Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

36

Transcript of Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Page 1: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd
Page 2: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

2

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Norymberga – III Rzesza przed sądem

Norbert Nowotnik

Długie ramię izraelskiejsprawiedliwości

Szymon Cydzik

Wojenne wędrówki PolakówKatarzyna Wojciechowska

Dwie okupacje – podobieństwa i różnice

Dorota Gałaszewska-Chilczuk

Wojna z narodemKatarzyna Wojciechowska

Gdynia – największa ofiarawysiedleń

Katarzyna Wojciechowska

Walther PP i PPK: pistoletybrunatnych koszul

Wojciech Weiler

Jan Józef KasprzykBIULETYN URZĘDU DO SPRAW KOMBATANTÓWI OSÓB REPRESJONOWANYCH

Redakcjaul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawae-mail: [email protected]

Redaktor odpowiedzialny za wydanie:Katarzyna Zientara-Majewskitel. (22) 661 87 45e-mail: [email protected]

Współpraca reporterska: Alina Nowacka

Redakcja tekstów: Wojciech Lewicki

Korekta: Dariusz Saracyn

Archiwalne numery „Kombatanta”dostępne są na stronie www.udskior.gov.pl

Wydawca:Urząd do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanychul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawacentrala tel. (22) 661 81 11 punkt informacyjny tel. (22) 661 81 29(22) 661 87 06, www.udskior.gov.pl

Opracowanie graficzne: Hanna Sater

Druk: TOPDRUK Sp. z o.o.ul. Nowogrodzka 151a, 18-400 Łomża

Nakład: 4300 egz.

Wraz z dojściem do władzy Adolfa Hitlerai związanym z tym gwałtownym rozwo -jem aparatu bezpieczeństwa i uzbrojo nychformacji NSDAP, w III Rzeszy potężnie wzro -sło zapotrzebowanie na niewielkie pi s to letysłużbowe. Ich rynek zdominowały Wa lthe-ry PP i PPK.

4

9

14

17

Gdynia była pierwszym polskim miastem,w którym Niemcy rozpoczęli wysiedleniapolskiej ludności. Na spakowanie całegodobytku dawano 20 min, a bagaż nie mógłprzekroczyć 30 kg na osobę. Miasto mu sia -ła opuścić połowa mieszkańców.

25

20

25

30

35

Uchodźcy polscy w Wielkiej Brytanii podczas Wigilii FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

(WWW.NAC.GOV.PL)

w numerze

Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych materiałach. Materiały powin-ny być podpisane pełnym imieniem i nazwiskiem autora tekstu i zdjęcia oraz zawierać jego prywatny adres i telefon kontaktowy, a także krótką notkę o autorze tekstu. W miarę możliwości prosimy o dostarczanietekstów i materiałów graficznych (zdjęcia o rozdzielczości 300 dpi) w wersji elektronicznej (na CD lub pocztąelektroniczną). Artykułów niezamówionych redakcja nie zwraca. Rubryka Poszukujemy jest bezpłatna.

Kolportaż: Tomasz Nejmanowski, [email protected], tel. (22) 661 86 67

Sprostowanie:

K O L P O R T A Ż

W nr. 5 (293) Biuletynu, w tekście prof. Leszka Żukowskiego „70. rocznica wyzwolenia obozu kon -centracyjnego KL Flossenbürg” oraz w podpisie pod zdjęciem w druku wkradł się błąd w liczbiezamordowanych więźniów obozu. Udokumentowana liczba ofiar to 73 296 osób.

30

Page 3: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Warszawa, grudzień 2015 roku

3

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Wielce Szanowni Państwo,Święta Bożego Narodzenia mają wymiar uniwersalny i w całym świecie chrześcijańskimkojarzą się z ciepłem rodzinnym, ludzką życzliwością i solidarnością. W polskichrealiach obchody Świąt zrosły się z piękną, bogatą tradycją i nie sposób wyobrazić sobieWigilii bez świątecznego opłatka oraz typowych, przygotowanych specjalnie na tę okazjępotraw.

Spotkanie w gronie bliskich przy wigilijnym stole to miły, długo oczekiwanymoment. Historia Polski zna wszakże dramatyczne okresy, gdy jakże wielu było tejradosnej perspektywy pozbawionych. Weterani walk o wolność i ofiary represji wojennychoraz powojennych dobrze pamiętają smutne Święta, przeżywane z dala od rodzinnegodomu. Szczególnie poruszające są historie więźniów łagrów i obozów koncentracyjnych,dla których „opłatkiem” był zwykle okruch czarnego, czerstwego chleba. Przypomniećwreszcie wypada Wigilię z roku 1981, którą tysiące naszych rodaków spędziło w ośrodkach internowania.

Taka jest polska historia i taki zbiorowy los Polaków, płacących wysoką cenę za marzenie o wolności.

Życzę Państwu radosnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia, przeżytych w gronie bliskich osób oraz poczucia satysfakcji, że w godzinie próby tak pięknie zdaliPaństwo egzamin ze swego patriotyzmu.

Życzę, by Nowy Rok 2016 obfitował w wiele pozytywnych i wartościowychwydarzeń i życzę Państwu pomyślnej realizacji poczynionych na ten rok zamierzeń i planów.

Jan Stanisław Ciechanowski

Szef Urzędu do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanych

Page 4: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

W ielkie coroczne kongresyNSDAP – partii, która spra- wowała totalitarną władzę

w Niemczech w latach 30. – odby-wały się w Norymberdze. To jednoz największych, obok Monachium,miast Bawarii było ważnym centrumruchu nazistowskiego. W 1933 r.świętowano tutaj dojście Hitlera dowładzy, a dwa lata później uchwalo-no tzw. ustawy norymberskie, po-zbawiające Żydów ochrony prawneji własności. To tu budowała się po-tęga tysiącletniej III Rzeszy Nie miec -kiej. Do dziś – pomimo wojennychzniszczeń po potężnych alianckichbombardowaniach – można odnaleźćślady monumentalnej, hitlerowskiejarchitektury.

Być może to dlatego zwycięskawielka czwórka – Stany Zjedno czo -ne, Wielka Brytania, Francja i ZSRR– zdecydowała, że to właśnie w No -rymberdze powołany zostanie Mię -dzy narodowy Trybunał Wojskowy,który osądzi nazistowskich przy-wód ców. Na miejsce rozpraw głów-nego procesu, który rozpoczął się20 listopada 1945 r., wybrano jedenz nielicznych ocalałych gmachów –Pałac Sprawiedliwości.

10 miesięcy, 240 świadków i 5 tys. dokumentówNa moment kapitulacji III Rze szy

alianci przygotowali specjalne listyz imionami i nazwiskami setek ty-się cy poszukiwanych osób. Co do

losów Hitlera, Heinricha Himmleraczy Josepha Goebbelsa wszystko byłojasne – zdążyli popełnić samobójstwa.Spośród miliona ściganych zbrod-niarzy na ławie oskarżonych w głów-nym procesie norymberskim zasia-dło zaledwie 21 osób (jedną są dzonozaocznie). Wśród nich na pierwszymmiejscu był generał SS, dowódca siłlotniczych Rzeszy i następca Hitlera– Hermann Göring. Poza nim sądze -ni byli m.in. minister spraw zagranicz-nych Joachim von Ribbentrop i ge-neralny gubernator okupowanychterytoriów polskich Hans Frank.

Rozprawy trwały aż do 1 paździer-nika 1946 r. Wysłuchano zeznań240 świadków, przedłożono ponad5 tys. dokumentów, a protokoły li-czyły 16 tys. stron. Proces w No rym-berdze był bezprecedensowy. Po razpierwszy do międzynarodowego po-rządku prawnego wprowadzono no -wą regułę – zasadę odpowiedzialno-ści karnej przywódców państwowych.– Chcielibyśmy jasno stwierdzić, żenie zamierzamy obwiniać narodu

4 NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

NORBERT NOWOTNIK

– Gdy ustawał ich krzyk, wiedzieliśmy, że są martwi – słowa Rudolfa Hössa usłyszałcały świat, ale także oskarżyciele, obrońcy i sami nazistowscy dygnitarze, którychod 20 listopada 1945 r. sądził Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze.Po II wojnie światowej alianci szukali miliona osób, ale w pierwszym procesienorymberskim za zbrodnie przeciwko ludzkości i pokojowi sądzono zaledwie garstkę.Mija właśnie 70. rocznica tamtych wydarzeń, które do dziś uznawane są za kamieńmilowy w prawnokarnej ocenie okrucieństw II wojny światowej.

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH Norymberga

– III Rzesza przed sądem

Page 5: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

niemieckiego. Gdyby szerokie rzeszenarodu niemieckiego chętnie przyję-ły program partii narodowosocjali-stycznej, niepotrzebne byłyby SA(Oddziały Szturmowe, czyli bojów-ki NSDAP odpowiedzialne za sze-rzenie terroru w Niemczech w latach30.), niepotrzebne byłyby równieżobozy koncentracyjne i Gestapo –podkreślił na otwarciu procesu głów- ny oskarżyciel amerykański, RobertH. Jackson.

Mimo że w Norymberdze aliancinie przyjęli założenia o zbiorowej

winie narodu – dla Niemców głów-ny proces, jak i 12 kolejnych, przezwiele lat nie był dochodzeniemsprawiedliwości, ale sądem „zwy-cięzców nad zwyciężonymi”. Dziśjednak wiemy, że MiędzynarodowyTrybunał Wojskowy niemal 40 os -karżonych uniewinnił, co dobitnieświadczy o jego bezstronności i bra -ku nastawienia odwetowego.

Z ramienia pozostałych mocarstwwielkiej czwórki funkcje oskarżycielipełnili: Hartley Shawcross (Wiel kaBrytania), Roman A. Rudenko (ZSRR)

i Charles Dubost (Francja). Nato miastw skład samego Trybunału weszli:reprezentujący Wielką Brytanię Geof-frey Lawrence (przewodniczący),USA – Francis Biddle, ZSRR – IolaT. Nikitczenko, i Francję – HenriDonnedieu de Vabres. Sędziowie,zgodnie z tradycją anglosaską, byliwyłącznie arbitrami – nie mieli do-stępu do akt dochodzenia, bezstron -nie przypatrywali się konfrontacjioskarżycieli i obrońców. Na sali roz-praw obecne były również liczne de-legacje państw uczestniczących w woj-nie, ponad 200 miejsc zajmowaliprzedstawiciele prasy.

Bestie w ludzkiej skórze, jak nazy -wano okazujących pychę przywód -ców hitlerowskich Niemiec, os kar-żono o popełnienie czterech rodzajówzbrodni: uczestnictwo w spisku w ce -lu popełnienia zbrodni międzynaro-dowej, zbrodnie przeciwko pokojo-wi, zbrodnie wojenne oraz zbrodnieprzeciwko ludzkości.

– Współczesna cywilizacja dajeczłowiekowi do rąk nieograniczonebronie zniszczenia. (…) Każdy aktuciekania się do wojny, do każdegorodzaju wojny, jest uciekaniem się dośrodków, które w swej istocie są zbro-dnicze. Wojna jest w sposób nieunik -niony pasmem zabójstw, napaści,pozbawiania wolności i bezprawnegoniszczenia własności. Rozum ludzkidomaga się, aby prawo nie poprze-stawało na karaniu drobnych prze-stępstw, popełnianych przez zwykłychludzi. Prawo musi dosięgać równieżtych, którzy zagarnęli wielką wła-dzę i z rozmysłem, po wspólnym uz -godnieniu, posłużyli się nią, by wy-wo łać nieszczęście, które nie ominieżadnego zakątka ziemi – kontynuo -wał swoją myśl Jackson. I zaznaczyłdobitnie: – Prawo to znajduje w tejchwili zastosowanie do agresorów nie-mieckich, dotyczy ono jednak i w ra -zie czego musi być zastosowane doagresji dokonanej przez każdy innynaród, nie wyłączając tych, którychprzedstawiciele zasiadają tutaj zastołem sędziowskim.

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

5NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Norymberga, 1 września 1933 r. Dzień Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP).W pierwszym rzędzie na trybunie widoczni m.in. przywódca III Rzeszy Adolf Hitler (pierwszy z prawej), minister Rzeszy Joseph Goebbels (piąty z prawej), przywódca Niemieckiego Frontu Pracy Robert Ley(czwarty z prawej), skarbnik NSDAP Rzeszy Franz Xavier Schwarz (drugi z prawej) FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

(WWW.NAC.GOV.PL)

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)

Page 6: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Dowody zbrodni – czarnaotchłań AuschwitzProces w Norymberdze był poprze -

dzony trwającym jeszcze podczaswojny gromadzeniem materiału do-wodowego, podobnie było z opra-cowywanymi przed majem 1945 r.zarzutami. W akcie oskarżenia przy-wołano liczne przestępstwa hitlerow-ców, a same rozprawy nieustannieobnażały ich okrucieństwa. – Dzieciwrzucano żywcem do ognia, a krzyktych mordowanych dzieci było wszę-dzie słychać – wspominali zeznającypodczas procesu polscy więźniowieniemieckich obozów koncentracyj-nych. – Proces norymberski miał spra- wić, by przywódcy III Rzeszy nigdynie stali się bohaterami narodowy-mi, by sztandary niemieckie nigdynie pochyliły się nad pomnikiem hi-storycznych zbrodniarzy. By przyszłepokolenia Niemców uznały krwawąwinę i spłacić mogły – i chcia ły –straszliwy dług wobec całego świata– pisał z Norymbergi Edmund Os -mańczyk, polski publicysta i kore-spon dent z procesu.

Wśród najbardziej wstrząsającychzeznań, które wzbudziły w opiniipublicznej, w tym także w sędziachi obrońcach paraliżujące uczucie gro-zy, były słowa komendanta obozukoncentracyjnego w Auschwitz-Bir -ke nau, Rudolfa Hössa. Oto fragmentjego przesłuchania przez jednego z prawników:

Dr Kurt Kauffmann: – Czy był pan w latach 1940–1943 komendantemobozu w Auschwitz? Czy tak?Höss: – Tak jest.Kauffmann: – I w tym czasie setkitysięcy ludzi posłano tam na śmierć.Czy tak było?Höss: – Tak jest.Kauffmann: – Czy następnie prawdąjest, że Eichmann oświadczył panu,iż w Auschwitz zgładzono ponad dwamiliony Żydów?Höss: – Tak jest.Kauffmann: – Mężczyzn, kobiet i dzieci?Höss: – Tak.

Przesłuchanie komendanta obozuAuschwitz było zaledwie wstępemdo ujawnienia potworności panują-cych w niemieckich obozach kon-centracyjnych. Odczytano bowiemtakże jego zeznanie złożone wcze-śniej na piśmie. Do dziś należy onodo najstraszniejszych dokumentów,będących świadectwem tego, czymdla ludzkości była II wojna światowa.

– Mieliśmy w Auschwitz dwóch le- karzy SS, których zadaniem było ba- danie przybywających tran-sportów więźniów. Więź- niowe ci przechodzili przedjednym z lekarzy, który odrazu podejmował decyzję.Zdatnych do pracy odsyłanodo obozu, innych kierowanonatychmiast do zakładów eks- terminacyjnych. Małe dzie- ci były z reguły uśmiercane,gdyż ze względu na swójwiek nie mogły pracować.Bardzo często kobiety ukry-

wały dzieci pod odzieżą, ale oczywi-ście gdy to wyszło na jaw, wysyłali-śmy dzieci na zagładę. Ekster mi-nacja miała być prowadzona w ta-jemnicy, ale zgniły i mdlący swądpowstały na skutek ustawicznegopalenia ciał przenikał całą okolicę – zeznał Höss, który jeszcze opisałprzy tym, jak wpadł na pomysł za-stosowania cyklonu B. – Komendantobozu w Treblince powiedział mi,że zgładził 80 tysięcy ludzi w ciągupół roku. Głównym jego zadaniembyło likwidowanie Żydów z getta war-szawskiego; używał on tlenku węgla

i nie wydaje mi się, by stosowaneprzez niego metody były bardzo sku-teczne. Dlatego gdy zacząłem budo-wę urządzeń eksterminacyjnych w Auschwitz, zastosowałem cyklon B,stanowiący krystaliczny kwas pru-ski, wrzucany do komór śmierci przezmały otwór. Zależnie od warunkówatmosferycznych zabijanie ludzi znaj-dujących się w komorze śmiercitrwało 3–15 minut. Gdy ustawał ichkrzyk, wiedzieliśmy, że są martwi.

Do chwili otworzenia drzwi i usunię -cia zwłok czekaliśmy zwykle okołopół godziny. Po usunięciu zwłok spe-cjalne grupy robocze zdejmowałypierścionki i wyrywały złote zęby zeszczęk trupów.

Ostatecznie Rudolf Höss trafiłprzed polski sąd. Najwyższy Try bu -nał Narodowy w Warszawie skazałgo na karę śmierci. Wyrok wykonanoprzez powieszenie 16 kwietnia1947 r. na terenie byłego obozu za-głady Auschwitz.

Hans Frank: Zrobimy siekaninęz PolakówPodczas procesu wykorzystano

również dziennik służbowy HansaFranka, w którym szczegółowo opi-sał on swoją działalność w Ge ne ral -nym Gubernatorstwie. – W tym krajumusi panować bardzo twarda siłazdecydowanego kierownictwa. Polakmusi zdawać sobie sprawę, że niebudujemy dla niego państwa prawa,lecz że ma tu tylko jeden obowiązek,

6

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Przewodniczący składu sędziowskiego, lordJustice Geoffrey Lawrence z Wielkiej Brytanii FOT. WWW.VON-NUERNBERG-NACH-DEN-HAAG.DE

Głów ny oskarżyciel amerykański, Robert H. JacksonWWW. TRUMANLIBRARY.COM

Page 7: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

7

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

mianowicie pracować i należycie sięzachowywać. W innym miejscustwier dził: – Gdy wreszcie wygramywojnę, nic mnie to nie obchodzi, czyzrobimy siekaninę z Polaków i Ukra-ińców i z tego wszystkiego, co się tupęta dookoła – nic nas nie obchodzi,co się tu stanie. I rzeczywiście – Po -lacy pod rządami Franka żyli w wa-runkach trudnych do wyobrażenia –panowały wyzysk, terror i praca przy-musowa. Z wszystkich krajów to Pol-

ska poniosła relatywnie największestra ty w wyniku II wojny świato-wej.

Wśród najstraszniejszych metodHan sa Franka było wykorzystanieprzez niego specjalnych oddziałówSS w systematycznej eksterminacjinarodu żydow skiego. – Żydzi stano-wią zbiorowisko najbardziej szko-dliwych żar łoków. Mamy ich w Ge-neralnym Gubernatorstwie około2,5 miliona, a łącznie z mieszańca-mi jakieś 3,5 miliona. Nie możemywystrzelać ani wytruć 3,5 milionaŻydów, ale mimo to potrafimy po-czynić kroki, które w jakiś sposóbdoprowadzą ich do zagłady – brzmiwpis, który Hans Frank opatrzyłdatą 16 grudnia 1941 r.

Sowieci – ciągła gra na dwa frontyPodczas procesu w Norymberdze

osobną grę prowadziła strona so-wiecka. Sowieci próbowali oskarżaćNiemców o zbrodnie, których do-puścili się sami. Rosjanie usiłowali,co prawda bez powodzenia, włączyć

do aktu oskarżenia zbrodnię katyń-ską i obwinić o nią III Rzeszę. Pozamordem NKWD na polskich ofice-rach poważnym problemem dlaprzedstawicieli ZSRS był tajny pro-tokół paktu Ribbentrop-Mołotow.Podczas procesu obrońcy oskarżo-nych podjęli próbę ujawnienia tegodokumentu, w którego świetleZwią zek Sowiecki sam był agreso-rem. Oznaczało to, że Sowieci os -karżali Niemców o to, o co sami po-winni być oskarżeni. Ostatecznieprzedstawicielom Moskwy udałosię wymusić na Trybunale wycofa-nie przedstawionej przez obrońcówniemieckich tajnej klauzuli do nie-miecko-sowieckiego paktu, będącejpodstawą podziału Polski i stawia-jącą ZSRS w roli agresora.

Interesujący opis tej sprawy przy- taczają badacze Joe J. Heydecker i Johannes Leeb w ich monumen-talnej pracy „Proces w Norym ber -dze”. – Jakimi drogami dokumentten dotarł do No rym -bergi, wówczas jesz-cze nie było wiado-mo. Obrońca oskar-żonego Rudolfa Hessai późniejszy ministerspraw wewnętrznychBawarii, dr AlfredSeidl, do którego rąktrafił ten dokument w 1946 roku, milczałw tej sprawie. (…)Treść protokołu zdu-miała go i wytrąciłaz równowagi. Zdał so- bie natychmiast spra-wę, że dysponuje dokumentem o og rom- nej sile rażenia. Porównanie z bom- bą atomową nie będzie tu przesadą.Dzisiaj uważa, że fotokopię świado-mie podsunęło mu kilku daleko-wzrocznych ludzi z DepartamentuStanu w Waszyngtonie. W każdym ra-zie Seidl niezwłocznie pospieszył z tąsprawą do oskarżonego Ribben tro -pa, który zapewnił go, że dokumentjest autentyczny. Seidl próbował na-stępnie przekonać Trybunał, że Ro -

sja nie jako współsprawcy nie mogąbyć jednocześnie sędziami. Mimoże ze zrozumiałych względów to musię nie udało (przedstawiciele ZSRSwszystkiemu zaprzeczyli), to jednako tajnym protokole Ribbentropa i Mołotowa można przeczytać dziśw każdym podręczniku historii.

Wyrok – śmierć przez powieszenieOstatecznie Międzynarodowy Try-

bunał Wojskowy w Norymberdze 1 października 1946 r. skazał naśmierć 12 nazistowskich dygnitarzy.Wśród nich byli Hermann Göring,Hans Frank i Joachim von Ribben -trop.

– Stwierdzam z całym naciskiem,że jak najostrzej piętnuję te strasznemasowe morderstwa, których zupeł-nie nie mogę pojąć. Ale jeszcze razchciałbym na tym miejscu powie-dzieć, że nikomu i nigdy nie wyda-łem rozkazu mordowania, jak rów-

nież nie zarządzałem innych okrut- nych czynów ani ich nie tolerowałem,jeśli o nich wiedziałem i byłemwładny im zapobiec. Naród niemiec -ki zawierzył Führerowi, a wobec jegoautorytarnego sposobu rządzenia pań- stwem nie miał żadnego wpływu naprzebieg wydarzeń. Naród niemiec-ki jest wolny od winy. Jedynym mo-tywem, którym się kierowałem, byłagorąca miłość do mojego narodu, je -go szczęście, jego wolność i byt.

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Hans Frank – gubernator GeneralnegoGubernatorstwa FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Zbrodniarze wojenni na ławie oskarżonych w Norymberdze FOT. ARCHIWUM

Page 8: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

8

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Wzywam w tej sprawie na świadkaBoga Wszechmogącego i mój naródniemiecki – mówił po ogłoszeniuwyroku Göring, który wkrótce po -tem w celi popełnił samobójstwo.W podobnym tonie zwrócił się doTrybunału Hans Frank: – Nie chciał-bym pozostawić po sobie na tymświecie skrywanej winy, za którą nieodcierpiałbym kary. Zeznając jakoświadek, wziąłem na siebie winę zate wszystkie czyny, za które ponoszęodpowiedzialność. Przyznałem sięrównież do swego udziału w winie,który przypada na mnie jako szer-mierza Adolfa Hitlera, jego partii i Rzeszy.

Pozostali skazani na śmierć tom.in. Alfred Jodl – szef sztabu w Naczelnym Dowództwie Wehr -machtu; Ernst Kaltenbrunner – szefGłównego Urzędu BezpieczeństwaRzeszy; Wilhelm Keitel – feldmar-szałek Rzeszy, szef Naczelnego Do -wództwa Wehrmachtu; Alfred Ro -sen berg – ideolog partyjny NSDAP,minister Rzeszy ds. terenów wschod- nich; Julius Streicher – wydawca„Der Stuermer”, współorganizatoreksterminacji Żydów. Wszyscy zo-stali powieszeni 16 października1946 r. przez zawodowego tek-sańskiego kata st. sierż. Johna C.Wooda. Ciała straconych przewie-ziono następnego dnia – według jed-nej wersji do obozu koncentracyj-nego Dachau pod Monachium, we-dług innej do krematorium nacmentarzu Ostfriedhof-München,gdzie zostały spalone. Prochy roz-rzucono z samolotu nad jedną z nie-mieckich rzek.

Karę dożywocia otrzymali: ErichRaeder – dowódca marynarki wo-jennej, Rudolf Hess – zastępca Hit -lera, Walter Funk – minister finan-sów i gospodarki Rzeszy. Na długo- letnie wyroki zostali skazani: AlbertSpeer – minister do spraw uzbroje-nia, Baldur von Schirach – przy-wódca Hitlerjugend, Constantin vonNeurath – protektor Rzeszy w Cze -chach i na Morawach, oraz Karl

Doenitz – dowódca floty okrętówpodwodnych. Uniewinnieni zostali: Franz von Papen – były kanclerzRze szy (przed Hitlerem), HansFritz sche – szef radia Rzeszy i głów-ny cenzor, oraz Hjalmar Schacht –prezes Reischbanku.

Znaczenie procesuProcesy norymberskie przywołu-

je się najczęściej, by potępić maso-we zbrodnie urągające przyjętympowszechnie na świecie, przynajmniejw sferze deklaracji, prawom czło-

wieka. – Konwencje o prawach czło-wieka i przeciw ludobójstwu są wy-mownym przykładem oddziaływaniaNorymbergi, miasta, którego nazwastała się pojęciem międzynarodowo-prawnym. Takie słowa, jak agreso-rzy, wojny napastnicze, ludobójstwo,zbrodnie przeciw ludzkości i godno-

ści ludzkiej, „eutanazja” tzn. ekster-minacja „darmozjadów”, likwida-cja mniejszości, stały się dziś czę-ścią powszechnie używanego językapolitycznego i prawniczego, podobniejak „ostateczne rozwiązanie” kwe-stii żydowskiej – wylicza dorobek

Norym bergi Robert W.M. Kempner,który w czasie procesu norymber-skiego był członkiem amerykańskie-go zespołu oskarżycielskiego.

Musimy jednak przyznać, że po1945 r. świat długo odrzucał ideę po- wołania stałego, międzynarodowegoTrybunału mającego sądzić zbrod niewojenne, zbrodnie przeciwko ludz-kości lub zbrodnie ludobójstwa. Pró-by jego utworzenia przez młodą wte -dy jeszcze Organizację NarodówZjednoczonych kończyły się niepo-wodzeniem – przepadały w głoso-waniu lub na skutek czyjegoś weta.Mimo tych niepowodzeń jednegomożemy być dziś pewni – w No -rym berdze próbowano zmienić przy- szłość – przyszłość wolną od ludo-bójstwa.

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Marszałek Rzeszy Hermann Göring (drugi z lewej) przeprowadza inspekcję budowy schronów przeciwlotniczych. Obok: gen. Bruno Loerzer FOT. EITEL LANGE, NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

FOT.

ARCH

IWUM

Page 9: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

9

K oniec wojny zastał go w Au -strii. Podając się za lotnikaLuft waffe, Karla Bartha, wró-

cił do Niemiec, gdzie wkrótce do-stał się do amerykańskiej niewoli.Niebawem znów zmienił tożsamość– tym razem stał się Ottonem Eck -mannem, porucznikiem kawaleriiWaffen SS.

Gdy pod koniec roku rozpoczęłysię procesy norymberskie, o Eich -man nie zrobiło się głośno. Jego na z -wis ko było często wymieniane w ze- znaniach oskarżonych i świadków.Obawiając się rozpoznania, uciekł

z obozu jenieckiego. Początkowo pla- nował schronić się w... Pales tynie,pod opieką wielkiego muftiego Je ro-zolimy. Porzucił jednak ten plan i przedostał się do Hamburga, póź-niej w okolice Bremy – w brytyjskiejstrefie okupacyjnej. Tam, pod nazwi-s kiem Otto Heninger, pracował po-czątkowo jako drwal, następnie pro-wadził kurzą fermę.

W 1950 r., z pomocą ludzi Koś -cioła – m.in. austriackiego biskupaAloisa Hudala (hitlerowskiego agen-ta wywiadu z czasów wojny) oraz ar-gentyńskiego kardynała Antonia Cag-

giano – ukrywany w kolejnych kla-sztorach, zdołał dotrzeć do Genui,gdzie otrzymał argentyńską wizę.Kraj rządzony przez Juana Peronaprzyjmował wówczas wielu „byłychżołnierzy II wojny światowej” – jakeufemistycznie określano dawnychesesmanów skupionych w organiza-cji Odessa.

W Buenos Aires otrzymał doku-menty na nazwisko Ricardo Kle -ment. Dzięki pomocy kolegów z SSznalazł zatrudnienie w firmie bu-dowlanej. Później imał się wielu róż-nych zajęć – pracował na fermie kró-

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

DŁUGIE RAMIĘ IZRAELSKIEJSPRAWIEDLIWOŚCI

W maju 1945 r., gdy kapitulowała III Rzesza, wielu z jej czołowychoficjeli desperacko starało się uciec do krajów, w których nie musieliby odpowiadać za popełnione zbrodnie. Jednym z nich był Adolf Eichmann – Obersturmbannführer SS oraznaczelny koordynator Holokaustu.

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

SZYMON CYDZIK

FOT.

ARCH

IWUM

PAŃS

TWOW

EGO

MUZ

EUM

AUS

CHW

ITZ-B

IRKEN

AU W

OŚW

IĘCIM

IU

Page 10: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

10

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

lików, w wytwórni soków, aż w koń-cu znalazł zatrudnienie w fabryceMercedes-Benz w Suarez. Wkrótcepo przybyciu do Argentyny sprowa-dził z Austrii rodzinę – żonę i trzechsynów. Mógł wtedy wierzyć, że zdo -ła uniknąć kary i ponownie ułożyćsobie życie w nowym kraju. Jednakto właśnie sprowadzenie rodzinyspra wiło, że na jego trop wpadli„łowcy nazistów”.

Pierwsze poszlakiVeronica Eichmann, z pochodze-

nia Czeszka, podczas przesłuchań w 1945 r. stwierdziła, że rozwiodłasię z mężem i wróciła do panień-skiego nazwiska Liebl. W 1950 r.wystąpiła zaś o uznanie byłego mał-żonka za zmarłego. To dziwne za-chowanie zwróciło uwagę SzymonaWiesenthala – urodzonego w Polsceżydowskiego architekta, który powojnie zajmował się tropieniem na-zistowskich zbrodniarzy. Gdy wkrót- ce potem żona Eichmanna opuściłapotajemnie kraj, nabrał pewności,że nawiązała ona kontakt z Adolfemi dołączyła do niego. Dzięki matceVeroniki dowiedział się, że nowymmężem pani Liebl został RicardoKlement.

Wiesenthal przekazał zdobyte in-formacje Fritzowi Bauerowi, proku-ratorowi generalnemu Hesji, któryrównież wytrwale starał się śledzić i karać byłych hitlerowskich opraw-ców (doprowadził m.in. do drugiegoprocesu oświęcimskiego we Frank -fur cie). Bauer zresztą na trop Eich -manna wpadł już wcześniej – przezjego syna, Klausa.

Tymczasem Ricardo Klement po-czuł, że jest bezpieczny. Wkrótcewybuchła wojna w Korei i zaintere-sowanie rozliczaniem poprzedniegokonfliktu znacznie spadło. Eich mannzgodził się nawet spotkać z holen-derskim dziennikarzem o poglądachnazistowskich – Willemem Sasse -nem (inicjatorem był Otto Sko rzen -ny) i nagrać dla niego swoje wspo-mnienia. W efekcie powstało ok. 67

rolek taśm, 700 stron transkryptuoraz 80 stron odręcznych notatek.W wypowiedziach tych Eichmannbronił Hitlera i innych członkówelity III Rzeszy. Opowiadał też szcze- rze o swoim udziale w „ostatecznymrozwiązaniu” i przyznawał, że niema wyrzutów sumienia. – Nie, w ogó-le nie żałuję. Nie mam kogo prze-praszać, bo nie zrobiłem nic złego.(...) moje sumienie odmawia, negu-je, że zrobiłem coś złego. (…) jeśli z 10,3 miliona Żydów (jak pokazu-je statystyk Richard Korherr) zabi-liśmy 10,3 miliona, to jestem usa-tysfakcjonowany. Mogę powiedzieć„wszystko jest w porządku, zniszczy-liśmy wroga”.

Za sesje nagraniowe dziennikarzzapłacił Eichmannowi na tyle dużo,że ten mógł kupić ziemię i zbudo-wać dom w Buenos Aires. Materiałyzebrane przez Sassena zostały póź-niej wykorzystane w publikacjach

w „Life” i „Der Stern” oraz jako do-wody w procesie zbrodniarza.

Córka żydowskiego emigrantaRównie pewnie czuli się także sy-

nowie Eichmanna. W 1956 r. naj-starszy z nich poznał pewną dziew-czynę. Nie krył przed wybranką aniswojego nazwiska (prawdziwego, poojcu, które zachował sobie, tak jak i jego bracia), ani antysemickich po-

glądów. Na jego nieszczęście – dziew-czyna była córką niemieckiego Ży -da, który uciekł z Rzeszy jeszcze w 1938 r. (przed emigracją był wię-ziony w Dachu).

Jej ojciec, Lothar Hermann, śle-dził w prasie informacje o poszukiwa-niu byłych nazistów. Natychmiastzorientował się, że chłopak jegocórki jest spokrewniony z organiza-torem Holokaustu, a sam zbrodniarzmieszka gdzieś w Buenos Aires. Je -go podejrzenia wzbudziło także to,że Klaus nigdy nie zaprosił dziew-czyny do domu, a listy kazał jej pi -sać na adres przyjaciela, nie podającswojego.

Hermann zawiadomił więc FritzaBauera, że Eichmann prawdopodob-nie przebywa w Argentynie. Pro ku -rator nie chciał jednak prosić władzniemieckich, aby wystąpiły o ofi-cjalną ekstradycję. W aparacie pań-stwowym wciąż zasiadało bowiem

wielu byłych nazistów i Bauer bałsię, że któryś z nich ostrzeże zbrod-niarza, a ten ucieknie i zaszyje sięgdzieś na dobre. Zamiast tego Bauerskontaktował się z Isserem Harelem– szefem Mossadu.

Pierwszy agent wysłany do Ar gen -tyny wrócił z niczym. Udał się podwskazany adres – Calle Chacabuco4261 w dzielnicy Olivos, ale stwier-dził, że były nazistowski oficjel, któ -

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)

Page 11: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

11

ry zapewne w czasie wojny zgroma-dził znaczne pieniądze, nie możemieszkać w rozpadającej się rude-rze, jakie dominowały w tej dzielni-cy. Nie przekonało to jednak IsseraHarela, który postanowił kontynuo -wać poszukiwania.

Początkowe niepowodzeniaTym razem Żydzi zwrócili się do

samego Hermanna, który w między-czasie przeprowadził się z Buenos

Aires do Coronel Suarez. Powie -dział on, że wraz z córką udali się dodomu Klausa i choć go nie zastali,spotkali tam mężczyznę, który przed- stawił się jako ojciec chłopaka. Ży -dowski emigrant zgodził się też naprośbę Mossadu kontynuować śledz- two na miejscu.

Nie było to jednak łatwe – Suarezoddalone jest od stolicy ok. 480 km,

każda podróż była więc dużym wy-zwaniem. Ponadto Hermann był nie-mal ślepy (wzrok pogorszył się w wy-niku ciężkiej pracy w Dachau),brakowało mu także przeszkoleniaw tego typu operacjach. Dlatego teżjego działania zakończyły się niepo-wodzeniem. Udało się jedynie us -talić, że dom przy Calle Chacabucona leży do Austriaka FranciscaSchmid ta, który wynajmuje go ro-dzinie Klementów i Dagutów. Her -mann wyciągnął z tego błędny wnio-sek, że Schmidt to przybrane naz- wisko Eichmanna, a wynajmujący tojedynie przykrywka. Teza ta zostałoobalona przez przybyłego na miej-sce agenta Mossadu, wobec czegocałą operację zakończono, uznającHermanna za niewiarygodne źródło.

Dopiero pod koniec 1959 r. FritzBauer przyjechał osobiście do Izra -ela i przekazał Mossadowi informa-cje pozyskane od Wiesenthala – że

nowe nazwisko Eichmanna to naj-pewniej Ricardo Klement. Wysłanokolejnego agenta. Niestety, w mię-dzyczasie zbrodniarz z rodziną zdą-żył się już przeprowadzić. Jednaktym razem za sprawę wzięli się pro-fesjonaliści. Wysyłając fałszywegoboja hotelowego, który miał rzeko-mo dostarczyć Klausowi życzeniaurodzinowe i prezent, udało się

ustalić od robotników nowy adresEichmannów – ul. Garibaldiego 202.

Informację tę trzeba było jeszczepotwierdzić. W księdze wieczystejpodejrzanego domu jako właściciel-ka figurowała Vera Liebl de Eich -mann. Natomiast w 50. rocznicę ślu-bu – 21 marca 1960 r., pojawił sięjej małżonek – cechy mężczyzny ide-alnie pasowały do rysopisu Eich -manna (łysy, z wąsikiem, w okula-rach). Teraz nie było już wątpli- wości, że znaleźli architekta Holo-kaustu. – Sprowadźcie go żywegoalbo martwego – powiedział Ben Gu -rion, gdy doniesiono mu o tym – alelepiej żywego.

Wielkie przygotowaniaPod koniec kwietnia do Argen ty -

ny różnymi drogami zaczęli przyby-wać agenci Mossadu. Było ich łącz-nie 12, a jako ostatni zjawił się IsserHarel, który osobiście przejął do-wodzenie operacją. Przez mniej wię- cej dwa tygodnie trwało przygoto-wywanie akcji – wynajmowanie sa-mochodów, lokali (szczególnie willipod miastem, przy drodze na lotni-sko, gdzie miał być ukrywany Eich -mann po uprowadzeniu), a przedewszystkim obserwowanie domu Ri -carda Klementa i jego samego. Cho -dziło o poznanie zwyczajów zbrod-niarza w celu ustalenia planu por -wania.

Harel zakładał „zgarnięcie” Eich -manna z ulicy, 10 maja w czasie po-wrotu do domu. Następnego dniamiałby być wprowadzony do samo-lotu i wylądować w Izraelu 12 maja.Aby sprawa się nie wydała, porwa-nego nazistę trzeba było wywieźćsamolotem izraelskich linii El-Al.Postanowiono użyć do tego maszy-ny, którą przylecieć miała izraelskadelegacja dyplomatyczna (na uro-czystości z okazji 150. rocznicy nie-podległości Argentyny). Jednak w ostatniej chwili władze argentyń-skie przełożyły przylot samolotu z 9 na 19 maja. Mimo wszystko szefMossadu postanowił opóźnić opera-

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Reinhard Heydrich – gen. SS i szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, był jednym z oskarżanych przez Eichmanna oficerów FOT. BAUER / NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

KL Auschwitz II-Birkenau. Selekcja wśród nowo przybyłego transportu Żydów z Węgier FOT. SS / ARCHIWUM PAŃSTWOWEGO MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU W OŚWIĘCIMIU

Page 12: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

cję tylko o dobę – aby dać odpocząćludziom. Oznaczało to koniecznośćukrywania Eichmanna przez kolejneosiem dni – a należało się liczyć ztym, że Argentyńczycy rozpocznąposzukiwania. Harel wolał jednakpodjąć takie ryzyko, niż przesuwaćoperację w ostatniej chwili, co mo-głoby wywołać dezorganizację.

Akcja rozpoczęła się w umówio-nym dniu o 19.35 – na pięć minutprzed codziennym powrotem Kle -men ta z pracy. Dwa samochody za-parkowały przy ul. Garibaldiego.Kie rowcy zostali w środku, gotowiruszyć w każdej chwili. Podniesionomaskę jednego samochodu, a dwajagenci stanęli przy nim, udając, żenaprawiają awarię.

Dwaj inni wysiedli z drugiego po-jazdu i kręcili się w przy nim – mielioni w razie potrze by pomóc kolegomprzy pierwszym aucie. W nim pozo-stał także siódmy członek grupy –ukryty na tylnym siedzeniu, obser-wował przystanek, na którym miałwysiąść Eichmann.

Porwanie nazistyRicardo Klement nie pojawił się

jednak o spodziewanej godzinie. Niebyło go też w żadnym z dwóch au-tobusów, które przyjechały o 19.50.Dopiero po kolejnych piętnastu mi-nutach, gdy agenci zaczęli tracić jużnadzieję i planowali odwrót, na koń -cu ulicy pojawiła się jakaś postać.Eichmann.

Kierowca drugiego auta, który zo- baczył Klementa jako pierwszy, włą-czył światła, aby go oślepić. GdyRi cardo znalazł się na wysokościpierw szego pojazdu, jeden z agen-tów zagadnął go – „Chwileczkę, pro-szę pana” – zdezorientowany, ośle-piony zbrodniarz odwrócił się w je gostronę i sięgnął po latarkę. Myśląc,że Eichmann chce wyciągnąć broń,agent rzucił się na niego. Natych -miast dołączyli inni. Razem wepch -nęli Klementa na podłogę z tyłupierwszego auta, które odjechałobez zwłoki. Drugi samochód ruszył

za nim. Eichmann został związany i za -kneblowany.

O 20.55 oba pojazdy zatrzymałysię przed wspomnianą willą na przed- mieściach. Wprowadzono tam Eich-manna, a następnie przystąpiono dojego identyfikacji. Sprawdzono bli-zny po nieudolnie usuniętych eses-mańskich tatuażach. Niemiec pokrótkim przesłuchaniu przyznał siędo wszystkiego – wyjawił swojeprawdziwe nazwisko, nr legitymacjiNSDAP i SS. Zrozumiał, że jest w rękach Izraelczyków i chyba pogo -dził się z losem. Nie próbował ucie-kać ani stawiać oporu.

Aż do 19 maja członkowie Mos -sadu musieli pilnować Eichmanna24 godziny na dobę, aby nie popeł-nił samobójstwa. Stałe obcowanie z człowiekiem, którego postrzegalijako wcielenie zła i który odpowia-dał za śmierć wielu ich krewnych,było dla żydowskich agentów trud-nym psychicznie przeżyciem. Po -nad to synowie i dawni koledzy z SSrozpoczęli poszukiwania „RicardaKlementa”, ale nie udało im się goznaleźć. Tymczasem do Argentynyprzyleciała zgodnie z planem izrael-ska delegacja. Podczas międzylądo-wania w Rzymie na pokład wsiadłotrzech nowych pasażerów – jeden z nich niezwykle przypominał Eich -manna.

Gdy samolot znalazł się już w Bue-nos Aires, 20 maja 1960 r. Eich -mann został przebrany w mundurczłonka załogi i ucharakteryzowanydo tego stopnia, że rodzina mogłabymieć problemy z rozpoznaniem go.Następnie podano mu leki oszała-miające – mógł o własnych siłachchodzić, ale już nie mówić. Agenci,również udający załogę samolotu,wprowadzili Eichmanna na pokładjako chorego członka załogi (zamiasttego, który dosiadł się w Rzymie).Około północy samolot wystartował.

Eichmann przed sądemZbrodniarz 22 maja znalazł się na

terytorium Izraela. Aby zyskać osta-

teczną pewność, Ben Gurion kazałsprowadzić dwóch Żydów, którzy w przeszłości znali koordynatorazagłady. Po krótkiej konfrontacji z więźniem obaj potwierdzili jegotożsamość. Tego samego dnia po po-łudniu premier ogłosił w Knesecie,że siły bezpieczeństwa Izraela poj-mały i sprowadziły Eichmanna dokraju. Spowodowało to spór dyplo-matyczny z Argentyną, który poru-szano nawet na forum ONZ. Or ga -nizacje byłych nazistów oraz skrajnaprawica przeprowadziły serię ata-ków na mniejszość żydowską.

Jednak sukces, jakim było posta-wienie przed sądem arcyzbrodnia-rza, jednego z głównych sprawcówHolokaustu, który jak dotąd unik-nął sprawiedliwości, był wart tychkonsekwencji. Mimo że przygoto-wania do rozprawy zaczęto niemalnatychmiast, przesłuchania podej-

rzanego trwały aż dziewięć miesię-cy. W więzieniu znajdował się on w izolacji i pod stałą kontrolą, abynie popełnił samobójstwa. Począt -ko wo ze strachu przyznał się do czę-ści zarzutów i wyraził nawet pew-nego rodzaju żal, później jednak

12

Spalanie zwłok ofiar masowej zagłady w KL Auschwitz II--Birkenau. Fotografia wykonana nielegalnie przez członkówSonderkommando w lecie 1944 r. FOT. SS / ARCHIWUM PAŃSTWOWEGO

MUZEUM AUSCHWITZ-BIRKENAU W OŚWIĘCIMIU

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Page 13: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

13

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

poczuł się pewniej i znów zaczął kła-mać oraz zaciemniać fakty.

Oskarżycielem został prokuratorgeneralny Izraela, Gideon Hausner,obrońcą zaś dr Robert Servatius – który obronił wcześniej niektó-rych nazistów na procesie norym-berskim. Sędziami byli Żydzi po-chodzenia niemieckiego. Eichman- nowi zarzucano m.in. zbrodnie wo-jenne, przeciw ludzkości, zbrodnieprzeciw narodowi żydowskiemu orazprzynależność do organizacji prze-stępczych.

Obrona zbrodniarzaGłówna linia obrony opierała się

na kreowaniu oskarżonego jako ma -ło znaczącego urzędnika, który je-dy nie wykonywał polecenia – niczym„trybik w nazistowskiej ma szynie”.Podważano też wiarygodność dowo-dów (świadkowie wielu wydarzeńnie żyli lub nie mogli zeznawać,gdyż jako byli naziści po przyjeździedo Izraela zostaliby aresztowani, re-

lacje z drugiej ręki łatwo było zdys-kredytować). Eichmann starał sięzrzucić winę na innych, wyższychrangą hitlerowskich oficjeli, zwłasz-cza Himmlera, Heydricha i Mül le -ra. Obrońca twierdził, że prawdziwisprawcy zbrodni w swoich zezna-niach chcieli zrobić z oskarżonegokozła ofiarnego.

Sam podsądny mówił długo i roz-wlekle, unikał prostych i jedno-znacznych odpowiedzi. Często teżplątał się i mieszał w zeznaniach.Twierdził, że odpowiadał jedynie zaorganizowanie ruchu pociągów, niewiedział jednak, co działo się w obo-zach, do których jeździły, choć niezaprzeczał, że w nich bywał. Cza -sem nawet przedstawiał się jako...syjonista, próbujący ratować Żydówpoprzez umożliwianie im emigracjido Palestyny. Przez cały proces nieprzyznał się do winy i nie okazał żaluza swoje czyny. Twierdził, że doArgentyny uciekł tylko dlatego, żenie ufał w sprawiedliwość sądów

powojennych Niemiec. ZarównoEichmann, jak i jego obrońca kwe-stionowali prawo Izra ela do sądze-nia w tej sprawie, ze względu nabrak jurysdykcji i nielegalne porwa-nie oskarżonego. Argu menty te zo-stały jednak oddalone, gdyż spór z Argentyną zakończył się porozu-mieniem, w którym uznała ona pra -wo Izraela do przeprowadzenia pro-cesu zbrodniarza. Podob nie uczyniłaRepublika Federalna Niemiec.

Mimo trudności ze zbieraniemdowodów, prokuratorowi udało sięw znacznym stopniu dowieść, żeEichmann kłamie i jest winny. Je d -nym z przeważających argumentówbyły materiały zebrane przez Sas -sena (choć dopuszczono tylko frag-menty uwierzytelnione odręcznymikomentarzami podsądnego). W głów- nych punktach oskarżenia sędzio-wie uznali Eichmanna winnym i ska-zali na karę śmierci.

Proces trwał od kwietnia dogrud nia 1961 r. Wzbudził zaintere-sowanie całego świata – amerykań-ska telewizja transmitowała przebiegrozpraw. Hanna Arendt napi sała naten temat słynną i kontrowersyjnąksiążkę „Eichmann w Jerozolimie,rzecz o banalności zła”. Pojawiło sięnawet wiele głosów wzywającychprezydenta Izraela, Ben Cewiego doułaskawienia zbrodniarza.

Nie skorzystał on jednak z prawałaski. Eichmann został powieszonyw nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 r.w Ramli. Jego ciało zostało skremo-wane – tak jak ciała milionów ofiar,które posłał na śmierć. Prochy zrzu-cono nad wodami międzynarodo-wymi Morza Śródziemnego. Porwa -nie, proces i egzekucja Eichmannabyły symbolicznym odwetem żydow-skiego państwa za zbrodnie popeł-nione przez nazistów na tym naro-dzie.

Dzieci ocalałe w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau FOT. ARCHIWUM

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Adolf Eichmann, 1961 r. FOT. ARCHIWUM

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Ben Gurion – prezes Światowej EgzekutywyAgencji Żydowskiej w Jerozolimie FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 14: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Jak wynika ze spisu powszechne-go zrobionego w 1946 r., za razpo wojnie w Polsce mieszkało

23,9 mln ludzi. Choć wyli czenia tenie były zbyt dokładne, to w porów na -niu z ostatnim przedwojennym spi- sem z 1931 r. (wykazał 32,1 mln oby-wateli) populacja spadła o 8,2 mln,a w rzeczywistości o jeszcze więcej,bo o ok. 10 mln. Jednym z powodówbył fakt, że w okresie II wojny świa-towej Polacy migrowali na ogromnąskalę. Pierwszą falę przyniósł wrze-sień 1939 r., w kolejnych latach na-stąpiły masowe wywózki do Rzeszy(3,5 mln) i Związku Radzieckiego(1,5–2 mln).

Też byliśmy uchodźcamiGenerał Władysław Anders de-

cyzję o ewakuacji swojej Armii z Ro -sji podjął w marcu 1942 r. Trasa

mia ła wieść przez Krasnowodzk nadMorzem Kaspijskim, gdzie kolej za-mieniono na statki. Drogą morskąprzedostano się następnie do Pa -hle vi w Iranie. Łącznie, w kilku eta-pach, generał przerzucił tam blisko116 tys. Polaków, z czego 37 tys. tobyli cywile, a mniej więcej połowę z nich stanowiły dzieci.

Na terenie Iranu polskich cywilówrozlokowano w obozach dla uchodź-ców, m.in. w Teheranie, Ahwazie i Meszhedzie. Tworzono liczne pla-cówki opiekuńcze, budowano „pol-skie” osiedla, zagwarantowano opie-kę medyczną.

Indie przyjęły z kolei ok. 10 tys. Po-laków – byłych zesłańców do ZSRS,głównie dzieci. Pierwszy ich trans-port przybył tam pod koniec 1941 r.,kolejne kilka miesięcy później. Do -tarliśmy też do Jugosławii, Kanady,

Libanu i Meksyku, gdzie pierwszagrupa uchodźców trafiła w 1943 r.Zgodnie z umową z polskim rządem,w Ameryce Środkowej mogło cza-sowo zamieszkać nawet 28 tys. Po -laków pod warunkiem utrzymywa-nia ich przez nasze władze. Trasawiodła z Persji i Indii przez Australięi Nową Zelandię do Los Angeles, a następnie koleją do miejsca doce-lowego. Ostatecznie przystań w Me -ksyku znalazło prawie półtora tysią-ca Polaków.

W Nowej Zelandii, podczas jed-ne go z postojów w porcie w Wel ling-ton, żona polskiego konsula, hrabinaMaria Wodzicka, na widok kilkusetwygłodzonych dzieci, stłoczonychna amerykańskim okręcie wraz z ran- nymi żołnierzami, zaangażowała sięw starania na rzecz sprowadzeniaich do Wellington. I udało się. Jesie -nią 1944 r. w porcie stanęły 733 ma- luchy wraz z opiekunami.

Neutralna Portugalia przyjęła13 tys. Polaków, a 12 tys. dotarło ażdo Afryki.

14 NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Po zakończeniu II wojny światowej do Polski nie wróciło ponad 500 tys. Polaków.Gdzie zawędrowali? Łatwiej byłoby odpowiedzieć: a gdzie nie?

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

KATARZYNA WOJCIECHOWSKA

Uchodźcy polscy w Rumunii, m.in. Józef Haller, Aleksandra Haller, Karol Popiel – lider Stronnictwa Pracy FOT. CZESŁAW DATKA / NARODOWE

ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Wojenne wędrówki Polaków

Page 15: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Nie wiedziałam, co z namibędzie...– W dniu, gdy mój mąż został

aresztowany, już wiedziałam, że po-winnam znaleźć bezpieczne miejscedla dziecka i dla siebie – pisała wewspomnieniach urodzona w połu-dniowo-wschodniej Polsce Antonet -te Bru sik-Metelski. – Przeniosłamsię do rodziców, którzy mieszkali go-

dzinę drogi od naszego domu. 10 lu-tego 1940 roku nie zapomnę nigdy.Okna domu moich rodziców pokry-wał lód. Wielka zaspa śniegowa blo-kowała drzwi wejściowe. Cała ro-dzina spa ła z wyjątkiem matki,która robiła ciasto na chleb, w kuch-ni przygotowywała się do pieczenia.Była piąta rano. Nagle odezwało sięnatarczywe walenie w drzwi i krzy-ki, aby otworzyć natychmiast. Hałasobudził wszystkich. Dzieci płakałyze strachu. Gdy ojciec otworzył drzwi,weszło trzech żołnierzy NKWD i dwóchmłodych Ukraińców, wszystko cięż-ko uzbrojeni w karabiny i bagnety.Spędzili nas wszystkich razem, roz-

kazali ubierać się i być gotowymi dowyjścia w ciągu 30 minut.

– Dopiero późną jesienią 1942 r.znaleźliśmy się wreszcie w obozieprzejściowym, niedaleko Karaczi, w Indiach. Był on pod zarządem bry- tyjskim – opowiadała AntonetteBrusik-Metelski. – Tutaj czekaliśmynastępnych parę tygodni na prze-transportowanie do naszego nowego

miejsca przeznaczenia (Meksyklub Afryka). Nie było tamani jednego drzewa, krzakaani kwiatka. Za to mnóstwoskorpionów i innych insek -tów. Piasek pustyni właziłnam w oczy, nos i usta. By liś -my kiepsko karmieni, a kli-mat sprzyjał rozszerzaniusię chorób tropikalnych,

zwłaszcza malarii.Wie lu chorowało –niektórzy byli grze-bani w piaskach pustynnych Indii.W środku paździer-nika nasza rodzi-na została załado-wana na statekpłynący do Mom -basy w Afryce.(…) Od pierw-szego dnia poby-

tu w Masindi było bardzo dużo do zrobienia. Nasze indywidualnezdolności i umiejętność współpracy z innymi zostały wystawione napróbę. Musiałyśmy zorganizowaćsię jako funkcjonująca wspólnota.(…) Nie któ re z kobiet połączyły sięi wybudowały wspólną piekarnię:teraz mogły codziennie piec świeżychleb, który pachniał cudownie i smakował nadzwyczajnie. Nie -zbyt często moż na go było zdobyć,bo nie wystarcza ło dla wszystkich.Posadziłyśmy banany i drzewapapajowe, nauczyłyśmy się je upra-wiać, aby wydały owoce, na co trze-ba było niestety dłu go czekać. (...)Wojna odebrała mi moich najbliż-szych: męża, syna, ojca, brata, bra-tanka i teścia. Stra ciłam ich na za-

wsze, dodatkowo nie mogłam wrócići odwiedzić ich grobów, bo zostalipochowani w masowych, nieoznako-wanych i nie do zna lezienia w Rosji.Nie mogłam pojechać do swojegodomu, bo zabrał mi go rosyjski re -żim. (…) Opuściłam obóz w Ma sin -di na wiosnę 1948 r. Celem mojejpodróży była Wielka Brytania, gdziemiałam połączyć się z moim mężem,Stanisławem. Na praw dę nie wie-działam, co będzie z nami i naszymmałżeństwem. Ale oboje chcieliśmyjednego – żyć w wol nym kraju.

Co wybrać?W połowie 1940 r. do Anglii prze-

dostali się polscy uciekinierzy z pod- bitej przez hitlerowskie NiemcyFrancji, w tym nasz rząd, który ulo-kował się w budynkach przy Ken sing-ton Palace Gardens, hotelu Rubensczy Stratton House. To stąd przezpięć lat wojny podejmowano próbyprzekonania państw zaangażowa-nych w konflikt o konieczności ist-nienia niepodległej i suwerennejPolski.

Hitler 30 kwietnia 1945 r. po-pełnił samobójstwo, 2 maja wojskasowieckie zdobyły stolicę III Rze -szy; 8 maja późnym wieczorem naberlińskim przedmieściu Karlshorstw siedzibie marsz. Gieorgija Żuko -

wa Niemcy podpisały akt bezwa-runkowej kapitulacji. Zakończeniewojny w radiu BBC ogłosił Winston

15

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Uchodźcy polscy w Wielkiej Brytanii podczas WigiliiFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Lata 40. Obóz dla uchodźców FOT. OŚRODEK KARTA

FOT.

OŚRO

DEK K

ARTA

FOT.

OŚRO

DEK K

ARTA

Page 16: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

16

Churchill. – Od razu się zoriento-waliśmy, że Polska nie jest wolna, żetrwa okupacja sowiecka – wspomi-na Marzena Schejbal, prezes Koła

AK w Londynie, która po pobycie w Niemczech i we Włoszech trafiłado Wielkiej Brytanii.

Moment kapitulacji zastał og rom -ną grupę ponad 1,5 mln Polakówna Zachodzie, z czego większośćznajdowała się na terenie Niemiec.Część tych osób stanowili wywie-zieni do Rzeszy przymusowi robot-nicy. Część jeńcy – głównie z kam-panii wrześniowej 1939 r. Wśródnich byli również uwolnieni z hitle-rowskich obozów koncentracyjnychwięźniowie, a także uciekinierzy z okupowanego kraju i żołnierzePolskich Sił Zbrojnych na Zacho dzie.

Uznanie przez główne mocar-stwa zachodnie prokomunistyczne-go rzą du w Warszawie spowodowa-ło polityczną klęskę rządu londyń-skiego. W dodatku nastroje władz

angielskich nie były jednoznaczne.Po wód – w momencie zakończeniawojny w Niemczech, we Włoszechi w Wielkiej Brytanii stacjonowało

ponad 240 tys. polskich żoł-nierzy na brytyjskim żołdzie.Po cofnięciu poparcia dla pol-skiego rządu emigracyjnegoich sytuacja znacznie się po-gorszyła. Utrzymywanie takiejmasy obcych żołnierzy prze-

kraczało możli-wości zrujnowa-nej go spodarczoWiel kiej Bry -tanii, a Lon dy -nowi zależało nadobrych rela-cjach ze Stali -nem. Równieżpracodawcy naWyspach nierwali się za-trudniać Po -

laków na tych samych warun-kach co Brytyjczyków. Sytuacjękomplikował fakt, że większość pol-skich żołnierzy nie chciała wracać.Do cie rające do nich informacje o represjach NKWD i UB skutecz-nie ich zniechęcały.

Ostatecznie w latach 1946–1947,mimo strachu przed terrorem, dokraju wróciło blisko 800 tys. Po -laków, w tym ok. 100 tys. żołnierzy.Na powrót zdecydowali się np. wy-bitni przedstawiciele polskich ugru-powań politycznych, m.in. KarolPopiel, Jan Stańczyk, Stanisław Mi -kołajczak, Stanisław Grabski, orazwyżsi oficerowie – generałowie Sta -nisław Tatar, Mieczysław Boruta--Spie chowicz, Leon Berbecki, Bro -nisław Prugar-Ketling. Za tę decy-zję początkowo zostali skrytykowa-ni przez środowiska emigracyjne,któ re postanowiły zostać poza kra-jem do czasu odzyskania autentycz-nej wolności.

Na wielu z tych, którzy zawie-rzyli nowej władzy, czekały więzie-nia i katownie UB. Do tego morzeruin, zdewastowane i wypalone mie-szkania z lokatorami bez kwaterun-ku. Władze zachęcały więc do osie-dlania się na Ziemiach Odzys- kanych. Jednocześnie w nowychwojewództwach zachodnich doko-nywano planowej rozbiórki budyn-ków, by pozyskać materiały do od-budowy miast w Polsce centralnej.Wielu pozbawionych dachu nadgłową inteligentów starało się o za-mieszkanie w niezniszczonym Kra -kowie lub Łodzi – miastach, któredo 1948 r. były najważniejszymicentrami kulturalnymi Polski.

Ośrodki emigracyjnePo zakończeniu wojny znaczna

część Polaków, którzy znaleźli się nazachód od żelaznej kurtyny, zdecy-dowała się osiąść na stałe pozaPolską. Wybierali najczęściej WyspyBrytyjskie (ok. 150 tys.), USA (ok.140 tys.), Francję, kraje Beneluksu i Australię.

Większość przywódców wojsko-wych, polityków i działaczy niepod-ległościowych nigdy do Polski niewróciła. Jak przekonuje prof. PawełMachcewicz, kluczem do niedopusz -czenia do całkowitej sowietyzacjiPolski były – obok Kościoła katolic-kiego – ośrodki emigracyjne. Choćwładze komunistycznej Polski nieustawały w atakach na Radio WolnaEuropa („kuźnica kłamstw”, „wylę-garnia agentów”), stosując na wetrepresje wobec jego słuchaczy, czyparyską „Kulturę”. – Działania po-dejmowane przez takich ludzi, jakWładysław Anders, Jerzy Giedroycczy Jan Nowak-Jeziorański, stano-wiły kamień milowy na drodze doodzyskania niepodległości – pod- kreśla w wywiadach Paweł Mach -ce wicz.

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Polscy uchodźcy z dobytkiem i bydłemidący leśną drogą pod ochroną niemieckichpolicjantów FOT. WASSILL / NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

(WWW.NAC.GOV.PL)

Cegielnia w obozie polskich uchodźców w Ugandzie FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 17: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

17

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

M iędzy tymi dwoma systema-mi okupacyjnymi – nazi-stow skim i sowieckim –

moż na zauważyć zarówno podobień-stwa, jak i różnice. Właśnie ich ana-liza i próba porównania była wiodą-cym tematem konferencji. Otwie ra-jący ją zastępca prezesa IPN, dr Pa -weł Ukielski, wyraził nadzieję, żewypełni ona lukę w dotychczaso-wych badaniach nad ziemiami wcie-lonymi do Rzeszy i Generalnym Gu-bernatorstwem oraz włączonymi doZSRS Kresami, które to do tej poryprowadzone były niezależnie, bezzastosowania na szerszą skalę meto-dy porównawczej.

AdministracjaNa mocy protokołu dodatkowego

do paktu Ribbentrop-Mołotow

z 23 sierpnia 1939 r. oba mocarstwatotalitarne podzieliły między siebieterytorium II Rzeczypospolitej orazustaliły nowe strefy wpływów w Eu-ropie Środkowo-Wschodniej. Sym -

bo lem „braterstwa broni” III Rzeszyi ZSRS stała się wspólna defiladaWehrmachtu i Armii Czerwonej,

która odbyła się 22 września 1939 r.w Brześciu nad Bugiem.

Po przegranej przez Polskę wojnieobronnej 1939 r. terytorium II Rze -czypospolitej znalazło się pod okupa-cjami niemiecką i sowiecką. W wyni-ku dokonanego rozbioru Polski Niem- cy zajęły obszar ok. 186 tys. km2,za mieszkany przez ok. 22 mln osób,a Związek Sowiecki – ponad 190 tys.km2 z ludnością liczącą ok. 13 mlnosób.

Na mocy dekretu Adolfa Hilteraz 8 października 1939 r. do Rzeszywcielone zostały województwa: po-morskie, poznańskie, śląskie, więk-sza część łódzkiego, zachodnia częśćkrakowskiego, część warszawskiegoi część kieleckiego. Wymienione ob-szary zostały włączone do istnieją-cych prowincji niemieckich oraz dodwóch nowo utworzonych okrę-gów: Kraj Warty oraz Gdańsk-PrusyZachodnie. Z pozostałych zagarnię-tych przez Niemcy ziem polskich,dekretem Hitlera z 12 października1939 r., utworzono „Generalne Gu -

System okupacyjny – geneza i implementacja, polityka represyjna, gospodarka,społeczeństwo i kultura – to zagadnienia poruszane na konferencji naukowej „Po jednej i drugiej stronie linii Ribbentrop-Mołotow. Okupacja niemiecka i sowieckaziem polskich w latach 1939–1941 w porównaniu”, zorganizowanej przez InstytutPamięci Narodowej 29–30 września w Warszawie.

DWIE OKUPACJE – PODOBIEŃSTWA I RÓŻNICE

FOT.

NARO

DOW

E ARC

HIW

UM C

YFRO

WE (

WW

W.N

AC.G

OV.PL

)

DOROTA GAŁASZEWSKA-CHILCZUK

Komisarz ludowy Wiaczesław Mołotow (z lewej)u ministra spraw zagranicznych RzeszyJoachima von Ribbentropa FOT. NARODOWE ARCHIWUM

CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 18: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

18

bernatorstwo dla okupowanych ziempolskich”, składające się z dystryk-tów: krakowskiego, radomskiego,war szawskiego i lubelskiego. W lip -cu 1940 r., po wygranej przez Niem-cy kampanii na zachodzie zmienio-no nazwę na „Generalne Gu ber na- torstwo”. Dalsze przeobrażenia ad-ministracyjne nastąpiły po wybuchuwojny z ZSRS w czerwcu 1941 r.

W odróżnieniu od Niemców, So -wieci starali się zachować pozory de- mokracji i praworządności. Po wkro- czeniu 17 września 1939 r. ArmiiCzerwonej na ziemie wschodnie RPZwiązek Sowiecki zagarnął obszaryleżące na wschód od Pisy, Narwi,Bugu i Sanu. Władze sowieckie przej-ściowo utworzyły tu Zachodnią Bia -łoruś i Zachodnią Ukrainę. Chcącwywołać jednak wrażenie legalizmu– szybko ogłoszono wybory po-wszechne do zgromadzeń ludowych,określane popularnie jako „plebi-scyt”. Odbyły się one 22 październi-ka do Zgromadzenia Ludowego Za -chodniej Ukrainy oraz 26 paździer-nika do Zgromadzenia LudowegoZachodniej Białorusi i przebiegałypod bardzo silną presją NKWD,wojska, administracji lub powstają-cego aparatu partyjnego. W ich wy-niku ziemie te zostały włączone for-malnie do ZSRS, a miesiąc późniejwszyscy ich mieszkańcy stali sięobywatelami sowieckimi, ze wszyst-kimi tego konsekwencjami.

Na terenach zaanektowanych przezIII Rzeszę i Związek Sowiecki za-częto przebudowywać strukturę po-lityczną, gospodarczą, społeczną.Na ziemiach zachodnich i wschod-nich II RP całkowicie zlikwidowanopolską administrację. Nie zrobionotego tylko w Generalnym Guber na -torstwie, gdzie pozostawiono dotych-czasowe struktury samorządowe za-równo w sferze gospodarczej, jak i komunalnej (np. zarządy miejskie,burmistrzów, wójtów, sołtysów),niektóre organizacje charytatywne(np. Radę Główną Opiekuńczą) czyutworzono Bank Emisyjny w Polsce.

Aparaty represjiNiemal natychmiast pod obiema

okupacjami zaczęto budować struk-tury organizacyjne aparatu represji.Po stronie sowieckiej jego cechą cha- rakterystyczną była masowość i du -ża samodzielność – tworzono noweareszty, więzienia, posterunki mili-cji. Jednocześnie NKWD zaczęło bu- dować gęstą sieć agenturalną. W każ- dej kamienicy powstawały tzw.trójki blokowe reprezentujące miesz- kańców danego domu, których obli-gowano do pilnowania porządku.Na wsiach było podobnie.

Na ziemie zaanektowane przezIII Rzeszę rozszerzono niemiecki apa-rat represji, a w GG utrzymano dwo- istość. Zainstalowały się tu służbyniemieckie (m.in. policja bezpieczeń-stwa), ale pozostawiono jednocze-śnie część polskiej policji, która została całkowicie – co podkreśił dr Stephan Lehnstaedt – podporząd-kowana niemieckiemu okupantowi.Inwigilacja pod okupacją sowieckąbyła masowa, a represjenieoczekiwa ne, co spra-wiało wrażenie wszech- obecności i nieograni-czonych możliwości apa-ratu represji. Z koleiGestapo starało się po-kazywać swą siłę i bru-talność, by w ten sposóbsterroryzować polskiespołeczeństwo.

Ostrze aparatu repre-sji obu okupantów z tąsamą bezwzględnościąuderzyło w najbardziejaktywne war stwy polskiego narodu:księży, nauczycieli, oficerów WojskaPol skie go, policjantów, urzędnikówpaństwowych, działaczy samorządo-wych, członków organizacji społecz-no-politycznych, przedstawicielinauki, kultury itd. Fizycznej elimi-nacji pod legały osoby, które brałyaktywny udział w życiu publicznymi stanowiły zagrożenie dla „nowegoporząd ku” wprowadzanego przezRzeszę (w tym również ludność ży-

dowska) oraz haseł rewolucyjnychrealizowanych przez Związek So -wiecki. W tym samym czasie, kiedyw Generalnym GubernatorstwieNiemcy przeprowadzili akcję prze-ciwko naszej inteligencji – Sowiecidokonali zbrodni w Katyniu. Celemobu okupantów było wyeliminowa-nie najbardziej ak tywnego elementupolskiego. Obie okupacje politykętę realizowały m.in. przez deporta-cje i wysiedlenia.

Gospodarka, kultura, oświataIstotną sferą, w której widać

zbież ność działałań obu okupantów,była gospodarka. Obaj okupanci wy-korzystywali Polaków jako rezerwu-ar siły roboczej. Zarówno ideologianazistowska, jak i komunistycznauzasadniały rabunek i konfiskatę ma- jątku polskiego oraz żydowskiego –albo „wyższością rasową”, albo ko-niecznością usunięcia „wyzyskiwaczy”.

Upaństwowione przedsiębiorstwaczy banki znalazły się pod zarządem

sowieckim. Znacjonalizowano prak-tycznie całą gospodarkę. Utwo rzo -nymi w ten sposób państwowymizakładami kierowali ludzie wybraniprzez władze partyjne, w zdecydo-wa nej większości pochodzący zeZwiązku Sowieckiego. Pod okupa-cją niemiecką zaś znacjonalizowanotylko część zakładów, resztę pozo-stawiono w rękach prywatnych, choći te znalazły się pod pełną kontroląokupanta.BI

ULET

YNUR

ZĘDU

DOSP

RAW

KOM

BATA

NTÓ

WI

OSÓB

REPR

ESJO

NOW

ANYC

H

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Kraków. Przyjęcie przedstawicieli RGO przez Hansa Franka z okazji rozpoczęcia nowego roku 1944 FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Page 19: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Obaj agresorzy od początku sta-rali się wykorzystać antagonizmynarodowościowe. Niemcy czynili tooficjalnie, separując ludność żydow-ską od polskiej. Także Sowieci, mi mooficjalnie głoszonego internacjonali-zmu, sięgali po ten instrument. By -ło to o tyle łatwe, że udział częściUkraińców, Litwinów, Białorusinówi Żydów w antypolskich akcjach powkroczeniu Armii Czerwonej na te-reny Rzeczypospolitej wpłynął nazaostrzenie stosunków pomiędzy

przedstawicielami tych narodowo-ści a Polakami. Już wkraczające po17 września 1939 r. oddziały uży-wały hasła „wyzwolenia spod uci-sku polskich panów”.

Głębokie przemiany dotknęłyrów nież kulturę. Na obszarach in-korporowanych do III Rzeszy od ra -zu ją zlikwidowano, podobnie jakoświatę. Starano się usunąć wszel-kie ślady polskości tych ziem, co w swym wystąpieniu podkreśliła dr Aneta Igantowicz. W przeciwień -stwie do Generalnej Guberni, je-dynie przez prawie rok ukazywałosię tutaj kilka tytułów prasy kon-trolowanej przez Niemców (tzw.gadzinówki), później zaniechano tejformy propagandy. W ZSRS kultu-ra polska, tak jak i wszelkie dziedzi-ny życia społecznego, została całko-wicie podporządkowana ideologii,ale nie była tak zwalczana jak w GG.

Na Kresach początkowo zacho-wano polską strukturę szkolnictwa,ale od początku 1940 r. zaczęto przy- stosowywać ją do wzorców sowiec-kich. Z głębi Rosji przywieziono na-u czycieli, których obecność gwaran- towała przestrzeganie „linii partii”.Podobnie postąpiono ze szkolnic-twem wyższym, przemodelowującje na wzór sowiecki i powierzając je-go oraganizację sprowadzonej kadrze.

Sowietyzacji szkolnictwa towarzy-szyły próby ukrainizacji (w mniej-szym stopniu białoruternizacji), któ-ra przejwiała się rugowaniem językapolskiego, powszechną indoktrynacją,usuwaniem symboli religijnych itp.

Pod okupacją niemiecką szkolnic-two wyższe zlikwidowano. W Ge-neralnej Guberni pozostawiono tyl -ko szkoły podstawowe – z ograni czo-nym programem nauczania, budu-jąc jednocześnie szkolnictwo nie-mieckie. Na ziemiach wcielonychdo Rzeszy polskie szkolnictwo znik-nęło całkowicie. Dzieci i młodzieżzostały objęte powszechnym na-uczaniem w bardzo wąskim zakresie,z niemieckim programem i języ-kiem wykładowym. Nieco korzyst-niej kształtowała się sytuacja podwzględem językowym w GG, gdziezajęcia odbywały się po polsku.

W 1939 r. Polska została podzie-lona pomiędzy nazistowską Rzeszę i komunistyczny Związek Sowiecki.Obowiązywał tam reżim jednej par-tii, a rozbudowany aparat represjiwymuszał posłuszeństwo wobec wła- dzy. Zarówno nazizm, jak i komu-nizm gloryfikował przemoc, autorytet,siłę woli i wojnę jako instrumentyrozwiązania wszelkich problemów.Okupacja niemiecka i sowieckaziem polskich w latach 1939–1941– co podkreślił podsumowującykonferencję prof. Andrzej Pacz kow -ski – jest jedyną szansą, by: – histo-ryk mógł zobaczyć sposoby funkcjo-nowania obu totalitaryzmów w prak- tyce. Z tego punktu widzenia takakonferencja, gdzie zderzone są bez-pośrednio dwa badania na identycz-nych polach w przeszłości, jak: go-spodarka, oświata, represje, dajemożliwość nie tylko lepszego opisutego okresu w dziejach Polski, alemoże nam powiedzieć coś o istociesamych totalitaryzmów.

19

Pocztówka wydana z okazji dnia policji niemieckiejw Generalnym Gubernatorstwie FOT. NARODOWE ARCHIWUM

CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

Ferdinand Catlos, Hans Frank, Ferenc Szombathelyi, Karl von Roques na balkonie Sejmu Krajowegowe Lwowie po uroczystościach przyłączenia dystryktu Galicja do Generalnego Gubernatorstwa FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Page 20: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

S obota 12 grudnia, godz. 22.30.Sala BHP Stoczni Gdańsk.– Mam ważną rzecz do zako-

munikowania – mówił Lech Wałęsado członków Komisji Krajowej „So -li darność” oraz ekspertów. – Wła -dze, na razie nieoficjalnie, złożyłypropozycję udziału Solidarności w rządzie. Chcą, bym stanął na cze -le. Ja ki będzie skład i program, tosprawa negocjacji. Pytanie: czy jepodejmujemy?

Większość była przeciwko wcho-dzeniu do rządu. Niemal połowa, bynie podejmować żadnych negocjacjii przygotować się do zorganizowa-nia ogólnopolskiego strajku general-nego. O 2 w nocy 13 grudnia Wałęsaprzerwał posiedzenie, proponującprzeniesienie dalszej dyskusji na so-botę, 19 grudnia.

Rano zamiast Teleranka na czar-no-białym ekranie telewizora poja-wiło się zdjęcie flagi, w tle dźwię-czała muzyka Chopina, a spikerkazapowiedziała ważne wystąpieniegen. Wojciecha Jaruzelskiego. W tensposób Polacy dowiedzieli się o wpro-

wadzeniu stanu wojennego. Oficjal -ny powód: trudna sytuacja gospo-darcza kraju oraz uprzedzenie „kon -frontacji siłowej” z Solidarnością,którą na 16 grudnia miała zaplano-wać opozycja.

– Przy wspólnym stole zabrakłokierownictwa Solidarności. Słowawypowiedziane w Radomiu, obradyw Gdańsku odsłoniły bez reszty praw-dziwe zamiary jej przywódczych krę- gów. Zamiary te potwierdza w skalimasowej codzienna praktyka, nara-stająca agresywność ekstremistów,jawne dążenie do całkowitego roz-bioru socjalistycznej polskiej pań-stwowości. (...) Ogłaszam, że w dniudzisiejszym ukonstytuowała się Woj -sko wa Rada Ocalenia Narodowego.Rada Państwa, w zgodzie z postano-wieniami Konstytucji, wprowadziładziś o północy stan wojenny na ob-sza rze całego kraju – odczytał Jaru -zel ski tekst przemówienia, które

przy gotował mu znany dziennikarzWiesław Górnicki, kilka tygodniwcześniej awansowany na kapitana.– Chcę, aby wszyscy zrozumieli mo-tywy i cele naszego działania. Niezmierzamy do wojskowego zamachu,do wojskowej dyktatury. Naród maw sobie dość siły, dość mądrości, abyrozwinąć sprawny, demokratycz -ny system socjalistycznych rządów. W takim systemie siły zbrojne będąmogły pozostawać tam, gdzie jest ichmiejsce – w koszarach.

Zatrzymywanie działaczy opozy-cji i Solidarności zaczęło się już sie-dem godzin wcześniej w ramach ak -cji „Jodła”. W ciągu kilku dni w 49ośrodkach internowania umieszczo-no ok. 5 tys. osób, a do końca stanuwojennego ok. 10 tys., głównie dzia-łaczy NSZZ „Solidarność”. W og -rom nej operacji policyjno-wojsko-wej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy,30 tys. milicjantów, 1750 czołgów,

20

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

W niedzielę, 13 grudnia 1981 r., o godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który poinformował o wprowadzeniu stanu wojen -nego. W ciągu kilku dni zatrzymano 5 tys. osób.

KATARZYNA WOJCIECHOWSKA

Woj

naz n

arod

em

FOT.

STAN

ISŁAW

SKŁ

ADAN

OWSK

I

Page 21: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

1900 wozów bojowych oraz 9 tys.samochodów.

Poradzicie sobie z tą garstkąrewolucjonistówPolacy byli w szoku. W pierwszych

dniach stanu wojennego pytano żoł-nierzy, czy są Rosjanami. W dużychmiastach na ulicach pojawiły się czoł-gi, transportery opancerzone i kok-sowniki. Na wsiach i w małych mia-steczkach było raczej spokojnie.

Bo aby ograniczyć możliwość ko-munikowania się, wyłączono telefo-ny (do 10 stycznia 1982 r.), wpro-wadzono zakaz zgromadzeń, za wie- szono działalność organizacji spo-łecznych i wprowadzono godzinę

milicyjną (od godz. 22 do 6 rano,początkowo od 19). Wstrzymano wy-dawanie części tytułów prasowych i programów telewizyjnych. Bez za-wiadamiania władz, nie można byłozmieniać miejsca pobytu. Odwo ła -no zajęcia w szkołach (do 4 stycznia1982 r.) i na uczelniach wyższych(do 8 lutego). Przygotowania dowpro wadzenia stanu wojennego trwa- ły ponad rok. Kontrolował je m.in.naczelny dowód ca wojsk Uk ładu

Warszaw skie go marsz. Wiktor Ku -likow. Sporzą dzo no projekty prze-różnych aktów praw nych, wydru -kowano w Związku So wieckim 100 tys. egzemplarzy obwiesz czeniao wprowadzeniu stanu wojennego,ustalono listy komisarzy wojsko-wych mających przejąć kontrolę nadadministracją państwo wą i większy-mi zakładami pracy, a także wybra-no instytucje i przedsiębiorstwa,które miały zostać zmilitaryzowane.Do tego intensywne ćwiczenia od-działów ZOMO, zapoznawanie się z przyszłym terenem działań, szy-kowanie miejsc w więzieniach.

Decyzja o wprowadzeniu stanuwojennego zaakceptowana została

przez Biuro Polityczne KC PZPR 5 grudnia 1981 r. W nocy z 8 na 9 grudnia Jaruzelski spotkał się w Warszawie z Kulikowem, z którymw 1981 r. niemal codziennie roz- mawiał przez telefon lub osobiście. – Strajki są dla nas najlepszym wa-riantem. Robotnicy pozostaną namiejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewasto-wać komitety partyjne, organizowaćdemonstracje uliczne itd. Gdyby to

miało ogarnąć cały kraj, to wy(ZSRR) będziecie nam musieli po -móc. Sami nie damy sobie rady –Jaruzelski wprost prosi o wsparciemilitarne.

Marszałek Kulikow odpowiedział:– Je żeli nie starczy waszych sił, topewnie trzeba będzie wykorzystać„Tar czę-81” (za tym kryptonimemkrył się przypuszczalnie plan opera-cji wojskowej Układu Warszaw skie -go w Polsce). Równocześnie dodał: – Zapewne Wojsko Polskie samo po-radzi sobie z tą garstką rewolucjoni-stów.

– Wypowiedzi Kulikowa nie za-wierały jednoznacznej obietnicy po-mocy wojskowej w tłumieniu prote-stów społecznych w Polsce, ale też jejnie wykluczały – pisze historyk IPNAntoni Dudek. – Dopiero w kontek-ście zapisu z tej rozmowy staje się w pełni jasne, co miał na myśli Kon -stantin Rusakow, mówiąc 10 grud-nia na posiedzeniu obrad sowieckie-go Politbiura: „Jaruzelski powołujesię na wystąpienie Kulikowa, któryjakoby powiedział, że ZSRR i pań-stwa sojusznicze udzielą Polsce po-mocy wojskowej. Jednakże, o ile miwiadomo, towarzysz Kulikow nie po-wiedział tego wprost”.

Deklaracje marszałka skomento-wał również szef KGB, Jurij Andro -pow, mówiąc: – Jeżeli tow. Kulikowrzeczywiście powiedział o wprowa-dzeniu wojsk, to ja uważam, że po-stąpił niesłusznie. Nie możemy ry-zykować.

Oceniając tę notatkę z grudnio-wej rozmowy, prof. Dudek napisał:– Trudno stwierdzić, jakie znaczeniebędzie miała dla wyroku sądu roz-patrującego obecnie odpowiedzial-ność generała Jaruzelskiego za wpro-wadzenie stanu wojennego. Dla hi-storii najnowszej Polski dokumentten ma natomiast niezwykle istotneznaczenie, potwierdza bowiem w spo-sób trudny do podważenia, że Ja ru -zelski gotów był wezwać wojska so-wieckie, byle tylko uratować rządykomunistyczne w Polsce.

21

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

W operacji polityczno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 175 czołgów,1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów FOT. STANISŁAW SKŁADANOWSKI

Page 22: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Mąż miał po panią wyjść, ale w nocy go aresztowanoO wyznaczonym terminie wpro-

wadzenia stanu wojennego marsz.Kulikow i przywódcy sowieccy zo-stali poinformowani 11 grudnia. W ra-mach operacji „Azalia” siły porząd-kowe MSW i WP zajęły obiektyPolskiego Radia i Telewizji oraz za-blokowały w centrach telekomuni-kacyjnych połączenia krajowe i za-graniczne. Grupy milicjantów i funk- cjonariuszy SB przystąpiły w ramachoperacji „Jodła” do internowaniadziałaczy Solidarności i przywód-ców opozycji politycznej.

Anna Walentynowicz, słynna suw- nicowa Stoczni Gdańsk, której zwol-nienie spowodowało wybuch straj-ku w sierpniu 1980 r., tak o tymdniu opowiedziała w 2006 r. dzien-nikarce TVP, Annie Marii Grabani:– W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r.jechałam z dwoma kolegami zestoczni do Częstochowy, na uroczy-stość poświęcenia sztandaru Zakła -dów Cementowych w Rudnikach.Stan wojenny zastał nas w pociągu.Wysiadamy w nocy, o godz. 2.30, a naperonie wita nas wiceprzewodniczą-cy Regionu Częstochowa. Obok nie -go stoi płacząca kobieta. „Co się sta -

ło” – pytam. „Mąż miał po paniąwyjść, ale w nocy go aresztowano”.

Z dworca pojechali prosto naKo mendę Milicji Obywatelskiej. – Przed gmachem mnóstwo wozówmilicyjnych, w holu aż czarno od skó-rzanych płaszczy. Walentynowiczwraz z kolegami domagała się wyja-śnienia, dlaczego aresztowano dzia-łacza Solidarności, pracownika ce-mentowni w Rudnikach. Nikt nicnie wiedział. Odesłali ich do woje-wody. – Przyjeżdżamy do UrzęduWoje wódz kiego. Ubek próbuje dzwo-nić. Telefony nie działają. Żądamudostępnienia numerów telefonówwojewody i zastępców. Nic z tego.Nie ma połączenia – kontynuujeWalen ty nowicz. – Dopiero w cemen-towni dowiadujemy się o wprowa-dzeniu sta nu wojennego.

Pojechali do biura Solidarności w Częstochowie, ale tam zastali zde- molowane pomieszczenia, powyw-racane biurka, pozrywane plakaty.Następną noc spędzili w podróży doGdańska. W poniedziałek, 14 grud-nia Walentynowicz poszła do biuraKomisji Zakładowej „Solidarność”. – Widok przerażający; na podłodzeporozrzucane papiery, ulotki, długo-pisy, zdjęcia, pozrywane plakaty,po łamane biurka, nawet wyrwanodrzwi do toalety – wspominała. – NaWydziale W5 (w stolarni) spotykamsię z działaczami i zastanawiamysię, co dalej. Zjawia się Mietek Wa -chowski, kierowca Wałęsy. Okazujesię, że Wałęsa też internowany, prze-bywa w Otwocku.

Jeszcze tego samego dnia z garst-ką działaczy Solidarności zorganizo-wała w gdańskiej stoczni strajk oku-pacyjny. Trzema przyczepami za ba-rykowali historyczną dziś Bramę nr 2. W nocy ks. Bronisław Srokaodprawiał Mszę Świętą. Rano straj-kujących obudził śpiew „JeszczePol ska nie zginęła”. Do stoczni wjeż-dżały czołgi forsując barykadę.

Walentynowicz udało się uciec zestoczni. – 18 grudnia rano udaję siędo biblioteki na ul. Waryńskiego,

wracam na róg Hibnera/Grun -waldzkiej. Jestem u mojej podopiecz-nej, Alicji Rzutnik – kontynuujeopowieść. – Zastaję ją w ciężkimstanie: wylew krwi do oka. Jedziemytramwajem na pogotowie. Prowa dzącstaruszkę, słyszę zatrzymujący sięza nami samochód. Może ktoś sięnad nami zlitował i chce nas pod-wieźć? Nic z tych rzeczy. Z samocho-du wybiega kilku mężczyzn, wrzu-cają mnie do samochodu. „Jeszczezatańczysz, jak ci zagramy, ty starak…” – słyszę pod swoim adresem.

Pani Alicja Rzutnik sała bezrad-nie na chodniku. Mężczyźni zabie-rali Annę Walentynowicz na ko-men dę Milicji Obywatelskiej. – Tamupokarzająca rewizja osobista z roz-bieraniem do naga i przysiadami.Tego dnia jeszcze, bez nakazu aresz-towania, przewożą mnie do więzie-nia w Fordonie k. Byd gosz czy. Do -piero tam otrzymuję decyzję o in ter-nowaniu. 9 stycznia wywożą nas doobozu w Gołdapi, gdzie przebywamdo 24 lipca 1982 roku – zrelacjono-wała Walentynowicz.

22 NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Walki uliczne w Gdańsku 3 V 1982 FOT. STANISŁAW SKŁADANOWSKI

Lech Wałęsa FOT. STANISŁAW SKŁADANOWSKI

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Page 23: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

Rząd się wyżywiW środę, 16 grudnia dochodzi do

dramatu w kopalni Wujek. ZOMOstrzela do protestujących górników.W masakrze ginie 9 osób, 21 zos tajerannych. W pacyfikacji kopalni bie-rze udział również wojsko. W star-ciach rannych zostaje również 41milicjantów i żołnierzy.

Następnego dnia dochodzi dostarć w Krakowie i w Gdańsku. NaWybrzeżu milicja strzela do tłumu z broni maszynowej, dwie osoby zo-stają ranne, ginie 20-letni Antoni

Browarczyk – jedna z pierwszych i najmłodszych ofiar grudnia 1981 r.Według szacunków IPN, w czasiestanu wojennego od kul i w wynikupobić zginęło 56 osób.

Dnia 18 grudnia Jan Paweł II w liście do gen. Wojciecha Jaru zel -s kie go apelował o przerwanie sta -nu wojennego. Pięć dni później do-szło do pacyfikacji huty Katowice, a pre zydent Stanów ZjednoczonychRonald Reagan wprowadził sankcjegospodarcze wobec PRL. Obejmo -wały one m.in. zakaz eksportu pro-duktów rolnych do Polski, wstrzyma-no też odnowienie zabezpieczeńkredytowych, a samoloty LOT-u niemogły od tej pory lądować na tery-torium USA.

W odpowiedzi Jerzy Ur -ban, rzecz nik prasowy rzą dugen. Jaruzel skie go stwier- dził na konferencji praso-wej, że sankcje dotkną spo-łe czeń stwo, ale: – rząd sięwyżywi. Na innej konfe-rencji dorzucił, że PRL wy -śle śpiwory i koce dla bez-domnych w Nowym Jor ku.Tymczasem podobne krokiwobec Polski podjęły w na-stępnych tygodniach innekraje zachodnie.

Delegalizacja Solidarności W efekcie narastającego kryzysu

ekonomicznego,od początku 1982 r.rząd wprowadza tzw. system nor-malizacji. Kolejne towary zostają ob- jęte reglamentacją. Na kartki trzeba

kupować nie tylko żywność, ale teżtakie artykuły, jak buty (jedna paradla jednej osoby na rok) oraz alko-hol (pół litra wódki na osobę mie-sięcznie). Ceny żywności wzrastająponad dwukrotnie, do góry idą teżenergia (o 171%). W sklepach braku-je podstawowych produktów, a do- chody Polaków zmniejszają się o jednątrzecią.

Na reakcję nie trzeba długo cze-kać. Pierwsza akcja protestacyjna – w związku z drastyczną podwyżkącen żywności – zorganizowana zo-staje już na początku lutego 1982 r.W odpowiedzi władze podnoszą tro- chę płace, a 30 kwietnia 800 inter-nowanych wychodzi na „wolność”.Kolejna fala demonstracji przecho-dzi przez kraj w maju. Po każdej z nich rośnie liczba osób aresztowa-nych, dochodzi też do masowychzwolnień z pracy uczestników pro-testów – można było tego uniknąćpo podpisaniu deklaracji lojalnościwobec władz stanu wojennego.

W lipcu, w dniu NarodowegoŚwię ta Odrodzenia Polski, zniesionogodzinę milicyjną i uwolniono częśćinternowanych. Strajki i demonstra-cje w całej Polsce nasilają się w sierp- niu, w drugą rocznicę podpisaniaporozumień sierpniowych. Do ma ni-festacji zwolenników związku do-szło w 66 miastach. Najtragicz niej -szy przebieg miała ta w Lubinie, gdzieod kul zginęły trzy osoby. Milicja za-trzymała ponad 5 tys. demonstrują-cych, niemal 200 z nich zostaje in-ternowanych.

Sejm 8 października 1982 r. uch -walił ustawę o związkach zawodo-wych, która w praktyce oznaczała de legalizację Solidarności; 12 listo- pada Lech Wałęsa został zwolnionyz internowania, a w grudniu RadaPaństwa uchwaliła zawieszenie stanuwojennego od 31 grudnia 1982 r.

Nasza polska wolność tak dużo kosztuje...Na pl. Zamkowym w Warsza wie

12 maja 1983 r. milicja zatrzyma ła

23

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Wiec przy bramie Stoczni Gdańskiej, 14 XII 1981 FOT. STANISŁAW SKŁADANOWSKI

16 grudnia docho-dzi do dramatu w ko-palni Wujek. ZOMOstrzela do protestują-cych górników. Ginie9 osób, 21 zos taje ran-nych. W pacyfikacjikopalni bierze udziałrównież wojsko. W starciach rannychzostaje również 41 mi-licjantów i żołnierzy

Page 24: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

19-letniego maturzystę Grze go rzaPrzemyka, syna poetki i opo zycjo nist-ki Barbary Sadowskiej. Zawiezionogo do komendy przy ul. Jezuickiej,gdzie został ciężko pobity. Dwa dnipóźniej zmarł w szpitalu. Jego po-grzeb, na który przybyły tłumy ludzi,przerodził się w demonstrację. Uro -czystości pogrzebowe prowadził ks. Jerzy Popiełuszko.

Władze – fałszując i ukrywając do-wody – doprowadziły w 1984 r. douniewinnienia milicjantów i skazaniapracowników pogotowia, którzy udzie-lali Grzegorzowi Przemykowi pomo-cy. Funkcjonariusze, którzy fabryko-wali dowody, dostali nagrodę od ów- czesnego szefa MSW, gen. CzesławaKiszczaka.

W czerwcu Polskę po raz drugiod wiedził Jan Paweł II. Był w War - szawie, Niepokalanowie, Częstocho -wie, Poznaniu, Katowicach, we Wro-cła wiu, na Górze św. Anny i w Kra- kowie. W spotkaniach z papieżemuczestniczyło 7 mln Polaków. Tłumyzebrane na spotkaniach skandowały:Solidarność. – Może czasem zazdro-ścimy Francuzom, Niemcom czyAmerykanom, że ich imię nie jestzwiązane z takim kosztem historii.Że tak łatwo są wolni. Podczas gdy

nasza polska wolność tak dużo kosz-tuje. (...) Nie pragnijmy takiej Pol -ski, która by nas nic nie kosztowała– mówił Jan Paweł II do młodzieżyzebranej w Częstochowie.

W trakcie spotkania w Belwe -de rze z przedstawicielami władz 7 czerw ca 1983 r. stwierdził m.in.: – I chociaż życie w Ojczyźnie od 13 grudnia 1981 r. zostało poddanesurowym rygorom stanu wojennego,który został zawieszony od początkubieżącego roku – to przecież nie prze-staję ufać, że owa zapowiadana wie-lokrotnie odnowa społeczna, wedługzasad wypracowywanych w takimtrudzie w przełomowych dniach sierp- nia 1980 r. i zawarta w porozumie-niach, dojdzie stopniowo do skutku.

Tego samego dnia rozmawiał przezdwie godziny w cztery oczy z gen.Jaruzelskim.

W Niepokalanowie 18 czerwcaJan Paweł II przypominał słowa św.Pa wła z Listu do Rzymian: – „Nie dajsię zwyciężyć złu, ale zło dobremzwyciężaj”. W Tatrach, w DolinieCho chołowskiej, spotkał się z Le -chem Wałęsą.

Dnia 22 lipca 1983 r. zakończyłsię trwa jący 586 dni stan wojenny.Woj skowa Rada Ocalenia została

rozwiązana, ogłoszono amnestię dlawięźniów politycznych. Generał Woj-ciech Ja ruzelski utrzymał jednakwładzę pełniąc funkcję prezesa RadyMinistrów PRL.

Mimo formalnego zniesienia stanuwojennego, terror trwał dalej. PodToruniem 19 października 1984 r.porwano i zamordowano ks. JerzegoPo piełuszkę.

Całą sprawę rozstrzygniebiologiaTrybunał Konstytucyjny 16 marca

2011 r. uznał, że wprowadzenie sta -nu wojennego było niezgodne z Kon -stytucją. W maju 2015 r. Sąd Ape -lacyjny w Warszawie stwierdził, żebył on nie tylko nielegalny, ale takżeszkodliwy z punktu widzenia pań-stwowego, bo na długo zatrzymałprocesy demokratyzacji. Rozpatry wałwówczas apelację od wyroku, którytrzy lata wcześniej wydał Sąd Ok -rę gowy w Warszawie, orzekając, żestan wojenny nielegalnie wprowadzi-ła taj na grupa przestępcza o charak-terze zbrojnym pod wodzą gen. Ja -ruzel skie go w celu likwidacji NSZZ„So lidarność”, zachowania ustrojukomunistycznego oraz osobistych po-zycji we władzach PRL. Szefa MSW,gen. Czesława Kiszczaka, skazanowte dy na dwa lata więzienia w za-wieszeniu.

W czerwcu 2014 r., wobec śmier-ci, umorzono dwa procesy wytoczo -ne gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. W jednym był on oskarżony przezpion śledczy IPN o kierowanie zbroj-nym związkiem przestępczym, którybezprawnie przygotowywał i wpro-wadził w Polsce 13 grudnia 1981 r.stan wojenny (groziło za to do 10 latwięzienia). W drugim stał pod zarzu-tem gdańskiej prokuratury kierowa-nia masakrą robotników na Wybrze żuw grudniu 1970 r. (groziło za to do-żywocie). W obu sprawach generał od-pierał zarzuty, choć zarazem mówiło: – moralnej odpowiedzialności. Do -dawał, że całą sprawę: – rozstrzygniebiologia. Zmarł w wieku 90 lat.

24 NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Anna Walentynowicz na mszy w stołówce Stoczni Gdańskiej, 15 XII 1981 FOT. STANISŁAW SKŁADANOWSKI

Page 25: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

25NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

W ierzę, że nasza krew, nor-dycka krew, jest rzeczywi-ście najlepsza na świecie.

Zawsze będziemy lepsi – tak Reichs -führer SS Heinrich Himmler w lu -tym 1940 r. tłumaczył gauleite romkonieczność masowych zabójstw i „przesiedleń” setek tysięcy ludzi w Polsce. Mieszkańcy Pomo rza naj-gorszego mogli się spodziewać już,zanim na dobre zakończyły się dzia-łania kampanii wrześniowej.

Eksterminacja polskich mieszkań-ców Pomorza przebiegała w czte-rech etapach. Pierwszą, już we wrze- śniu 1939 r. – przeprowadził Wehr-

macht oraz specjalne grupy operacyj-ne policji i służby bezpieczeństwa,działające na zapleczu frontu. Drugafaza, najbardziej krwawa, to dziełoSelbstschutzu, tzw. oddziałów sa-moobrony, które mordowały ofice-rów, nauczycieli, ziemian, adwoka-tów, urzędników, księży i działaczyspołecznych. Rzeź trwała do stycz-nia 1940 r. W trzecim okresie, dojesieni 1944 r., represje zelżały, mor- derstw dokonywano w majestacieprawa. Fala represji przybrała jed-nak znów w końcówce roku, w mia -rę zbliżania się Armii Czerwonej. W sumie liczba polskich ofiar terro-

ru na Pomorzu szacowana jest nablisko 50 tys. osób. Symbolem kaźnijest miejsce masowych egzekucjikoło Piaśnicy pod Wejherowem, gdziehitlerowcy zamordowali co najmniej12 tys. ludzi, w tym Niemców.

Gdynia była pierwszym polskim miastem, w którym Niemcy rozpoczęli wysiedleniapolskiej ludności. Na spakowanie całego dobytku dawano 20 min, a bagaż nie mógłprzekroczyć 30 kg na osobę. Miasto musiała opuścić połowa mieszkańców.

Gdynia – największa ofiara wysiedleń

KATARZYNA WOJCIECHOWSKA

Zatrzymani na ulicach Gdyni FOT. MUZEUM MIASTA GDYNI

FOT.

MUZ

EUM

MIA

STA

GDYN

I

Page 26: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

26

Specjalne miejsce w planie ekster -minacji zajmowali, stanowiący pro-blem dla nazistów – mieszkańcyGdyni. Decyzję o szybkim usunię-ciu polskiej ludności napływowej z pomorskiego „korytarza” oraz spro- wadzeniu na jej miejsce Niemców,kierownictwo NSDAP podjęło jesz-cze przed wybuchem wojny.

Port GotówGdynia wyrosła w miejscu, gdzie

przez wieki znajdowały się jedynierybackie wioski. W czerwcu 1920 r.inż. Tadeusz Wenda pisał: – najdo-godniejszym miejscem do budowyportu wojennego (jak również w ra -zie potrzeby handlowego) jest Gdy -nia, a właściwie nizina między Gdy-nią a Oksywą, położona w odległości16 km od Nowego Portu w Gdań -sku. Zbudowana od zera miała byćprzede wszystkim projektem mili-tarnym, ale też odpowiedzią na do-minację gospodarczą Wolnego Mia -sta Gdańska na Wybrzeżu.

W 1921 r. miejsce to zamieszki-wało 1268 osób, pięć lat później – gdyGdynia uzyskała prawa miejskie –12 tys., a krótko przed wybuchemII wojny światowej – 127 tys. Gdy -nia stała się nie tylko modnym kurortem, ale i największym oraznajnowocześniejszym por tem han-dlowym nad Morzem Bałtyckim.Mieszkań cami byli w większości przy- byli z całego kraju polscy robotnicy.Choć na polskim Pomorzu Niemcystanowili 38% mieszkańców, to wGdyni – w odróżnieniu od pobli-skiego Gdańska – prawie ich niebyło.

Aresztowania i egzekucje gdyniantrwały już od pierwszych dni oku-pacji. Wyszukiwaniem i zatrzymy-waniem ludzi uznanych za wrogówzajmowało się głównie gestapo i po-licja kryminalna – kripo. Niemniejpierwsze aresztowania w mieście by-ły dziełem Einsatzkommando 16 – nowej formacji powstałej 12 wrze- śnia 1939 r. w Gdańsku, której za-daniem była fizyczna eliminacja pol-

skiej inteligencji na terenie całegoPomorza. Podstawą jej pracy byłaSpecjalna Księga Poszukiwawcza dlaPolski. Przy gromadzeniu danychwykorzystywano biały wywiad, or-ganizacje mniejszości niemieckiej,sieci agenturalne wywiadu, donosysąsiedzkie. Efekt – do połowy wrze-śnia aresztowano ok. 12 tys. osób.

Gdy 19 września 1939 r., pięćdni po kapitulacji miasta, Adolf Hi -

tler wizytował Gdynię, wydał roz-kaz zmiany jej nazwy na Goten ha -fen (Port Gotów). Miała ona pod -kreślać rzekome związki ze wschod-niogermańskim plemieniem, któreniegdyś żyło na Pomorzu, oraz uza-sadniać rozpoczynającą się akcję wy- siedleń ludności polskiej. Zmienio -no też nazwy ulic i osiedli: Świę-tojańska na Adolf Hitler Straße,

skwer Kościuszki na Adolf HitlerPlatz, Orłowo – na Adlershorst, a np. Oksywie – na Oxhöft.

Wszelkie znaki polskości miałyzniknąć – niszczono pomniki, rabowa-no biblioteki, a nauczyciele akade-

miccy zostali zamordowani w pierw-szej kolejności. Gdynia wraz z ca łymPomorzem została wcielona do Rzeszy.

Najpierw OrłowoPo zmianie nazewnictwa nadszedł

czas na wymianę mieszkańców. W pierwszej kolejności Niemcy po-zbyli się właścicieli dużych firmoraz domów znajdujących się w naj-

Aresztowania i egze-kucje gdynian trwałyjuż od pierwszych dni okupacji. Wyszu-kiwaniem i zatrzymy-waniem ludzi uznanych za wrogów zajmowały się głównieGestapo i policja kryminalna – kripo

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

FOT.

MUZ

EUM

MIA

STA

GDYN

I (2)

Page 27: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

lepszych dzielnicach. – Wyznaczoneosoby i ich rodziny zmuszano doopuszczania domów pod groźbą ze-słania do obozu koncentracyjnego –pisze Monika Tomkiewicz z Insty tu -tu Pamięci Narodowej w swojej pra -cy poświęconej wysiedleniom gdy-nian. – Nakazy te dotyczyły przedewszystkim posiadaczy ziemskich,kupców i rzemieślników, których za-kładami zainteresowani byli miej-scowi Niemcy, jak również właści-cieli dużych mieszkań położonych w prestiżowych dzielnicach miasta,

przeznaczonych na biura i kwaterydla tworzonej administracji niemiec-kiej.

Pierwsze masowe wysiedlenia lud-ności Gdyni nastąpiło 12 paździer-nika 1939 r. i objęły mieszkańców

dzielnicy Orłowo. O koniecznościopuszczenia mieszkań nikt wcze-śniej nie uprzedzał. Informowały o tym rano pisemne i podawanedrogą radiową obwieszczenia prezy-denta policji SS-BrigadenführeraChristopha Diehma: – Ze względuna bezpieczeństwo nakazuję ewaku-ację ludności polskiej dzielnicy Or -łowo z wyłączeniem Kolibek i Ma łe -go Kacka do czwartku 12 paź dzier-nika 1939 r. o godzinie 9.00. Na uli-cach, wczesnym rankiem, pojawiłysię też samochody z megafonami.

Na spakowanie się było 20 min.Cały pozostały dobytek musiał zo-stać na miejscu. Niemcy rewidowa-li przesiedleńców, zabierali gotów-kę, kosztowności. Opornym groziłaśmierć – także za powrót do domu.

Gdynię Orłowo opuściło w tymdniu ok. 4 tys. mieszkańców: 2,7 tys.dorosłych i 1,3 tys. dzieci. Wię -kszość wysiedlanych pędzono pie-szo do punktów zbornych urządza-nych w kościołach, stodołach, ha- lach, pod gołym niebem czy przedcmentarzem na Witominie, gdzieoczekiwali na transport. Następniewszystkich przejściowo zakwatero-wano na peryferiach miasta.

Wysiedleni trafiali potem do Ge -neralnego Gubernatorstwa – głów-nie Częstochowy, Lublina i Kielc.Transportowani byli w nieogrzewa-

nych wagonach towarowych, całyczas zamkniętych, choć podróż trwa- ła kilka dni, bowiem pociągi wielo-krotnie się zatrzymywały, przepusz-czając transporty wojskowe. Nie któ-rych już pod domami ładowano nasamochody ciężarowe marki OpelBlitz, służące do przywozu żywno-ści i uzbrojenia dla armii niemiec-kiej, i tak wywożono do GG.

Polacy, raus!Kilka dni później ewakuowano

dziel nicę Kack, a następnie Wzgó -rze Focha (obecnie Wzgórze św. Ma-ksymiliana), ulicę Świętojańską,Grabówek, Witomino, Obłuże, Ka -mienną Górę. Wysiedlenia przepro-wadzano we wczesnych godzinachrannych. Brały w nich udział żan-darmeria, oddziały policji ochron-nej, Selbstschutzu, oddziały SA i SS.Domy, a nawet całe dzielnice ota-czał kordon policji, która przy wyciusyren wkraczała do mieszkań. Bagażnie mógł przekroczyć 25–30 kg naosobę dorosłą i 10 kg na dziecko. Po czątkowo zezwalano na zabranie200 zł, potem kwota ta spadła do20.

– W raporcie operacyjnym spo-rządzonym po ewakuacji Orłowazawarto informację, która miaładu ży wpływ na wysiedlanie pozo-stałych dzielnic miasta – pisze Tom -kie wicz. – Zauważono, że ciasnota i fatalne warunki higieniczne panu-jące w miejscach oczekiwania wy-siedlonych na transport do Gene ral -nego Gubernatorstwa powodujądu że niebezpieczeństwo powstania i rozprzestrzenienia się szkarlatynyi tyfusu, co może ujemnie wpłynąć naplanowany rozwój bazy marynarkiwojennej i opóźnić repatriację Niem-ców bałtyckich.

Podwładni gdańskiego gauleiteraAlberta Forstera opracowali drobia-zgową instrukcję dotyczącą rasowejselekcji gdynian. Ankieta zawiera -ła kil kanaście szczegółowych pytań:o przynależność wyznaniową, wy-kształcenie, pochodzenie, krewnych

27

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

FOT.

MUZ

EUM

MIA

STA

GDYN

I (2)

Page 28: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

w Niemczech. Celem było wyłonie-nie spośród mieszkańców miastauprzywilejowanej grupy folksdoj-czów, która miała uniknąć wysiedle-nia. Z czasem, gdy władze zaczęłypotrzebować więcej żołnierzy, mie -szkańcy byli wpisywani na listę podprzymusem.

Polaków podzielono na trzy gru py.Pierwsza obejmowała ludzi, którzyprzybyli tu po 1918 r. i przeznacze-ni byli do wysiedlenia poza Po morze– w tym inteligencję i działaczy po-litycznych, którzy uniknęli do tejpory represji. W drugiej znalazły sięosoby urodzone na Pomorzu, ale po -za Gdynią – tych miano przesiedlićna Kaszuby – do Kościerzyny, Kar tuzi Wejherowa, jeśli tylko w tychmiejscowościach mieszkali ich krew- ni. Do trzeciej trafili Polacy urodze-ni już w Gdyni, a więc głównie dzie-ci, które chwilowo nie stanowiłyzagrożenia dla III Rzeszy, a ich wy-siedlenie miało nastąpić z chwilą,gdy ich mieszkania będą potrzebnedla rodzin niemieckich przybywają-cych do miasta.

– Dla zachowania pozorów pra-worządności wysiedleniom staranosię nadać charakter dobrowolnej emi- gracji ludności – kontynuuje Tom -kie wicz z IPN-u. – Na posterunkachpolicyjnych wydawano numerowanebilety kolejowe z zaznaczoną liczbąosób i miejscem docelowym. Podpisszefa policji na bilecie pełnił jedno-cześnie funkcję przepustki granicz-nej uprawniającej do powrotu w ro-dzinne strony matki bądź ojca.

50 271 wysiedlonych gdynianMiasto oplakatowano ogłoszenia-

mi o obowiązku wysiedlenia, infor-mację podawało też radio. Część odrazu pozostawiała dobytek i opusz-czała miasto, niektórzy przenosilisię do innej dzielnicy, licząc, że będąmogli zostać. By to ukrócić, 24 paź-dziernika 1939 r. władze niemiec-kie podały do wiadomości „os tat nierozporządzenie”: – Niniej szym przy- po minam po raz ostatni, że ludność

Polska powinna opuścić miasto Go -tenhafen i sąsiednie miejscowości.

Podróż trwała od kilku do kilku-nastu dni. Za prowiant musiało wy-starczyć to, co zabrało się z domu.Brakowało wody. – Wodę do picia zdo- bywano z tendra parowozu w nie-wielkich ilościach, była ciepła i mia -ła kolor brunatno-szary, z całą pew- nością była szkodliwa dla zdrowia,gdyż zawierała sodafox, czyli śro-dek chemiczny zapobiegający osa-dzaniu się kamienia w kotłach –zeznał w 2001 r. przed OkręgowąKo misją Badania Zbrodni przeciw-ko Narodowi Polskiemu gdynianinCzesław Możejko. Inny świadek mó-wił: – Sam widziałem, jak płaczącamatka przekazywała dróżnikowizmarłe dziecko, prosząc o jego po-chowanie.

Po dotarciu do miejsca docelo-wego, z wysiedlonymi postępowanoróżnie. – W Kielcach pozwolono imudać się tam, gdzie chcą, w Lubliniezajął się nimi Czerwony Krzyż, kwa- terując ludzi w budynkach pu-blicznych, w Częstochowie na miej-scu przy gotowano obóz przejściowy, w Radomiu umieszczono ich w ko-ściele garnizonowym wypełnionymkońmi, skąd następnego dnia gospo-darze zabierali ich furmankami doswych domostw – dodaje MonikaTomkie wicz. Niektórzy udawali siędo swoich rodzin w Generalnym

Guberna tor stwie, część zostałazmu szona do pracy u niemieckichgospodarzy lub wywieziona na ro-boty. Inni pracowali w kraju przybudowie mostów czy fortyfikacji.Heinrich Himmler 26 października1939 r. w wyniku nieporozumień z Alber tem Forste rem w sprawieosiedlania w Gdyni Niemców bał-tyckich zawiesił do odwołania

wszelkie wysiedlenia z ziem wcie-lonych do Rze szy. Ale już cztery dnipóźniej rozpo częto drugi etap wy-wożenia lud ności z tych terenów. W rezultacie na przełomie paździer-nika i listopada 1939 r. z Gdyni wy-siedlono aż 40% przedwojennychmieszkańców.

– Z „Dziennika Wojennego Do -wództwa Wojskowego Gdańsk – Pru-sy Zachodnie” wynika, że wysiedlo-no wówczas 12 271 mieszkańcówGdyni, a dobrowolnie miasto opu-ściło ok. 38 tys. mieszkańców, co da jełączną liczbę 50 271 osób – ustaliła

28

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

Dla zachowania pozorów praworząd-ności wysiedleniomstarano się nadać charakter dobrowolnejemi gracji ludności

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

FOT.

MUZ

EUM

MIA

STA

GDYN

I

Page 29: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

29

Tomkiewicz. – Pozostałych w Gdy nirugowano z ich mieszkań i zmuszo-no do osiedlenia się na peryferiachmiasta.

Nie sposób określić, ilu ludzi zmar- ło z wycieńczenia. Opuszczone mie -szkania dostawali Niemcy, głównieurzędnicy i wojskowi.

Staraliśmy się powrócić do Gdy ni... Naloty aliantów na Gdynię roz-

poczęły się latem 1942 r., a najwię -ksze – z udziałem 200 i więcej sa-molotów – trwały od końca 1943 r.Po potężnym bombardowaniu nocąz 18 na 19 grudnia 1944 r. gdyńskastocznia została tak zniszczona, żemusiała zakończyć produkcję U-Boo- tów, a baza Kriegsmarine praktycz-nie przestała istnieć. Zniszczeniaszczęśliwie ominęły Śródmieście.

Wiosną 1945 r., gdy tylko prze-szedł front (Sowieci zdobyli miasto28 marca) – większość wysiedlo -nych starała się wrócić. Wielu jed-nak swo ich mieszkań już nie odzy-skała. – Staraliśmy się powrócić doGdyni, jednakże okazało się, że na -sze mieszkanie zostało już zajęteprzez jakąś polską rodzinę, nie czy-niliśmy żadnych starań o odzyska-nie tego mieszkania – zrelacjonowa-ła Regina Helena Musielak. Kolejnyświadek: – Po naszym miejscu za-mieszkania w Gdyni nie było śladu,dom wyburzono, nie widzieliśmy przy-

szłości i warunków materialnych dozamieszkania w Gdyni, osiedliliśmysię na stałe w miejscu naszej zsyłkiw Pabianicach.

W latach 1939–1944 Gdynia całkowicie zmieniła swój charakter. Z miasta nastawionego na handelmorski stała się ośrodkiem przemy-

słu zbrojeniowego, w porcie stacjo-nowały największe niemieckie okrę-ty, w stoczni zaś budowano U-Booty.W 1943 r. uruchomiono w mieściekomunikację trolejbusową, która fun-kcjonuje do dziś.

Trzymilionowa rzesza Polaków,którzy podpisali folkslistę w Gene -ralnym Gubernatorstwie, została powojnie uznana za zdrajców narodu.

Sądy skazywały ich na wieloletniewięzienie, dochodziło do represji(zsyłanie do obozów pracy czy de-portacje w głąb ZSRR). Podobniebyło w Gdyni. Powracający wysie-dleńcy byli bezwzględni wobec tych,którzy przetrwali w mieście dziękipodpisaniu folkslisty.

Od ostatecznej zemsty powstrzy-mał komunistów Aleksander Za wadz -ki, pierwszy powojenny wojewodaśląsko-dąbrowski. To on miał uświa-domić Bolesławowi Bierutowi, że naterenach wcielonych do Rzeszyurzędnicy sami przydzielali do fol-klisty, a odmowa często oznaczałarozstrzelanie. 6 maja 1945 r. wpro-wadzono ustawę, która dawała moż-liwość rehabilitacji osobom, którezostały wciągnięte na listę przymu-

sem. Ci, którzypodpisali listę ka-tegorii trzeciej i czwartej byli re-habilitowani popod pisaniu tzw.deklaracji wier-ności. Celem we-ryfikacji miałobyć: – całkowiteoczyszczenie z ele-mentów narodowomałowartościowych,

politycznie szkodliwych, społecz-nie pasożytniczych. Reszta musiałaoczyszczać się przed sądem, co cią-gnęło się miesiącami. Kiedy sąd od-rzucał wniosek o rehabilitację, wnio-skodawca trafiał na czas nieokreślonydo obozu pracy, zostawał pozbawio-ny praw honorowych i publicznych,a cały majątek ulegał konfiskacie.W 1946 r. przyspieszono sądowytryb rehabilitacyjny, a ustawą z 20lipca 1950 r. wprowadzono amne-stię dla posiadaczy wszystkich kate-gorii folkslisty.

W listopadzie 1945 r. w Gdynimieszkało już tylko ok. 2 tys. Niem -ców, którzy sześć lat później mu-sieli przyjąć polskie obywatelstwo, i 81 tys. pozytywnie zwe ryfikowa-nych Polaków.

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCHNie sposób określić,ilu ludzi zmar ło z wycieńczenia.Opuszczone mie szka-nia dostawali Niemcy,głównie urzędnicy i wojskowi

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

FOT.

MUZ

EUM

MIA

STA

GDYN

I (2)

Page 30: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

30

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

W latach 30. w Niem czechpowstało kilka bardzo no-woczesnych pistoletów

ka libru 7,65 mm. Wszystkie miałykompaktowe wymiary umożliwiają-ce łatwe ukrycie broni pod ubra-niem, całkiem pojemny magazynek,kurkowy mechanizm uderzeniowy z modnym samonapinaniem oraz

rozbudowany system zabezpieczeń.Pierwsze były Walthery – wyrobysłynnego producenta z położonegow Turyngii miasta Zella-Mehlis.

Był rok 1592, kiedy u podnóżaTuryńskiego Lasu wytwórcy bronizałożyli tam swój pierwszy cech rze-mieślniczy. Stał się on kamieniemwęgielnym dla umiejscowionej w Tu ryngii produkcji militarnej, roz-wijanej sukcesywnie przez dalszewieki. Lokalizacja zbrojeniowej ga-łęzi przemysłu w tych okolicachwiązała się z obecnością potrzeb-nych surowców, węgla i rud żelaza,a co za tym idzie – bardzo licznychw regionie hut. Płatnerze kuli mie-cze i zbroje od XV w., ale najwięk-

szą sławę w całej Europie zdobyłatamtejsza broń palna.

Pistoletowe imperium rodzinyWaltherówJesienią 1886 r. w mieście Zella-

-St.Blasii w Turyngii powstała nie-wielka rusznikarnia, którą otworzył28-letni wówczas Carl WilhelmWalther. Zamiłowanie do broni wy-ssał on z mlekiem matki, która byławnuczką Gustawa Wilhelma Pistora– słynnego na całą Europę produ-centa karabinów z Bormühle w po-bliżu Asbach-Schmalkalden. PaniWaltherowa, żona Carla Wilhelma,także pochodziła z rusznikarskiegorodu: była córką producenta rewol-werów Christiana Friedricha Pic ker-ta, który miał swój zakład w Gross -fahner, nieopodal Gothy. PaństwoWaltherowie dochowali się pięciusynów.

Carl Wilhelm był człowiekiem ty -leż pracowitym, co obrotnym i prze-

bojowym – więc jego umiejscowio-ny w szopie warsztacik wyposażonyw imadło, trochę narzędzi, przeno-śne palenisko kowalskie i tokarkę o nożnym napędzie przerodził się z czasem w całkiem sporą manufak-turę, która zatrudniała kilkunastupracowników produkujących długąbroń palną: myśliwską i sportową.

Kiedy na przełomie XIX i XX w.zaczęły pojawiać się pierwsze pisto-lety samopowtarzalne, Carl Wil -helm – namówiony przez syna FritzaAugusta – postanowił zaryzykować i spróbować swych sił w produkcjitej coraz to modniejszej broni, po-pularnej zarówno ze względu na no-wość, jak i liberalne przepisy zezwa-

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Wraz z dojściem do władzy AdolfaHitlera i związanym z tym gwałtownymrozwojem aparatu bezpieczeństwa oraz uzbrojonych formacji NSDAP, w III Rzeszy potężnie wzrosłozapotrzebowanie na niewielkie pistoletysłużbowe. Ich rynek zdominowałyWalthery PP i PPK.

Walther PP i PPKpistolety brunatnych koszul

WOJCIECH WEILERFO

T. AR

CHIW

UM M

AGAZ

YNU

STRZ

Page 31: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

31

lające na jej posiadanie do samoob- rony. Zastawił więc firmę i dom, poczym za wysokie kredyty bankoweuruchomił produkcję skonstruowa-nego przez syna pistoleciku kieszon-kowego Modell 1. Fritz August Wal -ther, czwarty potomek Carla Wilhel- ma, był bowiem wybitnie uzdolnio-nym rusznikarzem, który w 1906 r.zdobył dyplom mistrzowski w wie -ku ledwie 17 lat.

Wejście w nowy segment rynkuzbrojeniowego okazało się decyzjągenialną. Rozwój firmy nabrał niespo-tykanego dotąd tempa, a jej obro typrzekroczyły najśmielsze oczekiwa-nia właściciela. Walther Modell 1produkowany był tylko przez dwalata, lecz doczekał się oszałamiają-cego sukcesu komercyjnego. Łącz niewyprodukowano ok. 31 tys. sztuk,które sprzedały się jak świeże bu-łeczki. Carl Wilhelm liczył zyski i przecierał ze zdumienia oczy: sprze- dał bowiem więcej egzemplarzy pi-stoletu Modell 1 niż razem wzię-tych wszystkich strzelających wy ro- bów wyprodukowanych przez całydotychczasowy okres istnienia firmy!

Kuto żelazo póki gorące i w ciągukolejnych lat powstawały następnemodele, oznaczane numerami od 2 do 9. W czasie I wojny światowejzakład Waltherów otrzymał kon-trakt wojskowy na dostawę skon-struowanych w 1910 r. pistoletówModell 4 kalibru 7,65 mm. Była todotychczas najbardziej rozpowszech-niona broń Walthera, wyproduko-wana w ilości ok. 275 tys. sztuk,

z czego ok. 75 tys. trafiło do wojska.Kiedy w bitwie pod Łodzią pod ko-niec 1914 r. poległ najstarszy synpaństwa Waltherów, serce ojca niewytrzymało: załamany tragedią za-łożyciel firmy zmarł latem roku na-stępnego. Rodzinny interes przejęlijego trzej synowie: Georg Carl zo-stał dyrektorem generalnym, HansErich dyrektorem handlowym, a FritzAugust – głównym konstruktorem.Piąty syn, Carl Lothar, założył wła-sny zakład, do dziś słynący z pro-dukcji doskonałej jakości luf.

Modell 8: idzie noweNajstraszniejsza ze znanych wów-

czas wojen dobiegła końca 11 listo-

pada 1918 r., a nieco ponad pół rokupóźniej nastał czas wymierzonych w Niemcy drastycznych ograniczeńtraktatu wersalskiego. Zniesienie po-boru, utworzenie zawodowej Reichs -wehry o liczebności ograniczonej dozaledwie 100 tys. żołnierzy i zakazprac nad rozwojem broni ofensyw-nych to tylko część represji, któredotknęły kraj. Musiało minąć półto-ra roku, zanim firma Walther (któramiała w swym dorobku już siedemmodeli pistoletów) mogła – oczywi-ście pod dozorem – wznowić pro-dukcję broni krótkiej na rynek cy-wilny. Pierwszą konstrukcją byłModell 8 kalibru 6,35 mm.

Z wyjątkiem Mod. 1, dotychcza-sowe pistolety z zakładu w Zella--St.Blasii – później Zella-Mehlis

(nazwę miasta zmieniono w 1919 r.)– były identyczne koncepcyjnie i bardzo podobne konstrukcyjnie.Wszystkie one działały na zasadziewykorzystania energii odrzutu zam -ka swobodnego, miały kurek we-wnętrzny i spust pojedynczego dzia-łania, otwarty z przodu charak te-rystyczny zamek i połączoną z nim

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

„Tak strzela Walther” – głosiła niemiecka reklamaprzedstawiająca umundurowanego w brunatną koszulę członka SA strzelającego z Walthera PP do tarczy sylwetkowej FOT. ARCHIWUM MAGAZYNU STRZAŁ

Modell 8 (na górze) był pierwszym zwiastunem nowoczesnych pistoletów firmy Carl WaltherWaffenfabrik: PP (pośrodku) i PPK (na dole) FOT. WOJCIECH WEILER Z KOLEKCJI ANDRZEJA DOBROWOLSKIEGO

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

Page 32: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

32

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

bagnetowo oporę sprężyny powrot-nej, osłaniającą przednią część lufy.Z tym trwałym dziedzictwem zer -wał dopiero w roku 1920 Modell 8,który otwierał nowy szereg niewiel-kich pistoletów firmy Carl WaltherWaffenfabrik i był bezpośrednimprekursorem nowoczesnych pisto-letów samopowtarzalnych o zamkuswobodnym – PP i PPK. Wraz z odejściem od koncepcji otwartegoz przodu zamka i osobnej oporysprężyny powrotnej narodził sięnowy pomysł, dziś będący pistole-tową klasyką: ruchomy na zawiasiekabłąk spustu z górnym występemograniczającym ruch wsteczny zam -ka. Wychylenie kabłąka w dół zwię -kszało długość drogi zamka na tyle,że dało się go odciągnąć w położe-nie demontażowe, a następnie zsu-nąć w przód z prowadnic szkieletu,po uprzednim zadarciu tyłu zamkaw górę. Rozwiązanie to przejęły póź- niejsze Walthery PP i PPK.

Pistolet dla policjantaO pistolecie, w którym pierwszy

strzał można oddać przez naciśnię-cie na spust bez uprzedniego napię-cia mechanizmu uderzeniowego,myślano od bardzo dawna. Takie me- chanizmy spustowo-uderzeniowe jużod lat miały rewolwery i sprawdza-ły się bardzo dobrze. W 1923 r. uka-zało się w Niemczech trzecie wyda-nie książki Gerharda Bocka „No wo-czesna broń krótka i jej zastosowa-nie” („Moderne Handfeuerwaffenund ihr Gebrauch”), w której autorpostulował jak najszybsze wprowa-dzenie pistoletów z kurkiem ze-wnętrznym i mechanizmem z samo-napinaniem, nadających się szcze-gólnie dobrze na broń służbową dlapolicji. Będąc pod ogromnym wra-żeniem lektury tej książki, już w styczniu 1924 r. Fritz Waltherzgłosił do opatentowania rozwiąza-nie mechanizmu spustowo-uderze-niowego typu singe action / doubleaction (SA/DA), czyli umożliwiająceoddanie strzału albo z kurka uprzed-

nio napiętego, albo przez samonapi-nanie kurka naciskiem na spust.Prace nad pistoletem toczyły siędalej, w 1927 r. pojawił się kolejnypomysł: bezpiecznik połączony zezwalniaczem napiętego kurka. Za -bez pieczenie broni powodowało, żenapięty wcześniej kurek opadał, niepowodując strzału. Zmodyfi ko wa -no też system wychylanego kabłąkaznany z Mod. 8, a wszystkie te roz-wiązania zebrano w broni nazwanejPolizeipistole, czyli „Pistolet Poli cyj -ny” – w skrócie PP.

Walther PP był konstrukcją sa-mopowtarzalną, działającą na zasa-

dzie wykorzystania energii odrzutuswobodnego zamka, o umocowanejw szkielecie lufie, strzelającą amu-nicją 7,65 mm x 17SR. Kurek byłzewnętrzny, po lewej stronie na zam -ku znajdował się skrzydełkowy bez-piecznik, będący jednocześnie zwal-niaczem napiętego kurka. W zamkubył wskaźnik obecności naboju:kiedy nabój znajdował się w komo-rze nabojowej – z tylnej powierzch-ni zamka wstawał niewielki trzpień(widoczny za dnia i łatwy do wy-czucia w ciemności), informującystrzelca, że broń jest załadowana.

Magazynek mieścił 8 sztuk amuni-cji, okładki chwytu były drewniane.Seryjna produkcja rozpoczęła się w 1929 r.

Polizeipistole miał 173 mm dłu-gości i 109 mm wysokości, a prze-znaczony był do noszenia w kabu-rach zewnętrznych przez umun- du rowaną policję Ordnungspolizei(Orpo). Funkcjonariusze pionu do-chodzeniowego (Kriminalpolizei, czy-li Kripo) działali jednak po cywilne-mu i potrzebowali mniejszego pi-stoletu do noszenia w ukryciu, podubraniem. Fritz Walther stworzyłwięc wariant kompaktowy PP, na-

zwany Polizeipistole, Kriminal („Pi -stolet Policji Kryminalnej”, w skró-cie PPK), którego produkcja seryjnaruszyła w 1930 r. Miał 155 mm dłu-gości, wysokość 100 mm i mieściłw magazynku o jeden nabój mniejniż jego większy brat.

Oprócz wersji całostalowej PP i PPK oferowano w odmianie zeszkieletem z duraluminium – stopualuminium z miedzią i magnezem.Podstawową i najliczniej produko-wa ną wersją kalibrową WaltherówPP i PPK był pistolet na naboje 7,65 mm x 17SR – amunicją tą strze-

29 lipca 1939 r., strzeleckie mistrzostwa SA. Na zdjęciu drużyna SA-Gruppe Thüringen, zespołowi mistrzowie SA w konkurencji strzelania z pistoletu służbowego. Od lewej: SA-Rottenführer Greinerstrzela z pistoletu Sauer M38, dalej SA-Rottenführer Emhardt z Waltherem PP i SA-OberscharführerKrempel, też z Sauerem M38 FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Page 33: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

lało 97% egzemplarzy wyproduko-wanych do 1945 r. Oprócz tego po-wstawały Walthery na amunicję6,35 mm x 15,5SR, .22 LR oraz 9 mm x 17. Ta ostatnia odmiana togłównie PP dla policji irańskiej i PPK dla lotników niemieckiejLuftwaffe.

W służbie narodowegosocjalizmuChoć świetne pistolety PP i PPK

produkowano już parę lat, to do-piero w 1933 r. fabryka podpisałapierwszy duży kontrakt z adresatembroni ujętym w jej nazwie, czyli po-

licją. Stróże prawa z Bawarii zaku-pili 100 tys. PP i 14,5 tys. PPK, alenajważniejszym klientem instytu-cjonalnym zakładów w Zella-Mehlisbył inny mundurowy odbiorca: hi-tlerowcy.

W styczniu 1933 r. w Niemczechwładzę przejęła Narodowosocja lis -tyczna Niemiecka Partia Robotnicza(Nazionalsozialistische Deutsche Ar -beiterpartei, NSDAP), która two-

rzyła coraz więcej umundurowa-nych i uzbrojonych formacji par tyj- nych, jak m.in. Oddziały Szturmowe(Sturmabteilungen der NSDAP, SA),Sztafety Ochronne (Schützstaffel,SS), Korpus Motorowy (National -so zialistisches Kraftfahrkorps, NSKK)czy Korpus Lotniczy (Nationalso -zia listisches Fliegerkorps, NSFK).Zaopatrzeniem niezliczonych for-macji mundurowych zajmowała sięWzorcownia Rzeszy (Reichszeug -mei sterei, RZM).

Firma prowadzona przez braciWaltherów już długo przed 1933 r.wspierała finansowo działania NSDAP

– partia to zapamiętała i po dojściudo władzy odwdzięczyła się hojnie.Latem 1933 r. Oddziały Szturmoweogłosiły PPK mianem „pistoletusłużbowego ruchu narodowosocjali-stycznego” (Dienstpistole der Be we -gung) i RZM zamówiła na dobry po-czątek 250 tys. sztuk tej broni.Fabryka pracowała w dzień i w nocy,na trzy zmiany – a i tak nie nadąża-ła. Kolejne zamówienia na PP i PPK

posypały się od klientów państwo-wych, m.in. od policji celnej, policjisądowej oraz straży pocztowej.

Każdy członek NSDAP miał obo-wiązek kupić PPK, lecz producentnie był w stanie natychmiast do-starczyć tak wielkiej ilość pistole-tów i od razu zrealizować zamó-wień. Utworzyły się więc długieko lejki, listy społeczne i zapisy, a nowi członkowie NSDAP częstomusieli czekać na swój pistoletnawet ponad 5 lat! Dlatego opraco-wano motywacyjny system talo-nów: wysokiej rangi zasłużeni funk-cjonariusze partyjni za osiągnięcia w pracy organizacyjnej mogli dostaćw nagrodę bon uprawniający do za-kupu Walthera PPK poza kolejno-ścią. Pistolety na talony nazywano„bronią honorową dla przywódcówpolitycznych” (Ehrenwaffe für Poli -ti sche Leiter): na rękojeści zamiast

znaku producenta miały godło III Rze -szy, ich kabury były lakierowane naciemny brąz i tłoczono na nich hi-tlerowskiego orła.

Pistolet w prezencieOferowano także egzemplarze

lu k susowe, zazwyczaj prezenty odfabryki dla ważnych figur państwo-wych: chromowane, niklowane czyzłocone, o rękojeści z kości słonio-

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

33NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Oficer Wehrmachtu strzela z Walthera PPK FOT. ARCHIWUM MAGAZYNU STRZAŁ

Z okazji 21. rocznicy puczu monachijskiegoSS-Reichsführer Heinrich Himmler podarowałzasłużonym funkcjonariuszom SS pozłacane i bogato grawerowane Walthery PPK FOT. ARCHIWUM MAGAZYNU STRZAŁ

Page 34: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

34

BIUL

ETYN

URZĘ

DUDO

SPRA

WKO

MBA

TAN

TÓW

IOS

ÓBRE

PRES

JON

OWAN

YCH

wej, ręcznie grawerowane w trady-cyjne niemieckie motywy z liśćmidębu. I tak np. na Waltherze PP dlaEwy Braun wygrawerowano szarot-ki, a pistolet dla Hermanna Göringabył złocony, z medalionami „HG”na okładkach z kości słoniowej i de-dykacją „Z okazji 50. urodzin, napamiątkę radosnych chwil w łowi-sku – F. i G. Walther” na zamku.Swojego Walthera PP miał takżeAdolf Hitler: otrzymał go na 50.urodziny, ale w lipcu 1941 r. poda-rował go słynnemu lotnikowi, asowimyśliwskiemu Wernerowi Mölder so-wi. Z okazji 21. rocznicy puczu mo-nachijskiego SS-Reichsführer Hein -rich Himmler podarował zasłużo -nym funkcjonariuszom SS pistoletyPPK o złoconej powierzchni, grawe-rowane w liście dębowe, z faksymi-le podpisu Himmlera i znakiem„SS” – zaś zamiast numeru seryjne-go wybita była data „9. Nov. 1944”.

Walthery na eksportPonieważ PP i PPK były znako-

mitymi pistoletami, więc od same-go początku produkcji seryjnej ofe-rowane były także na eksport – choćten był bardzo ograniczony, bo grosegzemplarzy zabierały zamówieniakrajowych instytucji hitlerowskich.

W katalogach polskich firm han-dlujących bronią Walthery PP poja-wiły się już na przełomie lat 1930 i 1931. W czerwcu 1939 r. naszaKo menda Główna Policji zakupiła 3 tys. sztuk PP kalibru 7,65 mm dlafunkcjonariuszy Komendy Sto łecz -nej i instytucji centralnych PolicjiPaństwowej. Niestety, nie wiado-mo, czy zamówienie to zostało zre-alizowane przed wybuchem II woj -ny światowej.

W latach 30. ubiegłego wiekuIran podpisał duże kontrakty z nie-mieckimi fabrykantami broni: armiazakupiła pistolety Parabellum, zaśwspomniana wcześniej policja – 2 tys. sztuk Waltherów PP na nabój9 mm x 17. Wszystkie seryjnie pro-dukowane PP na dziewięciomilime-

trowy nabój na pierwszy rzut okaodróżniały się od podstawowej wer-sji (kalibru 7,65 mm) zaczepemmagazynka umieszczonym u dołuchwytu, a nie za osią spustu po le -wej stronie broni. „Irańskie” pisto-

lety dodatkowo różniły się oznacze-niami: standardowy, niemiecki na pis(na który składała się nazwa produ-centa, modelu i kalibru broni orazznaczek firmowy – waltherowskawstęga) przeniesiono z lewej stronyzamka na prawą, po lewej zaś umie-szczono godło oraz opis w językuperskim (farsi) „1317 Model Sha -beroni” – czyli „pistolet wz.1317,model dla policji państwowej”.

Liczba 1317 oznaczała rok 1939 ob-liczany według kalendarza muzuł-mańskiego (czyli od roku 622 n.e.),w którym miała zakończyć się reali-zacja kontraktu i dostawy broni.Numery seryjne pistoletów były na

szkielecie, za kabłąkiem – po pra-wej stronie cyframi arabskimi (tzn.takimi, które w Europie nazywa się„arabskimi”), po lewej – perskimi(czyli prawdziwymi arabskimi).

Duńska policja (Rigspolitiet) –podobnie jak i nasza – zamówiła tużprzed wojną u przyszłego okupanta1200 Waltherów PP i 200 PPK, ko-lejnych kilkaset PP zakupili jesienią1939 r. duńscy celnicy. Co ciekawe

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Nie tylko Niemcy lubili dawać Walthery w prezencie. Tego PPK zdobytego na fronciewschodnim gen. Karol Świerczewski „Walther”(który swój pseudonim zawdzięczał ulubionej broni – Waltherowi PP) podarował swemu siostrzeńcowi, Eugeniuszowi Weissowi. Na tabliczce wygrawerowano napis: „W dniu urodzin Geniusiowi gen. broni Karol Świerczewski14.09.1945” FOT. ARCHIWUM MAGAZYNU STRZAŁ

„Pistolet wz.1317, model dla policji państwowej” – czyli Walther PP dla policji irańskiej FOT. WOJCIECH WEILER Z KOLEKCJI KRYSTIANA PRZYBYŁY

Page 35: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd

35

BIULETYNURZĘDU

DOSPRAW

KOMBATAN

TÓWI

OSÓBREPRESJON

OWAN

YCH

NR 11 –12(299–300) LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2015

Urodził się 12 marca 1975 r. w War szawie w rodzinie o tra-dycjach niepodległościowych.

Jest absol wentem Wydziału Histo -rycznego Uni wer sytetu Warszaw skie -go, a także Wyż szego Kursu Obron -nego Akademii Obrony Narodowej.Przygotowuje pracę doktorską na Uni -wersytecie Kardynała Stefana Wy -szyń skiego. Jako historyk specjalizujesię w dziejach II Rzeczy pospolitej.Jest autorem wielu publikacji po-święconych najnowszej historii Polski (w tym współautorem pracy „LegionyPolskie 1914–1918” oraz „Encyklo -pedii Białych Plam”) i kilkunastu edycjiśpiewników historycznych. Od 1998 r.prezes Związku Piłsudczyków orazwiceprezes Instytutu Józefa Pił sud -skiego Poświęconego Badaniu Naj -nowszej His torii Polski. Był dziennika-rzem w Ka to lickim Radiu Warszawa,w Radiu „Ju trzenka” i w „PrzeglądzieHistoryczno-Wojskowym”. Orga nizo -wał uroczystości, wystawy, konferen-cje naukowe, koncerty i widowiska, a także ogólnopolskie konkursy literac-kie, plastyczne i recytatorskie poświę-cone najważniejszym wydarzeniom hi-storycznym XX w. W latach 1999– –2014 był komendantem Marszu Szla -kiem I Kompanii Kadrowej, a w latach2002–2008 komendantem głównymZwiązku Strzeleckiego „Strze lec” Or -ganizacji Społeczno-Wycho wawczej,organizatorem obozów sportowych,edukacyjnych i wypoczynkowych dlamłodzieży strzeleckiej, harcerskiej i szkol nej.

W latach 2006–2007 był doradcą oraz rzecznikiem prasowym ministrakultury i dziedzictwa narodowego. W 2008 r. był koordynatorem obcho-dów ustanowionego przez Sejm Roku

Zbigniewa Herberta. Od 2009 r. pra-cował w Bi blio tece Narodowej. W ro -ku 2014 koordynował ogólnopolskieobchody Stu lecia Legionowego CzynuNie po dle głościo we go.

Jest radnym Dzielnicy Ochota Mia -sta Stołecznego Warszawy od 2002 r.W latach 2005–2006 pełnił funkcjęprze wodniczącego Rady, a od 2006 r.jest wiceprzewodniczącym Rady orazczłonkiem Dzielnicowego KomitetuOpie ki nad Miejscami Pamięci Naro -dowej.

Za popularyzowanie historii Polski i krzewienie postaw patriotycznychwśród młodego pokolenia uhonorowa-ny przez prezydenta RP Lecha Kaczyń -skie go Srebrnym Krzyżem Zasługi.Odzna czony został także złotym meda-lem Opiekuna Miejsc Pamięci Na -rodowej, Medalem „Pro Memoria”,Medalem „Pro Patria”, Medalem Ku -stosza Tradycji, Chwały i Sławy OrężaPolskiego, odznaką „Za Zasługi dlaŚwiatowego Związku Żołnierzy ArmiiKrajowej”.

Jan Józef Kasprzyk

– pomimo agresji niemieckiej i oku-pacji kraju – zgodnie z umową brońdostarczono sukcesywnie w latach1940 i 1941! Wszystkie te pistoletysłużyły funkcjonariuszom jeszcze w latach 70., a więc 30 lat po wojnie.

W 1942 r. Szwedzi kupili 300sztuk PP i 100 PPK dla straży prze-mysłowej zakładów wodociągowychi było to ostatnie zrealizowaneprzed końcem wojny zamówieniezagraniczne.

Na zakończenieKiedy PP powstał, był rewelacją:

mechanizm spustowo-uderzeniowySA/DA dawał możliwość oddaniabłyskawicznego strzału, bezpiecznikprzykrywał iglicę i jednocześniezwalniał kurek, lufa połączona szty -w no ze szkieletem poprawiała cel-ność, wystający z zamka pręcik sy-gnalizował obecność naboju w lufie,a odchylany kabłąk pozwalał na bar-dzo łatwe rozłożenie broni do czysz-czenia. Choć rozwiązania te znanojuż wcześniej, to w jedną całość po-łączyły się dopiero w konstrukcjiWalthera PP, który – choć obecnieprawie dziewięćdziesięcioletni – niestracił swych zalet. Po wojnie pro-dukcję PP i PPK wznowiono: trwa-ła ona aż do początku XXI stulecia,a pistolety sprzedawano na całymświecie.

Dziś rodzina PP/PPK lata świet-ności ma już za sobą, ale pistoletynadal są używane jako popularnabroń do ochrony osobistej. Nie li -cencjonowane kopie Waltherów pro- dukuje m.in. chińska firma No rin -co. Ta znakomita broń miała wpływna cały szereg późniejszych pistole-tów: sposób rozkładania za pomocąodchylanego kabłąka przejęły niezli-czone konstrukcje, jak choćby naszP-64, sowiecki pistolet Makarowaczy węgierski FEG.

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej powołała 8 grudnia 2015 roku PanaJana Józefa Kasprzyka na stanowisko Zastępcy Szefa Urzędu do Spraw Kom ba -tantów i Osób Represjonowanych.

FOT.

ARCH

IWUM

Page 36: Kombatant 11-12.2015:Projekt 08b.qxd