Monitor Polonijny 2009/6

32

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2009/6

Page 1: Monitor Polonijny 2009/6

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 33

Page 2: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY2

Powejściu Polski i Słowacji doUnii Europejskiej w natu-ralny sposób zaczęły fun-

kcjonować relacje pomiędzy takimimiastami, jak Koszyce, Ostrawa, Mi-szkolc i Katowice. Już w 2007 rokuodbyło się w Koszycach spotkanieprzedstawicieli samorządów państwGrupy Wyszehradzkiej.

Wszyscy mieli wiele do zaoferowa-nia, deklarowali zaintere-sowanie pogłębieniemwspółpracy, a motywacjąbyło członkostwo w UniiEuropejskiej.

Katowice już wcze-śniej ubiegały się o part-nerstwo z Koszycami.

W związku z tym odby-ły się liczne spotkania naróżnych szczeblach i im-prezy sportowe. Ponad-to oba miasta przyjęływspólne programy, zwią-zane z różnymi zakresa-mi działań, chociażby ta-kimi jak rewitalizacja.

W dniu 5 maja 2009 roku w ra-mach DNI MIASTA KOSZYCE doszłow końcu do oficjalnego podpisaniaaktu partnerskiej umowy miedzy Ko-szycami i Katowicami. Prezydenciobu miast: František Knapik (Ko-

szyce) oraz Piotr Uszek (Katowice)podczas uroczystej ceremonii w hi-storycznym ratuszu, położonym w sa-mym sercu Koszyc, podpisali umowęo wzajemnej współpracy. Umowa jestpotwierdzeniem współpracy do-tychczasowej i deklaracją dalszej.

„Analizując przypadki różnychmiast, doszedłem do przekonania, żewyjątkowo sprawnie Koszyce zyskały

tytuł Europejskiego Mia-sta Kultury. Zdobycie te-go tytułu jest wielką szan-są dla miast” – powiedziałprezydent Katowic PiotrUszek.

Na uroczystości nie mo-gło zabraknąć ambasado-ra Rzeczypospolitej Pol-skiej w Republice Słowa-ckiej Andrzeja Krawczykai jego małżonki. Pan am-basador wszystkim obe-cnym przybliżył polsko-słowackie związki histo-ryczne.Wieczorem na scenie

w centrum miasta wystąpił katowickizespół muzyczny Trio Marcina Wy-rostka, którego koncert w ten chło-dny majowy dzień niezwykle ciepłoprzyjęli mieszkańcy Koszyc.

URSZULA SZABADOS

Wdniu 5 maja w siedzibie Am-basady RP w Bratysławieodbyło się przyjęcie dyplo-

matyczne z okazji rocznicy uchwale-nia Konstytucji 3 Maja. W przyjęciuwziął udział minister obrony SłowacjiJ. Baška, kilku rektorów wyższychuczelni oraz przedstawiciele korpusudyplomatycznego z około 40 amba-sad. W przemówieniu inaugurującymprzyjęcie ambasador RP w SłowacjiAndrzej Krawczyk nawiązał do 20. ro-cznicy pierwszych wolnych wybo-rów parlamentarnych w Polsce.

jf

Dnia 29 kwietnia 2009 r. amba-sador RP w Słowacji AndrzejKrawczyk w imieniu Prezy-

denta RP wręczył uroczyście JurajoviHegerovi Krzyż Kawalerski OrderuZasługi RP. Odznaczony jest wydawcączasopisma literackiego RAK, na ła-mach którego bardzo często gościpolska literatura, zaś wydawnictwo„Slovart“, którym kieruje, wydało wie-le przekładów z polskiej literatury(m.in. A. Sapkowskiego, W. Gom-browicza, S. Mrożka, G. Herlinga-Grudzińkiego) jf

ZDJĘ

CIA:

MAR

IAN

ŠANG

ALA

ZDJĘCIE: JOANNA MATLOŇOVÁ

ZDJĘCIE: JAKUB FLASIŃSKI

Koszyce & KatowiceM I A S T A P A R T N E R S K I E

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2009/6

3CZERWIEC 2009

20. rocznica upadku komunizmu 4

Z KRAJU 4

„Niespodzianka“ po 20 latach 6

Komu potrzebna jest wolność 8

WYWIAD MIESIĄCAZ Jerzym Markiem Nowakowskimo upadku komunizmu 9

Z NASZEGO PODWÓRKA 12

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄRAZ DWA TRZY, czyli muzyka dla inteligentnych 15

CO U NICH SŁYCHAĆ?Galopem przez życie 16

KINO-OKO NIL - generał niezłomny 18

Faszysta, … czy ikona narodowa?! 19

TO WARTO WIEDZIEĆ Demontażurealnego socjalizmu ciąg dalszy 20

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIZ literatury wspomnieniowej 22

SPORT!? Sport. Dla ochłody. 24

OKIENKO JĘZYKOWE„Na dworzu, na dworze czy jak?” 25

SPACER WSPOMNIEŃKatowice znane i nieznane 26

CZYTELNICY PISZĄ 26

OGŁOSZENIA 28

ROZSIANI PO ŚWIECIE Zawsze inna... 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI Zwierzętana polskim wakacyjnym szlaku 31

PIEKARNIK Gdy nie ma dzieci w domu… 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í nD o f i n a n s o w a n o z e ś r o d k ó w S e n a t u R P d z i ę k i p o m o c y F u n d a c j i „ P o m o c P o l a k o m n a W s c h o d z i e “

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Kiedy mały chłopiec zasiał ziarna arbuza,codziennie biegał do ogródka, by sprawdzić, czypojawiły się już owoce. Dość długo nic się niedziało. Wreszcie, kiedy nasionko wypuściłozielone pędy, zrodziła się nadzieja, że możejednak roślina zaowocuje. , Zgodnie ze wskazówkami rodziców,chłopiec codziennie ją podlewał i z coraz większą niecierpliwościąoczekiwał owoców. Niestety, codziennie przeżywał rozczarowanie.Rodzice, przyglądając się dziecku, postanowili pomóc naturze spełnićjego oczekiwania i podłożyli w ogródku owoc, zakupiony w sklepie.Następnego dnia chłopiec z zachwytem i radością oznajmił im, iżwyhodował owoc arbuza!

Ile razy w życiu, oczekując owoców swojej pracy, podlegamyzniechęceniu, kiedy ich nie widać? Bo przecież nie zawsze znajdzie sięktoś, kto pomoże i podbuduje naszą wiarę, podkładając dojrzały owoc!Podobnemu zniechęceniu podlegaliśmy za czasów komunizmu, częstonie widząc nadziei zmian na lepsze. Ale przyroda i tak rządzi sięswoimi prawami, a zatem gdy się bardzo staramy i robimy wszystko,owoce prędzej czy później się pojawią! Dwadzieścia lat temu takimowocem starań podziemnej opozycji były pierwsze częściowo wolnewybory w Polsce, o których możecie Państwo przeczytać na łamachniniejszego numeru naszego pisma. To, co wydarzyło się w 1989 rokuw Polsce i w innych krajach zza „żelaznej kurtyny“ przyniosło zmianyustrojowe w całej Europie Środkowej. I chwała za to wytrwałym, którzymimo pozornego braku nadziei przetrwali i doprowadzili do zmian,choć do końca nie byli pewni, czy się one powiodą. Pierwsze częściowowolne wybory, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku, pokazały, żewarto wziąć sprawy w swoje ręce.

W tym roku – 7 czerwca – przed nami kolejne wybory, tym razem doParlamentu Europejskiego. Przed nami możliwość decydowania o tym,kto będzie nas reprezentować na arenie międzynarodowej. Trzebatylko zagłosować!

Z pewnością jest jeszcze wiele dziedzin życia, w których od naszychdecyzji zależy, jak będzie wyglądać świat i jak potoczą się i jego, i naszelosy. Wystarczy chcieć się trochę zaangażować, a nie przyglądać siębiernie, czekając na cud.

REDAKTOR NACZELNA „MONITORA POLONIJNEGO“

Koszty roczne prenumeraty„Monitora” wynoszą 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku(nr konta 2666040059, nr banku 1100),

a na druku bankowym podać imię i nazwisko.Nowych prenumeratorów prosimy o podanie

adresu, pod który „Monitor” ma być przesyłanyna adres e-mail: [email protected],

bądź pod nr tel. 0907 139 041.

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2009/6

Początek III RP

Na mocy uchwał Okrągłego Stołu4 czerwca 1989 r. obyła się pierw-sza tura wyborów parlamentar-nych, które – choć były demokra-tyczne tylko w części (35 procentmiejsc w sejmie i 100 procent w se-nacie pochodziło z wolnego wybo-ru) – przesądziły o zmianie systemupolitycznego. Było to wydarzeniebez precedensu. Krakowski histo-ryk Andrzej Chwalba w swojejksiążce „III Rzeczpospolita. Raportspecjalny” przekonuje, że „po razpierwszy w wyborach miała ucze-stniczyć opozycja, co było nowo-ścią na obszarze między Berlinema Władywostokiem”. Oczywiściewybór tej daty i uznanie jej za po-czątek III Rzeczpospolitej ma cha-rakter umowny. Historycy do dziśsprzeczają się, czy za upadek komu-nizmu w Polsce uznać Okrągły Stół,czy właśnie 4 czerwca 1989 r.,a może 24 sierpnia, kiedy to po-wstał rząd Tadeusza Mazowieckie-go, czy wreszcie grudzień 1989 r.,gdy formalnie ogłoszono powsta-nie III RP.

Filozof i socjolog profesor JanuszA. Macherek uważa, że najważniej-szym wydarzeniem w 1989 r. byłaugoda Okrągłego Stołu, ponieważ

MONITOR POLONIJNY4

OBCHODY 4 CZERWCA – 20. roczni-cy uzyskania wolności i upadku ko-munizmu zostały przeniesionez Gdańska do Krakowa. Zadecy-dował o tym premier Donald Tusk,ponieważ związkowcy z „Solidar-ności” ze Stoczni Gdańskiej zapo-wiedzieli na ten dzień demonstra-

cję. Decyzja ta była ostro krytyko-wana. Premiera oskarżono naweto to, że zlikwidował w ten sposóbsymbol obalenia komunizmu, zaktóry Gdańsk uważano.

NA SPOCIE KOMISJI EUROPEJSKIEJz okazji 20.rocznicy obalenia ko-munizmu najbardziej wyrazistymsymbolem był mur berliński. Spotliczył prawie trzy minuty, a Polskęwidać w nim przez zaledwie kilkasekund – na inscenizowanych zdję-ciach ze stanu wojennego. Nazwa,,Solidarność” nie pojawiła się anirazu. Polscy politycy uważają to zaniefortunne, bo właśnie w Polscezaczął się koniec komunizmu za że-

lazną kurtyną. Po wyrażonym przezPolskę oburzeniu spot został trochępoprawiony – wmontowywanozdjęcia dotyczące „Solidarności”.

DWUNASTU OSOBOM – w tym zna-nemu producentowi filmowemuLwowi R. – postawiono zarzuty, zaktóre grozi mu do 10 lat więzienia.Na podstawie decyzji sądu Lew R.trafił na trzy miesiące do aresztu potym, jak 25 maja aresztowali gofunkcjonariusze CBA. Jest podej-rzany o przestępstwa korupcyjne–w 2005 roku miał m.in. nakłaniaćinną osobę do wręczenia lekarzom210 tys. zł. łapówki i obiecać kolej-nych 190 tys. zł. za załatwienie od-

roczenia wykonania kary, orzeczo-nej wobec niego wcześniej. W za-mian za łapówki lekarze mieli po-dawać Lwu R. leki, wywołującesymptom choroby. Sąd zdecydo-wał, że do aresztu trafi także synLwa R. Marcin pod takim samymzarzutem. Prokuratura podała, żew kręgu podejrzeń znajduje się ok. 100 osób.

PREMIER DONALD TUSK nie możesię porozumieć ze związkowcamize Stoczni Gdańsk. Sprawa dotyczyratowanie stoczni. Po wielu trudno-ściach udało się w końcu ustalićtermin rozmów na 18 maja. Nieste-ty, premier oczekiwał związkowców

20. rocznica upadku komunizmu

W tym roku przypada 20. rocznica upadku komunizmu w EuropieŚrodkowo-Wschodniej. Początek tego procesu miał miejscew Polsce. Główne obchody tego święta planowane są na 4 czerwca

– dzień pierwszych po części wolnych wyborów, które w konsekwencjidoprowadziły do powstania gabinetu Tadeusza Mazowieckiego. To olbrzymiaszansa na promocję Polski i przypomnienie światu o kluczowej roli Polakóww obaleniu komunizmu. Niestety, ze względu na spory między PO i PiS,najprawdopodobniej nie wykorzystamy tej szansy.

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2009/6

5CZERWIEC 2009

w siedzibie Politechniki Gdańskiej,natomiast związkowcy z ,,Solidar-ności” i OPZZ na miejsce spotkaniawyznaczyli 2. bramę Stoczni Gdań-skiej. W spotkaniu z premieremudział wzięli jedynie przedstawicie-le pomniejszych związków zawodo-wych stoczni.

SZÓSTEGO MAJA służby sanitarnepoinformowały, że w Polsce wy-kryto pierwszy przypadek zaka-żenia wirusem A/H1N1, wywołu-jącym nową odmianę grypy, tzw.świńską grypę. Pacjentka to 58-letnia kobieta, która przylecia-ła do Warszawy z amerykańskie-go Newarku na pokładzie samolo-

tu LOT. Drugi przypadek tej grypywykryto 14 maja. Informacje natemat chorego na jego żądaniezostały jednak zastrzeżone.Wiadomo jedynie, że stan mę-żczyzny był dobry.

PREZYDENT SOPOTU został oskarżo-ny o korupcję. Mieszkańcy Sopotuw przeprowadzonym 17 maja i wa-żnym referendum zdecydowali, żeprezydent miasta Jacek Karnowski,pomimo oskarżenia go o korupcję,pozostanie na stanowisku do koń-ca kadencji. Karnowski zapewnił,że w kolejnych wyborach nie bę-dzie się już ubiegał o stanowiskoprezydenta Sopotu.

W DNIU 19 MAJA doszło do zamie-szek podczas i po meczu finało-wym Remes Pucharu Polski, roze-granym na Stadionie Śląskimw Chorzowie pomiędzy „Ruchem”Chorzów a „Lechem” Poznań. Kilkupracowników ochrony zostało ran-nych, pseudokibiców zatrzymano,a policja użyła broni gładkolufowejoraz armatek wodnych. Puchar zdo-był Lech Poznań, pokonując cho-rzowski Ruch 1:0.

WYBITNY PRAWNIK, znawca proble-matyki praw człowieka, prof. Zbi-gniew Hołda zmarł 20 maja w Lu-blinie. Miał 59 lat. Działał na rzeczdostosowania polskiego systemu

prawnego i penitencjarnego dostandardów europejskich. W la-tach 1989-1997 pracował w Komi-sji ds. Reformy Prawa Karnego,w latach 1999-2000 w Zespoleds. Nowelizacji Kodyfikacji Karnejprzy Ministrze Sprawiedliwości.Był laureatem nagrody „ProBono”.W latach 80-tych doradzał „Soli-darności”, w stanie wojennym byłinternowany.

DNIA 26 MAJA w wieku 72 latzmarł wybitny aktor filmowy i te-atralny Marek Walczewski. Cho-rował na chorobę Alzheimera.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ,WARSZAWA

urzeczywistniała ona ideę konsen-susu, która przyświecała „Solidar-ności” od czasów porozumień sier-pniowych, a zatem główne obcho-dy powinny odbyć się 5 kwietnia,w rocznicę tej ugody. „Rocznica wy-borów 4 czerwca też jest dobra,gdyż upamiętnia wydarzenia,w których główną rolę odegrały mi-liony Polaków, mówiące komuni-zmowi nie w najbardziej demokra-tycznej formie, czyli poprzez po-wszechne głosowanie“ – wyjaśniaMacherek.

Gdańsk, a może jednak Kraków

Grupa IQS przeprowadziła w pierwszej połowie maja sondażdla programu „Teraz My” w TVN.Według niego jedynie 24 procentankietowanych potrafi poprawnieodpowiedzieć na pytanie, jaką ro-cznicę będziemy obchodzić 4 czer-wca. Nie pomagają w tym politycy,którzy wykorzystują obchody dobieżącej walki politycznej. PremierDonald Tusk zaproponował głó-

wne uroczystości z udziałem boha-terów tamtych wydarzeń i gości za-granicznych (do chwili zamykanianumeru „MP” nie znamy nazwiskgości, którzy na pewno przyjadą doPolski) w kolebce „Solidarności”Stoczni Gdańskiej. Szybko się z tegopomysłu wycofał, gdy związki za-wodowe stoczniowców zapowie-działy tego samego dnia protestw obronie likwidowanego zakładu.Główne obchody, na które zaprosiłzagranicznych polityków, takżeprzywódców państw Grupy Wysze-hradzkiej, przeniósł do Krakowa naWawel. Krakowski zamek jestzabytkiem i w jego pobliżu nie wol-no protestować. Po decyzji premie-ra związki zawodowe wycofały sięz pomysłu protestu i postanowiłyświętować w Gdańsku pod stocz-nią podczas uroczystej mszy świę-tej. Szef stoczniowej „Solidarności”Karol Guzikiewicz podsumował tow następujący sposób: „4 czerwcaZOMO będzie na Wawelu”.

W uroczystościach w Gdańskuweźmie udział prezydent LechKaczyński. Szykuje się kolejny spórmiędzy prezydentem a premierem.To nie dziwi profesora Janusza A. Majcherka: „Działania stoczniow-ców są próbą zawłaszczania Soli-darności, która dziś jest już tylkocieniem tamtego masowego ruchuspołecznego. Dziś sprzymierzyła sięz główną i awanturniczą partią opo-zycyjną, której działalność opiera

się na metodach wywoływania per-manentnego konfliktu, bo jej głów-ny ideolog tak pojmuje politykę“ –przekonuje profesor UniwersytetuPedagogicznego w Krakowie.

Gdzie dwóch się kłóci…

Gdy w Polsce w najlepsze trwałydyskusje o miejscu głównych uro-czystości, Komisja Europejska przy-gotowała spot, upamiętniający upa-dek żelaznej kurtyny w Europie. Kuzdziwieniu Polaków nie znalazła sięw nim nawet wzmianka o „Solidar-ności” i roli papieża Jana Pawła IIw obaleniu komunizmu.

Znów przegraliśmy wojnę o pa-mięć i polski wkład w upadek reżi-mu komunistycznego, z którym toEuropejczykom kojarzy się przedewszystkim zburzenie muru berliń-skiego. Nie pomoże nam też fakt, żepolska legenda „Solidarności” LechWałęsa, święto 4 czerwca być możespędzi w towarzystwie milioneraDeclana Ganleya, lidera eurosce-ptycznej partii Libertas.

ŁUKASZ GRZESICZAK

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2009/6

W sercu Warszawy

„InfoQultura” to lokal w pobliżunieistniejącej już kawiarni „Niespo-dzianka“, w której mieścił się sztabwyborczy Komitetu Obywatelskie-go „Solidarności” przed czerwco-

wymi wyborami w 1989 r. „Ku na-szemu zaskoczeniu otrzymaliśmypomieszczenia w samym centrumWarszawy, a byliśmy przekonani, żenasz sztab ulokują gdzieś na peryfe-riach“ – wspomina pani LudwikaWujec, która w tamtym czasie pisa-

ła do tygodnika „Solidarność“ i po-magała mężowi, Henrykowi Wujco-wi, pełniącemu funkcję sekretarzakomitetu wyborczego „Solidarno-ści“ i odpowiadającemu za kampa-nię wyborczą.

„Tamtym czasom towarzyszyłopodekscytowanie, choć oczywiściebaliśmy się, czy czerwoni nie szyku-ją jakiegoś podstępu – wspominaHenryka Wujec. – Przecież wokółnas było czerwone morze! Oni mie-li wojsko, mogli w każdej chwili ze-rwać umowy Okrągłego Stołu i użyćsiły“ – dodaje i znika w drzwiach„InfoQultury”, gdzie za chwilę w ra-mach spotkań „Niespodzianka2009” ma odbyć się promocja ksią-żki Krzysztofa Gajdy, poświęconejJackowi Kaczmarskiemu. Naszą ro-zmowę dokończymy zatem w mie-szkaniu państwa Wujców, dokądzostałam zaproszona.

Kampania

Dziś w dawnej „Niespodziance”mieści się sklep z tuszami i tonera-mi, ale o wydarzeniach tamtychczasów przypominają plakaty wy-borcze sprzed 20 lat, wywieszonew witrynie. „Ten plakat przyniósł

6 MONITOR POLONIJNY

Niespodziankapo 20 latachZ bliżam się do placu Konstytucji

w Warszawie. Przed kawiarnią„InfoQultura” widzę ustawione na

stelażach fotografie sprzed 20 lat, pokazująceobrady Okrągłego Stołu i ich najważniejszychuczestników, takich jak Wałęsa, Kuroń, Bujak,Wajda, Stelmachowski czy Geremek, orazprzygotowanie pierwszych numerów „GazetyWyborczej”. Przed wejściem do kawiarni każdymoże się wcielić w kandydata „S” doparlamentu sprzed 20 lat, pozującego dopamiętnego plakatu z Lechem Wałęsą –wystarczy tylko włożyć głowę w otwór planszyz dawnym zdjęciem. ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2009/6

w ostatniej chwili student ASPTomasz Sarnecki – wspomina Hen-ryk Wujec podczas naszej rozmowyjuż w mieszkaniu państwa Wujców.„To był świetny pomysł, nawiązu-jący do filmu z Garym CooperemW samo południe, w który szeryfwalczył z nieprawością. Nasz szeryfna plakacie zamiast pistoletu miałw ręce kartę wyborczą, a w klapieznaczek Solidarności“ – dodajemałżonka. Tych plakatów niestetynie udało się wtedy rozprowadzićpo całej Polsce. Kampania wybor-cza przygotowywana była naprę-dce, przy użyciu niewielkich środ-ków finansowych. „Andrzej Wajdawymyślił, żeby nasi kandydaci niebyli anonimowi, żeby sfotografo-wać ich z Lechem Wałęsą“ – wspo-mina Wujec. Drużyna Lecha – jaknazywano kandydatów komitetówobywatelskich – w wyznaczonymdniu zjechała się do Gdańska, by natle Stoczni Gdańskiej każdy z jejczłonków mógł zrobić sobie zdjęciez Wałęsą. „Okazało się, że przyszłomnóstwo dziennikarzy i mieszkań-ców Trójmiasta. Nikt nie wiedział,kto jest kim, każdy chciał mieć zdję-cie z Lechem – opowiada Wujec. –Przenieśliśmy się zatem do stocz-niowej sali BHP, a wyznaczony czło-wiek notował w zeszycie nazwiskaosób, fotografujących się z Lechem.Ale i tak zdarzały się pomyłki“.

Ostre słowa Kuronia

Zanim doszło do kampanii pro-blemem było znalezienie kandyda-tów na posłów i senatorów. Zarazpo skończeniu obrad OkrągłegoStołu w kościele Dzieciątka Jezus naŻoliborzu odbyło się zebranieówczesnej opozycji, na którym roz-poczęły się dyskusje, mające na celuwyłonienie kandydatów do wybo-rów. „Nikt nie chciał kandydować.Większość z nas argumentowała totym, że jako związkowców politykanie powinna nas interesować –wspomina Wujec. – Dopiero JacekKuroń przemówił nam do rozsą-dku, używając mocnych argumen-tów: walczyliśmy o możliwość prze-prowadzenia wolnych wyborów,

a teraz nie będziemy w nich starto-wać? Przecież świat sobie pomyśli,że zwariowaliśmy!“. Ostre słowa po-działały, także na Henryka Wujca,który w tamtych pamiętnych wybo-rach kandydował do Sejmu.

Pierwsze kroki na Wiejskiej

Na wyniki wyborów czekanow napięciu. „Teleksem otrzymywa-liśmy informacje z różnych regio-nów Polski – wspomina LudwikaWujec. – Prawdziwe wyzwaniaprzyszły jednak później, kiedy no-wo wybrani posłowie i senatorzymieli podjąć pracę w parlamencie:przecież oni weszli do Sejmu czy

Senatu niemalże z ulicy i mieli two-rzyć nowe prawo!“. Henryk Wujecbył jednym z nich. Z sentymentemwspomina pierwsze kroki w bu-dynku przy ulicy Wiejskiej. „Przy-szliśmy w swetrach i trampkach,pytaliśmy o pokoje, które tu na nasmiały czekać – opowiada. – Kiedywszedłem do jednego z pomiesz-czeń, zacząłem się rozglądać w po-szukiwaniu miejsca, w którym w ra-zie czego można by było coś ukryć“.To, jak wyjaśnia, przyzwyczajeniez czasów konspiracji, kiedy opozyc-joniści musieli często ukrywać „bi-bułę“ na wypadek rewizji „Znala-złem takie miejsce i chyba do dziś sątam ukryte jakieś moje rzeczy“ – do-daje. W jego ocenie ten pierwszySejm był najlepszy, najbardziej pra-cowity. „Chcieliśmy do końca gru-dnia zamknąć stary rok, by od no-wego zacząć wprowadzać odpo-

7CZERWIEC 2009

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY8

wiednie reformy. Pracowaliśmywięc w Wigilię i w drugi dzieńŚwiąt Bożego Narodzenia“ – opisu-je. Pamięta, że komuniści, którzy za-siadali w Sejmie po przegranejw czerwcowych wyborach przed20 laty, byli pokorni, starali sięwspółpracować – im również zale-żało na wprowadzeniu reform.Jedynie ustaw, które dotyczyłydekomunizacji, nie dało się wtedyprzeforsować, bowiem budziły onezdecydowany sprzeciw drugiejstrony i widać było, że w Sejmie da-wana opozycja ma tylko 35 procentgłosów. Podziały widać też było

w sejmowej stołówce. „Choć niek-tórzy z nich okazali się dobrymi fa-chowcami, nie potrafiłem zaprzyja-źnić się z nimi“ – tak mówi Wujeco posłach, reprezentujących dawnyreżim.

Dla wielu wyniki pierwszychczęściowo wolnych wyboróww czerwcu 1989 roku okazały sięniespodzianką. Po latach wspo-mnienia ożywają, a cykl spotkań„Niespodzianka 2009“, zorganizo-wany przez powstające MuzeumKomunizmu, Stowarzyszenie Wol-nego Słowa oraz inicjatywę „Razem‘89”, zebrał podczas imprez wspo-

mnieniowych wielu spośród tych,którzy przed 20 laty byli zaangażo-wani w walkę z komunizmem.Przyciągnął też młodych, dla któ-rych tamte lata to czarno-białe foto-grafie i wspomnienia rodzicówo pustych półkach sklepowych.

„Niespodzianka 2009” pokazała,że 4 czerwca to nie tylko pretekstdo rocznicowych imprez polity-ków, walczących obecnie o sympa-tie wyborców, ale wciąż żywewspomnienia i radość z triumfunad komunizmem.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAWARSZAWA

Zastanówmy się przez chwilę, jak towłaściwie jest. Aż do końca lat osiem-dziesiątych ubiegłego wieku (pamię-tam te czasy doskonale) nie było mowyo wolnej prasie, pokojowych demon-stracjach niezadowolonych ze swojejsytuacji grup społecznych. Telewizjapaństwowa nie miała żadnej konku-rencji, a publiczne spory polityków,nieparlamentarne słowa i skandale by-ły wręcz nie do pomyślenia. Ludzietęsknili do tego, żeby wszystko byłowolno powiedzieć, wykrzyczeć swo-bodnie własne poglądy, pokazać obłu-dę i oszustwa grupy rządzącej…

Dzisiaj funkcjonujemy zupełnie ina-czej. Zachłyśnięcie wolnością już mi-nęło, ale jakoś się z nią zrośliśmy, przy-zwyczailiśmy się do niej. „Żyjemyw wolnym kraju, więc mogę robić, cochcę” – jakże często słyszymy ten argu-ment w sytuacjach wygodnych dlawszystkich, łamiących prawo, naduży-wających zaufania społecznego, bun-tujących się przeciwko niewygodnymprzepisom. Wystarczy garstka oponen-tów, informacja do prasy i już na

spotkanie kolejnej afery pędzą liczneekipy konkurujących ze sobą stacji te-lewizyjnych. Ludzie publicznie roz-strzygają nawet najbardziej intymnesprawy – ale wydaje się temu sprzyjaćich własna wolność wyboru, która niehamuje ich przed niczym.

Na szczęście, jeżeli chodzi o obecnekorzystanie z wolności, istnieje teżdruga strona medalu – to przemyślaneakcje uświadamiania społecznego:walka o ochronę środowiska, niezwy-kłe w skali światowej aktywności cha-rytatywne (chociażby Wielka Orkie-stra Świątecznej Pomocy), promocjazdrowia i dobrego stylu życia. Nikt nasnie zmusza do wyznawania jedyniesłusznych poglądów politycznych, domaszerowania w niechcianych pocho-dach, nawet Dnia Kobiet, jeśli niechcemy, nie musimy obchodzić i niko-mu nic do tego, bo żyjemy przecieżw wolnym państwie.

Jakże więc miłe jest poczucie, że tood nas zależy nasze życie. Możemyuczyć się w kraju lub gdziekolwiek naświecie, podróżować bez ograniczeń,

urządzać domy jakkolwiek nam się za-marzy – bo przecież mamy wybór wewszystkim, a wybór ten jest naturalnąkonsekwencją odzyskania przed dwu-dziestu laty wolności. Ale chyba nie dokońca zdajemy sobie sprawę, jak wa-żny jest sposób korzystania z tego, cowywalczyli nasi „solidarnościowcy”wiele lat temu. Nie wszystko jednakwolno i nie zawsze słuszne jest jedynieto, co dla nas wygodne. Odpowiedzial-ność społeczna wiąże się z poszukiwa-niem korzyści dla jak największej gru-py ludzi, a umiejętność rezygnowaniaz własnych aspiracji na rzecz tak zwa-nego dobra ogólnego to postawa praw-dziwego demokraty i patrioty. Pomyśl-cie o tym, czytając „Monitor”, któryistnieje właśnie dzięki wolnościowymprzemianom w Europie Centralneji Wschodniej, który jest źródłem infor-macji dla wielu Polaków, odciętych odojczyzny, pomaga kultywować polskietradycje, bawi, jednoczy – ale pewnienigdy nie zadowoli wszystkich. Czy tojednak wystarczający powód do kryty-ki? Tak niewiele trzeba, aby pod sztan-darem wolności rozgrywać prywatnesprawy i łatwo zapomnieć (albo w ogó-le o tym nie pomyśleć), że współczesnaprasa rzadko spełnia oczekiwaniawszystkich naraz. Tak było dawniej, aleprzecież od trudnej przeszłości już sięuwolniliśmy. Nie marnujmy naszejwolności do walki „przeciw”, szukaj-my zawsze rozwiązań „za”.

AGATA BEDNARCZYK

Oj, narobiło się w Polsce ostatnio, narobiło… Dyskutowana od

miesięcy forma obchodów dwudziestolecia pierwszych wolnych

wyborów 4 czerwca 1989 roku sprowokowała społeczną debatę

nad wykorzystaniem wolności słowa, czynów i demonstracji politycznych – nad

tym, jak tę swobodę rozumiemy dziś. Zamieszanie i pikiety, organizowane przez

stoczniowców, zaostrzona reakcja rządu, oburzone głosy opozycji – kto ma

rację, jeśli chodzi o granicę wolności i czy taka w ogóle istnieje?

K o m u p o t r z e b n a j e s t w o l n o ś ć

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2009/6

9CZERWIEC 2009

Dlaczego po raz pierwszy komuniści usiedli do wspólnego stołu z opozycjąwłaśnie w Polsce, czego efektem byłypierwsze częściowo wolne wybory,przeprowadzone 20 lat temu?W Polsce po fali strajków w 1980 ro-

ku opozycja stała się czymś masowym– dawna „Solidarność“ liczyła 10 milio-nów członków, nie była więc przy-wilejem wąskiej elity. Oznaczało to, że władza straciła realne zaplecze,szczególnie w tych grupach, na którewcześniej mogła liczyć, czyli wśródrobotników. Polska była w 1989 rokujedynym krajem idealnie przygotowa-nym do przejęcia władzy z rąk komu-nistów. Wśród opozycji byli partnerzydo rozmów, którzy mieli programpolityczny, nie ograniczający się tylkodo negacji komunistów.

Jednym z powodów takiego biegu wydarzeńbył tragiczny stan gospodarki?Był czynnikiem przyspieszającym, ale

nie decydującym. Gospodarka w całymbloku sowieckim się chwiała.

Ale to w Polsce było najgorzej, puste półki sklepowe…Stan gospodarki we wszystkich kra-

jach tego bloku był podobny, alew Polsce kryzys był najbardziej wido-czny. Każdy jego przejaw powodowałgest społecznego oporu, który zagrażałstabilności władzy. Dlatego też tę komu-nistyczną biedę trzeba było w miaręrówno dystrybuować, a to znaczyło, żekryzys bił we wszystkich.

Do jakiego stopnia wydarzenia w Polsce miały wpływ na to, co nastąpiło w Europie Środkowej?Nie wiem, na ile był to przemyślany

w Moskwie plan polityczny, aby Polskapełniła rolę królika doświadczalnegow podziale władzy między komunistówi opozycjonistów, a na ile był to wynikzmurszałego systemu. Podstawowymczynnikiem było to, że przestała namgrozić interwencja sowiecka. Gorba-czow miał wewnętrzne problemy zestabilnością państwa, z Afganistanem,zadeklarował, że nie będzie za pomocąśrodków militarnych utrzymywałreżymów komunistycznych w innychkrajach. Okazało się, że te reżymy miałytak słabe poparcie, iż w momencie, kie-dy zabrakło groźby interwencji ArmiiCzerwonej, natychmiast zaczęły sięrozsypywać.

Dlaczego z upadkiem komunizmu bardziej kojarzy się upadek muruberlińskiego niż wydarzenia w Polsce?W świecie medialnym silniejsi dyktu-

ją swoje warunki. Dla Amerykanów,Francuzów i innych mur berliński byłczytelnym symbolem podziału światana wschodni i zachodni. Ludzie, rozbie-rający mur berliński, to ładniejszyobrazek telewizyjny niż nieefektowne

obrady Okrągłego Stołu w Polsce czynawet wybory w 1989 roku.

Ale to „Solidarność“ zapoczątkowałaprzemiany.„Solidarność“ nie stała się symbolem

upadku komunizmu, ponieważ nieumiała się dobrze wykreować medial-nie. Poza tym od powstania „Solidarno-ści“ do 1989 roku upłynęło zbyt dużoczasu. Owszem, rok 1980 był ładun-kiem wybuchowym, który został zdeto-nowany pod panującym w naszej częściEuropy systemem. W 1989 roku w Pol-sce nie działo się nic efektownego.Bardziej efektowne były tłumy na pl. Wacława w Pradze niż kilkudzie-sięciu siedzących przy stole panów,którzy podzielili się władzą. Kamery niekochają takich obrazów, a to kamerydyktują obraz historii. Niestety.

Dziś też tego nie potrafimy przypomnieć i „sprzedać“.Zarówno byli, jak i obecni członko-

wie „Solidarność“ są miedzy sobą na ty-le skłóceni, że – tu sobie pokpiwam –jeżeli prawdą jest to, iż Lech Wałęsa byłagentem komunistycznym, jak twierdziczęść polskich elit politycznych, to ge-nerałowi Kiszczakowi należy się Nagro-da Nobla za obalenie komunizmu.

A jeżeli to nie jest prawda?To zamazuje się piękny mit „Solidar-

ności“, która przyczyniła się do zwy-cięskiego, bezkrwawego powstanianarodowego. „Solidarność“ stała się źró-dłem wszystkich nowoczesnychruchów politycznych w Polsce.Podzieliła się jednak na wiele nurtów,

Z Jerzym Markiem Nowakowskimo upadku komunizmu

K ażde dotychczasowe spotkanie z Jerzym Markiem Nowakowskim – historykiem,dziennikarzem, doradcą prezydenta Lecha Wałęsy i premiera Jerzego Buzka, a obecnieprezesem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, było niesamowitą przygodą

intelektualną, dlatego czekając na niego, nie mogłam pozbyć się dreszczyku emocji. Niezawiodłam się, bowiem i tym razem nasza rozmowa była fascynująca. Spotkanie w przededniurocznicy 20-lecia pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce stało się okazją dowspomnień i podsumowania wydarzeń historycznych w Polsce.

„Ludzie, rozbierającymur berliński, to

ładniejszy obrazektelewizyjny niż

nieefektowne obradyOkrągłego Stołu w Polsce

czy nawet wyboryw 1989 roku”.

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2009/6

które dziś spierają się o legitymację hi-storyczną do rządzenia. Ważne jest, bymieć historyczne usprawiedliwieniewłasnej roli w polityce. Dla wielu partii„Solidarność“ stała się punktem wyj-ściowym, więc jej mit się parceluje i demoluje na potrzeby bieżącej walkipolitycznej, przez co nie można stwo-rzyć jednego, zwartego, wiarygodnegoobrazu na zewnątrz. Po drugie „Soli-darność“ to dla mieszkańca Amerykicoś niezrozumiałego. No bo niby dla-czego symbolem upadku komunizmumiałaby być walka o niezależne związkizawodowe? Na Zachodzie ludzie nierozumieli, na czym polega komunizm,nie rozumieli naszych trudności życio-wych. Jak ktoś opowiadał, że w Polscenie było papieru toaletowego, to ludziez Zachodu komentowali, że trzeba gobyło importować, skoro nie potrafi-liśmy go wyprodukować. To była dlanich abstrakcja. Inni sytuację w Polscepostrzegali jako okupację sowiecką.Nikt sobie nie zdawał sprawy, że całysystem gospodarczy i społeczny byłzbudowany na misternym kłamstwie,z którego wyzwalamy się już od 20 lat.Przecież komuniści przez kilkadziesiątlat aplikowali nam, że wszystko jest naodwrót. W Polsce w tamtych czasachkrążył bardzo popularny dowcip:„Czym się różni demokracja od demo-kracji socjalistycznej? Tym, czym krze-sło od krzesła elektrycznego”.

Jaką rolę w procesie przemian odgrywał Wałęsa?Wbrew temu, co się dziś mówi,

kluczową. Zarzuca mu się, że sięwypromował, ale historia zawszeposzukuje wodza, symbolu. Wałęsa

potrafił nim być, umiał wyczuć nastro-je obywateli i w odpowiednim mo-mencie poprowadził ludzi w odpo-wiednim kierunku. Bez Wałęsy rewo-lucja „Solidarności“ byłaby czymś zu-pełnie innym. Zarówno konsekwentnirewolucjoniści, jak Anna Walentyno-wicz, czy intelektualiści, jak TadeuszMazowiecki, nie potrafiliby tej rewo-

lucji tak poprowadzić. Szczególnie napoczątku, kiedy trzeba było kluczyć,dogadywać się przy wódce z sekre-tarzem partyjnym czy stanąć przed tłu-mem podczas mszy świętej i powie-dzieć: „Chodźcie za mną”. Wówczas byłpotrzebny bardzo szczególny typ oso-bowości. Wałęsa to samorodny geniuszpolityczny.

Był Pan doradcą prezydenta w roku 1991…Miałem to szczęście spotykać się

dość blisko z Lechem Wałęsą w okresie,kiedy był prezydentem, i widziałemczłowieka, który miał chwilami prze-błyski geniuszu. Człowieka niewy-kształconego, nie umiejącego czasamimówić składnym, literackim językiem,ale człowieka, znakomicie rozumiejące-go istotę polityki. Pamiętam rozmowęz Lechem Wałęsą o budżecie obron-nym, w której oświadczył, że jest prze-

ciwnikiem powiększania tego budżetu,twierdząc, że pieniądze należy prze-znaczyć na oświatę, ponieważ gwaran-cją niepodległości Polski jest to, żenawet jak nas wróg będzie okupował,to Polak mu przy wspólnym stole okowykłuje widelcem, a tę umiejętnośćzyska dzięki oświacie, a nie wojsku.Drugi przykład związany jest z bardzotrudnymi negocjacjami z BorysemJelcynem, dotyczącymi wyprowadze-nia wojsk rosyjskich z Polski, podczaspierwszej wizyty Wałęsy w Moskwie.Usiedliśmy przy długim stole na Krem-lu, a Wałęsa, łamiąc wszelkie zasadyprotokołu dyplomatycznego, zamiastdo Jelcyna na początku obrad plenar-nych zwrócił się do generałów,mówiąc, że przed chwilą z prezyden-tem uzgodnili, iż wyprowadzanie wojsknie przyniesie szkód armii rosyjskieji zapytał generałów wprost, czy zgadza-ją się na to. Ci, całkowicie zaskoczeni,wyrazili zgodę, a Wałęsa zwrócił się doJelcyna, by go poinformować, że zała-twił sprawę. Później rozmowy dotyczy-ły już tylko sposobu i terminu realizacjiustaleń. Na to by nie wpadł zawodowypolityk! Do stworzenia nowej Polski byłpotrzebny ktoś o takich cechach geniu-sza jak Wałęsa.

„Do stworzenia nowejPolski był potrzebny ktoś

o takich formachgenialności jak Wałęsa“.

„Jak ktoś opowiadał, że w Polsce nie było papieru

toaletowego, to ludziez Zachodu komentowali, żetrzeba go było importować,

skoro nie potrafiliśmy gowyprodukować“.

10

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2009/6

Ale jego temperament powodował też problemy.Oczywiście. Jest inny typ przywódz-

twa na czas walki, inny na czas demo-kracji. Wałęsa to człowiek walki. W cza-sach demokracji był zbyt autorytarny,nieprawdopodobnie męczył się w de-mokratycznym kostiumie prezydenta.

Dlaczego obecnie Wałęsa angażuje się w Libertasie? Czuje się niedoceniony, a chce być

potrzebny w polityce. Zawsze mówił,że wszystkich przechytrzy, ogra. Myślę,że wchodząc do Libertasu, będącegopartią ogólnoeuropejską, wymyśliłsobie, że będzie to dla niego wehikuł,wnoszący go do polityki europejskiej.Libertas mu powiedział, że może zostaćprezydentem zjednoczonej Europy.Podejrzewam, że tu odegrały rolę teżargumenty materialne. Ktoś kiedyśpowiedział, że Lech Wałęsa ma dwarodzaje motywacji: tę największą, czyliPolskę i historię, oraz tę najmniejszą,którą są dzieciaki, żona, dom.

Czy Wałęsa przechytrzy Libertas?Myślę, że nie. Wałęsa cały czas czuje

się zbyt skrępowany na tak zwanychsalonach, a polityka europejska właśniena tych salonach się rozgrywa.

To po co mu ten niewygodny kostiumprezydenta Europy, skoro źle się czułw kostiumie prezydenta Polski?On się czuł i źle, i dobrze. Niewygodne

dla niego były narzucone prezydentowiramy, ale jako ten najwyższy reprezen-tant narodu, który może mówić: „Polskato ja”, czuł się bardzo dobrze. Teraz chci-ałby mówić: „Europa to ja”.

Czyli potrzeba chwały?I możliwość realizowania własnych

idei. Wałęsa uważa, że jest ojcem sklejo-nej z dwóch połówek Europy – jestwięc przekonany, że to mu się należy.

Panie Prezesie, spotykaliśmy siękilkukrotnie, po raz pierwszy pod koniec lat90-tych, kiedy był Pan doradcą premieraBuzka. Stanowisko prezesa Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie“ daje Panunowe szanse realizowania polityki?Tak. Współczesna Europa ma pro-

blem z mniejszościami narodowymi,

z identyfikacją narodową, z rachun-kiem historii, a Fundacja „PomocPolakom na Wschodzie” właśnie tymizagadnieniami się zajmuje. W naszymstatucie jest zapisane, że mamy budo-wać mosty porozumienia międzyPolakami a narodami-gospodarzamiróżnych krajów, które ci Polacy za-mieszkują. Zatem naszym celem jestrealizowanie polityki podstaw wspól-nej Europy w wymiarze regionalnym– Europy Środkowo-Wschodniej.

Z jakimi problemami borykają się Polacy na Wschodzie?Pierwszy zasadniczy problem to

bieda. Po drugie mamy tu często doczynienia z rządami nie w pełnidemokratycznymi, gdzie możliwośćtworzenia swobodnych organizacji,zrzeszania się, prowadzenia działal-ności gospodarczej jest ciągle bar-dzo utrudniona. Po trzecie Polacyspotykają się z zagrożeniem wynaro-dowienia. Do niedawna na tereniebyłego Związku Radzieckiegodeklaracja, że jest się Polakiem, byłagestem bohaterstwa. Obecnie niewymaga to bohaterstwa, ale takadeklaracja to wybór, który musi byćpodyktowany pewnym przywiąza-niem do tradycji, kultury narodowej,którą trzeba kultywować. Chciał-bym, aby Fundacja „Pomoc Polakomna Wschodzie” oferowała Polakomdrogi rozwoju życiowego na styku:Polska – kraj zamieszkania. Aby lu-dzie, którzy stoją przed wyborem,czy swoją polskość schować do naj-

niższej szuflady komody, czy się z niąobnosić, wiedzieli, że dzięki inwes-tycjom w polskość można zrobić ka-rierę lub utrzymać rodzinę, albo naj-lepiej i jedno, i drugie. ZadaniemFundacji jest odbudowa polskichelit na obszarze wschodnim. I Hitler,i Stalin chcieli w gruncie rzeczy zro-bić to samo – ujarzmić narody po-przez pozbawienie ich elit. Naródmiał być ślepą masą, od czasu do cza-su śpiewającą piosenki ludowe, ko-chającą swoją partię.

Działanie Fundacji obejmuje również Polonię na Słowacji? Fundacja obejmuje swoim działa-

niem kraje dawnego bloku wschodnie-go, a więc również Słowację. Polonia naSłowacji jest bardzo szczególna. To gru-pa podobna do Polonii bułgarskiej, zdo-minowanej przez kobiety – żony Bułga-rów, która jest efektem boomu tury-stycznego lat 70-tych. Chcemy, byPolonia słowacka była pomostempomiędzy różnymi środowiskami naSłowacji. W Unii nie buduje się wiel-kich mostów ponad granicami, ale setkimałych kładek pomiędzy grupami oby-wateli. Istnienie Polonii na Słowacji toźródło budowania małych kładek pol-sko-słowackich. Wspierając działaniasłowackiej Polonii, wiemy, że jesteśmydonatorem uzupełniającym, bowiemSłowacja, jako członek Unii Europej-skiej, wspiera środowiska mniejszościo-we. Zależy nam na budowaniu porozu-mienia, utrzymywaniu polskiej tożsa-mości.

Taką rolę pełni również nasze czasopismo.Jak Pan je ocenia?Jeśli chodzi o poziom dziennikarski

i wydawniczy, spośród wszystkich wy-dawanych poza granicami Polski czaso-pism najlepsze są na Słowacji i w Cze-chach (no, może z wyjątkiem StanówZjednoczonych i Wielkiej Brytanii,gdzie w polonijną prasę inwestowanesą duże środki). I to nie jest tylko mojewrażenie, ale są to opinie fachowychdziennikarzy z różnych redakcji dużychczasopism, do których się zwróciłemz prośbą o przygotowanie dla mnierecenzji tych pism.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAWARSZAWA

„Jeśli chodzi o poziomdziennikarski

i wydawniczy, spośródwszystkich wydawanych

poza granicami Polskiczasopism najlepsze

są na Słowacji i w Czechach”.

„Wałęsa cały czas czujesię zbyt skrępowany

na tak zwanychsalonach, a polityka

europejska się na tychsalonach rozgrywa“.

11CZERWIEC 2009

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2009/6

12 MONITOR POLONIJNY

Ministerstwo KulturyRS przyznało środkifinansowe na dzia-

łalność polonijną. O podzi-ale środków z puli, prze-znaczonej dla polskiejmniejszości narodowej, za-decydowała Komisja Gran-towa w skład której weszli:Elżbieta Dutková, RomanaGregušková, Beata Wojna-rowska, Ryszard Urbański,Ryszard Zwiewka, Małgo-rzata Wojcieszyńska, zaśMinisterstwo Kultury repre-zentowały: Judita Trnov-cová oraz Lýdia Šrámková.Posiedzenie komisji odby-ło się 30 marca, po czymwyniki jej ustaleń zostałyprzekazane do zatwierdze-nia Ministrowi Kultury RSMarkovi Maďaričovi. W ma-ju na ręce prezesa KlubuPolskiego Ryszarda Urbań-skiego przesłano ostatecz-ne umowy na następująceprojekty: „Monitor Polonij-

ny – miesięcznik kultural-no-społeczny Polaków naSłowacji“, „Sztuka z na-szych szeregów“, Kulturamorza – „Polskie szanty naDunaju“, „Integracja z hu-morem” (w sumie trzy im-prezy, przygotowywaneprzez Klub Polski w Braty-sławie), II edycja koncertuorganowego, Polskie Szop-ki Bożonarodzeniowe,przegląd teatralny „Diva-delná Nitra“ oraz wystawaprac artystycznych dziecii młodzieży „Moje korze-nie“ (w sumie cztery pro-jekty Klubu Polskiegow Nitrze), „Turice w pol-skich zwyczajach ludo-wych“, „Dubnickie DniPrzyjaźni, Współpracy

i Folkloru“ (dwie imprezyKlubu Polskiego w Dubni-cy nad Wagiem), „Krok za kro-kiem w kierunku sztuki 3“,„Fit Art 2009, wędrówki zesztuką“, „VII Międzynaro-dowy Workshop PolArt“(trzy projekty, przygotowy-wane przez Klub Polskiw Koszycach), „Przyjaźń bezgranic 2009“ (projekt Klu-bu Polskiego w Trenczy-nie), „Polski Dzień w ra-mach Kulturalnego Lataw Martinie“, „XII Zlot Pol-skiej Młodzieży“ (dwa pro-jekty, Klubu Polskiego z Mar-tina), „Poprzez czytaniew kierunku korzeni“, „Festi-

wal Polskiej Muzyki w Żyli-nie“ (dwa projekty KlubuPolskiego w Żylinie).

Komisja przyznała po-nadto dotację dla organi-zacji „Polonus” z Żyliny,która przedłożyła projekt„Biblioteka Polonusa – Potamtej stronie Tatr“.

mw

Pod koniec kwietnia w Braty-sławie w Hotelu „Carlton” odby-ła się prezentacja miasta Kra-

ków, na którą licznie przybyli przed-stawiciele mediów oraz biur podróży.Prezentację przygotowali pracowni-cy Urzędu Miasta Krakowa. Jak nampowiedziała dyrektor Biura Marke-tingu Turystcznego Miasta KatarzynaGądek pomysł przyjazdu do Braty-sławy zrodził się spontanicznie. „Za-wsze dziwiliśmy się, że Słowacy nie-zbyt licznie odwiedzają Kraków, tury-ści ze Słowacji stanowią tylko 3 pro-

cent naszych gości“ – informowałapani dyrektor. Najczęściej Słowacyodwiedzają sanktuarium w Łagiewni-kach, ale nie wędrują po mieście,gdzie jest szereg zabytków, miejsckultu religijnego. Pracownicy Biurasą świadomi, że wpływ na to mają nietylko aspekty promocyjne, informa-cyjne, ale i ekonomiczne. „Sytuacjaekonomiczna zarówno w Polsce, jaki na Słowacji bardzo się zmieniła.Oczywiście wszyscy odczuwamy sku-tki kryzysu, ale Polska staje się dośćatrakcyjnym celem wędrówek dla tu-

rystów ze strefy euro“ – powiedziałaGądek. Według niej branża tury-styczna w Polsce powinna wykorzy-stać ten aspekt, bowiem z uwagi nasłabą pozycję złotówki warto robićw Polsce zakupy, pójść na koncert czyzwiedzić atrakcje turystyczne. „Prze-bywając w zimie na nartach w Kry-nicy, widziałam sporo Słowaków, po-myślałam więc, że skoro przyjeżdżająw nasze góry, to moglibyśmy ich za-chęcić, by poświęcili dwie godzinyna dotarcie do Krakowa i pozostanieu nas dłużej“ – wyjaśniała Gądek.Pierwsze spotkanie promocyjne po-zwoliło pracownikom Biura zoriento-wać się, jakie jest zainteresowanieKrakowem. „Chcemy zintensyfiko-wać nasze działania informacyjnei promocyjne, bowiem najbliższy są-siad powinien być najlepszym klien-tem“ – oceniła pani dyrektor i dodała,że po rozmowach z pracownikamiInstytutu Polskiego w Bratysławiechce zainteresować słowackim odbior-cą Polską Organizację Turystyczną.

mw

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

PrezentacjaKrakowa

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

PrezentacjaKrakowa

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2009/6

Członkowie Klubu Pol-skiego Bratysławazebrali się na spotka-

niu roboczym w restauracji„Danubius“ 21 maja 2009roku. Na posiedzeniu oma-wiana była aktualna sytua-cja Klubu Polskiego na Sło-wacji. Prezes bratysław-skiego oddziału Klubu Ma-rek Sobek zarysował fun-kcjonowanie struktur orga-nizacji polonijnej, sposoby

jej finansowania oraz ko-munikacji wewnątrzklubo-wej. Przedstawiona zostałateż działalność miesięczni-ka „Monitor Polonijny“,w związku z czym prezespoprosił o szersze propa-gowanie czasopisma, bymogło ono dotrzeć do jaknajwiększej ilości rodakówmieszkających na Słowacji.Jeden z przedstawicieli Po-lonii zaproponował utwo-rzenie forum bądź blogu

w Internecie, na którymczytelnicy czasopisma mo-gliby na gorąco przedsta-wiać dotyczące miesięczni-ka opinie lub komentowaćwydarzenia z życia Polonii.Prezes Sobek przedstawiłrównież granty, przyznaneprzez Ministerstwo Kultu-ry Republiki Słowackiej nadziałalność Klubu Polskie-go Bratysława na najbliższyrok. W ramach przedsię-wzięć finansowanych przezsłowackie ministerstwo od- będą się: 24 czerwca (jak

co roku) „Polski wieczórszant na Dunaju”, a jesienią„Wieczór satyry”. Ponadtow 2009 r. będzie miał miej-sce także nowy projekt, za-tytułowany „Sztuka z na-szych szeregów”, w ramachktórego swoje umiejętno-ści, swoją twórczość zapre-zentują polscy artyści.

Biorąc pod uwagę, iżpierwszy z projektów od-będzie się już za miesiąc,prezes prosił o zgłaszaniesię chętnych, którzy pomo-gą w zorganizowaniuprzedsięwzięcia - upiekąciasto lub inne smakołyki,znajdą sponsorów, mogą-cych dofinansować pro-jekt. Wszyscy zebrani wspól-nie uzgodnili, iż w tym ro-ku każdy uczestniczącyw wieczorze na Dunaju za-kupi wcześniej bilet, byw ten sposób organizato-rzy mogli wcześniej się do-wiedzieć, ilu gości pojawisię na statku.

Ryszard Zwiewka (czło-nek Rady Rządu ds. Mniej-szości Narodowych i GrupEtnicznych) poruszył te-mat czerwcowych wybo-rów do Parlamentu Euro-pejskiego. Przypomniałzebranym, iż 7 czerwcaw godz. od 8.00 do 20.00w siedzibie AmbasadyRzeczpospolitej Polski

w Bratysławie będzieotwarty punkt wyborczy,w którym Polacy będąmogli wybrać swoich eu-roposłów. Wystarczy, żewcześniej zgłoszą chęćudziału w wyborachw Wydziale Konsularnym(telefonicznie, osobiścielub za pomocą e-maila).

MAGDALENA PIETZ

CZERWIEC 2009 13

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Spotkanie Klubu Polskiego Bratysława

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY14

„Majówka ze sztuką“ toimpreza, przyciągająca doOrońska tłumy osób, spra-gnionych kontaktu ze sztu-ką. „Można tu wówczasspędzić przyjemnych paręgodzin w kontakcie zesztuką i przyrodą“ – wyja-śnia Andrzej Markiewicz,kurator wystawy „PolArt”w Orońsku. W maju w tu-tejszym Centrum odbywasię szereg wystaw, warszta-tów artystycznych, koncer-tów, kiermaszów. Do od-wiedzenia tego magiczne-go miejsca zachęca nie tyl-ko otaczająca je przyroda,ale i nazwiska osób tutworzących, zarówno kie-dyś, np. Brandt – dawny

właściciel pałacu, jak i dziś,np. Magdalena Abakano-wicz. Nazwiska te są gwa-rancją wysokiej jakościsztuki. Zwiedzający mogązobaczyć pałac Brandta,dwie galerie, oranżerię oraz

kaplicę – taką kameralnągalerię. „Dla każdego arty-sty możliwość prezentacjiw Orońsku to nobilitacja –wyjaśnia Markiewicz. – Cie-szę się zatem, że w Cen-trum i w tym roku, podo-bnie jak w ubiegłym, za-prezentowano wystawę po-plenerową „PolArt”, dziękiczemu artyści polscy, sło-waccy czy innych narodo-wości, tworzący na Sło-wacji, mogą prezentowaćswoje prace w tak wspa-niałym miejscu“.

Pod koniec maja w Oroń-sku odbyła się impreza, za-

mykająca prezentację, naktórej pojawiło się wielugości, zaciekawionych efe-ktami prac, przywiezio-nych ze Słowacji. „Dziękiwsparciu finansowemuMinisterstwa Kultury Re-publiki Słowackiej organi-zujemy plenery, umożliwia-jące wymianę doświad-czeń artystycznych, a jed-nocześnie staramy się, bykultura polska na Słowacjikojarzyła się nie tylkoz folklorem, ale i ze sztukąpisaną przez duże S” – do-dał na koniec TadeuszBłoński, organizator plene-ru „PolArt”.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,Orońsko

W prestiżowym Centrum Sztuki w Orońskuniedaleko Radomia przez cały maj można byłopodziwiać prace artystów, będące efektem

zeszłorocznego workshopu „PolArt”, zorganizowanegoprzez Klub Polski Koszyce.

„Nasi“ w Centrum Sztuki w OrońskuZD

JĘCI

E: S

TANO

STE

HLIK

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Prawie pięcioletnią pracę Iwony Frączek nastanowisku wicedyrektora Instytutu Pol-skiego w Bratysławie zamknęło pod koniec

kwietnia spotkanie w gronie przyjaciół i współ-pracowników. Iwona Frączek podziękowaławszystkim pracownikom Instytutu Polskiego,redakcji „Monitora Polonijnego“ oraz instytucjom,z którymi współpracowała w okresie swej pracyna Słowacji. Podczas spotkania został przed-stawiony nowy wicedyrektor Instytutu PolskiegoTomasz Grabiński.

mw

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2009/6

15CZERWIEC 2009

Ozespole RAZ DWA TRZYzaczęto mówić w 1990roku, kiedy został on lau-

reatem Festiwalu Piosenki Stu-denckiej w Krakowie. Od tegoczasu grupa nagrała 9 płyt:„Jestem Polakiem”, „To ja”, „Cztery”, „Sufit”, „Niecud”, „Muzy-ka z talerzyka”, „Czy te oczy mogą kłamać”,„Trudno nie wierzyć w nic”. Jedną z ostatnichjest płyta „Młynarski”, zawierająca piosenkiWojciecha Młynarskiego i mająca status po-dwójnej platynowej płytą (sprzedano 30 tys.egzemplarzy).

Zespół, założony przez studentów WyższejSzkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, rozpo-czynając swoją karierę w środowisku studen-ckim, wzbogacił swoją obecnością kulturęundergroundową. Pierwsza płyta była wyni-kiem twórczości kabaretowo-muzycznej. Prze-łomowa okazała się płyta „Cztery“. Później twór-czość grupy nabrała zupełnie innego wymiaru.Stała się bardziej eksperymentalna.

Zespół, którego liderem jest Adam Nowak,w swej twórczości łączy muzykę folk z jazzem,reggae, a nawet stylistyką południowoafrykań-ską (w partiach rytmicznych). To szeroko poj-mowana muzyka zawierająca też elementy ro-cka oraz współczesnej poezji, czego dowodemjest właśnie płyta „Młynarski”. Niedawno grupawystąpiła na 28. Przeglądzie Piosenki Aktorskiejwe Wrocławiu i zaśpiewała piosenki Młynar-skiego z tej płyty, nadając im własny charakter.

I o to chodzi, bowiem indywidualne obliczeartystyczne, poparte pracą i szacunkiem dlapubliczności daje owoce – tacy wykonawcy niemuszą się bać konkurencji. Od debiutu grupyminęło wiele lat, w trakcie których, jak widać,rozszerzyło się jej spojrzenie na muzykę, dlate-go trudno nie wierzyć w RAZ DWA TRZY.

URSZULA SZABADOS

RAZ DWA TRZY,czyli muzyka dla inteligentnych

Dnia 1 maja odbyły się w Liptowskim Mikulaszuuroczyste obchody 5. rocznicy przystąpieniaRepubliki Słowackiej do Unii Europejskiej.

W uroczystościach, które miały miejsce na Rynku,wzięli udział przedstawiciele władz państwowychz prezydentem orazkilku ministrami naczele. W ramach im-prez towarzyszącychspotkał się z nimikonsul honorowy RPTadeusz Frąckowiak.

red

Minister spraw zagranicznych RS Miroslav Lajčákprzejawił żywe zainteresowanie czynnościąpolskiego konsulatu honorowego

Konsul Honorowy Rze-czypospolitej Polskiejw Republice Słowa-

ckiej Tadeusz Frąckowiakwziął udział w międzynaro-dowej specjalistycznej konfe-rencji o transgranicznymhandlu Slovak Retail SummitINTRACO 2009, która w dniach 20 - 21.04.2009 r.odbyła się w hotelu „HolidayInn” w Bratysławie. W konfe-rencji uczestniczyli przedsta-wiciele organów państwo-wych Republiki Słowackiej,jak również specjaliści dospraw handlu i ruchu turys-tycznego ze Słowacji, Polski,Węgier i Czech.

Przedmiotem referatu, wy-głoszonego na konferencjiprzez konsula honorowego,była przede wszystkim pol-sko-słowacka współpracatransgraniczna w zakresiehandlu i ruchu turystyczne-go, ocena jej wpływu odno-śnie wprowadzenia euro naterenie Słowacji i podkreśle-nie różnic pomiędzy pań-stwami w stawkach VAT.

O treści swojego referatui podsumowaniu konferencjiINTRACO konsul honorowyRP poinformował ogół spo-łeczeństwa w programie in-formacyjnym telewizji TA3.

red

ARCH

IWUM

KON

SULA

HON

OROW

EGO

Podczas uroczystości na Rynku w Liptowskim Mikulaszu

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY

Ośrodek

Kiedy przybywam do ośrodka,oprowadza mnie po swoim króle-stwie. „Wreszcie spełniło się moje ma-rzenie. Udało mi się stworzyć ośrodeksportów jeździeckich“ – wyznaje Bro-nislav Chudyba. Z dumą pokazuje miautobusy, w których on, jego syn i pra-cownicy spędzają czasami miesiące,jeżdżąc na różne zawody po całej Eu-ropie. To specjalne pojazdy do prze-wozu koni i jednocześnie domy na kó-łkach, w których jest salonik, sypial-nia, łazienka, kuchnia, bar. Za klapą nazewnątrz autobusu skryta jest nawetpralka! „Udało mi się nawiązać kon-takty z odpowiednimi inwestorami,cześć swoich pieniędzy, pochodzą-cych z udziałów w spółce – sieci biurloterii, ulokowałem w tym ośrodku“ –informuje i dodaje, że każdy sport jestprzyszłością dla młodych ludzi. „Niebyłoby problemów z alkoholem czynarkotykami, gdyby młodzież zainte-resować sportem“ – tłumaczy.

Polsko-czeska mieszanka

Jego rodzice – mama Czeszka, oj-ciec Polak – urodzili się na Ukrainie.Po wojnie przeprowadzili się do Brze-gu Dolnego koło Wrocławia. Tam Bro-nislav Chudyba przyszedł na świat.Wspomnienia ze spędzonego w Pol-sce dzieciństwa są w nim wciąż żywe:„Pamiętam, jak starsi bracia zostawilimnie samego na kąpielisku i do domuwrócili beze mnie” – opowiada mójrozmówca. „Pamiętam też, jak posze-dłem z braćmi do sadu na czereśnie,a kiedy pojawił się stróż, bracia ucie-kli, zostawiając mnie samego. Musia-

łem wtedy na kolanach przyrzekać, żewięcej nie będę kradł czereśni“ – do-daje z uśmiechem.

Kiedy jego rodzice się rozstali, 5-letni Bronek wyjechał z mamą doCzechosłowacji.

W siodle

Zamiłowanie do koni pojawiło sięu niego jeszcze w dzieciństwie, choćpierwszy kontakt z tymi zwierzętaminie wróżył niczego specjalnego.„Kiedy miałem 6 lat, mój starszy bratwziął mnie ze sobą na wyścigi. Wcalemi się to nie podobało“ – przyznaje.Później jednak zaczął trenować jazdękonną. Wybrał też szkołę hodowlikoni, gdzie również mógł trenowaćjeździectwo. „Miałem trenera, któryodkrył we mnie talent i poświęcał midużo czasu. Stąd moje sukcesy“ – wy-jaśnia. Pan Bronek pod koniec lat 70-tych wygrał wiele gonitw zarów-no w Czechosłowacji, jak i za granicą,np. na warszawskim Służewcu, w Mo-skwie, w Sant Moritz, we Włoszechczy w Niemczech. Najbardziej jednakutkwiła mu w pamięci pierwsza wy-grana, która miała miejsce w Pradze.„Miałem niecałe 16 lat, było to trzy dnipo śmierci mojego taty – wspomina.

„Wreszcie spełniło sięmoje marzenie. Udało mi

się stworzyć ośrodeksportów jeździeckich“.

Galopemprzez życieS potykamy się w Šamorinie,

gdzie pół roku temu otworzyłośrodek sportów jeździeckich

na terenie wynajmowanym od miasta.Tu jest jego królestwo: stajnie z ponaddwudziestoma końmi, świetlica dla młodych sportowcówz przebieralniami, prysznicami i sauną, biuro pełnepucharów, które zdobył jako jeden z najlepszychdżokejów w historii Czechosłowacji, oraz tymi, którezdobyli jego podopieczni. Bronislav Chudyba, bo o nimmowa, od najmłodszych lat zajmuje się końmi. To jegopraca, ale i „konik“, jak sam mówi.

16

Monitorek06 01.06.09 10:01 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2009/6

CZERWIEC 2009

– Ta wygrana była dla niego“.Jeszcze przed podziałem Czecho-

słowacji, dostał propozycję pracy ja-ko trener w Bratysławie. Tu poznałswoją przyszłą żonę – Słowaczkę.Od ponad dwudziestu lat tworząszczęśliwą parę.

Trening

Siedzimy na drewnianych ławkach,ustawionych tuż koło placu treningo-wego w ośrodku w Šamorinie. Na pia-szczystym podłożu ustawionych jestkilka przeszkód. Bronek-junior, synmojego rozmówcy, wsiada na konia.Właśnie rozpoczyna się jego trening.Chłopak trenuje codziennie po 6 go-dzin. Początkowo jego trenerem byłojciec, ale obecnie przyjeżdża do nie-go trener z Czech. „Bałem się o syna,kiedy ten zdecydował się na karieręsportową, bo wiem, ile niebezpie-czeństw czyha na człowieka. Samprzecież w życiu miewałem różnekontuzje“ – wyjaśnia mój rozmówca.Młody Bronek to trzykrotny mistrz ju-niorów Republiki Słowackiej, dwu-krotny mistrz w kategorii młodzików.Startując w grupie dorosłych, zajął 2.miejsce. „Syn należy do tysiąca najle-pszych na świecie, na Słowacji plasujesię w pierwszej trójce“ – mówi z du-mą pan Chudyba. Dwudziestoletnichłopak trenuje w siodle od 7. rokużycia. W ośrodku pracują cztery oso-by, w tym również jeden Polak.„Bronek trenował nad Jeziorem Wi-gry pod okiem jednego z najlepszychtrenerów w Polsce, stąd nasze dobrekontakty z Polakami i ich obecnośćna Słowacji“ – wyjaśnia mój rozmów-ca. Junior mógł również startowaćw polskich barwach, ma bowiemi słowackie, i polskie obywatelstwo(podobnie jak jego ojciec), lecz te pla-ny pokrzyżował kryzys gospodarczy.Przed nim teraz ważne zawodyw Holandii. Przyglądam się siedzące-mu na koniu chłopakowi. Niestrudze-nie podchodzi na koniu po raz kolej-

ny do poprzeczki. Koń parska ze zmę-czenia. Dobiega pierwsza godzinatreningu.

Polskość

Pan Bronislav Chudyba z zadowole-niem mówi o swoim polskim po-chodzeniu. „Duma to cecha narodo-wa Polaków, a we mnie krąży polskakrew!“ – wyjaśnia. Jego życie to kom-binacja trzech kultur: polskiej, cze-skiej i słowackiej. „Największy dyle-mat mam wtedy, kiedy oglądam me-cze i na boisku spotykają się pocho-dzące z moich krajów drużyny. Wów-czas nie wiem, komu powinienem ki-bicować“ – żartuje. Jak sam twierdzi,z Polski wyniósł pewną ostrożność,która zaprocentowała w biznesie. Poukończeniu kariery sportowej zain-westował wraz z przyjaciółmi z Czechw firmę – sieć biur loterii. W ten spo-sób skupił wokół siebie przyjaciół,

którzy skończyli karierę sportowąi którzy znali zasady sportowe. „Jedenz pierwszych oddziałów tej firmyotwierałem w moim rodzinnym mie-ście – w Brzegu Dolnym“ – wspomi-na. Razem z przyjaciółmi rozwinął fir-mę-gigant. Po latach wycofał się z biz-nesu, by móc kierować karierą syna.

„Moje kontakty z Polakami na świe-cie są nieocenione, bowiem wszędziemam przyjaciół, którzy, dowiedziaw-szy się o moim pochodzeniu, przyj-mują mnie jak swojego“ – wyznajepan Bronislav. Z rodakami na Słowacjimiał dobre kontakty za czasów, kiedypolską placówką dyplomatyczną kie-rował ambasador Jan Komornicki.„Połączyło nas zamiłowanie do koni,nasza przyjaźń rodziła się stopniowo“– wspomina nasz bohater. Po wyjeź-dzie ambasadora Komornickiego kon-takty z rodakami się rozluźniły. „ToJanek skupiał wokół siebie ludzi, miałcharyzmę – ocenia. – Dziś o mnie jużnie pamiętają“ – dodaje ze smutkiem.

Czuje się człowiekiem spełnionym– spełniają się jego marzenia. W tymroku będzie obchodził swoje 50. uro-dziny. Ma jeszcze sporo planów, choćdziś jeszcze nie chce ich zdradzać.Zacięcie sportowe kształtuje ludzkiecharaktery, zwycięstwa motywują dodalszych działań, a przegrane uczą po-kory. Jak widać, te lekcje pan Broni-slav zaliczył celująco!

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Bałem się o syna, kiedyten zdecydował się

na karierę sportową, bo wiem, ile

niebezpieczeństw czyhana człowieka. Sam

przecież w życiumiewałem różne

kontuzje“.

„Miałem trenera, któryodkrył we mnie talenti poświęcał mi dużo

czasu. Stąd moje sukcesy“.

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2009/6

18 MONITOR POLONIJNY

W kwietniu odbyłasię w Warszawiepremiera nowego

filmu Ryszarda Bugajskiegopt. „Generał Nil”.

Jest to dramat history-czny, opowiadający o ostat-nich latach życia generałaAugusta Emila Fieldorfa,ps. Nil – dowódcy Kierow-nictwa Dywersji Armii Kra-jowej, dowodzącego w cza-sie okupacji hitlerowskiejoddziałami, likwidującymikonfidentów Gestapo,zdrajców Polski, skazanychprzez sądy podziemne, wy-sokich rangą niemieckichżołnierzy, znajdujących sięna liście najbrutalniejszychwobec ludności cywilnej,np. generała SS i Policji nadystrykt warszawski Fran-za Kutscherę.

W postać generała Nilawcielił się od dawna nie-oglądany na dużym ekra-nie Olgierd Łukaszewiczi trudno sobie wyobrazićlepszego odtwórcę tej roli.Obok niego występują Ali-cja Jachiewicz (jako żonagenerała), Anna Cieślaki Magda Emilianowicz (ja-ko jego córki).

Film rozpoczyna się sce-ną powrotu legendarnegogenerała z radzieckiegoobozu koncentracyjnego(łagru), w którym przeby-wał dwa lata. Nil wrócił doojczyzny wycieńczony,i schorowany. Widzimy,jak na dworcu pomaga mu

wstać młody, uśmiechnię-ty chłopak z Milicji Oby-watelskiej, mówiący pro-roczo: „Witajcie w ojczy-źnie, już my się tu wamizajmiemy”.

Łukaszewicz bardzo do-brze wcielił się w rolę czło-wieka – wydawać by sięmogło – przeciętnego,schorowanego, wręcz zmę-czonego życiem, który, jakniewielu mu współcze-snych, zdawał sobie spra-wę z tego, że dalsza walkanie ma sensu. Szkoda było

bowiem wysyłać na śmierćkolejnych młodych ludzi.Po siedmiu latach trauma-tycznych przeżyć generałchciałby zacząć żyć nor-malnie – pracować, wycho-wywać córki... Ale historiaupomina się o niego brutal-nie… Zostaje aresztowany,osadzony w więzieniui poddany brutalnym prze-słuchaniom. Bestialskiemetody „rzeźników” z UBnie złamały go. Pozostałwierny wyznawanym war-tościom – ojczyźnie, hono-

rowi, godności ludzkiej. Zato przyszło mu zapłacić naj-wyższą cenę.

Film Bugajskiego wie-rnie odzwierciedla rzeczy-wistość, o której opowiada.Widać to zarówno w nie-zwykle dokładnej sceno-grafii, jak i w opisywanychmetodach działania ówcze-snego aparatu bezpieczeń-stwa. Uwagę zwracają wy-raźne zarysowane postaciz jednej strony prześladow-ców – bezczelnych, zadufa-nych aparatczyków, Bole-sława Bieruta, z uśmie-chem na ustach skazujące-go na śmierć niewinnych,a z drugiej strony ofiar – ge-nerała Nila, jego żony, goto-wej oddać życie za męża,czy młodego żołnierzaz obstawy generała, plu-jącego w twarz oprawcom.Świetnej obsadzie pierw-szoplanowej niczym nieustępuje drugi plan, cho-ćby Adam Woronowiczw roli sędziego Igora An-drejewa, jedynego mające-go wątpliwości co do wy-danego wyroku na Fieldor-fa, czy Maciej Kozłowski(chyba w swej życiowej ro-li) jako złamany przez bez-piekę w śledztwie towa-rzysz broni generała, obcią-żający go, a potem, w czasieprocesu próbujący się z te-go wycofać.

Nie ukrywam, że mnąfilm wstrząsnął – gorącopolecam!!!

MAGDALENA PIETZ

G E N E R A Ł N I E Z ŁO M N Y

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2009/6

19CZERWIEC 2009

Wierzył uparcie w niepodległośćPolski, uważając, że trzeba ją wywal-czyć własnymi rękami! Mając w sercuOjczyznę i komendanta LegionówPolskich Józefa Piłsudskiego, ruszyłna ochotnika na wojnę. Będąc człon-kiem I Brygady Legionów, wziąłudział w licznych bitwach, toczonychw licznych miastach lub ich okoli-cach – od Brzegów i Czarkowa poSerechowo i Hulewicze. Jednocze-śnie ukończył szkołę oficerskąw stopniu sierżanta. Dalej był frontwłoski i ciężka choroba, z powoduktórej wrócił do Krakowa. Wyszedł zeszpitala i wstąpił do Polskiej Organi-zacji Wojskowej. Wziął udział w roz-brajaniu Austriaków i tworzeniu no-wych oddziałów polskich – w Jabłon-nej 1. i 5. Pułku Piechoty LegionówPolskich. Kolejna szkoła oficerskapozwoliła mu zdobyć stopień podpo-rucznika. W roku 1919 odbył się jegobardzo skromny ślub z Janiną Koby-lińską, po którym zaraz ruszył nafront łotewski, by walczyć podDyneburgiem. W wojnie z bolszewic-ką Rosją po zwycięskiej bitwieo Białystok został wyróżniony przedfrontem I Pułku Piechoty. Awansowa-ny na kapitana w 1922 r. został prze-niesiony do Wilna. W czasie pokojudbał o wychowanie swoich podwład-nych jako dowódca kompanii strze-leckiej. Najważniejsze było dla niegowyszkolenie i dbałośćo broń, a nie drobiazgo-we przepisy .

W okresie międzywo-jennym był dowódcą.kompanii, batalionu, puł-ku. We wrześniu 1939 r.jako dowódca 51. Pułku

Piechoty w Brzeżanach k. Tarnopola usiłował prze-bić się do Lwowa. Pułk został roz-bity, a on sam wraz z żołnierzamiprzedostał się przez Węgry do Fran-cji. Tam ukończył w stopniu pułkow-nika kurs wyższych dowódców i zre-zygnował z objęcia dowództwa puł-ku, albowiem wolał wrócić do kraju,by tu na miejscu walczyć z wrogiem.

Po rozmowach w Londynie z gen.W. Sikorskim zabrał rozkazy i wyty-czne dla dowódcy Związku WalkiZbrojnej (późniejszego AK) gen. S. Gro-ta-Roweckiego i przez południowąAfrykę i Bałkany wrócił do Warszawy.

Będąc członkiem komendy głów-nej Armii Krajowej w 1942 r. zostałszefem Kierownictwa Dywersji –Kedywu. Były to oddziały, zajmującesię dywersją, sabotażem, organizacjąnowych oddziałów partyzanckich, ak-tami terroru i odwetu wobec hitle-rowców, zdrajców, skazanych wyro-kiem sądów podziemnej armii. Bar-dzo cenił swoich żołnierzy z konspi-racji i ubolewał, że tak często ginąw tak młodym wieku.

To dzięki jego inicjatywie wysadzo-no w powietrze wiele mostów, torówkolejowych. To dzięki niemu dokona-no zamachu na gen. SS i Policji w Kra-kowie F. Krugera. To jego ludzie zli-kwidowali w Warszawie dowódcę SSi Policji gen. F. Kutscherę.

W 1944 r. otrzymałrozkaz stworzenia no-wej organizacji konspi-racyjnej – NIE – („Nie-podległość”), której dzia-łalność była skierowa-na przeciwko okupacjiPolski przez ZSRR.

Pracował nad jej strukturąi statutem. Przez przypa-

dek w 1945 r. jako Walen-ty Gdanicki został aresz-towany przez NKWDi zesłany na 2,5 rokuw głąb ZSRR. Przeby-wał kolejno w 3 łagrach

(bolszewickich obozachkoncentracyjnych) w stra-

szliwych warunkach. W pa-ździerniku 1947, chory na dy-

strofię z gorączką wrócił do rodzi-ny i kraju.

Zamieszkał w Łodzi i tam w listo-padzie 1950 r. podczas ujawnianiaswej tożsamości i stopnia generałabrygady został aresztowany przez UB.Podczas trwającego 2 lata śledztwa,nie ugiął się mimo tortur psychi-cznych i fizycznych (rodem z gestapolub NKWD). Nie podjął współpracyz UB i nie wydał nikogo. Oprawcyznaleźli jednak podkomendnego, któ-ry nie wytrzymał tortur i zaświadczyłprzeciw swemu dowódcy. Żadnychinnych dowodów nie potrzebowano– obrońca z urzędu wraz z sędziąi prokuratorem mieli za zadaniestworzyć pozory rozprawy sądowej.I to im się udało.

Kawaler srebrnego i złotego Krzy-ża Orderu Virtuti Militari, czterokrot-nie odznaczony Krzyżem Wale-cznych, Medalem Wojska – PolskaSwemu Obrońcy, a także wielu inny-mi – dnia 16.04.1952 r. na podst. art.1.pkt.1. dekretu z 31.08.1944 r. – „o wy-miarze kary dla faszystowsko-hitle-rowskich zbrodniarzy i zdrajców Na-rodu Polskiego” został skazany na ka-rę śmierci i 24 lutego 1953 r. powie-szony!!! Jego ciała próżno szukać najednym z polskich cmentarzy. Po-chowano go podobno gdzieś podmurem więzienia mokotowskiegow Warszawie.

Ten WIELKI POLAK, który całeswoje życie oddał ojczyźnie, nazy-wał się AUGUST EMIL FIELDORFps. „Nil”. Gorąco polecam Go Twejpamięci, drogi Czytelniku.

SŁAWOMIR PIETZ

U rodzi ł s ię 20 marca 1895 r. w Krakowie w rodzinierobotniczej . W 1910 r. ukończył gimnazjumhumanistyczne. Dalej uczył s ię na pr ywatnych kursach

pomaturalnych, jednocześnie pracując na budowach. W 1912 r. wstąpi ł do Związku Strzeleckiego, w któr ymzdobył stopień kaprala. Już w tym okresie, mimo iż byłszczupły, wręcz mizerny, tr yskał energią – gorl iwie słuchałwykładów, organizował obchody i uroczystości patr io tyczne.

Faszysta… czy ikona narodowa?!

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2009/6

Pierwszoplanowym zadaniem, któ-re stało przed wybranymi w wybo-rach czerwcowych posłami do Zgro-madzenia Narodowego, był wybórprezydenta. Obywatelski Klub Parla-mentarny, utworzony przez posłówi senatorów „Solidarności”, już naswoim pierwszym posiedzeniu w dniu23 czerwca 1989 roku podjął decyzję,wynikającą z porozumień przy Okrą-głym Stole, że na ten urząd nie wysta-wi własnego kandydata. I chociaż po-stanowienia Okrągłego Stołu nikogonie desygnowały wprost na stanowi-sko prezydenta, to było oczywiste, żejedynym kandydatem jest gen. Woj-ciech Jaruzelski. Zgodnie z konstytucjąwyboru prezydenta miały dokonaćpołączone izby Sejmu i Senatu. Ponie-waż jednak Senat został całkowiciezdominowany przez ludzi „Solidar-ności”, którzy nie zamierzali poprzećautora stanu wojennego, wybórJaruzelskiego stał pod znakiem zapy-tania. Z zaistniałej sytuacji zdawali so-bie sprawę wszyscy zainteresowani,łącznie z Jaruzelskim, który wahał się,czy kandydować, a nawet 30 czerwcana XIII Plenum KCPZPR oświadczył,że na urząd prezydenta kandydowaćnie będzie i zarekomendował na tostanowisko gen. Czesława Kiszczaka.Plenum KC podjęło uchwałę, w któ-rej zwróciło się do gen. Jaruzelskiegoo ponowne rozważenie swej de-cyzji. Na rzecz jego kandydaturynadal pracował sztab wyborczy,kierowany przez Józefa Czyrka.Prowadzono liczne rozmowysondażowe w różnych środowi-skach, w tym także z Episkopa-tem, który uważał, że jedynymwłaściwym kandydatem jestWojciech Jaruzelski, zastrzegającjednak, iż nie zajmie w tej spra-wie żadnego wyraźnego stano-wiska. Opozycja solidarnościo-

wa, chociaż nie zamierzała w głoso-waniu poprzeć gen. Jaruzelskiego, tojego wybór na prezydenta uznała zakonieczny dla utrzymania stabilizacjipolitycznej i przeprowadzenia dal-szych przemian. Zdawała sobiebowiem sprawę, że mimo sukcesuodniesionego w wyborach i dużegowpływu w parlamencie, źródła real-nej władzy – wojsko i MinisterstwoSpraw Wewnętrznych są całkowiciekontrolowane przez gen. Jaruzelskie-go i że właśnie od jego stanowiska za-leży, czy przemiany demokratycznebędą kontynuowane, czy też zostanąradykalnie zakwestionowane i jakdalece Związek Radziecki jest gotowyje akceptować.

Także Waszyngton za pośredni-ctwem swego ambasadora w Warsza-wie zachęcał przywódców „Solidar-ności” do kompromisu, uważającnawet, że odrzucenie kandydaturyJaruzelskiego „grozi wybuchem woj-

ny domowej”. Generała wyraźniepoparł składający wizytę w Polsceprezydent Stanów ZjednoczonychGeorge Herbert Bush, który późniejw swych wspomnieniach napisał:„Powiedziałem, że jego odmowamoże mimo woli doprowadzić dogroźnego w skutkach braku stabilno-ści, i nalegałem, aby przemyślałponownie swoją decyzję. Zakrawałoto na ironię, że amerykański prezy-dent usiłuje nakłonić przywódcękomunistycznego do ubiegania sięo urząd publiczny. Byłem jednakprzekonany, że doświadczenie, jakieposiadał Jaruzelski, stanowiło najle-pszą nadzieję na sprawne przepro-wadzenie zmian okresu przejściowe-go w Polsce” (Georg Bush, BentScowcroft: Świat przekształcony,Warszawa 2000, s. 127). Później wy-bór Jaruzelskiego „ze względu nawewnętrzną i międzynarodową sytu-ację Polski” poparł także Lech Wałęsa.

W dniu 3 lipca w „Gazecie Wybor-czej” ukazał się artykuł Adama Mi-chnika, zatytułowany Wasz prezy-dent, nasz premier. W nim Michnikzapytywał: „W jaki sposób może ruchdemokratyczny zwyciężyć stalinow-ską nomenklaturę bez rewolucjii przemocy? Twierdzę – odpowiadał– że tylko poprzez sojusz demokra-tycznej opozycji z reformatorskimskrzydłem władzy. Polska stoi w obli-czu takiej możliwości. /.../ Polsce po-

trzebny jest teraz silny i wia-rygodny układ władzy. Niewystarczą żadne zmianyfasadowe: zastąpienie jedne-go drugim spośród kandy-datów na prezydenta czypremiera. Dlatego twierdzę:rozstrzyganie osobistychprzewag generałów Jaruzel-skiego i Kiszczaka jest drogąfałszywą /.../ rzecz nie w lu-dziach, lecz w mechani-zmach.

MONITOR POLONIJNY20

R ok 1989 zajmuje szczególne miejsce w najnowszej historii Polski – wtedy to rozpoczął się demontaż realnego socjalizmu w Polsce. Okrągły Stół, wybory czerwcowe

i ich rezultat – powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego – to ciąg wydarzeń,które zapoczątkowały ten proces.

Demontażu realnego socjalizmuciąg dalszy

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2009/6

CZERWIEC 2009 21

Potrzebny jest układ nowy, możli-wy do zaaprobowania przez wszy-stkie główne siły polityczne. Nowy,ale gwarantujący kontynuację.

Takim układem może być porozu-mienie, na mocy którego prezyden-tem zostanie wybrany kandydat PZPR, a teka premiera i misja sformo-wania rządu powierzona kandydato-wi Solidarności.

Taki prezydent będzie gwaranto-wać ciągłość władzy, umów między-narodowych i wojskowych sojuszy.Taki rząd będzie miał mandatogromnej większości Polaków i za-gwarantuje konsekwentną zmianęsystemu gospodarczego i poli-tycznego”.

Artykuł Michnika, opubliko-wany w przeddzień inaugura-cyjnego posiedzenia parlamen-tu, stał się ważnym faktem poli-tycznym. Jego autor poddawałpod publiczną dyskusję pro-jekt nowego kontraktu poli-tycznego, nie rozważanegoprzy Okrągłym Stole. Projekt„wasz prezydent, nasz pre-mier” wywołał znaczne oporyw środowisku „Solidarności”;krytycznie wypowiedział sięo nim Tadeusz Mazowieckiw artykule Śpiesz się powoli,opublikowanym na łamach„Tygodnika Solidarność”. Zaewolucyjną drogą przemianwypowiadali się też KarolModzelewski, Janusz Onyszkie-wicz, Andrzej Stelmachowskii Jan Nowak-Jeziorański.

Inaczej zareagowała na kon-cepcję Michnika Moskwa.Przebywający w Paryżu WadimZagładin, bliski współpracow-nik Gorbaczowa, zapytanyw dniu, w którym artykuł sięukazał, o reakcję Związku Ra-dzieckiego na możliwość po-wstania w Polsce rządu solidar-nościowego, odpowiedział ja-sno: „Będziemy utrzymywaćstosunki z każdym wybranymw Polsce rządem. Jesteśmy za-dowoleni z przebiegu procesudemokratycznego w tym krajui sytuacji w Polsce nie nazwał-bym krytyczną” (cyt. za: A. Gar-

licki, Karuzela, Czytelnik, Warszawa2004). Kilka dni później w Buka-reszcie sam Gorbaczow na spotkaniuprzywódców państw Układu War-szawskiego odrzucił grożenie prze-mocą i mówił o respektowaniu „nie-zależności bratnich partii“.

Generał Jaruzelski odbył spotkaniaz wszystkimi klubami parlamentarny-mi, w tym także z ObywatelskimKlubem Parlamentarnym, i 18 lipcapowiadomił Biuro Polityczne PZPR,że zmienił zdanie i zamierza kandydo-wać na prezydenta Polski.

W środę 19 lipca 1989 roku Zgro-madzenie Narodowe wybrało prezy-

denta. W wyborach wzięło udział 544posłów i senatorów, z których 270poparło jedynego zgłoszonego kan-dydata Wojciecha Jaruzelskiego. Wy-boru dokonano przewagą jednegogłosu, a osiągnięcie większości stałosię możliwe dzięki temu, że kilku par-lamentarzystów z ObywatelskiegoKlubu Parlamentarnego świadomieoddało głosy nieważne lub nie ucze-stniczyło w głosowaniu.

Lech Wałęsa i Obywatelski KlubParlamentarny odrzucili propozycjęnowo wybranego prezydenta, bypowołać rząd „wielkiej koalicji”. Tenpowierzył więc misję utworzenia

nowego rządu gen. Kiszcza-kowi, którego nie chciała po-przeć „Solidarność”. Równo-cześnie działający w kuluarachpolitycznych Jarosław i LechKaczyńscy z upoważnieniaLecha Wałęsy prowadzili inten-sywne rozmowy, których ce-lem było zawarcie porozumie-nia politycznego między Oby-watelskim Klubem Parlamen-tarnym a ZjednoczonymStronnictwem Ludowymi Stronnictwem Demokraty-cznym. W przypadku powo-dzenia tych mediacji PZPR sta-łaby się w Sejmie mniejszością.W dniu 7 sierpnia Wałęsawydał oświadczenie, że jedy-nym „rozwiązaniem polity-cznym jest powołanie RadyMinistrów w oparciu o koalicjęSolidarności, ZSL i SD, o cobędę zabiegał”. Dnia 14 sier-pnia Kiszczak zrezygnowałz misji utworzenia rządu, a dwadni później Lech Wałęsa, Ro-man Malinowski (ZSL) i JerzyJóźwiak (SD) wydali oświad-czenie, że „w poczuciu odpo-wiedzialności za wyprowadze-nie Polski z kryzysu gospodar-czego wyrażają gotowość sfor-mowania koalicyjnego rząduodpowiedzialności narodowejzgodnie z propozycją prze-wodniczącego L. Wałęsy”.Lech Wałęsa zaproponowałprezydentowi trzech kandyda-tów na urząd premiera: Tadeu-sza Mazowieckiego, Bronisła-

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2009/6

wa Geremka i Jacka Kuronia.Jaruzelski wybrał Mazowieckiegoi w dniu 19 sierpnia powierzył mumisję utworzenia rządu. Po latach, za-pytany przez publicystę „Polityki”Jacka Żakowskiego, dlaczego wolałMazowieckiego od Geremka i Kuro-nia, odpowiedział: „/.../Mazowieckimiał doświadczenie z Sejmu PRL.Znał mechanizmy władzy. I wiedzieli-śmy, że jest umiarkowany, choć je-dnocześnie konsekwentny, nawetuparty. Uważałem, że opór wobecniego będzie stosunkowo najmniej-szy. Nazwisko Mazowieckiego byłojakimś znieczuleniem na fakt, że popół wieku oddajemy urząd premiera”(Mnie się ta Polska podoba. GenerałJaruzelski o przełomie 1989 r. „Polity-ka” 2009 nr 7).

Lech Wałęsa wysoko oceniał Tadeu-sza Mazowieckiego, który od sierpnia1980 roku stał na czele Komisji Eks-pertów „Solidarności”. Mazowiecki,zwolennik rozmów i poszukiwaniakompromisów, był przed Okrągłym

Stołem najuważniej słuchanym jegodoradcą, a w rozmowach przygoto-wujących Okrągły Stół i następniew czasie obrad odegrał olbrzymiąrolę. Mając szerokie plenipotencje odWałęsy, uzgadniał z nim strategięi przedstawiał mu do akceptacji naj-ważniejsze decyzje. Historyk AndrzejGarlicki w Rycerzach OkrągłegoStołu („Czytelnik”, Warszawa 2004)wspomina, że Lech Wałęsa powie-dział kiedyś, iż przy Okrągłym Stole„on był Grzegorzem Lato, a dwomapozostałymi graczami ataku – TadeuszMazowiecki i Bronisław Geremek”.

Sam Mazowiecki w wyborachczerwcowych nie kandydował, niezgadzając się ze sposobem tworzenia

listy wyborczej. Był też, jak już wspo-mnieliśmy, przeciwnikiem tworzeniaprzez „Solidarność” rządu. Zmieniłzdanie dopiero, gdy rozpadła się do-tychczasowa koalicja PZPR – ZSL –SD, i zgodził się stanąć na czele rządu.

W dniu 24 sierpnia Sejm powołałMazowieckiego na stanowisko pre-miera („za” było 378 posłów, 4 „prze-ciw” i 41 wstrzymało się od głosu)i powierzył mu utworzenie gabinetu.W swym przemówieniu, wygłoszo-nym z tej okazji, pierwszy po wojnieniekomunistyczny premier mówiłm.in. „Konieczne jest wprowadzenierządów prawa, przyznanie każdemuobywatelowi praw zgodnych z mię-dzynarodowymi paktami, umowamii konwencjami. Obywatele musząmieć poczucie wolności, bezpiecze-ństwa i współuczestnictwa”.

Tadeusz Mazowiecki powiedziałwówczas również: „Przeszłość odkre-ślamy grubą linią. Odpowiadać bę-dziemy jedynie za to, co uczyniliśmy,by wydobyć Polskę z obecnego zała-

Pierwszym tytułem, naktóry pragnę zwrócić uwa-gę czytelnika, są wspo-mnienia Marii Sapieżyny

Moje życie, mój czas.Wspomnienia (Wydaw-nictwo Literackie, Kra-ków 2008). Autorka, zna-na „polska Mata Hari”, jestcórką Jerzego Zdziechow-skiego, który był jednymz organizatorów nieuda-nej próby zamachu stanuprzeciwko rządowi Ję-drzeja Moraczewskiego(1919 r.), a później mini-strem skarbu II Rzeczpo-spolitej. Swe wspomnie-nia autorka rozpoczynaod obrazków ze swojego

dzieciństwa, jeszcze sprzedI wojny światowej, którespędziła w Suchowoli,Zamościu i Lublinie, aletakże w Rosji, dokąd wyje-chali jej rodzice. Stąd wła-śnie pochodzą niemal fil-mowe obrazy rosyjskiejrewolucji, utrwalone w pa-mięci dorastającej dzie-wczynki. Potem sceneriasię zmienia – mamyWarszawę dwudziestole-cia międzywojennego, kla-sztorne szkoły w Angliii Francji. I w końcu na-stępuje część najważniej-sza – wspomnienia z cza-sów II wojny światowej,kiedy to Maria Sapieżynabrała udział w wielu ryzy-kownych misjach wywia-dowczych na rzecz pol-skiej „dwójki” i francu-skiego ruchu oporu. Całe

życie Marii Sapieżynybyło fascynujące i równiefascynująca jest jej opo-wieść o nim.

W krakowskim Wydaw-nictwie Literackim takżew 2008 roku ukazały sięinne wspomnienia, zaty-tułowane Stuhrowie. Hi-storie rodzinne. Ich auto-rem jest znany aktor JerzyStuhr, a graficznie opraco-wała je jego córka Marian-na. „Moja żona nie lubiwywiadów i afiszowaniasię w mediach. Przed latyzawarliśmy pakt o ochro-nie naszej prywatności.Układ, by jak najmniejmówić o rodzinie. Dopie-ro ta książka po raz pierw-szy uchyla drzwi do na-szego prywatnego życia.Uznaliśmy, że tym razemnie chodzi o wywlekanie

N adchodzi lato, zbliża się czasurlopów, a życie, jeśli niezamierzamy przemierzać

tysięcy kilometrów za urlopowąArkadią, zwalnia swój bieg. Nataki właśnie czas najlepsząlekturą są książki wspomnieniowe.

Z literatury wspomnieniowej

MONITOR POLONIJNY22

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2009/6

mania.” I właśnie te słowa później so-lidarnościowa prawica cynicznieprzeinterpretowała, zarzucając musformułowanie teorii grubej kreski,chroniącej komunistyczne elity odpociągania ich do odpowiedzialno-ści. Mazowiecki zapowiedział też, żebędzie „premierem rzeczywistym,a nie malowanym”.

Tadeusz Mazowiecki samodzielniestworzył rząd, który został zatwier-dzony przez Sejm 12 września 1989roku. Rząd ten liczył 24 ministrów,z czego 12 reprezentowało „Solidar-ność”, po 4 było przedstawicielamiZjednoczonego Stronnictwa Ludo-wego i PZPR, 3 wywodziło się zeStronnictwa Demokratycznego, a je-den był niezależny. Radę Ministrówpoparło 402 posłów, przy 13 wstrzy-mujących się od głosu. Z partii dotądrządzącej do rządu weszli gen.Czesław Kiszczak – wicepremieri minister spraw wewnętrznych,gen. Florian Siwicki – minister obro-ny i jeszcze dwu ministrów. Mini-

strem spraw zagranicznych zostałdotąd politycznie nie angażujący sięprof. Krzysztof Skubiszewski, zaświcepremierem i ministrem finan-sów prof. Leszek Balcerowicz i byłato chyba najważniejsza nominacja,albowiem ten mało dotąd znany mło-dy naukowiec stał się twórcą i reali-zatorem reformy gospodarczej, któ-ra wyprowadziła Polskę z długotrwa-łego upadku gospodarczego. Tekęministra pracy i polityki socjalnej ob-jął Jacek Kuroń.

Rząd Tadeusza Mazowieckiego byłpierwszym niekomunistycznym rzą-dem w całym bloku postkomunis-tycznym. Jego powstanie otwierałoproces systematycznej likwidacji

obowiązującego w PRL systemu poli-tycznego i tworzenia demokratyczne-go państwa prawa, proces odzyskiwa-nia suwerenności oraz przebudowygospodarki.

Pierwszy niekomunistyczny pre-mier, zapytany w 19. rocznicę pa-miętnych wyborów czerwcowychprzez J. Żakowskiego: „To kiedy osta-tecznie PZPR oddała władzę w Pol-sce?”, odpowiedział: „Do dziś nie je-stem pewien, czy z utworzeniemmojego rządu oni zrozumieli, że jużstracą władzę. Myślę, że nie do koń-ca. Nawet, kiedy mówiłem, że będępremierem rzeczywistym, a nie ma-lowanym, co odnosiło się do moichkolegów z Solidarności i do ryzyka,że w Gdańsku powstanie sterującemną Biuro Polityczne, odniosło sięto też do PZPR. Wtedy chyba dużaczęść z nich zrozumiała, że to już ko-niec” (Tadeusz Mazowiecki, pierw-szy premier III Rzeczpospolitej,„Polityka” 2008 nr 23).

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

prywatności, ale o poka-zanie, jakie wartości bu-dują w człowieku to naj-ważniejsze /.../ W jaki spo-sób wiedza o rodzinie,o ojcach, dziadkach i przod-kach warunkuje nasze za-chowania. To, że uznaje-my coś za godne lub nie-godne nazwiska, którenosimy” – pisze autor Hi-storii rodzinnych. Okazu-je się, że drugą ojczyznąautora są Włochy, bowiem

stamtąd do Polski przyby-li jego pradziadkowieAnna i Leopold Stuhro-wie, którzy w Krakowieosiedlili się w 1879 roku.Od tego właśnie czasutrwa historia polskiej ga-łęzi rodziny, a jest to histo-ria ludzi ciekawych, cieka-wie napisana, nie pozba-wiona szczegółów zabaw-no-dramatycznych. Pisząją ludzie, przedmioty, któ-rych kiedyś dotykali, i do-kumenty, które po nichpozostały, świadczące dziśo ich życiu, filozofii i czy-nach.

Tadeusz Olszański, hun-garysta, tłumacz i dzienni-karz wydał w „Iskrach”wspomnienia z dzieciń-stwa, zatytułowane KresyKresów. Stanisławów. Kil-kanaście pierwszych roz-działów to obrazki, częstozabawne, z sielskiego dzie-ciństwa. Pod piórem Ol-szańskiego ożywiają się

ulice Stanisławowa z jegomieszkańcami – Rusina-mi, Polakami, Żydamii Węgrami. Świat ten opi-sany został z perspektywykilkuletniego chłopca.I te partie książki są po-żegnaniem autora z mia-stem, w którym był szczę-śliwy.

Dzieciństwo autora, po-dobnie zresztą jak dzie-ciństwo tysięcy dzisiej-szych siedemdziesięcio-latków, kończy się 1 wrze-śnia 1939 roku. Po tej da-cie nic nie jest takie samo.Zmieniają się ludzie, zmie-nia się leżące na kresachKresów miasto. Następu-ją NKWD-owskie wywóz-ki, gestapowskie prześla-dowania. Olszańscy, za-grożeni aresztowaniem,znaleźli azyl u rodzinymatki autora na Wę-grzech. W Kresach Kre-sów znajdują się interesu-jące relacje o stosunkach

p o l s ko - w ę g i e r s k i c hw czasie wojny, o „białychkurierach”, polskich szko-łach nad Balatonem, aleprzede wszystkim o wiel-kiej przychylności Wę-grów dla polskich ucho-dźców.

Każda ze wspomnia-nych wyżej książek jest in-na, tak jak inne było i jestżycie ich autorów. Po ka-żdą jednak warto sięgnąć.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

CZERWIEC 2009 23

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2009/6

24

Sama gra została wymyślona w 1855roku w Kanadzie przez flegmatycznychAnglików – żołnierzy stacjonującychw prowincji Ontario. W 1917 rokupowstała NHL (National HockeyLeague), najlepsza liga świata – wspól-na liga hokejowa USA i Kanady. W 1908roku założono organizację międzynaro-dową – IIHF (International IceHockey Federation). Hokej na lodziejest oczywiście sportem olimpijskim. Do najlepszych drużyn na świecie nale-żą: USA, Kanada, Rosja (kiedyś ZSRR)oraz Szwecja, Finlandia, Czechy i Sło-wacja. Najlepszy gracz w historii hokejato Kanadyjczyk Wayne Gretzky. Jegopolscy dziadkowie ze strony ojca wy-emigrowali z zaboru rosyjskiego napoczątku XX wieku. Nasz wkład w ho-keja to także trzykrotna organizacja mi-strzostw świata w tej dyscyplinie:w 1931 roku w Krynicy, w 1976 rokuw Katowicach i w 2009 roku w Toru-niu. Jako drużyna specjalnie jednak niebłyszczeliśmy. Trzy razy wywalczyliśmypiąte miejsce w latach 1973 – 1975,a dwukrotnie, w 1931 i 1932 roku –czwarte. No, ale to było dawno...

Kwietniowe Mistrzostwa ŚwiataI Dywizji miały być walką o powrótPolski do hokejowej elity. Okazały sięnatomiast próbą gry w hokeja. Nasza re-prezentacja w chwili obecnej jest 21. drużyną w rankingu IIHF. Graliśmyw Grupie B, którą uważano za wyrów-naną i każdy rezultat był możliwy. Nasigrupowi rywale Włosi byli na 14. miej-scu, Ukraina na 17., Holandia na 24.,Rumunia na 27., a Wielka Brytania zaj-mowała miejsce 29. Po raz ostatniPolacy w światowej elicie hokeja wy-stępowali w 2002 roku na turnieju

w Szwecji. Wtedy wygrali dwa mecze –z Włochami i Japonią, przegrali cztery –ze Słowacją, Finlandią, Ukrainą i Słowe-nią. Zajęli 14. miejsce, co oznaczałodegradację do pierwszej dywizji.

Tegoroczne przygotowania naszejkadry do mistrzostw na zgrupowaniachw Krynicy, Sosnowcu i Toruniu nie wy-padły jednak najlepiej. Nasi dwukrotnieulegli Białorusi (1:9 i 2:3) w meczachsparingowych.

W reprezentacji znalazło się aż sze-ściu debiutantów. Na drugim bieguniebył Sebastian Gonera, dla któregobyły to 15. mistrzostwa świata w karie-rze! Za sukces obiecano hokeistomodpowiednią nagrodę. Obiecywanapremia za powrót do grona najle-pszych, zaoferowana w połowie przezPZHL (Polski Związek Hokeja naLodzie), a w połowie przez prywatne-go sponsora miała wynieść 500 tys. złdo podziału na drużynę.

W minionym roku podczas turniejupierwszej dywizji w Austrii nasi wygraliz Wielką Brytanią 2:1, Holandią 6:4,

Koreą Płd. 4:1, przegrali natomiastz Kazachstanem 3:4 (po rzutach kar-nych) i Austrią 3:7, co dało im w efekcietrzecie miejsce.

Tegoroczny początek mistrzostw teżbył właściwie udany. W pierwszymmeczu, 11 kwietnia, reprezentacja Pol-ski zasłużenie pokonała Holandię 3:1!Pomimo zwycięstwa polscy hokeiścibyli nieskuteczni – kilka razy krążekodbijał się im od słupków i poprzeczki,nie wykorzystali też idealnej sytuacjibramkowej... Holendrzy ratowali sięfaulami. Drugi mecz i drugi sukces!Nasi rozgromili słabych Rumunów 7:0.Niestety swoją grą nie zachwycili, albo-wiem ta wyraźnie się nie kleiła. Późniejbyło już nieco lepiej. Pechowo zakoń-czył się jednak trzeci mecz. Przy nad-komplecie publiczności, stojącej nawetna betonowych schodach, przegraliśmypo rzutach karnych z jednym z głów-nych kandydatów do awansu do świa-towej elity - Ukrainą 1:2. Spotkanie byłobardzo zacięte, a biało-czerwoni roze-grali jeden z najlepszych meczów ostat-nich lat. Mimo to ponieśli porażkę.

To nie tak miało być... Po pechowejporażce z Ukrainą, Polacy przegrali ta-kże czwarty mecz - ostatniej szansy.Gdyby udało się im wygrać, moglibymyśleć o awansie. Było szybko i ostro.Rywal – drużyna Włoch, okazał się twar-dym przeciwnikiem, a mecz najtru-dniejszym meczem tego turnieju. Nie-stety, włoski bramkarz był zaporą niedo przejścia. Włosi pokonali nas 2:4i wybili nam z głowy myśl o awansie dohokejowej elity. Dzień później okazałosię, że biało-czerwonych zabraknie na-wet na podium...

Sport dla ochłodyO zimie już zapomnieliśmy, dziwna wiosna

również za nami, wiec temat sportu,kojarzonego z zimą, trochę nie pasuje. Jest

jednak ciepło i dla ochłody można wspomniećo czymś „dobrze schłodzonym”. Taka jest graw hokeja, a raczej lodowisko, ponieważ halę, w której utrzymuje się niskątemperaturę, emocje kibiców – i często zawodników – rozgrzewają dotemperatury pieca hutniczego.

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2009/6

25CZERWIEC 2009

T ytuł niniejszego artykułuzaczerpnęłam z wypowiedzi pewnegoznanego polityka, którego nazwiska

jednak nie wymienię, albowiem zamieszczonyna stronach internetowych filmik z nimw roli głównej, tak samo zatytułowany,został zdjęty ze względu na naruszenie dóbr osobistych.

Boję się zatem, że gdybym podała nazwisko, mogłabymspotkać jego nosiciela osobiście, ale w sądzie, tak czuły jestna swój wizerunek w mediach. Ale nie o polityka tu idzie,tylko o problem językowy: na dworzu czy na dworze?

Mój polski sąsiad, którego spotykam prawie codziennie,wracając z psem z porannego spaceru, pyta mnie prawiecodziennie: „Jak tam na dworzu?”. A ja mu prawie codzien-nie odpowiadam: „Na dworzu jest….”. Uparty z niego czło-wiek. Nie chce przyjąć, że forma „na dworzu” jest niepo-prawna. Mało tego, tłumaczy mi, że logika nakazuje mu roz-różniać „na dworzu”, czyli ‘na zewnątrz, na powietrzu’, od„na dworze”, np. królewskim. No i niby coś w tym jest, ale…Forma „na dworzu” sugeruje istnienie rzeczownika „dwo-rze”, którego to miejscownik, zgodnie z systemem, brzmiała-by właśnie „na dworzu”. Tylko żadne „dworze” nie istnieje!!!

O ile niektórzy użytkownicy polszczyzny, stosując formę„na dworzu”, chcą podkreślić różnicę pomiędzy jednyma drugim znaczeniem leksemu „dwór”, to inni, używającniepoprawnej formy, bardziej lub mniej podświadomienawiązują w ten sposób do jej synonimu „na podwórzu”,w którym końcówka –u jest jak najbardziej uzasadniona.

Nie mają problemu Małopolanie, albowiem oni chodzą„na pole” i „są na polu”. W ich przypadku nie idzie jednako ‘pole uprawne’, ale właśnie o ogólnopolskie „na dwór”i „na dworze”. Cóż, mieszkańców innych części Polski bawiforma małopolska, ale ma ona rację bytu jako regionalizm,którego jednak nie należy przenosić do oficjalnej odmianypolszczyzny. Dzięki temu „na polu” poznajemy od razuKrakusów, którzy śmieją się jednak w rewanżu, że skoro„pole”, „na polu” rozumiane jest przez resztę Polaków do-słownie, to jak należy rozumieć ich „dwór” i „ na dworze”?Też dosłownie?

Norma ogólnopolska jest jednak bardzo przejrzysta –język polski, ten oficjalny, aprobuje tylko „na dworze”! A żeto homonim? Homonimia zarówno leksykalna, jak i fleksyj-na jest w polszczyźnie czymś naturalnym.

Jeśli jednak nie zapamiętamy zasady i nadal będziemymieć problem, czy mówić „na dworze” czy „na dworzu”, topamiętajmy, że zamiast pokonywać przeszkody, można jepo prostu omijać, a zatem w takich sytuacjach używajmysynonimów, mówmy np. na powietrzu, na zewnątrz itp.Przecież polszczyzna daje nam i taką możliwość.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

„Na dworzu, na dworzeczy jak?”

Na zakończenie, w ostatnim meczu przegraliśmypo dogrywce z Wielką Brytanią 1:2. Mecz nie miał jużwiększego znaczenia, ponieważ po porażce z Włochami,byliśmy bez szans na awans do hokejowej elity.Zwycięzca tego meczu miał jednak zagwarantowane tr-zecie miejsce w tabeli. W sumie Mistrzostwa ŚwiataI Dywizji Polska ukończyła na 4. miejscu w grupie.

Nasi hokeiści nie popisali się również po turnieju.Postanowili bowiem zorganizować uroczyste pożegna-nie. Skończyło się nieciekawie – alkohol, awantura i bójka.

Trzeba pamiętać, że polską reprezentację po CzechuRudolfie Roháčku przejął szkoleniowiec ze Szwecji.Peter Ekroth, urodzony 2 kwietnia 1960 roku w Szto-kholmie, to doświadczony zawodnik i trener hokeja nalodzie o bogatej karierze. Wprawdzie nigdy nie zagrałw NHL, to występował jednak w kanadyjskiej lidze ju-niorskiej, w lidze niemieckiej, walijskiej i oczywiściew kilku klubach w Szwecji. Od 4 września 2008 prowa-dzi naszą reprezentację. Umowę podpisał na dwa lataz możliwością przedłużenia o rok. Twierdzi, że „z repre-zentacją Polski przede wszystkim marzy mu się awans doDywizji A. Do osiągnięcia tego celu będziemy potrzebo-wać wielu wyrzeczeń. Jednak wierzę w ten zespół i mamzamiar osiągać z nim sukcesy”.

Ma opinię człowieka z wielkim charakterem. Mówi się,że jako trener potrafi niesłychanie zmobilizować zawod-ników do jeszcze lepszej gry.

Kiedyś polski hokej był czymś wspaniałym. Dwadzie-ścia lat temu na olimpiadzie w Calgary przeżywaliśmyemocje, gdy biało-czerwoni robili furorę. Wówczas tominimalnie przegrali z Kanadą (0:1) i sensacyjnie zre-misowali z mistrzami świata – Szwecją (1:1). Zagrali teżna olimpiadzie w Albertville w 1992 roku, ale już bezsukcesu. Na kolejną olimpiadę, rozgrywaną w Lille-hammer, dostać się już było o wiele trudniej, bo nie-podległość odzyskały silne hokejowo Słowacja,Białoruś, Łotwa, Ukraina, Kazachstan. Przegraliśmyz Łotwą, ale jako jedyni „zatrzymaliśmy” składającą sięz gwiazd hokeja reprezentację Słowacji (remis 4:4). Stylgry tamtej polskiej reprezentacji był o niebo lepszy niżdzisiejszy. Ostatnie podrygi mieliśmy sześć lat temu.Na mistrzostwach świata grupy A w Szwecji pokonali-śmy stosunkiem bramek 5:2 Japonię, która wcześniejwyeliminowała nas z udziału w olimpiadzie w Van-couver w 2010 roku. Walkę o udział w igrzyskachprzegraliśmy podczas turnieju przedkwalifikacyjne-go... na własnym lodzie w Sanoku. Decydującymecz, właśnie z Japonią, zakończył się zwycięstwemrywala 1:3.

Nowe władze PZHL, nowe podejście do reprezentacji,nowy zagraniczny trener dają wielkie nadzieje na wy-rwanie się z poczekalni światowego hokeja – to już ma-my, teraz potrzebujemy sukcesu.

Oby kiedyś było lepiej!ANDRZEJ KALINOWSKI

Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie przekazanena nagrody dla dzieci, biorących udział w konkursach,

ogłaszanych na łamach „Monitora“.

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2009/6

W itam w Katowicach.Nazywam się MagdalenaPietz i dzisiaj będę

Państwa przewodnikiem. Właśnieznajdujemy się w centrum miasta naplacu Wolności, skąd udajemy się naul. Gliwicką, gdzie znajduje sięMuzeum Hansa Klossa. Toniecodzienne muzeum otwarte zostałozupełnie niedawno, bo 1 marca 2009r. Można w nim obejrzeć figurywoskowe postaci z serialu, obejrzećzdjęcia i rekwizyty filmowe.

Potem wracamy na plac Wolności,by stąd ul. 3 Maja dojść do Rynku. JakPaństwo widzą, nie jest to typowyRynek. Charakterystyczną cechą tegomiejsca są przecinające je tory tram-wajowe. Na rogu ul. Teatralnej i ul. War-

szawskiej znajduje się Teatr Śląski,a przy zbiegu ulic Pocztowej i Młyń-skiej mogą Państwo podziwiać jednąz przykładowych zabytkowych ka-mienic.

Część z Państwa, która chciałabyzobaczyć katowicki Spodek, musiudać się z Rynku al. WojciechaKorfantego (ok. 700 m.). Spodek bę-dzie po prawej stronie. Tego symboluKatowic nie trzeba nikomu przedsta-wiać. Spodek oddano do użytkuw 1971 r. Wówczas był to największyoraz najnowocześniejszy obiekt wi-dowiskowo-sportowy w Polsce. Obe-cnie odbywają się w nim licznekoncerty, zawody sportowe, wystawy,

pokazy cyrkowe i inne imprezy wido-wiskowe.

My natomiast idziemy w drugą stro-nę, ul. Jana Kochanowskiego, któradoprowadzi nas do ul. Powstańców,przy której stoi archikatedra Chry-stusa Króla z 1927 r. W latach 30-tych była to największa katedra

Wnawiązaniu do ar-tykułu pt. „Dwu-języczność”, który

ukazał się w marcowymnumerze „Monitora Polo-nijnego“, chciałbym siępodzielić własnym do-świadczeniem w tym za-kresie. Wraz z moją o 4 la-ta młodszą siostrą jakodzieci matki-Czeszki i ojca-Polaka wyrastaliśmy w War-szawie i byliśmy wychowy-wani w dwóch językach.Tata rozmawiał z nami popolsku, a mama po czesku.W okresie przedszkolnymopanowałem język czeski,a do czasu III klasy szkołypodstawowej włączniemoja polska wymowa na-cechowana była silnym

czeskim akcentem. Potemten akcent stopniowo sięzacierał. Szkoda, że namoje dwujęzyczne wycho-wanie rzutowały negaty-wnie niepowodzenia mał-żeńskie moich rodziców –każdy ciągnął w „swojąstronę”, również w sferzeswojego języka ojczystego.Jestem przekonany, żewłaśnie dlatego w moimrozwoju językowym na-stąpiła pewna dysharmo-

nia, którą postaram sięopisać poniżej.

Od pierwszych lat szkołypodstawowej język czeskibył dla mnie cenną pomo-cą przy opanowywaniupolskiej ortografii i pol-skiej pisowni. Na tym eta-pie na lekcjach języka pol-skiego zdecydowanie góro-wałem nad moimi szkol-nymi kolegami, gdy cho-dziło np. o pisanie dyk-tand i innych prac klaso-wych, pisząc je bez ra-żących „byków” ortogra-ficznych. Zresztą, do dziśnie mam problemów z pol-ską ortografią. Ten stantrwał mniej więcej do VI kla-sy włącznie. Potem kole-dzy zaczęli mnie powoli

doganiać, jeśli chodzio sprawne i szybkie formu-łowanie zdań i styl językapisanego. Ale już w liceumpod tym względem mniewyprzedzili.

To samo stało się w za-kresie opanowania przezemnie języka czeskiego.Teraz potrafię w obu języ-kach – polskim i czeskim,a nawet i w trzecim – bodoszedł słowacki, coś sen-sownego napisać, ale za-biera mi to zbyt dużo cza-su. I tak np. napisanie ni-niejszego, krótkiego prze-cież artykułu zajęło mi aż5 godzin. Stanowczo zadużo! Powinienem się zmie-ścić w 2 godzinach.

Na dobrą znajomość ję-

Katowiceznane i nieznane

C Z Y T E L N I C Y P I S Z Ą

MONITOR POLONIJNY26

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2009/6

w Polsce. Niestety później komuniścinakazali, aby jej kopułę obniżonoo 38 m. Wewnątrz znajdują się pięknezdobienia.

Dalej przechodzimy zaledwie 300 m,aby zobaczyć Pałac Biskupi – siedzibęArchidiecezji Katowickiej i udajemysię do parku Kościuszki, gdzie mogąPaństwo trochę odpocząć. To miejscepoleciła mi inna „przewodniczka“Barbara Rajs-Rostak, (mieszkająca od4. lat na Orawie na Słowacji), któraurodziła się i wiele lat mieszkaław Katowicach. O swoim polskim mie-ście mówi: „Katowice mogą kojarzyćsię z kopalniami i księżycowym kra-

jobrazem, ale wiele tu zieleni i pięk-nych parków, jak np. park Kościuszkiz Wieżą Spadochronową i miłą re-stauracją Oczko”. Zatem w tym parkunie tylko mogą Państwo pospacero-wać, obejrzeć wieżę, ale też coś zjeść.

Z parku udajemy się w okolicę ko-palni „Wujek”. Zatrzymujemy się naul. Wincentego Pola – przed nami stoi

pomnik „Dziewięciu z Wujka”, posta-wiony ku czci poległych w czasie sta-nu wojennego górników. Następnieautobusem jedziemy al. Górnośląskądo Katowickiego Parku Leśnego im.Romana Stachonia. Czy już widząPaństwo jeziora? To Dolina TrzechStawów, o których również wspo-mniała Pani Barbara: „W ciepłe dnispaceruje tutaj, uprawia sport lub za-żywa kąpieli wodnej wielu mieszkań-ców Katowic”. O, a teraz nadlatujeszybowiec! Niedaleko stąd znajdujesię bowiem lotnisko Muchowiec.

W tym parku mogą Państwo w spo-sób miły i przyjemny spędzić całe po-południe, a nawet cały dzień.

Wieczorem udajemy się na spektakldo Teatru im. Stanisława Wyspiań-skiego lub na film do kina „Rialto”,a późną dobrą kolację możemy zjeśćw „Camelocie”. Osobom,pozostającym w Katowi-cach dłużej, inna „prze-wodniczka“ Anna Mogiel-nicka (mieszkanka Kato-wic w latach 1967-1999,mieszkająca na Słowacjiod 3 lat) poleca odwiedze-nie dzielnicy Nikiszowiec,gdzie znajduje się zabytko-we osiedle górnicze. PaniAnna interesuje się foto-grafią i według niej dziel-

nica ta to prawdziwy raj dla fotogra-fów i malarzy. W centrum Nikiszowcaznajduje się pl. Wyzwolenia oraz ko-ściół św. Anny, w którym często odby-wają się koncerty organowe. Wyją-tkowa architektura okolicznych do-mów, z których każdy ma inny kształt,na pewno zachwyci każdego.

Odwiedzający Katowice w gru-dniu, powinni też odwiedzić bazylikęfranciszkanów w Panewnikach, w któ-

rej w okresie bożonaro-dzeniowym można podzi-wiać największą w Euro-pie szopkę. Ale nie myśl-my jeszcze o zimie, prze-cież zbliża się lato! A Ka-towice i w lecie mogązaskoczyć nas swoim uro-kiem. Wystarczy tylkochcieć go dostrzec.Zachęcam do odwiedze-nia tego miasta.

MAGDALENA PIETZ

zyka składa się nie tylkoduży zasób słów, opano-wanie ortografii i zasadgramatyki. To jest tylko ta-ka „spiżarnia”. Kolejny,ważniejszy stopień języko-wego wtajemniczenia toumiejętność poprawnejbudowy zdań i stosowanieodpowiedniego stylu wypo-wiedzi, czyli umiejętność„gotowania” z pochodzą-cych z tej językowej „spiża-rni” artykułów. A tego sa-ma szkoła, nawet ta naj-lepsza, nie potrafi nauczyć.W tym przypadku niezbę-dny jest przede wszystkimdobry klimat w rodzinie,nie tylko pielęgnowanakultura języka, ale równieżniezwykle pozytywny sto-

sunek emocjonalny oburodziców do obu używa-nych w rodzinie języków.Tylko wtedy wychowaniedwujęzyczne przyniesie ocze-kiwane pozytywne owocew postaci synergicznegoefektu rozwoju językowe-go dziecka. Albowiem ję-zyk jest nie tylko kodemkomunikacyjnym, ale ży-wym tworem i wymagaobchodzenia się z nim jakz istotą żywą. A tego u nasw rodzinie często brako-wało. Z biegiem lat udałomi się część zaległości na-drobić, ale pewne luki wciążodczuwam. Oczywiście cie-szy mnie moja dobra zna-jomość języka polskiego,bo otwiera mi ona dodat-

kowe horyzonty. Mam namyśli nie tylko aspekt in-formacyjny (choćby w mo-jej pracy zawodowej), aleprzede wszystkim aspektformacyjny dla mnie sa-mego i dla mojej rodziny.Naród polski posiadaolbrzymie dziedzictwo du-chowe, które przez całyokres jego historii pozytyw-nie wpływało praktyczniena wszystkie dziedzinypolskiego życia zarównojednostkowego, jak i spo-łecznego. To nie przypa-dek, że Jana Pawła II wy-dała polska ziemia. To jestnaturalna i oczywista kon-sekwencja tego polskiegodziedzictwa. Przejawemkolosalnej głupoty jest dla

mnie fakt, że Europa dziśna ogół wstydzi się swoichchrześcijańskich korzenii poprzez wprowadzanie li-beralnych manier przygoto-wuje – niestety bardzo sku-tecznie – swoją zgubę.Polska ma wciąż ogrom-nie dużo do przekazania zeswojego zasobu duchowegoi kulturowego całej Europiei nie tylko Europie – oczywi-ście pod warunkiem, że sa-ma pozostanie wierna swo-jej chrześcijańskiej tożsamo-ści. Jest dla mnie zaszczy-tem, że w tym przekazywa-niu mogę brać choć niewiel-ki udział na linii Polska-Słowacja.

MARIAN BANASIEWICZZgodnie z życzeniem autora jego

honorarium zostanie przekazane na

CZERWIEC 2009 27

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY28

KLUB POLSKI TRENCZYNKlub Polski w Trenczynie zaprasza wszystkich

członków Klubu Polskiego do wzięcia udziału

w cyklicznej imprezie polonijnej

„Przyjaźń bez granic 2009“,która odbędzie się w Trenczynie

13 czerwca br.

Serdecznie zapraszamy!Kontakt: Renata Straková, tel. kom. 0908 751 988, e-mail: [email protected]

KLUB POLSKI NITRAserdecznie zaprasza na

II edycję organowegokoncertu polskiej muzyki, który odbędzie się 3 lipca 2009 r. o godz.18.00 w nitrzańskiej katedrze. Wcześniej,o godz. 17.00 zapraszamy na mszę w językupolskim. Koncert związany jest z bogatymprogramem kulturalnym z okazji Dni Cyrylai Metodego, które będą miały miejsce w Nitrzeod 3 do 5 lipca br. Osobom spoza Nitry, chcącym wziąć udziałw imprezie, możemy zapewnić nocleg. W tymcelu prosimy się zgłaszać do 10 czerwcanr tel 0910265659, e-mail: [email protected].

KLUB POLSKI BRATYSŁAWAzaprasza swoich członków do wzięcia udziałuw corocznej imprezie polonijnej

„Polskie szanty na Dunaju”,która odbędzie się 24 czerwca 2009 r. o godz. 17.00 w Bratysławie.

Jak co roku, pływając statkiem po Dunaju, przy dobrej muzycewspólnie będziemy śpiewać piosenki marynarskie i nie tylko,kultywując w ten sposób tradycję naszych, polskich biesiad. Dlachętnych mamy przygotowany kawałek pokładu do tańca nie tylko pomarynarsku. W scenariusz imprezy wpisany jest też skromnypoczęstunek, w skład którego wejdą przygotowane przez klubowiczówdomowe wyroby i wypieki. Obowiązywać będzie strój „na luzie“. Swójudział proszę zgłaszać do 10 czerwca 2009 r. pod adresem e-mail:[email protected] lub pod nr tel. 0903 761 071. Można też przesłaćSMS-a pod nr tel. 0905 778 869. Ilość miejsc ograniczona,a o uczestnictwie decydować będzie kolejność zgłoszeń. Wstęp 5 eurood osoby, płatny po wpisaniu na listę uczestników oraz potwierdzeniuprzez organizatorów.Sponsoring, niekoniecznie finansowy, mile widziany.

Do zobaczenia na pokładzie! AHOJ!

Podajemy Państwu ciekawyadres internetowy, pod

którym znajdziecie Państwobazę polskich

lekarzy za granicą:www.polscylekarze.org

W tym roku na łamach „MonitoraPolonijnego“ publikujemy artykuły,

przedstawiające różne miasta i regionyPolski. Przy tej okazji chcielibyśmy

skorzystać z pomocy naszych Czytelnikówi pokazać ich ulubione miejsca, ich „małeojczyzny“. Pragnęlibyśmy, aby to Państwo

byli naszymi przewodnikami po nich,a w związku z tym prosimy o kontakt

telefoniczny bądź mailowy z redakcją tychz Państwa, którzy mieszkaliw Rzeszowie i Białymstoku.

Redakcja „Monitora Polonijnego“[email protected]

Sprostowanie ogłoszenia konsularnego (MP, maj 2009)

Wybory do Parlamentu Europejskiegoodbędą się 7 czerwca 2009 r.w godzinach od 8.00 do 20.00

w siedzibie Ambasady RP w Bratysławie

O G Ł O S Z E N I E K O N S U L A R N E

O G Ł O S Z E N I E R E D A K C Y J N E

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2009/6

w tym roku przygotowuje

FIT ART 2009– twórczy workshop poświęcony sztucerysunku, grafiki, uzupełniony ćwiczeniamiw plenerze i zwiedzaniem okolicznejarchitektury. Workshop przeznaczony jestdla członków i przyjaciół Klubu i odbędziesię od 15 do 20 lipca. Jego celem jestposzerzenie wiadomości z zakresu sztuki,jak również stworzenie odpowiednichwarunków pod okiem specjalistów dorozwijania zdolności artystycznych(rysunek, malarstwo, grafika, fotografia,video art, land art). Podczas pobytuuczestnikami zajmować się będąprofesjonalni artyści, pedagodzy orazlektorzy odpowiedzialni za FIT program.Zainteresowani mogą zgłaszać siępod numer telefonu: 055 6362993Kurator projektu – Zdenka Błońska

29CZERWIEC 2009

C Z E R W I E C W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ Ikonografia przełomu. Kampania wyborcza

w roku 1989 w Polsce3 czerwca Bratysława, Instytut Polski,Nám. SNP 27Wystawa plakatów, ulotek, hasełz okresu wyborów parlamentarnychw roku 1989

➨ Wydarzenia w roku 1989w Polsce i na Słowacji3 czerwca, godz. 17.00 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27Dyskusja z udziałem słowackichpolitologów, działaczy społecznychi politycznych: Martina Milana Šimečki,Ladislava Snopki, Miroslava Kusego,Lászla Szigetiego, Martina ButorySpotkanie prowadzi Michal Vašečka.

➨ Spotkanie z Ivanem Štrpką8 czerwca, godz. 16.00 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27 • Wieczórautorski z poetą, nominowanym doliterackiej nagrody Europejski PoetaWolności za tomik poetycki Tichá ruka.Desať elégií (Cicha ręka. Dziesięć elegii)

➨ Przebieg bitwy o wolność i demokracjęw Polsce9 czerwca, godz. 17.00 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27Dyskusja z udziałem Janusza Okrzesika,Henryka Wujca, Ludwiki Wujcoweji Leszka Budrewicza.

➨ Rok 1989 w filmie 15 czerwca, godz. 16.30 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27 •Projekcja filmu WładysławaPasikowskiego Psy (1992, 104 min.)

➨ Rok 1989 w filmie22 czerwca, godz. 16.30 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27 •Projekcja filmu dokumentalnegoTamtego 1989 roku ( cz. 1. Dialog,cz. 2. Okrągły stół i wybory, cz. 3.Nowy układ), reż. Jolanta Kessler-Chojecka, (1999, 80 min.) • Genezai przebieg wydarzeń, któredoprowadziły do zmiany ustrojui odzyskania przez Polskęsuwerenności. • Wspominają ludziez obu stron politycznej barykady: odJerzego Urbana i Czesława Kiszczakapo Jarosława Kaczyńskiego i LechaWałęsę.

➨ Upadek komunizmu w Polscei jego oddźwięk na Słowacji25 czerwca, godz. 17.00 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27Dyskusja z udziałem polskichi słowackich historyków ŁukaszaKamińskiego, Jana Rychlika (CZ)i Tomaša Kluberta (SK)Spotkanie prowadzi Ján Pálffy. Współorganizator: UPN

➨ MIĘDZYNARODOWY KLUB KOBIET4 czerwca, od godz. 17.00 do 19.00Bratysława, Polski Instytut, Nám. SNP 27Impreza charytatywna MiędzynarodowegoKlubu Kobiet – sprzedaż używanej odzieżymarkowej w celu pomocy finansowejorganizacjom wspomagającym ludziw potrzebie

➨ WILSONIC11-13czerwca Bratysława, Summer ClubIncheba • Koncerty polskich grupmuzycznych „Napszykłat” i „Catz and Dogz”Więcej informacji na www. wilsonic.sk

➨ SOCHA A OBJEKT25 czerwca – 31 sierpnia Bratysława, Galéria Z, Ventúrska 9Wystawa rzeźb polskiego artysty MarkaRadke, który żyje i tworzy w Niemczech

➨ TEATR MAKATA24 czerwca, godz. 23.30 Żylina, Hlinkovonámestie • Występ warszawskiego teatruplastycznego Teatr „Makata” w ramachfestiwalu Żylińska Noc Świętojańska.

➨ ZIMA W DOLINIE MUMINKÓW13 czerwca, godz. 17.00 Bratysława,Bratislavské bábkové divadloWystęp warszawskiego teatru lalek Teatr„Baj” w ramach III FestiwaluBratysławskiego Teatru Lalek Sused jenajbližšia rodina.

Z okazji jubileuszu

Żyjże Natalio bez trosk, bez burzy,

Niech Bóg Cię szczęściem okoli,

Niech Ci zdrowie najlepsze służy,

Los dobry nie dopuści niedoli.

Miej to, o czym marzy dusza,

To, co oczy Twoje nęci,

I dobre serce wzrusza ...

I Rodaków w swej pamięci.

Pani Natalii Bartoš z okazji Jej życiowegojubileuszu wszelkiej pomyślności i wiele łask

Bożych życzą przyjaciele z Dubnicy i członkowieKlubu Polskiego ze Środkowego Poważa

15 czerwca 2009 r.

KLUB POLSKI KOSZYCEw tym roku przygotowujejuż po raz trzeci edycję

dziecięcych warsztatówtwórczych „Krok za krokiemw kierunku sztuki 3“,które odbędą się w terminie od 7 do 12lipca w Danovej koło Medzilaborec.Projekt jest kontynuacją poprzednichprogramów artystycznych, a w tymroku ukierunkowany będzie na pracęz papierem, ilustracje do książek orazmalowanie w przyrodzie.Zainteresowani mogą zgłaszać się podnumer telefonu: 055 6362993Kurator projektu Zdenka Błońska

Ż Y C Z E N I A

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2009/6

MONITOR POLONIJNY30

Byłam „inna” wśród dziecina naszej ulicy i tak już wi-docznie pozostanie na za-wsze... Moi dziadkowie przedwojną przyjechali do Lwowa:dziadek Rafał Wołoszyńskiz Kańczugi, babcia Otylia z Ja-rosławia. Pracowali, odkładalipieniądze, a później wybudowalidom na Profesorskiej Kolonii, pięk-nej dzielnicy na Łyczakowie. W domupiastowano polskie tradycje i obycza-je. Babcia Tyla, jak ją nazywałyśmy,pilnowała, abyśmy poprawnie mówi-ły po polsku. Chodziła zawsze w ka-peluszu i szydełkowej roboty rękawi-czkach – nie znosiła kobiet w chust-kach.

Mama, jako młodziutka dziewczynamiała ze swojego ukochanego Lwowa„repatriować się”, jak jej siostra, alezakochała się w Rosjaninie. Ojciec,pochodzący z Syberii, piastujący wy-sokie stanowisko we Lwowie, nie sta-wiał przeszkód, gdy mama wychowy-wała nas w polskim duchu i gdy zapi-sała nas do szkoły polskiej. Tylko chy-ba raz mój ojciec poczuł się zawie-dziony, kiedy mając szesnaście lat,a więc wtedy, kiedy według prawaradzieckiego, osiągnęłam pełnole-tniość, odbierając dowód osobisty,świadomie wpisałam narodowośćpolską. Byłam jego ulubienicą. Znajo-mi ojca starali się wpłynąć na mnie,tłumacząc, że mogę mieć w życiutrudności związane z narodowościąpolską. Uparłam się i decyzji nie zmie-niłam.

Po skończeniu szkoły pol-skiej podjęłam naukę w rosyj-skiej, aby uzyskać maturę.W tej szkole przedmioty ści-słe były wykładane po rosyj-sku, a ja znałam terminologiępolską. I znów byłam „inna“.Postanowiłam, że zaległości

nadrobię. Świadectwo maturalne by-ło bez zarzutu.

Dostałam się na wydział dzienni-karstwa ówczesnego Instytutu Poli-grafii. Zakochałam się i wyszłam zamąż za Rosjanina – wykładowcy na-szej uczelni. Przypadek mojej mamysię powtórzył – mój mąż, podobniejak tato, akceptował wychowanie na-szych córek w polskim duchu. Były tomoje jedyne partnerki do rozmóww języku polskim, bowiem moja ma-ma i siostra, podobnie jak moje kole-żanki, wyjechały do Polski, a organi-zacji polskich wówczas jeszcze weLwowie nie było.

Gdy dzieci podrosły, zaczęłam szu-kać pracy, w której mogłabym wyko-rzystać znajomość języka polskiego.Wtedy otrzymałam propozycję wyjaz-du do Lublina na studia podyplomo-we w Studium Komunikowania Spo-łecznego i Dziennikarstwa KUL-u.Warunek, jaki musiałam spełnić, byłozobowiązanie się, że po powrocie po-dejmę pracę w polskim Radiu„Lwów”. W podjęciu decyzji pomoc-ny okazał się mój tata, który powie-dział: „Twój pociąg już odjeżdża, jeślichcesz zdążyć, to wsiadaj do ostatnie-go wagonu”. Miałam 35 lat.

W Lublinie znów byłam „inna”.Większość Polaków przy pierwszymkontakcie oceniała mnie: „Ruska“.Podczas dwuletniego pobytu w Pol-sce spotkałam wielu życzliwych lu-dzi, którzy okazali mi pomoc, gdy niemiałam pieniędzy z uwagi na prze-dłużający się tryb załatwiania formal-ności związanych ze stypendium. Testudia zmieniły moje życie. Po po-wrocie do Lwowa zaczęłam praco-wać społecznie w Radiu „Lwów”.

Moje córki po ukończeniu szkołypolskiej dostały się na studia wyższew Polsce. Obie po ich ukończeniu zo-stały w Krakowie. Mają narzeczonychPolaków. Mam nadzieję, że w kraju,do którego zawsze duszą i sercem tę-skniłam, który nadal dla mnie pozo-staje czymś najpiękniejszym i najważ-niejszym na świecie, nikt nie da imodczuć i nie powie, że są „inne”.

Jestem stąd, z tych ziem, całe życiezwiązana z nimi, trwam w tym wielo-kulturowym, nieraz kontrowersyj-nym Lwowie, w tym mieście-republi-ce. Boli mnie, kiedy na granicy polscycelnicy zwracają się do mnie per „ty“albo „wy”, jakby zapomnieli, że w Pol-sce przecież używa się zwrotu grze-cznościowego „proszę pani“. Upoka-rzające dla mnie są kolejki na granicyi podział na tych z Unii i spoza niej.Wtedy znów czuję się „inna“.

Czy jestem „inna”? Pewnie tak. Jes-tem Polką, a mój ojciec i mąż są Rosja-nami, znam kulturę polską, ukraińskąi rosyjską. Te kultury przeplatają sięwe mnie „cudzoziemce” i w Polsce,i na Ukrainie. Ale moje wnętrze przezte kultury, przez obcowanie z ludźmiz tych kultur zostało wzbogacone.Pracuję wśród Ukraińców, Rosjan, Ży-dów i Polaków.

Jestem szczęśliwym człowiekiem.Służąc słowem polskim w eterzei oprowadzając po moim pięknymmieście tłumy turystów z Polski, mamświadomość tego, że służę dobrej spra-wie. Może zatem warto być „innym”?

ANNA GORDIJEWSKAdziennikarka Radia „Lwów“, wieloletni

korespondent wielu rozgłośni w kraju i zagranica, aktorka Teatru Polskiego we Lwowie,

„Zasłużona dla Kultury Polskiej”.

„P olaczka” albo „Przeczka” mówiły

o mnie dzieci, z którymi się bawiłam

na podwórku, kiedy mama wychylała

się przez okno i wołała: „Hanusiu! Obiad

czeka!”. Prostowałam: „Polka“. Mama nigdy nie

odezwała się do nas z siostrą w innym języku

niż polski, chociaż pochodzimy przecież

z rodziny mieszanej.

P o l a c y K r e s ó w – o b c y w ś r ó d s w o i c h , s w o i w ś r ó d o b c y c h

Zawsze inna...

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2009/6

CZERWIEC 2009

Zwierzętana polskim wakacyjnym szlaku

Z bliżają się oczekiwane z niecierpliwością wakacje. Pewnie planujecie już

wyjazd na letni obóz, do babci lub z rodzicami w inne ciekawe miejsca. Jeżeli

uda Wam się pojechać do Polski, może odwiedzicie jakiś park narodowy.

Wędrując górskim szlakiem, polną łąką lub brzegiem rzeki, rozejrzyjcie się dokładnie!

Może spotkacie przedstawiciela fauny naszego kraju.

31

Używając słowa „fauna”, nie mamna myśli żadnego niebieskiego stwo-rzenia z filmu science fiction, leczzwierzęta, żyjące na określonym ob-szarze.

Czy wiecie, że w Polsce występujeokoło 55 tysięcy gatunków zwierząt?Te najbardziej charakterystyczne dlanaszego kraju znajdują się już niestetypod ścisłą ochroną. Ingerencja czło-wieka w przyrodę sprawiła, że malejeliczba dzikich i czystych miejsc,w których zwierzęta mogą spokojnieżyć. Rozwój miast, zwiększające sięzanieczyszczenie środowiska, zmniej-szająca się liczba zielonych obszarówsprawiają, że niektóre gatunki stająsię wręcz reliktem i ich przetrwaniezależy wyłącznie od pomocy człowie-ka. Dokarmianiem zwierząt w zimiezajmują się leśniczy. Tworzone sąrównież specjalne rezerwaty i parkinarodowe, w których człowiek ogra-nicza swój negatywny wpływ na ży-cie zwierząt. Wszystkie zabiegi, po-magające przetrwać naszym dzikimprzyjaciołom na łonie natury, nazy-wamy ochroną środowiska.

Pewnie zastanawiacie się, które

zwierzaki są charakterystyczne dlafauny Polski i spotkanie z którymz nich należy uznać za ekscytujące zewzględu na malejącą liczbę ich przed-stawicieli. Jeżeli wybierzecie się doPuszczy Białowieskiej, na pewnospotkacie krewniaka bizona, czyliżubra. Nasz dwumetrowy kolega wa-ży przeciętnie około 950 kilogra-mów, przy czym należy do roślinożer-ców. Potrafi szybko biegać i przeska-kiwać wysokie przeszkody. W Ta-trach z kolei możecie natknąć się nastado kozic górskich. Sfotografo-wanie ich może okazać się trudne,gdyż zwierzęta te zwinnie skaczą poskałach. Pewnie się domyślacie, żew Polsce nie spotkacie takich wiel-kich kotów, jak lew czy tygrys (chybaże w zoo), ale w lasach południowo-

wschodniej Polski żyją nieliczni re-prezentanci innego dzikiego kota –rysia. Ryś to tajemniczy drapieżnik,który prowadzi nocny tryb życiai nadzwyczaj zwinnie porusza się pooznaczonym przez siebie terytorium.Innym wielkim i groźnym ssakiem,którego spotkać można w Polsce, jestniedźwiedź brunatny. Nad Bałtykiemzaś, na oddalonych plażach mogą wy-legiwać się foki szare, które łatwiejspotkać wiosną, kiedy to wychodząna ląd z małymi, by zrzucić białe fu-terko. Foki tylko na piasku wyglądająniezgrabnie, w wodzie są bowiemwspaniałymi pływakami i nurkami.

A co z ptakami? Spędzając wakacjew Polsce, spójrzcie czasem wysokow niebo! Może dojrzycie tam piękne-go orła bielika, symbolu naszego kra-ju. Łatwiej jednak będzie Wam zoba-czyć dostojnie spacerującego po łącebociana czy nisko latające przeddeszczem jaskółki.

Lista występujących w Polsce zwie-rząt jest bardzo długa. Najważniejszejednak, byście pamiętali, że wcho-dząc na teren, który zamieszkują,wchodzicie do ich domu. Dlategonie zostawiajcie tam papierków i bu-telek i nie hałasujcie! Dzięki temu,wchodząc do lasu, usłyszycie nie tyl-ko szum drzew, lecz również stuka-jącego w drzewo dzięcioła, ujrzyciespłoszoną sarenkę czy jakieś innezwierzę.

Miejcie zatem szeroko otwarteoczy, wyostrzony słuch i przygotowa-ne aparaty fotograficzne, które po-mogą Wam uwiecznić wyjątkowechwile spotkań z Matką Naturą.

KASIA UFNALILUS

TRAC

JE: K

ASIA

UFN

AL

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2009/6

AGATA BEDNARCZYK

Zupa truskawkowa szampańska

Dziś nie będzie nic a nico jedzeniu! Tylko o piciu – bocóż można robić, gdy pocałorocznym trudzie zmagańze szkołą, stopniami, uwagamiw dzienniczkach, wyprawi się

ukochane pociechy nawakacje?Rodzice niesfornychdzieciaków, pierwsi czerwcowiurlopowicze – do Was należyten „Piekarnik”!

SKŁADNIKI:• butelka szampana lub

dobrego wina musującego(najlepiej półsłodkiego, ale jak kto woli)

• 1 kg truskawek, garśćmalin, garść porzeczekczerwonych

• pół szklanki wody• 3 łyżki cukru pudru

Te letnie magiczne napojemają swoją ukrytą moc – niena darmo Kazik Staszewskiśpiewał o nieprzewidzianychskutkach owej mocy:

„Wyjechali na wakacjewszyscy nasi podopieczni,gdy nie ma w domu dzieci, tojesteśmy niegrzeczni…”czego i Wam życzę!

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Wino lub szampana porządnie schładzamy, połowętruskawek rozgniatamy w garnku, dodajemy donich cukier i zalewamy wodą. Chwilę gotujemy namałym ogniu, aż owoce puszczą sok. Studzimyi odcedzamy, ale najlepiej tak, aby ugotowaneowoce zachować w całości. Pozostałe truskawkikroimy na połówki, wrzucamy do miski, dodajemymaliny i porzeczki oraz te wcześniej ugotowaneowoce. Wino mieszamy z odcedzonym sokiemi zalewamy nim mieszankę owoców w misce.

Sangria (na dzień przed imprezą)SKŁADNIKI:• 1,5 litra czerwonego wina

(najlepiej Cabernet Sauvignon)• 200 g drobnego cukru• 50 ml brandy• cytryna, pomarańcza, jabłko –

pokrojone na plasterki• woda gazowana

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Wino, brandy i owoce mieszamy w dużym dzbankui wstawiamy na noc do lodówki. Następnego dniaw razie potrzeby dodajemy jeszcze brandy i cukru,by napój było mocny i słodki. Potem dolewamywody gazowanej w takiej ilości, by powstałasangria o konsystencji wina. Można też dodać lodu,ale wtedy oczywiście trzeba ograniczyć ilość wody.

Monitorek06 01.06.09 10:02 Stránka 32