ta zostałapodjęta wbrew bezpieczeństwu i bez zgody Polaków. Szydło oce-niła też, że rząd oszukał krajeGrupy Wyszehradzkiej. Przypo -mniała, że wcześniej polskie wła-dze deklarowały obronę zasadydobrowolności ws. przyjmowaniauchodźców, a potem zasadę tęzłamały.

RÓWNIEŻ SZEF SLD Leszek Milleruważa, że nasza pozycja w rejonieEuropy Środkowo-Wscho dniej ule-

gła gwałtownej marginalizacji.Jego zdaniem fakt, że polski rządws. uchodźców zmienił stanowi-sko uzgodnione z Gru pą Wysze -hradzką, będzie miał rozlicznekonsekwencje. Premier Ewa Ko -pacz, odpowiadając na te zarzuty,podkreśliła, że jej obowiązkiemjest przede wszy stkim solidarnośćz własnym krajem i narodem.

SZEROKIM ECHEM w kraju odbiłasię wypowiedź prezydenta An -drze ja Dudy podczas jego oficjal-nej wizyty w Londynie, kiedy to15 września w rozmowie z polo-nijnymi mediami stwierdził, iż nie

Dokąd dojdziesz, człowieku?

Monitor10:2015 02/10/15 08:57 Page 4

Page 5: Monitor polonijny 2015/10

gą zobaczyć kogoś, kto naprawdę mamniej niż oni i na kogo w obcym kra-ju nikt nie czeka, bo przecież dzieliich wszystko – język, kultura, religia…I choć automatycznie nasuwają sięskojarzenia ze znaną nam doskonalezarobkową emigracją do EuropyZachodniej w czasach socjalizmu, totak naprawdę problemów tych po-równać się nie da – bo przecież jeślidawniej dla dobrze sytuowanegodawnego mieszkańca Zachodu emi-grant zza żelaznej kurtyny był po pro-stu biedakiem, to dziś dla przeciętne-go mieszkańca Polski, Słowacji, Wę -gier czy Chorwacji syryjski uchodźcajawi się jako przybysz z obcej galakty-ki, ktoś całkowicie obcy.

Rozsądek podpowiada jednak, że ciludzie w swoim kraju kiedyś też mu-sieli normalnie żyć – chodzić do pra-cy, szkoły, pielęgnować rośliny czy ro -

zwijać hobby. Ich inność polega naorientalnym wyglądzie, niezrozumia-łym języku i nieznanej kulturze. Niewspominam o wyznaniu, bo to czułypunkt, dotykający niezwykle delikat-nej kwestii europejskiego strachuprzed muzułmańskim terroryzmem.

A zatem co należy zrobić z tymiuchodźcami? Jak pogodzić chrześci-jański nakaz opiekowania się bliźnimi

w potrzebie z obawami o własny byti strachem przed obcymi? Czy apelepapieża Franciszka o przyjęcie jednejrodziny przez każdą katolicką parafięmają sens? Czy odgórne zarządzeniapolityków Unii Europejskiej i żonglo-wanie liczbami przekładają się na au-tentyczne zaangażowanie w pomocuchodźcom? Zanim zaczniemy oce-niać pomysły innych – bo do krytykizawsze nam jakoś bliżej niż do uru-chomienia własnych szarych komó-rek – zacznijmy od siebie i postawmysobie pytanie, jaka byłaby nasza decy-zja w tej sprawie, co konkretnie mo-żemy zrobić my, gdy ktoś nas o to pro-si. Lepiej mieć czas na przemyślenia,by ustalić z samym sobą poglądy natemat uchodźców, bo jako Europej -czycy będziemy stawać przed tego ty-pu wyzwaniami nie tylko dziś, ale i w nadchodzącej przyszłości. I to nie-prawda, że politycy zadecydują za nas– bo liczy się tylko zdolność naszychsumień do niesienia pomocy i to, do-kąd nas ona zaprowadzi.

AGATA BEDNARCZYK

5

ma dziś odwagi powiedzieć:„Wra cajcie do kraju“ i podkreślił,że rozwój Polski „jest głównie w statystykach“.

FILM „BODY/CIAŁO“ MałgorzatySzumowskiej otrzymał 19 wrze-śnia Złote Lwy na 40. FestiwaluFilmowym w Gdyni. Za najlep-szych aktorów uznani zostaliAgnieszka Grochowska za rolę w„Obcym niebie“ oraz ex aequoKrzysztof Stroiński i JanuszGajos. Stroiński otrzymał nagrodęza „Anatomię zła“, Gajos za rolęw „Body/Ciało“. Nagrodę za naj-lepszą reżyserię zdobył Szwed

Magnus von Horn za film „Intruz“,zaś Srebrne Lwy festiwalu w Gdy -ni przypadły filmowi „Excen try cy,czyli po słonecznej stronie ulicy“Janusza Majewskiego.

TEGOROCZNY FESTIWAL W GDYNImiał też tragiczny akcent – w cza-sie jego trwania zmarł Marcin Wro -na, autor filmu „Demon“. Reżysermiał 42 lata i był jednym z najzdol-niejszych polskich twórców fil -mowych młodszego pokolenia.Oprócz „Demona“ wyreżyserowałm.in. „Moją krew“ (2009) i „Chrzest“(2010). Za „Chrzest“ w 2010 rokuzdobył w Gdyni Srebr ne Lwy.

FILM JERZEGO SKOLIMOW SKIE -GO „11 minut“ został polskimkandydatem do Oskara w kate-gorii obrazu nieanglojęzyczne-go. Akcja filmu, opowiadające-go o mieszkańcach współcze-snego miasta, których losyprzeplatają się ze sobą, toczysię w Warszawie. W filmieprzedstawiono te same 11 mi-nut z życia różnych postaci.Wśród wykonawców są m.in.Wojciech Mecwaldowski, Da -wid Ogrodnik, Andrzej Chyra,Agata Buzek, Piotr Głowacki,Mateusz Kościukiewicz, JanNowicki.

PREZYDENT ANDRZEJ DUDA zło-żył 21 września w Sejmie projektustawy obniżającej wiek emery-talny do 60 lat dla kobiet i 65 latdla mężczyzn. Podkreślił, że to re-alizacja jego obietnicy wyborczej.Wyraził też nadzieję, że projektzostanie uchwalony jeszcze w tejkadencji Sejmu. Marszałek Mał -go rza ta Kidawa-Błońska poinfor-mowała, że obecny Sejm nie mamożliwości zająć się projektem.Prezydent zapowiedział, że takiprojekt złoży także po wyborachparlamentarnych, już w nowymSejmie.

MP

PAŹDZIERNIK 2015

Monitor10:2015 02/10/15 08:57 Page 5

Page 6: Monitor polonijny 2015/10

Fundusz Wyszehradzki został założonyw 2000 roku. Jak jest oceniana jegopiętnastoletnia działalność?Fundusz został założony w konkret-

nym celu, czyli żeby pogłębiać relacjemiędzy naszymi społecznościami, i po piętnastu latach wydaje się, żeten cel został osiągnięty. Fundusz macałkiem sporą rozpoznawalność. Dlamnie to szczególna okazja kierowaćFunduszem właśnie teraz, bo myślęsobie, że to jest właściwy moment,kiedy można pójść jeszcze dalej.Pomimo zawirowań politycznychbędziemy pracować dla przyszłościGrupy Wyszehradzkiej. Położenia ge-ograficznego nie zmienimy. Wydajemi się, że będę miała dużo pracyprzez trzy lata.

Pracami Funduszu kierują mianowanina 3-letnią kadencję dyrektorzy,pochodzący kolejno z każdego państwa V4. Teraz przyszła kolej na dyrektora Polaka. Kto podejmujedecyzję o tym, kto nim zostanie?Minister spraw zagranicznych no -

minuje dyrektora, a pozostali trzejministrowie – w moim przypadku z Bra tysławy, Pragi i Budapesztu – sąproszeni o zaopiniowanie i zatwier -dzenie tej nominacji. Formalnie za-tem mam czterech szefów (śmiech),co jest ciekawym doświadczeniem w moim życiu.

Jest Pani z nimi w stałym kontakcie?Dzisiaj miałam okazję wypić kawę

z panem ministrem Lajčakiem. Dużozależy od ministrów, od tego, jaki jestich stosunek do tej instytucji. Ponie -waż Fundusz od początku ma swojąsiedzibę w Bratysławie, więc to natu-ralne, że słowackiemu ministrowi jestnajbliższy. I od początku jest bliższyświadomości słowackiej.

Musi Pani konsultować swoje decyzje z każdym z ministrów?Jestem w stałym kontakcie z cztere-

ma narodowymi koordynatoramiwyszehradzkimi. Konsultacje są nietylko na poziomie samych ministrówspraw zagranicznych. Ponieważ za-dań jest dużo, zostali powołani naro-dowi koordynatorzy współpracy wy -sze hradzkiej. Z gronem ich współ -pracowników jesteśmy najczęściej w kontakcie, np. w Pradze jest to dy -re ktor departamentu europejskiego,w Warszawie naczelnik WydziałuWyszehradzkiego.

To oznacza, że musi Pani ustalać różnesprawy z wieloma osobami?No tak, ale to taka praca (śmiech).

Była Pani wiceministrem środowiska.To doświadczenie będzie pomocne w nowej pracy?Oczywiście, że tak. Negocjacje

ONZ-owskie to dopiero jest wyzwa -nie i grono osób, z którymi się trzebaporozumiewać jest dużo większe!Powiedziałabym, że na poziomie wy -szehradzkim mamy małą grupkę. Po -za tym pracowałam kilka miesięcy w MSZ i ten trening będzie na pewnopomocny.

Wspomina Pani zawirowaniapolityczne… Po decyzji Polski na forumeuropejskim w sprawie uchodźcówzarzuca się Polsce, że zdradziłasojuszników z Grupy Wyszehradzkiej. W mediach pojawiają się wątpliwościdotyczące przyszłości tegougrupowania. Czy to koniec V4?Nie powiedziałabym tak.

Wisi na włosku?Zupełnie nie.

Mówiła Pani, że dziś spotkała się z ministrem spraw zagranicznychSłowacji. Czy to było wezwanie nadywanik po wydarzeniach w Brukseli?Nie, to było nasze pierwsze spotka -

nie zapoznawcze.

Były jakieś przytyki z jego strony?Nie. Zgodzilismy się, że oboje trzy-

mamy kciuki za naszych szefów (wy -wiad był udzielany w dniu posiedze -nia Rady Europejskiej – przyp. odred.). Jestem przekonana, że GrupaWyszehradzka przetrwa.

Powiedziała Pani, że w zarządzaniuFunduszem chce Pani pójść krok dalej.Co Pani miała na myśli?Nie mam wcale rewolucyjnego

podejścia, ale moim założeniem jestusprawnienie niektórych rzeczy, bymóc działać szybciej i sprytniej, je -stem bowiem wielką zwolenniczką

6 MONITOR POLONIJNY P

P od koniec sierpnia do Bratysławy przyjechała nowa dyrektorFunduszu Wyszehradzkiego. Beata Jaczewska jest szóstymszefem, drugą kobietą (po Słowaczce) i drugim Polakiem na

czele tej instytucji (12 lat temu urząd ten obejmował AndrzejJagodziński) – takie bowiem są zasady zarządzania organem,utworzonym przez państwa Grupy Wyszehradzkiej; chodzi o to, bykażdy z krajów członkowskich aktywnie uczestniczył w pracachFunduszu (także sprawując funkcje kierownicze), który z kolei mapromować projekty oparte na wzajemnej współpracy.

Fundusz Wyszehradzki to współpracazamiast konkurencji

Formalnie mamczterech szefów.

Monitor10:2015 02/10/15 08:57 Page 6

Page 7: Monitor polonijny 2015/10

redukcji obciążeń administracyjnych.Uważam, że administracja mogłabysobie darować proszenie o 50 kopiijednego dokumentu. W tym aspe -kcie, czysto organizacyjnym, wydajemi się, że mamy duże możliwości, byzorganizować się lepiej, pewnie jakkażda publiczna instytucja.

Jakie priorytety ma teraz Fundusz?Grupa Wyszehradzka powinna kon -

tynuować współpracę na różnychpoziomach. To pierwsze niepodwa -żalne zadanie. A drugie, stosunkowonowe, by z tą naszą wspólną działal-nością, naszym dorobkiem wycho -dzić na zewnątrz, mam tu na myśliPartnerstwo Wschodnie i BałkanyZachodnie.

Będzie Pani kontynuatorką pracy swoich poprzedników?Wszystko, co Fundusz reprezentu-

je, zawdzięcza swoim pięciu poprze -dnim dyrektorom. Ja jako szósty z kolei dyrektor mogę i chcę się wpa-sować w utarte tory. Oczywiście,mam kilka nowych pomysłów. Chcia -łabym zainicjować współpracę z mło -dymi przedsiębiorcami, reprezentują-cymi nowe, ciekawe branże.

Pani chce ukulturalniaćprzedsiębiorców?To także, ale ja

też szerzej rozumiem defi -nicję społeczeństwa obywa-telskiego. W moim odczu-ciu dziś reprezentują je nietylko organizacje pozarzą-dowe, zajmujące się sze -rzeniem idei demo kra -tyzacji. Przecież ludzienie pracują już tylko w zakładach pracy, alepodejmują różnegorodzaju wyzwania,coraz częściej prowa -dzą działalność gospo-darczą. Niektóre rodzin -ne przedsiębiorstwa się roz rastają, a ich szefowie zostająpracodawcami. Ta grupa nowych,zaangażowanych, nowoczesnychobywateli, bardziej świadomychswo jego udziału w życiu społe -cznym rośnie. Tutaj w regionie

mamy dość wyjątkową strukturęprzedsiębiorczości w ogóle, bo ma -my stosunkowo mało wielkich kon-cernów, korporacji a dużo z koleifirm rodzinnych.

Ma Pani na myśli Słowację?Nie, całą Grupę Wyszehradzką. Ja

teraz już nie jestem polska czy słowa -cka, ale wyszehradzka.

A wracając do tematu, z perspekty-wy regionu duże firmy to głównie in-westycje zagraniczne. A firmy tu dzia -łające, to małe rodzinne przedsię -biorstwa, które można i należy stymu-lować. W ich przypadku kulturamoże odgrywać i odgrywa kluczowąrolę. Kultura to podstawa. W dzisiej -szych czasach najważniejszy wpływna rozwój społeczny i gospodarczyma kreatywność. Jej podstawą jestedukacja, nie tylko szkolna, ale i ta,wynikająca z obcowania z kulturą w najszerszym tego słowa znaczeniu.

Ale jak trzeba zaciskać pasa, to najczęściej oszczędności szuka sięw kulturze...Nigdy nie miałam okazji decydowa-

nia o pieniądzach przeznaczanych nakulturę, zazwyczaj miałam do czynie -nia z przedsiębiorcami. Ale żebyprzedsiębiorcom się chciało, to mu -szą oni posiadać cechy, tak potrzebnedo rozwoju innowacyjności zarównow skali makro, jak i mikro. Ludziommusi się chcieć współpracować,ryzykować. Muszą mieć swobodę w popełnianiu błędów.

Fundusz kładzie duży nacisk właśnie na współpracę, stawiając m.in. wymóg,

by wnioskodawca znalazł sobiepartnerów z trzech pozostałych

państw V4.Dokładnie tak. A w dobie

idealnych twarzy, sylwetek,idealnego życia pokazy-wanego na Facebooku, w czasach zwariowanejgonitwy za wizerunk-iem, co może być wa -żniejsze? Właśnie wzma -

cnianie w ludziachchęci podejmowaniaryzyka z gotowością

popełniania błędów.A tego uczą książki,

filmy, muzyka. Patrzeniena czyjeś doświadczenia

daje nam świadomość, że i mymożemy się pomylić, ale i to, żenam też się uda. Próbuję przez

to powiedzieć, że ja absolutnienie widzę sprzeczności międzykulturą a biznesem. Tak, jak sięuczymy czytać i pisać i nikt nie

7 PAŹDZIERNIK 2015

Już nie jestem polskaczy słowa cka,

ale wyszehradzka.

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor10:2015 02/10/15 08:57 Page 7

Page 8: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 8

kwestionuje wagi tych umiejętności,tak potem dla przedsiębiorczości, in-nowacyjności, bardzo ważna jestumiejętność liczenia pod kreską i planowania przedsięwzięcia bizne-sowego. Ale na końcu to nie mate -matyka czy księgowość jest kluczemdo sukcesu. Kluczem do sukcesu jestotwartość umysłu.

Fundusz wymaga przygotowaniaprojektu przez minimalnie trzechpartnerów zagranicznych. Niektórzytwierdzą, że jest to sztuczne zmuszaniedo przyjaźni. Przez tych 15 latpowstały prawdziwe przyjaźnie?Chcę wierzyć, że tak. Nadal bę -

dziemy tego wymagać. Pewneuczu cia trzeba „wymusić”.A ta metoda zadziałałaperfekcyjnie. To pro-mowanie współpracyzamiast konkurencji.Gdybyśmy powie dzie -li, że mamy ileś tammilionów do rozda-

nia, a wy walczcie o nie, wie pani, coby się działo? To wszystko, co udałosię do tej pory osiągnąć, ległoby w gruzach w miesiąc. Byłyby awantu-ry, pomówienia, dlaczego ten projektdostali ci, a nie tamci? Cała urodaFunduszu to pilnowanie tego formal-nego warunku – przyjaźni regional-nej. Każdy projekt musi mieć part-nerów wyszehradzkich. I nie jestważne, czy się lubią na początku, bopowinni się polubić w czasie pracy.Wydaje mi się, że premiowanie współ -pracy to dobra metoda. Założę się, żewybór partnerów do współpracy niejest łatwy, może czasami być przypad-kowy, ale jest to nasze formalne fun-

duszowe kryterium, które trzebaspełnić. Wie pani, jeżeli jeden

projekt na sto zaowocujebliższą współpracą w przy -szłości, to warto.

Jakim budżetem dysponuje Fundusz?

Oficjalnie zatwierdza -nym przez ministerstwaczterech krajów. Obe -

cnie od każdego rząduwpływają rocznie dwamiliony euro. Fundusz ma

ograniczenia, jeśli cho -dzi o własne koszty –nie możemy wydaćwięcej niż 9,5 %rocznie funduszu

ogólnego. Na budżet mają wpływ teżtzw. kontrybucje zewnętrzne, któresą przekazywane Funduszowi odrządów spoza naszej grupy.

Kto decyduje o tym, który projekt zyskafinansowe wsparcie z Funduszu?Formalnie ministrowie, natomiast

na poziomie operacyjnym jest to de-cyzja dyrektora Funduszu. To nasipracownicy oceniają i wybierają naj -lepsze projekty. Kiedy Funduszruszył, projektów było stosunkowoniewiele, dziś jest dużo więcej ap-likacji – dwa, trzy razy więcej niżjesteśmy w stanie sfinansować.

Czy do Funduszu trafiły już kiedyśjakieś projekty polonijne z GrupyWyszehradzkiej?Nie wiem. Gdyby pojawiły się pro-

jekty na rzecz mniejszości naro-dowych, to byłby piękny projektwyszehradzki. Wymyślcie coś!

Jakie są Pani pierwsze wrażenia poprzeprowadzce do Bratysławy?Jestem zachwycona miastem. Mie -

szkam w pięknym miejscu, do pracymam dwa przystanki komunikacjąmiejską. Koledzy podpowiadają mi,którymi atrakcjami warto się zain-

teresować. Cieszę się, żewszystko przede mną, bo dotej pory przez kraje Grupy

Wyszehradzkiej raczej tylkoprzejeżdżałam. Nie było czasu nazwiedzanie. Teraz, z racji swojej pra-cy, wreszcie będę mogła odkryć uro-ki tego regionu.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Cała uroda Funduszu to pilnowanie

tego formalnego warunku – przyjaźni.

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor10:2015 02/10/15 08:58 Page 8

Page 9: Monitor polonijny 2015/10

PAŹDZIERNIK 2015 9

Kraków i Koszyce to dwaimponujące miasta, mo -

gące pochwalić się boga-tym dziedzictwem history -cznym i kulturowym, urze-kające swoją architekturą i oryginalnym klimatem. Tospecyficzne perełki, duma i chluba obu państw. Od kil-ku lat współpracują ze sobąw różnorodnych międzyna-rodowych projektach polity -czno-gospodarczych i wszel -kiego rodzaju inicjatywachkulturalnych. Wystawa foto-grafii pod tytułem „MojeKo szyce, mój Kraków”, au-torstwa Marka Lisánskie -go, któ rą zainaugurowano7 wrze śnia 2015 w MuzeumWscho dniosłowackim w Ko -szy cach, miała jednakże od -mienny niż zwykle charak-ter. Nie była tylko i wyłącz-nie przykładem energiczneji intensywnej współpracyobu miast, ale przede wszy -stkim zaakcentowała histo-ryczne i kulturowe więziłączące obie te fascynującemetropolie.

Marek Lisánsky, były kon-sul generalny Republiki Sło -wacji w Krakowie, rodowi-ty koszyczanin, już podczasswojej pierwszej podróżydo Krakowa zauważył, jakbardzo oba miasta są do sie-bie podobne. I to pod wie-loma względami: architek-tonicznym, historycznymi kulturalnym. Podobień -stwa te wydały mu się jesz-cze bardziej widoczne i zro-zumiałe podczas jego kilku-letniej służby na placówcedyplomatycznej w Krako -wie. Jak sam powiada, płyn-ną polszczyzną: „Chodząculicami Krakowa i Koszycma się wrażenie, że oba mia -sta tworzą jedną całość”. Ideasfotografowania najbardziejcharakterystycznych miejsc,budowli i fasad budynkówobu miast, a potem zesta-wienia tych zdjęć na zasa-dzie porównania w jednejantyramie, zrodziła się, jakto zwykle bywa z dobrymipomysłami, bardzo sponta-nicznie. Sesja zdjęciowa

trwa ła trzy dni, podczasktórych autor fotografowałznane już sobie budynki,pomniki, tablice pamiątko-we, fontanny, elementy de-koracyjne itd.

Marek Lisánsky lubi foto-grafię i potrafi zrobić czaru-jące zdjęcia. Już przy wej-ściu do sali, w której zwie-dzający mogą podziwiać se-rię zaskakujących zdjęć, wi-dać symbole miast Krako -wa i Koszyc – wieże kościo-ła Mariackiego oraz katedryśw. Elżbiety. Perspektywa,kąt ujęcia oraz światło toelementy fotografii, który-mi autor bawił się tak pre-

cyzyjnie, że oglądając zdję-cia obu wież, można uleczłudzeniu, iż tworzą one ca-łość. Podobieństwo jest bezwątpienia elementem prze-wodnim całej ekspozycji.Spośród kilkudziesięciuzdjęć, wybrano dwadzie-ścia najbardziej ujmującychpodobieństwo obu miast.Wszystkie razem tworzącenną fotograficzną doku-mentację bliskości Krako -wa i Koszyc. Wystawa odby-wa się w ramach obchodówEuropejskich Dni Dzie dzi -ctwa, a uroczystego jejotwarcia mieli zaszczyt do-konać przewodniczący samo -rządu regionalnego ZdenkoTrebuľa oraz burmistrz mia-

sta Koszyce Richard Raši w obecności autora MarkaLisánskiego. Będzie ją moż-na oglądać do 31 paździer-nika 2015 roku.

„Moje Koszyce, Mój Kra -ków” to bardzo ciepły i oso-bisty w wymowie sposóbpodzielenia się wrażeniamiz życia poza granicami kra-ju. To bardzo elegancka i dy -styngowana forma pora-dzenia sobie z tęsknotą zakrajem ojczystym, a późniejrównież za miejscem, któresię opuściło. I – jak sam au-tor dodaje – jest to tylkomała dokumentacja nie-których chwil, które miałszczę ście doświadczyć. Dla -tego już teraz tli się w jego głowie kolejny, nieśmiałypomysł...

MAGDALENA SMOLIŃSKAZDJĘCIA: MAGDALENA SMOLIŃSKA

Polskie Koszycei słowacki Kraków

Monitor10:2015 02/10/15 08:58 Page 9

Page 10: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P

Kolorowe stroje ludowe, tańce i śpiewy tradycyjne, znane i nie-

znane, polskie utwory przy akompa-niamencie skrzypiec, harmonii i fle-tu, Laj ko nika, który czarował nie tylkoze sceny, ale i w trakcie przechadzekmiędzy widzami – to wszystko zapre-zentował nam wielopokoleniowy ro-dzinny zespół ludowy „Nasz Tata“ z Chrza nowa, który przybył do Tren -czyna na zaproszenie Klubu Polskie -go, by wystąpić 12 września na RynkuGłó wnym.

Po występach w centrum Trenczy -na goście przenieśli się do miejsco-wego Klubu Seniorów, gdzie ma sie-dzibę regionalny Klub Polski. Tu mia-ła miejsce wystawa zorganizowana

z okazji cyklicznej uroczystości „Przy -jaźń bez granic”. Wystawa polskiej i słowackiej koronki klockowej, którąprzygotowały panie z klubu „Lud-Art”przy Muzeum Etnograficznym w Kra -kowie, zajmującym się tradycyjnym

XII Przyjaźńbez granic

Monitor10:2015 02/10/15 08:59 Page 10

Page 11: Monitor polonijny 2015/10

11

i nowoczesnym rzemio-słem artystycznym. Gru -pa zrzesza członkiniewielu pokoleń, którychłączy zamiłowanie do ludowego rzemiosła, rę -cznych prac oraz wspaniałewyczucie i talent. Na wystawieprezentowały tradycyjną koronkę,przygotowaną metodą klockową, któ-ra po II wojnie światowej zupełnie w Polsce zaginęła. Dzięki pasjonat-kom ze wspominanej grupy klocko-wy sposób przygotowania ozdób od-żył na nowo. Aktualnie przygotowująone nie tylko tradycyjne wzory, ale i ich nowoczesne wersje. Jak przyzna-ły koronkarki wielki po-dziw i inspiracje czerpią naprzykład ze słowackiej ko-ronki klockowej, wystawia-nych również na wernisa-żu, autorstwa KatarínyVozárikovej, która oprócztworzenia typowych ko-ronek i ozdób wkompo-nowuje koronkowe ele-menty do fotografii, obra-zów i ubrań.

Tradycyjnie już powernisażu odbyło sięspotkanie przy domo-wych polsko-słowackich

przysmakach, na któ-rym nie zabrakło wspól -

nych śpiewów przy a ko m -paniamencie gitary i w to wa -

rzystwie zespołu „Nasz Tata”, któryzaskoczył wszystkich swoja otwarto-ścią i patriotyzmem. Panie z muzeumw Krakowie były zachwycone Sło -wacją i działalnością Klubu Polskie -go. Z dużym zainteresowaniem śle-dziły losy obecnych Polaków, zaczyty-wały się w lekturze „Monitora Polo -nij nego”, nie szczędząc pochwał.

Wygląda na to, że na tym jed-nym spotkaniu się nie skoń-czy!

Organizatorzy przedsię-wzięcia serdecznie dziękująza udział w nim RobertowiFrelikowi, sekretarzowi am-basady, który po raz pierw-szy był obecny na polonijnejimprezie na Słowacji, a takżeprzyjaciołom z Dubnicy naWagiem, Bratysławy. Dzię ku -

ją też Ivetce, Beatce i Agnieszce z Klu -bu Polskiego w Trenczynie i wszy -stkim innym, dzięki którym imprezamogła się odbyć.

ALEKSANDRA KRCHEŇ

PAŹDZIERNIK 2015Projekt zreal izowany dz ięk i f inansowemu wsparc iu z Kancelar i i Rady Minis trów RS,

Program kul tura mnie jszości narodowych 2015, Wspólnocie Polsk ie j oraz Centrum Kul tur y „Siho t” .

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor10:2015 02/10/15 08:59 Page 11

Page 12: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P

Już po raz ósmy Klub Polski Nitrazorganizował swoją najważniejszą

imprezę, czyli koncert organowy, któ-ry odbył się 20 września. Licznie ze-brani w przepięknej katedrze mieliokazję wziąć udział w prawdziwejuczcie muzycznej, która nastroiła ichlirycznie i nostalgicznie.

Podczas koncertu zabrzmiały takieutwory, jak „Bogurodzica“, „Ave Ma -ria“, piosenki z musicalu „Skrzypekna dachu“, a także „Życzenie“ i „Wio -sna“ Fryderyka Chopina. Program zo-stał tak ułożony, by słuchaczy naj-

pierw wprowadzić w nostalgicznynastrój, by potem ich rozweselić i podnieść na duchu. Pod koniec za-brzmiała znana wszystkim pieśń„Czarna Madonna“, a na pożegnanie –jakżeby inaczej – polonez

Lirycznie i nostalgicznie w Nitrze

Monitor10:2015 02/10/15 09:29 Page 12

Page 13: Monitor polonijny 2015/10

13

„Pożegnanie z ojczyzną“ MichałaOgiń skiego.

Podczas koncertu zaprezentowałosię wielu wykonawców. Byli wśródnich: Marcin Jurczyk i Štefan Jurik –organy, Adam Dodok – trąbka, PatrykPfeifer – klarnet, a także wspaniałe

trio z Krakowa, które Nitra gościła jużpo raz trzeci, czyli zespół „Ad libitum“w składzie: Katarzyna Puch – sopran,Paulina Tkaczyk – flet traverso, Mał -gorzata Włodarzyk – lutnia, gitara kla-syczna. Wysiłki wykonawców doceni-li gromkimi brawami zebrani w wy-pełnionej po brzegi katedrze słucha-cze, z których większość stanowiliSłowacy. „Cieszę się bardzo, że dziękinaszej imprezie docieramy do corazwiększej liczby osób i że coraz czę-ściej i liczniej dołączają do nas nasisłowaccy przyjaciele“ – oceniła, niekryjąc zadowolenia, Romana Gre -gu ško vá, prezes Klubu Polskiego w Nitrze, główna organizatorka kon-certu, która nie tylko odpowiednio

skroiła jego scenariusz muzyczny, alei go poprowadziła.

Do Nitry przybył konsul JacekDoliwa z małżonką, który tak podsu-mował przedsięwzięcie: „To wspania-ły koncert z wieloma patriotycznymiakcentami. Życzyłbym nam wszy -

stkim, by na Słowacji odbywało sięwięcej takich przedsięwzięć“.

Po koncercie w hotelu Atrium od-był się mały poczęstunek. Była toświetna okazja do rozmów w przyja-znej atmosferze z nowymi członkamiKlubu Polskiego w tym regionie.

Zadowoleni byli wszyscy, bo muzy-ka łączy i łagodzi obyczaje, o czym teżdoskonale wiedzą klubowicze z Nitry.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, NITRA

PAŹDZIERNIK 2015

Projekt zreal izowano dz ięk i f inansowemu wsparc iu Kancelar i i Rady Minis trów RS, program Kul tura mnie jszości narodowych 2015 oraz Fundacj i „Pomoc Polakom na Wschodzie”

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor10:2015 02/10/15 09:30 Page 13

Page 14: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 14

Po ponad 2 latachprzerwy, w sobo-

tę, 26 września, ponowniena modre fale Dunaju wy-płynął z Bratysławy do Ču -nova statek Martin, zabiera-jąc na swój pokład człon-ków Klubu Polskiego Bra -tysława, ich rodziny i przy-jaciół. Wśród obecnych by-li również przedstawicieleregionalnych oddziałów Klu -bu z Dubnicy nad Wagiem,Trenczyna, Nitry i Koszyc,którzy z radością przyjęlizaproszenie na tegorocznąimprezę pod nazwą „Szan -ty na Dunaju“. Specjalnymigośćmi byli żona konsulaRP w RS Renata Doliwaoraz członkowie czeskiejPolonii z Brna i zaprzyjaź-nieni Polacy z Wiednia.

Po krótkiej części oficjal-nej rozpoczęły się typoweszantowe hulanki i swawo-le. Na stołach królowałoczywiście tradycyjny pol-ski śledź, przygotowany nakilka różnych sposobów

przez bratysławskich klu-bowiczów. Pysznym prze-kąskom i wypiekom towa-rzyszyła morska muzyka,która poderwała uczestni-ków rejsu do tańca i wspól-nej zabawy. O oprawę mu-zyczną postarał się praw-dziwie szantowy zespół

„Zejman i Garkumpel“, któ-ry zabrał wszystkich w mu-zyczny rejs „Od Cape Hornpo Dunaj“. Patentowani że-glarze z wieloletnim do-świadczeniem jeziorno-mor -skim, Mirek Kowalewski,Zbigniew Murawski i AdamRakowski, którzy od 30 latdziałają na estradach spodznaku wiatru, wody i przy-

gody, okazali się prawdzi-wą gwiazdą tegorocznejimprezy. Zaskoczyli teżwspółbrzmieniem nieco-dziennych instrumentów:czesko-amerykańskich gi-tar, egzotycznego ukulele,

SzantynaDunajuW I A T R , W O D A I P R Z Y G O D A , C Z Y L I P O L S K I E

Monitor10:2015 02/10/15 09:35 Page 14

Page 15: Monitor polonijny 2015/10

15

szwedzkiej nyckelharpy, ir-landzkiej wheastli, niemie -ckiej harmonijki ustnej i au -stralijsko-kaszubskiego ze-stawu perkusyjnego.

Nowością tegorocznegorejsu i wielką atrakcją byłaloteria fantowa, podczasktórej można było wygraćdrobne i śmieszne upo-minki, wśród których zna-lazły się m.in. pirackie ko-ści do gry, karty, puszki sar-dynek i śledzi oraz płytyDVD z najlepszymi polski-mi filmami ostatnich lat.Każdy zakupiony los tom-boli wziął ponadto udziałw losowaniu trzech na-gród głównych. Szczęściew tym roku uśmiechnęłosię do Władka z Trenczyna,który został posiadaczem

klasycznej harmonijki ust-nej marki Hohner wraz z kie -szonką turystyczną Magdyz Pezinka, do której trafiłodtwarzacz MP3 z wgra -nymi już najpopularniej-szymi szantami. Na to miastnagrodę główną – piękną,czarną gitarę akustycznafirmy Valencia wraz z po-krowcem i płytą do naukigry – wylosował Rene z Bra -tysła wy.

Wszyscy miłośnicy nietylko żeglugi, ale także kul-tury i sztuki mogli podczaspostoju łodzi w Čunovieodwiedzić interesujące mu -

zeum sztuki współczesnejDanubiana MeulensteenArt Museum.

Impreza integracyjna„Szan ty na Dunaju” cieszysię uznaniem i popularno-ścią wśród rodaków i mana celu promowanie pol-skiej kultury i tradycji mor-skich oraz popularyzowa-nie Bałtyku. Tak też byłotym razem. Na pokładzienie zabrakło humoru, tań-ców oraz estradowego i muzycznego profesjonali-zmu z ogromnym margine-sem luzu i zabawy. Tegopopołudnia po falach Du -

naju długo niosły się śpie-wy i śmiech uczestnikówpolskich szant oraz sło-wiański dwugłos tenorówszuwarowo-bagiennychZejmana i Garkumpla.

Szanty na Dunaju byływ tym roku wyjątkowe. Z pewnością wielka to za-sługa samych uczestnikóworaz niesamowitego zespo-łu, który tego popołudniarozśpiewał wiatr, roztań-czył fale i zabrał wszystkichDunajem ku Wyspom Szczę -śliwym.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

PAŹDZIERNIK 2015Projekt zreal izowano dz ięk i f inansowemu wsparc iu Kancelar i i Rady Minis trów RS,

program Kul tura mnie jszości narodowych 2015 oraz Fundacj i „Pomoc Polakom na Wschodzie”

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor10:2015 02/10/15 09:35 Page 15

Page 16: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 16

Fani słowackiego wydawnictwa „Ab -synt” mają kolejne powody do rado-

ści. Wydana właśnie książka „Cigán jeCigán” to kolejny zbiór błyskotliwychreportaży uznanego w świecie polskie-go autora. Tym razem jest to Lidia Osta -łowska, która od wielu lat na łamachm.in. „Gazety Wyborczej” przybliżaświat osób wykluczonych społecznie,zepchniętych na margines i nazna-czonych stereotypami, szczególnie w odniesieniu do mniejszości romskiej i żydowskiej. Książka, która w Polsce ukazała się 12 lattemu („Cygan to Cygan”,Wy dawnictwo Czarne), niestraciła nic ze swojej aktual-ności. Mimo upływu lat,działalności wielu organiza-cji i międzynarodowychagen cji sytuacja Romów w Polsce i na świecie nadalpozostaje zła. Książka do-skonale pokazuje złożonośćśrodowiska romskiego, na którą nakła-dają się mentalność gadziów i tożsa-mość narodowa państw, w których żyjąLimalo, Marika, Ziutek, Badzio, Romek i wielu innych z paszportem polskim,bułgarskim, serbskim, węgierskim...

Warto odnotować, że działalnośćmłodego, ale prężnego wydawnictwa„Absynt” (którego współzałożycielemjest mieszkający w Krakowie PolakFilip Ostrowski) zdążyła także przycią-gnąć uwagę głównych słowackich me-diów oraz krytyków literackich.Oryginalna idea, by wydawać książkiautorów, którzy zdobyli nagrody zaswoją twórczość lub byli nagrodzeniprzez światowe instytucje za walkę o ludzkie prawa, oraz regularne pre-miery najlepszych dzieł uznanych (dotej pory głównie polskich) reportaży-stów powodują, że założyciele wydaw-nictwa mogą już śmiało mówić o sukce-sie na słowackim rynku literackim.Każdy nowy tytuł, wydany przez „Ab -synt”, jest szeroko omawiany w naj-większych słowackich mediach, a każ-dej dotychczasowej premierze książkitowarzyszy wizyta jej autora na Słowa -cji. Nie inaczej było w przypadku dziełaLidii Ostałowskiej. O swoich zawodo-

wych zainteresowaniach, które dopro-wadziły do napisania książki, reporter-ka opowiedziała m.in. dziennikarzomgazety SME: „Na początku często pisy-wałam o społeczeństwie i były tam ró -wnież tematy, dotykające różnychmniejszości. W komunizmie wiele się o tym nie mówiło. Potem uświadomili-śmy sobie, że one są wśród nas. Zain te -resowało mnie, że nie wszyscy mają donich pozytywny stosunek, nie wszyst-kich interesuje ich historia, to, jak po-wstawały etniczne konflikty i jak sięszerzy nacjonalizm. Bardzo mnie ta te-matyka pociągała”.

Słowacka premiera ksią -żki „Cigán je Cigán” wpisałasię w szerszą dyskusję na te-mat pamięci Romów zamor-dowanych w czasie drugiejwojny światowej w ramachHolokaustu. Dnia 17 wrze-śnia w Centrum Kultury„Dunaj” odbyła się dyskusjaz udziałem polskiej autorki,której towarzyszył RomanKwiatkowski, prezes Stowa -

rzy szenia Romów w Polsce. Gościemspotkania był również Robert Kirch hoff,niezależny słowacki producent filmowy i scenarzysta, który przedstawił publicz-ności fragmenty przygotowywanego fil-mu dokumentalnego „Cesta lesom”, po-święconego tragedii ludności romskiej w czasie drugiej wojny świa towej. Naspotkaniu obecny był również mieszkają-cy w Czechach niemiecki publicystaMarkus Pape, który przedstawił swoje do-świadczenia z pracy dziennikarza w kra-jach Europy Środko wej. Sytuację Romówna Słowacji przybliżyła Zuzana Ku mano -vá z organizacji non-profit „In Minorita”.Polscy goście zgodnie przyznali, że pa-mięć o tragicznej przeszłości jest szcze-gólnie ważna teraz, kiedy na świecie staledzieją się podobne rzeczy, jak w czasieHolokau stu. „Rasizm jest ciągle żywy” –podsumował Roman Kwiatkowski.

Książka „Cigán je Cigán“ oraz pozo -sta łe wydane do tej pory przez „Ab -synt” tytuły: „Oči zasypané pieskom“Pawła Smoleń skiego i „Akoby si kameňjedla“ Wojcie cha Tochmana można ku-pić w księgarniach popularnych sło-wackich sieci oraz na stronie wydaw-nictwa: www.absynt.sk.

ARKADIUSZ KUGLER

Smakołyki polskiejkuchni w BratysławiePodczas weekendu 26 i 27 wrze-

śnia mieszkańcy Bratysławy orazturyści ją odwiedzający mieli okazjęposmakować specjałów kulinarnychz różnych stron świata w ramachimprezy Ochutnaj svet (‘Posmakujświata’). Celem przedsięwzięcia, któ -re miało miejsce w Starej Tržnicy,była prezentacja zagranicznych re-stauracji, działających na Słowacji.Przy okazji wybrane ambasady i konsulaty przedstawiały swoje kra-je i ich atrakcje turystyczne.

Wśród różnych stoisk nie zabra-kło oczywiście i tego polskiego, naktórym można było posmakowaćm.in. polskich pierogów z mięsem i kapustą oraz tradycyjnego bigosu,przygotowanych przez szefa pol-skiej restauracji Med Malina z Ko -szyc Konrada Schönfelda. Trzebaprzy znać, że polskie specjały cie -szyły się ogromnym powodzeniemi wszy stkim bardzo smakowały!

RED.

”Cygan to Cygan”

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 16

Page 17: Monitor polonijny 2015/10

Dzięki LET’S CEE FilmFe stival już po raz

czwar ty Wiedeń stanie sięna dziesięć dni stolicą fil-mów z Eu ropy Środkowo-Wscho dniej. Redakcja „Mo -nitora” od początku byłaświadkiem tego wspaniałego przed-sięwzięcia, które ma mieszkańcomAustrii przybliżyć traktowane po ma-coszemu produkcje filmowe wscho -dnich sąsiadów, także polskich. W tymroku festiwal zapowiada się imponu-jąco – odbędą się projekcje ponad stufilmów, spotkania z reżyserami, akto-rami, producentami, workshopy, dys-kusje, koncerty, wystawy i spotkaniaz pisarzami. Polska ma w tym rokuwyjątkowo silną reprezentację. W głó -wnym konkursie wystartuje nagro-dzony w Berlinie i Gdyni film Mał -gorzaty Szumowskiej „Ciało”. W kon-kursie filmów dokumentalnych zoba-czymy niezwykle poruszające obrazy:„Mów mi Marianna” Karoliny Bielaw -skiej oraz „Królową ciszy” AgnieszkiZwiefki. Mnie jednak najbardziej cie-szy to, że filmy polskie będzie można

obejrzeć nie tylko w ramach konkur-su, ale i podczas Polnisches Wochen -ende, czyli polskiego weekendu fil-mowego, w ramach którego zapre-zentowane zostaną najbardziej nagra-dzany film roku, czyli „Bogowie”Łukasza Palkowskiego, oraz „CarteBlanche” Jacka Lusińskiego. Oba tefilmy miałam przyjemność prezento-wać Państwu na łamach „Monitora”.Swą austriacką premierębędzie miał również filmUrszuli Antoniak „Strefanagości”. Jeżeli ktoś uwa-ża, że polskich akcentówna festiwalu mogłoby byćwięcej, mam dla niegodobrą wiadomość – w ra-mach serii filmów anty-wojennych „70 lat po za-kończeniu II wojny świa-

towej” odbędzie się projekcjaporuszającego filmuAgnieszki Holland „Europa,Europa”; jej gościem będzieSally Perel, którego historiażycia stanowiła kanwę scena-riusza tego filmu. Po raz

pierwszy w historii festiwalu odbę-dzie się tzw. Oskarowa noc, na któ-rej zaprezentowany będzie polskizdobywca Oscara, film „Ida” PawłaPawlikowskiego. Wszystkim rodzi-com i ich pociechom polecam po-kaz bajek i filmów animowanychkultowego polskiego Studia Filmo -wego „Semafor”.

Filmy, wśród nich m.in. zdobywcaOskara „Piotruś i Wilk”, będąprezentowane bezpłatnie.

Jak widać, program festiwa-lu przewiduje dla każdego cośmiłego. Zapraszamy zatem doWiednia! Będzie się sporodziało! A kinomaniacy będąmieli na pewno wiele okazjido wzruszeń, radości i cieka-wych dyskusji.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

17 PAŹDZIERNIK 2015Więcej in formacj i : www. le tsceef i lmfes t iva l .com i www.facebook .com/LETSCEE

na festiwalu filmowym w WiedniuPolskie filmy

CIAŁOSTREFA NAGOŚCI

CARTE BLANCHE

IDA

BOGOWIE

KRÓLOWĄ CISZYMÓW MI MARIANNA

EUROPA, EUROPA

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 17

Page 18: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P

Stojąc nad przepaścią w otoczeniu błyszczą-

cych w słońcu białych skał i ciągnących się po hory-zont czerwonych i złoci-stych lasów, miałam wraże-nie, że to właśnie tu znajdu-je się brama do zaklętego,dawnego miasta.

Występujące w północ-no-zachodniej części Sło -wa cji i należące do regionuGór Strażowskich (Strá žov -ské vrchy) Sulowskie Skały(Súľovské skaly) to wapien-ne i dolomitowe formacjeo zróżnicowanej budowiegeologicznej i fantazyjnychkształtach, przypominają-cych postacie zaczarowanew kamieniu. To jedynemiejsce pełne takich skal-nych. tworów Są tu np. So -wa, Jaszczurka, Mnich czyTrójząb. Występujące w oko -licy cuda natury, niezwykleurokliwe widoki, rozległełąki i bukowe lasy sprawia-ją, iż wzgórza te są chętnieodwiedzane przez tury-stów. Znajduje się tu kilkaszlaków, które wiodą nie-kiedy bardzo wąskimi ście -żkami wśród urwistychzboczy.

Szlak, którym podążałamwąwozem, z początku ła-godny, szybko zmienił sięw strome podejście. Popewnym czasie przedemną rozpościerał się fanta-styczny widok na skupiskoskał w różnorodnych kształ -tach. Moją uwagę zwróciłasłynna Gotycka Brama (Go -tic ká brána) - olbrzymieokno w 13-metrowej skale,przypominające gotycki po -r tal, powstałe z rozszerze-nia szczeliny skalnej. Su lo -w skie Skały, zwane Słowa -ckimi Dolomitami, to nietylko formacje geologicz-ne, ale także jaskinie i wo-dospady. Smocza Jama (Šar -kania diera) to jaskiniaznana z wielu archeolo-gicznych znalezisk z epokineolitu. Warto wybrać siętakże do Hlbockiego Wo do -spadu (Hlbocký vodopád),położonego na obrzeżachniewielkiego wąwozu.

Byłam oczarowana tymmiejscem, jednak to, co naj-ciekawsze, czekało mniena 660-metrowym szczy-cie. Wkrótce dotarłam doruin XV-wiecznego zamku,położonego nad urwistym

zboczem. Uważany jest onza jeden z najbardziej nie-dostępnych na terenie Sło -wacji. Sulowski zamek,nazywany w źródłach hi-storycznych Rochaczem(Ro háč), był zespolony zeskałami jak orle gniazdo,ulokowane na trudno dostę -pnym wierzchołku góry.Ze względu na swoje stra-tegiczne położenie wyko-rzystywany był do obser-wacji i nadzoru okoli cznychdróg. Po dawnej twier dzy,wybudowanej prawdopo-dobnie przez husytów,zostały jedynie resztki mu-rów, które kiedyś szczelniewypełniały przestrzeń po-między trzema blokami skal -nymi. Pożary i trzęsienieziemi w 1858 roku bardzouszkodziły już wtedy zanie-dbaną budowlę, która ni -gdy nie została odrestauro-wana. Zamkowy kompleksskładał się z dwóch samo-dzielnych części: zamkugórnego i dolnego. Choćznajdują się tuż obok sie-bie, z powodu znacznejróżnicy wysokości zostały

połączone wybitą w skalegalerią tunelową. W zamkudolnym, znajdującym sięna północy, pozostał ba-stion obronny, gdzie mie-ściły się komnaty pałacowez wieżą widokową. Zwie -dzanie ruin nie jest łatwe i wymaga zwinności. Dogórnego zamku dostałamsię przez szczelinę wykutąmiędzy skałami, a dalejdzięki krótkiej drabincewspięłam się do otworu w ścianie zamkowej, przezktóry przecisnęłam się nadrugą stronę. Otwór jestniewielki, więc musiałamzdjąć plecak i sporo się na-gimnastykować. Niestety,do dnia dzisiejszego z zam-ku górnego zachowały sięjedynie fragmenty sklepieńdawnych komnat, wieży i zbiornika na wodę de -szczową.

Z najwyższej części ruinzamkowych rozciąga siębardzo rozległy i malowni-czy widok na dolinę orazmasyw Wielkiego i MałegoManina (Velký i Malý Ma -nín), Strażowa (Strážov),Klaku (Kľak), Żibridu (Ži -brid) i Martyńskich Holi(Martinské hole).

Sulowskie Skały to jedenz najpiękniejszych i najbar-dziej romantycznych zaką -tków, fantastyczna krainaskalnych turni i ruiny śre-dniowiecznego zamku.

Zdecydowanie zachęcamdo odwiedzenia tego wy-jątkowego skalnego miastana Słowacji.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Słowackieperełki

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

DolomitySłowackie

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 18

Page 19: Monitor polonijny 2015/10

19

W zaplanowanych na 25 paździe -rnika wyborach parlamentar-

nych wystartuje najpewniej 8 komite-tów ogólnopolskich. Są to: PO, PiS,PSL, Zjednoczona Lewica LD+TR+PPS+UP+Zie loni, ruch Kukiz’15 oraz par-tia Razem, partia KORWiN i Nowo -czesna.pl Ryszarda Petru.

Główny pojedynek rozegra się jed-nak między będącą od ośmiu lat u wła-dzy Platformą Obywatelską a najwię -kszym ugrupowaniem opozycyjnym –Prawem i Sprawiedliwością. Ostatniesondaże wskazują na znaczną przewa-gę PiS – w niektórych badaniach róż-nica między tymi partiami sięga na-wet 15 procent. PiS, uskrzydlone zwy-cięstwem Andrzeja Dudy w wyborachprezydenckich, przygotowuje się doprzejęcia władzy w Polsce – kandydat-ką partii na premiera jest Beata Szy -dło, która z powodzeniem kierowałakampanią Dudy. Również prezes PiSJarosław Kaczyński zdecydował o nie-spodziankach dotyczących kandyda-tów do parlamentu PiS ZjednoczonejPrawicy; na listach tej partii nie zna-lazł się dotychczasowy jej rzecznikMarcin Mastalerek ani związany obe -cnie z PJN Paweł Kowal.

Kontrowersji przy konstruowaniulist wyborczych nie uniknęła PO; sze-fowa partii premier Ewa Kopacz pod-jęła nieoczekiwane decyzje w sprawie„jedynek“ na listach, detronizując do-tychczasowych niekwestionowanychliderów lub przenosząc ich do innychokręgów wyborczych. Tak było np. z dol -nośląskim politykiem GrzegorzemSchetyną, który dostał pierwsze miej-sce w… Kielcach. Z List PO wystartujątakże m.in. Ludwik Dorn, który jesz-cze kilka lat temu był jednym z najbar-dziej liczących się polityków PiS (szefMSW, marszałek Sejmu) oraz b. szefSLD, Grzegorz Napieralski, usunięty z tej partii.

Polska stoi także przed trudnym dy-lematem, dotyczącym przyjęcia doPolski uchodźców. Niedawna debataw Sejmie nad informacją rządu na te-mat kryzysu imigracyjnego w Europiepokazała, jak wielkie emocje budzi takwestia. Jarosław Kaczyński oświad-

czył, że rząd nie ma prawa pod ze-wnętrznym naciskiem, bez zgody spo-łeczeństwa podejmować decyzji, któ-re mogą mieć negatywny wpływ nażycie publiczne i na bezpieczeństwokraju. Premier Ewa Kopacz, odnoszącsię do tej wypowiedzi, oceniła, że PiSpokazało prawdziwą twarz partii an-tyeuropejskiej i ksenofobicznej.

O miejsca w parlamencie w paź-dziernikowych wyborach będzie wal-czyć także Zjednoczona Lewica, któradokonała niemożliwego: w jej składweszły m.in. zwalczające się do tej po-ry partie SLD i Twój Ruch. Koalicyjnykomitet wyborczy ZL ma dodatkowoutrudnione zadanie, bowiem aby wejśćdo Sejmu, musi przekroczyć 8-procen-towy próg wyborczy; dla pozostałychkomitetów ten próg wynosi 5 procent.Tymczasem sondaże nie są zbyt przy-chylne dla Lewicy, choć niektóre po-kazują na 11-procentowe poparcie dlaniej. ZL postawiła na młodych lide-rów, wśród których jest m.in. naBarbara Nowacka („jedynka“ w War -sza wie), córka Izabeli Jarugi-Nowa -ckiej, która zginęła w katastrofie smo-leńskiej.

Na granicy progu wyborczego balan-suje druga partia rządząca, czyli PSL,która zwykle w sondażach jest niedo-szacowana. Sytuacji nie ułatwia Stron -nictwu sprawa jednego z czołowychpolityków, Jana Burego, któremu pro-kuratura chce postawić zarzuty.

O mandaty poselskie zawalczy ko-mitet Kukiz’15, powołany przez muzy-ka Pawła Kukiza, który odniósł nie-oczekiwany sukces w wyborach pre-zydenckich, zajmując trzecie miejsce i zdobywając ponad 20 procent gło-sów jako kandydat antysystemowy; je-

go głównym postulatem było wów-czas wprowadzenie jednomandato-wych okręgów wyborczych.

Do Sejmu startuje także nowe nascenie politycznej ugrupowanie No -wo czesna.pl znanego ekonomistyRyszar da Petru, które stawia m.in. napolepszenie warunków dla firm i pra-cowników, a także ugrupowanie eu-roposła Janusza Korwin-Mikkego –KORWiN oraz nowo powstała partiaRazem, która dopiero walczy o to, byzaistnieć w polityce

W ostatnich dniach największe par-tie przedstawiły swoje programy wy-borcze. PO zapowiedziała likwidacjęskładek na ZUS i NFZ oraz tzw. umówśmieciowych, wprowadzenie jednoli-tej 10-procentowej stawki podatku odosób fizycznych i minimalnej płacygodzinowej nie mniejszej niż 12 zł. PiSchce wprowadzenia bezpłatnych le-ków dla seniorów, 15-procentowestawki podatku dochodowego od ma-łych firm, minimalnej godzinowejstawki za pracę 12 zł brutto, zmian w ubezpieczeniach dla rolników. PSLdeklaruje stworzenie 500 tys. miejscpracy i 150 mld zł inwestycji na wsi,stworzenie 50 tys. nowych miejsc w żłobkach, bezpłatne leki dla senio-rów, 1900 zł płacy minimalnej oraz1200 zł minimalnej emerytury. Zje -dno czona Lewica postuluje podnie-sienie płacy minimalnej do 2,5 tys. zł,minimalną płacę godzinową w wy -so kości 15 zł, podwyżki emerytur o 200 zł, likwidację bezpłatnych staży,podatek od transakcji finansowych,przywrócenie 40-procentowej stawkipodatku dochodowego dla najbogat-szych.

W dniu 25 października oprócz 460posłów wybierzemy także 100 senato-rów w okręgach jednomandatowych.

MP

PAŹDZIERNIK 2015

Kto zawalczy w wyborach parlamentarnycho nasze głosy?

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 19

Page 20: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 20

Pamiętają Państwo Ma -ksy miliana Faktorowi -

cza, genialnego wizażystę i twórcę produktów, którezrewolucjonizowały prze-mysł kosmetyczny? Jego fa-scynujące losy opisywałamna łamach MP dwa lata te-mu. Wspominam o Fakto -rowiczu nie bez powodu.Antoni Cierplikowski, wy-bitny fryzjer, który będziebohaterem tego oraz kolej-nego odcinka cyklu Polakpotrafi, ma z Faktorowi czemwięcej wspólnego, niż moż-na by przypuszczać. Obajurodzili się niedaleko Łodzi– Faktorowicz w Zduń skiejWoli w roku 1872, Cier pli -kowski w 1884 w Sie ra -dzu. Obaj pochodzili z nie -zamożnych rodzin i obaj za-częli pracować w bardzomłodym wieku – Faktoro -wicz mając 14, a Cierpli -kow ski 11 lat. Obaj bardzoszybko przerośli talentem i umiejętnościami swoichmistrzów i ruszyli spełniaćswoje marzenia daleko odPolski – Faktorowicz naj-pierw do Moskwy, a w 1904roku do Los Angeles, Cier -plikowski zaś w 1901 doParyża. Podobieństw jest zna -

cznie więcej; mam nadzieję,że po lekturze artykułów o Cierplikowskim pokusząsię Państwo o powrót do te -kstu o Faktorowiczu i ichwyłuskanie…

Wspomniałam, że Cier -pli ko wski był genialnymfry zjerem. To określenie,choć ze wszech miar słusz-ne i zasłużone, zdecydowa-nie nie oddaje całej prawdyo tej wyjątkowo barwnejpostaci. Mówiąc świetnyfryzjer często mamy na my-śli dobrego warsztatoworzemieślnika, który bez wy-rządzenia wielkich szkódna naszych głowach potrafistworzyć to, o co go popro-simy, ewentualnie zapropo-nuje nam wyjątkowo twa-rzową fryzurę. Cierpliko -wski oczywiście i to potra-fił, ale przede wszystkimbył wizjonerem. Był artystą,

którego wyobraźnia sięgałaznacznie poza obowiązują-ce konwencje. Antoine – botakiego imienia używał w Pa -ryżu – nie obawiał się eks-perymentów, nie bał sięszokować otoczenia. Prze -ko nany do swojego pomy-słu, potrafił go przeforso-wać. Nie brakuje smakowi-tych anegdot na ten temat.Lily de Moure, kochankaksięcia de Ligne, wybierała

się na przyjęcie. Zapowia -dało się ono na jedno z naj-ważniejszych wydarzeń to-warzyskich sezonu; oczeki-wano, że pojawi się tam ca-ła śmietanka Paryża. Pechchciał, że tuż przed przyję-ciem zgubiła kapelusz. Bezkapelusza na przyjęcie?Praw dziwej damie to nieprzystoi; to nie do wyobra-żenia. Cierplikowski, którybył świadkiem tego zdarze-nia, zaproponował rozwią-zanie wydawałoby się niedo zaakceptowania. Po cokapelusz, ma pani pięknewłosy – stwierdził i z wło-sów de Mure misternieuplótł kwiaty. Na przyjęciude Mure wywołała sensację.Goście nie mogli oderwaćwzroku od jej fryzury. Pa -nowie patrzyli na nią z nie-kłamanym podziwem, panieze zgorszeniem, ale i z za-zdrością. Oczywiście, mimooficjalnych słów potępie-nia, już następnego dniaprzybiegły do pracowni An -toine’a, by prosić go o iden-tyczne uczesanie. Prasa pisała o nim, że wyzwoliłkobiety z kapeluszy, on zaśkrótko komentował, że za-drwił z mody zupełnieprzypadkiem.

A to był dopiero początekskandalicznych pomysłówCierplikowskiego. Naj pierwza jego sprawą z kobiecychgłów spadły wymyślne ru -sztowania kapeluszy, póź-niej spadły i same włosy.

POLAKPOTRAFI

Polak dyktuje trendy w ParyżuKapelusze z głów!

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 20

Page 21: Monitor polonijny 2015/10

21 PAŹDZIERNIK 2015

Grupa Riverside to jeden z nielicznychznanych na całym świecie polskich ze-

społów. Poruszająca się w klimacie progre-sywnego rocka grupa jest, jak zwykło się mó-wić, prawdziwym polskim towarem ekspor-towym. Ku radości licznie rozsianych poświecie fanów zespołu 5 września ukazałasię nowa, już szósta płyta Riverside, zatytuło-wana „Love, Fear and the Time Machine”. Nieużyję określenia „długo wyczekiwana”, gdyżwciąż jestem pod wrażeniem poprzedniejpłyty zespołu, z 2013 roku, „Songs of NewGeneration Slaves“. Gdyby się uprzeć, tomożna by rzec, że jak większość fanów gru-py jestem na etapie również wcześniejszegokrążka „Memories in My Head”. Czas jak wi-dać szybko leci, co przyznają sami członko-wie grupy. Zapowiadając nowy album, front-man Mariusz Duda mówił: „Zmie niamy się ja-ko zespół, dojrzewamy, przede wszystkimchcemy jednak nagrywać różne płyty, któ-rych się świetnie słucha. A nowy album bę-dzie jak haust świeżego powietrza, komplet-nie inny niż wszystko, co było do tej pory”.

I tak jest w istocie, gdyż nowy, ciepły jesz-cze krążek zaskakuje każdego, kto przyzwy-czajony był do dotychczasowych dokonańwarszawskiej grupy. Zmianę sugeruje teżutrzymana w jasnych kolorach okładka płyty(róż!) – jakże inna od poprzednich. Autoremgraficznej koncepcji albumu oczywiście po-zostaje nadal ten sam Travis Smith. Czy trze-ba zatem obawiać się radykalnych zmian?Zawartość płyty to nadal dobry, lirycznyrock, choć podany w nowy, ciut odświeżonysposób. Gdybym chciał krótko scharaktery-zować album, to właśnie słowo „świeżość”przychodzi mi do głowy jako pierwsze. Płytajest krótsza od poprzednich, zbliża się dostandardowych 60 minut na głównym krąż-ku, łatwo więc wywnioskować, iż krótsze sąteż same utwory. Dziesięć piosenek (pluspięć w wersji rozszerzonej wydawnictwa)układa się w spójną całość i swego rodzajuopowieść, której podmiot li-ryczny ewoluuje. Jest całkiemjasne, iż grupa chce do nas tra-fić z innym, odmiennym niżdo tej pory przesłaniem. „Ri -ver side” i optymizm – to połą-czenie do tej pory można byłotraktować jako oksymoron.Słucha jąc nowego albumu, ży -w szych i bardziej dynamicz-

nych niż dotychczas melodii,co ważniejsze – otwartych, bynie rzec – pogodnych tekstów,nie odniosłem jednak wrażeniatotalnej zmiany artystycznejtożsamości grupy.

Nie można też traktować tej płyty jakoswego rodzaju zdrady, jakby niektórzychcieli. Chłopaki z „Riverside” to nie na-turszczycy, zatem nowa wizja sprawnie za-granego albumu nie mogła przesłonićkształ tu ich dotychczasowych dokonań. Tonadal stary dobry progresywny rock, choćmoże już bez przydawanego tu zwykle okre-ślenia „mroczny”. Moim zdaniem płyta jakocałość brzmi rewelacyjnie i, być może zewzględu na krótszy czas trwania krążka, po-zostawia po przesłuchaniu spory niedosyt.Najkrótszy i najbardziej melancholijnyutwór „Promise” trwa niespełna trzy minu-ty, choć znalazło się również miejsce dla ty-powych dla zespołu dwóch 8-minutowychkawałków („Towards the Blue Horizon” i „Aether”). Interesująco brzmi również pul-sujący basem „Addicted”, będący jakby ukło-nem w stronę konserwatywnych fanów, wy-chowanych na pierwszych płytach „Riversi -de”. Z kolei „Under the Pillow” oraz „Return”atakują słuchacza najbardziej optymistycz-nym przesłaniem z wszystkich piosenek nakrążku.

W momencie premiery płyty zespół odby-wał swoje tournée po krajach obu Ameryk(trasa koncertowa zresztą nadal trwa). Noweutwory jego fani mogli jednak usłyszeć dużowcześniej. Stało się to zanim grupa weszła dostudia nagraniowego na początku tego roku.Czy był to zamierzony cel, by stopniowegoukazywać nowy kierunek płynącej już od po-nad dziesięciu lat „rzeki”? Z pewnością dzię-ki nowej płycie zespół może liczyć na no-wych fanów, którzy niekoniecznie muszą sięutożsamiać z poprzednim brzmieniem„Riverside”. Ale kto wie, być może stopnio-

wo polubią oni i stare nagraniagrupy, dołączając do grona jejzagorzałych fanów. Czy następ-na płyta będzie kroczyć tro-pem wyznaczonym przez „Lo -ve, Fear and the Time Machi -ne”? W tym temacie jestem pe-łen – a jakże – optymizmu.

Pole cam serdecznie!ARKADIUSZ KUGLER

Czulymuchem-

Riverside „Love, Fear and the Time Machine”

W eleganckiej Francji po-czątków XX wieku, w sto-licy światowej mody i sty-lu młody Polak z chłop-skiej rodziny, który led-wie kilka lat wcześniejprzyjechał do Paryża, ma-jąc pięć franków w kiesze-ni, ośmielił się obciąć ko-biece włosy na chłopaka.W czasach, gdy dorosłekobiety nosiły długie pu-kle obowiązkowo, a wiaraw to, że krótkie włosy ozna -czają krótki rozum i po-wodują anemię (sic!), byłato rewolucyjna decyzja.

KATARZYNA PIENIĄDZ

O tym, czyje włosy i dla -czego obciął Cierpli ko -wski, męskich butach nakryształowym koturnieoraz sypianiu w trumnieprzeczytają Pań stwo w na -stępnym numerze MP.

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 21

Page 22: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY22

Dzieciństwo nad PilicąJej dzieciństwo przypadło na okres

wojny. Pamięta, jak w 1945 roku, kie-dy w okolicy przesuwał się front, cho-dziła przez las z koszyczkiem, niosącjedzenie dla ojca, który był na froncie.„Czasami miałam poranione do krwistopy, ponieważ ściągałam buty, byNiemcy nie usłyszeli mnie, jak idę polesie“ – wspomina pani Henia. Pa -mięta też, jak z rodzinnej wsi Pru -

cheń sko, gdzie się urodziła, uciekalido sąsiedniej wsi, maszerując 3 kmwzdłuż rzeki Pilicy. Zginęło tam mnó-stwo żołnierzy, a pola były usiane łu-skami. „Po wyzwoleniu, latem, jak pa-śliśmy krowy, razem z innymi dzie -ćmi zbieraliśmy te łuski, potem umie -szczaliśmy je w dołkach, by podzi-wiać wybuchy“ – opisuje moja roz-mówczyni. Mama zabraniała im ta-kich zabaw, dlatego często przeszuki-wała kieszenie brata. Ten prosił więc

Henię, by ona chowała naboje. „Żebymama się nie zorientowała, chowa-łam je do buzi“ – opowiada. Na szczę-ście te zabawy nie skończyły się dlanich tragedią.

Pani nauczycielkaZa mąż wyszła w wieku 19 lat za

chłopca z tej samej wsi. „Jego rodzicena początku byli przeciwni naszemuślubowi, on więc uciekł z domu, bypoprosić mnie o rękę“ – wspominapani Henia. Potem młodzi zamieszka-li w Łodzi. Na świat przyszły ich dzie-ci: córka i syn. Pani Henia w latach 60.pracowała w szkole podstawowej ja-ko nauczycielka matematyki. „Sporodzieci w tamtych czasach miało dużetrudności, część pochodziła z trud-nych rodzin, a każdy nauczycielmusiał zrobić wszystko, by te dzieciprzechodziły z klasy do klasy, więcpopołudniami odwiedzałam je w ichdomach, udzielałam dodatkowychlekcji “ – wspomina pani Henia. Pa -mięta też sytuacje, kiedy spotykałaswoich podopiecznych w sklepikuosiedlowym. Małolaty twierdziły, żeprzyszły kupić bułki, a za plecamimiały butelki alkoholu.

Pani Henia wspomina ten okresswojego życia z nostalgią, pomimo żebył on bardzo trudny.

Spotkanie z WalentinąTierieszkową

Wybawieniem okazała się propozy-cja sąsiada, którego co rano spotykałapo drodze do szkoły. Ten pracował w radzie wojewódzkiej i to dzięki nie-mu pani Henia podjęła pracę w woje-wódzkim dziale gospodarczym jakosekretarka, później w księgowości,gdzie była m.in. odpowiedzialna zafundusz reprezentacyjny wojewody.Pracy miała sporo, ponieważ bardzoczęsto odbywały się różne uroczy-

P ani Henryka Banovská jest ostoją KlubuPolskiego w Trenczynie, choć jest jegonajstarszą członkinią. Przed dwoma laty

wraz z rodziną – tą z Polski i tą słowacką,przyszywaną, którą tworzą klubowicze –świętowała swoje 80. urodziny. W Polsce przeżyła blisko 40 lat, naSłowacji drugie tyle. O ciekawych momentach swojego życiaopowiedziała nam podczas naszej wizyty u niej w domu w Dolnym Srni.

40 na 40

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK I

ARCH

IWUM

ROD

ZINN

E

Monitor10:2015 02/10/15 09:02 Page 22

Page 23: Monitor polonijny 2015/10

23

stości, wręczano odznaczenia, w zwią zku z czym trzeba było za-mawiać kwiaty, rezerwować re-stauracje… Dzięki temu pani Heniamiała okazję bycia w centrum lo-kalnych wydarzeń. Do pomocymiała kierowcę. Jednym z wyda-rzeń, które przyszło jej organizo-wać, było spotkanie z WalentinąTierieszkową! „Och, Walentinęprzyjmowaliśmy jak generała!Wymagało to mnóstwa przygoto-wań“ – wspomina moja rozmów-czyni, która w Łodzi asystowałaprzy wręczaniu odznaczeń około300 osobom. Ponieważ miała drygorganizacyjny, przygotowywałateż z kilkoma osobami zabawy syl-westrowe. Praca na takim stano-wisku wymagała też odpowied-nich ubrań. „Bez kapelusza i ręka-wiczek nie wychodziłam do pra-cy“ – opisuje.

CzechosłowacjaPierwszego męża wspomina do-

brze, ale ponieważ zaczął się spoty-kać z inną, rozwiedli się po blisko 20 latach małżeństwa. Mniej więcej w tym samym czasie doszło do nowe-go podziału terytorialnego w Polsce,w wyniku czego rada woje-wódzka w Łodzi uległa likwidacji. Pani Henia mo-gła co prawda podjąćpracę w nowo powstałejradzie miejskiej, ale kole-żanka zaproponowała jejkierownicze stanowisko... zagranicą. „Po rozwodzie zosta-łam sama w domu, synposzedł do wojska,

córka studiowała na AWF, więc pomy-ślałam sobie, czemu nie? Potrzebujęzmiany“ – wyjaśnia powody podjęciadecyzji o wyjeździe do Czechosło -wacji. Tu pracowała jako kierowni -czka Polek pracujących w zakładach

pracy, najpierw koło MladejBoleslav, potem w Jihlavie.

„Pilnowałam wypłat, że-by nikt ich nie skrzyw-dził, żeby przyszły naczas do pracy; czasami

budzono mnie w nocy,bo jak któraś zabalowała,musiałam interwenio-

wać“ – wspomi-na moja roz-mówczyni.

Spotkaniez pół Słowakiem,pół Francuzem

To właśnie dzięki swoimpodopiecznym w 1974 rokupoznała swojego przyszłegomęża. Na 1 maja w miastecz-ku odbywał się wielki po-chód, w którym brały udziałteż dziewczęta z Polski. „Po -ubierałam je w piękne czer-wone spódnice, białe bluzki,a ja na dużym balkonie mia-łam przemówienie. Potem były wpisy do księgi pamią -tkowej, uroczysty obiad, a tunagle dziewczyny mówią, żemają dla mnie chłopa: półSłowaka, pół Francuza“ – opi-suje nasza bohaterka. Poszławięc na spacer z dziewczęta-mi, które zapoznały ją z sie-dzącym na ławeczce Jozefem.Na pytanie, czy wpadł jej w oko, zdecydowanie odpo-

wiada: „Wpadł! Był wielkim przystoj-niakiem!“ – wspomina. Potem byłspacer, a potem dwa lata narzeczeń-stwa. Kiedy Jozef wyjechał do innegozakładu pracy, aż pod niemiecką gra-nicę, nadal się spotykali, odwiedzali.„Pamiętam, jak przed Bożym Naro -dze niem dostałam od niego list, w którym pisał, że nie będzie mógłprzyjechać na święta, bo nie dostał za-liczki“ – wspomina nasza bohaterka.Pani Henryka nigdy łatwo się niepoddawała. Wsiadła więc do pociągui po wielu godzinach podróży z kilko-ma przesiadkami dotarła do miastecz-ka, gdzie pracował jej wybranek ser-ca. Była noc, nie wiedziała, dokąd sięudać. Po drodze przypałętał się doniej pies, którego się bała, ale zgubiłago, chowając się w pobliskim domu.Szła w kierunku świateł. Kiedy dotar-ła do hoteli pracowniczych, na stró-

żówce zapytała o Jozefa. Portierpowiedział jej, że został jakiś

mężczyzna. „Pamiętam, jak we-szliśmy na piętro, cichutko grało

radio... a z pokoju wyszedł Jozef, któ-ry bardzo się ucieszył na mój widok“– wspomina. „Przecież nie zostawi-łabym chłopa samego na święta“ –

wyjaśnia z uśmiechem.

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 23

Page 24: Monitor polonijny 2015/10

Joanna Fabicka to znanaw środowisku filmowymmontażystka oraz autorkaksiążek o życiu nastolatkaRudolfa Gąbczaka. Tym ra-zem podjęła się nakreśle-nia obrazu polskiej pro-wincji. Powieść „Secondhand”, wydana przez Wy -dawnictwo WAB w serii „Z Miotłą” to karykaturalnyobraz Polski B, przesiąknię-

tej smutkiem, zepsuciem i beznadzieją. Bohaterkamisą reprezentantki trzechpokoleń kobiet, których ży-

cie jest z góry skazane naprzegraną. Ich niepowo-dzenia są niejako wpisanew pejzaż zabitej dechami

dziury, jaką jest Podlewo.Bohaterki same nie do-świadczyły w życiu miłości,

Kiedy powieść reklamowanajest przez samą Agnieszkę Holland słowami: „Ta książka to polski Almodovar”, a Marcin

Dorociński mówi, że chciałby zobaczyć film opartywłaśnie na niej, to trudno przejść obok niej obojętnie.

Polska z drugiej ręki

Radości i smutkiW roku 1976 nasi bohaterowie

pobrali się w Jihlavie. Rok późniejmieszkali już w Dolnym Srni,gdzie Jozef miał rodzinny dom,który zaczęli remontować jużwspólnie. Po ślubie pani Heniazaczęła się zmagać z problemamizdrowotnymi, zachorowała naosteoporozę, w efekcie czegoprzeszła na rentę. Dziś cieszy sięsukcesami wnuków i prawnu-ków. Jej córka ma 62 lata i mieszka wŁodzi, syn, niestety, siedem lat temu,będąc w Norwegii, zmarł na zawał.„Wciąż trudno mi o tym mówić“ –wyznaje pani Henia, więc zmieniamytemat. Pokazuje mi, że jeszcze nie-dawno odwiedziła ją wnuczka z ro-dziną, która spędzała u niej niemalżekażde wakacje i nauczyła się słowac-

kiego. „Nawet miała tu chłopaka, któ-ry za nią jeździł do Polski, kilku się w niej podkochiwało“ – zdradza mojarozmówczyni.

Klub Polski jak rodzinaCzasami dopada ją nostalgia, tęskni

za Polską, Wie, że kiedykolwiek może

tam pojechać, ma do kogo. Alekiedy tęsknota za językiem oj-czystym zaczęła jej bardzo do-skwierać, zadzwoniła do amba-sady z pytaniem, czy mogłabymieć dostęp do polskiej prasy.I tak dowiedziała się o istnie-niu naszego miesięcznika„Monitor Polonijny“, któregojest wierną czytelniczką od1999 roku. „To z Monitora wła-śnie dowiedziałam się, że masię odbyć pierwsze spotkanie

Polaków w Tren czynie, na którymnie mogło mnie zabraknąć“ – opo-wiada. Pojechali więc z mężem domiasta, ciekawi rodaków. Tu poznalisię z kilkoma osobami, m.in. z RenatąStrakovą, która cały projekt powołaniado życia Klubu Polskiego w Tren -czynie wzięła w swoje ręce. Od tegoczasu pani Henia z mężem bierze czyn-ny udział we wszystkich przedsięwzię-ciach klubowych. Dwa lata temuto właśnie z rodakami z Trenczynai rodziną z Polski świętowała swoje80. urodziny. Bo w trenczyńskimKlubie Polskim jest jak w rodzinnymgronie, co niewątpliwie jest też zasłu-gą naszej bohaterki, która już dziś pla-nuje kolejną imprezę i żartobliwiezwraca się do męża: „Jak będzieszmnie słuchać, to z okazji naszej 40. ro -cznicy ślubu też przygotuję jakąś uro-czystość“. Bliscy wiedzą, że czasamimiewa cięty język, ale jest bardzo ser-decznym człowiekiem, który każde-mu życzy dobrze. I, co najważniejsze,z optymizmem patrzy w przyszłość.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Dolne Srnie

MONITOR POLONIJNY P 24

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK I ARCHIWUM RODZINNE

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 24

Page 25: Monitor polonijny 2015/10

ciepła rodzinnego i poczu-cia bezpieczeństwa, przezco są upośledzone emocjo-nalnie. Przez prowincjonal-ną mieścinę przewija się korowód świetnie nakreślo-nych postaci, często przed-stawionych w sposób kary-katuralny; są tu niespełnio-ne talenty, porzuceni ko -chan kowie, ksiądz, transwe-styta, pedofil i całe stado pi-jaków. Jednym z głównychbohaterów jest też alkohol,który naznacza swą obec-nością wszystkie osoby dra-

matu. „Wóda” jest towa-rzyszką niedoli, jej zapachczuć zawsze i wszędzie.Powieść jest wielowątko-wa, ma liczne retrospekcje,ale jej zawiłość w sferze fa-bularnej nie utrudnia czyta-nia. Fabicka wykazała sięniezwykłym talentem pisa-nia o rzeczach głębocesmutnych z ironią, dystan-sem i czarnym humorem.Potrafi też płynnie przecho-dzić od groteski do tragedii.Powieść „Second hand” niejest ani lekka, ani przyjem-

na, ale trzeba przyznać, żebywa momentami, szcze-gólnie w sferze językowej,przezabawna. Na twarzy

czytelnika bez wątpieniapojawi się uśmiech po jejprzeczytaniu, choć będzieon bardzo gorzki.

Gorąco polecam Państwuczytelniczą wycieczkę doPodlewa, gdzie: „(…) niktnie ma ważnych spraw, nie-cierpiące zwłoki jest tylkonapicie się, nim złapie te-lepka”. I mimo że spotkajątam Państwo samych życio-wych rozbitków, to na-prawdę warto zajrzeć do„Second handu”.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

25

W związku z plagą hejterskich ko-mentarzy pod artykułami i wpi-

sami internetowymi na temat uchodź-ców, którzy ostatnio zalali Europę, re-dakcje polskich gazet zdecydowały sięna blokadę publikacji jakichkolwiekopinii niepochodzących od nich. Hejtzdominował jakiekolwiek dyskusje natemat nielegalnych imigrantów i prze-kroczył chyba wszelkie granice przy-zwoitości (także językowej). Mało, wyda-je się, że wyszedł poza Internet, co wi-dać na transparentach, pojawiającychsię w trakcie różnych protestów. I nieważne jest, przeciw czemu jest protest,ważne, że towarzyszy mu hejt.

A czym tak naprawdę hejt jest?Hejt to spolszczona wersja angielskie-

go słowa hate, czyli ‘nienawidzić’. Alepolski (i nie tylko) hejt wyszedł poza topodstawowe znaczenie. To już nie tylkozwykła nienawiść, to mieszanka złości,agresji i nienawiści, to wszelka formauderzania w kogoś (lub coś) nie tylkosłowem (choć głownie nim), często wul-garnym, ale i grafiką czy filmem.

Hejterzy piszą nienawistne, obelży-we komentarze, poniżające i szykanują-ce innych, negujące wszystko; oni niekrytykują i nie dyskutują, bo hejt niejest rodzajem wyrażania poglądów;chodzi w nim tylko o to, by kogoś obra-zić, zranić, za wszelką cenę dotknąć.

Niektórzy twierdzą, że hejterzy częstosobie nie uświadamiają efektów swoichdziałań, że są to ludzie z niską samooce-ną, którzy w ten sposób rekompensują

swoje kom pleksy. I pew-nie tak po części jest. Alehejt się rozrasta. Jeszczenie tak dawno hejterzybyli najczęściej anonimo-wi (o co w sieci nie jesttrudno), bo anonimowość za -pe wnia bezkarność. Na ich celownikunajczęściej pojawiali się przeróżni cele-bryci, osoby z pierwszych stron gazet.Przykładem typowego hejtu niech będązupełnie przypadkowo znalezione wpi-sy, stosunkowo delikatne, pod informa-cją na temat pewnego znanego i, jak bysię wydawało, lubianego polskiego akto-ra, spotykającego się z o wiele młodsząod siebie kobietą, córką innego celebry-ty, z którą to ostatnio się ponoć ożenił(pisownia oryginalna):

~czyjaś żona: jesteś starym, żało-snym, brzuchatym dziadem. Podej -rze wam, że straciłeś szacunek u lu-dzi bezpowrotnie.

~Zoska: Ale brzydka dziewczyna! I ciagle tak samo ubrana! Kupilbyjej ojciec jaka sukiennczyne. I po cosie tak promowac na sile! Nic nie mado pokazania !

~Nikita: Zaczadziały POlszewikOble śny stary bęcwał pozujący naintelektualistę.

Więcej cytatów tym razem nie bę-dzie, jako przejaw mojego sprzeciwwobec panoszącego się hejterstwa.

Hejt dotknął też polityki. Przekonałsię o tym były już polski prezydent Bro -nisław Komorowski, o którym mówi

się, że ostatnie wybory przegrał właśnieprzez internetowych hejterów. Jegokonkurent, czyli obecny prezydent An -drzej Duda, niestety nie ma powodówdo radości, bowiem teraz to on jest hej-towany, często przez tych samych ludzi,którzy na niego głosowali. Krążą teżplotki, że niektóre partie nasyłają na in-ne hejterów, by ci obrażali ich przeciw-ników w sieci. Niekiedy nie muszą na-wet tych hejterów wynajmować, bo-wiem ich przedstawiciele zieją nienawi-ścią na prawo i lewo i tę nienawiść roz-siewają wkoło, co szybko podchwytująmedia, bo, proszę Państwa, nic się takdobrze nie sprzedaje jak właśnie hejt.

Hejterem może być każdy. Często sąnimi osoby na co dzień przemiłe i kultu-ralne, które w sieci w mało wybrednysposób hejtują innych. Pewnie gdybyprzyszło im spotkać się ze swoimi ofiara-mi w świecie realnym, to nie posunęłybysię do takich zachowań, ale... kto wie...

Hejt oczywiście nie jest polskim wy-mysłem. Komentarzy pod wiadomościa-mi na temat uchodźców nie publikowa-ły też niektóre gazety słowackie, czeskie,słoweńskie, niemieckie, francuskie...

W kontekście powszechnego hejturozumiem Marka Zuckerberga, szefa i twórcy Facebooka, który tak bardzonie chce wprowadzania na swoimportalu przycisku „nie lubię”, uznającgo za narzędzie mogące sprawić in-nym przykrość.

Po co to wszystko piszę? Aby uświa-domić sobie i Państwu, że hejt drze-mie w każdym z nas. Uważajmy za-tem, by nie budzić bestii.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

PAŹDZIERNIK 2015

Hejt po polsku

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 25

Page 26: Monitor polonijny 2015/10

Widoczny z dalekaZbliżamy się drogą szybkiego ru-

chu do Świebodzina. „Jest!“ – wykrzy-kujemy, dostrzegając z daleka olbrzy-mi pomnik, stojący na usypanym sze -snastoipółmetrowym kopcu. Do cie -ramy pod figurę – jest tu kilka osób,robiących sobie zdjęcia. Nie są to tłu-my, ale pogoda też tego dnia nie naj-lepsza, więc to sporo wyjaśnia. Uda -jemy się do Sanktuarium MiłosierdziaBożego, gdzie na plebanii czeka nanas ksiądz Damian, który opowienam o historii powstania monu-mentu.

Zielone światło dla JezusaW Świebodzinie, leżącym w woje-

wództwie lubuskim niedaleko nie-mieckich granic, zamieszkałym przezponad 20 tysięcy osób, zawrzało. Tuw 1999 roku zrodził się pomysł, byzbudować najwyższy na świecie po-mnik Chrystusa. „Pomysłodawcą byłksiądz Sylwester Zawadzki, któryzmarł rok temu, a który był wielkimbudowniczym w Świebodzinie“ –

mówi ksiądz Damian i wskazuje nasanktuarium, obok którego się spoty-kamy, jako na jedno z dzieł księdzaZawadzkiego. Kolejnym jest DomPielgrzyma, który wciąż jest rozbudo-wywany. Jednakże pomysł wybudo-wania olbrzymiego pomnika miałwielu przeciwników, którzy krytyko-wali megalomańskie zapędy księdza.„Jak każda kultowa postać miał swo-ich zwolenników i przeciwników“ –ocenia mój rozmówca i dodaje, że za-nim rozpoczęto budowę, ksiądzZawadzki powierzył swój projekt mo-dlitwom. Modlono się więc w tej in-tencji we wszystkich trzech parafiachświebodzińskich, co zaowocowałozielonym światłem dla księdza bu-downiczego, który zajmował się nie-malże wszystkim związanym z budo-wą. Także zbiórką pieniędzy. „Wszy -stkie pieniądze pochodziły od wier-nych ze Świebodzina, z Polski, ale i odPolonii, głównie amerykańskiej“ –wyjaśnia ksiądz Damian.

6 milionów złotych?Budowę rozpoczęto w 2000 roku.

Projektantem pomnika był rzeźbiarzMirosław Kazimierz Patecki z Przy by -szowa. „Z tego, co wiem, projektzmieniał się kilkukrotnie, ale o wszy -stkim decydował ksiądz Zawadzki,który zabiegał o każdy detal“ – infor-muje nasz rozmówca. Jak podejmo-

wano decyzje, czy odbywały się jakieśprzetargi, ile kosztowało to przedsię-wzięcie nie dowiemy się już nigdy,bowiem ksiądz budowniczy nikogonie dopuszczał do spraw związanychz tym projektem. Podawane kosztyszacunkowe oceniane są na około 6 milionów złotych.

Najbardziej intensywne prace od-bywały się pięć lat temu, kiedy finali-zowano budową. „W październikuodbyła się pierwsza próba scaleniagłowy i torsu, ale na placu budowypojawił się nieodpowiedni dźwig.Dopiero druga próba okazała się uda-na i 6 listopada prace zakończono, zaśpoświęcenie pomnika miało miejscekilka dni później“ – wspomina ksiądzDamian.

Najwyższy Jezus na świecieW przededniu piątej

rocznicy powstania po -mnika pewne jest jed-no: figura Jezusa Chrystu -sa Króla Wszechświata jestnadal najwyższą figurą Jezusana świecie, choć Rosjanie zapo-wiadają, że polski rekord pobiją, a w czerwcu 2011 roku w Limie w Peru stanęła podobna, licząca 37 metrów figura Chrystusa Pacyfi -ku. Tam jednak 22 m mierzy statua, a 15 m podstawa pomnika, czyli samastatua w Świebodzinie pozostajenadal najwyższa na świecie.

Całkowita wysokość żelbetowej fi-gury Jezusa Chrystusa Króla Wszech -świata wynosi 36 m, z czego 33 mprzypadają na figurę Jezusa, a 3 m nawieńczącą pomnik pozłacaną koro-nę. „33 metry to nawiązanie do ziem-skich lat Chrystusa“ – wyjaśnia ksiądzDamian. Masa konstrukcji szacowanajest na ponad 440 ton.

26

Jeszcze niedawno był powodem do drwin, dziś nawet sceptycy z dumą pokazują go innym. Mowa o pomniku Jezusa, który powstałpięć lat temu w Świebodzinie. Niedawno to miasto odwiedziliśmy

i teraz przedstawiamy relację z pobytu w tym ciekawym miejscu.

Pomnik Jezusa w Świebodzinie

MONITOR POLONIJNY P

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 26

Page 27: Monitor polonijny 2015/10

Rio de Janeiro – ŚwiebodzinForma rzeźby nawiązuje do po-

mnika Chrystusa Odkupiciela z Riode Ja neiro, od którego jest o 3 metrywyższa. Wysokość samej statui wrazz koroną jest aż o 6 metrów większa(pomnik w Rio de Janeiro liczy 38 me -trów, z czego 8 metrów stanowi cokół).

Czy inspiracją dla księdza Zawa -dzkie go był właśnie ten najbardziejznany na świecie brazylijski pomnik,już się nie dowiemy, ale od kiedy po-mnik stanął w Świebodzinie, nawią-zano kontakt właśnie z Rio. „W tam-tym roku, kiedy papież odwiedził Riode Janeiro, odbył się diecezjalny tele-most podczas mszy polowych, któreodbywały się jednocześnie właśniew Rio, Krakowie i u nas“ – wspominaksiądz Damian. Na moje pytanie, czyczęsto odbywają się takie msze podpomnikiem, dowiaduję się, że raczejsporadycznie, jedynie w obecnościbiskupa, ale kto chce wziąć udział wemszy, zawsze znajdzie drogę do pobli-skiego sanktuarium. W przyszłym ro-ku, kiedy Polskę odwiedzi papieżFranciszek, Świebodzin też będzieważnym miejscem na mapie piel-grzymki wiernych – tu bowiem bę-dzie dla niektórych z nich baza nocle-gowa na trasie do Krakowa.

Krytycy kontrazwolennicy

„Chrystus gigant, zwró -cony twarzą w kierun-ku Tesco“, „Pomysł uwa-żam za wtórny, bo zbyt

mocno przypomina

figurę z Rio de Janerio“ – to tylko nie-które z krytycznych komentarzy, któ-re pojawiły się pięć lat temu, kiedyo pomniku zrobiło się głośno. Nie -którzy mocno krytykowali to przed-sięwzięcie, inni chwalili, czuli dumę,a jeszcze inni podchodzili do sprawypragmatycznie, oczekując korzyści fi-nansowych dla miasta z racji większe-go zainteresowania turystów. I to rze-czywiście się ziściło, co potwierdzaksiądz Damian. „Nie prowadzimy sta-tystyk, ale rzeczywiście obserwujemydużo więcej turystów w mieście.Jedni to wierni, którzy chcą się po-modlić pod pomnikiem, inni tylko googlądają“ – opisuje nasz rozmówca.Według niego najbardziej szczodrymizwiedzającymi są Polacy, którzy naj-częściej wrzucają pieniądze do znaj-dującej się pod pomnikiem skarbon-ki. Oni też zatrzymują się w sklepie z pamiątkami czy kawiarence. „Są teżtacy, którzy wykorzystują fakt, żezwiedzanie pomnika jest bezpłatne,podobnie jak pobliski parking, naktórym rozkładają się ze swoim pro-wiantem, a nam zostawiają tylkośmieci do posprzątania“ – cierpkoocenia ksiądz. Z zagranicznych tury-stów najczęściej pojawiają się Niem -cy, ale podczas wakacji byli tu też piel-grzymi z Ameryki Południowej czy –za pośrednictwem Charitas z Berlina– 120 dzieci z Iraku.

Jezus z szalikiem na szyiZa tajemniczymi drzwiami, któ-

re są u stóp pomnika, znajduje sięwejście dla konserwatora.„Wewnątrz figury jest tylko

olbrzymia drabina, po której możnasię wspiąć na górę“ – opisuje ksiądzDamian. No i właśnie raz z niej sko-rzystali... kibice klubu żużlowegoFalubaz z Zielonej Góry. „Nie wiado-mo, jak uśpili czujność stróża, ale uda-ło im się i dostali się do środka“ –wspomina ksiądz. Pewnego paździer-nikowego poranka w 2011 roku Świe -bodzin obudził się i ujrzał nieoczeki-wany obrazek: figurę Chrystusa Królaz ogromnym szalikiem w barwachzielonogórskiego klubu.

Świebodzin w elicieTrochę się wypogadza, więc po-

nownie udajemy się pod pomnik. W kawiarenceruch, zamawia-

my coś do jedze-nia, by potem udać

się pod pomnik i zrobić kilka zdjęć.

Figura rzeczywiście jestolbrzymia i robi duże wra -

żenie. „Zanim powstała fi-gura takich pielgrzymektu nie było. Dzięki niej

Świebodzin dostał się doelity“ – ocenia ksiądz. Najwię -

cej osób przyjeżdża tu w sezonieletnim. „Zimą, z racji pogody, co

oczywiste, zainteresowanie maleje,więc kawiarenkę trzeba zamykać“ –mówi nasz rozmówca i uściśla, że se-zon trwa od kwietnia do październi-ka, listopada. Na koniec dodaje „Zy ska -liśmy duże zainteresowanie, ale oczy-wiście dla Polaków głównym sanktu-arium zawsze będzie Częstochowa“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Świebodzin

27

PAŹDZIERNIK 2015

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 27

Page 28: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 28

W latach 90. między Polską a Sło -wacją jeździło codziennie kil-

ka bezpośrednich pociągów. Sta łymelementem rozkładu jazdy krakow-skiego dworca był międzynarodowypociąg do Bukaresztu przez Koszyce i Budapeszt, kursujący w szczytowymokresie dwa razy dziennie. Połączeniedo Koszyc później zlikwidowano, alejeszcze w 2011 roku dało się pojechaćbezpośrednim pociągiem osobowymna trasie Kraków – Katowice – Biel -sko-Biała – Żylina. Zdezelowany składwlókł się niemiłosiernie, trasę poko-nywał w ciągu koszmarnych 5 godzini 40 minut, regularnie się przy tymspóźniał, ale był.

Od kilku lat przez polsko-słowackiekolejowe przejścia graniczne nie prze -jeżdżają żadne pociągi pasażerskie.Jedynym wyjątkiem jest Zwar doń,skąd odjeżdżają składy do Żyliny.Przejścia Łupków – Medzilaborce nawschodzie oraz Muszyna – Plaveč natrasie z Krakowa do Koszyc są zupeł-nie niewykorzystane. Dlaczego i czyjest szansa, by to się zmieniło?

„Komunikacja kolejowa z Polską by -ła i stale jest dla Republiki Słowackiejważna, ale nasze działania spotykająsię z ograniczeniami po polskiej stro-nie” – tłumaczy tę sytuację MartinKóňa, rzecznik słowackiego Minister -stwa Transportu i Rozwoju Regional -nego. Problemem jest fatalny stan in-frastruktury w polskich Karpatach,który spowodował, że pociągi jeździ-ły coraz wolniej i przestawały byćatrakcyjne. „Dalszym negatywnymaspektem były permanentne opóź-nienia praktycznie każdego pociągujadącego z Polski na Słowację. A po-nieważ te pociągi były w Żylinie i Pre -

szo wie skomunikowane z naszymi, tasytuacja była obiektem krytyki zestrony przewoźników. Mimo wszy -stko uważamy, że polsko-słowackiepołączenia kolejowe mają potencjał.Pod koniec zeszłego roku pojawiła siępropozycja uruchomienia letniegopołączenia z Krakowa przez Muszynędo Popradu, co strona słowackapoparła. Niestety, polscy partnerzyzdecydowali, że ten projekt nie bę-dzie realizowany” – dodaje Kóňa.

Możliwość uruchomienia połączeńna Słowację na bazie istniejącej infra-struktury odrzucają polscy przewoź-nicy. Jak poinformowali rzecznicykrakowskiego i rzeszowskiego od -dzia łu Przewozów Regionalnych, uru -chomienie takich połączeń byłobymożliwe jedynie w przypadku, gdybydofinansowały je samorządy woje-wódzkie. Jak twierdzą, przy obecnymstanie infrastruktury i związanym z tym długim czasie przejazdu połą-czenia kolejowe w stronę Słowa cji by-łyby nieopłacalne, również na odcin-kach krajowych. „W najbliższym cza-sie nie bierzemy takiego dofinanso-wania pod uwagę. Na razie Woje wó -dztwo Małopolskie koncentruje sięna wprowadzeniu Kolei Aglomera cyj -nej w Krakowie i okolicach, dopierow dalszej kolejności można byłobypomyśleć o połączeniach na Słowa -cję, ale na pewno nie w najbliższychlatach” – informuje zespół prasowyUrzędu Marszałkowskiego Wojewó -

dztwa Małopolskiego.Sytuację zmienić mogłoby zbudo-

wanie dawno oczekiwanej linii kole-jowej Podłęże – Piekiełko, która mabyć częścią magistrali łączącej Kra -ków ze Słowacją (a konkretnie z przej -ściem granicznym Muszyna – Plaveč).O tej inwestycji mówi się od lat 90.,do tej pory jednak ciągle brakowałona nią pieniędzy. Ostatnio o liniiPodłęże – Piekiełko znów zrobiło sięgłośno za sprawą kampanii społe -cznej „Pociąg – autobus – góry”, obec-nej w mediach i na Facebooku. Jej autorzy namawiali do zgłaszaniauwag w ramach konsultacji społecz-nych, prowadzonych przez Minister -stwo Transportu, i wpisywania w niejwspomnianej linii, tak, by znalazła sięona na liście projektów dofinansowa-nych przez UE. Ostatecznie jednakdecyzją rządu inwestycja ta zostaławpisana na listę rezerwową. Podczaswyjazdowego posiedzenia rządu w Kra -kowie premier Ewa Kopacz obiecała,że w przypadku znalezienia oszczę -dności w inwestycjach drogowychzaoszczędzone środki pójdą właśniena tę trasę.

Gdyby udało się zrealizować tenprojekt, czas przejazdu z Krakowa doZakopanego i Muszyny skróciłby się z obecnych niemal czterech godzindo półtorej. W takim przypadku uru-chomienie pociągów np. relacji War -szawa – Kraków – Muszyna – Pre -szów – Koszyce wydaje się dość real-ne – zainteresowanie takimi przewo-zami wyraża PKP Intercity. Niestety,na szybką realizację tej inwestycji sięnie zanosi, chyba że coś się zmieni popaździernikowych wyborach.

JAKUB ŁOGINOW

Na pociąg z Krakowa do Koszyc

jeszcze poczekamy

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 28

Page 29: Monitor polonijny 2015/10

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O P A Ź D Z I E R N I K 2 0 15Ë 5-11 października, Bratysława, IP

FESTIWAL LITERATURY: warsztaty poetyckie z udziałem poetów z Polski, Słowacji i Turcji,połączone z promocją książki Zbigniewa Macheja oraz promocją twórczości Magdaleny Tuli

Ë 6 października - 5 listopada, Koszyce, KunsthalleWYSTAWA DZIKIE POLA – historia alternatywnegoWrocławia – promocja Wrocławia jako EuropejskiejStolicy Kultury 2016

Ë 7, 14, 21, 28 października, Bańska Bystrzyca, kino Muzeum SNPProjekcje filmów o POWSTANIU WARSZAWSKIM7 października, godz. 19.00,KANAŁ (1956), reż. Andrzej Wajda14 października, godz. 19.00,EROICA (1957), reż. Andrzej Munk21 października, godz. 19.00,MIASTO 44, (2014), reż. Jan Komasa28 października, godz. 18.30,POWSTANIE WARSZAWSKIE 1944, (2014), produkcjaMuzeum Powstania Warszawskiego /Jan Komasa,Piotr C. Śliwowski oraz 5 min. dokumentMiasto ruin (2010), reż. Damian Nenow– po projekcji spotkanie z autorem filmu.

Ë 8-31 października, Bratysława, IPWystawa malarstwa OLGI WOLNIAKz udziałem kuratora Zbigniewa Olkiewicza

Ë 9-10 października, Bratysława, DK RuzinovFESTIWAL PERKUSYJNY i world musicz udziałem polskiej grupy Sango

Ë 12 października, LewoczaKoncert polskiego pianisty TOMASZAKAMIENIAKA w ramach festiwalumuzycznego Indian Summer

Ë 17 października, Bratysława NuSpirit ClubKoncert KAROLINY CZARNECKIEJ

Ë 21–23 października, Bratysława, Stará tržnicaUdział polskiej projektantki DOMI GRZYBEK w BratysławskimFestiwalu Mody Fashion LIVE!

Ë 21-23 października, Bratysława, SłowackaGaleria NarodowaMiędzynarodowe SYMPOZJUM NAUKOWEConjunctions of Curating and ArtEducation z udziałem dr hab. IzabeliKowalczyk z Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu

Ë 22-23 października, godz. 18.00,Preszów, sala Čierneho Orla PKOKoncert zespołu BARTOSZ DWORAKQUARTET w ramach festiwalumuzycznego Jazz Presov 2015

Ë 26 października, Bratysława, IPË 27-28 października, Nitra

SPOTKANIE DYSKUSYJNE nt. historiiŻydów w Polsce i na Słowacji z udziałem dr Tamary Sztymy z MuzeumHistorii Żydów Polskich oraz jej udział w Międzynarodowej Konferencji O Żydach w Europie Środkowej

Ë 27 października, Bratysława, Stará tržnicaKoncert zespołu GRZEGORZ KARNASQUARTET w ramach Bratysławskich Dni Jazzowych

Ë 27-30 października, Bratysława, VŠMUMIĘDZYNARODOWE SYMPOZJUM naukoweParadygmaty kompozycji wczoraj,dzisiaj i jutro z udziałem prof. Wojciecha Widłaka i studentówz Akademii Muzycznej w Krakowie

29

Dorocie Chmiel i Kamilowi Cibińskiemu

z Bratysławy, którzy 26 września zawarli związek małżeński,

składamy serdeczne życzenia – niech się spełniają Wasze

marzenia! Przyjaciele z Klubu Polskiego

PAŹDZIERNIK 2015

Redakcja „Monitora Polonijnego“ planujeuroczystość jubileuszową z okazji 20-leciadziałalności wydawniczej. Przedsięwzięcieodbędzie się 21 listopada (sobota) o godz. 19.00 w Domu Kulturyprzy ul. Vajnorskiej 21 w Bratysławie.

Gościem wieczoru będzie Polski Teatr XYZz Wiednia, który zaprezentuje spektakl pt. „Okno na świat“.

Po części artystycznej nastąpi nieformalnespotkanie twórców pisma z czytelnikami oraz zagranicznymi gośćmi,połączone z drobnym poczęstunkiem.

Zaplanujcie więc sobie Państwo już dziśwolny listopadowy wieczór, by móc z namiświętować nasz jubileusz.

OBWIESZCZEN

IE 20-lat

Życzenia

MONITORAPOLONIJNEGO

Na mocy art. 16 ust. 3 Kodeksu wyborczego (ustawa z dnia5 stycznia 2011 r.) podaję do wiadomości, iż na podstawierozporządzenia Ministra Spraw Zagranicznych z dnia 22 września 2015 r. w sprawie utworzenia obwodówgłosowania w wyborach Sejmu i Senatu RzeczypospolitejPolskiej dla obywateli polskich przebywających za granicą(Dz.U. z 2015 r. poz. 1459) utworzony został obwódgłosowania nr 152, obejmujący swoim zasięgiemterytorium Republiki Słowackiej.Lokal wyborczy Obwodowej Komisji Wyborczej mieścić siębędzie w Ambasadzie RP w Bratysławie przy ul. Hummelovej 4 i będzie dostosowany również dla osóbniepełnosprawnych. Oprócz możliwości głosowaniabezpośredniego w lokalu wyborczym istnieje takżemożliwość głosowania korespondencyjnego.Termin wyborów został wyznaczony na niedzielę 25 października 2015 r. Głosować można będzie zgodnie z art. 39 ust 6 Kodeksu wyborczego, od godziny 7.00 do 21.00 czasu miejscowego.

Konsul RP w Bratysławie

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 29

Page 30: Monitor polonijny 2015/10

MONITOR POLONIJNY P 30

N igdy nie chciałamwyjeżdżać z Polski.Miałam dwadzieścia sześć

lat, swój Kraków, wynajętemieszkanie w centrum miasta,dobrze płatną, twórczą pracę w telewizji, przyjaciół i góry na wyciągnięcie ręki. A jednakod dziecka ciągnęło mnie

w świat i w nieznane.

Z telewizji do... mopa i wiadraI zdarzył się jakiś taki dzień sier -

pniowy i nadwiślany, kiedy siedzieli-śmy z moim dobrym kumplem nadrzeką, sącząc wino, dyskutując o sen-sie życia i snując marzenia. Zrodziłasię idea wyjazdu, postanowiliśmy wy-ruszyć w nieznane. Wyjechaliśmy doDublina szukać pracy i szczęścia (cze-go nam przecież w Polsce nigdy niebrakowało), z jedną walizką, bez ża -dnego planu. Z telewizyjnych koryta-rzy trafiłam do szpitalnych korytarzy,dostałam mopa, wiadro z wodą, uni-form przypominający piżamę i ruszy-łam do pracy. Kilka tygodni późniejznalazłam zatrudnienie jako poko-jówka w Bed & Breakfast.

Kiedy drogi się rozchodząPoczątkowo zakładaliśmy, że po-

pracujemy rok, żyjąc oszczędnie i od-kładając pieniądze na naszą podróżżycia. Plany były piękne – od Ame -ryki Południowej przez Północną,Indie, Syberię, światy odmieńców,wizjonerów i dziwaków, rozdrożapełne kurzu i przygód. Nigdy nigdzienie pojechaliśmy. Drogi szybko namsię rozeszły, życie nas wyprostowało,odrębne nurty poniosły za inne ho-ryzonty. Po roku pracy w Irlandiimiałam jednak na tyle oszczędności,by w świat wyruszyć.

Blondynka za kółkiem?Ilonę Girzewską poznałam kilka lat

wcześniej w Gdańsku na Forum Me -diów Polonijnych. Zrobiła na mnie

niezwykłe wrażenie – silna, piękna,roześmiana dziennikarka z zupełnieabstrakcyjnej dla mnie Kanady, reda-gująca magazyn „W Drodze”, dedyko-wany kierowcom ogromnych cięża-rówek, które znałam jedynie ze świą-tecznych reklam coca-coli. Polubiły -śmy się, przez kolejne lata utrzymy-wałyśmy kontakt mailowo-telefonicz-ny. Pisałam dla niej co miesiąc felieto-ny Blondynka za kółkiem, a ona wy-syłała mi paczki na święta pełne kana-dyjskich skarbów. To Ilona zapropo-nowała, bym tę swoją podróż zaczęłaod Kanady. Wiz już nie było, kupiłamwięc bilet i jesienią 2008 roku, po ko-lejnym Forum, do Toronto poleciały-śmy razem.

W międzyczasieMiało być na kilka miesięcy. Wspól -

ne występy kabaretowe, trochę chał-turzenia, grzybobranie, kanadyjska je-sień. Miałam zimą popracować w stad -ninie koni, gdzieś w okolicach Cal ga -ry, wtedy tam jeszcze mieszkał, teżpoznany na dziennikarskich zjaz-dach, Marek Mańkowski. Plan miał sięnatomiast wykrystalizować w szero-ko pojętym międzyczasie – AmerykaPół nocna, Południowa, rok może dwalata w drodze, a potem się zobaczy, colos przyniesie, choć w zasadzie chcia-

łam wrócić do domu, do pracy, do sie-bie, zacząć to dojrzałe, dorosłe życie,którego podobno wszyscy w końcumuszą doświadczyć.

Człowiek z ułańską fantazjąLos chciał inaczej. Rzucił mnie w wir

podróży, o jakich wielu mogłoby po-marzyć – wielobarwny, rozedrgany,oszałamiająco piękny kalejdoskopzdarzeń, miejsc, ludzi, zapachów,smaków i dźwięków. Poznałam męż-czyznę po przejściach, człowieka z wielkim sercem i ułańską fantazją,miłośnika podróży i przygód. Pozna -łam go dzięki Ilonie. Zaczęliśmy pra-cować dla polonijnego biura podróżyi przez sześć lat organizowaliśmy wy-cieczki grupowe po świecie dla Pola -ków mieszkających w Kanadzie i USA.Udało nam się wypracować pewnąmarkę, zdobyć zaufanie klientów, ob-jechać pół świata. Udało nam sięstworzyć pozornie idealne życie, któ-rego wszyscy nam zazdrościli. Prowa -dziłam stronę internetową, pisałamblogi i reportaże z wypraw, robiłamzdjęcia, zajmowałam się graficzną i me rytoryczną kwestią reklam i pro-mocji, pilotowałam grupy.

KAJA CYGANIK, KanadaDalszy ciąg w następnym

numerze „Monitora Polonijnego“

Przenigdy stąd nie wyjadę...

Monitor10:2015 02/10/15 09:03 Page 30

Page 31: Monitor polonijny 2015/10

31

Ahojte! Cześć! Mam na imięKubuś i razem z mamą będę

prowadzić tę rubrykę. Chodzę dodrugiej klasy słowackiej i polskiejszkoły (więcej napiszę o tym w jednym z kolejnych numerów).Moja rodzina to mama, tata, bratFilipek i dwa kotki – Uhlik i Gulko. Z mamą sięzastanawialiśmy, o czymmoglibyśmy napisać, i w końcuzdecydowaliśmy, że opiszę nasząostatnią wyprawę rowerową.

Na rowerach jeździmy często,ponieważ bardzo to lubimy i blisko naszego domu prowadziścieżka rowerowa do Czech.Właśnie w ostatnią niedzielęprzed obiadem postanowiliśmysię trochę przejechać. Jadącdrogą, trudno przegapićolbrzymią budowę pobliskiejcementowni w Hornym Srni.Podobno to jedna z pierwszych

na świecie. Już w latach 80. XIX w. powstał w tym miejscukamieniołom, który zapoczątkowałdziałanie obecnej firmy.Zastanawialiście się, jak powstajecement? Otóż z ziemi wykopujesię wapień i margiel, którenajpierw się rozdrabnia, a później w wielkim piecuwypala z dodatkiem różnychpotrzebnych składników.Następnie powstaje klinkier,który razem z dodatkiem gipsutworzy cement. Cement pozmieszaniu z wodą tworzy beton,z którego buduje się domy, płotyczy drogi.

Cementownia nie była jedynymzabytkowym miejscem na naszejtrasie rowerowej. Na krótkąprzerwę zatrzymaliśmy się też w bunkrze, który wybudowali w czasie II wojny światowejNiemcy, używając cementu ze

wspomnianej już cementowni.Jadąc dalej, zobaczyliśmy

gąsienicę, z której wyrośniezapewne piękny motyl.Sprawdziliśmy z mamą jak długopotrwa, zanim z gąsienicypowstanie poczwarka, a potemmotyl. Okazuje się, że najpierwsamica motyla składazapłodnione jaja, z którychwylęgają się gąsienice. Gąsieniceżyją 2-3 tygodnie, by potemprzemienić się w poczwarki,które po 11-16 dniachprzemieniają się w pięknemotyle.

Nasza krótka wyprawa szybkodobiegła końca. Mam nadzieję, żerelacja z niej spodobała się Wam.Ja już teraz się cieszę na kolejnespotkania za Wami na łamach„Monitora”.

KUBUŚ KRCHEŇ z mamą ALEKSANDRĄ KRCHEŇ

PAŹDZIERNIK 2015

Wyprawa rowerowa

Monitor10:2015 02/10/15 09:04 Page 31

Page 32: Monitor polonijny 2015/10

AGATA BEDNARCZYK

Pora zaszaleć! Tak jak liście na drzewachpotrafią mienić się całą paletą żółci,rdzawości i czerwieni, tak i w kuchnimozaika smaków, aromatów i odrobinyryzyka może nas przenieść gdzieś bardzodaleko od domu, w ciepłe kraje, naprzykład do Meksyku. Pani MagdalenaSmolińska z Koszyc, towarzysząca

w codziennej życiowej podróżymężowi Meksykaninowi,nadesłała do „Piekarnika”przepis na flan – pyszny deser z bogatą przeszłością, znany weFrancji, Hiszpanii, Ameryce, popularnyrównież w Meksyku.

W niedużym rondelku roztapiamy naśrednim ogniu cukier, aż stanie siępłynny i złocisty. Następnie ostrożnieprzelewamy go do naczyniażaroodpornego (o średnicy ok. 25 cm) tak, abyrównomiernie pokrył dno i boki. Czekamy, aż karmelostygnie i popęka.

W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni,przygotowujemy blaszkę większą niż żaroodporne naczyniez karmelem i wlewamy do niej wodę. Wkładamy blaszkę do piekarnika. Jajka, serek i 2 puszki mleka oraz aromatmiksujemy dokładnie i wlewamy do naczynia z popękanymkarmelem. Przykrywamy pokrywką lub folią aluminiową(bardzo dokładnie), wkładamy naczynie do blaszkiw piekarniku i obserwujemy – od momentu zagotowaniasię wody liczymy godzinę pieczenia w wodnej kąpieli. Pogodzinie deser wyjmujemy i odstawiamy do wystygnięcia. Przed podaniem flanu gościom naczynie żaroodpornenakrywamy głębszym talerzem i odwracamy do górynogami – wtedy flan wypadnie na talerz, a karmel kuszącorozleje się wokół. Pozostaje jedynie zaparzyć aromatycznąkawę i degustować.

Sposób przyrządzania:

Składniki:• 1 szklanka cukru• 3 jajka• 200 g serka naturalnego

do smarowania• 1 puszka mleka skondensowanego

słodzonego (400 ml)• 1 puszka mleka skondensowanego

niesłodzonego (400 ml)• 1 łyżka aromatu waniliowego

W Meksyku „smacznego” to buenprovecho, a my mówimy muchasgracias, pani Magdaleno!

Monitor10:2015 02/10/15 09:04 Page 32