Monitor Polonijny 2007/10

29

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2007/10

Page 1: Monitor Polonijny 2007/10
Page 2: Monitor Polonijny 2007/10

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

2 MONITOR POLONIJNY

Z inicjatywy kierownik Wydziału Konsular-nego Ambasady RP w RS pani Urszuli

Szulczyk-Śliwińskiej dnia 24 sierpnia br. od-było się spotkanie przedstawicieli Poloniisłowackiej z goszczącym w BratysławieZbigniewem Cioskiem – głównym specjali-stą Departamentu do Spraw Polonijnychi Przemian Demokratycznych w EuropieŚrodkowo-Wschodniej w Kancelarii PrezesaRady Ministrów.

Podczas spotkania Zbigniew Ciosekprzedstawił zakres prac reprezentowanegodepartamentu. „Właśnie został opracowanyraport, dotyczący Polonii i Polaków przeby-wających za granicą, obejmujący lata 1989– 2005, na którego podstawie przygotowy-wany jest nowy rządowy program współpra-cy z Polonią i Polakami za granicą“ – poin-formował. Jesienią tego roku planowane jestprzyjęcie programu, opracowywanie progra-mów szczegółowych i wdrażanie ich w życienastąpi w roku przyszłym. „W pierwszej ko-lejności będziemy przygotowywać programydla krajów, w których mniejszość polska jestznaczna i zamieszkuje zwarte obszary“ – po-wiedział Ciosek. Należy się zatem spodzie-wać, że programy dla krajów takich, jakSłowacja, będą opracowane w trochę później-szym terminie, czyli w roku przyszłym.„Mniejsze grupy polonijne są dla nas równieważne, jak te większe, ale w kancelarii pre-miera pracuje grupa tylko pięciu osób, odpo-wiedzialnych za koordynację tych prac“ –wyjaśnił mój rozmówca, którego celem wizy-ty w Bratysławie było zapoznanie się z po-trzebami słowackiej Polonii. Podczas spotka-nia zaprezentowano działalność Klubu Pol-skiego na Słowacji, jego potrzeby, w tym po-trzeba znalezienia lokalu na siedzibę organi-zacji. Omówione zostały też projekty i planypolskiej organizacji działającej w różnych re-gionach kraju. Przedstawiono też projektotwarcia pierwszej polskiej galerii, imprezyadresowane do najmłodszych i inne. Zbi-gniew Ciosek zachęcał przedstawicieliPolonii do nawiązywania kontaktów z orga-nizacjami polonijnymi działającymi w kra-jach sąsiednich, do wspólnego opracowywa-nia projektów, które mogłyby być realizowa-ne dzięki funduszom europejskim, dofinan-sowywaniu przez Fundusz Wyszehradzki.

mw

D nia 24 września Ambasada Pol-ska w RS zorganizowała Drugie

Polsko-Słowackie Warsztaty Dzienni-karskie „Złotego liścia“ na temat „Pol-ska – Słowacja – Unia Europejska. Go-spodarka i prawo w mediach obu kra-jów”. W ich trakcie z referatami wy-stąpili m.in. Grigorij Mesežnikov, pre-zes słowackiego Instytutu Spraw Pu-blicznych, który przedstawił analizęsłowackiej sceny politycznej, orazPiotr M. Kaczyński z Centre for Euro-pean Policy Studies w Brukseli, któryzrelacjonował aktualne wydarzenia po-lityczne w Polsce (patrz również „Wy-wiad miesiąca“).

Warsztaty były też okazją do wspo-mnień z czasów komunizmu i refleksji

nad nimi, które zaprezentował mec. JánČarnogurski. Ponadto dziennikarzepolscy i słowaccy dyskutowali o obra-zie Polski i Słowacji w mediach, o po-nadstandardowych stosunkach i rolimediów w ich umacnianiu.

W ramach spotkania pokazano teżprezentację Wrocławia, kandydujące-go do organizacji Wystawy ŚwiatowejEXPO 20012, a wraz z nią wystawęWrocław 2007.

Drugie już warsztaty, adresowanedo dziennikarzy polskich i słowackich,z pewnością zaowocują, przyczyniającsię do umacniania więzi i pobudzaniawzajemnego zainteresowania naszymikrajami.

mw

W ramach współpracy Galerii Petra MichalaBohuňa w Liptowskim Mikulaszu z muze-

um w Bielsku-Białej dnia 6 września została za-prezentowana w Centrum Kolomana Sokolaw Liptowskim Mikulaszu wystawa „Mity antycz-ne w sztuce na przestrzeni wieków”. Patronatnad przedsięwzięciem objął konsul honorowyRP w RS Tadeusz Frąckowiak. Wystawę możnaoglądać do 4 listopada br.

red

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 3: Monitor Polonijny 2007/10

33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Pavol Bedroň, Andrea Cupał -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , Ma jka Kad leček , Danuta Meyza -Maruš iaková , I zabe la Wójc ikKOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE :Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduel is Stehl ikADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Brat is lava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata

Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel . /Fax: 031/5602891, monitorp@orangemail .sk • PREDPLATNÉ:Ročné predplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú. : 2666040059/1100 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95

Realizované s Finančnou podporou Ministerstva kultúry SR - program kultúra národnostných menšín

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

w w w . p o l o n i a . s k

SPIS TREŚCIWybory parlamentarne 4

Z KRAJU 4

SŁOWACKIE WYDARZENIAI POLSKIE SPOSTRZEŻENIA 6

Ile obowiązków, tyle przyjemności,czyli co tu zrobić z październikiem… 6

Lugaricio, czyli wojna i miłość 8

To, co polskie, nie jest im obce 9

WYWIAD MIESIĄCAO miłości i nienawiścido braci Kaczyńskich 12

XV Światowe Forum Mediów Polonijnych 14

III Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy 16

KINO-OKO„U Pana Boga w ogródku” 18

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄSopot Festiwal 2007 18

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKICzy lubimy czytać? 20

Potrójny polski brąz 21

Młodzież na wakacjach w Polsce 22

CZYTELNICY PISZĄ 24

OGŁOSZENIA 25

POLSKA OCZAMISŁOWACKICH DZIENNIKARZYPoľsko, je krajina skvostov, alenájde ich len ten, kto ich chce nájsť 26

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 27

PIEKARNIKTym razem na pewno się uda 28

LUTY 2007PAŻDZIERNIK 2007

OD REDAKCJIJesień tego roku oferuje nam gorące klimaty.

Nie mam na myśli prognozy pogody, choć, nie

kryję, przyjemne promienie słoneczne byłyby mile

widziane. Pisząc o gorącej atmosferze, mam na

myśli wydarzenia polityczne, które rozgrzewać

będą nas przed wyborami parlamentarnymi,

które czekają Polaków 21 października. Stąd

również oferta dla czytelników naszego pisma,

czyli wywiad z politologiem, który analizuje

polską scenę polityczną, oraz krótki materiał

dotyczący wyborów.

Ponieważ wrzesień obfitował w zorganizowane

w Polsce wydarzenia polonijne przynosimy

Państwu relacje z XV Światowego Forum Mediów

Polonijnych oraz z III Zjazdu Polonii i Polaków

z Zagranicy. Nie zabraknie też wspomnień

z wakacji, chociażby w formie fotografii

zrobionych przez najmłodszych czytelników,

którzy przysłali swoje prace do konkursu

ogłoszonego w rubryce „Między nami

dzieciakami“.

Zachęcając do wzięcia udziału w wyborach

(czytaj o możliwościach głosowania na Słowacji

w rubryce „Ogłoszenia“) i wspomnień

wakacyjnych życzę Państwu miłej lektury.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAREDAKTOR NACZELNA

Page 4: Monitor Polonijny 2007/10

Ze względu na sytuacjępolityczną w kraju już

w lipcu br. zapowiadano, żew Polsce dojdzie doprzedterminowych wyborówparlamentarnych, a za możliwyich termin podawano m.in. datę21 października 2007 roku.

Dnia 7 września br. Sejm Rze-czypospolitej Polskiej na mocyart. 98. pkt. 3. Konstytucji Rze-czypospolitej Polskiej skróciłswoją kadencję. Uchwała takamusiała być podjęta większością2/3 głosów ustawowej liczbyposłów. Skrócenie kadencji Sej-mu to jednoczesne skróceniekadencji Senatu. Za skróceniemkadencji głosowało 377 posłów(151 z Prawa i Sprawiedliwości,wszyscy z Platformy Obywatel-skiej – czyli130, wszyscy z Soju-

szu Lewicy Demokratycznej – 54,Polskiego Stronnictwa Ludowe-go – 27, trzech posłów „Samoob-rony”, 7 z Ruchu Ludowo-Naro-dowego i 5 niezrzeszonych), 54 było przeciw (jeden z PiS, 30 z „Samoobrony, 16 z LPR, 6 z koła Prawicy Rzeczypospoli-tej i 1 niezrzeszony), a 20 wstrzy-mało się od głosu (7 z „Samo-obrony”, 12 z LPR oraz 1 nie-zrzeszony). Tym samym SejmV kadencji, a wraz z nim Senatzakończyły swoją działalność.

Zgodnie z konstytucją, prezy-dent zarządza wybory do Sejmui Senatu i wyznacza ich datę nadzień, przypadający nie późniejniż w ciągu 45 dni od dnia zarzą-dzenia skrócenia kadencji Sejmu.

Jednak parlamentarzyści niezakończyli swej pracy. Zebrał sięSenat (13-15 września) i na do-datkowym posiedzeniu Sejm(19-21 września). Wprowadzo-

no poprawki do rozpatrywa-nych wcześniej ustaw, m.in. doustawy związanej z organizacjąEuro 2012. Posłowie musieliobradować, by ustawy mogłyzostać przekazane do podpisuprezydenta. Dodatkowo, zgo-dnie z konstytucją, do 30 wrze-śnia, czyli jeszcze do obecnegoSejmu, rząd musiał skierowaćprojekt budżetu na rok 2008.Nie oznacza to jednak, że Sejmw dotychczasowym składzierozpocznie nad nim pracę.

Przed nami wybory parla-mentarne. Również obywatelepolscy zamieszkujący lub prze-bywający poza terytorium Pol-ski mają prawo do udziałuw nich. Zatem w dniu 21 paź-dziernika 2007 roku udadzą sięoni na całym świecie do urn wy-borczych, aby wybrać swoichkandydatów do parlamentu. Na

MONITOR POLONIJNY4

POSŁOWIE SEJMU przyjęli 7września wniosek o jego sa-morozwiązaniu, złożony przezSojusz Lewicy Demokratycz-nej. Za wnioskiem opowiedzi-ało się 377 posłów, przeciw54, a 20 wstrzymało się odgłosu. Wymagana do skróce-nia kadencji Sejmu większośćwynosiła 307 głosów. Mar-szałek Ludwik Dorn podpisałuchwałę o skróceniu kadencjiSejmu. Prezydent Lech Ka-czyński wydał zarządzeniewyznaczające termin wybo-rów na 21 października.

PRZYSPIESZONE WYBORY w Pol-sce mogą opóźnić zakończenienegocjacji w sprawie tarczy an-tyrakietowej – przyznał 10 wrze-śnia w rozmowie z „GazetąWyborczą” zastępca sekretarzastanu USA Daniel Fred, któryzakończył w Warszawie kolejnąrundę rozmów o tarczy. Do wy-borów i utworzenia nowego rzą-du negocjacje w tej sprawie mo-gą się toczyć nadal, ale jedyniena poziomie ekspertów tech-nicznych.

NELLY ROKITA, żona polityka POJana Rokity, została 14 wrze-śnia doradcą prezydenta LechaKaczyńskiego do spraw kobiet.Jan Maria Rokita ogłosił, że niebędzie kandydował w paździer-nikowych wyborach ani do

Sejmu, ani do Senatu, oraz żewycofuje się z polityki. „Rezy-gnuję ze względu na to, że ko-cham swoją żonę“ – powiedział.

BYŁY PREMIER i były lider Soju-szu Lewicy Demokratycznej(SLD) Leszek Miller 15 wrze-śnia zrezygnował z członkostwaw tej partii. Przyczyną decyzjijest konflikt z władzami SLD(m.in. z Wojciechem Olejnicza-kiem), które zablokowały startb. premiera i b. sekretarza gene-ralnego SLD do Sejmu. „To dlamnie dramatyczna decyzja. ToSojusz Lewicy Sekciarskiej” –powiedział wyraźnie poruszonyMiller.

LESZEK MILLER kandyduje jed-nak do Sejmu, ale z listy „Samo-

obrony”. Były premier będzie„jedynką” na liście tej partiiw okręgu łódzkim. Na wspólnejkonferencji z Andrzejem Leppe-rem (20 września) podziękowałliderowi „Samoobrony” za to, żedał mu szansę, którą jego ko-ledzy z LiD mu zabrali. Zapowie-dział też powołanie nowego blo-ku „Polskiej Lewicy”. Dodał, żeto ugrupowanie będzie alterna-tywą dla lewicy, którą określiłjako niesamodzielną i niewy-straszoną.

UGRUPOWANIE BYŁEGO marszał-ka Sejmu Marka Jurka – Pra-wica Rzeczypospolitej – wystar-tuje w wyborach wspólnie z Li-gą Polskich Rodzin i Unią Polity-ki Realnej. Ogłoszono to 10 wrze-śnia. Komitet wyborczy tych

Wybory parlamentarne

Page 5: Monitor Polonijny 2007/10

5PAŻDZIERNIK 2007

ugrupowań ma nosić nazwę LigaPrawicy Rzeczypospolitej.

POLSKIE MEDIA pokazały nagra-nia z wykładu Aleksandra Kwa-śniewskiego, wygłoszonegow połowie września dla studen-tów Uniwersytetu im. TarasaSzewczenki w Kijowie. Widać nanich, jak b. prezydent chwieje sięi ma kłopoty z mówieniem.Wśród ukraińskich komentato-rów zachowanie Kwaśniewskie-go i jego wypowiedzi dla ukraiń-skich mediów „wzbudziły wielekontrowersji”.

„ALEKSANDER KWAŚNIEWSKIjest naszym kandydatem napremiera“ - powiedział 23 wrze-śnia szef SLD Wojciech Olej-niczak podczas konwencji

Lewicy i Demokratów w Kiel-cach.

PREZYDENT LECH KACZYŃSKIz małżonką, ministrem obronyAleksandrem Szczygłą i szefemSztabu Generalnego WP gen.Franciszkiem Gągorem udali się17 września – w 68. rocznicę so-wieckiej agresji na Polskę – nacmentarz w Lesie Katyńskim, byoddać hołd pomordowanym pol-skim oficerom. Dwoma specjal-nymi samolotami poleciały tamteż delegacje Rodzin Katyńskichoraz kombatanci i duchowni,w tym biskup polowy WP gen. Tadeusz Płoski.

UROCZYSTA PREMIERA filmu„Katyń” Andrzeja Wajdy odby-ła się 17 września w war-

szawskim Teatrze Wielkim. Poprojekcji prezydent Lech Ka-czyński ocenił, że ostatnie sce-ny były „szczególnie wstrząsa-jące”. „Najpierw była bardzodługa cisza, a później były bra-wa...” – komentował reakcjepubliczności prezydent. Wśródgości byli przedstawicielewładz Polski, artyści, politycyi rodziny ofiar Katynia.

DZIENNIKARZ TOMASZ LIS zre-zygnował z pracy w Polsacie.Przyczyną decyzji było odsu-nięcie go przez kierownictwostacji od nadzorowania polsa-towskimi „Wydarzeniami”. Ko-mentując sytuację powiedział,że szefostwo od pewnego cza-su podlegało „brutalnym ata-kom”. Na razie nie chce mówić

o szczegółach, ale zapowie-dział, że być może więcej po-wie po wyborach parlamentar-nych. Powiedział tylko, że:„Ciśnienie rosło, pod pokrywkąbyło coraz więcej pary”.

UNIKATOWY W SKALI Europyi najnowocześniejszy w Polscekompleks muzyczno-filmowy„Toya Studios” otwarto we wrze-śniu przy ul. Łąkowej w Łodzi.Składa się on z 16 dźwięko-wych studiów nagraniowychi reżyserek, dwóch hal koncer-towo-zdjęciowych (na 2500i 1200 osób) oraz biur i poko-jów gościnnych. Łącznie jegokubatura wynosi aż 13 000metrów sześciennych.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ,WARSZAWA

czteroletnią kadencję w głoso-waniu bezpośrednim i tajnymwybierzemy władzę ustawodaw-czą Rzeczypospolitej Polskiej –460 posłów do Sejmu i 100 se-natorów, którzy zasiądą w Sena-cie. O wybranych przez nas par-lamentarzystach art. 104. stwier-dza, że „posłowie są przedstawi-cielami Narodu. Nie wiążą ichinstrukcje wyborców”!

Prawo do wybierania m.in.posłów i senatorów (a także pre-zydenta oraz udziału w referen-dum) gwarantuje obywatelompolskich art. 62. Konstytucji RP.Prawo to ma każdy, kto najpóź-niej w dniu głosowania kończy18 lat. Prawo to nie przysługujejednak osobom, które prawo-mocnym orzeczeniem sądo-wym są ubezwłasnowolnionelub pozbawione praw publicz-nych lub wyborczych. Do Sejmumoże zostać wybrany każdyobywatel polski, mający prawowybierania, który najpóźniejw dniu wyborów kończy 21 lat.Do Senatu zaś każdy, mający naj-

później w dniu wyborów uko-ńczone 30 lat (art. 99.). Kan-dydatów na posłów i senatorówmogą zgłaszać partie polityczneoraz wyborcy. Nie można kandy-dować równocześnie do Sejmui Senatu (art. 100.).

Pewną nowością obecnejkampanii wyborczej jest walkao głosy Polonii, przede wszy-stkim najnowszej emigracji Po-laków, których największe sku-piska powstały w Wielkiej Bry-tanii i Irlandii oraz w pozosta-łych krajach Unii Europejskiej.Wybierają się tam przede wszy-stkim czołowi politycy najwię-kszych partii.

Frekwencja w przypadku wy-borów parlamentarnych w Pol-sce waha się od nieco ponad40% (w roku 2005) do 62%(w roku 1989). Średnia wynosi46%. Eksperci szacują, że tymrazem frekwencja będzie po-nadprzeciętna. Wyjaśniają totym, że im gorętsza sytuacjai ostrzejsza walka wyborcza,

tym większe zainteresowanieelektoratu.

Listę komitetów wyborczychzamknięto 17 września br.o godz. 16.15. Do tego czasu za-rejestrowano 57 komitetów. Jużwiadomo, że lista PiS będziemiała numer 6, PO – 8, LPR – 3,a PSL – 10. Nowe komitety wy-borcze będą miały losowane nu-mery – od 20 wzwyż.

Ile będzie list wyborczych,okaże się niebawem. Do 19 pa-ździernika br. do godziny 24.00trwa kampania wyborcza. „Nie-zadowolonym” wyborcom –mającym zastrzeżenia do sposo-bu przeprowadzenia głosowa-nia – przysługuje prawo zgło-szenia protestu przeciwko wa-żności wyborów do Sądu Naj-wyższego. Ważność wyborówdo Sejmu i Senatu stwierdza SądNajwyższy (art. 101.). Głosowaćbędziemy 21 października br.od godziny 6.00 do 20.00.

ANDRZEJ KALINOWSKI

Page 6: Monitor Polonijny 2007/10

6 MONITOR POLONIJNY

Słowacjo! Moja drugo (prawie)ojczyzno! Twój łagodny klimatmnie fascynuje. Twoje wczesnewiosny i słoneczne jesienie mnieoszałamiają. Twoje długie latoi umiarkowana zima spełniająmoje marzenia. Marzeniapospolitego zmarzlucha polskiego.Jestem nim – zmarzluchem, którynawet latem śpi w skarpetkachi którego rękawice i czapka topodstawowy element pakietuprzeżycia zimy.

Jednak zmarzluchowi naSłowacji jest całkiem, całkiemdobrze. Ja, pospolity zmarzluchpolski, cieszę się, że tu jestem, że tużyję. Że tu zostanę, jak sądzę, jużchyba na wieki. Jak górnolotniezaczęłam! Wiem, nie każdy tolubi, więc skończę przyziemnie –nie lubię października. Podpadłmi za tyle rzeczy! Za wiatr, zadeszcz, za wczesny zmrok.Nienawidzę z całego sercapierwszych przygruntowychprzymrozków. Gdy, dzieńwcześniej jeszcze zielone źdźbłatrawy, rano pokrywają się białymnalotem. Wiadomo, skończyły sięprzyjemne dni – przyszedł mróz.A najgorsza jest świadomość, żewszystko będzie tak marzłoi marzło może nawet do marca...Pół roku mrozu przed nami. Nielubię października w Polsce. Aletu, na Słowacji? Czy my, przebieglirodacy, którzy osiedliście na stałena Słowacji, musimy się martwićpaździernikowym mrozem?W październiku mróz? Mróz? Jakimróz? Nie rozumiem, o czymmowa! Przecież tu nikogo niedziwi krótki rękaww październikowe, słonecznepopołudnie. Słowacjo, nie wiem,czy wiesz, ale jesteś… ziemiąobiecaną pospolitychzmarzluchów polskich. Moją też!

MAJKA KADLEČEK

S Ł O W A C K I E W Y D A R Z E N I AI P O L S K I E S P O S T R Z E Ż E N I A

L ubię październik. Dlaczego? Bo jesień, na całegopanosząca się po świecie, potrafi być w październiku

naprawdę piękna. Nikt już nie żałuje, że skończyły sięwakacje, szkoła pracuje pełną parą, słowem – wszystko jestna swoim miejscu.

Lubię wtedy, nie spie-sząc się nigdzie, spacero-wać uliczkami bratysław-skiej starówki z pieczony-mi kasztanami w papiero-wej torebce, wpaść nachwilę do czekoladziarni„U Michała” i, popijając do-skonałe belgijskie „kakao-we złoto”, patrzeć nadziewczyny w zamszo-wych kozakach, spieszącew sobie tylko znanym kie-runku.

Mało kto wie, że ten cze-koladowo-złoty paździer-nik jest jedynym miesią-cem w roku, kiedy to zu-pełnie na poważnie myślisię o wartości jedzenia.Plony już przecież dawnozebrane, wino leżakujew piwnicach, a nielicznejuż młode gęsi zażywająostatnich przechadzek popodwórku. Pierwszego pa-ździernika mogą spacero-wać spokojnie, bo to Mię-

tyle przyjemności,czyli co tu zrobić z październikiem…

Ile obowiązków,Ile obowiązków,

Page 7: Monitor Polonijny 2007/10

7PAŻDZIERNIK 2007

dzynarodowy Dzień Wegeta-rianizmu, za to 16 październi-ka, w Światowym Dniu Ży-wności, ich los wydaje sięprzesądzony. Nie pierwszy razpowiem, Moi Mili, że mamydużo szczęścia, mieszkając naSłowacji – dla Polaka wielesłowackich specjalności kuli-narnych to prawdziwa egzoty-ka – młode wina, pieczonegęsi, loksze, haluszki, słodko-kiszone marynaty i inne „sma-czki” jesienią pachną i smaku-ją naprawdę wybornie, a gdy-by do tych rarytasów dołączyći te, pochodzące z bliskiej ku-chni węgierskiej czy austria-ckiej, to może się okazać, że je-sienne wycieczki kulinarnew krótkim czasie mogą przy-czynić się do tego, że stanie-my się prawdziwymi smako-szami. Byle z umiarem, MoiPaństwo – 24 październikaobchodzimy Dzień Walkiz Otyłością, niech więc w cza-sie takich „kulinarnych podró-ży” więcej będzie jednak wę-drowania i poszukiwania niżnie kończącej się biesiady.

Odkąd pamiętam, paździer-nik kojarzy mi się również

z Dniem Nauczyciela (14 paź-dziernika). Co prawda zniena-widzone wstawania do szkołymam już dawno za sobą, ale„akademie ku czci” nadal wspo-minam z łezką w oku. Pewnieteż i dlatego, że z reguły po ta-kiej akademii mogliśmy po pro-stu pójść do domu. Czy pamię-tacie jeszcze Państwo to uczucie,gdy człowiek, nagle odseparo-wany od nudy geografii i de-monów historii, o wpół do je-denastej CZUJE SIĘ WOLNY?!Kto wtedy naprawdę wracałkarnie do domu, musiał być poprostu nieprzystosowany dożycia. Przede wszystkim biegłosię przecież do cukierni napączka lub bajaderkę (znów tokuszące październikowe jedze-nie!), potem robiło się rundkępo sklepach, w których coprawda i tak nic nie było, aleprzyjemność przechadzania siępo ogrzewanym domu towaro-wym „Junior”, „Wars” czy inny„Central” przybliżała nas do do-rosłości. Lubiłam wtedy nawetdługie październikowe wieczo-ry, zapach palonych liści i uno-szący się z kominów węglowo-koksowy dym.

Ech, ta jesień – człowiek zno-wu czuje się starszy. I dobrze –1 października, w Międzynaro-dowym Dniu Osób Starszych,można bezkarnie napić się wi-na w intencji długowieczności.Zanim jednak ustawię się w ko-lejce po emeryturę, wspomnęjeszcze mojego Pana MareczkaListonosza, który w rozklekota-nym volkswagenie od lat przy-nosi mi listy i jako człowiekwszystkowiedzący zawsze pod-rzuca parę plotek o poranku.Ale 9 października, w Świato-wym Dniu Poczty, aby uczcić tęjedyną w swoim rodzaju insty-tucję, właśnie na pocztę niepójdę – niech okienka świecąpustkami, niech się druki awi-zo kurzą w samotności, a znę-kane ciągłymi pretensjamiklientów pracownice pocztyniech piją swoje kawy i zajada-ją kanapkami w ciszy i świętymspokoju.

Widzicie Państwo, jak pra-cowicie zapowiada się paź-dziernik? Tyle świąt, mnóstwospraw do załatwienia. Ja za-cznę od gąski, tej z czerwonąkapustą i lokszami…

AGATA BEDNARCZYK

Page 8: Monitor Polonijny 2007/10

Jakie to szczęście,że wówczas nie zna-no drewnianychparkowych ławek,bo napis na nichwyryty nie zacho-wałby się do dziś! A tak, wyb-rawszy się do Lugaricio, możemyz zadumą spojrzeć na bardzo sta-ry ślad historii.

Trenczyn, cel naszej podróży,często spotykały burzliwe i na-miętne wydarzenia. Pewnie dla-tego, że górujący nad miastempotężny zamek już z dalekaprzykuwał uwagę wędrowców.Na przełomie XIII i XIV wiekumieszkał w nim pan Wagu i Tatr– Mateusz Czak. Niejeden z dzi-siejszych bogaczy pozazdrościł-by mu majątku i wpływów! Dodziś nie odnaleziono ani jegogrobu, ani ukrytego przez nie-go bogactwa, więc jeśli nie in-teresuje Was historia czy ma-lownicze krajobrazy, to i takwarto wybrać się do Lugaricio,aby poszukać skarbu – a nużdopisze Wam szczęście!

W dawnych wiekachTrenczyn był tętniącążyciem metropolią.Oparł się też najazdo-wi Turków. Pani Bea-trice Kolatková, która

mieszka w nim od 12 lat, podkre-śla, że obecnie miasto dysponujeprzebogatą ofertą kulturalną,a ponadto pozwala się zrelakso-wać i odpocząć. Ona sama, ak-tywnie działająca w Klubie Lite-rackim OMEGA, organizującymm.in. Noce z Anderse-nem, najbardziej lubiimprezy letnie – Muzy-czne Lato, FestiwalFolkloru, Nocne Wy-prawy na Zamek. W paź-dzierniku w Trenczy-nie można posłuchaćjazzu i pospacerowaćpo najpiękniejszymwtedy parku leśnym

Brzezina – cudownym miejscu,przystosowanym do potrzebdzieci, rowerzystów i turystówpieszych. Zwiedzanie samegoTrenczyna należy rozpocząćoczywiście od zamku, gdzie nadziedzińcu dolnym można wrzu-cić koronkę lub grosik do StudniMiłości, wykopanej przez zako-chanego Omara, chcącego w tensposób wykupić z rąk pana zam-ku swoją ukochaną Fatimę. Z ko-lei na Starym Mieście, przecho-dząc przez Dolną Bramę w Wie-ży Miejskiej, młode panny po-

winny pamiętać, aby przynaj-mniej na chwilę zaprzestać plot-kowania, inaczej bowiem nieznajdą męża. Lepiej zatem pod-nieść oczy i odnaleźć łaciński na-pis: „Jeśli Bóg nie ustrzeże mia-sta, ludzie go nie ustrzegą”. Dzie-ciom zaś pewnie spodoba się sto-

jąca na Placu ĽudovítaŠtúra fontanna z plu-jącym wodą wodni-kiem Valentinem.A tak przy okazji – to

właśnie z Trenczynapochodzi ród Štúrów,co dowodzi, że miastoto od wieków byłoprzesiąknięte ideamipatriotyzmu.

MONITOR POLONIJNY8

D awno, dawno temu, naprawdę bardzo dawno temu, bo w roku 179 n.e., nad płynącym majestatycznie Wagiem starły się wojska

Germanów i Rzymian. Żołnierze Marka Aureliusza zwyciężyli i, abyupamiętnić tę chwilę, wyryli w kamieniu stosowny tekst.

LugaricioLugaricioczy l i wojna i mi łość

Page 9: Monitor Polonijny 2007/10

9PAŻDZIERNIK 2007

A gdy już się nachodzimy i naz-wiedzamy, siądźmy na chwilęw restauracji „Fatima”, mie-szczącej się u stóp zamku. Zaglą-da tam czasami pani Beatrice, byprzy filiżance kawy odpocząć, ob-serwując tętniące w dole miasto.

Chcąc się bardziej zrelakso-wać, można skorzystać z zabie-gów rehabilitacyjnych w leżą-cych niedaleko TrenczańskichTeplicach, gdzie przy okazji war-to zerknąć na ponadstuletni ory-ginalny budynek łaźni tureckiejHammam (wewnątrz bajeczny!),a na Moście Sław spróbować do-pasować swoją dłoń do odciskuktórejś z gwiazd filmu. Kto wie,może okaże się, że macie rękę jakSophia Loren?

W okolicach Trenczyna, kon-kretnie w miejscowości Skałka,znajduje się niezwykłe miejsce –jaskinia świętych Svorada i Bene-dykta. Co roku odwiedzają ją set-ki pielgrzymów, chcących od-czuć magię tego miejsca i zarazićsię choć odrobiną świętości.

A wiecie, co przywieźć z Tren-czyna na pamiątkę? Coś tak mo-cnego jak Mateusz Czak i zdro-wego niczym sanatoryjne źródeł-ko, czyli słynną na cały światBorovičkę z Old Herold, produ-kowaną tutaj i idealną przy ro-zważaniach, dokąd wyruszyć nakolejną wycieczkę.

AGATA BEDNARCZYK

A mbitni, zdolni, wykształceni, autorytety na Słowacji i nie tylko.Na ich wypowiedzi powołują się naukowcy i dziennikarze.

Publikują prace naukowe, artykuły specjalistyczne, wypowiadają sięw kwestiach politycznych, historycznych, komentują aktualnewydarzenia. Nie kryją swojego polskiego pochodzenia i tego, że towłaśnie Polska w dużej mierze miała wpływ na ich drogę życiową.Chcąc czytelnikom „Monitora Polonijnego“ przybliżyć sylwetki JurajaMarušiaka i Michala Vašečki, spotkałam się z nimi, aby porozmawiaćnie tylko o ich pracy, ale i o polskich powiązaniach.

To, co polskie,nie jest im obce

JURAJ MARUŠIAK – pracownikSłowackiej Akademii Nauk,zajmuje się naukami politycz-nymi. Na początku swojej pra-cy badawczej koncentrowałsię na historii XX wieku, prze-de wszystkim interesował gookres po II wojnie światowej,a głównie historia Słowacji,również w kontekście blokusowieckiego. Tematem jegopracy były stosunki międzysłowackimi pisarzami a wła-dzą komunistyczną w roku1956. Później swoje zaintere-sowania przeniósł na ruch dy-sydencki, współpracowałz polskim Instytutem „Karta“.Współtworzył słownik dysy-dentów Europy Środkowo-Wschodniej, którego wydanieplanowane jest na grudzieńbr. Ostatnio w kręgu jegozainteresowań znalazły się te-maty współczesne, przedewszystkim polityka zagranicz-na Słowacji i stosunki między-narodowe w regionie EuropyŚrodkowej i Wschodniej. Zaj-mują go współpraca w ra-mach Grupy Wyszehradzkiej,stosunki polsko-słowackie.„Właśnie dzięki zainteresowa-

niu polską polityką zagranicz-ną zacząłem się też intereso-wać kwestiami europejskiegoWschodu. Byłem zachwyconyosiągnięciami polskiej naukiw tym zakresie, tym, w jakisposób polscy badacze zajmu-ją się tym problemem“ –twierdzi Marušiak.

MICHAL VAŠEČKA wcześniej pra-cował w Instytucie Spraw Pu-blicznych w Bratysławie,a obecnie zajmuje się zagadnie-niami etnicznymi – jest sze-fem Centrum Badań na RzeczEtniczności i Kultury. „Ta pra-ca nie dotyczy tylko mniejszo-ści, ale i etniczności. Aktyw-nie pracujemy nad zagadnie-niami migracji, śledzimy, jakiesą jej negatwyne i pozytywnestrony“ – wyjaśnia Vašečka.Projekty, nad którymi pracuje,realizuje zarówno na Słowacji,jak i w innych krajach, w tymrównież w Polsce. „W tej chwi-li wieloletnia współpraca wre-szcie została zinstytucjonali-zowana dzięki np. Fundu-szowi Wyszehradzkiemu“ –mówi.

Page 10: Monitor Polonijny 2007/10

MONITOR POLONIJNY10

Polskość

Obaj moi rozmówcy otwar-cie mówią o swoich polskichkorzeniach (ich mamy są Pol-kami) i o tym, że właśnie topolskie pochodzenie miałoznaczący wpływ na ukształto-wanie ich charakterów.

„Nie byłem wychowywanyw polskim duchu, a drogi dopolskości szukałem różnymisposobami “ – otwarcie przy-znaje Vašečka. Jak sam twier-dzi, czasy socjalizmu w Cze-chosłowacji nie były łaskawedla Polaków, stąd pewnie de-cyzja jego rodziców, że synbędzie wychowywany w du-chu słowackim.

„Paradoksalne jest to, że ma-ma nie mówiła do mnie po

polsku – wspomina. – To byłylata 70-te, kiedy panowała mo-da antypolska, a mojej mamienie chciano nawet przyznaćstałego pobytu na Słowacji,mimo że tu założyła rodzinę!“– dodaje. Opisując lata 80-te,kiedy to w Polsce został wpro-wadzony stan wojenny, wspo-mina antypolską kampanię:„Tu prowadzono wtedy wyją-tkowo brutalną kampanięprzeciw Polsce, na przykładna łamach tygodnika Rohač,w każdym numerze publiko-wano dowcipy o Polakach,którzy nie mieli co jeść, po-nieważ mieli Solidarność“.Polskości zaczął szukać jakonastolatek. „Kiedy miałem 12 lat,rodzice pewnie sobie uświa-domili, że może popełnili błąd

w wychowaniu i zaczęli mniewysyłać na letnie spotkaniapolonijne do Polski, gdzieuczyłem się języka i literaturypolskiej“ – wspomina.

Juraj Marušiak przyznaje, żezawsze był wychowywanyw duchu polsko-słowackim.„W naszym domu Polska byłazawsze. Naturalne było to, żemoimi autorytetami byli ro-dzice, zarówno mama, jak i oj-ciec, który jest polonistą – wspo-mina. – Żyłem zawsze, mającokno na świat. Oddziaływanierodziców było bardzo ważnei wpłynęło na kształtowaniesię mojej osobowości“. Znajo-mość języka polskiego i do-stęp do polskich wydawnictwpozwalały mu zgłębiać wiedzęnie tylko o Polsce. „Czecho-

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 11: Monitor Polonijny 2007/10

11PAŻDZIERNIK 2007

słowacja była krajem zamknię-tym, zmiany w niej zachodziłybardzo powoli. Dzięki pol-skim książkom, gazetom mo-głem zapoznać się z sytuacjąpolityczną krajów ościennychi całego świata“ – twierdziJuraj. To z polskich podręczni-ków uczył się historii współ-czesnej. „Dzięki polskim wy-dawnictwom dowiadywałemsię, co się dzieje w moim wła-snym kraju“ – dodaje. Rów-nież historii Rosji czy historiidyplomacji międzywojennejuczył się z prac polskich auto-rów.

Otwarte drzwi

Czy znajomość języka pol-skiego pomaga im w życiu?

„Świat naukowy posługujesię głównie językiem angiel-skim“ – wyjaśnia Marušiak, aleprzyznaje, że znajomość pol-skiego pozwoliła mu uzyskaćstypendium Kirklanda w Pol-sce.

Michal Vašečka twierdzi, żew Polsce wiele się zmieniło.Kiedyś, według niego, Polacypotrafili docenić, że ktoś mó-wi ich językiem, dziś już się dotego przyzwyczaili i traktująto jako rzecz oczywistą. „Byćmoże to są odczucia wielkie-go narodu, ale głównie są todoświadczenia z Ukraińcamii Białorusinami, którzy mówiąpo polsku, którzy dzięki temuprzeżyli w Związku Radzie-ckim“ – przypuszcza Vašečka.

Obaj moi rozmówcy częstowyjeżdżają służbowo do Pol-ski, mają tam przyjaciół, swojeulubione miasta. Będąc za gra-nicą często spotykają Pola-ków, którzy są obecni niemal-że wszędzie. „Kontakty z ame-rykańską Polonią bardzo mipomogły podczas pobytuw USA – przyznaje Vašečka. –

Tam czułem większą więźz Polakami, niż przebywającw Polsce“.

Na moje pytanie, czy sądumni ze swojej polskości,Juraj Marušiak odpowiada, żecieszą go osiągnięcia Polskii Polaków, ponieważ częstobywają oni inspiracją równieżdla Słowacji. Dodaje jednak,że w sporcie: piłce nożnej czyhokeju, kibicuje Słowacji.

Vašečka nie kryje dumyz przeszłości narodu polskie-go i jego osiągnięć. Podziw je-go wzbudza fakt, że Polska

w wielu dziedzinach, jak samokreśla, gra w pierwszej lidze.Docenia osiągnięcia Polakówmieszkających na całym świe-cie. „W Ameryce na którym-kolwiek uniwersytecie za-wsze spotykałem wybitnychPolaków, należących do abso-lutnej elity w swojej profesji“.W Stanach Zjednoczonychsam się przekonał, że polskiepochodzenie otwiera wieledrzwi, bowiem tam Polacy za-pracowali sobie na duże uzna-nie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 12: Monitor Polonijny 2007/10

12

W jaki sposób zmieniła się Polska podczas dwóch lat rządów braci Kaczyńskich?Zmieniło się i dużo, i nic. To,

co się zmieniło, nie ma związkuz rządami Kaczyńskich i partiiPrawo i Sprawiedliwość. Zmianywiążą się z wejściem Polski doUnii Europejskiej: spadek bezro-bocia o połowę – z 20 na 10 pro-cent, 6-, 7-procentowy wzrostgospodarczy i jedna z najniż-szych inflacji w Europie. Ale nato nie miały wpływu rządy PiS.Tego, na co mogli wpłynąć bra-cia Kaczyńscy, tego nie zrobili.Mam tu na myśli reformę finan-sów publicznych. Za to, że refor-ma nie została przeprowadzona,odpowiedzialna jest cała scenapolityczna.

Co się zmieniło dzięki braciom Kaczyńskim?„Dzięki“ to jest pozytywne sło-

wo, tutaj należałoby użyć sfor-mułowania „z powodu“, bo mó-wimy o konsekwencjach ichrządów. Rządy braci charaktery-zują się zupełnie innym stylemrządzenia niż za czasów ich po-przedników. Zgadzam się z pog-lądem Jarosława Kaczyńskiego,że w Polsce z przyjściem PiS sko-ńczył się okres postkomunizmu.Oni zmienili styl polityki, społe-czeństwo zostało spolaryzowa-ne, a polityka zagraniczna zostałazniszczona. Okazało się, że zada-nia, które chcieli zrealizować, naprzykład lustracja czy dekomuni-zacja, nie zostały dobrze przy-gotowane. Są niekompetentni.W rządach braci Kaczyńskichchodzi głównie o rządzenie i zy-skanie władzy. Premier Jarosław

Kaczyński skoncentrował debatępolityczną wokół własnej osobyi nadal to robi perfekcyjnie. Stądjego wielkie szanse na wygranąw wyborach.

Wyborcom to się podoba?To jest fenomenalna gra poli-

tyczna Jarosława Kaczyńskiegoi jego ludzi. To, jak ukierunkowu-je debatę polityczną, jest fascy-nujące. Z pewnością na ten te-mat powstanie wiele prac do-ktorskich. Sytuacja w Polsceobecnie wygląda następująco:nie lubimy braci Kaczyńskich,ale kto ich zastąpi? Nie ma jasnejalternatywy. Kaczyńskim udajesię zwalczać korupcję na najwyż-szych szczeblach, tu może Lep-per nie jest tego przykładem, alez pewnością w kraju jest terazmniej afer korupcyjnych, w któ-re byli zaangażowani urzędnicyw latach poprzednich.

Również telewizyjna reklamówka wyborcza PiS mówi o walce z korupcją…Podejście antykorupcyjne

to silna strona tej partii. Tojest pozytywne, ale w konse-kwencji takiej postawy w PiSpanuje absolutny brak zaufa-nia do przedsiębiorców pry-

watnych, a co za tym idziebrak współpracy z nimi.

Twierdzi Pan, że Polacy nie lubią braciKaczyńskich, to czym wyjaśnia Pantak duże poparcie dla nich?Polacy nie lubią braci, ale nie

mają na kogo głosować. Społe-czeństwo jest bardzo spolaryzo-wane: albo kochamy braci, alboich nienawidzimy. Tych 30 pro-cent ich wyborców być możegłosowałoby na kogoś innego,ale nie ma na kogo.

To znaczy, że Platforma Obywatelskanie jest dla nich alternatywą?Nie, ponieważ Prawo i Spra-

wiedliwość straszy ludzi, żePlatforma stworzy koalicję z ko-munistami i znów będą aferykorupcyjne.

Nie zachwiał pozycją braciKaczyńskich przedwczesny rozpad rządu?Ich główne przesłanie brzmi:

chcieliśmy rządzić, ale nie po-zwolono nam.

I to jest wiarygodne?Dla tych 30 procent tak. Bracia

Kaczyńscy nie starają się przeko-nywać nowych wyborców, alemobilizują własnych.

MONITOR POLONIJNY

O miłości i nienawiści do WYWIAD MIESIĄCA P odczas Drugich Polsko-Słowackich Warsztatów Dziennikarskich

z referatem o obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznejwystąpił politolog, pracujący w Centre for European Policy Studiesw Brukseli, Piotr M. Kaczyński. Na samym wstępie wystąpieniaprelegent zapewnił słuchaczy, że zbieżność nazwisk z braćmiJarosławem i Lechem Kaczyńskimi jest przypadkowa. „Nie jesteśmyspokrewnieni, ale dzięki rządom braci Kaczyńskich przynajmniejw świecie nauczono się wymawiać moje nazwisko i nie robi się błędóww jego pisowni“ – wyjaśnił. Po wykładzie gorący temat zbliżających sięwyborów stał się pretekstem do rozmowy z jego autorem, którąprezentujemy czytelnikom „Monitora Polonijnego“.

Page 13: Monitor Polonijny 2007/10

Czy może dojść do tego, że wygrająwybory tak, by mogli sami rządzić?Aż tak nie, chyba że w tych wy-

borach będzie niska frekwencja.Ale sądzę, że do urn pójdzie oko-ło 50 procent Polaków. Wygraten, komu uda się zmobilizowaćwięcej wyborców.

Dlaczego sądzi Pan, że w tychwyborach frekwencja będzie wyższaniż w tych dwa lata temu?Ponieważ jest większa polary-

zacja społeczeństwa, a wynik wy-borów nie jest jednoznaczny.Dwa lata temu zwycięzca byłjednoznaczny, Polacy nie mieliwięc motywacji, by głosować.

Mówił Pan podczas wykładu, że PiSi PO mają bardzo podobne programy,ale inny styl polityki. Mogłoby więcdojść po wyborach do zbudowaniadużej koalicji tych dwóch partii?Jasne! To chyba najbardziej

prawdopodobny scenariusz,że będą rządzić PiS i PO alboPO i PiS.

Różnice w stylu rządzenia nie będą przeszkodą?Będą. Będzie dochodziło do

częstych kłótni i znów powtórzysię sytuacja z ostatnich dwóchlat. Do tej pory PiS kłóciło sięz radykalnym Lepperem i Gierty-chem, a tym razem to będą sporymiędzy konkretnymi ministrami.Chyba że uda się pogodzić tedwa obozy Janowi Rokicie.

Według Pana Jan Rokita może zostaćpremierem? Przecież wycofał sięz kandydowania z listy PO ze względuna żonę, która podjęła pracęw kancelarii prezydenta i kandydujedo pralamentu z ramienia PiS.On się wycofał, aby mógł

wrócić. Teraz to Rokita jest

idealnym kandydatem na pre-miera obydwu partii. I nie jestważne, która z tych dwóch par-tii wygra wybory.

Co może zdecydowaćo wygranej w wyborach?Trudno powiedzieć, co prze-

waży szalę. Z pewnością decydu-jące byłoby to, gdyby okazało się,że premier kłamie, aby wygraćwybory. Byłby podobny scena-riusz do tego na Węgrzech, gdy-by ktoś przed wyborami przyła-pał Jarosława Kaczyńskiego nakłamstwach. To by mogło zawa-żyć, ponieważ jedyne, co możeosłabić pozycję Pis, to atak w sa-mego Jarosława. Nie twierdzęjednak, że premier kłamie.

Cała kampania jestpostawiona nawzajemnych atakach…Absolutnie tak, po-

nieważ celem jestmobilizacja własnychwyborców. Kaczyński

na przykład wygraża się, że, jeśliPO z lewicą stworzą rząd,w Polsce może się powtórzyćscenariusz z 13 grudnia 1981 r.,kiedy został ogłoszony stan wo-jenny.

A jakie szanse ma zjednoczona lewica(Lewica i Demokraci) na czele z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim?Z pewnością nie odpowiadają

im przedterminowe wybory. Onipowinni zdobyć 14 procent, byzaistnieć, aby się z nimi liczono.Ale bardzo interesująco wyglądadroga Polskiego StronnictwaLudowego. Tej partii kiedyś za-rzucano, że może tworzyć rządz każdym, dziś natomiast taumiejętność dogadania się jestoceniana pozytywnie. To wła-

śnie PSL może wygrać wybo-ry na wsiach. O wygra-

nej nie będą decydo-wać duże miasta,ale wsie i małemiasteczka.

PAŻDZIERNIK 2007

braci Kaczyńskich

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 14: Monitor Polonijny 2007/10

14

Celem Forum jest utrzy-mywanie więzi międzyśrodowiskami Poloniia krajem oraz promocjagospodarki, turystykii kultury polskiej w świe-cie. Inauguracja Forumodbyła się, jak zawsze,w Tarnowie. Później dzie-nnikarze odwiedzili War-szawę i województwo ma-

zowieckie. W ramachForum co roku prezento-wany i promowany jest je-den z polskich regionówi miasto metropolitalne -ich potencjał cywilizacyj-ny oraz możliwości ro-zwoju w dziedzinie go-spodarki, kultury i tury-styki. Kontakt z Polską,bezpośredni dostęp dopolityków, możliwość po-znania konkretnych regio-nów to główne atuty Fo-rum, które wymienił jegogłówny organizator Stani-sław Lis z MałopolskiegoForum Współpracy z Po-lonią. „Dziennikarze za-chwycają się Polską i tymimagicznymi miejscami,związanymi z Małymi Oj-czyznami, docierają tam,gdzie, jak mówią, nigdysami by się nie wybrali“ –

W dniach 4 - 11 września 2007 r. na XV Jubileuszowym Światowym Forum Mediów

Polonijnych spotkało się w Polsce 150 dziennikarzypolonijnych z całego świata. Znów mogłam sięprzekonać, że nasza Ojczyzna dba o swoichrodaków, zapraszając przedstawicieli mediówpolonijnych na spotkanie integrujące tę grupę ludzi,rozsianych po całym świecie.

XV Światowe FoKto według Pana wygra?To mogą być bardzo dziwne wybory. Sądzę, że

na koniec PiS przegra. Ważne jest to, co się dziejew regionach, głównie na południowym-wschodziePolski. To są tereny, które zdecydowanie „należą“do PiS, ale jeśli PO uda się tam zyskać wyborców,może to się okazać decydujące. Tu chodzi o 4-5 procent głosów.

Jaką rolę w kampanii odgrywają media? Dwa lata temumedia walczyły o wygraną na rzecz PO, ale to niepomogło.To prawda, ale wtedy ludziom było wszystko je-

dno, ponieważ oni głosowali na koalicję PO i PiS,aby zapobiec wygranej lewicy. Większości Pola-ków było obojętne, czy wygra PO, czy PiS. Obecnieludzie są podzieleni na dwa obozy, a media tojeszcze podsycają. Media lubią starcia, dlatego pre-zentują personalne potyczki różnych kandydatóww konkretnych miastach.

Czy Radio „Maryja” może przyczynić się do wygrania wyborów przez PiS?Pomoże zmobilizować wyborców PiS, ale nie

pozyska nowych, ponieważ ilość słuchaczy tegoradia jest stabilna.

Czy pomogą PiS głosy pozyskane od wyborcówSamoobrony i Ligi Polskich Rodzin?Te głosy PiS już zagarnęło w 2006 roku pod-

czas regionalnych wyborów.

Obecnie pracuje Pan w Brukseli. Jak tam postrzegana jest Polska?Wszyscy modlą się o koniec rządów Jarosława

Kaczyńskiego. Właściwie to jest paradoksalne, bogdyby się naprawdę modlili, Jarosław byłby w siódmym niebie, ponieważ oznaczałoby to, żePolska jest ważna. Ale w Brukseli Polska jest obo-jętna, jest jakby wrzodem. Jest odbierana jakokraj, który nie pomoże, ale wiele rzeczy kompli-kuje. Można z tym żyć, ale lepiej byłoby pozbyćsię wrzodu. Nie oznacza to, że ktoś chce się po-zbyć Polski, ale że dla Brukseli lepszą alternatywąbyłaby wygrana Platformy, bo to oznaczałobyzmianę stylu rządzenia. Brukseli nie przeszkadzato, że Polska walczy we własnym interesie, alew jaki sposób to robi. Oburzające jest na przykładto, że polski premier straszy Niemcami. Brukselajest Polską poirytowana. To smutne, ponieważchodzi o szóste w Europie co do wielkości pań-stwo, które mogłoby sporo wnieść do Unii.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Wieczór sarmacki w Wilanowie

Page 15: Monitor Polonijny 2007/10

15

mówił Lis. I to jest praw-da, bowiem prawie każ-dy zwiedził Zamek Kró-lewski w Warszawie, Ła-zienki Królewskie czyPałac w Wilanowie, aledzięki Forum nie jedenz jego uczestników pier-wszy raz odwiedził Twier-

dzę Modlin. To miejsce,kiedyś zarezerwowanewyłącznie dla polskichjednostek wojskowychi ich rodzin, jest obecnieotwarte dla wszystkich,choć trochę zapomnia-ne, oczekujące na odkry-cie w życiu codziennympodwarszawskiego świa-ta (w Modlinie planowa-ne jest otwarcie lotniskasamolotów pasażerskichobsługujące turystów

przylatujących do stolicynaszego kraju).

Po raz pierwszy mia-łam też możliwość odwie-dzenia Pułtuska, gdziewraz z pozostałymi ucze-stnikami Forum zwiedzi-liśmy przepiękną bazyli-kę oraz gościliśmy w im-ponującym zamku – sie-

dzibie Domu Polonii. Zaśwycieczka po podwar-szawskiej gminie Leszno-wola pokazała nam, w ja-

ki sposób działają samo-rządy, jak kwitnie przed-siębiorczość oraz w ja-kich warunkach mieszka-ją elitarne rodziny.

Cudownym przeży-ciem była wizyta w Żela-zowej Woli – dworku,w którym mieszkał nie-gdyś Fryderyk Chopini gdzie w kameralnej sce-nerii wysłuchaliśmy jegokoncertu.

Uczestnicy Forum go-ścili też w Senacie (i tow dniu, kiedy posłowiepolskiego Sejmu zadecy-dowali o jego rozwiąza-niu!), gdzie spotkali sięz senacką Komisją SprawEmigracji i Łączności z Po-lakami za Granicą i Komi-sją Kultury i Środków

Przekazu. W trakcie tegospotkania dziennikarzepytali o uprawnienia, ja-kie przyniesie Karta Po-laka, o możliwości prze-kazywania i przechowy-wania archiwów polonij-nych. Wskazywali na ko-nieczność pracy placó-wek konsularnych z mło-dzieżą i dziećmi, a takżena potrzebę reagowaniana kłamstwa, dotyczącePolski i Polaków. Padłoteż wiele pytań o możli-wości korzystania z po-mocy, przeznaczonej naopiekę nad Polonią.

Oficjalnego zamknię-cia tegorocznej imprezydokonał marszałek Sena-tu Bogdan Borusewicz,a prezydent Miasta Tar-nowa Ryszard Ścigała za-prosił wszystkich tego-rocznych uczestnikówna przyszłoroczne Fo-rum, które, po latach prze-rwy odbędzie się właśniew Tarnowie i wojewó-dztwie małopolskim.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,TARNÓW – WARSZAWA

orum Mediów Polonijnych

ZDJĘ

CIA

MAR

IUSZ

MIC

HALS

KI

W Twierdzy Modlin z okazji obchodów jej 200-lecia zaaranżowano nabór do wojska Zamek w Pułtusku – siedziba Domu Polonii

Na Zamku Królewskim gospodarzem była prezydent WarszawyHanna Gronkiewicz-Waltz. Obok niej siedzą: po prawej prezydentTarnowa Ryszard Ścigała, po lewej marszałek województwamazowieckiego Adam Struzik.

W Senacie przedstawicielimediów polonijnych gościłmarszałek Senatu BogdanBorusewicz (z prawej) orazsenator Andrzej Person –wiceprzewodniczący KomisjiSpraw Emigracji i Łącznościz Polakami za Granicą.

Twierdza Modlin – strzały armatnie

Page 16: Monitor Polonijny 2007/10

MONITOR POLONIJNY16

III Zjazd Polonii i Polaków

Składanie przez organizatorów i delegatów zjazdu wieńców na Grobie Nieznanego Żołnierza

Podczas obrad w komisjachUroczystość otwarcia III Zjazdu Polonii w Sali Plenarnej Sejmu – wystąpienieinauguracyjne prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego

Ryszard Kaczorowski – ostatni prezydentRP na Wychodźstwie

Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”prof. Andrzej Stelmachowski

Przedstawiciel Polonii słowackiej prezes TadeuszBłoński wraz z delegatami z innych krajów

ZDJĘ

CIA:

MAR

IUSZ

MIC

HALS

KI

Page 17: Monitor Polonijny 2007/10

Reprezentując Polonię słowa-cką, miałem możliwość braniaudziału we wszystkich obradachplenarnych i pracach kilku ko-misji, które przebiegały w siedzi-bie Sejmu i Senatu RP, oraz w se-sji wyjazdowej w Domu Poloniiw Pułtusku.

Zjazd Polonii cieszył się dużymzainteresowaniem ze strony ofi-cjalnych przedstawicieli Polski.W spotkaniach z delega-tami wzięli udział prezy-dent RP Lech Kaczyński,marszałek Senatu RP Bo-gdan Borusewicz, mar-szałek Sejmu LudwikDorn, premier JarosławKaczyński oraz inniprzedstawiciele mini-sterstw i władz pań-stwowych. Wszyscy oniwykazali duże zaintere-sowanie sprawami Polonii.

Sam program Zjazdu był nie-zmiernie bogaty i realizowanyod wczesnych godzin rannych ażdo późnych nocnych. Trudno miw skrócie przekazać obszernei bogate treści, które były oma-wiane na posiedzeniach plenar-nych i w poszczególnych komi-sjach. Poszczególne zagadnieniabyły rozpatrywane podczas sesjitematycznych, dotyczących np.budowania wizerunku Poloniii Polski w krajach osiedlenia czy

wkładu Polonii w odzyskanieniepodległości przez RP. Bardzointeresujące były debaty poświę-cone promocji kultury polskiejza granicą i ochronie polskiegodziedzictwa narodowego na ob-czyźnie. Ogromnym zaintereso-waniem cieszyła się komisja dospraw ochrony polskich mniej-szości narodowych, uwzględnia-jąca sytuację naszych rodakówmieszkających w krajach byłegoZwiązku Radzieckiego, a szcze-gólnie na Białorusi. Licznie przy-byli przedstawiciele duchowie-ństwa i inni zainteresowani mie-li możliwość wymiany poglądóww komisji ds. duszpasterstwawśród Polonii. Duże zaciekawie-nie wzbudziły referaty i wystą-pienia podczas sesji, dotyczącejprzyszłości oświaty polonijnej.Tą tematyką zajmowała się rów-nież odpowiednia komisja. Bar-dzo intensywne i budzące sporeemocje były obrady w komisji,zajmującej się ochroną dobrego

imienia Polski i Pola-ków oraz budową wi-zerunku Polskiw świecie. Interesują-ce tematy poruszanow komisji ds. współ-pracy z Polonią, zwła-szcza, że problemy tenie ograniczają siętylko do kontaktówPolonii z Polską i jejorganizacjami, ale do-

tyczą głównie organizacji, takichjak Europejska Unia WspólnotPolonijnych. Po tegorocznychdoświadczeniach zjazdowychjestem przekonany, że i naszaorganizacja – Klub Polski naSłowacji – wstąpi do EUWP.

Na zjeździe sporo mówionoo emigracji ostatnich kilku lat –tzw. nowej emigracji – orazo młodych za granicą, ich potrze-bach i oczekiwaniach. Tym za-gadnieniom poświęcono specjal-ną sesję, albowiem wykształcone

młode pokolenie emigrantów/głównie w Wielkiej Brytaniii Irlandii/ oczekuje specyficznejpomocy. Prace w sekcjach do-pełniła komisja do spraw mło-dzieży i sportu.

Szczególną uwagę polonij-nych delegatów zwróciło przy-jęte z aplauzem wystąpienieWiesława Gołębiewskiego z USA– prezydenta Światowej RadyBadań nad Polonią, w którymwyraził on m.in. potrzebę usta-nowienia reprezentacji Poloniiw Sejmie i w Senacie.

Wyniki III Zjazdu w formiewniosków i zaleceń zostały opu-blikowane i przekazane odpo-wiednim instytucjom.

Przez cały czas rozmawianoteż w kuluarach. I właśnie takiebezpośrednie kontakty z innymirodakami mieszkającymi za gra-nicą są najbardziej korzystne –również i dla nas, Polaków naSłowacji. Mam nadzieję, że nietylko posłużą one do umacnianianaszej wspólnoty, ale że wzboga-cą nas, przynosząc nowe formywspółpracy.

Nie ważne jest, czy Polakówmieszkających poza granicamiPolski jest 15 czy 20 milionów,najistotniejsze jest bowiem to,żebyśmy odczuwali wzajemnewięzi i w ważnych sprawach bylizjednoczeni.

TADEUSZ Z. BŁOŃSKIPREZES KLUBU POLSKIEGO –STOWARZYSZENIA POLAKÓW

I ICH PRZYJACIÓŁ NA SŁOWACJI,WARSZAWA

17LUTY 2007PAŻDZIERNIK 2007

III Zjazd Polonii i Polakówz Zagranicy, w którym

wziąłem udział na zaproszenieprof. Andrzeja Stelmachowskiego,prezesa Stowarzyszenia„Wspólnota Polska”, odbył sięw dniach 22 - 26 września 2007 r.w Warszawie i zgromadziłdelegatów z około 60 krajówz całego świata.

z Zagranicy

ILUS

TRAC

JE: T

ADEU

SZ B

ŁOŃS

KI

Page 18: Monitor Polonijny 2007/10

MONITOR POLONIJNY18

Taka właśnie atmosfera panujew filmie w reżyserii Jacka Brom-skiego pod tytułem „U Pana Bogaw ogródku”. Jego akcja rozgrywasię w fikcyjnym małym miasteczkuKrólowy Most, położonym naPodlasiu, niedaleko Białegostoku.Ci wszyscy, którzy oglądali film„U Pana Boga za piecem” z 1998 ro-ku, również wyreżyserowanyprzez Jacka Bromskiego, doskona-le znają już to miasteczko. Ja nie-stety nie widziałam pierwszejczęści (teraz, po obejrzeniu dru-giej wiem, że na pewno to zrobię!),ale mimo to, oglądając „U PanaBoga w ogródku” bawiłam sięświetnie. Znajomość pierwszejczęści nie jest bowiem konieczna,aby zrozumieć, o co chodzi. Mimoiż akcja dzieje się w tej samejmiejscowości i powracają ci samibohaterowie – miejscowy poli-cjant Henryk (Andrzej Beya-Zabor-ski) i ksiądz proboszcz (KrzysztofDzierma), który dzięki swojej

wrodzonej inteligen-cji, sprytnie, ale w do-brej wierze manipulu-je mieszkańcami tego ma-łego miasteczka, tłumacząc wszy-stko w rozbrajający sposób – głó-wne wątki filmu koncentrują sięna nowych postaciach.

Do Królowego Mostu trafia faj-tłapowaty, niezdarny absolwentWyższej Szkoły Policyjnej MarianCielęcki (Wojciech Solarz), któryszkołę tę ukończył dzięki pomocyswego wysoko postawionego wuj-ka. Nowo upieczony policjant do-staje tu właśnie przydział, ponie-waż jego przełożeni sądzą, żew miasteczku panuje wręcz idyl-liczny spokój i że nawet on powi-

nien sobie tu poradzić. Cisza i spo-kój, lasy i pola, zero przestępczości(największym przewinieniem zda-je się być specjalnie naciąganeprzez policjantów przekroczenieprędkości, mierzonej zepsutymradarem). Czas zatrzymał się tuw miejscu. Pozornie…

W tym samym czasie do Królo-wego Mostu przybywa skruszonygangster, świadek koronny w pro-cesie mafii – Jerzy Bocian, praw-dziwe nazwisko Czapla, pseudo-

OD

ZI

W

P

OL

SC

E

UC

HA

Przez trzy dni, od 31 sier-pnia do 2 września, obserwo-wałam zmagania festiwalowe.Od dłuższego czasu festiwaljest moją ulubioną imprezą,a może nawet pewnym uza-leżnieniem. Nie potrafię spę-dzić swojego urlopu bez wzię-cia w nim udziału., chociaż la-tem na Wybrzeżu Gdańskimodbywa się niezliczona ilośćróżnych koncertów większychi mniejszych gwiazd.

Tegoroczna 44. edycja fe-stiwalu była wyjątkowo zró-żnicowana. Po dwóch latacheksperymentów nowy organi-zator – TVN najwyraźniej wy-

pracował własną koncepcjęimprezy. I tak w tym rokuw Sopockiej Operze Leśnej zo-baczyliśmy wielką gwiazdę –Norah Jones, konkurs z udzia-łem polskich i zagranicznychwykonawców oraz koncertamerykańskich gwiazd złotejery disco lat 70-tych, zatytuło-wany „Gorączka niedzielnejnocy”. Ucieszyłam się ogrom-

nie z koncertu Norah Jones,ponieważ jest ona artystkąwszechstronną. W jej piosen-kach można odnaleźć elemen-ty różnych stylów muzycz-nych, takich jak soul, jazz, folkczy country. Mimo chłodnegowieczoru melodyjnymi i na-strojowymi balladami wpro-wadziła widzów w niezwykły,ciepły nastrój.

Drugiego dnia odbył siękonkurs o nagrody „Burszty-nowego Słowika” i „SłowikaPubliczności”. Konkurs tenskładał się z dwóch etapów.W pierwszym miały miejscepolskie eliminacje – spośródpięciorga wykonawców jurywybrało polskiego reprezen-tanta w finale, którym okazałsię zespół FEEL. Tego samegowieczoru, w etapie drugim, ry-walizował on z artystami za-granicznymi z Anglii, USA,Francji, Szwecji i Niemiec.„Bursztynowego Słowika”oraz nagrodę publicznościotrzymali właśnie oni – młodzi

O statnio wszyscy się dokądś spieszą, ciągle gonią zasukcesem, karierą, pieniędzmi. Z tych powodów żyją

w ogromnym napięciu, są wiecznie podenerwowani. Spoczywana nich wiele obowiązków. Nie mają kiedy się odprężyć. Jednakzapewniam Państwa, że odprężyć się warto. Warto wyciszyć się,uspokoić i wczuć w sielankową atmosferę Królowego Mostu.

SOPOT FESTIWAL 2007J uż po raz 44. Opera Leśna w Sopo-

cie gościła artystów, występu-jących w ramach MiędzynarodowegoSopot Festiwalu 2007.

Page 19: Monitor Polonijny 2007/10

19PAŻDZIERNIK 2007

nim „Żuraw” (Emilian Kamiński)wraz z ochroną. Jako świadkowikoronnemu zmieniono mu tożsa-mość i adres. Tuż za nimi podążająjednak płatni zabójcy.

To właśnie dzięki tym dwóm bo-haterom poznajemy prawdziwyKrólowy Most.

Interesujące w filmie są też wą-tki, dotyczące ojca i córki miejsco-wego komisarza policji, bowiemkomisarz ciągle poszukuje kandy-data na męża dla córki Luśki (AgataKryska), a robi to w sposób zaska-kujący i zabawny. Natomiast jegoojciec, stary ogniomistrz (Aleksan-der Skowroński), choć wciąż do-starcza mu sporo problemów, jestpostacią zabawną i budzącą sym-patię widza.

W dniu, w którym postanowi-łam pójść do kina na ten film, nieczułam się najlepiej. Byłam przy-gnębiona, smutna. Pogoda była fa-talna, cały czas lało. Z racji tego, żenie widziałam pierwszej części fil-mu, nie wiedziałam, co mnie cze-ka. Naprawdę byłam mile zasko-czona. Odprężyłam się, a jednocze-śnie i ubawiłam. Film jest bowiemutrzymany w sielankowej atmo-sferze, nikt w Królowym Mościesię nie spieszy, ciągle jest ładna po-goda, życie toczy się w odwiecznej

harmonii z naturą. Wszyscy tworzązintegrowaną społeczność, żyjąbez konfliktów, a i gangster sięnawraca i rozpoczyna nowe życie.Nie ma tu w zasadzie złych ludzi.Oczywiście, reprezentują oni za-równo te złe cechy ludzkiej osobo-wości, jak i dobre, ale w filmie po-kazano wspaniale, że człowiekamożna akceptować równieżz wszystkimi jego wadami.

To właśnie dodaje widzowioptymizmu, pozwala z radościąspoglądać na świat, a jednocześniebawi, ponieważ dialogi – choć pro-ste – są bardzo zabawne i śmieszą.To one są niewątpliwie najwię-kszym atutem filmu. Bohaterowiemówią językiem prostym, dosad-nym, swojskim, dla osób spoza Po-dlasia niektóre słowa mogą brzmiećdziwnie i mało zrozumiale, jednaksą tak precyzyjnie dobrane, żeświetnie oddają sedno sprawy.

Fabuła może mniej zachwyca,ale rekompensuje ją świetna graaktorska. Nie ukrywam, że niektó-rych aktorów widziałam na ekra-nie po raz pierwszy i byłam nimizachwycona. W większości w fil-mie występują aktorzy z Białosto-ckiego Teatru Lalek.

Na szczególne wyróżnienie za-sługuje Andrzej Beya-Zaborski, któ-

ry fantastycznie wcielił się w rolękomisarza policji, oraz KrzysztofDzierga w roli księdza proboszcza.Na uznanie zasługuje równieżEmilian Kamiński, już dawno niewidziany na dużym ekranie. Ode-grane przez niego sceny prowa-dzenia samochodu po pijanemunaprawdę śmieszą. Szczególnie,gdy w jednej z nich natrafia nakontrolę prędkości.

Jestem również pełna podziwudla wszystkich aktorów, którzy niepochodzą z Podlasia, a którzy dlapotrzeb filmu musieli nauczyć sięmówić i śpiewać w charaktery-styczny dla Kresów Wschodnichsposób. Pewnie było to trudne, alemoim zdaniem poradzili sobie zna-komicie.

„U Pana Boga w ogródku” niejest na pewno filmem dla osób żą-dnych sensacji. To komedia godnapolecenia wszystkim tym, którzychcą się pośmiać, a jednocześnieodprężyć, zrelaksować i poznać at-mosferę baśniowej krainy, gdziedobra rozrywka, naładowaneemocjami teksty idą w parze z me-lancholią i spokojem. Gdzie nowi-ny ze świata docierają niezwyklerzadko.

ANNA PORADA, WROCŁAW

muzycy zespołu FEEL. Z pio-senką „Jest już ciemno” poko-nali wszystkich wykonawców.

Trzeci dzień festiwalu, podo-bnie jak przed rokiem, poświę-cony był wspomnieniom. Tymrazem w Operze Leśnej zaśpie-

wały gwiazdy złotej ery lat 70-tych: Gloria Gaynor, „VillagePeople”, „Hot Chocolate”, „Sis-ter Sledge” i zachowujący ciągleświetną formę zespół „Cool andThe Gang”. Prezenterką i gospo-dynią tego wieczoru była Kayah,

która nie tylko poprowadziłakoncert „Gorączka niedzielnejnocy”, ale również zaprezento-wała swoje największe przebo-je. Otrzymała też „Bursztyno-wego Słowika” za całokształttwórczości. Była to naprawdęgorączka sopockiej niedzielnejnocy, albowiem podczas tegokoncertu cała Opera Leśna za-mieniła się w dyskotekę.

„Słowik Publiczności” po raztrzeci z rzędu otrzymali polscyartyści. W roku 2005 otrzymałago Doda, rok później wyśpiewałgo Jacek Stachursky, a w tymroku zespół FEEL.

URSZULA SZABADOS, SOPOT

Page 20: Monitor Polonijny 2007/10

Franciszek Gierszewskiz Bratysławy

Rubryka „Bliżej polskiej książki“, któ-rą opracowuje Pani Danuta, jest świet-nym przewodnikiem po polskiej literatu-rze. Dzięki niej zyskuję nieocenione rady,napisane piękną polszczyzną, wiem, cow polskiej trawie literackiej piszczy i naco zwrócić uwagę. Chciałbym tą drogąpodziękować Pani Danucie za te lataprzypominania nam o nowej literaturzepolskiej. Z drugiej strony muszę chybaPanią Danutę zasmucić, gdyż w ostatnimczasie w kanonie moich lektur nie ma anijednej pozycji z przedstawianych przeznią w „Monitorze”. Jestem w wieku, kie-dy czyta się bardzo dużo, ale na wyryw-ki. Książki leżą wokół mnie. Na nocnymstoliku, w przedpokoju pod lustrem,w kuchni na stole obok filiżanki z kawą,na półce z innymi książkami, w łazience,w pokoju dziecięcym… Od czasu do cza-su chwytam jedną z nich i czytam frag-ment, by jeszcze tego samego dnia otwo-rzyć inną i na zupełnie inny temat.Rozgardiasz myśli, dziejów, historii. Ażdziw bierze, że jeszcze mi się to wszy-stko nie miesza. Niech nigdy nie nadej-dzie chwila, kiedy z tego wszystkiegopowstanie jeden wielki galimatias. I niech rzeczywistość nie pomiesza misię z fikcją lub z historią.

Pozwolę sobie, przytoczyć tytuły ksią-żek, które znajduję każdego dnia wokółsiebie, które w ostatnich dniach i tygo-dniach towarzyszyły mi przy przebudze-niu, w ciągu dnia i przed snem. Pewnieich tytuły powiedzą dużo o mnie samym.No cóż, przyrzekło się Pani Redaktor

Naczelnej i nie sposób teraz poprawiaćswojego wizerunku. Na nocnym stolikuleżą następujące książki:

Pismo Święte Starego i Nowego Te-stamentu; Henri Denis, Ewangelia i do-gmaty; Karel Čapek, Krakatit, Povídkyz jedné a z druhé kapsy; Josef A. Zen-trich, Josef Jonáš, Věčně zelené naděje;Zbigniew Mikołejko, Żywoty świętych po-prawione; Kim są Słowacy. Materiałyz międzynarodowej konferencji 2004w Krakowie; Stefan Kisielewski, Wszy-stko inaczej; Daniela Dvořáková, Rytiera jeho kráľ. Pod lustrem w przedpokojuleży Zostało z uczty bogów, autorstwaIgora Newerly. W kuchni na stole – Fialo-vý hrom Jaroslava Haška i tegoż same-go autora Procházka přes hranice. W za-sięgu ręki w przejściu z korytarza do sy-pialni – Tajemnica Piłsudskiego Mieczy-sława Pruszyńskiego i Moje najmilšieJána Smreka.

Romana Gregušková z Nitry

Lubię czytać, tak jak chyba wszyscy,kryminały, a szczególnie te autorstwaAgathy Christie, i książki historyczne.Chociaż mogłoby się wydawać, że toskrajnie odrębna literatura, to jednak i tu,i tam coś się już wydarzyło, a mnie in-teresuje, dlaczego. Ktoś kogoś zabił, po-stąpił w ten sposób, a nie inaczej i jak towpływa w kryminałach na życie danejosoby, a książkach historycznych na ży-cie nawet całego narodu. Czytam naprzemian – raz z półki historycznej, razz tej kryminalnej. Obecnie każdej nie-dzieli w porze obiadu zaspokajam swójgłód podwójny – ten ludzki dobrym obia-

dem i ten detektywistyczny, oglądającserial Poirot. Wieczorami do poduszkiczytam książki historyczne. Ostatniowpadła mi w ręce bardzo dobra książka– taka na wrześniową porę – Wester-platte Zbigniewa Flisowskiego. Książkętę dostałam jako nagrodę w szkole śred-niej i czytałam ją po raz pierwszy przedlaty. Teraz, podczas ponownej lekturywspominam tamten okres mojego życia,porównuję spostrzeżenia, które miałamjako nastolatka, z tymi, które mam dziśjako dorosły człowiek. Sama książka toteż wspomnienia-relacje żołnierzy, którzyprzeżyli szturm na Westerplatte. Co spo-wodowało, że tak szaleńczo się bronili,odcięci od reszty kraju, który już w poło-wie był zajęty przez Niemców. Gorycz ka-pitulacji po dniach ciężkiej walki, opu-szczenie, samotność…

Ich losy, przeżycia, klęska, oddaniebroni i poniżenie przez wroga… Czytami próbuję zrozumieć tych ludzi . Dlategotak lubię czytać na przemian raz krymi-nały, raz książki historyczne, małe i dużeludzkie historie, jedne wymyślone, a dru-gie prawdziwe W tym dzisiejszym świe-cie telewizji i Internetu książka jest moimdobrym przyjacielem.

Mariusz Światłowski z Koszyc

Wielokrotnie w rozmowach ze znajo-mymi, kiedy chcę się podzielić wrażenia-mi z tego, czego dowiedziałem się z le-ktury jakiegoś tekstu, słyszę pełne zdzi-wienia pytanie: to ty masz jeszcze czascoś czytać? Odpowiadam wtedy nie-zmiennie, że mam, bo chcę mieć, a czy-tanie daje mi po prostu przyjemność po-znania nowego i jednocześnie ucieczkaod złej strony codzienności.

A jednak mimo Internetu (z któregona szczęście umiem efektywnie korzy-stać) zapach farby drukarskiej, szelestkartek, a przede wszystkim dreszczykemocji z tajemnicy, tkwiącej w nowejksiążce trzymanej w ręku (przekazanemi w młodości przez rodziców i nauczy-cieli), powodują, że podczas (na szczę-ście częstych) pobytów w Polsce pędzęz wypiekami na twarzy do najbliższego„Empiku”.

Czy lubimyczytać?

MONITOR POLONIJNY20 MONITOR POLONIJNY20

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

T ym razem poprosiliśmy czytelników naszego pisma,by przedstawili książki, które czytają, do których

chętnie wracają, które ich inspirują.

Page 21: Monitor Polonijny 2007/10

21PAŻDZIERNIK 2007PAŻDZIERNIK 2007 21

Skoro samo życie pisze lepsze scena-riusze, niż zdobywcy Oskarów, czasu ni-gdy zbyt wiele, a w chwili obecnej dosło-wnie każdy dzień przynosi nowe odkry-cia w różnych dziedzinach nauk, to kon-centruję się na literaturze popularno-na-ukowej, głównie z zakresu kosmologii.Krótko mówiąc, lubię czytać o tym, codzisiejsza nauka wie (i czego nie wie)o budowie wszechświata i pochodzeniużycia na Ziemi.

Od kilku tygodni, naprawdę bez ża-dnej przesady, z zapartym tchem czytamsłynną od niedawna na całym świecieksiążkę (prędzej księgę – liczy bowiemprawie 500 stron) Richarda Dawkinsapod polskim tytułem Bóg urojony.

Za jej recenzję niech posłużą wypo-wiedzi dwóch znanych postaci polskiegożycia naukowo-społecznego – prof. Ja-cka Hołówki (filozofa i etyka): „Dawkinsargumentuje sucho i przekonująco – nieobciążajmy sobie wyobraźni bajkamio cudownym pochodzeniu żuka i żaby”;oraz Stanisława Obirka (teologa, history-ka, byłego jezuity): „Dla mnie linia po-działu nie przebiega pomiędzy wierzący-mi i niewierzącymi, ale między spójno-ścią bądź jej brakiem w wywodzie każ-dej ze stron”.

A tak przy okazji, my Polacy i wszy-scy przyjaciele kultury polskiej powinni-śmy być dumni z tego, że dzięki liczeb-ności potencjalnych czytelników na pol-skim rynku opłaca się tłumaczyć i wyda-wać interesujące ksiązki obcojęzyczne.Boga urojonego wydano w Polsce podkoniec wiosny tego roku, podczas gdyjego światowa premiera miała miejsce je-sienią roku ubiegłego.

Ursula Perunskáz Poważskiej Bystrzycy

Ostatnio zachwycam się Wierszamiwybranymi Wisławy Szymborskiej, któreurzekają mnie dokładnością opisu i pro-stotą, z jaką odnoszą się do życiacodziennego. Jeśli chodzi o prozę, to jestto „Europejka“ Manueli Gretkowskiej. Toksiążka być może nieco prowokacyjna,ale dosyć bliska moim spostrzeżeniomi mojemu sposobu patrzenia na świat.

Jasne było, że trudno będzie poprawićdorobek sprzed dwóch lat, kiedy to w Hel-sinkach srebro w skoku o tyczce wywal-czyła Monika Pyrek, a w rzucie młotembrąz zdobył Szymon Ziółkowski. Apetyt namedale oczywiście był, ale realnie zakła-dano, że cztery medale to szczyt możliwo-ści naszych lekkoatletów. Nie liczono teżna wielkie wyniki. Wcześniej cztery meda-le nasi zdobyli na pierwszych mistrzo-stwach świata w roku 1983 w Helsinkachi 2001 w Edmonton.

Brak w kadrze naszego mistrza w cho-dzie sportowym, którego występ zawszegwarantował sukces, już na starcie pozba-wił nas jednego medalu. Liczono jednakm.in. na męską sztafetę czterystumetrow-ców, tyczkarkę Monikę Pyrek, która broni-ła srebrnego medalu sprzed dwóch lat,a także byłą mistrzynię olimpijską KamilęSkolimowską w rzucie młotem. Podobnienadzieją był Szymon Ziółkowski, zawodnikAZS Poznań, mistrz olimpijski z Sydneyw 2000 roku i mistrz świata z Edmontonw 2001. Cichym faworytem był dyskobolPiotr Małachowski. Poza tym poważniejsząszansę dawano biegaczkom Annie Jesieńi Lidii Chojeckiej. Miejsce na podium dlaktóregoś z innych Polaków mieściło sięw kategoriach przypadku i byłoby sensa-cją. Marzyły się niespodzianki i, jak za-wsze, utrzymywała się wiara w przysło-wiowy łut szczęścia.

Polacy zdobyli w Osace trzy brązowemedale w biegach na 400 m (400 ppłAnna Jesień i Marek Plawgo oraz sztafeta 4 x 400), ale żadnego złota. Bez złota mis-trzostwa świata zakończyły się dla Polskipo raz szósty. Nie były to jednak najgorszemistrzostwa dla Polaków. W 1987 rokuw Rzymie nasza reprezentacja nie zdobyłaani jednego medalu, natomiast z Tokio

(1991), Stuttgartu (1993), Sewilli (1999)i Paryża (2003) wróciła z tylko jednym.

W tegorocznych mistrzostwach pierw-szy brązowy medal dla Polski – w biegu na400 metrów przez płotki – zdobył wice-mistrz Europy Marek Plawgo. Swym cza-sem – 48,12 – ustanowił też nowy rekordPolski, lepszy od poprzedniego o 0,04 (po-przedni również należał do niego!). „Złoto”wywalczył reprezentant USA z czasem47,61. Plawgo stał się jedynym polskimmultimedalistą (dzięki medalowi zdobyte-mu ze sztafetą) mistrzostw świata. NawetRobert Korzeniowski nigdy nie zdobyłdwóch medali na jednych mistrzostwachświata, choć w sumie zdobył aż trzy mi-strzowskie tytuły i wywalczył jeden brąz.Za starty na mistrzostwach w Osace (dwamedale) otrzyma od IAAF ok. 25 tysięcyUSD, może mniej, w zależności od tego,jak sztafeta podzieli się nagrodą.

Anna Jesień, 28-letnia zawodniczkaAZS AWF Warszawa, biegła na tym sa-mym torze co dwa dni wcześniej MarekPlawgo, na tym samym dystansie i tą sa-mą taktyką, zdobywając nasz drugi„brąz”! Wcześniej, w półfinale pobiławłasny rekord Polski o 0,1 sek. Wartopodkreślić, że na ostatnim zakręciePolka była piąta, szósta. Pokazała niesa-mowitą wytrzymałość fizyczną i psy-chiczną i w końcówce nadrobiła straty.Widać było, że jest w formie, a że cieszysię opinią zawodniczki, która „biegabardzo równo” i jest doświadczona utrzy-mała tempo i odniosła sukces. Dwa latatemu na mistrzostwach świata byłaczwarta. Liczono wtedy jeszcze na de-cyzję sędziów o dyskwalifikacji Rosjanki,która jedną nogą ominęła na wirażu pło-tek, a potem zdobyła złoto. PZLA niezgłosił jednak wówczas nawet protestu,

Potrójny polski brązT ak, potrójny, ponieważ polska reprezentacja zdobyła tylko – a może

aż – trzy brązowe medale na XI Lekkoatletycznych MistrzostwachŚwiata, które od 25 sierpnia do 2 września br. rozgrywane byływ japońskiej Osace. Wśród 1981 sportowców (1051 mężczyzn i 930kobiet) z 203 krajów było 53 lekkoatletów – 28 zawodniczek i 25zawodników wydelegowanych przez Polski Związek Lekkiej Atletyki.

Page 22: Monitor Polonijny 2007/10

MONITOR POLONIJNY22

W dniach 21 - 28 lipcabrałam udział w War-sztatach Historycznychw Warszawie, które zor-ganizowała Fundacja„Semper Polonia” dlaswoich stypendystów.W ramach tego pobytuzwiedziliśmy Muzeum Po-

wstania Warszawskiego(świetnie urządzone, cie-kawa ekspozycja, zaska-kujące sposoby prezen-tacji i niebanalne prze-strzenie), Pałac Kulturyi Nauki, Grób Nieznane-go Żołnierza, ŁazienkiKrólewskie, Wilanów,

Muzeum Narodowe, Mu-zeum Wojska Polskiegoi Stare Miasto. Ponadtospotkaliśmy się z przed-stawicielami Towarzy-stwa Opieki nad Zabytka-mi i z dyrektorem BiuraPolonijnego panem Artu-rem Kozłowskim orazprezesem Fundacji „Sem-

per Polonia” panem Mar-kiem Hauszyldem.

Warsztaty były dlamnie świetną okazją dospotkania się i porozma-wiania z rówieśnikamiz innych krajów: Ukrainy,Łotwy, Mołdawii czyBiałorusi.

URSULA PERUŇSKÁ

Młodzież na wakacjach w PolsceL atem polska młodzież mieszkająca na Słowacji

uczestniczyła w obozach i warsztatachorganizowanych w Polsce specjalnie z myślą o nich.Prezentujemy więc wspomnienia ich uczestników.

ponieważ prezes Irena Szewińska nie chcia-ła drażnić „rosyjskiego niedźwiedzia”...

Trzeci brązowy krążek dla Polski namistrzostwach w Osace zdobyła męskasztafeta 4 x 100 metrów w składzie MarekPlawgo, Daniel Dąbrowski, Marcin Marcini-szyn i zupełny debiutant na dużych impre-zach 21-letni Kacper Kozłowski, dla które-go był to dotychczas najlepszy bieg w ka-rierze. Nasi osiągnęli jednocześnie swójnajlepszy czas w tym sezonie. Wedługsportowych statystyk i teorii Polacy wła-ściwie nie mogli zdobyć w tegorocznym fi-nale medalu. Startowali przeciwko świato-wym potęgom w biegach: Amerykanom,Bahamczykom, Jamajczykom, Niemcomi Brytyjczykom. Za „złoto” biegacze USAdostaną do podziału 80 tysięcy dolarów,Polacy – 20 tysięcy za trzecie miejsce.

Innym się nie udało. Zawiodła KamilaSkolimowska – nie wytrzymała psychicz-nie, nie udało się Monice Pyrek w skokuo tyczce (nie obroniła tytułu wicemistrzyniświata). Obie zajęły najgorsze dla sportow-ca 4. miejsce. Druga z naszych tyczkarek,Anna Rogowska, brązowa medalistka olim-pijska z Aten, została sklasyfikowana na 8. pozycji ze swoim najlepszym w tym se-zonie wynikiem 4,60. Usprawiedliwiać jąmogą ew. kontuzje, które towarzyszyły jejw całym sezonie.

Ciekawostką jest fakt, że siedem meda-li, w tym cztery złote, zdobyli w Osace po-dopieczni amerykańskiego trenera Lan-ce’a Braumana, który zaledwie tydzieńprzed mistrzostwami wyszedł z więzienia,gdzie odsiadywał wyrok za malwersacje.Natomiast trzy złote medale zdobył Tyson

Gay. Wśród mężczyzn na jednych mistrzo-stwach dokonali tego wcześniej tylko CarlLewis i Maurice Greene. W Osace trzy zło-ta zdobyła też Amerykanka Allison Felix,wygywając bieg na 200 m oraz w sztafe-tach 4 x 100 i 4 x 400 m. Wcześniej trzy„złota” zdobyła na jednych mistrzostwachtylko jedna kobieta – Marita Koch z NRD,w tych samych konkurencjach.

Mistrzostwa w Osace zakończyliśmyw pierwszej dziesiątce lekkoatletycznychpotęg, ale... jeśli chodzi o o zdobyte pun-kty. Działacze z kręgów królowej sportu –bo tak nazywana jest przecież lekka atle-tyka – będą często przypominać zdobyte43 punkty i dziewiąte miejsce zajęte przezreprezentację w tabeli punktowej. Tak wy-soko Polska była tylko w pierwszych mis-trzostwach w Helsinkach w 1983 roku,

Page 23: Monitor Polonijny 2007/10

PAŻDZIERNIK 2007

Jak smakuje Kraków

Ostatnia kawa, ostat-nie machanie ręką na po-żegnanie, zdjęcia do po-kazania zrobione, rzeczyspakowane. Wsiadam dopociągu i jadę do domu.Wracam z Krakowa. Zeszkoły letniej języka pol-skiego i kultury polskiej.To jednak nie była tylkoszkoła, ale i możliwośćposmakowania Krakowa,dotknięcia artystycznegoserca Polaków, nocnychspacerów po ulicach, peł-nych muzyków, akroba-tów, tancerzy i mimów.Była to możliwość usły-szenia słynnego hejnałumiasta, z którym związa-nych było wiele histo-rycznych postaci, doda-jących mu tak niezwy-kłej, charakterystycznejatmosfery, uprzyjemnia-jącej spędzany tutaj czas.Kraków zyskał tytuł Eu-ropejskiego Miasta Kul-tury, co zawdzięcza nietylko imponującemu

dziedzictwu kulturalne-mu, ale także potencjało-wi ludzi wykształconych,twórczych i pełnych ini-cjatywy. Pełna inicjatywybyła i nasza polsko-euro-pejska grupa studentówz Ukrainy, Białorusi,Czech i „potężna“ grupaze Słowacji – czyli ja. Tedwa tygodnie spędziłamw fantastycznej atmo-sferze wśród młodychludzi, reprezentującychnie tylko różne języki,kultury i szkoły. To, cowszystkich jednak naj-bardziej łączyło, to Pol-ska. Niektórzy z nich po-chodzili z krajów, którekiedyś były częścią pań-stwa polskiego, inni mie-

li polskie korzenie, a jesz-cze innym język polskina tyle się spodobał, żezaczęli się go uczyć. Przy-szli poloniści, prawnicy,ekonomiści, historycyczy lekarze codzienniespotykali się na zajęciachpełnych nowych infor-macji o polskiej kulturze,

historii, języku i literatu-rze, a wiedzę przyswajalilepiej dzięki idealnejkombinacji atmosfery na-uki i kultury, którą Kra-ków jest przesiąknięty.Jestem bogatsza o dwa ty-godnie nowych znajo-mych, inspiracji, różnychjęzyków, smaków, uczući widoków. Słowem, zde-cydowanie polecam tęszkołę letnią, dlatego żeto nie jest zwykła szkoła.To czas wakacji, ale efek-tywnie wykorzystany,podczas którego nie maco stracić, można tylkozyskać.

NINA VACHALÍKOVÁ

a więcej punktów reprezentacja zdobyłatylko raz - w Edmonton w 2001 roku (50).Podkreślano, że mniej punktów zdobyłym.in. Francja, Włochy, Hiszpania, Czechy,Ukraina i Szwecja. Najbardziej liczą się je-dnak zwycięstwa, a bez nich w tabeli me-dalowej Polska znalazła się na bardzo da-lekim 35. miejscu. Gorzej było tylko raz –w Rzymie w 1987 r. W sumie na dotych-czasowych lekkoatletycznych mistrzo-stwach świata zdobyliśmy dotychczas 21 medali – 7 złotych, 5 srebrnych i 9 brą-zowych. Znaczną część medali, zdobytychw historii polskich startów na lekkoatle-tycznych mistrzostwach świata, zawdzię-czamy przede wszystkim dwóm wielkimgwiazdom, a obecnie sportowym emery-tom – chodziarzowi Robertowi Korzeniow-skiemu (trzy złote medale i jeden brązowy)

i skoczkowi Arturowi Partyce (dwa srebrnei jeden brązowy).

Medale zdobyte na jednym dystansie spo-wodowały, że natychmiast zaczęto mówić,że 400 metrów przez płotki staje się polskąkonkurencją. Pojawiły się głosy, że jest „pol-ska szkoła” biegów na tym dystansie. Cóż,sukces rozpalił marzenia.

Dla tryumfatorów Międzynarodowe Stowa-rzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF)przygotowało wysokie nagrody pieniężne. Zazajęcie miejsca na najwyższy podium prze-widziano 60 000 USD, za 2. miejsca 30 000,a 3. – 20 000. Za ósme miejsce zawodnik po-winien dostać 4 000 USD. Zdobywca rekorduświata pobitego podczas mistrzostw dostaniedodatkowo 100 000 USD! Nasza „brązowa”sztafeta dostanie do podziału 20 tysięcy.W sumie pula nagród wyniosła 7,2 mln dola-

rów, czyli 5,35 mln euro. Jednak IAAF wy-płaci nagrody dopiero po otrzymaniu wszy-stkich wyników badań antydopingowych.

Pewną „atrakcją” mistrzostw byływzmożone kontrole antydopingowe, któ-rych przeprowadzono około tysiąca!

Niespecjalnie nam wyszło. A może towina upału panującego w Osace? Dawałsię on stale we znaki lekkoatletom. W dzień temperatura dochodziła do 35 stopni! W przystosowaniu się do wa-runków miał Polakom pomóc kilkunasto-dniowy obóz w Kochi.

Gospodarzami następnych mistrzostwświata w 2009 roku będzie Berlin. Pozo-staje mieć nadzieję, że może u sąsiadówza Odrą będzie lepiej.

ANDRZEJ KALINOWSKI

Page 24: Monitor Polonijny 2007/10

MONITOR POLONIJNY24

C Z Y T E L N I C Y P I S Z Ą

Je čas na zber húb.Prekrásne meniace lesylákajú do prírody. A tenpocit potešeniaz nájdeného úlovku jeneopísateľný. Preddesiatimi rokmi sme sas manželom vybrali naKojšovu hoľu. Rastú tamhríby a výhľad od triangluje neopísateľný. Horší jevýstup na vrchol, ale keďzvládnete ten výškovýrozdiel, dostanete odmenuv podobe rozhľadu navšetky svetové strany. Akje dobrá viditeľnosť,zazriete aj začiatok Tatier. V tenseptembrový deň, sediac na vrchole,pochutnávali sme si na posledných kúskochchlebíka, ktorý som nabalila na cestu.Znenazdajky sa pred nami objavil mladýchlapec. Smeroval k nám a my sme právedojedali posledné kúsky. Asi bol hladný. Bolomi ľúto, že už nemám aj pre neho. Pýtal sanás na cestu na Košice. Ochotne sme muvysvetlili turistickú trasu po hrebenia možnosť vrátiť sa aj autobusom z dediny.Lenže pobral sa úplne iným smerom. Hubysme mali v košíku, spokojní sme zamierilina parkovisko. Dolu sa nám kráčalonádherne. Akoby prízrak, ďaleko pred namikrižoval z lesa do lesa cestu ten istý chlapec.Bol však ďaleko. Čudovali sme sa, prečo je tua ako sa sem dostal, keď sa pobral úplneiným smerom? Rýchlo sa nám stratilz dohľadu a vtedy sme sa rozhodli, že ak hostretneme po ceste opäť, zoberieme hoautom domov. Oči mi behali po lese a tiežsom hľadala neznámeho mládenca. Žiaľ, užsme ho nezahliadli. Chvíľu sme ešte čakalina parkovisku, ale neobjavil sa.

O tri dni som náhodou zbadalav novinách oznam. Hľadá sa... odišielz domu dňa... kto by vedel podaťinformácie... o jeho oblečení... volajte

rodičom... alebo na číslopolície...Mojím telom prebehlaelektrina. Ukázala somoznam manželovi. Bezslova som vytočila číslo.Nebolo pochýb, že ideo toho istého chlapca.Rodičia prišli k námdomov. Podrobne sme imopísali celý priebehstretnutia a, samozrejme,jeho oblečenie.Telefonovali sme sis rodičmi denne, alebezvýsledne. Ich synRóbert sa nevrátil. Nebolo

dňa, aby som na neho nemyslela. Bolvášnivý ornitológ a pravdepodobne si šielpozrieť a skontrolovať nové mláďatá orlov.Mesiac sa končil a nastúpil daždivýnovember. Zavolali mi rodičia, či by smenešli na pátraciu akciu a ukázali miesto,kde sme ho ako poslední videli. Autami smesa vyviezli aj so skupinou záchranárov sopsami. Žiaľ, v tejto časti bolo počasie veľminevľúdne a nedovolilo nám pokročiť ďalejako sto metrov. Sadla hmla, dážď bičoval,nebolo vidieť ani na pár metrov a pátraciaakcia sa skončila. Rýchlo prišla zima, snehubolo na končiaroch veľa.

V marci našli pozostatky Róberta na lanenešťastne zachyteného vo vysokýchkonároch. Plakala som. Mladý život. Prečosa len pobral iným smerom? Prečo odišielz domu bez rozlúčenia? Prečo??Nezodpovedané otázky. Na Kojšovu hoľusme nešli niekoľko rokov. Nemohli sme. Dodnes vidím Róberta pred očami. A jeseňa hubárčenie? Vždy v tomto čase venujemeRóbertovi tichú spomienku a myslíme na to,či sme neopomenuli niečo u vlastných detía či ich niečo netrápi. Aby nemali pocit, žemusia utekať z domu bez poslednéhorozlúčenia.

ZDENKA BLOŃSKA ZÁBORSKÁ

Jesenná spomienka

Page 25: Monitor Polonijny 2007/10

25PAŻDZIERNIK 2007

O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A

Uwaga! Organizatorzy 2. edycji konkursu „Współbrzmienie“ – Miejscowe Koło RegionalnegoKlubu Środkowe Poważe – przedłużają termin nadsyłania prac, dotyczących przygódzwiązanych z językiem słowackim, do 15 października br. Przedmiotem konkursu są

krótkie anegdoty i opowiadania związane z zabawnymi sytuacjami, powstałymi w wynikuniezrozumienia podobnie brzmiących słów. Prace należy przesyłać pod adresem: MariaPeruňská, Rozkvet 2012/ 31-20, 017 01 Považská Bystica lub [email protected]

Wydział Konsularny AmbasadyRP w Bratysławie informuje, żeobywatele polscy zamieszkującylub przebywający czasowo naterenie Słowacji będą mogli wziąćudział w wyborach do Sejmui Senatu RP, które odbędą sięw dniu 21.10.2007 r. Lokal wybor-czy otwarty będzie w AmbasadzieRP w Bratysławie przy ul. Hum-melovej 4 od godz. 6.00 do20.00. Na listę wyborców możnasię wpisać do dnia 16.10.2007 r.w Wydziale Konsularnym Amba-sady RP w Bratysławie, tel.02/59 49 02 11.

Redakcja Mniejszości NarodowychSłowackiej Telewizji Studio Koszyceinformuje, że przygotowała nowewydanie Magazynu Polskiego, którezostanie wyemitowane przez STV 2 dnia16.10.2007 r. o godz.16.35. Powtórkaprogramu nastąpi 17.10.2007 r. o godz.00.40 oraz 17.10.2007 r. o godz. 10.30.

Ewie i Petrovi Baltazarovičom gratulujemy z okazjinarodzin ich drugiej córeczki.Patrycja przyszłana świat 29 września.Przyjaciele z Klubu Polskiego

➨ 1 – 14 października – Bratysława,Uniwersytet Komeńskiego, Šafárikovo nám.6 • Prezentacja wystawy „Joseph Conrad– Między lądem i morzem” –o brytyjskim pisarzu polskiegopochodzenia Teodorze Józefie KonradzieKorzeniowskim (1857 - 1924)

➨ 10 października – godz. 16.30 –Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Projekcja telewizyjnego spektaklu „Śmierćrotmistrza Pileckiego” • (2006, 85 min),reżyseria i scenariusz Ryszard Bugajski

➨ 11 – 12 października – Piešťany, kinoFontána • Międzynarodowy PrzeglądFilmowy ASTROFILM – Człowiekw kosmosie– z okazji 50. rocznicy lotu pierwszegosputnika w kosmos, w programieprezentacja filmów polskiej produkcjio tematyce kosmicznej

➨ 13 października – Trenczyn, Piano ClubPod Sokolice • XIV Trenczyński FestiwalJazzowy „Jazz pod hradom 2007”/http://www.jazzfestiwal.sk/index.php/Koncert: Urszula Dudziak and Band/www.krab.pl/info/dudziak.html /

➨ 13 i 14 października, 20 i 21 października– Polskie słuchowisko radiowew słowackim radiu• W programie:

• 13.10. – godz. 14.05 – Radio SLOVENSKOJerzy Andrzejewski – POPIÓŁ I NAMIĘTNOŚĆ

• 13.10. – godz. 15.00 – Radio REGINAAndrzej Mularczyk – BAL STULECIA

• 14.10. – godz. 8.05 – Radio SLOVENSKOJerzy Niemczuk – BAJKA O STRASZYDLE

• 14. 10. – godz. 22.30 – Radio SLOVENSKOAnna Burzyńska – IDEALNA PARA alboNAJWIĘCEJ SAMOBÓJSTW JEST W NIEDZIELE

• 15.10. – 19.10. zawsze o 19.45 – RadioSLOVENSKO Czesław Janczarski – MIŚ USZATEK

• 20. 10. – godz.14.05 – Radio SLOVENSKOAndrzej Mularczyk – CYRK ODJECHAŁ, LWYZOSTAŁY

• 20. 10. – godz. 15.00 – Radio REGINAGrzegorz Walczak – KAKTUS

• 21. 10. – godz. 8.05 – Radio SLOVENSKOGrzegorz Walczak – PIEGUSY

• 21. 10. – godz. 22.30 – Radio SLOVENSKOStanisław Witkiewicz – MATKA

➨ 17 – 19 października – Bardejov, Humenné,Michalovce • Koncerty muzyki poważnejz udziałem tria w składzie: Joanna Ciupa –mezzosopran, Marcin Wyrostek – akordeoni Grzegorz Niemczuk – fortepian

➨ 17.10. 2007 – godz. 18.00 – Bardejov,Ratusz /Bardziejowska Jesień Muzyczna

➨ 18.10. 2007 – godz. 19.00 – Humenné,Pałacowa Sala Koncertowa /Cyklkoncertów jesiennych

➨ 19.10. 2007 – godz. 18.00 – Michalovce,Zlatý býk /Michalowska Jesień Muzyczna

➨ 17 października – godz. 18.00 – Preszów,sala koncertowa PKO

Koncert Boba Jazz Band z Krakowa w ramachXVI Międzynarodowego Festiwalu Jazzowegow Preszowie➨ 18 października – godz. 18.00 i 19

października – godz. 19.00 – Bratysława,Kościół JezuickiKoncert chorału gregoriańskiegow wykonaniu Mulierum ScholaGregoriana Clamaverunt Iustiz Warszawy pod dyrekcją MichałaSławeckiego

➨ 19 października – 14.30 godz. –

Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Otwarcie polsko-słowackiej wystawyfilatelistycznej

➨ 19 października – Bratysława – PKOBratysławskie Dni Jazzowe 2007/www.bjd.sk/Koncert kwartetu Tomasza Stańko

➨ 24 października – godz. 17.00 – Koszyce,Czeskie Centrum, ul. RázusovaDyskusja panelowa na temat „Prawanaszego ciała” (dot. aborcji, transplantacji,eutanazji itp.) w ramach SalonuWyszehradzkiego z udziałem prof.Romana Tokarczyka z UMCS w Lubline

➨ 24 października – godz. 19.00 – Nitra, salakoncertowa SynagógaKoncert gitarzysty Tomasza Zawieruchyw ramach XXV MiędzynarodowegoFestiwalu Klasycznej Muzyki GitarowejCITHARA AEDICULAE (22-27.10.)

➨ 24 października – godz. 18.00 – BańskaBystrzyca, aula FHV UMB, Ružová 11Projekcja filmu „Wszyscy jesteśmyChrystusami” /2006/ w reżyserii MarkaKoterskiego

➨ 25 października – godz. 17.00 – Koszyce,Galeria Wschodniosłowacka, Hlavná 27Otwarcie wystawy malarstwa TomaszaZawadzkiego i Marka Sapetty

➨ 27 października – godz. 19.30 –Bratysława, Teatr GUnaGU, Františkánskenám. 7

Spektakl teatralny „Howie a Rookie” MarkaO’Rowea w wykonaniu tatru „Kontra” zeSpiskiej Nowej Wsi w reżyserii polskiejreżyserki Klaudyny Rozhin

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W B R A T Y S Ł A W I E N A P A Ź D Z I E R N I K 2 0 0 7

Page 26: Monitor Polonijny 2007/10

26 MONITOR POLONIJNY

Milovala som dlhé cesty vlakom na-prieč Poľskom, večerné prechádzky poHlavnom námestí v Krakove, po staroby-lej Toruni aj pri Baltiku. A nebyť neúnav-nej „propagátorky“ Poľska na Slovenskupani Jolanty Graly-Bendarčikovej (iste jumnohí dobre poznáte), telom aj dušouPoľky, ktorá si na Slovensku založila ro-dinu, možno by som bola na mnohé ajzabudla. Práve vďaka nej som objavilanielen pre seba, ale aj pre poslucháčovSlovenského rozhlasu – ďalšie zákutiaKrakova – nielen Rynek główny a Wa-wel, ale napríklad aj židovskú štvrť Kazi-mierz. Skupinka novinárov tam bolav čase festivalu židovskej kultúry. Pre-chádzali sme sa po uličkách, ktoré mipripomínali slovenský „oskarový“ filmObchod na korze s Jozefom Krónerom,obedovali za stolom s háčkovanou pri-krývkou, do noci vstrebávali do seba ná-dherné tóny hlasov a hudby. Bol to neo-pakovateľný zážitok. A nebol jediný. Soľ-nú baňu vo Vieličke som navštívila nie-koľkokrát, dokonca pred sebou na stolevedľa počítača mám kryštáliky zo soľnejbane (ktosi mi povedal, že dodávajúenergiu, verím tomu). Do bývalého kon-centračného tábora v Osvienčime bysom už druhý raz nešla – pohľad na det-ské topánočky, zuby, vlasy, okuliare sami asi nikdy nevymaže z mysle. Každýby mal aspoň raz toto miesto navštíviť.

Toto sú miesta, o ktorých sa hovorí,ale málokto napríklad na Slovensku vie,že juhovýchod Poľska, ktorý sa tiahnepopri slovenskej hranici, je posiatymnožstvom hradov a zámkov – niektoréz nich sú v pôvodnom stave, z iných sastali luxusné hotely. Veľmi som bola pre-kvapená, keď som na začiatku prázdnin

stretla na týchto miestach veľa mladýchpoľských rodín so svojimi ratolesťami,ktoré sa živo zaujímali o historické sú-vislosti daného miesta. A práve tam somsa dozvedela, že v Poľsku je taký zvyk –vždy na začiatku prázdnin sa vyberú ro-dičia so školopovinnými deťmi spozná-vať históriu svojej krajiny, aby vedeli,kam siahajú ich korene. Tak to na mňazapôsobilo, že tento zvyk poľských rodínrok čo rok pripomínam vždy na začiatkuletných prázdnin v našich rozhlasovýchreláciách. Po tohtoročnom letnom stret-nutí s mladou poľskou rodinu na Tren-čianskom hrade však začínam mať po-chybnosti, či je to tak - tvrdili mi, že lep-šie poznajú historické pamiatky Sloven-ska ako okolie rodného Bielo Blata...Možno výnimka potvrdzuje pravidlo, ale

akákoľvek je skutočnosť – myšlienka,odmalička spoznávať vlastné korene, jeto pekná. (Asi ju budem šíriť vo vysiela-ní aj naďalej.) Aj názor, že naši severnísusedia sa s plným nasadením pustili dorozvoja cestovného ruchu – robia to ne-vtieravo a dobre. Vďaka pani Bednarči-kovej sme navštívili aj ľavý breh Dunaj-ca, dokonca sme sa previezli aj na pl-tiach. O niekoľko týždňov neskôr sompodobnú cestu absolvovala aj na sloven-skej strane. Bol to veľký rozdiel - na poľ-skej strane štýlové chaty, rázovité pen-zióny, reštaurácie, služby, krojovaní plt-níci, na slovenskej bufet v maringotke,jediný penzión a na poly zatvorený hi-storický Červený kláštor. Obidva brehyDunajca ponúkajú rovnaké možnostia predsa niekde to ide a inde nie.

Ale nielen kultúrou a históriou je člo-vek živý – myslím si, že v Krakove robianajlepšiu „papežsku kremówku“ – diéta-nediéta - tomu zákusku sa nedá odolať.A dovolím si tvrdiť, že v Poľsku sú naj-lepšie, najväčšie a najchutnejšie čučo-riedky a maliny. Kupovali sme si ich nie-len od detí pri ceste, ale aj na miestnychtrhoch. Škoda, že našinec si pod poľ-ským trhom predstavuje svetre, kožuchya sedačky, lebo poľské trhy - to sú aj rôz-nofarebné kytice takmer poľných kvetovv každom ročnom období a ovocia odvýmyslu sveta. A ich zeleninové poliev-ky na studeno, to je v lete balzam na du-šu aj telo.

Aj keď som bola v Poľsku niekoľko-krát, mojou veľkou túžbou je navštíviťMazurské jazerá. Veľmi veľa som o nichčítala - o čistote, vôni, kráse, tichu a ro-mantike, o možnostiach brázdiť hladinujazier plavidlami. Vraj sú prírodnou per-lou Európy? Prečo sa o nich tak málovie? Prečo chodíme za prírodnými krá-sami do Nórska a Fínska? Možno preto,že nevieme, čo majú susedia. A tí odSlovenska na sever toho majú neúre-kom, len sa treba zaujímať.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

ĽUBICA HARGAŠOVÁ,REDAKTORKA

SLOVENSKÉHO ROZHLASU

V erili by ste, že u nás doma voláme zrkadlo – lusterko? Mám to eštezo študentských čias, keď som robila vedúcu mládežníckych

zájazdov do Poľska a moja tamojšia kolegyňa každé ráno hľadalav kabelke „lusterko“. Nakoniec ho vždy našla a mne sa tento, pre mňamagický výraz, navždy uchoval v pamäti.

Poľsko, je krajina skvostov,ale nájde ich len ten, kto ich chce nájsť

Page 27: Monitor Polonijny 2007/10

27stronę redaguje MoanPAŻDZIERNIK 2007

Dziękujemy wszystkim dzieciom za przysłaniedo redakcji „Monitora” przepięknych zdjęć.Chociaż tegoroczne wakacje są już dawno zanami, niech te zdjęcia trójki finalistów naszego

konkursu przypomną nam wszystkie cudownemiejsca, które odwiedziliśmy, niektóreniesamowite chwile, które przeżyliśmy, i paręwyjątkowych ludzi, których poznaliśmy.

Rozwiązanie wakacyjnegokonkursu fotograficznego

Zwycięzcom gratulujemy, a nagrody książkowe prześlemy pocztą.

Czasami zdarza się, że

dzieci decydują się

rozwiązać problemy

swoich rodziców na

własną rękę. Niekiedy

jest to zabawne,

niekiedy natomiast

niebezpieczne. O tym,

jak udało się je

rozwiązać Beacie,

warto przeczytać

w książce Krystyny

Boglar „Każdy pies ma

dwa końce”.

Krajowa Agencja

Wydawnicza,

Warszawa 1978

„PANIE SZEJKU ALBO

OBYWATELU.

TATO PORZYCZYŁ

(POŻYCZYŁ) NOCNIK

OD BRZĘKOWSKIEGO... OD

KOLEGI I NIE MA PIENIĘDZY

NA BENZYNĘ WIĘC PROSZĘ

NAM POSŁAĆ DO BUKOWINY

NAJLEPIEJ OKRĘTEM

BEATA”

P.S. W chwilach szkolnego

zmęczenia pamiętajcie, że

szejkowie nie dość, że nie

mówią po polsku (warto się

więc uczyć różnych języków),

to jeżeli już przypadkiem

mówią, to na pewno nie

rozumieją naszych wątpliwości

ortograficznych!

K Ą C I KC Z Y T E L N I C Z Y

❶ Marianka Jarina, lat 12„Moja siostra, robiąca gwiazdę nad Balłykiem“

❸ Dominika Gregušková – lat 14Razem z mamąna wakacjach we Włoszech

❷ Ondrej Zachar – lat 17. Rumunia – w drodze na wakacje do Bułgarii:„Ja i tak jadę szybciej niż Wy, a mamwłasnego szofera i samochód z klimatyzacją”

Wyniki konkursu:

Page 28: Monitor Polonijny 2007/10

ZA MIESIĄC: OPTYMISTYCZNA JESIENNA KOLACJA MAJKA KADLEČEKZA MIESIĄC: OPTYMISTYCZNA JESIENNA KOLACJA MAJKA KADLEČEK

Życie przynosi jednak ró-żne niespodzianki. Czasamitrzeba dać drugą szansę ko-muś, czasami czemuś. A cza-sami sobie samemu. Nieste-ty, często się zdarza, że dru-ga szansa okazuje się po pro-stu „powtórką z rozrywki”i znowu należy się otrzepać,iść dalej i nie oglądać się zasiebie. Ale jeśli chodzi o je-dzenie, to czy daliście kie-dyś drugą szansę jakieś po-trawie? Czy znienawidzonyszpinak wrócił do łask? Alboryba czy groch? A co z owsian-ką?

Pamiętacie standardowedrugie śniadanko w przed-szkolu? Gęsta kasza z płat-ków owsianych na mlekui ostre łupiny ziarna, który-mi się pluło po całej sali i pokolegach? Ja to pamiętam.

Ćwierć wieku temu powie-działam sobie, że nigdy wię-cej jej nie zjem, że z owsian-ką raz na zawsze koniec! Ot,owsianka w moim życiu sięskończyła.

A jednak weszłam do tejsamej wody… owsianej

Prawda jest naga. Czas pły-nie, a człowiek się starzeje.Już nie może balować północy, a rano wstać, jak gdy-by nigdy nic. Nie może zjeśćtego, co wpadnie pod nóżi wcisnąć się w spodniez czasów licealnych. Nie mo-że gadać przy winie o filozo-fii, gdy fizjologia staje siębardziej aktualnym proble-

mem. Po prostu w pewnymwieku ciało potrzebujebłonnika, błonnika i jeszczeraz błonnika. Bez błonnikaw pewnym miejscu, gdzienawet król chodzi piechotą,„ani rusz”.

Toteż ruszam, nie na ka-wę, nie na grzyby, nie na pi-wo, ale na kaszę... Choć czu-ję się, jakbym szła na wojnę.Zaczynam ostrożnie i kupu-ję półprodukt ekspresowy,czyli kaszę przetworzoną,którą wystarczy zalać wrzą-tkiem. I… mniam, smakujemi! Jem ją codziennie i za-czynam się od niej uzależ-niać. Niestety, jak każdaużywka kosztuje, oj, kosztu-je i to sporo. Przystępujęwięc do wersji oszczędno-ściowej – kasza będzie z kla-sycznych płatków owsia-nych, gotowana na mleku,jak za dawnych czasów.

P odobno nie wchodzi się po raz drugi do tej samej wody. Gdy coś sięraz skończy, to „adios pomidory” i trzeba zaczynać od początku.

I nie odwracać się za siebie. Należy iść do przodu, do przodu...

Płatki owsiane przepłukać na sicie. Do garnka wlać mleko i wsypać płatki.Gotować na małym ogniu, częstomieszając, aż do momentu, kiedy płatkisię rozkleją, a kasza będzie gęsta.Unikając wzrokiem garnka (ojej, znowusię przypalił!), przełożyć kaszę natalerz, posypać cukrem i zjeść!

KASZA OWSIANANA MLEKU

Page 29: Monitor Polonijny 2007/10