Monitor Polonijny 2006/06

24

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2006/06

Page 1: Monitor Polonijny 2006/06
Page 2: Monitor Polonijny 2006/06

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

MONITOR POLONIJNY

W Ambasadzie RP w RS (10 maja ) odbyło się przyjęciez okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Na uroczystość przybyligoście – osobistości świata polityki i kultury Słowacjii Polski. mw

Dnia 1 czerwca w Pałacu Zichy w Bra-tysławie odbył się polski wieczór,którego oragnizatorami byli: Staro-miejski Ośrodek Kultury w Bra-tysławie, Ambasada RP w RS, InstytutPolski w Bratysławie oraz Klub PolskiRegion Bratysława. Podczas wieczorukażda z instytucji czy organizacjizaprezentowała swoją działalność naSłowacji. O oprawę muzyczą zadbałyzespoły „Torka“, „No Limit“ orazMarta Hudecová (sopran). mw

W Pałacu Zichy odbyło się też losowanie nagród przeznaczonych dla prenumeratorów„Monitora Polonijnego“. Szczęśliwych posiadaczy biletów autobusowych do Londynu i Paryżawylosowali starosta Bratysławy – Stare Miasto Peter Čiernik oraz radca Ambasady RP w RSBogdan Wrzochalski (więcej na stronie 21). Przedstawicielka firmy SAD Eva Vozarováprzekazała nagrody na ręce redaktor naczelnej. mw

Koncert Visegrad 4 Harpsz udziałem Tomasza Kamińskiego(harmonijka ustna). Projekt, którypołączył działalność koncertową

najpopularniejszych muzykówpaństw V4 grających

na harmonijce ustnej.wh

Uroczyste otwarcie wystawy osobistoscispołecznych i politycznych państw V4 pod nazwą„Portrety wyszegradzkie“ Polską częśćprzygotowała agencja prasowa Agora ze zbioruprac fotografów „Gazety Wyborczej“.

Otwarcia polskiejczesci wystawydokonał ZbigniewMachej, dyrektorIP w Bratysławie,na planie dalszymLadislav Snopko,dyrektor KZP

wh

FOTO

: KRZ

YSZT

OF F

RĄCZ

EK

FOTO

: KRZ

YSZT

OF F

RĄCZ

EK

FOTO: WILIAM HESSFOTO: STANO STEHLIK

Page 3: Monitor Polonijny 2006/06

CZERWIEC 2006 3

OD REDAKCJIChoć jest to tekst, który widnieje na początku naszego pisma,

najczęściej powstaje pod koniec przygotowywania miesię-cznika do druku, kiedy większość materiałów jest gotowa.

Jest sobotni wieczór. Siedzę przed telewizorem i oglądamfestiwal Eurowizji. Relaks, choć nie w pełni. Na kolanach mamlaptop – przecież będę jeszcze pisać tekst do „Monitora”! CzyEurowizja może mnie zainspirować? Co za paradoks! Oglądamją na niemieckim kanale, bo słowacka telewizja festiwalu nietransmituje, a anteny satelitarnej, dzięki której mogę odbieraćTV Polonia, jeszcze nie przeinstalowałam, choć informacjeo zmianach w nadawaniu sygnału umieściliśmy już w poprzed-nim numerze naszego pisma!

A więc siedzę przed telewizorem i już wiem, że polscyreprezentanci nie przeszli do finału (czytaj „Młodzi w Polscesłuchają”). Już niebawem przed telewizorami bądź natrybunach zasiądą kibice piłki nożnej. To będą emocje! Temupoświęciliśmy artykuł zatytułowany „Polska, gooolaaa!”

Zapewne wielu z Państwa z uwagą śledzi informacje,podawane przez media. Kiedy mowa o Polsce – z większymzainteresowaniem się im przysłuchuje – dotyczą przecieżbezpośrednio czy pośrednio nas. Jeśli są pozytywne – jesteśmydumni, jeśli negatywne – przeżywamy je tak, jak nasi rodacymieszkający w kraju, a może czasami intensywniej. Na łamach„Monitora” staramy się przybliżać te wydarzenia w specjalnejrubryce „Z kraju” czy, przypominając historię Polski, w rubryce„To warto wiedzieć”. Mieszkając z dala od ojczyzny, na pewnomożemy być dumni z naszego pochodzenia. O tej dumie mówiw „Wywiadzie miesiąca” prezes organizacji polonijnej naSłowacji Tadeusz Błoński. Chęć pokazania różnorodnościpolskiej kultury gór i morza przyświecała organizatoromimprez w Bratysławie, z których fotoreportaż znajdzieciePaństwo na stronach 12-13. W tym numerze ogłaszamy teżwyniki losowania wspaniałych nagród, które przygotowaliśmydla naszych prenumeratorów – cztery osoby spędzą wspaniałyurlop w atrakcyjnych stolicach Europy. Gratulujemy!I wszystkich zachęcamy do lektury całości czerwcowego„Monitora”.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAREDAKTOR NACZELNA

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Pavol Bedroň, Ivana Juríková, Majka Kadleček,Katarzyna Kosiniak-Kamysz, ks. Jerzy Limanówka, Melania Malinowska, Danuta Meyza-Marušiaková, DariuszWieczorek , I zabe la Wó jc ik , • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados• JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska• GRAFICKÁ ÚPRAVA:Stano Carduelis Stehlik • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected]• PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka142515 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • Redakcia s i vyhradzuje právo na redakčné spracovanie ako a jvykracovanie doručených materiálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnených materiálov a l istov.

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

REALIZOVANÉ S FINANČNOU PODPOROU MINISTERSTVA KULTÚRY SR - PROGRAM KULTÚRA NÁRODNOSTNÝCH MENŠÍN

SPIS TREŚCIPolska, gooolaaa!! 4

Z KRAJU 4

SŁOWACKIE WYDARZENIA, POLSKIE SPOSTRZEŻENIA 5

Polscy lekarze na Słowacji 6

Ach, ta historia... 7

OKIENKO JĘZYKOWERok Języka Polskiego 9

Szczęśliwa (?) trzynastka 9

DYPLOMACJA I NIE TYLKODyplomacja – czy jest czegozazdrościć? 9

WYWIAD MIESIĄCATadeusz Błoński: „Klub Polski jest miejscem dla aktywnychi kreatywnych” 11

Polsko-słowacki wieczór szant i pieśni góralskich 13

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄMietek Szcześniak 14

NASŁUCHUJEMY 14

Antygona w Nitrze 15

KINO-OKO Veľký návrat Adama Miauczyńského 16

TO WARTO WIEDZIEĆGorący Czerwiec ’56 w Poznaniu 17

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIMarek Nowakowski 18

Dzień Dziecka 20

OGŁOSZENIA 21

POLSKA OCZAMI SŁOWACKICH DZIENNIKARZYPrečo mám rada aj poľské jablká 22

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 23

PIEKARNIKSen nocy świętojańskiej 24

Page 4: Monitor Polonijny 2006/06

Po raz kolejny nasza piłkarska reprezen-tacja uczestniczy w mistrzostwach

świata w piłce nożnej, które tym razem odby-wają się w Niemczech. Reprezentacja Polski,plasująca się obecnie na 29. miejscu w rankin-gu FIFA, ma szanse powalczyć o ... ? No wła-śnie, o co? Zgodny chór kibiców, dziennikarzysportowych i „fachowców” twierdzi, że sukce-sem będzie wyjście z grupy. Ci mniej optymis-tycznie nastawieni stwierdzają, że nasi odnieślijuż swój sukces, ponieważ... zakwalifikowali sięna mistrzostwa! Nasze „Orły” to 23 zawodni-ków, wybranych przez selekcjonera PawłaJanasa. Szokiem dla kibiców i niektórych ludzize świata sportu jest niepowołanie do kadry namistrzostwa bramkarza Jerzego Dudka orazTomasza Frankowskiego, który w eliminacjachdo MŚ zdobył 7 goli! W jego przypadku selek-cjoner tłumaczy to tym, że od jesieni nie poka-zał na boisku formy i nie wiadomo, czy odzys-kałby ją właśnie w Niemczech. Jerzy Dudek na-tomiast od prawie roku „siedzi na ławce”w swoim klubie i trudno zabierać go na mistrzo-stwa jako np. trzeciego bramkarza. Po ogłosze-niu składu kadry Dudek stwierdził, że musiochłonąć, ponieważ cały czas myśli, że to żart.Jest to o tyle zaskakujące, że jeszcze przedmeczem z Litwą (02.05.br.) selekcjoner powie-dział, że „w reprezentacyjnej formie jest tylkoDudek”. W kadrze znalazło się za to kilku mło-

dych, mniej doświadczonych, ale dobrze zapo-wiadających się zawodników (Gorawski, Jeleń,Brożek). Trzecim bramkarzem reprezentacjizostał 24-letni bramkarz West Bromwich AlbionTomasz Łuszczak. Ma przed sobą wizję olśnie-wającej kariery. Ostatnio dużo pisano o tym, żeManchester United może zdecydować się nazapłacenie za niego 7 mln funtów! Jeśli transferdoszedłby do skutku, byłby to rekord w historiipolskiego futbolu. Jeśli nawet w trakcie mi-strzostw będzie tylko siedział na ławce rezer-wowych, to wyjazd do Niemiec pozwoli mu os-woić się z reprezentacją i ... będzie początkiemdrogi na Mistrzostwa Europy w 2008 roku.

Wśród wyjeżdżających na Mundial jest 17zawodników grających w klubach zagranicz-nych (w Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii,Rosji, Belgii, Turcji, na Ukrainie i w ... Katarze).Krajowe kluby reprezentuje aż czterech zawod-ników Wisły Kraków oraz po jednym WisłyPłock i stołecznej Legii.

Polska zaczyna mistrzostwa w grupie „A”wraz z Niemcami, gospodarzami i srebrnymimedalistami z 2002 roku, oraz reprezentacjamiEkwadoru i Kostaryki. Nasi najgroźniejsi konku-renci z grupy, Niemcy, zajmują 19. miejsce

w rankingu FIFA. Kostaryka jest na 26. a Ekwa-dor na 39. miejscu. O różnicy miedzy naszymipiłkarzami a reprezentantami Niemiec możeświadczyć fakt, że cena jednego tylko MichaelaBallacka na piłkarskim rynku jest wyższa od ce-ny całej naszej reprezentacji! Inną ciekawostkąjest obecność w drużynie niemieckiej graczyz polskimi korzeniami. Zawodnicy ci to pomoc-nicy Tim Borowski oraz grający w ataku Miro-slav Klose i Lukas Podolski. Pomimo znacznejróżnicy w piłkarskiej klasie mecz pomiędzyPolską a Niemcami będzie prawdopodobnietrudny. Trener Niemiec J. Klinsmann stwierdził,że „mecz z polską drużyną będzie dla Niemiecnajtrudniejszym zadaniem w rundzie grupowej”.Polska jeszcze nigdy nie wygrała z Niemcami.Rozegraliśmy 14 meczy, z czego 10 przegrali-śmy, a 4 razy zremisowaliśmy. Niemcy strzelilinam 26 bramek, my im tylko 7... Lepszy bilansmamy z pozostałymi rywalami. Z Kostarykągraliśmy dwa razy: w 1989 r. wygraliśmy 4:2,a rok później – 2:0. Przeciwko drużynieEkwadoru graliśmy tylko raz. W listopadzie ub.r.pokonaliśmy ich reprezentację w Barcelonie3:0. Awans do 1/8 finałów oznacza meczz Anglią lub Szwecją...

Mundial to jednak niestety nie tylko futbol.Od kilku tygodni media, głównie brytyjskie i nie-mieckie, bija na alarm, strasząc inwazją pol-skich chuliganów, którzy podobno już od daw-na szykują się do pozastadionowych walk z po-licją oraz innymi „kibicami”. Cóż... Jak można

MONITOR POLONIJNY4

CAŁA POLSKA z głębokim sza-cunkiem powitała papieżaBenedykta XVI, który do krajuJana Pawła II zawitał pierwszyraz. Ojciec Święty wyraził og-romną radość ze swej piel-grzymki do Polski.

POLACY BYĆ MOŻE już wkrótcebędą mogli wyjeżdżać doStanów Zjednoczonych bezwiz. Senat amerykański uchwa-lił poprawkę do ustawy o refor-mie imigracyjnej, tymczasowo(na 2 lata) włączającą Polskę

do programu bezwizowego ru-chu turystycznego do USA. Niewiadomo jednak, czy wizy dlaPolaków zostaną na pewnoostatecznie zniesione, ponie-waż ustawa imigracyjna będziejeszcze przedmiotem negocjacjiz Izbą Reprezentantów.

KAZIMIERZ GÓRSKI - legendarnytrener polskiej reprezentacji pił-ki nożnej i autor polskiegomundialowego sukcesu z 1974roku zmarł dnia 23 maja

ZATRZYMANO PODEJRZEWANYCHo korupcję wysokich urzędnikówministerstwa finansów. Mieli oniw latach 1994-2004 tworzyćw resorcie tzw. przestępczy

układ, który za łapówki załatwiałuszczuplenia podatkowe dla firm.Urzędnicy ci przyjęli od mafijnychfirm przynajmniej milion złotychłapówek. W prowadzonym śledz-twie pojawiają się także na-zwiska znanych polityków i biz-nesmenów.

POLICJA ROZBIŁA układ w resor-cie infrastruktury. Urzędnicy po-dobno sprzedawali dane o pla-nowanych inwestycjach. Po-przez swoje kontakty z urzędni-kami ministerstwa infrastruktu-ry mafia pruszkowska miałazdobywać informacje o plano-wanych trasach autostrad, a na-stępnie zmuszać byłych właści-cieli do sprzedaży ziemi.

Ks. prof. MICHAŁ CZAJKOWSKIbył podobno przez wiele latagentem SB i donosił m.in. naks. Jerzego Popiełuszkę oraz nametropolitę wrocławskiego abpaBolesława Kominka i twórcówKOR-u – Jacka Kuronia i JanaJózefa Lipskiego. Informację,którą opublikowało „Życie War-szawy“ potwierdził historyk JanŻaryn. Czajkowski zaprzecza, na-tomiast „Życie Warszawy“ od-wołuje się do szokujących doku-mentów w IPN. Rada Etyki Me-diów (REM) wyraziła „głębokieoburzenie” z powodu sposobu in-formowania przez część mediówo domniemanej współpracy ks.Michała Czajkowskiego ze słu-żbami specjalnymi PRL.

Polska,gooolaaa!!!

Page 5: Monitor Polonijny 2006/06

5CZERWIEC 2006

BRONISŁAW WILDSTEIN zostałnowym prezesem telewizjipublicznej. Za jego kandyda-turą głosowali wszyscyczłonkowie dziewięcioosobo-wej Rady Nadzorczej TVP.

PODEJRZEWANY O ZABÓJ-STWO nastolatka w Brukseli17-letni Adam G. został za-trzymany przez policję w Su-wałkach. Adam G. ściganybył przez specjalną grupę po-licjantów. Uciekł z Belgii pomorderstwie nastolatka, któ-ry na dworcu nie chciał jemui jego kumplowi (Polakowi,zatrzymanemu od razuw Belgii) oddać odtwarzaczamp3.

Okładka „DUŻEGO FORMATU”,poniedziałkowego dodatku„Gazety Wyborczej”, orazpierwsza strona „PulsuBiznesu” zwyciężyły w tego-rocznej edycji konkursu IzbyWydawców Prasy na praso-wą okładkę roku „GrandFront2005”. Nagrodę specjalną pr-zyznano zespołowi dziennika„Rzeczpospolita”. Wręczonotakże osiem złotych medali(w każdej kategorii konkur-su) oraz wyróżnienia.

Premierowi KAZIMIERZOWIMARCINKIEWICZOWI udało sięskorzystać z możliwościprzekazania 1% swego po-datku dochodowego na rzecz

organizacji użytku publiczne-go. Ten 1% trafi do centrumcharytatywnego, działające-go w Gorzowie Wielkopol-skim – rodzinnym mieściepremiera.

Scenariusz MACIEJA ADAMKApt. „Zdjęcie” zdobył trzeciąnagrodę w Cannes w Między-narodowym Finale KonkursuScenariuszowego „Hartley-Merrill”.

PO WSTĘPNEJ SELEKCJI tegokonkursu scenariusz MaciejaAdamka znalazł się w ści-słym finale, razem z trzemainnymi tekstami – z Anglii,Jamajki i Szkocji.

AŻ 231 OSÓB zatrzymała sto-łeczna policja w związkuz zamieszkami, do jakichdoszło w Warszawie 14 majapodczas i po meczu Legiiz Wisłą Kraków. W zamiesz-kach obrażenia odniosło 54funkcjonariuszy; 34 policjan-tów trafiło do szpitala. 71pseudokibicom postawionozarzuty, niektórym grozi na-wet do 10 lat więzienia.Prezydent Lech Kaczyńskizapowiedział zdecydowanąwalkę z chuligaństwem pseu-dokibiców.

ZUZANA KOHÚTKOVÁWARSZAWA

P oczątkowo wydawało mi się, że będęmieć dla Państwa smutną wiado-

mość. Nie mam o czym pisać. W tymmiesiącu nie wydarzyło się nic wyjątko-wego. Żadna rewolucja, żadna olimpia-da..., no, może mistrzostwa świata w ho-keju, ale te zostawmy „oryginalnym” Sło-wakom. Zbliżało się zamknięcie numeru,a dookoła wciąż nic i nic się nie działo.Nawet przysłowiowy listek na drzewie niezadrżał. A wiadomo, jak wietrzyk nie wieje,a słońce grzeje, trzeba „zasuwać” w ogro-dzie. Kiedy z markowym sekatorem(narzędzia dobrej jakości to podstawa)w ręku obcinałam przekwitnięte kwiatybzu nagle – au! Wstrętna deska z trzemazardzewiałymi gwoździami tkwiła w mojejnodze. Wiem, cierpienia są różnego ro-dzaju i o różnym natężeniu. Ale wierzcie,jeśli tego nie doświadczyliście – trzy gwoź-dzie w nodze to już coś! Jako osobacałkiem wykształcona wiedziałam, comnie czeka. Tężec czai się wszędzie! I coteraz? Wizja zgonu w męczarniachz powodu tężca nie należy do najfajniej-szych. W takiej sytuacji trzeba odnowićszczepionkę. I tu zaczęły się schody. Mojakarta szczepień prawdopodobnieodpoczywa hen, hen w dalekiej Polsce.W lepszym przypadku – gdzieś w kar-

totece przychodni rejonowej, zaś w gor-szym – już dawno skończyła swojąegzystencję w punkcie skupu surowcówwtórnych i została przerobiona na...wiadomo co.

Moja słowacka lekarka za bardzo niechce mi wierzyć, że ostatnie szczepienieprzeciwtężcowe miałam piętnaście lattemu po wypadku samochodowym, spo-wodowanym przez przystojnego, aczniedoświadczonego kierowcę „malucha”.Ponieważ o takie szczepienie pytałamlekarkę już dwa lata temu, być może w jejoczach wyglądam jak nałogowiecprzeciwtężcowy, taki, który, wykorzystującbrak swojej karty szczepień, domaga się„nadprogramowej” dawki bezcennegoserum. Podobno mam do niej prawo tylkoco ileś tam lat, a karty szczepień, któradokumentuje ich frekwencję nie mam...

Drodzy czytelnicy! Jeśli za miesiąc„Słowackie wydarzenia i polskie spostrze-żenia” się nie ukażą, będziecie już wie-dzieć, że odeszłam na wieki z chara-kterystycznym stężałym „tężcowym”uśmiechem na ustach.

MAJKA KADLEČEK

P.S. A jednak! Jak ma być smutnawiadomość, to zawsze się taka znajdzie!

S Ł O W A C K I E W Y D A R Z E N I A I P O L S K I E S P O S T R Z E Ż E N I Aprzeczytać na internetowych forach „kibiców“,nasi chuligani zamierzają udowodnić swoim nie-mieckim, a głownie brytyjskim „kolegom”, żew bijatykach są najlepsi... Według szacunkówpolicji do Niemiec wybiera się ok. 2,5 tys. akty-wnych chuliganów.

Nasza reprezentacja rozegrała przedmundia-lowe sparingi m.in. z Litwą – przegraliśmy 1:0,Wyspami Owczymi, który wygraliśmy 4:0.Jednak na podstawie kilku spotkań trudnoustalać prognozy na Mundial. Dotychczasowenajwiększe sukcesy polskich piłkarzy to dwuk-rotnie zdobyte trzecie miejsce w 1974 i 1982roku. Jak zakończą się te mistrzostwa? Możewarto przypomnieć bon motu legendy polskiejpiłki nożnej, trenera najlepszego składu piłkar-skiej reprezentacji Polski, Kazimierza Górskie-go, który, odpowiadając, jaki będzie wynik me-czu mawiał: „piłka jest okrągła a bramki sądwie” lub: „futbol to gra, w której można wy-grać, przegrać lub zremisować”. Biało-czerwoniw pierwszym dniu Mundialu zagrają w Gelsen-kirchen z Ekwadorem, następnie 14 czerwcaw Dortmundzie ich rywalami będą gospodarzeimprezy, a fazę grupową zakończą 20 czerwcapojedynkiem z Kostaryką. Pozostaje nam tylkoczekać na zdobyte bramki i cieszyć się sporądawka emocjonującego futbolu!

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego

honorarium zostanie przekazane nadofinansowanie szkółek polonijnych

Page 6: Monitor Polonijny 2006/06

MONITOR POLONIJNY6

Skąd i dokąd?Irena Haluzová urodzi-

ła się w słowackiej rodzi-nie w polskiej wsi na po-graniczu, w Pieninach.Ma polskie obywatelstwoi wyrastała w polsko-sło-wackim środowisku. „Oddziecka chciałam być le-karzem, nawet niedaw-no, będąc w Polsce w do-mu rodzinnym, znala-złam zeszyt ze swoimiwypracowaniami z języ-ka polskiego z klasy ós-mej, w którym był mójżyciorys. Na końcu tegożyciorysu wyraziłam na-dzieję, że będę lekarzem”– opowiada. Ponieważznała doskonale język sło-wacki, naturalnym wybo-rem były studia w Braty-sławie.

Otton Moroń urodziłsię w Polsce na tereniedzisiejszej Białorusi. Doszkoły średniej uczęszczałw Wadowicach. „Nie wie-działem, jakie studia wy-brać. Chciałem studio-wać albo medycynę, albona Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie” –wspomina. Złożył papie-ry do jednej i drugiejszkoły wyższej, ale jegolosem pokierowała ma-ma, pomagając w wybo-rze życiowej drogi, w efek-cie czego studiował namedycynie w Krakowie.

Ireneusz Przewłockiz Katowic, już wybierającklasę w liceum, zdecydo-wał się na kierunek bio-logiczno-chemiczny. „Chcia-łem, aby moja praca byłazwiązana z biologią bądźzoologią” – opowiada. Pó-źniej przeważyła chęćstudiowania medycyny.„Coś mnie ciągnęło do te-

go zawodu, choć to napewno nie był urok białe-go fartucha czy zapach li-zolu” – wyjaśnia. Kiedydowiedział się o możli-wościach studiowania zagranicą, postanowił o ta-kie studia się ubiegać.W latach 80-tych wchod-ziły w rachubę studia

w krajach socjalistycz-nych. „Nie znałem na tylejęzyka niemieckiego, byzdecydować się na wy-jazd do Niemiec. Węgry,a tym bardziej Rosja niewchodziły w rachubę,więc wybrałem Czecho-słowację” – wspomina.W Bratysławie była możli-wość podjęcia studiówna medycynie ogólnej,wybrał więc Bratysławę.

Radiolog, stomatolog,anestezjolog

Irena Haluzová po stu-diach pozostała w Braty-sławie. Tu założyła rodzi-nę. W 1985 roku podjęłapracę w szpitalu w Ruži-

novie, gdzie pracuje dodziś jako lekarz radiolog.„Praca jak każda inna” –ocenia moja rozmówczy-ni. „Nie mam wrażenia,żebym pełniła jakąś mi-sję, to może w literaturzetak jest opisywany ten za-wód” – dodaje. Z języ-kiem słowackim nigdy

nie miała żadnych pro-blemów, a polskie oby-watelstwo nigdy nie byłoprzeszkodą w wykony-waniu zawodu. „Chybabyłoby mi trudniej pod-jąć pracę w Polsce, termi-nologia z zakresu medy-cyny w języku polskimjest o wiele bardziejskomplikowana niż w ję-zyku słowackim, któryposługuje się głównie ła-cińskimi nazwami” – oce-nia moja rozmówczyni.

Otton Moroń po stu-diach dostał nakaz pracyna Orawie. Tam praco-wał przez 12 lat w gabi-necie stomatologicznym.„Mój pierwszy pacjent,

lepiej nie wspominać,jeszcze podczas mojejstudenckiej praktyki mu-siał wiele wycierpieć, po-nieważ jego zębem wrazz koleżanką zajmowa-liśmy się trzy godziny” –wspomina z uśmiechem.

Ponieważ w Jabłoncemiał słowackich pacjen-tów, toteż już wtedy tro-chę poznał ich język.Właśnie na Orawie spot-kał swoją przyszłą żoną –słowacką nauczycielką,która po studiach pod-jęła pracę w tamtejszejszkole. Nie od razu po

ślubie mógł wraz z żonąwyjechać do Bratysławy.Najpierw musiał odbyćsłużbę wojskową, potempracował w Niemczech.Kiedy trafił do Braty-sławy, musiał czekać namiejsce pracy i wtedy ro-bił atestację w języku sło-wackim, dzięki czemupodszkolił się nie tylkow zawodzie, ale i w języ-ku. Trzydzieści sześć lattemu dostał pracę w pr-zychodni w Račy i tu pra-cuje do dziś. „Moi pacjen-ci nigdy nie dali mi od-czuć, że czegoś nie rozu-mieją albo że mam obcyakcent” – opisuje Morońi dodaje, że jego praca to

Polscy lekarze na SłowacjiW jednym z poprzednich numerów „Monitora”

przedstawialiśmy polskich dziennikarzy pra-cujących na Słowacji, tym razem chcemy przybliżyćPaństwu pracę naszych rodaków lekarzy.

Irena Haluzová Otton Moroń Ireneusz Przewłocki

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 7: Monitor Polonijny 2006/06

7

Ach, ta historia…Związki polsko-słowackie były w ciągu dziejów determi-

nowane przez bezpośrednie sąsiedztwo tych ziem. Wpły-wała na nie jednak przede wszystkim kolejność wydarzeńhistorycznych, które miały decydujące znaczenie na formo-wanie się obu państw. Wbrew temu, że w doświadczeniuhistorycznym Polski i Słowacji można znaleźć wiele różnic,te dwa terytoria łączy mnóstwo elementów, sygnalizującychich powinowactwo i wzajemną bliskość.

Właśnie nad tymi zagadnieniami skupił się pan konsuldr Wojciech Billiński, który dla nas – studentów polonisty-ki Uniwersytetu Komeńskiego – przeprowadził w dniu 16maja wykład, przedstawiając chronologiczny zarys rozwo-ju związków polsko-słowackich, począwszy od średnio-wiecza a na czasach współczesnych kończąc.

Skoncentrował się na konkretnych wydarzeniach, re-prezentujących związki między polską elitą kulturalną i po-lityczną a tą, która żyła na Słowacji, będącej w przeszłościnajpierw częścią państwa węgierskiego, a później wielona-rodowego imperium habsburskiego.

Przybliżył nam m.in. historię Spisza, który był przyczynąsprzeczek pomiędzy naszymi krajami. A przecież ten re-gion, co podkreślił, jest fenomenem, którego wartość pole-ga właśnie na złożoności kulturowej, kształtowanej przezróżne grupy etniczne.

Pan konsul wspomniał też polskie powstania narodowez XIX w., zwracając uwagę na udział w nich, choć nielicz-ny, Słowaków (np. Sama Chalupki) i ich stosunek do pol-skich zrywów niepodległościowych. Przybliżył też histo-ryczne postacie, np. Ondreja (Jędrzeja) Kapostasza,Słowaka, o którego istnieniu mało kto z nas wiedział, a któ-ry był twórcą polskiego banku narodowego i pierwszychpolskich banknotów. Mówił również o polsko-słowackichstosunkach z czasów, gdy w całej Europie szalał hitle-rowski terror, kiedy to Słowacja, jako samodzielny twórpaństwowy, w 1939 r. nie zachowała się jako solidarny są-siad i wraz z Niemcami zaatakowała Polskę. Zwrócił uwa-gę na to, że wydarzenie to było jednak wyjątkiem w sto-sunkach naszych krajów i wynikało z ogólnej zawieruchy,która ogarnęła wówczas Europę. Bo przecież, jak powie-dział, w ciągu dziejów w związkach naszych państw prze-ważały wzajemne sympatie wypływające z językowej i kul-turowej bliskości.

Dzięki głębokim wiadomościom i orientacji w historii (tejwspółczesnej też) goszczącego u nas dr. Bilińskiego zdo-byliśmy wiele interesujących informacji. Wykład był dlanas bardzo miłym wydarzeniem, zaś pan konsul okazał sięnaprawdę wspaniałym wykładowcą, który, gdyby np. zde-cydował się zakończyć pracę w dyplomacji, mógłby podjąćdziałalność akademicką, choćby na naszej uczelni.

KRISTÍNA POTOČŇAKOVÁ(studentka II roku bratysławskiej polonistyki)

CZERWIEC 2006

głównie zręczność rąk. „Kła-małbym, gdybym twierdził,że powoduje mną poczuciemisji – konstatuje – ale już 50lat staram się traktować mójzawód poważnie i szanowaćkażdego pacjenta”. Oczywiś-cie najprzyjemniejsze są spot-kania z pacjentami, którzy dodziś pamiętają jego pracęi chwalą efekty. „Może teplomby już dawno wypadły,ale ich wdzięczność i poch-wały są dla mnie bardzo cen-ne” – dodaje Moroń.

Ireneusz Przewłocki zde-cydował się na specjalizacjęz anestezjologii. „Zainspiro-wał mnie mój starszy kolegaz Polski, stąd ten wybór” –wspomina. Po studiach, kie-dy podjął pracę w bratysław-skim szpitalu na Kramarach,poznał młodą słowacką lekar-kę, też anestezjologa, i to za-decydowało o pozostaniu naSłowacji.

Pierwsze miesiące zgłębia-nia wiedzy w obcym językubyły trudne, a po trzech mie-siącach czekały go egzaminy.„Wcześniej w ogóle nie zna-łem słowackiego, a naukaw obcym języku, główniebiofizyki, była bardzo trudna”– opisuje. Dziś, po 17 latachpracy mówi o satysfakcji.Półtora roku temu przeniósłsię do szpitala w Malackach,gdzie jest ordynatorem odd-ziału anestezjologii intensyw-nej opieki medycznej. Tamteż pracuje jego żona. „Spot-kałem się z wieloma przypad-kami, nie wszystkie kończyłysię szczęśliwie, na szczęścienasza pamięć działa wybiór-czo” – twierdzi. Nie wszyst-kich można było uratować.Kiedy myśli o swoich pacjen-tach, ma przed oczami głów-nie tych, o których życie trze-ba było długo walczyć. „Nie

tak dawno, już w mojej no-wej pracy w Malackach, doszpitala trafił po ciężkim wy-padku młody Polak, pocho-dzący z okolic Wrocławia” –wspomina. „Przewieźli goz kliniki jako pacjenta, którynie rokuje nadziei, a myśmymu pomogli. Dziś ten chło-pak studiuje!”.

Liczy się pacjentPraca lekarza w szpitalu

wymaga pełnej dyspozycyj-ności. Jak twierdzi IreneuszPrzewłocki, do dzwoniącychtelefonów, nieprzespanychnocy można się przyzwycza-ić, choć czasami obserwujeon u siebie większe zmęcze-nie, niż w czasach, kiedy po-dejmował pracę. „Bywałoi tak, że trzeba było przerwaćurlop i biec do pacjentów” –mówi Przewłocki. „Żadnepieniądze nie są w stanie te-go zrekompensować, alez drugiej strony nic tak niecieszy lekarza jak fakt, że po-mógł pacjentowi” – ocenia.

Otton Moroń w tym rokuzamierza przejść na emerytu-rę. „Nie żałuję mojej życiowejdecyzji” – ocenia. „I choć tobardzo trudny zawód, medy-cynę wybrała moja córkai moja wnuczka” – dodaje.

Każdy z nich w swojej pra-cy spotkał się z życzliwościąze strony słowackich kole-gów. Każdy z nich ma polskieobywatelstwo, ale na Słowa-cji są ich domy. I choć zapew-ne mogliby pracować w ja-kimkolwiek kraju, wszędzieprzecież są potrzebni leka-rze, oni dbają o zdrowie Sło-waków i, jak twierdzą, nie-istotne jest, kto ma jaką naro-dowość czy obywatelstwo –liczy się pacjent.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 8: Monitor Polonijny 2006/06

Wielu z nas zadaje sobiepytanie, po co taka uchwa-ła i dlaczego właśnie rok2006 został ogłoszonyRokiem Języka Polskiego.Jeśli idzie o pytanie dru-gie, odpowiedź jest pro-sta – w 2006 roku mijadwusetna rocznica roz-poczęcia edycji pier-wszego słownika językapolskiego Samuela Bogu-miła Lindego. Odpo-wiedź na pierwsze pyta-nie ma bardziej złożonycharakter. Cieszyć naspowinno, że i polskiewładze zdały sobie spra-wę, że to, co nas – Pola-ków łączy, to przedewszystkim języka. W opi-nii Senatu ochrona i roz-

wijanie języka polskiegopozwoli zachować tożsa-mość kulturową i świa-domość odrębności wewspólnej, ale różnoro-dnej Europie. „Wejście doUnii Europejskiej spowo-dowało, że troska o pol-szczyznę nabrała nowe-go wymiaru: nasz językstał się piątym (podwzględem liczby użyt-kowników) językiemUnii Europejskiej i istnie-je duża szansa na to, bystał się także jednymz najważniejszych języ-ków europejskich” – na-pisano w uchwale, w któ-rej ponadto podkreślo-no, że „to, jaka będziepolszczyzna, zależy prze-

de wszystkim od nas sa-mych, od naszej postawywobec języka ojczystego;gospodarzami języka sąbowiem wszyscy nim sięposługujący”.

Do obchodów RokuJęzyka Polskiego włą-czyły się też polskie me-dia, upowszechniającwiedzę o języku, propa-gując dobrą polszczy-znę oraz kulturę języka.Uroczysta inauguracjaobchodów należała jed-nak do polskich parla-mentarzystów, którzy21 lutego przystąpili doparlamentarnego dyk-tanda. Uczestniczyływ nim wszystkie klubyposelskie. Zwyciężył

klub Prawa i Spra-wiedliwości, zaś wspól-ne drugie miejsce zajęłykluby Ligii PolskichRodzin, Platformy Oby-watelskiej, PolskiegoStronnictwa Ludowego,Samoobrony i SojuszuLewicy Demokratycz-nej. Jak widać zmaganiajęzykowe mogą też po-łączyć różne ugrupowa-nia polityczne, o któ-rych trudno powie-dzieć, że na co dzień ży-ją w zgodzie. Bierzmyz nich przykład! „Polsz-czyzna nas łączy i niechto będzie język bogaty,poprawny i piękny” –zaapelował Senat w swo-jej uchwale. Oznacza toteż, że o polszczyznępowinni dbać nie tylkoPolacy w kraju, ale i ci,którzy mieszkają pozajego granicami, czylii MY! Zatem dbajmy nietylko o to, co mówimy,ale i o to, jak mówimy –nie tylko w tym wyją-tkowym Roku JęzykaPolskiego.

MARIA MAGDALENANOWAKOWSKA

MONITOR POLONIJNY8

W Instytucie Węgierskimw dniu 18 maja w Braty-

sławie odbyło się uroczyste roz-poczęcie egzaminów certyfikato-wych z języka polskiego jakoobcego.

Przed Państwową Komisją Po-świadczania Znajomości JęzykaPolskiego jako Obcego stanęłotrzynaście osób. Za tą długąi chłodnie brzmiącą nazwą ukry-wały się cztery przesympatycznepanie, które wytworzyły miłą at-mosferę, pełną zwykłego ludz-

kiego ciepła. Przewodnicząca ko-misji egzaminacyjnej pani prof.dr hab. Bożena Ostromęcka-Frączak we wstępnym przemó-wieniu podkreśliła, że tegorocz-ne egzaminy odbywają się w wy-jątkowym roku – Roku JęzykaPolskiego, a ponadto wyraziłanadzieję, że dla wszystkich zda-jących wspomniana już „trzyna-stka” okaże się szczęśliwa.

Potem już zaczęło się spraw-dzanie naszych zdolności ko-munikacyjnych w języku pol-skim. Na podstawie wybranego

poziomu egzaminacyjnego(podstawowy – B1, średni – B2,zaawansowany – C2) podzielo-no nas na trzy grupy. W trzechoddzielnych pomieszczeniach,każdy przy osobnym stoliku,przystąpiliśmy do pisemnejczęści egzaminu. Rozpoczęło jąrozumieniem ze słuchu, którewedług większości zdającychbyło trudne i niesamowiciemęczące. Sprawdzanie popraw-ności gramatycznej w formietestu pozwoliło nam zatem tro-szeczkę zwolnić tempo i nabrać

Szczęśliwa (?) trzynastka, c z y l i k r ó t k i e o p o w i a d a n i e o e

P od koniec grudnia 2005 r. po lsk i Senatzatwierdz i ł jednogłośn ie uchwałę

w sprawie ustanowienia roku 2006 RokiemJęzyka Polsk iego . W uchwale napisanom. in . , że Senat zwraca s ię do władzpubl icznych i Po laków o „ochronę , o taczanieopieką i ku l tywowanie po lszczyzny” .

Rok Języka Polskiego

Page 9: Monitor Polonijny 2006/06

Życie dyplomaty to życie cygań-skie. Przybywamy do jakiegoś kra-ju, by pomieszkać w nim kilka lat,po czym pakujemy się, by wrócićw domowe pielesze. Po jakimśczasie znów odzywa się tęsknotaza włóczęgą i znowu pakujemytobołki i wyjeżdżamy w dalekiekraje, gdzie będziemy niezmien-nie tęsknić za polskim chlebem,kiełbasą i serem… Pal sześć, jeślijest to tak blisko jak Słowacja, skądmożemy dość często wpaść napierogi do Zakopanego czy nawetdo domu, do Warszawy. Ale jeśliwygna nas tak daleko, jak ambasa-dora z filmu Krzysztofa Zanussie-go „Persona non grata”?

Na karierę dyplomaty nie po-winien decydować się ktoś, ktonie lubi podróży, zmian miejscazamieszkania i w ogóle nie jestciekawy świata. Ale nawet ci,

którzy to lubią, mają czasemdość. Najczęściej zdarza się tak,że właśnie w momencie, gdy jużprzyzwyczailiśmy się do miejscapobytu, „nauczyliśmy się” nowe-go miasta, wydeptaliśmy ścieżkido różnych urzędów i czujemysię jak „u siebie”, przychodzi mo-ment, że trzeba pakować walizkii wracać do kraju. A było jużprzecież tak miło…

Jak we wszystkim, tak i w dy-plomacji są pewne plusy i minu-sy. Na pewno plusem jest możli-wość poznania różnych zaką-tków świata i mentalności miesz-kających tam ludzi w sposób du-żo głębszy, niż jak poznaje jezwyczajny turysta. Dzieci, jeślisię takowe posiada, mogą się łat-wiej nauczyć języka obcegow kraju, w którym się go używa.Ale nie zapominajmy o tym, że

środowisko pracowników amba-sady, siłą rzeczy nieduże, sprzyjapowstawaniu konfliktów.

Często żony pracowników, dlaktórych nie znalazło się stanowis-ko pracy choćby na część etatu,po prostu się nudzą (nie znającjęzyka danego kraju), mogą więcnawet popaść w depresję. Sąoczywiście i na to sposoby, jaknp. działalność w Międzynarodo-wym Klubie Kobiet, nauka językaczy nawet malarstwa lub szycia.

Czasami napotykamy na roz-maite trudności, choćby związa-ne z leczeniem. Pamiętam, jakbędąc na placówce w Budapesz-cie, udałam się do lekarza, ponie-waż byłam chora. Akurat wtedyzmieniały się przepisy dotyczącenieodpłatnego przyjmowaniaw klinikach dyplomatów z Pol-ski. Pani doktor kazała mi się ro-zebrać, po czym zajęła się studio-waniem jakiejś księgi, żeby do-wiedzieć się, czy ma pobrać odemnie opłatę za badanie, czy nie.Nie muszę dodawać, że nie czu-łam się zbyt komfortowo.

A więc oprócz blasków są tak-że i cienie dyplomacji…

KATARZYNA KOSINIAK-KAMYSZ

9

Dyplomacja – czy jest czego zazdrościć?N iektórym ludziom z pewnością wydaje się, że życie

dyplomaty to jedno pasmo szczęścia: śniadania,lunche, rauty, proszone obiadki, piękne stroje,elegancka limuzyna z kierowcą… No i jeszcze tewspaniałe zarobki! Ale jak to w życiu – tutaj też niewszystko jest różowe…

CZERWIEC 2006

świeżych sił do pracy nad po-prawnym rozumieniem tek-stów. Właśnie ta część naj-więcej zamieszała nam w gło-wach. Po zasłużonym trzydzie-stominutowym wypoczynkukontynuowaliśmy egzamin po-przez pisanie tekstów włas-nych na podstawie wybranegozestawu, który zawierał dwa te-maty. Wreszcie mogliśmy pu-ścić wodze fantazji i zaprezen-tować swoje poglądy. A co my-ślą na temat pisemnych egzami-nów sami Polacy? Jako przykład

przytoczę w tym miejscu jednąz wypowiedzi ze strony interne-towej Biura Programów Euro-pejskich Politechniki Gdań-skiej: „Na stronach PaństwowejKomisji Poświadczania Znajo-mości Języka Polskiego jako Ob-cego poznać możemy zasadycertyfikacji znajomości pol-szczyzny dla cudzoziemców.Warto zajrzeć, by zobaczyć, jaktrudno zdać egzamin z języka,którym na co dzień mówimy.Polecamy próbę przebrnięciaprzez przykładowe testy”.

Ustna część, która w porów-naniu z pisemną była dla naszdecydowanie mniej stresująca,odbyła się 19 maja 2006 roku.Tego dnia egzaminy się zakoń-czyły. Wyników co prawda jesz-cze nie znamy (poznamy je do-piero po 30 maja), ale wierzymy,że magiczna trzynastka tym ra-zem będzie dla wszystkich zda-jących wyjątkowo szczęśliwa.

INGRID MAJERIKOVÁ(ubiegająca się o certyfikat

znajomości języka polskiego jakoobcego na poziomie C-2)

g z a m i n a c h c e r t y f i k a t o w y c h z j ę z y k a p o l s k i e g o j a k o o b c e g o

Dyplomacjai nie tylko

Page 10: Monitor Polonijny 2006/06

10

Był Pan jednym z założycieliKlubu Polskiego na Słowacji i,nieprzerwanie od 12 lat, pełniPan funkcję prezesa regional-nego w Koszycach. To jedenz najaktywniejszych regionówKlubu na Słowacji. Czemuzawdzięcza Pan ten sukces?

Najważniejsza jest motywacjai sens działania. Jeśli widzimy efek-ty tego, co robimy, to dodaje namto siły. I nie chodzi tylko o dużespektakularne imprezy, choć i ta-kie organizujemy w Koszycach,ale przede wszystkim o chęć byciarazem, porozmawiania podczasnieformalnych spotkań. To jestmotorem do dalszej pracy. Chodzio utrzymywanie więzi. Tego sięnie da narzucić odgórnie. Utrzy-mywanie więzi międzyludzkich topotrzeba serca, wymagająca cier-pliwości, chęci i czasu.

Czy będzie to zatem sposóbPańskiej działalności jako pre-zesa Klubu Polskiego w całejSłowacji?

Bardzo ważna jest komunikacja,łączność między poszczególnymiregionami. W dzisiejszych cza-sach, kiedy mamy dostęp do Inter-netu, możemy się porozumiewaćcodziennie. Nic jednak nie zastąpiwspólnych rozmów i, po prostu,bycia razem. Okazją ku temuz pewnością będą regionalne im-prezy organizowane w poszcze-gólnych miastach, podczas któ-rych możemy się spotykać. Co na-jmniej trzy razy w roku planuję teżposiedzenie Rady Klubu, czylispotkania zarządu. Właśnie kon-takt z przedstawicielami poszcze-gólnych regionów jest dla mnieważny, podobnie jak pozycja na-szego miesięcznika „Monitora Po-lonijnego”, w którym prezentowa-

ne są wydarzenia i reakcje na niezwiązane nie tylko z życiemPolonii.

Przez pewien czas obser-wowaliśmy swego rodzajuzastój w działalności KlubuPolskiego. Jak dziś oceniaPan jego stan?

Po okresie ospałości nasza orga-nizacja budzi się do życia. Liczę naścisłą współpracę z jej przedstawi-cielami, a szczególnie z wicepre-zesem dr Elżbietą Dutkovą, którawykazała się zdolnościami organi-zacyjnymi już w pierwszychdniach po wyborach nowego za-rządu. Jak wiemy, początki są za-wsze trudne, a ja jestem jej bardzowdzięczny za konstruktywne dzia-łanie. Pragnę też pochwalić dzia-łaczy z regionu Środkowego Po-waża i Bratysławy, którzy przygo-towali ciekawe projekty.

Jak Pan sądzi, czym byłaspowodowana owa ospałość?

Na taki stan miało wpływ kilkaelementów, przede wszystkim do-syć długi okres nieuporządkowa-nia kompetencji w Klubie, co po-wodowało niejasność, a co za tymidzie zagubienie i pewną niechęćdo działania czy spotykania sięw ogóle. To zabiło entuzjazm, któ-ry nami kierował na początku, za-raz po powstaniu Klubu. Poza

tym, jak obserwuję, w Klubiepowstała pewna luka generacyjna,to oznacza, że starsi się wykruszy-li, a młodsi do niego nie dotarli. Towyzwanie przed działaczami Klu-bu, którzy powinni otworzyć sięprzed młodymi.

Jak Klub zamierza przycią-gnąć młodych?

Trudno zainteresować młodychdziałalnością polonijną z zamierz-chłych czasów „króla Świeczka”.Dziś należy wprowadzać nowe,również niekonwencjonalne for-my działania. Idealnym rozwiąza-niem byłoby, gdyby regionalne or-ganizacje dysponowały swoimipomieszczeniami i były wyposa-żone w sprzęt komputerowy, łą-cza internetowe itp. W ten sposóbkażdy – i młodszy, i starszy, wie-działby, że może do takiego klubuprzyjść, porozmawiać czy po pro-stu siąść przed komputerem.Oczywiście wszyscy członkowieKlubu Polskiego na Słowacji po-winni wiedzieć, że w Klubie mo-żna się realizować, a zatem jesteś-my otwarci na nowe impulsy.

Gdyby kluby posiadały swo-je wyposażone pomieszcze-nia, to byłoby idealnie, ale,aby tak się stało, Klub musiał-by dysponować sporymi środ-kami finansowymi.

Tadeusz Błoński: „Klub Polski jest miejscemdla aktywnych i kreatywnych”WYWIAD MIESIĄCA

10 MONITOR POLONIJNY 10

Na początku roku Klub Polski wybrał na swojego prezesa Tade-usza Błońskiego, który był jednym z jego założycieli i działa

w nim od samego początku, stojąc na czele koszyckiego oddziału.Przez cztery lata pełnił funkcję wiceprezesa całej organizacji. Dziękijego działalności artystycznej (jest docentem Katedry Designu naWydziale Sztuki Uniwersytetu Technicznego w Koszycach) Klub Polskizajmuje znaczące miejsce w środowiskach artystycznych, bowiem coroku Błoński organizuje plenery plastyków tworzących na Słowacjii w Polsce, których efekty są prezentowane w różnych krajach Europy.

Page 11: Monitor Polonijny 2006/06

11

Klub Polski jest wspieranyw znacznej mierze przez słowac-kie ministerstwo kultury, któreprzekazuje mu pieniądze w posta-ci grantów, przyznawanych naorganizację planowanych imprezkulturalnych oraz na wydawaniemiesięcznika „Monitor Polonijny”.Ta dotacja finansuje część bardzoważnej naszej działalności. Częśćśrodków finansowych otrzymuje-my za pośrednictwem Stowarzy-szenia „Wspólnota Polska”, czyliz polskiego Senatu, a część z Wy-działu Konsularnego przy Amba-sadzie RP w Bratysławie. Być mo-że uda nam się nawiązać równieżwspółpracę z innymi fundacjamidziałającymi w naszym kraju, któ-re pomogłyby nam w wyposaże-niu oddziałów regionalnych. Pro-blemem wciąż jednak pozostajefakt, że Klub nie posiada swojegolokalu, choć w historii naszej orga-nizacji zdarzały się takie momenty,że byliśmy już blisko celu. Zazwy-czaj jednak wszystko kończyło sięw momencie poszukiwania środ-ków na utrzymania lokalu. Pod-czas mojej prezesury chciałbymdoprowadzić do tego, by KlubPolski mógł ubiegać się o statusorganizacji, której obywateleSłowacji czy podmioty gospodar-cze tu działające mogłyby przeka-zywać 2 procenty swoich docho-dów.

Klub Polski zrzesza Polonu-sów pracujących na rzeczorganizacji dobrowolnie. Czyw dzisiejszym świecie, kiedyżyjemy bardzo szybko, ludzieznajdują czas i chęci na pracęspołeczną?

Działanie w życiu człowiekaprzynosi satysfakcję. Każdy ma po-trzebę spotykania się z innymi.W przypadku nas, Polaków za-mieszkałych na Słowacji, jest cośco nas łączy – wspólnota pocho-dzenia, odczuwania i przeżywaniaw podobny sposób. Poza tym wie-

lu z nas odczuwa dumę naro-dową i chce się pochwalićdorobkiem kulturalnymnaszej ojczyzny. Oczywiś-cie, aby Klub istniał, musidziałać. Ktoś, kto nie czujetakiej potrzeby, nie będzielgnąć do Klubu. I nikt na siłęnikogo nie będzie przeistaczaćw działacza. Klub jest miejscemdla aktywnych i kreatywnych. I, na szczęście, jest sporo takichosób, które odczuwają potrzebędziałania. Poza tym Klub jako orga-nizacja jest poważanym partne-rem w stosunkach z innymi orga-nizacjami na Słowacji czy polskimiza granicą. W wielu przypadkachprzyczynił się też do łatwiejszegostartu młodzieży na studia w Pol-sce. A jednym z warunków uzys-kania stypendium dla młodzieżypolskiego pochodzenia jest wła-śnie działalność w organizacji po-lonijnej. Poza tym to właśnie Klubjest taką „skrzynką kontaktową”między Polską a Polakami naSłowacji.

Jako artysta plastyk wypo-wiada się Pan poprzez swojeprace. Czy również działal-ność klubowa podczas Pań-skiego przewodnictwa będzienacechowana akcentami arty-stycznymi?

Poprzez sztukę można dotrzećdo ludzi, bowiem każdy człowiekjest wrażliwy na piękno. To bar-dzo wdzięczne pole działalności.

Właśnie niedaw-no rozmawiałem

z panem FrankiemChmielem (słowac-

ki reżyser filmowy pol-skiego pochodzenia – przyp. odred.) i doszliśmy do wniosku, żewarto byłoby zorganizować spot-kanie artystów polskiego pocho-dzenia. Artystów z różnych dzie-dzin sztuki: plastyków, muzyków,tancerzy, śpiewaków, ludzi światateatru, filmu czy folkloru.

Kiedyś w wywiadzie dla„Monitora Polonijnego” jednaz Pańskich poprzedniczek mó-wiła o projekcie stworzeniagrup zawodowych w ramachKlubu Polskiego, które zrze-szałyby np. lekarzy, prawni-ków, przedsiębiorców, artys-tów czy młodzież. Czy to,o czym Pan mówi, to konty-nuacja tej myśli?

Nie dzieliłbym małej grupyPolaków zamieszkującej Słowa-cję na mniejsze podgrupy, ra-czej adresowałbym do naswszystkich coś co jest w staniezainteresować większość. Nakulturę są wrażliwi wszyscyludzie, tu łatwiej zna-

CZERWIEC 2006

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 12: Monitor Polonijny 2006/06

MONITOR POLONIJNY12

leźć wspólny mianownik i w tensposób zainteresować i prawni-ka, i lekarza.

Klub Polski zrzesza Polakówzamieszkałych w pięciu regio-nach. Czy zamierza Pan podjąćkroki w celu dotarcia do na-szych rodaków, którzy za-mieszkują i inne regiony?

Oczywiście. Dochodzą do mniepewne sygnały, że takie ogniska ak-tywizują się w niektórych mias-tach, jak np. w Żylinie. I nad tymjuż pracujemy.

Po wejściu Polski i Słowacji doUnii Europejskiej nasze rynkiotworzyły się i na Słowację przy-jeżdżają nasi rodacy, którzy po-dejmują tu pracę. W wielu przy-padkach są to pobyty czasowe.Ale ci młodzi ludzi tworzą pewnągrupę, do której warto byłobydotrzeć. Czy Klub Polski przygo-towuje coś specjalnie dla nich?

Dla tych ludzi najważniejsza jestmożliwość spotkania się z innymi,którzy pracują w podobnych wa-runkach, jak oni. Tym ludziomnajczęściej potrzebne są praktycz-ne rady, a nie specjalne programyczy warsztaty robótek ręcznych.Czasami jest tak, że te osoby nawetnie szukają kontaktu z rodakami zeSłowacji, bowiem tu przyjeżdżajątylko do pracy, a na weekendy wra-cają do Polski. Ale ci, którzy chcąznaleźć kontakt z nami, odnajdąnas, głównie dzięki naszej nowo-powstałej stronie internetowej(www.polonia.sk). I znów wrócędo idealnego rozwiązania, o któ-rym mówiłem wcześniej: gdyby-śmy mieli swój lokal, gdzie mogli-byśmy spotykać się systematycz-nie, byłoby i nam, i tym, którzy sta-wiają pierwsze kroki na Słowacji,dużo łatwiej. To po prostu ułatwi-łoby kontakty międzyludzkie. Niemożemy się przecież poruszać tyl-ko w wirtualnej przestrzeni!

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Klub Polski Region Bratysława dnia31.05.2006 zorganizował polsko-

słowacki wieczór szant i pieśnigóralskich. Aby przybliżyć uczestnikomimprezy atmosferę morza, wieczór odbyłsię na statku płynącym z Bratysławy doDevina i z powrotem. Niektórzy„wycieczkowicze“ byli ubrani w strojemarynarskie a atmosferę morzastworzyła grupa muzyczna „No Limit“śpiewająca polskie szanty (z pomocąobecnych na pokładzie gości). Dziękiwystępom grupy „Torka“ z Cieszynazaaranżowana została atmosfera gór.

Na imprezę zostali zaproszeni aktywnidziałacze Klubu Polskiego RegionBratysława, prezesi regionalnychoddziałów Klubu, przedstawicieleaustriackiej Polonii z Wiednia i Grazu,zaprzyjaźnione organizacje polskie i słowackie oraz firmy wspierające przedsięwzięcia Klubu.

Polsko-słowacki wiec

Page 13: Monitor Polonijny 2006/06

CZERWIEC 2006

Wieczór został sfinansowanyze środków Ministerstwa KulturyRS - Sekcja MniejszościNarodowych, we współpracyz Ambasadą RP w RS, InstytutemPolskim w Bratysławie orazStaromiejskim OśrodkiemKultury w Bratysławie.

mw

czór szant i pieśni góralskich

FOTO

: STA

NO S

TEHL

IK

Page 14: Monitor Polonijny 2006/06

Od urodzenia Karolinka słucha piose-nek popularnego w Polsce zespołu„Arka Noego”. Do jej ulubionych piose-nek należą również hity dziecięcego ze-społu „Fasolki”. Chyba każde z dziecipamięta ich przeboje „Ogórek, ogórekzielony ma garniturek” czy „Ufoludki”.Karolinka często słucha też piosenekz filmu „Akademia pana Kleksa”.

Melita również lubi słuchać piosenek

„Arki Noego”. Jej ulubioną jest przebój,w którym wykonawcy śpiewają: „Takimały, taki duży może świętym być”.Uwielbia też oglądać teledysk do tej pio-senki.

Niki też lubi piosenki „Arki Noego”.Gdy był mniejszy, słuchał ponadto pio-senek z programu TVP o Margolci, wy-danych na kasecie magnetofonowej.Teraz, gdy nie jest już małym chłopcem,

chętnie słucha czegoś „poważnego”,czyli przebojów zespołu „Wilki”, ściąga-nych z Internetu.

P.S. Dla dorosłych! Jak Państwo widzą,płyta z polskim piosenkami dla dzieci todobry pomysł na prezent, który na pew-no nie pokryje warstwa kurzu.

MAJKA KADLEČEK

Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka spytaliśmy, jakich polskich piosenek słuchająKarolinka – 3 latka, Melita – 3 latka i Niki – 9 lat, czyli dzieci z rodzin polsko-słowackich.

Czarna muzykana białym tle

Tak można by charakteryzować muzykęMietka Szcześniaka, który w swojej twór-czości porusza się w okolicach muzyki jaz-zowej, soulowej i bluesowej.

Nagrywanie płyt soulowych w Polscejest dość ryzykowne ze względu na konku-rencję płynącą prosto z rynków zachodnich.

Mietek Szcześniak czerpie inspirację wła-śnie z czarnej muzyki według własnej re-ceptury. Udowodnił to, nagrywając płytę za-tytułowaną Czarno na białym.

W wywiadzie dla „Gazety Muzycznej” po-wiedział: „Jest to jedna z moich najbardziejosobistych płyt. Jestem w większości auto-rem tekstów, a także współaranżeremi współkompozytorem. Poza tym nosi onapiętno mojej osobowości, czyli ma znamionapewnego rodzaju oryginalności twórczej”.

W roku 1993 Szcześniak zetknął sięz grupą „New Life M.”, będącą reprezentan-tem nurtu, określanego mianem muzykichrześcijańskiej. Grupa nagrała kilka płyt,zdobyła olbrzymie uznanie.

Po kilkuletniej działalności w tym zespo-le Mietek został trzykrotnym laureatemFryderyka w kategorii najlepszy wokalistaroku.

Występował na różnych festiwalach,np. na Festiwalu Polskiej Piosenkiw Opolu (1985), Jazz Jamboree (1987),festiwalu Złoty Orfeusz w Bułgarii –I miejsce, Intertalent w Austrii – I miej-sce, Cesme w Turcji – I miejsce, Fidofw Nashville w USA – Złota Płyta MiastaMuzyki.

W 1999 r. w konkursie Eurowizjiw Izraelu reprezentował Polskę z piosenkąSeweryna Krajewskiego Przytul mnie moc-no. W tym samym roku z Edytą Górniak na-grał utwór Dumka na dwa serca do filmuOgniem i mieczem.

W roku 2000 wyszła jegonowa płyta zatytułowanaSpoza Nas. W nagraniachdo niej wzięła udział całaplejada wspaniałych artys-tów, m.in. gwiazda scenyjazzowej perkusista LennyWhite, brazylijski gitarzystaP. Garcia, Jose Torres, pia-nista R. C. Hechavarria, M. Urbaniak, bracia Golco-wie. Mottem albumu są sło-wa zawarte w wierszu JanaTwardowskiego: „....bo conas spotyka, przychodzispoza nas”. Szcześniak często wystę-

puje na festiwalach ekumenicznychi w programach muzyki gospel. Koncertujew Polsce i za granicą. Oprócz płyt takichjak: Niby nowy, Czarno na białym, Spozanas, Złotej kolekcji, nagrał kolędy Radujsię świecie.

A jak sam odbiera fakt udziału w kon-kursie Eurowizji? „Czułem się nieźle, cho-ciaż za Eurowizją nie przepadam. Tymbardziej, że to trochę igrzyska w starymstylu. Ja po prostu starałem się wypaśćjak najlepiej. Śpiewam dla ludzi. Śpiewam,bo mam się czym dzielić”.

URSZULA SZABADOS

Eurowizja Po raz pierwszy Polska wzięła udział w Konkursie Piosenki Eurowizjiw 1994 roku w Dublinie. Wielką niespodzianką dla wszystkich było wówczas zdobycie drugiegomiejsca przez młodziutką Edytę Górniak. W kolejnych latach reprezentowały nas JustynaSteczkowska, Kasia Kowalska i Anna Maria Jopek, których Europa jednak nie doceniła. Impóźniej, tym było gorzej: „Sixteen”, Mietek Szcześniak, „Ich Troje”, Piasek, a w ubiegłym rokuIwan Komarenko. W tym roku „Ich Troje” nawet nie przeszło przez eliminacje do finału.

MIECZYSŁAWSZCZEŚNIAK

Page 15: Monitor Polonijny 2006/06

15

Przedstawienie pełne wesołychżartów, noszące podtytuł Lekkozabawna gra ze współczesnościz piosenkami, obficie napudrowa-ne jest komedią sytuacyjną. Agatachodzi na spotkania w sprawieuzyskania pracy. Trafia m.in. doupadającego baru, gdzie zostajewciągnięta w świat ludzi z margi-nesu. Pożądanym efektem kontras-tu jest udział dziewczyny w kursiekatolickich sekretarek. Interesu-jące są również zajęcia relaksacyj-ne dla kobiet, na których dziew-czyna uczy się być „pra-Ewą” i „jakpokochać własną waginę”. W głów-ną rolę Agaty z gracją Amazonkiwcieliła się Kristína Turjanová.

Według pierwotnego planu re-pertuarowego nitrzańskiego tea-tru w bieżącym sezonie miała byćwystawiana sztuka Progesteron,będąca kontynuacją Testosteronuautorstwa Andrzeja Saramowicza.„Na początku grudnia byliśmyw Warszawie. Andrzej oznajmiłnam, że – ponieważ ma dużo zo-bowiązań zawodowych i proble-my natury osobistej – nie zdążyłnapisać sztuki. Znaleźliśmy sięw trudnej sytuacji.“ – wspominareżyser przedstawienia SvetozárSprušanský. Polscy teatromaniz Warszawy zainteresowali jednaksłowackiego gościa pewnym tek-stem, na podstawie którego przy-gotowywano przedstawieniew Teatrze „Buffo”. Następnegodnia reżyser z Agatą..., bo o tejsztuce mowa, powrócił doBratysławy.

Dokąd zmierzamy? TotusTuus? Motyw odrzucenia, od-trącenia. Agata, która jest wy-rzutkiem społeczeństwa, czło-wiekiem z początku XXI wieku,dzisiejszym everymanem. Tragi-komiczną postacią z marginesu,Agatą z Warszawy, Nitry czyAntygoną z Nowego Jorku?O tempora! o mores! O czasy!O obyczaje! (Cicero). Sprušan-ský pokazał Agatę w sposób ko-mediowy, wykorzystując rewio-we ujęcie, zapewniając jej sym-patię widza. Scenografia Ale-xandry Gruskovej w przedsta-wieniu jest prosta, a aktorstwo -solidne.

Od opublikowania Agaty...w miesięczniku Dialog, po roz-poczęcie współpracy Dany Łu-

kasińskiej z Tadeuszem Słobo-dziankiem w „LaboratoriumDramatu” minął miesiąc. W wy-niku tych spotkań powstawałykolejne wersje sztuki. W końcudoszło do jej premiery w Tea-trze Studio „Buffo” w Warszawie– 27 XII 2005, a w tym rokuw Nitrze.

Polskie sztuki w repertuarzeTeatru im. A. Bagara w Nitrzeprezentowano już wcześniej.Ostatnio były to wspominanyTestosteron A. Saramowiczai Beztlenowce I. Villqista. Mię-dzynarodowy festiwal teatralnyDivadelna Nitra wielokrotniegościł zespoły teatralne z Polski.Z jednej strony Dana Łukasiń-ska i Teatr im. A. Bagara z Nitry,a z drugiej współpraca Tadeu-sza Słobodzianka z nitrzańskim„Teatro Tatro”. Między tymidwoma płaszczyznami kryje sięwspólna więź. Marzenia dyrekto-ra teatru w Nitrze Jána Grešša sięspełniły. Nitra stała się centrumteatrów w Europie Środkowej.Stare miasto Nitra, miasto Cyryla(Konstantego) i Metodego znówpromieniuje w Europie.

ALICJA KORCZYK-CHOVANEC

Dana Łukasińska Agata szuka pracy; Teatr im. Andreja Bagara w Nitrze, Scena Studio,Słowacja;. reż. Svetozár Sprušanský, scen. Alexandra Grusková; premiera – 5 maja 2006.

Antygona w NitrzeŚ wiat mężczyzn, konwencjonalne wyobrażenia o kobietach.

Wykształcona dziewczyna szuka własnej tożsamości, szczęściai swojego miejsca w społeczeństwie. Bohaterka trafia do dużej firmy,gdzie musi udowodnić, że umie sprzedać gumę do żucia. Tak rozpoczynasię historia Agaty, którą opisała Dana Łukasińska. Tekst komedii Agataszuka pracy powstał w czasie, kiedy autorka sama była bezrobotna.Polska sztuka trafiła na deski Teatru im. Andreja Bagara w Nitrze.

CZERWIEC 2006

Page 16: Monitor Polonijny 2006/06

MONITOR POLONIJNY16

V Dome wariatów si nedoká-zal porozumieť so svojimi najb-ližšími a vo filme Dzień świrahlavne so spolupracovníkmii okolím. Tento národný hrdinaPoliakov sa prezentuje na plátneuž dobrých dvadsať rokov.Prevažne vo fenomenálnej he-reckej kreácii Mareka Kondrata,ale objavili sa aj Cezary Pazura(Aj lawju a Nic smiesznego) čiWojciech Wysocki (Życie wew-

nętrzne). Adamove neustále fó-bie, frustrácie a komplexy pre-rástli aj do každodenných zvlášt-nych rituálov hraničiacich s bláz-novstvom. Jeho obrad sedemná-sobného miešania kávy či sklada-nia toaletného papiera hraničís debilitou. V najnovšom filmeMarka Koterskeho Wszyscyjestésmy Chraystusami nie súhlavným motívom paranoidnéstavy Adasa, ale boľavé spomien-ky jeho dvadsaťročného synaSylwestra na pijanské excesysvojho otca. Vďaka pitkám siz detstva pamätá iba neustále po-

nižovanie a strach. Závislosť otcaod alkoholu poznačí aj život sy-na, ktorý siahne po modernej-ších pôžitkoch – drogách.Koterski dvadsať rokov nakrúcalsmutno-smiešne príbehy v štýlegrotesky, tentoraz však zrealizo-val skutočnú tragédiu plnú bru-tálnych scén (záchytka), ktorénezmiernia ani miestami vtipnédialógy. Drzosť, s akou režisér zo-brazil samotné dno ľudského

správania v jeho najprimitívnej-ších prejavoch, je ohromujúca.Uvidieť seba samého v úloheúbohého ožrana, odohrať pred

sebou psychodrámu vlastnej mi-zernej existencie a nakoniec siuvedomiť, že lepšie to už nikdynebude. Čo dodať? Hlboká po-klona.

Navyše režisér sa odvoláva naanalógiu mučeníctva JežišaKrista. Nie je v tom však nijakáuštipačnosť. Ak Kristus sníma na-še hriechy, tak sú to aj hriechy zá-vislosti od alkoholu. Adaś sa v de-líriu vzhliadne ako Kristus kľačia-ci pod krížom na wroclavskomsídlisku. Život Adasia Miauczyń-ského je sériou pokleskov, ale ajpokusov postaviť sa opäť na no-hy. Vízie hrdinu stotožňujúce sas Kristom možno považovať zahalucinácie, ale aj za vyznanieviery v bezhraničnú dobrotu Bo-žieho syna, nesúceho s pokoroukaždú bolesť a poníženie.

Režisér, podľa vlastných slov,už dávno chcel nakrútiť filmo problémoch alkoholizmu niči-aceho vzdelaného človeka, ktorýniečo dosiahne a vzápätí všetkopremrhá. Námet čerpal čiastoč-ne aj z vlastných skúsenostía sám si napísal aj scenár. Tentovýnimočný a dôležitý film nasní-mal skvelý kameraman EdwardKlośiński, zhudobnil Jerzy Sata-nowski a herecky výborne stvár-nili v rolách mladého a staršiehoAdasia Andrzej Chyra a MarekKondrat. Do úlohy Sylwestra re-žisér obsadil vlastného synaMichala Koterského. V ďalšíchúlohách sa predstavia: JoannaTraczykówna (matka), Małgorza-ta Bogdańska (Beata), Artur Źmi-jewski (lekár) a iní.

Do pozeraniaPAVOL BEDROŇ

Veľký návrat Adama MiauczyńskéhoN O V Ý F I L M R E Ž I S É R A M A R K A K O T E R S K É H O

F rustrovaný, agresívny a nedôverčivý voči okoliu. Taký je Adam Miauczyński, hlavnýhrdina takmer všetkých filmov režiséra Marka Koterského. Inteligent, ktorému na

ceste k vytúženému cieľu a úspechu vždy čosi prekáža.

Page 17: Monitor Polonijny 2006/06

17

Chruszczow nie tylko ujawnił częśćzbrodni stalinowskich, ale odrzucił też tezęo zaostrzaniu się walki klasowej w miaręsukcesów w budowaniu socjalizmu, tezę,która dotąd ideologicznie uzasadniała nasi-lenie terroru komunistycznego nie tylkow Związku Radzieckim, ale także w pań-stwach, które znalazły się po II wojnie świa-towej w sferze jego wpływów, a więc takżew Polsce. Ujawnienie zbrodni stalinowskichzbiegło się ze śmiercią w Moskwie przy-wódcy PZPR Bolesława Bieruta. NowymI sekretarzem PZPR został Edward Ochab.Ta zmiana wyraźnie osłabiła pozycje poli-tyczne niektórych przedstawicieli stali-nowskiego reżimu w Polsce (np. JakubaBermana czy Hilarego Minca).

Nowe kierownictwo PZPR zdecydowałosię upowszechnić referat Chruszczowaprzede wszystkim wśród członków partii.Szybko stał się on jednak powszechne zna-ny. Pisma młodzieżowe, dziennikarze i lite-raci zadawali pytania o to, co robić, by „wy-paczenia” stalinowskie się nie powtórzyły.W wyniku ogłoszonej w kwietniu amnestii,która była odcięciem się od zbrodni lat mi-nionych, więzienia opuściło ok. 36 000 lu-dzi, w tym 9 tysięcy więźniów politycznych.Sądy i adwokatura zaczęły uzyskiwać wię-kszą niezależność, zmiany dotyczyły teżprokuratury. Doszło również do liberalizacjiwarunków pracy, m.in. zwolniono więźniówzatrudnianych w kopalniach, rozluźnionodyscyplinę pracy, a robotnicy coraz śmielej

upominali się o swoje prawa, kwestiono-wali wysokość norm, sposoby obliczaniazarobków, a także złą organizację pracy.

Nie było dziełem przypadku, że pier-wszym miastem, w którym doszło dootwartego wybuchu społecznego niezado-wolenia, stał się Poznań – miasto zdecydo-wanie pomijane przez władze w nakładachinwestycyjnych.

Poznański Czerwiec ’56 rozpoczął sięw największej fabryce miasta, w Zakła-dach Przemysłu Metalowego im. J. Stalina(dawniej i obecnie Hipolita Cegielskiego),których załoga już od 1955 roku zgłaszałaniezadowolenie m.in. w sprawie niesłuszniepobieranego przez lata podatku od więcejzarabiających przodowników pracy i pra-cowników akordowych, niezadowolenie zezłej organizacji pracy, wysokich norm i złejkooperacji z innymi fabrykami. Ponieważdyrekcja zakładów nie mogła spełnićżądań załogi, wysyłano petycje, listy i dele-gacje do Ministerstwa Przemysłu Maszy-nowego i do KC PZPR.

Ostatnia taka delegacja, wybrana przezzałogę zakładów, udała się do Warszawy26 czerwca. Poprzedzające wyjazd 17-oso-bowej delegacji dyskusje, masówki, wybórdelegatów i formułowanie listy postulatówz uwagą śledziły załogi innych zakładówpracy Poznania. Wszędzie atmosfera byłabardzo napięta. Delegacja powróciła

z Warszawy w nocy z 26 na 27 czerwcaz poczuciem, że w stolicy doszło wreszciedo korzystnych uzgodnień. Ten dobry na-strój został częściowo rozwiany, gdy przy-były do Poznania minister przemysłu ma-szynowego zakwestionował część uzgod-nień warszawskich (płace robotników akor-dowych).

Dnia 28 czerwca robotnicy ZakładówCegielskiego rozpoczęli strajk, do któregodołączyły załogi innych największych po-znańskich zakładów pracy. W godzinachrannych ulicami miasta ruszył pochód, któ-ry z demonstracji robotniczej szybko prze-kształcił się w manifestację społeczeństwa.Przed Zamkiem Cesarskim, w którym mie-ściło się Prezydium Miejskiej Rady Naro-dowej, zgromadziło się około 100 tysięcyludzi, domagających się cofnięcia narzuco-nych norm pracy, obniżki cen i podwyżkipłac. Manifestujący podjęli próbę nawiąza-nia rozmów z przedstawicielami Wojewódz-kiej Rady Narodowej, żądali przyjazdu pre-miera Józefa Cyrankiewicza. Po godzinie10.00 nastroje manifestantów zaczęły sięradykalizować. Demonstracja żywiołowoprzybrała charakter narodowy, antykomu-nistyczny i antyradziecki. Do radykalizacjinastrojów niewątpliwie przyczyniła się wia-domość, którą powtarzano z opanowanegoradiowozu, o rzekomym aresztowaniuw Warszawie delegacji Zakładów Cegiel-skiego.

CZERWIEC 2006

TO WARTO WIEDZIEĆ

Gorący Czerwiec ’56w Poznaniu

R ok 1956 był rokiem gorącym. Rozpocząłsię w lutym, kiedy to w Moskwie odbywał

się XX Zjazd KPZR, na którym jego uczestnicy,bez delegacji zagranicznych, wysłuchalireferatu Nikity S. Chruszczowa zawierającegodruzgocącą krytykę Stalina.

Page 18: Monitor Polonijny 2006/06

MONITOR POLONIJNY18

Część demonstrantów zajęła pobliskigmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR,a część udała się pod więzienie na ul Młyń-skiej. Więzienie zostało przez nich opano-wane, na wolność wypuszczono 257 wię-źniów. Opanowane zostały też gmachysądu i prokuratury. Palono akta, demolo-wano sprzęt. Demonstranci zdobyli brońpalną.

Około godziny 12.00 grupa demonstran-tów ruszyła na ul. Kochanowskiego, pod bu-dynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpie-czeństwa Publicznego, gdzie już okołogodz. 10.40 padły pierwsze strzały. Tam teżdoszło do wielogodzinnej krwawej walkiz użyciem broni palnej. Przed południem dostarć doszło także na dworcu kolejowym.

Po południu do miasta wkroczyły regu-larne jednostki wojskowe. Pierwsza była19. Dywizja Pancerna, później także 10. Dywizja Pancerna oraz 4. i 5. DywizjaPiechoty; co oznacza, że do pacyfikacjimiasta skierowano ponad 10 300 żołnie-rzy, ok. 360 czołgów, ponad 30 transpor-terów opancerzonych. Po drugiej stroniebyły grupki przeważnie młodych cywilów,mających 188 sztuk broni, w tym 1 erka-em oraz butelki z benzyną. Walki trwaływ różnych punktach miasta do godzin po-południowych 29 czerwca, a sporadyczniestrzelano jeszcze 30 czerwca.

Podczas tych wydarzeń życie straciły 73osoby, w tym 63 cywilów, przeważnie ludzimłodych, rannych było około 600 osób.

Tego, co stało się w Poznaniu, władzenie mogły ukryć przed światem, bo w tymczasie w mieście odbywały sięMiędzynarodowe Targi Poznańskie. Byłowięc tam kilkuset zagranicznych handlow-ców i dziennikarzy. W dniu 29 czerwcaPolska Agencja Prasowa informowała:„W dniu 28 czerwca bm. agentom wrogaudało się sprowokować zamieszki uliczne.Doszło do napadów na niektóre gmachypubliczne, co pociągnęło za sobą ofiaryw ludziach. W opar-ciu o świadomączęść klasy robotni-czej władze opano-wały sytuację i pr-zywróciły spokójw mieście”. O imperi-alistycznych agen-

tach mówił też tego dnia w swym przemó-wieniu radiowym z Poznania premier JózefCyrankiewicz, któremu nigdy nie zapo-mniano wypowiedzi: „Każdy prowokatorczy szaleniec, który odważy się podnieśćrękę przeciw władzy ludowej, niech będziepewien, że mu tę rękę władza odrąbie w in-teresie klasy robotniczej, w interesie chłop-stwa pracującego i inteligencji, w interesiewalki o podnoszenie stopy życiowej ludno-ści, w interesie dalszej demokratyzacji na-szego życia, w interesie naszej Ojczyzny.“

Ani prokuraturze, ani aparatowi bezpie-czeństwa nie udało się jednak znaleźć aniagentów, ani śladu organizacji przygoto-wującej wydarzenia poznańskie, które utr-waliły się w pamięci Polaków jakoPoznański Czerwiec ’56. A stało się takmimo poważnych represji. Aresztowaniarozpoczęły się już wieczorem 28 czerwca.Dane Urzędu Bezpieczeństwa mówiąo 746 osobach aresztowanych do 8 sier-pnia. Zatrzymanych kierowano do tzw.punktów filtracyjnych, skąd przekazywanoich do więzień. Po wstępnych przesłucha-niach zwolniono ponad połowę osób.Blisko 80 proc. zatrzymanych stanowili ro-botnicy. Rozpoczęte już 29 czerwca śledz-two nie udowodniło przyjętej przez PZPRtezy o prowokacji przygotowanej i prze-prowadzonej przez agentów amerykań-skich i zachodnioniemieckich oraz polskiereakcyjne podziemie, nie stwierdzono teżzorganizowanego charakteru zajść. Z usta-leń śledztwa i późniejszych procesów jed-noznacznie wynikało, że wydarzenia po-znańskie miały charakter żywiołowyi spontaniczny oraz że powszechnie popa-rła je ludność miasta.

Wystąpienia poznańskie ukazały nie tyl-ko ogromny potencjał wrogości do władzi sytemu, ale pogłębiły też podziały w sa-mej PZPR. Część aktywu partyjnego nieakceptowała uproszczonych ocen bunturobotników, a ponadto krytykowała inne

błędy polityki władz.Odwilż trwała, a gorącyw tym roku był nie tylkoczerwiec, ale także lipiec,wrzesień i październik.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

D ebiutował w 1957 roku opowia-daniem „Kwadratowy” i opo-

wiadaniu jako gatunkowi literackie-mu dotąd pozostał wierny. Naniewielu stronach potrafi, jak małokto, w interesujący sposób opo-wiadać interesujące historie. Piszedużo i właściwie nie ma roku, bynie ukazała się jego nowa książka.Gdyby nawet stało się tak, że naokładce czy stronie tytułowejzabrakłoby nazwiska autora, to jegoczytelnikom wystarczyłoby przeczy-tanie jednej, dwóch stron, byrozpoznać charakterystyczny stylMarka Nowakowskiego – pisarzarozpoznawalnego, jak nazwał goprzed laty Michał Łukaszewicz.

Nie wątpię, że czytelnik tej ru-bryki z twórczością Nowakowskie-go spotkał się niejeden raz, że prze-czytał niejedno jego opowiadaniei poznał niejednego bohatera tychopowiadań, bohatera skłóconegoze światem codziennych kompro-misów i układów, człowieka z mar-ginesu, często buntownika o cieka-wej biografii, niebieskiego ptaka,złodziejaszka, sutenera, dziewczy-nę z ulicy. Bohaterowie Nowakow-skiego odchodzą, zapijają się, wpa-dają w obłęd, ale też zmieniają się,tak jak zmienia się polska rzeczy-wistość, której autor niemal półwieku jest kronikarzem. Knajakówrządzących się swoistym kodek-sem honoru zastępują bezwzględ-ni mafiosi czy sfrustrowani, nie na-dążający za kapitalistycznymi prze-mianami badylarze. Nie zmieniasię jednak tło mniejszych czy wię-kszych ludzkich dramatów. Naj-częściej jest nim Warszawa, ale nieta od Starego Miasta czy Alei

MarekNowakowski

Page 19: Monitor Polonijny 2006/06

19CZERWIEC 2006

Jerozolimskich. Bohaterowie No-wakowskiego wywodzą się z tej„gorszej” Warszawy, z Pragi czyBródna. I ta Warszawa obrzeży,dziś już coraz mniejsza, to rownieżbohater opowiadań Nowakow-skiego.

Z bogatej twórczości MarkaNowakowskiego ostatniego dzie-sięciolecia polecam uwadze czytel-nika kilka tytułów.

Przede wszystkim będą to Powi-doki. Chłopcy z tamtych lat, wyda-ne w 1995 roku, na które złożyłysię pisane i drukowane przez„Express” przez trzy lata felietony,

felietony o miejscach w Warsza-wie, których już nie ma, a które dlaautora mają znaczenie magiczne.Są miejscami, które, jak sam mówi,„są po prostu ważne w mojej bio-grafii”; odżywa więc ulica Złota,dawny Dworzec Główny, dawnekina, knajpy i kawiarnie, ale teżodżywają charakterystyczne dla tejnie tak znów dawnej Warszawypostacie i figurki. Powidoki to całyciąg postaci i miejsc, wytwarzającyspecyficzny mikroklimat Warsza-wy. Te felietony, a może raczejwspominki, czasem mikroopowia-dania, to taki swoisty fotoplasty-kon odchodzącej Warszawy. Mis-trzowsko napisane należą do naj-lepszych książek Marka Nowakow-skiego.

Zachęcam również do sięgnię-cia po opowiadanie Empire, wyda-ne w 2001 roku, którego akcja roz-grywa się na początku lat pięć-dziesiątych w małym podwar-szawskim miasteczku wśród gru-zów zniszczonej stolicy. To prostai wzruszająca historia o blichtrzeutraconego raju, o kłamstwiew imię miłości.

Tym później urodzonym czytel-nikom, którzy PRL znają już tylkoz historii, ale i tym starszym, którzygo przeżyli, rekomenduję wydanyw 2002 roku Mój słownik PRL-u.Marek Nowakowski unika w nim

czarno-białego schematu w myślzasady „bywało wesoło, ale bywałoi groźnie. Jedni walczyli, drudzy sięświnili”. W 58 hasłach autor starasię przedstawić realia tych czasów,a hasła te dotyczą, najogólniej mó-wiąc, systemu języka władzy, sym-boli, instytucji czy narzucanychobyczajów. To krótkie ciekawe his-torie literackie, często ironicznezapisy, które nie tyle wzbogacająnaszą wiedzę, ale przede wszyst-kim dają dystans do czasu przeży-tego.

W tym samym roku Nowakow-ski obdarzył czytelników zbioremOpowiadań ulicznych, w którychna pierwszym planie są mafiosi,skorumpowani politycy, bandzio-ry nie mający już nic wspólnego

z mitologizowanym we wcześ-niejszych utworach honorowymlumpem.

W 2004 roku ukazały się dwazbiory opowiadań Nowakowskie-go: przesycony uczuciem, wyrafi-nowany Nul i To wolny świat.

To wolny świat – to krótkie,świetnie napisane obrazki z życiawielkiego miasta, sygnały o tym, codzieje się na ulicach, śmietnikachi bazarach, a o czym wolelibyśmynie wiedzieć.

O ile dawniej Marek Nowakow-ski swe utwory poświęcał środo-wiskom szeroko rozumianegolumpenproletariatu, a w latachosiemdziesiątych swym krytycz-nym osądem obejmował całe spo-łeczeństwo, o tyle w wydanymw 2005 roku zbiorze opowiadańStygmatycy daje czytelnikowi por-trety ludzi, którym powszedni bytskomplikowały zmiany ustrojowe.Mamy tu więc całą galerię osóbprzegranych, zubożonych, nie po-trafiących przystosować się do no-wej rzeczywistości – od dawnejtzw. prywatnej inicjatywy po by-łych dygnitarzy.

I wreszcie ostatnia książka – Ne-kropolis (2005) – zbiór dwudzies-tu opowieści o pisarzach, polity-kach, redaktorach i sportowcach,ale także o sobie samym, o atmo-sferze literackiej, o „nocnych roda-ków rozmowach” w zadymionychrestauracjach czy knajpach. Przy-pomnienie ludzi z II Rzeczypos-politej.

Opowiadania Nowakowskiegonajczęściej są krótkie, ale zawszemistrzowskie, dające epicki obrazkilku polskich dziesięcioleci. Za-chęcając do ich lektury, myślę rów-nież o potencjalnych uczestnikachkonkursu literackiego, rozpisane-go przez Koło Regionalne KlubuPolskiego Środkowe Poważe, dlaktórych opowiadania tego pisarzamogą być dobrym wzorcem for-malnym.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Page 20: Monitor Polonijny 2006/06

8 czerwca – Kolarowo, Miejski Dom Kultury• Międzynarodowy festiwal teatralnyMeteoryta) godz.10.00 – spektakl Teatru Maskaz Rzeszowa pt. Trzy świnki S. Michał-kowa, otwarcie wystawy lalek rzeszowski-ego teatrub) godz. 22.00 – spektakl Genesis TeatruA z Gliwic, jedynego w Polsce zawodowe-go, offowego teatru religijnego8 czerwca – Bratysława, Klub „Za zrka-dlom”, DK Zrkadlovy haj • Koncert grupyBeltaine – jednego z najlepszych zespo-łów polskiej sceny folkowej

8 czerwca – Nowe Zamky Występ Ryszarda Borowskiego (flet) z ze-społem • w ramach festiwalu Klikk Fest

9 czerwca – Szamorin Recital organowy Marcina Szelesta,adiunkta w Katedrze OrganówAkademii Muzycznej w Krakowie,współzałożyciela i kierownika artys-tycznego zespołu muzyki dawnejHarmonia Sacra, oraz wystawa pla-katów muzycznych • w ramach fes-tiwalu Starej hudby (4-10.06.2006)

9 czerwca, godz. 20.00 – Braty-sława, Babylon Club • Występ triagitarzysty Adama Fulary Fool-Xw ramach Międzynarodowego Fes-tiwalu Gitarowego Guitarfest 2006(9 -1006.2006); Prowadzeniewarsztatów tappingu przez AdamaFularę

10 czerwca – Rewiszte przy ŻarnowicyWystęp krakowskiej grupy Siódma w nocy, fi-nalisty festiwalu Blues Colours z OstrowaWielkopolskiego 2006 w ramach festiwaluBlues na ostrove.

20 czerwca, godz. 18.00 – Bratysława,Słowacka Galeria Narodowa Międzynarodowawystawa Autopoesis z udziałem KatarzynyKozyry, Grzegorza Klamana, WacławaSzpakowskiego, Konrada Kuzyszyna AndrzejaKarmasza i Zofii Kulik

22 czerwca – Bratysława-Petrżalka • Otwarciemiędzynarodowej wystawy architektury i de-signu Danubian Dreams z udziałem polskicharchitektów Przema Łukasika i ŁukaszaZagały z pracowni Medusa Group w Gliwicach

MONITOR POLONIJNY20

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I P W B R A T Y S Ł A W I E

Dzień Dziecka to jeden z najmilszych dniw roku. I to nie tylko dla dzieci, ale

i dla nas – dorosłych, szczególnie tych,którzy mogą obdarowywać prezentamiswoje dzieci albo po prostu powspominać przyjemnechwile związane z okresem dzieciństwa. Ponieważ doredakcji napisała nasza czytelniczka, która we wspomnie-niowym materiale ujęła dowcipne wypowiedzi swoich

dzieci, kiedy te były malutkie, pomysł namsię spodobał i te wypowiedzi publikujemy.Jednocześnie zachęcamy pozostałychczytelników, którzy chcieliby się pochwalić

swoimi pociechami, aby przesłali dowcipy warte opu-blikowania. A czasami warto się im przysłuchiwać, tymbardziej, że „nasze“ dzieci są dwujęzyczne, co możepowodować humorystyczne sytuacje. Redakcja

DzieńDziecka

Superabstrakcja:- Mamooo, a jakiego

byś chciałaniedźwiedzia: całegoz kuczaków czycałego z cukierków?

- ?????!!!Niedźwiedzia?!

Usia zniecierpliwiona:- Noooo, jakby jakiś

tędy przelatywał...

Usia – 6 lat, polskiakcent letni:- Jak babcia

ugotowała zupkętruskawkową, to jakją sobie chciałamposolić, to jąmusiałam posłodzić!

MARIOLA PERUŃSKA

Usia – 3 latka, po wczasach nadBałtykiem:- Mamo, wiesz, co to jest morze? To

jest taka woda, co się złości napiasek!

Usia – 4 latka- Mamo, daj mi lizaczka.- Dam, ale po obiedzie.- Ja zjem ładnie obiad, SŁOWO

HUMORU! Lizaka możesz mi daćteraz.

Usia i jej świat abstrakcji:- Mamo, wiesz, jak się da dojść do

nieba? Wystarczy obrócić świat dogóry nogami i zejść w dół podrabinie!

- A wiesz, jak można zabić smoka?Wejść na niego, jak śpi, i zadeptać!Krew wsiąknie w piasek, a zeskóry można uszyć buty!

Usia – 2 latka:W pierwszym tygodniupobytu w żłobku.- Usia, płakałaś

w jasliczkach?- Płakałam.- A czemu?- Bo mi jeciały łeśki.- A czemu ci leciały łezki?- Bo płakałam.

Usia nie chciała staćgrzecznie podczas ubierania.Spróbowałam podstępui krzyknęłam:- Baczność!Usia klapnęła na pupę.- Co ty zrobiłaś?- Bacnąć!

Page 21: Monitor Polonijny 2006/06

21

INTERNATIONAL VISEGRAD FUNDDrotárska cesta 46, 811 02 Bratislava,SLOVAK REPUBLIC, Tel.: 00421 2 67207111,Fax: 00421 2 59354180 www.visegradfund.org,e-mail: [email protected]

Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki,organizacja międzynarodowa z siedzibą w Bratysławie,poszukuje pracownika na stanowisko

Asystenta/tkiOCZEKIWANIA: osoba komunikatywna, życzliwa i optymis-tyczna • zdolności organizacyjne i chęć pracy w zespole•doskonała znajomość języka angielskiego • znajomość pracyadministracyjnej (prowadzenie korespondencji, maszynopi-sanie, podstawy księgowości) • umiejętność pracy na kompu-terze (internet, Microsoft office – Word, Excell, Access) • zna-jomość języka polskiego bardzo mile widzianaOBOWIĄZKI: prowadzenie sekratariatu Funduszu • pomocw prowadzeniu administracji Funduszu • prowadzenie kores-pondencji oraz archiwum Funduszu • obsługa centralkitelefonicznej • udzielanie podstawowych informacji osobomzamierzającym ubiegać się o grantyOFERUJEMY: • pracę w przyjemnym, międzynarodowymzespole • miesięczne wynagrodzenie od 16.000 SKK,z możliwością podwyżek i premii • zatrudnienie na umowęstałą, począwszy od czerwca/lipca 2006 • trzymiesięcznyokres próbny • możliwość awansu w ramach Funduszu

Oferty wraz z CV prosimy przesyłać e.mailem na adres:[email protected]

Obchody 50. rocznicyPoznańskiego Czerwca ’56

26 czerwca – Bratysława, klub A4, Nám. SNP •Projekcja filmu Poznań ‘56 Filipa Bajona

27 czerwca – Bratysława, Instytut Polski, Nám.SNP 27 • Spotkanie z historykiem KarolemModzelewskim i Marianem Grześczakiem, poetąi uczestnikiem wydarzeń poznańskich. •Prezentacja wystawy pt. Zbuntowane miasto,dotycząca polskiego czerwca 1956 r., zorganizo-wanej we współpracy z Wielkopolskim MuzeumWalk Niepodległościowych w Poznaniu.

29 czerwca – Bratysława • Otwarcie wystawyprac Jerzego Kędziory • w ramach XI Międzyna-rodowego Festiwalu Socha a objekt

CZERWIEC 2006

C Z E R W I E C 2 0 0 6

Odbyło się losowanie! Już wiemy,kto pojedzie do Londynu i Paryża!W dniu 1 czerwca, podczas imprezy Klubu Polskiego Region Braty-sława odbyło się losowanie wśród prenumeratorów „MonitoraPolonijnego“, którzy odpowiedzieli na naszą prośbę i dotarli do kolej-nych prenuemratorów naszego pisma. Nagrodami mogą cieszyć siępani Štefania Gajdošová z Koszyc, która wraz z osobą towarzyszącąpojedzie do Paryża i z powrotem, oraz pan Tadeusz Senderz Hradiszcza, który wygrał 2 bilety do Londynu i z powrotem. Obugratulujemy i dziękujemy za współpracę. Redakcja

N A G R O D Y U F U N D O W A Ł A F I R M A E U R O L I N E S

B a c z n o ś ć , c z u j n o ś ć i u w a g a , K l u b o w i c z e - R o d a c y d r o d z y ,

T o n a s z m i ł y F r a n c i s z e k ,S w ó j j u b i l e u s z o b c h o d z i .

M i e j t o , o c z y m m a r z y d u s z a ,C o o c z y T w o j e n ę c i i s e r c e w z r u s z a ,T w o j e n i e b o n i g d y s i ę n i e c h m u r z y ,

Z d r ó w b ą d ź , s z c z ę ś l i w y i ż y j j a k n a j d ł u ż e j !

Franciszkowi Tobołowi, obchodzącemu 70-te urodziny, w podzięce zawspieranie Polonii słowackiej i czynną działalność w KP serdeczneżyczenia składają KLUBOWICZE z regionu Środkowe Poważe.

KONKURS NA PRZEKŁAD TEKSTÓW SPECJALISTYCZNYCHInstytut Polski w Bratysławie wraz z Katedrą Filologii Słowiańskich UK

ogłaszają konkurs na przekład polskiego tekstu specjalistycznego z do-wolnej dziedziny, który wcześniej nie był tłumaczony na język słowacki.Konkurs przeznaczony jest dla studentów polonistyki lub uczących się języ-ka polskiego jako przedmiotu wybranego z wszystkich słowackich ośrodkówakademickich, w których prowadzony jest lektorat języka polskiego.

Prace konkursowe o objętości ok. 3 normalizowanych stron (1 strona =1800 znaków) winny składać się z fotokopii tekstu oryginalnego w językupolskim i przekładu tego tekstu na język słowacki. Przesyłać je należy(w zaklejonej kopercie, opatrzonej godłem; w drugiej kopercie, opatrzonejtym samym godłem, należy podać imię, nazwisko, adres i kontakt telefo-niczny lub e-mail autora) pod adresem: Poľský inštitút, Nám. SNP 27, PO Box153, 814 99 Bratislava (z dopiskiem „Konkurs na przekład tekstu spe-cjalistycznego”). Termin nadsyłania prac: 30 września 2006 r.Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi pod koniec października 2006 r. Nauczestników czekają ciekawe nagrody.

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

• Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A •

Page 22: Monitor Polonijny 2006/06

MONITOR POLONIJNY22

Bolo ešte ranné šero, keďsme dorazili do Bronisze, asi20 kilometrov za Varšavou.Prešli sme elektronickou zá-vorou a ocitli sa na okraji ob-rovského areálu. Dookola satýčili hangáre poukladanéako kocky. S hmlistými pred-stavami, čím nás môže takýmegapriestor prekvapiť, smeprišli k prvej hale. Z diaľkysa to nezdalo, ale len čo smesa priblížili k mohutnej po-suvnej bráne, čosi mi bliklov hlave - tu veru nepôjde o tr-hovisko s babským handlova-ním. A naozaj. Tak ako prvý,tak druhý, za ním ďalší a ďal-ší hangár nás prekvapovalinielen rozmermi, ale najmäatmosférou vnútri. Kójea oddelenia, plné domácehoa exotického ovocia, potra-vín či kvetov a všadeprítom-ní obchodníci s manažér-skym imidžom. Čo hala, toiný sortiment. Nikde špinaani puch, také príznačné premiesta, kde sa skladujú po-ľnohospodárske produkty.Naopak. Poriadok, systéma rovnako i dojem z čistýchnaaranžovaných plodov, kve-tov, črepníkov, uložených naregáloch a pultoch, vďačneplnili svoje ekonomické po-slanie. Dolovali zo spotrebi-teľovej duše chuť siahnuť sina ne, objednať a kúpiť as-poň za metrák.

S čoraz väčším nadšenímz poznania som putovala zanašou novinárskou skupin-kou cez haly a vonkajšiepriestory. Priznám sa, porannom rozladení neboloani stopy. Čulý obchodnýruch, odvíjajúci sa pred oča-mi, nás neskutočne unášal.Do podstaty burzy sme všakvnikali až postupne. To, čosme videli, už nebola indivi-duálna hra o fazuľky v sedli-ackom štýle predám – dosta-nem. To, čo sme pozorovali,bol gigantický obchodnýsystém s vyspelou logistikou.Spletitá hra medzi veľkood-berateľmi a dodávateľmi na-vonok prevtelená do príjaz-

dov a odjazdov tisícok áutdenne. Nie náhodou burzuv Bronisze známu ako Var-šavská roľnícka burza budo-vali dva roky a stála 57 milió-nov dolárov. Každý akcionártam vlastne závisí od úspe-chu ostatných. Alebo aj ne-úspechu. Na čom to však sto-jí, sú tisícky poľských zeleni-nárov, ovocinárov a chovate-ľov v okruhu do dvesto kilo-metrov. O týchto ľudí – o ichodbyt, a teda živobytie - šlopredovšetkým, keď sa štátv Poľsku rozhodol v 90. ro-koch podporiť budovanie ta-kýchto nadregionálnychbúrz. Krok, ktorý umožnilstať sa Poľsku jedným zosiedmich najväčších expor-térov jabĺk na svete, ale ajdôležitým vývozcom zemia-kov, zeleniny a ktovie čohoešte. Krok, ktorý medziinýmspôsobil i to, že na Sloven-sku je takmer každé druhépredané jablko poľské...

O pár hodín neskôr smevyliezli schodiskom na stre-chu viacposchodovej cent-rálnej administratívnej bu-dovy. V jej múroch pod naši-mi nohami sa skrýval elek-tronický mozog vyše 60-hek-tárového areálu. Burzu smemali ako na dlani. Nemohlasom si vtedy nespomenúť naslovenských farmárov, ktoríuž dlho márne bijú na po-plach pred narastajúcoukonkurenciou nielen Poľska,ale aj Česka i Maďarska. A po-tichu závidia. Pretože u nástakú podporu nemajú a po-dobné pokusy o burzy či leno také malé burzičky v podo-be odbytových združení fa-tálne nevyšli.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

TÁŇA RUNDESOVÁVOĽNÁ NOVINÁRKA

M ilujem rána s dostatkom času na kúpeľňu a pokojné raňajky. V tozimné ráno vo Varšave nás však vydurili z hotela už o pol siedmej.

Ešte za tmy! Vraj dôležitá exkurzia mimo hlavného mesta napoľnohospodársku burzu. Z izby hotela Imperial som vyletela bez umytýchzubov a s nedotiahnutou linkou na oku. Švédske raňajky v noblesnejreštaurácii mi ukázali len z rýchlika a do novinárskeho mikrobusu somvtrhla v poslednej chvíli. Vidina neznámej burzy, kde sa budeme motať akotrhovci po bratislavskej Miletičke, ma o tom viac rozlaďovala.

Prečo mám rada aj poľské jablká

Page 23: Monitor Polonijny 2006/06

CZERWIEC 2006 STRONĘ OPRACOWAŁA MAJKA KADLEČEK

Na pewno już policzyliście wszy-

stkie dni, które w tym roku

szkolnym spędzicie w szkole.

Wygląda na to, że jeszcze przez

około dwadzieścia dni będziecie

nosić tornistry i plecaki

z książkami.

Miesiąc – to z jednej strony mało,

ale jeśli chodzi o 30 dni pozostałe

do wakacji – to jednak strasznie

długi okres, zwłaszcza dla uczniów.

Macie wrażenie, że okres

oczekiwania już się nigdy nie

skończy? Spróbujcie więc go sobie

skrócić. Jak? To proste! Musicie

mieć bardzo dużo zajęć. Najlepiej

takich, które nie są związane ze

szkołą, ale z nadchodzącymi

wakacjami. Wtedy czas będzie wam

płynął bardzo, bardzo szybko.

Pewnego dnia się obudzicie i już

nie będziecie potrzebować ani

drugiego śniadania w woreczku,

ani tornistra, ani kapci na zmianę,

ani nawet dzienniczka ucznia. To

naprawdę będą już wakacje!

Abyście przeżyli ten trudny czas

oczekiwania, przedstawiamy wam

kilka propozycji jego spędzenia!

•Przygotujcie sobie szczegółowyplan wakacyjny;

•Zapiszcie sobie w nim, dokądchcecie pojechać, co chceciezwiedzić i, oczywiście, w jakimtowarzystwie;

•Przygotujcie sobie mapy okolic, doktórych się wybieracie;

•W bibliotece szkolnej poszukajcieprzewodników i innych publikacji,dotyczących wakacyjnychwycieczek;

•Przygotujcie sobie aparatfotograficzny i skontrolujcie, czydziała;

•Możecie jeszcze np. zgłosić się nakurs fotografii albo nauczyć sięwędkowania, by swoje umiejętnościwykorzystać podczas wakacji;

•Możecie też skontaktować sięz przyjaciółmi z innych miast albonawet państw, których poznaliściepodczas poprzednich wakacji – ktowie, może znów uda wam sięspędzić razem lato?

•Rozbijcie namiot na działcei skontrolujcie, czy nie brakuje muśledzi, szpilek i linek;

•Skontrolujcie pozostały sprzętwakacyjny – śpiwory i karimaty;

•Jeśli wybieracie się podczaswakacji na wycieczkę rowerową,zdążycie jeszcze oddać swój pojazdna przegląd do serwisu;

•Możecie też przygotować dlaswoich koleżanek i kolegów z klasyspotkanie, na którym uroczyściepożegnacie rok szkolny.

Ani się nie obejrzycie, a nadejdzie ten oczekiwany

dzień! Pierwszego lipca będziecie gotowi, nie będziecie

tracić cennego czasu – ani dnia, ani minuty. Także

życzę Wam miłych przygotowań wakacyjnych!

Macie na ich realizację pare dni. Tylko pare dni!

Page 24: Monitor Polonijny 2006/06

ZA MIESIĄC: WAKACYJNE NEGLIŻE I PRODIŻE MAJKA KADLEČEK

To były dość zamierzchłeczasy, więc wspomnień wy-starczy, dinozaury poszłyjuż spać, mówmy o współ-czesności. Dwudziestegopierwszego czerwca nastą-pi zrównanie dnia z nocą.Wyjątkowa okazja by tę nocspędzić w miłym towarzy-stwie. Już nasi przodkowie,choć nie pracowali 12 go-

dzin na dobę, chętnie korzy-stali z każdej okazji, by tro-chę się zrelaksować. Kiedyśdawno obchodzono świętowianków... Dziewczęta plo-tły je z kwiatów i puszczałyna wodę. Młodzieńcy ska-kali przez ognisko, którepaliło się przez całą tę ma-giczną, jak wierzono, noc.Dziś i tych wianków na

dziewczęcych głowach jak-by mniej, a chłopcy? Szkodagadać. Który z tych kompu-terowych maniaków zdo-byłby się na skok – jakikol-wiek! Toteż zamiast ogniskw tę piękną noc dymią gril-le i słychać: „Pijmy za zdro-wie pana Jana – najlepsze-go kierownika..”. Trochęponarzekałam, ale prawdajest taka, że również te gril-le mają swój urok. Czar,który działa przede wszyst-kim na kubki smakowe.Rozpalcie więc grille i ska-czcie DOOKOŁA, a nieprzez nie... nawet po pół-nocy.

SKŁADNIKI:Marynata: roztarte ząbki czosnku, po łyżeczce świeżegotymianku i rozmarynu, listki laurowe (albo inne ulubionezioła i przyprawy), pieprz do smaku, oliwaWarzywa (w zasadzie można eksperymentować z różnymigatunkami): np. młoda kukurydza, podgotowane buraki,bakłażany, cukinie, cebula żółta i czerwona,podgotowane ziemniaki, marchewka, papryka, brokuły,kalafior, kapia

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIAPołączyć składniki marynaty, odstawić na ok. półgodziny. Warzywa pokroić w plasterki lub małe kawałki.Nadziewać na drewniane albo metalowe szpadki doszaszłyków i smarować obficie marynatą. Piec około 15– 20 minut. Warzywa podczas grillowania możnadodatkowo smarować marynatą.

WARZYWA Z GRILLA

SKŁADNIKI:średnie ziemniaki, słoik majonezu albo sosutatarskiego, kilka łyżek musztardy, czosnek,natka koperku i pietruszki (ew. listki bazylii itp.).

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Majonez zmieszać z musztardą, dodać czosnek(drobniutko pokrojony lub przeciśnięty przezpraskę). Dokładnie wymieszać i odstawićw zimne miejsce. Do sosu można ewentualniewkroić jeszcze świeżego albo kiszonego ogórka,młody szczypiorek (co kto lubi). Ziemniakizawinąć w folię aluminiową i piec na grillu(ziemniaki można podgotować, wtedy szybciejbędą miękkie). Podawać gorące, polane zimnymsosem. Na sos można położyć kawałek pomidoraalbo ogórka.

ZIEMNIAKI Z GRILLA

Z czym kojarzy s ię Państwu wyraz „święto jańska”? Dlamnie to wspomnienie drogi z czarnego żwiru , k tóra

prowadzi ła na moją dz ia łkę , a przy które j widnia ła pożółk łatab l iczka z napisem „Święto jańska” . Na końcu owej drog iby ła s tara brama z wie lką zac ina jącą s ię k łódką . . .