TF # 25, May 2009

76
CENA: 13zł w tym 7%VAT NR 25/05/2009 MAJ ISSN 1897-3655 INDEKS 233021 polski magazyn dla ludzi kochających tatuaże Tatt o o B oat Be lf o rt Konwencje

description

Vinylove: Kozik, Jef & Kostek (Boucherie Moderne), Psio Crew (Street art), Kudi Chick: Mandy

Transcript of TF # 25, May 2009

Page 1: TF # 25, May 2009

CEN

A: 1

3zł w

tym

7%

VAT

NR

25/

05/2

009

MAJ

ISSN 1897-3655

INDEKS 233021

polski magazyn

dla ludzi kochających tatuaże

Tattoo BoatBelfortKo

nwen

cje

Page 2: TF # 25, May 2009
Page 3: TF # 25, May 2009
Page 4: TF # 25, May 2009
Page 5: TF # 25, May 2009

SpisTresci

MARKETING

I REKLAMA:

Anna Błaszczyńska [email protected]

Redakcja nie zw

raca materiałów

niezamów

ionych, zastrzega sobie prawo

redagowania nadesłanych tekstów

i nie odpowiada za treść

zamieszczonych reklam

.

WYDAWCA: FHU Koalicja,ul. Szpitalna 20-22/s4, 31-024 Kraków

REDAKTOR NACZELNA:Aleksandra Skoczylas

REDAKCJA:Radosław Błaszczyński

Kryś, BamBam, Miętus

OPRACOWANIE GRAFICZNE: Asia

STALI WSPÓŁPRACOWNICY:

Dawid Karwowski, Dante, Raga

Darek (3fala.art.pl),

Plushieee

OKŁADKA foto: Robin Souma

DR

UK

: Drukarnia FTF

ww

w.ftf.com.pl

ISSN 1897-3655

6 - Od redakcji i newsy

8 - Tattoofest 2009- Artyści i atrakcje

16 - Wybujane Tattoo Boat 2009

24 - Vinylove - Kozik

30 - Boucherie Moderne- Jef i Kostek

38 - 2nd Annual SuspensionWrocław 2009

44 - Bloody Teras Tattooz Warszawy

50 - Street Art - Psio Crew

54 - Czternasta konwencjaw Belfort

62 - Kudi chick - Mandy

66 - Danteizmy - Tatuwizja

68 - Ciekawe nadesłane

72 - Rodzina Tattooart - Raga

62 44

50

3072

16

66 8

38

www.tattoofest.eu

[email protected]

68

24

54

pols

ki m

agaz

yn d

la lu

dzi k

ocha

jący

ch ta

tuaż

e

Page 6: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 6

Info

pol

ski m

agaz

yn d

la lu

dzi k

ocha

jący

ch ta

tuaż

e Czas spojrzeć prawdzie w oczy – do krakowskiego Tattoofestu pozo-

stało już niewiele czasu. Pewnie większość z Was cieszy się z tego powodu, a jeszcze więcej radości na waszych buziach po-jawi się po przeczytaniu pierwszych stron tego numeru. Znajdziecie tam sporo informacji o czeka-jących Was atrakcjach.

Jako, że kwiecień okazał się kolejnym miesiącem pełnym wyjazdów (jutro

ruszamy do Moskwy – okradną nas, zabiją czy zjedzą?), nie zabraknie relacji z odwiedzonych przez nas konwencji. Nie-zapomnianym przeżyciem pozostanie na pewno po-dróż do Szwecji, na odby-wającą się tam imprezę „Tattoo Boat”. Najpierw klimatyczny hotel, a na-stępnie morze i bujający prom, pełen znajomych twarzy i najlepszych ta-tuatorów. Zdecydowanie to najatrakcyjniejsze miej-sce na zorganizowanie konwencji, jakie można sobie wyobrazić. Na na-stępnych stronach kon-tynuujemy temat winylo-wych figurek. Tym razem przeczytacie wywiad z Kozikiem, który jest jed-nym z największych twór-ców figurek o niepowta-rzalnym stylu. Dobrze, że wywiad dotyczył jego pracy, a nie (jak to mamy w zwyczaju) tatuaży, bo nie byłoby łatwo… O pra-cach tatuatorskich poroz-mawialiśmy za to z Jefem i Kostkiem z belgijskiego Boucherie Moderne. Obu panów wyróżnia nieco-dzienny styl tatuowania, który charakteryzuje: geometria, oszczędność, a nawet swego rodzaju prymitywizm. Chyba ni-kogo już nie zaskoczę, wspominając, że Bouche-rie Moderne pojawi się w czerwcu w Krakowie, w czteroosobowym skła-dzie. Kolejna relacja to materiał Bama, który tym razem nie musiał ruszać się zbyt daleko. Mimo stra-chu przed nadzianiem go

na hak, dzielnie stawił się na „2nd Annual Suspen-sion Wrocław 2009”. Przywiózł stamtąd spo-ro wrażeń i opowieści, a uprzejmi znajomi podzie-lili się z nim swoimi zdjęcia-mi, które dla Was publiku-jemy. Polskim studiem, któremu postanowiliśmy się tym razem przygląd-nąć jest warszawskie Blo-ody Tears. Studio istnieje jeszcze stosunkowo krót-ko, oprócz tatuowania chłopaki z B. T. S. mają dużo innych, ciekawych zainteresowań i organi-zują niecodzienne impre-zy. W dziale Street Art piszemy o grupie „Psio Crew” z Bielska — Białej, która zaszczepioną w so-bie miłość do góralskiej tradycji przenosi na mury w postaci graffiti. Chłopa-ki mają na celu budowanie lokalnej tożsamości, łączą to co stare, z czymś no-wym, tworząc harmonijną całość. Efekt jest zaska-kujący i niezwykle cieka-wy. Drugą w kolejności odwiedzoną konwencją, była francuska impreza organizowana przez na-szych znajomych z Belfort Tattoo Family. Mimo, że pojawiliśmy się tam pierw-szy raz, była to już 14 – sta edycja festiwalu. Co do dziewczyny z okładki, majowej Kudi, to jest to Mandy z Jersey. Mandy kończy szkołę artystycz-ną, maluje obrazy i marzy o tym, aby kiedyś znaleźć się w tattoofestowym artykule w roli światowej sławy tatuatorki. W „Ro-dzinie Tattooart” Znany wszystkim z prowadzenia krakowskiego Tattoofe-stu, założyciel Tattooar-ta, nikt inny, tylko Radek „Raga” Nierychło. Nato-miast Dante pisze o tym, że lubi palić papierosy i o modnym ostatnio Mia-mi Ink… Pokazujemy naj-nowsze prace utalentowa-nych, polskich artystów – to oczywiście w „Cie-kaw ych/Nadesłanych”. Miłego czytania i do zoba-czenia wkrótce…

Kryś

Droga redakcjo!Na początku listu chciałbym wyrazić swoje

zadowolenie, wreszcie ktoś pomyślał i stworzył dział dla czytelników. A macie ich już sporo, czego serdecznie gratuluję. Poziom gazetki zawsze był wysoki, ale z numeru na numer coraz ciekawiej. A dziewczyny hm… coraz ładniejsze. Z ogromną zazdrością i z zapartym tchem czytam każdą relację z zagranicznych konwencji, na których niestety nie mam możliwości bywać. Z miesiąca na miesiąc śledzę Wasze kolejne wyjazdy, które dają mi możliwość poznania nowych miejsc i ludzi związanych z moją pasją, jaką są tatuaże. Cieszę się, że jest gazeta, która w sposób profesjonalny i rzetelny, a zarazem nie sztywny opisuje świat tatuażu i nowości związane ze sztuką alternatywną. Profesjonalne, a zarazem zabawne wywiady pozwalają poznać wielkich tatuatorów. Fajnie, że nie pytacie ich o farmazony i nie piszecie bzdur w stylu kto komu kibicuje czy na jakie koncerty chodzi. Każdego prawdziwego miłośnika tatuażu, zapaleńca takiego jak ja, interesują inspiracje, techniki i osobowości wielkich artystów. Za możliwość ich poznania pragnę Wam serdecznie podziękować Redakcjo TattooFestu. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się z Tattofestową Rodzinką pojechać do Berlina, albo polecieć do Mediolanu z ludźmi, których łączy prawdziwa miłość do tatuażu. Kuba Muszyński

Redakcja: Dziękujemy pierwszej odważnej osobie, w dodatku

za miłe słowa i docenienie naszej pracy. Mamy na tyle szczęścia, że praca daje nam olbrzymią satysfakcję i możliwość podróżowania, a przy tym poznajemy świetnych ludzi. Czekamy również na te mniej pochlebne opinie, ale przypominamy, że tylko konstruktywna krytyka może przynieść zamierzone efekty. Pierwszy (choć mamy nadzieję nie ostatni list) nagradzamy prenumeratą, może posypią się kolejne za najciekawsze listy… Jeszcze raz dzięki.

Page 7: TF # 25, May 2009

Jeśli masz problemyze znalezieniem magazynu, mamy dla Ciebie dwie opcje do wyboru:

1. Prenumerata:• Koszt jednego magazynu

to 13 zł• Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie• Istnieje możliwość zakupu

archiwalnych numerów• Po wpłacie na konto prze- syłka na terenie kraju gratis• Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty

Bez awizo w Twojejskrzynce pocztowej!!

Zamówienia:12 429 14 52502 045 [email protected]

Wpłata:Przekazem pocztowymna adres:FHU Koalicjaul. Szpitalna 20-22/s431-024 Kraków

Przelewem na konto:Radosław Błaszczyński02 1540 1115 2064 60600446 0001 Dopisz od którego numeruzamawiasz prenumeratę.Jeśli chcesz otrzymaćfakturę, konieczniepoinformuj nas o tymw trakcie zamówienia.

2. Magazyn możnatakże kupić w formieelektronicznejna naszej stroniewww.tattoofest.eu

• Koszt jednego wydania to 10 zł• Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader• PDF’y magazynu nie nadają się do druku

Tę opcję szczególniepolecamy osobomprzebywającym za granicą

INFO

TATTOOFEST 7

Zamówienia

TattooFest!!W związku z Tattoofestem, co

roku wypuszczamy kolekcję okolicznościowych koszulek. W tym roku na jednym projekcie się nie skończy, już lada dzień pojadą drukować się bardzo wyjątkowe koszulki, zaprojektowane w oparciu o prace zaprzyjaźnionych z nami tatuatorów. Już dziś chcemy Wam pokazać jak to mniej więcej będzie wyglądało. Koszulki powstały w oparciu o prace takich artystów jak: Tofi , Bart, Junior czy Daveee, nie zabraknie też t-shirtu z wytatuowaną krakowianką, która promuje nasz festiwal. Mamy nadzieję, że kolekcja Wam się spodoba i zapragniecie wzbogacić swoją konfekcję o którąś z wspomnianych wyżej koszulek. Nie chcemy poprzestać tylko na tym, co udało nam się teraz zaprojektować, pragniemy, ku Waszej uciesze, poszerzać asortyment sklepu wciągając do współpracy kolejnych artystów. Uwaga! Serie koszulek będą limitowane! Nasza „wiosenna kolekcja” będzie do kupienia oczywiście na naszym tattoofestowym stoisku i w sklepie internetowym. Wielkie podziękowania dla tych, bez których talentu ten projekt byłby niemożliwy!

Page 8: TF # 25, May 2009

Festiwal zbliża się wielkimi krokami. Za każdym razem, kie-dy sobie to uświadamiam, z jed-nej strony zaczyna mnie ogar-niać panika, a z drugiej cieszę się na finał niemal dziewięcio-miesięcznych przygotowań, nie-jednokrotnie ciężkich rozmów z tatuatorami, czy nieustanych wyjazdów, które miały na celu promowanie imprezy również poza granicami naszego kraju. Tygodnie zaczęliśmy odliczać już jakiś czas temu, kiedy okaza-ło się, że pozostało ich zaled-wie 14-ście. Postanowiliśmy ten czas przeznaczyć na pokazanie i przypomnienie miłośnikom tatu-ażu kto przyjedzie na tegorocz-ny festiwal. Poza pełną listą wystawców, uzupełnianą ostatnio niemal co tydzień, zaczęliśmy prezentować także tatuatorów, z których przychylności i sym-patii jesteśmy szczególnie dum-ni. Postanowiliśmy przybliżyć ich sylwetki i odrobinę twór-czości na naszej stronie www, a także na łamach magazynu. W dziale poświęconym Tattoofe-stowi znaleźli się: Victor Por-tugal, Jack Ribeiro, Andrea Af-ferni, Chad Koeplinger, artyści Buena Vista Tattoo Club i inni. Pamiętajcie o tym, że najważ-niejszą rzeczą na konwencji są tatuaże i możliwość wykonania pracy u konkretnego artysty, bez przemierzania tysięcy ki-lometrów. Dostajemy kilka maili dziennie z pytaniami, czy dany tatuator ma jeszcze wolne termi-ny, w związku z czym proponuje-my skontaktować się z wybranym artystą wcześniej, lub umówić się z nim od razu po otwarciu imprezy. Pamiętajcie, że zgro-madzeni artyści prezentują na-prawdę wysoki poziom i warto skorzystać z takiej okazji.Tatuaże przede wszystkim, ale ważna jest też zmiana lokaliza-cji imprezy. Niestety, po latach musieliśmy rozstać się z klu-bem Rotunda, na rzecz więk-szej powierzchni wystawienni-czej i dogodniejszych warunków. Mam nadzieje, że nawet pomimo klimatyzacji w Centrum Wysta-wienniczym „Chemobudowa”, w tym roku Tattoofest także zostanie okrzyknięty (w 2008 roku może trochę przewrotnie) gorącym wydarzeniem. Powierzchnia to nie tylko dodatkowe boksy dla

tatuatorów, ale także dla wy-stawców z akcesoriami do tatuażu i piercingu, oraz z odzieżą. Ich liczba jest większa niż poprzed-nio i mam nadzieję, że to tak-że urozmaici imprezę, zwłaszcza cieszący się dużym powodzeniem wystawcy odzieży, obuwia i ak-cesoriów, którzy zaprezentują się w planowanym pokazie mody. Jeśli już jesteśmy przy wyda-rzeniach związanych z programem imprezy, to mogę potwierdzić, że w tym roku zawitają do nas ponownie Bobos Loco Carneval z Finlandii ze swoim nowym show. Ci, którzy ich widzieli, nie po-winni być rozczarowani nowym repertuarem, a przy okazji wie-dzą na co stać tych szalonych Finów. Ci, którzy zrezygnowali w ubiegłym roku i nie widzieli ich niedzielnego show, nie muszą się już dłużej zadręczać wyrzu-tami sumienia i w tym roku będą mieli okazję nadrobić zaległo-ści. Występ Bobos Loco Carneval będzie z pewnością mocnym punk-tem programu, ale znów wracam do głównej tezy – to tatuaże są najważniejsze. Dlatego trochę o konkursach. W tym roku za-planowane są kategorie: tatuaż czarno-biały mały, tatuaż czar-no-biały duży, tatuaż kolorowy mały, tatuaż kolorowy duży, kom-pozycja (czyli całe plecy, tors, noga lub rękaw), kompozycja damska oraz tatuaż autorski. Ponadto w sobotę i w niedzielę zaprezentowane zostaną prace w kategorii tatuaż dnia. W so-botę będzie to jedyny konkurs! Nad szczegółowym planem jeszcze pracujemy, dlatego zapraszam na stronę www, gdzie na bieżą-co dodawane są wszystkie infor-macje. Wracając do powierzchni i nowych możliwości jakie daje nam „Chemobudowa”, to na pewno warto wspomnieć o skate parku i zawodach jakie na 99% będą się odbywać jako impreza towa-rzysząca Tattoofestowi. Prowa-dzimy rozmowy z kilkoma firmami i mamy nadzieję, że to wypali i również wpisze się na stałe w naszą imprezę. Bardzo chcie-libyśmy, aby w przyszłości uda-ło nam się połączyć imprezę ta-tuatorską z imprezą muzyczną i właśnie związaną ze sportem. Nie wybiegajmy jednak za bardzo w przyszłość i póki co skupmy się na tegorocznym festiwalu.

Ola TATTOOFEST 8

Page 9: TF # 25, May 2009

Afferni Andrea specjalizuje się w tatuażu realistycznym. Chętnie wykonuje portrety, zarówno ludzi jak i zwierząt, których jest wielkim miłośnikiem. Szczególnie upodobał sobie koty. Uprawia także inne formy sztuki: maluje olejami na płótnie, sporo rysuje. Organizuje prywatne seminaria, których tematem jest portret i tatuaż realistyczny, udział w nich biorą wyłącznie profesjonalni tatuatorzy. Afferni chętnie podróżuje i odwiedza zagraniczne konwencje. W tym roku, w swoim kalendarzu, przy dacie 13,14 czerwiec wpisał „Kraków”.

www.myspace.com/afferni

Afferni Andrea Buena VistaTattoo ClubBuena Vista Tattoo Club to niemieckie studio tatuażu, w którym powstają wyjątkowe prace. Założycielami studia są Volko i Simone, wyróżnia ich rozpoznawalny styl, którego częstym motywem są czaszki, a także zagadkowe połączenie kolorów, głównie czerni i czerwieni. Kto raz zobaczył ich prace, na pewno je zapamięta. W ciągu 10 lat BVTC rozrosło się i dziś są to dwie pracownie. W jednej z nich dodatkowo utworzyli galerię sztuki, w której pokazują obrazy, rysunki, fotografi e i rzeźby wykonane przez nich samych. Oczywiście artyści Buena Visty zagoszczą na krakowskim Tattoofeście, ale to nie wszystko – po wspomnianej imprezie, przez kilka dni Volko będzie tatuować w krakowskim studiu Kult na ul. Szpitalnej 20. Kto więc woli być tatuowany w bardziej kameralnych warunkach, niż te które panują na konwencji, będzie miał świetną okazję. www.myspace.com/buenavistatattooclub

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9

TATTOOFEST 9

Page 10: TF # 25, May 2009

Chad KoeplingerChad Koeplinger pochodzi z USA. Tatuaże, które wykonuje są głównie w stylu oldschoolowym. Od najmłodszych lat uczył się jeździć na desce oraz zaczął identyfi kować się z ideologią straight edge. Bardzo dużo podróżuje, twierdzi, że ma taką możliwość dzięki pracy jaką wykonuje. Odwiedził już wiele miejsc na świecie, od dawna ma w swoich planach przyjazd do Polski. W tym roku pojawi się na krakowskiej konwencji, a rozpoznacie go po długiej, charakterystycznej brodzie. www.myspace.com/koeplinger

Ed PerdomoEd Perdomo ma 34 lata, pochodzi z Kolumbii, pracował w wielu studiach w Ameryce Południowej, a nawet w Chinach. Przez dwa lata, które tam spędził, zainspirował się orientalną sztuką, która ma do dziś duży wpływ na jego prace. Niedawno przeniósł się do Europy (aktualnie mieszka w Szwecjii), robi wyłącznie custom’owe projekty. Lubi kolory i duże powierzchnie, jego prace są optymistyczne i zwariowane. Kocha swój zawód i stara się aby jego styl był niepowtarzalny.

http://www.myspace.com/edtattoos

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9

TATTOOFEST 10

Page 11: TF # 25, May 2009

FadiFadi pochodzi z Egiptu, zaczął tatuować w 1997 roku. Jest samoukiem, rysować zaczął dopiero gdy postanowił zająć się tatuażem. Pracował w studiach w Madrycie, w Meksyku, w Brazylii, w zeszłym roku na Tattoofeście reprezentował genewskie studio Triptyc Tattoo. W swoich pracach łączy elementy egipskiej sztuki i biomechaniki, lubi też mroczne, realistyczne prace. W wolnych chwilach maluje akrylami, olejami, bawi się aerografem. Uwielbia muzykę i horrory z lat 80 – tych. W Krakowie będzie tatuować także jego żona Vero. www.triptycs.com

Jack Ribeiro ma 38 lat i mieszka we Francji. Pracuje głównie w szarościach. Zdecydowanie lubi się z demonami i wzbudzającymi grozę postaciami. W jego pracach nie brakuje czaszek, szkieletów i krwi. Styl w jakim pracuje określa mianem mrocznego realizmu. Nie da się także ukryć, że lubi komiksy, jego ulubieni bohaterowie to X-man i Ironman... Jack chętnie bierze udział w zagranicznych konwencjach, odwiedza średnio jedną w miesiącu.

www.myspace.com/jackribeiro

Jack Ribeiro

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9

TATTOOFEST 11

Page 12: TF # 25, May 2009

Sid Siamese1Sid Siamese ma 48 lat, tatuuje od 21 — go roku życia, z pochodzenia jest Tajlandczykiem. Pracował w wielu europejskich studiach tatuażu, a obecnie prowadzi swoje własne w Szwecji. Jego domeną jest styl orientalny, pracuje głównie w szarościach, często wykonuje duże prace, pokrywające sporą część ciała. Zwraca szczególną uwagę na to, aby wzór tatuażu komponował sie z ciałem tatuowanego. Sam o sobie mówi: „Kocham swoją kobietę, kocham moje dziecko i kocham moją maszynkę do tatuażu”.

www.myspace.com/siamese1tattoo

Victor PortugalVictor Portugal po raz drugi odwiedzi krakowską konwencję tatuażu. Swoją przygodę z tatuażem zaczynał w Urugwaju, dziś prowadzi własne studio na Teneryfi e o nazwie „Dark Times Tattoo”. Ma za sobą 12 lat tatuowania. Jest artystą znanym na całym świecie, który zdobywa nagrody na najbardziej prestiżowych festiwalach. Tatuaże Victora są przeważnie w mrocznej stylistyce. Lubi elementy biomechaniki, ornamenty. Swoje prace wykonuje głównie w szarościach, ale równie dobrze radzi sobie z kolorem. Prywatnie lubi podróżować i grać na gitarze.

www.myspace.com/darktimestattoo

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9

TATTOOFEST 12

Page 13: TF # 25, May 2009

Valdi i Osa ZhivkoValdi i Osa są z pochodzenia Polakami, od lat jednak mieszkają w Wiedniu, gdzie Valdi wyemigrował na początku lat 90-tych. Tatuowaniem zajmuje się od bardzo dawna, ale to nie jedyna dziedzina sztuki jaka go interesuje, maluje sporo obrazów, które można było oglądać na niejednej wystawie, w tym co roku podczas Tattoofestu. Zajmował się także rzeźbą, rysunkiem czy grafi ką. Jego prace są bardzo charakterystyczne i rozpoznawalne. Jego główną inspiracją jest kubizm. Nie jedną osobę udało mu się tą techniką zarazić, zdecydowanie najważniejszą jest jego córka Osa, która tatuuje w bardzo podobnym stylu, jej prace są nieco bardziej łagodne i mniej kontrastowe. Obydwoje goszczą co roku na krakowskim Tattoofeście.

www.artbywahn.atwww.osatattoo.at

To artysta praskiego studiu Bloody Blue. Z pochodzenia jest Bułgarem, tak samo jak Ivo, który w 2002 roku otworzył BB i zaprosił kolegę do współpracy. Zhivko ma 31 lat, na krakowskim Tattoofeście pojawi się po raz drugi. Swoje prace wykonuje w stylu realistycznym, często także są to postacie wyjęte z horrorów, jest również świetnym portrecistą.

www.myspace.com/zhivkotattoo

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9 *

TATT

OOFE

ST 2

009

* TA

TTOO

FEST

200

9

TATTOOFEST 13

Page 14: TF # 25, May 2009
Page 15: TF # 25, May 2009
Page 16: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 16

Page 17: TF # 25, May 2009

Victor Portugal,autor najlepszego tatuażu rejsu

Więzienie Langholmen przed renowacją

TATTOOFEST 17

Stra

sząc

y w

szys

tkic

h w

okal

ista

Mad

Sin

a K

oefte

Page 18: TF # 25, May 2009

Vict

or P

ortu

gal,

His

zpan

ia- I

Bes

t of C

ruis

e

Fat, On the road/Hiszpania

A’N

’T B

ody

Art,

Szw

ecja

- I B

lack

& W

hite

Men

ace,

Offb

eat I

nk T

atto

o, S

zwec

ja

El D

iego

, Zea

l Tat

too,

Szw

ecja

Mar

cus,

Fun

ny F

arm

Tat

too,

Szw

ecja

JJ, B

lood

Bro

ther

s Ta

ttoo,

Wie

lka

Bry

tani

a

TATTOOFEST 18

Page 19: TF # 25, May 2009

And

reas

, Sou

th o

f Hea

ven,

Szw

ecja

- III

Bes

t of C

ruis

e

Mar

cus,

Fun

ny F

arm

Tat

too,

Szw

ecja

- II

Bes

t of C

ruis

e

Ed

Per

dom

o, K

olum

bia/

Szw

ecja

Je, Colors Tattoo, SzwecjaTATTOOFEST 19

Page 20: TF # 25, May 2009

Jona

s, B

ring

it on

Tat

toos

, Szw

ecja

Adam

Dor

sett,

Ele

ctric

Hea

ven

Tatto

o, U

SA

Mar

cus,

Mag

ic M

an T

atto

o &

Art,

Szw

ecja

- I

Larg

e Ta

ttoo

Add

e, S

outh

of H

eave

n, S

zwec

ja

TATTOOFEST 20

Page 21: TF # 25, May 2009

Jim

my,

Infin

ity T

atto

o, S

zwec

ja -

I Bes

t of C

olor

Agrypa,Kult Tattoo, Polska

Ed

Per

dom

o,K

olum

bia/

Szw

ecja

- I S

mal

l Tat

too

Ed

Per

dom

o, K

olum

bia/

Szw

ecja

- II

Larg

e Ta

ttoo

TATTOOFEST 21

Page 22: TF # 25, May 2009
Page 23: TF # 25, May 2009
Page 24: TF # 25, May 2009

dy zaczynamy przygodę z vinylem, jego nazwisko, jako jedno z pierwszych obija nam się

o uszy. Jeden z największychtwórców figurek o niepowtarzalnym stylu. Zawsze nieco kontrowersyjny, ale wyluzowany, zabawny i z dystansem do wszystkiego dookoła i siebie samego. Przed Wami jedyny w swoim rodzaju - Frank Kozik!

TATTOOFEST 24

Page 25: TF # 25, May 2009

Plushieee: Palisz?Kozik: Tak. Bez filtra. Wiem, to mnie zabija... ale w przyjemny sposób.

Plushieee: Opowiedz trochę o so-bie. W nazwisku Kozik wyczuwam rodzimą nutę... Czy przypadkiem nie masz polskich korzeni?Kozik: Tak mam, polskie (a może ukra-ińskie?) ze strony ojca. Mój pradziadek i jego brat wyemigrowali do Stanów w 1907, ale ja urodziłem się i dora-stałem w Hiszpanii. Moja mama była Hiszpanką, a tata Amerykańskim woj-skowym. Przeniosłem się do Stanów dopiero w 1976.

Plushieee: Na początku kariery zajmowałeś się tworzeniem plaka-tów, dlaczego porzuciłeś tę formę sztuki?Kozik: Zająłem się plakatami, bo od zawsze interesowała mnie muzyka, po 20 latach stwierdziłem jednak, że mam dość. Chciałem czegoś nowego, trójwymiarowego, czegoś co byłoby zupełnie moje.

Plushieee: Jak zaczęła się Twoja przygoda z vinylem?Kozik: Pod koniec lat 90-tych często podróżowałem do Japonii, gdzie od-kryłem „nową falę” zabawek, projek-towanych przez znanych artystów, takich jak Neighborhood czy Boun-ty Hunter. Spodobały mi się i tak się złożyło, że moi znajomi znali kolesia od Bounty Huntera. Odwiedziłem go, okazało się, że zbiera moje plakaty... Więc jakoś tak wyszło, że stworzyli-śmy figurkę! To było około 2000-2001 roku. Potem zrobiłem jeszcze parę innych, też w Japonii, bo do Stanów moda na zabawki ciągle nie docierała. Kiedy się wreszcie rozpoczęła, byłem gotowy do akcji!

Plushieee: Z jakiej figurki jesteś naj-bardziej dumny?Kozik: Hmmm… z Clockworkowego popiersia Beethovena, albo z Labbi-ta… Ciężko stwierdzić.

Plushieee: Poza tym, że projektujesz figurki, jesteś także ich kolekcjone-rem. Jakie zabawki zbierasz? Masz jakiś faworytów?Kozik: Zbieram naprawdę różne za-bawki, ostatnio trochę mniej, bo mam ich już za dużo. Ciągle jednak kupu-ję figurki Kawsa, żeby kolekcja była w komplecie. Od czasu do czasu tro-chę nowości, ale i trochę starszych modeli.

Plushieee: Opisz swój styl w 5 słowach!Kozik: Tak prosty jak się da i zabaw-ny... 7 słów! Plushieee: A jakie 5 przedmiotów za-brałbyś na bezludną wyspę?Kozik: 1. siekiera, 2. spluwa, 3. nóż, 4. namiot, 5. pudełko gwoździ.

TATTOOFEST 25

Page 26: TF # 25, May 2009

Plushieee: Których artystów najbar-dziej podziwiasz, jeśli chodzi o vinyl?Kozik: Są to: Hikaru/Bounty Hunter, Kaws, Real X Head, Gargamel, Filth.

Plushieee: Co cię inspiruje?Kozik: Dosłownie wszystko. Rzeczy-wistość. Chciwość.

Plushieee: Twoje figurki często po-strzegane są jako trochę szokujące. Lubisz prowokować?Kozik: Nie. Staram się po prostu do-brze bawić i przemycać moje małe, żałosne żarciki:)

Plushieee: Co spowodowało, że po wielu seriach złych i palących stworzeń, nagle stworzyłeś słodkie, przyjazne dzieciom Labbity?Kozik: Z paleniem jest trochę tak jak z byciem nazistą, a ja lubię sprzeda-wać moje zabawki wszystkim, więc... Taaak... pieniądze.

TATTOOFEST 26

Page 27: TF # 25, May 2009

Plushieee: Co robisz, jak nie pracujesz?Kozik: Buduję i jeżdżę motorami i mu-scle carami.

Plushieee: Zdradź jakie masz pla-ny na przyszłość, jakieś nowe zabawki?Kozik: Nieskończona ilość! Dużo no-wości, parę wystaw. Planuję też masę projektów z metalu i duże figurki z włókna szklanego. No i plusz, dużo pluszu... plusz jest teraz zdecydowa-nie w modzie.

Plushieee: Co jest najlepsze i najgor-sze w twojej pracy?Kozik: Najlepsze: Ciągle trzeba być świeżym i kreatywnym. Naj-gorsze: Ciągle trzeba być świeżym i kreatywnym.

Plushieee: Najgłupsza rzecz jaką zrobiłeś w życiu...Kozik:... miała na imię Heather....

Plushieee: Jako jeden z nielicz-nych masz super online kontakt z fanami, początek uzależnienia od internetu;)?

Kozik: Nie bardzo, ale to cholernie wygod-ne. Po prostu lubię wiedzieć, co się dzieje.

Plushieee: Ulubiona muzyka? Hard rock czy punk rock? Disco z 80-tych czy 90-tych?Kozik: Doom metal, stary bluegrass, kla-syka, trochę ambientu, punka i klasyczny rock. Wszystko. Tylko nie reggae, niena-widzę reggae!

Plushieee: Zauważyłam, że masz kilka tatuaży, co przedstawiają?Kozik: Mam ich w zasadzie całkiem sporo. Kilka w stylu tradycyjnym, masę zwierza-ków. Większości z nich w ogóle nie poka-zuję, są moją osobistą zajawką.

Plushieee: Zdradź jedną rzecz, której nikt o tobie nie wie...Kozik: Nie mogę powiedzieć, to tajemnica;)

www.fkozik.comPLUSHIEEE

TATTOOFEST 27

Page 28: TF # 25, May 2009
Page 29: TF # 25, May 2009
Page 30: TF # 25, May 2009

Boucherie Moderne, Belgia. W momencie gdy usłyszałem pogodne „Bonjour!”, po którym nastąpiło kilka „oui!” i stukot towarzyszący wchodzeniu po schodach, wiedziałem, że będzie zabawnie… Jef i Kostek, dwie wyraziste osobowości. Dwa, można by z początku powiedzieć podobne lecz tak naprawdę zupełnie różne style tatuowania. Monochromatyczność, prostota, miejscami zakrawająca o wysmakowany prymitywizm, dbałość o formę i ekspresja, to tylko kilka pierwszych określeń, które cisną mi się na usta. Oszczędność… wspólny mianownik dla ich stylu tatuowania i wypowiadania się, kontrastujący z kolei z temperamentem artystów (tu ukłon zwłaszcza w stronę Kostka, kto był na koncercie „Ta2noisact”, ten wie co dokładnie mam na myśli) stanowi w ich przypadku wybuchową mieszankę.

TATTOOFEST 30

Page 31: TF # 25, May 2009

Bam: Styl, w którym pracujecie jest bardzo specyficzny, zupełnie inny od tego co możemy zaobserwować na ulicy czy przeglądając strony internetowe. Jak określilibyście swój styl?Kostek: Styl, w którym pracuję określiłbym jako mój własny. Rysuję i tworzę wzór bezpośrednio na skórze. Lubię geometrię. Jef: Nie chciałbym mówić, że mam styl. Nurt, w którym się odnajduję istnieje już od dawna, tylko nie był wcześniej przeniesiony na skórę…

Bam: Jakie były kulisy jego powstania? Co was inspiruje, jakie konkretne nurty w sztuce?Kostek: Inspirację daje mi zarówno sztuka przez duże „S” jak i sitodruk. Wpływy na to co robię pochodzą również z malarstwa i grafiki. Wszystko to przetwarzam w głowie, uwielbiam prymitywny styl i staram się robić wszystko po swojemu. Jeżeli chodzi o tatuatorów, inspiruje mnie Yann Black (yourmeatismine. com)Jef: Myślę, że jest to „pop-art”, jako najważniejszy nurt dla grafików, projektantów…

Bam: Jak wygląda wasz sposób pracy nad projektami? Używacie Photoshopa? Kostek: Nie, nigdy nie używam Photoshopa. Zawsze rysuję wzór na kliencie, dyskutując i ustalając z nim co i jak będzie wyglądało, staram się skupiać na kształtach ciała i naturalnych liniach jakie tworzy.Jef: Używam komputera. Dla wielu ludzi nie jestem prawdziwym tatuatorem, bo podobno nie umiem rysować. Byłem w szkole plastycznej i robiłem kiedyś tatuaże w wielu różnych stylach. Nie obchodzi mnie co ludzie myślą czy mówią. Według mnie, to czego używasz do zrealizowania danego pomysłu jest tylko twoją sprawą, nie ważne czy będzie to pędzel, ołówek czy komputer, liczy się idea i efekt końcowy, więc pieprzyć ich!

Jef

Jef

Jef

Jef

Kostek

Kostek

Jef

TATTOOFEST 31

Page 32: TF # 25, May 2009

Bam: Czy ciężko było wprowadzić wasz sposób tatuowania? Jak belgijscy entuzjaści tatuażu reagowali na te innowacje?Kostek: Z początku to co robiłem nie było zbyt popularne, lecz myślę, że wiele osób czekało na jakąś zmianę, na coś nowego. Duża część moich klientów to ludzie, dla których tatuaż, który sobie u mnie robią jest pierwszym w ich życiu. Jef: Moim pierwszym „rysunkiem” zrealizowanym w moim stylu była „twarz blondynki”. Nikomu się nie podobała, nikt jej nie chciał, tym bardziej pokochałem tą pracę i poprosiłem Kostka o wytatuowanie jej na mojej nodze. Teraz coraz więcej ludzi chce tatuaże ode mnie.

TATTOOFEST 32

Page 33: TF # 25, May 2009

Bam: Czy uprawiacie jakieś inne dziedziny sztuki, rysunek, malarstwo etc.?Kostek: Jasne, głównie właśnie sitodruk i rysunek. Uzupełniają się one wzajemnie. Jesteśmy właśnie na etapie pracy nad wystawą moich prac, która odbędzie się w maju w Pradze podczas 23-ciej edycji konwencji tatuażu. Poza tym mamy jeszcze kapelę o nazwie „Tat2noisact”, gramy głośną muzykę i się tatuujemy. W trakcie tej imprezy także zagramy koncert. Zapraszamy!Jef: Poza tatuowaniem robię… nic! Pracuję siedem dni w tygodniu. Na dzień przed wykonaniem tatuażu robię do niego projekt i pracuję, pracuję cały czas. Belgia jest drogim krajem, mamy wysokie podatki…

TATTOOFEST 33

Page 34: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 34

Page 35: TF # 25, May 2009

Bam: Oryginalne tatuaże przyciągają osobliwych ludzi. Czy pamiętacie jakieś nietypowe sytuacje z klientami?Kostek: Niestety, jakoś sobie nie przypominam takiej sytuacji, sorry.Jef: Nic specjalnego…

Bam: Jak wygląda scena tatuażu w Belgii, jakie style są preferowane?Kostek: Jeżeli chodzi o belgijską scenę tatuażu, myślę, że sytuacja jest zbliżona do tego co dzieje się w innych krajach. Obserwuje się głównie styl japoński, polinezyjski i dużo old skulu (moda, moda). U nas w Boucherie Moderne pracowali gościnnie między innymi: Yann, Lionel („Out of step”), Nigel Palmer pracujący w zupełnie innym stylu. Mamy również stale pracujących artystów jak Lea Nahon czy Piet du Congo, którzy sprawdzają się w wielu stylach.Jef: Niestety scena tatuażu w Belgii jest jak dla mnie strasznie słaba. Ludzie chcieliby za wszelką cenę upodobnić się do hip-hop’owych gwiazd czy piłkarzy i robią sobie chińskie literki i tribale… sorry, zapomniałbym o diamentach za uchem. To takie smutne…

Bam: Jak jest u was ze spożyciem belgijskiej czekolady?Kostek: Staram sie zachowywać umiar i nie jeść za dużo czekolady.Jef: Wszystko co jem zawiera cukier, jestem uzależniony od słodyczy!!!

Bam: Czego Jef nie lubi w Kostku i vice – versa?Kostek: Jeżeli chodzi o Jefa, niestety stwierdzam, że nie ma on mózgu, może kiedyś miał, ale musiało to być dawno, dawno temu.Jef: Najgorsze cechy charakteru Kostka?... Lubi tańczyć nago na moim łóżku gdy jesteśmy w hotelu po konwencji.

Bam: Twój ulubiony żart to?Kostek: „dans ton cul” lub „c est cha wouais”Jef: Bye bye!

www.myspace.com/boucheriemoderne www.boucheriemoderne.be Ten specyfi czny koktajl zostanie

zaserwowany na tegorocznym Tattoofeście!!! Zatem wszelkich entuzjastów sztuki Boucherie Moderne zapraszamy do kontaktowania się z artystami przez ich stronę internetową lub „Myspace”.

TATTOOFEST 35

Page 36: TF # 25, May 2009
Page 37: TF # 25, May 2009
Page 38: TF # 25, May 2009

Wchodząc do pociągu o 2:45 już marzyłem o fi liżance kawy, co nie było zwiastunem najlepszej formy. Na szczęście kilka godzin później, kiedy obserwowałem fontannę na wrocławskim Rynku i nieco mniej napastliwe od krakowskich gołębie, oraz byłem już w towarzystwie spotkanych w drodze, przybyłych w tym samym celu co ja ludzi, zmęczenie ustąpiło osobliwej ekscytacji. Zabawnie było przekonać się, że nie jestem w tym osamotniony, w pierwszych rozmowach można było wyczuć podniecenie połączone ze strachem. Jedno było pewne, wszyscy przyjechaliśmy tu na…

TATTOOFEST 38

Page 39: TF # 25, May 2009

Rynek we Wrocławiu wcze-snym rankiem jest nie-zwykle uroczy. O godzinie 8:30 na miejscu zjawili się organizatorzy, aby przy-witać przybyłą (około 40 osobową, z perspektywy postronnego przechodnia mogliśmy wyglądać jak mała manifestacja) grupę ludzi z całej Polski. Po spa-leniu rytualnego papiero-ska, wysłuchaniu prelekcji organizatorów i śniadaniu w towarzystwie Blondyny z zaprzyjaźnionego, wro-cławskiego studia „Sweet Daddy’s Tattoo”, połączona ponownie grupa udała się na miejsce akcji.

Klub, w którym całe wyda-rzenie miało miejsce nosi nazwę „Strefa Zero” i od Rynku dzieli go kilkunasto-minutowy spacer. Po przy-byciu na miejsce, oczekując na pierwsze „ofiary” miałem okazję dokładnie zapoznać się z jego topografią. Pierw-sze wrażenia były miesza-ne, słabo oświetlony lokal, z niezbyt wysokim stropem. Potem jednak, okazało się, że specjalnie sprowadzone na potrzeby eventu lampy, bardzo skutecznie rozwią-zały pierwszy problem, wysokość stropu również okazała się wystarczająca. Oceniając wnętrze, jest to miejsce o industrialnym klimacie (stal, kraty, hy-drauliczne zawory...), ze street artowymi elementa-mi wystroju na ścianach. Moim zdaniem, wszystko to świetnie pasowało do całe-go wydarzenia.

Zaczęło się. Pierwsze pod-wieszane osoby, adrenali-na. Sobota bezapelacyjnie należała do panów. Jako pierwsza podwieszała się dwójka dżentelmenów z Suspension Team Poland. Można było zobaczyć wi-dowiskowe podwieszanie w pozycji kwiatu lotosu, kilka prób podwieszania za kolana, ostatecznie za-kończonych sukcesem, jak i oczywiście klasyczne podwieszanie za plecy - „suicie suspension”. Miłym, sobotnim akcentem było „resurrection” suspension w wykonaniu spokojnej i niepozornej Pauliny. Słaba płeć dała znać o swojej sile. Był to jeden z pamiętnych

TATTOOFEST 39

fot. Natalia Piętka

fot.

Nat

alia

Pię

tka

fot. Agata Jasińska

Page 40: TF # 25, May 2009

momentów ceremonii, po którym na twarzach uczest-ników widać było podziw.Niedziela była dniem, kiedy panie rządziły już na ca-łego. Rozpoczynająca zmagania Biedrona, mimo po-czątkowych obaw uniosła się swobodnie, stwierdza-jąc, że może sobie dodać trochę „balastu” w postaci Roniego. Kolejny ciepły i magiczny moment imprezy.

Następne uczestniczki unoszące się w górę, potwier-dziły tylko, że możemy się od „słabej” płci dowiedzieć wiele o znoszeniu bólu, wytrzymałości i spokoju du-cha. Niecodziennym widokiem była Magda z Warsza-wy wykonująca „crucifiction” suspension. Punktem kulminacyjnym niedzieli było podwieszanie w pozy-cji „Superman”, czyli mocny, trwający ponad półtorej godziny męski akcent, zakończony nieoczekiwanym

TATTOOFEST 40

fot.

Aga

ta J

asiń

ska

Sui

cide

sus

pens

ion

fot.

Aga

ta J

asiń

ska

Sui

cide

sus

pens

ion

fot.

Bla

szak

Page 41: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 41

fot.

Aga

ta J

asiń

ska

fot.

Aga

ta J

asiń

ska

Sup

erm

an s

uspe

nsio

n

fot.

Aga

ta J

asiń

ska

fot. Natalia Piętka

Page 42: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 42

fot.

Nat

alia

Pię

tka

fot. Blaszak

fot.

Nat

alia

Pię

tka

Page 43: TF # 25, May 2009

nagradzane było oklaskami. Można było zaobserwować prawdziwe emocje łączące podwieszanych i obserwa-torów, wyczuwalna była ra-dość, strach, ból, satysfak-cja… Trudno to opisać, ale było wiadomo, że ludzie, któ-rzy przez te dwa dni gościli w „Strefi e Zero” byli tam po to, żeby stać się częścią czegoś wyjątkowego.Konkluzje? Duży, duży plus pod każdym względem! Nie mogę się doczekać kolejnej edycji, tym razem stuprocen-towo jako uczestnik.

PS.Pozdrowienia dla Różowej.

Bam

www.suspension.ugu.pl [email protected] myspace.com/ssuspension

powodzeniem w stylu, któ-rego Clark Kent by się nie powstydził. Na zakończenie mogliśmy podziwiać Ronie-go, który mimo zmęczenia dwudniowym podwiesza-niem uczestników, zdobył się na rytualne suspension „o kee pa”. Nieoczekiwanym deserem był jeszcze radosny pulling, po którym uczest-nikom nie znikał uśmiech z twarzy. Tak wyglądały ostat-nie chwile imprezy. Pozosta-ło tylko uściskać spotkanych znajomych i organizatorów i życzyć sobie wzajemnie by do przyszłego roku czas przebiegł jak najszybciej.

Myśląc nad zaletami i wa-dami imprezy, stanowczo skłaniam się w stronę tych pierwszych. O nielicznych niedociągnięciach, zważyw-szy na profi l i specyfi kę im-prezy nie ma zbytnio sensu wspominać, zwłaszcza bio-rąc pod uwagę ogrom miłych akcentów i przede wszystkim zadowolenie uczestników. Z rzeczy, które bezsprzecznie klasyfi kują ten event wysoko w moim prywatnym rankingu, należy wspomnieć o bardzo dużej dbałości o sterylność i czystość zabiegów prze-kłuwania i podwieszania, co wbrew pozorom nie jest standardem. Tak więc duży ukłon w stronę Suspension Team Poland, kawał dobrej roboty! Kolejnym plusem był skrupulatnie przestrzegany zakaz picia alkoholu przez członków imprezy. Niezwy-kle miło było przekonać się, że nie trzeba dwudziestu ochroniarzy patrzących na ręce by zaprowadzić po-rządek, tym razem ukłon w stronę uczestników. Co do klubu, mimo faktu, że jego metraż nie był imponujący, niewątpliwy atut stanowiło, skoncentrowane w punkcie podwieszania oświetlenie. Po pierwsze ułatwiało ono pracę team’owi i fotografom, po drugie przy ubogim oświe-tleniu reszty lokalu budowało niesamowity klimat. Kolej-nym pozytywnym aspektem wydarzenia byli uczestnicy, grupa ludzi zaangażowanych w scenę body modifi cations, nie było tu miejsca na przy-padkowość, co widać było podczas całej imprezy. Przy suspension ludzie wspie-rali uczestników psychicz-nie, każde podwieszenie

TATTOOFEST 43

Page 44: TF # 25, May 2009

Bloody Tears Studio to jeszcze całkiem świeży punkt

na mapie polskiego tatuażu. Tworzą go wesołe chłopaki,

którym nie brakuje dystansu do siebie i swojej pracy. Oprócz

tatuowania poświęcają się inicjatywom społecznym, są silnie

związani z warszawskim squotem Elba, w wolnych chwilach

oddają się muzykowaniu, spawaniu i grze w piłkarzyki.zd

j.P.M

irow

ska

TATTOOFEST 44

Page 45: TF # 25, May 2009

Kryś: Opowiedzcie o swoim studio: jak powstało, kto je tworzy, gdzie dokładnie się znajduje?Leszek: Pamiętam to jak dziś... Była jesień 2007, za oknem padał deszcz, a widok spada-jących liści zmusił mnie do re-fleksji o przemijaniu… Wtedy właśnie przyszła ta myśl - „już czas się dorobić”. Po otworze-niu studia, przez rok pracowa-łem sam. Zamykałem studio o 18.00, by później, godzinę lub dwie spędzać na liczeniu utargu. Nie miałem za wiele czasu na inne rzeczy i rozpo-cząłem casting na studyjną pomoc. Po kilku tygodniach przesłuchań i setkach prze-pytanych osób, ostał sie tylko jeden osobnik: „Nad Marcin”. Pracuje prawie za darmo i ogarnia sprawy, od których ja dostaję wysypki, poza tym jest mistrzem w piłkarzyki, zośkę i ping-ponga. Pracy było tak dużo, że zacząłem rozglądać się za dodatkowym tatuatorem. W poszukiwaniu brakującego elementu trafiłem aż do Lon-dynu. Z natury jestem bardzo wymagający, dużo oczekuję, ale też dużo mogę dać. Trudno było mi znaleźć kogoś silnego, a zarazem czułego, stanowcze-go, ale wyrozumiałego. Doman (Marcin Domański) ujął mnie czymś od samego początku. Miał ten błysk w oku, którego już dawno nie widziałem. On

sam mówił, że jest zmęczony miastem i chętnie przeniesie się na prowincję. Miesiąc póź-niej tworzyliśmy już szczęśliwy trójkąt w Warszawie, na ulicy Grójeckiej 128/14. Wtedy to dotarło do nas, że nic już nie zatrzyma tej rozpędzonej lo-komotywy. Dodam jeszcze, że dbamy o to, aby studio działało w zgodzie z naszymi pogląda-mi: nie ma hierarchii, segre-gujemy śmieci, używamy tylko wegańskich materiałów. Kryś: Prosimy o przedstawie-nie każdego tatuatora, jaka jest jego historia w tym fachu, skąd wziął się w Bloody Tears?

Leszek: Pierwsze kroki w tym fachu stawiałem na Derenio-wej… w domu moich rodziców. Było to jakieś 6 lat temu, prosto z ursynowskiego blokowiska trafiłem pod skrzydła Jarka (Konia). Współpracowaliśmy razem dwa lata, później doj-rzałem do otwarcia własnego studia.

Doman: W 2004 wyjechałem za chlebem do Anglii - praco-wałem jako piercer w jednym z londyńskich studii tattoo i za-wsze byłem blisko tej branży, tylko jakoś długo się zbiera-łem, zanim sam zacząłem tatu-ować. Stało się to dzięki namo-wom i wsparciu dwóch bliskich mi osób. Przyszło mi pracować w najgorszych studiach Londy-nu, by w końcu odnaleźć swoje miejsce w Bloody Tears.

TATTOOFEST 45

Page 46: TF # 25, May 2009

Kryś: Po tym, jak pierwszy raz ogląda-łam wasze prace, zapamiętałam, że nie brak było tam tatuaży old schoolowych. Czy to wasz ulubiony styl tatuowania, w tym się specjalizujecie?B. T. S.: Najbardziej jara nas BIO-MECHA-NOIDO-DARK -NEW- FANTASY- SCHO-OL -REALIZM. Próbowaliśmy wprawdzie sił z „tradycjonalem”, ale po kilku celnych uwagach Murasa zeszliśmy na ziemię. Leszek: A tak na poważnie, najbardziej cenię „tradycjonal” za to, że jest trwały i czytelny.Bardzo lubię tatuować współczesne moty-wy takie jak: czajniki, młynki, żelazka, fo-toaparaty, pralki itp. Taki old school RTV-AGD.

Kryś: Jaki macie stosunek do konwen-cji? Chętnie je odwiedzacie, częściej jako wystawcy, czy zwiedzający? Co obserwujecie, co wnoszą w waszą twórczość?Doman: To było bardzo fajne w mieszka-niu w Londynie, że co najmniej raz w roku to miasto odwiedzają moi ulubieni tatu-atorzy i mogłem sobie coś u nich zrobić lub podglądnąć ich przy pracy. Jeżdżąc po konwencjach i oglądając prace niektó-rych tatuatorów, myślę sobie, że powinie-nem to zostawić i zająć sie czymś innym, jednak chwilę później przychodzi ładunek energii i motywacji do jeszcze cięższej pracy... a i każda konwencja jest dla nas jak „gwiazdka”:)Leszek: Początkowo tatuowanie na kon-wencji było dla mnie stresujące, potem mi przeszło. Wystawiałem się dwukrotnie, raz

TATTOOFEST 46

Page 47: TF # 25, May 2009

nawet pod szyldem innego studia zdoby-łem II miejsce. Nagrodę, którą otrzymałem ktoś ukradł mi ze studia. Teraz na pół-kach stoją puchary sportowe zdobyte przez Marcina... na lokalnych bazarach ze starociami.Kryś: Jakie macie plany, oczekiwania wobec krakowskiego Tattoofestu? To pierwsza konwencja, na której wysta-wiacie się jako B. T. S.?Doman: Tak, to pierwsza konwencja w tym składzie.Leszek: Chciałbym, żeby na konwencji była kategoria „tradycjonal”. Chciałbym też, aby organizatorzy zadbali o to, żeby muzyka nie waliła po uszach, bo ciężko się skupić w hałasie, a także, żeby na kon-wencjach nie przymykano oczu na naziol-skie tatuaże.

Marcin: Mam nadzieję, że znajdzie się gdzieś stół do piłkarzyków…Kryś: Co robicie w wolnym czasie, wiem, że umiecie się dobrze bawić, mój znajomy opowiadał mi o imprezie „na plaży”, w której uczestniczył razem z wami?B. T. S.: Wolny czas? Już nie pamiętam kiedy to było. Jesteśmy squotersami i tam też działamy.Leszek lubi spawać, jeździmy na rowerach, mamy zespół, robimy imprezy, koncerty i obżarstwa (sprawdź nas na www.elba.bzzz.net). Jeśli chodzi o imprezy, to tra-dycją jest, że zawsze hucznie świętujemy urodziny studia. Raz było to przebierane party pod hasłem „Piraci i portowe dziw-ki”, ostatnim razem w trakcie pierogowej imprezy najwierniejsi znajomi i przyjaciele studia zostali naznaczeni tatuażem piero-ga na widelcu. Co do plażowej imprezy, było tak: mieliśmy już dość zimowej sza-rówy, syfu i marazmu, do pomieszczenia wsypaliśmy piach, nagrzaliśmy piecami na maxa i serwowaliśmy polish malibu (czyli: wódka, cukier, mleko sojowe i wiór-ki kokosowe). Wstęp - oczywiście tylko w strojach kąpielowych.

www.bloodytears.pl www.myspace.com/bloodytears_tattoo www.marcindomanski.com

TATTOOFEST 47

Page 48: TF # 25, May 2009
Page 49: TF # 25, May 2009
Page 50: TF # 25, May 2009

Chodzi taki jeden z drugim i chwoli się, ze wiy co to świat, bo poznoł swiat. No to, jak-eś tak sytko poznoł, to powiedz-ze mi, co to znocy poznać? I tu zacyno się kłopot. To tak jakbyś się upiroł, że mos portki, a nie wiys, co to portki. Wtoz ta wtedy wiy, co mos, jak tego nie wis!Tak ze, jak fces poznać, to się pytoj o te śtyry: co? Z cego? Fto robi? I po co robi? Jak to poznos to nie ino wiys ale na pewno wiys. A jak ci jednego chybio, to nejści wiys, ale niedokładnie.

Witajcie na Trzeciej Fali. Tym razem na na-szą ulicę zaprosiliśmy kameratów - górali beskidzkich, którzy malowali z nami w Trój-mieście i Dreźnie dla górali z Tybetu. Gra-li, śpiewali i tańczyli dla kaukaskich górali w Gruzji i w Warszawie. Wszędzie solidar-nie dla wolności. Malowaliśmy też wspólnie Graffiti Dobrych Uczynków w Bielsku-Białej i Dla Pokoju w Żywcu. Zacne to towarzy-stwo, więc warto byście i Wy ich poznali.

3fala. art. pl

TATTOOFEST 50

Page 51: TF # 25, May 2009

Kamerad: Psio Crew funkcjonuje na dwóch płaszczyznach, muzycznej oraz tej zwią-

zanej ze sztuką graffi ti. To grupa ludzi, których połączyła fascynacja góralszczyzną, chęć two-rzenia rzeczy związanych z miejscem, w którym żyją. W naszej twórczości odnosimy się do tra-dycyjnych motywów, staramy się przedstawiać je w sposób świeży, a przez to i bardziej przy-stępny dla współczesnego odbiorcy. Nie zamy-kamy się w skansenie, wolimy raczej określenie folklor XXI wieku. Spora część ekipy to muzycy i muzykanci tworzący pod szyldem Psio Crew beskidzką nutę, opartą na tradycyjnych za-śpiewach, jednocześnie mocno osadzoną we współczesnych realiach muzycznych. W tym tekście skupimy się jednak bardziej na malar-skiej twórczości Psio.

Malicki: Na początku był hiphop, którego nieodłącznym elementem jest graffi ti. To

klasyczne, narodziło się w Nowym Yorku. Litery, tagi, throw up’y służyły wyrażaniu się poprzez formy i kolory. Wraz z upływem czasu proste tagi zostały zastąpione przez powykręcane wild style’e. Jak każda dziedzina sztuki, tak i również graffi ti ewoluuje. Najpierw ewoluują formy, po-tem ten sam proces przechodzą nośniki jakie są używane. Nie inaczej jest w przypadku góral-skiego graffi ti. Początkowa fascynacja literami przerodziła się w malowanie postaci. Inspira-cja graffi ti, jako jednym z elementów hip- hopu, w połączeniu z zachwytem nad tym co rodzime, przełożyła się na wykorzystanie tego podczas malowania. Pojawiła się więc góralska, ludowa tematyka. W pracach już nie tylko widać bluzy z kapturem i czapki z daszkiem, ale też copki z okrągłym rondem i brucliki (góralskie kami-zelki). A w tle, obok bitów z gramofonu zbójnicki i siustany. Podobnie sprawa ma się z mediami. Ściana i puszki z farbą przestają po pewnym

czasie wystarczać. Popycha to do poszu-kiwań, próbowania swoich sił w szablo-

nie, malarstwie akrylowym. Powstają mniejsze i większe vlepki, zaczyna się malować na prawie wszystkim co jest pod ręką – deskach, płótnach, bla-chach, pustych puszkach po farbach, płytach gramofonowych, gipsowych babkach… Na czym tylko dusza za-pragnie, wystarczy jedynie pomysł na wykorzystanie danej rzeczy.

TATTOOFEST 51

Page 52: TF # 25, May 2009

Malicki: Nieuchronnie pojawia się pyta-nie o inspirację takiego sposobu ma-

lowania i takiej tematyki. A odpowiedź jest banalna - po prostu wszystko co nas otacza. Wymaga to jednak otwarcia się na świat, chwytania nawet najmniejszych jego uro-ków. Góralskie graffi ti wypływa w prostej linii z tradycji beskidzkich górali, przejawiającej się zarówno w formach kultury materialnej jak i pewnej, specyfi cznej, prostolinijnej mentalności, opartej na szczerości przeka-zu treści i emocji. To co najlepsze w graffi ti z gór to jego rootsowy charakter. Forma, co prawda jest zaszczepiona na polskim grun-cie z zewnątrz, ale treść jest zakorzeniona głęboko w górach i dolinach Beskidu Ślą-skiego czy Żywieckiego.

Kamerad: Czerpiemy ze źródeł, z głę-bokiej studni tradycji, obfi tej i hojnej

w swoim bogactwie... Trzeba tylko wiedzieć czego i gdzie szukać. Źródło nie wyschło, najlepszym tego przykładem są żyjący jeszcze starzy mistrzowie lub jak pisał Ka-rol Piegza, piewca beskidzkiego żywobycia + sękaci ludzie, których wychowały góry. Z ich opowieści, przyśpiewek, anegdot pły-nie bezcenny potok informacji i inspiracji, który nakręca do działania. Nie łatwo odna-leźć takich ludzi, ale na pewno warto. Takie spotkanie to swoisty back to the roots, który zmusza do szacunku.

Malicki: Jako inspiracje wykorzystać można wszystko - stare archiwalne fo-

tografi e, przykłady ludowej rzeźby i snycerki wykorzystywanej w góralskiej architekturze, jak też zdobieniach domowych sprzętów, elementy zdobnicze w starych mieszczań-skich kamienicach czy motywy pojawiają-ce się w ludowym rękodziele. Oparcie się na tradycji daje jej drugi oddech, drugie ży-cie i ratuje ją od zapomnienia. Nam daje to szczyptę regionalizmu w globalnym świecie jednakowych treści.

Kamerad: Wzmianka o mieszczańskiej kamienicy może się wydawać „podej-

rzana” w tym góralskim wątku... nic bar-dziej złudnego. To bardzo ciekawa histo-ria, więc już klaruję temat. Bielsko, zwane po dziś dzień „małym Wiedniem”, posiada wiele pięknych kamienic i budynków, któ-rych charakter i styl nawiązuje do architek-tury stolicy Austrii. Spacerując uliczkami Bielska, zaglądając do wnętrz secesyjnych budynków, nie sposób nie dostrzec zdobio-nych motywami roślinnymi posadzek, pięk-nej ornamentyki drzwi, kutych balustrad, mieniących się kolorami witrażowych okien. To majstersztyk, którego piękno przykryte patyną czasu, często nieudolnie „restaurowane” niknie pod gęstą warstwą farb olejnych. Dla nas to relikty minionej epoki warte odkrycia i ocalenia. Miejsca, w których czas się zatrzymał, i które kryją w sobie „skarby”. Jednym z takich skarbów jest rozeta - góralska mandala odnaleziona podczas robienia zdjęć kamienicy w cen-trum miasta. To magiczny symbol, kwiat życia obecny we wzornictwie wielu kultur, jednak w tej części Europy najsilniej zwią-zany z ludami Karpat, więc i z „naszymi” góralami. Motyw ten wydał nam się na-tychmiast najbardziej trafnym, najbliższym znakiem naszego działania i w ten sposób góralska rozeta z mieszczańskiej kamieni-cy stała się logo Psio Crew.

Malicki: Odpowiedź na to pytanie nie jest kluczowa i na pewno nie powinna

pojawić się w pierwszym akapicie, bo nie najważniejsze jest to, kto robi, ale owoce jego pracy są tu na pierwszym miejscu. Ale do rzeczy: pomysły i wykonania wsze-lakich przejawów tego góralskiego graffi ti leżą w głowach i rękach dwóch energicz-nych chłopaków.

Pierwszy z nich - Maciek Kamerski to człowiek instytucja. Góralski muzyk,

od najmłodszych lat tańczy, jest pionierem bielskiego rapu i graffi ti i współzałożycie-lem kapeli Psio Crew.

Kamerad: Drugi writer, rysownik, sa-mouk - Marcin Malicki. Zaszczepiona

przez tego pierwszego miłość do góralskiej tradycji zaowocowała wspólnymi pracami, technicznie, bezsprzecznie należącymi do graffi ti, ale tematycznie wymykającymi się wszelkim wcześniejszym typologiom.

Malicki: Wszystko działa w ramach pro-jektu Psio Crew z Bielska-Białej, który

z założenia stawia sobie za cel wykracza-nie poza muzykę, sięganie po breakdance, beatbox i właśnie graffi ti – wszystko co ma do zaoferowania dzisiejsza ulica. Mamy więc taneczne pojedynki b-boyów z góra-lami, graffi ti na scenie i poza nią. Nie moż-na również zapomnieć o Arturze Bossow-skim - niewyczerpywanej kopani humoru, działającej wraz z wspomnianymi od wielu, wielu lat.

TATTOOFEST 52

Page 53: TF # 25, May 2009

Malicki: No właśnie, ktoś spyta „po co to wszystko? „. W czasach gdy liczy się po-

stęp, przyszłość, gdy wszyscy starają się przy-bliżyć sobie jutro do dnia dzisiejszego. Po co odwoływać się do przeszłości, ludyczności, czy jak ktoś mógłby powiedzieć „cepelii”. A to dlatego, że wszystko ma swoje korzenie. Im mocniejsze korzenie, tym roślina wydaje wię-cej owoców. Nie należy przy tym podcinać tych korzeni, wręcz przeciwnie – trzeba je pielęgnować, by mocniej wrastały w ziemię. To właśnie robi Psio Crew. Przypomina, kul-tywuje, odkurza nierzadko zapomniane mo-tywy, tematy i idee. Poprzez swoje działanie wskazuje młodym ludziom w Bielsku i okoli-cach (gdyż to co robi trafi a przede wszystkim do młodych) skąd pochodzą i jakie skarby po-siada ich rodzinna ziemia. W innych miastach Polski staje się ambasadorem beskidzkim, pokazując swymi pracami odrobinę klimatu gór. Gór także tych oddalonych od Beskidów o tysiące kilometrów, położonych w śniegach Tybetu. Górale wspierają górali w walce o wol-ność np. w akcji „Solidarni z Tybetem”.

Psio Crew to ludzie młodzi, ale również świadomi, więc to co robią nie jest przy-

słowiową cepelią, odgrzewaniem starych ko-tletów ku uciesze gawiedzi. To próba łączenia starych korzeni z tym co nowe. Nie jesteśmy już w stanie oderwać się całkowicie od tego co nas otacza, wszelkich udogodnień, sposo-bu życia czy muzyki. Chodzi więc o to, by to stare i nowe połączyć w harmonijną, współ-grającą całość, by nie był to tylko eklektyczny zlepek, a wynikający sam z siebie, naturalny akt tworzenia, gdzie nic nie robi się na siłę, tyl-ko z potrzeby serca.

Kamerad: Robimy to ponieważ malowanie daje nam satysfakcję spełniania się. Po-

twierdzają to różne sytuacje zaistniałe np. pod ścianą podczas pracy. Wszyscy pamię-tamy moment, w którym odszedł papież Jan Paweł II, kilka dni później namalowaliśmy w Cieszynie tryptyk przedstawiający papieża. W trakcie malowania działy się niesamowite rzeczy, zabiegani przechodnie przystawali na moment, milczeli w zadumie, wzruszali się ocierając ukradkiem łzy. Tuż obok znajdował się kościół, a że była to niedziela, przez cały dzień dobiegały nas dźwięki mszy świętej. Nasze zdziwienie sięgnęło zenitu kiedy do-wiedzieliśmy się, że ulica, na której malowa-liśmy żałobne portrety nosiła nazwę „Czar-ny chodnik”. W takich momentach wiesz, że jest „po co” to robić, i że nic nie jest zwykłym przypadkiem.

Malicki: Ta twórczość niesie ze sobą jeszcze jeden ważny akcent. Staje się

podstawą do wytworzenia się specyfi cznej, beskidzkiej tożsamości społeczno-kulturo-wej. Region bielski Beskidów do drugiej po-łowy lat dziewięćdziesiątych był wojewódz-twem i dla podkreślenia jego odrębności, zarówno od Śląska jak i Małopolski został stworzony nieco sztuczny termin „Podbe-skidzie”. Dziś miasto leży w województwie śląskim, jednak wszyscy czują odrębność od jego centrum. To, co robi Psio Crew jest małym kamyczkiem dorzucanym do funda-mentów, na których można budować lokal-ną tożsamość regionalną, poprzez właśnie wracanie do góralskiej tradycji, muzyki i hi-storii. Wystarczy tylko nadać jej współcze-sny rys.www.psiocrew.plwww.youtube.com/psiocrewwww.myspace.com/psiocrew

Wstęp pochodzi z książki ks. Józefa Tischnera „Historia fi lozofi i po góralsku”. Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków, 2001, s. 91-92.

TATTOOFEST 53

Page 54: TF # 25, May 2009

Na ten festiwal tatuażu udaliśmy się z kilku prozaicznych powodów. Przede wszystkim kochamy Francję, jej wspaniałe, śmierdzące, pokryte pleśnią sery, które zalane w ustach winem z apelacją smakują tak, jak pierwsze truskawki na wiosnę. Drugim powodem, dla którego przemknęliśmy 1250 km autostrad w jedną stronę było to, iż organizowali go nasi przyjaciele z Belfort Tattoo Family. Od kilku lat organizację konwencji przejął Jean Marc. Warto tutaj dodać, iż festiwal ten ma najdłuższą we Francji tradycję, a w 2009r. odbyła się już jego 14-sta edycja.

TATTOOFEST 54

Page 55: TF # 25, May 2009

Wjeżdżając do miasta w dzień poprzedzający festiwal, zatkały od razu dech w piersiach wspaniałe fortyfi kacje otaczają-ce Belfort. Ich projektantem był Vauban, a jego mury w najbar-dziej reprezentacyjnym miej-scu, przyozdobił olbrzymim, kamiennym Lwem Bartholdi, który stworzył także Statuę Wolności. To nieduże miasto, znane ze swojej burzliwej hi-storii, odnajduje się również

we współczesnych czasach. To tutaj właśnie powstają słynne pociągi TGV, a także znajduje się Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Musée d’Art Moderne), skupiające 110 znaczących dzieł ma-larstwa XX wieku, z obrazami takich sław malarskich jak Picasso czy Le Corbusier.

Mieszkańcy miasta są szczegól-nie dumni z dwóch architektonicz-nych, nowoczesnych arcydzieł jakimi są Théâtre Jean Nouvel oraz Centrum Kongresowe ATRIA. Nas interesu-je szczególnie to drugie miejsce, bo pod jego dachem znalazła lokalizacje, właśnie konwencja tatuażu. Centrum kongresowe połączone z hotelem stanowi idealne miejsce, nie za małe, nie za duże, takie w sam raz dla stworzenia sympatycznej atmosfery i bardzo dobrych warunków pracy dla blisko 70-ciu tatuatorów. Ta liczba jak dla mnie oznacza konwencję małą, a po przeglądnięciu listy artystów ra-czej narodową, regionalną. Co praw-da pojawili się i swoją obecnością urozmaicili imprezę tatuatorzy z wielu krajów świata, jednak była ona zdecy-dowanie zdominowana przez Francu-zów i dla Francuzów.

Organizacja, rozstawienie boksów, opieka nad wystawcami i tym podobne niuanse były na bardzo wysokim po-ziomie. Wszędzie bardzo czysto i ste-rylnie, więc odwiedzający tatuowali się na potęgę. Większość tatuatorów mia-ła pełne ręce roboty, a kłopot w komu-nikacji pomiędzy klientami, a obcoję-zycznymi tatuatorami wynikały jedynie z francuskiej dumy. Tam naprawdę niewiele osób mówi po angielsku…

Konwencja to przede wszystkim miłe spotkania. Sympatycznie było zobaczyć się z Fadim, egipskim tatu-atorem, który jak dowiedzieliśmy się

przyjeżdża na krakow-ską konwencję z całą rodziną, żoną, dziećmi i … matką! To właśnie ona poprosiła go o to, by pokazał jej ja-kieś ciekawe miejsce w Europie, a on zdecydował, że musi to być Polska! Ponadto pojawiła się Gosia ze swoim studiem Evil From The Needle, polska tatuatora, z którą miło było porozma-wiać w ojczystym języku. Niestety nie dojechał Kamil Mocet, którego zatrzy-mały w Londynie jakieś pilne sprawy. W gronie wystawców znalazł się także krakowski Kult reprezentowany przez Daveeego oraz Izabelę, dla której była to pierwsza w życiu zagraniczna konwencja.

Impreza w Belfort zgromadziła kilka naprawdę ciekawych osób. Moż-na było zobaczyć tak specyfi cznych tatuatorów Jack Ribeiro, Boucherie Traditionnelle, Jo Harrison, Moro Tat-too, czy uczniów Tin-Tina. Niestety nie dojechał z niewiadomych przyczyn ze swoją prelekcją BOOGs, znany ze specyfi cznych i coraz bardziej popular-nych w tatuażu latynoskich inspiracji.

Centrum Kongresowe ATRIA dys-ponuje osobną salą ze sceną i widow-nią, trochę jak średniej wielkości sala kinowa czy teatralna. Tam właśnie można było swobodnie usiąść i oglą-dać konkursy, czy przygotowane przez organizatorów atrakcje. Odbyło się kil-ka koncertów, które nie przeszkadzały tatuatorom w ich pracy. Zaprezento-wały się zespoły takie jak Austin, Les Kryptonix, Nedgeva, Rebel Assholes, a także grupa performance La To-upie Désaxée. Jak na Francję i jej historię przystało, nie zabrakło rów-nież tańca polinezyjskiego, który co prawda nieco już opatrzony na wielu innych konwencjach, zawsze wzbudza zainteresowanie.

Konkursy tatuażu odbywały się głównie w drugim dniu imprezy. Śred-nio pokazywano w każdej kategorii kil-kanaście prac, ale niestety na widowni w tym czasie zasiadało niewiele osób. Przyzwyczajeni do polskich konwen-cji, na których jest to główna część imprezy, czuliśmy się nieco zawiedze-ni. Sama jakość prac także niestety nie powaliła, tego jednak mogliśmy się spodziewać obserwując jakie pra-ce powstają w boksach tatuatorskich. Z reguły były to niewielkie tatuaże, C

saba

Mul

lner

, Pro

Arts

Tat

too,

His

zpan

ia -

I mie

jsce

The

Bes

t Of S

utur

day

TATTOOFEST 55

Page 56: TF # 25, May 2009

często tribale. Pozostaje mieć nadzie-ję, że polskie festiwale będą zawsze motywacją dla tatuatorów do pokaza-nia czegoś ciekawego, innowacyjnego a nie nastawieniem na pracę wyłącz-nie za pieniądze.

Na stanowisku Kultu, dopiero w drugim dniu zrobiło się nieco cieka-wiej. W okolicach południowych na ta-tuaż u Daveeego zdecydowała się Gosia z Evil, następny w kolejności był Tiraf (będzie naszym gościem na TF w Krakowie). To francuski tatuator pra-cujący w szeroko pojętym stylu „car-toon”, więc jak na tego rodzaju osobo-wość przystało, motyw, na który się zdecydował był szalony. Chcielibyście mieć wytatuowany kawałek pizzy?

Podczas samego tatuowania po-jawił się jeszcze jeden klient, który koniecznie chciał tatuaż od Daveeego lub Tirafa. Wspólnie więc postanowili, pomimo późnej godziny (zbliżał się już koniec konwencji, godzina 17-18…), że dla tego sympatycznego człowieka coś narysują i wytatuują w kolaboracji. To były jego 25-te urodziny, a na udzie miała powstać pewna intymna część kobiecego ciała… tu zaczął się wy-ścig z czasem. Najpierw sam projekt, później tatuowanie. Powiem tylko tyle, że współpraca pomiędzy tatuatorami była wyjątkowo zgodna i efektowna, a ich zaangażowanie w projekt spo-wodowało że:a) Zostaliśmy sami na terenie konwen-cji, wszyscy sobie poszli…b) Ochrona zgasiła nam światło…c) Tatuaż był kończony około drugiej w nocy w hotelowym pokoju…d) Klient prawie zemdlał, gdy Daveee pod koniec już pracy przypomniał so-bie o braku liczby „25” w tatuażu… To musiało boleć!

My w międzyczasie czekając na fi -nał tej wesołej fuzji mieliśmy jeszcze jedną przygodę. Chcieliśmy zrobić kil-ka zdjęć przepięknie podświetlonych w nocy fortyfi kacji. Zaparkowaliśmy nieopodal, jak się szybko przekona-liśmy, więzienia. Czy potrafi cie sobie wyobrazić, jak na starych fi lmach, wię-zienne okno na drugim piętrze z któ-rego zwisają trzy związane ze sobą prześcieradła? Dla tego widoku warto było jechać do Belfort, bo być świad-kiem klasycznej ucieczki z więzienia we współczesnych czasach to coś niebywałego! Faktem jest, że tej nocy z tamtejszego więzienia ktoś po pro-stu zbiegł… My wróciliśmy do hote-lu, by rano wyruszyć w długą podróż powrotną.

Ps.Belfort Tattoo Family będą rów-

nież gośćmi Tattoofestu w Krakowie. Mamy nadzieję, że poczują się u nas jak w domu, że nasze zabytki zrobią na nich wrażenie co najmniej takie, jak na nas ichniejsze, a poziom po-kazywanych przez tatuatorów prac ich najzwyczajniej zawstydzi! Wielkie podziękowania za gościnę i naprawdę dobrą organizacyjnie imprezę!

Radek

Csa

ba M

ulln

er, P

ro A

rts T

atto

o, H

iszp

ania

- I m

iejs

ce T

he B

est O

f Sun

day

Sis

son,

Inso

lit T

atto

o, F

ranc

ja -

I mie

jsce

The

Bes

t Of B

lack

& G

ray

TATTOOFEST 56

Page 57: TF # 25, May 2009

Rat

z, G

erm

any

- III

mie

jsce

The

Bes

t Of S

unda

y

Dav

id ,

Gra

phic

ader

me,

Fra

ncja

- I m

iejs

ce T

he B

est O

f Col

our

Sis

son,

Inso

lit T

atto

o, fr

ancj

a - I

II m

iejs

ce T

he B

est O

f Bla

ck &

Gra

y

Ste

ven

Cha

udes

aigu

es, G

raph

icad

erm

e,Fr

ancj

a - I

mie

jsce

the

Bes

t Of B

ig

TATTOOFEST 57

Page 58: TF # 25, May 2009

BEST OF DAY SATURDAYCsaba Mülner - Pro Art tattoo - HiszpaniaJo Harrison - Modern Body Art - Wielka BrytaniaAnthony Yacar - One Flame tattoos - FrancjaBEST OF DAY SUNDAYCsaba Mülner - Pro Art tattoo - HiszpaniaMerry - Merry tattoo - FrancjaRatz - Ratz und Rübe Tattoos - NiemcyBEST OF SHOWSulu’ape Pili Mo’o - HiszpaniaBEST OF COLORSDavid Kostes - Graphicadermes - FrancjaSteven Chaudesaigues - Graphicadermes - FrancjaChristian N’guyen - Inkvaders - SzwajcariaBEST OF BLACK AND GREYSissou - Insolit Tattoo - FrancjaMerry - Merry tattoo - FrancjaSissou - Insolit Tattoo - FrancjaBEST OF BIG TATTOOSteven Chaudesaigues - Graphicadermes - FrancjaDavid - David tattoo Corporation - FrancjaCedric - Bodyscalp tattoo - Francja

Tira

f, M

emor

y S

teel

, Fra

ncja

& D

avee

, Kul

t, P

olsk

a

Chr

istia

n N

’guy

en, I

nkva

ders

, Szw

ajca

ria- I

II m

iejs

ce T

he B

est O

f Col

ours

TATTOOFEST 58

Page 59: TF # 25, May 2009

Cerdic Colombe,on the roud, Francja- III miejsceThe Best Of Big

Mer

ry, M

erry

Tat

to, F

ranc

ja -

II m

iejs

ce T

he B

est O

f Sun

day

Jo H

arris

on, M

oder

n B

ody

Art,

Ang

lia- I

I mie

jsce

The

Bes

t Of S

atur

day

Dav

id, D

avid

Tat

too

Cor

pora

tion,

Fra

ncja

- II

mie

jsce

The

Bes

t Of B

ig

TATTOOFEST 59

Page 60: TF # 25, May 2009
Page 61: TF # 25, May 2009
Page 62: TF # 25, May 2009

Kryś: Jesteś jeszcze dość młodą osobą, a już masz całkiem sporo tatuaży. Kiedy odkryłaś tatuowanie?Mandy: Zawsze uważałam, że tatuaże są ekstra! Pierwszy tatuaż zrobiłam w wieku 14 lat, posługując się fałszywym dowodem. Była to gwiazdka po lewej stronie pleców. Chciałam być pierwszym dzieciakiem w ogólniaku, który będzie miał tatuaż i udało się. Od tamtej pory nie chcę i nie mogę przestać, będę się tatuowała póki starczy mi miejsca!Kryś: Kto wykonuje twoje tatuaże? Patrząc na prace, które masz na sobie, widać rękę wielu artystów i bardzo różnorodny klimat.Mandy: Mam tatuaże od mojego chłopaka Jima White’a, a także Stacy McCleaf, Tima Kerna, Dana Henka i innych. Pierwsze moje tatuaże powstawały w lokalnych studiach w Nowym Jorku i Jersey. Im bardziej w to wnikałam, tym bardziej zaczęło mnie interesować kto będzie

Mandy ma 22 lata, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, dokładnie z New Jersey. Dziś występuje w naszym magazynie jako Kudi Chick, być może kiedyś pojawi się jako utalentowana tatuatorka - takie jest właśnie marzenie Mandy.

Mandy:

w wieku 14 lat, posługując się fałszywym

miał tatuaż i udało się. Od tamtej pory nie chcę i nie mogę przestać, będę się tatuowała póki starczy mi miejsca!

na prace, które masz na sobie, widać rękę wielu artystów i bardzo różnorodny klimat.Mandy:Jima White’a, a także Stacy McCleaf, Tima

moje tatuaże powstawały w lokalnych

Mandy ma 22 lata, pochodzi

Dziś występuje w naszym

jako utalentowana tatuatorka - takie jest właśnie

kudi chicks

TATTOOFEST 62

Page 63: TF # 25, May 2009

Henka, który zrobił mi kolorowy portret Chop Topa i Nubbinsa z „Teksańskiej masakry piłą łańcuchową”. Moim najnowszym nabytkiem jest (na razie) kontur, do motywu policjanta z kulą w głowie, czytającego „Vigilante justice”. Mimo, że wszystkie te tatuaże wydają się podobne, każdy z artystów dodał coś swojego, dzięki czemu są unikatowe. Szukam wciąż kolejnych tatuatorów, od których chciałabym mieć tatuaże.Kryś: Skąd twoja fascynacja horrorami? Co jeszcze cię kręci?Mandy: Zawsze lubiłam horrory i ogólnie mroczne rzeczy. Nie wiem skąd to się bierze, ale myślę, że częściowo stało się tak dzięki mojemu dzieciństwu. Niczego mi nie zakazywano, wręcz przeciwnie, mogłam robić co chciałam i lubić rzeczy, które mi się podobały. Sztuka miała na mnie duży wpływ, prawie jak religia dla religijnej osoby. Żyję i oddycham

Henka, który zrobił mi kolorowy portret Chop Topa i Nubbinsa z „Teksańskiej

sztuką. Staram się nią otaczać tak często, jak jest to możliwe. Ogólnie sztuka, której jestem entuzjastką, nie ważne czy to będą religijne obrazy czy nowoczesny lowbrow, podąża w mroczną stronę.Kryś: Wiem, że malujesz obrazy, opowiedz coś o nich.Mandy: Większość moich obrazów to mieszanka wpływów Renesansu i Baroku z domieszką nowoczesności. Podczas malowania, odwołuję się do klasycznego sposobu portretowania. Ostatnie moje prace to portret Jezusa czy Świętej Trójcy z dodatkiem komicznych elementów. Będzie można je zobaczyć od 15- go maja w George Segal Gallery w Montclair w New Jersey. Pomijając humor i obrazoburczość tej serii, moim celem jest malowanie obrazów, które miło się ogląda. Zamierzam wykorzystać doświadczenie malarskie w tatuowaniu jak tylko skończę staż u Stacy McCleaf.

mnie tatuował i zaczęłam poszukiwać tatuatorów robiących prace w stylu, który mi odpowiada. Lubię różnorodność, myślę, że posiadanie tatuaży od jednego tatuatora jest raczej nudne.Kryś: Jak wybierasz wzory? Są to szybkie, spontaniczne decyzje, czy raczej coś mocno przemyślanego? Mandy: Zwykle najpierw myślę nad tym co bym chciała, a później kto będzie najlepszy w roli wykonawcy. Lubię mroczne obrazy i gotycką kulturę, co ma odzwierciedlenie w moich tatuażach. Zawsze są to unikalne wzory, zaprojektowane specjalnie dla mnie przez tatuatorów. Mam kilka z wizerunkami zombie, w kilku różnych stylach. Mój chłopak Jim White, również uwielbia ten motyw, szczególnie różne potwory ze starych rysunków. To on zaprojektował moją „zombie girl”, którą mam na lewym ramieniu. Jest to coś zupełnie innego od podejścia Dana

TATTOOFEST 63

Page 64: TF # 25, May 2009

Kryś: Czy udało ci się już sprzedać, któryś z twoich obrazów?Mandy: Pokazywałam swoje prace kilka razy zeszłego roku, ale jeszcze żadnej nie sprzedałam. Chciałabym sprzedawać moje obrazy, ale czekam z tym, póki nie wystawię ich w przyzwoitej galerii sztuki, wtedy będę mogła uzyskać dobrą cenę. Spędzam godziny z każdym z obrazów i zanim danego nie pokocham całkowicie, nie uważam go za skończonego, więc nie chcę sprzedawać ich za grosze - byle szybko. Fakt, jeden sprzedałam a właściwie wymieniłam za tatuaż u Stacy McCleaf! To był dobry interes!!!Kryś: Z racji swojego wieku pewnie jeszcze się uczysz?Mandy: W maju tego roku bronie tytuł licencjata na uczelni plastycznej. Malarstwa uczyły mnie dwie cudowne kobiety Julie Heffernan i Alyssa Monks. Czas spędzony na uczelni był czymś wspaniałym. Uczyłam się rzeczy, których chciałam się uczyć, a te dwie niesamowite osoby udzieliły mi mnóstwo rad i nauczyły swoich sztuczek. Jestem zwolenniczką schematu, w którym najpierw uczysz się i zdobywasz wszelkie możliwe informacje na temat dziedziny, w którą chcesz wkroczyć. Julie mawiała

ww

w.m

yspa

ce.c

om/c

hopt

opsg

otag

irlfr

iend

kkudi chicks

TATTOOFEST 64

Page 65: TF # 25, May 2009

„Najpierw musisz nauczyć się zasad, żeby móc je później łamać”. Zamierzam zrobić tak samo w kwestii tatuowania…Kryś: Czyli mam rozumieć, że swoją przyszłość wiążesz z zawodem tatuatora?Mandy: Tak. Jak tylko skończę szkołę, zaczynam staż w „Chrome Gardens Tattoo”. Właścicielka Stacy McCleaf zatrudnia mojego chłopaka Jima White’a (który tatuuje ponad 11 lat) jako artystę, a ja będę stażystką. Mamy zamiar zbudować naprawdę solidną grupę artystów w Gettysburgu wspierających i uczących się nawzajem. Nic nie jest bardziej produktywne niż grupa ludzi wprowadzających własny styl, dzieląc się wiedzą i umiejętnościami z innymi. Spójrzmy na jakikolwiek mocny ruch w sztuce, zawsze był on zapoczątkowany przez grupę przyjaciół, budujących wspólnie swoje imperium. Stacy jest świetną artystką i fajną laską pracującą w zdominowanej przez mężczyzn branży i dającą sobie świetnie radę. Mój chłopak jest kolejną postacią, od której dużo się nauczyłam. Wielcy artyści nie boją się pokazywać innym sekretów swojej „magii”, ostatecznie każdy dochodzi do momentu, w którym wypracowuje własne techniki i własny styl. Uwielbiam malować, ale nie ma niczego na świecie co chciałabym robić bardziej niż tatuować!Kryś: Jesteś w naszym magazynie, ponieważ twoich zdjęć jest sporo w internecie i nietrudno było cię zauważyć. Czy modeling to twoje hobby?Mandy: Modeling to dla mnie hobby, albo może zły nawyk?! Wszystko zaczęło się od chęci pokazania moich tatuaży. Przeglądając pisma o tatuażach zastanawiałam się „dlaczego nie ma tam moich prac”? Wszystko od tego czasu się rozwinęło, lecz modeling nie jest moim priorytetem. Najbardziej skupiam się teraz na malowaniu, nauce tatuowania i pomaganiu moim przyjaciołom w studio. Nigdy nie miałam rozbieranych sesji, nie pojawiałam się na portalach z tego typu zdjęciami, nie chcę być kojarzona z tym typem modelingu. Każda z sesji, które odbyłam, była zabawna i zrobiona z wyczuciem, przede wszystkim jestem artystką a nie „wytatuowanym kawałkiem cycka”.Kryś: Co dziewczyna z Jersey wie o Polsce?Mandy: Nie wiem zbyt wiele o Polsce, ale podoba mi sie wasz magazyn i chciałabym kiedyś zjawić się na waszej konwencji tatuażu, jak tylko zacznę pracować u boku Jima i Stacy! Kryś: Co chciałabyś powiedzieć na koniec naszej rozmowy?Mandy: Podsumowując, jestem fajną dziewczyną, która wiele lat temu zaczęła fascynować się sztuka i tatuażami. Jest to coś, co zawsze będzie mi towarzyszyć na mojej skórze, w sercach ludzi których kocham i w moim własnym. Do zobaczenia!

Foto: http://web.mac.com/robinsouma

ckudi chicks

TATTOOFEST 65

Page 66: TF # 25, May 2009

K olejny wspaniały dzień rozpoczę-ty medytacją nad papierosem i kawą. W dobie dążenia do zdro-

wego trybu życia, moje przyzwyczajenia to woda na młyn wszystkich peplologów i marud, lubiących przypierdzielać się na spotkaniach towarzyskich do pala-czy z kretyńskimi pytaniami. Odnoszę wrażenie, że stwierdzenie „palenie zabi-ja” jest równoznaczne z odnalezieniem Atlantydy. Wiem, że to nie jest ani zdro-we, ani mądre, ale to moja sprawa, a nie jakiegoś pożeracza kiełków i guzik mu do tego. Delektując się morderczą kofe-iną dybiącą na moje serce, postanowi-łem włączyć telewizor i dowiedzieć się, czy mam jeszcze po co jechać do pracy. Przewertowanie z grubsza wiadomości wzbogaciło moją wiedzę o kolejne wy-krycie afery, która i tak nigdy nie wniesie nic do mojego życia, dowiedziałem się o kolejnej utarczce słownej miłośników koryta (polityków), cenie półtuszy wie-przowej oraz kilku innych, totalnie nie-przydatnych informacji. Wstałem nieco wcześniej, dlatego musiałem zmarno-wać trochę czasu i powoli kończyły mi się pomysły jak to zrobić. Pojawienie się w pracy na czas lub - co gorsze - przed czasem było by strzałem w kola-no. Jak wiadomo nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu. Nie byłem jednak go-towy na szok w postaci telenowel, zde-cydowałem się na telewizję śniadanio-wą. Na początku zastanawiałem się, czy te programy mają choć odrobinę sensu. Nie rozróżniam absolutnie gwiazd se-riali, dlatego trudno o zachwyt, że go-ściem programu jest ta Marta, co grała Angelikę w tym serialu o 18.00… W tym momencie mój mózg wyłączył się i sły-szę jedynie szum fal… Okazało się, że tematy rozmów są tak samo miałkie, jak i goście tych programów. To po co to do cholery jest?! Przeżuwając bułeczkę z czymś tam lub zażerając płatki z mle-kiem nie lubimy robić tego w kompletnej ciszy. Fajnie nawet, jak rozprasza nas mucha, a nie gdy morduje poranna ci-sza. Cała śniadaniowa TV to taka forma szumu, który pozwala na skoncentrowa-niu się na czymś zupełnie innym. Sły-szymy dyskusje o tym, jakie kto w domu piecze ciasta, ale nie słuchamy. Jest to zwyczajnie zbędne, tak można stracić około 4 godzin. Nie jestem wrogiem ta-kiego zapychacza czasu antenowego, bo gdyby od samego rana bombardo-wali polskim kinem, które jest tak lek-kie i zwiewne jak kowadło, znacząco wzrósłby chyba odsetek samobójstw wśród gospodyń domowych.

Wracając do domu po owocnym, lecz jakże upierdliwym dniu, czuję się czasem jak bohater

„Gladiatora” w finałowej scenie. Jestem tak samo zamroczony i odporny na bodź-ce z otoczenia… Upadam na kanapę i jeśli tylko zdążę, włączam pudło aby się dobić i przypadkiem nie rozbudzić. Tak któregoś dnia trafiłem na „Miami Ink”. Generalizując, wziąłem to za kolejną papkę z cyklu „Cóż to za dziwactwa?”, ponieważ telewizja często tak traktuje temat modyfikacji ciała. Na szczęście programy z cyklu „Dewoty TV” odchodzą już do lamusa. Zacząłem oglądać to re-ality show z coraz większym zaciekawie-niem, ponieważ stanowi on dosyć istotny przełom w postrzeganiu takiego biznesu jak salon tatuażu. Potem postanowiłem poczytać jakieś opinie ludu na temat tego programu. Faktycznie branża po-niekąd wzgardziła tym wytworem, Kółko Wzajemnego Krytykanctwa pisało jak zawsze - marny poziom prac… Choć dało się słyszeć głosy, że to swego ro-dzaju klin wbity w szare masy. Ogromna rzesza klientów salonów tatuażu ogląda-ła ten program i w jakiś sposób próbuje się utożsamiać z klientami przewijający-mi się w programie. Kiedy rozmawiałem z kilkoma właścicielami salonów w Pol-sce, niemalże zgodnie uznali oni, że taki program to spory przełom. Jedno-cześnie wyrazili żal, iż prawdopodobnie na polską odmianę tego będzie trzeba jeszcze trochę poczekać. Może i dobrze, z naszym przeczuleniem historycznym co trzeci odcinek to byłby tatuaż patrio-tyczny. Początkowo jeżyła mnie doklejo-na do każdej pracy filozofia. Po jakiego grzyba, do każdej pracy pisać wypraco-wanie? Podobało mi się i już, a nie że każdy kwiatek coś oznacza. Jeden pąk to rok walki z trądzikiem… Z czegoś trzeba było setkę złożyć - klient poga-da chwilę, komentarz tatuatora, prze-krojówka na koniec i już jest konkretny fragment. Poziom prac to pożywka dla miłośników rozkładania obrazów na czę-ści pierwsze, prace prezentowane raz były lepsze, raz poprawne i tyle w tym temacie w zasadzie. Spodobała mi się jeszcze jedna rzecz: prezentowane były wszystkie prace, od literki po całe ręka-wy. Multum ludzi nigdy nie było w salo-nie tatuażu, a bardzo by chciało. Brakuje im odwagi, bowiem przez swoją czystą skórę czują się w tym miejscu zwyczaj-nie gorsi. Kiedy na ekranie TV pokaże im się, że tam nikt nie śmieje się z tego, iż klient wyrzuca z siebie wypracowanie na temat jednej, małej literki, przełamują się i zaczynają traktować studio jak coś normalnego. Okazuje się, że tam też sie-dzą ludzie a nie zwierzęta, potrafią oni mówić oraz często mają pojęcie o sztu-ce. Nie każdy tatuator to kacap burczący coś pod nosem albo artysta biegający w szaliku latem.

B ardzo pozytywnym zjawiskiem jest też przygotowanie się klien-ta do odwiedzenia studia. To nie

wycieczka „na pałę” i liczenie na szczę-śliwy traf. Ktoś zadaje sobie trud, żeby odnaleźć jakiś zarys tego, co chciałby mieć na skórze. Następna niespodzian-ka to zrozumienie przez samego klienta, że to zarys a nie gotowy motyw, który ma być dokładnie przeniesiony na skó-rę. Niby to wszystko banalne i powinno być oczywiste… Owszem, ale dla tych, co mają coś wspólnego z tatuażem, dla reszty to czarna magia.

D zięki świadomości, że sami nie siedzimy w studiu, a na kanapie w domu, niejako oswajamy się

z rzeczywistością panującą w tak spe-cyficznym miejscu. To urok wszystkich reality show, możemy wybrać czy chce-my razem z uczestnikami przeżywać ich radości i dramaty czy też zmieniamy ka-nał i gapimy się na telezakupy. Pomimo dużej grupy malkontentów, program ten już podbił serca sporej grupy telema-niaków, dalsze jojczenie będzie jedynie pomagać „Miami Ink” i innym tego typu programom. Wszyscy, którzy się opierali do tej pory, wreszcie zdecydują się obej-rzeć taki program i jest spora szansa, że im się on spodoba. Tutaj też mały apel do tatmajstrów: postarajcie się nie spie-przyć wykreowanej zasady uprzejmości dla każdego klienta. Zamiast rechotać się z pomysłów kogoś, próbujcie nakie-rować go na coś, co będzie wyglądać super, a i dla Was nie będzie mordownią. Ja czekam na jakiegoś młodego, zdol-nego producenta, który zrealizuje polską wersję takiego programu. Na bok odejdą tańce i żonglerka, a cały kraj będzie ga-pił się na pracę tatuatorów gdzieś tam w Polsce. Póki co, jestem skazany o po-ranku na kanały informacyjne, w nadziei, że choć tutaj nie zaatakują mnie dobry-mi radami na temat wieszania zasłonek.

[email protected]

TATTOOFEST 66

Page 67: TF # 25, May 2009
Page 68: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 68

Bro

da, B

lack

star

, War

szaw

a

Bro

da, B

lack

star

, War

szaw

a

Broda, Blackstar, Warszawa

Ado

lf, W

arsz

awa

Kos

a, A

rtlin

e, R

ybni

k

Ado

lf, W

arsz

awa

Page 69: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 69

Ana

bi, A

nabi

- Tat

too,

Szc

vzec

in

Dar

ecki

, Dar

knes

s Ta

ttoo,

Św

idni

ca

Kos

a, A

rtlin

e, R

ybni

k

Bar

t, B

art T

atto

o, S

zcze

cin

Page 70: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 70

Bar

t, B

art T

atto

o, S

zcze

cin

Bar

tek,

Gul

estu

s, W

arsz

awa

Bar

tek,

Gul

estu

s, W

arsz

awa

Kosa, Artline, Rybnik

Bartek, Gulestus,Warszawa

Page 71: TF # 25, May 2009

TATTOOFEST 71

Andr

zej „

Leńu

” Leń

czuk

, Alie

n Ta

ttoo,

Wał

brzy

ch

Page 72: TF # 25, May 2009

www.tattooart.pl www.tattooart.pl

new

snew

s

BIO: Radek „Raga” NierychłoUrodzony na Śląsku, ale jednak „Kreucok”Ćwierć wieku i trochę za sobąRock’n’roll wymieszany z benzyną we krwiZłotousty, ordynarny, miły ;)

Czas dopełnić obowiązku i porozmawiać z ojcem dyrektorem… przepraszam założycielem Tattooarta. Człekiem szlachetnym i opanowanym, najszybszym adminem, szczęśliwym posiadaczem SUBARU IMPREZA, oraz kilku niezłych wrzutek na swym ciele.

Raga - szybszy od Lombardo(ex- SLAYER) nawet autofocusnie jest tak szybki, nomoże Chuck Norris jesttak samo szybki.

TATTOOFEST 72

Page 73: TF # 25, May 2009

www.tattooart.pl www.tattooart.pl

www.t

atto

oart

.pl

TATTOOFEST 73

Page 74: TF # 25, May 2009
Page 75: TF # 25, May 2009
Page 76: TF # 25, May 2009