Monitor Polonijny 2009/01

32

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2009/01

Page 1: Monitor Polonijny 2009/01

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 1

Page 2: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY2

Na posiedzenia ustalo-no, że do statutu zostaniewprowadzone uzupełnie-nie, dotyczące pracy komi-sji rewizyjnej, która, we-dług nowych ustaleń, po-winna spotykać się obo-wiązkowo co najmniej razw roku. Wyznaczono teżosoby odpowiedzialne zakontakty ze współpracu-

jącymi z Klubem instytu-cjami. I tak za współpracęze Stowarzyszeniem „Wspól-nota Polska“ odpowiadaćbędzie Irena Zachar, z Mi-nisterstwem Kultury RS –Romana Greguśkova, z Fun-dacją „Pomoc Polakom naWschodzie“ – KatarzynaBielik. Ponadto omówiono

sprawy organizacyjne,związane ze zgłaszaniemwniosków o granty z Mini-sterstwa Kultury RS.

Podczas zebrania RadyKlubu ustalono też, że księ-gowość Klubu Polskiegobędzie prowadzić A. Bene-šová. Elżbieta Dutková zo-bowiązała się do odnowie-

nia notarialnej rejestracjiKlubu Polskiego, aby mógłon być odbiorcą 2% podat-ku dochodowego na pod-stawie prawa słowackiego.Zdecydowano, że składkiczłonkowskie, inkasowanena podstawie RozdziałuVII, punkt 8.1. Statutu są dowyłącznej dyspozycji orga-nizacji regionalnych lubmiejscowych.

Podczas spotkania wy-stąpił Ryszard Zwiewka –członek Rady Rządu ds.Mniejszości Narodowychi Grup Etnicznych z ramie-nia Klubu Polskiego,przedstawiając informacjeo jej działaniu, z którychwynikało, że Rada Rząduds. Mniejszości w roku2008 r. odbyła 3 posiedze-nia. Zwiewka wnioskował,aby w posiedzeniach tejżeRady brał udział prezesKlubu Polskiego, ponie-waż inne narodowości sąreprezentowane właśnie

przez prezesów swoichorganizacji. Rada Klubuprzyjęła wniosek i do naj-bliższych wyborów nowe-go członka Rady Rząduprezes Klubu Polskiego bę-dzie mógł brać udział w jejposiedzeniach na podsta-wie upoważnienia R. Zwie-wki. Prezes Urbański po-dziękował R. Zwiewcew imieniu Klubu za do-tychczasowe reprezento-wanie Klubu na posiedze-niach Rady Rządu.

Następnie redaktor na-czelna „Monitora Polonij-nego“ M. Wojcieszyńskaprzedstawiła plan tematy-czny miesięcznika na rokprzyszły.

Obrady Rady Klubutrwały ponad 4 godziny i,jak powiedział prezesKlubu, udało się w ich trak-cie rozwiązać wiele pa-lących spraw, głównie na-tury organizacyjnej.

MARIOLA PERUŇSKA

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Rada Klubu PolskiegoP ierwsza Rada Klubu Polskiego po kongresie zebrała się

w pomieszczeniach ambasady RP w Bratysławie 6 grudnia 2008 r. Prezes Ryszard Urbański

podziękował wszystkim za udział w kongresie, a organizatoromza jego doskonałe przygotowanie. Podkreślił, że zróżnicowaniepoglądów, które pojawiło się podczas kongresowych dyskusji,jest dobrym znakiem, świadczącym o tym, że działalność Klubu nie jest dla jego członków obojętna.

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2009/01

3STYCZEŃ 2009

Z nowym rokiemnowe w portfelu 4

Z KRAJU 4

ANKIETA 6

SŁOWACKIE WYDARZENIAI POLSKIE SPOSTRZEŻENIAEuroportfel 7

Jak to ze złotym było… 8

WYWIAD MIESIĄCABłysk objawienia Leszka Możdżera 10

Z NASZEGO PODWÓRKA 12

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄZespół „Myslovitz” 19

KINO-OKOPolacy na emigracji 20

SPACER WSPOMNIEŃ„Sen o Warszawie“ 21

SPORT!?Mocny gość 22

TO WARTO WIEDZIEĆ…Jan czerski – zesłanieci wielki badacz syberii 24

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIDługi cień turula 26

OKIENKO JĘZYKOWEEurookienko językowe 28

OGŁOSZENIA 29

ROZSIANI PO ŚWIECIENiedoskonały drogowskaz 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIKomiks Twoją przygodą 31

PIEKARNIKKarnawał po miejsku – wiejsku 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados • KOREŠPONDENT V REGIÓNE NITRA – Mon ikaD ikaczowa • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100TLAČ: Perex • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í n

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Pięć lat temu wystartowaliśmy z nową

koncepcją „Monitora Polonijnego“.

Pamiętam, z jaką niecierpliwością

czekaliśmy wtedy na reakcje czytelników.

Teraz znów czas na zmiany. Wkraczamy w Nowy Rok

z „Monitorem“ o większych rozmiarach – więcej stron, w tym

również kolorowych. Oprócz stałych rubryk, cieszących się

niesłabnącym powodzeniem, przygotowaliśmy nowe.

Do współpracy udało nam się zaprosić pana ambasadora

Andrzeja Krawczyka, który na łamach pisma będzie dzielił

się z nami swoją wiedzą historyczną. Rozpoczynamy też

publikację cyklu artykułów, zatytułowanych „Spacer

wspomnień“, prezentujących miasta i regiony Polski,

po których „oprowadzać“ będą nas nasi czytelnicy.

Pomysłodawczynią cyklu jest pani Kasia Bielik z Żyliny,

której w tym miejscu pragnę serdecznie podziękować. W innej

nowej rubryce – „Rozsiani po świecie“ – swoje losy opisywać

będą nasi rodacy, mieszkający w różnych zakątkach świata.

„Monitor” zmieni się też graficznie. Jego nowe opracowanie

graficzne przygotowali Stano Stehlik oraz Tadeusz Błoński.

Mam nadzieję, że wprowadzone zmiany spodobają się

Państwu, bo przecież wszystko to robimy właśnie dla Państwa

i Państwa ocena naszych działań jest dla nas najważniejsza.

„Monitor Polonijny“ ukazuje się nieprzerwanie od grudnia

1995 roku właśnie dzięki Państwu – naszym wiernym

Czytelnikom, zaś wydawca pisma, czyli Klub Polski

w styczniu obchodzi swoje piętnaste urodziny. W związku

z tym naszemu „nastolatkowi“ życzymy sukcesów na polu

integracji środowiska polonijnego, a Czytelnikom wszystkiego

najlepszego w Nowym Roku i miłej lektury „Monitora”!

REDAKTOR NACZELNA „MONITORA POLONIJNEGO“

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY4

Przeciętnemu Polakowi jakośnie mieści się w głowie, że teraz,wyjeżdżając na narty, będzie mu-siał zabrać ze sobą euro i podczaskupowania czegoś ciepłego powyczerpującym białym szaleń-stwie, już tak się łatwo nie przeli-czy, ileż w końcu te bryndzowehaluszki kosztują…

Gdy do polskiej sceny politycz-nej dotarła informacja, że Słowacjaod stycznia 2009 roku znajdzie sięw strefie euro, rozgorzała dysku-sja, czy i my nie powinniśmystarać się jakoś przyspieszyć wy-znaczony nam termin. No bo jakto tak – sąsiad niewielki, niewiemy nawet, co się tam u nichdzieje, i nagle, ni stąd ni zowąd jużdoczekał się tego niewątpliwegoprzecież gospodarczego wyró-żnienia. Mało kto przecież w Pol-sce wie, jak na przestrzeni lat roz-wijała się słowacka gospodarka.A szkoda! Być może nasi politycy,spojrzawszy na sąsiedzki przykład

LECH WAŁĘSA obchodził 25. ro-cznicę otrzymania PokojowejNagrody Nobla. Do Gdańska 6 grudnia przyjechały ważneosobistości z całego świata.Prezydent Francji NicolasSarkozy, Dalajlama, król ArabiiSaudyjskiej, były prezydentRPA, a jednocześnie także lau-reat Nagrody Nobla Frederikde Klerk, José Manuel Barro-so i inni. Na uroczystości niepojawił się prezydent LechKaczyński, ponieważ w tymczasie przebywał z wizytąw Azji.

WIZYTA PREZYDENTA LechaKaczyńskiego w Mongolii,Japonii i Korei Południowej by-ła wyjątkowo pechowa.W Mongolii zepsuł się rządo-wy samolot, dlatego polskadelegacja do Japonii przybyłaz opóźnieniem samolotemzastępczym. Do spotkaniaz cesarzem Japonii jednak niedoszło, albowiem odwołał onje z powodów zdrowotnych.Podczas tej podróży LechKaczyński przeżył jeszczetrzęsienie ziemi o sile ponad 6 stopni w skali Richtera i,skróciwszy swój pobyt w Azji,wrócił do kraju 6 grudnia.

W POZNANIU odbyła się konfe-rencja klimatyczna ONZ.Organizatorzy uznali ją za suk-ces. Do głównych osiągnięćzaliczane są uzgodnieniaw sprawie Funduszu Adapta-

cyjnego. Minister środowiskaMaciej Nowicki, pełniącyfunkcję prezydenta konferen-cji, dodał, że z wyników obradzadowolone są kraje rozwija-jące się, najbardziej zaintere-sowane Funduszem Adapta-cyjnym, który ma im pomócw dostosowaniu się do zmianklimatycznych.

POSŁOWIE ODRZUCILI 19 gru-dnia prezydenckie weto doustawy o emeryturach pomo-stowych, ograniczającej liczbęuprawnionych do wcześniej-szych emerytur. Tym samymwejdzie ona w życie 1 stycz-nia 2009 r. Prezydenckiegoweta nie udało się odrzucić dotrzech z sześciu ustaw zdro-wotnych. Sejm głosował ró-wnież nad wetem prezydentawobec emerytur z FunduszuUbezpieczeń Społecznych

(FUS) oraz nowelizacji ustaw:o ochronie gruntów rolnychi leśnych, o ustroju sądówpowszechnych, o zwalczaniunieuczciwej konkurencji.

CIA UJAWNIŁA tajne dokumen-ty, przekazane przez płk.Ryszarda Kuklińskiego, którywspółpracował z wywiademamerykańskim. Zawierają oneinformacje o przygotowaniachdo stanu wojennego w Polsce.Raporty Kuklińskiego po-twierdzają, że w wojnie z Za-chodem ZSRR rzeczywiściebył gotów użyć broni nuklear-nej – powiedział emerytowanyprofesor Uniwersytetu Harvar-da Richard Pipes, komentującodtajnienie dokumentów puł-kownika.

DO POLSKI trafiło kilkaset tonskażonej dioksynami irlandz-

I kto by pomyślał! Słowacja jako drugie po Słowenii państwo spośróddawnego komunistycznego sąsiedztwa doczekała się przyjęcia dostrefy nowej europejskiej waluty.

Z nowym rokiem nowe w portfelu

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2009/01

5

dobrze owocujących zmian, zmie-niliby nieco swoje dotychczasowepoglądy. Tworzenie atrakcyjnychwarunków dla inwestorów zagra-nicznych, wprowadzenie podatkuliniowego, utrzymywanie na sta-bilnym poziomie deficytu budże-towego i inflacji – to oczywiścietylko kilka ważnych kół zamacho-wych, które rozpędziły słowackirynek pieniężny. Nie na darmow 2006 roku Bank Światowy ogło-sił, że Słowacja jest najlepszym naświecie miejscem do inwesto-wania.

No i proszę, słowacka mennicapaństwowa wybija dziennie okołopięciu milionów monet euro.W Kremnicy, gdzieś za drewnianąbramą w rogu rynku, mieści sięjedna z najstarszych mennic naświecie, produkująca monety od1328 roku. Słowacy sami mogliwybrać wygląd swojego euro.Spośród wzorów, zaproponowa-nych w ankiecie Banku Central-nego, zwyciężyły te, przedstawia-jące pochylony szczyt Krywania,bratysławski zamek oraz znanyz godła państwowego krzyż lota-

ryński. Eurosceptykowi,który za jakiś czas wy-bierze się na wczasy naprzykład do Hiszpanii,powinno być więc mi-ło, gdy gdzieś dalekood domu otrzyma resz-tę w wybitych na Słowa-cji eurocentach – w taki otosposób nowa rodzima waluta za-wędruje tam, gdzie starej koronienigdy nie udało się dotrzeć.

Oczywiście związane z wpro-wadzeniem euro obawy są całko-wicie uzasadnione. Przeciętnegoczłowieka najbardziej interesuje,czy „zaokrąglanie” do wartościnowego pieniądza nie spowodujewzrostu cen. I na to słowacki rządznalazł sposób – przez pierwszyrok obowiązywania nowej walutysztuczne zawyżanie cen ma byćtraktowane jak przestępstwo.Wszystkie wnioski w tej sprawiemożna zgłaszać do nowo utworzo-nej komisji, która będzie je rozpa-trywać i karać ewentualnych na-ciągaczy. Proste? Pewnie, że tak,chociaż w dobie wolnego rynkukonsumenci i tak wybiorą te skle-

py i tych usługodaw-ców, którzy po prostubędą sprzedawać ta-niej. Prognozuje sięrównież, że wpro-wadzenie euro może

paradoksalnie zmniej-szyć skutki docierające-

go do Europy Centralnejkryzysu.Od jakiegoś czasu możemy swo-

bodnie, „bez granic” podróżowaćniemalże po całej Europie, a świa-domość posiadania wypełnionegotą samą walutą portfela czyni z nasEuropejczyków naprawdę nowejgeneracji. Może więc doczekamysię też czasów, kiedy to ważne pro-blemy, z jakimi zmaga się naszkontynent, również staną się bo-lączką wszystkich. Dobrze byłoby,żeby z Europy nie tylko brać, conam się zresztą słusznie należy, ależeby uwrażliwić się bardziej na to,co możemy jej dać jako współgo-spodarze – no bo przecież, ktodysponuje wspólnymi pienię-dzmi, ten należy do rodziny, a odrodziny się również wymaga.

AGATA BEDNARCZYK

STYCZEŃ 2009

kiej wieprzowiny. Trujące sub-stancje znaleziono równieżw wołowinie. Co najmniej 90 ton podejrzanego mięsatrafiło na polski rynek za po-średnictwem Danii. Do tej po-ry była mowa o mogących za-wierać szkodliwe dioksyny667 tonach mięsa, spro-wadzonego bezpośrednioz Irlandii.

PREMIER ZAPOWIEDZIAŁ usta-wę, dotyczącą m.in. zapłodnie-nia metodą in vitro. Istniejąbardzo duże szanse, że podkoniec stycznia lub w lutymtrafi ona do Sejmu – powie-dział szef klubu PO ZbigniewChlebowski. Jednak jej pro-jekt, przygotowany przez J. Gowina, budzi w rządzącejpartii coraz większe kontro-wersje, albowiem przewidujeona in vitro tylko dla mał-

żeństw i to pod warunkiem, żenie są one obciążone choroba-mi lub upośledzeniem gene-tycznym. Ponadto nakazujeona bezwzględną ochronę em-brionu ludzkiego i zakaz jegoniszczenia.

SĄD NAKAZAŁ ZbigniewowiZiobrze przeprosić doktoraMirosława G. za słowa: „Niktjuż przez tego pana życia niebędzie pozbawiony”. Przepro-siny mają być wyemitowaneprzez trzy stacje telewizyjnew ramach płatnych ogłoszeń.Ponadto poseł PiS musi zapła-cić doktorowi G. 30 tys. zło-tych zadośćuczynienia. W tejsytuacji Ziobro stwierdził, żechyba będzie musiał sprzedaćswoje mieszkanie, na co zare-agował poseł PO JanuszPalikot, ogłaszając na swoimblogu, że chętnie je odkupi.

Według szefa klubu PiS Prze-mysława Gosiewskiego partiazastanawia się nad zorganizo-waniem zbiórki pieniędzy napomoc dla Ziobry.

RADA NADZORCZA TVP 19 gru-dnia zawiesiła na trzy mie-siące prezesa TVP AndrzejaUrbańskiego i dwóch człon-ków zarządu – SławomiraSiwka oraz Marcina Bochen-ka. Zawieszony zarząd niezgadza się z tymi decyzjami,uważając, że uchwały Radynie mają mocy prawnej, zewzględu na niepełny skład.Z funkcji sekretarza zrezygno-wał bowiem Janusz Niedziela.Zawieszony zarząd zamierzasprawować dotychczasowefunkcje, zaś pełniący obowią-zki prezesa TVP Piotr Farfałzaprzeczył, aby w TVP istniaładwuwładza.

TYTUŁ DZIENNIKARZA Roku2008 w konkursie branżowe-go miesięcznika „Press”,a wraz z nim nagrodę w wy-sokości 10 tys. euro oraz sta-tuetkę Grand Press otrzymałBogdan Rymanowski z TVN24.Fakt ten stał się przyczynąawantury. Piotr Pacewiczz „Gazety Wyborczej” w swo-im artykule nazwał Rymanow-skiego ,,niedziennikarzem ro-ku“, zaś biorącym udziałw plebiscycie dziennikarzomzarzucił m.in. to, że zamiastnagradzać prawdziwych dzien-nikarzy, nagradzają „arbitrówelegancji w maglu”. TVN24 18 grudnia odwołała nawetprogram ,,Skaner Polityczny”tylko dlatego, że miała w nimwziąć udział dziennikarka„Gazety”.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ,WARSZAWA

u

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY6

W związkuz wprowadzeniem euro na

Słowacji zapytaliśmynaszych czytelników jakoceniają ten przełomowymoment.

Andrzej Mikołajczyk, Poprad

Chociaż z natury jestemkonserwatystą, dla któregoprzyzwyczajenie jest drugą naturąi który bardzo niechętnie przyjmujejakiekolwiek zmiany w życiu, tojednak moje drugie ja, czylieuroentuzjastę, cieszy zmianawaluty. Już jako dzieckomarzyłem o StanachZjednoczonych Europy, co sięspełniło, a wspólna walutaeuropejska jest logicznąkontynuacją tej idei. Wiem, żepoczątki będą trudne,

portmonetki ciężkie od bilonu –banknoty będą w nich raczej rzadkimgościem, ale myślę, że wprowadzenieeuro przyniesie wiele pozytywnych

efektów. Szkoda tylko, żeswoich wynagrodzeń nie

możemy porównywaćz pensjami w innychkrajach, posługującymi sięeuro. Jako niepoprawnyoptymista wierzę jednak,że za parę lat różnicemiędzy nimi wyraźnie sięzmniejszą.

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Danka Butowska, Čierna Voda

Do nowej waluty podchodzęz obawami. Mamy z mężemkredyt mieszkaniowy i, choć naszdoradca przekonuje, że raty powprowadzeniu euro niewzrosną, a wręcz przeciwnie, tojednak podchodzę do tychinformacji ostrożnie. Obawiamsię, czy, będąc w sklepie, będępotrafiła od razu uświadomićsobie, jaką wartość ma danytowar, którego cenę zobaczęw euro. I choć do tej pory

przecież ceny wszystkichtowarów były podawanei w koronach, i w euro (i nadalprzez najbliższy rok przecież takbędzie), to jakoś człowiek niezwracał specjalnej uwagi nawartości w europejskiej walucie.W czasie denominacji złotegomieszkałam w Polsce i po jakimśczasie przyzwyczaiłam się donowej wartości pieniędzy, więci w tym przypadku pewniebędzie podobnie.

Juraj Marušiak, Bratysława

Bardziej niż nowej waluty obawiam sięskutków kryzysu gospodarczego, tymbardziej, że gospodarka Słowacji jest

w dużym stopniu uzależniona odprodukcji samochodów. Ta dziedzina

przemysłu tradycyjnie staje się pierwsząofiarą recesji gospodarczej. Recesja

może też objąć ludzi pracujących zagranicą, którzy będą chcieli wrócić do

kraju. Jeśli chodzi o wzrost cen,zwłaszcza żywności i usług, moim

zdaniem, będzie on nieunikniony, cojednak tylko częściowo będzie

konsekwencją wprowadzenia euro.

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2009/01

7

Europortfel„Ty nie masz jeszcze

europortfela?!“ – zapy-tała mnie w grudniumoja przyjaciółka. Niemiałam. Ba, nawet niewiedziałam, że istnie-je jakieś eurocudoz przegródkami na ró-żnej wielkości monety i banknoty. Owa przyjaciół-ka – dumna właścicielka europortfela – wymyśliła,że z okazji świąt obdaruje część rodziny spe-cjalnymi portfelami. „Może i ja powinnam kupićeuroportfel?“ – przeszło mi przez myśl. „Ale mamprzecież kilka innych“ – uspokajałam się.

Czy jednak obywatel Unii Europejskiej, dla któ-rego w Kremnicy powstają euromonety, a z Austriiprzywieziono eurobanknoty, któremu przesłanodo domu eurokalkulator, nie powinien jednak ku-pić sobie europortfela? Stwierdziłam jednak, żepoczekam. Na nowe dostawy. Bo, jak mnie poin-formowała przyjaciółka, te najlepsze modele jużwykupili.

Czekając, zastanawiałam się, czy kiedy w Polscena początku lat dziewięćdziesiątych doszło do de-nominacji złotego, kupiłam jakiś nowy portfel?Wtedy też przez jakiś czas były w obiegu i stare,i nowe pieniądze. No i pojawiły się monety! Boprzed skreśleniem czterech zer (tak, aż czterech!)Polacy zarabiali miliony, a monety nie miały żadnejwartości.

„Niepotrzebny mi kolejny portfel“ – stwier-dziłam wreszcie. Człowiek w życiu kupuje tyleniepotrzebnych rzeczy, ponieważ… nowa „przy-nęta“ ładnie pachnie, modnie się nazywa albowydaje miłe dźwięki…

Pamiętam, jak kilka lat temu moja mama kupiłakolejną rewelację z dziedziny wynalazków doupiększania. „Ty nie masz jeszcze prostownicy dowłosów?“ – zapytała mnie, kiedy ze sceptycyzmemspojrzałam na ów cud techniki. „Ale przecież jamam proste włosy“ – odparłam. Po półgodzinnymprasowaniu włosów efekt nie zrobił na mniewiększego wrażenia. „Kolejny bubel“ – skwitowa-łam w myślach. No tak, ale… Za jakiś czas i ja stałamsię posiadaczką prostownicy do włosów. Zauwa-żyłam, że po wykorzystaniu tego urządzenia włosysą gładsze, bardziej lśniące, inaczej się układają.

Może więc eurosceptycyzm względem euro-portfela jest nieuzasadniony? Może europortfelokaże się niezbędny?

A zresztą, czy w starym portfelu, czy też w no-wym, zawierającym w swojej nazwie modnyelement „euro”, życzę Państwu i sobie obfitości.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

STYCZEŃ 2009

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Ks. Stanisław Ługowski, Horné Srnie

Wprowadzenie euro jest znakiem umacniającymobecność Słowacji w Europie. To dowód uznaniadla finansowej kondycji tego kraju. Jestem pełenpodziwu dla Słowaków, którym w tak szybkimczasie udało się wejść do strefy euro. A przecież tenkraj istnieje dopiero 16 lat! W tak krótkim czasieudało się mu wejść do NATO, Unii Europejskiej,a teraz wprowadza europejską walutę. Myślę, żeszybko przyzwyczaimy się do nowej walutyi docenimy to, że, wyjeżdżając do innych krajów,które posługują się euro, nie będziemy musieliwymieniać pieniędzy. Na pewno będzie namłatwiej. Na podstawie moich kontaktówz parafianami wnioskuję, że większość z nichpodchodzi do tego bez obaw. Warto jednakprzypominać rządzącym, odpowiedzialnym zasferę socjalną, by okazywali większą wrażliwośćwobec obywateli słabszych materialnie.Zauważamy przecież coraz większą przepaśćmiędzy bogatymi a biednymi także na Słowacji.Skoro Republika Słowacka jest w tak dobrejkondycji ekonomicznej, to tym bardziej trzebawyrównywać różnice i pochylać się nad tymi,którzy z różnych powodów nie radzą sobiew życiu. Niechby wprowadzenia euro stało siędobrą do tego okazją.

red.

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY8

Wydarzeniem stycznia, ba, całegoroku, a nawet kilku kolejnych latjest wprowadzenie na Słowacji no-wej waluty – euro. Tym samym krajten dołącza do grupy państw, two-rzących jądro europejskiej integra-cji, czyli do tzw. eurolandu. Wedługzgodnych ocen wszystkich ekono-mistów fakt ten powinien zaowoco-wać przyśpieszeniem gospodar-czym i umocnić pozycję Słowacjijako „tygrysa Europy”. Okolicznepaństwa, w tym i Polska, zazdrosz-czą sąsiadom ich decyzji. My, którzymieszkamy na Słowacji – w tymtakże ambasadorowie – wiemy je-dnak, jakie są społeczne obawyi niepewność, czy nowa waluta nieprzyniesie ze sobą drożyzny i wzro-stu kosztów utrzymania. Konse-kwencje wprowadzenia euro bę-dzie można ocenić dopiero za kilkamiesięcy, zaś międzynarodowy pre-stiż Słowacji wzrósł już teraz...

My, Polacy mamy za sobą do-świadczenie wprowadzania nowejwaluty. Było to w latach dwudzie-stych XX wieku. Czytając ówczesnąpolską prasę i konfrontując tamtewydarzenia z dzisiejszą sytuacją sło-wacką, zauważamy zarówno podo-bieństwa, jak i różnice. Zdecydo-wanie więcej jest różnic. Współcze-sna Słowacja wprowadza euro,przeżywając okres prosperity, Pol-ska, wprowadzając złotego, walczy-ła z kryzysem gospodarczym i wy-niszczającą inflacją. Cały czas znaj-dowała się jeszcze w stanie formo-

wania organizacji państwa i scala-nia terenów, należących niegdyś doróżnych państw zaborczych. Infla-cja spowodowała, że w 1923 rokuwydrukowano już nawet banknoto nominale 10 milionów marek(walutą, wprowadzoną w Rzeczy-pospolitej po odzyskaniu niepodle-głości, była właśnie marka polska),a pensje urzędnicze sięgały kilkusetmilionów. O nowej polskiej waluciemyślano od pierwszego momentuistnienia odrodzonego państwa.Marka miała być tylko przejścio-wym środkiem płatniczym, utwo-rzonym na potrzeby mechaniczne-go przeliczenia marek KrólestwaPolskiego (wprowadzonych przezNiemców w 1916 roku), marek nie-mieckich, koron austriackich, rublirosyjskich i tzw. ostrubli, emitowa-nych przez armię niemiecką na te-renach przez nią zarządzanych. Jużw lutym 1919 roku Sejm Ustawo-dawczy podjął odpowiednią uchwa-łę. Nowa waluta nazywać się miała„lech”(w nawiązaniu do legendyo Lechu, Czechu i Rusie). Ze wzglę-du na trudną sytuację kraju i nieure-gulowaną kwestię granic, a późniejnajazd sowiecki wprowadzenie no-wej waluty odkładano „do lepszychczasów”. Od 1921 coraz bardziejrozkręcała się inflacja. Zmianę wa-luty znowu odłożono. Jednak nawszelki wypadek wydrukowanow Paryżu i Londynie jej odpowie-dnie zapasy, które zdeponowanow bankowych sejfach. Wtedy też

wybrano dla polskiej waluty nowąnazwę – złoty, nawiązując dotradycji XVI i XVII wieku, kiedy towłaśnie złotym nazywano różnemonety o dużej zawartości złotai dużej, stabilnej wartości (były tonp. floreny, guldeny, tynfy, półko-pki, talary, dukaty).

Do tej tradycji nawiązywanowcześniej w powstaniu kościu-szkowskim i w Królestwie Pol-skim (1824), kiedy emitowanopapiery wartościowe, nazywa-ne biletami kasowym, o warto-ści podawanej w złotych, któretrzeba było przeliczać na będą-ce wówczas w obiegu waluty.

Inflacja w Polsce była początko-wo świadomym elementem polity-ki gospodarczej – państwo finanso-wało w ten sposób deficyt budżeto-wy (koszty odbudowy kraju i np.wydatki wojenne w roku 1920),a malejący gwałtownie spadek war-tości wszelkich zobowiązań nakrę-cał koniunkturę gospodarczą. Je-dnak w 1922 roku inflacja wymknę-ła się spod kontroli. W 1923 prze-kształciła się w hiperinflację i w pa-ździerniku tegoż roku osiągnęła re-kord – 350% miesięcznie (nie był tojeszcze rekord światowy – ten osią-gnęły Węgry w roku 1946). Hiper-inflacja doprowadziła do rozru-chów społecznych. Uniemożliwiałateż racjonalne prowadzenie jakiej-kolwiek działalności gospodarczej,a zatem trzeba było podjąć przeciwniej radykalne działania.

Jak to zezłotym było…

R edaktor Wojcieszyńskazaproponowała mi (na razie napróbę), bym wykorzystał swoją

wiedzę i doświadczenie historykai włączył się w przygotowanie kolejnychnumerów „Monitora” jako autor krótkichesejów, dotyczących historii Polski lubEuropy Środkowej, takich, które „bynawiązywały do aktualnych wydarzeńi skłaniały do refleksji , ale nie byłyprzeładowane faktami”. Uff! Wysokoustawiona poprzeczka! Postanowiłemspróbować. I niech sami Czytelnicyocenią, czy jestem w stanie spełnićoczekiwania redakcji.

Jak to zezłotym było…

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2009/01

9

Do podjęcia takich kroków zobo-wiązano Władysława Grabskiego,wykształconego w Europie Zacho-dniej polityka endeckiego, którypiastował zarówno funkcję premie-ra, jak i ministra skarbu. Po razpierwszy ministrem skarbu zostałw 1919 roku, a po raz drugi w 1923 r.Wtedy też przystąpił do wcielaniaw życie reformy walutowej i skar-bowej. Plan Grabskiego przewidy-wał wprowadzenie nowej walutyi bezwzględne zahamowanie defi-cytu budżetu państwa poprzezzmniejszenie wydatków państwa(głównie obniżenie wydatków woj-skowych). Aby osiągnąć cel jegorząd zarządził monopol państwa nasprzedaż najbardziej zyskownychartykułów, czyli soli, zapałek i wyro-bów spirytusowych, oraz podnie-sienie taryf kolejowych (na począ-tku istnienia państwa dla zdynami-zowania procesu jego odbudowynarzucono sztuczne, niskie ceny zaprzejazdy i przewozy kolejowe; mia-ło to być – i było – kołem zamacho-wym dla gospodarki). Rząd Grab-skiego wprowadził też nowy poda-tek od nieruchomości i stałą rewa-loryzację innych podatków (po-przez przeliczanie ich na frankiszwajcarskie i egzekwowanie wedleaktualnie obowiązującego kursu).

Grabski zaczął swoją reformęw lutym 1924 od drastycznych cięćw wydatkach państwa i skrupula-tnego egzekwowania poboru po-datków. Wszystko pod hasłem „anigrosza więcej deficytu”. Powołany20 stycznia 1924 roku NarodowyBank Polski nie miał charakterukomercyjnego – jego zadaniem byłaemisja pieniądza, a później pilno-wanie jego wartości. Bank powstałna zasadach rynkowych. Wypu-szczono 176 tysięcy akcji, z którychzaledwie ok. 26 tysięcy zakupiłyinstytucje państwowe. Zdecydowa-ną większość kupili zwykli obywa-tele w poczuciu patriotycznegoobowiązku (ponieważ 1 akcja war-ta była trochę więcej niż wynosiłaprzeciętna miesięczna pensja w ad-ministracji państwowej, dla wielubył to niemały wydatek). Po dwu-miesięcznych przygotowaniach

Grabski uruchomił przechowywa-ne w sejfach zapasy nowej walutyi 28 kwietnia 1924 roku ogłosiłwprowadzenie złotego, równego1,8 mln dotychczasowych marek.Złoty miał mieć stałą wartość, ró-wnoważną cenie 0,1687 grama zło-ta. Oznaczało to, że dolar, ówczesnapodstawowa waluta światowa, wartbył 5,18 złotego. Wszystkie polskiebanknoty (monety nie) miały miećpokrycie w złocie i innych walu-tach, a emisja bilonu została ogra-niczona do 9 złotych 50 groszy naobywatela.

Udana reforma walutowa po-zwalała na rozwiązanie kwestiiwaloryzacji zobowiązań z cza-sów wojny i inflacji. Nie przy-jęto krzywdzącej dla wierzycie-li zasady nominalizmu zobo-wiązań, lecz różnicowano sto-pień waloryzacji w zależnościod tego, kiedy zobowiązaniezostało zaciągnięte. Sprawą za-jęła się powołana przez Grab-skiego komisja, której przewo-dniczył profesor UniwersytetuJagiellońskiego Ferdynand Zoll,dziadek późniejszego rzecznikapraw obywatelskich z lat 90-tych,która ustaliła specjalną tabelęprzeliczeniową zobowiązań od5 do 50% ich wartości.

W tym samym mniej więcej cza-sie przeprowadzano reformy wa-lutowe także w Niemczech, Austriii na Węgrzech, wszędzie wpro-wadzając nowe waluty. Wyjątko-wość reformy Grabskiego polega-ła na tym, że jako jedyna zwalczyłainflację własnymi siłami, bez za-granicznych pożyczek „stabilizu-jących”, co pomogło Polsce uzy-skać wiarygodność na rynkachmiędzynarodowych i zaciągnąćkilka dużych pożyczek, służącychrozwojowi gospodarczemu, trwa-jącemu mniej więcej do roku1930, kiedy to i nad Wisłę dotarłyskutki Wielkiego Kryzysu Gospo-darczego. Zanim to jednak na-stąpiło, podniósł się standard ży-cia społeczeństwa polskiego. War-to też pamiętać, że w 1925 rokuodbudowujące się po klęsce I woj-ny światowej Niemcy narzuciłyPolsce wojnę celną, mając nadzie-ję, że gospodarczo rzuci ona naszkraj na kolana. Jednak dziękistabilnej gospodarce – a główniestabilnej walucie – młoda polskapaństwowość się obroniła.

Opowiedziane powyżej dziejewprowadzenia złotego są tylko po-zornie suchym i nudnym wykła-dem ekonomicznym, w gruncierzeczy jest to historia o patrioty-zmie, determinacji i odwadze inte-lektualnej naszych przodków,żyjących w latach dwudziestychXX w. I właśnie wprowadzenieeuro na Słowacji tę historię namprzypomina.

Euro w Polsce to sprawa nie takdalekiej przyszłości. Pozostajenam wierzyć, że i nasze pokoleniebędzie miało wystarczająco dużomądrości i wystarczająco wieluprzywódców politycznych tejklasy co Władysław Grabski, abyskutecznie i dla dobra narodurozwiązać problem uczestnictwaw jednolitej walucie europejskiej,co być może jest największymwyzwaniem pierwszej ćwierciXXI wieku.

ANDRZEJ KRAWCZYKZGODNIE Z ŻYCZENIEM AUTORA JEGO HONORARIUM

ZOSTANIE PRZEKAZANE NA NAGRODY DLA DZIECI,BIORĄCYCH UDZIAŁ W KONKURSACH OGŁASZANYCH NA

ŁAMACH „MONITORA“.

STYCZEŃ 2009

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY10

Podczas dzisiejszego koncertu byliśmyświadkami mistrzowskich improwizacji. Ktoś kiedyś powiedział, że do improwizacjitrzeba być dobrze przygotowanym. Zgadza się Pan z tym twierdzeniem?Chyba nie. Podczas improwizacji

najlepiej jest nie wiedzieć co się zagra. Za każdym razem staram się zagrać coś innego niż zwykle, chociażpo wielu latach uprawiania improwi-zacji wypracowałem sobie pewnestałe elementy, tego nie da się ukryć.

Funkcjonowanie przy tak nabitymkalendarzu jak Pański wymaga chyba sporo dyscypliny i energii?Tak, ale wychodzę z założenia, że

odpocznę, jak będę mieć 80 lat.

Dużo Pan koncertuje…Tak, ale najwięcej czasu pochłania-

ją podróże. W zasadzie podróżowa-nie, dźwiganie walizek to sednonaszej pracy.

Pan na szczęście nie musinosić instrumentu.Tak, uświadomiła mi

Pani, jaki jestem szczę-śliwy. Ale z kolei co wie-czór jestem skazany nainny fortepian, więc toteż wiąże się z pewnymdyskomfortem.

O Pana losie zdecydowali rodzice, sadzając Pana w wieku 5 lat przy pianinie.Buntował się Pan wtedy, że musi ćwiczyćgamy i pasaże, podczas kiedy inne dziecibawią się na podwórku?Nie za bardzo lubiłem ćwiczyć, ale

rodzice wprowadzili reżym i byłemdo tego zmuszony. Okazało się, że todobra inwestycja.

Czy sądził Pan, rozpoczynając naukęw szkole muzycznej, że będzie wirtuozem?Tak się zapowiadało.

W wieku 20 lat zainteresował się Panjazzem. Jak do tego doszło?Trochę słuchałem rocka, popu,

ale to właśnie jazz stał się błyskiemobjawienia. Jazz tworzą wielkie oso-bowości, artyści, którzy mają swoje

własne oblicza, włas-ne brzmienia i, co naj-ważniejsze, własnenazwiska. Odkryłemjazz jako coś świeże-go, żywego, wiarygod-nego. Zrozumiałem,że dokładnie to chcęrobić!

Muzyka przynosi Panu szczęście i spełnienie?Nie uważam się za bardziej czy

mniej szczęśliwego od kogokolwiek.Szczęście nie zależy od tego, co się ro-bi, ile się zarabia, ale od tego, czy sięma szacunek do tego, co się robi, i czysię potrafi w swoim sercu obudzićwdzięczność za to, co się ma.

Jak to jest w Pana przypadku?Akurat nad tym pracuję. Nie ma

znaczenia, czy jest się listonoszem,czy milionerem. Osobiste szczęście

jest kompletnie niezależne od profe-sji i od stanu konta. Oczywiście, sątakie momenty, że czuję się bardzoszczęśliwy na scenie. To takie metafi-zyczne uniesienia, kiedy czas przesta-je istnieć. Wtedy ja przestaję myśleć,a dłonie same mnie prowadzą.Podczas koncertu w Bratysławie tosię zdarzyło parę razy. Czasami jednakdopada mnie absurd sytuacji, w któ-rej my – muzycy siedzimy oświetlenireflektorami, a ludzie muszą nas słu-chać. Nie rozumiem za bardzo, dla-czego tak się dzieje, dlaczego ludzkośćwykształciła taką formę kontaktu.

A wyobraża Pan sobie inną? Jaką?Jestem tylko wykształconą muzy-

cznie jednostką społeczną, któradopasowuje się do standardów w za-kresie porozumiewania się. Tak sięzdarzyło, że przez wieki wykształciłasię taka forma prezentacji umiejętno-ści obsługi instrumentów.

Ale to nie tylko obsługa instrumentu! Pan ma przecież coś do zaoferowania!Nie potrafię tego ocenić. Podczas

słuchania muzyki ważne jest, by czło-wiek miał kontakt ze swoim wnę-

Błysk objawieniaLeszka Możdżera

„Ta sala miała dziwne oświetlenie, publiczność była bardzo daleko,a panująca w budynku energia nie ułatwiała zadania. Ale udało sięto wszystko przełamać“ – tak komentował swój słowacki koncert

Leszek Możdżer. Trio Możdżer-Danielsson-Fresco przyjechało do Bratysławy nazaproszenie Instytutu Polskiego, by 16 grudnia wystąpić w Radiu Słowackim.Artyści dali z siebie wszystko, a poszukiwanie nowych efektów dźwiękowychprzez Możdżera przerodziło się w swego rodzaju show – publiczność z ogromnąuwagą śledziła, jakie jeszcze przedmioty położy na strunach fortepianu w celuuzyskania ciekawego brzmienia. „Dziś były do dyspozycji dwa kieliszkii szklanka – komentował swe eksperymenty Możdżer. – Korzystam z tego, co mam pod ręką, nie wożę ze sobą specjalnych akcesoriów“.Po półtoragodzinnym koncercie, dwóch bisach i kilku wyjściach na scenę, by pokłonić się publiczności, wyrażającej swój zachwyt na stojąco, mogłamporozmawiać z gwiazdą wieczoru. Jak się okazało Leszek Możdżer to bardzo błyskotliwy, otwarty chłopak, który nie ma manier gwiazdorskich, choć w jazzie osiągnął już tak wiele.

„Szczęście niezależy od tego,

co się robi, ile sięzarabia, ale odtego, czy się ma

szacunek do tego,co się robi.“

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2009/01

STYCZEŃ 2009

trzem. Być może istnieje coś takiego,jak rezonans metafizyczny, który jestmiędzy muzykami a publicznością,ale ja nie mam nad tym kontroli i niewiem, co się podczas występu dziejew umysłach słuchaczy.

Odpowiedzią są chyba owacje na stojąco, co miało miejsce także podczas dzisiejszego koncertu.Do tego też się można przyzwy-

czaić. Widziałem owacje na stojąco pomiernych koncertach. Publicznośćniejednokrotnie zrywa się z krzesełpo widowiskach, które, moim zda-niem, na to nie zasługują. Owacje nastojąco nie są w stanie mnie omamić.

Jak to się stało, że 20-latek, który zachwycił się jazzem, od razuwskoczył na wysoką półkę i występowałz takimi gwiazdami jak Namysłowski,Stańko. Już wtedy był Pan tak dobry?Myślę, że byłem utalentowany,

pracowity i niedrogi.

A teraz?Teraz jestem chyba tylko utalento-

wany.

W czym się Pan lepiej realizuje: komponując muzykę czy grając koncerty?Jak jestem dłużej na tournee, to

tęsknię za tym, żeby posiedzieć w domu i komponować, ale po dłuż-szym siedzeniu w domu ciągnie mniew trasę. Myślę, że najlepszy jest takirozkład zajęć, jak mam teraz, czyli półna pół.

Kilka lat temu, przedwydaniem płyty„Pasodoble“, mówił Pan,że przyniesie ona dużeotwarcie na świat.Spełniło się?Niemiecka firma fo-

nograficzna ACT dy-strybuuje płytę w całejEuropie, więc trochę się to spełniło.Ale z doświadczenia wiem, że rzadkokiedy zdarzają się wielkie otwarcia,wielkie przełomy. Cały czas pracujęmozolnie, codzienne zdobywamjakąś tam pozycję i zdaję sobie spra-wę, że to będzie trwało i trwało.

Ale Pan już zdobył znaczącą pozycję.No, może tak… Ale na przykład na

koncercie w Bratysławie nie byłopełnej sali. Może na następny naszkoncert przyjdzie więcej osób?

Ale sala Radia Słowackiego jest większa niżta, w której występował Pan w Bratysławiekilka lat temu (poprzedni występ odbył sięw Pałacu Prymasowskim – przyp. od red.).Znowu mi Pani

uświadomiła, że je-dnak się rozwijam.

Często bierze Pan udziałw bardzo odmiennychprojektach: pop, metal,z grupą Myslovitz…Ale się Pani przygoto-wała…

…komponował Pan nazamówienie Jana Englerta

dla Teatru Narodowego, dla operetkiwrocławskiej. Skąd to ogromnezróżnicowanie?O tym decyduje wartość artysty-

czna albo przyjaźń. Niektóre pro-jekty, w których biorę udział, są dlamnie interesujące pod względemartystycznym. Kiedy propozycjepadają z ust przyjaciół, z poziomemartystycznym bywa różnie, ale mamkomfort, że pracuję z najbliższymi.Oczywiście zdarzyło mi się grać dlapieniędzy, ale to było bardzo rzadko.

A „do kotleta“?Też. Oczywiście jestem doświad-

czonym, profesjonalnym muzykiem,grałem w kościele, na weselach, „dokotleta“...

„Myślę, że byłem utalentowany,pracowity i niedrogi.

Teraz jestem chyba tylkoutalentowany.“

ZDJĘCIE:STANO STEHLIK

„Jestemdoświadczonym,profesjonalnym

muzykiem, grałemw kościele,

na weselach, »do kotleta«...“

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY

To przeszłość, do której Pan nie chce wracać?W tej chwili mam tak skonstruowa-

ny kontrakt, że konsumpcja podczasmojego występu jest zabroniona.

Wracając do Pańskich projektów, który z nichprzyniósł Panu największą satysfakcję?Jazz daje mi możliwość wyżycia się,

a współpraca z innymi muzykami, jakchoćby wspólne granie z PatemMethenym czy Davidem Gilmourem,przynosi prestiż.

Czym są dla Pan nagrody, które Pan zdobył, jak np. Paszport Polityki?To sygnał, że coś w życiu osią-

gnąłem, chociaż zdaję sobie sprawę,że zadowolenie buduje się inaczej,a nie poprzez ustawianie wokółsiebie zdobytych nagród. Jednakkiedy zapraszam do domu gości, na-grody te wyglądają imponująco i ro-bią na nich wrażenie.

Kiedyś powiedział Pan, że mężczyźni wchodzą na scenę, by zaspokoić swoją próżność.I zdobyć najlepszą kobietę.

Nadal Pan tak myśli?Już tak nie myślę. Najlepsza kobieta

nie istnieje. Ale po co ja wychodzę nascenę, nie wiem. Może Pani mi topowie?

Może chce Pan poruszyć wnętrza innych, odkrywając to swoje za pośrednictwem muzyki?Nie wiem. Czy ja w ogóle mam

prawo poruszać czyjekolwiek wnę-trze? Po prostu staram się przy-zwoicie zagrać, to wszystko.

Co wystrzałowego planuje Pan na ten rok?Nigdy nie wiadomo, co jest wy-

strzałowe, a co nie. Niektóre mojeprojekty zupełnie przepadały bezwieści, inne stawały się ni z tego niz owego wystrzałowe. A ja każdyz tych projektów traktowałem taksamo. Nie wiem, od czego to zależy.Trzeba robić swoje, nie przejmowaćsię. I nie czytać dyskusji na swójtemat na forach internetowych, bo temogą zepsuć humor każdemu.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Wigilijne spotkanie okolicznościowe po-lonusów z Nitry, połączone z mikołaj-kami, odbyło się 20 grudnia 2008 r.

w domu oo. salwatorianów. Zgromadziło ono nietylko członków Klubu Polskiego, ale i ich rodzinyoraz przyjaciół, a wśród gości znaleźli się kierow-nik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w RSUrszula-Szulczyk Śliwinska oraz prezes KlubuPolskiego Region Środkowe Poważe ZbigniewPodleśny .

Z inscenizacją bożonarodzeniową, przedstawia-jącą związane z wieczorem wigilijnym polskietradycje, wystąpili studenci – członkowie nasze-

Atmosferę umilił występ zespołu„Tokra“ z Cieszyna

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ZDJĘCIE: TADEUSZ BŁOŃSKI

Przedświąteczne spotkanie w

Świąteczne kolędowanie w N

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2009/01

Na zaproszenie ambasa-dora RP w RS Andrze-

ja Krawczyka i kierownik Wy-działu Konsularnego UrszuliSzulczyk-Śliwińskiej do amba-sady w Bratysławie przybylimieszkający w różnych zakąt-kach Słowacji Polacy, by trady-

cyjnie już podzielić się opła-tkiem, złożyć sobie życzeniai wspólnie pośpiewać kolędy.Gości przywitał ambasador,a modlitwę poprowadzili księ-ża Stanisław Ługowski i Lu-dwik Pociask. Ponieważ spot-kanie odbyło się 6 grudnia,toteż na spotkanie przybył św. Mikołaj, który w towarzy-stwie anioła rozdawał paczkinajmłodszym polonusom.

Na stołach nie zabrakło tra-dycyjnych wigilijnych potraw:ryb, śledzi, pierogów, kapustyz grzybami i innych.

red.

13STYCZEŃ 2009

Święta Bożego Narodzenia sąnajpiękniejszymi świętami.Wszyscy z radością oczekuje-

my pierwszej gwiazdki na niebie,wspólnej kolacji, prezentów podchoinką, kolędowania, północnejPasterki. Często jednak do wigilij-nego stołu zasiadamy zmęczeniświątecznymi przygotowaniami, to-też, aby chwilę odpocząć i uciec odprzedbożonarodzeniowej biegani-ny, w ostatnią sobotę adwentu w ni-trzańskiej katedrze działacze KlubuPolskiego z Nitry zorganizowalikoncert organowy. I choć we wnę-trzu katedry przebiega właśnie re-mont i było dość chłodno, to jednakpiękno polskich pieśni rozgrzałonasze serca. W wykonaniu JozefaHambalka zabrzmiały takie pieśni,jak: „Bogurodzica“, „Z dawna Polskityś królową“, „Barka“, „CzarnaMadonna“, „Lulajże Jezuniu“, „Bożecoś Polskę“. Jednak chyba najwięks-ze wzruszenie wywołała Erika

Lacová, śpiewając „Ave Maria“ z de-dykacją dla wszystkich matek, którestraciły swoje dzieci i przy świą-tecznym stole mają teraz pustemiejsce.

Na koncert przybyli równieżzaproszeni goście, między innymikierownik Wydziału KonsularnegoAmbasady RP w RS Urszula-Szul-czyk Śliwinska oraz prezes KlubuPolskiego Region Środkowe Powa-że Zbigniew Podleśny .

ROMANA GREGUŠKOVA

W rolę anioła wcieliła się sama pani konsulUrszula Szulczyk-Śliwińska

go klubu, a my w świątecznej at-mosferze polskich kolęd składali-śmy sobie życzenia. Odwiedził nasteż Mikołaj, który aż z Polski przy-wiózł trzy worki prezentów, któ-rymi natychmiast zainteresowałysię dzieci.

ROMANA GREGUŠKOVA

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

nie w ambasadzie

Koncert organowyw Nitrze

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

PROJEKT REALIZOWANY Z FINANSOWYM WSPARCIEMMINISTERSTWA KULTURY REPUBLIKI SŁOWACKIEJ

ZDJĘCIA DOMINIKA GREGUŠKOVA

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY14

Wtym roku doTrenczyna świę-ta przyszły tro-

szkę wcześniej. Już 13 gru-dnia spotkaliśmy się natradycyjnym spotkaniuwigilijnym w siedzibieklubu – Centrum Kultury„Sihot”. Ucieszyło nas, żemogliśmy gościć równieżklubowiczów z Dubnicynad Wagiem i PoważskiejBystrzycy. Zaproszenie naopłatkowe spotkanie przy-jęły też kierownik Wy-działu Konsularnego Am-basady RP w RS UrszulaSzulczyk-Śliwińska orazposłanka miasta TrenczynJana Fabová.

Wszystkich przywitałzespół muzyki dawnej

„Musica Poetica”, który,grając na tradycyjnych in-strumentach, zaśpiewałnam starodawne kolędy.Po tym występie do przy-ciemnionej sali, rozświe-tlonej tylko sztucznymiogniami, weszły dzieci,

niosące szopkę betlejem-ską, a my w tym uroczy-stym nastroju złożyliśmysobie życzenia świąte-czne, łamiąc się opłatkiemze wszystkimi uczestnika-mi spotkania. Potem, jakprzystało na prawdziwą

wigilię, zasiedliśmy do sy-to zastawionych stołów,na których znalazły się tra-dycyjne przysmaki kuchnipolsko-słowackiej: kapu-śniak, ryba, sałatka zie-mniaczana oraz inne sma-kołyki. W trakcie tej naszejklubowej Wigilii odwie-dził nas św. Mikołaj, którynajpierw sprawdził, czy

nasze dzieci znają polskiezwyczaje i czy się uczą,a potem obdarował jeprezentami. Gdy naszepociechy rozpakowywałypaczki, my śpiewaliśmykolędy – na przemian popolsku i po słowacku.

Później pogrążyliśmysię w rozmowach z przyja-ciółmi, z którymi niekiedyspotykamy się raz do ro-ku, właśnie na Boże Naro-dzenie.

Wspaniałym i nieplano-wanym zakończeniemwieczoru stał się koncertpolskiego chóru chłopię-cego z Tarnowa, którywystąpił na pięknie ude-korowanym trenczyńskimrynku. Chłopcy śpiewalipolskie pieśni kościelnei kolędy z takim odda-niem, że w niejednym okuzakręciła się łza wzrusze-nia.

Szkoda, że Boże Naro-dzenie jest tylko raz w ro-ku i na kolejne takiespotkanie z tej okazji mu-simy czekać tak długo...

ALEKSANRDA KRCHEŇ

Spotkanie opłatkowew Trenczynie

ZDJĘ

CIA:

MAR

IAN

PAVL

ÁSEK

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2009/01

15STYCZEŃ 2009

Coroku przed święta-mi Bożego Naro-dzenia realizujemy

ten sam scenariusz – maraton posklepach, nerwowa krzątaninaw kuchni itd.

Chociaż każdy kraj ma własnezwyczaje, to zwyczaje polskie i sło-wackie są w gruncie rzeczy do sie-bie podobne. Wszędzie jest to czasspotkań z bliskimi. Dlatego takważne są dla nas, Polaków mie-szkających na Słowacji, tradycyjnespotkania opłatkowe, organizowa-ne nie tylko w siedzibie ambasadypolskiej w Bratysławie, ale i w re-

gionalnych oddziałach Klubu Pol-skiego.

Nie zabrakło takiego spotkaniai w Koszycach. W restauracjiu Konrada Schönfelda odbyła sięwigilijna wieczerza koszyckichpolonusów, w czasie której w ra-mach beskidzkiego kolędowaniazagrali i zaśpiewali górale z Ocho-tnicy Górnej.

Beskidzkie betlejemskie kolędo-wanie w Koszycach stało się jużtradycją. Muzyka góralska towa-rzyszyła nie tylko polonusom.W samym sercu miasta tego wie-czora wystąpił bowiem 40-osobo-

wy zespół dziecięcy. Ponadto całata grupa uczestniczyła we mszyśw. w kościele Franciszkanów.

I chociaż nie było ani mroźno,ani biało, to było miło i wesoło,a to dzięki wspaniałej organizacjinaszego przyjaciela KonradaSchönfelda, który postarał się, bytego wieczora były zachowanewspaniałe polskie tradycje bożo-narodzeniowe. I za to jesteśmy mubardzo wdzięczni.

URSZULA SZABADOS

Polska Wigilia u Konrada Schönfelda

w KoszycachPolska Wigilia u Konrada Schönfelda

w Koszycach

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY16

Okres przedświąteczny stałsię okazją do spotkaniapolskich i słowackich

przedsiębiorców, przedstawicielizwiązków branżowych, izb go-spodarczych, ministerstw gospo-darczych i wszystkich tych, którzypracują na rzecz rozwoju kontak-tów gospodarczych między naszy-mi krajami. W ambasadzie RPw RS gości przywitała kierownikWydziału Ekonomicznego Amba-sady RP w RS Monika Olech, któraw rozmowie dla naszego pisma

wyraziła przekonanie, iż polscyi słowaccy przedsiębiorcy handlo-wi są tak kreatywni, że na pewnonie poddadzą się kryzysowi finan-

sowemu. „Spodziewamy się, żew roku 2008 obrót między Polskąa Słowacją osiągnie ponad 5 mi-liardów euro“ – powiedziała gos-podyni spotkania. I choć na po-czątku roku prognozowała, żeobroty osiągną pułap 6 miliardóweuro, to jednak kryzys gospodar-czy to tempo wzrostu trochę spo-wolnił.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Z podziękowaniemza kontakty gospodarcze

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2009/01

17STYCZEŃ 2009

Wdniach 28 listo-pada – 5 grudniaodbył się Mię-

dzynarodowy Festiwal Fil-mowy „Bratislava”. W tymroku była to już dziesiąta,

jubileuszowa edycja, pod-czas której wyświetlono220 filmów z 36 krajów.Przyjechało wielu zagra-nicznych reżyserów (mię-dzy innymi z Włoch, Wiel-kiej Brytanii, Chin), którzyosobiście zapowiadaliswoje nowe produkcje.

Filmy europejskiegoi światowego kina wyświe-tlane były w Bratysławie(Palace Cinemas), Bań-skiej Bystrzycy (Europa

Cinemas) oraz Koszycach(Cinemax) w różnych se-kcjach: Made in Europe,Pod prąd, Azyl: Film krót-kometrażowy, Focus: Mu-zyka i film, Film słowacki2008, Videoart oraz Nie-zwykłe wprowadzenie.Polskę reprezentowałydwa filmy: „Rysa” (2008)Michała Rosy oraz „Czterynoce z Anną” Jerzego Sko-limowskiego.

Moją uwagę zwróciłydwie produkcje: włoska(„Cichy chaos”) oraz bry-tyjska („Bądź szczęśliwa”).Pierwsza skłania do prze-myśleń na temat życia ro-dzinnego, zaś druga roz-śmiesza do łez.

MAGDALENA PIETZ

X Międzynarodowy Festiwal Filmowy „Bratislava”

Leszek Możdżer Trio

W okresie przedświątecznym(16.12.) w wielkiej sali Radia Sło-wackiego wystąpił znany polskipianista jazzowy wraz z Larsem Da-nielssonem (kontrabas) i ZoharemFresco (perkusjonalia). Muzycyprzybyli do Bratysławy na zaprosze-

nie Instytutu Polskiego. Trio zagra-ło utwory z płyty „Pasodoble“, którepodczas koncertu zyskały nowebrzmienie. „Za każdym razem jestto inny koncert, ponieważ poddaje-my się panującej atmosferze na sali“– powiedział po występie Leszek

Możdżer, który w Bratysławie kon-certował już po raz drugi (kilka lattemu wystąpił tu w Pałacu Pryma-sowskim) i, jak było to widać, zyskałspore grono słowackich fanów,którzy nagrodzili muzyków owacja-mi na stojąco. mw

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY18

„Niepodległość – Solidarność –Wolność” to tytuł panelu dyskusyj-nego z udziałem słowackich i pol-skich intelektualistów, zorganizo-wanego przez ambasadę polską naSłowacji i Instytut Konserwaty-wny im. M. R. Štefánika w 90. rocz-nicę powstania Polski i Czecho-słowacji. Pretekstem do spotkania,które miało miejsce 4 grudnia, by-ła zbliżająca się 25. rocznica przy-znania Lechowi Wałęsie pokojo-wej Nagrody Nobla.

W trakcie panelowych dyskusjibyły słowacki premier Ján Čarno-gurský powiedział, że Polacy dwarazy w ciągu XX wieku zrobili coś

ważnego dla całej Europy – pier-wszy raz, gdy obronili ją przed ko-munistyczną nawałnicą podczasbitwy warszawskiej w 1920 roku,i drugi raz, kiedy dzięki rewolucji„Solidarności“, na czele której sta-nął robotnik ze Stoczni Gdańskiej,zdemontowali system, nazywającysię dyktaturą proletariatu. Histo-ryk Milan Zemko położył naciskna istotę wolności obywateli Euro-py Środkowej. „Dopiero, kiedyludzie staną się wolni jako jedno-stki, to ich kraj może stać się nie-podległy” - mówił. Politolog To-máš Zálešák przekonywał, żeSłowacja jest młodym krajem, któ-

ry ciągle zadaje sobie pytania, kimjest i jaki powinien być. ŁukaszAdamski, historyk z Warszawy, tłu-maczył, że nad Polską historią cią-żą dwie trumny – Piłsudskiegoi Dmowskiego. To one miały za-sadniczy wpływ także na relacjepolsko-czechosłowackie. Rado-sław Zenderowski, politolog z Cie-szyna, zwrócił uwagę, że zarównowolna demokratyczna Polska, jakCzechy i Słowacja mają dopiero 40 lat i dopiero wkraczają w okreskryzysu wieku średniego, a zatemistnieje szansa, że może będą mą-drzejsze i odporniejsze na błędymłodości.

Polska, Czechy i Słowacja wchodzą w kr

PROJEKT ZREALIZOWANY DZIĘKI FINANSOWEMUWSPARCIU MINISTERSTWA KULTURY RSSEKCJI KULTURY MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH

„Kabaret bo tak!“ z Wiednia działa w ra-mach powstałej 8 lat temu większej for-macji „Trzecia zmiana“. „Człowiek ma po-trzebę duszy, by uciec od tego, co się robina co dzień“ – wyjaśnił Jan Maan, aktor ka-baretu, który w duecie z Wacławem Firli-tem wystąpił 14 grudnia w Bratysławie z au-torskim programem pt. „Bademajtki“.Przedstawienie zorganizował Klub PolskiRegion Bratysława w ramach projektu„Intergacja z humorem“. „To wypadkowakabaretu polskiego i niemiecko-austriackie-go“ – komentował mój rozmówca. Dlategoteż w programie zabrzmiały skecze, w któ-rych wykonawcy ośmieszali nie tylko pol-

skie przywary, ale też i niemieckie czy au-striackie. Program urozmaicały piosenkii ballady autorstwa Andrzeja Ciacha.„Kabaret bo tak!“ ma na swoim koncie wy-stępy przed polską publicznością w Austriii Niemczech. „Trudno trafić z tym samymdowcipem do każdego, bowiem mental-ność naszych rodaków kształtują realia kra-jów, w których aktualnie mieszkają“ – ko-mentował Maan.

Tego wieczoru bratysławskiej Poloniiprzedstawił się już trzeci z działającychw Austrii kabaretów polskich, urozmaicającgrudniowy niedzielny wieczór.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2009/01

19

MyslovitzGrupa „Myslovitz” po-

wstała w 1992 roku w My-słowicach, a dwa lata pó-źniej znała ją już całaPolska. To pierwszy ze-spół, któremu udało sięprzenieść na polski gruntmuzykę, określaną jakobritpop, odwołującą siędo tradycji brytyjskiej psy-chodelii (biwakowe granie, opierające sięna podstawowych akordach). Jak okazujesię muzyka ta ma ogromną siłę przebiciai niepowtarzalny klimat.

Zespół nagrał do tej pory sześć albumów,a jego członkowie biorą też udział w ró-żnych innych przedsięwzięciach muzy-cznych, np. wokalista zespołu Artur Rojekwystępował równocześnie z grupami„Lenny Valentino” czy „Ścianka”.

Już debiutancka płyta „Myslovitz”zawierała takie hity, jak: „Krótka piosenkao miłości“, „Maj“, „Myslovitz“. Potem byłynastępne: „Peggy Brown“, „Z twarzą Mary-lin Monroe“, „Scenariusz dla moich sąsia-dów“ i inne. Płyta „Miłość w czasach pop-kultury“ zyskała status złotej, zaś składanka„The best of Myslovitz“ oprócz singlowychhitów zawiera także kompozycje, będąceefektem współpracy grupy z MarkiemGrechutą czy „Ścianką”, oraz cover „Czer-wonych Gitar”, zatytułowany „Historiajednej znajomości“. Zespół grał też jakosupport podczas europejskich tras grupy„Simple Red” i Iggy Popa.

Dla gitarzystów „Myslovitz“ tradycyjnerockowe solówki należą już do przeszłości,albowiem już nie muszą nikomu udowa-dniać, że są wspaniałymi gitarzystami.

URSZULA SZABADOS

STYCZEŃ 2009

Uczestnicy spotkania pod-jęli także problematykę skom-plikowanych relacji słowacko-polskich. Ján Čarnogurskýopowiadał o doświadcze-niach swoich przodków, któ-rzy mieszkali na terenie Zaol-zia, gdzie miało się odbyćreferendum. Opowiadał, jakto najpierw przyszli tam ci,którzy namawiali do głosowa-nia na Czechosłowację i pro-ponowali wycieczkę do Pragi,a potem przyszli Polacy, chcą-cy pokryć koszty wesela, bymóc na nim agitować na rzeczPolski. W efekcie do referen-

dum nie doszło, a granicęwyznaczyli politycy. Rado-sław Zandarowski przekony-wał, że dzisiejsi polscy polity-cy nie są nawet świadomi hi-storycznych sporów słowac-ko-polskich. Zatem wracaniedo nich to trochę takie zakli-nanie rzeczywistości. Oczywi-ście, konfliktów nie należyeskalować, ale nie można teżo nich milczeć, Trzeba rzetel-nie o nich dyskutować. Niero-związane spory z przeszłościlubią bowiem powracać.

ŁUKASZ GRZESICZAK

w kryzys wieku średniego

Niedawno Bratysławapo raz pierwszy gości-ła jednego z najwybit-

niejszych muzyków elektro-nicznej fali, jakim jest JeanMichel Jarre. Francuski kompo-zytor (także producent i wyko-nawca) wystąpił przed trzyty-sięczną słowacką publiczno-ścią, która miała niebywałąokazję wysłuchania na żywo,w kameralnej jak na Jarre’a at-mosferze, unowocześnionychkompozycji z pierwszej jegopłyty pt.„OXYGENE”. Płyta ta,wydana w 1976 roku, absolut-nie się nie zestarzała, a trwający90 min. koncert okazał sięprawdziwą ucztą muzyczną, za-kończoną owacjami na stojąco.

Miałem to szczęście, że braty-sławski występ J. M. Jarre’a mo-głem porównać z jego pamięt-nym koncertem w Gdańskuz okazji 25-lecia „Solidarności”,który odbył się 26.08.2005 r. naterenie stoczni, będącej dlaPolaków miejscem narodzinwolności – nie tylko naszej, alei innych krajów Europy Środko-wowschodniej. Wtedy był topokaz typu „światło i dźwięk”dla kilkudziesięciu tysięcy wi-

dzów, a Jarre’a wspomagałaorkiestra symfoniczna i chór(razem ponad 80osób!).

Ten największy „kolorystadźwiękowy” XX wieku znanyjest z wielkich koncertów dladziesiątek, a nawet setek tysięcyludzi, które miały miejsce np.w londyńskich dokach, na Po-lach Elizejskich w Paryżu czypod piramidami w Gizie. Tymwiększe szczęście dla słowa-ckiej publiczności, dla którejzgodził wystąpić się w hali,mieszczącej „zaledwie” kilkatysięcy osób, i pozwolił, aby mu-zyka wypełniła nie tylko całąprzestrzeń dookoła, ale i sa-mych zebranych.

SŁAWOMIR PIETZ

J. M. Jarre w Bratysławie!

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY20

W pierwszej serii nakręcono trzy-naście 45-minutowych odcinków.Już teraz wiadomo, że będzie kręco-na druga, a może nawet i trzecia se-ria. Według scenarzystów – EwyPopiołek i Marka Kreutza – serialma być swego rodzaju kroniką emi-grantów, dlatego jego autorzy mnó-stwo czasu spędzili w Londynie,gdzie rozmawiali z wieloma przeby-wającymi tam Polakami i właśnie napodstawie ich wypowiedzi stwo-rzyli „Londyńczyków”.

Połowa zdjęć zrealizowana zosta-ła w Londynie, w takich dzielnicachjak: Soho, City, Canary Wharf, WestEnd czy Ealing. Oprócz polskich ak-torów w serialu zagrali równieżBrytyjczycy, w związku z czym ję-zyk angielski przeplata się z języ-kiem polskim. Film stał się zatemdziełem europejskim, a zaintereso-wanie kupnem licencji przejawiłojuż kilka zagranicznych stacji tele-wizyjnych.

„Londyńczycy” są serialem wielo-wątkowym. Jego bohaterowie sąw różnym wieku, z różnym baga-

żem doświadczeń, mający różne po-wody, dla których zdecydowali sięna wyjazd właśnie do Anglii. Wię-kszość z nich to jednak młodzi lu-dzie: Asia (Natalia Rybicka) przyje-chała do Londynu do Wojtka (Mar-cin Bosak), myśląc, że, czeka ją tamświetlana przyszłość. Szybko jednakokazało się, że na obczyźnie możnaliczyć tylko na siebie. Wojtek, repre-zentujący robiących nielegalne inte-resy Polaków, cały czas wpadaw kłopoty. Andrzej (Lesław Żurek)wyemigrował ze swoją dziewczynąw celu zarobienia pieniędzy na ślubi przyszłe życie w Polsce. Niestetydosyć szybko rozstał się z Kingą,a ciężką pracę na budowie stara sięzamienić na lepszą. Rafał Maćko-wiak grający Rafała, to wykształconyPolak, który robi karierę w Cityi który chciałby obracać „wielkimipieniędzmi”. Poznajemy równieżhistorię pewnej polskiej pielęgniar-ki Ewy (Gabriela Muskała), która za-raz po wstąpieniu Polski do UniiEuropejskiej wyjechała do Londynu,aby pracować w swoim zawodzie.

W kraju zostawiła męża Marcina(Robert Więckiewicz) oraz 12-le-tniego syna Stasia , którzy decydująsię odwiedzić ją w Wielkiej Brytanii,a później zostają na stałe. W serialuwystępują także 30-letni Darek(Przemysław Sadowski), „modelka”Mariola (Roma Gąsiorowska), a wy-najmująca Polakom pokoje Nina(Grażyna Barszczewska) reprezen-tuje pokolenie ludzi dojrzałych.

Serial realistycznie pokazuje ży-cie w Wielkiej Brytanii. A nie jestono wcale takie kolorowe. WieluPolaków, emigrując do Londynu,spodziewało się oszałamiającej ka-riery i mnóstwa pieniędzy, pomimoiż w Polsce od dłuższego czasu bylioni bezrobotni. Większość emi-grantów to młodzi, dynamiczni, żą-dni wyzwań ludzie, nie mający nicdo stracenia. Drugą – mniejszą, aleistotną grupę polskich londyńczy-ków stanowią ludzie w średnimwieku, nie znający języka, którzynie przynoszą chluby innym Pola-kom – śpią na dworcach lub zajmu-ją się nielegalnymi interesami.

Sama kilka lat z rzędu pracowa-łam w Wielkiej Brytanii i znam Po-laków tak z jednej, jak i z drugiejgrupy emigrantów. Brytyjczycy ró-wnież są podzieleni, niektórzy do-ceniają i szanują swoich polskichpracowników, zaś inni nie zatru-dniają ich tylko ze względu na po-chodzenie. Jedno jest pewne, życiepolskich emigrantów w WielkiejBrytanii bywa trudne, problematy-czne i czasem skomplikowane, alePolacy są narodem, umiejącymodnaleźć się w każdej sytuacji, i towłaśnie pokazane jest w serialu.

Zapraszam do oglądania „Lon-dyńczyków” w TVP Polonia w ka-żdą niedzielę o 17.40 lub w każdyczwartek o 9.55.

MAGDALENA PIETZ

Polacy na emigracji

P remierowy odcinek nowego polskiego serialu pt. „Londyńczycy” wyemitowany został 23października przez TVP1, a trzy dni później przez TVP

Polonia. Obejrzało go ok. 4 mln widzów, a zatem serial,opowiadający o losach żyjących w Wielkiej Brytanii Polaków, od razu stał się hitem jesiennej ramówki TVP.

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2009/01

21

N owy cykl artykułówturystycznych, dotyczącychpolskich miast, zaczynamy od

Warszawy, ponieważ to właśnie dostolicy zwykle kierują swe pierwszekroki turyści. A stolicą zostałaWarszawa w roku 1596 dzięki królowiZygmuntowi III z dynastii Wazów.W historii miasta wiele razy zdarzałosię, że jego najeźdźcy, czyli Szwedzi,Rosjanie lub Niemcy, niszczyli jeokrutnie, ale ono, jak feniksz popiołów, zawsze się odradzało –jeszcze piękniejsze. Pisząc tenartykuł korzystałam ze wspomnieńniektórych rodaków, aktualniemieszkających na Słowacji, alepochodzących właśnie z Warszawy.

Jednym z najważniejszych zabyt-ków polskiej stolicy jest ZamekKrólewski, powstały w XIV wieku,w wiekach XV i XVIII wielokrotnieprzebudowany, a podczas II wojnyświatowej doszczętnie zburzony.W latach 1949-1974 odbudowanogo m.in. ze składek zwykłych oby-wateli. „Duży udział finansowy mie-li ludzie, którzy wrzucali pieniądzedo olbrzymiej szklanej skarbonki,stojącej na placu Zamkowym“ – mó-wi Jolanta Trávníková z Trenczyna,mieszkanka Warszawy w latach1943-1966.

Pani Trávníková z nostalgią wspo-mina warszawskie Stare Miasto, któ-rego początki sięgają XIII w. i które,jak inne zabytki Warszawy, byłoczęsto niszczone i odbudowywane.Tam warto obejrzeć wznoszącą siękolumnę Zygmunta (czyli królaZygmunta III Wazy) i Barbakan –średniowieczną budowlę obronną,zbudowaną na planie koła. Ulubio-nym miejscem wypoczynku paniTrávníkovej były (jeszcze wtedy dzi-

kie) Pola Mokotowskie.Leżąc na kocu, otoczonaprzyrodą przygotowywa-ła się na nich do matury.Teraz Pola Mokotowskieto piękny park na pogra-niczu trzech warszawskichdzielnic: Mokotowa, Ocho-ty i Śródmieścia.

Zarówno pani JolantaTrávníková, jak i panPiotr Petrykowski z Dubnicy nadWagiem, mieszkający w stolicy w la-tach 1964-1990, polecają wizytęw Łazienkach Królewskich, założo-nych z inicjatywy króla StanisławaAugusta Poniatowskiego w XVIIIwieku. Łazienki to nie tylko prze-piękny park, w którym można po-czytać książkę i zrelaksować się, aleto również warte obejrzenia innezabytki, np. Pałac na Wodzie, Amfi-teatr czy Pomarańczarnia. „Będącw Warszawie, nie można zapo-mnieć o odwiedzeniu Wilanowa“ –twierdzi pan Piotr. A w Wilanowie,dzisiaj już dzielnicy Warszawy, naterenie parku wznosi się przepięk-ny pałac, zbudowany przez królaJana III Sobieskiego w XVII wieku,który jako jeden z nielicznych war-szawskich zabytków przetrwał czaswojen i zaborów. Teraz służy zamiejsce wydarzeń kulturalnychoraz koncertów.

Pani Melania Malinowskaz Modrej Harmonii, któraz Warszawy na Słowacjęprzeprowadziła się w 2001 r.,poleca inny rodzaj spę-dzenia wolnego czasuw stolicy. Pieszym tury-stom lub ludziom, mają-cym dość siedzącego try-bu życia, proponuje spa-cer Nowym Światem aż do

Starego Miasta. „Po drodze mijająPaństwo Łazienki, Centrum SztukiWspółczesnej, znajdujące się w Zam-ku Ujazdowskim. Poniżej zamkuznajduje się park Agrykola, gdziemożna usiąść i odpocząć“ – opisujetrasę spaceru. Turystów, którychzłapie deszcz lub którzy chcielibysię ogrzać, a także tych, którzy mie-liby ochotę na kawę czy czekoladę,pani Malinowska zachęca do wizytyw pijalni czekolady „Wedel”, mie-szczącej się przy ul. Szpitalnej. „Pozwiedzaniu puste brzuchy napełni-my w restauracji »Między nami«,gdzie serwują pyszne dania“ – do-daje moja informatorka, która po-szukiwaczom wrażeń kulturalnychpoleca ponadto galerię „Zachęta”oraz któreś z przedstawień w TatrzeWielkim. Twierdzi też, że koniecz-nie należy odwiedzić MuzeumPowstania Warszawskiego, robiąceniesamowite wrażenie na zwiedza-jących, wykorzystujące do prezen-tacji swych zbiorów najnowszezdobycze techniki.

Zachęcam do odwiedzenia War-szawy i przekonania się na własneoczy, jaka jest stolica Polski.

A w następnym numerze „Moni-tora“ wybierzemy się na spacer poKrakowie.

MAGDALENA PIETZ

STYCZEŃ 2009

„Sen o Warszawie“

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY22

T akich jak on nazywa sięstrongmanami. Z angielskaoczywiście. Ten nasz to

Pudzian, czyli MariuszPudzianowski. W jego przypadkuokreślenie „mocny gość” to za mało.Pudzian, inaczej zwany Dominatorem,Pytonem lub Pankiem, jestnajmocniejszy. Jest po prostuprofesjonalnym zawodnikiem strongman(wielokrotnym mistrzem). Jest/był teżrugbystą Budowlanych Łódź. Karatekyokushin trenuje od 11. roku życia dodziś. Obecnie posiada 4 kyu. Przezniecałe 7 lat (15 - 22 lat) uprawiałrównież boks. Należy do federacjiWSMC (The World Strongman CupFederation). Pierwszy jego startw zawodach strongman miał miejsce 1 maja 1999 r. w Płocku.

Nie jestem pewien, czy strongmanto już sport, ale zawody tego rodzajupokazują również telewizyjne kanałysportowe. A zatem jeśli to sport, touprawiany raczej przez niewielkągrupkę napakowanych, tak jak on,przede wszystkim mężczyzn. Niewidziałem rywalizujących w tej dy-scyplinie kobiet, ale i one mają ró-wnież swoje zawody. Przecież jestrównouprawnienie!

Pudzian, syn ciężarowca, urodzo-ny 7 lutego 1977 roku w Białej Raw-skiej, trafił do strongman w niezbyttypowy sposób – zaczął trenować

w więzieniu! W 2000 roku jako mło-dy chłopak został oskarżony o pobi-cie i kradzież złotego łańcucha.Zasłużył sobie – jak twierdzi – stającw obronie 18-latka. Podkreśla, że doaresztu śledczego wsadził go miejsco-wy boss, człowiek bardzo bogaty,wpływowy i wyjątkowo brutalny.

Właśnie poszło o tę brutalność. „Niemogłem patrzeć, jak się znęcał nadosiemnastoletnim chłopcem. Bił go,aż chłopak upadł, potem skopał le-żącego i stanął mu butem na twarzy(...) Właśnie ta scena z butem wypro-wadziła mnie z równowagi” – ko-mentował tamte wydarzenia. Pobitybandzior oskarżył go o napad i kra-dzież złotego łańcucha. Za kratkamiPudzian spędził 19 miesięcy, którewykorzystał na... treningi. Po wyjściuna wolność postanowił, że do więzie-nia już nigdy nie trafi. A jednak trafił.„Swój” Zakład Karny w Łowiczu od-wiedził kilka lat później. Zorgani-zował tam resocjalizacyjne spotkaniez więźniami, połączone z pokazemtreningu siłowego. Jeszcze przedwięzieniem, mając 18 lat, Pudzianmiał już swoje dyskoteki, które do-brze prosperowały. Kupił działkę, wy-budował dom, wyprowadził się odrodziców. „Na swoje” poszedł, kiedymiał 22 lata.

Więzienie zmieniło jego świat. Na

Mocnygość

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2009/01

23

złe i... na dobre. Dziś jest znany i bo-gaty. A przecież na wolności zaczynałprozaicznie. Trzeba było z czegoś żyć,więc trafił na budowę. W 2002 rokuzarabiał w ten sposób... 60 zł dziennieplus obiad. Pracował też jako stróż. Zazarobione pieniądze kupował odżyw-ki, sprzęt. Myślał o wyjeździe doNiemiec albo USA, ale nie miał tamkontaktów. Zaczął trenować i wygry-wać. Po kolei wygrywał wszystko, cobyło do zdobycia, na mistrzostwachPolski, mistrzostwach Europy i mi-strzostwach świata. Sport stał się źró-dłem jego utrzymania – za udziałw jednych zawodach dostawał sze-ściomiesięczne dochody przeciętne-go Polaka, a czasami na takie zawodywyjeżdżał trzy razy w miesiącu. Towszystko jednak poprzedził wielole-tni wysiłek. Dziś Pudzian twierdzi, żejuż nie ma „rzeczy, które mogą go psy-chicznie załamać”. Uważa, że „wszy-stko jest do zrobienia. Psychikę mo-żna tak samo wymodelować jak ciało.Życie uodparnia na wszystko”.

W ramach zawodów strongmanrozgrywane są przedziwne dyscypli-ny. Sam widziałem kiedyś podnosze-nie wielkich skuterów śnieżnych,umocowanych na specjalnych pod-nośnikach! Inne to np. spacer farme-ra, schody, zegar, przetaczanie opony,spacer drwala... O co chodzi? Spacerfarmera polega na niesieniu dwóch„walizek”, których waga bywa różna.Zazwyczaj waha się w przedziale 120 – 175 kg. Walizek nie wolno prze-nosić pojedynczo i przywiązywać dodłoni. Konkurencja rozgrywana jestna czas – zawodnik musi zazwyczajw jak najkrótszym czasie przenieśćwalizki na określoną odległość (naj-częściej 40 m), wykonując nawrótw połowie dystansu. W przypadku,gdy nie zdoła donieść walizek w okre-ślonym limicie czasu (zazwyczaj 90 sekund), liczy się odległość, naktórą zdołał zanieść walizki. Możepostawić je na ziemi, odpocząć i kon-tynuować marsz. Druga wersja kon-kurencji rozgrywana jest „na odle-głość”. Walizki trzeba przenieść najak największą odległość w określo-nym czasie lub do momentuupuszczenia choćby jednej z nich.Zazwyczaj co 20 metrów zawodnik

musi wykonać nawrót. W konku-rencji schody wnosi się oburącz naschody kolejno trzy „walizki”, po-cząwszy od najlżejszej. Po wniesie-niu na szczyt schodów wnosi nastę-pną. Najczęściej zawodnicy mają dopokonania pięć stopni, a walizki wa-żą 225 kg, 250 kg i 275 kg.

W konkurencji zegar liczy się dłu-gość marszu, wykonywanego po ob-wodzie koła, z opartym na przedra-mionach ciężarem. Ten ciężar to 300 kg, umieszczone na przenoszo-nej po okręgu wskazówce zegara,będącej promieniem tego okręgu.

Takie życie, „praca” i kariera wyma-gają poświęceń i samodyscypliny. Nasiłowni Pudzian spędzał po 2-3 godzi-ny dziennie. Przed zawodami więcej,nawet 8 godzin. Dziennie zjadał„przyzwoite” śniadanie,obiad i kolację. Do tegowypijał 2-3 koktajle ener-getyczne carbo węglo-wodanów (jeden koktajlto więcej niż obiad). Po-nadto na każdym trenin-gu wypijał minimum pół-tora litra wody.

Piszę „spędzał”, „zja-dał”, „wypijał”, bowiemwiadomość z ostatniejchwili mówi, iż Pudzianzakończył karierę! Ale za-nim to zrobił, 14 wrze-śnia 2008 roku na zawo-dach Metrix World’sStrongest Man 2008w amerykańskim Charle-ston przeciągnął po płycie 40-tonowysamolot i po raz piąty został mistrzemświata siłaczy! Zaraz po tym wysiłkuzemdlał, ale i tak w decydującej roz-grywce nie dał szans najgroźniejsze-mu rywalowi. Zaraz po tym sukcesieogłosił zakończenie kariery. Stwier-dził: „Cztery poprzednie tytuły byłydla kibiców, ten jest dla mnie”. Zdo-bywając mistrzostwo po raz piąty stałsię liderem tabeli wszech czasów!Nikt wcześniej nie zdobył tylu tytu-łów mistrza świata w strongman.

Teraz Pudzian zamierza zająć sięsprawami osobistymi

Nigdy jednak nie poprzestawał nasamym sporcie. W 2005 roku założyłSzkołę Ochrony Fizycznej „Pu-

dzian Academy”, w której szkolenisą pracownicy ochrony. Poza tymPudzian jest osobą powszechnie zna-ną. Dlatego też wziął udział w VIIedycji „Tańca z gwiazdami” – naj-popularniejszym programie TVN.Wraz z partnerką zajął drugie miej-sce! Mówiono, że za każdy występ ta-neczny otrzymywał honorariumw wysokości 50 tys. złotych! On zaśpodkreślał, że największym zyskiemz programu było... opanowanie tańca.Wcześniej tańczył jak każdy przecię-tny facet, czyli przechodził z nogi nanogę. Na dyskotece w szkole podsta-wowej podpierał ściany. Nigdy niepotrafił zatańczyć walca ani tanga. Wystąpił też w kilku serialach i fil-mach, m.in. w „Na Wspólnej”, „Niema takiego numeru”, „Faceci do wzię-

cia” i „Niani”. Był również gościemlicznych programów typu talk-show.Dodatkowo wraz z bratem Krystia-nem założył zespół „Pudzian Band”.Wspólnie nagrali teledysk do pio-senki „Zdobyć świat”. Ich debiu-tancka płyta ukazała się w listopa-dzie 2006 roku.

Kim zatem jest Pudzian? Sportow-cem? Showmanem? Trudno po-wiedzieć. Ale jest o nim głośnow świecie. Z powodzeniem repre-zentuje Polskę. Robi nam pozytyw-ną reklamę. I o to chodzi.

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

STYCZIEŃ 2008

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY24

Byli powstańcy styczniowi niebyli pierwszymi Polakami, któ-rych los rzucił na odległą „nielu-dzką ziemię”. Przed nimi znaleźlisię tam jeńcy wojenni z wojskStefana Batorego, konfederacibarscy, żołnierze powstania ko-ściuszkowskiego i listopadowego.

W świadomości społecznej sil-nie utrwalił się obraz cierpień ze-słańców, natomiast znacznie mniej-sza jest nasza wiedza o tym, żewielu z nich po odbyciu katorgipozostało na tej ziemi i aktywnieuczestniczyło w jej poznawaniui zagospodarowaniu. Polacy zosta-wali urzędnikami carskiej admi-nistracji, lekarzami, nauczyciela-mi, prowadzili wielkie przedsię-biorstwa i dobrze prosperującegospodarstwa rolne. Dla wieluwłaśnie Syberia stała się miejscemnie tylko cierpień, ale także samo-realizacji.

Niemało polskich zesłańców naSyberię i rosyjski Daleki Wschódprzyczyniło się do naukowych ba-dań Syberii i Dalekiego Wschodui ludów je zamieszkujących. Donajsławniejszych należeli JanCzerski, Benedykt Dybowski,Aleksander Czekanowski, EdwardPiekarski, Wacław Sieroszewski,Bronisław Piłsudski, WładysławGodlewski.

Wśród wymienionych badaczytych terenów szczególne miejscezajmuje Jan Czerski. Na mapieSyberii znajdziemy wiele miejsc,nazwanych jego imieniem. Góra-mi Czerskiego nazwano najwyż-sze pasmo Syberii Wschodniej, po-łożone w Jakucji i Rejonie Maga-dańskim o długości 1500 km,

a także jedno z większych pasmgórskich na Zabajkalu. W central-nej części Gór Bajkalskich znajdu-je się Góra Czerskiego (2558 m.npm), a w górach Chamar-Daban,leżących na południe od Bajkału,znajdziemy Pik Czerskiego (2090 m.npm). Nad samym Bajkałem nie-opodal Listwianki jest szczyt, no-szący nazwę Kamień Czerskiego.

U podnóża gór Sajany mamy Ni-zinę Czerskiego, a dalej PasmoCzerskiego, zaś w górach Chamar-Daban noszącą jego imię przełęcz.Stanowiskiem Czerskiego nazwa-no też miejsce odkrycia i badańosiedla ludzi pierwotnych w po-bliżu Irkucka. Czerski ma równieżswój wodospad na rzece Chorekw dorzeczu Angary i swój wygasływulkan w Dolinie Tunkińskiej. Zakołem podbiegunowym nad rzekąKołymą ma swoje miasto (dawnanazwa Niżnyje Kresty), a w Mo-skwie ulicę. W mieście Czerskijznajduje się Muzeum im. Jana

Czerskiego, w całości jemu po-święcone. Warto więc wiedzieć,kim był człowiek, którego takuczczono.

Jan Stanisław Franciszek Czer-ski urodził się 15 maja 1845 rokuw polskiej rodzinie szlacheckiej,posiadającej majątek Swołna w gu-berni witebskiej. Ojca straciłwcześnie, ale rozległe, dobrze pro-sperujące dobra ziemskie na dłu-go zapewniły rodzinie dobrobyt.Początkowe nauki pobierał w do-mu, a matka starała się, by zarów-no on, jak i jego starsza siostramieli dobrych nauczycieli, przedewszystkim języka francuskiego,muzyki i tańca. Średnią szkołą stałsię dla niego Carski InstytutSzlachecki w Wilnie, przygotowu-jący swych adeptów przede wszy-stkim do roli przyszłych bywal-ców salonów. Gdy wybuchło po-wstanie styczniowe, Czerski niemiał jeszcze osiemnastu lat i za kil-ka miesięcy miał zdawać maturę.Ale i on, podobnie jak większośćmłodzieży szlachecko-ziemiań-skiej, natychmiast wstąpił w szere-gi powstańcze. Niestety, jużw kwietniu 1863 roku po przegra-nej potyczce z wojskami carskimitrafił do niewoli, a 7 lipca z wyro-kiem 6 lat przymusowej służbywojskowej w karnych batalionachw Błagowieszczeńsku nad Amu-rem wyruszył na Syberię. Dziękiprotekcji z Błagowieszczeńska do-stał się do Omska i karę odbywałw batalionie fortecznym. Omskbył wówczas 20-tysięcznym mia-stem, w którym żyło wielu Pola-ków, podobnie jak Czerski zesła-nych za udział w powstaniu, a tak-

Jan Czerski – zesłanieci wielki badacz SyberiiW styczniu przypominamy sobie kolejną rocznicę powstania styczniowego.

Wybuchło ono 22 stycznia 1863 roku, a wiosną 1864 r. zakończyło się klęską.Zginęło w nim blisko 30 tys. powstańców, ponad 7 tys. dostało się do niewoli,

669 osób stracono, kilka tysięcy przymusowo wcielono do wojska rosyjskiego lub rotaresztanckich, a ponad 38 tysięcy zesłano na Syberię.

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2009/01

25

że pokaźna grupa inteligencji ro-syjskiej, skazanej za różne przewi-nienia przeciw caratowi. Lepszetu też były - w porównaniuz Błagowieszczeńskiem – warunkisłużby. Czerski jednak źle znosiłzesłanie – załamany psychiczniei osłabiony fizycznie trafił do szpi-tala. Ucieczki przed przygnębia-jącą rzeczywistością zaczął szukaćw książkach. Wychowany w ciep-larnianych warunkach, potencjal-ny lew salonowy zainteresował sięzoologią, geologią i paleontologią,a ponadto geografią i astronomią.Młodym zesłańcem zaopiekowalisię warszawski inżynier Marczew-ski i uczony W. Kwiatkowski.W Omsku spotkał też późniejsze-go znanego badacza Syberii, wy-bitnego rosyjskiego geografa i ge-ologa Gieorgia NikołajewiczaPotanina, także zesłańca, z którymsię zaprzyjaźnił. Pod wpływemtych ludzi ułożył sobie ambitnyprogram samokształcenia i zyski-wał potrzebną ku temu literaturęnaukową. Pod kierunkiem Potani-na prowadził swoje pierwsze ba-dania geologiczne okolic Omska.Jako żołnierz podczas ćwiczeń te-renowych zbierał różne okazydrobnej fauny, z których w prymi-tywnych warunkach sporządzałpreparaty anatomiczne. W 1867roku próbował nawiązać kontaktynaukowe z Towarzystwem Przy-rodniczym w Moskwie, przesyła-jąc tam swe pierwsze zbiory. Pró-ba ta skończyła się fiaskiem, albo-wiem członkowie Towarzystwanie chcieli współpracować z ze-słańcem. Nie zniechęciło to jednakCzerskiego do dalszej pracy samo-kształceniowej, która miała uczy-nić z niego uznawanego odkryw-cę i cenionego naukowca.

W 1869 roku został zwolnionyz wojska bez prawa powrotu dokraju. Jeszcze przez dwa latapozostał w Omsku. W 1871 roku,już jako zesłaniec polityczny,otrzymał zezwolenie na osiedleniesię w Irkucku. Tam poznał Ale-ksandra Czekanowskiego (takżezesłańca), znanego już badaczaZabajkala i jeziora Bajkał, oraz

Benedykta Dybowskiego, zoologa,lekarza i także badacza jezioraBajkał, skazanego na zsyłkę ró-wnież za udział w powstaniu sty-czniowym. Obaj wywarli ogromnywpływ na dalszy rozwój zaintere-sowań naukowych Czerskiego.Dzięki Dybowskiemu zyskał onposadę kustosza Zbiorów Muzeal-nych Towarzystwa Geograficzne-go w Irkucku.

Dwunastoletni pobyt w Irkuckuspędził pracowicie. Na polecenieRosyjskiego Towarzystwa Geogra-ficznego odbył wiele wypraw te-renowych: prowadził geomorfolo-giczne badania w górach SajanWschodni, w dolinie rzeki Irkuti nad Dolną Tunguską. Z ramieniaSyberyjskiego Oddziału Towarzy-stwa Geograficznego zajmował siębadaniami geologicznymi i geo-graficznymi wschodniej Syberii.Najważniejsze w jego naukowejdziałalności były badania budowygeomorfologicznej całego wy-brzeża jeziora Bajkał, w wynikuktórych opracował jego pierwsząmapę geologiczną. W latach 1877-1881 w czasie czterech wyprawnaukowych zbadał dolinę rzekiSelengi i napisał pracę o Bajkale,wyjaśniającą genezę jeziora i pre-zentującą budowę geologiczną ca-łej wschodniej Syberii. Praca ta za-pewniła mu trwałe miejsce w geo-logii światowej, a Rosyjska Aka-demia Nauk w Petersburgu uho-norowała go za nią złotym meda-lem. W latach 1882-1883 Czerskiprowadził badania młodszych for-macji geologicznych w dolinieKatungi, a jednocześnie opraco-wywał odkryte szczątki człowiekapierwotnego.

W Irkucku badacz ciężko zacho-rował. Ze względu na stan zdrowialekarze zalecili mu wyjazd do Eu-ropy. W daleką podróż wybrał siępo uzyskaniu policyjnego zezwo-lenia na osiedlenie się w Peter-sburgu. Podróż była długa i tak na-prawdę miała charakter kolejnejwyprawy naukowej, której rezul-tatem było opisanie budowy geo-logicznej ziem, leżących wzdłuższlaku syberyjskiego. Jak ogromna

musiała być pasja badawcza czło-wieka, który to na wpół sparaliżo-wany w czasie podróży klasyfiko-wał kamienie i gleby, przynoszonemu ze stoków mijanych gór i wzgórzprzez żonę. Dzięki tej pasji po-wstała mapa geologiczna trasyIrkuck – Petersburg.

W Petersburgu Czerski praco-wał jako paleontolog w AkademiiNauk. Opracował wówczas i wy-dał m.in. słynną osteologię ssakówczwartorzędnych, zebranych w cza-sie rocznej (1885-1886) wyprawyna Wyspy Nowosyberyjskie. Obokwydanej w 1891 roku przez Aka-demię Nauk ogromnej monografiifauny kopalnej ssaków syberyj-skich, opracowanej na materialeporównawczym, zebranym z mu-zeów i ośrodków naukowych Ro-sji, badacz przygotował równieżdo druku swój Dziennik podróży.

Magia Syberii była na tyle silna,że Czerski na wieść o tym, żeAkademia Nauk podjęła decyzjęo zorganizowaniu wyprawy ba-dawczej na północny wschódSyberii, schorowany, dołożyłwszelkich starań, by tę ekspedycjępowierzono właśnie jemu. Udałosię. Celem wyprawy miały być ba-dania geologiczne i geograficznedorzecza rzek Jany, Indygirkii Kołymy, a jej członkami zostaliteż żona i 12-letni syn Czerskiego.Trasa wiodła przez Moskwę,Omsk, Irkuck do Jakucka. Samadroga na koniach z Jakucka nadKołymę trwała 76 dni i była nie-zwykle trudna. I konie, i niosącebagaż renifery musiały pokonaćcztery łańcuchy górskie. Nocowa-no w chłodnych „powarach” – ma-łych chatkach myśliwskich. Podkoniec sierpnia wyprawa dotarłado Wierchniekołymska, gdzie mia-ła przezimować, wykorzystującczas na porządkowanie notatekz dotychczasowej podróży i naprzygotowania do spływu w dółKołymy. Trudne warunki przyczy-niły się do pogorszenia stanuzdrowia Czerskiego, który choro-wał na serce, miewał ataki duszno-ści, ale ani na moment nie brałpod uwagę możliwości przerwa-

STYCZEŃ 2009

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY26

Wśród polskich książekpoświęconych Węgrom(szczerze mówiąc, niejest ich zbyt wiele) szcze-gólną pozycję zajmujewydany w 2008 rokuprzez Wydawnictwo„Czarne” esej KrzysztofaVargi Gulasz z turula.

Autor – polski pisarzurodzony w Warszawiew 1968 roku, po mieczuWęgier, po kądzieli Polak– należy do najciekaw-szych współczesnych pol-skich powieściopisarzy.Wydał powieści Chłopakinie płaczą (1996), Śmier-telność (1998), Tequila(2001), Karolina (2003),

Nagrobek z lastryko(2007), a także prozę ese-istyczną Bildungsroman(1997) i 45 pomysłów napowieść (1998).

I chociaż każda z wspo-mnianych książek Krzy-sztofa Vargi warta jestprzeczytania, to jednakGulasz z turula uważam

za najlepszą, jaką dotądten autor napisał. Podtym esejem podpisuje się,w dobrym znaczeniu te-go słowa, podwójna to-żsamość narodowa pisa-rza, uwikłanego w powią-zania rodzinne, dzielące-go się z czytelnikiem bar-dzo osobistymi uwagamio Węgrzech i Węgrach.Społeczeństwo węgier-skie opisuje z dużym dy-stansem i nie wolną odgoryczy ironią, którą syg-nalizuje już sam tytuł ksią-żki. Tytułowy turul, mi-tyczny ptak – symbolPrawęgrów, zostaje ścią-gnięty z cokołu –dziś koja-

rzony jest raczej z ciem-nogrodem i nacjonalista-mi w czarnych koszulach.Ironiczne są równieżtytuły poszczególnychrozdziałów, np. Papry-karz z Kádára, Pieczeńz Hortyego, Salami ze św.Stefana, Leczo z Gyurcsá-nya i Orbána czy Smalecz Kossutha itp. Myliłby sięjednak ten, kto, kierującsię tytułami, oczekiwałbytekstu politycznego. Tymesej Vargi nie jest. Jest na-tomiast niezwykle suge-stywną diagnozą prze-walcowanego przez dwu-dziestowieczną historięspołeczeństwa, które za-wsze za czymś tęskniło;dawniej za historycznąpotęgą, później za Franci-szkiem Józefem i „wielki-mi Węgrami”, okrojonymipo pierwszej wojnie świa-towej przez traktat z Tria-nonu, a w końcu za po-zornym dobrobytem „gu-laszowego komunizmu”czasów Kádára.

Węgry Vargi nie są Wę-grami atrakcji turystycz-

nia ekspedycji. Jednak kiedy 31 ma-ja 1892 roku jej członkowie mielipopłynąć Kołymą, Czerski nie miałjuż złudzeń. Tym, którzy go żegna-li, powiedział: „W najlepszym wy-padku mogę pociągnąć trzy tygo-dnie”. Niewiele się mylił...

Zmarł 22 czerwca 1892 rokuo godz. 22.10 w miejscu, gdzie doKołymy wpada rzeka Prowie. Miał47 lat. Pochowany został 1 lipcaprzez żonę Marię PawłownąCzerską i syna Aleksandra 30 kilo-metrów poniżej miejsca śmierci natarasie wpadającej do Kołymy rzekiOmołon.

Po jego śmierci kierownictwoekspedycji przejęła jego żona, któ-ra doprowadziła ją do Niżnieko-łymska, a zebrany materiał przeka-zała Akademii Nauk.

W miejscu pochówku Jana Czer-

skiego stała tylko jedna chata my-śliwska. Dopiero w 1941 roku zbu-dowano tam miejscowość Kołym-skoje, dziś zamieszkałą przez ok.400 osób, w większości pasterzyreniferów i myśliwych, przez dłu-gie miesiące przebywającychw tundrze. Kołymskoje jest jedynąosadą w Jakucji, zamieszkałą przezCzukczów.

Miejsce pochówku Czerskiegood samego początku otaczano spe-cjalną czcią. Początkowo był to pro-sty grób, później zabudowano godrewnem, na wzór grobowca.W 1947 roku z inicjatywy po-dróżnika A. E. Lelikowa, pełniącegowówczas funkcję naczelnika Ko-łymsko-Indygirskiego TowarzystwaŻeglugowego, na grobie postawio-no stojący do dziś monumenti umieszczono na nim dwie tablice.

Na tej w języku rosyjskim znajdujesię napis: „Wybitnemu badaczowiSyberii, Kołymy, Indygirki i Jany,geologowi i geografowi IwanowiDementiewiczowi Czerskiemuwdzięczni potomkowie”. Napisw języku polskim jest krótszy: „J. D.Czerski od wdzięcznych potom-ków”. Po 110 latach, które upłynęłyod śmierci uczonego, przybyła trze-cia tablica, przywieziona do Kołym-skoje przez polskich miłośnikówSyberii pod kierownictwem Ro-mualda Koperskiego, którzy bylipierwszymi Polakami, odwiedza-jącymi grób Jana Czerskiego.W dniu 25 stycznia 2003 roku od-była się uroczystość umocowaniatej tablicy, na której znalazł się na-pis: „Wielkiemu polskiemu uczone-mu Janowi Czerskiemu w 110. rocz-nicę jego śmierci – Rodacy”.

Długi cień turulaP rzysłowie „Polak, Węgier – dwa bratanki i do szabli, i do

szklanki“ określa nasz stosunek do Węgrów już od XVIII wieku.Owa serdeczność nie jest jednak równoznaczna z naszym

dzisiejszym stanem wiedzy o historii Madziarów, choć przez całestulecia Polska graniczyła z Koroną świętego Stefana. Każda więcksiążka węgierskiego pisarza przetłumaczona na język polski, każda książka polskiego autora o Węgrzech może liczyć na zainteresowanie czytelników.

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2009/01

27STYCZEŃ 2009

nych, znanych z wydru-kowanych na kredowympapierze kolorowych fol-derów. Autor wprowadzanas w mity i realia dzie-jów tego kraju, a równo-cześnie oprowadza pozaułkach przedmieść Bu-dapesztu, każe nam ina-czej spojrzeć na jego po-mniki i place Męczenni-ków. Pisarz prowadzi nasteż do małych, zapomnia-nych przez Boga i ludzimiasteczek, pełnych wo-łania o ratunek. Świado-mie nie oprowadza naspo zabytkowych, wypeł-nionych turystami dziel-nicach jednej z najpię-kniejszych stolic Europy,dwumilionowej metropo-lii, położonej nad brzega-mi Dunaju. Wiedzie nato-miast do melancholij-nych knajpek, w którychbudapeszteńczycy w na-rodowych potrawach szu-kają schronienia przednarodową depresją. Owanarodowa depresja i me-lancholia Węgrów jestznana powszechnie i bu-

dzi tak zdumienie, jak i za-ciekawienie. „Węgierskadusza jest praprzyczynąwszelkich nieszczęść,a ogólna narodowa dusz-ność objawia się w jedze-niu. Węgry to dusznykraj” – pisze Varga i kon-tynuje: „Mały i nizinny,otoczony górami sąsie-dnich państw, które togóry kiedyś były węgier-skie i Węgrzy nigdy niepogodzą się z ich utratą.Dawniej Karpaty, dziś tyl-ko góra Kékes na drodzedo Egeru – najwyższyszczyt Węgier (1014 met-rów), na którą wyjeżdżasię samochodami i je-

szcze trzeba płacić za par-king na szczycie. /.../Węgry to pole walki turu-la ze smogiem nostalgii.Ale siedmiogłowy smogwygrywa w tym starciu,bo turul został zaklętyw kamień i bronz i niemoże się ruszyć. Jegoskrzydła są rozpostarte,ale nieruchome, dzióbgroźny, ale stępiony, pa-zury ostre, ale obmyte jakkamień przez wodę”.

Fascynująca dla pol-skiego czytelnika książkaVargi jest zapewne go-rzką lekturą dla Węgra,ale mimo ironii i frustra-cji autora i czytelnik wę-

gierski musi przyznać, żenie kierowała nim prymi-tywna zła wola, ale prze-de wszystkim pragnieniezrozumienia źródeł naro-dowej traumy naszychbratanków, którzy od latprzodują w samobój-czych statystykach. Autorzastanawia się nad tym,czy źródeł tego zjawiskaspołecznego nie należało-by szukać w history-cznych klęskach i nie dokońca szczerych ugodachpolitycznych, czy też mo-że jeszcze w innych,dotąd nie definiowanychprzyczynach.

Trudno nie zgodzić sięz Tadeuszem Olszańskim,wybitnym znawcą Wę-gier, który o Gulaszu z tu-rula pisze: „...esej Krzy-sztofa Vargi o traumachi bohaterstwach tak bli-skiego, a przecież ciąglemało znanego nam naro-du jest jednak drogą dozrozumienia Węgrów,których kochamy – nieznając!”

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Romuald Koperski w informacjio wyprawie pisał: „...przy grobie JanaCzerskiego /.../ zebrał się tłum ludzi,reprezentujących czternaście naro-dowości. Odsłonięcie tablicy z Pol-ski /.../ zmieniło się w wielkie święto/.../ Dopiero teraz do nas dotarło, żeCzerski jest tu czczony niczym świę-ty, a jego grób jest najważniejszymmiejscem okolicy, swoistym miej-scem kultu”.

Dziś o polskim geologu, paleonto-logu, badaczu Syberii, który niezale-żnie od W. M. Davisa doszedł do ana-logicznych uogólnień geomorfolo-gicznych, w odległym od Polski ty-siące kilometrów kraju recytuje siędziękczynne wiersze i śpiewa pio-senki, a szamanki na jego grobie roz-palają ogień i pieśnią przywołująwszystkie dobre duchy tundry.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK Grób Jana Czerskiego jest najważniejszym miejscem okolicy, swoistym miejscem kultu

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY28

Jednak nie o tym chcę pisać. Toznaczy nie chcę pisać o tym, kiedyewentualnie euro zawita do Polski– tym niech się zajmą inni specja-liści. Ja chcę pisać o samym euro!!!Bo, jak się okazuje, stało się onoprzyczyną małego językowego za-mieszania.

Bo czymże z językowego punk-tu widzenia jest euro? Oczywi-ście, jako nazwa waluty to rze-czownik rodzaju nijakiego. I wła-ściwie nic w nim dziwnego,oprócz odmiany.

No właśnie, ale czy euro należyodmieniać? Można je wymieniać,np. na złotówki. Ale odmieniaćNIE!!! I to zarówno w języku pol-skim, jak słowackim. Zatem, nawetjeśli nasze portfele będą wypeł-nione nową walutą i będziew nich wiele banknotów o najwy-ższych nominałach (czego Pań-stwu życzę!), to zawsze będziemymieć tylko euro, nie żadne tameura. Przynajmniej na razie. Choć,jak wskazują podobne przypadki,sytuacja może się zmienić. Prze-cież kiedyś i studio się nie odmie-niało, i radio, a są to rzeczownikiformalnie podobne do euro.A dziś? Przyznam się, że lubię uży-wać form językowych popraw-nych jeszcze, ale trochę już prze-starzałych. To taki swoisty kon-serwatyzm językowy. W oczachmoich słuchaczy widzę jednakniepewność, kiedy mówię np.„słyszałam w radio”, „przyszli dostudio”. Zastanawiają się oni w ta-kich momentach, czy aby na pew-no użyłam form poprawnych, boprzecież „dziś tak się nie mówi”.

Oj, mówi się, mówi, ale, przyznaję,rzadko. Obie formy są bowiem po-prawne, tzn. i studio, i radio dzi-siaj się już odmienia (bo czymżesię one różnią od innych rzeczow-ników rodzaju nijakiego, takichjak np. drzewo?), ale nie jest toobowiązkiem.

W Polsce i na Słowacji mamysieć hipermarketów „Tesco”. Ku-pujecie Państwo jeszcze w Tesco,czy już w Tescu? Odmiana tej na-zwy nie jest jeszcze przyjęta przeznormę – ani polską, ani słowacką.Zatem jest błędna. Ale konia z rzę-dem temu, kto powstrzyma jejeskalację! Podobnie będzie zatemprawdopodobnie i w przypadkueuro. Przecież ono aż się prosi, byje odmieniać. Bądźmy zatem cier-pliwi, a doczekamy się tego. Tylkoniech tego euro będzie duuuuuu-uuuużo!!!

I druga sprawa z euro związana.W niniejszym numerze pismawpadły mi w oko takie wyrazy, jak:europortfel, euroentuzjasta, euro-land. Ponadto wszyscy chybaznamy eurocenty europarlament,europosłów, eurodeputowanych,eurosceptyków, eurobank, euro-kartę i wiele, wiele innych euro.Czym jest to euro? Niektórzy mająproblem z jego pisownią w połą-czeniu z innymi wyrazami. Razemczy oddzielnie? Otóż cząstkę europrzed rzeczownikiem piszemyz nim łącznie. Pełni ona dziś funk-cję przedrostka, modyfikującegorzeczownik, do którego jest dołą-czany, i znaczy tyle co ‘europejski’.I tak np. europarlament to ‘parla-ment europejski’, eurobank –‘bank europejski’ itd.

Jak wykazują moje obserwacjew obecnych czasach panuje swo-ista moda na europejskość,a w związku z tym wszystko możebyć euro. Dlatego i ja postanowi-łam się nie wyłamywać i stąd ni-niejsze eurokienko.

A ponieważ zaczął się właśnieNowy Rok (Eurorok?), który przy-niósł na Słowację euro, to życzęPaństwu, aby nie dotknął Państwaeurokryzys, nie zaskoczyły euro-ceny czy eurorachunki, zaś abyotrzymywali Państwo za swojąpracę europensje.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Eurookienko językoweD ookoła nic, tylko EURO i EURO. Nawet w tym numerze

„Monitora Polonijnego” właśnie ono dominuje. Tojednak zrozumiałe, albowiem, jak napisał pan

ambasador w swoim artykule (s. 8), wprowadzenie euro naSłowacji to chyba najważniejsze wydarzenie roku, a naweti kilku lat. Co może je przebić? Chyba tylko wprowadzenieeuro w Polsce. Ale czy odbędzie się ono zgodniez zapowiedzią premiera Tuska już za dwa, trzy lata?

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2009/01

29

W tym roku na łamach „Monitora Polonijnego“publikujemy artykuły, przedstawiające różnemiasta i regiony Polski. Przy tej okazjichcielibyśmy skorzystać z pomocy naszychCzytelników i pokazać ich ulubione miejsca, ich„małe ojczyzny“. Pragnęlibyśmy, aby to Państwobyli naszymi przewodnikami po nich, a w związkuz tym prosimy o kontakt telefoniczny bądź mailowyz redakcją tych z Państwa, którzy mieszkaliw Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu.Redakcja „Monitora Polonijnego“[email protected] 031/ 5602891

INSTYTUT POLSKIprzygotowuje w terminie od 19.01 do 6.02

intensywny kursjęzyka polskiego dla

początkujących(poniedziałek, czwartek, piątek od godz.

17.00 do 19.30) Bliższe informacjemożna uzyskać w czytelni IP,

ewentualnie pod numerem tel. 54432013.

U W A G A ! ! !Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2009 wynoszą 12euro (emeryci, renciści, studenci – 10 euro).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku (nr konta2666040059, nr banku 1100). Dokonując wpłatyprosimy o napisanie w formularzu bankowymimienia i nazwiska. Nowych prenumeratorówprosimy o zgłoszenie adresu, pod który „Monitor”ma być przesyłany. Kontakt do redakcji:[email protected] lub nr tel. 0907 139 041.

KLUB POLSKI BRATYSŁAWAzaprasza na

spotkanienoworoczneprzy ciasteczku i winie, które odbędzie się

20 stycznia (wtorek) o godz. 17.00

w Instytucie Polskim (Nám. SNP 27).

STYCZEŃ 2009

S T Y C Z E Ń W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ Orfeo & Euridice•Treliński & Kudlička

do 15 stycznia, Bratysława, Instytut Polski,Nám. SNP 27Ciąg dalszy prezentacji scenograficzno-plastycznego projektu opery Ch.W. Glucka„Orfeusz i Eurydyka” w realizacji MariuszaTrelińskiego i Borisa Kudlički.

➨ Pożegnanie jesieni19 stycznia, godz. 16.30, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27Projekcja filmu Mariusza Trelińskiego„Pożegnanie jesieni” (1990, 98 min.).Filmowa adaptacja znanej powieściStanisława Ignacego Witkiewicza.

➨ Sygnały Borisa Kudličku20 stycznia, godz. 16.00, Bratysława, DvoranaMinisterstva kultúry SR, Nám. SNP Wystawatwórczości scenograficznej wyjątkowegoautora, nagrodzonego Złotym Medalem naPraskim Quadriennale 2007 za najlepszewykorzystanie technologii teatralnej.

➨ Karnawał Łemkowski w BratysławieInspiracje łemkowskie w kulturze polskiej22 stycznia, godz. 17.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27

➨ Akwarele i rysunki mistrza Nikiforaz Krynicy•Wystawa ze zbiorówMuzeum Okręgowego w Nowym Sączybędzie prezentowana do 15 marca 2009

➨ Juridiwyj. Rzecz o Nikiforze•26stycznia, godz. 17.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27Projekcja dokumentu Krzysztofa J. Krzyżanowskiego „Juridiwyj. Rzeczo Nikiforze” (1994, 32 min.).

➨ Mój Nikifor29 stycznia, godz. 17.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27•Projekcjafilmu Krzysztofa Krauzego „MójNikifor” (2004, 97 min.).

➨ Balladyna•27 stycznia, godz. 18.00, BańskaBystrzyca, Fakulta dramatických umení -Horná 95•Premiera inscenizacji dramatuJuliusza Słowackiego w wykonaniustudentów Wydziału Sztuk Dramatycznychw Bańskiej Bystrzycy•Tłumaczenie –Vojtech Mihálik, reżyseria – ĽuboslavMajera

➨ Pierwszy dzień•28 stycznia, Żylina, StanicaŽilina-Záriečie•Projekcja filmu MarcinaSautera „Pierwszy dzień” (2007, 20 min.)

➨ XIX Międzynarodowy Festiwal Akordeonowy30 stycznia – 8 lutego, Bratysława,Dunajska Streda•Z udziałem polskiegolaureata Międzynarodowego FestiwaluAkordeonowego Przemyśl 2008;Kursy mistrzowskie po kierownictwemprof. Bogdana Dowlasza z AkademiiMuzycznej w Łodzi i Dariusza Baszaka,dyrektora artystycznego festiwaluw Przemyślu

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2009/01

MONITOR POLONIJNY30

O samej Szwecji słyszałemwcześniej to i owo – były tozawsze opinie dobre. Oczy-wiście kraj ten znałem teżnieco z opowiadań bywal-ców, bo w latach 70–tychczęsto był on celem wyjaz-dów zarobkowych. Poza tymz Polski wywiozłem takie po-jęcia, jak: szwedzkie windy,volvo, Electrolux, Celsjusz,Nobel, no i oczywiścieszwedzki stół oraz potop.Nie oczekiwałem po Szwe-dach, że zrewanżują mi sięznajomością polskiej kiełba-sy, fiata 126p, Sobieskiegoczy Sienkiewicza. Wiedzia-łem tylko, że mają być rosły-mi, niebieskookimi blondy-nami, grającymi w hokeja,a Szwedki mają być im po-dobne i wyzwolone.

Potomkowie walecznych rajta-rów z XVII wieku okazali życzli-wość i zrozumienie dla mojej sytu-acji z wojną w tle. Zacząłem żywotemigranta pod skrzydłami rząduKrólestwa Szwecji. Podobnych domnie Polaków znalazło się tu oko-ło 1000.

Wpadłem w objęcia państwaopiekuńczego i wszystko szło jakz płatka. Mieszkanie, kursy, przed-szkole i szkoły dla dzieci. Nie czu-łem nacisku ani ingerencji, Szwe-cja, jako doskonale naoliwionymechanizm państwowy, zaczęłaoplatać mnie siecią zarówno uza-leżnień, jak i wymagań. Nie ska-rżyłem się, bowiem byłem tu przy-byszem z innego świata.

Dopiero po wielu latach spo-

strzegłem, że opieka państwa byławszechogarniająca i że wielu z przybyłych uważało tę opiekę zaścisłą kontrolę. Innym Szwecja ja-wiła się jako wyrozumiałe pań-stwo policyjne, w którym możnabyło protestować, buntować się,byle pod państwową kontrolą.

Szwedzi byli dumni ze swegopaństwa i gdy nadszedł kryzys lat90–tych, za nic nie dali się przeko-nać, że raj zbankrutował. Społe-czeństwo, od wieków przyzwy-czajone do dyscypliny, wiedziało,że rząd wyprowadzi kraj z każde-go kryzysu i wszystko będzie jakkiedyś.

Sukces państwa opiekuńczegobył ewenementem i udanymeksperymentem na skalę świato-wą. Pomysł na taki model państwa

zrodził się w połowie lat 30–tychXX wieku. Oczywiście były na topotrzebne pieniądze, więc społe-czeństwo zgodziło się na wysokiepodatki, widząc efekty w postacidoskonale funkcjonującej gospo-darki i bezpieczeństwa socjalne-go, co przekładało się na równośći tolerancję.

Powiadają, że opisać jakiś krajmożna po kilku dniach pobytu lubpo dwudziestu latach. Mieszkamw Szwecji od ponad ćwierć wiekui z całą pewnością nie mogę opisać

ani tego państwa, ani jego spo-łeczeństwa. Cechy państwaopiekuńczego powinny byłystworzyć społeczeństwo pań-stwa dobrobytu. Ludzi rado-snych i zadowolonych z życiaw przyjaznym świecie. Tym-czasem Szwedom doskwierasamotność i poczucie bezra-dności. Państwo myśli za wszy-stkich, zaufanie do instytucjipaństwowych jest duże, a je-dnak odległości między ludź-mi się zwiększają. Szwedzi ufa-ją państwu, bo nie chcą byćzależni od sąsiadów czy znajo-mych. Szwecja, chyba jeszczeteraz uważająca siebie za wzórdo naśladowania, stoi na skrzy-żowaniu dróg jak drogowskaz,nie wiedzący, czy ma iść wska-zywaną drogą, czy tylko stać

i ją wskazywać.Gdy przyjechałem do Sztokhol-

mu, ktoś zwrócił mi uwagę na na-pis na jednym ze śródmiejskichkościołów: „Najpierw szukamychleba, a później Boga”, tak różnyod katolickiego „Módl się i pra-cuj”. Protestancki model po troszerozmywa się w nowym, wielo-etnicznym społeczeństwie, ale jestdostatecznie mocny, by dyktowaćstyl życia i pracy. Dziesiąta częśćmieszkańców Królestwa Szwecjito obcokrajowcy, którzy wnosząnowe elementy do państwowegoświatopoglądu, a tym samymprotestują przeciwko ingerowa-niu państwa w prywatne życieobywateli.

TADEUSZ C. URBAŃSKISZTOKHOLM

NiedoskonałydrogowskazE migrantem zostałem przez przypadek. W moją

zarobkowa wyprawę do Szwecji wdarł sięniespodziewanie stan wojenny i zostałem. Na

żonę i dwoje małych dzieci musiałem zaczekać 2,5roku. Generał postanowił ich ukarać za mój samowolny„wybór wolności”.

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2009/01

31

W szkole uczymy sięczytać, pisać,liczyć i malować.

Pani od polskiego w ramachpracy domowej każe namczytać różne czytanki. Napoczątku wydaje się totrudne i… nudne. Ale naukajęzyka polskiego już odsamego początku możeokazać się wielką przygodą.Zamiast oglądać bajki, filmylub grać na komputerzezachęcam Was do odkryciaKOMIKSU.

Czym jest KOMIKS?

KOMIKS jest to zbiórtworzących opowiada-nie obrazków. Obrazkiopatrzone są chmurkamilub balonikami, w któ-rych znajdują się wypo-wiedzi bohaterów lubopis wydarzeń. Do stwo-rzenia komiksu potrzeb-ne są zarówno zdolnościpisarskie, jak i malarskie.

Egipskiehieroglify a komiks

Komiks, podobnie jakfilm, powstał na początkuXX wieku, a rozwijał sięrównocześnie w wielumiejscach na świecie, np.w USA (comic), Europiei Japonii (manga).

Do jego rozpowszech-nienia przyczynili siędziennikarze, poszuku-jący nowych graficznychform ekspresji i komuni-kacji z czytelnikiem. Źró-deł inspiracji i początkówkomiksu możemy doszu-kiwać się w czasach pre-historycznych. Wystarczyprzyjrzeć się malowidłomw jaskiniach czy też egip-skim hieroglifom.

Batman a włoskiarchitektLeonardo Da Vinci

Na początku tworzonowesołe historyjki druko-wane w gazetach, któresłusznie nazwano – odang. comic ‘komiczny’ –komiksem. Wesołe obraz-ki opowiadały o przygo-dach dzieci i ich ulubio-nych zwierzątek. Potempowstawały również ko-miksy przygodowe, fan-tastyczne i detektywi-

styczne. W latach 30-tychi 40-tych XX wieku pows-tał w USA cykl komiksówo superbohaterach. Wszy-scy znamy Supermana,Batmana czy też Spider-mana, ale niewiele osóbwie, iż Batman był pier-wotnie bohaterem komi-ksu, stworzonym w roku1939 przez Boba Kane’a,zafascynowanego jedno-cześnie projektem maszy-ny latającej Leonarda daVinci oraz bohaterem lite-rackim i filmowym, ob-rońcą uciśnionych Zorro.

Komiks przyjął się ró-wnież w Europie. W roku1959 we Francji ukazał siękomiks o Asteriksie, któryzapoczątkował całą komi-ksową serię, opowiada-jącą o dzielnych Galach,walczących z Rzymiana-mi. Autorem tekstów byłRené Goscinny, zaś rysun-ków Alberto Uderzo.

Komiksy po polsku

Do najsłynniejszychpolskich twórców komi-ksów należy Papcio Chmiel,czyli Henryk Jerzy Chmie-lewski. Kiedy w roku1957 naukowcy wysłaliw kosmos pierwszy spu-tnik, Papcio Chmiel w ty-godniku „Świat Młodych”opublikował pierwszą ko-smiczną historyjkę, którapóźniej była kontynuowa-na pod tytułem „Tytus,Romek i A’Tomek”. Opo-wiadane w niej przygodydwóch harcerzy i małpyto jedna z najsłynniej-szych serii polskich ko-miksów. Inny znany pol-ski komiks to „Kajko i Ko-kosz”, opowiadający przy-gody dwóch słowiań-skich wojaków, a stwo-rzony przez Janusza Chri-stę w 1972 r.

Młodszym czytelnikompolecam serię o KoziołkuMatołku z Pacanowa, au-torstwa Mariana Walenty-nowicza. Warto też po-znać inne komiksy, tewspółczesne, jak np.„Słoń Twist” czy też„Orient Man”, oba auto-rstwa Tadeusza Baranow-skiego.

Świat komiksów pol-skich i zagranicznych jestbardzo bogaty. ZachęcamWas do ich czytania.Komiks wprowadzi Wasw świat przygody i obra-zu, a ponadto zachęci doprzejścia na kolejny po-ziom czytelniczej przygo-dy – książki.

STYCZEŃ 2009

KOMIKSTwoją

PRZYGODĄ

ZRÓB TO SAM

A może sami zrobiciekomiks? Wybierzcie któ-rąś ze swoich ulubionychbajek czy też wesołychhistorii, namalujcie doniej obrazki i opatrzcie jechmurkami, w które wpi-szecie teksty, wypowiada-ne przez bohaterów. Takikomiks możecie podaro-wać komuś bliskiemu lubprzesłać pod adres re-dakcji „Monitora“. Najle-psze prace zostaną na-grodzone i opublikowa-ne. POWODZENIA!

KATARZYNA UFNAL

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2009/01

Ach, kiedyś to były balew karnawale! Na wsiachkonie parskały w zaprzęgachkuligów, a w dworkachi strojnych miejskich salachrozbrzmiewała radosnamuzyka, zagrzewająca dotańca nawet najbardziejoporne nogi. Jadła i napitkównigdy nie brakowało. Dziśtrudno nawet się mierzyćz dawną kuchnią – z tymipieczonymi bażantami,gąskami duszonymiw winiaku i domowyminalewkami, które miały zazadanie nie tylko rozgrzać pośnieżnym szaleństwie, ale

i nogi rozruszać, by zabawanie skończyła się zbyt szybko.A dziś? Ech, szkoda gadać –jedyne, co możemy wymyślićsami, to weekendowąprywatkę z sąsiadami – boskoro i tak słychać przezścianę dudniącą u nasmuzykę, to lepiej niech sięi sąsiedzi zabawią z nami.A gdy będziemy chcieliodpocząć, na stół – by uczynićzadość tradycji – podajmyptactwo!

AGATA BEDNARCZYK

SKŁADNIKI: SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Połowę opakowania płatków wsypujemy dofoliowego worka, a następnie kruszymy jenajdrobniej jak się da (dzięki folii kukurydzianeokruszki nie zaśmiecą nam całej kuchni!). Duże udka dzielimy na dwie części, a następniewszystkie kawałki kurczaka posypujemy przyprawą– niech poleżą chwilę.

Piekarnik rozgrzewamy do 185 °C, na blachęwylewamy trochę (ale nie za dużo) oleju, byprzykryć jej spód. Kawałki kurczaka obtaczamyw pokruszonych płatkach, układamy na blasze,a następnie wkładamy do piekarnika. Pieczemyw sumie ok. 1 godz., pamiętając, aby ptactwodoglądać i w odpowiednim momencie (po upływieok. 1/2 godz) przewrócić na drugą stronę, bykukurydziana panierka nie przybrała kolorurozgwieżdżonej styczniowej nocy.

• 6 udek kurczaka lub 12tzw. pałek, czyli nóżek

• zwykłe płatki kukurydziane• vegeta lub inna ulubiona

przyprawa• olej

Kurczaki w płatkach kukurydzianych

Monitorek01 28.01.09 10:36 Stránka 32