Monitor polonijny 2015/11

32
ISSN 1336-104X Malgorzata Foremniak: Miałam już wiele imion i nazwisk różnych kobiet“ str.8 świętujcie z nami 2 0 -lecie naszego czasopisma str.29 Co z emigrantami po wyborach? str.5

description

 

Transcript of Monitor polonijny 2015/11

Page 1: Monitor polonijny 2015/11

ISSN

133

6-10

4X

Małgorzata Foremniak:Miałam już wieleimion i nazwiskróżnych kobiet“

str.8

świętujcie z na

mi

20-lecienasze

go czasopism

astr.29

Co z emigrantamipo wyborach? str.5

Monitor11:2015 02/11/15 14:20 Page 33

Page 2: Monitor polonijny 2015/11

   

   

 

     

 

 

22

Do redakcji pisma wpły-nęła skarga, doty -

czą ca treści jednego z arty-kułów opublikowanych najego łamach. Jak odpowie-dzieć na zarzuty oburzone-go czytelnika?

To tylko jedno z wielu za-dań, które otrzymali uczest-nicy warsztatów dzienni-karskich, zorganizowanychprzez redakcję „MonitoraPolonijnego”. Przedsię wzię -cie odbyło się w Domu Kul -tury przy ulicy Vajnorskiejw Bratysławie w pierwszypaździernikowy weekend.W jego trakcie biorący udziałzgłębiali tajniki dziennikar-skiego rzemiosła. Tegoro -czną edycję, podobnie jakdwie poprzednie, popro-wadziła Alina Kietrys – pu-blicystka, nauczyciel akade-micki z Instytutu Filozofii,Socjologii i DziennikarstwaUniwersytetu Gdańskiego.Wśród uczestników, opróczwspółpracowników „Moni -tora“ oraz przedstawicielipolskich mediów w Austrii,byli też konsul RP na Sło wa -cji Jacek Doliwa wraz z mał -żonką, którzy wzięli udziałw niektórych ćwiczeniach.

Zajęcia miały charakterteoretyczny i praktyczny.Część teoretyczną stanowiłwykład, dotyczący m.in. te-go, jak pisać i redagować ar-tykuły, czego unikać, na cozwracać szczególną uwagę,w jaki sposób przeprowa-dzać wywiad. Nie zabrakłoteż niezmiernie ważnychinformacji na temat etycz-nego kodeksu dziennika-rza, które stały się bodźcemdo podjęcia wspólnej pró-by określenia granic, któ-rych w swojej pracy dzien-nikarz przekraczać nie po-winien. Prowadzone podczujnym okiem wykładow-czyni ćwiczenia praktycznemobilizowały zgromadzo-nych do wykazania się kre-atywnością, sztuką impro-wizacji, perswazji, a takżeza prezentowania własnychumiejętności w operowa-niu słowem pisanym. Trze -

ba przyznać, że stawiane za-dania nie należały do ła-twych. Jak bowiem zwy-kłym słowem opisać całykalejdoskop barw, mienią-cych się na wiszącym naścianie obrazie? Jak pod-czas rozmowy telefonicznejprzekonać do udzieleniawywiadu osobę, która kon-sekwentnie odmawia spo-tkania z jakimkolwiek dzien -nikarzem? To tylko jedne z wielu nie mniej trudnychćwiczeń, z którymi musielizmierzyć się uczestnicy war -sztatów. „Dzienni kar stwoto galernicza praca, któradaje jednak wielką satysfak-cję” – zachęcała do wysiłkuAlina Kietrys, której mimozawiłości omawianych te-matów i trudności stawia-nych zadań udało się chybazarazić bakcylem dzienni-karskim wszystkich biorą-cych udział w szkoleniu,

które stało się – przynaj mniejdla niektórych – doskonałymwstępem do przygody z pi-saniem. Szeregu bezcen-nych rad i uwag, udzielo-nych przez profesjonalistęnie zastąpi żadna teoria, a nabytego na warsztatachentuzjazmu do zdobywanianowej wiedzy starczy za-pewne uczestnikom na dłu-go. Jak podkreśla AlinaKietrys, „żurnalista uczy sięprzez całe życie i jest nimdopóki, dopóty ta praca gobawi”, dlatego mamy na-dzieję, że tradycję warszta-

tów uda się nam kontynu-ować i w następnych latach.Nim jednak doczekamy siękolejnej lekcji z dziennikar-skiego fachu, pozostajenam zgłębiać dziennikar-skie ABC i szlifować własnywarsztat pracy. Pisać każdymoże, ale tylko te artykuły,które są napisane ciekawie,chce się czytać. My już cośna ten temat wiemy.

TOMASZ KIK

MONITOR POLONIJNY L Przedsięwzięc ie zos tało zreal izowane dz ięk i f inansowemu wsparc iuKancelar i i Rady Minis trów RS, program: Kul tura mnie jszości narodowych 2015

Pisać każdy może?Trochę lepiej lub trochę gorzej

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor11:2015 02/11/15 14:19 Page 2

Page 3: Monitor polonijny 2015/11

3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2015

w w w . p o l o n i a . s k

„O, nie! Jak wygrają ci czy tamci, to ja emigruję!“ –można było czasami usłyszeć w okresie przedwyborczym.Inni spodziewali się powrotów Polaków z zagranicy. Jak tojest z tą emigracją, o której w kampanii wyborczej chętniewypowiadali się politycy? Czy wygrana jednej lub drugiejopcji politycznej powoduje, że przeciętny Polak zastanawia się nadwyjazdem z własnego kraju? Albo odwrotnie: czy ci, którzy już mieszkająza granicą, pakują walizki, by powrócić do Polski? My zadaliśmy pytanienaszym rodakom, mieszkającym w różnych zakątkach świata, czy planująpowrót do Polski i czy czynnikiem decydującym o tym mogą być wynikiwyborów parlamentarnych. Wypowiedzi na ten temat prezentujemy na str. 5, natomiast analizę tegorocznych wyników wyborów publikujemy na str. 4.

Choć tematy polityczne potrafią czasami rozgrzać do czerwoności, tojednak nie zdominowały listopadowego numeru „Monitora“. Oto bowiemmogą się Państwo zrelaksować, czytając wywiad z gwiazdą polskiegoserialu „Na dobre i na złe“, słynną doktor Zosią, czyli MałgorzatąForemniak (str. 8). Odpocząć, a nawet wsłuchać się (niemalże) w dźwiękimuzyki Chopina mogą też Państwo przy relacji z konkursuchopinowskiego, który odbył się w październiku w Warszawie (str. 17).Również w Warszawie odbyła się trzecia edycja Festiwalu FilmówEmigracyjnych „Emigra”, z którego korespondencję własną publikujemyna str. 12. W niniejszym numerze nie brakuje też relacji z wydarzeń„Z naszego podwórka”. Jedna z nich dotyczy rekonstrukcji bitwy podWiedniem, która odbyła się w Bratysławie (str. 14). Ważnym wydarzeniemdla naszej redakcji były warsztaty dziennikarskie – o tym, jak wyglądały i czego się uczyliśmy, mogą się Państwo dowiedzieć na str. 2.

No a skoro mowa o ważnych wydarzeniach dla naszej redakcji i dlaPaństwa, czyli naszych Czytelników, to przypominam, że w tym miesiącuobchodzimy 20-lecie „Monitora Polonijnego“! Ponieważ ten wspaniałyjubileusz chcemy świętować w sposób szczególny, więc otwieramy „Okno na świat“! Taki bowiem tytuł nosi sztuka, napisana przez nasząredakcyjną koleżankę Magdalenę Marszałkowską, którą 21 listopadazaprezentuje teatr z Wiednia XYZ. Drodzy Czytelnicy, bądźcie tego dniaz nami! Więcej informacji na ten temat w ogłoszeniach na str. 29.

W imieniu redakcji życzę Państwu miłej lektury i mam nadzieję, że zobaczymy się 21 listopada!

Jesienna rewolucja 4Z KRAJU 4ANKIETA Co z emigrantamipo wyborach? 5WYWIAD MIESIĄCAMałgorzata Foremniak:„Miałam już wiele imioni nazwisk różnych kobiet “ 8Z NASZEGO PODWÓRKA 11Koreańczyk z laurem,Polak z nagrodą publiczności.Zwyciężył wszechobecnyChopin 17CZUŁYM UCHEMKosmiczna odysejaZbigniewa Wodeckiegoodkryta przez Mitch & Mitch 19KINO-OKOBez patosu 20SŁOWACKIE PEREŁKIZaniedbane żydowskiedziedzictwo kulturowe 21POLAK POTRAFIKapelusze z głów!Polak dyktuje trendyw Paryżu (cz. II) 22BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIBo to zła kobieta była... 22SPORT!?Odeszli… 24Dobroczynnośćna każdą kieszeń 26Autobusem przez granicęnadal z problemami 27OGŁOSZENIA 28ROZSIANI PO ŚWIECIEPrzenigdy stądnie wyjadę... (2 część) 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIJesiennie nie musi oznaczaćsennie 31PiekarnikOgrzej się 32

3 LISTOPAD 2015

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 3

Page 4: Monitor polonijny 2015/11

Rok 2015 przejdzie do historii jakopunkt zwrotny w dziejach politycz-

nych Polski, wyraźnie odmieniający ma-pę polityczną, zaskakujący wielu obser-watorów ostatecznymi rezultatami wy-borów. Po niespodziewanym zwycię-stwie Andrzeja Dudy w wyborach pre-zydenckich przez państwo nad Wisłąprzeszła kolejna fala tsunami dla rządzą-cych przez ostatnie osiem lat. Możnaodnieść wrażenie, że powtórzyła się hi-storia z roku 2005, gdy PiS wygrał wy-bory parlamentarne, a chwilę potemLech Kaczyński niespodziewanie wy-grał wybory prezydenckie. Ale ta analo-gia, choć kusząca, mogłaby nas wpro-wadzić w błąd. Polska roku 2015 jest zu-pełnie innym państwem niż ta z roku2005 i inne przyświecały motywy wy-borcom głosującym na poszczególneugrupowania.

Po raz pierwszy w historii Polski bę-dziemy mieli rządy jednej partii, któranie musi wchodzić w koalicje powybor-cze. PiS, zdobywając 37,58 % głosów, za-pewnił sobie bezwzględną większośćw Sejmie, mając też większość w Sena -cie. Rezultat PiS nie był najlepszy w hi-storii polskiego parlamentaryzmu po1989 r., bo procentowo więcej głosówzdobyła w 2001 lewica (41%), a nawetPO w 2007 (41,5%), ale tym razem po-nad 16% głosów zostało oddanych naugrupowania, które nie przekroczyłyprogu wyborczego. To właśnie oraz du-ża przewaga nad PO (24% głosów) dałopartii Jarosława Kaczyńskiego tak spe -ktakularny sukces. Zaskakiwać musi

ska la porażki PO, która między 2007 a 2015 rokiem straciła ponad trzy milio-ny wyborców.

Czym się PiS wyróżnił w konkurencjiz PO? Przede wszystkim pokazał konse-kwencję w swoich działaniach, poszedłza ciosem po udanych wyborach prezy-denckich, kontynuował wówczas przy-jętą strategię jak najczęstszych kontak-tów z ludźmi. Poza hasłami o uczciwympaństwie, które po aferze taśmowej ła-two docierały do wyborców, zaprezen-tował kilka pomysłów, jak usprawnićpaństwo. Nie bez znaczenia była dużaaktywność i sprawność prowadzonejkampanii w Internecie, co przekonałodo tej właśnie patii wielu młodychPolaków.

Nie oznacza to, że PO zostawia Pol -skę w totalnej ruinie, choć nie mamypełnego obrazu stanu finansów pu-blicznych. PO przegrała, gdyż nie było

w niej woli zwycięstwa. Wyraźnie byłowidać, że Ewie Kopacz nie udało sięzmobilizować aparatu partyjnego, w dużym stopniu w wyniku podjętychprzez nią decyzji personalnych (usunię-cie z list wyborczych Pawła Zalewskie -go, Radosława Sikorskiego, zesłanieGrzegorza Schetyny do Kielc). To spo-wodowało, że pani premier bardzo czę-sto była osamotniona w działaniach.Nietrafiony okazał się też zabieg z po-wierzeniem sterów kampanii wybor-czej Michałowi Kamińskiemu. Dało sięzauważyć, że Kamiński jest odklejonyod rzeczywistości, a jego koncepcjastraszenia PiS-em u władzy i państwemwyznaniowym była bardziej śmiesznaniż straszna.

Paweł Kukiz obronił miejsce na po-dium, choć po porównaniu z rezulta-tem osiągniętym w wyborach prezy-denckich widać, jak duża cześć jegozwolenników odeszła do innychugrupowań. Kukiz, zdobywając pra-wie 9% głosów, udowodnił, że udałomu się przezwyciężyć wewnętrznykryzys w or ganizacji, najbardziej wi-doczny w miesiącach letnich i na po-czątku kampanii. Ale to nie oznacza,że jego projektowi politycznemu jużnic nie grozi. Wyzwaniem dla ruchubędzie utrzymanie spoistości repre-zentacji parlamentarnej, co będzietrudne, jeśli weźmie się pod uwagęfakt, że � klub będą tworzyli narodow-cy, którzy w Sejmie zasiądą obokskandalizującego rapera Liroya.

W wieczór wyborczy uśmiech nieznikał z twarzy Ryszarda Petru, który

MONITOR POLONIJNY L 4

NA WARSZAWSKICH POWĄZKACHod słonięto 27 września panteon-mau zoleum na Łączce, gdzie spo-częły szczątki kilkudziesięciu tzw. żołnierzy wyklętych, ofiar ter-roru komunistycznego. W uro -czystości wzięła udział premier Ewa Ko pacz. Premier podkreśliła

w swoim wystąpieniu, że żołnie-rze wyklęci za służbę RP zapłacilicenę życia.

ANDRZEJ DUDA 28 września ucze -stniczył w 70. sesji Zgromadze -nia Ogólnego Narodów Zjedno -czo nych w Nowym Jorku. Polskiprezydent w swoim wystąpieniuna forum ONZ apelował, aby two-rzyć świat „oparty na sile prawa,a nie na prawie siły“. Sprzeciwiłsię także „wizji świata zbudowa-nego na podziale stref wpływów iagresji ze strony tych, którzy dlawłasnych korzyści ignorują pra-wo“.

W NOWYM JORKU polski prezy-dent rozmawiał m.in. z prezyden-tem USA Barackiem Obamą, pre-zydentem Ukrainy Petrem Poro -szenką, a także szefem RadyEuropejskiej Donaldem Tuskiem.Spotkał się także z amerykańskąPolonią, z którą rozmawiał m.in. o zniesieniu wiz oraz o kwestii po-wrotu Polaków do ojczyzny.

POLSKI PREZYDENT Andrzej Dudaspotkał się 2 października w Czer -wonym Klasztorze na Słowacji zesłowackim prezydentem Andre -jem Kiską; głównym tematem roz-mowy szefów obu państw była

współpraca w ramach GrupyWyszehradzkiej. Mówiono także o relacjach dwustronnych orazsprawach międzynarodowych. We -dług Kiski między Polską a Sło -wacją jest jeszcze bardzo wieleniewykorzystanych możliwości.

PREZYDENT ANDRZEJ DUDA ucze -stniczył w dwudniowym szczycieszefów państw Grupy Wysze hra -dzkiej, który był poświęcony m.in.problemowi uchodźców. Na kon-ferencji prasowej 9 październikapolski prezydent podkreślił, żekryzys migracyjny to problem ca-łej UE, a nie poszczególnych

Jesiennarewolucja

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 4

Page 5: Monitor polonijny 2015/11

przekonał do siebie ponad 7% wybor-ców i rzucił wyzwanie ustępującejPlatformie Obywatelskiej, bo to o jejelektorat będzie się starał poszerzyćswoje wpływy. Będzie to o tyle łatwiej-sze, że oba ugrupowania najprawdopo-dobniej znajdą się w opozycji i tuRyszard Petru może się okazać bardziejmerytorycznym recenzentem gospo-darczych pomysłów nowego rządu.

Na krawędzi progu wyborczegoutrzymali się ludowcy. Ich przekona-nie, że bez względu na badania sonda-żowe zawsze się znajdą w parlamen-cie, zostało wystawione na próbę. Alebrak mandatu dla Piechocińskiegooznacza najprawdopodobniej rychłąwalkę o przywództwo w PSL.

W przepaść spadła ZjednoczonaLewica, której pod koniec kampaniitak potrzebne procenty odebrała nowaformacja na polskiej scenie politycznej– partia Razem, skupiająca główniemłodych działaczy z dużych miast.

Po raz kolejny do Sejmu nie dostałasię partia Janusza Korwina-Mikke,która otarła się o próg wyborczy. Przyokazji rodzi się pytanie, czy jej przy-wódca jest rzeczywiście zaintereso-wany wprowadzeniem swojej repre-zentacji do parlamentu, czy tylko uzy-skaniem subwencji partyjnej.

Tak czy inaczej nowy polski parla-ment będzie barwny i interesujący,zaś wyzwania, zarówno te wewnętrz-ne, jak i międzynarodowe, jak najbar-dziej realne i niecierpiące zwłoki w ich rozwiązywaniu.

PIOTR BAJDA, politolog (UKSW)

5

państw. Dodał też, że obecnie po-trzebna jest skuteczna politykaeuropejska wobec imigrantów,która musi być dopiero wypraco-wana. Według Dudy narzucanieadministracyjne liczb uchodźców,których należy przyjąć, nie jestskuteczne. Zaznaczył ponadto, iżposzczególne państwa naszejczęści Europy na to się nie godzą.W spotkaniu V4, które odbyło sięna Węgrzech, uczestniczyli teżprezydenci: Słowacji - AndrejKiska, Czech - Miloš Zeman, Wę -gier - Janos Ader, a także prezy-dent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović.

W NIEDZIELĘ 25 października w Pol -sce odbyły się wybory parlamentar-ne. Polacy wybierali 460 posłów i 100 senatorów. Jak podała Pań -stwowa Komisja Wybor cza, w no-wym Sejmie znajdzie się 5 ugrupo-wań: Prawo i Sprawie dliwość z po-parciem 37, 58 proc., przekładają-cym się na i 235 mandatów posel-skich; Platforma Obywatelska, naktórą głosowało 24,09 proc. wybor-ców i która do Sejmu wprowadzi138 posłów; ugru powanie PawłaKukiza Kukiz’15 z 8,81 proc. gło-sów, które otrzyma 42 mandaty;Nowo cze sna Ryszar da Petru z po-parciem 7,6 proc. i 28 mandatami,

PSL - 5,13 proc. głosów, które bę-dzie mieć 16 posłów oraz Mniej -szość Niemiecka z 1 posłem.

PIĘCIOPROCENTOWEGO PROGU wy-borczego nie przekroczyły: partiaKORWiN (4,7 proc.) i partia Razem(3,62 proc.). Do Sejmu nie wejdzierównież koalicja ZjednoczonaLewica, która otrzymała 7,55 proc.poparcia, a próg wyborczy dla ko-alicji wynosił 8 proc.

WYNIKI GŁOSOWANIA wskazują, żePiS będzie mogło rządzić samodziel-nie, co zdarzy się po raz pierwszy w historii III RP. Po raz pierwszy

w Sejmie zabraknie też lewicy– z par lamentem muszą się więc po-żegnać m.in. Leszek Miller, JerzyWen derlich czy Tadeusz Iwiński. Z kolei PSL osiągnęło najniższy wy-nik w historii, z ledwością przekra-czając próg wyborczy. W parlamen-cie zabraknie jednak liderów tej par-tii i wie loletnich posłów: JanuszaPie chocińskiego, Józefa Zycha, Sta -ni sła wa Żelichowskiego. Również w Senacie Prawo i Spra wiedliwośćbędzie miało większość. Mandatydo izby wyższej zdobyło 61 kandy-datów PiS lub popieranych przez tępartię, 34 kandydatów PO, 1 z PSLoraz 4 niezależnych. MP

LISTOPAD 2015

Co z emigrantamipo wyborach?

W kampanii wyborczej do polskiego parlamentupojawiały się tematy dotyczące emigrantów.Dla jednych, mieszkających poza granicami

Polski, wynik wyborów miał być sygnałem do powrotu do ojczyzny,dla innych wręcz przeciwnie – wyjazdu za granicę. A jak jest w rzeczywistości? Naszym rodakom mieszkającym w różnychzakątkach świata zadaliśmy pytania, czy planują powrót do Polski i czy jest on uzależniony od wyników wyborów.

Katarzyna Thomas, Słowacja

Wyemigrowałam na Słowację, bochcieliśmy zamieszkać razem

z moim chłopakiem, a odległość 600 kmbyła dla nas uciążliwa. W Bratysławiemieszkam od 2008 roku, wcześniejmieszkałam krótko w Żylinie i Tren -czy nie. Czy całe życie spędzę na Sło -wa cji? Tego nie wiem, jestem otwartana nowe wyzwania, a przeprowadzkimi nie straszne! Słowacja w tej chwilijest moim drugim domem. Co do wy-borów w Polsce, to często czuję się za-żenowana i po prostu mi wstyd, na ja-kim poziomie toczą się dyskusje poli-tycznych konkurentów, którzy zamiastmówić o swoich dokonaniach i zada-niach na przyszłość, oczerniają się na-

wzajem. Dla mnie liczy się przyszłość,a nie wyciąganie starych brudów. O moim ewentualnym powrocie doPolski nie zdecydują wyniki wybo-rów.

ZDJĘCIE:STANO STEHLIK

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 5

Page 6: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 6

Leokadia Komaiszko, Belgia

O mojej emigracji do Belgii za-decydowało to, że zakocha-

łam się w Belgu. I ciekawość świata.Po latach emigracji kraj, w którymprzychodzi nam żyć, staje się dlawielu drugą ojczyzną. Nie myślę o przeprowadzce do Polski. Polacyzaczęliby wracać do ojczyzny, gdy-by ojczyzna zaproponowała im wa-runki życia, konkurujące z tymi,które mają w krajach obecnego za-mieszkania.

Czy wynik wyborów może miećna to jakiś wpływ? Oczywiście,przecież to rządząca partia kreujeprawo, czyli porządek funkcjono-wania państwa i jej obywateli.

Wyjechałam z Polski w 2000roku, zaraz po ukończe-

niu studiów polonistycznych i dziennikarskich. Wyjechałamz Krakowa bez realnej wizji po-zostania na stałe w Chicago i te-go, czym się zajmę zawodowo.Przyczyniła się do tego sytuacjarodzinna – moja matka od wie-lu lat mieszkała w Stanach. Dla

mnie emigracja przestała byćtrudna dopiero po ok. siedmiulatach, gdy uzyskałam prawo le-galnego pobytu. Po 15 latachspędzonych w Ameryce nadaltkwię w tęsknocie do Polski.Pomaga praca w zawodzie (ra-dio polonijne) i w polskim śro-dowisku. Gdy jeżdżę do kraju i widzę piękniejącą Polskę, ma-rzę o powrocie. Przykro mi, żenie mogę, że nie mam odwagiżyć we własnym kraju. Gdybymwidziała realne możliwości wy-konywania w Polsce swojegozawodu i odpowiednie za niewynagrodzenie, wróciłabym bezchwili namysłu. Boję się, że wy-bór którejkolwiek partii niezmieni radykalnie sytuacji w kra -ju. Jego rozwój to długi i żmu -dny proces.

Bożena Bogdańska-Szadai, Węgry

To sprawy rodzinne zdecydowały o mojej prze -prowadzce na Węgry. Trzyma mnie tu rodzina,

sympatia do kraju, praca, przyjaźnie. Buda peszt to mojemiejsce na ziemi, czyli po prostu samo życie. Co by sięmusiało stać, żebym wróciła do Polski? Nie bardzo potra-fię odpowiedzieć na to pytanie. Zapewne wszystko, comnie tu trzyma, musiałoby stanąć do góry nogami. Tonie wyniki wyborów będą miały wpływ na mój powrótlub niepowrót do Polski. Polska to mój kraj, na który pa-trzę sercem, a nie przez pryzmat układów politycznych.

Dorota Wąsik, Austria

DoAustrii przyjechałam jako 23-le tnia dziewczyna w 1990 ro -

ku na zaproszenie kuzynki. Znala -złam najpierw pracę sezonową, potem stałą. Kilka lat później pozna-łam swojego męża, też Polaka. Kie -dy starszy syn rozpoczął edukację,postanowiliśmy, że zostajemy tu nastałe. Wspólnymi siłami wybudowa-liśmy dom w Alpach, w pięknymkurorcie. Mam dobrze płatną pracę,syn jest inżynierem i pracuje u mężaw firmie, młodszy chodzi jeszcze doszkoły. Jesteśmy zadowoleni z au-striackich warunków socjalnych.Po tylu latach wrośliśmy w lokalneśrodowisko. Austria to nasza drugaojczyzna, dla synów – pierwsza.Mie szkam tu już większą część mo-jego życia, nie wyobrażam sobie po-wrotu do Polski i bez znaczenia sątu wyniki polskich wyborów.

Danuta Dopitová, Czechy

Męża poznałam w Poznaniu, z któ-rego pochodzę, i to za jego namo-

wą zamieszkaliśmy w Czechach, w Brnie. Nie chciałam opuszczaćPoznania, zostawiać rodziny, koleża-nek, znajomych i dobrej pracy, ale mi-łość była silniejsza. Nie była to łatwa de-cyzja dla wychowywanej w patriotycz-nym duchu dziewczyny. Dziadek Mi -chał Szymanowski pochodził ze szla-checkiej rodziny, był powstańcem wiel -kopolskim. Ojciec walczył w II wojnieświatowej. Rodzice już zmarli, ale mamjeszcze siostrę i brata, których odwie-dzam w Poznaniu. Trudno utrzymy-wać bliskie relacje na odległość. Żyjętak od 39 lat, tyle czasu bowiem miesz-

kam w Brnie. Mam tu trójkę dzieci:dwóch synów i córkę i to dla nich zo-stałam w Czechach. Ale ojczyzną za-wsze będzie dla mnie Polska. O moimewentualnym powrocie do Polski niezdecydują wyniki wyborów. Co by sięmusiało wydarzyć? Nie wiem, możegdyby wybuchł jakiś konflikt wojenny,wyjechałabym do Polski.

Tatiana Kotasińska, Stany Zjednoczone

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 6

Page 7: Monitor polonijny 2015/11

7 LISTOPAD 2015

Ilona Girzewska, Kanada

Do Kanady wyemigrowa-łam 23 lata temu. Po -

nad dwa lata wcześniej, w 1989,wyjechał tam mój mąż. Dołą -czyłam do niego z dwójką na-szych dzieci. W Polsce nie wi-dzieliśmy perspektyw na nor-malne życie. Kanada to mój dru-gi dom, tym pierwszym zawszebędzie Polska. Chętnie do niejwracam, tym bardziej że mie -szka tam moja mama. Nie pla-nuję powrotu na stałe, za bar-dzo wrosłam w kanadyjskierealia – tu mam dzieci, wnuki,znajomych, pracę. Moje wnu-ki uczę polskiego, bo niewiem, czy kiedyś nie będąchciały wrócić do korzeni.

Wybory w Polsce zawsze sądla mnie nadzieją na lepsze ju-tro tych, którzy tam zostali.Ale to oni wiedzą, co jest dlanich lepsze, więc sama niebiorę udziału w wyborach –nie chcę decydować za kogoś,kto bardziej niż ja zna realiażycia w Polsce.

Basia Vinter, obecnie mieszka w Polsce

Do Bratysławy przyjechałam w 2004 rokudo pracy w ówczesnych słowackich li-

niach lotniczych SkyEurope. Planowałam zostaćrok i wracać z powrotem do ojczyzny. Sprawysercowe sprawiły, że z roku zrobiło się ponad 10lat. Byłam już pewna, że Słowacja jest mi pisanana resztę życia, a tu – proszę – przeprowadziłamsię z powrotem do Polski. I nie był to mój pomysł,ale mojego męża Słowaka, który dostał pracę w Katowicach. Muszę przyznać, że bardzo szyb-ko ponownie przyzwyczaiłam się do życia w Polsce. Pochodzę ze Szczyrku, dziś mieszkamw Katowicach, ale nie wykluczam, że może kie-dyś znowu wrócimy na Słowację. Teraz po pro-stu mam dwie ojczyzny, tak samo jak mój mąż i nasze dzieci.

Czy wybory parlamentarne coś zmienią w Polsce? Mam nadzieję, że tak i że na lepsze.Myślę, że powroty z emigracji bądź wyjazdy zagranicę w dużej mierze zależą od możliwości w kraju, w którym człowiek mieszka. Wyniki wy-borów mogą mieć więc wpływ na to, czy ktoś sięzdecyduje na emigrację, czy powrót do Polski.

Należę do grona osób,które poślubiły obco-

krajowca i z nim stworzyłyrodzinę poza granicamiPol ski. W Polsce zostawi-łam wię cej, niż zastałam w swoim nowym, berliń-skim domu. Stałam się jed-ną z tych emigrantek, którewyszły za mąż za obywatelainnej narodowości – byłrównie nie miecki jak Polak,Holen der, czy Francuz.

Skoczyłam na głębokąwodę, pracując z niemiecki-mi kolegami. Niewą tpli wiebył to przywilej młodości,odwaga i wiara we własnesiły, ale najważniejsza byłaznajomość języka, którymjuż wówczas władałam nie

gorzej od niemieckich przy-jaciół i znajomych. Polskichberlińczyków odkryłam do-piero po kilku latach.Co mnie trzyma w Berlinie?Niewątpliwie wszystkie teokoliczności, które umożli-wiły mi rozwój i samoreali-

zację. Bez moich cudzo-ziemskich znajomych, sąsia-dów, przyjaciół, bez gejów i lesbijek, których też niebrak w kręgu przyjaciół,bez ich kultur, muzyki, reli-gii, kolorów żyłabym w ja-kimś ograniczonym świe-

cie. Bez możliwości oddy-chania pełną piersią, myśle-nia własną głową i mówie-nia tego, co myślę.Co musiałoby się stać, że-bym wróciła do Polski? Namyśl przychodzi mi jedyniejakaś dramatyczna sytuacja,dotycząca mojej rodziny.Innych powodów chwilo-wo nie widzę. Sytuację w Polsce obserwuję nie tyl-ko z dziennikarskiego obo-wiązku. Jestem przerażonai ogromnie zaniepokojona,dokąd zmierza nasz kraj.Razi mnie w Polsce atmo -sfera szczucia, ksenofobii,dzielenia społeczeństwa, brakkultury politycznej i kul -tury w ogóle. RED.

Dorota Hoffmann, Niemcy

ZDJĘCIE: LUCIANO MONTEMURRO

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Tomasz Noskiewicz,obecnie mieszka w Polsce

Mieszkałem w WielkiejBry tanii około 13 lat.

Tam urodziły się moje po-Tomki. Ale to miłość, jak sięokazuje wieczna, sprawiła,że wróciłem do Polski. Mamsuperpracę, zarobki, miesz-kanie na mojej ukochanejwarszawskiej Woli. No i mi-łość! Nic, tylko żyć!

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 7

Page 8: Monitor polonijny 2015/11

„Małgosiu, świat jest do zdobywania“ –tak podobno mówiła Pani mama. JużPani zdobyła ten świat?O tak, już bardzo dużo świata zdo-

byłam. Bo dla mnie zdobywanie świa-ta jest zdobywaniem doświadczenia,w bardzo szerokim tego słowa znacze-niu. Myślę, że zawód aktora sprzyjazdobywaniu doświadczeń, ponieważjest się w wielu miejscach, spotykawielu ludzi, przeżywa wspaniałe hi-storie, w jakimś sensie można żyć wie-loma życiami, posiadając to swoje,pod którym można się podpisać swo-im nazwiskiem. A ja miałam już wieleimion i nazwisk różnych kobiet. Żebypoznać ich świat, musiałam sięgnąćpo jakieś doświadczenia, poczytać,posłuchać, porozmawiać z ludźmi. Tobyły i są dla mnie podróże do środka,które wysoko cenię. Bez bogategośrodka trudniej doświadczyć całegouroku świata zewnętrznego. To, co nazewnątrz i w środku, powinno byćkompatybilne.

No właśnie o tym wewnętrznym świeciemówiła Pani w jednym z wywiadów,podkreślając, że do pewnego momentuchce się zdobywać świat, a potem robisię zwrot o 180 stopni i zaczyna sięposzukiwać tego świata w sobie.Przyszedł już czas na ten zwrot?Absolutnie tak. Za niespełna półtora

roku minie pół wieku mojego życia. Toidealny moment, by dokonać segrega-cji, co jest wartościowe, twórcze, corozwija. Takich wyborów właśnie doko-nuję. Absolutnie nie pomniejsza to mo-jej radości, emocjonalności, euforii w zdziwieniu nad światem i życiem, któ -re mam zaszczyt przeżywać. Bo dlamnie życie jest fenomenem. Absolutnie!

Dziś Pani odkrywa talenty u innych, a kto odkrył ten Pani? Chciała Paniprzecież być paleontologiem.W liceum, kiedy wystawialiśmy

„Śluby panieńskie“ Fredry, ktoś mi po-wiedział, że dobrze wychodzi mi graaktorska, więc może warto, bym spró-bowała szczęścia w tym zawodzie.Ale ja tego wtedy tak nie widziałam.

Potem Pani do tego dojrzała?Nie, poszłam za głosem młodości,

ciekawości, ponieważ moje koleżan-ki zdawały do szkoły teatralnej.Kolega przekonał mnie, bym teżspró bowała, nic nie ryzykując. Na -uczy łam się więc do połowy klasycz-nego wiersza, do połowy prozy...Nawet nie przypuszczałam, że pójdędalej. Ale tak się złożyło, że to ja zosta-łam w szkole teatralnej, a nie mojekoleżanki. Nie wierzę w przypadki.

Teraz jest Pani jakby z drugiej stronybarykady jako jurorka talentowegoshow i decyduje o tym, komu otworzyćdrzwi do kariery. Ciąży Pani taodpowiedzialność, kiedy musi Panipowiedzieć komuś, że się na scenę nienadaje?Trzeba podkreślić, że „Mam ta-

lent” jest programem rozrywko-wym, którego nie można brać dokońca na serio.

Ale chyba nie da się uniknąćrozczarowań?Uczestnicy muszą wiedzieć, że to

nie jest ich być albo nie być. Do -ceniam odwagę wszystkich uczestni-ków talentowych show. To wielki aktodwagi, by zmierzyć się z publiczno-ścią. To takie otwarcie drzwi do cze-goś, co może się wydarzyć, i trzeba temu dać szansę. Może to być takżepróba zmierzenia się z  samym sobą.Nie da się jednak tego nie traktowaćpoważnie, bo występ przed publicz-nością to jest nieprawdopodobnystres. Do naszego programu przyjeż-dżają też ludzie z miast i miasteczek,gdzie praktycznie nic się nie dzieje. I to jest dla mnie akt odwagi.

A potrzebne są takie show?Absolutnie!

Krytycy zarzucają, że tego typuprogramy krzywią ludzi, którzy, gdy zgasną światła, odchodzą w zapomnienie.Nie, nic nie krzywią. Życie jest nie-

przewidywalne, jest przygodą, wy-zwaniem i w ten sposób trzeba do te-go podchodzić. Taki program to szan-sa i od uczestnika zależy, jak tę szansęwykorzysta. Dzięki temu programo-wi można być szybko zauważonym.To duże ułatwienie na przykład dlaosób uboższych, z małych miejscowo-ści. Na tej scenie widziałam wieluwspaniałych, utalentowanych ludzi,

8 MONITOR POLONIJNY L

S potkałyśmy się tuż po próbie spektaklu „Kolacja z GustawemKlimtem“ Jacka Cygana. Z przedstawieniem tym MałgorzataForemniak gościnnie występowała w Wiedniu dla austriackiej

Polonii. Podczas kontaktu osobistego zyskuje jeszcze bardziej, a jej serdeczność nie jest tylko teatralną pozą. Z uwielbianąserialową doktor Zosią z „Na dobre i na złe“ rozmawiałyśmy nietylko o jej największych rolach, ale i o zdobywaniu świata i przełomowych chwilach w życiu.

Małgorzata Foremniak: Miałam już wieleimion i nazwisk różnych kobiet“

Można żyć wieloma życiami, posiadając to swoje, pod którym można się podpisać swoim nazwiskiem.

Monitor11:2015 02/11/15 12:17 Page 8

Page 9: Monitor polonijny 2015/11

z  niesamowitą wrażliwością, przedktórymi chylę czoła. Uważam, że tofantastyczne, że są takie programy.Człowiek może uzewnętrznić to, comu w duszy gra. Ale to nie wszystko,taki program może ośmielić innych,którzy być może nigdy się do niegonie zgłoszą, ale zobaczą, że to, co w nich drzemie, to też talent. Prze -cież niekoniecznie ktoś musi pięknieśpiewać, by zachwycać innych, możena przykład piec wspaniałe ciastka.Jestem przekonana, że ten programmoże innym dodawać wiary we wła-sne możliwości. W ten sposób ktośmoże stać się mistrzem dla samegosiebie. Każdy ma prawo i powinienprzeżyć życie najpełniej, jak tylko tomożliwe.

Pamięta Pani jakichś szczególnychuczestników programu?O tak, bardzo wielu, na przykład

najmłodszego jego uczestnika, trzy-latka, który recytował „Pana Tadeu -sza“, albo najstarszego, który miał 93 lata i śpiewał w chórze.

Pani też kiedyś dostała szansę, bypokazać swój talent – wystąpiła Pani w filmie „Kingsajz“ JuliuszaMachulskiego u boku Jerzego Stuhra.Jak Pani wspomina swój debiut w filmie?Udział w filmie to innego rodzaju

emocje i stres niż wyjście na scenę.Kiedy się wychodzi przed publicz-ność, to jest pewien test, jak działa naczłowieka trema: jednych trema mo-bilizuje, innych zniewala. A film rzą-dzi się innym prawami: tu można sięzatrzymać, kwestię powtórzyć. W te-atrze tak się nie da. Spektakl się zaczy-na i nie można się cofnąć. Przez dwiegodziny trzeba być w innej rzeczywi-stości.

Woli Pani teatr czy film?To są dwa różne światy, ale teatr

chyba jest podstawą dla aktora.

A wracając do Pani pierwszego udziałuw filmie. Była trema?Byłam wtedy na studiach i to było

moje pierwsze spotkanie z  kamerą.To były przeżycia! Każdy studentchce zaistnieć i jeśli się załapie do fil-mu, to duma go rozpiera. Szczególnie

wtedy, kiedy fragment, w którym wy-stępuje, nie zostanie wycięty (śmiech).Cieszę się, że uczestniczyłam całe trzyminuty w projekcie, który przeszedłdo historii kina. Wnukom będę poka-zywać ten film i prosić o uwagę, bynie mrugały podczas tych trzech mi-nut, aby nie przegapić babci.

Czy ja cośprzeoczyłam? Panijest już babcią?Nie, jeszcze nie mam wnu-

ków, ale myślę o tym (śmiech).

Zanim przyszła rola znanejdoktor Zosi w serialu „Nadobre i na złe“, grała Paniw takich serialach, jak„Bank nie z tej ziemi“ czy„Radio Romans“. Sława,rozpoznawalność, dowodysympatii od widzówspowodowały, że choć na chwilępoczuła się Pani jak królowasrebrnego ekranu?Nie, nie, to w ogóle nie leży w mo-

jej naturze. Zdaję sobie sprawę, że po-jawienie się na ekranie może być jakpłonący sztuczny ogień, który tak, jakszybko się pojawi, tak szybko sięwypali. Nie jest sztuką wejść naszczyt, ale sztuką jest na tym szczy-cie pozostać.

Jaki jest Pani klucz do sukcesu?To publiczność wybiera, kogo lu-

bi. To jest jakaś tajemnica, magia: je -dnych się bardziej lubi i chce oglą-dać, a innych mniej. Nie wiem, naczym to polega.

Sympatyczna doktor Zosia, w którą sięPani wcieliła, pomogła Pani zdobyćprzychylność widzów?Oczywiście!

Ale grała Pani też inne role, mniejsympatyczne, chociażby w „PitBulu“.Na sympatie widzów zapracowa-

łam sobie chyba głównie doktorZosią. „Na dobre i na złe” to świetny

projekt, z dobrą obsadą, a to pod-stawa. Poza tym wcześniej nie

było takiego serialu o cha -rakterze medy cznym,

a przecież te za-gadnienia są bli -skie wszy stkim.

9 LISTOPAD 2015

Każdy ma prawo i powinien przeżyć życienajpełniej, jak tylko to

możliwe.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor11:2015 02/11/15 12:18 Page 9

Page 10: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 10

Coś jakby polski odpowiednik „Szpitalana peryferiach“?O, tak! Wyrastałam na tym serialu!

Nie boi się Pani, że Zosia przylgnie do Pani na zawsze?Nie, nie boję się. Ja już w tym seria-

lu nie gram cztery lata. Oczywiście, tobardzo miło słyszeć komplementypod swoim adresem, głosy, że brakujekogoś w serialu.

A którą rolę Pani lubi najbardziej?Jest parę takich ról: Mańki z „Bo żych

skrawków“, Kryśki z  „PitBula“. Fajniemi się grało żonę Popiela w „Starej ba-śni“, czyli w filmie kostiumowym. Ja lu-bię każdą postać, którą gram. A terazczekam z niecierpliwością na premierę„Czerwonego pająka“.

Beata Tyszkiewicz nazwała Paniąwieczną dziewczynką. Pani też taksiebie postrzega?Tak, myślę, że mam naturę dziew-

czynki, czyli otwartość i spontanicz-ność dziecka. I mam nadzieję,  że jejnie stracę. U dojrzałych ludzi do-świadczenia nie tylko niszczą, alewręcz kastrują spontaniczność, więctrzeba ją pielęgnować i dbać o nią, boona dodaje koloru życia. Zachwyt – tojest odpowiednie słowo! Trzeba sięzachwycać wszystkim!

Potrafi Pani zachwycać się życiem,mimo że doświadczyła też trudnychsytuacji. Jaki jest przepis MałgorzatyForemniak na wewnętrzną siłężyciową?

Trzeba być względem siebie bar-dzo szczerym. Ta szczerość jest wielo-krotnie wystawiana na próbę, ale niemożna z  niej rezygnować. Człowiekjest jak cebula: rodzi się z  czystymśrodkiem, czystą cząstką boskości.Poprzez doświadczenia, wychowa-nie, środowisko, pracę nakładamy nasiebie kolejne warstwy. Przyjmujemypunkt widzenia, który nie należy donas, ale który w nas wpojono. No i w pewnym momencie przychodziegzamin dojrzałości. On nie należydo przyjemnych doświadczeń, częstojest bolesny. Ale to dobrze, musi bo-leć. Kiedy boli, zaczynamy czuć sie-bie. Następuje zwrot, chcemy do-trzeć do naszej głębi, więc zdej-mujemy warstwy nagromadzonelatami po to, żeby znowu oddy-chać pełną piersią, by znowumieć lekkość życia. Jesteśmy jakmatrioszka. Najpierw się zakręca-my w te wszystkie falbany, a potem się odkręcamy. Zazwy -czaj podczas tego zdejmowaniawarstw płaczemy, tak jak podczasobierania cebuli. Jak to w życiuwszystko jest ze sobą powiązane!

Niedawno przeprowadzałam wywiadz Krystyną Jandą, którą oburzyłopytanie, czy praca aktora może byćterapią. Jak Pani to widzi?Mnie to nie oburza. Praca wielo-

krotnie mnie ratowała, bo była od-skocznią od życia i sytuacji, które niebyły łatwe. Umysł musi odpocząć odproblemów, nie może być bez przer -wy bombardowany tymi samymi my-ślami, które działają na człowieka de-strukcyjnie. Kiedy gram kogoś inne-go, to dla mnie odpoczynek. Śmiałomogę to nazwać terapią.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, WiedeńAutorka wywiadu składa podziękowania

pani Marii Buczak ze Stowarzyszenia TAKTz Wiednia za umówienie spotkania z aktorką.

Mam naturę dziewczynki,czyli otwartość

i spontaniczność dziecka.I mam nadzieję, że jej nie stracę.

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Monitor11:2015 02/11/15 12:18 Page 10

Page 11: Monitor polonijny 2015/11

LISTOPAD 2015 11

Zwykle na bratysławskim Stadio -nie im. Ondreja Nepela jeździ się

na łyżwach, ale 6 października lodo-wisko pokryte zostało parkietem, bymógł się odbyć mecz siatkówki. Mecznie byle jaki, bowiem po jednej stro-nie siatki stanęła reprezentacja Sło -wacji, zaś po drugiej aktualni mistrzo-wie świata, czyli reprezentacja Polski.Możliwość obejrzenia takiego spotka-nia na żywo wzbudziła wiele emocji. I choć pod parkietem był lód, to at-mosfera w hali była wyjątkowo gorą-ca. Wśród kibiców nie można byłonie zauważyć fanów polskiej repre-zentacji – z pomalowanymi w bar-wach narodowych twarzami, w biało-czerwonych koszulkach z szalikamiczy czapkami w tych samych kolo-rach. Na telebimach widać było roze-śmiane twarze kibiców, którzy namecz przybyli całymi rodzinami.Wszyscy oni świetnie się bawili, do-pingując obie drużyny. Na trybunachzasiadł też gość specjalny, czyli prezy-

dent Słowacji Andrej Kiska, któremutowarzyszył chargé d’affaires polskiejambasady Piotr Samerek. Okrzykomzagrzewającym siatkarzy do gry pra-

wie nie było końca. Ale mecz skoń-czyć się musiał. Jego wynik to 3 : 0 dlaaktualnych mistrzów świata. Atmo sfe -rę spotkania podgrzewał też zespółmuzyczny, wybijając rytm gry. Na try-bunach zaś tańczyły cheerleaderki,wymachując biało-czerwonymi pom-ponami. Ich narodowość zdradzały je-dynie niebieskie spódniczki. Ducharywalizacji czuć było do końca me-czu. A kiedy ten się formalnie skoń-czył, siatkarze rozegrali dodatkowedwa sety, dostarczając kibicom roz-rywki. I nie ważne było, kto zdobywałpunkty, liczyły się dobry nastrój i spor towa atmosfera.

KATARZYNA RZENTARZEWSKA,ALICJA JAWORSKA-ZIMA

Nitrzańska Polonia, a także słowac-cy miłośnicy polskiej literatury

w końcu się doczekali! W BiblioteceWojewódzkiej im. Karola Kmeťka dzię -ki staraniom nitrzańskiego Klubu Pol -skiego powstał dział z polskimi książ-kami. Jego uroczyste otwarcie odbyłosię 28 października w obecności gości– konsula RP w RS Jacka Doliwy i jegomałżonki, dyrektor Biblioteki Woje wó - dzkiej Moniki Lobodášovej, prezes

Klu bu Polskiego Nitra Romany Gre -gu škovej, kierownik Biblioteki Miej -skiej w Nitrze Mai Korčokovej, przyja-ciół, znajomych i mediów. Tejże inau-guracji towarzyszyło seminarium natemat „Książka w poezji“, w ramachktórego dokonano porównawczej pre -zentacji polskich pozycji litera ckich.Projekt miał i ma na celu także przybli-żenie polskiej literatury młodym czy-telnikom i zainteresowanie ich twór-

czością Czesława Miłosza, WisławySzymborskiej, Juliana Tuwima, AdamaMickiewicza, Henryka Sienkiewicza,Juliusza Słowackiego, Aleksandra Fre -dry i innych.

Inicjatorzy polskiego działu w ni-trzańskiej bibliotece wierzą, że w tensposób otworzyli przed miłośnikamipolskiej poezji i literatury tajemniczyogród, do którego warto zaglądać.

ALICJA KORCZYK CHOVANEC

Otwarcie polskiej biblioteki w Nitrze

Emocje, których nie ostudził nawet lód

ZDJĘCIA: MICHAŁ CHOVANEC

ZDJĘCIA: ALICJA JAWORSKA-ZIMA

Monitor11:2015 02/11/15 12:18 Page 11

Page 12: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 12

Na otwierającej trzeci festiwalprojekcji zapachniało wiel-

kim światem. Pojawił się reżyser Taje -mniczego sojusznika Piotr Fudakow -ski, ten sam, który jako producentzdobył Oskara w 2005 roku za filmTsotsi. Obok niego zasiadł Borys Szyc,wzięty i popularny aktor z aktualnietowarzyszącą mu panią. Szyc ponoćmiał zagrać główną rolę w prezento-wanym tego wieczora filmie, ale – jakwyznał reżyser – ten kto daje pienią-dze, dyktuje warunki. Film powstał w koprodukcji z Brytyjczykami, więcgłówną rolę zagrał Jack Laskey, czaru-jący i przystojny amant, świetnie no-szący biały, kapitański mundur, bofilm Tajemniczy sojusznik powstałna podstawie opowiadania JosephaConrada, a jego akcja rozgrywa się namorzu.

Na bankiecie po projekcji pojawilisię państwo Monika i ZbigniewZa ma chowscy i jeszcze kilka osóbz bran ży. Wszystko to działo się w ki-nie „Kultura” na Krakowskim Przed -mieściu. Drugim miejscem festiwalo-wych prezentacji było Muzeum Pa -łacu króla Jana III Sobieskiego w Wi -lanowie.

Festiwal Filmów EmigracyjnychEmigra 2015 to impreza jeszcze mło-da, nieśmiało, jak na razie, finansowa-na przez polskie Ministerstwo SprawZagranicznych. Wyraźnie też wymagalepszej reklamy, bowiem liczba i ja-kość prezentowanych filmów wartajest tego, by było o niej głośno w War -szawie. I nie było.

Agata Lewandowski, dyrektor Emi -gry, wraz z zespołem stworzyła nie-zwykle interesujący program. Zapro -siła m.in. filmy twórców Oska ro -wych: Volkera Schlöndorffa i Pawła

Pawlikowskiego, a także dokumentKrystyny Krauze i Jacka Petryckiegoo Agnieszce Holland Powrót Agnie -szki H. Szczególnie dobrze zostałyprzyjęte dwa dokumenty Pawła Pa -wli kowskiego – Podróże Dostojew -skie go i Z Moskwy do Pietruszek z Wieniediktem Jerofiejewem. W roz-mowie po prezentacji ich twórca mó-wił o swojej miłości do filmu doku-mentalnego i czasach, kiedy robił ta-kie filmy w latach 90. dla BBC. Wy -dobycie pokazanych na Emigrze fil-mów z zasobów słynnej stacji trwałoponad pięć miesięcy i wymagało odorganizatorów samozaparcia. Ale war -to było. Pawlikowski prowokował pu-bliczność. Mówił: „Angielskość, pol-skość – nie używam takich terminów.Moje filmy żyją swoją własną logiką.Lubię robić filmy, których jeszcze niewidziałem”. Nie chciał wracać doOskarowej Idy, ale chętnie mówił o Rosji Putina. „Ten świat mnie prze-raża – twierdził – a kiedyś Rosja mniebardzo interesowała. Nie wyobrażamsobie, bym mógł robić filmy, jeśli nieznałbym języka. A scenariusze piszęwiele razy i przerabiam wiele razy, bokażdy film jest podróżą. Podoba misię, jak powstaje film, a potem mamdo swojej pracy wiele uwag”.

Spotkanie z Pawłem Pawlikowskimbardzo dobrze przyjęli goście festiwa-lowi, Polacy, którzy do Warszawyprzyjechali z kliku krajów świata i przy -wieźli swoje filmy. Pokazano je na fe-stiwalu w kilku grupach tematycz-

nych: Nowa generacja Polaków zagranicą, Emigra-Interwencje, Emigra-Historia, Emigra-Kreacja, Emigra-Fabuła, Inny punkt widzenia, Młodziduchem i Wyjątkowe osobowości.

Z ponad dwudziestu filmów dzie-sięcioosobowe jury pod przewodnic-twem znanego reżysera Janusza Zaor -skiego wybrało laureatów. Głównąnagrodę zdobył film Kontrapunktniezwykle zasłużonego scenarzysty i reżysera 82-letniego Andrzeja Papu -zińskiego. To opowieść o MichaleBatorze, artyście grafiku, absolwen-cie łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych,który swoje prace prezentuje w Luw -rze w Les Arts Décoratifs. Papuzińskii Bator mieszkają w Paryżu, znani sądoskonale europejskiej widowni.Bator stworzył setki plakatów do naj-wybitniejszych spektakli teatralnych,baletowych i koncertów, a Papuzińskiza swoje niezwykłe, artystyczne do-kumenty zdobywał nagrody na mię-dzynarodowych festiwalach filmo-wych, w tym również w Krakowie.

FESTIWAL FILMÓW EMIGRACYJNYCH W WARSZAWIE

po raz trzeci

Monitor11:2015 02/11/15 12:18 Page 12

Page 13: Monitor polonijny 2015/11

Kolekcję dzieł czterech malarzyi jednego rzeźbiarza można było

podziwiać w nietypowej galerii AudiExclusive Galerry w Bratysławie.Znane i cenione w świecie artystycz-nym nazwiska, takie jak: Ján Berger,Jana Hýbalová Ovšáková, Peter Daniš,

Xenia Bergerová czy rzeźbiarz MartinLettrich przyciągnęły w deszczowydzień 15 października wielu gości.„Ciekawe pomieszczenie, które otwie rawizualne połączenie z miejską scene-rią, okazało się świetną kulisą, tworzą-cą doskonały kontekst dla artysty“ –wyjaśniła Xenia Bergerová, artystka i jednocześnie kuratorka wystawy,odpowiadając na pytanie, dlaczegona miejsce wystawy wybrano po-mieszczenia jakże nietypowej galerii,którą na co dzień zdobią eleganckiesamochody. Wystawiających w jej wnę -trzach artystów łączy jedno „gniaz-do”, czyli pracownia malarska ojcakuratorki na bratysławskiej VŠVU,

w której jednak nie mieli okazji spo-tkać się w tym samym czasie.

Wystawa, choć prezentowana w mo -numentalnym pomieszczeniu, miałacharakter kameralny. Nas cieszy, żełącznikiem kolejnych pokoleń i  ichautorytetem jest nasz rodak JánBerger. Profesor preferuje wyraźnąkolorystykę, co dało się zauważyć tak-że w pracach jego uczniów. Gościewernisażu, a także klienci salonuAudi mogli chłonąć to piękno barwdo woli.

Wydarzeniu towarzyszyła subtelnamuzyka w wykonaniu zespołu Jablco.Całość można skwitować krótkimstwierdzeniem rodem z pewnegoportalu społecznościowego: Lubimyto! MW

LISTOPAD 2015

O filmach Papuzińskiego pisze się, żeto „dokumenty kreacyjne”. Nagrodęza film fabularny na Emigrze 2015zdobyła Aleksandra Panisko za pięknąopowieść Bezdom. To historia 9 let-niego chłopca, sieroty, który nie cho-dzi do szkoły i dba o siebie sam. Zibi,bo tak ma na imię bohater, znajdujebezdomnego kota, zabiera go i budu-je dla niego i dla siebie dom, pełenciepła, przyjaźni i prawdziwych uczuć.To wzruszająca, pięknie opowiedzia-na i sfilmowana historia. Natomiastnagrodę za film dokumentalny juryprzyznało Witalisowi Szumiało Kul -czy ckiemu. Made In Poland - Niezwy -kli Emigranci to film przejmujący o siedmiu młodych mężczyznach,którzy wyjechali do Wielkiej Brytaniiw poszukiwaniu pracy. Nie znali języ-ka, pracowali na budowie. Ich pasją i swoistym sposobem na zwalczeniestresów była wyczynowa jazda na rol-kach (freestyle rolling). Mężczyźnijeździli po stromych schodach, barie-rach, murowanych podjazdach.Upadali i podnosili się. Ten film towielka metafora ich pobytu na emi-gracji.

Wszystkie nagrodzone na tegorocz-nej Emigrze filmy zdobywały lauryjuż wcześniej na innych festiwalach.Nagrodę za debiut jury przyznałoBartoszowi Staszewskiemu za filmTableciarze. Przyznano też kilka wy-różnień twórcom, którzy wcześniejnie prezentowali swych filmów na in-nych festiwalach. Otrzymali je JoannaGypser z Niemiec, Aleksandra Czen -czek z Wielkiej Brytanii, Mitch Boch -nak z USA, Francesco Ragusa z Francjii Anahita Rezaei z Polski.

Trzeci Festiwal Filmów Emigra -cyjnych zakończono uroczyście w Pa -łacu w Wilanowie 25 października.

ALINA KIETRYS

4 x malarstwo,1 x rzeźba

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK, M

ÁRIA

BAL

OGHO

Monitor11:2015 02/11/15 12:18 Page 13

Page 14: Monitor polonijny 2015/11

Na LiptowieStolica regionu Liptów pod ko-

niec września gościła chargéd’affaires Ambasady Rzeczypospo -litej Polskiej w Republice Słowa ckiejPiotra Sa merka, który spotkał się z konsulem honorowym RP w Li -ptow skim Miku la szu TadeuszemFrąckowiakiem oraz burmistrzemmiasta Jánem Blcha čem. Tematemspotkania były aktualne zagadnieniaregionalnej transgranicznej współ -pra cy polsko-słowackiej. Miasto Li -ptowski Mikulasz aktywnie współ-pracuje z takimi polskimi miastami,jak Żywiec (miasto partnerskie)

oraz Nowy Targ i Jasło. Wspól nie re-alizowane projekty są dofinansowy-wane z funduszy europejskich i do-tyczą przede wszystkim ruchu tury-stycznego, rekonstrukcji zabytków i obiektów kulturalnych. Uczestni -cy spotkania wyrazili szczególne za-dowolenie z otwarcia we wrześniubr. znacznej części historyczno-kul-turowo-przyrodniczego szlaku rowe -rowego wokół Tatr, jakim jest odci-nek Trstena – Nowy Targ, liczący 35 km.

W godzinach wieczornych nastą -piło kolejne spotkanie, tym razem w De mänovskiej Dolinie na uroczy-stej kolacji, podczas którego do gro-na uczestników dołączyli zastępca

dy rektora Szpitala Powiatowego w Li ptow skim Mikulaszu Jan Drobčoi jego małżonka Jolantą Drobčo,długoletnia pracownica KonsulatuHono ro wego RP w Liptowskim Mi -kulaszu, będącą również tłuma-czem przysięgłym języka słowackie-go oraz polskiego. Warto wspo-mnieć, że Jan Drobčo jest ordynato-rem oddziału chirurgii w szpitaluregionalnym i od wielu lat udzielapomocy medycznej obywatelomPolski, a Prezydent RP odznaczył goZłotym Krzyżem Za sługi. Okazałosię też, iż małżonkowie Jan i JolantaDrobčo obchodzą właśnie okrągłyjubileusz – z tej okazji goście złożylijubilatom serdeczne życzenia.

MONITOR POLONIJNY L 14

Szczęk metalu, huk armat-nich wystrzałów, zapach

prochu i bojowe okrzykiwydawane w obcych języ-kach – tak niecodzienniewyglądał spokojny zazwy-czaj Sad Janka Kráľa w Bra -tysławie w pierwszą sobotępaździernika. Popularny parkjest miejscem, gdzie mie -szkańcy słowackiej stolicynajchętniej spędzają wolnyczas, jednak tego dnia mógłich zaskoczyć wygląd traw-ników. Powodem, dla które-go teren parku zamienił się w obozowisko osmańskich,pol skich i habsburskich ry-cerzy, były pierwsze braty-sławskie oficjalne obchody332. rocznicy odsieczy wie-deńskiej, podczas którejsprzy mierzone wojska poddowództwem polskiego kró -la Jana III Sobieskiego oswo -bodziły oblegany przez Tur -ków Wiedeń. Organizato -rem bratysławskiej imprezybył znany z przybliżania hi-storii mie szkańcom miasta

Bratislav ský okrášľovací spo -lok, a całą akcję wsparli i ob-jęli patronatem AmbasadaRzeczy po spolitej Polskiejoraz Pre zydent Miasta Bra -ty sława.

Ideą, która przyświecałaorganizatorom, było zwró-cenie uwagi na rolę inter-wencji sprzymierzonychwojsk – w tym legendar-nej polskiej husarii –dla historycznego Pre -szporka. Prze wodni -

czący Bratisla v skie go okrá -šľo va cego spolku Ma roš Ma -čuha chciał przypomniećbratysławczanom ró wnieżniezwykle gościnne przyję-cie Sobieskie go przez raj-ców i mieszkańców staregoPrzeszporka w październi-ku 1683 roku.

Cała impreza nie mogła-by się odbyć bez miłującychhistorię grup rekonstruk-

cyjnych, których członko-wie fantastycznie wciellili

się w role oblegających i wy -zwalających Wiedeń żołnie-rzy. Nie zabrakło oczywi-ście przybyłych z Polski hu-zarów na koniach, którzywydatnie przyczynili się dozwycięstwa nad Turkami,także w 2015 roku. Decydu -jąca bitwa miała odbyć siępo południu, nie było więcpowodu, aby wspanialeodzia ni rycerze oraz damyich serc od rana skrywali sięw obozowisku. Swój ryn -

Bitwa pod Wiedniem,która odbyła się w... Bratysławie

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 14

Page 15: Monitor polonijny 2015/11

15

sztunek oraz wiarę w zwy -cięstwo zaprezentowali narynku i uliczkach StaregoMiasta w formie uroczystejmusztry i barwnego pocho-du. Kulminacją parady byłauroczysta msza w kościelefranciszkanów, celebrowa-na w językach polskim i sło-wackim, w intencji pokojuna świecie oraz prześlado-wanych za wiarę. Na przy-katedralnym pl. Rudnayaprzybyłe oficjalne delega-cje złożyły wieńce, mająceuczcić poległych w bitwiew 1683 roku. Po południuwszyscy stawili się już w pe-trżalskim parku, wzajemniezagrzewając się do mającejnastąpić (bez)krwawej po-tyczki. Zgodnie z planempunktualnie o 17.00 jeden z rozległych trawnikówzamienił się w prawdziwepole bitwy, które od tego z 1683 roku odróżniał jedy-nie błysk fleszy rozentuzja-zmowanej publiczności oraz

gromkie brawa po

szczególnie udanym ma-newrze piechoty lub kawa-lerii. Cho ciaż tegorocznapotyczka była trochę krót-sza niż ta prawdziwa, wi-dzowie nie mogli narzekaćna brak historycznych ak-centów. Licz ba przybyłychgrup rekonstrukcyjnych by-ła naprawdę imponująca, w związku z tym zdecydo-wano się odtworzyć rów-nież przebieg innej bitwy z 1619 roku, kiedy to ówcze-sny Preszporok oblegałypo wstańcze oddziały Ga -brie la Bethlena.

Gdy już opadł kurz bitew-nego pola, wszyscy „żołnie-rze” zaprosili widzów dozwiedzania swoich obozów.Każdy mógł zajrzeć do na-miotu i przekonać się, w ja-kich warunkach mieszkalidawni wojacy. Była to rów-nież niepowtarzalna okazja,aby przymierzyć epokowystrój czy wymierzyć z kla-sycznego muszkietu doodległego celu. Najwięcejradości mieli najmłodsiwidzowie, którzy z nieskry-wanym zachwytem swoichrodziców pozowali do wspól -nych zdjęć z rycerzami.Pokonani Turcy trzymalifason, starając się wkupić w łaski publiczności poczę-

stunkiem – prawdziwą,orientalną kawą. Wszystkoto sprawiło, że nastrój zaba-wy i święta trwał w parko-wym obozowisku do póź-nych godzin wieczornych.

Wspomnianym już sym-patycznym akcentem byłaobecność wielu grup re-konstrukcyjnych z Polski,reprezentujących różne kom -panie, bractwa i chorągwie.Stowarzyszenia te skupionesą w ramach jednej organi-zacji, zwanej Skonfe dero -wa ne Chorągwie, powstałejw celu wymiany doświad-czeń, a także koordynacjiwspólnych wystąpień – takjak miało to miejsce w Bra -tysławie. Przybyły tu grupyz Bydgoszczy, Krakowa,Lu blina, Nowego DworuMa zo wieckiego, Toru nia,War sza wy, a nawet z Wejhe -rowa. Członkowie poszcze-gólnych stowarzyszeń toniezwykle mili i otwarci lu-dzie; okazali się nie tylkopasjonatami historii, leczrównież fantastycznymi edu -katorami. Wszyscy oni prze-ścigali się w prezentowaniuprzybyłym gościom swojejpasji, zachęcając do zada-wania pytań, prezentującwykonane przez siebie epo-kowe stroje oraz broń.

Byliśmy ciekawi, skąd w lu-dziach pojawia się taka pa-sja. Pytani przeze mnie en-tuzjaści historii nie udzielilijednoznacznych odpowie-dzi; w każdym z nich zami-łowanie do historii zrodziłosię w różnych okoliczno-ściach i czasie. Na pewnoważny był udział w akcjach,takich jak ta bratysławska, a także bliska osoba, która za-raziła ich bakcylem historii.

Wieść niesie, że urażenitegoroczną porażką Osma -nie za rok ponownie spró-bują zdobyć Wiedeń, a ichdroga będzie wiodła przezBratysławę. Być może postronie broniących Europywojaków znajdzie się wte-dy osoba, która w tym rokutylko naciskała migawkęaparatu lub pozowała dozdjęć z rycerzami?

Do zobaczenia za rok!ARKADIUSZ KUGLER

LISTOPAD 2015

Podczas spotkania rozmawiano o spra wach związanych z pracąkonsulatu honorowego, kontaktachpolsko-słowackich, najnowszychatrakcjach turystycznych na terenieLiptowa, kąpieliskach termalnychTatralandia i Beše ňová, jak równieżo rozbudowującym się najwię -kszym na Słowa cji ośrodku narciar-skim Jasna-Cho pok. Ponadto zwró-cono uwagę na coraz większe zain-teresowanie Słowa ków nie tylkotargami w przygranicznych miej-scowościach polskich, ale równieżzabytkami kultury i historycznymimiastami, jak Wieliczka, Krakówczy Zakopane.

JD

Uczestnicy spotkania: Tadeusz Frąckowiak z małżonką, Piotr Samerek,Jan i Jolanta Drobčo oraz Ján Blchač małżonką

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 15

Page 16: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 16

W niedzielne popołu-dnie 25 październi-

ka, kiedy dotarliśmy do am-basady RP w Bratysławie, w lokalu wyborczym nr 152oprócz komisji nie było ni-kogo. Do piero chwilę póź-niej zaczęli się pojawiaćPolacy, którzy zdecydowalisię spełnić swój obywatelskiobowiązek. Zgło szonych na li -ście wyborców było 240 osób,z których 208 oddało ważnygłos na kandydatów do Sej -mu, a 212 na kandydatów doSenatu. Jak nas poinformo-wał konsul RP w Bratysławieradca Jacek Doliwa, w stoli-cy Sło wacji zwyciężyła Plat -for ma Obywatelska, na któ-rą oddano 48 głosów. O dwamniej otrzymała Nowocze -sna Ry sza r da Petru. Dopierona trze cim miejscu znalazłosię Pra wo i Sprawiedliwość z 40 gło sami. Na Korwina za-głosowało 26 osób, zaś na

partię Razem 20. Po 13 gło-sów otrzymała ZjednoczonaLe wi ca i Kukiz’15. Na Pol -

skie Stronnictwo Ludo we za-głosowały 2 osoby. Po zostałepodmioty polityczne, jakRuch Społeczny RP czy Oby -watele do Parla men tu, nieuzyskały w Bratysła wie żad-nego poparcia. W wy borachdo Senatu RP zwyciężyła naSłowacji Barbara Borys-Da -mięcka, uzyskując 103 głosy,na drugim miejscu znala-zła się Anna Maria Anders z 66 głosami, zaś osta tniąpozycję zajęła Kata rzy naEl żbie ta Pawlak, którą wy -brały 33 osoby.

Wybory w Bratysławieprzebiegły bez zakłóceń. I tyl ko niektórym wybor-com towarzyszyła nostalgia,której powodem była świa-domość, iż były one ostat-nim wydarzeniem mającymmiejsce w siedzibie ambasa-dy przy ulicy Hummelovej.Od listopada bowiem amba-sada mieścić się będzie przyulicy Paulinyho 7, w samymcentrum słowackiej stolicy.

RED.

Jubileusz księdza Jana Laska był do-skonałą okazją do spotkania się za-

równo z jubilatem, jak i członkami ni-trzańskiej Polonii. Po polskiej mszy świętej,celebrowanej 18 października, skierowalioni swo je kroki do domu ojców salwatoria-nów, gdzie prezes Klubu Pol skiego w Ni -trze w imieniu wszy stkich jego członkówzłożyła jubilatowi życzenia, wręczyła kwiatyi dro bny upominek. Spotkanie było też miłą

okazją do wspól nego wspominania papieżaJana Pa wła II, którego rocznica powołaniana papieża właśnie mijała. Tego dnia rozmo-wy integrujące miejscową Polonię trwałyprzy suto zastawionych stołach, na którychkrólowały domowe wypieki.

BEATA BIĘGA

Jubileusz w Nitrze

Jak głosowali Polacy w Bratysławie

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Pewnego środowegowie czoru włączyłam

jeden z moich ulubionychprogramów telewizyjnych„Česko Slovensko má ta-lent!”. Jakie było moje zdzi -wienie, kiedy zapowie -dzia no występ tancerzy z Polski! Z wielką uwagąprzyglądałam się, co teżnasi pokażą. „Trochę innytaniec“ – tak brzmiała za-powiedź jednego z człon-ków zespołu. Już od po-czątku widziałam, że fak-tycznie nie jest to trady-cyjna forma tańca, bowiemgrupa Fair Play Crew za-prezentowała komedię ta-neczną. To połączeniecho reografii z wnikliwąobserwacją otaczającej rze -czywistości z ogromną da -wką absurdalnego poczu-cia humoru plus niesamo-wite poczucie rytmu.

Zarówno jurorzy, jaki widzowie na sali i – jaksądzę – ci przed telewizo-rami też oglądali co chwi-lę przerywany salwamiśmiechu występ Polakówz zapartym tchem. Czteryrazy „tak“ brzmiał wer-dykt jurorów, a publicz-ność przypieczętowaławy stęp własną notą –owa cjami na stojąco, zaśznana czeska piosenkarkaLucie Bila, będąca w pro-gramie jurorką, stwier-dziła, że występy grupymogłaby oglądać nie-ustannie. Grupa Fair PlayCrew swoim brawuro-wym występem zdobyłaserca czeskiej i słowackiejpubliczności. W doskona-łym stylu przeszła do pół-finałów popularnegoshow, stając się poważ-nym kandydatem do zwy-cięstwa. Z jej powodu na

Polska m

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 16

Page 17: Monitor polonijny 2015/11

17

stronie relacji „Česko Sloven -sko má talent!” na Facebookupadł rekord polubień, a doty-czące jej występu komentarzenie pozostawiały wątpliwości,kto jest faworytem programu.Zespół Fair Play Crew, w składktórego wchodzą Bzyga, Nie -cik, Roofi, Marcin, Blachai Kruk, zdecydował się wziąćudział w czesko-słowackimshow ze względu na swojekontakty z artystami z tychkrajów. „Od 5 lat organizuje-my w Krakowie Fair PlayDance Campie – największyw Europie festiwal taneczny.Wśród uczestników od po-czątku są osoby z Czech i Słowacji“ – wyjaśniał dla„Monitora Polonijnego“ Karol„Niecik” Niecikowski. To stałosię impulsem, by wziąć udziałw programie poza granicamiPolski. Niecik nie krył zado-wolenia z reakcji publiczno-ści. „Owacje na stojąco niezdarzają się na co dzień, mieli-śmy ogromną satysfakcję, żenasz show został tak świetnieprzyjęty i że nasza sztuka mauniwersalny przekaz” – mó-wił, wyrażając nadzieję na ko-lejne spotkania z fanami z Czech i Słowacji. A co się sta-nie, jeżeli grupa wygra show?Może nasz klub poszerzy się o tak barwnych tancerzy?

„Mie szkamy w Białymstoku,ale na przykład podczas festi-walu tanecznego w Krakowiemie szkamy w tym mieścieniemal miesiąc, więc może w przyszłości jakiś ciekawyprojekt przyciągnie nas na dłu-żej na Słowację?” – zastanawiałsię na głos mój rozmówca.

To, na czym chłopcy znająsię najlepiej, czyli taniec, prze-kuwają na uniwersalny językopowiadania historii. I to dzia-ła! Bez słów nawiązują poro-zumienie z publicznością nacałym świecie. „Nasze kome-diowe skecze mają zawszedrugie dno. Pokazujemy światw krzywym zwierciadle, czer-piemy z naszych doświad-czeń, śmiejemy się ze współ-czesnych zjawisk i z samychsiebie. Widzowie – mimo róż-nic językowych czy kulturo-wych – doskonale odczytująnasz przekaz” – komentowałKarol „Niecik” Niecikowski.

Formacja Fair Play Crew zeswoją komedią taneczną zdo-była już szereg wyróżnień w kraju, m.in. wygrała tego-roczną PAKĘ – najważniejszyw Polsce przegląd sceny kaba-retowej. Teraz przed nią scenySłowacji i Czech. A my mamynadzieję, że będziemy mogliją obejrzeć na żywo. Kto wie,może podczas tradycyjnejpierwszomajowej akcji KlubuPolskiego? Chłopaki, mocnotrzymamy kciuki za Was!

DOROTA CIBIŃSKA

LISTOPAD 2015

ma talent!

W Polsce w czasie XVII Mię -dzynarodowego Konkursu Pia ni -stycznego im. Fryderyka Chopi -na trudno było nie ulec niezwy-kłemu nastrojowi. A jak mówilipianiści z Azji, także w artystycz-nych kręgach na świecie królo-wał duch mistrza mazurków. W Warszawie na ulicach i w au-tobusach ludzie rozmawiali o Cho -pinie, w ostatnim etapie konkur-su pojawiły się nawet zakłady o to, kto zwycięży. Żartowano, żebukmacherzy mają pełne ręceroboty. A tak naprawdę zwyciężył Fryderyk Chopini jego muzyka, która była wszechobecna – transmi-towana na żywo w TVP Kultura, w Programie II Pol -skiego Radia, w Internecie na You Toube, w prze-różnych aplikacjach elektronicznych. Warto pod-kreślić, iż elektroniczny Chopin pojawił się w trak-cie tego właśnie festiwalu po raz pierwszy. „Ludziezachorowali na Chopina” – śmiał się Piotr Paleczny,juror i laureat konkursu chopinowskiego z 1970 ro-ku. Liczbę osób zakochanych w muzyce genialnegokompozytora, słuchających transmisji i relacji z kon-kursu, szacowano na miliony.

„J estem zachwycona tym konkursem i cudownie, że mogę być w Warszawie”– mówiła Ewa Rubinstein, córka

wielkiego pianisty Artura Rubinsteina, a TomaszStańko, jazzman, koncertujący na całymświecie, z rozrzewnieniem wspominał studiaswojej siostry u profesora Drzewieckiego, któryprzygotowywał ją do chopinowskiego konkursu.„To czasy mojej młodości – mówił – a dzisiajwielkie święto duchowe, które z ogromnymsukcesem obchodzi polska kultura”.

ZwyciężyłwszechobecnyChopin

KOREAŃCZYK Z LAUREM,POLAK Z NAGRODĄ PUBLICZNOŚCI

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 17

Page 18: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 18

Wszystko zaczęło się w Warszawiew kwietniu 2015 roku, kiedy to odby-ły się eliminacje wstępne. Z ponad400 zgłoszeń ze świata komisja kwa -lifikacyjna wybrała 78 pianistów z 20 kra jów, w tym 14 reprezentan-tów Pol ski. Bardzo silną ekipę stwo-rzyli Chińczycy – 15 pianistów. Przy -je ch a ło też 12 reprezentantów z Ja po -nii, 9 z Korei Południowej, 7 z Rosji, 5 z USA, po 3 z Kanady, Wielkiej Bry -tanii i Włoch oraz 2 Czechów.

Trzeciego października zaczęło siętrzytygodniowe chopinowskie sza-leństwo. Nagle się okazało, że muzykaChopina może zwyciężyć w wielu ka-tegoriach. Może uspokoić interneto-we hejty i konkurować z przedwy-borczą debatą polityczną. Zajmujemłodych i starych. W komentarzachinternetowych ludzie przyznawalisię, że nie są znawcami muzyki, aleChopina chcą słuchać.

„Chopin wrócił do łask” – dało sięsłyszeć. Największe emocje wzbudziłjednak finał konkursu. Dziewięciuświetnych muzyków zagrało koncerte-moll, zaś Kanadyjczyk Charles Ri -chard-Hamelin koncert f-moll. I to wy -konanie młodzieńczego utworu Cho -pina – według wielu perfekcyjne –przyniosło mu drugie miejsce. Orkie -strą Filharmonii Narodowej w War -szawie dyrygował Jacek Kaspszyk.Również koncert e-moll w wykona-niu zwycięzcy konkursu Seong-JinCho z Korei Południowej okrzykniętomistrzowską kreacją. Dziwiono się po -tem, że Filharmonia Narodowa w War -szawie, która regulaminowo powin-na przyznać nagrodę za najlepiej za-grany koncert finałowy z orkiestrą, w tym roku owej nagrody nie przy-znała. Muzykolodzy i krytycy muzycz-ni uznali to za wyraźne „przeoczenieartystyczne”.

Gorącą wymianę zdań i rozbieżnekomentarze wywołało też przyznanie

trzech głównych nagród. Młody 21-le -tni Koreańczyk Seong-Jin Cho wzbu-dził sympatię, ale nie był typowany nazwycięzcę i zdobywcę Złotego Meda -lu. Uwagę zwrócił dopiero w II etapiekonkursu – grał bezbłędnie i pięknie,bowiem jest artystą znakomicie wy-szkolonym i perfekcyjnym estrado-wo. Uznano go za sentymentalistę i nie -zwykły umysł muzyczny. To świetniezagrany koncert e-moll zdecydował o jego zwycięstwie. Po upublicznie-niu punktacji jury okazało się, że z 17-osobowego gremium wybitnych pia-nistów i muzykologów tylko jedenpostawił Koreańczykowi najniższąnotę, pozostali zaś punktowali bardzowysoko. Większość polskich jurorówdała mu po dziewięć, a nawet dzie-sięć punktów. Cho przyznał, że niesłuchał pozostałych uczestników kon-kursu i że dla niego najtrudniejszy byłI etap, bo w sali przesłuchań było „ob-co i zimno”. W kolejnych etapach – je-go zdaniem – było już lepiej. Naj bar -dziej zadowolony był z koncertu fina-łowego. Przyznał też, iż swoje wystą-pienia oglądał na YouTube, bowiemniewiele z nich zapamiętał.

Oceniając grę nie tylko Koreańczy -ka, ale również pozostałych dziewię-

ciu finalistów, podkreślano, iż wybra-ny przez nich utwór Chopin skompo-nował w wieku 20 lat, a więc mniejwięcej w wieku większości laure-atów tegorocznego konkursu. Ponad -to właśnie ten koncert zagrał na poże-gnalnym koncercie przed wyjazdemna stałe z Warszawy w roku 1830.

Publiczność tegorocznego konkur-su pianistycznego polubiła urodzonąw Singapurze Amerykankę Kate Liu –zdobywczynię Brązowego Medalu, Ka -nadyjczyka Richarda-Hamelin – Sre -br ny Medal, a także Polaka Szymo naNehringa, na którego recitalu w III eta -pie konkursu pojawił się sam Krzy -sztof Penderecki. Niestety, jury niskooceniło wykonanie koncertu e-mollprzez Polaka. Widownia jednak miałaswoje sympatie i Szymon Nehring,młody pianista z Krakowa zdobył na-grodę publiczności.

Swoją grupę fanów zyskał GeorgijsOsokins – pianista z Łotwy – niezwy-kłej urody młodzieniec, ale zdecydo-wanie gorszy pianista. Jego pojawia-niu się na scenie zawsze towarzyszyłyemocje, szczególnie wśród pań.

Koncert laureatów powtarzanow Fil harmonii Narodowej w War -szawie trzykrotnie. Kolejki po bile-ty ustawiały się już o ósmej rano,choć sprzedaż rozpoczynała się do-piero o trzynastej. A kiedy udało sięwejść do sali koncertowej, były jużtylko oklaski i bisy.

Następny konkurs Chopinowski zapięć lat, w roku 2020, co oznacza nie-stety, że trzeba będzie długo czekać…

ALINA KIETRYS

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 18

Page 19: Monitor polonijny 2015/11

Wyobraźmy sobie hi -storię muzyka, który

wpada na pomysł nagraniaporywającej muzycznie pły-ty, napisanej i zagranej odpoczątku do końca w jed-nym stylu. Oczywiste jest,że nagrany materiał wy-przedza swój czas, nikt bo-wiem nie jest przygotowa-ny na potężną dawkę praw-dziwej multiinstrumenta-nej muzyki. W radiu królująniestety proste gitarowe gra -nie i niewyszukane rytmy.Album nie zdobywa popu-larności, piosenki pokrywa-ją się kurzem i stopniowozapomina o niej nawet sammuzyk, który zaczyna two-rzyć w innym, bardziej po-powym brzmieniu. Ponadczterdzieści lat później pły-tę przesłuchują pewni mło-dzi artyści i wpadają w za-chwyt. Wiedzą, że dzisiaj taambitna muzyka wreszciemoże znaleźć swojego od-biorcę. Zapraszają zatem au-tora do współpracy. „Wie -my, jak to zagrać na nowo”.Utwory z debiutanckiej pły-ty są ponownie grane na kon -certach, a te wyprzedane sąna pniu. W ten sposób uta-lentowany muzyk po wielulatach przeżywa swoją arty-styczną młodość i kolejny,tym razem należycie doce-niony debiut.

Brzmi jak scenariusz hol-lywoodzkiego filmu? Ta hi-storia wydarzyła się napra -wdę, a do tego wydarzyłasię w Polsce. Autorem nie-docenionej płyty jest Zbi -gniew Wodecki, a krążek(wtedy winylowy), zatytu -ło wany po prostu „Zbi -gniew Wodecki”, ukazał sięw 1976 roku. Młodzi muzy-cy oraz ponowni odkrywcymuzycznego talentu Wode -ckiego to bigbandowa gru-pa Mitch and Mitch. Ichwspólny występ na Off Fe -stiwalu w 2013 roku, na

któ rym wszystkie utworyz płyty zagrano w nowejaranżacji na żywo, zachwy-cił publiczność oraz produ-centów muzycznych. Byłojasne, że cały materiał trze-ba zarejestrować na no woz udziałem big-bandu i w obe -cności reagujących aplau-zem słuchaczy, tworząc big-bandowy show w nowymwydaniu. I tak powstała pły-ta „1976: A Space Odyssey“,która w Polsce nieoczeki-wanie okazała się hitem ro-ku 2015. Płyta magiczna, ra-dosna, pełna pozytywnejenergii, szybko trafiająca doucha i serca każdego słu-chacza. Aby ulec urokowitego krążka wystarczy cho-ciażby jedno przesłuchaniepromującej album piosenki„Rzuć to wszystko, co złe”.Utwór ten w ciągu kilkuostatnich miesięcy obecnybył we wszystkich stacjachradiowych i mimo iż odtwa-rzano go bardzo często, nieznudził się nikomu. Pulsu ją -ce rytmy bossa novy, akom -paniament trąbek, puzo-nów i śpiewane z uśmie-chem teksty nie mogą sięprzecież znudzić. „Rzuć towszystko, wszystko, co złe,co gnębi cię; zostaw troskiza sobą gdzieś i ze mnąpędź; właśnie ze mną!“ –

przyznaję, że nie potrafięprzestać nucić wersów z tejwspaniałej płyty. Mimo iżutwory napisane zostałyponad 40 lat temu, nadalbrzmią świeżo i wyróżniająsię wśród dzisiejszego zale-wu popowej komercji. Du -ża w tym zasługa autorówtekstów (m.in. Andrzeja Ku -ryły i Janusza Terakow skie -go) i  wspierających Zbi -gniewa Wodeckiego  kom-pozytorów (m.in. Woj cie -cha Trzcińskiego i Jarosła -wa Kukulskiego). Wśródczternastu utworów możnaznaleźć nie tylko te żywe i energiczne (podobna aran -żacyjnie do „Rzuć...“ piosen-ka „Wieczór już“ czy lekkofunkująca „Panny megodziadka“). Płyta przynositakże pełne jazzu refleksyj-ne piosenki, w którychw tle pobrzmiewa echoFranka Sinatry („Pieśń ci-szy“, „Partyjka“). Opróczwspomnianego promujące-

go album przeboju wspa-niały jest kawałek „Posłu -chaj mnie spokojnie“ –Glenn Miller i  wspomnia-ny Sinatra mogliby pęknąćz zazdrości!

Co natomiast o samej pły-cie mówi Zbigniew Wode -cki? „Dzięki Mitch & Mitchodzyskałem radość muzy-kowania. Przez lata najważ-niejsze było, aby świetniewypaść i być gwiazdą. Byłoto tak stresujące, że zapo-mniałem o tym, co jest naj-ważniejsze, chłopaki mi o tym przypomnieli!“. Mu -zyk przyznaje, że dzięki tra-sie koncertowej promują-cej płytę znów czuje się jak15-latek, kiedy to stawiałswoje pierwsze kroki w mło -dzieżowej grupie „CzarnePerły“. Jeszcze przed pa-miętnym występem na OFFFestiwalu w 2013 roku, gdynie było do końca wiado-mo, czy pomysł powrotu polatach okaże się sukcesem,artysta z  nadzieją w głosiemówił: „(...) mnie, facetowi,który stoi nad grobem, po-jawia się przed stopami no-wa ścieżka. Mam własną ka-rierę, mam swój program,który sprawdza się przyświecach i w Lecie z Ra -diem. Ale to może być zu-pełnie nowe otwarcie. Poraz pierwszy w życiu chęt-nie odpuściłbym te własnekoncerty i na chwilę zająłsię tylko tym. Kiedy te utwo -ry komponowałem w domuprzy fortepianie czy z gi -tarką, to od razu wyobraża-łem sobie, jak one zabrzmiąna koncertach“.

Panie Zbyszku, chyba sięudało! A  my, drodzy Pań -stwo, udajemy się na kon-certy, a potem do sklepówpo płytę! Zdecydowanie po-lecam wszystkim tę niezwy-kłą i  naprawdę kosmicznąodyseję.

ARKADIUSZ KUGLER

19 LISTOPAD 2015

Kosmiczna odysejaZbigniewa Wodeckiego

odkryta przez Mitch & Mitch

Czulymuchem-

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 19

Page 20: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 20

Konflikt ojca z córkąoraz próba odbudowa-

nia życia po śmierci najbliż-szej osoby to tematy chęt-nie wykorzystywane zarów-no w filmie, jak i literaturze.Kojarzą się z dramatem, doktórego należy podejść z po -wagą i pewnego rodzaju pa-tosem, bo przecież nie wy-pada robić komedii z tego,że ktoś umarł, a inni z tegożpowodu cierpią. Bywa, żeszacunek do trudnego te-matu wpędza literatów i fil-mowców w pułapkę pate-tycznego nadęcia. Małgo -rzata Szumowska w swoimnowym filmie „Ciało. Body”pokazała, że w każdej trage-dii można znaleźć zarównogroteskę, jak i czarny, inteli-gentny humor, który rzad-ko gości w naszych rodzi-mych filmach. Bez rechota-nia, używania oklepanychchwytów w stylu skórki odbanana, bez robienia kome-dii Szumowska wzrusza, da-je do myślenia i wywołujeuśmiech na twarzach wi-dzów, opowiadając historię,która na pierwszy rzut okanie wywołuje śmiechu.

Owdowiały, cyniczny pro -ku rator (Janusz Gajos) postracie żony zamyka się w skorupie zgorzknienia. Je -go córka (Justyna Suwała)czuje odtrącenie, walczy z ojcem, a swój dramat i po-czucie samotności manife-stuje w sposób fizyczny,uciekając w bulimię. Gdy

poznaje Annę (Maja Osta -sze wska), ekscentryczną te-rapeutkę rozmawiającą z du -chami, nagle widzi dla sie-bie światełko w tunelu. Tetrzy postaci o wyrazistychcharakterach i trzech eks-tremalnie różniących się odsiebie historiach łączy jed-no – samotność, która poja-wia się mimo tłumu otacza-jących ich osób. Ojciec i córka budują relację opar-tą na walce, prawie ze sobąnie rozmawiają, nie patrząsobie w oczy, a jedynymmomentem ich bezpośred-niego kontaktu są żarliwekłótnie. Rozmawiająca z du-chami Anna wprowadziw ich życie mały, pozytyw-ny chaos, zmusi do zrewi-dowania poglądów na ży-cie, śmierć, wiarę i miłość.Oglądając film, ma się wra-żenie, że reżyserka składahołd Krzysztofowi Kieślo -wskiemu i jego metafizyce.

Choć to ukłon piękny, ba-łam się, że będzie zbyt do-słowny, jednak końcówkafilmu, której Państwu niezdradzę, pokazuje, jak doj-rzałą artystką, zdystanso-waną do siebie samej jestSzu mowska. Samotność, nie -zro zumienie i wyobcowa-nie bohaterów okraszonejest dawką satyry i gorzkie-go czarnego humoru, któ-ry to jest najtrudniejszegogatunku fabularnego. Nie

dziwi więc Srebrny Nie -dźwiedź, zdobyty na Berli -nale, i wiele innych nagród,które dostał film. Genialnerole stwo rzyli wszyscy akto-rzy, Gajos i Ostaszewskawbijają w fotel, grając taklekko, zabawnie i prawdzi-wie, że zapomina się, iż sąaktorami, a nie postaciamiprzez siebie granymi. Cze -mu dopiero teraz piszę o tejfilmowej perełce, choć jejpremiera była w marcu?Otóż gdy „Ciało“ było granew polskich kinach, mnie

nie było w Polsce, a filmówoglądanych piracko w In -ter necie unikam jak ognia.Jednak cu da się zdarzają i góra przyszła do Mahome -ta – dzię ki festiwalowi filmo-wemu Lets Cee, który w paź-dzierniku odbył się w Wie -dniu, obejrzałam „Ciało. Bo -dy” na wiel kim ekranie. Pań -stwu polecam gorąco i z ca-łego serca. Brawo Szumo -wska!

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Bez patosu

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 20

Page 21: Monitor polonijny 2015/11

21

Podróżując po Słowacji,kolejny raz natrafiłam na

niszczejącą, ziejącą pustkąsynagogę. Zaczęłam zastana-wiać się nad przeszłością i dziedzictwem kultury ży-dowskiej na Słowacji. Kiedyśżyło tu przecież 135 tys. wy-znawców judaizmu, obecnieok. 3 tys. Spuścizną po nichsą już jedynie synagogi, w większości zniszczone. NaSłowacji znajduje się ponad100 synagog, które traktowa-ne są głównie jako obiektyhistoryczne. W części z nichutworzono sklepy, składy, galerie, a nawet dom starców. Ich właściciela-mi są władze miasta lub osoby pry-watne. Tak też jest w przypadku syna-gogi we Vrbovym, która jest jednym z najpiękniejszych żydowskich zaby -tków architektury sakralnej w zacho -dniej Słowacji. Wybudowana zostaław latach 1882-1883, gdy miasteczkozamieszkiwała ponad tysięczna społe -czność żydowska, czego dowodemjest pamiątkowa tablica. Dla celów re-ligijnych bożnica służyła do 1942 ro -ku, kiedy to większość społeczeństważydowskiego została wywieziona doobozów koncentracyjnych. PozostaliŻydzi po II wojnie światowej wyje -chali do USA i Palestyny. Na prze -strzeni lat synagoga przechodziła z rąkdo rąk. Niestety, do dziś nie znalazłsię nikt, kto wykorzystałby ob-szerne, czterokondygnacyjnewnę trze przepięknego bu -dyn ku w stylu mauretań -skim. Podobny los spotkał sy -nagogę z 1886 roku w Bytčy i choć obecnie pozostaje onaw opłakanym stanie, to nadaljest jednym z najbardziejcharakterystycznychbudynków w mieście.Wzniesiono ją na planielitery T, z malowanymdre wnianym sufitemi trój częściową fasadą,ozdobioną licznymi de-koracjami plastycznymi.

Żal ściskał mi serce, gdy oglądałamrozpadające się mury, okna straszącepustką oraz resztki polichromii, sztu-katerii i witraży.

Mam nadzieję, że wspomniane sy-nagogi nie podzielą losu tych, którechoć przetrwały okrucieństwa II woj-ny światowej, to przegrały z ludzkągłupotą. Taki los spotkał przepiękną,pochodzącą z końca XIX w. synagogę,stojącą niegdyś na Placu Rybnym w Bratysławie, zburzoną w latach1967-1969 r. decyzją komunistycz-nych władz, które postanowiły wybu-dować Nowy Most na Dunaju. W okre -sie reżimu komunistycznego podczasbudowy miejskich projektów urba -

nistycznych zniszczone zostałytakże bożnice w Pezinku,

Galancie, Humennym, Hlohovcu czyMichalovcach. Zaniedbane synagogicoraz częściej jednak wykorzystywa-ne są dla nowych funkcji kulturo-wych i społecznych. Przykładem jestsynagoga w Malackach, wybudowanaw 1900 r. według planów wiedeń-skiego architekta Wilhelma Stiassne -go. Dawna bożnica zachwyca piękny-mi kulistymi kopułami i fasadą głów-ną, bogato zdobioną w charaktery-styczne żółte i czerwone pasy, któresprawiają, iż jest to jeden z najorygi-nalniejszych budynków w mieście.Dziś mieści się tu szkoła artystyczna.Natomiast w synagodze trnavskiej, o cechach stylu mauretańsko-bizan-tyjskiego, znajduje się obecnie cen-trum sztuki współczesnej, w którymorganizowane są liczne wystawy pla-styczne i koncerty muzyki klasycznej.Z kolei władze Nitry uratowały se-cesyjną synagogę, przekształcając jąw salę koncertową i wystawienniczą.

Synagogi na Słowacji są ostatnimiświadkami bogatej historii spo łe -

czności żydowskich w tej częściEuropy. Wzbudziły zaintereso -

wanie nawet magazynu WallStreet Journal. Szanujmy je,

bo będąc reliktami mniejszo-ści narodowych, stanowiądziedzictwo kulturowe pań-stwa i świadczą o jego bo-gatej historii.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

LISTOPAD 2015

Słowackieperełki

Zaniedbane żydowskie dziedzictwo kulturowe

ZDJĘCIA: MAGDALENAZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor11:2015 02/11/15 12:19 Page 21

Page 22: Monitor polonijny 2015/11

Tak też było, gdy czyta-łam „Kobiety, cysty i pa-chołki” Waldemara Wahna,wydane w tym roku przezWydawnictwo „Kontro -wers”. Waldi Wahn to kolo-rowy ptak, niezwykle uta-lentowany artysta malarz i znany na całym świecie ta-

tuażysta o niezwykle roz-poznawalnym i oryginal-nym stylu. Można powie-dzieć, że w tatuowaniustworzył zupełnie nowystyl, jakiego przed nim niebyło. Literatura to jego no-we poletko i choć jest bły-skotliwy i ponadprzecięt-

nie inteligentny, to litera-tem jednak nie jest. Jegodebiutancka książka jest re-klamowana jako „socjalno-krytyczna satyra o polskichkobietach“, w której autoranalizuje pewien typ nie-wiast, nazywając je cystamii torbielami. Są to egoistki,

materialistki, złośliwe za-zdrośnice i arogantki. Wal -di opisuje swoje spotkaniabądź ich brak z kobietami z portali internetowych i to, jakich sztuczek próbo-wał użyć, tworząc różnewarianty swojego profilurandkowego. Raz był ban-

CCzasem trafiam na książki, które w sposób niemal fizycznyprzypominają mi, czym są tzw. uczucia ambiwalentne,czyli takie, które się pojawiają, gdy np. nasza

teściowa spada w przepaść naszym nowym mercedesem.

Bo to zła kobieta była…

W eleganckiej Francji począ -tków XX wieku, w stolicy

światowej mody i stylu Antoni Cier -plikowski, młody Polak z chłopskiejrodziny, który ledwie kilka lat wcze-śniej przyjechał do Paryża, mając pięćfranków w kieszeni, ośmielił się ob-ciąć kobiece włosy na chłopaka. W czasach, gdy dorosłe kobiety nosiłydługie pukle obowiązkowo, a wiara w to, że krótkie włosy oznaczają krótkirozum i powodują anemię (sic!), byłato rewolucyjna decyzja. Podjęta, jak toczęsto bywa, zupełnie przypadkiem.

Popularna francuska aktorka EveLavalliere w jednym z przedstawieńmiała zagrać podlotka. Szkopuł w tym,że liczyła wówczas już blisko czter-dzieści lat, na które zresztą wyglądała.

Cierplikowskiemu powierzono reali-zację misji specjalnej – miał znaleźćdla Lavalliere uczesanie, które by od-jęło jej lat. Ale jak to miał zrobić?Odmłodzić wyjątkowo twarzową fry-zurą owszem, można, ale żeby o kilkadekad? Cierplikowski był bliski pod-dania się, gdy nagle do pracowniwbiegła krótkowłosa córka dozorczy-ni. Eureka! Cierplikowski bez waha-nia znacząco skrócił włosy Lavalliere.Nowa, lekka fryzura odświeżyła ima-ge aktorki, ujmując jej kilkanaście lat.

Chłopczyca wylansowana przezAntoine’a ugruntowała jego już wte-dy silną pozycję. Do grona wiernychklientek szybko dołączyły takie sławy,jak Greta Garbo, Pola Negri, Edith Piaf,Marlene Dietrich i Josephine Ba ker.Dla tej ostatniej stworzył jedną z jej

najbardziej charakterystycznych fry-zur – pierścionki z włosów, okalającetwarz. I to właśnie zdjęcie aktorki w tej fryzurze znalazło się na histo-rycznej okładce biblii mody Vogue.Była to jednocześnie pierwsza okład-ka tego magazynu, na której znalazłasię fotografia ciemnoskórej kobiety.

Dobra passa Cierplikowskiego trwa -ła. W swoim atelier nie tylko czesałcreme de la creme Paryża, ale rów-nież przygotowywał peruki, kapelu-sze i kostiumy do spektakli, rewii i przedstawień operowych. PraceAntoine’a przypominały dzieła sztuki,a on sam podkreślał, że na klientkępatrzy jak rzeźbiarz na modelkę.Inspiracji szukał w malarstwie Goi,Velasqueza, Boznańskiej i Duniko -wskie go.

MONITOR POLONIJNY L 22

POLAKPOTRAFI

Polak dyktuje trendy w Paryżu

Kapelusze z głów!➋

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 22

Page 23: Monitor polonijny 2015/11

kierem, raz artystą, czasembrutalem, a czasem roman-tykiem. Brak sukcesów namiłosnym polu tłumaczyarogancją i materializmemswoich wybranek.

Każdy z nas takie kobietyspotkał i trudno się nie zgo-dzić z autorem, że istnieją.Problemem książki jest jed-nak nie to, że Wahn takiekobiety opisuje, lecz to, jaksię do tego zabiera. Nieste -ty, nie jest to ani powieść,ani reportaż, ani praca na-ukowa. Gatunkowo najbli-żej jej do pamiętnika, jed-nak autor niepotrzebniewstawia fragmenty mające

chyba nadawać jej charak-ter pracy naukowej, chcącpodeprzeć swoje teorie o złych kobietach historycz-nie, antropologicznie, a na-wet metafizycznie. Trochęjakby sam się masturbowałswoją inteligencją i wiedzą,trochę jakby chciał sam so-bie wystawić laurkę „zobacz -cie, jaki jestem oczy tany”.Te pasa że nie wpro wadza jąwiele do opo wieści, czasemprze chodząc w beł kot. Toduży minus, bo historia ar-tysty, który w Interneciepodszywa się pod fikcyjnepostaci w poszukiwaniu mi -łości, ma potencjał. Trudno

też nie zauważyć, że autorzbyt skupił się na chęci szo-kowania, a stronę literackąpotraktował jak niechcianedziecko. Najbardziej jednakuderzyło mnie to, że z ksią -żki, w której autor stara sięobnażyć wszystkie złe, fał-szywe kobiety i zasypuje jenajbardziej dosadnymi obe-lgami, bije pewiensmutek człowiekasamotnego, którymiota się w poszu-kiwaniu miłości.Nie mogę oprzećsię wrażeniu, że taksiążka nie zrodziłasię z potrzeby pisa-

nia jej autora i jego miłoścido literatury, lecz z chęciwzięcia odwetu na tych,które go nie chciały. Teks -towi brakuje lekkości – tę-skniłam za dystansem do sa-mego siebie, za wzrusze-niem ramion, a dostałamnadmiar siłowania się z cha-otycznym słowotokiem.

Wszyscy zranie-ni, zdradzeni lubodrzuceni pano-wie pokochają tęksiążkę. Ja się dotej grupy nie zali-czam.

MAGDALENAMARSZAŁKOWSKA

23

Fascynował go również świat ko-smetyków. Korzystając ze zdobytej re-nomy, założył markę Antoine i rozpo-czął produkcję lakierów do włosóww fantazyjnych, niebanalnych kolo-rach, z błękitem i czerwienią na czele.I ten kontrowersyjny zdawałoby sięprodukt zdobył uznanie klienteli. Ktoby pomyślał, że chłopak z ubogiej sie-radzkiej rodziny zbuduje imponującefryzjerskie imperium? Proszę sobiewyobrazić - 121 salonów działającychpod szyldem Antoine! W Londynie,Tokio, Cannes, Marsylii i Stanach Zje -dnoczonych! Mówiono o nim królfry zjerów, fryzjer królów, bo z jegousług korzystało łącznie sześć ko-ronowanych głów, m.in. Jerzy VI i Elżbieta II.

Prywatnie Cierplikowski był nie-zwykle barwną, nietuzinkową posta-cią. Uważał się za artystę i wśród arty-stów miał wielu przyjaciół. Jednym z najwierniejszych był wspomnianyjuż Dunikowski. To dla niego, wie-dząc, że martwi się niskim wzrostem,

wymyślił i stworzył kryształowe obca-sy. I naprawdę, był to jeden z jego naj-mniej ekscentrycznych pomysłów.Bez wątpienia blaknący przy szkla-nym domu, który, pozostając pod prze -możnym wpływem PrzedwiośniaŻeromskiego, wybudował w 1927 ro-ku w Paryżu. Ach, cóż to był za dom!Szklane schody, meble, nawet czę-ściowo przeszklone ściany. Paryskaprasa była zachwycona i podkreślała,że drugiego takiego nie ma w Paryżu.Łatwo w to uwierzyć. Konia z rzędemtemu, kto znalazłby podobnie wyglą-dające lokum, zwłaszcza, jeśli wziąćpod uwagę osobliwy wystrój wnętrz.Na przykład ustawioną w salonieszklaną trumnę, w której Cierpli ko -wski lubił sypiać. Przygotowywał sięna śmierć i obsesyjnie o niej rozmy-ślał. Na ręce nosił srebrną bransolet-kę z wygrawerowanym MementoMori, a jeszcze w latach trzydziestychzrobił sobie sesję trumiennych foto-grafii. Później zamówił u Dunikow -skiego rzeźbę, która miała stanąć najego nagrobku. Pozował do niej przezdwa tygodnie. Swój pogrzeb zaplano-wał zresztą w najdrobniejszych szcze-gółach: miał spocząć na paryskimcmentarzu Passy. W ostatniej drodzemiała towarzyszyć mu muzyka, wyko-nywana przez orkiestrę ze słynnejOlimpii (którą z góry opłacił!), zaśmowę pogrzebową wygłosił osobi-ście i nagrał ją na taśmie.

Nic z tych planów nie wyszło. W 1969 roku podjął zaskakującą de-cyzję o porzuceniu swojego impe-rium i powrocie do Sieradza. Kupiłmały, skromny dom. Uprawiał ogró-dek, żeby utrzymać dobrą kondycjęwoził taczką żwir. W szarej, komuni-stycznej Polsce traktowany był jak cu-daczny, barwny ptak. Nie z tego świa-ta. Nierozumiany i wyszydzany. Zmarłw 1976 roku. Przez lata jego grób byłniezwykle skromny. Później, dziękiogólnopolskiej zbiórce przeprowa-dzonej przez fryzjerów, stanęła nanim replika rzeźby wykonanej przezDunikowskiego. Tej, która miała zdo-bić nagrobek na cmentarzu Passy…

KATARZYNA PIENIĄDZ

LISTOPAD 2015

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 23

Page 24: Monitor polonijny 2015/11

Legenda polskiegodziennikarstwa sportowego

Na pewno wszyscy odczujemybrak przedwojennego wicemistrzaPolski juniorów w tenisie, a przedewszystkim dziennikarza i komentato-ra sportowego Bohdana Tomaszew -skiego (10 sierpnia 1921 – 27 lutego2015), który już za życia stał się legen-dą i symbolem polskiego dzienni -karstwa sportowego. Komentował 12 igrzysk olimpijskich, zarówno let-nich, jak i zimowych. Jego „Halooo, tuWimbledon!” znają wszyscy kibice te-nisa. Tak bowiem zaczynał transmisjez najbardziej prestiżowego turniejutenisowego na świecie.

Do języka weszły na trwałe jegoliczne komentarze. Kto choćby raznie słyszał, iż „Szurkowski to cudow-ne dziecko dwóch pedałów”. Znanykolarz nie ma za złe Tomaszewskiemutego komentarza. Ostatnio nawet wy-jaśniał: „Pewnie mi nie uwierzycie,ale w tamtych czasach to nie wywoła-ło żadnych kontrowersji. Pedały to by-ły dwie części po dwóch stronach ro-weru”. Skok o tyczce Władysława Ko -zakiewicza na olimpiadzie w Mo skwie(1980), dzięki któremu polski sko-czek pobił rekord świata (5,78 m) i zdobył złoty medal, najpopularniej-szy polski dziennikarz sportowy opi-sywał tak: „Przyśpieszył, idzie w gó-rę... przeszedł! Przeszedł!”. Zaś o Ire -nie Szewińskiej wyraził się kiedyś:

„Pani Szewińska nie jest już tak świe-ża w kroku jak dawniej”.

Mówił też: „Człowiek uczy się dokońca życia. Ja dopiero po wielu la-tach pracy za mikrofonem zrozumia-łem, że najważniejsza w tym zawo-dzie jest cisza. Nadmiar słów możezgu bić najlepszego komentatora, a ga -dulstwo to rzecz nieznośna”. Toma -szewski był prawdziwym pasjonatemsportu. Mówił: „sport sam w sobiejest piękny, niczego nie trzeba doda-wać. Pozbawiony bezinteresownościprzestanie być sportem, a nie staniesię cyrkiem. Powtarzam do znudze-nia, że istotą sportu jest rywalizacja,wola walki. Sport jest demokratycznyi sprawiedliwy. Jest zaprzeczeniemfałszu, przemocy i hipokryzji. Jest ak-tem dzielności i poświęcenia”. Te sło-wa świadczą, że wraz ze śmierciądziennikarza, odeszła pewna epoka.

Hokeista 303 spotkań i 200 goliW tym roku zmarł też 82-letni Józef

Kurek, hokeista, olimpijczyk i trener,ośmiokrotny mistrz Polski. W krajo-wej lidze rozegrał 303 spotkania i strze -lił 200 goli. Dwukrotnie reprezento-wał Polskę na igrzyskach olimpijskich(1956 i 1964). Jako reprezentantPolski rozegrał w sumie 103 spotka-

nia i strzelił 50 bramek. Był treneremreprezentacji narodowej, która podjego kierownictwem 8 kwietnia 1976na mistrzostwach świata w Katowi -cach pokonała drużynę Zwią zkuRadzieckiego 6 : 4. Warto podkreślić,że było to jedyne wówczas zwycię-stwo nad ówczesnym wschodnim są-siadem Polski.

Najbardziej utytułowanypolski olimpijczyk

Zabraknie też szablisty RyszardaZuba, który zmarł w wieku 81 lat. Zubtrzykrotnie reprezentował Polskę naigrzyskach olimpijskich: w 1956, 1960i 1964. Na każdych z nich zdobywałmedal w konkurencji drużynowej:srebrny (1956 i 1960) oraz brązowy(1964). Należał do najbardziej utytu-łowanych polskich olimpijczyków.Drużynowo zdobył medale mistrzostwświata: brąz (1957) oraz czterokrot-nie złoto (1959, 1961, 1962 i 1963).

Medalista olimpijski i mistrzświata w kolarstwie

W wieku 64 lat odszedł Lucjan Lis,medalista olimpijski i mistrz świata w kolarstwie. Zdobył dla Polski srebr-ny medal w jeździe drużynowej naczas igrzysk olimpijskich w Mona -chium (1972) oraz złoto mistrzostwświata w tej samej konkurencji w Bar -celonie (1973).

RajdowiecW lutym pożegnaliśmy Mariana

Bienia, czołowego polskiego zawod-nika rajdowego lat 60. i 70. XX w. Byłpilotem m.in. Sobiesława Zasady i An -drzeja Jaroszewicza, zdobył pięć tytu-łów mistrza Polski. Pierwszy znaczą-cy jego sukces to mistrzostwo Polskiw roku 1969. Wtedy pilotował Ryszar -da Nowickiego, potem jako kierowca

C zęsto powtarzamy, że nie mamy czasu, żebiegnie on bardzo szybko, ucieka, że życieprzemija… I to prawda, którą uświadamiamy

sobie często dopiero wtedy, kiedy ktoś odchodzibezpowrotnie. Takich pożegnań, niestety, mieliśmy w dziedziniesportu w ostatnich miesiącach sporo. Traci świat sportu, tracą kibice,tracimy my wszyscy. Na sportowym firmamencie (i nie tylko) piętnoznów odcisnęło przemijanie.

MONITOR POLONIJNY L 24

Odeszli...

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 24

Page 25: Monitor polonijny 2015/11

25

zwyciężył w XIV Rajdzie Dolno -śląskim (1970) i w I Rajdzie Stomil. W 1970 wraz z Sobiesławem Zasadą za-jął 2. miejsce w argentyńskim GranPremio de Turismo, później zwyciężyłw czechosłowackim III Rajdzie Tatr.

Jedenastokrotny mistrzPolski w motocrossie

Zdzisław Kałuża odszedł w 83 rokużycia. Był kierowcą rajdowym, jedena-stokrotnym mistrzem (!) i sześcio kro -tnym wicemistrzem Polski w moto-crossie oraz wyścigach motocyklo-wych i samochodowych. Jako zawo -dnik odnosił sukcesy zarówno w mo-tocrossie, jak i wyścigach drogowych.Zdobył dla nas m.in. medal złoty(1964), dwa srebrne i jeden brązowydrużynowych mistrzostw świata w raj -dach enduro.

Wicemistrz olimpijski w kolarstwie

Lucjan Roman Lis zmarł w 65. rokużycia. Jako kolarz szosowy był wice-mistrzem olimpijskim oraz dwukrot-nym medalistą mistrzostw świata.Pierwszy sukces osiągnął w roku1971 – był to brązowy medal w jeź-dzie drużynowej na czas – wraz z Ta -de uszem Mytnikiem, StanisławemSzozdą i Ryszardem Szurkowskim –na mistrzostwach świata w Mende -riso. W roku 1973 w tym samym skła-dzie zdobyli medal na mistrzostwachświata w Barcelonie i srebro w Mona -chium (1972).

Bokser, który wygrał 353 razyZabraknie też Leszka Leissa, jedne-

go z czołowych pięściarzy polskichlat 50. Jako bokser i trener dwukrot-nie wywalczył tytuł mistrza Polski - w roku 1953 w kategorii lekkośred-niej, w roku 1958 w wadze półcięż-

kiej. Cztery razy zdobył brąz – w roku1954 w kategorii średniej, a w latach1955, 1956 i 1959 w wadze półcięż-kiej. Wraz z kolegami z CWKS War -szawa był też drużynowym mistrzemPolski 1954 roku. W latach 1947 - 1967stoczył 386 walk. Wygrał 353! Zre mi -sował 11, a 22 przegrał.

Pelé nie zdołał mu strzelić bramkiBramkarz Marian Henryk Szeja

miał 74 lata. Grał w lidze polskiej i fran cuskiej. W naszej reprezentacjinarodowej wystąpił 15 razy. W czasiepiłkarskiego tournée po AmerycePołudniowej Brazylia pokonała nasna stadionie Maracan� (2:1), ale lokal-na prasa podkreślała w nagłówkachfakt, że słynny Pelé nie zdołał strzelićbramki Szei. Na igrzyskach olimpij-skich w Monachium (1972) był bram-karzem rezerwowym, ale nie wszedłna boisko. Z tego powodu nie otrzy-mał medalu olimpijskiego i nie byłuzna wany za olimpijczyka. Dopieropo latach znalazł się na oficjalnych li-stach medalistów olimpijskich.

W reprezentacji koszykarzyzdobył 632 punkty

Pożegnaliśmy koszykarza HenrykaCegielskiego. W reprezentacji naro-dowej występował przez 6 lat (1966-1972), biorąc udział w 195 spotka-niach, m.in. na igrzyskach olimpij-skich, mistrzostwach Europy (brązo-wy medal w 1967) i świata. W repre-zentacji zdobył dla nas 632 punkty.Zmarł, mając 70 lat.

Rekordzista Polskiw biegu na 30 kilometrów

Lekkoatleta, trener, działacz i sędziaTadeusz Nowak zmarł w 96. roku ży-cia. Trenować zaczął w 1937 roku w K.S. Geyer w Łodzi, gdzie został mi-

strzem okręgu w biegach na 5 i 10 ki-lometrów. Po 1945 roku należał doczołówki polskich biegaczy, a w la-tach 50. był jednym z najlepszych pol-skich chodziarzy. Był wicemistrzemPolski w biegu maratońskim (1947),rekordzistą Polski w biegu na 30 kilo-metrów, wicemistrzem Polski w cho-dzie na 50 kilometrów (1956).

45-krotny reprezentant Polski w piłce nożnej

W wieku 81 lat zmarł Henryk Szcze -pański, który 45 razy wystąpił jako re-prezentant Polski w piłce nożnej, takżena olimpiadzie w Rzymie (1960), a w 24spotkaniach pełnił funkcję kapitana.

Rajdowiec – marzyciel zza biurkaTegoroczny Rajd Dakar zabrał nam

mo to cy kli stę Mi chała Her nika, któregozna le zio no mar twego 14 kilometrówprzed metą trze cie go etapu. Ciało le ża ło300 m od trasy. Nie stwierdzono śla dówwy pad ku, obrażeń, kask leżał obok. Mo -to cykl nie miał wi docz nych uszko dzeń.Prawdo podobnie to organizm nie wy-trzymał. Wyścig w Ame ryce Po łu dnio -wej to morderczy wy siłek; temperat rydo cho dzą tam do 40 stop ni. Głó wnymniebezpieczeństwem jest od wod nie nieor ga ni zmu - wraz z nim na stę pu je utra takon cen tra cji – wyjaśniali inni nasi raj-dowcy. Hernik mówił o sobie „ma rzy cielzza biur ka”, na co dzień pra co wał jakome ne dżer. Na rajd pojechał, by spełnićmarzenie i dotrzeć do mety w Bu enosAires. To miał być taki prezent na40. urodziny, których już jednak nie do-czekał.

Wszyscy wspomniani wyżej spor-towcy rozsławiali Polskę i byli jej naj-lepszą reklamą.

Wspomnijmy ich i ich sukcesy.ANDRZEJ KALINOWSKI

Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanieprzekazane na nagrody dla dzieci, biorących udział

w konkursach „Monitora”.

LISTOPAD 2015

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 25

Page 26: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY L 26

Choć listopad w pełni, wielu z naspowoli zaczyna myśleć o zbliżają-

cych się świętach. Wszyscy przecież,czy chcemy, czy nie, z czasem pod-świadomie poddajemy się ich atmos-ferze. W mediach pojawia się corazwięcej reklam i ofert nie tylko związa-nych z Bożym Narodzeniem, ale rów-nież odwołujących się do naszychuczuć wyższych: chęci czynienia do-bra czy dzielenia się z innymi. To od-powiedni moment, by przybliżyćdziałalność firm i fundacji pomagają-cych potrzebującym. A sama idea od-dania czegoś innym staje się w okre-sie adwentu coraz bardziej popularna– i to się chwali.

Wiele polskich szkół czynnie anga-żuje się w organizowanie „Świąte -cznej Paczki” – to projekt wymyślony15 lat temu przez ks. Jacka Stryczka,mający za zadanie pomóc konkret-nym rodzinom żyjącym w biedzie.Lokalni wolontariusze wyszukują po-trzebujących, a miejscowa społecz-ność gromadzi potrzebne im artyku-ły i produkty, które następnie imprzekazuje. Pomysł prosty i być możedlatego przez kilkanaście lat cieszącysię ogromnym powodzeniem. Każdymoże się dołączyć – bogatszy ofiaro-dawca kupi dziecku z biedniejszej ro-dziny wymarzony telefon, a mniej za-możny – makaron lub cukier. Proszę miwierzyć: wszystko trafia do pięknieopakowanych kartonów, rodzina dosta-je to, czego najbardziej potrzebuje, a każdy darczyńca czuje radość z tego,że pomógł. Brzmi interesująco? Więcejszczegółów na www.szlachetnapaczka.pl

Można też inaczej – doskonale wie-my, że są miejsca, w których mimoświąt radości nie przybywa. Szpitale,hospicja, domy opieki – mnóstwo cier-pienia, smutku i strachu o przyszłość,których nie rozjaśni blask bijący nawetod najpiękniejszej choinki. Wiele fun-dacji, starających się o konkretne po-trzeby, stara się choć na chwilę zacza-rować ten niewidzialny dla zdrowych i zajętych swoimi sprawami świat, byżyjącym w nim ludziom po prostu do-dać otuchy. Na przykład Fundacja DrClown od kilkunastu lat stara się spro-stać maksymie, iż śmiech to zdrowie, i poprzez wolontariuszy z charaktery-stycznym czerwonym nosem docierana oddziały szpitalne i rehabilitacyjne,wprawiając w dobry humor małychpacjentów, którym najbardziej należąsię chwile beztroskiej radości. Fun -dacja otoczyła opieką również cho-rych po amputacji, a od niedawna tak-że seniorów, o których bliscy zapo-mnieli. Terapia śmiechem dotarła na-

wet na Ukrainę, gdzie dzieci co praw-da chorują tak samo jak wszędzie,ale ich szpitalna codzienność tobrak podstawowych artykułów dożycia i za grożone poczucie bezpie-czeństwa. Uśmiechnięty wbrewwszystkiemu Dr Clown to też jestpomysł na naszą świadomą pomoc– na stronie www.drclown.pl możnaszczegółowo zapoznać się z rodza-jem działalności tej fundacji i – jeślizareagujemy uśmiechem na jej ideę– wspomóc ją finansowo.

Od drugiej połowy listopada wokółnas pojawia się coraz więcej świąte -cznych akcentów. Choinki, bombki,światełka mają nakłonić do zakupów,a poprzez chętne i szczodre obdaro-wywanie bliźnich oraz odświętneprzygotowywanie domów tak na-prawdę zwiększyć zyski wszystkich,którzy na świętach po prostu zarabia-ją. Zastanówmy się przez chwilę, czyczęść z tych pieniędzy nie oddać tym,którzy w sprawdzony i skutecznyspo sób naprawdę niosą pomoc po-trzebującym, mają doświadczenie i ja-sno określony cel. Warto bowiemmieć pewność, że podarowane przeznas środki rozjaśnią radością konkret-ną twarz – to bardzo ważne, gdy chce -my pomagać z głową. Jestem przeko-nana, że nawet jeśli w tym roku żadenniespodziewany gość nie zawita donas w wigilijny wieczór i tak będzie-my spokojni, bo ta ludzka, serdecznastrona naszej natury obudzi się jużwcześniej i pomoże podjąć decyzję –komu, gdzie i ile z siebie możemy dać.Bez tego nie ma przecież prawdziwe-go Bożego Narodzenia, prawda?

AGATA BEDNARCZYK

Dobroczynność na każdą kieszeń

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 26

Page 27: Monitor polonijny 2015/11

27

Brak dobrej komunikacji autobu-sowej i kolejowej na polsko-sło-

wackim pograniczu to jeden z naj-ważniejszych problemów nurtują-cych społeczność Polaków na Sło -wacji. I chociaż problemy te są zna-ne od lat, dopiero teraz, dzięki środ-kom unijnym pojawiła się możli-wość ich rozwiązywania.

Jeśli chodzi o połączenia autobuso-we, obecnie bez problemu z Polski naSłowację dojedziemy dalekobieżnymiautokarami, łączącymi Warszawę, Ka -towice i Kraków z Wiedniem i Buda -pesztem. Linie te mają przystanki po-średnie na Słowacji: w Bratysławie,Bańskiej Bystrzycy, Żylinie, przy czymzatrzymują się tam głównie w nocy.Tego typu połączenia nie rozwiązująw zupełności problemu fatalnej ko-munikacji na polsko-słowackim po-graniczu, co ważne nie tylko dlamieszkańców tych terenów. Dla osóbmieszkających w dowolnym zakątkuSłowacji dobrym rozwiązaniem było-by dojechać pociągiem np. do Żyliny,Popradu czy Koszyc i tam przesiąśćsię na autobus do Polski. Wiele osóbwykorzystuje w tym celu sezonową li-nię Poprad – Zakopane, skąd już łatwodojechać autobusem do Krakowa i da-lej pociągiem w głąb kraju.

Na razie jest to trudne – jedyną re-gularną linią obsługującą pograniczejest obecnie Tiger Express na trasieKatowice – Kraków – Liptowski Mi -ku lasz – Poprad – Koszyce, przy czymbilety na nią są dość drogie, a rozkładnie zawsze sprzyja przesiadkom. Re -gularna linia Zakopane – Poprad (ce-na biletu: 22 zł) tradycyjnie z dniem15 października zakończyła działal-ność, autobusy ponownie wyjadą natrasę dopiero wraz z początkiem sezo-nu narciarskiego. A co z innymi połą-czeniami? „Nasza firma we współpra-cy z PKS Kraków kilka lat temu obsłu-giwała regularną linię LiptowskiMikulasz – Kraków. Po kilku miesią-cach musieliśmy jednak ją zamknąć ze

względu na słabe zainteresowanie po-dróżnych, szczególnie ze Słowacji” –mówi Tomáš Hološ, dyrektor ds. trans-portu spółki SAD LIORBUS z Liptow -skiego Mikulasza. Brak klientów byłteż przyczyną upadku innych połą-czeń. „Spółka SAD Prešov obsługiwałalinię Bardejov – Krosno do roku 2003.Ale ze względu na niewielką liczbę pa-sażerów była zmuszona ją zamknąć.Inni przewoźnicy, SAD Humenné i SAD Poprad, nie obsługują połączeńdo Polski i nie planują ich uruchomie-nia” – tłumaczy rzeczniczka Preszow -skiego Kraju Samorządowego Veroni -ka Fitzeková.

W tej sytuacji rozwiązaniem mogły-by być linie autobusowe dotowane ześrodków publicznych, w tym z fundu-szy unijnych. Taki model doskonalesprawdza się na pograniczu słowacko-austriacko-węgierskim, czego przykła-dem są dotowane linie autobusowe z Bratysławy do Hainburga (Austria)

i Rajki (Węgry). „Do tej pory w ra-mach Programu Współpracy Trans -gra ni cznej PL-SK 2007-2013 nie byłomożliwości realizacji projektów orga-nizujących komunikację publiczną. W związku z tym najważniejszymdziałaniem Euroregionu Tatry w oma-wianej sprawie był wniosek do Pol -sko-Słowackiej Grupy roboczej przy-gotowującej Program Interreg V-APol ska-Słowacja 2014-2020 w sprawiewłączenia kwestii dotyczących trans-portu na pograniczu polsko-słowac-kim. Nasza inicjatywa spotkała się zezrozumieniem Grupy roboczej i w Pro -gramie Interreg V-A Polska-Słowacja2014-2020, który został zatwierdzo-ny przez Komisję Europejską dnia12.02.2015 r., znalazł się priorytet do-tyczący komunikacji publicznej” – mó -wi Antoni Nowak, dyrektor biura Zwią -zku Euroregion „Tatry” w Nowym Targu.

W ramach tego priorytetu będziemożliwa realizacja polsko-słowackichprojektów z zakresu zintegrowanegotransgranicznego systemu komunika-cji publicznej, w tym np. koordynacjarozkładów jazdy, wspólne bilety, kam-panie informacyjne i promocyjne czyteż ogólnie pojęty rozwój przyjazne-go środowisku systemu transportumultimodalnego na obszarze objętymProgramem. „Pierwszy nabór projek-tów zostanie ogłoszony na przełomie2015/2016 r. Wyrażamy przekonanie,że w ramach realizacji wspólnych pol-sko-słowackich projektów uda sięchociaż częściowo rozwiązać problembraku połączeń autobusowych na po-graniczu” – dodaje Antoni Nowak.

Czy tak się stanie, dowiemy się jużza kilka miesięcy.

JAKUB ŁOGINOW

LISTOPAD 2015

Autobusem przez granicęnadal z problemami

Monitor11:2015 02/11/15 12:20 Page 27

Page 28: Monitor polonijny 2015/11

28

Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Bratysławie

informuje, że wraz z Referatem Konsularnym jest w stanie

przeprowadzki do nowej siedziby, mieszczącej się

w Bratysławie przy ul. Paulinyho 7. Termin podjęcia

normalnej działalności ambasady w nowym budynku

planowany jest na 2-4 listopada 2015 r.

Komunikat Ambasady RP w Bratysławie

Sztuka z naszych szeregówKlub Polski Bratysława we współpracy z InstytutemPolskim w Bratysławie zaprasza na wernisażwystawy wybitnego i cenionego artysty polskiegopochodzenia JANA BERGERA, który w ubiegłym rokuświętował okrągły jubileusz życiowy.Przedsięwzięcie odbędzie się w ramach cyklicznegoprojektu „Sztuka z naszych szeregów“.Na wernisaż zapraszamy 3. grudnia o 18 godziniedo Instytutu Polskiego, Nám. SNP 27 w Bratysławie.

KONDOLENCJEZe smutkiem przyjęliśmy wiadomość, że 4 października w wieku 93 lat zmarłTIBOR BARFAY – wybitny słowacki rzeźbiarz,którego dzieła, np. Planeta mieru na placu Hodžyw Bratysławie, zlały się z otoczeniem różnychmiast Słowacji. Małżonce zmarłego, naszejrodaczce, oraz Jego polskiej i słowackiej rodzinieskładamy kondolencje.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Klub PolsKi Nitrabardzo serdecznie zaprasza na

wieczór polskich pieśniadwentowych i kolęd

Odbędzie się on 13 grudniao godz. 16.00 w nitrzańskiej

katedrze. W jego ramach wystąpiązespół pieśni renesansowych Musica

sacra oraz instrumentalny zespół VoX z Trenczyna.

Wcześniej zapraszamy na mszę św.w języku polskim, która rozpocznie

się o godz.15.00.

Klub PolsKi bratysławazaprasza wszystkich na drugą edycję

przedświątecznego projektu

boże Narodzeniew sercu nam gra

Wieczór kolęd został zaplanowany na 12 grudnia o godz. 17.00 w Pałacu

Zichych przy ul. Venturskiej 9.Kolędować będziemy wraz z naszymi

gośćmi: zespołem wokalno-instrumentalnym ad libitum z Krakowa

oraz kwartetem MPaP z Malinova.Serdecznie zapraszamy!

MONITOR POLONIJNY L

Medal Złotydla dr Marii MagdalenyNowakowskiej

Z dumą informujemy, że 14 października2015 roku, czyli w Dniu Edukacji Narodowejnasza współpracownica Maria MagdalenaNowakowska odebrała z rąk wojewody łódz-kiego Jolanty Chełmińskiej Medal Złoty zaDługoletnią Służbę, przyznany jej w ubie-głym roku przez Prezy denta RP BronisławaKomorow skiego. Przypomnijmy, że MariaMagdalena Nowa kowska od wielu lat jestzwiązana z naszym pismem, zajmując się jegoredakcją językową, co oznacza, że wszystkieartykuły, nim zostaną opublikowane na ła-mach „Monitora“, przechodzą przez jej ręce.Prowadzi też rubrykę „Okienko językowe“, w której omawia zawiłości języka polskiego,często zestawiając je z tym, co się dzieje w ję-zyku słowackim. Ponadto jest autorką teks -tów, wykorzystanych w dwu edycjach Dy -ktan da Polonijnego, zorganizowanego przeznaszą redakcję. Maria Magda lena Nowako w -ska przez cały czas związana jest z KatedrąLingwistyki Stosowanej i Kulturowej Uni -wer sy tetu Łódzkiego; obecnie jest zatrudnio-na na Uniwersy tecie Karola w Pradze, a wcze -śniej pracowała m.in. na UniwersytecieKomeńskiego w Bratysławie.

W imieniu redakcji „Monitora Polonijne go“składamy Jej serdeczne gratulacje!

Selfiez „Monitorem“

Ponieważ przygotowywany przez nas kolejny

numer „Monitora“ będzie częściowo poświęcony

jego 20-rocznicy prosimy Szanownych

Czytelników, by nadsyłali do 20. listopada

do redakcji pod adres: [email protected] swoje

zdjęcia (mogą być slefie) z naszym czasopismem.

Najciekawsze fotografie nagrodzimy

i opublikujemy w grudniowym numerze.

redakcja „Monitora Polonijnego“

20

Kolędowanie

Monitor11:2015 02/11/15 12:28 Page 28

Page 29: Monitor polonijny 2015/11

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O L I S T O P A D 2 0 1 5Ë FESTIWAL WOLNOŚCI międzynarodowy

festiwal wielorodzajowy6-21 listopada, BratysławaWolność (2014, 27 min.) - 10-12 listopada,godz. 10.00, Kino Lumiere, Špitálska 4Miasto 44 (reż. Jan Komasa, 2014, 130min.) - 10-12 listopada, godz. 11.00. KinoLumiere, Špitálska 4Beats of Freedom (reż. Leszek Gnoiński,Wojciech Słota, 2010, 72 min.)– 10 listopada, godz. 17.00, Kino Lumiere, Špitálska 4

Ë CENZURA VERSUS WOLNOŚĆ15 listopada, godz. 20.00, KC Dunaj,Nedbalova 3 • Era komunistyczna i współczesność w literaturze, filmie,filozofii i dziennikarstwie – dyskusja z udziałem Andrzeja Jagodzińskiego,dyrektora Instytutu Polskiego w Bratysławie i byłego polskiegodysydenta

Ë KOŠICE FASHION WEEK10-15 listopada, Koszyce,Kasárne/Kulturpark, Kukučínova 2 Prezentacja kolekcji polskiej projektantkimody Joanny Hawrott i innych

Ë JAZZ FOR SALE 20157 i 14 listopada, Koszyce, Historická radnica,Hlavná 58 • Koncerty Leszka Możdżera i Anny Marii Jopek w ramach koszyckiegomiędzynarodowego festiwalu Jazz for Sale

Ë FORUM ŚRODKOWOEUROPEJSKIE16-18 listopada, Astorka, Bratysława,Nám. SNP • Spotkanie z intelektualistami Europy i świata z udziałem Adama Michnika, redaktora„Gazety Wyborczej”, WojciechaPrzybylskiego, producenta muzycznego,Sławomira Sierakowskiego,dziennikarza, socjologa, krytykaliterackiego i teatralnego, MichałaSutowskiego, politologa i publicysty.

Ë ARS POETICA • 18 listopada, godz. 18.30, Bratysława, A4, Karpacki 2Międzynarodowy festiwal poezji ArsPoetica z udziałem poety i krytykaliterackiego Dariusza Tomasza Lebiody

Ë WYSOKIE GÓRY • 21 listopada, godz. 9.00, Nitra, Urząd MiastaPrzegląd filmów i prezentacji gwiazdwspinaczki górskiej, turystyki i filmowców Europy Środkowej z udziałem polskiego himalaisty Piotra Pustelnika

Ë MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL ERROR27-28 listopada, Bratysława, PałacPisztorych, Štefánikova 25W ramach IX MiędzynarodowegoFestiwalu Teatrów Bezdomnych ERRORprezentacja przedstawienia teatralnegoTeatru Grodzkiego z grupąniesłyszących aktorów

Ë MIESIĄC FOTOGRAFII 2015 - ChristopherNiedenthal: Podróż do wolności5 listopada, godz. 15.00, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27Wystawa fotografii Christophera JanaNiedenthala, współczesnego brytyjskiegofotoreportera polskiego pochodzenia, laureataWorld Press Photo z 1986 roku

Ë STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ (1885-1939)– ZDJĘCIA • Wystawa zdjęć StanisławaIgnacego Witkiewicza, wybitnego polskiegopisarza, dramaturga, malarza i fotografaWięcej informacji: www.sedf.sk

Ë PRAWA CZŁOWIEKA w kontekście historycznymi politycznym w Europie Środkowej5-6 listopada, Svätý Jur, AcademiaIstropolitana, Prostredná 47Międzynarodowa konferencja z okazji 40. rocznicy Konferencji Helsińskiej z udziałem Danuty Przywary, prezesPolskiego Komitetu Helsińskiego, JanaLityńskiego, byłego polityka i działaczaopozycyjnego, Aleksandra Smolara,publicysty i prezesa Fundacji Batorego.

Ë OFF_FESTIVAL: Wystawa fotografii AgnieszkiGotowały • 6 listopada, Bratysława, PałacPisztorych, Štefánikova 25OFF_festival Bratysława przebiegarównocześnie z Miesiącem Fotografii jakoplatforma programowa dla nowych talentówsceny fotograficznej.

29

Redakcja „Monitora Polonijnego“zaprasza na uroczystość jubileuszową z okazji 20-lecia działalności wydawniczej.Gościem wieczoru będzie Polski Teatr XYZ z Wiednia, który zaprezentuje spektakl pt. „Okno na świat“. Sztukę napisała i wyreżyserowała nasza redakcyjnakoleżanka Magdalena Marszałkowska. Pokazuje w niej dwa światywspółistniejące w jednym pokoju: ten oglądany w serialu i tenrzeczywisty. O tym, że warto ją obejrzeć, świadczą wybuchające co chwilę podczas przedstawienia salwy śmiechu na widowni.Po części artystycznej nastąpi nieformalne spotkanie twórców pisma z czytelnikami oraz zagranicznymi gośćmi, połączone z drobnympoczęstunkiem oraz muzyczną niespodzianką. Mile widziane wypieki, które umilą wspólny wieczór.ZaprasZamy serdecZnie WsZystkich! W

stęp

Wo

lny

W c e l a c h o r g a n i z a c y j n y c h p r o s i m y o z g ł o s z e n i e s w o j e g o u d z i a ł u p o d a d r e s e m : m w o b l a @ g m a i l . c o m

LISTOPAD 2015

21.11. 19.00S O B O T A

Stredisko kultúryVajnorská 21, Bratislava

świętujcie z nami

20-lecienaszego czasopisma

Monitor11:2015 02/11/15 12:28 Page 29

Page 30: Monitor polonijny 2015/11

MONITOR POLONIJNY LISTOPAD 201530

W poprzednim numerze„Monitora“ opisałamswoją drogę do Kanady,

gdzie poznałam mężczyznę z ułańską fantazją, z którymzaczęłam pracować dlapolonijnego biura podróży i jednocześnie realizować pasjępodróżowania po świecie.

Setki mil w ciągu sześciu latPrzeleciałam setki mil. W ciągu

tych sześciu szalonych lat byłam kilka-krotnie w Peru, Boliwii, Argentynie,Brazylii, Urugwaju i Paragwaju. Prze -by łam solną pustynię Salar de Uyuni i boliwijskie altiplano. Jeździłam nazip line w Ekwadorze, pływałam z lwa -mi morskimi i żółwiami na wyspachGalapagos, łowiłam piranie w Amazo -nii, jadłam żywe, tłuste, bogate w biał-ko larwy kokubabasu o smaku wodykokosowej i trzcinę totora, z którejIndianie Uros budują pływające wy-spy na jeziorze Titicaca, próbowałamnajczystszej brazylijskiej kokainy, po-konałam na rowerze drogę śmierciCoroico, latałam helikopterem nadwodospadami Iguazu, utknęłam z gru -pą na blokadzie drogi w okolicachPotosi, jednego z najwyżej na świeciepołożonego miasta, gdzie do dziś wy-dobywa się srebro, podczas politycz-nych przedwyborczych strajków; jeź-dziłam konno na argentyńskiej estan-cji i na nartach w Las Lenas i chilij-skim Portillo, dotarłam do patagoń-skiej Ushuiai – legendarnego końcaświata, a u plemienia Yagua strzela-łam z indiańskiej pukawki. Przeje cha -łam koleją transsyberyjską z Moskwydo Pekinu, nurkowałam na hondura-skiej Utili, w San Fernando na Filipi -nach uczestniczyłam w słynnych ob-rzędach wielkopiątkowych. Jeździ -łam na słoniu w hinduskim forcieJaipur, w swoje trzydzieste urodzinypływałam w zamieszkałych przez nie-toperze jaskiniach w Semuc Cham -pey w Gwatemali, łowiłam halibutyna Alasce, latałam dwupłatowcemnad Mt. McKinley, najwyższym szczy-

tem Ameryki Północnej, skoczyłam z najwyższego bungee na świecie – z wieży widokowej w Macau. Ja -dłam śmierdzące zgniłym jajem duria-ny na nocnym targu w malezyjskimKota Kinabalu i pieczone wietnam-skie robaki. A i tak najlepsze były baj-kalskie omule, po części pieczone, poczęści wędzone w małych piecykach,zawinięte we wczorajszą gazetę, po-pijane zimną wódką, i bliny z twaro-giem, które babuszki sprzedawały nastacji kolejowej w Barabińsku. Byłamw Tajlandii, Kambodży, Laosie, Wie -tnamie, w Bahrajnie, ZjednoczonychEmiratach Arabskich, Dubaju, In diachi Nepalu.

Wypadałoby napisać książkęDziś, gdy ktoś pyta, który kraj po-

dobał mi się najbardziej, bez zastano-wienia wymieniam Japonię i Madaga -skar. I jeszcze samochodowe wycie -czki przez parki narodowe StanówZjednoczonych. Miałam tyle różnychprzygód, że wypadałoby napisać ksią -żkę. Miałam też bardzo dużo szczę-ścia. Nie trafiłam do chłodni, gdziepakuje się kurczaki, ani do fabrykiciastek, ani do polskiego sklepu nastoisko mięsne. Trafiłam na niezwy-kły jarmark kultur, wierzeń, tradycji i obrzędów. W żadnej szkole i na ża -dnym z trzech kierunków studiów, o które się otarłam, nie nauczyłam siętak dużo, jak podczas tych podróży –

o świecie, o ludziach i o samej sobie.Nabrałam ogromnego dystansu i sza-cunku, przestałam się przejmowaćdrobiazgami, doceniłam to, co mam, i to, skąd pochodzę. Spotkałam się z wieloma sytuacjami, gdzie stwier-dzenie „jestem z Polski“ wywoływałoradość, a nieraz i euforię.

Wierzchnia warstwa lukruKtóregoś dnia rozbił mi się kalejdo-

skop. Nastały dni, kiedy patrzyłam nasamolot i chciało mi się jedynie pu-ścić barwnego, podróżniczego pa-wia. Pakowałam walizki tyle razy, żeweszło mi to w krew, spowszedniało,przestało cieszyć. Odnosiłam nieod-parte wrażenie, że będąc w tylu róż-nych miejscach w tak krótkim czasie,mam możliwość spróbować wyłącz-nie wierzchniej warstwy lukru. Zlizaćtrochę turystycznej słodyczy z ruinAngkoru, ze stoków Machu Picchu.Że potrzeba czasu i cierpliwości, abyprzez kolejne warstwy dotrzeć dosedna, a co za tym idzie – prawdziwe-go smaku każdego kolejnego kraju.Podróżowanie samo w sobie nigdynie miało dla mnie nic wspólnego z turystycznym biznesem.

Powrót do domu, czyli dokąd?Potem przyszła zima, a z zimą rewo-

lucja. Gdy opadł kurz i ucichł tętent,ktoś z moich polskich przyjaciół zapy-

Przenigdy stąd nie wyjadę...➋

Monitor11:2015 02/11/15 12:28 Page 30

Page 31: Monitor polonijny 2015/11

31MONITOR POLONIJNY LISTOPAD 2015

Przenigdy stąd nie wyjadę...tał: „To co? Wracasz do domu?”. A jauświadomiłam sobie wtedy, że mójdom jest teraz tak samo tutaj, jak i tam. Trzymiesięczne wakacje w Euro pie pozwoliły mi zrozu-mieć, że po obu stronach oceanumam rodzinę i przyjaciół. I że poktórejkolwiek z tych stron bym sięnie znalazła, zawsze będę do kogośtęsknić. Wyjeżdżając do Irlandii, nieplanowałam emigracji. Wyjechałamświadomie i dobrowolnie. W Kana -dzie znalazłam nowy dom. Wyszłamza mąż. Rozwiodłam się. Odcho -wałam kota, który zdziczał i odszedłw siną dal. Zaczęłam (bo to dopieropoczątek) spełniać to swoje najwię -ksze marzenie o podróżach. Ułoży -łam życie od nowa, po swojemu. W rzeczywistości dopiero zaczęłampoznawać i rozumieć ten kraj.Pisuję od dwóch lat do polonijnegotygodnika „Życie”, czasami śpie-wam w różnych kabaretach, na kon-certach i recitalach.

Dlaczego w tej Kanadziejest mi łatwiej

Wciąż nie potrafię wyjaśnić, dla-czego w Kanadzie żyje mi się ła-twiej. Te rzeczy, które dziwiły mniesiedem lat temu, do dziś zgrzytająmi między zębami, choć trochę jużspowszedniały. Nie lubię policjan-tów w turbanach. Ani ograniczeniaprędkości do 100 km/h na pięcio-pasmowych autostradach. Ani im-portowanych przez cały rok warzyw,dojrzewających w sztucznych wa-runkach, pozbawionych smaku i za-pachu. Ani durnych przepisów re-gulujących sprzedaż alkoholu. Anibylejakości. Tej w nawykach żywie-niowych, tej w architekturze i bu-downictwie, tej w stylu życia, ubie-rania się, w manierach i sposobiewysławiania. Z drugiej strony – cię -żko jeść hamburgera nożem i widel-cem czy dbać o styl przy minus dwu -dziestu kilku stopniach. Ani beze-mocjonalnego „how are you”, nie-wymagającego żadnej konkretnejodpowiedzi. A jednak więcej rzeczyma tu ładunek dodatni. I uwielbiamkanadyjskie zimy.

KAJA CYGANIK, Kanada

Jesiennie nie znaczy sennieWitam Was jeszcze

jesiennie, choć możei trochę zimowo. W tymroku bowiem w niektórychregionach na Słowacji i w Polsce pierwszy śniegspadł już w październiku. Babcia z dziadkiem opowiadali, jak to u nich spadły pierwsze płatkiśniegu, a nam z bratem było smutno,że to nie u nas. Rodziców opadyśniegu wcale nie ucieszyły. Ucieszyłoich natomiast to, że się trochęociepliło, ponieważ przed zimątrzeba jeszcze zrobić parę rzeczy.

A co się robi jesienią? Na wsi, u babci, pomagaliśmy z bratemzbierać owoce, które rosły odwiosny, abyśmy mogli je zjeść w zimie. W tym roku babciapozwoliła mi wspinać się podrzewach i zrywać jabłka. Ja jezrywałem, a babcia czekała na dole i wkładała do pojemników. Udałomi się zerwać dużo jabłek. Te,których nie mogłem dosięgnąć,zerwał później z drabiny mój tata. A jakie mamy rodzaje jabłek? U mojej babci rośnie jedna odmianaletnich jabłek, kilka gatunkówjesiennych i jedna zimowa. Bardzolubię surowe jabłka, lubię teżjabłkowe puree oraz szarlotkę.Oprócz jabłek zbieraliśmy również

orzechy włoskie, ale to już niebyło takie proste, ponieważorzechy pospadały w trawę, która

rosła pod nimi, i musieliśmyich szukać. Orzechy, które

zostały jeszcze na

drzewach, zebraliśmypóźniej, gdy się bardziejochłodziło. Najważniejszymzadaniem przed nadchodzącązimą jest przygotowaniedrewna na opał. Babcia ma

duży piec, którym w mroźne dniogrzewa dom. Opału nie możnaprzygotować, kiedy pada, bo wówczasdrewno jest mokre. My pocięliśmysuche drewno na cyrkularce. Tooczywiście praca, którą wykonujądorośli, ale ja z bratem zawszepomagam naszemu tacie. Razemwozimy pocięte drewno na taczkach,a potem tata układa je w sztaple, takie,jakie można zobaczyć w Alpach.

Tak przygotowani nie musimy siębać zimy. Kiedy przyjedziemy dodziadków w odwiedziny, będzienam ciepło i przytulnie.

Jak zatem widzicie, jesiennie nieznaczy sennie!

KUBUŚ KRCHEŇ z mamą ALEKSANDRĄ KRCHEŇ

Monitor11:2015 02/11/15 12:28 Page 31

Page 32: Monitor polonijny 2015/11

Listopad z reguły nie rozpieszcza pogodowo –dni krótkie, słońca mało, a do pachnącychświąt Bożego Narodzenia jeszcze daleko.Jednym słowem nastroje takie sobie, raczejgorsze niż lepsze. Ale można coś na to zaradzić– w dobrej andrzejkowej wróżbie okadzićdom smakowitym zapachem przyrządzonegona ciepło dania, dzięki czemu humory od razubędą lepsze, brzuszki pełne a zziębnięte duszerozgrzane. Jesień i zima to przecież czasaromatycznych zapiekanek, sycących dańjednogarnkowych i pieczonych mięs – od gęsi

i indyków po cięższe gatunkiwieprzowiny czy wołowiny.Każdy domowy szef kuchni znatakie przepisy. I tak naprzykład pani Alicja Jaworska-Zima z Bratysławy podzieliła się z namioryginalnym sposobem przyrządzaniapieczonego schabu pod ciekawą pierzynką

pieczony schabpod pierzynką

Składniki:• 1 duży por / 2 średnie• 4-6 szt. kotletów schabowych• ok. 15 dag żółtego sera• majonez• sól, biały pieprz

Danie można podać na obiad, a takżepodejmując gości, bo robi wrażenie,choć - jak widać - nie urobimy sięprzy nim po łokcie. I o to chodzi, by w ponurymlistopadzie zafundowaćsobie komfort pysznegojedzenia i pozostawić sobieczas na błogieleniuchowanie pod kocem.Ogrzewajmy się i… byle do świąt!

AGATA BEDNARCZYK

Por kroimy w piórka i wykładamyna dno naczynia żaroodpornegośredniej wielkości (nie natłuszczamy go - daniesamo w sobie jest soczyste).

Schab delikatnie rozbijamy,pieprzymy, solimy i wykładamyna pokrojony por. Całośćposypujemy startym na dużychoczkach żółtym serem, wszystko

pokrywamy majonezem.Pieczemy w piekarnikurozgrzanym do 180 stopni przezokoło 45 minut, do momentu, ażmajonez osiągnie złoty kolor.

Sposób przyrządzania:

Monitor11:2015 02/11/15 12:28 Page 32