Monitor Polonijny 2008/09

28

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2008/09

Page 1: Monitor Polonijny 2008/09
Page 2: Monitor Polonijny 2008/09

Ponieważ wcześniej miał onsię odbyć 20 września, ustalo-no, że wrześniowe spotkaniebędzie kolejnym roboczymspotkaniem Rady Klubu. Dotego czasu prezesi regionalnizobowiązali się wyłonić podwóch delegatów z każdegoregionu na kongres orazprzedstawić kandydatów naprezesa organizacji i do ko-misji rewizyjnej. Również wewrześniu przedstawiciele re-gionów mają przedłożyć pro-pozycje imprez polonijnychna rok przyszły i ich terminy,aby uniknąć dublowania sięplanowanych przedsięwzięć.Do 20 września Rada Klubuma przedłożyć propozycjezmian statutowych organiza-cji polonijnej.

Podczas spotkania sporouwagi poświęcono „Monitoro-wi Polonijnemu“. Rada zdecy-dowała, że będzie nadal wyda-wać pismo jako miesięcznik.

Ponieważ w Klubie przebie-ga kontrola finansowa, prze-prowadzana przez specjalniepowołaną komisję (informo-waliśmy o tym w poprzednimnumerze „Monitora“), jej efek-ty powinny być przedstawionena najbliższym spotkaniu.

Do sierpniowego spotkaniaRady doszło dzięki gościnnościklubowiczów ze ŚrodkowegoPoważa, którzy wraz z goszczo-nymi polonusami aktywniewłączyli się w odbywający sięwłaśnie w Dębnicy piętnastyz kolei „Dubnicki FestiwalFolkloru“. Trzydniową impre-

zę urozmaicały występy grupfolklorystycznych, w tym rów-nież z Polski – ZawadzkaMiejska Orkiestra Dęta. Dziękiaktywności prezesa Klubu Pol-skiego w Dubnicy nad WagiemZbigniewa Podleśnego odbyłsię wieczór integracyjny Polo-nii słowackiej z przybyłymi go-śćmi z Polski oraz gospodarza-mi przedsięwzięcia – ojcamimiasta Dubnica nad Wagiem.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Ponownie obradowała Rada Klubu

2

K olejne zebranie Rady Klubu Polskiego na Słowacji odbyło się 30 sierpnia w Dubnicy nad Wagiem. Głównym tematem spotkania

były przygotowania do zbliżającego się kongresu Klubu Polskiego.Jego datę ustalono na 8 listopada. Miejscem spotkania będzie Żylina.

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Na okładce obraz autorstwa Surena Vardaniana, który powstał podczas workshopu Klubu Polskiego Region Koszyce (więcej na ten temat na str. 16.)

Page 3: Monitor Polonijny 2008/09

WRZESIEŃ 2008 33

SPIS TREŚCIListy czytelników 4

Z KRAJU 4

Eksperyment w szkolnej ławce 6

Słowacja oczami polskich dziennikarzy 7

Pekin rozczarowań, Pekinniespodzianek 8

WYWIAD MIESIĄCA„Chłopcy spod Wawelu“ 10

Książka w roli głównej 12

Z NASZEGO PODWÓRKA 13

Siedemnaście spojrzeń 16

Jak plener może zmienić życie 18

Strażacy z wizytą u słowackich przyjaciół 19

KINO-OKO „Jak żyć?” 20

TO WARTO WIEDZIEĆMajor Henryk Dobrzański ps. „Hubal” 21

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIPolscy historycy o II wojnie światowej 22

Zagubione w lasach,zapomniane wśród ruin… 24

OGŁOSZENIA 25

POLSKA OCZAMISŁOWACKICH DZIENNIKARZYPrvý krát a dúfam, že nie naposledy 26

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 27

PIEKARNIKPochwała podgrzybka 28

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Andrea Cupał -Bar icová,Anna Mar ia Jar ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec, Danuta Meyza -Maruš iaková , Anna Porada, Magdalena P ietzKOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE :Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduel is Stehl ikADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Brat is lava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: MałgorzataWojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel . /Fax: 031/5602891, monitorp@orangemail .sk • PREDPLATNÉ:Ročné predplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú. : 2666040059/1100 • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95

Realizované s Finančnou podporou Ministerstva kultúry SR - program kultúra národnostných menšín

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

w w w . p o l o n i a . s k

OD REDAKCJI

Kiedy wrześniowy numer „Monitora“ był prawie

gotowy do druku, kiedy leniwe, letnie dni dobiegały

końca, nagle wiele rzeczy się zmieniło.

W tym miejscu miał być zamieszczony, napisany

wcześniej, zupełnie inny tekst, ale… Kiedy dzieje się coś

ważnego, to trzeba na to reagować. Pierwszą rzeczą,

która zmieniła wygląd wrześniowego „Monitora“, był list

Czytelniczki, przesłany pod adresem redakcji, którego

treść publikujemy w rubryce „Czytelnicy piszą“ (str. 4).

Telefony od innych Czytelników oraz ów list przekonały

nas, że Państwu zależy na naszym wspólnym piśmie.

Później dowiedzieliśmy się, że w sprawie dalszego jego

wydawania zdecydowaliście Państwo wystosować nawet

list (jego fragmenty publikujemy na str. 5), adresowany

do ambasadora RP w RS.

Za to wstawiennictwo wszystkim Państwu bardzo

dziękujemy!

Później odbyła się Rada Klubu Polskiego (czytaj na

str. 2), która podjęła decyzję o kontynuacji wydawania

„Monitora Polonijnego“ (pismo jest wydawane od 13 lat).

A zatem z ulgą możemy Państwa poinformować, iż

nadal, co miesiąc możecie spodziewać się „Monitora“

w swoich skrzynkach pocztowych.

Przy okazji zapraszamy do współpracy wszystkich

chętnych! Oczekujemy też sugestii czy propozycji

tematów, które, zdaniem Państwa, warto byłoby poruszyć

na łamach pisma.

W imieniu redakcji

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

REDAKTOR NACZELNA

Page 4: Monitor Polonijny 2008/09

L I S T Y C Z Y T E L N I K Ó W

MONITOR POLONIJNY4

Szanowna Redakcjo,Po przeczytaniu w poprze-

dnim numerze „Monitora” arty-kułu „Obradowała Rada Klu-bu” długo zastanawiałam się,czy napisać. Przecież ktoś mógł-by powiedzieć: „To nie Twojesprawy, Ty mieszkasz w Polsce”.Lecz doszłam do wniosku, że nicbardziej błędnego. Owszem, oddłuższego już czasu mieszkamponownie w kraju, ale osiemna-ście lat stałego pobytu na Słowa-cji, z którym wiązał się takżeczynny udziału w życiu Poloniisłowackiej, pozostawiły swójślad - bliskość spraw polonijnychi uczucie więzi z Wami – Pola-kami, tam mieszkającymi. Comiesiąc wyczekuję wieści ze Sło-wacji. Pierwszą rzeczą, jaką ro-bię po otrzymaniu „Monitora”,to przeglądanie go od „deski dodeski”. Kiedy w ostatnim nu-merze przeczytałam, iż zrodziłysię wątpliwości, czy ma pozostaćmiesięcznikiem, ba, pojawiła sięnawet propozycja, aby zawiesićjego wydawanie, po prostu osłu-

piałam. Tak, jak dowiadujemysię o śmierci kogoś bliskiego.Dlatego postanowiłam napisać.A słowa: „To nie możliwe, to niemożliwe”! - same cisną się nausta.

Pragnę przypomnieć tymwszystkim, którzy zapomnielilub po prostu nie wiedzą, jakdługo my, Polacy mieszkającyna Słowacji czekaliśmy na chwi-lę, kiedy ukaże się polskie słowopisane, jak bardzo cieszyliśmysię, kiedy w listopadzie 1994 r.po raz pierwszy ukazała się wy-dana w warunkach domowychprzez p. Waldemara Oszczedęz Żyliny, przy udziale najbliż-szych członków jego rodziny,„gazetka niecodzienna” (jaksam ją nazwał) Polaków naSłowacji „Skierka”. Był to poje-dynczy egzemplarz, który wła-snoręcznie wraz z kolegamiz pracy (Wydział KonsularnyAmbasady RP w Bratysławie)powielaliśmy na kserokopiarcei rozsyłaliśmy naszym rodakommieszkającym na Słowacji.Trwało to do chwili ukazania się

w grudniu 1995 r. numeru zero-wego „Monitora Polonijnego”.

Przez blisko trzynaście lat,podczas których „Monitor” jestwydawany, informacje o Was,Polakach tu mieszkających,o Waszym życiu, imprezach, któ-re organizujecie, dzieciakachz polskiej szkoły, Waszej działal-ności na rzecz środowiska,w którym żyjecie, co miesiąc do-cierają do wielu osób na Słowa-cji i, jak się okazuje, poza nią.Od niedawna dowiadujemy siętakże o „najmłodszej” Polonii -Polakach młodych wiekiemi stażem zamieszkania, którzyna Słowację przybyli w związkuz przemianami ekonomiczny-mi, które zaszły w Polsce i naSłowacji.

Na jednej z wystaw, organizo-wanych przez Bibliotekę Narodo-wą w Warszawie, zobaczyłamwyeksponowany egzemplarz„Monitora Polonijnego – Mie-sięcznika Społeczno-Kulturalne-go Polaków w Republice Słowa-ckiej”. Przyznam, poczułam siętak, jakbym spotykała dobrego

SEKRETARZ STANU USA Con-doleezza Rice i szef polskiejdyplomacji Radosław Sikorskipodpisali 20 sierpnia umowęw sprawie instalacji tarczy an-tyrakietowej. Uroczystość, naktórej obecny był też prezy-dent Lech Kaczyński, odbyłasię w kancelarii premiera.

DNIA 13 LIPCA w wypadku sa-mochodowym zginął eurode-putowany i były minister

spraw zagranicznych prof.Bronisław Geremek. Auto,którym jechał, zderzyło sięz samochodem dostawczym.Do wypadku doszło w miej-scowości Lubień w Wielko-polsce. Bronisław Geremekmiał 76 lat.

21-LETNIA Polka zginęła 8 sier-pnia w katastrofie kolejowejw północno-wschodnich Cze-chach. Zginęło wówczas 7 osób, a 67 zostało rannych(w tym 11 Polaków). Pociąg„Comenius”, relacji Karków –Praga, jadący z prędkościąok. 120 km/h, uderzył w zwa-loną na tory konstrukcję wia-duktu. Do wypadku doszło

w okolicach miejscowościStudenka. Łącznie pociągiemjechało 105 Polaków. W wię-kszości zajmowali czteryostatnie wagony, które ucier-piały najmniej.

PREZYDENT Lech Kaczyńskiwraz z prezydentami Litwy,Łotwy, Estonii i Ukrainy po-leciał 12 sierpnia do Tbilisi.Misja dyplomatyczna przy-wódców pięciu państw mia-ła być aktem solidarnościwobec Gruzji, która padłaofiarą agresji ze strony Rosji– 7 sierpnia starcia między si-łami gruzińskimi a oddziałamirosyjskimi w Osetii Południo-wej doprowadziły do wybu-

chu wojny. Gest polskiegoprezydenta oraz jego wspar-cie wobec ,,zachowaniu wol-ności Gruzji” zdenerwowałyMoskwę.

GWAŁTOWNE burze i tornada,które przeszły nad Polskąw dniach 15-17 sierpnia,zniszczyły rejony Opolszczy-zny, Śląska i Podlasia. Ży-wioł pochłonął 3 ofiaryśmiertelne, a co najmniej 34osoby zostały ranne. W cią-gu kilku sekund ludzie traci-li cały dorobek życia i zosta-wali bez dachu nad głową.Kilka tysięcy gospodarstwpozbawionych było prądu.Rejony, które ucierpiały

Page 5: Monitor Polonijny 2008/09

5WRZESIEŃ 2008

Fragmenty listu z dnia 22.08.2008 r., adresowanego do Pana Andrzeja Krawczyka - Chargé d`affaire Ambasady RP w Bratysławie:

…„Monitor Polonijny” wydawany jest od grudnia 1995 roku. Na przestrzeni czasu zmie-niała się szata graficzna i skład redakcyjny czasopisma, jednak zawsze, co miesiąc, czy-telnicy mieli możliwość zapoznania się dzięki niemu z informacjami na temat aktualnychwydarzeń politycznych, kulturalnych i społecznych w kraju, faktów z historii Polski, a takżena temat nas samych, czyli Polaków zamieszkałych na Słowacji, i działalności naszejorganizacji polonijnej. Co bardzo ważne, niejednokrotnie „Monitor” jest jedyną formąobcowania z polskojęzyczną prasą (...). Słowacka Polonia nie stanowi konkretnych sku-pisk. W przeważającej części jest rozsiana po całym terytorium Słowacji. Potwierdziły toprzeprowadzone w 2005 r. przez Panią Elżbietę Juranyi-Krajewską badania, których wyni-ki opublikowane zostały właśnie w zamieszczonym w „Monitorze” (nr 9, wrzesień 2006)artykule, napisanym na podstawie jej pracy magisterskiej, obronionej na WydzialeDziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Pozwalamy sobie również zauważyć, że poziom„Monitora”, zarówno pod względem tematycznym, jak i graficznym plasuje go na naj-wyższej półce spośród tego rodzaju czasopism edytowanych w innych krajach Europy.Przede wszystkim jednak „Monitor” jest naszą wizytówką, dzięki której społeczność pol-ska na Słowacji (...) ma możliwość zaakcentowania swojej obecności w wielonarodowo-ściowej społeczności słowackiej. Z wiedzy, którą posiadamy, żadne z czasopism, wyda-wanych przez organizacje polonijne, nie należy do dochodowych. Naszym zdaniemposzukiwanie środków finansowych na organizowanie imprez w regionach nie powinnoodbywać się kosztem zawieszenia wydawania „Monitora” lub przekształcenia go w kwar-talnik. Natomiast propozycja prezesów poszczególnych regionów w sprawie poszukiwaniaźródeł finansowania imprez ze środków uzyskanych w ramach współpracy euroregionówwydaje się być rozsądna i zasadna. Wobec powyższego uprzejmie prosimy PanaAmbasadora o wpłynięcie na członków Rady Klubu Polskiego w tej tak ważnej dla naswszystkich sprawie, aby nie podejmowali decyzji o zawieszeniu wydawania „Monitora”,bowiem brak go spowodowałby utratę naszych wzajemnych (...) comiesięczny kontaktów,a trud, z jakim uzyskaliśmy możliwość wydawania własnego pisma, zostałby zniweczony.Przecież ślad, jaki po nas pozostaje, to słowo pisane. Czytelnicy

znajomego. Właśnie w Biblio-tece Narodowej, instytucji takważnej dla kultury polskiej,archiwizowany i przechowywa-ny jest „Monitor”. Myślę, iż ma-cie być z czego dumni.

Jednym słowem „Monitor”jest Waszą kroniką i wizytów-ką w słowackiej społeczności,którą tworzy wiele narodowo-ści, a jedną z nich jesteście Wy- Polacy. Reprezentuje Was ta-kże poza granicami kraju,w którym mieszkacie.

Dlatego mam nadzieję, iżmądrość i zdrowy rozsądekwezmą górę. Wierzę, że człon-kowie Rady Klubu znajdą roz-wiązanie dla problemu niedo-statecznej ilości środków fi-nansowych, potrzebnych naorganizowanie imprez w re-gionach, i że nie odbędzie sięto kosztem przekształcenia„Monitora” w kwartalnik lub,co nie daj Bóg, zawieszeniadziałalności wydawniczej.

Z poważaniemELŻBIETA JURANYI-KRAJEWSKA

OSOWIEC, 20.08.2008 R.

w wyniku nawałnic, odwie-dzili premier i prezydent,obiecując pomoc poszkodo-wanym.

POSZKODOWANI przez trąbępowietrzną otrzymają od-szkodowania w pełni pokry-wające ich straty; dotych-czas rząd przeznaczył na tencel 25 mln zł – poinformowałpo posiedzeniu rządu 19 sier-pnia wicepremier GrzegorzSchetyna. Rząd obiecał wy-płatę stuprocentowych od-szkodowań z rezerwy budże-towej. Schetyna zapewnił, żerząd będzie nalegał, by pro-cedury wypłaty tych środ-ków maksymalnie uprościć.

PIERWSZE POLSKIE złoto naigrzyskach olimpijskich w Pe-kinie zdobył Tomasz Majew-ski, rzucając kulą na odległość21,51 metra. Poprzedni złotymedal olimpijski w tej dyscy-plinie zdobył 36 lat temu Wła-dysław Komar.

SYN PREMIERA Donalda Tu-ska, 26-letni Michał Tusk sta-nął 15 sierpnia na ślubnymkobiercu. Ceremonia odbyłasię we franciszkańskim koś-ciele św. Trójcy w Gdańsku.Wybranką serca Tuska-junio-ra jest 25-letnia studentkaakademii medycznej AnnaLew. Michał Tusk od kilku latpracuje w trójmiejskim do-

datku „Gazety Wyborczej”.Dziennikarzom i fotografomdostępu do kościoła bronilifunkcjonariusze BOR i poli-cjanci.

W DNIU 15 SIERPNIA w War-szawie rozpoczął się IV Mię-dzynarodowy Festiwal Muzy-czny „Chopin i jego Europa”.Z tej okazji do stolicy zjechałoponad 200 wykonawców z ca-łego świata. Organizatoremfestiwalu był Narodowy Insty-tut Fryderyka Chopina.

PIOSENKA DODY „Nie daj się”zdobyła tytuł „Polski Hit Lata2008” podczas Sopot HitFestiwal, zorganizowanego

przez TVP2 i Radio „Eska” napoczątku sierpnia.

DWUDZIESTOLETNIA KlaudiaUngerman z Łobza (woj. za-chodniopomorskie) zostałaMiss Polski 2008. Będzie onareprezentować nasz kraj pod-czas wyborów Miss World2008, które odbędą się jesie-nią na Ukrainie.

W KOSTRZYNIE nad Odrą napoczątku sierpnia obył się 14. Przystanek Woodstock.Festiwal trwał trzy dni. W osta-tnim koncercie wystąpił brytyj-ski zespół „The Stranglers”.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ,WARSZAWA

Page 6: Monitor Polonijny 2008/09

6

Od marca tego roku polskieprzedszkola aż huczą

od pytań zaniepokojonychrodziców. Co będzie z naszymidziećmi? Czy po raz kolejnypomysły zza biurka okażą sięnieprzystosowane dorzeczywistości?

Cóż takiego grozi polskiemuprzedszkolakowi? Ano widmo szko-ły – wcześniejszej o rok! PolskieMinisterstwo Edukacji Narodo-wej planuje bowiem rewolucyjnązmianę: obniżenie wieku obo-wiązku szkolnego, co w praktyceoznacza, że do klasy pierwszejszkoły podstawowej miałyby pójśćsześciolatki. Tym samym dotych-czasowa „zerówka”, czyli obo-wiązkowe przygotowanie przed-szkolne, dotyczyłaby dzieci pię-cioletnich. Plany te mają zostaćwprowadzone w życie od 1 wrze-śnia przyszłego roku, ale już terazwywołują zrozumiały niepokójrodziców. Dlaczego? Pytań jestwiele. Jak będzie się czuł sześcio-latek w olbrzymim gmachu prze-ciętnej podstawówki, gdzie prymwiodą starsze roczniki? W wieludużych szkołach uczy się bowiemrazem ponad tysiąc uczniów! Jakzmiana ta wpłynie na bezpiecze-ństwo dzieci? Skoro szkoła pracu-je w innych godzinach niż przed-szkola, jak zapewnić pierwszokla-sistom atrakcyjny czas pozalekcyj-

ny do momentu, gdy będą mogłyopuścić szkołę? Czy klasy i na-uczyciele zostaną odpowiednioprzygotowani, by uczyć takie ma-luchy? Wiadomo przecież, że sze-ściolatek żadną miarą nie będzieaktywnie uczestniczył w lekcjachaż przez 45 minut.

Pytań i wątpliwości jest jeszczewięcej. Jak zawsze, gdy zapowia-dane zmiany są rewolucyjne. Takisystem oświatowy w wielu in-nych europejskich krajach – naprzykład na Słowacji – funkcjonu-je od lat, ale na to, by przyjął sięi „dotarł” w Polsce, potrzeba czasui mądrego zaplanowania poszcze-gólnych kroków. Szkolnictwo jestbowiem niedoinwestowane, szko-ły potrzebują funduszy na remon-ty, rozbudowę i pomoce dydak-tyczne. W tej sytuacji przeznacza-nie części pieniędzy na przystoso-wanie klas do potrzeb sześciolat-ków, szkolenie nauczycieli i doda-tkowe zabezpieczenia, rodzi wie-le wątpliwości nawet u samychpracowników oświaty. Rodziceobawiają się najgorszego, czyli te-go, że niedostosowane szkoływ praktyce „przechowają” sze-ściolatków przez rok, by potemuczyć ich już „po staremu”.

Pracownicy ministerstwa, pyta-ni o zalety reformy, odpowiadają,że nowy system edukacyjny za-pewni lepszy dostęp do wiedzydzieciom z terenów wiejskich, cow praktyce miałoby wyrównaćszanse edukacyjne wszystkich

młodych ludzi. Miałoby to wpływna zwiększenie popularności edu-kacji przedszkolnej pięciolatkówi przynajmniej w ciągu najbliż-szych lat zwiększyło ilość miejscw przedszkolach. Polska bowiem,pod względem popularnościprzedszkoli, jest jednym z ostat-nich krajów w Europie. Wynika togłównie z faktu, że nie tak łatwow wieku 3 lat zostać polskimprzedszkolakiem – placówek jesttak mało, że mamy często zapisujądo nich swoje pociechy zaraz pourodzeniu! Ministerstwo, świado-me tej sytuacji, proponuje przygo-towanie projektu alternatywnejedukacji pozaprzedszkolnej, cosprawdziłoby się szczególnie naterenach wiejskich.

O tym, czy dziecko nadaje siędo rozpoczęcia wcześniejszejedukacji szkolnej, miałyby decy-dować testy, przeprowadzanejeszcze w przedszkolu. Natomiastnie ulega wątpliwości, że praw-dziwym testem planowanej refor-my będzie samo życie. Czy pęka-jące w szwach podstawówkisprawdzą się jako łagodny startedukacyjny dla najmłodszych, czybędzie to swoista „szkoła życia” nazasadzie „jak przeżyć każdy dzień”?Rodzicom, świadomym, jak pełnazagrożeń jest dzisiejsza podsta-wówka, już teraz jeżą się włosy nagłowie. Przyznaję, że mnie też, bowłaśnie za rok progi zreformowa-nej szkoły przekroczy moja córka.

AGATA BEDNARCZYK

Eksperyment w szkolnej ławce

Page 7: Monitor Polonijny 2008/09

7WRZESIEŃ 2008

Na początku sierpnia naSłowację przyjechała

ekipa Polskiego Radia Euro, byzaprezentować swoimsłuchaczom uroki tego kraju.W przygotowaniu materiałówpomocni okazali się równieżmieszkający na Słowacji Polacy,którzy na kilka dni stali sięprzewodnikami dziennikarzyradiowych.

Zrealizowany na Słowacji pro-gram stanowił część cyklu, zaty-tułowanego „Od morza do mo-rza“, tworzonego przez dzienni-karzy nie tylko na Słowacji, alei na Litwie, Łotwie, Węgrzech,w Polsce i Rumunii. „Szukamymiejsc, ściśle związanych z UniąEuropejską, aktywnie wykorzy-stujących uzyskane z Unii środki,które są jej wizytówką“ - wyja-śniała Alicja Mucha, szefowa gru-py dziennikarzy, realizującychczęść cyklu, poświeconą Słowa-cji. Ekipa odwiedziła Bratysławę,Nitrę, Bańską Bystrzycę i Liptow-ski Mikulasz. Przy planowaniutrasy pomocny okazał się panJanko Bošnovič z NarodowegoCentrum Turystyki Słowackiej,który zaproponował trasę podró-ży. „Postanowiliśmy też zwrócićsię do Polaków mieszkających naSłowacji, by nam pokazali cieka-we miejsca – informowała Mu-cha. – Spostrzeżenia osób, któretu mieszkają od wielu lat,okazały się bardzo cenne“.

Pierwsze materiały dzien-nikarze realizowali na uli-cach bratysławskiej starów-ki. „Zachwycili mnie Słowa-cy. Są bardzo otwarci, euro-pejscy – mówił Kuba Marci-nowicz. – To nie jest kraj,w którym o Unii tylko sięmówi, tu już ją widać i czuć“.Aby znaleźć elementy euro-pejskie, dziennikarze nie mu-sieli się trudzić, bowiem te

rzucały się w oczy na każdymkroku. Alicja Mucha wymienia jejednym tchem: „Galeria Danu-biana prezentuje prace artystówz różnych krajów, Kulturné letoto też cykl imprez w Starym Mie-ście o międzynarodowym cha-rakterze czy rzeźby, usytuowanena ulicach miasta, które możnapodziwiać, spacerując bez wcho-dzenia do muzeów czy galerii“.Zachwyciły ich też jeziora i sta-wy, których w słowackiej stolicyjest sporo, oraz obrotowa ka-wiarnia na wieży telewizyjnej.Sporo uwagi poświęcili też przy-gotowaniom Słowacji do wpro-wadzenia euro. Jedynym rozcza-rowaniem okazał się bratysławs-ki zamek, który latem był w re-moncie.

Justynę Majchrzak zaintereso-wały kościoły i figury świętych.Były one dla niej zaskoczeniem,bowiem wcześniej odwiedziłaCzechy, gdzie dowiedziała się, żenajrzadziej używanym słowemw tym kraju jest słowo „Bóg“.„Podczas zwiedzania Nitry do-wiedziałam się, że około 80 pro-cent Słowaków przyznaje się dowyznawania jakiejś wiary – rela-cjonowała Majchrzak. – To god-ne podziwu, że Słowacy w ko-

egzystencji ze swoimi braćmiCzechami byli w stanie zacho-wać swoją odrębność duchową,kulturową i językową“. Wszyscychwalili łatwość w nawiązywa-niu kontaktów ze Słowakami,małą barierę językową, znajo-mość angielskiego wśród Słowa-ków. Michał Wróbel z koleichwalił wielokulturowość Braty-sławy oraz poziom dróg na Sło-wacji. „Zaobserwowałem też, żeSłowacy są bardziej zdyscyplino-wanymi kierowcami, niż myPolacy“ – oceniał. Również KubaMarcinowicz zwrócił uwagę nabardziej zaplanowane i przemy-ślane działania mieszkańców te-go kraju. I pod niebo chwalił sło-wackie wino, którego mógł sko-sztować podczas wędrówki poszlaku winnym. „W Polsce są zna-ne wina z różnych krajów. Zasta-nawiające jest to, że nic nie wie-my o słowackich, które napraw-dę są świetne“ – mówił.

Program na Słowacji realizo-wano sześć dni na początkusierpnia.

Na antenie radiowej codzien-nie, od poniedziałku do piątku,zaprezentowano trzygodzinneaudycje, oprócz tego cztery wej-ścia „na żywo“ z zaaranżowanego

studia w plenerze. „To, co za-prezentowaliśmy na antenie,to znaczna część tego, co uda-ło nam się dowiedzieć pod-czas nagrywania rozmów zeSłowakami, zagranicznymi tu-rystami czy Polakami tu mie-szkającymi – opisywała Maj-chrzak, – ale wywozimy ze so-bą cały bagaż doświadczeńi wiedzy, którą zyskaliśmypodczas nieoficjalnych roz-mów. I to jest bardzo cenne“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Słowacja oczami polskichdziennikarzy

W Liptowskm Mikulaszu konsul honorowy RPTadeusz Frąckowiak odpowiadał na pytaniadziennikarzy dotyczących zanteresowania polskich turystów tym regionem Słowacji.

Page 8: Monitor Polonijny 2008/09

MONITOR POLONIJNY8

N ajważniejsze tegorocznewydarzenie sportowe –

i zapewne nie tylko – za nami.Wprawdzie historyczny dlapolskich kibiców (i oczywiściezawodników) był udział naszych„Orłów” na piłkarskichMistrzostwach Europy, ale światjuż od dawna patrzył na Chinyi XXIX Igrzyska Olimpijskiew Pekinie.

Ogień olimpijski od 1 kwietnia br., czyliod momentu, kiedy go rozpalono w Olimpii,przebył najdłuższą trasę w historii igrzysk(137 tysięcy kilometrów przez cały świat)i 8 sierpnia o godz. 20.08 zapłonąłw Pekinie. Płonął tak do 24 sierpnia.

Mottem zakończonych niedawnoigrzysk było hasło: „Jeden świat, jednomarzenie”. Tak, marzenia mieliśmy am-bitne… Jednak rzeczywistość codzienniesprowadzała nas na ziemię. „Kizierowskiledwo, ledwo”, „Stracone szanse na me-dal” (judo w kategorii 100 kg), „Otylia bezmedalu”, „To była masakra”, „Polacy prze-grali z pogodą”, „Medal uciekł sprzed no-sa”, „Dramatyczny mecz Złotek”, „Nie takto miało wyglądać”, „Porażka polskich sza-blistek”, „Polski debel uległ Duńczykom”,„Klątwa polskiego sportu realizuje się da-lej” „Korc odpadł mimo rekordu” (ustano-wił rekord Polski na 100 metrów), „Polkisłabo strzelały”, „Kolejna stracona szansa”(reprezentacja w szabli, mistrzynie Europyprzegrały z Chinami 25:45), „Polak w dru-giej dziesiątce”, „Znów nie ma medalu”„Koniec marzeń Piłocik” (judo w kategorii70 kg) itd.

Takimi m.in. tytułami opisywano w me-

diach występy na pekińskich igrzyskachnaszej ekipy narodowej.

Ale były i chwile radości. Po ponad tygo-dniowym oczekiwaniu na medal i kolej-nych rozczarowaniach i klęskach naszych„pewniaków do medalu” na szczęście sięzaczęło. Jak to się mówi w języku sporto-wym, nasi stanęli na „pudle”, czyli na po-dium. Medale zaczęli zdobywać raczej nieci, których pomijano w „dawaniu szansyna sukces”. Jako pierwszy bezmedalowąpassę przełamał Tomasz Majewski, którypo tygodniu trwania igrzysk zdobył pierw-szy i od razu złoty medal. W pchnięciu ku-lą w swojej najlepszej próbie uzyskał wy-nik 21,51 metra. Kolejne złoto zdobyłastartująca na torze w Pekinie nasza wio-ślarska czwórka podwójna – Adam Korol,Michał Jeliński, Marek Kolbowicz i KonradWasielewski. W pięknym stylu nasz trzecizłoty medal wywalczył gimnastyk LeszekBlanik. W skoku przez konia nie miał sobierównych i już przed igrzyskami był jednąz naszych większych nadziei medalowych.Nie mogło być jednak inaczej. Gimnastykętrenuje od dziewiątego roku życia! W rokuubiegłym zdobył złoty medal na mistrzost-wach świata. Skok przez konia to jego ko-ronna konkurencja, w której odniósł jużwiele sukcesów. Zajął m.in. pierwsze miej-sce na mistrzostwach Europy (równieżw 2008 roku), był też trzykrotnie wicemis-trzem, do tego ma brązowy medal z igrzyskw Sydney. Jego zasługi doceniła Między-narodowa Federacja Gimnastyczna. Jestpierwszym Polakiem, którego nazwiskonosi gimnastyczny element – zapisany podnumerem 332 skok, podwójne salto w przódw pozycji łamanej, otrzymał nazwę „blanik”.

Więcej było medali srebrnych. Srebremuraczyli nas wioślarze w konkurencjiczwórka bez sternika wagi lekkiej. Osadaw składzie Miłosz Bernatajtys, BartłomiejPawelczyk, Łukasz Pawłowski i Paweł Rań-da postarała się o emocje dla kibiców. Ichwyścig był bardzo stresujący. Długo byli napiątej pozycji, ale w końcu spokojnie (?!)uplasowali się na drugiej. I zdobyli medal.Kolejne srebrno przywiózł Szymon Kołecki,

ciężarowiec w kategorii do 94 kg. To już je-go drugi srebrny medal olimpijski! Poprze-dni zdobył osiem lat temu na igrzyskachw Sydney. Wtedy drugie miejsce uznał zaklęskę. Tym razem, startując, doznał lek-kiej kontuzji prawej nogi. Zdobył „tylko” wi-cemistrzostwo olimpijskie, ale traktuje jejako sukces. Stanął na podium trzy lata pooperacji kręgosłupa i opinii lekarzy, że „poczymś takim nie wraca się do sportu”.

Srebrny medal zdobyła również drużynamęska szpadzistów w składzie: RadosławZawrotniak, Tomasz Motyka, Adam Wier-cioch i Robert Andrzejuk, która przegrała fi-nał z Francuzami 29:45. Czwarte wicemi-strzostwo olimpijskie zdobył nasz lekkoa-tleta, starszy szeregowy piechoty PiotrMałachowski w rzucie dyskiem. Jechał doPekinu jako osoba niemal anonimowai nikt nie sądził, że to on zostanie jednymz bohaterów w polskiej kadrze w Pekinie.Zupełnie nieznany, młody dyskobol zadzi-wił cały lekkoatletyczny świat, zdobywającsrebro. Objął prowadzenie już po pierwszejkolejce, gdy rzucił dyskiem na odległość66,45 m. Kolejny rzut naszego dyskobolabył jeszcze lepszy (67,82). Dopierow czwartej kolejce wyprzedził go Estoń-czyk, ale Polak nadal miał przewagę nadpozostałymi rywalami. Estończyk zająłpierwsze miejsce, a Polak drugie.

Magister inżynier Maja Włoszczowskazdobyła nasz piąty srebrny medal w wyści-gu kobiet w kolarstwie górskim. Przygo-towania do Pekinu były ciężkie, ale zawo-dniczka znalazła czas, żeby skończyć stu-dia na Politechnice Wrocławskiej na trud-nym kierunku - matematyka finansowa.Jadąc w morderczym upale, przekracza-

Pekin rozczarowań,

Page 9: Monitor Polonijny 2008/09

WRZESIEŃ 2008 9

jącym 30°C, na piekielnie ciężkiej trasie(sześć okrążeń, w sumie 27 km) nasza za-wodniczka jechała bardzo skoncentrowa-na i od początku walczyła o czołowe loka-ty. W konsekwencji wywalczyła pierwszyod 20 lat medal dla Polski w kolarstwie.Kolejne, czyli szóste srebro olimpijskie wy-walczyła dwójka kajakowa na dystansie500 m. Aneta Konieczna i Beata Mikołaczykstraciły do zwycięskiej węgierskiej osadytylko… 0,784 sekundy!

Inną niespodzianką, zupełnie nieoczeki-waną, ale bardzo miłą, było zdobycie przez25 – letnia Agnieszkę Wieszczek w zapa-sach w stylu wolnym w kategorii 72 kgnaszego jedynego brązowego medalu. Za-wodniczka ZTA Zgierz po dwóch zwycię-skich rundach, stoczonych z zawodniczkąHiszpanii, zdobyła olimpijski brąz.

A reszta ekipy? No cóż, wielu walczyłoo honor, inni zajmowali miejsca blisko po-dium. Wielką sensacją było piąte miejsceArtura Nogi w biegu na 110 m przez płotki.Dla tyczkarki Moniki Pyrek piąta pozycjaoznaczała porażkę, podobnie jak dla MarkaPlawgi szóste miejsce w biegu na 400 m -przez płotki. Wielu, bardzo wielu po prostuprzepadło. W pekińskich igrzyskach mieli-śmy zdobywać medale w sportach wod-nych: pływaniu, wioślarstwie, kajakarstwiei żeglarstwie. Nie zawiedli tylko wioślarze.W przypadku pływaków można mówićo najpoważniejszej klęsce. Wielkie nadzie-je wiązano z naszymi trzema drużynami.Najgorzej grały siatkarki. Wygrały tylko zesłabą Wenezuelą. Siatkarze i piłkarze ręcz-ni rozegrali kilka dobrych spotkań, ale, nie-stety, najważniejsze ćwierćfinałowe prze-grali. Pomimo srebra szpadzistów szer-

mierze wrócili z igrzysk w atmosferzeskandalu. Pokłócili się z trenerami i wła-dzami związku. Padło wiele ciężkich słów.

Występ naszej reprezentacji na olim-piadzie kosztował nas podatników 274 mln zł. Tyle wydano z budżetu pań-stwa na przygotowania sportowców doigrzysk. W Pekinie wystartowało 265 na-szych zawodników, ale przygotowaniaobejmowały wielu innych, którzy nie zy-skali kwalifikacji. Pod względem liczby re-prezentantów była to trzecia najliczniejszareprezentacja w historii naszych startóww letnich igrzyskach. Liczniejszą wysłali-śmy tylko do Moskwy (1980 r.) – 306 osób,i Monachium (1972 r.) – 288. Nasi spor-towcy do olimpijskich startów przygotowy-wali się właściwie na wszystkich konty-nentach. Tym razem na przygotowania wy-daliśmy prawie tyle, ile na dwie poprzednieolimpiady (105 mln zł i 172 mln zł na igrzy-ska w Sydney). A Chińczycy na przygoto-wania igrzysk wydali około 40 mln USD...

Warto wspomnieć, że zapowiadanewcześniej bojkot igrzysk oraz protestyprzeciwko łamaniu praw człowieka przezChiny spaliły na panewce. Wbrew przepo-wiedniom rywalizacja sportowców zdecy-dowanie przytłumiła politykę. Choć historiaigrzysk zna przypadki bojkotu – bojkotprzez państwa zachodnie olimpiady w Mo-skwie i bojkot przez blok socjalistycznyigrzysk w Los Angeles – świat stał siębardziej cyniczny i raczej nikt nie wierzył,że dojdzie do poważniejszych form prote-stu. Sportowcom zabrania takich działańart. 53 pt. 3 Karty Olimpijskiej, który mówi,że: „Na obiektach olimpijskich lub innychterenach, nie jest dozwolona żadnego ro-dzaju manifestacja lub kampania propa-gandowa o charakterze politycznym, reli-

gijnym lub rasowym”. Wśród naszych za-wodników na wyraźny znak protestu prze-ciw łamaniu praw człowieka w Tybeciezdobył się Szymon Kołecki. Uczynił to po-przez ogolenie głowy. Pozornie ogoleniegłowy to nic wielkiego, ale nie dla niego,bowiem nosił długie włosy i był z nich dum-ny. Na okres olimpiady rozgrywanej w Chi-nach, które okupują Tybet, ciężarowiec po-stanowił w akcie solidarności upodobnićsię do ciemiężonych tybetańskich mni-chów buddyjskich i, jak powiedział, „ogole-nie głowy było symbolem”.

Wyniki ankiety przeprowadzonej podkoniec lipca br. wykazały, że 32% kibicówuważało, że nasi zdobędą w Pekinie 6 lubwięcej medali. 9% twierdziło, że będziepięć medali, 11% mówiło o czterech,a 13% liczyło na trzy krążki. Zdaniem 10%mieliśmy zdobyć tylko dwa medale, a najeden liczyło 7% ankietowanych. Aż 18%pesymistów twierdziło, że nasi wrócą bezmedalu!

W klasyfikacji medalowej igrzysk pol-ska reprezentacja z dziesięcioma medala-mi (3 złote, 6 srebrnych i 1 brązowy) zajęła20. miejsce, a więc została sklasyfikowa-na o trzy pozycje wyżej niż w Atenach,gdzie biało-czerwoni zdobyli także dziesięćkrążków, ale jakościowo „gorszych” (trzyzłote, dwa srebrne, pięć brązowych). Jeżeliweźmie się pod uwagę liczbę olimpijczy-ków (265), to jeden medal przypada w pol-skiej kadrze olimpijskiej na nieco ponad 26 startujących. W olimpijskiej klasyfikacjiwszechczasów nasza reprezentacja naro-dowa zdobyła dotychczas 261 medali (62 złote, 80 srebrnych i 119 brązowych)i po pekińskich igrzyskach zajmujemy 18.miejsce.

Miejmy nadzieje, że za cztery lataw Londynie będzie lepiej.

ANDRZEJ KALINOWSKI

Pekin niespodzianek

Page 10: Monitor Polonijny 2008/09

MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY10

Doczytałam się, że pierwszy i jedyny polski kosmonauta MirosławHermaszewski, będąc w kosmosie,słuchał właśnie „Waweli“. Mało którym wykonawcom udało się„opanować“ kosmos!Miałem przyjemność poznać

generała Hermaszewskiego, który

powiedział mi, że jedną z nieli-

cznych piosenek, których słuchał,

będąc w kosmosie, był „Biały

latawiec“. To piosenka z pięknym

tekstem, napisanym przez zna-

komitą polską poetkę Ewę Lipską,

będącą kiedyś kierownikiem lite-

rackim naszego zespołu. Stąd też

świetne teksty innych naszych

piosenek, które musiały być przez

nią zaakceptowane. Te teksty

w ogóle się nie starzeją, ciągle są

aktualne.

A jakiej muzyki Pan słucha?Wychowałem się na bluesie.

Ale nie gra Pan bluesa?Nie. Ale kiedy byłem młody,

występowałem w klubach, grając

bluesa za piwo czy za kanapkę.

Dlaczego porzucił Pan bluesai zdecydował się na taki rodzajmuzyki, jaką od wielu lat prezentują„Wawele“?Kobieta zmienną jest, a co dopi-

ero mężczyzna! Kiedyś pracowa-

łem w Teatrze Starym z An-

drzejem Wajdą przy sztuce „Biesy“

Dostojewskiego. W czasach głę-

bokiej komuny z tym przedsta-

wieniem zjeździliśmy pół Europy.

Dzięki temu nabrałem doświad-

czenia i dystansu do rzeczy, które

mnie kiedyś fascynowały. A jesz-

cze zanim powstały „Wawele“ in-

teresowałem się muzyką góralską

i założyłem zespół „Górale“, z któ-

rym podróżowałem po Polsce,

wygrywając różne festiwale.

Obserwując obecnie fascynacje

niektórych zespołów, nawiązu-

jących do muzyki ludowej, widzę,

że ten nurt się przyjął, a ja mam sa-

tysfakcję, że byłem jego prekurso-

rem.

W latach 70-tych publiczność częstoporównywała na przykład MarylęRodowicz z Urszulą Sipińską, IrenęJarocką z Anną Jantar. Z którymzespołem porównywano „Wawele“?Każdy zespół pierwszoligowy

idzie własną drogą. My mamy

swoich fanów i nie interesują nas

żadne porównania.

Co uważa Pan za największeosiągnięcie zespołu?Największym osiągnięciem jest

to, że stworzyliśmy muzykę roz-

poznawalną. Mamy własną publi-

czność, dajemy około stu kon-

certów rocznie po całym świecie.

Czego nam więcej potrzeba?

Gdzie wolicie koncertować? W Polsce czy za granicą?Wszędzie jest wspaniała pu-

bliczność. Nam się udało wylanso-

wać kilka hitów, które zna pu-

bliczność. Te tworzą trzon reper-

tuaru naszych koncertów, ale

podczas występu gramy też oczy-

wiście dwie, trzy nowości.

Obecnie w mediach o „Wawelach“jednak niewiele słychać.Nasze utwory są obecne na an-

tenach rozgłośni radiowych, choć

może niezbyt często. Staramy się

docierać do naszych fanów rożny-

mi kanałami. Owszem, rzadziej

bywam w telewizji, ale z drugiej

strony nie chcę występować we

wszystkich programach. To, że

mnie nie widać, to nie znaczy, że

nie ma zainteresowania moją oso-

bą. Są programy, w których nigdy

bym nie wystąpił. Mam na myśli

programy plotkarskie. Mogę dy-

„Chłopcy spod Wawelu“

Z espół muzyczny „Wawele“powstał w 1966 r.

w Krakowie. W roku 1969wystąpił na VII KrajowymFestiwalu Polskiej Piosenkiw Opolu, a w finale PrzegląduAmatorskich MłodzieżowychZespołów Wokalno-Muzycznychw Sanoku zajął I miejsce.W roku 1971 do grupydołączył Jan Wojdak.

Dzięki jego kompozycjom

zaczęła ona odnosić sukcesy,

a sam Wojdak

nieprzerwanie pełnił i pełni

funkcje lidera, wokalisty

i gitarzysty zespołu. W 1972

roku grupa „Wawele“

nagrała dla warszawskiego

Studia „Rytm” Witolda

Pogranicznego trzy

piosenki: „Kup mi księżyc“,

„Mleczarza“ i „Balladę

o trzech kotach“ z tekstami

Ewy Lipskiej i Tadeusza

Śliwiaka oraz muzyką Jana

Wojdaka. W latach 1978-

1980 „Wawele“ przewodziły

plebiscytom przebojów

„Lata z Radiem”

i „Interstudia”, lansując takie

piosenki, jak: „Biały

latawiec“, „Nie szkoda róż“,

„Zostań z nami melodio“.

Inne znane przeboje grupy

to: „Zaczarowany fortepian“,

„Miłość jak pochodnia“,

„Złote plaże“.

Przedstawiam Państwu

wywiad z liderem zespołu

Janem Wojdakiem, który

udało mi się przeprowadzić

po jednym z koncertów dla

Polonii.

WYWIAD MIESIĄCA

Page 11: Monitor Polonijny 2008/09

WRZESIEŃ 2008

skutować o muzyce, bo jestem

z krwi i kości muzykiem, ale nie

lubię taniej reklamy. Jest kilku

artystów w Polsce, którzy mają ta-

kie samo zdanie jak ja.

Utrudnieniem w dotarciu do większejliczby słuchaczy zapewne jest to, że zespół nie jest lansowany przez duże koncerny fonograficzne.Artystę lansują koncerny fono-

graficzne wtedy, kiedy podpisze

z nimi umowę. Zabiegano o to,

bym podpisał taką umowę, ale nie

zgodziłem się na sprzedaż praw

do naszych piosenek. Odpowiada

mi forma współpracy z koncerna-

mi, dzięki której nasze płyty są

wydawane w kooperacji z nimi

i nieźle się sprzedają. Koncerny

traktują wykonawców dość nie-

wolniczo. Na szczęście osiągną-

łem odpowiednią pozycję na pol-

skim rynku muzycznym i nie mu-

szę nikomu ulegać.

Niektóre gwiazdy, by przedłużyć swoją popularność, zapraszają do współpracy znane osobowości.„Wawele“ też zastosowały ten chwyt?To jest trend światowy. Nagra-

liśmy płytę „Wawele i przyjaciele“.

Kiedyś wydawało mi się, że tylko

ja śpiewam najlepiej moje kom-

pozycje, ale potem trochę zmie-

niłem zdanie. Myślę, że napisałem

udane piosenki dla Haliny Frą-

ckowiak, Ireny Jarockiej.

To nie wynika więc z chęci

przedłużenia popularności, ale

jest odpowiedzią na zapotrzebo-

wanie, bowiem wielu wykonaw-

ców zwracało się do mnie z pro-

śbą, bym napisał dla nich jakiś

przebój.

Dawniej, za żelazną kurtyną kwitławspółpraca wśród artystów z krajówz bloku wschodniego. Czy udało sięPanu nawiązać współpracęz czechosłowackimi wykonawcami?

Współpracowałem z Janą Ko-

cianovą, z którą w Bratysławie na-

graliśmy dwa utwory, a moją pio-

senkę „Nie szkoda róż“ śpiewał

Jiří Korn.

Nie szkoda Panu trochę tamtych czasów?Chciałbym odnowić swoje kon-

takty i w Czechach, i na Słowacji.

Nagrywałem kiedyś swoje prze-

boje w różnych językach – po nie-

miecku, po hiszpańsku.

Dziś takie propozycje się nie zdarzają?Niedawno dwie firmy zagra-

niczne kupiły moje piosenki –

„Biały latawiec“ i „Zostań z nami

melodio“, by nagrać je w Danii

i Hiszpanii. W tej chwili Europa

jest otwarta, tylko nam trudniej

jest przebić się na Zachodzie. Cóż,

takie jest życie…

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Page 12: Monitor Polonijny 2008/09

MONITOR POLONIJNY

„Dzieci są coraz bar-dziej zręczne technicz-nie, ale mało czytają, stądpomysł, by pokazać im,jak powstaje książka“ –wyjaśniała Zdenka Błoń-ska-Zaborska, organiza-torka warsztatów. Pod-stawą opracowania ksią-żeczek były ilustracje,które dzieci wykonały.„To oczywiste, że dla

większości uczestnikówinspiracją stały się zwie-rzęta, których w plene-rze jest sporo“ – mówiłaBłońska-Zaborska.

Wszyscy uczestnicyz entuzjazmem opisywa-li nowo poznany procestworzenia papieru czer-panego, który przygoto-wywali pod okiem MiškiMikovčakovej. „Zacieka-wiła mnie też technikazszywania książek, któreprzygotowaliśmy na wy-stawę“ – dzieliła się z na-mi wrażeniami 18-letniaZuzana Mlynarčiková.

Jednym z punktówprogramu warsztatówbyło spotkanie z ilustra-torem polskich książekdla dzieci i młodzieżySurenem Vardanianem,który zilustrował ok. 50książek, m.in. „PrzygodyTomka Sawyera“ czy„Pinokia“. „Nawet niewiedziałam, że przygoto-wania do stworzeniailustracji zabierają tyleczasu – dziwiła się 17-let-nia Anka Fričová. –Dopiero teraz uświado-miłam sobie, że ta pracawymaga od artysty nie

tylko zdolności manual-nych, ale również wy-trwałości w poszukiwa-niu informacji na tematchociażby tego, jak wy-glądały stroje czy budyn-ki w innych epokach“.

Przygodą okazało sięteż nocne fotografowa-nie pod okiem TomaszaAgata Błońskiego, którymłodzież przygotowałdo tego zadania wcze-śniej, robiąc wykład natemat sztuk wizualnych.

„Cieszę się, że mogłamtu rozwijać swoje zdol-ności – powiedziała 10-letnia Wanda Pieka-rzewska. – Teraz na przy-kład wiem, że o wiele ła-twiej się maluje, kiedynajpierw przygotuje siętło obrazu“.

Podobnie jak Wanda,wielu uczestników z ra-dością realizowało swo-je pomysły artystyczne,m.in. podczas pieczeniaciasteczek. W ten spo-sób powstały nie tylkozwierzątka czy inne po-stacie, ale całe ilustracje,które, obok książek i ry-

Książka w roli T ematem głównymtegorocznych warsztatów

artystycznych dla dzieci „Krokza krokiem w kierunku sztuki“,zorganizowanych przez KlubPolski Region Koszyce, była książka. Biorącew nich udział dzieci i młodzież poznały cały procestworzenia książki, począwszy od produkcji papieruczerpanego, przez ilustracje, na druku kończąc.

Projekt zrealizowany dziękifinansowemu wsparciuMinisterstwa Kultury RSSekcji KulturyMniejszości Narodowych

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 13: Monitor Polonijny 2008/09

13WRZESIEŃ 2008

sunków, zostały zaprezentowanepodczas kończącej plener wysta-wy.

W warsztatach wzięło udziałośmioro dzieci. „Pierwszeństwoudziału w warsztatach miały dzie-ci z Klubu Polskiego. Zaprosiłamna nie również młodzież, uczącą

się w szkołach artystycznych – wy-jaśniała Zdenka Błońska-Zaborska,– bowiem nikt tak nie potrafi zain-spirować do rozwoju jak zdolnyrówieśnik“.

Plener dla najmłodszych odbyłsię w dniach od 20 do 27 lipcaw Medzilaborcach.

„Jestem przekonana, że po tym,jak dzieci same stworzyły swojeksiążki i te własnoręcznie wykona-ne egzemplarze postawią na swo-ich półkach, w swoich bibliotecz-kach, będą je bardziej szanować“ –podsumowała organizatorka.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,MEDZILABORCE – DANOVÁ

głównej

Uczes t n i c y wa r s z t a t ów : N INA WE IDLEROVÁ•LUC IA DR IETOMSKÁA N N A F R I Č OVÁ •V I K TÓ R I A D E V E ROVÁ • Z U Z A N A M LY N A R Č Í KOVÁM I C H E L L E T O M KOVÁ •S A M U E L T O M KO • WA N DA P I E K A R Z E W S K A

Dnia 25 sierpnia 2008 r. stanowi-sko szefa polskiej ambasady w Braty-sławie w randze chargé d’affaires ob-jął Andrzej Krawczyk.

Urodził się 22 października 1954 r.Z wykształcenia jest historykiem, spe-cjalistą z dziedziny historii EuropyŚrodkowej XX w. Pracował jako nau-czyciel akademicki na UW i KUL.

W latach 1980-1982 był współre-daktorem „Biuletynu Solidarności Uni-wersytetu Warszawskiego”, zaśw okresie od roku 1993 do1996 peł-nił funkcję Sekretarza Generalnego„Central European Forum”.

W roku 1989 podjął pracę w admi-nistracji państwowej. Pracował mię-dzy innymi jako dyrektor gabinetu mi-nistra Aleksandra Halla, dyrektor ge-neralny w Kancelarii Sejmu, doradcapremier Hanny Suchockiej, przewod-niczący Rady Nadzorczej PolskiejAgencji Informacyjnej, prezes Funda-cji „Pomoc Polakom na Wschodzie”,dyrektor generalny w Urzędzie ds.Kombatantów, prezes Polskiej Funda-cji Transformacji Rynkowej „WiedziećJak”. W latach 2001-2005 był amba-sadorem w Republice Czeskiej.

Od 19 stycznia 2006 do 7 lutego2007 roku pełnił funkcję podsekreta-rza stanu w Kancelarii Prezydenta RPLecha Kaczyńskiego, odpowiadającza sprawy międzynarodowe. Rezy-gnację z tej funkcji umotywowałwzględami osobistymi. RED.

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

Andrzej Krawczykna czele polskiej ambasady w Bratysławie

Page 14: Monitor Polonijny 2008/09

Dnia 1 lipca 2008 w Galerii Turczańskiejw Martinie odbyła się bardzo wzrusza-

jąca uroczystość. Irena Zacharová, jednaz założycielek Klubu Polskiego, długoletniaprzewodnicząca Klubu Polskiego RegionMartin, została odznaczona Złotym Krzy-żem Zasługi RP. W imieniu Prezydenta RPodznaczyli ją charge d’affaires at interimBogdan Wrzochalski i konsul Urszula Szul-czyk-Śliwińska. W uroczystości wzięli teżudział przedstawiciele władz Martina z wi-ceburmistrzem Milanem Malíkiem i prze-wodniczącą Rady Miejskiej KatarínąKatinovą na czele. Obecni byli też człon-

kowie Klubu Polskiego z Martina, Żylinyi Nitry oraz reprezentanci zaprzyjaźnio-nych mniejszości narodowych: bułgar-skiej, czeskiej i węgierskiej.

Wzruszające przemówienia, chwile za-myślenia i retrospekcji udzieliły się chy-ba wszystkim. Charge d’affaires B. Wrzo-chalski w swoim wystąpieniu podkreślał,że po raz pierwszy wręczał odznaczeniekobiecie.

Chyba mało jest osób takich, jak

Irenka Zacharová, które by z równym za-cięciem i charyzmą poświęcały się dzia-łalności Klubu Polskiego. Długie lata pra-cy społecznej, organizacja licznych im-prez (np. Dni Kultury w Martinie, ZlotówMłodzieży Polonijnej itd.) wreszcie zosta-ły docenione także w Polsce.

Dla mnie to osoba, która mało mówii dużo robi. Wspaniałe jest to, że i inni tozauważyli.

KATARZYNA BIELIK

K lub Literacki „Omega”,działający przy Bibliotece

Publicznej Michała Reszetkiw Trenczynie, zaprosił trenczy-ńską Polonię na tradycyjnespotkanie pod nazwą „Noc lite-racka 2008”, które w tym rokuodbyło się 25 lipca w pomie-szczeniu biblioteki. Celem im-prezy były prezentacja nowychpublikacji i książek, autorstwaosób z Teczyna i trenczyńskie-go regionu, oraz spotkaniez zaproszonymi gośćmi. Tymrazem były to m.in. członkinieKlubu Polskiego – BeatriceKołatek i Janka Poláková, któ-re są jednocześnie członkamiKlubu Literackiego, zrzesza-jącego miłośników dobrej pro-zy czy poezji, ludzi, dla któ-

rych pisanie stanowi hobby,autorów początkujących, alei dobrze znanych w środowi-sku literackim.

Na tegorocznym spotkaniu,w którym wzięli też udział pi-sarz Rudolf Dobiaš oraz dy-rekcja biblioteki, byliśmyświadkami promocji książki,pokazującej w ramach cyklu„Poznajmy mieszkańców Tren-czyna” długoletnią działalnośćliteracką najstarszej członkiniklubu „Omega”, 79-letniej Ru-ženy Viskupičovej.

Dyskusję o literaturze orazprezentacja fragmentów wła-snej twórczości literackiejwzbogaciły występy ĽuboraBenkoviča, znanego trenczy-ńskiego muzyka i autora tek-

stów, członka grupy „Bez la-du i składu“, oraz wspólniezaśpiewane przy akompania-mencie gitary ludowe pieśniz Trenczyna i ulubione polskiepiosenki.

Klub Polski, jego historię,cele i dotychczasową działal-ność przedstawiła prezes od-

MONITOR POLONIJNY14

Wieczór literacki w Trenczynie

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

ZDJĘ

CIA:

OND

REJ

ZACH

AR

Page 15: Monitor Polonijny 2008/09

działu Renata Straková. W na-wiązaniu do charakteru spot-kania wspomniała równieżo miesięczniku „Monitor Polo-nijny”, którego kilka numerówprzyniosła ze sobą, i publiko-wanej w nim rubryce doty-czącą polskiej literatury, zaty-tułowanej „Bliżej polskiej

książki“. Przedstawiła też wy-niki konkursu literackiego„Współbrzmienie“, organizo-wanego przez KP w Poważ-skiej Bystrzycy. Prezentacjanagrodzonych wierszy orazprzytoczone anegdoty, po-chodzące z drugiej edycji kon-kursu, bardzo rozluźniły atmo-sferę spotkania i zainicjowałydyskusję o polsko-słowackichkontaktach i bliskości na-szych narodów. Renata Stra-ková przypomniała też postaćMarii Urbasiówny-Holoubko-vej – najstarszej, honorowejczłonkini Klubu w Trenczynie,która dożyła 106 (!) lat życia,i poinformowała, że obecnieprzygotowywana jest do dru-ku książka o jej życiu i twór-czości, w której znajdzie sięteż bogata prezentacja zrobio-nych przez nią zdjęć.

Swoje własne wiersze za-recytowała również BeatkaKołatek – niestrudzony propa-gator poezji na spotkaniachklubowych oraz uczestniczkakonkursów literackich dlaPolonii.

Trzymamy za nią kciukii życzymy wytrwałości w dąże-niach do wydania kolejnego,autorskiego zbiorku poezji!

Program wspólnej „Nocy li-terackiej“ był rzeczywiście

udany i na pewno pomógłw szerzeniu informacji o KlubiePolskim oraz w nawiązywaniunowych, ciekawych kontaktówz osobistościami Trenczyna.

W imieniu uczestnikówspotkania chciałabym serde-cznie podziękować jego orga-nizatorce – Jance Polákovej zazaproszenie i miłe przyjęcie.

Następne będzie u nas!RENATA STRAKOVÁ,

TRENCZYN

WRZESIEŃ 2008

Konsul honorowy Rzeczy-pospolitej Polskiej w Re-

publice Słowackiej TadeuszFrąckowiak uczestniczył w fe-stiwalu pod nazwą Europej-skie Rzemiosło Ludowe, któ-ry odbywał się w Kieżmarkuw dniach 11 - 13.7.2008 r.Towarzyszył delegatom pol-skich miast partnerskich Kie-żmarku – burmistrzowi No-wego Targu Markowi Fryźle-wiczowi i burmistrzowi Boch-ni Bogdanowi Kosturkiewi-czowi. Na nieformalnym przy-jęciu spotkał się równieżz prezydentem RepublikiSłowackiej Ivanem Gašpa-rovičem, który był szczerzezainteresowany działalnościąKonsulatu Honorowego w Li-ptowskim Mikulaszu orazwspółpracą pomiędzy par-tnerskimi miastami w Polscei na Słowacji.

jd

Burmistrz BochniBogdan Kosturkiewicz,konsul honorowy RPTadeusz Frąckowiak,burmistrz Nowego TarguMarek Fryźlewicz

Festiwalowe występy – wśród widzów znaleźli się też prezydent RS IvanGašparovič oraz przewodniczący Euroregionu „Tatry” Ivan Budiak

Na MiędzynarodowymFestiwalu Filmo-

wym „ArtFilm” w Trenczań-skich Teplicach „Złotą ka-merą“ został uhonorowanyKrzysztof Zanussi. Uroczy-stość odbyła się 5 lipca br.

red

ZDJĘ

CIA:

REN

ATA

STRA

KOVÁ

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 16: Monitor Polonijny 2008/09

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

16 MONITOR POLONIJNY

Nasz rodak odznaczony medalemZasłużony Kulturze „Gloria Artis”

Nasz rodak, rodowity opo-cznianin, Waldemar IreneuszOszczęda uhonorowany zo-stał przez ministra kulturyi dziedzictwa narodowegoBogdana Zdrojewskiego Brą-zowym Medalem ZasłużonyKulturze „Gloria Artis”.

Niniejsze odznaczenie na-dawane jest od 2005 rokuosobom szczególnie wyró-żniającym się w dziedzinietwórczości artystycznej, dzia-łalności kulturalnej lub w ochro-nie kultury i dziedzictwa narodowego. Walde-mar Oszczęda, mieszkający na stałe w Żylinena Słowacji, otrzymał medal za długoletniąbezinteresowną działalność kulturalno-społecz-ną i twórczość literacką, w której stara sięzachować na obczyźnie wyniesione z domurodzinnego i stron ojczystych polską kulturęi dziedzictwo narodowe. Uhonorowany prestiżo-wym odznaczeniem opocznianin dołączył w tensposób do grona najwybitniejszych postaci pol-skiego świata kultury, między którymi nie braksławnych reżyserów (np. A. Wajda, J. Kawale-rowicz, J. Hoffman, K. Zanussi, R. Polański),znanych aktorów (np. A. Hanuszkiewicz, M. Ko-morowska, B. Tyszkiewicz, D. Olbrychski), pio-senkarzy (np. M. Rodowicz), kompozytorów (K. Penderecki) i innych osób szczególnie za-służonych na polu kultury.

Przyznanie medalu zainicjowali burmistrzOpoczna Jan Wieruszewski wraz z sekretarzemmiasta Kazimierzem Kożuchowskim. Odpowie-dni wniosek do ministra przesłał marszałek wo-jewództwa łódzkiego Włodzimierz Fisiak.

Uroczystego wręczenia me-dalu laureatowi dokonałw dniu 11 lipca br. zastępcaburmistrza Opoczna JanuszMacierzyński podczas wizy-ty opoczyńskich samorządo-wców w słowackiej Bytczy.

Odznaczony, nie ukrywającswojego szczerego wzrusze-nia, radości i emocji, bardzoserdecznie i gorąco po-dziękował wszystkim, którzyo nim pamiętali i wnioskowa-li o nadanie mu tak wysokie-

go wyróżnienia. Żałował tylko, że tego pod-niosłego wydarzenia nie doczekali jego rodzi-ce, zmarli w ubiegłym roku, zwłaszcza mama,która jako kierowniczka oddziału dla dziecii młodzieży biblioteki w Opocznie, kulturze po-święciła prawie całe życie.

Waldemar Oszczęda, jak podczas uroczy-stości podkreślił dyrektor Muzeum Regional-nego w Opocznie Jan Łuczkowski, znany i za-służony działacz społeczno-kulturalny, muzy-kolog i wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego,w pełni sobie zasłużył na medal i stał siępierwszym przedstawicielem Ziemi Opoczyń-skiej, któremu go przyznano. Jest on równieżpierwszym Polakiem na Słowacji, który możesię nim pochlubić.

Przekazanie odznaczenia zbiegło się z jubi-leuszem dziesięciolecia kontaktów przyjaźnii partnerstwa między Opocznem i Bytczą,które zainicjowane zostały właśnie dzięki ini-cjatywie Waldemara Oszczędy i nieżyjącegojuż Jana Zakrzewskiego.

Warto jeszcze dodać, że wcześniej, bow roku 2004, zasługi naszego rodaka narzecz przyjaźni słowacko-polskiej, zbliżeniamiędzy narodami i promocji regionu za gra-nicą dostrzegł ówczesny marszałek woje-wództwa żylińskiego Jozef Tarčák i wyróżniłgo specjalną plakietą ŽSK. Opocznianin byłnie tylko jej pierwszym laureatem cudzoziem-cem, lecz również w ogóle pierwszą osobąuhonorowaną niniejszym wyróżnieniem.

OLIVER OSZCZĘDA

Z-ca Burmistrza OpocznaJanusz Macierzyński odznaczaWaldemara Oszczędę medalem

Waldemar Oszczęda we wspólnym gronieprzedstawicieli samorządu Opoczna i Bytczy

ZDĘC

IA. O

LIVE

R OS

ZCZĘ

DA

S iedemnastu artystówz Polski i Słowacji

wzięło udziałw międzynarodowymworkshopie (20 – 30 lipca2008), którzy spotkali sięw Medzilaborcach –Danovej. Była to już szóstatego typu imprezazorganizowana przez KlubPolski Region Koszyce.

Tematem spotkania ar-tystów było „Spojrzenie”.„Spojrzenie to ideowa,wewnętrzna nić porozu-mienia, którą każdy możeinaczej interpretować“ –tłumaczył Tadeusz Błoń-ski, główny organizatorworkshopu PolArt 2008.W ubiegłym roku elemen-tem przewodnim był for-mat prac – kwadrat, któryodgrywał ważną rolę ró-wnież w pracach An-dy’ego Warhola. I choćw tym roku Warhol byłobecny podczas pleneru –uczestnicy zwiedzili jegomuzeum w Medzilabor-cach, to organizatorzy po-stawili tym razem na ele-ment psychologiczny. Dla-czego więc spotkanie od-było się w Medzilabor-

Projekt zrealizowany dziękifinansowemu wsparciu

Ministerstwa Kultury RSSekcji Kultury

Mniejszości Narodowych

Page 17: Monitor Polonijny 2008/09

17WRZESIEŃ 2008

cach? „Tu jest albo ko-niec, albo początek świa-ta, w zależności od pun-ktu widzenia – wyjaśniałBłoński. – To idealnemiejsce, do którego nieprzenikają negatywnekonsekwencje cywiliza-cji. Tutaj brak nawet za-sięgu w naszych telefo-nach komórkowych!“.

Uczestnikami plenerubyli Polacy z różnychmiast Polski i oczywiścieSłowacy. Większość z nichuczy w wyższych szko-

łach artystycznych. „Za-prosiłem ludzi, którzy nietylko tworzą sztukę, alejej poselstwo potrafiąprzekazywać kolejnympokoleniom“ – mówił Błoń-ski. W tym roku w ple-nerze udział wzięlioprócz malarzy równieżrzeźbiarze i multimediali-ści. Organizator przyznał,że temat był równieżwyzwaniem dla niego sa-mego, bowiem na życiemożna patrzeć poprzezpryzmat kilku warstw.

„Spojrzenie może byćz dołu i z góry, w zależno-ści od tego, gdzie się czło-wiek znajduje – wyja-

śniał. – Ta sama rzeczwygląda inaczej z wie-żowca w Nowym Jorku,a inaczej z punktu widze-nia mrówki“. Denis Tom-ko z Preszowa, absolwentkoszyckiej szkoły desi-gnu, przyznał, że do te-matu dorzucił jeszczejedno słowo, dzięki któ-remu łatwiej było muopracować swoje dzieło.Tym słowem pomocni-czym stał się „punkt“.„Punkt widzenia umożli-wia mi interpretację te-go, co widzę w zależno-ści od miejsca, gdzie sięznajduję – wyjaśniał. –Mogę tworzyć na zasa-dzie kontrastów białegoi czarnego koloru, pozy-tywu i negatywu“. DlaAleksandra Olszewskie-go, profesora i dziekanaz Instytutu Sztuki radom-skiej politechniki, work-shop był idealnym miej-scem, by tworzyć, tymbardziej, że podczas rokuakademickiego miał ma-ło okazji do wyjazdów

Uczes tn i cy p l ene ru : M ICHAELA MIKOVČÁKOVÁ• ZDENKA BLOŃSKA ZÁBORSKÁ• BARBARA G ANCARZANDRZEJ MARKIEWICZ• TOMÁŠ AGAT BLONSKI• SUREN VARDANIANSTANISLAV CARDUELIS STEHLÍKDENIS TOMKO• ALEKSANDER OLSZEWSKI• TADEUSZ Z. BLONSKI• WIESŁAW JELONEK• EWA JEZIENICKAIVAN NOVOTNÝ• ROMUALD KOŁODZIEJ• ANDRZEJ GRENDA• RYSZARD DUDEK• VIERA Ž IGMONDÍKOVÁ

Siedemnaście spojrzeń

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Page 18: Monitor Polonijny 2008/09

18 MONITOR POLONIJNY

„Planowałam wyjazd do Nie-miec, gdzie miałam pracowaćpodczas wakacji, ale dostałamudaru słonecznego, który po-krzyżował moje plany“ – wspo-mina Basia Gancarz. Kiedy zapro-ponowano jej, studentce Akade-mii Sztuk Pięknych w Krakowie,by wzięła udział w plenerze naSłowacji, propozycję przyjęła.Nie wiedziała, że ta decyzja od-mieni jej życie. Wśród uczestni-ków pleneru poznała bowiemchłopaka, Polaka z pochodzenia.„Zwrócił moją uwagę nietypowy-mi skarpetkami w kratkę“ –z uśmiechem wspomina Basia.

Przez rok odwiedzali się, kursu-jąc między Krakowem a Koszy-cami. W ubiegłym roku Basiapodjęła decyzję, by skorzystaćz możliwości nauki za granicąw ramach programu Erasmusi studiowała przez dwa semestryw Koszycach. „Nigdy by mi nie

przyszło do głowy, by ubiegać sięo takie stypendium, tym bardziejna Słowacji, ale ze względu naTomaša podjęłam wyzwanie“ –opisuje. Przez rok studiowaławięc na Uniwersytecie Technicz-nym, przełamując barierę języko-wą. Jej przewodnikiem po Sło-wacji stał się Tomaš, dzięki które-mu odkryła uroki tego kraju. Jejchłopak jako wykładowca uni-wersytecki był też jej nauczycie-lem. „Nie miałam taryfy ulgoweji nie oczekiwałam tego. Chcia-łam jak najwięcej się nauczyć,a Tomaš jest świetnym nauczycie-lem“ – mówi Basia. W tym rokuakademickim Barbara wraca doKrakowa. Przed nią jeszcze dwalata studiów. Tak więc i ją, i To-maša czekają znów częste podró-że na trasie Kraków – Koszyce.

„I kto by pomyślał, że plenermoże zmienić moje życie?“ – za-stanawia się na głos Basia.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Jak plener może zmienić życieW orkshopy artystów są doskonałą okazją do wymiany

doświadczeń, nawiązania nowych kontaktów, ale, jak to w życiubywa, czasami takie zgrupowania przynoszą zaskakujące zmiany…w życiu osobistym. Tak było w przypadku Basi i Tomaša, którzypoznali się dwa lata temu podczas pleneru, zorganizowanego przezKlub Polski Region Koszyce.

poza miasto. „W prze-pięknej scenerii słowa-ckiej przyrody czuję sięjakby w getcie zielenii jestem niejako zmuszo-ny do pracy twórczej“ –powiedział. Według nie-go temat pleneru możnabyło interpretować nakilka sposobów: anato-micznie, psychologiczniealbo osobiście, czyli ba-zując na własnych do-

świadczeniach i zdolno-ściach. „Staram się upo-rządkować chaotycznyświat przyrody i z niegowybieram te elementy,które są podstawą do mo-jej interpretacji“.

Ewa Jezienicka-No-wak, która studiowała weWrocławiu szkło i cera-mikę, znalazła się po razpierwszy na Słowacji.„Ponieważ pracuję ze

szkłem, byłam zmuszonaprzygotować się częścio-wo jeszcze w domu, alepo kilku dniach pobytuna Słowacji widzę, ze pe-wne rzeczy można opra-cować inaczej“ – mówiłaz entuzjazmem. Dla wszy-stkich uczestników mię-dzynarodowy workshopbył doskonalą okazją do

spotkania ciekawych lu-dzi, szukania inspiracji.

Efekty workshopu bę-dą prezentowane na Sło-wacji i w Polsce. Naj-ważniejszą wystawą bę-dzie wystawa w prestiżo-wym Centrum Sztukiw Orońsku.MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA,MEDZILABORCE – DANOVÁ

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

MONITOR POLONIJNY

Page 19: Monitor Polonijny 2008/09

Silna grupa przedstawicieli OSPOpoczno przybyła do Bytčy po południuw piątek 11 lipca br. Po serdecznymprzywitaniu większość strażaków zo-stała zakwaterowana w miejscowej re-mizie strażackiej, a niektórzy zamiesz-kali na kwaterach prywatnych. Po krót-kim odpoczynku po trudach podróżypolscy goście udali się w towarzystwiegospodarzy na rekonesans do jedno-stek strażackich, działających w poszc-zególnych dzielnicach miasta. OpróczHliníka nad Váhom odwiedzili zaprzyja-źnionych strażaków w dzielnicy Hra-bové i Malá Bytča. Wszędzie spotkalisię z bardzo gorącym i serdecznymprzyjęciem. W Hrabovym miejscowi pr-zywitali ich na przykład występem stra-żackiej orkiestry dętej, która jest bez-sprzecznie chlubą całej Bytčy. Potemudali się na boisko sportowe, gdziewspólnie z gospodarzami przeprowadzi-li ćwiczenia przed sobotnimizawodami, a wieczorem spo-tkali się przy grillu.

W sobotę 12 lipca zaraz pośniadaniu polscy strażacyudali się na zwiedzanie okoli-cy. Z dużym zainteresowa-niem zwiedzili wnętrza i muryzamku Strečno. Ze zbudowa-nej na wysokiej skale wieżyzamkowej podziwiali wspania-łą panoramę pogórza MałejFatry i przełomu rzeki Wag.Wysłuchali też ciekawych i nie-kiedy mrożących krew w ży-łach legend zamkowych. Po-tem udali się do Teplički nad

Váhom, gdzie w miejscowej KapliczceLoretańskiej już od ponad trzystu latspoczywają dobrze zachowane szczątkiZofii Bośniakowej, pani na zamkuStrečno.

Po południu opocznianie wzięli ak-tywny udział w zawodach strażackich,przeprowadzonych w ramach regional-nej Północnosłowackiej Ligi Straża-ckiej. Brawurowo wykonali pokazowećwiczenie bojowe według zasad sło-wackich, za co zebrali nie tylko gromkiebrawa od publiczności, lecz nagrodzenizostali również wspaniałym pamiątko-wym pucharem, ufundowanym dla nichprzez gospodarzy i burmistrza Bytčy.

Druhowie z Opoczna przekazali Sło-wakom w darze nowoczesny agregatprądotwórczy. Spełnili w ten sposóbmarzenie przyjaciół, którzy już od da-wna chcieli mieć taki sprzęt na wypo-sażeniu swojej jednostki.

Wieczorem było więc się z czego cie-szyć na wspólnym spotkaniu integra-cyjnym i zabawie.

Kolejny dzień wizyty, czyli niedziela13 lipca br., rozpoczął się uroczystązbiórką strażaków i pocztów sztandaro-wych na placu przed remizą i gorzelnią.Stąd nastąpił przemarsz do kościoła,w którym odbyła się uroczysta mszaświęta w intencji strażaków, połączonaz poświęceniem nowego sztandarumiejscowej jednostki OSP. Słowacki po-czet sztandarowy prezentował się bar-dzo dostojnie i okazale także dzięki no-wym hełmom strażackim – prezencieod druhów z Opoczna. Po obiedzie na-stąpiło serdeczne pożegnanie Polaków,którzy wracali do domu.

Do Bytčy wraz z liczną grupą straża-ków przybyła też delegacja przedstawi-cieli samorządu, której przewodniczyłzastępca burmistrza Opoczna JanuszMacierzyński. Delegacja wraz z przed-stawicielem grupy OSP Opoczno powi-tana została w piątek po południuw siedzibie Urzędu Miejskiego w Bytčyprzez burmistrza Petra Korca. Polscysamorządowcy zakwaterowani zostaliw pensjonacie „Royal bar” w dzielnicyHliník nad Váhom. Po krótkim odpo-czynku spotkali się na kolacji z przed-stawicielami bytczańskiego samorządu.Podczas owocnych rozmów obie stro-ny wymieniły poglądy i doświadcze-nia, głównie na temat pracy i działal-ności samorządowej. Wieczorem wszy-

scy spotkali się ze strażakamiprzy grillu.

W sobotę rano udali się dosłowackiego regionu Turiec.Zwiedzili tutaj nie tylko jego cie-kawe zakątki, ale skorzystali teżze znanych tutejszych źródełciepłej mineralnej wody w uz-drowisku Turčianske Teplice. Popołudniu dopingowali straża-ków, biorących udział w zawo-dach, a wieczorem wzięli udziałw spotkaniu integracyjnym.W niedzielę natomiast wspólnieze strażakami uczestniczyliw uroczystej mszy świętej.

WALDEMAR OSZCZĘDA

19WRZESIEŃ 2008

Strażacy z wizytąu słowackich przyjaciółD ruhowie z opoczyńskiej Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP)

przebywali w dniach 11 – 13 lipca br. z wizytą u przyjaciółze słowackiej Bytčy. Przyjechali na zaproszenie miejscowychdruhów z DHZ (słowacka OSP) Hliník nad Váhom, aby nie tylkosię z nimi spotkać, lecz również wziąć udział w tradycyjnychzawodach strażackich i uświetnić uroczystość poświęcenianowego sztandaru jednostki.

Delegacja Opoczna w Bytczy - Z-ca Burmistrza Opoczna JanuszMacierzyński rozmawia z Burmistrzem Bytczy Petrem Korcem

ZDJĘCIE: WALDEMAR OSZCZĘDA

Page 20: Monitor Polonijny 2008/09

C oraz częściejw naszych kinach

pojawiają się filmy,ukazujące wyidealizowanyświat – superwnętrza,piękne samochody, młodzii piękni bohaterowie,w dodatku superbogaci.

Takie produkcje mają li-czne grono swoich odbior-ców, gdyż ogląda się je jakbajki - z przyjemnością, za-pominając o troskach i pro-blemach dnia codzienne-go. Ale tego rodzaju filmy cechu-je pewna ramowość. Jeśli maciePaństwo już ich trochę dosyći chcielibyście zobaczyć film, któ-ry o miłości i podejmowaniuczęsto trudnych decyzji opowiew sposób naturalny, bliski naszejrzeczywistości, a jednocześniez lekkością i ciepłem, zapraszamdo obejrzenia filmu „Jak żyć?”.Ale czy rzeczywiście podpowieon nam, jak żyć?

Bohaterem filmu, wyreżysero-wanym przez Szymona Jakubow-skiego (debiutującego w tej roli,choć jako drugi reżyser pracowałprzy realizacji filmu „Sztuczki”),jest około 30-letni Kuba (Krzy-sztof Ogłoza). Żyje on sobiez dnia na dzień w Krakowiei wszystko układa się super. Pra-cuje jako barman. Wraz z kum-plem bywa często na licznych im-prezach, na których spotykamnóstwo ludzi. Na jednej z nichpoznaje świetną dziewczynęEwę (Anna Cieślak – niektórymwidzom znana z serialu „Glina”).Od razu zaczynają tworzyćkochającą się parę. Zamieszkująrazem i są szczęśliwi. Ale pewne-go dnia Kuba dowiaduje się odEwy, że zostanie ojcem. Z racji te-go, że kocha Ewę szczerze, chcedobrze przygotować się do roliojca. Problem w tym, że nie bar-dzo wie, jak to zrobić. Zaczyna

kłócić się z Ewą. Gubi się, niewie, jak ma postępować, aby ni-czego nie zepsuć. Jako mały chło-piec stracił ojca, toteż z prośbąo radę zwraca się do swoich wuj-ków, którzy pomagali w jego wy-chowaniu. Ci udzielają mu prze-różnych rad. Niektóre Kubawciela w życie, ale jednak kon-flikty z Ewą wciąż narastają...Szuka pomocy u innych, ale to onsam musi podjąć odpowiedniedecyzje i odnaleźć swoją drogężyciową. Czy mu się to uda?

Film Szymona Jakubowskiego,mimo że nie jest słodką bajką,ogląda się z przyjemnością, gdyżz ekranu biją zaskakująca świe-żość i lekkość. Z bohaterami ła-two nam się utożsamić, ponie-waż reżyser pokazuje normal-nych, zwykłych ludzi, którzy sto-pniowo poznają prawdziwe do-rosłe życie, raz radosne, czasemz troskami i problemami. Młodziludzie docierają się nawzajem,poznają swoje wady i zalety,uczą się akceptacji i wspól-nego życia w wynajętymmieszkaniu, popełniają błę-dy, napotykają pokusy. My,widzowie, świetnie to ro-zumiemy, ponieważ albosami to przeżyliśmy, alboznamy osoby po podob-nych przejściach. Tacy wła-śnie jesteśmy – niedosko-

nali. Dlatego czujemy pew-ną więź z bohaterami, lubi-my ich, doceniamy zaletyi akceptujemy ich wady.Ciekawy jest też sam scena-riusz. Pomysł o przedwcze-snym ojcostwie, to tematciekawy i na czasie. Na uwa-gę zasługuje ponadto samarealizacja filmu: fajna nar-racja głównego bohatera,interesujące przejścia odobrazów wyobraźni do rze-czywistości, elementy inte-ligentnego humoru.Co prawda w filmie znaj-

dziemy też może trochę przydłu-gie momenty, może niektóre sce-ny zbyt naiwne, ale zaćmiewa jeniezwykła szczerość i ogromnezaangażowanie twórców. Dobrekreacje aktorskie – zarówno tychznanych, jak i mniej znanych.Widać, że film jest zrobionyz pasją i oddaniem.

Wszystko w tym filmie jest ni-by takie skromne, takie zwykłe,bez wielkiej pompy, a jednakfilm pamięta się po wyjściu z ki-na i, co ważne, wspomina się goz uśmiechem także wiele dnipóźniej. W pamięci pozostajeteż przesłanie, że nie zawszew życiu wszystko od razu sięudaje, że trzeba po prostu byćcierpliwym i wytrwałym w dą-żeniu do celu, a cała reszta jakośsię ułoży. To normalne, że w ży-ciu popełniamy błędy. Ważne,że chcemy je naprawić, co czę-sto się udaje.

ANNA PORADA, WROCŁAW

MONITOR POLONIJNY20

Page 21: Monitor Polonijny 2008/09

21WRZESIEŃ 2008

Jego imię i imię oddziału, którym do-wodził, nosi w Polsce sto kilkadziesiątorganizacji i instytucji, m.in. 31 szkół, 22 szczepy harcerskie, 82 drużyny zucho-we i harcerskie, 10 organizacji społecz-nych, kilka jednostek wojskowych, jak np.2. Hrubieszowski Pułk Rozpoznawczy,a także masowiec Polskiej Żeglugi Mor-skiej, wodowany w 1985 roku.

Legendę o majorze Hubalu utrwalił Mel-chior Wańkowicz w książkach „Wrzesieńżagwicy” (1947 r.) i „Hubalczycy” (1959 r.),które doczekały się kilkunastu wydań.Pisał o nim też żołnierz jego oddziałuMarek Szymański („Oddział Hubala”,1999 r.). Wielokrotnie poświęcała mu swąuwagę Aleksandra Ziółkowska-Boehm.

W 1973 roku powstał film o losachHenryka Dobrzańskiego i jego oddziału,zatytułowany „Hubal” (reż. Bohdan Porę-ba), a w 2004 roku film dokumentalny„Major”, autorstwa Błażeja Pyrki i MarcinaMielczarka, w którym znalazły się m.in.unikatowe wywiady z ostatnimi żyjącymiwówczas hubalczykami. W rocznicę IIwojny światowej warto więc przypomniećbiografię tego, który honor i wiernośćprzysiędze stawiał ponad wszystko.

Henryk Dobrzański urodził się 22 czerw-ca 1897 roku w Jaśle w rodzinie szlache-ckiej jako syn Henryka Dobrzańskiegoi Marii z Lubienieckich. Ponieważ w domurodzinnym kultywowano pamięć o pol-skich powstaniach narodowych, wspomi-nając czyny przodków i dziadka Włodzi-mierza Lubienieckiego, powstańca z 1863roku, przyszły major wyrastał w atmosfe-rze patriotyzmu i szacunku dla rodzinnychtradycji wojskowych.

W 1907 roku rodzina przeprowadziłasię do Krakowa, gdzie Henryk rozpoczął

naukę w Szkole Realnej. Mając 15 lat wstą-pił do II Polskiej Drużyny Strzeleckiej,uprzednio zmieniając rok swego urodzeniaz 1897 roku na1896.

Drużyny Strzeleckie były legalną organi-zacją przysposobienia wojskowego, działa-jącą w ramach powstałego w Galicjiw 1910 roku Związku Strzeleckiego, kon-spiracyjnie przygotowującego swych człon-ków do walki zbrojnej o niepodległość. Potrzech miesiącach szkolenia Dobrzańskipomyślnie zdał egzamin i w ten sposóbw wieku 15 lat uczynił pierwszy krokw swej karierze wojskowej, która miała sięskończyć wraz z końcem jego życia.

Po zdaniu matury w 1914 roku zapisałsię na studia agronomiczne do StudiumRolniczego Uniwersytetu Jagiellońskiego,ale wybuch I wojny światowej spowodo-wał, że ich nie rozpoczął. Uciekając przedzbliżającym się frontem, rodzina Dobrzań-skich ewakuowała się do Czech, do mają-tku krewniaka Leonarda Mieroszewskiego,który młodego Henryka, wyposażonegow konia i szablę, wyekspediował do Krako-wa. Tam Dobrzański już w grudniu 1914 ro-ku zameldował się na stacji zbornej Legio-nów Polskich. Awansował szybko –w kwietniu 1915 roku otrzymał stopieńkaprala. Od grudnia 1919 służył w II PułkuUłanów, wyróżniając się wielką odwagą.Brał udział w bitwach pod Sławczanamii pod Rarańczą.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodle-głości wstąpił do wojska polskiego. W li-stopadzie 1918 roku, już w stopniu pluto-nowego, dowodził oddziałem, udającymsię na odsiecz zajętego przez wojska ukra-ińskie Lwowa. Pod koniec tegoż roku,w stopniu chorążego, stał na czele szwa-dronu „Odsiecz Lwowa”. Odznaczony zo-

stał Krzyżem Walecznych. W latach 1919-1921 brał udział w wojnie polsko-bolsze-wickiej. Za postawę na polu walki odzna-czono go Krzyżem Walecznych i KrzyżemSrebrnym Orderu Virtuti Militari.

Po zakończeniu wojny pozostał w woj-sku. W 1921 roku zyskał stopień poruczni-ka, a w 1927 roku zostaje majorem. W la-tach międzywojennych był też reprezen-tantem Polski w jeździectwie. Medale zdo-bywał na prestiżowych zawodach krajo-wych i zagranicznych. Jego biografowieodnotowali, że ogółem zyskał 22 medalezłote, 3 srebrne i 4 brązowe. W 1925 rokuw Londynie zdobył nagrodę indywidualnądla Najlepszego Jeźdźca Wszystkich Naro-dów, a w 1928 roku był zawodnikiem re-zerwowym polskiej ekipy na igrzyskacholimpijskich w Amsterdamie. Jeździectwobyło jego pasją. Wydaje się, że nie opuściłżadnych ze znaczących zawodów krajo-wych, z których wiele wygrał, a w wielu za-jął czołowe miejsca.

Przed wybuchem II wojny światowejawansował na stanowisko zastępcy do-wódcy 110. Rezerwowego Pułku Ułanów,który miał wejść do walki w drugiej linii.Jednak szybki postęp wojsk niemieckichsprawił, że jednostka, skierowana do Woł-kowysk, a później w kierunku Grodna i la-sów augustowskich, wcześniej niż plano-wano stoczyła kilkanaście potyczek z Wer-machtem i wzięła udział w obronie Grodnaprzed Armią Czerwoną. Obrońcy Grodnaskapitulowali 20 września po dwu dniachciężkich bojów.

Major HenrykDobrzański ps. „Hubal”H istorycy piszą o nim jako o ostatnim żołnierzu września 1939

roku i pierwszym partyzancie II wojny światowej. Niemcy,z którymi walczył, nazwali go „ szalonym majorem”.

TO WARTO WIEDZIEĆ

Page 22: Monitor Polonijny 2008/09

22 MONITOR POLONIJNY

Jedną z najważniejszychwydanych ostatnio książekpolskich historyków na tematwojny jest, moim zdaniem, tomstudiów Wojna. Doświadcze-nie i zapis. Nowe źródła, pro-blemy, metody badawcze, któ-ra pod redakcją Sławomira Bu-ryła i Pawła Rodaka ukazała

się przed rokiem w krakow-skim wydawnictwie TA i WPN„Universitas“. Książka składasię z tekstów przede wszy-stkim badaczy młodego poko-lenia, a wiele z nich poświęco-no kwestiom dotąd niepodej-mowanym lub rzadko obec-nym w polskiej literaturze hi-storycznej. Zmienia się takżeoptyka patrzenia na wojnę;o ile wcześniej dominowały za-interesowania działaniami mili-tarnymi, to teraz młodzi histo-rycy znacznie bardziej kon-centrują się na badaniu postawludzkich.

Tematem stale obecnymjest zagłada Żydów polskich.Wśród licznych opracowań wy-

różnia się publikacja Prowincjanoc. Życie i zagłada Żydóww dystrykcie warszawskim(Wyd. Instytutu Filozofii i So-cjologii PAN, Warszawa 2007).Dotąd zainteresowanie history-ków skupiało się przede wszy-stkim na losie społeczności ży-dowskiej w dużych ośrodkachmiejskich, takich jak Warsza-

wa, Kraków czy Łódź, nato-miast autorzy wspomnianejpublikacji zbadali to, co wyda-rzyło się w małych miejscowo-ściach dystryktu warszawskie-go, a losy żydowskie oraz ży-dowsko-polskie opisali pod ró-żnym kątem widzenia. Dowia-dujemy się nie tylko o życiucodziennym Żydów w mia-steczkach, o ich codziennejwalce o byt, wyzwaniach mo-ralnych, przed jakimi stawaliludzie, walczący o życie swojei swoich najbliższych, o sposo-bach przetrwania, ale takżeo stosunku polskiej konspiracjido eksterminacji Żydów, o uni-cestwieniu około 250 000 Ży-dów, mieszkających w mias-teczkach wokół Warszawy.

Zainteresowany II wojnąświatową czytelnik z całą pew-nością sięgnie po książkęRoberta Gretzyngiera i WojtkaMatusiaka Polacy w obronieWielkiej Brytanii (Wyd. „Re-bis”, Poznań 2007). To obszer-na praca z historii lotnictwa,napisana przez wybitnych

Dowodzony przez pułkownika JerzegoDąbrowskiego 110. Pułk Ułanów, w któ-rym służył Dobrzański, jako jedyny niepodporządkował się rozkazowi generałaWacława Przeździeckiego z dnia 23 wrze-śnia, nakazującemu wszystkim podległymoddziałom wycofanie się na teren neutral-nej wówczas Litwy, i podjął marsz w kie-runku broniącej się Warszawy, by wspo-móc walczących tam żołnierzy. Mimo wiel-kich strat, poniesionych w walce z Sowie-tami nad Biebrzą, oddziałowi udało się wy-dostać z okrążenia. Wkrótce pułkownikJerzy Dąbrowski wydał rozkaz rozwiązaniaoddziału. Rozkazowi temu nie podporząd-kowało się około 180 żołnierzy, skupio-nych wokół Henryka Dobrzańskiego, któ-rzy pod jego dowództwem zdecydowali się

kontynuować walkę z nieprzyjacielemi marsz w kierunku oblężonej stolicy.

Po kapitulacji Warszawy ok. 50 żołnierzyz Dobrzańskim na czele chciało przedostaćsię przez Węgry do Francji i w tym celu skie-rowało się na południe. W dniu 1 paździer-nika w okolicach Dębna przekroczyli oniWisłę i zmierzali w kierunku Gór Święto-krzyskich. W tym samym dniu oddział sto-czył swą pierwszą zwycięską potyczkęz Niemcami i zdecydował, że pozostaniena Kielecczyźnie do czasu ofensywy alian-ckiej, której spodziewano się na wiosnę1940 roku. Major Henryk Dobrzański przy-jął pseudonim „Hubal“, będący jego przy-domkiem rodowym, zaś jego oddział, li-czący ok. 300 osób i grupujący wielu żoł-nierzy innych jednostek, nazwał się

Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskie-go i stał się pierwszym oddziałem party-zanckim II wojny światowej. Jako taki swepierwsze zwycięstwo nad Niemcami od-niósł 2 października 1939 roku w potyczcepod Wolą Chodkowską. Hubalczycy znale-źli poparcie wśród ludności ziemi kiele-ckiej, dzięki czemu udało się im przepro-wadzić szereg akcji partyzanckich orazuniknąć przygotowanych przez Niemcówzasadzek. Jednak na początku listopadaoddział został zaskoczony przez okupantawe wsi Cisowniki. Udało mu się wymknąćz zasadzki, ale, niestety, stracił wszystkiekonie. Reakcją Niemców na działalność hu-balczyków były represje wobec ludnościcywilnej. I to one stały się oficjalną przy-czyną wydania przez kierownictwo

Od zmagań wojennych minęło ponad pół stulecia, ale IIwojna światowa nadal pozostaje w centrum uwagi

historyków. Wydarzenia wojenne ciągle budzą emocje i spory,a efekty tych emocji w formie książek stale znajdują czytelników.Otwarcie licznych dotąd zamkniętych archiwów, upadek systemukomunistycznego w Polsce i w innych krajach naszego regionuponownie wzbudziło w Europie i w Ameryce zainteresowanielatami wojny i całym okresem lat 1933-1945.

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Polscy historycy o II wojnie światowej

Page 23: Monitor Polonijny 2008/09

23WRZESIEŃ 2008

znawców przedmiotu. Mówinie tylko o sukcesach naszychpilotów, ale przede wszystkimo ich życiu codziennym, z jegocieniami i blaskami, a więci trudnościami, wynikającymiz nieznajomości języka czyprocedur wojskowych, kłopo-tami z samolotami, wypadka-mi, stałym ocieraniem sięo śmierć. Na podstawie wła-snych badań autorzy odtwa-rzają dzień po dniu działanialotnicze nad Wielką Brytaniąz udziałem polskich lotników.Obok sytuacji wzniosłych czytragicznych opisują zdarzenianajzwyklejsze, nie unikając hu-morystycznych. Walkę lotni-ków ukazują jako traumatycz-ne przeżycie. Trudno przy le-kturze tej książki uniknąć po-

równań ze słynnym Dywizjo-nem 303 Arkadego Fiedlera.Prawda zawarta w pracy Gre-tzyngiera i Matusiaka odbiegaod literackiego obrazu Fiedlera,ale jest bardziej przekonująca.

Na zakończenie tej notatkiinformacyjnej uwadze czytel-niczej polecam kronikarski za-pis dziejów Lwowa z okresu od1 września 1939 roku do 5 lu-tego 1946 roku. Obszerna, boponad 600-stronicowa Kronika2350 dni wojny i okupacjiLwowa 1 IX 1939 – 5 II 1946została opracowana przez Grze-gorza Mazura, Jerzego Skwaręi Jerzego Węgierskiego (Wyd.„Unia“ , Jerzy Skwara, Katowi-ce 2007). Kronika prezentujenie tylko wydarzenia mającemiejsce we Lwowie, ale takżew dawnym powiecie lwow-skim, począwszy od drama-tycznych dni wojny i obronymiasta przed Niemcami, kapi-tulacji garnizonu lwowskiego,po wkroczenie Armii Czerwo-nej. Na podstawie dziennikówi pamiętników lwowian autorzyopisują atmosferę i życie mie-szkańców w tym okresie. Pi-szą o przejawach narastania

konfliktu polsko-ukraińskiego.Przynoszą bogatą faktografięo pierwszej sowieckiej okupacjimiasta, trwającej do 30 czerwca1941 roku.

Najobszerniejszą część Kro-niki stanowi zapis wydarzeńw mieście, znajdującym siępod okupacją niemiecką, zeszczególnym uwzględnieniemkwestii ukraińskiej, powstaniai działalności dywizji SS-Gali-zien. Prezentowana jest ró-wnież struktura działalnościpolskiej konspiracji wojskowejoraz organizacja pomocy dlapotrzebujących. Nie brak zapi-sów dotyczących mordowaniaPolaków przez nacjonalistówukraińskich.

Prezentacja wydarzeń dru-giej okupacji sowieckiej zosta-

ła poprzedzona rozdziałem po-święconym akcji „Burza“.W tej części dominuje proble-matyka aresztowań przezNKWD i NKGB oficerów i żoł-nierzy AK i osób, zaangażowa-nych w konspiracyjne struktu-ry cywilne. Znajdziemy też in-formacje o opuszczaniu Lwo-wa przez Polaków i Żydów.

Zapisy Kroniki kończą się 5 lutego 1946 roku, czyliw dniu, gdy nastąpiła ratyfika-cja umowy w sprawie granicypolsko-sowieckiej z 16 sierpnia1945 roku, na podstawie któ-rej Lwów znalazł się w grani-cach ZSRR.

Autorom książki, choć zaj-mują się oni przede wszystkimsprawami Polaków, udało siępokazać wielonarodowy i wie-lowyznaniowy charakter Lwo-wa, pogłębiający złożoność sy-tuacji w tym mieście. Tekstuzupełniają liczne ilustracje,mapy, kopie dokumentów. Po-dobnie jak inne wspominanew tej informacji książki, i tawarta jest uwagi czytelnika, za-interesowanego historią II woj-ny światowej.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Związku Walki Zbrojnej i Delegaturę Rząduna Kraj rozkazu, rozwiązującego oddział.Rozkaz ten podpisał komendant ZWZ gen.S. Rowecki ps. „Grot“. Hubal nie po razpierwszy nie podporządkował się przełożo-nym. Podkomendnym dał jednak możli-wość wyboru. Sam, na czele ok. 70 oso-bowej grupy ochotników, zdecydował siękontynuować walkę z wrogiem. Nie chcącnarażać ludności cywilnej na coraz okrutni-ejsze represje, ograniczył kontakty z mie-szkańcami okolicznych miejscowości.

Udane akcje hubalczyków, takie jak taz 30 marca 1940 roku pod Huciskami,w której śmierć poniosło 100 niemieckichpolicjantów, czy kilka dni później zwycię-ska walka z oddziałem SS pod Szałasemspowodowały, że Niemcy sformowali liczą-

cą 1000 żołnierzy grupę antypartyzancką,w skład której wchodziły formacja SS, ba-talion Wermachtu i jednostka czołgów.W dniu 11 kwietnia spacyfikowała onawsie Skłoby i Huciska, zabijając wszy-stkich mężczyzn.

W dniu 30 kwietnia 1940 roku koło wsiStudzianna oddział Hubala, zaskoczony przezoddziały 372. dywizji Wermachtu, po ciężkiejwalce został rozproszony, zaś jego dowódcamajor Henryk Dobrzański poległ.

Okupantowi nie starczyło zabicie „szalo-nego majora“, który nękał ich przez szeregmiesięcy. Jego ciało zmasakrowali i wystawi-li na widok publiczny, a następnie wywieźlido Tomaszowa Mazowieckiego i spalili lubpochowali w nieznanym miejscu. Do dziś mi-mo poszukiwań nie udało się odnaleźć grobu

Hubala. Ostatnio pojawiła się informacja, żeprawdopodobnie miejscem jego pochówkubył Wąsosz Górny, leżący 40 km na północod Częstochowy. Symboliczna mogiła Henry-ka Dobrzańskiego znajduje się na cmentarzupartyzanckim w Kielcach.

Pamięć o pierwszym partyzancie II wojnyświatowej trwa. Szczególnie mocno pamięta-ją o nim na terenach, na których walczył, mi-mo iż jego działania spowodowały pacyfika-cje wielu wsi i nie jedną śmierć tych, którzymu pomagali lub o taką pomoc byli podejrza-ni. Od wielu lat w rocznicę śmierci legendar-nego majora jego głęboki patriotyzm przypo-mina sobie ludność w Studziannie, na Szań-cu Hubala w Anielinie, w Huciskach i wielu in-nych miejscowościach Kielecczyzny.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 24: Monitor Polonijny 2008/09

MONITOR POLONIJNY24

Czy ktoś wie, gdzie leży Pod-polanie? Pohronie? A Novo-hrad? No właśnie – mogę się za-łożyć, że oprócz tych, którzy ma-ją szczęście tam mieszkać, nie-wiele osób kojarzy te malowni-cze, ale odległe słowackie krai-ny. I właśnie dlatego dziś zapra-szam na wycieczkę w nieznane.

Leżąca najbardziej na połu-dniu część środkowej Słowacjiobfituje w lasy i wzgórza. Napieszą wędrówkę można sięwybrać szlakami, prowadzący-mi przez pasma górskie Polanai Rudawy. W lasach o tej porzekrólują grzyby, więc wycieczkataka z pewnością zakończy sięsukcesem, również kulinarnym.

Od północnego zachodu bramęwjazdową do naszej tajemniczejkrainy stanowi Zwoleń. Mia-steczko senne, ale z tradycjami.Jego największą i najbardziejznaną atrakcją jest niewątpliwiegotycki zamek i rozciągający siępod nim, niczym w hołdzie, ko-lorowy rynek. W jednej z jegomieszczańskich kamieniczekmieści się Muzeum Leśnictwa(Nam. SNP nr 31), w którymmożemy zapoznać się z kolekcjądrewnianych przedmiotów. Naszczególną uwagę zasługujezbiór drewnianych krzyży, po-chodzących z miejscowościDetva (o niej wkrótce!). Wraże-nie też robi wystawa zdjęć, któ-re ukazują wpływ klęsk żywioło-wych na lasy. Obejrzenie jej toraczej przygnębiające, ale pou-czające doświadczenie. Abyodetchnąć po nim, proponujęwyprawę na zamek. Budowlapochodzi z XIV wieku i niechucieszy nas fakt, że przed namiodwiedzały ją liczne pary kró-lewskie. Nie brakowało tu też

postaci „zasłużonych” dla Polski– otóż w czasach najazdów tu-reckich na zamku urodził sięnajwybitniejszy poeta węgier-skiego renesansu Balint Balassi,który podjął się niezwykłego za-dania – wybrał się bowiem doKrakowa, aby nauczyć się językapolskiego (co dla Węgra musia-ło być wyczynem nie lada!). Poco? - mógłby ktoś zapytać. Anopo to, by podrywać polskie pan-ny w ich ojczystym języku, jakoże węgierskiego nie znały… Gdyzamek po zawieruchach wojen-nych dostał się w ręce potężne-go rodu Esterhazych, zamieniłsię w elegancką rezydencję ma-gnacką. Warto, siedząc w zam-kowej herbaciarni, zamyślić sięchwilę nad historią, której świa-dkiem są zwoleńskie mury. Koń-cząc zwiedzanie Zwolenia war-to odwiedzić arboretum BorováHora, położone na północnychobrzeżach miasta – nie dość, żew jednym miejscu zasadzono re-prezentację niemalże wszyst-kich gatunków drzew, które ro-sną na Słowacji, to jeszcze po-dziwiać tu można ciekawą ko-lekcję kaktusów i imponującerosarium (ten zapach latem –upajający!). Na przeciwległymkrańcu miasta leży jeszcze je-den – i to zdecydowanie naj-bardziej tajemniczy zabytekZwolenia i okolic – tak zwanyPusty Hrad, czyli ruiny dwu-nastowiecznego zamku kró-lewskiego, jednego z naj-większych w całej Europie.

J esienią, gdy coraz częściej ogarnia nas nostalgia za kończącym sięczasem urlopów i błogiej beztroski, warto skorzystać z uroków

złotej słowackiej aury i wybrać się na wędrówkę. Nie w wysokie podniebo góry, ale na spacer wśród pagórków, przez las, zatrzymując sięco trochę, gdy ślady przeszłości zachęcają do refleksji.

Zagubione w lasach, zapomniane

Page 25: Monitor Polonijny 2008/09

25WRZESIEŃ 2008

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O

Informujemy, że w Bratysławie naulicy Znievskiej 9-11 (Petržalka,naprzeciw jeziora Draždiak)otwarto sklep mięsny, w którymmożna kupić polskie wędliny,kiełbasy i inne produkty.

SPROSTOWANIE Do poprzedniego numeru „MonitoraPolonijnego“ wkradł się błąd. Na okładce pismanapisane jest: „czerwiec 2008, nr 6”, a powinno byćoczywiście: „lipiec-sierpień 2008, nr 7-8”, tak jakjest podane wewnątrz numeru. WszystkichCzytelników za pomyłkę przepraszamy.

Redakcja

➨ KATYŃ•11 września, godz. 19.00,Bratysława, FK Nostalgia, Ul. ImrichaKarvaša 2•Projekcja polskiego filmunominowanego do Oscara (AndrzejWajda, PL, 2007, 117 min.)

➨ POST MORTEM KATYŃ•25 września,godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski,Nám. SNP 27•Prezentacja książki, napodstawie której został zrealizowanyfilm „Katyń”, z udziałem jej autora.

➨ KATYŃ W FILMACH DOKUMENTALNYCH29 września, godz. 17.00 Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27

➨ MASAKRA KATYŃSKA•30 września, godz.17.00 , Bratysława, Instytut Polski, Nám.SNP 27•Dyskusja o wydarzeniachw katyńskim lesie.

➨ BLAHODÁRNE PRAMENE•12 września,godz. 11.00, Pieszczany, Piešťanskéinformačné centrum, Pribinova 2Międzynarodowa wystawa karykaturartystów z krajów V4. W wernisażuwezmą udział pierwsze damywszystkich czterech krajów.

➨ PLAKAT POLSKI•18 września – 26 października, Koszyce,Východoslovenská galéria•Wystawapolskiego plakatu z kolekcji MuzeumNarodowego w Przemyślu

➨ THE CONCEPTION25 września, godz. 19.00, BańskaBystrzyca•26 września, Trenčín, Pianoklub•Koncert grupy „The Conception”na XV festiwalu „Jazz pod hradom”„The Conception” to kwintet jazzowy,założony w 2005 roku przezstudentów kierunku jazz i muzykaestradowa UniwersytetuZielonogórskiego.

➨ EUROPEJSKI DZIEŃ JĘZYKÓW26 września, Bratysłava, Hviezdoslavovonámestie•Prezentacja zagranicznychinstytutów kulturalnych, projekcjakrótkich filmów obcojęzycznych,prezentacja szkół dwujęzycznych,konkursy z okazji Europejskiego dniajęzyków.•www.radaeuropy.sk

➨ METEORIT•28 września, KolarowoKoncert polskiej grupy folkowej „Swojądrogą” na IV MiędzynarodowymFestiwalu Artystycznym „Meteoryt”

➨ STANISŁAWA PRZYBYSZEWSKA: SPRAWADANTONA•28 wrzesnia, godz. 18.30,Nitra, Pavilón V Výstaviska AgrokomplexSpektakl teatralny w reżyserii JanaKlaty i w wykonaniu Teatru Polskiegoz Wrocławia w ramach festiwalu„Divadelná Nitra”. www.nitrafest.sk

OGŁOSZENIE KLUBU POLSKIEGO REGION MARTIN

UWAGA!!! Zmiana terminu Zlotu!Zlot Młodzieży Polonijnej

odbędzie się w dniach 3 - 5.10.2008 r.Miejsce: Penzión „Stará škola”, Terchová - Biely Potok č. 702

Zgłoszenia do 20.09.2008 r.tel. 043/4293655, e-mail: [email protected]

Pozostałe informacje zostaną przesłane zainteresowanym e-mailem.

Powstał on na miejscu groduz epoki brązu jako twierdzaobronna.

Rozciągający się od Zwoleniamasyw górski Polana, o czymnie każdy wie, zbudowany jestze skał wulkanicznych, a jegonajwyższy szczyt – góra Polana– jest po prostu wygasłym wul-kanem. Okolica obfituje w roz-maite formy skalne i żeby byłojeszcze ciekawiej, na granicypasma Polany z Górami Wepor-skimi znajduje się ponoć środekSłowacji (wiem, wiem, że tych„środków” jest sporo…)

Dziś jedynie stanęliśmyu bram Pohronia. W następnychodcinkach, kierując się na po-łudnie tej krainy, poszukamyzłota i srebra, śladami muflo-nów i danieli ruszymy w pra-dawne lasy, dotkniemy reliktówprzeszłości w miejscach, którezapomniane często przez turys-tów tylko czekają na ponowneodkrycie. Zapraszam!

AGATA BEDNARCZYK

wśród ruin

Page 26: Monitor Polonijny 2008/09

26 MONITOR POLONIJNY

Moja motivácia navštíviť Poľskosa vyvíjala postupne a mala viacvrstiev. Bola pracovná, osobná, aleaj rodinná. Keďže som autorkoudetskej televíznej relácie Hádaj,kto nás pozval, ktorá predstavujerodiny žijúce na Slovensku, ktorésú inej národnosti, uvedomila somsi pri príprave časti o Poľskua Poliakoch, ako málo alebo vôbecich nepoznáme. Asi aj tu platí, žeto čo je blízko, niekedy poznámemenej ako to, čo je vzdialené a tro-chu aj exotické.

Rozhodla som sa, že je načase,aby som našich severných susedovnavštívila. A keďže sme sa chystalina dovolenku, konkrétne do Rohá-čov, povedali sme si aj s rodinou,že do Poľska v rámci dovolenkyodskočíme. Prípravy boli veľké.Kúpili sme si mapu, bedeker o Poľ-sku a zistili sme, že len ťažko vybe-rieme cieľ našej cesty. Čím viacsme sa o poľskej histórii dozvedali,tým horúcejšie boli naše diskusieo tom, kam ísť.

Vedeli sme, že na to máme jedendeň. Nakoniec zvíťazilo rozhodnu-tie môjho 16-ročného syna, ktoré-ho zaujíma história. Navrhol náv-števu Osvienčimu. Rozhodli smesa, že to prekvalifikujeme na malýpoznávací zájazd a cestou sa zasta-víme tam, kde sa nám bude páčiťalebo nás niečo zaujme.

Prešli sme cez Suchú horu, kdesme si zaspomínali na hranice.Keď sme zbadali tesne za hranicouten úchvatný výhľad na Tatry, ve-deli sme, že nemôžeme neodbočiťdo Zakopaného. Bola nedeľa a pr-vým zážitkom boli pre mňa desiat-ky žien v Chocholowe, ktoré sa

v tradičných krojoch hrdo nieslido kostola. Prvá otázka sa ozvalahneď: chodili by sme aj my Slovácitakto hrdo vo svojich krojoch?Cestou do Zakopaného sme sa mu-seli zastaviť na jednom z množstvesalašov, kde sme si spolu s bačompochutili na syre a ponáhľali smesa do Zakopaného. Môj osobný po-cit bol: krásne, malebné, tradičnáarchitektúra. V tom momente somnechápala, prečo Poliaci vraj rad-šej chodia do Vysokých Tatier.Bolo to zvláštne, ale pri šálke by-linkového čaju som cítila zvláštnypokoj, aký som v našich Tatráchnemala už dávno.

V Zakopanom sme sa otočilia vrátili sme sa k nášmu pôvodné-mu cieľu, navštíviť Osvienčim.

Prechádzali sme cez nespočet-né množstvo dedín, ktoré mi pri-

pomínali lazy v Hriňovej. A akosme sa kochali okolím, ani sme ne-zbadali, že sme zablúdili.

Možno som aj bola trochu rada.Bol to dôvod opäť komunikovaťs miestnymi ľuďmi. Musím pove-dať, že sme sa stretli iba s ochotou.A toľko navigátorov nestretnemuž asi nikde. Napokon sme našlicestu, ktorou sme sa dostali až doWadovíc. Pre mňa osobne silný zá-žitok. Keďže pápež je pre mňa jed-nou z najcharizmatickejších osob-ností na svete, nemohli sme obísťjeho rodný dom. No vtedy sme užpozerali na hodinky a stále viacsme si uvedomovali, že Poľsko zajeden deň je utópia.

Poobede sme šťastne prišli docieľa. Našťastie bolo múzeumv Osvienčime otvorené do 19.00 h.Čo k tomu dodať. Hlboký zážitok,stretnutie s veľkou tragédiou, kto-rá nemá v dejinách obdobu.

Po návšteve sme ešte dlho mlča-li. Až zopár kilometrov za mestomsme sa vrátili do reality. A vtedypadlo rozhodnutie, že z Poľska bezkrowiek neodídeme.

Zastali sme v prvom obchodev Chocholowe a na radosť preda-vačky sme „vykúpili“ obchod.Vtedy som si pomyslela na všetkysvoje kamarátky, rodinu, kolegy-ne, ktoré sa ma určite opýtajú čosom si priniesla. Odpoveď je jed-noznačná: okrem krowiek som sapresvedčila, že Poľsko vôbec ne-poznám, že sme si s Poliakmi veľ-mi blízki a rozhodne sa tam mu-sím vrátiť. Dôvod už mám! Počulasom, že poľské pláže sú krásnea je tam niekoľko malebnýchstredovekých prímorských mes-tečiek. A keďže nie som vyzná-vačkou horúceho leta, možno bu-dúci rok strávim dovolenku pripoľskom mori. A to bude skutoč-ná „exotika“.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

RENÁTA ĎURIŠOVÁREDAKTORKA SLOVENSKEJ TELEVÍZIE

Prvýkrát a dúfam, že nie naposledyASI SOM S TÝM ODCHÁDZALA AJ PRICHÁDZALA PO MOJEJ PRVEJ NÁVŠTEVE POĽSKA

I deš do Poľska? Nezabudni navštíviť trhy. Asi tak reagovalo moje najbližšie okolie. O to boli prekvapení,

keď sa dozvedeli, že tam neidem za nákupom.

Page 27: Monitor Polonijny 2008/09

27WRZESIEŃ 2008WRZESIEŃ 2008

P.S. W poprzednim numerze „Monitora“ prezentowaliśmy siedem cudówświata. Podpisanych zostało pięć ilustracji. Odgadliście, co przedstawiałydwie pozostałe? Na pierwszej pokazany był Kolos Rodyjski, a na drugiejmauzoleum w Halikarnasie.

stronę redaguje Moan

Z R Ó B T O S A M

Kolega prosi cię o pożyczenie na kilkadni 100 koron. Szkopuł w tym, żepoprzednio pożyczone pieniądze oddałpo paru tygodniach i to po kilkuprzypomnieniach z Twojej strony.W takiej sytuacji:a) pożyczasz pieniądze, ale

zaznaczasz, że będzie to ostatniraz, jeśli nie zwróci ich w terminie;

b) odmawiasz, lecz po kolejnychprośbach i zapewnieniach wbrewsobie pożyczasz;

c) stanowczym głosem, ale bez złości– odmawiasz.

Z klasówki z matmy dostajesz pałę, bonauczycielka podejrzewa, że ściągałeś,chociaż to nie jest prawda:a) kipisz gniewem, ale nie kłócisz się,

obawiając się, że i tak ci udowodni,że z matmy nie jesteś dobry/dobra;

b) narzekasz na nią przed wszystkimiznajomymi;

c) podczas przerwy, bez świadków,spokojnie i rzeczowo starasz sięprzekonać nauczycielkę o pomyłcez jej strony.

Twój partner/partnerkaprzyszedł/przyszła na randkę w zbytekstrawaganckim wg Ciebie ubraniu:a) Twoja mina jednoznacznie świadczy

o Twoim niezadowoleniu;b) mówisz mu/jej wprost, że o wiele

bardziej podoba ci się w mniejdziwacznym stroju;

c) nie mówisz tego, co naprawdęmyślisz, i nadrabiasz miną.

W zatłoczonym autobusie jednaz pasażerek swoim ciężarem przyciskacię do poręczy:a) cierpisz w milczeniu;b) odpychasz się z całej siły rękami;c) grzecznie prosisz tę osobę

o nienapieranie na Ciebie, bo jużnie masz dokąd się przesunąć.

Sprzedawczyni potraktowała cięnieuprzejmie:a) zwracasz jej uwagę, a gdy nie

zmienia zachowania, prosiszo spotkanie z właścicielemsklepu;

b) postanawiasz więcej tam nieprzychodzić, ale nic nie mówisz;

c) myślisz, że może miała złydzień.

Kolega, który cię odwiedził,krytykuje Twój pokój:a) jego uwagi przyjmujesz

spokojnie;b) stwierdzasz, że Tobie się taki

pokój właśnie podobac) reagujesz z wyraźną irytacją.

Na imprezie wszyscy Cięnamawiają, abyś został dłużej:a) mimo, że obiecałeś sobie, że

wrócisz na czas, zostajesz;b) mówisz, że później nie kursują

już autobusy, i wychodzisz;c) zostajesz jeszcze 15 min,

a potem z uśmiechemwychodzisz

Nieznajomy chłopak/dziewczynapowiedział/powiedziała Ci na ulicykomplement:a) jesteś zażenowana/zażenowana;b) zastanawiasz się, czy

chciałby/chciałaby bliżej Ciępoznać;

c) z uśmiechem dziękujesz.

Oglądasz swój ulubiony serial, kiedywpada kolega:a) wymawiasz się, że masz dużo

zadań domowych i nie masz dlaniego czasu;

b) zaciskasz zęby i wychodziszz nim;

c) stawiasz sprawę jasno: „terazoglądam film, przyjdź później!“.

Podczas przyjęcia rodzinnego całarozmowa skupia się na Tobie:a) jesteś zakłopotany/zakłopotana,

czerwienisz się;b) pod byle pretekstem wymykasz

się z domu;c) z uśmiechem zmieniasz temat

rozmowy na bardziej neutralny.

Po udanych (miejmy nadzieję) wakacjach, zapraszamy Wasdo psychozabawy, dotyczącej Waszej asertywności, która

zapewne się Wam przyda nie tylko w nowym roku szkolnym, alei w każdej sytuacji życiowej. Co to jest asertywność? To pewienrodzaj zachowania, polegajacy na tym, że bez naruszania prawdrugiej osoby, potrafimy zakomunikować tej osobie naszekonkretne potrzeby lub chęci, które niekoniecznie muszą sięnaszemu rozmówcy podobać. Asertywność pomaga bronić swoichspraw oraz odważnie wyrażać swoje myśli i przekonania. Sprawdźswoje umiejętności w tym względzie.

Page 28: Monitor Polonijny 2008/09

AGATA BEDNARCZYK

We wrześniu lubię przechadzaćsię pośród targowych straganówi podziwiać dorodne jesiennewarzywa i owoce. Tak naprawdęto żegnam się z nimi wtedy donastępnego sezonu, kiedy to pozimowym niedostatku świeżyznyznów będzie można delektowaćsię młodym ziemniaczkiem,jędrną kalarepką czy soczystąbrzoskwinią. No i oczywiście,chodząc od straganu do straganu,szukam wrześniowych grzybów –podgrzybków, kozakówi borowików. Kopczyki tychbrunatnych skarbów nastrajająmnie zawsze optymistycznie – niemuszę chodzić po lesie, a to, cowyczaruję z grzybów w mojejkuchni, sprawi, że las przyjdziedo mnie! A przynajmniej jegozapach. No to do dzieła!

SKŁADNIKI:• średniej wielkości garnek

oczyszczonych grzybów(najlepsze są gatunkimieszane, czyli „co tammają baby na targu”)

• 2 cebule,• 1 duża śmietana,• przyprawy (wegeta, liść

laurowy, ziele angielskie,sól, pieprz).

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Grzyby kroimy na większe kawałki – na przykład kapelusze napół i oddzielnie nóżki na półWypełniające garnek pokrojone grzyby zalewamy wodąi zagotowujemy. UWAGA! Będą kipieć! Gdy zaczynają sięgotować, z powierzchni zbieramy wytworzoną pianę, a pokrótkiej chwili wylewamy z garnka całą wodę i wlewamy świeżą– stary zwyczaj mojej babci, który pomaga usunąć z grzybków

resztki igieł i innych śmieci. Grzyby gotujemy na małymogniu około 20 minut (aż będą miękkie)z dodatkiem

łyżki wegety i pozostałych przypraw. Na patelniroztapiamy masło, wrzucamy do niego

pokrojone w piórka cebule i chwilę jepodsmażamy, aż się zeszklą. Potem

dodajemy je do wywaru z grzybów,starając się nie wlać do garnka całegomasła. Odstawiamy na chwilę, bywywar lekko przestygł, a następniedolewamy do niego śmietany –według smaku, ale raczej sporo.Całość ponownie zagotowujemy.

Powstały w ten sposób sos jestzawiesisty, aromatyczny i niezwykle

smaczny!Na koniec można dodać do niego

poszatkowany koperek, jeśli ktoś lubi.Sos ten pasuje do każdego mięsa, a jeśli mięsa

zabraknie, to i tak nie szkodzi – ze zwykłą pajdą ŚWIEŻEGOchleba będzie smakował niebiańsko!

Sos grzybowo – śmietanowy

AGATA BEDNARCZYK