Monitor Polonijny 2008/12

36

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2008/12

Page 1: Monitor Polonijny 2008/12
Page 2: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY2

Koncert „Zbigniew HerbertIn Memoriam“ z okazji ŚwiętaNiepodległości oraz Roku Zbi-gniewa Herberta zorganizo-wał Instytut Polski wraz z Ra-diem Słowackim. Patronat nadnim przyjęli Bogdan Zdrojew-ski – minister kultury i dzie-dzictwa narodowego RP orazMarek Madarič – minister kul-tury RS. W dniu 5 listopadaw dużej sali koncertowej Ra-dia Słowackiego wystąpiłoblisko sto osób: OrkiestraSymfoniczna Radia Słowackie-go, którą dyrygował Leoš Svá-rovský, Urszula Kryger (so-pran), Milan Paľa (skrzypce),chór miasta Katowice „Came-rata Silesia” pod batutą AnnySzostak. W programie za-brzmiały utwory Ludwiga vanBeethovena, Karola Szyma-nowskiego oraz Romana Ber-gera. Warto dodać, że ten

ostatni, nasz rodak mieszka-jący na Słowacji, jest autoremkompozycji „Improvisationsur Herbert“, która właśnie te-go wieczoru miała swoją sło-wacką premierę. Podczas wie-

czoru nie zabrakło też twór-czości Zbigniewa Herberta.Jego „Posłanie pana Cogita“recytował Alfréd Swan.

Ten niezwykły koncert przy-ciągnął wielu miłośników mu-zyki poważnej, dla którychstał się prawdziwą ucztą du-chową.

Z kolei 12 listopada, takżez okazji Święta Niepodległo-

ści, w reprezentacyjnych po-mieszczeniach polskiej amba-sady gości witał ambasadorRP w RS Andrzej Krawczykwraz z małżonką. Wśród za-proszonych byli: premier Sło-wacji Robert Fico, wicepre-mier Dušan Čaplovič, konsulhonorowy RP w LiptovskimMikulašu Tadeusz Frącko-wiak, a także inni przedstawi-ciele świata polityki, kultury,mediów oraz Polonii.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

W 90. rocznicę odzyskanianiepodległości PolskiW listopadzie z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości

Polski odbyły się dwie imprezy – koncert w Radiu Słowackimi tradycyjne przyjęcie w Ambasadzie Polskiej.

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 3: Monitor Polonijny 2008/12

GRUDZIEŃ 2008 33

SPIS TREŚCINowe życie na święta 4Z KRAJU 4Wigilijne tradycje 6ANIEKTA - Pierwsze święta na Słowacji 7Żołnierska Wigilialegionistów w Nawsiu 9Do zobaczenia, do pozazdroszczenia… 10OKIENKO JĘZYKOWEZnów o problemie z Internetem 11CO U NICH SŁYCHAĆ?W objęciach miłości 12WYWIAD MIESIĄCA Adam Michniko kolapsie elit politycznych 13VIII Kongres Klubu Polskiego 16Z NASZEGO PODWÓRKA 18MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄNatasza Urbańska 21KINO OKO Świadectwo życiawielkiego człowieka 22TO WARTO WIEDZIEĆBronisław Piłsudski, mało znany brat Marszałka 23BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIDwie propozycje dla nastolatków 27Północny sąsiadwedług Magdy Vášáryovej 28Czy parlamentarzyści zdaliby maturę? 28Mamy juz 15 lat! 29Królewna Śnieżka 30Opinia na temat„Monitora Polonijnego“ 32OGŁOSZENIA 32POLSKA OCZAMISŁOWACKICH DZIENNIKARZYMedzi Kyjevom a Berlínom 34

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 35PIEKARNIKSmakołyki pod choinkę 36

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová ,Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Danuta Meyza -Maruš iaková , Anna Porada , Magda lena P ietzKOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados KOREŠPONDENT V REGIÓNENITRA – Monika Dikaczowa • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Maria Magdalena Nowakowska, MałgorzataWojcieszyńska • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduel is Stehl ik • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Brat is lava• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel . /Fax: 031/5602891,moni to rp@orangemai l . sk • PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 300 Sk na konto Ta t ra banka č .ú . :2666040059/1100 • TLAČ: I ress • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

Realizované s Finančnou podporou Ministerstva kultúry SR - program kultúra národnostných menšín

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

w w w . p o l o n i a . s k

SZANOWNI PAŃSTWO!Od niedawna mam zaszczyt pełnić funkcję Ambasadora Nadzwyczajnego

i Pełnomocnego Rzeczpospolitej Polskiej w Republice Słowackiej, a ponieważsymboliczne pierwsze 100 dni to czas poznawania i przedstawiania się, dlategoz radością przyjąłem propozycję „Monitora Polonijnego” nawiązania za jegopośrednictwem kontaktu z Polakami żyjącymi na Słowacji.

Z wykształcenia jestem historykiem i do jesieni 1989 roku pracowałem naUniwersytecie Warszawskim. Zajmowałem się historią Czech i Słowacji XIX i XXwieku. Ponieważ w latach 80-tych działałem w nielegalnej wówczas „Solidarności”i wydawałem podziemną prasę, należałem do grupy osób, które do pracy w UrzędzieRady Ministrów zaprosił pierwszy niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki.Chociaż marzyłem o karierze uniwersyteckiej, los chciał inaczej. Dał mi wspaniałąszansę uczestniczenia w transformacji ustrojowej i budowie nowej, demokratycznejPolski: brałem udział w tworzeniu Biura Studiów i Ekspertów dla polskiego Sejmu,woziłem książki do polskich bibliotek w Kazachstanie i na Białorusi, organizowałemseminaria na temat reform w administracji od Estonii po Odessę, Bułgarię i Gruzję,budowałem pomnik Żołnierzy Żydowskich – kombatantów armii polskichw Jerozolimie, woziłem listy do Jana Pawła II i Benedykta XVI, miałem zaszczytrozmawiać z prezydentem Bushem, premierem Blairem, kanclerz Merkel, a w latach2001-2005 byłem ambasadorem w Republice Czeskiej. Moja aktualna misjaambasadorska w Słowacji to kolejne z danych mi fascynujących doświadczeń.

Słowacja jest dzisiaj „ekonomicznym tygrysem” Europy, od 1 stycznia 2009wprowadza euro i analiza tego procesu będzie konkretnym wkładem polskiejambasady w Bratysławie w przemiany, które czekają także nasz kraj.

Tymczasem zbliżają się święta Bożego Narodzenia i następujący po nich Nowy Rok.Niech przyniosą one Państwu szczęście, spokój, dobre zdrowie i pomyślność. Niech

będą okazją do przeżycia wspólnych chwil w gronie bliskich.Mam nadzieję, że rok 2009 przyniesie Państwu częste okazje do spotkań z Polską

i polskością, a Ambasada wraz z Wydziałem Konsularnym będą w tych kontaktachpomocne. Chciałbym razem ze swoimi kolegami – dyplomatami polskimi,akredytowanymi w Bratysławie – stwarzać na Słowacji jak najwięcej możliwościkontaktowania się z polską kulturą, aby dostarczać Państwu jak najwięcejsentymentalnych przeżyć oraz okazji do odczuwania dumy narodowej. Zapraszam dojak najczęstszego odwiedzania Instytutu Polskiego oraz do korzystania z jegoksięgozbioru.

Wszystkiego najlepszego dla Polaków żyjących na Słowacji. Wszystkiegonajlepszego dla krajów, z którymi jesteśmy związani: dla Polski i dla Słowacji.

ANDRZEJ KRAWCZYKAmbasador RP w RS

Page 4: Monitor Polonijny 2008/12

B oże Narodzenie toniewątpliwie najpiękniejszy

okres w roku. Wydawać by sięmogło, że najbardziej czekają nanie dzieci, zafascynowane magiąŚwiętego Mikołaja, ale przecieżdla ogromnej grupy dorosłychświęta są czasem odpoczynku odnatłoku codziennych spraw,chwilą symbolicznego powrotuw zaśnieżoną krainę dzieciństwai spotkań z rodziną, wspomnień,momentem zadumy nadprzemijającym życiem.

Ostatnio dużo się mówi, żeBoże Narodzenie stało się świę-tem konsumpcji, a religijnegoblasku w nim coraz mniej – liczysię jedynie, kto ma piękniej przy-strojony dom, oryginalniejsząchoinkę, bogatsze prezenty. Spo-ra grupa ludzi grudniowe świętatraktuje jako dodatkowe dni urlo-pu i po prostu wyjeżdża w góryczy do ciepłych krajów. Tradycyj-nie przygotowywane potrawywypierane są przez gotowce

z supermarketu, a po-pularne miesięcznikidla kobiet proponująWigilię w nowymstylu, łączącą elemen-ty różnych, częstoegzotycznych dań.

Kiedyś na świętazapraszano całą ro-dzinę, nawet tę dal-szą. Goszczono się długo i aktyw-nie, uczestnicząc w wielu trady-cyjnych obrzędach, zabawach,odwiedzając się nawzajem. Dziśniespodziewani goście są raczejkłopotem, a wolne chwile prze-znaczamy na własne rozrywki –kino, kręgle, wieczór przy tele-wizorze.

Oczywiście – mo-żna iść „z duchemczasu” i machnąćręką na tradycję, aleproponowałabymchociaż przez chwi-lę zastanowić sięnad tym, czy to abynie my sami tworzy-my ową słynną „ma-

gię świąt” – a nie śnieg (lub jegobrak), zapach potraw czy choin-ka. To przecież my decydujemy,w jaki sposób będziemy przeży-wać świąteczne chwile, czegonauczymy nasze dzieci, ile sercaokażemy zarówno bliskim, jaki tym całkiem nieznajomym.Przekujmy nasz codzienny ego-izm na myślenie o sobie w niecoodmienny sposób i dla własnegodobra – a przy okazji dla dobrainnych – zróbmy przedświąte-czny rachunek sukcesów i nie-powodzeń. Pochwalmy samychsiebie za to, co się nam w tym ro-ku udało, ale nie uciekajmy odproblemów i historii bez szczę-

MONITOR POLONIJNY4

KOLUMNA SAMOCHODÓW z pre-zydentami Polski i Gruzji zo-stała 23 listopada ostrzela-na w drodze z lotniskaw Tbilisi do jednego z osiedliprzy granicy z Osetią. Niko-mu nic się nie stało. Incy-dent mógł nie być do końcaprzypadkowy. Kolumna skrę-ciła z drogi do wioski dlauchodźców, by pojechaćw stronę rosyjskiego punktukontrolnego przy granicy

z Osetią Południową. Saa-kaszwili chciał pokazać Ka-czyńskiemu, że Rosjanie nieprzestrzegają porozumieniapokojowego.

CAŁA POLSKA obchodziła 11 listopada 90. rocznicęodzyskania niepodległościkraju. Po oficjalnych uroczy-stościach odbyła się z tejokazji gala, zorganizowanaprzez prezydenta Lecha Ka-czyńskiego, na której bawiłosię kilkunastu przywódcówpaństw i szefów rządów, głó-wnie z Europy Środkowo-Wschodniej. Nie zabrakłosłowackiego prezydenta Iva-na Gašparoviča.

PONOWNIE EKSHUMOWANOciało generała WładysławaSikorskiego. Trumna z jegoszczątkami została 25 listo-pada przewieziona z katedryna Wawelu do ZakładuMedycyny Sądowej w Krako-wie. Po wstępnych oglę-dzinach zwłok wykonanospecjalistyczne badania. Pro-kuratorzy IPN mają nadzieję,że uda się ustalić bezpośre-dnią przyczynę śmierci gene-rała. Informacji o niej niezawiera ani raport komisjipowypadkowej z 1943 r., anizeznania lekarza, który doko-nywał oględzin zwłok po ichwyciągnięciu na brzeg. Gene-rał Władysław Sikorski zgi-

nął 4 lipca 1943 r. w kata-strofie lotniczej nad Gibral-tarem. W 65. rocznicę tam-tych wydarzeń odżyły opinietych, którzy uważają, że ge-nerała zamordowano. Cere-monia ponownego pochów-ku miała miejsce 26 listopa-da, zaś szczegółowe wynikisekcji będą znane za kilka ty-godni.

PROJEKT USTAWY o emerytu-rach pomostowych przewidu-je ograniczenie liczby upraw-nionych do przejścia na wcze-śniejszą emeryturę, z czymnie zgadzają się związki zawo-dowe. Przeciwko proponowa-nym przez rząd rozwiązaniom

Nowe życie na święta

Page 5: Monitor Polonijny 2008/12

śliwego zakończenia, albowiemi im możemy nadać nowy wy-miar, mianowicie wybaczyć so-bie i innym te nasze niedoskona-łości. Bożonarodzeniowe świętanajbardziej rozdzierają naszą du-szę wtedy, gdy automatycznie ko-jarzą się z krzywdami i niepowo-dzeniami, gdy przypominająo starych kłótniach, o zadawnio-nych urazach. Niby można z nimiżyć na co dzień, ale w świętaugniatają nas bardziej, wracająniczym koszmary z lat dzieciń-stwa i być może nimi właśnie są.Zróbmy sobie w tym roku naj-piękniejszy prezent pod choinkę– wybaczmy, podajmy rękę, albopo prostu zakopmy stare krzy-wdy głęboko pod ziemią i odet-chnijmy nowym życiem. Już sły-szę: „Łatwo powiedzieć!”, aleprzecież nie zaszkodzi spróbo-wać. Pielęgnowanie przykrychprzeżyć tak naprawdę niszczynas od środka i nie przynosi ża-dnego pożytku nikomu. A gdybytak postawić się w sytuacji oso-by, która kiedyś nas skrzywdziła?Być może życie nie nauczyło jejtroski o innych, być może ta oso-

ba sama doświadczyła wiele zła?Najczęściej przecież mierzymyinnych swoją miarą i nie zdajemysobie do końca sprawy, jak wy-gląda życie innych, nawet tychnajbliższych. Poszukajmy w so-bie wielkoduszności, a świętapasują do niej najlepiej. Gwaran-tuję wam, że wyciągnięta na zgo-dę dłoń, nawet jeśli nie spotkasię z oczekiwanym przyjęciem,przyniesie ulgę temu, kto ją wy-

ciągnie. Pomoże oczyścić nasząwewnętrzną atmosferę, dodanam wiary we własną wartość.Obiecajmy sobie, że od BożegoNarodzenia będziemy żyć bezbalastu przeszłości. Przekażmyszczere życzenia zagniewanymi zwaśnionym, zaakceptujmyodmienne wybory najbliższych,pozwólmy sobie żyć! Czyż niejesteśmy tego warci?

AGATA BEDNARCZYK

5GRUDZIEŃ 2008

emerytalnym 20 listopada de-monstrowali związkowcy przedSejmem i kancelarią premiera.To kolejna demonstracja, któraw ostatnich tygodniach prze-szła ulicami Warszawy. Zwią-zkowcy odpalali petardy, a przedSejmem podpalili opony. Odbudynków Sejmu i kancelariipremiera oddzielały ich barier-ki i kordon policji.

NAJBARDZIEJ SKUTECZNYMministrem w rządzie DonaldaTuska jest szef resortu finan-sów Jacek Rostowski. Jegoministerstwo w ciągu rokuprzygotowało 29 projektówustaw, z czego 22 zostałyuchwalone - wynika z rankingu

„Rzeczpospolitej”, która spraw-dziła pracowitość poszczegól-nych ministrów po roku rzą-dzenia, oceniając ich na pod-stawie liczby opracowanychprojektów i przyjętych ustaw.

NA MORZU ARABSKIM u wscho-dniego wybrzeża Afryki so-malijscy piraci porwali 15 li-stopada supertankowiec „Si-rius Star”. Na pokładzietankowca było dwóch Pola-ków – kapitan i oficer. Piraciporwali statek dla okupu.W sprawę zaangażowało siępolskie MSZ.

W NOCY Z 21 NA 22 LISTOPA-DA nastąpił pierwszy w tym

roku atak zimy w wojewódz-twie świętokrzyskim. Obfiteopady śniegu i silny wiatr spo-wodowały, że ok. 17 tys.odbiorców pozostawało bezprądu. Najwięcej awarii byłow okolicach Kielc, Skarżyska-Kamiennej i Końskich.

W WIEKU 80 LAT 20 listopadazmarł Jan Machulski, znanyaktor, reżyser i pedagog. Zagrał 70 ról teatralnych oraz45 ról filmowych. Wystąpiłm.in. w filmach „Vabank”,„Kingsajz”, „Rękopis znalezio-ny w Saragossie”, „Ostatnidzień lata”. Od wielu lat mie-szkał w Warszawie, ale za-wsze podkreślał swój bliski

związek z Łodzią. Był pomy-słodawcą łódzkiej „Alei Gwiazd”na ulicy Piotrkowskiej, a nie-dawno otrzymał tytuł Honoro-wego Obywatela Łodzi.

DNIA 19 LISTOPADA rozdanezostały Róże Gali. W kategoriinajpiękniejsza para wygrał…Tomasz Raczek, krytyk filmo-wy i publicysta, ze swoimpartnerem Mariuszem Szczy-gielskim. „Od tej pory już niktnie będzie mógł powiedzieć,że Polska jest krajem homofo-bów” – powiedział Raczek. Zeswoim partnerem są parą odpiętnastu lat.

ZUZANA KOHÚTKOVÁWARSZAWA

Page 6: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY6

Wigilia, czyli czuwanie

Gdy sięgniemy do słownika,dowiemy się, że „wigilia” to nicinnego jak ‘czuwanie, straż’ oraz‘dzień przed większą uroczysto-ścią’. Wigilię obchodzono przedkażdą większą uroczystością jużw czasach przed Chrystusem.Wtedy Izraelici nazywali ją „wie-czerzą” i była ona swoistym przy-gotowaniem do odpoczynkuświątecznego.

W dzisiejszym zabieganymświecie, nasze przygotowania doświętowania rozpoczynają siękilka dni wcześniej i często są do-kładnie planowane. Generalneporządki mieszkania czy domu,świąteczne zakupy, poszukiwa-nie prezentów, wysłanie świąte-cznych życzeń oraz planowaniewigilijnego menu wymagają za-angażowania całej rodziny. Wspól-ne przygotowania wprowadzająnas w atmosferze miłości i cie-pła rodzinnego do poznaniacudu Bożego Narodzenia, czylitego, że Syn Boży stał się czło-wiekiem i „zamieszkał wśródnas”. Polska tradycja nakazujew sposób szczególny święto-wać to wydarzenie.

Przeżywanie Bożego Narodze-nia po raz pierwszy z dala od ro-dzinnego polskiego domu czy toz powodu studiów zagranicz-nych, podróży, pracy, czy też uko-chanego, uświadamiamy sobieznaczenie tradycji, religii i rodzi-ny.

Podczas studiów w Szwecjispędzałam pierwszy raz Wigilięz dala od domu, a wspomnieniaz dzieciństwa przepełniły całymój świąteczny dzień. Jedyne,czego mi nie brakowało, to śnie-gu i mrozu.

Na szczęście

Ze świętami Bożego Narodze-nia wiąże się wiele zwyczajówi obrzędów, mających przynieśćszczęście. Wielu z nas z pewno-ścią nosi w portmonetce łuskęz bożonarodzeniowego karpia,która ma zapewnić portfel za-wsze pełny pieniędzy. Pamiętam,jak z siostrą czekałyśmy na mo-ment, w którym karpia „przejmo-wał“ tato, a my zbierałyśmy łuski,aby je wysuszyć i schować doportfela.

Mówi się, że „jak w Wigilię,tak i przez cały rok”, dlatego teżmoi rodzice tego dnia budzilinas bardzo wcześnie i angażo-wali w prace domowe, aby za-pewnić sobie pomoc z naszejstrony na cały rok.

Aby kolejny rok był udany,w tym wyjątkowym dniu należyokazywać sobie wyjątkową ży-

czliwość, unikać wszelkich kłót-ni i starać się być dobrym dla in-nych.

W moim domu z samego ranarozbrzmiewał dzwonek u drzwi.To ciocia wysłała syna ze świeżozrobionym słoiczkiem ćwikły.Był to jednak tylko pretekst, bypierwszym naszym gościem tegodnia był mężczyzna, najlepiejmłody. Według wierzeń to kolej-na forma zapewnienia sobie ro-ku bez chorób i nieszczęść.

Ulubionym zajęciem przedpo-łudniowym był wyjazd po świeżąchoinkę. Tradycja zdobienia cho-inki przybyła do Polski w XIXwieku. Dawniej iglaste, zielonegałązki lub młode, małe sosenkimocowano u sufitu i ozdabianomałymi, rajskimi jabłkami, albo-wiem Wigilia jest dniem pierw-szych rodziców: Adama i Ewy.Potem do jabłek doszły orzechy,wypiekane w różnych kształtachpierniki, ozdoby ze słomy, papie-rowe łańcuchy i świeczki. Naczubku wieszano wielką gwiaz-dę, symbolizującą Gwiazdę Betle-jemską, która prowadziła Mędr-ców ze wschodu do szopki.Choinka miała zapewnić dobreplony, pomyślność i zdrowie,a ponadto chroniła dom przedzłem. Wszystkie ozdoby choinko-we miały swoje ukryte znacze-nie: jabłka symbolizowały siłęi urodę, orzechy zawijane w złot-ko dobrobyt i siły witalne, pierni-ki dostatek, łańcuchy silne więzirodzinne, dzwonki dobrą nowi-nę, aniołki były opiekunami do-mu, a lampki i bombki chroniłyprzed demonami i ludzką nie-życzliwością.

Kolacja wigilijna

Według tradycji przy wigilij-nym stole należy zostawić jednowolne nakrycie, wyrażające chęćzaproszenia osoby samotnej, lubpamięć o bliskich, których już

Wigilijne tradycjeJ est jeden taki dzień w roku, pełen mocy i radości, do którego

często wracamy myślami. Wigilia, zwana też Gwiazdką czyPostnikiem, jest z jednej strony głęboko związana z religiąchrześcijańską, z drugiej strony nosi ślady tradycji, wywodzących się ze starodawnych wierzeń. Cała ta mieszanka wpływów sprawia, iż 24 grudnia jest dniem wyjątkowym.

Page 7: Monitor Polonijny 2008/12

7GRUDZIEŃ 2008

nie ma wśród nas. Stroikze świecą wigilijną wyra-ża chęć zaproszenia rodzi-ny Matki Bożej i Józefa,natomiast garść siana podobrusem przypomina ubós-two szopy betlejemskiej.

Z Wigilią wiążą się posti symbolika liczb. W tymdniu można spożyć tylko jedenposiłek, do którego należy za-siąść po pojawieniu się pier-wszej gwiazdy, a ponadto nie mo-żna spożywać żadnych pokar-mów mięsnych. Całodzienneoczekiwanie na wieczerzę wyna-gradza nam dwanaście potraw –tylu było apostołów i tyle jestmiesięcy w roku. Aby zapewnićsobie obfitość pożywienia w nad-chodzącym roku, należy skoszto-wać choć odrobinę każdej. Głó-wnymi składnikami tychże po-traw są naturalne dary boże:mak, miód i ryby. Tak więc tegodnia jemy barszcz czerwonyz uszkami nadziewanymi grzyba-

mi, pierogi z kapustą i z grzybamioraz kluski z makiem i miodem,smażonego karpia czy inne ryby,pijemy kompot z suszonych owo-ców, a na deser mamy zwyklekutię i ciasta takie jak makowiec,miodowy piernik, keks z bakalia-mi czy sernik.

Zanim jednak siądziemy dowieczerzy, łamiemy się opłat-kiem. Zwyczaj ten pochodzi z cza-sów wczesnochrześcijańskich.Opłatek (łac. oblatum) oznaczadar ofiarny. Pierwszy opłatek wy-piekli benedyktyni z Clunyw Burgundii. Został on rozpo-wszechniony jako znak miłościi zjednoczenia chrześcijan. Wy-

ciągnięta ręka z opłatkiemjest znakiem pojednania.Boże Narodzenie to też śpie-wanie kolęd. Niektóre z pol-skich pieśni bożonarodze-niowych mają długą histo-rię, a ich autorami są znanitwórcy, np. „W żłobie leży,któż pobieży” napisał Piotr

Skarga, „Bóg się rodzi” Franci-szek Krapiński, a „Mizerna cicha,stajenka licha” Teofil Lenarto-wicz. Wszystkie one odegrały wa-żną rolę w polskiej kulturze i hi-storii.

Boże Narodzenie i obrzędo-wość polska z nim związana towspaniały temat literacki. Szcze-gólnie pięknie święto to przed-stawił W. Reymont w swej po-wieści „Chłopi”, za którą otrzy-mał literacką Nagrodę Nobla.

Niech i w czasie nadchodzą-cych świąt nie zabraknie w na-szych domach polskich zwycza-jów i tradycji.

KASIA Z KRAKOWA

Maria AlicjaJabłońska z Senca

Moje pierwsze świętana Słowacji spędziłamwraz z mężem w 1945roku. Po powrociez Wiednia, gdzie mąż byłwięziony podczaswojny, zamieszkaliśmyw Bratysławiew mieszkaniu u pewnejrodziny, któraudostępniła nam jedenpokój. Wtedy byłastraszna bieda –żywność była na kartkii nie każdy mógł sobiepozwolić na dostatnieświęta. Mąż jako lekarzweterynarii dostał jakieśdodatkowe przydziały

żywnościowez ministerstwa, więc naświęta mogliśmy kupićmięso. Pamiętam, że nakolację wigilijnąmieliśmy rybęi ziemniaki. Przy-gotowałam to, co jakomłoda dziewczynapotrafiłam ugotować.Ponieważ nie znałamwtedy jeszcze językasłowackiego, nie

wiedziałam, jak zdobyćburaczki, by ugotowaćbarszcz, więcmusieliśmy się obejśćbez tradycyjnej zupy.Ale mieliśmy polskiopłatek, który przysłanonam z Orawy.W malutkim pokojustała żywa choinka,a pod nią czekał namnie prezent od męża –złoty pierścionek z nie-

bieskim oczkiem. Potemmąż się przyznał, żekupił go za pożyczonepieniądze. Pamiętamteż, że w momenciepojawienia siępierwszej gwiazdki naniebie marzyliśmy, bymieć własnemieszkanie.W następnym roku mążzostał powiatowymweterynarzem w Sencui tam otrzymaliśmymieszkanie.

AN

IEK

TA

Ś więta Bożego Narodzenia spędzamy w gronienajbliższych. Dla tych Polaków, którzy założyli

rodziny na Słowacji, pierwsze Boże Narodzeniespędzane w nowym otoczeniu bywa szczególne.W związku z tym postanowiliśmy zapytać naszychczytelników, jak wspominają pierwsze świętaw nowej rodzinie, w nowej ojczyźnie.

Pierwsze święta na Słowacji

Page 8: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY8

Na Słowacji mieszkam odmaja 2005 roku, a ponieważpochodzę ze Śląska, czyli dorodzinnego domu mam ok. 2 godziny drogi, więcświęta wraz z mężemspędzamy częściowow Polsce, a częściowo naSłowacji. Na Wigilię jeździmydo Katowic, a drugi dzieńświąt spędzamy ze słowackąrodziną. Oczywiścieprzygotowania do świąt naOrawie są urocze, ponieważzawsze jest tu mnóstwośniegu. Przed świętamizawsze stroimy choinkę,wieszając na niej piernikii czekoladowe cukierki – takjak to jest w zwyczaju rodzinymojego męża. Zaskoczeniem

dla mnie były opłatki, któreSłowacy po prostu kupująw sklepach albo piekąw domu. Polacy w opłatki,traktowane jako świętość,zaopatrują się w kościele.Zauważyłam, że artykułyspożywcze w sklepachsłowackich są trochę inne, conie zawsze pozwala nauzyskanie typowych polskichsmaków naszych potrawświątecznych. Mam na myślikapustę z grzybami i pysznykompot z różnorodnychsuszonych owoców. Noi jeszcze się nie przekonałamdo sałatki ziemniaczanej,którą Słowacy serwują doryby podczas Wigilii.

red.

Bogdan Stańczykz Bratysławy

Z uwagi na długiproces załatwianiamojej przeprowadzkipierwsze święta poślubie spędziliśmyoddzielnie: żona naSłowacji, ja w Polsce.Pierwszy razspędziłem świętaw Bratysławie 37 lattemu. Mieszkaliśmywtedyw jednopokojowym

mieszkaniu wrazz teściami. Pamiętam,że marzyliśmyo własnymmieszkaniu. To marzenie spełniłosię dwa lata później.Od początkuprzyjęliśmy tradycjepolskie i słowackie,wzbogacając sięnawzajem. Zawszeprzygotowujętradycyjny barszczz uszkami, zupęgrzybową, śledzie,pierogi z grzybamii kapustą. Przedwigilijną kolacjąłamiemy sięopłatkiem, któryprzysyła nam rodzinaz Polski, a potemspożywamy słowackiopłatek z miodem.

Danie główne to rybai słowacka sałatkaz ziemniaków. Przezkilka lat chodziliśmyna pasterkę, ale terazw centrumBratysławyodstraszają naspetardy, więcoglądamy transmisjępasterki w telewizji.Mam wrażenie, żeobecnie święta sięstrasznieskomercjalizowały.Pamiętam w czasachsocjalizmu długiekolejki, w którychstałem, by dokonaćzakupów na stółświąteczny. Człowiekwracał zmęczony,zmarznięty do domu,ale święta smakowałyjakoś inaczej. Dziś,

owszem, wszystkomożna kupićw sklepach, ale zewzględu naprzedświątecznekampaniereklamowe, którezaczynają się jużjesienią, prawdziweświęta nie mają jużtakiego uroki jakkiedyś. Wydaje mi się,że dziś ludzie nie sąwzględem siebie tacyserdeczni jak kiedyś,dawniej byli sobiebardziej bliscy. Noi ten zapachpomarańczy, którebyły towaremdeficytowym i którepojawiały się napółkach sklepówjedynie w okresieBożego Narodzenia.

AN

IEK

TA Pierwsze święta na Słowacji

Barbara Rajs-Rostak z Orawskiej Lesnej

Page 9: Monitor Polonijny 2008/12

GRUDZIEŃ 2008 9

„Ks. Ściskała, wikariusz ja-błonkowski mówił: »Bóg się ro-dzi, a nie jednemu z was śmierćpisana... śmierć ciężka rzecz dlamłodego, lecz kosztem jej Polskasię rodzi...« i urwał, nie mogącmówić ze wzruszenia. KapitanWładysław Sikorski mówił:»Twarde są żołnierskie słowai twarda ma być żołnierska wil-ja... Wśród tylu zacnych serc go-towiśmy uwierzyć, żeśmy boha-terami... Nie zapominajmy, że toco robimy, to jest tylko naj-prostszy nasz obowiązek...«.

– Nie spodziewaliśmy się...tak, wyznam, że nie spodziewa-liśmy się... że wy tu tacy ... Pola-cy... – mówił gorąco półgłosemkapitan Marjan Kukiel.

– Pewnie, tak mało przecieżo nas wiecie, uśmiechnął siępastor.”

Niniejszy fragment pochodziz opowiadania Zofii Kossak-Szczuckiej „Wilja w Nawsiu”(„Nieznany kraj”, Towarzystwo„Rój”, Warszawa 1932). Opisujeatmosferę wigilijną, panującąw domu pastora FranciszkaMichejdy w śląskim Nawsiu.Tam w gronie miejscowych ro-daków wojenną Wigilię roku1914 spędzili polscy oficerowiePierwszej Brygady LegionówPolskich, stacjonującej wó-wczas w okolicy Jabłonkowa naŚląsku Cieszyńskim.

Kapitan Władysław Sikorski,kpt. Marian Kukiel, por. Stani-sław Zaruski – późniejsi genera-łowie WP i wielu innych znako-mitych wojskowych byli bardzoserdecznie goszczeni przezśląskich rodaków.

Sam dowódca legionów – bry-gadier Józef Piłsudski w opisanejuroczystości wigilijnej nie wziąłudziału. W tym samym czasiebowiem w pobliskim Jabłonko-wie łamał się opłatkiem i żegnałze swoimi żołnierzami, znajdu-

jącymi się w wyruszającym nafront eszelonie.

Pokaźna grupa żołnierzy prze-bywała w podbeskidzkim Jabłon-kowie od listopada 1914 r. dostycznia 1915 r. Tworzyły ją for-macje przygotowawcze i szkolneLegionów Polskich, ich organi-zacje pomocnicze. W związkuz tym w Nawsiu utworzona zo-stała pierwsza Szkoła Podchorą-żych, która kształciła przyszłychpolskich dowódców. Kandydacina oficerów nabywali wiedzęwojskową najpierw w miejsco-wej szkole powszechnej, a pó-źniej zakwaterowani byli w miej-scowości Łazy. W Nawsiu stacjo-nował również przeniesionyz Krakowa Departament Wojsko-wy Naczelnego Komitetu Naro-dowego, któremu szefował kpt.Władysław Sikorski. W pobliskiejBystrzycy znajdował się nato-miast dowodzony przez Andrze-ja Galicę batalion zapasowy.Wielu legionistów polskich le-

czyło rany i odpoczywało po tru-dach wojennych w Jabłonkowie,Milikowie, Trzyńcu i innychmiejscowościach Śląska Cieszyń-skiego. Miejscowi rodacy chę-tnie i najczęściej bezinteresow-nie przyjmowali do swych do-mów chorych i rekonwalescen-tów. Gościli ich z ogromną ser-decznością i życzliwością, co do-dawało im ducha i sił do konty-nuowania walki o wolną Polskę.

Ranni i chorzy trafiali do two-rzonych naprędce szpital, z któ-rych największy, dysponujący100 łóżkami, znajdował się w Wę-dryni. Co najmniej 15 żołnierzyzmarło. Pochowani zostali nacmentarzu w Jabłonkowie, Cie-szynie, Boguminie i Frysztacie.

O swoich podkomendnychnie zapomniał komendant JózefPiłsudski, który sam jako rekon-walescent przybył do Jabłonko-wa 15 grudnia 1914 roku. W cią-gu kilku grudniowych dni od-wiedził swoich żołnierzy w Na-wsiu i zajechał do tamtejszejkwatery sztabu pułkowego.Prawie codziennie spotykał sięi rozmawiał z miejscowymi roda-kami, którzy darzyli go dużymautorytetem, upatrując w nimdługo oczekiwanego przez na-ród polski Męża Opatrzności.

WALDEMAR OSZCZĘDA

Żołnierska Wigilialegionistów w Nawsiu

ZDJĘ

CIA:

WAL

DEM

AR O

SZCZ

ĘDA

Page 10: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY10

Kiedy więc nadeszła trzecia de-kada listopada i bratysławski jar-mark świąteczny otworzył swojepodwoje, ruszyliśmy pędem naStare Miasto, aby podziwiać straga-ny, popróbować specjalnie przygo-towanych na tę okazję specjałów,no i, a może przede wszystkim,spotkać się z przyjaciółmi. Grzanewino zna każdy Polak, ale z pitnymmiodem sprawa nie jest już takoczywista, że nie wspomnę jużo lokszach z wątróbkami… Uroczesą oczywiście wyroby rzemieślni-cze, których na straganach piętrząsię całe kopy – ozdoby świąteczne,wyroby z drewna, ceramiki i szkła.Bardzo przydatne, chociaż niemające zdecydowanie ludowegocharakteru, są stoiska z czapkami,szalikami i ciepłymi swetrami –jest gdzie się obkupić, gdy nastajemroźny przedświąteczny wieczór,a przyjaciele za nic w świecie niechcą nas puścić do domu.

Tradycja takiego przygotowywa-nia się do świąt Bożego Narodze-nia jest w Polsce nieznana. Dopie-ro od kilku lat niektóre miasta pró-

bują swoich sił w adwentowymhandlowaniu na świeżym powie-trzu. Ale żeby przekonać się nawłasne oczy, jak pięknieją miejskierynki przed świętami, trzebaw tym okresie wybrać się wła-śnie do Bratysławy lub do innychmiast o protestanckiej przeszło-ści – gdzieś na Węgry, do Austrii,Niemiec czy Czech.

Tradycje naszych niemiecko-austriackich sąsiadów są zdecydo-wanie „słodsze”, niż te słowackie.Ilość i różnorodność świątecznychwypieków na jarmarku w Wiedniuprzeszła moje najśmielsze oczeki-wania. A te gigantyczne szynki…!

W Dreźnie i Norymberdze, gdzierównież miałam przyjemność spa-cerować pomiędzy pachnącymistraganami, zdecydowanie prze-ważają pierniki, słodkie chlebki,suszone owoce. Nietuzinkowesmakołyki, o trudnej do wymówie-nia nazwie można kupić w czasieświąt w Budapeszcie. Wszędzieznaleźć można mnóstwo pomy-słów na nietypowe bożonarodze-niowe prezenty dla najbliższych,nie mówiąc już o kolorowym wy-stroju wnętrz, ozdobach choinko-wych czy wyżej wspomnianychsłodyczach, które zwykle jeszczedługo po świętach przypominająnam adwentowy czas.

Tradycja jarmarczna odgrywateż jeszcze jedną rolę, nie mniejważną niż ta handlowa – to oczy-wiście doskonały pretekst do spo-tkań z przyjaciółmi i znajomymi,do spędzenia wieczoru na świe-żym powietrzu pośród kuszącychzapachów, migoczących światełek,razem z innymi spragnionymi wra-żeń spacerowiczami. W Polscemamy tak zwanego „śledzika”, aletego ciepłolubnego, zamkniętegobiesiadowania nie da się w żadensposób porównać z bożonarodze-niowymi jarmarkami naszych są-siadów.

Warto się wybrać na taki świą-teczny jarmark do któregoś z wy-mienionych wyżej miast. Pospace-rować wokół pachnącej, udekoro-wanej choinki, posłuchać kolędi koncertów na żywo. Nawet jeślitaka wizyta miałaby być tylkoczęścią większej zaplanowanej wy-cieczki, to z pewnością dostarczywam ona przeżyć niezapomnia-nych – na szczęście zarównoNiemcy, jak i Węgrzy czy Austriacychlubią się swoimi własnymi, wy-pracowanymi przez wieki trady-cjami, więc zawsze można tam zna-leźć coś ciekawego do obejrzenia.

A jeśli jeszcze spadnie śnieg, tobajkowa atmosfera gwarantowana!

AGATA BEDNARCZYK

O lbrzymim plusem podróżowania po świecie jest to, że człowiek,najmniej się tego spodziewając, trafia na jakąś nieznaną

wcześniej perełkę, bynajmniej nie „z przewodnika”, która gozachwyci i głęboko utkwi w pamięci. Mnie to też spotkało.W Bratysławie zamieszkaliśmy w pełni lata, ale już od września corazczęściej słyszeliśmy: „Zobaczycie, jak pięknie jest tutaj na święta.Spodoba się wam, bo to w Polsce tradycja zupełnie nieznana”.

Do zobaczenia,do pozazdroszczenia…

Page 11: Monitor Polonijny 2008/12

GRUDZIEŃ 2008 11

Ś więta za pasem. Wielu

z nas wśród prezentów pod

choinką znajdzie jakieś gadżety

komputerowe, gry czy

programy, a może nawet nowy

komputer, i zada sobie pytanie,

skąd ten Ježiško, Mikołaj,

Aniołek czy Gwiazdor wiedział

czego nam potrzeba.

A nawet jeśli nie znajdziemy podchoinką niczego, co wiąże się z kom-puterami i ich oprzyrządowaniem, tozapewne nasze pociechy, no i mypewnie też, część świątecznego cza-su spędzimy właśnie przed kompute-rowym monitorem, łącząc się zapomocą różnych komunikatorów (np.poprzez Skype) z oddalonymi o setki,a nawet tysiące kilometrów bliskimii przyjaciółmi, aby choćby wirtualniepodzielić się z nimi opłatkiem.

Ba! W związku ze świętami dokomputera zasiądziemy zapewne jużwcześniej, bowiem w dzisiejszychczasach rzadko kto życzenia świą-teczne wysyła pocztą tradycyjną. Odczego mamy Internet? Wystarczywyszukać odpowiednią stronę, wy-brać odpowiednią kartkę z życzenia-mi – najlepiej animowaną, wpisaćadres (oczywiście e-mail) odbiorcy,kliknąć i… już! Ot, takie czasy!!!

Ach ten Internet!!! O problemachz jego pisownią pisałam w paździer-niku. Dziś o problemie łączenia goz przyimkami, choć sprawa dotyczyzaledwie dwóch – „w” i „na”. Szuka-my czegoś „w” czy „na” Interne-cie???

W związku z powyższym przepro-wadziłam swoistą sondę wśród zna-jomych i przyjaciół, która jednak nieprzyniosła mi jednoznacznej odpo-wiedzi. Jedni moi respondenci twier-

dzili, że prawidłowe jest „w”, inni bylizwolennikami „na”, jeszcze inni sto-sowali oba przyimki wymiennie, noi oczywiście znaleźli się i tacy, którzykompletnie nie mieli zdania na ten te-mat.

Przeciętni zjadacze chleba, jeśli na-potykają na jakiś problem językowy,domagają się zwykle jego jednozna-cznego rozwiązania. Niestety, w opi-sywanym przypadku sprawa nie jesttaka prosta. Otóż w tekstach związa-nych z Internetem (tych zamieszczo-nych „w” czy „na” Internecie też!)stosuje się oba przyimki, co sugeruje,że można używać zarówno formy„w Internecie”, jak i „na Internecie”.Ale czy możliwe są dwa różne ro-związania? W tym momencie niektó-rzy zwolennicy radykalnych rozstrzy-gnięć wytkną mi brak kompetencji,inni stwierdzą, że zachowuję się ase-kuracyjnie, a jeszcze inni powiedzą,że po prostu nie wiem. Kto będziemieć rację? Po trochu wszyscy.

Problem z dystrybucją przyimka„w” i „na” istnieje od dawna i nie do-tyczy tylko ich łączliwości z Interne-tem. Oba w połączeniu z miejscow-nikiem oznaczają bowiem ‘miejscedziania się’, ale najczęściej zwyczajdecyduje o tym, który z nich używa-ny jest z danym rzeczownikiem.Przecież zawsze jesteśmy „w szkole”,„w klasie”, „w parku”, ale zawsze teżjesteśmy „na dworcu”, „na poczcie”.Jednak jeśli połączymy te przyimkiz innymi rzeczownikami, np. „uniwer-sytet”, „sala” czy „stołówka”, to ma-my problem: „na uniwersytecie” czy„w uniwersytecie”, „na sali” czy „w sali”, „na stołówce” (oczywiściew znaczeniu ‘w środku’, a nie na da-chu) czy „w stołówce”. Przykładyi wątpliwości w tym zakresie możnamnożyć. Część z tego rodzaju wyra-żeń przyimkowych można stosowaćwymiennie. Za czasów moich stu-diów niedopuszczalne było użycie

„studiować w uniwersytecie” – dziśnawet profesorowie tychże uczelnipiszą o sobie, że „pracują w uniwer-sytecie”. A zatem coś się zmieniło!Z „salą” jest trochę inaczej, albowiemoficjalnie winno się mówić i pisać„w sali”, choć dopuszczalna jest teżforma „na sali”, ale jako nieoficjalna.A co ze „stołówką”? Otóż zawsze ja-damy „w stołówce”.

Wyrażenia z „na” (w tym „na sto-łówce”) jeszcze tak niedawno tępio-no, albowiem upatrywano w nimwpływów języka rosyjskiego, któryw pewnym okresie nie cieszył sięw Polsce popularnością. Oczywiścienie zawsze tak było. Cóż, każda re-wolucja ma swoje ofiary, w każdejginą podejrzani, choć niewinni!

I być może taką „niewinną” kon-strukcją było „na uniwersytecie”, któ-re jednak dziś przegrywa z „w uni-wersytecie”.

Podobnie jest z wyrażeniami przy-imkowymi „na Internecie” i „w Inter-necie”. Podobnie, choć nie tak samo.Przeglądając Internet, coraz częściejspotykam konstrukcje z „w” i byćmoże właśnie „w Internecie” wkrótcezwycięży, choć droga do tego zwy-cięstwa będzie jeszcze długa. Jednaktrudno byłoby mówić o „na Interne-cie” jako rusycyzmie, którego należysię pozbyć. Być może, że wyrażeniuprzyimkowemu z „w” daje się w tymprzypadku pierwszeństwo, albowiemjest ono analogiczne do wyrażenia„w sieci”, a Internet to przecież sieć!!!A na razie możecie Państwo mówić,jak Wam się podoba: i „na”, i „w”.

I tyle na dziś… rozważań.A ponieważ idą święta Bożego

Narodzenia i zbliża się Nowy Rok, toz tej okazji życzę Państwu braku pro-blemów (przynajmniej tych języko-wych) i wielu spotkań z przyjaciółmi(niekoniecznie „w” czy „na” Interne-cie).

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Znów o problemie z InternetemO

KIE

NK

O J

ĘZ

YK

OW

E

Page 12: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY12

Jak rozbitek na wyspie

Wyobraź sobie, że znajdujesz się nastatku, który tonie. Po kolei pozbywaszsię swoich ulubionych rzeczy, do któ-rych jesteś przywiązany. A kiedy już jakorozbitek znajdziesz się sam na wyspiei przygarnie cię jakaś rodzina, w którejwszystko jest dla ciebie nowe i obce, tojak się będziesz czuć?

Ta gra psychologiczna pozwoliła Bea-cie zrozumieć, jak czuje się Marysia, nadktórą wraz z mężem sprawują opiekę odmaja 2005 roku. Kiedy ich syn miał 19 lat, stwierdzili, że chcieliby mieć kolej-ne dziecko, ale, niestety, Beata poroniłai w przeciągu dwóch lat przeszła pięćoperacji. „Nie byłam najmłodsza, ale niebyłam też stara, mieliśmy odpowiedniewarunki mieszkaniowe i chciałam miećjeszcze jedno dziecko – wyznaje Beata. –Po długich rozmowach zdecydowaliśmyz mężem, że weźmiemy dziecko z domudziecka“. Państwo Kołatkowie przeszliwszystkie konieczne procedury przygo-

towawcze i rozpoczęli poszukiwaniadziecka, któremu mogliby zapewnić i mi-łość, i dom. Nie było to łatwe, bo choćdzieci w domach dziecka jest sporo, tojednak często ich biologiczni rodzice niegodzą się na adopcję. „Kiedy weszliśmydo jednego z domów dziecka, zobaczy-łam małą, wtedy dwuletnią dziewczynkę– opowiada moja rozmówczyni. – Byłastrasznie wychudzona, miała króciutkiewłosy, odstające uszy i wytrzeszczoneoczy, a na dodatek schowała się przednami pod stołem“. Ale jej zachowanie niezniechęciło Beaty, wręcz przeciwnie –czuła, że ta dziewczynka zostanie ichcórką. Przez kolejne miesiące odwiedzaliją w ośrodku i przechodzili swoistą drogęprzez mękę, załatwiając formalności.

Budzenie uczuć

W Trenczynie drzwi domu otwieranam urocza, odświętnie ubrana 6-letniadziewczynka. Zagaduje nas, pokazujeswoje zabawki, uśmiecha się. „Na po-

czątku prawie w ogóle nie mówiła – za-czyna swoją opowieść Beata. – Jej słow-nictwo ograniczało się do dwóch wyra-zów: deti i havko“. Okazało się też, żedziewczynka, owszem, nauczona byłaporządku, ale w ogóle nie znała światapoza ośrodkiem i znajdującym się nie-opodal ogrodem. W nowej rodzinie wszy-stko było dla niej zupełnie nowe: wyjściena ulicę, do sklepu, między ludzi. Na po-czątku w ogóle nie okazywała uczuć, anizłości, ani miłości, ani nawet bólu. „Kiedyją po raz pierwszy przytuliłam i zaczęłamgłaskać, była zaskoczona – wspominaBeata. – Nie wiedziała, jak ma się zacho-wać, ale spodobało jej się to do tegostopnia, że w ten sposób godzinami spę-dzałyśmy dni – ona kładła się na mnie,a ja ją głaskałam“. Dopiero po trzechmiesiącach po raz pierwszy się rozpłaka-ła, kiedy potknęła się i upadła. „Dla dzie-cka to były ból i łzy, a dla nas dobryznak, że nasza córka w końcu się odblo-kowała“ – ocenia moja rozmówczyni.

Diagnoza

Kilka dni po przybyciu Marysi do do-mu państwa Kołatków, otrzymali oni jejkartę zdrowia. Okazało się, że dzieckojest opóźnione w rozwoju, cierpi na ce-liakię i inne choroby. „Nikt nam tego wc-ześniej nie powiedział. Nie jestem psy-chologiem, ale po przeczytaniu diagno-zy postanowiłam, że się nie poddam,i walczyłam o dziecko“ – wyznajeBeata. Bronią w tej walce okazała sięmiłość. Nowi rodzice dowiedzieli się też,że biologiczna matka zostawiała dziew-czynkę bez żadnej opieki nawet na kilkadni. Rozpoczęły się spotkania u psycho-logów i … dużo wspólnie spędzanegoczasu. Beata wraz z Marysią sporo po-dróżowały – wybrały się nawet pocią-giem na Sycylię, ale dopiero pobytw Egipcie najlepiej wpłynął na stanzdrowia dziewczynki, która w końcuzaczęła jeść i coraz lepiej sypiać.„Majka tak się do mnie przywiązała, żenie odstępowała mnie na krok – opisujeBeata. – Kiedyś, obawiając się, abymrano nie wyszła z domu bez niej, całąnoc spała z moimi butami“.

W objęciach miłościH istoria miłości, okazanej przygarniętej przez polskie małżeństwo

z Zaolzia dziewczynce, o której dowiedziałam się w bliższejrozmowie z Beatrice Kołatkovą podczas jednego ze spotkańpolonijnych, wywarła na mnie tak duże wrażenie, że jej bohaterówpostanowiłam odwiedzić w Trenczynie, gdzie obecnie mieszkają.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

CO

U N

ICH

YC

HA

Ć?

Page 13: Monitor Polonijny 2008/12

GRUDZIEŃ 2008

Spełnienie

Beata czuje się osobą spełnioną. Marzyo szczęśliwej przyszłości dla swoichdzieci. Na co dzień pracuje na słowackiejkolei, zaocznie studiuje ekonomię i za-rządzanie. Jej artystyczna dusza znajdujeodzwierciedlenie w jej wierszach. W przy-szłym roku planuje wydanie drugiego to-miku poezji. Najczęściej pisze w językupolskim, co jest wyrazem tęsknoty za oj-czyzną. Bo, choć urodziła się w Karwiniena Śląsku, po czeskiej stronie, to przezrodziców była wychowywana w polskimduchu. „Polska była dla mnie na wycią-gnięcie ręki, bowiem za naszą działkąprzebiegała granica – opisuje. – W domumówiło się po naszymu, a w Polscemieszkało rodzeństwo mojego taty“.

Życie codzienne Beaty kręci się głó-wnie wokół małej Majki. Dziś dziewczyn-ka ma 6 lat i w ciągu prawie 4 lat byciacórką państwa Kołatków, udało się jejw znacznym stopniu nadrobić opóźnieniawzględem swoich rówieśników. Rodzicesą z niej dumni, a kiedy wspólnie oglą-dają rodzinne zdjęcia, widzą podobień-stwo fizyczne między Majką a starszymsynem, kiedy ten był w jej wieku. „Mójmąż nawet się śmieje, że po mnie odzie-dziczyła płytki sen, a po całej rodzinieupór“ – mówi z uśmiechem Beata. Spyta-na, czy jeszcze raz zdecydowałaby sięna wzięcie pod opiekę malucha z domudziecka i czy zachęcałaby inne rodzinydo podobnej decyzji, jednoznacznieodpowiada: „Już zachęciłam pewną zna-jomą i obecnie cała jej rodzina czeka nachłopczyka z domu dziecka”. Po czymdodaje: „Majka często wyznaje nam mi-łość i głaszcze nas, a dla takich chwilwarto żyć!“.

Ich dom zmienił się zupełnie, od kiedypojawiła się w nim mała osóbka. Właśnieprzygotowują się do świąt, które sąogromnym przeżyciem zwłaszcza dlamałych dzieci. „Majka, pewnie jak co ro-ku, poprosi mnie, bym nie zapomniałazostawić uchylonych drzwi balkono-wych, by Jezusek mógł podrzucićprezenty pod choinkę“ – zdradza Beata.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKATRENCZYN

Adam Michnik o kolapsieelit politycznych

P rzez pięć lat w tej rubryce przedstawiliśmy Państwu okołopięćdziesięciu ciekawych rozmówców – osobistości ze świata

kultury, polityki, dyplomacji, dziennikarstwa itp. Do tej pory tylkoz jednym z nich rozmawialiśmy dwukrotnie – z byłym prezydentemLechem Wałęsą. Dziś po raz drugi rozmawiamy z innym polskimautorytetem – Adamem Michnikiem – eseistą, historykiem, byłymdysydentem, redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej“, który doBratysławy przybył na zaproszenie Instytutu Polskiego. Poniższywywiad jest tym cenniejszy, że jego bohater, jak sam twierdzi,w Polsce nie udziela żadnych wywiadów w obawie, że mógłbypowiedzieć coś, z czego potem musiałby się tłumaczyć przez 10 lat.

Polskie media niemalże codziennieinformują o konfliktach międzyprezydentem a premierem. Czy są jakieśszanse na pojednanie między nimi?Przypomina to wojnę między

dwoma krajami, która wybuchłaz powodu meczu futbolowego.Należy mieć nadzieję, że Kance-laria Prezydenta Lecha Kaczyń-skiego będzie potrafiła wycią-gnąć wnioski z tych zdarzeń. Ale,kiedy się patrzy na to z zewnątrz,to nie ma to większego znacze-nia, ponieważ Polska jest na do-brej drodze – wszystko więc jed-no, co robi prezydent czy premi-er. Paradoksalne jest to, że każde-go dnia Polska zmienia się na le-psze, zaś polska klasa politycznana gorsze. To fenomen, któryjest dla mnie zagadką. Kolaps elitpolitycznych obserwujemy nietylko w Polsce, ale i w innychkrajach. To, co wyprawia prezy-dent Republiki Czeskiej, te jegoksiążki o ociepleniu, to jest nie-pojęte. Mam wrażenie, że VaclavKlaus jest czeskim odpowiedni-kiem naszego prezydenta, tylkojeden z nich jest wysoki, a druginiski. Oczywiście różnią się, jeślichodzi o ocenę Rosji i Kaukazu(prezydent Kaczyński zajął od-

powiednie stanowisko w spra-wie Gruzji – to była jedyna mą-dra odpowiedź demokratyczne-go świata). Na Węgrzech obser-wujemy dramatyczną polaryza-cję, że nie wspomnę już o Ukrai-nie czy Rosji. Wszędzie w kra-jach postkomunistycznych i post-sowieckich klasa polityczna makłopoty. Nie podoba mi się to,ale działa tu zasada, że politykaidzie swoją drogą, państwo swo-ją, gospodarka swoją, społeczeń-stwo obywatelskie swoją, a kul-tura swoją. Nie ma więc pod-staw do niepokojów.

Skąd tak duży dysonans międzyprezydentem a premierem?Każdy z nich reprezentuje ró-

żne wizje państwa. Donald Tuski Platforma Obywatelska mająwizję państwa modernizujące-go, zdecentralizowanego, pań-stwa spokoju, natomiast Prawoi Sprawiedliwość i bracia Ka-czyńscy mają wizję silnego pań-stwa, zcentralizowanego, w któ-rym ogromną rolę odgrywająsłużby specjalne i archiwa SB.

WYWIAD MIESIĄCA

Page 14: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY14

Na to nakłada się jeszcze kon-flikt, kto będzie rządzić: pre-mier czy prezydent?

Ta wojna na górze trwa już bardzodługo. Kto tu kogo prowokuje?Platforma popełniła błąd i da-

ła się wciągnąć w tę grę. Ale podrugiej stronie panuje świado-ma strategia wkładania kijamiędzy szprychy roweru.

Dlaczego?Prezydent i jego brat do dziś

nie pogodzili się z tym, że PiSprzegrał wybory. Dostali czer-woną kartkę i wyborcy zgoniliich z boiska. Ale oni winią za tojakiś „układ”. Jarosław Kaczyń-ski budował w Polsce coś nawzór putinizmu. To był naj-gorszy premier i najbardziejniebezpieczny dla demokracji.Obecnie główną siłą opozycyj-ną w stosunku do rządu jestprezydent. Weźmy przykładambasadora, wysłanego do Bra-tysławy przez ministra sprawzagranicznych, który dopierow październiku dostał oficjal-ną nominację na to stanowiskood prezydenta. Ten wcześniejsię uparł, że takiej zgody niewyrazi. To przecież jest grotes-kowe! Załatwianie jakiś pry-watnych porachunków, którerzutują na polską dyplomację,które destruują wizerunekPolski jako normalnego krajuw świecie! Polska jest dobrymkrajem, ale ma niedobregoprezydenta.

Co spowodowało, że po wielumiesiącach prezydent podpisałwreszcie listy uwierzytelniające dla ambasadora Krawczyka?Sądzę, że to element strategii

ocieplania wizerunku prezy-denta, by nie pytano go przykażdej okazji, kiedy listy pod-pisze. Nikt nie rozumiał wcze-śniejszej decyzji prezydenta.

Przecież Andrzej Krawczyk byłministrem w jego kancelarii,był ambasadorem w Pradze,jest kompetentny, zna języki historię tego regionu.

Jak Polacy reagują na te gry?Są zmęczeni, ale oczywiście

są i tacy, którzy lubią boksw błocie.

Mówił Pan wcześniej o kolapsie elitpolitycznych. Jak według Pana radząsobie słowaccy politycy?Zarówno na Słowacji, jak i na

Węgrzech działają podobnemechanizmy: rozładowywanianapięć wewnętrznych przezstwarzanie napięć zewnę-trznych. W Budapeszcie to sta-le podgrzewany antagonizm,Karta Węgra, a tu – na Słowacji– Slota, który mówi o Węgrach.Ta sytuacja jest niepokojąca,ponieważ Słowacja osiągnęłaogromny sukces – weszła doNATO, Unii Europejskiej, a re-formy, przeprowadzone przezrząd Dzurindy, ulokowały ją nabardzo prestiżowym miejscu.Obserwowaliśmy z podziwemte sukcesy. Takimi wynikaminie może się pochwalić aniPolska, ani Republika Czeskaczy inne kraje. A teraz ze wzglę-du na motywy polityczne tensukces może być zagrożony.

Jak Pan ocenia powrót Jána Slotyi Vladimíra Mečiara do polityki?To dobre pytanie dla Polaka,

który dwa lata oglądał w rzą-dzie Leppera i Giertycha. Ana-logicznie. Współczuję Słowa-kom, tak jak wtedy współczu-łem sobie i Polakom. Na całymświecie są politycy, którzy po-sługują się językiem demagogiii populizmu.

Wróży im Pan taki sam los, jaki spotkałLeppera i Giertycha?Oczywiście, że tak!

Ale rząd premiera Roberta Ficy ma bardzo duże poparcie.Rząd Kaczyńskiego też miał

duże poparcie, ale później jestracił. Oni sami pracują na swo-ją klęskę. Mają swoich sojuszni-ków w Budapeszcie, ponieważnacjonaliści węgierscy im po-magają. W Polsce też próbowa-no grać na emocjach antynie-mieckich czy na rusofobii, aleprzecież to jest droga do nikąd!

Wygląda na to, że nacjonaliści w Europie rosną w siłę?Rzeczywiście, w Europie te

tendencje nacjonalistyczne na-bierają siły – w Hiszpanii, naKorsyce, we Włoszech, Belgii.Według mnie to patologicznaodpowiedź na proces integra-cji. Patologia, nawet jeżeli wy-tłumaczalna historycznie, na-dal jest patologią. To choroba.Lepper i Giertych byli rezulta-tem polskiej choroby.

Media, zajmując się populistami,pomagają im w uzyskaniu rozgłosu. Czy zatem powinny to robić?Miałem w życiu jednego szefa,

który po moim wyjściu z wię-zienia zatrudnił mnie w roliswojego sekretarza. To był wiel-ki pisarz Antoni Słonimski. Onmówił w ten sposób, że jeśliznajduję się w skomplikowanejsytuacji, nie mam dostatecz-nych informacji, nie wiem, jaksię zachować, to wtedy na wszel-ki wypadek powinienem zacho-wać się jak porządny człowiek.I to jest odpowiedź dla dzienni-karzy. Jak się zachować? Porzą-dnie! Na wszelki wypadek.Pisać prawdę.

Premier Fico zarzuca słowackimmediom, że są względem niego bardzokrytyczne, co zauważono już nawet zagranicą. W Polsce też to zauważono?A czy premier sprecyzował za

którą granicą się o tym mówi?

Page 15: Monitor Polonijny 2008/12

Miał na myśli Austrię.A ja myślałem, że panu premie-

rowi chodziło o Białoruś, ponie-waż tam właśnie panuje przeko-nanie, że media są wszystkiemuwinne. W Polsce nikt tak nie mó-wi. Niech premier się uspokoi,niech przeczyta, jak funkcjonująmedia w krajach demokratycz-nych, i niech przypilnuje, żebyw Słowacji było równie liberalneustawodawstwo wobec mediów,jak na przykład w Polsce. Nampróbowano narzucić takie pra-wo o mediach, żebyśmy pisali, żeprezydent Kaczyński jest naj-wyższy, najmądrzejszy, najprzy-stojniejszy. Ale nadal możemy pi-sać, jakiego jest wzrostu.

Czy dziennikarze mogą mu zadawaćrównież trudne pytania?W październiku przecież prezydentKaczyński powiedział znanejdziennikarce Monice Olejnik, żeznajduje się ona na jego czarnej liście.Mnie to zaciekawiło. Skoro Mo-

nika jest na takiej liście, to ktojeszcze? (śmiech). Następnegodnia prezydent Monikę przepro-sił, ale cały ten incydent świadczyo tym, że prezydent jest w bardzozłym stanie nerwowym. W nor-malnej sytuacji mężczyzna niemówi kobiecie, że jest na czarnej

liście, ale że jest w jego życiu je-dyną. Nie lubię za granicą kryty-kować mojego prezydenta, alemuszę powiedzieć, że to byłozdumiewające! Lech Kaczyńskima wiele zalet – to człowiek nie-skorumpowany, co w naszymkraju bynajmniej nie jest normąwśród polityków, to człowiek,który zna historię i ma bardzoładną przeszłość: był w podzie-miu, w „Solidarności“, był inter-nowany. Ale na prezydenta sięnie nadaje! I on to coraz lepiejwie i coraz bardziej nerwoworeaguje na tę wiedzę.

Jak Pan ocenia fakt, że politycy Prawa i Sprawiedliwości wybierająsobie media, którym będą udzielaćinformacji? Kilka miesięcy temuzdecydowali, że zbojkotują stację telewizyjną TVN.To jest gol samobójczy, w efek-

cie czego nie występują w tej tele-wizji. Gdyby tak jeszcze parla-ment zbojkotowali...

Mimo że upłynęło już 19 lat od upadkukomunizmu, wciąż brzmią echa tegookresu. Niedawno w oparciu o dokumentySB Instytut Pamięci Narodowej wydałksiążkę o Lechu Wałęsie jako rzekomymwspółpracowniku SB. Jak Pan ocenia tę publikację?

Wałęsa nie był żadnym agen-tem. Był bardzo młodym człowie-kiem, złapali go, poszedł na paręspotkań. Skąd młody robotnik,który przyjechał ze wsi, miał wie-dzieć, jak się zachowywać naprzesłuchaniu w bezpiece? Cośtam podpisał, czego nie neguje.Nie można ogłaszać światu, żenasz bohater narodowy, przy-wódca „Solidarności“, laureat na-grody Nobla itd. był agentem,kiedy nim nie był! Takie chwytyuwielbiali bolszewicy! Oni z każ-dego wroga robili od razu agen-ta. Teraz chodzi o to, żeby ude-rzyć w Wałęsę i go zniszczyć.

Po co?Bo on jest śmiertelnym wro-

giem braci Kaczyńskich.

W jaki sposób może im zaszkodzić?Codziennie im mówi, że się

do niczego nie nadają.

Czy oczerniająca Lecha Wałęsęksiążka mogła powstać na zlecenie?Jeżeli taką książkę wydaje

się w państwowej instytucji, zapaństwowe pieniądze i przytakiej akcji promocyjnej, tomożna przypuszczać, że niejest ona wynikiem pasji po-znawczej dwóch historykówz IPN. Ci historycy traktują ba-danie archiwów IPN jako kijbaesballowy, którym możnaczłowieka zabić.

Nawet Lecha Wałęsę?Każdego można zabić. Wałęsa

na szczęście ma twardą głowę.Z takimi ludźmi, jak wspomnia-ni historycy IPN, nie można dy-skutować, bo to tak, jakby wyjśćna ring bokserski i mieć jednąrękę związaną. Ja z nimi w ogó-le nie dyskutuję, a jeżeli trzeba,to podaję do sądu. Wygrałemjuż pięć procesów.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

15

Page 16: Monitor Polonijny 2008/12

16 MONITOR POLONIJNY

Ponad dwudziestu delega-tów z ośmiu miast Słowa-cji zebrało się w siedzi-bie Słowackiej IzbyPrzemysłowo-Handlo-wej. Tam w imieniu gos-podarzy kongresu przy-witała ich prezesKlubu Polskiegow Żylinie Katarzyna Bielik.Obrady prowadziła MariaPeruňská.

Jako pierwszy zabrał głosprezes Klubu Polskiego naSłowacji Tadeusz Błoński,który podsumował okres dzia-łalności polonijnej organizacjipod jego przewodnictwemi podziękował polonusom zazaangażowanie w pracę spo-łeczną. Kolejnym punktem

było sprawozdanie z kon-troli finansowej Klubu

Polskiego, któregodokonała Maria Pe-

ruňská.Po udzieleniu absoluto-

rium ustępującejRadzie Klubu Pol-skiego odbyły się

wybory nowych władzklubowych. Zgłoszono kilkukandydatów na nowego prze-wodniczącego, spośród któ-rych wyłoniono jednego, któryzgodził się przyjąć odpowie-dzialność i przez kolejną dwu-letnią kadencję pokierowaćorganizacją.

Nowym prezesem został Ry-szard Urbański z Żyliny. „Mie-szkam na Słowacji od 7 lat,

prowadzę działalność gospo-darczą i chcę coś wnieść w ży-cie społeczności polonijnej naSłowacji“ – powiedział nowowybrany prezes.

Następnie delegaci wybralidwóch wiceprezesów: IrenęCigaňovą z Nitry oraz ElżbietęDutkovą z Bratysławy.

W wyniku głosowania dele-gaci kongresu wybrali człon-ków komisji rewizyjnej, który-mi stali się: Maria Peruňská,Katarzyna Tulejko oraz Alfreda

Z jazd przedstawicieli organizacji polonijnejodbył się 8 listopada w Żylinie. Głównym jego

celem były wybory nowych władz Klubu Polskiego.

ILUS

TRAC

JE: T

ADEU

SZ B

ŁOŃS

KI

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

VIII Kongres Klubu Polskiego

Page 17: Monitor Polonijny 2008/12

17GRUDZIEŃ 2008

Koudelová. Natomiast przed-stawicielami komisji, decydu-jącej o przydzieleniu środkówfinansowych w MinisterstwieKultury RS, zostali: Maria Pe-ruňská, Elżbieta Dutková, Ry-szard Zwiewka, Ryszard Urbań-ski, Romana Gregušková.

W kolejnej części obradgłos zabrała redaktor naczel-na „Monitora Polonijnego“Małgorzata Wojcieszyńska,

prezentując projekt wydaw-niczy na rok przyszły.

Ostatnim punktem robo-czej części kongresu byłowprowadzenie zmian do sta-tutu Klubu Polskiego. Wpro-wadzono tam informację, żew skład Klub Polskiegowchodzą kluby z regionów:Bratysława, Koszyce, Martin,Nitra, Środkowe Poważe orazŻylina.

W wyniku głosowania usta-lono też, że siedziba KlubuPolskiego, zarejestrowanegow Bratysławie, zostanie prze-niesiona do Żyliny.

W godzinach popołudnio-wych na zaproszenie Klubu

Polskiego przybyła kierownikWydziału Konsularnego Amba-sady RP w RS Urszula Szul-czyk-Śliwińska. Konsul prze-czytała list od ambasadora RPw RS Andrzeja Krawczyka,który usprawiedliwił swoją nie-

obecność spowodowaną cho-robą i życzył delegatom owo-cnych obrad.

Następnie zostało przeczy-tane sprawozdanie RyszardaZwiewki z posiedzeń RadyMniejszości Narodowychi Grup Etnicznych przy Urzę-dzie Rady Ministrów, działa-jącej pod kierownictwem wice-premiera RS Dušana Čaplovi-

ča, w której R. Zwiewka zasia-dał jako przedstawiciel polskiejmniejszości narodowej.

Pod koniec kongresu pre-zesi poszczególnych regio-nów podsumowali swoją lo-kalną działalność, informująco imprezach kulturalnych,sportowych, edukacyjnych,które przyczyniają się do inte-gracji środowiska polonijnegow konkretnych regionach naSłowacji. Konsul Urszula Szul-czyk-Śliwińska poinformowałazebranych o odsłonięciu po-mnika Jana Sobieskiegow Štúrovie oraz o grobach pol-skich żołnierzy w Trenczynie.

Kongres zamknięto pod-czas wspólnej kolacji delega-tów oraz zaproszonych gości.Gospodarze zjazdu pod okiemprezes regionu KatarzynyBielik stanęli na wysokości za-dania – kongres był świetnieprzygotowany.MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ŻYLINA

Page 18: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY18

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A

W dniach 20-22.10.2008 r. na zaproszenie min is t ra sprawzagranicznych RP Radosława S ikorsk iego po lsk i konsul

honorowy na Słowacj i Tadeusz Frąckowiak wzią ł udz ia łw I Światowym Zjeźdz ie Konsulów HonorowychRzeczypospol i te j Po lsk ie j w Warszawie . Podczas z jazduspo tkał s ię z wicepremierem Waldemarem Pawlak iem,z sekre tarzem stanu w Minis ter s twie Spraw ZagranicznychJanem Borkowskim oraz z wie loma konsulami honorowymi ,pracującymi w różnych kra jach na różnych kontynentach .

Żyliński SamorządWojewódzki i Galeria P. M. Bohúňa w LiptowskimMikulaszu zorganizowałykoncert fortepianowyznanej polskiej pianistkiMagdaleny Lisak. Patronatnad koncertem, który odbyłsię 17 października 2008 r.w Liptowskim Mikulaszu,objął konsul honorowyRzeczypospolitej Polskiejna Słowacji TadeuszFrąckowiak.

j.d.

Koncert fortepianowy w Liptowskim Mikulaszu

Rada KlubuPolskiego na lata2008 – 2010• Ryszard Urbański

prezes Klubu Polskiego041 50 012 32 • 0904 952 [email protected]

• Irena Cigaňová I wiceprezes037 73 322 21 • 0904 570 [email protected]

• Elżbieta Dutková II wiceprezes02 455 255 77 • 0903 404 [email protected]

• Marek Sobekprezes Klubu PolskiegoBratysława0903 761 [email protected]

• Tadeusz Błoński prezes KlubuPolskiego Koszyce0903 [email protected]

• Irena Zacharová prezes KlubuPolskiego Martin043 42 936 55 • [email protected]

• Romana Greguškováprezes Klubu Polskiego Nitra037 65 243 23 • 0904 595 [email protected]

• Zbigniew Podleśnyprezes Klubu Polskiego Środkowe Poważe i miejscowegokoła w Dubnicy nad Wagiem042 44 245 90 • 0902 372 [email protected]

• Maria Peruňskáprezes miejscowego koła Poważska Bystrzyca, wchodzącegow skład regionu Środkowe Poważe0905 265 [email protected]

• Renata Straková prezes miejscowegokoła Trenczyn, wchodzącego w skład regionu Środkowe Poważe0908 751 988 • [email protected]

• Katarzyna Bielik prezes Klubu Polskiego Żylina0910 932 574 •[email protected].

I Światowy Zjazd Konsulów

Uczestnicy I Światowego Zjazdu Konsulów HonorowychUczestnicy I Światowego Zjazdu Konsulów Honorowych

Page 19: Monitor Polonijny 2008/12

19GRUDZIEŃ 2008

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

Zjazd był wyrazem wdzięczności dla konsulów za ich pracę i po-święcenie na rzecz Polski, reprezentowanie jej interesów za granicąi ochronę praw Polaków na świecie. Było to także spotkanie robocze,na którym przyglądano się możliwościom współpracy konsulówhonorowych z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz innymiresortami. Dla zaproszonych konsulów przygotowano bogaty programkulturalny. Starano się pokazać im Polskę wielowymiarową, zarównotę klasyczną, dobrze znaną z historii, jak i tę nową – dynamicznie sięrozwijającą i nowoczesną. j.d.

Wicepremier Waldemar Pawlak, prof. WładysławBartoszewski i sekretarz stanu w MinisterstwieSpraw Zagranicznych Jan Borkowski Głos zabrał minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski

Tadeusz Frąckowiak z konsulamihonorowymi z Kłajpedy i Durbany

W ostatni październikowyweekend w Nitrze na Pla-

cu Teatralnym odbył się wie-lonarodowy festiwal kultur podhasłem „Wspólnie w rozmaito-ściach“. Celem tego przedsię-wzięcia była prezentacja 27krajów Unii Europejskiej. Przed-stawiciele każdego z nich mu-sieli bez użycia słów, tylko po-przez symbolikę przedstawićswój kraj. Kiedy do współpracyw przedsięwzięciu zaproszonoKlub Polski, czuliśmy się za-równo dumni, jak i odpowie-dzialni za to, jak zaprezento-wać naszą ojczyznę.

Kiedy nadszedł wieczór pre-zentacji, w napięciu czekaliśmyna reakcję publiczności, na to,czy odgadnie ona, o jaki krajchodzi. Pokazy niektórychpaństw wcale nie były takiejednoznaczne. Nie od razu pu-

bliczność odgadła, że kraj, któ-rego cechą charakterystycznąsą rowery, to Holadnia. Dopierokolejne podpowiedzi, czyli ob-razy wiatraków i tulipanów,rozwiały wątpliwości. Nato-miast jeśli chodzi o Greków,którzy pokazali znicz olimpij-ski, to nie było wątpliwości.Obawialiśmy się, jak w porów-naniu z innymi krajami wypa-dnie ten nasz. Kiedy na scenęweszła dziewczyna ubranaw strój krakowski i zaczęła po-kazywać cukierki „krówki“,a na ekranie ukazały się mi-gawki z Krakowa, wszyscy wie-dzieli, że chodzi o Polskę. Byli-śmy dumni, że jesteśmy rozpo-znawalni wśród innych naro-dów, że mamy bogatą historięi kulturę i że godnie się prezen-tujemy.

ROMANA GREGUŠKOVÁ

Honorowych RP

Wspólnie w rozmaitościach

ZDJĘ

CIE:

ROM

ANA

GREG

UŠKO

Page 20: Monitor Polonijny 2008/12

20 MONITOR POLONIJNY

Ich uroczystego otwarcia do-konał prezes Klubu Polskiego Re-gion Koszyce Tadeusz Błoński.Podczas inauguracji wystąpili ucz-niowie szkół muzycznych z Rze-szowa, którzy wykonali m.in. ut-wory Fryderyka Chopina.

W dalszej części wieczoruotwarto wystawę polskiego pla-katu ze zbiorów Muzeum Naro-dowego Ziemi Przemyskiej, naktórej zaprezentowano około 200 dzieł z liczącej 2300 plaka-tów kolekcji. Tematycznie wysta-wa nawiązywała do sytuacji bli-skich krajów, takich jak Czechy,

Słowacja czy Francja, a także in-nych, dzięki czemu zyskała cha-rakter międzynarodowy.

XII Dni Kultury Polskiej po-przedziły następujące wystawy:• 6 listopada w Galerii Sztukiw Spišskiej Nowej Vsi dbył sięwernisaż wystawy z dziecięcegoworkshopu „Krok za krokiemw kierunku sztuki” oraz „Polart“.;• 12 listopada w Muzeum Te-chniki miała miejsce prezentacjaprac 25 artystów plastyków z Ra-domia, Łodzi i Warszawy, a w Ga-lerii KOS – jubileuszowa wystawamalarstwa Magdaleny Wyżykow-skiej z Krosna.

Wymienione wystawy cieszyłysię dużym zainteresowaniem za-równo wśród społeczności polo-nijnej, jak i słowackiej.

W ramach Dni Kultury Polskiejzawitał do Koszyc Wrocławski

XII DNI KULTURYPOLSKIEJW KOSZYCACH

T egoroczne XII Dni KulturyPolskiej w Koszycach

rozpoczęły się 19 listopadaw Historycznej SaliWschodniosłowackiej Galerii.

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z

Wystawa „Spojrzenia“WGalerii Artystów Spiszaw Spiskiej Nowej Wsi

w ramach XII Dni KulturyPolskiej w Koszycach w dniu6.11.2008 r. zaprezentowanoprace artystów, powstałew Medzilaborcach podczastegorocznego workshopuPOL ART 2008, zorganizo-wanego przez Klub PolskiRegion Koszyce. Kuratoremwystawy był Tadeusz Błoń-ski. Wernisaż wystawy zgro-madził wielu gości, międzyktórymi byli prezydent mias-ta i dyrektor galerii dr JozefJoppa. Wystawa trwać bę-dzie do 15 grudnia 2008.

zbz

Page 21: Monitor Polonijny 2008/12

21GRUDZIEŃ 2008

P olska piosenkarka, tancerka, aktorkatelewizyjna i teatralno-musicalowa

urodziła się w 1977 roku w Warszawie. Odroku 1993 związana jest z Teatrem Buffow Warszawie. Wystąpiła w takich spektak-lach, jak Metro, Tuttli Puttli czy Romeoi Julia. Bierze udział w cyklicznych progra-mach muzyczno-tanecznych Przebojowanoc i Złota sobota, emitowanych przezprogram pierwszy Telewizji Polskiej.Występowała w nich m.in. z takimi gwiaz-dami, jak Paul Anka, Drupi czy MichaelYork. Jako solistka zaprezentowała wielesłynnych przebojów światowych w no-wych aranżacjach. Biorąc udział w I edycjitelewizyjnego programu Jak oni śpiewają,zajęła w nim II miejsce. Była nominowanado nagrody Wiktora Publiczności orazArtysty Roku w plebiscycie Wiktory 2007.W czerwcu 2008 r. nagrała teledysk dopiosenki Już nie zapomnisz mnie. Obecniepracuje nad własną solową płytą.

URSZULA SZABADOS

OD

ZI

W

P

OL

SC

E

UC

HA

NataszaUrbabańska

W ramach XII Dni Kultury Polskiejw Koszycach dnia 6.11.2008 r. miał

miejsce wernisaż wystawy prac, powstałychw Medzilaborcach podczas letnich warszta-tów twórczych „Krok za krokiem w kierunkusztuki – 2”, zorganizowanych przez KlubPolski w Koszycach. Wystawę można og-lądać do 15 grudnia w Galerii ArtystówSpisza w Spiskiej Nowej Wsi. W otwarciuudział wzięli prezydenta miasta, autorzyprac, kurator Zdenka Błońska-Záborská orazlektorka Mchaela Mikovčáková. zbz

ZDJĘCIA: ZDENKABŁOŃSKA-ZÁBORSKÁ

Twórcy, których prace wystawiono: Lucia DRIETOMSKÁ•Michelle TOMKOVÁViktória DEVEROVÁ•Wanda PIEKARZEWSKA•Samuel TOMKO•Anna FRIČOVÁNina WEIDLEROVÁ•Zuzana MLYNARČÍKOVÁ

Teatr Pantomimy, który na scenie ko-szyckiego teatru przedstawił spektakl„Only You“. Spektakl ten był prezen-tacją różnych konwencji ruchowych –od pantomimy począwszy, poprzez ta-niec klasyczny i współczesny, na wy-

razie z pogranicza teatru dramatycz-nego skończywszy.

Dni Kultury Polskiej zakończyły sięprojekcją polskich filmów.

Patronat nad tegorocznymi Dniamisprawowali ambasador RP w RSAndrzej Krawczyk oraz prezydent mia-sta Koszyce Franciszek Knapik.

Imprezy, odbywające się w ich ra-mach, sfinansowało Ministerstwo Kul-tury RS – Sekcja Kultury MniejszościNarodowych.

URSZULA SZABADOS

N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

Wystawa„Krokza krokiemw kierunkusztuki - 2”

ZDJĘ

CIA:

TAD

EUSZ

IZD

ENKA

BŁO

ŃSCY

Page 22: Monitor Polonijny 2008/12

P rzy okazji świąt BożegoNarodzenia, czyli jednych

z dwóch najważniejszychświąt chrześcijańskich,chciałabym zachęcićPaństwa do obejrzenia filmu,będącego fabularyzowanymdokumentem,a przedstawiającego życieKarola Wojtyły –późniejszego papieża JanaPawła II. Film nosi tytuł„Świadectwo” i wszedł naekrany polskich kin 17października. Jegoreżyserem jest Paweł Pitera,a muzykę skomponowałRobert Janson wraz zeświatowej sławy muzykiemVangelisem.

Scenariusz oparty został naksiążce księdza kardynała Stani-sława Dziwisza, wieloletniegosekretarza i przyjaciela JanaPawła II, noszącej taki sam tytułco film.

Kardynał Dziwisz stał u bokuOjca Świętego 39 lat – od mo-mentu, gdy ten, jeszcze jakoKarol Wojtyła, został krakow-skim biskupem. Wszędzie bylirazem – razem się modlili, ra-zem podrózowali... Łączyła ichszczególna więź.

Filmowa opowieść kardynałaDziwisza (będącego w filmie je-dnym z trzech narratorów) za-czyna się i kończy pogrzebemJana Pawła II w Rzymie. W je-dnej z pierwszych scen filmupokazana została gałązka oliw-na, symbolizująca życie Papieża,która w ostatniej scenie upadana ziemię.

Po kilku scenach z pogrzebudrugi narrator (któremu głosuużyczył Andrzej Seweryn) wra-ca do przeszłości. Dokumentzostał wzbogacony o sekwencje

fabularyzowane, pokazujące fra-gmenty życia Karola Wojtyły,kiedy ten był jeszcze dzieckiem,oraz te, których nigdy nie zare-jestrowało żadne oko kameryczy aparatu fotograficznego.Dzięki temu zabiegowi przeno-simy się do Wadowic, gdzie po-znajemy życie przyszłego pa-pież, zanim poświęcił się onKościołowi. A było to życie nie-łatwe. Kiedy Karol miał kilka lat,zmarła mu matka, a jego wycho-waniem zajął się ojciec – czło-wiek głęboko wierzący, którywpoił mu dogmaty wiary (mi-łość bliźniego, uczciwość…).Potem umarł mu starszy brat –lekarz, zarażony chorobą odktóregoś z pacjentów. A kiedytakże po ciężkiej chorobie opu-ścił go na zawsze ojciec, młodyWojtyła jeszcze bardziej zbliżyłsię do Boga, szukając ukojeniaw modlitwie.

Tło historyczne wydarzeńprzedstawia nam trzeci narra-tor – Michael York – stojący naplacu Świętego Piotra w Rzy-mie. Momentami głosy M. Yorkaoraz A. Seweryna się nakładają,

co stwarza wrażenie jakbySeweryn tłumaczył słowaYorka, w efekcie czegomożna mieć wątpliwościco do liczby narratorów –czy jest ich dwóch czy teżtrzech.

W dniu 16 października1978 r. na zwołanym pośmierci Jana Pawła I kon-klawe ówczesny KardynałWojtyła został wybrany pa-pieżem i przybrał imię JanPaweł II. Film ukazuje namjego pontyfikat na dwóchpłaszczyznach – fakty prze-kazuje nam M. York, nato-miast ks. kard. Dziwisz prze-kazuje nam swoje wspo-mnienia, emocje, dziękiktórym czujemy się bliscyosobie Ojca Świętego.

Oglądając materiały doku-mentalne z licznych pielgrzy-mek papieża, podróżujemyz nim po całym świecie. Widzi-my niezwykłą więź, łączącą goz wiernymi, których są miliony.Odnosimy wrażenie, że my teżjesteśmy w tłumie, do któregoprzemawia.

Najbardziej wzruszającą sce-ną, pokazaną pod koniec filmu,jest fragment uroczystości po-grzebowych, kiedy to stronyKsięgi (Nowy Testament) le-żącej na trumnie Jana Pawła IIprzerzuca wiatr, by na konieczamknąć ją niczym pewną epo-kę w dziejach Kościoła.

Dziwicie się Państwo, skąd ty-tuł „Świadectwo”? Myślę, że w fil-mie można znaleźć wiele odpo-wiedzi na to pytanie – świade-ctwo pontyfikatu daje nam ks. kard.Dziwisz, świadectwo życia i cier-pienia wielkiego człowieka dająnarratorzy M. York i A. Seweryn,świadectwo wielkości Jana Pa-wła II dają nam obrazy setek ty-sięcy pielgrzymów… Naprawdęwarto obejrzeć ten film.

MAGDALENA PIETZ

22 MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY

Świadectwo życiawielkiego człowieka

Page 23: Monitor Polonijny 2008/12

23GRUDZIEŃ 2008

Bronisław Piłsudski urodził sięw 1866 roku w odległym o 60 ki-lometrów od Wilna Zułowie. Byłtrzecim dzieckiem Józefa i Mariiz Bilewiczów Piłsudskich. Dzie-ciństwo Bronisława, podobniezresztą jak i młodszego o rok bra-ta Józefa, upływało na zułowskimdworze w dostatku i harmonii.Dom był dzięki posagowi matkizasobny, prowadzony z rozma-chem. Szybko jednak liczącykilkanaście tysięcy hektarówmajątek podupadł i to nie z po-wodu kontrybucji nałożonychna ojca Bronisława za udziałw powstaniu styczniowym. Kata-strofę Zułowa spowodowało go-spodarzenie jego właściciela.„Mój ojciec nieboszczyk byłwspaniałym uczonym agrono-mem, ale taki ogromny majątek,jak Zułów, przy końcu jego życiawyglądał jak Smorgonie po roz-strzelaniu /.../. Bóg wie, czego ontam narobił, bo nie był administ-ratorem” – wspominał Józef Pił-udski, a Bronisław w swymDzienniku również przytaczałprzykłady wielkiej niegospodar-ności ojca. Kiedy w 1874 rokuZułów zniszczył pożar, nie byłojuż środków na jego odbudowę.

Rodzina przeniosła się wówczasdo Wilna, gdzie atmosfera dostat-ku i beztroski bezpowrotnieznikła. Pozostał jednak wielkipatriotyzm, w którym wyrastalipotomkowie Józefa i Marii.

Bronisław, podobnie jak po-tem Józef, uczęszczał do pierw-szego wileńskiego gimnazjum.Obaj też należeli do tajnego kół-ka samokształceniowego „Spój-nia”. Po maturze w 1885 rokuBronisław rozpoczął studia praw-nicze na uniwersytecie w Peter-sburgu. Długo jednak nie studio-wał, albowiem już na pierwszymroku został wciągnięty w przygo-towanie zamachu na cara Alek-sandra III. Po wykryciu spiskuBronisław i 14 innych osób,wśród których był AleksanderUljanow, brat Włodzimierza Le-nina, stanęło przed trybunałemspecjalnym. Wszyscy zostali ska-zani na śmierć. Po uwzględnie-niu prośby o ułaskawienie wyrokśmierci utrzymano wobec pięciuoskarżonych, a pozostałym wy-mierzono karę katorgi od dwulat do dożywocia. Bronisławaskazano na 15 lat zesłania.

W sierpniu 1887 roku znalazłsię już w miejscu katorgi – naSachalinie, wyspie na OceanieSpokojnym, oblewanej przez wo-dy Morza Ochockiego i MorzaJapońskiego, oddzielonej od lą-du azjatyckiego Cieśniną Tatar-ską, a od japońskiej wyspyHokkaido Cieśniną La Pérouse’a.Wówczas była ona rosyjską kolo-nią karną dla najgroźniejszychskazańców, z których większośćstanowili kryminaliści. Do miej-sca katorgi zesłańcom często to-warzyszyły żony i dzieci. Z 21-let-nim Bronisławem chciała sięudać też jego ukochana Maria, aleprzeszkodziła jej w tym rodzina.

Na miejsce przymusowegoosiedlenia wyznaczono Pił-sudskiemu Rykowskoje w okrę-gu Tymowskim, o którym wizy-tujący Sachalin Czechow w swejksiążce-reportażu pisał jakoo miejscu bezgranicznego ludz-kiego cierpienia, okrucieństwai patologii. Sama osada liczyławówczas ponad 2 tys. mieszkań-ców, miała szkołę, szpital, stacjęmeteorologiczną, rodzinne łaź-nie i domy gry. Na Sachalinie ma-ło było ludzi wykształconych,

TO WARTO WIEDZIEĆ

Bronisław Piłsudski,M A Ł O Z N A N Y B R A T M A R S Z A Ł K A

W dalekiej Japonii od roku 1982 działa Międzynarodowy Komitet Ocaleniai Oceny Spuścizny Naukowej Bronisława Piłsudskiego (ICROP), o którym

mali Japończycy uczą się w szkole podstawowej. Uniwersytet Hokkaidow Sapporo wydaje stałą serię „Pilsudskiana de Sapporo”. Brat Marszałka mana rosyjskim Sachalinie swoją górę, w głównym mieście wyspy Jużno-Sachalińsku mieści się Instytut Dziedzictwa jego imienia, w pobliżu któregopostawiono mu pomnik. W muzeum we Władywostoku, a także w innychmuzeach rosyjskich znajdują się tysiące przedmiotów kultury materialnejautochtonów Sachalina, zebrane i ocalone od zapomnienia przez tegowybitnego etnografa. Warto więc wiedzieć, kim był mało u nas znany Bronisław Piłsudski - brat marszałka Józefa Piłsudskiego, i to nie ze względu na sławnego brata, ale ze względu na własne osiągnięcia.

Page 24: Monitor Polonijny 2008/12

24 MONITOR POLONIJNY

dlatego też więźniów politycz-nych, przeważnie wywodzącychsię z inteligencji, traktowano le-piej niż innych zesłańców.Piłsudski krótko był cieślą i obo-rowym, potem został zatrudnio-ny w kancelarii więziennej, a na-stępnie pracował przy budowiestacji meteorologicznych, pro-wadził obserwacje pogody i zbie-rał okazy botaniczne dla mu-zeum w Chabarowsku. W 1892roku wraz z innym skazańcemMikołajem Perłaszkiewiczem po-djęli własne śledztwo w sprawieśmierci 100 robotników, zatrud-nionych przy budowie drogi,a zdobyte informacje przekazaliprasie, przyczyniając się dowszczęcia oficjalnego śledztwa.

W pobliżu osady Rykowskojezamieszkiwało plemię Niwchów,nazywanych wówczas Gilakami,które zaciekawiło Piłsudskiego –poznał ich język i obyczaje. Po-znał też innego zesłańca LwaSzternberga, młodego, ale znane-go już etnologa rosyjskiego. Tedwa fakty zadecydowały, żezachęcony przez Szternbergai przygotowany przez niego roz-począł metodyczne badaniaetnograficzne. Stosunków z Ni-wchami nie ograniczył tylko dobadań etnograficznych. Szybkosię z nimi zaprzyjaźnił, sprowa-dzał dla nich żywność, nauczyłsolić ryby. Zyskał wśród nichduży autorytet i często rozsądzałich spory rodzinne. Pragnąc zain-teresować władze carskie trudnąsytuacją ludności autochtonicz-nej Sachalina, w 1898 roku wydał

rozprawę O niedostatkach i po-trzebach sachalińskich Gilaków.

Dwa lata wcześniej, na mocyogłoszonej po śmierci cara Ale-ksandra III amnestii, Piłsudskie-mu skrócono karę o 1/3 i przyz-nano status osadnika. Zezwolo-no też na pracę w szkole i pu-bliczne wygłaszanie odczytów.Z przeróżnych dokumentów i li-stów do siostry Zofii Kadenaco-wej wynika, że pracę nauczycielawykonywał z zamiłowaniem,a los sachalińskich dzieci nie byłmu obojętny – robił wszystko, bywyciągnąć je z „tutejszej otchłanirozpusty i moralnego zepsucia“.

Nadal zbierał materiały etno-graficzne, a gdy otwierano Mu-zeum Sachalińskie, jego nazwi-sko wraz z nazwiskiem Sztern-berga zostało wymienione w spe-cjalnym rozkazie wojskowegogubernatora wyspy Markanzinamiędzy nazwiskami osób za-służonych dla powstania tej pla-cówki.

Po odbyciu kary Piłsudski mógłwprawdzie opuścić Sachalin, alenadal obowiązywał go zakazpowrotu do Europy. Jako znanyjuż badacz ludów Dalekiej Półno-cy przyjął propozycję Towarzy-stwa Badań Regionu Amurskie-go, będącego oddziałem Rosyj-skiego Towarzystwa Geografi-cznego, i został kustoszem mu-zeum we Władywostoku. Z ża-lem rozstali się z nim zaprzyja-źnieni Niwchowie, którzy żegna-li go ułożonymi dla niego pie-śniami. Ich teksty, zapisane przezBronisława, znajdują się obok in-

nych przedmiotów związanychz jego życiem i pracą na Sacha-linie w muzeum w Jużno-Sacha-lińsku.

Pracę w muzeum rozpocząłw marcu 1899 roku od przygoto-wania eksponatów na wystawęświatową w Paryżu, gdzie zebra-na przez niego kolekcja otrzyma-ła srebrny medal i została w cało-ści wykupiona. We Władywo-stoku nie ograniczał się do pracykustosza – był też sekretarzem re-gionalnego oddziału RosyjskiegoTowarzystwa Geograficznego,redaktorem miejscowego dzien-nika, współwydawcą pierwsze-go na Dalekim Wschodzie czaso-pisma statystycznego. Konfliktz dyrektorem muzeum spowodo-wał, że zrezygnował z pracy.I wówczas Cesarska AkademiaNauk w Petersburgu zapropono-wała mu kontynuowanie badańetnograficznych na Sachalinie.

Wyposażony w najnowsze wów-czas zdobycze techniki: aparat fo-tograficzny, fonograf Edisonaoraz kamerę filmową w lipcu1902 roku wrócił na Sachalini pozostał tam przez trzy lata, kon-centrując się na badaniach językai kultury pierwotnych mieszkań-ców rosyjskiego Dalekiego Wscho-du – Ajnów, Niwchów, Orokóworaz plemion tunguskich, za-mieszkujących dorzecza Amuru.Te trzy lata to najbardziej owocnyz naukowego punktu widzeniaokres w życiu Bronisława Piłsud-skiego. Wówczas to powstały bo-gate kolekcje zdjęć, rozliczne tek-sty folklorystyczne, zapisy słowni-kowe i etnograficzne, nagraniadźwiękowe i zbiory tysięcy prze-dmiotów kultury materialnej,które do dziś znajdują się w wielumuzeach rosyjskich.

Prowadzone badania nie byłyłatwe – wiele trudu wymagało sa-mo przebycie niezmierzonychprzestrzeni. Potwierdza to fra-gment sprawozdania, przesłane-

Page 25: Monitor Polonijny 2008/12

25GRUDZIEŃ 2008

go przez Bronisława kierowni-ctwu Cesarskiej Akademii Nauk:„Przejechałem 2475 wiorst koń-mi w tarantasie, furmanką, sania-mi, 90 wiorst konno wierzchem,460 wiorst łodzią po morzu, 530 wiorst łodzią po rzekach i je-ziorach, 750 wiorst w zaprzęgachpsów i reniferów i 350 wiorstpieszo”. Jakżeż wielka musiałabyć pasja badawcza tego człowie-ka, który bez względu na wszel-kie niedogodności wędrował zamało znanymi narodami Dalekie-go Wschodu, by dać świadectwoich kultury i jednocześnie ocalićje od zapomnienia. W uznaniuzasług Rosyjskie TowarzystwoGeograficzne przyznało Piłsu-dskiemu prestiżowy srebrny me-dal.

W jego dorobku naukowymszczególne miejsce zajmują Ajno-wie, lud, którego genealogiawciąż owiana jest tajemnicą.Przed siedmioma tysiącami latżyli na Hokkaido, zamieszkiwalipółnocne tereny wyspy Honsiu,Sachalin, Wyspy Kurylskie i Kam-czatkę. Dziś żyje ich tylko kilka-naście tysięcy i to jedynie naHokkaido. Od innych ludów Sa-chalina różnili się przede wszy-stkim bujnym zarostem i dlategonazywano ich kosmatymi lu-dźmi. Piłsudski często zatrzymy-wał się we wsi Ai i zamieszkiwał

w domu ich wodza – Bafunke.Tam poznał jego bratanicęChuhsammę, z którą się ożenił.W 1903 roku urodził się im synSukezo, a wkrótce potem Bro-nisław opuścił rodzinę, by z Wa-cławem Sieroszewskim, pisa-rzem i etnografem, udać się naHokkaido w celu prowadzeniabadań nad tamtejszymi Ajnami.Wobec grożącej wojny rosyjsko-japońskiej obaj badacze musielijednak szybko opuścić Japonię.Wówczas Piłsudski powrócił naSachalin do swej ajnuskiej rodzi-ny. Wśród Ajnów cieszył sięogromnym autorytetem – ucze-stniczył w ich rytuałach religij-nych i szamańskich obrzędach,ale jednocześnie zakładał szkółkidla dzieci, prowadził szczepieniaprzeciw ospie. Członkowie ple-mienia traktowali go jako człon-ka wspólnoty i nazywali swymkrólem. Dzięki temu mógł konty-nuować badania i zdobywać cen-ne informacje z dziedziny antro-pologii medycznej, dotyczącechorób, życia seksualnego, ciąży,porodu, medycyny ludowej.

W 1905 roku Piłsudski udał sięz ekspedycją naukową na terenydolnego Amuru do tunguskichplemion Olczów i Nanajów. Plo-nem tej wyprawy jest unikatowado dziś kolekcja przedmiotówkultury nanajskiej. Pod koniecroku powtórnie wyjechał doJaponii. W tym czasie urodziłamu się córka Kiyo, której jednaknigdy nie zobaczył.

W Japonii przebywał osiemmiesięcy i nawiązał kontakty

z tamtejszymi naukowcami, zaj-mującymi się antropologią Aj-nów, a wraz z japońskim pisa-rzem Futabatei Shimei założyłTowarzystwo Japońsko-Polskie.Z Japonii udał się do Stanów Zje-dnoczonych, a stamtąd, zatrzy-mując się na krótko w Londyniei w Paryżu, do Polski. Zamieszkałnajpierw w Krakowie, późniejw Zakopanem. Mimo trudnościmaterialnych (brak stopnia na-ukowego uniemożliwia mu uzy-skanie pracy na uniwersytecie)kontynuował pracę naukową,ciesząc się na arenie międzynaro-dowej opinią najwybitniejszegow Europie znawcy ludów Sacha-lina i jego okolic. Publikowałartykuły na łamach czasopismzagranicznych i krajowych, utrzy-mywał kontakty ze znanymieuropejskimi instytucjami na-ukowymi. Zainicjował badanianad folklorem Podhala i był je-dnym ze współzałożycieli Mu-zeum Tatrzańskiego w Zakopa-nem. W 1912 roku w Krakowiewydał książkę Materials for thestudy of Ainu language and folk-lore, która do dziś stanowi fun-damentalne źródło wiedzyo Ajnach.

Z Rosji otrzymał propozycjęponownego objęcia posady ku-stosza w muzeum we Władywo-stoku, której jednak nie przyjął.W liście do siostry Zofii tłuma-czył się nie tylko zmęczeniem.Z nutą goryczy pisał do niej:„I jeszcze najważniejsze, że jadącmusiałbym przeżyć okropniekrytyczne chwile. Musiałbymwyznać, jak nudnym i mało war-tościowym jest nasze społeczeń-stwo. Nie mógłbym się oprzećbolącemu i silnemu żalowi do ca-łości i do wszystkich, którychznałem, za bierność, za forma-lizm i inne wstrętne wady. Z pun-ktu zapatrywania wszystkich cu-dzoziemców, z jakimi się spotka-

Page 26: Monitor Polonijny 2008/12

łem, jestem chlubą swego naro-du. A u Polaków tylko na takiewspółczucie napotkałbym, któremnie zmusza do opuszczeniakraju”.

W momencie wybuchu pierw-szej wojny światowej w 1914 ro-ku Piłsudski wyjechał do Wie-dnia, a potem do Szwajcarii,gdzie został przewodniczącympolsko-litewskiego komitetu po-mocy ofiarom wojny. Współpra-cował też z redakcją Encyklope-die Polonaise i utrzymywał kon-takty z Ignacym Paderewskimi Romanem Dmowskim. Gdywojna chyliła się ku końcowi,przeprowadził się do Paryża i po-djął pracę w Komitecie Narodo-wym Polskim.

Końca wojny i powstania wol-nej Polski jednak nie doczekał –21 maja 1918 roku w Paryżuz Sekwany wyłowiono jego zwło-ki. Francuska policja ustaliła, żeprawdopodobnie cztery dni wcze-śniej popełnił samobójstwo. Po-chowano go na paryskim cmen-tarzu Montmorency. W Zakopa-nem w uznaniu jego zasług dlaPodhala ma symboliczną mogiłęna Pęksowym Brzysku.

„Nazwisko skazało Pił-sudskiego na niebyt” –stwierdził prof. Włady-sław Łatyszew, dyrek-tor Instytutu Bronisła-wa Piłsudskiego w Ju-żno-Sachalińsku, inicja-tor międzynarodowejkonferencji naukowejna Sachalinie poświę-conej temu badaczo-wi. Z powodu brataJózefa przez długie la-ta jego nazwisko znala-zło się w ZSSR na czar-nej liście. W II Rze-czypospolitej nie zo-stał doceniony. Polskakolekcja jego zbiorówetnograficznych, obej-mująca unikatowe tek-

sty, fotografie i korespondencję,spłonęła w warszawskim Instytu-cie Wschodnim w czasie II woj-ny światowej. Ocalało osiemdzie-siąt woskowo-kauczukowych cy-lindrów do fonografu Edisona,znalezionych na strychu zako-piańskiej willi, na których znaj-dują się dźwiękowe zapisy pie-śni, legend, modlitw, okrzykówszamańskich sachalińskich Aj-nów. Niestety poważnie uszko-dziła je pleśń. W latach 1953i 1964 naukowcy Uniwersytetuim. Adama Mickiewicza w Pozna-niu – profesorowie Leon Kacz-marek i Jerzy Bańczerowski pod-jęli próbę ocalenia zapisów, któ-re się jednak nie powiodły i wałkiz nagraniami nadal niszczały.

Dziesięć lat później zaintereso-wały one młodego wówczas nau-kowca Alfreda F. Majewicza, obe-cnie profesora uniwersytetówpoznańskiego i toruńskiego, zna-nego etnologa, lingwistę i orien-talistę, który z kolei zaintereso-wał nimi uczonych japońskich.Wałki trafiły do prof. ToshimitsuAsakawy, dyrektora zespołu elek-

troników z UniwersytetuHokkaido w Sapporo.

Po trzech latach od-czytano ich zawartośćza pomocą technikilaserowej i przenie-siono na taśmy i płytykompaktowe. To wy-darzenie zainicjowałopowtórne zaintereso-wanie dorobkiem na-ukowym BronisławaPiłsudskiego. Między-narodowy zespół uczo-nych pracuje obecnienad siedmiotomowąedycją jego dzieł. Do-tąd w wydawnictwieMouton de Gruyterukazały się trzy tomy,wszystkie pod reda-kcją prof. Alfreda F. Majewicza.

Na Sachalinie nie ma już Aj-nów, pozostały po nich tylko eks-ponaty muzealne. Gdy w czasiewojny rosyjsko-japońskiej połud-niowa część wyspy znalazła siępod panowaniem japońskim,narzucono im japońskie nazwis-ka, a po II wojnie światowej, gdySachalin przypadł ZSSR, Ajnówjako obywateli japońskich prze-siedlono na Hokkaido. Wśródnich znalazła się też rodzina Pił-sudskiego, którego potomkowieżyją do dziś w Japonii. Jeden z je-go wnuków Kazuyas Kimura wystąpił w jednym z ostatnichfilmów japońskich, poświęco-nych Bronisławowi Piłsudskie-mu, kręconym na Litwie, a zatytu-łowanym „Więzi rodzinne – po-nad sto lat”. Kazuyas Kimura, pro-wadzący w Jokohamie przedsię-biorstwo elektrotechniczne, wrazz kilkunastoletnią córką wziął teżudział w odbywającej się w Pol-sce III międzynarodowej konfe-rencji naukowej poświęconej Bro-nisławowi Piłsudskiemu. Przy oka-zji spotkał się z żyjącymi w krajukrewnymi swego dziadka.

Dla Ajnów, których zanik prze-widywano w XX wieku, odczyta-nie zapisów zanikającego już ichjęzyka, jest ważnym elementem,pomocnym w odradzaniu się ichetnicznej tożsamości. W dużejmierze właśnie dzięki naszemurodakowi ich młode i średniepokolenie poznaje swoje korze-nie i tradycję kulturową. Japoń-czycy nie tylko nakręcili kilka fil-mów o Piłsudskim, ale na moty-wach zarejestrowanych przezniego tekstów i melodii ajnu-skich stworzyli musical dla dzieci,zatytułowany „Opowieści, którewyszły z wałków wujka Piłsu-dskiego”.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

W opracowaniu powyższego materiału korzystanoprzede wszystkim z pracy Krystyny Held-Olsińskiej,

Piłsudski, król Ajnów, Pomocnik Historyczny,„Polityka” 2008, nr 33.

MONITOR POLONIJNY26

Page 27: Monitor Polonijny 2008/12

27GRUDZIEŃ 2008

Jeżeli mamy w domu nastolat-ków, wybór nie jest łatwy, alez całą pewnością nie popełnimybłędu, jeśli obdarujemyich którąś z książek Bar-bary Kosmowskiej, zna-nej polskiej pisarki dlamłodzieży, potrafiącej pi-sać mądrze i serio, ale bezdramatycznej powagi, epa-towania krzywdą i cier-pieniem. W jednej z naszych in-formacji o polskiej książce pole-caliśmy młodym czytelnikom jejdwutomową Bubę, książkę roz-rywkową z elementami groteski.Ten sam ton znajdziemy w Po-złacanej rybce, wydanej przezwarszawski „Stentor” w 2007roku.

W fabule Pozłacanej rybkiczytelnik znajdzie rozwód, nie-uleczalną chorobę, zazdrość,anoreksję, alkoholizm, nieu-fność i trudne związki, ale, comoże brzmieć paradoksalnie,w sumie jest to lektura lekka, ła-twa i przyjemna, choć nie obie-cuje happy endu. Każdy z jej bo-haterów ma swój własny charak-ter, swą własną twarz, swój włas-ny język, a jego przeżycia, na po-zór beztroskie, przygotowują dowejścia w dorosłe życie. Stowa-rzyszenie Przyjaciół Ksią-żki dla Młodych – PolskaSekcja IBBY uznała Pozła-caną rybkę za KsiążkęRoku 2007, co, obok na-zwiska autorki, jest jej po-ważną rekomendacją.

Pisarką, która została wyróż-niona przez wspomniane Stowa-rzyszenie Książki dla Młodych,

jest również Anna Oni-chimowska, od lat po-dejmująca trudne pro-blemy ludzi w drodzedo dojrzałości, konse-kwentnie łamiąca mitszczęśliwego dzieciń-stwa i beztroskiej mło-

dości. Jej książki zmuszają dogłębszej refleksji nie tylko nasto-letnich czytelników, ale takżeich rodziców. Nie inaczej jestz książką Dziesięć stron świata,wydaną przez krakowski „Znak”w 2007 roku, będącą zbioremopowiadań, których żyjący w róż-nych stronach świata bohatero-wie mają po piętnaście lat.Mamy więc Kolumbijkę,piętnastoletnią prostytut-kę nie umiejącą czytać, nie-widomego Santosa, pracu-jącego niewolniczo w tkal-ni dywanów, Ukrainkę Ta-nię, widzącą szansę popra-wy własnego życia w ucie-czce na Zachód, czy uwikłanegow erotyczny biznes warszawiakaPiotra. Jest i czarna jak hebanAnka i Pakistańczyk Madżid, pię-tnastoletnia Dunka, młody Ja-

pończyk i mający złe re-lacje z rodzicami Amery-kanin. Każde z opowia-dań cechuje się obser-wacjami społeczno-oby-czajowymi, znamiennymidla losów współczesnych

nastolatków żyją-cych w konkret-nym miejscu glo-bu, w różnych wa-runkach ekonomi-cznych czy trady-cjach kulturowychi religijnych. Opo-wiadania przynoszą wiedzęo współczesnym świecie, któryz jednej strony imponuje osią-gnięciami technologicznymi,z drugiej stale jeszcze pełen jestbiedy, ograniczającej szansei wykluczającej wielu młodychz życia na miarę ich marzeń.Anna Onichimowska opowiadahistorie piętnastolatków z róż-nych stron świata bez patosui bez moralizowania. Podkreślićteż należy jej wielką dbałośćo obyczajowe szczegóły. Drama-tyczne sytuacje młodych bohate-rów swych opowiadań stara sięzłagodzić nadzieją na poprawęich losu, na wybór innej niż do-tychczasowa drogi życiowej.Czytelnik wierzy w możliwość tej

zmiany, bowiem prze-ciwności losu i upokarza-jąca bieda nie zniszczyływ bohaterach opowia-dań ani siły życiowej, anioptymistycznej wiaryw to, że warto podjąćpróbę szukania nowejdrogi. Książkę Onichi-

mowskiej, choć adresowaną domłodego czytelnika, z dużym zain-teresowaniem przeczyta równieżczytelnik dorosły.

Nastoletnim czytelnikom za-proponowałam dwie bardzoróżne książki, jestem jednak prze-konana, iż obie spotkają się z ichprzyjaznym przyjęciem, bowiemwarte są tego, by odejść na chwi-lę od komputera czy telewizora.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

W wielu rodzinach, w tym również tej mojej, wśróddowodów wzajemnej życzliwości, jakimi są

prezenty pod choinką, nie może zabraknąć książki. Cóżby to były za święta, gdyby jej nie było... Intymnegoobcowania z tajemnicami, jakie odkrywamy na jejstronach, nie zastąpi ani telewizja, ani gry komputerowe.

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Dwie propozycje dla nastolatków

Page 28: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY28

Amerykańskie wybory wygrał Ba-rack Obama. Prezydent Francji NicolasSarkozy wysłał gratulację zwycięzcy,w których błędnie napisał jego nazwi-sko. Prezydent Lech Kaczyński nie po-mylił się, pisząc nazwisko prezydenta-elekta, ale za to pogratulował muzostania przywódcą kraju, który nie ist-nieje. Nie ma bowiem Stanów Zjedno-czonych Ameryki Północnej, jak napi-sał, są po prostu Stany ZjednoczoneAmeryki. Na politycznych blogach i fo-rach internetowych zawrzało. Przeciw-nicy prezydenta głośno wytykali mubrak kompetencji i to, że ośmieszaPolskę na arenie międzynarodowej.

Zdarzyła się jednak okazja, by poli-tycy mogli poprawić swój nadszarpnię-ty wizerunek. Otóż Telewizja Polskaz okazji Święta Niepodległości zorgani-zowała narodowy test z historii Polski(obejmujący wydarzenia od wybuchuI wojny światowej w roku 1914 douchwalenia Małej Konstytucji w roku1919) z udziałem polityków, aktorów,dziennikarzy i sportowców. Politycy,być może przeczuwając, co się święci,zobowiązali organizatorów do podaniajedynie wyniku zwycięzcy. Okazało się,że historię Polski tamtego okresu najle-piej zna sportowiec Szymon Kołecki.Znów kpin nie było końca. Oczywiściemożna się naśmiewać z JarosławaKaczyńskiego, reprezentującego braciKaczyńskich, który do czasów odro-dzonej Polski i Józefa Piłsudskiegoodwołuje się na każdym kroku, że niezna on ich historii, ale warto zauważyć,że w tym historycznym teście nie wziąłudziału nikt z rządowej koalicji. Byćmoże nie był to odpowiedni temat.Pewnie gdyby test dotyczył hippisówi wojny w Wietnamie, przedstawiciele„rządów miłości” zgarnęliby wszystkienagrody.

Niestety, brak rzetelnej wiedzy to ce-cha wielu naszych polityków. Przyna-leżność partyjna nie ma tu nic do rze-czy. Pewna dziennikarka postanowiłapolitykom zadać pytania, z którymi mu-sieli zmagać się maturzyści podczasegzaminu z wiedzy o społeczeństwiena poziomie podstawowym. MarekBorowski (SDPL) nie potrafił popraw-nie odszyfrować skrótu OBWE, JanuszDzięcioł (PO) nie wiedział, kiedy Polskawstąpiła do UE ani co znaczy WTO.

W zeszłym roku dziennikarze radiaRMF zachęcili polityków do napisaniatestu, który na zakończenie szkoły zda-ją uczniowie 6 klasy. Najgorzej wypadłKazimierz Kutz (PO), który zdobył 11punktów na 40 możliwych. GrzegorzSchetyna (PO) zdobył 27 punktów,a Zbigniew Wasserman (PiS) - 28. Ale-ksander Szczygło (PiS) co prawda przy-szedł, ale spojrzał na kartkę, stwierdził,że „pytania są głupie”, i wyszedł.

Strach pomyśleć, że to właśnie tacyludzie pracują nad projektami ustaw,reprezentują nas i dbają o polską racjęstanu.

Oczywiście politycy nie muszą i niemogą wiedzieć wszystkiego, ale… za-jmowane stanowisko jednak zobo-wiązuje. Poza tym ich partie zamiastwydawać olbrzymie pieniądze na tele-wizyjne reklamy wyborcze lub tysiącebillboardów, powinni dysponować gru-pami ekspertów – takimi politycznymi„think tankami” doradczymi. Dziśmłodzi ludzie trafiają do polityki naj-częściej nie dzięki swojej wiedzy i pra-cowitości, ale lojalności. Dopóki to sięnie zmieni, dopóty będziemy czytaćo kolejnych „wpadkach” naszych poli-tyków.

ŁUKASZ GRZESICZAKAUTOR PROWADZI BLOG O SŁOWACJI:

WWW.BRATISLAVA.SALON24.PL

Północny sąsiadwedług Magdy Vášáryovej

M agda Vášáryová, dyplomata,polityk i popularna aktorka,

znana choćby z filmu Jiřego Menzla„Postrzyżyny”, napisała książkęo Polsce. „Polnočný sused” to refleksjez jej pięcioletniego pobytu w Warszawiejako ambasadora Słowacji.

Książka składa się z 4 głównych wątków.Vášáryová opisuje historię relacji polsko-słowa-ckich, współczesne stosunki między naszymikrajami oraz różnice i podobieństwa językowe.Obszerną część książki zajmują fragmenty jejdziennika dyplomatycznego. „Polnočný sused”jest wyrazem szacunku wobec polskiej kulturyi historii. Już sam tytuł to wyciągnięcie rękiw naszą stronę – autorka zdecydowała się naużycie słowa „polnočný“, choć przecież geogra-ficzne określenie północy to po słowacku„sever”. „Bliska nam osoba, ale jednak obco-krajowiec, obserwuje Polskę i Polaków“ – w tensposób prof. Jacek Baluch, były ambasadorPolski w Czechosłowacji i w Czechach, wymie-niał atuty książki podczas jej prezentacjiw Instytucie Polskim w Bratysławie. Czasemocenia nas surowo, choćby wtedy, gdy opisujepolski język polityczny. Na promocji publikacjiobecny był też Rudolf Chmel, były ambasadorCzechosłowacji, a później Słowacji w Budape-szcie, który przekonywał, że stosunki polsko-słowackie są jednymi z najlepszych, jakie łączaSłowaków ze swoimi sąsiadami. „Słowacy niemają kompleksów wobec Polski“ – mówiłChmel. Swą obecnością spotkanie zaszczyciłteż obecny polski minister Zbigniew Ćwiąkalski,a Magda Vášáryová, podsumowując swój pobytw Warszawie, powiedziała na zakończenie:„Polska była dla mnie intelektualną przygodą“.

ŁUKASZ GRZESICZAK

Czy parlamentarzyści zdaliby maturę?P olitycy powinni uchodzić za wzór do naśladowania.

Niestety, często jednak ich zachowania pozostawiają wieledo życzenia. A jak wygląda ich wiedza? W tym artykuleprzedstawiam „wpadki“ polityków, świadczące o tym, że nawet„ci na górze“ miewają luki w wykształceniu.

Magda Vášáryová,Polnočný sused(Północny sąsiad),Kalligram, Bratislava 2008.

Page 29: Monitor Polonijny 2008/12

Od 15 lat proponujemy i urze-czywistniamy alternatywę kształ-cenia na Słowacji. Owa alternaty-wa polega przede wszystkim nawolnym wyborze języków sło-wiańskich – rosyjskiego, chorwa-ckiego czy oczywiście polskiego.Prywatne Liceum Słowiańskie jestjedyną szkołą słowacką, zapewnia-jącą maturę z języka polskiego, któ-ry znajduje się wśród czterechobowiązkowych przedmiotów ma-turalnych. Nasi absolwenci dosko-nalą swoje umiejętności językowena studiach uniwersyteckich naSłowacji i w Czechach, a znajo-mość języka polskiego wykorzy-stują w swojej pracy. Kilkoroz nich swoją szkołę życia kontynu-uje w Polsce.

Nasz program nauczania oddwóch lat obejmuje naukę innychświatowych języków: angielskie-go, francuskiego, niemieckiegoczy hiszpańskiego.

Staramy się, aby nasi uczniowie,oprócz rozmaitości kulturalnychnarodów słowiańskich i niesło-wiańskich, systematycznie pozna-wali również historią sztuki. Dla-

tego też proponujemy takie prze-dmioty, jak nauka gry na fortepianieczy gitarze, nauka śpiewu czy roz-wijanie umiejętności aktorskich.

Oczywiście, obok nauki języ-ków obcych, muzyki i sztuki, kła-dziemy też duży nacisk na aktyw-ność sportową naszych wycho-wanków. Nasi podopieczni, opróczbrania udziału w tradycyjnych za-jęciach z wychowania fizycznego,mają także możliwość gry w golfa.Szkolne pole golfowe znajduje siętuż obok budynku szkolnego.

Nowy program pozwala ucz-niom dokonać wyboru odpowie-dniego kierunku nauczania. Mogąoni wybrać bądź profil z przewagąnauki języków obcych, bądź arty-styczny czy też sportowy.

Dzięki otwartej postawie na-uczycieli w szkole panuje przyja-cielska atmosfera. Uczniowie (ale

i też rodzice) mogą kontaktowaćsię z nimi za pośrednictwem stro-ny internetowej www.ssg-bratisla-va.edupage.org.

Na lekcjach poruszane są pro-blemy dotyczące stosunków mię-dzyludzkich, wyborów, wartościżyciowych czy zachowań w róż-nych sytuacjach życiowych.

Podczas prowadzonych w ka-meralnej atmosferze zajęć z językapolskiego, młodzież uczy się nietylko samego języka, ale też pozna-je kulturę, historię, sposób myśle-nia narodu polskiego, który, wbrewbliskości geograficznej, jest Słowa-kom mało znany, ale interesujący.Zwiedzanie zabytków kultural-nych i historycznych w niedalekiejPolsce, uczestnictwo w małej olim-piadzie języka polskiego lub wy-jście do teatru polskiego, któryczasami pojawi się w Bratysławie,to dla naszych wychowankówmocne przeżycia.

Korzystamy też z bogatej ofer-ty programu Instytutu Polskiegow Bratysławie. Nasi uczniowiedojeżdżają do szkoły z różnychdzielnic Bratysławy. Aby im toułatwić, uruchomiliśmy wlasnywygodny autobus szkolny.

Z okazji 15. rocznicy powstanianaszej szkoły mamy wyjątkowąofertę dla tych, którzy w nowymroku szkolnym zdecydują się nanaukę w naszej szkole – ci, którzywybiorą naukę języka polskiego,będą mogli ubiegać się o stypen-dium (nauka w systemie 4- i 8- let-nim). Uczniom spoza Bratysławyoferujemy zakwaterowanie.

Dla zainteresowanych drzwinaszej szkoły stoją otworem!

PHDR. ELVÍRA CHADIMOVÁZAŁOŻYCIELKA SZKOŁY

GRUDZIEŃ 2008

Mamy juz 15 lat!P rywatne Liceum Slowiańskie na ulicy Žitavskiej

w Bratysławie właśnie obchodzi 15. rocznicępowstania. Uczniów kształcimy już od 1993 roku –początkowo była to nauka w systemie pięcioletnim,obecnie ośmio- i czteroletnim. Zapewniamy równieżnaukę w systemie zaocznym.

Page 30: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY30

W prawdzie nie będzie tokolejna wersja znanej

wszystkim bajki z dzieciństwa,ale podczas pisania tego artykułui zgłębiania jego tajników,nabrałem przekonania, że jegotematem jest historiaz pogranicza bajki. Bo jakże byinaczej… Piękna dziewczynaz miasta oddalonego od gór,w kraju, gdzie zimy są corazkrótsze, temperaturyprzypominają raczej chłodnąwiosnę, a śnieg szaroburą breję…Do tego podróże, przygoda,ryzyko i spełnione marzenia.

Kiedyś, daaawno temu, kiedyzima (przynajmnie w mojejwschodniogalicyjskiej części Pol-ski) ciągnęła się miesiącami,a temperatury poniżej minusdwudziestu stopni nie byłyczymś niezwykłym, osobistościąbyła Wanda Rutkiewicz, którazdobyła osiem ośmiotysięczni-ków.

Dziś, po wielu zmianach, w tymzamianach klimatycznych, w da-lekich górach panują nadal po-dobnie ciężkie warunki, a w pol-skiej wspinaczkowej rzeczy-wistości koronę przejmuje „ma-łolata”. Obecna pogromczynigórskich szczytów Kinga Bara-nowska, magister geologii, to za-ledwie rocznik 1975! Przy tymjest ona prawdziwym twardzie-lem, choć mierzy tylko 1,59 cm,i należy do najlepszych hima-laistek świata! To o niej ta bajka.

Mieszka w Warszawie od lat,ale urodziła się pod Wejhero-wem na Kaszubach – w domumówiła po kaszubsku. To z Ka-szubami jest emocjonalnie naj-bardziej związana. Jako dziecko

uprawiała gimnastykę artystycz-ną, a na studiach trenowała kara-te shotokan. Lata spędzone nadmorzem nie przeszkodziły jej jed-nak w tym, by większość wolne-go czasu spędzać w górach. O Ta-trach mówi, że czuje się w nichjak w domu. Pływać się nie nau-czyła. Wysokie góry, mróz i naj-bielszy śnieg stały się jej miej-scem na ziemi, jej królestwem.

Dotychczasowy dorobek wy-sokogórski naszej najlepszej hi-malaistki jest imponujący. Wy-starczyłoby wspomnieć, że na kon-cie swoich osiągnięć ma m.in.cztery ośmiotysięczniki. Wspina-nie się poza granicami Polski za-częła w Alpach. Następnie, zanimpo raz pierwszy wyruszyła w Hi-malaje, w 2002 roku zdobyłaMount Kenia (inaczej Batian,5199 m n.p.m.), a także stanęła nawierzchołku Chan Tengri(6995 m lub według innych źró-deł 7010 m n.p.m.) w górachTien Shan. Pierwsza wyprawaw Himalaje w 2003 roku zakoń-czyła się sukcesem dzięki zdoby-ciu Cho Oyu (8201 m n.p.m.).Jako dziewiątej Polce w historiiudało się jej wejść na wierzcho-łek tego ośmiotysięcznika. Jużrok później wzięła udział w wy-prawie na jeden z najtrudniej-szych siedmiotysięczników świa-ta - Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.)

w górach Tien Shan, ale trudnewarunki atmosferyczne nie poz-woliły jej jednak na zdobyciewierzchołka.

Dzień 22 lipca 2006 roku tokolejny sukces – z wyprawą Try-ptyk Himalajski w Karakorumjako jedenasta kobieta w historiistanęła na szczycie Broad Peak(8047 m n.p.m.). Rok 2007 przy-niósł kolejne zwycięstwa: 11 czerw-ca zdobyła najwyższy szczyt Ame-ryki Północnej – Mount McKin-ley (6194 m n.p.m.) na Alasce,natomiast już 18 lipca stanęła nawierzchołku kolejnego ośmioty-sięcznika – Nanga Parbat (8125m n.p.m.), na który weszła posłynnej ponad trzyipółkilometro-wej północnej ścianie Diamir(pierwotna nazwa szczytu) w Pa-kistanie. Warto podkreślić, żenasza rodaczka była jedyną ko-bietą w tej wyprawie.

W 2008 roku w ramach Alpi-nus Expedition Team orazKlubu Wysokogórskiego War-szawa współorganizowała wy-prawę kobiecą na ośmiotysięcz-nik Dhaulagiri (8167 m n.p.m.)w Himalajach, który oddzielo-ny jest od pobliskiej sławnejAnnapurny głęboko wciętą do-liną rzeki Kali Gandaki. W dniu1 maja 2008 roku po długimi wyczerpującym ataku na szczyt,przeprowadzonym w towarzy-

Królewna Śnieżka

Page 31: Monitor Polonijny 2008/12

31

stwie innych himalaistów, Kin-ga Baranowska jako pierwszaPolka w historii stanęła na wie-rzchołku siódmego co do wyso-kości szczytu świata – trudneji wymagającej Dhaulagiri („Bia-ła Góra“). Zdobywanie szczytutrwało długo, ponieważ Dhuala-giri jest wyczerpująca, skompli-kowana logistycznie i bardzo wy-magająca. Wyprawa wyruszyłana wierzchołek przed czwartą ra-no, a stanęła na nim po godz. 15 czasu lokalnego. Po drodze by-ło dość zimno, później słone-cznie, ale bardzo wietrznie. Naszczycie Polka spędziła zaledwiekilka minut, ponieważ... nie dałosię tam wystać z zimna. W dro-dze powrotnej pomagała scho-dzić dwójce wyczerpanych Hi-szpanów. Czekając na nich, od-mroziła sobie palec u stopy, a po-magająca jej Hiszpanka palceu dłoni. Godne podkreślenia jestto, że podczas tej wyprawy naszahimalaistka dwa razy udzielałapomocy innym. Partnerce Kingi– Kasi Skłodowskiej szczytunie udało się zdobyć.

Ostatni sukces jest jeszcze„świeży”. Dnia 5 października br.

o godz. 10 czasu lokalnego Kin-ga Baranowska jako pierwszaPolka stanęła na szczycie Mana-slu (8156 m n.p.m., w niektórychźródłach również 8163 m n.p.m.),ósmym co do wysokości szczycieświata, znajdującym się w Hima-lajach Nepalu. Obecna nazwapochodzi z sanskryckiego słowa„manasa”, oznaczającego ‘ducha’bądź ‘duszę’. Manaslu to zatemGóra Ducha.

Profesjonalne „wycieczki w gó-ry” Baranowskiej to nie tylko su-kcesy. Nasza himalaistka podkre-śla: „Osobiście staram się nieryzykować, mam dużo do strace-nia – wiele lat wspinania”. I rze-czywiście nie ryzykuje. We wrze-śniu 2007 roku podczas wspi-naczki na Dhaulagiri od stronypółnocno-wschodniej wspólnieze Słowakiem, Dodo Kopol-dem zrezygnowali... ze zdobyciaszczytu na wysokości 8076 me-trów. Zabrakło im tylko 91 me-trów! Wejście było bardzo trudne:ze szczytu schodziły lawiny, spa-dała widoczność, pod ciężaremśniegu zawalały się namioty… Hi-malaiści widzieli już nawetwierzchołek góry, ale trzy godzi-

ny wspinaczki i późniejszy kilku-godzinny powrót w nocy uznaliza zbyt ryzykowny. Pogarszającesię warunki atmosferyczne pot-wierdziły słuszność tej decyzji.Jedna z lawin przewróciła ichi zasypała… Na szczęście wydo-stali się na powierzchnię. Drogęz obozu numer trzy przed graniąszczytową do bazy można byłopokonać w ciągu jednego dnia –oni szli trzy dni!

Baranowska zauważa też, że„góry wyszlifowały dobre cechycharakteru: cierpliwość, umieję-tność współpracy i pomaganialudziom”. Jej zdaniem, aby „osią-gnąć niemożliwe, trzeba w cośbardzo mocno wierzyć i nie pod-dawać się przy najmniejszym nie-powodzeniu”.

Za osiągnięcia w 2007 rokuzostała nominowana do prestiżo-wej nagrody środowisk wspina-czkowych „Jedynki” oraz otrzy-mała nagrodę Orła Klubu Wyso-kogórskiego za wybitne osiągnię-cia wśród członków najwię-kszego Klubu Wysokogórskiegow Polsce – KW Warszawa, w ka-tegorii wspinaczka górska.

Do końca roku pracuje w dzia-le marketingu i public relationsjednej z firm telekomunikacyj-nych, która jest też jej sponso-rem. Jest członkiem ZarząduKlubu Wysokogórskiego Warsza-wa (od 2008 r.), należy równieżdo sportowego teamu AlpinusExpedition Team.

A czy można ją nazywać kró-lewną? Jestem pewien, że tak.Mam też nadzieję, że kiedyś zdo-będzie „koronę”, czyli wszystkieośmiotysięczniki świata, i staniesię prawdziwą królową gór, cze-go i jej, i nam wszystkim życzę.

ANDRZEJ KALINOWSKI

Zdjęcia ze zbiorów K. Baranowskiej•Autor składapodziękowanie Kindze Baranowskiej za konsultacje

merytoryczne.•Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie przekazane na nagrody

dla dzieci, biorących udział w konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

GRUDZIEŃ 2008

Page 32: Monitor Polonijny 2008/12

MONITOR POLONIJNY32

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A

• Ż Y C Z E N I A • Ż Y C Z E N I A •Magdzie i Wojtkowi Kulmom składamy gratulacjez okazji narodzin ich synka Tomka. Maleństwoprzyszło na świat 27 listopada.

Przyjaciele z Klubu Polskiego w Bratysławie

Opinia na temat„Monitora Polonijnego“

K oniec roku jest dobrą okazjądo podsumowań. Prezentujemy

więc opinię na temat naszegomiesięcznika, którą otrzymaliśmyz Ministerstwa Kultury RSz Sekcji Kultury MniejszościNarodowych.

Miesięcznik „Monitor Polonij-ny“ wydaje Stowarzyszenie Pola-ków i ich Przyjaciół na Słowacjijuż 13. rok. To periodyk, którywiernie mapuje integrację Pola-ków na Słowacji. Informuje o wy-darzeniach polskiej mniejszościnarodowej w RS, jak równieżo wydarzeniach kulturalnych, po-litycznych i towarzyskich w Pol-sce. Publikuje wyczerpujące re-portaże o działalności kulturalnejPolaków mieszkających w RS,którą co roku znacząco wspierafinansowo również nasze mini-sterstwo kultury w ramach pro-gramu grantowego „Kultura mniej-szości narodowych“.

Bardzo interesujące są za-mieszczane w periodyku arty-kuły, przedstawiające znacząceosobistości polskiej mniejszo-ści, mieszkające i tworzące naSłowacji.

Miesięcznik jest adresowanydo czytelników wszystkich kate-gorii wiekowych i zainteresowań.Jeśli chodzi o treść, to pismo toadresowane jest nie tylko do Pola-ków mieszkających na Słowacjii w okolicznych krajach, ale ró-wnież do Słowaków, którzy są za-interesowani polską kulturą.

Z naszego punktu widzenia„Monitor Polonijny” to czasopis-mo, które pod względem za-równo treści, jak formy spełniaoczekiwania nowoczesnegoczytelnika.

Mgr JUDITA TRNOVCOVÁ

Z okazji świąt Bożego Narodzeniaskładamy naszym Czytelnikom najserdeczniejszeżyczenia zdrowia, radości i spełnienia wszystkich marzeń.

Redakcja „Monitora Polonijnego“

W roku przyszłym na łamach„Monitora Polonijnego“zamierzamy publikować artykuły,przedstawiające różne miastai regiony Polski. Przy tej okazjichcielibyśmy skorzystaćz pomocy naszych Czytelnikówi pokazać ich ulubione miejsca,ich „małe ojczyzny“.Pragnęlibyśmy, aby to Państwo

byli naszymi przewodnikami ponich, a w związku z tym prosimyo kontakt telefoniczny bądźmailowy z redakcją tychz Państwa, którzy mieszkaliw Krakowie, Gdańskui Wrocławiu.Redakcja „Monitora Polonijnego“[email protected]/ 5602891

Informujemy, że koszty roczne prenumeraty naszegoczasopisma na rok 2009 będą wynosić 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro).Do końca roku 2008 obowiązuje cena promocyjna – 300 Sk

(250 Sk dla emerytów, rencistów i studentów).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku (nr konta

2666040059, nr banku 1100), a następnie zgłosić na e-mail:[email protected], lub nr tel. 0907 139 041

O G Ł O S Z E N I E K L U B O W EKlub Polski Region Bratysława zaprasza na programautorski Janka Maana i Wacka Firlita pt. „Bademajtki“, który zaprezentuje kabaret „bo tak!“ z Wiednia.Przedstawienie odbędzie się 14 grudnia (niedziela) o godz.17.00 w bratysławskim „Divadle F 7” (siedziba teatru„GuNaGu“, Františkánske námestie 7). Wstęp bezpłatny.

U W A G A ! ! !

Page 33: Monitor Polonijny 2008/12

33GRUDZIEŃ 2008

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U W B R AT Y S Ł A W I E G R U D Z I E Ń 2 0 0 8

➨ SARID•9 grudnia, godz. 17.00, Bratysława,SNM - Muzeum Kultury Żydowskiej,Vajanského nábrežie 2• Prezentacja dokumentu o getciepabianickim – film z roku 2005 uzyskałwyróżnienie największej organizacjiżydowskiej w Australii - Czerwonej Gwiazdy Dawida. • Spotkanie z autoremi producentem filmu Zbigniewem Gajzlerem

➨ LESZEK MOŻDŻER TRIO16 grudnia, godz. 19.00,Bratysława, Studio SRo, Mýtna 1Koncert międzynarodowego triajazzowego w składzie:Leszek Możdżer – fortepian, LarsDanielsson – kontrabasi wiolonczela, Zohar Fresco –perkusja i śpiew

➨ PIOTR BARON & BAND•18 grudnia,godz. 20.00, Bratysława, Teatr „Aréna”„T-Mobile Jazz - Matúš Jakabčic i jegogoście“ - koncert jazzowy formacjimuzycznej w składzie: Piotr Baron (PL)– saksofon tenorowy, Matúš Jakabčic– gitara, Ľuboš Šrámek – fortepian,Tomáš Baroš – kontrabas, MariánŠevčík – perkusja

Klub Inteligencji Polskiej w Austrii oraz redakcja pismaJUPITER ogłaszają piątą edycję konkursu na opowiadanie.

Uwaga!!! Jest to konkurs TYLKO dla pisarzy POLONIJNYCH, tzn. Polaków, mieszkających poza granicami Polski.

Warunkiem udziału w V Konkursie Literackim im. Marka Hłaski jest nadesłanie do30 kwietnia 2009 r. tekstu, którego objętość nie będzie przekraczać 10 stronznormalizowanego maszynopisu. Autor podpisać powinien utwór hasłem,pseudonimem, którego rozwiązanie (imię i nazwisko, adres, telefon, e-mail orazkrótka notka biograficzna) powinno znaleźć się w zaklejonej i dołączonej kopercie,na której również należy napisać ww. hasło.

REGULAMIN: Nadesłane teksty nie powinny być drukowane wcześniej, nie mogą teżpochodzić z wydanych już publikacji.

W miarę możliwości prosimy o dostarczenie tekstów na nośnikach medialnych, conie będzie nas zmuszało do przepisywania nagrodzonych utworów w celu ichopublikowania.

Redakcja zastrzega sobie prawo pierwodruku na łamach swego pisma.

Jury przewiduje nagrody w wysokości:

1. 1000 euro 2. 600 euro 3. 300 euroAutorzy prac wyróżnionych otrzymają nagrody książkowe. Nagrody ufundowałoStowarzyszenie „Wspólnota Polska” w Warszawie.

Redakcja zastrzega sobie prawo innego podziału nagród.

Nadesłane teksty nie będą zwracane autorom.

Wręczenie nagród odbędzie się tradycyjnie w sali Wiedeńskiej Stacji PAN nauroczystej Gali Literackiej w październiku 2009 r.

Teksty prosimy nadsyłać pod adresem:Redakcja pisma JUPITER, Rabeng. 2/62/1, A - 1030 Wiedeń (Wien)

Jadwiga Hafner– prezes Klubu Inteligencji Polskiej w Austrii,

red. nacz. pisma JUPITER

Hľadámebrigádničku

(žena) - nie na plný úväzok.Práca s PC aj z domu.

Poľština aktívne, slovom ajpísmom. Nástup ihneď.

Motivujúce ohodnotenie.Tel: 0905 213 865

Súkromnéslovanské gymnázium

ŽITAVSKÁ 1, BRATISLAVA

pri príležitosti 15. výročiasvojho založenia ponúkav nasledujúcom školskom

roku prvým tromštudentom do prvéhoročníka osemročného

a štvorročného štúdia privýbere poľského jazykaštudijné štipendium.

Prihlášky prijímamedo 20. apríla 2009.

Bližšie informácie poskytnemena tel. č. 02 45640011

a na www.ssg.sk

V Konkurs Literacki im. Marka Hłaski 2008/2009

Page 34: Monitor Polonijny 2008/12

Práve vďake „pánu Samochodzikowi“som získal sympatie k Poľsku a keď somsa ako 19-ročný po prvý raz rozhodol ísťbez rodičov do zahraničia - rozhodovaniebolo jednoduché. Vybral som si dobro-voľnícky pobyt v Krakove, kde som celýaugust strávil v rehabilitačnom centrepre drogovo závislých. Spolu s mladýmiľuďmi z celej Európy sme s abstinujúciminarkomanmi pestovali zeleninu, kosilitrávu a opravovali kaštieľ, v ktorom žili.Tu som prvýkrát zistil, čo je to poľskádobrosrdečnosť, zažil čaro Krakovskéhorínku, Wawela, uvidel soľné bane voWieličke a precítil hrôzy druhej svetovejvojny počas návštevy Osvienčimu.

Odvtedy som navštívil Poľsko niekoľ-kokrát, pričom medzi pamätné cestypatrí pokus o spacákové nocovaniev Suwalkách cestou do Estónska a sne-hovica v okolí Zakopaného, pri ktorejsme zapadli (aj s vtedajšou veľvyslanky-ňou Magdou Vášáryovou) a museli tlačiťauto. Objavil som aj výbornú kapeluMyslowic, ktorú dodnes s priateľmi po-čúvame.

Posledné tri roky sa moja skúsenosťs Poľskom obmedzila na vonkajšie pozo-rovanie – či už z prostredia bruselskýchsummitov, kontaktov s poľskými novi-nármi a čítaním novinových článkov.

Veľmi dobre si pamätám, ako smespoločne do skorého rána oslavovali roz-hodnutie v Kodani, že Európska únia sarozšíri o náš región v roku 2004.

Trochu ma mrzí, že odvtedy európskenadšenie Poliakov ochladlo a dnes pri-pomína skôr pragmatické handrkovanieo milióny z eurofondov, kompenzácie zaznižovanie emisií CO2 či tvrdé bitky s ne-meckou kancelárkou o počet hlasovv Rade ministrov. Kde sa vytratili vzne-

šené ideály únie a prečo z nich zostallen boj o vlastné záujmy? A to trápnedohadovanie sa, kto bude zastupovaťPoliakov na vrcholných schôdzkachúnie... Neuvedomujú si ústavní činitelia,že sú na smiech a znižujú renomé svojejkrajiny?

Čo mi veľmi imponuje je neutíchajúcipoľský záujem o svojich východných su-sedov – dookola presviedčajú partnerovv Bruseli, že Ukrajina a Bielorusko musiamať európsku perspektívu a aktívne sapodieľajú aj na demokratizácii týchtokrajín. Tvrdo a jasne pomenúvajú ajdnešnú realitu v Rusku, brutálny auto-kratický režim, ktorý potláča sloboduslova a disidentov. Mená ako Anna Polit-

kovská a Alexander Litvinenko hovoriaza všetko.

Veľmi oceňujem, že počas obdobiaMečiarových vlád sa Varšava usilovalao návrat Slovenska k európskym hodno-tám a aj vďake jej podpore a pomociBratislava dohnala handicap a do EÚvstúpila spolu so svojimi visegrádskymisusedmi.

Kdesi si som čítal, že keď dnes vy-stúpite rozospatý na varšavskej vlako-vej stanici, v prvom momente uvažuje-te, či ste v Kyjeve, alebo v Berlíne.Dnešné Poľsko je na rozhraní západneja východnej Európy, buduje si novútvár a identitu a určite stojí za to, nav-štíviť ho.

Fascinuje ma aj rozdiel medzi kon-zervatívnym juhom a východom kraji-ny, ktorý je v ostrom kontraste vočiotvorenejšiemu a liberálnejšiemu seve-ru. V tejto súvislosti mi vždy zíde na umEwa zo Štetína. Kozmopolitná, spontán-na, extrovertná a keď treba byť – aj po-riadne tvrdá. Ovláda päť jazykov, jazdína koni, hrá futbal s chalanmi a je levi-cou na parkete.... Áno hovorím si, mu-sím sa raz vybrať k Baltickému morua ponoriť sa aj do tejto časti Poľska.Naproti tomu uhladený, hlboko veriaciPiotr z dedinky pri Krakove. Ako 22-roč-ný sa oženil, vychováva dcérku, budujesi kariéru na univerzite a rekonštruujestarý byt.

Oba typy ma fascinujú, sú mojimi do-brými priateľmi a spoluvytvárajú obraz,ktorý o dnešnom Poľsku mám.

Vždy, keď cestujem po Európea stretnem Poliaka, takmer automatickysa medzi nami vytvorí priateľstvo (ajkeď na Čechov ešte nemajú). Poslednéroky som si navyše všimol, že poľskáelita je stále viac sebavedomejšia, prie-bojná, vie rázne vystúpiť. Je to výborné,ale treba mať na pamäti, že odtiaľto jelen krok k arogancii, namyslenosti a tvr-dohlavému presadzovaniu svojich pred-stáv – čo by už nášmu tatranskému su-sedovi nesvedčilo.

34 MONITOR POLONIJNY

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

ŠTEFAN HUDECREDAKTOR DENNÍKA SME

M azurské jazerá, Frombork, Lodž. Tieto poľské miesta poznámodmalička vďaka príbehom pána Tragáčika. Má neuveriteľne

škaredé auto, ktoré však skrýva motor ferrari, rieši rébusy a naháňapriekupníkov so vzácnymi pamiatkami. Dobrodružstvá ZbigniewaNienackého sú mi dodnes také blízke, že si kupujem reedíciu jehopríbehov a už mám v knižnici zbierku desiatich kníh.

Medzi Kyjevom a Berlínom

Page 35: Monitor Polonijny 2008/12

35GRUDZIEŃ 2008GRUDZIEŃ 2008 stronę redaguje Moan

Historia i legenda o św. MikołajuŚwięty Mikołaj jest jednym

z najbardziej popularnych i kochanychświętych, chociaż faktów z jego życiaznamy niestety mało. Wiemy tylko, żebył on biskupem Miry, małegoportowego miasteczka w Małej Azji,którego dzisiaj już nie ma na mapach.W III i IV wieku, czyli za życia św. Mikołaja, do tego portu zawijałystatki z różnych krajów, wiozączarówno towary, jak i nowiny.Późniejszy święty miał bogatychrodziców, których przedwcześniestracił. Gdy dorósł, postanowił swojeżycie poświęcić Bogu i bliźnim.Posłuszny słowom Chrystusa rozdałcały swój majątek ubogim. Często

pomagał biednym, sierotom, dzieciom,kładąc im pod osłoną nocy pieniądzena parapetach okien. Za pomocą cuduuratował tonący okręt, na którympłynął z pielgrzymką do Ziemi Świętej,i dlatego stał się patronem żeglarzy.Wybrany na biskupa Miry prowadziłświęte życie, był mężem modlitwyi ukochanym ojcem dla sierot. Zaczasów cesarza Dioklecjana, któryprześladował chrześcijan, biskupaMikołaja wtrącono do więzienia – byłgotów umrzeć za Chrystusa jakomęczennik. Gdy za panowania cesarzaKonstantyna Wielkiego prześladowaniaustały, św. Mikołaj wrócił do Miry i ażdo swojej śmierci pomagał

potrzebującym. Zmarł w roku 350.Jego ciało w roku 1807 włoscy kupcyprzenieśli do Bari we Włoszech.Swoim patronem uczynili go nie tylkomarynarze, ale i kupcy, bankierzy orazwięźniowie. Ale najbardziej kochają godzieci – za to, że był dobry dla sierot.

Wszyscy, niezależnie od wiekui zawodu, naśladują św. Mikołaja,czyniąc w dniu jego święta, czyli 6 grudnia, radosne niespodziankiinnym.

Drogie dzieci, redakcja „MonitoraPolonijnego” życzy Wam wesołych ŚwiątBożego Narodzenia i szczęśliwego NowegoRoku 2009, znalezienia pod choinkąwymarzonych prezentów, radościi spokoju w gronie rodziny i przyjaciół,a przede wszystkim zrodzenia sięw waszych małych serduszkachpragnienia bycia dobrymi ludźmi.

Nauczcie się grać na jakimkolwiek instrumencie chociażjednej polskiej kolędy i zagrajcie ją w wieczór wigilijny swoimrodzicom. Będzie to dla nich najpiękniejszy podarunek!

Z R Ó B T O S A M

Page 36: Monitor Polonijny 2008/12

AGATA BEDNARCZYK

SKŁADNIKI:• 1 kg filetów śledziowych,

najlepiej matiasów• 2 cebule (zwykła i czerwona)• 2 duże kiszone ogórki• 5 ziemniaków ugotowanych

w mundurkach• 2 ugotowane buraki• 4 jajka na twardo

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Filety śledziowe umyć, pokroić w paski i posypać grubozmielonym pieprzem. Pozostałe składniki pokroić w kostkęi dodać do śledzi.Wymieszać z majonezem,doprawić solą i pieprzem,a potem odstawić w chłodnemiejsce na godzinkę, bysmaki się przegryzły.

SKŁADNIKI:• 30 dag żółtego sera• 30 dag szynki• 2 duże papryki

(czerwona i zielona)• zielony ogórek

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Ser i szynkę pokroić w grubszą kostkę, paprykę w cienkie paski, zaś ogórekw półplasterki. Wszystkie te składniki należy dobrze wymieszać. Następnie dużeopakowanie jogurtu naturalnego (200 g) i 3 łyżki gęstej śmietany mieszamy z łyżkąsoku z cytryny oraz pęczkiem bardzo drobno posiekanego koperku. Dodajemy przyprawyi tak przygotowanym sosem zalewamy pozostałe składniki sałatki. Odstawiamyw chłodne miejsce na godzinkę. A potem już tylko muzyka, tańce i fajerwerki…

Wesołe śledziki

Sałatka holenderska

AGATA BEDNARCZYK

A jak zająć dziecko, by nie plątało się podnogami podczas przygotowywaniawigilijnej wieczerzy lub sylwestrowejimprezy? Należy mu dać dużą pomarańczęi paczkę goździków. Te drugie niech siępostara wbić dookoła owocu. Dzięki temupięknie zapachnie, a za sprawą tejnaturalnej aromaterapii atmosferaw domu zrobi się po prostu bajkowa!

Dziś nie będzie nic na temat wigilijnych potraw. Dlaczego? Bo w tradycji każdego domu na stole pojawiają się ulubione,wyczekane smaki i próby manipulowania tymi „świętościami”z pewnością zakończyłyby się źle. Ale Boże Narodzenie to przecieżdopiero początek korowodu świąteczno-karnawałowych imprez,na których odrobina kulinarnej fantazji zawsze się przyda. Zatemponiżej przepisy na coś znanego w nieco innej wersji. Największązaletą tychże przekąsek jest to, że robi się je szybko.