Monitor Polonijny 2010/2

32

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2010/2

Page 1: Monitor Polonijny 2010/2

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 1

Page 2: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY2

Jak co roku na zaprosze-nie prezydenta RS Ivana

Gašparoviča 18 stycznia br.do pałacu prezydenckiegoprzybyli przedstawicielemniejszości narodowychmieszkający na Słowacji. Tępolską reprezentowali: Cze-sław Sobek – wiceprezesKlubu Polskiego, ZbigniewPodleśny – prezes KlubuPolskiego Środkowe Powa-że oraz Małgorzata Wojcie-szyńska – redaktor naczel-na „Monitora Polonijnego“.Podczas uroczystości byłteż obecny wicepremierDušan Čaplovič.

Przybyłym gościom pre-zydent złożył życzenia no-woroczne i wyraził zado-wolenie, że mniejszości na-rodowe tworzą integralnączęść społeczeństwa obywa-

telskiego: „Naszym wspól-nym celem jest to, by naszaojczyna prosperowała, za-równo w sferze ekono-micznej, jak i socjalnej orazduchowej. Dla nas polity-ków, którzy otrzymaliśmymandat od obywateli, bykierować państwem, wa-żne jest, by mniejszości na-rodowe i grupy etnicznew pełni mogły korzystać zeswoich praw, które gwa-

rantuje im konstytucjai ustawy. Dlatego staramysię stwarzać takie warunki,oczywiście w miarę na-szych możliwości ekono-micznych, by społecznościnarodowe mogły pielęgno-wać swój język, kultywo-wać swoje tradycjei by mogły prowa-dzić wartościoweżycie kulturalne i to-warzyskie“. Prezy-

dent nawiązał też do 20. ro-cznicy upadku komuniz-mu, która miała też ogrom-ne znaczenie dla mniejszo-ści narodowych. Podkre-ślił, że Słowacja chce byćdobrą ojczyzną dla wszy-stkich obywateli i zaapelo-wał, by kryzys gospodarczyjeszcze bardziej zbliżył nasdo siebie. „Czujemy, że na-wzajem siebie potrzebuje-my, że ci, którzy wspólniekroczą drogą cywilizacji,kroczą z wiarą w siebie.Takie jest życie. Musimyw każdych okoliczno-ściach szukać dobrej wolii zrozumieć tego drugiego“

– powiedział nazakończenie pre-zydent.

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

W Dubnicy nad Wagiem 23 stycz-nia odbyło się pierwsze w tym

roku posiedzenie Rady Klubu Pol-skiego. Przez trzy godziny Rada obra-dowała za zamkniętymi drzwiami. Jaksię dowiedzieliśmy z programuposiedzenia, członkowie Rady mielipodsumować działalność organizacjiw roku ubiegłym, dyskutować natemat przygotowywanych imprez,ich kosztorysu i możliwości uzyska-nia na nie dofinansowania. Redaktornaczelna „Monitora Polonijnego“ zos-

tała zaproszo-na na drugączęść spotka-nia, podczas której zaprezentowałapracę redakcji oraz koszty, związanez wydawaniem miesięcznika. Wobecbardzo dużej ilości projektów, złożo-nych w tym roku do MinisterstwaKultury RS przez dwie organizacjepolonijne, Rada Klubu postanowiłaszukać oszczędności i redaktor na-czelnej „Monitora Polonijnego” przed-stawiła ewentualny projekt obcięcia

środków finansowych na jego wyda-wanie o około 40 % w porównaniuz rokiem poprzednim. Ostateczne de-cyzje jeszcze nie zapadły.

O wysokości przyznanych środkówz MK RS decydować będzie 9 lutegojako organ doradczy ministerstwakomisja grantowa, składająca sięz przedstawicieli organizacji polonij-nych. W tym roku po raz pierwszyod kilku lat redakcja „Monitora“ niebędzie mieć swojego przedstawicie-la w tej komisji, o czym zdecydowałaRada Klubu.

Klub Polski przygotowuje się dokongresu, który wstępnie został za-planowany na 20– 21 marca bieżące-go roku i ma się odbyć w Dubnicynad Wagiem.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKADUBNICA NAD WAGIEM

Noworoczne spotkanie u prezydenta RS Ivana Gašparoviča

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Posiedzenie RadyKlubu Polskiego

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2010/2

„To jedno z niewielu czasopism polonijnych, które skupia się nietylko na problemach z własnego podwórka, ale oferuje teżciekawą lekturę osobom, które nie są aż tak wtajemniczonew sprawy polonijne“ – powiedział jakiś czas temu nasz obecnywspółpracownik, który po przeczytaniu na stronach internetowychkilku numerów „Monitora“ prawie rok temu zaproponował namaktywny udział w tworzeniu naszego miesięcznika. Jego gestodebraliśmy jako pochwałę. W tym numerze na stronie 6. prezentujemy też pozytywną ocenęnaszego pisma, przygotowaną przez niezależnego eksperta z Instytut Filozofii, Socjologiii Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego.

Oczywiście w rubryce „Z naszego podwórka“ co miesiąc staramy się przynosić relacjez najciekawszych wydarzeń, dotyczących słowackiej Polonii, ale zależy nam też, by każdyw naszym piśmie znalazł coś do poczytania, by mógł się przy jego lekturze zrelaksować,zainspirować, dokształcić itd.

Co miesiąc na łamach rubryki „Wywiad miesiąca“ prezentujemy rozmowy z ciekawymiludźmi z Polski lub ze Słowacji. Ta rubryka wymaga odpowiedniego przygotowania. Najpierwnależy wyszukać interesującego rozmówcę, z którym będzie można spotkać się osobiście.Nigdy nie publikujemy wywiadów, przeprowadzanych na zasadzie pisemnych odpowiedzi,przesyłanych faksem czy mailem, albowiem chcemy zachować autentyczność wypowiedzii klimat rozmowy. Chcąc spotkać się z odpowiednią osobą, przeglądam wiele ofert na różnychportalach internetowych, gdzie publikowane są aktualne informacje, dotyczące spotkańz gośćmi Instytutu Polskiego, Ambasady RP w RS, organizacji polonijnych na Słowacji czysąsiednich krajów. Czasami w celu przeprowadzenia wywiadu wyjeżdżam do Polski. Potemnastępują kolejno fazy umówienia spotkania, przygotowania się do rozmowy, wyjazdu,przeprowadzenia wywiadu, by na koniec przepisać nagraną rozmowę, opracować materiałi wysłać do autoryzacji. Tak przygotowany wywiad podlega jeszcze korekcie językoweji opracowaniu graficznemu. To długi proces, ale, jak wiemy od Państwa, ta rubryka cieszy siędużym zainteresowaniem.

Tym razem miało być podobnie: aby przeprowadzić wywiad do niniejszego numeru,chciałam pojechać się do Wiednia, gdzie występował jeden ze znanych polskich zespołów.Niestety, w tym samym terminie miało się odbyć spotkanie Rady Klubu Polskiego, czylinaszego wydawcy, podczas którego miały być prowadzone rozmowy na temat przyszłościmiesięcznika. W zaistniałej sytuacji zbawienną okazała się propozycja jednego z naszychwspółpracowników, by tym razem opublikować rozmowę z polskim politologiem, dotyczącązbliżających się wyborów prezydenckich w Polsce. No ale… Kiedy rozmowa zostałaprzeprowadzona, materiał przygotowany, psikusa spłatał nam premier Tusk, który ogłosił, żenie będzie kandydował na prezydenta. Przygotowany materiał stracił zatem na aktualności…Należało szukać kolejnego rozwiązania. Na wysokości zadania stanął nasz współpracownikŁukasz Grzesiczak, który w ostatniej chwili przeprowadził inny interesujący wywiad (str. 8).

Dlaczego o tym piszę? W tym miejscu od czasu do czasu prezentujemy kulisy powstawania„Monitora“, zapoznając Państwa z procesem jego powstawania.

Zachęcam Państwa do lektury naszego pisma, w którym, jak co miesiąc, znajdą Państwowiele ciekawych artykułów.

REDAKTOR NACZELNA „MONITORA POLONIJNEGO“

3LUTY 2010

Niezwykły rok – w hołdziewielkiemu talentowi 4Z KRAJU 4Opinia na temat„Monitora Polonijnego“ 615 LAT „MONITORA POLONIJNEGO” 7WYWIAD MIESIĄCA Leszek Jażdżewski: „W 2005 roku włożyliśmy rękę do ognia i przekonaliśmy się, że parzy“ 8Z NASZEGO PODWÓRKA 10Walentynkowe wspomnienia 14Przegląd polskiej prasy 15POLSKO-SŁOWACKIE ZWIĄZKI HISTORYCZNESłowak z Warszawy 16MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄMaciej Miecznikowski 16KINO-OKO „Wszystko co kocham” 18TO WARTO WIEDZIEĆWielka afrykańskapodróż Kazimierza Nowaka 19BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI Paszport„Polityki” dla Piotra Pazińskiego 22Polski turysta na Słowacji 24Z Bratysławy do Szczecina popłyniemy statkiem 25SPORT?! Zimowa szansa 26OGŁOSZENIA 28ROZSIANI PO ŚWIECIECiągle powracający... 29MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIKim chcesz zostać w przyszłości? 31PIEKARNIK Gdy już dość lutego… 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Ingr id Ma je r íková , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í n

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2010 wynosią 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro). Wpłatnależy dokonywać w Tatra banku (nr konta

2666040059, nr banku 1100). Dokonując wpłatyprosimy o napisanie w formularzu bankowymimienia i nazwiska. Nowych prenumeratorów

prosimy o zgłoszenie adresu, pod który „Monitor”ma być przesyłany. Kontakt do redakcji:

[email protected] lub nr tel. 0907 139 041.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2010/2

P olacy noszą w sobiewielkie poczucie dumy.Często wydaje im się,

że nie może istnieć naświecie człowiek, który nigdynie słyszał o Polsce,Polakach.

Wyjeżdżając gdzieś daleko, usiłu-ją najczęściej przedstawiać siętubylcom słynną rodzimą „nowo-mową międzynarodową” – „ja z Pol-ski, rozumiesz, Polska, Poland, Po-len – papież, Wałęsa, wódka, Ko-ściuszko, Chopin…” – i mogliby takjeszcze długo. Na szczęście mimotej wstydliwej nieznajomości języ-ków te hasła są zrozumiałe niema-lże wszędzie. Słynne nazwiska, nie-zwykłe dokonania, niepowtarzal-ne talenty czynią Polskę znanączęsto bardziej, niż nam się wyda-je. Zdarza się też, że te symbole na-rodowej dumy są znane coraz szer-szej grupie rodaków jedynie z na-zwiska. Rzetelna wiedza o ich cza-sach, faktycznych dokonaniach ota-cza mgła niewiedzy. Trochę wstyd.

Na szczęście w tym roku mamyszansę nieco uzupełnić własne bra-

MONITOR POLONIJNY4

PREZYDENT LECH KACZYŃSKI przy-był 20 stycznia do czeskiej Pragi,gdzie spotkał się z prezydentemCzech Vaclavem Klausem, premie-rem Janem Fischerem oraz mar-szałkami Izby Deputowanychi Senatu. Otrzymał też najwyższeczeskie odznaczenie – Order LwaBiałego. Wizyta była okazją dopodsumowania dotychczasowychbardzo dobrych stosunków zarów-no politycznych, gospodarczych,jak i w dziedzinie bezpieczeństwaoraz współpracy przygraniczneji regionalnej. Lech Kaczyński spot-kał się też z przedstawicielami mie-szkających w Czechach Polaków.

NA 22 STYCZNIA prokuratura zapo-wiedziała ekshumację zwłok Krzy-sztofa Olewnika. Przyczyną jestniezgodność pobranych z ciała pró-bek DNA. Jak jednak wynikaz ustaleń dziennikarzy „Rzeczpo-spolitej” nie zgadzają się nie tylkopróbki. Brakuje też dokumentów,informujących, kiedy i przez kogozostały one pobrane w dniu odna-lezienia ciała. Krzysztof Olewnik zo-stał porwany w nocy z 26 na 27 pa-ździernika 2001 r. Miesiąc po prze-kazaniu przestępcom przez rodzinęokupu został zamordowany. Jegozwłoki znaleziono 28 października2006 r. w lesie pod Różanem

W PRAWIE I SPRAWIEDLIWOŚCI na-stąpiła 6 stycznia zmiana na sta-nowisku szefa klubu. Miejsce Prze-mysława Gosiewskiego zajęła Gra-żyna Gęsicka. Odwołanie Gosiew-skiego związane było ponoć z bra-kiem jego popularności wśród

Polaków. Niektóre media informo-wały natomiast, iż na jego dymisjęnaciskał prezydent Lech Kaczyń-ski, który nie akceptował sposobubycia, ekspansywności i arogancjibyłego już szefa klubu.

AFERY HAZARDOWEJ dalszy ciąg –przed komisją śledczą będzie ze-znawać premier Donald Tusk orazAnita Błochowiak i Leszek Miller.Te przesłuchania powinny wyja-śnić rozbieżności w zeznaniach by-łego szefa CBA Mariusza Kamiń-skiego i sekretarza Kolegium ds.Służb Specjalnych Jacka Cicho-ckiego. W związku z aferą haza-rdową CBA informowało premiera,prezydenta, Sejm i Senat o zagro-żeniu interesu ekonomicznego pań-stwa, wynikającym z projektu no-welizacji ustawy o grach i zakła-dach wzajemnych. Z opublikowa-nych 1 października materiałówwynikało, że czołowi politycy PO,

w tym szef jej klubu Zbigniew Chle-bowski i minister sportu MirosławDrzewiecki, mieli lobbować w inte-resie firm hazardowych. Chodziłoo zmiany w ustawie, z której bizne-smeni chcieli m.in. usunąć zapisy,zobowiązujące ich do wpłat narzecz sportu. Według CBA budżetpaństwa mógł na tym stracić 469 mln zł.

POLSCY RATOWNICY przez siedemdni udzielali pomocy poszkodowa-nym w wyniku trzęsienia ziemi naHaiti. W skład grupy, która polecia-ła tam 15 stycznia, weszło 54 ra-towników i 10 psów, wyspecjalizo-wanych w poszukiwaniu osóbżywych pod gruzami. Strażacyz Nowego Sącza, Warszawy, Gdań-ska i Poznania zabrali też ze sobą4 tony sprzętu ratowniczego do po-szukiwania i uwalniania osób uwię-zionych pod gruzami. Dnia 12 sty-cznia Haiti nawiedziło najsilniejsze

Niezwykły rok

– w hołdzie wielkiemu talentowi

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2010/2

ki – rok 2010 uroczyście ogłoszonoRokiem Chopinowskim, jako żewłaśnie mija 200 lat od narodzinsłynnego kompozytora i pianisty.

Programy szkolne, nawet te daw-niejsze, prezentują sylwetkę Fryde-ryka Chopina dość obszernie. Aleco zostaje z tej wiedzy w głowierozbrykanego ucznia szkoły pod-stawowej? A co pamięta zbuntowa-ny licealista? Śmiem podejrzewać,że niewiele – Żelazowa Wola, wy-jazd do Paryża, przyjaźń ze znany-mi romantykami, smutna wczesnaśmierć. Wielu, nawet nie znającychtwórczości Chopina, gdy słyszynajbardziej znane z jego utworów,potrafi intuicyjnie wyczuć, że to„chyba Chopin”.

Oj, musimy się w tym roku zmo-bilizować i nauczyć czegoś o na-szym wybitnym kompozytorze.Telewizja, radio i sale koncertowew większych miastach z pewno-ścią już szykują stosowne imprezy,domy kultury już czyszczą gablotyna wystawy – nie przegapmy ich,zainteresujmy się nimi bardziej,zachęćmy do tego także nasze dzie-ciaki. Często wiedza, zdobyta z wła-snej, nieprzymuszonej przez nau-

czyciela woli, utrwala się na dłużej,a jeśli jakiś koncert czy wystawęmożna obejrzeć z całą rodziną, toznajdują one swoje miejsce w zapi-sanej w pamięci historii domowej.

Fryderyk Chopin miał życie jakz telenoweli. Barwne i ciekawe, na-wet jeśli toczyło się w realiach namkompletnie obcych. My funkcjonu-jemy w zjednoczonej Europie,w większości mamy wspólną walu-tę, granice między państwami tojedynie formalności. Romantycyzaś, zamknięci w zaborowej rze-czywistości, za wszelką cenę stara-li się zachować narodową tożsa-mość, dumę i godność. Tym wię-kszym ewenementem był wów-czas niezwykły talent, jaki odkrytou małego jeszcze chłopca, i deter-minacja, z jaką talent ów Fryderykrozwijał.

Mieszkam na Mazowszu i do Że-lazowej Woli mam niezbyt daleko.Dziwnie dusi w piersiach wzrusze-nie, z jakim patrzę na kolejki auto-

karów, które zwykle okupują par-king niedaleko dworku Chopina –i to wcale nie dlatego, że kolejnepodstawówki zaliczają właśnie wy-cieczkę do znanego miejsca. O nie,moi mili, autokary przywożą głó-wnie obcokrajowców – przedewszystkim Japończyków, równieżNiemców i inne nacje. Do kasytrzeba odstać swoje i potem, zwie-dzając już malowniczy dworek,można dyskretnie przyglądać się,z jakim zainteresowaniem, a częstoautentycznymi emocjami, turyścioglądają pamiątki po Chopinie. Fe-stiwale chopinowskie cieszą sięogromną popularnością od lat,a widownię zapełniają zwykle za-graniczni słuchacze. A gdzie jeste-śmy my? Czyżby Chopin nam spo-wszedniał? A może tak naprawdęten ambasador polskości na świe-cie nigdy nas szczególnie nie zaj-mował? Jaka to więc duma narodo-wa, skoro z niewiedzy pustką pod-szyta? Wykorzystajmy Rok Chopi-nowski na uzupełnienie braków.Skoro „Polak” brzmi dumnie, niechto będzie porządna lekcja z pol-skości.

AGATA BEDNARCZYK

5LUTY 2010

od ponad 200 lat trzęsienie ziemio sile 7-7,3 stopni. Liczba ofiarśmiertelnych tylko w rejonie stolicyPort-au-Prince przekroczyła 150 ty-sięcy. Trzęsienie mogło dotknąćnawet 3 mln ludzi – oceniła Mię-dzynarodowa Federacja Czerwo-nego Krzyża.

W DNIU 17 STYCZNIA w Łodziodbyło się referendum w sprawieodwołania prezydenta miastaJerzego Kropiwnickiego. Frekwe-ncja wyniosła 22,2%. Za odwoła-niem było 127 874 łodzian, prze-ciw 4951. Inicjatorem referendumbyli miejscy radni z Sojuszu LewicyDemokratycznej.

STYCZEŃ W POLSCE był wyjątkowomroźny. Rekordowe mrozy – ok.35 stopni – zanotowano m.in.w Białowieży. Dziesiątki tysięcy lu-dzi pozostawało bez prądu. Powo-dem awarii linii energetycznych,

była szadź i lód, osadzające się naprzewodach i drzewach. Mroźnapogoda spowodowała w całymkraju opóźnienia pociągów. Przy-czyną były uszkodzenia torów,zwrotnic i sieci trakcyjnych. W nie-których regionach z powodu mro-zów zamknięto kilka szkół.

POLSKA PRZYPOMNIAŁA SOBIE65. rocznicę wyzwolenia obozuw Auschwitz. Jako miejsce maso-wej zagłady, głównie Żydów, po-wstał on w 1940 roku, KL Au-schwitz II-Birkenau dwa lata pó-źniej. Obóz został wyzwolony 27 stycznia 1945 r. przez 100. Lwowską Dywizję Piechoty60. Armię I Frontu Ukraińskiego.

MARIAN TERLECKI – reżyser, produ-cent telewizyjny i filmowy zmarł 9 stycznia. Miał 56 lat. Urodził sięw Gdańsku. Do 1981roku praco-wał w gdańskim oddziale Telewizji

Polskiej, był redaktorem naczel-nym Agencji Telewizyjnej „Soli-darność”, współtworzył równieżVideo Studio Gdańsk. W roku1990 został redaktorem naczel-nym TV Gdańsk, a rok później pre-zesem Komitetu ds. Radia i Tele-wizji. Był autorem wielu reportażydokumentalnych. Ostatnio zajmo-wał się produkcją telewizyjną i fil-mową.

W WARSZAWIE ODBYŁA SIĘ gala roz-dania Telekamer Teletygodnia2010. Najwięcej nagród zyskał se-rial „Brzydula”, zgarniając trzy sta-tuetki: dla aktorki (Julia Kamińska),aktora (Marek Dobrzański) i jakonajlepsza adaptacja serialu zagra-nicznego. Wśród nagrodzonychznaleźli się też m.in. Anita Werner,Maciej Kurzajewski, DorotaGardias. W kategorii muzyka zwy-ciężył Andrzej Piaseczny.

PODCZAS WYSTĄPIENIA na War-szawskiej Giełdzie Papierów War-tościowych 28 stycznia premierDonald Tusk ogłosił, że nie będzieubiegać się o fotel prezydencki.Według ostatnich sondaży, prze-prowadzonych na zlecenie „Rzecz-pospolitej”, mógłby liczyć na 31 %poparcia. Swoją decyzję Tusk mo-tywował tym, że więcej dobrychrzeczy i trudnych zadań zrealizuje,mając w ręku instrumenty rządze-nia, a nie mieszkając w pałacu.„Nie chcę uczestniczyć w wyścigu,którego celem jest pałac i za-szczyt“ – dodał. Potencjalnymikandydatami PO w wyborach pre-zydenckich są marszałek SejmuBronisław Komorowski i ministerspraw zagranicznych RadosławSikorski. Liderzy partii zapewniają,że w przeciągu kilku tygodni wyło-nią swojego kandydata.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

Informacje o obchodach RokuChopinowskiego na świecie są dostępne na

stronie www.chopin2010.pl

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY

1. Jest dobrze, staran-nie i z rozmysłem

przygotowywany edy-torsko. To zdecydowa-nie zasługa zespołu reda-kcyjnego, redaktor na-czelnej Małgorzaty Woj-cieszyńskiej i oprawygraficznej pisma, firmo-wanej przez Stano Car-duelis Stehlik.

Dzisiaj, gdy prasa wal-czy o odbiorcę z media-mi elektronicznymi, pi-smo musi przyciągaćczytelnika zarówno tre-ścią, jak i szatą graficzną.Wyraźnie widać, że wy-dawany na Słowacji mie-sięcznik stara się utrzy-mać poziom publikacjiprzyjaznej, z tekstamidobrze rozplanowanymii złamanymi na kolum-nach, z przemyślanymstosowaniem środkówgraficznych.

Na uwagę zasługująpublikowane w miesię-czniku zdjęcia. Mają onezarówno charakter do-kumentacyjny (relacjefotograficzne z wyda-rzeń polonijnych służąintegracji środowiska),jak i ilustracyjny – są tuteż zdjęcia o charakterzefotoreportażu. Pomagająpoznać osoby działającew Polonii na Słowacji.Ten element widocz-nych w piśmie osobis-tych kontaktów redakcjize środowiskiem diaspo-ry, promowany wyraź-nie i celowo jest – w mo-im przekonaniu – zabie-

giem trafnym i dobrzerealizowanym przez re-dakcję. Zdjęcia dobrzeuzupełniają zamieszcza-ne teksty.

Ciekawe, choć trady-cyjne w sensie graficz-nym są okładki pisma.Redakcja dba o charakte-rystyczną ekspresję –wiele znanych osób, col-lage, które powinny zwró-cić uwagę czytelnika.

Przepisy kulinarne, pu-blikowane na ostatniejstronie miesięcznika, sta-nowią swoistą cieka-wostkę. Może warto bybyło zaproponować ku-chnię preferowaną przezosoby znane w środowi-sku polonijnym na Sło-wacji.

2. Artykuły, recenzjeksiążkowe, przeglą-

dy i omówienia prasypolskiej, wywiady, ko-mentarze, oferty turysty-czne, propozycje festi-walowe, teksty o chara-kterze historycznym z cy-klu „To warto wiedzieć”,publikowanie wynikówkonkursów, np. rysun-kowych, prezentowanew Monitorze Polonij-nym aktywizują środo-wisko. Ważny jest fakt, iżautorzy, dziennikarze do-brze znają różne gatunkiwypowiedzi i posługująsię bogatą, zróżnico-waną, współczesną pol-szczyzną.

Publikacje naświetlająteż różne punkty widze-

nia. Świadczy to nie-wątpliwie o przestrze-ganiu zasady obiektywi-zacji treści zamieszcza-nych w piśmie.

3. Ważne w Monito-rze Polonijnym są

obszerne wywiady (z bar-dzo różnymi osobami)i ciekawie przygotowy-wane dziennikarskie re-lacje z wydarzeń w Klu-bie Polskim, z uroczy-stych koncertów okoli-cznościowych, imprez,np. Dnia Dziecka, czycyklu z „Naszego pod-wórka” oraz z między-narodowych spotkań,konferencji z udziałemPolaków mieszkającychna Słowacji. To dobraformuła działań integra-cyjnych, podobnie jakprezentowanie ludzi,którzy w różny sposóbtrafili z Polski na Słowa-cję i z tym krajem natrwałe związali już swo-je życie. Ciekawe wzor-ce zachowań, promo-wanie osiągnięć nauko-wych, zawodowych jestnaprawdę cenne, bodzisiaj w mediach „ko-lorowych” dominuje ta-blioidyzacja, czyli po-wielanie płaskich, plot-karskich, łatwo przy-swajalnych przez czy-telnika, a mało waż-nych, sensacyjnych tre-ści.

Monitor Polonijnywystrzega się tego typupublikacji.

B ędąc na XVII Światowym Forum Mediów Polonijnych 2009, zwróciłam się do jednego z prelegentów, który wystąpiłpodczas tej prestiżowej imprezy, adresowanej do dziennikarzy polonijnych z całego świata, z prośbą o dokonanieniezależnej analizy naszego pisma. W grudniu do redakcji dotarła opinia na temat naszego miesięcznika.

Opinia na tematPrasa polonijna spełnia nie-

zwykle ważną funkcję w śro-dowisku, dla którego powsta-je, szczególnie wtedy, gdy jestdobrze i z rozmysłem przygo-towywana zarówno podwzgledem treści, jak i formywydawnictwa. Polacy, osobypolskiego pochodzenia, któ-rzy mieszkają poza krajem,należą do różnych kulturi języków. Pismo diasporypolskiej musi w swych założe-niach programowych o tympamiętać. Diaspora może byćzróżnicowana, a różnice tewynikają z tzw. powodówemigracji – zarobkowej, spo-łecznej, politycznej, pokole-niowej, rodzinnej. Te posta-wy określają często rodzajeidentyfikacji z Polonią. Reda-kcja pisma wydawanego dladiaspory w języku polskimi o tym również musi pamiętać.

Podstawą pisma precyzyj-nie redagowanego jest cieka-wa, ale zarazem inspirującaumiejętność łączenia kroni-karskich zapisów z trafnymwyborem faktów naturyogólnej, które będą podnosićzawartość merytoryczną.Teksty publikowane w pi-śmie muszą być dobrze napi-sane, trafne merytorycznie,starannie zadiustowane i atra-kcyjnie zamieszczone.

Monitor Polonijny z pew-nością jest tego typu pi-smem, które śmiało możnaumieścić wśród wydaw-nictw opiniotwórczych w eu-ropejskich środowiskach po-lonijnych. Zapewne dużeznaczenie ma fakt, iż pismorealizowane i wspierane jestw dużej mierze ze środkówMinisterstwa Kultury SR.

M o n i t o r P o l o n i j n y c h a r a k t e r y z u j e k i l k a e l e m e n t ó w :

„ M o n i t o r a P o l o n i j n e g o . M i e s i ę c z n i k a s p o ł e c z n o -k u l t u r a l n e g o P o l a k ó w w R e p u b l i c e S ł o w a c k i e j ”

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2010/2

7LUTY 2010

W mojej pamięci ten początek kojarzysię z ogromną tremą, podobną tej, któraogarnęła mnie przed laty na egzaminiez gramatyki języka starocerkiewnosło-wiańskiego. Tym razem dopadła mnie, kie-dy późną jesienią 1995 roku, zaproszonana posiedzenie Rady Klubu Polskiego,przedstawiałam własną koncepcję przy-szłego miesięcznika. Chciałam, by był onpismem żywym, integrującym środowiskopolonijne, a nie jedynie kroniką życia po-lonijnego, by umacniał także tożsamośćnarodową i kulturową. Miały się w nim po-jawiać materiały z zakresu historii i kulturypolskiej obok tych, informujących o inicja-tywach, związanych z gospodarczą, kultu-ralną czy polityczną współpracą polsko-słowacką. Chciałam, by popularyzowałosoby w tę współpracę zaangażowane.Widziałam w nim miejsce na konkursy, ak-tywizujące starszych i młodszych czytelni-ków, ale także na niekomentowane infor-macje z Polski. Zaproponowałam tytuł, opi-sałam potencjalnego odbiorcę. Mówiłamo wyraźnym podziale ról między wydawcąa redakcją. Chciałam, by w naszym piśmiepojawiały się materiały, pomagające Pola-kom aktywnie włączać się w życie kraju,który wybrali na swą drugą ojczyznę.

Rada Klubu po naradzie powierzyła mikierowanie takim czasopismem. I nie mniedziś oceniać pracę naszego małego zespo-łu redakcyjnego, który doprowadził „Moni-tor” do października 1999 roku.

Zaczynaliśmy bardziej niż skromnie; niemieliśmy ukształtowanego zaplecza autor-skiego ani bazy adresowej odbiorców. Dłu-go nie dysponowaliśmy własnym kompu-terem, dyktafonem, aparatem fotograficz-nym czy dalekopisem. Mieliśmy natomiastsilną wolę, która zresztą na niewiele by sięzdała, gdyby nie fakt, że nie byliśmy solis-tami. Zachowując niezależność, graliśmyw jednej orkiestrze z wydawcą, czyli Radą

Klubu Polskiego. I do dziś zastanawiamsię, czy pomoc, którą redakcja otrzymywa-ła w swych początkach od pani ElżbietyDutkowej, wynikała jedynie z pełnionejprzez nią funkcji wiceprzewodniczącej tejRady. W każdym razie pomoc ta znacznieprzekraczała obowiązki, które na siebie wi-ceprzewodnicząca przyjęła, obejmującswoją funkcję. W jednej orkiestrze grali-śmy również z przedstawicielami polskichcentral handlowych i z polskimi przedsię-biorcami, działającymi na Słowacji. To onistali się naszymi mecenasami, a nie spon-sorami, to oni bezinteresownie finansowa-li nagrody dla uczestników naszych pierw-szych konkursów. Dzięki nim mogliśmy ta-kże nie tylko numer zerowy, ale też kolej-nych sześć numerów „Monitora Polonijne-go” rozesłać bezpłatnie w roku 1996 podponad 500 adresów Polaków, zamieszku-jących na terenie Słowacji. W takiej atmo-sferze, mimo najrozmaitszych trudności,dobrze nam się pracowało, a bodźcem dopracy była reakcja czytelników, którzy po-zytywnie przyjęli „Monitor” i swymi lista-mi utwierdzali nas w przekonaniu, że jes-teśmy potrzebni.

W ciągu piętnastu lat „Monitor Polonijny”przeżywał lepsze i gorsze czasy – dojrzał,rozrósł się i nabrał kolorów, stał się godnąwizytówką Polonii w Słowacji, z której dziśjego wydawca śmiało może być dumny.

Piętnastolecie czasopisma przypada naczas kryzysu. Wierzę jednak, że ten niepodpisze się negatywnie pod tym piętna-stym rocznikiem. Kryzysowi można ulec,ale można też, mobilizując się, stawić muczoła. Mnie bliższa jest ta druga postawai wierzę, że bliższa jest ona także wszy-stkim tym, od których zależy przyszłość„Monitora Polonijnego. Miesięcznika Spo-łeczno-Kulturalnego Polaków w RepubliceSłowackiej”.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

R ok 2010, na któregokoniec przypada 15-lecie, wydawanego

przez Klub Polski miesięcznika„Monitor Polonijny”, dopiero sięrozpoczął i otwarcie przyznaję, że w tych styczniowychdniach bardziej chciałoby mi się zabrać głos w dyskusjio przyszłości tego czasopisma, niż wracać wspomnieniamido jego początków. Ale cóż, wywołana do tablicy przez Redaktor Naczelną odpowiedzieć muszę.

4. Pismo dla Polakóww Republice Słowa-

ckiej reaguje też w swoichtekstach na aktualne ważnezdarzenia polityczne, społe-czne i kulturalne, dziejącesię w Polsce (dobrze re-dagowany dział „Z kraju”).Redakcja uwzględnia wła-sne kryteria, co wydaje misię ważne szczególnie w pi-śmie typu miesięcznik.

5. Ważnym też działemw miesięczniku jest

interaktywny kontakt z czy-telnikami (listy od czytelni-ków), nawet jeżeli pismodostępne jest tylko w pre-numeracie. Przydałoby sięrozwinąć infrastrukturęinternetową pisma. Dzisiajobecność pisma w środo-wisku, jego opiniotwórczafunkcja stanowi podstawędobrego lokowania produ-ktu wydawniczego.

Zjednoczona Europa po-szukuje tożsamości, alei może podkreślać odrę-bności „małych ojczyzn”,mimo procesu globalizacji.Diaspora daje swoim człon-kom nadzwyczajne możli-wości. Pismo społeczno-kulturalne spełnia tu fun-kcję zasadniczą. Zapełniapustkę, wzmacnia solidar-ność społeczną, utrwalawalory kulturowe. Procesytożsamości społecznej za-czynają się zawsze od czło-wieka. Jeśli udaje się wzmo-cnić i skupić środowisko,np. polonijne, czyli takiejak w piśmie Monitor Polo-nijny – to spełniony zostajecel główny funkcjonowa-nia miesięcznika obywatel-skiego. Ten fakt jest zdecy-dowanie najważniejszyw tym piśmie.

MGR ALINA KIETRYS– PUBLICYSTA, NAUCZYCIEL AKADEMICKI

INSTYTUT FILOZOFII, SOCJOLOGII I DZIENNIKARSTWA

UNIWERSYTETU GDAŃSKIEGO

15 lat„MONITORA“

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2010/2

8

Obserwując to, co się dziejew mediach, kampania prezydencka już się zaczęła?Niektórzy twierdzą, że kampania

wyborcza tak naprawdę się nie skoń-czyła. Polska scena polityczna wciążjest rozdzierana podziałami z 2005 ro-ku, rywalizacją PiS i PO, uosabianąprzez osobistą rywalizację DonaldaTuska z braćmi Kaczyńskimi – Lechemw 2005 i Jarosławem w 2007 roku.

Premier Donald Tusk zdecydowałjednak, że nie będzie ubiegać sięo fotel prezydencki.Decyzja Tuska o pozostaniu na sta-

nowisku premiera depersonalizujeten spór, choć nie przekreśla jegoistoty. Oczywiście początek 2010 ro-ku to moment, kiedy zaczyna się wła-ściwa kampania wyborcza w wybo-rach prezydenckich i wyborach sa-morządowych, powszechnie trakto-wanych jako całość z wyborami parla-mentarnymi w roku 2011. Należyspodziewać się, że najbliższe kilkana-ście miesięcy będzie nieustającą kam-panią wyborczą – ostrą, brudną i po-pulistyczną. Gra idzie o dużą stawkę,może nawet o przetrwanie najwię-kszych graczy – PO i PiS w obecnymkształcie. Prawdziwa kampania za-cznie się jednak po przedstawieniuprzez te partie swoich kandydatówna prezydenta, co nastąpi najpóźniejpóźną wiosną – na kwietniowej kon-wencji PiS i majowej PO. Staranniewyreżyserowany spektakl pod tytu-łem „Decyzja Donalda Tuska” i „Wiel-ki gospodarczy plan premiera” orazkomisja hazardowa, to przygrywkaprzed zbliżającym się politycznymstarciem na śmierć i życie.

Spory chociażby o samolot na liniiprezydent – premier ucichły. Czyżby tobyła nowa strategia którejś ze stron?Lech Kaczyński zauważył lub nowi

pracownicy jego kancelarii mu wytłu-

maczyli, że jego niepopularnośćwśród Polaków powoduje, iż traci nakażdym rozdmuchiwanym konflikciez rządem, niezależnie od tego, po czy-jej stronie jest racja. Z drugiej stronykancelaria premiera, która nie byłabez winy w tych uwłaczających po-wadze polskiego państwa sporach,mogła uznać, że awantury wzmacnia-ją PiS i prezydenta. Elektorat PO za ta-kowymi nie przepada, pozostaje wra-żenie, „że tam na górze tylko się kłó-cą”, co może zniechęcać mniej zdecy-dowanych zwolenników PO. Prezy-dent przyjął taktykę ograniczonej ak-tywności, która przyniosła mu nie-znaczną poprawę sondaży, co sko-mentował złośliwie The Economistpisząc, że „popularność polskiegoprezydenta rośnie, kiedy nie wystę-puje on publicznie”.

Tusk ogłosił, że nie będzie kandydowałw wyborach prezydenckich. To dobra decyzja? Zaskoczyła Pana?Zaskoczyła, podobnie jak wielu in-

nych komentatorów i to mimo poja-wiających się informacji, że Tuskrzeczywiście się waha. Przede wszy-stkim – co rzadkie – nie było przecie-ków, co może wskazywać, że wbrewdeklaracjom premiera ostateczna de-cyzja zapadła niemal w ostatniejchwili. Tusk z jednej strony zoriento-wał się, że władza prezydenta jestw znacznej mierze symboliczna,z drugiej musiał uznać, że nie chce re-zygnować z przywództwa w Platfor-mie. Postawił na kolektyw zamiast nasiebie – pewniaka w tych wyborach.Tusk liczy, że znów, jak w 2007 roku,

PO wygra jako „anty-PiS”, że niewa-żne kogo jego partia wystawi w kam-panii, bo negatywny elektorat Ka-czyńskiego sprawia, że według sonda-ży przegrywa on w drugiej turze na-wet ze Szmajdzińskim.

Kto zatem będzie kandydatem PO na urząd prezydenta?Radosław Sikorski jest aktualnie

najpopularniejszym polskim polity-kiem, co jednak nie przekłada sięautomatycznie na wybory prezyden-ckie, zwłaszcza biorąc pod uwagę je-go młody wiek i słowne wyskoki orazróżne afiliacje z przeszłości, jak udziałw rządzie PiS i Jana Olszewskiego.

Obok Radosława Sikorskiego wymienia się także nazwiskoBronisława Komorowskiego…Na pewno większe od Sikorskiego

szanse na nominację ma BronisławKomorowski, lojalny, lubiany w par-tii, niekontrowersyjny, a do tego dru-ga osoba w państwie. Jest on jednakzdecydowanie słabiej rozpoznawalnyi brak mu „ciągu na bramkę”, czyli wo-li walki, która w tak długiej i trudnejkampanii może być elementem decy-dującym. PO stoi przed dylematem –wybrać kandydata lojalnego, alez mniejszymi szansami, czy niezale-żnego, ale zwiększającego szanse nawygraną. O ile wewnątrzpartyjnesondaże nie wykażą, że Komorowskimoże przegrać, to właśnie on niemalna pewno będzie kandydatem PO.Tusk w wywiadzie dla Gazety Wybor-czej wspominał wprawdzie, że bę-dzie chciał przedstawić także „nie-

Leszek Jażdżewski:„W 2005 roku włożyliśmy rękę doognia i przekonaliśmy się, że parzy“

Z bliżające się wybory prezydenckie, które odbędą się jesienią tego reku,polaryzują polskie społeczeństwo, dlatego na łamach naszego pismapublikujemy wywiad z politologiem, publicystą, redaktorem naczelnym

społeczno-politycznego pisma „Liberté!”, który przybliży naszym czytelnikomobecną sytuację w polskiej polityce.

MONITOR POLONIJNY

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2010/2

standardowe” kandydatury Platfor-mie – czyżby miał na myśli Jana Krzy-sztofa Bieleckiego? – ale nie wydajesię, żeby spotkały się one z aprobatą,mimo osobistej pozycji premieraw partii.

Można wierzyć w reelekcję Lecha Kaczyńskiego?Wierzyć można we wszystko, tym

mocniej, im dane zdarzenie jest mniejprawdopodobne, co też stara się czy-nić obóz PiS. Kaczyński zmarnowałszanse na to, żeby zaprezentować sięjako ponadpartyjny autorytet, możenieco staroświecki, ale budzący sza-cunek. Jego ostatnie próby pozyska-nia sobie sympatii są spóźnione i nie-autentyczne. Elektorat anty-Kaczyń-ski jest większy niż elektorat jakiego-kolwiek polityka, startującego w wy-borach, dlatego na dzień dzisiejszy,mimo najlepszej nawet kampanii,trudno przypuszczać, żeby miał szan-se na zwycięstwo. Jednak prawdopo-dobnie Kaczyński uzyska znacznielepszy wynik, niż dają mu dzisiejszesondaże, które tradycyjnie nie dowar-tościowują kandydatów popularnychna prowincji, spoza establishmentu.

Dzięki decyzji Tuska wzrosną szanse innych kandydatów, choćbyCimoszewicza, Olszewskiego, Nałęcza?Widać to w sondażach. Na pewno

największym beneficjentem tej de-cyzji jest Andrzej Olechowski, którynawet liczy na poparcie PO w wybo-rach. Jego wolta od mocnej krytykido umizgów wobec premiera nie wy-gląda wiarygodnie. Co ciekawe, POmusi teraz zależeć na tym, żeby jaknajbardziej wzmocnić Kaczyńskiego,żeby cała walka rozegrała się międzynim a kandydatem Platformy. Najgor-szym scenariuszem dla tej partii było-by spotkanie w drugiej turze czy toz Olechowskim, czy zwłaszcza z Ci-moszewiczem. Stąd też nieustającewyrazy uznania wobec tego drugiegow związku z jego decyzją o niekandy-dowaniu. Cimoszewicz nie zmieniłzdania, jednak inaczej już się wypo-wiada o nadchodzących wyborach –krytykuje konserwatywne poglądyKomorowskiego i Sikorskiego, ubole-wa nad tym, że nie ma w Polsce szans

na szeroką koalicję centrolewicową,podobną do Partii Demokratycznejw USA. Olechowski, choć zgarniasporą część elektoratu PO, może staćsię ofiarą spolaryzowanej kampanii,w której zostanie zmarginalizowany,nie potrafi też zmobilizować elektora-tu lewicowego, co świetnie wychodziCimoszewiczowi. Kampania wybor-cza to także ogromne przedsięwzię-cia finansowe i logistyczne, dlatego,póki co, nic nie wskazuje na to, żebyktokolwiek spoza PO i PiS był w sta-nie włączyć się w nią na poważnie,o ile SLD, SD i pozostała centrolewi-cowa drobnica nie wystawią wspólnieCimoszewicza, ale na to się nie zanosi.

Jest szansa na prezydenta kobietę?Swego czasu Manuela Gretkowskaprzekonywała, że kandydować powinna Anna Dymna?Nie w najbliższej dekadzie. Brakuje

kobiet – liderek w polityce i dopókito się nie zmieni – a nie zapewnią te-go sztuczne parytety – dopóty czoło-we stanowiska będą należały do mę-żczyzn, którzy je sobie wywalczą. Ko-biety mogą być nominowane na ró-żne stanowiska, ale, żeby obejmowaćsamodzielnie najważniejsze funkcjew państwie muszą występować z po-zycji siły własnych osiągnięć i autory-tetu, jak np. Hanna Gronkiewicz-Waltz,która należy jednak do wyjątków.

Na ile Polacy zmęczeni są politykąi brakiem alternatywy na obecnej scenie politycznej?Polacy zwykle deklarują, że nie po-

doba im się wybór, jaki mają, politycyzajmują ostatnie miejsca w rankin-gach zaufania, istnieje uzasadnionepoczucie, że wciąż przewijają się tesame twarze, wobec czego nie maautentycznej alternatywy. Kiedy je-dnak dochodzi co do czego, wygry-wają dobrze znane szyldy partyjnei ich przywódcy. Czy zatem możliwejest przełamanie zoligarchizowaneji skostniałej sceny politycznej? Byłobyto możliwe przy zaistnieniu czterechmało prawdopodobnych do spełnie-nia jednocześnie warunków: podzia-łów w jednej lub obu największychpartiach, reformie ustawy o finanso-waniu partii politycznych, która zde-cydowanie faworyzowałaby istnie-jące duże podmioty, znalezieniu for-muły dla funkcjonowania w mediachczy to niewielkich ugrupowań, zasia-dających w sejmie, czy to opozycji po-zaparlamentarnej oraz ujawnienia sięw nich przywódców politycznychz prawdziwego zdarzenia, którzy por-waliby Polaków nowym językiem.

Jest szansa, że Polacy wybiorą teraz mądrzej?Wybierając w 2005 roku na prezy-

denta Lecha Kaczyńskiego, byliśmyjak dziecko, które musiało włożyćrękę do ognia, żeby przekonać się, żeparzy. Dziś jesteśmy o to doświadcze-nie mądrzejsi.

ŁUKASZ GRZESICZAK, ŁÓDŹ

9LUTY 2010

ZDJĘ

CIE:

ŁUK

ASZ

GRZE

SICZ

AK

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY10

Po raz pierwszy członkowieKlubu Polskiego w Dubnicy

nad Wagiem spędzili razem syl-westrowy wieczór w swojej nowejsiedzibie. Miła i wesoła atmosferaspowodowała, że uczestnicy zaba-wy zapomnieli o problemach dniacodziennego.

Spotkanie towarzyskie, którezainicjowali sami klubowicze,połączono z zabawą, podczasktórej zabrzmiało też uroczyste„Sto lat“ dla uczczenia życiowego

jubileuszu jednegoz członków Klubu –pana Juliusa Bartoškiwraz z przekazaniemmu serdecznych ży-czeń i podziękowań zaaktywną działalność.Po raz pierwszy w spo-tkaniu Klubu wziąłudział potencjalny jego członekpan Kamil Żurawicz z żoną Du-szką. Choć ze względu na rocznąpociechę Sophię, mogli prze-

bywać w naszym groniekrótko, to ich wizytaucieszyła nas.

Przy śpiewie polskichpiosenek i wspólnej za-bawie sylwestrowy wie-czór upłynął bardzo szy-bko, a po noworocznychtoastach nikomu nie

chciało się kończyć zabawy. Obytak dalej!

ZBIGNIEW PODLEŚNYDubnica nad Wagiem

ZDJĘCIA: ZBIGNIEW PODLEŚNY

PowitanieNowegoRokuw Dubnicynad Wagiem

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2010/2

LUTY 2010 11

Po przerwie świąteczno-no-worocznej rozpoczęły się

zajęcia w szkółce polonijnej.W środę 20 stycznia podczaslekcji odbył się tam „Wieczór ko-lęd”. To już druga część projektu– pierwsza odbyła się jeszczeprzed świętami, kiedy to dzieciuczyły się polskich kolęd i pasto-

rałek. W czasie świąt miały za za-danie przygotować się do wystę-pu. Z tego zadania wywiązały sięwspaniale – przygotowały kon-cert, podczas którego wszystkieśpiewały, a niektóre nawet grałyna gitarze czy flecie. Na wszy-stkie dzieci czekały upominkiw postaci książek i słodyczy.

Wszystkich chętnych za-praszamy do naszej szkółkipolonijnej. Zajęcia odbywa-ją się w Centrum WolnegoCzasu „Domino“ przy ul. Šte-fanikovej 63 w Nitrze. Dzie-ci pracują w dwóch gru-pach wiekowych: szkolneji przedszkolnej.

Bliższe informacje możnauzyskać pod numerem tele-fonu: 037/ 6524323.

ROMANA GREGUŠKOVA

Wieczór kolędw nitrzańskiejszkółce polonijnej

Wieczór kolęd

ZDJĘCIA: DOMINIKA GREGUŠKOVA

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY12

Na zainteresowanych sztukąw galerii Instytutu Pol-

skiego w Bratysławie czekają w lu-tym i marcu dwie wystawy, a jed-na ciekawsza od drugiej.

Pierwsza, nazwana po prostu„Satyrykon”, została otwarta 11 sty-cznia i potrwa do 12 lutego. Byćmoże nazwa ta kojarzy się czytel-nikom z jakimś tam festiwalemw Polsce. I słusznie! Chodzi bo-wiem o wybór tego najlepszegoz ponadtrzydziestoletniej historiifestiwalu „Satyrykon”, który odby-wa się w Legnicy. Festiwal po-

wstał z inicjatywy Roberta Szecó-wki i Andrzeja Tomiałojcia w 1977roku, a jego nieprzerwana historiatrwa do dziś. Od początku poświę-cony był satyrze i humorowi rysun-kowemu. Przez wiele lat stanowiłjedyną imprezę, na której spotyka-

li się rysownicy-satyrycy. Corocz-nie na ten festiwal napływają tysią-ce prac od setek autorów z dziesią-tek krajów całego świata. Wśródnich znalazły się nazwiska na-prawdę znane w kręgach rysowni-ków, jak na przykład SławomirMrożek, Stasys Eidrigivicius, Fran-ciszek Starowieyski, Andrzej Cze-czot, Eryk Lipinski, Jiří Slíva i inni.

Lokalny początkowo festiwalprzekształcił się najpierw w im-prezę ogólnopolską, a później,w 1985 roku, stał się festiwalemmiędzynarodowym. Obecnie jest

znany i ceniony także na świecie –amerykańskie pismo „Witty World”zaliczyło go do dziesięciu najle-pszych festiwali tego typu, a Fe-deracja Organizacji Rysownikówdała mu maksymalną liczbę 5 gwia-zdek.

Wystawę w Instytucie Polskimotworzyli ludzie ściśle z festiwalemzwiązani: Grzegorz Szczepaniak,dyrektor Legnickiego Centrum Kul-tury, które jest głównym organiza-torem „Satyrykonu”, i Elżbieta Pie-traszko z Fundacji Kulturalno-Spo-łecznej „Satyrykon”, która dokona-

Żartobliwo i malowniczo w Galerii Instytutu Polskiego

W pierwszej połowiestycznia w Domu

Sztuki w Bratysławie zo-stała otwarta niecodzien-na wystawa pt. „Ateliérmaľby“, na której swojeobrazy prezentowało po-nad 40 artystów. To, coich połączyło, to nazwi-sko naszego rodaka –profesora Jana Bergera,który w latach 1987-2008 prowadził pracow-nię na Vysokej škole vý-tvarných umeni w Braty-sławie, gdzie pod jegoopieką dojrzewało kilkapokoleń artystów. Dwu-

nastego stycznia zebrałosię więc liczne grono je-go podopiecznych orazszeroka publiczność i przed-

Niecodziennawystawa

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2010/2

13LUTY 2010

ła, według jej własnych słów, „bar-dzo subiektywnego”, ale i też bar-dzo udanego wyboru prac spośródkilku tysięcy najlepszych, zebra-nych w Galerii „Satyrykonu” w cią-gu wielu lat jego istnienia. Po inter-esujących przemówieniach obojgana temat historii festiwalu, jego-przyszłości i znaczenia w kultural-nym życiu Legnicy i całej Polskigłos zabrał Zbigniew Machej, dy-rektor Instytutu Polskiego, którywszystkich obecnych zapewnił, żena tej wystawie można się bezkar-nie śmiać, a nawet jest to wskaza-ne. Sam miał od razu powód douśmiechu, bo w podziękowaniu zapomoc przy organizacji wystawy

Grzegorz Szczepaniak podarowałmu słynny kalendarz Pirelli (znanyze zdjęć nader ładnych i naderoszczędnie ubranych pań) w wer-sję „satyrykonowej”, autorstwaBogny Otto Węgrzyn.

Druga ze wspomnianych wystawotwarta zostanie dopiero 19 lutego

o godz. 17.00 w Instytucie Pol-skim, a można ją będzie oglądaćdo 19 marca. Tym razem będzie towystawa o poważniejszym charak-terze, ale równie interesująca.Pokazane na niej zostaną pastelemłodej polskiej artystki BernadettyStępień, laureatki I nagrody im. Je-

rzego Madeyskiego na III Między-narodowym Biennale Pasteli w No-wym Sączu 2006. Po pracach ma-larki widać, że pochodzi ona z Kra-kowa, tam studiowała i tam mie-szka. Często inspirują ją tajemni-cze krakowskie zaułki, stare ka-mienice, ale też i natura, lasy i pej-zaże. Na kilku obrazach widniejąnawet słowackie pejzaże. Drugączęść jej prac tworzą portrety zmy-słowych kobiet, bawiących się dzie-ci albo rozbawionych jamników.

Zapraszam zatem Państwa dogalerii Instytutu Polskiego na obiewystawy. Niewątpliwie jest i nie-wątpliwie będzie na co popatrzeć.

MILICA URBANÍKOVÁ

ZDJĘ

CIA:

WIL

IAM

HES

S

otwierający V Międzynaro-dowe Forum Bieszczadybez granic, miał miejsce 30stycznia w Instytucie Pol-skim w Bratysławie.

Koncert odbył się w ra-mach obchodów „RokuChopina”. W roli konferan-sjera wystąpiła prof. Zu-zana Niederdorfer-Paule-chová, zaś utwory F. Cho-pina, E. Suchoňa, R. Schu-manna i S. V. Rachmani-nowa zagrali ubiegłorocz-ni laureaci Forum ZlatýParnas: Stanislav Bažík,Eva Kosorínová oraz RafałKowalczyk.

Koncert przyciągnął licz-nych miłośników muzykiChopina.

mw

Inauguracyjnykoncert fortepianowy

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

stawiciele słowackich me-diów. Profesor Bergernie krył zadowolenia,albowiem wystawa ta toukoronowanie jego pra-cy artystycznej i profe-sorskiej. Inicjatorką i ku-ratorem wystawy jest Xé-nia Lettrichová. W cen-trum Bratysławy na Nám.SNP 12 (2 piętro) do 14 lutego można więcpodziwiać prace, któ-rych wspólnym mianow-nikiem jest nasz rodakz Zaolzia.

mw

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2010/2

14 MONITOR POLONIJNY L

„Masz wiadomość”

Patryk i Ula dowiedzieli się o swo-im istnieniu od wspólnej znajomej.To ona dała Patrykowi adres Uli,która w tym czasie mieszkała i pra-cowała w Londynie. „Napisał domnie e-mail, kiedy leżałam chorapod kołdrą – wspomina moja ro-zmówczyni. – Nie miałam dobregonastroju, źle się czułam, a tu ktośzaczepia mnie w Internecie!”. Kore-spondencja ze znanym tylko z opo-wiadań przyjaciółki chłopakiemwciągnęła ją i przez kolejne dni

sprawdzała z zainteresowaniempocztę elektroniczną, po-dobnie jak bohaterka fil-mu „Masz wiadomość”.Znajomość na odległośćbyła tak ekscytująca, żeUla po pracy rezygnowa-ła z towarzyskich spot-kań, by móc w wirtualnejprzestrzeni spotkać sięz Patrykiem. Wymienialisię poglądami, dyskuto-wali o ważnych dla nichsprawach. Znali się z tejkorespondencji oraz z fo-

tografii. On mieszkał w Warszawie,ona w Londynie.

Niespodzianka

W czerwcowy weekend bliskodwa lata temu Ula przyleciała w od-wiedziny do siostry do Bratysławy,gdzie czekali na nią również rodzi-ce. Przed wyjazdem napisała doPatryka, że wybiera się na Słowację,więc z tego powodu ich korespon-dencja będzie ograniczona.

„Nasza wspólna znajoma, dowie-dziawszy się o wizycie Uli w Braty-sławie, podsunęła mi pomysł, bympojechał na Słowację, byśmy sięmogli naprawdę poznać – wspomi-na Patryk. – Nawet nie wiedziałem,jak daleka czeka mnie podróż. Poprostu zabukowałem hotel w Braty-sławie z dostępem do Internetui wsiadłem do samochodu”. Po dro-dze wysłał do Uli SMS-a, że ma cię-żki dzień, że czeka go sporo obo-wiązków. W tym czasie Ula wrazz rodziną, niczego nie świadoma,robiła zakupy. Pod wieczór chłopakdotarł do stolicy Słowacji, zalogo-wał się w sieci i napisał do niej.Prowadzili korespondencję jak zwy-kle, jak gdyby nigdy nic. „W pew-nym momencie zapytał mnie, czymogę mu podać swoją lokalizację –wspomina moja rozmówczyni. – Naodczepnego podałam mu adres sio-stry, ale nawet przez myśl mi nieprzeszło, co on kombinuje”. Jakożart potraktowała też propozycję,którą złożył jej Patryk, by spotkalisię za godzinę. Zaczęła się jednak za-stanawiać, co by było, gdyby chło-pak jednak pojawił się pod blokiem

siostry? „Szybko wzięłamprysznic, przypudrowa-łam nos, pożyczyłam odsiostry szpilki i zeszłamna dół o umówionej po-rze” – opowiada Ula, niekryjąc ekscytacji. Zadrzwiami zobaczyła mę-żczyznę, który zupełnienie pasował do tego, zna-nego z fotografii. Była roz-czarowana. Dopiero języksłowacki, którym mówił,uświadomił jej, że to są-

Walentynkowe wspomnienia

Pousłyszeniu pewnej historii wraz ze znajomymi zaczęliśmy wspominać,jak i gdzie każdy z nas spotkał swojego partnera życiowego. Z okazjizbliżającego się święta zakochanych postanowiłam więc ową historię

przybliżyć Państwu, by wprowadzić Państwa w walentynkowy nastrój. Historiętę, w której świadkiem rodzącej się miłości stała się Bratysława, usłyszałam odpewnej Polki, od kilku lat mieszkającej na Słowacji. Oto ona.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2010/2

15LUTY 2010

● Styczeń tylko nieuważnym ob-serwatorom jawił się pod znakiemmrozów. Ci, którzy patrzą dokła-dniej, odnotowali go jako miesiącpowrotów. Choć – jak przyznająornitolodzy – na powroty ptakówbędziemy musieli jeszcze poczekać.

● „Rzeczpospolita” z 22 styczniapoinformowała, że „od 1 lutegoJózef Oleksy będzie ponownieczłonkiem Sojuszu”. Wnioseko przyjęcie do partii Oleksy złożyłkilka dni wcześniej. Jak pamiętamyopuścił on SLD po tym, jak w marcu2007 r. portal internetowy tygodni-ka „Wprost” opublikował fragmentystenogramu nagrań jego prywatnejrozmowy z Aleksandrem Gudzo-watym. Były premier obraził wów-czas Aleksandra Kwaśniewskiego,Wojciecha Olejniczka i JerzegoSzmajdzińskiego. „Prośbę premieraOleksego rozpatrzymy na posiedze-niu 1 lutego, ale nie sądzę, by kto-kolwiek był przeciwko” – mówiłRzeczpospolitej Paweł Kołodziejski,przewodniczący warszawskiegoKoła SLD Rampa. „W naszym kolepan premier ma wielu przyjaciółi wszyscy się ucieszyli, że znowubędzie należał do partii” – wyjaśniałKołodziejski. Wszystko wskazuje nato, że Olejniczak, Szmajdzińskii Kwaśniewski nie należą do tegokoła.

● „Rzeczpospolitą” interesowało,jakie oczekiwania partii wiążą sięz powrotem byłego premiera. „Mamnadzieję, że Oleksy dzięki swoimkontaktom pomoże nam zdobyćniezależnych ekspertów – zaznaczyłKołodziejski. – Pierwszego lutegospotkamy się na przykład z Dariu-szem Rosatim, bo chcemy poznaćjego opinię na tematy zagranicznei gospodarcze” – można było prze-czytać w Rzeczpospolitej.

● Dwa dni wcześniej o innymwielkim come backu poinformowa-ła „Gazeta Wyborcza”. Rzecz miałamiejsce w Łodzi. „Były premier i by-

ły szef Sojuszu Lewicy Demokraty-cznej Leszek Miller został ponownieprzyjęty do SLD. Zadecydowalio tym działacze Koła Śródmiejskie-go tej partii w Łodzi, tego samego,z którego Miller wystąpił przed trze-ma laty” – doniosła „GW”.

„Szef koła Rafał Paras powiedziałdziennikarzom, że członkowie kołaniemal jednogłośnie opowiedzielisię za ponownym przyjęciemMillera do SLD. Z ich decyzji zado-wolony był były premier, który oce-nił, że występowanie z Sojuszu byłobłędem z jego strony. Były premierdodał, że SLD jest ważniejsze niżurojone krzywdy, ambicje czy pre-stiż” – wyjaśniała gazeta. Miller zaśpodkreślał, że świadomie wybrałKoło Śródmiejskie w Łodzi, bo„dzięki temu znalazł się w tym sa-mym punkcie, co kilka lat temu”.W tym kontekście jego popularnepowiedzenie, o tym, że prawdziwe-go mężczyznę poznaje się nie potym, jak zaczyna, ale jak kończy – na-biera zupełnie nowej interpretacjisemantycznej.

● Powracali nie tylko politycy, aletakże normalność i zdrowy rozsą-dek. „Agora” – wydawca „GazetyWyborczej” odkryła, że po latach za-rabiania na wydawaniu często ki-czowatych dodatków i serii możnazarobić także na czymś fajnym. Po-pularna „Wyborcza” wraz z wydaw-nictwem PWN przygotowała ko-lekcję „Wielcy filozofowie”, na którąskładają się wybitne dzieła najwa-żniejszych filozofów od czasów sta-rożytnych po wiek XX. Kolekcji to-warzyszy specjalny serwis w „GW”,w ramach którego najwięksi polscyfilozofowie odpowiadają na pyta-nia, jak żyć i po co nam filozofia.

Serię rozpoczęła rozmowa Ale-ksandry Klich z profesorem JanemHartmanem, w której znany kra-kowski filozof deprecjonuje herme-neutykę, etykę Kanta oraz przeko-nuje, że „nikt nie ma telefonu doPana Boga”.

ŁUKASZ GRZESICZAK

Przegląd polskiej prasysiad, który zapomniał kluczy. W oddalizobaczyła Jego. Właśnie wysiadał z sa-mochodu….

Bratysława

Pojechali samochodem w zupełnienieznanym kierunku. „Ula trochędziwnie się zachowywała, przez całądrogę się nie odzywała” – komentujePatryk. Ula wyjaśnia to olbrzymim za-skoczeniem. „Dopiero podczas space-ru uliczkami Bratysławy, kiedy złapałamnie za rękę, poczułem, że będziedobrze” – dodaje mój rozmówca.

Całą noc spacerowali po mieście.Fontanna na placu Hviezdoslava, TeatrNarodowy to jakby świadkowie ichkiełkującej miłości. „Była ciepła czerw-cowa noc, atmosfera była niesamowi-ta, wszędzie na ulicach i w lokalach by-ła roześmiana młodzież” – wspominaPatryk. Mieli sobie wiele do powiedze-nia i nawet nie zauważyli, kiedy za-częło świtać. Zapomnieli o zmęczeniu,po prostu cieszyli się sobą.

Rano Patryk wracał zadowolony doWarszawy. „Kiedy zatrzymała mnie po-licja za przekroczenie szybkościz uśmiechem przyznałem się do winyi poprosiłem o wypisanie mandatu –wspomina. – Chyba miałem wypisaneszczęście na twarzy, bo skończyło sięna pouczeniu”.

Niemy świadek

Pierwsze spotkanie spowodowało, żesię w sobie zakochali. Ula ze względu naPatryka postanowiła wrócić do Polski.„Trudno znaleźć faceta, dla którego cośsię chce zrobić, dużo osób stawia na wy-godę, a Pat urzekł mnie swoją sponta-nicznością” – wyznaje. Wspólnie prze-mierzyli wiele kilometrów, podróżowalipo wielu krajach, ale w ich rankingu naj-bardziej uroczych miast na pierwszymmiejscu plasuje się Bratysława. Za ka-żdym razem, kiedy odwiedzają siostręUli, wspominają pierwsze chwile swo-jej miłości. Podczas rozmowy zdradzilimi, że niewykluczone, iż ślub wezmąwłaśnie w Bratysławie.

Kto wie, ile słowackich miast byłoświadkami rodzących się miłości na-szych rodaków?

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2010/2

To obecnie jedyny napolskiej scenie muzykirozrywkowej pop bas.Ukończył wydział śpie-wu / bas buffo/ na Aka-demii Muzycznej w Gdań-sku.

Grał w duecie blueso-wym, w kwartecie swin-gowym, w zespole pun-kowym, w kabarecie, so-lo z fortepianem. Z cza-sem w Gdańsku był corazbardziej rozpoznawalny.W końcu zaproszono godo udziału w nagraniupierwszej płyty zespołu„Leszcze”. W 2002 roku

było Opole i przebój „Tadziewczyna”, który przy-niósł mu nagrodę dzien-nikarzy. Później był kon-cert dla Telewizji.

Od 2004 roku Mieczni-kowski występował jakosolista w oratoriach Zbi-gniewa Książka i PiotraRubika.

Na koncie ma 4 kompa-kty z „Leszczami”, jednąpłytę solową – „Czaro-dzieje”.

Podczas 45. KrajowegoFestiwalu Polskiej Pio-senki w Opolu w roku2008 w konkursie pre-

MONITOR POLONIJNY16

Słowaccy murarze to historycznyfenomen. Tysiące ich wiosną od-chodziło ze swoich biednych wio-sek, by budować domy w całejEuropie. Wracali dopiero późnąjesienią. Mężczyźni zarabiali pie-niądze z dala od domu, a ich żonysame opiekowały się dziećmi, pro-wadziły gospodarstwa. Razem spę-dzali tylko zimę. Historia tych mu-rarzy to podstawowa opowieśćz dziejów narodu słowackiego.Popularny do dzisiaj w Polsce zwy-czaj zatrudniania do budowy do-mów ekip „górali” w pewnym sen-sie nawiązuje do tamtej tradycji.

Szacuje się, że na początku XX wie-ku w Warszawie mogło pracowaćjednocześnie około 300 słowackichmurarzy. Część z nich z czasem siętu zadomowiła. Nie wrócili już nazimę na Słowację, ściągnęli żonyalbo pożenili się z Polkami, pobu-

dowali domy dla siebie. Ponieważrazem jest raźniej, spora ich grupazamieszkała obok siebie w Markachpod Warszawą, miejscowości, któraw tamtych czasach stanowiła za-plecze budowlane Warszawy (fun-kcjonowało tu np. aż 5 cegielni).Tuż przed wybuchem I wojny mie-szkało tam ok. 80 rodzin słowa-ckich. Przez kilkadziesiąt lat pielę-gnowały one swoją tożsamość i ję-zyk, ale później stopniowo się polo-nizowały i były wchłaniane przez pol-skie otoczenie. Jeszcze w latach 20.istniała słowacka świetlica i wyda-wano jakieś okolicznościowe gazet-ki, jednak 10 lat później już tylkogrupa starszych ludzi mówiła posłowacku. Po II wojnie światowejpo tych Słowakach została już tylkopamięć – do dzisiaj w Warszawie ży-je jeszcze kilka osób, pamiętającycho swoich słowackich korzeniach.

Z jednej z takich słowackich ro-dzin wywodziła się aktorka Apolo-nia Chalupec, która najpierw spolo-nizowała swoje nazwisko na Chału-piec, a później pod artystycznympseudonimem Pola Negri zrobiłaświatową karierę.

S∏owakzz WWaarrsszzaawwyy

M ało kto dzisiaj pamięta o tym, że pod koniec XIX-wieku, kiedyWarszawa przeżywała wielki

boom budowlany, ściągnęła tam zupełniespora grupa słowackich robotnikówbudowlanych.

Maciej Miecznikowski

J est rodowitym Kaszubem. Śpiewa od dziecka, a swą muzyczną karierę rozpoczął w szkole muzycznej w Wejherowie.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2010/2

mier otrzymał nagrodępubliczności za piosen-kę „Tak się bawi naszaklasa”.

Chociaż wiele latkształcił się na powa-żnego wokalistę, wy-brał estradę.

Potrafi wykonać zaró-wno dancingowe pio-senki „Leszczy”, jak i po-ważne, pompatyczneoratoria, a do tego arieoperetkowe.

Mówi o sobie: „Muzy-ka klasyczna, operowa,operetkowa nadal jestwe mnie. Ja odpoczy-wam, słuchając muzykiklasycznej. Ale wybra-łem estradę i kochamreagujący na występtłum. Dzięki temu wy-

konuję wszystkie gatun-ki muzyczne łączniez muzyką dawną, baro-kową. Rano np. śpiewa-łem arie operowew Akademii Muzycznej,po południu walceStraussa, potem koncertbarokowy w DworzeArtusa, a nocą standar-dy jazzowe w klubieŻak w Gdańsku”.

Maciej Miecznikow-ski jest nie tylko wszech-stronnym wokalistą, li-derem zespołu „Lesz-cze”. Znakomicie radzisobie jako prezenter te-lewizyjny /„ Karaoke –śpiewać każdy może”czy „Śpiewanie na ekra-nie”/.

Od 9 marca 2008 ro-

ku prowadzi programrozrywkowy „Tak to le-ciało”.

Dnia 19 grudnia 2009roku otrzymał nagrodęspecjalną, przyznanąmu przez redakcjęRadia „Kaszebe”, za za-angażowanie w pro-mocję Kaszub oraz języ-ka kaszubskiego.

Miecznikowski dużokoncertuje z zespołem„Leszcze”. Twierdzi, żejest to jego muzycznarodzina. A „Leszcze” tonie tylko muzyka , topoczucie humoru, zaba-wa, zaś członkowie tejgrupy to znakomici mu-zycy w bardzo rozryw-kowym wydaniu.

URSZULA SZABADOS

LUTY 2010 17

Z innej rodziny, już mieszanej, bomatka była Polką, urodził się w roku1914 Miroslav Iringh. Jak to częstobywa wśród ludzi urodzonych dale-ko od ojczyzny, Miroslav dumny byłze swego słowackiego pochodze-nia. Po skończeniu szkoły średniejpróbował swoich sił w dzienni-karstwie. W 1939 roku wraz z oj-cem wstąpił do Legionu Czechosło-wackiego. W czasie okupacji imałsię różnych dorywczych zajęć.Wystąpił o obywatelstwo PaństwaSłowackiego i, posiadając w okupo-wanej Warszawie status cudzoziem-ca-sojusznika, wykorzystywał tow działalności konspiracyjnej. Jakoosoba związana z prasą współpra-cował z Biurem Informacji i Propa-gandy Komendy Głównej AK, pro-ponował wydawanie pism i ulotekdla Słowaków. W 1943 roku utwo-rzył w Warszawie słowacki komitetpolityczny, a następnie zapropono-wał stworzenie w strukturach war-szawskiej organizacji AK plutonuzłożonego ze Słowaków. Pluton zo-stał przyporządkowany jednemuz rejonów Obwodu Mokotów. We-dle powojennej relacji Iringha uda-ło mu się pozyskać do tego plutonu28 Słowaków, zamieszkałych

w Warszawie i okolicach. Gdy wy-buchło powstanie warszawskie tyl-ko części z nich udało się dostać namiejsce zbiórki. Pierwszego sier-pnia było ich ośmiu, a potem kilku-nastu. W następnych dniach dołą-czyło do nich kilkunastu Gruzinów,

Węgier, Ormianin i kilkunastuPolaków. Pluton nosił jednak nazwęsłowacką, miał też specjalnie przy-gotowane odznaki narodowe i wła-sny sztandar. W „Monitorze Polonij-nym” przed czteroma laty pisaliśmyo powstańczych walkach tego od-działu, który walczył na DolnymMokotowie, a potem wycofał sięw kierunku Powiśla. W połowiewrześnia w rejonie ulicy ZagórnejIringh spotkał się z żołnierzamiI Armii, którzy wysadzili desant naCzerniakowie, i razem z nimi prze-prawił się przez Wisłę na Pragę…

Po wojnie wrócił do swojego mia-sta, do Warszawy, gdzie był repre-sjonowany jako akowiec. Po 1956roku pracował jako dziennikarz,m.in. w Życiu Warszawy. Zmarłw latach 80.

Ot, typowy polski życiorys war-szawskiego Słowaka.

ANDRZEJ KRAWCZYKZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

P.S. Od k i lku la t w Warszawie przy u l icy Czern iakowskie j , tam,gdz ie walczy ł s łowacki p lu ton , is tn ie je skwer noszący imię

Miros lava I r ingha , a Ambasada Słowacj i co roku we wrześniu sk ładatam kwiaty i organizu je spo tkanie kombatantów.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2010/2

Przez wielu krytyków filmten został okrzyknięty naj-lepszym polskim filmem ro-ku, chociaż tak naprawdę todopiero jedna z pierwszychprodukcji bieżącego roku.„Wszystko co kocham” wy-świetlane jest w kinach za-ledwie od kilku dni, ale filmnagrodzony został już przedpremierą. Na festiwaluw Gdyni otrzymał liczne po-chwały, a E. Pluta, autorkascenografii została nagro-dzona. Ponadto zyskał „Zło-tego Klakiera” za najdłużejoklaskiwany film od RadiaGdańsk i „Złotego Kangura” –nagrodę australijskich dystry-butorów, dzięki czemu zostałzakwalifikowany (jako pierw-szy polski film!) do konkursugłównego najważniejszego naświecie festiwalu kina niezależnegow Sundance. Film „Wszystko co ko-cham” wyświetlany był również(oprócz pięciu innych polskich pro-dukcji) na festiwalu filmowymw Pusan.

Więcej rekomendacji już chybaPaństwo nie potrzebują. „Wszystko cokocham” docenione zostało przezznawców na całym świecie. Pozostajeteraz tylko czekać, by się przekonać,jak odbiorą go polscy widzowie – wy-biorą się do kina, aby obejrzeć ten wy-jątkowy film, czy nie?! Często okazujesię, że publiczność nie docenia wybit-nych produkcji, ale mam nadzieję, żew tym przypadku tak się nie stanie.

Tytuł filmu to rozwinięcie akroni-mu WCK – taką nazywa się zespół

punkowy, której członkami sągłówni bohaterowie: Janek (wo-kalista), Kazik, Staszek i Diabeł.Młodzi, utalentowani, pełnienergii i pomysłów, przebojo-wi... Robią to, co lubią – grają

i pod żadnym pozorem nie chcą zre-zygnować z muzyki. Ich marzeniemjest występ na koncercie w Kosza-linie. Można powiedzieć – nic szcze-gólnego, ale który dorastający muzyknie chciałby zagrać na festiwalu? Ży-cie Janka (świetna rola młodego nie-znanego dotychczas aktora MateuszaKościukiewicza) wygląda szablono-wo. To zbuntowany nastolatek, spę-dzający większość czasu z kolegamina ulicy, mimo iż dookoła panuje stanwojenny (ogłoszony przez Jaruzel-skiego – pokazanie filmu w filmie).

W filmie pojawia się równieżwątek młodzieńczej miłości. Janekspotyka młodą (oczywiście) atrakcyj-ną dziewczynę Basię (Olga Frycz, cór-ka znanego aktora Jana Frycza),

w której się zakochuje. Nie-stety, nie mogą widywać sięoficjalnie, gdyż ojciec Basidziała w „Solidarności”, nato-miast tata Janka (w tej roli A. Chyra) pracuje w milicji.Ponadto w filmie pokazanajest fascynacja dorastającychchłopców dojrzałą kobietą,sąsiadką, którą codzienniewidują na podwórku.

Kontekst polityczny poja-wia się raczej jako tło. „Wszy-stko co kocham” pokazuje ży-cie codzienne dorastającychnastolatków, ich spontani-czność, radość z życia, bez

głęboko widocznych rys, spowodo-wanych ówczesną sytuacją w Polsce.Stan wojenny uwidacznia się tylkow pewnych momentach, np. gdy za-zdrosny o swoją żonę milicjant za-brania występu zespołu na szkolnejimprezie ze względu na nieocenzu-rowane teksty. Oczywiście, jak Pań-stwo się pewnie domyślają, chłopa-cy wbrew zakazom postanawiająjednak zagrać, co przez licealnąwidownię zostaje przyjęte z wiel-kim entuzjazmem.

Myślę, że hasło promujące film:„Gdy miłość miała smak oranżady”idealnie oddaje jego klimat. Dla mnie„tamta” rzeczywistość to nieznanaprzeszłość, którą poznaję. Dla innychto czas dzieciństwa lub dorastania,który na stałe zostanie w pamięci.Zatem obejrzenie tego filmu, to jakpowrót do przeszłości. Czy zatemchcą Państwo przenieść się w czasie?Zapraszam do kin!

MAGDALENA PIETZ

MONITOR POLONIJNY18

P iętnastego stycznia 2010 r. odbyła siępremiera filmu „Wszystko co kocham”,do którego scenariusz napisał i którywyreżyserował Jacek Borcuch.

P iętnastego stycznia 2010 r. odbyła siępremiera filmu „Wszystko co kocham”,do którego scenariusz napisał i którywyreżyserował Jacek Borcuch.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2010/2

19LUTY 2010

„Kazimierz Nowak byłczłowiekiem o ogromnejwyobraźni i ogromnej od-wadze, człowiekiem nie-ustraszonym. Pokazał, żejeden biały człowiek, zu-pełnie bezbronny, niepo-siadający żadnego uzbro-jenia, a jedynie wiaręw drugiego człowieka, mo-że przebyć samotnie wiel-ki kontynent i to w cza-sach, gdy Europa zaczynaładopiero odkrywać TrzeciŚwiat. On uczył nas wtedy,w latach trzydziestych XXwieku, jak należy trakto-wać Trzeci Świat i jegomieszkańców. Tylko ktoś,kto zna rejony, po którychon podróżował, i sposób,w jaki to robił, może doce-nić to bohaterstwo, połą-czone z niezwykłą skrom-nością” – mówił dalej król

polskiego reportażu Ryszard Ka-puściński, bez wątpienia najbar-dziej kompetentna osoba do wyra-żenia opinii o podróżniku, któryw 1931 roku rozpoczął pięciole-tnią wędrówkę po kontynencieafrykańskim.

Odpowiedzi na pytanie, kim byłKazimierz Nowak, na próżno szu-kalibyśmy w encyklopediach. Kró-tką, niedokładną zresztą wzmian-kę o nim znaleźć można tylkow Złotej księdze kolarstwa pol-skiego, opracowanej przez Bog-

dana Tuszyńskiego (Polska Oficy-na Wydawnicza „BGW ”, Warsza-wa 1995). Dopiero książka, wyda-na w 2000 roku przez poznańskiewydawnictwo „Sorus”, a zatytuło-wana Kazimierz Nowak. Rowe-rem i pieszo przez Czarny Ląd.

Listy z podróży afrykań-skiej z lat 1931-1936 sta-ła się źródłem poznanianiezwykłej podróży tegoniezwykłego człowieka.Pamięć o nim przywróciłŁukasz Wierzbicki, któryzebrał i opublikował listyi relacje reportażowe, pi-sane przez Nowaka pod-czas długiej podróży af-rykańskiej.

Kazimierz Nowak uro-dził się 11 stycznia 1897roku w Stryju na Podolu.Do Poznania przybył poI wojnie światowej. Tupracował początkowow urzędzie pocztowym,a później w towarzystwieubezpieczeniowym. Byłskromnym urzędnikiem,który w wolnych chwi-lach wsiadał na rower

„W yczyn Kazimierza Nowaka zasługuje na to, by jego nazwiskoznalazło się w słownikach i encyklopediach, by było wymienianeobok takich nazwisk, jak Stanley i Livingstone” – to słowa, które

wypowiedział Ryszard Kapuściński 25 listopada 2006 roku, odsłaniając w holupoznańskiego Dworca Głównego tablicę pamiątkową, poświęconą człowiekowi,który samotnie przemierzył Czarny Ląd pieszo, konno, rowerem i czółnem.

Wielka afrykańska podróżKazimierza Nowaka

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY20

i urządzał sobie bliższe lub dalszewycieczki po kraju. Wrażliwy naotaczającą go przyrodę, poznawa-nych ludzi, dużo wówczas fotogra-fował. W marcu 1922 roku zawarłzwiązek małżeński z Marią Gorcik.W tym samym roku urodziła się imcórka Elżbieta, a trzy lata później,w 1925 roku syn Romuald.

Rok 1925 nie był dla Polaków ła-twy. Przypomnijmy, że był to okresdewaluacji złotego, bezrobocia,kryzysu. Wówczas to Nowakowieprzeprowadzili się do podpoznań-skiego Boruszyna, gdzie kosztyutrzymania były niższe, a Kazimierzpodjął ważną decyzję, dotyczącązmiany zawodu i wyjazdu z kraju.Nie wybierał się jednak, jak wielujego rodaków, do francuskich czy

belgijskich kopalń ani za ocean. Nautrzymanie rodziny postanowił za-rabiać jako korespondent prasowyi fotograf. Korespondent przedziw-ny, bowiem dwie podróże po Euro-pie odbył na rowerze. Wówczas toprzemierzył Węgry, Austrię, Wło-chy, Francję, Belgię, Holandię, Gre-cję, Rumunię i Turcję. Dotarł też doTrypolitanii (dziś Libia) w AfrycePółnocnej. W 1928 roku wrócił doPolski, bogatszy o wrażenia i do-świadczenia. Przez kolejnych kilkalat podróżował po Polsce, a potemznów wyjechał do Francji. Pisał, nietylko zarabiając na utrzymanie ro-dziny – udało mu się też zgroma-dzić niewielkie oszczędności, dzię-ki którym mógł przygotowywać siędo realizacji swojego wielkiegomarzenia – podróży po Afryce.

Tę niezwykłą podróż rozpoczął 4 listopada 1931 roku, udając sięautobusem z Boruszyna do Pozna-

nia, skąd pociągiem pojechał doRzymu. Ze sobą wiózł niewielki ba-gaż, którego najważniejszą częściąbył siedmioletni rower. To na nimpokonał odległość z Rzymu do Nea-polu, skąd statkiem przeprawił sięprzez Morze Śródziemne. W dniu26 listopada 1931 roku był jużw Trypolisie, gdzie rozpocząłrealizację swego planu. A był toplan bardzo ambitny – na rowerzezamierzał dotrzeć z Afryki Półno-cnej do oddalonego o tysiące kilo-metrów południowego krańcaCzarnego Kontynentu – PrzylądkaIgielnego.

Rower wybrał nie dlatego, że byłekscentrykiem, pragnącym zwró-cić na siebie uwagę, chcącym po-bić jakiś światowy rekord, którymógłby mu zapewnić rozgłos, aledlatego, że po prostu na innypojazd nie było go stać. Nie miał zasobą możnych mecenasów – jedy-nie poznański „Stomil” obiecał za-opatrywać go w opony rowerowe.Warto dodać, że później z tej obiet-nicy się wywiązał. Nowak nie po-dzielał ambicji kolonialnych LigiMorskiej i Kolonialnej, dlatego niemógł od niej oczekiwać pomocy.Na siebie i na pozostawioną w kra-ju rodzinę postanowił zarabiać, pi-sząc reportaże i robiąc zdjęcia, któ-re przesyłał z afrykańskich dróg dopolskich i niemieckich gazet.

Z dewizą: „Gdy ruszysz w drogę,na pewno spotka cię coś ciekawe-go” wędrował przez puszcze, pu-stynie i bagniste delty rzek, częściejrower pchając, niż na nim jadąc.Omijał turystyczne szlaki i wielkiemiasta w przekonaniu, że są tylko„pewnego rodzaju wystawą, na któ-rej znajdzie się tylko to, czym wy-

stawca pragnie przybysza oczaro-wać”. Samotny podróżnik, porusza-jący się pośród fantastycznych kra-jobrazów, poznający nieznanychmu dotąd Tuaregów, egipskich fel-lachów, dumnych Watussi, żyją-cych wśród bagien Szilluków, Pig-mejów, Burów, Hotentotów, Busz-menów, karłów Babinga, każdyprzebyty kilometr, każde spotkaniedokumentował fotografiami i pisa-nymi na gorąco barwnymi relacja-mi, wrażeniami, często zapisywa-nymi na odwrocie fotografii, robio-nych małoobrazkowym aparatem„Contax”, które potem trafiały doprasy. W czasie swej wędrówkizatrzymywał się w tubylczych wio-skach, gdzie słuchał murzyńskichlegend, czasem gościł wśród Polo-nii i w ośrodkach misyjnych. Dopołudniowego krańca Afryki, czyliPrzylądka Igielnego, dotarł w kwie-tniu 1934 roku. W czasie dwu-ipółletniej podróży pokonał około20 tysięcy kilometrów.

Był zmęczony i chory, a jednaknie wsiadł na statek, którym mógł-by wrócić do Europy. Mimo po-wtarzających się ataków malarii,postanowił powtórzyć swą wę-drówkę przez Afrykę, która tym ra-zem wiodła z południa na północprzez Kapsztad, Windhoek, Leo-poldville, Fort Lamy. Wśród pia-sków Afryki Południowo-Zachod-niej stracił swego wiernego towa-rzysza – rower , który po prostu sięrozsypał. Wówczas Kazimierz No-wak przesiadł się na konia Rysia,darowanego mu przez mieszka-jącego w Gumachab Polaka Mie-czysława Wiśniewskiego. Od niego

Na rowerze odbył dwiepodróże po Europie.

Wówczas to przemierzyłWęgry, Austrię, Włochy,

Francję, Belgię, Holandię,Grecję, Rumunię i Turcję.Dotarł też do Trypolitanii

(dziś Libia) w AfrycePółnocnej.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2010/2

21LUTY 2010

kupił też drugiego ko-nia Żbika, którego szy-bko wymienił na Cow-boya. Ten przez na-stępne 3 tys. kilomet-rów niósł na swymgrzbiecie skromny ba-gaż podróżnika. Na fa-zendzie hrabiego Za-moyskiego w Angolirozstał się ze swymikońmi. Rwącą i kapry-śną rzekę Kassai pokonał na tubyl-czym czółnie, wykonanym na jegozamówienie i ochrzczonym „Po-znań I”. Gdy czółno rozbiło się nakatarakcie rzeki Kaveve, znów set-ki kilometrów wędrował pieszo, byw Lulua nabyć nową tubylczą łódź,nazwaną na cześć małżonki „Ma-ryś”. Samotną żeglugę rzekamiLulua, Kassai i Kongo zakończył wewrześniu 1935 roku w Leopoldville(dziś Kinszasa). Stąd nad jezioroCzad udał się na zreperowanym ro-werze. Teraz czekała na niegoSahara.

Władze francuskiej Afryki Ekwa-torialnej stanowczo sprzeciwiałysię samotnej przeprawie przez pu-stynię; ze względów bezpieczeń-stwa radziły polskiemu podróż-nikowi dołączenie do jakiejś kara-wany. Ponieważ Francuzi trwaliprzy przepisie, że Saharę mogąprzemierzać jedynie karawany, za-pytał ich: „Czy jeśli kupię jednegowielbłąda, to już będzie karawa-na?”. Gdy usłyszał krótkie francu-skie „Non!”, odpowiedział: „To w ta-kim razie kupię dwa wielbłądy,najmę poganiacza i stworzę własnąkarawanę. Wówczas mnie puści-cie?”. „Pewnie tak” – przyznalizaskoczeni uporem Polaka Fran-cuzi. I tak kolejnych pięć miesięcyKazimierz Nowak spędził nagrzbiecie dromadera Ueli, na któ-rym dotarł do miasta Uargla, gdzieznów przesiadł się na rower, naktórym przemierzył ostatnie ty-siąc kilometrów, dzielących go odAlgieru.

W wędrówce z południa na pół-noc Afryki często zmieniał środkitransportu; podróżował pieszo, ro-werem, konno, czółnami czy na

wielbłądzie, nie zmie-niał jednak swego zwy-czaju relacjonowaniatego, co widział, coprzeżywał i fotografo-wał. W swych relacjachnie epatował czytelnikawłasnymi przygodami,choć miał ich bez liku,a śmierć niejednokro-tnie zaglądała mu w oczy, ale wspominał

o nich mimochodem. Dla dzisiej-szego czytelnika reportażowe re-lacje Kazimierza Nowaka to reali-styczny obraz Afryki lat trzydzies-tych XX wieku – obraz dzikiej i nie-okiełznanej jeszcze przyrody i eg-zotycznych mieszkańców. W tymobrazie nie brakowało ciemniej-szych kolorów. Nowak zaskakiwałjak na owe czasy krytycznym sto-sunkiem do imperialnych obycza-jów Europejczyków w Afryce.Widział zaniedbania w infrastruk-turze, opiece zdrowotnej czyoświacie. Sceptycznie oceniał cy-wilizacyjną rolę Europy. Obco czułsię wśród białych eksploratorówCzarnego Lądu. Dostrzegał ostreróżnice między rdzenną ludnościąa przybyszami, m.in. pisał: „Osiedlabiałych ludzi składają się z pię-knych will z zadbanymi ogrodami/.../ obok nich znajdują się rezerwa-ty dla tubylców – skazanych, by zgi-nąć śmiercią głodową. Anglicy zwąje location, a wyraz ten wymawiająz taką jakąś pogardą, którą trudnopowtórzyć. Ludzkie śmietniska,dom wariatów, szpital trędowa-tych, dożywotnie więzienie /.../”.I chociaż nawet przez moment niemamy wątpliwości, po czyjej stro-nie opowiadał się autor relacjiz afrykańskiej wędrówki, wszystko,

co napisał, utwierdza nas w przeko-naniu, że ten wnikliwy i życzliwyrdzennej ludności obserwator niebył obserwatorem bezkrytycznym,o czym świadczy m.in. taka jegouwaga: „Tutejszy Murzyn to dużedziecko. Wystarczy przypatrzeć się,co robią z pieniędzmi w dzień wy-płaty. Idą do sklepów i, cokolwiekzobaczą kolorowego, kupują bezspecjalnej potrzeby /.../. Żyją w ka-panach z chrustu, jak przed wieka-mi, tak samo jak ich praojcowie na-go chodzą, a dziś, gdy warunki siętrochę polepszyły, kupują biżuteriękauczukową i trwonią pieniądze”.

Najlepszych referencji reporta-żom Nowaka udzielił Ryszard Ka-puściński, który po przeczytaniuksiążki Kazimierz Nowak. Rowe-rem i pieszo przez Czarny Ląd na-pisał do wydawcy: „Przejęty jestemlekturą książki /.../ Rewelacyjna torzecz, którą włączam jako stałąpozycję do swoich wykładów,rozmów, refleksji na temat reporta-żu zagranicznego; oby zajęła onastałe miejsce na listach klasyki pol-skiego reportażu – czego zresztąjestem od tego momentu sam go-rącym zwolennikiem”.

Na siebie i napozostawioną w kraju

rodzinę postanowiłzarabiać, pisząc reportaże

i robiąc zdjęcia, któreprzesyłał z afrykańskich

dróg do polskichi niemieckich gazet.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2010/2

Paszporty „Polityki” przy-znawane są w sześciu od-rębnych kategoriach: film,literatura, teatr, sztuki wi-zualne, muzyka poważna,muzyka popularna. Do ka-żdej z nich dziesięciu wy-bitnych krytyków z prasy,radia i telewizji zgłasza potrzy kandydatury wrazz uzasadnieniem. Oficjalnenominacje do nagrodyotrzymują trzy osoby z ka-żdej kategorii, które otrzy-

mały najwięcej rekomen-dacji. Z tych „trójek” redak-cyjna Kapituła wybiera lau-reatów. W ubiegłym rokulaureatką w dziedzinie lite-ratury została Sylwia Chu-tnik.

W tym roku Paszport„Polityki” w kategorii lite-ratury wręczono PiotrowiPazińskiemu za minipo-wieść Pensjonat (Wydaw-nictwo „Nisza”, Warszawa2009). Nowy właściciel

W styczniu tygodnik „Polityka” już poraz siedemnasty rozdałPaszporty „Polityki”,

corocznie przyznawane tym młodymtwórcom kultury, „którzy wykazali sięszczególnym twórczym niepokojem, inwencją,ponadprzeciętną wyobraźnią i oddaniem sztuce”.

W listopadzie 1936 roku Nowakdotarł do Algieru, gdzie napisałm.in.: „Czuję już niesiony przez bry-zę zapach Europy, mimo woli je-dnak nie cieszy mnie w tej chwilizwycięstwo, to jest przebycie dwu-krotnie całej Afryki na przestrzeniTrypolis – Kapsztad – Algier”. PoCzarnym Kontynencie podróżowałpięć lat, pokonując ponad 40 ty-sięcy kilometrów. „Tak! Całe pięćlat – długi okres, ale gdy myślę o mi-nionych latach, zdaje mi się, że byłyone jedynie snem krótkim. Snemo dżungli, o pustyni, o wolności...i gdyby nie te tysiące zdjęć, którezrobiłem w Afryce, może uwierzył-bym nawet, iż był to tylko cudownysen” – tak podsumował swą wę-drówkę.

W Algierze kupił sobie ubraniei bilet na prom do Marsylii, skądudał się do Beaulie koło St. Etienne,bowiem na dalszą podróż zabrakłomu pieniędzy. Tam przez dwatygodnie w polskiej kolonii górni-czej, gdzie miał znajomych z cza-sów swej wcześniejszej podróży po

Europie, usiłował zarobić na biletkolejowy do Polski, fotografującgórników i sprzedając im zdjęcia,przywiezione z Afryki. Zebrał tylkona bilet do Paryża, gdzie dziękipomocy żony i za poręczeniemdyrekcji poznańskiej fabryki opon„Stomil” uzyskał od polskiego konsula pożyczkę w wysokości 750 franków, co pozwoliło mu napowrót do Polski. W nocy z 22 na23 grudnia przekroczył granicępolsko-niemiecką w Zbąszyniu. Po-znań był już blisko, a tam na pero-nie dworca czekała na niego rodzi-na i kilku najbliższych przyjaciół.„Nie stawiano mu bram triumfal-nych, gdy wracał, nie wygłaszanomów wielkich, nie wznoszonogromkich wiwatów /.../, bo wróciłcicho, spokojnie, niemal po kryjo-

mu, jak wracać potrafi jedynieprawdziwy bohater” – pisał prof.Tadeusz Perkitny, który w latach1926-1930 odbył podróż dookołaświata.

Po powrocie do kraju wygłaszałodczyty o swej afrykańskiej podró-ży m.in. na Uniwersytecie Jagiel-lońskim oraz w Wyższej SzkoleHandlowej. Z mieszkańcami Pozna-nia spotykał się kilkakrotnie w naj-nowocześniejszym wówczas kinie„Apollo”, gdzie swe odczyty dopeł-niał pokazami własnych fotografii,których przywiózł ok. 10 tysięcy.Do dziś w archiwum rodzinnymKazimierza Nowaka zachowało się

MONITOR POLONIJNY22

Paszport „Polityki” dla Piotra Pazińskiego

W czasie dwuipółletniejpodróży pokonał na

rowerze lub goprowadząc ok. 20 tysięcy

kilometrów.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2010/2

Paszportu urodził sięw 1973 roku, studia filo-zoficzne ukończył na Uni-wersytecie Warszawskim,a stopień doktora naukhumanistycznych uzyskałw Instytucie Badań Litera-ckich PAN za rozprawęo Ulissesie Jamesa Joyce’a,która, zatytułowana Labi-rynt i drzewo, ukazała siędrukiem w 2005 roku.W 2008 roku opubliko-wał osobisty przewodnikDublin z Ulissesem. W la-tach 1992-1997 był dzien-nikarzem działu zagra-nicznego „Gazety Wybor-czej”, a od 2000 ro-ku jest redaktoremnaczelnym miesię-cznika „Midrasz”.

Pensjonat to je-go debiut literacki,dodajmy – debiutniezwykle udany.Krytyk literacki

Piotr Kofta pisze, żePensjonat to proza klasyeuropejskiej. Ta minipo-wieść jest pierwszymw Polsce literackim gło-sem trzeciego po Holo-causcie pokolenia Ży-dów. Bohater Pensjona-tu, „ostatni z łańcuchapokoleń, uczepiony nasamym końcu” odwiedzażydowski pensjonat w pod-warszawskim Śródboro-wie, gdzie jako dzieckospędzał czas z babcią.Dziś nie ma już pensjo-natu, ukrytego wśródmazowieckich sosen, nie

ma wśród żywychwielu ludzi, którzykiedyś toczyli tuniekończące siędebaty o Bogu, niema kłócących sięstaruszek czy star-ców, roztrząsają-cych swą historię,

historię od wyj-ścia z Egiptu powyjście z warszaw-skiego getta i wy-jazdy z Polski. Au-tor przywołujeich duchy. Pen-sjonat to swoistaelegia na odcho-dzący świat.

Ta piękna, liryczna,a zarazem ironicznai gorzka proza PiotraPazińskiego jest zarazemopowieścią jej bohaterao poszukiwaniu siebie,o samotności człowieka,którego oderwano odkorzeni. „Dziś już wiem– pisze Paziński, – że tostamtąd, z tamtej jadalnibierze się stale towarzy-szące poczucie życia nawyspie, pewnej nieade-kwatności czy niedopa-sowania. I że pesymisty-czna świadomość tego,

iż wszystko prze-mija /.../ sięga ko-rzeniami właśnietamtego czasu”.Nominacje do Pa-szportów, opróczPazińskiego, uzy-skali także Agnie-szka Dorotkie-

wicz za powieść Terazoraz Jacek Dukaj za hor-ror Wroniec – opowieśćo stanie wojennym, wi-dzianym oczami chłop-ca. O ile dla Dorotkie-wicz, autorki powieściParis London Dachau(2004 r.) i Dla mnie tosamo (2006 r.). była topierwsza nominacja, toJacek Dukaj nominacjędo Paszportu „Polityki”otrzymał po raz czwarty– w ubiegłym roku za po-nadtysiącstronicowyLód.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

ich ok. 700. Na jednym z takichspotkań mnóstwem pytań zarzuciłgo dociekliwy chłopiec, siedzącyw pierwszym rzędzie, który pytałm.in. o to, czy w Afryce podróżnikznalazł złoto, czy dużo polowałi czy przywiózł trofea myśliwskie.Nowak odpowiedział: „Ani złotanie szukałem i trofeów też nieprzywiozłem. Polowałem wpraw-dzie wiele, ale tylko z aparatem fo-tograficznym. Żal mi bowiem byłoniszczyć tak wspaniałą afrykańskąprzyrodę”.

Planował jeszcze napisanie ksią-żki o Afryce, chciał wyprawić siędo Azji Południowo-Wschodniej,ale żadnego z tych zamierzeń jużnie zdołał zrealizować. Dziadek Łu-kasza Wierzbickiego, człowieka,który przywrócił pamięć o nie-strudzonym wędrowcu-reportaży-ście, bywał w kinie „Apollo” na od-czytach Kazimierza Nowaka i zapa-miętał go jako człowieka zmęczo-nego, schorowanego, który poru-szał się z trudem, a odczyty wygła-szał na siedząco. W niespełna rok

po powrocie do Polski, 13 paździ-ernika 1937 roku Kazimierz Nowakumarł na zapalenie płuc.

Po latach jego dokonania stały sięinspiracją dla zapalonych cykli-stów-podróżników Pawła Sudoła,Zbyszka Sasa i Jakuba Pająka. Tow ich głowach zrodził się pomysłpowtórzenia afrykańskiej podróży.W tym celu zorganizowali 90-oso-bową rowerową sztafetę, którejczterej uczestnicy pierwszego eta-pu 4 listopada 2009 roku o godz.8.00 wyruszyli z rodzinnej miejsco-wości Kazimierza Nowaka Boru-szyna. Czterdzieści tysięcy afrykań-skich kilometrów uczestnicy szta-

fety zamierzają pokonać tymi samy-mi środkami transportu, co Kazi-mierz Nowak. „Głównie będą to ro-wery, ale sporo drogi przebędzie-my także pieszo – na Ruwenzoriwe wschodnim Kongo, oraz konno– przez Namibię. Rzekami Kassaii Kongo będziemy podróżowaćłodziami, a Saharę przejdziemy nawielbłądach” – powiedział PawełSudoł. Rowery wyprawy nie przy-pominają jednak wysłużonego po-jazdu Nowaka. Zostały skonstruo-wane specjalnie dla potrzeb współ-czesnej wyprawy, a ich modelw hołdzie polskiemu podróżniko-wi nazwano „Casimiro Bike”. Ce-lem dwuletniej wyprawy jest na-kręcenie filmu dokumentalnegoi regularne nadawanie relacji z tra-sy. Wszystko po to, by, jak mówią jejuczestnicy, popularyzować w świe-cie postać Kazimierza Nowaka.Trzymajmy za nich kciuki, nie-cierpliwie czekając na kolejne ko-munikaty z trasy, nadawane przezTVP 1 w programie „Teleekspress”.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

LUTY 2010 23

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2010/2

Polacy na Słowacji najczęściej od-wiedzają (w kolejności) Tatry, Lip-tów, Orawę, Małą Fatrę, SłowackiRaj i Pieniny, coraz częściej możnaich spotkać w Bratysławie i MałychKarpatach.

Najwięcej turystów z Polski -pochodzi ze Śląska, Małopolskii Podkarpacia; ze względu na małeodległości na wypoczynek u połu-dniowego sąsiada najczęściej wy-korzystują krótki urlop, ferie szkol-ne dzieci, a nawet weekendy.

Polacy na Słowacji szukają tego,czego brakuje im w kraju, oraz ofer-ty atrakcyjnej cenowo. Dlategogłównie kierują się w góry, na łononatury, zwiedzają zamki i jaskinie,historyczne miasteczka, a w zimiekorzystają z ośrodków narciarskich.Hitem ostatnich sezonów są wodytermalne i parki wodne.

W 2009 roku – według szacun-ków – na Słowację przyjechałoo 1/3 mniej polskich turystów,jak w roku 2008.

Główny tego powód to wprowa-dzenie na Słowacji euro, któregokurs wobec złotówki będzie miał

decydujący wpływ na to, czy Pola-ków będzie przybywać, czy ubywać– uważa SACR.

Wcześniej Słowacja była atrakcyj-na dla turystów z Polski cenowo, te-raz, po osłabieniu złotówki wobeceuro o 35 %, jest droga – przyznajeAgencja.

„Dlatego, jeżeli dalej chcemy byćdla Polaków interesujący, musimyobniżyć dla nich ceny usług tury-stycznych, zwłaszcza zakwatero-wania, przynajmniej o 25 %, i sza-nować każdego turystę, który donas przyjedzie. Zapewnienie usługturystycznych na odpowiednimpoziomie, atrakcyjne oferty ceno-we, miłe zachowanie i uśmiech natwarzy są podstawą sukcesu w ru-chu turystycznym i musimy sobieto zapamiętać raz na zawsze” – do-daje SACR.

Wśród zagrożeń, mających wpływna liczbę polskich turystów naSłowacji, Agencja wymienia silnykurs euro wobec złotówki, „bardzozłe” połączenia autobusowe i kole-jowe obu państw oraz brak regular-nych połączeń lotniczych.

Bardzo często w kontakcie z tu-rystą w hotelu, restauracji, centruminformacji turystycznej czy po pro-stu na ulicy brakuje uśmiechu –przyznaje SACR.

Polscy turyści, przyjeżdżający naSłowację samochodami, częstoskarżą się na aroganckie zachowa-nie słowackiej policji, na mandatyza wykroczenia, które niekiedytrudno udowodnić. Wielu nie ro-zumie, dlaczego po godzinie 22,a niekiedy i wcześniej, nie magdzie usiąść czy się zabawić – do-daje Agencja.

Po wprowadzeniu euro na Słowa-cji i osłabieniu złotego ceny usługturystycznych na Słowacji wzrosłydla Polaków średnio o 35 %. Wyso-kie ceny oferowanych towarówi usług w ośrodkach turystycznych(głównie bilety wstępu do parkówwodnych, na wyciągi narciarskiei noclegi w hotelach) spowodują, żePolacy przestaną do nas przyjeż-dżać – ostrzega Słowacka AgencjaRuchu Turystycznego.

DARIUSZ WIECZOREK

MONITOR POLONIJNY24

Polski turystana Słowacji

Ze względu na relatywnie niewielkie odległości, dobrą znajomośćwarunków oraz brak większych barier językowych większość (85 –90 %) turystów z Polski na Słowację przybywa indywidualnie, bez

pośrednictwa biur podróży. Tylko 15 % z nich nocuje w hotelach; zdecydowanawiększość korzysta z ofert prywatnych, pensjonatów i schronisk – wynikaz danych Słowackiej Agencji Ruchu Turystycznego (SACR).

Polski turystana Słowacji

Dnia 25 października słowacki przewoźnik „Danube Wings”uruchomił loty z Warszawy do Popradu, które odbywają się

trzy razy w tygodniu. Cena biletu w jedną stronę jest niewielka– od 33 euro. Połączenie cieszy się sporym powodzeniem –

dla mieszkańców Warszawy i północnej Polski jest to nie tylkonajszybszy sposób dotarcia na Słowację, ale także… do Zako-

panego i innych polskich ośrodków narciarskich.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2010/2

25LUTY 2010

Na początek kilka słów wyjaśnie-nia. Transport wodny (morski i rze-czny) jest uważany za najtańszyi najbardziej przyjazny środowisku,zwłaszcza na duże odległości. Wyni-ka to głównie z tego, że w przeci-wieństwie do dróg i kolei, w przy-padku żeglugi nie trzeba ponosićkosztów utrzymania infrastruktury(woda się nie zużywa). Na barkęlub statek można załadować jedno-razowo kilkakrotnie więcej towaru,niż na wagony pociągu, nie mówiącjuż o ciężarówkach. Dlatego dostępdo taniego transportu rzecznegoznacznie obniża koszty transportuimportowanych surowców i eks-portowanych wyrobów gotowych,na czym szczególnie zależy słowa-ckiemu Ministerstwu Transportui Łączności oraz przedsiębiorcom,uczestniczącym w słowackim pro-gramie rozwoju żeglugi.

Wobec powyższego słowacki rządrealizuje długofalowy program ro-zwoju szlaków wodnych, któregopodstawą jest udrożnienie Wagui „przebicie się” do Bałtyku. Zgod-nie z pierwotnymi planami jużw przyszłym roku Wag powinienbyć żeglowny aż do Żyliny, gdziema powstać nowoczesny węzełtransportowy na bazie portu rzecz-nego, terminala kolejowego i lotni-ska. Następnym etapem ma być bu-

dowa kanału z Żyliny do Kędzie-rzyna-Koźla (przez czeski Śląsk),dzięki czemu Słowacja zostanie po-łączona z polskimi portami rzecz-nymi na Odrze (Gliwice, Wrocław)oraz z Bałtykiem poprzez port mor-ski w Szczecinie. Budowa tego eta-pu szlaku wodnego jest przewidzia-na na lata 2012-2025, przy czymwiele zależy od decyzji strony cze-skiej i polskiej oraz od KomisjiEuropejskiej.

Chociaż połączenie Odry z Duna-jem może wydawać się fantastyką,wszystko wskazuje na to, że tenstrategiczny projekt zostanie zreali-zowany. Świadczy o tym chociażbypowodzenie nie mniej rewolucyj-nego kanału Dunaj – Ren, któregobudowa zakończyła się w 1992 ro-ku i przyniosła Niemcom i Austriiwiele korzyści (bezpośrednie, śród-lądowe połączenie Morza Północne-go i Czarnego). Gorącymi zwolen-nikami połączenia Dunaju z Odrą

są Czesi, którzy równolegle pracująnad dwoma podobnymi projekta-mi – w oparciu o Wag oraz o Mora-wę. Co ważne, w ostatnich miesią-cach przedstawiciele czeskiegoMinisterstwa Transportu wielo-krotnie spotykali się z polską wice-minister infrastruktury Anną Wy-pych-Namiotko, negocjując warun-ki udziału Polski w tym przedsię-wzięciu.

Ze względu na ogromne kosztyprojektu (kilka miliardów dolarów)decydującą sprawą będzie wspar-cie Komisji Europejskiej, która wła-śnie rozpatruje czesko-słowacko-polską propozycję. Wiele jednakwskazuje na to, że ten gigantycznyprojekt zyska unijne wsparcie jakopołączenie transeuropejskie, gdyżrozwój żeglugi rzecznej jest jednymz priorytetów Brukseli. Każdy kolej-ny statek rzeczny oznacza zni-knięcie z zatłoczonych dróg kilku-dziesięciu ciężarówek, co stanowiogromną ulgę dla środowiska natu-ralnego, gdyż zużywana przez statkiczy barki energia jest kilkadziesiątrazy mniejsza od tej, którą trzebazużyć w transporcie lądowym.

Utworzenie szlaku wodnego Du-naj – Odra byłoby zbawieniem dlapogrążonej w kryzysie polskiej że-glugi śródlądowej. Spośród pol-skich rzek, jedynie Odra jest w mia-rę żeglowna, ale parametry tej rzekisą o wiele gorsze, niż szlaków wo-dnych Niemiec, Holandii czy nawetSłowacji, Ukrainy i Białorusi. Słowa-cki projekt nie tylko przyczyni siędo wzrostu rangi portów we Wro-cławiu, Gliwicach czy Szczecinie,ale pobudzi też polsko-słowackąwymianę handlową i rozwój trans-granicznej turystyki wodnej.

JAKUB ŁOGINOW

S łowacja co prawda nad morzem nie leży, ale żeglowny Dunaj w dużejmierze umożliwia Bratysławie kontakt z morzami i oceanami świata.I chociaż Dunaj wpada do dalekiego Morza Czarnego, za kilkanaście lat

słowackie porty rzeczne mogą zyskać bezpośrednie połączenie równieżz polskim Bałtykiem. Wszystko za sprawą projektowanego kanału Odra – Dunaj,który w ostatnich miesiącach zaczął nabierać całkiem konkretnych kształtów.

Z Bratysławy do SzczecinaZ Bratysławy do Szczecinapopłyniemy statkiem

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2010/2

MONITOR POLONIJNY26

Za nami rok zaskakującobogaty w sukcesy, w tym te najwyższej rangi.

Przyjemnie się robi nawspomnienie, że z mi-strzostw świata w lek-kiej atletyce w Berlinienasi reprezentanci przy-

wieźli 8 medali, w tym 2złote! Anita Włodar-czyk zdobyła złoty me-dal w rzucie młotem,ustanawiając przy tymrekord świata! Anna Ro-gowska pokonała wie-lokrotną mistrzynię i re-kordzistkę, „carycę sko-ku o tyczce”, reprezen-tantkę Rosji Jelenę Isin-bajewą! Męska repre-zentacja piłkarzy ręcz-nych zdobyła mistrzostwoświata! Siatkarze zdobylizłoto mistrzostw Euro-py, a siatkarki brąz! Dotego na absolutne wy-żyny wspięła się Justy-na Kowalczyk, zdoby-wając dwa złote medale

mistrzostw świata! Zasłużeniezostała wybrana Sportowcem Ro-ku 2009. To ona ma największeszanse – a my nadzieję – na medalo-we miejsca podczas zbliżającej sięwielkimi krokami długiej chwilinadziei i stresu, która wystawi ner-

wy kibiców na najwyższąpróbę. A mowa oczywiścieo XXI Igrzyskach Olim-pijskich, które odbędą się

w dniach 12 – 28 lutego2010 roku w kanadyj-skim Vancouver.

Kibic piłkarski zapew-ne się oburzy, ponieważniebawem w RepublicePołudniowej Afryki od-będą się mistrzostwaświata, ale tam, niestety,nie będzie naszych re-prezentantów.

Na kilka dni przed roz-poczęciem igrzysk cie-szą sukcesy i forma Ju-styny Kowalczyk. Na-sza brązowa medalistkaz Turynu na 30 kilomet-rów sprawi zapewne, że

szybciej zabiją nam ser-ca. Poprzedni sezonw klasyfikacji general-nej Pucharu Świata

(PŚ) w biegach kobiet zakończyłana pierwszym miejscu. Obecnierównież jest w superformie i od-

nosi sukces za sukcesem.

Zimowaszansa

Tomasz Sikora

Konrad Niedźwiedzki

Justyna Kowalczyk

Adam

Mał

ysz

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2010/2

LUTY 2010 27

Zaskoczyć mogą również nas jejkoleżanki ze sztafety. Największą,jedenastoosobową ekipą, może siępochwalić Polski Związek Nar-ciarski (PZN). Wśród nich trady-cyjnie wypada nam liczyć na na-szych pięciu skoczków, przedewszystkim na Adama Małysza,ale w tym sezonie idzie im raczejskromnie. Sam Małysz od dawnanie zachwyca, brak mu życiowejformy, ale wciąż wymieniany jestwśród faworytów. Obecnie plasu-je się na 9. miejscu klasyfikacjiPucharu Świata. Nasz najlepszyskoczek zdobył już srebrny i brą-zowy medal olimpijski na igrzy-skach w Salt Lake City w 2002 ro-ku oraz niezliczoną ilość medalina mistrzostwach świata i innychzawodach.

Już po raz piąty wystartuje naigrzyskach olimpijskich biathlo-nista Tomasz Sikora. Na poprze-dniej olimpiadzie zdo-był swój pierwszy me-dal olimpijski – srebrow biegu masowym. Nadrugiej pozycji, najwyż-szej w karierze, byłw klasyfikacji general-nej Pucharu Świata w se-zonie 2008/09. W tymwiedzie mu się gorzej,jest 18. w klasyfikacji PŚ.Wprawdzie w obecnymsezonie nie wiedzie musię najlepiej, ale możezaskoczyć – nadal zali-czany jest do fawory-tów. W biathlonie wy-startuje też pięciooso-bowa ekipa kobieca.

Na igrzyska zakwalifikowali sięteż łyżwiarze figurowi – Przemy-sław Domański i Anna Jurkie-wicz (soliści), biegacze – MaciejKreczmer i Janusz Krężelok,saneczkarka Ewelina Staszulo-nek, snowboardziści– Maciej Jodko orazPaulina i MateuszLigoccy, siedmiu pan-czenistów (zawodni-cy startujący w łyż-wiarstwie szybkim,czyli właściwie w bie-gach na łyżwach),a wśród nich Kon-rad Niedźwiedzkii Katarzyna Bachle-da-Curuś, bobslejo-wa czwórka orazdwoje przedstawicie-li w short track. Popolsku to „łyżwiar-stwo szybkie na torze krótkim” –jedna z najmłodszych wyczyno-wych dyscyplin sportów zimo-wych.

W tych przypadkach możemyjednak liczyć raczej tylko na łutszczęścia.

Ostateczny skład polskiejekipy olimpijskiej zostaniezatwierdzony przez zarządPolskiego Komitetu Olim-pijskiego (PKOl) 27 stycz-nia, już po zamknięciu tegonumeru.

Nasi zawodnicy będą prze-

bywać na zgrupowaniach w Sta-nach Zjednoczonych i Kanadzie.Dnia 10 lutego br., na dwa dniprzed rozpoczęciem igrzysk odbę-dzie się oficjalne przywitanie pol-skiej ekipy i wciągnięcie biało-czer-

wonej flagi na maszt.Uroczystość otwarcia(i zamknięcia) zimo-wych igrzysk po razpierwszy w historiiodbędzie się w… hali.BC Place Stadiummoże pomieścić 60 tys.ludzi, a organizatorzygwarantują, że będzieto niesamowite prze-życie. Do zdobycia jest86 złotych medali w 15 konkurencjach.Dotychczas nasi repre-zentanci w sportachzimowych na zimo-

wych igrzyskach olimpijskich zdo-byli 8 medali – 1 złoty, 3 srebrne i 4 brązowe. W klasyfikacji medalo-wej wszechczasów Polska zajmuje25. miejsce.

Przed nami igrzyska olimpij-skie. Nieliczne szanse Polaków na

miejsca medalowe nie na-pawają optymizmem, alecóż, takie są realia. Trzy-majmy kciuki za naszychfaworytów. Kibicujmy całej reprezentacji, ichsukcesy będą najlepsząpromocją Polski. Medaldla zawodników pol-skich w kategorii, w któ-rej nie są oni uznawani zafaworytów, byłby dużymzaskoczeniem, ale… daj-my się zaskoczyć.

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium

zostanie przekazane na nagrody dla dzieci,biorących udział w konkursach

ogłaszanych na łamach „Monitora“.

Ewelina Staszulonek

Anna Jurkiewicz

Katarzyna Bachleda-Curuś

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2010/2

Szanowni Państwo, Czytelnicy „Monitora Polonijnego“,Członkowie i Przyjaciele Klubu Polskiego na Słowacji!

Pragnę Państwa poinformować, że Klub Polski zostałzarejestrowany jako organizacja, która może przyjmowaćdotacje 2 % z podatków za rok 2009 od osób fizycznychi prawnych. Jak zapewnie Państwo wiecie, Klub Polski nieotrzymuje środków finansowych na działalność, ale naposzczególne projekty, które i tak nie pokrywają całościwydatków z nimi związanych. Działalność klubowa jestwidoczna nie tylko dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury Republiki Słowackiej, aleteż dzięki pomocy Wydziału Konsularnego Ambasady Polskiej na Słowacji,Stowarzyszenia „Wspólnota Polska“ czy Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie.

Głównie jednak dzięki wielkiemu zaangażowaniu aktywnych działaczy i członkówKlubu na terenie całej Słowacji. Wierzymy, że możliwość przekazania 2 %z podatków na rzecz Klubu Polskiego pomoże w realizacji jego działań.

Osoby zatrudnione w oparciu o umowę o pracę przedkładają w swoim(właściwym dla miejsca zamieszkania) Urzędzie Skarbowym potwierdzenie odpracodawcy o zapłaceniu podatku wraz z oświadczeniem o przekazaniu jego 2%.Wzory druków znajdują się na stronie internetowej www.rozhodni.sk.

Firmy i osoby prowadzące działalność gospodarczą w końcowej części zeznaniapodatkowego za rok 2009 wpisują tylko nazwę, IČO i adres naszej organizacji.Informacja dla urzędu o odbiorcy 2% Państwa podatku to pełna nazwa, IČO i adres,a więc; Klub poľsky - spolok Poliakov a ich priateľov na Slovensku, IČO 30807620,Nam. SNP 27, 814 99 Bratislava.

Informacje o zarejestrowanych na rok 2009 organizacjach (w tym o KlubiePolskim) znajdują się na wspomnianej wyżej stronie internetowej www.rozhodni.sk.

Zachęcamy wszystkich Państwa do wykorzystania tej możliwości wsparciaKlubu, która ofiarodawców nic nie kosztuje poza odrobiną czasu, poświęconego nawypełnienie formularzy.

Z uszanowaniem i pozdrowieniamiIrena Cigaňova, Prezes Klubu Polskiego na Słowacji

MONITOR POLONIJNY L28

L U T Y W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ SŁOWACKIE TOURNE KONCERTOWE

POLSKIEJ GRUPY MUZYCZNEJPAPRIKA KORPSWspółorganizator: Gentle GrooveProduction• 9 lutego, godz. 20.00, Nitra, Valašský

šenk, Mostná 35• 10 lutego, godz. 19.00, Bańska

Bystrzyca, Club 77, Horná 54

• 11 lutego, godz. 21.00, Bratysława,NuSpirit Club, Šafárikovo nám. 7

• 12 lutego, godz. 20.00, Koszyce,Colloseum club, Vrátna 70

➨ PREMIERA PROJEKTU MULTIMEDIALNEGOVĺčik Vasilija Sigareva w reżyserii polskiejreżyserki Joanny Zdrady-Biel12 i 13 lutego, godz. 19.00, Koszyce,Štátne divadlo Koszyce, Hlavná 58

➨ UROCZYSTE PODPISANIE UMOWYO WSPÓŁPRACY POMIĘDZY SŁOWACKIMTOWARZYSTWEM HISTORYCZNYM przy SAVi Polskim Towarzystwem Historycznym16 lutego, godz. 10.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27

➨ OTWARCIE WYSTAWY PASTELE BernadettyStępień • 19 lutego, godz. 17.00,Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Ekspozycja będzie prezentowana do 19 marca 2010 r.

➨ POLSKA NA FESTIWALU PAŃSTW22-28 lutego, Bratysława, Polus CityCenter, Vajnorská 100, Madison Avenue

➨ WYSTAWA WYBRANYCH PRAC Z KONKURSUFRYDERYKU, WRÓĆ DO WARSZAWY!,organizowanego przez Galerię PlakatuAMS • 22-28 lutego

➨ WYSTAWA „SATYRYKON” • 22-28 lutegowybór najlepszych prac z aktualnieprezentowanej wystawy w InstytuciePolskim

➨ POLSKA W POLUSIE • 27 lutego, godz.15.00-19.00 • prezentacja Polski, połączonaz kwizem na temat Polski (historia, symbole,geografia, kultura i wybitne osobistości)- Koncert polskiej grupy muzycznej DzieńdobryWspółorganizator: Polus City Center

➨ KONCERT POLSKIEGO PIANISTY PAWŁAKOWALSKIEGO I ORKIESTRY PAŃSTWOWEJFILHARMONII pod batutą polskiegodyrygenta Jerzego Swobody25 lutego, godz. 19.00, Koszyce, DomSztuki, Moyzesova 66W programie utwory Fryderyka Chopina

Redakcja Monitora Polonijnegoposzukuje osoby

z Żyliny i Martinachętne do współpracy z redakcją,

które będą pełniły funkcjękorespondów z tego regionu. Kontaktz redakcją: [email protected]

telefon: 031/5602891

Szanowni Czytelnicy!Na imprezy, organizowane przezKlub Polski, jego członkinieprzygotowują wyśmienitesmakołyki. Często pytaciePaństwo nas, jak przygotować tesmaczne wypieki czy inne dania,dlatego od nowego rokuw rubryce „Piekarnik“ zamierzamyprezentować te przepisy, którecieszyły się największymzainteresowaniem Państwa.Prosimy więc Czytelnikówo przysyłanie pod adresem e-mailredakcji ([email protected])przepisów na ulubione daniai potrawy.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2010/2

29LUTY 2010

Wyjeżdżałem jedynie na krót-kie wycieczki do różnych kra-jów europejskich - początko-wo jako turysta, a potem jakopilot tychże wycieczek, orga-nizowanych przez „Juventur”.

Ale któregoś dnia, żyjącw Tarnowie w wolnej już, de-mokratycznej Polsce, opuści-łem ją - wbrew studenckiemuprzyrzeczeniu. Wyjechałemw sierpniu 1995 roku, bo - poróżnych, nienajlepszych do-świadczeniach - chciałem cośw swoim (naszym) życiu zmie-nić. Kiedy w sierpniową nocwraz z sąsiadem Zdzichemwsiedliśmy do samochodu,który powiózł nas na war-szawskie lotnisko Okęcie, mo-ja 5-letnia córeczka stała na uli-cy i patrzyła z niedowierza-niem na to, co się dzieje. Okry-ta czerwoną kurteczką, trzęsłasię z zimna i... milczała. Żadne-go słowa, żadnego ruchu ręką,po prostu stała i patrzyła, jaksamochód niknie w ciemno-ściach. A ja płakałem, jakbymnigdy nie miał już do niej po-wrócić.

Umowa z żoną była taka:jadę do Stanów Zjednoczo-nych na rok, góra dwa. Zdo-będę jakąś pracę, zarobię tro-chę dolarów, po czym wrócę -najpóźniej na komunię naszejcóreczki.

Na lotnisku w Newark, jużna amerykańskiej ziemi, czeka-ła na nas siostra mojego sąsia-

da Irena z mężem Tadeuszem.Lotnisko przytłaczało swoimogromem, Okęcie przy Ne-wark to po prostu... kurnik.

Szybko przekonałem się, żenajważniejszą monetą w USAjest tzw. kłodra, czyli 25-cen-tówka. Do każdego automatuczy pralki trzeba wrzucać wła-śnie 25-centówki. Wszystkomnie szokowało. Nigdy nieśniłem o Ameryce i pewniedlatego rozczarowywała mniena każdym niemal kroku.Zamieszkaliśmy u Ireny naogromnym osiedlu Ivy Hillw największym mieście stanuNew Jersey - w Newark. Oboksą miasteczka Irvington,Springfield, South Orange,West Oraange... Wszędzie peł-no Murzynów, bałem się cho-dzić po ulicach – jak potem siędowiedziałem, przestępczośćw tych miastach jest bardzowysoka. Bloki nie lepsze niżw Polsce. Domy... ach, domy -miałem wrażenie, że te prowi-zorycznie postawione drewnia-ne budy zaraz zrówna z ziemiąspychacz, a potem budowla-ńcy zaczną wreszcie budowaćnormalne domy. W mieszka-niach nie ma pralek – pierzesię w ogólnodostępnych, ol-brzymich pralniach miejskich.Mieliśmy też pralnie w każ-dym blokowisku na Ivy Hill.Po wrzuceniu brudnej bieliz-

Ciągle powracający...K iedy byłem studentem krakowskiej AGH,

miałem w pewnym momencie szansęstudiowania w Związku Radzieckim,

ewentualnie w Niemczech bądź w Austrii. To byłyczasy tzw. wczesnego Gierka, kiedy Polska -szczelnie skryta za komunistyczną kurtyną -próbowała nieco otworzyć się na Zachód. Ale towłaśnie wtedy powiedziałem sobie, że przecież jestem Polakiem, żetutaj, nad Wisłą jest moje miejsce, mój dom, moja rodzina - czegóżwięc mam szukać po świecie... I nigdzie nie wyjechałem.

Klub Polski Bratysławazaprasza 15.02.2010(poniedziałek) na godz.16.30do Instytutu Polskiego(Nám. SNP 27)na zebranie swoich członków.Tematem spotkania będziepodsumowanie działalnościorganizacji w 2009 roku, wybórZarządu oraz wybór delegatówna Nadzwyczajny KongresKlubu Polskiego. Po zebraniuzapraszamy na noworocznespotkanie przy ciasteczkui winie.

U W A G A ! ! !Informujemy, że koszty roczne pre-

numeraty naszego czasopisma na rok2010 wynosą 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku(nr konta 2666040059, nr banku 1100).Dokonując wpłaty prosimy o napisanie

w formularzu bankowym imieniai nazwiska. Nowych prenumeratorów

prosimy o zgłoszenie adresu, pod który„Monitor” ma być przesyłany. Kontakt do

redakcji: [email protected] nr tel. 0907 139 041.

„Magazyn Polski“zostanie wyemitowany

18 lutego o godzinie 20.00.na falach Radia Słowackiego

V. programu.

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2010/2

ny, a potem 4 „kłoder”, czyli 25-cen-towek, uruchamia się pralkę, a półgodziny później wyciąga się podob-no już czyste rzeczy... W takichchwilach zawsze marzyłem o wy-praniu swoich rzeczy w domowejpralce w Polsce. Z czasem do tegowszystkiego przywykłem, a wielerzeczy nawet zaczęło mi się podo-bać, bowiem Amerykanie z pewno-ścią są narodem praktycznym.

Na drugi dzień po przylocie Irenazałatwiła mi i Zdzichowi pracę.Przez dwa dni sprzątaliśmy ogró-dek pewnej starszej Amerykance

i porządkowaliśmy garaż, zapchanyaż po sufit mnóstwem niepotrze-bnych rzeczy. Zarobiłem w ten spo-sób swoje pierwsze 80 dolarów.A potem zacząłem pracować w eki-pie remontowo-malarskiej u Irland-czyka McMurphy’ego. Było naspięciu Polaków: dwóch młodychchłopaków, ja - pan w średnim wie-ku i dwóch panów dobrze po sześć-dziesiątce. W różnych miastachw stanie New Jersey malowaliśmydomy. Nie raz, stojąc na ostatnichszczeblach drabiny na wysokościdrugiego piętra, modliłem się, abynie spaść. Praca była ciężka i nie-bezpieczna - boss jednak nawet niepomyślał np. o pasach zabezpie-czających przed upadkiem, bo tokosztuje. Często się pociłem... zestrachu.

Po dwóch tygodniach wynajęli-śmy ze Zdzichem apartament na IvyHill. Po dwóch miesiącach dzięki

Irenie spotkałem znajomego z Tar-nowa, który pomógł mi zmienićpracę. Dnia 13 października 1995roku, do tego w piątek, zacząłempracować w redakcji „NowegoDziennika” w Nowym Jorku. Przyj-mował mnie do pracy założycieli redaktor naczelny tej gazety, czło-wiek-legenda Bolesław Wierzbiań-ski. Od tej pory na Manhattan doje-żdżałem codziennie autobusem. Poponad czterech latach przeniosłemsię do Wallington, które znajduje siębliżej Manhattanu, ale wciąż w NewJersey. To najbardziej polskie mia-

steczko w USA – liczy 12,5 tysiącamieszkańców, z czego 80 procentprzyznaje się do polskiego pocho-dzenia. Stąd dotarcie do redakcjizajmuje mi około 50 minut.

Miałem więc stałą i nieźle płatną -jak na warunki amerykańskie - pra-cę. Poszedłem do szkoły, aby uczyćsię angielskiego. Dzięki kierowni-ctwu redakcji szybko uzyskałempozwolenie na pracę, a potem po-byt stały, dzięki czemu mogłem pra-cować legalnie. Mogłem też cieszyćsię z posiadania ubezpieczenia me-dycznego, które w tym kraju dużokosztuje i dlatego dla wielu Amery-kanów jest niedostępne.

Szybko wciągnąłem się w swojąpracę. Bywanie wśród Polonii, pisa-nie o jej problemach dawało i wciążdaje mi radość i satysfakcję. Mnie napoczątku pomogło wiele osób,więc teraz ja - kontynuując łańcu-szek dobrej woli - staram się służyć

pomocą rodakom. Bo dziennikar-stwo, czego uczono mnie na stu-diach dziennikarskich w Warsza-wie jeszcze za władzy ludowej, jestsłużbą, służbą dla ludzi, z którymisię pracuje, którzy chcą nas czytaći słuchać.

Zacząłem też bywać na Świato-wym Forum Mediów Polonijnychw Tarnowie, reprezentując „NowyDziennik”. To właśnie na Forumuświadomiłem sobie, jaka jest ró-żnica między mną, a na przykładkoleżankami po fachu ze Lwowa.One są Polkami, od których Polskakiedyś odeszła, a ja jestem dobro-wolnym emigrantem, który kiedyśwyjechał z Polski.

Na Forum wraz z TadeuszemUrbańskim ze Sztokholmu stworzy-łem forumowy kabaret dEFEKT.Połknąłem kabaretowego bakcylai po powrocie do Stanów stworzy-łem kabaret „I po krzyku”. W listo-padzie 2009 r. zorganizowałem naGreenpioncie (jest to „polska” dziel-nica Nowego Jorku) III PolonijnyKabareton, z udziałem czterech ka-baretów ze Wschodniego Wybrze-ża USA. W rym roku już po raz 11.wraz ze świetną polską artystką ma-larką Utą Szczerbą będę organizo-wał Śniadanie Wielkanocne dla Po-lonii przy pomniku króla Władysła-wa Jagiełły w Parku Centralnym naManhattanie. Śniadania odbywająsię dokładnie w Niedzielę Wielka-nocną. Uczestniczy w nich od 200do 300 osób, nie tylko Polaków.W ten sposób promujemy to bar-dzo polskie miejsce w sercu Man-hattanu.

Także na Forum, będąc pośródPolaków z całego świata, uświado-miłem sobie, że przecież szalenietęsknię za Polską. Mniej więcej dwarazy do roku pakuję więc walizki i...wracam do domu w Tarnowie. I trwa to już 15 lat. Ale któregoś dniawrócę na stałe.

JANUSZ M. SZLECHTAOd blisko 15 lat dziennikarz największej

i najbardziej prestiżowej polskojęzycznej gazetyw USA. Zajmuje się przede wszystkim

problemami Polaków mieszkających w USA,ale interesują go także ich losy w świecie.

Strona internetowa gazety: www.dziennik.com

30 MONITOR POLONIJNY

Monitor02 18.02.10 00:20 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2010/2

Dobrze jest mieć marzenia, związane z zawodem, którychciałoby się wykonywać w przyszłości. Już teraz możeciewięcej czasu poświęcać wybranym przedmiotom i chodzićna dodatkowe zajęcia z ich zakresu. Chcąc jednak poznaći słabsze strony wybranej profesji, przeprowadźcie małerozpoznanie, porozmawiajcie z dorosłymi na jej temat.W Waszym otoczeniu na pewno są jacyś przedstawicieleinteresujących Was zawodów, którzy Wam o tymopowiedzą – może to tata kolegi, który jest informatykiem,ciocia, pracująca jako stomatolog, sąsiad-podróżnik, a możeWasza mama, która jest księgową?A zatem do dzieła! Nauka może być przyjemna, a decyzjaco do wyboru zawodu prosta! KASIA UFNAL

Biologię i chemię macie jużw małym paluszku? Możecienie tylko zostać lekarzami,ale również fizjoterapeutami,pomagającymi odzyskaćsprawność fizyczną chorym.Pamiętajcie, żewykonywanie masażywymaga dużo sił, a pracaz chorymi dziećmi wielecierpliwości.

Od najmłodszych latchodzicie do szkoły, by uczyćsię różnych przedmiotów.Mama z tatą martwią sięo Wasze oceny? Nieprzepadacie za matematykączy biologią? A może lubiciewszystkie przedmioty i naukaidzie Wam jak po maśle?

Zastanówcie się jednak nadswoimi mocnymi i słabymistronami. Przyjdzie bowiemtaki dzień w życiu, kiedy tobędziecie musieć wybraćprzedmioty, których naukębędziecie kontynuować nastudiach. Dla wielu z Wasbędzie to pierwszasamodzielnie podjęta decyzja.

Kiedy ja byłam maławszyscy marzyliśmy, byzostać lekarzami,adwokatami, strażakamiczy też nauczycielami.Ale dziś, gdy sięgnieciepo gazetę tatyi przeczytacie oferty

pracy, zobaczycie, żepojawiło się wielenowych zawodów.Pamiętajcie jednak, żekażdy zawód, jeśli nie jestwykonywany z zapałemi zainteresowaniem,może stać się nudny.

Lubicie spędzać czasprzed komputerem,z łatwością rozwiązujeciezadania z matematyki?Możecie zatem zostaćinformatykami.Pamiętajcie jednak, że

informatyk większośćczasu spędza w pozycjisiedzącej, a ponadto całyczas wpatruje sięw ekran monitora, co napewno nie wpływapozytywnie na wzrok.

A może uwielbiacie plastykęi jesteście świetnymirysownikami? Odpowiednimdla Was zawodem może byćprojektant wnętrz. Niezapominajcie jednak, żewykonując go, będzieciemusieć śledzić modne trendyi wiele czasu spędzać nadprojektami, by trafić w gustklientów.

To pytanie rodzice i nauczyciele zadają Wam jużw przedszkolu. Wiąże się ono z ważną decyzją,dotyczącą Waszej przyszłej pracy zawodowej,

bowiem dorosły człowiek w swoim życiu pracuje średnio 76800godzin (40 godzin tygodniowo x 48 tygodni w roku x 40 lat)!

31LUTY 2010

Monitor02 18.02.10 00:21 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2010/2

AGATA BEDNARCZYK

Biszkopt

…mamy coś słodkiego na te najgorszechwile w oczekiwaniu pierwszychoznak wiosny, gdy dnia przybywa, aleświat jest jeszcze ponury i nijaki.Niektórzy lubią się wtedy zaszyć gdzieśw kącie i powspominać lato,zastanawiając się, jakie będzie w tym

roku. A w tym wspominaniu z pewnością pomoże im słynne raffaellopani Katarzyny Tulejki.Kto pamięta ubiegłoroczny „WieczórSzant” na Dunaju, temu smak tychsmakołyków przypomni się na pewno!Swój przepis pani Kasia dedykuje paniMałgosi, która swoimi wypiekamiczęstowała nas w poprzednim numerze.

Składniki: Składniki:

• 4 jajka• 3/4 szklanki cukru• 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej• 1/2 szklanki mąki pszennej• 1 łyżeczka proszku do pieczenia• cukier waniliowy

Sposób przyrządzania:Białka ubić, dodając cukier i cukier waniliowy.Potem stopniowo dodać żółtka, obydwie mąkii proszek do pieczenia. Utarte ciasto wylać nablachę, najlepiej wyłożone papierem dopieczenia. Piec w nagrzanym do ok. 180°C piekarniku przez jakieś 20 minut.

Masa kokosowa • 2 tabliczki białej czekolady• 2 kubeczki śmietanki

homogenizowanej 18%• 2 „Śnieżki” w proszku• 30 dag wiórków kokosowych• płatki migdałowe

Sposób przyrządzania:Do garnka wlać 2 łyżki wody, dodać rozkruszoną czekoladę,powoli rozpuszczając na małym ogniu. Następnie dolaćśmietankę i lekko mieszać aż do rozpuszczenia składników– masa powinna być lekko ciepła. Potem dobrze wystudzići po dodaniu „Śnieżki” dobrze ubić mikserem aż dozgęstnienia. Na koniec dorzucić wiórki kokosowe i lekkowymieszać łyżką.

Upieczony biszkopt przekroić na pół, posmarować połową masy kokosowej i przykryć drugączęścią ciasta. Wierzch pokryć resztą masy, posypać wiórkami i płatkami migdałów.

P.S. Czekamy naPaństwa przepisy,nie tylko na ciastaczy słodycze. Czuję,że skrywają Państwow swoich kuchniachprawdziwe perły!

Wszystkoto brzmi…

pysznie,a zatem nie ma

co zwlekać –zabierajmy

się do roboty.Pani Kasia (i ja)

życzymy smacznego!

raffaello pani Katarzyny

Monitor02 18.02.10 00:21 Stránka 32