Monitor Polonijny 2014/11-12

32
ISSN 1336-104X Ciepło, cieplej, święta… str. 4 str. 20 Aksamitna rewolucja z Polską w tle

description

 

Transcript of Monitor Polonijny 2014/11-12

Page 1: Monitor Polonijny 2014/11-12

AGATA BEDNARCZYK

ISSN

133

6-10

4X

Ciepło, cieplej,święta…

str. 4

str. 20

Aksamitnarewolucjaz Polską w tle

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��9:00�PM��Page�33

Page 2: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L

Przy wejściu do sali głównej amba-sady RP w Bratysławie 19 listopa-

da gości witał szpaler dyplomatów,których klapy marynarek zdobiły bia-ło-czerwone kotyliony. Od kilku lat ta-ką podniosłą, ale też optymistycznąformę obchodów Święta Niepodle -głości preferuje i promuje prezydentRP Bronisław Komorowski, a w śladza nim i my – Polacy mieszkający na obczyźnie. Tegoroczne obchodyŚwię ta Niepodległości w Bratysławiemiały dodatkowo podniosły charak-ter ze względu na najwyższe odzna-czenia państwowe, które pod-czas uroczystości zostały wrę-czone wybitnym osobisto-ściom.

Po wysłuchaniu hymnu sło-wackiego i polskiego głos za-brał ambasador RP w RS To -

masz Chłoń, który przy-pomniał, jak ważnym w hi -storii Polaków był dzieńodzyskania niepodległo-ści. Później przystąpił do wręczenia odznaczeń,przy znanych przez Prezy -den ta RP Bronisława Ko -mo row skiego.

Ján Šoth został odzna-czony Krzyżem Kawaler skim OrderuZasługi Rzeczypospo litej Polskiej zazasługi w rozwoju polsko-słowackiejwspółpracy. Šoth jako dyplomat i szefkancelarii prezydenta RepublikiSłowackiej w znaczący sposób wpły-wał na rozwój przyjacielskich relacjimiędzy Słowacją a Pol ską, w tym rów-nież osobistych kontaktów prezyden-tów obu krajów.

Drugie odznaczenie – Krzyż Ofi -cer ski Orderu Zasługi Rzeczypo spo -litej Polskiej – za zasługi we współpra-cy podczas demokratycznych prze-

mian w Europie otrzymał JánBudaj. Przypomnijmy, że w la-tach 80. Ján Budaj utrzymywałkontakty z polską opozycją,między innymi brał udział w pierwszym zjeździe „Solidar -no ści“ w Gdańsku, na Słowację

przywoził wychodzące w podziemiupublikacje, pisał teksty, dotyczące wy-darzeń w Polsce, a w 1989 roku pod-czas aksamitnej rewolucji na Słowacjibył jednym z jej liderów.

Z kolei Ryszard Jerzy Zwiewka zo-stał uhonorowany Złotym KrzyżemZasługi Rzeczypospolitej Polskiej zadziałalność na rzecz Polaków miesz-kających na Słowacji i za rozwój pol-sko-słowackiej współpracy. Wartowspomnieć, że w 1994 roku RyszardZwiewka był inicjatorem założeniapierwszej po przemianach ustrojo-wych na Słowacji organizacji polonij-nej, czyli Klubu Polskiego – Sto wa -rzyszenia Polaków i Ich Przyjaciół na

Słowacji, w którym pełniłteż rolę pierwszego prezesa.Od ponad dwudziestu latbierze też udział w spotka-niach na najwyższym szczy-cie jako tłumacz polsko-sło-wacki. „To odznaczenie tosygnał dla mnie, że nie powi-nienem pozostawać gdzieśw oddali od wydarzeń, doty-

czących słowackiej Polonii, ale nadalbrać czynny udział w życiu tej społecz-ności, wspierając ją moim doświadcze-niem i zdolnościami“ – powiedział w krótkim przemówieniu Zwiewka.

Wszystkim nagrodzonym serdecz-nie gratulujemy, a szczególnie ciepłesłowach kierujemy pod adresem na-szego rodaka, który dał początek i na-szej organizacji, i „Monitorowi Polo -nij nemu“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Święto Niepodległości

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:56�PM��Page�2

Page 3: Monitor Polonijny 2014/11-12

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2014

w w w . p o l o n i a . s k

„W grudniu w przedszkolu czekają dzieci różne atrakcje.Będą mieć zabawę mikołajkową, pojadą do fabryki bombek i nawet będą sobie mogły jedną zrobić…“ – wymieniałapodczas rozmowy telefonicznej moja siostra, opisując zajęciaswojego 4-letniego synka, mojego chrześniaka. Byłam pełnauznania dla tych wszystkich starań o uatrakcyjnieniemaluchom przedświątecznego okresu. Potem sobie przypomniałam, że i jamam piękne wspomnienia z dzieciństwa. Moja chrzestna na przykładpracowała w fabryce bombek i specjalnie dla mnie zrobiła ich kilka.Namalowała na nich mnie i dopisała specjalną dedykację: „Dla Małgosi odcioci Jagody“. To było coś!

Chyba większość z nas wspomina okres dzieciństwa jako wyjątkowy, ba,wydaje się, że w tamtych czasach nawet pogoda świąteczna była lepsza, o czymmówią nasi rodacy, odpowiadający na pytania świątecznej ankiety (str. 7).

Tak, tak, zbliżają się święta Bożego Narodzenia, stąd na łamach „Monitora“nie może zabraknąć tematów z nimi związanych. Świętom poświęcona jest naprzykład rubryka, adresowana do dzieci (str. 31), a także kulinarna, w którejznajdą Państwo przepisy pani ambasadorowej na wigilijne dania (str. 32).

Z Bożym Narodzeniem nieodłącznie związane są tradycje i zwyczaje.Mieszkając za granicą, zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze większewyzwania, by tę tradycję pielęgnować i kontynuować. Pomocny w realizacjiowych wyzwań może być konsul RP, dlatego zachęcamy Państwa doprzeczytania wywiadu z nowym opiekunem słowackiej Polonii – JackiemDoliwą (str. 9). A więcej o tym, jak krzewimy na Słowacji polską tradycję, w relacjach z andrzejek (str. 18) i Święta Niepodległości (str. 2 i str. 14-15).

Poza tym polecamy artykuły ze stałych rubryk, które mogą pomóc w rozwiązaniu problemu, jak spędzić wolny czas podczas świąt. Naszeredakcyjne koleżanki zachęcają w nich Państwa do lektury felietonów Agaty Passent („Bliżej polskiej książki“ – str. 24), obejrzenia filmu „Płynącewieżowce” („Kino-oko“ - str. 23), posłuchania płyty Renaty Przemyk („Czułym uchem“ – str. 27) czy wybrania się na wycieczkę na zamek do Holíča(„Słowackie perełki“ – str. 21).

W ofercie jeszcze wiele innych ciekawych artykułów. Zachęcam zatemPaństwa do przeczytania ich, życząc magicznych świąt Bożego Narodzenia,spełnienia wszystkich marzeń i tego, byśmy tegoroczne święta mogliwspominać z taką samą nostalgią, jak te z dzieciństwa.

W imieniu redakcji

Ciepło, cieplej, święta… 4

Z KRAJU 4

OPOWIADANIE ŚWIĄTECZNEZa pięć dwunasta 6

ANKIETA Święta na ciepłoczy na zimno? 7

WYWIAD MIESIĄCAZ Bratysławą w metryce 9

Z NASZEGO PODWÓRKA 12

OKIENKO „Polka, póki żywa,kląć będzie” 18

Aksamitna rewolucjaz Polską w tle 20

SŁOWACKIE PEREŁKICesarska rezydencja wciążczeka na swojego księcia 21

WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJISłowacy w legii czechosłowackiej,czyli o powstaniu7. Pułku Tatrzańskiego 22

KINO-OKOA taka piękna miłość… 23

POLSKA MEDIALNANekromedia 24

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIWykastrowana Agata 24

SPORT?! Złoto w siatce! 26

CZUŁYM UCHEM Perfekcyjniewyrzeźbione brzmienie 27

POLAK POTRAFI Lektor- polska specjalność (cz. 2) 28

OGŁOSZENIA 29

ROZSIANI PO ŚWIECIEZ orchideą w tle (cz. 2) 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIRadość z odwiedzinw czasie świąt 31

PIEKARNIKWigilia u ambasadora 32

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:56�PM��Page�3

Page 4: Monitor Polonijny 2014/11-12

Gdy zapytamy o wspomnienia,związane z Bożym Narodzeniem,

odpowiedzi są zawsze uzależnioneod wieku pytanych osób. Najstarsi naogół skupiają się na cudownych zwy-czajach, przyzwyczajeniach i domo-wej tradycji, ci w sile wieku wspomi-nają trudności ze zdobyciem karpia,choinki, pomarańczy, a najmłodsi mó-wią tylko o prezentach! Gdybyśmy zapytali o świąteczne tradycje, naj-więcej do powiedzenia mieliby chybaseniorzy, bo kilkadziesiąt lat temu,gdy nie znano jeszcze słowa „lans”, na-prawdę liczyło się to, by święta prze-żyć w zgodzie z religią, tradycją i natu-ralnym rytmem przyrody. Człowiekżył bliżej natury i potrafił odczytywać

dawane przez nią znaki. Cierpliwieznosił śnieg, mróz i wiatr, żył bez od-śnieżanych dróg, ciepłochronnejodzieży i alarmów pogodowych. Czaszimowy, przygotowania do świąt po-magały wypełniać różnorodne zwy-czaje i obrzędy, dziś już częściowo za-pomniane.

Powszechnie wierzono, że jaka bę-dzie Wigilia, taki cały rok. Życzeniazdrowia i szczęścia skła-dano sobie od rana, a dzieciom przez całyczas zwracano uwagę,by były posłuszne i grze -czne. Nie należało teżnic pożyczać. Zwracanobaczną uwagę na różnedrobne wydarzenia, któ -

re mogły być prognostykami na przy-szłość – jeśli pierwszą obcą osobą,która przestąpiła próg, był mężczy-zna, można się było spodziewać do-brobytu, a w zagrodach zwiększenialiczby byczków. Jeśli pojawiła się ko-bieta, pech był murowany, a do tegoplotki i kłótnie. Swoją drogą ciekawe,dlaczego? Przypominano sobie lu -dowe porzekadła i przysłowia, a jed-nocześnie nie ustawano w ciężkiejpracy, bo do wieczerzy zasiadano dopiero po zapadnięciu zmroku. W domu, gdzieś w kącie, ustawianosnop słomy, by przypominał miejsce

narodzenia Jezusa. Z te-go samego powodu roz-ściełano słomę na pod-łodze, upychano międzybelkami, kładziono nastole – ten ostatni zwy-czaj szczególnie długouchował się w naszejtradycji. Wigilię rozpo-

MONITOR POLONIJNY L 4

W KOPALNI Mysłowice-Wesoła do-szło 6 października do wybuchumetanu, w wyniku czego 31 górni-ków trafiło do szpitali, przy czymczterech z nich zmarło. Ciało jednejz ofiar odnaleziono dopiero po 12dniach poszukiwań.

DNIA 8 PAŹDZIERNIKA podczas zja -zdu NSZZ „Solidarność“ w BielskuBiałej Piotr Duda został ponownieprzewodniczącym związku. Dudama 52 lata. Na czele „Solidar -ności”, liczącej ok. 700 tys. człon-ków, stanął w 2010 r.

W DNIU 28 PAŹDZIERNIKA prezy-denci Polski i Izraela, Bronisław Ko -morowski oraz Re’uwen Riwlin,otwo rzyli w Warszawie Muzeum Hi -sto rii Żydów Polskich. Komorowskiocenił, że jest ono szansą przywró-cenia pamięci o żydowskim życiuw Polsce. Muzeum Historii ŻydówPolskich prezentuje w swoich sa-

lach 1000 lat historii polskichŻydów.

NOWY SZEF MSZ Grzegorz Schety -na przedstawił 6 listopada w Sej -mie informację na temat polskiejpolityki zagranicznej na lata 2014-2015. W swoim wystąpieniu pod-kreślił, że rok 2014 zapisze się w historii przede wszystkim jakoczas, gdy w 100-lecie wybuchu I wojny światowej zakwestionowa-ny został za sprawą Rosji ład mię-dzynarodowy w Europie, ukształto-wany po zimnej wojnie, i dodał:„Nie chcemy powtórzenia zimnejwojny, nie chcemy nowej żelaznejkurtyny – nawet przesuniętej naBug czy Dniepr. Europa zasługujew XXI wieku na pokój i nie powinnapopełniać błędów z poprzedniegostulecia“.

POSŁOWIE ODRZUCILI 7 listopadawniosek PiS o odwołanie marszał-ka Sejmu Radosława Sikorskiego.PiS złożył wniosek o wotum nieuf-ności w związku z wypowiedzią b. szefa MSZ dla amerykańskiegoportalu Politico, z której wynikało,że w 2008 roku w Moskwie prezy-dent Rosji Władimir Putin miał mó-

wić premierowi Donaldowi Tuskowio podziale Ukrainy. Sikorski wyco-fał się później z tych słów, twier-dząc, że w tej sprawie zawiodła gopamięć. Opublikowanie jego wypo-wiedzi wywołało polityczną burzę.

DONALD TUSK 8 listopada przeka-zał kierownictwo PO premier EwieKopacz. Pożegnał się też z działa-czami Platformy, podkreślając, żelata w PO uznaje za najważniejszew swym życiu. Były polski premier1 grudnia objął funkcję przewodni-czącego Rady Europejskiej.

MARSZAŁEK SENATU Bogdan Boru -sewicz, otwierając 10 listopadakonferencję „Polonia dla Polski w demokratycznym 25-leciu“, za-pewnił: „Wolna Polska przetrzymu-je we wdzięcznej pamięci wszystkoto, co Polonia zrobiła dla swojegokraju w czasie, gdy dążyliśmy dowolności i suwerenności oraz póź-niej, aż do dziś“. Celem konferencjibyło pokazanie wszechstronnegozaangażowania organizacji polonij-nych na rzecz Polski.

DECYZJĄ Z 10 LISTOPADA posłowiePiS Adam Hofman, Mariusz Antoni

Kamiński i Adam Rogacki zostaliusunięci z partii. To wynik incyden-tów, do których doszło w związkuz ich wyjazdem do Madrytu na po-siedzenie komisji ZgromadzeniaParlamentarnego Rady Europy. Poujawnieniu nieprawidłowości, doty-czących podróży służbowych po-słów, marszałek Sejmu RadosławSikorski powołał specjalną komi-sję, która ma dokonać audytu tychwyjazdów.

DNIA 11 LISTOPADA obchodzono96. rocznicę odzyskania przezPol skę niepodległości. Z tej okazjiprezydent Bronisław Komorowskipodczas oficjalnych obchodówŚwięta Niepodległości w War sza -wie powiedział, że wzór na nie-podległość to rodzina, konkuren-cyjność, bezpieczeństwo oraz sto-pień zintegrowania Polski z Za -cho dem. Prezy dent wręczył teżodznaczenia państwowe, któreotrzymali m.in. ekonomistka Hen -ry ka Bochniarz, b. dzia łacz Soli -darności Bogusław Sonik i aktorJan Peszek. Po uroczystości uli-cami Warszawy przeszedł marsz„Razem dla Niepodle głej“ z udzia-łem pary prezydenckiej.

Ciepło, cieplej, święta…

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:56�PM��Page�4

Page 5: Monitor Polonijny 2014/11-12

5 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

czynano od czytania Ewangelii, na-stępnie łamano się opłatkiem. Wartoprzy okazji dodać, iż zwyczaj dziele-nia się chlebem, opłatkiem, jest jed-nym z najstarszych zwyczajów świą-tecznych, tak starym, jak historiaKościoła. Przy stole wigilijnym po-winna siedzieć parzysta liczba osób,w żadnym razie nie mogło być ichtrzynastu. Z kolei potraw należałoprzyrządzić nieparzystą liczbę i spró-bować każdej, choćby odrobinę. Dodziś nie podlega dyskusji, że wiecze-rza wigilijna powinna być bezmięsna,a potrawy nie zmieniły się tak bardzo.

Boże Narodzenie to chyba ulubio-ne święta Europejczyków. Dotych -czas klimat sprzyjał i cudom tychświąt przynajmniej od czasu do czasutowarzyszył biały puch, który zmie-niał nie do poznania całą świątecznąaurę. Ostatnio jednak święta mającharakter raczej jesienny niż zimowy.A co stanie się z Bożym Narodzeniem,

gdy zapanują u nas tropiki?Czy wówczas będziemy za-wieszać na suficie piniatę(czyli róg wypełniony sło-dyczami), jak to robią w Me -ksyku? A może będzie jakw Kamerunie, gdzie Wigi -lia przypada na czas żniw i wakacji? W Kolumbiiprzystraja się domy, drze-wa i krzewy światełkami,ale poza tym trudno mó-wić o świętowaniu. Podo -bnie w Panamie. W RPABoże Narodzenie wypada w porzeupałów i bardziej przypomina amery-kańskie Święto Dziękczynienia cho-ciaż jest tam też choinka.

Dbajmy o nasze tradycje, nie narze-kajmy na zimową aurę – Wigilianiech będzie ciepła od uczuć, płyną-cych z naszych serc, a na dworzeniech trzaska mróz i sypie śnieg.Podtrzymujmy zwyczaje, których na-

uczyli nas rodzice i dziadkowie, nieprzedkładajmy ilości nad jakością. Tekilka dni w roku to czas, gdy nasze ży-cie wewnętrzne powinno być waż-niejsze niż cokolwiek innego. Chwilebliskości z seniorami i najmłodszymikształtują przyszłe wspomnienia. I te-go się trzymajmy, a klimat naszego ży-cia zawsze będzie odpowiedni. Do -brych Świąt! AGATA BEDNARCZYK

RÓWNIEŻ 11 LISTOPADA, po połu-dniu, ulicami Warszawy przeszedłMarsz Niepodległości, zorganizo-wany przez Ruch Narodowy, w którym uczestniczyło kilkadzie-siąt tysięcy osób. I w tym roku nieobyło się bez incydentów, w wyni-ku których zatrzymano ponad 200 osób; rannych zostało kilkuna-stu policjantów.

JAROSŁAW KACZYŃSKI poinformo-wał 11 listopada w Krakowie, żeAndrzej Duda będzie kandydatemPiS na prezydenta RP.

DNIA 16 LISTOPADA w wieku 94 latzmarła Jadwiga Jaraczewska,młodsza córka marszałka JózefaPiłsudskiego. Pochowano ją naPowązkach. W uroczystościach po-grzebowych uczestniczył prezy-dent Bronisław Komorowski.

W NIEDZIELĘ, 16 listopada, odbyłysię wybory samorządowe. Polacywybierali radnych gmin, powiatów i województw, a także wójtów, bur-mistrzów i prezydentów miast. Z powodu awarii systemu informa-tycznego, zakupionego przez PKWdo obsługi tych wyborów, ich osta-

teczne wyniki podano dopiero w sobotę 22 października w nocy.Opóźnienie w podaniu wynikóworaz fakt, iż odbiegały one od son-daży przeprowadzanych przed lo-kalami wyborczymi, wywołały kry-zys polityczny.

JAROSŁAW KACZYŃSKI ocenił, że wy -bory zostały sfałszowane, a pań -stwo, w którym fałszuje się wybo-ry, nie jest państwem demokraty -cznym. Zapowiedział, że marsz 13 grudnia będzie początkiem wiel-kiego ruchu kontroli wyborów. Zda -niem premier Ewy Kopacz konte-stowanie wyników wyborów przezliderów opozycji, to próba niszcze-nia fundamentów demokracji.

W ROZWIĄZANIE kryzysowej sytu-acji włączył się prezydent Broni -sław Komorowski, który z tegopowodu odwołał swoją oficjalnąwizytę w Japonii i spotkał sięm.in. z prezesami TrybunałuKonstytu cyj ne go, NSA oraz SąduNajwyż sze go. „Nie ma zgody nakwestionowanie uczciwości wy-borów, na przykład przez lanso-wanie szkodliwej tezy o koniecz-ności powtórzenia wyborów. To

odmęty szaleństwa“ - oświadczyłKomorowski.

PO ZDOBYŁA najwięcej mandatóww sejmikach wojewódzkich - w ska likraju uzyskała ich 179, wygrała w ośmiu województwach; PiS zdo-był 171 mandatów, wygrał w sze-ściu sejmikach; w dwóch zwycięży-ło PSL, które w całym kraju zdoby-ło w sejmikach 157 mandatów. PiSotrzymał w sejmikach 26,85 proc.głosów; PO – 26,36 proc., PSL –23,68 proc., a SLD-Lewica Razem– 8,78 proc. Głosów. Koalicja PO i PSL będzie rządzić w15 sejmi-kach wojewódzkich, PiS w jednym– na Podkarpaciu.

W PIERWSZEJ TURZE wyborów sa-morządowych ponad 50 procentgłosów uzyskali i zostali prezyden-tami miast: Wojciech Szczurek(Gdynia), Jacek Karnowski (So -pot), Krzysztof Żuk (Lublin), HannaZdanowska (Łódź), Michał Zaleski(Toruń), Tadeusz Ferenc (Rze -szów), Wojciech Lubawski (Kielce),Jacek Wójcicki (Gorzów Wlkp.).

W DRUGIEJ TURZE wyborów, któreodbyły się 30 listopada, prezyden-

tami miast zostali: Hanna Gronkie -wicz-Waltz w Warszawie, JacekJaśkowiak w Poznaniu, Marcin Kru -pa w Katowicach, Arkadiusz Wi -śniew ski w Opolu, Jacek Maj chro -wski w Krakowie, Tadeusz Trusko -la ski w Białymstoku, Piotr Krzystekw Szczecinie, Rafał Dutkiewicz weWrocławiu, Piotr Grzymowicz w Ol sztynie, Paweł Adamowicz w Gdań sku i Rafał Burski w By -dgoszczy.

W ZWIĄZKU z opóźnieniem w poda-niu wyników wyborów samorządo-wych do dymisji podał się szefKrajowego Biura Wyborczego Ka -zimierz Czaplicki, a później takżeszef PKW Stefan Jaworski i pozo-stali członkowie tej komisji.

DNIA 17 LISTOPADA prezydencipaństw Grupy Wyszehradzkiej orazprezydent Niemiec świętowali w Bra -tysławie 25. rocznicę aksamitnejrewolucji.

STANISŁAW MIKULSKI, niezapo-mniany odtwórca kapitana Klossaw serialu „Stawka większa niż ży-cie”, zmarł 27 listopada w Warsza -wie w wieku 85 lat. MP

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:56�PM��Page�5

Page 6: Monitor Polonijny 2014/11-12

- Mamo, ty masz chłopaka? -dopytywały się dorosłe dzieci,kiedy przebąkiwała, że z kimś sięspotyka. Chyba nawet uważniejzaczęli się jej przyglądać i zdążylizauważyć, że była jakaś inna –uśmiechnięta, promienna…

- No więc tak. I jestem szaleńczozakochana – zdecydowała sięwyznać i córce, i synowi, kiedyspotkali się któregoś jesiennegoweekendu w jej domu. Co prawdaprzebywała w nim rzadko, odkiedy podjęła pracę za granicą, alewciąż to był rodzinny dom jej i jejdzieci. Tu przeżyła z nimi ichdzieciństwo, a wcześniej swojąpierwszą miłość i miesiącmiodowy… Potem, po śmierci mężadługo nie mogła stanąć na nogi,ale rozbrykane maluchy niepozwalały jej na użalaniesię nad sobą. Nigdy zresztąnie miała tego w zwyczaju, choć życiejej nie rozpieszczało. Po długich latachchudych, jak zwykłosię mawiać, wreszciewydawało się, że lossię do niejuśmiechnął. A właściwie to jegouśmiech wywołałuśmiech na jej twarzy.Natknęli się na siebieprzypadkowo, kiedy pewnegorazu usiadła przykawiarnianym stoliku. Niezauważyła, że na krzesełku leżyjego parasol. Sądziła, że stolik jestwolny. Kiedy on wrócił z baru zeswoim napojem, stanął trochęzakłopotany. Chcąc ustąpić jejmiejsca, rozglądał się za innymwolnym stolikiem. Rozejrzała się i ona, ale kiedy okazało się, żewszystkie są zajęte, podzielili siętym jednym. Podzielili się teżswoimi opowieściami. Napoczątku rozmawiali trochęonieśmieleni, potem jakby znali siędługie lata. Wracając domieszkania w tym obcym mieście,w którym przyszło jej żyć ipracować, marzyła, by jeszcze tegosamego wieczoru zadzwonił.

Telefon zadźwięczał minutę potym, jak zatrzasnęła za sobądrzwi.

- Tak, trzecie piętro –powiedziała, naciskając przyciskdomofonu.

Mijały tygodnie, a sielankatrwała.

- Wiesz, aż boję się, żeby coś tegonie zepsuło – powiedziała któregośdnia swojej przyjaciółce. I chybawypowiedziała to w niewłaściwymmomencie.

- To jeszcze nie tragedia –uspakajała ją przyjaciółka. – Jeślima żonę, a z nią nie mieszka, są w separacji od lat, to znaczy, że tomałżeństwo jest fikcją –pocieszała.

Rzeczywistość jednak byłabardziej brutalna. Kiedy jej dziecidopytywały się, jak będąwyglądały święta, czy przyjedziedo Polski ze swoim „chłopakiem“ i co mu kupić pod choinkę, ona się

z nim rozstawała, ustępującmiejsca tamtej, która po latachseparacji upomniała się o swegomęża.

- Jeśli on nie umiał powiedziećjej nie, to znaczy, że coś się jeszczemiędzy nimi tli, a to, co byłomiędzy nami, to tylko przelotnyflirt – wyjaśniała córce, siąpiącnosem.

Jak co roku razemprzygotowywały Wigilię. Choćnajchętniej wskoczyłaby podkołdrę i zasnęła, to nie chciałapsuć nastroju, w końcu święta toświęta! Była tak nieszczęśliwa, żenawet nie chciała postawićdodatkowego nakrycia nawigilijnym stole.

- Jak to? Dlaczego? – dopytywałacórka – Ty myślisz o nim, prawda?

I w ten sposób się bronisz,chcąc go wyrzucić ze

swojego życia? – zapytałają, trafnie diagnozującsytuację.

Tak, nie chciałapatrzeć na puste miejsce,by jej myśli nie uciekałydo niego. Przecież bylijuż tak blisko siebie,planowali wspólne

święta i… całe życie.Jeszcze przez kilka

miesięcy próbowałazapomnieć o nieudanym

związku, wielkiejniespełnionej nadziei. Bolało.

Bardzo bolało. Z wiosną zaczęłasię uśmiechać. Pewnie tobudząca się ze snu przyrodanastrajała ją bardziejoptymistycznie. Praca, podróżedo Polski, radości i smutki jejdzieci, wieść o tym, że zostaniebabcią – wszystko tospowodowało, że coraz rzadziejmyślała o nim.

I znów zbliżały się świętaBożego Narodzenia. Właśniepakowała prezenty pod choinkę.Najbardziej cieszyły ją te dlamaleństwa, które miało sięnarodzić po Nowym Roku. Kiedypo kryjomu upychała prezentydo szafy, znalazła ten, któryschowała przed rokiem dla niego

MONITOR POLONIJNY L 6

OpOwiadanie świąteczne

Za pięćdwunasta

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�6

Page 7: Monitor Polonijny 2014/11-12

Z pytaniem tym zwróciliśmy się do naszychczytelników, których spotkaliśmy podczas jednej z imprez Klubu Polskiego, a mianowicie podczas

andrzejek, które – jak dobrze wiemy – zwiastują, iż otonadchodzi czas adwentu, a więc czas przygotowań doświąt Bożego Narodzenia. Zadając swoje pytanie, chcieliśmy siędowiedzieć, czy dla naszych respondentów święta to tylko zimowa aurai śnieg oraz czy kiedykolwiek zdecydowaliby się na spędzanie BożegoNarodzenia w innej strefie klimatycznej. Przeczytajcie Państwo, co myślą na ten temat mieszkający na Słowacji Polacy.

7 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

– piękny zegarek. Zatrzymał sięza pięć dwunasta…

Wraz z córką nakrywały dostołu i nawet przez chwilę niezadrżała jej ręka, kiedy na stolestawiała dodatkowy talerz.Wiedziała, że córka obserwuje jąkątem oka. Nie, ona już niemyślała o nim. Była przecieżodpowiedzialną kobietą interesu,matką, a wkrótce i babcią.

Wigilia tego roku byławyjątkowa – wszyscy się śmiali,stroili sobie żarty z jej córki i zięcia – przyszłych rodziców. No i z niej – przyszłej babci. Och,jak przyjemnie było w tymrodzinnym gronie. Zasiedzieli się.Dobrze im było razem. Ich śmiechnagle przerwał dzwonek do drzwi.

- Dobrze, że mamy dodatkowenakrycie – usłyszała głos córki,kiedy zbliżała się do drzwi.

Otworzyła. Na progu stał on.Płaszcz miał pokryty śniegiem.

- Przyjmiecie utrudzonegogościa? – zapytał nieśmiało,wpatrując się w jej oczy. –- Dobrze,że mamy to dodatkowe nakrycie -pomyślała.

- Nie miałem odwagi wcześniej,obawiając się, że mnie nieprzyjmiesz. A tak… wiem, że w Wigilię przy polskim stole jestdodatkowe miejsce dlaprzechodnia… - mówił szybko,jakby chciał w telegraficznymskrócie wyjaśnić rocznąnieobecność.

Nie odmówiła mu. Przecież w taki dzień się nie odmawia.Posadziła gościa przy stole.Zdążyła zauważyć, że i on położyłpod choinkę prezent. A kiedyprzyszedł odpowiedni czas,rozpakowywała go drżącymirękami. Ten dokument w ubiegłymroku mógł znaczyć dla niej dużowięcej, niż się komukolwiekzdawało, ale czy dziś zechce goprzyjąć? Jej odpowiedzią na jegoorzeczenie o rozwodzie byłopudełeczko, które znalazła kilkadni temu, a w nim męski zegarekwskazujący godzinę za pięćdwunasta.

ELŻBIETA FUS

Święta na ciepło czy na zimno?

Sylwia Machaj

Nie wyobrażam sobie świąt w tropikach. Moi rodzice nie

zaakceptowaliby takiego pomy-słu, bo święta, spędzane u nich w domu, w Porębie koło Katowic,to święta tradycyjne, w gronie ro-dzinnym. Dla mnie też tradycja totradycja. A o północy obowiązko-wa pasterka! W sumie lubię cie-pło, ale święta powinny być ześniegiem. A nawet jeśli tego śnie-gu nie ma, to atmosfera w naszejczęści świata jest inna od tej, którapanuje w ciepłych krajach.

Dla mnie najlepsze święta były-by w tropikach, pod palmami,

bo lubię ciepło. Ale koniecznie z moimi bliskimi, z obowiązkowy-mi tradycyjnymi polskimi daniami,a o północy z pasterką. Oczywiście,najważniejsze jest ciepło, które ma-my w sercach, które rozgrzewa naswewnętrznie. Ale przecież ZiemiaŚwięta, gdzie narodził się PanJezus, to raczej ciepłe miejsce.Myślę, że Panu Jezusowi w tej szop-ce wcale nie było tak zimno, jakprzedstawiamy to na obrazach. Jajako miłośnik ciepła wolałbymświętować pod palmami, ale do tejpory najcieplejsze święta, którespędziłem, były na Słowacji, kiedyto temperatura była o 4 stopniewyższa niż w Polsce.

Ojciec Tymoteusz Górecki

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�7

Page 8: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 8

Tomasz Olszewski

W zimowej aurze. Koniecznie.Spę dzałem cztery razy święta

w tropikach, kiedy pracowałem nasta tkach pasażerskich – na Kostaryce,Jamajce, Riwierze Meksykańskiej i w Miami. Kiedy człowiek wypływaw rejs, po jakimś czasie traci poczu-cie czasu. O świętach przypominałymi kartki lub listy, wysyłane przez ro-dziców. Chociaż bywało też tak, że z grupą Słowaków, Węgrów i Ru mu -nów, no i z pomocą kucharza przygo-towywaliśmy sobie potrawy świą-teczne: gdzieś na lądzie kupowaliśmykiszoną kapustę, w innym porcie w polskiej restauracji na dwa tygo-dnie przed Wigilią dostawaliśmybarszcz, który mroziliśmy, by go po-tem odgrzać w święta. Wszystko to z narażeniem pozycji, bowiem nam,

pracownikom nie wolno było nicze-go wnosić na statek. Kiedy nas nakry-to, kończyło się upomnieniem. No a jak wyglądają święta w tych cie-płych krajach? Spacerując gdzieś wtropikach w krótkich spodenkach,

nawet przez myśl człowiekowi nieprzychodzi, że oto idą święta. Do pie -ro jak wchodzi do sklepów, słyszy z głośników kolędy, widzi czarnoskó-rych mikołajów… Ja miałem wraże-nie, jakbym się znalazł w muzeumświąt, by tam mieszkający ludzie mo-gli zobaczyć, jak to wygląda w Euro -pie. Dla mnie to sztu czne, na pokaz.Pochodzę z Olsztyna i chyba wszy -stkie święta tam spędzane były śnież-ne. Pamiętam też takie, kiedy z powo-du awarii prądu, siedzieliśmy przyświecach i lampach naftowych, którekolekcjonował mój tato. No i te wspa-niałe, uroczyście celebrowane paster-ki! To było coś fantastycznego! Cie -kaw jestem, jak to będzie w tym roku,bowiem wybieramy się z żoną naj-pierw właśnie do Olsztyna, a potem,w pierwszy dzień świąt, do rodziny,do Poznania. RED.

Bogna Zając

Pod palmami mogę sobie wy -obra zić zabawę sylwestrową,

ale nie Boże Narodzenie.Pamiętam z dzieciństwa to ocze-

kiwanie na śnieg, który zwiastował,że zbliżają się święta. Choinka koja-rzy się ze śniegiem. U nas w domutradycyjnie ubiera się ją w Wigilię.Z całą rodziną wierzymy też, żedzień Wigilii wróży, jaki będzie ca-ły rok, dlatego nigdy nie kłócimysię tego dnia, a rano przemywamy

ręce monetami, by pieniądze trzy-mały się nas przez cały rok. A naj-wspanialsze moje święta to chybate spędzane w Białymstoku, gdziemieszka rodzeństwo mojej babci, a do stołu zasiada 40-osobowa ro-dzina. Za oknem obowiązkowo za-wsze sypał śnieg.

Jak to będzie w tym roku?Pochodzę z Zabrza, więc to nieda-leko, ale ustalamy jeszcze z rodzica-mi. Być może przyjadą do mnie, doBratysławy, i tu wspólnie urządzi-my święta.

Magdalena i Piort Michnowie

Piotr: Święta zawsze spędzamy u rodziców,albo moich, w Dębicy na Podkarpaciu, albo

żony, w Ka towi cach. Nie wyobrażam sobieświąt w ciepłych krajach. Wspo mnienia z dzie-ciństwa, do których człowiek powraca z nostal-gią, to św. Mikołaj, który przychodził po śniegu.

Magda: Jestem zwolenniczką świąt przy tem-peraturze minus 10 stopni, ale może raz w ży-ciu mogłabym spędzić święta w tropikach?Myślę, że byłoby to ciekawe doświadczenie. Naprzykład w Izraelu, przecież tam w grudniu niema minusowej temperatury. Albo Austra lii.Teraz to tam jest pełnia lata, a mikołaje pływająna deskach surfingowych! Jednak w najbliż-szym czasie do Australii raczej się nie wybiorę.

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�8

Page 9: Monitor Polonijny 2014/11-12

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Ministerstwo Spraw Zagranicznych,które deleguje konsulów na placówkidyplomatyczne, ma opracowane zadaniastrategiczne, dotyczące współpracy z Polonią, jednakże każdy konsul, jakoopiekun Polonii, nadaje jej nieco innegocharakteru. Jaka jest więc Pańskakoncepcja, dotycząca współpracy zesłowacką Polonią?Postaram się swoje doświadczenia,

nabyte przez wiele lat pracy w MSZ,w departamentach związanych zewspółpracą z Polonią, przekuć naczy ny. Czy mi się to uda? Nie wiem. W Departamencie Współpracy z Po -lo nią i Polakami za Granicą opraco-wywana jest strategia takiej współ-pracy, która później zatwierdzana jestw postaci przede wszystkim progra-mu rządowego na kolejne lata. Pro -jekt nowego Programu na lata 2015-2020 po konsultacjach międzyresor-towych obecnie znajduje się na eta-pie konsultacji ze środowiskami polo-nijnymi na całym świecie. Tekst pro-jektu jest m.in. na stronie interneto-wej naszej ambasady. Zapraszam dozapoznania się z nim i zgłaszanie uwag i sugestii. Autorami zarysu takiego pro -gramu są pracownicy departamentu.

Czy, według Pana, koncepcjaopracowana przez MSZ, jest skrojonana miarę słowackiej Polonii?Taka koncepcja to po prostu poka-

zanie głównych kierunków, dotyczą-cych współpracy MSZ z Polonią, a dlanas – pracowników ministerstwa –najważniejsze wytyczne. Naturalniew tych głównych kierunkach trzebawypracować takie sposoby działania,by odpowiadały one samym zaintere-sowanym, czyli w tym wypadkuPolonii słowackiej. Nie da się prze-

cież automatycznie stosować tych sa-mych zasad dla różnych grup ludzi,bo – proszę mi wierzyć – każda Po -lonia, od Stanów Zjednoczonych, po-przez Lichtenstein, po Watykan, jestspecyficzna, inna. Na początku wyda-wało mi się, że na Słowacji będę mógłw dużej mierze wykorzystać do-świadczenia, wyniesione z pracy naplacówce w Chorwacji. Wydawałomi się, że problemy, dotyczące i jed-nej, i drugiej Polonii, będą zbliżone.Jednakże po rozmowach z przedsta-wicielami Klubu Polskiego dochodzędo przekonania, że to wcale nie jesttakie proste, automatyczne przełoże-nie i wykorzystanie tych samych spo-sobów działania nie zawsze się spra -w dza. Krótko mówiąc, bez kontaktu z państwem, bez informacji o tym, ja-kie są państwa oczekiwania, potrze-by, co państwa najbardziej nurtuje,praca konsula nie byłaby trafiona.Naturalnie wszyscy zdajemy sobiesprawę, że wiele zależy od finansów,których zbyt dużo nie mamy, ale je-stem przekonany, że i tak możemyopracować sensowny sposób działań,by, przy niewielkich środkach mócjednak pomagać, czyli współpraco-wać ze środowiskiem słowackiejPolonii.

Przed przyjazdem do Bratysławyzapewne zapoznał się Pan z informacjami, dotyczącymi naszegośrodowiska. Jak słowacka Polonia jestpostrzegana w Warszawie?Nie wiem, do jakiego stopnia mo-

gę być szczery? (śmiech)

Do bólu (śmiech).Nie ma co ukrywać, że główna infor-

macja to ta, dotycząca niewielkiej licz-by osób polskiego pochodzenia czyPolaków w tym kraju, a druga dotyczyich rozproszenia na obszarze całejSłowacji. I tu w pracy konsula pojawiasię wyzwanie, jak dotrzeć do wszy -stkich. Gdyby ta sama liczba Polakówzamieszkiwała tylko Braty sła wę, takjak to jest na przykład w dużej mierzena Węgrzech, gdzie Polo nia skupia sięgłównie w Budape szcie, to praca była-by zupełnie inna. Byłby ułatwiony kon-takt z państwem, a tak każdy wyjazddo Koszyc czy Preszowa to inwestycjaczasowa, pochłaniająca dwa dni. Wiepani, często ma się większe oczekiwa-nia niż możliwości.

Ma Pan na myśli oczekiwania Polonii czy konsula?Oczekiwania MSZ, a ponieważ je-

stem jego reprezentantem, więc mo-je – konsula. Na podstawie sprawo -zdań i notatek, z natury swej rzeczyogólnych, oczekuje się, że tak a takbyć powinno, a rzeczywistość jestbardziej skompliko-wana.

Z Bratysławą w metryce

S potkanie z panem Jackiem Doliwą miało serdeczny charakter, nie zabrakło żartobliwych momentów, choć rozmawialiśmy o zagadnieniach bardzo ważnych dla słowackiej Polonii. Dopiero pod

koniec rozmowy okazało się, że Słowacja w sercu nowego konsula RP w RSma szczególne miejsce, tu bowiem się urodził i spędził wczesne dzieciństwo.

9

„Bez kontaktu z państwem, bez informacjio tym, jakie są państwa oczekiwania,

potrzeby, co państwa najbardziej nurtuje,praca konsula nie byłaby trafiona”.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�9

Page 10: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 10

To znaczy, że Pan się już tu na miejscuczymś rozczarował?Nie, nie, broń Boże, jeszcze nie!

(śmiech) I mam nadzieję, że do tegonie dojdzie. Te oczekiwania wypływa-ją z tego, że posiadając suche informa-cje na temat organizacji XY, jej liczeb-ności, zasadne wydają się pytania, dla-czego nie można zrobić jeszcze tegoczy tamtego. Ale będąc na miejscu,spotykając się z państwem, patrząc namapę, obliczam odległości, którepaństwa dzielą od siebie, od stolicy.Mam tę świadomość, że część z pań-stwa żyje w innych warunkach mate-rialnych niż nasi rodacy, mieszkającyna przykład w Wielkiej Brytanii.Dlaczego akurat ich wspomniałem?Dlatego, że tam po kilku latach zako-rzenienia się osiągają oni stabilnośćfinansową. I wtedy rodzą się pomysły,by zrobić coś dla naszego kraju, śro-dowiska polonijnego, dla dzieci, przy-gotować projekty, promujące polskąkulturę. Łatwiej jest działać, kiedy masię materialne zabezpieczenie. Ale naSłowacji jesteśmy w trochę innej sytu-acji. Mówię „jesteśmy”, bo utożsa-miam się z państwem. Widzę to zabie-ganie, związane ze sprawami zawodo-wymi, i zdaję sobie sprawę, że musząsię państwo nagimnastykować, byznaleźć jeszcze czas na sprawy polo-nijne. Moje chapeau bas! Wszystkowięc trochę inaczej wygląda, kiedypatrzy się na to z odległości, a inaczejbezpośrednio na miejscu, kiedy się z państwem spotykam. Teraz rozu-miem, dlaczego nie było natychmia-stowej reakcji na przykład na mój e-mail, nabieram pewnego dystansu i zaczynam państwa rozumieć. Je -stem tu krótko, dwa miesiące i mamświadomość, że pewnie za rokwszystko będę postrzegał inaczej, ajeszcze inaczej za cztery lata. Niechciałbym sobie wyrabiać opinii po-chopnie.

Z pewnością nie uda się zmniejszyćodległości geograficznych, jakie widziwięc Pan możliwości, by tę rozproszonąPolonię bardziej zintegrować?Nie mam jakiegoś panaceum.

Chciałbym, jeżeli to jest w ogóle moż-liwe, żeby pojawiały się idee niestan-dardowe. Mam świadomość, że wszy -

stko wymaga dużo energii, środkówfinansowych. Ale najpierw musi po-wstać pomysł, a być może późniejwspólnymi siłami da się go zrealizo-wać. Jaki pomysł? Proszę mnie nie py-tać, bo nie wiem. Może polskie dni w którejś miejscowości? Powiemkrótko: niekoniecznie standardoweoklepane projekty, pójście po liniinajmniejszego oporu, czyli np. chórypolonijne, zespoły folklorystyczne,standardowo przebrane w stroje kra-kowskie, od Irkucka w Rosji poKurytybę w Brazylii.

My nie mamy takich zespołów.Wiem (śmiech), ale bywały w in-

nych krajach, w których pracowałem.

Jesteśmy więc niestandardowi (śmiech).Ma pani rację (śmiech).

A jakie przedsięwzięcia Pananajbardziej interesują?Moim hobby jest wszystko to, co

związane z militariami. Uwielbiamzloty pojazdów opancerzonych, oglą-danie jadących czołgów wyzwalawe mnie wręcz euforię! Ale totaka osobista pasja. Oczywi -ście nie chcę, żeby to za-brzmiało, że się odżegnujęod standardowych projek-tów polonijnych. Nie, nie,ale nie ukrywam, że jestemnimi trochę przesycony. Bo jakreagować, kiedy po razsetny słyszy się„Hej, przele-ciał ptaszek“,„Pły nie Wisła,płynie“?

Wiemy, że dla MSZ priorytetowe sądziałania, które promują Polskę w krajuzamieszkania. A jak postrzegane jestszkolnictwo?Z pewnością będzie to stałym leitmo-

tivem, oświata zawsze będzie ważna.

W Bratysławie swoje dziesięciolecie w tym roku obchodził Szkolny PunktKonsultacyjny przy ambasadzie RP, w ramach organizacji polonijnychdziałają szkółki polonijne: Klub Polskiod 15 lat prowadzi taką w Nitrze,stowarzyszenie „Polonus” od kilku latw Żylinie. Jak ważne są one dlaopiekuna Polonii, którym jest MSZ?Niezależnie od głosów, które mogą

mówić, że to gra niewarta świeczki,że są to wysiłki niewspółmierne doefektów, będę się starał wspierać te-go typu przedsięwzięcia. Może i jestw tym trochę racji, ponieważ małodzieci uczęszcza na tego typu zajęcia,ale przecież trzeba wziąć pod uwagęrozproszenie i faktyczną sytuacjęPolaków na Słowacji. Takie zajęcia toprzecież nie tylko nauka języka pol-

skiego, ale poznawanie siebienawzajem, swoiste lekcjekultury, geografii, historiiczy nawet religii. To wszy -

stko razem sprawia, iżbę dę miał pełne popar-cie w MSZ, by wspieraćtego typu projekty.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�10

Page 11: Monitor Polonijny 2014/11-12

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

A jak postrzegana jest przez MSZ prasapolonijna, która – w przypadkurozproszonych po całej Słowacji Polaków– często jest jedynym łącznikiem?Często spotykam się z opiniami, że

media w formie papierowej są passé.

Pan też jest tego zdania?Nie, ja wyjątkowo nie. Jestem czło-

wiekiem starej daty, lubię szeleszczą-cy papier. Nie za bardzo lubię czytaćgazety czy książki w postaci elektro-nicznej. I zdaję sobie sprawę z tego,że są osoby, które nie to, że nie lubiąkomputerów, ale nie potrafią ich ob-sługiwać. Spotykam przy okienku w konsulacie takie osoby, łaknące sło-wa polskiego, które – nie czarujmysię – nie czytają i nie będą czytały ni-czego w Internecie. Dlatego jestemzdania, że potrzebne są i papierowe, i elektroniczne środki masowegoprzekazu w języku polskim i o Polsce,adresowane do Polonii.

A jak ocenia Pan „Monitor Polonijny“?Muszę przyznać, że przydały mi się

numery pisma z ubiegłego roku, kie-dy chciałem sprawdzić, jak coś wyglą-dało właśnie rok temu. Odpowiedźna nurtujące mnie pytanie znalazłemszybciej w „Monitorze“ niż w doku-mentach, którymi dysponuje konsu-lat. Do tej pory zdążyłem przejrzećtylko parę numerów pisma. Być mo-że się mylę, może ta uwaga nie po-winna być adresowana właśnie do te-go medium, ale – moim zdaniem – pi-smo wzbogaciłyby strony adresowa-ne do słowackich polonofilów. Możemogłaby to być jakaś wkładka?

Przez kilka lat na łamach „Monitora“publikowaliśmy w rubryce „Polskaoczami słowackich dziennikarzy“artykuły adresowane właśnie doSłowaków. Być może pojawią się znówjakieś ciekawe pomysły, którymimoglibyśmy ich znów zainteresować. Alewracając do zagadnienia, czy lepsze sąmedia w wersji elektronicznej, czypapierowej, to poza wspomnianymi przezPana naszymi odbiorcami, którzykomputerów nie obsługują, na uwagęzasługuje też fakt, że kilka lat temu w Ameryce tygodnik Newsweek przestałwychodzić w wersji papierowej, ukazywał

się tylko w Internecie, niedawno jednakpowrócił do wersji drukowanej.Przez MSZ media elektroniczne po-

strzegane są jako te bardziej ekspan-sywne. Mam nadzieję, że kiedyś nastą-pi renesans, powrót do gazety czyczasopisma drukowanego.

Klub Polski, który właśnie w tym rokuświętuje 20-lecie, nie posiada w Bratysławie swojej siedziby. Nawetgdyby mu się udało pozyskać odpowiednilokal, rodzi się obawa, czy będzie go w stanie utrzymać. Czy i w jaki sposóbmoże tu być pomocny konsul?Mam świadomość tego, że działal-

ność bez własnej siedziby jest dosyćkłopotliwa. Posiadanie lokalu powo-duje, że można spotykać się częściej,nawet tylko po to, by wspólnie napićsię herbaty i porozmawiać. Obser wo -wałem działania Polonii w Chorwacjii widziałem, że dzięki temu, iż posia-da siedzibę, pracowała efektywniej.Owszem rozumiem, że kwestie finan-sowe to poważny problem, ale gdybyjednak na horyzoncie pojawiła sięmożliwość wynajmu sali, pomiesz-czeń, już nie mówię o domu, dajBoże, to oczywiście oprócz werbalne-go, pisemnego wsparcia, mogą pań-stwo liczyć na pomoc, na przykładw kwestii wyposażenia lokalu.

Czego Pan życzy 20-letniemu Klubowi Polskiemu?Życzę Klubowi, by otwierał nowe

oddziały w różnych regionach Słowa -cji i by działały one prężnie. Życzę teżciekawych, chwytliwych pomysłów,którymi zachwycą państwo równieżSłowaków. No i przede wszystkim ży-czę wytrwałości.

Dziękujemy. Na koniec zapytam o wrażenia po przeprowadzce doBratysławy – już Pan się tu zadomowił?Przyjechał Pan z rodziną?

Przyjechałem z małżonką. Niestety,do tej pory nie było czasu, by pocho-dzić po mieście. Chyba dwa razy by-łem w centrum, ale były to raczej wyj-ścia służbowe. Weekendy też do tejpory były robocze. Mam nadzieję, żew końcu znajdę czas, by pospacero-wać po rodzinnym mieście.

Rodzinnym?Tak, bo ja się tu urodziłem.

Jak to się stało?Moi rodzice pracowali w Ośrodku

Informacji i Kultury Polskiej w Braty -sławie, który mieścił się w tym sa-mym miejscu, co dziś Instytut Polski.Pamiętam ten ośrodek i wszystkie fil-my, które tam jako pięciolatek ogląda-łem, chociażby „Króla Maciusia I“.Tak, tak, swój pierwszy w życiu kolo-rowy film oglądałem w Bratysławie!

Metryka wędruje z człowiekiem przezcałe życie, a z Panem Bratysławawłaśnie!W związku z wiekiem pewnie to

będzie moja ostatnia placówka dyplo-matyczna, na którą zostałem wysłany,więc w pewnym senesie koło się za-myka – tu się urodziłem i tu powra-cam.

To pewnie pierwsze słowa wypowiadałPan po słowacku?Rodzice rozmawiali ze mną po

polsku, ale chodziłem do przed-szkola, gdzie oczywiście z rówieśni-kami dogadywałem się po słowa -cku. No i pamiętam pierwszy tele-wizor – Atos, w którym oglądałemfilmy słowackie. Pamiętam też, jakbardzo przeżywałem „śmierć” swo-jego sąsiada, pana Valacha, znanegow latach 50. aktora, który… umierałna ekranie. Bardzo płakałem z tegopowodu, no bo przecież na ekranie,na moich oczach umierał mój są-siad! (śmiech). Po powrocie doPolski jeszcze długo używałem sło-wackich słów. Moim ulubionym dodziś jest tričko. Człowiek coraz czę-ściej wraca wspomnieniami do cza-sów dzieciństwa, cieszę się, że mo-gę je konfrontować na miejscu w Bratysławie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Łatwiej jest działać, kiedyma się materialne

zabezpieczenie. Ale naSłowacji jesteśmy w trochę

innej sytuacji. Mówię»jesteśmy«, bo utożsamiam

się z państwem“.

11

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�11

Page 12: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 12

Kiedy z Biura Pełnomocnika ds. Mniej szości Narodowych

w Kan ce larii Rady Ministrów RS otrzy -małam zaproszenie na dyskusję podhasłem „Szukanie korzeni“, zaplano-waną na 17 października, czyli napiątkowe popołudnie, nie liczyłam,że weźmie w niej udział wiele osób.Ale kiedy weszłam do Sali Lustrzanejw Pałacu Prymasowskim w Bratysła -wie, okazało się, że pęka ona w szwach!

Temat poświęcony poszukiwaniutożsamości przyciągnął wielu zainte-resowanych. Patronat nad przedsię-wzięciem przyjął premier RS RobertFico, a spotkanie otworzyła MáriaJedličková, pełniąca obowiązki pełno-mocnik rządu ds. mniejszości naro-

dowych, oraz Ján Budaj, wiceprezy-dent Bratysławy. Do dyskusji, którąpoprowadziła Adela Straková, zapro-szono seniorów z Bratysławy – przed -stawicieli różnych mniejszości naro-dowych.

Swoje poglądy przedstawili repre-zentanci mniejszości bułgarskiej, cze-skiej, chorwackiej, węgierskiej, nie-mieckiej, romskiej, ukraińskiej i ży-dowskiej. Spotkanie było okazją zaró -wno do prezentacji historii poszcze-gólnych mniejszości, jak i przedsta-wienia ich obecnej sytuacji oczami

poszczególnych prelegentów. Szkodatylko, że zaproszenie do tej dyskusjinie dotarło do seniorów z polskiejmniejszości, bowiem jestem przeko-nana, że i w naszych szeregach są zna-czące osobistości, które mogłyby naforum publicznym podzielić się swo-imi doświadczeniami. Kilkugodzinnespotkanie wzbogaciły występy arty-styczne. Publiczności zaprezentowalisię ukraiński zespół Tarasa Szewczen -ki, niemieckie śpiewające babcie, czy-li „Singende Omas”, bułgarska grupataneczna „Veselje“ oraz chorwaccy„Čunovski bećari”. MW

Kiedy przychodzi weekend, ucie-kamy myślami od pracy i szuka-

my zasłużonego odpoczynku. Naszapraca coraz częściej polega na spę-dzaniu długich godzin przed monito-rem, nic więc dziwnego, że weeken-dowy relaks musi się różnić podwzględem innego rodzaju aktywno-ści. A jeśli o to chodzi, czy może byćcoś lepszego niż spotkanie w groniedobrych znajomych i wspólna zaba-wą przy lekkiej, niezobowiązującejmuzyce?

Członkowie i sympatycy KlubuPolskiego w Bratysławie nigdy niewątpili w prawdziwość tej tezy i jużod dłuższego czasu planowali spotka-nie pod znakiem rytmów dyskoteko-wych. Ponieważ Klub nie posiadaswojej stałej siedziby, problemem za-wsze okazywał się brak odpowied-niego miejsca. Kiedy zatem pojawiła

Dyskoteka

Szukanie korzeni

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�12

Page 13: Monitor Polonijny 2014/11-12

13 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Z inicjatywy prezesa Klu -bu Polskiego Tomasza

Bienkiewicza doszło 22 pa -ździernika do pierwszegospotkania władz organizacjiz nowym konsulem radcąJackiem Doliwą. KlubPolski na spotkaniu repre-zentowali prezes i jego za-stępczynie, Małgorzata Woj -cie szyńska i Magdalena Štuj -berová, oraz reprezentantpol skiej mniejszości w Ko -mi sji ds. Mniejszości Naro -

dowych w Kancelarii RadyMinistrów RS Linda Rábe -ko vá. Celem spotkania byłoprzedstawienie działalno-ści Klubu Polskiego i jegowładz, omówienie najważ-niejszych zagadnień doty-czących słowackiej Poloniioraz nakreślenie zasad pracKomisji ds. Mniejszości Na -ro dowych w Kancelarii Ra -dy Ministrów RS.

Tomasz Bienkiewicz opi-sał zasady ubiegania się o do -

tacje od słowackich władz,podkreślając, że warun-kiem otrzymania takich do-tacji jest współfinansowa-nie Klubu w minimum 5 procentach budżetu pro-jektów. Z kolei radca JacekDoliwa poinformował obe -cnych o zasadach składaniawniosków na projekty doMinisterstwa Spraw Zagra -ni cznych za pośrednictwem

referatu konsularnego am-basady RP.

Pod koniec blisko dwu-godzinnego spotkania usta -lono, które projekty dlaKlu bu Polskiego są priory-tetowe, wyrażając nadzie-ję, że zdobędą one uznanieod darczyńców i zostanązrealizowane w roku na-stępnym.

RED.

się okazja wynajęcia sali w jednym z bratysławskich klubów oraz – coważne – obietnica pełnej gotowościDJ-a do roztańczenia naszego towa-rzystwa, niewiele było osób, którenie chciałyby skorzystać z takiej oka-zji. „Urządzamy polonijną dyskote-kę”– hasło rzucone przez DorotęChmiel z kierownictwa Klubu zelek-tryzowało wszystkich i sprawiło, żetrudno było się doczekać finiszu jejnegocjacji z kierownictwem znanegoklubu „Labirynt” w Dúbravce.

Gdy stało się jasne, że dyskoteka ru-sza w sobotę, 18 października, pozo-stało tylko rozgłosić dobrą wieść i za-prosić wszystkich znajomych. W na-głośnieniu imprezy wydatnie pomo-gła fejsbukowa strona Klubu oraznewsletter; nic dziwnego, że w umó-wiony wieczór wynajęta w klubie sa-la zapełniła się spragnionymi muzyki

Polakami. Ku radości członkówKlubu na dyskotece pojawiły się rów-nież nieznane wcześniej osoby.Oprócz sympatycznych Słowaków dozabawy dołączyli między innymi pol-scy studenci stypendyści programuErasmus, wśród których byli teżczłonkowie litewskiej Polonii.

Zgodnie z warunkami wynajmu sa-li, parkiet miał pozostać do dyspozy-cji wszystkich odwiedzających dysko-tekę. Nieoczekiwanie dla nas tegowieczoru w klubie „Labirynt” pojawi-ło się więcej gości niż zwykle, upadłzatem pomysł w pełni polskiej zaba-wy. Mimo iż zamiast polskich przebo-jów DJ puszczał światowe utwory ta-neczne, pokazaliśmy, że Polacy potra-fią docenić dobrą atmosferę i zdecy-dowanie zawładnęli parkietem. Ktopotrzebował chwili oddechu, mógłzaszyć się w wynajętej nam, prawdzi-

wie vipowskiej sali, aby racząc siędrinkiem z obowiązkową słomką, na-wiązywać nowe, choć przecież swoj-skie, polskie znajomości. Ogromniesię cieszymy, że znajomości te zaczęłyprzeradzać się w bliższy związek z Klubem Polskim, zawsze otwartymna nowych członków.

Zabawa w fantastycznym gronietrwała do późnych godzin nocnych, a każdy z jej uczestników z pewno-ścią myśli już o powtórce. Powtórkato chyba jednak za małe słowo – za-wsze przecież można spotkać się w jeszcze większym gronie i pobawićsię w rytm bardziej polskiej muzyki.Wszystko jest tylko kwestią inwencjioraz – jak wspomniano wyżej – znale-zienia odpowiedniego miejsca. Za -czy namy zatem poszukiwania odpo-wiedniego parkietu z nadzieją, że jużwkrótce będziemy mogli przekazaćkolejną relację z polskiej dyskoteki,wcześniej oczywiście rozgłaszającową informację. Zatem, jak powie-działby DJ, let’s stay tuned. Prosimynasłuchiwać! ARKADIUSZ KUGLER

Klubu Polskiego

Pierwsze spotkanie z nowym konsulem

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:57�PM��Page�13

Page 14: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 14

Jakże często słyszymy, że coś się koń-czy, a coś się zaczyna… Lub inaczej,

coś musi się skończyć, aby coś innegomogło się zacząć. Przekonać o tymmogliśmy się podczas niedawnegospotkania w Instytucie Polskim w Bra -tysławie. W dniu 22 października dy-rektor do spraw programowych In -sty tutu Tomasz Grabiński zaprosiłnajbliższych przyjaciół, znajomych i współpracowników na oficjalne za-kończenie swojej trwającej od 2009roku misji przybliżania Słowa kompolskiej kultury w Bratysławie. Czę -ścią spotkania było również przed -stawienie następcy, którego zada-

niem będzie teraz sformułowanie pla-nu wydarzeń kulturalnych Instytutuna nadchodzące miesiące.

Planowana zmiana na stanowiskudyrektora programowego Instytutuzbiegła się z przyznaniem kilka dniwcześniej Nagrody Litera ckiej Środ -kowej Europy „Angelus” słowackie-mu pisarzowi Pavlowi Rankovowi.Angelusa za przekład jego książki„Zdarzyło się pierwszego września(albo kiedy indziej)” otrzymał rów-nież Tomasz Grabiński. Spotkanie w Bratysławie było zatem równieżokazją do złożenia oficjalnych gratula-cji, wyrazów uznania, a także zdoby-

cia autografu tłumacza, który wcze-śniej przybliżył polskiemu czytelni-kowi choćby zbiór głośnych esejówRudolfa Chmela „Kompleks Sło wa -cki”, wydanych niedawno przezMię dzy narodowe Centrum Kulturyw Kra kowie. Nie powinno zatemdziwić, iż wspomnianego dnia po-mieszczenia Instytutu zapełniły sięlicznie przybyłymi osobami, bliski-mi panu Tomaszowi, jak również i miłośnikami jego działalności kul-turalnej i literackiej.

Obecny na spotkaniu ambasadorRP Tomasz Chłoń w krótkim, ale peł-nym humoru przemówieniu podzię-kował odchodzącemu dyrektorowiprogramowemu za pracę w Insty -tucie oraz za możliwość krótkiej, alebardzo intensywnej wzajemnej współ -pracy. Ponadto odznaczył go szcze-gólnym wyróżnieniem – medalempamiątkowym Ambasady RP w Braty -sławie AMICUS LEGATIONIS – w po-dziękowaniu za wieloletnią pracę w Instytucie Polskim w Bratysławie,upowszechnianie polskiej kultury, ję-

Dzień 11 listopada to jedna z naj -ważniejszych dat w historii

Pol ski. To symbol miłości Ojczy -zny, walki o wolność, wiary i zwy-cięstwa. Przypomina nam, że wol-ność raz zdobyta i niepodległośćraz osiągnięta nie są czymś trwa-łym, tylko czymś danym, co trzebapielęgnować. Z tej okazji 15 listo-pada 2014 w Szkolnym PunkcieKonsultacyjnym przy AmbasadzieRP w Bratysławie odbyła się uro-czysta lekcja patriotyzmu. Swojąobecnością zaszczycił nas ambasa-dor RP w RS Tomasz Chłoń. Ucznio -wie w formie występu poetycko-muzycznego przybliżyli drogę na-szej Ojczyzny do odzyskania utra-conej w 1795 roku niepodległości.

Przypomnieli, jak po 123 latachnie woli z walki, patriotyzmu, entu-

Pożegnanie Tomasza Grabińskiego z Instytutem Polskim

„Kocham Cię, Polsko“akademia z okazji Święta NiepodległoŚci

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�14

Page 15: Monitor Polonijny 2014/11-12

15

Święto Niepodległości w Nitrze

Uroczystości, upamiętniająceŚwię to Niepodległości, odbyły

się w Nitrze 17 listopada 2014 r., jakco roku na cmentarzu wojskowym z I wojny światowej. Uczestniczyli wnich konsul Jacek Doliwa, attachéobrony pułkownik Zbigniew Ko -mański, ksiądz Rafał Czyż ze zgroma-dzenia ojców salwatorianów oraz ni-trzańska Polonia. Były one wspólnączęścią obchodzonego w całej Euro -pie dnia weteranów wojennych,zwa nego Dniem Maku, i rozpoczęłysię dokładnie o godzinie 11.11. O tejwłaśnie godzinie we francuskimCom piègne podczas pod pisywaniarozejmu oddano ostatnią salwę, któ-ra zakończyła I wojnę światową.

W wojskowej asyście na grobachżołnierzy zostały złożone wieńce.Stronę polską reprezentowali wyżejwspomniani przedstawiciele amba-sady polskiej w Bratysławie, zaś stro-nę słowacką pułkownik MiroslavLorinc, podpułkownik Štefan Acsaioraz przedstawiciele słowackiegozwiązku weteranów wojskowych.

Na nitrzańskim cmentarzu znaj-duje się 437 grobów żołnierzy: Po -laków, Słowaków, Czechów, Ser bów,Chorwatów, Węgrów, Niem ców,Rumunów, Turków. Wśród nich jestteż grób kapelana wojskowego kapi-tana Zdráleka. To właśnie na jegogrobie stoi rzeźba zamyślonego żoł-nierza, wykonana w roku 1924przez Juliusa Bártfaya.

Przed licznie zgromadzonymimie szkańcami Nitry wystąpił polskikonsul, który w swoim przemówie-niu przedstawił dążenia narodu pol-skiego do odzyskania niepodległo-ści na zgliszczach I wojny światowejpo wielu latach obcych zaborów.Podczas uroczystości zapalono zni-cze na grobach polskich żołnierzy, o których nitrzańska Polo nia nie za-pomina także przy innych okazjach.Wspominano też tych, którzy przy-czynili się do odzyskania niepodle-głości w 1918 roku.

ROMANA GREGUŠKOVÁZgodnie z życzeniem autorki honorarium

zostanie przeznaczone na działalność administracyjną szkółki polonijnej w Nitrze

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

zjazmu i idei wyłoniła się wolnaPolska. Recytowane przez nichwier sze i zaśpiewane pieśni na-wiązywały do wydarzeń historycz-nych Polski, do bohaterskiej walkinaszych przodków o niepodległość,język ojczysty i tożsamość narodo-wą. Piękny występ młodzieży do-

starczył wielu przeżyć i wzruszeńpatriotycznych. Na znak radości i dumy z barw narodowych ucznio -wie przyozdobili swoje ubraniabiało-czerwonymi kokardami.

JOLANTA CABAN

zyka i tradycji narodowej na Słowacji.Ten gest spowodował, iż na twarzyodznaczonego zauważyć można byłodyskretne wzruszenie. Następującapotem mniej oficjalna część spotka-nia obfitowała w innego rodzaju pre-zenty, należące do kategorii bardziejsentymentalnych. Odchodzący wice-dyrektor otrzymał od pracownikówInstytutu oraz ambasady jedyną w swoim rodzaju wypełnioną słody-czami kapitańską marynarkę orazogromny globus, co miało nawiązy-wać do życzeń dalszych sukcesów nawzburzonych falach kulturalno-lite-rackich. Tomasz Grabiński wraz z am-basadorem RP przedstawili uroczy-ście nowego wicedyrektora Instytutu

Jacka Gajewskiego. Jak przyznał am-basador, odejście Tomasza Grabiń -skiego przyprawiłoby go o ból głowy,gdyby nie fakt, iż funkcję wicedyrek-tora obejmował właśnie Jacek Gajew -ski. Nowy dyrektor do spraw progra-mowych nieoficjalnie przyznał naszejredakcji, iż będzie się starał położyćdodatkowy nacisk na obecność w ży-ciu Instytutu sztuki audiowizualnej w formie wydarzeń muzycznych, te-atralnych i filmowych.

Redakcja „Monitora Polonijnego“przyłącza się do podziękowań dla pa-na Tomasza Grabińskiego za wspania-łą współpracę i wsparcie w działa-niach słowackiej Polonii, a ponadtożyczy mu wielu kulturalnych wyzwań

i dalszych sukcesów natym polu w rodzinnymWrocławiu.

Nowego dyrektoraJa cka Gajewskiego zaśserdecznie wita, mającnadzieję na dobre kon-takty i dobrą współpra-cę w zakresie propago-wania polskiej kulturyna Słowacji

ARKADIUSZ KUGLER

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�15

Page 16: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 16

Centrum Języka i Kultury Polskiejw Bańskiej Bystrzycy już po raz

kolejny we współpracy z InstytutemPamięci Narodowej (Oddział w War -szawie) przedstawiło bańskobystrzyc-kiej publiczności (tym razem przedewszystkim akademickiej) interesują-cą kartę współczesnej historii Polski –6 listopada w obiektach Uniwersy -tetu Mateja Bela odbyło się otwarciewystawy „W objęciach Wielkiego Bra -ta. Sowieci w Polsce 1944-1993”. Nazaproszenie CJiKP przybył do Bań -skiej Bystrzycy historyk warszawskie-go oddziału IPN Marcin Łaszczyński,który wygłosił okolicznościowy wy-kład, rozszerzający zakres informacjiprzedstawionych w tekstach poszcze-gólnych paneli wystawowych. Wysta -wa i wykład pozwalają spojrzeć prak-tycznie na całość najczęściej trud-nych relacji Polski z Rosją sowiecką

na przestrzeni dwudziestego wieku.W ramach ekspozycji na 56 planszachzaprezentowano około 150 oryginal-nych zdjęć, zgromadzonych przez bi-blioteki, agencje fotograficzne orazosoby prywatne. Zasadnicza częśćwystawy obejmuje lata 1944–1993.Jednak autorzy zaprezentowali szer-szy kontekst stosunków polsko-ra-dzieckich – od wojny polsko-bolsze-wickiej 1919–1920 r., poprzez paktRibbentrop-Mołotow, represje so-wieckie z lat 1939–1943, zbrodnię ka-tyńską, konferencję w Jałcie, porwa-nie 16 przywódców Polskiego pań-stwa Podziemnego, aż po opuszcze-nie terytorium Rzeczypospolitej Pol -skiej przez ostatnie oddziały Półno -cnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiejw 1993 r.

Większość fotografii ukazuje życiepolityczne, społeczne, gospodarcze

i kulturalne w PRL. Wśród nich znala-zły się m.in. te, pokazujące uściskimiędzy partyjnymi sekretarzami, słyn -ny gest Władysława Kozakiewi cza,złotego medalisty w skoku o tyczcena olimpiadzie w Moskwie w 1980 r.,mapę z 1955 r. z kierunkami ćwiczeńsztabowych wojsk „zaprzyjaźnio-nych“ krajów.

Wystąpienie historyka IPN sprowo-kowało zgromadzonych studentówpolonistyki i historii UMB do pytańna temat obecnej polityki Rosji w sto-sunku do Ukrainy, Europy, symbolicz-nego wymiaru rywalizacji sportowejpomiędzy Polską i Rosją itp.

Wystawę można oglądać w auli blo-ku C Uniwersytetu Mateja Bela na uli-cy Ružovej 14 w Bańskiej Bystrzycy.

JAKUB PACZEŚNIAKCentrum Języka i Kultury Polskiej

UMB w Bańskiej Bystrzycy

Wystawa o trudnych relacjach polsko-sowieckich

Przed 40 laty Bratysławai Kraków zostały mia-

stami partnerskimi. Kra kówjest drugim miastem, poPerugii, z którym łączą Bra -tysławę tak długie partner-skie stosunki. Z tej okazji 17 października doszło dospotkania władz Krakowa i Bratysławy. Na zaprosze-nie prezydenta Bratysławy

Milana Ftáčnika stolicę Sło -wa cji odwiedził wiceprezy-dent Krakowa Tadeusz Ma -tusz. Oprócz spotkań o cha-rakterze roboczym, pod-

czas których obaj panowiewymienili się doświadcze-niami z zakresu edukacji,transportu i samorządno-ści, przygotowano też cie-kawy akcent kulturalny, ad-resowany do szerszej pu-bliczności. Właśnie tegożdnia w Pałacu Pryma sow -skim otwarto wystawę au-torstwa Wiesława Majkipod tytułem „Sceny zwy-kłego życia z niezwykłego

Krakowa” (później wysta-wa była prezentowana w ok -nach Instytutu Polskiego w Bratysławie). Piękne fo-tografie, przedstawiającete najbardziej znane, ale i temoże trochę rzadziej od-wiedzane zaułki miasta, by-ły ciekawą formą prezenta-cji Krakowa.

RED.

40 latpartnerstwa

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�16

Page 17: Monitor Polonijny 2014/11-12

17

Słowacka Polonia zostałazaproszona na nieco -

dzien ne spotkanie z wice-marszałkiem Senatu JanemWyrowińskim i wicemar-szałek Sejmu Elżbietą Ra -dzi szewską. Miało ono miej -sce 13 listopada w ambasa-dzie RP w Bratysławie. Go -ści, którzy przybyli do stoli-cy Słowacji na obchody 25-lecia aksamitnej rewolucji,przywitał gospodarz pla-

cówki, ambasador RP w RSTomasz Chłoń, który opisałrelacje polsko-słowackie. Wi -ce marszałkowie zachęciliprzedstawicieli słowackiejPolonii do opowiedzenia o nurtujących ich zagadnie-niach.

Wiceprezes Klubu Pol -skie go Małgorzata Wojcie -szyńska po krótce przed-stawiła działalność organi-zacji we wszystkich regio-nach oraz działalność wy-dawniczą stowarzyszenia,wręczając gościom egzem-plarze „Monitora Polonij -ne go“ oraz publikację „Pol -ska oczami słowackichdzien nikarzy“. Z kolei Ka -ta rzyna Bielik opisała przed -sięwzięcia, organizowaneprzez Stowarzyszenie „Po -lo nus”. Obie organizacjezaprezentowały swoje osią-gnięcia, działalność eduka-cyjną (prezes Klubu Pol -skie go z Nitry Romana Gre -gušková nie kryła zadowo-lenia, że szkółka polonijnaw tym mieście działa już

15 lat!), jak i ciekawe osobi-stości: pisarza WaldemaraOszczędę z Żyliny, reżyseraFranka Chmiela z Bratysła -wy czy tłumaczkę przysię-głą Stanisławę Hanudelovą,również z Bratysławy. Sto -wa rzyszenie „Polonus” po-chwaliło się ciekawymiprzedsięwzięciami, do któ-rych należą otwierane w ró -żnych miastach na północySłowacji polskie działy w bi -

bliotekach. Oba stowarzy-szenia przygotowują teżprzedsięwzięcia promują-ce Polskę na Słowacji.„Nasza sytuacja jest niecoinna niż w pozostałychmiastach Słowacji, pewniedlatego, że mieszkamy w sto -licy i tu zapotrzebowaniena ofertę kulturalną miesz-kańców jest nieco inne, dla -tego nasze przedsięwzięciasą szeroko zakrojone, bydotrzeć do jak największejilości Słowaków“ – powie-działa Katarzyna Tulejko,prezes Klubu Polskiego w Bratysławie. Przypo mnia -ła też, że podczas imprezy„Z Polską na Ty“ na nabrze-że Dunaju przybyło około37 tysięcy osób. „Tego typuprzedsięwzięcia jesteśmy

w stanie organizować nawysokim poziomie wtedy,kiedy wiemy, że zdobędzie-my odpowiednie wsparciefinansowe, na które nie po-winno zabraknąć środków“– dodała. Z kolei KatarzynaBielik wnioskowała, by ró -wnież w innych regionachSłowacji dochodziło dospo tkań przedstawicieliwładz z Polski z Polonu -sami. Pod koniec spotkaniaCzesław Sobek wniosko-wał, by w ogólnodostępnymna Słowacji pakiecie tele-wizyjnym znalazły się kana-ły polskiej telewizji pu-blicznej. Przedstawił teżprojekt wydania słownikapolsko-słowackiego, do któ -re go hasła zbierała przezwiele lat swojej pracy za-wodowej tłumaczka Stani -sła wa Hanudelová. Pod ko-niec krótkiego spotkaniawicemarszałek Wyrowiń -ski wręczył obu organiza-cjom polonijnym publika-cje poświęcone SejmowiRP i obiecał przekazaćprzed stawione postulatyosobom odpowiedzialnymza kontakty ze słowackąPolonią.

DOROTA CHMIEL

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Spotkanie wicemarszałków z Polonią

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�17

Page 18: Monitor Polonijny 2014/11-12

Czy rzeczywiście Polki klną? Napewno klną polscy mężczyźni.

I to nie tylko ci z marginesu. Klną arty-ści, politycy, sportowcy i inni „vipow-cy”. Mało tego, ich przeklinanie odbie-rane jest prawie ze zrozumieniem. I owszem, kie dy ostatnio w Polsceujawniono nagrania trzech polskichpolityków, którzy – wierząc, iż ich roz-mowa jest prywatna – dyskutowalinie tylko o ważnych sprawach pań-stwowych, ale i o tym, kogo hojniej ob-darzyła natura, Polacy zdawali się byćoburzeni, ponieważ po pierwsze do-wiedzieli się, jak robi się politykę, a podrugie jak wulgarnie się o tym mówi.

Potem sytuacja się uspokoiła, a na-wet zmieniła, no bo jakżeż ze sobą po-winni rozmawiać prawdziwi męż-czyźni. Swoj skie chłopy. I kląć potra-fią. Czyli i do szabli, i do szklanki…

Wcześniej bluźnić publicznieudało się nieżyjącemu już Józe -fowi Zychowi. Kiedy jako mar-szałek Sejmu prowadził obrady,nie zauważył, iż ma włączonymikrofon, i – ponieważ relacjabyła na żywo – cała Polska usły-szała, jak soczyście potrafi zakląć.Ale i on nie spotkał się z potępieniem,bo przecież zaklął swojsko, po nasze-mu. Kiedy jednak wulgaryzmu użyłaposłanka, czyli kobieta, której nazwi-sko znam, ale nie wymienię (ot, takakobieca solidarność!), a zrobiła to w sto sunku do innego posła, któregonazwisko również znam, ale dla rów-nowagi też nie wymienię (dodam tyl-ko, że oboje pełnią dziś wysokie funk-cje w państwie), wulgarnie każąc musię wynosić, w Polsce zawrzało. Jakto? Kobieta i takie słowa? To jakaś wul-

garna baba! Fe! Nie wypada! A gdzie tu równouprawnienie?

Okazuje się, że język kobietróżni się od języka mężczyzn, boi różnica między obiema płciaminie polega tylko na tym, kto ma,

a kto nie ma przyrodzenia, ale do-tyczy też innych sfer.I chodzi nie tylko o jakość używane-

go słownictwa – bo na języku się sku-pię – ale i jego ilość, co dobrze widaćchoćby w postrzeganiu i nazywaniukolorów; to kobiece jest bogatsze.Setki, a właściwie tysiące lat przyczy-niły się jednak do powstania bardzo,ale to bardzo głęboko zakorzenionychstereotypów tak o mężczyznach, jak i o kobietach. Także dotyczących języ-ka. Mężczyzna może przeklinać jakszewc, zwłaszcza jeśli chce pełnićfunkcję samca alfy, zaś kobieta, wiotka

„Póki Polka żywa, póty kląć będzie…”

MONITOR POLONIJNY L 18

Wostatni dzień listopa-da odbyło się spo-

tkanie andrzejkowe dlaczłonków i przyjaciół Klu -bu Polskiego Bratysława.Dzięki uprzejmości i go-ścinności ojca TymoteuszaGóreckiego andrzejki, po-

dobnie jak tegoroczny śle-dzik, miały miejsce w Do -mu Pielgrzyma w Marian -ce. Ponieważ była to rów-nież ostatnia niedziela mie-siąca, godzinę przed zaba-wą została odprawionamsza św. w języku polskim.

Andrzejki, znane też jakojędrzejki lub wigilia św. An -drzeja (patrona miłości),traktowano dawniej bar-dzo poważnie. Był to czaswróżb, głównie dla nieza-mężnych dziewcząt. Obe -cnie formuła andrzejkowe-go święta nieco się zmieni-ła. Współczesne wró żby an-drzejkowe mają jedyniecharakter niezobowiązują-cej zabawy przed rozpo-czynającym się okresemadwentu.

Spotkanie w Mariancerozpoczęło się od serdecz-nego przywitania licznieprzybyłych gości przez oj-

ca Tymoteusza i prezes KPBratysława Katarzynę Tu -lej ko. Na stołach pojawiłysię smaczne przekąski i wy-pieki klubowiczów. Naszanowa koleżanka Bogna Za -

Andrzejkowa zabawa

ZDJĘCIA: SZANO STEHLIK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�18

Page 19: Monitor Polonijny 2014/11-12

i delikatna, powinna używać słówgórnolotnych i wyszukanych. Tenwzorzec jednak wydaje się przecho-dzić do lamusa. My kobiety współcze-sne przeklinamy tak samo jak męż-czyźni, a im jesteśmy młodsze, tymwiększą wulgarnością się wykazuje-my. Wystar czy posłuchać gimnazjali-stek, które wyrażają się coraz dosad-niej. Czy to efekt chęci dorównaniamężczyznom w tym tak trochę (ha!ha!) zmaskulinizowanym świecie? Napewno świadczy to o potrzebie przy-właszczenia sobie świata męskiego,bo przecież chcąc pełnić funkcje ste-reotypowo przypisywane mężczy-znom, upodobniamy się do męż-czyzn.

Prowadzone na Uniwersytecie War -szawskim badania wykazały, iż ko -biety i mężczyźni przeklinają dziś,używając tych samych słów, jednak w różnym celu: kobiety po to, by roz-ładować napięcie, a mężczyźni dla sa-

mego faktu przeklinania, który trak-tują jako swoisty wykładnik męskości.Warto też zauważyć, że kobietyprzeklinają częściej w swoim gronie i wówczas potrafią być nad wyrazwulgarne i dosadne, mężczyznomzaś, jak już wspomniałam, wolno w sferze publicznej więcej, a zatem i w tej sferze częściej przeklinają.

Wulgaryzmy otaczają nas wszędziei mam wrażenie, że coraz mniej rażą,bowiem często używane tracą swojąmoc. Niepokojące jest, że gdyby zaka-zać ich używania, niektórzy po pro-stu by milczeli.

Czy coś się zmieni w tym po-wszechnym przyzwoleniu na wul-garność? Pierwsze jaskółki już wi-dać… W Czechach doszło ostatniodo ostrych protestów przeciwkowybranemu w demokratycznychwyborach prezydentowi republiki,który zdaniem wielu nadużył swo-jej pozycji, używając w wywiadzie

radiowym, transmitowanym na ży-wo, kilku mocnych wulgaryzmów. I szala się przelała… ProtestującyCzesi zaczęli się domagać dymisjigłowy państwa. Co z tego wynik-nie? Politycznych zmian pewnie niebędzie, ale jest to wyraźny sygnałwyborców, że wulgarnych zacho-wań tolerować nie będą, w każdymrazie nie na tym poziomie.

Na koniec pora wrócić do tytułu,zaczerpniętego z wypowiedzi znanejpolskiej pisarki i feministki ManueliGretkowskiej, która to wypowiedź w całości brzmi tak: „Póki Polka żywa,póty kląć będzie, bo nie ma powo-dów do radości, za to ma co najmniejdwa razy więcej powodów do frustra-cji niż mężczyzna”.

Tylko czy to nas, kobiety usprawie-dliwia? Czy ten właśnie przejaw mę-skiej kultury warto przejmować?

Wesołych Świąt!MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

19 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

jąc urozmaiciła spotkanie,przygotowując na tę oka -zję kilka specjalnychwróżb, dzięki którym moż-na było sporo się dowie-dzieć o sobie i swojej przy-szłości. Nie zabrakło teżtradycyjnych zabaw an-drzejkowych, jak lanie wo-sku czy przestawianie bu-tów.

We wróżby andrzejkowemożna wierzyć lub nie,śmiać się z nich i mówić o nich z przymrużeniemoka, jednak w ten jedyny w swoim rodzaju wieczórwśród polskich i słowac-kich przyjaciół KlubuPolskiego panowała iściemagiczna atmosfera, pełnaradości, ciepła i przyjaźni.Właśnie takich wyjątko-

wych spotkań życzę wszy -stkim naszym klubowi-czom w nadchodzącym2015 roku.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Eliminacje do mistrzostw Europy 2016 zgromadziły nas,kibiców z Klubu Polskiego w Bratysławie 11 paździer-

nika w klubie All Stars Caffe. Wyposażeni w polskie flagioraz w biało-czerwone gadżety zasiedliśmy w lokalu, by ki-bicować naszym w meczu z Niemcami. Wszyscy byliśmy w doskonałych nastrojach i choć mało kto z nas na głos mó-wił o zwycięstwie, to w każdym tliła się mała iskierka na-dziei. Traf chciał, że w tym samym lokalu zebrali się też nie-mieccy kibice, co dodało pikanterii naszemu spotkaniu,które zostało zorganizowane spontanicznie, w ostatniejchwili, za pomocą Facebooka. Było ono też świetną okazją,aby poznać się bliżej.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wczuliśmy się w atmosferę, panującą na stadionie w Warszawie, nucącnasz hymn narodowy. Pierwsza połowa upłynęła na okla-skach dla bramkarza Wojtka Szczęsnego, który tego dniabronił fenomenalnie. Druga część spotkania to euforia i nerwy. Po pierwszej bramce okrzyki radości, połączonej z niedowierzaniem, i nadzieja na utrzymanie wyniku.Druga bramka w 88. minucie to już prawdziwy obłęd! Nasisiedzący obok sąsiedzi w tym momencie opuścili lokal.Jedną nogą byliśmy już w piłkarskim raju, ale Niemcy nie sąprzeciwnikiem, którego należało lekceważyć. Sędzia doli-czył 4 minuty, podczas których wszystko mogło się zdarzyć.Każdy z nas, obgryzając paznokcie, czekał na ostatni gwiz-dek. No i w końcu nastąpiła upragniona chwila! Polacyutrzymali wynik i pierwszy raz w historii zwyciężyli nadNiemcami! Uśmiechy na twarzach, oklaski, radość. Ten wie-czór należał do nas. Polska – Niemcy 2:0. DOROTA CHMIEL

Polska , biało-czerwoni!

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�19

Page 20: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 20

Oroli, miejscu i znaczeniu aksa-mitnej rewolucji powiedziano

przy tegorocznej okrągłej rocznicywiele słów. Korzystając z okazji chciał -bym powrócić do tych, które miałemokazję powiedzieć podczas Hanuso -vych dni w Preszowie 7 listopada. Za -proszono mnie tam wraz z posłankądo Parlamentu Europejskiego JankąŽitňanską i Romanem Jochem, byłymdoradcą czeskiego premiera, bym po-wiedział, co Polak myśli o aksamitnejrewolucji. Moje wieloletnie zaintere-sowania sprawami słowackimi i cze-skimi powodują, iż mój głos nie jestreprezentatywny dla całego polskie-go społeczeństwa, gdyż większośćPolaków sprawami naszych połu-dniowych sąsiadów się nie intereso-wała w 1989 roku i nie bardzo się in-teresuje dzisiaj. Pamiętajmy jednak,że ta zasada działa w obie strony. Dla -tego preszowskie spotkanie było dlamnie okazją, by szczególnie obecnymtam, w Divadle Alexandra Duchno vi -ča, młodym gimnazjalistom przypo-mnieć drogę do wolności ich rodzi-ców, zapoczątkowaną studenckimide monstracjami w listopadzie 1989roku.

To był dobry pretekst, by przywró-cić im znaczenie „solidarności”, tej pi-sanej wielką i małą literą, i podkreślić,że bez tego ruchu społecznego, któryw 1980 roku pociągnął za sobą 1/3polskiego społeczeństwa, na prze mia -ny w całym wschodnim bloku musie-libyśmy czekać o wiele dłużej. Toludzka solidarność z bitymi czeskimii słowackimi studentami w listopa-dzie 1989 roku zmobilizowała rzeszeludzi do wyjścia na ulice w kolejnychdemonstracjach, a intelektualistów

do powołania OF i VPN. W swoim wy-stąpieniu zwróciłem też uwagę na pa-radoks, że w listopadzie 1989 rokuPolska była już państwem częściowosuwerennym, z Tadeuszem Mazowie -ckim jako pierwszym niekomuni-stycznym premierem od 1945, co by-ło konsekwencją na wpół wolnychwyborów, przeprowadzonych w czerw -cu tegoż roku. Co więcej wydarzeniaaksamitnej rewolucji miały miejsce w parę miesięcy po obradach okrą-głego stołu na Węgrzech i tuż poupadku muru berlińskiego. Rodzi tozasadnicze pytanie, dlaczego ówcze-sna Czechosłowacja była tak zapóź-niona w tym procesie przemian, dla-czego największy festiwal niezależnejkultury czechosłowackiej musiał sięodbyć w dniach 3-5 listopada 1989roku w Polsce, a dokładnie we Wro -cła wiu? Prezydent Havel nie wahał sięnazwać później tego festiwalu uwer-turą do aksamitnej rewolucji.

Przyczyn, dlaczego na przemiany w Czechosłowacji musieliśmy czekaćprawie pół roku w stosunku do po-dobnych procesów w Polsce, jestwiele, ale tą najważniejszą był brak lu-dzi gotowych do rozmów po obustronach barykady. W czeskiej i sło-wackiej partii komunistycznej nie by-ło żadnej grupy reformatorów ani na-wet pragmatyków, dostrzegających,że cała konstrukcja się sypie. Długo,

bardzo długo żyła ona w przekona-niu, iż ta choroba ominie Czechosło -wa cję. Tych kilku nielicznych komu-nistów-reformatorów było mocnoukrytych i bez żadnego wpływu nadalszy los wypadków. Jak pisałem w mojej książce o słowackich elitachpolitycznych, wydanej parę lat temuw Polsce, jeden z nich na pytanie o ich bierność ze szczerością stwier-dził, że „nie było sensu wystawiać gło-wę z okopów, gdy ostatnie kule lata-ły”. Pamiętajmy też o tym, że nie dasię porównać opozycji w Polsce i Cze -chosłowacji. W Polsce od wprowa-dzenia stanu wojennego w grudniu1981 roku dziesiątki tysięcy ludzi by-ło zaangażowanych w różnego rodza-ju działalność opozycyjną. W Czecho -sło wacji zaś było to udziałem garstkiludzi, w Czechach skupionych wokółVaclava Havla i Karty77, a na Słowacjiprzede wszystkim wokół podziemne-go Kościoła Katolickiego – nielicz-nych słowackich intelektualistów,współ pracujących z opozycją określa-no mianem „wysp pozytywnej dewia-cji”. To dla wsparcia tych środowiskw październiku 1981 roku grupa pol-skich działaczy opozycyjnych powoła-ła Solidarność Polsko-Czesko-Słowa -cką, której członkowie byli właśniegłównymi organizatorami wspomina-nego festiwalu kulturalnego, a paręmiesięcy wcześniej w sierpniu 1989 ro-ku zorganizowali manifestację w pol-skim Cieszynie, w czasie której zgroma-dzeni ludzie trzymali transparenty,przepraszające za polski udział w agre-sji na Czechosło wację w 1968 roku.

Te wszystkie gesty i działania byłyudziałem garstki ludzi, którzy potemodegrali kluczowe role w procesachtransformacyjnych nad Wełtawą i Du -najem. I to w tych kartach, związa-nych z ruchem Solidarności, naszegowsparcia dla czeskich i słowackichopo zycjonistów należy doszukiwaćsię jednego z powodów listopadowe-go przewrotu. Dlatego możemy z pod -niesioną głową chodzić po ulicachPra gi czy Bratysławy, a stojąc pod ta-blicami, upamiętniającymi wydarze-nia z listopada 1989 roku, pomyśleć,że był i w nich też nasz cząstkowyudział. PIOTR BAJDA

Instytut Politologii UKSW w Warszawie

Aksamitnarewolucjaz Polską w tle

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�20

Page 21: Monitor Polonijny 2014/11-12

21

Wsłabych promieniachlistopadowego słoń-

ca i jesiennej mgle olbrzy-mia bryła zamku wydawałasię jeszcze smutniejsza i bar-dziej zapomniana. Z dalekamajestatyczna i romantycz-na budowa zachwyca, z bli-ska straszy pustką.

W miejscowości Holicz(Holíč) na Zahoriu znajdujesię olbrzymi zamek. Pierw -sza wzmianka o nim pocho-dzi z 1205 roku. Po inwazjimongolskiej w 1241 rokupo stawiono kamienną twier -dzę na wodzie, która aż doXIII wieku pełniła rolę gro-du granicznego, nazywane-go w kronikach Wywaremlub Albą Ecclesią. Jednym z wielu jego właścicieli byłZygmunt Luksemburski, pra -wnuk Kazimierza III Wiel -kie go. W 1736 r. miasto wrazz zamkiem zakupił cesarzrzymski Franciszek I Lota -ryń ski, który przebudowałtwierdzę na letnią rezyden-cję rodziny Habsburgów.Obe cny barokowo-klasycy-styczny wygląd pałacu jestwynikiem wielu modyfika-cji, przeprowadzonych podkierownictwem najznako-mitszych austriackich arty-stów i architektów. Jegoprze budowa była wielkimprzedsięwzięciem. To wła-śnie monumentalność, kon-cepcja architektoniczna i hi -storia spowodowały, iż za-mek w Holiczu został uznanyza narodowy zabytek kul turyi jedno z najlepszych dziełbarokowych na Sło wacji.

Na rozległej przestrzeniwznosi się olbrzymi trzypię-trowy budynek mieszkal ny,zaprojektowany w kształcielitery U, otoczony podwój-nym systemem masywnychmurów. Za fosą znajdował siękiedyś okazały park, który zli-kwidowano w 1919 roku.

Kiedy po raz pierwszy z oddali ujrzałam pałac, za-

chwycił mnie swoimi roz-miarami. Wyobraziłam so-bie czasy świetności tegomiejsca: arystokratów, wje -żdżających karetami do pa-łacu, popołudniowe konneprzejażdżki, rozległe ogro-dy i stajnie pełne rumaków.Podobno żona cesarza, Ma riaTeresa, zatrzymywała się tuna dłuższe pobyty aż 30 razy,zapraszając na swoje bale i uroczystości po 400 gości.

Przez most nad fosą do-tarłam na dziedziniec i wów -czas moim oczom ukazałsię zupełnie inny obraz, rze-czywisty: odpadający tynk,zardzewiała brama i smut-ne okna. W 1921 r. zamekprzeszedł na rzecz państwaczechosłowackiego i od te-go momentu zaczął nisz-czeć. Była tu zarówno szko-ła, jak i sklep z częściami sa-mochodowymi. Niektóre eks -

ponaty wywieziono na zam -ki do Czech i na Morawy,resztę, to co się dało, rozkra-dli ludzie. Dziś wnętrze da -wnej rezydencji jest puste i brudne. Tylko drewnianepodłogi, zdobione balustra-dy i zakurzone kryształoweżyrandole przypominają da -wną świetność i organizo-wane tu szlacheckie bale.W dobrym stanie zachowa-ła się jedynie sala, zwanachińską, zdobiona lustramii drewnem. Jej ściany pokry -wają skórzane tapety z mo-tywami chińskiego krajo-brazu. Tu też znajduje sięskrzynia z resztkami orygi-nalnego ekwipunku, kawał-ki obrazów, ram, dwa krze-sła i ogromny miedzianyzbiornik do gromadzeniawody deszczowej.

Słońce chyliło się ku za-chodowi, kiedy skończyłam

spacer wokół zamku. Dzi w -ne to uczucie przechadzaćsię alejkami, którymi kiedyśchodziła cesarzowa. Przedwieczornym chłodem skry-łam się w winiarni, znajdu-jącej się w dawnym budyn-ku gospodarczym. Tam zo-stałam uraczona nie tylkoszlachetnym trunkiem, ale i opowieściami, dzięki któ-rym dawna siedziba arysto-kratyczna na moment ożyław mojej wyobraźni.

Władze miasta sprzedałyzamek w 1996 roku, a kilkalat później odkupiły go za30 mln koron. Dziś lokalniradni starają się wskrzesićzamek i przywrócić mu da -wny blask, jednak stale bra-kuje na to finansów. To dru-gi zamek na Słowacji – pobratysławskim – będący kie -dyś cesarską rezydencją.Szkoda, że obraca się w ru-inę i odchodzi w zapomnie-nie. Wciąż czeka na majęt-nego sponsora z sakwą peł-ną złotych dukatów…

Mimo wszystko warto od-wiedzić Holicz, w którymodnajdą Państwo tajemni-czy, choć smutny świat le-gend i historii.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Słowackieperełki

Cesarskarezydencja

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

wciąż czeka na swojego księcia

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:58�PM��Page�21

Page 22: Monitor Polonijny 2014/11-12

Wybuch wojny światowejw roku 1914 zakończył

istnienie dotychczasowego po-rządku świata, który wydawałsię stabilny i niewzruszony. Na -wet zmasowane i wielonarodowe ruchyrewolucyjne kilkadziesiąt lat wcześniej,w czasie Wiosny Ludów 1848 roku, niepotrafiły go zmienić. Zdawało się, że takbędzie już zawsze. Dla Słowaków ozna-czało to, że będą żyć w państwie węgier-skim, a w najlepszym wypadku mogąwalczyć o autonomię kulturalną. Je -dnak wojna zmieniła wszystko. Naprze -ciwko Austro-Węgier stanęła Rosja. Cze -si i Słowacy widzieli w tym szansę napoprawę bytu narodowego. Mit Wiel -kie go Brata był silny. Polacy, doświad-czeni rosyjskim panowaniem, brutalno-ścią administracji rosyjskiej i krwawymdławieniem kolejnych powstań narodo-wych, nie mogą tego pojąć, ale nasi po-łudniowi sąsiedzi wierzyli w słowiań-skie braterstwo i Wielką Rosję, która by-łaby w stanie rozbić Niemcy i Węgry i wesprzeć słowiańskich pobratymcóww budowie ich własnego państwa. Po -woływanym żołnierzom nie chciało sięwalczyć i umierać za Austrię i Węgry. W gruncie rzeczy większość z nich sym-patyzowała z formalnym wrogiem.Oczy wiście państwo, a zwłaszcza woj-sko, miało swoją siłę, dyscyplinę i porzą-dek, które wielu uważało za rzecz natu-ralną. Niełatwo było więc zerwać z takąsiłą bezwładu. A jednak wielu żołnierzynarodowości czeskiej, w mniejszymstopniu także słowackiej, decydowałosię na dezercję i przejście na rosyjskąstronę. Wiadomo było, że żyjący w RosjiCzesi (była to przede wszystkim kilku-dziesięciotysięczna grupa osadni-ków na Wołyniu oraz grupa techni-ków-specjalistów w różnych mia-stach Ukrainy) powołali zaraz powybuchu wojny oddział, nazwanyDrużyną Czeską. Stopniowo oddziałten rozrósł się aż do kilkunastu puł-ków (kiedy w 1917 roku Czesi mo-gli opuścić rosyjskie obozy jeniec-kie). Większość tej tzw. legii tworzy-li Czesi, ale ważny był w nich także

udział Słowaków, zwłaszcza odroku 1916, kiedy to powstałaidea Czechosłowacji – wspólne-go państwa obu narodów nagruzach monarchii Habsbur -

gów. Legia miała być swego rodzaju la-boratorium przyszłej Czechosłowacji,mającej stać się wzorcem demokracjidla całej Europy Środkowej. Przejawemtego było m.in. zwracanie się żołnierzydo siebie za pomocą formy „bracie”, cobyło czymś wyjątkowym.

Legia czechosłowacka w Rosji mia-ła być zalążkiem przyszłego państwa.W na zwach oddziałów miała być zawar-ta cała ideologia: pierwszy pułk nosiłimię Jana Husa, XV-wiecznego księdza,który wystąpił przeciwko kościołowi i został spalony jako heretyk; upatrywa-no w nim symbol oporu przeciwkoHabsburgom, ściśle połączonym z Ko -ściołem Katolickim. Piąty pułk nazwa-no imieniem Tomáša Masaryka, wodza i filozofa, uosabiającego czechosłowac-ką rewolucję, bo takim mianem określa-no dążenia do stworzenia Czechosło -wa cji. Bardzo ważne było też zaznacze-nie słowackiej obecności w legii i przy-szłym „braterskim państwie”. Dlategoteż jeden z pułków zdecydowano na-zwać na cześć Słowaków. Ponieważ sło-wackim symbolem są Tatry, dlategosiódmy pułk legii nazwano Tatrzań -skim. Z czasem inny pułk (tworzony jużtrochę na wyrost) – dwunasty – nazwa-no jeszcze imieniem Milana RastislavaŠtefánika.

Pułk zaczęto tworzyć w czerw cu1917 roku. Rewolucyjny rząd rosyjski(mowa o pierwszej rewolucji rosyjskiej,demokratycznej, z marca 1917 roku) dał

zgodę na zwolnienie z obozów jeniec-kich Czechów i Słowaków i wezwał ichdo wstępowania do legii. Zborny punktdla ochotników z całego imperium ro-syjskiego ulokowany został w Boryspo -lu koło Kijowa, niedaleko dzisiejszegolotniska stolicy Ukrainy. Co ciekawe,wśród Słowaków, którzy docierali doBoryspola, była spora grupa słowackichżołnierzy, zmobilizowanych w Wojwo -di nie. W relacjach kombatantów po-jawiało się często wspomnienie, że ję-zyk słowacki czasami mieszał się im z serbskim.

Słowackich ochotników było jednakza mało, by stworzyć cały pułk. Mimo żestarano się do niego kierować wszyst-kich docierających do obozów legiiSłowaków, to stanowili oni zaledwiepołowę legionistów tejże jednostki.Jeden oddział był jednak w 100% sło-wacki. Była to 12. kompania, stacjonują-ca w małym ukraińskim miasteczkuBerezań. Słowacy stanowili też więk-szość 11. kompanii. Część z nich trafiłado innych pułków, duża grupa znalazłasię w obozie zbiorczym dla Słowakóww Irkucku we wschodniej Syberii.Ogółem do legii wstąpiło około 4 tysię-cy żołnierzy słowackich. Dla porówna-nia warto dodać, że o wiele więcej, book. 25 tysięcy amerykańskich Słowa -ków wstąpiło na ochotnika do armiiUSA i walczyło potem we Francji, zaś w armii francuskiej walczyło 7 tysięcysłowackich żołnierzy, wywodzących się z emigracji zarobkowej.

Dowódcą najbardziej słowackiegooddziału czechosłowackiej legii, owej12. kompanii, został porucznik JánGustáv Čipka. Miał 38 lat, pochodził zGemeru, w domu zostawił żonę i czwo-ro dzieci. Był rolnikiem, ale nietypo-wym, bo miał maturę, co było wówczasrzadkością. Przed wojną był starostąogniska „Sokoła” w swojej rodzinnej

wsi. Jednym z dowódców plutonubył podporucznik Rudolf Viest,który 37 lat później, już jako gene-rał, był dowódcą SłowackiegoPowstania Narodowego.

W Rosji tymczasem nasilała sięanarchia. W listopadzie wybuchłarewolucja październikowa, co do-prowadziło do ostatecznego cha-osu. Zbolszewizowane masy roz-kradły wszystko, co było do rozkra-

słowacy w legii czechosłowackiejWAŻKIE

WYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

MONITOR POLONIJNY L 22

czyli o powstaniu 7. pułku tatrzańskiego

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�22

Page 23: Monitor Polonijny 2014/11-12

23 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Podobno o miłości powiedzianojuż wszystko, a przecież wciąż po-

wstają kolejne książki, wiersze, tekstypiosenek i filmy, które niby mielą tensam temat, wciąż opowiadając nam ja-kąś nową historię, ukazującą coś, cze-go nie znaliśmy do tej pory, lub coś,co znamy aż za dobrze z własnego ży-cia. Miłość w swych różnych aspek-tach jest, była i będzie! Towarzyszynam lub do niej tęsknimy, jest siłą na-pędową, często bywa niszcząca. O mi-łości można godzinami opowiadać,słuchać, czytać, oglądać, a i tak tematusię nie wyczerpie.

„Płynące wieżowce”, film Toma Wa -si lewskiego (reżyseria i scenariusz),to kolejna opowieść o miłości niespo-dziewanej, która zaskakuje bohate-rów, uskrzydla, ale jest tak trudna dozaakceptowania przez otoczenie, żestaje się wstydliwym problemem,któ ry doprowadza do tragedii. Dwojezakochanych, cały świat przeciwkonim. Pierwsze skojarzenie? Romeo i Julia. Wasilewski opowiedział namhistorię, której szkielet jest nam wszy -stkim dobrze znany, tyle że w tym przy-padku chodzi o miłość dwóch męż-czyzn. Jeżeli widz spodziewa się skan-dalu obyczajowego, taniej sensacji,gejów z piórami w pupie rodem z Almodovara lub też propagandowe-go kina gejowskiego, to się rozczarujei lepiej, żeby pozostał w domu. Ho -moseksualizm nie jest tu ani niczymstrasznym, ani cudownym, schodziwręcz na drugi plan tak, jakby w ogó-le nie miało znaczenia, ja-kiej płci są bohaterowie.To film o miłości i miłośćjest głównym bohaterem.„Pły ną ce wieżowce” toopowieść tak uniwersal-na i autentyczna w swejwymowie, że wrzucanie

jej do jednej szuflady z kinem gejow-skim byłoby co najmniej dużymuproszczeniem. Należy też zauważyć,że jest to pierwszy polski film, którynie pokazuje geja w okle panej kon-wencji nadwrażliwego sa mo tnika lubgroteskowego ekscentryka. Głó wnymtematem filmu jest rozdarcie we-wnętrzne i konieczność dokonywa-nia życiowych wyborów w sytuacji,gdy inni mają jasno sprecyzowaneoczekiwania, co do tego, co powinni-śmy zrobić. To opowieść o tym, jaktrudno czasem wybrać pomiędzy cie-płym, wygodnym, dawnym życiem a podążaniem za czymś nowym, nie-znanym, o trudności wyrwania się z uporządkowanego życia nawet, jeże-li nas uwiera i nie daje szczęścia. W fil-mie świetnie zarysowane są portretypsychologiczne bohaterów. Każdy z nich ma dwie twarze, nikt nie jestjednoznacznie dobry ani zły.

Wspaniałe kreacje aktorskie zgoto-wali nam wcielający się w główne ro-le Mateusz Banasiuk (Kuba), BartoszGelner (Michał) i Marta Nieradkie -wicz (Sylwia). Młodzi, zdolni, natural-ni, bez ogranych twarzy i serialowej,tandetnej maniery.

Film miał swą premierę na festiwa-lu Tribeca w Nowym Jorku, gdzie zebrał świetne recenzje. Wygrał też w ka tegorii East of West w KarlowychWarach, a ostatnio pokazywany był naLets Cee Film Festival w Wiedniu,gdzie publiczność po napisach końco-wych zamarła w ciszy na długie dwie

minuty, po czym uhono-rowała twórców niekoń-czącymi się owacjami.

Gorąco polecam wszy -stkim, nie tylko kinoma-nom!

MAGDALENAMARSZAŁKOWSKA

dzenia. Żadna administracja już niedziałała. Dwu i pół tysiącu żołnie-rzy 7. pułku (jak i całej legii) groziłgłód. Pomimo wypraw po okolicz-nych wsiach brakowało najbardziejpodstawowych produktów: ziem-niaków, mąki, cukru; mięso było ra-rytasem.

Na początku 1918 roku kierow-nictwo czeskiej emigracji politycz-nej zdecydowało o podjęciu próbyprzeniesienia legii z Rosji do Fran -cji, co miało być ratunkiem dla żoł-nierzy i wzmocnić obecność cze-chosłowacką w Europie Zacho -dniej. Ukraina była w tym czasie,po przewrocie bolszewickim, sa-modzielnym państwem, nieuznają-cym rządu w Moskwie. W obronieprzed bolszewikami rząd ukraińskizwrócił się o pomoc do Niemiec.W środku tego zawirowania poli-tycznego znalazł się korpus czecho-słowacki. Tomáš Masaryk, który w tym czasie przyjechał z USA doRosji, wynegocjował, iż czechosło-waccy legioniści będą mogli prze-jechać przez całą Rosję, Ural,Syberię aż do Oceanu Spokojnego,skąd przez Amerykę i Atlantyk zo-staną przetransportowani do Euro -py, na front francuski. Chłopcyspod Trenczyna, Zwolenia czy zeSpisza mogli od wyobrażeń o takiejpodróży dostać zawrotu głowy.Siódmy pułk ruszył w swą wielkąpodróż 4 marca 1918 roku. Wszy -stkich 173 żołnierzy kompaniiwsia dło do pociągu na stacji kolejo-wej Jagotin i ruszyło w wielką nie-wiadomą przez niefunkcjonującykraj pełen dezerterów, band i ludziposzukujących chleba oraz rozma-itych wojsk, zwalczających się na-wzajem… Podstawowym proble-mem okazał się brak drewna napę-dzającego parowóz (węgiel był takcenny, że do pilnowania każdegoworka wyznaczono osobnego stra -ż nika). Planowano zdobywać je podrodze, na każdej większej stacji. I tak rozpoczęła się czechosło-wacka Anabaza.

ANDRZEJ KRAWCZYK

Ciąg dalszy w następnymnumerze „Monitora Polonijnego“

A taka piękna miłość…

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�23

Page 24: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 24

Agata Passent we wstę-pie do swojej najnowszejksiążki pisze: „Wychowalimnie wybitni polscy fe -lietoniści Daniel Passent i Agnieszka Osiecka, któ-rych dowcip, kultura i eru-dycja kastrowały mnie od

wschodu do zachodu”.Trze ba przyznać, że wszyst-kie cechy dobrego felieto-nisty pani Agata musiaławyssać z mlekiem matki.Mi nęło już 18 lat odkąd au-torka wkroczyła na ścieżkę,wyznaczoną przez jej wy-

bitnych rodziców. Swoje fe-lietony publikuje w najbar-dziej poczytnym magazy-nie kobiecym „Twój Styl” i z okazji swojej osiemnast-ki, czyli pełnoletności w pi-saniu felietonów, na nowoposegregowała teksty z po-

przednich prawie dwóchdekad. W 2014 roku do rąkczytelników trafił zbiór fe-lietonów pt. „Kto to panizrobił?”, które autorka po-grupowała tematycznie.Warto dodać, że tematówpani Agacie nie brakuje! Jejbystre oko i niesamowitydar obserwacji oraz ciętyjęzyk to mieszanka wy -buchowa. Teksty dotycząspraw pozornie błahych i codziennych, dzieci, ma-cierzyństwa, przemian spo-łecznych, kobiet, mężczyzn,zakupów i życia pełnego

F elieton uważany jest za najtrudniejszy gatunekdziennikarski. Wymaga zarówno niebywałej erudycji,wiedzy, oczytania, jak i lekkiego pióra, bystrego zmysłu

obserwacji i niezwykłego dowcipu.

Wykastrowana Agata

Sex sells, czyli w wolnym tłumacze-niu seks wszystko sprzeda. Pod -

tekst seksualny zarówno w subtel-nym, jak i boleśnie dosłownym uję-ciu, towarzyszy reklamom przeróż-nych produktów. Od rzeczy nieodwo-łalnie kojarzących się z seksem, jakprezerwatywy, poprzez spoty zachę-cające do kupna dachówek i blachyfalistej, na wysokobudżetowych kam-paniach promujących luksusowe to-rebki i perfumy skończywszy.

Seks i skandale z nim związane totakże świetny temat dla mediów,szczególnie jeśli dotyczą ludzi władzyi ich pilnie strzeżonych sekretów.Rozporkowa afera w Białym Domu, w której główne role grali prezydentBill Clinton i stażystka Monika Lewin -sky, była tematem samograjem nie tyl-ko dla bulwarówek i magazynów seg-

mentu people. Poważni dziennikarzeszanowanych tytułów z całego świataanalizowali sprawę, wątek po wątku,na bieżąco rzucając opinii publicznejnajbardziej smakowite kąski. Kilka latpóźniej w Polsce rozgorączkowanemedia niczym telenowelę w odcin-kach relacjonowały seksaferę, w któ-rą uwikłani byli posłowie Samoo -brony. Ich intymne kontakty z pewnąpanią i niemoralne propozycje, którejej składali, na pewien czas zmonopo-lizowały nagłówki gazet i czołówkiserwisów informacyjnych. Teraz, gdysprawa została niemal przez wszyst-kich zapomniana, a jej bohaterowieodeszli w polityczny niebyt, widaćwyraźnie, jak niewielkie było jej zna-czenie. Groteską wydają się poświę-cone aferze programy publicystycz-ne, czerwone paski z „pilnymi“ depe-szami w kanałach informacyjnych i transmitowane na żywo konferencjeprasowe.

Niepokojąco atrakcyjna staje się dlamediów również tematyka śmierci.Oczywiście nie jest tak uniwersalna i dająca pole do działania jak seks –bo wciąż istnieje silne tabu kulturo-we – jednak niemal zawsze gwarantu-jąca zainteresowanie odbiorcy. W zna -komitej większości media rozgrywająśmierć cynicznie. Nieważne, czy na-stąpiła w wyniku choroby, zaniedbańlekarza, tragicznego wypadku, samo-

bójstwa, wreszcie morderstwa – każ-dą można potraktować jak sensację,przygotować dziesiątki, ba! setki in-formacji. Wszystkie oczywiście pilnei przełomowe. Jest trup – jest temat,który trzeba wyeksploatować do gra-nic możliwości.

Kiedy na początku października naraka trzustki zmarła aktorka AnnaPrzybylska, media wpadły w histerię.Poza standardowym w takich sytu-acjach przypomnieniem filmografiizmarłej, którą w medialnym dyskur-sie nagła śmierć nobilitowała do mia-na jednej z największych polskich ak-torek, czytelnicy i widzowie dostalipakiet de luxe, czyli wspomnienia bli-skich i dalekich znajomych Przybyl -

N E K R O M E D I APolskamedialna

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�24

Page 25: Monitor Polonijny 2014/11-12

25 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

absurdów. Wszystkie na-pisane lekko, dowcipnie,bez tonu moralizatorskie-go i narzucania swojegozdania czytelnikowi. Sko -ja rzenia filmowe, cytaty i motywy literackie, któ-rymi autorka posługujesię jak pianista nutami, toperełki, którymi celnieokra sza portret współ-czesnej kobiety i otaczają-cych ją paradoksów. Fe -lie tony podzielone zosta-ły na pewne podkatego-rie, których tytuły mówiąsame za siebie: „Baba w

futrze, czyli z życia Pola -ka”, „Pasożytka, czyli z ży-cia Warszawki”, „Szehere -zada, czyli z życia kosmopo-litki”, „Doświadczona dzie -wica, czyli z życia matki, żo-ny i ko chanki”,„Mę żczy zna w lu -fciku, czyli z ży-cia myślicielki”,„Tanio popsuję,czyli z życia mo-jego”. W swoichobser wacjachautorka nie po-zostawia suchejnitki ani na męż-

czyznach, ani na kobietach,ale z nikogo nie szydzi, ni-kogo nie wyśmiewa, a jejkrytyczny sposób widzeniaświata nie ma nic wspól-nego z krytykanctwem.

Jest trafnie, sma -cznie i inteli gen -tnie. Jedy nymminusem jestto, że felietonczytany jako po-jedynczy tekst,na dłużej pozo-staje w naszejpamięci, a zbiórkilkudziesięciu

tekstów, czytany na raz,sprawia wrażenie przeła-dowanego tematyką. Tru -dno zatrzymać się przyjednej myśli na dłużej,gdy za chwilę robimyskok kwantowy do inne-go uniwersum. Może poprostu dawkować sobiefelietony i nie czytać ichjednym tchem? Oboję -tnie, w jakim tempie po-stanowią Państwo czytać„Kto to pani zrobił?”, waż-ne, by tę książkę przeczy-tać.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

skiej, rozważania o tym, jak poradząsobie owdowiały mąż i trójka dzieci,dywagacje na temat doskonałych ról,które mogłaby zagrać, wreszcie od-ważne stwierdzenia, że gdyby niemieszkała w Polsce, jej udziałem stała-by się kariera na miarę Julii Roberts. I crème de la crème - emitowany w TVP1 wywiad z lekarzem aktorki,który zdradził dość drastyczne i in-tymne szczegóły dotyczących jej cho-roby. Nagle wokół śmierci Ani zacząłrobić się magiel. Przerażający, bo je-go źródłem była czyjaś realna trage-dia. Licytacja, kto ją lepiej znał, z kim się bardziej przyjaźniła. I naj-gorsze: licytowanie się, kto wiedziałwięcej o jej chorobie, a kto mniej (...) - trafnie skomentował przyjaźniący

się z Przybylską dziennikarz KubaWojewódzki. To był zlot medialnychcmentarnych hien. Nie wiem, czy by-łaby dumna z takiego towarzystwa.Jej prawdziwi przyjaciele żegnali jągodnie i w milczeniu – dodał.

Podobne niezdrowe zainteresowa-nie towarzyszyło śmierci małżeństwareporterów, Brygidy Frosztęgi-Kmie -cik i Dariusza Kmiecika. Zginęli onipod gruzami kamienicy, która zawali-ła się w wyniku wybuchu gazu. Je -szcze kiedy rumowisko było przeszu-kiwane przez strażaków, serwisy in-ternetowe umieściły notki biograficz-ne dziennikarzy oraz wypowiedzi ichwspółpracowników, wspominającychprzygotowywane wspólnie materiały.W sytuacji, w której wystarczające i chyba najbardziej właściwe byłoby

powstrzymanie się od komentarzy (i w ogóle od podawania persona-liów zaginionych), przynajmniej doczasu zakończenia akcji ratunkowej,media przygotowały grunt pod ko-lejne żałobne show. Kiedy infor-macja o śmierci Kmiecików zosta-ła potwierdzona, prezydent Komo -rowski postanowił o nadaniu impośmiertnie Złotych Krzyży Zasłu -gi. Ta decyzja rozpętała w mediachburzę; zarzucano, że została podję-ta pochopnie i bez wyraźnego uza-sadnienia. Spór o to, czy odznacze-nie należało się zmarłym, czy nie,niemal przyćmił tragedię. Dysku -sja i przerzucanie się argumentamidobiegły końca w dniu pogrzebureporterów – oczywiście relacjo-nowanego na żywo.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�25

Page 26: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY L 26

W ostatnich miesiącach mijającegoroku sportowi reprezentanci Polskidawkują nam dość regularnie sukce-sy i medale. Ostatnio stało się to, o czym marzyliśmy i na co czekaliśmy.Reprezentacja Polski wygrała XVIIIMistrzostwa Świata w Piłce SiatkowejMężczyzn i to w Polsce! Ta edycja mię-dzynarodowego turnieju siatkarskie-go z udziałem 24 reprezentacji naro-dowych, organizowana przez PolskiZwiązek Piłki Siatkowej (PZPS) i Te le -wizję Polsat pod patronatem Mię dzy - narodowej Federacji Piłki Siatko wej(FIVB), została rozegrana w dniach 30 sierpnia – 21 września 2014 r.

Chęć udziału w kwalifikacjach domistrzostw świata (MŚ) pierwotniewyraziły 154 federacje krajowe – re-kord w dotychczasowej historii roz-grywek o mistrzostwo świata. Ostate -cznie jednak do eliminacji przystąpi-ło 149 reprezentacji ze wszystkichpięciu konfederacji kontynentalnych.Nasza reprezentacja do rozgrywek za-kwalifikowała się automatycznie – ta-ki jest przywilej gospodarza. Miasta -mi, w których miano rozgrać mecze,były Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice,Kra ków, Łódź i Wrocław, ale turniejprzeprowadzono też w Warszawie,na Stadionie Narodowym, gdzie roze-grano mecz otwarcia pomiędzy Pol -ską i Serbią. I właśnie już podczas

inau guracji mistrzostw polska repre-zentacja pokonała Serbię 3:0. Tegodnia padł też rekord liczby widzów w historii tej imprezy. Na trybunachStadionu Narodowego zasiadło 63 tys.kibiców, co według zarządzającychobiektem jest także rekordem fre-kwencji stadionu. W sumie podczastegorocznych mistrzostw rozegrano103 mecze.

Po uroczystym otwarciu imprezyprezes PZPS Mirosław Przedpełskipodkreślał: „Otwarcie mistrzostw za-chwyciło przedstawicieli FIVB i in-nych zagranicznych gości. To było dlanich coś zupełnie nowego. Wszyscymieli rozdziawione gęby (…) Dlaprzedstawicieli FIVB to było coś zu-pełnie nowego. Czas skończyć ze ste-reotypami, że Polacy to złodzieje i pi-jacy. To się zmieniło. To już nie jest ta-kie społeczeństwo. Jesteśmy fajnym,wesołym i pomysłowym narodem.I niech świat się o tym dowie!”. Poczęści oficjalnej 63 tysiące widzówodśpiewały a capella Mazurka Dąbro -wskiego. Później kibice stworzyli go-rącą atmosferę, pomagając reprezen-tacji Polski w zwycięstwie nad Ser bią.Cały udział naszych w fazie grupowejmożna nazwać pasmem sukcesów.Zaczęło się od meczu otwarcia.Potem były zwycięstwa nad Australią3:0, Wenezuelą 3:0, Kamerunem 3:1

(Kameruńczycy jako jedyni wygraliset) i Argentyną 3:0. W drugiej rundziefazy grupowej było już trudniej. Na po-czątku przegraliśmy ze Stanami Zje -dno czonymi (3:1). Potem nasi złapalirytm i z chwilowymi trudnościami pokolei gromili rywali. Pokonali Wło -chów (3:1), Iran (3:2) i Francję (3:2).

Wejście do trzeciej fazy grupowejbyło już sygnałem, że może być do-brze. Wprawdzie grupę uznano zagrupę śmierci, ale na początku biało-czerwoni pokonali Brazylię (3:2). Na -stępnie rozegrali mecz z reprezenta-cją Rosji. W przeciągu kilkudziesięciuminut wybili Rosjanom z głowy myślo półfinałach. Mecz wygraliśmy 3:2! Po -dopieczni Stephane’a Antigi z pierw -szego miejsca w grupie awansowalido grona czterech najlepszych dru-żyn świata. Po tej dawce napięcia ner-wowego można powiedzieć, że mniejwięcej normalnie w półfinale poko-naliśmy Niemców 3:1.

Dnia 21 września zagraliśmy finałw katowickim Spodku! Przeciw namstanęli broniący mistrzowskiego tytu-łu Brazylijczycy. Z naszymi reprezen-tantami było 12 528 rozentuzjazmo-wanych kibiców, wśród nich patronhonorowy turnieju, prezydent RPBro nisław Komorowski wraz z mał-żonką. No i stało się! Pokonaliśmy Bra -zylijczyków 3:1, a Polska została siat-karskim mistrzem świata! To naszdrugi złoty medal w historii tej impre-zy. Dodatkowo Mariusz Wlazły, którygrał pierwsze skrzypce niemal w każ-dym z trzynastu meczów, został wy-brany najbardziej wartościowym za-wodnikiem mistrzostw i… zakończyłkarierę w reprezentacji. Jego gra za-sługuje na olbrzymią pochwałę. Niktnie ma wątpliwości, że to właśnie on

W prawdzie babcie mawiały, że w złoto zawsze wartoinwestować i najlepiej trzymać je w banku ziemskim, rzecz jednak nie będzie o zakupach

kruszcu. Trzymamy się sportu. Radość kibicówzaczyna w naszym kraju przyjmować formę constans!

Złoto w siatce!

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�26

Page 27: Monitor Polonijny 2014/11-12

27 LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

przyczynił się w dużej mierze do tego,iż po 40 latach znów jesteśmy złotymimedalistami mistrzostw świata. Obja -wie niem turnieju i naszej reprezenta-cji został przyjmujący Mateusz Mika,który był wsparciem dla drużyny w trudnych sytuacjach. W finale mi-strzostw świata przeszedł samego sie-bie. Był zdecydowanie najlepszym za-wodnikiem meczu i doprowadzał Bra -zylijczyków do rozpaczy, notoryczniemijając ich lub odbijając ich bloki.Awansowaliśmy do Pucharu Świata –pierwszego turnieju kwalifikacyjnegodo igrzysk olimpijskich w Rio de Ja -nei ro. Selekcjoner polskich siatkarzy,Francuz Stephane Antiga zapewnia, żenie zostawi polskiej reprezentacji, na-wet gdyby otrzymał propozycję popro-wadzenia reprezentacji fran cuskiej.

Cień na te mistrzostwa rzuciła spra-wa transmisji telewizyjnej. Prawa doniej zakupiła Telewizja Polsat, płacąc15 milionów euro. Transmisja w otwar -tych kanałach Polsatu wiązała się z PKN Orlen, który miał być sponso-rem imprezy, ale w końcu się wycofał.Wtedy podjęto decyzję o kodowaniumeczów, z wyjątkiem meczu otwar-cia. Darmowy dostęp mieli tylko abo-nenci Cyfrowego Polsatu. Przed półfi-nałem Polska – Niemcy stacja zadecy-dowała o transmisji meczu o mistrzo-stwo na kanale otwartym pod warun-kiem, że nasi wejdą do finału. Decyzjętę podjęto po apelu prezydenta RPBronisława Komorowskiego. Kodo -wa nie mistrzostw wywołało wście-kłość i falę krytyki ze strony kibiców.Wzywano do bojkotu Polsatu. Naznak protestu wobec kodowaniatransmisji wywiadu dla stacji odmó-wił trener reprezentacji BułgariiPłamen Konstantinov. Odkodowanyfinał w Polsacie oglądało 9,62 milionawidzów, ceremonię medalową zaś17,2 mln widzów! Pozostaje tylko po-wiedzieć, oby tak dalej!

Życzę Szanownym Czytelnikom i so -bie, aby nadchodzący rok przyniósłnam przynajmniej tyle samo sukce-sów polskich reprezentantów na świa -towych arenach sportowych, co po-przedni, i oczywiście wielu emocji!

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium

zostanie przekazane na nagrody dla dzieci,biorących udział w konkursach „Monitora”.

Renata Przemyk nie jest ty-pową polską piosenkarką.

Rzadko gości na salonach, niepozuje na ściankach, nie oceniauczestników talent shows. Ktowie, może kiedyś zmieni zdaniei zapragnie zabiegać o krótko-trwałą popularność, mierzonąliczbą tekstów publikowanychw plotkarskich portalach inter-netowych. Teraz trudno mi wy-obrazić sobie taką woltę ze stronyPrze myk, ale jeszcze kilka miesięcynie podejrzewałabym jej o flirt z brzmie -niami elektronicznymi. Tymczasemoblicze nowego albumu artystki, Rze -źba dnia, nie pozostawia złudzeń –Przemyk nic przeciwko takiemu flir-towi nie ma, a nawet nie wyklucza po-ważniejszego związku.

Ci, którzy z bogatego dorobkuPrze myk najbardziej cenią mroczny i rockowy Andergrant (1996) alboszczególnie zżyli się z Mało zdolnąszansonistką (1992), mogą poczućsię zawiedzeni. Rzeźba dnia to płytazdecydowanie lżejsza i stylistycznieinna, choć nie jest to tak drastycznazmiana, jak w przypadku pamiętnegoModern Rocking (2009) AgnieszkiChylińskiej. Na Rzeźbie dnia, opróczwspomnianej już elektroniki (chwy-tliwy Kłamiesz), odnajdziemy etnicz-no-orientalne elementy (wyjątkowoudany Czas M) i odrobinę rytmów,kojarzących się z reggae (Nic to jest).Brzmieniowych niespodzianek jestdużo, choć nie wszystkie przyjemne.Utworem ze zmarnowanym poten-cjałem jest w moim odczuciu Wilk, w którym interesująca elektronikazostała przyćmiona irytującą manierą

wokalną, brzmiącą jak kalkastylu Katarzyny Nosowskiej.

Sama Przemyk jest z Rzeźbydnia bardzo zadowolona i za-pewnia, że niczego by na tejpłycie nie zmieniła. O zawar-tości krążka opowiadała nie-dawno w dość enigmatycznysposób. To piosenki o tym, cojest teraz, dokładnie w tymmomencie życia. Na serio

i na żarty. Szeptem, loopem, z piersi,z głowy, na wiele instrumentów, ko-ta, wilka i kobietę. O tym, co jest z na-mi, ze światem wokół, między ludź-mi bliskimi i wszystkimi innymi.Wszystko, co nam się przydarza, i to,co wybieramy każdego dnia spra-wia, że jesteśmy tacy, a nie inni – mó-wiła. Warto posłuchać Rzeźby dniaprzynajmniej raz i samodzielnie roz-szyfrować wszystkie znaczenia. Tymbardziej, że znając Renaty Przemykchęć do zmian i poszukiwania no-wych artystycznych wyzwań, kolejnyalbum może być zupełnie inny.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Czulymuchem-

Perfekcyjniewyrzeźbione

brzmienie

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�27

Page 28: Monitor Polonijny 2014/11-12

Głos Tomasza Knapika, cho ciaż charakterystycz-

ny i rozpoznawalny, nie wszy -stkim się podoba. Znany kry-tyk filmowy i publicysta Tomasz Ra -czek, który jest zdeklarowanym prze-ciwnikiem szeptanki, nazwał go wręczgłosem, który zabija. (...) lektorzywszystko czytają tym samym, lekkozblazowanym głosem. Charakter fil-mu w TVP zależy więc nie od gatun-ku, reżysera czy odtwórcy głównychról, lecz od maniery lektora - pisałRaczek w jednym z felietonów. - Jakmoże to być irytujące, niech zaświad-czy przykład miłego skądinąd Toma -sza Knapika (...) Knapik akcentujenajczęściej pierwszą sylabę, dodającdo tego wystudiowany ton, co maupozorować potoczystość i swobodę.Nic bardziej błędnego! Owe “dzień -dobry”, “wró - ciłem”, “za - pomnia-

łem” i “do - widzenia” śnią mi się ponocy, a włosy stają mi przez sen dębana głowie, aż dziurawią poduszkęna istne rzeszoto – narzekał. Widzo -wie zdają się tej awersji nie podzielać.Więcej – uważają, że Knapik doskona-le sprawdził się, czytając listy dialogo-we kultowych seriali Świat wedługBundych i Strażnik Teksasu. Bez nie-go to nie byłoby to samo – to jeden z najczęściej słyszanych komentarzy.Nic przeciwko rzekomej manierzeKnapika nie mają na pewno warsza-wiacy – w autobusach komunikacjimiejskiej to właśnie jego głos od kilkulat informuje o przebiegu trasy.

Skoro jesteśmy przy stołecznymtransporcie publicznym, nie wypada

nie wspomnieć o innymcenionym lektorze, Ma -cieju Gudowskim. Gu -dow ski, który czyta

dialogi w filmach od bliskotrzydziestu lat, a telewidzomznany jest głównie z kina akcji,

zdecydowanie zwy ciężył w zorgani-zowanym niedawno plebiscycie nagłos zapowiadający przystanki dru-giej linii metra. Zdobył blisko 48 pro-cent wszystkich głosów, pokonującm.in. aktorki Danutę Stenkę i Krysty -nę Jandę. Mieszkańców Warszawynie przekonały feminizujące środowi-ska, argumentujące, że skoro głosempierw szej linii metra jest mężczyzna(znany lektor filmów dokumental-nych Ksa wery Jasieński), o przystan-kach drugiej linii powinien informo-wać głos kobiecy. Z przeprowadzo-nych wcześniej sondaży wynikało, żeduże szanse na zostanie głosem dru-giej linii metra miałaby KrystynaCzubówna. Kojarzona głównie z fil-mami przyrodniczymi i bardzo przezwidzów ceniona lektorka nie zdecy-

dowała się jednak na udziałw konkursie.

Wyliczając najpopular-niejszych lektorów tele-wizyjnych, nie wypada

pominąć Stanisława Olej -ni czaka. Polskim głosem

zagranicznych produkcjijest od 1989 roku. Współ -

pracuje z największymi sta-cjami telewizyjnymi: TVP,

TVN, Polsat i HBO. Czytał listy dialo-gowe emitowanych na srebrnymekranie filmów Cztery wesela i po-grzeb, Tańczący z wilkami, Rambo,Titanic. Jego głos znają też doskonalefani seriali, m.in. Allo, allo, JAG -Wojskowe Biuro Śledcze czy niekoń-czącego się tasiemca Moda na sukces.

Dużą sympatią telewidzów cieszysię Jacek Brzostyński, który nie tylkoczyta listy dialogowe w filmach i se-rialach (Kill Bill, Dzień świstaka,Robin Hood – książę złodziei; Nawariackich papierach, Przyjaciele,CSI, Teletubisie), ale także współpra-

cuje przy wersjach dubbingowa-nych. Brzo styński wspomagał swoimgłosem również kampanie społe -czne, m.in. Polskiej Akcji Humani -tarnej i Wiel kiej Orkiestry Świą te -cznej Pomocy.

Do grona wielkich głosów zza ka-dru bezsprzecznie zaliczali się nieży-jący już, nieodżałowni lektorzy Lu -cjan Szołajski i Zdzisław Szczotko w -ski. Szołajski w ciągu czterdziestu latpracy zawodowej przeczytał listy dia-logowe 20 tysięcy filmów, z Niewol -ni cą Isaurą na czele. Podobnie jakSzczotkowski był jednym z lektorówemitowanego w latach 80. ubiegłegostulecia popularnonaukowego pro-gramu Sonda.

MONITOR POLONIJNY L 28

POLAKPOTRAFI

Lektor - polska specjalność❷

MACIEJ GUDOWSKI

KSAWERY JASIENSKI

JACEK BRZOSTYNSKI

STANISŁAW OLEJNICZAK

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�28

Page 29: Monitor Polonijny 2014/11-12

29

pOlskie kOlędy w nitrzeKlub Polski Nitra zaprasza

28 grudnia o godzinę 16.00

do katedry św. Emerama

na koncert polskich kolęd,

w którym wystąpi zespół

Musica Poetika oraz grupa wokalna VOX.

Jednocześnie informujemy, że msza święta

w języku polskim odbędzie się w tym samym

miejscu i tego samego dnia o godz. 15.00.

Nauka na wesołoKlub Polski Nitra przypomina,że w kościelnym CentrumWolnego Czasu Nitra-Klokočinaw każdą środę od godziny16.30 odbywają się zajęcia z języka polskiego. To swoistaszkoła na wesoło. Do grupymożna jeszcze dołączyć.

Serdecznie zapraszamy!

LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

WYBÓR Z PROGRAMU INSTYTUT POLSKIEGO W BRATYSŁAWIE

Ë 25 ROCZNICA SŁOWACKIEGO PEN CLUBU11 grudnia, godz.17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Z okazji 25. rocznicy Słowackiego CentrumPEN pod patronatem Marka Maďariča, ministrakultury RS, odbędzie się literackie spotkanieautorów z państw Grupy Wyszehradzkiej orazAustrii i Ukrainy. Wspólnie będą dyskutować na temat „Literatura w kontekście dziejów”.

Ë MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA12 grudnia, godz. 9.00-16.00,Bratysława, Primaciálny palác,Primaciálne námestie 1poświęcona tematowi „Literatura w kontekście dziejów - wewnętrzna i zewnętrzna przestrzeń wolności w krajach V4, Austrii i Ukrainy”.Więcej informacji: www.scpen.sk.

UWAGA! CZYTELNICY!Informujemy, że kto chce wesprzeć

naszą działalność wydawniczą, możedokonać wpłat w Tatra banku

(nr konta: 2666040059, nr banku1100). Nowych odbiorców pisma

prosimy o podanie redakcji swojegoadresu, pod który „Monitor” ma być

przesyłany. Kontakt z redakcją:[email protected]

PrezentacjaWydawnictwo RECO s.r.o.,

Księgarnia Ex Libris w SNG

oraz autorzy zapraszają

na prezentację

malarskiej monografii

JAN BERGERw czwartek 11 grudnia 2014

o godzinie 18.00

Café Berlinka w SNG w Pałacu

Esterházyowskim

Plac Ľudovíta Štúra 4

w Bratysławie

R E A L I ZOVA N É S F I N A N Č N O U P O D P O R O U Ú R A D U V L Á DY S R, P R O G R AM K U LT Ú R A N Á R O D N O S T N ÝC H M E N Š Í N 2014

V ý s t a v a p o t r v á d o 1 9 . d e c e m b r a

p o z v á n k a n a v e r n i s á ž v ý s t a v y

��'���'����' '���'��'�' '��%��$'��!���#� ' "��'� �'�� ����������

S TO WA R Z Y S Z E N I E P O L A KÓ WI ICH PRZYJACIÓŁ NA SŁOWACJI

V R Á M C I C Y K L U U M E N I E Z N A Š I C H R A D O V��� ����� ��� ������ ���&��'�"�����

Klub Polski Bratysława zaprasza na koncert

bożonarodzeniowy w ramach projektu

„Boże Narodzenie nam w sercach gra“(„Vianoce v srdciach hrajú”).

Koncert odbędzie się 12 grudnia 2014 o 17.00w Moyzesovej sieni Filharmonii Słowackiej w Bratysławie.

Serdecznie zapraszamy do wspólnego kolędowania!

Koncert bożonarodzeniowy

W imieniu Klubu Polskiegowszystkim Rodakom oraz ichsłowackim Przyjaciołom chcęzłożyć serdeczne życzeniabożonarodzeniowe – zdrowych,pogodnych, pełnych miłości chwil,przeżytych w gronie bliskich.

TOMASZ BIENKIEWICZ– prezes Klubu Polskiego na Słowacji

Panu Janowi Bergerowi, który w tym roku obchodzi okrągłyjubileusz życiowy, składamynajserdeczniejsze życzeniazdrowia, sukcesów artystycznychoraz spełnienia wszystkich marzeń.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Życzenia

Szeptanka to jeden z niewielu relik-tów epoki przedinternetowej, któryma się dobrze i jeszcze długo nieodejdzie w zapomnienie. Biorąc poduwagę preferencje polskich telewi-dzów i rosnącą liczbę nowych pro-dukcji, można spodziewać się wysy-pu młodych, zdolnych lektorów. Czybędą równie rozpoznawalni i popu-larni jak ci, o których wspominałam –czas pokaże.

KATARZYNA PIENIĄDZ

LUCJAN SZOŁAJSKI

JACEK BRZOSTYNSKI

O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�29

Page 30: Monitor Polonijny 2014/11-12

MONITOR POLONIJNY LISTOPAD-GRUDZIEŃ 201430

Bez taryfy ulgowejKilka dni temu media

obiegła wiadomość, żedwóch młodych turystówniemieckich umieściło graf fi -ti na wagonie metra. Mi może wyjechali oni do Taj -landii, a następnie polecielido Malezji, to już tam, nalotnisku w Kua la Lum pur,czekała na nich policja, któ-ra odesłała ich do Singa -puru. Tu tejszy kodeks kar-ny przewiduje za wan -dalizm karę więzienia lubgrzywnę. I nie byłoby z tymwiększego problemu, gdy-by możliwą karą nie była…chłosta. A jest ona obowiąz-kowa. Można zresztą naInternecie znaleźć specjal-ny film, objaśniający i przed -stawiający sposób wymie-rzania tej specyficznej ka-ry. Ci dwaj młodzi ludzie z Europy zapewne jej nieunikną mimo oficjalnychprotestów. Ale przebywają-cy dłużej w Singapurzeprzyjezdni z różnych zakąt-ków świata wiedzą, że jestto przyjemne, miłe miejscedo mieszkania, do robie -nia interesów, ale pod jed -nym warunkiem: trzebabez wzglę dnie przestrze-gać prawa. Brak tutaj taryfyulgowej, szczególnie w przy -padku przemytu narkoty-ków, za które to przestęp-stwo sądy orzekają karęśmierci.

Cztery pory lataSpacerując po Singapu -

rze (i stosując się do wszy -stkich tutejszych zakazów i nakazów), czujemy się bez -piecznie. Nie ma tutaj kra-dzieży, nie ma natrętnychhandlarzy, ścigających bie -dnych turystów całymi ki-lometrami, nie ma naciąga-

czy, oferujących tanie pod-róbki renomowanych firm.A przecież takie widokiznamy z wielu miejsc Azji.Za to jest wiele miejsc, któ-re zadziwiają swoim uro-kiem. Singapur kojarzy sięco prawda z nowoczesną,piękną architekturą, okaza-łymi drapaczami chmur,ogro dami i basenami naszczytach budynków, alema też i drugie oblicze.Określenia „ogród w mie-ście” czy „miasto w ogro-dzie” są jak najbardziej ade-kwatne. Roślinnością w Sin -gapurze można zachwycaćsię bez końca. Oprócz kró-lowej, którą niewątpliwiejest orchidea, o której pisa-łem w poprzedniej częściartykułu, jest jeszcze wieleinnych, oryginalnych ga-tunków egzotycznych ro-ślin. Mimo stosunkowo ma-łej powierzchni wyspy i ro-snącej liczby mieszkańców

władze dbają o utrzymanieterenów zielonych. Są tutajduże parki, dobrze zacho-wane resztki lasów tropi-kalnych, akweny wodne itd.Wydawałoby się, że w wa-runkach tropiku utrzyma-nie terenów zielonych niewymaga żadnych nakła-dów. Nic bardziej błędne-go! Liście z drzew opadajątutaj cały czas i są natych-miast sprzątane. Oczywi -ście rosną tu drzewa tropi-kalne, które nigdy nie zrzu-cają wszystkich liści, a wię -kszość z nich kwitnie nie-zależnie od pory roku, któ-ra jest tutaj umowna. Przyj -ście zimy daje się zauważyćtylko przez pryzmat wy-stroju miasta sztucznymichoinkami i iluminacją. Je -sienią jest trochę więcejopa dów, ale one są częściątutejszego życia – pada czę-sto, gwałtownie, potem szy -bko obsycha. Wracając do

pielęgnacji drzew, to z jesz-cze większą starannościątraktowane są liście palm,które mogą zatrzymywaćwodę. Te liście są natych-miast usuwane, aby zapo-biec rozmnażaniu się ko-marów. Owady te mogą bo-wiem przenosić dengę,której tu wszyscy się oba-wiają. Toteż przeprowadza-ne są kontrole, nawet w pry -watnych domach i ogro-dach, w celu sprawdzenia,czy gdzieś nie ma stojącejwody. Mimo wszystko, za-puszczając się w tutejszylas, warto pamiętać o za-braniu ze sobą środka prze-ciw komarom, bo te jednakczęsto tu występują.

Rozwiązaniaarchitektoniczne

Kolejną ciekawostką są ni-skie zabudowania, którychna szczęście jest w Singapu -rze jeszcze dużo. Są całe en-klawy domów jednorodzin-nych, również budowanychobecnie, ale są też przepię -kne pozostałości z czasówkolonialnych; stare, gustow-ne hotele, rezydencje czy teżmniejsze domy. Na szczegól-ną uwagę zasługują białe do-my z czarnymi elementami,budowane na przełomie XIXi XX wieku, w stylu zwanymtutaj black and white. Sąoczy wiście inne ciekawe bu-dowle w stylu balijskim lubteż szereg rozwiązań archi-tektonicznych, pochodzą-cych z krajów regionu. Alenajciekawsze dla mnie sąniektóre rozwiązania archi-tektoniczne, łączące tradycjęz nowoczesnością. Zdarzasię, szczególnie w centrummiasta, że stary, piękny bu-dynek, został obudowany w postaci wieżowca. To robiwrażenie!

Z orchideą w tle❷

Im dłużej jestem w tym odległymmiejscu, tym więcej rzeczymnie zaskakuje. Wielu

znawców Azji twierdzi, że Singapur to Azja dlapoczątkujących. Jest w tym wiele racji – argumentyprzemawiające za tą tezą przedstawiałem poprzednio.Jest to niewątpliwie jedna z najnowocześniejszychczęści kontynentu, ze sterylną niemal czystością, alejednak z odmienną kulturą i tradycją.

Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie przeznaczone na nagrody dla dzieci, biorących udział w konkursach ogłaszanych przez redakcję.

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��8:59�PM��Page�30

Page 31: Monitor Polonijny 2014/11-12

31

Czas Bożego Narodzenia toczas radości. Rodziny

spotykają się w dużym gronie.Przyjeżdżają wujkowie, ciocie,kuzyni i kuzynki. Babcie i dziadkowie czekają nawszystkich z otwartymiramionami. Rodzice uwijają się jakpszczółki podczas przygotowań doświąt. Ale na wigilii obecni są nietylko członkowie rodziny, którzymogą przyjść osobiście. Na uroczystąwieczerzę przychodzą też i ci,których już wśród nas nie ma. Bo totaki czas! Czas, w którym łączą sięludzie, łączą się światy, wszyscy chcąbyć blisko innych, czuć ciepło,radość.

W tym roku odeszli moidziadkowie – w czerwcu babcia, w listopadzie dziadziuś – rodzicemojej mamy. Bra kuje mi ich. Często o nich myślę. Im bliżej BożegoNarodzenia, tym częściej mi się tozdarza...

W mojej rodzinie przy stolewigilijnym, jak sięgam pamięcią,zawsze się ustawiało jednowolne krzesło dla zbłąkanegowędrowca czy niespodziewanegogościa. Mam już tyle lat, że wiem,iż ten wędrowiec czy gość niemusi się stawić osobiście. Wiem,że on przychodzi najczęściejsymbolicznie. W tym roku będęoczekiwać symbolicznejobecności moich dziadków.

Dotąd zawsze byli z nami w czas świąteczny, ze mną, z moją młodszą siostrą Hesią,przy jednym stole z moimirodzicami, prababciami,wujostwem, kuzynostwem.Śpiewali z nami kolędy,

dziadek wołał: „O, jaka pyszna ryba!”,babcia wybierała raczej jako głównedanie pierogi z kapustą, mogła ichzjeść nawet tuzin, choć była drobnejpostury. Pomagali namrozpakowywać prezenty, robilizdjęcia…

Często myślę sobie, że dziadkowietowarzyszą mi na co dzień. Czasem,idąc rano z siostrą – ja do szkoły,

siostra do przedszkola –spoglądamy w stronęzawieszonych na niebiechmurek i wołamy: „Cześć,babciu Jolu! Cześć dziadziuRysiu!”. Uśmiechamy się przytym, tak jak dziadkowielubili. W święta będziemy sięuśmiechać jeszcze szerzej nasamą myśl o ich bliskiejobecności. W wigiliępójdziemy na cmentarzzapalić świeczkę na grobiedziadków, a potem

„przyprowadzimy” ich na kolację dodomu. Do zobaczenia, babciu! Dozobaczenia, dziadziu! WesołychŚwiąt!!!

SONIA PACZEŚNIAKz pomocą mamy – Beaty

Oświęcimskiej

MONITOR POLONIJNY LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2014

Wieża BabelI na koniec świątynie –

na całym świecie częstonajciekawsze i najokazal-sze pozostałości architek-toniczne po czasach mi-nionych. W Singapurze,który jest jak wieża BabelAzji, można znaleźć miej-sca kultu niemal wszystkichreligii. A więc uwagę tury-stów przykuwają liczneświątynie hinduskie, bud-dyjskie, meczety, będącedla przybyszów z Euro pyszczególnie ciekawe. Alejest tutaj również cała ma-sa kościołów chrześcijań-skich – pierwsi dotarli natę wyspę kupcy ormiańscy,którzy wybudowali swójkościół. Jest tutaj wiele ko-ściołów protestanckich,ale również są liczne para-fie katolickie. Mimo żechrześcijanie stanowią nie-całe 10% ogólnej populacji,to jednak liczba świątyń,szczególnie katolickich, jeststosunkowo duża – prze jeż -dżając przez miasto, dośćczęsto można zauważyćbudowle z krzyżem. Niewszystkie te budynki są je -dnak miejscami kultu. W nie -których mieszczą się mu-zea, a w jednej dawnej świą -tyni protestanckiej jest na-wet restauracja.

Restauracje, jadłodajnie– to chyba najczęściej spo-tykane miejsca w Singapu -rze. Z ofertą dla każdego,od bogatych snobów, pozwykłych turystów, oszczę -dnie gospodarujących swoi -mi zasobami. Ale o atrak-cjach kulinarnych Singapu -ru może następnym razem!

ZENON KOSINIAK-KAMYSZ,ambasador RP w Singapurze,

w latach 2003 - 2007ambasador RP w RS

Dokończenie w następnymnumerze „MP”

Radość z odwiedzin w czasie świąt

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��9:00�PM��Page�31

Page 32: Monitor Polonijny 2014/11-12

AGATA BEDNARCZYK

Nasze domowe święta są swojskie i – jak życie pokazuje – w pełniprzewidywalne. Na pewno wiele razyzastanawialiście się, jak by to byłozasiąść do Wigilii z kimś niezwykłym,kto zaczarowałby nas swojąosobowością i sprawił, że zwyczajowyplan świąt trochę by zmienił swój rytm.Pod choinką wszystko jest możliwe, więc dziś gość specjalny – PaniAmbasadorowa Jolanta Chłoń – znana

czytelnikom także z wywiadu,opublikowanego w wiosennym numerze„Monitora”, w którym opowiedziała nietylko o realiach ambasadorskiego życia,ale również o popisowych potrawach ze swojej kuchni. Wyobraźmy więc sobie,że właśnie otrzepujemy buty ze śniegu,stojąc w progu rezydencji polskiegoambasadora, i już za chwilęzasiądziemy do stołu, na którympojawią się pierogi i barszcz.

Ciasto:• 500 g mąki• 250 ml wody• 2 łyżki oleju• 1 jajko• sól

Farsz:• 800 g kiszonej kapusty• 50 g lub więcej

suszonych grzybów• 2 cebule, sól, pieprz,

liść laurowy

Jak ładnie pachną te wszystkie rady Pani Ambasadorowej! A potrawy smakująpewnie równie wyśmienicie, skoro samprezydent Słowacji, goszcząc w rezydencjiambasadora, nie powstrzymał się oddokładki. Co na to protokół? Pewnie zalecazłożyć życzenia Wesołych Świąt!

Do pierogów idealny będzie czerwonybarszcz, oczywiście postny, gotowanyz dużej ilości buraków z dodatkiemzwyczajowej włoszczyzny. Jego smakwzbogacą: liście laurowe, pieprz, sokz cytryny i garść suszonych grzybów.Sok z cytryny dodajemy do barszczuna końcu i później go już niezagotowujemy ponownie, bo straciswój piękny kolor.

Sposób przyrządzaniaKapustę dusimy z przyprawami,osobno gotujemy namoczoneuprzednio grzyby. Gdy kapusta i grzyby są już miękkie, odcedzamy i drobno siekamy. Pokrojoną w kosteczkę cebulę podsmażamy napatelni i dodajemy do niej resztęfarszu, dusząc aż do odparowaniapłynu. Zostawiamy do wystygnięcia.Z mąki, jajka, soli i olejuwyrabiamy ciasto, dolewającstopniowo ciepłą wodę aż dopowstania jednolitej masy.Zostawiamy ją przykrytą miską na

około pół godziny. Następnie cienko(około 2 mm) rozwałkowujemy i za pomocą szklanki wykrawamykrążki, do których wkładamy połyżce farszu. Zlepiamy dokładnieswoją ulubioną metodą. Pierogiwrzucamy na osoloną, gotującą sięwodę z dodatkiem oleju i po około 2 minutach od wypłynięciawyjmujemy łyżką cedzakową.Można je potem zrumienić na patelni.

Pierogi z kapustą i grzybami

Barszcz

Monitor11-12:Monitor11-12��12/8/14��9:00�PM��Page�32