Kombatant spec MC6830(oststni w miarę):Projekt 08b.qxd · Monte Cassino, 18 maja 2019 roku NR...

36

Transcript of Kombatant spec MC6830(oststni w miarę):Projekt 08b.qxd · Monte Cassino, 18 maja 2019 roku NR...

  • 2

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    BIULETYN URZĘDU DO SPRAW KOMBATANTÓWI OSÓB REPRESJONOWANYCH

    Redakcja:ul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawa

    Redaktor naczelny:Katarzyna Zientara-Majewskitel. (22) 276 77 06e-mail: [email protected]

    Opracowanie graficzne: Hanna Sater

    Korekta: Andrzej Jegliński

    Archiwalne numery „Kombatanta”dostępne są na stronie www.kombatanci.gov.pl

    Wydawca:Urząd do Spraw Kombatantówi Osób Represjonowanychul. Wspólna 2/4, 00-926 Warszawapunkt informacyjny tel. (22) 276 77 77fax.: (22) 250 52 00, www.kombatanci.gov.pl

    Druk: Centrum Obsługi Administracji Rządowejul. Powsińska 69/71, 02-903 Warszawa

    Nakład: 4850 egz.

    Partnerem Projektu jestNarodowe Archiwum Cyfrowe

    Ruiny klasztoru na Monte CassinoFOT. „ŻOŁNIERZ Z MONTE CASSINO”, OPRACOWANIE INŻ. WIKTOR OSTROWSKI, ODDZIAŁ KULTURY I PRASY 2. KORPUSU, A.P. RZYM 1945

    NR SPECJALNY maj 2019

    w numerzeStruktura organizacyjna 2. Korpusu w przededniu bitwy o Monte Cassino

    Juliusz S. Tym

    Bitwa o Monte CassinoZbigniew Wawer

    Wspomnienia żołnierzy z Monte Cassino

    Od Tobruku po BolonięZwycięski szlak bojowy Pułku Ułanów Karpackich

    Waldemar Kowalski

    Widok ze wzgórza 593Wojciech Lewicki

    Artyści 2. KorpusuAnna Dąbrowska

    Losy 2. Korpusu Polskiego i jego żołnierzy po zakończeniu wojny

    Jakub Żak

    Webley i Enfield – brytyjskie rewolwery żołnierzy 2. Korpusu Polskiego

    Wojciech Weiler

    Cmentarz na Monte Cassino. Ku wiecznej pamięci

    4

    8

    1214

    18

    22

    26

    30

    34

    FOT.

    OŚRO

    DEK K

    ARTA

  • 3

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    Weterani 2. Korpusu Polskiego

    Monte Cassino, 18 maja 2019 roku

    NR SPECJALNY maj 2019

    Do młodychw 75. rocznicę bitwy o Monte Cassino

    My, Weterani 2. Korpusu Polskiego przybywamy w miejsce bitwy stoczonej przez nas siedemdziesiąt pięć lattemu. To ziemia święta, zroszona krwią naszych kolegów. Feliks Konarski „Ref-Ren”, autor „Czerwonychmaków” dobrze oddał emocje tamtych gorących dni, gdy jeszcze nie ostygły lufy naszych dział, a nad ruinamiklasztoru zawisł proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich, a potem załopotała nad nimi biało-czerwona flaga.Wspominamy tamten czas z autentycznym wzruszeniem jako czas młodości zmąconej wojną, a jednocześnie czaswzmożonego wysiłku oddanego Ojczyźnie.

    W pieśni „Ref-Rena” znalazły się pamiętne słowa:

    „Czy widzisz te gruzy na szczycie,tam wróg twój się kryje jak szczur,musicie, musicie, musicieza kark wziąć i strącić go z gór”.

    Tak, to był mus, by spełnić obowiązek wobec kraju i kolegów. Pokonać śmiertelnego wroga naszej Ojczyzny.Zdobyliśmy się na ten wysiłek, choć większość z nas miała za sobą ciężkie przejścia związane z zesłaniem naSybir. Ta zsyłka wiele nas kosztowała. A jednak zasililiśmy szeregi wojska, poczuliśmy się żołnierzami, którzymają ważne zadanie do wykonania. Siedemdziesiąt pięć lat temu padł najważniejszy rozkaz: zająć klasztor na wzgórzu! Rozkaz wykonaliśmy, nie bacząc na straty. Teraz mamy prawo oczekiwać, że młodzi przejmą od naspałeczkę tradycji.

    Dlatego zwracamy się do młodych, powtarzając za „Ref-Renem”:Musicie! Musicie zachować w pamięci dla przyszłych pokoleń prawdę o bitwie o Monte Cassino, prawdę o naszym po-

    święceniu, o konaniu naszych kolegów, o desperacji, z jaką pokonywaliśmy terenowe przeszkody w morderczymogniu nieprzyjaciela. To wszystko tkwi głęboko w naszych sercach, ale chcemy mieć pewność, że gdy ostatni z nasopuści ziemski padół, pozostaną następcy, którzy będą o tym pamiętać, że nawiedzą groby naszych kolegów i złożą Im hołd.

    W Wasze ręce składamy kopię proporca 12. Pułku Ułanów Podolskich, tu – na zboczach Monte Cassino, w otoczeniu czerwonych maków. Wierzymy, że ta symboliczna chwila mocno wryje się w Wasze serca. Liczymy,że okruchy tych wspomnień przekażecie kiedyś Waszym dzieciom i ciągłość tradycji zostanie zachowana.

  • Struktura organizacyjna polskiego 2. Korpusu sta-nowiła odzwierciedlenie brytyjskich rozwiązaństrukturalno-organizacyjnych obowiązujących w latach 1942–1944. Strukturę poszczególnychoddziałów określały polskie dokumenty organizacyjno-etatowe noszące nazwę „organizacja wojenna”, stano-wiące odpowiednik brytyjskich „War Esta blishment”.Również w odniesieniu do służb wprowadzono modelbrytyjski grupując oddziały służb w ra mach SłużbyZaopatrywania i Transportu, Służby War sztatowo--Naprawczej, Służby Zdrowia oraz Służby Ma te ria -łowej, co stanowiło rozwiązanie odmienne od obowią-zujących w Wojsku Polskim do 1939 roku.

    Gdy latem 1942 roku nastąpiła druga ewakuacja jed-nostek Polskich Sił Zbrojnych ze Związku So wiec kiego

    zarówno ówczesny Naczelny Wódz gen. broni Wła -dysław Sikorski, jak i dowódca tych jednostek gen. dyw.Władysław Anders, licząc na możliwość kontynuowaniapoboru na terenie Związku Sowieckiego, zakładaliutwo rzenie armii, czyli związku operacyjnego. W pro-wadzonych w sierpniu 1942 roku polsko-brytyjskichrozmowach sztabowych poświęconych kwestii reorgani-zacji wojsk polskich na Środkowym Wschodzie stronapolska zakładała możliwość wykorzystania około 77 000żołnierzy, w celu sformowania armii składającej się z dwóch korpusów, niezbędnych wojsk i służb korpuś -nych, armijnej brygady czołgów oraz niezbędnych służbarmii. Niestety stan zdrowotny znacznej części żołnie-rzy ewakuowanych ze Związku Sowieckiego uniemożli-wiał ich dalszą służbę wojskową. W pierwszej połowie

    4

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    JULIUSZ S. TYM

    Polskie Siły Zbrojne funkcjonowały w latach 1940–1947 w ramach brytyjskiego systemu wojskowegocechującego się odmienną kulturą organizacyjną, a zarazem wysoką, w porównaniu z przedwojennymWojskiem Polskim, kulturą techniczną. Jednym z wyznaczników brytyjskiej kultury technicznej, a zarazemnowoczesności brytyjskich sił zbrojnych, był stopień ich motoryzacji.

    Struktura organizacyjna 2. w przededniu bitwy o Monte Cassino

    NR SPECJALNY maj 2019

  • września 1942 roku Naczelny Wódz zatwierdził nowąorganizację wojska na Środkowym Wschodzie. Dotych -czas funkcjonujące w tym regionie organy dowodzenia,czyli Dowództwo Polskich Sił Zbrojnych w ZSSR,Dowództwo Wojsk Polskich na Środkowym Wscho -dzie oraz dowództwo II Korpusu Strzelców zostały roz-wiązane, a dla całości wojska na Środkowym Wschodzie została ustalona nazwa Armia Polska na Wscho dzie(APW). W skład tego związku miały wchodzić: 3. Dywizja Strzelców Karpackich, 5. Dywizja Strzel -ców, 6. Dywizja Strzelców składająca się z 6. BrygadyStrzelców oraz 2. Brygady Czołgów, a także 7. Dywizjaobejmująca ośrodki szkolenia i zapasowe.

    Nadzieje gen. Sikorskiego oraz gen. Andersa na pozy-skanie z terytorium Związku Sowieckiego kolejnych żoł-nierzy oraz poborowych nie mogły zostać zrealizowane.16 stycznia 1943 roku władze sowieckie ponownieuznały wszystkich mieszkańców ziem polskich, które w 1939 roku zostały siłą wcielone w skład państwa so-wieckiego za obywateli sowieckich, co uniemożliwiało

    prowadzenie dalszego poboru do Polskich Sił Zbrojnych,a w kwietniu 1943 roku w ogóle zerwały stosunki dy-plomatyczne z Rzeczpospolitą Polską. W sytuacji, gdybraki kadrowe w APW przekroczyły 9 000 żołnierzy, a faktyczny niedobór był jeszcze większy ze względu nawykruszenia stanów oraz choroby, niemożliwy był dal-szy rozwój jednostek.

    Z tego powodu wiosną i latem 1943 roku nastąpiłareorganizacja APW. Początkowo na szczeblu dowództwaAPW dokonano rozdziału funkcji dowodzenia operacyj-nego od funkcji administracyjnych. Z dotychczasowegodowództwa APW wydzielono Dowództwo Armii w Polu

    zorganizowane według brytyjskiego etatu dowództwakorpusu, któremu podporządkowano sformowane do-tychczas jednostki i oddziały liniowe, a ponadto utwo-rzono Dowództwo Bazy i Etapów Armii. Latem 1943 ro -ku Dowództwo Armii w Polu zostało przekształcone w dowództwo 2. Korpusu, w skład którego weszła 3. Dy-wizja Strzelców Karpackich, 5. Kresowa Dywizja Pie -choty, 2. Brygada Czołgów, korpuśne i armijne oddziaływojsk oraz oddziały służb korpusu.

    Polski 2. Korpus jako wyższy związek taktyczny zo-stał włączony w skład brytyjskiej 8. Armii, którą two-

    rzyły wojska Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (Com -monwealth), w tym brytyjskie 5., 10. i 13. Korpusyskła dające się z dywizji brytyjskich, indyjskich (8. i 10.Dywizja Piechoty) i nowozelandzkich (2. DywizjaPiechoty), kanadyjski 1. Korpus (1. Dywizja Piechoty,5. Dywizja Pancerna, 1. Brygada Pancerna), oddziałyGurkhów, a także oddziały greckie, cypryjskie i włoskie.W przeddzień rozpoczęcia bitwy o Monte Cassino pol-ski 2. Korpus składał się z 3. Dywizji Strzelców Kar -packich, 5. Kresowej Dywizja Piechoty, 2. Brygady Pan cernej, 2. Grupy Artylerii oraz oddziałów poszcze-gólnych rodzajów broni i służb. Istniała również Baza 2. Korpusu grupująca oddziały zapasowe i ośrodki szkolne.

    Każda dywizja piechoty składała się z dowództwa i rozbudowanego sztabu z dowództwami rodzajów bronioraz kwatermistrzostwa z szefostwami służb. Dywizyjnybatalion łączności odpowiadał za organizację systemułączności radiowej i telefonicznej w całej dywizji, w związku z czym na czas działań wydzielał swe podod-działy do poszczególnych brygad, pułków i innych ele-mentów ugrupowania bojowego dywizji. Radiostacjewystępowały na wszystkich szczeblach dowodzenia dokompanii, a w niektórych przypadkach do plutonuwłącznie. Zasadniczy potencjał bojowy stanowiły bryga-dy piechoty, których powinno być trzy, lecz obie dywi-

    5

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    Saperzy 5. Kresowej Dywizji Piechoty w schronie przy Drodze PolskichSaperów wyposażeni w hełmy Mk.2 FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

    We wrześniu 1942 rokuNaczelny Wódz zatwierdził nowąorganizację wojska. Dotychcza-sowe organy dowodzenia zostałyrozwiązane, a dla całości wojskana Środkowym Wschodzie zostałaustalona nazwa Armia Polska na Wscho dzie (APW)

    Korpusu

    NR SPECJALNY maj 2019

  • zje piechoty 2. Korpusu w 1944 roku miały tylko dwiebrygady. Trzecie brygady zostały sformowane dopierona początku 1945 roku. Każda brygada składała się z do-wództwa i sztabu, trzech batalionów strzelców, plutonusztabowego i czołówki naprawczej. Każdy batalionstrzelców składał się z dowództwa, kompanii dowodze-nia, czterech kompanii strzeleckich i kompanii wspar-cia, gdzie występował pluton rozpoznawczy na trans-porterach opancerzonych Carrier, pluton moździerzy,pluton przeciwpancerny i pluton pionierów. Na szcze-blu dywizji występował oddział ciężkiej broni wsparciapiechoty, czyli batalion ciężkich karabinów maszyno-wych, składający się z trzech kompanii ciężkich karabi-nów maszynowych oraz plutonu moździerzy ciężkich.Zadania rozpoznawcze wykonywał dywizyjny pułk roz-poznawczy, który w 2. Korpusie nosił nazwę pułku uła-nów, zdolny do prowadzenia rozpoznania walką, wyposa-żony w samochody pancerne i transportery opan cerzoneCarrier o mieszanej strukturze trzech szwadronów roz-poznawczych, posiadający również szwadron wsparciauzbrojony w moździerze i działa przeciwpancerne.Artyleria dywizyjna składała się z dowództwa i sztabuartylerii dywizyjnej, sztabu zwalczania moździerzy,trzech pułków artylerii lekkiej (po 24 działa w każdym),pułku artylerii przeciwpancernej składającego się z czte-rech dywizjonów (w każdym dywizjonie dwie baterieuzbrojone w armaty 6-funtowe i jedna bateria uzbrojo-na w armaty 17-funtowe, łącznie 48 dział) oraz pułkuartylerii przeciwlotniczej (54 armaty przeciwlotnicze).Działania inżynieryjne prowadził batalion saperów skła-dający się z dowództwa batalionu, trzech kompanii sa-perów, kompanii parkowej saperów, plutonu mostowe-go i czołówki naprawczej. Dywizyjne oddziały SłużbyZaopatrywania i Transportu tworzyły cztery kompaniezaopatrywania, oddziały Służby Warsztatowo-Napraw -czej tworzyły trzy kompanie warsztatowe, pięć pluto-nów warsztatowych oraz dziewięć czołówek napraw-czych, natomiast oddziały Służby Zdrowia składały się z trzech kompanii sanitarnych, plutonu higieny polowejoraz sekcji przeciwmalarycznej. Dywizja posiadała szwa-dron żandarmerii. Dywizja piechoty etatowo winna li-czyć 993 oficerów i 16 672 szeregowych oraz byłauzbrojona w 72 armato-haubice 87,6 mm 25 funtowe,16 armat przeciwpancernych 76,2 mm 17-funtowych,98 armat przeciwpancernych 57 mm 6-funtowych, 54 armaty przeciwlotnicze 40 mm, 16 moździerzy 106 mm (4,2 cala), 54 moździerze 81 mm (3-calowe) i 234 moździerze 50 mm (2-calowe), 72 ciężkie karabi-ny maszynowe i 592 lekkie karabiny maszynowe oraz224 granatniki przeciwpancerne PIAT. Dywizja była wy-posażona w 4538 pojazdów różnych typów, w tym 91 samochodów pancernych i opancerzonych, 524 tran -sportery opancerzone Carrier, 930 samochodów cięża-

    rowych 3 t, 859 samochodów ciężarowych 15 CWT,388 przyczep różnego typu oraz 973 motocykle.

    2. Brygada Czołgów w styczniu 1944 roku zostałaprzeformowana w 2. Brygadę Pancerną. Jednostka taskładała się z dowództwa, 4. Pułku Pancernego „Skor -pion”, 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, 6. Pułku Pan -

    cer nego „Dzieci Lwowskich”, 9. kompanii łączności, 9. kompanii zaopatrywania, 9. kompanii warsztatowej,9. lekkiej kompanii sanitarnej z 7. sekcją przeciwmala-ryczną, 9. plutonu dostawy czołgów, 9. parku materiało-wego, 9. samodzielnego plutonu żandarmerii, 6. sądupolo we go i poczty polowej. Podstawowe uzbrojenie puł- ków 2. Brygady Pancernej stanowiły amerykańskie czoł-gi średnie M4A2 „Sherman” III. Każdy pułk pancernyposiadał 52 czołgi „Sherman”, 11 czołgów lekkich „Stu -art”, 9 samochodów opancerzonych Scout-Car. Łączniebrygada miała 200 pojazdów gąsienicowych (czołgów i transporterów opancerzonych), 85 samochodów oso-bowych, 653 samochody ciężarowe i 113 motocykli.

    6 NR SPECJALNY maj 2019

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    Zaopatrzenie wojsk 2. Korpusu Polskiego podczas bitwy o Monte CassinoFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

    Każdy batalion strzelców składał się dowództwa, kompanii dowodzenia, czterech kompaniistrzeleckich i kompanii wsparcia,złożonej z plutonu rozpoznawcze-go, plutonu moździerzy, przeciwpancernego i plutonu pionierów

  • Z kolei 2. Grupa Artylerii była jednostką szczebla ar-mijnego, która w brytyjskim modelu organizacyjnymstanowiła wzmocnienie korpusów. Skupiała ona oddzia-ły artylerii, które w brytyjskiej terminologii wojskowejokreślane były jako medium i heavy, co w nazewnictwiepolskim odpowiadało artylerii ciężkiej i najcięższej. W skład 2. Grupy Artylerii wiosną 1944 roku wchodzi-ły 7. Pułk Artylerii Konnej, 9. Pułk Artylerii Ciężkiej,10. Pułk Artylerii Ciężkiej i 11. Pułk Artylerii Ciężkiej.Uzbrojenie 7. Pułku Artylerii Konnej stanowiły 24 sa-mobieżne haubico-armaty 25-funtowe (87,6 mm). 9. Pułk Artylerii Ciężkiej uzbrojony był w amerykańskie155 mm armaty dalekonośne oraz brytyjskie 7,2-calowe(183 mm) haubice. Z kolei 10. Pułk Artylerii Ciężkiejbył uzbrojony w brytyjskie 5,5-calowe (139,7 mm) armaty Mk 3, a 11. Pułk Artylerii Ciężkiej w armaty 4,5-calowe (114,3 mm). Każdy pułk artylerii ciężkiejmiał 16 dział.

    Za rozwinięcie łączności i wsparcie dowodzenia od-powiadał 11. batalion łączności. Korpuśnym pułkiemrozpoznawczym był pułk samochodów pancernych no-szący nazwę Pułku Ułanów Karpackich. W przypadkuartylerii były to: 7. Pułk Artylerii Przeciwpancernej, 7. Pułk Artylerii Przeciwlotniczej, 8. Pułk Artylerii

    Przeciwlotniczej, 1. Pułk Artylerii Pomiarowej. Od dzia -ły saperów 2. Korpusu tworzyły: 10. batalion saperów,10. kompania mostowa, 10. pluton rozbrajania bomb oraz306. pluton parkowy saperów. Dowództwu Od działówZaopatrywania i Transportu podlegały: 21. kompaniatransportowa, 23. kompania transportowa, 29. kompa-nia samochodów sanitarnych, 318. kompania kantynpolowych i bibliotek ruchomych Pomocniczej Woj sko -wej Służby Kobiet (PWSK), 30. pluton warsztatowy,trzy składnice zaopatrywania, dwie piekarnie polowe,rzeźnia polowa, składnica materiałów pędnych, rucho-ma rozlewnia benzyny oraz składnica materiałów kance-

    laryjnych. Dowództwu Służby Warsztatowo-Napraw -czej podlegały trzy kompanie warsztatowe oraz warsztatnaprawy dział. Służbę Zdrowia na szczeblu korpusutworzyły: 31. kompania sanitarna, 32. pluton higienypolowej, 34. sekcja przeciwmalaryczna, polowa pracow-nia bakteriologiczno-chemiczna, składnica materiałówsanitarnych, sześć polowych czołówek chirurgicznychoraz dwie polowe czołówki transfuzyjne. Ponadto orga-nami Służby Materiałowej na szczeblu korpusu były: 37. park materiałowy jednostek pozadywizyjnych,

    40. sekcja transportowa parku materiałowego, polowysklep oficerski, polowe laboratorium amunicyjne, kom-pania materiałowa stacji zaopatrywania, pralnia polowa,łaźnia polowa. Dowództwo 2. Korpusu dysponowałonastępującymi pododdziałami żandarmerii: 2. szwadro-nem regulacji ruchu, 11. i 12. szwadronem żandarmerii,plutonem śledczym oraz plutonem psów policyjnych.

    W maju 1944 roku 2. Korpus był wyższym związ-kiem taktycznym o dużym potencjale bojowym, posia-dającym odpowiedni zestaw oddziałów wojsk wsparciabojowego oraz służb umożliwiającym w przyszłości dal-szy rozwój korpusu. Ewidentnym mankamentem byłbrak trzecich brygad w dywizjach piechoty, co wynika-ło z braku wystarczającej liczby żołnierzy. Dlatego w wielu oddziałach tyłowych służbę pełniły ochotniczkiPWSK.

    Płk dr hab. Juliusz S. Tym, profesor nadzwyczajny Akademii SztukiWojennej, dyrektor Instytutu Historii Wojskowości i SłużbSpecjalnych. Jego badania naukowe koncentrują się na dziejach armiiII Rzeczypospolitej. Autor m.in. Pancerni i ułani generała Andersa,Broń pancerna i kawaleria pancerna Polskich Sił Zbrojnych naŚrodkowym Wschodzie i we Włoszech 1941–1946, Warszawa 2012;Najnowocześniejsza armia II Rzeczypospolitej. Rzecz o motoryzacjiwojska Polskich Sił Zbrojnych, Warszawa 2018.

    7NR SPECJALNY maj 2019

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski wizytuje Pułk UłanówKarpackich. S. Massimo, 9 kwietnia 1944 r. FOT. ARCHIWUM ZBIGNIEWA WAWRA

    Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl

    Saperzy na czołgu M4 Shermanw drodze do GardzieliFOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

  • 8

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    Głównym przeciwnikiem zmniejszenia stanów2. Korpusu był gen. Władysław Anders. Jesz -cze przed przybyciem Naczelnego Wodzagen. Sosn kow skiego wszystkie polskie od-działy piechoty intensywnie ćwiczyły walkę w górach w brytyjskim ośrodku szkoleniowym w górach Libanu.W październiku w rejonie Beersheba-Hebron odbyły sięćwiczenia 2. Korpusu pod kryptonimem „Narcyz”. Ćwi -czenia zostały przeprowadzone w terenie górzystym, a ich tematem było natarcie dywizji piechoty na umoc-nione pozycje nieprzyjaciela w masywie górskim.

    W połowie grudnia 1943 roku z Egiptu drogą morskądo Włoch rozpoczęło się przerzucanie jednostek 2. Kor -pusu na front włoski. Pierwsza do portu w Taranto przy-była 3. Dywizja Strzelców Karpackich.

    W styczniu 1944 roku oddziały 3. Dywizji Strzelców Kar -packich gen. Bronisława Ducha zostały przesunięte w ra-mach brytyjskiej 8. Armii na linię frontu nad rzekę Sangro.W marcu na odcinek frontu nad Sangro została wprowa-dzona 5. Kresowa Dywizja Piechoty gen. Niko dema Sulika.

    Na przełomie 1943/44 roku amerykańska 5. Armiagen. Marka Clarka i brytyjska 8. Armia gen. OliveraLeese’a dotarła do linii Ortona – Cassino – Minturno.Jedynym miejscem, gdzie alianci mogli wprowadzić dowalki jednostki pancerne była dolina rzeki Liri i prowa-dząca przez nią droga Nr 6. Natarcie wzdłuż drogi niebyło możliwe bez opanowania masywu Monte Cassino,który wraz z położonym na nim wzgórzem klasztornymgórował nad doliną rzeki Liri.

    12 stycznia 1944 roku gen. Harold Alexander wydałrozkazy do rozpoczęcia tzw. bitwy o Rzym, inaczej znanejjako bitwa o Monte Cassino. W trwających dwa miesiącezmaganiach aliantom nie udało się przełamać niemieckichpozycji w masywie Monte Cassino. Pod koniec trzeciejbitwy 21 marca gen. Alexander widząc, że również onazakończy się niepowodzeniem, rozpoczął przygotowaniado następnej operacji. Dwa dni później zapadła decyzja,że czwarta bitwa o Cassino rozpocznie się 11 maja. W bi-twie tej miał uczestniczyć 2. Korpus Polski, który byłostatnim odwodem taktycznym gen. Alexandra.

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    ZBIGNIEW WAWER

    6 listopada 1943 roku wizytę na Środkowym Wschodzie rozpoczął gen. broni Kazimierz Sosnkowski.Tematem spotkań Naczelnego Wodza była reorganizacja 2. Korpusu w związku planowanym wysłaniemoddziałów polskich do działań na terenie Włoch lub Grecji. Wobec zmniejszonych stanów w dwóchpolskich dywizjach piechoty gen. Dwight Eisenhower proponował utworzenie z nich jednej jednostki i wysłanie na front. Na to nie chciała się zgodzić strona polska.

    Bitwa o Monte Cassino

  • 9

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    24 marca gen. Władysław Anders otrzymał od gen.Leesa propozycję, aby 2. Korpus wziął udział w przeła-maniu niemieckich pozycji w masywie Monte Cassino,a następnie uderzenia na Piedimonte. Generał Wła dy -sław Anders otrzymał 10 minut na podjęcie decyzji. Poprzeanalizowaniu wszystkich elementów za i przeciwdowódca 2. Korpusu zameldował gen. Leese, że wyrażazgodę na użycie polskiego Korpusu w działaniach w ma-sywie Monte Cas sino. Ze względu na ciszę radiową o swojej decyzji gen. Władysław Anders nie mógł po-wiadomić Naczelnego Wodza. W kil ka dni później gen.Sosnkowski przybył na inspekcję 2. Korpusu. W trakciespotkania z gen. Władysławem Andersem dowiedziałsię o planowanym użyciu polskiego korpusu w walkach

    o Monte Cassino. Pod adresem gen. Władysława An -dersa powiedział: „Pióropusz biały Panu się śni...”. Sambowiem miał inny plan użycia korpusu. W praktyce sta-nowisko polskiego Naczelnego Wodza dla dowództwaalianckiego nie miało żadnego znaczenia. Podjętej jużdecyzji o użyciu 2. Korpusu nie był on w stanie zmienić.

    29 marca na odprawie w dowództwie 8. Armii do-wódca 2. Korpusu przedstawił gen. Leese’owi następu-jące propozycje: „Cały wysiłek oddziałów i sztabów pol-skiego korpusu będzie skierowany jedynie do przygo-towania i przeprowadzenia natarcia i w związku z tymkorpus polski przeprowadzi luzowania oddziałów bry-tyjskich tylko w pasie swego przyszłego natarcia. Wejś -cie korpusu na odcinek nastąpi na kilka dni przed roz-poczęciem natarcia tak, by oddziały miały jak najwięcejczasu na przeprowadzenie ćwiczeń i przeszkolenia w dzia łaniach w tak trudnym terenie górskim”.

    W nocy z 23/24 kwietnia 1944 roku oddziały 2. Kor -pusu rozpoczęły luzowanie brytyjskiej 78. Dywizji Piecho -ty. Przesunięcie oddziałów polskich na pozycje wyjścio-we udało się ukryć przed nieprzyjacielem. Arty leriadywizyjna stała zamaskowana na stanowiskach przez dwatygodnie nie zauważona przez obserwatorów niemiec-kich. Oddziały polskie w okresie przed bitwą miały nieangażować się w działania bojowe na odcinku. Na pierw-szą linię skierowano oddziały, które nie były przewidzia-ne do użycia w pierwszym natarciu. Tym samym umoż-liwiono przeprowadzenie szkolenia oddziałom przewi-dzianym do walki.

    29 kwietnia gen. Leese poinformował gen. Wła dy -sława Andersa, że dzień „D” – ostateczny termin ofen-sywy został wyznaczony na 11 maja. W sztabie 2. Kor -pusu wykonano specjalny stół plastyczny odwzorowu-jący pole przyszłej bitwy. Przed rozpoczęciem natarciaodbywały się przy nim odprawy prowadzone przez gen.Władysława Andersa.

    W analizie przyszłej bitwy przedstawionej gen.Władysławowi An dersowi przez szefa Sztabu 2. Kor pu -su pisano: „Korpus polski ma otworzyć drogę na Rzym.Już wstępna ocena terenu, ugrupowania obrony nie-przyjaciela oraz możliwości własnych zwłaszcza artyleriii sąsiadów wskazuje, że zadanie 2. Polskiego Korpususkłada się z dwóch części, które muszą następować posobie rozdzielone: a/ zdobycie kompleksu Monte Cas -sino; b/ działania na Piedimonte. Wykonanie pierwszegozadania, to jest opanowanie kompleksu Monte Cas sino,otwiera dla brytyjskiego XIII Korpusu, który sta nowigros 8. Armii, możność głębszego wlania się w dolinęrzeki Liri, pomiędzy rzekę Liri i via Cassilina (droga nr6) i wejścia w styczność z linią Hitlera, gdyż pozbawianieprzyjaciela doskonałej i dalekiej obserwacji w głąbugrupowania i komunikacji 8. Armii, a przez to pozwa-la jej na podsuniecie artylerii i przesuniecie wojsk”.

    Generał Władysław Anders w trakcie jednego zespotkań z dowódcą brytyjskiej 8. Armii powiedział:„korpus polski ma otworzyć drogę do Rzymu, aby tozrobić musi zdobyć kompleks Monte Cassino, gdyżtylko w ten sposób siły główne będą miały możnośćwyjścia w dolinę rzeki Liri i nawiązania styczności z linią obrony Hitlera”.

    W wieczorem 11 maja 1944 roku przed frontemwszystkich oddziałów 2. Korpusu został odczytany roz-kaz gen. Władysława Andersa. „Kochani Moi Bracia i Dzieci. Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na techwile odwetu i zemsty nad odwiecznym naszym wro-giem. (...) Zada nie, które nam przypadło, rozsławi nacały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tychbędą z nami myśli i serca całego Narodu, podtrzymywaćnas będą duchy poległych naszych towarzyszy broni.Niech lew mieszka w Waszym sercu…”.

    Cały wysiłek oddziałów i sztabów polskiego korpusu będzieskierowany jedynie do przygotowa-nia i przeprowadzenia natarcia

    ”Generał Władysław Anders z gen. Leese na Sangro, marzec 1944 r. Trzeci z prawej gen. Bronisław Duch FOT. ARCHIWUM ZBIGNIEWA WAWRA

  • 10

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    Czwarta bitwa o Monte Cassino rozpoczęła się 11 ma-ja o godz. 23.00 na całym froncie włoskim od Acqua -fondata do Morza Tyrreńskiego. O godz. 23.40 ogień ar-tylerii został skierowany na pozycje niemieckie, na którenacierać miał XIII Korpus i 2. Korpus.

    Przeciwnikiem żołnierzy polskich były oddziały nie-mieckiej 1. Dywizji Spadochronowej.

    W pasie działania 5. Kresowej Dywizji Piechoty nawzgórze Widmo do natarcia ruszyły 13. i 15. Batalion z 5. Wileńskiej Brygady Piechoty płk. Wincentego Kurka.

    Równocześnie na odcinku 3. Dywizji StrzelcówKar pac kich do akcji weszły 1. i 2. Batalion 1. BrygadyStrzel ców Karpackich płk. Walentego Peszka, którychzadaniem było opanowanie wzgórz: 593 i 569 orazGardzieli.

    Na Widmie o każdy niemiecki bunkier trzeba byłostoczyć zacięty bój. „Przy wejściu do niemieckiegoschronu krzyknąłem Hände hoch – wspominał kpt.Alfred Kolator – Nie było odpowiedzi. Chwyciłem na-stępny granat. (...) Po wybuchu granatu dobyłem re-wolweru i strzelając skierowałem się do wejścia. W pew-nym momencie usłyszałem wybuch i poczułem ból podkolanem i w lewej pięcie. Zrozumiałem, że nastąpiłemna pułapkę. Cofnąłem się kilka kroków, upadłem i ze-mdlałem”. „Oddziały topniały niewiarygodnie szybko” – pisał dowódca 13. Batalionu ppłk Władysław Ka miń -ski. Do akcji wprowadzono 18. Batalion.

    2. Batalion Strzelców Karpackich opanował wyznaczo-ne wzgórza. 12 maja niemieccy spadochroniarze z I Batalionu 3. Pułku kilkukrotnie kontratakowali pol-skie pozycje. Major Ludwik Rawicz-Rojek meldował:„jest bardzo ciężko, Niemcy atakują, biją na nas moździe -rze”. W następnym meldunku czytamy: „Nie damy rady!Nacierają na nas z trzech stron...”. Przed południemNiemcy odbili zajęte przez Polaków wzgórza 593 i 569.

    Nie powiodło się również natarcie 1. Batalionu Strzel -ców Karpackich, który nie zdołał opanować Gardzielipomimo wsparcia akcji przez czołgi 4. Pułku Pancernego.

    Do historii bitwy przeszła postać gońca strzel. Stani -sława Nosarzewskiego, który wśród ognia niemieckiegoprzemierzał z meldunkami trasę pomiędzy dowódz-twem batalionu a kompaniami, aż w końcu zemdlał zezmęczenia. Władysław Choma napisał: „mnie przyszłana myśl postać gońca z Warszawianki. Tamten to wyide-alizowany symbol – ten to żywy prawdziwy żołnierz”.

    Od świtu 12 maja Niemcy coraz częściej kontratako-wali. Dowódca 18. Batalionu ppłk Ludwik Domoń ob-serwując, jak od ognia niemieckiej artylerii topniejąstany w kompaniach, nie mając łączności z płk. Kurkiem,ani z sąsiednimi batalionami nakazał wycofanie Bata lio -nu na podstawy wyjściowe. Nastąpiło chwilowe zamie-szanie, gdyż odwrót 18. Batalionu pociągnął za sobą rów-nież część żołnierzy z 13. i 15. Batalionu.

    Ogromnym poświęceniem w czasie walk wykazali sięsanitariusze. „Ratowali tych, którzy wołali: dobijcie nas...poili tych, którzy od dwu dni pławiąc się w własnej krwikropli wody w ustach nie mieli. Wychodzili rzędem,potem rozpraszali się, po dwu, lub pojedynczo i prze-biegali pole walki, czasami wylatywali na minach, inniszli za oddziałami idącymi do szturmu, a jeden, któremuwyczerpały się opatrunki, płakał... Nawet nie wiedział,że sam został ranny”.

    W pierwszym natarciu straty 2. Korpusu wyniosły:208 poległych, 1028 rannych, 384 zaginionych.

    W godzinach popołudniowych 12 maja dowódca 8. Armii nakazał przerwanie dalszego natarcia 2. Korpu -su. Po zakończonym pierwszym natarciu gen. Wła dy sławaAndersa odwiedził gen. Leese, który uznał, że 2. Kor pus

    wykonał wyznaczone zadanie, gdyż ściągnął na siebiewiększość ognia niemieckiej artylerii stojącej w dolinierzeki Liri oraz związał niemieckie odwody w rejonie ma-sywu Monte Cassino, co umożliwił brytyjskiemu XIIIKor pu sowi utworzenie przyczółku na rzece Rapido.

    Wznowienie działań przez 2. Korpus było uzależnio-ne od powodzenia natarcia XIII Korpusu. Gen Leeseuważał, że polski korpus może wejść do akcji dopiero,gdy jednostki XIII Korpusu rozpoczną natarcie w kie-runku drogi Nr 6. Przygotowując plan drugiego natarciagen. Władysław Anders postanowił przełamać niemiec-ką obronę w kompleksie Monte Cassino i po opanowa-niu wzgórz San Angelo i 575 nawiązać łączność z bry-tyjskim XIII Korpusem. W związku z tym 5 KDPwzmocniona dodatkowymi oddziałami miała opanowaćoba wzgórza. W trakcie natarcia oddziały 5. Dywizji poopanowaniu Widma miały skierować część swoich sił naMassa Albaneta, natomiast 3. Dywizja otrzymała zada-nie zdobycia wzgórz 593, 569, 476 i stworzenia tam sil-nej obrony przed ostatecznym atakiem na klasztor.

    Na odcinku 5. Dywizji walka o Widmo rozpoczęła sięjeszcze przed terminem drugiego natarcia, kiedy to do-wódca dywizji nakazał wypad jednej kompanii 16. baonuna północny grzbiet Widma. O godz. 22.00 16 maja gen. Sulik poinformował szefa Sztabu 2. Korpusu o przeprowadzonym z sukcesem wypadzie na Widmo.Powodzenie tej akcji zachęciło płk. Klemensa Rudnic -

    Po wybuchu granatu dobyłemrewolweru i strzelając skierowałemsię do wejścia. W pewnym momen- cie usłyszałem wybuch i poczułemból pod kolanem i w lewej pięcie

  • 11

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    kie go dowódcę natarcia 5. Dywizji do wprowadzenia dowalki 15. Batalionu, który nad ranem 17 maja opanowałczęść południową wzgórza. Następnie po zaciętych wal-kach 17. Batalion zdobył Małe San Angelo, natomiastzajęcie wzg. San Angelo nie powiodło się.

    Na odcinku 3. Dywizji 17 maja do walki weszła 2. Brygada Strzelców Karpackich, której zadaniem byłoprzełamanie niemieckiej obrony i zajęcie wzgórz 593 i 569 oraz przy pomocy czołgów 4. Pułku Pancernegoobezwładnienie niemieckich oddziałów na Massa Alba neta.

    O godz. 10.00 Niemcy przypuścili silny kontratak napozycje 17. Batalionu. Nastąpił kryzys boju, wówczaskpt. Jan Leśkiewicz zaintonował „Jeszcze Polska nie zgi-nęła”, żołnierze podchwycili słowa hymnu i walka napowrót rozgorzała.

    Pomimo zaciętych walk San Angelo nadal było w rę-kach niemieckich. Major Mieczysław Baczkowski do-wódca 17. Batalionu wspominał: „17 maja krwawiliśmysię pod szczytem [San Angelo] od świtu do nocy, niemogąc go zdobyć. Leżeliśmy naprzeciw siebie, wybijającsię nawzajem”. Dowódca natarcia do akcji na SanAngelo skierował 13. Batalion. Niemcy byli bardzo do-brze wstrzelani w ścieżki, którymi posuwał się 13. Ba -talion. Jedna z serii ckm dosięgła idącego na przedzieppłk. Władysława Kamińskiego, który zginął na miejscu.

    Wobec poniesionych strat w czasie walk przez nacie-rające bataliony 5. Dywizji jej dowódca postanowił upo-rządkować walczące oddziały i wzmocnić je uzupełnie-niami. Aby osiągnąć sukces, do walki należało wpro-wa dzić nowe oddziały, a tych nie było.

    17 maja 6. Batalion Strzelców Karpackich mjr. Kazi -mie rza Różyckiego przy wsparciu czołgów 4. Pułku Pan -cernego walczył w Gardzieli i dążył do opanowania MassaAlbaneta oraz wspierał natarcie 4. Batalionu na wzg. 593.Na odcinku 3. Dywizji w południe 17 maja w nacierają-

    cych kompaniach 4. Batalionu zginęła lub została rannawiększość oficerów. Wówczas do walki dowódca bryga-dy płk Roman Szymański wprowadził 5. Batalion ppłk.Karola Piłata. W trakcie walk o wzgórze 593 zginął do-wódca 4. Batalionu ppłk. Karola Fanslau, po nim do-wództwo objął mjr Józef Stojewski-Rybczyński. Wkrótcei on poległ na bunkrze niemieckim prowadząc Bataliondo ataku. Wzgó rze 593 zostało opanowane nad ranem 18 maja. W tym sa mym czasie opanowana została rów-nież Massa Albaneta.

    W nocy z 17 na 18 maja gen. Władysław Anders napodstawie meldunków stwierdził, że „nieprzyjaciel po-niósł silne straty i obrona jego jest silnie wstrząśniętaostatnimi walkami. Liczę się z możliwością próby wyco-fania się nieprzyjaciela z rejonu Monte Cassino”.

    Po przełamaniu 13 maja Linii Gustawa przez Fran -cuski Korpus Ekspedycyjny feldmarszałek Kesselringnakazał przejść niemieckim oddziałom na linię Hitlera.Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę aliantów.

    O godz. 09.30 18 maja do klasztoru w masywieMonte Cassino wkroczył patrol 12. Pułku Ułanów Po -dolskich pod dowództwem por. Gurbiela. Wkrótce namurach zawisła polska flaga.

    W tym samym czasie na odcinku 5. Dywizji trwaływalki o całkowite opanowanie wzgórza San Angelo i 575. 18 maja o godzinie 19.30 San Angelo zajęli ko-mandosi mjr. Władysława Smrokowskiego, natomiastwzgórze 575 opanowane zostało dopiero następnegodnia rano przez żołnierzy 15. Batalionu.

    19 maja masyw Monte Cassino był w rękach pol-skich. Sukces 2. Korpusu umożliwił brytyjskiemu XIIIKorpusowi wejścia w dolinę rzeki Liri.

    23 maja rozpoczęło się natarcie na linię Hitlera. Jednąz kluczowych pozycji niemieckiej obrony było miastecz-ko Piedimonte. W walkach o nie wzięła udział wydzie-lona z 2. Korpusu, Grupa „Bob” w składzie 6. PułkuPancernego oraz 18. Batalionu. 25 maja linia Hitlera zo-stała przełamana przez kanadyjski I Korpus i jedną dy-wizję z brytyjskiego XIII Korpusu.

    25 maja amerykańskie dywizje z przyczółku Anziorozpoczęły natarcie w kierunku Rzymu. 4 czerwca 1944roku jako pierwsza do Wiecznego Miasta weszła amery-kańska 88. Dywizja Piechoty. Zakończyła się czwartabitwa o Monte Cassino. Straty obu stron wyniosły około100 tysięcy żołnierzy. Danina krwi polskiego 2. Korpusuw bitwie o Monte Cassino była znacząca 923 poległych,2931 rannych.

    Dr hab. Zbigniew Wawer, profesor nadzwyczajny, historyk wojsko-wości, wybitny znawca umundurowania i znaków polskich jednostekz okresu II wojny światowej, dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie,autor programów historycznych i kilkudziesięciu filmów. Napisałm.in. monografię „Monte Cassino” – najpełniejszą polską pracę o bitwie.

    Po bitwie. Czołgi 4. Pułku Pancernego z 2. Brygady Pancernej FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

  • O 10:20 patrol 12. Pułku Ułanów zatknął sztandar biało-czerwonyna gruzach Monte Cassino. Twierdza niemiecka zagradzająca drogędo Rzymu padła. Zwycięstwo osiągnięto dzięki męstwu żołnierza pol-skiego i wspólnemu wysiłkowi wojsk sprzymierzonych. W godzinę póź-niej przybył do sztabu 2. Korpusu gen. Leese i pierwszy wyraził żoł-nierskie uznanie dla waleczności Polaków. Za jego zgodą poleciłemzatknąć brytyjski Union Jack obok polskiego sztandaru na ruinachopactwa. (…) Jakeż straszliwy widok przedstawiało pobojowisko.Naprzód zwały niewystrzelonej amunicji wszelkiego kalibru i każdejbroni. Wzdłuż ścieżki górskiej – bunkry, schrony, wysunięte punktyopatrunkowe. Białe taśmy wytyczają rozminowana drogę.Gdzieniegdzie stosy min. Trupy żołnierzy polskich i niemieckich, cza-sem splecione w ostatnim śmiertelnym zwarciu. Powietrze przesyconewyziewami rozkładających się zwłok. Dalej czołgi, niektóre wywróco-ne, z zerwanymi gąsienicami, inne tak jakby miały ruszyć dalej donatarcia, polskie i amerykańskie z poprzednich walk, wszystkie zwró-cone lufami ku klasztorowi. (…) Na wzgórzach lej obok leja, kraterobok krateru, po bombach i granatach. Wśród nich walające się strzę-py mundurów, porozrzucane hełmy sojusznicze i niemieckie, karabinyręczne i maszynowe, granaty ręczne, skrzynki amunicyjne, zwoje dru-tów kolczastych i pułapki minowe na każdym kroku. Wszystko świad-czy o zażartości boju.

    gen. Władysław Anders, „Bez ostatniego rozkazu.Wspomnienia z lat 1939–1946”, Bellona 2010

    plut. Florian Ambros, 7. Pułk Artylerii Konnej, 2. Grupa Arylerii, „Monte Cassino Ankona Bolonia1944–2004”, Wydawnictwo Śląsk 2004

    Wspomnieniażołnierzy z Monte Cassino

    Widmo, skaliste i pokryte krzakami, najeżone lufami ka-emów, spandauów, gęsto zaminowane i osłonięte ogniem za-porowym moździerzy i artylerii niemieckiej, było trudne dozdobycia. Toteż ciężka tędy, mozolna i krwawa była droga naszej piechoty. (…) Każdy niemal metr ziemi oblany byłkrwią zabitych i rannych, gdyż Niemcy stawiali zaciętyopór. (…) Często dochodziło do walki wręcz. Ranni Niemcybronili się nożami, nie pozwalając zakładać sobie opatrun-ków po wzięciu ich do niewoli. (…)

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    12

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    FOT.

    ARCH

    IWUM

    ZBIG

    NIEW

    A W

    AWRA

  • „Żołnierz z Monte Cassino”, Opracowanie inż. WiktorOstrowski, Oddział Kultury i Prasy 2. Korpusu, A.P. Rzym 1945

    Monte Cassino to przeszło milion, zrozumcie mi-lion, pocisków armatnich i moździerzowych dowie-zionych, ukrytych i potem nawałą ognia setek i setek dział wyplutych na pillboxy, stanowiska artylerii i gniazda szybko tnących „Spandau”. To setki kilometrów drutów telefonicznych, to dzie-siątki i dziesiątki tysięcy porcyj żywnościowych,cała rzeka benzyny. To maskowanie, rozpływanie sięw krajobrazie, przy pomocy siatek komuflażowych.To niezliczona ilość świec dymnych gęstą mgłą doli-ny zapełniających. (…) Monte Cassino to nie tylkobohaterskie spełnienie danego nam rozkazu. To skrzętne zbieranie wiadomości o nieprzyjacielu, to stosy map, zdjęć lotniczych, studia nad stołamiplastycznymi. To wykorzystanie wszystkich bolesnychdoświadczeń naszych poprzedników na tym odcinkui zimna kalkulacja własnych elementów.

    płk Marian Tomaszewski, Piedimonte San Germano, maj 2016

    Walka była bardzo ciężka, szliśmy serpentynami,dróżkami poprzez zburzone budynki, czołgi grzęzły, w nocy musieliśmy się okopywać, wyciągać karabinymaszynowe z czołgu i przygotowywać stanowiska pie-choty. Chciałbym, żebyście pamiętali, że Piedimontezdobył 6. Pułk Pancerny „Dzieci Lwowskich”, tak na-zwaliśmy się, ponieważ wszyscy w tym Pułku byli ze Lwowa albo z okolic, cały czas śpiewaliśmy pieśnilwowskie, cały czas mieliśmy w sercu Lwów.

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )FO

    T. „Ż

    OŁNI

    ERZ Z

    MON

    TE C

    ASSIN

    O”, O

    PRAC

    OWAN

    IE IN

    Ż. W

    IKTOR

    OST

    ROW

    SKI,

    ODDZ

    IAŁ K

    ULTU

    RY I P

    RASY

    2. KO

    RPUS

    U, A

    .P. RZ

    YM 19

    45

    FOT.

    „ŻOŁ

    NIER

    Z Z M

    ONTE

    CAS

    SINO”

    , OPR

    ACOW

    ANIE

    INŻ.

    WIKT

    OR O

    STRO

    WSK

    I, OD

    DZIA

    Ł KUL

    TURY

    I PRA

    SY 2.

    KORP

    USU,

    A.P.

    RZYM

    1945

    FOT.

    ARCH

    IWUM

    13

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 14

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    Powołany do życia wkrótce po wojnie 1939 roku,nie przyjął tradycji żadnego z przedwojennychoddziałów, lecz stworzył własną, jakżeż bogatąw osiągnięcia bojowe (…). Do niego mogłybybyć zastosowane słowa gen. [Mariana – red.] Kukiela o wspaniałym Pułku Ułanów Nadwiślańskch (1798––1813): »błędny rycerz, walczący ciągle na obcej ziemi«.Ten najmłodszy Pułk walczył w ciągu kilku lat ostatniejwojny od Tobruku w pustyni libijskiej po Bolonię w Italii,a jego »boje wieńczył… Tybr i Nil« – że użyję słów»Warszawianki« – wskrzeszając legendę Sułkowskiego[Józef Sułkowski – adiutant Napoleona Bonaparte –red.] i Legionów Dąbrowskiego” – pisał gen. Stanisław

    Kopański w przedmowie do książki o historii PułkuUłanów Karpackich.

    Oddział ten był ostatnim pułkiem kawalerii WojskaPolskiego, sformowanym niemal dokładnie pół roku pokapitulacji Rzeczypospolitej w październiku 1939 roku.

    Przez Syrię, Palestynę i EgiptWiosną 1940 roku, gdy polscy strzelcy podhalańscy

    gen. Zygmunta Szyszko-Bohusza jako pierwszy oddziałPol skich Sił Zbrojnych na Zachodzie rozpoczynali walkę o norweski port Narwik, tysiące kilometrów dalej, w obo- zie wojskowym na Pustyni Syryjskiej formowała się Bry -gada Strzelców Karpackich pod dowództwem płk. Sta -

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    WALDEMAR KOWALSKI

    Wykonywali swe zadania konno, pieszo, na samochodach pancernych i czołgach, przechodząc przez trzykontynenty – od Syrii, przez Palestynę, Irak i Egipt, aż po Włochy. Okrywała ich sława niezwyciężonych w boju ułanów: obrońców Tobruku, zwycięzców spod Monte Cassino oraz wyzwolicieli Ankony i Bolonii.Z każdym dniem – jak wierzyli – przybliżali się do upragnionej Ojczyzny.

    Od Tobruku po BolonięZwycięski szlak bojowy PułkuUłanów Karpackich

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 15

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    ni sława Kopańskiego. Jej integralną częścią był Dywi -zjon Rozpoznawczy Kawalerii, który z końcem majaprzyjął nazwę Dywizjonu Ułanów Brygady StrzelcówKarpackich. Dowódcą oddziału został mjr Włady -sław Bobiński, a jego zastępcą – rtm. Stanisław Za -krzewski.

    Do obozu w Homs, gdzie organizowano dywizjon,napływali polscy żołnierze – uczestnicy wrześniowychwalk w obronie kraju, w tym uciekinierzy z obozów in-ternowania na Węgrzech oraz w Rumunii, a także ochot-nicy, m.in. Polacy z francuskiej Legii Cudzoziemskiej.

    Dywizjon formowano w oparciu o etat francuskiegooddziału rozpoznawczego. Barwami oddziału, w związ-

    ku z niedostępnością w Syrii sukna w odcieniach ama-rantowym i granatowym, które nawiązywały do najstar-szych polskich tradycji kawaleryjskich, ustanowionoczerwień i błękit (niebieski).

    Intensywną pracę nad organizacją dywizjonu prze-rwały doniesienia o błyskawicznych postępach armiiniemieckiej w kampanii francuskiej. Fakt ten miał po-ważne reperkusje dla brygady płk. Kopańskiego.

    Po kapitulacji Francji, w drugiej połowie czerwca1940 roku, na rozkaz Naczelnego Wodza gen. Włady-sława Sikorskiego Brygada Strzelców Karpackich (odstycznia 1941 roku jako Samodzielna Brygada Strzelców

    Karpac kich) przeszła pod brytyjskie dowództwo opera-cyjne, co wiązało się z przemarszem polskich żołnierzy z Syrii na terytorium Palestyny (mandat brytyjski).

    Jesienią 1940 roku dywizjon miał już ściśle wykształ-coną strukturę organizacyjną – w jego skład weszły szwa-drony: dowodzenia, konny, motorowy, gospodarczy (w tymm.in. pluton łączności i drużyna pionierów) oraz konnybroni towarzyszącej (w jego składzie plutony: moździe-rzy, broni przeciwpancernej i ckm).

    Tak uformowany oddział przeniósł się do Egiptu,gdzie Brygada gen. Kopańskiego (nieco wcześniej awan-sowanego na stopień generała brygady) otrzymała roz-kaz obsadzenia obozu warownego Mersa Matruh orazpozycji na przedpolach Aleksandrii. W lutym 1941 rokudywizjon rozpoczął postój w rejonie Sidi Barrani naPustyni Zachodniej. Pierwszymi zadaniami ułanów były:patrolowanie wybrzeża w rejonie Aleksandrii, intensyw-nie bombardowanego przez nieprzyjacielskie lotnictwo,zbieranie sprzętu wojskowego oraz zabezpieczenie stra-tegicznych linii komunikacyjnych.

    5 lutego 1941 roku dywizjon przekształcono w PułkUła nów Karpackich SBSK: – Zaszczyt ten utwierdza nas w przekonaniu, że dotąd wypełniliśmy nasze żołnierskieobowiązki oraz, że w przyszłych bitwach czekają nas za-dania wielkie i poważne. Niech to będzie dla nas bodź-cem do dalszych wysiłków i pracy w przygotowaniach dowalki w myśl hasła: Ku chwale Ojczyzny! – podkreślo-no w rozkazie.

    Liczebność pułku miała odtąd wynosić 28 oficerów i 564 szeregowych (stanu tego wówczas nie osiągnięto),a także 248 koni oraz 12 mułów. Na wyposażeniu od-działu znajdowały się samochody osobowe, ciężarowe,motocykle i rowery.

    W momencie powstania pułku, chyba nikt z dowódz -twa oddziału nie przypuszczał, że za cztery miesiące od-dział przestanie być oddziałem konnym… W czerwcu1941 roku Polacy musieli zdać wszystkie konie Brytyj -czy kom, co oznaczało faktyczny kres istnienia ostatnie-go pułku kawalerii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.Sam oddział, wraz z zachowaną nazwą, istniał dalej –jako jedyna polska jednostka wojskowa na obczyźnie,która przeobraziła się z oddziału konnego w oddziałzmotoryzowany.

    105 dni walkiNiewiele brakowało, a w kwietniu 1941 roku pułk

    ułanów, razem z całą brygadą gen. Kopańskiego, został-by wysłany w ramach brytyjskiego korpusu ekspedycyj-nego do Grecji – sytuację zmieniło błyskawiczne zajęcietego kraju przez wojska niemieckie. Niebawem żołnie-rze Brygady Strzelców Karpackich mieli przejść swójpierwszy chrzest bojowy u boku aliantów – nie naStarym Kontynencie, a w Afryce.

    Organizacja pułku nie przebie-głaby tak szybko i sprawie, gdyby nie talent i zdolności dowódcy, cieszącego się auten-tycznym szacunkiem wśród podkomendnych

    Samochody rozpoznawcze Daimler Scout Car (Dingo) Pułku UłanówKarpackich FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 16

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    Pod koniec sierpnia ułani karpaccy zostali skierowanina Pustynię Libijską – do Tobruku, oblężonego od mie-sięcy przez połączone siły włosko-niemieckie. Pułkwszedł do boju 28 sierpnia 1941 roku (datę tę obcho-dzono odtąd jako dzień Święta Pułkowego) i walczył w obronie twierdzy przez ponad trzy miesiące – aż doprzerwania oblężenia, do którego doszło w nocy z 9 na10 grudnia 1941 roku.

    Deblokada Tobruku, która nastąpiła wraz z nadej-ściem armii brytyjskiej, nie oznaczała końca walk dlapolskich ułanów. Pułk otrzymał zadanie ścigania prze-ciwnika – wykonał je perfekcyjnie, zdobywając z rąkwło skich miejscowość Acroma, biorąc do niewoli kilku-dziesięciu jeńców i zdobywając na wrogu cenny sprzętwojskowy. Ogółem pod Tobrukiem – do czasu opusz-czenia twierdzy 19 grudnia 1941 roku – ułani karpaccywalczyli nieprzerwanie na pierwszej linii frontu aż 105dni, czyli najdłużej spośród wszystkich oddziałów SBSK,z wyłączeniem artylerii.

    U boku gen. AndersaPo zwycięskich walkach w Libii pułk powrócił do

    Egiptu, gdzie – latem 1942 roku – wziął udział w obro-nie Delty Nilu. Jesienią tego roku przetransportowanogo przez Zatokę Perską do Iraku, gdzie powstawałaArmia Polska na Wschodzie, przeorganizowana latem1943 roku w 2. Korpus Polski pod dowództwem gen.Władysława Andersa.

    Pułk Ułanów Karpackich – już wówczas w składzie 3. Dywizji Strzelców Karpackich (powstała z SBSK) –zyskał charakter pancernego oddziału rozpoznawczego,dlatego konieczne było przejście odpowiednich szkoleń.– Zadanie było trudne. Oficerowie i szeregowi byli nietylko wyniszczeni fizycznie głodem i malarią, ale zupeł-nie nie obeznani z nowoczesnym uzbrojeniem, a tymsamym nową taktyką walki. Wielu rzeczy musieli sięuczyć od podstaw i nieraz odrzucać przedwojenne regu-laminy i zasady, które dotychczas były podstawą ich ro-zumowania. Dotyczyło to przede wszystkim broni pan-cernej i oddziałów rozpoznawczych – wspominał polatach gen. Bobiński.

    Efekty szkolenia pancernego były więcej niż zadowa-lające, dlatego w rozkazie z maja 1943 roku mógł on z dumą obwieścić: – Gdy spojrzymy na ubiegłe sześćmiesięcy wspólnej pracy i na osiągnięte rezultaty, może-my z dumą powiedzieć sobie, żeśmy czasu nie stracili.(…) Jest to zasługą i dziełem panów dowódców, oficerów,podchorążych, podoficerów i ułanów – i dziełem pracy,zapału i wysiłku woli. Woli wykazania, że „nie maszpana nad ułana”, że nie ma dla nas nic niemożliwego anitrudnego.

    Organizacja pułku nie przebiegłaby tak szybko i spraw- nie, gdyby nie talent i zdolności dowódcy, cieszącego się

    autentycznym szacunkiem wśród podkomendnych. – Znajomość rzemiosła, oddanie się całkowite służbie i niepospolita odwaga żołnierska – oto cechy TwórcyPułku Ułanów Karpackich – pisał o pierwszym dowód-cy pułku jego przełożony, gen. Kopański.

    – Nasz pierwszy dowódca mjr Bobiński – zanotował z kolei ppłk Emil Mentel – miał ambicję uformować nasna przykładnych, zdyscyplinowanych żołnierzy. Okazałsię w tym mistrzem – naciskał lub popuszczał gdzie trze-ba, a rezultatem była ta podziwiana ogólnie dyscyplinai wygląd, którego nam nieraz po cichu zazdroszczono.

    W listopadzie 1943 roku, po pobycie w Iraku, a na-stępnie powrocie do Palestyny, pułk ułanów – już poddowództwem mjr. Wyskoty-Zakrzewskiego, dotychcza-sowego zastępcy dowódcy – przydzielono do 2. Korpusugen. Andersa. Przerzucono go następnie do Egiptu nad

    Kanał Sueski, gdzie przygotowywano się już do lądowa-nia we Włoszech. Rozpoczynał się nowy etap w historiioddziału, zakończony całkowitą klęską Niemiec naPółwyspie Apenińskim.

    Wiwat polscy bohaterowie!Był 25 stycznia 1944 roku, gdy do portu w Tarencie

    zacumował MS „Batory” z żołnierzami pułku, którzyniebawem mieli wziąć udział w kampanii włoskiej. Poprawie czterech latach pobytu na Bliskim Wschodzie,opromienieni sławą obrońców Tobruku, ułani karpaccystanęli na Starym Kontynencie.

    – Pułk Ułanów Karpackich był oddziałem rażąco wy-różniającym się od otoczenia, szła za nim legenda walkw Pustyni Libijskiej. Wygląd, zwyczaje i pewna eksklu-zywność były przedmiotem zazdrości i zawiści całegoPolskiego 2. Korpusu od czasu jego utworzenia. Dowódcąbył Zakrzewski. A za nim stał pułk najlepszy w polskiejarmii – wspominał Bohdan Tymieniecki, oficer 6. PułkuPancernego „Dzieci Lwowskich”.

    Gdy z końcem kwietnia pułk (przydzielony do 5. Kre-sowej Dywizji Piechoty), po walkach nad rzeką Sangro,zajął pozycje na przedpolach miasteczka Caira di Casinoi obsadził północne skrzydło ugrupowania 2 KP, szyko-wano się już do walki o Monte Cassino.

    Jeżeli by mi dano wyboru między jakimikolwiek żołnierzami,których bym chciał mieć podswoim dowództwem – wybrałbymWas, Polaków

    ”dowódca frontu włoskiego gen. Harold Alexander

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 17

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    19 maja, dzień po tym, jak na górujących nad okolicąruinach benedyktyńskiego klasztoru z VI wieku zawisłabiało-czerwona flaga, ułani karpaccy odnieśli swój naj-większy sukces w bitwie. Trzeci szwadron pułku doko-nał wówczas udanego wypadu na niemieckie pozycje i po ataku na bagnety zdobył wzgórze 893 – Passo Cor -no, ważny punkt obrony nieprzyjaciela. Wyczyn ten oku-piono ciężkimi stratami – poległo 23 ułanów, a 30 od-niosło rany.

    Bój o Monte Cassino miał kluczowe znaczenie dla po-wodzenia alianckiej ofensywy – zdobycie masywu, a tymsamym przełamanie niemieckich pozycji tzw. Linii Gus -tawa, otwierało drogę do Rzymu. Nie bez powodu do-wódca frontu włoskiego gen. Harold Alexander, w roz-kazie po zdobyciu Monte Cassino napisał: „Jeżeli by midano wyboru między jakimikolwiek żołnierzami, któ-

    rych bym chciał mieć pod swoim dowództwem – wy-brałbym Was, Polaków”.

    Szlak bojowy ułanów karpackich wiódł także przezAnkonę, o którą rozpoczęto walkę w pierwszych dniachlipca. Do 9 lipca pułk zdobył Numanę i Monte Freddo.18 lipca – jako pierwszy polski oddział – pułk wkroczyłdo Ankony. Polacy weszli do miasta podążając ulicą ViaSanto Stefano, którą po wyzwoleniu – na wniosek Ra -dy Miasta – przemianowano na ulicę Polskiego PułkuUłanów Karpackich (Via Reggimento Polacco LancieriDei Carpazi). Miejscowi nie mieli wątpliwości, że wita-ją bohaterów.

    Tak samo na widok żołnierzy pułku reagowali miesz-kańcy Bolonii, wiwatujący na cześć polskich oswobodzi-cieli 21 kwietnia 1945 roku. – Dziękuję w imieniu służ-by Pułkowi Ułanów Karpackich, który pełną rozmachu i poświęcenia pracą wykazał walory doskonałego pułkurozpoznawczego. Jego szybkość działania i upór w walcesą godne podziwu – podkreślił po bitwie o Bolonię gen.Bronisław Rakowski, dowódca 2. Brygady Pancernej.

    Zajęcie miasta, poprzedzone udziałem w walkach nafroncie adriatyckim i w Dolinie Padu, kończyło trwającąrok epopeję ułanów karpackich na Półwyspie Apeniń skim.

    Niezwyciężeni ułani17 listopada 1945 roku w Maceracie ułani (pod wzglę-

    dem organizacyjnym przydzieleni do 2. WarszawskiejDywizji Pancernej) byli świadkami uroczystości poświę-cenia sztandaru ufundowanego przez rodaków z Rzymu.Dowódca pułku ppłk Wyskota-Zakrzewski otrzymał goz rąk gen. Andersa.

    – Kiedy dziś patrzę na Wasze szeregi, ze wzruszeniemprzypominam sobie pierwsze z Wami spotkanie, kiedy toujrzałem Was po wyjeździe z ziemi niewoli, jako pierw-szy polski, wolny oddział na wolnej ziemi. Mieliście jużza sobą chlubne walki w pustyni libijskiej (…). Przyszływalki w Italii. Nie pora teraz wszystkie je wyliczać. Alestwierdzam, że Pułk Ułanów Karpackich jest najstar-szym pułkiem na obczyźnie i że nie przegrał nie tylkożadnej walki, ale ani jednej potyczki – mówił do pol-skich bohaterów gen. Anders.

    W połowie 1946 roku – w celu demobilizacji – pułkprze transportowano drogą morską z Neapolu przezGibraltar do Anglii. Już na brytyjskiej ziemi ustanowio-no odznakę pułkową, przedstawiającą na dwóch skrzyżo-wanych lancach tarczę z dwiema palmami i półksięży-cem – symboliką nawiązującą do pustynnej, syryjskiejgenezy oddziału. Na wstędze okalającej tarczę umiesz-czono napis „Ułani Karpaccy”, a nad tarczą – hełm ry-cerski.

    Ostatnim miejscem stacjonowania pułku był obózSudbrook Camp niedaleko Lincoln. Tam też, 14 lipca1948 roku, oddział został rozformowany. Jego bogatątradycję kultywował Związek Ułanów Karpackich, któ-rego pierwszym prezesem został płk Bobiński. Wyda -wane latami przez Związek, a obecnie przez Stowarzy -szenie Ułanów Karpackich, pismo „Ułan Karpacki”stanowi po dziś dzień skarbnicę wiedzy o dokonaniachpolskich żołnierzy w czasie II wojny światowej.

    ***

    Udział w kampanii libijskiej oraz włoskiej, a takżewypełnianie innych misji, pułk okupił stratą 111 pole-głych oficerów i szeregowych; 245 żołnierzy odniosłorany. W uznaniu zasług bojowych ułanów karpackich,11 listopada 1966 roku – w 48. rocznicę odzyskaniaprzez Polskę niepodległości – gen. Anders nadał pułkowiSrebr ny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari.

    Odprawa w Pułku Ułanów Karpackich. Drugi z prawej: mjr StanisławZakrzewski i rtm. Stanisław Stryjkowski, maj 1944 r.FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

    NR SPECJALNY maj 2019

    Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowe www.nac.gov.pl

  • 18

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    Na pewno Wańkowicz nie zaskarbił sobie sym-patii dwóch przyszłych prezydentów, jakrównież i późniejszego dowódcy 2. Korpusu.Pierwszych dwóch – Stanisław Wojciechow -ski i Władysław Raczkiewicz – w 1918 roku należało do„Związku Broni”, konspiracyjnej organizacji mającejprzeciwdziałać podporządkowaniu w Bobrujsku 1. Kor -pu su Polskiego komendzie niemieckiej. Jednak okazałosię – jak twierdził pisarz – że wpływ ich jest raczej zwią-zujący nam ręce i musieliśmy ich usunąć.

    Nieco inaczej było z Władysławem Andersem. – Idzieo to – wspominał – że kiedy nasz zamach się załamał,Anders urządził przyjęcie dla oficerów niemieckich, któ-rym sprzedawał konie. Z tego powodu nie podałem muręki i przez całe XX-lecie nie kłanialiśmy się sobie.

    Poszczenięce lataW niepodległej Polsce Wańkowicz chwilami zacho-

    wy wał się dość zuchwale, by nie powiedzieć: prowoka-cyjnie, choć sam twierdzi niewinnie, że tylko – byłemwidziany w szerokim wachlarzu. Z jednej strony w pił-

    sudczykowskim tygodniku „Rząd i Wojsko” potrafił za-mieścić felietony antyendeckie, z drugiej – w organieendeckim artykuł „Piłsudczycy”. Na krótko podjął teżpracę w lewicowym „Kurierze Porannym”, a mimo torząd gen. Sikorskiego powołał go na naczelnika WydziałuPrasowo-Wydawniczego MSW.

    Po zamachu majowym sam zrezygnował z etatu i za-łożył Towarzystwo Wydawnicze „Rój”, specjalizujące sięw publikowaniu literatury sowieckiej (nie rosyjskiej), cow ówczesnych czasach musiało wywoływać przynajm-niej zdziwienie. Wyjechał też do Moskwy, a owocem tejpodróży była książka „Opierzona rewolucja”. – Niebyłem komunistą – tłumaczył po latach – ale uważałem,

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    WOJCIECH LEWICKI

    Bez wątpienia najsłynniejszą książkę o bitwie pod Monte Cassino napisał Melchior Wańkowicz. Nie był jejuczestnikiem w dosłownym tego słowa znaczeniu, a raczej tylko pętającym się kibicem – jak sam stwierdził.Niewiele jednak brakowało, by nawet tej funkcji, z powodu własnego charakteru, został pozbawiony.

    Widok ze wzgórza 593

    Wańkowicz miał pełną swobodęw pełnieniu swojej „misji” – dostępdo sztabów, czytał raporty i mel-dunki sytuacyjne, a nawet prywat-ną pocztę żołnierzy w cenzurze

  • 19

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCHBIULETYN

    URZĘDUDO

    SPRAWKOM

    BATANTÓW

    IOSÓB

    REPRESJONOW

    ANYCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    że spłycanie zagadnień tego, co jest za progiem, do bro-szur na temat „W lochach Czerezwyczajki” zrobi Polskęzupełnie nieprzygotowaną na ciągnące wypadki.

    Działalność wydawniczo-pisarska nie przynosiła jed-nak pieniędzy. Wańkowicz zajął się więc równocześniereklamą, w której czuł się jak ryba w wodzie: – prowa-dziłem największe w Polsce kampanie reklamowe, posta-wiłem sto słupów reklamowych na ulicach Warszawy.Mimo że wydał już własną książkę z sierpem i młotemna okładce, mimo że publikował sowieckich pisarzy –mógł jednak pozyskać zamówienia państwowe. Jakwidać, sanacyjna Polska nie była chyba aż tak opresyjna,jak niektórzy twierdzą.

    Boczny torWe wrześniu 1939 roku Wańkowicz nie został zmo-

    bilizowany. Jako korespondent wojenny wyjechał dobrygady pancerno-motorowej płk. Roweckiego, którejjuż jednak nie odnalazł. Gdy dotarł do Lublina, w radiuWrocław usłyszał niemiecki komunikat: „Wańkowicz jestteraz w Lublinie, ale my go złapiemy”. Prawdopodobniejego głowy domagał się Erich Koch, nadprezydent PrusWschodnich, najwyraźniej do głębi poruszony książką„Na tropach Smętka”. W tej sytuacji pisarz przekroczyłDniestr i udał się do Bukaresztu.

    Zamieszkał na przedmieściach i zaczął zbierać relacjeuczestników niedawnych walk, z których powstałaksiążka „Wrześniowym szlakiem” (po uzupełnieniach

    ukazała się dopiero po wojnie pod zmienionym tytułem„Wrzesień żagwiący”, Londyn–Rzym, 1947). – Samiwówczas wylewaliśmy dziecko z brudną wodą, a światrelacje o wrześniu czerpał od naszych wrogów – zazna-czył we wstępie. Napisać książkę to jedno, a opubliko-wać – to drugie. Co prawda od razu znalazł się wydaw-ca, który jednak równie szybko przysłał list: – Książkidrukować nie mogę. Mój wkład pieniężny był dość duży– tymczasem nie pozwolono mi nic z nią zrobić – bo szko-dliwa. Nie drukuję więc Pana na rozkaz z góry. Mimo

    to na wiosnę 1940 roku w okupowanym kraju ukazałysię konspiracyjnie dwa jej rozdziały.

    Jeszcze w 1939 roku: – Szmuglowałem się za drutyobozów – wspominał. – Widziałem, jak proste słowa o tym,że żołnierz walczył, prostują stos pacierzowy. Pierwszeucieczki z celem, by iść na Zachód, nastąpiły po moimodczycie. Wówczas przeżyłem jeden z okresów w życiu,kiedy czułem doraźny, natychmiastowy skutek pisania.(...) Niestety, za tym żołnierzem iść nie mogłem. Rządyemigracyjne, rozprawiając się z Piłsudczykami, miały i boczne tory rozrachunków. Rozrachunków za „Opie rzo -ną rewolucję”. (...) A nade wszystko nowy rząd w Amienswrogim okiem patrzył na moje starania odplugawieniakampanii wrześniowej, co w danym momencie uważałemza konieczne. Nie dano mi wizy do Francji. (...) Zesłanomnie na Cypr, rodzaj obozu odosobnienia. Kiedy po 10miesiącach obóz deportowano do Afryki, wyskoczyłem naetapie pośrednim w Palestynie.

    Kronika bitwyKiedy 2. Korpus przybył na Bliski Wschód – Wań ko -

    wicz wstąpił do niego, tyle że trochę bocznymi drzwia-mi. Trudno się temu nawet dziwić – jego konflikt z do-wódcą jednostki miał przecież swoją długą historię. – Korespondentów Ministerstwa Obrony Narodowej,uposażonych w legitymację uprawniającą do pełnieniaswego zawodu, było ponoć kilkunastu, ale we Włoszech i na Klasztorze znalazł się tylko Zdzisław Bau. Ja całąswoją pracę pełniłem wobec Londynu właściwie nielegal-nie i na gapę, bo mi stale odmawiano uprawnień.

    Do tej pory to raczej Wańkowicz był obrażony naAndersa, a nie odwrotnie. Jednak na tydzień przed bitwąniewiele brakowało, aby bieguny wzajemnych pretensjisię odwróciły. Występując na akademii z okazji święta 3 Maja, pisarz nawiązał do wystąpienia Churchilla w bry- tyjskim parlamencie (luty 1944 roku), w którym zrzu-cał on z siebie zobowiązania wobec Polski: – Mówiłem o tragicznych losach legionów we Włoszech na półtorastulecia przed nami. (...) Wspomniałem, że ziemia wło-ska już raz była widownią zdradzenia przez sojusznikównadziei polskich. (...) Komendant garnizonu z poleceniadowódcy Korpusu podał mi szeptem rozkaz przerwaniaprzemówienia.

    Mimo tych wszystkich zadrażnień – zarówno starych,jak i nowych – Anders nie wyrzucił Wańkowicza z Kor -pusu. Nie jest to prawdopodobnie przejawem jego wy-jątkowej tolerancji, której u oficerów zawodowych trud-no się przecież spodziewać, a raczej chłodna kalkulacja– dobry pisarz był mu po prostu niezbędny. W przyszłejbitwie chodziło przecież nie tylko o przełamanie LiniiGustawa i Hitlera, ale również, albo nawet przede wszyst-kim, o nagłośnienie polskiej sprawy w zbliżającej się dokońca wojnie. Przyszły bój miał przejść do polskiej,

    Melchior Wańkowicz w rozmowie z żołnierzami na wzgórzu 593 FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

  • 20

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    a najlepiej i światowej legendy, w czym obok bitnegożołnierza wprawne pióro odgrywało zasadniczą rolę.

    Tak czy inaczej, Wańkowicz miał pełną swobodę w pełnieniu swojej „misji” – dostęp do sztabów, czytał ra-porty i meldunki sytuacyjne, a nawet prywatną pocztężołnierzy w cenzurze. Po całym terenie operacyjnymKorpusu poruszał się bez przeszkód. Nie siedział, jak innikorespondenci, w Kwaterze Prasowej na głębokim zaple-czu. Nie oznacza to wprawdzie, że ten z górą pięćdziesię-cioletni, 120-kilogramowy grubasek podążał tuż za gru-pami szturmowymi. Niemniej cały czas starał się być jaknajbliżej walczących – by widzieć jak najwięcej, by na go-rąco rozmawiać z żołnierzami wracającymi z linii. – Anina chwilę nie opuszcza mnie w pracy myśl że moje uszy,jedno moje czucie – widzieć musi, słyszeć musi i czuć zawszystkich bliskich tych chłopców, za bliskich ich bliskich,za dzieci ich dzieci, za całe w przód pokolenia.

    Podczas pierwszego szturmu Wańkowicz towarzyszył5. Kresowej Dywizji Piechoty – „kwaterował” w jej punk-cie dowodzenia w wąwozie Inferno, był w WysuniętymPunkcie Opatrunkowym, pod Maiolą, u wylotu DrogiPolskich Saperów, w Jarze A, gdzie ulokowały się moź-dzierze, sztab Wileńskiej Brygady i jej 13. batalion orazu pancerniaków na tzw. Żbiku opodal Gardzieli. Późniejpodążał za rannymi – aż do Acquafondata i Venafro.Podczas drugiego natarcia cały czas był w m.p. dowódz-twa 3. Dywizji Karpackiej. Gdy tylko jednak 18 majarozeszła się wieść o zwycięstwie – ruszył przez tzw.Domek Doktora (będący jeszcze pod ostrzałem artyle-ryjskim) na wzgórza 593 i 569, a potem drogą z Alba ne -ty do klasztoru Monte Cassino.

    Walka się jednak jeszcze nie skończyła, zwłaszcza podCairo, gdzie niebawem ruszyć miało natarcie na PassoCorno. – Noc jest ciemna jak sadza i łupana wybucha-mi. Potykając się o teren, którego nie widać, idę z dwomaprzewodnikami przysłanymi po mnie z Pułku Karpac kie -go. Świst pocisków, smolistość nocy, niewiadomość odle-głości, ani kiedy koniec wędrówki, niewiadomość nawet,w którą się idzie stronę świata, gdzie Niemcy, gdzieswoi, co daleko, co blisko – stwarza poczucie niewymier-ności bez początku i końca, zaziemskości, nierealności.Aż kiedy pada kolejny pocisk – krótki blask pokazuje re-alne drzewa, a kiedy gaśnie blask – głosy z jakichś po-tajemnych wykrotów nawołujące, kto idzie, wskazują, żezbocza są naszpikowane żywymi ludźmi – pisał w książ-ce. Gdy wkrótce i tu skończyły się szturmy, pisarz szyb-ko znalazł się pod Piedimonte, by z artyleryjskiego punk-tu obserwacyjnego przyglądać się bitwie, by w SaintLucia być przy 18. batalionie przed jego atakiem naLinię Hitlera.

    Zwykle każdy klasztor benedyktyński hoduje krukana pamiątkę tego, który św. Benedyktowi miał przyno-sić żywność do pieczary w Subiaco. Tak było i w Monte

    Cassino. Gdy opactwo zostało zbombardowane – ptakwydostał się na wolność. Później latał podobno nadswoim dawnym, zniszczonym już domem, bystrymokiem z góry przyglądał się rzezi, żywiąc się coraz to no-wymi trupami. Kiedy więc na dobre ucichły ostatniestrzały i opadł bitewny kurz, Wańkowicz niewielkim sa-molotem, który jednak jakoś go udźwignął – przeleciałnad polem walki. Dotąd brakowało mu jeszcze tylko tejjednej – kruczej perspektywy.

    Na emigracjiGdy 2. Korpus ruszył na północ, na Linię Gotów i Bo -

    lonię, Wańkowicz przystąpił do porządkowania zgroma-dzonego materiału i do pisania. Każdy, kto spłodził coś

    więcej niż tylko list do cioci, doskonale wie, jaka to cięż-ka, wyczerpująca i zazwyczaj... samotna praca. W tymprzypadku dochodziła jeszcze presja czasu, atmosferapowszechnego wyczekiwania, sugestie: – Opisy bitew sązwykle tak retuszowane – przestrzegał gen. Sulik, do-wódca 5 KDP – że młodzież nabiera fałszywego pojęciao wojnie. Wszyscy na tej wojnie są piękni, dzielni, mężni,bohaterstwo nic nie kosztuje. (...) Nawet trupy są perfu-mowane w tych opowiadaniach wojennych, bohaterskie i nie śmierdzą. Z kolei płk Piątkowski niepokoił się: – Czy pańska książka nie będzie zbyt samosierrska?

    Nie jest. W tej swego rodzaju reporterskiej kronicebitwy obok niezliczonych heroicznych czynów widaćtyle samo ludzkich tragedii, a obok odwagi czai sięstrach. Jest też to, co w tak ciężkiej walce zawsze zda-rzyć się może – opis paniki, jaka wieczorem 15 maja wy-stąpiła w polskich oddziałach na stokach wzgórza 593.Jest również krytyka dowodzenia w pierwszym ataku naPiedimonte (zresztą niezbyt ostra). Nie dotyczy ona gen.Andersa, a prowadzącego natarcie ppłk. Bobińskiego.

    Trzeba przyznać, biorąc pod uwagę obszerność dzie-ła, że Wańkowicz napisał „Bitwę o Monte Cassino” wy-jątkowo szybko. Pierwszy tom ukazał się już w 1945roku, drugi – w 1946, a trzeci w 1947 roku. Początkowoksiążka została przyjęta entuzjastycznie. Byłem u szczy-

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

  • 21

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    NR SPECJALNY maj 2019

    tu popularności, na którym raz po raz życie mnie umiesz-cza, na którym z niepokojem w sercu się oglądam i na-tychmiast pospiesznie złażę. Przy moim wejściu prze-rywano tok polskich przemówień, polskich odczytów, abymnie powitać przy powstającej sali. Z trzecim tomem,dotyczącym walk o Piedimonte, nie było już tak dobrze.Z uwagi na krytykę dowodzenia – nakład na kilka mie-sięcy został skonfiskowany i do sprzedaży wszedł dopie-ro po dołączeniu polemicznego tekstu szefa sztabuKorpusu, gen. Wiśniowskiego.

    Jednak nie to było przyczyną narastającego wokółWańkowicza ostracyzmu. W typowym dla siebie stylupisarz znowu zaczął iść bowiem pod prąd. W 1947 rokuwydał „Kundlizm” – niewinną zdawałoby się książeczkę,

    składającą się z czterech felietonów, publikowanych jużwcześniej w „Dzienniku Żołnierza”, co nie wzbudziłowówczas żadnych emocji. Tym razem poprzedził je krót-kim, aczkolwiek soczystym wstępem: – Poczyniwszypewne skróty i uzupełnienia, drukuję je teraz, po ukoń-czonym wysiłku wojennym, podzielając obawy, że grobo-wiec bohaterów może stać się legowiskiem kundli, a krewich – cementem umacniającym mury megalomanii, któregnuśność wznosić pocznie dookoła polskiego getta na emi-gracji. Tych, którzy nie zechcą zostać w getcie, świat(poza „przyjaznymi” drugimi oddziałami) nie będziepytał o zdolność umierania, tylko o zdolność życia.

    Coraz bardziej odsądzany od czci i wiary, wobec stalerozszerzającego się zakazu publikowania w londyńskiejprasie, Wańkowicz wyjechał do USA i Kanady.

    PRLW 1958 roku Wańkowicz wrócił do Polski. I tak jak

    wcześniej, w okresie stalinowskim, był wyszydzany i opluwany, a jego przemycana z Zachodu „Bitwa o Mon -te Cassino” – konfiskowana, tak teraz, z tym samymniemal zapałem, wożono go na różne spotkania z czytel-nikami. Mimo że stał się bożyszczem tłumów, pierw-szym „celebrytą” gomułkowskiej Polski, jak wszyscy innipublicyści miał problemy z cenzurą.

    Początkowo interwencje Wańkowicza u wyższychwładz partyjnych przynosiły skutek. Z czasem jednak,gdy jako namacalny, „obwoźny” przejaw demokratyzacjii wolności słowa został już do cna wykorzystany – gabi-nety komunistycznych dygnitarzy stopniowo się przednim zamykały. W tej sytuacji, w marcu 1964 roku, pi-sarz podpisał tzw. List 34 – pierwszy protest intelektu-alistów przeciwko cenzurze i ograniczeniom w przydzia-łach papieru na druk książek i czasopism. Jego treśćzostała podana w Radiu Wolna Europa, tak samo jak i fragmenty szkicu przemówienia Wańkowicza, przygo-towanego na walne zebranie Okręgu WarszawskiegoZwiązku Literatów. Tego było już za wiele. Piątego paź-dziernika pisarz został aresztowany.

    W trakcie procesu Wańkowicz wygłosił kilkugodzinnąmowę, będącą swego rodzaju rysem autobiograficznym.Dziewiątego listopada oskarżony został uznany winnym i skazany na 3 lata więzienia. Równocześnie na mocyamnestii karę zmniejszono o połowę, tj. do 1,5 roku.

    – Najdotkliwszym dla mnie byłby wyrok zwalniającymnie od więzienia ze względu na wiek, zdrowie, zasługi,niekaralność, nieprzemyślenie czy inne okoliczności łago-dzące – mówił w ostatnim słowie (...) Wolę więzienie.Bo siedząc w więzieniu, będę wciąż jeszcze siedział w siodle świadomości polskiej. Będę pożyteczny. Niestety,jego życzenie się nie spełniło – po ogłoszeniu wyroku zo-stał wypuszczony na wolność. Chodził później ponoć zeszczoteczką do zębów pod bramę więzienia przy ul. Ra -kowieckiej, ale mu jej nie otworzono.

    Wypadł z siodła, ale pozostawił po sobie kilkadziesiątksiążek. Chyba najważniejszą z nich jest „Bitwa o MonteCassino”. Można się zżymać, że to publikacja zbyt re-porterska, że autor zbyt wiele własnej inwencji włożyłdo ust uczestnikom walk. A mimo to od przeszło 70 latksiążka broni się sama. Nadal jest najbardziej znaną i po-czytną publikacją dotyczącą bitwy. Całe szczęście, żegen. Anders, mając przecież ku temu osobiste powody,nie wyrzucił tego krnąbrnego pisarza z 2. Korpusu. Któżby go zastąpił?

    Noc jest ciemna jak sadza i łupana wybuchami. Potykając sięo teren, którego nie widać, idę z dwoma przewodnikami przysła-nymi po mnie z Pułku Karpackiego

    Gdy tylko 18 maja rozeszła się wieść o zwycięstwie – Wańkowicz ruszył szlakiem niedawnych szturmów. Był wśród żołnierzy na zdobytym już wzgórzu593 i oglądał pole bitwy FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL)

  • 22

    Zaczęto formowanie w Związku Sowieckimpolskiej armii pod dowództwem gen. Wła -dy sława Andersa. W 1942 roku gen. Anders wyprowadził z ZSRS do Iranu 115 tys. osób,w tym ponad 75 tys. żołnierzy i blisko 40 tys. cywili. Ichszlak wojenny wiódł przez Liban, Syrię, Palestynę, Egiptdo Włoch. 21 lipca 1943 roku w północnym Iraku z do-wództwa i jednostek Armii Polskiej na Wschodzie utwo-rzono 2. Korpus Polski, który w grudniu przetranspor-towano do Włoch, gdzie wszedł do walki z Niemcami.

    Żołnierska scenaW szeregach polskiej armii, wśród uratowanych przez

    gen. Andersa z „nieludzkiej ziemi” żołnierzy, znalazło siękilkuset artystów: malarzy, rysowników, rzeźbiarzy, grafi-ków, aktorów czy piosenkarzy. Byli wśród nich zarównouznani twórcy ukształtowani jeszcze w Polsce międzywo-jennej, jak i młode osoby, które swoją karierę artystyczną

    rozpoczynały podczas wojny lub po jej zakończeniu. Przezcały szlak bojowy, od sformowania oddziałów w Związ -ku Sowieckim po Monte Cassino, artyści starali się pod-nosić swoją sztuką żołnierzy na duchu i nadawać senswalce. Piosenkarze, aktorzy i artyści rewiowi występo-wali m.in. w żołnierskim teatrze „Polska Parada” utwo-rzonym przez Feliksa Konarskiego „Ref-Rena”. Aktorprzed wojną założył we Lwowie teatr rewiowy, pisał teżwiersze i teksty piosenek m.in. popularnych „Pięciuchłopców z Albatrosa”. Po wrześniu 1939 roku jeździł z występami po miastach ZSRS, a w 1941 roku wstąpiłdo Armii Andersa.

    W „Polskiej Paradzie” występowała pod pseudoni-mem Renata Bogdańska późniejsza żona gen. Andersa –Irena. Artystkę rewiową i pieśniarkę przed wojna możnabyło zobaczyć na scenie Teatru Dramatycznego we Lwo -wie. Potem z orkiestrą Henryka Warsa koncertowała weLwowie i Rosji. Do Armii Polskiej w ZSRS Irena przy-BI

    ULET

    YNUR

    ZĘDU

    DOSP

    RAW

    KOM

    BATA

    NTÓ

    WI

    OSÓB

    REPR

    ESJO

    NOW

    ANYC

    H

    FOT.

    NARO

    DOW

    E ARC

    HIW

    UM C

    YFRO

    WE (

    WW

    W.N

    AC.G

    OV.PL

    )

    ANNA DĄBROWSKA

    Po wybuchu w czerwcu 1941 roku wojny pomiędzy III Rzeszą i ZSRS, na mocy podpisanego 30 lipca przezpremiera polskiego rządu na uchodźstwie i Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. WładysławaSikorskiego i rosyjskiego ambasadora w Londynie Iwana Majskiego układu, Polaków przetrzymywanych w radzieckiej niewoli objęła amnestia. Rozpoczęto zwalnianie z łagrów polskich więźniów i osóbdeportowanych w głąb Związku Sowieckiego po inwazji Armii Czerwonej na Polskę 17 września 1939 roku.

    Artyści 2. Korpusu

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 23

    BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    łączyła się wraz z ówczesnym mężem Gwidonem Boru -c kim, piosenkarzem, muzykiem i aktorem. „Zespół to-warzyszył 2. Korpusowi, bo generał Anders miał świa-domość tego, jakie znaczenie ma dla polskich żołnierzyteatr i jego występy”, mówiła pani Irena w 1989 roku w Polskim Radio.

    Irena i Gwidon byli też 19 maja, dzień po zwycięskiejbitwie, pierwszymi wykonawcami słynnej pieśni „Czer -wone maki na Monte Cassino". Piosenka została napisa-na przez Konarskiego podczas decydującego polskiegoataku na wzgórze w nocy z 17 na 18 maja 1944 roku.Muzykę do niej skomponował Alfred Schütz, kompozy-tor orkiestry 2. Korpusu Polskiego.

    Członkami teatru Konarskiego byli też: Adam Aston,jeden z popularniejszych polskich piosenkarzy okresumiędzywojennego występujący w filmach i teatrzykachrewiowych stolicy, Jadwiga Andrzejewska, aktorka fil-mowa i teatralna oraz Elżbieta Niewiadomska, tancerka

    baletowa opery i operetki lwowskiej, która dzięki amne-stii trafiła do armii z syberyjskiego łagru.

    Dla polskich żołnierzy koncertowała także HankaOrdonówna, przedwojenna gwiazda kabaretów „CyrulikWarszawski” czy „Qui Pro Quo”. „Dawała ponad 50kon certów, z czego część w warunkach polowych”, opo-wiadał w 1961 roku w Radiu Wolna Europa dziennikarzStanisław Julicki. Ordonka była już wtedy ciężko chorana gruźlicę i zmarła w Libanie w 1950 roku.

    We Włoszech w działalność teatralną zaangażował sięAlbin Ossowski, żołnierz Armii Krajowej więziony w obozie Auschwitz-Birkenau, a następnie w Buchen -waldzie. W maju 1945 roku został uwolniony przez woj-

    ska amerykańskie i wstąpił do 2. Korpusu Polskiego.Rok później Ossowski zagrał główną rolę w polsko-wło-skim filmie „Wielka droga” zrealizowanym przez Oś -rodek Kultury i Prasy 2 KP, a partnerowała mu IrenaAnders. Film opowiadał o wojennych losach żołnierzyAndersa.

    Karabin i szkicownikTułaczkę z łagrów do armii oraz drogę żołnierzy i ich

    walki we Włoszech upamiętniali w szkicownikach i naobrazach służący w szeregach 2 KP graficy i malarze.Jednym z nich był Józef Czapski, malarz i pisarz, współ-

    Renata Bogdańska

    W szeregach polskiej armii,wśród uratowanych przez gen. Andersa z „nieludzkiej ziemi”żołnierzy, znalazło się kilkuset artystów: malarzy, rysowników,rzeźbiarzy, grafików, aktorów czy piosenkarzy

    Plakat propagandowy Stanisława Westwalewicza z napisem angielsko--włoskim „Monte Cassino: Za waszą i naszą wolność” FOT. ARCHIWUM

    NR SPECJALNY maj 2019

  • 24

    BIUL

    ETYN

    URZĘ

    DUDO

    SPRA

    WKO

    MBA

    TAN

    TÓW

    IOS

    ÓBRE

    PRES

    JON

    OWAN

    YCH

    pracownik m.in. tygodnika społeczno-kulturalnego„Wia domości Literackie”. Walczył w obronie kraju wewrześniu 1939 roku i trafił do sowieckich obozów, z których wydostał się dzięki amnestii. W Armii Ander -sa najpierw został kierownikiem biura poszukiwań zagi-nionych w Związku Sowieckim oficerów, jak się potemokazało – ofiar zbrodni katyńskiej. Potem był szefemWydziału Pro pa gandy i Informacji przy sztabie armii od-powiedzialnym za sprawy kulturalno-oświatowe.

    Barwne pejzaże dokumentujące szlak bojowy 2. Kor -pusu tworzył też malarz, grafik i rysownik StanisławWestwalewicz. Po wybuchu wojny zgłosił się do armiijako ochotnik i podczas walk dostał się do sowieckiejniewoli. W armii dostał przydział do sekcji graficznejoddziału oświaty i stworzył dla niej słynny plakat pro-pagandowy „Monte Cassino: za waszą i naszą wolność”.

    W bitwie o Monte Cassino uczestniczył z bronią w ręku, jednocześnie szkicując sceny walk, grafik Sta -nisław Gliwa. Potem stworzył też szatę graficzną dopierwszego wydania książki Melchiora Wańkowicza „Bi -twa o Monte Cassino”. Rysunki w czasie bitwy wyko-nywał także Zygmunt Turkiewicz, malarz, grafik i ry-sownik. Służąc w szeregach 2 KP w wolnych chwilachtworzył i prowadził wydział plastyczny w Korpusie.

    Obok Turkiewicza w działalność wydziału zaangażo-wał się Józef Jarema, scenograf i jeden z twórców TeatruArtystów Cricot w Krakowie. Podczas wojny Jarema prze- dostał się przez Rumunię do Armii Andersa. Obaj arty-ści wspólnie zorganizowali wystawy polskiej sztuki w najważniejszych miastach Bliskiego Wschodu: Te he ra -nie, Bejrucie, Bagdadzie, Jerozolimie, Aleksandrii czyKairze. „Dzieła Polaków cieszyły się powodzeniem. Wieletrafiło do muzeów w Bagdadzie, Teheranie i w Ale -ksandrii”, mówił historyk sztuki prof. Jan Sien kiewicz, w wywiadzie dla Instytutu Pileckiego w 2017 roku.

    Natomiast pod koniec 1944 roku w Rzymie na wy-stawie malarzy-żołnierzy z 2. Korpusu można było obej-rzeć m.in. prace: Czapskiego, Turkiewicza, West wa le -wicza czy Gliwy. Swoje dzieła zaprezentował teżrzeź biarz Adolf Glett. Artysta przed wojną studiował w Poznaniu w Wyższej Szkole Sztuk Zdobniczych i Prze -mysłu Artystycznego. Po agresji sowieckiej na Polskę zo-stał zesłany na Syberię. Był autorem rzeźb i płaskorzeźbumieszczonych na cmentarzu żołnierzy polskich naMonte Cassino. Na wystawie znalazły się też prace JanaKościałkowskiego, malarza, rzeźbiarza i grafika, przed-wojennego absolwenta malarstwa w Paryżu i AkademiiSztuk Pięknych w Warszawie. Uwolniony z zesłania w głąb Rosji, służył w oddziale propagandy 2 KP.

    Z okopów do muzeów„Gen. Anders przywiązywał wagę do wartości tkanki

    intelektualnej i artystycznej w szeregach swojej Armii”,

    mówił prof. Sienkiewicz w wywiadzie z 2017 roku.Dlatego po zakończeniu działań wojennych generałczęść swoich podkomendnych wysłał na uczelnie arty-styczne. Niektórzy artyści-żołnierze edukację plastycz-ną rozpoczęli już podczas postoju armii w Bejrucie w 1942 roku, studiując na Libańskiej Akademii SztukPięknych.

    „Gdy zaraz po wojnie 2. Korpus stał jeszcze weWłoszech, generał Anders obdarzył bogato dużą grupęswoich żołnierzy, bo im umożliwił studia wyższe nauczelniach włoskich”, pisała w 1987 roku na łamach po-lonijnej prasy w Londynie dr Karolina Lanckorońska,historyk sztuki. Zebrano wówczas grupę blisko 50 żoł-nierzy, którzy chcieli się kształcić w rzymskiej AkademiiSztuk Pięknych.

    Opiekę nad przyszłymi studentami objął artysta ma-larz i pedagog Marian Bohusz-Szyszko, który po opusz-czeniu w 1945 roku obozu jenieckiego na terenie Nie -miec dołączył do szeregów 2. Korpusu. W 1945 rokustworzył w miejscowości Cecchignoli pod RzymemSzkolę Malarską dla żołnierzy, gdzie zaczął chętnych

    Karpatczycy słuchają „Czerwonych maków” w wykonaniu orkiestry AlfredaSchütza FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE (WWW.NAC.GOV.PL) (2)

    W bitwie o Monte Cassinouczestniczył z bronią w ręku, jednocześnie szkicując sceny walk, grafik Sta nisław Gliwa.Potem stworzył też szatę graficznądo pierwszego wydania książkiMelchiora Wańkowicza „Bi twa o Monte Cassino”

    NR SPECJALNY maj 2019

  • BIULETYNURZĘDU

    DOSPRAW

    KOMBATAN

    TÓWI

    OSÓBREPRESJON

    OWAN

    YCH

    25

    przygotowywać do egzaminów. Uczył ich techniki ma-larskiej i zapoznawał z dziełami sztuki we włoskich mu-zeach i galeriach, dzięki czemu większość dostała się nawymarzone studia artystyczne.

    „Grupa artystów, zarówno czynnych, jak i dopierorozpoczynających studia, zaczęła funkcjonować podszyldem Rzymskiej Szkoły Malarstwa Mariana Bohusza-Szyszki”, mówił prof. Sienkiewicz.

    Wkrótce jednak żołnierze musieli przerwać naukę,ponieważ 2. Korpus Polski przeniesiono w 1946 rokudo Wielkiej Brytanii. Żołnierze trafili do Polskiego Kor -pusu Rozmieszczenia i Przysposobienia, który miałpomóc im w przejściu do cywilnego życia. Na Wyspachzamieszkali w obozie w Kingwood Common. Bohusz-Szyszko zorganizował tam i kierował Szkołą Ma