Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

328
8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg) http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 1/328

Transcript of Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

Page 1: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 1/328

Page 2: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 2/328

Taki był początek wojny Iwan Bagramian

Spis treści Do czytelnika ........................................................................................................................................... 3

W Specjalnym Okręgu Wojskowym ........................................................................................................ 6

Powrót do linii ..................................................................................................................................... 6

Zadanie dowódcy okręgu .................................................................................................................... 9

W sztabie armil .................................................................................................................................. 13

Niedaleko granica .............................................................................................................................. 18

Nowy przydział .................................................................................................................................. 26

Ważne zmiany ................................................................................................................................... 28

Plan osłony ........................................................................................................................................ 33

Ostatnie przygotowania .................................................................................................................... 50

Bitwa graniczna ..................................................................................................................................... 58

„KOWO-41“ wchodzi w życie............................................................................................................. 58Do ostatniego naboju ........................................................................................................................ 63

Wierność obowiązkowi ..................................................................................................................... 66

Przygotowujemy przeciwuderzenie .................................................................................................. 72

Nie starczało sił.. ................................................................................................................................ 80

Czas przejść do obrony ...................................................................................................................... 89

Najodważniejsi, najwytrwalsi .......................................................................................................... 100

Ku starym rejonom umocnionym .................................................................................................... 106

Bohaterski Kijów .................................................................................................................................. 117

Wróg u progu................................................................................................................................... 117

Kijowianie uważają się za zmobilizowanych .................................................................................... 129

Ogniowa tarcza miasta .................................................................................................................... 135

Kontynuujemy ataki ........................................................................................................................ 138

Szturm generalny............................................................................................................................. 168

Niepowodzenie pod Okuninowem .................................................................................................. 186

Guderian skręca na południe .......................................................................................................... 191

Walka na skrzydłach ........................................................................................................................ 196

Page 3: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 3/328

W pierścieniu ognia ......................................................................................................................... 207

Nie złożono broni ............................................................................................................................ 220

Obalenie mitu ...................................................................................................................................... 236

Odrodzony front .............................................................................................................................. 236

Odwrót odwrotowi nierówny .......................................................................................................... 244

Rachunek i stalowe nerwy ............................................................................................................... 259

Kleistowi grozi pułapka .................................................................................................................... 279

A więc- szczęście żołnierskie! ......................................................................................................... 293

Szef nie istniejącego sztabu ............................................................................................................. 302

Ruszyliśmy! ...................................................................................................................................... 313

Kleszcze się zwarły ........................................................................................................................... 317

Przed nami - nowe zwycięstwa ....................................................................................................... 323

Do czytelnika

Pamięć ludzka, niestety, ma wielu wrogów, którzy choć powoli, lecz niezawodnie ją osłabiają. Do nich

zalicza się nieubłagany czas, który wymiata ziarnko po ziarnku z magazynów pamięci ciekawe i znaczące fakty z minionego okresu żyda. Niekiedy nowe wydarzenia i nowe wrażenia mimo wolizmuszają nas do odmiennego spojrzenia na to, co przeżyliśmy, i wówczas sprawy dawno minionychdni raptem zaczynamy widzieć w innym świetle. W związku z tym wiele niebezpieczeństw czyha napamiętnikarza. Świadom, tego, nie polegałem jedynie na pamięci, lecz przystępując do spisania swychwspomn ień, przestudiowałem zachowane dokumenty, a także odszukałem wielu uczestnikówopisywanych wydarzeń.

Piszę o Wielkiej Wojnie Narodowej, która budzi i będzie budziła żywe zainteresowanie nie tylkowspółczesnych, lecz także potomnych. Podczas zmagań wojennych, najbardziej okrutnych i krwawychw dziejach ludzkości, ze szczególną wyrazistością zamanifestowały się w naszym kraju takie cechy, jak

trwałość pierwszego w świecie państwa socjalistycznego, patriotyzm obywateli radzieckich, a takżeprzyjaźń narodów zamieszkujących Kraj Rad.

Z uzasadnioną dumą wspominamy wspaniałe sukcesy Armii Radzieckiej, wielkie bitwy stoczone podMoskw ą, Stalingradem i Kurskiem, a także zwycięski finał wojny. Nic więc dziwnego, że opisom tychoperacji poświęca się tyle uwagi. Ale głęboko mylą się ci, którzy w wydarzeniach początkowegookresu wojny dostrzegają jedynie niepowodzenia Armii Radzieckiej, uwarunkowane nieoczekiwanąnapaścią agresora. Nie należy bowiem zapominać, że właśnie te groźne dni dobitnie wykazały całemuświatu, iż Armia Radziecka pod doświadczonym kierownictwem partii komunistycznej potrafiwytrzymać każdą, nawet najcięższą próbę. Nieustraszone męstwo żołnierzy radzieckich orazdalekowzroczność partii i rządu ostatecznie obróciły wniwecz wszystkie plany wroga.

Page 4: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 4/328

Na ocz ach całego świata armie wielu krajów kapitalistycznych w mniej trudnych warunkach szybkozałamywały się i kapitulowały. W ten sposób hitlerowskim Niemcom udało się w stosunkowo krótkimczasie pokonać prawie całą Europę zachodnią. Łatwe zwycięstwa zaćmiły umysły faszystowskimprzywódcom i stworzyły podatny grunt dla opracowania niedorzecznego planu zniszczenia ArmiiCzerwonej i podbicia Kraju Rad w ciągu kilku tygodni.

Mam zamiar ukazać Czytelnikowi, jak ten zbójecki plan zaczął załamywać się już z chwiląprzekroczenia przez armie hitlerowskie radzieckich granic.

Oto dlaczego postanowiłem rozpocząć swe wspomnienia od momentu bezpośredniopoprzedzającego wojnę, a za główny temat wziąć wydarzenia początkowego jej okresu, którychbyłem świadkiem latem 1941 roku na Ukrainie. Niestety, najwybitniejsi dowódcy, którzybezpośrednio kierowali działaniami bojowymi wojsk radzieckich na kierunku kijowskim, zginęlitragicznie w końcu września 1941 roku i dlatego wszystkie publikacje, dotyczące początkowegookresu wojny n a Ukrainie, oparte zostały na dokumentach, które nie w pełni, lecz tylko w jakimśstopniu odzwierciedlają owe wydarzenia.

W przededniu wojny zajmowałem stanowisko szefa oddziału operacyjnego - zastępcy szefa sztabuKijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego, który to okręg od pierwszego dnia wojny przekształciłsię we Front Południowo-Zachodni. Było mi dane brać bezpośredni udział zarówno w opracowywaniuplanów operacyjnych okręgu w przededniu wojny, jak i w kierowaniu działaniami bojowymi, którerozwinęły się w lecie 1941 roku na ogromnym terytorium Ukrainy radzieckiej, w bardzo niesprzyjających dla Armii Czerwonej okolicznościach.

Do pisania wspomnień pobudziło mnie szczere pragnienie opowiedzenia szerokiemu kręgowiCzytelników, w jakich niezwykle trudnych warunkach walczyli obywatele radzieccy, odpierajączdradziecką napaść faszystowskich wojsk niemieckich, z jakim bohaterstwem spełniali oni swój

żołnierski obowiązek wobec Ojczyzny. Nic tak nie umacnia przyjaźni, jak wspólna walka i wspólne przeżycia w cza sie ciężkich próbdziejowych. Ale choć piszę o ludziach, których losy wzruszają mnie także dziś, usiłowałem być jaknajbardziej obiektywny i ścisły, opisując, jak to się mówi, „bez obłudnego mędrkowania“ to, czegobyłem świadkiem.

Każdy, kto kiedykolwiek wziął do ręki pióro, by opowiedzieć o minionych czasach, zrozumie, jaktrudno jest pisać o wydarzeniach, które przeżywaliśmy. W tym przypadku niekiedy ludziom może sięwydawać, że działalność instancji dowódczych, do których wtedy oni należeli, była logiczna i samaprzez się zrozumiała, a działalność innych, przeciwnie, trudna do wytłumaczenia, a nawet błędna.

Takiego subiektywizmu chciałem uniknąć. Starałem się wydawać bezstronny sąd o działalności tychlub innych dowódców, jak gdybym oceniał własne czyny i własną działalność.

Aby ułatwić Czytelnikowi zrozumienie wydarzeń początkowego okresu wojny, postanowiłemrozpocząć swe wspomnienia od opisu sytuacji, jaka wytworzyła się w Kijowskim Specjalnym OkręguWojskowym w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny.

Wielka Wojna Narodowa trwała 1418 dni. W niniejszej pracy zostały omówione tylko pierwsze 178dni. Faktycznie był to zaledwie początek wojny i stąd zrodziła się nazwa mojej książki.

W ciągu tych 178 dni Armia Czerwona nie tylko ponosiła porażki, lecz także potrafiła bić wroga, uczącsię zwyciężać. W miarę swych sił starałem się wykazać to na przykładzie wojsk Frontu Południowo-

Zachodniego i Południowego.

Page 5: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 5/328

Usiłowałem zwłaszcza wyjaśnić przyczyny, które skłoniły Naczelne Dowództwo radzieckie do takdługiego niepodejmowania decyzji o wycofaniu naszych armii Frontu Południowo-Zachodniegoz rejonu Kijowa, kiedy siłom głównym tego Frontu groziło okrążenie. Czytelnik będzie mógł sięprzekonać, że choć po siedemd ziesięciodniowej bohaterskiej obronie Kijowa wojska radzieckiemusiały opuścić stolicę Ukrainy, opór ich na tym odcinku frontu nie tylko nie osłabł, lecz stał się

jeszcze bardziej zacięty. Dzięki ogromnym wysiłkom udało się odbudować duży odcinek frontu nakierunku kijowsko-charkowskim.

Chciałem także rozwiać niesłuszne przekonanie, że wojska Frontu Południowo-Zachodniego wycofałysię w październiku 1941 roku na wschód od linii Biełgorod - Charków rzekomo w związku z klęskąponiesioną w walkach, które rozgorzały w końcu września i w pierwszej połowie października. Że niebyło właśnie tak, postaram się wykazać to Czytelnikowi na faktach.

Zaznajamiając się z obszerną literaturą na temat Wielkiej Wojny Narodowej, zwróciłem uwagę naokoliczność, że nawet historycy wojskowi niezbyt dokładnie zdają sobie z tego spraw ę, jak narodziłysię plany jednej z pierwszych wielkich radzieckich operacji zaczepnych - uderzenia pod Rostowem. Od

początku do końca brałem udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu tej głośnej operacji, starałemsię więc szczegółowo przedstawić, jak zrodził się jej zamiar i jak wprowadzono go w życie.

Nieprzypadkowo końcowy fragment mej relacji, dotyczącej pierwszego okresu wojny, poświęcamnatarciu wojsk prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego pod Jelcem, które w gruncie rzeczybyło częścią składową wielkiej bitwy moskiewskiej, a właśnie bitwa ta rozwiała mit o niezwyciężoności armii hitlerowskiej. Stosunkowo niewielka pod względem zasięgu operacja jelecka

jest bardzo ciekawa nie tylko z powodu swej oryginalności, lecz także i dlatego, że stanowiła jeden zestrumyków, które w sumie utworzyły potężną rzekę o rwącym nurcie, i nurt ten właśnie odrzuciłwroga od radzieckiej stolicy.

Oddając swą pracę pod osąd Czytelnika, jak każdy autor pragnę, by nie pozostał on obojęt nyi pamiętał o bohaterstwie żołnierzy, którzy rzetelnie wypełnili swój obowiązek wobec Ojczyzny.

Składam gorące podziękowanie i wyrażam głęboką wdzięczność wszystkim mym Towarzyszom Broni, a zwłaszcza Pułkownikowi Aleksiejowi Iwanowiczowi Korniejewowi. Ich to pomocy zawdzięczam, żepomimo nawału pracy i licznych obowiązków służbowych i społecznych zdołałem ukończyć tę książkę.

Autor

Page 6: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 6/328

W Specjalnym Okręgu W ojskowym

Powrót do linii

Minęło blisko cztery lata, jak rozstałem się z 5 Dywizją Kawalerii im.Blinowa i przeniosłem zŻytomierza do Moskwy, wstępując do tylko co utworzonej Akademii Sztabu Generalnego. Moja grupaszkolna liczyła trzynaście osób. Przyjaciele żartowali, że to nieszczęśliwa liczba. Mówili:- nieoczekujcie powodzenia. Ale proroctwo nie sprawdziło się. Studia szły pomyślnie. Jedynie „diabelskituzin“ wkrótce przekształcił się w zwykły, gdyż jednego ze słuchaczy usunięto za niedostatecznepostępy.

Akademia dała nam dużo, wzbogaciła naszą wiedzę, zwłaszcza w dziedzinie sztuki wojennej. Sukcesyw nauce zaznaczyły się w tym, że niektórzy ze słuchaczy naszej grupy zostali w tejże Akademiiwykładowcami. Pierwszymi, którzy uzupełnili rzedniejące kadry profesorskie, byli: kombryg (dowódcabrygady) Joha nn Bebris, Estończyk, oraz pułkownicy Nikołaj Jemieljan owicz Argunow, WładimirPiotrowicz Swiridow i Kons tantin Fiodorowicz Skorobogatkin, którzy wkrótce po pierwszym rokunauki przeszli do pracy nauczycielskiej. W ślad za nimi na tę trudną drogę wstąpili - starszy naszejgrupy, kombryg Władimir Jefimowicz Klimowskich, i doświadczony lotnik, major Iwan NikiforowiczRuchle.

Zdałem pomyślnie egzaminy końcowe i już oczekiwałem na przydział, gdy raptem zaproponowanomi, bym pozostał w Akademii w charakterze sta rszego wykładowcy. Zgodziłem się, choć co prawdabez nadmiernego entuzjazmu.

Dwa lata byłem wykładowcą. Sprawy toczyły się normalnie. Przyzwyczaiłem się do nowych

obowiązków i zdawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, ażebym był zadowolony ze swego losu. Ale jak koczownika ciągnie coś z jednego miejsca w drugie, tak i mnie pociągnął stary żywioł, jako że całądotychczasową służbę wojskową spędziłem w jednostkach, wśród intensywnego życia wypełnionegonieustannymi ćwiczeniami i marszami. Nie chciałem przedwcześnie niepokoić żony swymimarzeniami. Jej, jak zresztą wszystkim żonom, bardziej odpowiadało spokojne, osiadłe życie. Chodziło o to, by dzieci mogły uczyć się normalnie i nie przenosić się tak często z jednej szkoły do drugiej.

Próbowałem kilkakrotnie, ale nic z tego nie wychodziło - pod niewinnymi pretekstami za ka żdymrazem mi odmawiano.

Któregoś dnia rozgadaliśmy się z Argunowem. Mówiliśmy na temat sytuacji towarzyszy, którzy po

Akademii odeszli do jednostek wojskowych. Kombryg W. Klimow skich, któremu udało się pożegnaćpracę pedagogiczną, został szefem sztabu Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego. Wielki mójprzyjaciel i uroczy człowiek, pułkownik Anatolij Nikołajewicz Korolow, został wyznaczony nastanowisko szefa komunikacji wojsko wych Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. PułkownikTrofimienko, który studiował razem z nami, otrzymał już stopień komdywa i dowodził jednostkamiŚrodkowo-Azjatyckiego Okręgu Wojskowego.

- Chyba my z tobą - powiedział uśmiechając się jakoś melancholijnie Argunow - zostaniemy molamiksiążkowymi i prawdopodobnie ludzie nie będą o nas opowiadać, ani w pieśniach opiewać. Być możepowiedzą... teoretycy, pożal się Boże, oderwali się od życia wojska... Ale czy to nasza wina?

Chciałem właśnie zaoponować, że stanowisko starszego wykładowcy w Akademii Sztabu Generalnegotakże jest dużym wyróżnieniem, ale nasunęły się inne myśli. W Armii Czerwonej nieraz

Page 7: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 7/328

z niewiadomych przyczyn nie doceniano oficerów, którzy pracowali w wyższych uczelniachwojskowych, w centralnym aparacie Ludowego Komisariatu Obrony, a nawet w Sztabie Generalnym.Wywoływało to niekiedy w młodych i zdolnych oficerach niechęć do tej pracy, obawę przedtrafieniem do aparatu centralnego, co mogłoby po pięciu latach spowodować „zapóźnienie“ w stosunku do towarzyszy, którzy od razu po studiach otrzymali przydział do wojsk.

W tym okresie różnica w sytuacji pomiędzy oficerami pracującymi w wyższych uczelniachwojskowych i w aparacie centralnym a pełniącymi służbę w linii dość silnie rzucała się w oczy. W ciąguczterech lat mego pobytu w murach Akademii mało kto z jej wykładowców awansował - podczas gdyw jednostkach wojskowych ich uczniowie robili zawrotne kariery.

Do Akademii przybyłem z 5 Dywizji Kawalerii im. Blinowa wraz z wybitnym obecnie dowódcą, mymdaw nym przyjacielem generałem armii Michaiłem Iljiczem Kazakowem. Był on wtedy majorem. Poroku, robiąc przerwę w studiach, Michaił Iljicz wyjechał do Środkowo-Azjatyckiego OkręguWojskowego, a po upływie następnych dwóch lat gratulowałem mu serdecznie wysoki ego awansu dostopnia komdywa.

Dawniej zdarzało się to dość często, ale niestety, i teraz tak bywa...

- Czy słyszałeś- powiedział Argunow - że generał armii Żukow został mianowany dowódcąKijowskiego Okręgu Wojskowego? A gdyby tak napisać do niego? Może pomógłby staremukamratowi? Przecież nie prosisz o przydział do Moskwy, lecz do linii...

Zamyśliłem się nad radą przyjaciela. Istotnie, z Gieorgijem Konstantinowiczem Żukowem znaliśmy sięod dawna. W tym samym czasie dowodziliśmy pułkami kawalerii, a w latach 1924-1925 razemuczyliśmy się w Wyższej Szkole Kawalerii w Leningradzie. Odnosiłem się jednakże bardzo krytyczniedo wykorzystywania, że tak powiem, osobistych stosunków w jakiejkolwiek sprawie. Ale wkrótceprzybywa do Moskwy po swą rodzinę mój kolega, generał major Rubcow. Razem studiowaliśmy wAkademii, a następnie byliśmy tam wykładowcami. Kilka miesięcy temu Rubcow odszedł do linii. Byłto zdolny człowiek, wielki znawca pracy sztabowej (do Akademii przybył ze stanowiska szefa sztabukorpusu piech oty). Spotkanie sprawiło nam obopólną radość.

- Gdzie się teraz znajdujesz i co robisz? - zapytałem.

- U Żukowa- odpar ł z dum ą. - Jestem szefem oddziału operacyjnego.

- Szczęściarz z ciebie! Ja natomiast nie mogę się stąd wyrwać.

- Słuchaj - zapalił się Rubcow - proś Gieorgija Konstantinowicza. Pomoże. Przecież dobrze ciebie zna.Jednym słowem, szybko pisz list, a ja mu go oddam.

Na tym stanęło. List był krótki, w formie raportu, i brzmiał: „Całą służbę w armii odbywałem w jednostkach, gorąco pragnę powrócić do linii... Zgadzam się na każde stanowisko“.

List ten podyktowało mi nie tylko pragnienie zmiany miejsca pobytu. Sytuacja międzynarodowa coraz bardziej się zaostrzała. W Europie toczyła się wojna. Anglia i Francja, które przedtem wszelkimisposob ami popychały Niemcy hitlerowskie na wschód, przeciwko Związkowi Radzieckiemu, terazsame musiały odpierać ich napór. Zbierały owoce swej polityki. Wszystkie próby rządu ZwiązkuRadzieckiego porozumienia się z Anglią i Francją, by wspólnymi siłami zapobiec hitlerowskiej agresji,skończyły się fiaskiem. Ówczesne rządy tych krajów chciały politycznie izolować Związek Radziecki i wystawić go na uderzenie hitlerowskich Niemiec i militarystycznej Japonii.

Page 8: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 8/328

Mądrość partii i rządu radzieckiego zapobiegła temu niebezpieczeństwu. Zawarcie paktu o nieagresjiz Niemcami udaremniło kolejną próbę międzynarodowej reakcji unicestwienia pierwszego w świeciepaństwa socjalistycznego rękami niemieckich i japońskich militarystów.

Oczywiście nikt nie wierzył w to, że faszystowski rząd Niemiec przez dłuższy czas będzie utrzymywał

dobrosąsiedzkie stosunki ze Związkiem Radzieckim. Obywatele radzieccy wiedzieli, z jaką nienawiściąfaszyści odnoszą się do państwa robotników i chłopów. Zawarty pomiędzy Związkiem Radzieckim iNiemcami pakt o nieagresji nie tylko udaremniał zamysły międzynarodowej reakcji, lecz takżepozwalał Związkowi Radzieckiemu zyskać drogocenny czas, tak niezbędny dla zwiększenia jegozdolności obronnej.

Przypominam sobie, że wśród wykładowców i słuchaczy Akademii Sztabu Generalnego coraz częściejwybuchały dyskusje o perspektywach działań wojennych w Europie. Wiele osób mówiło wprost o możliwości zwrócenia się hord hitlerowskich po rozbiciu Francji na wschód, przeciwko ZwiązkowiRadzieckiemu.

Całkowicie uzasadnionaniewiara w intencje pokojowe hitlerowskiego kierownictwa Niemiec dawałasię zauważyć we wszystkich rozmowach. Kolega pytając o zdrowie, zaraz zadawał pytanie:

- Jak myślisz, będzie wojna?

Plastyczny wyraz tego stanu napięcia psychicznego dał Nikołaj Tichonow w jednym ze swych wierszy:

Londyńczyk mknie do swego schronu, Wlokąc za sobą mokry pled, W jego kieszeni zimny kluczOd komnat w gruzy zamienianych.My wiedzę swą na mapach jeszcze raz sprawdzamy,

I egzaminy śnią się nam po nocach...1

Tak jest, rozumieliśmy, że faszyści niemieccy straciwszy rozsądek, ogarnięci żądzą panowania nadświatem, zrzucają dziś bomby na spokojne miasta Anglii, a jutro być może z jeszcze większązaciekłością będą zrzucać je na nasze głowy.

Czyż można było zachować spokój wewnętrzny, gdy w sąsiedztwie lała się krew spokojnychmieszkańców, ich domy obracały się w gruzy? Obywatele radzieccy z uczuciem niepokoju śledziliwydarzenia na Zachodzie. Będące w powszechnym użyciu celne powiedzenie: „faszyzm - to wojna“,przypominało narodowi o niebezpieczeństwie. Do stałej czujności pobudzało nas także i to, że od jesieni 1939 roku staliśmy się faktycznie bezpośrednimi sąsiadami hitlerowskich Niemiec i to

sąsiedztwo było wysoce niebezpieczne. Niepokojące myśli nie opuszczały mnie. I właśnie dlatego chciałem jak najszybciej znów powrócić dolinii. Chętnie znalazłbym się w jakimkolwiek zachodnim okręgu wojskowym, ale najbardziej ciągnęłomnie do Okręgu Kijowskiego, z którego odszedłem na studia. Rozumiałem, że w tej niespokojnejsytuacji w armii szczególnie potrzebni są oficerowie, którzy otrzymali niezbędne przygotowanieoperacyjne w Akademii Sztabu Generalnego.

W trakcie oczekiwania na odpowiedź z Kijowa w poliklinice Akademii zaproponowano mi skierowaniedo Kisłowodska. Zajęć nie było, zgodziłem się więc chętnie, uważając, że nigdy nie zawadzi pokrzepićzdrowia. Po trzech dniach rozkoszowałem się już wspaniałą przyrodą Kisłowodska i brałem ożywcze

1 Przełożył Kazimierz Cis-Halny

Page 9: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 9/328

kąpiele narzanowe 2. Była wspaniała pogoda i każdy kuracjusz starał się wchłonąć jak najwięcej„słonecznych kalorii“.

W czasie wolnym od zabiegów leczniczych lubiłem wdrapywać się do chętnie odwiedzanej przezkuracjuszy słynnej „świątyni powietrza“. Taką poetyczną nazwę nosi malownicze płaskowzgórze

o niezwykle czystym powietrzu i zachwycającychwidokach na uzdrowisko i otaczające je góry. Wśródwczasowiczów znalazło się wielu znajomych. My, wojskowi, nawet na wczasach nie mogliśmyzaprzestać rozmów o sprawach służbowych i o sytuacji w Europie.

Koledzy z satysfakcją mówili o energicznej działalności nowego ludowego komisarza obrony,Siemiona Konstantinowicza Timoszenki, o jego wysiłkach zmierzających do podniesienia gotowościbojowej wojsk i do wzmocnienia dyscypliny. Generał major Michaił Iwan owicz Potapow, któryprzyjechał z Kijowskiego Okręgu Wo jskowego, z entuzjazmem opowiadał o rozpoczętym formowaniukorpusów zmechanizowanych i o mającej nastąpić zamianie przestarzałych czołgów na nowe,doskonałe wozy bojowe.

Dni urlopu szybko przeminęły. Jednakże i w czasie wypoczynku nie opuszczała mnie myśl, jakąodpowiedź da Żukow? Gdy już straciłem nadzieję, nadszedł telegram. Generał armii Żukow zawiadamiał, że na jego prośbę ludowy komisariat przydzielił mnie do Kijowskiego SpecjalnegoOkręgu Wojskowego. Polecano mi niezwłocznie udać się do Kijowa.

W Moskwie, w zarządzie (departamencie) kadr, zapoznano mnie z rozkazem ludowego komisarza,mianującym mnie szefem oddziału operacyjnego sztabu 12 armii. Pozwolono mi także przeczytaćostatnią opinię, wystawioną mi przez komendę Akademii.

Czasem sprawdza się powiedzenie: „jak miękko pościelesz, będziesz twardo spać“. O kierownikukatedry generale lejtenancie Wasiliju Konstantinowiczu Mord winowie nie można było tegopowiedzieć. „Słał“ twardo - nie darował najmniejszego niedopatrzenia w pracy, bezlitośniekrytykował nas, młodych wykładowców. Tak że nie liczyłem na dobrą opinię. Gdy jednak zacząłemczytać napisaną własnoręcznie przez niego charakterystykę, nie wierzyłem własnym oczom. Tylepochwalnych słów, że mimo woli zadałem sobie pytanie: czy to aby o mnie? Charakterystyka kończyłasię następującym wnioskiem: „w pełni nadaje się na stanowisko i zasługuje na awans do stopniagenerała majora“.

I wszystkie te pochlebne słowa wypowiedział człowiek, którego zawsze uważaliśmy za bardzoskąpego w pochwałach!

Po otrzymaniu rozkazu wyjazdu i zebraniu niezbędnych materiałów pewnego wrześniowego wieczorapożegnałem się z rodziną, która po raz pierwszy w ciągu mej długiej służby wojskowej nie jechaławraz ze mną. Syn i córka bowiem rozpoczęli już naukę w szkole, a n ominacja nastąpiła taknieoczekiwanie, że o wspólnym wyjeździe nie mogło być mowy.

Zadanie dowódcy okręgu

Następnego dnia byłem już w Kijowie na ulicy Czkałowa, gdzie mieścił się sztab okręgu.

Przyjął mnie młody oficer, na patkach bluzy którego połyskiwały po trzy czerwone prostokąty.

2 Narzan - mineralna woda lecznicza na Północnym Kaukazie (przyp. tłum.)

Page 10: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 10/328

Page 11: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 11/328

niespodziankami. Jego decyzje zawsze wywoływały największe polemiki, on zaś zwykle z dużą logikąpotrafił bronić swych poglądów.

Specjalną sympatię budził w grupie elegancki i niezwykle przyzwoity Konstantin KonstantinowiczRokossowski. Dobrze zbudowany, przystojny, o szlachetnym, dobrym charakterze i wspaniałej

kondycji fizycznej, bez której nie można być kawalerzystą- przyc iągał do siebie towarzyszy. Wśródnas, zagorzałych kawalerzystów, zupełnie zasłużenie uważano go za wytrawnego jeźdźca i subtelnegoznawcę taktyki kawalerii.

Wszyscy słuchacze naszej grupy byli bardzo ze sobą zaprzyjaźnieni, a duch współzawodnictwa tylkopomagał w nauce, do której przykładano się ze wszystkich sił. Dobroczynny wpływ wywierała na nasatmosfera rewolucyjnego romantyzmu, otaczająca miasto Lenina - kolebkę rewolucji proletariackiej. Z zapałem włączaliśmy się do towarzyskiego i kulturalnego życia Leningradu. Jego rewolucyjnetradycje, a także ogromne, nagromadzone w ciągu wieków skarby kultury pozostawiły w naszejpamięci głęboki ślad i jeszcze bardziej wzmogły dumę z naszej wielkiej Ojczyzny.

Po wytężonym letnim szkoleniu w warunkach polowych, zakończonym 200-kilometrowym rajdemkonnym Nowogród-Leningrad i wielką końcową dwustronną grą, rozjechaliśmy się w różne strony. Odtego czasu minęło piętnaście lat i tylko z urywkowych wzmianek dowiadywałem się o losach swychkolegów ze studiów. Jedynie G. Żukow, jak to się mówi, znalazł się w polu widzenia wszystkich.Zamiast trzech „belek“ na jego patkach lśniło teraz pięć gwiazdek generała armii, a na piersi - ZłotaGwiazda Bohatera Związku Radzieckiego. Daleko zaszedł były nasz kolega.

Jego sukces mnie nie zdziwił. Żukow miał nie tylko wybitny talent wojskowy i budzący uznanieintelekt, lecz także żelazną wolę. Jeśli ubiegał się o coś, wtedy zawsze zmierzał prosto do celu.

Gieorgij Konstantinowicz niewiele zmienił się zewnętrznie. Tyle tylko, że jego przysadzista postaćstała się odrobinę pełniejsza i nieco przerzedziły się miękkie faliste włosy, zaś rysy twarzy stały się

jeszcze ostrzejsze, surowsze.

Spotkanie z byłym kolegą ze studiów rozpoczęło się oficjalnie. Zachowywałem się ściśle służbowo,regulaminowo. Podziękowałem Żukowowi za szybką reakcję na moją prośbę, na co ten, marszczącbrwi, odparł:

- No, pięknie, ale nie ma o czym mówić. Uczyniłem to nie tylko dla ciebie, lecz także dla dobra służby.Ogromnie potrzebujemy w linii oficerów z dobrym przygotowaniem nie tylko ogólnowojskowym, lecztakże operacyjnym. Myślę, że nie omyliłem się w swym wyborze.

Oficjalny nastrój spotkania ulotnił się. Nieoczekiwanie pochłonęły nas wspomnienia z Leningradu,

z czasów, kiedy byliśmy zupełnie młodzi; wspominaliśmy także kolegów ze studiów. Na koniecpowróciliśmy do spraw służbowych. Poprosiłem Żukowa, by pozwolił mi odjechać na miejsce nowegoprzydziału, do sztabu 12 armii.

- O, nie - zaprotestował Żukow. - Trzeba będzie odłożyć to na pewien czas. W grudniu odbędzie sięnarada kierowniczej kadry Ludowego Komisariatu Obrony i wszystkich okręgów wojskowych. Jejskład ma być szeroki, a zadania bardzo ważne.

Zamilkł na chwilę, później dodał:

- Wiemy, że sam Stalin weźmie w niej udział. Podstawowy referat o wynikach szkolenia bojowegoi operacyjnego w ubiegłym roku wygłosi szef Sztabu Generalnego. Koreferentami będą: generalny

inspektor piechoty, szefowie zarządu wyszkolenia bojowego i zarządu broni pancernej oraz generalnyinspektor artylerii. Problemy sztuki operacyjnej i taktyki będą referowali niektórzy dowódcy okręgów

Page 12: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 12/328

wojskowych. Mnie zlecono referat na temat podstawowy: „Charakter nowoczesnej operacjizaczepnej“. O ile wiem, spędziłeś cztery lata w murach Akademii Sztabu Generalnego - uczyłeś się i wykładałeś w niej... Czy pomyślałeś o tym, by zabrać ze sobą opracowania z Akademii?

- Zabrałem, towarzyszu dowódco.

- To dobrze - ożywił się Żukow - pomożesz mi w przygotowaniu referatu.

I Gieorgij Konstantinowicz z zapałem zaczął przedstawiać swój punkt widzenia: - Wszystko należybudować w oparciu o realne możliwości. Sukcesy Niemców na Zachodzie, oparte na masowym użyciuwojsk pancernych i zmotoryzowanych oraz lotnictwa, zmuszają do zastanowienia się nad wielomarzeczami. My, niestety, na razie nie mamy takich wielkich zmechanizowanych związkówoperacyjnych. Nasze korpusy zmechanizowane znajdują się dopiero w stadium formowania. A wojnamoże wybuchnąć w każdej chwili. Nie możemy opracowywać swych planów operacyjnych w oparciuo to, co będziemy mieli za półtora czy dwa lata. Musimy liczyć na siły, jakimi dzisiaj dysponują naszeokręgi pograniczne... Będziemy myśleć wspólnie. Jeśli powstaną jakieś problemy, przychodź do mniebez skrępowania. Weź sobie do pomocy, jakich chcesz oficerów z oddziału operacyjnego sztabuokręgu. I już jutro przystępuj do pracy.

- Jutro niedziela...

- To co z tego, niedziela jest dla nas, a nie my dla niedzieli - odpowiedział żartobliwie Żukow.

Po pożegnaniu z dowódcą skierowałem się do szefa sztabu okręgu, generała lejtenanta MaksimaAleksiejew icza Purkajewa. Dotychczas nie zetknąłem się z tym człowiekiem, słyszałem jednak o nim

jako o zdolnym i wykształconym generale. Władał swobodnie językiem niemieckim i francuskim.Dopiero niedawno wrócił z Niemiec, gdzie był attaché wojsko wym. Znałem również pewne szczegóły jego biografii. Urodził się w byłej guberni symbirskiej, w rodzinie robotniczej, narodowości

mordwińskiej. Ukończył szkołę realną3

, co na ówczesne czasy dla chłopca z rodziny robotniczej byłorzadkim szczęściem. W 1915 roku skierowano go do szkoły chorążych (praporszczyków), skąd wyszedł

jako oficer i trafił prosto na front. W czasie Października od razu przyłączył się do bolszewików i ochotniczo wstąpił do Armii Czerwonej. Od 1919 roku członek partii. W walkach przeciwkoKołczakowi dowodził pułkiem; został odznaczony Orderem Czerwonego Sztandaru. Służbowa karieraPurkajewa nie wyróżniała się gwałtownymi wzlotami, ale w 1931 roku był już szefem sztabuMoskiewskiego Okręgu Wojskowego. Współpracownicy uważali, że jest nieco oschły, ale szanowaligo za zrównoważony charakter i wielką wiedzę. Słusznie też uważano go za znawcę pracy sztabowej,zwłaszcza dobrze znał pracę organizacyjno-mobilizacyjną.

Generał Purkajew był niewysokiego wzrostu, za to atletycznej budowy, wyglądał nieco starzej, jak na

swoje lata. Masywna głowa z ciemnymi, gęstymi, z lekka zjeżonymi włosami, szeroka męska twarz i duże piwne oczy, surowo patrzące na rozmówcę spoza grubych szkieł binokli.

Przyjął mnie chłodno i z rezerwą. Rozmowa była wyjątkowo oficjalna. Gdy się przedstawiłem i zameldowałem o otrzymanym od Żukowa zadaniu, Purkajew zatelefonował do generała majoraRubcowa, polecając mu zastanowić się, kogo z oficerów sztabu można by wyznaczyć mi do pomocy i niezwłocznie zapewnić mi w oddziale operacyjnym odpowiednie warunki do pracy.

Wkrótce Rubcow po przyjacielsku ściskał mnie w objęciach. Od razu zainteresował się, jak sięurządziłem z mieszkaniem, oraz wydał zarządzenie, by przydzielono mi pokój do pracy i wydano stałąprzepustkę do sztabu okrę gu.

3 Szkoła średnia typu matematyczno -przyrodnic zego (przyp. tłum.)

Page 13: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 13/328

Do opracowania referatu zabrałem się niezwłocznie. Wielką pomocą był mi przybyły do okręgu napraktykę absolwent Akademii Sztabu Generalnego, doświadczony kawalerzysta podpułkownik G.Iwanow.

Żyłem z dala od rodziny, pracowałem, jak to się mówi, od pob udki do capstrzyku. Wraz z Iwanowem

dość szybko daliśmy sobie radę z zadaniem. Usilnie pracujący nad referatem Żukow był zadowolony z naszej gorliwości. W końcu września Gieorgij Konstantinow icz wniósł ostatnie poprawki i uzupełnienia i wręczając mi materiał polecił:

- Uważnie sprawdź jeszcze raz po przepisaniu na maszynie. I przygotuj się do odjazdu: za trzy dnirozpoczną się ćwiczenia dowódczo-sztabowe w dwunastej armii. Chcę tam wpaść. Pojedziesz ze mną.Przedstawię cię dowódcy armii, a w toku ćwiczeń zapoznasz się ze sztabem, w którym będzieszmusiał pracować.

W sztabie armil

Sztab 12 armii rozmieścił się w lesie na zachód od Drohobycza. Przy dużym namiocie ustawili sięoficerowie dowództwa armii. W lesie rozległa się komenda „baczność“ i na spotkanie Żukowasprężystym krokiem ruszył postawny generał, który dźwięcznym głosem złożył meldunek. Był todowódca armii generał lejtenant Filip Aleksiejewicz Parusinow. Żukow w milczeniu podał mu rękę i przywitał się z oficerami.

- Przywiozłem wam posiłki- powiedział do Parusinowa i wskazał na mnie. - To wasz nowy szefoddziału operacyjnego.

Generał uważnie obejrzał mnie od stóp do głów. Wymieniliśmy milcząco uścisk dłoni. Parusinow byłwięcej niż średniego wzrostu, trzymał się prosto, dumnie odrzucając w tył piękną głowę z gęstączarną czupryną. W całym jego wyglądzie wyczuwało się jakąś szczególną wytworność. Blade oblicze,cienko zarysowane czarne łuki brwi, nieco garbaty nos, wypielęgnowane czarne przystrzyżonewąsiki... Trzymał się z godnością i wyraźnie oficjalnie.

Powiedziano mi, że Parusinow ma bystry umysł i jest doświadczonym dowódcą. Niekiedy jednakzawodzi go niedostateczne teoretyczne przygotowanie wojskowe. W Armii Czerwonej służy od dnia jej powstania. Stopniowo doszedł do stanowiska pomocnika dowódcy dywizji piechoty. A w 1938roku zaczął szybko awansować. I oto już jest dowódcą armii.

Żukow zainteresował się myślą przewodnią ćwiczenia. Przeszliśmy do namiotu, gdzie byłyrozwieszone mapy i szkice. Dowódca okręgu początkowo słuchał dowódcy armii, nie przerywając mu,później jednak wyraził swą dezaprobatę. Kością niezgody była kwestia ilości czołgów i artylerii naodcinku przełamania.

Projekt regulaminu służby polowej z 1939 roku przewidywał na każdy kilometr odcinka przełamaniana kieru nku głównego uderzenia ześrodkowanie co najmniej 30 -35 dział i 15-20 czołgów. Jednakżedoświadczenia z działań bojowych w Hiszpanii i na Przesmyku Karelskim wykazały, że takie nasycenie jest już wyraźnie niedostateczne i że trzeba je zwiększyć przynajmniej dwukrotnie. Parusinow niechciał tego uznać; uważał, że nowe gęstości są wynikiem teoretycznych rozważań i w praktyce nie sąmożliwe do zastosowania. Zamierzał nacierać, kierując się dawnymi wytycznymi.

Żukow słuchał kontrargumentów swego pasjonującego się oponenta z zimnym spokojem, a następniebez trudności przekonywająco zbijał wszystkie jego dowody.

Page 14: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 14/328

Page 15: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 15/328

Na stole gościnnego gospodarza pojawiły się otwarte puszki konserw i butelka koniaku.

- Czy myślałem wówczas, w Akademii, że tak szybko awansuję od stopnia kapitana do generała? A oto, widzicie, losy tak się ułożyły, że nie tylko zostałem generałem, lecz także... - Aruszanian szerokorozłożył ramiona i ciepło się uśmiechnął - dosta łem za pomocnika tak do świadczonego oficera, jak

wy...- Jestem zadowolony, że dostałem się pod wasze kierownictwo - przyznałem się zupełnie szczerze. -Gdy zna się dobrze swego szefa, łatwiej się pracuje.

Bagrat Isaakowicz zaczął opowiadać o ludziach ze sztabu. Dawał krótkie, lecz dokładnecharakterystyki. Wyczuwało się, że zdążył poznać należycie swych podkomendnych.

Rozmowę naszą przerwał dzwonek telefonu. Dowódca armii wzywał szef a sztabu.

- Będziemy musieli się rozstać- westchnął generał i wezwał adiutanta: - Zaprowadźcie pułkownika dooddziału operacyjnego.

Po kilku minutach znalazłem się w przestronnej ziemiance, całkowicie zastawionej stołami.

Obawiam się, że dla przeciętnego czytelnika niezupełnie jasna jest funkcja i miejsce oddziałuoperacyjnego w sztabie armii. Postaram się wyjaśnić to w najogólniejszych zarysach.

Oddział operacyjny (w wielkich sztabach- zarząd operacyjny) to ośrodek, w którym koncentrują się i opracowują dane o stanie i położeniu własnych wojsk, wiadomości o przeciwniku i w ogóle o sytuacji, w jakiej rozwijają się działania bojowe. Na podstawie tych danych przygotowuje sięoperacyjno- taktyczne kalkulacje, niezbędne do podjęcia decyzji przez dowódcę, a gdy decyzja jużzostanie podjęta, oddział operacyjny przekazuje ją w postaci ogólnego rozkazu bojowego lubrozkazów szczególnych do związków taktycznych i przeprowadza kontrolę wykonania.

Całej tej ogromnej pracy dokonuje się, oczywiście, przy ścisłym współdziałaniu z innymi oddziałamisztabu, a także ze sztabami i zarządami poszczególnych rodzajów wojsk i służb. W związku zeszczególnie ważną rolą oddziału operacyjnego jego szef jest zastępcą szefa sztabu.

Oddział operacyjny sztabu 12 armii, na którego czele polecono mi stanąć w październiku 1940 roku,składał się z piętnastu oficerów - pomocników i starszych pomocników szefa oddziału. Wielu z nichbyło bardzo młodych. Z chwilą rozpoczęcia się drugiej wojny światowej Armia Czerwona tak burzliwiesię rozwijała, że nawet do wyższych sztabów trzeba było przydzielać wczorajszych lejtenantów.Uczynić z nich doświadczonych operatorów mógł tylko czas i usilne szkolenie.

I teraz za stołami, zasłanymi ogromnymi arkuszami map topograficznych, pracowała młodzież w stopniu starszych lejtenantów i kapitanów. Jeden nanosił na mapy ostatnie dane sytuacyjne, drugiredagował decyzję dowódcy armii, trzeci pisał kolejny meldunek bojowy, czwarty opracowywałrozkazy - każdy z zapałem zajmował się swą pracą.

Gdy ujrzeli nie znanego pu łkownika, wszyscy wstali. Siedzący w kącie czarnowłosy niezwykleenergiczny człowiek lat trzydziestu szybko podszedł do mnie. Jego oczy niby dwie oliwki połyskiwałyna smagłej twarzy, wpatrując się we mnie uważnie i badawczo.

- Kapitan Ajwazow - przedstawi ł się - chwilowo pełniący obowiązki szefa oddziału operacyjnego.

Uścisnąłem mocno dłoń energicznemu kapitanowi.

- Pułkownik Bagramian. Jestem mianowany szefem waszego oddziału.

Page 16: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 16/328

- O, to dobrze! - ucieszył się kapitan. - Jesteśmy tu zupełnie zaharowani. Nasz dowódca nam niefolguje. Byle głupstwo- beszta, jak nie wiem co.

- A co, czy mam być waszym odgromnikiem?- roześmiałem się.

- No, nie - speszył się kapitan. - Ale mimo wszystko pułkownikowi jest łatwiej.

Kapitan kolejno przedstawił mi oficerów. Powiedziałem, by kontynuowali pracę, a swego zastępcępoprosiłem o zaznajomienie mnie z sytuacją i zadaniami, jakie otrzymał oddział operacyjny. Ajwazow,posługując się tylko mapą i nie uciekając się do notatek, bardzo szczegółowo wprowadził mnie w tokspraw. Okaz ało się, że jutro rano dowódca armii miał powziąć decyzję natarcia. Przed tym wysłuchapoglądów oficerów sztabu, dowódców poszczególnych rodzajów wojsk i szefów służb. Szef oddziałuoperacyjnego, jak to zwykle jest przyjęte, miał przedstawić ocenę sytuacji i być przygotowany dowysunięcia swych propozycji, dotyczących decyzji.

Przesiedzieliśmy do późnej nocy przygotowując materiały. Atmosfera ćwiczeń była mi doskonaleznana, dlatego też praca szła dobrze. Udało się nam nawet nieco pospać. Dyżurny obudził mn ie na

godzinę przed rozpoczęciem się ćwiczenia.

Ledwo zdążyłem się ogolić, gdy u wejścia do przydzielonej mi ziemianki rozległ się pełen radości życiagłos mego roztropnego zastępcy:

- Dzień dobry, towarzyszu pułkowniku! Wielki namiot już jest przygotowany na zebranie, niezbędnedla waszego referatu mapy i tablice są rozwieszone. Towarzysze zaczęli się już tam zbierać. Chodźmy,żeby się nie spóźnić.

Namiot już zapełnili oficerowie i generałowie z dowództwa armii. Podszedłem za Ajwazowem dostołu przeznaczonego dla oddziału operacyjnego. Rozłożywszy swą mapę roboczą i przejrzawszy swenotatki informacyjne, rozejrzałem się wokół. Na prawo ode mnie siedział szczupły, wąskolicypułkownik. Miał jakieś czterdzieści lat. Napotkawszy mój wzrok, przyjaźnie się uśmiechnął, uniósł sięnieco, wyciągnął rękę i przedstawił się: - PułkownikKaminski , szef oddziału rozpoznawczego sztabuarmii.

Z Aleksandrem Iljiczem Kaminskim miałem później współpracować w najtrudniejszych dniachpoczątkowego okresu wojny.

Kaminski urodził się nad dolną Wołgą, jego ojciec był woźnicą i syn od dzieciństwa namiętnie kochałkonie. To także w jakimś stopniu przyczyniło się do naszego zbliżenia. Mogliśmy prowadzić długierozmowy na temat typów koni i cudownego charakteru tych miłych i mądrych zwierząt. Kaminski byłstarym żołnierzem. W Armii Czerwonej służył od dnia jej utworzenia. Wtedy też wstąpił do partii.Wykształceniem nie mógł się poszczycić- ukończył szkołę parafialną. Jednakże sam dużo się uczył.Ukończył dwa zaoczne kursy Akademii Wojskowej im. M. Frunzego. Początkowo dowodziłpododdziałem liniowym i doszedł do stanowiska dowódcy batalionu piechoty. Później, po ukończeniuspecjalnych kursów, przeszedł do pracy rozpoznawczej, gdzie dopiero w pełni ujawniły się jegozdolności. Posiadał bystry umysł i uparty charakter.

- A to kto, z tyłu za nami? - zapytałem o młodziutkiego, z ciemnoblond włosami, majora.

- Szef oddziału wyszkolenia bojowego major Korot un Siergiej Jakowlewicz. Wyjątkowo zdolny oficer-powiedział Ajwazow.

Obok Kaminskiego znajdował się okazały, w podeszłym wieku, pułkownik. Jego męska, zamyślona i skupiona twarz wydała mi się znajoma.

Page 17: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 17/328

- A to kto?

- Nasz dowódca broni pancernej.

Wpatruję się w pułkownika i w pamięci jakby błyskawica rozjaśniła odległą przeszłość. Ponownieujrzałem dziarskiego dowódcę dywizjonu pancernego 2 Samodzielnej Kaukaskiej Brygady Kawalerii...Czy to nie on?

- Czy nie nazywa się Piskunow?- spytałem cicho kapitana.

- Owszem, Piskunow Aleksander Gawriłowicz.

Tak, to był mój stary znajomy z Zakaukazia, uczestnik wojny domowej Sasza Piskunow. W latachdwudziestych, gdy służyłem w kawalerii, często spotykaliśmy się na ćwiczeniach i manewracharmijnych.

Ucieszyłem się- wśród przyszłych moich kolegów oprócz Bagrata Aruszaniana znalazłem jeszcze jednego starego towarzysza. Wstałem i podszedłem do Piskunow a. Zakłopotanie, które pojawiło się

początkowo na jego twarzy, momentalnie zastąpił szeroki uśmiech. Obiema rękami ścisnął mą dłoń i zdetonowany powtarzał:

- To dopiero! To dopiero!

Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na nas.

Nie zdążyliśmy porozmawiać. Rozległa się gromka komenda. Wszyscy wstali. W namiocie ukazał siędowódca armii Parusinow, członek Rady Wojennej armii, komisarz dywizyjny Zielenkow i szef sztabugenerał Aruszanian.

Popatrzywszy uważnie na zebranych, dowódca armii zatrzymał wzrok na mym sąsiedzie.

- A więc zaczniemy od rozpoznania. PułkownikuKaminski , zreferujcie krótko położenie przeciwnika.

Kaminski spokojnie podszedł do mapy, wziął wskaźnik i zwróciwszy się w stronę dowódcy armii,zwięźle zaczął mówić o obronie przeciwnika, jego siłach i środkach oraz odwodach, jakie może onpodciągnąć na odcinek przełamania. Pułkownik podkreślił, że przeciwnik zawczasu zorganizowałtrwałą obronę. Przełamanie jej nie będzie łatwe, tym bardziej że na drodze własnych wojsk znajdujesię duża przeszkoda wodna - rzeka. Przy tym dane o obronie przeciwnika bynajmniej nie są ścisłe.Wymagają również sprecyzowania wiadomości o jego najbliższych odwodach.

Parusinow zmarszczył się:

- Tak, niewiele zdążyło się dowiedzieć nasze rozpoznanie. I na podstawie tak niepełnych danychtrzeba podejmować decyzję. W dodatku napędzacie jeszcze takiego strachu, że jeśli wam wierzyć, toobrona przeciwnika jest w ogóle niedostępna... No, a teraz - dowódca armii popatrzył w mo ją stronę -posłuchamy, co nam zamelduje szef oddziału operacyjnego.

Postarałem się dać krótką ocenę sytuacji w pasie przewidywanego natarcia i wskazałem na trudności, jakie mogą się wyłonić przy forsowaniu rzeki. Porównałem także siły nacierających i obro ńców w poszczególnych fazach operacji. Przewaga liczebna własnych wojsk na kierunku głównegouderzenia była niedostateczna. Dlatego też zaproponowałem wykonanie przełamania na stosunkowowąskim froncie, tworząc tam blisko trzykrotną przewagę sił.

- Nie mog ę się zgodzić, pułkowniku, z waszą propozycją. - Dowódca armii wstał. Jego palce nerwowobębniły w stół. - Jeśli przeprowadzimy główne uderzenie na wąskim odcinku, znaczne siły przeciwnika

Page 18: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 18/328

pozostaną nie zaangażowane w walkę. A powinniśmy dążyć do zadania mu maksymalnych strat już w wyniku pierwszego uderzenia.

Wszelkie próby wykazania słuszności mych argumentów nie miały powodzenia. Po referatachdowódców poszczególnych rodzajów wojsk i szefów służb zabrał głos szef sztabu. Poparł on wniosek

oddziału operacyjnego, dotyczący konieczności skupienia możliwie największych sił na odcinkuprzełamania. Parusinow słuchał w milczeniu i nie oponował. Gdy jednak podał swą decyzję, odcinekprzełamania okazał się znacznie szerszy od proponowanego przez oddział operacyjny i szefa sztabu.W najlepszym przypadku udawało się na nim uzyskać zaledwie półtorakrotną przewagę nadprzeciwnikiem.

Ćwiczenia trwały kilka dni, były intensywne i dość pouczające, pomimo poszczególnych błędów,popełnionych zarówno przez kierownictwo, jak i wykonawców.

W omówieniu wziął udział dowódca okręgu. Ocenił je na ogół pozytywnie. Ale, jak należało tegooczekiwać, skrytykował podstawową decyzję za zbyt szeroki odcinek przełamania.

Niedaleko granica

W połowie października sztab armii powrócił do Stanisławowa, gdzie miał stałe miejsce postoju.

Przez tydzień pozostawiono mnie w spokoju - pozwolono bliżej zaznajomić się z ludźmi i stanemspraw w oddziale operacyjnym.

Wprowadziłem się do stojącego pustką mieszkania. Było ono obszerniejsze i przytulniejsze odmoskiewskiego, tak że żałowałem, iż nie mogłem od razu sprowadzić tu rodziny.

W pierwszych dniach musiałem przesiadywać w sztabie do późna. Ale stopniowo powróciłem donormalnego trybu pracy i zacząłem miewać wolne wieczory. Zapoznałem się z miastem.

Stanisławów - główne miasto obwodu, kt óry dopiero rok temu wszedł w skład Ukrainy radzieckiej-był cichym miastem prowincjonalnym o słabo rozwiniętym przemyśle. Było tam kilka niewielkichfabryk i warsztaty kolejowe. Znaczna część mieszkańców- to byli urzędnicy, kupcy, drobni właścicieleniezliczonych warsztatów rzemieślniczych i chałupnicy. Po skończeniu dziennych zajęć starali się skryćza swymi ogrodzeniami i okiennicami - w nowym świecie nie czuli się dobrze.

Na słabo oświetlonych starych uliczkach panowała cisza. Rzadko dawał się słyszeć tętent kopytdorożkarskiej szkapy lub kroki zapóźnionego przechodnia. Tylko w centrum, gdzie mieściły sięradzieckie instytucje partyjne i administracyjne, wieczorami było ludno.

Moja przechadzka kończyła się w nędznej jadłodajni, która wieczorem przybierała miano restauracji.Ale od zmiany nazwy zapuszczona prowincjonalna jadłodajnia nie stawała się czystsza i przytulniejsza,przybywało w niej tylko pijackiego hałasu. Było to jednak jedyne miejsce, gdzie kawaler, w któregosytuacji się znajdowałem, mógł zaspokoić głód.

Zjadłszy jednak na kolację kilkakrotnie te same zimne „zakąski“, ostatecznie rozczarowałem się do„restauracji“ i zacząłem sam przygotowywać kolacje, mobilizując swe bardzo skromne wiadomościkulinarne.

Nie zorganizowana egzystencja mało mnie peszyła. Pociągała zaś ciekawa praca, tak że znówpoczułem się w swoim żywiole.

Page 19: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 19/328

Wkrótce wezwał mnie generał Parusinow. Oschle powiedział, że już czas zacząć zapoznawać się z jednostkami i pogranicznym pase m terenu, który w razie wojny mamy osłaniać. Specjalnie poleciłmi rozpoznać główne przełęcze górskie i rejon rzeki San.

Ucieszony tym, zacząłem przygotowywać się do drogi. Wezwałem kierowcę przydzielonego mi

samochodu. Dowbun, człowiek stateczny i po chłopsku dokładny, w zamyśleniu podrapał się w głowę i zaczął skrupulatnie wypytywać - dokąd jedziemy, jakimi drogami, na jak długo?- Widząc mojąniecierpliwość, flegmatycznie wyjaśnił:

- Jakże to, towarzyszu pułkowniku, przecież odpowiadam za techniczną stronę waszej podróży!Przecież się mówi: im dłuższe przygotowania, tym krótsza droga.

... Kiedy się obudziłem, było jeszcze ciemno. Nie chciało mi się wychodzić z ciepłej pościeli, byspojrzeć na leżący na stole zegarek. Ale po chwili w przedpokoju rozległo się ostrożne pukanie.

- Kto tam?

- Któż może być, to ja, towarzyszu pułkowniku- dał się słyszeć basowy głos kierowcy- wóz gotów.

Jakżeż nie chciało się zamieniać ciepłej pościeli na jesienny wilgotny ziąb!...

- Po cóż ty, niegodziwcze, tak wcześnie mniebudzisz?!

- Ta jakaż to wczesna pora? - usłyszałem zza drzwi.- Wszak piąta godzina już wybiła, a kazaliście opiątej godzinie przyjechać.

- No, dobrze - roześmiałem się - będziemy się zbierać.

Otworzyłem drzwi i wpuściłem niespokojnego kierowcę. Przywitał się i zaraz po gospodarsku udał siędo kuchni i zabrzęczał czajnikiem.

Po czterdziestu minutach zeszliśmy do naszej „emeczki“, jak z miłością nazywał Dowbun swój wóz,który nie zdążył jeszcze ostygnąć. W samochodzie czekali na mnie dwaj oficerowie - jeden z oddziałuoperacyjnego, a drugi z oddziału wyszkolenia bojowego. Mieli jechać razem ze mną. Z trudemwcisnęli się do wnętrza, gdyż samochód był zapchany najprzeróżniejszymi przedmiotami- kawałkamidesek, matami z cienkiej łoziny, sznurami.

- A te śmiecie po co? - pytam Dowbuna.

- Ech, towarzyszu pułkowniku, nie widzieliście naszych dróg jesienną porą. Wszystko będziepotrzebne, gdy zabuksujemy. W drodze, jak mówią, i sznurek się przyda.

- No, pięknie, ruszaj, Automedonie!

Zdążyłem już zauważyć, że aby zmusić Dowbuna do zamilknięcia, trzeba powiedzieć mu jakieśniezrozumiałe słowo. Przycichnie wówczas i długo będzie marszczył czoło, i nie uspokoi się dopóty,dopóki nie wyjaśni, o co chodzi.

Gdy nazwałem go Automedonem, zamilkł, nachmurzył się i włączywszy od razu drugi bieg, poderwałwóz z miejsca. Ale po niedługiej jeździe nie wytrzymał:

- A co to takiego Achtomedon?

- Automedon - to dzielny woźnica, który prowadził wóz bojowy Achillesa, legendarnego bohatera

starożytnych Greków.

Page 20: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 20/328

- A-a - przeciągając mruknął rozczarowany kierowca - a ja myślałem, że to w Moskwie szoferów takprzezywają... - I po pewnej pauzie: - A ile lat minęło od tej pory, jak on żył?

- Według Homera, kilka tysięcy.

- Oho!... A kto to był Homer?

I tak całą drogę - każda moja kolejna odpowiedź rodziła nowe pytanie. Ciekawość Dowbuna nie miałagranic.

Około południa bez specjalnych przygód dotarliśmy do Przemyśla. Kierowca, który bywał tu jużprzedtem, zawiózł nas wprost do sztabu 99 dywizji. Jej dowódcy nie zastaliśmy- powiedziano nam, żewyjechał do oddziałów, i zaprowadzono do szefa sztabu. Pułkownik S. Gorochow, gdy dowiedział się,że jesteśmy wprost z drogi, uprzejmie zaprosił nas do kasyna.

Po obiedzie udzielił informacji o dywizji. W jej skład wchodził 1, 197 i 206 pułk piechoty.Wszystkiebyły rozmieszczone w rejonie Przemyśla. Dla odparcia ewentualnej napaści wojsk hitlerowskichdywizja na specjalny sygnał miała zająć pozycje rozbudowywanego Przemyskiego RejonuUmocnionego, którym dowodził pułkownik Dmitrij Iwanowicz Masluk.

Pułkownik Gorochow zapoznał mnie ze szczegółami planu podjęcia dywizji w razie alarmu. Wszystkieposunięcia były głęboko przemyślane, a dokumenty opracowane precyzyjnie i poprawnie. Wyczuwałosię rękę doświadczonego i wykształconego sztabowca.

Szef sztabu szczegółowo scharakteryzował trzech pułkowników, którzy dowodzili pułkami piechoty.Jego zdaniem, byli to właściwie dowódcy dywizji, czym w znacznym stopniu tłumaczyły się sukcesy 99dywizji. Mając takich dowódców pułków, każdy dowódca dywizji czułby się jak za murem.

Dopiero późnym wieczorem zakończyliśmy pracę w sztabie. Pułkownik Gorochow chciał odprowadzić

mnie na miejsce noclegu, jednakże jak spod ziemi wyrósł Dowbun.

- Jestem, towarzyszu pułkowniku. Pozwolicie, że was zaprowadzę?

- A czy wiesz, dokąd trzeba iść?- zdziwiłem się.

- Ta co, rozpoznanie przeprowadzone: osobiście tam byłem i zobaczyłem, gdzie co jest.

Podziękowałem pułkownikowi i poszedłem za Dowbunem.

Na drugi dzień wraz ze swymi towarzyszami podróży odjechałem do 1 pułku piechoty. Dowodził nimpułkownik Korotkow, młody, zdyscyplinowany. Poinformował mnie szczegółowo o stanie pułku i scharakteryzował kadrę dowódczą. Dowódcy pododdziałów, w tym także dowódcy batalionów, w przytłaczającej większości byli młodzi nie tylko wiekiem, lecz również pod względem doświadczenia w pracy.

Obchodzimy osiedle wojskowe, zbudowane za czasów monarchii austriacko-węgierskiej, owegozlepku różnych narodów. Jest dobrze utrzymane. W koszarach i na dziedzińcach bardzo czysto. I topomimo ciasnoty: w izbach łóżka piętrowe, nie można wydzielić nawet kącika, w którym żołnierzmógłby ogolić się, doprowadzić do porządku, wyprasować umundurowanie. A jednak wojsko ubrane

jest bez zarzutu, nawet elegancko.

Na obiad zaproszono nas do stołówki oficerskiej. Zaproponowałem jednak, by zjeść obiad razem zżołnierzami. Dowódca pułku chętnie się zgodził. Jadalnia żołnierska- obszerne, jasne pomieszczeniez wysokim sufitem - wyglądała bardzo przytulnie. Wyczuwało się, że dowódca pułku jest tutajczęstym gościem; jego pojawienie się nikogo nie zdziwiło. Sądząc z tego, jak ochoczo

Page 21: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 21/328

czerwonoarmiści pracowali łyżkami, zrozumiałem, że na jakość jedzenia skarg tu się nie usłyszy. I rzeczywiście, obiad okazał się posilny i smaczny.

Następnie byliśmy w jednym z batalionów na ćwiczeniach taktycznych. Siąpił drobny deszcz, byłozimno i mokro. Ze wszystkiego widać było jednak, że żołnierze przywykli do działań w każdą pogodę.

Człowiek mógł pomyśleć, że na placu ćwiczeń toczy się prawdziwa walka. To tu, to tam wznosiły sięku niebu kłęby dymu po wybuchach, słychać było zajadły trzask wystrzałów, zagłuszany potężnymifalami okrzyków „hura“. Nawet mnie, nie nowicjusza w sprawach wojskowych, radował spokój, z jakim piechota oczekiwała na sunące w pełnym biegu ryczące czołgi (pułk przeprowadzał ćwiczeniawspólnie z pododdziałami 8 korpusu zmechanizowanego). Ukryci w okopach strzelcy przepuszczalinad sobą groźne machiny, a później zręcznie obrzucali je wiązkami granatów ćwiczebnych. Zuchy!Komu wypadło doświadczyć czegoś takiego- głuchnąć od szczęku gąsienic nad samą głową, wdychaćczad spalin i być zasypywanym pacynami błota - ten wie, że to nie łatwa pr óba.

Czy nie na tych to placach ćwiczeń wykuwali swą przyszłą wielką sławę żołnierze 99 dywizji piechoty,żołnierze, o wytrwałości których w lecie 1941 roku powstaną legendy?

Równie pocieszające wrażenie odnieśliśmy z wizyty w innych pułkach. Tak, od ludzi tej dywizji możnasię było czegoś nauczyć.

Po drodze do 72 dywizji postanowiłem przejechać wzdłuż Sanu, którym biegła granica państwa.Bystra, kręta rzeka wrzyna się tu głęboko we wschodnie stoki Karpat. Na północ od Przemyśla jejdolina jest dość szeroka, miejscami sięga dwóch kilometrów, dalej na południe jednak staje się corazwęższa, a zbocza coraz bardziej strome. Do Sanoka rzeka jest dość głęboka, powyżej zaś prawiewszędzie można ją przejść w bród.

Nasz samochód, wyjąc z wysiłku, kluczy górską drogą. Na wzniesieniach rozpaczliwie buksuje.Popychamy go ramionami, starając się uniknąć lecących spod kół pacyn błota. Wówczas teżucieszyliśmy się z przezorności naszego zapobiegliwego kierowcy- zabrany przez niego komplet„środków podręcznych“ ratował nas nawet wtedy, gdy zdawało się już, że zmęczony samochód sięnie wygrzebie...

Jechaliśmy długo. Zatrzymywaliśmy się, rozpoznawaliśmy teren i ponowni e ruszaliśmy. Do Dobromiladotarliśmy późnym wieczorem. W gęstej zasłonie drobnej mżawki jesiennej z trudem odnaleźliśmysztab. Dyżurny chciał niezwłocznie meldować przełożonym o naszym przybyciu, zaprotestowałem

jednak i poprosiłem, by załatwił nam nocleg.

- Proszę - zgodził się oficer.- Mamy własny niewielki hotel. Wprawdzie bardzo skromny...

Niewielkie miasteczko już spało. Nie od razu też udało się obudzić zarządzającą hotelu. Przecierającoczy i słodko ziewając, starszawa grubaska zaczęła zrzędzić:

- A skąd też was przyniosło o tak późnej godzinie?

W hotelu, który był zwykłą wiejską chałupą, panował chłód. Nasz kierowca, który już zdążył skądśdowiedzieć się o imię gospodyni, rozpływał się w galanterii.

- Pani Gapka, niech pani będzie tak miła i napali w piecu w pokoju pana pułkownika oraz zagotujewody.

I Dowbun ostrożnie podtrzymywał „panią Gapkę“ za łokieć, by nie potknęła się przypadkiem o próg.

Trudno powiedzieć, co bardziej podziałało na majestatyczną gospodynię maleńkiego hoteliku - tytuł„pana p ułkownika“ czy układność naszego kierowcy, dość że udobruchała się i przyjęła nas

Page 22: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 22/328

z prawdziwie ukraińską gościnnością. W obu kaflowych piecykach, trzaskając głośno, zapłonęłydrzazgi, na które gospodyni nakładała węglowe brykiety, przyniesione z podwórza przez Dowbuna.Wkrótce pojawiła się także gorąca kolacja, szybko i umiejętnie przyrządzona przez gospodynię z naszych zapasów podróżnych, tak że maleńki hotelik wydał się nam zupełnie przytulny. W dodatkupo rozmieszczeniu nas gospodyni zabrała naszą przemokniętą odzież, by ją wysuszyć i odprasować.

Rano zaproszono mnie do dowódcy dywizji. Generał Paweł Iwlijanowicz Abramidze- średniegowzrostu, dobrze zbudowany, popędliwy niczym młodzieniec- jak kleszczami ścisnął moją dłoń.Smagłe, ostro zarysowane jego oblicze, o żywych czarnych oczach pod lukami brwi, rozjaśniłdobroduszny uśmiech.

-- Jakie zrządzenie losu przywiodło was do nas?

Dowiedziawszy się, kim jestem i w jakiej sprawie przyjechałem, generał zaczął chętnie opowiadać o swej dywizji, która przeorganizowywała się na dywizję piechoty górskiej.

- To dobrze! - wykrzyknął.- Lubię góry i wiem, jak w nich walczyć.

W skład dywizji wchodził 14, 133 i 187 pułk piechoty. W odróżnieniu od 99 dywizji, w którejdowódcami wszystkich pułków byli doświadczeni pułkownicy, w 72 dywizji dowodzili młodzimajorowie: Kislakow, Miszczenko i Chwatow . Generał we właściwy mu sposób gorąco ich chwalił:

- Zuchy! Orły! Wspaniali chłopcy!

Zapytałem go, czy w razie potrzeby dywizja w obecnym stanie może być niezwłocznie użyta do walki.Generał zerwał się i szybko zaczął chodzić po gabinecie.

- Słuchaj, pułkowniku! Będzie trudno. Jesteśmy jednak w każdej chwili gotowi odeprzeć wroga.Niechaj tylko zacznie! - Westchnął ciężko i dodał: - Żeby tylko szybciej skończyć z wszelkimi

reorganizacjami i uzupełnieniami. Przecież stoimy na granicy.

Dowiedziawszy się, że mam zamiar pojechać do pułków, generał zapalił się:

- Pojedziemy razem!

Umówiliśmy się, że rozpoczniemy od 187 pułku. Przed odjazdem porozmawiałem z szefem sztabudywizji, majorem Pawłem Wasiljewiczem Czernousowem. Zaznajomił mnie z planami wyszkoleniabojowego, z organizacją podjęcia dywizji w razie alarmu bojowego i scharakteryzował ważniejszychoficerów sztabu, przede wszystkim szefów oddziału operacyjnego i wywiadowczego , których późniejpoznałem osobiście. Przy pożegnaniu żartobliwie zapytałem majora, jak pracuje się mu z dowódcądywizji. Major z uśmiechem odpowiedział:

- Nasz generał, to rzeczywiście ogień, czasami gotów jest połamać krzesła, niemniej jednak dobrze się z nim pracuje. Mądry dowódca, z charakterem; szef sztabu czuje się przy nim jak za murem: niepozwoli wyrządzić krzywdy. Przeszedł wszystkie stanowiska dowódcze i, jak się mówi, zdobyłdoświadczenie własnym trudem. Świetny taktyk. Strzela prawie z każdej broni... - Zamilkł na chwilę,po czym dodał: - Podwładni szanują go za sprawiedliwość i ojcowską troskę.

Spędziliśmy w dywizji dwa dni. Termin zbyt krótki, oczywiście, by dokładnie zapoznać się z wszystkimioddziałami. Ale ogólne wrażenie było pocieszające.

Po pożegnaniu się z generałem Abramidze jedziemy na najbliższe przełęcze w Karpatach. Studiujemy

teren, bierzemy udział w przeprowadzanym z rozkazu dowódcy okręgu eksperymencie: górskimi

Page 23: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 23/328

drogami posuwają się czołgi, działa o trakcji mechanicznej i konnej, samochody i wozy konne. Wedługzegarków obliczamy czas, w jakim mogą one pokonać przełęcze.

Nasz samochód pnie się w górę wąską i krętą drogą. Daje się we znaki późna jesień - nużące deszcze,gęste mgły. Wydaje się, że nawet kamień rozkisa od wilgoci. Nawzniesieniach i ostrych zakrętach wóz

posuwa się, co chwila wpadając w poślizg, tylko patrzeć, a spadnie w przepaść. Droga wije się jak wążwokół okrągłych lesistych zboczy i wierzchołków gór. Na jej skrajach, jak wartownicy, stoją szeregigigantycznych bu ków.

Z rzadka, gdy pojawia się choćby tylko najmniejszy skrawek urodzajnej ziemi, przy drodze wyrastaskromne obejście - niewielka chata i przylegające do niej zabudowania gospodarskie. Przy jednej z takich zagród zatrzymujemy się, by pozwolić ostygnąć silnikowi i nieco odpocząć. Kulimy się z powodu zimnego wiatru. Podchodzi do nas stary, żylasty mieszkaniec gór, odziany w barani kożuch i czarną futrzaną czapę. Wita się z nami z godnością i zaprasza do chaty.

Przechodzimy przez obszerną sień i przekraczamy próg mieszkania, które składa się z jednej dużejizby. Na długich, byle jakich ławach, stojących wzdłuż ścian, siedzi cała liczna rodzina. Kobietypochłonięte robotą ręczną, mężczyźni palą, przerzucając się słowami. Mężczyźni są odziani w„kiptari“ - baranie serdaki, ściągnięte szerokim pasem skórzanym. Kobiety w długich samodziałowychsukienkach, na których, tak samo jak u mężczyzn, ciepłe serdaki, tylko bardziej eleganckie i ozdobniejsze; poniżej pasa, z przodu i z tyłu, opadają dwie barwne „ zapaski “ z tkaniny wełnianej.

Przywitaliśmy się. Obecni unieśli się, zwalniając ławkę dla gości, mężczyźni zaś jeszcze zawzięciejpalili. Kobiety zakrzątnęły się i przygotowały poczęstunek. Na długim stole pojawiły się miski z mlekiem, twarogiem i serem oraz placuszki z kukurydzianej mąki. Rozgadaliśmy się z gospodarzami.W ich mowie dziwacznie przeplatały się słowa ukraińskie i polskie. Niekiedy z trudem sięrozumieliśmy. Wówczas z pomocą spieszył staruszek i jeden z jego wnuków; obaj bardzo dobrze

mówili po rosy jsku.Pytano nas ( o co więcej można pytać wojskowych?), czy będzie wojna. Uspokoiliśmy ich, że na razienie ma podstaw do niepokoju. Starszy syn ze zdziwieniem obserwował, jak nasz kierowca swobodniezachowywał się, siedząc przy jednym stole z oficerami, i po cichu poprosił ojca, by zapytał mnie, czyżołnierz ten nie jest moim krewnym. To, że „pan pułkownik“ rozmawiał z żołnierzem, w żaden sposóbnie mieściło się w głowie tego człowieka. Musiałem wyjaśnić, że kierowca nie jest ze mnąspokrewniony. Przecież wszyscy służymy jednej sprawie i nieprzypadkowo nazywamy siętowarzyszami. Nasi oficerowie i żołnierze to wczorajsi robotnicy i chłopi, ich interesy są zgodne i dlatego wzajemnie się szanują.

- A dyscyplina? - nie wytrzymał wczorajszy żołnierz. - I dyscyplina jest oparta na tym szacunku i wysokim uświadomieniu każdego.

Wszyscy słuchali z wielką uwagą, a zwłaszcza młodszy syn gospodarza. Okazało się, że wkrótce miałbyć powołany do służby wojskowej. Z obawą oczekiwał tego dnia - jego starszy brat wiel e opowiadał o niedobrych „porządkach“ w burżuazyjnej armii. Chłopiec zaraz poweselał i zasypywał nas pytaniamio życiu radzieckich żołnierzy.

- Czy naprawdę każdy może zostać oficerem?

- Każdy. Trzeba tylko dobrze pełnić służbę i starannie się uczyć.

Porus zono także codzienne sprawy życiowe. Stary opowiadał, że nie przychodzi im lekko chlebpowszedni. Hodują owce i kozy, które wypasają na górskich pastwiskach. Własnego zboża nie starcza:

Page 24: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 24/328

ze skrawków kamienistej ziemi, które zasiewają, zbierają trzy-cztery cetnary z hektara. Długie lata nieudawało się im pozbyć obszarniczego wyzysku. Najlepsze pastwiska i ziemie orne znajdowały się w rękach obszarników i bogaczy wiejskich. Dopiero po przyłączeniu do Ukrainy radzieckiej odetchnęlipełną piersią.

Wszystkie bog actwa ziemi stały się własnością ludu pracującego. - Teraz można żyć, panie oficerze! - z satysfakcją zakończył.

Przełęcz Użocka, którą biegnie szosa Sambor-Użhor od, znajduje się na stosunkowo niewielkiejwysokości (889 metrów nad poziomem morza). Powitała nas ona przejmującym wiatrem i mokrymśniegiem. Zamieć śnieżna przeszkadzała w rozpoznaniu terenu. Okolicę można było obejrzeć tylko w krótkich chwilach przejaśnień. Tutejsze góry są z piaskowca, łupków ilastych, margla i innych łatwoniszczejących skał. Tym też tłumaczyły się łagodne ich zarysy i obfitość głębokich wąwozów,wyżłobionych przez wiosenne wody i niewielkie strumienie. U jednego z nich, o kryształowo czystej

wodzie, przysiedliśmy, by odpocząć. Nie od razu zorientowaliśmy się, że siedzimy u źródeł dużej rzeki- Sanu.

Wieczorem na przełęcz wyszło czoło kolumny doświadczalnej. Pierwsze pokonały wzniesieniesamochody. Nieco później przybyły czołgi, a jeszcze później ciągniki z działami. Transportu konnegonie doczekaliśmy się - spotkaliśmy go zjeżdżając już z przełęczy. Konie z trudem wspinały się stromądrogą. Musiano często zatrzymywać się, by dać im odpoczynek. W ogóle kolumna posuwała siębardzo powoli. Było jasne, że ciężkie, mało ruchliwe, nie przystosowane do działań w górach dywizjepiechoty, stacjonujące w tym rejonie, należało jak najszybciej zreorganizować, tworząc lżejsze związkitaktyczne piechoty górskiej.

W przededniu święta Wielkiego Października powróciliśmy wreszcie do Stanisławowa. Sporządziłemszczegółowe sprawozdanie z wyjazdu. Podkreśliłem poszczególne braki, pozytywnie oceniłemwyszkolenie bojowe oddziałów. Silnie nalegałem na jak najszybsze przeformowanie szeregu dywizjipiechoty naszej 12 armii na dywizje piechoty górskiej. Wspominam to obecnie z goryczą, gdyż zarazpo rozpoczęciu się wojny radzieckie dywizje piechoty górskiej musiały walczyć na równinie. Trud naich przeformowanie poszedł na marne...

Pierwsze w świecie państwo robotników i chłopów istniało już 23 lata. Niegdyś wrogowieprzepowiadali, że nie utrzyma się ono nawet kilku tygodni. Historia zadrwiła z tych, pożal się Boże,proroków. Państwo radzieckie pomyślnie się rozwijało i krzepło, stawało się jednym z najpotężniejszych mocarstw świata. Wszyscy ludzie pracy na całej kuli ziemskiej, wszystkie narodycie rpiące w jarzmie kapitału spoglądały na Kraj Rad z miłością i nadzieją, faszyści zaś- z nienawiścią i utajoną obawą. Wiedzieliśmy, że nie pozostawią nas w spokoju, że będziemy musieli stoczyć z nimiwalkę na śmierć i życie. Wyczuwaliśmy, że groźna chwila próby się zbliża. Wierzyliśmy jednak w niezniszczalność naszego ustroju społecznego i śmiało patrzyliśmy w przyszłość.

7 listopada nie poznałem Stanisławowa. Jak już powiedziałem, przy pierwszym zetknięciu wydał misię prowincjonalny, mieszczański. I rapte m zobaczyłem go innym. Ulice wypełniły się radosnymtłumem. Zwartymi kolumnami maszerowali robotnicy. Okazało się, że jest ich dużo - przemysł w mieście szybko się rozwijał. Pieśni płynęły nad ludzkim morzem. Pieśni radzieckie. Tylko rok minąłod włączenia tego okręgu do Ukrainy radzieckiej, a przemiany biły w oczy. Nowe życie zespalało i entuzjazmowało ludzi. Serce się radowało - byliśmy jedną wielką rodziną.

Page 25: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 25/328

Page 26: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 26/328

trudno brnąć piechurom wśród zamieci śnieżnej. Posadzić by zuchów na konie! Co znaczy jednak siłaprzyzwyczajenia: gdy zacznę obliczać szybkość ruchu kolumn, mimo woli wychodzę z możliwości

jazdy...

Z Biełowem nie rozstawaliśmy się przez kilka dni. Objechaliśmy wszystkie oddziały w marszu.

Opuściłem tę dywizję, gdy cała doszła do miejsca przeznaczenia. Ciepło pożegnałem się z PawłemAleksiejewiczem. Obaj nie wiedzieliśmy wówczas, że wkrótce dziarski kawalerzysta powróci do swegożywiołu. Jego korpus kawalerii wyróżni się w walkach pod Moskwą, zostanie korpusem gwardii.

Nowy przydział

Po zameldowaniu Parusinowowi o wykonaniu zadania poszedłem do szefa sztabu.

- Dzień dobry, Bagracie Isaakowiczu- od progu witam miłego, młodego generała.

Odrywając wzrok od leżących na stole papierów, Aruszanian żartobliwie powiedział:

- Witaj i żegnaj miły!- Zauważywszy moje zdziwienie, uśmiechnął się.- Gratuluję nowego przydziału: jedziesz do Kijowa na stanowisko szefa oddziału operacyjnego okręgu. Oto rozkaz.

Generał wyciągnął do mnie papier. Szybko przebiegłem go oczyma:

„Wyciąg z rozkazu ludowego k omisarza obrony ... Pułkownika Bagramiana I. Ch. polecam zwolnić z zajmowanego stanowiska i wyznaczyć na stanowisko szefa oddziału operacyjnego - zastępcy szefasztabu Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego...“

- Nic nie rozumiem...

- Co tu jest do zrozumienia?! Przekaż sprawy swemu zastępcy.

Nie spiesząc się zacząłem przekazywanie; liczyłem, że wyjadę do Kijowa po Nowym Roku. Alezatelefonował generał Rubcow, którego stanowisko miałem objąć; przenoszono go do Moskwy,bardzo się z tego ci eszył i dlatego było mu pilno.

- Bardzo cię proszę. Przed Nowym Rokiem muszę być w Moskwie.

Przed wyjazdem obszedłem wszystkich swych przełożonych i kolegów ze sztabu.

Dowódca armii pożegnał się ze mną w swój zwykły sposób: chłodno i wyraźnie oficjalnie. Wyczułem,

że moje odejście bynajmniej go nie wzrusza. Z szefem sztabu rozstaliśmy się jak starzy przyjaciele.Bagrat mocno mnie uściskał i życzył sukcesów na nowym stanowisku.

Następnego dnia byłem już w Kijowie. Piotr Nikołajewicz Rubcow bardzo się ucieszył.

- Nareszcie! Ale przede wszystkim gratuluję. I proszę mnie zwolnić możliwie najszybciej.

Chciałem bez pośpiechu, stopniowo, zapoznać się z zakresem nowych obowiązków. Rubcow jednaknie uległ żadnym namowom i zwalając na moje barki wszystkie sprawy popędził do Moskwy.

Miałem teraz ogromny zakres pracy. Czy dam sobie radę? Ale w takich chwilach dla wojskowegowątpliwości nie są wskazane. Skoro zostałeś, człowieku, wyznaczony, zrób wszystko, by nie zawieść

zaufania.

Page 27: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 27/328

Dowódcy okręgu, szefa sztabu i członka Rady Wojennej nie zastałem - byli na naradzie w Moskwie.Przyjął mnie zastępca dowódcy generał lejtenant Wsi ew ołod Fiodorowicz Jakowlew. Rozmowa z nimbyła krótka i zakończyła się pokrzepiającym błogosławieństwem:

- Idź pracować.

Dłuższe rozmowy odbyłem z pomocnikiem dowódcy do spraw szkół wojskowych generałemWasilijem Jewłampijewiczem Biełokoskowem, dowódcą artylerii generałem lejtenantem NikołajemDmitrijewiczem Jak owlewem, szefem zarządu propagandy politycznej komisarzem brygadowymAndriejem Iwanowic zem Michajłowem, zastępcą szefa sztabu okręgu do spraw organizacyjno -mobilizacyjnych - moim kolegą szkolnym i z pracy w Akademii Sztabu Generalnego - generałemlejtenantem Hermanem Kapitonowiczem M ałandinem, szefem łączności generałem majoremDmitrijem Mic hajłowiczem Dobrykinem i innymi osobami kadry kierowniczej okręgu. Byli toniecodzienni, ciekawi ludzie. Później Czytelnik zapozna się z nimi bliżej.

Spraw było mnóstwo. Oficerowie oddziału operacyjnego pracowali w pocie czoła: pilnie wykańczanozarysy now ego planu osłony granicy państwowej, którego tak niecierpliwie oczekiwano w podległychdowództwach, przygotowywano kolejne zajęcia zbiorowe kadry kierowniczej okręgu i armii, planyprzeprowadzenia okręgowych ćwiczeń dowódczo-sztabowych i zajęć z zakresu szkoleniaoperacyjnego, szczegółowo studiowano teatr prawdopodobnych działań wojennych itd. - wszystkiegonie da się wyliczyć.

Pośród tych skomplikowanych zajęć przyglądam się moim podwładnym.

Na czele pierwszego wydziału, zajmującego się sprawami operacyjnymi, stał czterdziestoletnipułkownik Aleksander Iwanowicz Daniłow, mój zastępca, wykształcony i doświadczony oficer. WArmii Czerwonej służył od osiemnastu lat, ukończył z wyróżnieniem Akademię Wojskową imieniaFrunzego. W kampanii fińskiej był ranny w nogę i na całe życie został kulawy. Energiczny, ruchliwy,nawet hałaśliwy, nie lubił siedzieć na miejscu - zawsze dokądś się spieszył, zarządzenia wydawał w ruchu. Nie znoszę nerwowości w pracy, dlatego też od pierwszych dni musiałem mitygować swegonadmie rnie gorącego zastępcę. Ale na moje próby wykonywania pracy w bardziej spokojnych irzeczowych warunkach reagował zgoła chorobliwie.

Wydział ten był obsadzony najlepiej przygotowanymi pracownikami. Podobali mi się podpułkownicyMichaił Grigorjewicz Sołowjow, Andriej Fiodorowicz Fiodorow i Wasilij Sawieljewicz Pogrebienko.Wszyscy trzej mieli wyższe wykształcenie wojskowe i solidne doświadczenie. Pasowali do nichmajorowie Nowikow i Krajnow oraz kapitanowie Lipis i Muchin.

Obowiązki szefa drugiego wydziału, który w czasie pokoju zajmował się szkoleniem operacyjnymgenerałów i oficerów okręgu, pełnił nieco flegmatyczny podpułkownik N. Zapaśko, który pracęsztabową uważał za ciężar i usilnie zabiegał o przeniesienie na stanowisko dowódcze. Wkrótcemusieliśmy uczynić zadość jego życzeniu. Odszedł na stanowisko dowódcy pułku, a na jego miejsce zesztabu 12 armii przybył znany już czytelnikowi kapitan Aleksander Iwanowicz Ajwazow, któregozdążyłem polubić za inicjatywę oraz żywy i bystry umysł. Najbardziej doświadczony był major FiodorStiepanowicz Afanasjew, który niedawno przybył tu ze stanowiska szefa oddziału rozpoznawczegosztabu 27 korpusu piechoty. Przypadli mi do gustu dwaj dziarscy starsi lejtenanci - MichaiłMichajłowicz Sarakuca i Aleksander Nikołajewicz Szymański. Byli młodzi, ale brak doświadczenia w służbie rekompensowała ogromna energia i niewyczerpany zapał.

Na czele trzeciego wydziału, zapewniającego sekretn ość dowodzenia wojskami, stał spokojny i rozważny intendent 1 klasy Jewgienij Władimirowicz Kłoczkow. Ludzi było tu mało, a pracę mieli

Page 28: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 28/328

ogromną. Do października 1940 roku zajmował się nią samodzielny oddział sztabu. Obecniezredukowano go, przekształcono w wydział i nam oddano. Był to błąd. Gdy rozpoczęła się wojna,trzeba było z powrotem przekształcić go w oddział.

Kilka słów o naszym nielicznym aparacie technicznym. Kierował nim staranny i pedantyczny kierownik

technik- intendent 2 klasy Gniłobok. Mieliśmy świetnego kreślarza Woskriesienskiego i pracowitemaszynistki Marię Fiodorownę Liwszyc i Marię Siemionownę Lembrikową.

W przededniu Nowego Roku z przyzwyczajenia zasiedziałem się do późnego wieczora w sztabie. Odpracy oderwał mnie dzwonek telefonu.

- Co robicie, nieszczęsny samotniku?- dał się słyszeć niezwykle wesoły głos generała Purkajewa. -Przegapicie Nowy Rok!

Zdziwiłem się- przecież Purkajew znajdował się na naradzie w Moskwie.

- Dopiero co przyjechałem. Czekamy na was- u nas. Nie, nie, żadnych wymówek.

Oznaczało to, że generał wie, iż mieszkam w Kijowie bez rodziny i postanowił osłodzić mi samotność.Oto widzicie oschłego człowieka!

Gospodarz powitał mnie u progu. Podeszła jego żona, Antonina Iwanowna, serdecznie prosząc dosalonu.

Podczas gdy gościnna pani domu krzątała się przy stole, Purkajew, posadziwszy mnie na kanapie,zaczął wypytywać, jak wciągam się w nową pracę i jakie trudności napotykam. Dawał przy tymprzyjacielskie rady. Zaciekawiło mnie, czy zakończyła się narada w Moskwie.

- Gdzież tam! Dopiero się rozkręca... Dużo ciekawych spraw. Niektóre poglądy ulegają gruntownejrewizji. Przebiegiem narady interesuje się sam towarzysz Stalin. Na każdym posiedzeniu jest obecnyktoś z członków biura politycznego... Wnosząc ze wszystkiego, Komitet Centralny bierze pod uwagęskomplikowaną sytuację międzynarodową i wzmagające się zagrożenie ze strony hitlerowskichNiemiec. Stąd też tak wiele uwagi poświęca się podniesieniu zdolności obronnej kraju. Nie ulegawątpliwości, że w naszym życiu wojskowym nastąpią duże zmiany.

Pani domu prosi do stołu. Choć jest nas tylko trzy osoby, świąteczny stół nakryty jak dla dużegotowarzystwa. Wesołymi toastami żegnamy kończący się rok i witamy nowy.

- Oby był tak samo szczęśliwy, jak ten miniony!- wznosi toast Purkajew.

- Najważniejsze, by nie było wojny!- dodaje Antonina Iwanowna.

Przesiedzieliśmy do godziny drugiej. Rezygnuję z samochodu, który zaproponował mi MaksimAleksiej ewicz, idę pieszo do hotelu. Kijów zalany światłem. W ogrodach, na skwerach i placachtysiącami różnobarwnych świateł lśnią noworoczne choinki. Na ulicachgwarno i wesoło. Wszędzierozlega się głośny śmiech i pieśni. Raz po raz słyszy się wzajemne serdeczne życzenia noworoczne.Wyczuwa się w sercach ludzi radość i światło.

Kto mógł przewidzieć, że to nasze ostatnie święto noworoczne w czasie pokoju...

Ważne zmiany

Page 29: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 29/328

Coraz silniej odczuwam, jak ogromna odpowiedzialność spadła od tej chwili na moje barki. Mamkierować oddziałem operacyjnym sztabu jednego z najważniejszych pogranicznych okręgówwojskowych...

Studiuję dokumenty dotyczące bojowego wyszkolenia wojsk oraz kształcenia w zakresie dowodzenia

kadry dowódczej. W najbliższych miesiącach mamy przygotować i przeprowadzić ćwiczeniedowódczo-sztabowe w ramach Frontu. Tematem ma być operacja zaczepna. Najpierw wykłady i referaty, później praktyczne zajęcia oper acyjno-taktyczne i ćwiczenia na szczeblu dywizji, korpusui armii. W drugiej połowie lata mamy przejść do studiowania problemów prowadzenia obrony. To, żebędziemy ją rozpatrywali później, nikogo nie dziwiło- przecież natarcie zawsze uważano zazasadniczy sposób prowadzenia działań bojowych przez Armię Czerwoną.

Oprócz tych przedsięwzięć szkoleniowych, na wiosnę mieliśmy jeszcze przeprowadzić dwa dużećwiczenia. Jedno - doświadczalne ćwiczenie dowódczo-sztabowe przy udziale wojsk - byłopoświęcone problemom marszu i boju spotkaniowego wzmocnionego korpusu kawalerii (grupykonno- zmechanizowanej), działającego na skrzydle nacierających armii. Cele ćwiczenia były

następujące: ustalić najdogodniejsze ugrupowanie sił korpusu w danej sytu acji, umożliwić kadrzedowódczej praktyczne dowodzenie oddziałami w warunkach manewrowych oraz przerobićwspółdziałanie kawalerii z czołgami, związkami taktycznymi piechoty zmotoryzowanej, lotnictwem i desantem powietrznym. Duże nadzieje pokładano też w wi elkim okręgowym ćwiczeniu dowódczo-sztabowym z wyjazdem w teren i rozwinięciem środków łączności. Zamierzano powołać na nie sztabyarmii.

W styczniu planowano przeprowadzenie zajęć zbiorowych dla kadry kierowniczej aparatu okręgu,armii, korpusów i dywizji . Zamierzano rozpocząć je serią referatów z dziedziny planowania,organizacji i wykonania operacji na szczeblu Frontu, i zakończyć grą operacyjną na mapach. Dowódcaokręgu przykładał dużą wagę do tych zajęć. 5 stycznia telefonował do mnie z Moskwy zapytując, jak

idą przygotowania do nich, i polecił wprowadzić do planu pewne zmiany, między innymi włączająckilka referatów o wynikach narady moskiewskiej.

Tymczasem po kilku dniach dowiedzieliśmy się z gazet, że dowódcą Kijowskiego Specjalnego OkręguWojskowego został mianowany generał lejtenant Michaił Piotrowicz Kirponos, a Żukow obecniestanie na czele Sztabu Generalnego. Okazuje się, że narada w Moskwie zakończyła się poważnymiprzesunięciami kadry kierowniczej. Mimo woli przypomniały mi się słowa Purkajewa, że czekają nasduże zmiany. I, oto, już się rozpoczęły...

Wiadomość ta równocześnie ucieszyła mnie i zasmuciła. Ucieszyła, gdyż na czele Sztabu Generalnegostanął jeden z najzdolniejszych naszych generałów. Zasmuciła, bo nie będziemy już pracowali z G.

Żukowem. Kijowskim Okręgiem od samego początku jego istnienia dowodzili znani całemu krajowidowódcy - M. Frunze, A. Jegorow, I. Jakir, S. Timoszenko i G. Żukow. Teraz zaś staje na jego czeleczłowiek, o którym dotychczas bardzo mało słyszeliśmy.

16 stycznia do Kijowa powrócili: G. Żukow, członek Rady Wojennej N. Waszugin i M. Purkajew. Tegosamego dnia Żukow wezwał mnie, pogratulował nowego przydziału, a następnie zażądałsprawozdania z tego, co zrobiono w zakresie przygotowania zajęć zbiorowych. Wysłuchawszy megoreferatu, kazał pozostawić u niego wszystkie przygotowane przez nas materiały. Wieczorem zaś oddał

je z niewielkimi poprawkami. Widocznie był zadowolony. Dał mi też gruby rękopis:

- Każcie przepisać na maszynie. To jest mój referat.

Page 30: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 30/328

Następnego dnia rano, gdy przyniosłem mu przepisany tekst, ujrzałem w gabinecie szczupłegomężczyznę w średnim wieku, z trzema rombami na patkach. Ciemne włosy gładko zaczesane do tyłu,na bladym obliczu ostro zarysowane wąskie czarne brwi, cienki z ledwo dostrzegalnym garbem nos,a pod nim zwisające warkoczyki ciemnych wąsów. Głęboko osadzone piwne oczy- żywe, badawcze.

Domyśliłem się, że jest to członek Rady Wojennej okręgu, komisarz korpuśny Nikołaj NikołajewiczWas zugin. Przedstawiłem się mu. Wstał, uważnie mnie obejrzał i wyciągnąwszy rękę chłodnopowiedział:

- A witam. Trzeba było zajść do mnie. Nie szkodziłoby poznać się nam bliżej.

Przeprosiłem go i powiedziałem, że właśnie zamierzałem uczynić to dzisiaj.

Wieczorem odbyłem z nim długą rozmowę. Waszugina wszystko interesowało: i mój życiorys, i pracaoddziału, i mój nastrój, i nastrój mych podwładnych.

Z opowiadań przyjaciół już wiedziałem, że Waszugin jest człowiekiem szczerym i z zasadami, choć coprawda niekiedy nazbyt porywczy. Jest starym i doświadczonym pracownikiem politycznym; służył w wojsku od 1919 roku. W 1930 roku został dowódcą i komisarzem pułku piechoty. Później pracowałw Zarządzie Politycznym Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. W 1937 roku skierowano go nasłynny Wyższy Kurs Strzelecko-Taktyczny „Wystrieł“. Po jego ukończeniu ponownie objął dowództwopułku piechoty. Jako zdolny dowódca, a przy tym mający doświadczenie w pracy partyjno-politycznej,wkrótce został wysunięty na stanowisko członka Rady Wojennej Leningradzkiego OkręguWojskowego. W czasie wydarzeń na Przesmyku Karelskim był członkiem Rady Wojennej 7 armii. Pokampanii fińskiej ponownie został członkiem Rady Wojennej Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, a po kilku miesiącach, na jesieni 1940 roku, skierowano go na członka Rady Wojennej OkręguKijowskiego.

W okręgowym Domu Armii Czerwonej zebrali się uczestnicy zbiorowych zajęć- kierownicza kadraokręgu, dowódcy armii, członkowie rad wojennych i szefowie sztabów armii, dowódcy, szefowieorganów politycznych i szefowie s ztabów korpusów i dywizji, komendanci i szefowie sztabówrejonów umocnionych oraz komendanci szkół wojskowych.

Na mównicy stanął G. Żukow. Obecni uważnie słuchają nowego szefa Sztabu Generalnego. Mówi on o napiętej sytuacji międzynarodowej. Na świecie rozpala się pożoga nowej wojny światowej, naktórej, jak zawsze, bogacą się kapitaliści, a narody okrutnie cierpią. Obecnie spokojna ludność cywilnacierpi taką niedolę i ponosi tyle ofiar, jak w żadnej z minionych wojen, gdyż do sfery działań bojowych

zostają wciągnięte nawet głębokie tyły stron walczących.Wojna coraz bardziej zagraża Związkowi Radzieckiemu. G. Żukow nie ukrywał, że za głównegonaszego potencjalnego przeciwnika powinniśmy uważać hitlerowskie Niemcy. Dlatego też wieleuwagi poświęcił działaniom wojsk niemieckich na Zachodzie. Sukcesy wojenne Niemców oszołomiłycały świat. Nie należy jednak zapominać, że zwycięstwa te przychodziły im z łatwością, gdyżhitlerowcy prawie nie napotykali oporu. Niemniej jednak, z wydarzeń tych musimy wyciągnąćwnioski. Główną rolę w zwycięstwach hitlerowskiej armii odegrały lotnictwo oraz pancerne i zmotoryzowane związki taktyczne, ściśle ze sobą współdziałające. To właśnie one swymi potężnymiuderzenia mi zapewniały szybkość natarcia wojsk niemieckich.

Dobrze wyposażona armia hitlerowska nabyła solidnego doświadczenia bojowego. Niełatwo będziewalczyć z takim przeciwnikiem. Dawniej uważaliśmy, że do przełamania nieprzyjacielskiej obrony

Page 31: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 31/328

wystarcza półtora krotna, w ostatecznym razie dwukrotna przewaga na kierunku głównego uderzenia.Na naradzie moskiewskiej zwyciężył inny pogląd- taką przewagę sił należy zapewnić sobie nie tylkona odcinku głównego uderzenia, lecz także i w całym pasie natarcia Frontu.

To oświadczenie G. Żukowa zdumiało wszystkich. Wyjaśnił on, że myśl stworzenia w natarciu

dwukrotnej ogólnej przewagi sił i środków została zaakceptowana na naradzie w Moskwie. Dalej Gieorgij Konstantinowicz wskazywał, że mamy jeszcze dowódców, którzy usiłują patrzeć nanowoczesną wojnę przez pryzmat wojny domowej. Stąd też dążenie do kurczowego trzymania sięstarych norm operacyjno- taktycznych, niezrozumienie znaczenia zmasowanego użycia nowychrodzajów wojsk - lotnictwa i czołgów.

Prawda, że są u nas również zbyt gorące głowy. Wyciągają oni słuszne wnioski z walk w Europiezachodniej, ale gdyby im dano całkowitą swobodę, zainicjowaliby kompletny przewrót w dziedziniewojskowej. Towarzysze ci zapominają, że każde, nawet najśmielsze, plany powinny być oparte na realnych możliwościach. Planując posunięcia na wypadek wojny, nie możemy opierać się na tym,czym będzie dysponowała Armia Radziecka w przyszłości. A jeśli wojna rozpocznie się teraz? Musimybyć realistami i budować nasze plany, biorąc za punkt wyjścia te siły i środki, którymi dysponujemydzisiaj.

Następnie Żukow mówił o szkoleniu składu osobowego wojsk. Wielu naszych towarzyszy czegoś tamnauczyło się w Hiszpanii. Poważną próbą i wielką szkołą były walki na Przesmyku Karelskim. Obecnie,biorąc pod uwagę te doświadczenia, należy jeszcze bardziej aktywnie i celowo doskonalić szkolenieoddziałów. Do wojny należy przygotowywać się z całą powagą.

Dotychczasowy dowódca okręgu podkreślił, że opracowana w Armii Czerwonej teoria tak zwanejgłębokiej operacji w pełni się potwierdziła w dzisiejszych warunkach . Ale dziedzina wojskowości niestoi w miejscu i teoria powinna się rozwijać, wzbogacać w świetle osiągnięć sztuki wojennej,doskonalenia środków walki i zwiększania się siły bojowej Armii Czerwonej. Referent specjalniezatrzymał się na znaczeniu, jakie w naszych czasach ma zaskoczenie taktyczne i operacyjne, orazwezwał do zwiększenia czujności i gotowości bojowej.

Pozostałe wystąpienia w gruncie rzeczy uzupełniały tylko podstawowy referat. Wiele konkretnychprak tycznych myśli wypowiedział generał I. Sowietnikow, który w tym czasie dowodził 5 armią.Ciekawa była wypowiedź generała Purkajewa na temat obrony. Zapamiętałem jego słowa: „ Obrona,która nie ma przynieść zwycięstwa, jest bezcelowa i niepotrzebna. Także w obronie należy starać się o uzyskanie przewagi nad przeciwnikiem, ale stwarza się ją jednak zupełnie inaczej niż w natarciu.Tutaj zajdzie potrzeba bodaj że jeszcze większej umiejętności manewrowania siłami i środkami“.

Generał M. Potapow, dowódca 4 korpusu zmechanizowanego, swe wystąpienie poświęcił organizacji i wykonaniu wprowadzenia w wyłom wielkich zmechanizowanych związków taktycznych.Wypowiedział on bardzo słuszną myśl, że w żadnym razie nie powinniśmy kopiować działańhitlerowskich wojsk zmechanizowanych w Europie zachodniej. Po pierwsze bowiem, Niemcy mielitam wyjątkowo sprzyjające warunki. Po drugie, nie wymyślili oni nic nowego. Wykorzystali tylko idee,które zrodziły się w Armii Czerwonej już w połowie lat trzydziestych, gdy w Związku Radzieckimformowano pierwsze korpusy zmechanizowane. A wykorzystali je, trzeba powiedzieć, bardzoumiejętnie. Jednakże i tu niekiedy zwodzi ich skłonność do szablonu i ślepe stosowanie ustalonychreguł.

Główną uwagę Potapow zwrócił na konieczność ścisłego współdziałania zmechanizowanychzwiązków taktycznych z lotnictwem. Trzeba, by dowódcy lotnictwa nie tylko dobrze znali strukturę

Page 32: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 32/328

organizacyjną radzieckich zmechanizowanych związków taktycznych, lecz także istotę ich bojowegoużycia w toku operacji. W trosce o ścisłe współdziałanie lotnictwa z czołgami Potapow z nadgorliwości wysunął zupełnie nierealną propozycję: wprowadzenia w skład korpusuzmechanizowanego etatowej dywizji lotniczej, stworzenia jakiejś krzyżówki- lotniczo-zmechanizowanego związku taktycznego.

Powiem od razu, że G. Żukow z tego projektu nie pozostawił kamienia na kamieniu, choć na ogółwystąpienie Potapowa ocenił bardzo wysoko i gorąco poparł szereg jego propozycji. Podchwyciłzwłaszcza myśl Potapowa mówiącą o konieczności uzyskania jednakowo dużej ruchliwości piechotyzmotoryzowanej i oddziałów pancernych oraz szerszego stosowania w praktyce w czasie ćwiczeńdziałań piechoty w postaci desantów czołgowych. Potapow w porę dostrzegł ogromną różnicę w zapasie przebiegu między samochodami, którymi przewożono piechotę zmotoryzowaną, a czołgami, i proponował zastanowić się, jak ten brak usunąć.

Zalecenia Potapowa, zmierzające do zwiększenia ruchliwości korpusów zmechanizowanych, wkrótceznalazły szerokie zastosowanie.

Dobitne i pełne temperamentu było wystąpienie członka Rady Wojennej okręgu. N. Waszugin mówił o dyscyplinie. Zorganizowane działanie, regulaminowy ład- to główny warunek zdolności bojowejwojsk. Waszugin ciepło odzywał się o dowódcach, którzy wychowują swych podwładnych w duchużelaznej dyscypliny. Temu i owemu przy tym dobrze się dostało. Nasz członek Rady Wojennej potrafiłporuszyć słowem nawet największych flegmatyków.

Następnego dnia z rana zaczęły się grupowe ćwiczenia na mapach. Z dowódcami armii, dowódcamiposzczególnych rodzajów wojsk okręgu i ich szefami sztabów zajęcia prowadził sam Żukow,z dowódcami korpusów i ich szefami sztabów - generał Purkajew, a z dowódcami dywizji,komendantami rejonów umocnionych i komendantami szkół - zastępca szefa sztabu okręgu do spraw

organizacyjno- mobilizacyjnych, generał lejtenant G. Małandin i ja.Zajęcia zbiorowe trwały pięć dni. Wątpię, czy dla Czytelnika będzie obecnie interesujące szczegółoweopowiadanie o tym, jak przebiegały i jakie problemy na nich omawialiśmy. Powiem tylko, żećwiczenie było zorganizowane bardzo ciekawie i dostarczyło wielu tematów do rozmyślań.

Po zreasumowaniu wyników zajęć grupowych G. Żukow oficjalnie podał nam do wiadomościprzesunięcia personalne: generał Sowietnikow został mianowany pomocnikiem dowódcy okręgu dospraw rejonów umocnionych, a generał Potapow przejmuje od niego 5 armię. Życząc powodzeniatowarzyszom, którzy otrzymali nowe przydziały, i ciepło żegnając się z uczestnikami zajęć zbiorowych,dotychczasowy dowódca okręgu rozkazał wszystkim wyjechać niezwłocznie na miejsce nowego

przydziału. Następnego dnia zaś sam również wyjechał do Moskwy. Na dworcu żegnali gowspółpracownicy z dowództwa okręgu oraz przedstawiciele organizacji partyjnych i administracyjnych miasta. Widziałem, że Żukow zdążył zyskać sobie w Kijowie głęboki szacunek. Byłwyraźnie wzruszony. Z jego zwykle surowego oblicza nie schodził lekki uśmiech.

W kilka dni później zadzwonił do mnie Purkajew:

- Pojedziemy na dworzec powitać nowego dowódcę.

Pociąg spóźniał się. W oczekiwaniu nań spacerowaliśmy po peronie. W pewnej chwili zaczęliśmymówić o Kirponosie. Generał Purkajew, bodaj że jedyny spośród nas, znał główne etapy jego służby.Michaił Piotrowicz Kirponos służył w Armii Czerwonej od chwili jej utworzenia. W okresie wojny

domowej był pomocnikiem dowódcy słynnej 1 Dywizji Ukraińskiej. W niej też dowodził pułkiem. W1927 roku z pomyślnym wynikiem ukończył Akademię Wojskową imienia Frunzego. W kampanii

Page 33: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 33/328

fińskiej dowodził dywizją piechoty. W zimie 1940 roku dywizja ta po niezbyt mocnym lodzie podogniem przeciwnika przedarła się na tyły wyborskich pozycji obronnych Finów. Za zdecydowanie i męstwo nadano wówczas Kirponosowi tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

- W ogóle nasz nowy dowódca jest człowiekiem nieprzeciętnym - powiedział Purkajew.

Nadjechał pociąg. Spieszymy na sam koniec, do salonki. W jej drzwiach ukazał się wysoki, dobrzezbudowany generał. Lekko zeskoczył zestopnia i uśmiechając się w milczeniu zaczął ściskać dłoniewitających.

Wkrótce po przyjeździe nowy dowódca obszedł sztab. Widocznie chciał jak najprędzej zaznajomić sięze stanem spraw i z ludźmi. Był też i u nas, w oddziale operacyjnym. Jego szczupłą, piękną figuręopinała starannie odprasowana kurtka. Na piersi błyszczała Złota Gwiazda Bohatera ZwiązkuRadzieckiego. Jego blada, gładko wygolona twarz prawie nie miała zmarszczek. Nad dużyminiebieskimi oczami zwisały czarne brwi. Ciemne, gęste włosy były starannie uczesane na przedziałek.Tylko lekka siwizna na skroniach i głębokie fałdy w kącikach ust zdradzały, że ten młodo wyglądającyczłowiek ma już pod pięćdziesiątkę.

Dowódca okręgu szczegółowo wypytywał mnie o mą poprzednią służbę. Dowiedziawszy się, że byłemstarszym wykładowcą w Akademii Sztabu Generalnego, ucieszył się:

- Ach, to tam was spotykałem, pułkowniku! No, cóż, stary znajomy, teraz popracujemy razem.

Kirponos zapoznał się z mymi pomocnikami i zainteresował się, nad jakimi problemami pracu jemyobecnie i jakie mamy trudności.

Odpowiedziałem, że przygotowaliśmy nowy plan osłony granicy państwowej. Opracowano go przyudziale szefów sztabów pogranicznych armii oraz dowódców poszczególnych rodzajów wojsk i szefówsłużb okręgu; plan został rozpatrzony i zaaprobowany przez generała Purkajewa. Byłoby pożądanezatwierdzenie go przy pierwszej możliwości.

- Plan osłony to niezwykle ważny dokument - powiedział Kirponos.- Według niego będą się rozwijałypoczątkowe działania bojowe wojsk okręgu w razie w ojny. Dlatego też do jego zatwierdzeniapowinniśmy podejść z całą powagą.

Dzień czy dwa później adiutant dowódcy okręgu, major A. Gnionny, zakomunikował mi, że wzywamnie generał Kirponos. Zabrałem mapę i materiały dotyczące planu osłony granicy. Po pobieżnymprzejrzeniu dokumentów dowódca okręgu powiedział:

- Zostawcie mi to wszystko. Zorientuję się we wszystkim, a później powiem swoje zdanie.

Plan osłony

Po dwóch dniach Kirponos znowu mnie wezwał. W jego gabinecie znajdowali się Waszugin iPurkajew. Dowódca okręgu w milczeniu wskazał na stół i otworzył teczkę z materiałami dotyczącymiplanu osłony granicy.

- Myślę - zaczął, podkreślając każde słowo - że od chwili ogłoszenia mobilizacji do początkuaktywnych działań dużych sił na granicy upłynie pewien czas. W pierwszej wojnie światowej okres ten

mierzył się na tygodnie, w obecnych warunkach niewątpliwie bardzo się zmniejszy. Niemniej jednak,kilkoma dniami oczywiście będziemy dysponowali. A zatem do osłony granicy państwowej można

Page 34: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 34/328

wydzielić minimum posiadanych sił, by pozostałymi móc manewrować stosownie do konkretniewytworzonej sytuacji. Najprawdopodobniej zażąda się od nas stworzenia potężnego zgrupowaniauderzeniowego, które wykona zdecydowane przeciwnatarcie na agresora.

Kirponos wziął z teczki arkusz z naszymi obliczeniami:

- Tak więc pytam was: czy cokolwiek nie za dużo wojsk ześrodkowujemy na granicy?

Nikt nie odpowiedział. Dowódca rzucił arkusz na miejsce.

- Moim zdaniem, zbyt wiele. Uważam, że ze składu każdego armijnego rejonu osłony granicy należywycofać co najmniej po jednej dywizji piechoty. Wtedy łatwiej nam będzie szybko utworzyćdostatecznie silne zgrupowanie uderzeniowe i rzucić je na wroga. Zapamiętajcie sobie: jeślizostaniemy napadnięci, powinniśmy niezwłocznie wykonać uderzenie odwe towe.

- Tak - w zamyśleniu przemówił Purkajew. - Wszystko to pięknie: musimy oczywiście myśleć o uderzeniu odwetowym, ale przecież trzeba się do niego przygotować. A jeśli wróg napadnienieoczekiwanie, zgniecie rzadki łańcuszek naszych wojsk osłonowych i wszystkimi siłami ruszy dalej?Wtedy nawet obronę trudno będzie stworzyć, a nie organizować przeciwnatarcie.

- Ale my nie powinniśmy pozwolić, by wróg nas uprzedził - ozięble odparował Kirponos. - Od czegomamy wywiad?

- Słusznie, towarzysze - wmieszał się do rozmowy Waszugin - nie godzi się nam myśleć o obronie. Jeśliwróg narzuci nam wojnę, nasza armia będzie najbardziej agresywną ze wszystkich armii. Będziemogła zadać przeciwnikowi miażdżące uderzenie odwetowe, a później odrzucić go tam, skądprzyszedł, i dobić.

- A jak wy myślicie, pułkowniku?- zapytał mnie Kirponos.

Byłem, naturalnie, tego samego zdania co szef sztabu, gdyż to, co powiedział, było wynikiem naszychwspólnych rozważań. Wychodziliśmy z założenia, że wielomilionowa armia hitlerowska, którafaktycznie podbiła całą Europę zachodnią, posiada ogromną siłę uderzeniową. Obecnie ma ona ręcerozwiązane: wojna na Zachodzie mało niepokoi Niemców. Wykorzystując rozwiniętą sieć liniikolejowych i szos, Hitler może w krótkim czasie skoncentrować wielkie siły u radzieckich graniczachodnich i rzucić je na nas. W tych warunkach, rozumowaliśmy, powinniśmy wydzielić do rzutuosłony granicy tyle wojsk, by zdołały one odeprzeć pierwsze uderzenie wroga. Pod silną osłonąłatwiej będzie podciągnąć odwody i przejść do przeciwnatarcia.

Bez wahania więc dopowiedziałem, że zgadzam się z szefem sztabu i podtrzymuję przedstawiony

przez niego plan.

- Niesłusznie myślicie- powiedział dowódca okręgu. - Nie mogę się z wami zgodzić.- Zamknął teczkę i podał ją mnie. - Dopracujcie plan tak, jak powiedziałem, by w odwodzie pozostawało możliwienajwięcej sił.

Podczas gdy sztaby skrupulatnie opracowywały plany operacyjne odparcia każdej możliwej agresji, w jednostkach okręgu odbywało się wytężone szkolenie bojowe. Zakończono wyszkolenie taktycznepojedynczego żołnierza i rozpoczęto przerabianie taktyki małych pododdziałów. Większość czasuprzewidzianego na szkolenie przeznaczano na rozwiązanie problemów walki zaczepnej. GenerałKirponos żądał, by żołnierze oswajali się z natarciami czołgów. Powracając z oddziałów, oficerowie

Page 35: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 35/328

sztabu z zachwytem mówili o spokoju, jaki zachowują młodzi czerwonoarmiści, kiedy ryczące czołgi w pełnym biegu przejeżdżają przez ugrupowanie bojowe pododdziałów.

Szkolenie bojowe było połączone z budową pozycji obronnych, które wznoszono wzdłuż granicy.Wojska żyły w ogromnym napięciu.

Tymczasem w drugiej połowie lutego nadszedł następujący rozkaz: szef sztabu okręgu wraz z grupągenerałów i oficerów, którzy brali udział w opracowywaniu planu osłony granicy państwowej, maniezwłocznie przybyć do Moskwy. Wraz z Purkajewem pojechali: szef sztabu lotnictwa generał majorlotnictwa N. Łaskin, szef 5 oddziału sztabu okręgu generał major I. Trutko, dowódca wojsk łącznościgenerał major Dobykin, szef komunikacji wojskowych pułkownik A. Korszunow, ja i mój zastępcapułkownik Daniłow.

Z jednej strony nieoczekiwane wezwanie do Moskwy zaniepokoiło nas - czyżby opracowany przezdowództwo okręgu plan był tak zły, że wręcz trzeba go przerabiać? Z drugiej zaś strony wyjazd cieszyłmnie - miałem się spotkać z rodziną, której nie widziałem blisko pół roku.

W końcu w Moskwie wszystko się wyjaśniło- mieliśmy wziąć udział w naradzie, mającej na celurozpatrzenie środków dalszego umocnienia granicy państw owej.

W tym czasie w centrum uwagi całego społeczeństwa znajdował się XVIII Zjazd Partii. Omawianozadania w dziedzinie przemysłu i transportu oraz inne problemy niezwykłej wagi. Mówiono o wielkichosiągnięciach w rozwoju ekonomiki socjalistycznej. Równocześnie jednak Komitet Centralny partiiz bolszewicką otwartością ujawniał braki. Czytając materiały zjazdowe, mimo woli przychodziły namyśl słowa Lenina, że według tego, jak partia odnosi się do popełnionych błędów, sądzi się o jej sile,o jej powadze. Ten zdrow y duch krytyki do pewnego stopnia przenikał też obchody 23 rocznicypowstania Armii Czerwonej. W referatach na uroczystych akademiach nie dźwięczały bynajmniejsame tylko fanfary. Taki też był artykuł G. Żukowa, zamieszczony w świątecznym numerze dziennika „Krasnaja Zwiezda“. Szef Sztabu Generalnego zdecydowanie wystąpił przeciwko szablonowi i konwencjonalizmowi w wyszkoleniu bojowym wojsk. Podkreślał on, że konwencjonalizmniedopuszczalny jest zwłaszcza teraz, gdy sytuacja międzynarodowa zmusza nas, byśmy w każdejchwili znajdowali się w pełnej gotowości bojowej.

Na XVIII Zjeździe Partii dowódca Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego, M. Kirponos, zostałwybrany zastępcą członka Komitetu Centralnego WKP(b). Nieco później nadano mu stopień generałapułkownika. Serdecznie mu gratulowaliśmy.

Na początku marca skomplikowała się sytuacja na Bałkanach. Rząd radziecki oświadczył rządowibułgarskiemu, że wpuszczenie wojsk niemieckich na terytorium tego kraju prowadzi do rozszerzeniasfery wojny i do wciągnięcia do niej Bułgarii, i że jest on zaniepokojony tym faktem. Było towydarzenie alarmujące. Zmusiło nas wszystkich do jeszcze bardziej wytężonej pracy nad planemumocnienia granicy.

Po wykonaniu zadania w połowie marca powróciliśmy do Kijowa. W sztabie okręgu już na nasczekano. Moi nieliczni pomocnicy ledwie mogli sprostać narastającej z każdym dniem lawinie pilnychspraw. Szef Sztabu Generalnego zażądał od okręgu przeprowadzenia doświadczalnych ćwiczeń w celupraktycznego sprawdzenia organizacji wojennej dywizji piechoty. Polecono jedną z dywizji postawić„na stopie wojennej“. W tym celu stany szeregowców i podoficerów miano uzupełnić powołanymi na

ćwiczenia rezerwistami, oficerów przydzielić na ten czas z innych dywizji, a sprzęt i uzbrojenie wziąć z zapa sów mobilizacyjnych. Z taką pełnokrwistą dywizją zamierzano wykonać marsz oraz ćwiczenia

Page 36: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 36/328

w natarciu i obronie, by dokładnie zorientować się w warunkach dowodzenia i w ruchliwościoddziałów, ich wyposażeniu w środki ogniowe oraz w możliwościach pododdziałów tyłowych. Jednymsłowem, przekonać się, czy nowe etaty wojenne dywizji piechoty odpowiadają wymaganiomnowoczesnej wojny.

Była to ogromna, pod względem zakresu, i bardzo mozolna praca. Sztab Generalny przewidywał jejzakończenie przed jesienią 1941 roku. Czytelnik domyśla się już, że zadania tego nie wykonano.Wojna zastała radzieckie dywizje zorganizowane według etatów pokojowych.

W rejonie Sławuta - Równo - Izjasław- Szepet ówka przeprowadzano wielkie ćwiczenia podkierownictwem generalnego inspektora kawalerii Armii Czerwonej, Oki Iwanowicza Gorodowikowa.Temat: „Marsz i bój spotkaniowy wzmocnionego korpusu kawalerii, działającego na skrzydle armii“. W ćwiczeniach brały udział: 5 korpus kawalerii w składzie 3 i 32 dywizji kawalerii oraz dywizjepancerna, zmotoryzowana i lotnicza. Wybrano trudny teren z mnóstwem błot i rzeczułek rozlanych w wyniku roztopów wiosennych. Łatwo sobie wyobrazić, jaką szkołę dostały oddziały. W takichwarunkach szczególnie trudno zapewnić współdziałanie między różnorodnymi związkami taktycznymi

i oddziałami. Wszyscy musieli się napracować. Niestety, obok słusznych wniosków, które późniejbardzo przydały się w walce, wyciągnięto również wnioski wątpliwe. Kierownictwo ćwiczeń,zaniepokojone pewnymi niepowodzeniami, dało, na przykład, takie zalecenie: „Unikać przesunięćdywizji pancernych i zmotoryzowanych w nocy“. Dlaczego? W nocy nic nie widać, komplikuje siędowodzenie jednostkami, obniża się tempo marszu, możliwe są uszkodzenia sprzętu, a naprawaw ciemności jest bardzo trudna. Kategorycznie odrzucono też ataki nocne: po nich, mówiono, nawetludzi nie można zebrać.

Wojna przekreśliła te zalecenia. Zmusiła do wykonywania marszów najczęściej w porze nocnej,a także kazała nie gardzić nocnymi atakami.

Osobiście musiałem w pierwszym r zędzie zajmować się armijnymi planami osłony granicypaństwowej. W tym zakresie już poprzednio ściśle współpracowałem z generałem HermanemKapitonowiczem Małandinem. Teraz jednak on wyjechał - mianowano go szefem zarz ąduoperacyjnego Sztabu Generalnego. Na jego miejsce przyby ł mó j kamrat z Akademii SztabuGeneralnego, genera ł major Aleksiej Innokientijewicz Antonow. By ł on zdumiewająco podobny doswego poprzednika zarówno pod względem charakteru, jak umysł ow ości i wykształcenia. Nawet w wyglądzie zewnętrznym było jakieś nieuchwytne podobieństwo między nim i Małandinem.Antonowowi przed służbą wojskową także udało się skończyć gimnazjum i pierwszy rok instytutuleśnego. Tak samo jak Małandin, w czasie pierwszej wojny światowej ukończył on szkołę junkierską4.Od 1919 roku - był w Armii Czerwonej, na frontach wojny domowej. Po raz pierwszy spotkaliśmy sięw 1936 roku w Akademii Sztabu Generalnego, dokąd przybył ze stanowiska szefa oddziałuoperacyjnego Charkowskiego Okręgu Wojskowego. Później wykładałw Akademii Wojskowej imieniaFrunzego. I oto na krótko przed wojną los znowu nas połączył.

Rozwiązując problemy organizacyjno-mobilizacyjne, Antonow potrafił szybko zorientować się w sytuacji, ocenić całą wagę planu osłony granicy. Udzielił on nam ogromnej pomocy w naszej pracy.

Armijne plany osłony granicy państwowej opracowywane były pod bezpośrednim kierownictwem i kontrolą dowództwa okręgu. Wezwano szefów sztabów wszystkich armii wraz z grupami oficerówdopuszczonych do tej pracy. Przez cały czas jej trwania znajdowali się oni w Kijowie i nie mogli z niego

4 Szkoła oficerska w przedrewolucyjnej Rosji- (przyp. tłum.)

Page 37: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 37/328

wyjechać. Do naszego powrotu z Moskwy plany były już gotowe. Na szczęście, nie trzeba byłodokonywać dużych przeróbek.

W końcu marca wezwano do Moskwy generała Purkajewa. Powrócił niezwykle ożywiony i bardzozadowolony. Jego ofiarna praca została wynagrodzona drugim Orderem Czerwonego Sztandaru.

Szef sztabu przywiózł ze stolicy aktualne nowiny. W szczególności opowiadał, że w Moskwie panujeniepokój z powodu rozwoju wydarzeń w Jugosławii. Sztab Generalny jest w posiadaniu informacji, żeHitler za swą kolejną ofiarę wybrał Jugosławię i zamierza ją okupować. A ponieważ rządowiradzieckiemu bynajmniej nie jest obojętny los narodów tego kraju, mogą wyniknąć komplikacje w stosunkach Związku Radzieckiego z hitlerowskimi Niemcami.

Istotnie, w najbliższych tygodniach sytuacja w Europie południowo-wschodniej gwałtownie sięzaostrzyła. 27 marca w Belgradzie wybuchło powstanie przeciwko ówczesnemu rządowi jugosłowiańskiemu, usiłującemu przekształcić Jugosławię w satelitę hitlerowskich Niemiec. Do władzydoszły koła o antyhitlerowskim nastawieniu z generałem Simowiciem na czele. Po upływie kilku dni, 5kwietnia 1941 roku, rząd radziecki zawarł z nowym rządem Jugosławii układ o przyjaźni i nieagresji.Było to moralne poparcie dla narodów Jugosławii i wyraźne ostrzeżenie dla Hitlera.

Ten jednak nie dał posłuchu ostrzeżeniu i rzucił swe hordy na Jugosławię. Prasa radziecka z zupełniezrozumiałych przyczyn powściągliwie reagowała na to wydarzenie, ale wśród ludności wiadomość o napaści hitlerowskich wojsk na Jugosławię wywołała oburzenie. Pamiętam, pewnego kwietniowegowieczoru oglądałem wspaniały film Ejzensztejna Aleksander Newski . Widzowie burzliwie reagowali naakcję filmu. Gdy zaczął załamywać się pod „rycerzami krz yżowymi“ lód na Jeziorze Czudzkim i zaczęłaich pochłaniać woda, w sali, wśród głośnego zachwytu, rozległ się okrzyk:

- Dobrze im tak, faszystom!

Odpowiedziała mu burza oklasków.

Nie mniej gorące oklaski wywołały u widzów słynne słowa pożegnania, z jakimi Aleksander Newskizwrócił się do jeńców.

„...Niechaj bez obawy przybywają do nas w gości - grzmiał z ekranu niezapomniany głos NikołajaCzerkasowa. - Ale kto z mieczem do nas przyjdzie, od miecza zginie: prawda ta obowiązuje i będzieobowiązywać, póki istnieć będzie ziemia rosyjska!“

W swych miłujących wolność sercach obywatele radzieccy żywili nie gasnącą nienawiść do

hitlerowców - gnębicieli narodów. I nieprzypadkowo właśnie w tym czasie temu znakomitemufilmowi przyznano nagrodę państwową.

Wkrótce po rozpoczęciu się najazdu hitlerowców na Jugosławię Sztab Generalny dał poleceniewprowadzenia do planu osłony granicy państwowej szeregu istotnych poprawek. Dowództwu okręgurozkazano znacznie wzmocnić wojska wysunięte ku granicy. Podciągano tam też dodatkowo czterykorpusy zmechanizowane, cztery dywizje piechoty i szereg związków taktycznych oraz oddziałówwojsk specjalnych.

Takie wzmocnienie osłony granicy powinno było znacznie ułatwić odparcie pierwszego uderzeniaagresora. Jednakże ten nowy rozkaz nieco zmartwił generała Kirponosa. Dowódca okręgu nadal

uważał, że nie należy osłabiać zgrupowania, którego zadaniem jest wykonanie przeciwuderzenia.

Page 38: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 38/328

Teraz, rzecz jasna, stało się oczywiste, że w Sztabie Generalnym realniej oceniano niebezpieczeństwoniespodzie wanej napaści nieprzyjacielskiej i wyciągnięto słuszny wniosek: dla odparcia początkowegouderzenia potrzeba będzie więcej sił, niż przewidziano w pierwszym wariancie planu osłony granicypaństwowej.

Do Kijowa ponownie wezwano szefów sztabów armii i ich of icerów. Pracowali tam ofiarnie ponadtydzień. Sprawa komplikowała się przez to, że opracowujący ów plan generałowie i oficerowiemusieli wszystko, od pierwszego do ostatniego papierka, wykonywać własnoręcznie, nawetprzepisywać na maszynie. Przypominam sobie, że i ja musiałem z powrotem szybko przyzwyczaić siędo pisania na maszynie, czego się nauczyłem jeszcze w młodości, gdy pełniłem obowiązki adiutantapułku.

Rada Wojenna okręgu po uważnym przestudiowaniu nowego planu niezwłocznie go zatwierdziła.

Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie tym wariantem planu kierowaliśmy się, organizując opór wojskomhitlerowskim, nie od rzeczy będzie omówić go bardziej szczegółowo.

Granicę państwową, której długość w obrębie okręgu dochodziła do 940 kilometrów, osłaniały jednostki 5, 6, 26 i 12 armii. W pasie 5 armii (od Włodawy do Krystynopola - 170 kilometrów) w odległości od 10 do 150 kilometrów od granicy rozmieszczonych było pięć dywizji piechoty, 22korpus zmechanizowany, osiem samodzielnych batalionów karabinów maszynowych, stanowiącychzałogi umocnionych rejonów, pułk artylerii z odwodu Naczelnego Dowództwa i trzy dywizjonyartylerii przeciwlotniczej. Na lotniskach znajdowały się dwie dywizje lotnicze. Bezpośrednio nagranicy pełniły służbę 90 i 98 oddziały wojsk ochrony pogranicza.

5 armią dowodził generał major wojsk pancernych Michaił Iwanowicz Potapow. Był to najmłodszywiekiem, lecz moim zdaniem najzdolniejszy i najenergiczniejszy z dowódców armii naszego okręguwojskowego. W chwili rozpoczęcia się wojny ukończył 39 rok życia. Pochodził ze Smoleńszczyzny.Jako młodzieniec pracował w zajezdni tramwajowej w Charkowie. Do Armii Czerwonej wstąpił w1920 roku. Był szeregowcem, później dowódcą plutonu i szwadronu. Uczył się na różnych kursachdowódczych, a następnie ukończył pomyślnie Akademię Wojskową Mechanizacji i MotoryzacjiRobotniczo- Chłopskiej Armii Czerwonej. Posiadając wielostronne wykształcenie wojskowe i nieprzeciętne zdolności, szybko awansował. Jego zalety dowódcze ujawniły się zwłaszcza w walkachnad rzeką Chałchyn- goł, gdzie dowodził brygadą pancerną, a następnie został zastępcą dowódcysamodzielnej grupy armijnej. W 1940 roku Potapow został mianowany dowódcą formującego się 4korpusu zmechanizowanego, a później dowódcą 5 armii.

Członkiem Rady Wojennej był komisarz dywizyjny M. Nikiszew, a szefem sztabu - generał D.

Pisariewski.Na południe od 5 armii, na kierunku lwowskim, odcinek granicy od Krystynopola do Radymna (140kilometrów) osłaniała 6 armia. W jej skład wchodziły trzy dywizje piechoty i jedna dywizja kawalerii, 4korpus zmechanizowany, pięć batalionów karabinów maszynowych, stanowiących załogi 4 i 6 rejonuumocnionego, oraz dwa pułki artylerii. Poza tym armii podlegały dwie dywizje lotnicze i pułk artyleriiprzeciwlotniczej. Lwów osłaniała 4 dywizja obrony przeciwlotniczej. W pasie armii służbę granicznąpełniły komendy 91 i częściowo 92 oddziału wojsk ochrony pogranicza.

6 armią dowodził generał lejtenant Iwan Nikołajew icz Muzyczenko, człowiek o silnej wolii zdecydowany. Syn marynarza, w dzieciństwie już poznał biedę i ciężką, ponad siły, pracę. Mającosiemnaście lat wstąpił do partii. Walczył na frontach wojny domowej. Wykształcenie - dwie klasyseminarium nauczycielskiego. Wyszkolenie wojskowe - kursy kawaleryjskie. Przeszedł prawie przez

Page 39: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 39/328

wszystkie stanowiska w ramach pułku. W lipcu 1937 roku został mianowany dowódcą 4 DońskiejDywizji Kawalerii i otrzymał stopień kombryga. Później przez jakiś czas wykładał taktykę na kursachkawalerii. W walkach na Przesmyku Karelskim na początku 1940 roku dowodził dywizją piechoty, a popółtora roku został mianowany dowódcą armii. Komisarz korpuśny Waszugin, który miał dużosympatii dla tego młodego dowódcy armii, pewnego razu tak go scharakteryzował: „Muzyczenko - to

rozwijający się dowódca. Jedyny brak - zbytnia g wałtowność. W czasie wojny będzie dobrymdowódcą armii“.

Członkiem Rady Wojennej armii był komisarz dywizyjny N. Popow, a szefem sztabu - kombryg N.Iwanow.

Na kierunku przemyskim, na 130-kilometrowym odcinku od Radymna do Tworylnego, w pasie 26armii stały trzy dywizje piechoty i jedna dywizja lotnicza, załoga Przemyskiego Rejonu Umocnionego,8 korpus zmechanizowany, jeden pułk artylerii i dwa dywizjony artylerii przeciwlotniczej. Ochronęgranicy państwowej zapewniała część sił 92 oddziału wojsk ochrony pogranicza i wszystkie komendy93 oddziału.

Armią tą dowodził generał lejtenant Fiodor Jakowlew icz Kostienko, którego dobrze znałem. Był toczłowiek niezwykle zacny, pracowity, o silnej woli, mężny. Wykształcenie- szkoła wiejska i kursykawaleryjskie. Pomag ało mu nabyte w wojnie domowej doświadczenie bojowe oraz zdumiewającapracowitość i wytrwałość w dążeniu do wytkniętego celu. Skończył 45 lat, gdy w 1940 rokumianowano go dowódcą armijnej grupy kawalerii, którą później przeorganizowano na 26 armię.Fiodor Jakowlewicz wyróżniał się dokładnością wykonania. Jeśli otrzymał rozkaz, nie lubił wdawać się w rozważania. Wysoko ceniono go za nieugiętość i ścisłość w wykonywaniu decyzji dowództwa.

Członkiem Rady Wojennej armii był komisarz brygadowy D. Kolesnikow, a szefem sztabu - pułkownikI. Wariennikow.

Na najdalszym skrzydle południowym, od miasta Czern iowce do ujścia Dniestru, na przestrzeniprawie pół tysiąca kilometrów stały rozciągnięte oddziały 12 armii. Było tam sześć dywizji piechoty i dwie dywizje lotnicze, 16 korpus zmechanizowany i pięć dywizjonów artylerii przeciwlotniczej. 11brygada obrony przeciwlotniczej osłaniała Drohobycz. Granicę ochraniały komendy 94, 95, 96 i 97oddziałów wojsk ochrony pogranicza.

Armią dowodził generał major Paweł Grigorjewicz Poniedielin, bodaj że najbardziej wykształcony z naszych dowódców armii. W swoim czasie dowodził on dywizją piechoty, był szefem sztabuLeningradzkiego Okręgu Wojskowego i kierował katedrą taktyki w Akademii Wojskowej imieniaFrunzego. Wielki znawca takty ki wyższych związków taktycznych, doskonale zorientowany

w problemach sztuki wojennej, cieszył się w naszym okręgu dużym autorytetem. Członkiem Rady Wojennej armii był komisarz brygadowy I. Kulikow, a szefem sztabu - generał majorB. Aruszanian.

Jak na czasy pokojowe, granica była dobrze osłaniana. Jednakże partia i rząd, zaniepokojonewydarzeniami na Zachodzie, troszczyły się o dalsze wzmocnienie okręgów pogranicznych. 26 kwietniaotrzymaliśmy rozkaz sformowania w ciągu miesiąca pięciu ruchliwych brygad artyleriiprzeciwpancernej. Później odegrały one niepoślednią rolę w walce z hitlerowskimi dywizjamipancernymi, choć na początku wojny nie były jeszcze w pełni wyposażone w środki transportowe. Naczele tych oddziałów postawiono najlepszych artylerzystów okręgu, między innymi generałów K.Moskalenkę i M. Niedielina.

Page 40: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 40/328

Spiesznie formowano 1 korpus powietrznodesantowy. W jego skład miały wejść 211 brygadapowietrznodes antowa, którą przerzucano do nas z Dalekiego Wschodu, 204 brygadapowietrznodesantowa naszeg o okręgu i personel pozostały po reorganizacji czterech dywizji piechoty12 armii, które przeformowano na dywizje piechoty górskiej.

Ponadto dowództwu okręgu podano do wiadomości , że 25 maja przybędzie do nas z DalekiegoWschodu dowództwo 31 korpusu. Równocześnie Lwowską Szkołę Piechoty przeniesiono na Ural.

Dowództwu okręgu coraz to przybywało pracy. Reorganizacja istniejących związków taktycznych i oddziałów, formowanie nowych, przyjęcie i rozmieszczenie wojsk przybywających z głębi kraju -wszystko to wymagało energii i inicjatywy od wszystkich pracowników sztabu. Rozumieliśmy, że wMoskwie uważa się sytuację na radzieckiej granicy zachodniej za znacznie bardziej groźną od tej, jaką z zupełnie zrozumiałych względów przedstawiała prasa i jaką podawano do wiadomości oficjalnymikanałami.

Ostatnie przedwojenne Święto Pierwszomajowe w Kijowie było posępne. Od rana niebo zaciągnęłosię ołowianymi chmurami. Ale kaprysy pogody nie zdołały zepsuć świątecznego nastroju kijowian.Zdawało się, że całe miasto wyszło na ulice i place. O godzinie 10 rano rozpoczęła się defiladawojskowa. Otwierali ją słuchacze szkół wojskowych. Na czele kolumn szli młodzi lejtenanci-absolwenci z 1941 roku. Przed samym świętem dane mi było wziąć udział w uroczystej promocji wKijowskiej Szkole Piechoty. Komendant szkoły odczytał przed frontem ustawionych w szeregusłuchaczy rozkaz ludowego komisarza o nadaniu absolwentom stopnia oficerskiego i odpowiedniejspecjalności wojskowej. Patrząc na energiczne młode twarze nowych oficerów, radowałem się, żeoddziały otrzymają dobre kadry. Dać im jeszcze przygotowanie praktyczne, a będą z nich doskonalidowódcy. Niestety, młodym lejt en antom nie udało się zdobyć na czas praktycznego doświadczenia.

Po szkole pojechali na urlop, a tymczasem wyb uchła wojna i lejtenanci zapoznawali się ze swymipierwszymi podwładnymi faktycznie już w toku walk.

Ludzie, zapełniający chodniki Kreszczatika, entuzjastycznie witali każdą kolumnę wojska.

Połyskują szkła okularów na skórzanych hełmach- to maszerują spadochroniarze, za nimi - marynarzefloty czerwonej w białych czapkach marynarskich bez daszka.

Ciągnione przez mocne konie, wjeżdżają na plac działa. Za nimi na samochodach ciężarowychzmotoryzowana piechota - przyszłość Armii Radzieckiej. Niestety, było jej jeszcze zbyt mało,brakowało samochodów. Imponująco wyglądały oddziały techniczne. Widzowie z zaciekawieniempatrzyli na aparaty podsłuchowe, reflektory, działa przeciwlotnicze i sprzężone poczwórnie karabinymaszynowe, mające odpierać u derzenia z powietrza. Prawdziwy zachwyt wywoływały tęponoseciągniki gąsienicowe, które z łatwością ciągnęły za sobą groźne działa. Wspaniała, potężna i ruchliwaartyleria! Stojący obok mnie inspektor artylerii okręgu, pułkownik N. Siemionow, powiedział:

- Szkoda, że na razie mamy trochę za mało tego sprzętu. Ale zobaczycie, co będzie za rok, za dwa!

Łoskot ciągników artyleryjskich utonął w grzmocie stalowych wozów pancernych. Widok kolumnczołgów w marszu nawet nam, wojskowym, zawsze przyspieszał bicie serca. Ich wygląd mimo wolibudził myśl- oto główny środek uderzenia i operacyjnego manewru w przyszłej wojnie! Jakiżdowódca nie marzył, by mieć je w dyspozycji!

A tymczasem czołgi idą i idą, i wydaje się, że ich kolumny nie mają końca. Na początku lekkie wozy -po trzy w szeregu, za nimi cięższe po dwa obok siebie, a następnie pojedynczo. Tylko doświadczone

Page 41: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 41/328

oko dostrzegało dużą liczbę przestarzałych typów. Mało kto z widzów rozumiał, że imponujące na okowielowieżowe wozy - to staruszki faktycznie już wycof ane z produkcji. Najnowszych, słynnych późniejczołgów trzydziestoczterotonowych i KW na defiladzie widziałem stosunkowo niewiele. I to niedlatego, by ich było mało w okręgu. Do udziału w defiladzie zupełnie by ich wystarczyło, ale, niestety,wozy te dopiero co nadeszły do oddziałów i czołgiści nie nabrali jeszcze dostatecznej wprawy w ich

prowadzeniu.

Nie zdążyły przetoczyć się przez plac ostatnie czołgi, gdy powietrzem wstrząsnął ryk nisko lecącychmyśliwcówI-16, zwinnych, zwrotnych, lecz nie mających dużej prędkości. Za nimi, niby pod ichosłoną, leciały jeszcze powolniejsze samoloty szturmowe. Jedynie niewielka grupa nowoczesnychszybkich samolotów, dopiero co nadesłanych do oddziałów znakomitych „mew“ (MiG-3), nieustępujących najlepszym wzorom ówczesnych samolotów bojowych, ucieszyła oko nawet najbardziejdoświadczonego w sprawach wojskowych widza. W tym czasie samolotów tych okręg miał już ponadsetkę, ale piloci nie zdążyli jeszcze całkowicie ich opanować.

Później plac wypełniły świąteczne barwne kolumny radujących się kijowian. Ludność cieszyła się ze

swych sukcesów. Na niesionych przez manifestujących ludzi transparentach widniało mnóstwo liczb -to robotnicy meldowali o wykonaniu i przekroczeniu planów produkcyjnych. Były jednak takżeplakaty wzywające do wzmożenia czujności rewolucyjnej i wzmocnienia obronności kraju. Utkwiło mi w pamięci ogromne panneau (malowidło dużych rozmiarów), przedstawiające robotników i chłopówkołchozowych - poważnych, z bronią w ręku. Najbardziej popularną pieśnią manifestantów byłasłynna „Jeśli zawtra wojna...“

Blisko trzy godziny płynęły placem wielkie kolumny- pół miliona manifestujących! Niezapomnianywidok!

Ostatni miesiąc wiosny nie przyniósł ocieplenia w stosunkach międzynarodowych. Państwo radzieckie

przygo towywało się do stawienia oporu. Tak właśnie ocenialiśmy w sztabie okręgu mianowanieStalina przewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych. Po raz pierwszy od czasu istnienia władzyradzieckiej połączono w jednym ręku stanowisko pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego partiii przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych. Trzeba powiedzieć, że wszyscy z zadowoleniemprzyjęli tę wiadomość.

Na początku maja otrzymaliśmy dyrektywę operacyjną ludowego komisarza obrony, która określałazadania wojsk okręgu na wypadek nieoczekiwanej napaści hitlerowców na Związek Radziecki.

Czytelnik może zakwestionować potrzebę takiej dyrektywy: przecież plan osłony granicy państwowejprzewidywał odparcie możliwej agresji. Ale w tym czasie plan ten nie był jeszcze zatwierdzony.

Widoczn ie dlatego ludowy komisarz obrony postanowił specjalną dyrektywą zwiększyć gotowośćbojową wojsk zachodnich okręgów pogranicznych. Dyrektywa stawiała konkretne zadania: wykryć w porę ześrodkowywan ie wojsk naszych prawdopodobnych przeciwników oraz ich ugrupowanie; niedopuścić do wtargnięcia agresora na terytorium ZSRR; być przygotowanym do zaciętej obrony, byskutecznie osłonić mobilizację, ześrodkowanie i rozwinięcie wojsk okręgu.

Zgodnie z planem, w pierwszym rzucie przygotowały się do rozwinięcia korpusy piechoty, w drugimzaś - korpusy zmechanizowane (po jednym na każdą z czterech armii). Zadaniem związkówtaktycznych piechoty było zatrzymanie za wszelką cenę agresora na linii umocnień granicznych, a jegosiły, które przedarłyby się w głąb naszego kraju, miały być zniszczone zdecydowanymi zmasowanymiuderzeniami korpusów zmechanizowanych i lotnictwa. W uzupełnieniu planu osłony dyrektywa

ludowego komisarza żądała, by dowództwo okręgu spiesznie przygotowało w odległości 30-35kilometrów od granicy tyłową pozycję obronną, na którą należało wprowadzić pięć dywizji piechoty

Page 42: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 42/328

i cztery korpusy zmechanizowane - jako drugi rzut wojsk okręgu. Wszystkie te przegrupowania miałyrozpocząć się na specjalny rozkaz komisarza obrony. Lotnictwu nakazano gotowość do przesunięciasię na lotniska polowe. Wyznaczono stanowisko dowodzenia, z którego dowództwo okręgu miałokierować działaniami wojsk w razie agresji. Zaczęto je pospiesznie organizować w Tarnopolu.

Generałowie Purkajew, Dobykin i Trutko, a także ja i mój zastępca pułkownik Daniłow otrzymaliśmynowe zadanie - w krótkim terminie opracować całą dokumentację operacyjną, mającą na celuorganizację wysunięcia korpusów drugiego rzutu do strefy granicznej. W toku tej pracy obudziła sięwe mnie wątpliwość: czy nie za mała była ogólna głębokość obrony- ogółem 50 kilometrów. A jeśliwróg się przedrze? Kto przeciwstawi mu się na tyłach? Przecież w odwodzie dowództwa okręgu niebyło prawie żadnych sił...

Powiedziałem o swych obawach generałowi Purkajew owi. Chwilę milczał, a potem krótko powiedział:

- Moskwa wie, co robi. Na tyłach znajdą się siły, by przeciwstawić się wojskom, które przedrą sięprzez obronę.

Później przekonałem się, że szef sztabu miał rację. W drugiej połowie maja otrzymaliśmy dyrektywę,która nakazywała nam przyjęcie z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego i rozmieszczeniew obozach dowództwa 34 korpusu piechoty z oddziałami korpuśnymi oraz czterech dywizji piechotyi jednej dywizji piechoty górskiej. Z tymi jednostkami przybędzie grupa operacyjna z pierwszymzastępcą dowódcy Północnokaukaskiego Okręgu, generałem lejtenantem M. Rejt erem na czele.

Sztab Generalny określił także rozmieszczenie przybywających wojsk.

Pierwszy ich rzut miał przybyć 20 maja.

Nowa dyrektywa, choć prawdopodobnie nie była niespodzianką dla dowództwa okręgu, niemniej jednak bardzo zaniepokoiła wszystkich- wszak należało w krótkim czasie rozlokować prawie całąarmię. Kirp onos przez dłuższy czas siedział zamyślony, a potem zamaszyście napisał na dokumencie:„Szef sztabu. Proszę zapewnić wykonanie niniejszej dyrektywy, zwracając szczególną uwagę nadogodne rozmieszczenie oraz zabezpieczenie zespołów wyżywienia“. Purkajew rozkazał miniezwłocznie opracować odpowiedni plan.

Następnego dnia plan był gotów i został zatwierdzony przez dowódcę okręgu.

Nowe kłopoty, które spadły na nasze głowy, nie pozwoliły mi wziąć udziału w okręgowym ćwiczeniudowódczo-sztabowym, kierowanym przez generała lejt en anta Jakowlewa, zastępcę dowódcy okręgu.Zgodnie z opinią kolegów zostało ono dobrze przeprowadzone i sztaby armii skorzystały wiele, jeśliidzie o planowanie i wykonanie przez armię operacji zaczepnej.

W końcu maja znaczna część oficerów sztabu okręgu była zajęta przyjmowaniem i rozlokowywaniemprzybywających wojsk. Nadchodził transport za transportem. Oddział operacyjny przekształcił się w swego rodzaju punkt dyspozytorski, dokąd napływały wszystkie informacje o ruchu i stanieoddziałów. Przybywające dywizje były zdolne do walki, choć ich dowódcy uskarżali się na braki w średniej kadrze dowódczej oraz w sprzęcie bojowym, środkach transportowych i łączności.Czyniono im nadzieję, że po ogłoszeniu mobilizacji otrzymają wszystko, czego im brakuje.

W pierwszych dniach czerwca dowiedzieliśmy się, że sformowano dowództwo 19 armii. Ma się onoroz mieścić w Czerkasach. W skład nowej armii wejdą wszystkie pięć dywizji 34 korpusu piechoty i trzydywizje 25 korpusu piechoty z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego. Armia ta będzie się

znajdowała w dyspozycji komisarza obrony. Na jej czele stanie dowódca wojsk PółnocnokaukaskiegoOkręgu Wojskowego, generał lejtenant I. Koniew.

Page 43: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 43/328

Na drugi dzień Sztab Generalny uprzedził, że należy przyjąć jeszcze jedną, 16 armię generałalejtenanta M. Łukina. Armia ta zostanie przerzucona z Zabajkala w czasie między 15 czerwca a 10lipca.

Tak więc skierowywało się do nas już drugą armię. To nas cieszyło. Odpadła obawa, że na wypadek

wojny nie będziemy mieli wojsk w głębi. Od tego dnia jednak oficerowie sztabu okręgu ostatecznie utracili spokój. Wypadało żałować, że dobama ty lko 24 godziny. Wszak równocześnie z ukończeniem pracy nad planem osłony granicypaństwowej oraz przyjęciem i rozlokowaniem dwóch przybywających na obszar okręgu armiimusieliśmy przygotowywać całą dokumentację operacyjną, związaną z wysunięciem pięciu dywizjipiechoty i czterech korpusów zmechanizowanych z rejonów poprzedniej dyslokacji do strefygranicznej. Zarządzenia krzyżowały się, zachodziły jedne na drugie. W oknach oddziału operacyjnegoświeciło się całą noc.

Dowódca okręgu zaczął jeszcze częściej wyjeżdżać do jednostek. O wszystkich sprawach bieżących w czasie jego nieobecności decydował pedantyczny i surowy szef sztabu. Generał Kirponosszczególnie starannie kontrolował stan korpusów zmechanizowanych. W jego wyjazdach zwykletowarzyszyli mu szef zarządu pancernego generał R. Morgunow, szef oddziału wyszkolenia bojowegogenerał W. Paniuchow i jeden z mych pomocników. Ale 27 maja wezwał mnie Purkajew i powiedział:

- Szybko przygotujcie się do drogi: pojedziecie z dowódcą okręgu do 6 armii.

- Na długo?

- Na dwa lub trzy dni.

Rano byliśmy już na peronie Dworca Lwowskiego. Nie pamiętam dobrze, ale z jakiegoś powodudowódca 6 armii, generał lejtenant I. Muzyczenko, był nieobecny. Kirponosa powitała grupagenerałów i oficerów z członkiem Rady Wojennej armii, komisarzem dywizyjnym N. Popowem, naczele.

- Do sztabu armii czy od razu do oddziałów?- zapytał Popow.

- Do 4 korpusu zmechanizowanego - rozkazał Kirponos.

Mniej więcej za godzinę byliśmy już na placu ćwiczeń czołgów. Po polu spowite pyłem poruszały sięwozy, zanurzając się w rowach i wdrapując na nasypy. Kirponos uważnie je obserwował. Jedentrzydziestoc zterotonowy czołg dzielnie przebył wszystkie przeszkody. Kirponos z zadowoleniem sięuśmiechnął:

- Zuch! - I obr ócił się do adiutanta: - Towarzyszu Gnionny, wybierzcie najlepszy zegarek spo śródprzeznaczonych na nagrody. Wr ęczymy go temu mechanikowi- kierowcy. Podjedźmy bliżej, poznajmysię z nim.

Zatrzymaliśmy się niedaleko od czołgu. Z wieży wysunęła się głowa w skórzanym hełmie. Na ziemięzeskoczyłopalony starszy lejtenant i przedstawił się:

- Dowódca trzeciej kompanii czołgów, starszy lejtenant Koczubiej.

- Kto prowadził czołg?- zapytał Kirponos.

- Ja sam. Pokazywałem mym czołgistom, jak należy pokonywać przeszkody.

Page 44: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 44/328

- Dobrze prowadzicie, starszy lejtenancie - pochwalił go Kirponos.- Starajcie się, by i podwładni stalisię takimi samymi mistrzami. Za doskonałą technikę prowadzenia czołgu otrzymujecie ode mnienagrodę: zegarek z wyrytym waszym imieniem. Czerwieniąc się, dowódca kompanii dziarskozas alutował:

- Służę Związkowi Radzieckiemu! Odwracając się do towarzyszącego mu generała majora Morgunowa, Kirponos powiedział:

- Właśnie takimi mistrzami trzeba uczynić wszystkich czołgistów.

- Dość trudne zadanie, towarzyszu dowódco, ale będziemy się starali.

- A teraz - zwrócił się dowódca okręgu do starszego lejtenanta - pokażcie, co umieją wasi podwładni.

- Tak jest!

Wdrapawszy się na wieżę, Koczubiej chorągiewkami dał sygnał stojącym na podstawie wyjściowej

wozom bojowym. Jeden z trzydziestoczterot onowych czołgów wolno ruszył na tor przeszkód.Kierowany niedoświadczoną ręką, z trudem go przebył. Nieco lepiej pokonały tor przeszkód dwa inneczołgi. Kirponos marszczył się, patrząc na nie.

- Nie to!

- Nie ma się czemu dziwić, towarzyszu dowódco- westc hnął generał Morgunow. - Kierowcy niezdążyli jeszcze opanować nowych wozów. Przecież oni jeszcze nawet trzech godzin na nich niewyjeździli.

- Trzeba forsować szkolenie, wykorzystać na prowadzenie każdą minutę - rozkazał dowódca okręgu. -W przeciwnym razie lada wydarzenie nas zaskoczy.

Następnego dnia czołgiści mieli ćwiczenia w strzelaniu. Strzelanie z dział i karabinów maszynowychwypadło nieco lepiej od prowadzenia. Kirponos poweselał.

W nocy zarządził w dywizji alarm bojowy. Czołgiści sprawili się nieźle, stanęli na alarm w wyznaczonym czasie i w sposób zupełnie zorganizowany wyszli do rejonów ześrodkowania.Zmartwił nieco Kirponosa marsz ćwiczebny, który potem nastąpił. Na trasie marszu pułków czołgówzobaczyliśmy na poboczach niemało stojących wozów. Im dalej, tym więcej ich było. Kirponoschmurzył się. Gdy przybył dowódca dywizji i zaczął meldować o przebiegu marszu, dowódca okręguprzerwał mu:

- Dlaczego jest taki nieład u was, pułkowniku? W zwykłym marszu czołgi stają, a co będzie w walce?!

Dowódca dywizji usiłował wytłumaczyć, że stanęły tylko najbardziej zużyte czołgi T-26 i BT,przeważnie kategorii szkolno-bojowej.

- I te nie powinny stawać! Źle czuwacie nad naprawami bieżącymi.

- Do starych czołgów brakuje części zapasowych...

Dowódca okręgu, odwracając się do Morgunowa , rzekł chmurząc czoło:

- Kiepsko, generale! Pomyślcie, w jaki sposób najszybciej naprawić sytuację. Po powrocie do Kijowazameldujcie...

Page 45: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 45/328

Do oddziału rozpoznawczego okręgu zaczęły napływać coraz bardziej alarmujące wiadomości. Szeftego oddziału, pułkownik G. Bondariew, stał się nieomal najczęstszym gościem u dowódcy okręgu.Zauważyliśmy, że po każdej z nim rozmowie Kirponos stawał się coraz bardziej posępny. Byływystarczające podstawy do niepokoju. Bondariew codziennie podawał do wiadomości oddziałuoperacyjnego informacje napływające z różnych źródeł.

W końcu pierwszej dekady czerwca dowódca okręgu zwołał Radę Wojenną, na której szef oddziałurozpoznawczego zreferował wszystko, co mu było wiadome.

Już wczesną wiosną zaczęły napływać wiadomości, że po drugiej stronie granicy Niemcy urządzająmnóstwo lotnisk polowych, budują bocznice kolejowe i prowadzą niezliczone drogi gruntowe wprostdo granicy radzieckiej. Od kwietnia zaczęły się intensywne przesunięcia wojsk niemieckich. Czyżbymanewry? Ale każde manewry i ćwiczenia mają początek i koniec, a tymczasem przerzucanie wojskniemieckich ku granicy nie tylko nie ustaje, lecz z każdym dniem się wzmaga. Obecnie codziennie doprzyległych do Ukrainy rejonów nadgranicznych przybywa do dwustu transportów z oddziałami i sprzętem wojskowym.

- Mamy sprawdzone wiadomości - meldował Bondariew - że Niemcy wysiedlili ze strefy granicznej naterytorium okupowanej Polski wszystkich mieszkańców. Przy czym komendantury niemieckieuprzedziły lokalne władze polskie, że jeśli rozpoczną się działania bojowe, ludność nie powinnawpadać w panikę, w przeciwnym razie rozstrzelanie. Na obszarze Polski Niemcy zajęli wszystkiecywilne zakłady lecznicze na szpitale wojskowe i przysłali do nich swój personelmedyczny.Wszystkich Polaków, którzy zajmowali na kolejach odpowiedzialne stanowiska, hitlerowcy zastąpiliswymi urzędnikami. Teraz niemieckie transporty idą ku granicy tylko w asyście wzmocnionej ochronyniemieckiej. Na obszarze Generalnej Guberni, jak Ni emcy nazywają część okupowanej Polski,wprowadzono stan wojenny.

- Na pewno Polacy zaczęli im dobrze zalewać sadła za skórę!- zauważył Waszugin. - Możliwe, towarzyszu komisarzu korpuśny. Ale, moim zdaniem, sprawa polega nie tylko na tym.Dopiero co otrzy maliśmy nowe wiadomości: Niemcy wszędzie zaczęli zastępować swe oddziałypograniczne jednostkami bojowymi. A na samej granicy, w rejonie na zachód od Przemyśla iRadymna, ześrodkowują ogromną liczbę zmobilizowanych podwód chłopskich...

Dowódca lotnictwa, generał J. Ptuchin, zwrócił uwagę członków Rady Wojennej na coraz częstszenaruszenia granicy radzieckiej przez niemieckie samoloty.

- Trzeba ich strącać! - Ptuchin machnął ręką w powietrzu. - Dobrze pamiętam hitlerowców z walk wHiszpanii. Są tacy bezczelni, że nie przestaną, dopóki nie chwyci się ich za gardło.

- Niestety, nie mamy jeszcze pozwolenia chwycić ich za gardło- spokojnie i sucho powiedziałKirponos. - Znajdźcie sposób, który bez strzelania uniemożliwiłby im prowadzenie rozpoznania nadnaszym terytorium. - Dowódca okręgu potoczył wzrokiem po obecnych. - Jasne jest jedno: sytuacjawygląda bardzo niepokojąco. Hitlerowcy przygotowują coś poważnego w stosunku do nas; bądźwielką prowokację metodą swych sojuszników - japońskich samurajów, bądź też... W każdymprzypadku sytuacja wymaga od nas zdecydowanego działania. Coś niecoś przedsięwzięliśmy w tymkierunku. Wydałem dowódcom armii rozkaz obsadzenia niewielkimi pododdziałami umocnieńprzygotowanych na przedpolu 5. Pozwoli to nam w razie nieoczekiwanej napaści wojsk niemieckichwesprzeć działania załóg rejonów umocnionych i przez to zabezpieczyć przygotowanie i rozwinięciewojsk osłony dla odparcia możliwego natarcia. Jak wiadomo, rozkazano nam przygotować wszystkie

5 Przedni pas umocnionego rejonu (pas przesłaniania)

Page 46: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 46/328

korpusy, znajdujące się na głębokich tyłach okręgu i stanowiące jego drugi rzut, do wysunięciabezpośrednio na granicę. W tym celu uczyniliśmy wszystko, co jest niezbędne: korpusy oczekują tylkorozkazu, by ruszyć w drogę. Nie ma jednak na razie zarządzenia do rozpoczęcia ich przerzucania. Nieczekając nań, podejmiemy niezbędne kroki w celu wzmocnienia składu bojowego i ogólnej gotowościwojsk osłony.

Dowódca okręgu powiedział, że nadeszła chwila, by 62 dywizję piechoty armii Potapowa podciągnąć zŁucka bliżej ku granicy i rozlokować w oboza ch; 193 dywizję piechoty z Korostenia także przerzucićbliżej granicy- do obozu w Powursku; dowództwo 13 korpusu piechoty z Sambora przenieść doStryja; 3 dywizję kawalerii z rejonu Żółkwi wycofać do Izjasławia, do koszar 32 dywizji kawalerii, a na

jej mi ejsce z Czerkas wysunąć 190 dywizję piechoty.

Następnie Kirponos zwrócił się do szefa sztabu:

- Maksimie Aleksiejewiczu, przygotujcie niezwłocznie pismo do ludowego komisarza obrony,przedstawiając wszystkie te sprawy. Gdy tylko otrzymamy jego „błogosławieństwo“, zarazprzystąpimy do wykonania. A do czasu nadejścia zgody z Moskwy sztab musi wykonać całą pracęprzygotowawczą.

- Byle się tylko nie spóźnić- powiedział szef sztabu.

- Sądzę, że komisarz obrony sam nas przynagli, gdy tylko sytuacja stanie się krytyczna - sprzeciwił siędowódca okręgu. - I co jeszcze. Uważam za niezbędne niezwłocznie wydać wojskom, stanowiącymdrugi rzut naszego okręgu, następujący rozkaz: w każdym pułku przenoszony zapas nabojów trzymaćbezpośrednio w pododdziałach przy każdym ręcznym i ciężkim karabinie maszynowym, przy czympołowę ich zataśmow ać i założyć do magazynków; granaty przechowywać w magazynach, ale jużteraz należy rozdzielić je na pododdziały; połowę jednostki ognia pocisków artyleryjskich i granatówmoździerzy trzymać w stanie gotowym do użycia, pociski przeciwlotnicze także; zapas paliwa dlawszystkich typów wozów utrzymać w wysokości dwóch jednostek napełnienia: jedną - w zbiornikach,drugą - w beczkach. I wreszcie proponuj ę maksymalnie zredukowa ć czas postawienia jednostekw stan gotowo ści bojowej: dla oddzia łów piechoty i artylerii nale ży go zmniejszyć do dwóch godzin, a dla oddziałów kawalerii, oddziałów zmotoryzowanych i artylerii o trakcji mechanicznej - do trzechgodzin. Jednym słowem, jednostki drugiego rzutu doprowadzić do takiego samego stanu wzmożonejgotowości bojowej, jak oddziały osłony granicy.

Propozycje dowódcy okręgu poparli jednomyślnie wszyscy obecni. Generał Purkajew ściągnął swegęste brwi i tylko z rzadka przytakiwał głową. Ale gdy Kirponos zamilkł i pocierał sobie czoło dłonią, jakby starając się przypomnieć, czy wszystko już powiedział, szef sztabu nie wytrzymał.

- Ale co będzie z uzupełnieniem dywizji korpusów drugiego rzutu do pełnych etatów? - zapytałKirponosa. - Przecież gdyby się coś zdarzyło teraz, korpusy nie zdołają zabrać znacznej części swejartylerii - nie ma ciągników, wiele dywizji bynajmniej nie w pełni jest zaopatrzonych w środkitransportowe, nie będzie czym dowieźć amunicji. No i ludzi też brakuje...

Dowódca korpusu powoli wyjął grzebyk i starannie przygładził zaczesane do tyłu ciemne włosy, poczym równie powoli schował grzebyk do kieszeni na piersi kurtki.

- To sprawa polityki na szczeblu państwa. Powinniśmy zrozumieć, że Moskwa, podejmując wszelkieśrodki zmierzające do wzmocnienia obrony zachodnich granic, równocześnie stara się nie daćHitlerowi najmniejszego powodu do prowokacji wobec naszego kraju. Aby jednak uzupełnić ludźmi

nasze dywizje i korpusy do pełnych stanów oraz zaopatrzyć je w brakujące ciągniki, samochody i inneśrodki z gospodarki narodowej, trzeba przeprowadzić częściową mobilizację, której w pogranicznym

Page 47: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 47/328

okręgu wojskowym prawie nie da się ukryć przed niemieckim wywiadem. Wątpię, czy kierownictwobędzie mogło podjąć takie kroki.

- Słusznie i rozumnie! - gorąco poparł Waszugin. - W tak poważnej sprawie konieczna jest rozwaga i jeszcze raz rozwaga!

- No, niech tak będzie, nie można, to nie można - nie uspokajał się Purkajew - odeślijmy jednakchoćby tylko pułki artylerii i bataliony saperów z okręgowych poligonów do dywizji.

Z tym zgodzili się wszyscy.

Tegoż dnia Rada Wojenna powzięła bardzo ważne decyzje, starając się zwiększyć gotowość bojowąwojsk okręgu na wypadek konfliktu zbrojnego. Były jednak niedociągnięcia, których nie można byłowyrównać żadnymi nadzwyczajnymi środkami. Mówiło się o tym na kolejnym posiedzeniu RadyWojennej.

Ludzie mojego pokolenia, zwłaszcza ci, którym dane było służyć w Armii Czerwonej i MarynarceWojennej, nigdy nie zapomną tytanicznych wysiłków, jakich w czasie pie rwszych pięciolatekdokładały partia komunistyczna, rząd i wszystkie narody radzieckie, by zwiększyć zdolność bojową SiłZbrojnych ZSRR.

W wyniku pomyślnego wykonania pierwszych dwóch pięciolatek poważnie rozwinął się przemysłradziecki. Pozwoliło to przyspieszyć techniczne wyposażenie wojsk lądowych i Marynarki Wojennej.Wystarczy wspomnieć, że od 1929 do 1941 roku ilość luf lekkiej, średniej i ciężkiej artylerii zwiększyłasię siedmiokrotnie, a przeciwpancernej - dwunastokrotnie. Od 1934 do 1939 roku licz ebność wojskpancernych wzrosła dwa i pół raza. Liczba samolotów od 1930 do 1939 roku zwiększyła się sześć i półraza. Do 1941 roku Radziecka Marynarka Wojenna otrzymała około 500 nowych okrętów różnegoprzeznaczenia. Wszystko to znacznie zwiększyło zdolność bojową Radzieckich Sił Zbrojnych.

Niemniej jednak napięta sytuacja międzynarodowa, groźba imperialistycznej agresji pobudzałyZwiązek Radziecki do nieustannego zwiększania liczebności armii. Od stycznia 1939 do czerwca 1941roku wzrosła ona prawie dwa i pół raza! Formowano 125 dywizji piechoty oraz mnóstwo związkówtaktycznych i oddziałów innych rodzajów wojsk. Pomimo wzrastających możliwości przemysłuradzieckiego, nie nadążał on jednak za gwałtownym rozwojem sił zbrojnych. W oddziałachodczuwano brak broni, sprzętu bojowego oraz środków transportowych i łączności.

Weźmy nasz Kijowski Specjalny Okręg Wojskowy. Czytelnik już nabrał przeświadczenia, że znacznączęść jego wojsk stanowiły nowe formacje. Można do nich zaliczyć wszystkie osiem korpusówzmechanizowanych, których formowanie rozpoczęło się w 1940 roku i naturalnie jeszcze nie

zakończyło, pięć zmotoryzowanych brygad artylerii przeciwpancernej i wiele innych oddziałówartylerii, a także kilka dywizji piechoty (w chwili rozpoczęcia się wojny cztery z nich liczyły tylko po 2-2,5 tysiąca ludzi).

Brakło uzbrojenia i sprzętu. Brakło też składu osobowego. Nie było to takie proste zabrać z szybkorozwijającej się gospodarki narodowej miliony rąk roboczych. Jeszcze trudniej było z kadramidowódczymi. Partia i rząd czyniły wszystko, by rozwiązać ten problem. Od 1939 do 1940 rokupowołano z rezerwy 174 tysiące oficerów. Dwukrotnie wzrosła liczba słuchaczy akademiiwojskowych. Tylko w 1940 roku utworzono 42 szkoły w celu przygotowania kadry dowódczej dlawojsk lądowych i lotnictwa. Liczba słuchaczy z 36 tysięcy wzrosła do 168 tysięcy. Wszystkie szkoływojskowe z trzyletniego okresu nauczania przeszły na dwuletni. Równocześnie zorganizowano liczne

kursy młodszych lejtenantów. Wszystkie te posunięcia niewątpliwie przyczyniły się do uzupełnieniabraków w szeregach kadry dowódczej, ale bynajmniej nie rozwiązały całkowicie problemu.

Page 48: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 48/328

Pamiętam, że tylko w oddziałach naszego okręgu na początku maja 1941 roku brakowało ponad 30tysięcy ludzi kadry dowódczej i technic znej. Jak już mówiłem, w 1941 roku pokładaliśmy wielkienadzieje w majowej promocji szkół wojskowych. Młodzi lejtenanci jednak trafili do oddziałów dopierona kilka dni przed rozpoczęciem się wojny i oczywiście nie zdążyli wciągnąć się do służby i poznaćswych żołnierzy. Uspokajało nas to, że duża liczba oficerów miała przybyć z rezerwy zaraz po

ogłoszeniu mobilizacji.

Najtrudniejszy problem stanowiło wyposażenie wojska we wszelkiego rodzaju uzbrojenie, a zwłaszcza w nowe typy czołgów, samolotów i dział artylerii. Komitet Centralny partii i rząd poświęcały wieleuwagi tej sprawie. Powstawały pierwszorzędne wzory nowego sprzętu wojennego. Wtedy to właśnieuruchomiono seryjną produkcję znakomitych samolotów - „Migów“, „Jakow “ i „Iłów“,niedoścignionych średnich czołgów T-34 i ciężkich czołgów KW oraz wiele innych rodzajówuzbrojenia. Był to ogromny wyczyn robotników, uczonych i inżynierów. Niemniej jednak przemysł nienadążał zaspokajać potrzeb wojska w zakresie sprzętu bojowego. Musieliśmy pogodzić się z tym, żemamy duże braki i pokładać nadzieję w rosnących z każdym miesiącem dostawach uzbrojenia.

Na początku wojny dość często można było usłyszeć słowa krytyki pod adresem wyższych organówwojskowych, konstruktorów i kierowników przemysłu obronnego, wywołane ich rzekomymnienadążaniem w zakresie konstrukcji nowych rodzajów sprzętu bojowego. Mogli tak mówić tylkoludzie mający bardzo mgliste wyobrażenie o prawdziwym stanie rzeczy.

Konstrukcja i organizacja produkcji seryjnej nowych typów skomplikowanego uzbrojenia orazopanowanie ich w oddziałach - to sprawa niezwykle skomplikowana i wymagająca wielkich wysiłków, a co najważniejsze - czasu.

Uczestnicy Wielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego dobrze znają wspaniałe zalety bojoweczołgu T-34. Czołg ten nie miał równego sobie w świecie na przestrzeni całej drugiej wojny światowej.

Pozwólcie więc, że prześledzimy, jaką trudną drogę przebyli radzieccy konstruktorzy, zanim zakończylipracę nad tym świetnym wozem bojowym i uruchomili jego produkcję seryjną.

Od 19 32 do 1939 roku przemysł dostarczał armii przeważnie czołgi T-26, BT-7 i T- 28. Za główne zaletybojowe tych wozów uważano ich dużą ruchliwość i siłę ogniową. Ale w związku z rozwojem w armiiniemieckiej specjalnej artylerii przeciwpancernej, powstał proble m wzmocnienia opancerzeniaczołgów radzieckich. W latach 1938-1939 w biurach konstruktorskich i na poligonach czołgowychodbywała się wytężona praca nad nowym 18 -tonowym kołowo-gąsienicowym czołgiem A-20.Okazało się, że wóz ten ma widoki rozwoju, lecz jego uzbrojenie jest zbyt słabe. Konstruktorzy, M.Koszkin i A. Morozow, kontynuowali pracę i wkrótce wypuścili za bramy fabryczne czołg A-32,uzbrojony w 76- milimetrową armatę i dwa karabiny maszynowe. Główna Rada Wojenna w sierpniu

1939 roku poprzestała na tym czołgu, zażądała jednak od konstruktorów dalszego udoskonaleniaczęści bieżnej i wzmocnienia osłony pancernej. Konstruktorzy i to żądanie spełnili. I oto na koniecw wyniku wytężonej pracy powstał czołg T-34 - arcydzieło ówczesnego budownictwa czołgowego. Napoczątku 1940 roku wszystkie próby były już zakończone i czołg ten został oddany do produkcjiseryjnej. Do końca roku przemysł dostarczył już 1225 tych znakomitych wozów bojowych, a do chwilirozpoczęcia się wojny - jeszcze ponad tysiąc.

Z taką samą energią pracowano nad słynnymi później samolotami bojowymi.

Niestety, na całkowite wyposażenie armii w nowe rodzaje czołgów i samolotów oraz na ichpraktyczne opanowanie nie starczyło czasu. Potrzeba byłoby jeszcze jednego - dwóch lat!...

Page 49: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 49/328

A na razie w jednostkach naszego okręgu samoloty ostatnich wzorów stanowiły zaledwie 15 procentich parku samolotowego. Podobnie sprawa się miała z czołgami. Sytuację komplikowało jeszcze to, że z chwilą przejścia na produkcję nowego sprzętu przemysł zaczął wytwarzać bardzo mało częścizapasowych do starych typów. Dlatego też, gdy przy wzmożonej eksploatacji psuły się one, nie byłoczym dokonywać napraw. Nic dziwnego więc, że już w pierwszych miesiącach wojny czołgi i samoloty

starych typów stosunkowo szybko się wykruszyły.

Wśród wojsk Okręgu Kijowskiego pod względem gotowości bojowej wyróżniały się korpusy i dywizjepiechoty, zwłaszcza te, które wchodziły w skład wojsk ochrony granicy. Znacznie gorzej byłyuzupełnione ludźmi i uzbrojone dywizje korpusów piechoty, rozmieszczonych w głębi obszaru okręgu i w istocie stanowiących jego drugi rzut operacyjny. Największą troskę dowództwa okręgu budziłybraki w uzbrojeniu artyleryjskim, w moździerzach i niektórych rodzajach broni strzeleckiej.Odczuwano je zwłaszcza w nowo formu jących się oddziałach i związkach taktycznych. Brakowałomoździerzy i dział przeciwlotniczych, wielkokalibrowych i ręcznych karabinów maszynowych orazpistoletów maszynowych.

A już zupełnie źle przedstawiała się sytuacja w wojskach pancernych okręgu. Do uzupełnieniaformujących się od 1940 roku korpusów zmechanizowanych przede wszystkim wykorzystano składosobowy, uzbrojenie i wozy bojowe dawniej istniejących samodzielnych brygad pancernych i zmechanizowanych oraz samodzielnych batalionów czołgów dywizji piechoty. Do chwili rozpoczęciasię wojny ani jeden korpus zmechanizowany nie zakończył swej organizacji.

Ze wszystkich znajdujących się w okręgu wojsk pancernych najlepiej przygotowane do prowadzeniadziałań bojowych były 4 i 8 korpus zmechanizowany, do których w pierwszej kolejności kierowanonapływające od początku 1941 roku czołgi KW i T-34. Ale i w tych korpusach były braki w wozachbojowych, uzbrojeniu artyleryjskim i strzeleckim oraz w środkach technicznych. Ich dywizjedysponowały tylko połową ustalonej liczby nowych czołgów. Z braku czasu wyszkolenie i zgranie

bojowe ich załóg na razie nie osiągnęło jeszcze niezbędnego poziomu.

Nieco później zaczął się formować 15 korpus zmechanizowany. Na początku wojny jego gotowośćbojowa okazała się o wiele niższa od pierwszych dwóch korpusów. Najlepiej uzupełniona w tymkorpusie była 10 dywizja pancerna, licząca w swym składzie do stu czołgów KW i T-34. 37 dywizjapancerna miała w swych szeregach ogółem tylko 32 nowe czołgi średnie i jeden czołg KW. Całą resztęstanowiły przestarzałe wozy typu BT-7 i T-26. Załogi dopiero zaczęły opanowywać nowe czołgi. A 212dywizja zmotoryzowana tego korpusu w gruncie rzeczy była nią jedynie z nazwy» gdyż nie miałasamochodów nie tylko dla swego składu osobowego, lecz także do przewozu ciężkiego uzbrojenia,amunicji i materiałów pędnych. W jej artylerii środków trakcji mechanicznej wystarczało zaledwie na

jeden dywizjon, i to bez tyłów. W korpuśnym pułku artylerii było wszystkiego pięć ciągników, którewystarczały do uruchomienia zaledwie jednej baterii. Pozostałe działa mogły ruszyć z miejsca dopieropo nadejściu ciągników z gospodarki narodowej, to jest po ogłoszeniu mobilizacji. W jeszczetrudniejszej sytuacji znajdował się pułk motocyklistów tego korpusu. Posiadał on tylko jedną trzeciądowódczego składu osobowego, a skład szeregowych stanowili nie wyszkoleni poborowi.

Pozostałe korpusy zmechanizowane zaczęły się formować jeszcze później i sytuacja w nich byłazupełnie zła. Cały ich park czołgowy składał się z przestarzałych, przeważnie szkolno-bojowychwozów, które przepracowały już większość przewidzianych motogodzin. W związku z tym, że czołgi tebyły już wycofane z produkcji, części zapasowe do nich prawie wcale nie nadchodziły i każdepoważniejsze uszkodzenie oznaczało z reguły trwałą niezdolność wozu do działań. Przewidywano, że

na razie na wozach tych będzie się szkolił skład osobowy do czasu nadejścia czołgów KW i T-34.

Page 50: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 50/328

Jak widać, korpusów zmechanizowanych, które znajdowały się w początkowym stadium formo wania,nie można było uważać za całkowicie gotowe do działań bojowych.

Słabym punktem wszystkich wojsk naziemnych Okręgu Kijowskiego były środki transportowe.Dysponowano nie więcej niż 25-30 procentami niezbędnej liczby samochodów i ciągników.

Brakowało ich nawet w dywizjach znajdujących się na granicy. W przytłaczającej większości korpusówzmechanizowanych piechota, uważana za zmotoryzowaną, mogła poruszać się tylko marszempieszym, a znaczna część artylerii dywizyjnej i korpuśnej była unieruchomiona z powodu brakuśrodków transportowych.

Tłumaczyło się to w sposób bardzo prosty. Związek Radziecki nie był jeszcze na tyle bogatym krajem,by w pełni zaopatrzyć szybko rozwijającą się armię w samochody i ciągniki. Uważano, że oddziałyotrzymają je zaraz w pier wszych dniach mobilizacji. Każda dywizja wiedziała: skąd, z jakichprzedsiębiorstw i instytucji miał nadejść ten sprzęt.

Pod tym względem armia niemiecka miała niezaprzeczalną przewagę. Była ona w pełnizmobilizowana, pracowała dla niej cała ekonomika Niemiec, już dawno przestawiona na torywojenne, a także ekonomika podbitych przez Niemców krajów Europy. W jej dyspozycji znalazła sięogromna ilość sprzętu bojowego armii krajów okupowanych. Przy tym armia ta już prowadziładziałania wojenne w Europie i w ich toku zdążyła zdobyć niemało doświadczeń bojowych. Nie możnatakże nie wziąć w rachubę tego, że hitlerowcy zdołali wypróbować swe uzbrojenie na polach bitew i zorganizować masową produkcję najbardziej udoskonalonych wzorów.

Rozumieliśmy, że w razie napa ści hitlerowskich Niemiec na Związek Radziecki niełatwo nam będzie jąodeprzeć. Trzeba będzie się bić w nieprawdopodobnie trudnych warunkach.

Ostatnie przygotowania

Nie upłynęło dwudziestu czterech godzin od omówienia na Radzie Wojennej nowych środkówzmierzających do zwiększenia gotowości bojowej jednostek, gdy nadszedł telegram z Moskwy. SztabGeneralny zapytywał: na jakiej zasadzie oddziały rejonów umocnionych otrzymały rozkaz zajęciastanowisk w pasie przesłaniania? Może to sprowokować Niemców do starcia zbrojnego. Poleconowięc zarządzenie to niezwłocznie odwołać.

Telegram zmartwił dowódcę okręgu. Przecież była to jego inicjatywa, a teraz musi odwołać jużwydany przez siebie rozkaz.

A tymczasem z jednostek napływały nowe niepokojące wiadomości.

Mój stary kolega z kawalerii, generał D. Pisariewski, szef sztabu 5 armii, przyleciał do Kijowa.Kirponos, Waszugin i Purkajew przyjęli go niezwłocznie. Pisariewski zameldował, że Niemcy z każdymdniem wzmacniają swe ugrupowanie. Niepokój budzi zwłaszcza to, że hitlerowcy zaczęli usuwaćwszystkie ustawione na granicy zapory inżynieryjne. Obecnie gorączkowo gromadzą pociski i bombylotnicze, przy czym składają je wprost na ziemi, to znaczy, że nie liczą się z dłuższym ichprzechowaniem. Napaści można oczekiwać w każdej chwili. Tymczasem nasze oddziały znajdują się

jeszcze w miejscach stałego postoju. Na zajęcie przygotowanych wzdłuż granicy pozycji obronnychpotrzeba minimum je dnego albo nawet dwóch dni. Czyż przeciwnik da nam tyle czasu? Swój

meldunek o sytuacji szef sztabu armii zakończył pytaniem:- Czy nie nadszedł czas, by zarządzić alarmbojowy w jednostkach ochrony granicy państwowej?

Page 51: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 51/328

Kirponos zachmurzył się. Powiedział, że w zupełności podziela obawy dowództwa armii. Na granicyrzeczywiście jest niespokojnie i Rada Wojenna okręgu podejmie wszystkie zależne od niej kroki.Zarządzić alarmu bojowego obecnie nie można, należy jednak poważnie pomyśleć o tym, by dywizjepierwszego rzutu armii podciągnąć bliżej granicy państwowej. Na zakończenie dowódca okręguwyraził przekonanie, że Moskwa wie o wszystkim i w odpowiedniej chwili nas uprzedzi, wyda rozkaz.

Na razie, widocznie, taka chwila jeszcze nie nadeszła.

Rozumieliśmy jednak, że chwila ta się zbliża. Tego samego dnia bowiem nadszedł meldunek szefasztabu 26 armii, I. Wariennikowa. Pułkownik Wariennikow meldował: „Niemcy przygotowująpodstawy wyjściowe do natarcia“.

Nie ulega wątpliwości, że w Moskwie sytuację po tamtej stronie granicy znano lepiej, niż znaliśmy my, i nasze najwyższe władze podjęły odpowiednie kroki. 15 czerwca otrzymaliśmy rozkaz, by z dniem 17czerwca rozpocząć wysuwanie ku granicy wszystkich pięciu korpusów piechoty drugiego rzutu. U naswszystko do t ego było przygotowane. Czytelnik przypomina sobie, że już na początku maja z polecenia Moskwy wykonaliśmy poważną pracę - przygotowaliśmy wytyczne dla korpusów oraz

przeprowadziliśmy rozpoznanie tras marszu i rejonów ześrodkowania. Teraz pozostawało tylko daćrozkaz wykonawcom. Niezwłocznie to uczyniliśmy.

Na przygotowanie się do tego forsownego marszu -manewru dano korpusom od dwóch do trzech dni.Część dywizji miała wyruszyć 17 czerwca wieczorem, pozostałe zaś- w dwadzieścia cztery godzinypóźniej. Zabierały one z sobą wszystko niezbędne do działań bojowych. Dla zachowania tajemnicywojska miały posuwać się wyłącznie w nocy. Ogółem musiały one wykonać od ośmiu do dwunastuprzemarszów nocnych.

Plan był opracowany szczegółowo. 31 korpus piechoty z rejonu Kor ostenia powinien był podejść dogranicy w pobliżu Kowla nad ranem 28 czerwca; sztab korpusu do 22 czerwca miał pozostać na

miejscu. 36 korpus piechoty otrzymał rozkaz zajęcia pogranicznego rejonu Dubno - Kozin -Krzemieniec nad ranem 27 czerwca. 37 korpus piechoty już od rana 25 czerwca miał ześrodkować się w rejonie Przemyślany - Brzeżany- Dun ajów. 55 korpusowi piechoty (bez jednej dywizji, pozostałej namiejscu) nakazano dojść do granicy 26 czerwca, a 49 korpusowi piechoty - do 30 czerwca.

Aby Niemcy nie zauważyli radzieckich przesunięć, rejony ześrodkowania korpusów wybrano nie przysamej granicy, lecz o kilka przemarszów dziennych od niej na wschód.

Dla przeprowadzenia kontroli organizacji marszu Rada Wojenna nakazała wysłanie do każdej dywizjiprzedsta wiciela oddziału operacyjnego sztabu armii. Nie wystarczyłoby ich jednak i dlatego musianoużyć oficerów z innych oddziałów.

Pracy przybywało nam coraz więcej. Wprowadzaliśmy niezbędne zmiany do planów ochrony granicy,przygotowywaliśmy mapy operacyjne dla głównych kierunków operacyjnych i opisy tras marszu,studiowaliśmy i uogólnialiśmy korpuśne i armijne materiały z rozpoznania terenu. A do tego jeszczedoszło przyjęcie i rozmieszczenie dwóch armii, przerzucanie korpusów ku granicy...

Wszystko to zmusiło mnie do przypomnienia generałowi Purkajewowi o mojej dawnej prośbiezwiększenia składu oddziału operacyjnego. Obecny przy tej rozmowie generał Antonow pokiwałgłową:

- Ech, Iwanie Christoforowiczu, jak można zwiększać, kiedy mówią, że Sztabowi Generalnemurozkazano w terminie dwutygodniowym przygotować nową redukcję etatów o dwadzieścia procent

w aparacie centralnym i aparatach okręgowych... Tak że i ty rozważ, z kim chcesz się rozstać.

Page 52: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 52/328

- Gdzie ten rozkaz? - poirytowanym głosem zapytał Purkajew.

- Dzisiaj lub jutro go otrzymamy - powiedział spokojnie nasz specjalista „od spraw organizacjii mobilizacji“.

- Kiedy go otrzymamy, wtedy będziemy się martwić. - A po chwili milczenia Purkajew dodał:- Ale

oddziału operacyjnego nie pozwolę redukować. Róbcie to kosztem innych oddziałów.

- Tak jest, Maksimie Aleksiejewiczu - chętnie zgodził się Antonow.

Pozostawało cieszyć się, że przynajmniej redukcji szef sztabu zakazał... (Rozkazu tego i tak niezdążyliśmy wykonać- rozpoczęła się wojna. Później zaś zaczęło mi się zdawać, że po prostu takiegorozkazu nie mogło być na tydzień przed rozpoczęciem się walk. Pracując nad niniejszą książką,postanowiłem sprawdzić, czy nie zawiodła mnie pamięć. I jak się okazało, rozkaz taki jednak zostałwydany).

Gdy tylko wytyczne w sprawie wysunięcia korpusów ku granicy dotarły do wykonawców, posypały sięzapytania i prośby.

Pierwszy zatelefonował do Purkajewa dowódca 55 korpusu piechoty. Zapytywał on: - Co zrobić z pododdziałami, które znajdują się w obozach na szkoleniu spadochronowym, i czy wysyłać tam, jakprzewiduje plan, jeszcze trzy bataliony?

Purkajew porozumiał się z dowódcą okręgu i dopiero po tym powiedział mi:

- Podajcie do wiadomości dowódcy korpusu, że wszystkie odkomenderowane pododdziały mająniezwłocznie powrócić i więcej do obozów nie wysyłać ani jednego batalionu.

Później dowiedziałem się, że znajdujące się w obozach pododdziały nie zdążyły jednak wrócić doswego korpusu przed rozpoczęciem się wojny.

Telefon u szefa sztabu nie przestawał dzwonić: jedni prosili o zwrócenie korpusowi oddziałówzabranych przez dowództwo okręgu do Wykonania różnych zadań, drudzy - o przyspieszenie powrotuartylerii z poligonu, trzeci - o uzupełnienie środków transportu. Wszystkie nasze plany szkoleniowe,gospodarcze i budowlane były obliczone na czas pokoju. Obecnie trzeba było wprowadzać zasadniczepoprawki. Nie wszystko jednak mogliśmy zrobić bez zezwolenia Moskwy.

Z tych niespokojnych dni czerwcowych szczególnie utkwiło mi w pamięci jedno spotkanie. Pogrążonypo uszy w pracy, nie zauważyłem, że ktoś wszedł do mego gabinetu.

- Dzień dobry, towarzyszu pułkowniku!- posłyszałem raptem dźwięczny, wesoły głos.

Oderwawszy wzrok od mapy, ujrzałem przed sobą mego starego znajomego, generała lejtenantaIwana Stiepanowicza Koniewa. Po raz pierwszy los zetknął nas jeszcze w 1927 roku w gurzufskimsanatorium, gdzie zawarliśmy bliższą znajomość. Mój nowy znajomy wyróżniał się prostolinijnościącharakteru i lotnością umysłu. Dużo czytał, poświęcając temu każdą wolną chwilę.

Mówiliśmy wiele o nurtujących nas problemach życia wojskowego. W wyniku tych rozmówwyrobiłem sobie o Iwanie Stiepanowiczu zdanie, że jest to oryginalnie i twórczo myślący dowódca,będący nie tylko doskonałym znawcą taktyki, lecz także dobrym metodykiem wyszkolenia bojowego wojska. Dostrzegłem u Koniewa jakąś szczególną zdolność odróżniania w rozwoju wojskowościzalążków nowego, postępowego. Wszystko, co pachniało szablonem, niezwykle go drażniło i w tym

przypadku nawet przyjaźń nie ratowała od ostrej krytyki.

Page 53: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 53/328

Jakoś łatwo się zaprzyjaźniliśmy. Przyczyniły się do tego, oczywiście, nasze pod wieloma względamizbieżne zainteresowania służbowe - obaj dowodziliśmy wtedy pułkami.

Po kilku latach spotkaliśmy się w murach Akademii imienia Frunzego. Choć ja studiowałem nawydziale podstawowym, a on - na specjalnym, znajdowaliśmy czas na przyjacielskie rozmowy. Po

Akademii nasze drogi znowu się rozeszły. Z zainteresowaniem śledziłem szybkie posuwanie się IwanaStiepanowicza po szczeblach drabiny służbowej i szczerze cieszyły mnie jego sukcesy. W przededniuwojny dowodził już wojskami Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, których główna częśćutworzyła naszą nową, 19 armię. Koniew został mianowany jej dowódcą. Nie spodziewałem się jednak wcale, że tak szybko ujrzę go tutaj, w Kijowie.

Mieliśmy ochotę porozmawiać o wielu rzeczach, ale obaj byliśmy bardzo zajęci. Iwan Stiepanowiczprosił o zaznajomienie go z sytuacją w okręgu. Wezwałem więc pułkownika Bondariewa, któryprzedstawił sytuację z tamtej strony granicy, ja zaś podałem mu wszystko, co było mi wiadome o stanie i rozmieszczeniu wojsk okręgu. Koniew był zadowolony.

- No, dziękuję za uświadomienie mnie! - powiedział. - Teraz mogę już jechać do swej armii.

Jego głos dźwięczał żywo, jak dawniej. Wyciągnął rękę na pożegnanie:

- Wszystkiego najlepszego, Iwanie Christoforowiczu. Do zobaczenia.

Nie myśleliśmy wówczas, że następne spotkanie nie odbędzie się prędko - ja ze sztabem okręguwyjadę do Tarnopola, a Iwan Stiepanowicz ze swą armią zostanie przerzucony na Front Zachodni.

Nasz znakomity artylerzysta Nikołaj Dmitrijewicz Jakowlew wyjechał do Moskwy, by objąćkierownictwo Głównego Zarządu Artylerii. Na jego miejsce w połowie czerwca przybył generałlejtenant Michaił Artiemjewicz Parsiegow. U nas mało kto go znał. Generał Kirponos i komisarzkorpuśny Waszugin znali się z nim ze wspólnej służby w oddziałach Leningradzkiego OkręguWojskowego. Mnie dane było na początku lat trzydziestych razem z Parsiegowem, wówczas młodymdowódcą pułku artylerii, uczyć się w Akademii Wojskowej imienia Frunzego. Po Akademii już się niewidzieliśmy.

Droga życiowa tego 42-letniego generała lejtenanta była zadziwiająco podobna do drogi życiowejwiększości wyższych dowódców Armii Czerwonej. Parsiegow urodził się w rodzinie chłopskiej wNagornym Karabachu. Jak o wyrostek poszedł do pracy w oczyszczalni bawełny w mieście Andiżan.Mając dziewiętnaście lat związał swój los z bolszewikami. W czasie wojny domowej walczył wŚrodkowej Azji. Swój „uniwersytet“ odbył w Armii Czerwonej. Chłonny umysł i świetna pamięćpomo gły mu stać się dobrym artylerzystą. Około lat trzydziestych już dowodził dywizjonem,

a następnie pułkiem artylerii. Później ukończył akademię ogólnowojskową, po niej znów objąłdowództwo pułku artylerii, a wkrótce nastąpił jego szybki wzlot - mianowano go dowódcą artyleriiLeningradzkiego Okręgu Wojskowego. W czasie wydarzeń na Przesmyku Karelskim dowodził artylerią7 armii, później znów powrócił do okręgu, a stąd - do Moskwy na stanowisko generalnego inspektoraartylerii Armii Czerwonej. Trzy lata spędzone na wyższych stanowiskach w artylerii dały wieleParsiegowowi. Był to już dowódca o rozległym horyzoncie operacyjnym, śmiały i prędki w decyzjach.

Rankiem 19 czerwca referowałem Purkajewowi wiadomości o posuwaniu się naszych korpusów kustrefie granicznej, gdy w gabinecie zjawił się Parsiegow ze swym szefem sztabu i szefem zaopatrzeniaartyleryjskiego. Poważna cisza gabinetu Purkajewa od razu została zakłócona. Szczupły, zgrabny i bardzo żywy Parsiegow od progu głośno i wesoło przywitał się z naszym posępnym szefem, podszedł

do niego i silnie potrząsnął jego ręką. Następnie szybko podszedł do mnie i energicznie podał swąmaleńką, brązową od opalenizny, dłoń. Piwne oczy uśmiechały się.

Page 54: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 54/328

Page 55: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 55/328

Generał Kirponos polecił szefowi sztabu odpowiedzieć w sposób następujący:

„Ogień można otworzyć:

a) gdy zostanie wydane specjalne zarządzenie Rady Wojennej okręgu; b) po ogłoszeniu mobilizacji; c) przy wprowadzeniu w życie planu osłony, jeśli przy tym nie będzie specjalnego zakazu; d) Rada Wojenna 12 armii wie, że nie otwieramy ognia artylerii przeciwlotniczej do niemieckich

samolotów w czasie pokoju“.

Odpowiedź ta - to jeszcze jeden przekonywający dowód, że strona radziecka wszelkimi sposobamistarała się uniknąć konfliktu zbrojnego, nie dać hitlerowcom najmniejszego powodu do zerwaniapakt u nieagresji, choć podejmowała coraz bardziej zdecydowane kroki na wypadek, gdyby nie udałosię uniknąć wojny.

Tego samego ranka z Moskwy nadszedł telegram od G. Żukowa mówiący, że ludowy komisarz obronyrozkazał utworzyć dowództwo Frontu i do 22 czerwca p rzesunąć je do Tarnopola. Polecano utrzymać

to „w ścisłej tajemnicy, o czym uprzedzić skład osobowy sztabu okręgu“.

Mieliśmy już wszystko przemyślane wcześniej. Według naszych obliczeń, przewiezienie całegodowództwa Frontu transportem samochodowym było nie tylko trudne, lecz także zbyt widoczne.Dlatego też postanowiono wykorzystać kolej. Dowódca okręgu rozkazał wysłać transport kolejowy zKijowa wieczorem 20 czerwca, a główną kolumnę samochodową sztabu - przed południem dnianastępnego.

- A co z wojskami? - zapytałem szefa sztabu.

- Na razie nadeszło zarządzenie dotyczące tylko aparatu dowodzenia okręgu. Wy zaś musicie, nietracąc czasu, przygotować całą dokumentację zgodnie z planem operacyjnym okręgu, a także zgodnie z planem osłony granicy państwowej, i nie później niż 21 czerwca wysłać ją pociągiem z należytąochroną do Sztabu Generalnego. Potem wraz ze swym oddziałem wyjedziecie w ślad za namisamochodami, by najpóźniej o godzinie siódmej rano 22 czerwca być na miejscu w Tarnopolu.

Ja, naturalnie, wyra ziłem zdziwienie, że dowództwo okręgu udaje się na stanowisko dowodzenia bezoddziału operacyjnego; przecież gdyby się coś zdarzyło, nie będzie ono mogło dowodzić, nie mającpod ręką ani oficerów operacy inych, ani specjalistów od tajnej łączności. Jednakże propozycjapozostawienia ze mną dwóch - trzech oficerów, a wysłania pozostałych z moim zastępcą na czelerównocześnie z Radą Wojenną okręgu nie została zaakceptowana przez Purkajewa, To nie jestkonieczne, wyjaśnił: rano 22 czerwca oddział operacyjny będzie już w Tarnopolu, a do tego czasu

wątpię, by był potrzebny. - Tak że wszystko idzie zgodnie z planem - niecierpliwie machnął ręką szef sztabu, dając dozrozumienia, że nie ma co tracić czasu na rozmowy.

Wieczorem 20 cze rwca odprowadziliśmy wyjeżdżających pociągiem, a w południe następnego dnia -udających się samochodami.

Niezmącony spokój dowództwa okręgu, rzeczowość i precyzyjność organizacji i przygotowań do drogiaparatu dowództwa Frontu dobrze na wszystkich podziałały. Nikt nie zdradzał specjalne go niepokoju.Ten i ów z aparatu administracyjno- gospodarczego wyrażał nawet nadzieję, że jest to planowy wyjazdćwiczebny i że nie później niż do następnej soboty wszyscy powrócą do Kijowa.

Page 56: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 56/328

W sobotę zakończyliśmy wysyłkę wszystkich pilnych dokumentów do Moskwy. Na podjazd przedbudynkiem sztabu okręgu zajechało kilka autobusów i samochodów ciężarowych. Czerwonoarmiści i oficerowie szybko załadowali dokumenty, mapy, stoły, krzesła i maszyny do pisania. Pracowaliwesoło, dawały się słyszeć dowcipy i śmiech.

Wieczór był ciepły. Z cienistych parków i skwerów ciągnęło świeżością roztaczającą przyjemną woń.Kijowianie powracali z codziennej pracy. Wszędzie panowało ożywienie. Nikomu nawet myśl nieprzyszła do głowy, że tylko jakieś dziesięć godzin dzieli odfatalnej chwili, w której nieoczekiwanieprzerwany zostanie pokojowy nurt życia i zabrzmi straszne słowo - wojna.

Było jeszcze widno, gdy nasza kolumna minęła ludne dzielnice miasta i wydostała się na żytomierskąszosę. Jechałem osobowym samochodem na jej czele. Pobieżnie przeglądałem gazety, do których nieudało mi się zajrzeć w ciągu dnia. Nie było w nich nic niepokojącego.

Niemniej jednak, odczuwałem niepokój. Widocznie dlatego, że ja i moi pomocnicy wiedzieliśmyznacznie więcej, niż pisano w prasie.

Nie zdążyliśmy dojechać do Żytomierza, gdy dały się słyszeć przerywane sygnały jadącego za mnąsamochodu. Kazałem kierowcy zjechać na pobocze i zatrzymać wóz. Wyjaśniło się, że kilkasamochodów stanęło z powodu różnych uszkodzeń. Jeszcze kilka razy trzeba było zatrzymywaćkolumnę w ciągu nocy. Nie przewidziane zatrzymania przekreśliły harmonogram marszu. Groziło mito, że do godziny 7 rano nie zdołam doprowadzić swej kolumny samochodowej do Tarnopola.Wpojone w wojsku dążenie do ścisłego wykonywania rozkazów nie pozwalało mi się z tym pogodzić.Na domiar złego przez całą noc dręczyła mnie myśl, że o świcie może wybuchnąć wojna. Rozkazujęwięc zwiększyć tempo jazdy. Świt zastał nas niedaleko Brodów - niewielkiego, tonącego w zielenimiasteczka. Zrobiliśmy tu kolejny dziesięciominutowy odpoczynek.

Przy każdym autobusie i samochodzie ciężarowym spotykał mnie starszy danego pojazdu i meldował:

- Wszystko w porządku, towarzyszu pułkowniku!

Powróciwszy na czoło kolumny, miałem już zamiar dać sygnał do ruszenia, gdy nagle w powietrzu nadBrodami dał się słyszeć warkot. Wszyscy podnieśli głowy, wpatrując się w niebo.

Wiedzieliśmy, że jest tu lotnisko, na którym znajdują się myśliwce i samoloty szturmowe. Jakośwcześnie jednak nasi lotnicy rozpoczęli dzisiaj swój roboczy dzień...

Rozległy się wkrótce głośne wybuchy. Ziemia zadrżała pod nogami. Ktoś zawołał:

- Patrzcie! Patrzcie! Pożar!

Za Brodami wznosiły się kłęby dymu. Wprawne oko samochodziarzy określiło to jako pożar składumateriałów pędnych. Wszyscy zamarli w niepokojącym milczeniu. I nagle myśl: Czyżby wojna?!

Ostatnie wątpliwości opuściły nas, gdy ujrzeliśmy samoloty z czarnymi krzyżami na płatach.Uwolniwszy się od bomb, zawracały nad nami. Trzy nieprzyjacielskie bombowce oderwały się odszyku i rzuciły się na nas. Ludzie rozbiegli się i zalegli w przydrożnych rowach. Tylko niektórzykierowcy uparcie grzebali się przy swych wozach. Hitlerowskie samoloty w locie koszącymdwukrotnie przemknęły wzdłuż kolumny, ostrzeliwując ją ogniem karabinów maszynowych. Powy jaśnieniu, że zostało rannych tylko dwóch ludzi, kazałem szybko udzielić im niezbędnej pomocy i ruszyć w drogę.

Nie było już żadnych wątpliwości, że wojna wkroczyła na ziemię radziecką. Mózg świdrowała myśl: co się teraz dzieje na granicy? Przecież nawet większość związków taktycznych osłony była

Page 57: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 57/328

rozśrodkowana w znacznym oddaleniu od niej, a korpusy drugiego rzutu znajdowały się w odległości250- 300 kilometrów. Czy uda się zatrzymać wroga? Jeśli nie, mobilizacja korpusów drugiego rzutuzostanie udaremniona i będą musiały one wkroczyć do walki w obecnym stanie - z dużymi brakami w siłach żywych i sprzęcie.

O tym wszystkim będę mógł dowiedzieć się tylko w Tarnopolu. Podążaliśmy więc spiesznie, nie zwracając już uwagi na pozostające w tyle za kolumną poszczególnesamochody.

Od tej chwili rozpoczęła się moja długa droga doświadczeń wojennych.

Page 58: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 58/328

Page 59: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 59/328

Na każdym stanowisku dowodzenia najważniejszą rzeczą jest łączność. Szef łączności okręgu generałDobykin i jego podwładni zdążyli uczynić wiele w czasie urządzania stanowiska dowodzenia wTarnopolu. Przypominam sobie, jak Dobykin z dumą meldował dowódcy okręgu, że z nowegostanowiska dowodzenia można będzie bezpośrednio prowadzić rozmowy zarówno ze sztabami armii,

jak i z Moskwą - telefoniczne, telegraficzne i radiowe. Zapewniono łączność wielokanałową i dlatego

niezawodną. Okazało się jednak, że była taką tylko w czasie pokoju. Rzecz w tym, że w zasadzieopierała się ona na stałych liniach przewodowych Ludowego Komisariatu Łączności. Te zaś byłyogólnie znane i Niemcy od pierwszych godzin wojny skierowali na nie swe lotnictwo i oddziałydywersyjne. Do natychmiastowego usuwania uszkodzeń brakło sił - większość armijnych i okręgowych pododdziałów łączności miało formować się dopiero z chwilą ogłoszenia mobilizacji w zachodnich obwodach Ukrainy; nieoczekiwane wtargnięcie wroga pokrzyżowało te plany.

I oto teraz, gdy rozpoczęły się walki, gdy wczorajszy Kijowski Specjalny Okręg Wojskowy przekształciłsię we Front Południowo-Zachodni, jego dowództwo raz po raz było pozbawiane łączności z wojskami. Linie łączące stanowisko dowodzenia Frontu z centrum działały stosunkowo znośnie, aleuzyskanie połączenia ze sztabami armii było strasznie trudne.

Mieli szcz ęście oficerowie kierunkowi 12 i 26 armii- udało się im od razu dodzwonić. Ze sztabu 12armii meldowano, że na granicy z Węgrami działania bojowe na razie jeszcze się nie rozpoczęły, a zesztabu 26 armii mogli zameldować tylko to, że o świcie nieprzyjaciel zaatakował wszystkie radzieckiestrażnice. Oddziały osłonowe zostały zaalarmowane i posuwają się z rejonów zakwaterowania kugranicy. Pododdziały wojsk ochrony pogranicza i rejonów umocnionych walczą ofiarnie.

Ale co działo się w 5 i 6 armii, w pasach działania których, sądząc ze wszystkiego, przeciwnikprowadził główne uderzenie, długo nie udawało się nam wyjaśnić. Linie telefoniczne i telegraficzneraz po raz były uszkadzane. Wysiłki radiotelegrafistów często okazywały się bezowocne.

Jest zu pełnie zrozumiałe, że w tych warunkach ani szef rozpoznania, ani ja nie zdołaliśmy zebrać dladowódcy Frontu wiadomości, które mogłyby go zadowolić.

Pułkownik Bondariew zameldował tylko to, że w pasie działania 5 armii, na najdalej na północwysuniętym skrzydle naszego Frontu, wojska niemieckie już o świcie rozpoczęły forsowanie Bugu naodcinku Luboml- Włodzimierz Wołyński; najsilniejszy ogień artylerii i naloty lotnictwa nieprzyjacielskupił na rejonach Uściługu i Włodzimierza Wołyńskiego; jego czołowe oddziały nieoczekiwanymuderzeniem opanowały pograniczną stację kolejową Włodawa. W pasie 6 armii nieprzyjacielowiudało się zdobyć pograniczne miasto Parchacz i inne miejscowości, w tym Lubyczę Królewską,Oleszyce i Stare Sioło. Dowiedziano się także o kilku niewielkich desantach powietrznych, zrzuconychprzez Niemców w strefie granicznej.

Żadnymi konkretnymi danymi, dotyczącymi ilości i składu wojsk nieprzyjacielskich, które wtargnęły naziemię radziecką, i kierunku ich uderzenia głównego, nasz szef rozpoznania na razie nie dysponował.Dlatego też nie można było wyciągnąć dokładnych wniosków co do zamiarów przeciwnika.

Ja mogłem zameldować tylko to, że w pasie 5 armii, poza oddziałami umocnionych rejonów i strażnic,do walki w rejonie Włodzimierza Wołyńskiego wkroczyły na razie tylko oddziały 87 dywizji piechoty.Pozostałe siły armii znajdowały się w marszu i spotkanie ich z wdzierającymi się oddziałaminiemieckimi nastąpi prawdopodobnie już w głębi strefy granicznej. W pasie 6 armii w kierunkuopanowanego przez nieprzyjaciela miasta Parchacz rzucono jeden pułk 159 dywizji piechoty i pułki 3dywizji kawalerii. Otrzymały one zadanie odrzucenia nieprzyjaciela zdecydowanym uderzeniem poza

granice państwa. Na zakończenie dodałem, że łączność z armiami często się przerywa. Równie trudnosztabom armii utrzymać łączność ze związkami taktycznymi i oddziałami.

Page 60: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 60/328

Po wysłuchaniu skąpych wiadomości o sytuacji na granicy Kirponos wybuchnął gniewem:

- Jeśli nadal łączność będzie tak pracowała, to jak będziemy mogli dowodzić?!

Obecny przy rozmowie generał Purkajew starał się uspokoić dowódcę Frontu: robi się wszystko dlaprzywrócenia łączności, a tymczasem do wszystkich armii posłano samolotami oficerów oddziałuoperacyjnego i rozpoznania; za dwie - trzy godziny sytuacja powin na się całkowicie wyjaśnić.

- Możecie odejść, towarzysze pułkownicy - nie kryjąc rozdrażnienia, zwrócił się do mnie i BondariewaKirponos - i wszelkimi środkami starajcie się o bardziej szczegółowe i konkretne wiadomości z frontu.

Sytuacja wyjaśniała się powoli. Wiadomości o położeniu 5 i 6 armii trzeba było zbierać wprost ziarnkopo ziarnku. Mniej więcej około godziny 9 rano dowiedzieliśmy się, że Niemcy w pasach osłony tycharmii opanowali jeszcze wiele innych miejscowości, łamiąc opór wojsk ochrony pogranicza, załógrejonów umocnionych i wysuniętych oddziałów wojsk osłonowych, które zdążyły podejść do granicy.

O godzinie 10 minut 30 dowódca 5 armii nadesłał przez radio pierwszy meldunek: „Sokal i Tartaków w ogniu. 124 dywizja piechoty nie zdołała dotrzeć do granicy i zajęła stanowiska obronne na północod Strumiłowskiego Rejonu Umocnionego“.

Na podstawie rzadkich, urywkowych, a niekiedy i sprzecznych wiadomości, napływających odpodległych sztabów, nadal trudno było wyciągnąć stanowcze wnioski co do ugrupowanianieprzyjaciela, który wtargnął w granice Ukrainy radzieckiej, i co do zamiaru operacyjnegoniemieckiego dowództwa. Trzeba było opierać się tylko na przypuszczeniach i domysłach.

Nieco później, po przeanalizowaniu wszystkiego, co się zdarzyło w pierwszym dniu wojny, zdołaliśmyodtworzyć sobie w ogólnych zarysach obraz wydarzeń. W sobotni wieczór i w nocy z soboty naniedzielę wszędzie notowano podejrzane ożywienie po drugiej stronie granicy. Wojska ochronypogranicza i wyw iad armijny donosiły o hałasie silników czołgowych i ciągnikowych. O północy zaś w pasie 5 armii, na zachód od Włodzimierza Wołyńskiego, przeszedł granicę niemiecki feldfebel.Dezerter powiedział, że hitlerowcy mają wszystko gotowe do natarcia, które rozpoczną o godzinie 4rano. Komendant strażnicy zameldował o tym drogą służbową. Wiadomość była tak ważna, żeobudzono dowódcę wojsk ochrony pogranicza na Ukrainie generała W. Chomienkę. Ten zaśniezwłocznie zameldował do Moskwy swym przełożonym i zawiadomił dowódcę okręgu.

Pierwszą myślą wszystkich było: „Czy nie jest to prowokacja?“ Czekano na decyzję Moskwy.

22 czerwca o godzinie 00 minut 25 węzeł łączności okręgu w Tarnopolu rozpoczął odbiór telegramu zMoskwy. Był on skierowany do wszystkich dowódców okręgów zachodnich. Ludowy komisarz obrony i szef Sztabu Generalnego uprzedzali, że „22-23.6. 41 r. możliwa jest nieoczekiwana napaśćNiemców“, i nakazywali, by, nie ulegając żadnym prowokacyjnym akcjom, postawić oddziały „w stanpełnej gotowości bojowej dla odparcia nieoczekiwanego uderzenia Niemców i ich sojuszników“. Dalej w telegramie wskazywano konkretne posunięcia, których należało dokonać:

a) „w ciągu nocy na 22.6.41 r. skrycie obsadzić stanowiska ogniowe w umocnionych rejonach nagranicy państwowej;

b) przed świtem 22.6.41 r. rozśrodkować całe lotnictwo, w tym również przydzielone do szczeblitaktycznych, przenosząc je na polowe lotniska i starannie maskując;

c) postawić w stan gotowości bojowej wszystkie oddziały; mają one być rozśrodkowanei zamaskowane:

Page 61: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 61/328

d) posta wić w stan gotowości bojowej obronę przeciwlotniczą bez uzupełniającegopowoływania przydzielonego personelu; poczynić wszelkie przygotowania do zaciemnieniamiast i innych obiektów;

e) żadnych innych kroków bez specjalnego zarządzenia nie podejmować“.

Dopiero o wpół do trzeciej w nocy zakończono przyjmowanie tej bardzo ważnej, lecz niestety bardzorozwlekłej dyrektywy. Do chwili hitlerowskiej napaści pozostało mniej niż półtorej godziny.

Czytelnik może się spytać, czy w celu oszczędzenia czasu nie prościej byłoby wysłać ze SztabuGeneralnego krótki umówiony sygnał, po przyjęciu którego dowództwo okręgu mogłoby rozkazać jednostkom równie krótko: wprowadzić w życie „KOWO-41“. Wszystko to zabrałoby nie więcej niż15-20 minut.

Widocznie w Moskwie na to się nie zdecydowano. Sygnał uruchomienia planu osłony oznaczałbybowiem nie tylko podjęcie wszystkich wojsk w trybie alarmu bojowego i wyprowadzenie ich nawyznaczone pozycje, lecz także przeprowadzenie mobilizacji na całym obszarze okręgu.

Podczas gdy my studiowaliśmy telegram i przygotowywaliśmy zarządzenia dla armii, Niemcyskierowali na wojska radzieckie potężne uderzenia lotnicze i artyleryjskie.

Uderzenia te, które zaskoczyły większość oddziałów radzieckich jeszcze w miejscach ich stałejdyslokacji, zadały im pierwsze dotkliwe straty.

Otrzymawszy rozkaz odrzucenia wdzierającego się przeciwnika poza linię granicy państwowej,dywizje pierwszego rzutu radzieckich wojsk osłonowych pod nieustającym bombardowaniemspieszyły na zachód. Pierwsze uderzenie niemieckiego lotnictwa, choć było nieoczekiwane,bynajmniej nie wywołało paniki. W trudnej sytuacji, gdy wszystko, co mogło płonąć, było objętepłomieniem, gdy na oczach waliły się koszary, domy mieszkalne, magazyny i rwała się łączność,

dowódcy dokładali wszelkich starań, by zachować możność dowodzenia. Nieugięcie wykonywalirozkazy bojowe, z którymi zapoznali się po otwarciu przechowywanych u siebie pakietów.

Pierwsze ruszyły na spotkanie przeciwnika wysunięte oddziały 45, 62, 87 i 124 dywizji piechoty 5armii, 41, 97, 159 dywizji piechoty i 3 dywizji kawalerii 6 armii oraz 72 i 99 dywizji piechoty 26 armii.

Do obsadzenia umocnień nadgranicznych oddziały te potrzebowały co najmniej 8-10 godzin (2-3godzin na podjęcie ich w alarmie i zbiórkę oraz 5-6 godzin na marsz i organizację obrony). A napostawienie w stan pełnej gotowości bojowej i rozwinięcie wszystkich sił armii, mających zapewnićosłonę granicy państwowej, plan przewidywał dwie doby!

Całą siłę pierwszych uderzeń wojsk hitlerowskich faktycznie przyjęły na siebie nieliczne pododdziaływojsk ochrony pogranicza i załogi rejonów umocnionych.

Sytuacja komplikowała się jeszcze przez to, że od pierwszych chwil hitlerowskiego najazdu panowanie w powietrzu miało lotnictwo przeciwnika. Od jego bomb lotnictwo Okręgu Kijowskiego straciło 180samolotów. Posuwające się ku granicy radzieckie oddziały nieustannie były bombardowane i ostrzeliwane z powietrza. Tylko pojedynczym niewielkim grupom radzieckich myśliwców udawałosię przedrzeć przez zwartą zasłonę niemieckich samolotów, by przyjść z pomocą własnym wojskom.

Kiedy szef sztabu Frontu meldował sytuację, jaka wytworzyła się o godzinie 10 rano, generał Kirponosniezwłocznie wezwał do siebie dowódcę lotnictwa, generała Ptuchina, i zażądał od niego skupieniagłównych wysiłków lotnictwa na osłonie z powietrza posuwających się ku granicom wojsk oraz na

wykonaniu ześrodkowanych uderzeń na zgrupowania pancerne i zmotoryzowane przeciwnika;a także na jego najbliższe lotniska.

Page 62: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 62/328

Ptuchin odszedł, a generał Purkajew położył na stół dowódcy Frontu tylko co otrzymaną dyrektywęludowego komisarza obrony. Zwróciwszy się do Waszugina, Kirponos powoli i wyraźnie ją odczytał:

„22 czerwca 1941 r. o godzinie 4 rano niemieckie lotnictwo bez jakiegokolwiek powodu dokonałonalotów na nasze lotniska i miasta wzdłuż granicy i zbombardowało je. Równocześnie w różnych

miejscach wojska niemieckie otworzyły ogień artylerii i przekroczyły naszą granicę. W związku z bezprzykładnie zuchwałą napaścią Niemiec na Związek Radziecki rozkazuję:

1. Wojska (lądowe - przyp. tłum.) przy użyciu wszystkich sił i środków mają uderzyć nanieprzyjacielskie siły w rejonach, gdzie naruszyły one granicę radziecką, i zniszczyć je. Aż dospecjalnego rozkazu wojska naziemne nie powinny przekraczać granicy.

2. Lotnictwo rozpoznawcze i bojowe ma ustalić miejsca ześrodkowania lotnictwa przeciwnikai zgrupowań jego wojsk naziemnych. Silnymi uderzeniami lotnictwa bombowego zniszczyćsamoloty przeciwnika na lotniskach i rozbić przez bombardowanie główne zgrupowania jegowoj sk naziemnych. Uderzenia lotnicze wykonywać do 100-150 km w głąb terytoriumniemieckiego. Zbombardować skutecznie Królewiec i Kłajpedę. Na terytorium Finlandii iRumunii do specjalnych zarządzeń nalotów nie wykonywać“.

Ponieważ zadania postawione w dyrekty wie były dostatecznie jasne, została ona niezwłocznieprzekazana wojskom bez wszelkich komentarzy.

O godzinie 15.00 mieliśmy wysłać do Moskwy nasz pierwszy meldunek. Zająłem się jegosporządzeniem. Był to, bodaj że, najtrudniejszy do opracowania dokument s prawozdawczy w całejmej karierze sztabowej. Sytuacja bowiem nadal pozostawała niejasna: jakie jest prawdziwe położeniearmii, gdzie wróg prowadzi główne uderzenie, jaki jest jego zamiar - co do tego wszystkiego możnabyło tylko snuć przypuszczenia. Dlatego też nasz pierwszy meldunek bojowy dla Moskwy był pełenogólników i niejasności. Z tego powodu ja i moi pomocnicy mimo woli czuliśmy się jakby winni tegonie zawinionego przez nas stanu rzeczy.

Szybko przemyśleliśmy i nakreśliliśmy bardziej giętkie i skuteczne sposoby zbierania i opracowywaniameldunków od podległych sztabów. Częste uszkodzenia linii telefonicznych i telegraficznych orazniepewna praca radiostacji zmuszały do polegania przede wszystkim na oficerach łącznikowych,których posyłaliśmy do jednostek samochodami, motocyklami i samolotami.

Z analizy danych, które napłynęły do nocy na 23 czerwca, zaczęło się coraz wyraźniej zarysowywać, żenieprzyjaciel wykonuje główne uderzenie z rejonu Uściługu i Sokala w pasie 5 armii i na jej styku z 6armią w kierunkach na Łuck i Dubno. Równocześnie wojska niemieckie prowadzą natarcie w pasach 6i 26 armii. Zacięte walki rozgorzały w rejonie Rawy Ruskiej i Przemyśla.

Jak się później wyjaśniło, przeciwko 5, 6 i 26 armii radzieckiego Frontu Południowo-Zachodniego naodcinku Włodzimierz Wołyński-Przemyśl dowództwo niemieckie rozwinęło 37 dywizji (25 dywizjipiechoty, 5 dywizji pancernych, 4 zmotoryzowane i 3 ochrony tyłów). Ich natarcie wspierały siłygłówne 4 floty powietrznej, liczącej 1300 samolotów.

Tylko przec iwko 5 armii pierwszego dnia działańzaczepnych dowódca niemieckiej Grupy Armii„Południe“, feldmarszałek Rundstedt, wprowadził do walki dziesięć dywizji piechoty i cztery dywizjepancerne, ale w gotowości do rozwinięcia powodzenia trzymał tam nie mniej niż dwie dywizjepiechoty, cztery dywizje zmotoryzowane i jedną dywizję pancerną. Ponad dwadzieścia niemieckichdywizji 6 armii generała Reichenaua i 1 grupy pancernej generała Kleista przeciwko znajdującym się

na granicy pięciu dywizjom radzieckim!

Page 63: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 63/328

Dowódca niemieckiej 17 armii, generał Stülpnagel, który rozwinął swe dywizje na froncie odTomaszowa do Przemyśla, wykonywał główne uderzenie przez Rawę Ruską na Lwów i dalejw ogólnym kierunku na Tarnopol. Osobnymi uderzeniami wiązał on siły radzieckie, broniącePrzemyśla i pozycji na południe od tego miasta.

Takie było faktyczne ugrupowanie sił niemieckich, które wtargnęły w granice Ukrainy w pasie naszegoFrontu. Ale tego wszystkiego w pierwszym dniu wojny oczywiście nie wiedzieliśmy.

Oto, w jak niezwykle nie sp rzyjających dla strony radzieckiej warunkach rozpoczęła się wojna naUkrainie. W nie mniej trudnych warunkach zaczęła się ona również na Białorusi i w republikachbałtyckich. Dowództwo hitlerowskie skwapliwie starało się wykorzystać całą ogromną przewagę, jakądawało mu zaskoczenie.

Do ostatniego naboju

Pierwsze uderzenie niemieckich dywizji spadło na strażnice graniczne i niewielkie załogi rejonówumocnionych, których budowa nie została jeszcze zakończona. Żołnierze i oficerowie tychpododdziałów bohatersko wypełnili swój obowiązek - nikt nie opuścił pozycji pod naporemprzeważających sił wroga. Strażnice i betonowe schrony bojowe rejonów umocnionych od razuprzekształciły się w maleńkie wysepki, ze wszystkich stron zalewane wrogim żywiołem. Całkowicieokrążone, toczyły nierówny bój.

Zdumiewającą wytrwałość wykazali żołnierze 98 oddziału wojsk ochrony pogranicza, dowodzonegoprzez podpułkownika G. Surżenkę. Żołnierze 9 strażnicy tego oddziału z lejtenantem F. Gusiewem naczele niejednokrotnie przechodzili do kontrataków i ani na krok nie cofnęli się od granicy. Około 600

niemieckich szeregowców, podoficerów i oficerów oddało swe życie pierwszego dnia wojny napodejściach do tej strażnicy i sąsiadujących z nią punktów ogniowych rejonu umocnionego.

Próby przebicia się do okrążonej garstki zuchów, czynione przez nadciągające oddziały radzieckiej 5armii, były bezowocne. Wszystkich nas niepokoiła myśl: czy uda się ich uratować? Przecież dowieczora skończy się im amunicja... W jeszcze trudniejszej sytuacji znalazła się sąsiednia strażnica.Pierwsza nieoczekiwana nawała ogniowa nieprzyjacielskiej artylerii wyrządziła jej niepowetowaneszkody - od razu zostały zburzone wszystkie budynki, a pod ich gruzami zginęło wielu żołnierzy. Jednakże ci, co ocaleli, dowodzeni przez kierownika politycznego F. Bobienkę, szybko zajęlistanowiska obronne i stawili opór wrogowi. Bardziej na południe, w rejonie WłodzimierzaWołyńskiego, mężnie walczyli żołnierze 90 oddziału wojsk ochrony pogranicza majora M.Byczkowskiego, którzy znaleźli się na kierunku głównego uderzenia wojsk niemieckich. Niezmiernąnieugiętość wykazali żołnierze 13 strażnicy tego oddziału, z lejtenantem A. Łopatinem na czele.Wieczorem dowiedzieliśmy się, że umocnili się oni w p iwnicy zburzonego budynku strażnicy i nadalwalczą. Czy oddziały 87 dywizji piechoty zdążą przyjść im z pomocą?

Według naszych najbardziej optymistycznych przewidywań, żołnierze wojsk ochrony pograniczamogli trzymać się najwyżej dwa dni. Jednakże wiele strażnic walczyło znacznie dłużej. A strażnicaŁopatina trzymała się jedenaście dni! Bohaterowie ci bili się do ostatka. Zginęli pod gruzami budynku,lecz nie złożyli broni.

Mężnie walczyli żołnierze przemyskiego oddziału wojsk ochrony pogranicza, którym dowodziłpodpułkownik J. Tarutin. Na odcinku strażnicy lejtenanta N. Nieczajewa znajdował się most na Saniepod Przemyślem. W celu zdobycia tego mostu dowództwo niemieckie rzuciło specjalnie

Page 64: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 64/328

przygotowany oddział. Oddziałowi temu udało się wedrzeć na most i opanować go, jednakżeżołnierze radzieckiej strażnicy zdecydowanym kontratakiem odrzucili hitlerowców. Wówczas Niemcyskierowali na żołnierzy radzieckich nawałowy ogień artylerii i moździerzy, pod jego osłoną w bródsforsowali rzekę i obeszli ich ze skrzyd eł. W nierównej walce szybko topniały szeregi bohaterów. W końcu pozostał lejtenant Nieczajew sam. Pozwolił on Niemcom podejść do siebie i spowodował

wybuch ostatniego granatu.

Wszystko to opowiadam, opierając się na słowach naocznych świadków, a także na skąpychmeldunkach, które napływały znad granicy. Ale oto jeszcze jedno świadectwo. Do naszej niewoli trafiłniemiecki feldfebel, który brał udział w atakach na 9 strażnicę graniczną lejtenanta Sliusariewa. Naodcinku tej strażnicy znajdował się most na Sanie (na wschód od miejscowości Radymno). Zeznaniatego Niemca zostały zapisane przez korespondenta wojennego, Władimira Bielajewa. Przytaczam tęnotatkę.

„- Dotychczas - powiedział feldfebel - mając miejsce postoju w pobliżu radzieckiej granicy, słyszeliśmytylko pieśni radzieckich żołnierzy wojsk ochrony pogranicza i nie przypuszczaliśmy, że ludzie

śpiewający tak marzycielsko, rozlewnie i melodyjnie mogą z taką zaciekłością bronić swej ziemi. Ichogień był straszliwy. Pozostawiliśmy na moście wiele trupów, a jednak nie opanowaliśmy go od razu.Wtedy dowódca mego batalionu rozkazał przejść San w bród - z prawa i z lewa, by otoczyć most i zdobyć go w stanie nie uszkodzonym. Ale gdy tylko rzuciliśmy się do rzeki, rosyjscy żołnierze i tamzaczęli zasypywać nas swym ogniem. Straty od ich huraganowego ognia były straszne. Nigdzie, ani wPolsce, ani we Francji, mój batalion nie miał takich strat, jak wtedy, gdy zerwaliśmy się, by forsowaćSan. Widząc, że jego zamiar się nie udaje, dowódca batalionu rozkazał otworzyć ogień z 80-milim etrowych moździerzy. Dopiero pod tą osłoną zaczęliśmy przenikać na radziecki brzeg. Naszaciężka artyleria już przeniosła swój ogień w głąb obszaru radzieckiego, skąd dawał się słyszeć łoskotczołgów. Jednakże nawet znajdując się już na radzieckim brzegu, nie mogliśmy posuwać się dalej tak

szybko, jak tego chciało nasze dowództwo. Wasi żołnierze wojsk ochrony pogranicza mieligdzieniegdzie wzdłuż linii brzegu punkty ogniowe. Ulokowali się w nich i strzelali dosłownie doostatniego naboju. Musieliśmy wzywać saperów. Ci, jeśli im się to udawało, podpełzali do umocnień i dynamitem wysadzali je w powietrze. Ale gdy ucichł huk wybuchów, żołnierze radzieccy dalejwalczyli do upadłego. Nigdzie i nigdy nie widzieliśmy takiej wytrwałości, takiej żołnierskiej zaciętości.Już mijaliśmy punkt ogniowy, posuwaliśmy się dalej, jednakże żadna siła nie mogła ruszyć dwóch-trzech żołnierzy radzieckich z ich pozycji. Przedkładali oni śmierć nad możliwość odejścia.Radzieckiego żołnierza wojsk ochrony pogranicza można było wziąć do niewoli tylko w dwóchwypadkach: gdy był już martwy i gdy był ciężko ranny, nieprzytomny... W tym czasie nasz batalionliczył 900 ludzi. W samych tylko zabitych straciliśmy 150 osób. Rannych było ponad 100. Wielu uniósłprąd i w zami eszaniu nie zdołaliśmy ich wyciągnąć na brzeg...“

Nie mam nic do dodania do tego szczerego wyznania niemieckiego feldfebla. Tak walczyli radzieccyżołnierze wojsk ochrony pogranicza pierwszego dnia wojny.

A co w tym czasie odbywało się na pozycjach pogranicznych rejonów umocnionych?

Przypomnę jeszcze raz, że w chwili rozpoczęcia się nieprzyjacielskiego najazdu budowa większościpogranicznych rejonów umocnionych nie została zakończona, zdatne do walki były jedynieposzczególne betonowe schrony bojowe. Przygo towane polowe pozycje obronne nie zostałyobsadzone przez osłonowe dywizje piechoty. Utrudniało to jeszcze bardziej obronę rejonówumocnionych. Niemcy, którzy nacierali przy wsparciu potężnego ognia artylerii, stosunkowo szybko

zablokowali większość radzieckich betonowych schronów bojo- [???] c ze nieostrzelanych żołnierzy.Wróg zatrzymywał [???] ich słabych liczebnie załóg. Niemieckie działa i czołgi strzelały do tych

Page 65: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 65/328

schronów na wprost pociskami przeciwbet onowymi. Niemieccy saperzy podpełzali ku nim z mate riałami wybuchowymi. Ale radzieccy żołnierze celnym ogniem i śmiałymi wypadami za każdymrazem ich odpierali. Garstki żołnierzy biły się do ostatka. Maleńkie załogi betonowych schronówbojowych nie zaprzestawały walki, dopóki pozostawał przy życiu choć jeden czerwonoarmista.Dopiero gdy znaczna część wojsk niemieckich, obszedłszy ze skrzydeł umocnione rejony, wdarła się

już głęboko na radzieckie tyły, resztki załóg otrzymały rozkaz odejścia. Zniszczyły one ciężką broń i utorowały sobie drogę przez zwarty pierścień wroga. Czyny tych ludzi były zaiste legendarne. Każdymeldunek z umocnionych rejonów odczytywaliśmy z drżeniem serca.

W jednym z betonowych schronów bojowych Strum iłowskiego Rejonu Umocnionego dowódcą byłmłodszy lejtenant D. Kulisz. Już w pier wszych godzinach wojny schron ten został przez Niemcówotoczony i był metodycznie oblegany. Hitlerowcy ostrzeliwali go z najbliższej odległości z potężnychdział i kierowali nań strumienie płomieni z miotaczy ognia. Żołnierze dusili się w trującym dymie, leczodpierali ataki z nie słabnącym męstwem. Straciwszy nadzieję, że uda się im zmusić żołnierzyradzieckich do złożenia broni, Niemcy przynieśli pod schron materiał wybuchowy. Wtedy garstkabohaterskich obrońców dokonała nieoczekiwanego wypadu i w zaciekłej walce wręcz wybiłanieprzyjacielskich saperów. Walka zawrzała z nową mocą.

Załogi betonowych schronów bojowych Przemyskiego Rejonu Umocnionego, którymi dowodzilimłodsi lejtenanci W. Danin i P. Czaplin, przez kilka dni odpierały ataki hitlerowców. Oszczędzającamunicję, Danin dopuszczał hitlerowców bardzo blisko, a następnie prowadził żołnierzy do walkiwręcz. Ale skończyła się amunicja. W walce padli prawie wszyscy obrońcy maleńkiej twierdzy. Przyżyciu pozostało tylko dwóch: ranny lejtenant Danin i sta rszy sierżant Mierkułow. Hitlerowcyzaproponowali im, by się poddali. W odpowiedzi Danin i Mierkułow chwycili ostatnie granaty,otworzyli drzwi i w milczeniu rzucili się na Niemców. Ścięty serią pistoletu maszynowego, Mierkułowupadł. Hitlerowcy rzucili się na niego. Ten jednak, zebrawszy resztki sił, wyszarpnął zawleczkę

zabezpieczającą. Rozległ się huk wybuchu... W tym czasie broczący krwią Danin zdołał dotrzeć dosąsiedniego schronu.

Na betonowy schron bojowy, w którym broniła się załoga pod dowództwem młodszego lejtenantaCzaplina, hitlerowcy wystrzelili setki przeciwbetonowych pocisków. Żołnierze ogłuchli od huku.Prawie wszyscy zostali zranieni odrywającymi się od murów odłamkami betonu. Dym i kurzuniemożliwiały oddychanie. Niekiedy schron milkł na dłuższy czas. Wystarczało jednak, by Niemcyruszyli do ataku, a maleńka twierdza powracała do życia i kosiła wroga celnym ogniem. Hitlerowcomudało się opanować most kolejowy na Sanie. Jednakże korzystać z niego nie mogli, gdyż znajdował sięon pod ogniem karabinów maszynowych radzieckiego schronu. Sytuacja taka trwała cały tydzień,dopóki zuchom naszym nie wyczerpała się amunicja. Dopiero wtedy niemieckim saperom udało się

podsunąć pod schron materiał wybuchowy. Lejtenant Czaplin i jego żołnierze zginęli, lecz nie opuściliswego posterunku.

I takich załóg w re jonach umocnionych było mnóstwo.

Punkty ogniowe na granicy radzieckiej, ich małe liczebnie, lecz wytrwałe załogi były pierwsząprzeszkodą, na której potknęła się ogromna armia hitlerowska w swym marsz u na wschód.Bohaterska walka żołnierzy wojsk ochrony pogranicza i umocnionych rejonów granicznych miałaogromne znaczenie. Już tam, na pierwszych kilometrach ziemi radzieckiej, zarysowała się szczelina w starannie opracowanym przez niemieckie dowództwo pl anie blitzkriegu.

Page 66: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 66/328

Wierność obowiązkowi

Podczas gdy oddziały wojsk ochrony pogranicza i załogi rejonów umocnionych, okrążone przezogromne masy hitlerowskich wojsk, toczyły nierówną walkę, rozmieszczone w bezpośrednim pobliżu

granicy radzieckiej dywizje u parcie usiłowały wyjść na wyznaczone im pozycje. Radzieccy żołnierze i oficerowie bohatersko wypełniali swój obowiązek, nieustannie kontratakując nacierającegonieprzyjaciela, pomimo jego wielokrotnej przewagi liczebnej.

W pasie 5 armii pierwsze rozpoczęły walkę zaraz po południu 22 czerwca po dwa pułki z 45, 62 i 87dywizji piechoty (trzecie pułki tych związków taktycznych pracowały przy budowie umocnień i niezdążyły przybyć na pole bitwy) oraz cała 124 dywizja piechoty. Podjęte w trybie alarmowym oddziały,zabrawszy ze sobą ograniczoną ilość amunicji (tabory spóźniły się z powodu załadunku w składach w miejscach stałej dyslokacji), prosto z marszu ruszały do kontrataku. Żołnierze i oficerowie nieżałowali sił ani życia. Hitlerowcom nie udało się złamać tych mężnych, choć jeszczenieostrzelanychżołnierzy. Wróg zatrzymywał ich lawiną ognia, ale nie mógł zmusić do odwrotu.

Tymczasem związki taktyczne, rozmieszczone w głębi strefy granicznej, przed zajęciem swych pozycjimusiały przebyć znaczną przestrzeń. I związki te pod nieustannymi nalotami niemieckiego lotnictwa,znacząc każdy krok krwią, posuwały się ku granicy w sposób zorganizowany i z żelazną wytrwałością, jaką odznaczały się radzieckie dywizje kadrowe.

Podczas gdy związki taktyczne drugiego rzutu spieszyły z pomocą już walczącym czterem dywizjom,te, przyjąwszy uderzenie głównych sił napastnika, broniły się do upadłego.

Porównując siły wojsk radzieckich i niemieckich, tym bardzi ej trzeba podziwiać nieugiętą wytrwałośćradzieckiego żołnierza.

W pasie 5 armii radzieckiej na 75- kilometrowym odcinku od Uściługu do Krystynopola, gdzie Niemcyprowadzili główne uderzenie i gdzie faktycznie decydowały się losy całej bitwy granicznej, pierwszegodnia wojny zmagały się tylko dwie dywizje piechoty, 87 i 124, wszystkie zaś pozostałe siły znajdowałysię w znacznej odległości.

Na te dwa związki taktyczne uderzyło około ośmiu dywizji piechoty i trzy - do czterech dywizjipancernych przeciwnika p rzy silnym wsparciu lotnictwa. Ale żołnierz radziecki stał murem.

Stosunek sił dla strony radzieckiej był niekorzystny. Na kierunku głównego uderzenia niemieckiegocałe zgrupowanie wojsk Frontu Południowo-Zachodniego (trzy dywizje piechoty i dwa korpusyzmechanizowane - 15 i 22), nie mające zharmonizowanego ugrupowania operacyjnego

i rozśrodkowane na wielką głębokość, liczyło mniej więcej 100 tysięcy ludzi i około 2 tysięcy dział i moździerzy. Tymczasem przeciw tym siłom radzieckim zawczasu zostały rozwinięte jednostki 6 armiii 1 armii pancernej, liczące blisko 300 tysięcy żołnierzy i oficerów oraz około 5,5 tysiąca dział i moździerzy. Jak z tego widać, Niemcy mieli tam trzykrotną przewagę ogólną w sile żywej i ponaddwukrotną w artylerii. A na dodatek do tego wszystkiego - panowanie w powietrzu.

Na kierunku głównego uderzenia niemieckiego w odległości 250-300 kilometrów od granicyrozmieszczone były dwa korpusy zmechanizowane - 9 i 19. Pod względem ogólnej liczby czołgówcztery korpusy zmecha nizowane radzieckiego Frontu Południowo-Zachodniego nie ustępowałyprzeciwnikowi, były to jednak przeważnie stare wozy parku szkolno-bojowego. Nowych czołgów KW iT-34, w tym czasie technicznie najlepszych, we wszystkich czterech wymienionych korpusach byłoogółem 163. Przeciwnik zaś miał 700 czołgów nowego typu.

Page 67: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 67/328

Nie należy też zapominać faktu, że o ile siły główne 15 i 22 korpusu zmechanizowanego mogływkroczyć do bitwy nie wcześniej niż drugiego dnia wojny, to związki taktyczne 9 i 19 korpusuzmechanizowanego w najlepszym razie zdążyłyby dojść do granicy za cztery dni. A jeśli do tegododać, że mechanicy-kierowcy nie zdążyli jeszcze opanować nowych wozów, nietrudno będzie nabraćprzekonania, po czyjej stronie była przewaga w czołgach.

W pasach działania 6 i 26 armii radzieckiej na pięć dywizji piechoty i jedną dywizję kawalerii nacierało12- 14 niemieckich dywizji piechoty. Pomimo ponad dwukrotnej przewagi sił, Niemcy w istociedreptali tu w miejscu i posuwali się naprzód tylko wówczas, gdy sami wycofywaliśmy nasze oddziałyze względu na niepomyślnie kształtującą się sytuację ogólną.

Na prawym skrzydle 5 armii radzieckiej, w której pasie prowadziła swe starannie przygotowaneuderzenie główne niemiecka Grupa Armii „Południe“, na północ od Włodzimierza Wołyńskiegoprzeciwnik został zatrzymany zdecydowanymi kontratakami 15 korpusu piechoty pułkownika I.Fiediuninskiego.

Dowódca 45 dywizji piechoty, doświadczony i opanowany generał major G. Szerstiuk, oszczędzającamunicji artyleryjskiej i strzeleckiej, rozkazał dopuszczać nieprzyjacielskie tyraliery możliwie najbliżej i dopiero wtedy otwierać do nich ogień, a następnie podrywał żołnierzy do walki na bagnety.Przeciwnik ponosił duże straty, ale nie odniósł wyraźnego sukcesu terenowego.

Ciężkie walki toczyły oddziały radzieckiej 62 dywizji piechoty, którą dowodził młody pułkownik M.Timos zenko. Gdy 44 pułk piechoty tej dywizji został przez Niemców okrążony, Timoszenko zebrałswój ostatni niewielki odwód i sam poprowadził go na odsiecz będącemu w trudnej sytuacji pułkowi.Dowiedziawszy się o tym, otoczeni wraz z dowódcą pułku podpułkownikiem G. Fiesienko i jegozastępcą do spraw politycznych komisarzem batalionowym N. Biessonowem na czele rzucili się dozaciekłego ataku na bagnety. Naoczni świadkowie opowiadali, że gdy pułk ruszył do ataku, mającego

przełamać okrążający pierścień przeciwnika, w pierwszych szeregach szli najsilniejsi, za nimi kuśtykaliranni - kto z karabinem, kto z granatem w zdrowym ręku, z tyłu zaś pełzli, nie porzucając broni, ci,którzy nie mogli iść. Gdy trzymający się na nogach towarzysze chcieli ich nieść, odpowiedzieli: „Nietrzeba. Idźcie naprzód, my będziemy wspierać was ogniem!“ W wyniku otrzymanych ran straciłprzytomność dowódca plutonu, młodszy lejtenant Baszkir S. Achmedsafin. Żołnierze podchwycili goi ponieśli na rękach. Gdy tylko Sabir Zachirowicz odzyskał przytomność, wstał i poprowadził swychpodwładnych do ataku. Nieustraszoność i zdecydowanie zrobiły swoje - pułk wydostał się z okrążenia.

Równie ofiarnie bili się z wrogiem żołnierze, oficerowie i pracownicy polityczni 306 pułku piechoty,którym dowodził major P. Gawriłowski. W czasie kontrataku 1 kompania strzelecka tego pułkugłęboko wbiła się klinem w ugrupowanie przeciwnika i została odcięta. Wytworzyła się rozpaczliwa

sytuacja - amunicja była na wyczerpaniu i karabiny maszynowe zamilkły. Kompanię ocaliło męstwostarszego sierżanta Aleksandra Iwanowicza Rezniczenki, który, ranny, z grupą żołnierzy przebił się dootoczonych towarzyszy i dostarczył im naboje. I kompania ponownie zaatakowała przeciwnika.

Nieco później nieprzyjaciel wyszedł na tyły 3 kompanii strzeleckiej. Lejtenant Nikołaj Filipowicz-Sklarenko poprowadził żołnierzy do ataku, mając na celu przełamanie okrążającego pierścieniaprzeciwnika. Uzbrojony w karabin, Sklarenko szedł na przedzie i w zaciętej walce zakłuł bagnetemczterech hitlerowców. Porwani jego przykładem żołnierze rzucili się do ataku i jednym skokiemwydostali się z okrążającego ich pierścienia.

Wieczorem 1 batalion, który wysunął się do przodu, został otoczony przez Niemców we wsi Zamłynie.

Przez dłuższy czas hitlerowcy nie mogli wedrzeć się na pozycje radzieckie. Gdy wyczerpała sięamunicja, dowódca batalionu, starszy lejtenant Leonid Siergiejewicz Kotenko, nieoczekiwanie dla

Page 68: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 68/328

Niemców poprowadził swych ludzi do ataku na bagnety. Po nieprzyjacielskich trupach utorowanosobie drogę do sił głównych pułku.

Pluton 4 kompanii strzeleckiej pod dowództwem młodszego lejtenanta Andranika SarkisowiczaMkrtyczjana osłaniał przeprawę przez rzekę pod wsią Bystraki. Napierały nań dwie kompanie

niemieckie, jednakże wszystkie ich ataki rozbijały się o nieugiętość radzieckich żołnierzy. Gdyhitlerowcom udało się jednak zaczepić na wschodnim brzegu, Mkrtyczjan i jego podwładni śmiałymiuderzeniami wrzucili ich z powrotem do rzeki.

A oto meldunek o czynie cekaemisty Iwana Iwanowicza Apanasenki. W toku zaciętej walki wspierałon ogniem swą kontratakującą kompanię i nie zauważył, że otoczyli go hitlerowcy. Ci zaś to z jednej,to z drugiej strony próbowali zbliżyć się do śmiałka. Celnymi seriami Apanasenko odparł trzykrotneataki, ale wyczerpała mu się amunicja. „Rus, poddaj się!“ wołali hitlerowcy. Żołnierz radziecki milczał.Ośmieleni tym Niemcy rzucili się na jego mały okop. Wtedy Apanasenko z zimną krwią wystrzelałhitle rowców, którzy biegli wyprostowani, a tych, którzy padli na ziemię, obrzucił granatami i zdołałprzedrzeć się do swoich.

Z meldunku 306 pułku zapamiętałem słowa mówiące, że około połowy żołnierzy i oficerów 3batalionu było rannych, lecz nie chciało opuścić pola walki. W trudnym momencie dowództwo 9kompanii objął młodszy lejtenant D. Sisman. Był on już dwukrotnie w ranny, lecz nadal walczył.Dopiero po otrzymaniu trzeciej rany nieprzytomnego ewakuowano na tyły.

Fiediuninski zameldował sztabowi Frontu o bohaterskiej postawie pułków 87 i 124 dywizji piechoty.Początkowo byłem zdziwiony- przecież w myśl planu osłony granicy obie te dywizje wchodziły w skład 27 korpusu. Gdy spojrzałem jednak na mapę, domyśliłem się, dlaczego stało się inaczej. W chwili r ozpoczęcia się hitlerowskiej inwazji dywizje te znalazły się w dużej odległości oddowództwa swego korpusu i dowódca armii chwilowo podporządkował je I. Fiediuninskiemu, którego

15 korpus piechoty już rozpoczął walkę. Z lakonicznych słów meldunków trudno było odtworzyć sobie obraz walk ze wszystkimi szczegółami. Z każdą godziną jednak sytuacja stopniowo się wyjaśniała. Fiediuninski z uniesieniem mówił o swychnowych związkach taktycznych.

Dowódca 87 dywizji piechoty F. Alabuszew, dowiedziawszy się o napaści hitlerowców, pospieszył zeswymi dwoma pułkami z Włodzimierza Wołyńskiego ku granicy. Jego oddziały zdołały przebić się dopogranicznego rejonu umocnionego, zaskakując swym uderzeniem nacierających hitlerowców.Nieprzyjaciel miał jednak ogromną przewagę liczebną. Wykorzystując to, że nie było zwartego fronturadzieckiego, Niemcy obeszli ze skrzydeł wysunięte pułki. W tym czasie oddziały niemieckiej 14

dywizji pancernej skierowały się w lukę, jaka utworzyła się pomiędzy radziecką 87 i 62 dywizjąpiechoty. P rzed czołgami niemieckimi stanęła otworem droga na Łuck.

Okrążone pułki radzieckie z zaciekłością walczyły, wiążąc znaczne siły przeciwnika. Niemcy nieżałowali sił, by zniszczyć radziecką dywizję. Prowadzili atak za atakiem. W końcu udało się im odciąć96 pułk piechoty. Ale jego dowódca, podpułkownik Jemielian Iwanowicz Wasilenko, szybko utworzyłgrupę uderzeniową i poprowadził ją do kontrataku. W szyku bojowym kontratakujących oddziałówwłasnymi rękami ciągnęli działa i strzelali do Niemców z najbliższej odległości artylerzyści 1 dywizjonu197 pułku artylerii ze swym nieustraszonym dowódcą, starszym lejtenantem MichaiłemZacharowiczem Wojtko, na czele. Hitlerowcy nie wytrzymali uderzenia i oddziały dywizji ponownie siępołączyły, walcząc dalej z jeszcze większą zaciętością. Wybiegając naprzód, powiem tu, że 87 dywizja

bohatersko broniła się na samej granicy, dopóki w końcu czerwca nie otrzymała rozkazu przebicia siędo swoich.

Page 69: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 69/328

Na południe od Włodzimierza Wołyńskiego, na kierunku Sokala, także rozgorzały krwawe walki. Tampo południu 22 czerwca nadeszły pułki 124 dywizji piechoty dowodzonej przez generała FilipaGrigorjewicza Suszczego, mego bliskiego kolegę- kamrata ze studiów w Akademii Wojskowej im. M.Frunzego. Jego oddziały z marszu zaatakowały przeciwnika i odrzuciły go. Siły jednak były zbytnierówne. Pod naporem nieprzyjacielskim, czepiając się każdej dogodnej rubieży, dywizja musiała

powoli się cofać.

Wieczorem Niemcy przedarli się do stanowisk ogniowych 341 pułku artylerii haubicznej dywizji.Artylerzyści pozwolili im podejść i ostrzelali z najbliższej odległości. Hitlerowcy wycofali się z dużymistratami. Po otrzymaniu posiłków ruszyli jednak ponownie do ataku i znów odrzucił ich ogień działradzieckich. Gdy wystrzelono ostatni pocisk, dowódca pułku artylerii major Fiodor KiryłłowiczSieczenko poprowadził swych artylerzystów do kontrataku, jak piechotę, i odparł Niemców.

W tym rejonie także przeciwnik wykorzystał luki we froncie radzieckim. Jego czołgi obeszły nieosłonięte skrzydła i szybko skiero wały się na Radziechów. Dla przywrócenia położenia dowódcaFrontu postanowił przerzucić tam siły główne 15 korpusu zmechanizowanego. Wiedzieliśmy, że jego

czołowa 10 dywizja pancerna znajduje się obecnie w odległości 60-70 kilometrów od Radziechowa.Czy zdąży wyprzedzić przeciwnika? Wątpliwe. Ale jeśli nawet zdąży, korpus nieu niknienie będziemusiał wkraczać do walki częściami, a to znacznie skomplikuje zadanie. Z niepokojem więc oczekiwaliśmy pierwszych meldunków od jego dowódcy, generała majora I. Karpezo.

Podczas gdy podejmowano kroki przeciw kolumnom pancernym i zmotoryzowanym, które przedarłysię od strony Sokala, z północy, spod Włodzimierza Wołyńskiego, nadeszły pocieszające wieści. W rejonie tym oddziałom pancernym przeciwnika, które obeszły 87 dywizję piechoty i skierowały sięna Łuck, nie udało się posunąć tak głęboko, jak na kierunku Radziechow a. Zdążyła tam bowiemnadejść i stanęła na ich drodze 1 brygada artylerii przeciwpancernej, której czołowe pododdziałyzetknęły się z Niemcami w rejonie Wojnic, w odległości 20 kilometrów na wschód od WłodzimierzaWołyńskiego.

Po otrzymaniu meldunku, że czołowe baterie otworzyły huraganowy ogień do czołgównieprzyjacielskich, dowódca brygady generał major K. Moskalenko razem z dowódcą 22 korpusuzmechanizo wanego generałem majorem S. Kondrusiewem i jego szefem sztabu generałem majoremW. Tamruczim udali się spiesznie na najbliższy wzgórek, by zorientować się w sytuacji. Na drodzezobaczyli spowite czarnym dymem czołgi. Dowódca 22 korpusu zmechanizowanego gniewnie zawołałdo Moskalenki: „Co twoi artylerzyści robią? Przecież to są nasze wozy!“ (Generał Kondrusiew byłprzeświadczony, że to wycofuje się 41 dywizja pancerna jego korpusu, stacjonująca w przededniuwojny w rejonie Włodzimierza Wołyńskiego). Ale czołgi zbliżały się i dostrzeżono niemieckie znakirozpoznawcze. Także kształtem wozy te wyraźnie różniły się od radzieckich. Tymczasem na wzgórzezaczęły padać pociski. Generał Kondrusiew został ciężko ranny. Kiryłł Siemionowicz Moskalenkoprzeniósł się na nowy punkt obserwacyjny. Większa część jego brygady zdążyła już rozwinąć się poobu stronach szosy. Brygada miała jednak mało pocisków przeciwpancernych i generał rozkazałartyl erzystom strzelać tylko „na pewniaka“: „Jeden pocisk - jeden czołg“!

Nadciągały niemieckie czołgi. Na punkcie obserwacyjnym dowódcy brygady brzęczały telefony: „Czymożna rozpocząć ogień, towarzyszu generale?“ zapytywali dowódcy dywizjonów. A generałodpowiadał: „Jeszcze chwilę wytrzymajcie“. Czołgi zwiększyły szybkość. Za moment wpadną nastanowiska ogniowe artylerii. Wreszcie Moskalenko dał sygnał.

Dziesiątki dział wystrzeliło prawie równocześnie. Jeszcze kilka salw- i na przedpolu stanowiskogniowych radzieckich baterii niby stosy zaczęły płonąć niemieckie czołgi. Główne uderzenieprzeciwnika skierowało się na dywizjon kapitana A. Fieoktistowa. Czołgi siłą bezwładności

Page 70: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 70/328

kontynuowały ruch naprzód. Ale im bliżej podchodziły, tym mniej ich pozostawało. Szczególnie celniestrzelały działony, którymi dowodzili plutonowi T. Moskwin i P. Tugin. Płonące czołgi zatarasowałydrogę wozom tylnym. Te zaś skierowały się w przerwy pomiędzy uszkodzonymi wozami. Ułatwiło tozadanie artylerzystom - zwiększyła się celność ognia. Jeszcze kilka czołgów się zapaliło. Niemniej jednak pojedyncze wozy dotarły do stanowisk ogniowych artylerii. Tu spotkano je wiązkami

granatów.

1 brygada artylerii przeciwpancernej poniosła znaczne straty, ale zatrzymała przeciwnika. Działo sięto w pobliżu cichego wołyńskiego miasteczka Korczyn.

Nie zdążyliśmy jeszcze nacieszyć się tym powodzeniem na północy, gdy nadszedł meldunek odgenerała Karpezo. Donosił on, że jego 10 dywizja pancerna, po przygotowaniu się do walki, wysłałaoddział wysunięty na Radziechów. Wyruszyła także 37 dywizja pancerna, ma jednak w swym składzietylko cztery bataliony czołgów, a 212 dywizja zmotoryzowana z braku samochodów wykonuje marszpieszo. Dowódca korpusu prosił o niezwłoczne przydzielenie mu środków transportusamochodowego, bez którego dywizja nie może zapewnić sobie ani dowozu amunicji, ani ewakuacji

rannych. Jeszcze gorsza sytuacja jest w 25 pułku motocyklistów, korpuśnym batalionie łączności i batalionie inżynieryjnym - z braku transportu nie mogą one w ogóle wyruszyć.

Wiedzieliśmy, że 15 korpus zmechanizowany jest słabo wyposażony w sprzęt , ale dopiero terazw pełni zdaliśmy sobie sprawę z następstw tego stanu rzeczy. Korpusowi trudno było zdążyć, byprzechwycić nieprzyjacielską kolumnę pancerną, kierującą się z Sokala na południowy wschód.

Generał Kirponos, zajęty rozmowami z dowódcami armii, pobieżnie przeczytał telegram Karpezo i podał go szefowi sztabu:

- Pomyślcie, co można zrobić.

Purkajew zasępił się, długo obracał w palcach ołówek, a następnie napisał na telegramie: „ Szefoddziału operacyjnego. Wziąć, co się da, z miejscowych środków. Zażądać od Karpezo wykonaniarozkazu“.

Nim przekazałem dowódcy korpusu rozkaz nakazujący niezwłoczne wyruszenie na spotkanieprzeciwnika, odszukałem generała Morgunowa, szefa zarządu sam ochodowo-pancernego Frontu.Pokazuję mu meldunek Karpezo i proszę:

- Przydzielcie mu choćby tylko jeden batalion samochodowy.

Morgunow rozkłada ręce. Prawie cały transport samochodowy Frontu jest zajęty przewozem sprzętu,uzbrojenia i zapasów materiałowych korpusów piechoty, posuwających się z głębi obszaru okręgu kugrani cy. Pozostał niewielki odwód, ale znajduje się w rejonie Szepetówki. Na przerzucenie go stamtądpotrzeba dużo czasu.

Tak więc nie ma czym pomóc korpusowi. I do generała Karpezo biegnie krótka odpowiedź: „Wykonaćrozkaz“. Oznacza to: spieszcie na Radziechów i wykonujcie przeciwuderzenie tymi siłami i środkami,

jakimi dysponujecie...

Nowe niepokojące pytanie, tym razem już z Żytomierza, od generała majora N. Fieklenki, dowódcy 19korpusu zmechanizowanego. Tak samo jak 9 korpus zmechanizowany generała K. Rokossowskiego,miał on pospieszyć z pomocą 5 armii. Jego piechota zmotoryzowana musiała jednak posuwać siępieszo, a artylerii, amunicji i żywności nie było czym przewieźć- brakowa ło ciągników i samochod ów.

Genera ł prosi cho ćby tylko o 40 samochod ów z odwodu okr ęgu.

Page 71: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 71/328

Page 72: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 72/328

trzykrotnie odrzucał ten pluton i trzykrotnie jego żołnierze, pomiędzy którymi było wielu rannych,ruszali do nowego ataku, by odbić swą pozycję.

Choć na razie Przemyśla odzyskać się nie udało, nieprzyjaciela zatrzymano i generał Diemientjewzapewnił dowództwo, że nazajutrz rano wyrzuci Niemców z miasta.

Tymczasem dowódca lotnictwa Frontu i jego sztab starali się zorganizować dowodzenie oddziałamilotnictwa. Nie była to sprawa łatwa. Już bowiem w pierwszych godzinach wojny nieprzyjacielnieoczekiwanymi uderzeniami z powietrza zadał stronie radzieckiej dotkliwe straty w samolotachi zdezorganizował łączność z lotniskami. Dowódcy dywizji lotniczych działali na własnąodpowiedzialność. Nad polem walki można było zobaczyć niewielkie grupy samolotów radzieckich,prowadzone przez gotowych na wszystko śmiałków. Pomimo przewagi liczebnej wroga, ofiarnierzucali się oni na samoloty nieprzyjacielskie i walczyli do upadłego.

Dopiero pod wieczór w niezwykle trudnych warunkach generałowi Ptuchinowi udało się przywrócićdowodzenie oddziałami lotniczymi i przejść do zorganizowanych działań. Dowiedzieliśmy się, że w ciągu tego dnia radzieccy lotnicy strącili 46 niemieckich samolotów. W nierównych walkachpowietrznych zginęło jednak także niemało radzieckich lotników, którzy nie żałowali swego życia dlaodniesienia zwycięstwa i nawiązywali walki z przeważającymi siłami przeciwnika. Już w pierwszychgodzinach wo jny nad pogranicznym Równem po raz pierwszy radziecki lotnik staranował samolotniemiecki. Dokonał tego komsomolec lejtenant Iwan Iwanowicz Iwanow. Inny natomiast lotnik,starszy politruk K. Sierdiucki, strącił wtedy aż dwa samoloty niemieckie. A dowódca eskadry 86 pułkulotnictwa bombowego, kapitan S. Żukow, walcząc samotnie z trzema myśliwcami hitlerowskimi,strącił jednego z nich, jego samolot jednak też został uszkodzony. Kapitan Żukow wyskoczył zespadochronem i z trudem dobrnął do swego lotniska. Ledwo jednak zdążono mu opatrzyć rany, znówwyleciał na zadanie bojowe. Kapitan I. Gejbo z grupą złożoną z kilku samolotów zaatakował 18niemieckich bombowców i zmusił je do ucieczki. Nieco później osłaniał on uszkodzony w walcesamolot i na swym 1-16 zaat akował dwa „Messerschmitt y“, ratując w ten sposób kolegę. Tegorodzaju przykładów było wiele.

Pod koniec dnia na froncie sytuacja strony radzieckiej była bardzo trudna. Jednakże fakt, że na wieluodcinkach nieprzyjaciel został zatrzymany, dodawał nam sił i budził nadzieję zmiany na lepsze.

Przygotowujemy przeciwuderzenie

Z każdą godziną stawało się coraz bardziej oczywiste, że mamy do czynienia nie z incydentemgranicznym, lecz z początkiem starannie przygotowanej wojny i jej pierwszą wielką operacjązaczepną, w której niemieckie dowództwo pokładało duże nadzieje. Wydany wojskom osłony granicypaństwowej rozkaz zniszczenia przeciwnika, który wtargnął na terytorium Związku Radzieckiego, i odrzucenia jego resztek poza granice kraju - okazał się nierealny. A był on nierealny nie tylkodlatego, że w strefie granicznej mieliśmy mniej sił niż agresor, lecz także z tego względu, iż napaść,pomimo podjętych w przededniu wojny poważnych kroków, mających na celu wzmocnienie składubojowego wojsk naszego okręgu, zaskoczyła nas jednak i nie zdążyliśmy w porę przygotować się do

jej odparcia.

W wytworzonej sytuacji na pierwszy plan wysuwały się dwie główne okoliczności. Po pierwsze,

wyraźnie zaznaczone w pasie osłony radzieckiej 5 armii włamanie się w głąb terytorium ZSRR dużychsił przeciwnika, na których czele posuwało się potężne zgrupowanie pancerne generała Kleista. Po

Page 73: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 73/328

drugie, znaczne rozrzucenie i oddalenie radzieckich korpusów zmechanizowanych i innych odwodówFrontu od rejonu włamania, co z początku zmusiło wojska radzieckie do prowadzenia wyłączniedziałań obronnych. Trzeba było myśleć o tym, jak zatrzymać lawinę wojsk nieprzyjacielskich, wygraćczas na ześrodkowanie niezbędnych sił i środków, a dopiero po tym można było przejść do bardziejaktywnych działań.

Wieczorem 22 czerwca nikt z dowództwa i sztabu Frontu nie dopuścił nawet myśli do siebie o możliwości niezwłocznego przeciwnatarcia. Chodziło o to, żeby tylko wytrwać! Wszyscy byliprzeświadczeni o tym, że także dyrektywy z Moskwy będą nastawiały nas na działania obronne.

Mniej więcej o godzinie jedenastej wieczór szef łączności specjalnej Kłoczkow zawiadomił mnie, żeodbierane są nowe wytyczne operacyjne ludowego komisarza obrony. Nie czekając na dostarczenietego dokumentu w całości, zacząłem czytać jego urywki w miarę odbioru.

Telegram zaczynał się od oceny sytuacji. Słusznie stwierdzał, że przeciwnik wykonuje główneuderzenie na Włodzimierz Wołyński i Radziechów, w centrum i na lewym skrzydle radzieckiej 5 armii.Jednakże bilans pierwszego dnia wojny oceniano zbyt optymistycznie. Wskazywano, że przeciwniktylko na tych kierunkach i za cenę wielkich strat osiągnął nieznaczne sukcesy, a na całej pozostałejdługości granicy z Niemcami i Rumunią ataki zostały odparte z dużymi stratami dla nacierającego. Z przykrym uczuciem czytałem te zdania. Mimo woli pomyślałem, że do tej optymistycznej oceny w dokumencie, który nadszedł z centrum, pod wieloma względami przyczyniły się nasze dośćkrzepiące na duchu meldunki.

O godzinie 15.00 nie mieliśmy jeszcze pewnych i wyczerp ujących wiadomości i w istocie wykręciliśmysię ogólnikami, nic nie mówiąc o wdarciu się dwóch potężnych zgrupowań pancernych. Dokładnedane o nich otrzymaliśmy dopiero pod koniec dnia. Zanim bowiem sztaby korpusów uogólniąnagromadzone wiadomości i przeka żą je do sztabu armii, a ten z kolei oceni otrzymane informacje

i przekaże do sztabu Frontu, upływa kilka godzin, a w ciągu tego czasu w tak szybko zmieniającej sięsytuacji zachodzą często zasadnicze zmiany w przebiegu działań bojowych.

Przeglądając obecnie nasze pierwsze komunikaty - informacyjny i operacyjny - z goryczą przekonujęsię, że bynajmniej nie znalazło w nich odzwierciedlenia ogromne niebezpieczeństwo zagrażająceoddziałom północnego skrzydła naszego Frontu. Na przykład, jakich wiadomości o przeciwnikunacierającym na 5 armię radziecką zdołali wtedy dostarczyć oficerowie oddziału rozpoznawczegonaszego Frontu? Meldowali oni, że w rejonie Lubomla naciera jedna niemiecka dywizja piechoty,w kierunku Włodzimierza Wołyńskiego- jedna dywizja piechoty i jedna dywizja pancerna, a napołudnie, do samej granicy z 6 armią radziecką - jeszcze dwie dywizje piechoty.

Wynikało z tego, że w całym pasie armii naciera ogółem tylko pięć nieprzyjacielskich dywizji. Biorącpod uwagę to, że niedaleko od granicy stały cztery radzieckie dywizje piechoty, jest zupełnienaturalne, iż położenie nie wydawało się wcale tak bardzo groźne. Na tym też opierały się otrzymaneprzez nas wytyczne. Przecież ani ludowy komisarz, ani szef Sztabu Generalnego jeszcze nie wiedzieli,że od Sokala wolnym od wojsk radzieckich terenem wdzierał się na Radziechów niemiecki korpuszmotoryzowany i że taki sam korpus usiłuje przedrzeć się z Uściługu na Łuck. Kiedy bardziej realnieoceniliśmy zagrożenie prawego skrzydła naszego Frontu, nasze komunikaty, nie odzwierciedlającecałej wagi tej groźby, były już w Moskwie. Przypuszczalnie takich samych uchybień w ocenie siłprzeciwnika, który wtargnął w granice Związku Radzieckiego, dopuściły się i inne Fronty.

Opierając się na nich, Naczelne Dowództwo stawiało teraz zadania na 23 i 24 czerwca. Oddziałom

naszego Frontu rozkazano: „Utrzymując granicę państwową z Węgrami, wykonać zbieżne uderzenia w ogólnym kierunku Lublina siłami 5 i 6 armii, to jest nie mniej niż pięcioma korpusami

Page 74: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 74/328

Page 75: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 75/328

- Przy tym należy zakładać, że przeciwnik dzisiaj wprowadził do walki tylko pierwszy rzut i wnastępnych dniach niewątpliwie będzie zwiększał swe siły, i to znacznie szybciej od nas. Proszęspojrzeć - szef sztabu tknął ołówkiem w mapę - oto tylko tu, na północny zachód od Uściługu,rozpoznanie nasze o godzinie szesnastej stwierdziło skupienie ponad dwustu czołgównieprzyjacielskich. I to bynajmniej nie jest jedyny rejon, gdzie wykryto odwody pancerne przeciwnika.

Korzystając z tego, że Purkajew zamilkł na chwilę, by przypatrzyć się mapie, członek Rady Wojennejze zniecierpliwieniem zapytał:

- Czy skończyliście, Maksimie Aleksiejewiczu?

- Nie, jeszcze nie skończyłem.

Nie odrywając wzroku od mapy, szef sztabu nadal mniej więcej w ten sposób rozwijał swą myśl.Nasze wojs ka drugiego rzutu, które nadciągają z głębi do pasa 5 armii, znajdują się w różnejodległości od granicy: 31 i 36 korpus piechoty muszą przejść 150-200 kilometrów; zajmie im tonajmniej pięć do sześciu dni, biorąc pod uwagę, że piechota posuwa się marszem pieszym; 9 i 19

korpus zmechanizowany zdołają ześrodkować się i przejść do natarcia na niemieckie głównezgrupowanie uderzeniowe nie wcześniej niż za trzy do czterech dni; i tylko 4, 8 i 15 korpuszmechanizowany mają możność przegrupowania się do rejonu bi twy w ciągu jednego lub dwóch dni.

Nie można nie brać pod uwagę również tego, że oddziały maszerują ku granicy pod nieustannymizmasowanymi uderzeniami niemieckiego lotnictwa. Nietrudno wyobrazić sobie, jak ta okolicznośćskomplikuje przegrupowywanie i wpr owadzenie wojsk do bitwy. Należy się także liczyć z tym, żefaktycznie na razie ani Front, ani armie nie mają zorganizowanych tyłów- nie zostały one jeszczezmobilizowane i rozwinięte.

Wynika stąd, że nasze siły główne nie mogą podejść równocześnie do miejsca rozpoczętej bitwy.

Prawdopodobnie korpusy będą wchodziły do akcji częściami, zmuszone z marszu rozpoczynać walkę z prącymi na wschód wojskami niemieckimi. Wywiąże się bitwa spotkaniowa, przy tym w najbardziejnie sprzyjających dla nas warunkach. Czym to może grozić, trudno w tej chwili dokładnie przewidzieć,niewątpliwie jednak sytuacja nasza będzie trudna.

Z każdym słowem Purkajewa Kirponos i Waszugin coraz bardziej pochmurnieli. Waszugin już niestarał się przerywać szefowi sztabu.

Purkajew zaś położył dłoń na mapie i mówił dalej:

- Pozostaje nam tylko jedno, towarzyszu dowódco, zameldować Moskwie o wytworzonej sytuacjii usilnie prosić o zmianę zadania. Obecnie możemy tylko, tocząc zacięte walki, powstrzymywaćposuwającego się przeciwnika, a w tym czasie siłami korpusów piechoty i zmechanizowanych,stanowiących nasz drugi rzut, organizować trwałą obronę w głębi pasa działania Frontu, na liniidawnych rejonów umocnionych - Koroste ńskiego, Nowogrodu Wołyńskiego, Szepetowskiego,Starokonstantynowskiego i Proskurowskiego. Zatrzymując przeciwnika na tej pozycji, zyskamy czas naprzygotowanie ogólnej kontrofensywy. Oddziały osłonowe zaś, po odejściu za linię rejonówumocnionych, wykorzystamy później jako odwód. Tylko takie, jedynie sensowne rozwiązanie widzę w wytworzonej sytuacji.

Na chwilę zapanowało milczenie. Generał Kirponos w głębokiej zadumie obracał w palcach ołówek.Pierwszy przemówił komisarz korpuśny.

- Wszystko, co mówicie, Maksimie Aleksiejewiczu - Waszugin podszedł do mapy - może być nawetsłuszne z wojskowego punktu widzenia, ale politycznie, moim zdaniem, absolutnie błędne! Myślicie

Page 76: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 76/328

jak wybitny specjalista wojskowy: rozmieszczenie sił, ich stosunek i tak dalej. A czy bierzecie poduwagę czynnik moralny? Nie, nie bierzecie! A czy pomyśleliście, jaką moralną szkodę wyrządzi fakt, żemy, którzy wychowaliśmy Armię Czerwoną w duchu wybitnie ofensywnym, od pierwszych dni wojnyprzejdziemy do pasywnej obrony, bez sprzeciwu pozostawiając inicjatywę w rękach agresora! A dotego jeszcze zamierzacie wpuścić faszystów w głąb radzieckiej ziemi!...

Nabrawszy tchu, członek Rady Wojennej już spokojniej dodał:

- Wiecie, Maksimie Aleksiejewiczu, jesteście naszym towarzyszem broni, gdybym nie znał was jednak jako wypróbowanego bolszewika, pomyślałbym, że wpadliście w panikę.

Zauważywszy, że na opalonej o szeroko rozstawionych kościach policzkowych twarzy Purkajewawystąpiły plamy, Waszugin łagodnie już dodał:

- Przepraszam, nie chciałem was obrazić, po prostu nie umiem ukrywać tego, co myślę.

Znów nastała cisza. Wreszcie Kirponos oderwał wzrok od mapy i wolno zaczął mówić:

- Myślę, że obaj macie rację. Nie mam zastrzeżeń co do operacyjnej celowości waszych propozycji,Maksimie Aleksiejewiczu. Mają one tylko jedną słabą stronę: stare rejony umocnione nie sąprzygoto wane na przyjęcie wojsk i zapewnienie im sprzyjających warunków dla pomyślnej obrony.

- Tak, ale oddziały drugiego rzutu przy pomocy saperów zdołają szybko doprowadzić te umocnieniado gotowości bojowej...

Nie odpowiadając na replikę Purkajewa, Kirponos poprzednim spokojnym głosem kontynuował:

- Z drugiej strony jednak nie pozbawione logiki są także poglądy Nikołaja Nikołajewicza. Rozkaz jestrozkazem: trzeba go wykonać. Jeśli każdy dowódca po otrzymaniu rozkazu bojowego, zamiast ściślego wykonywać, będzie wnosił swe kontrpropozycje, nie doprowadzi to do niczego dobrego.Oczywiście, wątpię, byśmy zdołali wziąć Lublin do końca dnia dwudziestego czwartego czerwca. Alepowinniśmy popróbować wykonać potężne przeciwuderzenie na wdzierające się siły przeciwnika , co jest naszym obowiązkiem. Do tego możemy użyć około pięciu korpusów zmechanizowanych.Uważam, że główne zadanie obecnie polega na tym, by szybko ześrodkować na polu bitwy korpusyzmechanizowane i równocześnie wykonać potężne przeciwuderzenie. Należy, MaksimieAleksiejewiczu, niezwłocznie przekazać wojskom odpowiednie rozkazy bojowe i dopilnować ichwykonania. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na zapewnienie korpusom zmechanizowanym dobrejosłony z powietrza w czasie marszu i rozwijania się do bitwy. Równocześnie należy postawićPotapowowi następujące zadanie: Wszystkimi siłami i środkami armii, przy współdziałaniu z prawymskrzydłem szóstej armii i przy wsparciu głównymi siłami lotnictwa Frontu, nie dopuścić do dalszegoposuwania się wojsk niemieckich w głąb terytorium radzieckiego.

- O, to jest rzeczowe - poparł wypowiedzianą myśl Waszugin.

- Co zrobimy z korpusem Riabyszewa? - zapytał Purkajew. - Wydano mu rozkaz zawrócenia z rejonuSambora do rejonu na wschód od Lwowa i podporządkowania się Muzyczence.

Po chwili namysłu Kirponos odpowiedział:

- Dobrze. Niech kontynuuje marsz, w tym zaś czasie postawimy Muzyczence zadanie wykonania z południa przeciwuderzenia siłami nie jednego, lecz dwóch korpusów zmechanizowanych -czwartego i ósmego. Trzeba je skierować, tak samo jak i posuwający się z rejonu Złoczowa piętnastykorpus zmechanizowany, na podstawę wbijanego przez przeciwnika klina pancernego. Z wojskamidrugiego rzutu Frontu postąpimy następująco: dziewiąty i dziewiętnasty korpus zmechanizowany,

Page 77: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 77/328

a także wszystkie korpusy piechoty, stanowiące drugi rzut Frontu, mają kontynuować forsowny marszku granicy wytyczonymi trasami, a my w tym czasie stosownie do rozwoju sytuacji sprecyzujemykierunki i linie wprowadzenia ich do bitwy. Biorąc pod uwagę to, że główne uderzenie przeciwnikawyraźnie zarysowuje się na styku naszej piątej i szóstej armii, należy trzydziestemu siódmemukorpusowi piechoty niezwłocznie postawić zadanie osłony Tarnopola od północnego zachodu.

Przyspieszcie jego posuwanie się. Osiemdziesiątą dywizję piechoty tego korpusu trzeba pozostawićtutaj - będzie to nasz odwód na wypadek większych desantów powietrznych na tyłach naszych wojsk, w szczególności w rejonie naszego stanowiska dowodzenia.

Spoglądając na zamyślonych współrozmówców, Kirponos zakończył:

- Milczenie jest znakiem zgody. Widzę, że moja decyzja wam odpowiada.

Waszugin wyraził swoją zdecydowaną aprobatę. Pu rkajew w milczeniu skinął głową.

Dlaczego powzięto taką decyzję? Najwidoczniej dowódca Frontu uważał, że w trudnej, corazgroźniejszej sytuacji najważniejszą rzeczą jest nie skazywać wojsk Frontu na bierną obronę, lecz

zachować jedność poglądów i działania, uczynić wszystko, by pomóc Naczelnemu Dowództwu w wykonaniu nakreślonego planu, od tego bowiem zależało położenie nie tylko włas nego Frontu, lecztakże Frontów sąsiednich.

W tym czasie przybyli do nas szef Sztabu Generalnego generał armii G. Żukow i mianowany członkiemRady Wojennej Frontu N. Chruszczow. Gieorgij Konstantinowicz Żukow, który zawsze odznaczał siętym, że był konkretny i precyzyjny w organizacji dowodzenia, zaaprobował podjętą przez dowództwoFrontu decyzję i polecił niezwłocznie wydać rozkaz do przygotowania przeciwuderzenia.

Szef Sztabu Generalnego w krótkich słowach zapoznał Radę Wojenną Frontu z sytuacją u naszychsąsiadów. Powiedział, że na południu przeciwnik nie przejawia specjalnej aktywności i że granicy

broni tam 9 armia, sformowana z jednostek Odeskiego Okręgu Wojskowego. Natomiast na FroncieZachodnim wytwarza się bardzo niepokojąca sytuacja. Najwidoczniejnieprzyjaciel prowadzi tamgłówne uderzenie. Sąsiadująca z nami lewoskrzydłowa 4 armia tego Frontu toczy na razie walki w rejonie Prużany - Horodec. W kierunku na Brześć nad Bugiem nieprzyjaciel głęboko wklinował się w radziecką obronę i tam, tak samo jak u nas, wojska radzieckie przygotowują potężneprzeciwuderzenie.

Żukow zapytał, czy mamy łączność przewodową z Muzyczenką. Otrzymawszy odpowiedź twierdzącą,powiedział, że wkrótce uda się do niego, a na razie z nim porozmawia. Kirponos polecił niezwłoczniewezwać dowódcę 6 armii do aparatu. Po wysłuchaniu meldunku dowódcy 6 armii o stanie oddziałów i o przeciwniku Żukow specjalnie podkreślił, że należy zrobić wszystko, by 4 korpus zmechanizowanymożliwie najszybciej został przerzucony na prawe skrzydło armii.

Wkrótce szef Sztabu Generalnego w towarzystwie przedstawicieli sztabu Frontu odjechał do 8korpusu zmechanizowanego generała lejtenanta D. Riabyszewa, by na miejscu zorientować się w stanie jego wojsk i przyspieszyć ich marsz z rejonu Lwowa na Brody.

Szybko przygotowujemy rozkazy bojowe dla wojsk. Do dowódcy 5 armii wyleciał samolotem generałPan iuchow. Zawiózł on rozkaz wykonania siłami 22 korpusu zmechanizowanego i 135 dywizjipiechoty przeciwuderzenia w celu rozbicia niemieckiego zgrupowania pancernego w rejonieWłodzimierza Wołyńskiego i udzielenia pomocy dwom okrążonym pułkom 87 dywizji piechoty.

15 korpusowi zmechanizowanemu rozkazano niezwłocznie nacierać na Radziechów. Oddziały 6 armiimiały odrzucić przeciwnika, który wdarł się do Umocnionego Rejonu Rawy Ruskiej, zaś siłami 4

Page 78: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 78/328

korpusu zmechanizowanego należało wesprzeć natarcie 15 korpusu zmechanizowanego. GenerałMuzyczenko miał niezwłocznie skierować 8 korpus zmechanizowany z rejonu Lwowa na Brody. Dokorpusów maszerujących z głębi kraju ku granicy wysłano radiogramy: maksymalnie przyspieszyćposuwanie się.

Nietrudno wydać rozkazy, daleko trudniej było je wykonać. Rozumiejąc to, generał Kirponos wysłałswych przedstawicieli do 5 i 6 armii oraz do 8 i 15 korpusu zmechanizowanego w celu dokonaniakontroli.

Noc z 22 na 23 czerwca była już drugą bezsenną nocą dla wszystkich na stanowisku dowodzeniaFrontu. Dowódca i sztab wytrwale starali się uporządkować dowodzenie wojskami, które rozpoczęłyśmiertelną walkę z wrogiem. Ale do rana sytuacja jeszcze n ie była całkowicie wyjaśniona. Wysłaniprzez nas do 8 i 15 korpusu zmechanizowanego oficerowie ze sztabu Frontu jeszcze nie powrócili, a łączność ze sztabem 5 armii ponownie została przerwana. Zaniepokojony tym generał Purkajewnieledwie co kwadrans wzywał do siebie szefa łączności Frontu, generała Dobykina, i posępnymgłosem pytał:

- Czy nawiązano łączność z Potapowem?

Dobykin w zakłopotaniu rozkładał ręce.

- Kiedyż wreszcie będzie łączność?- podnosił głos Purkajew.

Dobykin bladł tylko i milczał. Cóż mógł odpowiedzieć? Szef sztabu znał sytuację nie gorzej od niego.Łączność funkcjonowała dobrze do czasu, gdy oddziały pozostawały na miejscu i gdy nikt jej niezakłócał. Ale oto rozgorzały walki i wszystko trzeba organizować od nowa. Nie uzyskawszy nickonkre tnego od Dobykina, Purkajew wezwał mnie:

- Czy wrócili nasi wysłannicy od Potapowa?

Potrząsałem przecząco głową. Szef sztabu gniewnie gderał i stale domagał się, by za wszelką cenęzdobyć niezbędne dla dowództwa Frontu dane o położeniu własnych wojsk i działaniach przeciwnika.Rozumiałem nastrój wewnętrzny swego szefa, lecz, niestety, żadna energia nie mogła załatwićsprawy. Meldunki napływały niesystematycznie i były niezmiernie skąpe. Także to, co do nasdocierało, nie było pocieszające. Kiedy generał Wariennikow zameldował, gdzie znajduje się 8 korpuszmechanizowany, stało się dla nas oczywiste, że na razie nie możemy liczyć na wprowadzenie go dobitwy. Od dowódcy 2 brygady artylerii przeciwpancernej, pułkownika M. Niedielina, nadszedłmeldunek, że nie otrzymał jeszcze ciągników z mobilizacji i ku granicy zdoła wysłać tylko jedendywizjon. Jak się okazało, przeprowadzenie mobilizacji w pogranicznym rejonie w warunkach już

rozpoczętej wojny nie było sprawą prostą, Ze szczególną niecierpliwością oczekiwaliśmy wiadomości z 5 armii i z 15 korpusuzmechanizowanego. Jednakże dopiero pod wieczór, po powrocie wysłanych tam przedstawicielidowództwa, Rada Wojenna Frontu uzyskała stosunkowo pełny obraz sytuacji na kierunkach łuckim i sokalsko-radziechowskim. Teraz już nie było wątpliwości, że odtąd los bitwy granicznej będziezależał od wyniku walk toczących się w centrum i na lewym skrzydle 5 armii, na odcinku odWłodzimierza Wołyńskiego do Sokala. A walki stawały się tam coraz bardziej zacięte. Oddziały 45 i 62dywizji piechoty 15 korpusu piechoty z ogromnym trudem powstrzymyw ały przeciwnika. Na południeod Włodzimierza Wołyńskiego, gdzie na szerokim froncie walczyły 87 i 124 dywizja piechoty, Niemcywklinowali się w radzieckie ugrupowanie bojowe. Obecnie wiele od działów biło się w okrążeniu.

Odcięte od własnych wojsk, odczuwając ostry brak amunicji, oddziały te przez cały dzień pomyślnieodpierały ataki, wiążąc siły przeciwnika. Niemieckie zgrupowanie pancerne, które przedarło się na

Page 79: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 79/328

południe od Włodzimierza Wołyńskiego, także daleko się nie posunęło. Jego napór powstrzymywałybohaterskie dywizjony 1 brygady artylerii przeciwpancernej. Wkrótce podeszły tam czołowe oddziały135 dywizji piechoty i 22 korpusu zmechanizowanego. Wspólnym wysiłkiem nieprzyjacielazatrzymano.

Drugie duże niemieckie zgrupowanie pancerne, które przedarło się na Radziechów, natknęło się napodchodzące tam czołowe oddziały 15 korpusu zmechanizowanego generała Karpezo. Czytelnik jużwie, z jakimi trudnościami wykonywały marsz dywizje tego korpusu, nie mając środków transportusamochodowego. Karpezo musiał pozostawić w Brodach swą posuwającą się marszem pieszym 212dywizję zmotoryzowaną, nakazując jej zorganizować tam obronę na wypadek przełamania się wojsknieprzyjacielskich. Na spotkanie wroga gener ał Karpezo mógł rzucić jedynie 10 dywizję pancernągenerała S. Ogurcowa. Niemieckie zgrupowanie liczyło około 350 nowoczesnych czołgów. Zdawałobysię, co może im zrobić jedna radziecka dywizja pancerna o niepełnym składzie i wyposażonaprzeważnie w pr zestarzałe wozy bojowe. Ale radzieccy czołgiści z determinacją rzucili się do walki.Żołnierze batalionu czołgów i batalionu piechoty zmotoryzowanej, które wchodziły w składwysuniętego oddziału, bili się z największą odwagą i odparli wszystkie ataki wroga. Na polu walkipozostało ponad dwadzieścia płonących czołgów oraz setki trupów żołnierzy niemieckich. Taką cenęzapłacili hitlerowcy za sześć uszkodzonych czołgów radzieckich.

Po południu na pomoc wysuniętemu oddziałowi nadciągnął pułk czołgów i pułk piechotyzmotoryzowanej tejże dywizji. Uderzyły one z marszu na wroga i nawet go odrzuciły. Dopiero idącymina spotkanie atakami przeważających sił Niemcom udało się je zatrzymać. Nie było czym wesprzećkontrataku radzieckich czołgów i zmotoryzowanej piec hoty. Drugi pułk czołgów 10 dywizji, posuwającsię bez pododdziałów saperskich trudnym terenem lesisto -błotnistym, opóźnił się w marszu. Niezdołała podejść także posuwająca się z Krzemieńca 37 dywizja pancerna. Nieprzyjaciel to wykorzystał.Obchodząc siły główne dywizji Ogurcowa, niemieckie czołgi zwróciły się w kierunku Beresteczka,

gdzie nie było wojsk radzieckich. Rejon ten stał się dla strony radzieckiej najniebezpieczniejszy. ★

W pasie działania 6 armii radzieckiej zacięte walki toczyły się na razie tylko na prawym skrzydle, ale jej wojska, choć z trudem, powstrzymywały nieprzyjaciela. Z 26 armii donoszono, że 99 dywizjapiechoty w południe zdecydowanie kontratakowała Niemców i wyrzuciła ich z Przemyśla. Nadmiastem znów powiewała flaga radziecka. Znane były również szczegóły tej walki. Pamiętam, że wielebarwnych epizodów opisał specjalny korespondent „ Prawdy ” D. Nowoplanski. Oto urywek z jegokorespondencji:

„Najlepiej umocnili się najeźdźcy na placu Pięciu Kątów. Z okien trzypiętrowego domu, jak zestrzelnic, biły karabiny maszynowe. Jednakże żołnierze wojsk ochrony pogranicza przedostali się dotego budynku. Komsomolec Szczerbicki wyrzucił nieprzyjacielskiego cekaemistę przez okno z pierwszego piętra. Starszy sierżant Ma lków obrzucił granatami Niemców usadowionych w piwnicy.Przewodnik Andriejew z dwoma żołnierzami wojsk ochrony pogranicza szli za psem, a ten bezbłędniewynajdywał zamaskowanych fizylier ów. O 14.00 na placu pojawiły się dwa nieprzyjacielskie czołgi,które zniszczyli swym ogniem przybyli na czas nasi artylerzyści”.

Wybiegając naprzód, powiem, że walki o miasto trwały jeszcze dość długo. Niemcy trzykrotnie jeopanowywali i za każdym razem oddziały sławnej 99 dywizji piechoty i pododdziały wojsk ochronypogranicza ponownie ich wypier ały. Wojska radzieckie utrzymywały Przemyśl dopóty, dopóki nieotrzymały rozkazu, by go opuścić.

Page 80: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 80/328

Na pozostałych odcinkach 26 armii sytuacja także nie budziła niepokoju. Zupełny spokój panowałrównież w pasie działania 12 armii, która zajmowała pozycjeobronne w Karpatach i na Bukowinie.

Wszystko to dawało powód do nadziei na sukces radzieckiego przeciwuderzenia, którego organizacjidowództwo Frontu poświęciło całą swą uwagę.

Nie starczało sił..

Głębokie wklinowanie się niemieckiego zgrupowania pancernego na kierunku łuckim i dalszeposuwanie się niemieckich kolumn pancernych z Radziechowa na Dubno stanowiły ogromneniebezpieczeństwo.

Przyczyn, które warunkowały sukcesy hitlerowców w tych rejonach, było wiele. Jedna z nich - tookoliczność, że przy opracowywaniu w czasie pokoju planu osłony naszych granic za najważniejszy

uważaliśmy kierunek lwowsko-krakowski. Myśleliśmy, że właśnie tam, gdzie biegła wielka magistralakolejowa z głębi Polski na Lwów i gdzie istniała dobrze rozwinięta sieć szos oraz dróg gruntowych,Niemcy przede wszystkim ześrodkują swe siły. Wysunięty na zachód rejon z tak dużym miastem, jakLwów, także uważaliśmy za dogodny wyjściowy obszar operacyjny w razie naszego przejścia dodziałań zaczepnych na dużą skalę. Nieprzypadkowo na ten kierunek zostały nastawione dwaradzieckie najlepiej uzupełnione i o największej zdolności bojowej korpusy zmechanizowane - 4 i 8.

Tymczasem do drugiego ważnego kierunku operacyjnego - lubelsko- łuckiego - nie przykładaliśmynależytej wagi. Choć graniczące tam ze Związkiem Radzieckim terytorium okupowanej przezNiemców Polski dość daleko wysuwało się na wschód, zwisając od północy nad Lwowem, to jednakwystęp ten nie miał dobrych podejść z zachodu. I trudno było wyobrazić sobie, że właśnie ten rejon

niemieck ie dowództwo wykorzysta dla ześrodkowania swego wielkiego zgrupowania uderzeniowego.Dlatego też radziecki plan osłony granicy przewidywał tam mniejszą niż na kierunku lwowskimgęstość taktyczną wojsk pierwszego rzutu. Co więcej, na styku 5 i 6 armii, który leżał w tej strefie, naznacznej przestrzeni odcinek granicy osłaniały tylko pododdziały wojsk ochrony pogranicza.

Nie znaczy to jednak wcale, że nie troszczyliśmy się o osłonę kierunku lubelsko-łuckiego. Oprócz 22korpusu zmechanizowanego 5 armii, rozmieszczonego w pobliżu granicy, dowództwo radzieckiezamierzało w razie konieczności przerzucić tam będący w dyspozycji Frontu 15 korpuszmechanizowany, którego związki taktyczne stacjonowały w odległości 100 do 150 kilometrów - wBrodach, Białym Kamieniu i Krzemieńcu. Ponadto można byłoby w ciągu trzech - czterech dnipodciągnąć jeszcze dwa korpusy zmechanizowane ze składu drugiego rzutu okręgu: z rejonuNowogrodu Wołyńskiego - 9 korpus generała Rokossowskiego, i z rejonu Żytomierza - 19 korpusgenerała Fieklenki.

Czytelnik wie już jednak, że wydarzenia rozwijały się nie tak, jak przewidywaliśmy. Napaśćhitlerowska była tak zaskakująca i gwałtowna, że nie tylko korpusy drugiego rzutu, lecz nawet dywizjepiechoty wchodzące w skład 5 armii nie zdążyły w porę dojść do granicy i rozwinąć się, by stawić opóragresorowi.

Potężne kliny pancerne coraz głębiej wbijały się w terytorium radzieckie. Trzeba było za wszelką cenę je odciąć. Wieczorem 23 czerwca zebrała się Rada Wojenna Frontu, by opracować planprzeciwuderze nia. Narada rozpoczęła się od krótkiego referatu Purkajewa. Generał podsumowałwyniki działań bojowych pierwszych dwóch dni wojny oraz dał ocenę wytworzonej sytuacji. Według jego obliczeń rano zdołają wziąć udział w przeciwuderzeniu tylko 15 i 22 korpus zmechanizowany, a i

Page 81: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 81/328

to nie wszystkimi swymi siłami (z 22 korpusu do wyznaczonego rejonu zdąży dojść tylko jednadywizja). Mogą je wesprzeć 135 dywizja piechoty i 1 brygada artylerii przeciwpancernej, któreuwikłały się już w ciężkie walki. Na innych wojskach polegać nie należało: 8 korpus zmechanizowany,który już odbył długą drogę pod nieustannymi nalotami nieprzyjacielskiego lotnictwa, nadalznajdował się w marszu z rejonu Lwowa; 4 korpus zmechanizowany rzucono dla odparcia

nieprzyjacielskiego uderzenia na kierunku lwowskim; co się tyczy 9 i 19 korpusu zmechanizowanego,to do podejścia na pole bitwy potrzebowały co najmniej dwóch dni; korpusy piechoty 31, 36 i 37znajdowały się w odległości 130-150 kilometrów i miały nadejść dopiero za kilka dni.

Tak więc było zbyt mało sił do wykonania przeciwuderzenia.

- Jeśli tak wolno będziemy podciągali korpusy zmechanizowane- wybuchnął gniewnie Waszugin - toza dwa, trzy dni z naszych dywizji osłony nic nie zostanie.

- Robimy wszystko, co jest w naszej mocy - odparł Purkajew.

- Ale już dwa dni walczymy, lecz dotychczas ani razu jak należy nie uderzyliśmy na faszystów. Trzeba

ich bić! I nie dać im się opamiętać...

- Samej chęci za mało -- oschle odparł Purkajew - trzeba bić przeciwnika z sensem! Powiedzmy,wykonamy uderz enie najpierw jednym korpusem zmechanizowanym, do tego nierównocześniewszystkimi jego związkami taktycznymi. Jeśli się uda, uwolnimy okrążoną dywizję, lecz korpuswykrwawimy. Później przejdziemy do natarcia następnym korpusem i znów uwolnimy jeszcze jedną dywizję piechoty. I co dalej?... Wróg marzy o tym, by w ten sposób po jednym rozbijać nasze korpusy.

- Nie możemy przecież bezczynnie wyczekiwać, kiedy dywizje giną na naszych oczach- posępniepowiedział Kirponos.- Czy wy, Maksimie Aleksiejewiczu, nie m ożecie tego zrozumieć?

- Ja to rozumiem. - W głosie Purkajewa zabrzmiała irytacja. - Nie należy jednak poświęcać czegoświększego dla mniejszego. Dywizjom trzeba wydać rozkaz przebijania się z okrążenia. A za dwa dniw głębi utworzymy silne zgrupowania i wówczas z różnych stron zadamy wrogowi takie uderzenia, żebędzie miał za swoje. Przecież pięć korpusów zmechanizowanych to siła! Rzucać zaś je pojedynczo-to lać wodę na młyn przeciwnika.

- Ale my nie będziemy rzucali w bój korpusów zmechanizowanych pojedynczo.

Kirponos, wodząc po mapie nie zatemperowanym końcem ołówka, wyjaśnił, że obecnie do rejonuwklinowania się nieprzyjaciela podeszły i nawiązały walkę związki taktyczne 22 i 15 korpusuzmechanizowanego. 22 korpus zmechanizowany, wspólnie ze 135 dywizją piechoty i przy wsparciu 1brygady artylerii przeciwpancernej, wykona jutro uderzenie na północne zgrupowanie pancerneprzeciwnika w kierunku na Włodzimierz Wołyński w celu połączenia się z 87 dywizją piechoty;równocześnie 15 korpus zmechanizowany uderzy od południa na południowe zgrupowanie pancernenieprzyjaciela i połączy się ze 124 dywizją piechoty. Będzie to- wyjaśnił dowódca Frontu - naszpierwszy rzut. A nieco później, z chwilą podejścia 4 i 8, a następnie 9 i 19 korpusuzmechanizowanego, siła uderzenia się potroi.

- Jednym słowem - reasumował Kirponos - innego wyjścia nie ma: nie możemy się cofać w oczekiwaniu na ześrodkowanie wszystkich korpusów zmechanizowanych.

Purkajew z posępną twarzą milczał. Argumenty Kirp onosa brzmiały przekonywająco. Faktycznie,bierne oczekiwanie na całkowite ześrodkowanie wszystkich korpusów zmechanizowanych grozi

wielkimi nieprzyjemnościami. Czy nie załamią się nieliczne wojska osłony i nie cofnie się szybko nawschód całe północne skrzydło naszego Frontu?

Page 82: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 82/328

Waszugin bez wahania poparł decyzję Kirponosa, by, nie czekając na ześrodkowanie wszystkichkorpusów zmechanizowanych, wykonać jutro, 24 czerwca, przeciwuderzenie na pancernei zmotoryzowane dywizje nieprzyjacielskie, które przedarły się w głąb terytorium radzieckiego, tylkotymi siłami, które podeszły do rejonu walk.

Dowódca Frontu sformułował zadania bojowe dla wojsk: 5 armia ma wykonać przeciwuderzeniesiłami 22 korpusu zmechanizowanego i 135 dywizji piechoty w ogólnym kierunku na WłodzimierzWołyński, pobić oddziały przeciwnika, które wklinowały się na kierunku łuckim, i połączyć się z okrążonymi pułkami 87 dywizji piechoty; 15 korpus zmechanizowany, broniąc się częścią swych siłpod Radziechowem i na przedpolu Brodów, swym gros naciera w kierunku na Beresteczko, by pobićpancerne i zmotoryzowane oddziały nieprzyjaciela, które przedarły się z rejonu Sokala, a następniepołączyć się z okrążonymi oddziałami 124 dywizji piechoty; dowódca 6 armii, utrzymując zajmowanyfront, ma niezwłocznie wycofać z walki 4 korpus zmechanizowany i skierować go na Radziechów dlawsparcia 15 korpusu zmechanizowanego. Dowódca Frontu zażądał od 8 korpusu zmechanizowanego,by rano 24 czerwca doszedł do rejonu Brodów w gotowości do wsparcia 15 korpusuzmechanizowanego uderzeniem na Berestec zko. Pozostałe armie miały zadanie nie zmienione -trwałą obroną utrzymywać zajmowane pozycje.

Generał Purkajew polecił niezwłocznie przygotować rozkazy bojowe dla wojsk. Z gotowymdokumentem udałem się do dowódcy Frontu - szef sztabu był w jego gabinecie. Tam też znajdowalisię G. Żukow i N. Chruszczow , którzy dopiero co wrócili z wyjazdu. Szef Sztabu Generalnego byłzasępiony. W odpowiedzi na moje powitanie w milczeniu kiwnął głową. Z rozmowy wynikało, żeŻukow uważa działalność dowództwa Frontu za nie dość energiczną i celową. Według niego, zbytwiele uwagi poświęca się wykonaniu drugorzędnych zadań i zbyt wolno odbywa się ześrodkowywaniekorpusów. Tymczasem trzeba określić główne niebezpieczeństwo i przeciw ni emu skupić głównywysiłek. Największą groźbę stanowią pancerne i zmotoryzowane zgrupowania przeciwnika, które

głęboko wklinowały się w radziecką obronę. Dlatego też główne siły Frontu, wsparte całymlotnictwem, powinny być rzucone właśnie na te kierunki. Tylko w ten sposób można będzie uzyskaćradykalny przełom w przebiegu bitwy granicznej. Żukow uważał za błąd, że Kirponos pozwoliłdowódcy 6 armii przesunąć 4 korpus zmechanizowany z prawego skrzydła armii, gdzie nieprzyjacielwykonuje główne uderzenie, na lewe i wprowadzić go do bitwy na tym drugorzędnym kierunku.

24 czerwca rozpoczęło się przeciwuderzenie Frontu. Niestety, wcale nie rozwijało się ono tak, jakplanowaliśmy. Oddziały 1 brygady artylerii przeciwpancernej razem z nadciągającymi oddziałami 135dywizji piechoty 27 korpusu piechoty z trudem powstrzymywały napór przeciwnika na dalekimprzedpolu Łucka. Jednakże Niemcom nie udało się złamać bohaterskiego oporu tych związkówtaktycznych, choć rzucili tam do walki jeszcze jedną dywizję pancerną. Artylerzyści walczyli do

upadłego. Zniszczenie każdego działonu drogo kosztowało przeciwnika. Na przykład, zanimhitlerowcom udało się zniszczyć działon plutonowego N. Moskalewa, zdążył on rozbić 12nieprzyjacielskich czołgów. Działon komsomolca kaprala Pawła Iwanowicza Tugin a strzelał doostatniego pocisku. Ginęli kanonierzy. W końcu przy dziale pozostał sam działonowy. Ostatnimpociskiem, strzelając z najbliższej odległości, zniszczył piąty z kolei czołg hitlerowski. Do szóstego jednak nie miał już czym strzelać i niemiecki wóz bojowy zmiażdżył działo wraz z odważnymdziałonowym. Taki sam los spotkał celowniczych sąsiednich dział- Grigorija Iwanowicza Maliutę iIwana Iwanowicza Gajd ajenkę. Maliuta zdążył zniszczyć cztery czołgi niemieckie, a Gajdajenko-siedem. Siedem hitlerowskich czołgów dymiło także przed działem młodego komunisty, plutonowegoWasilija Płatonowicza Łazariewa. Sześć czołgów zapaliło się od celnego ognia komunisty Iwana

Wasiljewicza Wasiljewa. Gdy pozostałe zawróciły, z najbliższego płonącego czołgu wyskoczył Niemiec.Chwilę stał, zataczając się jak pijany, a następnie ruszył w kierunku radzieckich stanowisk ogniowych.

Page 83: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 83/328

Generał Moskalenko kazał przyprowadzić sobie jeńca. Był to major, dowódca batalionu czołgów. Podłuższym milczeniu powiedział, że nie oczekiwał tak zaciętego oporu ze strony Rosjan.

-- Niełatwo zwyciężyć takich żołnierzy.

- Czy wy nadal liczycie na zwycięstwo?- uśmiechnął się generał. -- Nie, nie ujrzy go wasz f ührer . Co do

tego przekonaliście się już osobiście.

Ataki nieprzyjacielskie nie ustawały. Artylerzyści radzieccy ponosili duże straty. Coraz bardziej realnastawała się groźba przedarcia się hitlerowskich czołgów na Łuck. W tym krytycznym momencie popołudniu 24 czerwca do kontrataku ruszyły jeszcze nie zaangażowane w walkę oddziały 135 dywizjipiechoty, a także nadciągających tam 215 dywizji zmotoryzowanej i 19 dywizji pancernej 22 korpusuzmechanizowanego.

19 dywizja pancerna miała w swym składzie tylko stare lekkie wozy bojowe. Główne nadziejepokładaliśmy więc w drugiej dywizji tego korpusu - 41 dywizji pancernej, która miała 31 czołgów KW.Ta jednak nie zdążyła podejść. Trzy dywizje radzieckie starły się z pięcioma dywizjami niemieckimi.

Zapał radzieckich żołnierzy i oficerów był jednak tak wielki, że nawet odrzucili oni nieco przeciwnika.Dowództwo niemieckie wprowadziło wówczas do walki znaczne siły swego lotnictwa. Niemieckiebombowce nurkujące rzuciły się na oddziały radzieckie, jeszcze bardziej zwiększając ich straty.Posuwanie się związków radzieckich zostało zatrzymane, ale hitlerowcom nie udało się jednakprzełamać tej potężnej zasłony. Wówczas dowództwo niemieckie skierowało znaczną część swych siłpancernych na skrzydło w celu obejścia oddziałów radzieckich. Brak zwartego frontu radzieckiego i większa ruchliwość niemieckich związków taktycznych zapewniły sukces temu manewrowi.Kontratakujące dywizje 5 armii radzieckiej znalazły się w trudnej sytuacji - nieprzyjaciel wychodził naich komunikacje.

Bardziej na południe, na kierunku Sokal- Dubno, w zaciętych bojach spotkaniowych z południowymzgrupowaniem pancernym generała Kleistą topniały siły 15 korpusu zmechanizowanego. O jakimż tuprzec iwuderzeniu można było myśleć? Radzieckiemu korpusowi zmechanizowanemu udało sięwykonać natarcie tylko częścią swych dywizji pancernych, pozostałymi siłami zaś przez cały dzień z ogromnym wysiłkiem musiał odpierać nieprzyjacielskie uderzenia. Przecież napierały na niego dwieniemieckie dywizje pancerne - 11 i 16, wsparte związkami taktycznymi piechoty 6 armii niemieckieji zmasowanymi nalotami niemieckiego lotnictwa.

Oddziałom 15 korpusu zmechanizowanego postawiono zadanie wyraźnie przekraczające ich siły.Kiedy przypominam sobie wysiłki tego korpusu, by zatrzymać lawinę pancernych i zmotoryzowanychkolumn przeciwn ika, mimo woli przychodzi mi na myśl znajomy obraz z dzieciństwa.

Po rzęsistej ulewie my, dzieciaki, bardzo lubiliśmy budować tamy na drodze bystro płynącegostrumienia. Z początku się to udaje - bryły ziemi zatrzymują potok, ale wkrótce woda przybiera,pr zelewa się przez zaporę i ją opływa. Jeszcze chwila- i strumień, nabrawszy siły, zmywa tamę.

Na taką właśnie tamę na drodze wroga wyglądały tego dnia oddziały 15 korpusu zmechanizowanego.Korpus ten z ogromnym wysiłkiem powstrzymywał przeciwnika, ale na jak długo jeszcze starczy musił?

Myśl ta nie dawała nam spokoju, tak że ciągle naprzykrzaliśmy się dowódcy 6 armii, zapytując go:kiedyż wreszcie nadejdą oddziały 8 i 4 korpusu zmechanizowanego?

Choć przeciwuderzenie oddziałów prawego skrzydła Frontu nie zdołało w pełni się rozwinąć,radzieckie związki taktyczne w toku walk spotkaniowych potrafiły zadać, ciężkie straty wdzierającym

Page 84: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 84/328

się oddziałom niemieckim. W wyniku tego natarcie północnego zgrupowania pancernegonieprzyjaciela zostało pod koniec dnia zatrzymane, a tempo jego posuwania się na południu bardzosię zwolniło.

Taki był początek największej bitwy pancernej pierwszego okresu wojny, która rozgorzała w końcu

czerwca w trójkącie Włodzimierz Wołyński- Radziec hów - Dubno i zmusiła Niemców na południowo-zachodnim kierunku strategicznym do dreptania w miejscu przez cały tydzień. Do bitwy tej stopniowozostało wciągniętych z obu stron ponad półtora tysiąca czołgów.

Zachodnioniemieccy historycy, pisząc obecnie o tych dniach, wynoszą pod niebiosa m istrzostwobojowe wojsk hitlerowskich i kunszt niemieckiego dowództwa, któremu przypisują zasługęodniesienia zwycięstwa nad rzekomo przeważającymi siłami pancernymi Rosjan. Wywody te sąobliczone na prostaczków. Czytelnik mógł już przekonać się, w jak nie dogodnych warunkach znalazłysię oddziały radzieckie od pierwszych dni wojny i jak ogromną przewagę miał agresor. Jego wojskaznajdowały się nie tylko w dogodniejszym ugrupowaniu, lecz na kierunku głównego uderzenia miałytakże znaczną przewagę liczebną, zwłaszcza w czołgach.

600- 700 nowoczesnym czołgom czterech dywizji pancernych generała Kleista strona radziecka mogłaprzeciwstawić zaledwie 133 czołgi T-34 i KW. Cały pozostały park czołgowy 22 i 15 korpusuzmechanizowanego składał się, jak już mówiłem, ze starych i zużytych lekkich czołgów szkolno-bojowych typu T-26 i BT, których znaczna część z powodu niesprawności technicznych utknęła w drodze ku granicy i faktycznie nie brała udziału w bitwie.

W tej skomplikowanej i groźnej sytuacji niełatwo było się zorientować. Pamiętam, wieczorem 24czerwca generał armii Żukow, siedząc przy bezpośrednim przewodzie, długo i dokładnie wypytywał o szczegóły dowódcę 5 armii. Na pytanie, jak dowódca armii ocenia sytuację w swym pasie, g enerałPotapow zameldował, że na froncie Włodawa - Uściług naciera około pięciu nieprzyjacielskich dywizjipiechoty z dwoma tysiącami czołgów i około dwóch tysięcy motocyklistów uzbrojonych w pistoletymaszynowe. Główne zgrupowanie czołgów przeciwnika znajduje się na froncie Dubienka- Horodło;pomocnicze - w rejonie Dorohuska. Na froncie od Uściługu do Sokala naciera około pięciu- sześciudywizji piechoty i jedna dywizja pancerna.

Ocena ta, jak się później okazało, zawierała istotną nieścisłość - liczba n ieprzyjacielskich czołgów,działających na odcinku Włodawa- Uściług, była wyraźnie przesadzona, a na froncie od Uściługu doSokala - pomniejszona, gdyż faktycznie nacierała tam nie jedna, lecz cztery dywizje pancerne i dwiedywizje zmotoryzowane.

Zdaniem dowódcy 5 armii, nieprzyjaciel prowadzi główne uderzenie z Włodzimierza Wołyńskiego naŁuck, a pomocnicze - z Brześcia nad Bugiem na Kowel. Celem tych uderzeń jest okrążenie głównegozgrupowania jego armii.

Przypuszczenie dowódcy 5 armii nie odpowiadało rzeczywistości. Nie była to jednak jego wina. Już 23czerwca bowiem w komunikacie rozpoznawczym sztabu Frontu wspomniano o ruchu kolumnpancernych przeciwnika od Brześcia nad Bugiem na południowy wschód. Z tej wiadomości generałPotapow wyciągnął wniosek, że posuwające się od Brześcia nad Bugiem wojska nieprzyjacielskiekierują się od północy na tyły jego armii. Do takiego wniosku skłaniała się też Rada Wojenna Frontu.Dowiedziawszy się o tych danych rozpoznania, szef Sztabu Generalnego polecił Potapowowi zag iąćprawe skrzydło armii na kierunku Brześcia nad Bugiem, by silnie zamknąć podejścia do Kowla. W istocie zaś zagrożenie to było wyimaginowane. A błąd ten drogo kosztował - poświęcając bowiem

Page 85: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 85/328

całą swą uwagę zgrupowaniu niemieckiemu, rzekomo posuwającemu się od Brześcia nad Bugiem naKowel, dowódca 5 armii nie zdołał w porę zorientować się w sytuacji na swym lewym skrzydle i nastyku z 6 armią Muzyczenki. A właśnie tam nieprzyjaciel prowadził główne uderzenie.

W ogóle zaś rozmowa szefa Sztabu Generalnego z dowódcą 5 armii była rzeczowa i bardzo konkretna.

G. Żukow dodał otuchy Potapowowi i udzielił mu bardzo cennych rad. Na przykład, kiedy dowódcaarmii poskarżył się, że czołgom KW (a miał ich około trzydziestu) skończyła się amunicjaprzeciwpancerna, Żukow przypomniał mu, iż do dział tych wozów bojowych pasują pociski wzoru1930 roku, którymi strzela radziecka artyleria pol owa. Należy wydać czołgistom pociskiprzeciwbetonowe tego wzoru i wtedy czołgi KW będą mogły walczyć skutecznie z niemieckimiczołgami ciężkimi.

Trzeci dzień wojny miał się ku końcowi. Rada Wojenna Frontu zastanawiała się, co czynić nazajutrz-czy kontynuować przeciwuderzenie siłami 15 korpusu zmechanizowanego generała Karpezo, czy teżprzejść do obrony do czasu całkowitego ześrodkowania 8 korpusu zmechanizowanego i 8 dywizjipancernej 4 korpusu zmechanizowanego.

Kombryg (dowódca brygady) Pietuchow, który właśnie powrócił z frontu, zameldował o trudnejsytuacji korpusu Karpezo, który potrzebował niezwłocznej pomocy, w przeciwnym bowiem raziemogły zgnieść go niemieckie kolumny pancerne. Pomóc zaś można było jedynie przez niezwłocznewykonanie nowych natarć. Dlatego też postanowiono kontynuować przeciwuderzenie. Obok korpusuKarpezo miały w nim wziąć udział wszystkie, które zdążą do tego czasu podejść, oddziały 4 i 8 korpusuzmechanizowanego. Rozkaz bojowy nakazywał im zająć w ciągu nocy podstawy wyjściowe i ogodzinie 7 rano przejść do natarcia, by do końca dnia pobić niemieckie oddziały pancerne i piechoty,wyjść w rejon Wojnica - Milatyn - Sokal i połączyć się z okrążonymi oddziałami radzieckiej 87 i 124dywizji piechoty. Do wsparcia nacierających korpusów Rada Wojenna Frontu przydzieliła trzy dywizjelotnicze - wszystko, czym tam dysponowaliśmy. Znaczne siły lotnictwa skierowano przeciwkobrzeskiej zmechanizowanej grupie niemieckiej, o której nadal donosiło rozpoznanie lotnicze Frontu.Na jej spotkanie z kierunku łuckiego przerzucono pod Kowel 22 korpus zmechanizowany, będący w istocie główną siłą uderzeniową, powstrzymującą Niemców prących w kierunku Łucka.

6 i 26 armie, w których pasach także trwały nadal zacięte walki, postawiono zadaniepowstrzymywania przeciwnika kontratakami i niszczenia jego poszczególnych oddziałów, którewdarły się w głąb terytorium radzieckiego.

Jedynie w pasie dzi ałania 12 armii lewoskrzydłowej Frontu nadal panował spokój. Na jej odcinku, jakzresztą i na froncie 9 armii Odeskiego Okręgu Wojskowego, agresor na razie wyczekiwał. Jak siępóźniej wyjaśniło, czekał on na chwilę, gdy główne zgrupowanie uderzeniowe jego wojsk, nacierające

na styku 5 i 6 armii radzieckiej, zacznie wychodzić na głębokie tyły Frontu Południowo-Zachodniego.Najwidoczniej w radzieckiej Kwaterze Głównej zaczęto rozumieć ten zamiar przeciwnika. I właśniedlatego Moskwa zdecydowała się na silne osłabienie 12 armii naszego Frontu, zabierając w tym dniuz jej składu 17 korpus piechoty i 16 korpus zmechanizowany w celu sformowania 18 armii, któraweszła w skład utworzonego na granicy z Rumunią Frontu Południowego.

Rozkaz wysłano do wojsk, my zaś znów spędziliśmy bezsenną noc, czuwając nad przesunięciem i ześrodkow aniem zmechanizowanych związków taktycznych.

Niełatwo jest jednak manewrować oddziałami przy nieustannych nalotach nieprzyjacielskiegolotnictwa.

Page 86: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 86/328

Nastał ranek i południe dnia następnego, a wojska wciąż jeszcze maszerowały. Trzeba było zachwycaćsię wytrwałością oddziałów 15 korpusu Karpezo. Z godziny na godzinę nieprzyjaciel wzmagał na nienapór, te jednak nadal się trzymały, przy czym na poszczególnych odcinkach znajdowano nawetsposób, by kontratakować przeciwnika. Także na północy, sądząc z meldunków, na razie nie zaszłyistotne zmiany. Generał Potapow donosił, że 45 i 62 dywizja piechoty korpusu pułkownika

Fiediun inskiego znów pomyślnie odparły wszystkie ataki wojsk niemieckich na kierunku kowelskim.135 dywizja piechoty generała F. Smiechotworowa i oddziały 1 brygady artylerii przeciwpancernejgenerała Moskalenki także powstrzymują posuwanie się niemieckiego zgrupowania pancernego nazachód od Torczyna na dalekim przedpolu Łucka. Dlatego też dowódca armii bez wahania zabrałstamtąd siły główne 22 korpusu zmechanizowanego i odesłał je na kierunek brzeski. Jak należałooczekiwać, Niemcy wykorzystali to i na ogołocony z wojsk radzieckich odcinek frontu rzucili świeżądywizję pancerną. Oddziałom 135 dywizji piechoty i brygady artylerii przeciwpancernej zaczęło grozićokrążenie i rozbicie. Generałowie Smiechotworow i Moskalenko musieli w ciężkich walkachwycofywać swe związki taktyczne na wschodni brzeg rzeki Styr, do której już przedarły się oddziałyniemieckie.

Sytuacja na Froncie Południowo -Zachodnim w pierwszych dniach wojny

Na szczęście w tym czasie zdążyły tam nadejść siły główne 131 dywizji zmotoryzowanej i czołoweoddziały dywizji pancernych 9 korpusu zmechanizowanego generała K. Rokossowskiego. Kiedy

później czytaliśmy ten meldunek, nie wierzyliśmy własnym oczom. Jak mogło udać się toRokossowskiemu? Przecież jego tak zwana dywizja zmotoryzowana musiała posuwać się... pieszo.

Page 87: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 87/328

Okazało się jednak, że zdecydowany i przedsiębiorczy dowódca korpusu już pierwszego dnia wojny nawłasną odpowiedzialność zabrał z rezerwy okręgu w Szepetówce wszystkie samochody - a było ichokoło dwustu - posadził na nie piechotę i kombinowanym marszem wysłał na czele korpusu.Podejście jego oddziałów do rejonu Łucka uratowało sytuację. Zatrzymały one czołgi niemieckie,które się tam przedarły, udzielając przez to poważnej pomocy wycofującym się w trudnych

warunkach radzieckim związkom taktycznym.

Możność zorganizowanego odwrotu radzieckie oddziały zawdzięczały także energicznej akcji generałaMoskalenki. Gdy dojechał ze swym sztabem nad Styr i zobaczył, że most drogowy na rzece jestzniszczony, Moskalenko szybko przystosował dla ruchu samochodowego i artylerii most kolejowy podŁuckiem i po nim zorganizował przeprawę wycofujących się oddziałów, a podejścia do brzeguzamknął wrogowi silnym ogniem artylerii przeciwpancernej.

Ale tego dnia sytuacja strony radzieckiej na kierunku łuckim gwałtownie się pogorszyła. Nie wiedział o tym jednak jeszcze ani dowódca armii, ani sztab Frontu. Niedociągnięcia w funkcjonowaniułączności i w dowodzeniu nadal stawiały nas w trudnej sytuacji.

Dowództwo Frontu w dalszym ciągu najbardziej niepokoiły wydarzenia w rejonie Radziechowa iBeres teczka. Nie orientując się dobrze w sytua cji, szef zarządu rozpoznawczego Frontu zameldowałgenerałowi Kirponosowi, że radziechowskie zgrupowanie przeciwnika wzrosło do trzech- czterechdywizji pancernych i zmotoryzowanych. Przedarcie się tego zgrupowania przy wsparciu związkówtaktycznych piechoty niemieckiej 6 armii do rejonu Dubno - Brody zagraża wyjściem na komunikacjegłównych sił Frontu Południowo-Zachodniego. O tym, że nie mniej silne zgrupowanie niemieckieskierowało się na Łuck, zarząd rozpoznawczy Frontu, niestety, nie wiedział.

Zaniepokojony wiadomością o przedarciu się silnego niemieckiego zgrupowania pancernego dorejonu Dubno - Brody Kirponos rozkazał skupić przeciwko niemu główne siły wojsk prawego skrzydła

Frontu. Dlatego też na Dubno skierowano także oddziały 9 i 19 korpusu zmechanizowanego, które w tym czasie zaczęły się ześrodkowywać. Organizację przeciwuderzenia siłami tych korpusówdowódca Frontu zlecił generałowi Potapowowi. Natarcie wszystkich sił miało się zacząć o godzinie 9rano 26 czerwca.

Tak więc dowództwo Frontu podjęło decyzję uderzenia głównymi siłami na radziechowskiezgrupowanie przeciwnika. Było to kuszące- potężnym uderzeniem rozprawić się z nieprzyjacielem napołudniu, a następnie równie zdecydowanie pobić go także na przedpolu Łucka.

Tylko, czy uda się zrealizować ten zamiar?

Tymczasem z 5 armii powrócił Żukow. Dowiedziawszy się, że Kirponos zamierza podchodzące z głębikorpusy piechoty, 36 i 37, rozmieścić w obronie na linii Dubno - Krzemieniec - Nowy Poczajów-Gołogórce, zdecydowanie sprzeciwił się takiemu użyciu wojsk drugiego rzutu Frontu.

- Skoro ma być wykonane uderzenie, to wszystkimi siłami!

26 czerwca przed odlotem do Moskwy G. Żukow jeszcze raz zażądał od Kirponosa zebraniawszystkiego co się da, do decydującego przeciwuderzenia.

Łącząc się w pi erwszej kolejności ze sztabami korpusów zmechanizowanych, które już rano 26czerwca miały wziąć udział w przeciwuderzeniu, nalegaliśmy, by posuwały się możliwie najszybciej.Myśl o okrążonych dywizjach nie opuszczała naszych głów. Rozumieliśmy, jak trudno jest walczyć w warunkach okrążenia, a przy tym z ograniczoną ilością amunicji. Jak te dywizje tam się trzymają?

Page 88: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 88/328

Wszystkie próby zorganizowania zaopatrzenia do niczego nie doprowadziły- drogi dowozu były przezNiemców przecięte.

Całą noc spędziliśmy przy aparatach telefonicznych i telegraficznych. Pierwszy meldunekotrzymaliśmy od generała Riabyszewa o godzinie czwartej rano. Donosił, że jego 34 dywizja pancerna

podchodzi do Radziwiłłowa, 12 dywizja pancerna- do Brodów, a 7 dywizja zmotoryzowana nadal jeszcze znajduje się pod Buskiem nad Bugiem. Nie czekając na nią, dywizje pancerne w wyznaczonymczasie miały przystąpić do wykonywania zadania bojowego. Riabyszew prosił o wsparcie korpusulotnictwem i o osłonę jego prawego skrzydła.

Prawie równocześnie generał Karpezo zwrócił się z prośbą o przesunięcie czasu rozpoczęcia natarciado chwili nadejścia 8 dywizji pancernej. Zameldował również, że oddziały jego korpusu poniosły dużestraty w trzydniowych zaciętych walkach i będzie im nad wyraz trudno nacierać.

Karpezo zapytywał, kiedy nadejdzie 8 dywizja pancerna, pokładał w niej bowiem wielkie nadzieje.Musieliśmy go rozczarować. 8 dywizja pancerna, jak nam zameldował generał Muzyczenko, dopieroco wyruszyła z rejonu na zachód od Lwowa. W najlepszym razie mogła podejść za dobę.

Gdy o tym wszystkim dowiedział się Kirponos, nie chcąc zmieniać powziętej decyzji, kazał wysłaćgenerałowi Karpezo krótki radiogram: „Wykonać rozkaz“.

Tegoż dnia wczesnym rankiem dowódca 5 armii generał Potapow zameldował, że jeszcze niewszystkie dywizje 9 i 19 korpusu zmechanizowanego po wyczerpujących przemarszach zdążyłyześrodkować się i przygotować do natarcia na Dubno w wyznaczonym czasie.

Według jego obliczeń, korpusy te będą mogły nacierać dopiero po południu.

Dowódca Frontu, dobrze rozumiejąc napiętą sytuację, jaka się wytworzyła, musiał jednak zażądać odPotapow a podjęcia wszelkich kroków, by korpusy zmechanizowane przeszły do natarcia w wyznaczonym czasie. Intencja generała Kirponosa była zrozumiała, gdyż inaczej przeciwuderzeniena prące na wschód niemieckie dywizje pancerne i zmotoryzowane generała Kleista znów zostałobywykonane tylko częścią sił.

We wczesnych godzinach rannych 26 czerwca 8 korpus zmechanizowany generała Riabyszewauderzył na przeciwnika siłami 12 i 34 dywizji pancernej, dowodzonych przez generała T. Miszanina i pułkownika I. Wasiljewa. Miały one przed sobą pełnokrwiste związki taktyczne niemieckiego 48korpusu zmotoryzowanego, w tym jego 16 dywizję pancerną. Przewaga sił była po stronienieprzyjaciela, nie wytrzymał on jednak uderzenia radzieckich czołgów i cofnął się. Generała D.Riabyszewa, jego zastępcę do spraw politycznych komisarza brygadowego N. Popiela i dowódców

obu radzieckich dywizji widziano tego dnia w samym piekle walki. Dowodzone przez nich oddziałypędziły hitlerowców 10 kilometrów, z marszu opanowały miasteczko Leszniewo i zagarnęły tamnieprzyjacielskie tabory. Dowództwo niemieckie rzuciło przeciwko wojskom radzieckim duże siłylotnicze i wszystkie znajdujące się pod ręką odwody. Radzieckie czołgi podeszły pod Beresteczko,dalej jednak posunąć się nie zdołały.

Niestety, uderzenie radzieckiego 8 korpusu zmechanizowanego było izolowane. Sąsiad z lewej stronynie mógł go wesprzeć. Korpus generała Karpezo z trudem odpierał nieustanne ataki niemieckie. A wdodatku lotnictwo nieprzyjacielskie odkryło stanowisko dowodzenia tego korpusu i w wynikuzaciekłego bombardowania jego sztab poniósł duże st raty. Został ciężko ranny generał Karpezo.Dowództwo korpusu objął jego zastępca pułkownik W. Jermołajew. I choć w tym czasie do rejonu

Buska zaczęły podchodzić czołowe oddziały 8 dywizji pancernej, nie udało się jej wprowadzić dowalki, gdyż nie zostało jeszcze zorganizowane dowodzenie z nowego stanowiska.

Page 89: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 89/328

Dopiero p rzed nocą dowiedzieliśmy się wyników uderzeń 9 i 19 korpusu zmechanizowanego, którenacierały z północnego wschodu. Otrzymawszy rozkaz jak najszybszego wykonania uderzenia w ogólnym kierunku na Dubno, generałowie Rokossowski i Fieklenko, nie czekając na ześrodkowaniesię wszystkich swych sił, rzucili do natarcia dywizje pancerne. Choć czołowe oddziały niemieckichszybkich związków taktycznych, nacierających na kierunku łuckim, zagrażały skrzydłu i tyłom

oddziałów radzieckich, dowódcy korpusów nie wdawali się w walki z nimi, używając wszystkich swychsił do wykonania zadania postawionego przez dowódcę armii. Szczególnie pomyślnie działała 20dywizja pancerna 9 korpusu zmechanizowanego, która głęboko wbiła się w niemieckie ugrupowaniebojowe. W nocy walki niec o przycichły. Rokossowski i Fieklenko zapewnili Potapowa, że od ranaponowią swe natarcie, prosili jednak o osłonę oddziałów przed nieprzyjacielskim lotnictwem, któregouderzenia zadawały im duże straty.

Czas przejść do obrony

Już pięć dni i nocy w strefie granicznej toczyła się nie spotykana pod względem zaciętości bitwa.Pomimo ogromnej przewagi sił i atutów, jakie dawało im zaskoczenie, hitlerowcy nie zdołali złamaćoporu wojsk radzieckich. Na kierunku głównego uderzenia Niemcom nie udało się przekształcićuzyskanego sukcesu taktycznego w operacyjny - przełamać frontu wojsk radzieckich i wedrzeć się w głąb terytorium ZSRR. Jednakże pomiędzy innymi atutami hitlerowskie dowództwo miało atutdecydujący - gotowe do wkroczenia do bitwy silne odwody, któ re z uporem maniaka rzucało w bój.Hitler i jego najbliższe otoczenie, jak rozzuchwaleni gracze, stawiali na kartę wszystko, byle tylkowygrać bitwę na ukraińskiej ziemi.

W tych pełnych napięcia dniach nastąpiła zmiana na stanowisku dowódcy lotnictwa Frontu. J. Ptuchin

został odwołany do Moskwy, a na jego miejsce przybył generał lejtenant lotnictwa F. Astachow.Dawnego szefa sztabu lotnictwa, generała Łaskina, zastąpił generał J. Szkurin.

Fiodor Aleksiejewicz Astachow był jednym z najstarszych lotników radzieckich. Pochodził z rodzinyrobotniczej i był nieprzeciętnie zdolny. W 1915 roku ukończył z wynikiem pomyślnym szkołępraporszczyków (chorążych), a po roku - Kaczyńską Szkołę Lotniczą. Rewolucji rad był całym sercem. W okresie wojny domowej dowodził lotnictwem 5 armii, a następnie siłami powietrznymi na Syberii.Niejednokrotnie odznaczył się w walkach z białogwardzistami. Od 1924 roku stał na czele lotnictwaSamodzielnej Armii Kaukaskiej. Dowodząc w tej armii pułkiem kawalerii, już wtedy słyszałem wieledobrego o lotniku Astachowie. Nieco później został zastępcą dowódcy sił powietrznych ArmiiCzerwonej, a następnie dowódcą lotnictwa Kijowskiego Okręgu Wojskowego. Wiosną 1941 rokuzastąpił go na tym stanowisku Ptuchin. A teraz, w piątym dniu wojny, Astachow znów powrócił donas. Sytuacja była trudna, nieprzyjacielskie lotnictwo wprost dusiło nas. I oto w takich warunkachnowy dowódca musiał wykonywać niełatwe zadanie dowodzenia siłami powietrznymi Frontu.Astachow szybko zorientował się w sytuacji. Znał dobrze oddziały lotnicze Frontu i ich ludzi; lotnicyszanowali go i lubili. Wyniki wysiłków Fiodora Aleksiejewicza dały się szybko odczuć. W szczególnościudało mu się dobrze poprowadzić działalność rozpoznawczą lotnictwa. Zdobyte dane wiele sprawnam wyja śniły.

Wieczorem 26 czerwca wypadło mi referować położenie operacyjne Radzie Wojennej Frontu.Opierając się na nowych danych rozpoznania lotniczego, wyciągnąłem wniosek, że niepokojące nas w ostatnich dniach wiadomości o posuwaniu się dużej niemieckiej kolumny pancernej od strony

Page 90: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 90/328

Page 91: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 91/328

Page 92: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 92/328

I znów ciągnęły się godziny męczącego oczekiwania. Sztab 5 armii przepadł jak kamień w wodę - ani jednego meldunku. Milczały też sztaby korpusów zmechanizowanych. Co się u nich dzieje? Czyrozpoczęły natarcie? Jak się ono rozwija? Na żadne z tych pytań nie mogłem dać odpowiedzi szefowisztabu Frontu. Wysłałem do wojsk najbardziej rozgarniętych oficerów oddziału operacyjnego. Alekiedy oni wrócą... Na razie tylko generał Astachow zdobywa dla nas jakie takie wiadomości- jego

lotnicy widzą, gdzie obecnie toczą się najbardziej zacięte walki. Ale im też z góry niełatwo sięzorientować: nie ma wyraźnie zarysowanej linii frontu, zamiast niej tu i ówdzie utworzył sięprawdziwy „przekładaniec“ - radzieckie i niemieckie oddziały przemieszały się w terenie.

Nie ma co nawet wspominać, jak trudno jest w takich warunkach dowodzić wojskami rozrzuconymina ogromnej przestrzeni. Jednakże w sztabie Frontu nie wyczuwało się nawet cienia zakłopotania.Jest charakterystyczne, że stwierdzał to samo również przeciwnik.

27 czerwca szef Sztabu Generalnego niemieckich wojsk lądowych,Halder , podsumowując wynikipiątego dnia wojny, zapisał w dzienniku:

„Po stronie przeciwnika, dzi ałającego przeciw Grupie Armii «Południe», obserwuje się stanowcze i energiczne dowodzenie. Nieprzyjaciel bez ustanku podciąga z południa świeże siły przeciwkonaszemu klinowi pancernemu“.

A oto, co pisze w swych wspomnieniach były dowódca niemieckiej 3 grupy pancernej, generał Hoth:

„Najtrudniejsze zadanie przypadło Grupie Armii «Południe». Wojska przeciwnika, broniące się przedzwiązkami taktycznymi północnego skrzydła, zostały odrzucone od granicy, lecz szybko przyszły dosiebie po nieoczekiwanym uderzeniu i kontrataka mi swych odwodów i rozmieszczonych w głębioddziałów pancernych zatrzymały posuwające się wojska niemieckie. Przydzielona do 6 armii 1 grupapancerna do 28 czerwca nie dokonała przełamania operacyjnego. Wielką przeszkodą na drodzenatarcia oddziałów niemieckich były silne przeciwuderzenia przeciwnika“.

Jak więc widzimy, nawet hitlerowscy generałowie zmuszeni byli przyznać, że w wyniku aktywnychdziałań bojowych wojsk Frontu Południowo-Zachodniego już na samym początku wojny, w jejpierwszych dniach, został udaremniony hitlerowski plan szybkiego przedarcia się sił głównych GrupyArmii „Południe“ do Kijowa. Niemcy mieli tak duże straty, że dla kontynuowania natarcia na kierunkukijowskim niemieckie dowództwo musiało przerzucić z odwodów strategicznych znaczną liczbęzwiązków taktycznych i skierować setki czołgów z załogami, by uzupełnić dywizje pancerne generałaKleista.

Sztab Frontu, a właściwie jego oddziały operacyjny i rozpoznawczy podejmowały wszelkie kroki, bywyjaśnić sytuację. Kirponos raz po raz zaglądał do węzła łączności. Purkajew również stamtąd niewychodził. Tylko N.Chruszczow nie opuszczał swego gabinetu. Nieustannie bowiem przyjeżdżali doniego wysłannicy z Kijowa oraz z obwodowych ośrodków republiki i podejmowano decyzje w sprawiedalszej mobil izacji całej ludności dla stawiania oporu wrogowi.

Dopiero po południu 27 czerwca obraz sytuacji na południowym skrzydle 5 armii zaczął się stopniowowyraźniej zarysowywać. Powrócili nasi wysłannicy z 8 i 15 korpusu zmechanizowanego i opowiedzieli,ile kłopotu sprawiły wojskom nasze stale zmieniające się rozkazy. W nocy, otrzymawszy rozkazodwrotu, niektóre dywizje zeszły ze stanowisk i pod osłoną oddziałów przesłaniających rozpoczęłyruch na wschód. Później nadszedł rozkaz powrotu i kontynuowania ataków na podanych uprzedniokierunkach. Ledwo Riabyszew i Jermołajew zdążyli zatrzymać wycofujące się oddziały gdy nadeszłonowe zarządzenie - zmienić kierunki uderzeń. Dowódcy korpusów niezwłocznie zaczęli nastawiaćdywizje na nowe kierunki, a dokonanie tego nie jest wcale takie proste. Generał Riabyszew był

Page 93: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 93/328

Page 94: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 94/328

Zachwatajew był czarującym człowiekiem o typowo rosyjskiej powierzchowności. Zawsze wierzyłem w jego talent i się nie pomyliłem. Wsławił się później jako dowódca 1 armii uderzeniowej, którawpisała do historii Radzieckich Sił Zbrojnych niejedną piękną kartę.

28 czerwca mego zastępcę wysłano do Potapowa. Miał na miejscu zorientować się w sytuacji

i udzielić wszelkiej możliwej pomocy w wykonaniu og ólnego zadania, stojącego przed wojskamiprawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego.

Ponieważ sytuacja w rejonie Ostroga była dla nas niejasna, dowódca Frontu postanowił wysunąć naprzygotowaną na linii Starokonstantynów - Bazalija - Nowy Wiśniowiec ryglową pozycję obronną sweodwody - 24 korpus zmechanizowany, 199 dywizję piechoty i trzy brygady artylerii przeciwpancernej,które w tym czasie zakończyły swe formowanie- na wypadek, gdyby wojska hitlerowskie z rejonuOstroga skręciły na południe, na tyły sił głównych Frontu.

Do sztabu pilnie wezwano dowódców rezerwowych związków taktycznych. Wśród nich był mój

kolega generał major Władimir Iwanowicz Czistiakow, stary kawalerzysta, towarzysz bronilegendarnego Kotowskiego.

Znaliśmy się od 1924 roku, od czasu studiów w wyższej szkole kawalerii. Obecnie Czistiakow dowodził24 korpusem zmechanizowanym. Po przyjeździe do Tarnopola od razu mnie odszukał i zainteresowałsię ostatnimi danymi z pola walki. Gdy rozmowa zeszła na zadanie jego korpusu, Czistiakow wyraziłobawę o swe prawe skrzydło. Uspokoiłem przyjaciela- wiedziałem już, że na prawo od korpusuCzistiakowa zostanie przerzucona do Ostropolskiego Rejonu Umocnionego 1 brygadapowietrznodesantowa. I właśnie ona będzie osłaniała jego prawe skrzydło.

- Ech, idzie nie tylko o to - westchnął Czistiakow. - Korpus nasz bynajmniej nie jest taki, jakim

chciałoby się go widzieć. Przecież byliśmy dopiero w trakcie jego formowania. Nie zdążyliśmyotrzymać nowych czołgów, nie mamy samochodów, z uzbrojeniem kiepsko... A więc, bracie, jeśliusłyszysz, że nie tak dobrze wojujemy, nie sądź nas surowo. Wiedz, że czynimy wszystko co w naszejmocy.

Już pożegnaliśmy się, gdy przypomniałem sobie, że w korpusie Czistiakowa 216 dywizją piechotyzmotoryzowanej dowodzi mój były kolega z Leninakańskiego Pułku Kawalerii, Aszot Sarkisjan.Zapytałem więc, co u niego słychać. Czistiakow mówił o pułkowniku Sarkisjanie z zachwytem.Doskonały dowódca, ulubieniec żołnierzy.

Przyjemnie mi było, że potwierdziły się opinie, które wystawiałem Aszotowi Sarkisjanowi, gdy był

jeszcze dowódcą szwadronu w mym pułku. Dziarski kawalerzysta i serdeczny człowiek, wyróżniał siężywym i bystrym umysłem. Wszystko chwytał w lot, doskonale władał wszelką bronią i słynął jakowielki znawca taktyki. Żołnierze lgnęli do niego, gotowi godzinami słuchać jego pogadanek - zawszegłębokich, dobitnych, nacechowanych zapałem.

Umie nasz Aszot słowem zagrzewać ludzi- powiedział Czistiakow.- Teraz jest to szczególniepotrzebne.

Bardzo chciałem zobaczyć się z Sarkisjanem. Ale się nie udało. Mój odważny przyjaciel zginął jakbohater w ciężkich bojach lipcowych...

Czistiakow i dowódcy innych związków taktycznych, wysuwanych na pozycję ryglową, odjechali pootrzymaniu zadań. Później jednak wyjaśniło się, że zbyt pospieszyliśmy się, wysuwając tam naszostatni poważny odwód. W tym czasie bowiem dowództwo niemieckie nie zamierzało kierować na

Page 95: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 95/328

południe swego głównego zgrupowania uderzeniowego. Wróg parł prosto na Kijów. Uratowała nasinicjatywa i energia dowódcy armii M. Łukina. Opowiedział o tym oficer oddziału operacyjnego, który w nocy powrócił z 16 armii.

Generał Łukin od razu ocenił groźne następstwa przedarcia się Niemców na Ostróg. Niezwłocznie

zaalarmował przygotowujący się do załadowania do wagonów 381 pułk piechoty zmotoryzowanejpodpułkownika A. Podoprigory i rzucił go na spotkanie nieprzyjaciela. Następnie dowódca 16 armiizaczął przerzucać do Ostroga także inne oddziały 109 dywizji piechoty zmotoryzowanej 5 korpusuzmechanizowanego, które już załadowały się do wagonów. Mimo to brakowało sił. Jednakże Łukin,człowiek uparty i władczy, położył rękę na wszystkim, co tylko znalazło się w pobliżu. Sprawakomplikowała się przez to, że dowódca armii pozostał bez swego sztabu, który już wyjechał do FrontuZachodniego . Łukina i to nie speszyło. Ze znajdujących się pod rękę oficerów utworzył niewielki organdowodzenia. Nie miało znaczenia to, że jego środki łączności sprowadzały się do kilku samochodówosobowych i motocykli. Pomocnicy dowódcy armii byli ludźmi obrotnymi i niestrudzonymi. Objechaliokoliczne lasy, dokąd odpłynęły resztki pododdziałów ocalałych po ciężkich walkach z nieprzyjacielskimi czołgami, zebrali ludzi, dodali im otuchy. Znaleźli się także artylerzyści, którzyzdołali wywieźć swe działa, można powiedzieć, spod gąsienic niemieckich czołgów. Uzupełnionoobsługę dział piechurami, dodano łącznościowców, dobrano brakujących dowódców baterii i plutonów ogniowych. Powstały trzy dywizjony artylerii. Wszystko, co udało się w ten sposób zebrać,dowódca armii kierował pod Ostróg. I, oto, już w toku rozwijających się walk pojawił się nowyzwiązek operacyjny, który w komunikatach i meldunkach zaczęto nazywać grupą operacyjną Łukina.Wkrótce w jej skład weszła skierowana tam 213 dywizja piechoty zmotoryzowanej. Grupa Łukinaprzyjęła na siebie cały ciężar uderzenia hitlerowskich wojsk pancernych i zmotoryzowanych, któreprzedarły się na kierunku Ostróg - Szepetówka, i je zatrzymała.

Nie była to jedyna nowina, która nas ucieszyła. W końcu dnia generał Riabyszew zameldował, że

wysunięte oddziały jego korpusu pobiły przeciwnika i wśród walk wdarły się do Dubna. Niczego niezameldował jednak o 9 i 19 korpusie zmechanizowanym. Z jakichś przyczyn nie przebiły się one domiasta.

Sukces 8 korpusu zmechanizowanego popraw ił nieco nasz nastrój. Waszugin poweselał. Kirponos, nieczekając na wiadomości z 5 armii o położeniu jej wojsk, 28 czerwca wydał rozkaz ponowieniaogólnego natarcia w celu pobicia nieprzyjacielskiego zgrupowania pancernego, działającego nakierunku Dubno - Ostróg. Dla wsparcia już wprowadzonych do walki wojsk skierowano świeże związkitaktyczne, które podeszły z głębi. Obecnie niemieckie zgrupowanie zostanie zaatakowane z trzechstron: z północnego wschodu - przez 9 i 19 korpus zmechanizowany; od południowego zachodu -siłami 8 i 15 korpusu zmechanizowanego, 36 i 37 korpusu piechoty oraz 5 korpusu kawalerii (14

dywizja kawalerii); a od wschodu - przez grupę generała Łukina.

Podpisany o godzinie 4 rano rozkaz bojowy wysłano do wojsk. Powstało przeświadczenie, że teraz jużosiągniemy punkt zwrotny. Ale obraz, pomyślnie przedstawiający się na mapach w sztabie, okazał siędaleki od rzeczywistości.

Z meldunków, które napłynęły od Potapowa, dowiedzieliśmy się, że sztab 5 armii jeszcze nie zdołałprzywrócić zerwanej łączności ze swymi wojskami. Dlatego też sytuacja 15 i 27 korpusu piechoty oraz22 korpusu zmechanizowanego nie jest znana.

Generał Rokossowski doniósł, że jego 9 korpus zmechanizowany w walce z nieprzyjacielskimzgrupowaniem pancernym poniósł znaczne straty, szczególnie w wyniku zmasowanych uderzeńlotnictwa, i zmuszony był wycofać się na Równe. Wysunięta w przód i okrążona przez Niemców 20

Page 96: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 96/328

Page 97: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 97/328

Page 98: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 98/328

Waszugin się zastrzelił. Był to człowiek uczciwy, bezkompromisowy i energiczny, ale zbyt wrażliwy i mało odporny. Ciężar niepowodzeń go złamał...

Gdy łamaliśmy sobie głowy nad tym, jak tu zebrać możliwie najwięcej sił do ponawianego 1 lipcaprzeciwuderze nia, z Moskwy jedno po drugim napływały zapytania i wezwania na rozmowy.Wyczuwało się, że Kwatera Główna jest zaniepokojona sytuacją na naszym froncie.

Mnie wezwał do aparatu zastępca szefa Zarządu Operacyjnego, generał M. Szarochin. W ciągu kilkuminut a parat telegraficzny wystukiwał pytania: „Co się dzieje w rejonie Dubna, Łucka i Równego?Dokąd doszły czołgi przeciwnika w tym rejonie? Gdzie znajduje się Potapow? Gdzie jest jego 15korpus piechoty? Jakie są wyniki przeciwuderzenia 8 i 15 korpusu zmechanizowanego?“

Wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie te pytania naturalnie dać nie mogłem. O 15 korpusiepiechoty powiedziałem, że opuścił Kowel i wycofuje się na rzekę Stochód. Czy zdążył dojść do tejrzeki, na razie nie wiadomo. Przeciwuderzenie korpusów zmechanizowanych ściągnęło na siebie

znaczne siły zgrupowania nieprzyjacielskiego, które przedarło się na Ostróg i Równe, ale 8 i 15 korpuszmechanizowany poniosły w walkach znaczne straty. Część sił 8 korpusu zmechanizowanego zostałaokrążona w rejonie Dubn a. Podjęto decyzję wycofania tych korpusów do odwodu.

Długo jeszcze torturował mnie generał Szarochin. Widocznie moje odpowiedzi nie zadowoliły SztabuGeneralnego. Wkrótce na taśmie telegrafu pojawiło się: „ Przy aparacie Żukow. Niezwłocznie poprosićdo apa ratu Kirponosa“.

Kirponos dysponował tymi samymi wiadomościami, co ja. Dodał tylko, że 36 korpus piechotyprzechodzi do obrony wzdłuż wschodniego brzegu Ikwy na froncie Zbytyń- Sudowicze, a 14 dywizjakawalerii zajmuje linię Krzemieniec- Dunajów. Żukow zapytał, czy dowództwo Frontu nie zamierza

przerzucić do rejonu Krzemieńca również 24 korpusu zmechanizowanego, i wyjaśnił: „Komisarzludowy kazał mi przekazać wam, byście zwrócili uwagę na ubezpieczenie swych komunikacji napołudnie od linii Sławuta - Krzemieniec, gdyż przeciwnik może gwałtownie skręcić na południowyzachód i przespacerować się po tyłach 36 i 37 korpusu piechoty“. Kirponos spojrzał z ukosa na mniei powiedział:

- A co ja mówiłem!

(Krótko przed tym Kirponos i Purkajew nie zdołali uzgodnić swych poglądów w tej sprawie. Kirponosuważał, że dowództwo niemieckie na pewno ulegnie pokusie perspektywy wyjścia na komunikacjenaszej 6 i 26 armii w celu odcięcia ich od umocnionych rejonów, znajdujących się na linii starej

granicy. Purkajew zaś negował tę możliwość. Przypuszczał on, że dowództwo niemieckie zrobiwszystko, by przedrzeć się do Kijowa. Mimo to dowódca Frontu nalegał jednak na wysunięcie 24korpusu zmechanizowanego oraz 199 dywizji piechoty i trzech brygad artylerii przeciwpancernej nalinię Starokonstantynów - Nowy Wiśniowiec.)

Tymczasem telegraf nadal przekazywał zarządzenia szefa Sztabu Generalnego: „W związku z naruszeniem granicy przez Węgry zorganizować dokładną obserwację i rozpoznanie w kierunku naMukaczewo. Komisarz ludowy nalega zwłaszcza na zamknięcie wyłomu na odcinku Łuck-Stanisławczyk, aby izolować wklinowan e zgrupowanie zmotoryzowane przeciwnika. Równocześnienależy je dobić w rejonie Ostróg - Dubno - Równe. W tym celu oddziały pancerne Łukina w pełnymskładzie rzucić w kierunkach na Zdołbunów i Mizocz. Wpłyńcie na Riabyszewa, by atakował, jak

należy, zwłaszcza czołgami KW i T-34“.

Page 99: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 99/328

Kirponos odpowiedział, że Łukin prawie wszystkie swe oddziały pancerne odesłał już do FrontuZachodniego, a korpus zmechanizowany Riabyszewa jest wykrwawiony do ostateczności.

Żukow jednak podkreślił, że Naczelne Dowództwo żąda zwrócenia głównej uwagi na rozwój wydarzeńna kierunku Szepetówki, to jest na odcinku grupy Łukina, i „po zorientowaniu się w sytuacji

przedstawienia obiektywnej oceny możliwości zniszczenia zgrupowania przeciwnika, które się tamprzedarło“. Przy końcu rozmowy szef Sztabu Generalnego poinformował Kirponosa o położeniusąsiednich Frontów. Jego ocena była zgoła optymistyczna. „U sąsiada z prawa (Front Zachodni)sytuacja się poprawia. Wszystkie jego oddziały porządkują się - odszukano je i są wycofywane na linięstarej granicy. Miński Rejon Umocniony nie został przełamany, Mińsk w naszych rękach... Oddziałyzmechanizowane Pawłowa7 w sile czterech korpusów przygotowują się teraz do pobicianieprzyjacielskich korpusów zmechanizowanych w rejonie Słucka. Towarzysz Stalin specjalnie nalega i domaga się, by uderzać na korpusy przeciwnika z tyłu, odcinając ich drogi zaopatrzenia. Właśniewam taka sposobność się nadarzyła i wykorzystując ją możecie dać dobrą nauczkę butnemuprzeciwnikowi“.

Ponętny plan, tylko nie mieliśmy możliwości, by go zrealizować. Od pierwszego dnia wojny bowiemna barki wojsk radzieckich zwaliło się brzemię ponad ich siły i przytłaczało je, nie pozwalając sięwyprostować.

Aparat znów zaczął stukać. „Fiedorenko 8 - zawiadamiał Żukow - wysłał wam części zapasowe doczołgów. Czuwajcie nad ich ruchem“.

Wiadomość ta ucieszyła Kirponosa- przecież znaczna część ocalałych starych szkolno-bojowychczołgów stanęła z powodu braku części zapasowych.

Zadanie, które tego dnia Moskwa stawiała wojskom prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego, na ogół odpowiadało wytworzonej sytuacji, było jednak trudne do wykonania. W tymczasie 5 a rmia za cenę ogromnych wysiłków powstrzymywała napór nieprzyjaciela. Nie była onazdolna do aktywnych działań w szerszym zakresie. W sposób nieuzasadniony przeceniano równieżmożliwości grupy generała Łukina. Jego nieliczne i w pośpiechu sklecone oddziały znajdowały się naostrzu głównego uderzenia wojsk niemieckich i można było tylko się dziwić, w jaki sposób się jeszczetrzymały. Być może w Sztabie Generalnym oczekiwano, że Łukin rzuci do natarcia swe dywizjepancerne. Te jednak były już wysłane do Frontu Zachodniego. W dyspozycji Łukina pozostawał tylko jeden pułk pancerny. Jak on z tak skromnymi siłami przez cały tydzień wytrzymał napór niemieckiejlawiny pancernej? Ileż energii i zdecydowania wymagało to od dowódców! Jaką wytrwałość i ofiarność wykazali żołnierze!

Dowódca Frontu rozkazał mi przynieść notatkę z jego rozmów z Żukowem. W tym czasie w jegogabinecie znajdowali się Chruszczow i Purkajew. Kirponos kazał mi odczytać taśmę telegrafu. Powymianie poglądów wszyscy zgodzili się, że podjęta w dniu dzisiejszym decyzja wznowieniaprzeciwuderzenia 1 lipca na prawym skrzydle Frontu w pełni odpowiada wytycznym, przekazanymprzez szefa Sztabu Generalnego.

W kolejnym rozkazie bojowym postawiono 5 armii zadanie wykonania 1 lipca uderzenia z rejonuCumań- Stawsk- Klewań (na północny zachód od Równego) w celu odcięcia nieprzyjacielskiegozgrupowania zmotoryzowanego i zlikwidowania luki między 5 i 6 armią.

7 Dowódca Frontu Zachodniego 8 Szef Zarządu Samochodowo-Pancernego Armii Czerwonej

Page 100: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 100/328

Page 101: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 101/328

wzgórza wzdłuż głębokiego, o stromych zboczach, parowu. Kierowca z rozpędu poprowadził naszsamochód, ZiS-101, na wzniesienie. Ciężki wóz z wysiłku jęczał, chybocząc się z boku na bok i dalekorozb ryzgując błoto. Na zakręcie, prawie na samym szczycie wzgórza, silnik głucho kichnął i zamilkł.Wóz ruszył do tyłu, zsunął się z drogi i nabierając szybkości ześlizgiwał się po stromym zboczu.Pobladły kierowca, odwróciwszy się do tyłu, gorączkowo kręcił kierownicą. Pomyślałem o znajdujących się przy mnie ważnych dokumentach operacyjnych. Schwyciłem zawierającą je walizę i nawet już uchyliłem drzwiczki, by wyskoczyć. Jednakże wóz, kierowany wprawną ręką, stoczył się narówne miejsce i stanął. Kierowca powoli wytarł drżącą dłonią spoconą twarz:

- No, wydaje się, już po strachu...

Poleciwszy swemu adiutantowi, lejtenantowi Bochor owowi, wyciągnąć ZiS-a z parowu, chwyciłemswą drogocenną walizę, z trudem wygramoliłem się na drogę i wsiadłem do pierwszego lepszegowozu. Wkrótce wyjechaliśmy na równinę i już mknęliśmy ulicami Płoskirowa (obecnie miastoChmielnicki).

Położony nad brzegiem Bohu, Płoskirów był ważnym węzłem dróg, które jak żmije pełzły w kierunkuTarnopola, Szepetówki, Winnicy i Kamieńca Podolskiego. W związku z tym wydał mi się nie bardzokorzystny wybór miejsca nowego stanowiska dowodzenia. Dużych węzłów drogowych lotnictwoniemieckie nigdy nie zostawiało w spokoju. Stąd jednak łatwiej można było dowodzić, wykorzystując w pewnej mierze stałe linie łączności i szeroko rozgałęzione komunikacje.

Zastałem swych kolegów przy wytężonej pracy. Łączność z armiami nawiązano. Nasi wysłannicy popowrocie z wojsk do sztabu meldowali, że rozkazy bojowe zostały doręczone i dowódcy przystąpili doich wykonania.

Po raz pierwszy od początku wojny dość wyraźnie wyjaśniała się sytuacja na naszym skrzydlepółnocnym. Korpus Fiediuninskiego, po wycofaniu się w sposób zorganizowany z rejonu Kowla,umocnił się na prawym brzegu Stochodu i pomyślnie odpierał ataki nieprzyjaciela. Na lewo od niegowzdłuż brzegu Styru zajmował stanowiska obronne 31 korpus piechoty. Jego 195 dywizję piechotyKirponos rozkazał wycofać do swego odwodu do rejonu Czartoryjska.

Wzdłuż szosy Łuck-Równe prawie na 50-kilometrow ym froncie odpierały nieprzyjaciela dywizjepancerne 9 korpusu zmechanizowanego. Generał K. Rokossowski, nie mając możności utworzeniazwartej linii obrony, wycofał do drugiego rzutu swą dywizję zmotoryzowaną, by kontratakując nią,odrzucać przedzierające się to tu, to tam ruchliwe grupy nieprzyjacielskie. Związki taktyczne 19korpusu zmechanizowanego generała N. Fieklenki zatrzymały przeciwnika na rzece Horyń na wschódod Równego i, stanąwszy silnie okrakiem na szosie Równe-Nowogród Wołyński, zacięcie odpierały

ataki niemiecki ch oddziałów pancernych i zmotoryzowanych. Na południe od korpusu Fieklenki nadalpo bohatersku biły się oddziały grupy generała Łukina. Stare ukraińskie miasto Ostróg już kilkakrotnieprzechodziło z rąk do rąk. Obecnie oddziały radzieckie, wyparte w przed dzień z tego miasta, znówkontratakowały nieprzyjaciela, usiłując odzyskać dawne pozycje. Między lewym skrzydłem grupyŁukina i prawym skrzydłem 6 armii, które urywało się gdzieś na południowy wschód od Dubna,istniała ogromna luka, nadzorowana jedynie przez pododdziały rozpoznawcze.

Usiłując w tych trudnych warunkach utworzyć zgrupowanie uderzeniowe w celu wykonania nowegoprzec iwuderzenia, dowódca armii Potapow wycofał do drugiego rzutu oddziały 22 korpusuzmechanizowanego, z eśrodkowując go w odległości 40 kilometrów na północny wschód od Łucka.Wycofał on również 27 korpus piechoty, w którym faktycznie pozostały tylko 135 dywizja piechoty

i jeden pułk piechoty 87 dywizji. (O pozostałych jej pułkach oraz o oddziałach 124 dywizji piechoty,

Page 102: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 102/328

Page 103: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 103/328

W ciężkich walkach wycofywaliśmy związki taktyczne 6 i 26 armii od granicy na nowe pozycje nawschód od Lwowa. Odwrót osłaniały najwytrwalsze oddziały. W 15 korpusie zmechanizowanymspadło to zadanie na 669 pułk piechoty zmotoryzowanej 212 dywizji zmotoryzowanej. Gdynieprzyjaciel się zbliżał, pułkownik W. Bardadin podrywał pułk do kontrataku. Żołnierze zacieklerzucali się na wroga. Siły były nierówne. Nierzadko w toku walki poszczególne pododdziały bywały

okrążone. Za każdym razem jednak zdecydowanym atakiem wydostawały się z matni i wyw alczałysobie drogę do sił głównych pułku. Niemcy okrążyli 6 kompanię piechoty zmotoryzowanej. Oto jużznajdują się na jej pozycjach. Zdawałoby się, że to już koniec. W tejże chwili jednak dowódca plutonulejtenant S. Arakielian rzucił się do walki wręcz. Zapał dowódcy udzielił się żołnierzom. Arakielianzostał ranny, lecz szedł naprzód. Bagnetem, kolbą i granatami żołnierze przebili mur nieprzyjaciela i połączyli się z pułkiem.

Obok oddziałów 15 korpusu zmechanizowanego w rejonie Krzemieńca walczyła 14 dywizja kawaleriigenerała majora W. Kriuczenkina. Od niej także do sztabu Frontu dochodziły wiadomości, z którychkażda prosiła się na łamy gazety. W 29 pułku czołgów tej dywizji jednym z plutonów czołgówdowodził komunista, młodszy lejtenant N. Krawiec. Idąc na pomoc swym przyjaciołom-kawalerzystom, czołgiści śmiało kierowali swe wozy bojowe w samo piekło walki. Tak było i tymrazem.

Krawiec poprowadził swój pluton na spotkanie nacierających czołgów niemieckich. Zręczniemanewrując, on sam i jego podwładni odpierali je celnymi strzałami z dział i seriami karabinówmaszynowych. Nagle nastąpił wybuch. W czołg Krawca trafił pocisk. Kierowca-mechanik i strzelecwieżowy zostali zabici. Dowódca, kontuzjowany i ogłuszony, z trudem dowlókł się do szczelinyobserwacyjnej. Czołgi nieprzyjacielskie zbliżały się. Krawiec zebrał wszystkie swe siły, załadował i wycelował działo. Wystrzelił, jeszcze raz wystrzelił i jeszcze... Dwa nieprzyjacielskie czołgi zapaliłysię. Trzeci jednak wziął na cel czołg radziecki.

Od uderzenia pocisku zaklinowała się wieża. Nie można było dalej strzelać. Wtedy Krawiec odsunąłzabitego kierowcę i siadł za dźwignie kierujące. Rozpędził wóz i całym jego ciężarem wpadł na czołgnieprzyjacielski.

Tak więc nie tylko radzieccy lotnicy, lecz także i czołgiści nierzadko stosowali taranowanie, byle tylkozniszczyć wroga.

W tej samej walce wyróżnił się kawalerzysta-cekaemista, starszy szeregowiec Manukian, dawnynaftowiec z Baku. Osłaniając odwrót swego szwadronu, otrzymał sześć ran, ale dalej prowadził ogień,dopóki koledzy nie umocnili się na nowej pozycji.

Żołnierze mieli z kogo brać przykład. Pod naporem nieprzyjaciela odpływały w tył pododdziały 76 pułku kawalerii. Stawiało to w trudnejsytuacji sąsiedni pułk - Niemcy mogli wyjść na jego tyły. I, oto, gdy kawalerzyści już tracili nadzieję napowstrzymanie nieprzyjaciela, ukazał się jeździec z obnażoną szablą. „Za mną!“ - usłyszeli żołnierze

jego okrzyk. W jeźdźcu rozpoznali starszego komisarza batalionowego D. Dobruszyna i poderwali siędo gwa łtownego ataku. Skąd wzięły się siły- przecież dopiero co cofający się pułk zaciekłym atakiemodrzucił wroga.

W rejonie Lwowa, gdzie walczył 4 korpus zmechanizowany, główny ciężar walk straży tylnej przypadł8 dywizji pancernej. Jej oddziały raz po raz musiały walczyć okrążone przez nieprzyjaciela.Wydostawały się jednak z okrążenia i znów zamykały drogę wojskom niemieckim.

Page 104: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 104/328

Wiele godzin w oderwaniu od sił głównych toczyły walkę bataliony 8 pułku piechoty zmotoryzowanej.Starszy lejtenant Muradian podejmował atak za -atakiem, wszędzie jednak batalion natrafiał napotężną zaporę ogniową. Muradian ponownie zebrał resztki swych kompanii i poprowadził je w celuprzełamania okrążającego pierścienia. Bez okrzyku, bez strzału ruszyli żołnierze i odrzucilinieprzyjacielskie tyraliery. Niosąc rannych na rękach, bohaterzy ci przebili się do swoich. Odwrót

batalionu osłaniał czołg kaprala P. Woronowa. Odczekawszy aż ostatni piechurzy skryli się w lesie,czołg radziecki, ostrzeliwując się, skierował się za nimi, trafił jednak na błotnisty odcinek. Niemcyotoczyli ugrzęzły wóz bojowy. Podejść blisko nie pozwalał im celny ogień karabinu maszynowego i pistoletów maszynowych załogi czołgu. Wobec tego wytoczyli armatę. Zdołała jednak wystrzelićtylko raz. Stanąwszy przy dziale, Woronow już pierwszym pociskiem ją rozbił. W nocy czołgistomudało się wyprowadzić wóz na twardy grunt i ruszyć do swoich. Po drodze zabrali czterech rannychwłasnych żołnierzy.

W 81 dywizji zmotoryzowanej ostatnia wycofywała się kompania czołgów. W wirze walki do czołgumos kwianina S. Borisowa podpełzli dwaj ciężko ranni piechurzy. Czołgiści ich zabrali.Czerwonoarmiści opowiedzieli, że po drodze widzieli rannego pułkownika. Pozostał w polu, gdyż niemieli sił go nieść. Niewiele myśląc, Borisow poprowadził swój czołg na wroga. Nie zatrzymał go gęstyogień. Rozgniótłszy dwa ciężkie karabiny maszynowe, baterię moździerzy oraz rozpędziwszy okołokompanii piechoty, Borisow i żołnierze jego załogi odszukali rannego, ostrożnie przenieśli pułkownikado czołgu i przebili się do swoich. Życie oficera zostało uratowane.

Kiedy wojska radzieckie opuszczały miasto Żółkiew, pozostawały w nim duże składy artyleryjskie. Bynie dostały się w ręce wroga, polecono je zniszczyć przedstawicielowi sztabu artylerii 6 armii,majorowi M. Irżewskiemu. Major z grupą przydzielonych mu saperów pojechał wykonać zadanie.Ledwo zdążył dotrzeć do składów, gdy Niemcy wdarli się do miasta. Grupa majora została odcięta. Coczynić? Przebijać się do swoich, nie wykonując rozkazu?... Major Irżewski wysyła ochronę składów

(pozostała na swych posterunkach) i część saperów, by odpierali ataki hitlerowców, a z pozostałymirozpoczyna minowanie stosów amunicji. Gdy pracę zakończono, rozkazuje podkomendnym przebijaćsię z okrążenia, a sam z jed nym saperem zostaje. Nieliczni żołnierze, którzy dotarli do swoich,opowiadali później, że hitlerowcy na ich oczach wdarli się na teren składów, w tej samej chwili jednakwszystko zniknęło w dymie i płomieniach. Za cenę życia major Irżewski wykonał rozkaz.

Podobna historia miała miejsce pod Przemyślem. W zajętym przez Niemców rejonie pozostało 16wagonów materiałów wybuchowych. Nie można było dopuścić, by wpadły w ręce nieprzyjaciela.Grupa saperów z lejtenantem Grigorjewem na czele przeniknęła na teren skł adu i na oczachNiemców wysadziła go w powietrze.

Dochodziły nas także wieści o ofiarności żołnierzy wielu oddziałów, osłaniających odwrót 26 armii.

W 8 korpusie piechoty grupa żołnierzy z korpuśnego 233 pułku artylerii z lejtenantem Kowtanem naczele prze niknęła na tyły nieprzyjacielskie i zdobywszy trzy działa dużego kalibru otworzyła z nichogień do Niemców. Popłoch wywołany tą napaścią pomógł pułkowi oderwać się od przeciwnika.

W straży tylnej (ariergardzie) 72 dywizji piechoty górskiej walczył pluton na czele z oficerempolitycznym Kołbancewem. Jego żołnierze odpierali ataki Niemców do ostatniego naboju. Zginęliwszyscy, lecz na kilka godzin zatrzymali wroga.

Bardziej skutecznie zaczęli też pomagać wojskom naziemnym radzieccy lotnicy. 4 korpus lotnictwa dalekiego zasięgu, działający na kierunku południowo-zac hodnim, gromił odwody i ważne

nieprzyjacielskie obiekty tyłowe. Lotnictwo Frontu zaś skupiło swe wysiłki na posuwających sięzgrupowaniach niemieckich i na odpieraniu nieprzyjacielskich nalotów powietrznych.

Page 105: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 105/328

Korpusem lotnictwa dalekiego zasięgu dowodził W. Sudiec- porywczy, szczupły pułkownik, uparty i niezmordowany przy wykonywaniu bojowego zadania.

Bombowce dalekiego zasięgu latały bez odpowiedniej osłony. Za każdym razem narażone były naataki nie mieckich myśliwców i artylerii przeciwlotniczej. Korpus ponosił straty, niemniej jednak

ciężkie samoloty stale wznosiły się w powietrze i leciały na zachód. Lotnictwo niemieckie nadal panowało w powietrzu. Warunki te wymagały od radzieckich lotnikówogromn ego męstwa. Często dało się widzieć, jak trzy-cztery myśliwce z czerwonymi gwiazdaminawiązywały walkę z dziesięcioma, a nawet dwudziestoma samolotami niemieckimi.

Dowódca eskadry 164 pułku lotnictwa myśliwskiego 15 dywizji lotniczej, kapitan P. Samsonow,towarzysząc bombowcom nad Rawą Ruską sam jeden wszczął walkę z ośmioma niemieckimimyśliwcami. Trudno było uwierzyć, że wyjdzie żywy z tej walki. Ten jednak nie tyl ko ocalał, lecz nawetstrącił jeden samolot nieprzyjacielski.

Ciężka próba przypadła lotnikom eskadry 224 pułku bombowców 17 dywizji lotniczej. Lecieli oni na

bombardowanie kolumn nieprzyjacielskich bez osłony myśliwców. Prowadził eskadrę T. Koszmiakow.Nad Dubnem bombowce dostały się w huraganowy ogień artylerii przeciwlotniczej. Koszmiakowwyprowadził eskadrę ze strefy ognia. Zaraz jednak napadły na nią myśliwce. Trzy z nich rzuciły się nasamolot prowadzący. Oto jeden już zaszedł go od ogona. Ale Niemiec za wcześnie cieszył sięzwycięstwem - strzelec-radioteleg rafista Płaksunow celną serią go strącił. Inne myśliwce stały sięostrożniejsze i trzymały się w dalszej odległości. Odpierając je, radzieckie samoloty zrzuciły bomby nacel. Kiedy eskadra powróciła na lotnisko, w samolocie Koszmiakowa naliczono 112 przestrzelin.

Na czwórkę bombowców, prowadzoną przez kapitana K. Asaułowa (48 pułk lotnictwa bombowego tejsamej dywizji lotniczej), napadło 16 „Messerschmittów“. Radzieccy lotnicy przyjęli walkę. I zaszło cośzgoła nieprawdopodobnego - bombowce strąciły cztery nieprzyjacielskie myśliwce, a pozostałeodpędziły. Zadanie zostało wykonane.

Pilot Katajew ze strzelcem- radiotelegrafistą Mitr of anowem z 94 pułku bombowego 62 dywizjilotniczej zostali zaatakow ani przez trzy myśliwce już w czasie powrotu z bombardowania. Zręcznymmanewrem i celnym ogniem Katajew i Mitrofanow nie tylko ocalili swój samolot, lecz nawet strącili

jednego „Messers chmitta“. Na lotnisku ze zdenerwowaniem i zachwytem obserwowano tę walkę.Ledwo bombowiec wylądował, koledzy rzucili się, by pogratulować bohaterom. Pilot był ranny, miał jednak jeszcze tyle siły, że mógł wyjść z kabiny, ale strzelca- radiotelegrafistę musiano wynieść.Okazało się, że walczył, będąc ciężko ranny.

A z jakim nie pokojem śledzili przyjaciele pojedynek starszego lejtenanta S. Prusienki, lotnika z 226pułku lotnictwa bombowego tejże dywizji, z nieprzyjacielskim myśliwcem. Bombowiec miotał się to w jedną, to w drugą stronę, uchylając się od ataków i równocześnie częstując myśliwca celnymiseriami. Wreszcie radziecki samolot wylądował na lotnisku. Gdy żołnierze podbiegli do niego, pilotstracił przytomność. Twarz miał we krwi, która zalewała mu oczy. Zdumiewające, jak w takim staniemógł toczyć walkę i wylądować?

Mógłbym przytoczyć mnóstwo takich przykładów. Zaiste, bohaterstwo naszych ludzi jestbezgraniczne. A pierwszymi wśród najodważniejszych byli komuniści. W boju wszyscy się na nichwzorowali.

Tylko dzięki masowemu bohaterstwu żołnierzy i oficerów odwrót odbywał się ze stosunkowo małymi

stratami. Udawało się nawet wywozić w porę do tyłu prawie cały cenniejszy dobytek. Lokalneorganizacje partyjne i państwowe dokonywały tytanicznych wysiłków przy ewakuacji miast.

Page 106: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 106/328

Pracowały one w ścisłym kontakcie z dowództwem wojskowym. Ewakuacja odbywała się w nieprawdopodobnie trudnych warunkach - linie kolejowe raz po raz uszkadzało lotnictwonieprzyjaciela i jego dywersyjne desanty powietrzne. Z niewyczerpaną energią i odwagą kolejarzeodbudowywali tory i prowadzili pociągi pod nieustannymi bombardowaniami. Dużej pomocyudzielały im radzieckie wojska kolejowe. Szczególnie pochlebnie odzywali się miejscowi towarzysze o

żołnierzach i oficerach brygady wojsk kolejowych pułkownika P. Kabanowa. Jej bataliony nie tylkoszybko odbudo wywały zniszczone odcinki linii, lecz także nierzadko prowadziły zacięte walki z nieprzyjacielskimi oddziałami dywersyjnymi.

Ku starym rejonom umocnionym

Przedarcie się wojsk nieprzyjacielskich początkowo na Ostróg, a następnie na Równe groziło stronieradzieckiej poważnymi następstwami. Działające na tym kierunku niemieckie oddziały pancerne

generała Kleista z dnia na dzień były wzmacniane. Wspierały je i pomagały im nieodstępne dywizje«piechoty 6 armii niemieckiej.

Ostrze potężnego klina wojsk hitlerowskich, związanego na razie atakami radzieckich korpusówzmechanizowanych ze skrzydeł, skierowane było, jak poprzednio, na niewielką liczebnie grupęgenerała Łukina. Za nią do samego Kijowa nie mieliśmy nic. Było jasne, że jeśli grupa Łukina niewyt rzyma, nieprzyjaciel wyjdzie na głębokie tyły sił głównych Frontu Południowo-Zachodniego.Groźba ta niepokoiła każdego z nas. We wszystkich rozmowach przebijała się myśl, że bitwa graniczna

jest przegrana i trzeba wycofać wojska na linię starych rejonów umocnionych. Jednakże nikt niedecydował się tego powiedzieć głośno. Wszyscy rozumieli, że umocnione rejony, rozmieszczone nalinii starej granicy państwowej, nie są jeszcze gotowe na przyjęcie wojsk i nie mogą zapewnić solidnej

obrony. A czasu i sił na doprowadzenie ich do gotowości bojowej było zbyt mało. Nasz niepokój podzielała także Moskwa. 30 czerwca otrzymaliśmy rozkaz, zupełnie zmieniającywcześniej zatwierdzony plan działań. Telegram wskazywał, że wojska Frontu Południowo-Zachodniego do lipca mają odejść na rubież rejonów umocnionych: Korosteńskiego, Nowogródzko-Wołyńskiego, Szepetowskiego, Star okonstantynowskiego i Płoskirowskiego. W związku z tymprzylegająca również do naszego lewego skrzydła 18 armia Frontu Południowego musiała wycofaćswe prawosk rzydłowe oddziały do Umocnionego Rejonu Kamieńca Podolskiego (na rzece Zbrucz). W celu stopniowego wyrównania linii wycofujących się wojsk naszemu Frontowi rozkazano do 6 lipcatrzymać pozycję pośrednią: Sarny - rzeka Słucz- Ostróg - Skałat - Czortków - Kołomyja - Berchomet.

Dla tych z nas, którzy w tym czasie często obcowali z dowódcą Frontu, było zupełnie jasne, żeotrzymany rozkaz odejścia na linię starych rejonów umocnionych w pełni odpowiadał jego zamiarom.Tylko właściwe Kirponosowi zdyscyplinowanie, jakieś szczególne przeświadczenie o bezspornościrozkazów nie pozwoliły mu samemu prosić Moskwy o zgodę na ten odwrót.

Dowódca Frontu, nie tracąc czasu, bardzo dokładnie i obszernie wyłożył swój ogólny zamiarwycofania wojsk i zorganizowania obrony na nowej linii. Widocznie organizację tego rodzajumanewru miał zawczasu przemyślaną. Przedstawiając swe rozwiązanie, generał Kirponos specjalniepodkreślił niebezpieczeństwo, jakie kryje w sobie głębokie wklinowanie się nieprzyjaciela z rejonówRównego i Ostroga na tyły sił głównych Frontu. Aby nie pozwolić Niemcom na ten niebezpieczny dlanas manewr, dowódca Frontu rozkazał 5 armii, by wspólnie z 6 armią wzmogła napór na skrzydła

nieprzyjacielskiego zgrupowania uderzeniowego, zapobiegając w ten sposób wszystkim jego próbomrozwinięcia przełamania.

Page 107: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 107/328

Teraz wznowienie przeciwuderzenia na lewym skrzydle 5 armii nabierało właściwego sensu - miałozwiązać nieprzyjacielskie zgrupowanie uderzeniowe i tym samym ułatwić planowy odwrót własnychwojsk.

Zgodnie z zamiarem dowódcy Frontu, armie rozpoczynały odwrót w różnym czasie: armie skrzydłowe

- 5 i 12 - w nocy na 1 lipca, a armie centrum - 6 i 26 - w nocy na 2 lipca. W ten sposób dowództworadzieckie spodziewało się wyrównać linię frontu (prawe skrzydło 5 armii i 12 armia znajdowały sięznacznie bardziej na zachód od pozostałych sił Frontu). Dla zapewnienia planowego odwrotu każdejarmii wyznaczono pozycję pośrednią, którą miała utrzymywać przez określony czas.

Po przekonaniu się, że właściwie zanotowałem decyzję, dowódca Frontu pozwolił mi odejść, każąc nagodzinę 21.00 przedstawić sobie projekt rozkazu bojowego do odwrotu i zorganizowania obrony nanowej linii.

Powróciwszy do siebie do oddziału operacyjnego, przystąpiłem niezwłocznie do wykonania zadania. W celu przyspi eszenia pracy poleciłem pułkownikowi Zachwatajewowi opracowanie projektu rozkazubojowego, a sam zabrałem się do planowania obrony na nowej linii.

Czas nagli, spieszymy się. Jednakże im bardziej konkretną formę przybierają opracowywanedokumenty operacyjne , tym wyraźniej zarysowują się nierozwiązane poszczególne problemy.Niepokoi mnie zwłaszcza wyraźnie liniowe ugrupowanie własnych wojsk w obronie, brak drugichrzutów i silnych odwodów zarówno w armiach, jak i na szczeblu Frontu. Jeśli nie wprowadzi się zmian,to liniowość ta nieuchronnie utrzyma się także przy odwrocie. A wtedy nieprzyjacielowi łatwo będzieprzełamywać nasz front na poszczególnych kierunkach i przecinać komunikacje wycofujących sięwojsk. Należy koniecznie dokonać choćby minimalnego przegrupowania sił, by zorganizować odwrótprzeskokami i tym sposobem nie dopuścić do podejścia wojsk niemieckich do nowej pozycji obronnejrównocześnie z cofającymi się oddziałami Frontu.

Idę do szefa sztabu i przedstawiam mu swój pogląd. Proponuję, by jak najwięcej sił wycofać dodrugich rzutów armii i równocześnie utworzyć dostatecznie silny odwód Frontu, który mógłbyparować oskrzydlające manewry przeciwnika.

Szef sztabu wysłuchał mnie i swoim zwyczajem nie odpowiedział od razu. Uważnie przestudiowawszymapę, niespiesznie ją złożył, wsunął pod pachę i dał mi znak, bym udał się za nim.

Weszliśmy do gabinetu dowódcy Frontu. Kirponos, kreślący coś zawzięcie na mapie, uniósł głowę.Purkaj ew rozłożył przed nim swą mapę i przedstawił konkretny plan przegrupowania. Propozycje byłyprecyzyjne i wyczerpujące. Zrozumiałem, że szef sztabu przed moim referatem przemyślał wszystkiete problemy. Kirponos w zadumie chodził po gabinecie. W pewnej chwili zatrzymał się, pochylił nadmapą i jeszcze raz uważnie się jej przyjrzał, po czym z nie ukrywanym ubolewaniem powiedział:

- Za późno, Maksimie Aleksiejewiczu. I tak za długo czekaliśmy z odwrotem. Niemcy mogą uprzedzićnas i odciąć od starych rejonów umocnionych. Dlatego też nie mamy czasu na przegrupowanie.Każemy dowódcomarmii w miarę możności przegrupować swe wojska w toku odwrotu... OdwódFrontu zaś można utworzyć już teraz. Niechaj go stanowią czwarty, ósmy i piętnasty korpuszmechanizowany, którym już kazaliśmy wycofać się z walki, oraz dwie dywizje piechotyczterdzies tego dziewiątego korpusu.

- Ależ to za mało! We wszystkich trzech korpusach zmechanizowanych nie uzbiera się więcej niż stoczołgów i to na froncie długości pięciuset kilometrów!

Gładząc srebrzyste skronie, co było oznaką wzmagającego się rozdrażnienia, Kirponos sucho uciął:

Page 108: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 108/328

- Jest to, niestety, wszystko, co możemy teraz wyciągnąć. Armiom i tak jest ciężko, zwłaszcza nanaszym prawym skrzydle.

- W takim razie zgoda...

Przekazując mi mapę i pozwalając odejść, szef sztabu zaczął omawiać z dowódcą Frontu niektóreproblemy czekającego nas odwrotu.

Zdążyliśmy przygotować na wyznaczoną godzinę projekt rozkazu bojowego i mapę, na której byłynaniesione pośrednie rubieże odwrotu każdej armii, nowe rozgraniczenia między nimi i pasy obronyarmii na linii starych rejonów umocnionych. O północy rozkaz bojowy był podpisany. Jegoegzemplarze wręczono oficerom łącznikowym, którzy nie zwlekając wylecieli do armii.

W działaniach bojowych wojsk Frontu Południowo-Zachodniego rozpoczęła się nowa faza. Od tejchwili musieliśmy myśleć o odwrocie.

Uspokajaliśmy siebie- zbierzemy siły, wtedy uderzymy i popędzimy wroga. Jeden z powracających z wojsk oficerów opowiadał, jak pewien dowódca pododdziału wyjaśniał żołnierzom cel odwrotu:„Odejdziemy na starą granicę, gdzie mamy przygotowane umocnione rejony, wyczerpiemy tamfaszystów, a potem pogonimy ich do Berlina“.

Tak, chyba wszyscy, od szeregowca do dowódcy Frontu, wierzyliśmy niezachwianie, że na linii starychrejonów umocnionych zatrzymamy nieprzyjaciela. W niczyjej głowie nie powstała nawet myśl o możliwości dalszego odwrotu.

Mieliśmy przed sobą skomplikowane zadanie - wycofać się w sposób zorganizowany na nowąpozycję, mając przed sobą silnego przeciwnika, dosłownie depczącego nam po piętach.

Człowiekowi niezbyt doświadczonemu w sprawach wojskowych odwrót może się wydać sprawą

prostszą od natarcia. Ale bynajmniej tak nie jest. Cofająca się strona zawsze znajduje się w mniejdogodnej sytuacji. Odwrót przygnębia żołnierza - nie ma nic gorszego od świadomości, iż wróg tymrazem okazał się silniejszy od nas i oto depcze już naszą ziemię rodzinną, my zaś nie możemy położyćtemu kresu. Żołnierz nacierający ma zupełnie innych nastrój - jest pełen entuzjazmu z powoduzwycięskiego rozwoju wydarzeń, rwie się naprzód, każdy krok dodaje mu sił.

Z wojskowego punktu widzenia odwrót to niezwykle skomplikowany manewr. Trzeba umiećprzechytrzyć nieprzyjaciela, spod samego nosa wycofać mu wojska z minimalnymi stratami, byzachować, a następnie zgromadzić siły do nowego uderzenia. Przy tym dokonać tego należy w warunkach, gdy inicjatywa znajduje się w rękach przeciwnika, gdy trudno jest określić, gdzieprzygotowuje on kolejne uderzenie, gdzie zamierza urządzić pułapkę.

Lenin uczył, że „nie można zwyciężyć, nie nauczywszy się przeprowadzać w sposób właściwy natarcia i odwrotu“, i nie przestawał powtarzać, że jest ważne, by w razie potrzeby umieć wycofać się w największym porządku, z najmniejszym uszczerbkiem dla armii, z zachowaniem jej trzonu. Leninmówił o walce rewolucyjnej, ale to odnosi się także do spraw wojskowych. Nie można zwyciężyć bezopanowania wszystkich środków i form walki.

Przed wojną, nie ma co tego ukrywać, przeważnie uczyliśmy się nacierać. A do tak ważnegomanewru, jak odwrót, nie przykładaliśmy należytej wagi. Obecnie za to płaciliśmy. Okazało się, żedowódcy i sztaby nie byli dostatecznie przygotowani do organizowania i przeprowadzania manewruodwrotowego. Teraz, w drugim tygodniu wojny, musieliśmy faktycznie od nowa uczyć sięnajtrudniejszej sztuki - sztuki wykonania odwrotu.

Page 109: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 109/328

Gdy rozkaz wysłano już do wojsk, dowódca Frontu postanowił wysłuchać referatu swego pomocnikado spraw rejonów umocnionych, generała Sowietnikowa. Ten przygotował referat z właściwą muskrupulatnością i rzetelnością. Jego zdaniem, tylko rejony umocnione Korostenia, NowogroduWołyńskiego i Letyczewa znajdowały się w gotowości bojowej. Były obsadzone, choć nielicznymi, leczstałymi załogami, złożonymi z pododdziałów artylerii i karabinów maszynowych. W ten sposób

stworzono tam już podstawę systemu ognia. Z chwilą przybycia wojsk znajdujących się w poluzdolność obronna tych rejonów bardzo się zwiększy. Co się zaś tyczy innych rejonów umocnionych, tofaktycznie nie mają one ani gotowych do walki stanowisk ogniowych, ani załóg. Wszystko w nichtrzeba tworzyć na nowo.

Szef zarządu inżynieryjnego Frontu, generał A. Iljin-Mitkiewicz, kierownik odbudowy tych rejonówumocnionych, dodał, że znajdujące się tam stanowiska ogniowe spiesznie doprowadzane są doporządku, ale uzbrojenia dla nich nie ma. Cała nadzieja w tym, że wycofujące się oddziały w poręzajmą umocnienia i zainstalują tam swą broń.

I znów zadanie z wieloma niewiadomymi. Czy saperzy i artylerzyści zdążą w pozostałych niewielu

dniach przygotować rejony umocnione? Czy wycofujące się oddziały zdołają uprzedzić nieprzyjaciela i zająć te pozycje? Czy uda się im w porę zorganizować system ognia? Najbardziej niepokoił nasumocniony rejon, znajdujący się na styku 5 i 6 armii, akurat na tym odcinku naszego frontu, gdziekierowało się główne uderzenie nieprzyjacielskiego zgrupowania. Podobna sytuacja powstała takżena styku rejonów umocnionych Mohylowa Podolskiego i Letyczewa, to jest na granicy między naszymi Południowym Frontem. Obecnie podejmowano wszelkie kroki, by umocnić te odcinki. Na to jednakpotrz ebny był czas.

Wojska rozpoczęły odwrót. Do manewru tego przykuta była nie tylko nasza uwaga. Interesowała sięnim również Kwatera Główna i Sztab Generalny. Po kilka razy dziennie Moskwa przywoływała doaparatu Kirponosa i Purkajewa. Rankiem 1 lipca byłem świadkiem rozmowy naszego szefa sztabu zŻukowem. Z pierwszych już słów stało się jasne, że Kwaterę Główną niepokoi groźba, jaka zawisła nadpozostałymi znacznie w tyle oddziałami 26 i 12 armii. Żukow rozpoczął rozmowę od tego, że zapytałPurkajewa, jaką decyzję powzięto w stosunku do lewoskrzydłowych armii Frontu. Po wysłuchaniuodpowiedzi podkreślił niebezpieczeństwo odciągnięcia naszych sił głównych od linii rejonówumocnionych. Powiedział on: „Biorąc pod uwagę dążenie przeciwnika do odcięcia 6, 26 i 12armii,niezbędne jest wykazanie wyjątkowej aktywności i pomysłowości w kierowaniu odwrotem wojsk“. W przeciwnym razie, uprzedzał szef Sztabu Generalnego, nie da się uniknąć katastrofy. Żukow zalecałwycofywać wojska forsownym marszem, osłaniając je lotnictwem, a całą artylerię przeciwpancernątrzymać bliżej najbardziej zagrożonych odcinków.

Szefa Sztabu Generalnego zaniepokoiła podana mu przez Purkajewa wiadomość, że generałMuzyczenko, otrzymawszy pod swą komendę 36 i 37 korpus piechoty oraz 14 dywizję kawalerii, niezdołał nawiązać z nimi łączności. Działając w oderwaniu, te związki taktyczne nie zdołały odeprzećnowego uderzenia wojsk niemieckich, skierowanego wzdłuż szosy Brody-Tarnopol. Teraz Niemcyrzucili swe siły na Tarnopol, obchodząc prawe skrzydło 6 armii. Żukow z właściwą muprostolinijnością oświadczył, że „dowództwo Frontu dopuściło się poważnego błędu, nierozszyfrowując i nie uprzedzając tego manewru przeciwnika“, i rozkazał szybko wzmocnić oddziałyosłonowe na linii Tarnopol-Zbaraż, a oskrzydloną przez nieprzyjaciela 139 dywizję piechotywyprowadzić z okrążenia. Kończąc rozmowę, szef Sztabu Generalnego zalecał pomyśleć w związku z odwrotem o przeniesieniu sztabu Frontu na nowe miejsce.

Obawa, że nieprzyjaciel będzie próbował odciąć wojska radzieckie od linii rejonów umocnionych,zaczęła się sprawdzać. Wzmagający się napór ze strony nieprzyjacielskiego zgrupowania

Page 110: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 110/328

uderzeniowego, nacierającego wzdłuż szosy Równe-Szepetówka, zmuszał oddziały 5 i 6 armiiradzieckiej do posuwania się w kierunkach rozbieżnych i tym samym powiększał lukę między ichskrzydłami. Walcząca na styku tych armii grupa generała Łukina trzymała się ostatkiem sił. Wojskaniemieckie obchodziły ją z obu s krzydeł. Dojrzewała groźba całkowitego okrążenia. A właśnie w tymnajtrudniejszym dla niej momencie grupa pozostała bez swego znakomitego dowódcy. Moskwa

odwołała generała Łukina do Frontu Zachodniego, dokąd została przerzucona jego armia. I otowyjaśniło się, że wszystko trzymało się na woli i energii tego człowieka. Gdy go zabrakło,przerzedzona bohaterska grupa, która cały tydzień wiązała ogromne siły nieprzyjaciela, faktycznieprzestała istnieć jako organizm wojskowy. Tworzące ją oddziały weszły w skład związków taktycznych 5 armii. Dowództwo Frontu zamierzało wzmocnić ten kierunek, przedtem tak skutecznie osłanianyprzez grupę Łukina, oddziałami 206 i 147 dywizji piechoty 7 korpusu piechoty, który został przekazanyprzez Front Południowy. Te świeże siły, skierowane do rejonu Szepetówki, miały też ustabilizowaćsytuację na styku 5 i 6 armii. Oto dlaczego o ten kierunek dowództwo Frontu było stosunkowospokojne.

W tym czasie znacznie bardziej niepokoił nas kierunek tarnopolsko-płoskirowski. Kroki, którepodejmował generał Muzyczenko dla ustabilizowania sytuacji, nie pomogły. 2 lipca Niemcyopanowali Tarnopol, tym samym rozcinając front 6 armii i zagrażając tyłom 26 i 12 armii. W dodatkupoza wszystkimi kłopotami sztabowi Muzyczenki nie udawało się w żaden sposób zorganizowaćdowodzenia. Z meldunków bojowych, które od niego otrzymywaliśmy, widać było, że dowództwo 6armii nawet w przybliżeniu nie orientuje się w rze czywistym położeniu swych związków taktycznych.Dowódcy korpusów, przez dłuższy czas nie mając łączności ze sztabem armii i nie otrzymującregularnych informacji o położeniu sąsiadów, działali w odosobnieniu na własne ryzyko.

Dowódca Frontu musiał nakazać generałowi Muzyczence, by niezwłocznie uregulował tę sprawę. Dosztabu 6 armii odkomenderowano pułkownika Zachwat ajewa, któremu Kirponos polecił nie wracać

dopóty, dopóki nie wyjaśni sytuacji w pasie armii.Tymczasem potrzebne było podjęcie niezwłocznych kroków. Powstał problem, czym zamknąć wyłompod Tarnopolem? Generał Kirponos po pewnym namyśle postanowił rzucić tam swój odwód - dwiedywizje 49 korpusu piechoty i 24 korpus zmechanizowany. Było to duże ryzyko. Właśnie otrzymaliśmyz Moskwy wiadomość, że rozmieszczoną wokół Kijowa 19 armię Koniewa spiesznie przerzuca się doFrontu Zachodniego, gdzie sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż u nas. W ten sposób na przedpoluKijowa nie było już żadnych wojsk. Pomimo to musieliśmy jednak skierować ostatni odwód Frontupod Tarnopol. Innego wyjścia nie było- należało za wszelką cenę zatrzymać nieprzyjaciela. W przeciwnym razie planowany odwrót nieu niknienie się dezorganizował. Aby zabezpieczyć stolicęUkrainy, w razie powstania bezpośredniego zagrożenia, doprowadzono do pełnej gotowości bojowej

Kijowski Rejon Umocniony. Dla jego obrony mobilizowano wszystkie siły i środki miasta. W celupokierowania tą pracą do Kijowa wyjechał N.Chruszczow.

Tymczasem dywizje 49 korpusu piechoty, wykonując rozkaz, forsownym marszem podeszły do liniiJampol- Teofipol- Uljanowo, której miały bronić do wyczerpania ostatnich możliwości. Dalej napołudnie w rejonie Wołoczyska zajęły stanowiska obronne okrakiem na szosie Tarnopol -Płoskirówzwiązki taktyczne 24 korpusu zmechanizowanego.

Niepr zyjaciel, który przedarł się na kierunku Tarnopola, zagroził stanowisku dowodzenia Frontu.Sztab nasz powinien był przesunąć się do miejsca bardziej bezpiecznego, lecz obawa przed ostatecznądezorganizacją dowodzenia zmusiła dowództwo Frontu do pozostania na razie w Płoskirowie.

Purkajew polecił mi opracować plan obrony naszego stanowiska dowodzenia na wypadek podejściawysuniętych oddziałów przeciwnika, co też uczyniłem. Plan ten przewidywał także gotowość do

Page 111: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 111/328

odparcia desantu powietrznego. Wyszczególniono w nim czynności nie tylko pododdziałów ochrony,lecz także wszystkich oficerów sztabu. Na przedpole Płoskirowa zaś wysłano rozpoznanie.

Podejście oddziałów nieprzyjacielskich do Tarnopola postawiło w niezwykle trudnej sytuacji również12 armię, której znaczna część sił nadal znajdowała się jeszcze na północny zachód od Stanisławowa.

Dowódca Frontu nakazał maksymalnie przyspieszyć wycofanie jej wojsk, by najpóźniej do rana 3 lipcawyszły na linię Czortków-Horodenka-Kuty.

Zdawałoby się, że zostały podjęte wszelkie kroki dla zlikwidowania zagrożenia, jakie zawisło nadsiłami głównymi Frontu. Teraz wszystkie nasze wysiłki zmierzały do wycofania zagrożonychokrążeniem i zniszczeniem, porozcinanych na poszczególne zgrupowania sił 6 armii. Rozwiązanie tegozadania pod wieloma względami zależało od tego, czy 49 korpus piechoty i 24 korpuszmechanizowany zdołają zatrzymać Niemców w rejonie Tarnopola.

Odwrót sił głównych 6 armii stawał się z każdą godziną bardziej skomplikowany. Obchodzone zeskrzydeł, narażone na nieustanne uderzenia nieprzyjacielskich czołgów i lotnictwa, w walce torowałysobie drogę. Najgorsze ze wszystkiego było to, że prawie nic nie wiedzieliśmy, jaka jest u nichsytuacja i jakiej potrzebują pomocy. Wreszcie nadeszły od Muzyczenki nowe wiadomości.Wieleopowiedział również przybyły od niego Zachwatajew. Dowiedzieliśmy się, że 36 korpus piechoty,przełamawszy okrążający pierścień wojsk niemieckich, z dużymi stratami wycofuje się na linięLachowce- Jampol, to jest usiłuje dołączyć do prawego skrzydła 49 korpusu piechoty. Tam teżwycofuje się 14 dywizja kawalerii. 37 korpus piechoty odpiera naciskającego nań nieprzyjaciela nalinii Nowiki-Iwac zów. O sytuacji oddziałów 6 korpusu piechoty i 3 dywizji kawalerii, które zostałyotoczone na zachód od Tarnopola, na razie brak wiadomości. Próba dowódcy armii udzielenia impomocy siłami 4 korpusu zmechanizowanego była bezowocna. Ale śmiały kontratak silnieprzerzedzonej w bojach 10 dywizji pancernej 15 korpusu zmechanizowanego przyniósł nieoczekiwanysukces - oddz iały niemieckie zostały wyrzucone z Tarnopola. Niestety, następnego dnia dywizja ta,którą nadal dowodził bardzo sprawnie generał S. Ogurcow, została wyparta z tego miasta.

Trudna sytuacja, w jakiej znalazły się niektóre związki taktyczne 6 armii, oraz znacznie pozostające w tyle oddziały 26 i 12 armii, a także obawa, że dalszy odwrót pozostałych sił Frontu wywoła jeszczewiększe trudności w dowodzeniu, zmusiły generała Kirponosa do powzięcia 3 lipca decyzjispróbowania umocnienia się na linii: rzeka Słucz- Sławuta - Jampol - Grzymałów- Czortków - Śniatyń.Dowódca Frontu zdawał sobie sprawę, że pod naporem przeważających sił przeciwnika niełatwobędzie utrzymać się na tej nie przygotowanej do obrony pozycji. Dlatego też w tej samej dyrektywiezezwalał armiom w razie skomplikowania się sytuacji odejść na linię rejonów umocnionych, byle tylkonie dopuścić do opanowania ich przez nieprzyjaciela. Przy tym 5 armia miała wycofać się doKorosteńskiego Rejonu Umocnionego (Rudnica- Biełokorowicze- Serby), 6 armia - do RejonuUmocnionego Nowogrodu Wołyńskiego (Katierinowka- Korostki), 26 armia - do OstropolskiegoRejonu Umocnionego, a 12 armia - do Letyczewskiego Rejonu Umocnionego (Nowa Siniawa -Komarowce).

Z chwilą odejścia armii na te pozycje do odwodu dowództwa Frontu miały przejść resztki związkówtaktycznych 6 korpusu piechoty oraz 4 i 8 korpusu zmechanizowanego. Wszystkie one miały sięześrodkować wokół Żytomierza. Chcieliśmy w ten sposób postawić zaporę na dalekich podejściach doKijowa, co prawda nader słabą - wszystkie te związki taktyczne miały bardzo niskie stany. Jednakżeniczego innego dowódca Frontu nie mógł wziąć do swego odwodu.

Gdy dyrektywa była już przepisana i przedstawiona generałowi Kirponosowi do podpisu, tenuzupełnił ją kategorycznym rozkazem dla dowódców armii - zorganizowania sprawnego i trwałegodowodzenia swymi jednostkami. (Niestety, ta strona działalności sztabów wszystkich szczebli będzie

Page 112: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 112/328

jeszcze przez długi czas stanowiła piętę achillesową. Sprawa polegała nie tylko na skomplikowanej sytuacji, jaka się wytworzyła, i na ostrym niedoborze technicznych środków łączności, lecz także nabraku należytego doświadczenia sztabów w dowodzeniu w warunkach bojowych.)

Rozpoznanie donosiło, że nieprzyjaciel się zbliża. Sztab nie mógł dłużej pozostać w Płoskirowie. W

Kijowie przygotowywano nowe stanowisko dowodzenia. Udać się tam jednak, znaczyłoby jeszczebardziej oderwać się od armii, z którymi i tak łączność wisiała, jak się mówi, na włosku.

Po długich wahaniach postanowiono przenieść stanowisko dowodzenia na razie do Żytomierza. W celu zorganizowania łączności z wojskami wyjechała tam niezwłocznie grupa operacyjna, a w nocyruszył również cały sztab. Ja z grupą oficerów znów musiałem odjechać ostatni. Dopóki nieotrzymaliśmy sygnału, że sztab rozwinął się w Żytomierzu, utrzymywaliśmy łączność z armiami.W tym czasie wypadło mi podejmować decyzje w imieniu dowództwa Frontu. Szef sztabu 5 armiigenerał D. Pisariewski zapytał, co należy uczynić z 7 korpusem piechoty i 19 korpusemzmechanizowanym, które formalnie zostały oddane do składu 6 armii, ale nie mają z nią łączności.

- Dlatego też zwracają się do nas - mówił Pisariewski- i zapytują, co mają robić. Czy możemy imstawiać zadania?

Odpowiedziałem, że dopóty, dopóki Muzyczenko nie weźmie tych korpusów w swe ręce, dowodzićnimi ma Potapow, kierując się celami wskazanymi armiom w ostatniej dyrektywie. Ze swej strony zaścałą noc usiłowałem odnaleźć dowódcę 6 armii, by poinformować go o położeniu jegoprawoskrzydłowych korpusów, nie zdołałem jednak tego dokonać. Sztab Muzyczenki dosłownieprzepadł jak kamień w wodzie. Wysłałem na poszukiwanie go majora F. Afanasjewa. Ten dotarł doWołoczyska, gdzie miał stać sztab armii, ale w miejscowości tej toczyła się zacięta walka. Popędziłwięc do Antonin - na stępnego punktu, do którego zgodnie z planem powinien się przesunąć. Tutaj jednak też go nie było.

Poszukiwania przerwał rozkaz z Żytomierza, by wyjeżdżać do sztabu Frontu. Tym razem po drodze niebyło specjalnych wydarzeń. Wjechaliśmy na peryferie Żytomierza, gdy zaczęło świtać. W mieście tymznałem prawie każdą uliczkę - mieszkałem tu trzy lata, gdy byłem szefem sztabu 5 dywizji kawalerii.

Żytomierz leży na stromych brzegach niewielkiej rzeki Teterew. Jak większość miast ukraińskich, całytonął w zieleni. Teraz skrywała ona zniszczenia, jakim uległy dzielnice mieszkalne w wynikubarbarzyńskich bombardowań. Bez trudu odnalazłem sztab Frontu. Zameldowałem generałowiPurkajewowi ostatnie wiadomości, jakie otrzymaliśmy z wojsk, i opowiedziałem o daremnychpróbach odszukania sztabu 6 armii. Czy nie uderzyły na niego niemieckie czołgi w Wołoczysku?Przypuszczenie to zaniepokoiło szefa sztabu nie mniej niż mnie.

- Trzeba kontynuować poszukiwania.

W mym oddziale zdziwiła mnie niezwykła cisza. Opuściwszy aparaty telefoniczne, oficerowie obstąpilimego zastępcę do spraw politycznych. Komisarz batalionowy czytał im jakiś dokument. Nadstawiłemucha. „...Idzie o życie lub śmierć państwa radzieckiego, o życie lub śmierć narodów ZwiązkuRadzieckiego...“ Niepokojąco i przejmująco brzmiały miarowe zdania o trudnej sytuacji na polu walki,o tym, co powinni czynić obywatele radzieccy na tyłach i na froncie, o ich zadaniach w świętej wojnie z hitlerowskim najeźdźcą.

- Co to? - nie mogłem się powstrzymać.

- Przemówienie towarzysza Stalina - odpowiedział komisarz, ostrożnie odkładając przeczytaną kartkę.

Page 113: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 113/328

Łapczywie przebiegam oczami tekst: „Towarzysze! Obywatele! Bracia i siostry! Żołnierze naszej armii imarynarki wojennej! Do was się zwracam, przyjaciele moi!“

W uszach, zupełnie jak na jawie, zadźwięczał pamiętny, przytłumiony, z wyraźnym akcentem głos. Ileżrazy słuchaliśmy go przez radio. I teraz rozumieliśmy, że zwraca się do nas, do narodu i armii,

w imieniu partii wielkiego Lenina.Od pierwszych słów orędzie było porywające. Miało ono ogromny wpływ moralny. Każdy z nas jeszcze głębiej uświadomił sobie swą odpowiedzialność za losy Ojczyzny i narodów radzieckich.

Gdy komisarz skończył czytanie, każdy chciał otworzyć swą duszę. Niedługo trwał ten osobliwy wiec,wielu jednak uczuciom i przeżyciom dano na nim wyraz! Ludzie ze wzruszeniem mówili o tym, comożemy i powinniśmy uczynić dla Ojczyzny w tym trudnym dla niej czasie.

Zaledwie oficerowie zdążyli powrócić na swe miejsca pracy, gdy nadszedł generał Purkajew i rozkazałwysłać dwóch oficerów na poszukiwanie sztabu 6 armii. Przepadli na cały dzień i dopiero pod wieczórznaleźli sztab w Starym Konstantynowie. Dowiedziawszy się o tym, Purkajew w rozkazie w imieniu

Rady Wojennej Frontu w ostrych słowach skarcił dowódcę armii i polecił mu przedstawić przezdelegata sztabu Frontu szczegółowy meldunek o sytuacji w pasie działania armii.

Dopiero w nocy powrócił nasz oficer łącznikowy ze sztabu Muzyczenki. Przywiózł niepomyślne wieści.Część sił 36 korpusu piechoty, jak poprzednio, walczy w okrążeniu, pozostałe - ponosząc poważnestraty - przebijają się do Izjasławskiego Rejonu Umocnionego, dokąd od północy wdarły się jużoddziały niemieckie. 49 korpusowi piechoty na razie udało się odeprzeć ataki wysuniętych oddziałów nieprzyjaciela, a 24 korpus zmechanizowany pod naporem przeważających sił musiał opuścićWołoczyska.

O oddziałach 37 korpusu piechoty niewiele się dowiedzieliśmy. Zgodnie z wiadomościami sprzed

dwudziestu czterech godzin, jedna z jego dywizji biła się okrążona przez Niemców na północ odZbaraża. Do 7 korpusu piechoty i 19 korpusu zmechanizowanego dowódca 6 armii wysłał swychprzedstawicieli, ci jednak dotychczas - jeszcze nie powrócili.

Oficerowie, którzy wyjeżdżali do wojsk, meldowali, że drogami pod nieustannym bombardowaniemwytrwale posuwają się na wschód kolumny radzieckich żołnierzy i tabory. Poboczami zaś, razem z nimi, płynie strumień uchodźców. Jest ich wiele tysięcy. Opuszczając rodzinny dom, porzucając całydobytek, ludzie ci gotowi są na wszelkie udręki, byle tylko uniknąć hitlerowskiej niewoli. I całą swąnadzieję pokładają w żołnierzach Armii Czerwonej, gdyż tylko ci okryci pyłem, zmordowani i poranieniczerwonoarmiści mogą obronić ich, uchronić od zguby. Dramatyczne wydarzenia rozgrywają się naprzeprawach, gdzie gromadzą się ogromne masy ludzi, samochodów i wozów. Każda prawie bombaniemiecka trafia w cel. I tam jednak nie ma paniki. Żołnierze i oficerowie, uprzątając ciała zabitychoraz rozbite samochody i wozy, na nowo budują mosty i uruchamiają promy. Uciekinierzy cierpliwieoczekują swej kolejki. Niekiedy do przepraw docierają niemieckie czołgi i wówczas rozpoczyna sięśmiertelna walka. Nieszczęście ludu i bohaterstwo ludu - gdzie znaleźć słowa, by je opisać! Do dziśwszyscy z głębokim wzruszeniem wspominamy ciężkie doświadczenia, jakie były udziałem żołnierzy i oficerów Frontu Południowo-Zachodniego, udziałem spokojnych mieszkańców Ukrainy. Z komunikatów jednak wiedzieliśmy, że na innych frontach jest jeszcze trudniej. Dlatego też KwateraGłówna decydowała się na ostateczne kroki, zabierając od nas coraz to nowe związki taktyczne, byprzerzucić je na pomoc naszym sąsiadom. 4 lipca rozkazała wycofać z walki 5 korpus kawaleriii jedenaście pułków artylerii, w tym osiem przeciwpancernych, i skierować je do Frontu Zachodniego.

Oddziały artylerii od razu załadowano do wagonów i wysłano w kierunku na Smoleńsk. 5 korpuskawalerii oraz 16 korpus zmechanizowany Frontu Południowego miały ześrodkować się w rejonie

Page 114: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 114/328

Mozyrz - Kalinkowicze, aby stwor zyć ruchliwą grupę konno-zmechanizowaną i wykonać uderzenia naskrzydło i tyły niemieckiej Grupy Armii „Środek“, która wtargnęła głęboko w obszar Białorusi. Niezdołały jednak dojść do punktów zbiórki, gdyż w tym czasie na naszym froncie zaszły wydarzenia, które zakłóciły wszystkie plany.

Troszcząc się przede wszystkim o wycofanie zagrożonych okrążeniem głównych sił Frontu,dowództwo nasze nieco mniej uwagi poświęciło związkom taktycznym, które już znajdowały się w pobliżu umocnionych rejonów. A ponieważ siły stopniowo tam się gromadziły i umacniały,uważaliśmy, że sytuacja na naszym froncie zaczęła się stabilizować. Dowództwo i sztab Frontuskorzystało z tego i przeniosło się na nowe stanowisko dowodzenia, urządzone jeszcze w czasiepokoju pod Kijowem. St ąd w ciągu 5 i 6 lipca nadal porządkowaliśmy dowodzenie. Z resztek 4, 8 i 15korpusu zmechanizowanego spiesznie odtwarzaliśmy odwód Frontu. Okazało się, że korpusy te mająbardzo niskie stany liczebne. Dlatego też dowództwo Frontu prosiło Sztab Generalny o zgodę nasformowanie z każdego korpusu jednej zdatnej do walki dywizji zmotoryzowanej. Ponieważ jednak w korpusach pozostało bardzo mało czołgów, Moskwa obawiała się, byśmy nie użyli czołgistów w charakterze piechoty. Dlatego też Sztab Generalny nie zgodz ił się z naszą propozycją i poleciłwycofać te korpusy do tyłu, do odwodu Naczelnego Dowództwa, celem uzupełnienia. Trzeba byłoszybko załadować je do transportów. Z korpusów tych pozostało u nas tylko nieco czołgów i pododdziały zmotoryzowanej piechoty. Sformowano z nich zbiorcze oddziały. W wyniku tegow odwodzie naszym znalazły się bardzo małe siły.

Tymczasem dowództwo i sztab 6 armii nadal nie mogły nawiązać normalnej łączności ze swymiwalczącymi na wielkiej przestrzeni związkami taktycznymi. Następstwa tego stanu rzeczy zeszczególną mocą ujawniły się pod Szepetówką. Tam, gdzie niedawno broniła się grupa Łukina, działałyteraz 19 korpus zmechanizowany i 7 korpus piechoty. One też trafiły pod uderzenie głównych siłgrupy pancernej generała Kleista. Dywizje 7 korpusu piechoty, przybywające do nas koleją z odwodu

Frontu Południowego, musiały wprost z transportów ruszać do boju. W takich warunkach zebrać siły w jeden kułak było niemożliwością i dywizje wchodziły do akcji pojedynczo, w miarę ichpodchodzenia do rejonu walk. Sytuacja komplikowała się jeszcze przez to, że nie było łączności z sąsiadem - 19 korpusem zmechanizowanym, którego dowódca musiał również polegać tylko nawłasnych siłach. W rezultacie, na tym odcinku wojska radzieckie zostały odrzucone przez przeciwnika.Usiłowały one umocnić się na linii starych rejonów umocnionych na południe od NowogroduWołyńskiego. Nieprzyjaciel jednak swym gwałtownym natarciem nie dał im czasu na zorganizowanieobrony. W dodatku siły były zbyt nierówne. Dowództwo niemieckiej Grupy Armii „Południe“ześrodkowało na tym kierunku 12, a według innych źródeł - 14 dywizji (pancernych,zmotoryzowanych i piechoty). To potężne zgrupowanie przy wsparciu dużych sił lotnictwa wykonałouderzenie na wąskim odcinku. Wyczerpane oddziały 19 korpusu zmechanizowanego generałaFieklenki i 7 korpusu piechoty generała Dobrosierdowa uderzenia tego nie wytrzymały. Front zostałprzełamany na odcinku Nowogród Wołyński - Nowy Miropol. To nieoczekiwane uderzenie niemieckiefaktycznie prowadziło do udaremnienia całego naszego zamiaru - wycofania wojsk i umocnienia sięna linii starych rejonów umocnionych. W wyniku przełamania między Nowogrodem Wołyńskim iNowym Miropolem powstał taki wyłom w linii frontu, który zupełnie jak szczelina w tamie prowad ziłdo zlikwidowania całej naszej nowej pozycji obronnej.

Dywizje pancerne i zmotoryzowane niemieckiego 48 korpusu zmotoryzowanego szybko ruszyły kuBerdyczowowi. Nic nie mogło stanąć na ich drodze. O godzinie 11.00 dnia 7 lipca czołowe oddziałyniemieckie j 11 dywizji pancernej opanowały Czudnow, a o godzinie 16.00 wpadły na ulice

Berdyczowa. Ani w sztabie 6 armii, ani w sztabie Frontu na razie o tym nie wiedziano.

Page 115: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 115/328

Dopiero wieczorem nadszedł pierwszy meldunek od generała K. Dobrosierdowa mówiący o tym, żeniemieckie oddziały pancerne i zmotoryzowane przedarły się pod Nowym Miropolem i skierowały napołudniowy wschód. Jeszcze później dowiedzieliśmy się, że wkroczyły one do Berdyczowa. GdyPurkajew zameldował o tym Kirponosowi, ten z goryczą zawołał:

- Drogo będzie nas kosztowało to przełamanie! Po krótkim namyśle zaś powiedział:

- Proszę przekazać Muzyczence, że zostanie pociągnięty do surowej odpowiedzialności, jeśli nieprzywróci położenia w rejonie Nowego Miropola. Niechaj rzuci tam wszystko, co zdoła zebrać.Potapowowi zaś nakażcie, by niezwłocznie rozpoczął przerzucanie dwudziestego drugiego korpusuzmechanizowanego na Berdyczów w celu wzięcia udziału w zlikwidowaniu niemieckich siłpancernych, które się tam przedarły.

Wkrótce generał Muzyczenko zameldował, że do rejonu przełamania skierował zbiorcze oddziały 4 i15 korpusu zmechanizowanego. Wiedząc, jak niskie stany mają te oddziały, rozumieliśmy, że sił tych

jest stanowczo za mało do wykonania tego zadania, lecz dowódca armii na razie w swym odwodzienie miał nic więcej - wszystkie związki taktyczne z ogromnym wysiłkiem powstrzymywałynieprzyjaciela na innych odcinkach.

O tym wydarzeniu sztab Frontu zameldował Moskwie. Kwatera Główna od razu doceniłaniebezpieczeństwo wynikające z tej sytuacji. Dowódca Frontu otrzymał kategoryczny rozkaz:„Niezwłocznie zamknąć umocniony rejon, a przeciwnika, który się wdarł, zniszczyć“. Równocześniezawiadamiano, że do naszej dyspozycji przekazuje się 16 korpus zmechanizowany, który posuwał siędo rejonu Mozyrza. Nie powiedziano nam jednak, gdzie w tym czasie znajdowały się jego związkitaktyczne. Wiedzieliśmy tylko to, że rozciągały się na znacznej przestrzeni na południowy zachód odWinnicy. Najbliższe z nich znajdowały się o dobre sto kilometrów od Berdyczowa. Tak więc korpusten nie mógł podejść zbyt prędko.

Skąd jeszcze można było wziąć wojska? Generał Kirp onos wezwał Purkajewa i mnie, i razemzaczęliśmy szukać wyjścia z sytuacji.

Przypomniałem, że w pobliżu miejsca przełamania znajduje się 6 korpus piechoty i 5 korpus kawalerii.Choć wycofuje się je z walki, na razie jednak nie możemy ich wykorzystać. 6 korpus piechoty bowiemniedawno przebił się z okrążenia, tracąc w walkach wielu ludzi i znaczną część artylerii, i teraz bardzopotrzebuje uzupełnienia. Przy tym dopiero zaczął podchodzić do Żytomierza. Aby go ześrodkować i rzucić do walki, potrzebny będzie czas. 5 korpus kawalerii zaś z rozkazu Kwatery Głównej ma odejśćdo rejonu Moz yrza. Możemy go użyć tylko za zgodą Moskwy. Wspomnieliśmy o ośmiu pułkachartylerii przec iwpancernej, które zabrała nam Kwatera Główna. Jak by się teraz przydały! DowódcaFrontu niezwłocznie połączył się z szefem Sztabu Generalnego i zaczął go prosić o zwrot tych pułków.G. Żukow odpowiedział, że Naczelne Dowództwo obecnie nie może oddać ani jednego z nichi zaproponował, by szybko sformować kilka pułków przeciwpancernych z artylerii przeciwlotniczej.

Dowódca Frontu nie upierał się przy swej prośbie - wiedział, że na kierunkach moskiewskim i leningradzk im sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż u nas. Niemcy zdobyli Psków i prą ku Łudzę, a naFroncie Zachodnim okrążyli znaczną część wojsk radzieckich i doszli do Dniepru. Oto dlaczegoKwatera Główna wszystkie swe siły rzuca na ten kierunek. I Kirponos z ciężkim sercem zapewnił szefaSztabu Generaln ego, że spróbuje znaleźć odwody wewnątrz Frontu. Rozmowę tę Żukow zakończyłnastępującymi słowami: „Nie rozumiem, jak mogliście przepuścić przeciwnika przez SzepetowskiRejon Umocniony? Podejmijcie kroki, by nie odciął szóstej, dwudziestej szóstej i dwunas tej armii“.

Page 116: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 116/328

Przełamanie przez nieprzyjaciela radzieckich rejonów umocnionych na linii starej granicy państwowej w istocie stanowiło zakończenie bitwy granicznej w pasie Frontu Południowo-Zachodniego. Pomimobohaterstwa naszych wojsk, zakończyła się ona niepomyślnie dla strony radzieckiej. Oczekiwała nas

nowa faza walki, chyba jeszcze trudniejsza niż pierwsze dni wojny.

Page 117: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 117/328

Bohaterski Kijów

Wróg u progu

Dowódca Frontu i członek Rady Wojennej Frontu postanowili wjechać do rejonu Berdyczowa, by namiejscu zorientować się w sytuacji. Odmawiano ich od tego - wyprawa niebezpieczna, można natknąćsię na niemieckie oddziały rozpoznawcze. Kirponos był jednak nieugięty.

Gdy tylko odjechali, nadszedł meldunek od generała Muzyczenki. Dowódca 6 armii potwierdził, żeoddziały niemieckiej 11 dywizji pancernej są już w Berdyczowie i że może im przeciwstawić jedyniezbiorcze oddziały dywizji 4 i 15 korpusu zmechanizowanego, które już podchodzą do rejonuprzełamania. (Jeszcze raz przypominam Czytelnikowi, że były to niewielkie pododdziały,pozostawione przez związki taktyczne, które odesłano na tyły w celu reorganizacji). Zbiorcze oddziały15 korpusu zmechanizowanego zostały połączone pod jednym dowództwem generała S. Ogurcowa

(we wszystkich dokumentach będą odtąd figurował y jako grupa Ogurcowa).

Gdzie znajduje się 7 korpus piechoty, przez którego ugrupowanie bojowe przedarło się niemieckiezgrupowanie pancerne, i w jakim jest stanie, generał Muzyczenko nie wiedział. Zgodnie z wiadomościami, którymi dysponowaliśmy, generał Dobrosierdow ze swym sztabem wycofał się doBiałej Cerkwi. Wysyłam więc oficerów oddziału operacyjnego na poszukiwanie.

Sztabowi 6 armii ciągle jeszcze nie udawało się nawiązać łączności ze swym prawoskrzydłowym 19korpusem zmechanizowanym w rejonie Nowogr odu Wołyńskiego. Na szczęście, w tym czasiepowrócił nasz kapitan A. A jwazow od generała Fieklenki, którego korpus znajdował się także w bardzo trudnej sytuacji. Na południe od Nowogrodu Wołyńskiego, w rejonie miasteczka Gulsk,

poważne siły niemieckie sforsowały rzekę Słucz i szybko podążyły ku szosie prowadzącej doŻytomierza. Fieklenko niezwłocznie zebrał grupę bojową, złożoną z piechoty zmotoryzowaneji artylerii, wzmocnił ją czterdziestoma czołgami i rzucił do kontrataku. Walka była zacięta, aleprzeciw nik, który miał ogromną przewagę liczebną, zatrzymał oddziały radzieckie. Obecnie Fieklenkopróbował zorganizować nowy kontratak. Czy mu się uda? Pytanie to niezwykle nas niepokoiło.

Ponieważ dowódcy 6 armii coraz trudniej było utrzymywać łączność ze swymi prawoskrzydłowymikorpusami, generał Purkajew zarządził, by kierowanie działaniami 19 korpusu zmechanizowanegowziął na siebie dowódca 5 armii, którego teraz zobowiązano do udzielenia pomocy generałowiFieklence w zlikwidowaniu nieprzyjacielskiego przyczółka na rzece Słucz w rejonie Gulska.

Przełamania w rejonie Nowego Miropola i Gulska przesłoniły swą doniosłością wydarzenia napozostałych odcinkach Frontu, gdyż jeszcze bardziej pogarszały położenie oddziałów 6, 26 i 12 armii,nad którymi zawisła teraz groźba okrążenia.

Kirponos i Chruszczow powrócili z 6 armii przygnębieni. Przy nich do Berdyczowa zaczęły podchodzićpododdziały grupy Ogurcowa, które trzeba było z marszu rzucać w bój. Takimi małymi siłamioczywiście zasadniczej zmiany sytuacji uzyskać nie można. Chodziło jednak o to, by zahamowaćposuwanie się nieprzyjaciela na południe i południowy wschód! A drogę na Białą Cerkiew wróg miałotwartą. Dowódca Frontu spiesznie połączył się więc z dowódcami oddziałów wojsk ochronypogranicza, które skierowano do tego rejonu celem prowadzenia walki z nieprzyjacielskimidesantami, i rozkazał im zamknąć drogę oddziałom niemieckim, jeśli te ruszą z Berdyczowa na Białą

Cerkiew. Była to jednak bardzo słaba zapora - wojsk ochrony pogranicza było mało, a przy tym niemiały one artylerii.

Page 118: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 118/328

Dowódcy 6 armii Kirponos rozkazał możliwie najszybciej ześrodkować w okolicy Lubara związkitaktyczne 49 korpusu piechoty, by z rana 9 lipca wykonać przeciwuderzenie na północ i zamknąćwyłom.

Gdy o tej decyzji dowiedziało się Naczelne Dowództwo, nadeszło stamtąd polecenie połączenia

uderzenia z południa z idącym mu na spotkanie uderzeniem z północy 5 armii, przeprowadzonymsiłami 31 korpusu piechoty oraz 9, 19 i 22 korpusu zmechanizowanego. Wykonanie przeciwuderzenia z północy Kwatera Główna zalecała powierzyć generałowi Potapowowi. Odpowiednie rozkazy zostałybezzwłocznie wysłane do dowódców armii.

Ale nieprzyjaciel spieszył się z wykorzystaniem przychylnej dlań sytuacji. Jego oddziały, nienapotykając na swej drodze wojsk radzieckich, posuwały się na Kijów. Pierwszą wiadomość o tymotrzymaliśmy z Żytomierza.

Dyżurny oddziału operacyjnego przyprowadził do mnie nieznajomego majora. Wyglądał na niezwykleznużonego. Wytarłszy chusteczką pokryte pyłem spo tn iałe oblicze, w którym wyróżniały sięzmęczone i zaczerwienione z niewyspania oczy, major, kierując wzrok na stojące w kącie wiadro,rozwarł zeschnięte usta i ochryple powiedział:

- Pozwolicie, że napiję się wody?

Jednym tchem osuszył pełen kubek i dopiero potem zaczął mówić. Okazało się, że przywiózłmeldunek komendanta garnizony w Żytomierzu o pojawieniu się pod miastem niemieckich czołgów.

Nie chciało się temu wierzyć - przecież następny z kolei jest Kijów. Zapytałem, czy nie jest to fałszywapogłoska.

- Nie - odparł major - sam jeździłem na rozpoznanie i na własne oczy widziałem ze dwadzieścianiemieckich czołgów. Oto- podał mi niewielką książeczkę- własność schwytanego przeze mnie

jednego z czołgistów, który się zagapił. Niestety, żywego nie udało się go dostawić. Zabraliśmy tylkodokument.

Uważnie oglądam książeczkę żołnierską. Wzywam tłumacza. Ten po obejrzeniu jej powiedział, żenależała do starszego szeregowca z niemieckiej 13 dywizji pancernej. Znaczyło to, że jej wysunięteoddziały pojawiły się pod Żytomierzem.

Wraz z majorem udaliśmy się do generała Purk ajewa. Ten uważnie wysłuchał majora, przerzuciłksiążeczkę żołnierską i podziękowawszy zwolnił go.

- Ależ sytuacja...- ciężko westchnął szef sztabu. - Siódmego padł Berdyczów. Dzisiaj to samo stanie się

z Żytomierzem. Bronić go nie ma komu: w mieście znajdują się tylko niewielkie pododdziały wojskkolejowych. Zrozumiałe, że nie oprą się uderzeniu dywizji pancernej. Z tego widać, iż nieprzyjaciel maotwartą drogę na Kijów.

Zaproponowałem, by do Żytomierza rzucić wszystko, co da się zebrać w szóstym korpusie piechoty.Tylko jego oddziały znajdowały się stosunkowo niedaleko od tego miasta.

- Ale co można zrobić bez artylerii?! A jednak innego wyjścia nie ma: trzeba chwytać się słomki.

Naniósłszy dopiero co otrzymane wiadomości na mapę, Purkajew udał się z nią do Kirponosa. Pokwadransie szef sztabu zadzwonił do mnie i kazał niezwłocznie przysłać do dowódcy Frontu dwóchoficerów oddziału operacyjnego. Wkrótce kapitanowie F. Lipis i M. Sar akuca zameldowali mi, żeKirponos ro zkazał im odszukać w rejonie Korostyszewa dowódców 6 korpusu piechoty i 3 dywizjikawalerii, i przekazać im następujący rozkaz: niezwłocznie maszerować do Żytomierza i organizując

Page 119: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 119/328

trwałą jego obronę nie dopuścić do posuwania się nieprzyjaciela przez ten ważny węzeł drogowy naKijów.

Powrócił major Pogrebienko. Posłałem go na poszukiwanie 7 korpusu piechoty, który, jak donosiłgenerał Muzyczenko, wycofał się na Białą Cerkiew. Major zameldował, że odnalazł tam tylko część

pododdziałów 147 dywizji piechoty tego korpusu. Znalazły się one na kierunku głównego uderzenianiemieckich czołgów i po ciężkiej walce musiały się wycofać. Zdaniem dowódców pododdziałów, siłygłówne korpusu nadal utrzymują swe pozycje na północ od Nowego Miropola. Oznaczało to, żeoskrzydlone z północy i z południa dywizje tego korpusu walczą wewnątrz pierścienia wojsknieprzyjacielskich. Czy uda się nam je uwolnić? Nie traciliśmy nadziei.

W obawie o los stolicy Ukrainy dowódca Frontu rozkazał generałowi Purkajewowi spiesznie wyjechaćdo Kijowskiego Rejonu Umocnionego, by przyspieszyć doprowadzenie go do stanu gotowościbojowej. Rada Wojenna Frontu uważała ten rejon umocniony za najważniejsze ogniwo w systemieobrony Kijowa.

Ledwo szef sztabu wyjechał, gdy z Moskwy uporczywie zaczęto domagać się, by wezwano go nabezpośrednią linię. Musiałem sam odbyć tę rozmowę. Bardzo krótko przedstawiłem w ogólnychzarysach generałowi Szarochinowi sytuację i nasze posunięcia, mające zapobiec przedarciu sięniemieckich dywizji pancernych do Kijowa. Nieco później wysłałem do szefa Sztabu Generalnegomeldunek bojowy, w którym podałem wzmiankę o pojawieniu się niemieckich czołgów podŻytomierzem i o próbach nieprzyjaciela rozwinięcia natarcia z Berdyczowa na południowy wschód.Zameldowałem także o tym, że zbiorcze oddziały 4 korpusu zmechanizowanego i grupy Ogurcowapodjęły pierwsze uporczywe kontrataki na Niemców, którzy przedarli się do rejonu Berdyczowa.Zbiorczym oddziałom 4 korpusu zmechanizowanego udało się nawet posunąć do południowegoskraju Czudnowa i przeciąć szosę Nowy Miropol- Berdyczów. Jednakże ani 49 korpus piechoty, anikorpusy 5 armii nie były jeszcze gotowe do wykonania przeciwuderzeń; na razie spiesznie wysuwałysię one na rubieże wyjściowe do natarcia.

Przewidując groźne następstwa przełamania się niemieckiej 13 dywizji pancernej na Żytomierz(wkrótce wyjaśniło się, że nacierał tam cały niemiecki 3 korpus zmotoryzowany- 13 i 14 dywizjapancerna oraz 25 dywizja zmotoryzowana), szef Sztabu Generalnego wkrótce nadesłał do dowódcyFrontu następujący lakoniczny rozkaz: „Kwatera Główna rozkazała zniszczyć przeciwnika przezbombardowanie z powietrza“. Dowództwo Frontu jednakże już o tym pomyślało. Gdy tylko nadeszławiadomość o przedarciu się niemieckich czołgów na Żytomierz, generał Astachow otrzymał rozkazzatrzymania za wszelką cenę nieprzyjacielskich dywizji pancernych. Pod wieczór 9 lipca pułkilotnictwa bombowego i szturmowego zadały niemieckim kolumnom pancernym pierwszezmasowane uderzenia i zmusiły je do zatrzymania się i ukrycia w okolicznych lasach.

Obawa o los Kijowa zmusiła Naczelne Dowództwo do poszukiwania nowych sił celem wsparcianaszego Frontu. Poleciło ono oddać nam 2 korpus powietrzno -desantowy, którego brygadyznajdowały się w Czernihowie, Nieżynie i Konotopie. Nam zaś kazano niezwłocznie je zebrać i użyć doobrony Kijowa.

Gdy zameldowałem o tym zarządzeniu Kirponosowi, ucieszył się bardzo i rozkazał możliwienajszybciej podciągnąć brygady powietrznodesantowe do tego miasta.

Wiadomość o pojawieniu się nieprzyjacielskich czołgów pod Żytomierzem maksymalniezaktywizowała działalność organizacji państwowych i partyjnych stolicy Ukrainy. Włączyły się one

zgodnie do prac nad przygotowaniem miasta do obrony. Kierowanie całą tą pracą spadło na dopieroco utworzony sztab obrony Kijowa, w którego skład weszli sekretarze obwodowego i miejskiego

Page 120: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 120/328

komitetu partii, a także dwaj przedstawiciele dowództwa Frontu. Spiesznie opracowany plan obronyukraińskiej stolicy został rozpatrzony na Radzie Wojennej Frontu.

Na wezwanie sztabu obrony pows tała cała ludność, by bronić rodzinnego miasta.

Panujący w Kijowie nastrój niezłomnej obrony dodawał ducha nam, wojskowym. W sztabie Frontu

spokojna, rzeczowa atmosfera. Wszystkie wysiłki dowództwa, sztabu Frontu i dowódcówposzczególnych rodzajów wojsk zmierzały ku temu, by za pomocą zdecydowanych krokówprzeszkodzić posuwaniu się niemieckich dywizji na Kijów i równocześnie spróbować odciąćnieprzyjacielskie kliny, zamykając wyłomy w linii frontu.

Pierwszym promykiem nadziei był meldunek, który nadszedł wieczorem 9 lipca od generałaPotapow a. Donosił on o sukcesie niewielkiej pod względem swego składu grupy wojsk radzieckichpod dowództwem pułkownika M. Błanka. Zebrana z różnych oddziałów, grupa ta broniła się wUmocnionym Rejonie Nowogrodu Wołyńskiego. Tego dnia zacięcie kontratakowała ona oddziałyniemieckiej 298 dywizji piechoty, zadała im poważne straty i opanowała szosę Nowogród Wołyński -Żytomierz, przecinając w ten sposób główną arterię, zaopatrującą nieprzyjacielskie kolumnypancerne, które przedarły się na Żytomierz. Liczyliśmy, że rano 10 lipca siły główne 5 armii,prowadząc natarcie na południe, rozwiną ten sukces. Czy generał Muzyczenko zdoła wesprzećnatarcie 5 armii uderzeniem idącym na jej spotkanie? Myśl ta niepokoiła dowódcę i wszystkich nasw sztabie Frontu.

Jednakże meldunek generała Muzyczenki nie dawał na to nadziei. Dowódca 6 armii meldował, że w związku z natarciem dużych sił nieprzyjaciela na Januszpol zbiorczym oddziałom 4 korpusuzmechanizowanego zaczęło grozić okrążenie. Dlatego też musiały opuścić zajęty przez nie w przeddzień Czudnow i szosę łączącą Nowy Miropol z Berdyczowem. Dowódca armii wydał dowódcy49 korpusu piechoty rozkaz wykonania przec iwuderzenia, ale donosił nam, że korpus ten jest mocno

osłabiony i wątpi, czy zdoła wykonać zadanie. Generał Kirponos w milczeniu przeczytał kilkakrotnie meldunek i w rozdrażnieniu go odrzucił.

- Lubi ten Muzyczenko popłakać! Trzeba nacierać, a u niego i jeden korpus nie może, i drugi - także!Jeśli dowódca armii przystępuje do sprawy z taki m nastawieniem, nie należy oczekiwać niczegodobrego.

- Jeszcze prosi, by jego prawą granicę z piątą armią przesunąć nieco na południe - posępnie zauważyłPurkajew. - Myślę, że nie warto tego robić, gdyż wtedy zrzuci z siebie troskę o okrążone oddziałysiódmego korpusu piechoty, którym powinien pospieszyć z pomocą.

Kirponos kiwnął głową na znak zgody i z miejsca rozkazał wysłać do 6 armii generała W. Wolskiego,nowego energicznego szefa zarządu samochodowo -pancern ego. Jego zadaniem było pomócdowódcy armii zorganizować przeciwuderzenie w rejonie Berdyczowa.

Rano z niecierpliwością oczekiwaliśmy wiadomości z armii. O godzinie 11.00 nadszedł meldunek odPotapowa. 31 korpus piechoty oraz 9 i 22 korpus zmechanizowany jego armii o godzinie 8.00wykonały uderzenia na wojska niemieckie w kierunkach na Nowogród Wołyński i Marchlewsk. Atakrozwija się pomyślnie. Wojska nieprzyjacielskie, rozpaczliwie stawiając opór, powoli się wycofują.Potapow donosił, że już w pierwszej walce został rozbity jeden z pułków piechoty niemieckiej 298dywizji piechoty. Zdobyto rozkaz bojowy dowódcy tej dywizji. Z rozkazu tego dowiedziano się, żedowództwo hitlerowskie, obawiając się uderzeń ze strony 5 armii radzieckiej, postanowiło rzucić

przeciw niej siły główne 6 armii generała Reichenaua, które były przeznaczone do rozwinięciapowodzenia na Kijów.

Page 121: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 121/328

Był to duży sukces. Jeśli siły główne najsilniejszej armii niemieckiej Grupy Armii „Południe“ zmuszonesą rozwinąć się przeciwko wojskom radzieckim, atakującym z północy, znaczy to, że w najbliższychdniach nie zdołają one wesprzeć dywizji pancernych generała Kleista, które przedarły się naprzedpole Kijowa. Tak więc groźba opanowania miasta z marszu znacznie się zmniejszyła. Samymdywizjom pancernym niełatwo będzie przedostać się pr zez pozycje umocnionego rejonu na rzece

Irpień, a tym bardziej toczyć walki uliczne w dużym mieście.

Ważne było też i coś innego. Zatrzymując siły główne niemieckiej 6 armii na północny wschód odNowogrodu Wołyńskiego, zmusiliśmy tym samym do dreptania w m iejscu także nieprzyjacielskieoddziały pancerne, które, według wszelkich danych, zamierzały skręcić na południe, na tyły armiilewego skrzydła naszego Frontu.

Ech, gdyby i generał Muzyczenko wykonał zaraz równie zdecydowane uderzenie! Ale dowódca 6armii meldował, że mu nie do natarcia. Jego 37 korpus piechoty toczy ciężką walkę z przeważającymisiłami pancernymi i piechoty przeciwnika. Oddziały biją się o każdy metr ziemi, ale muszą się cofać.49 korpus piechoty, który przygotowywał się do przejścia do natarcia, także nieoczekiwanie otrzymał

uderzenie w skrzydło i na tyły. Jego dowódcy z trudem udało się wyprowadzić swe dywizje zagrożoneokrążeniem. Odwrót 49 korpusu piechoty jeszcze bardziej pogorszył położenie zbiorczych oddziałów4 korpusu zmechanizowanego - niemieckie oddziały pancerne przedarły się bowiem do Januszpola i lada chwila m iały zamknąć okrążający pierścień. Nacierać w takich warunkach - to tak jak iść naspotkanie zguby.

Jedynie grupa generała S. Ogurcowa nadal działała aktywnie i śmiało. Nie czekając na podejściespieszących na pomoc dywizji 16 korpusu zmechanizowanego, Ogurcow poprowadził swą grupę-ioddziały 14 dywizji kawalerii do zdecydowanego natarcia. Zadały one silne uderzenie niemieckiej 11dywizji pancernej, która opanowała Berdyczów, rozbiły jej sztab i przecięły komunikacje. Okrążeniedywizji pancernej zaniepokoi ło niemieckie dowództwo, które zaczęło ściągać ku Berdyczowowi nowesiły. Ogurcow donosił, że wśród zabitych znaleźli się żołnierze z niemieckiej 60 dywizjizmotoryzowanej.

Cieszyliśmy się z sukcesu naszych oddziałów w rejonie Berdyczowa i równocześnie jeszcze bardziejniepokoił nas ich los - już dwie niemieckie dywizje walczyły z nimi. Pozostawało tylko zdumiewać się, w jaki sposób udało się liczącym tak mało ludzi oddziałom zbiorczym generała Ogurcowa i oddziałomdywizji kawalerii nie tylko zamknąć w Berdyczowie silne zgrupowanie niemieckich wojsk pancernychi zmotoryzowanych, lecz nawet nieustannie je atakować.

Niemniej jednak ogólne wyniki dnia nas nie zadowalały- ogólnego przeciwuderzenia nie było. A tu jeszcze alarmujący meldunek szefa oddziału rozpoznawczego: trzysta niemieckich czołgów wyszło z

Żytomierza i skierowało się na Kijów. Na drodze tej stalowej armady tylko jeden pułk czołgówradzieckiej 213 dywizji piechoty zmotoryzowanej! Cała nadzieja w lotnictwie. Generał Astachowzapewnił Radę Wojenną Frontu, że przeciwko niemieckim czołgom rzuci siły główne lotnictwabombowego i szturmowego. Czy zdołają jednak dzielni lotnicy, choć na krótko zatrzymać wroga?

Coraz częściej naszymi sprawami interesuje się teraz Moskwa. Naczelne Dowództwo pomaga nam, jak może. W tych trudnych chwilach oddało naszemu Frontowi dwie dywizje, uprzednio wchodzące w skład armii generała Koniewa; koleją wysłało z Kaukazu 64 korpus piechoty. To poważna pomoc,ale kiedy nadejdzie? Na razie zaś Naczelne Dowództwo, jak poprzednio, domagało się, byposiadanymi siłami odciąć nieprzyjacielskie oddziały zmechanizowane, które się przedarły, i jezniszczyć, a także zamknąć wyłom pomiędzy 5 i 6 armią oraz odbudować trwałą obronę na liniirejonów umocnionych.

Page 122: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 122/328

Dla wykonania tego zadania Front Południowo-Zachodni, niestety, dysponował bardzo ograniczonymi środkami. Choć własna 5 armia zachowała swobodę aktywnych działań, jej oddziały były jednakosłabione nieustannymi walkami. W jeszcze trudniejszej sytuacji znajdowała się 6 armia. GenerałMuzyczenko całą nadzieję pokładał w podchodzącym do Berdyczowa 16 korpusie zmechanizowanym,choć pod względem wartości bojowej i wyposażenia w czołgi zaliczał się on do najsłabszych. Ale i tego

korpusu dowódca 6 armii nie mógł użyć do przeciwuderzenia. W t ym zaś czasie grupa Ogurcowatrzymała się pod Berdyczowem ostatkiem sił. Jeśli nieprzyjaciel ją zgniecie, to jego czołgi i piechotazmotoryzowana szybko skierują się na tyły sił głównych Frontu. Groźba ta zmusiła nasze dowództwodo wprowadzania do walki w rejonie Berdyczowa związków taktycznych 16 korpusuzmechanizowanego w miarę ich podchodzenia. Do wykonania przeciwuderzenia od południa naspotkanie 5 armii Muzyczence pozostał tylko słaby liczebnie 49 korpus piechoty.

Sytuacja na kierunku kijowskim w okresie od 28 VI 1941

Niemniej jednak, wykonanie przeciwuderzenia było życiowo konieczne. Dlatego też dowódcy 6 armiiradzieckiej wydano krótki rozkaz bojowy- z rana 11 lipca wykona ć przeciwuderzenie z rejonuIgnatowki w kierunku na Romanowk ę. Jakimi si łami dowódca armii miał wykonać to zadanie, nieprecyzowano. Wyobrażano sobie, że na miejscu będzie mu łatwiej ustalić...

Pilnie wzmacniano obsadę Kijowskiego Rejonu Umocnionego. Kierowano tam pododdziały 147dywizji piechoty, które wycofały się pod naporem nieprzyjaciela, i dwie brygady 2 korpusupowietrznodesantoweg o (trzecią brygadę rzucono do rejonu Kaniowa dla obrony mostu kolejowegoprzez Dniepr). Oddziały 206 dywizji piechoty, które przebiły się z okrążenia, otrzymały rozkazześrodkowania się w Fastowie i zorganizowania tam obrony okrężnej.

Page 123: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 123/328

Gdy podejmowano te decyzje, przypomniałem sobie, że dowódca 147 dywizji piechoty pozostał wraz z częścią jej sił na północ od Nowego Miropola. Kto stanie na czele oddziałów, które będą teraz biłysię pod Kijowem? Generał Kirponos pamiętał podobającego mu się ze swego opanowania i rozwagipułkownika S. Potiochina, z którym niedawno rozmawiał, i mianował go dowódcą. W ten sposóbwyszło, że dywizja miała dwóch dowódców- jeden z jej resztkami walczył w okrążeniu, drugi zaś

stanął na czele oddziałów, które znalazły się pod Kijowem.

Rozkaz dla wojsk został podpisany o godzinie trzeciej w nocy. Po tym dowództwo i sztab Frontuprzejechały do miejscowości Browary na nowe stanowisko dowodzenia.

Po rozesłaniu wszystkich zarządzeń o świcie wyruszyliśmy tam i my - grupa oficerów oddziałuoperacyjnego i łączności. Przybyliśmy do Browarów około godziny 9 rano, gdy sztab Frontu już zdążyłnieco zadomowić się na nowym miejscu. W oddziałach i zarządach odbywała się wytężona praca.Wszyscy byli zaniepokojeni.

- Co się stało? - zapytałem.

- Niemieckie czołgi pod Kijowem!

Zrozumiałem to zaniepokojenie. Wiedzieliśmy już o przełamaniu Frontu, ale wieść o pojawieniu sięniemieckich czołgów pod Kijowem podziałała na nas przygnębiająco. A jak zareagują na tę wiadomośćmieszkańcy miasta... Przecież wiedzieli (i tak też było w rzeczywistości), że w ostatnich dniach zaciętewalki toczyły się z dala od Kijowa, na linii starych rejonów umocnionych. A tu nagle wróg nieomal u progu ich rodzinnego domu...

Kijowianie jednak przyjęli mężnie zatrważającą wieść. Nadal wykonywali swe obowiązki, każdy naswym stanowisku. Tylko pracować zaczęli jeszcze staranniej i uporczywiej.

W oddziale operacyjnym zastałem na miejscu niewielu towarzyszy - wszystkich wysłano do 5 i 6 armiidla kontroli wykonania przeciwuderzenia, które tego dnia miało się w pełni rozwinąć.

Po przeanalizowaniu wszystkich zebranych przez nas wiadomości o starciach wojsk KijowskiegoRejonu Umocnionego z niemieckimi oddziałami pancernymi, które się tam przedarły, udałem się doszefa sztabu.

Już o wszystkim wiedział. Wziął ode mnie mapę z naniesioną sytuacją, dokładnie z nią się zapoznał,po czym razem udaliśmy się do dowódcy Frontu.

U wejścia do domku dowódcy niecierpliwie oczekiwał nas jego adiutant. Okazało się, że generałKirponos już kazał wezwać do siebie dowódcę lotnictwa i dowódcę artylerii oraz szefa wojsk

inżynieryjnych, szefa oddziału rozpoznawczego i mnie.Generał Purkajew skierował się do gabinetu dowódcy, ja zaś zostałem w przestronnym pokoju,którego ściany były zawieszone mapami. Przybył generał lejtenant lotnictwa F. Astachow. W mocnościągniętej szerokim pasem bluzie z błękitnymi patkami, pomimo zmęczenia, wyglądał, jak dawniej,dziarsko. Wkrótce wpadł wysoki, jeszcze bardziej szczupły niż kiedyś, dowódca artylerii Frontu,generał Parsiegow. Bluza, spodnie, buty i on sam, zdawało się wszystko na wskroś przesycone jestostrym pyłem letnich polnych dróg. Na wychudłej, opalonej twarzy żywo błyszczały ciemne piwneoczy. Ujrzawszy As tachowa, od razu rzucił się ku niemu i zaczął o coś w podnieceniu rozpytywać.

Kiedy wszyscy byli już na miejscu, z sąsiedniego pokoju wyszli M. Kirponos, N.Chruszczow, sekretarz

Komitetu Centralnego KP(b) Ukrainy M. Burmistenko i sekretarz Kijowskiego Obwodowego KomitetuPartii M. Miszyn.

Page 124: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 124/328

Dowódca Frontu, pomimo katorżniczej pracy po dwadzieścia godzin na dobę, wydawał się dośćrześki, tylko głębokie zmarszczki na jego pociągłej twarzy stały się jeszcze wyrazistsze.

Mówiąc, że sytuacja w ciągu ostatnich dni gwałtownie się pogorszyła, generał Kirponos udzielił głosuszefowi sztabu.

Generał Purkajew podszedł do mapy.

Rozpoczął od zakomunikowania, że wojskom radzieckim nie udało się zatrzymać nieprzyjaciela na liniistarych rejonów umocnionych, których nie zdążyliśmy odbudować i przygotować do obrony.Nieprzyjacielskie dywizje pancerne i zmotoryzowane 7 lipca przełamały Rejon UmocnionyNowogrodu Wołyńskiego. Dzisiaj znalazły się one już przed Kijowskim Rejonem Umocnionym, to jest w odległości 20 kilometrów od Kijowa. Próby radzieckiej 5 i 6 armii, by idącymi sobie na spotkanieuderzeniami zamknąć wyłom powstały w linii frontu, jak dotąd nie zostały uwieńczone powodzeniem.

- Jakie oddziały niemieckie podeszły do miasta? - zapytał dowódca Frontu.

- Dotychczas stwie rdzono trzynastą dywizję pancerną.

- Na szosie żytomierskiej trwa nieustanny ruch kolumn pancernych w kierunku Kijowa - wtrąciłgenerał Astachow.

- Widocznie są to pozostałe dywizje trzeciego korpusu zmotoryzowanego z grupy pancernej Kleista -wyraził sweprzypuszczenie Purkajew.

Szef sztabu poprowadził pałeczką po linii frontu. Obecnie zaczynała się ona mniej więcej w odległości 50 kilometrów na zachód od Korostenia, następnie na północ od Nowogrodu Wołyńskiego ostroskręcała na wschód, dochodziła, do przedniego skraju Kijowskiego Rejonu Umocnionego, biegnącegorzeką Irpień, i dalej ostro załamywała się na zachód w stronę Berdyczowa, od którego linia obrony

radzieckiej ciągnęła się wzdłuż toru kolejowego Berdyczów- Szepetówka do Lubara, a następniebie gła przez miasta Ostropol, Letyczew, Bar i Kopaj-Gorod. Nieprzyjaciel przebił długi korytarz,którym obecnie podciągał swe wojska ku Kijowowi.

Szczegółowo charakteryzując położenie i skład bojowy wojsk Frontu, Purkajew specjalnie podkreśliłtrudną sytuację 7 korpusu piechoty, który wraz ze 199 dywizją piechoty już czwarty dzień walczyłokrążony pierścieniem wojsk nieprzyjaciela na północ od Nowego Miropola. Kilka godzin temuniemieckie dowództwo zaproponowało (już po raz nie wiadomo który) okrążonym oddziałomzłożenie broni, ale te ponownie odpowiedziały zaciekłymi kontratakami.

Purkajew zaznaczył, że nieprzyjaciel usiłuje za wszelką cenę przedrzeć się do Kijowa, by opanować

miasto i jego przeprawy mostowe na Dnieprze. Pozwoliłoby mu to wykonać uderzenie wzdłużprawego brzegu Dniepru na tyły sił głównych nie tylko naszego Frontu Południowo-Zachodniego, lecztakże i sąsiedniego - Południowego. Ponadto - i to jest istotne - z chwilą opanowania Kijowa Niemcymogliby wtargnąć na Ukrainę lewobrzeżną, nawiązać bezpośrednią łączność z południowymskrzydłem własnej Grupy Armii „Środek“ i w ten sposób otworzyć sobie szerokie perspektywydalszego prowadzenia wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Zdaniem szefa sztabu Frontu, dowództwo niemieckiej Grupy Armii „Południe“ spróbuje niezwłoczniewykorzystać powodzenie osiągnięte przez wojska pancerne Kleista. W tych warunkach dla stronyradzieckiej jest niezwykle ważne nie tylko utrzymanie Kijowa, lecz także niedopuszczenie do wyjścianieprzyjaciela na Dniepr na południe od tego miasta.

Page 125: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 125/328

Page 126: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 126/328

Mówiąc o ostrym braku dział, moździerzy i pocisków przeciwpancernych w wielu związkachtaktycznych, walczących na kierunku kijowskim, Parsiegow powoływał się na to, że w okręgu jeszczeprzed rozpoczęciem wojny dawał się odczuć niedobór uzbrojenia artyleryjskiego. Poniesione przezoddziały w toku walk straty jeszcze bardziej pogorszyły sytuację. Jest kiepsko z amunicją. Obecnie w armiach w żaden sposób nie udaje się zgromadzić więcej niż jedną jednostkę ognia amunicji

arty leryjskiej, gdyż jej dowóz z powodu braku transportu samochodowego jest bardzo utrudniony,a ruch transportów kolejowych w pasie działania Frontu, pomimo ofiarności kolejarzy, jest prawiecałkowicie sparaliżowany. Parsiegow podkreślił, że zaopatrzenie armii w pociski przeciwpancernecoraz bardziej się pogarsza. Od pierwszych dni wojny artyler zyści musieli prowadzić walkę z olbrzymiąmasą czołgów, dlatego też zużycie pocisków przeciwpancernych było przez cały czas bardzo wysokie.W żaden sposób nie udaje się stworzyć ich zapasu w oddziałach. Zużywa się je od razu, gdy tylkonadchodzą. Parsiegow zameldował, że ponownie przypomniał szefowi Głównego Zarządu Artylerii o naszej prośbie przyspieszenia wysyłki do Frontu Południowo-Zachodniego amunicji i broni z bazcentralnych.

Wypowiedziano myśl, że należy w pełni wykorzystać przedsiębiorstwa Kijowa i innych miast Ukrainyw celu zorganizowania w nich produkcji uzbrojenia i amunicji, a także naprawy sprzętu bojowego.Szczególną uwagę zwrócono na konieczność zbierania broni na polu walki. Komisarzowibrygadowemu A. Michajłowowi, szefowi zarządu politycznego Frontu, polecono przygotowaćspecjalną odezwę Rady Wojennej do wszystkich szeregowych i oficerów, która wzywałaby doniepozostawiania na polu walki ani jednego karabinu.

Wysłuchano też referatu szefa zarządu inżynieryjnego Frontu, generała A. Iljina-Mitkiewicza.Zameldował on, że decyzja Rady Wojennej Frontu w sprawie prowadzenia w forsownym tempie pracinżynieryjnych w Kijowskim Rejonie Umocnionym wprowadzona jest w życie. Zrobiono już wiele. Nacałej przestrzeni 55 kilometrów pierwszej linii obrony oczyszczono pole ostrzału, umożliwiając

prowadzenie ognia z betonowych i drewnianych schronów bojowych; większa część przedniegoskraju rejonu umocnionego już jest osłonięta rowem przeciwczołgowym, skarpami i zaporami z drutukolczastego. Od miejscowości letniskowej Puszcza Wodica do Myszełowki wykopano ciągły rówprzeciwczołgowy, wzmocniony minami przeciwpancernymi, pułapkami i fugasami. Na wszystkichodcinkach zalesionyc h zbudowano zawały. Wszystkie stanowiska ogniowe artylerii osłonięte zostałyzaporami przeciwpancernymi.

- Tak ogromnej pracy nie wykonalibyśmy- powiedział inżynier naszego Frontu - gdyby nie pomockijowian. Przy budowie urządzeń obronnych codziennie pracuje sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańcówmiasta.

- A jak wygląda sprawa na bezpośrednim przedpolu Kijowa? - zainteresował się dowódca Frontu.

- Dniem i nocą przy pomocy mieszkańców Kijowa kopiemy transzeje (rowy strzeleckie), wznosimyzapory w osiedlach podmiejskich i na krańcach miasta, zam inowujemy wszystkie drogi i mosty.W głębi obrony - powiedział generał - wykopano około 30 kilometrów rowów przeciwpancernych,ponad 15 kilometrów skarp oraz zbudowano 750 drewnianych schronów bojowych. Dla zaminowaniapodejść do pozycji obronnych dostarczono 100 ton materiałów wybuchowych i 50 tysięcy minprzeciwpancernych i przeciwko piechocie. Ogółem dla umocnionego rejonu przydzielono 100 tysięcymin. Niemniej jednak - ze smutkiem stwierdził Iljin-Mitkiewicz - za mało jest min przeciwpancernych i drutu kolczastego.

- Trzeba wykorzystać wszystkie zasoby miejscowe- zauważyłKirponos. - Wykorzystajcie metalowesiatki z ogrodzeń, szyny kolejowe, dźwigary i rury. A w samym Kijowie pomagajcie sztabowi obronymiasta budować barykady.

Page 127: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 127/328

Po wysłuchaniu zdania wszystkich obecnych dowódca Frontu podszedł do mapy.

- Uważam - powiedział Kirponos - że nasz Front musi w pierwszym rzędzie wzmóc wysiłki, by zamknąćwyłom na południe od Nowogrodu Wołyńskiego. Ułatwi nam to wykonanie zadania zniszczeniadywizji Kleista, które przedarły się w kierunku Kijowa.

W związku z tym dowódca Frontu postanawia siłami 5 armii kontynuować ataki w rejonie NowogroduWołyńskiego idąc na spotkanie oddziałów 6 armii, które mają wykonać uderzenie z rejonu Ignatowkina północ. Równocześnie Potapow ma częścią sił przygotować uderzenia z północnego zachodu naŻytomierz i z północy na Radomyśl, na komunikacje i tyły prącego na Kijów nieprzyjaciela. Dowódcom6 i 12 armii zaś nakazuje za wszelką cenę utrzymać zajmowane obecnie pozycje. W myśl decyzjidowódcy Frontu dowództwo 26 armii przesuwano do Perejasławia, polecając mu wziąć pod swąkomendę wszystkie wojska kierowane z tyłu na lewy brzeg Dniepru na południe od Kijowa.

Celem wzmocnienia załogi Kijowskiego Rejonu Umocnionego, oprócz oddanych mu już dwóch brygad 2 korpusu powietrznodesantowego i oddziałów 147 dywizjipiechoty, skierowano tam jeszczeoddziały 206 dywizji piechoty. (Niestety, obie te dywizje miały niskie stany liczebne i były słabouzbrojone, gdyż znaczna ich część nadal walczyła w okrążeniu.)

Kirponos przypomniał, że do wykonania uderzenia na oddziały Kleista, które przedarły się w kierunkuKijowa, na razie jest za mało sił. Ale za dwa- trzy dni zaczną podchodzić oddane z odwoduNaczelnego Dowództwa dwie dywizje piechoty. Na ich czele stanie dowództwo 27 korpusu piechoty.Nieco później podejdzie 64 korpus piechoty. Wojska te jadą koleją z Północnokaukaskiego OkręguWojskowego. Przybywające oddziały dowódca Frontu postanowił ześrodkować następująco: 27korpus piechoty - na północny zachód od Kijowa, a 64 korpus piechoty - na południowy zachód odstolicy U krainy. Najbliższym ich zadaniem miało być wzmocnienie obrony miasta na obu skrzydłachKijowskiego Rejonu Umocnionego, co nie pozwoliłoby na obejście go przez przeciwnika.

Dowódca Frontu polecił Purkajewowi i mnie przemyśleć problem, jak najlepiej wykorzystać te dwakorpusy, by przy współdziałaniu oddziałów rejonu umocnionego solidnie ująć w kleszcze dywizjenieprzyjaciela, które przedarły się ku Kijowowi.

Dowódcy Flotylli Pińskiej, kontradmirałowi Rogaczew owi, postawiono zadanie osłony przepraw naDnieprze na odcinku od Kijowa do Kaniowa i niedopuszczenia w żadnym razie do sforsowania rzekiprzez nieprzyjaciela.

Szczególny niepokój generała Kirponosa budził wyłom, jaki powstał w linii frontu między radziecką 6armią i Kijowskim Rejonem Umocnionym na północny zachód od Fastowa. Na razie znajdował się tamzbiorczy oddział, w którego skład wchodziły 94 oddział wojsk ochrony pogranicza oraz 6 i 16 pułkpiechoty zmotoryzowanej. To niewielkie zgrupowanie miało osłaniać 70-kilometrową lukę odSkragilewki do Skoczys zcza. Wzmocnić go na razie nie było czym. Dowódca Frontu chciał za tym słaboosłoniętym odcinkiem frontu mieć silny odwód. Oto dlaczego kazał podjąć wszelkie kroki, by jaknajprędzej uporządkować i nieco uzupełnić ludźmi i uzbrojeniem 6 korpus piechoty, kt órywycofywano do odwodu Frontu - do rejonu Białej Cerkwi.

Kończąc, Kirponos postanowił przerzucić dowództwo 26 armii do Perejasławia i na razie polecić muwziąć pod swą komendę wszystkie wojska kierowane na lewy brzeg Dniepru - na południe od Kijowa.

Gdy tylko dowódca Frontu zakończył stawianie zadań, wszyscy zaczęli się rozchodzić. Ja takżeruszyłem ku drzwiom, ale Kirponos zatrzymał mnie:

Page 128: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 128/328

- A wy, towarzyszu Bagramian, zakończcie jak najszybciej najpilniejsze sprawy i jedźcie do KijowskiegoRejonu Umocnio nego. Zapoznajcie się na miejscu z sytuacją i pomóżcie komendantowi rejonuzorganizować możliwie najsilniejszą obronę, zwłaszcza przeciwpancerną. Należy zapewnić ścisłewspółdziałanie między batalionami karabinów maszynowych rejonu umocnionego i jednostkamipolowymi oraz zorganizować dowodzenie wszystkimi siłami, broniącymi tej ważnej pozycji. Po

powrocie zameldujecie mi o stanie rejonu umocnionego i podjętych na miejscu krokach.

Kiedy wyszedłem z domku dowódcy Frontu, zawyła syrena. Kolejny nalot powietrzny. Wszyscypobiegli do ukryć. W pomieszczeniach pozostali tylko dyżurni. Zabrałem niezbędne dokumenty i udałem się do węzła łączności, by przekazać do Sztabu Generalnego bieżący meldunek o wytworzonej sytuacji i podjętych decyzjach. Biegnąc od ukrycia do ukrycia nie miałem wielkiejnadziei zastać kogokolwiek z telegrafistów - na pewno także się pochowali. Gdy wszedłem dopomieszczenia węzła łączności, drżało ono od wybuchów, z sufitu sypał się tynk. Jednakże w świetletańczących na sznurach żarówek dostrzegłem przy aparatach dziewczęta. Schylone nisko, pracowały.Ich palce, jak zwykle, szybko biegały po klawiszach.

Widok tego obrazu mimo woli wprawił mnie w zachwyt. Jakaż świadomość swego obowiązku! W normalnych warunkach dziewczęta te zapewne mdlały na widok nieszkodliwej myszy, a tuwykazują największe opanowanie.

Podszedłem do aparatu, który służył do utrzymywania łączności z Naczelnym Dowództwem, i zacząłem dyktować. Telegrafistka pewnie uderzała w klawisze. Po przekazaniu informacji poszedłemdo siebie. Alarm lotniczy się skończył i nastąpiła zadziwiająca cisza, jaka bywa zwykle po burzy. Tylkogęsty, żrący dym i kurz oraz rozdarte wybuchami drzewa, dopalające się samochody i jęki rannychprzypominały o okrutnym nalocie nieprzyjacielskim.

Nie zdążyłem sprawdzić przygotowanych dla armii zarządzeń i rozkazów bojowych, gdy wezwał mnie

Purkajew. Był zdenerwowany. Okazało się, że przed chwilą Moskwa wezwała do aparatu dowódcęFrontu. Kwatera Główna uważa nasze działania za niezdecydowane. Jej zdaniem, jeśli 6 armia będziewykonywała uderzenie w kierunku na Romanowkę siłami dwóch osłabionych dywizji 49 korpusupiechoty i zbiorczych oddziałów 4 korpusu zmechanizowanego, to nie osiągnie ono swego celu - nieuda się nie tylko zamknąć wyłomu w linii obrony, lecz nawet połączyć z własnym okrążonymkorpusem. Niemniej jednak, innego wyjścia nie widzieliśmy. Można byłoby wzmocnić zgrupowanieuderzeniowe 6 armii kosztem sił znajdujących się pod Berdyczowem. W takim razie jednakmusielibyśmy osłabić tam nasz nacisk, a z tego na pewno skorzystałby nieprzyjaciel i uderzyłby na tyłysił głównych Frontu.

- Tak, to zbyt wielkie ryzyko - powiedział Purkajew. - Ale co robić? Na wojnie bez ryzyka się nie

obejdzie. A przy tym rozkaz jest rozkazem. Kwatera Główna uważa, że powinniśmy wzmocnić szóstąarmię. A przecież poza szesnastym korpusem zmechanizowanym nic więcej nie mamy. Dlatego teżdowódca Frontu postanowił oddać Muzyczence ten korpus, by jutro o godzinie piętnastej wykonał onuderzenie na Roman owkę i do wieczo ra zamknął wyłom na północ od Nowego Miropola.

- A co będzie z berdyczowskim zgrupowaniem nieprzyjaciela?

- Przeciwko niemu, jak poprzednio, będzie działała grupa Ogurcowa. Dla zabezpieczenia styku międzynią i swym zgrupowaniem uderzeniowym Muzyczenko pow inien rozwinąć czternastą dywizjękawalerii i dwieście czterdziestą dywizję zmotoryzowaną.

Dalej szef sztabu powiedział, że Kwatera Główna domaga się wzmożenia uderzeń na wojskaniemieckie, które przedarły się w kierunku Kijowa. W związku z tym dowódca Frontu kazał

Page 129: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 129/328

potwierdzić Potapowowi zadanie na jutro - ma zdecydowanie kontynuować rozpoczęte natarciesiłami korpusów zmechanizowanych i 31 korpusu piechoty, a także spiesznie przygotować uderzenie15 korpusu piechoty z linii Krapiwnia - Turczynka na południe, wzdłuż szosy na Żytomierz, i 87 dywizjipiechoty 9 - z rejonu Malin na Radomyśl. Dla pozostałych armii i Kijowskiego Rejonu Umocnionegozadania pozostają te same.

- Zrozumieliście, Iwanie Christoforowiczu? W takim ra zie za godzinę mają być u mnie na stolewszystkie wynikające z tej decyzji rozkazy i zarządzenia bojowe dla wojsk. Pospieszcie się. Aha-zatrzymał mnie Purkajew. - Czy czytaliście nową uchwałę Komitetu Obrony Państwa? Utworzono trzygłówne dowództwa: Północno -Zachodnie z towarzyszem Woroszyłowem na czele, podporządkowującmu Front Północny i Północno-Zachodni; Zachodnie z towarzyszem Timoszenko na czele,podporządkowując mu Front Zachodni; i nasze - Południowo-Zachodnie - z towarzyszem Budionnymna czele, podporządkowując mu nasz Front i Front Południowy, a także Flotę Czarnomorską. W związku z tą reorganizacją Kwaterę Główną Głównego Dowództwa przemianowano na KwateręGłówną Naczelnego Dowództwa10.

Purkajew zamyślił się i z przekonaniem oświadczył: - Myślę, że to zmiana na lepsze. Siemion Micha jłowicz Budionny będzie bliżej nas i dowodzenie staniesię bardziej operatywne.

O godzinie ósmej wieczór przedstawiłem szefowi sztabu projekt nowych wytycznych operacyjnych.Został on zatwierdzony przez Radę Wojenną i wytyczne po przepisaniu wysłano do wojsk.

Kijowiani e uważają się za zmobilizowanych

Dopiero głęboką nocą udało mi się na jakiś czas wyłączyć od nieprzerwanego łańcucha najpilniejszychspraw i wreszcie zacząć przygotowywać do wyjazdu do Kijowskiego Rejonu Umocnionego. Szczelniezamknąwszy za sobą drzwi, rozłożyłem plany. Ze zmęczenia czułem szum w głowie. Nie zauważyłem,kiedy zasnąłem z głową opartą na rozłożonej na stole mapie. Ocknąłem się, gdy w oknie szarzał świt.Umywszy się prędko, pospieszyłem do samochodu.

Powoli włączyliśmy się w płynący strumień wojsk. Ciągniki z działami na przyczepie, samochody i zaprzęgi konne zapełniły całą szosę. Poboczem z trudem maszerowali znużeni i zakurzeni piechurzy.Od czasu do czasu spoza horyzontu wyskakiwały pojedyncze samoloty niemieckie, przelatując nadsamymi głowami maszerujących i jadących ludzi. Wybuchy bomb i wiązki pocisków zmuszały ludzi do

rozbiegania się. Ale niebawem znów zwarta rzeka ludzi, samochodów i wozów zapełniała szosę i uporczywie kontynuowała swój trudny marsz. Tak było teraz na wszystkich drogach prowadzącychdo Kijowa. Dniem i nocą podążały nimi wojska, wykonując rozkazy dowództwa.

Przypomniała mi się niedawna wyprawa do 5 armii. Szukając sztabu, skręciliśmy na drogę polną. W wyniku niespodziewanej lipcow ej ulewy nocnej droga zupełnie rozmokła. Jechaliśmy wzdłużkolumny wojsk. Żołnierze z trudem wyciągali nogi z lepkiej mazi, wytężając wszystkie siły ciągnęli i pchali działa, wozy i samochody. Wydawało się, że gdyby ich zatrzymać, padną i już się nie podniosą

9 87 dywizja piechoty zdołała wyrwać się z nieprzyjacielskiego pierścienia okrążającego i wziąć udział w obronie

Kijowa10 Ze względów językowych w tłumaczeniu od początku zastosowano termin Kwatera Główna NaczelnegoDowództwa lub w skróceniu Kwatera Główna względnie Naczelne Dowództwo- (przyp. tłum.)

Page 130: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 130/328

- tak byli zmęczeni. Wielu było rannych. Migały bandaże- jedne zupełnie białe i świeże, inne szare odpyłu i potu lub zrudziałe od zaschłej krwi.

Gdy, wyprzedzając kolumnę, podjechaliśmy do jej czoła, powolny rytm marszu raptem został zakłócony. Żołnierze usiłowali odciągnąć z drogi padłego z wyczerpania konia, zaprzężonego do

wózka amunicyjnego. I do tego stopnia wszyscy byli zmęczeni, że obyło się nawet bez zwykłego w takich razach zamieszania i hałasu. Czerwonoarmiści obstąpili pozbawiony końskiej siły pociągowejwózek i pociągnęli go po błocie, zdawało się, nie do przebycia. Korzystając z zatrzymania się,podjechałem do niewysokiego, szczuplutkiego lejten anta, który wydawał rozkazy ledwodosłyszalnym, ochrypłym ze zmęczenia głosem, i zapytałem go, co to za oddział i dokąd maszeruje.

Lejtenant powoli odwrócił głowę. Ujrzałem jeszcze zupełnie młodą twarz, surową i chmurną.

- Kim wy jesteście i dlaczego interesuje was nasz oddział? - Zaczerwienione oczy obrzuciły mniepodejrzliwym spojrzeniem.

Powiedziałem, kim jestem. Lejtenant zażądał okazania dokumentu. Dopiero, gdy przekonał się, że

jestem tym, za kogo się podaję, zameldował, że jest to pułk 193 dywizji piechoty, któryprzegrupowuje się w celu zajęcia podstawy do nowego (Bóg wie, którego już z rzędu) kontrataku.

W czasie tej rozmowy obstąpili mnie czerwonoarmiści, posłyszawszy, że jadę z Kijowa. Wziąłem odadiutanta pudełko „Kazbeków“, otworzyłem i podałem żołnierzom. Momentalnie opustoszało.Stojący obok mnie czarnowłosy starszy sierżant z obandażowaną szyją z rozkoszą się zaciągnął.

- Dobre! Choć to nie morszańska machorka11 , ale jednak tytoń. A my już dawno jesteśmy bez palenia. Piąty dzień wciąż z boju w bój. Wściekli się faszyści, tak się pchają. Tu ich odrzucimy, a oni już w innym miejscu włażą. Ostatnie trzy doby prawie nie spaliśmy. Człowiek zdrzemnie się na chwilęmiędzy atakami i znów na nogach.

Zapytałem go o ranę.

- Kula drasnęła mi szyję. Nasz felczer- jeszcze był wśród żyjących wtedy- obejrzał ranę, zalał jodyną i pow iedział, że będę żył. Z jednym kiepsko: nie mam obserwacji okrężnej. Mogę patrzeć tylko w przód. Tak że kiedy idę do natarcia, to bez oglądania się w tył.

Ostatnie jego słowa wywołały ożywienie. Czerwonoarmiści jeszcze ciaśniej nas obstąpili. Wyczuwałosię, że doświadczony starszy sierżant cieszy się dużym szacunkiem.

Zapytałem, dlaczego nie idzie do batalionu medyczno-sanitarnego. Starszy sierżant nie od razuodpowiedział. Spróbował jeszcze raz się zaciągnąć, ale z papierosa został już tylko ustnik. Rzucił więc

go w błoto i z przyzwyczajenia przydusił nogą. - Wiecie, towarzyszu pułkowniku, czasem bywa tak ciężko, że chce się wszystko rzucić i pobiec napunkt medyczny. Kiedy się jednak przypomni, że faszyści już do Kijowa się dobierają, wyciągają swebrudne łapy po mój kochany „Arsenał“, w którym pracowałem przed służbą w wojsku, jak siępomyśli, że ich podkute buty mogą deptać Kreszczatik, to, proszę mi wierzyć, i rana przestaje boleć, i o zmęczeniu się zapomina. A czyż tylko ja tak myślę? Ot, proszę spojrzeć- nie odwracając głowy,starszy sierżant zatoczył ręką krąg - tu co trzeci człowiek jest ranny, ale nikt nie zamierza udawać sięna tyły. Wczoraj dowódca naszej dywizji nam wyjaśnił: „W Kijowie kobiety i dzieci, a przed miastembardzo mało wojska“. Wygląda na to, że bardzo na nas liczą. Toteż ostatkiem sił, ale się trzymamy.

11 Pochodząca z fabryki tytoniowej w Morszansku w obwodzie tambowskim- (przyp. tłum.)

Page 131: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 131/328

Stojący obok młody żołnierz, zawstydzony z powodu zwróconej na niego ogólnej uwagi, naglepowiedział:

- Po ostatnich walkach nie doliczyliśmy się wielu towarzyszy. Tydzień temu w naszym batalionie byłoponad pięciuset ludzi. Teraz i połowy nie ma. A z oficerów tylko jednostki pozostały przy życiu. Oto

ten - żołnierz wskazał ręką na znajomego mi już szczuplutkiego lejtenanta, kierującego wyciąganiemugrzęzłego w pobliżu działa - przed rozpoczęciem się walk był dowódcą plutonu, a teraz już dowodzibatalionem.

...Myśli o bohaterskich czynach na froncie nie opuszczały mnie tego letniego poranka, gdywyprzedzając kolumny wojsk z trudem przedzierałem się do Kijowa. Z goryczą stwierdzałem, że w oddziałach nie ma zbyt dużo artylerii, że coraz częściej przeciwko czołgom trzeba stosować butelki z mieszaniną zapalającą. Jakież trzeba mieć męstwo, jakąż płonąć ofiarną miłością Ojczyzny, by z napełnioną benzyną butelką iść na spotkanie stalowego potwora! Tylko w płomieniu rewolucji, w śmiertelnej walce z jej wrogami, w heroizmie socjalistycznego budownictwa mógł powstać takcudowny stop ludzki, którego nie może rozbić teraz cała potęga hitlerowskiej machiny wojennej.

Oczywiście, jak przy wytopie stali powstaje szlaka, tak samo przy formowaniu ludzkich charakterównieuniknione są odpadki. Zdarzali się i u nas ludzie nie tylko cudowneg o stopu, jak ten doświadczonystarszy sierżant, o którym wspomniałem. Była i szlaka. W ogniu doświadczeń wypływała napowierzchnię. Ale to śmiecie rozwiewał huragan wojny.

Wjechaliśmy do miasta. Pomimo wczesnego ranka- i częstych nalotów lotnictwa, ulice były pełneludzi. Na wszystkich skrzyżowaniach wznoszono barykady i przeszkody przeciwpancerne. Pracowalimężczyźni, kobiety i młodzież.

Zatrzymaliśmy samochód nie opodal jednej z barykad. Komenderował tam stary człowiek o surowymwyglądzie, z wijącymi się włosami koloru mydlanej piany i żółtymi od tytoniowego dymu obwisłymiwąsami. Zaznajomiliśmy się. Okazało się, że to kadrowy robotnik „Leninowskiej Kuźni“. Powiedział, że już budował barykady na ulicach Kijowa. Było to w czasach Petlury i innych hetmanów. Ma więcdoświadczenie i dlatego obecnie powierzono mu kierowanie robotami, a do pomocy przydzielonomłodziutkiego, lecz znającego swój fach podoficera z jednostki saperów.

Gładząc pokryte siwą szczeciną policzki, stary weteran pracy powiedział, że obecnie wszyscydoświadczeni robotnicy całymi dniami nie wychodzą z hal fabrycznych, nawet swój obiad spożywająprzy obrabiarkach. Wszystko, co mogą, robią dla frontu. W „Leninowskiej Kuźni“ opanowano jużnaprawę karabinów maszynowych, dział i innej broni. A młodzież, kobiety, emeryci - słowem wszyscy,kogo bez specjalnego uszczerbku można było zabrać z fabryki - wyszli do budowy urządzeń

obronnych.Otoczyli mnie pracujący w pobliżu starcy i kobiety. Posypały się pytania. Interesowano się sytuacją nafroncie. Musi ałem powiedzieć, że wróg jest blisko, nasze wojska, wyczerpane nieustannymi bojami,biją się pod Korosteniem, kontratakują skrzydło i tyły nieprzyjaciela. Nie żałuje się sił, by wyrzucićhitlerowców z Berdyczowa. Sytuacja jest jednak bardzo trudna. Ale załoga Kijowskiego RejonuUmocnionego zdołała zatrzymać nieprzyjacielskie czołgi w odległości 20 kilometrów od miasta.

Po wysłuchaniu tego, co powiedziałem, stary robotnik rzekł:

- Jeśli faszyści się przedrą, wszyscy co do jednego wyjdziemy na barykady. Będziemy się bili doostatka, nie pozwolimy wrogowi deptać bruku ukochanego Kijowa.

Page 132: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 132/328

Ciepło pożegnawszy się z ludźmi budującymi barykadę, skierowaliśmy się do sztabu obrony miasta.Jego członkowie - sekretarz Kijowskiego Komitetu Obwodowego partii M. Miszyn, sekretarzekomitetu miejskiego T. Szamriło i K. Moskalec oraz przewodniczący obwodowego komitetuwykonawczego T. Kostiuk i przewodniczący miejskiego komitetu wykonawczego J. Szewcowrozmawiali z dowódcami oddziałów pospolitego ruszenia i samoobrony.

Tu ze szc zególną mocą odczuwało się panujący w mieście zapał. Korytarze budynku, w którym mieściłsię sztab, były zapełnione ludźmi. Robotnicy, urzędnicy, gospodynie domowe i uczniowie domagalisię, by ich posłano bronić Kijowa.

Do pomocy wojsku zgłaszały się setki tysięcy ludzi pracy stolicy Ukrainy. Rejonowym komitetom partii i rejonowym komisariatom wojskowym z trudem udawało się rozpatrzyć potok zgłoszeń. Ludzienalegali, by dać im broń i wysłać na pozycje.

Napływały zażalenia od komunistów, którym z powodu podeszłego wieku odmawiano powołania doArmii Czerwonej. Komitet miejski partii podejmował wszelkie kroki, by znaleźć godne zastosowaniedla patriotycznego entuzjazmu kijowian, zarówno komunistów, jak i bezpartyjnych.

Dzienniki w tych dniach były zapełnione listami patriotów radzieckich, którzy pragnęli poświęcićwszystkie swe siły, a jeśli zajdzie potrzeba, to i życie walce ze znienawidzonym najeźdźcą.

Stary bolszewik P. Petrenko, zwracając się w imieniu własnym i swego syna, studenta trzeciego roku2 Kijowskiego Instytutu Medycznego, pisał do miejskiego dziennika: „Uważamy za swój obywatelskiobowiązek z bronią w ręku stanąć w obronie socjalistycznej Ojczyzny, bić się do całkowitegozniszczenia faszystowskich gadów. Prosimy o przyjęcie nas jako ochotników do Armii Czerwonej“.

Robotnik S. Strelecki w swym zgłoszeniu pisał: „...I choć ze względu na wiek nie podlegam poborowi,proszę o przyjęcie mnie w szeregi walecznej Armii Czerwonej, bym mógł gromić faszystów“.

Komsomolec W. Grajmler błagał rejonowego komisarza wojskowego: „...Jeśli już nie można na samfront, to choćby w pobliże frontu“.

Uczestnik wojny domowej, weteran pracy Iwan Gierasimowicz Sarbiejew oświadczył: „W takiej chwilinie mogę siedzieć w domu!“

Wielu, jak gdyby obawiając się odmowy, zaczynało swe zgłoszenie słowami: „Uważam się zazmobilizowanego“.

Taki sam poryw patriotyzmu objął mieszkańców okolicznych wsi. Na przykład, chłopi kołchozowi z położonej niedaleko od Kijowa wsi Żulany- od młodzieńców do starców - zgłosili się do rady

wiejskiej i zażądali, by natychmiast wysłano ich na front. Starszy już mieszkaniec wsi T. Rudnickiprzyprowadził swego syna Aleksandra i oświadczył: „Błogosławię syna na świętą wojnę z faszystowskimi barbarzyńcami. Jestem już stary, ale jeśli zajdzie potrzeba, przypomnę sobie swąspecjalność kierowcy i powiozę żołnierzy w bój“.

Szczególnie silna fala patriotyzmu ogarnęła młodzież. W ciągu jednego tylko dnia nadeszło ponad 3tysiące zgłoszeń z prośbami o wysłanie jako ochotników na front. Uczniowie starszych klas 118kijowskiej szkoły średniej oświadczyli, że uważają się za zmobilizowanych. Uczennica Nina Ostrowska z osiedla letniskowego Puszcza Wodica nadesłała telegram, w którym w imieniu swych przyjaciółekzapewniała, że będą „opiekowały się rannymi żołnierzami, jak najbliższymi ludźmi“.

Page 133: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 133/328

Masowy zryw patriotyczny ludności ukraińskiej, przede wszystkim na Kijowszczyźnie, był umiejętniekierowany przez Komitet Centralny Komunistycznej Partii Ukrainy. Nadawało to ludowemu ruchowioporu ogromną siłę.

Widząc, ile szkód wyrządzają nieprzyjacielskie grupy dywersyjne, Komitet Centralny KP(b) Ukrainy

w pierwszych dniach wojny wezwał ludność do tworzenia specjalnych batalionów do walki z dywersant ami. Komuniści i komsomolcy kijo wscy niezwłocznie zareagowali na to wezwanie.

Młody patriota Ilja Miszczenko jako jeden z pierwszych nadesłał następujące pismo: „ProszęRejonowy Komitet Komsomołu o przyjęcie mnie jako ochotnika do batalionu, mającego na celu walkęze spadochroniarzami pr zeciwnika“.

Do 8 lipca do walki z dywersantami utworzono 13 batalionów, w których znalazło się ponad 3,5tysiąca kijowian. Większość z nich stanowili komuniści i komsomolcy.

Ogromną rolę w mobilizacji narodu ukraińskiego do walki z faszyzmem odegrała Odezwa KomitetuCentralnego KP(b) Ukrainy, Prezydium Rady Najwyższej i Rady Komisarzy Ludowych Republiki do

ludności z 7 lipca.

„Nadszedł czas - mówiła odezwa - kiedy każdy, nie szczędząc życia, musi bez reszty spełnić świętyobowiązek wobec Ojczyzny, wobec swego narodu. Gdzie tylko pojawi się wróg- powinien znaleźć onswój grób. Niechaj każda chata i każdy dom, każde miasto i każda wieś niosą śmierć hitlerowskimrabusiom“.

W tych gorących dniach lipcowych w Kijowie we wszystkich przedsiębiorstwach i instytucjachodbywały się burzliwe wiece, na których ludzie w podnieceniu i zapale rozważali, jak najlepiej czynemodpowiedzieć na tę odezwę. Na masowych wiecach zabierali głos przywódcy partii i rządu Ukrainy.

Masy pracujące jednomyślnie oświadczyły: „Uczynimy wszystko dla rozgromienia znienawidzonychagresorów“.

Na jednym z wieców robotnik fabryki budowy parowozów, P. Łukaszewicz, tak wyraził nastroje swychtowarzyszy: „Jesteśmy gotowi w każdej chwili zamiast przecinaka i młotka wziąć karabin, zasiąść w czołgu, stanąć przy dziale“. I nie były to czcze słowa. Wkrótce Kijów dostarczył uzupełnień ArmiiCzerwonej, liczących 200 tysięcy żołnierzy i oficerów. A iluż ochotniczo wstąpiło do pospolitegoruszenia, poszło do partyzantki!

W dziennikach wydrukowano list kijowskich robotników, którzy pozostali na wachcie pracy:

„Faszystowscy bandyci napadli na naszą Ojczyznę. Podstępny wróg napotkał zorganizowany opór

bohaterskiego ludu, jego bohaterskiej Armii Czerwonej. W tej groźnej chwili masy pracujące stolicyUkrainy radzieckiej są zwarte jak nigdy i dają przykład ofiarności. Część robotników odeszła z przedsiębiorstw na front. Na ich miejsce stanęły żony i córki. Uporczywą pracą umacniają onepotęgę ukochanej Ojczyzny.

Zwracamy się do Was, towarzysze metalowcy, górnicy, pracownicy przemysłu budowy maszyn,naftowcy, kolejarze, robotnicy i robotnice przemysłu lekkiego, z wezwaniem do pomnażaniasukcesów produkcyjnych, zwiększania wydajności pracy, stania się godnymi naszej sławnej ArmiiCzerwonej, która broni wolności, kultury i postępu ludzkości i niesie śmierć faszyzmowi“.

Kijowscy robotnicy swą bohaterską pracą dawali godny przykład wszystkim ludziom pracy Ukrainy.

Robotnicy, technicy i inżynierowie zakładów „Leninowska Kuźnia“, „Bolszewik“ i innych zaczęliopanowywać produkcję i naprawę poszczególnych rodzajów sprzętu bojowego i broni. Pracownicy

Page 134: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 134/328

zakładów naprawy parowozów budowali pociągi pancerne, które odegrały poważną rolę w obroniemiasta. 7 lipca był gotów pierwszy taki pociąg. Ustawiono na nim kilka dział i ponad 40 karabinówmaszynowych. Znamienne jest to, że na miejsce potrzebnych do skompletowania jego załogi 120ochotników starało się o przyjęcie 10 tysięcy robotników. Dowódcą pierwszego kijowskiego pociągupancernego został zastępca szefa oddziału politycznego Kolei Południowo-Zachodniej A. Tichochod.

Wkrótce swój pierwszy pociąg pancerny, idący na front, odprowadzali również robotnicy DarnickichZakładów Naprawy Wagonów.

Robotnicy Kijowa stanowili kościec pospolitego ruszenia. Do 8 lipca w mieście sformowano 19oddziałów, których liczebność sięgała 29 tysięcy ludzi, w tym 22 tysiące komunistów i komsomolców.Ponadto młodzież kijowska utworzyła specjalny komsomolski pułk pospolitego ruszenia.

Oddziałami i pododdziałami pospolitego ruszenia, z reguły, dowodzili komuniści. Na czele żołnierzypospolitego ruszenia z Zakładów imienia F. Dzierżyńskiego stanął dyrektor M. Awasafian, z Zakładówimienia Karola Marksa - dyrekt or N. Słobodski. Tak było prawie we wszystkich przedsiębiorstwach.

Równocześnie z utworzeniem pospolitego ruszenia rozwinięto pracę mającą na celu zorganizowanieruchu partyzanckiego i utworzenie partyjno- komsomolskiego podziemia na tyłach wojskhitlerowskich.

Od pierwszych już tygodni okupacji hitlerowcy dotkliwie odczuli siłę nienawiści ludności Ukrainy. Niechlebem i solą przyjmowano niemieckich najeźdźców. Partyzanci opowiadali nam, że kiedy do pewnejwsi na Żytomierszczyźnie wkraczały niemieckie czołgi, na ich spotkanie wybiegł starzec i z okrzykiem„Śmierć faszystom!“ rzucił granat w idący na czele czołg. Niewątpliwie rozumiał, że idzie na pewnązgubę. Jednakże nienawiść do wroga była silniejsza od strachu przed śmiercią.

Najbardziej przekonywające świadectwo stosunku ludności do okupantów wystawili sami hitlerowcy.

Szeregowiec Müller w końcu czerwca zapisał w swym dzienniku: „Tutaj, na tyłach, musimy walczyć z partyzantami. Cały dzień nie mamy spokoju. Ostrożność konieczna na każdym kroku. Wszędziepartyzanci“.

A przecież był to dopiero początek!

Komitet Centralny KP(b) Ukrainy podjął specjalną uchwałę w sprawie „organizacji oddziałówpartyzanckich i przygotowania partyjno-komsomolskiego podziemia w okupowanych rejonach.Nadało to ruchowi partyzanckiemu jeszcze większego rozmachu.

Utworzone przez kijowską organizację partyjną oddziały partyzanckie sprawiły wrogowi wielekłopotów. Weźmy choćby tylko pierwszy kijowski oddział partyzancki. Nazywał się „Zwycięstwo lubŚmierć“. Jego trzon stanowili robotnicy „Arsenału“, w tym weterani tego zakładu - Wieliczko,Charczenko, Taljanow, Gonczar, uczestnik wojny domowej Parchomienko i inni towarzysze. Dowódcątego oddziału został uczestnik wojny domowej, członek partii od 1917 roku S. Osieczkin,a komisarzem - se kretarz Humańskiego Komitetu Rejonowego Partii, G. Karnauch.

Już w pierwszej walce w dniu 7 sierpnia oddział zabił 350 hitlerowców. W starciu z okupantemw rejonie miejscowości Oster zabito jeszcze około 500 hitlerowców. Oddział ten udzielał dużejpomocy w ojskom radzieckim, przebijającym się z okrążenia. W okresie obrony Kijowa dokonał onponad trzydziestu napadów na hitlerowców, zabił kilkuset nieprzyjacielskich żołnierzy, zniszczył 10czołgów i samochodów pancernych oraz ponad 50 samochodów, wysadził 10 mostów, a także zdobył200 karabinów maszynowych, 250 pistoletów maszynowych i 4 tysiące karabinów.

Page 135: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 135/328

Szeroko zasłynęło swymi czynami bojowymi również pozostałych 12 oddziałów partyzanckich,sformowanych przez kijowską organizację partyjną.

Oprócz oddziałów partyzanckich utworzono jeszcze dwa pułki partyzanckie, które udzieliły dużejpomocy wojskom radzieckim.

Żołnierze Frontu Południowo-Zachodniego codziennie odczuwali pomoc mieszkańców sławnegobohaterskiego miasta. Wojska radzieckie miały solidne i pewne z aplecze. Był to najbardziejnamacalny przejaw nierozerwalnej jedności armii z narodem.

...Rozmowa z kierownikami sztabu obrony miasta pozostawiła niezatarte wrażenie. Cieszyło nas to, żena tyłach radzieccy żołnierze mają takie potężne poparcie. Zaznajomiłem towarzyszy z sytuacją nafroncie i przekazałem im wytyczne Rady Wojennej Frontu w sprawie przygotowania miasta doobrony. Na dłuższą rozmowę nie było czasu - na wszystkich czekały nie cierpiące zwłoki sprawy.

Ogniowa tarcza miasta

Lipcowe słońce oślepiało. Błękit nieba tylko miejscami był stonowany przez jasne obłoki. Najbardziejzdradziecka pogoda! Gdy podjeżdżaliśmy do znajdującego się w Swiatoszynie sztabu KijowskiegoRejonu Umocnionego, zaczął się kolejny nalot niemieckiego lotnictwa. Przejmujące wycie syrenprawie nie ustawało, uprzedzając o nadlatujących coraz to nowych samolotach nieprzyjacielskich. A tymczasem na stanowisku dowodzenia - rzeczowość i spokój. Oficerowie sztabu, którzy powrócili z oddziałów, meldowali przełożonym o wykonanej pracy i natychmiast odjeżdżali do wojsk z nowymzadaniem.

Gdy komendant umocnionego rejonu od nich się uwolnił, zwróciłem się do niego: Dzień dobry, towarzyszu Sysojew.

Niemłody już, dobrze zbudowany pułkownik odwrócił ku mnie obandażowaną głowę. Widocznieniełatwo mu to przyszło, gdyż zmarszczył się z bólu. Ale na mój widok się uśmiechnął:

- Iwanie Christoforowiczu! Cieszę się, że was widzę. Darujcie, ale zupełnie się rozkleiłem, odłamekomal nie ściął mi czaszki. Teraz jednak czuję się znacznie lepiej. Proszę usiąść bliżej.

Z Fiodorem Siergiejewiczem Sysojewem znaliśmy się od dawna. Często spotykałem się z nimw okresie pokojowym, gdy był komendantem Umocnionego Rejonu Rawy Ruskiej. W pierwszychdniach wojny oddziały tego rejonu umocnionego, oskrzydlone, wytrwale broniły swych pozycji.Dopiero po otrzymaniu rozkazu odejścia wysadziły w powietrze betonowe schrony bojowe i zaczęłyprzebijać się do swoich. Pułkownikowi Sysojewowi na początku lipca polecono, jako doświadczonemu i wypróbowanemu w bojach dowódcy, pokierować organizacją obrony Kijowskiego RejonuUmocnionego.

Na nieszczęście nie powiodło się mu już w drodze do Swiatoszyna - dostał się pod bombardowanie i został ranny. Pomimo nieustannych silnych bólów, Fiodor Siergiejewicz pozostał na swymposterunku . Pomagał mu niestrudzenie jego zastępca - młody i energiczny pułkownik GrigorijJewdokimowicz Czernow.

W pokoju było obecnych kilku oficerów. Wśród nich poznałem komisarza pułkowego IłłarionaFiodorowicza Jewdokimowa, byłego zastępcę do spraw politycznych komendanta UmocnionegoRejonu Rawy Ruskiej. To dobrze, że przyjaciele znów są razem. Na twarzy komisarza o wystających

Page 136: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 136/328

Page 137: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 137/328

sprawą się zastanawiano. Na razie postanowiono wyznaczyć na północnym odcinku obrony dowódcącałości dowódcę brygady (kombryga) Awierina, komendanta tego odcinka. Będą mu podlegałyzarówno oddziały stałej załogi, jak i uzupełniające oddziały polowe. Na południowym odcinku,niestety, sytuacja jest inna. Jego komendantem jest major, a w składzie uzupełniających wojskpolow ych znajduje się 147 dywizja piechoty, którą dowodzi stary i doświadczony oficer, pułkownik

Potiochin. Dlatego też postanowiono bataliony załogi stałej pozostawić pod dowództwem majoraŁucznikowa, a wszystkie uzupełniające oddziały polowe, w tym również oddziały artylerii,podporządkować dowódcy dywizji. Sztab dywizji obciążono także odpowiedzialnością za organizację i realizację współdziałania między obsadą stałą i uzupełniającymi oddziałami polowymi.

Główna zaleta takiej organizacji dowodzenia polegała na tym, że nie wymagała ona większychprzesunięć oddziałów i równocześnie odpowiadała sytuacji.

Po omówieniu wszystkich problemów wyjechaliśmy na pozycje obronne odcinka południowego.Pułkownik Sysojew czuł się źle i nie mógł nam towarzyszyć. Udali się ze mną pułkownik Czernow i komisarz pułkowy Jewdokimow.

Nie opodal Jurowki zatrzymaliśmy się na stanowiskach ogniowych dywizjonu artyleriiprzeciwpancernej. Artylerzyści, zdjąwszy bluzy, pracowali łopatami. Po obnażonych plecach strużkamispływał pot.

Podbiegł do nas młody oficer z trzema kwadratami na patkach.

- Dowódca baterii, starszy lejtenant Siergiejenko - przedstawił się.

- Jaki nastrój? - zapytuję. - Czy jesteście gotowi na spotkanie z nieprzyjacielskimi czołgami?

- Niechaj tylko się pokażą. Obecnie przygotowujemy kilka stanowisk zapasowych, by razić wroga nietylko celnym ogniem, lecz także by go zaskoczyć.

Okazało się, że starszy lejtenant brał już udział w walkach.

Ogłoszono krótką przerwę i nas od razu otoczyli czerwonoarmiści. Posypały się pytania dotyczącesytuacji na froncie. Przekazałem im ostatnie wiadomości o nieprzyjacielu. Uprzedziłem, że ma ondużo czołgów, tak że artylerzyści będą mieli wiele pracy. Ujrzawszy zupełnie młodego żołnierza, niemogłem się powstrzymać od zapytania go, czy już miał okazję widzieć nieprzyjacielskie czołgi.Chłopak zarumienił się po uszy z zawstydzenia, ale zdecydowanie odpowiedział:

- Nie było mi dane, towarzyszu pułkowniku,ale szykuję się na to. Jedno wiem, że nie wolno ichprzepuścić do Kijowa.

- Możecie być pewni, towarzyszu pułkowniku- dodał dowódca ba terii - chłopcy, jeszcze są nieostrzelani, ale polegać na nich można. Obecnie ogromnie przykładają się do ćwiczeń w strzelaniu docelów ruchomych.

Ciepło pożegnawszy się z artylerzystami przeciwpancernymi, udaliśmy się na pozycje, którepospiesznie rozbud owywały dopiero co przybyłe oddziały 147 dywizji piechoty. Jej dowódca SawwaKalistratowicz Potioc hin spotkał nas na zachodnim krańcu Jurowki. Przedstawiliśmy się. Typoworosyjska twarz, jasne oczy i bardzo spokojny, nie obliczony na efekt sposób mówienia - wszystko tousposabiało przychylnie do tego pięćdziesięcioletniego pułkownika.

Potiochin szczegółowo przedstawił nam stan swej dywizji i zaproponował wyjazd na przedni skrajumocnionego rejonu. Po drodze zatrzymaliśmy się w pododdziałach 600 i 640 pułku piechoty.Wszędzie wrzała usilna praca, mająca na celu urządzenie pozycji obronnych.

Page 138: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 138/328

Page 139: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 139/328

- Jak długo jeszcze będzie to trwało? Zamiast wykonywać rozkazy bojowe, dowódca armii zwraca się o ich zmianę!

Purkajew w odpowiedzi wzruszał tylko ramionami.

Podając telegram szefowi sztabu, dowódca Frontu warknął:

- Jakby tylko szóstej armii było trudno obecnie. Odpowiedź będzie tylko jedna: Muzyczenko mabezapelacyjnie wykonać rozkaz!

Dostrzegłszy mnie, dowódca Frontu zapytał:

- Co tam słychać w umocnionym rejonie? Referujcie!

Opowie działem o swych wrażeniach, o zamierzonym przez komendę rejonu umocnionegoprzegrupowaniu wojsk, o nastrojach składu osobowego. Wspomniałem też o ranie Sysojewa i o tym,że mu teraz trudno jest dowodzić.

- Trzeba pomyśleć, Maksimie Aleksiejewiczu- powiedz iał Kirponos do Purkajewa- kogo z generałówwyznaczyć na komendanta rejonu umocnionego. Ześrodkowują się tam obecnie duże siły i Sysojew w obecnym stanie nie da sobie rady...

Po wydaniu niezbędnych wytycznych w kierunku dalszego wzmocnienia obrony Kijowskiego RejonuUmocnionego i jak najszybszego zaopatrzenia go w pociski przeciwpancerne, dowódca Fronturozkazał mi dopilnować wysuwania wojsk na nowe pozycje.

Gdy Kirponos nas zwolnił, szef sztabu w milczeniu dał mi znak, bym szedł za nim. Wszedłszy do swego gabinetu, w sposób wskazujący na znużenie opadł na krzesło.

- Co się stało w szóstej armii? - nie wytrzymałem.

- Ach! - Purkajew w rozdrażnieniu machnął ręką. - Muzyczenko po otrzymaniu naszej dyrektywy donatarcia na Romanowkę przysłał nam - ot, co. Dowo dzi, że nacierać nie może... Znajduje jednak czasna pisanie takich długich meldunków!

Znając generała Muzyczenkę jako człowieka nad wyraz energicznego i nie bardzo skłonnego dopisaniny, trudno było mi uwierzyć, że starczyło mu cierpliwości na napisanie tak rozwlekłego pisma.Widocznie sztabowcy się postarali.

Szybko przejrzawszy treść meldunku, powiedziałem, że jeśliby się zgodzić z tą propozycją, straciłobywszelki sens również natarcie armii Potapowa.

- Właśnie o to idzie - z wyrazem strapienia odezwał się Purkajew. - Jak się okazuje, powinniśmyprzejść do biernej obrony, to zaś pozwoliłoby Niemcom bez przeszkód uderzyć na Kijów. Właśnie z tego względu nie możemy zgodzić się z argumentami generała Muzyczenki. Naczelne Dowództwożąda od nas zdecydowanych przeciwuderzeń w celu zamknięcia wyłomu i zlikwidowania siłnieprzyjacielskich. Czyż zamiast wykonania rozkazu przedstawimy Moskwie meldunek, że mamy małosił i w tych warunkach nie możemy nacierać? Czyż w Naczelnym Dowództwie i Sztabie Generalnymnie rozu mieją, w jakiej sytuacji znajdują się nasze wojska?!

Dla sprawiedliwości muszę zaznaczyć, że generał Muzyczenko nie przesadzał, mówiąc o niezwykletrudnej sytuacji swej armii i o braku sił do natarcia. Niemniej jednak w tych warunkach, gdy frontzostał rozcięty, innego wyjścia nie było. Przejście wojsk naszego Frontu do biernej obrony byłobytylko na rękę przeciwnikowi.

Page 140: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 140/328

Przeciwuderzenie 6 armii na Romanowkę, gdyby nawet nie doprowadziło do zamknięcia wyłomu w linii frontu, związałoby jednak znaczne siłynieprzyjaciela w tym rejonie, ułatwiając sytuację podKijowem. Przy tym natarcie to dawało nadzieję połączenia się z okrążonymi na północ od NowegoMiropola oddziałami 7 korpusu piechoty.

Zapytałem, czy przygotować odpowiednią odpowiedź dowództwu 6 armii. Purkajew odparł, że nie jest to konieczne, gdyż do Muzyczenki wyjechał generał Paniuchow, który zawiadomi go o decyzjiRady Wojennej Frontu i skontroluje wykonanie dyrektywy.

Uderzenia naszego Frontu pod Nowogrodem Wołyńskim i Berdyczowem, choć nie osiągnęły w pełniswego celu, jednakże związały niemieckie siły w tym rejonie, tak że dowództwo hitlerowskie musiałowprowadzać świeże odwody. I z tego też powodu nie decydowało się na rzucenie swych sił głównychdo szturmu na Kijów.

Ku chwale generała Muzyczenki trzeba powiedzieć, że sam on zrozumiał wagę przeciwuderzeń i z całąenergią oddał się ich organizacji. Niestety, miał w swej dyspozycji coraz mniej sił. Nadzieje, że zdołapchnąć do natarcia na Romanowkę 16 korpus zmechanizowany, nie spełniły się. Związki taktycznetego korpusu stopniowo zostały wciągnięte w zacięte walki z berdyczowskim zgrupowaniemnieprzyjaciela i nie udało się przerzucić ich do rejonu wykonywanego przeciwuderzenia. A tymczasemrosnący napór wojsk niemieckich pod Berdyczowem silnie nas niepokoił- mogły one przedrzeć sięstamtąd na tyły naszej 6 i 12 armii. Dlatego też dowódca Frontu żądał od grupy generała Ogurcowaprzeprowadzenia coraz to nowych uderzeń. Grupa S. Ogurcowa i oddziały 16 korpusuzmechanizowanego wykonały swe zadania. Wojska radzieckie zdołały zatrzymać tam na cały tydzieńsiły główne dwóch korpusów zmotoryzowanych grupy pancernej generała Kleista.

W walkach tych wielkie męstwo wykazali szeregowi i oficerowie batalionu piechoty zmotoryzowanejze zbiorczego oddziału 8 dywiz ji pancernej 4 korpusu zmechanizowanego. Gdy Niemcy

niespodziewanie wdarli się do Berdyczowa, pozostało tam 70 wagonów amunicji, których niezdążono wywieźć z miasta. Nie można było dopuścić, by naboje, pociski i bomby lotnicze,sporządzone rękami obywateli radzieckich, dostały się w ręce wroga. Wydano rozkaz ich zniszczenia.Zadanie to zlecono batalionowi majora A. Kopytina. Radzieccy żołnierze przebili się do stacji. Niemcydesperacko atakowali, usiłując okrążyć ich i zniszczyć. Żadna siła jednak nie mogła zmusićradzieckiego batalionu do odwrotu. Dopiero gdy saperzy zakończyli zaminowywanie składu, majorKopytin wydał rozkaz przebijania się do swoich. Tymczasem do wagonów przedarli się niemieccyfizylierzy. W tej samej chwili jednak rozległy się wybuchy. Uważano, że cały batalion Kopytina zginął.Jakież jednak było zdziwienie, gdy po ośmiu dniach major przyprowadził swych żołnierzy do rejonuzgrupowania własnych oddziałów. Jego ludzie byli wyczerpani do ostateczności, ale dumni zespełnionego obowiązku. Przy tym okazało się, że obecnie jest ich więcej niż w chwili, gdy udawali sięna wykonanie zadania - major Kopytin bowiem po drodze włączył do swego batalionu ponad dwiekompanie z innej dywizji, która znalazła się w okr ążeniu.

Także o czołgistach zbiorczego oddziału 10 dywizji pancernej krążyły legendy. Właśnie cały Frontdowiedział się o bohaterstwie starszego lejtenanta D. Pielew ina. Dowódca oddziału zbiorczego poleciłmu schwytać „języka“. Pielewin poprowadził swą „be tuszkę“ - tak żołnierze nazywali lekki czołg BT-w ogniu nieprzyjaciela na północny skraj Berdyczowa. Czołgiści Pielewina, rozgniatając gąsienicaminieprzyjacielskich żołnierzy, z zimną krwią wybierali co cenniejszego „języka“. I oto udało się im obalićmotocykl, którym jechał niemiecki oficer. Ten zerwał się i próbował uciekać. Pielewin wyskoczył z czołgu, dopędził Niemca, rozbroił i zabrał ze sobą. Kiedy już wciśnięto go do luku, starszy lejtenant

raptem zauważył, że Niemiec nie ma torby, widocznie rzucił ją po drodze. Nie zwracając uwagi naogień pistoletów maszynowych, który otworzyli przestraszeni żołnierze niemieccy, Pielewin

Page 141: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 141/328

ponownie zeskoczył z czołgu, odszukał zgubę i dopiero wówczas zajął swe miejsce w woziepancernym.

Umiejętnie manewrując, czołgiści wydostali się z miasta. Na szosie nieoczekiwanie zetknęli się z nieprzyjacielską kolumną samochodową. Starszy lejtenant zdecydował się na desperackie

zuchwalstwo. Kazał mechanikowi- kierowcy staranować najbliższy samochód. Wszczął się trudny do wyobrażenia popłoch. Ciężarówki wpadały na siebie i przewracały się. Żołnierzeniemieccy rozbiegli się po polu, strzelając na oślep z pistoletów maszynowych. Korzystając z paniki,czołg Pielewina skrył się w najbliższym zagajniku. Po półgodzinie był już w ugrupowaniu własnychwojsk. Dostarczony przez starszego lejtenanta „język“ okazał się bardzo cenny. Był to oficersztabowy, który wiózł ważny rozkaz ze sztabu niemieckiej dywizji.

Jakżeż niepowstrzymanie szli do ataku czołgiści tego oddziału! Doniesiono nam o czynie załogitrzydzies toczterotonowego czołgu, składającej się z dowódcy M. Dudariewa, mechanika-kierowcy S.Żdanowa, Strzelca wieżowego W...Bastyria i radiotelegrafisty S. Krymowa. W najbardziej krytycznymmomencie walki otworzyła ogień dobrze zamaskowana na skrzydle niemiecka bateria. Dowódcakompanii rozkazał Dudariew owi ją zniszczyć. Żdanow zawrócił wóz i pełnym biegiem poprowadził gona wroga. Niemcy skupili ogień wszystkich czterech dział na mknącym czołgu. Wozem wstrząsałyodbijające się od niego pociski. Cała załoga była poraniona odłamkami pancerza. Bezpośrednietrafienie zaklinowało wieżę, uniemożliwiając prowadzenie ognia. Utrudniona była też obserwacja z czołgu. Dowódca musiał obserwować przez otwarty luk. A jednak czołgiści sunęli naprzód.Wreszcieczołg wpadł na stanowisko ogniowe baterii i zaczął „prasować“ nieprzyjacielskie działa i rozbiegających się artylerzystów. Kompania mogła kontynuować natarcie.

Ciężki czołg KW, którego załogę stanowili lejtenant I. Żabin, młodszy technik wojskowy. S. Kisielew,podoficer W. Griszyn, działonowy T. Toczin i czerwonoarmista L. Wierchowski, po ataku został

odcięty od swoich. Wraz z załogą w czołgu znajdował się dowódca kompanii, starszy lejtenant A.Kożemiaczko.

- Nic nie szkodzi - powiedział do czołgistów dowódca kompanii - będziemy się bili.

Już w pierwszych godzinach walki została przerwana gąsienica. Czołgiści odpierali ogniemnacierających Niemców. Walkę kontynuowano również w nocy. Podczas gdy jedni seriami karabinówmaszynowych trzymali na dystans nieprzyjaciela, inni wyszli z czołgu i naprawili uszkodzenie. Do ranaradziecki czołg walczył na ulicach Berdyczowa. W tym czasie zniszczył on 8 czołgów i mnóstwosamochodów oraz zabił dziesiątki nieprzyjacielskich żołnierzy. Koniec końców przebił się doswoichi w dodatku przyciągnął na holu prawie nie uszkodzony czołg niemiecki. Gdy czołg KW znalazł się

w zakładach naprawczych, w jego pancerzu naliczono ponad trzydzieści dużych wgłębień, a wpodstawie wieży tkwił wbity w stal niemiecki pocisk przeciwpancerny.

Bohaterskie czyny szeregowców i oficerów 10 dywizji pancernej zostały wysoko ocenione przez rządradziecki. Już w lipcu 1941 roku 109 czołgistom nadano ordery i medale. (Ciężki los przypadł w udziale dowódcy tej dywizji, Siergiejowi Jakowlewiczowi Ogurcowowi, niezwykle mężnemuczłowiekowi, uczestnikowi wojny domowej. Na początku sierpnia 1941 roku z resztkami swegooddziału zbiorczego został on otoczony przez Niemców. Wrogowie długo nie mogli pokonaćbohaterskiej garstki żołnierzy, którzy na czele ze swym dowódcą niejednokrotnie przechodzili dokontrataków. W ostatnim boju generał Ogurcow został ciężko kontuzjowany i nieprzytomnegoNiemcy zabrali do niewoli. Trafił do obozu jenieckiego. Kiedy jednakże nieco się podleczył, zbiegł

i odszukał partyzantów. Brał udział w najzuchwalszych wypadach oddziału partyzanckiego, którymdowodził Manżewidze. W operacji pod miastem Tomaszów S. Ogurcow znalazł bohaterską śmierć.)

Page 142: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 142/328

Działania wojskradzieckich w rejonie Berdyczowa zaniepokoiły naczelne dowództwo niemieckie. Powojnie miałem możność przeglądać dziennik byłego szefa Sztabu Generalnego hitlerowskich wojsklądowych. W tym czasie generał pułkownik Halder zapisał: „Berdyczów: w rezultacie silnych atakówprzeciwnika z południa i wschodu 11 dywizja pancerna i 60 dywizja zmotoryzowana musiały przejśćdo obrony. 16 dywizja pancerna i 16 dywizja zmotoryzowana posuwają się bardzo powoli“. A po

dwóch dniach uzupełnił swój zapis: „11 dywizja pancerna straciła 2000 ludzi“.

W tym czasie zw iązki taktyczne radzieckiej 5 armii, wykonując rozkaz dowództwa Frontu, uporczywieprzebijały się na spotkanie oddziałów 6 armii. Zaciekle atakowały nieprzyjaciela dywizje 19 korpusuzmechanizowanego generała N. Fieklenki. 40 dywizja pancerna, która w swyc h szeregach miała okołotrzydziestu czołgów, głęboko wklinowała się w ugrupowanie niemieckie.

Poszczególne czołgi w ferworze ataku przedzierały się na tyły wojsk niemieckich i wywoływały tampanikę. Szczególnie często dokonywali takich rajdów na swych trzydziestoczterotonowych czołgachstarszy lejtenant A. Junacki i lejtenant L. Oskin. Po jednym z takich „spacerów“ Junackiego ponieprzyjacielskich stanowiskach artylerii Niemcy nie doliczyli się ponad dziesięciu armat

przeciwpancernych i jednej haubicy dużego kalibru.

Załoga lejtenanta Oskina pewnego razu nawiązała walkę z grupą nieprzyjacielskich czołgów; trzy z nich zniszczyła, ale i radziecki czołg został uszkodzony. Oskin i jego żołnierze opuścili płonący wóz i walczyli nadal. Lejtenant dotarł do swoich z rannym towarzyszem na rękach - niósł go kilkakilometrów.

Dużej pomocy walczącym wojskom, jak poprzednio, udzielali sławni lotnicy radzieccy. Pomimopanowania w powietrzu lotnictwa niemieckiego, lotnicy radzieccy grupami po dwa - trzy samoloty,a niekiedy i w pojedynkę śmiało wznosili się w niebo, dokonując nalotów na kolumny pancernenieprzyjaciela i jego wysunięte lotniska oraz zdecydowanie nawiązując walki z niemieckimi

myśliwcami. Radzieccy lotnicy niekiedy na przestarzałych samolotach pomyślnie walczyliz największymi asami hitlerowskimi, latającymi na maszynach najnowszej konstrukcji.

Częściej powtarzały się przypadki, kiedy radzieckie myśliwce w pojedynkę rzucały się na pięć - sześćsamolotów nieprzyjacielskich, nie pozwalając im przedrzeć się do Kijowa.

Przypominam sobie zachwyt, jaki wzbudziła w nas ofiarność lotników 36 dywizji lotniczej, osłaniającej z powietrza miasto. Dwadzieścia „Messerschmittów“, torując drogę własnym bombowcom, zbliżałosię do peryferii Kijowa, gdy na ich spotkanie rzuciła się garstka radzieckich myśliwców. Na każdegoradzieckiego „ jas trząbka“ wypadło po dwa - trzy samoloty niemieckie. Odbyła się zaciekła walka.Niemcy nie wytrzymali i zawrócili. Radzieccy lotnicy rzucili się w pościg. A tymczasem ukazały się

ciężkie „Junkersy “. Wykorzystując to, że niemieckie bombowce pozostały bez osłony, radzieckie„jastrząbki“ zaczęły strącać je jednego po drugim. Oto radziecki myśliwiec wczepił się, jak mówią, w ogon „Junkersa“. Nadszedł najdogodniejszy moment do strzału, ale strzały nie padły. Było jasne, żeskończyła się amunicja. To znaczy, że Niemiec ucieknie! Taka złość ogarnęła wszystkichobserwujących walkę w powietrzu, że rozległy się okrzyki: „Dalej, dalej, bij go!“ I zdawało się, żelotnik to usłyszał. „Jastrząbek“ bowiem rzucił się naprzód. W powietrzu błysnęły odłamki ogonowegousterzenia nieprzyjacielskiego samolotu, który za chwilę wpadł w korkociąg i wbił się w ziemię.Uszkodzony „jastrząbek“ z trudem lotem ślizgowym skierował się w stronę lotniska. Nikt z obserwujących nie widział, czy lotnikowi udało się wylądować. Oczywiście, wszyscy chcieli siędowiedzieć jego nazwiska. Jak się później wyjaśniło, był to lotnik z 36 dywizji lotniczej, młodszylejtenant Dmitrij Aleksandrowicz Zajcew. Mimo wszystko zdołał wylądować na swym samolocie.Ojczyzna wysoko oceniła czyn tego komsomolca- został on Bohaterem Związku Radzieckiego. Później

Page 143: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 143/328

niejednokrotnie jeszcze zdarzało mi się słyszeć o jego czynach bojowych: Niestety, nie znam dalszychlosów bohatera, ale tego, czego dokonał na niebie Kijowa, można mu było pozazdrościć.

...Wojska radzieckie w niesłychanie trudnych warunkach nadal uporczywie kontratakowałyprzeciwnika. Prawie przez cały tydzień siły główne grupy pancernej Kleista zostały związane w rejonie

Berdyczowa, a niemiecki 3 korpus zmotoryzowany, który już 11 lipca przedarł się pod Kijów, nie mógłzdecydować się na szturm miasta.

Jednakże z każdym dniem ubywało sił kontratakującym wojskom radzieckim, a nieprzyjacielwprowadzał coraz to nowe odwody. W połowie lipca prawe skrzydło 6 armii radzieckiej zaczęło byćstopniowo spychane od Berdyczowa na południowy wschód, w stronę Humania. Luka w linii frontuz każdym dniem się powiększała. To zaś odbierało nadzieję na jej zamknięcie.

Liczyliśmy na wprowadzenie do bitwy świeżych sił 27 i 64 korpusu piechoty. Ich przybycie jednak sięopóźniało. Dowódca Frontu wezwał szefa komunikacji wojskowych, pułkownika A. Korszunowa,człowieka nadzwyczaj solidnego i energicznego. Rozmowa była ostra. Generał Kirponos nie chciałnawet słuchać powoływania się na dezorganizujące ruch transportów wojskowych nalotynieprzyjacielskiego lotnictwa i żądał podjęcia wszelkich kroków w celu przyspieszenia przewozów.

A tymczasem, oczekując na przybycie odwodów, dowództwo Frontu wyciskało ostatnie siły z 5 i 6armii. I znów pułki i dywizje, z trudem utrzymujące się na nie przygotowanych pozycjach, ruszały dokontrataków, nierzadko ścierając się z wrogiem w walce wręcz, byle tylko związać wojska niemieckie w tym rejonie i nie pozwolić im posuwać się na Kijów.

Dowództwo Frontu zdawało sobie sprawę z konieczności jak najszybszego przyjścia z pomocą 6 armii- bowiem oddziałom jej prawego skrzydła pod Berdyczowem coraz trudniej było powstrzymywaćnapór sześciu nieprzyjacielskich dywizji pancernych i zmotory zowanych. Skąd jednak wziąć na to siły?

Przybyły pierwsze oddziały 27 korpusu piechoty. W nocy na 15 lipca otrzymały one rozkazzaatakowania nieprzyjaciela o świcie. Na ich spotkanie, od południa, z rejonu Fastowa miał wykonaćuderzenie oddział generała F. Matykina, składający się z pułku piechoty zmotoryzowanej, pułkuartylerii i batalionu czołgów. Ale ledwo został wysłany rozkaz do wojsk, gdy wezwano mnie doPurkajewa. Szef sztabu w głębokiej zadumie siedział pochylony nad mapą. Szef oddziałurozpoznawcze go, pułkownik Bondariew, przed chwilą zameldował, że niemieckie dywizje pancerne i zmotoryzowane z rejonu Żytomierza nagle skręciły na południowy wschód, na Popielnię. Innezwiązki taktyczne tego zgrupowania niemieckiego obchodziły prawe skrzydło 6 armii na wschód odKoziatyna. Dowiedziałem się, że dowódca Frontu kazał przeprowadzić na nacierające wojskaniemieckie uderzenia z trzech kierunków: 16 korpusowi zmechanizowanemu - z rejonu Koziatyna na

Żytomierz, 5 armii i 27 korpusowi piechoty- z północy na Brusiłow i Żytomierz, a 5 korpusowikawalerii i 6 korpusowi piechoty - z południa na Brusiłow i Popielnię.

Przypominam Purkajewowi, że 5 korpus kawalerii ma tylko jedną dywizję, która jeszcze nie przyszłado siebie po stratach, jakie poniosła w niedawnych wa lkach. Szef sztabu odparł, że korpus będziewzmocniony - zostanie do niego włączony oddział generała Matykina i pułk piechoty zmotoryzowanejz 16 korpusu zmechanizowanego.

Postanowiono, że działaniami 6 korpusu piechoty i 5 korpusu kawalerii będzie kierował bezpośredniodowódca 26 armii, generał F. Kostienko. Rozkazano mu już przesunąć się wraz ze swym sztabem zPerejasławia do Bogusława i pod koniec dnia objąć dowództwo nad oddanymi do jego dyspozycjiwojskami.

Page 144: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 144/328

Rano generał Kostienko wezwał mnie do aparatu. Prosił o zameldowanie dowódcy Frontu, że należykoniecznie, choćby tylko na dzień- dwa przesunąć początek natarcia - przecież 5 korpus kawaleriistanowi zbieraninę z całego świata, złożoną z pojedynczych oddziałów, które trzeba dopiero ściągnąć z różnych miejsc do jednego rejonu.

- Teraz jest godzina dziewiąta - powiedział generał - a mnie każą już dzisiaj zdobyć Fastów i Popielnię.Wytłumaczcie, że to niemożliwe. Jeszcze nie wiem, gdzie są moje korpusy i czy będą mogły przejść donatarcia.

Kostie nko zawsze wyróżniał się sumiennością. Rozumiałem więc, że tylko nierealność otrzymanegorozkazu zmusza go do zwrócenia się z podobną prośbą. Generał Kirponos w tym czasie był w Kijowie,obiecałem więc Kostience porozmawiać z szefem sztabu, gdyż rozkaz był przez niego podpisany.

- Z czym przyszliście?- zapytał Purkajew.

Opowiedziałem mu o prośbie generała Kostienki i do przytoczonych przez dowódcę armiiargumentów dodałem, że sztab 26 armii będzie musiał stracić niemało czasu na przesunięcie się do

Bogusława, co w tak ważnej chwili nie może nie odbić się na dowodzeniu.

Szef sztabu chłodno popatrzył na mnie i powiedział:

- Jest źle, gdy dowódca armii na wszystko wokół patrzy tylko ze swej dzwonnicy. Ale, gdy wy, IwanieChristoforowiczu, będąc moim zastępcą, zaczynacie patrzeć z tej samej wieży, to już jest zupełnie doniczego. Zrozumcie, Kostienko widzi tylko to, co się dzieje na jego odcinku, my zaś bierzemy poduwagę interesy całego Frontu. Zgoda, postawione mu zadanie jest trudne, więcej nawet niż trudne.Musimy jednak zatrzymać prące na Kijów dywizje nieprzyjacielskie. Nie wolno także ani na chwilęzapominać o bardzo trudnej sytuacji na prawym skrzydle naszej szóstej armii. Oto dlaczego musimyprzyspieszyć początek przeciwuderzenia. Dzisiaj z północy ma przejść do natarcia dwudziesty siódmy

korpus piechoty. Jeśli nie pomożemy mu uderzeniem z południa, sukcesu nie osiągniemy.

- Wszystko to ja także dobrze rozumiem i prawdopodobnie rozumie sytuację generał Kostienko.Jednakże sukces może przynieść tylkodobrze przygotowane przeciwuderzenie. I dlatego niewielkieodroczenie będzie usprawiedliwione - powiedziałem.

Jednakże szef sztabu zdecydowanie odrzucił wszelkie argumenty i potwierdził wydany rozkaz.

Niemniej jednak tego dnia natarcia 26 armii nie udało się zorganizować. W kontakciez nieprzyjacielem znajdował się tylko 6 korpus piechoty i zbiorczy oddział wojsk ochrony pogranicza.Ale im też było nie do ataku - powstrzymywały one na bardzo szerokim froncie przeważające siłynieprzyjacielskie. Przy tym możliwości ich były niewielkie. Przecież 6 korpus piechoty generała I.Aleksiejewa, jak Czytelnik sobie przypomina, wycofaliśmy w celu uzupełnienia; nie zdążył jednak tegouczynić, gdyż znów znalazł się w ciężkich walkach. Zbiorczy oddział wojsk ochrony pograniczaw przeddzień wytrzymał straszne uderzenie niemieckich oddziałów pancernych i zmotoryzowanych,i trzeba było podziwiać to, że jeszcze z niego coś ocalało.

Tak, wczoraj 14 lipca, żołnierze wojsk ochrony pogranicza dali przykład niezwykłej wytrwałości.Ichmało liczne pododdziały osłaniały siedemdziesięciokilom etrowy odcinek między prawym skrzydłem 6armii i Kijowskim Rejonem Umocnionym. O świcie rzuciły się na nie jednostki niemieckiej 9 dywizjipancernej.

94 oddział wojsk ochrony pogranicza oraz 6 i 16 pułk piechoty zmotoryzowanej, które wchodziły

w skład zbiorczego oddziału wojsk ochrony pogranicza, miały ogółem trzy działa i dwa lekkie czołgi.Zdawało się, że nic nie zdziałają. A jednak zdziałały wiele, nawet bardzo wiele. Hitlerowcy, którzy

Page 145: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 145/328

uważali, że mają drogę wolną, dostawszy się pod ogień, musieli się zatrzymać i przyjąć szyk bojowy.Niemieckie czołgi i piechota podjęły kilka ataków, lecz za każdym razem ich odrzucano. WreszcieNiemcy wymacali słabe miejsce na skrzydle.

Do ostatniego pocisku walc zyli też artylerzyści baterii kapitana Judina i zginęli pod gąsienicami

czołgów. Pod groźbą okrążenia dowódca oddziału zbiorczego zaczął wycofywać pododdziały w celu połączeniasię z oddziałami 6 korpusu piechoty. Odwrót osłaniały resztki 3 i 4 komendy (oddziały wojsk ochronypogranicza zachowały swą dawną strukturę organizacyjną), które walczyły do ostatka. Ciężko rannyzostał kapitan Gładkich i starszy lejtenant Andriakow. Dowództwo objęli komisarze wojskowikomend, starsi oficerowie polityczni I. Korowuszkin i I. Potapienko.

Niemcy próbowali przeciąć drogi odwrotu oddziałom wojsk ochrony pogranicza. Trzeba było zawszelką cenę oderwać się od ścigającego nieprzyjaciela i umocnić na nowej linii. Komendant 1odcinka kapitan I. Sieried a, pod którego dowództwem znajdowały się 17 i 18 strażnica, otrzymałzadanie zajęcia stanowisk obronnych na południowym skraju wsi Paripsy (4 kilometry na południe odPopielni) i zatrzymania nieprzyjacielskich oddziałów. Na szczęście, w pobliżu znalazła się bateria

jednego z p ułków artylerii. Dowódca pułku chętnie wyraził zgodę, by bateria ta swym ogniem wsparłażołnierzy wojsk ochrony pogranicza.

Kapitan Iwan Michajłowicz Sierieda, starszy oficer polityczny Paweł Prochorowicz Kolesniczenko i ichpodwładni za cenę swego życia zatrzymali wroga.

Jeśli, Czytelniku, dane Ci będzie przebywać na Żytomierszczyźnie, pojedź z Popielni w kierunkuSkwiry. W odległości kilku kilometrów od miasta, na skrzyżowaniu dróg, ujrzysz obelisk, na którymwyryto następujące słowa: „Towarzyszu! Pokłoń się nisko tym polom, zroszonym krwią bohaterów.Tu 14 lipca 1941 roku w nierównym boju z faszystowskimi czołgami zginęli śmiercią walecznychBohater Związku Radzieckiego kapitan Sierieda, oficer polityczny Kolesniczenko i 152 żołnierzy 94oddziału wojsk ochrony pogranicza“.

Bohaterstwo żołnierzy wojsk ochrony pogranicza i umiejętność ich dowódców nie tylko na całąprawie dobę zatrzymały wroga, lecz także ocaliły oddział zbiorczy. Wycofawszy się na południowywschód od Fastow a, dołączył on do związków taktycznych 6 korpusu piechoty i obecnie znów brałudział w walkach.

Gdy wyjaśniło się, że 15 lipca bezpośredni kontakt z nieprzyjacielem nawiązały tylko te niewielkie siły,dowódca Frontu musiał późnym wieczorem wydać 26 armii nowy rozkaz. Początek natarciaprzesuwano na ranek następnego dnia. Zgodnie z tym rozkazem pod koniec dnia wojska radzieckie

miały osiągnąć linię Fastów- Krasnolesje - Dulickoje (na południe od Fastowa). Znów stawiano bardzotrudne zadanie. Oznaczało to bowiem nie tylko pobicie w ciągu dnia nacierających dywizji pancernych i zmotoryzowanych nieprzyjaciela, lecz także posunięcie się kilkadziesiąt kilometrów na północnyzachód. A sił, jak poprzednio, nie było. Choć armii Kostienki oddano z odwodu Frontu dwudywizyjny64 korpus piechoty, to jednak z nieprzyjacielem ciągle jeszcze biły się te same siły- osłabiony 6korpus piechoty i żołnierze wojsk ochrony pogranicza. Oddział F. Matykina dotąd nie podszedł do liniifrontu, a 64 korpus piechoty miał przed sobą jeszcze dłuższą drogę - znajdował się bowiem nawschodnim brzegu Dniepru. Jego przerzucenie przez rzekę i podciągnięcie do miejsca, gdzie miałwalczyć, w warunkach nieustannych uderzeń lotnictwa nieprzyjaciela było sprawą bardzoskomplikowaną i wymagało czasu.

Page 146: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 146/328

Dzisiaj, oczywiście, można się dziwić, dlaczego w tym czasie 26 armii z zadziwiającym uporemstawiano wyraźnie nierealne zadania - przecież ani 15, ani 16, ani 17 lipca oddane dowódcy armiiodwody nie mogły podejść na podstawy wyjściowe, a bez nich po prostu nie można było rozpocząćprzeciwuderzenia.

Postaraj się jednak Czytelniku, przenieść myślą w tamte dni. Wróg pod murami Kijowa, jego czołgilada chwila mogą runąć na miasto, wojska niemieckie prą na wschód, to tu, to tam przebijającspiesznie zorganizowaną obronę radziecką. W tych warunkach i dowództwo Frontu, i KwateraGłówna Naczelnego Dowództwa dążyły do wykorzystania każdej możliwości, by choć na dobę, choćna godzinę zatrzymać posuwanie się nieprzyjacielskiej lawiny stali. Stąd pośpiech w odparowywaniuuderzeń przeciwnika na najbardziej niebezpiecznych dla strony radzieckiej kierunkach. Trzeba byłowięc polegać na tym, co najważniejsze - na nieugiętej sile ducha obywateli radzieckich, na tym, że niema dla nich niewykonalnych zadań, o czym przekonywaliśmy się co chwila.

Dowództwo 27 korpusu piechoty dołożyło wiele starań, by przyspieszyć przerzucanie oddziałów.Ponieważ korpus już znajdował się na zachodnim brzegu Dniepru, obie jego dywizje 16 lipca, choć nie

równocześnie, z marszu wkroczyły do walki na północny zachód od Kijowa. Łamiąc opórnieprzyjaciela, dość pomyślnie posuwały się one naprzód i pod koniec dnia znalazły się w odległościczterech kilometrów od szosy Kijów- Żytomierz. A jedna z kompanii 144 pułku piechoty 28 dywizjipiechoty górskiej, dowodzona przez młodszego lejtenanta D. Szepielenkę, przedarła się do szosy i wrejonie wsi Stawiszcze stanęła na niej okrakiem. Dowiedzieliśmy się o tym nie tylko z meldunkubojowego, lecz także z podsłuchu radiowego - us łyszawszy, że g łówna arteria, zaopatruj ąca wojska,które przedar ły się pod Kijów, zosta ła przeci ęta, dow ódca 6 armii niemieckiej, genera ł Reichenau,wpadł w furię i, grożąc najstraszniejszymi karami, zażądał od swych wojsk niezwłocznegooczyszczenia szosy. Przeciwko kompanii radzieckiej niemieckie dowództwo rzuciło znaczne siłypiechoty zmotoryzowanej i piętnaście czołgów. Działo się to zaledwie w odległości czterech

kilometrów od sił głównych radzieckiej dywizji piechoty górskiej; w tym czasie jednak były onezwiązane walką i nie zdołały pomóc garstce śmiałków. Ci zaś zaszczytnie spełnili swój obowiązek.Dwie doby trwała nierówna walka. Sławny syn ukraińskiego narodu Dmitrij Iwanowicz Szepielenko i jego towarzysze broni zginęli, ale się nie cofnęli. Pod koniec walki całe pole wokół wsi było usianetrupami niemieckic h żołnierzy, nad którymi wznosiły się wraki spalonych czołgów.

Gwałtownie wzmagający się opór wojsk niemieckich zatrzymał natarcie 27 korpusu piechoty. Nadziałaniach tego korpusu odbiło się także to, że nie udawało się go wesprzeć równoczesnymuderzeniem od południa, gdyż dywizje 6 korpusu piechoty i zbiorczy oddział wojsk ochronypogranicza w rejonach Fastowa i Białej Cerkwi same były zaciekle atakowane przez pancerne i zmotoryzowane związki taktyczne nieprzyjaciela. Wojska radzieckie biły się wytrwale iNiemcy

ponieśli znaczne straty. Jednakże na wielu odcinkach niemieckie czołgi wdarły się w ugrupowaniebojowe dywizji. Trzeba było opuścić Białą Cerkiew. Generał I. Aleksiejew z tym się nie pogodził. Poprzegrupowaniu swych sił przeprowadził zdecydowany kontratak. Niemców ponownie odrzucono zaszosę Wasilkow- Biała Cerkiew. Ale pod wieczór nadszedł z 6 armii niepokojący meldunek- wojskaniemieckie posuwają się na południe, obchodząc Białą Cerkiew od zachodu. W rejonie Koziatynanieprzyjaciel odrzucił jeszcze dalej na południowy zachód prawoskrzydłowe oddziały 6 armii. Sytuacjaradzieckiego 16 korpusu zmechanizowanego stała się krytyczna. A w dodatku do wszystkichnieszczęść nadszedł jeszcze meldunek od dowódcy 12 armii, mówiący, że niemieckie czołgi w cztere ch miejscach przełamały front i ruszyły szybko w kierunku Żmerynki i Winnicy.

Dowiedziawszy się o tym, dowódca wojsk Kierunku Południowo-Zachodniego, marszałek S. Budionny,zażądał od dowództwa Frontu zdecydowanych działań i rozkazał rzucić przeciwko nacierającymwojskom nieprzyjacielskim przede wszystkim całe lotnictwo Frontu. Równocześnie zawiadomił, że

Page 147: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 147/328

podporządkowuje Frontowi trzy rezerwowe dywizje piechoty, transportowane koleją do rejonówCzerkas i Kaniowa.

Gdy zameldowałem Kirponosowi o tylko co otrz ymanym rozkazie dowódcy Kierunku, spochmurniał jeszcze bardziej. Połączył się jednak telefonicznie z dowódcą sił powietrznych Frontu i powiedział:

- Towarzyszu Astachow! Na lewym skrzydle Frontu sytuacja bardzo się skomplikowała, szczegółypoda wam pułkownik Bagramian. Zbierzcie wszystko, co tylko zdołacie, i wykonajcie uderzenie nakolumny pancerne przeciwnika pod Białą Cerkwią i na północny wschód od Koziatyna. Zatrzymajcie je. Główne zadanie - udaremnić nieprzyjacielski manewr.

Odłożywszy słuchawkę, Kirponos jakby głośno myśląc, dodał:

- A te trzy dywizje, które oddał dowódca Kierunku, nieprędko nadejdą. Do tego czasu nieprzyjacielodrzuci jeszcze bardziej na wschód naszą szóstą armię. Prawdopodobnie Kleist będzie usiłowałprzebić się do Dniepru. A zatem nadciągające dywizje trzeba będzie wykorzystać do osłony przepraw- przecież z chwilą odejścia szóstej armii przedpole Dniepru zostanie zupełnie ogołocone z wojsk.

Następnego dnia generał Astachow skierował przeciwko zgrupowaniom nieprzyjacielskim, któreprzedarły się i posuwały w kierunku Żmerynki i Winnicy, większość swych samolotów bombowych i szturmowych. Przebiły się one przez zasłony myśliwców niemieckich i wykonały uderzenia nakolumny pancerne, ale oczywiście nie mogły zatrzymać nieprzyjaciela, który prowadził natarcieprawie na całym froncie.

17 lipca oddział generała F. Matykina śmiałym atakiem wdarł się do Fastowa. W zaciętej walceoddziały radzieckie pobiły Niemców i opanowały miasto. Z nową mocą rozgorzała walka o BiałąCerkiew. Nieprzyjaciel z trudem odparł ataki 6 korpusu piechoty. Po podciągnięciu jednak odwodówNiemcy ponowili natarcie. Generał Kostienko musiał teraz myśleć nie o odebraniu Białej Cerkwi, lecz

o utrzymaniu pozycji na wschód od tego miasta. Dywizje korpusu i pododdziały zbiorczego oddziałuwojsk ochrony pogranicza, jak poprzednio, z największą wytrwałością odpierały ataki czołgów i piechoty zmotoryzowanej nieprzyjaciela. Ponownie nieśmiertelną chwałą okryli się żołnierze wojskochrony pogranicza, walczący do upadłego między Fas towem i Białą Cerkwią. Wielu ich padło od kulnieprzyjaciela, wielu zginęło pod gąsienicami niemieckich czołgów, pozostali przy życiu bili się jednaknadal.

Pamięć o walkach, które w tych dniach lipcowych rozwinęły się na południowy zachód od Fastowa,żyje w sercach ludności miejscowej. We wsi Jelizawietka wzniesiono wspaniały pomnik; na marmurzena wieczne czasy wyryto imiona poległych bohaterów 94 oddziału wojsk ochrony pogranicza, którymdowodził major Paweł Iwanowicz Bosy. Wielu ciężko rannych czerwonoarmistów ludność miejscowauniosła z pola walki i z narażeniem swego życia wyleczyła. Żołnierza wojsk ochrony pogranicza, IwanaIwanowicza Iwanowa, znaleziono broczącego krwią z pogruchotanymi nogami. Żołnierz ten cudemwyżył i pozostał w okolicy, w której walczył. Straciwszy obie nogi, pracuje jednak nadal we wsiPawołocz jako szewc. Jest ojcem pięciorga dzieci. I mało kto wie, że ten pogodny człowiek - to jedenz bohaterów, którzy w lipcu 1941 roku do upadłego bili się tutaj z wrogiem i którym wzniesionomonument we wsi Jelizawietka.

Z Berdyczowa w walkach odchodziły coraz dalej na południowy zachód dywizje 16 korpusuzmechanizowanego. Zagrożone okrążeniem, musiały już 15 lipca opuścić Koziatyn.

W pasie działania 12 armii trzy niemieckie dywizje piechoty i około setki czołgów, które się tam

przedarły, opanowały Żmerynkę i szybko skierowały się na Winnicę, gdzie znajdował się sztab armii.

Page 148: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 148/328

18 lipca luka między prawoskrzydłowymi dywizjami radzieckiej 6 armii i 6 korpusem piechoty 26 armiibyła prawie na sto kilometrów szeroka. Do tego nowego wyłomu nieustannym strumieniem wlewałysię wojska niemieckie. Jeszcze dwa- trzy dni zwłoki i radziecka 6 i 12 armia zostaną okrążone.

Generał Kirponos długo siedział nad mapą. Jak zawsze, niewzruszony, ale w spokojnym, nieco

bezdźwięcznym głosie dawał się ułowić niepokój. - Należy natychmiast zameldować dowódcy Kierunku, że nie można dłużej zwlekać z wycofywaniemarmii.

Wiedziałem już, że S. Budionny i tak jest bardzo zatroskany sytuacją oddziałów naszego lewegoskrzydła. Jeszcze w nocy generał A. Sztromberg z jego sztabu powiedział mi, że dowódca Kierunkuwysłał do Kwatery Głównej następujący telegram: 6 i 12 armia nie mają zupełnie odwodów, a dywizjesą tak wyczerpane, że z trudem utrzymują zajmowane pozycje; nie ma sił, by przeszkodzićodchodzeniu skrzydeł tych armii; jeśli nie rozpoczniemy odwrotu, wojska nasze zostaną okrążone.

O godzinie 16 minut 40 generał Szarochin ze Sztabu Generalnego przekazał nam następującą

dyrektywę Kwatery Głównej: trzema przemarszami nocnymi wycofać 6 i 12 armię, by do rana 21 lipcazajęły front na linii Biała Cerkiew-Tetijew-Kitajgorod. W ciągu trzech nocy oddziały miały przebyć 60-90 kilometrów.

Między armiami lewego skrzydła i sztabem Frontu znajdowała się szeroka strefa zajęta przeznieprzyjaciela. Przewodowej łączności z nimi nie było. A przekazywać tak ważnego rozkazu przezradio nie chcieliśmy. Dlatego też do sztabów tych armii wylecieli generałowie Paniuchow i Podłas.

Równocześnie z wycofaniem lewoskrzydłowych armii Kwatera Główna zażądała od nasprzeprowadzenia skoordynowanych uderzeń z północy, wyjścia na linię Żytomierz-Koziatyn-Tetijewi tym samym zamknięcia wyłomu i stworzenia ponownie wspólnego frontu z odchodzącymi do tyłu

wojskami. Gdyby to zadanie udało się wykonać, niewątpliwie usunęlibyśmy niebezpieczeństwogrożące zarówno Kijowowi, jak i armiom naszego lewego skrzydła. Do tego jednak potrzebne byłynieporównanie większe siły od tych, którymi dysponowaliśmy. Niemniej jednak innego wyjścia niebyło. Rano 19 lipca rozpoczęło się natarcie. 5 armia, wykonując częścią swych sił uderzenie wzdłuższosy Korosteń-Żytomierz, ruszyła w kierunku Czerniachow a. 27 korpus piechoty ponowił ataki napołudnie od Radomyśla. 26 armia jedną dywizją 64 korpusu piechoty i oddziałem generał a F.Matykina przeprowadziła uderzenie z rejonu Fastowa na północny zachód, na spotkanie 27 korpusupiechoty, zaś dwiema dywizjami 5 korpusu kawalerii - na Taraszczę. 6 korpus piechoty nie mógłnacierać tego dnia. Jego dywizje musiały odpierać zaciekłe ataki pancernych i zmotoryzowanychzwiązków taktycznych nieprzyjaciela.

Choć było nieco za mało sił, biorących udział w przeciwuderzeniu, niemniej jednak w następnychdniach na całym froncie pod Kijowem walki nabrały bardzo zaciętego charakteru. Wojska radzieckiena jednych odcinkach uparcie atakowały, na innych zaś odpowiadały kontratakami na napór ze stronynieprzyjaciela. Linia frontu na lewym skrzydle 5 armii i w pasie działania 27 korpusu piechotyustawicznie przesuwała się to w jedną, to w drugą stronę. W rezultacie, w rejonie tym zostałyzwiązane trzy korpusy piechoty 6 armii niemieckiej. Dowództwo niemieckie musiało późniejprzerzucić tam z rejonu Berdyczowa jeszcze czwarty z rzędu - 55 korpus piechoty.

Również w pasie 26 armii walki rozwijały się pomyślnie. Co prawda, radzieckie działania w tymrejonie skomplikowały się przez to, że z powodu niezachowania środków ostrożności przez sztabarmii nieprzyjaciel już dzień wcześniej dowiedział się o przygotowującym się przeciwuderzeniu.Dowództwo Grupy Armii „Południe“ było tak zaniepokojone wiadomościami o mającym nastąpić

Page 149: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 149/328

natarciu 26 armii radzieckiej, że nawet dowiedziało się o tym naczelne d owództwo niemieckie.Generał Halder w swym dzienniku zapisał: „Działania dowództwa Grupy Armii «Południe» sązwiązane oczekiwaniem na mające nastąpić natarcie 26 armii“.

Nieprzyjaciel spiesznie zawrócił na ten kierunek dywizje zmotoryzowane i pancerne, które dotychczas

ześrodkowywały się pod Kijowem. Niemniej jednak, zdecydowane uderzenie oddziałów 26 armiiradzieckiej zm usiło Niemców do cofnięcia się. Największy sukces osiągnęły dwie dywizje 5 korpusukawalerii, dowodzonego przez doświadczonego generała majora F. Kamkowa. Okrążyły one i rozbiłyznaczne siły niemieckie w rejonie Taraszczy.

Przeciwuderzenie oddziałów generała Kostienki, pomimo jego ograniczonych wyników (tłumaczy sięto częściowo tym, że stronie radzieckiej nie udało się utworzyć silnego zgrupowania i związkitaktyczne były rozrzucone na stukilometrowym odcinku), przyniosło duże korzyści.Halder , którynadal ze szczególną uwagą śledził wydarzenia w rejonie Kijowa, z przykrością stwierdzał: „Siły główne1 grupy pancernej nadal są związane atakami 26 armii...“

Wykonać w pełni zadania - wyjść na wyznaczoną linię, zamknąć wyłom i zewrzeć skrzydła armii -wojska Frontu nie zdołały. Część dywizji pancernych i zmotoryzowanych generała Kleista, niezwiązanych radzieckimi przeciwuderzeniami, nadal wysuwała się na drogi odwrotu radzieckiej 6armii. Zamiast posuwać się na wschód, na Białą Cerkiew, dywizje tej armii musiały odchylić się napołudniowy wschód, coraz bardziej oddalając się od pozostałych sił Frontu. Przy tym 6 armia mimowoli odpychała na południowy wschód również swego sąsiada - 12 armię radziecką, w wyniku czegonastępowało nie zbliżenie, lecz dalsze rozchodzenie się dwóch zgrupowań Frontu. Trzeba było dużejpomysłowości i wytrwałości, by parować zagrożenie z frontu i z tyłu. Na przykład, 22 lipca gdy 49korpus piechoty 6 armii radzieckiej, osłaniany od czoła przez oddziały 16 korpusuzmecha nizowanego, podszedł do Oratowa (na południowy zachód od Tet ijewa), miasteczko to było już opanowane przez nieprzyjaciela. Oddziały 49 korpusu generała I. Korniłowa zdecydowanie

zaatakowały zgrupowanie niemieckie, zdobywając 100 samochodów, 300 motocykli i 80 jeńców. W tym samym czasie 80 dywizja piechoty generała W. Prochorowa z sąsiedniego 37 korpusu piechotywdarła się w walce do miasteczka Osiczka i zniszczyła tam jakiś większy sztab. Oto, w jakichwarunkach kontynuowała odwrót 6 armia radziecka. Nie łatwiej było też oddziałom 12 armiiradzieckiej, której lewe skrzydło było także przez cały czas zagrożone obejściem.

Obie te armie nie zdołały umocnić się na linii wskazanej przez radziecką Kwaterę Główną i nadalpowoli się cofały, tocząc zacięte walki oraz popychając przed sobą ogromne transportysamochodowe i kolejowe, załadowane ewakuowanym dobytkiem i rannymi. W tej niezwykle trudnejsytuacji, gdy jedynym ratunkiem przed okrążeniem był szybki odwrót, armie były skrępowane napodobieństwo wędrowca uginającego się pod ciężarem ładunku ponad siły. I nic nie można byłouczynić. Musiało się dźwigać ten ciężar- jeśli bowiem z dobytkiem można było jeszcze się rozstać, topozostawienie transportów z rannymi nie leżało w zwyczajach Armii Radzieckiej. Na razie za cenęnieprawdopodobnych wysiłków udawało się wojskom uniknąć okrążenia. Ale czy na długo?

Aby dopomóc armiom lewego skrzydła, Rada Wojenna Frontu rozkazała dowódcy 26 armii,generałowi F. Kostience, wykonać główny wysiłek w ogólnym kierunku na południe, to jest w celupołączenia się z cofającymi się wojskami. W związku z tym odpowiedzialność za obronę Kijowa w coraz większym stopniu spadała na prawe skrzydło Frontu - na 5 armię i 27 korpus piechoty. Miałyone swymi aktywnymi działaniami ściągnąć na siebie możliwie najwięcej sił 6 armii niemieckiej,uniemożliwiając im ześrodkowywanie się na przedpolu miasta.

Page 150: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 150/328

21 lipca na polecenie dowódcy Frontu wyjechałem do generała Potapowa. Zastałem go nastanowisku dowodzenia, które w tym czasie znajdowało się mniej więce j w odległości 20 kilometrówna północ od Korostenia.

Potapow, wysoki, dobrze zbudowany, bardzo zmizern iał, wyglądał na wyczerpanego, ale jak zawsze

nie poddawał się troskom. Ucieszył się, że może uzyskać informacje o sytuacji na całym froncie, jak tosię mówi, z pierwszej ręki. Szczegółowo wypytywał mnie o położenie pod Kijowem, o nastrojew wojsku i w samym mieście. Zwłaszcza interesowała go sytuacja wojsk radzieckich na lewymskrzydle Frontu. Opowiedziałem mu wszystko bez upiększeń. Przypomniałem też, że dowództwoFrontu pokłada wielkie nadzieje w przeciwuderzeniu jego związków taktycznych.

Podchodząc do mapy, generał Potapow powiedział:

- Czynimy wszystko, by związać możliwie najwięcej sił nieprzyjaciela, wykrwawić je i nie dopuścić doKijowa.

Dowódca 5 armii miał podstawę, by tak twierdzić. Nieprzyjacielowi dostało się porządnie od jego

wojsk. Były generał hitlerowski A. Philippi w swych zapiskach zaznaczał, że 5 armia Rosjan „10 lipcaprzy wsparciu znacznych sił artylerii podjęła natarcie, zmuszając do przejścia do obrony wszystkieoddziały i związki taktyczne, które 6 armii udało się podciągnąć do frontu“. „A po tygodniu - piszePhilippi - dowództwo 6 armii niemieckiej musiało zameldować: „Charakter zagrożenia dla naszychwojsk ze strony sił głównych 5 armii Rosjan, jak poprzednio, jest taki, że wymienione zagrożenienależy zlikwidować przed natarciem na Kijów“.

- Jednak sił do wykonania decydującego uderzenia, niestety, nie mamy - kontynuował dowódca armii.

- Ależ wy macie trzy korpusy zmechanizowane- próbuję zaoponować. - Przecież żadna armia Frontutyle ich nie ma!

- Właśnie, właśnie! - podchwycił dowódca armii. - Gdy sąsiedzi słyszą o trzech korpusachzmechanizowanych, zazdroszczą: „Potapow - powiadają - mo że wojowa ć“. Ale przecie ż wy wiecie niegorzej ode mnie, w jakim stanie one teraz si ę znajduj ą.

Potapow wymienia liczby: w 9 korpusie zmechanizowanym (do 19 lipca dowodził nim K. Rokossowski, a obecnie - generał A. Masłow) w linii jest wszystkiego trzydzieści lekkich czołgów, w 22 korpusiezmechanizowanym generała W. Tamrucziego - czterdzieści, a w 19 korpusie N. Fieklenki - niecowięcej, około siedemdziesięciu, z tego trzydzieści czołgów średnich i ciężkich (pozostałe korpusy niemają ani jednego takiego czołgu).

- Jeśli zebrać wszystko razem, czym one dysponują, nie wystarczy tego nawet na jedną normalnądywizję pancerną. Oto macie trzy korpusy zmechanizowane! - ze smutkiem poskarżył się Potapow. -Jeśli dodacie do tego, że ich czołgi w okresie walk przebyły ponad tysiąc kilometrów i ze względu naswój stan techniczny wymagają remontu średniego lub głównego, to przekonacie się, że zazdrościćnam nie ma czego.

- Inne armie mają jeszcze więcej podstaw do skarg...

- Tak, tak - po spiesznie zgodził się Potapow. - Oczywiście, macie rację: w porównaniu z armiamiMuz yczenki i Poniedielina wyglądamy znacznie lepiej.

Dowódca 5 armii uskarżał się jeszcze na trudną sytuację w zakresie amunicji, zwłaszcza

przeciwpancernej: wszystko, co się zdąży dowieźć, od razu się zużywa- nie udaje się stworzyćżadnych zapasów.

Page 151: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 151/328

- A i jak tu tworzyć zapasy. Od pierwszego dnia wojny bez przerwy walczymy, a teraz drugi tydzieńnieustannie kontratakujemy.

Zamilkłszy na chwilę, Potapow nagle z przekonaniem, nie bez pewnej dumy, dodał:

- Nic nie szkodzi. Udowodniliśmy więc, że faszyści się nas boją. Trafiają do nas listy nieprzyjacielskichżołnierzy. Ich ton staje się coraz smętniejszy. Często spotyka się zdanie: „To nie Francja“. TerazNiemcy idą do ataku z lękiem. Zanim ruszą, przeorzą teren bombami i pociskami artylerii. Corazczęściej próbują podnieść żołnierzy na duchu sznapsem. Szesnastego lipca tyraliera za tyralierą pchałysię na stanowiska naszego trzydziestego pierwszego korpusu piechoty. Szli wyprostowani i darli się nacałe gardło. Nakosiliśmy ich i około piętnastu wzięliśmy do niewoli. Wszyscy byli pijani w sztok.

Ze stosu leżących na stole papierów Potapow wybrał list z przypiętą kartką tłumaczenia:

- Proszę, przeczytajcie.

Nie wysłany list należał do niemieckiego żołnierza Konrada Dumlera:

„Cztery lata jestem w wojsku, dwa lata na wojnie. Zaczyna mi się jednak wydawać, że prawdziwawojna rozpoczęła się dopiero teraz. Wszystko, co dotychczas było, to szkolne manewry, nic więcej.Rosjani e to zdeterminowani śmiałkowie. Biją się jak diabły“.

Cenzor niemiecki, który zatrzymał list, napisał na nim: „Dziwne. Dumler brał udział w wielukampaniach, cieszył się dobrą opinią“.

- Nic nie szkodzi - roześmiał się dowódca armii - gdy dostaną jeszcze lepszego łupnia, nie tylko tonapiszą.

Rozmowa zeszła na łączność. Powiedziałem, że dowódca Frontu jest bardzo zaniepokojonynieregularnym napływem informacji z 5 armii.

Potapow gorzko westchnął:

- Sami cierpimy z powodu braku łączności. Dowodzenie w warunk ach głębokiego wklinowania sięprzeciwnika to największy problem. Przewodu nie da się przeciągnąć, radiostacji mało i nienauczyliśmy się jeszcze należycie korzystać z radia. Z powodu słabej wprawy w kodowaniu nasidowódcy uciekają się do nadawania otwarte go tekstu i ważne wiadomości stają się dostępne dlanieprzyjaciela. Możecie jednak zameldować dowódcy Frontu, że podejmujemy wszelkie kroki w celuzorganizowania niezawodnej łączności zarówno z własnymi oddziałami, jak i ze sztabem Frontu.

Takie samo zapewnienie otrzymałem od szefa sztabu armii, generała D. Pisariewskiego, z którym

odbyłem długą rozmowę.

Żegnając się, dowódca armii poprosił mnie o przekazanie dowódcy wojsk inżynieryjnych Frontuprośby o nadesłanie przynajmniej 5 -6 tysięcy małych łopatek saperskich.

- Zdarza się, że uchwycimy dogodną pozycję, a utrzymać jej nie możemy: nie ma czym się okopać,połowa żołnierzy nie ma łopatek... A to przekażcie zarządowi politycznemu Frontu - podał mi plikpapierów. - Sądzę, że się przyda.

Był to niezwykle interesujący materiał – rozkazy i meldunki niemieckich generałów oraz dzienniki i listy niemieckich szeregowców, podoficerów i oficerów.

Oto dziennik podoficera 2 kompanii 36 pułku czołgów, Alberta Schmidta. Zapis z 21 czerwca-krzepiący. Autor delektuje się otrzymanymi pieniędzmi - wypłaconymi awansem z powodu

Page 152: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 152/328

jutrzejszego wkroczenia na ziemię radziecką. Następnego dnia pisze on: „O 8.00 wyruszyliśmy. A więcrozpoczęła się wojna z Rosją... Dzisiaj o godzinie 3.00 otworzyliśmy ogień z 52 baterii“. Dalej zapisy sącałkiem krótkie: „Rosjanie walczą zacięcie...“ „Nasza kom pania straciła 7 czołgów“. Zaś 25 czerwca jużpierwsze wnioski: „Nikt z nas jeszcze nie brał udziału w takich bojach, jak w Rosji. Pole bitwy mawygląd okropny. Czegoś takiego jeszcześmy nie przeżywali... Ponosimy nieprawdopodobnie duże

straty“. W końcu pierwszego tygodnia wojny: „Mamy wielu zabitych i rannych“. A ostatni zapis,dotyczący 14 i 15 lipca, niezmiernie lakoniczny: „Dnie makabry!“

Jeszcze wyraźniej daje się prześledzić zmiananastroju w dzienniku Karla Neussera, podoficera, którysłużył w 132 pułku kawalerii. „Przełamany przedni skraj- radośnie pisał on pierwszego dnia wojny. -Ciekawe, co będzie dalej?“ Następnego dnia wyczuwa się już niepokój: „Nasze położenie staje siębard zo poważne. Co jeszcze nastąpi?“ 24 czerwca w dzienniku pojawiają się smętne nutki: „Mogiłynaszych towarzyszy znaczą drogę. Przed umocnioną strefą Rosjan odbyła się zacięta bitwa“. Z każdymdniem w zapisach daje się zauważyć coraz więcej niepokoju. 9 lipca: „O godzinie 16.00 wkroczyliśmydo miasta, gdzie toczyła się krwawa walka, gdyż Rosjanie stawiali zacięty opór. Miasto nazywa sięNowogród Wołyński“. Dwa dni później: „Nasz pluton otrzymał zadanie udania się na rozpoznanie w celu stwierdzenia, czy w najb liższym lesie znajduje się nieprzyjaciel. Ruszyliśmy w drogę w składzie29 ludzi. Początkowo wszystko szło dobrze, ale gdy weszliśmy do lasu, ujrzeliśmy zbliżających się kunam 9 rosyjskich żołnierzy. Nasz feldfebel zrobił największe głupstwo, do jakiego był zdolny. Siadł narower i pojechał na (spotkanie Rosjan, chcąc wziąć ich do niewoli. Ale stało się coś strasznego.Rosjanie z błyskawiczną szybkością rzucili się na ziemię i otworzyli ogień z pistoletów maszynowychna nasz oddział, który, z wyjątkiem mnie i dwóch innych żołnierzy, jeszcze nie dotarł do skraju lasu.Robiliśmy wszystko, by ocalić nasze życie. Rosjanie nas okrążyli, my zaś skryliśmy się w wysokiejtrawie. Wybrawszy odpowiednią chwilę, pobiegliśmy tak prędko, jak tylko mogliśmy. Naszej trójceudało się powrócić do batalionu; zameldowaliśmy, że las jest zajęty przez nieprzyjaciela. 14 lub 15ludzi nie powróciło. Zginęli. Dwóch ludzi Rosjanie prawdopodobnie wzięli do niewoli. Później

znaleźliśmy trupy dwóch podoficerów, feldfebla i ośmiu żołnierzy. Tym razem uratowałem się cudem.Ale ten diabelski taniec trwa w dzień i w nocy“. Nowy zapis: „Drugi dzień strasznego boju. Leżę w szczelinie i obser wuję nieprzyjaciela. Ponosimy duże straty“. Dalej: „Trzeci dzień boju. Jeszczeleżymy w swoich szczelinach. Z 3 plutonu, do którego należę, pozostało tylko 5 lub 6 ludzi. Artyleriarosyjska silnie nas ostrzeliwuje. Od 11.30 wokół nas prawdziwy taniec wiedźm. Kiedy stąd sięwydostaniemy? Od 5 godzin nie ma ani minuty odpoczynku. Rosjanie znów nas atakują. Naszenatarcie przekształciło się w obronę. W nocy jest jeszcze gorzej niż w dzień, gdyż nieprzyjacielamożna rozpoznać tylko z bardzo bliska“.

Cóż, wymowna spowiedź!

Powróciwszy do naszego sztabu, poszedłem przedstawić dowódcy Frontu swoje wrażenia dotyczącesytuacji w 5 armii. Wbrew swej zasadzie, Kirponos słuchał referatu nieuważnie.

- Dobrze - kiwnął głową. I zaczął mówić zupełnie o czym innym: - Obecnie szczególnie niepokoi mniepołożenie naszych wojsk na południowy zachód od Kijowa. Dowiedzieliśmy się, że nieprzyjacielkoncentruje znaczne siły piechoty zmotoryzowanej i czołgów przeciw naszej dwudziestej szóstejarmii. Jest ona dla niego tym, czym bielmo dla oka. Feldmarszałek Runds tedt, widać, zaczynarozumieć, że jeśli armia Kostienki zdoła połączyć się z dwudziestym siódmym korpusem piechoty i zszóstą armią, zostaną udaremnione wszystkie jego plany zarówno opanowania Kijowa, jak okrążeniawojsk naszeg o lewego skrzydła, a także przedarcia się do Dniepru na południe od miasta...Ześrodkowanie poważnych sił nieprzyjacielskich na południowym zachodzie niepokoi nas teraz w pierwszym rzędzie. Niestety, odwodów więcej nie mamy i przeciwstawić się nieprzyjacielowimożemy tylko siłami, którymi dysponuje sama dwudziesta szósta armia. Trzy dywizje, które

Page 153: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 153/328

Page 154: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 154/328

- Przybyła sto dwudziesta czwarta dywizja piechoty i grupa Popiela!

Uszom nie wierzę. Co za radość!

Upłynął z górą miesiąc od chwili, gdy dywizja mego przyjaciela generała F. Suszczego i część sił 8korpusu zmechanizowanego pod dowództwem komisarza brygadowego N. Popiela zostały przezNiemców okrążone. Nie otrzymywaliśmy od nich żadnych wiadomości i już pogodziliśmy się z myślą o ich stracie. A tymczasem przyszły- ze sztandarami bojowymi i z bronią. Znaczy to, że Niemcom nieudało się wykreślić z listy ani jednego związku taktycznego naszego Frontu. Przedtem wydostały się z kotła pułki 87 dywizji piechoty, następnie dywizje 7 korpusu piechoty, a teraz, oto, i Suszczy zPopielem przyprowadzili swych zuchów. Prawda, że stracili w walkach wielu ludzi, ale przecież i nieprzyjacielowi dobrze się dostało, kiedy oddziały te szły przez jego tyły.

Wkrótce otrzymaliśmy szczegółowe meldunki od chwilowo pełniącego obowiązki dowódcy 124dywizji piechoty pułkownika T. Nowikowa i komisarza brygadowego N. Popiela. Lakonicznie,wojskowym językiem relacjonowali o wszystkim, co się z nimi działo. My jednak czytaliśmy temeldunki z bijącym sercem, zdumiewając się nad niespożytą mocą radzieckiego żołnierza.

Pierwszego dnia wojny 124 dywizja piechoty z rejonu swego stałego rozmieszczenia w pośpiechupodążyła ku granicy państwowej do przygotowanej dla niej strefy obrony. Musiała się tam przebijać.Zdecydowanym atakiem odrzuciła nieprzyjaciela i zajęła okopy. Ale Niemcy, zebrawszy przeważającesiły, zmusili ją do odwrotu.

Dwukrotnie dywizja zdobywała i znów opuszczała swą pozycję obronną. Jej szeregi topniały, a n ieprzyjaciel ściągał coraz nowe siły.

Pod wieczór dywizja umocniła się na linii Poryck (Pawłowsk)-Milatin. Tu bohatersko odparła wszystkieataki niemieckie i utrzymała swe pozycje. Jej skrzydła były jednak odsłonięte. Skorzystał z tego

nieprzyjaciel. Jego czołgi i piechota obeszły i okrążyły oddziały radzieckie. Stało się to trzeciego dniawojny. Dowódca armii Potapow zameldował sztabowi Frontu, że ani on, ani dowódca korpusu nie małączności z okrążonymi oddziałami. Obecnie wyjaśniło się, że Niemcy po okrążeniu dywizji chcieli z niąskończyć za jednym uderzeniem. Ataki prowadzono równocześnie ze wszystkich stron. Żołnierzeradzieccy bronili się wytrwale. Duża grupa niemieckich żołnierzy przedarła się do stanowiskogniowych pułku artylerii. Artylerzyści nie ustępowali, prowadzili ogień bezpośredni z najbliższejodległości. Po ich salwach niewielu atakujących Niemców pozostało przy życiu.

Duży pododdział niemieckich fizylierów napadł na sztab dywizji na północny wschód od Milatina.Kompania porządkowo-ochronna i oficerowie sztabu trzykrotnie ruszali do kontrataku i odpieralinieprzyjaciela. W walce tej zginął zastępca dowódcy dywizji do spraw politycznych G. Żelakow i zostałranny generał Suszczy.

Rano na dywizję posypały się bomby. W nalocie brały udział dziesiątki niemieckich bombowców.Sztab został rozbity. Pułki artylerii straciły prawie połowę swych dział. Zginęło niemało ludzi.Pozostawać tam dłużej - znaczyłoby skazać dywizję na zniszczenie. Wobec tego generał Suszczypodjął jedynie słuszną decyzję - przebijać się.

O świcie 26 czerwca pułki ruszyły w kierunku na Łuczycę i Podberezie. W tym czasie dywizja nie miała już transportu samochodowego, gdyż skończyły się materiały pędne. Pozostało też bardzo niewielepocisków artyleryjskich.

Tymczasem Niemcy s kierowali na atakujących ogień artylerii i karabinów maszynowych, a naspotkanie rzucili swą piechotę. Oszczędzając ostatnie naboje, żołnierze radzieccy w milczeniu,

Page 155: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 155/328

Page 156: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 156/328

stanowiskiem dowodzenia. Komisarzem wojskowym dywizji został starszy komisarz batalionowy A.Basargin, człowiek spokojny, rozważny i równie nieustraszony, jak Nowikow. Szef łączności dywizji,kapitan P. Nowijczuk, który wsławił się swą odwagą jeszcze przy obronie miasta Horochowa, szybkosklecił niewielki sztab, który był dużą pomocą dla dowódcy dywizji.

Nowikow poprowadził przerzedzone pułki ku rzece Ikwie, by sforsować ją na północ od miejscowościWerba. Nieprzyjaciel i tam silnymi oddziałami zamknął im drogę. Dywizja pokonała je jednak i przeprawiła się przez rzekę. Ileż razy hitlerowcy otaczali dywizję, ta jednak, pokonując wszystkieprzeszkody, wciąż posuwała się naprzód to atakując, to znów wyprowadzając nieprzyjaciela w polezręcznym manewrem.

Po przeprawieniu się przez rzekę Horyń Nowikow napotkał grupę N. Popiela. Przybyło sił i było już lżejwalczyć. Gdy podchodzili do Nowogrodu Wołyńskiego, nieprzyjaciel znów wpadł na ich ślad. Zaczęłoim doskwierać niemieckie lotnictwo. Stało się jasne, że Niemcy postarają się wydać decydujący bójnad rzeką Słucz. Jak się przez nią przeprawić? Nowikow i Popiel długo łamali sobie głowy nad mapą, a rozpoznanie obmacywało cały brzeg. Walkę rozpoczęto w nocy. Nawiązała ją strona radziecka. Nie

żałowano ostatnich nabojów i granatów. Hitlerowcy rzucili do boju wszystko, co mieli pod ręką, niedomyślając się, że w tym miejscu działa tylko wzmocnione rozpoznanie radzieckie, a siły główneprzeprawiają się w zupełnie innym miejscu. Gdy się połapali i podeszli do rejonu przeprawy, ostatniepododdziały straży tylnej już osiągnęły przeciwległy brzeg.

Zbliżano się do linii frontu. Nasycenie terenu wojskami niemieckimi było coraz większe. A jednakNow ikow znalazł w okolicy Białokorowicz słabe miejsce w obronie niemieckiej. I oto dywizjaNowikowa i grupa Popiela połączyły się z siłami głównymi 5 armii...

Na wpół żywi ze zmęczenia i głodu, żołnierze ci w ciągu 32 dni przebyli w walce blisko 600 kilometrówna tyłach nieprzyjacielskich. W tym bohaterskim marszu znalazła swój wyraz wola zwycięstwa, która

opanowała serca żołnierzy radzieckich. ★

Przewidywania d owódcy Frontu się sprawdziły. Zaniepokojone uporczywymi atakami radzieckiej 26armii, dowództwo niemieckie w końcu lipca ześrodkowało przeciw niej znaczne siły. (Późniejdowiemy się, że już 21 lipca generałHalder zapisał w swym dzienniku: „Dopóki 26 armia rosyjska,działająca na południe od Kijowa, nie zostanie pobita, nie można stawiać 1 grupie pancernej jakichkolwiek bądź nowych zadań natarcia na południe“.)

Dowództwo niemieckiej Grupy Armii „Południe“ w południe 25 lipca rozpoczęło natarcie na całymfroncie 26 armii radzieckiej. Ataki pancernych i zmotoryzowanych związków taktycznych byływspierane potężnym ogniem artylerii i nalotami lotnictwa. Główne uderzenie zostało skierowane nadywizje 6 korpusu piechoty i 5 korpusu kawalerii na wschód i południowy wschód od Białej Cerkwi.Było jasne, że dowództwo niemieckie zamierza nie tylko pobić siły główne 26 armii radzieckiej, lecztakże nie dopuścić do ich odwrotu na Dniepr. Wysłani ze sztabu Frontu oficerowie stwierdzili, żedywizje obu korpusów, tocząc ciężkie walki, powoli się cofają.

Po dokonaniu oceny sytuacji generał Kirponos zażądał od generała Kostienki, by ten za wszelką cenęzatrzymał nieprzyjaciela na rzece Roś, to jest nie dopuścił do jego wyjścia na Dniepr. Równocześniezaś rozkazał, by w żadnym razie nie zaprzestawał ataków siłami nadeszłych z odwodu dwóch dywizjipiechoty z rejonu Bogusława w ogólnym kierunku na Zwienigor odkę, a to celem przeszkodzeniaposuwaniu się pancernych i zmotoryzowanych dywizji nieprzyjacielskich, podążających szybko na tyły6 armii radzieckiej.

Page 157: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 157/328

Tymczasem położenie oddziałów lewego skrzydła naszego Frontu coraz bardziej się pogarszało.Odchodziły one coraz dalej na południe. Próby nawiązania z nimi łączności okrężnymi drogami niedały konkretnych wyników. Przedstawiciele sztabu Frontu z trudem się tam dostawali samolotamipoprzez szeroką strefę, zajętą przez nieprzyjaciela. Sztabowi Frontu z każdym dniem stawało siętrudniej kierować działaniami tych wojsk. Jeszcze gorsze było jednak to, że 6 i 12 armii nie mogliśmy

zaopat rywać z naszych baz. Coraz częściej trzeba było zwracać się do dowództwa FrontuPołudniowego o dostarczenie im choć niewielkich ilości amunicji i materiałów pędnych.Nienormalność powstałej sytuacji zmusiła S. Budionnego do wysłania szefowi Sztabu Generalnegorano 25 lipca następującego telegramu: „Wszystkie próby 6 i 12 armii przebicia się na wschód i północny wschód były bezowocne. Sytuacja wymaga możliwie najszybszego wycofania tych armii w kierunku południowo-wschodnim. W tym celu uważam za niezbędne podporządkowanie 6 i 12armii dowódcy Frontu Południowego i polecenia mu wycofania ich do rejonu Talnoje-Christinowka-Humań. Poza koniecznością zorganizowania ściślejszego współdziałania 6 i 12 armii z prawymskrzydłem Frontu Południowego, posunięcie to jest wywołane koniecznością usprawnieniadowodzenia i zaopatrzenia materiałowego. Proszę Kwaterę Główną o sankcjonowanie tej decyzji“.

Odpowiedź Kwatery Głównej, jak zwykle, gdy rozwiązanie problemu trafiało do rąk G. Żukowa,nastąpiła niezwłocznie - przekazać 6 i 12 armię Frontowi Południowemu.

Wybiegając w przód, muszę zaznaczyć, że obie te armie walczyły po bohatersku z napierającymi nanie dużymi siłami niemieckimi. Walka odbywała się jednak w wyjątkowo niekorzystnych warunkach.Wojska radzieckie zostały przez nieprzyjaciela okrążone. Czy można uważać, że nastąpiło to z powoduprzekazania 6 i 12 armii z jednego Frontu do drugiego, jak myślą niektórzy towarzysze? Oczywiście, żenie. Jestem głęboko przekonany, że, gdyby armie te podlegały nadal naszemu Frontowi, ich sytuacjaokazałaby się jeszcze trudniejsza z powodu braku łączności i zaopatrzenia.

Zgadzając się na przekazanie 6 i 12 armii Frontowi Południowemu, Kwatera Główna domagała się jednak od nas nieosłabiania przeciwuderzeń na naszym lewym skrzydle, by nie dopuścić do dalszegoposuwania się nieprzyjaciela na tyły cofających się wojsk. Obowiązek ten, jak poprzednio, spadł na 26armię. Aby jej dowódca mógł całkowicie skupić uwagę na wykonaniu tak trudnego zadania, generałKirponos postanowił zabrać spod jego dowództwa 64 korpus, który teraz podlegał bezpośredniodowództwu Frontu, tak samo jak i wszystkie siły broniące podejść do Kijowa.

Od tej chwili generał F. Kostienko i jego sztab dokonywali zaiste tytanicznych wysiłków, by nie tylkozatrzymać nieprzyjaciela, uparcie dążącego do wyjścia na brzegi Dniepru, lecz także podać pomocnądłoń 6 i 12 armii Frontu Południowego, których położenie z każdym dniem się pogarszało. I nie byłowiną dowódcy 26 armii, że nie udało się mu wykonać zadania do końca - miał bowiem w swejdyspozycji bardzo mało sił.

Późnym wieczorem 28 lipca oficer oddziału operacyjnego, kapitan Sarakuca, przynosząc mi dopodpisu sprawozdanie operacyjne, powiedział, że przybył nowy szef sztabu Frontu. Wiedziałem, żegenerała Purkajewa odw ołują do Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa, nie oczekiwałem jednak,że tak szybko to nastąpi.

Poszedłem do gabinetu szefa sztabu. Za stołem siedział Purkajew, a obok niego dość młody,ciemnowłosy generał. Otwarta, bardzo wyrazista twarz. Ciemne oczy, czujne i przenikliwe.

Przedstawiłem się. Generał żywo wstał i, uścisnąwszy mi rękę, powiedział:

- Tupikow.

Page 158: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 158/328

Był to nowy szef sztabu Frontu.

Wiedziałem już, że generał major Wasilij Iwanowicz Tupikow służy w armii od 1922 roku i ukończyłAkademię Wojskową imienia M. Frunzego. W 1939 roku stał na czele sztabu Charkowskiego OkręguWojskowego. W przededniu wojny zaś był attaché wojskowym w Niemczech, skąd z trudem udało

mu się powrócić do kraju. Tupikow znał dobrze poglądy taktyczne i operacyjne niemieckich generałów. Wkrótce o tym sięprzekonaliśmy - najlepiej z nas wszystkich potrafił przewidzieć bieg wydarzeń na froncie. Wielkaszkoda, że jego zdania nie zawsze słuchano.

Uśmiechając się przyjaźnie, Wasilij Iwanowicz powiedział:

- Mówiono mi o was, Iwanie C hristoforowiczu, w Sztabie Generalnym. Myślę, że w toku pracy bliżejsię poznamy. No, a na razie po koleżeńsku proszę: nie uważajcie się osobiście dotknięci, jeśli sięuniosę. Chcę też was uprzedzić, gdyby w moich decyzjach, cokolwiek wzbudziło waszą wątpliwość,mówcie wprost. Lubię, gdy podwładni wykonują polecenia z przekonania, a nie z musu.

Generał Purkajew do rozmowy się nie mieszał; milcząc, wkładał do teczki swe osobiste rzeczy.

- A oto moja pierwsza prośba do was - kontynuował nowy szef sztabu, uważnie patrząc mi w oczy. -Maksim Aleksiejewicz zapozna mnie z całym kierowniczym personelem sztabu. A wy w miaręmożności jak najszczegółowiej wprowadzicie mnie w sytuację... Tylko wiecie- jak gdyby sięusprawiedliwiając, dodał - zanim do was dotarłem, strasznie się zmęczyłem, ledwie trzymam się nanogach. A zapoznawać się z sytuacją chciałbym, mając świeżą głowę. Chcę trochę przyjść do siebie popodróży. Dlatego proszę was, przyjdźcie do mnie z referatem o czwartej rano.

Dokładnie o wyznaczonej godzinie zapukałem do szefa sztabu. Odpowiedzi nie było. Uchyliłem drzwi.Generał spał na łóżku polowym, szeroko rozrzuciwszy ręce. Próbowałem go zbudzić. Nie reagował.Już nie pamiętam, kiedy sam odpoczywałem - sytuacja na froncie była tego rodzaju, że trudno byłoznaleźć czas na spanie. Pomyślałem więc sobie teraz, że zdrzemnę się trochę, dopóki szef odpoczywa. I przyłożyłem się tamże na kanapie. Rozbudził mnie ogień dział przeciwlotniczych i huk wybuchów.Kolejny nalot nieprzyjacielskiego lotnictwa. I raptem skroś ten piekielny hałas słyszę:

„Czym dzień następny mnie obdarzy,Tego wzrok nigdy nie wypatrzy...“

Nie pojmując co się dzieje, otwieram nieco oczy. Po gabinecie z kąta w kat zamaszyście chodzi nowyszef sztabu i w zadumie nuci:

„Czy zginę strzałą wskroś przeszyty,Czy może ona mnie ominie...“

I rzeczywiście, pomyślałem, przeciągając się, czy następna bomba trafi w nasz dom, czy też goominie?

Kanonada artylerii przeciwlotniczej nie cichła, a wybuchy bomb lotniczych następowały jeden podrugim. Szyby żałośnie dźwięczały, z sufitu sypał się tynk, a wisząca u pułapu lampa kołysała się jakwahadło.

Wasilij Iwanowicz jeszcze nie przywykł do tego i hałas nalotu zapewne od razu go zbudził. My zaś,„doświadczeni frontowcy“, przywykliśmy do bombardowań i dość często, umęczywszy się w ciągudnia, twardo spaliśmy w czasie nieprzyjacielskich nalotów. Przypomniało mi się ciekawe zdarzenie.Jeden z oficerów oddziału operacyjnego miał wylecieć z zadaniem do sztabu 6 armii. Przed odjazdem

Page 159: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 159/328

na lotnisko postanowił wypocząć i poprosił dyżurnego oddziału, by obudził go za dwie godziny. Ale w chwili, gdy dyżurny szedł budzić majora, rozpoczął się nalot. Dyżurny zdecydował, że wybuchynieprzyjacielskich bomb zbudzą kogo trzeba i spokojnie powrócił do siebie. W jakieś pięćdziesiątminut po nalocie major zaspany, szpetnie klnąc, przybiegł do dyżurnego.

- Czemuś mnie tak niegodziwie zawiódł!- krzycza ł. - Czyż nie prosi łem ci ę jak cz łowieka, by ś obudzi ł mnie punkt czwarta. A teraz ju ż za kwadrans piąta. Przecież się spóźniłem!

Skonsternowany dyżurny rozłożył ręce:

- No bo przecież tak tu grzmiało, że i nieboszczyka postawiłoby na nogi. Niemcy przez pół godzinybombami cię budzili. Czyżbyś naprawdę nie słyszał?

- A co, czy był nalot? - ze zdziwieniem zapytał major i poweselał: - No, w takim razie nie jest jeszczetak źle. Powiem, że siedziałem w schronie i czekałem końca nalotu.

...W mgnieniu oka zerwałem się z kanapy i rozłożyłem mapę na stole.

- Można referować, towarzyszu generale?

- No, cóż, zaczynajcie. Spać hitlerowcy mi nie dali, ale przeszkodzić w pracy nie są w stanie.

Krótko opowiedziałem, jak rozwijały się wydarzenia na froncie od początku bitwy granicznej.Zapoznałem szefa sztabu ze składem bojowym, liczebnością i operacyjnym ugrupowaniem wojsk orazich zadaniami. Mówiąc, że szczegóły o nieprzyjacielu zreferuje szef oddziału rozpoznawczego sztabu,pułkownik Bondariew, tylko w ogólnych zarysach scharakteryzowałem ugrupowanie wojskniemieckich, przybliżony stosunek sił obu stron walczących i najbliższe cele operacyjne, jakie Niemcyna naszym froncie starają się osiągnąć. Bardziej szczegółowo przedstawiłem położenie armii Frontu w ostatnich dniach oraz ich zadania na najbliższą przyszłość.

Generał Tupikow słuchał mnie uważnie, a przy tym pilnie studiował mapę.

- Tak, sytuacja jest skomplikowana - reasumował w zamyśleniu. I zaczął mówić o 26 armii i 64korpusie piechoty.

Właśnie one, jego zdaniem, nie pozwalają obecnie hitlerowskiemu dowództwu nie tylko uderzyć naKijów, lecz także ześrodkować wszystkich sił przeciwko wycofującej się na południe 6 i 12 armii.Dlatego też Niemcy nie uspokoją się dopóty, dopóki nie odrzucą za Dniepr wojsk generała Kostienki.Wzmocnić jego dywizji nie mamy możności. Trzeba jednak ostrzec je, by starannie przygotowały siędo odparc ia organizowanego przez Niemców uderzenia.

Zwracam uwagę szefa sztabu na to, że 26 armia i tak obecnie prawie wszystkimi siłami się broni,atakuje zaś tylko na poszczególnych odcinkach na lewym skrzydle.

- No i wynika stąd - szybko podchwycił Tupikow - że jej dowództwo znalazło się obecnie na rozdrożu:rozkazu przejścia do obrony stałej nie ma, a wcześniej wydany rozkaz do natarcia także nie zostałuchylony. Dlatego też obecnie jej oddziały faktycznie prowadzą działania obronne, a nawet miejscamisię cofają, starając się jednak wykazywać „ducha zaczepnego“. Trzeba skończyć z tym rozdwojeniemi wydać wyraźny rozkaz.

Razem z Tupikowem naszkicowaliśmy projekt rozkazu bojowego:

„Rada Wojenna 26 armii. Nieprzyjaciel kończy ześrodkowywanie swych sił głównych w rejonieKarapyszy - Bogusław - Tetijewka w celu przedarcia się ku przeprawom w rejonie Kaniowa.Zajmowane przez nas pozycje i wasze siły pozwalają w pełni na pobicie przeciwnika i zamknięcie mu

Page 160: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 160/328

drogi do brzegów Dniepru. W tym celu trzeba tylko, by cały skład osobowy armii, od Was doszeregowca, był ożywiony jedną myślą - lepiej nie dopu ścić wroga do Dniepru, ni ż żywym przej ść nawschodni brzeg, oddaj ąc hitlerowcom zachodni.

Zwracam uwagę na konieczność powiązania uporczywej obrony ogniem do ostatniego naboj u

z energicznymi przeciwuderzeniami, zwłaszcza siłami waszej kawalerii. Rozkazuję: pobić wroga przy jego próbach przedarcia się do Dniepru i nadal uporczywie trzymaćzajmowaną przez was pozycję“.

Po przepisaniu projektu na maszynie zaniosłem go do podpisu szefowi sztabu, dowódcy Frontu i członkowi Rady Wojennej.

Podpisawszy rozkaz, generał Kirponos zapytał mnie:

- Czy przedstawiliście się nowemu członkowi Rady Wojennej?

- Nie, nie miałem jeszcze okazji.

- Taka okazja akurat się nadarza. Dopiszcie na maszynie jego nazwisko pod rozkazem i zameldujcie się u niego.

Drugi członek Rady Wojennej Frontu, komisarz dywizyjny Jewgienij PawłowiczRykow , przybył do naswkrótce po śmierci N. Waszugina. Ale już od pierwszych dni wiele pracował nad usprawnieniemniezbyt dobrze zorganizowanej działalności służb tyłowych i przygotowaniem rezerw, i dlategoprawie nie widziano go na stanowisku dowodzenia. Kiedy zaś Rykow bywał w sztabie Frontu, jaznajdowałem się w wojskach. Tak więc nie udało mi się z nim zaznajomić.

Wiedzia łem, że przybył do nas ze stanowiska członka Rady Wojennej Środkowo-Azjatyckiego OkręguWojskowego. Wyobrażałem sobie, że zobaczę doświadczonego, zasłużonego komisarza, który swójszlak bojowy rozpoczął jeszcze w czasach wojny domowej. Ale po wejściu do gabinetu zastygłemwprost u drzwi. Spoza stołu na moje powitanie powstał jeszcze zupełnie młody człowiek. Niewysoką,krępą figurę okrywała obcisła bluza wojskowa, silnie ściągnięta pasem. Gdzie widziałem tę rumianątwarz z nieco zadartym nosem, wesołe jasnoszare oczy, bujną jasną czuprynę? Przypomniałem sobie!Jeszcze latem 1933 roku, gdy studiowałem w Akademii, wypadło mi odbyć staż na Ukrainie w 1Czerwonej Kozackiej Dywizji Kawalerii. Rykow był wówczas zupełnie młodym pracownikiempolitycznym, instruktorem w oddziale politycznym dywizji. Miał nie więcej niż 25-26 lat. Pamiętam, żeserdecznie tam mnie przyjął, dając przytułek w swym kawalerskim pokoiku. Mój gościnny gospodarznie tylko wiekiem, lecz także służbą w wojsku był znacznie młodszy odemnie i dlate go też z dużymzainteresowaniem rozpytywał o wojnę domową i służbę w latach powojennych. Wiele wieczorówspędzaliśmy na przyjacielskich rozmowach.Rykow z młodzieńczą szczerością opowiadał o swymdzieciństwie, o zagubionej gdzieś na podgórzu Ałtaju dalekiej wsi Katon-Karagaj. Urodził się w grudniu1906 roku w ubogiej rodzinie kozackiej. Miał trudne dzieciństwo. Od najmłodszych lat musiałdorabiać u wsiowych bogaczy. Choć w wiejskiej szkole uczyć mu się udawało tylko dorywczo, żądnywiedzy zdo lny chłopak wyprzedził w nauce swych rówieśników. W 1925 roku komsomolcy gminywybrali Jewgienija swym przywódcą. Wkrótce dostrzeżono kipiącą energię i nieprzeciętny umysłkomsomolskiego sekretarza z Katon- Karagaju. Wysunięto go do pracy w SemipałatyńskimObwodowym Komitecie Komsomołu. Stamtąd też odszedł w 1928 roku do wojska. Inteligentny,dobrze rozwinięty fizycznie chłopiec z Ałtaju szybko zdobył szacunek towarzyszy, którzy wkrótcewybrali go na stanowisko organizatora komsomolskiego w pułku.

Page 161: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 161/328

Rykow uczy ł się ze zdumiewającą wytrwałością. Noce przesiadywał nad książkami, a dnie - w klasach,na ujeżdżalni lub na poligonie. Zawsze w ludzkiej gęstwie i wszędzie - pierwszy.

Wkrótce młodego przywódcę komsomolskiego przeniesiono do pracy w oddziale politycznym dywizji.Właśnie w tym czasie w Proskurowie spotkaliśmy się po raz pierwszy.

I oto teraz znów widzę przed sobą swego starego znajomego. W ciągu ośmiu lat z instruktorakomsom olskiego wyrósł na członka Rady Wojennej jednego z głównych Frontów. Zewnętrznie zmieniłsię mało. Gdyby nie te dwa romby na patkach bluzy, na pewno nie wytrzymałbym i zawołał: „Jak sięmasz, Żenia!“

Przyjął mnie jednak nieoczekiwanie chłodno, jak gdybyśmy po raz pierwszy się zetknęli. Wymieniłswoje nazwisko, ja - swoje. Posadził przy stole i zasypał rzeczowymi pytaniami: co nowego na froncie, jak pracuje oddział operacyjny, czy właściwie są w nim dobrani ludzie, jaki panuje tam nastrój.Obecnie trudno mi już przypomnieć sobie, o czym mówiliśmy, ale rozmowa ciągnęła się ponadgodzinę.

Z początku, nieco urażony dziwnie krótką pamięcią starego znajomego, odpowiadałem oficjalnie i niewiel oma słowami, później jednak porwało mnie jego niekłamane i gorące zainteresowaniewszystkim, czym żyliśmy, jego prosty, koleżeński sposób bycia i nawet ni e zauważyłem, jak sięrozgadałem.

Rykow spytał o moją rodzinę. Dowiedziawszy się, że została ewakuowana do Taszkientu, coś zapisałsobie w notatniku. Nie przykładałem wówczas do tego wagi. Dopiero później z listu mojej żony,dowiedziałem się, że młoda małżonka komisarza dywizyjnego, Nina Martirosowna, mieszkająca w tym czasie w Taszkiencie, wzięła na siebie niektóre kłopoty związane z urządzeniem się i zabezpieczeniem mej rodziny na nowym miejscu.

Gdy Rykow zakończył wypytywanie, wziął projekt rozkazu bojowego dla 26 armii i przeczytał go.Potem przeczytał jeszcze raz, zamyślił się, po czym szybko położył swój podpis.

- To dobrze, że rozkaz ma nie tyle operacyjny, ile polityczny charakter. Wzywa ludzi, by nie dopuścili wroga do Dniepru. Każdego żołnierza i oficera powinna przenikać myśl: nie ma dla nas miejsca zaDnieprem. I tę właśnie myśl poniosą w masy nasi pracownicy polityczni i komuniści.

Zabierając się do wyjścia, zapytałem jednak, czy naprawdę mnie nie pamięta. Rykow roześmiał się imocno mnie uściskał.

- Oczywiście, że poznałem, Iwanie Christoforowiczu, i bardzo się ucieszyłem, kiedy cię ujrzałem. Alesłużba przede wszystkim. Kiedy na froncie będzie nieco lżej, uczcimy nasze spotkanie jak należy.

Ten czarujący, pełen radości życia człowiek swym talentem organizatorskim i niezwykłą subtelnościąod razu zdobył powszechną miłość. Do żadnego problemu nie podchodził obojętnie, zawsze starał sięwniknąć w istotę rzeczy. Był to energiczny i pełen inicjatywy członek Rady Wojennej.

Nieugiętość wojsk radzieckich i nieustanne przec iwuderzenia, które zadawały one przeciwnikowi naprzedpolu Kijowa, udaremniały plany niemieckiego dowództwa. W okresie walk lipcowych generałHalder w swym dzienniku pisał: „Operacja Grupy Armii «Południe» coraz bardziej traci swą formę...Na północnym odcinku frontu Grupy Armii zostało związanych znacznie więcej sił, niż byłoby to

pożądane.“

Page 162: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 162/328

Dowództwo hitlerowskie przynagla swe wojska, by nacierały na Kijów od południowego zachodu.Niemiecka 6 armia zostaje dodatkowo wzmocniona siedmioma dywizjami: trzema - z odwodui czterema z grupy genera ła Schwedlera, nacieraj ącej na po łudnie od Kijowa. Dow ódca tej armii,genera ł Reichenau, przegrupowuje swe wojska. Do zgrupowania uderzeniowego, skierowanego napołudniowo-zachodni skraj miasta, dodano silny pod względem swego składu 29 korpus armijny. Tam

też spiesznie przerzucano związki taktyczne z drugiego rzutu operacyjnego.

Sytuacja w pasie Frontu Południowo -Zachodniego 30.VII.1941 r.

Ogółem na przedpolu Kijowa nieprzyjaciel pod koniec lipca ześrodkował ponad 20 dywizji.

Przygotowując nowe uderzenie, dowództwo niemieckie zamierzało nie tylko opanować Kijów, lecztakże odciąć 5 armię radziecką od Dniepru i połączyć się ze zgrupowaniem mozyrskim Grupy Armii„Środek“. Świadczy o tym następujący zapis z 20 lipca w dzienniku Haldera: „Operacja wojsk

Page 163: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 163/328

Reichenaua powinna mieć na celu odrzucenie nieprzyjaciela od rz. Dniepr. 25 i 26.7 będzie możliwezorganizowanie współdziałania z 35 korpusem armijnym, działającym w rejonie Mozyrza“. Jednakżerealizacji tego planu niemieckiego przeszkodziła armia Potapowa. Dlatego też po dziesięciu dniach, jak pisze generał armii hitlerowskiej A. Philippi, Naczelne Dowództwo niemieckich wojsk lądowychponownie potwierdziło poprzednie zadanie: „Prowadzić natarcie 6 armii przeciwko działającej w bagnistym terenie na północny zachód od Kijowa 5 armii Rosjan z takim wyliczeniem, byprzeszkodzić wycofaniu się tej ostatniej na północny brzeg rz. Prypeć i zniszczyć ją na zachód od rz.Dniepr“.

Pomimo że nieprzyjaciel ześrodkował ogromne siły, za każdykrok naprzód musiał drogo płacić. Traciłżołnierzy i sprzęt i w gruncie rzeczy dreptał w miejscu. Przed Korosteńskim i Kijowskim RejonemUmocnionym Niemcy do końca lipca w ogóle nie posunęli się naprzód, a na południe od Kijowautknęły znaczne siły niemieckiej 6 armii i 1 grupy pancernej, tocząc wyczerpujące walki. W tymrejonie radziecka 26 armia pomyślnie odparła wszystkie próby nieprzyjaciela przedarcia się doprzepraw przez Dniepr pod Rżyszczewem i Kaniowem. Linia frontu pod Kijowem była dośćustabilizowana. Biegła ona w odległości 15-20 kilometrów na południe od linii kolejowej Kijów-Korosteń, dochodziła do rzeki Irpień, szła jej lewym brzegiem i dalej omijała Wasilkow, Bogusław,Medwin i Smiełę.

Wiedzieliśmy, że nieprzyjaciel z tym się nie pogodzi. Wywiad meldował o ześrodkowywaniu się jegosił na północ od Białej Cerkwi. Stwierdzono tam już do siedmiu dywizji niemieckich. Wojska radzieckie były o tym uprzedzone i przygotowywały się do stawienia oporu. 30 lipca Niemcy wykonali uderzenie. W szczególnie trudnej sytuacji znalazł się radziecki 64 korpus piechoty, osłaniający szosę BiałaCerkiew - Kijów- nacierało tam do pięciu dywizji niemieckich. Po południu generał Z. Rogozny, szefsztabu, chwilowo dowodzący korpusem, zameldował, że jest atakowany przez przeważające siłynieprzyjaciela. Główne uderzenie Niemcy wykonują w centrum korpusu. Nad jego pozycjami

obronnymi nieustannie wisi w powietrzu 25- 30 bombowców. Zmasowane uderzenia lotnictwa i ogieńartylerii zdezorganizowały łączność. Wojska radzieckie stawiły nieprzyjacielowi zacięty opór, ale,niestety, dowodzenie oddziałami 165 dywizji piechoty zostało zdezorganizowane i Niemcy przełamalifront. Pomimo to, poszczególne oddziały tej dywizji nadal uparcie bronią swych pozycji, choćnieprzyjaciel, wklinowawszy się w głąb obrony, atakuje je z tyłu.

Około północy 30 lipca mieliśmy zupełnie jasne wyobrażenie o położeniu związków taktycznych tegokorpusu. Jak się wyjaśniło, główne uderzenie trzech niemieckich dywizji na wąskim froncie Pinczuki-Winnickie Stawy trafiło na styk 165 i 175 dywizji piechoty. Właśnie tam, wzdłuż szosy Biała Cerkiew-Kijów, nieprzyjaciel usiłował przedrzeć się do miasta od południa. Nieudolność dowódcy 165 dywizjipiechoty, który wypuścił z rąk oddziały, doprowadziła do poważnych następstw. Kilka batalionów

zostało odciętych od sił głównych i obecnie toczyło walkę w okrążeniu. Gdy szef sztabu zameldował o tym, dowódca Frontu spojrzał na mnie z ukosa:

- Znów ten wasz kolega z kawalerii. Najpierw jak żółw przeprawiał się przez Dniepr, a teraz zupełnie wypuścił z rąk wodze. Szkoda, że nie zastąpiliśmy go bardziej energicznym dowódcą.

Generał Rogozny zwrócił się do dowódcy Frontu z prośbą o zgodę na wycofanie korpusu na wcześniejprzygotowaną pozycję. Kirponos długo myślał nad mapą. Wreszcie powiedział do generała Tupikowa:

- Korpus ten nie przywróci już swego położenia. Ale nie można także dopuścić do jego odwrotu.Trzeba pomóc mu utrzymać się na obecnych pozycjach.

Page 164: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 164/328

- Tak - zgodził się szef sztabu.- Zażądamy jednak od Rogoznego, by pomógł okrążonym batalionomprzebić się do swoich. Znajdują się przecież w odległości zaledwie dwóch - trzech kilometrów. Niechajwykorzystają ciemności nocy. Korpus musi się trzymać. Jego odejście na pozycję tyłową od razuotworzy Niemcom drogę przepraw na Dnieprze.

Czym jedna k pomóc temu korpusowi? Wezwano dowódcę lotnictwa Frontu. Kirponos rozkazał mu rzucić do wsparcia i osłony oddziałówkorpusu więcej samolotów szturmowych i myśliwców.

O godzinie trzeciej w nocy przekazaliśmy dowódcy korpusu następujący rozkaz: Wytrwale trzymać sięna zajmowanych pozycjach, nie dopuszczając do dalszego posuwania się nieprzyjaciela kuprzeprawom na Dnieprze. Podaliśmy mu też do wiadomości, że do jego dyspozycji zostają wysłane zKijowa dwa pociągi pancerne, a od rana korpus będzie wspierało l otnictwo Frontu.

Niestety, położenie na tym ważnym dla nas kierunku z każdą godziną się pogarszało. Wymacawszysłabe miejsce w radzieckiej obronie, Niemcy rzucili tam duże siły. Odosobnione oddziały 165 dywizji

piechoty do rana 31 lipca zostały wyparte na północny wschód. Odsłoniło to skrzydło sąsiedniej 175dywizji piechoty, która także musiała się cofnąć, by uniknąć klęski.

1 sierpnia dowództwo niemieckie dołączyło nowe siły do nacierających tam 71 i 95 dywizji piechoty.Pod wzmożonym naporem oddziały 64 korpusu w walce zaczęły się cofać na pozycje KijowskiegoRejonu Umocnionego. Bijąc się o każdą piędź ziemi, cofał się także niewielki oddział generałaMatykina.

Z meldunków, które regularnie otrzymywaliśmy z 64 korpusu, można było sądzić, że radzieccyżołnierze i oficerowie walczą z największą ofiarnością. Szczególną nieugiętością wyróżniły się oddziały175 dywizji piechoty pułkownika S. Głowackiego, sformowanej na terytorium Autonomicznej

Republiki Kabardyńsko-Bałkarskiej. Ich ludzie bili się do ostatniej kropli krwi. Dowódca 1 batalionu632 pułku piechoty, kapitan G. Mażenkow, będąc ranny, nadal kierował walką. Za przykłademdowódcy batalionu nikt z rannych, mogących utrzymać broń, nie opuścił swego stanowiska. Nabatalion ruszyło 15 niemieckich czołgów, a za nimi - gęste tyraliery piechoty. Czerwonoarmiści godnieprzyjęli wroga. Nie doliczywszy się czterech czołgów, hitlerowcy i tym razem się cofnęli.

Komisarz Kijowskiego Rejonu Umocnionego I. Jewd okimow, który obserwował te walki, także wysokoocenił działania 632 pułku piechoty. Z zachwytem opowiadał o obsłudze jednego z dział, które swymogniem osłaniało most na rzece Irpień. Artylerzyści uszkodzili niemiecki czołg i rozproszyli posuwającąsię za nim piechotę. Hitlerowcy zaczęli ich oskrzydlać. Posuwali się coraz dalej. Oto już przedostali sięna lewy brzeg. Wówczas pododdziały radzieckie odeszły na dogodniejszą pozycję. Działo pozostało

jednak na dawnym stanowisku - artylerzyści osłaniali odwrót. Umocniwszy się na nowych pozycjach,żołnierze radzieccy otworzyli ogień na nieprzyjaciela, by umożliwić odejście pododdziałowiosłaniającemu odwrót, a dowódca baterii lejtenant Murawjow wysłał jezdnych, by wywieźli działo i jego odważną obsługę. Zaprzęg konny pomknął na stanowisko ogniowe. Działo ciągle strzelało, choćprzy życiu pozostał tylko jeden człowiek- celowniczy I. Fiediunin. Wokół stanowiska ogniowego-fontanny wybuchów. Padł ranny w nogi celowniczy. Działo zamilkło. Jezdni popędzają konie. Widzą, jak Fiediunin pełznie wśród zabitych kolegów i zbie ra granaty ręczne. Zaprzęg nie zdążył dojechać,gdy do działa rzucili się Niemcy i skupili wokół broczącego krwią celowniczego. Wtem rozległ sięwybuch. Za cenę swego życia Fiediunin zabił około dziesięciu nieprzyjacielskich żołnierzy. Wywołanewybuchem za mieszanie pomogło jezdnym wrócić do swoich.

Page 165: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 165/328

Osłaniając odwrót swych towarzyszy, cekaemista tego pułku F. Markow walczył do ostatniego tchu.Zginął jego pomocnik, on sam został ciężko ranny, ale karabin maszynowy ciągle strzelał, niepozwalając Niemcom unieść głów.

Na lewo od 64 korpusu piechoty wytrwale broniły się związki taktyczne 26 armii. Tu też żołnierze,

oficerowie i pracownicy polityczni wykazywali największe męstwo. Nierzadko pododdziały bywałyokrążone. Ale i wtedy walczyli nadal, dopóki nie przebiły się do swoich lub nie zginęły w walce.

Ogromnie silne uderzenie wytrzymała radziecka 227 dywizja piechoty, na jednym z odcinków którejnacierała nieprzyjacielska dywizja zmotoryzowana, wsparta 50 czołgami i dużą grupą bombowców.Oddziały radzieckie pomyślnie odparły napierającego nieprzyjaciela. Do nieprzyjacielskich czołgówprowadziła ogień cała artyleria, w tym również przeciwlotnicza. W meldunkach wzmiankowanonazwisko lejtenanta P. Prokofjewa. Kanonierzy i oficerowie jego baterii, wysunąwszy działa naotwarte stanowiska, odparli kilka ataków i zniszczyli 6 czołgów niemieckich.

Pomimo przewagi sił, Niemcy nie mogli wrzucić związków taktycznych 26 armii radzieckiej doDniepru, jak tego żądało ich dowództwo. Wojska radzieckie utrzymały przyczółek na lewym brzegu.

I znów w tych trudnych dniach wojskom naziemnym ofiarnie pomagali radzieccy lotnicy.

1 sierpnia na moich oczach odbyła się walka powietrzna na północno -zachodnich podejściach doKijowa. Samochód, którym jechałem, posuwał się powoli, omijając leje, gdy pokazały się samolotyniemieckie. Droga opustoszała - samochody i ludzie próbowali ukryć się w zalesieniach. Bardzo sięspieszyłem, postanowiliśmy więc przeskoczyć. Może się uda! Spojrzałem w niebo. Na niewielkiejwysokości prosto na nas ze złowieszczym warkotem nadciągała armada „Junkers ów“. Naliczyłemokoło 50 samolotów. Z przerażeniem się myślało o tym, że za kilka minut mogą zrzucić swójśmiercionośny ładunek na miasto.

Wydawało się, że niczym nie da się zatrzymać drapieżnego stada. W bezsilnym gniewie śledziliśmy jewzrokiem. Ale co to? Na drodze samolotów ukazały się białe obłoczki wybuchów pociskówprzeciwlotniczych. Szyk bojowy eskadry powietrznej nieco się zmieszał. I równocześnie, jak piorun z chmury, w stado niemiec kich bombowców werżnęła się niewielka grupa radzieckich myśliwców.Spadł pierwszy „Junk ers“, potem drugi, trzeci... W krótkim czasie 16 nieprzyjacielskich samolotów,płonąc jak pochodnie, runęło w dół. Pozostałe w nieładzie zawróciły.

Następną walkę podniebną obserwowałem nad mostami na Dnieprze. Tu niemieckie bombowceleciały już pod osłoną „Messerschmittów“. Z zamiarem przecięcia im drogi wyleciało kilka radzieckichmyśliwców. Rozerwały one szyk bombowców i zaczęły zes trzeliwać je prawie z najbliższychod ległości. Na pomoc „Junkersom“ rzuciły się niemieckie myśliwce. Tym jednak przecięła drogę trójkazwinnych „Migów“. Radzieccy lotnicy działali szybko, zuchwale i śmiało atakowali czołowo. Szalonawalka powietrzna nie trwała długo. Niemcy nie wytrzymali nerwowo. Najpierw jeden, a za nimpozostali zawrócili na zachód.

Zapytałem szefa sztabu lotnictwa Frontu, generała majora J. Szkurina, skąd są lotnicy, którzy takdzielnie bili się nad mostami. Odpowiedział, że z 36 dywizji lotniczej obrony przeciwlotniczejpułkownika W. Zielencowa. I dodał, że radzieccy lotnicy już przywykli do takich nierównych walk.

Dopiero 3 sierpnia nieprzyjaciel wszystkimi siłami osiągnął przedni skraj głównej pozycji obrony napołudniowym odcinku Kijowskiego Rejonu Umocnionego. Nadzieje hitlerowców, by na karkachcofających się oddziałów radzieckich z marszu wedrzeć się do rejonu umocnionego, się nie spełniły.

Page 166: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 166/328

Page 167: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 167/328

szosy. Była ich garstka, a jako uzbrojenie mieli karabiny i granaty. A jednak się nie cofnęli. Kolumnaniemiecka zatrzymała się, a czołgi i zmotoryzowana piechota okrążyły radzieckich żołnierzy. Dowódcakompanii Ladski, ranny w brzuch, nie przestał kierować walką.

Dowiedziawszy się o tym, co zaszło, pełniący obowiązki dowódcy 32 batalionu kapitan K. Chajluk

posadził kompanię starszego lejtenanta W. Bondarenki na drugą czołówkę i pospieszył na pomocokrążonym. Razem z nim wyruszyli komisarz wojskowy batalionu W. Możarow i szef sztabu T.Romanienko. Po drodze natknęli się na niemieckie czołgi. Czołówka ta również została rozbita ogniem z najbliższej odległości. Z ocalałymi żołnierzami Chajluk przedarł się jednak do okrążonych. W dyspozycji kapitana pozostała jedynie drezyna motorowa z przyczepą. Chajluk umieścił na niejrannych i wysłał pod konwojem do Malina, sam zaś z pozostałymi żołnierzami próbował przebić siędo stacji Teterew, by połączyć się z batalionem kolejowym kapitana W. Suszko. To mu się jednak nieudało. Wówczas powrócił i zajął stanowiska obronne na podejściach do Malina przy mościekolejowym na rzece Teterew. Sytuacja nie była łatwa - Chajluk nie wiedział, gdzie są swoi, a gdzieprzeciwnik. Nakazując przygotować most do wysadzenia, kapitan spróbował połączyć się ze sztabembrygady, ale o kazało się, że linia jest przerwana. Jedynie z ubezpieczeniem bojowym, znajdującym sięna stacji Pieniaziewiczi, na razie jeszcze łączność działała. Wkrótce jednak stamtąd zatelefonowano: „Podchodzą faszystowskie czołgi i piechota zmotoryzowana, toczymy wa lkę“. W słuchawcetelefonicznej słychać było trzask serii pistoletów maszynowych i huk rozrywających się pocisków, a zachwilę łączność się zerwała. Chajluk wysłał na stację zwiad. Dowódca grupy rozpoznawczejzameldował, że ostatni żołnierze ubezpieczenia bojowego zginęli bohatersko odpierając atakinieprzyjacielskich czołgów i piechoty zmotoryzowanej.

Po pewnym czasie Niemcy przybliżyli się do oddziału Chajluka i skierowali nań lawinę ognia, ale jegożołnierze wysadzili most i z niewielkiej odległości użyli swych rusznic przeciwpancernych. Kilkaczołgów zaczęło płonąć.

Nieprzyjaciel nie oczekiwał takiego oporu i się wycofał. Później Niemcy obeszli wysadzony most i sforsowali rzekę. Zorganizowawszy obronę okrężną, oddział kapitana Chajluka kontynuował walkę. Wokół był las. Kryjąc się za drzewami, Niemcy chwilami podchodzili tuż do pozycji oddziału. Czołgi i fizylierzy rzucali się na rzadką tyralierę żołnierzy radzieckich. Za każdym razem jednak się cofali,pozostawiając palące się wozy i zabitych.

Pod wieczór zginął w walce wręcz komisarz wojskowy batalionu Wasilij Możarow, a ciężkokontuzjowanego i nieprzytomnego kapitana Chajluka przyniesiono do koszar kolejowych, gdzie leżelipozostali ranni. Gdy zapadły ciemności, szef sztabu Romanienko, który objął dowództwo, postanowiłsię przebijać. Rannych poniesiono na rękach. Ale starszy lejtenant Lads ki poprosił, by gopozostawiono - najmniejszy wstrząs bowiem sprawiał mu ból nie do zniesienia. Przywołał więcRomanienkę i rzekł:

- Towarzyszu kapitanie, połóżcie obok mnie pistolet maszynowy i sprawdźcie, czy są naboje w magazynku. Granaty zwiążcie razem.

Rozumiejąc, że starszego lejtenanta tak czy inaczej żywego nie uda się donieść, towarzysze w milczeniu zebrali kilka granatów, związali je i sprawdzili zapalniki. Wiązkę tę położyli przy prawejręce umierającego, obok jego pistoletu maszynowego.

Ladski spojrzał na szefa sztabu i oczami wskazał na pierś. Romanienko zrozumiał. Rozpiął kieszeńbluzy i ostrożnie wyjął legitymację partyjną i dowód tożsamości. Ladski z podziękowaniem kiwnął

głową. Rom anienko poprowadził żołnierzy do ataku. Bagnetem i granatami utorowano sobie drogę.

Page 168: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 168/328

Gdy oddział już był bezpieczny, z daleka dobiegła go strzelanina. Wśród nieustannego trzaskupistoletów maszynowych można było rozróżnić rzadkie i krótkie serie - strzelający oszczędzał naboje.Potem strzelanina umilkła, a po chwili dał się słyszeć głuchy wybuch. Romanienko zdjął furażerkę,żołnierze poszli za jego przykładem.

- No, jeśli już umierać, to tylko tak: właśnie jak przystoi człowiekowi!- ktoś powiedział cichym głosem.Żołnierze pomaszerowali dalej.

W sztabie Frontu dowiedzieliśmy się o tym z ust samych uczestników tej walki. Opowiadanie toutkwiło mi w pamięci ze wszystkimi szczegółami.

Z taką samą zaciętością i bohaterstwem walczyły wszystkie radzieckie pododdziały, które znalazły sięna drodze wdzierających się oddziałów nieprzyjacielskich. W rezultacie wojskom niemieckim nieudało się wykonać rozkazu swego dowództwa - wyjść na Dniepr i odciąć 5 armię radziecką odpozostałych sił Frontu Południowo-Zachodniego.

Szturm generalny

Niemcy nie zdołali wedrzeć się do Kijowa na karkach wycofujących się dywizji 64 korpusu piechoty.Podciągnęli więc ciężką artylerię, ześrodkowali na wąskim froncie zgrupowanie uderzeniowegenerała Obst feldera w składzie ponad czterech dywizji, wzmocnionych znaczną liczbą czołgów, i 4sierpnia ponowili natarcie na Kijowski Rejon Umocniony z południowego zachodu i południa. Dlawsparcia swych oddziałów naziemnych generał Reichenau rzucił dość silne zgrupowaniebombowców. Usiłując dopomóc zgrupowaniu uderzeniowemu Obstfeldera, zarządził równieżprzeprowadzenie natarć na pozostałych odcinkach obrony Kijowa.

Niemcy gruntownie przygotowali się do szturmu. Dowództwo hitlerowskie niczego nie żałowało, byopanowa ć stolicę Ukrainy. Kanonada nie cichła ani we dnie, ani w nocy. Potężne naloty powietrznenastępowały jeden po drugim. Nieprzyjaciel nie szczędził bomb i pocisków artylerii. Później z dokumentów niemieckich dowiedzieliśmy się, że do szturmu Kijowa Niemcy przygotowali wRównem ponad cztery tysiące ton amunicji, w tym wielką liczbę przeciwbetonowych pociskówartyleryjskich.

Najzaciętsze natarcia hitlerowcy prowadzili na froncie Jurowka- Mrygi, obsadzonym przez oddziały175 i 147 dywizji piechoty oraz zbiorcz y oddział generała F. Matykina i 28 samodzielny batalionkarabinów maszynowych kapitana I. Kiporenki. Po wklinowaniu się w radzieckie ugrupowanie

obronne na styku dwóch dywizji piechoty, Niemcy okrążyli kilka betonowych schronów bojowych,których załogi jednak nadal nieugięcie walczyły. W trudnej sytuacji znalazła się 147 dywizja piechoty,zajmująca stanowiska na kierunku głównego uderzenia niemieckiego. Komendant rejonuumocnionego dla wsparcia wyczerpanych w nierównym boju żołnierzy prawoskrzydłowego 600 pułkupiechoty rzucił swój odwód - 132 pułk czołgów (około tysiąca ludzi bez czołgów). Nieprzyjaciel zostałzatrzymany. W południe jednak szef sztabu rejonu umocnionego, generał major A. Martijanow (byłyszef sztabu 4 korpusu zmechanizowanego, który od 19 lipca zastąpił podpułkownika Jepifanowa),zameldował generałowi Tupikowowi, że nieprzyjaciel rzucił do ataku świeże siły, tym razem przeciwlewoskrzydłowemu 640 pułkowi 147 dywizji piechoty i oddziałowi generała Matykina. DowódcaFrontu kazał wysunąć na pomoc Matykinowi, którego pododdziały znalazły się w szczególnie trudnej

sytuacji, znajdującą się w odwodzie 2 brygadę powietrznodesantową podpułkownika K. Sztejna.Coraz częściej dochodziło do walki wręcz. Oddziały niemieckie, nacierające wzdłuż prawego brzegu

Page 169: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 169/328

Dniepru, zostały zatrzymane, ale bardziej na zachód nieprzyjacielowi udało się opanowaćmiejscowości Wieta Pocztowa i Czabany. Zacięte walki wywiązały się o Lesniki, Chotiw, Gatnoje iJurowkę.

Komendant rejonu umocnionego rozkazał niezwłocznie wyrzucić oddziały niemieckie, które wdarły

się w obronę radziecką. Dowódcy 147 i 175 dywizji piechoty, S. Potiochin i S. Głowacki, pod ogniemnieprzyjacielskiej artylerii objeżdżali pułki, organizując grupy uderzeniowe do kontrataku. Prawiewszyscy pracownicy poli tyczni znajdowali się w pierwszych liniach. Szef oddziału politycznego 175dywizji piechoty komisarz batalionowy Kiryłł Wasiljewicz Sztaniew w towarzystwie młodegokomisarza 632 pułku piechoty Gieorgija Pawłowicza Piratorowa obchodził bataliony, wyjaśniającstrzelcom, artylerzystom i saperom doniosłość jak najszybszego przyjścia z pomocą okrążonym w schronach bojowych towarzyszom.

Wieczorem 632 pułk piechoty z dywizji Głowackiego oraz 600 i 640 pułk piechoty z dywizji Potiochinaruszyły do zdecydowanego kontrataku. Gdy pod huraganowym ogniem nieprzyjaciela tempoposuwania się zmniejszyło, rzucili się naprzód oficerowie i komisarze pułków, pociągając za sobą

podwładnych. W ślad za piechurami toczyli ręcznie swe działa artylerzyści, strzelając na wprost donie przyjacielskich punktów ogniowych. W meldunkach szczególnie wyróżniano działon ogniomistrzaSiergieja Iwanowicza Ried‘ki, zdecydowanego i zaradnego człowieka. Jego działo zawsze znajdowałosię tam, gdzie było najbardziej potrzebne i celnie strzelało.

Dowódca 630 pułku artylerii lekkiej 175 dywizji piechoty, major Iwan Siemionowicz Bulejko, posuwałsię ze swymi łącznościowcami w pierwszej linii kontratakujących oddziałów, z marszu kierującdziałaniami artylerii. Wraz z nim znajdował się rozważny i spokojny komisarz wojskowy sztabu dywizjiAnatolij Aleksiejewicz Tretiakow. Byli tak pochłonięci walką, że nie zauważyli, kiedy oderwali się odswoich. Cudem przebili się z otaczającego ich pierścienia nieprzyjacielskiego.

Stało się zwykłym zjawiskiem, że oficerowie i pracownicy polityczni nawet wyższego szczebla staralisię znaleźć na czele atakujących oddziałów. Czyniono im słuszne wyrzuty, że przyczynia się to donieusprawiedliwionych strat kadry dowódczej. Ale takie zachowanie się tych towarzyszy nie byłobezmyślną brawurą. Dyktowała je trudna sytuacja i świadomość obowiązku.

Takiego właśnie śmiałego, niepowstrzymanego w swym zapale, zapamiętali wszyscy komisarzawojskowego 147 dywizji piechoty, komisarza batalionowego Fiodora Andriejewicza Babienkę. Okrytykurzem, z pokaleczoną odłamkami granatów twarzą, w nieodłącznym hełmie na głowie i z pistoletemmaszynowym w rękach, zawsze znajdował się w samym piekle walki. Wszyscy wiedzieli już, gdzieszukać komisarza - tam, gdzie sytuacja była trudna. Bardziej doświadczony i spokojny pułkownikPotiochin bez powodzenia starał się powstrzymywać młodego i porywczego komisarza, ale i jego

samego nierzadko porywała gorączka boju. (Fiodorowi Andriejewiczowi przypadł ciężki los. Wewrześniu, przebijając się z okrążenia, został ciężko ranny. Z pola walki zabrali go bez ducha chłopikołchozowi i omal nie pochowali we wspólnej mogile. Z wielkim trudem udało się komisarzawyleczyć. Podążającego ku linii frontu schwytali Niemcy. Zbiegł, lecz nie starczyło mu sił naprzedostanie się przez front. Przekradł się na Zaporoże, skąd przed wojną w wyniku mobilizacjiKomitetu Centralnego KP(b) Ukrainy został skierowany do Armii Czerwonej. Tam dopomożono muprzyjść do sił i przekroczyć linię Frontu. Obecnie Fiodor Andriejewicz mieszka w rodzinnym Zaporożu.)

Oddziały Potiochina i Głowackiego zdecydowanym kontratakiem odrzuciły nieprzyjaciela na kilkuodcinkach. Zacięta walka nie obyła się bez strat. W celu ich uzupełnienia miejska organizacja partyjnaskierowała do dywizji dużą liczbę komunistów w charakterze szeregowych pracowników politycznych.Szefem oddziału politycznego Kijowskiego Rejonu Umocnionego mianowano pracownika KomitetuCentralnego KP(b) Ukrainy, Iwana Wasiljewicza Biełousa.

Page 170: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 170/328

Dużej pomocy oddziałom naziemnym udzielili lotnicy 19 i 62 dywizji lotnictwa bombowego oraz 16 i36 dywizji lotnictwa myśliwskiego. Brali udział w walce również żołnierze kijowskiego pospolitegoruszenia. Ich dwa pociągi pancerne w nocy na 4 sierpnia dokonały niespodziewanego wypadu nastację Bojarka, gdzie rozbiłytransport niemieckiej piechoty i wysadziły w powietrze skład amunicji.

Prawie w każdym meldunku, nadchodzącym do sztabu Frontu, wymieniano artylerzystów. Dowódcypododdziałów piechoty i karabinów maszynowych, broniących się w rejonach wsi Czabany i Chotiw,wyrażali wdzięczność artylerzystom 344 pułku haubic, dowodzonego przez majora Kudłaja. Najlepsząopinię wystawiono żołnierzom baterii przeciwpancernych. Wymieniano nazwisko dowódcy plutonusamodzielnego dywizjonu przeciwpancernego 175 dywizji piechoty, młodszego lejtenanta FiodoraPieriewiertajło. Pieriewiertajło i jego podwładni, odpierając atak nieprzyjacielskich czołgów nieopuścili stanowiska ogniowego, nawet wówczas gdy zostali zagrożeni okrążeniem.

Odważnie walczyły obsługi dział przeciwpancernych 231 samodzielnego dywizjonu artyleriiprzeciwpancernej dywizji Potiochina. Dwa działa plutonu lejtenanta Michaiła IwanowiczaWinogradowa odpierały ataki nieprzyjaciela na odcinku 600 pułku piechoty. Gdy kompanie piechoty

zostały odrzucone, na drodze niemieckich fizylierów znalazły się te dwa działa. Niemcy trzykrotnierzucali się na nie, usiłując je zdobyć, lecz za każdym razem odpierał ich celny ogień dział. Straciwszyokoło czterdziestu ludzi, nieprzyjaciel obszedł odważnych artylerzystów ze skrzydeł. Dopiero wtedyopuścili oni swe stanowiska i ciągnąc swe działa blisko kilometr przez las, przedarli się jednak doswoich.

Na lewo od Winogradowa do upadłego walczyli artylerzyści drugiego plutonu tej samej baterii. Czołginiemieckie pchały się tam na przebój. Celowniczy Iwan Trofimowicz Afanasjew prawie z najbliższejodległości trzy z nich uszkodził. Czołgi niemieckie zaczęły więc z daleka ostrzeliwać działa. Artylerzyściginęli jeden po drugim. I oto nowy atak. Ranny działonowy Trofim Minowicz Trojan, który sam jedenpozostał przy dziale, przecierając zalane krwią oczy, stanął przy celowniku. Celownik był jednakrozbity. Wówczas Trojan otworzył zamek i wycelował przez lufę, po czym szybko załadował pocisk i pociągnął sznur. Po wystrzale niemiecki czołg zatrzymał się i zaczął dymić. Zebrawszy siły, Trojanznów podpełzł do działa. Zdążył wystrzelić jeszcze trzy razy i uszkodził trzy niemieckie czołgi.

Aby dać możność wycofującym się oddziałom umocnić się na nowej pozycji, na spotkanienieprzyjaciela ruszyły lekkiesamochody pancerne batalionu rozpoznawczego dywizji Potiochina.Prowadził je dowódca kompanii samochodów pancernych lejtenant Iwan Wasiljewicz Szmygariew.Samochody pancerne ogniem swych karabinów maszynowych odrzuciły niemieckich fizylierów.Wtedy jednak pokazały się czołgi. Rozkazując kompanii wycofać się, Szmygariew z dwomasamochodami pancernymi (drugi prowadził Siergiej Nikołajewicz Szamajew) rozpoczął z czołgamiwalkę. Obie załogi zginęły, lecz zatrzymując nieprzyjacielskie czołgi pozwoliły swej kompanii wycofaćsię i umocnić na nowej pozycji.

Od pierwszego dnia niemieckiego szturmu praca w sztabie Frontu stała się jeszcze bardziej wytężona.Aż dziw brał, jakim sposobem ludzie trzymali się jeszcze na nogach. Łączność z wojskami raz po raz sięprzerywała. Szef łączności Frontu, generał Dmitrij Michajłowicz Dobykin, dokonywałnieprawdopodobnych wysiłków, by odbudować zniszczone linie. I trzeba przyznać, że mu się toudawało. Tam, gdzie nie można było uruchomić ani jednego kanału łączności, kontakt z wojskamiutrzymywano przez specjalnie wyznaczonych w tym celu oficerów. Ryzykując życie, pod ogniemdocierali oni do oddziałów i związków taktycznych, dostarczając im rozkazy, a później z meldunkamipowracali do sztabu. W ten sposób dowództwo Frontu uzyskiwało możność reagowania w porę na

zmiany sytuacji bojowej.

Page 171: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 171/328

Natarcia Niemców pod Kijowem odznaczały się szczególną zaciętością. Wzięty do niewoli oficer z niemieckiej 95 dywizji piechoty na pytanie, dlaczego nie liczą się z żadnymi stratami, odpowiedział:„Führe r rozkazał nam już w najbliższych dniach otworzyć bramy Kijowa. I otworzymy je za wszelkącenę!“.

Nie wiem, czy Hitler wydał taki rozkaz straceńcom grupy generała Obstfeldera, ale że przykładał dobitwy, która rozwinęła się na kierunku kijowskim, dużą wagę, potwierdza nawet fakt, iż w tym czasieosobiście przybył on na Ukrainę i konferował z dowództwem Grupy Armii „Południe“. Niemieccygenerałowie wychodzili z siebie, by zadowolić swego wodza. Jeńcy twierdzili, że na 8 sierpnia zostaławyznaczona defilada w ojsk niemieckich w Kijowie i że będzie ją przyjmował sam Hitler.

W przewidywaniu tej defilady na Kreszczatiku generał Obstfelder, któremu podlegały 29 i 55 korpuspiechoty, rzucał swe oddziały do coraz nowych natarć wzdłuż szosyWasilkow - Kijów.

Przybyły na stanowisko dowodzenia Frontu Południowo-Zachodniego marszałek S. Budionny byłniezadowolony z przebiegu bitwy pod Kijowem. Po wysłuchaniu meldunku generała Kirponosagniewnie zawołał:

- Nie bronić się należy, drodzy towarzysze, lecz samemu bić nieprzyjaciela!

Kirponos próbował protestować: - Oddziały Kijowskiego Rejonu Umocnionego odpowiadająnieustannymi kontratakami. Do bitwy wprowadzono dzisiaj z odwodu 2 brygadępowietrznodesantową i jeden batalion 3 brygady. Użyto też żołnierzy kijowskiego pospolitegoruszenia i obsadzonych przez nich dwóch pociągów pancernych.

- Unikajcie ukłuć igłą- nie uspokajał się Siemion Michajłowicz.- Wykonujcie uderzenia silnymkułakiem.

Budionny zapytał, dlaczego nie wprowadza się do walki 206 dywizji piechoty i 3 korpusu powietrzno-desantowego.

Dowódca Frontu wyjaśnił, że dywizję zatrzymał dlatego, iż sytuacja zaognia się, a pod Kijowemdywizja ta na razie pozostała jedynym odwodem. Oddziały korpusu powietrznodesantowego zaśdopiero zaczynają przybywać.

Po otrzymaniu zape wnienia, że od następnego dnia uderzenia odwetowe na nieprzyjaciela będąsilniejsze, S. Budionny odleciał do swego stanowiska dowodzenia.

Nazajutrz z chwilą podejścia 6 brygady 3 korpusu powietrznodesantowego generał Kirponospostanowił wprowadzić do bitwy razem z nią również 206 dywizję piechoty. Miały one za zadanie

pomóc oddziałom Kijowskiego Rejonu Umocnionego zatrzymać nieprzyjacielskie zgrupowanieuderzeniowe, a następnie zdecydowanym przeciwuderzeniem je rozbić.

206 dywizją piechoty dowodził pułkownik Siergiej Iljicz Gorszkow, członek partii od 1920 roku. Poukończeniu szkoły kawalerii w 1922 roku w zasadzie pełnił służbę w organach administracyjnych.Wojna zastała go na stanowisku szefa oddziału personalnego Odeskiego Okręgu Wojskowego.Jednakże od pierwszych dni walk zaczął starać się o przeniesienie do linii. I w ten sposób zostałdowódcą dywizji. Wypadło mu przeżyć trudne próby. Jego 206 dywizja, wchodząca w skład 7 korpusupiechoty, została okrążona. Z ogromnym trudem Gorszkow wyprowadził oddziały z okrążenia. Było to w lipcu. Obecnie uzupełnioną ludźmi i uzbrojeniem dywizję ponownie kierowano na najważniejszyodcinek. S. Gorszkow dowiódł, że pod względem zdolności organizacyjnych, energii, umiejętności

wzbudzania zapału w ludziach nie ustępuje innym, bardziej doświadczonym dowódcom dywizji.

Page 172: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 172/328

Duże nadzieje pokładaliśmy również w dowódcy 6 brygady powietrznodesantowej, pułkownikuWiktorze Grigorjewiczu Żołudiewie. Żywiołowy, smukły, ten 35-letni oficer miał za sobą dużedoświadczenie w służbie wojskowej (do armii wstąpił jako 15-letni młodzik). Brał udział w walkachw czasie konfliktu na Kolei Wschodnio- Chińskiej. Od 1934 roku służył w wojskachpowietrznodesantowych, dowodząc pododdziałem i pułkiem. Później przez pewien czas dowodził

dywizją piechoty, a w przededniu wojny znów powrócił do wojsk powietrznodesantowych.

Gorszkow i Żołudiew na czas przyprowadzili swe związki taktyczne do rejonu walk. O świcie 7 sierpniarazem z oddziałami 147 i 175 dywizji piechoty oraz 2 brygady powietrznodesantowej przy wsparciuartylerii i lotnictwa wykonali przeciwuderzenie na zgrupowanie nieprzyjacielskie. Niemcy przyjęli jezmasowanym ogniem artylerii. Niemieckie bombowce, przedzierając się przez zasłonę nielicznychmyśliwców radzieckich, zrzucały swój ładunek na kontratakujące oddziały. Bezlitośnie bombardowałyone także cały rejon umocniony. Niemilknący huk dochodził do miasta, a pył i dym wybuchówwielkich bomb i pocisków zaćmiły słońce.

Strona radziecka ponosiła straty. Wśród rannych tego dnia znaleźli się: dowódca artylerii 37 armii 12

generał K. Stiepanow, jego szef sztabu pułkownik Wasiljew, komisarz Kijowskiego RejonuUmocnionego Jewdokimow i pułkownik Potiochin. Ani jeden z nich nie opuścił jednak pola walki.Komisarza 728 pułku piechoty, który ubył z szeregów, chwilowo zastąpił komisarz wojskowy sztabudywizji, komisarz batalionowy Tretiakow.

Obrońcy Kijowa z uporem posuwali się naprzód, ścieląc drogę trupami niemieckich żołnierzy.

Była to straszna droga, ale żołnierze radzieccy uparcie posuwali się naprzód, płonąc jednympragnieniem - odeprzeć wroga od miasta.

Znów swą nieustraszonością wsławili się żołnierze i oficerowie pułkownika S. Głowackiego, a najbardziej - żołnierze i oficerowie 632 pułku piechoty. Pułkiem tym dowodził Łotysz, podpułkownikAlfred Kriszjano wicz Zwajgzne. Zdarzyło się, że jeden z batalionów tego pułku został odrzucony przeznieprzyjaciela. W tym czasie na leśnej drodze ukazali się Zwajgzne i komisarz pułku G. Piratorow,którzy w milczeniu przeszli obok wyczerpanych żołnierzy batalionu, kierując się ku lizjerze lasu, skądnadal dochodził odgłos ognia karabinowego i karabinów maszynowych. W pewnej chwili komisarzodwrócił się i powiedział krótko:

- A przecież tam pozostali wasi towarzysze!

Słowa komisarza szybko obiegły pododdziały batalionu i żołnierze zapomnieli o zmęczeniu.Pochyliwszy karabiny w przód, ruszyli za dowódcą i komisarzem.

Strzelanina się wzmogła, pociski zaczęły uderzać w pnie drzew. Żołnierze błyskawicznie wyprzedzilidowódcę i komisarza, i z okrzykami wściekłości rzucili się na nieprzyjaciela. Wywiązała się walkawręcz. Komisarz wydarł Niemcowi karabin. Kilku hitlerowców znalazło śmierć od jego bagnetu. Aleoto komisarz padł. Żołnierze podnieśli go ostrożnie. Atak był coraz bardziej zaciekły. Niemcówodrzucono. Sąsiedni batalion został ocalony od okrążenia.

Wśród żołnierzy pułku, którzy szczególnie wyróżnili się w tej walce, wymieniono w meldunkachnazwiska: zwiadowcy Nuchczuka Kumukowa, artylerzysty lejtenanta Nikołaja Płatonowicza Tura,dowódcy batalionu starszego lejtenanta Io sifa Afanasjewicza Biedusienki, cekaemistów IwanaMaksimowicza Łaptiewa i Iwana Grigorjewicza Awierszyna, strzelców Iwana Wasiljewicza Żusiewicza,

12 37 armię utworzono na bazie Kijowskiego Rejonu Umocnionego w toku bitwy o stolicę Ukrainy

Page 173: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 173/328

Iwana Iwanowicza Sileckiego i Siemiona Isajewicza Czernowa oraz dowódcy drużyny JewgienijaMichajłowicza Masiuka.

Nie da się wyliczyć wszystkich bohaterów tych walk. Jest ich wiele tysięcy...

Niemcy nie wytrzymali radzieckich kontrataków. Ich oddziały zaczęły powoli odchodzić do tyłu, a na

poszczególnych odcinkach musiały szukać ratunku w ucieczce. Dowództwo niemieckie pospieszniewprowadziło do bitwy świeżą dywizję piechoty, która tu i ówdzie odrzuciła oddziały radzieckie. Alenie na długo. Po południu wojska radzieckie ponowiły kontrataki. Walki stały się niesłychanie zacięte.Miejscowości raz po raz przechodziły z rąk do rąk. Rozpowszechniona wśród obrońców Kijowa wieść,że Hitler wyznaczył na 8 sierpnia defiladę swych wojsk na Kreszczatiku, jeszcze bardziej rozjuszyłażołnierzy.

- Urządzimy gadzinom hitlerowskim „defiladę“!- wołali, rzucając się do nowych kontrataków.

Page 174: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 174/328

Działania bojowe na południowych podejściach do Kijowa

„Walczyć do upadłego!“ - stało się hasłem obrońców Kijowa. Pamiętam, na odcinku pewnegobatalionu 3 brygady powietrznodesantowej, przerzuconego do rejonu włamania się nieprzyjaciela,artyle rzyści pod dowództwem młodszego lejtenanta Kuczerowa pięciokrotnie odpierali atakinacierających hitlerowców. Straciwszy nadzieję zdobycia baterii atakiem czołowym, Niemcy ją

obeszli. Artylerzyści po kolana w błocie przeciągnęli działa na nowe stanowiska i znów rozpoczęliogień. Na innym odcinku tego samego batalionu na siedmiu żołnierzy plutonowego Danczuka ruszyło

Page 175: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 175/328

sześć niemieckich czołgów, za którymi skradali się fizylierzy. Żołnierze skupili cały swój ogień nafizylierach i zmusili ich do położenia się, a gdy pierwsze dwa czołgi już wspinały się na przedpiersieokopu, poleciały na nie butelki z mieszaniną zapalającą i granaty. Obydwa czołgi zapaliły się,pozostałe zaś zawróciły. Powtarzało się to kilkakrotnie. Później czołgi odeszły na bezpieczną odległość i skierowały na żołnierzy radzieckich ogień karabinów maszynowych i dział. Ci nie odpowiadali, ale

gdy tylko niemieccy fizylierzy się podnieśli, z okopów rozległy się celne strzały. Nieprzyjacielscyżołnierze uciekli, a czołgiści bez fizylierów nie decydowali się na atak.

Niemcy zdobyli Nowosielice. Kompania kapitana Il jina z 600 pułku piechoty 147 dywizji piechotyskrycie obeszła wieś i z tyłu wpadła na przeciwnika, narzucając mu walkę wręcz. Pomimo trzykrotnejprzewagi liczebnej, niemiecka piechota nie wytrzymała uderzenia i w panice uciekła pod osłonę swejartylerii, pozostawiając dziesiątki trupów na polu walki. A tymczasem grupa żołnierzy z przywódcąkomsomolców dywizji, oficerem politycznym Nikołajem Korniewem na czele, przedarła się na tyłynieprzy jacielskiego pułku i zaatakowała jego baterie artylerii.

Był moment, gdy na jednym z odcinków pododdziały 600 pułku cofnęły się pod naporem

przeważających sił wroga. Rzucił się tam komisarz batalionowy Fiodor Andriejewicz Babienko.

- Towarzysze! Dokąd to się wybieracie?!- zawołał i wskazał ręką w stronę miasta: - Tam przecieżKijów! Nie puścimy do niego faszystów! Naprzód! Za mną!

Gwałtownym kontratakiem hitlerowcy zostali odrzuceni.

Mocno dawał się we znaki nieprzyjacielowi 379 pułk artylerii lekkiej tejdywizji, dowodzony przezmajora Giennadija Michajłowicza Bołobanowa. Jego artylerzyści słynęli nie tylko z bardzo celnegoognia, lecz także i z wyjątkowej śmiałości. Często umieszczali swe działa w zasadzce, a następnienieoczekiwanie z najbliższej odległości strzelali do atakujących Niemców.

Na pozycje dywizji posypały się ulotki. Hitlerowcy proponowali obrońcom Kijowa złożenie broni. Ale jedna z ulotek kończyła się słowami: „Artylerzyści- bołobanowowcy, możecie się nie poddawać,będziecie powieszeni“.

- Dobrześmy im dopiekli!- cieszyli się żołnierze, czytając niemiecką ulotkę.

Na odcinku sąsiedniej 206 dywizji piechoty, która odpierała ataki nieprzyjaciela na północ odmiejscowości Gatnoje, wszystkie pododdziały walczyły nieugięcie, ale szczególnie wyróżniał siębatalion piechoty, którym dowodził kapitan Dmitrij Afanasjewicz Tkaczenko. Batalion ten miałogółem 80 ludzi i dwie armaty pułkowe, ale przed jego pozycjami poległo kilka niemieckich kompanii. A jeden z plutonów strzeleckich kompanii młodszego lejtenanta Aleksieja Kuźmicza Kriwospickiego

przeniknął w ugrupowanie nieprzyjaciela i niespodziewanie wpadł do niewielkiego chutoru, w którymrozlokowała się kompania niemiecka. W zaciętej walce żołnierze radzieccy całkowicie ją zniszczyli.

Dowódca plutonu artylerii 737 pułku piechoty tejże dywizji, młodszy lejtenant Anufrij MichajłowiczFiedorak, ustawił swe działa na otwartej pozycji i z najbliższej odległości strzelał na wprost donacierających Niemców. Gdy obsługa jednego działa została wybita, dowódca plutonu sam stanąłprzy nim i prowadził ogień, dopóki nie powalił go odłamek pocisku nieprzyjacielskiego moździerza.

Z bezgraniczną odwagą biły się załogi betonowych schronów bojowych, należących do samodzielnegobatalionu karabinów maszynowych kapitana Kiporenki. Nie porzucały one swych punktów ogniowychnawet wtedy, gdy pododdziały piechoty musiały się cofnąć. Było tak pod Tarasowką i Jurowką, gdzieznajdowały się betonowe schrony bojowe pododdziału młodszego lejtenanta Sidora TierientjewiczaNiegrieja. Wi elu cekaemistów poniosło bohaterską śmierć, ale ocaleli trzymali się do ostatka.

Page 176: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 176/328

Uczestnicy kijowskiej epopei pamiętają nieśmiertelny czyn załogi betonowego schronu bojowego Nr205. Chcę, by o ludziach tych wszyscy się dowiedzieli. Było ich piętnastu: komendant schronulejtenant W. Wietrow, plutonowy Muzyczenko, żołnierz -pracownik polityczny Rybaków, szeregowcy:Andrijenko, Wołkotrub, Hrobowy, Kwarticz, Kłoczko, Meleszko, Nietunski, Romańczuk, Osadczy,Opanasenko, Soroka i Jaroszenko - trzynastu Ukraińców i dwóch Rosjan.

Okrążeni przez hitlerowców, na wielokrotne propozycje, by się poddali na „warunkach honorowych“,oblężeni mieli jedną odpowiedź - „ogień“. Ani salwy strzelających na wprost dział niemieckich, anibrak jedzenia, a nawet wody nie złamały nieustraszonej załogi. A przecież położenie tych żołnierzy,odciętych od własnych oddziałów, było rozpaczliwe.

Szóstego dnia oblężenia ich cierpienia, zdawało się, osiągnęły szczyt- nawet dla rannych niepozostało łyka wody. Zużyte zostały wszystkie naboje. Mieli tylko granaty. Ale nikomu nawet nieprzyszło na myśl, by poddać się wrogowi. Starszy już żołnierz-pracownik polityczny Rybakówprzymocował na najlepiej oświetlonej ścianie schronu wykonaną wspólnym wysiłkiem ulotkę bojową.Być może nie bardzo gładko wypisano jej treść, ale każde słowo brzmiało jak namiętne wezwanie,

poczynając od napisanego dużymi literami nagłówka: „Schronu wrogowi nie oddamy!“ W nocy na 9 lub 10 sierpnia, dokładnie nie pamiętam, kilku śmiałków ze 175 dywizji piechoty, z młodszym lejtenantem Grigorijem Nikiforowiczem Cimbałem na czele, walką utorowało sobie drogędo zablokowanego schronu bojowego, dostarczając oblężonym żywności, wody i amunicji orazzezwolenie na wycofanie się. Jednakże wszyscy żołnierze załogi, w tym również ranni, kategorycznieodmówili opuszczenia swej maleńkiej twierdzy. Lęjtenant Wietrow w imieniu wszystkich oświadczył:„Poprzysięgliśmy nie oddać wrogowi schronu i przysięgi swej dotrzymamy“.

I znów całymi dniami znajdowali się pod nieprzyjacielskim ogniem. Dopiero 12 sierpnia oddziałom175 dywizji piechoty pułkownika S. Głowackiego udało się w końcu przebić do schronu i jego załoga

powróciła w szeregi obrońców Kijowa. Przez długi czas nic nie wiedziałem o losach tych bohaterów. Wszyscy uważali, że zginęli w późniejszych walkach. Ale oto niedawno, gdy kończyłem pracę nad niniejszą książką, powiedzianomi, że dwaj ludzie z tej bohaterskiej załogi żyją. Były podoficer Iwan Piotrowicz Muzyczenko pracujeobecnie w kołchozie wsi Lepieszowka rejonu jagotinskiego w obwodzie kijowskim; drugi zaś-Aleksander Iwanowicz Kwarticz pracuje w jednej z fabryk mińskich.

Z liczby sławnych uczestników wydarzeń tych dni cieszy się dobrym zdrowiem Iwan JewsiejewiczKiporenko - były dowódca 28 samodzielnego batalionu karabinów maszynowych, do którego należałazałoga betonowego schronu bojowego Nr 205. Zamieszkuje we wsi Rewucha rejonu letyczewskiego

w obwodzie chmielnickim.Gdy obrońcy Kijowa odpierali nieprzyjacielski szturm, w szykach bojowych walczących batalionów szlipracownicy polityc zni nie tylko oddziałów i związków taktycznych, lecz także i oddziału politycznegotylko co utworzonej 37 armii. Na kierunku głównego uderzenia niemieckiego oddziałom 147 dywizjipiechoty na najbardziej niebezpiecznych odcinkach nieodstępnie towarzyszyli pracownicy oddziałupolitycznego armii - 50-letni komisarz batalionowy Konstantin Mojsiejewicz Kuzniecow i starszy oficerpolityczny Aleksander Gieorgijewicz Bołotow. W 206 dywizji piechoty działał starszy oficer politycznyIwan Dawidowicz Słyńko, a w 6 brygadzie powietrznodesantowej - starszy komisarz batalionowySiemion Jeriemiejewicz Zeldicz i przywódca komsomolców naszego Frontu komisarz batalionowyChasanbi Czerkiesow. Pracownicy polityczni armii i Frontu słowem i osobistym przykładem wzbudzali

zapał w żołnierzach. Gdy batalion, na którego pozycje przybył Słyńko, został wyparty, starszy oficerpolityczny wraz z dowódcą batalionu poprowadził kontratak i Niemców odrzucono. Niemieckie

Page 177: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 177/328

pododdziały, które przedarły się na tyły 6 brygady powietrznodesantowej, spotkały się z gwałtownymkontratakiem pododdziałów tyłowych (w tym również plutonu orkiestrantów), które zebrał i poprowadził starszy komisarz batalionowy Zeldicz.

Komuniści byli wszędzie pierwsi. Pamiętam, że pracownicy zarządu politycznego pokazywali mi

legitymację partyjną, należącą do jednego z zabitych oficerów. W legitymacji tej znajdowała siękartka z następującym wierszem:

Nie wedrze się, przysięgam, Wróg do mego okopu, Jeśli nawet mam zginąć, Zginę w zaciętym boju. Z miłością będą patrzeć Odlegle tysiąclecia Na krople krwi serdecznejW partyjnej tej książeczce.13

Nie znam autora wiersza. Ale strofki te wyrażały myśli wszystkich obrońców Kijowa.

O bohaterskich czynach obrońców tego miasta pisały gazety Frontu, armijne i dywizyjne, a agitatorzyopowia dali we wszystkich oddziałach. Wiadomości te pobudzały żołnierzy i oficerów do wzmaganiauderzeń na wroga. Zwiększyła się aktywność bojowa związków taktycznych 5 armii i 27 korpusupiechoty, które walczyły na północno-zachodnich podejściach do miasta. Swymi potężnymiuderzeniami uniemożliwiły one wyjście oddziałów 6 armii niemieckiej na Dniepr.

O broniącej Kijowa 37 armii i o 5 armii, która w pierwszej połowie sierpnia nadal osłaniała jegopółnocno-zachodnie przedpole, znany już Czytelnikowi autor Philippi zmuszony był powiedzieć: „Obiete armie dobrze wykonywały powierzone im zadania“. Generał Halder 8 sierpnia także musiał napisać w swym dzienniku: „Przeciwnik postawił nas w niedogodnej sytuacji“ (mowa o wojskach niemieckich,znajdujących się na północny zachód od Kijowa). Trzeba powiedzieć, że związki taktyczne 5 armii swąnieugiętością nadal stawiały wojska niemieckie w „niedogodnej sytuacji“ aż do trzeciej dekadysierpnia, to jest dopóty, dopóki Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Radzieckiego nie wydała dowództwu Frontu Południowo -Zachodniego rozkazu wycofania tej armii za Dniepr, w związku z głębokim wklinowaniem się wojsk niemieckiej Grupy Armii „Środek“ na kierunku Homla.

Niemało kłopotów w dalszym ciągu sprawiały niemieckiemu dowództwu również związki taktyczne26 armii radzieckiej, które uporczywie nie dopuszczały oddziałów grupy generała Schwedlera doprzepraw na Dnieprze na południe od Kijowa.

Usiłując dopomóc oddziałom 6 i 12 armii radzieckiej, które znalazły się w trudnej sytuacji w rejonieHuman ia, marszałek S. Budionny dał rozkaz dowództwu Frontu, by odpierając uderzenie niemieckiena Kijów równocześnie przygotować i przeprowadzić nowe uderzenie siłami 26 armii w kierunku naBogusław - Zwienigorodka. Niestety, bardzo małe były możliwości wykonania tego zadania. Niemniej jednak, przeprowadzona wówczas w tym rejonie zdecydowana akcja wojsk radzieckich wzbudziłaniepokój nawet w naczelnym dowództwie niemieckim. Daje temu świadectwo sam szef sztabugeneralnego niemieckich wojsk lądowych, Halder , który z niepokojem pisze w swym dzienniku:„Należy zwrócić uwagę na śmiałość przeciwnika przy przeprowadzaniu operacji przełamujących.Dokonane przełamanie (mowa o przełamaniu 26 armii radzieckiej w kierunku na Bogusław w dniu 7

13 Przekład Kazimierza Cisa-Halnego.

Page 178: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 178/328

sierpnia - I. B.) nie tylko cha rakteryzuje śmiałość i zuchwałość przeciwnika, lecz także stwarza wieletrudności naszym wojskom“.

Tak więc wojska radzieckie, walczące na kierunku kijowskim, wszędzie związały silnie przeważającesiły nieprzyjaciela i wyczerpywały je w zaciętych walkach. Dowództwo niemieckie nie mogło się z tym

pogodzić. Z rana 8 sierpnia jeszcze raz ponowiło natarcie wzdłuż szosy Wasilkow - Kijów,wprowadzając do walki nowe siły. Właśnie tam rozgorzały najzaciętsze walki, w których została użytaznaczna liczba niemieckich czołgów. Główny ciężar walki z nimi wzięli na siebie artylerzyścidywizjonów przeciwpancernych. Oszczędzając pociski, dopuszczali oni czołgi hitlerowskie naodległość 500-400 metrów, i dopiero wtedy otwierali ogień. Żołnierze i oficerowie 231samodzielneg o dywizjonu przeciwpancernego odparli kilka ataków czołgów. Nieprzyjaciel poniósłduże straty, ale i radzieccy artylerzyści ginęli jeden po drugim. Przy niektórych działach pozostało po jednym człowieku, a i ci byli ranni. Tak więc przez dłuższy czas, zastępując całą obsługę, radził sobie sam jeden działonowy 2 baterii, plutonowy A. Iwaszkow, dopóki nie padł ze strzaskanymi nogami.

Napięcie walki wzmagało się z każdą godziną. Wyczerpane i osłabione stratami pułki 147 dywizji

piechoty na wielu odcinkach zacz ęły się cofać pod uderzeniami nieprzyjaciela. Dowódca dywizji,Potiochin, zwrócił się do sztabu armii o posiłki. Na pomoc jego oddziałom skierowano 212 brygadępowietrznodesantową, dowodzoną przez pułkownika Iwana Iwanowicza Zatiewachina. GdyZatiewachin n adciągnął z czołowym batalionem swej brygady, piechota Potiochina została jużwyparta za stanowiska ogniowe artylerii.

Artylerzyści z 344 pułku haubic i 379 pułku artylerii lekkiej nie żałowali siebie, by przyjść z pomocąswym towarzyszom - piechurom. Ostr zeliwani przez nieprzyjacielską artylerię, prowadzili szybki ogieńdo wdzierających się tyralier niemieckich i zmusili je do zalegnięcia w terenie. Oficer oddziałuoperacyjnego Frontu, który powrócił do sztabu, opowiadał, jak w najbardziej krytycznym momenciewalki artylerzyści ze zdziwieniem ujrzeli dziarsko kroczącego po ich stanowiskach ogniowychpułkownika z lotniczymi odznakami. Był to Zatiewachin. Poprosiwszy artylerzystów, by wzmogliogień, pułkownik rozwinął swe bataliony. Stojąc w okopie, poprzez g ęsty dym wybuchów pociskówartylerii i moździerzy bacznie wpatrywał się w teren, gdzie zalegały nieprzyjacielskie tyraliery.Zatiewachin był tym tak zajęty, że nie zwracał uwagi na odłamki i pociski karabinowe, które ześwistem przelatywały nad jego głową.

- Towarzyszu pułkowniku- nie wytrzymał stojący obok niego dowódca 1 batalionu - tak nie można...

- Co powiedziałeś? - nie dosłyszawszy, zapytał Zatiewachin.

- Przecież was zabiją...

- Kula - durna, mawiał Suworow. Nie każda trafia w łeb...

Nisko przeleci ały radzieckie samoloty szturmowe, zrzucając bomby i ostrzeliwując Niemców z karabinów maszynowych. Zatiewachin nałożył hełm i skinął stojącemu obok szefowi swego sztabu:

- Daj sygnał!

Wzbiły się w niebo trzy czerwone rakiety. Dowódca brygady wyskoczył z okopu. Nie oglądając się, z pistoletem maszynowym w ręku rzucił się naprzód. Jakby spod ziemi wyrośli żołnierze i oficerowiez błękitnymi patkami. Wyprzedzili pułkownika, starając się osłonić go swym ciałem odnieprzyjacielskich kul. Skok był tak gwałtowny, że Niemcy nie zdążyli otworzyć zorganizowanegoognia. A tymczasem żołnierze brygady powietrznodesantowej już puścili w ruch bagnety. Hitlerowcypodali tył. Radzieccy żołnierze ruszyli w pościg, nie odstępując ich. Jednakże z następnej linii okopów

Page 179: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 179/328

uderzyły w nich serie niemieckiej broni maszynowej. Bataliony Zatiewachina zaległy w terenie.Pułkownik pozwolił ludziom odpocząć, po czym znów poderwał ich do ataku. I ponownie popędziliwroga.

Tak było w całej strefie bitwy. Wciąż na nowo dowódcy i pracownicy polityczni podrywali ludzi do

kontrataków. Znowu straciliśmy wielu towarzyszy broni. Padł na polu chwały szef sztabu 3 korpusupowietrznodesantowego, tęga głowa i czarujący człowiek, podpułkownik Aleksander FilipowiczKosseniuk. „Nasz Sasza“, jak go z miłością nazywali liczni przyjaciele.

Jeszcze w przededniu wojny zawarłem znajomość z Aleksandrem Filipowiczem, a teraz w okresie walkpod Kijowem często spotykaliśmy się i rozmawialiśmy telefonicznie. Bardzo się z nim zaprzyjaźniłem,tak samo jak wszyscy, którzy choć raz zetknęli się z naszym wesołym i życzliwym Saszą. I, oto, już nieżyje...

Bohaterską śmierć znalazł komisarz wojskowy 2 brygady powietrznodesantowej, komisarzbatalionowy Dmitrij Iwanowicz Klimow.

W wirze kontrataku pod Wietą Litewską został ranny dowódca słynnego oddziału zbiorczego, generałmajor Matykin. Żołnierze na rękach wynieśli generała z pola walki i dostarczyli na punktopatrunkowy. Dowiedziawszy się o zranieniu swego powszechnie łubianego dowódcy, żołnierze jegogrupy ze zdwojoną zaciekłością uderzyli na wroga.

Nieprzyjaciel przedarł się do osiedli podmiejskich Kijowa- Myszełowki i Sówki, opanował lasgołosiejewski i instytut rolniczy oraz wyszedł na wzgórza, które dawały wgląd w południową częśćmiasta. Wiadomość ta zaniepokoiła Naczelne Dowództwo Radzieckie. Stalin wezwał dowódcę Frontuna bezpośrednią linię. Wszystko odbywało się w mojej obecności. Kirponos odczytywał taśmętelegraficzną i coraz bardziej się chmurzył.

„Doszły nas- wystukiwał aparat - wieści, że Front z lekkim sercem postanowił oddać wrogowi Kijów,rzekomo z powodu braku oddziałów mogących go obronić. Czy to prawda?“

Wzruszając ramionami ze zdumienia, Kirponos kazał telegrafistce przekazać:

„Zameldowano Wam niezgodnie z prawdą. Będziemy go bronili. Jednakże odwodów na tym kierunkunie mamy“.

Naczelny Dowódca zalecał odtworzyć odwody kosztem armii generała Kostienki. (Biedna 26 armia!Jeszcze przez dłuższy czas, ponad miesiąc, Kwatera Główna będzie pokładała nadzieje w jejnielicznych dywizjach, jako w niewyczerpanych odwodach!)

Najwidoczniej przekonawszy się, że dowódca Frontu w pełni zdawał sobie sprawę ze znaczenia, jakiema utrzymanie Kijowa dla wyniku bitwy o Ukrainę lewobrzeżną, Stalin zakończył rozmowę już w łagodniejszym tonie: „Komitet Obrony i Kwatera Główna bardzo Was proszą o podjęcie wszelkichmożliwych i niemożliwych kroków w celu obrony Kijowa“.

Kirponos, zdenerwowany tą rozmową, był pełen zdecydowania niezwłocznie i za wszelką cenęodrzucić Niemców od Kijowa. Na szczęście w tym czasie przybyła do nas 5 brygadapowietrznodesantowa pod dowództwem bohatera Związku Radzieckiego A. Rodimcewa.

Imię pułkownika Aleksandra Iljicza Rodimcewa w chwili rozpoczęcia się wojny było już dobrze znane w szerokich kołach wojskowych. Rodimcew mężnie walczył w Hiszpanii i miał duże doświadczenie

bojowe. (Później Aleksander Iljicz jeszcze niejednokrotnie wsławi się w największych bitwach,zostanie generałem i dwukrotnym bohaterem Związku Radzieckiego.)

Page 180: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 180/328

Page 181: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 181/328

- Zdumieli nas pospolitacy - powiedzia ł generał. Mało szkoleni i nie ostrzelani, walczyli po bohatersku.Kompania pospolitego ruszenia Dzielnicy Moskiewskiej, dowodzona przez Kuzniecowa, nie cofnęła sięnawet zagrożona całkowitym okrążeniem. Obsługi karabinów maszynowych poniosły duże straty, jednakże karabiny maszynowe nie milkły, dopóki miały amunicję. Nieustraszenie i wytrwale walczyliżołnierze pospolitego ruszenia Zakładów imienia Dzierżyńskiego i Fabryki imienia Karola Marksa ze

swymi dyrektorami - N. Słobodskim i M. Awasafianem- na czele. Awasafian w toku walki był kilkarazy ranny, nadal jednak dowodził swym oddziałem.

Powiedziałem, że dowódca Frontu jest bardzo zaniepokojony dużymi stratami w brygadachpowietrznodesantowych. Martijanow ciężko westchnął:

- Tak, rzeczywiście, żołnierze tych brygad nie oszczędzają się w walce, a ich dowódcy wszędzie starająsię dać osobisty przykład. Dlatego też brygady poniosły znaczne straty, w tym - co jest szczególnieprzykre - również w kadrze dowódczej, za to jednak, jak zeznają jeńcy, faszyści zaczęli się paniczniebać naszych żołnierzy w lotniczych mundurach. Dla podniesienia na duchu swych żołnierzypropaganda hitlerowska rozpowszechnia kłamstwo, jakoby Rosjanie zupełnie już nie mieli pod

Kijowem wojsk i jako piechoty musieli używać nawet lotników. Niechaj łżą. A tymczasem nasiżołnierze i oficerowie z błękitnymi patkami dokonują cudów. Dotychczas, gdy choć jeden żołnierzoddziałów powietrznodesantowych znajduje się na pozycji, jest ona niedostępna dla wroga. I nietylko oni tak się biją. Żołnierze oddziałów piechoty stałej załogi rejonu umocnionego, artylerzyści,saperzy i pospolitacy jak gdyby współzawodniczyli pod względem odwagi. Każdy bez namysłupoświęci swe życie, by nie przepuścić nieprzyjaciela do Kijowa.

Zapoznałem się z rozkazami bojowymi, wydanymi przez sztab armii oddziałom na dzień następny, i podałem swe propozycje. Przybyli ze mną oficerowie sztabu Frontu skontrolowali pracęposzczególnych oddziałów sztabu armii i odwiedzili węzeł łączności, udzielając niezbędnej pomocy.Dopiero w nocy , ciepło pożegnawszy się z szefem sztabu, udaliśmy się do Browar.

Do sztabu Frontu powróciliśmy dopiero nad ranem. Nie zdążywszy się nawet umyć z drogi, udałemsię do generała Tupikowa. W korytarzu zetknąłem się ze swym starym znajomym z Akademii SztabuGeneralnego, podpułkownikiem Glebowem. Iwan Siemionowicz w rok po mnie przybył na studia zestanowiska dowódcy pułku artylerii. Po pomyślnym ukończeniu Akademii, tak samo jak ja, pozostał w niej jako wykładowca w katedrze taktyki ogólnej. Był to bardzo zdolny i wykształcony oficer, i jaodnosiłem się do niego z prawdziwym szacunkiem.

Wiedziałem, że w przededniu wojny przybył z Akademii na staż do naszego okręgu. Gdy rozpoczęłysię walki, Glebow pozostał w 6 korpusie piechoty na stanowisku zastępcy dowódcy artylerii. Wkrótcezostał szefem sztabu korpusu. Sprawował się dobrze. Obecnie w związku z rozformowaniem prawie

wszystkich dowództw korpusów kierowano go do dyspozycji Kwatery Głównej. Ucieszyło mnie tospotkanie. Na moje pytania, jak się tu znalazł i co rob i, Glebow smutno się uśmiechnął:

- Oto nawojowałem się już, Iwanie Christoforowiczu. Wysyłają mnie na tyły, a ja tego nie chcę.Przyjechałem z prośbą do dowódcy artylerii Frontu. Może weźmie mnie znów do artylerii. Pójdę nakażde stanowisko, byle tylko pozostać na froncie.

Błysnęła mi od razu myśl: żeby otrzymać takiego pomocnika!

Zapytałem, czy nie zgodziłby się pracować w oddziale operacyjnym. Glebow ucieszył się:

- Z przyjemnością!

Obiecałem mu niezwłocznie załatwić tę sprawę.

Page 182: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 182/328

U Tupikowa byłem niedługo. Powiedziałem mu, co należałoby ulepszyć w nowym sztabie armii.Generał obiecał zasilić go doświadczonymi oficerami. Korzystając z chwili, zacząłem mówić oGlebowie. Scharakteryzowałem go od najlepszej strony. Tupikow zgodził się z mą propozycją iGlebow zo stał mym pomocnikiem.

Tak więc od tego czasu Iwan Siemionowicz rozpoczął pracę operacyjną w wyższych sztabach. Już zamierzałem odejść, gdy szef sztabu mnie zatrzymał.

- Mam dla was przyjemną nowinę.

Podszedł i mocno uścisnął mi dłoń:

- Gratuluję awansu do stopnia generała. Dopiero co otrzymałem telegram...

Była to dla mnie wielka radość. Zapomniałem o zmęczeniu i bezsennych nocach...

Wkrótce doświadczyłem jeszcze większej radości. Komuniści sztabu Frontu przyjęli mnie do szeregów

leninowskiej partii. Tak wi ęc w trudnych dniach sierpniowych 1941 roku spełniło się moje dawnegorące życzenie.

Tymczasem nieprzyjaciel, nie licząc się ze stratami, nie chciał zrezygnować z nadziei przedarcia się doKijowa i opanowania przepraw na Dnieprze. Rankiem 10 sierpnia Niemc y ponowili natarcie wzdłuższosy Wasilkow - Kijów, ześrodkowując tam nie mniej niż pięć dywizji.

I znów swym męstwem zadziwili wszystkich żołnierze i oficerowie brygad powietrznodesantowych.Uczniowie szkoły podoficerskiej brygady A. Rodimcewa z zimną krwią przepuścili nad swymi okopaminieprzyjacielskie czołgi, a posuwającą się za nimi piechotę skosili gwałtownym ogniem. Po tym razem z artylerzystami zajęli się czołgami, które przedarły się w głąb pozycji. Pociskami, granatami i butelkami z mieszaniną zapalającą zniszczyli dziesięć nieprzyjacielskich wozów bojowych. Na innymodcinku Niemcy zdołali przedrzeć się do sztabu 6 brygady powietrznodesantowej. W sztabie byłagarstka ludzi, ale każdy bił się za dziesięciu. Dowódca brygady niejednokrotnie podrywał ich dokontrataku. I utrzymali się, dopóki nie nadeszła pomoc. A w tym czasie dowódca 2 batalionu tejbrygady, kapitan S. Gałanow, uderzył swymi kompaniami na tyły Niemców, którzy wdarli się w głąbpozycji brygady. Grupa niemiecka została zniszczona. Odważny dowódca batalionu zginął. Walkędoprowadził do końca jego szef sztabu, kapitan B. Smolin.

W ogóle jednak tego dnia dla oddziałów 37 armii radzieckiej wytworzyła się tak trudna sytuacja, żetrzeba było posłać jej z pomocą pojedyncze pododdziały 4 dywizji NKWD ioddziały wojsk kolejowychFrontu. Na południowo-zachodnim krańcu Kijowa przyjęły nieprzyjaciela 75, 76 i 77 kolejowy batalion

budowlano-drogowy oraz 31 kolejowy batalion mostowy.Dowódca 76 batalionu kapitan W. Kuc i komisarz W. Iljin poprowadzili swych ludzi - kolejarzy,ślusarzy, cieśli i kopaczy - do ataku w rejonie Myszełowki. Piersią o pierś zderzyli się z Niemcami,stracili wielu towarzyszy, lecz odparli wroga. A niewielka grupa śmiałków z S. Morozowem na czeleprzeniknęła na tyły nieprzyjaciela, zdobyła baterię moździerzy i otworzyła z nich ogień do Niemców, jeszcze bardziej wzmagając popłoch w ich szeregach. Odważnie biły się kolejowe pododdziałybudowlane kapitana Slepkowa oraz starszych lejtenantów Komirenki, Jurina, Rossia i innych sławnychoficerów.

Dużej pomocy radzieckim oddziałom lądowym udzielili marynarze Pińskiej Flotylli Wojennej.

Zespołem okrętów dowodził komandor P. Krawiec. Ramię przy ramieniu z żołnierzami regularnych

Page 183: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 183/328

oddziałów walczyli bohatersko pospolitacy. Napędzały strachu nieprzyjacielowi zuchwałe wypadypociągu pancernego kijowskiego pospolitego ruszenia, dowodzonego przez L. Wasilewskiego.

Każdy dzień walki kosztował Niemców tysiące zabitych. Ale i my też traciliśmy najlepszych swychżołnierzy i oficerów. W wielu oddziałach pozostało zupełnie mało ludzi. Na przykład, w pułkach 147

dywizji piechoty obecnie znajdowało się ogółem po 150 -200 ludzi (biorę pod uwagę tylkopododdziały bojowe - strzeleckie i karabinów maszynowych), w 3 brygadzie powietrznodesantowej -375 ludzi, w s łynnym oddziale generała Matykina - 300 żołnierzy, nieco więcej było w 206 dywizjipiechoty. Uwzględniając to, marszałek S. Budionny 10 sierpnia skierował pod Kijów ze swego odwodu284 dywizję piechoty. Tego dnia wieczorem dowódca tej dywizji pułkownik Giennadij PiotrowiczPankow z grupą oficerów sztabu spiesznie przybył na stanowisko dowodzenia 37 armii, a dzieńpóźniej oddziały tego związku taktycznego już wkraczały do walki w rejonie osiedla Myszełowka,które stało się prawdziwą pułapką dla znacznych sił nieprzyjaciela - setkom żołnierzy niemieckich nieudało się z niej wydostać.

Z chwilą wprowadzenia do walki 284 dywizji piechoty 37 armia z nową mocą wznowiła kontrataki i 12

sierpnia opór nieprzyjaciela został złamany. Obrońcy Kijowa zaczęli powoli, lecz stale wypierać jegooddziały na południe.

W tym okresie przybyło do nas kilka wyrzutni nie znanych jeszcze wtedy we Froncie Południowo-Zachodnim „katiusz“. Rano 15 sierpnia wykonały one nawały ogniowe w pasie natarcia 147 dywizjipiechoty. Niszczące salwy „katiusz“ wywarły oszałamiające wrażenie na nieprzyjacielu. Następnegodnia Potiochin zameldował, że na odcinkach, gdzie oddano salwy, Niemcy w panice opuścili swepozycje.

A jaki entuzjazm wywołało pojawienie się moździerzy rakietowych wśród radzieckich żołnierzy i oficerów!

Do pomyślnego odparcia niemieckiego szturmu generalnego aktywnie przyczynili się- choć działali wbardzo trudnych warunkach - sławni radzieccy przeciwlotnicy i lotnicy.

Niemieckie lotnictwo szalało. Dowództwo Grupy Armii „Południe“, tracąc z każdym dniem nadziejęna zdobycie Kijowa, starało się nalotami z powietrza zniszczyć mosty, by przerwać drogi dowozu i tymsamym podkopać ducha jego obrońców. Całe stada bombowców, osłonięte przez myśliwców, rzucałysię na miasto i przeprawy. Nie pomogła jednak nieprzyjacielowi wielokrotna przewaga lotnictwa.Radzieccy lotnicy, ściśle współdziałając z artylerią przeciwlotniczą, czujnie strzegli kijowskiego nieba.Jeśli niektórym samolotom nieprzyjaciela udawało się osiągnąć mosty, to celny ogień i zdecydowaneataki nadlatujących myśliwców radzieckich nie pozwalały im przeprowadzić celowanego

bombardowania. Lotnicy niemieccy pospiesznie zrzucali swój ładunek, gdzie popadło, i szukaliratunku w ucieczce. W rezultacie, w ciągu całego okresu obrony Kijowa nieprzyjaciel nie zdołał zadaćmiastu ciosów, które zakłóciłyby normalny rytm jego życia.

Niemała zasługa w zorganizowaniu pewnej osłony przeciwlotniczej tego miasta przypada generałowiA. Daniłowowi i majorowi W. Pieńkowskiemu, którzy kierowali obroną przeciwlotniczą Frontu. W walkach powietrznych na przedpolu Kijowa i w trudnych dla miasta dniach sierpniowych ponowniewyróżnili się lotnicy 36 dywizji lotnictwa myśliwskiego, wchodzącej w skład wojsk zapewniającychobronę przeciwlotniczą stolicy Ukrainy.

Wszyscy zapamiętali wydarzenie, jakie miało miejsce 10 sierpnia. W południe samotny myśliwiecradziecki patrolował niebo nad południowym krańcem Kijowa. Nagle od strony słońca pojawiło sięsiedem „Messerschmittów“. Nasi piechurzy, którzy obserwowali tę scenę z ziemi, mieli nadzieję, że

Page 184: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 184/328

radziecki lotnik uchyli się od walki i zaczeka na pomoc. Jednakże oznaczony czerwoną gwiazdą„jastrząbek“ nagle gwałtownie wzbił się w górę i jak strzała pomknął na spotkanie niemieckichsamolotów. Zakołowały we wściekłym wirze myśliwce. Radziecki lotnik toczył walkę z takązaciekłością i takim mistrzostwem, że już w pierwszych sekundach dwa „Messerschmitty“ spadły,wbijając się w ziemię. Pozostałe zaś, dostrzegłszy radzieckie myśliwce, które spieszyły z pomocą

swemu towarzys zowi, natychmiast zawróciły.

Później dowiedzieliśmy się, że śmiałkiem tym był lotnik 2 pułku myśliwskiego 36 dywizji lotniczej,komsomolec lejtenant W- Karielin.

Wkrótce kijowanie byli świadkami niemniej zdumiewającego starcia powietrznego. Trzej radzieccy lotnicy myśliwscy- lejtenant A. Mukomołow oraz młodsi lejtenanci A. Borisow i już znany nam D.Zajcew - nawiązali walkę z 15 „Messerschmittami “. Ogromne kłębowisko zawirowało na niebie.Słychać było potężne wycie silników lotniczych i nieustanny trzask s erii karabinów maszynowych.Naraz z kłębowiska wypadł samolot i zaczął spadać koziołkując. Radziecki? Nie, niemiecki. Po nimzawirował drugi „Messerschmitt“, lecąc w Dniepr. A oznaczone czerwoną gwiazdą aparaty jakimś

cudem pozostawały nie uszkodzone i kon tynuowały ataki. Widząc, że na pomoc radzieckim lotnikomspieszą towarzysze, Niemcy rzucili się do ucieczki.

Na lotnisko, na którym bazowała radziecka 15 dywizja lotnicza, napadło 18 bombowców i 9myśliwców niemieckich. Na ich spotkanie zdążyło wystartować zaledwie pięciu lotników z 28 pułkulotnictwa myśliwskiego- lejtenanci bohater Związku Radzieckiego A. Fiodorow oraz Boczarow,Parfionow i Trifonow Z komisarzem eskadry oficerem politycznym A. Rude nko na czele. Nie wahającsię, pięciu śmiałków ruszyło do ataku. Szyk niemieckich bombowców się rozsypał, kilka samolotów sięzapaliło, pozostałe zaś zawróciły, zrzucając bomby, gdzie popadło.

Jeden ze strąconych pilotów niemieckich, gdy go przyprowadzono do sztabu, zawołał:

- Wasi lotnicy - to szaleńcy! Jak można atakować przy tak nierównych siłach!

Przypomniano mu o wynikach tego „szaleńczego“ ataku. Usiłował wszystko wyjaśnić przypadkiem.Niemieckich lotników, powiedział, oszołomiła po prostu ta niesłychana zuchwałość, do jakiej zdolni sątylko wariaci.

Skąd mógł rozumieć psychikę żołnierza radzieckiego! Radzieccy lotnicy widzieli nierówność sił i doskonale zdawali sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, na jakie się narażali. Szaleńcy?Cóż, o takich właśnie pisał wielki Gorki:

„Szaleństwo mężnych opiewamy!“

Setki tysięcy bohaterów walczyło o Kijów i w wyniku niesłychanych wysiłków 16 sierpnia odrzucononiemieckie dywizje prawie na linię, z której rozpoczęły natarcie na miasto.

Później na bliskim przedpolu Kijowa Niemcom już ani na krok nie udało się posunąć naprzód, choć w końcu sierpnia podjęli jeszcze jedną zdecydowaną próbę przedarcia się do miasta.

Niepowodzenie było kubłem zimnej wody dla dowódcy niemieckiej Grupy Armii „Południe“. Zaczął już nawet przemyśliwać o przejściu do obrony w rejonie Kijowa. Zgodnie z tym, co mówi generałPhilippi, feldmarszałek Rundstedt niezwłocznie zameldował naczelnemu dowództwu niemieckichwojsk lądowych, że pod Kijowem Rosjanie „mają zamiar pobić północne skrzydło Grupy Armii“.Feldmarszałek błagał, by niezwłocznie oddać mu choćby tylko jedną dywizję pancerną z odwodu

i równocześnie pomóc uderzeniem Grupy Armii „Środek“ od strony Homla. A gdy mu tegoodmówiono, postanowił niezwłocznie przerzucić pod Kijów oddziały z grupy pancernej Kleista.

Page 185: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 185/328

Śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie w pierwszej połowie sierpnia zawisło nad Kijowem, niezachwiało męstwa kijowian, lecz przeciwnie pobudziło ich jeszcze do zwiększenia pomocy dla frontu. W awangardzie, jak zawsze, szli komuniści. I choć w mieście pozostała zaledwie czwarta część sta nuorganizacji partyjnej (pozostali odeszli do szeregów Armii Czerwonej i do oddziałów partyzanckich),komuniści byli duszą wszelkich poczynań patriotycznych.

Z ich inicjatywy w fabrykach zorganizowano produkcję przenośnych przeszkód przeciw czołgowych,drutu kolczastego, min przeciwpancernych, butelek z płynem zapalającym oraz naprawę bronistrzeleckiej, dział artylerii, czołgów, samochodów, a nawet samolotów. Tylko w lipcu i sierpniunaprawiono 905 wozów bojowych różnego przeznaczenia. W wielu fabrykach o panowano teżprodukcję moździerzy i innego uzbrojenia.

Bohatersko pracowali transportowcy. Kolejarze i wodniacy pod ogniem i bombardowaniamiregularnie dostarczali wojsku amunicji i żywności oraz ewakuowali rannych.

Na jednej z przepraw przez Dniepr na południe od Kijowa pod nieprzyjacielskim ostrzałem i bombardowaniami prowadził prom Nikołaj Nikołajewicz Dudka. Potem odszedł on wraz z radzieckimi oddziałami, a po dwóch latach powrócił znów na ukochany Dniepr. Jako jeden z pierwszych sforsował tę potężną rzekę i otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. W tymsamym czasie równie ofiarnie pracował w porcie kijowskim Siergiej Dmitrijewicz Chomenko. Późniejtakże wsławił się i za zasługi bojowe przyznano mu tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. I jeden,i drugi nie rozstają się z Dnieprem. Nikołaj Nikołajewicz Dudka obecnie pracuje w kijowskim porcierzecznym, a Siergiej Dmitrijewicz Chomenko - w Kijowsko-Komsomolskiej Elektrowni Wodnej.

A czyż można zapomnieć o bohaterskim czynie maszynisty W. Kazańskiego?!Ranny w obie nogi, nieopuścił swego stanowiska i, brocząc krwią, doprowadził transport do miejsca przeznaczenia.

Swą ofiarnością masy pracujące Ukrainy radzieckiej dodawały ducha szeregowym i oficerom,umacniały ich wytrwałość i wolę zwycięstwa.

Pamiętam, jak w owych trudnych lipcowych i sierpniowych dniach 1941 roku dowódcy armii, a takżedowódcy i pracownicy polityczni związków taktycznych meldowali Radzie Wojennej Frontu, żedosłownie są oblężeni przez ochotników. Ci, którzy oficjalnie nie mogli być wcieleni do oddziałów,stawali się częstokroć swego rodzaju „podziemnymi“ żołnierzami. W najgorętszych chwilach walkidowódca raptem stwierdzał, że mu przybyło ludzi.

Skąd się wzięli? Okazywało się, że wyrostki i starcy, których ze względu na wiek nie brano do wojska,podniósłszy broń po zabitych, szli do ataku razem z czerwonoarmistami. Jak mówią prawnicy i dyplomaci, stawali się oni żołnierzamide facto . A później całe delegacje udawały się do dowódcy -

nowicjusze wykazali, że są odważnymi żołnierzami, czy nie można ich pozostawić u nas? Trzeba byłowięc ochotników uznać za żołnierzyde iure i z całą formalnością wciągnąć na listę kompanii.

O jednym z tego rodzaju ochotników opowiadał mi dowódca 45 dywizji piechoty, generał GawriiłIgnatjewicz Szerstiuk.

Do pewnej kompanii strzeleckiej jego dywizji w czasie walk pod miastem Malin przyłączył się uczeńszkoły średniej ze wsi Racewo w rejonie olewskim 15- letni Lonia Cybar. Żołnierze przygarnęli i polubilidelikatnego i sprytnego chłopca, trzymając go z dala od pierwszej linii, a bliżej kuchni, gdzie chętniepomagał kucharzowi. Pewnego razu jednak, gdy kompania szła do ataku, a drogę zamknąłnieprzyjacielski karabin maszynowy, który nieoczekiwanie zaczął strzelać ze skrzydła, leżący żołnierze

ujrzeli niewielką postać - przyciskając się do ziemi, chłopak pełzł ku karabinowi maszynowemu. Otoprzyczaił się za pagóreczkiem w odległości zaledwie kilku kroków od niemieckich cekaemistów.

Page 186: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 186/328

Korzystając z tego, że ich uwaga była zwrócona w innym kierunku, chłopak uniósł się i rzucił granat.Karabin maszynowy zamilkł. Kompania szybko poderwała się do ataku. Żołnierze podbiegli dochłopca. Był ranny.

-- Zameldowano mi o tym - uśmiechnął się generał. - Ja, oczywiście, zbeształem szefa kompanii, który

przytulił chłopaka, a ten swoje: „Towarzyszu generale, przecież nasz Lońka to bohater!“ Niewytrzymało me serce i pozwoliłem zostawić malca w kompanii...

Zdawało się, że wszyscy uczniowie i uczennice z okolicznych miast i wsi tylko myślą o tym, jak by zbiecna front. Naturalnie, ich ni e puszczano. Wielu jednak pokonywało wszelkie przeszkody i szło w bójramię przy ramieniu ze swymi ojcami i starszymi braćmi.

Dowódca 26 armii generał Kostienko przedstawił do odznaczenia sanitariuszkę Skworczinską, córkękowala z kijowskiego „Arsenału“. Szesnastoletnia komsomołka zaciągnęła się do 14 dywizji kawalerii.Dowódca armii podawał, że młodociana patriotka wyniosła spod ognia dziesiątki rannych żołnierzy i oficerów.

W jednym z mych starych notatników znalazłem krótką wzmiankę: „12 sierpnia 1941 roku. Rejonkorsuński, wieś Pieszki. Kołchoźnica Aleksandra Karpowna Sobczenko wydarła ze szponów śmierci 14naszych żołnierzy“. Ten lakoniczny zapis przypomniał mi historię, która w tych trudnych czasachwzburzyła mnie do głębi. Gdy w pierwszej połowie sierpnia wojska radzieckie, walczące w rejonieKorsunia, zostały odrzucone, na polu pod wsią Pieszki pozostało 12 rannych czerwonoarmistów i dwóch oficerów. Widziała to Aleksandra Sobczenko. Miała wtedy 22 lub 23 lata. Dobrze rozumiejąc,że ryzykuje życie, przeniosła wszystkich rannych do swej chaty. Do wsi wdarli się Niemcy. W nocyAleksandra przeniosła wszystkich rannych w bezpieczne miejsce. Ukrycie i pielęgnacja rannychżołnierzy radzieckich we wsi, całkowicie zapchanej niemieckim wojskiem- to sprawaniepr awdopodobnie trudna. Ileż niepokojów i wzruszeń przeżyła ta młoda kobieta! Tym bardziej że

żołnierzy pododdziałów tyłowych wkrótce zastąpiły niemieckie pododdziały karne, które przy pomocyszpiegów zaczęły wszędzie myszkować. Nie znaleźli jednak tego tajnego szpitala. A niebawemoddziały radzieckiej 26 armii odrzuciły nieprzyjaciela i Aleksandra Karpowna przekazała swychpodopiecznych radzieckim lekarzom wojskowym.

Komitet Centralny Komunistycznej Partii Ukrainy i rząd republiki wysoko oceniły bohaterstwoobrońców Kijowa. 17 sierpnia wyraziły one swą wdzięczność składowi osobowemu najbardziejwyróżniających się oddziałów i związków taktycznych i odznaczyły je honorowymi CzerwonymiSztandarami. Następnego dnia przedstawiciele ukraińskiej stolicy przyjechali na front, by uroczyściewręczyć te Sztandary.

W Kijowie zaś odbyło się zebranie aktywu partyjnego miasta przy udziale przedstawicieli wojskowychorganizacji partyjnych. Uchwały aktywu pobudziły obrońców Kijowa do nowych bohaterskich czynów.

Niepowodzenie pod Okuninowem

Sytuacja naszego prawego sąsiada - Frontu Centralnego - mocno się pogorszyła. W drugiej połowiesierpnia w jego pasie działania wojska niemieckie sforsowały w górnym biegu Dniepr i posunęły siędaleko na wschód, groźnie zwisając nad odsłoniętym skrzydłem naszego Frontu. Z dnia na dzieńmożna było spodziewać się wyjścia dużych sił nieprzyjaciela z północy na głębokie tyły 5 armiiradzieckiej i uchwycenia przez nie życiowo ważnych dla niej przepraw przez Dniepr.

Page 187: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 187/328

16 sierpnia dowiedzieliśmy się, że dowódca Kierunku Południowo-Zachodniego, S. Budionny, zwróciłsię do Naczelnego Dowództwa o wyrażenie zgody na wycofanie 5 armii i 27 korpusu na lewy brzegDniepru. Swą prośbę Budionny uzasadniał następująco:

„Ponieważ Kwatera Główna postanowiła nie przeprowadzać z tego rejonu (z rejonu Owrucza - I.B.)

operacji zaczepnej, jego obrona traci sens i w nierównych walkach osłabia nasze wojska. Będzie dlanas dogodniej wycofać prawe skrzydło Frontu Południowo-Zachodniego (5 armię i 27 korpuspiechoty) na wschód, za Dniepr. Odwrót prawego skrzydła narzuca się jeszcze dlatego, że sąsiedniFront Centralny, zgodnie z posiadanymi przez nas danymi, toczy walki na przedpolu rubieży Briańsk-Unecza. Im szybciej utworzymy odwody za prawym skrzydłem Frontu Południowo-Zachodniego, tymlepsze będzie nasze położenie. Równocześnie odwody są niezbędne do obrony Kijowa. Siły, któreznajdują się w umocnionym rejonie, są absolutnie niewystarczające. A tymczasem w związku z naszym odwrotem za Dniepr nieprzyjaciel uzyskał możność podciągnięcia świeżych sił do uderzeniana Kijowski Rejon Umocniony. Jeśli Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa zezwoli na odejścienaszej 5 armii i 27 korpusu piechoty za rz. Dniepr, to można będzie wycofać do odwodu 2-3 dywizjepiechoty i przystąpić do przeformowania siedmiu dywizji pancernych i zmotoryzowanych. Umożliwito wyciągnięcie do odwodu jeszcze paru dywizji piechoty“.

Kwatera Główna szybko wyraziła zgodę, a po dwóch dniach postawiła Frontowi Południowo -Zachodniemu zadanie trwałej obrony pozycji na lewym brzegu Dniepru od miasteczka Łojew (napółnoc od Kijowa) do miejscowości Pierewołocznaja (na południowy wschód od Krzemieńczuka). W związku ze skróceniem się linii obrony nasz Front mógł teraz wycofać do odwodu co najmniejosiem dywizji piechoty. Teg o samego dnia, to jest 19 sierpnia, Rada Wojenna Frontu podpisaładyrektywę operacyjną dotyczącą odwrotu 5 armii i 27 korpusu piechoty.

Odwrót rozkazano przeprowadzić w napiętym terminie. Rozpoczynając go w nocy na 20 sierpnia, 5armia miała już od rana 25 sierpnia zająć pozycję obronną na północ od Kijowa, od miasteczka Łojewdo Głybowa. Przesunięcia pozwolono wykonywać tylko w nocy. Pięć nocy - pięć przemarszów.

Ponieważ 27 korpus piechoty miał do przebycia krótszą odległość, otrzymał rozkaz, by w pierwszychtrzech dniach odwrotu oddziałów generała Potapowa utrzymywał zajmowaną pozycję, ubezpieczając w ten sposób ich lewe skrzydło. Przesunięcia mógł korpus rozpocząć dopiero po zapadnięciu zmroku22 sierpnia. Z chwilą odejścia tego korpusu na lewy brzeg Dniepru zamierzano jego 28 dywizjępiechoty użyć do wzmocnienia załogi Kijowskiego Rejonu Umocnionego, a brygadypowietrznodesantowe 2 i 3 korpusu powietrznodesantowego wyciągnąć do odwodu Frontu.

Tak ten manewr był pomyślany. Prześledzimy teraz, jak został zrealizowany.

Oddziały 5 armii, znajdujące się w ścisłej styczności bojowej z przeważającymi siłami nieprzyjaciela,musiały niepostrzeżenie oderwać się od nich, by bez przeszkód odejść za Dniepr. Ku chwale generałaPotapowa i jego sztabu należy stwierdzić, że potrafili dobrze zorganizować tę akcję. Dowództwoniemieckie nie zdołało przeszkodzić odwrotowi armii. Philippi musiał przyznać: „Jak poprzednio, taarmia przeciwnika potrafiła, wzmagając opór z frontu, wprowadzić w błąd dowództwo działającychprzeciw n iej niemieckich związków taktycznych i ukryć przygotowania do odwrotu, by następnienieoczekiwanie wycofać się na całym froncie“.

Gdy rozpoznanie niemieckie ujawniło rozpoczęty odwrót dywizji radzieckich z rejonu Korostenia,Niemcy w celu przecięcia im dróg odwrotu podjęli zaciekłe ataki wzdłuż rzeki Teterew, leczlewoskrzydłowe oddziały radzieckie, w tym pododdziały 4 dywizji NKWD, pomyślnie odparły te

uderzenia.

Page 188: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 188/328

Nieprzyjacielowi nie udało się przeciąć wydłużonych dróg odwrotu 5 armii radzieckiej.

Zupełnie inaczej miała się rzecz z 27 korpusem piechoty. Generał P. Artiomienko i jego sztab źlezorganizowali odwrót swych oddziałów. Wyraźnie nie docenili oni realnych możliwości przeciwnikaprzeszkodzenia w przeprowadzeniu tego poważnego i skomplikowanego manew ru. Niestety, także

sztab Frontu nie przewidział tego zagrożenia. Dowódca 6 armii niemieckiej niezwłocznie wykorzystałnaszą pomyłkę. Dowiedziawszy się od swego rozpoznania o rozpoczętym przesuwaniu się oddziałówradzieckich, nie odznaczającym się ani skrytością, ani sprawnością, rozkazał dowódcy 11 dywizjipancernej, generałowi Stapfowi, uprzedzić je w wyjściu na Dniepr. Silna i ruchliwa grupa Stapfaruszyła szybko jedyną szosą na prawym skrzydle korpusu. Generał Artiomienko dla jakichś powodówpolecił osłaniać tę drogę nie 28 dywizji piechoty górskiej pułkownika K. Nowika, która opierała sięswym prawym skrzydłem na tej ważnej linii komunikacyjnej, lecz 171 dywizji piechoty generała A.Budychy, znajdującej się bliżej Kijowa. Podczas gdy wyznaczony przez generała Budychę ruchliwyoddział w składzie pułku piechoty i jednego dywizjonu 357 pułku artylerii lekkiej przedzierał się przezzapchany jednostkami tyłowymi lesisto-błotnisty teren, niemieckie czołgi zdążyły już daleko posunąćsię szosą, która prowadziła do jedynej w tym rejonie przeprawy mostowej przez Dniepr pod wsiąOkuninowo.

Na drodze czołgów niemieckich zdążył rozwinąć się tylko 2 dywizjon 357 pułku artylerii lekkiej.Niemcy natknęli się na jego baterie w rejonie wsi Iwankow. Jedną z baterii zaatakow ało okołodziesięciu czołgów. Dwa z nich artylerzyści zdążyli zniszczyć, ale i sami prawie wszyscy zginęli w huraganowym ogniu, skierowanym na nich przez Niemców. Tylko przy ostatnim dziale,zamaskowanym w opłotkach, pozostał jeden jedyny artylerzysta. Gdy czołgi się zbliżyły, działo ożyło.Dwa nieprzyjacielskie wozy bojowe się zapaliły. Pozostałe zatrzymały się i otworzyły huraganowyogień. W tym czasie grupa niemieckich fizylierów obeszła działo. Jeszcze można było się wycofać, aleartylerzysta tego nie u czynił. Gdy nieprzyjacielskie czołgi znów ruszyły naprzód, uszkodził trzeci wóz.

Z tyłu za działem płonęła chata. Iskry sypały się na artylerzystę i parzyły go. Ten jednak strzelał nadal. I oto jeszcze jeden czołg zaczął dymić. Po chwili działo zamilkło- zabrakło pocisków. Niemcy rzucili sięna nie. Artylerzysta wstał, pogroził im pięścią i chwiejąc się - był ranny - skierował się do płonącejchaty. Przekładał śmierć nad niewolę. Gdy nadciągnęły oddziały radzieckie, na miejscu niedawnejwalki znalazły przypadkowo ocalałego rannego żołnierza. Od niego dowiedziano się, co zaszło. Podałnawet nazwisko celowniczego, który sam jeden radził sobie przy dziale. Pozostało mi w pamięci -nazywał się Brigada. Niestety, niczego więcej o tym bohaterze nie mogłem się dowiedzieć.

Porzekadło ludowe mówi: „Kto ma serce ze stali, ten może mieć rynsztunek z drewna“. Sławnyartylerzysta rzeczywiście miał serce ze stali, a ściślej, serce radzieckiego patrioty. Takich ludzi możezłamać tylko śmierć.

Tymczasem czołgi niemieckie mknęły szosą. Pod Gornostaj polem, przy moście przez rzekę Teterew,nawiązał z nimi walkę niewielki oddział wojsk ochrony pogranicza, którym dowodził lejtenant SiergiejUglarenko. Garstka żołnierzy przez kilka godzin powstrzymywała nieprzyjaciela. Dopiero nad ranemNiemcy zdołali posunąć się dalej. Po południu, zgniótłszy nieliczne pododdziały 4 dywizji NKWD,podeszli do Okuninowa. O godzinie 18.00 drogowy most na Dnieprze znalazł się w rękachnieprzyjaciela.

Dowiedziawszy się o tym, nawet Kirponos stracił właściwy mu spokój i gniewnie bił pięścią w leżącąna stole mapę:

- Jak można było dopuścić do czegoś takiego!

Page 189: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 189/328

Szef sztabu Frontu zameldował, że łączność ze sztabem 27 korpusu została zerwana. Czyni sięwszystko, by nawiązać bezpośrednią łączność z dywizjami i przeprawić je na lewy brzeg Dniepru napółnoc od Kijowa. Dowódcy wojsk inżynieryjnych, generałowi Iljinowi-Mitkiewiczowi, wydano rozkazprzerzucenia na południe od Okuninowa, gdzie nadciągają związki taktyczne

27 korpusu piechoty, wszystkie znajdujące się pod ręką środki pływające Dnieprowskiej RzecznejŻeglugi Parowej. Przeciwko przeprawiającym się przez Dniepr niemieckim czołgom skierowano nasamochodach dwa bataliony saperów, zaopatrzone w miny przeciwpancerne.

Kirponos z aprobatą kiwnął głową:

- To d obrze. Wy, Wasiliju Iwanowiczu, weźcie pod swą osobistą kontrolę przeprawy dwudziestegosiódmego korpusu. Trzeba też niezwłocznie podjąć kroki w celu zniszczenia mostu pod Okuninowemi zlikwidowania zdobytego przez przeciwnika przyczółka. I jeszcze jedno: niezwłocznie organizowaćobronę na Desnie koło miejscowości Oster. Co możemy tam przeznaczyć?

Tupikow powiedział, że w pobliżu znajduje się kompania piechoty morskiej oraz 212 brygada

powietrzno-desantowa i bateria przeciwlotnicza z dywizji Mażyrina.

Kirponos przyznał, że tego jest za mało i polecił niezwłocznie przerzucić tam część sił z innychodcinków, w tym również z Kijowskiego Rejonu Umocnionego, a w pierwszym rzędzie z 41 dywizjigenerała G. Mikuszewa i z korpusów powietrznodesantowych. Do rejonu Okuninowa zaśpostanowiono posłać rozgarniętego oficera ze sztabu Frontu, by zorientował się w sytuacjii dokładnie dowiedział, co tam zaszło.

- I nie zwlekajcie, Wasiliju Iwanowiczu - Kirponos niecierpliwie machnął ręką - idźcie wydać rozkazy.

Co zaszło na przeprawie pod Okuninowem?

Wysłany tam szef sztabu obrony przeciwlotniczej Frontu, major W. Pieńkowski, powrócił zasępiony i dosłownie postarzały. Oto, co opowiedział.

Mostu strzegły dwa dywizjony artylerii przeciwlotniczej i niewielki pododdział z 4 dywizji NKWD F.Mażyrina. W nocy poprzedzającej wdarcie się niemieckich czołgów dowódca 37 armii dla jakichśpowodów zabrał i przerzucił na inny odcinek jeden z dywizjonów artylerii przeciwlotniczej. Na obubrzegach rzeki przy moście siłami miejscowej ludności zbudowano solidne urządzenia obronne - kilkadrewnianych schronów bojowych, połączonych rowami łączącymi, i okopy strzeleckie. Urządzenia tebyły jednak nie obsadzone - pododdziały, które miały je zająć, nie nadeszły. Nie było tam też ani jednego działa przeciwpancernego.

Do tego stopnia nie pomyślano o niczym, że gdy pod wieczór 23 sierpnia przy moście pokazały sięniemieckie czołgi, artyleria przeciwlotnicza otworzyła do nich ogień... szrapnelami. Okazało się, żedowódca dywizjonu nie zatroszczył się nawet o to, by w bateriach były pociski nadające się dostrzelania do tego rodzaju celów. Czołgi, którym szrapnele nie wyrządziły żadnej szkody, zmiażdżyłybaterie na prawym brzegu rzeki i popędziły na most. Na ich spotkanie rzuciła się garstkaartylerzystów z plutonu dowodzenia. Za pomocą butelek z płynem zapalającym podpalili oni dwawozy bojowe i zginęli pod gąsienicami pozostałych.

W wyniku fatalnego zbiegu okoliczności mostu nie udało się wysadzić, choć wszystko było zawczasuprzygotowane. Dowódca pododdziału saperów miał bezpośrednią łączność telefoniczną i telegraficzną ze sztabem Frontu. Gdy pokazały się niemieckie czołgi, wezwał mnie do telefonu, ale

ledwo zaczął meldować, linia została zerwana. Prawie natychmiast udało mi się połączyć z nimtelegraficznie. I tym razem jednak, zanim telegrafista zdążył wystukać rozkaz wysadzenia mostu, linia

Page 190: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 190/328

nagle została uszkodzona. Tak więc most nie został zerwany. Oto kiedy szczególnie wyraźnie zdałemsobie sprawę, jak wielkie znaczenie ma zdolność oficera do wykazania inicjatywy i śmiałego podjęciamądrej decyzji, odpowiadającej wytworzonej sytuacji...

Wysłane z rejonu miejscowości Browary odwodowe bataliony saperów, szybko wyjechały do miasta

Oster, przeprawiły się przez Desnę i zdążyły wysadzić wszystkie mosty w międzyrzeczu Dniepru iDesny oraz zaminować drogę z Okuninowa na Oster. Tym sposobem zatrzymały one na pewien czasdalsze posuwanie się niemieckiej kolumny pancernej.

Od razu też podjęte zostały kroki, mające na celu zniszczenie mostu w Okuninowie. Pierwsi próbowaliuczynić to lotnicy i marynarze flotylli wojennej. W nocy okręty ruszyły szybko ku mostowi, lecz zostałyodparte gęstym ogniem artylerii. Wtedy marynarze uciekli się do podstępu - zaczęli wypuszczać z nurtem pływające miny. Gdyby choć jedna z nich do tknęła podpory, most by runął. Niemcy jednakprzewidzieli to niebezpieczeństwo. Obserwowali rzekę i w porę wyławiali płynące miny.

Jeszcze wcześniej od okrętów przedarły się do mostu radzieckie samoloty. Ale jak tu z dużejwysokości trafić w cienką nitkę mostu! Wielu lotników, nie licząc się z niebezpieczeństwem,przelatywało tuż nad celem, ale ani jedna bomba nie trafiła...

Lejtenant Siergiej Kołybin właśnie powrócił na lotnisko, gdy wezwał go dowódca dywizji lotniczej.Generał powiedział mu, że most dotychczas nie został wysadzony.

- Powierzam wam to zadanie. Czy rozumiecie jego wagę?

- Rozumiem dobrze, towarzyszu generale.

Dwa samoloty wzniosły się w powietrze i wzięły kurs na Okuninowo. Prowadzącym był Kołybin. Zanim leciał młodszy lejtenant Wasilij Ole jnik.

Po przebiciu się przez zaporę ogniową Kołybin do maksimum obniżył samolot i przeleciał tuż nadmostem. Obie bomby trafiły w cel. Stalowe kratownice runęły w rzekę.

Naoczni świadkowie opowiadali, że właśnie w tej chwili Ił się zapalił. Płonący samolot, nie skręcając,leciał prosto nad szosą, a następnie werżnął się w kolumnę nieprzyjacielskich wozów.

(Jakże się ucieszyłem, gdy niedawno usłyszałem, że ten sławny lotnik, którego uważaliśmy zastraconego, jakimś cudem pozostał przy życiu!)

W dniu zdobycia przez Niemców mostu w Okuninowie, wykonując polecenie generała Kirponosa,zatelefonowałem do dowódcy 37 armii i przekazałem mu kategoryczny rozkaz dowódcy Frontu, byzdecydowanymi działaniami możliwie najszybciej zniszczono przeprawione oddziały nieprzyjacielai nie pozwolono im umocnić się na brzegu Dniepru.

Dowódca armii zapewnił, że wykona postawione zadanie. Jednakże nieznaczne siły, jakie skierował naprzyczółek, nie mogły przywrócić położenia. A kiedy pod naciskiem sztabu Frontu przystąpił dobardzie j zdecydowanych działań, właściwa chwila już minęła.

Niestety, dowódca 5 armii generał Potapow początkowo nie mógł poświęcić należytej uwagilikwidacji nieprzyjacielskiego przyczółka- w tym czasie bowiem wycofywał swe oddziały za Dniepr, cobyło zadaniem skomplikowanym.

Teraz podejmowaliśmy wszelkie kroki, by wykurzyć Niemców z lewego brzegu. Do tego celu użyto

niemało sił i środków obu armii oraz większość lotnictwa Frontu. Niekiedy wydawało się, że wszystko,co żyje, zostało zmiecione z przyczółka. Wystarczało jednak, by radzieckie pododdziały ruszyły do

Page 191: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 191/328

ataku, a witał je gęsty ogień. Radzieckim żołnierzom przegradzały drogę nieprzebyte błota, hitlerowcyzaś ukrywali się w gęstych zagajnikach.

Dotychczas było to nasze jedyne niepowodzenie w bitwie nad Dnieprem. Na ogromnej przestrzeniśrodkowego biegu rzeki wojska radzieckie mocno trzymały jej wschodni brzeg i tylko pod

Okuninowem powoli rósł niebezpieczny guz. Było to poważne zagrożenie w tej niezwykle trudnejsytuacji, jaka zaczęła się wytwarzać pod koniec sierpnia. Strategiczne położenie Frontu Południowo-Zachodniego coraz bardziej się pogarszało. Pomimo odwrotu 5 armii, jej prawe skrzydło było nadalodsłonięte - wojska niemieckiej Grupy Armii „Środek“ posunęły się daleko na wschód. W raziedokonania prz ez nie zwrotu na południe - a liczne oznaki wskazywały na to, że Niemcy się do tegoprzygotowują - mogły wyjść na głębokie tyły Frontu Południowo-Zachodniego.

Groźba stawała się coraz, wyraźniejsza również na południowym skrzydle. Siły główne niemieckiejGrupy Armii „Południe“ - 17 armia i 1 armia pancerna - rozwinęły się wzdłuż zachodniego brzeguDniepru aż do Dniepropietrowska intensywnie przygotowując się do forsowania rzeki.

W centrum Frontu, na wybrzuszeniu ogromnego łuku Dniepru, wojska radzieckie wytrwaleutrzymywały na jego zachodnim brzegu wyjściowy obszar operacyjny, którego centrum stanowiłastolica Ukrainy radzieckiej. Choć po pomyślnym odparciu nieprzyjacielskiego szturmu generalnegopołożenie w tym rejonie się ustabilizowało, dowództwo Frontu nie mogło zdecydować się naosłabienie obrony Kijowa, tym bardziej po opanowaniu przez Niemców przeprawy pod Okuninowem,położonej stosunkowo niedaleko od ukraińskiej stolicy.

Biorąc pod uwagę wytworzoną sytuację operacyjno -strategiczną, Rada Wojenna Frontu postanowiłaprzenieść stanowisko dowodzenia do miejscowości Priłuki, by znaleźć się bliżej odcinków, gdzie w najbliższej przyszłości oczekiwano rozwinięcia się decydujących wydarzeń.

Mnie z grupą oficerów kazano pozostać w Browarach dopóty, dopóki pierwszy rzut dowództwaFrontu nie przybędzie na nowe miejsce. Przed odjazdem szef sztabu polecił mi, bym bacznie śledziłprzebieg walk, mających na celu zlikwidowanie przyczółka pod Okuninowem.

Jednakże właściwy moment już minął. Nieprzyjaciel umocnił się i zgro madził siły. Trzeba byłoniezwłocznie podjąć kroki w celu wzmocnienia obrony Kijowa nie tylko od południa i zachodu, lecztakże i od północy.

Guderian skręca na południe

Coraz większy niepokój wywoływały w nas wydarzenia na prawym skrzydle naszego Frontu . Głębokowklinowując się na wschód, oddziały niemieckiej Grupy Armii „Środek“ osiągnęły Starodub i Poczep.

Jak się później wyjaśniło, w sierpniu w kwaterze głównej Hitlera toczyły się długotrwałe dyskusje, na jakim kierunku strategicznym skupić główny wysiłek. Większość wybitniejszych generałówniemieckich wypowiadała się za szybkim natarciem na Moskwę. Hitler jednak nie mógł się na tozdecydować do chwili wyniku bitwy o Kijów, o Ukrainę. Domagał się on, by „za wszelką cenęwykonano uderzenie na 5 armię oraz na działające na zachód i wschód od Kijowa związki taktycznearmii radzieckich i by je zniszczono, zanim zdążą wycofać się na przygotowaną z tyłu pozycjęobronną“. Dalej Hitler wyjaśniał: „Kontrargument, że w wyniku tego stracimy czas i natarcie na

Mosk wę będzie podjęte zbyt późno lub że pancerne związki taktyczne ze względów technicznych niebędą wtedy w stanie wykonać zadania, jest nieprzekonywający. Po zniszczeniu bowiem wojsk

Page 192: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 192/328

rosyjskich, stale zagrażających prawemu skrzydłu Grupy Armii „Środek“, przeprowadzenie natarcia naMoskwę będzie nie trudniejsze, lecz łatwiejsze“.

Dowództwo radzieckie w porę przeniknęło zamiary nieprzyjaciela. Już 19 sierpnia G. Żukow, który w tym okresie stał na czele wojsk Frontu Odwodowego, wysłał do Naczelnego Dowódcy następujący

telegram: „Przeciwnik, przekonawszy się o ześrodkowaniu poważnych naszych sił na drogach doMoskwy, mając na swych skrzydłach Front Centralny i zgrupowanie naszych wojsk w rejonie WielkichŁuków, chwilowo zrezygnował z uderzenia na Moskwę i, przeszedłszy do aktywnej obrony przeciwkoFrontowi Zachodniemu i Odwodowemu, wszystkie swe szybkie i pancerne oddziały uderzeniowerzucił przeciwko Frontowi Centralnemu, Południowo-Zachodniemu i Południowemu.

Przypuszczalny zamiar przeciwnika: pobić Front Centralny i, wyszedłszy w rejon Czernihów-Konotop-Priłuki, uderzeniem na tyły pobić również armie Frontu Południowo-Zachodniego. Po czym -skierować główne uderzenie na Moskwę, obchodząc lasy briańskie, i uderzenie na ZagłębieDonieckie...

W celu przeciwstawieni a się przeciwnikowi oraz niedopuszczenia do pobicia Frontu Centralnego i dowyjścia przeciwnika na tyły Frontu Południowo-Zachodniego, uważam za swój obowiązek przedstawićswe poglądy i zameldować, że niezbędne jest możliwie najszybsze zebranie silnego zgrupowaniaw rejonie Głuchów-Czernihów-Konotop. Rzut osłony ześrodkowania wysunąć zaraz na rz. Desnę.

Do zgrupowania tego należy włączyć:

1. Do 1000 czołgów, które trzeba zgromadzić, biorąc je z korpusów zmechanizowanychZakaukaskiego Okręgu Wojskowego, z rezer wy czołgów Naczelnego Dowództwa, a następnie jakieś 300 czołgów z Dalekiego Wschodu.

2. Do 10 dywizji piechoty.3. 3-4 dywizji kawalerii.4. 400 - 500 samolotów wziętych z Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego, z lotnictwa Marynarki

Wojennej i z lotnictwa Moskiewskiej Strefy Obrony Przeciwlotniczej.

Jeśli przyjąć aktywniejszy sposób przeciwdziałania tej bardzo niebezpiecznej akcji przeciwnika, całeproponowane zgrupowanie należy niezwłocznie zebrać w rejonie Briańska, skąd też wykonaćuderzenie na skrzydło przeciwnika...“

Odpowiedź nastąpiła niezwłocznie:

„Wasze poglądy co do prawdopodobnego posuwania się Niemców w kierunku Czernihów-Konotop--Priłuki uważamy za słuszne. Posuwanie się Niemców w tym kierunku będzie oznaczało obejście

naszego zgrupowania kijowskiego wschodnim brzegiem Dniepru i okrążenie naszej 3 i 21 armii. Jakwiemy, jedna kolumna nieprzyjacielska już przecięła Uneczę i wyszła na Starodub. W przewidywaniutakiego niepożądanego przypadku i w celu zapobieżenia mu utworzono Front Briański poddowództwem Jeremienki. Podejmuje się również inne kroki, o których zawiadomimy oddzielnie.Mamy nadzieję położyć kres posuwaniu się Niemców. Stalin. Szaposznikow“.

Naczelny Dowódca, pokładając duże nadzieje w dopiero co utworzonym Froncie Briańskim,postanowił maksymalnie go wzmocnić, by mógł on szybko pobić głęboko wklinowaną w kierunkupołudniowo-wschodnim 2 grupę pancerną Guderiana. 24 sierpnia Stalin W rozmowie bezpośredniąlinią zapytał dowódcę Frontu generała Jeremienkę: „...Czy nie należałoby rozwiązać FrontuCentraln ego, 3 armii połączyć z 21 armią i oddać do waszej dyspozycji jako połączoną 21 armię?...

Jeśli wy obiecujecie pobić łajdaka Guderiana, to my możemy posłać (Frontowi Briańskiemu- I.B.) jeszcze kilka pułków lotnictwa i kilka baterii rakietowych. Co wy na t o?“

Page 193: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 193/328

Odpowiedź Andrieja Iwanowicza była w jego stylu - stanowcza i zdecydowana: „Moje zdanie co dorozwiązania Frontu Centralnego jest takie: w związku z tym, że chcę pobić Guderiana i niewątpliwiepobiję, trzeba dobrze zabezpieczyć kierunek południowy, a t o znaczy solidnie współdziałać z grupąuderzeniową, która będzie działała z rejonu Briańska. Dlatego też proszę 21 armię, połączoną z 3armią, podporządkować mi...“

Kwatera Główna niezwłocznie oddała A. Jeremience obie armie Frontu Centralnego - łącząc wszystkieich siły, tak jak prosił, w jedną 21 armię - a także część swych szczupłych odwodów.

Dowództwo radzieckie podjęło również kroki mające na celu zapewnienie otwartemu prawemuskrzydłu Frontu Południowo-Zachodniego jakiejś osłony z kierunków Konotopu i Bachmacza, dokądkierowały się wojska Guderiana. Od nas zażądano niezwłocznego sformowania z niezmiernieograniczonych sił i środków Frontu nowej, 40 armii.

Dowódcą tej armii mianowano generała majora Kuźmę Piotrowicza Podłasa. Wszyscy dobrze goznaliśmy. Byłego inspektora piechoty okręgu już od pierwszych dni wojny można było zobaczyć naróżnych, zwykle najbardziej krytycznych odcinkach walki, wykonywającego z właściwym muspokojem odpowiedzialne polecenia dowództwa Frontu. Kiedyś nawet musiał dorywczozorganizować grupę wojsk i objąć nad nią dowództwo. Był to wypróbowany w bojach generał i gdyKwatera Główna rozkazała niezwłocznie sformować nową armię, Kirponos, który głęboko szanowałPodłasa, powiedział mu:

- No, Kuźmo Piotrowiczu, kolej teraz na ciebie. Bierz armię, godniejszego kandydata nie widzę. -Przypomniawszy jednak sobie, że armia na razie istnieje tylko na papierze, poprawił się: - Raczejformuj armię możliwie najszybciej. Czas nagli.

Armię tworzono w pośpiechu. Z początku w jej skład weszły 135 i 293 dywizja piechoty, 10 dywizjapancerna i 2 korpus powietrznodesantowy. 135 dywizja piechoty jest już Czytelnikowi znana -walczyła nieustannie od samej granicy i nietrudno wyobrazić sobie, w jakim stanie się znajdowała,gdy ją oddawano z 5 armii Podłas owi. 293 dywizję piechoty dopiero organizowano z przybywającychna Front uzupełnień. Dywizja pancerna, której trzon został, wycofany z walki w lipcu, zdążyła do tegoczasu otrzymać tylko kilkadziesiąt wozów bojowych. No, a o brygadach powietrznodesantowychCzytelnik wie - brały udział w zaciętych walkach pod Kijowem, gdzie też poniosły niemałe straty.

Ze środków wzmocnienia 40 armia dysponowała tylko kilkudziesięcioma działami 5 brygady artyleriiprzeciwpancernej.

28 sierpnia generał Podłas mógł zameldować dowództwu Frontu, że już dysponuje pewną realną siłą.Tego samego dnia postawiono mu zadanie: Niezwłocznie zamknąć drogę oddziałom Guderiana,zajmując pozycję obronną na północ od Konotopu i Bachmacza na linii Szostka-Korop- Małoje Ustje i dalej wzdłuż rzeki Desna do Stiepanowki.

W związku z tym, że włączone do składu nowej armii związki taktyczne ściągano z różnych odcinkówfrontu, przybywały one do wyznaczonych rejonów w różnym czasie i musiały od razu wkraczać dowalki z dywizjami pancernymi i zmotoryzo wanymi Guderiana, które przedarły się do Desny.

Pod koniec sierpnia na 125-kilometrowym froncie, od Szo stki do Wołowina (na południe odmiejscowości Miena), znalazły się dwie dywizje piechoty- 293 i 135. Zajmowały one stanowiskaobronne w walce z nacieraj ącym nieprzyjacielem. W szczególnie trudnej sytuacji znalazła się 293dywizja - nieprzyjaciel bowiem, wykorzystując wyłom, utworzony na styku między 40 armią i 13 armią

Frontu Briańskiego, obszedł prawe jej skrzydło i od wschodu uderzył na jej tyły. Trzeba oddaćsprawiedliwość pułkownikowi P. Łagutinowi i jego podwładnym. Nieostrzelani żołnierze wykazali

Page 194: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 194/328

zdumiewającą wytrwałość. Ani rajdy niemieckich czołgów na tyłach dywizji, ani „psychiczne“ atakiniemieckich fizylierów- nic nie mog ło ich z łama ć. Genera ł Pod łas wys łał na pomoc oddzia łomŁagutina przyby łe jednostki 2 korpusu powietrznodesantowego i 10 dywizji pancernej. I nieprzyjacielazatrzymano, a na wielu odcinkach nawet odrzucono. Bardzo dopomógł w tym wzmożony napórzwiązków taktycznych Frontu Briańskiego na Nowogród Siewierski. Ofiarne ataki oddziałów

południowego skrzydła naszego sąsiada niewątpliwie ułatwiły nieco sytuację 40 armii.

Pomyślnie rozpoczęte natarcie Frontu Briańskiego tak przeraziło Guderiana, że nie krępował sięzwrócić o pomoc do dow ództwa Grupy Armii „Środek“, które też pospieszyło podrzucić mu nowepancerne i zmotoryzowane związki taktyczne.

Krótko mówiąc, sprawiedliwość wymaga, by przyznać, że swymi zdecydowanymi natarciami oddziałyFrontu Briańskiego uczyniły dużo dla swego południowego sąsiada. Niemniej jednak w ostatecznymwyniku nie osiągnęły wytkniętego im głównego celu - nie zatrzymały posuwania się grupy pancernejGuderiana.

2 września radziecka Kwatera Główna ponownie z całą kategorycznością wydała A. Jeremiencenastępujący rozkaz: „Guderian z całą swą grupą ma być rozbity doszczętnie. Dopóki to nie nastąpi,wszystkie Wasze zapewnienia o sukcesach nie mają żadnej wartości. Czekamy na Wasz meldunek o rozgromieniu grupy Guderiana“.

Dalszy bieg wydarzeń wykazał, że radziecka Kwatera Główna przeceniła możliwości FrontuBriańskiego.

Niepomyślna sytuacja wytwarzała się w pasie dopiero co oddanej do składu Frontu Briańskiego 21armii. Luka pomiędzy nią i siłami głównymi Frontu stale się powiększała. Nieprzyjaciel wypierał jejoddziały coraz dalej na południowy wschód. W lukę tę rzuciły się prawoskrzydłowe związki taktyczne2 armii niemieckiej. Posuwały się one na Czernihów, zagrażając tyłom dywizji 5 armii FrontuPołudniowo-Zachodniego, zajmującym pozycje obronne wzdłuż wschodniego brzegu Dniepru odŁojewa do przyczółka pod Okuninowem. Rada Wojenna Frontu zażądała od Potapowa podjęcianiezwłocznych kroków w celu niedopuszczenia nieprzyjaciela do Czernihowa. Polecono mu zagiąćprawe skrzydło 31 korpusu piechoty od Dniepru na wschód, a n a północ od Czernihowa wysunąć 15korpus piechoty.

Tymczasem od Potapowa nadchodziły niepokojące meldunki. Aby mu pomóc, Rada Wojenna Frontupostanowiła niezwłocznie wysłać do 5 armii M. Burmistenkę i autora niniejszej książki z niewielkągrupą oficerów sztabu.

Nasze samochody przejechały Nieżyn i Kulikowkę. Wczesnym rankiem 31 sierpnia znaleźliśmy się przymoście przez Desnę na południe od Czernihowa. Oczekiwał nas tam przedstawiciel sztabu armii. Nad.miastem unosiły się kłęby czarnego dymu. Wyjaśniono nam, że nieprzyjaciel ustawicznie bombardujeCzernihów. Głównym celem tych nalotów jest uniemożliwienie podejścia do linii frontu radzieckichposiłków z południowego brzegu Desny.

Nie zdążyliśmy jeszcze dotrzeć do centralnej części miasta, gdy w powietrzu po jawiły się grupy„Junkersów“ w towarzystwie myśliwców. Samoloty niemieckie nurkowały, zrzucając bomby nadzielnice mieszkaniowe. Waliły się i płonęły domy. Wkrótce jednak niemieckich barbarzyńcówdosięgła zasłużona kara. Nadciągające z wierkijewskiego lotn iska radzieckie myśliwce odważniewłączyły się do walki. Wielu niemieckich lotników znalazło swój niesławny koniec na czernihowskiejziemi.

Page 195: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 195/328

Wydostawszy się poza miasto, drogą polną dotarliśmy do leśnego masywu, w głębi któregorozmieścił się sztab armii. Generał Potapow oczekiwał nas.

Burmistenko wysłuchał wypowiedzianej z przejęciem relacji dowódcy armii. Armia ma trudności. Jejoddziały, rozciągnięte na przestrzeni 150 kilometrów, na lewym skrzydle czynią wielkie wysiłki, by

zlikwidować przyczółek pod Okuninowem, a na północy z trudem powstrzymują czterynieprzyjacielskie dywizje, prące na Czernihów. Niemcy znajdują się obecnie w odległości 15kilometrów od miasta. W tym rejonie przeciwstawiają się im tylko osłabione walkami dwie dywizje-62 i 200 dywizja piechoty 15 korpusu piechoty. Na pomoc im podchodzą dwa pułki 45 dywizjipiechoty, które dowódca armii wycofał z odcinka obrony na Dnieprze, i 204 brygadapowietrznodesantowa. Gdy tylko oddziały te zbliżą się do linii frontu na północ od Czernihowa, 15korpus piechoty przejdzie do natarcia, by odrzucić nieprzyjaciela od miasta. Gdyby tak dodać muczołgów i wesprzeć lotnictwem Frontu...

- Widzicie więc, Michaile Iwanowiczu- zauważył Burmistenko -- nie jest znów tak źle u was.

Następnie członek Rady Wojennej Frontu poinformował dowódcę armii, że z rejonu Sum do 5 armiizaczęły już przybywać uzupełnienia i że po powrocie do sztabu Frontu poprosi on generała Kirponosa o wzmocnienie armii lotnictwem bombowym i szturmowym Frontu. - Niestety, podrzucić czołgów niemożemy, w odwodzie ich nie ma.

Razem z dowódcą armii powróciliśmy do Czernihowa, na którego południowo-wschodnim skrajumieścił się sztab 15 korpusu piechoty. Nad miastem nie ustawały walki powietrzne. Na naszychoczach kilka niemieckich bombowców przedarło się ku stacji kolejowej. Bomby spadały niedalekotransportów, z których wyładowywały się pierwsze kompanie marszowe, przybyłe z Sum.

Na stanowisku dowodzenia korpusu powitał nas pułkownik Michaił Iljicz Błank. To właśnie onwyprowadził z okrążenia oddziały 87 dywizji piechoty, która bohatersko walczyła na granicy. Błankamianowano teraz dowódcą 15 korpusu piechoty (poprzedni dowódca generał major I. Fiediuninskizostał dowódcą 32 armii Frontu Zachodniego).

Michaił Iljicz zawsze wyróżniał się energią i optymizmem. Także teraz jego meldunek, składanyczłonkowi Rady Wojennej Frontu, był przeniknięty głębokim przekonaniem, że korpus obroniCzernihów.

Burmistenko zapytał o nastroje ludzi, o to, jak organizuje się pracę wychowawczą, czy jest dośćamunicji, jak wygląda sprawa wyżywienia składu osobowego w warunkach bojowych. Zainteresowałsię także, czy w porę jest udzielana pomoc lekarska rannym i czy udaje się szybko ewakuować ich z pola walki. Z właściwą mu delikatnością i troskliwością członek Rady Wojennej Frontu starał sięwniknąć we wszystkie strony życia i działalności bojowej korpusu. Jego rady były rzeczowe i konkretne.

Wkrótce powróciliśmy do Priłuk. Burmistenko szczegółowo poinformował Radę Wojenną Frontu o sytuacji w rejonie Czernihowa i o podjętych krokach. Wszystkie obietnice, które dał dowódcy armii,generałowi Potapowowi, zostały niezwłocznie spełnione.

W pierwszych dniach września przybyło nam kłopotów w związku z dalszym odwrotem 21 armiiFrontu Briańskiego. Pod naporem nieprzyjaciela znalazła się ona na styku armii Potapowa i Podłasa.

Wszyscy, którzy cokolwiek orientują się w sztuce operacyjnej, wiedzą, jak trudno jest w warunkachbojowych zorganizować współdziałanie przyległych skrzydeł armii nawet w ramach tego samego

Page 196: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 196/328

Frontu. Kiedy zaś w jedny m pasie znajdują się armie podporządkowane różnym Frontom, sprawawielokrotnie się komplikuje.

Na domiar złego dowódca 21 armii, generał W. Kuzniecow, nie zatroszczył się od razu o nawiązanieścisłej łączności ze swymi nowymi sąsiadami- 5 i 40 armią - i poinformowanie ich dowódców o swych

planach. Nieuzgodnienie działań sąsiadujących z sobą oddziałów różnych armii osłabiało ich wysiłki, z czego korzystał nieprzyjaciel.

Wreszcie wieczorem 6 września marszałek Szaposznikow zawiadomił nas, że Kwatera Głównapostanowiła podporządkować 21 armię dowództwu Frontu Południowo -Zachodniego. W tym czasie jednak sytuacja na naszym północnym skrzydle była już niezwykle trudna.

Walka na skrzydłach

Chmury nad naszymi głowami gęstniały. Wiadomości, jakimi dysponowaliśmy, świadczyły o tym, żena początku września 1941 roku dowództwo hitlerowskie skierowało przeciw Frontowi Południowo-Zachodniemu nie tylko te wojska, które dotychczas nacierały na kierunku kijowskim, lecz także i poważne siły ze strategicznego kierunku moskiewskiego oraz z południowego skrzydła Grupy Armii„Południe“. Jak się później wyjaśniło, w uderzeniu na północne skrzydło Frontu Południowo -Zachodniego brało udział ponad 8 dywizji piechoty, 3 dywizje pancerne i 3 dywizje zmotoryzowane, a przeciwko jego południowemu skrzydłu w rejonie Krzemieńczuka nieprzyjaciel ześrodkował 12dywizji piechoty, 4 dywizje pancerne i 3 dywizje zmotoryzowane. Ponadto w pasie od Okuninowa doKrzemieńczuka Niemcy mieli, nie licząc odwodów operacyjnych, 20 dywizji piechoty, 1 dywizjępancerną i 3 dywizje ochronne.

Zgodnie z minimalnymi obliczeniami, dowództwo niemieckie na kijowskim kierunku strategicznymstworzyło ponad dwukrotną przewagę nad siłami Frontu Południowo -Zachodniego. Jeśli zaśuwzględnić wszystkie korzyści operacyjnego ugrupowania wojsk niemieckich i ich absolutnąprzewagę w czołgach i lotnictwie, stanie się jasne, w jak nieprawdopodobnie trudnych warunkachznalazł się ten Front.

Tymczasem coraz wyraźniej zaczął się zarysowywać zamiar dowództwa niemieckiego- uderzeniamisilnych zgrupowań na zewnętrzne skrzydła wyjść na głębokie tyły głównych sił Frontu Południowo-Zachodniego w celu ich okrążenia. Najbardziej niepokojąca sytuacja, jak już Czytelnik wie, wytwarzałasię na północy. Podczas gdy armie południowego skrzydła Frontu Briańskiego usiłowały zniszczyćpozostawioną przez Guderiana silną osłonę, na niewielką pod względem swego składu, dopiero coutworzoną, 40 armię uderzyły siły główne jego armii pancernej. Wojska radzieckie czyniły bohaterskiewysiłki, by zatrzymać armadę pancerną na obszarze między rzekami Sejm i Desna, na północ odKonotopu i Bachmacza. Dowództwo Frontu skierowało tam wszystkie swe odwody, ale zatrzymać nieprzyjaciela się nie udawało. 40 armia, tocząc ciężkie walki, powoli cofała się na południe.

Oczywiście, dowództwo Frontu główną uwagę poświęcało wydarzeniom na tym skrzydle. I choćistniały oznaki, że Niemcy coś zamyślają również na południu, o swe lewe skrzydło mniej sięniepokoiło. Uważało, że oddziałom radzieckim będzie tam łatwiej odeprzeć nieprzyjaciela, gdyż liniaobrony biegła Dnieprem, wzdłuż szerokiej przeszkody wodnej, którą hitlerowcom nie tak łatwobędzie pokonać. Uważaliśmy przy tym, że jeśli uda się zatrzymać czołgi Guderiana na północy, nie

osiągnie swego celu także nieprzyjacielskie natarcie na południu. Na południe od Kijowa nadalznajdowały się w obronie rozciągnięte na szerokim froncie dywizje 26 i 38 armii. W sierpniu zdołały

Page 197: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 197/328

one pokrzyżować wszystkie nieprzyjacielskie próby sforsowania Dniepru i dowództwo Frontu miałopodstawy, by polegać na wytrwałości tych armii.

Nawet gdy generał major N. Fieklenko, który niedawno zastąpił generała D. Riabyszewa nastanowisku dowódcy 38 armii, zameldował, że na południowy wschód od Krzemieńczuka, w rejonie

Derijewki oddziały niemieckiej 17 armii przeprawiły się na lewy brzeg i zdobyły niewielki przyczółek,dowódca i sztab odnieśli się do tego stosunkowo spokojnie. Rozkazując dowódcy armiizdecydowanym działaniem zlikwidować przyczółek i obiecując wesprzeć go odwodami, Kirponos, jakpoprzednio, całą energię poświęcał kierowaniu działaniami na północnym skrzydle Frontu. A sprawytam szły coraz gorzej. Niebezpieczeństwo zawisło nie tylko nad 40 armią, lecz także i nad oddziałami5 armii. Jej daleko wysuniętemu na północny zachód 15 i 31 korpusowi piechoty, których front w kształcie podkowy przebiegał na północ od Czernihowa, a pod miejscowością Lubecz opierał się oDniepr i dalej ciągnął się jego brzegiem do Sorokoszycz, groziło okrążenie. Pierwsze oznaki tegopojawiły się już na początku września, gdy oddziały 2 armii niemieckiej sforsowały Desnę napołudniowy wschód od Czernihowa i zdobyły przyczółek w rejonie Wibli. Równocześnie dywizje 6armii niemieckiej wzmogły napór z nieszczęsnego przyczółka pod Okuninowem. 5 września przedarłysię one do wsi Maksim, gdzie znajdowała się przeprawa przez Desnę. Gdyby wtedy Niemcom udałosię tam sforsować rzekę, uzyskaliby możność połączenia się ze swymi oddziałami, które obeszłyCzernihów od wschodu, i już wówczas siły główne 5 armii radzieckiej zostałyby odcięte odpozostałych wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. Za cenę ogromnych wysiłków żołnierze i oficerowie 228 dywizji piechoty, którą dowodził pułkownik Wiktor Gieorgijewicz Czernow,udaremnili próby przeprawienia się Niemców przez rzekę. Niestety, nie likwidowało to zagrożenia.Hitlerowcy mieli możność posuwania się do Czernihowa zachodnim brzegiem Desny, przecinającdrogi odwrotu dywizjom 31 korpusu piechoty.

Ponadto utrzymywali oni przyczółek w rejonie Wibli. Ich oddziały zdążyły tam silnie się umocnić.

Strona radziecka zaś nie miała sił, by ich stamtąd wykurzyć. Wielokrotne kontrataki ściągniętych dotego rejonu dwóch batalionów 62 dywizji piechoty i pododdziałów 204 brygadypowietrznodesantowej nie dały rezultatów. Niemieckie lotnictwo wisiało nad polem walki i niepozwalało podnieść głów radzieckim żołnierzom. Generał Potapow rozkazał dowódcy 15 korpusupiechoty za wszelką cenę odrzucić nieprzyjaciela za Desnę. Pułkownik M. Błank osobiście poprowadziłnatarcie. Pododdziały radzieckie poniosły duże straty, Błank poległ, przyczółek jednak nie zostałoczyszczony z nieprzyjaciela.

Nasuwała się konieczność wycofania 5 armii radzieckiej za Desnę, by przez skrócenie frontu i odtworzenie odwodów poprawić jej położenie operacyjne. Ale generałowi Potapowowi zezwolo no jedynie wyprostować nieco linię obrony 31 korpusu piechoty. Posunięcie to nie zmieniało w sposób

istotny położenia armii. Oceniając właściwie sytuację, dowódca Kierunku Południowo-Zachodniego 4 września zameldowałKwaterze Głównej, że Niemcy stworzyli na skrzydłach Frontu Południowo-Zachodniego sytuacjęumożliwiającą oskrzydlenie i zagrażają przedarciem się na jego głębokie tyły. W związku z tym S.Budionny prosił o przydzielenie Frontowi niezbędnych odwodów, a jeśli Kwatera Główna nimi niedysponuje, o zezwolenie wycofania po dwie dywizje z Kijowskiego Rejonu Umocnionego także 26armii. Tego samego dnia szef Sztabu Generalnego przekazał wiadomość, że Naczelny Dowódca niesprzeciwia się takiemu przegrupowaniu sił wewnątrz Frontu.

My w sztabie Frontu Południowo- Zachodniego rozumieliśmy, że są to środki absolutnie

niewystarczające. Bitwa, nabierająca coraz większego rozmachu, od razu, jak gąbka wodę, wchłaniałanasze niewielkie odwody, tworzone kosztem osłabienia sił na odcinkach na razie nie atakowanych.

Page 198: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 198/328

A przecież na najbardziej słabe miejsca radzieckiej obrony nieprzyjaciel w każdej chwili mógł wykonaćuderzenia.

Naczelne Dowództwo czyniło wszystko, by Frontowi dopomóc. Do liczby zdecydowanych krokówpodjętych przez nie, jak już mówiłem, należy zaliczyć połączenie w ręku generała Jeremienki Frontu

Centralnego i Briańskiego oraz oddanie do jego dyspozycji odwodów Kwatery Głównej, stawiając mu jedynie zadanie pobicia grupy Guderiana. Z tą też myślą utworzono spiesznie 40 armię, która miałapoprawić położenie na styku obu Frontów. Jednakże możliwości radzieckiej Kwatery Głównej też byłyograniczone.

Dowódca Kierunku, który bacznie śledził wydarzenia na Froncie Południowo-Zachodnim, w porędostrzegł niebezpieczeństwo, jakie krył w sobie nieprzyjacielski przyczółek na południowy wschód odKrzemieńczuka.

4 września S. Budionny połączył się z Kirponosem.

- Zwlekanie z likwidacją przyczółka pod Derijewką grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem-

powiedział marszałek i wydał kategoryczny rozkaz wyrzucenia Niemców z lewego brzegu Dniepru.Celem udzielenia pomocy dowódcy armii, Fieklence, zalecił wysłanie odpowiedzialnychprzedstawicieli Frontu.

Kirponos polecił mi wezwać do niego dowódcę artylerii M. Parsiegowa, szefa zarządu pancernego W.Wolskiego i zastępcę szefa sztabu lotnictwa Frontu W. Łozowego-Szewczenkę.

- Pojadę do Fieklenki- wyjaśnił.- Wy także szykujcie się do wyjazdu z nimi.

Na szczęście, wszyscy byli na miejscu. Zebraliśmy się w gabinecie dowódcy Frontu. Znajdowali się tam już Kirponos, Burmistenko,Rykow i Tupikow. Kirponos powiedział, że Rada Wojenna poleca nampomóc dowództwu 38 armii w zlikwidowaniu nieprzyjacielskiego przyczółka pod Krzemieńczukiem.

- Po prostu nie jesteśmy w stanie stąd, z Priłuk, poświęcić należytej uwagi tej bardzo ważnej operacji.Zorientujcie się na miejscu i uczyńcie wszystko, by zadanie zostało wykonane. Regularnie meldujcie o przebiegu wydarzeń nie tylko sztabowi Frontu, lecz także bezpośrednio dowódcy Kierunku.

- Proszę was, towarzysze - dodał M. Burmistenko - zatroszczcie się też o to, by wszyscyczerwonoarmiści, oficerowie i pracownicy polityczni armii dokładnie zdali sobie sprawę z wagistojącego przed nimi zadania. Jeśli bowiem nieprzyjaciel zdoła stamtąd przedrzeć się na spotkanieoddziałów Guderiana, cały nasz Front stanie w obliczu katastrofy.

Żegnając się, dowódca Frontu powiedział do mnie:

- Wy, towarzyszu Bagramian, odpowiadacie za organizację pracy, a także za dostarczanie informacjiwe właściwym czasie. Pierwszego waszego meldunku oczekujemy jutro pod koniec dnia.

Wyjeżdżaliśmy w różnym czasie. Ze sztabu Frontu do Kozielszczyny, gdzie mieściło się stanowiskodowodzenia 38 armii, było około 180 kilometrów. Jednakże jechałem tam samochodem prawie całydzień. Trzeba było posuwać się przeważnie drogami gruntowymi, rozmiękłymi po długotrwałychdeszczach. Stanowisko dowodzenia armii odszukałem z wielkim trudem - staraliśmy się bowiemmożliwie najlepiej maskować miejsce postoju swych sztabów, by ustrzec je od nalotów z powietrza.

Generał Nikołaj Władimirowicz Fieklenko przyjął mnie serdecznie. Byliśmy starymi znajomymi. Już w latach trzydziestych służyliśmy razem w 5 dywizji kawalerii: ja- jako szef sztabu dywizji, on zaś- jako dowódca pułku zmechanizowanego. Już wtedy Nikołaj Władimirowicz cieszył się autorytetem z powodu swej rzeczowości, prostoty i zdecydowania. Za doskonałe wyszkolenie pułku został

Page 199: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 199/328

Page 200: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 200/328

- Dowódca dywizji, generał majorPuchow.

Kto mógł wtedy przypuszczać, że ten cichy, powolny człowiek okaże się prawdziwym bohaterem, że13 armia, którą będzie dowodził, wsławi się swą walecznością w bitwie pod Kurskiem...

Nawiasem mówiąc, już w pierwszych miesiącach wojny przyszedłem do przekonania, że prawdziwezalety dowódcy ujawniają się tylko w walce. Walka - to najsurowszy egzaminator, określający, kto i doczego się nadaje. W niej, w ogniu i ciężkich próbach, od razu wyłaniają się odważni i utalentowanidowódcy, zdolni w najbardziej skomplikowanej sytuacji prowadzić za sobą ludzi i uczyć ich zwyciężać.Pomiędzy nimi nierzadko można było spotkać takich, którzy w czasie pokoju ani swym charakterem,ani innymi zaletami osobistymi, słowem, niczym specjalnie się nie wyróżniali i oceniani byli jakonajbardziej przeciętni oficerowie. A oto na wojnie nagle jaskrawo ujawniły się ich najlepsze strony -rozsądek, spryt wojskowy, męstwo, silna wola. Takim właśnie był Nikołaj PawłowiczPuchow.

A przecież bywało i tak, że ludzie, którzy w latach pokoju olśniewali erudycją i zdolnościamiorganizatorskimi, w krytycznej sytuacji bojowej nagle gaśli, tracili głowę, zaprzepaszczali sprawęswym niezdecydowaniem lub nerwowością.

Oczywiście, nie oznacza to wcale, że nie należy mieć zaufania do autorytetów czasu pokoju. Również w czasie pokojowym życie, z reguły, wysuwa do pierwszych szeregów najzdolniejszych i najgodniejszych.

Moi m zdaniem jednak, jeśli talent chirurga w całej pełni ujawnia się przy stole operacyjnym, to talent dowódcy może ujawnić się w pełni tylko na wojnie. Tylko wojna określa prawdziwą wartość dowódcy.Najbardziej klasycznym przykładem tego, według mnie, jest kariera Suworowa. Jakże małodostrzegalny był jego geniusz wojskowy w czasie pokoju i jakże widoczne były jego „dziwactwa“.Pomiędzy swymi licznymi, olśniewającymi i szybko wybijającymi się kolegami wyglądał po prostu nagorliwego służbistę. A jakim jaskraw ym światłem zabłysła jego wodzowska gwiazda, gdy zagrzmiałysurmy bojowe i zaświstały kartacze!...

...Zapytałem Puchowa, jak przedstawiają się sprawy. Odpowiedź usłyszałem nie od razu. Wyjąwszychusteczkę i wycierając z twarzy pot zmieszany z pyłem, generał powiedział:

- Nie ma się czym pochwalić. W ciągu trzech dni posunęliśmy się naprzód o jeden - dwa kilometry.Gdy posuniemy się nieco - nieprzyjaciel odpowiada wściekłymi kontratakami i nie uspokaja się,dopóki znów nas nie odrzuci. Za bardzo gnębi nas lotnictwo. Także artyleria niemiecka szaleje i, jakwidzicie, zapędziła nas do dziury... Zobaczycie, co teraz będzie.

Generał po stopniach schodków wysunął się na przedpiersie okopu i podał mi lornetkę. Z różnych

stron spoza pagórków zagrzmiały działa radzieckie. Widać było, jak przed nami układała sięwachlarzem seria wybuchów. Pył i dym zasłoniły horyzont. Łańcuch wybuchów przesunął się dalej.Nieprzyjaciel nie odpowiadał. Tylko od strony Dniepru na niewielkiej wysokości ukazały się samoloty i zaczęły krążyć nad radzieckimi bateriami. Otworzyło na nie ogień kilka dział przeciwlotniczych i poczwórnie sprzężonych karabinów maszynowych. Jakby tłumacząc się, dowódca dywizji wyjaśnił:

- To wszystko, co mamy do walki z lotnictwem.

Pomimo bombardowania artylerzyści radzieccy kontynuowali ogień. Zaczął on jednak wyraźniesłabnąć - widać nie obyło się bez strat.

- Popatrzcie, nasi ruszyli do natarcia - Puchow pokazał ręką na północne zbocze leżącego w przodzie

pagórka.

Page 201: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 201/328

Maleńkie szare figurki posuwały się pod górę po pochyłości. Grzmot dział wzmógł się, dał się słyszećterkot karabinów maszynowych i karabinów. Czołowa tyraliera osiągnęła grzbiet wzniesienia i przekroczyła je. Za nią spieszyła następna. I nagle całe wzgórze zniknęło w szarobrunatnym obłokuwybuchów nieprzyjacielskich bomb oraz pocisków artylerii i moździerzy. Wkrótce ze dwadzieściaczołgów ukazało się na grzbiecie wyniosłości i wolno popełzło w dół. Żołnierze radzieccy,

odstrzeliwując się, skokami wycofywali się pod osłonę własnej artylerii.

- A ja nie ma m ani jednego czołgu - powiedział dowódca dywizji.- Tak właśnie kończy się prawiekażda nasza akcja.

Tak, było oczywiste, że bez czołgów, silnej artylerii i lotnictwa niczego się tu nie uzyska.Kontratakowanie w tych warunkach jest niedorzecznością.

Połączyłem się telefonicznie z dowódcą armii i uprosiłem go, by zezwolił dowódcy dywizji do czasunadejścia posiłków wstrzymać się od dalszych natarć. Tymczasem niechaj się umocni na osiągniętejlinii, uporządkuje oddziały i zorganizuje dowóz amunicji. Fieklenko się zgodził.

Walka ucichła. Puchow wezwał dowódców pułków. Spokojnie i rzeczowo, bez najmniejszegozdenerwowania rozmawiał z podwładnymi. Stawiając im nowe zadania, domagał się od każdegodowódcy, by uświadomił sobie sytuację i dogłębnie zrozumiał miejsce i rolę swego pułku w związku z przejściem dywizji do obrony.

Wkrótce powróciłem na stanowisko dowodzenia armii. Naradziłem się z pozostałymiprzedstawicielami dowództwa Frontu, którzy już zdążyli odwiedzić wiele odcinków. Byli tego samegozdania, co i ja . Zaleciliśmy generałowi Fieklence wstrzymać natarcia na całym froncie, sami zaśzameldowaliśmy o wszystkim S. Budionnemu i M. Kirponosowi.

Zdając sobie sprawę z bezowocności dalszych natarć tak nieznacznymi siłami, dowódca Kierunku

rozkazał ich zaprzestać, by w tym czasie przygotować nowe przeciwuderzenie przy użyciu nie tylko siłarmii, lecz także wszystkich nadchodzących do jej dyspozycji odwodów. Początek przeciwuderzeniawyznaczono na ranek 8 września. Z wojsk 38 armii miały w nim wziąć udział: 5 korpus kawalerii z 34dywizją kawalerii i cztery dywizje piechoty. Dowódca Kierunku ze swego odwodu wydzielił niedawnosformowane trzy brygady pancerne i kilka pułków lotniczych.

Zadanie nie należało do łatwych. Nie tylko dlatego, że nieprzyjaciel miał więcej sił, niż zdołałoześrodkować dowództwo naszego Frontu Południowo -Zachodniego. Na przygotowanieprzeciwuderzenia przeznaczono niewiele więcej niż jedną dobę. A brygady pancerne i oddziałyartylerii przeciwlotniczej zaczęły dopiero przybywać do rejonu Połtawy. Przy czym całe planowanieprzeciwuderzenia spadło na barki nielicznej grupy oficerów oddziału operacyjnego sztabu 38 armii z pułkownikiem M. Potapowem na czele.

Późnym wieczorem 6 września wydano oddziałom rozkazy bojowe. Dowódca armii postanowiłwykonać dwa uderzenia na kierunkach zbieżnych. Jedno - siłami czterech dywizji piechoty wzdłużlewego brzegu rzeki Psioł na miejscowość Koleberda. Drugie- na lewym skrzydle armii, na fronciePurubaj - Oziery na skrzyd ło i ty ły umocnionego na przycz ółku nieprzyjaciela, z równoczesnymwyjściem na jego przeprawy; zadanie to postawiono 5 korpusowi kawalerii, wzmocnionemu 3 i 142brygadą pancerną oraz 47 dywizją pancerną, liczącą ogółem około 30 wozów bojowych.

Podejmując taką decyzję, dowódca armii opierał się na tym, że na przygotowanie przeciwuderzeniaprzeznaczono bardzo mało czasu, tak że nie starczyłoby go na większe przegrupowanie wojsk.

Wybrane przez Fieklenkę kierunki uderzeń wymagały minimalnych przesunięć oddziałów, co było

Page 202: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 202/328

niezmiernie ważne przy tak małej ilości czasu. Wzgląd ten uznaliśmy za słuszny i zgodziliśmy się z decyzją dowódcy armii.

Okazało się jednak, że nawet bez poważniejszego przegrupowania oddziałów armia nie zdołałazakończyć przygotowań do przeciwuderzenia na wyznaczony termin. Pomimo forsownych marszów

nowo przybywające do armii związki taktyczne i oddziały nie mogły zdążyć dojść do rejonówwyjściowych. Dowódca Frontu musiał przesunąć termin przeciwuderzenia.

Podczas gdy my przygotowywaliśmy przeciwuderzenie na lewym skrzydle armii, nieprzyjacielforsował Dniepr na południe od Krzemieńczuka. Niemiecką dywizję piechoty, która przeprawiła się nawschodni brzeg, wsparły oddziały z wcześniej opanowanego przyczółka. A tymczasem ze stronyradzieckiej Krzemieńczuka bronił tylko jeden pułk 297 dywizji piechoty. Siły były zbyt nierówne.Miasto znalazło się w rękach Niemców. Przeprawiwszy tam jeszcze jedną dywizję piechoty,nieprzyjaciel popróbował rozwinąć natarcie na północ. Zacięte kontrataki oddziałów 297 dywizjipiechoty pułkownika G. Afanasjewa zatrzymały go jednak na północ od Krzemieńczuka.

Po otrzymaniu 9 września meldunku, że dalsze posuwanie się nieprzyjaciela w tym rejonie zostało nadobre zatrzymane, Fieklenko ponownie przestawił całą swą uwagę na przygotowanieprzeciwuderzenia na lewym skrz ydle swej armii. Również dowództwo Frontu nie oczekiwałopoważnego niebezpieczeństwa od strony Krzemieńczuka. Otrzymawszy od rozpoznania wiadomość,że w rejonie przyczółka derijewskiego ujawniono batalion rozpoznawczy niemieckiej 9 dywizjipancernej, zakładało ono, że właśnie tam przybędą również siły główne grupy pancernej generałaKleista. Tam też miało im wydać bitwę zgrupowanie uderzeniowe 38 armii radzieckiej. Jednakżenieprzyjaciel, jak zobaczymy później, miał zupełnie inne plany...

Pogrążywszy się z głową w przygotowaniach do przeciwuderzenia 38 armii, z nie słabnącą uwagąnadal śledziliśmy rozwój wydarzeń również na północnym skrzydle naszego Frontu. Każdy z nasrozumiał, że właśnie tam decyduje się teraz wynik bitwy na kierunku kijowskim. Czy uda sięoddziałom 40 armii ostać wobec lawiny pancernej Guderiana?

Znajdując się w sztabie Fieklenki, nie mogliśmy, oczywiście, nabrać wyobrażenia o wszystkichszczegółach walk w tym rejonie. Szczegółów tych dowiedziałem się później z opowiadania szefasztabu Frontu generała Tupikowa i mego zastępcy pułkownika Zachwatajewa, z którymi miałemokazję rozmawiać po powrocie do sztabu Frontu. Wiele szczegółów pomogły mi odtworzyć równieżzachowane dokumenty.

Oto, co działo się w tym okresie na północnym skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego.W pierwszej dekadzie września 40 armia radziecka nadal stawiała niezwykle zacięty opór oddziałomGuderiana, które, intensywnie wspierane lotnictwem, znacznie przewyższały ją pod względem liczbyczołgów i artylerii, a także swą manewrowością. Przez dwa tygodnie oddziały radzieckiepowstrzymywały nieprzyjacielskie dywizje pancerne i zmotoryzowane w obszarze między rzekamiDesna i Sejm.

Po wojnie Guderianowi wstyd było się przyznać, że na początku września 1941 roku znaczne siły jego grupy pancernej zostały związane energicznymi kontratakami tylko jednej dywizji radzieckiej- 293dywizji piechoty pułkownika P. Łagutina, wspartej kilkudziesięcioma czołgami 10 samodzielnej dywizjipancernej Bohatera Związku Radzieckiego generała K. Semenczenki. Jedną radziecką dywizję piechotyniemiecki generał zaczął przedstawiać jako cztery, takiej zaś ilości związków taktycznych, jak wiemy,nie miała cała 40 armia.

Page 203: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 203/328

Dowództwo niemieckie, zupełnie nie oczekujące tak zaciętego oporu wojsk radzieckich, zaniepokoiłosię. Generał pułkownik Halder w tych dniach bynajmniej nie w przyjaznym tonie oceniał sukcesyGuderiana: „2 armia pancerna w toku natarcia przez rzekę Desna swym lewym skrzydłem tak sczepiłasię z przeciwnikiem, że jej natarcie na południe się zatrzymało. Musiała ona nawet opuścić jużzdobyte odcinki terenu“.

Pierwsze sukcesy 40 armii radzieckiej napełniły Kirponosa taką nadzieją, że postanowił jedną z jejdywizji - 135 dywizję piechoty generała F. Smiechotworowa - przerzucić w celu wsparcia 5 armii,której położenie coraz bardziej się pogarszało z powodu głębokiego wklinowania się nieprzyjaciela nakierunkach Czernihowa i Ostera. Niemcy dążyli do rozcięcia jej oddziałów i po ich okrążeniu dowyjścia na tyły 37 armii radzieckiej, która broniła się bezpośrednio pod Kijowem. Oderwani w tymczasie od sztabu Frontu, w żaden sposób nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego Kirponos zwleka z wycofaniem związków taktycznych Potapowa. Później dowiedziałem się, że Kwatera Głównauparcie na to się nie zgadzała. Najwidoczniej w Moskwie miano jeszcze nadzieję, że natarciem wojskFrontu Briańskiego uda się jednak odrzucić nieprzyjaciela od Desny.

Ale 7 września dowódca Frontu Południowo-Zachodniego musiał wysłać do Kwatery Głównejspecjalny meldunek, w którym udowadniał, że dłużej już nie można zwlekać. Szef Sztabu Generalnegozapytał o zdanie marszałka Budionnego. Ten zdecydowanie poparł prośbę dowództwa Frontu.Wreszcie 9 września marszałek Szaposznikow zawiadomił: „Naczelny Dowódca wyraził zgodę nawycofanie 5 armii i prawego skrzydła 37 armii na rzekę Desna“. W tym czasie jednak Niemcy zdążyli już umocnić się na brzegach tej rzeki i związki taktyczne Potapowa dostały się w dwa ognie: z frontunapierały na nie oddziały 6 armii niemieckiej, a z tyłu - 2 armii niemieckiej.

10 września rano zaś czołgi Guderiana uderzyły również na 40 armię radziecką. Nacierały one nawąskim froncie. Stalowy taran całą swą mocą bił w jedno miejsce. Generał Podłas zameldował o tymsztabowi Frontu i poprosił o pomoc. Jednakże Front nie miał już w swym odwodzie ani jednej dywizji.

Oddziały 40 armii walczyły do upadłego. Nie cofały się. Niemieckie czołgi przebiły sobie drogę tylkomiędzy Baturinem i Konotopem, gdzie już nie zostało ani jednego radzieckiego żołnierza. Bohaterskobiły się także oddziały radzieckiej 10 dywizji pancernej. Gdy na odcinku jej 10 pułku piechotyzmotoryzowanej na resztki kompanii lejtenanta Pietrow a ruszyło 17 nieprzyjacielskich czołgów i transporterów opancerzonych, 9 pozostałych przy życiu żołnierzy ze swym dowódcą na czele niewycofało się. Powitali oni nieprzyjacielskie wozy bojowe granatami i butelkami z płynem zapalającym. Z pozycji sąsiedniej kompanii widziano, jak odbyła się ta walka. Prawie wszyscy ci bohaterscyżołnierze złożyli tam swe głowy, ale ich śmierć drogo Niemców kosztowała- zniszczyli 9 z atakującychczołgów i samochodów pancernych.

Ścieląc drogę trupami swych żołnierzy i oświetlając ją pochodniami swych płonących czołgów,Guderian szybko skierował się na Romny, położone na głębokich tyłach Frontu Południowo-Zachodniego. Nikt nie mógł już zatrzymać nieprzyjacielskich kolumn pancernych.

W końcu dnia 10 września czołowe oddziały niemieckiej 3 dywizji pancernej generała Modelapołączyły się ze zrzuconym w Romnach desantem powietrznym. Front 40 armii radzieckiej zostałrozcięty na dwoje - jej 2 korpus powietrznodesantowy wycofał się do pasa sąsiedniej 21 armiiradzieckiej, a pozostałe siły, trzymając Konotop, zagięły na południe swój rozerwany front.

Choć nieprzyjacielskie czołgi zwaliły się na Romny jak grom z jasnego nieba, znajdujące się w tymmieście niewielkie pododdziały wojsk specjalnych i urządzeń tyłowych nie złożyły broni.

Zorganizowały one poszczególne ogniska obrony okrężnej i walczyły do upadłego. Nawet Guderian

Page 204: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 204/328

musiał to przyznać. Pisze on, że gdy przybył do miasta opanowanego przez jego 3 dywizję, „przejazdbył możliwy tylko w wozie pancernym“.

O przedarciu się dywizji Guderiana na głębokie tyły Frontu Południowo-Zachodniego ja i moi

towarzysze, znajdujący się w tym czasie w 38 armii, wiedzieli śmy bardzo mało. Byliśmy zajęci swojąsprawą. Tego dnia, w którym czołgi Guderiana od Konotopu szybko skierowały się na Romny, napołudniu, gdzie znajdował się piszący te słowa, oddziały grupy uderzeniowej 38 armii poprzygotowaniu lotniczym i artyleryjski m rozpoczęły rano przeciwuderzenie. Niestety, lotnictwai artylerii mieliśmy wyraźnie za mało, dlatego też nie udało się obezwładnić nieprzyjacielskich źródełognia. Nacierające dywizje zostały przyjęte bardzo gęstym ogniem i zaciekłymi kontratakami, ale toich nie zatrzymało. Kontynuowały przeciwuderzenie. Sprawił nam radość 5 korpus kawalerii generałaF. Kamkowa, który, kontratakując na skrajnym lewym skrzydle, powoli, lecz uparcie wypierałnieprzyjaciela ku Dnieprowi. Tego dnia największy sukces odniosły oddziały 34 dywizji kawaleriipułkownika A. Greczki.

Spieszyliśmy się z likwidacją nieprzyjacielskiego przyczółka, rozumiejąc, że. przez to ułatwimy sytuacjęcałemu Frontowi - wówczas bowiem uderzenie grupy pancernej Guderiana, nie będąc wsparte z południa, nie stanowiłoby takiego niebezpieczeństwa. Niestety, grupa uderzeniowa 38 armii,odpierając nieustanne kontrataki wojsk niemieckich i ponosząc duże straty w wyniku nalotówniemieckiego lotnictwa, posuwała się coraz wolniej. Trzeba było maksymalnie wzmóc nacisk. Wszyscyprzedstawiciele dowództwa Frontu znajdowali się przy nacierających oddziałach. Rano 12 wrześniaznów udałem się do dywizji Puchowa. Do jego stanowiska dowodzenia dotarłem z dużym trudem -nieprzyjacielskie lotnictwo całkowicie uniemożliwiało jazdę otwartym terenem bezleśnym. Trzebabyło pozostawić samochód w ukryciu. Niejednokrotnie kładliśmy się w lejach - niemiecka artyleriabowiem ostrzeliwała całą okolicę.

Tym razem spotkaliśmy się z Puchowem jak starzy znajomi. Był w zgoła optymistycznym nastroju,choć jego oddziały posunęły się bardzo nieznacznie naprzód.

- Gdyby choć raz można było zbombardować jak należy hitlerowców- powiedział generał - już dawnoznaleźliby się w rzece.

Na mój wniosek generał Fieklenko wyznaczył do wsparcia 300 i 304 dywizji piechoty kilka eskadrszturmowych, którym miały towarzyszyć myśliwce. W pewnej mierze to pomogło. Oddziały Puchowaznów ruszyły naprzód.

Zacięte ataki jednostek radzieckich nie ustawały również na pozostałych odcinkachnieprzyjacielskiego przycz ółka. Nie traciliśmy nadziei, że wrzucimy Niemców do Dniepru.

Tymczasem tego dnia po południu zatelefonował generał Fieklenko i prosił mnie, bym niezwłoczniepowrócił na jego stanowisko dowodzenia. Usłyszałem tam nieprzyjemną wiadomość. Podczas gdy mystar aliśmy się oczyścić przyczółek pod Direjewką, generał Kleist skrycie przeprawił swe dywizjepancerne i zmotoryzowane w rejonie Krzemieńczuka. Rano 12 września uderzyły one na jeden z pułków 297 dywizji piechoty, rozcięły jej front i szybko ruszyły na północ, w ogólnym kierunku naChoroł. W strefie ich natarcia mieliśmy bardzo mało sił. I oczywiście- jak można było przypuszczać-Kleist ruszył szybko na spotkanie Guderiana, którego wysunięte oddziały w tym czasie były już dalekona południe od Romn.

Nietrud no było się domyślić, że pancerna armada Kleista popróbuje połączyć się z oddziałamiGuderiana. Byliśmy jednak przeświadczeni, że nieprzyjaciel ruszy swymi czołgami właśnie z tego

Page 205: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 205/328

Page 206: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 206/328

Dzisiaj, spoglądając wstecz, muszę przyznać, że w tym przypadku optymizm mój był bezpodstawny; jak się później wyjaśniło, przeciwko dwom armiom pancernym, które się przedarły na głębokie tyływojsk radzieckich, dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego mogło wysunąć tylko dwie dywizjepiechoty, zabrane z 26 armii.

Rozumiejąc, że z powstałej sytuacji innego wyjścia nie ma, generał Fieklenko poprosił dowódcęKierunku o zezwolenie na z aprzestanie natarć na całym lewym skrzydle armii i na wycofanie stamtądczęści sił do odwodu dla odtworzenia przełamanego frontu i odparowania możliwego natarcianieprzyjaciela na Połtawę. Zgodę na to uzyskał niezwłocznie. Równocześnie marszałek Budionnyrozkazał dowódcy armii natychmiast przerzucić na odcinek przełamania wszystkie wchodzące w skład38 armii brygady czołgów.

Pod wieczór ostatecznie się wyjaśniło, że trzy prawoskrzydłowe dywizje armii Fieklenki wraz zesztabem armii zostały odcięte od sił głównych i toczą ciężkie walki z napierającym na nie odpołudniowego wschodu potężnym zgrupowaniem 17 armii niemieckiej. Dowiedziawszy się o tym,w sztabie dowódcy Kierunku zrozumiano, że odtąd 38 armia, rozciągnięta na 140-kilometrowym

froncie, będzie prowadziła działania bojowe faktycznie na dwóch rozbieżnych kierunkachoperacyjnych: Krzemieńczuk- Romodan i Koleberda - Połtawa.

A teraz powróćmy do wydarzeń na północnym skrzydle Frontu. Oddziały 5 armii radzieckiej, któreotrzymały spóźnione zezwolenie na odwrót za Desnę, musiały w ciężkich walkach torować sobiedrogę z pierścienia otaczających je wojsk niemieckich. Nieprzyjaciel uporczywie je ścigał, atakującnieustannie ze wszystkich stron. W tej niezwykle skomplikowanej sytuacji szeregowi i oficerowie 15 i31 korpusu piechoty wykazali nieugiętą wolę walki. Nieustannie bombardowani i ostrzeliwani,uporczywie przebijali się ku Desnie.

Wojska niemieckie dwukrotnie okrążały 711 pułk 215 dywizji piechoty pułkownika P. Barabanowa14,

ale jego żołnierze i oficerowi e zdecydowanym atakiem przebijali sobie drogę. Oddziały 193 dywizjipiechoty pułkownika A. Bieriestowa w zaciekłych walkach w ciągu tylko dwóch dni zabiły 700Niemców.

Dywizje 5 armii radzieckiej nie miały tyłów- wszędzie był front. Gdy niemiecka piechota i czołgiprzedarły się przez ugrupowanie bojowe 200 dywizji piechoty do jej dowództwa, na ich spotkanierzucili się oficerowie sztabu, łącznościowcy i żołnierze ochrony. Walką kierował sam dowódca dywizjimajor A. Kołpaczew. Ludzie padali w nierównym boju, ale i nieprzyjaciel ponosił duże straty. Trzyczołgi niemieckie jednak nadal posuwały się naprzód. Wówczas przecinając im drogę rzucili sięczerwonoarmiści Kułaków, Osipow i Siergiejew. Z odległości 10-15 metrów obrzucili oninieprzyjacielskie wozy bojowe butelkami z płynem zapalającym. Sztab został uratowany.

Można sobie wyobrazić, co przeżyli czerwonoarmiści i oficerowie, gdy przebili się do Desny i ujrzeli,że brzeg już został opanowany przez Niemców. W takiej sytuacji znalazły się 193, 195 i 215 dywiz ja 31korpusu piechoty pod wspólnym dowództwem dowódcy 195 dywizji generała W. Niesmiełowa.Ostrzeliwane z frontu i z tyłu, nigdzie nie mogły znaleźć wyjścia. Postanowiono więc częścią siłpowstrzymywać nacierające od zachodu oddziały nieprzyjacielskie, drugą zaś częścią walką otworzyćsobie drogę przez Desnę. Środków przeprawowych nie było. Musiano więc zniszczyć działa artylerii i samochody. Niemcom nie udało się przeciąć drogi tylko 200 dywizji tego korpusu. Jej dowódca nietylko potrafił oderwać się od pościgu, lecz nawet uprzedzić przeciwnika w wyjściu na Desnę. Dywizjazachowała całą swą artylerię i tyły. 45 i 62 dywizja 15 korpusu piechoty wyszły na Desnę na południe

14 Była dywizja zmotoryzowana. Wszystkie dywizje piechoty zmotoryzowanej i dywizje zmotoryzowane z dniem22 sierp nia zostały przeorganizowane na dywizje piechoty

Page 207: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 207/328

od Czernihowa. Tam brzeg także znajdował się w rękach hitlerowców. Dowódca korpusu generałmajor K. Moskalenko (który zastąpił poległego Błanka) umiejętnie zorganizował natarcie.Gwałtownym uderzeniem radzieckie oddziały złamały opór nieprzyjaciela i wydostały się z okrążającego je pierścienia.

W wyniku tych niezwykle ciężkich walk oddziały 5 armii radzieckiej poniosły znaczne straty, niemniej jednak 11 września przebiły się ostatecznie z okrążenia.

Podczas gdy oddziały prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego torowały sobie walką drogę z nieprzyjacielskiego pierścienia, prawoskrzydłowe związki taktyczne 37 armii odpierały próby silnegozgrupowania wojsk niemieckich obejścia Kijowa od północnego wschodu. Ich wytrwała obrona niecoulżyła doli 5 armii.

W pierścieniu ognia

Stało się oczywiste, że porozcinanym nieprzyjacielskimi klinami oddziałom Frontu coraz trudniejbędzie utrzymywać pozycje na Dnieprze. Musiałyby one kontynuować obronę w całkowitej izolacji odpozostałych sił Armii Czerwonej. Pułkownik Zachwatajew przy spotkaniu opowiadał mi, jak w nocy na11 września obaj z generałem Tupikowem przyszli do dowódcy Frontu. W tym momencie u Kirponosaznajdowali się członkowie Rady Wojennej, Burmistenko iRykow . Szef sztabu przedstawił sytuację.Jego wniosek sprowadzał się do tego, że, dopóki nie jest za późno, należy wycofywać oddziały na linięrzeki Psioł, gdzie już była przygotowana tyłowa pozycja obronna. Tupikow przytoczył ważkieargumenty. Po wszechstronnym omówieniu Rada Wojenna Frontu postanowiła wysłać do KwateryGłównej telegram następującej treści:

„Nieprzyjacielska grupa pancern a przedarła się do Romn i Grajworona. 40 i 21 armia nie mogą tejgrupy zlikwidować. Jest nieodzowne natychmiastowe rzucenie oddziałów z Kijowskiego RejonuUmocnionego na drogi posuwania się nieprzyjaciela i ogólny odwrót wojsk Frontu na rubieże, o którym Wam 15 zameldowano. Proszę o zatwierdzenie drogą radiową“.

W oczekiwaniu na odpowiedź Kwatery Głównej generał Kirponos i jego sztab zajęli się odtwarzaniemlinii frontu, który został przerwany na wielu odcinkach. Dowódcy 21 i 40 armii otrzymali rozkazściągnięcia do grup uderzeniowych jak najwięcej sił i idącymi sobie na spotkanie uderzeniami naBachmacz połączenia swych skrzydeł. Ponadto dowódcom 21, 5 i 37 armii rozkazano zlikwidowaćwyłomy w swych strefach obrony. Szczególną uwagę zwróciło dowództwo Frontu na ustabilizowaniepołożenia na kierunku miejscowości Oster, by nie dopuścić do obejścia Kijowa od północnegowschodu, lewym brzegiem Dniepru. Do miejscowości Oster przerzucano z Kijowskiego RejonuUmocnionego 147 dywizję piechoty pułkownika S. Potiochina.

- Co jeszcze można byłoby posłać do tego rejonu?

Na to pytanie dowódcy Frontu Tupikow odparł, że w rejonie Kijowa do walki z dywersantamipozostawiono zmotoryzowany batalion dywizji NKWD i tylko co sformowane dwa oddziałypartyzanckie. Kirponos kazał je również rzucić do walki. Była to jednak przysłowiowa kropla w morzu.

- To jest to samo, co zasypywanie łopatą wyrwy w tamie na Dnieprze - z goryczą zauważył Tupikow.

15 Idzie o tyłowe pozycje, przygotowane na rzece Psioł

Page 208: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 208/328

Mniej więcej o drugiej godzinie w nocy dowódca wojsk łączności Frontu, Dobykin, zameldowałKirponosowi, że na linii jest Moskwa. Marszałek B. Szaposznikow, który w tym czasie stał na czeleSztabu Generalnego, zakomunikował, co następuje: „Kwatera Główna Naczelnego Dowódcy uważa,że należy nadal bić się na pozycjach zajmowanych przez oddziały Frontu Południowo-Zachodniego, jak przewidują to nasze regulaminy“. Szef Sztabu Generalnego dał szereg zaleceń mających na celu

rozbicie zgrupowań nieprzyjaciela, które przedarły się w głąb, nie zgodził się jednak na zabranie zKijowskiego Rejonu Umocnionego ani jednej dywizji.

Kirponos połączył się z Budionnym i prosił go, by ten wytłumaczył szefowi Sztabu Generalnego, żenajmniejsze zwlekanie z odwrotem oddziałów Frontu grozi fatalnymi następstwami. Po kilkugodzinach odbyła się rozmowa Budionnego z Szaposznikowem. Szef Sztabu Generalnego obstawałprzy swoim. Wówczas Budionny wysłał do Kwatery Głównej następujący telegram:

„Rada Wojenna Frontu Południowo-Zachodniego uważa, że w wytworzonej sytuacji należy zezwolićna ogólny odwrót Frontu na pozycję tyłową. W odpowiedzi na tę propozycję szef SztabuGeneralnego, marszałek towarzysz Szaposznikow, w imieniu Naczelnego Dowódcy polecił wycofać z

26 armii dwie dywizje piechoty i użyć je do zlikwidowania przeciwnika, który przedarł się z rejonuBachmacz - Konotop. Równocześnie towarzysz Szaposznikow zaznaczył, że Kwatera GłównaNaczelnego Dowództwa uważa odwrót oddziałów Frontu Południowo-Zachodniego na wschód narazie za przedwczesny. Ze swej strony sądzę, że w tej chwili już w pełni zaznaczył się zamiarprzeciwnika o bejścia i okrążenia Frontu Południowo-Zachodniego od strony NowogroduSiewierskiego - na południe i od Krzemieńczuka- na północ. Dla przeciwstawienia się tym zamiaromnależy utworzyć silne zgrupowanie. Front Południowo-Zachodni nie jest w stanie tego uczy nić.

Jeśli Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa ze swej strony nie ma możności ześrodkowania w danej chwili takiej silnej grupy, to odwrót Frontu Południowo-Zachodniego jest konieczny. Krokw postaci wysunięcia dwóch dywizji z 26 armii, którego ma dokonać Rada Wojenna Frontu, może być jedynie środkiem zabezpieczenia. Przy tym 26 armia będzie osłabiona do ostateczności. Na 150kilometrach frontu pozostają tylko trzy dywizje piechoty16. Zwlekanie z odwrotem FrontuPołudniowo-Zachodniego może pociągnąć za sobą stratę wojsk i ogromnej ilości sprzętu.W ostatecznym razie, jeśli problem odwrotu nie może być rozważony ponownie, proszę o wyrażeniezgody na wycofanie choćby tylko oddziałów i obfitego sprzętu z Kijowskiego Rejonu Umocnionego, tesiły i środki, niewątpliwie, pomogą Frontowi Południowo-Zachodniemu przeciwdziałać okrążeniu“.

Sądząc z opowiadań Tupikowa i Zachwatajewa oraz z zachowanych zapisów rozmów, S. Budionnybacznie śledził rozwój wydarzeń w naszym Froncie. Co pewien czas wzywał do aparatu Kirponosa lubTupikowa, interesował się tym, co się dzieje w rejonach Konotopu i Romn, w jaki sposób dowództwoFrontu ma zamiar zatrzymać Guderiana do chwili nadejścia dywizji Kostienki, co się czyni dlawyprowadzenia oddziałów 5 armii z okrążenia. Tego dnia między Budionnym i Kirponosem odbyła sięrównież następująca rozmowa:

- Jak zamierzacie zorganizować zaopatrzenie wojsk, jeśli nieprzyjaciel przetnie komunikacje Frontu?-pytał dowódca Kierunku.

- Dowóz będzie się odbywał tylko południową magistralą - odpowiedział Kirponos.

- Nie zrozumieliście mnie. Wiem, że północna magistrala jest przecięta. Ale co zrobicie, gdy przetną i południową?

16 S. Budionny nie brał pod uwagę jeszcze trzech formujących się dywizji (- I.B.)

Page 209: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 209/328

- Pozostanie jedyna droga - powietrzna.

- Lotnictwo nie zdoła zaopatrzyć takiej masy wojsk- zaoponował Siemion Michajłowicz.- Trzebazatem już teraz wprowadzić jak największą oszczędność w zużyciu amunicji i żywności.

Gdy aparat zamilkł, Kirponos powiedział do Burmistenki:

- Łatwo powiedzieć - wprowadzić surową oszczędność. Z żywnością jeszcze jako tako. Możemymaksymalnie zredukow ać racje, żołnierze nas zrozumieją. Ale jak zmusić do oszczędzania amunicji,gdy na całym froncie Niemcy pchają się jak wściekłe wilki, które poczuły zdobycz?!

Cała reszta dnia minęła na kłopotach związanych z zatykaniem niezliczonych wyłomów w 800-kilomet rowej linii frontu, jakie powstały po wyswobodzeniu z okrążenia poszczególnych związkówtaktycznych 5 i 21 armii.

Wieczorem 11 września Kirponosa wezwała Moskwa. Dowódca Frontu w towarzystwie Burmistenki,Rykowa, Tupikowa i Zachwatajewa udał się do pomieszczenia, w którym znajdowały się aparaty. Tymrazem na linii był sam Naczelny Dowódca.

Przywitawszy się, Stalin oświadczył: „Wasza propozycja odwrotu na linię wiadomej wam rzeki wydaje mi się niebezpieczna“. Powołał się przy tym na niepowodzenia, gdy oddziały Frontu wycofywały się zaDniepr. „Jaką mamy gwarancję, że to samo nie powtórzy się obecnie? To po pierwsze. A po drugie:w danej sytuacji na wschodnim brzegu Dniepru proponowany przez was odwrót będzie oznaczałokrążenie naszych wojsk, gdyż przeciwnik będzie nacierał na was nie tylko od strony Konotopu, to

jest z północy, lecz także z południa, to jest od strony Krzemieńczuka, a także z zachodu, gdyż przyodwrocie naszych wojsk znad Dniepru momentalnie zajmie on wschodni brzeg Dniepru i rozpocznieataki. Jeśli konotopska grupa przeciwnika połączy się z grupą spod Krzemieńczuka, zostaniecieokrążeni...“

Kirponos nie spuszczał oczu z wolno przesuwającej się taśmy.

„Jak widzicie, wasze propozycje niezwłocznego wycofania wojsk bez tego, że, po pierwsze, zawczasuprzygotujecie pozycję na rzece Psioł, a po drugie, że przeprowadzicie zuchwałe ataki na konotopskągrupę przeciwnika przy współdziałaniu z Frontem Briańskim- powtarzam, bez spełnienia tychwarunków wasze propozycje wycofania wojsk są niebezpieczne i mogą doprowadzić do katastrofy.Jakie jest wyjście? Wyjście może być następujące:

Po pierwsze. Niezwłocznie przegrupować siły, choćby kosztem Kijowskiego Rejonu Umocnionego i innych wojsk, i wykonać zuchwałe ataki na konotopską grupę przeciwnika przy współdziałaniu zJeremienką, ześrodkowując w tym rejonie dziewięć dziesiątych lotnictwa. Jeremience już wydanoodpowiednie wytyczne. A grupę lotniczą Pietrowa dzisiaj specjalnym rozkazem przesuniemy naCharków i podporządkujemy Kierunkowi Południowo-Zachodniemu.

Po drugie. Niezwłocznie zorganizować pozycję obronną na rzece Psioł lub gdzieś na tej linii,wystawiając dużą grupę artylerii frontem na północ i na zachód oraz wycofując pięć - sześć dywizji natę pozycję.

Po trzecie. Po spełnieniu tych dwóch punktów, i dopiero po spełnieniu tych dwóch punktów, to jestpo utworzeniu kułaka przeciw grupie konotopskiej i po zorganizowaniu pozycji obronnej na rzecePsioł, słowem, dopiero po tym wszystkim należy rozpocząć ewakuację Kijowa. Dokładnieprzygotować zniszczenie mostów. Żadnych środków pływających nie zostawiać na Dnieprze, lecz je

zniszczyć i po ewakuacji Kijowa umocnić się na wschodnim brzegu Dniepru, nie pozwalającprzeciwnikowi przedostać się na brzeg wschodni.

Page 210: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 210/328

Przestać, wreszcie, zajmować się poszukiwaniem rubieży dla odwrotu, lecz szukać sposobu stawieniaoporu“.

W rozmównicy zapadła cisza. Swą żelazną logiką Naczelny Dowódca mógł rozbroić każdego. NawetTupikow się zmieszał. Później mówił mi, że kiedy śledził taśmę, błysnęła w jego głowie myśl: trzeba

skorzyst ać z propozycji i na początek wycofać na pozycję na rzece Psioł pięć - sześć dywizji orazznaczne siły artylerii. Stanowiłoby to początek wycofania wojsk Frontu na nową pozycję. Przecież w gruncie rzeczy Stalin nie miał zastrzeżeń przeciwko odwrotowi, proponował tylko dobrze gozabezpieczyć przez zorganizowanie obrony na rzece Psioł...

Wszystkich jednak oszołomiły ostatnie słowa Naczelnego Dowódcy:

„Przestać, wreszcie, zajmować się poszukiwaniem rubieży dla odwrotu, lecz szukać sposobówstawienia oporu“.

Zgodnie z tym, co mówił później Zachwatajew, pobladły Kirponos dwukrotnie głośno odczytał tozdanie, po czym zwrócił się do członków Rady Wojennej:

- No, co powiecie, towarzysze?

Rykow w milczeniu targał swą bujną czuprynę. Burmistenko zaś cicho rzekł:

- Skoro nie można się cofać, nie będziemy nalegali też na odwrót znad Dniepru.

Czas biegł, a na drugim końcu linii Stalin czekał na odpowiedź.

Kirponos gwałtownie odwrócił się do telegrafistki:

- Przekazujcie!

Mówił powoli, jak gdyby cedził każde słowo: - Nawet nie pomyśleliśmy o wycofaniu wojsk do chwili otrzymania polecenia przedstawienia naszychpoglądów w sprawie odwrotu na wschód ze wskazaniem rubieży, mieliśmy tylko prośbę w związku z rozszerzonym do ponad ośmiuset kilometrów frontem o zasilenie naszego Frontu odwodami...

Zachwatajew opowiadał później, że Tupikow, słuchając Kirponosa, schwycił się za głowę. Kirponoszaś, rzuciwszy nań zdziwione spojrzenie, dalej dyktował głuchym głosem:

- Zgodnie z poleceniem Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa, otrzymanym w nocy na jedenastego września, zabiera się z armii Kostienki dwie dywizje piechoty z artylerią i przerzuca kolejąna kierunek Konotopu z zadaniem: wspólnie z armiami Podłasa i Kuzniecowa zniszczyć

zmechanizowaną grupę nieprzyjacielską, która przedarła się w kierunku na Romny. Naszym zdaniem,z Kijowskiego Rejonu Umocnionego na razie nie należy brać więcej wojsk, gdyż wzięto już stamtąddwie i pół dywizji na kierunek czemihowski. Z Kijowskiego Rejonu Umocnionego można będzie wziąćtylko część artylerii. Wytyczne Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa, dopiero co otrzymanetelegraficznie, będą niezwłocznie wprowadzone w życie. Koniec.

Sam tego nie dostrzegając, Kirponos nieoczekiwanie zrezygnował ze wszystkiego, o co tak niedawnoprosił. Zrozumieli to od razu wszyscy, którzy stali obok.

I oczywiście w żadnym razie nie uszło to uwagi Stalina. Aparat znów zastukał. Słowa na taśmie byłyciężkie jak kamienie:

„Po pierwsze. Wniosek w sprawie wycofania wojsk Frontu Południowo-Zachodniego pochodzi od wasi od Budionne go, dowódcy Kierunku Południowo-Zachodniego. Oto wyciągi z meldunku Budionnego

Page 211: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 211/328

z dnia 11... “ Dalej następowały zdania ze znanego już Czytelnikowi telegramu Budionnego, w którymten, powołując się na prośbę Rady Wojennej Frontu, z całą właściwą mu prostolinijnością i zdecydowaniem nalegał na niezwłoczne wycofanie oddziałów Frontu Południowo-Zachodniego.

Aparat umilkł, jak gdyby rozmówca na drugim końcu przewodu chciał dać swemu partnerowi czas, by

mógł zebrać swe myśli. A następnie taśma znów zaczęła się przesuwać: „Jak widzicie, Szaposznikow jest przeciwny wycofaniu oddziałów, a dowódca Kierunku jest zawycofaniem, tak samo jak i Front Południowo-Zachodni był za niezwłocznym wycofaniemoddziałów...“ Na zakończenie zaś już bezapelacyjny rozkaz: „...Kijowa ni e opuszczać i mostów niewysadzać bez specjalnego zezwolenia Kwatery Głównej. Do widzenia“.

Kirponos, wycierając spotniałe czoło, odpowiedział:

- Wytyczne wasze są jasne. Koniec. Do widzenia.

Machnąwszy ze złością ręką, dowódca Frontu wybiegł z rozmównicy.

- Co teraz robić? - zapytał Tupikow Burmistenkę.

- Trzeba pomyśleć, Wasiliju Iwanowiczu. Rozkaz jest rozkazem.

- Gdyby z myśli lęgły się siły! Kiedy jednak nie ma sił, to ile by się myślało, i tak nic nie pomoże.

Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że Kwatera Główna zwolniła Budionnego ze stanowiskadowódcy wojsk Kierunku Południowo-Zachodniego i na jego miejsce mianowała marszałka ZwiązkuRadzieckiego S. Timoszenkę.

Ponieważ 38 armia radziecka 12 września otrzymała rozkaz zaprzestania przeciwuderzenia, pobytw niej przedstawicieli dowództwa Frontu utracił sens. Generałowie Parsiegow i Wolski, pułkownikŁozowoj-Szewczenko, ja i towarzyszący nam oficerowie zebraliśmy się na stanowisku dowodzeniaarmii. Po naradzie postanowiliśmy zwrócić się do dowódcy Kierunku z prośbą o oddanie nasz powrotem do dyspozycji sztabu Frontu. Połączyliśmy się z szefem sztabu Kierunku, generałemmajorem A. Pokrowskim. Późnym wieczorem nadeszła odpowiedź: dowódca Kierunku kazał pozostaćna miejscu i nadal pomagać w dowodzeniu odd ziałami 38 armii. Na szczęście łączność ze sztabemFrontu jeszcze działała. Udało mi się z dużym trudem przywołać do aparatu Morse‘a generałaTupikowa. Łączność była kiepska. Zdążyłem jednak wyjaśnić generałowi stan spraw. Tupikow obiecał„nacisnąć wszystkie klawisze“. Nie wiem już, w jaki sposób załatwił to mój szef, ale rano 13 wrześniaze sztabu dowódcy Kierunku zawiadomiono nas, że możemy odjechać do sztabu Frontu.

Niebawem Wolski z towarzyszącymi mu oficerami i ja ze swym pomocnikiem, majorem Sawczukiem,i starszym lejtenantem Ilją Bochorowem, moim adiutantem, siedliśmy w samochody i wzięliśmykierunek na Reszetiłowkę, gdzie mieścił się jeden z wysuniętych ośrodków łączności sztabu dowódcyKierunku. Mieliśmy nadzieję, że dowiemy się tam, jak można przemknąć się do swoich. Parsiegow iŁozowoj-Szewczenko mieli dołączyć do nas nieco później.

Drogami posuwały się pojedyncze pododdziały, oderwane od swych oddziałów tabory i urządzeniatyłowe. Całej sytuacji, jak to się często zdarza przy odwrocie, nikt należycie nie znał.

Niedaleko od Reszetiłowki natknęliśmy się na tabory 297 dywizji piechoty. Od jednego z oficerów

dowiedzieliśmy się, że do Reszetiłowki zaczęły przybywać samochody sztabu 38 armii. Bardzo mnie tozdziwiło-- przecież sztab, zgodnie z posiadany mi przez nas wiadomościami, był odcięty przez oddziały

Page 212: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 212/328

Kleista wraz z prawoskrzydłowymi dywizjami armii. Jakim sposobem znalazł się tutaj, na lewymbrzegu rzeki Psioł?

W Reszetiłowce z trudem odnaleźliśmy ośrodek łączności sztabu dowódcy Kierunku. Tu oczekiwałanas smutna wiadomość - wszystkie drogi, którymi można byłoby dotrzeć do sztabu Frontu, już zostały

przecięte przez nieprzyjaciela. Przekazano nam rozkaz dowódcy Kierunku- do specjalnegozarządzenia zatrzymać się w Reszetiłowce i zająć uporządkowaniem przebijających się z okrążeniaoddziałów oraz organizacją obrony tymi siłami. Niezwłocznie przystąpiliśmy do wykonania tegorozkazu. Generał Wolski wyjechał do rejonu, w którym miały ześrodkowywać się przerzucane z lewego skrzydła armii dwie brygady pancerne, ja zaś zacząłem poszukiwać sztabu 38 armii.Wskazano mi chatę na skraju Reszetiłowki. Znalazłem tam szefa sztabu tej armii, generała majoraWitalija Nikołajewicza Simwołokowa. W latach trzydziestych studiowaliśmy razem w Akademiiimienia Frunzego. Ch wilowo jednak trzeba było zapomnieć o starej przyjaźni. Dość surowo zacząłemsię dopytywać, dlaczego sztab oderwał się od swych wojsk. Simwołokow oświadczył, że sztabwydostał się z okrążenia nie sam. Razem z nim przebiła się 297 dywizja piechoty ze swym d owódcąpułkownikiem G. Afanasjewem i część oddziałów 37 dywizji kawalerii pułkownika G. Rojtenberga.Pozostałe oddziały tej dywizji kawalerii i 97 dywizja piechoty pułkownika F. Malcewa, jak się późniejwyjaśniło, wycofały się na prawy brzeg rzeki Suła i zajęły tam pozycję obronną. 13 września dowódcaFrontu podporządkował je dowódcy 26 armii.

Generał opowiadał, że przy przebijaniu się z okrążenia najtrudniejszą rzeczą okazało się forsowanierzeki Psioł.

- Nie było żadnych środków przeprawowych, a Niemcy silnie trzymali wszystkie mosty. My zaśmieliśmy kolumnę samochodów i wozów konnych. Co czynić? Postanowiliśmy nocnym natarciemopanować przeprawę. I opanowaliśmy. Nieprzyjaciel szalał, trzymaliśmy jednak most, dopóki nieprzeszedł ostatni żołnierz. A potem go wysadziliśmy.

Obecnie sztab armii organizuje obronę na rzece Psioł, na razie jednak sił jest bardzo mało.Simwołokow zdołał wystawić tylko niewielką osłonę do wsi Welika Bohaczka, dalej zaś front sięurywał. Tak więc kierunek na Połtawę z północnego zachodu był otwarty. Sztab dowódcy Kierunku i dowódca 38 armii podejmują wszelkie kroki, by załatać wyłomy w linii frontu.

Omówiliśmy, jak najlepiej ugrupować oddziały. Potem za zgodą marszałka S. Timoszenki odjechałemdo rozmieszczonego w pobliżu Połtawy sztabu Kierunku. Tam zapoznano mnie z ostatnimsprawozdaniem operacyjnym. Było posępne. Tylko siły główne 37 armii w rejonie Kijowa i 26 armia,zajmująca stanowiska obronne na Dnieprze na południe i południowy wschód od tego miasta, nadal

jeszcze mocno trzyma ły swe pozycje. W pasach obrony 21 i 5 armii oraz prawoskrzydłowych dywizji

37 armii wojska radzieckie pod naporem przeważających sił nieprzyjaciela powoli się cofały. Zwartegofrontu już nie było, luki między armiami i korpusami się zwiększały, a w nie rz ucały sięnieprzyjacielskie związki taktyczne.

Armie północnego skrzydła Frontu wytężały wszystkie swe siły, by zatrzymać nieprzyjaciela na rzeceOster. Zacięte walki toczyły się o Nieżyn. Na zachód od tego miasta między Kozarami i Kozielcemfront został przełamany i w wyłom wdarły się związki taktyczne 6 armii niemieckiej, które w rejoniemiejscowości Kobyżcza przecięły linię kolejową, łączącą Nieżyn z Kijowem. Prawoskrzydłowe związkitaktyczne radzieckiej 37 armii odpierały ataki nieprzyjacielskich dywizji piechoty, nacierającychwzdłuż szosy Kozielec- Kijów. Nieprzyjaciel usiłował obejść odsłonięte skrzydła 5 i 37 armii.Poszczególne związki taktyczne 5 i 21 armii już kilkakrotnie były okrążane. Dowódca 21 armii generałlejtenant W. Kuzniecow donosił, że trzy jego dywizje - 197, 219 i 117 - z trudem zdołały się przebić z okrążającego je pierścienia. Radzieckie związki taktyczne topniały w zaciętych walkach. W istocie

Page 213: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 213/328

wojska Frontu zostały odcięte. Armie, które od dawna już nie otrzymywały uzupełnień, traciłyostatnie siły. Na przykład, 40 armia liczyła ówcześnie ogółem około pięciu tysięcy bagnetów, sto dział i dziesięć czołgów. Nie lepsza była sytuacja w 5 armii. W dywizjach jej 31 korpusu piechoty, którymnadal dowodził generał N. Kalinin, pozostało w szeregach mniej niż dwa i pół tysiąca bagnetów.Niemniej jednak tym słabym związkom taktycznym jakimś cudem udawało się trzymać blisko

siedemdziesięciokilometrowy odcinek frontu.

Pokazano mi meldunek Kirponosa do Sztabu Generalnego i dowódcy Kierunku. Kończył sięnastępującymi słowami:

„Front przeszedł do walki w warunkach okrążenia i całkowitego przecięcia komunikacji. Przenoszęstanowisko dowodzenia do Kijowa, jako do jedynego punktu, skąd można dowodzić. Proszę podjąćniezbędne kroki w celu zaopatrzenia armii Frontu w amunicję za pomocą transportu lotniczego“.

Ścisnęło mi się serce. Możliwości dotarcia do sztabu Frontu stawały się coraz mniejsze.

Rano 16 września wezwano mnie do dowódcy Kierunku. W gabinecie znajdowali się S. Timoszenko i

członek Rady Wojennej Kierunku N. Chruszczow.

- No, co, nadal rwiesz się do swoich? - zapytał mnie marszałek.

- Tak jest. W tak ciężkiej chwili moim obowiązkiem jest być w sztabie Frontu. Ponieważ wszystkiedrogi są przecięte, proszę o pozwolenie udania się tam samolotem.

Spoglądając na mnie z wyraźną aprobatą, dowódca Kierunku zaczął mówić o sytuacji na kierunkukijowskim. Położenie operacyjne oddziałów Frontu z każdą godziną się pogarsza. Wczorajnieprzyjaciel znajdował się w odległości dwudziestu - trzydziestu kilometrów od sztabu Frontu. Ladachwila może całkowicie zdezorganizować dowodzenie.

Powoli pocierając palcami skronie, jak gdyby uspokajając ból, marszałek powiedział:

- W tej chwili czynimy wszystko, by dopomóc Frontowi: ściągamy na Romny i Łubnie wszystkie siły,które tylko zdołaliśmy zebrać, w tym również wzmocniony czołgami korpus kawalerii Biełowa i trzysamodzielne brygady pancerne. Za kilka dni podejdą do nas dywizje Russijanowa i Liziukowa17. Siłamitymi spróbujemy przebić się na spotkanie okrążonych oddziałów Frontu. Zdajemy sobie sprawę, żenie zdołamy pobić dwóch niemieckich armii pancernych, które się przedarły w głąb, utworzymy jednak wyłomy, przez które będą mogły wydostać się okrążone oddziały. Oto cel naszych uderzeń.Jesteśmy przekonani, że w tej sytua cji Naczelny Dowódca pozwoli Frontowi Południowo-Zachodniemu wycofać się na rzekę Psioł, dlatego też postanowiliśmy wydać zaraz rozkazzorganizowania przebicia się z okrążenia.

W ciągu jakiejś minuty dowódca Kierunku w milczeniu chodził po pokoju.

- Dzisia j znów spróbujemy porozmawiać z Moskwą. Mam nadzieję, że uda się nam przekonaćKwaterę Główną. A tymczasem, gdy będziemy prowadzili rozmowy, Kirponos i jego sztab powinniwykorzystać to, że nieprzyjaciel jeszcze nie stworzył zwartego frontu okrążającego.

Wydawało mi się, że po tych słowach marszałek jak gdyby odrzucił ciężar ostatnich wątpliwości. Jegowyraziste oblicze złagodniało, głębokie zmarszczki na czole wygładziły się. Odmierzając słowa,Timoszenko kontynuował:

17 1 dywizja piechoty gwardii i 1 dywizja piechoty zmotoryzowanej gwardii

Page 214: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 214/328

- Zameldujcie, towarzyszu Bagramian, g enerałowi Kirponosowi, że w wytworzonej sytuacji RadaWojenna Kierunku Południowo-Zachodniego za jedynie celowe rozwiązanie dla oddziałów FrontuPołudniowo-Zachodniego uważa zorganizowany odwrót. Przekażcie dowódcy Frontu mój ustnyrozkaz: Opuszczając Kijowski Rejon Umocniony i osłaniając się niewielkimi siłami na linii Dniepru,niezwłocznie rozpocząć wycofywanie sił głównych na tyłową pozycję obronną. Zadanie główne- przy

współdziałaniu naszych odwodów pobić nieprzyjaciela, który wyszedł na tyły Frontu, a następnieprzejść do obrony na rzece Psioł. Niechaj Kirponos wykaże maksymalną aktywność, niechaj wykonazdecydowane uderzenia w kierunkach na Romny i Łubnie, a nie czeka, byśmy go wyciągnęli z okrążenia.

Odetchnąłem z ulgą. Pojawiła się nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone.

Po daniu mi wskazówek dotyczących sposobu wykonania odwrotu i organizacji dowodzeniaw warunkach przebijania się z okrążenia, dowódca Kierunku na pożegnanie powiedział:

- Pospieszcie się, towarzyszu Bagramian. I niech Kirponos ni e zwleka! Wasz przelot z Połtawy dorejonu Piriatina zapewni generał Fałalejew.

Nie tracąc czasu, udałem się do dowódcy lotnictwa Kierunku. F. Fałalejew oznajmił, że już wyznaczyłdla mnie szybki samolot bombowy z doświadczoną załogą.

Zdawało się, że wszystko szło dobrze. Niepokoiła mnie tylko jedna okoliczność- tak ważnepełnomocnictwa, jakich udzieliła mi Rada Wojenna Kierunku Południowo-Zachodniego, nie zostałypoparte żadnymi dokumentami. Co prawda, trzeba było brać pod uwagę to, że samolot może zostać strącony i jest absolutnie niepożądane, by taki dokument dostał się w ręce wroga...

Z powodu niepogody zdołaliśmy wylecieć dopiero następnego dnia. Posadzono mnie w przejrzystejwieżyczce strzelca-radiotelegrafisty, z której otwierało się rozległe pole widzenia. Towarzyszyły nam

dwa myśliwce. Po przeprowadzeniu nas przez linię frontu zawróciły. I natychmiast nad horyzontem pojawiły się czarne punkty. Pilot nie skręcił w bok, lecz z maksymalnąszybkością prowadził samolot na zachód. Udało się nam. Przemknęliśmy przez zasłonęnieprzyjacielskich myśliwców. Oto i punkt przeznaczenia - lotnisko Grebenka. Przyjęto nas niezbytgościnnie. Z ziemi odezwały się działa przeciwlotnicze. Przerwały ogień dopiero po serii sygnałowychrakiet oznaczających „jestem swój“. Pilot szczęśliwie wylądował. Wyszliśmy z samolotu. Patrzymy,a tu do nas co sił biegnie jakiś człowiek.

- Coście zrobili!- wołał już z daleka.

Podbiegłszy, kapitan z błękitnymi patkami z trudem nabrał tchu.

- Coście zrobili?!- Przecież lotnisko jest zaminowane!

Nie pozostawało nic innego, jak tylko cieszyć się, że kiepsko je zaminowano.

Kapitan okazał się dowódcą batalionu obsługi lotniska. Poprosiłem go o samochód, by dostać się dosztabu Frontu. Obstąpili nas oficerowie i czerwonoarmiści. Ich młode, ogorzałe od wiatru twarzewyrażały ogromne zdziwienie - skąd i po co przyleciał generał na ich lotnisko. (Było to jedno z licznychspotkań frontowych i, oczywiście, nikogo ze swych rozmówców z tego lotniska nie zapamiętałem. Alepo opublikowaniu mej książkiMiasto- żołnierz nad Dnieprem pomiędzy czytelnikami, którzyzareagowali na nią, znalazł się kawaler wielu orderów bojowych, starszy lejtenant rezerwy Anatolij

Fiodorowicz Majkow. W swym liście przypomniał mi o tym spotkaniu.)Zasypano mnie pytaniami.

Page 215: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 215/328

- Towarzy szu generale, czy prawda, że jesteśmy okrążeni?

- Co będziemy robili- cofali się czy bili?

Wyczuwało się, że ludzie są przybici niejasnością sytuacji, lecz nie strachem. Wyglądali na spokojnych,pokpiwali i żartowali jedni z drugich, jednym słowem zachowywali się tak, jak zwykle zachowują sięmłodzi ludzie, gdy się zbierze ich wielu.

Próbowałem pokrótce odpowiedzieć na ich pytania. Wyjaśniłem im, że Naczelne Dowództworadzieckie jest dobrze poinformowane o sytuacji Frontu i podejmuje wszelkie kroki, by nam pomóc.

Niebawem podjechał samochód. Ciepło pożegnałem się ze swymi rozmówcami.

Nie bez trudności odnalazłem sztab Frontu, który rozmieścił się we wsi na chutorze Wierchojarowka,na północ od Piriatina. Generał Tupikow porwał mnie w objęcia.

- A! Nareszcie wrócił nasz syn marnotrawny!

Patrząc na jego wychudłą twarz, głęboko wpadnięte , lecz jak dawniej żywe oczy, pomyślałem w duchu: jak to dobrze, że zaprzyjaźniliśmy się tak bardzo z tym mądrym i serdecznym człowiekiem.

Tupikow opowiedział o swoich kłopotach. Gdy Kwatera Główna nie zgodziła się na wycofanie wojsk,postanowił wysłać szczegółowy meldunek o stanie Frontu z wnioskiem, że dalej trzymać Kijowa niemożna. Kirponos nie chciał podpisać tego telegramu. Poszedł więc do Moskwy z podpisem szefasztabu Fro ntu. Następnego dnia ze Sztabu Generalnego nadeszła odpowiedź. Tupikowowi zarzucanopanikarstwo i nieobiektywną ocenę wydarzeń. Szef sztabu ciągle jeszcze bardzo to przeżywał. Gdyzaznajomiłem go z nowym rozkazem dowódcy Kierunku, Tupikow nabrał ducha:

- To znaczy, że miałem rację! - I zaczął naglić:- Jedziemy do dowódcy! Trzeba się spieszyć. Jeślibędziemy zwlekać, okrążający nas pierścień stanie się tak mocny, że już nie będzie można gorozerwać.

Dowództwo Frontu rozmieściło się w lasku w odległości kilku kilometrów od sztabu. Udaliśmy się tamsamochodem. Po drodze generał Tupikow opowiedział mi, dlaczego nie mogli oni przenieśćstanowiska dowodzenia Frontu do Kijowa. Niemieckie związki taktyczne, które przedarły się na styku5 i 37 armii w rejonie miejsc owości Kobyżcza, przecięły wszystkie drogi. Wysłane naprzódpododdziały pułku łączności zginęły. Trzeba więc było stanowisko dowodzenia przenieść zamiast doKijowa, tutaj, do Piriatina.

Jechaliśmy bardzo długo. Droga była całkowicie zatłoczona samochodami, taborami, maszerującymikolumnami oddziałów i urządzeń tyłowych.

U generała Kirponosa zastaliśmy Burmistenkę i Rykowa. Zameldowałem o zarządzeniu dowódcyKierunku. Kirponos długo siedział zamyślony.

- Michaił Pietrowicz- nie mógł się powstrzymać Tupikow- rozkaz ten tak bardzo odpowiada sytuacji,że nie ma żadnych podstaw do wahania się. Czy pozwolicie przygotować zarządzenia dla wojsk?

- Czy przywieźliście pisemny rozkaz odwrotu?- nie odpowiadając Tupikowowi, zapytał mnie dowódcaFrontu.

- Nie, marszałek kazał przekazać go ustnie.

Kirponos ściągnął gęste brwi i zaczął chodzić po pokoju. Później rzekł:

Page 216: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 216/328

- Niczego nie mogę przedsięwziąć, dopóki nie otrzymam rozkazu na piśmie. Sprawa jest zbytpoważna. - I uderzył dłonią w stół: - To wszystko! Na tym skończymy.

Zaległo milczenie. Tupikow chciał coś powiedzieć, lecz Kirponos przerwał mu:

- Wasiliju Iwanowiczu! Proszę przygotować radiogram do Kwatery Głównej. Zameldujcie o zarządzeniu dowódcy Kierunku i zapytajcie, jak mamy postąpić.

Wieczorem 17 września do Moskwy wysłano radiogram następującej treści:

„Dowódca Kierunku, Timoszenko, przez zastępcę szefa sztabu Frontu przekazał ustne zarządzenie:podstawowe zadanie - wycofanie armii Frontu na rzekę Psioł oraz pobicie ruchliwych grupprzeciwnika na kierunkach Romny i Łubnie. Pozostawić minimum sił dla osłony Dniepru i Kijowa.

Pisemne dyrektywy dowódcy Kierunku zupełnie nie zawierają zarządzeń w sprawie odwrotu na rzekęPsioł i pozwalają zabrać tylko część sił z Kijowskiego Rejonu Umocnionego. Wyraźna sprzeczność.Cowykonywać? Uważam, że wycofanie wojsk na rzekę Psioł jest słuszne. W tych warunkach konieczne jest całkowite opuszczenie Kijowskiego Rejonu Umocnionego, Kijowa i rzeki Dniepr. Prosimy o szybkieWasze zarządzenia“18.

Wysławszy nie bez trudności ten radiogram, obaj z generałem Tupikowem pochyliliśmy się nad mapą,na której były naniesione ostatnie dane sytuacyjne. Mnie, zajmującemu się sprawami operacyjnymi,który zdobył już pewne doświadczenie, mapa ta mówiła wiele. Wojska naszego Frontu walczyływewnątrz owalu rozciągniętego z północy na południe. Zwartej linii frontu nie było. Wszędzie ziały, jak rany w żywym ciele, ogromne luki, świadczące o tym, że na odcinkach tych już nie ma komuzastąpić drogi nieprzyjacielowi. A co się dzieje tam, gdzie jeszcze ciągnie się czerwona linia wojskradzieckich? Ostatnie meldunki bojowe mówią, że toczą się tam walki na śmierć i życie.

- Ani rusz nie rozumiem, dlaczego Kwatera Główna tak się upiera-- powiedział Tupikow. - Choć... -Poprowadził ołówkiem po mapie. - Przecież nawet nam trudno jest osądzić, co się dzieje na tym lubinnym odcinku. Z mapy wynika, że stoi tam armia z korpusami, dywizjami, można by pomyśleć- ileżsił! A faktycznie z niektórych dywizji prawie nic nie zostało, w istocie, tylko numery... My zaś nadal uważamy je za dywizje i odpowiednio do tego stawiamy im zadania. Przed szefem SztabuGeneralnego zaś leży mapa ogromnego - dwa tysiące kilometrów liczącego - frontu. Zaznaczone są naniej nie dziesiątki, jak u nas, lecz setki dywizji. W Moskwie jeszcze tr udniej jest określić rzeczywistesiły na tym lub innym odcinku. Może być jednak i tak, że Moskwa wszystko wie, lecz jakieś bardzoważne przyczyny skłaniają ją do wymagania od naszego Frontu niemożliwości...

Tak, takie bardzo ważne przyczyny istniały. Wtedy domyślaliśmy się ich jedynie, lecz nie

wyobrażaliśmy sobie w całej pełni. Przyczyny te zaś były uwarunkowane ogólną sytuacją wojskowo-polityczną, w jakiej znalazł się Związek Radziecki, który nadal samotnie odpierał napór agresora. W tym czasie Niemcy zab lokowali Leningrad. Ich wojska zbliżały się do Moskwy. W dyspozycjiNaczelnego Dowództwa radzieckiego nie było już jakichś większych, gotowych do działań bojowychodwodów operacyjnych. Znaczną część wojsk trzeba było trzymać na Kaukazie- nazbyt podejrzaniebowiem zachowywała się Turcja - i na Dalekim Wschodzie, gdzie japońscy militaryści oczekiwali tylkosygnału, by przystąpić do wojny. W tych warunkach zacięta obrona Frontu Południowo -Zachodniegona linii Dniepru nieco ułatwiała sytuację na pozostałych kierunkach strategicznych frontu radziecko-niemieckiego, zwłaszcza na kierunku moskiewskim, wiążąc ogromne siły nieprzyjacielskie, w tym

18 Archiwum Ministerstwa Obrony ZSRR (MO SSSR), f. 251, op. 646, d. 483, 1.325

Page 217: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 217/328

również dwie niemieckie grupy pancerne. Było ogromnie ważne związać je na Kierunku Południowo-Zachodnim na jak najdłuższy czas.

Dawała się we znaki także skomplikowana międzynarodowa atmosfera polityczna. Dopiero co zacząłpowstawać sojusz mocarstw antyfaszystowskich. Państwa, które niedawno szczuły Hitlera na Związek

Radziecki, teraz same walczyły z hitlerowskimi Niemcami i nabierały coraz większego przekonania, żepewnym sojusznikiem w tej walce jest tylko Rosja Radziecka. Przeciw niej jednak skierowała sięobecnie cała potęga hitlerowskiej machiny wojennej. Czy Związek Radziecki wytrzyma to straszliweuderzenie? W Stanach Zjednoczonych rozgorzała dyskusja- czy warto pomagać bronią RosjiRadzieckiej? Pewne koła utrzymywały, że nie ma sensu wysyłać tam broni i sprzętu - Rosja do zimyrozleci się i wojna zakończy się zwycięstwem hitlerowskich Niemiec.

Chcąc się przekonać, czy dostarczane Rosji uzbrojenie nie dostanie się w ręce hitlerowców, Roosevelt w sierpniu 1941 roku wysłał na rozpoznanie swego najbliższego współpracownika H. Hopkinsa.Osobisty przedstawiciel prezydenta Stanów Zjednoczonych dokładnie zapoznał się z sytuacj ą w krajui na froncie radziecko-niemieckim. A przed powrotem do Stanów w pożegnalnej rozmowie ze

Stalinem postawił sprawę na ostrzu noża, pytając, gdzie będzie przechodziła linia frontu w zimie1941/42 roku? Odpowiedź na to pytanie miał zawieźć Rooseveltowi.

Stalin odpowiedział: - Pod koniec 1941 roku front będzie biegł na zachód od Leningradu, Moskwy iKijowa.

Z tym też odjechał Hopkins.

Dowództwo radzieckie, zaczynając od drugiej połowy sierpnia, podejmowało wszelkie kroki, bypomóc obrońcom Kijowa. Głównym z tych kroków było utworzenie nowego Frontu - Briańskiego,który miał za zadanie pobić wojska Guderiana, nie pozwolić im zwrócić się na południe, na tyły FrontuPołudniowo-Zachodniego. Kwatera Główna nie żałowała na to odwodów. Dodatkowe siły otrzymałrównież i Front Południowo-Zachodni.

Nie minęły jednak nawet dwa tygodnie od odjazdu Hopkinsa - być może nie dotarł on jeszcze doWaszyngtonu - gdy dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego zwróciło się nagle do KwateryGłównej z prośbą o pozwolenie na wycofanie wojsk z linii Dniepru.

Nietrudno wyobrazić sobie, jaki oddźwięk w Ameryce, a i w całym świecie, wywołałaby wieść o upadku Kijowa i jak dalece wydarzenie to osłabiłoby pozycję Roosevelta w jego polemice z tymi,którzy występowali przeciw udzieleniu politycznej i materialnej pomocy Związkowi Radzieckiemu.

Komitet Obrony Państwa doskonale rozumiał, że w tym okresie wojny od pomyślnych działań Armii

Czerwonej pod wieloma względami zależało powstanie w przyszłości antyhitlerowskiej koalicjipaństw europejsk ich z udziałem Stanów Zjednoczonych.

Oto dlaczego Kwatera Główna żądała utrzymania Kijowa za wszelką cenę. Przy tym uważała ona, żeFront Południowo-Zachodni ma jeszcze pod dostatkiem sił, że z takimi siłami i okrążenie nie jest takbardzo straszne, gdyż zawsze można będzie rozerwać nieprzyjacielski pierścień okrążający.

Właśnie w tych dniach Komitet Centralny komunistycznej partii i rząd Ukrainy opublikowały odezwę,która ujawniała całą prawdę o trudnych doświadczeniach, jakie przypadły w udziale narodowiukraińskiemu, oraz gorąco wzywała do bezlitosnej walki z hitlerowskimi najeźdźcami.

„Niemieckim faszystom, którzy zdradziecko napadli na nasz kraj, chwilowo udało się opanować

niektóre rejony drogiej nam Ukrainy - mówiła odezwa. - Jęczy teraz ziemia pod butem faszystowskichpotworów. Krwawą stypę wyprawiają hitlerowscy ludożercy. Nie ma dnia, by w jakimś miejscu,

Page 218: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 218/328

opanowanym przez faszystów, nie popełniano zbrodni, okrucieństw, wobec których bledną wszelkieokropności, jakich kiedykolwiek doznała ludzkość.

...Faszystowskie dowództwo w zdobytych wsiach i miastach rozplakatowuje obwieszczenia dlaludności, w których pod groźbą kary śmierci, pod groźbą okrutnej rozprawy te faszystowskie potwory

żądają od Was wykonywania ich rozporządzeń. Chcą Was, Towarzysze, zmusić, byście własnymirękami kuli kajdany krwawej niewoli dla samych siebie i dla Waszych dzieci.

Nie po to nasz wielki naród radziecki walczył o swą wolność, by teraz stać się niewolnikiemfaszystowskich barbarzyńców.

Każdy Ukrainiec, każdy obywatel naszego kraju woli raczej umrzeć, aniżeli popaść w haniebnąniewolę.

Towarzysze! Nie wykonujcie żadnego zarządzenia faszystowskiego dowództwa.

...Sabotaż, udaremnianie wszelkich prac - to święty obowiązek każdego syna i córki naszego narodu.Nie podporządkowujcie się faszystowskim zarządzeniom! Wszystkimi siłami, wszystkimi środkaminiszczcie dobytek, broń, wyposażenie i amunicję armii niemieckiej! Pamiętajcie, że bez łącznościfaszystowskie bandy nie mogą walczyć. Niszczcie urządzenia i środki łączności, linietelefonicznei telegraficzne, telefoniczne i telegraficzne aparaty oraz radiostacje! Wysadzajcie mosty i drogi. Niedostarczajcie faszystom żadnych materiałów, nie wykonujcie rozporządzeń w sprawie naprawy dróg.Niszczcie linie kolejowe.

Chłopi i Chłopki! Faszystowscy rabusie chcą siłą zmusić Was do wymłócenia zbiorów i mają wywieźćcałe zboże do Niemiec. Nie podporządkowujcie się faszystowskim rozporządzeniom. Wymłóćcie sobietylko tyle zboża, ile jest niezbędne dla wyżywienia Waszej rodziny. Nie dawajcie wrogowi ani zboża,ani mięsa. Niechaj zdychają z głodu faszystowscy grabieżcy, którzy ośmielili się wkroczyć na naszą

ziemię. ...Cały naród ukraiński, wszystkie narody Związku Radzieckiego wystąpiły do walki z faszyzmem.Ramię w ramię z Armią Czerwoną walczą przeciw hitlerowskim ludożercom tysiące czerwonychpartyzantów - robotników i chłopów. Pomagajcie partyzantom, czym tylko możecie. Wstępujcie dopartyzantki, bezlitośnie bijcie faszystów.

Armia Czerwona zadaje wrogowi coraz potężniejsze ciosy. Załamały się już plany faszystów-odniesienia błyskawicznego zwycięstwa nad naszym wielkim Związkiem Radzieckim. Faszyścipogrzebali na naszych polach najlepsze swe dywizje. Dziesiątki terminów wyznaczał Hitler nazdobycie Moskwy, Leningradu i Kijowa, ale po dziś dzień nad tymi miastami powiewa Czerwony

Sztandar radzieckiego narodu.Zbliża się godzina zwycięstwa nad hitlerowskimi zbirami. Zadawajcie więc jeszcze silniejsze ciosywrogowi!

...Nikt nie powinien stać na uboczu. Niechaj każdy czyni to, co w jego mocy i możliwościach. Niechajkażdy pomaga wykuwać zwycięstwo nad faszyzmem.

Sprawa nasza jest słuszna, zwycięstwo będzie nasze, wróg zostanie pobity. Śmierć krwawym psomhitlerowskim! Niech żyje wolna Ukraina radziecka!“

Bohaterski naród ukraiński gorąco zareagował na namiętne wezwanie partii komunistycznej.

Z jeszcze większą zaciekłością prowadził przeciw okupantom wojnę partyzancką. Naprawdę ziemiazaczęła palić się pod ich stopami. W tym czasie na tyłach nieprzyjaciela działały już 583 oddziały

Page 219: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 219/328

partyzanckie i ponad 1700 grup dywersyjnych i niszczycielskich. Coraz nowe tysiące mścicieli luduwłączały się do świętej walki z wrogiem. Na czele tych bohaterów szli najlepsi synowie partii.

Nieprzyjaciel był jednak jeszcze bardzo silny. Na naszym Froncie Południowo-Zachodnim miałprzewagę pod każdym względem. Obaj z szefem sztabu coraz to pochylaliśmy się nad mapą

i oceniając nasze możliwości przychodziliśmy do wniosku, że jeśli w najbliższym czasie nie nadejdzierozkaz odwrotu, oddziały Frontu znajdą się w beznadziejnej sytuacji.

Wreszcie w nocy na 18 września Moskwa odpowiedziała na nasz radiogram. Szef Sztabu Generalnegolakonicznie podał: „Kwatera Główna zezwala na opuszczenie Kijowskiego Rejonu Umocnionego i przeprawienie oddziałów 37 armii na lewy brzeg Dniepru“.

O wycofaniu sił głównych Frontu na pozycję tyłową znów ani słowa. Tutaj jednak sama logikawydarzeń podpowiadała decyzję. Jeśli już mielibyśmy opuszczać Kijów i jego rejon umocnionyz potężnymi urządzeniami obronnymi, to trudno byłoby mieć nadzieję, że oddziały utrzymają się nanie przygotowanych pozycjach na wschód od tego miasta. Nawet Burmistenko, który dotychczas w myślach swoich nie dopuszczał możliwości opuszczenia Kijowa, na naradzie u dowódcy Frontupowiedział:

- Uważam, że w tej sytuacji nic innego nam nie pozostaje, jak wykonać rozkaz dowódcy Kierunku.

Po otrzymaniu rozkazu ewakuacji Kijowa dowództwu Frontu nie pozostawało nic innego, jak troszczyćsię o to, by uratować od klęski możliwie najwięcej sił, które znalazły się wewnątrz nieprzyjacielskiegopierścienia. Tym razem generał Kirponos nie wahał się. Od razu poprosił o mapę z ostatnimi danymio położeniu oddziałów. Było na niej wiele „białych plam“- w ciągu ostatnich dwóch dni z wieluodcinków nie otrzymywaliśmy meldunków. Na leżącej przed Kirponosem mapie zaznaczone było, że40 armia walczy gdzieś między Putiwlem i Romnami, a obydwa jej skrzydła są odsłonięte i obchodzone przez nieprzyjaciela. 21 armia odpiera ataki nieprzyjacielskie w rejonie Priłuk. Międzytymi armiami istnieje 80-kilometrowa luka, którą wypełniły oddziały Guderiana. Na lewo od 21 armii,w odległości 25-35 kilometrów na północny zachód od Piriatina, na razie trzymają się jeszczewyczerpane do ostateczności oddziały 5 armii. 37 armia silnie trzyma Kijów. Między nią i pozostałymioddziałami Frontu - duże siły niemieckiej 6 armii, której główne zgrupowanie ześrodkowało się w rejonie Jagotina. 26 armia radziecka na swym lewym skrzydle pomiędzy Dnieprem i Sułą odpieraataki związków taktycznych 17 armii niemieckiej i 1 grupy pancernej Kleista, osłaniając się niewielkimisiłami od strony Łubni. Niemcy prowadzą natarcie zarówno z zachodu, jak i ze wschodu. RejonPiriatina, gdzie znajdował się sztab Frontu, był osłonięty jedynie oddziałami 289 dywizji piechoty.

Wszystko to w ostatecznym wyniku oznaczało, że będzie niezmiernie trudno wykonać odwrót armii

Frontu na pozycję obronną na rzece Psioł. Innego wyjścia jednak nie było. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się generałowi Kirponosowi rozwiązywać zadania operacyjnego w taktrudnych warunkach. Podejmując jednak decyzję przebicia się, dowódca i my wszyscy w sztabieFrontu wiązaliśmy swą ufność z wypróbowaną w walce wytrwałością i nieustraszonością radzieckiegożołnierza.

Po naradzie z Tupikowem, Burmistenką i Rykowem dowódca Frontu rozkazał postawić armiomnastępujące zadania: 21 armii - do rana 18 września ześrodkować się na linii Bragincy-Gniedincy (napołudniowy wschód od Priłuk) i siłami głównymi uderzyć na Romny, na spotkanie 2 korpusukawalerii; 5 armii - częścią sił osłonić odwrót 21 armii od zachodu, pozostałymi zaś siłami wykonaćuderzenie na Łochwicę; 26 armii - utworzyć grupę uderzeniową z dwóch dywizji i nacierać na Łubnie;37 armii - wycofać oddziały z Kijowskiego Rejonu Umocnionego na lewy brzeg Dniepru, utworzyć

Page 220: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 220/328

z nich grupę uderzeniową i przebijać się na Piriatin i dalej na wschód, stanowiąc straż tylną(ariergardę) Frontu; 40 i 38 armii - uderzyć od wschodu na spotkanie sił głównych Frontu w kierunkach na Romny i Łubnie.

Generał Tupikow naszkicował na mapie plan odwrotu oddziałów i kazał mi wnieść niezbędne zmiany

do zawczasu przygotowanych przez sztab rozkazów bojowych dla armii. Przekazanie jednak tychdokumentów adresatom nie było już łatwe. Z dużymi trudnościami dostarczyliśmy je tylko dowódcom5, 26 i 40 armii. Ze sztabami 21 i 37 armii nie było nawet łączności radiowej. Posłaliśmy do Kijowadwóch starszych oficerów samochodami. Nie zdołali jednak dotrzeć do miasta i prawdopodobniezginęli w drodze. Dopiero nieco później udało się nam poprzez sztab dowódcy Kierunku zawiadomić37 armię o konieczności przebijania się na wschód.

Do 21 armii został skierowany mój zastępca, pułkownik Zachwatajew, który miał wręczyć rozkazgenerałowi lejtenantowi W. Kuzniecowowi i wycofywać się razem z jego sztabem.

Na nasze szczęście, prawie całe lotnictwo Frontu i gros tyłów Frontu w porę zostało przesunięte zarzekę Psioł, tak że w tym trudnym czasie nie musieliśmy zaprzątać swej uwagi organizowaniem ichwycofania z okrążenia.

Tak więc w nocy na 18 września prawie wszystkie armie wiedziały, w jaki spo sób ma byćprzeprowadzony odwrót. Oczywiście, podjęta decyzja bynajmniej nie była idealna. Trzeba było jąbowiem podejmować w niezwykle skomplikowanej i bynajmniej nie wyjaśnionej sytuacji.

Nie złożono broni

Pułkownik Zachwatajew opowiadał mi później, że dość szybko odszukał sztab 21 armii i osobiściewręczył rozkaz dowództwa Frontu generałowi lejtenantowi W. Kuzniecowowi. Dowódca armii niezwlekając postawił zadania swym korpusom. Po przeprawieniu się przez rzekę Udaj na północ odPiriatina miały one przebijać się na wschód w ogólnym kierunku między Romnami i Łochwicą.Kuzniecow wraz ze sztabem armii postanowił posuwać się konno w ślad za 66 korpusem piechoty.

Wczesnym rankiem 18 września kolumna dowództwa armii, z generałami Kuzniecowem i Gordowemoraz k omisarzem dywizyjnym Kołoninem na czele, pod osłoną pododdziałów piechoty pokonałazacięty opór piechoty zmotoryzowanej jednej z dywizji pancernych Guderiana i po sforsowaniu rzekiszybko ruszyła na Ozieriany. W ciągu dnia w rejonie Biełocerkowiec, obok głębokich jarów,nieprzyjaciel ponownie zamknął im drogę, musiano więc organizować obronę okrężną. Z chwilą

zapadnięcia ciemności dowódca armii poprowadził pododdziały do ataku w celu przełamanianieprzyjacielskiego pierścienia. Rakiety oświetlające zamieniły noc w dzień. Niemcy otworzylihuraganowy ogień z karabinów maszynowych, moździerzy i dział, jednakże i tym razem sztabowiudało się wydostać z okrążenia.

W walce tej wybuch pocisku moździerzowego zrzucił Zachwatajewa z konia. Kiedy przyszedł doprzytomno ści, zorientował się, że leży wśród trupów ludzi i koni. Słyszał, jak po polu poruszali sięniemieccy żołnierze. Z rzadka rozlegały się serie pistoletów maszynowych i ludzkie okrzyki - to Niemcydobijali rannych. Zachwatajewa wzięli za martwego, i to go oc aliło. Gdy hitlerowcy odeszli,Zachwatajew, zebrawszy resztki sił, powlókł się na wschód. Wkrótce spotkał dowódcę dywizjonuartylerii przeciwlotniczej, starszego lejtenanta Czajewa, i jednego czerwonoarmistę ze szwadronuochrony sztabu armii. Po długiej tułaczce przedostali się do swoich.

Page 221: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 221/328

Generał lejtenant Kuzniecow pokonał wszystkie przeszkody i wyprowadził grupę swych wojsk z nieprzyjacielskiego pierścienia. Przyczyniło się do tego uderzenie 2 korpusu kawalerii generała P.Biełowa, wzmocnionego brygadami pancernymi odwodu Naczelnego Dowództwa. Kawalerzyści i czołgiści gwałtownie zaatakowali Romny, gdzie znajdował się sztab Guderiana. W swychwspomnieniach Guderian pisze, że z górnego piętra najwyższego budynku w mieście na własne oczy

widział atakujących - byli od niego w odległości zaledwie 800 metrów. Nerwy hitlerowskiego generałanie wytrzymały i wraz ze swym sztabem uciekł do Konotopu.

Znacznie trudniejsze warunki do przebijania się z okrążenia miały silnie wyczerpane oddziały 5 armiiradzieckiej. Gener ałowi Potapowowi nie udało się zorganizować wspólnego odwrotu jednostek armiina Łochwicę- nieprzyjaciel zbyt silnie napierał. Oddziały 15 korpusu piechoty zostały wyparte napołudnie i musiały wraz z generałem K. Moskalenką na czele przebijać się samodzielnie. Oddziały 31korpusu piechoty generała N. Kalinina próbowały otworzyć drogę Radzie Wojennej i sztabowi, ale narzece Udaj nie zdołały pokonać silnej obrony niemieckiej 4 dywizji pancernej. Dowództwo armiimusiało dołączyć do znajdującego się w tym rejonie drugiego rzutu sztabu Frontu i skręcić razem z nim na południe, na Piriatin.

Dowódca 26 armii generał lejtenant F. Kostienko, otrzymawszy w drugiej połowie nocy na 18września rozkaz przebicia się z okrążenia, wezwał do siebie członków Rady Wojennej D. Kolesnikowa iW. Butyrina (byłego sekretarza Nikołajewskiego Komitetu Obwodowego KP(b) Ukrainy), szefa sztabupułkownika I. Wariennikowa, dowódcę artylerii pułkownika P. Siemionowa, szefa oddziałupolitycznego komisarza pułkowego I. Zakoworotnego i szef a oddziału specjalnego P. Watisa. Pokrótkim omówieniu powstałej sytuacji Kostienko powziął następującą decyzję: wycofać oddziały podosłoną straży tylnych (ariergard) na rzekę Orżyca i z tej linii zorganizować uderzenie przełamujące w kierunku na Łubnie, na spotkanie nacierających ze wschodu oddziałów 5 korpusu kawaleriigenerała Kamkowa i brygad pancernych 38 armii. Po wydaniu rozkazów dywizjom dowódca armii ze

swym sztabem ruszył do miasta Orżyca, dokąd ściągały wszystkie oddziały armii. Maleńkie ukraińskiemiasteczko było do ostateczności zatłoczone samochodami i taborami. Rozkazawszy niewielkiemuoddziałowi I. Aleksiejewa osłonić miasto, dowódca armii przystąpił do zorganizowania zgrupowaniauderzeniowego. Bez środków łączności była to trudna sprawa. Przy tym należało nieustannietroszczyć się o odsłonięte skrzydła armii, na które od północy napierały oddziały Guderiana, a odpołudnia - oddziały 17 armii niemieckiej.

21 września Kostienko podjął pierwszą próbę przełamania frontu 1 grupy pancernej Kleista. Poniewielkim przygotowaniu artyleryjskim dywizje rozpoczęły forsowanie rzeki Orżyca. Nieprzyjacielstawiał zacięty opór. Gdzie tylko czołowym pododdziałom radzieckim udawało się zaczepić na lewymbrzegu, tam dowództwo niemieckie rzucało swe oddziały pancerne. Żołnierze radzieccy spotykali

niemieckie czołgi ogniem artylerii, butelkami z płynem zapalającym i granatami. Ludzie niezliczonąilość razy podrywali się do ataku.

Później jeden z czynnych uczestników tych walk opowiadał, że bataliony 69 pułku piechoty 97 dywizjipiechoty (przedtem wchodziła w skład 38 armii) kilkakrotnie rzucały się na nieprzyjacielskie pozycje,lecz pod huraganowym ogniem wkopanych w ziemię niemieckich czołgów musiały się cofać. Równiezacięte walki toczyły się na wszystkich odcinkach.

W bezowocnych próbach sforsowania rzeki dywizje zużyły prawie całą amunicję. Generał Kostienko,nie mając łączności ze sztabem Frontu, zdołał uzyskać połączenie z Kwaterą Główną i wysłał domarszałka Szaposznikowa następujący radiogram: „Kontynuuję wa lkę w okrążeniu na rzece Orżyca.

Wszystkie próby sforsowania rzeki zostały odparte. Nie mamy amunicji. Pomóżcie lotnictwem“.

Page 222: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 222/328

Marszałek Szaposznikow polecił lotnictwu zrzucić amunicję w rejonie działań armii Kostienki. Widząc,że armia ta nie przebije się na Łubnie, Szaposznikow 22 września zawiadomił jej dowódcę, żeKirponos, Potapow i Kuzniecow posuwają się na spotkanie korpusu kawalerii Biełowa w kierunku naŁochwicę i kazał Kostience także skręcić na północny wschód i przebijać się w ślad za nimi.

22 wrz eśnia o godzinie 9.00 wieczór Kostienko postanowił jeszcze raz próbować forsowania rzeki. Niezdążył jednak - zastępca szefa oddziału operacyjnego armii major A. Błażej zameldował, że Niemcywdarli się na wschodni skraj Orżycy i go podpalili. Dalsze wyczek iwanie równało się śmierci. Kostienkowezwał więc do siebie dowódcę brygady A. Borisowa, którego grupa kawalerii znalazła się w pobliżu i obecnie weszła w skład 26 armii.

Barisow otrzymał rozkaz uderzenia na nieprzyjaciela, który wdarł się do miasta. Gdy kawalerzyściBorisowa uderzyli na Niemców, walka przybliżała się już do sztabu armii.

Schwyciwszy pistolet maszynowy i napchawszy do kieszeni granatów, Kostienko zawołał do oficerówswego sztabu:

- No, idziemy, towarzysze!

W ślad za kawalerzystami przebili się do grobli, którą przeszli na przeciwległy brzeg. Tam oczekiwałyich konie, wydzielone przez przewidującego dowódcę brygady Borisowa. Sztab Kostienki, któryprzedtem był sztabem grupy kawalerii, składał się w zasadzie z doświadczonych kawalerzystów.Znalazłszy się na koniach, od razu nabrali ducha. Jeździec na dobrym koniu- to potęga! Razem z kawalerzystami Borisowa i innymi oddziałami sztab armii wśród nieustannych walk przebijał sięnaprzód. Trzeba było forsować kilka rzek. Na wschodnim brzegu Suły w nocy wpadli na stanowiskaogniowe niemieckich baterii moździerzy, osłaniane przez pododdziały piechoty. Wywiązała się walka.Radzieccy kawalerzyści dwukrotnie bez powodzenia ruszali do ataku. Dopiero za trzecim razem sięprzebili.

Na początku października dowódca 26 armii z resztkami swych oddziałów wydostał się z nieprzyjacielskiego pierścienia w pasie działań bojowych 5 korpusu kawalerii. Przez dłuższy czaspozostali w tyle szeregowcy i oficerowie tej armii nadal niewielkimi grupami i pojedynczo przesączalisię przez linię frontu. Szczęśliwie wydostali się z okrążenia członek Rady Wojennej armii komisarzbrygadowy D. Kolesnikow, szef oddziału politycznego komisarz pułkowy I. Zakoworotny oraz wieluinnych oficerów i pracowników politycznych. Niektórzy żołnierze i oficerowie, zanim znaleźli sięwśród swoich, przemaszerowali paręset kilometrów na tyłach nieprzyjaciela. Jedna taka grupa z oficerem politycznym Michaiłem Trofimowiczem Taranem na czele przebyła ogółem 600kilometrów i powróciła do swoich z bronią, dokumentami i odznaczeniami. W składzie tej grupy

znalazła się kobieta - felczer wojskowy ze 169 pułku piechoty, Antonina Afanasjewna Matwijenko. Narówni z mężczyznami wytrwale znosiła wszelkie trudy marszu. Dręczyły ją ataki malarii, ropiały ranyna nog ach, ona jednak uparcie maszerowała na wschód, odmawiając propozycjom litościwych kobietkołchozowych, by pozostała u nich i się podleczyła. Gdy traciła przytomność, jej towarzysze, którzysami ledwo trzymali się na nogach, troskliwie ją nieśli.

Trudne p róby przebyli żołnierze i oficerowie 37 armii, która bezpośrednio broniła Kijowa.Przestudiowanie dokumentów z tego okresu oraz rozmowy z uczestnikami pomogły mi w ogólnychzarysach zapoznać się z tym, co działo się w tej armii, która po otrzymaniu rozkazu opuszczeniaKijowa znalazła się w najtrudniejszej sytuacji.

Page 223: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 223/328

Na początku drugiej dekady września prawoskrzydłowe związki taktyczne 37 armii, oskrzydlane przeznieprzyjaciela od północnego wschodu, biły się o każdy kilometr ziemi na północ od miasteczkaSiemipołki i na południe od innego cichego ukraińskiego miasteczka Oster. W walce o Kozielec 41dywizja piechoty dwukrotnie wypierała oddziały niemieckie z miasta. Gdy nieprzyjaciel wdarł się tampo raz trzeci, dowódca dywizji, znany już Czytelnikowi z walk n a granicy, Gieorgij Nikołajewicz

Mikuszew, poprowadził osobiście kolejny kontratak, w którym poniósł śmierć. Niemcy ponownieuderzyli na oddziały radzieckie; te być może nie oparłyby się, gdyby nie pomoc dywizji pułkownika S.Potioc hina, która zdążyła nadejść z Kijowa. Uporczywe kontrataki obu tych związków taktycznychzatrzymały nieprzyjaciela na czterdzieści osiem godzin.

16 września jednak linia frontu znów zaczęła się chwiać. Zgrupowanie uderzeniowe 6 armiiniemieckiej usiłowało przedrzeć się do Kijowa od północnego wschodu i opanować przeprawy naDnieprze. Kierownictwo sztabu obrony miasta zwróciło się do dowódcy 37 armii z prośbą o wzmocnienie oddziałów osłaniających ten niezwykle ważny kierunek, dowódca armii oświadczył jednak, że nie ma już na to odwodów. Sytuację uratowała inicjatywa kierownictwa sztabu obrony,które skierowało tam część sił 4 dywizji NKWD, oddział pospolitego ruszenia zakładów „Arsenał“ i 300marynarzy Dnieprowskiego Oddziału Flotylli Pińskiej z zadaniem zorganizowania pozycji obronnej napodejściach do kijowskich mostów. Wypierane przez nieprzyjaciela prawoskrzydłowe związkitaktyczne 37 armii i przybyłe im na pomoc siły komitetu obrony miasta 16 września umocniły się natej pozycji i zatrzymały nieprzyjaciela.

Bohatersko biły się tego dnia pododdziały 227 pułku dywizji NKWD, dowodzone przez majoraWagina. Gwałtownym kontratakiem nie tylko odrzuciły one pułk nieprzyjacielski, lecz nawet zdobyły

jego sztandar.

Hitlerowcy skierowali na oddziały radzieckie ogień artylerii i dokonywali n alotów z powietrza, a takżerzucali do natarcia piechotę z czołgami. Kilkakrotnie na całym froncie przeprowadzali tak zwane„ataki psychiczne“ - szli wyprostowani, ogłuszając okolicę pijackim rykiem. Radzieccy żołnierzedopuszczali ich do samych okopów i uderzali na nich bagnetem. Walki wręcz Niemcy niewytrzymywali. Ocaleli zbóje pospiesznie się cofali.

Na odcinku jednego z pułków radzieckich hitlerowcy posunęli się do stanowisk ogniowych artylerii.Wystrzelano ich kartaczami z najbliższej odległości. Na innym odcinku doszli do rowuprzeciwczołgowego. Cekaemista kapral Jefimoczkin wydobył swój karabin maszynowy z na wpółrozbitego drewnianego schronu bojowego i ustawiwszy go na przedpiersiu rowu otworzył ogień z najbliższej odległości. Nie przestał strzelać nawet wówczas, gdy otwarła na niego ogień niemieckabateria moździerzy. W walce tej wyróżnili się oficer polityczny kompanii Slesariew, komsomolcykapral Aristarchow oraz szeregowcy Bokanow, Zwieriew, Kniaziew i wielu innych.

Ranni nie opuszczali pola wal ki dopóty, dopóki hitlerowcy nie zostali odrzuceni. Lejtenant Silin byłdwukrotnie ranny w walce wręcz, nie opuścił jednak swej kompanii. Dopiero później, gdy kolejny atakniemiecki został odparty, dowódcę prawie siłą odstawiono na punkt opatrunkowy.

Obrońcy odczuwali ostry brak artylerii przeciwpancernej i pocisków przeciwpancernych. W walce podKrasiłowką szeregowcy, podoficerowie i oficerowie 3 kompanii 227 pułku za cenę własnego życiazatrzymali nieprzyjacielskie wozy pancerne.

Tak walczyli żołnierze radzieccy. Obrońcom Kijowa nawet do głowy nie przychodziła myśl, że będąmusieli opuścić miasto. Wyrażając ich nastroje, „Prawda Ukrainy“ 17 września, gdy wojska niemieckie

znajdowały się już daleko na wschód od Kijowa, pisała: „Kijów był i pozostanie radzie cki!“

Page 224: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 224/328

Nawet w tak trudnej sytuacji w stolicy Ukrainy nadal toczyło się normalne życie frontowego miasta.Nie widziało się najmniejszych oznak paniki. Przedsiębiorstwa, których nie ewakuowano, były czynne.Ludzie pracowali pod hasłem „Wszystko dla frontu!“

Rozkaz opuszczenia Kijowa nadszedł 18 września przez radio. Dowództwu armii wskazano ogólny

kierunek odwrotu oddziałów armii i podano niezwykle lakoniczne dane o działaniach jej sąsiadów. Wtedy już wykonać ten rozkaz było trudniej niż bronić miasta. Musiano przebyć setki kilometrówprzez zajęte przez nieprzyjaciela terytorium. Przy tym odwrót przeprowadzano w pośpiechu i dowódca armii popełnił niemało błędów. Na przykład, postanowiono wycofywać armię wzdłużgłównych magistrali - szosowej i kolejowej - prowa dzących z Kijowa na Piriatin. Dowództwoniemieckiej Grupy Armii „Południe“ właśnie na to liczyło i postarało się wcześniej zamknąć te drogi naodcinku Jagotin- stacja Berezań. Niestety, sztab 37 armii radzieckiej nie wiedział, że znajduje się tamduże zgrupowanie nieprzyjacielskie.

Pierwsze miały rozpocząć odwrót dywizje piechoty, które broniły się na prawym brzegu Dniepru wKijowskim Rejonie Umocnionym. Jako ostatnie opuszczały stanowiska obronne bataliony karabinówmaszynowych stałej załogi. Po przejściu oddziałów broniących się w Kijowskim Rejonie Umocnionymprzez Borispol miały za nimi odejść jednostki, które walczyły na podejściach do mostów na Dnieprze.

Straż tylną (ariergardę) stanowiły 87 dywizja piechoty pułkownika N. Wasiljewa i 4 dywizja NKWDpułkownika F. Mażyrina.

W nocy na 19 września oddziały wyruszyły w drogę. Pierwszą nieprzyjacielską zaporę w rejonieBorispola obalono. Kolumny pomaszerowały na wschód.

W tym czasie zaś oficerowie sztabu i oddziału politycznego rejonu umocnionego obchodzili betonoweschrony bojowe. Każdy z nich miał przydzielony określony odcinek. Skrycie wycofywano załogi

stanowisk ogniowych. Gdy na pozycjach nie było już ani jednego człowieka, rozlegały się wybuchy- tosaperzy niszczyli urządzenia obronne.

Żołnierze i oficerowie szli ulicami Kijowa z opuszczonymi głowami i mimo woli zwalniali kroku. Ciężkoim było opuszczać miasto, o które, nie szczędząc życia, walczyli ponad dwa miesiące.

Obrońcom Kijowa nie można było stawiać żadnych zarzutów. Spełnili swój obowiązek. Kijów pozostałnieujarzmiony. Wróg nie zdołał zdobyć go w otwartym boju. Tylko z powodu niepomyślnej sytuacji, w jakiej znalazły się oddziały Frontu Południowo-Zachodniego, na rozkaz Naczelnego Dowództwaopuszczali żołnierze radzieccy drogie im miasto i na pewno wiedzieli, że bezwzględnie doń powrócą.Kijów był i pozostanie radziecki!

Odpowiedzialnością za wysadzenie mostów na Dnieprze obarczono dowódcę 4 dywizji NKWD F.Mażyrina, którego, jak wyraził się ludowy komisarz spraw wewnętrznych USRR W. Siergijenko,mianowano „ostatnim komendantem miasta Kijowa“.

Dzień 19 września był pochmurny. Nad Kijowem unosiły się chmury dymu. Oficerowie i pracownicypolityczni razem z przedstawicielami organizacji miejskich objeżdżali magazyny i składy. Szerokootwierano ich bramy , by ludność mogła zrobić sobie niezbędne do życia zapasy.

Niemcy zauważyli odwrót wojsk radzieckich dopiero około godziny 11.00 rano i zaczęli wściekleostrzeliwać południowo-zachodnie krańce miasta. Dopiero po tym ruszyli naprzód. Oddziały strażytylnej armii z trudem powstrzymywały napór nieprzyjaciela. Artyleria niemiecka zaciekle ostrzeliwała

mosty. Osłaniające przeprawy oddziały radzieckie ponosiły straty, nadal jednak mężnie wypełniałyswój obowiązek, przepuszczając wycofujące się wojska.

Page 225: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 225/328

Page 226: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 226/328

Tymczasem siły główne 37 armii, okrążone w rejonie stacji Berezań i lasów na południe od niej,toczyły nadal ciężkie walki. Dowództwo objął szef sztabu armii generał K. Dobrosierdow. Niemcyproponowali okrążonym złożenie broni, lecz wojska radzieckie odpowiadały na to nowymi atakami.

Zebrawszy posiadające największą wartość bojową oddziały, pułkownik M. Orłow, major W.

Błażyjewski i inni oficerowie w nocy na 23 września nieoczekiwanym uderzeniem przerwali pierścieńokrążający i szybko skierowali się nie na wschód, jak tego oczekiwał nieprzyjaciel, lecz na południe.Jeszcze kilku grupom udało się przebić. Jednakże znaczna część sił radzieckich, zużywszy w uporczywych atakach prawie całą amunicję, musiała ukryć się w głębi lasów. Niemcy kilkakrotniepróbowali tam się dostać, ale za każdym razem odrzucano ich z dużymi stratami.

Pod koniec września na mapach niemieckiego Sztabu Generalnego zaprzestano oznaczać rejonokrążenia sił głównych 37 armii- najwidoczniej uważano, że tam wszyscy już wymarli z głodu.Większość wojsk niemieckich blokujących lasy rzucono do dalszego natarcia na wschód. Okrążeni zaśwykorzystali poważne osłabienie nieprzyjacielskiego pierścienia i zaczęli poszczególnymi grupamiprzebijać się - jedni na wschód, przez linię frontu, drudzy zaś do okolicznych lasów, stając się później

trzonem licznych oddziałów partyzanckich. Uparcie przebijała sobie drogę straż tylna 37 armii, odcięta od swych sił głównych w rejonieBorispola.

24 września obie dywizje wyszły w rejon Rogożowa. Wywiązała się walka z usadowionymi tamNiemcami. Pierwsze ataki nie przyniosły sukcesu. Słońce już skryło się za horyzontem, gdyrozpoznanie ustaliło, że z Perejasławia podchodzą nowe poważne siły nieprzyjaciela. Oddziałyradzieckie dostały się w dwa ognie. Przeszły więc spiesznie do obrony, okopały się i zorganizowałysystem ognia. Walka rozgorzała w nocy. Hitlerowcy rzucili do ataku swą piechotę wspartą czołgami.Oszczędzając amunicję, czerwonoarmiści nie otwierali ognia. Tylko rzadkie wystrzały armatnie

dochodziły z ich pozycji. Każdy pocisk był policzony i artylerzyści strzelali tylko „na pewniaka“. Ani jeden pocisk się nie zmarnował. Zapalone czołgi niemieckie oświetliły okolicę. Gdy hitlerowcy zbliżylisię do okopów, komisarz 4 dywizji NKWD Konowałow powstał i z okrzykiem: „Za ojczyznę!“ rzucił sięnaprzód. Obok niego znajdował się oficer polityczny Leliuk. Jakby prąd elektryczny przebiegł okopy. W zgodnym porywie rzucili się żołnierze i oficerowie, wyprzedzając komisarza. Uderzenie byłowściekłe. Niemcy uciekli.

Nieprzyjaciel uważał, że oddziały radzieckie będą przebijały się w kierunku wschodnim, aledowództwo straży tylnej armii na wniosek pułkownika Mażyrina postanowiło skrycie wycofaćoddziały na zachód, do lasów naddnieprzańskich, by je uporządkować i przygotować się do nowychciężkich walk.

O świcie 25 września czołowe oddziały straży tylnej wkroczyły do wsi Staroje. Rozpoznaniezameldowało dowódcy pułku, majorowi Waginowi, że drogą z Perejasławia posuwa się kolumnaniemiecka. Major szybko urządził zasadzkę. Gdy beztrosko maszerujący hitlerowcy weszli na leśnądrogę, ze wszystkich stron posypały się na nich strzały armatnie i z karabinów maszynowych.Powstała przechodząca ludzkie wyobrażenie panika. Dopełnili klęski żołnierze radzieccy, którzywyskoczyli spoza krzaków. Zdobyli oni dziesiątki samochodów z prywatnym mieniem. Wśródzdobyczy znalazł się sztandar rozbitego pułku niemieckiego.

Zaciekłe starcia i potyczki odbywały się wszędzie, gdzie tylko nieprzyjaciel próbował zamknąć drogęwojskom radzieckim.

Page 227: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 227/328

Pod wieczór wszystkie oddziały straży tylnej 37 armii radzieckiej osiągnęły lasy naddnieprzańskie.Zaczęły się nieprzerwane piaski. Samochody buksowały, zużywając resztki paliwa. Zebrano więc zeznajdującej się w pobliżu cukrowni konie i wozy, umieszczając na nich rannych, amunicję i żywność.Pozostawiono tylko niewielką liczbę samochodów do transportowania dział i moździerzy, resztę zaśmusiano zniszczy ć. Rozpoznanie wykryło pospiesznie urządzony przez Niemców obóz jeńców

wojennych. Gwałtownym atakiem czołowe pododdziały rozbiły ochronę i wyzwoliłyczerwonoarmistów. Już o zmroku żołnierze radzieccy dotarli do wielkiego obszaru bagiennego.Pośrodku zieleniła się porosła lasem wyspa. Saperzy wymościli drogę. Oddziały radzieckie przeprawiłysię na wyspę i zajęły stanowiska do obrony okrężnej. Liczebność załogi „bagiennej twierdzy“nieustannie się zwiększała. Spływali tam saperzy, którzy wysadzali mosty na Dnieprze, pododdziałyKijowskiego Rejonu Umocnionego, które wycofywały się ostatnie, marynarze flotylli rzecznej,kolejarze węzła kijowskiego.

Niemcy kilkakrotnie szturmowali wyspę, ale zdobyć jej nie mogli. Nadszedł październik. Odzianym w letnie mundury żołnierzom zaczął dawać się we znaki chłód. Wyczerpywała się też amunicja. A tymczasem rozpoznanie ustaliło, że hitlerowcy przygotowują nowe natarcie. Postanowiono więcuprzedzić nieprzyjaciela. W nocy na 5 października oddziały radzieckie przeprawiły się z wyspyi rozwinęły w tyraliery. Posuwano się w milczeniu. Artylerzyści rękami toczyli działa. Zacięta walkarozgorzała pod wsią Dewiczki. Nieprzyjaciel przyjął atakujących nawałą ognia artylerii i karabinówmaszynowych. Nic jednak nie mogło zatrzymać radzieckich żołnierzy. Szli naprzód, starając się jaknajszybciej zbliżyć do wroga. Artylerzyści, posuwający się w przednich tyralierach, oszczędnie strzelalido źródeł ognia.

Wszędzie wywiązywały się walki wręcz. Pierścień wojsk nieprzyjacielskich został rozerwany. Dalejpostanowiono posuwać się niewielkimi oddziałami, starając się nie dać wciągnąć w walkę, gdyżamunicja do dział i broni strzeleckiej się kończyła. Droga była długa i trudna. Wielu żołnierzy zginęło.

Większość jednak przebiła się przez wszystkie zapory.★

Rada Wojenna i sztab Frontu wyruszyły w drogę w nocy na 18 września. Postanowiono przebijać sięna Łochwicę. Dla uzyskania większej ruchliwości dowództwo Frontu podzielono na dwa rzuty. Piszącyte słowa znajdował się w pierwszym rzucie, w którego skład wchodziła Rada Wojenna, podstawowaczęść sztabu, zarząd polityczny, dowódcy poszczególnych rodzajów wojsk i szefowie służb. Ze wsiWierchojarowka wzięto kurs na Piriatin, gdzie znajdował się most na rzece Udaj. W drugiej połowienocy rzut ten podszed ł do rzeki. Nieprzyjacielskie lotnictwo bombardowało przeprawy i trzeba byłowiele trudu, by utrzymać porządek. Po przebyciu rzeki kolumna sztabu pod osłoną oddziałów 289dywizji piechoty pułkownika D. Makszanowa minęła Piriatin i skierowała się do miejscowościCzernucha, ale przed świtem została zaatakowana przez niemieckie czołgi od północy i odcięta odpododdziałów piechoty. Trzeba było zmienić kierunek. Skręcono w polną drogę, biegnącą wzdłużlewego brzegu rzeki Udaj. Posuwano się pod bombardowaniami lotniczymi i ostrzałem artyleryjskim.Hitlerowcy niejednokrotnie próbowali wrzucić nas do rzeki, wszystkie ich ataki jednak zostałyodparte. Straciliśmy tam wiele samochodów - część została rozbita przez pociski i bomby, część zaśsami uszkodziliśmy, by uczynić kolumnę bardziej zwartą i zdatniejszą do walki.

Rano 19 września dotarliśmy do wsi Horodiszcze, położonej u zbiegu rzek Udaj i Mnoga. DowódcaFrontu rozkazał zatrzymać się na postój, by uporządkować kolumnę, wyjaśnić sytuację i ustalić dalszyplan dzia łania. We wsi tej dołączyła do nas kolumna sztabu 5 armii. Posuwała się ona pod osłoną

resztek 31 korpusu piechoty generała Kalinina.

Page 228: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 228/328

W Horodiszczach obliczono własne siły. Okazało się, że jest około trzech tysięcy ludzi, sześćsamochodów pancernych pułku ochronnego i kilka przeciwlotniczych karabinów maszynowych.Lotnictwo nieprzyjacielskie nie dawało nam spokoju. Ale na szczęście, straty były nieznaczne.Najbardziej martwiła nas strata radiostacji - zniszczył ją wybuch bomby. Zerwała się ostatnia niteczka łącząca nas z armiami i sztabem dowódcy Kierunku.

W jednej z chat Kirponos zebrał zespół kierowniczy, który znalazł się w Horodiszczach. GenerałTupikow referował sytuację. Nieprzyjaciel otaczał nas ze wszystkich stron. Wzdłuż południowegobrzegu rzeki Udaj, u której ujścia się znaleźliśmy, Niemcy umacniają obronę frontem na północ;wschodni brzeg rzeki Mnoga zajmują oddziały pancerne i zmotoryzowane Guderiana; na północ i północny zachód od nas wszystkie duże miejscowości także są opanowane przez nieprzyjaciela.

Po tej niezbyt pocieszającej informacji zapanowało milczenie. Przerwał je generał Kirponos:

- Jedno jest jasne: trzeba się przebijać. Pozostaje sprecyzować, w jakim kierunku.

Obecnie nie pamiętam, kto zaproponował, by wieczorem forsować rzekę Mnoga pod Horodiszczami

i przez noc dojść do Łochwicy. Przeciwko temu zdecydowanie wystąpił generał Tupikow:

- Tego właśnie oczekują od nas Niemcy. Z całą pewnością przygotowali zasadzkę przy moście. Moimzdaniem, musimy pójść dalej w górę rzeki i sforsować ją pod Czernuchami, stąd dwanaściekilometrów na północny zachód.

Poparł go generał Potapow:

- Przekonaliśmy się już, że Niemcy zwracają uwagę na każdy most na rzekach. Przebicie się podCzernuchami daje tę korzyść, że będzie zaskoczeniem dla nieprzyjaciela. Przy tym są tam brody, nietrzeba będzie zdobywać mostu.

Zatrzymano się na tej propozycji. Postanowiono utworzyć trzy grupy bojowe - czołową, która miałatorować drogę kolumnie sztabu Frontu, i dwie na skrzydłach. Czołową grupą miał dowodzić generałM. Pot apow. Mnie kazano wziąć pod komendę kompanię NKWD z zadaniem osłony całej naszejkolumny od tyłu.

...Uszykowałem swe wojsko. Stu pięćdziesięciu zuchów- można było się nimi zachwycać: dziarscy,zdyscyplinowani. Mnie, bodaj że, najlepiej ze wszystkich się udało- miałem w dyspozycji naprawdęzdatny do walki oddział. Wziąłem z sobą również większość oficerów naszego oddziału operacyjnego,tworząc drużynę dowódcy.

W milczeniu obszedłem szeregi, przyglądając się twarzom szeregowych i oficerów. Ludzie byli

zmęczeni, choć trochę powinni by odpocząć. Nie ma jednak na to czasu. Wyjaśniam zadanie i uprzedzam, że czeka nas ciężka przeprawa.

- Wierzę, że żaden z was nie splami honoru radzieckiego żołnierza - mówię.

Gdy skończyłem, stojący naprzeciw mnie młodziutki czerwonoarmista z głową owiniętą poczerniałymbandażem powiedział:

- Proszę się nie niepokoić, towarzyszu generale, nie zawiedziemy.

Szereg przebiegł aprobujący pomruk. W tej chwili zbliżył się adiutant generała Kirponosa i zameldował, że dowódca Frontu mnie w zywa.

Kazałem oddziałowi rozejść się i przygotować do mającej nastąpić walki, po czym pospieszyłem dośrodka wsi. Kirponos, Burmistenko,Rykow i Tupikow stali w kręgu generałów i oficerów. Burmistenko

Page 229: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 229/328

niezbyt głośno i spokojnie mówił coś towarzyszom. Trudno było uwierzyć, że rozmowa toczy siępomiędzy ludźmi, których nieprzyjaciel dosłownie miał na muszce. W tym nie udanym opanowaniui ufności był cały Burmistenko, wspaniały syn ukraińskiego narodu. Podchodząc bliżej, usłyszałem jego słowa:

- Najważniejsze, towarzysze, zachować spokój. Nie ma takich trudności i niebezpieczeństw, jakich niezdołaliby pokonać nasi ludzie. Obowiązkiem komunistów jest dawać przykład, jak się wykonujeobowiązek żołnierski.

Zameldowałem się dowódcy Frontu, że przybyłem na jego wezwanie.

- Towarzyszu Bagramian - powiedział Kirponos z niezwykłym mu pośpiechem. - Z Melechi wyruszyłduży oddział niemieckich motocyklistów. Po sforsowaniu rzeki Mnoga odrzucił on nasze pododdziałyzajmujące ot te wzniesienia - dowódca Frontu wskazał na ostro rysujący się w odległości kilometra nawschód łańcuch pagórków - i lada chwila może wedrzeć się tutaj. Niezwłocznie rozwińcie swójoddział i atakujcie nieprzyjaciela. Waszym zadaniem jest opanowanie łańcucha tych wzgórz,uchwycenie mostu na rzece i pos uwanie się na Senczę. Wykonać.

Cóż, z tego wynika, że wszystko się zmieniło. Będziemy przebijali się na Senczę, a w pierwszym rzucie- mój oddział... Przypomniało się mi, co było wczoraj, gdy Niemcy odrzucili kolumnę sztabu Frontu odposuwających się przed nami oddziałów 289 dywizji piechoty. Obawiając się, by i dzisiaj tak się niestało, powiedziałem, że jeśli natarcie mego oddziału odniesie sukces, siły główne powinny trzymać się jak najbliżej nas. Dowódca Frontu niecierpliwie machnął ręką:

- Dobrze, idźcie, towarzyszu Bagramian.

Zauważyłem, że jeszcze nigdy generał Kirponos nie wyglądał na tak zmęczonego i przygnębionego.

Pobiegłem do swego oddziału, uszykowałem ludzi i wyjaśniłem im nowe zadanie bojowe, po czymszybkim krokiem wyprowadziłem ich za opłotki wsi. W zagajniku rozwinęliśmy się w tyralierę.Hitlerowcy, którzy usadowili się na wzgórzach, otworzyli ogień. Posuwaliśmy się jednak nadalnaprzód. Na nasz widok z ziemi zaczęli podnosić się ludzie- to żołnierze pododdziałów wypartych zewzgórz przez przeciwnika. Ucieszeni, dołączali do naszych tyralier. Oddział rósł, jak kula śniegu. W pewnej chwili usłyszałem głośny okrzyk:

- Towarzysze, z nami generał! Naprzód!

Oto już jesteśmy na wierzchołku wzgórza, Czego nie dokonał pocisk, skończył bagnet i kolba . DużoNiemców poległo. Zdobyliśmy 40 jeńców oraz kilka moździerzy i motocykli. Wszystko to odsyłamy doHorodiszcz, sami zaś spieszymy do rzeki. Na szczęście, Niemcy nie zdążyli wysadzić mostu. Mamy go w swych rękach. Już ciemno, lecz wokół płoną stogi siana. To doskonałe punkty orientacyjne dlanaszych sił głównych. Coś jednak zwlekają. Posyłam technika wojskowego 2 klasy Stiepanowa, byzameldował o wyniku walki i o tym, że zgodnie z rozkazem maszerujemy na Senczę.

Tymczasem stale napływają do nas uzupełnienia. Szef zaopatrzenia w materiały pędne i smary Frontugenerał Aleksiejew i szef ochrony tyłów Frontu pułkownik Rogatin przyprowadzili z sobą grupężołnierzy wojsk ochrony pogranicza. Pojedynczo, po dwóch i po trzech, podchodzą szeregowcy,podoficerowie i oficerowie z różnych jednostek tyłowych. Kolumny sztabu jednak ciągle nie ma.

Późną nocą zbliżyliśmy się do wsi Iskowcy-Senczańskie (Juskowcy). Pomimo ciemności szybkozorientowaliśmy się po drogowskazach, które Niemcy z właściwą im pedanterią zdążyli poustawiać

prawie na każdym skrzyżowaniu. Zatrzymaliśmy się, by podciągnąć i uporządkować oddział. Podczasgdy Aleksiejew i ja byliśmy właśnie tym zajęci, oficerowie oddziału operacyjnego obeszli chaty.

Page 230: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 230/328

Dowiedziawszy się, że do wsi wtargnęli nie Niemcy, lecz czerwonoarmiści, poukrywani mieszkańcywysypali się na ulicę i jeden przez drugiego zaczęli ugaszczać żołnierzy różnym jadłem.

Tymczasem powrócił jeden z oficerów oddziału operacyjnego, wysłany dla nawiązania łączności zesztabem Frontu, i przyniósł nieoczekiwaną wiadomość - nikt za nami nie idzie. Napotkał żołnierzy,

którzy z Horodiszcz przedarli się przez nieprzyjacielską zaporę. Wszyscy zgodnie oświadczyli, że nikt z naszych tam nie został, wszystkie samochody odjechały na zachód. Nic nie mogę zrozumieć.Otrzymaliśmy jednak rozkaz posuwać się na Senczę, i tam też pomaszerujemy. Możliwe, że sztabFrontu jedzie do tej miejscowości inną drogą. Ominąć Senczy nie może, gdyż tam jest most przezSułę. Na tej zdradliwej rzeczułce z rozległymi błotnistymi zalewiskami mosty znajdują się tylko wSenczy i Łochwicy. Ale pchać się na Łochwicę byłoby szaleństwem- taka duża miejscowość z pewnością jest zatłoczona nieprzyjacielskimi wojskami.

Przed świtem 20 września oddział nasz z marszu wpadł do Senczy od zachodniej strony. Niemców niebyło. Gdy tylko jednak zbliżyliśmy się do mostu, z drugiego brzegu rozpętał się huraganowy ogieńkarabinów maszynowych, artylerii i moździerzy. Trzeba było zaleć w terenie. Odbyłem naradę z

Aleksiejewem i Rogatinem. Postanowiliśmy nacierać. Trzeba było opanować przeprawę oraz całąwieś i trzymać je do czasu nadejścia kolumny sztabu Frontu. Ogień nie cichł, na mój rozkaz jednakżołnierze podnieśli się i wbiegli na most. Wtedy pokazały się niemieckie czołgi. Strzelając z dział i karabinów maszynowych szybko skierowały się na nasz brzeg. My zaś nie mieliśmy nawet butelek z mieszaniną zapalającą. Trzeba było opuścić wieś. Stało się oczywiste, że jej nie zdobędziemy.Spróbujemy zatem ją obejść.

Dzielimy oddział na dwie części. Generał Aleksiejew poprowadził swą grupę na północ, a ja - napołudnie, w kierunku niewielkiej wsi Łuczka. Obie grupy miały przygotować podręczne środkiprzeprawowe i do rana oczekiwać na podejście kolumny sztabu.

Przed świtem 21 września, utraciwszy wszelką nadzieję na spotkanie się ze sztabem Frontu,przepłynęliśmy rzekę łódkami. Tamtejszy mieszkaniec przeprowadził nas poplątanymi i grząskimiścieżynami przez bagniste zalewiska. Szczęśliwie przeszliśmy przez szosę i ukryliśmy się w kopachpszenicy. Wysłałem na rozpoznanie młodego i obrotnego lejtenanta Dorochowa. Powróciłuradowany:

- Towarzyszu generale! W pobliżu jest sowchoz. Nie ma tam ani jednego Niemca. Mieszkańcy naszapraszają.

W osiedlu sowchozowym zwartym kołem obstąpiły nas kobiety, starcy i dzieci (wszyscy mężczyźnizdolni do noszenia broni odeszli na front). Posypały się zwykłe w tym okresie pytania: - Gdzież nasza

Armia Czerwona? Dlaczego Niemiec tak daleko wdarł się na naszą ziemię? Przedstawiłem im trudną sytuację na froncie, mówiłem o bohaterstwie żołnierzy radzieckich, o tym,że na pewno powrócimy. Kobiety jedna przez drugą zaczęły nas zapraszać „do chaty pojeść“, wtykałyzawiniątka z różnym jadłem.

Odpoczywaliśmy cały dzień w tym gościnnym osiedlu. Żołnierze zdążyli wyczyścić broń, umyć się,doprowadzić do porządku odzież, a niektórzy i ogolić. Ani na chwilę nie zapominaliśmy jednak o niebezpieczeństwie, wystawiając wokół ubezpieczenia.

Wszędzie walały się niemieckie ulotki. Niektóre przeczytałem. Kłamliwe i niezręczne. Jedna z nichskierowana była do „panów Ukraińców“ i obiecywała im, „potomkom wolnych Kozaków“, odtąd

prawdziwą wolność. Co miała oznaczać owa wolność, wyjaśniano zgoła niezrozumiale. Natomiastzupełnie wyraźnie mówiono tylko o prawie wyboru: śmierci na szubienicy lub od kuli, jeśli „wolni

Page 231: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 231/328

Kozacy“ wpadną na pomysł niepodporządkowania się władzom niemieckim. I dalej - długi wykaz,czego nie wolno i za co grozi jedna tylko kara - śmierć.

Zbieram oficerów. Wspólnie obmyślamy trasę dalszego marszu.

Na szczęście, znalazła się u mnie mapa o małej podziałce (w jednym centymetrze 10 kilometrów)

i busola. Postanawiamy posuwać się w miarę możności z dala od dróg, by zmniejszyćprawdopodobieństwo zetknięcia się z nieprzyjacielem. Dla każdego odcinka drogi dokładnieokreśliliśmy azymut, by łatwiej było orientować się w nocy.

Wieczorem ciepło pożegnaliśmy mieszkańców osiedla i skierowaliśmy się do dużej wsi Komysznia,mając nadzieję spotkać tam wysunięte oddziały wojsk radzieckich. Posuwaliśmy się skrycie, omijającmiejscowości. Przy opłotkach Komyszni zatrzymaliśmy się. Na rozpoznanie zgłosili się dobrowolniezuchwały Dorochow i jeszcze dwaj oficerowie. Po półgodzinie dała się słyszeć strzelanina z pistoletówmaszynowych, wzbiły się rakiety. Lejtenant Dorochow, ledwie dysząc z powodu szybkiego biegu,meldował:

- We wsi Niemcy! Omal nie wpadliśmy w ich łapy.

Nie tracąc czasu, obeszliśmy wieś. Już świtało, gdy zbliżaliśmy się do niewielkiego osiedla Meleszki,rozrzuconego na brzegu rzeki Choroł. Niemców tam nie było, o czym nas poinformował gospodarzskrajnej cha ty. Przekonawszy się, że jesteśmy radzieckimi oficerami, zgodził się wskazać nam bród.Przeprawiliśmy się przez rzekę już za dnia. Iść dalej było niebezpiecznie- dookoła otwarte pola.Postanowiliśmy więc spędzić dzień 22 września w przybrzeżnych zaroślach nie opodal chutoruCzerwonnyj Kut. Zajęliśmy stanowiska do obrony okrężnej. Tam wpadli na nas wszechobecni malcy z chutoru. Początkowo przestraszyli się zbrojnych ludzi, ujrzawszy jednak czerwone gwiazdki nafurażerkach i czapkach, nabrali śmiałości i zaczęli rozmawiać. Ci bystroocy swawolnicy dużo wiedzieli.Powiedzieli nam, że teraz Niemcy są tylko we wsiach Berezowa Łuka i Zujewcy, położonych nad rzeką w odległości kilku kilometrów na północ i południe od nas. Co się dzieje na wschodzie, malcy,niestety , nie wiedzieli. Zapytaliśmy dzieci, czy w chutorze nie można dostać czegoś do zjedzenia.Obiecali się dowiedzieć. Wysłałem z nimi podpułkownika Sołowjowa, swego rozważnego i statecznego pomocnika. Wkrótce powrócił z dwoma starszymi chłopami kołchozowymi.Wszyscytrzej byli obładowani workami z jedzeniem i blaszankami z mlekiem. Jeden z tych chłopów podjął się poprowadzić nas do wsi Raszywka, gdzie, jak mówiono, jeszcze wczoraj widziano czerwonoarmistów.Wyruszyliśmy o zmroku. Wokół panowała cisza - ani wys trzałów, ani niemieckich rakiet! PodRaszywką pożegnaliśmy się z naszym przewodnikiem i pomaszerowaliśmy dalej. Świt 23 wrześniazastał nas pod chutorem Saranczina Dolina. Ukryliśmy się w lesie, który ciągnął się wzdłuż rzeki Psioł,zajęliśmy stanowiska do obrony okrężnej i wysłaliśmy patrol na drogę. W południe od patrolu

nadszedł meldunek, że z północy posuwa się niewielka kolumna samochodów. Rozkazałemprzygotować się do walki.

Czołowy samochód, nie dojeżdżając do chutoru, zatrzymał się. W nadwoziu siedzieliczerwonoarmiści. Rzuciliśmy się ku nim z radosnymi okrzykami. Z kabiny kierowcy wyskoczył młodyplutonowy i ze zdziwieniem przyglądał się nam- znużonym, silnie zarośniętym. Dostrzegłszy mnie,zasalutował i zameldował:

- Patrol oddziału rozpoznawczego. Dowódca patrolu plutonowy Morozow.

Dowiedzieliśmy się, że oddział rozpoznawczy został wysłany przez dowódcę samodzielnego batalionusaperów z miasta Hadziacz w celu stwierdzenia, gdzie znajduje się nieprzyjaciel, i dla rozpoznaniaugrupowania jego sił. Dowiedziawszy się od nas, gdzie znajdują się wysunięte oddziały niemieckie,

Page 232: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 232/328

patrol ruszył swoją drogą, my zaś pomaszerowaliśmy na wschód. W dużej wsi Sary przyjęto nasgościnnie, rozmieszczono po zagrodach i nakarmiono. We wsi tej, znajdującej się w strefie niczyjej,dokąd przenikało jedynie radzieckie rozpoznanie, nadal funkcjonowała rada wiejska i zarządkołchozu. Dosłownie pod nosem hitlerowców udzielały one pomocy żołnierzom przedzierającym się z okrążenia. Z rady wiejskiej zatelefonowałem do dowódcy stacjonującego w Hadziaczu batalionu

saperów. Ten wysłał po nas samochody.

Podwieziono nas do niewielkiego budynku. Podszedł do mnie oficer. Wyraźnie - od razu widać było,że to oficer służby stałej! - przedstawił się:

- Kapitan Kuleszow, komendant garnizonu miasta Hadziacz.

Poprosił mnie do gabinetu, a swemu pomocnikowi do spraw zaopatrzenia materiałowego rozkazałniezwłocznie rozmieścić na odpoczynek przybyłych ze mną ludzi.

Z rozkoszą zanurzyłem się w miękkim starym fotelu, obitym dermatyną nieokreślonego k oloru,i uważnie wysłuchałem kapitana. Przedstawił mi sytuację w rejonie działania garnizonu

i scharakteryzował siły, którymi dysponował. Z jego opowiadania dowiedziałem się, co następuje.

Kapitan Kuleszow był dowódcą 519 samodzielnego batalionu saperów. Jego oddział formował się tu,w Hadziaczu, gdy Niemcy rozcięli Front Południowo-Zachodni. Dowiedziawszy się o tym, po naradziez komisarzem batalionu, Miedwiediewem, kapitan postanowił zorganizować obronę miasta, którenieoczekiwanie znalazło się w czołowej strefie działań bojowych. Jako komendant garnizonu,podporządkował sobie batalion budowy dróg kapitana Miszyna i lokalny batalion do walkiz desantami powietrznymi, którym dowodził komendant milicji miejskiej Gierczenko. Niezwłocznierozpoczęto prace nad budową pozycji obronnych, w czym czynny udział wzięli mieszkańcy miasta.

Oddziały rozpoznawcze, regularnie wysyłane przez Kuleszowa na Łochwicę, miały niejednokrotnie

utarczki z poszczególnymi pododdziałami niemieckiej 3 dywizji pancernej, zamykającej drogi odwrotuwojsk radzieckich. W walkach tych zdobyto jeńców i pierwszą zdobycz bojową - samochody,radiostacje, dokumenty sztabowe.

- A także i to. - Dzielny kapitan wysypał na stół ze dwadzieścia Żelaznych Krzyży niemieckich.

W pierwszych dniach po wyjściu niemieckich zgrupowań pancernych na tyły Frontu Południowo-Zachodniego załoga Hadziacza była jedynym wojskiem radzieckim, które na odcinku kilkudziesięciukilometrów zamykało nieprzyjacielowi drogi posuwania się na wschód. Przy tym kapitanKuleszowdziałał wyłącznie na własną odpowiedzialność i ryzyko, gdyż łączności z nadrzędnym dowództwemnie miał. Obecnie zaczął otrzymywać zarządzenia bezpośrednio z nowego sztabu Frontu Południowo -

Zachodniego, którego szefem mianowano generała majora A. Pokrowskiego. Garnizon Hadziacza udzielał dużej pomocy przebijającym się z okrążenia. Iluż ludzi - oberwanych,głodnych, poranionych - odziali, obuli i nakarmili pracownicy gospodarczy garnizonu z Aleksiejewem iGorczakowem na czele. Tej przyjacielskiej opieki zaznał również i nasz oddział.

W Hadziaczu próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś o losach kolumny naszego sztabu, z którą sięrozminęliśmy. Nikt jednak nie mógł powiedzieć niczego określonego. Później, gdy spotkałem się z mym zastępcą , podpułkownikiem I. Glebowem, i innymi towarzyszami ze sztabu Frontu,dowiedziałem się smutnych szczegółów. Przede wszystkim zapytałem Glebowa, dlaczego kolumnasztabu Frontu zatrzymała się w Horodiszczach i nie posuwała za naszym oddziałem. Glebow popatrzyłna mnie ze zdziwieniem:

Page 233: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 233/328

- A czyż generał Kirponos nie uprzedził was? Przecież on zamierzał pozornym natarciem waszegooddziału w kierunku Senczy tylko odwrócić uwagę nieprzyjaciela. W tym czasie zaś kolumna miałaruszyć na północ i forsować rzekę Mnoga pod wsią Worońki...

(Oto na czym po legała sprawa... Nie, nie mogłem czuć urazy do Kirponosa za to, że ukrył przede mną

swój zamiar. To prawo dowódcy - nie otwierać przed podwładnym wszystkich kart, tym bardziej gdypowierza się mu przeprowadzenie pozornego natarcia - niech się stara ze wszystkich sił, jak gdybydziałał na kierunku głównego uderzenia.)

Dalej Glebow opowiadał, że początek był pomyślny. Skrycie przeszli wzdłuż prawego brzegu Mnogi,opanowali Worońki i przeprawili się przez rzekę. O świcie 20 września znaleźli się pod chutoremDriukowszczina - około piętnastu kilometrów na południowy zachód od Łochwicy. Tam, w laskuSzumejkowo, zatrzymali się na odpoczynek dzienny.

Kolumna sztabu Frontu liczyła ponad tysiąc ludzi, z tego 800 oficerów. Z nimi, jak poprzednio,znajdowali się: generał pułkownik M. Kirponos, członkowie Rady Wojennej Frontu M. Burmistenko i komisarz dywizyjny J. Rykow , generałowie majorowie W. Tupikow, D. Dobykin, A. Daniłow, W.Paniuchow, dowódca 5 armii generał major M. Potapow, członkowie Rady Wojennej tej armii -komisarz dywizyjny M. Nikiszew, komisarz brygadowy J. Kalczenko, szef sztabu armii generał major D.Pisariewski, szef służby weterynaryjnej A. Pienionżko i inni towarzysze. Z kolumną posuwało się 6samochodów pancernych, 2 działa przeciwpancerne i 5 poczwórnie sprzężonych przeciwlotniczychkarabinów maszynowych.

Las był przecięty jarem. Środki transportowe i ludzie rozproszyli się na jego brzegu. Wozy bojowezajęły stanowiska na skraju. Niestety, jak poprzednio, dawał się we znaki brak należytegozorganizowa nia oddziału. Stanowiska obronne zajęła tylko ochrona Rady Wojennej Frontu, którądowodził podpułkownik Glebow, i ochrona sztabu 5 armii pod dowództwem majora Władimirskiego.

Wielu oficerów rozeszło się po chatach chutoru, by umyć się, zdobyć coś do jedzenia i niecoodpocząć.

Niemcy zaś już odkryli sztab Frontu, który zniknął im w nocy. Gdy się rozproszyła poranna mgła,rozpoznanie zameldowało, że ze wschodu i północnego wschodu posuwają się niemieckie czołgi.Nadciągający z południowego zachodu, pozostali w tyle, żołnierze meldowali, że również z tegokierunku zbliżają się nieprzyjacielscy motocykliści i czołgi.

Po jakichś dwudziestu minutach Niemcy zaatakowali lasek z trzech stron. Czołgi prowadziły ogień z dział i karabinów maszynowych, za nimi zaś posuwali się fizylierzy. W huk dział i trzask ogniakarabinowego wplatały się rzadkie wystrzały dział radzieckich- których było mało, a przy tym trzeba

było także uważać na każdy pocisk. Czołgi dotarły do wschodniego skraju lasku. Rozpoczęli z nimiwalkę oficerowie, uzbrojeni w granaty i butelki z benzyną. Dwa nieprzyjacielskie wozy bojowe zaczęłysię palić, pozostałe zaś się wycofały.

Dowódca i członkowie Rady Wojennej Frontu oraz generałowie Tupikow i Potapow zaczęli sięnaradzać, co robić dalej - siedzieć do wieczora w lasku, czy natychmiast się przebijać. Wtedyrozpoczął się nowy atak niemiecki. Nadjeżdżająca samochodami niemiecka piechota z marszurozwinęła się w tyralierę i ruszyła do lasku pod osłoną ognia czołgów. Gdy doszła do skraju, okrążenina czele z Kirponosem, Burmistenką, Rykowem, Tupikowem, Potapowem i Pisariewskim ruszyli dokontrataku. Hitlerowcy nie wytrzymali walki wręcz i się cofnęli.

Page 234: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 234/328

Page 235: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 235/328

Kończąc opowieść o tym, z jak niezachwianym uporem torowały sobie drogę odcięte od swych bazzwiązki taktyczne Frontu Południowo-Zachodniego, nie mogę pominąć czynów radzieckich lekarzywojskowych. W okrążeniu znalazło się niemało rannych żołnierzy. Ich ciężki los dobrowolnie podzielililekarze wojskowi, felczerzy i pielęgniarki. Nie opuścili oni swych podopiecznych, udzielając impomocy do ostatniej chwili i bardzo często w imię tego poświęcali swe życie. Oficerowie, którzy

wydostali się z nieprzyjacielskiego pierścienia, opowiadali nam o wielu bohaterskich lekarzach, aleniestety, pamięć nie zachowała ich nazwisk. Jednakże niedawno pewien Czytelnik w swym liścieniektóre z nich mi przypomniał.

Leonid Ignatjewicz Paszczenkow we wrześniu 1941 roku mieszkał w Łochwicy. Pisze on, że w tymczasie w okolicznych wsiach znalazło się wielu rannych żołnierzy i oficerów. Nie można już byłowywieźć ich na tyły- Niemcy przecięli wszystkie drogi. Wówczas znajdujący się w tym rejoniewojskowi i cywilni lekarze zaczęli spiesznie zbieraćrannych i tworzyć zakonspirowane szpitale. Wśródtych ofiarnych ludzi L. Paszczenkow z głębokim szacunkiem wymienia nazwiska profesorów S.Chadżemirowa i G. Szachbaziana oraz chirurga K. Wielikanowa. Ci lekarze-patrioci czynili wszystko, bypostawić rannych na nogi i pomóc im uciec z niewoli. Iluż żołnierzy i oficerów przywrócili szeregom!

Żołnierze i oficerowie Frontu Południowo-Zachodniego w ciągu lata i na początku jesieni 1941 rokuzadali niemieckim najeźdźcom niepowetowane straty i wiązali ogromne siły ich armii. Oddziały tegoFrontu przez dłuższy czas groźnie wisiały nad południowym skrzydłem niemieckiej Grupy Armii„Środek“, która już głęboko wklinowała się na wschód. Właśnie ta okoliczność w drugiej połowiesierpnia zmusiła Hitlera do skupienia głównego wysiłku swych wojsk na kierunku kijowskim. Tylkoogromna przewaga sił, zwłaszcza czołgów i lotnictwa, umożliwiła nieprzyjacielowi za cenę dużychstrat osiągnięcie tutaj sukcesu. Wytrwałość i bohaterstwo żołnierzy Frontu Południowo -Zachodniegow znacz nym stopniu przyczyniły się do załamania hitlerowskiego planu „wojny błyskawicznej“ i niewątpliwie wywarły istotny wpływ na rozwój późniejszych wydarzeń w bitwie pod Moskwą.

11 września 1941 roku dziennik „Prawda“ pisał: „Pomiędzy niezliczonymi czynami bohaterskimi,dokonanymi przez radzieckich patriotów w Wojnie Narodowej przeciw faszystowskim hordom,heroiczna obrona Leningradu, Kijowa i Odessy wyróżnia się jako wzruszający przykład ofiarnej miłościOjczyzny i ojczystego miasta, jako zdumiewający ze względu na swą siłę przejaw masowejnieustraszoności i zbiorowego bohaterstwa“.

Page 236: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 236/328

Obalenie mitu

Odrodzony front

W Hadziaczu otrzymałem polecenie, by wraz z grupą oficerów oddziału operacyjnego wyjechać doAchtyrki w celu czuwania nad formowaniem 21 armii. 25 września już byliśmy w drodze.Przejechaliśmy most na Worskli i zagłębiliśmy się w przybrzeżne zarośla. Po kilku minutachwyskoczyliśmy na ich skraj i prawie od razu znaleźliśmy się na krańcach miasta. Promienie słońca niepo jesiennemu jasno oświetlały tonące w zieleni domy. Minęło już trzysta lat od założenia Achtyrki. W swoim czasie był to ważny punkt oporu na południowej linii strażniczej, broniącej Rusi przednajazdami Tatarów krymskich. W okresie władzy radzieckiej Achtyrka się przeobraziła- powstałmiejscowy przemysł, założono uczelnie. Miasto rozbudowało się i wypiękniało. Dymiły kominyfabryczne. Pomimo bliskości frontu wszystkie przedsiębiorstwa pracowały.

Sztab armii rozmieścił się w kilku domkach parterowych. W jednym z nich za cienką przegródką stałyzsunięte dwa stoły. Nad rozłożoną na nich mapą - pochylony generał. Przedstawiłem się mu.Oderwawszy się od mapy, generał dość oschle odezwał się:

- Witam - i podał mi rękę: - Gordow.

Powiadomiłem go o celu przyjazdu. Powiedziałem, że tylko co wydostałem się z okrążenia i prawieniczego nie wiem o sytuacji. Generał wskazał na mapę. Czerwona przerywana kreska oznaczałaprzebieg linii frontu. Ciągnęła się ona od Worożby do Krasnogradu. Blisko 300 kilometrów.

Przypomniały mi się niemieckie ulotki i gaze ty, które do nas trafiały, gdy przebijaliśmy się przeznieprzyjacielskie tyły. Goebbels i jego pomocnicy trąbili na cały świat, że Południowo-Zachodni FrontRosjan - „armie Budionnego“ - jest zniszczony i droga wolna aż do Uralu dla zwycięskich wojskf ühre ra. Ale oto Front Południowo-Zachodni istnieje i powstrzymuje wroga.

- Na razie sił jest niewiele - mówi W. Gordow, wodząc ołówkiem po mapie. - Na północnym skrzydleznajduje się 40 armia generała Podłasa. Obecnie nie jest jej łatwo. 90 -kilometrową linię obronyzajmują: nieliczny oddział generała Czesnowa, 293 dywizja piechoty pułkownika Łagutina, 227dywizja piechoty pułkownika Ter-Gaspariana i resztki 10 dywizji pancernej generała Semenczenki.Niewielkie te siły z trudem powstrzymują napór oddziałów niemi eckiej 2 armii pancernej. W Sumach jednak już zaczęła wyładowywać się, przybyła z odwodu Kwatery Głównej, 1 dywizja piechotyzmotoryzowanej gwardii, która przechodzi do dyspozycji Podłasa. Dalej na południe idzie 80-

kilometrowy odcinek 21 armii. Na razie d ziała tam tylko konno-zmechanizowana grupa generałaBiełowa, w której skład wchodzą 5 i 9 dywizja kawalerii, 1 dywizja piechoty gwardii i dwie brygadypancerne. Obecnie w Achtyrce spiesznie kończy swe formowanie 295 dywizja piechoty. Zostanie onawysunięta do rejonu Hadziacza, by powiązać w jedną całość front grupy Biełowa z broniącymi siębardziej na południe oddziałami 297 dywizji piechoty. Dalej stanowiska obronne zajmuje 5 korpuskawalerii generała F. Kamkowa- 3 i 14 dywizja kawalerii, dwie brygady pancerne i jedna brygadapiechoty zmotoryzowanej oraz oddziały 297 i 212 dywizji piechoty. Na lewo od tego korpusu odGawronców do Karłowki walczy pięć dywizji piechoty i jedna dywizja kawalerii 38 armii.

Odkładając ołówek, Gordow z widocznym zmęczeniem zakończył:

Page 237: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 237/328

- Taka jest sytuacja Frontu na dzie ń dzisiejszy. Wiem, że na razie marszałek Timoszenko nie ma w odwodzie większych sił. Musimy więc liczyć tylko na wytrwałość naszych ludzi i na manewr siłami z jednego odcinka na drugi.

Odtworzenie obrony w pasie Frontu Południowo -Zachodniego 26.IX.1941 r.

Tak, sytuacja nie należy do najłatwiejszych. Jak by tam jednak było, Front żyje i walczy.

Na drodze armii hitlerowskich znów niezmiennie stoją wojska radzieckie. Najważniejsze zaś jest to, żepodstawowy kościec Frontu Południowo-Zachodniego na nowej linii stanowiły dywizje, którepoprzednio wchodziły w jego skład, a o których okrążeniu i zniszczeniu krzyczeli hitlerowcy na całyświat. Z nowych związków taktycznych były tutaj tylko dwie dywizje piechoty i 2 korpus kawalerii,które przybyły z innych Frontów.

Ucieszył mnie również fakt, że sztab 21 armii, który objął dowództwo i kierował działaniamiwszystkich wojsk, znajdujących się na odcinku Frontu między 40 armią i 5 korpusem kawalerii, przyprzebijaniu się z okr ążenia zachował podstawowy kościec swych oficerów.

Gdy zapytałem, czy mogę zobaczyć się z dowódcą armii, Gordow odpowiedział, że dowódcę armii

generała lejtenanta W. Kuzniecowa odesłano do szpitala, a na jego miejsce ma przybyć generałpułkownik J. Czerewiczenko.

Page 238: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 238/328

Umówiliśmy się, że następnego dnia wyjadę do konno-zmechanizowanej grupy generała majora P,Biełowa i stamtąd zajadę do rejonu Hadziacza, dokąd przybywa nowo sformowana 295 dywizjapiechoty.

W ciągu pozostałego do wyjazdu czasu zapoznałem się ze składem oficerskim sztabu, a w pierwszym

rzędzie z oficerami oddziału operacyjnego, którego szefem był pułkownik Michaił StiepanowiczPosiakin. Na tym stanowisku przebył on wraz z armią całą jej trudną drogę od granicy. Był to dobrzeprzygotowany do pracy w sztabie oficer, który ukończył Akademię imienia Frunzego. Z jegonajbliższych pomocników specjalnie zapamiętałem majora Piotra Grigorjewicza Tiuchowa, który odpoczątku wojny był szefem sztabu jednej z dywizji piechoty naszego Frontu.

Następnego dnia, gdy już szedłem do samochodu, by wyjechać do wojsk, natknąłem się na swegostarego kolegę, generała majora Aleksandra Iljicza Daniłowa, pomocnika Kirponosa do spraw obronyprzeciwlotniczej. Spotkanie było niespodziewane dla nas obu. Przecież rozstaliśmy się po tamtejstronie frontu, gdy nasze drogi się rozminęły. Było bardzo przyjemnie spotkać kogoś z tych, z którymidzieliło się najtrudniejsze dni w pierścieniu wojsk nieprzyjacielskich. Ściskaliśmy się wzajemnie,

radośnie wołając:

- A więc żyjesz! To wspaniale!

Od Daniłowa dowiedziałem się, że równocześnie z nim wydostało się wielu oficerów i pracownikówpolitycznych sztabu Frontu i 5 armii, że cały i zdrów przebił się z grupą oficerów także szef sztabuobrony przeciwlotniczej Frontu, Walentin Antonowicz Pieńkowski. Wielu z tych towarzyszyznajdowało się tutaj, w Achtyrce. Nie wytrzymałem i pobiegłem do nich. Znalazłem ich na dziedzińcuszkoły. Wszyscy porządnie wyglądali, ubrani przepisowo, z właściwą starym oficerom służby stałejstarannością. Tylko poszarpane odłamkami umundurowanie i opatrunki z gazy na ranachprzypominały, że ludzie ci przeszli prawdziwe piekło.

27 września przyjechałem do lasu na zachód od Lebiedina. Znajdował się tam sztab 1 dywizji piechotygwardii, niedawno przerzuconej do nas z Frontu Z achodniego. Ten sławny związek taktyczny w nieustających walkach przeszedł od samej granicy do Smoleńska. Niemcy kilkakrotnie okrążali 100dywizję, jak się zwała poprzednio, za każdym razem jednak wydostawała się ona z okrążenia i nadalgromiła wroga z pop rzednim powodzeniem. Dowodził nią generał major I. Russijanow, który dał siępoznać jako zręczny taktyk i wspaniały mistrz manewru. Nic dziwnego, że dywizja znalazła się na czelelisty pierwszych związków taktycznych gwardii.

Wiedziałem, że dywizja Russijanowa od 21 września razem z oddziałami 2 korpusu kawalerii brałaudział w przeciwuderzeniu na zgrupowanie Guderiana w rejonie miejscowości Romny. Ataki tych

oddziałów związały znaczne siły niemieckie i przez to ułatwiły sytuację naszym okrążonym armiom. Dywizja Russijanowa, która teraz otrzymała nieostrzelane jeszcze uzupełnienie, poniosła poważnestraty. Miałem wyjaśnić ich przyczyny i określić, czy dywizja jest zdolna do dalszego prowadzeniaaktywnych działań bojowych.

Russijanowa znalazłem dopiero w nocy w chacie oświetlonej lampą naftową. Z ciekawością patrzałemna człowieka, o którym już krążyły legendy. Silnej budowy, przysadzisty, o grubych rysach twarzy.Jasne, gładko uczesane włosy odsłaniały wysokie czoło. Na szczelnie zapiętym mundurze, który, byłowidać, wiele doświadczył, połyskiwał Order Lenina i Czerwonego Sztandaru. Iwanowi Russijanowowimijał czterdziesty drugi rok życia. Był on doświadczonym i zahartowanym żołnierzem. Wiedziałem, żeposiada najwyższe zalety dowódcze - dobre serce, niezłomną wolę, obojętny stosunek do wygód,niewyczerpaną pracowitość i wytrwałość, głębokie poczucie obowiązku oraz nieprzebraną energię.

Page 239: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 239/328

Miał, oczywiście, i wady. Mówiono, że jest bezgranicznie despotyczny i nazbyt gwałtowny. Jednakżepodwładni i za to go lubili: „Nasz dowódca nie pobłaża, u niego każdy wie, co to służba!“

Przedstawiliśmy się wzajemnie. Na wstępie oświadczyłem mu, że dowództwo interesuje się, dlaczego1 dywizja gwardii poniosła tak duże straty pod Romnami. Targając palcami gęste brwi, generał

smętnie się uśmiechnął: - A czy wiecie, w jakich okolicznościach wkraczaliśmy do walki? Przecież przed przerzuceniem nastutaj dopiero co otrzymaliśmy uzupełnienie. Nowi żołnierze i oficerowie - to ludzie nieostrzelani, a ipoduczyć się jak należy nie zdążyli. I oto z miejsca posłano ich do walki. Wyładowali się z wagonów,wykonali stukilometrowy przemarsz i bez chwili odpoczynku, z marszu, ruszyli do walkiz nieprzyjacielskimi czołgami i zmotoryzowaną piechotą. Nawet artylerii nie było czasu podciągnąć.Niemnie j jednak mocno przetrzepaliśmy wroga, odrzuciliśmy go. Oczywiście, niemało nas tokosztowało. - Generał zamilkł.- Obecnie już jest inna sprawa. Wczorajsi rekruci wiele się nauczyli,stali się prawdziwymi żołnierzami. Otrzymaliśmy też trochę pistoletów maszynowych i karabinówmaszynowych, gdyż dotychczas walczyliśmy samymi karabinami. Dywizja jest gotowa do wykonania

każdego zadania. Rano byliśmy na pozycjach jednego z pułków piechoty. Pułk sprawił na mnie bardzo korzystnewrażenie. Nie zdążyliśmy opuścić okopów, gdy nieprzyjaciel otworzył huraganowy ogień artyleryjski. W powietrzu pojawiły się samoloty. Zawyły syreny bombowców nurkujących. Na stanowiska artyleriiposypały się bomby. Słupy dymu i płomieni, huk wybuchów. Wszystko to było mi już znane, a jednakserce ściskało się z obawy, czy ocaleje ktokolwiek w tym piekle? Ale co to? W głuche wybuchywplatają się gęste trzaski. Artyleria przeciwlotnicza nie przestaje strzelać. Oto już trzy samolotyspadają jak pochodnie na ziemię. Pozostałe wzbiły się w górę i rozprysły na wszystkie strony.

- Zuchy przeciwlotnicy! - nie mogłem się powstrzymać.

- Działają przepisowo- spokojnie odezwał się Russijanow. - Ale teraz hitlerowcy ruszą do ataku.

I rzeczywiście od strony wsi Siniewka wzmógł się huk dział i moździerzy. Zza ściany wybuchów dał siejsłyszeć trzask serii karabinów maszynowych i warkot silników czołgowych. Pod nogami drżała ziemia.

- Zaczęło się- posępnie skonstatował Russijanow.

Zjawił się dowódca pułku i zameldował:

- Ponad trzydzieści czołgów i około pułku piechoty zmotoryzowanej atakuje nasze pozycje.

Mówił to spokojnie, na jego twarzy nie drgnął ani jeden mięsień. Tak, ludzie tutaj do wszystkiego

przywykli.

- Jak u sąsiadów? - zapytał dowódca dywizji.

- Ten sam obraz.

Russijanow telefonicznie połączył się z szefem sztabu, pułkownikiem B. Kaszczejewem, i długorozpytywał go o sytuację na innych odcinkach dywizji. Zwracając się do mnie, wyjaśnił:

- Dotąd na żadnym odcinku nie udało się Niemcom wtargnąć w nasze pozycje. - I zawołał domikrofonu: - Śledźcie przebieg walki. Zaraz do was jadę.

Dowódca pułku zameldował, że atak odparto z dużymi stratami dla nieprzyjaciela. Odjechaliśmy zRussijanowem na stanowisko dowodzenia dywizji.

Page 240: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 240/328

Tam już nadeszły wiadomości od prawego sąsiada - korpusu kawalerii, w którego pasie nieprzyjaciel, jak się później wyjaśniło, wykonał główne uderzenie. 9 dywizja pancerna i 25 dywizja piechotyzmotoryzowanej z grupy Guderiana gwałtownie nacierały wzdłuż drogi prowadzącej z Siniewki naSztepowkę. Nieprzyjaciel miał przewagę sił. Front 5 dywizji kawalerii został przełamany i kolumnyniemieckie szybko skierowały się szosą na Wasiljewkę, gdzie stał sztab 2 korpusu kawalerii. W południe wysunięte czołgi niemieckie zaczęły ostrzeliwać samochody sztabowe z najbliższejodległości. Żołnierze i oficerowie sztabu z dowódcą korpusu generałem P. Biełowem i szefem sztabupułkownikiem M. Griecowem na czele zajęli stanowiska do obrony okrężnej. Ich położenie byłorozpaczliwe - gdyby czołgi razem ruszyły do ataku, ze sztabu pozostałaby miazga. Ale Niemcy wykazalibrak zdecydowania. Gdy stracili trzy wysunięte czołgi, wycofali się i zaczęli z daleka ostrzeliwać sztab. W tym czasie nadciągnęła maszerująca szosą na front 1 brygada pancerna. Jej dowódca, pułkownik A.Chasin, słysząc zgiełk bitewny, podjechał na czołgu do sztabu, Biełow rozkazał mu rozwinąć brygadę i z marszu uderzyć na Niemców. Nieprzyjaciel miał pięćdziesiąt czołgów, Chasin- prawie o połowęmniej. Brygada rozwinęła się jednak i poszła do ataku. Niemieckie czołgi ruszyły na spotkanie.Wywi ązała się zacięta walka. Naoczni świadkowie opowiadali, że dwa płonące

trzydziestoczterotonowe czołgi radzieckie krążyły po polu walki, rozgniatając działonyprzeciwpancerne i strzelając do nieprzyjacielskich czołgów. Były to wozy bojowe plutonowychKriworotowa i Szaszły. 5 komunistów i 3 komsomolców nie opuściło płonących czołgów dopóty,dopóki mieli pociski. Za wykazane w tej walce bohaterstwo Michaiłowi Pawłowiczowi Kriworotowowii Timofiejowi Pawłowiczowi Szaszło nadano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

Pierwsze starcie zakończyło się pomyślnie dla 1 brygady pancernej- nieprzyjaciel został odrzucony.Sztab korpusu wycofał się w bezpieczne miejsce. Po dwóch godzinach jednak Niemcy podciągnęlinowe siły i ponownie zaczęli wypierać oddziały radzieckie. Posuwanie się nieprzyjaciela groziłopoważnymi następstwami - mógł on wyjść na tyły radzieckiej 9 dywizji kawalerii, która broniła się nazachód od Sztepowki. Biełow rozkazał więc Chasinowi zatrzymać przeciwnika. Tymczasem Niemcy

zajęli Sztepowkę i Chasin postanowił zaatakować ich zmotoryzowaną kolumnę, która przechodziłaprzez osiedle. Dowódca brygady zamierzał odebrać Sztepowkę i tym samym otworzyć kawalerzystomdrogę odwrotu. Zadanie to postawił on oddziałowi czołgów, nad którym objął dowództwo szef szta bubrygady pułkownik K. Dajew.

Dzień był ciepły i słoneczny. Gdy czołgi weszły na wzgórze, kolumny niemieckie były dla nichwidoczne jak na dłoni. Dajew rozkazał otworzyć do nich ogień. Na drodze powstała panika. Wozyzjeżdżały z drogi i jak mrówki rozpełzały się po polu. Dajew poprowadził swój oddział do ataku.Ujrzawszy mknące czołgi radzieckie, Niemcy w biegu wyskakiwali z samochodów i rozbiegali siędokąd oczy poniosą. Jednakże pod wsią Mironowszczina, na południe od Sztepowki, nieprzyjacielzdążył się umocnić i stawił zaciekły opór. Wówczas Dajew częścią sił go obszedł. Niemcy niewytrzymali nerwowo i pospiesznie wycofali się do Sztepowki, gdzie zajęły stanowiska obronne siłygłówne niemieckiej 25 dywizji piechoty zmotoryzowanej.

O osiedle to wywiązała się walka.

Dalsze wydarzenia śledziłem już ze sztabu 21 armii, dokąd zostałem wezwany 29 września.Dowiedziałem się tam, że na korpus kawalerii Biełowa nacierały 9 i 16 dywizja pancerna oraz10 i 25dywizja piechoty zmotoryzowanej z grupy Guderiana. Pomimo tak wielkich sił nieprzyjacielowi nieudało się zadać klęski kawalerzystom. 5 dywizja kawalerii generała W. Baranowa, manewrującumiejętnie, odskoczyła dziesięć kilometrów i tocząc zacięte walki zatrzymała przeciwnika. A 9 dywizjakawalerii generała A. Byczkowskiego niespodziewanym atakiem nocnym przebiła się do swoich i włączyła do walki o Sztepowkę, która to miejscowość wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk.

Page 241: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 241/328

Wykonując rozkaz marszałka Timoszenki, dowódcy 21 i 40 armii uporczywie starali się zlikwidowaćtowłamanie. W walkach brał udział korpus kawalerii Biełowa i tylko co przybyła z odwodu KwateryGłównej 1 dywizja piechoty zmotoryzowanej gwardii pułkownika A. Liziukowa.

1 października od wschodu i północy Sztepowkę zaatakowały oddziały 9 dywizji kawalerii i 1 dywizji

piechoty zmotoryzowanej gwardii, a brygada pancerna pułkownika Chasina zaczęła oskrzydlać ją odpołudniowego zachodu. Około południa gwardziści Liziukowa zostali zatrzymani na bliskim przedpoluosiedla. Wówczas Biełow skierował do walki swój odwód - 5 dywizję kawalerii. Spieszeni kawalerzyściwsparli gwardzistów. Gdy walka przesunęła się na północno-wschodni i północny skraj osiedla, czołgipułkownika Chasina wtargnęły od południowego zachodu, a od południowego wschodu - w szykukonnym pułk kawalerii majora A. Wysockiego. Kawalerzyści dzielnie pracowali szablami. Przyciśnięcize wszystkich stron Niemcy początkowo stawiali opór, później jednak uciekli z osiedla. W przeddzieńpadał deszcz. Samochody buksowały, grzęznąc w błocie. Po drodze zaś już mknęli, błyskającobnażonymi szablami, radzieccy kawalerzyści. Niemcy porzucili ugrzęzłe samochody i uciekali.Kawalerzyści Biełowa zaś nieodstępnie ich ścigali.

W ciągu kilku dni wojska radzieckie wyzwoliły 20 wsi, zdobyły 50 dział, 5 baterii moździerzy i wieleinnego uzbrojenia. Niemcy zaś na drodze swej ucieczki pozostawili około 8 tysięcy trupów, ponadtysiąc samochodów ciężarowych, 500 motocykli i 2000 niemieckich ciężkich koni pociągowych.

„Bój pod Sztepowką“ na tle ogólnej trudnej sytuacji nabrał szczególnego rozgłosu i sprawił radzieckimżołnierzom i oficerom ogromną radość. Odbudowany Front Południowo -Zachodni wykazał, że potrafigromić wroga.

Otrzymałem rozkaz udania się do sztabu Frontu, który znajdował się w Charkowie. Po drodze uwagęmoją zwróciło to, że na naszych tyłach prawie wcale nie było wojsk- wszystko zostało rzucone nafront. Większość prac obronnych wykonywała ludność. Tylko na przedpolu Charkowa przy budowie

umocnień można było gdzieniegdzie zobaczyć ludzi w żołnierskich płaszczach. Dowództwo Frontu było rozrzucone po całym mieście. Poszczęściło mi się- trafiłem na znajomegooficera z dowództwa łączności. Przecież lepiej od łącznościowców rozmieszczenia dowództwa Frontunikt nie zna. Oficer ten powiedział mi, że Rada Wojenna i wszys tkie ważniejsze oddziały sztaburozlokowały się w podmiejskim osiedlu w willach komitetu obwodowego. I oto znalazłem się u szefasztabu Frontu generała majora Aleksandra Piotrowicza Pokrowskiego. Znałem go jeszcze zewspólnych studiów w Akademii Sztabu Generalnego. Ten wysoce wykształcony wojskowo człowiekzachowywał zawsze spokój, mówił cicho i używał niewielu słów. I może właśnie dlatego wydawał sięnieco zamknięty i oschły.

Gdy wszedłem, Aleksander Piotrowicz oderwał się od mapy i popatrzył na mnie zmęczonymi oczami.Zameldowałem, że po wydostaniu się z okrążenia znajdowałem się w 21 armii, wykonując zadanieotrzymane od marszałka Timoszenki. Teraz chcę dowiedzieć się czegoś o swym dalszym losie.

Szef sztabu wysłuchał mnie i cicho zapytał:

- To wszystko?

- Wszystko, towarzyszu generale.

- Pójdziecie teraz do marszałka, niech on zadecyduje, gdzie macie dalej pracować. - I znów pochylił sięnad mapą.

Page 242: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 242/328

Wkrótce przekonałem się, że mój nowy przełożony jest człowiekiem inteligentnym, mądrym,zrównoważonym i życzliwym. Pozorna zaś na pierwszy rzut oka oschłość tłumaczyła się bezgranicznąwprost pasją pracy. Dniem i nocą można było go zobaczyć pochylonego nad mapą.

Poszedłem do marszałka S. Timoszenki, który teraz dowodził Frontem Południowo-Zachodnim.

Siemion Konst antinowicz, dobrze zbudowany, szczupły, wstał zza stołu, przywitał się i od razu zacząłwypytywać o szczegóły działań wojsk przy przebijaniu się z okrążenia. Później zaś powiedział, że mazamiar pozostawić mnie w sztabie Frontu.

- Ludzie są nam obecnie, ot jak, potrzebni - i uzupełnił swe słowa wymownym gestem.

Timoszenko prosił, bym szczegółowo przedstawił stan i zdolność do pracy sztabu 21 armii oraz wojsk, w których dane mi było przebywać. Szczególnie długo wypytywał o dywizję Russijanowa. Gdyzameldowałem mu wyjaśnienia dowódcy dywizji, dotyczące przyczyn poważnych strat, jakie poniósłten związek taktyczny w rejonie Romn, marszałek zmarszczył się:

- Trzeba lepiej dowodzić, a on zwala wszystko na obiektywne przyczyny.

Nie rozumiałem wtedy, dlaczego Siemion Konstantinowicz jest taki zły na Russijanowa. Zrozumiałemto później, gdy do moich rąk trafił telegram Stalina, który mówił: „Niesłuszna była decyzja, że po 100-kilometrowym przemarszu nie dano żołnierzom wytchnąć i przyjść do siebie, lecz rzucono ich dowalki z marszu... Przy takich niewłaściwych metodach wprowadzania oddziałów do walki możnazmarnować każdą doborową dywizję“. Zarzut, oczywiście, był mało przyjemny dla marszałka. Cóżbyło jednak czynić? Na ogromnym froncie w obliczu oddziałów Guderiana znalazły się ogółem tylkodwie dywizje kawalerii korpusu generała Biełowa. A przecież trzeba było nie tylko zatrzymaćnieprzyjaciela, lecz także niezwłocznie wykonać uderzenie na spotkanie oddziałów przebijających się z okrążenia. W każdym razie, jeśli okoliczność ta nawet nie usprawiedliwiała całkowicie pospiesznegowprowadzenia gwardzistów do walki, to jednak w pewnej mierze tłumaczyła decyzję dowództwaFrontu.

Marszałek kazał mi jak najszybciej wejść w tok spraw i przygotować się do zastąpienia generałamajora A. Sztromberga na stanowisku szefa oddziału operacyjnego Frontu (Sztromberg miał odjechaćdo dyspozycji Kwatery Głównej).

Ucieszony tym, że pozostaję we Froncie Południowo-Zachodnim i znów mogę zająć się już znanymi misprawami, pospieszyłem do oddziału operacyjnego. Znalazłem się wśród oficerów, którzy w większości byli mymi starymi kolegami. Znaleźli się tam moi zastępcy N. Zachwatajew i I. Glebow,moi pomocnicy podpułkownik M. Sołowjow, majorowie F. Fłores, W. Pogrebienko, N. Nowikow, F.Afanasjew , W. Sawczuk, kapitanowie A. Szymański, F. Lipis i inni. Z oficerów byłego oddziałuoperacyjnego sztabu dowódcy Kierunku ujrzałem już znanych mi z poprzednich wizytpodpułkowników G. Czumakowa i A. Jakowlewa, majorów P. Sobolewa, S. Jeriemiejewa i D.Ronda riewa oraz kapitanów W. Cziża i I. Parot‘kina.

W związku z tym, że prawie wszyscy oficerowie oddziału operacyjnego Frontu wydostali się razem zemną z okrążenia, oddział operacyjny w nowym składzie, w odróżnieniu od innych oddziałów i zarządów Frontu, okaz ał się skompletowany ponad etat. Obecnie liczył on 44 ludzi - 2 pułkowników,3 podpułkowników, 16 majorów oraz 23 kapitanów i lejtenantów. Wśród pracowników oddziałuujrzałem również nasze maszynistki - Marię Lembrikową i Rozę Kleinberg. Te odważne niewiastydzielnie zniosły wszelkie próby i razem z nami wydostały się z okrążenia.

Page 243: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 243/328

Na hałas, wywołany mym pojawieniem się, wyszedł generał A. Sztromberg, z którym ongiś uczyliśmysię i pracowali w Akademii Sztabu Generalnego. Oblicze mego przyjaciela rozjaśnił szeroki uśmiech.Wziął mnie w ramiona i zaprowadził do swego gabinetu.

- No więc opowiadaj swoją odyseję!

Albert Iwanowicz z zainteresowaniem wysłuchał mego opowiadania o walce wojsk radzieckichw nieprzyjacielskim pierścieniu. Odpowiedziawszy na wszystkie jego pytania, z kolei sam zapytałemgo, dlaczego odchodzi z oddziału operacyjnego.

- Boisz się, że mnie wypierasz?- od razu domyślił się Sztromberg. - Ależ uspokój się. Po prostuwysyłają mnie na inną pracę. Wszystko idzie normalnie, Iwanie Christoforowiczu.

Poprosiłem Alberta Iwanowicza, by zapoznał mnie z biegiem wydarzeń na froncie. Długorozmawialiśmy przy mapie. Hitlerowcy raz po raz atakują na różnych odcinkach. Nasze wojska jednakna razie pomyślnie odpierają ataki. A tam, gdzie nieprzyjaciel nie pc ha się naprzód, radzieckieniewielkie oddziały specjalne każdej nocy dokonują śmiałych wypadów na jego tyły i nie dają mu

spokoju.

Sytuacja jednak jest nadal napięta. Front obronny jest bardzo rozciągnięty, a w dyspozycji dowództwaFrontu nie ma większych odwodów. Istniała jeszcze jedna okoliczność, silnie osłabiająca trwałośćobrony Frontu -- to operacyjne położenie sąsiadów - Fron tów Briańskiego i Południowego. Guderianpotężnym klinem pancernym rozciął lewe skrzydło Frontu Briańskiego i wysunął się daleko nakierunku Orła. Prawe skrzydło naszego Frontu zostało odsłonięte. Zmusza to nas już teraz dozastanowienia się nad problemem wycofania na wschód 4 0 i 21 armii.

Poważnie pogorszyło się także położenie lewego sąsiada. Niemcy ześrodkowali tam ogromne siły i przełamali obronę Frontu Południowego. 28 września pancerne i zmotoryzowane związki taktyczne

Kleista minęły Nowomoskowsk i szybko skierowały się na Pawłograd. Kwatera Główna podejmujezdecydowane kroki, by zamknąć im drogę na Taganrog. W każdym jednak razie południowe skrzydłonaszego Frontu zostanie odsłonięte. Jest możliwe, że i tam będziemy musieli wycofywać swe wojska.

Rozpocząłem służbę w nowym sztabie Frontu Południowo-Zachodniego. Miałem ułatwioną sprawę o tyle, że wielu kierowników aparatu Frontu dobrze znałem z pracy w dawnym sztabie. Zastępcądowódcy Frontu został mianowany były dowódca 26 armii generał lejtenant Fiodor JakowlewiczKostienko, a zastępcą dowódcy do spraw artylerii - generał lejtenant M. Parsiegow. Siłamipowietrznymi dowodził generał major lotnictwa F. Fałalejew, którego poznałem przed odlotem dookrążonego rejonu. Jego zastępcą został znany mi jeszcze z 5 armii pułkownik N. Skripko.Pomocnikiem dowódcy Frontu do spraw wojsk pancernych był mianowany znany już Czytelnikowigenerał major W. Tamruczi, który dowodził korpusem zmechanizowanym. Na czele zarządusamochodowo- ciągnikowego stanął stary pracownik Frontu Południowo-Zachodniego generał majorR. Morgunow. Znałem również z poprzedniej pracy szefa zarządu sanitarnego Frontu lekar zabrygadowego A. Kolesowa, głównego intendenta Frontu A. Kowalowa, dowódcę wojsk inżynieryjnychG. Newskiego i pomocnika dowódcy Frontu do spraw obrony przeciwlotniczej generała R. Dziwina.

Stanowisko szefa oddziału rozpoznawczego zajmował nie znany mi pułkownik N. Griaznow. Jednakże jego zastępcą okazał się mój stary przyjaciel z wspólnej służby w 12 armii, pułkownik Aleksander IljiczKaminski . Po raz pierwszy miałem zetknąć się z szefem oddziału uzupełnień intendentem 1 klasy A.Sosienkowem, szefem oddzi ału zaopatrzenia w materiały pędne pułkownikiem A. Tiurinem, szefemoddziału topograficznego podpułkownikiem P. Ziewakinem, szefem oddziału szyfrowego kapitanemM. Agapowem, którego wkrótce zastąpił mój stary znajomy z dawnej pra cy pułkownik Jewgienij

Page 244: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 244/328

Władimirowicz Kłoczkow. Szefem służby komunikacji wojskowych, jak poprzednio, był pułkownik A.Korszunow.

Dla mnie jak gdyby nic się nie zmieniło- ten sam Front, ci sami ludzie, ta sama niespokojnai gorączkowa atmosfera powszednich dni wojny. Przeżyte wspólnie doświadczenia jeszcze bardziej

nas złączyły. A to także pomagało w pracy.W owych dniach październikowych spoza linii frontu nadal przedostawały się coraz nowe grupyszeregowców, podoficerów, oficerów i pracowników politycznych naszego Frontu. Wśród nichznajdowali się: szef zarządu politycznego komisarz brygadowy A. Michajłow, nasz energiczny szefobrony przeciwchemicznej generał major N. Pietuchow, dowódcy dywizji piechoty pułkownicy P.Morozow, W. Topolew, A. Bieriestow, S. Potiochin, S. Wiericzew, A. Iljin, N. Panow, P. Woronin, G.Pankow , K. Nowik, dowódcy brygad M. Romanow i F. Żmaczenko oraz wielu innych.

Przybywali wyczerpani, jednakże w żadnym z nich nie zauważyłem przygnębienia ani pesymizmu.Serca ich pałały nienawiścią do wroga. Z nie zagojony mi jeszcze ranami meldowali się u dowódcyFrontu i stale prosili tylko o jedno: „Poślijcie znów w bój, dajcie możność porachowania się z faszystami“. Dowództwo przychylało się do ich próśb. Tak więc znów ujrzeliśmy starych,doświadczonych żołnierzy w bojac h nie mniej zaciętych i krwawych od tych, w których już brali udział.

Odwrót odwrotowi nierówny

Marszałka Timoszenkę coraz bardziej niepokoiła sytuacja na prawym skrzydle Frontu. Łączność z naszym północnym sąsiadem została przerwana. Generał Pokrowski polecił mi niezwłocznieskontaktować się ze Sztabem Generalnym i tam spróbować uzyskać niezbędne informacje.

Wieczorem 6 października udało mi się połączyć z zastępcą szefa Głównego Zarządu Operacyjnego,generałem M. Szarochinem. Ten powiedział mi jednak, że również Sztab Generalny ma mało danych o położeniu Frontu Briańskiego. Wiadome jest tylko jedno - nieprzyjaciel znajduje się na przedpoluOrła.

Groźba głębokiego obejścia przez Niemców prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniegozmusiła marszałka Timoszenkę do zwrócenia się do Kwatery Głównej o zezwolenie na wycofanienaszej 40 i 21 armii na linię miast Sudża- Sumy - Achtyrka - Kotelwa - Kołontajew.

Kwatera Główna, zanim wyraziła zgodę na odwrót, próbowała wykorzystać dogodne położenie 40armii w stos unku do nieprzyjaciela ścigającego oddziały Frontu Briańskiego. Marszałek Szaposznikow

zaproponował S. Timoszence wykonanie siłami tej armii uderzenia na północ. Po rozważeniupołożenia Siemion Konstantinowicz oświadczył jednak, że nie zdoła tego uczynić, gdyż siły 40 armiizaledwie wystarczają do powstrzymywania naporu nieprzyjaciela z zachodu.

Duże znaczenie ma autorytet dowódcy. Z argumentami marszałka Timoszenki w Kwaterze Głównejzgodzono się od razu. Prawoskrzydłowe armie naszego Frontu Południowo-Zachodniego - 40 i 21 -otrzymały rozkaz odwrotu. W myśl dyrektywy dowódcy Frontu miały one wykonać ten manewrtrzema nocnymi przemarszami 19. Równocześnie zaś 38 i 6 armii kazano mocno trzymać zajmowanepozycje.

19 Rozkazem Kwatery Głównej 6 armia została przekazana przez Front Południowy Frontowi Południowo-Zachodniemu

Page 245: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 245/328

Nieprzyjaciel zauważył odwrót wojsk radzieckich i wzmógł swe ataki. Główne uderzenia wykonywałon na styk obu armii. W trudnej sytuacji znalazła się 227 dywizja piechoty 40 armii. Dywizja tanajpierw sama wykonała silne uderzenie na wklinowane oddziały przeciwnika. Dowódcy pułków mielinadzieję, że po dużych stratach Niemcy nie będą pchali się naprzód, i jak to się mówi, popuścili cugli. A niefrasobliwość nigdy nie prowadzi do dobrego. W nocy na 10 października nieprzyjaciel

nieoczekiwanie wykonał potężne uderzenie na beztrosko wycofujące się bataliony 777 pułkupiechoty. Dowódca pułku utracił możność dowodzenia. Atakowane bataliony broniły się bardzowytrwale, lecz ich wysiłki nie były skoordynowane.

Dywizję uratowało męstwo i przytomność umysłu artylerzystów 595 pułku artylerii, którzy szybkozajęli stanowiska ogniowe i przyjęli wdzierających się hitlerowców huraganowym ogniem.Wprowadziło to popłoch w szeregi niemieckie, pomagając dowódcy dywizji uporządkować oddziały i wycofać się w sposób zorganizowany.

Spokojniej rozwijały się wydarzenia w 21 armii.Gdy Niemcy wykonali uderzenie na 1 dywizjępiechoty gwardii, dowódca armii zdecydowanymi kontratakami 1 brygady pancernej i szybkim

przerzuceniem tam oddziałów 297 dywizji piechoty zatrzymał ich i zapewnił zorganizowany odwrótoddziałów na wyznaczoną pozycję.

Nieprzyjaciel kontynuował natarcia również w pasach obrony innych armii Frontu. Oddziały 38 armii,którą teraz dowodził generał major Wiktor Wiktorowicz Cyganow , toczyły zacięte walki napołudniowy zachód od Bogoduchowa.

Coraz więcej niepokoiliśmy się o nasze lewe skrzydło. Dowódca 6 armii (weszła w skład FrontuPołudniowo-Zachodniego) generał major R. Malinowski meldował, że nie ma łączności z sąsiadem i żenieprzyjaciel obchodzi jego skrzydło.

Tymczasem oddziały 18 i 19 armii Frontu Południowego, którym obecnie dowodził generał J.Czerewiczenko, walczyły wewnątrz otaczającego je pierścienia nieprzyjacielskiego. Oddziały pancerne i zmotoryzowane Kleista już podeszły na przedpole Taganrogu. Powstała realna groźba przedarcia sięnieprzyjaciela do Rostowa nad Donem. W związku z tym Kwatera Główna zaczęła spiesznie formować z oddziałów Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego 56 samodzielną armię, której postawionozadanie utrzymania za wszelką cenę Rostowa i silnego zamknięcia drogi na Kaukaz.

Front Południowo-Zachodni zaś musiał wycofywać armię Malinowskiego.

I znów wyczerpane uciążliwymi walkami i niedostatecznie uzupełnione oddziały Frontu Południowo -Zachodniego rozciągnęły się ogromnym łukiem, zaginając swe skrzydła na wschód. Bardziej jednak,niż sytuacja naszego Frontu, niepokoił nas w tym czasie los Moskwy. Niemcy znajdowali się już nadalekim przedpolu stolicy. Trzymać się, wiązać możliwie najwięcej sił nieprzyjacielskich i przez topomagać obrońcom Moskwy - tą myślą żyliśmy wszyscy. Brakowało nam ludzi, broni i pocisków.Rozumieliśmy jednak, że teraz gros sił i środków niezbędne jest pod Moskwą i nie nalegaliśmy narealizację naszych zapotrzebowań. 15 października Rada Wojenna Frontu powzięła decyzję zbiórkizdobycznej broni i centralnego jej rozdziału pomiędzy armie. Tworzono kursy w celu wyszkoleniainstruktorów tej broni. Posunięcie to będzie odgrywało niemałą rolę w przyszłości i to dopóty, dopókiewakuowany na wschód przemysł radziecki nie rozwinie się na dalekich tyłach i nie zaspokoiwszystkich potrzeb wojska w zakresie uzbrojenia i amunicji. W związku z brakiem artyleriiprzeciwpancernej rozważono również problem maksymalnego zwiększenia produkcji butelek z płynem zapalającym.

Page 246: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 246/328

Na posiedzeniu Rady Wojennej Frontu był obecny nie znany mi generał. Zapytałem Parsiegowa, ktoto.

- Przyjechał z Moskwy, nazywa się Bodin.

Gdzie słyszałem już to nazwisko? Przypomniałem sobie, że Bodin był szefem sztabu 9 armii. Mówiono o nim wiele dobrego - mądry, wykształcony, energiczny. W końcu posiedzenia marszałek Timoszenkoprzedstawił go - Paweł Iwanowicz Bodin, nowy szef sztabu Frontu.

Pół godziny później już referowałem Bodinowi sytuację na froncie. Był idealnym rozmówcą. Słuchał z wytężoną uwagą, nie przerywając i wpatrując się w mówiącego swymi niebieskimi, szeroko rozwartymi, jakby nieco zdziwionymi oczami. Doczekawszy się odpowiedniej chwili, stawiał pytania,precyzował ten lub inny szczegół, czynił uwagi. Sam mówił zawsze spokojnie, nieco przytłumionymgłosem, z lekka przeciągając słowa. Myśli swe formułował krótko i jasno. Spodobał mi się ze względuna swą bezpośredniość, żywość charakteru i umiejętność chwytania w lot istoty rzeczy.

Po zorientowaniu się w sytuacji Bodin poprosił mnie, bym zapoznał go z ludźmi. Obeszliśmy prawie

wszystkie oddziały, Paweł Iwanowicz rozmawiał z towarzyszami, interesował się ich nastrojami i potrzebami. Tego samego dnia zaprosił do siebie kierowniczy zespół pracowników sztabu i przeprowadził rozmowę na temat zachowania tajemnicy dowodzenia.

- Od was - powiedział do D. Dobykina, który znów stał na czele zarządu łączności Frontu - wymagamnajsurowszej kontroli pod tym względem.

Dmitrij Michajłowicz odpowiedział, że chyba i tak mamy się na baczności. Bodin uśmiechnął się.

- Przecież ten telegram także widzieliście. - Wydobył z teczki kar tkę i odczytał: „Nowo utworzona wBorisowce rada wiejska jest bombardowana. Nie ma środków obrony przeciwlotniczej. Proszęprzydzielić jeden dywizjon artylerii przeciwlotniczej i jedną kompanię karabinów maszynowych“. -Szef sztabu z wyrzutem spojrzał na Dobykina: - Nie należy przeciwnika uważać za głupca. Pierwszylepszy gefrajter niemiecki domyśli się, o jaką „radę gminną“ troszczy się autor telegramu.

Wszyscy wstydliwie milczeli - każdemu zdarzały się podobne grzeszki. Nie nauczyliśmy sięzachowywać tajemnicy w zakresie dowodzenia. W czasie pokoju, bywało, przeprowadzano kilkaspecjalnych ćwiczeń na ten temat i na tym koniec. A na ćwiczeniach sztabowych wszystkie informacjeprzekazywano otwartym tekstem. Każdy myślał: „Niech tam, na wojnie i tak wszystko będzie inaczej“. I zapominano, że potrzebne są umiejętności i nawyki. A teraz jest tak: jakiś towarzysz nazwie wmeldunku ludzi „ołówkami”, a czołgi „pudełkami” i wierzy szczerze, że nieprzyjaciel nie domyśli się, o co chodzi.

O godzinie ósmej wieczorem znów byłem u Bodina - przyniosłem mu do podpisu kolejnesprawozdanie operacyjne. Dokładnie je zredagował, pochwalił opracowujących je i bardzo taktownieporuszył punkty, które mu się nie podobały. Później przekonałem się, że Bodin potrafił ustawićsprawy tak , by nawet najmniej ważnej uwagi nie powtarzać dwukrotnie.

Po godzinie szef sztabu wezwał mnie i polecił:

- Niezwłocznie zabierzcie się do opracowania projektu wytycznych do ogólnego odwrotu wszystkicharmii. - Podał mi dokument. Pobieżnie przebiegłszy go oczami, osłupiałem.

„Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa rozkazuje: Front Południowo-Zachodni ma rozpocząć 17

października odwrót na linię Kastornaja - Stary Oskoł- Nowy Oskoł- Wałujki - Kupiansk - KrasnyLiman; zakończyć do 30 października...“

Page 247: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 247/328

Oznaczało to, że oddziały Frontu Południowo-Zachodniego mają nie tylko cofnąć się na odległość od80 do 200 kilometrów, lecz także opuścić Charków, Biełgorod i Doniecki Okręg Przemysłowy.

Nie mogłem przyjść do siebie. Co zmusiło Kwaterę Główną do powzięcia tak poważnej decyzji? Niezdołałem bowiem zapomnieć, jak zaledwie miesiąc temu w trudniejszej, zgoła beznadziejnej sytuacji -

jak się nam wydawało - Frontu Południowo-Zachodniego Kwatera Główna wykazała maksymalnyupór, nie zgadzając się na wycofanie wojsk na taką samą mniej więcej odległość. Teraz zaś, gdydowództwo Frontu nawet o to nie prosiło, gdy położenie Frontu było daleko lepsze niż w połowiewrześnia, wydaje rozkaz odwrotu. Nie mogłem się powstrzymać od wyrażenia wobec Bodina swegozdziwienia. Paweł Iwanowicz, chodząc po pokoju, w zamyśleniu powiedział:

- Na pewno sami tego doświadczyliście: gdy obserwuje się walkę z okopu - widzi się jedno, a gdywejdzie się na wzgórek - pole widzenia się rozszerza i dostrzega się to, o czym przedtem nawet się niemyślało. Im wyższy punkt obserwacji, tym dalej widać. Tak to jest. My z wami wielu rzeczy nie wiemy.A z Moskwy widzą nie tylko nasz Front. Biorą tam pod uwagę przełamanie się Kleista w kierunkuTaganrogu i zagrożenie dla Rostowa, i hordy nieprzyjacielskie pod Mos kwą i Leningradem. Jeśli we

wrześniu na większości kierunków strategicznych nastała względna cisza i Kwatera Główna mogłazaryzykować walkę o Dniepr i Kijów, przerzucając odwody z innych Frontów, to obecnie, gdynieprzyjaciel znajduje się na przedpolu Moskwy i u wrót Kaukazu, nie tylko nie będzie mogła pomócFrontowi Południowo-Zachodniemu, lecz nawet będzie żądała, byśmy wydzielili część sił do jejdyspozycji. A Front nasz rozciągnięty jest ogromnym łukiem i powstrzymywać nieprzyjaciela jestcoraz trudniej . Co będzie, jeśli Niemcy znów skierują czołgi Guderiana i Kleista na tyły FrontuPołudniowo-Zachodniego? Na przywrócenie położenia już nam nie starczy sił. Oto dlaczego Moskwanie może teraz ryzykować i dlatego wycofuje nasze wojska.

Przez pewien czas na ogromnej mapie zaznaczaliśmy pozycje pośrednie, kierunki i pasy odwrotuarmii. Po ukończeniu tego Bodin zauważył:

- Widzicie, o ile dogodniejsze stanie si ę nasze po łożenie operacyjno-strategiczne: uzyskamy mo żno ść wyciągnięcia do odwodu du żej ilo ści sił, przywr ócimy bezpo średni ą łączno ść z sąsiednimi Frontami,będziemy mogli udzielić większej pomocy wojskom walczącym na przedpolu Moskwy, gdyżrównocześnie z odwrotem na wschód linia naszej obrony znacznie przesuwa się na północ...

Bodin powiedział też, że z dniem jutrzejszym wojska Frontu Południowego znów przechodzą poddowództwo marszałka Timoszenki. Teraz sztab naszego Frontu będzie pełnił równocześnie funkcjęsztabu całego Kierunku Południowo-Zachodniego. Będziemy musieli myśleć i o sąsiedzie - FronciePo łudniowym.

Do chwili rozpoczęcia się odwrotu pozostawało około półtora dnia. W tak krótkim czasie trzeba byłowykonać całą pracę organizacyjną do tego skomplikowanego manewru ogromną masą wojsk.Mówiłem już, że myli się ten, kto uważa odwrót za sprawę prostą. Jeśliby się odniosło do tegomanewru bez należytej wnikliwości, to mogłaby grozić jeszcze większa katastrofa niż przy źlezorganizowanym natarciu. Właśnie w czasie odwrotu najłatwiej wybucha panika i zamęt, jeśli do jegoorganizacji i zabezpieczenia odniesie się niepoważnie. Oto dlaczego z chwilą otrzymania rozkazu doodwrotu dla wszystkich oficerów sztabu i dowództw Frontu doba przestała się dzielić na dzień i noc.Praca wymagała maksymalnego wytężenia sił.

W dniu 15 października o god zinie 22.00 zebrała się Rada Wojenna Frontu. Obecni byli wszyscydowódcy poszczególnych rodzajów wojsk i szefowie służb, a także szefowie głównych oddziałów

sztabu Frontu. Generał Bodin odczytał dyrektywę Kwatery Głównej, podał krótką ocenę sytuacji

Page 248: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 248/328

operacyjno- strategicznej, zwracając szczególną uwagę na położenie sąsiadów, i wysunął niektórewnioski.

Następnie marszałek Timoszenko podał swą decyzję, jak zawsze, krótko i precyzyjnie. Wymieniłgłówne pozycje pośrednie, które oddziały Frontu miały utrzymywać w ciągu ściśle określonego czasu.

Pierwsza taka pozycja, którą armie miały osiągnąć rano 23 października, biegła przez miastaBiełgorod - Zmijew - Bałakleja- Barwienkowo. Jako ruchliwe odwody Frontu na okres odwrotuwyznaczono 2 i 5 korpus kawalerii oraz jedną brygadę pancerną. Im także wyznaczono kierunkiodwrotu i rejony ześrodkowania. Sztab Frontu miał pozostać w Charkowie do godziny 10.00 dnia 18października, po czym przenieść się do miasta Wałujki, pozostawiając pomocnicze stanowiskadowodzenia w Obojani i Czugujewie.

Siemion Konstantinowicz wskazał, że w wyniku skrócenia linii frontu powinniśmy w końcupaździernika wyciągnąć do odwodu nie mniej niż sześć dywizji piechoty i dwa korpusy kawalerii. Pozatym w Charkowie spiesznie kończyła formować się 216 dywizja piechoty, która stanowiła kościecobrony miasta. Niezależnie od tego formowały się jeszcze dwie dywizje piechoty (62 i 253) i dwa

rezerwowe pułki kawalerii, a 3 korpus powietrznodesantowy miał być przeorganizowany na 87dywizję piechoty.

Otrzymaw szy wszelkie wskazówki, zajęliśmy się opracowaniem planu odwrotu i przygotowaniem doniego wojsk. Poleciłem swym zastępcom sporządzić graficzny plan przesunięć oddziałów nagłębokość odwrotu, sam zaś zająłem się opracowaniem wytycznych Frontu do tego manew ru. Popółnocy miałem przepisany na maszynie projekt tego dokumentu i oddałem go szefowi sztabu, a ogodzinie pierwszej w nocy wytyczne były już podpisane i niezwłocznie przekazane telegraficznie doarmii. Rano do wojsk wyleciały grupy oficerów dowództwa Frontu. Przed odlotem Bodin poprosił ichdo siebie, szczegółowo poinformował o zadaniu i specjalnie polecił im, by przestrzegali tajemnicy w zakresie dowodzenia.

Uważnie śledziliśmy wydarzenia również w pasie działania Frontu Południowego, który terazznajd ował się pod naszym dowództwem. W południe 16 października nadeszła stamtąd niepokojącawiadomość - armia pancerna Kleista sforsowała rzekę Mius i szybko skierowała się na Rostów.Marszałek Timoszenko rozkazał dowódcy Frontu Południowego, generałowi Czerewiczence, podjąćwszelkie kroki, by zatrzymać hitlerowców i zakomunikował mu, że do jego dyspozycji przerzucabrygadę pancerną z Frontu Południowo -Zachodniego.

...Zbliżała się chwila odjazdu naszego sztabu do nowego rejonu. Rada Wojenna i część aparatudowództwa Frontu przesuwała się najpierw do Czugujewa, reszta zaś od razu do miejscowościWałujki.

Miałem przybyć do Czugujewa nieco wcześniej od głównej kolumny, by zapewnić ciągłośćdowodzenia i przygotować stanowisko na przyjazd dowództwa Frontu. Wczesnym rankiem 18października pospieszyłem do swego samochodu, w którym już czekali na mnie oficerowie megooddziału, Sarakuca i Dorochow.

Przejeżdżając ulicami Charkowa, z głębokim smutkiem patrzyłem na jego wspaniałe gmachy, naznane w całym świecie przedsiębiorstwa przemysłowe, dziś posępnie milczące, jakby pozbawioneduszy. Nie dymiły kominy fabryczne, za bramami zakładów przemysłowych panowała martwa cisza.Organizacje partyjne i administracyjne miasta dobrze pracowały - wywieziono wszystko, co tylko dałosię zabrać.

Page 249: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 249/328

Po raz pierwszy patrzyłem na z góry skazane na zgubę wielkie przemysłowe miasto radzieckie.Dokładnie znałem dzień, w którym po bruku charkowskich ulic załomoczą niemieckie czołgi. Miało sięto stać 25 października. Niezwykle trudno było myśleć o tym.

Łatwo więc wyobraziłem sobie, ileż wahań, ile trudnych chwil musiał przeżyć Dowódca Naczelny,

zanim wydal rozkaz opuszczenia Zagłębia Donieckiegooraz takich miast, jak Charków i Biełgorod. Nic dziwnego, że i nasz dowódca Kierunku, S. Timoszenko, chodził obecnie posępniejszy od chmurygradowej. Ciężko przeżywał konieczność oddania niezwykle ważnego ekonomicznie rejonu kraju,choć zdawał sobie sprawę z nieuniknioności tego kroku.

...Oto już minęliśmy południowo-wschodnie krańce Charkowa i wydostaliśmy się na szosę, która jaknie kończąca się żmija wiła się w kierunku Czugujewa. Płynęły nią zwartym strumieniem samochody zżołnierzami i wojskowymi ładunkami. Nasz kierowca, Starżinski, pomimo że był mistrzem w swymfachu, prowadził samochód z szybkością marszu piechura.

Do Czugujewa przybyliśmy około godziny 9 rano i od razu usiłowaliśmy nawiązać kontakt ze sztabami

armii. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Ze skrzydłowymi armiami- 6 i 40 - szybko udałosię nam połączyć, lecz ze sztabami armii centrum Frontu - 21 i 38 - nawiązaliśmy łączność radiowądopiero po dwóch godzinach. Odwrót odbywał się w trudnych warunkach. Niemcy nacierali dużymisiłami, starając się prowadzić uderzenie na stykach. Ale wszelkie tego rodzaju próby nieprzyjacielapomyślnie odpierano.

Wkrótce przybyła Rada Wojenna Frontu. S. Timoszenko po wysłuchaniu mego referatu wydał armiomszereg precyzujących zarządzeń. Pod wieczór marszałek, pozostawiając w Czugujewie grupę oficerówsztabu ze swym zastępcą generałem Kostienką na czele, odleciał razem z nami na główne stanowiskodowodzenia w Wałujkach.

Nowe stanowisko dowodzenia było już całkowicie urządzone. Łączność funkcjonowała mniej więcejnormalnie. Marszałek Timoszenko prawie nie odchodził od aparatów, prowadząc rozmowy z dowódcami armii. Przekonawszy się, że odwrót armii Frontu Południowo-Zachodniego odbywa siębez specjalnych komplikacji, ze szczególną uwagą śledził działania naszego południowego sąsiada. Razpo raz wzywał do aparatu dowódcę Frontu Południowego, generała pułkownika Czerewiczenkę, i dowódcę współdziałającej z nim 56 samodzielnej armii, generała lejtenanta Riemiezowa.Czerewiczenko meldował, że 12 i 18 armia cofają się ściśle według planu, bez żadnych komplikacji.Gorzej jest jednak na południowym skrzydle Frontu. 17 października oddziały Kleista przedarły się w pasie 9 armii i opanowały Taganrog. Przerzucono tam pospiesznie 136 dywizję piechoty z 18 armii.

Marszałek Timoszenko uprzedził dowódcę Frontu, że z chwilą upadku Taganrogu powstała groźbawyjścia nieprzyjaciela na tyły wojsk radzieckich. Aby do tego nie dopuścić, rozkazał niezwłoczniezasilić skład bojowy 9 armii środkami obrony przeciwpancernej i zapewnić jej współdziałanie z broniącą Rostowa 56 samodzielną armią radziecką. Na pomoc 9 armii marszałek przyobiecałprzerzucić jeszcze jedną brygadę pancerną z Frontu Południowo-Zachodniego.

Nieprzyjaciel niepowstrzymanie parł na Rostów. Marszałek Timoszenko kazał nam przygotowaćszczegółowy referat o siłach broniących tego miasta. Szybko zebraliśmy potrzebne wiadomości. 56samodzielna armia dopiero formowała się z oddziałów Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego. 17października jej dwie dywizje piechoty i jedna dywizja kawalerii zdążyły zająć pozycję obronną natyłach 9 armii na linii miejscowości Gienieralskoje - Siniawka w odległości 25 kilometrów na zachódod Rostowa.

Page 250: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 250/328

W skład obrony miasta wchodziły: Rostowska Szkoła Artylerii, okręgowe kursy pracownikówpartyjno- politycznych, Wojskowa Szkoła Polityczna, 230 pułk eskortowy, 33 pułk piechotyzmotoryzowanej, Ro stowski Pułk Komunistów i pułk pospolitego ruszenia - ogółem 6392 ludzi. Pozagranicami miasta w dyspozycji dowódcy armii znajdowała się 64 dywizja kawalerii, dywizjonpociągów pancernych, Sewastopolska Szkoła Marynarki Wojennej i oddział okrętów Azowskiej Flotylli

Wojennej. Czołgami nie dysponowano.

Sił tych było wyraźnie za mało, by zatrzymać armię pancerną Kleista w razie jej przedarcia się w kierunku na Rostów nad Donem. Przy czym obronę miasta przygotowywano niezmiernie wolno.Budowa umocnień opóźniała się z powodu braku rąk roboczych.

Słabe strony obrony kierunku rostowskiego były dobrze znane radzieckiej Kwaterze Głównej. Na jejrozkaz w celu wzmocnienia armii generała lejtenanta F. Riemiezowa wydzielono trzy dywizjepiechoty, jedną dywizję kawalerii i oddziały dwóch szkół wojskowych z Krasnodaru. W wyniku zaś jejponagleń w końcu października zaktywizowano prace przy budowie urządzeń obronnych naprzedpolu Rostowa i w samym mieście; szeroki udział wzięła w nich ludność miejscowa.

...Jeśli w pasie Fron tu Południowego nieprzyjacielowi dotychczas udawało się utrzymać inicjatywę w swych rękach i stronie radzieckiej pozostawało tylko piastować nadzieję na stabilizację sytuacji, towe Froncie Południowo-Zachodnim w drugiej połowie października mieliśmy możność kontrolowaćbieg wydarzeń i nimi kierować. Nawet nie znoszący niefrasobliwości i samozadowolenia marszałekTimoszenko wieczorem 20 października z zadowoleniem wysłuchał referatu Bodina. Oddziały cofałysię ściśle według planu, wbrew zaciekłym próbom nieprzyjaciela, by temu przeszkodzić. Bodinpodkreślił, że teraz stał się jasny zamiar niemieckiego dowództwa - porozcinać Front Południowo-Zachodni w trzech kierunkach: od Sum na Biełgorod, od Bogoduchowa na Charków i od miejscowościŁozowaja na Barwienkowo. Jednakże wszystkie jego plany rozbijają się o wytrwałość radzieckichzwiązków taktycznych.

Odwrót odbywał się nierównomiernie. Prawoskrzydłowa 40 armia znalazła się o kilkadziesiątkilometrów na zachód od pozostałych wojsk. Uczyniono to rozmyślnie, gdyż związki taktyczne lewegoskrzydła sąsiedniego Frontu Briańskiego pozostały w tyle. Dlatego też Kwatera Główna zażądała odFrontu Południowo-Zachodniego powstrzymania odwrotu 40 armii dopóty, dopóki lewoskrzydłowezwiązki taktyczne Frontu Briańskiego nie odejdą na jedną z nią linię. W związku z tym 40 armiazatrzymała się i linię tę silnie trzymała.

Marszałek Timoszenko był niezadowolony tylko z tego, że odwrót odbywał się zbyt liniowo -większość armii Frontu miała swe siły i środki ugrupowane w jednym rzuci e, bez większego ichzagęszczenia na głównych kierunkach i bez wydzielenia silnych odwodów. Przyglądając się mapie,

zapytał:

- Dlaczego Gordow rozrzucił swe dywizje wszerz (wzdłuż linii frontu)? Niezwłocznie mnie z nimpołączcie.

Po kilku minutach już mówił do mikrofonu:

- Witam, towarzyszu Gordow! Odnoszę wrażenie, że wasze dywizje są rozproszone... Utrudnia to nietylko dowodzenie nimi, lecz także skazuje armię na bierność. Powinniśmy starać się, by również przyodwrocie zadawać nieprzyjacielowi maksymalne straty.

- Towarzyszu dowódco Kierunku- usprawiedliwiał się Gordow - nieprzyjaciel ustawicznie zdradza

chęć obejścia naszych dywizji, dąży do wklinowania się pomiędzy nie, dlatego też wszędzie trzebatrzymać oddziały.

Page 251: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 251/328

- Nie bierzecie jednak pod uwagę tego, że wyciągać oddziały w nitkę - to to samo, co za szklanąprzegrodą szukać schronienia przed gradem lecących kamieni, Przecież nieprzyjaciel w dowolnympunkcie łatwo przerwie tę nitkę i zacznie hulać po waszych tyłach. Tymczasem wy nie maciedostatecznyc h odwodów, by temu przeszkodzić. Byłoby zupełnie inaczej, gdybyście nie rozpraszaliswych sił, lecz utworzyli silne grupy uderzeniowe. Moglibyście wtedy zadawać przeciwnikowi potężne

ciosy, gdyby spróbował wklinować się w ugrupowanie waszych wojsk.

Muszę zaznaczyć, że marszałek Timoszenko nieustannie troszczył się o utworzenie dostateczniesilnych odwodów Frontu i starał się rozmieszczać je tam, gdzie można było spodziewać się uderzeniaze strony nieprzyjaciela. Pozwalało to nie tylko w porę odeprzeć nieprzyjacielskie ataki, lecz takżeoszczędzało nasze siły. Znajdujące się bowiem w odwodzie dywizje i korpusy mogły uzupełnić swojestany osobowe i uzbrojenie oraz nieco odpocząć, by ze świeżymi siłami znów wkroczyć do bitwy.

- Proszę - powiedział dowódca armii - o pozwolenie niezatrzymywania armii na pozycji pośredniej. W tym przypadku zyskamy na czasie, oderwiemy się od nieprzyjaciela i będziemy mogli lepiejzorganizować obronę na następnej linii.

- Nie - odpowiedział Timoszenko - na pozycji pośredniej bezwzględnie należy się zatrzymać. W przeciwnym razie sprawicie to, że zostanie zagrożona armia Podłasa, która musi czekać na odwrótFrontu Briańskiego.

Słuchając tej rozmowy, mimo woli porównałem obecne położenie naszego Frontu z wydarzeniamiw lecie.

Dowództwo niemieckie dokładało wszelkich starań, by rozbić front wycofujących się wojskradzieckich, stosując swą ulubioną taktykę kleszczy- odcinać i niszczyć je częściami. Ale to, coudawało się nieprzyjacielowi w pierwszych tygodniach wojny, teraz już nie wychodziło. Gorzka naukanie poszła na marne. Dowództwo radzieckie nabrało doświadczenia. Trzon prawie wszystkichradzieckich związków taktycznych stanowili obecnie ostrzelani żołnierze i oficerowie. Umiejętnośćprowadzenia walki na wszystkich szczeblach dowodzenia, a w pierwszym rzędzie na szczebluoperacyjnym, wyraźnie wzrosła. Dowództwo radzieckie zaczęło lepiej manewrować odwodami. Choćwarunki materialnego zaopatrzenia wojska nawet się pogorszyły, to jednak partia i rząd potrafiły z maksymalnym skutkiem wyko rzystać wszystkie zasoby dla podtrzymania zdolności bojowej armii.

Bynajmniej nie mam zamiaru wmówić Czytelnikowi, że odwrót wojsk radzieckich przebiegał zupełniegładko - jakaż to przecież machina i na jak wielkiej przestrzeni przesuwała się pod nie słabnącymnaporem ogromnych mas wojsk niemieckich! Niemniej jednak to, co dane nam było zaobserwować w październiku 1941 roku, nie da się nawet porównać z tym, czego byliśmy świadkami, gdy wojska

radzieckie cofały się od granicy do Dniepru. Wówczas zajmowaliśmy się tylko wyzwalaniemokrążonych pułków i dywizji, dokonywaliśmy nieprawdopodobnych wysiłków, by wyśliznąć się z kolejnych kleszczy. Teraz tego nie było. Armie cofały się, ściśle ze sobą współdziałając. I jeśli jedna z nich znajdowała się w trudnej sytuac ji, to sąsiedzi zwalniali tempo swego odwrotu i przychodzili jejz pomocą. Zdarzało się, że Niemcom udawało się nawet przedrzeć na poszczególnych kierunkach, jednakże znajdowali tam szybko swój grób.

Tak też było 21 października. Z 38 armii zameldowano, że dwa duże zgrupowania niemieckie, usiłującobejść Charków z obu stron, przedarły się poprzez radzieckie straże tylne i opanowały miastaDerkaczi i Merefa, które zamykały podejścia do Charkowa. Dowódca Kierunku niezwłocznie skierowałtam znaczne siły lotnictwa Frontu, a dowódcy armii rozkazał wyprzeć przeciwnika ze zdobytych

miejscowości. Oddziały 38 armii wykonały rozkaz. Zdecydowanym natarciem oczyściły z Niemców

Page 252: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 252/328

oba miasta. Hitlerowców, którzy usadowili się w murowanych budynkach, wykurzono miotaczamiogn ia. Ostudziło to zapał Niemców- więcej już nie próbowali wziąć Charkowa w kleszcze.

W okresie tym ponownie przekonaliśmy się, jak ważne jest zachowanie suworowowskiej reguły,mówiącej o tym, że każdy żołnierz powinien znać manewr, w którym bierze udział. Czy to

z pośpiechu, czy też z dążenia do zachowania wszystkiego w tajemnicy w niektórych pododdziałachnie tylko szeregowcom, lecz nawet oficerom nie wyjaśniono znaczenia mającego się odbyć odwrotu. W związku z tym ten i ów nabrał przekonania, że skoro się cofamy, to znaczy wróg jest już na naszychtyłach. I najbardziej gorących trzeba było zatrzymywać w znacznej odległości od ich dywizji.

Rada Wojenna Frontu niezwłocznie rozważyła ten problem. Szef zarządu politycznego Frontukomisarz brygadowy Gaładżew przyznał, że oficerowie i pracownicy polityczni popełnili poważnybłąd, nie wyjaśniając ludziom istoty oczekującego ich manewru. Rada Wojenna skierowała więc dooddziałów odpowiednie wytyczne, a w teren wyjechały specjalne grupy oficerów i pracownikówpolity cznych aparatu Frontu. Polecano im nie tylko pomóc w zorganizowaniu pracy wyjaśniającej, lecztakże podjąć niektóre praktyczne kroki mające na celu uporządkowanie odwrotu - skupić na trasach

marszu wojsk samochodowe pojazdy holownicze i ciągniki dla rozładowywania zatorów,zorganizować służbę regulacji ruchu oraz zwrócić się do miejscowej ludności o pomoc przy naprawiedróg.

Na wezwanie Rady Wojennej Frontu energicznie zareagowały organizacje partyjne wszystkichoddziałów. W pododdziałach przeprowadzono pogawędki z żołnierzami. W rezultacie, w wojskuzwiększył się porządek i dyscyplina.

22 października związki taktyczne Frontu Południowo-Zachodniego zaczęły ześrodkowywać się nakolejnej pozycji pośredniej, na linii rzeka Sejm- źródła rzeki Doniec- Biełgorod - Charków - Sławiansk.

Wszyscy niepokoiliśmy się o Charków. Przecież do obrony tak dużego miasta przeznaczono ogółemtylko jedną dywizję piechoty i brygadę wojsk NKWD. Wydarzenia wykazały jednak mądrość decyzjidowódcy Kierunku. Uważał on, że Niemcy po odprawie, jaką dostali przy próbie obejścia Charkowa,będą musieli atakować go od czoła. A takie ataki zdoła odeprzeć stosunkowo niewielka załoga, jeśliwykorzysta urządzenia obronne zbudowane na przedpolu i wewnątrz miasta.

Nie zdążyły wojska Frontu umocnić się na nowej linii, gdy znów wywiązały się zacięte walki na wieluodcinkach. Starając się uniknąć nieuzasadnionych strat, marszałek Timoszenko zamierzałkontynuować odwrót armii na kolejną pozycję pośrednią. Jednakże przedstawiciele dowództwaFrontu zame ldowali, że wszystkie drogi na wschód od Biełgorodu i Charkowa są do ostatecznościzatłoczone oddziałami i urządzeniami tyłowymi. Z powodu jesiennych roztopów samochody

poruszały się wolniej od żółwia. Wobec tego dowódca Kierunku musiał wydać rozkaz, by do 25października utrzymać zajętą pozycję. Tymczasem zaś sztab Frontu i sztaby armii dokładały wszelkichwysiłków, by ruszyć z miejsca kolumny, które utkwiły na drogach. Powzięto decyzję, by w miaręmożności samochody zastępować zmobilizowanym w kołchozach i instytucjach transportem konnym,a zwolnione ciężarówki ściągać do tyłu i tworzyć z nich rezerwowe bataliony samochodowe.

Przekonawszy się, że praca mająca na celu oczyszczenie dróg idzie pełną parą, marszałek Timoszenko 23 października zarządził opracowanie dla armii wytycznych do organizacji odwrotu na wyznaczonąprzez Kwaterę Główną nową pozycję obronną na linii Kastornoje- Stary Oskoł- Krasny Liman.O godzinie 13.00 przyniosłem projekt wytycznych dowódcy Kierunku. Podpisał je, wnosząc tylko jedną poprawkę - odwrót rozpocząć nie w nocy na 26 października, lecz dwadzieścia cztery godziny

wcześniej. „Nie ma potrzeby, by oddziały ponosiły zbędne straty“, wyjaśnił marszałek przyczynę swej

Page 253: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 253/328

poprawki. W myśl jego zamiaru ześrodkowanie wojsk na nowej linii powinno było się zakończyć do 2listopada.

Wpatrując się w mapę, Siemion Konstantinowicz powiedział:

- Bardzo niepokoi mnie to, gdzie w Charkowie toczą się obecnie walki: na skraju, czy też w samym

mieście. Uprzedziłem Cyganowa, że nie może wycofać się z Charkowa przed wyznaczonym terminemi dopóki nie zniszczy wszystkich ważnych pod względem wojskowym obiektów. Sztab Frontu musiczuwać, by zostało to dokładnie wykonane.

Gdy przyszedłem do Bodina, by zameldować mu o nowym rozkazie dowódcy Kierunku, zastałem u niego Gaładżewa. Szef zarządu politycznego Frontu mówił z właściwym mu ferworem:

- Nie, Pawle Iwanowiczu, tak dalej być nie może! Trzeba niezwłocznie postawić problem na RadzieWojennej Frontu.

- Zdąży się, Siergieju Fiodorowiczu- odżegnywał się Bodin.- Czy to teraz pora, by rozmawiać o odznaczeniach. Przecież nie dla orderów nasi ludzie walczą.

W żywych piwnych oczach Gaładżewa błysnęła irytacja.

- Widzę, ty też zaczynasz w kółko powtarzać: że niby nie ma kiedy teraz zajmować się błahostkami, żeniby tr zeba jak najszybciej zatory na drogach rozładowywać i wycofywać oddziały spod uderzeń... Alekto będzie rozładowywał zatory? Kto powstrzymuje wroga, nie szczędząc życia? Ludzie, nasi wspanialiżołnierze. My zaś marnujemy okazję. Chodziłoby o podkreślenie ich czynów, wlanie w ludzi nowychsił.

- Ależ wszystko to rozumiem...

- Jeśli rozumiesz, to dlaczego nie chcesz mnie poprzeć? Przecież jak to u nas teraz jest? Oto już bliskocztery miesiące toczy się wojna i nasi ludzie bohatersko walczą. Nie ich wina, żeczasem powstajesytuacja dla nas niekorzystna i musimy się cofać. No, zgadzam się, że na razie można nie spieszyć się z odznaczeniem wyższej kadry dowódczej, ale żołnierzy i oficerów szczebla taktycznego należykoniecznie odznaczać. Niechaj wiedzą, że naród i dowództwo cenią ich czyny bojowe. A przecieżdotychczas z tym było źle. Czy wiesz, ilu żołnierzy zostało odznaczonych w naszym Froncie w ciągucałego okresu walk? Ogółem 399! Natomiast tych, którzy się wyróżnili, są tysiące, dziesiątki tysięcy!Oto dla czego nalegam, by omówić tę sprawę na Radzie Wojennej Frontu. Być może nadszedł czas, byzwrócić się do rządu z wnioskiem o przyznanie wyższym dowódcom prawa odznaczaniawyróżniających się w walkach orderami i medalami w imieniu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR...

- No, dobrze - uległ Bodin- dzisiaj będę mówił o tym z dowódcą Kierunku i przypuszczam, że naspoprze.

- O, to inna sprawa! - Gaładżew uśmiechnął się szeroko i w milczeniu kiwnąwszy nam głową, opuściłgabinet.

- Och, jaki natarczywy! - powiedział Bodin. - Jak już uczepi się czegoś, to dopnie swego.

Zameldowałem szefowi sztabu o poleceniu marszałka Timoszenki i o mych propozycjach co do jegowykonania. Umówiliśmy się, że jeszcze dzisiaj wyślemy do Charkowa oficerów naszego sztabu, by namiejscu pomog li dowództwu obrony miasta.

Nasi towarzysze dotarli do Charkowa samolotem. Miasto było spowite dymem - nieprzyjacielbezlitośnie bombardował i ostrzeliwał dzielnice mieszkalne.

Page 254: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 254/328

Dowódca obrony miasta generał I. Marszałkow donosił, że oddziały trzymają się dzielnie, choć w większości składają się z nieostrzelanych żołnierzy, uzbrojonych jedynie w karabiny i granaty.Brakuje transportu. Amunicję na pozycje trzeba dowozić tramwajami. Nieocenionej pomocy udzielająwojsku mieszkańcy Charkowa. Sformowali oni pułkpospolitego ruszenia - ponad tysiąc ludzi.Chętnych było wielokrotnie więcej, ale dla wszystkich nie starczyło broni.

Na razie nieliczna załoga z powodzeniem powstrzymuje napór trzech niemieckich dywizji.Nieprzyjaciel ma tam ponad trzydzieści czołgów, obrońcy miasta zaś mogą im przeciwstawić zaledwie14 i to bardzo starych. Te spisane na złom wozy bojowe robotnicy fabryki ciągników przechwycili w drodze do pieca hutniczego i własnymi rękami wyremontowali.

Poprzedniego dnia grupa Niemców wdarła się do miasta. Radzieccy żołnierze gwałtownie jązaatakowali i zmusili do ucieczki. Wielu Niemców przeszło teraz przez miasto, lecz nie w rolizwycięzców, tylko jeńców.

Gdy nasi wysłannicy zakomunikowali generałowi Marszałkowowi, że w myśl dyrektywy dowództwa Frontu obrońcy Charkowa mają opuścić to miasto dopiero w nocy na 25 października, tenzdecydowanie zapewnił:

- Utrzymamy się, na pewno się utrzymamy!

Przedstawiciele Frontu wyjaśnili, że działalność sztabu obrony miasta i dowództwa 38 armii niekiedynie jest uzgo dniona. Na przykład, 216 dywizja piechoty otrzymuje rozkazy równocześnie ze sztabuobrony miasta i ze sztabu armii. Podwójna zależność wprowadza zamęt. Właśnie z tego powodudzisiaj 216 dywizja piechoty wpuściła nieprzyjaciela na ulicę Swierdłowa. Dowódca dywizji miał w odwodzie batalion piechoty i rzucił go do kontrataku, który jednak się nie udał, a teraz zwraca się o pozwolenie wycofania oddziałów za rzekę Łopań. Zdaniem Marszałkowa, czynić tego nie należy.

Przedstawiciele nasi byli też u dowódcy armii. 38 armią dowodził generał major Cyganow , któryprzejął ją od generała Fieklenki. Pamiętam, że niektórzy dziwili się, dlaczego S. Timoszenko wysunąłCyganowa na stanowisko dowódcy armii osłaniającej najważniejszy kierunek. Sprawa polegała natym, że przedtem generał ten nigdy nie dowodził wielkimi związkami taktycznymi. W latach 1935-1937 był pomocnikiem komendanta Tambowskiej Szkoły Piechoty, a następnie pracował wWojskowej Akademii Intendentury. W lipcu 1941 roku skierowano go stamtąd na front do dyspozyc jidowódcy Kierunku Południowo-Zachodniego. Zgodnie z jego doświadczeniem, mianowano go nastanowisko zastępcy szefa sztabu Kierunku do spraw tyłów. Marszałek Timoszenko jednak szybkodojrzał w tym intendencie zadatki na wyższego dowódcę i gdy zaistniała możliwość, postawił go naczele armii. Timoszenko się nie pomylił. Z Cyganowa był dobry dowódca armii.

Generał Cyganow zapewnił, że uczyni wszystko, by wykonać rozkaz. Przyznał, że istotnie należy ściślejwspółdziałać ze sztabem obrony miasta i przyrzekł podjąć w tym kierunku niezbędne kroki.

- Naprawiamy sytuację. Dowódca dwieście szesnastej dywizji dzisiaj w nocy nie tylko bez zezwoleniaopuścił wszystkie dzielnice, znajdujące się na zachód od rzeki Łopań, lecz także, co mnie najbardziejdotknęło, wyjechał z Charkowa wraz z całym sztabem. Przy wycofywaniu się dywizji za rzekęNiemcom udało się uchwycić jeden nie uszkodzony most... Co prawda, nasze oddziały nie pozwoliłyim wykorzystać go i przejść na wschodni brzeg, lecz sytuacja jest napięta. Posłałem tam dowódcębrygady Żmaczenkę. To żelazny charakter, bez rozkazu nie wycofa się z Charkowa.

Przedstawiciel Frontu zameldował dowódcy armii, że dowódca Kierunku uprzedza go, by ani jeden

ważny z punktu widzenia wojskowego obiekt nie dostał się Niemcom nie uszkodzony. Generał z wyrazem strapienia rozłożył ręce.

Page 255: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 255/328

- Jeden obiekt już dostał się im cały, pozostałe jednak zostały wysadzone w powietrze. Mamynadzieję zniszczyć także most zdobyty przez Niemców- obecnie ześrodkowaliśmy na nim ogieńznacznej części artylerii, rzuciliśmy także samoloty szturmowe i wysłaliśmy dywersyjną grupęminerską.

Rozmowę przedstawiciela Frontu z dowódcą armii raz po raz przerywał dzwonek telefonu. GenerałCyganow brał słuchawkę, cierpliwie słuchał i wydawał rozkazy, wcale nie podnosząc głosu.Spokojnym głosem prowadził też rozmowę telefoniczną z dowódcą 216 dywizji, zapytywał go,dlaczego bez zezwolenia wycofał swe oddziały na nową pozycję. Dowódca dywizji usiłował przekonaćdowódcę armii, że gdyby tego nie uczynił, dywizja zostałaby odcięta i zginęłaby.

- Cenię dowódców z inicjatywą - nieco przytłumionym barytonem spokojnie odpowiedział Cyganow -i być może mieliście rację wycofując dywizję. My to jeszcze zbadamy. Jednakże fakt, że wy razem zeswym sztabem opuściliście Charków i znaleźliście się nieledwie przy sztabie armii, porzucając pułki napastwę losu... Tak, tak, właśnie na pastwę losu... Sami skarżyliście się mnie na ostry brak środkówłączności, a czyż w takim razie wypada odrywać się od oddziałów?... Otóż to - głos dowódcy armii

zabrzmiał ojcowskim wyrzutem - tego właśnie nie mogę wam darować. Nie chciałbym was dotknąć,gdybym jednak sam tak postąpił, uważałbym zarzut tchórzostwa za usprawiedliwiony. Jak widzicie,po tym, co się stało, nie mogę was pozostawić jako dowódcy dywizji. Jednym słowem, niezwłocznieprzekażcie dowództwo dowódcy brygady Żmaczence - sami zaś przybądźcie do mnie.

Słuchając opowiadania towarzyszy, pomyślałem, że Cyganow odznacza się surowością i umiejętnościąpodporządkowywania sobie ludzi nie tylko z tytułu powierzonej mu władzy, lecz także dzięki żelaznejlogice.

Generał Cyganow dotrzymał swego słowa. Jego związki taktyczne wytrwale biły się o Charków. W ciągu pięciu dni zaciętych walk ulicznych nacierające dywizje niemieckie straciły połowę swego

składu. (Korespondenci celnie i obrazowo określili te walki jako „charkowski upust krwi“). ZałogaCharkowa spełniła swój obowiązek, zatrzymała przeważające siły nieprzyjaciela akurat tyle czasu, ilebyło potrzeba zgodnie z zamiarem dowództwa radzieckiego.

Gdy wieczo rem 26 października przedstawiłem marszałkowi meldunek generała Cyganowa, ten z zadowoleniem kiwnął głową.

- A jednak utarliśmy nosa chytremu lisowi Reichenauowi20, nie tylko nie pozwoliliśmy zastawićpułapki na nasze wojska w Charkowie, lecz nawet nabiliśmy mu guzów, gdy przebojem lazł nacharkowskie umocnienia!

Dowódca Kierunku pochylił się nad mapą.

- No, a teraz z taką samą zdecydowaną konsekwencją zaczniemy wycofywać oddziały na nowąpozycję. Cały sztab powinien czuwać nad ścisłym wykonaniem planu. Was, towarzyszu Bagramian,dotyczy to w pierwszym rzędzie.

...Całą noc oficerowie kierunkowi, mający przydzielone na stałe poszczególne armie i bezpośredniokontrolujący ich działania, szczegółowo śledzili, jak rozpoczął się odwrót oddziałów na nową pozycję.Wszystko układało się pomyślnie - niemieckie rozpoznanie przegapiło moment odwrotu i gdy o świciehitlerowskie dywizje wznowiły natarcie, siły główne armii radzieckich były już poza zasięgiem ognianieprzyjacielskiej artylerii. Dowództwu niemieckiemu nie pozostało już żadnej nadziei naprzeprowadzenie manewru oskrzydlającego. Ruchy odwrotowe armii radzieckich stawały się coraz

20 Generał von Reichenau dowodził 6 armią niemiecką, której dywizje nacierały na kierunku charkowskim

Page 256: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 256/328

bardziej planowe i spokojne. Wyczuwało się, że zaciekły opór, stawiony Niemcom przez wojskaradzieckie na poprzedniej pozycji, wyraźnie ostudził ich zryw zaczepny.

Wczesnym rankiem 27 października, przekonawszy się, że wszystkie odwody Frontu zostały jużześrodkowane w wyznaczonych rejonach (2 korpus kawalerii pod miastem Korocza, 5 korpus

kawalerii - pod Wołczańskiem i 253 dywizja piechoty - pod Swatowem), opuściłem węzeł łączności, w którym spędziłem prawie całą noc. Na dziedzińcu w sztabie natknąłem się na ludzi w postrzępionejodzieży, dawno nie golonych. Na pewno partyzanci, często przecież do nas zaglądali. Ale ich twarzewydały mi się znajome. Przyglądam się i nie wierzę oczom.

- Mażyrin! Aleksiejew!

- Ci sami.

- Skąd się wzięliście?

- Prosto z piekła - zaśmiał się Mażyrin.

Dowódca 4 dywizji NKWD, który właśnie zakończył swą długą wędrówkę po nieprzyjacielskich tyłach,opowiedział o niedoli swego związku taktycznego, który, jak Czytelnik już wie, ostatni opuszczałKijów. Generał I. Aleksiejew zaś mówił o losie oddziału, który stanął na drodze dywizji Kleista w rejonie miasta Łubnie.

10 września Aleksiejew, były dowódca 6 korpusu piechoty, powrócił do swego sztabu ze szpitala. Jegostanowisko było jednak już zajęte, korpusem dowodził generał major A. Łopatin. Aleksiejew udał sięwięc do dowódcy armii, generała Kostienki. Ten rozkazał mu pilnie sformować samodzielny oddział, w którego skład wszedł 94 oddział wojsk ochrony pogranicza, 6 pułk NKWD i jeden pułk piechoty, i zająć stanowiska obronne na rzece Suła w rejonie miasta Łubnie. Generał Aleksiejew sądził, żeprzedarły się tam tylko słabe nieprzyjacielskie oddziały wysunięte i dlateg o postanowił pierwszy jezaatakować. Tymczasem przed jego niewielkim oddziałem znalazły się poważne siły armii pancernejKleista. Niemcy, oczywiście, odparli jego atak, a następnie ruszyli czołgami. W oddziale Aleksiejewanie było ani jednego działa przeciwpancernego. Oddział jednak się nie cofnął. Żołnierze i oficerowiewalczyli zaciekle. Niemcy ich okrążyli. Trzymali się, dopóki nie zaczęła się wyczerpywać amunicja. W końcu października po raz ostatni ruszyli do natarcia, by się przebić. Nieliczni tylko ocaleli, alewydostali się z pułapki.

- A teraz, oto, czekamy na decyzję w sprawie naszego losu - powiedział Mażyrin.

- Byle tylko szybciej otrzymać przydział do linii- westchnął Aleksiejew.

Życzyłem im powodzenia i poszedłem odpocząć. Po raz pierwszy w ciągu ostatnich dziesięciu dniudało mi się solidnie wyspać. Od razu poczułem się rześki. Na froncie nastało niebywałe dotąd zacisze- ze wszystkich armii nadchodziły meldunki o całkowitym spokoju. Nasz sztab także, niby ul po dniuburzliwej pracy, jakoś od razu się uspokoił. Rzadziej podnosili głos oficerowie sztabu, prowadzącrozmowy z podległymi dowództwami; rzadziej nawijali się na oczy biegnący na złamanie karkułącznościowcy.

Tego rodzaju sytuacja była tak niezwykła, że wywoływała niepokój. Zastąpiło ją zdziwienie, gdywszędobylski szef rozpoznania naszego sztabu, Kaminski , zakomunikował, że oddziały 21 i 38 armii już od dwóch dni „zgubiły“ przeciwnika- nie mają z nim kontaktu bojowego. Świadczyło to o tym, żewojska naszego Frontu znacznie wyprzedziłynieprzyjaciela.

Page 257: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 257/328

Page 258: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 258/328

- Czy przy aparacie towarzysz Wasilewski? - Po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi kontynuował: -Towarzyszu Wasilewski, zameldowałem marszałkowi i otrzymałem następującą odpowiedź: „ Drugikorpus kawalerii w ciągu siedemnastu dni toczył nieustanne walki i potrzebuje uzupełnienia swegoskładu bojowego“. W związku z ogólną sytuacją dowódca Kierunku nie uważa za możliwe przekazaćgo do waszej dyspozycji. Koniec.

Wasilewski zakomunikował, że idzie zameldować odpowiedź dowódcy Kierunku towarzyszowiStalinowi i ponownie zapytał, na co jest chory Timoszenko. Bodin odpowiedział, że marszałek maanginę i lekarze kategorycznie zabronili mu wychodzić na powietrze.

Po dwudziestu minutach aparat znów przemówił. Wasilewski zapytywał, czy na miejscu jest Bodin.Dowiedziawszy się, że Bodin jest przy aparacie, przekazał:

- Proszę niezwłocznie zameldować towarzyszowi marszałkowi następującą wypowiedź towarzysza Stalina: „Przekażcie towarzyszowi marszałkowi, że bardzo proszę go, by zgodził się z propozycjąKwatery Głównej, dotyczącą przerzucenia drugiego korpusu kawalerii do jej dyspozycji. Wiem, żebędzie to wielka ofiara z punktu widzenia interesów Frontu Połud niowo- Zachodniego, proszę jednakzgodzić się na tę ofiarę“.

Bodin szybko spojrzał na zegarek. Wskazywał kwadrans po północy.

- Wszystko jest jasne - podyktował - jadę osobiście zameldować. Odpowiedź przekażę niezwłocznie.

Na pytanie, ile czasu będzie na to potrzeba, Bodin odparł, że nie mniej niż godzinę, ale postara sięzaoszczędzić jakieś dwadzieścia pięć minut, przekazując odpowiedź dowódcy Kierunku telefoniczniedo węzła łączności.

Powołując się na to, że Stalin czeka na odpowiedź, Wasilewski zaproponował Bodinowi, by rozmówiłsię z dowódcą Kierunku telefonicznie. Szef Sztabu przez kilka chwil się wahał- nie lubił polegać naliniach miejskich, tym razem jednak machnął ręką:

- Dobrze. Zaraz porozumiem się telefonicznie.

Po dziesięciu minutach podyktował telegrafiście:

- Melduję odpowiedź marszałka: „Dla ogólnego dobra decyduję się oddać 2 korpus kawalerii.Uważam jednak za swój obowiązek uprzedzić, że znajduje się on w stanie, który wymaga dwóchtygodni na uzupełnienie, i jego przerzucenie w obecnym stani e, co osłabia Front Południowo-Zachodni, nie przyniesie pożytku pod Moskwą. Jeśli 2 korpus kawalerii przyda się w takim stanie,o jakim mówię, przerzucę go, gdy tylko zostaną dostarczone składy kolejowe“.

Było dla mnie jasne, że u dowódcy Kierunku jeszcze tli się nadzieja, iż Kwatera Główna zrezygnuje z tego korpusu, gdy dowie się o jego stanie.

Wasilewski zawiadomił, że po zreferowaniu Stalinowi ponownie poprosi Bodina do aparatu. I znówprawie pół godziny męczyliśmy się oczekiwaniem. Wreszcie aparat ożył.

- Proszę przyjąć i zameldować odpowiedź towarzysza Stalina - przekazywał Wasilewski.- „TowarzyszuTimoszenko! Składy zostaną dostarczone. Wydajcie rozkaz załadowania korpusu. Korpus będzieuzupełniony w Moskwie“.

Później przekonaliśmy się, że była to mądra decyzja. Korpus kawalerii Biełowa odegrał poważną rolę

w pobiciu prących na Moskwę od południa dywizji Guderiana.

Page 259: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 259/328

Tak szczegółowo opowiedziałem o tym epizodzie nie dlatego, by po prostu przypomnieć znanywszystkim fakt. Wiedząc o ogromnych pełnomocnictwach Stalina i znając jego naprawdę wielkądespotyczność, byłem zdumiony tym sposobem dowodzenia. Mógł przecież krótko rozkazać: „Oddaćkorpus“ - i kropka. Stalin jednak z wielkim taktem i cierpliwością dążył do tego, by wykonawca samprzyszedł do wniosku o niezbędności danego kroku. Później często sam już w roli dowódcy Frontu

musiałem rozmawiać z Naczelnym Dowódcą i przekonałem się, że umiał wysłuchać uważnie zdaniapodwładnych. Jeśli wykonawca zdecydowanie obstawał przy swoim i dla uzasadnienia swegostan owiska wysuwał ważkie argumenty, Stalin prawie zawsze ustępował.

Dowiedziawszy się, że korpus Biełowa trzeba będzie jednak odesłać do rejonu Sierpuchowa, dowódcaKierunku polecił Bodinowi prosić Wasilewskiego, by zameldował Kwaterze Głównej wniosek RadyWojennej w sprawie zaprzestania dalszego odwrotu przez armie Frontu.

Odpowiedź nadeszła rano 28 października. Kwatera Główna wyraziła zgodę na wniosek dowództwanaszego Frontu. O godzinie 12 w południe Timoszenko podpisał zawczasu przygotowaną przez nasdyre ktywę, która mówiła, że Front zaprzestaje odwrotu i przechodzi do obrony stałej na linii miast

Tim - Bałaklejka- Izjum i dalej rzeką Doniec do miasta Jampol. Dla każdej armii wyznaczono pasobrony.

Między linią, na której znajdowały się oddziały Frontu w chwili podpisania tej dyrektywy, i nowąpozycją obrony znajdował się dość szeroki pas terenu. Timoszenko postanowił nie pozostawiać gonieprzyjacielowi, lecz wykorzystać jako strefę przesłaniania i pod jej osłoną przygotować obronę napozycji głównej.

W te n sposób nastąpił nowy zwrot w życiu oddziałów Frontu Południowo-Zachodniego. Naczelnedowództwo niemieckie z goryczą musiało skonstatować, że półtoramiesięczne odroczeniegeneralnego natarcia na Moskwę faktycznie nie osiągnęło celu. Po ustabilizowaniu się bowiem

położenia operacyjno -strategicznego oddziały Frontu Południowo-Zachodniego ponownieprzechodziły do aktywnych działań bojowych. Ich potężne uderzenia udowodnią Niemcom, żeodrodzony Front Południowo-Zachodni stanowił, jak poprzednio, groźną siłę.

Rachunek i stalowe nerwy

Zbliżało się święto Wielkiego Października. U progu dwudziestej czwartej rocznicy istnienia Kraju Radnarody radzieckie znalazły się w obliczu niezwykle ciężkiej próby. Na głównym kierunku moskiewskimhitlerowskie hordy stały w od ległości 80-100 kilometrów od stolicy Związku Radzieckiego, a napołudniu wróg znalazł się u wrót Kaukazu.

Był to chyba najtrudniejszy okres. Kampania 1941 roku osiągnęła swe apogeum. Wojskopotrzebowało coraz więcej broni i amunicji, a ich produkcja gwałtownie spadała w związku z tym, żewielkie rejony przemysłowe opanował nieprzyjaciel. Ewakuowane na wschód przedsiębiorstwadopiero się organizowały na nowym miejscu. Przemysł nie mógł uzupełnić strat armii w samolotachi czołgach. Coraz bardziej dawał się odczuć brak amunicji. Oddziały musiały otrzymywać głodoweracje żywnościowe i oszczędzać każdy pocisk. Właściwie we wszystkich jednostkach odczuwano ostrybrak uzbrojenia.

Taka była sytuacja ogólna, gdy przed Radą Wojenną Frontu stanął problem - co czynićdalej po

umocnieniu się na nowej linii obrony? Zdawało się, że o przejściu do aktywnych działań bojowych niemogło być nawet mowy. Wszystko podpowiadało konieczność biernej obrony. Niemniej jednak

Page 260: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 260/328

groźna sytuacja na skrzydłach Frontu zmuszała do poszukiwania innego rozwiązania. Na prawo od nasczęść sił Frontu Briańskiego znajdowała się w nieprzyjacielskim pierścieniu. Na lewo zaś sytuacja byłanie mniej napięta - mogące nastąpić przełamanie frontu przez armię pancerną Kleista zagrażałoRostowowi.

W sztabie wiele myśleliśmy nad perspektywami działań wojennych naszego Frontu. Im głębiej jednakanalizowałem sytuację, tym większego nabierałem przeświadczenia, że w tych warunkach biernaobrona jest równoznaczna ze śmiercią. Trzeba, koniecznie trzeba nacierać. Ciągle na nowo oceniałemnasze możliwości. Chociaż sytuacja jest trudna, można jednak, choć z pewnym ryzykiem, zebrać dośćsilne zgrupowanie. Pokazałem swe kalkulacje szefowi sztabu. Bodin zawsze był zwolennikiemaktywnych działań i od razu gorąco poparł mą myśl.

- Natarcie - powiedział - jest nam niezbędne nie tylko dlatego, by zlikwidować zagrożenie naskrzydłach, lecz także po to, by podnieść ducha oddziałów, które obecnie są wyczerpanedługotrwałym odwrotem. Powinniśmy więc nawet niewielkim, lecz rzucającym się w oczyzwycięstwem podnieść na duchu naszych ludzi. Ale gdzie i jakimi siłami nacierać? Oto, nad czym

będziemy musieli dobrze pomyśleć. Jedno jest oczywiste - powinniśmy do ostateczności wytężyć siły,by wykonać na razie przynajmniej jedno jako tako poważne uderzenie.

I znów na mapie zaczęliśmy studiować położenie operacyjne. Ażeby na północy pomóc wojskomFrontu Briańskiego, doświadczającym silnego naporu ze strony nieprzyjaciela, mogliśmy wykonaćuderzenie na północny zachód od miejscowości Kastornoje. Na południu jednak wytworzyła siędogodniejsza dla nas i nie cierpiąca zwłoki sytuacja. Tam bowiem oddziały Frontu Południowegozawisły nad rozciągniętym lewym skrzydłem armii pancernej Kleista. Jeśli w tym miejscurozcięlibyśmy front nieprzyjaciela, a następnie wyszli na tyły jego pancernego zgrupowaniauderzeniowego, to odnieślibyśmy nie tylko dużą korzyść moralną i polityczną, lecz takżezlikwidowalibyśmy zagrożenie dla Rostowa, a co za tym idzie i dla Północnego Kaukazu.

Gdy wypowiedziałem te racje, Bodin zgodził się z nimi:

- Tak, tutaj chyba nie może być różnicy zdań: wszystko przemawia za wykonaniem uderzenia podRostowem. Jednakże musimy z miejsca, nie tracąc czasu, uporczywie szukać niezbędnych sił i środków do wykonania uderzenia również z rej onu miejscowości Kastornoje - w celu udzieleniapomocy oddziałom Frontu Briańskiego.

Obliczamy siły i środki, które możemy użyć do operacji zaczepnej na południu, i graficznieprzedstawiamy nasz plan na mapie. Szef Sztabu polecił mi zreferować go dowódcy Kierunku.

- Obmyśliłeś, a więc któż może zrobić to lepiej od ciebie?

Marszałek S. Timoszenko słuchał mego referatu i uważnie przyglądał się naszej mapie z grubymiczerwonymi strzałkami, skierowanymi na skrzydło i tyły wojsk Kleista. Później w zadumie powied ział:

- Aby pójść na to, trzeba utworzyć dostatecznie silne zgrupowanie uderzeniowe na północny zachódod Rostowa. Front Południowy nie dysponuje obecnie takimi siłami. A więc Front Południowo-Zachodni będzie musiał coś niecoś przydzielić Czerewiczence. A jeśli jutro Kwatera Główna znówodbierze nam Front Południowy? Wtedy wszystkie przekazane tam siły i środki bezpowrotnie od nasodejdą...

Milczeliśmy. Przy naszym ubóstwie sił argument bardzo słuszny. Ale po dłuższym studiowaniu mapymarszałek zakończył:

Page 261: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 261/328

Page 262: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 262/328

- Nie ma sensu zużywać siły na ukłucia szpilką. Trzeba przygotować takie uderzenie, by nieprzyjacieldługo je pamiętał. - I kazał połączyć się z Czerwiczenką.

- Zamierzamy - powiedział dowódca Kierunku- sformować dowództwo armii i przekazać je wam wraz z jedną dywizją piechoty, brygadą pancerną, dwoma pułkami artylerii przeciwpancernej i dwoma

pociągami pancernymi Frontu Południowo-Zachodniego. Na dowódcę armii proponujemy wyznaczyćgenerała Łopatina, na członka Rady Wojennej - komisarza dywizyjnego Popowa, a na szefa sztabu -pułkownika Wariennikowa... Przewidujemy formowanie tego dowództwa w Woroszyłowgradzie(obecnie Ługańsk). Jakie jest wasze zdanie?

Czerewiczenko odpowiedział, że nowe dowództwo armii lepiej skierować do miejscowości BiełaKalitwa, gdzie obecnie uzupełniają się trzy dywizje piechoty. Niechaj one także wejdą pod dowództwoŁopatina.

Jeszcze nie zdając sobie sprawy, że dowódca Kierunku planuje duże natarcie i właśnie w tym celuspiesznie formuje nową armię, Czerewiczenko ponownie wspomniał o swym zamiarze wykonaniakrótkich uderzeń.

- W szczególności zamierzamy przeprowadzić taką operację w rejonie miejscowości Kujbyszewo. Jejcel - rozbicie dywizji pancernej i jednej dywizji zmotoryzowanej nieprzyjaciela oraz wyjście na rzekęMius. Środki do tego celu zbierzemy, osłabi to jednak styk między nami i sąsiadem. Prosimytowarzysza Riemiezowa, by ubezpieczył naszą operację aktywnymi działaniami...

Czerewiczenko ciągle jeszcze myślał tylko o niewielkich odosobnionych uderzeniach, a nieo poważnym natarciu. Marszałek zaproponował, by się nie spieszyć i wszystko jak należy przemyśleć.

Z dniem 1 listopada na kierunku rostowskim n astąpiło zacisze. W czym rzecz? Czy hitlerowcyprzygotowują się do nowego skoku, czy też na tyle są wyczerpani, że nie mogą dalej nacierać? Na to

powinno dać wyczerpującą odpowiedź rozpoznanie. Toteż wszystkie ogniwa usilnie prowadziłyposzukiwania. Wyjaśniło się, że nieprzyjaciel koncentruje wielkie siły pancerne i zmotoryzowane nakierunku rostowskim. Oznaczało to, że przygotowuje uderzenie. Dokąd jednak rzuci Kleist swe czołgi i piechotę zmotoryzowaną - prosto na Rostów, czy też obejdzie go od północy? Obydwa te kierunkibyły dla Frontu Południowo-Zachodniego bardzo niebezpieczne. Jednakże uderzenie bezpośrednio naRostów było niebezpieczne również dla armii Kleista, gdyż jej skrzydłu i tyłom zagrażałylewoskrzydłowe związki taktyczne Frontu Południowego. Najprawdopodobniej hitlerowcy postarająsię obejść miasto.

W takiej oto sytuacji dojrzewał zamiar natarcia wojsk radzieckich na kierunku Rostowa. Poprzeanalizowaniu wszelkich możliwych wariantów marszałek Timoszenko przyszedł do wniosku, żenowo formowan ą armię najlepiej będzie wprowadzić na lewym skrzydle Frontu Południowego, nastyku 9 i 18 armii radzieckiej. Jeśli dowództwo niemieckie zamierza wykonać uderzenie na leweskrzydło Frontu Południowego, to pojawienie się tam świeżej armii radzieckiej sprawi nieprzyjacielowi niemałe trudności, a jeśli mimo wszystko uderzy on wprost na Rostów, to nowaarmia wspólnie ze swymi sąsiadami wykona przeciwuderzenie na skrzydło i tyły zgrupowania Kleista.

Pierwsze trzy dni listopada były wypełnione kłopotami, związanymi z organizowaniem przez armieobrony na nowej linii, z przerzucaniem korpusu kawalerii Bielowa pod Moskwę oraz z organizacjąwycofania wyznaczonych związków taktycznych i oddziałów z Frontu Południowo-Zachodniegoi przekazania ich Frontowi Południowemu. Kwatera Główna jakoś zwlekała z odpowiedzią napropozycję marszałka Timoszenki. Ten zaś postanowił, nie czekając na ostateczną decyzję Moskwy,

Page 263: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 263/328

spotkać się z dowództwem Frontu Południowego, by omówić podstawowe problemy przyszłejoperacji.

W nocy na 4 listo pada dowódca Kierunku rozkazał dowódcy lotnictwa, generałowi Fałalejewowi,zabezpieczyć przelot do Kamieńska, do sztabu Frontu Południowego. Odlot został wyznaczony na

godzinę ósmą rano. Przez całą noc w sztabie robiliśmy obliczenia i przygotowywaliśmy informacje dotyczące przyszłejoperacji. Generała Bodina najbardziej niepokoiło to, jak dowództwa Frontu i armii, które praktyczniebędą musiały rozwiązywać wszystkie zadania, przyjmą propozycję dużego natarcia. Uważał onsłusznie, że od tego pod wieloma względami będzie zależało powodzenie.

- Rozumiecie, Iwanie Christoforowiczu - mówił do mnie - jak ważne jest, by w naszej świadomościnastąpił zdecydowany przełom. Przywykliśmy do myśli, że przeciwnik mocno dzierży inicjatywę, że narazie trzeba wyczerpywać go aktywną obroną, na więcej bowiem w tej chwili nas nie stać. I rzeczywiście, sił jeszcze mamy mało, zwłaszcza mało jest uzbrojenia i amunicji. Nie tylko jednak o toidzie. Nie wolno zapominać też o czynniku psychicznym. Cały czas cofaliśmy się i już przywykliśmy dotego, że nieprzyjaciel jest od nas silniejszy, tak że o dużym natarciu nawet nie ma co myśleć.Niewielkie przeciwuderzenia, kontrataki - są możliwe, ale poważne natarcie - na to jeszcze nieco zawcześnie. Aureola niezwyciężoności, którą hitlerowska propaganda otoczyła swą armię,niepostrzeżenie oddziałuje i na nas. Pora już, byśmy rozwiali ten mit. - Bodin zamyślił się i uśmiechnął. - Jeśli dawniej nieprzyjaciel wydawał się nam lwem, to teraz powinniśmy pokazać, że jest jedynie myszą. Śmiejesz się? A mnie przypomniał się zabawny epizod z książki ArkadegoPierwiencewa Koczubiej . Otóż Koczubiej, ten samorodny utalentowany dowódca, woził ze sobą mapę o dużej skali. Na tej mapie pułki białogwardyjskie oznaczone były ledwo dostrzegalnymi kółkami, a sotn ie Koczubieja czerwieniły się ogromnymi plamami, od których w stronę wroga biegły groźnestrzały. Gdy jakaś sotnia pod naporem przeważających sił białych zaczęła się cofać, wówczasKoczubiej wzywał jej dowódcę, wskazywał na swą „psychologiczną“ mapę i suro wo zapytywał:„Widzisz, jaką masz siłę, a jaką oni?“ „Wezwany dowódca drapał się w głowę, stękał i szczerzewierząc w przewagę swej sotni nad pułkiem „bielaków“ zawstydzony bąkał: „Jakiż robaczek mniekąsa!... No, bat‘ko (ojczulku), takiego to my rozniesiemy“. I sotnia jego chłopców rzeczywiścieroznosiła biały pułk. Pisarz trafnie zauważył, że wiara we własne siły- to już połowa zwycięstwa.Oczywiście, nasi generałowie, to nie naiwni dowódcy Koczubiej a, ale w tej sytuacji nie byłoby źle,gdyby udało się nam pokazać, że armia Kleista jest takim właśnie „robaczkiem“ w porównaniu z siłami Frontu Południowego. Kleist, oczywiście, jest silny. A jednak powinniśmy wszelkimisposobami wykazać jego słabość.

Uczciwie się przyznaję, że z Pawłem Iwanowiczem rzeczywiście staraliśmy się wszelkimi sposobamipomniejszyć wartość bojową armii Kleista zarówno w oczach dowództwa Frontu Południowego, jak i dowódców armii. W tym wypadku świadomie postąpiliśmy wbrew niewzruszonej zasadzie - niepozwalać na niedocenianie możliwości nieprzyjaciela. Wychodziliśmy z Bodinem jednak z założenia,że w tym okresie było ważne pokonać w świadomości naszych dowódców psychiczną barierę,powstałą w wyniku długotrwałego odwrotu i, nie ma co ukrywać, podświadomego przeświadczenia o konieczności tego odwrotu z powodu przewagi nieprzyjaciela w sprzęcie.

Znawcy sztuki wojennej, oczywiście, nieprzychylnie odniosą się do naszego eksperymentu. Na wojnie jednak różnie się może zdarzyć. I moja opowieść jest jeszcze jednym tego dowodem. W każdym bądźraz ie nasz niewielki wybieg odegrał pozytywną rolę w okresie przygotowywania przeciwnatarcia pod

Rostowem.

Page 264: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 264/328

Page 265: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 265/328

- Oto odeprzemy kolejne natarcie Kleista, a co dalej? Będziemy się dalej bronili? A czy nie porasamym zadać wrogowi taki cios, by nie na Kaukaz spoglądał, lecz na drogę do swego vaterlandu?-Marszałek uśmiechnął się: - Czyżby moja my śl wyda ła się wam fantastyczna? Czy te ż tak przywykli ściedo obrony, że zapomnieli ście, jak si ę naciera?

- Przecież sami proponowaliśmy wam uderzyć na wroga - zaprotestował Czerewiczenko. - Wy zaś,towarzyszu marszałku, nie odpowiedzieliście jednak na naszą propozycję.

- Tak, Jakowie Timofiejewiczu, nie odpowiedziałem, gdyż obecnie już nas nie urządza rozbicie jednejczy dwóch dywizji nieprzyjacielskich. Czas, byśmy pomyśleli o dużym natarciu. I właśnie tutaj, podRostowem. Tylko w t en sposób możemy udaremnić plan Hitlera przedarcia się na Kaukaz. Wyciągaswe macki po Kaukaz, my jednak, rozbijając armię Kleista, odetniemy je doszczętnie.

- Rada by dusza do raju... - markotnie odezwał się Czerewiczenko. - My nie od tego, ale na raziechoćby tylko zatrzymać nieprzyjaciela. Pobić taką machinę- armię pancerną Kleista... I to wtedy, gdywszyscy dowódcy armii skarżą się, że nie starcza im sił nawet do obrony...

Z każdym słowem dowódcy Frontu marszałek coraz bardziej pochmurniał.

- To źle, jeśli wasi podwładni opanowani są przez takie nastroje - zagrzmiał gniewnie - gorsze jednak jeszcze jest to, że wy, dowódca Frontu, dajecie się im prowadzić na pasku. Dowódca, który nie wierzy w powodzenie operacji, już jest wpółpokonany. - Marszałek zaczerpnął powietrza. - A kto powiedział,że nie mamy czym ukręcić łba Kleistowi? Ile dywizji u was się formuje?

- Siedem - szybko odpowiedział szef sztabu Frontu, generał Antonow. - Pięć dywizji piechoty i dwiedywizje kawalerii. A także dwie brygady pancerne.

- Widzicie, jakie macie odwody.

- Ale dla ich uzbrojenia brakuje broni - zaoponował Czerewiczenko.

- Moskwa pomoże. Już prosiliśmy o to Kwaterę Główną. - Pomyślawszy chwilę, dowódca Kierunkudodał: - Z Frontu Południowego przerzucimy do waszej dyspozycji jakieś dwie- trzy dywizje piechoty,brygadę pancerną, kilka pułków artylerii i moździerze rakietowe, a do zabezpieczenia operacjiużyjemy większości lotnictwa...

Widząc, że generałowie, jak urzeczeni, słuchają jego słów, marszałek już wesoło zakończył:

- Nikt nie kwestionuje, że Kleist jest silny, ma wiele czołgów. Bije się jednak wroga nie tylko ilością,lecz także umiejętnością! Choćby nawet na całym Kierunku Południowo-Zachodnim Niemcy mieliwięcej sił od nas, to jednak tam, gdzie postanowimy wykonać uderzenie, potrafimy uzyskaćprzynajmniej niewielką przewagę, przerzucając siły z innych odcinków. A w ogóle myślimy nie tylko o tym, jak zatrzymać Kleista, lecz także jak go zniszczyć.

Wszyscy się ożywili. Wyczuwało się, że dowódca Kierunku swym nieposkromionym optymizmemi pewnością porwał towarzyszy i myśl o dużej operacji zaczepnej ich pociągnęła.

Marszałek oświadczył, że czyni dowództwo Frontu Południowego odpowiedzialne za przygotowanie i przeprowadzenie operacji.

Na odprawie tej omówiono również problem y pracy partyjno- politycznej. Trzeba było wyjaśnićkażdemu żołnierzowi i oficerowi, że Niemcy już nie są ci sami, jakimi byli w czerwcu. Okazało się, że

nie są przygotowani do nadciągającej zimy. Hitler obiecał zakończyć kampanię w Rosji jeszcze przednade jściem jesiennych chłodów, a w rzeczywistości wyszedł niewypał. Duch armii hitlerowskiej został

Page 266: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 266/328

podkopany. Poniosła ona ogromne straty. W okupowanych rejonach pod stopami najeźdźców pali sięziemia. Nie znaczy to wcale, że wróg ma mało sił. Nie, posiada on jeszcze wielką moc.

I nie możemy obiecywać naszym ludziom łatwego zwycięstwa. Czekają nas ciężkie walki. Hitlerowcynadal będą bili się zacięcie, nie dlatego jednak, że są pewni zwycięstwa - tej pewności już nie mają -

lecz dlatego, że będą musieli teraz myśleć o ocaleniu własnej skóry. Jednakże nasz naród i armia mająnieprzebrane siły i ostatecznie wróg będzie pobity.

Na lotnisku oczekiwał nas już Fałalejew, który odjechał tam wcześniej i zameldował dowódcyKierunku, że sytuacja w powietrzu jest pomyślna .

- A więc dawaj Woroneż! - zażartował marszałek i skierował się do samolotu. Widać było, że jest w doskonałym nastroju.

Wieczorny zmierzch jakby zamarł w oczekiwaniu, kiedy nasz samolot pomyślnie wyląduje naworoneskim lotnisku, by zaraz zapaść na mokrą, na wskroś przesiąkniętą jesienną wilgocią ziemię.Zaciemnionymi ulicami Woroneża, w którym teraz znajdowało się stanowisko dowodzenia Frontu

Południowo-Zachodniego, samochody nasze jechały z pogaszonymi światłami.

Oto i nasz dom. Wygląda jak wymarły- w oknach najmniejszego światełka; widać, że troska naszegokomendanta kwatery głównej sztabu o zaciemnienie nie poszła na marne. Ale po przekroczeniuprogu - od razu znalazłem się w kipiących życiem pomieszczeniach. Nad ogromnymi, jakprześcieradła, mapami top ograficznymi czynili czary oficerowie operacyjni; oficerowie kierunkowiopracowywali zarządzenia w celu przekazania ich drogą telefoniczną; do ochrypnięcia krzyczeli domikrofonów aparatów telefonicznych ich pomocnicy, wydobywając z armii ostatnie dane sytuacyjne.Sztab pracował w swym zwykłym rytmie frontowym.

Noc minęła stosunkowo spokojnie, a rano zaczęło się...

O godzinie 9.00 ze sztabu Frontu Południowego zameldowano, że wojska niemieckie przeszły donatarcia. Jak tego oczekiwano, armada pancerna gener ała Kleista ruszyła na 9 armię radziecką,osłaniającą od północnego zachodu dalekie podejścia do Rostowa. Nietrudno było odgadnąć, żeKleist spieszył się, by strona radziecka nie zdążyła wykorzystać wiadomości wydobytych odschwytanego przez radzieckie rozpoznanie oficera sztabu.

Wiadomość ta zaniepokoiła dowódcę Kierunku i nas wszystkich w sztabie Frontu. Nienasyconypłomień rozgorzałych walk mógł pochłonąć nasze odwody, które z takim trudem gromadziliśmy doplanowanej operacji. Teraz wszystko zależało od 9 armii - czy zdoła się oprzeć naporowinieprzyjacielskiemu? Na razie zaś w żaden sposób nie mogliśmy wyjaśnić, co się dzieje w jej pasie

obrony. Generał Czerewiczenko także nie mógł uzyskać połączenia ze sztabem Charitonowa. Dopiero w południe dowódca Frontu zameldował, że ataki nieprzyjaciela w pasach 12 i 18 armii zostałypomyślnie odparte, lecz w 9 armii wytworzyła się bardzo trudna sytuacja. Kleist skierował swegłówne uderzenie na jej prawoskrzydłowe dywizje w ogólnym kierunku na miejscowości LichajaiKamieńsk. Dotychczas ujawniono tam dwie niemieckie dywizje pancerne i jedną dywizjęzmotoryzowaną, lotnictwo zauważyło jednak wysuwające się z tyłu nowe kolumny czołgów i samochodów z piechotą. (Później wyjaśniło się, że główne uderzenie wykonywały 14 i16 dywizjapancerna, 60 dywizja zmotoryzowana i dywizja SS „Wiking“).

Napór okazał się tak silny, że oddziały radzieckie musiały się wycofywać w walce. Sądząc z meldunkuCzerewiczenki, prawoskrzydłowa 136 dywizja piechoty 9 armii radzieckiej wycofała się do pasa

działania 18 armii i umocniła w rejonie miejscowości Djakowo, gdzie mieliśmy przygotowany silnyrejon przeciwpancerny. Oddziały 30 dywizji piechoty cofały się na Bołdyriewo. Wynikało z tego, że

Page 267: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 267/328

pomiędzy tymi dwoma związkami taktycznymi utworzyła się 30-kilometrowa luka. Radziecka 150dywizja piechoty, broniąca się na lewo od 30 dywizji, wycofywała się w walce na Nowoszachtinsk, a339 dywizja piechoty - na Szachty i Nowoczerkask. Nawet nie znając szczegółów, można byłozrozumieć, że położenie 9 armii staje się groźne.

Po szybkim przeanalizowaniu sytuacji dowódca Kierunku nie zgodził się z wnioskiem Czerewiczenki,że armia Kleista rzekomo kieruje się na Kamieńsk. Marszałek doszedł do przekonania (wkrótce się topotwierdziło), że najprawdopodobniej Kleist posuwa się na Szachty w celu obejścia Rostowa odpółnocy.

Timoszenko zwrócił się do Bodina z zapytaniem, czym można pomóc 9 i 18 armii. Szef sztabu Frontuodpowiedział, że do dyspozycji dowódcy 18 armii, generała Kołpakczi, nadciąga 99 dywizja piechoty,a Charitonowowi można oddać korpus kawalerii I. Choruna.

- Ależ dywizje tego korpusu dopiero zaczęły się uzupełniać?

- A co robić? Niechaj korpus Choruna choć trochę wesprze dziewiątą armię, a w tym czasie do

Nowoszachtinska podejdzie sto czterdziesta druga brygada pancerna.

- To mało - sprzeciwił się dowódca Kierunku.- Kleist rzucił na armię Charitonowa ogromne siłypancerne. Trzeba więc skoncentrować przeciwko nim większość naszego lotnictwa bombowego i szturmowego.

- Tak, to się rozumie samo przez się - chętnie zgodził się Bodin.

Nakreśliwszy ogólny plan dalszych działań, marszałek Timoszenko zapytał Czerewiczenkę:

- Co zamierzacie przedsięwziąć? Czy wykorzystacie lotnictwo? Gdzie Fałalejew, który do waswyjechał?

- Fałalejew jest obok mnie - nast ąpiła odpowied ź. - Całe lotnictwo zosta ło skierowane przeciwwklinowuj ącym si ę zgrupowaniom pancernym. Oddzia łom Charitonowa rozkazano za wszelk ą cen ę umocni ć się na linii Djakowo - Biriukowo - Nowoszachtinsk - Gruszewska.

Na wskazówkę dowódcy Kierunku, by aktywniej wykorzystać brygady pancerne i korpus kawaleriiChoruna do wykonania kontrataków, Czerewiczenko odpowiedział, że wydał już taki rozkazgenerałowi Chorunowi, oddając mu do dyspozycji odwodowy pułk artylerii przeciwpancernej.

Marszałek Timoszenko zapewnił dowódcę Frontu, że wydarzenia w sposób przekonywający dowodzą,iż prawidłowo odgadliśmy zamiar Kleista i dlatego nie ma podstawy obawiać się jego uderzeń napółnoc i północny wschód.

W tych trudnych dniach, pełnych niepokoju dla wojsk Frontu Południowego, gdy wszystko, zdawałosię, wisiało na włosku, marszałek Timoszenko z właściwym mu uporem nie rezygnował z myśli o natarciu. Zdecydowanie nakazał Czerewiczence nie osłabiać zainteresowania tworzeniemzgrupowania uderzeniowego na styku 9 i 18 armii. Taki j uż miał charakter nasz dowódca Kierunku - jeśli podejmował decyzję, to dokładał wszystkich sił, by ją zrealizować.

Czerewiczenko nie podzielał optymizmu marszałka Timoszenki. Powiedziawszy, że choć jest zupełniespokojny o sytuację w 12 i 18 armii, uważa jednak za niezbędne cofnąć je na niektórych odcinkach.Umożliwi to skrócenie frontu i wyciągnięcie do odwodu dwóch - trzech dywizji piechoty, którepomogą Charitonowowi przywrócić położenie. Co do możliwości utworzenia w tej sytuacjizgrupowania uderzeniowe go do natarcia Czerewiczenko miał wątpliwości. Przypomniał marszałkowi,

Page 268: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 268/328

że cztery nowe dywizje piechoty dotychczas nie mają ani artylerii, ani karabinów maszynowych i żebrakuje im nawet zwykłych karabinów.

Dowódca Kierunku dodał mu otuchy - Kwatera Główna pomoże, a i Front Południowo-Zachodnipodzieli się swymi siłami.

Jednym słowem, marszałek Timoszenko dał do zrozumienia, że żadne wydarzenia na froncie niezmuszą go do odstąpienia od powziętego zamiaru. Na dowód tego z miejsca zażądał, by dano mu dopodpisu rozkaz w sprawie formowania 37 armii na razie w składzie 4, 176, 218 i 253 dywizji piechoty.Dotychczas nowa armia istniała tylko w naszej wyobraźni. Teraz jej narodzenie zostało oficjalniepotwierdzone.

Jednakże i po rozmowach z dowódcą Frontu Południowego ani Bodina, ani mnie nie opuszczałniepokój o los 9 armii. Jedynie marszałek Timoszenko, w każdym razie zewnętrznie, zachował spokój i ufność.

Tymczasem wydarzenia we Froncie Południowym zaniepokoiły Moskwę. Marszałek Szaposznikow

wezwał dowódcę Kierunku do aparatu i uspokoił się dopiero wówczas, gdy S. Timoszenko zapewnił,że nie było żadnej katastrofy - armia Charitonowa walczy z ogromną zaciętością i w jej oddziałachpanuje absolutny porządek.

I znów przekonałem się, jak ważne są w bitwie dokładne kalkulacje i stalowe nerwy dowódcy.

Rano 6 listopada powrócił z Frontu Południowego oficer naszego sztabu i szczegółowo opowiedział,co zaszło w armii Charitonowa.

Niemcy rozpoczęli natarcie o świcie 5 listopada. Wykonali oni potężne uderzenia lotnicze i artyleryjskie na ugrupowanie radzieckiej 136, 30 i 150 dywizji piechoty. Ku niebu wzniosły się słupyognia i dymu. Najwidoczniej generał Kleist zdecydował, że w tym piekle nikt nie zdoła ocaleć i dlategorzucił naprzód swe czołgi i piechotę zmotoryzowaną, nawet nie przeprowadzając rozpoznania.Stalowe kolumny nieprzyjacielskie zajęły nie tylko wszystkie drogi, lecz także i przestrzenie pomiędzynimi. Zdawało się, że nic ich już nie zatrzyma. Gdy tylko jednak Niemcy zbliżyli się do pozycjiradzieckiej 136 dywizji piechoty, przeorane pociskami i bombami okopy ożyły - wystrzały karabinowezlewały się w salwy, a długie serie karabinów maszynowych kosiły niemiecką piechotę. Zgodnieprowadziły ogień moździerze i działa, a ze skrzydła rzuciły się radzieckie czołgi. Niemcy odpłynęli. Ichartyleria i lotnictwo ponownie wykonały zaciekłe nawały na radzieckie pozycje. I znów ruszyłyhitlerowskie czołgi i zmotoryzowana piechota. Rezultat był ten sam - nieprzyjaciel się wycofał. Tylkoprzed pozycjami 136 dywizji piechoty p odpułkownika E. Wasilenki naliczono 29 spalonych czołgówniemieckich. 11 nieprzyjacielskich wozów bojowych zniszczyli czołgiści 132 brygady pancernejgenerała majora G. Kuźmina.

Jednakże do godziny 15.00 siedemdziesięciu czołgom niemieckim udało się wklinować w obronę 136dywizji piechoty. Zmusiło to podpułkownika Wasilenkę do wycofania swego lewoskrzydłowego pułkuna północny wschód, w kierunku Djakowa. Odsłoniło, to prawe skrzydło sąsiedniej 30 dywizjipiechoty i niemieckie czołgi przedarły się do jej sztabu. Dowódca dywizji, generał major M.Gonczarow, umiejętnie zorganizował opór i wycofał swój sztab spod tego uderzenia. Nie miał jednaksił na zlikwidowanie przełamania.

Walczące na lewo oddziały 150 dywizji piechoty generała majora D. Jegorowa odparły atakioddziałów niemieckich prawie na całym froncie. Na prawym skrzydle jednak nie wytrzymały

uderzenia czołgów oddziały 66 dywizji kawalerii. Niemieckie kolumny rzuciły się na Nowoszachtinsk.

Page 269: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 269/328

Page 270: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 270/328

odwrot u, dowódca brygady zawrócił w celu połączenia się z siłami głównymi 9 armii, by osłonić ichodejście. Było to trudne zadanie - w istocie czołgiści 2 brygady przyjęli na siebie główne uderzenieprącego na Nowoszachtinsk zgrupowania nieprzyjacielskiego.

Wśród trosk i niepokoju obchodziliśmy 24 rocznicę Wielkiego Października. Wieczorem 6 listopada

Rada Wojenna Kierunku Południowo-Zachodniego podpisała odezwę do oddziałów obu Frontów, w której wyrażała swą pewność całkowitego i nieuniknionego zniszczenia hitleryzmu.

Ze szczególną niecierpliwością oczekiwaliśmy przedświątecznego głosu Moskwy. Jak wiele wówczasznaczył on dla nas! W każdym oddziale sztabu zdobyto odbiornik radiowy i nastawiono namoskiewską falę. Gdy z głośnika dał się słyszeć znajomy przytłumiony głos, wszyscy zamarli, bojąc sięprzepuścić choć jedno słowo.

Stalin i tym razem najbardziej skomplikowane zjawiska wyjaśniał dokładnie i niezwykle zrozumiale.Mówił o ciężkich ofiarach, jakie poniósł kraj w ciągu czterech miesięcy wojny, o chwilowychniepowodzeniach wojennych Armii Czerwonej. Jednakże te cztery miesiące wykazały, że plan „wojnybłyskawicznej“ hitlerowskich Niemiec przeciw ZSRR ostatecznie się załamał.

Zadziwiająca rzecz- odnosiło się wrażenie, jak gdyby partia i rząd, w których imieniu przemawiałNaczelny Dowódca, odczytały niepokojące nas myśli i postarały się na nie odpowiedzieć. Wyczuwałosię, że doskonale wiedzą o wszystkich trudnościach, jakich doświadczamy, i mówią o nich narodowiz całą prostotą. Surowe i spokojne były słowa Stalina: „Niemieccy najeźdźcy chcą prowadzić niszczącąwojnę z narodami ZSRR. Cóż, jeśli Niemcy chcą mieć niszczącą wojnę, będą ją mieli“.

Przemówienie Naczelnego Dowódcy wlało w nasze serca mocny ładunek otuchy.

Tego wieczoru w oddziale operacyjnym panowało szczególne ożywienie. Glebow, Czumakow iJakowlew zostali pułkownikami, Pogrebienko, Sawczuk i Sobolew- podpułkownikami, a Lipis,

Sarakuca i Cziż- majorami. Pięciu oficerów otrzymało odznaczenia. Pogratulowałem wyróżnionym iżyczyłem im dalszych sukcesów. Niestety, na koleżeńską kolację nie było czasu- każdego czeka ła pilnapraca. Rano 7 listopada równocześnie z defiladą w Moskwie odbyła się uroczysta defilada i u nas, wWoroneżu. Defiladę oddziałów przyjmował marszałek Timoszenko. Patrząc na odzianych w nowepłaszcze, dobrze uzbrojonych żołnierzy i oficerów niedawno sformowanej dywizji piechoty, miarowowybijających krok przed trybuną, dowódca Kierunku z zadowoleniem się uśmiechał - wczorajsirobotnicy, kołchoźnicy i inteligenci mieli wygląd prawdziwych żołnierzy.

W dniu Październikowego Święta bitwa w pasie Frontu Południowego osiągnęła punkt kulminacyjny.Niemcy atakowali ze stale rosnącą zaciętością, wprowadzając nowe odwody. Nie udawało się im jednak złamać oporu oddziałów Frontu Południowego. Przemówienia Stalina na uroczystym

posiedzeniu Moskiewskiej Rady Miejskiej i na Placu Czerwonym wywołały ogromny entuzjazm. Tegodnia wojska radzieckie ze szczególną zaciętością kontratakowały nieprzyjaciela.

Wszędzie odbywały się błyskawiczne masówki i krótkie zebrania. Nawet w dywizjach i oddziałach,które brały bezpośredni udział w akcji, potrafiono jakoś znaleźć na to dziesięć minut pomiędzykolejnymi atakami nieprzyjacielskimi. Do oddziałów walczących wyjechało wielu zajmującychkierownicze stanowiska pracownik ów politycznych Frontu Południowego, w tej liczbie L. Breżniew, J.Doronin, I. Żukow, L. Kornijec, K. Krajniukow, P. Riabczy i inni.

Na masówkach i zebraniach panował podniosły nastrój.

Przygotowując się do natarcia, Rada Wojenna Kierunku rozpatrzyła problem maksymalnej mobilizacjina potrzeby frontu wszelkich zasobów materiałowych i technicznych na terytorium zajmowanym

Page 271: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 271/328

Page 272: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 272/328

W trosce o zapewnienie ściślejszego współdziałania między oddziałami Frontu Briańskiego iPołudniowo-Zachodniego, Zacharów prosił o wysun ięcie do przodu z rejonu miasta Timwzmocnionego oddziału wydzielonego z 40 armii w celu nawiązania trwałej łączności z 2 dywizjąpiechoty gwardii 13 armii.

Bodin zorientował się, że wykonanie tej prośby jest niezbędne, gdyż tylko w ten sposób można byłoosłonić lukę, jaka utworzyła się na styku dwóch Frontów. Jednakże bez aprobaty dowódcy Kierunkunie chciał nic przyrzekać Zacharowowi i, poprosiwszy go o zaczekanie przy aparacie, zatelefonowałwewnętrzną linią do marszałka.

Timoszenko zaaprobował wysłanie oddziału wydzielonego dla zabezpieczenia styku z FrontemBriańskim, równocześnie jednak zażądał nawiązania bardziej regularnego i ściślejszego kontaktumiędzy Frontami, proponując wymianę oficerów łącznikowych. Zacharów z ochotą na to się zgodził.Tak więc po blisko miesięcznej przerwie przywrócono w końcu stałą łączność i współdziałanie zFrontem Briańskim, co bardzo poprawiło położenie lewego skrzydła oddziałów walczących nakierunku moskiewskim.

Już mówiłem, że nieomal całkowicie uwierzyliśmy w to, że na tarcie niemieckiej 1 armii pancernejdoznało fiaska i że Kleist chcąc nie chcąc będzie musiał zaprzestać bezowocnych ataków. Tu jednakznów generał Fałalejew zmusił nas do przybrania czujnej postawy. Mianowicie nadesłał meldunek, że

jego lotnicy naliczyli w rejonie Djakowa i na wschód, to jest naprzeciwko prawoskrzydłowychzwiązków taktycznych 9 armii, ponad 1200 czołgów i samochodów.

Gdy Bodin zameldował to Timoszence, ten długo piorunował.

- A to zadał zagadkę! Wywróż człowieku, ile w tym tysiącu jest czołgów, a ile samochodów.

Polecając dowódcy Frontu Południowego ześrodkować w pasie 9 armii całą artylerię

przeciwpancerną, jaką miał w odwodzie, Timoszenko zażądał od Fałalejewa, by przez powtórnewykonanie lotów rozpoznawczych ściśle ustalić liczbę ześrodkowanych w tym rejonie niemieckichczołgów.

Po przekazaniu wszystkich zarządzeń i zapytań dowódcy Kierunku do Frontu Południowego, zupełnie już wyczerpany burzliwymi wydarzeniami ostatnich trzech dni, wolno powlokłem się do siebie, omalnie zasypiając po drodze.

W wyniku ogromnych strat Kleist wyczerpał swoje siły i faktycznie musiał przyznać się do porażki.Uporczywe natarcia jego dywizji pancernych i zmotoryzowanych rozbiły się o nieugiętą aktywnąobronę oddziałów radzieckiej 9 armii. Gdzieniegdzie hitlerowcy jeszcze próbowali atakować, ale ataki

te mimo woli przypominały bryzgi rozbitej o skalisty brzeg groźnej dziewiątej fali. Było to, bodajże, pierwsze poważne niepowodzenie Ewalda Kleista, 60-letniego niemieckiegogenerała broni pancernej, o którym mówiono, że na gąsienicach jego czołgów osiadł pył wszystkichdróg Europy zachodniej. Srogie uderzenia, jakie na polach Ukrainy spadły na głośną ze swychrozbójniczych wypraw pancerną armadę Kleista, strząsnęły ten pył wraz z gąsienicami - armia jużniejednokro tnie odnawiała swój skład.

S. Timoszenko, przywykły do wykonywania z nieugiętym uporem powziętych zamiarów, zażądał, bydowództwo Frontu Południowego niezwłocznie przystąpiło do planowania i organizowaniazamierzonego wcześniej natarcia. Główny ciężar tej pracy spadł na barki mądrego i jak rzadkouzdolnionego organizatora, generała majora A. Antonowa, który w tym czasie był szefem sztabuFrontu Południowego.

Page 273: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 273/328

Naczelny Dowódca, który w ostatnich dniach dość często osobiście zasięgał informacji u Timoszenki o sytuacji wojsk radzieckich na kierunku Rostowa, wezwał go znów do aparatu. Gdy dowiedział się, żeataki pancerne Kleista zostały odparte z dużymi dla tego ostatniego stratami, pochwalił działaniaoddziałów 9 armii:

- A jednak okazuje się, że Charitonow nie jest złym dowódcą. Dobrze, że nie posłuchaliśmy niektórychtowarzyszy, którzy proponowali, by usunąć go z dowództwa.

- Słusznie, towarzyszu Stalin- zgodził się dowódca Kierunku.- Charitonow jest rozsądnym dowódcąarmii, a rozsądnemu człowiekowi nawet błędy wychodzą na korzyść. Jestem przekonany, że podobneuchybienie z jego strony nigdy już się nie powtórzy.

Szło o to, że kiedy Kleist rzucił swe czołgi, Charitonow pospieszył się z przesunięciem swegostanowiska dowodzenia i z tego powodu przez pewien cza s nie mógł wykonywać swych funkcjidowódczych.

Naczelny Dowódca, który, jak już zdążyłem zauważyć, lubił informować się u podwładnych, jak patrzą

się oni na to lub inne ważne posunięcie Kwatery Głównej, zapytał Timoszenkę o zdanie dotyczącepodporządkowania mu 3 i 13 armii Frontu Briańskiego bez dowództwa Frontu.

Timoszenko zamyślił się. Wyraźnie było mu nie na rękę przysparzać sobie dodatkowych kłopotów,gdyż całą uwagę chciał skupić na zamierzonym natarciu pod Rostowem. Rozumiejąc jednak, żekonieczność przekazania tych armii jest podyktowana ogólną sytuacją, marszałek zgodził się z poglądem Kwatery Głównej.

Przy tej okazji dowódca Kierunku przypomniał o przygotowującym się natarciu na wojska Kleista ipoprosił o ostateczną decyzję. Naczelny Dowódca po pewnej pauzie odpowiedział, że aprobujeprzeprowadzenie zaplanowanej operacji.

Zakończywszy tę rozmowę, marszałek Timoszenko raptem przypomniał sobie, że pozostaje nierozwiązany problem dalszych losów sztabu i dowództw likwidowanego Frontu Briańskiego.Posta nowił sformować swój sztab, bez którego od września musiał się obchodzić, dowodzącwojskami Kierunku poprzez sztab Frontu Południowo-Zachodniego.

Nie odkładając rozwiązania tej kwestii na dalszą metę, Timoszenko wkrótce połączył się z szefemSztabu Generalnego i oświadczył mu:

„Kwatera Główna zamierza przekazać nam dwie armie Jeremienki. Zgadzamy się, gdyż 3 i 13 armiafaktycznie weszły do strefy działania naszego Kierunku i dlatego bardzo nas interesują. Prosimy jednak oddać nam także całe dowództwo Jeremienki, które wykorzystamy do skompletowaniadowództwa Kierunku Południowo-Zachodniego. Część oficerów pójdzie na uzupełnienie sztabówarmii. Interesują nas głównie środki dowodzenia, a co się tyczy ludzi, to ich gros skierujemy wedługwaszych wskazówek... Jakie jest wasze zdanie?“

Marszałek Szaposznikow odpowiedział: „Rozkaz w sprawie przekazania 3 i 13 armii został do waswysłany, przewidziane jest w nim także przekazanie aparatu dowodzenia i środków łączności Frontu.Aparat ten możecie zużytkować według własnego uznania. A pełniącego chwilowo obowiązkidowódcy Frontu Briańskiego towarzysza Zacharowa odwołujemy do dyspozycji Ludowego

Page 274: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 274/328

Komisariatu Obrony, Mazepowa 21 - do Głównego Zarządu Politycznego, a Ponomarenkę22 - doKomitetu Obrony Państwa. Tak że nasze życzenia się pokrywają“.

Timoszenko, który dobrze znał zwyczaj Szaposznikowa decydowania o sprawach dopiero podokładnym ich przemyśleniu, był zdziwiony i zadowolony. Zrozumiał bowiem, że sprawę rozważano w

Kwaterze Głównej i Szaposznikow faktycznie informow ał go o już podjętej decyzji. Przy okazji dowódca Kierunku zapytał, jaką decyzję podjęto w sprawie naszej prośby o przysłanieposiłków i broni w celu zasilenia wojsk, które mają wziąć udział w natarciu.

Szaposznikow odpowiedział, że dowódca Kierunku musi polegać wyłącznie na posiadanych przezsiebie siłach i przypomniał przy tym o sytuacji, jaka wytworzyła się pod Moskwą. Kwatera Główna jestzmuszona przeznaczyć do obrony stolicy wszystkie posiadane w rezerwie siły i środki.

Choć wiadomość ta nie była całkowitą niespodzianką dla marszałka Timoszenki (taką samą bowiemodpowiedź na naszą prośbę przepowiadał przed kilkoma dniami Wasilewski), jednakże bardzo się niązmartwił. Szanse zdecydowanego pobicia Kleista znacznie się zmniejszyły.

Dowódca Kierunku niezwłocznie kazał się połączyć z generałem Czerewiczenką i rozkazał muprzyspieszyć przygotowania do natarcia, licząc jedynie na siły i środki, którymi dysponuje i którezostały mu obiecane z Frontu Południowo-Zachodniego. Czerewiczenko odpowiedział, że on i jegosztab starannie przygotowują tę operację.

W nocy na 10 listopada otrzymaliśmy rozkaz, który potwierdził informację Szaposznikowa o rozformowaniu Frontu Briańskiego. Jego 3 i 13 armia przechodziły o godzinie 12.00 dnia 11listopada pod nasze dowództwo, a rozgraniczenie między oddziałami Kierunku Zachodniego iPołudniowo-Zachodniego przeprowadzono znacznie bardziej na północ; biegło ono linią miast przezSpassk- Riazański-Michajłowstacja Uzłowaja- Krapiwna- Bielew. Od nas do składu Frontu Zachodniegoodchod ziła jedna dywizja piechoty.

Z chwilą otrzymania tego rozkazu sztabowi Frontu Południowo-Zachodniego przybywało kłopotów -trzeba było niezwłocznie przejąć obie armie i zatroszczyć się o podniesienie zdolności bojowej ichdywizji, których większość przebiła się przez oddziały Guderiana, pozostawiając w błotach briańskich i orłowskich lasów gros swej artylerii i pojazdów kołowych. Usiłując przeszkodzić uporządkowaniutych armii, dowództwo niemieckie z każdym dniem wzmagało napór, rozwijając natarcie naJefriemow i Jelec.

Przejęcie nowych armii i utworzenie trwałej obrony na prawym skrzydle Frontu Południowo -Zachodniego dowódca Kierunku zlecił swemu zastępcy F. Kostience, do którego dyspozycjiwydzielono grupę oficerów sztabu.

10 listopada rozpoczęto załadunek i wysyłkę z Frontu Południowo-Zachodniego do Południowego 216i 295 dywizji piechoty, 3 brygady pancernej, 71 batalionu czołgów i trzech pułków artyleriiprzeciwpancernej. Były to pierwsze praktyczne kroki w kierunku realizacji natarcia pod Rostowem,gdzie w tym czasie nastąpiła całkowita przerwa w działaniach bojowych.

Uwaga organów rozpoznawczych Frontu i armii skupiła się na rozpoznaniu obrony, którą spiesznieorganizowały zatrzymane oddziały Kleista. Wszędzie obserwowano aktywne prace inżynieryjne i to

21 Komisarz dywizyjny, członek Rady Wojennej Frontu 22 Sekretarz KC KP Białorusi, członek Rady Wojennej Frontu

Page 275: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 275/328

naprowadzało na myśl, że armii Kleista potrzeba będzie niemało czasu na zaleczenie swych ran.Zanim więc przygotuje się ona do nowego natarcia, uprzedzimy ją i uderzymy pierwsi.

Początkowo w dowództwie Frontu Południowego, a następnie i w dowództwie Kierunku Południowo-Zachodniego w tym czasie ostatecznie wytworzyło się przekonanie, że jeśli armia pancerna Kleista

zdąży nawet ponowić w najbliższych dniach natarcie, to na dawnym kierunku, na Nowoszachtinsk iNowoczerkask, inaczej mówiąc, nie wprost na Rostów, lecz na północ od niego.

Zaledwie zdążyła wyjechać nasza komisja z generałem Kostienką na czele, by przejąć dowództwo i armie Frontu Briańskiego, gdy zatelefonował do mnie generał Szarochin, zastępca Wasilewskiego, i zawiadomił, że Kwatera Główna postanowiła zatrzymać na razie dowództwo Frontu Briańskiego i pozostawić je w odwodzie. Oznaczało to, że zamiar marszałka Timoszenki sformowania z tegodowództwa aparatu dowodzenia dowódcy Kierunku pozostanie na razie na papierze, a na sztabieFrontu Południowo-Zachodniego będzie odtąd spoczywał już nie podwójny, lecz potrójny ciężar...

12 listopada generał Antonow przywiózł do zatwierdzenia przez dowódcę Kierunku plan przyszłejoperacji zaczepnej. Zamierzano siłami nowo sformowanej 37 armii oraz częścią sił 9 armii (jednądywizją piechoty i jedną dywizją kawalerii) i 18 armii (dwiema dywizjami piechoty) rano 16 listopadawykonać główne uderzenie w ogólnym kierunku osiedle Pawłowka - miejscowość Bolszekrepinska i dalej na Taganrog. Cel - przy współdziałaniu 56 samodzielnej armii zniszczyć siły główne armiipancernej Kleista i oddziałami Frontu Południowego wyjść na rzekę Mius.

Całą operację zamierzano przeprowadzić w trzech fazach: od 11 do 15 listopada - ześrodkowaniezgrupowania uderzeniowego i jego przygotowanie; od 16 do 19 listopada - przejście do natarcia,pobicie wklinowanego w ugrupowanie 9 armii radzieckiej zgrupowania armii Kleista i wyjście na linięrzeki Tuzłow; od 20 do 22 listopada - wykorzystanie osiągniętego sukcesu i wyjście na linię rzeki Mius.

Główne siły grupy uderzeniowej Frontu - 37 armia - miały nacierać w dwóch rzutach: w pierwszymrzucie - cztery dywizje piechoty i brygady pancerne, w drugim - dwie dywizje piechoty. Za 37 armiąrozmieszczono korpus kawalerii generała Choruna i brygadę NKWD.

Wszystkie nici ogólnego kierownictwa operacyjnego natarciem miały zbiegać się na stanowiskudowodzenia Frontu Południowego, dokąd miał też przybyć dowódca Kierunku z grupą operacyjną.Stanowisko dowodzenia Frontu dysponowało wszechstronną łącznością ze wszystkimi armiami:przewodową - telefoniczną i telegraficzną, radiową i przy użyciu samolotów. Stanowisko dowodzenia37 armii z kolei było połączone ze stanowiskami dowodzenia 9 i 18 armii, a także ze swymi dywizjamiliniami przewodowymi, radiem i szybkimi środkami naziemnymi (samochody, motocykle).

Jednym słowem, plan obejmował wszystkie problemy organizacji, przygotowania i przeprowadzenie

operacji. Znalazły w nim odzwierciedlenie główne postulaty dowódcy Kierunku: natarcie powinnostanowić dla Niemców całkowite zaskoczenie i nową armię należy rozmieścić na takim odcinku, gdzieKleist, jak przypuszczano, może ponowić natarcie; rozpocząć operacjęnie później niż 16 listopada, byuprzedzić nieprzyjaciela i uderzeniem na armię Kleista pomóc broniącej Rostowa 56 armii;nacierające oddziały powinny być ugrupowane tak, by bez trudu można je było zawrócić na dowolnykierunek, jeśli sytuacja gwałtownie się zmieni.

Dowódca Kierunku zatwierdził plan, nie wprowadzając większych poprawek, i armie FrontuPołudniowego przystąpiły do wcielania go w życie.

Page 276: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 276/328

W następnych dniach naszą główną troską było przerzucenie i ześrodkowanie dywizji 37 armii23,których większość ściągano do rejonów natarcia z punktów bardzo odległych. Tylko dwie dywizje piechoty (96 i 99) znajdowały się namiejscu i miały być 14 listopada przekazane z 18 armii do 37armii. Wszystko to należało wykonać w bardzo krótkim czasie i tak, by niemiecki wywiad nie ujawniłprzesunięć oddziałów, w przeciwnym razie bowiem wszystkie nasze rachuby na zaskoczenie

nieprzyja ciela uderzeniem nie ziściłyby się.

Pomimo wysiłków ze strony organów komunikacji wojskowych, kolejarzy i samych oddziałów, małobyło nadziei na ześrodkowanie 37 armii w wyznaczonym terminie. Czy naprawdę trzeba będzieprzesunąć termin natarcia? Myśl ta niepokoiła nas wszystkich. Z tym, że 216 i 295 dywizja piechoty,przerzucane z Frontu Południowo-Zachodniego, nie zdążą na początek natarcia, już się pogodziliśmy. I w planie przewidziano ich wprowadzenie do bitwy już w toku operacji. Ale ześrodkowaniepozos tałych czterech dywizji marszałek rozkazał przeprowadzić za wszelką cenę w terminie. Niedopuszczał nawet myśli o odroczeniu natarcia - trzeba było uprzedzić Kleista.

Dążąc do wykonania uderzenia z dwóch stron, Timoszenko podniósł problem udziału w operacji

broniącej Rostowa i podporządkowanej bezpośrednio Moskwie 56 armii. Jednakże szef SztabuGeneralnego, biorąc pod uwagę słabość armii Riemiezowa i ogromną przewagę skierowanychprzeciw niej sił Kleista, wykazał całkowicie usprawiedliwioną ostrożność. Powiedział on, że armiaRiemiezowa wykona tylko krótkie przeciwuderzenie w chwili, gdy natarcie Frontu Południowegościągnie na siebie główne siły Kleista.

Nie spełniła się więc nadzieja dowódcy Kierunku rozszerzenia frontu natarcia przez przyciągnięcie donie go oddziałów armii Riemiezowa.

Po wydaniu przez Kwaterę Główną zakazu rozwiązania dowództwa byłego Frontu Briańskiego, u dowódcy Kierunku zrodziła się myśl utworzenia nowego Frontu na północnym skrzydle oddziałówKierunku Południowo-Zachodniego. Przez dw a dni rozważał on ten problem ze swymi najbliższymipomocnikami, a 14 listopada zwrócił się z tym pisemnie do Naczelnego Dowódcy. Dowódca Kierunkuwskazywał, że w skład Frontu Południowo-Zachodniego wchodzi obecnie sześć armii, a sytuacjawymaga utworzenia jeszcze jednej armii na styku z Frontem Zachodnim. Taką ilością wojsk jestbardzo trudno dowodzić jednemu dowództwu Frontu. Dlatego też dojrzała sprawa wydzielenia armiiprawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego i utworzenia samodzielnego Frontu Orłowskiego,podporządkowując go dowództwu byłego Frontu Briańskiego. Dowódcą nowego Frontuproponowano mianować generała lejtenanta Kostienkę, członkiem Rady Wojennej - Ponomarenkę, a szefem sztabu - generała majora Kołpakczi i Front ten włączyć do Kierunku Południowo-Zachodniego. (Zaznaczę od razu, że za półtora miesiąca myśl ta została wprowadzona w życie, tylkoFront jak dawniej będzie się nazywał Briański. Na razie jednak Kwatera Główna zwlekała z odpowiedzią na propozycję dowódcy Kierunku i nasz stosunkow o niewielki sztab musiał zapewnićdowodzenie dziesięcioma armiami, rozrzuconymi na ogromnym obszarze.)

Tymczasem od dowódcy lotnictwa Frontu Południowo-Zachodniego, generała Fałalejewa, nadszedłmeldunek o znacznych przesunięciach nocnych po stronie nieprzyjaciela. Cel tych przegrupowań niebył dla nas w pełni zrozumiały. Nowy szef wywiadu Frontu Południowo-Zachodniego, pułkownik Ilja

23 W skład tej armii w chwili rozpoczęcia się natarcia wchodziły: 51, 96, 99, 216, 253 i 295 dywizja piechoty, 437,

269 i 266 korpuśny pułk artylerii, 8 pułk artylerii odwodu Naczelnego Dowództwa, 186, 521, 558 i 704 pułkartylerii przeciwpancernej, 2, 3 i 132 brygada pancerna, 1 i 3 dywizjon 2 pułku moździerzy rakietowych(„katiusz“) oraz 2, 6 i 8 pociąg pancerny

Page 277: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 277/328

Wasiljewicz Winogradow, który niedawno przybył do nas z Moskwy, na podstawie zebranychwiadomości wysunął przypuszczenie, że Kleist ześrodkowuje swe siły główne do bezpośredniegouderzenia na Rostów. Przypuszczenie to trzeba było jednak poprzeć faktami. Czy zdąży je zdobyć naszwywiad?

Dowódca Kierunku kazał zwrócić się o pomoc do Moskwy. Tam też 15 listopada wysłano zapytanie. Marszałek Timoszenko przed natarciem chciał uzyskać dane, które choćby tylko w pewnej mierzeujawniły koncepcje i zamiary nieprzyjaciela na całym ogromnym froncie wojsk Kierunku Południowo-Zachodniego. Dlatego też prosiliśmy Moskwę, by pomogła nam szczegółowiej sprecyzować siły i zamiary nieprzyjaciela nie tylko pod Rostowem, lecz także w rejonach Charkowa, Kurska i Orła.Szczególnie interesował nas cel przegrupowania wojsk niemieckich na odcinku od Krasnego Limanudo Artiomowska. Chcieliśmy także dokładnie wiedzieć, ile czołgów, według danych Moskwy, ocalało w armii Kleista.

W przededniu natarcia jeszcze bardziej wzmógł się nasz niepokój o sytuację na północnym skrzydleFrontu Południowo-Zachodniego. Front nowo wprowadzonych w jego skład armii nie uzyskał jeszcze

stabilności, tak że każdej chwili oczekiwaliśmy komplikacji. Wyglądało na to, że nasze przypuszczeniazaczęły się sprawdzać - szef s ztabu 3 armii generał major A. Żadów zameldował, że poważne siłynieprzyjacielskie obchodzą prawe skrzydło armii i że nie ma go czym osłonić. Powstała groźbaodizolowania Frontu Południowo-Zachodniego od wojsk walczących na kierunku moskiewskim.

W związku z tym Timoszenko niezwłocznie wydał rozkaz wzmocnienia 3 armii, skierowując do niejdwa pociągi pancerne, batalion wojsk inżynieryjnych, pułk artylerii przeciwpancernej i 52 czołgi. Teostatnie oddawał szczególnie niechętnie - były przecie ż tak bardzo potrzebne do natarcia. Wydzieliłtakże 64 samoloty. Więcej nie było już czego posłać. Dowódca Kierunku postanowił więc zwrócić się o pomoc do Kwatery Głównej. Zdecydował się na to po głębokim namyśle- rozumia ł bowiem ca łą trudno ść sytuacji pod Moskw ą. Jednakże innego wyjścia nie widział, gdyż zagrożenie na styku FrontuZachodniego i Południowo-Zachodniego mogło jeszcze bardziej zaostrzyć sytuację obrońcówMoskwy.

Choć oddziały 3 armii zdołały w tym czasie, po stracie Jefriemowa, zatrzymać natarcie wojskhitlerowskich, to jednak głębokie obejście jej odsłoniętego prawego skrzydła nadal niezwykleniepokoiło Timoszenkę. W tych dniach zrodziła się w nas obawa, że, doznawszy niepowodzenia podMoskwą (a sprawa zmierzała ku temu, sądząc z wiadomości pochodzących ze sztabu FrontuZachodniego), niemieckie dowództwo znów ulegnie pokusie możliwości przedarcia się armiamipancernymi Gud eriana i Kleista na głębokie tyły Frontów Południowo-Zachodniego i Południowego,to jest powtórzenia tego samego manewru, który udał się mu we wrześniu na wschód od Kijowa.

Dlatego też dowódca Kierunku w przygotowanym do Stalina telegramie starał się specj alniepodkreślić narastające zagrożenie na styku oddziałów Kierunku Zachodniego i Południowo-Zachodniego.

„Przeciwnik - mówił telegram - zatrzymany pod Tułą wymacał słabe miejsce w 3 armii FrontuBriańskiego (byłego Frontu Briańskiego- I. B.) i, przeszedłszy do natarcia wzdłuż szosy na Jefriemow(siłami dwóch dywizji piechoty i jednej dywizji pancernej), odrzucił 3 armię“.

Następnie marszałek Timoszenko wymienił siły i środki, którymi postanowił wzmocnić 3 armię, i zameldował, że więcej nic dać nie może.

„Niepowodzenie (wojsk niemieckich - I. B.) pod Moskwą- podkreślał dalej - nie wyklucza zwrotuGuderiana na południowy wschód, na spotkanie Kleistowi. Wszystko to nakazuje podjąć kroki w celu

Page 278: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 278/328

wzmocnienia prawego skrzydła Frontu Briańskiego, choćby tylko 5-6 dywizjami piechoty i 2-3brygadami pancernymi. Prosimy dać je...“

Obecnie, gdy jest nam wiadomy cały przebieg rozwoju wydarzeń pod Moskwą, nietrudno zrozumieć,że prośba o wydzielenie do naszej dyspozycji całej armii była nie tylko niewykonalna- Kwatera

Główna nie mogła oddać tyle sił, gdy decydował się los Moskwy- lecz także niezupełnie uzasadniona,gdyż Guderian wcale nie zamierzał skręcać na południe.

Nie upłynęły nawet dwie godziny od wysłania telegramu, gdy Naczelny Dowódca przez marszałkaSzaposzni kowa zakomunikował swą odpowiedź; z odpowiedzi tej stało się jasne, że Kwatera Głównabędzie mogła na razie wydzielić dla wzmocnienia 3 armii tylko 239 dywizję piechoty, którą spieszniewycofuje się na prawe skrzydło armii z zadaniem kontratakowania obchod zących oddziałównieprzyjaciela.

Uważając, że sił tych jest za mało do ustabilizowania położenia na styku z Frontem Zachodnim,dowódca Kierunku nie przestawał niepokoić się o prawe skrzydło Frontu Południowo-Zachodniego.W celu usprawnienia kierowania dzia łaniami bojowymi niedawno przekazanych mu 3 i 13 armiiskierował tam generała lejtenanta Kostienkę.

Dowódca Kierunku połączył się z dowódcą Frontu Południowego i zapytał, czy wszystko jest gotowedo natarcia. Czerewiczenko zameldował, że 16 listopada nie zdoła rozpocząć operacji. Wieleoddziałów i związków taktycznych, w tej liczbie 3 brygada pancerna i 558 pułk artyleriiprzeciwpancernej, nie zdąży się ześrodkować. Sprawa komplikuje się przez to, że mające być użyte donatarcia wojska jeszcze nie w pełni zostały zaopatrzone w ciepłe umundurowanie.

Marszałek Timoszenko nie mógł zgodzić się na taką zwłokę i rozkazał Czerewiczence podjąć

najbardziej zdecydowane kroki, by rozpocząć natarcie w terminie. Uważał on, że wszystkie związkitaktyczne pierwszego rzut u zdążą przybyć na czas do rejonu wyjściowego, jeśli nie zatrzymają się nastacjach wyładowczych. Należy uczynić wszystko również w tym kierunku, by zaopatrzyć ludzi w ciepłe umundurowanie. Zawiadamiając, że dla wzmocnienia 3 brygady pancernej daje 20 zdatnychdo walki czołgów, marszałek obiecał Czerewiczence przyjechać do niego około południa 16 listopada w celu sprecyzowania wszystkich problemów.

Obawiając się, że Kleist może w każdej chwili wykonać nowe uderzenie na lewe skrzydło FrontuPołudniowego, dow ódca Kierunku na zakończenie powiedział: „Przekażcie Charitonowowi: niechajprzez dwa dni trzyma front i - ani kroku w tył. Inaczej ostatecznie zepsuje sobie u mnie opinię. Czołgiprzekażcie jemu“.

Dowódca Kierunku rozmawiał także ze wszystkimi dowódcami armii Frontu Południowo-Zachodniego. Zwłaszcza długo i wyczerpująco konferował z dowódcą 6 armii, która ubezpieczała stykz Frontem Południowym. Rozpoczynając rozmowę, dowódca armii przedstawił się:

- Przy aparacie generał major Malinowski.

- Dzień dobry, towarzyszu generale lejtenancie! - powitał go marszałek. - Czy jeszcze nie wiecie nic onadaniu wam nowego stopnia?

R. Malinowski odpowiedział, że dotychczas nie ma jeszcze w ręku oficjalnego dokumentu i dlategonie spieszy się z nałożeniem trzeciej gwiazdki.

Page 279: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 279/328

- Traktujcie naszą rozmowę jako oficjalny dokument - oświadczył marszałek Timoszenko.- Ja zaśkorzystam z okazji, by serdecznie pogratulować wam awansu i życzyć nowych sukcesów w przyszłychbitwach... Teraz do rzeczy. Najważniejsze: niezwłocznie zajmijcie się korpusem kawaleriiByczkowskiego, wzmocnijcie go ciężkimi karabinami maszynowymi, a przede wszystkim dajcie muartylerię... Pomyślcie o swym lewym skrzydle. Za pięć- sześć dni, w zależności od tego, jak potoczą się

nasze sprawy na południu, można będzie podjąć natarcie również u was.

Malinowski odpowiedział, że korpus kawalerii Byczkowskiego znajduje się w centrum uwagi RadyWojennej armii, nie może go jednak uzupełnić ludźmi, gdyż nie ma kawalerzystów w rezerwie. Abyuzupełnić dywizję kawalerii generała Greczki, musiał wydzielić piechurów, którzy jako tako obeznanisą z koniem. Nawet takich domorosłych kawalerzystów udało się zebrać zaledwie 300. Całąposiadaną broń oddał także dywizji Greczki.

Słowa Malinowskiego zmartwiły dowódcę Kierunku. Stało się oczywiste, że z powodu braku sił nastyku Frontu Południowo-Zachodniego i Południowego nie można będzie wykonać nawetniewielkiego natarcia w celu związania tam nieprzyjaciela.

Kleistowi grozi pułapka

16 listopada Timoszenko w towarzystwie grupy gene rałów i oficerów przybył do miejscowościKamiensk- Szachtinski, do sztabu Frontu Południowego. Jechaliśmy pociągiem, gdyż meteorolodzyzapowiadali, że pogoda nie będzie nadawała się do lotu.

- Dlaczego nie rozpoczęliście natarcia?- brzmiało pierwsze pytanie, jakie dowódca Kierunku zadałdowódcy Frontu przy powitaniu.

- Czyż nie otrzymaliście naszego meldunku?- zdziwił się generał Czerewiczenko.- Widocznie jużbyliście w drodze i meldunek was nie zastał.

Dowódca Frontu zameldował, że nie wszystkie oddziały pierwszego rzutu zdążyły zająć podstawywyjściowe. W 37 armii na miejscu znalazła się tylko jedna brygada pancerna. A tu niepogoda - deszcz,mgła, niski pułap chmur. Ani jeden samolot nie może wystartować.

Dalej Czerewiczenko powiedział, że dziś rano dowódca 12 armii generał Korotiejew zameldował, iżNiemcy przeszli do natarcia w Zagłębiu Donieckim. Korotiejew zaś nie ma odwodów. Trudnoprzewidzieć, jaki tam wszystko weźmie obrót.

- Wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie można bez zastanowienia rzucić się do natarcia.

Marszałek Timoszenko sam rozumiał, że sytuacja rzeczywiście jest niezbyt przychylna i dlategospokojnie wysłuchał argumentów dowódcy Frontu. Zauważył jednak z wyrzutem:

- Czas jednakże nie czeka, towarzyszu Czerewiczenko. Myślicie, że później będzie lżej? Nie możemyczekać, aż Kleist ochłonie i sam uderzy na nas. Wtedy - żegnaj natarcie! Znów trzeba będzie siębronić... - Po chwili milczenia zaś zapytał:- Jak wyglądają sprawy u Korotiejewa?

- Jego położenie jest trudne: nieprzyjaciel przełamał front i prze na Pierwomajsk. Z meldunkuKorotiejewa wynika, że jego dywizje, na które wyszło uderzenie, wolno i w sposób zupełniezorganizowany cofają się, stawiając zacięty opór.

- Jakie kroki zostały podjęte?

Page 280: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 280/328

- Kazałem wyruszyć z Pierwomajska na pomoc Korotiejewowi dwieście sześćdziesiątej pierwszejdywizji piechoty.

- To mało - westchnął dowódca Kierunku. - Trzeba będzie pomyśleć o przekazaniu mu także i dwieścieosiemnastej.

- Ależ to mój ostatni odwód!

- Nie ma rady - oschle zakończył dowódca Kierunku. - Rozpoczynając poważne natarcie, nie możemyzostawiać za sobą nie zabezpieczonych tyłów. Jeśli teraz nie ustabilizujemy sytuacji na styku dwóchFrontów, to zgrupowanie uderzeniowe naszego Frontu może się dostać w dwa ognie... Dlatego teżpójdziemy i na większe ofiary. - Zwróciwszy się do mnie, Timoszenko polecił:- Przekażcietowarzyszowi Bodinowi następujący mój rozkaz: „Korpus kawalerii Byczkowskiego przesunąć z szóstejarmii do dwunastej“. Mam nadzieję, że Malinowski zdoła utrzymać się i bez niego. ...No, z tym koniec.Kontynuujcie swój referat, towarzyszu Czerewiczenko.

Dowódca Frontu podszedł do wiszącej na ścianie wielkiej mapy. Niezbyt głośno, lecz wyraźnie

odmierzając słowa, poinformował, że znajdujące się naprzeciwko Frontu Południowego oddziały niemieckiej 17 armii i 1 armii pancernej mają ogólną przewagę sił i środków, a zwłaszcza czołgów.Przed frontem własnej 12 i 18 armii, przeciwko posiadanym przez nie siedmiu dywizjom piechotyi dwom dywizjom kawalerii nieprzyjaciel ześrodkował tylko w pie rwszym rzucie dziewięć dywizjipiechoty, których stany liczebne znacznie przewyższają stany liczebne dywizji radzieckich. Tak żeNiemcy mają tam wszelkie możliwości wykonania natarcia i na odcinku 12 armii już je rozpoczęli.Uderzenie może wyruszyć także na odcinku 18 armii. Niezbyt przychylny stosunek sił wytwarza sięrównież na kierunku Szacht, gdzie przygotowujemy natarcie. Tam przeciw jedenastu niedostatecznieuzupełnionym dywizjom piechoty, czterem dywizjom kawalerii i czterem brygadom pancernymradzie ckiej 9 i 37 armii Kleist na razie ma nie mniej niż sześć do siedmiu dywizji, w tej liczbie dwie -

trzy pancerne. Ostatnie dane rozpoznania świadczą jednak o tym, że przegrupowuje on spiesznie swesiły na południe. A to oznacza, że rezygnuje z uderzeń na północny wschód i skierowuje swe oddziaływprost na Rostów...

- O, właśnie o to idzie - wmieszał się dowódca Kierunku.- Oto dlaczego powinniśmy pospieszyć się z natarciem. Jeśli Kleist uderzy na armię Riemiezowa, ta może nie wytrzymać uderzenia i Rostówznajdzie się w rękach nieprzyjaciela.

Czerewiczenko zameldował jednak, że siły główne zgrupowania uderzeniowego Frontu jeszcze niezakończyły swej koncentracji w rejonie wyjściowym do natarcia. W pełnej gotowości są tylko 96 i 99dywizja piechoty, a 51 i 253 dywizja piechoty dopiero podchodzą do linii wyjściowej. Z czterech

brygad pancernych, włączonych w skład 37 armii, gotowe do natarcia są tylko brygady 3 i 132. 142brygada pancerna jeszcze nie przybyła do 37 armii, a w 2 brygadzie pancernej nie ma w ogóle czołgów nadających się do użytku. Tak więc w natarciu mogą niezwłocznie wziąć udział tylko 92czołgi. Dla artyleryjskiego zabezpieczenia natarcia 37 armii udało się zgromadzić ogółem 235 dział24.W 18 armii gotowe są wesprzeć działania 37 armii dwie dywizje piechoty, w 9 armii - jedna dywizjapiechoty i jedna dywizja kawalerii, a w drugim rzucie grupy uderzeniowej tylko korpus kawaleriigenerała Choruna i brygada NKWD. W składzie 35 i 56 dywizji kawalerii tego korpusu znajduje sięogółem trzy tysiące szabel, 87 karabinów maszynowych, 10 dział i 80 moździerzy wszystkichkalibrów...

24 Do liczby tej nie wchodziły 45-milimetrowe działa przeciwpancerne i 80-milimetrowe moździerze

Page 281: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 281/328

- Tak - odezwał się marszałek Timoszenko - sił mamy niezbyt wiele... I uśmiechnął się. - Ale za to jakiewspaniałe wojsko! Zahartowane w nieustannych bojach, bite, mimo wszystko ni e złamane... Przecieżza jednego bitego, jak mawiał stary Suworow, dwóch nie bitych dają. Czy z grubsza obliczyliścieprzybliżony stosunek sił?

- Tak jest.Czerewiczenko przytoczył dane, jakimi dysponował jego sztab. Pod względem ilości piechoty grupauder zeniowa Frontu będzie miała nad przeciwnikiem pewną przewagę, pod względem artylerii jejprzewaga będzie zupełnie znikoma, czołgów zaś nieprzyjaciel miał więcej od niej. Co się tyczylotnictwa, to siły były mniej więcej jednakowe. Strona radziecka miała 72 myśliwce, 119 bombowcówi 13 samolotów szturmowych. Nieprzyjaciel zaś w pasie działania zgrupowania uderzeniowego FrontuPołudniowego mógł rzucić do walki około setki myśliwców i ponad sześćdziesiąt bombowców.

- Trzeba jednak wziąć pod uwagę - powiedział dowódca Frontu Południowego - że zebrali śmywszystko, co si ę da ło, nieprzyjaciel za ś mo że wzmocni ć armi ę Kleista lotnictwem, przerzucaj ąc jez innych kierunk ów. Jak widzicie, naciera ć nie b ędzie łatwo.

- Zmierzymy się z równymi! A tymczasem hitlerowska pro paganda nadal trąbi na cały świat o niezwyciężoności wojsk niemieckich. Zobaczymy, jak zaśpiewa, gdy uda się nam pobić je równymisiłami, a pod względem liczby czołgów nawet mniejszymi. Musimy też uczynić wszystko, by nasiżołnierze i oficerowie uświadomili sobie nie tylko wojskowe, lecz także i polityczne znaczenie mającejsię odbyć operacji.

Członek Rady Wojennej Frontu Południowego L. Kornijec zapewnił, że pracownicy polityczni otrzymali już w tym kierunku wytyczne.

- Wobec tego sprecyzujmy zadania oddzi ałów zgrupowania uderzeniowego - polecił dowódca

Kierunku.

Przerzuciwszy kartki notatnika, Czerewiczenko zaczął podawać główne zadania nacierającychoddziałów.

18 armia radziecka wykonuje uderzenie na swym lewym skrzydle dwiema dywizjami piechotyw ogólnym kierunku na Djakowo - Dmitrijewka. W ciągu pierwszych czterech dni dywizje te mająwyjść na rzekę Mius. 37 armia swymi wszystkimi sześcioma dywizjami piechoty i trzema brygadamipancernymi uderza z frontu Darjewka - Dołżanska w ogólnym kierunku na miejscowość Bolsze-Kriepinska, to jest na południe. Oddziały te mają zadanie - przy współdziałaniu 9 i 18 armii zniszczyćprzeciwstawiające się siły Kleista i pod koniec czwartego dnia natarcia wyjść na rzekę Tuzłow.

Na lewo od zgrupowania uderzeniowego będzie współdziałała z nim 9 armia; wykona ona na swymprawym skrzydle uderzenie siłami jednej dywizji piechoty i jednej dywizji kawalerii w ogólnymkierunku na Nowoszachtinsk - Bołdyrewka, to jest na tyły nieprzyjaciela broniącego się przed frontem37 armii. W dru gim rzucie, za ugrupowaniem bojowym 37 armii, ześrodkowano dwie dywizje korpusukawalerii Choruna. Gdy tylko nacierające oddziały radzieckie osiągną linię Djakowo- Grinfeld, korpusten, wzmocniony brygadą NKWD i czołgami, zostanie wprowadzony do bitwy wprost na styku 37 i 18armii. Zadaniem tej ruchliwej grupy będzie szybko posuwać się ściśle na zachód i uderzeniem naskrzydło zgrupowania nieprzyjacielskiego, znajdującego się w rejonie Czistiakowa, związać je i przezto zabezpieczyć nacierające wojska radzieckie od ataków z zachodu.

Page 282: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 282/328

- Tak więc - podsumował Czerewiczenko - wszystkie nasze siły są zadysponowane i w moim odwodzieprawie nic nie zostaje. W tym tkwi podstawowa nasza słabość - w razie komplikacji będziemy mogliwpływać na bieg wydarzeń jedynie w drodze manewru nacierającymi dywizjami.

Po wymienieniu zadań postawionych lotnictwu Czerewiczenko krótko zameldował, jak zaplanowali

natarcie swych oddziałów dowódcy armii. Marszałek Timoszenko zainteresował się, jak dowództwo Frontu zorganizowało zabezpieczeniekwatermistrzowskie natarcia. Czerewiczenko wyjaśnił, że zgrupowanie uderzeniowe dysponujeniezbędną ilością amunicji i materiałów pędnych. Do dowozu ładunków i ewakuacji rannych 37 armiiprzydzielono 380 samochodów, 30 traktorów i 30 samochodów sanitarnych. Można uważać, że podwzględem materiałowym i technicznym natarcie jest zabezpieczone.

Dowódca Kierunku z zadowoleniem podsumował wyniki odprawy:

- Tak więc, towarzysze, nie macie teraz żadnych poważnych podstaw, by odkładać natarcie. Zatem jutro o ósmej, a najpóźniej o dziewiątej godzinie rano zaczynajcie.

Naprędce spożywszy obiad, marszałek Timoszenko odjechał do 37 armii. Jej sztab był rozmieszczony w odległości 25 kilometrów od miejscowości Kamiensk-Szachtinski. Nim upłynęła godzina, jużsiedzie liśmy w przestronnym pokoju i słuchaliśmy referatu generała A. Łopatina. Zebrał się prawiecały skład dowódczy armii. Ucieszyłem się na widok członka Rady Wojennej, komisarza dywizyjnegoN. Popowa. Na tym samym stanowisku był on w 6, a następnie w broniącej Kijowa 37 armii. Udałomu się szczęśliwie przebyć wszystkie próby i oto teraz znów stoi na czele kierownictwa politycznegoodrodzonej 37 armii. Obok niego szef sztabu, także mój dobry znajomy pułkownik I. Wariennikow.Przedtem był szefem sztabu 26 armii, gdy dowodził nią generał lejtenant Kostienko.

Jeśli Popowowi i Wariennikowowi już od pierwszych dni wojny dane było zajmować naczelne

stanowiska w dowództwie armii, to Anton Iwanowicz Łopatin jako dowódca armii stawiał pierwszekroki. Wiedziałem, że z końcem sierpnia Łopatin zastąpił generała Aleksiejewa na stanowiskudowódcy 6 korpusu piechoty 26 armii i wyprowadzi resztki swych oddziałów z okrążenia.

I oto teraz przypadł mu zaszczyt stanąć na czele armii, w której dowódca Kierunku pokładał wszystkienadzieje w mającym nastąpić natarciu. Łopatin zdążył zarekomendować się jako człowiek śmiały,zdecydowany i wytrwały. A marszałek Timoszenko cenił w dowódcach przede wszystkim te zalety.

Łopatin miał krępą, przysadzistą figurę i szerokie ramiona, dużą wygoloną do gołej skóry głowę i regularne rysy twarzy. Wszystko jednak jakby nieco za duże- i nos z wyraźnym garbkiem, i ładniezarysowane usta, i gęste brwi nad dużymi jasnymi oczami. Cały jego wygląd zdradzał siłę woli

i zdecydowanie.Łopatin mówił głośno i bez pośpiechu. Powiedział, że pomimo braku czasu, dzięki zastosowaniuwszystkich rodzajów rozpoznania, udało się uzyskać dość szczegółowe wiadomości o nieprzyjacielu.Rozpoznano ugrupowanie jego sił i środków znajdujących się bezpośrednio przed frontem armii. Zdobyto i przestudiowano 3335 żołnierskich i oficerskich listów, 49 różnych książek, 340 egzemplarzyniemieckich dzienników i czasopism. Wszystko to pozwoliło na nabranie dość dokładnegowyobrażenia nie tylko o składzie bojowym i charakterze obrony znajdu jących się przed frontem armiioddziałów nieprzyjacielskich oraz o planach ich dowództwa, lecz także o nastrojach niemieckichszeregowców, podoficerów i oficerów.

Analiza zdobytych wiadomości pozwala przypuszczać, że Niemcy nie spodziewają się radzieckiego natarcia. Intensywne prace inżynieryjne, jakie oddziały radzieckie prowadzą wzdłuż całego

Page 283: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 283/328

przedniego skraju, dały rezultaty - hitlerowcy uważają, że strona radziecka spiesznie umacnia swąobronę.

Według danych rozpoznania, pierwszego dnia natarcia oddziałom 37 armii mogą stawić opór jednostki zmotoryzowanej dywizji SS „Wiking“ i 16 dywizji pancernej, później zaś należy oczekiwać

podejścia również innych sił Kleista. Generał skrupulatnie wyszczególnił wszystkie najważniejsze nieprzyjacielskie punkty oporu,scharakteryzował dowódców stojących naprzeciw dywizji niemieckich, podał ich stany bojowe orazprzypuszczalny stosunek sił obu stron. Jego wnioski nie różniły się od wniosków dowódcy Frontu.

Łopatin specjalnie podkreślił trudność pokonania obrony nieprzyjaciela - trzeba będzie walczyć z dużąliczbą czołgów wkopanych w ziemię. Do ich zniszczenia potrzeba wiele artylerii, udało się nam zebrać jednak ogółem tylko 235 dział- 104 własne i 131 przydzielonych jako wzmocnienie. Na kilometrfrontu natarcia przypada w sumie zaledwie 10-12 luf, a nawet na głównym kierunku nie więcej niż15 25. Ponieważ nasycenie artylerią jest wyraźnie zbyt małe, dowódca armii prosi o wsparcielotnictwa, które powinno w znaczne; mierze uzupełnić brak artylerii.

Teren w pasie przyszłego natarcia jest otwarty, bezleśny. Wymaga to szczególnej troski o obronęprzeciwlotniczą i maskowanie. Dowództwo i sztab armii pilnie czuwają nad tym, by ześrodkowanie i luzowanie oddziałów przeprowadzano wyłącznie w nocy oraz by samochody poruszały się zezgaszonymi światłami. Cały sprzęt bojowy dokładnie się maskuje.

Mówiąc o swych oddziałach, dowódca armii uskarżał się na niskie stany liczebne wszystkich czterechdywizji piechoty, które jutro mają pierwsze ruszyć do natarcia. Liczyły one od 2600 do 3500 ludzi(zamiast etatowych 11 tysięcy). Poza tym w dwóch dywizjach drugiego rzutu było bardzo małoartylerii. (Nadzieja na otrzymanie jej z odwodów Kwatery Głównej się nie spełniła - całą rezerwęartylerii i czołgów użyto do formowania nowych armii, przeznaczonych do przeciwnatarcia podMoskwą).

Szef sztabu armii, pułkownik Wariennikow, przedstawił plan operacji zaczepnej. Jej ogólna głębokośćwynosiła 80-100 kilometrów. W ciągu pierwszych czterech dni, od 17 do 20 listopada, armia miałapobić znajdujące się naprzeciwko siły nieprzyjacielskie i posunąć o 50- 55 kilometrów w kierunkupołudniowym, do rzeki Tuzłow, a następnie skręcić na południowy zachód i pod koniec dnia 23listopada jej oddziały w całym pasie natarcia powinny wyjść na rzekę Mius. Po tym operacja mogłarozwijać się według różnych wariantów, które zależały głównie od działania nieprzyjaciela. Jeśliokazałoby się, że siły główne Kleista zostały odcięte, to zamierzano je zniszczyć w kotle, jeśli zaśudałoby się im wymknąć za rzekę Mius, to przewidywano kontynuowanie natarcia na zachód od tej

rzeki.Szef sztabu szczegółowo przedstawił zadanie każdej dywizji piechoty pierwszego i drugiego rzutu,a zwłaszcza sposób wykorzystania pancernych związków taktycznych. Dwie najlepiej skompletowanebrygady pancern e (3 i 132) przydzielono do 96 i 253 dywizji piechoty, które nacierały na kierunkugłównego uderzenia, a trzecią, najmniej liczną (mającą zaledwie kilka czołgów), pozostawiono w odwodzie. Dowódca 96 dywizji piechoty przydzielone mu czołgi zadysponował następująco: po jednym batalionie czołgów przydzielił jako wzmocnienie pułkom piechoty pierwszego rzutu, resztęzaś pozostawił w swym odwodzie. Dowódca 253 dywizji piechoty uczynił inaczej. Postawił onbrygadzie pancernej samodzielne zadanie - współdziałając z 981 pułkiem piechoty, miała ona

25

Za normalną gęstość przy przełamywaniu obrony nieprzyjacielskiej na kierunku głównego natarciaprzyjmowano 50- 60 luf na kilometr frontu, w końcu wojny zaś ięh liczbą dochodziła nierzadko do 200-250 iwięcej

Page 284: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 284/328

zniszczyć nieprzyjacielski węzeł oporu Grinfeld, gdzie planuje się wprowadzenie korpusu kawalerii, i osłonić kawalerzystów przed możliwymi uderzeniami nieprzyjaciela z południowego wschodu.

Przy wykorzystaniu powodzenia w g łębi nieprzyjacielskiej obrony wszystkie brygady pancernezostaną użyte do wykonania wspólnie z korpusem kawalerii głębokich rajdów na niemieckich tyłach.

Dowódca kierunku zaaprobował ogólny plan operacji, uprzedził jednak wszystkich, mówiąc:

- Pamiętajcie, towarzysze, czołgów mamy znacznie mniej od Kleista, dlatego też powinniśmy jeoszczędzać, nie rzucać do walki bez dokładnego rozpoznania terenu i systemu nieprzyjacielskiejobrony przeciwpancernej. Trzeba, by każdy czołg był osłaniany co najmniej przez jedno lub dwadziała. Ponieważ obrona nieprzyjaciela jest zorganizowana w postaci oddzielnych punktów oporu, nienależy używać czołgów do czołowych ataków na umocnienia. Niechaj czołgiści unikają również starć z kontratakującymi czołgami nieprzyjaciela. Jeśli Niemcy wykonają masowy kontratak czołgami,należy go odpierać celnym ogniem z miejsca zza ukrycia, a później dopiero dobijać wroga w bojuspotkaniowym. Nie zapominajcie, że czołgów w rezerwie nie mamy, na uzupełnienie więc liczyć niemożna. Obecnie Moskwa sama jest w trudnej sytuacji i na razie dopomóc nam nie może.

O organizacji zabezpieczenia artyleryjskiego meldował dowódca artylerii armii. Utworzono kilka grupartylerii. W skład grupy wsparcia czołgów weszła część artylerii batalionowej, pułkowej i przydzielonejartylerii przeciwpancernej pułków pierwszego rzutu. Do grupy wsparcia piechoty wyznaczono po jednym lub dwa dywizjony artylerii na każdy pułk piechoty, nacierający na kierunku głównym. Każdadywizja piechoty miała własną grupę artylerii, w której skład weszły moździerze rakietowe(„katiusze“) i część artylerii dywizyjnej. I wreszcie do armijnej grupy artylerii ogólnego działaniaoddano 266 pułk artylerii korpuśnej, 8 pułk artylerii i klucz samolotów korygujących (obserwacyjnychartylerii).

W te n sposób gros artylerii pozostawało w rękach dowódcy armii i dowódców dywizji, co ułatwiałomanewr, który przy ubogim wyposażeniu w artylerię miał poważne znaczenie. Marszałek Timoszenko w pełni zaakceptował plan. Przy tym nie omieszkał wspomnieć o ostatnich wytycznych NaczelnegoDowództwa w sprawie bojowego użycia artylerii. Doświadczenie wykazało, że szrapnel zadajepiechocie dwukrotnie większe straty niż granat odłamkowy. Dlatego też szrapnele powinny stanowić jedną piątą jednostki ognia dział artylerii pułkowej i dywizyjnej. Dowódca Kierunku przypomniałrównież, że nastawiony na uderzenie szrapnel kalibru 76 mm przebija pancerz grubości do 30milimetrów.

Marszałek starał się wniknąć we wszystkie strony przyszłego natarcia. Zwłaszcza wiele uwagipoświęcił inżynieryjnemu zabezpieczeniu operacji. Trzeba było zapewnić tajemnicę przegrupowań

i ześrodkowania oddziałów, osłonić zaporami skrzydła armii i styki między dywizjami, zorganizowaćbudowę umocnień, obliczoną na wprowadzenie w błąd nieprzyjaciela, zapewnić w toku natarciaforsowanie czterech rzek oraz rozminowanie dróg i mostów, a także osłonić minami podejścia dostanowisk ogniowych artylerii. 12 batalionów saperów, którymi dysponowała armia, nie było w staniedać sobie rady z tak ogromną ilością prac. Trzeba było wydzielić im do pomocy pododdziały piechoty.

Dowódca Kierunku z głębokim zainteresowaniem wysłuchał referatu członka Rady Wojennej armii.Komisarz dywizyjny Popow podkreślił, że żołnierze i oficerowie faktycznie po raz pierwszy wezmąudział w dużym natarciu. W krótkim czasie trzeba więc uzyskać przełom w ich psychice, rozbudzić w nich ducha zaczepnego - dotyczy to zwłaszcza żołnierzy, którzy jeszcze nie byli w walce - skończyć z obawą przed czołgami, niektórzy bowiem myślą, że Niemcy mają czołgówbez liku. W tym celu

organy polityczne armii wydały dziesiątki tysięcy ulotek o bohaterach niedawnych walk, poradnikiwalki z niemieckimi czołgami ze wskazaniem wrażliwych miejsc nieprzyjacielskich wozów bojowych.

Page 285: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 285/328

Na masówkach uchwalono apel żołnierzy 37 armii do obrońców Moskwy, wzywający do gromieniawroga, do przepędzenia hitlerowskiego plugastwa z radzieckiej ziemi. W czasie omawiania tego apeluwyjaśniło się, że żołnierze i oficerowie z zapałem przyjęli wiadomość o przyszłym natarciu. „Pora daćnauczkę hitlerowcom - mówili żołnierze.- Niechaj faszyści pobiegają sobie na mrozie“.

Rozmowy w sztabie przeciągnęły się do nocy. Ze wszystkiego wynikało, że dowódca Kierunku byłzadowolony ze stanu rzeczy. Żegnając się z Łopatinem, Timoszenko uprzedził:

- Uważaj, Antonie Iwanowiczu, nie palnij głupstwa- nie wyrzuć pocisków w próżnię. A nużnieprzyjaciel nas przechytrzy, wycofując w nocy oddziały o kilka kilometrów?

- Nie przechytrzy - zapewnił dowódca armii. - O świcie przeprowadzimy rozpoznanie walką i dopieropo tym zadecydujemy, czy mamy wykonać przygotowanie artyleryjskie, czy nie.

Pomimo późnej godziny marszałek pojechał jeszcze do sztabu 9 armii. Generała Charitonowazastaliśmy przy pracy. Dawał ostatnie wskazówki do jutrzejszego natarcia.

- Jak stoją sprawy? - zapytał dowódca Kierunku.

- Wszystko gotowe. Obie dywizje czekają na sygnał.

Marszałek szczegółowo wypytywał o ważniejsze szczegóły mającego się odbyć natarcia i zainteresował się nastrojem ludzi.

Charitonow dał wyczerpujące odpowiedzi na wszystkie pytania i oświadczył, że nastrój żołnierzy i oficerów jest dobry, że wszyscy wierzą w powodzenie.

Do sztabu Frontu Południowego powróciliśmy nad ranem. Na odpoczynek pozostało nie więcej niżdwie godziny. Ale pomimo ogromnego zmęczenia, o godzinie dziewiątej rano wszyscy byli już nanogach.

Wyjrzawszy na zewnątrz, generał Czerewiczenko zaklął- z nisko wiszących chmur siąpił drobnydeszcz, a wokół stała gęsta mgła. Lotnictwa nie można użyć. Trzeba będzie obejść się bez niego.

Marszałek Timoszenko zdecydowanie machnął ręką:

- Wszystko jedno, będziemy nacierać. Nie ma co czekać pomyślnych wiatrów!

Tymczasem z 37 armii zameldowano, że oddziały rozpoznawcze do godziny wpół do siódmejposunęły się o 6- 8 kilometrów i doszły do rzeki Nagolna oraz dużego osiedla Karpowo-Kriepinskoje.Tam zostały zatrzymane.

Czerewiczenko ucieszył się. Oddziały rozpoznawcze zrobiły swoje. Stało się jasne, że przygotowanaprzez nieprzyjaciela obrona biegnie wzdłuż rzeki Nagolna. Niemcom nie udało się wyprowadzićdowództwa radzieckiego w pole i zmusić do wykonania przygotowania artyleryjskiego na pustyośmiokilometrowy pas terenu, z którego radzieckie rozpoznanie dopiero co wykurzyło niemieckieubezpieczenia bojowe. Czerewiczenko połączył się z dowódcami armii i potwierdził rozkaz - natarcianie odraczać.

O godzinie 9 minut 40 dowódca 37 armii zameldował: „Po 30-minutowym przygotowaniuartyleryjskim 96, 253, 99 i 51 dywizja piechoty przy wsparciu 3 i 132 brygady pancernej rozpoczęłyatak“. Podobne meldunki nadeszły od generałów Charitonowa i Kołpakczi. Atak rozpoczęto bezwsparcia lotniczego. Komplikowało to sprawę- Kleist bowiem mógł manewrować czołgami ioddziałami zmotoryzowanymi, nie obawiając się radzieckiego przeciwdziałania z powietrza.

Page 286: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 286/328

Całkowicie pochłonięty troską o zorganizowanie natarcia pod Rostowem nad Donem, dowódcaKierunku chwilowo przestał się interesować sytuacją na północnym skrzydle, dokąd wysłał swegozastępcę. Kwatera Główna jednak najwidoczniej nadal była niespokojna bardziej o ten odcinek frontuniż o natarcie, które się rozpoczęło pod Rostowem. I było to zupełnie naturalne. Gdyby zda rzyła siękatastrofa na północnym skrzydle Frontu Południowo -Zachodniego, od razu pogorszyłaby się bardzo

sytuacja na południowych podejściach do stolicy - Guderian, nie czując zagrożenia od południa,mógłby rzucić swe siły na Moskwę.

Nie zdążyliśmy jeszcze zebrać pierwszych wiadomości o rezultatach rozpoczętego natarcia naoddziały Kleista, gdy generał Bodin przekazał mi telegraficznie treść depeszy, która nadeszła dodowódcy Kierunku od szefa Sztabu Generalnego. Zawiadamiając o narastającej groźbie na stykuFrontu Zachodniego i Południowo-Zachodniego, Szaposznikow w imieniu Kwatery Głównej żądał, byTimoszenko wykonał uderzenie na północnym skrzydle wojsk swego Kierunku. W tym celu do składu3 armii oddawano 239 i 299 dywizję piechoty oraz 108 dywizję pancerną. Szaposznikow nalegał, bydo wsparcia tego uderzenia użyto lotnictwa Frontu Południowo -Zachodniego. Żądanie to wprawiłoTimoszenkę w zakłopotanie.

- Przecież meldowałem, że większość lotnictwa Frontu Południowo-Zachodniego użyję do wsparcia i osłony natarcia pod Rostowem! - Oddając mi telegram, polecił: - Przekażcie Bodinowi, abyniezwłocznie przypomniał o tym Szaposznikowowi.

Tymczasem dowódca Frontu Południowego, któremu nie dawał spokoju dowódca Kierunku, przezcały dzień łączył się z dowódcami armii i ich sztabami i domagał meldunków o wynikach natarcia.Dowódcy armii odpowiadali lakonicznie: oddziały posuwają się naprzód. Z doświadczenia jużwiedzieliśmy, że takie niekonkretne meldunki nadchodzą wówczas, gdy natarcie utyka.

Ale od generała Riemiezowa nadszedł niepokojący meldunek: „Kleist rozpoczął natarcie na styku 317

i 353 dywizji piechoty i prowadzi je z północy w ogólnym kierunku na Bolszyje Sały- Rostów“. - Tego właśnie się obawiałem! - z wyrazem strapienia zawołał Timoszenko po przeczytaniu meldunku.- Przecież nie raz mówiłem Riemiezowowi: umacniajcie swe prawe skrzydło. On zaś stale dowodził, żeKleist uderzy na lewym skrzydle, wzdłuż drogi Taganrog- Rostów. Obecnie nieprzyjaciel wzmógłnacisk akurat tam, gdzie Riemiezow ma najsłabsze oddziały. Czym mamy teraz zatrzymać czołgiKleista? W najbliższym odwodzie Riemiezowa znajduje się ogółem tylko trzydziesta pierwsza dywizjapiechoty i szósta brygada pancerna. Tego zaś jest zbyt mało.

Tak więc nie zdążyliśmy uprzedzić Kleista, który, machnąwszy ręką na zagrożenie z północy, nazłamanie karku rzucił się na Rostów, jak głodny pies na kość. Czy zdążymy uchwycić go za ogon

i zatrzymać? Do tego potrzebne jest szybkie posuwanie się 37 armii na jego tyły. Ale na razie z szybkiego posuwania się jej nic nie wychodziło.

Po południu generał Łopatin doniósł, że jego dywizje posunęły się o 6-10 kilometrów na południe i toczą walki o punkty oporu Grinfeld i Darjino- Jermakowski. Był to jednak już pewien sukces-oddziały 37 armii wklinowały się w obronę przeciwnika.

Mniej pomyślnie rozwijały się wydarzenia u sąsiadów Łopatina. Dywizje 18 armii radzieckiej posunęłysię o 3-4 kilometry naprzód i zatrzymały na potężnym węźle oporu Djakowo. Wszystkie ataki okazałysię bezowocne.

Page 287: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 287/328

Kontrofensywa wojsk radzieckich pod Rostowem

Page 288: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 288/328

9 armia radziecka na razie także dreptała w miejscu. Charitonow działał dość niezdecydowanie.Wyczuwało się, że rozpoczęte na jego lewym skrzydle natarcie dywizji Kleista działa mu na nerwy.

Dowódca kierunku połączył się telegraficznie ze sztabem Charitonowa. Rozmowa była dość ostra.Marszałek, nie doczytawszy do końca meldunku dowódcy armii, gniewnie podyktował telegrafiście:

„Nie wykonaliście zadania na dzień dzisiejszy. Weźcie pod uwagę, że za kilka godzin otrzymaciedyrektywę potwierdzającą zadanie na jutro. Nie dawajcie spokoju nieprzyjacielowi również i w nocy.Obchodźcie punkty umocnione. Po co sterczycie przed nimi? Zdobywajcie je od tyłu. Weźcie poduwagę, że 37 armia jutro ma opanować m. Bariło -Kriepinska, a wasza armia powinna jej pomóc“.

Po pewnej przerwie nastąpiła odpowiedź:

„Zadanie jasne. Dzisiaj opanujemy Bołdyrewkę. Darjewkę weźmiemy w nocy“.

Tak więc pierwszy dzień natarcia nie przyniósł oczekiwanego sukcesu, a tymczasem sytuacja zaczęłasię gwałtownie pogarszać. Dowódca 12 armii radzieckiej zameldował, że wojska nieprzyjacielskie,które wklinowały się w radziecką obronę na styku 15 i 230 dywizji piechoty na głębokość 15kilometrów, nadal posuwają się na Pierwom ajsk. Korpus kawalerii Byczkowskiego i przekazanaz odwodu Frontu 218 dywizja piechoty jeszcze nie podeszły do rejonu przełamania. Dlatego teżpołożenie było nadal groźne.

Jeszcze bardziej niepokojące wiadomości nadeszły od generała Riemiezowa. Meldował on, że popołudniu ponad sto nieprzyjacielskich czołgów wdarło się do miejscowości Bolszyje Sały, leżącej w odległości 12 kilometrów na północ od Rostowa. Co prawda, niemiecką piechotę udało się odciąćod czołgów i zatrzymać. Riemiezow oświadczył, że w nocy przy użyciu sił 6 brygady pancernej orazgrup niszczycieli czołgów spróbuje zniszczyć niemieckie czołgi, które tam się przedarły. DowódcaKierunku pokręcił przecząco głową:

- Dawid będzie walczył z Goliatem. Ma nadzieję w ciągu nocy zniszczyć trzydziestoma czołgami setkę niemieckich czołgów! Przekażcie mu, że doradzam wysunąć ku miejscowości Bolszyje Sały możliwienajwięcej artylerii przeciwpancernej i niszczycieli czołgów. Trzeba postarać się zatrzymać je w tymrejonie choć na kilka dni, zanim własne wojska nie wyjdą na tyły Kleista i ten nie będzie mógł jużmyśleć o Rostowie.

Było oczywiste, że dla obrońców tego miasta jutrzejszy dzień będzie jeszcze trudniejszy.

Timoszenko kazał Czerewiczence przekazać dowódcom armii rozkaz, by od rana 18 listopada wzmoglinapór i pod koniec dnia wyszli nie na rzekę Lewy Tuzłow, jak przewidywał plan, lecz znacznie głębiej,na linię Millerowo- Denisowo-Aleksiejewka - Bariło-Kriepinska w celu przedarcia się na tyłyniemieckiego 14 korpusu zmotoryzowanego.

Tymczasem Moskwa, dowiedziawszy się, że dowódca Kierunku, jak poprzednio, znajduje się nalewym skrzydle Frontu Południowego, tym się zaniepokoiła. Kolejny telegram mówił: „KwateraGłówna żąda Waszej osobistej ingerencji w zabezpieczenie prawego skrzydła i przybycia na miej sce“.Oznaczało to, że należy pozostawić natarcie pod Rostowem pod opieką Czerewiczenki, a samemuprzenieść się na północne skrzydło swych wojsk. Dowódca Kierunku uważał jednak, że nie możeodjechać, dopóki nie wyjaśniły się losy natarcia. Polecił więc przygotować telegram do Stalina, w którym podawał przyczyny swego zatrzymania się w rejonie Rostowa i prosił, by mu pozwolonotam pozostać.

Page 289: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 289/328

Następny dzień znów nie wyjaśnił przebiegu bitwy - nacierające oddziały radzieckie posuwały sięwolno, w ciężkich walkach zatrzymując się długo przed miejscowościami, które nieprzyjaciel zdążyłprzygotować do obrony.

Lewoskrzydłowe dywizje 18 armii radzieckiej na długo utkwiły pod Djakowem, obchodząc je od

zachodu i wschodu. Dywizje 37 armii radzieckiej znów posunęły się kilka kilometrów na południe, a oddziały 9 armii radzieckiej nadal dreptały w miejscu. Charitonow nie spełnił obietnicy opanowania w nocnym boju miejscowości Darjewka.

Obawiając się, że natarcie zupełnie utknie, Łopatin rozkazał dowódcom dywizji nie zatrzymywać sięprzy miejscowościach, lecz obchodzić je i zdobywać wyłącznie uderzeniami od tyłu.

A tymczasem sytuacja obrońców Rostowa jeszcze bardziej się pogorszyła. Jak przypuszczał dowódcaKierunku, niemieckich czołgów, które przedarły się do miejscowości Bolszyje Sały, w nocy zniszczyćsię nie udało. Rano zaś jedna ich grupa szybko skierowała się na północny kraniec Rostowa, a druga -na tyły dywizji, które broniły się na zachód od tego miasta.

Riemiezow podjął energiczne kroki- rzucił do rejonu walki swe odwody. Nieprzyjaciel, straciwszy 35czołgów, wycofał się z powrotem do miejscowości Bolszyje Sały. Aby dodać ducha Riemiezowowi,marszałek wezwał go na bezpośrednią linię i poinformował, jak rozwija się natarcie grupyuderzeniowej Frontu Południowego: „U nieprzyjaciela jutro rano rozpocznie się poważny kryzys.Będzie musiał skierować wszystko na północ lub rozpocząć odwrót na zachód, dlatego też wszystkozależy od was. Chwyćcie przeciwnika za ogon i trzymajcie. Postarajcie się związać go lotnictwem.Niechaj nie onieśmiela was przewaga wroga w czołgach“.

Riemiezow odpowiedział, że lotnictwa, niestety, użyć się nie da z powodu pogody, dlatego też działaćprzeciwko oddziałom pancernym Kleista może tylko piechotą i artylerią. Podejmuje wszelkie kroki, bynie dop uścić nieprzyjacielskich oddziałów do Rostowa. Obecnie przerzuca zza Donu 347 dywizjępiechoty, która rano 19 listopada rozwinie się na północnym skraju miasta.

Przedarcie się dywizji Kleista na Rostów zaniepokoiło Kwaterę Główną. Teraz Szaposznikow już niedomagał się odjazdu dowódcy Kierunku z Frontu Południowego. Co więcej, 19 listopada zawiadomił,że odwołuje się przekazanie z Frontu Zachodniego do Frontu Południowo-Zachodniego wszystkichdywizji, które przeznaczono do wykonania natarcia w pasie 3 armii radzieckiej, i dlatego też dowódcaKierunku nie ma potrzeby przyjeżdżać na swe północne skrzydło, może więc spokojnie zająć sięprowadzeniem natarcia pod Rostowem.

Walki stawały się coraz zaciętsze. Zarówno marszałek Timoszenko, jak i dowódca FrontuPołudniowego przyszli do przekonania, że trzeba podjąć jak najbardziej zdecydowane kroki, byuzyskać przełom w przebiegu natarcia.

W przeddzień wypowiedziałem myśl, by zmienić zadanie korpusu kawalerii I. Choruna. Wedługpierwotnego planu miał on nacierać na zachód, to jest na tyły nieprzyjacielskich dywizji, które broniłysię przed oddziałami 18 armii radzieckiej. Dla nas zaś było ważne, by jak najszybciej złamać opóroddziałów nieprzyjaciela, które zatrzymywały naszą główną siłę uderzeniową - 37 armię. W mejgłowie powstała myśl, by korpus kawalerii rzucić nie na zachód, lecz na południowy wschód, na tyłyoddziałów niemieckiego 14 korpusu zmotoryzowanego, które nadal stawiały zacięty opór oddziałom37 armii.

Wczoraj jeszcze propozycja ta wydała się dowódcy Kierunku niezupełnie trafna i z nią się nie zgodził.

Obecnie jednak rozwój wydarzeń zmusił go do spojrzenia na sprawę innymi oczami i marszałekpostanowił zmienić zadanie korpusu kawalerii: wyprowadzić go do rejonu Millerowo- Russko-

Page 290: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 290/328

Denisowski - Denisowo-Aleksiejewka i wzmocniwszy go brygadą pancerną, skierować na wschód, namiejscowość Bariło-Kriepinska. Na spotkanie korpusowi kawalerii miały uderzyć 66 dywizja kawalerii i142 brygada pancerna 9 armii radzieckiej. Wyjście tych sił na tyły niemieckiego 14 korpusuzmotoryzowanego skazywało go na zniszczenie. Dla ubezpieczenia zaś kawalerii przed uderzeniami z zachodu dowódca Kierunku rozkazał wprowadzić na styku 18 i 37 armii radzieckiej 295 dywizję

piechoty.

Timoszenko zaczął wcielać w życie ten zamiar z nieugi ętą konsekwencją. Połączył się telefonicznie z dowódcą 9 armii i kazał niezwłocznie skierować dywizję kawalerii i brygadę pancerną naAgrafienowkę. Dowódca armii zameldował, że 66 dywizja kawalerii i 142 brygada pancerna jużzostały wciągnięte w walkę i że silny przeciwnik ma wiele czołgów.

Dowódca Kierunku nie pozwolił mu dokończyć.

- Nie zajmujcie się obliczaniem sił nieprzyjaciela, lecz myślcie o tym, jak je zniszczyć. Niezwłocznieskierujcie dywizję kawalerii i brygadę pancerną na Agrafienowkę. W tym sa mym kierunku będziedziałał również korpus kawalerii.

- Rozumiem - nast ąpiła odpowiedź - działam na Agrafienowkę.

Będąc obecny przy tej rozmowie, dobrze rozumiałem nastrój Charitonowa. Kazano mu nacierać nazachód, podczas gdy nieprzyjacielskie czołgi obchodziły lewe skrzydło jego armii. I było zupełnienaturalne, że dowódca armii chciał właśnie tam skierować dywizję kawalerii i brygadę pancerną. A rzucenie ich na Agrafienowkę wydawało się mu nadmiernym ryzykiem. Na wojnie jednak nie możnaobejść się bez ryzyka.

Po Charitonowie marszałek Timoszenko wezwał na bezpośrednią linię dowódcę 37 armii i wyjaśniłmu zamiar wprowadzenia korpusu kawalerii na nowym kierunku.

- Wszystko jasne - ucieszył się dowódca armii - postaramy się z nastaniem ciemności wyprowadzićkorpus kawalerii do wyznaczonego rejonu, by mógł wykonać uderzenie na tyły nieprzyjaciela. Tam teżprzesunę także dwieście dziewięćdziesiątą piątą dywizję piechoty.

Dowódca Kierunku chwilę pomyślał, po czym zarządził:

- Nie ma potrzeby czekać na zapadnięcie ciemności. Gęsta mgła skryje przegrupowanie. Należyskierować tam niezwłocznie korpus kawalerii i dywizję piechoty.

Riemiezow meldował, że walki pod Rostowem nie cichną. Dzisiaj z trudem udało się odeprzeć atakiniemieckiej 14 dywizji pancernej, która usiłowała przedrzeć się do stanicy Aksajska i odciąć miasto od

wschodu. Dowódca armii musi przegrupowywać swe siły. Dlaczego Kleist, jak oszalały, rwie się do Rostowa, nie bacząc na śmiertelne niebezpieczeństwo dla jego armii, nieubłaganie nadciągające z północy, ze strony grupy uderzeniowej FrontuPołudniowego? Pomysł wyraźnie awanturniczy.

Dopiero po wojnie, czytając dziennikHalder a, przekonałem się, że nie tylko Kleist, lecz także i wyższedowództwo niemieckie nie podejrzewało groźby, jaka zawisła nad nie mieckimi wojskami podRostowem. Właśnie 19 listopada Halder beztrosko zapisał w swym dzienniku: „Na ogół znówpomyślny dzień. Armia pancerna Kleista z powodzeniem naciera na Rostów“. A sytuacja już nierokowała armii Kleista niczego dobrego.

Tego dnia zacz ął się realizować zamiar naszego dowódcy Kierunku. Korpus kawalerii i 295 dywizjapiechoty, wprowadzone do bitwy na prawym skrzydle 37 armii, łamiąc zacięty opór nieprzyjaciela,

Page 291: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 291/328

posunęły się naprzód, zachodząc na tyły oddziałów niemieckich, broniących sięw Djakowie i na liniirzeki Nagolna.

Hitlerowcy bili się zaciekle. W trudnej sytuacji znalazły się tego dnia oddziały radzieckiej 96 dywizjipiechoty. Jej prawoskrzydłowy 209 pułk piechoty odparł trzy nieprzyjacielskie kontrataki, w których

za każdym razem brało udział do dwudziestu czołgów. W walce o wzgórze Pisana bohatersko walczyliartylerzyści baterii lejtenanta Szatrowskiego, którzy wytoczyli działa na otwarte stanowisko ogniowe(do strzelania na wprost) i przyjęli uderzenie szesnastu czołgów, przy czym dziewięć z nich zniszczyli.

Ponieważ nieprzyjacielskie kontrataki hamowały posuwanie się dywizji 37 armii, Łopatin postanowiłwprowadzić do walki dwa pułki swej ostatniej odwodowej 216 dywizji piechoty. Położenie zmieniłosię jednak dopiero wówczas, gdy w rejonie Millerowa pojawili się kawalerzyści generała Choruna z towarzyszącymi im czołgami. Ich szybkie posuwanie się na tyły niemieckich oddziałów zmusiło je doodwrotu. Cofającego się nieprzyjaciela ścigało radzieckie lotnictwo, które potrafiło wykonać tego dniaokoło 400 samolotolotów.

Zapoczątkowana dezorganizacja obrony niemieckiej w pasie 14 korpusu niemieckiego nie otrzeźwiłaKleista. Nadal wściekle parł na Rostów. Usiłując odciąć drogi odwrotu oddziałom generałaRiemiezowa, Kleist 20 listopada rzu cił trzy duże grupy czołgów- na stanicę Aksajska, na północnykraniec Rostowa i na Krasny Gorod- Sad. Niemcy stracili jedną trzecią swych wozów bojowych, leczwdarli się do miasta. W rękach niemieckiej piechoty zmotoryzowanej znalazł się dworzec kolejowy.Riemiezow zameldował, że jego armia jest rozcięta na dwoje - oddział szkoły artyleryjskiej, 68 dywizjakawalerii i resztki 317 dywizji piechoty w walce wycofują się na Nowoczerkask, a 343, 353 i resztki 31dywizji piechoty toczą walki w Rostowie, torując sobie drogę do przepraw na Donie. Dowódca armiiwraz z Radą Wojenną i sztabem znajduje się z tą grupą. Szaposznikow nadesłał mu radiogramnakazujący zorganizowanie obrony okrężnej i trzymanie się do upadłego.

Naczelne dowództwo niemieckie, usiłując związaćradzieckie odwody i w ten sposób ułatwić Kleistowiopanowanie Rostowa, wzmogło napór na innych odcinkach.

19 listopada Niemcy opanowali miasto Tim i uparcie parli na Pierwomajsk. Nie słabł też napórnieprzyjacielski na styk Frontu Południowo-Zachodniego i Zachodniego. Zmusiło to dowódcę Kierunkuchwilowo przerzucić wszystkie troski związane z kontynuowaniem natarcia na generałaCzerewiczenkę, a samemu powrócić do sztabu Frontu Południowo -Zachodniego.

Rano 21 listopada byliśmy już w Woroneżu. Tutaj dowiedziałem się, że mój wierny towarzysz broni,pułkownik Zachwatajew, który wraz ze mną w charakterze mego zastępcy odbył cały szlak bojowy odgranicy, został odwołany do Moskwy. Żal mi było stracić tak znakomitego pomocnika, cieszyłem się

jednak za niego - pojec hał bowiem objąć sztab 19 armii. Otwierały się przed nim szerokieperspektywy.

Po przyjeździe do Woroneża marszałek Timoszenko połączył się telefonicznie z dowódcą 40 armii,generałem Podłasem.

- Jak to się stało, że nieprzyjaciel opanował Tim?- zapytał marszałek. - Widocznie wasze rozpoznaniekiepsko pracuje.

- Nie można być silnym na całym froncie- usiłował usprawiedliwiać się generał Podłas. - Umocnimysię w jednym miejscu, a nieprzyjaciel uderza w innym, no i przytrafiają się takie niespodzianki.

- Bierni zawsze są bici - sprzeciwił się dowódca Kierunku. Czekacie, aż was uderzą, a tymczasemtrzeba samemu uderzać pierwszym.

Page 292: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 292/328

Później Timoszenko ze dwie godziny prowadził rozmowę z generałem Kostienką. Ten go uspokoił, żesytuacja na styku z Frontem Zachodn im nieco się ustabilizowała.

Po południu 21 listopada Rada Wojenna szczegółowo rozważyła ogólne perspektywy rozwoju działańbojowych na kierunku Południowo-Zachodnim. W wyniku wymiany poglądów powzięto decyzję, by

jeszcze przed zakończeniem naszego natarcia pod Rostowem przystąpić do przygotowania nowejoperacji zaczepnej na północnym skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego. Operacja ta miałaosiągnąć dwa poważne cele: zatrzymać posuwanie się oddziałów południowego skrzydła Guderianana Moskwę i równocześnie solidnie osłonić własne prawe skrzydło przed obejściem od północy. Takwięc powstały pierwsze zarysy operacji, o której będzie mowa później.

Na razie zaś powrócimy do wydarzeń na kierunku Rostowa. 21 listopada o godzinie 16.00 generałRiemiezow zameldował, że jego oddziały opuściły miasto i po lodzie przeprawiły się na południowybrzeg Donu. Wiadomość ta wszystkich zmartwiła. Byliśmy pewni, że Kleist niedługo będzie święciłzwycięstwo, że sam wkrótce znajdzie się w pułapce, ale to, że „perła Donu“ - Rostów nad Donemznalazł się w rękach wroga, sprawiło, iż serce boleśnie się ścisnęło. Na tle tego nieszczęścia nieco

przygasł sukces odniesiony przez oddziały 37 armii radzieckiej, które posunęły się jeszcze 15kilometrów naprzód. Gdy zameldowano o tym dowódcy Kierunku, tylko machnął ręką:

- Spóźniliśmy się! Kleist jest już w Rostowie...- Ale zaraz uderzył pięścią w stół: - Jeszcze mu jednakpokażemy, gdzie raki zimują!

I rzeczywiście, Kleist nie miał z czego się cieszyć. Po wtargnięciu do Rostowa upodobnił się domyśliwego, który schwycił niedźwiedzia i teraz nie wie, jak od niego się uwolnić - z północnegozachodu coraz silniej bowiem napierała grupa uderzeniowa Frontu Południowego, a od wschodu, jakpoprzednio, przeciwstawiała się radziecka 56 armia, która także lada chwila mogła wykonaćprzeciwuderzenie.

Co przedsięweźmie dowództwo niemieckie w takiej sytuacji? Jeśli Kleist będzie siedział w Rostowie,to pułapka się zatrzaśnie i f ührer będzie miał o jedną armię pancerną mniej...

Obawiając się, że Niemcy się opamiętają i, porzuciwszy miasto, wycofają szybko na zachód, dowódcaKierunku wydał rozkaz generałowi Czerewiczence, by wszystkie siły 37 armii rzucił na miejscowośćBolsze-Kriepinska i przyspieszył posuwanie się na południe.

O zwrocie na Rostów tego dnia nie było nawet mowy - dowódca Kierunku nie wierzył, że Kleist jesttak głupi, by spokojnie czekać na zatrzaśnięcie się pułapki. Położenie armii Riemiezowa nas nieniepokoiło - w tej sytuacji nacierać na nią mógł zdecydować się tylko szaleniec. Tym bardziej żeKwatera Główna, pomimo trudnej sytuacji pod Moskwą, podjęła tego dnia decyzję oddaniaRiemiezowowi trzech świeżych dywizji piechoty i trzech brygad piechoty. Dowódca Kierunku był z tego niezadowolony. Uważał - i zupełnie słusznie - że odwody należałoby wprowadzić w pasienatarcia zgrupowania uderzeniowego Frontu Południowego. Miałoby to dla armii Kleista bardziejzgubne następstwa.

Tymczasem zaś dowództwo hitlerowskie trąbiło na cały świat o swym „nowym wielkim zwycięstwie“.Hitler za zdobycie Rostowa pr zyznał Kleistowi wysokie odznaczenie i ten starał się udowodnić, że nanie zasłużył. Zarówno w kwaterze głównej Hitlera, jak i w sztabie generalnym niemieckich wojsklądowych utrzymywało się przeświadczenie, że u Kleista sprawy stoją dobrze. Do radzieckiegonatarcia nie przykładano tam specjalnej wagi. Świadczy o tym przekonywająco następujący zapis w dzienniku Haldera: „Nie ma prawdopodobnie specjalnego niebezpieczeństwa dla naszych wojsk,

Page 293: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 293/328

jednakże dowództwo i wojska niemieckie będą godne wysokiej oceny, jeśli uda się im utrzymać podtym naporem i dotrzeć do łuku Donu“.

A więc - szczęście żołnierskie!

22 listopada o godzinie szóstej rano nadszedł telegram z Moskwy. Kwatera Główna wskazywała, żeutrata Rostowa nie zmienia zadania oddziałów Frontu Południowego - mają wzmóc napór naTaganrog. W Moskwie właściwie oceniono sytuację i także oczekiwano, że Kleist pospieszy się z wyskoczeniem z pułapki.

Wieść o tym, że nieprzyjaciel opanował Rostów, wywołała w nacierających oddziałach radzieckichwybuch wściekłości. Żołnierze niepowstrzymanie parli naprzód.

22 listopada Czerewiczenko zameldował, że nieprzyjaciel nie wytrzymuje naporu wojsk radzieckich i,

pozostawiając ciężką broń i sprzęt, wycofuje się na południe. I znów opadły nas dręczące myśli. Jeśli Kleist rzuci się do ucieczki, to należy uderzać na Taganrog i wyjść na drogi jego odwrotu, jeśli zaś- a wszystko może się zdarzyć!- będzie uparcie siedział w mieście, to czy nie lepiej skierować 37 armię na Rostów? Dowódca Kierunku zażądał, byrozpoznanie wyjaśniło zamiary nieprzyjaciela. Nie było to jednak proste. Tymczasem zaś trzeba byłosnuć domysły. Jak zwykle w takich razach, zdania były podzielone.

Generał Czerewiczenko udowadniał, że należy kontynuować natarcie na Taganrog - przecieżpozostało do niego tylko 90 kilometrów.

- Wyjdą nasze oddziały na rzekę Mius - wyjaśnił swą myśl- a wówczas - witamy, panie Kleist, czekamy

na pana, kiedy pan raczy powrócić z Rostowa. Jeśli natomiast skręcimy na Rostów, to zetkniemy sięczołowo z wycofującymi się z niego oddzi ałami Kleista i wtedy zatrzymać je będzie trudniej.

Bodin był innego zdania. Uważał, że Kleistowi jego pruska buta nie pozwoli dobrowolnie wycofać się zRostowa od razu po tym, jak hitlerowska propaganda obwieściła całemu światu o jego zwycięstwie. A więc trzeba skierować się na Rostów i uderzyć na nieprzyjacielskie zgrupowanie, które usadowiłosię w mieście.

Po raz pierwszy w ciągu całego okresu naszej współpracy nie mogłem zgodzić się z szefem sztabuw ocenie sytuacji. Bardziej przemawiała do mnie propozycja Czerewiczenki. Była korzystna w obuprzypadkach - czy Kleist będzie siedział w Rostowie, czy też z niego się wycofa. Jeśli nastąpi to

pierwsze, pomyślałem, w takim razie po wyjściu oddziałów Frontu Południowego na rzekę Mius i oswobodzeniu Taganrogu sy tuacja odciętej od swych baz armii Kleista będzie wcale nie dopozazdroszczenia. Jeśli zaś rzuci się on do ucieczki, to nacierające oddziały Frontu Południowegozdążą wyjść na drogi jego odwrotu i wtedy z Kleistem także będzie krucho. Poparłem więc zdaniedowódcy Frontu Południowego.

Marszałek Timoszenko podjął decyzję rozwijania natarcia w ogólnym kierunku na Taganrog.Oczywiście jednak, nie moje i Czerewiczenki zdanie przeważyło szalę. Spór rozstrzygnęło stanowiskoKwatery Głównej- Stalin i Szaposznikow także byli za natarciem na Taganrog.

23 listopada natarcie na kierunku Taganrogu, jak poprzednio, rozwijało się pomyślnie. Wszystkie

oznaki zewnętrzne wskazywały jednak na to, że Kleist nawet nie myśli o opuszczeniu Rostowa.

Page 294: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 294/328

I wówczas nasz dowódca Kierunku zmienił decyzję. Zwyciężyło pragnienie jak najszybszegowyzwolenia miasta. Marszałek rozkazał, by z chwilą wyjścia wojsk radzieckich na rzekę Tuzłowprzegrupować siły 9 i 37 armii na południowy wschód i z tego kierunku uderzyć na Rostów. NaTaganrog zaś rzucić wzmocniony czołgami korpus kawalerii generała Choruna, by razem z oddziałami18 armii radzieckiej osłonił nacierające na Rostów siły przed uderzeniami z zachodu, zajmując

stanowiska obronne na rzece Mius.

Tak więc prawdopodobnie spokój i opanowanie K leista zmusiły nas do zmiany początkowego planu.Czy jednak w rzeczywistości w tym czasie panował spokój i pewność w obozie wroga? Okazuje się, żewszystko było zupełnie inaczej- Kleist w tym czasie już w pełni zdał sobie sprawę, że znalazł się w rolimyśliwego, który schwycił niedźwiedzia. Zapomniawszy o pruskiej bucie, zaczął wołać: „Na pomoc!“Jego wołanie wysłuchano. Halder 22 listopada, to jest następnego dnia po wkroczeniu Kleista doRostowa, w swym dzienniku napisał: „Naczelny dowódca wojsk lądowych donosi, że NaczelneDowództwo Wehrmachtu jest silnie zaniepokojone położeniem 1 armii pancernej. Dla jejwzmocnienia wyznaczono dywizję pancerną i dywizję zmotoryzowaną, poza czterema dywizjamipiechoty, które wydzielił Rundstedt“. W końcu tego dnia zaś Halder dodał: „Niepokój w KwaterzeGłównej Führera. Uważają tam, że na skrzydle 1 armii pancernej wytworzyła się niezwykle trudnasytuacja. Rozkazano Rundstedto wi zabrać część sił z 17 i 6 armii, były one jednak związane“.

Tak, właśnie tak to było. Wojska radzieckie napierały nie tylko na Kleista, lecz także, wykonując rozkazRady Wojennej Kierunku Południowo-Zachodniego, i w innych miejscach maksymalnie zaktywizowałyswe działania - zacięte walki toczyły się na licznych odcinkach ogromnego frontu. Nieprzyjaciel niemógł już swobodnie manewrować swymi odwodami.

Tu właśnie nie wytrzymał nerwowo Kłeist i zaczął przerzucać z rejonu Rostowa dwie dywizjepancerne na północny zachód, na spotkanie nacierających oddziałów 37 i 9 armii radzieckiej, którepod koniec dn ia 23 listopada wyszły na rzekę Tuzłow. Prawe skrzydło 37 armii radzieckiej urywało się w odległości 15 kilometrów na wschód od miejscowości Kujbyszewo, dalej zaś linia frontu biegłarzeką Tuzłow do miejscowości Bolsze-Kriepinska.

Wszystkie trzy brygady pa ncerne zostały ześrodkowane w rejonie tej miejscowości oraz na północ odniej. Na lewo wzdłuż rzeki Tuzłow do miejscowości Kamienny Brod rozwinęły się dywizje 9 armiiradzieckiej.

Okazało się, że wyniki natarcia radzieckiego nie były złe- sztaby obliczyły, że w ciągu pierwszychsześciu dni walk oddziały 37 i 9 armii radzieckiej silnie poturbowały Kleista: pobito na głowę trzy pułkipiechoty zmotoryzowanej. Niemcy nie doliczyli się 54 czołgów, ponad 50 dział i około 250samochodów.

Należało niezwłocznie wykorzystać sukces. Nie można było jednak nacierać na Rostów w takimugrupowaniu, jakie wytworzyło się 24 listopada. Trzeba było zebrać w potężne kułaki rozciągniętewszerz dywizje, zaopatrzyć oddziały w amunicję i materiały pędne oraz naprędce zaplanować dal szenatarcie. Wymagało to co najmniej dwóch dni. W dodatku, zgodnie z nową decyzją, trzeba byłoprzerzucić siły główne bliżej Rostowa, tworząc tam z nich zgrupowania uderzeniowe. Na to zaśpotrzeba było dalszych dwóch dni. Tak więc Kleist uzyskiwał stosunkowo długie wytchnienie.

Gdy w toku bitwy dowódca musi podjąć decyzję, co się nazywa, na ślepo, nie znając zamiarunieprzyjaciela, wówczas trudno jest powiedzieć z całą pewnością, która decyzja jest lepsza. W świetleznanych nam obecnie faktów należy przyznać, że powzięta wówczas decyzja skierowania oddziałów

na Rostów była niezupełnie szczęśliwa. Nie należało tracić drogocennego czasu na roszadę armii bliżejdo Rostowa. Daleko korzystniej było prowadzić dalej natarcie na południe z późniejszym stopniowym

Page 295: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 295/328

zwracaniem nacierających oddziałów frontem na wschód w celu uderzenia na Rostów z zachodu.W tym przypadku nie tylko nie traciliśmy drogocennego czasu na roszadę, lecz także wychodziliśmygłęboko na komunikacje armii Kleista, łączące go z siłami głównymi niemieckiej Grupy Armii„Południe“. Przy wycofywaniu się z miasta oddziały Kleista wpadłyby i tak na związki taktyczneradzieckiej 37 i 9 armii.

Dowódca Kierunku spieszył się jak najszybciej wyjechać do rejonu Rostowa, by być bliżejnacierających wojsk. Jednakże groźna sytuacja na styku z Frontem Zachodnim wstrzymywała jegoodjazd. Timoszenko po kilka razy dziennie prowadził długotrwałe rozmowy z generałem Kostienką,który stale znajdował się na północnym skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego. Marszałekwysuw ał swe żądania, dawał rady, wyznaczał do dyspozycji Kostienki posiłki, wszystko to jednakniewiele pomagało, gdyż sytuacja pod Moskwą w związku z nowym natarciem wojsk niemieckichcoraz bardziej się komplikowała.

Dopiero na początku nocy dowódcy Kierunku udało się załatwić wszystkie problemy związane zestabilizacją sytuacji na styku z Frontem Zachodnim, tak że mógł ponownie przełączyć się na kierunek

Rostowa. Wezwawszy na bezpośrednią linię generała Czerewiczenkę, marszałek drobiazgowowypytywał go o przeb ieg natarcia. Czerewiczenko meldował, że dywizję SS „Wiking“ i 16 dywizjępancerną można wykreślić z rachunku oraz że niemiecka 4 dywizja piechoty górskiej została silniewykrwawiona. Nacierające wojska radzieckie ścigają nieprzyjaciela. Jednakże w związku z narastającym zagrożeniem lewego skrzydła 9 armii dowódca Frontu rozkazał Charitonowowiprzerzucić tam dwie najlepsze dywizje - 30 dywizję piechoty i 66 dywizję kozacką. Tam też podciągałosię dwa pociągi pancerne i pułk artylerii przeciwpancernej z 37 armii. Czerewiczenko wypowiedziałpogląd, że główne zgrupowanie oddziałów Kleista znajduje się na północnym krańcu Rostowa i nie jest wykluczone, że Kleist spróbuje wykonać uderzenie na armię Charitonowa. Dlatego też zwrócił sięon do szefa Sztabu Generalnego z prośbą o nakazanie dowódcy 56 samodzielnej armii, by wzmocnił

Nowoczerkaski Rejon Obronny piechotą i czołgami, i przekazał go Frontowi Południowemu w celustawienia Kleistowi zorganizowanego i uzgodnionego oporu. Szaposznikow odcinek przekazał, aleod mówił zasilenia go nowymi oddziałami- nie miał ich bowiem w odwodzie.

Kończąc rozmowę, dowódca Kierunku wyraził swe przekonanie, że Kleist nie ma teraz w głowienatarcia, a aktywność jego rozpoznania na styku armii Riemiezowa i Charitonowa- to próbawyja śnienia, skąd ma oczekiwać nowego uderzenia radzieckiego. Dlatego też należy szybkimposuwaniem się w kierunku na Czałtyr’ (na zachód od Rostowa) przeciąć nieprzyjacielowi drogi dowozu od strony Taganrogu i przygotować całe lotnictwo do udaremnienia prób z aopatrywanianiemieckich oddziałów drogą powietrzną. W celu uniknięcia zbędnego przelewu krwi marszałekrozkazał przygotować dla Niemców ulotki z propozycją złożenia broni i zrzucić je nad miastem, gdy

tylko zostaną przecięte drogi odwrotu nieprzyjaciela.

Kwatera Główna nie sprzeciwiała się decyzji dowódcy Kierunku zwrócenia głównych sił nacierającychwojsk radzieckich na Rostów. Przekazana telegraficznie dyrektywa mówiła, że najbliższe zadanieFrontu Południowego - to pobicie grupy Kleista oraz opanowanie Rostowa i Taganrogu z wyjściem nafront Nowopawłowka - Matwiejew Kurhan - rzeka Mius. Wynikało stąd, że nie należy czekać, aż Kleistsam zacznie uciekać, lecz zdecydowanym uderzeniem wyzwolić Rostów.

Tego samego dnia zaczęły napływać wiadomości o podejściu odwodów na pomoc Kleistowi - na stykuradzieckiej 18 i 37 armii pojawiła się niemiecka 1 dywizja zmotoryzowana.

W dniu 25 listopada na całym froncie południowym zapanował względny spokój. Obie stronyprzygotowywały się do wznowienia zapasów. Generał Czerewiczenko realizował przegrupowanie 9 i37 armii w kierunku na Rostów, Niemcy zaś przerzucili na ich spotkanie część dywizji z miasta

Page 296: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 296/328

i wzmacniali najsłabsze lewe skrzydło armii Kleista nowymi odwodami- w ślad za dywizjązmotoryzowaną podeszły wkrótce dywizja pancerna i więcej niż dwie dywizje piechoty.

Nietrudno było zrozumieć, że w tego rodzaju sytuacji szczególnego znaczenia nabierał czynnik czasu-im wcześniej strona radziecka przegrupuje swe siły do uderzenia na Rostów, tym trudniejsza będzie

sytuacja Kleista. Marszałkowi Timoszence, jak zwykle w takich razach, wydawało się, żeCzerewiczenko nie dość energicznie przeprowadza przegrupowanie. Gdyby nie trudności na styku zFrontem Zachodnim, dowódca Kierunku byłby już pod Rostowem, by wziąć pod osobistą kontrolędziałania mające na celu ostateczne rozgromienie nieprzyjaciela.

Oto i dzisiaj znów nie mógł wylecieć do sztabu Frontu Południowego. W południe generał Kostienkozameldował, że Niemcy ponownie wykonali potężne uderzenie na najmniej liczne armie radzieckie - 3i 13. Armie te stawiły zaciekły opór, z rozpaczliwym uporem broniąc każdego metra ziemi radzieckiej.Ale po stronie nieprzyjacielskiej była ogromna przewaga sił, a oddziały radzieckie topniały w oczach.Po wysłuchaniu szczegółowego meldunku o odparciu nowego natarcia niemieckiego, marszałekTimoszenko zdecydowanie uderzył pięścią w stół:

- Dość tej obrony! Spróbujemy i tutaj dać nauczkę Niemcom. - I zwracając się do siedzącego obokBodina, rozkazał:- W tym czasie gdy będę zajęty Kleistem, wy z towarzyszem Kostienkąprzygotowujcie nową operację zaczepną. Cel - pobicie zgrupowania nieprzyjacielskiego z rejonuLiwny.

W celu wykonania głównego uderzenia od południa dowódca Kierunku rozkazał ześrodkować w rejonie Borki -- Terbuny - Urickoje (wszystk ie punkty na południowy zachód od Jelca) 5 korpuskawalerii, 1 dywizję piechoty gwardii oraz 34 brygadę piechoty zmotoryzowanej i 129 brygadępancerną. Uderzenie pomocnicze na północ od Jelca miała wykonać niewielka pod względem swegoskładu bojowego grupa uderzeniowa 13 armii, dowodzona przez generała K. Moskalenkę.

Dowództwo nad wszystkimi nacierającymi wojskami powierzono dowódcy 13 armii generałowi A.Gorodnianskiemu, a ogólne kierownictwo operacją - generałowi F. Kostience.

Po sprecyzowaniu wspólnie z Bodinem szczegółów planu przyszłego natarcia dowódca Kierunku kazałpołączyć się z Naczelnym Dowódcą. Z Moskwy odpowiedziano: „Czekajcie przy aparacie“. Później w ciągu dwóch godzin kilkakrotnie powtarzała się ta sama odpowiedź. Wszystko wskazywało, żeKwatera Główna była całkowicie pochłonięta organizowaniem oporu trzeciemu natarciu na stolicę,które osiągnęło największe natężenie. Gdy z Moskwy podano, że Stalin jest przy aparacie, marszałekTimoszenko zameldował mu o sytuacji na Kierunku Południowo-Zachod nim. Timoszenko podał, że nastyku Frontu Południowo-Zachodniego i Południowego armie generałów Korotiejewa iMalinowskiego nie tylko zatrzymały natarcie grupy wojsk generała Schwedlera, lecz nawet odrzuciły

je o 12- 15 kilometrów; oraz że siły główne armii Kleista, jak poprzednio, znajdują się w Rostowie i tylko piechotę zmotoryzowaną Kleist zaczął przerzucać na północny zachód od miasta, na rzekęTuzłow.

Dalej dowódca Kierunku zameldował, że oddziały zgrupowania uderzeniowego Frontu Południowegopo oczyszc zeniu północnego brzegu rzeki Tuzłow z oddziałów Kleista zaczęły przegrupowywać się napółnocne przedpole Rostowa, by stamtąd uderzyć wprost na miasto. Marszałek dodał, żeprzegrupowanie z winy Rady Wojennej Frontu Południowego opóźnia się i natarcie zostaniewznowione dopiero 27 listopada. Było to powiedziane, oczywiście, w zapalczywości, pod wrażeniemniedawnych rozmów z Czerewiczenką, który uparcie udowadniał, że w krótszym terminie w żadensposób nie zdąży przygotować uderzenia. Ale, jak to często się zdarza, przy spojrzeniu z góry widzi sięakcję w zwolnionym tempie.

Page 297: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 297/328

Przed Czerewiczenką i jego sztabem stało niełatwe zadanie. Trzeba było nie tylko przesunąć dwiearmie na odległość 40-50 kilometrów, lecz także na nowo zebrać w kułak rozpełznięte wszerz dywizje,podciągnąć tyły, uzupełnić amunicję i materiały pędne oraz zorganizować nowe natarcie. Na domiardowództwo Frontu jeszcze bardziej skomplikowało sobie zadanie, umyśliwszy przesunięcie kilkudywizji z jednej armii do drugiej - 216 dywizję piechoty z 2 i 132 brygadą pancerną przesuwano do 9

armii, a 150 dywizja piechoty przechodziła do 37 armii.

Wszystkich tych szczegółów marszałek Timoszenko jeszcze nie znał, gdy narzekał na powolnośćCzerewiczenki. Niestety, nie zachowało się ani w mej pamięci, ani w dokumentach, co odpowiedziałwówczas Stalin naszemu dowódcy Kierunku, ale istota jego wytycznych sprowadzała się do tego:Rostów należy uwolnić za wszelką cenę.

Wieczorem 26 listopada marszałek Timoszenko z grupą generałów i oficerów Frontu Południowo-Zachodniego wyleciał do stanowiska dowodzenia Czerewiczenki.

- Ech, Jakowie Timofiejewiczu - zawołał dowódca Kierunku, witając się z dowódcą FrontuPołudniowego - Kleist się nam wyśliźnie, jeśli będziemy tak marudzili! Zbyt przeciągnęła się taprzerwa, a na w ojnie za powolność płaci się krwią... Jakie siły ujawniono naprzeciw waszegozgrupowania uderzeniowego? - zainteresował się Timoszenko, podchodząc do rozłożonej na stolemapy.

Czerewiczenko poprowadził ołówkiem wzdłuż krętej niebieskiej linii, oznaczającej rzekę Tuzłow, i powiedział, że na razie wzięci tam jeńcy potwierdzili obecność zmotoryzowanej dywizji SS „Wiking“ i16 dywizji pancernej, które zostały porządnie przetrzepane przez nasze oddziały w poprzednichwalkach. Z nowych związków taktycznych stwierdzono niemiecką 1 dywizję zmotoryzowaną, którazajęła stanowiska obronne naprzeciw prawego skrzydła naszej 37 armii. Jest możliwe, że Kleistpodciągnął z Rostowa również inne siły, na razie jednak rozpoznanie ich nie ujawniło.

Czerewiczenko zameldował również, że jutro o godzinie 8.00 rano 37 i 9 armia przejdą do natarcia,skupiając swój główny wysiłek na froncie Stojanow- Gienieralskoje - Budionny. Ogólny kierunek- naCzałtyr’, na który z lewego brzegu Donu będzie nacierała grupa uderzeniowa 56 armii pod dowództwem generała D. Kozłowa. 37 armia wykonuje główne uderzenie przez Gienieralskoje naSułtan Sały, na zachód od Rostowa, a 9 armia - przez Bolszyje Sały na północny kraniec tego miasta.

- Uderzenie ma być gwałtowne - dodał dowódca Frontu - dlatego te ż każemy oddziałom już podkoniec pierwszego dnia natarcia opanować Krym, Sułtan Sały, Bolszyje Sały i Rakowkę. Opanowanietej linii zapewni okrążenie nieprzyjaciela znajdującego się w Rostowie. W następnych dniachuderzeniami z kilku kierunków siły główne Kleista zostaną porozcinane i zniszczone. Podczas gdy

armie będą wykonywały to zadanie, korpus kawalerii generała Choruna przeprowadzi uderzenie odmiejscowości Bolsze-Kriepinska na południe, do Zatoki Taganroskiej, i po opanowaniu rejonuw trójkącie miejscowości Wiesioły- Siniawka - Niedwigowka ubezpieczy nacierające armie radzieckieprzed uderzeniami z zachodu. Główne zadanie własnego lotnictwa - izolowanie sił głównych Kleistaod nadciągających na pomoc odwodów... Taki jest nasz ostateczny zamiar, towarzyszu dowódcoKierunku.

Dobrześmy jednak rozumieli, że od zamiaru do jego realizacji jest daleka droga. Co pokaże dzień jutrzejszy? Przecież armia Kleista- to jedno z silniejszych niemieckich zgrupowań uderzeniowych i,naturalnie, będzie się zaciekle broniła. Z niepokojem więc oczekiwaliśmy dalszych wydarzeń.

Nastąpił pochmurny ranek 27 listopada. Na zeschłej jesiennej trawie miejscami bielał, zupełnie jak sól w solniskowym stepie, pierwszy śnieg. O godzinie 9.00 rano rozpoczęło się natarcie. Było zimno

Page 298: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 298/328

i widoczność dość przyzwoita. W otwartym terenie tyraliery nacierających żołnierzy były widoczne z daleka.

Nieprzyjaciel stawiał zaciekły opór. Na atakujących spadła nawała ognia artylerii i moździerzy. Hukwybuchów pocisków artyleryjskich i moździerzy zagłuszało wycie syren nurkujących bombowców.

Nieprzyjaciel rzucił do kontrataku czołgi i piechotę zmotoryzowaną. Niemniej jednak, oddziałyradzieckie posuwały się naprzód, co prawda znacznie wolniej niż było zaplanowane. Niemcy bili się z zaciekłością straceńców.

Natarcie prowadzono, tak jak przewidywał plan, ze wszystkich stron. Ze wschodu w celu połączeniasię z oddziałami 9 i 37 armii po cienkim lodzie na Donie spieszyły do Rostowa oddziały 56 armiiradzieckiej. Pierwszy wdarł się na ulice miasta 230 pułk NKWD pod dowództwem podpułkownikaDiemina i pułk pospolitego ruszenia rostowskiego, dowodzony przez dyrektora jednej z fabryk,Warfołomiejewa. Z innych kierunków do miasta wkroczyły czołowe bataliony 343 i 347 dywizjipiechoty. Rozgorzały zacięte walki uliczne. Nastała noc, nadeszło rano, a walki nie ustawały. Podkoniec drugiego dnia natarcia dywizje Kleista zaczęły w panice opuszczać Rostów. Wojska radzieckie

przeszły do gwałtownego pościgu. ...W stepie widać daleko na wszystkie strony. Na jednym z kurhanów urządzono punkt obserwacyjnydowódcy 37 armii, generała Łopatina. Ten mężny i nieco szorstkawy człowiek, którego, zdawałobysię, nie poruszą żadne emocje, raptem oderwał się od okularów lornety nożycowej, obrzuciłuszczęśliwionym wzrokiem wszystkich obecnych na punkcie obserwacyjnym i radośnie zawołał:

- Jak uciekają! Jak oni, diabły, uciekają! Wierzyłem, zawsze wierzyłem, że hitlerowcy będą zmykać odnas, bałem się jednak, że zginę, nie ujrzawszy tego.

Stojący obok generała młody oficer wesoło zapewnił:

- Teraz to oni dopiero uczą się uciekać, towarzyszu dowódco, ale gdy ich potrenujemy, to i do samegovaterlandu bez odpoczynku dobiegną!

Tak rozpoczęła się słynna ucieczka „niezwyciężonego Kleista“. Gdy 29 listopada Timoszencezameldowano o wyzwoleniu Rost owa, pospieszył niezwłocznie przekazać tę radosną nowinęStalinowi. Naczelny Dowódca niezwłocznie odpowiedział telegramem, skierowanym do dowódcyKierunku i dowódcy Frontu Południowego:

„Gratuluję Wam zwycięstwa nad wrogiem i uwolnienia Rostowa od niemieck ich najeźdźców.Pozdrawiam bohaterskie oddziały 9 i 56 armii z generałami Charitonowem i Riemiezowem na czele,które zatknęły w Rostowie nasz sławny sztandar radziecki“.

Dowódca Kierunku rozkazał niezwłocznie przekazać tekst tego telegramu do wojsk. A w ślad za nimwysłano rozkaz, który podpisali Timoszenko,Chruszczow i za szefa sztabu - piszący te słowa.

W rozkazie tym krótko opisano przebieg walk o Rostów, w których wyniku wojska radzieckiezniszczyły najlepsze pułki i dywizje Kleista, a resztki jego woj sk zmusiły do ucieczki. Zadano klęskęrównież silnemu zgrupowaniu generała Schwedlera, który próbował przyjść z pomocą Kleistowi. W wyniku uderzeń oddziałów Frontu Południowego znalazły swój grób na szerokich przestworzachstepów dońskich i na podejściach do ujścia Donu niemiecka 14 i 16 dywizja pancerna, 60 dywizjazmotoryzowana i dywizja SS „Wiking“. Ponadto zadano klęskę niemieckiej 13 dywizji pancernej,dywizji SS „Adolf Hitler“ oraz 76, 94 i 97 dywizji piechoty.

„Radzieckie pułki i dywizje, które odniosły sławne zwycięstwo, rano 29 listopada wkroczyły doRostowa i kontynuują gwałtowny pościg za wrogiem, uciekającym na zachód“, mówił rozkaz.

Page 299: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 299/328

Na zakończenie Rada Wojenna Kierunku Południowo-Zachodniego składała gratulacje szeregowym,oficerom i pracownikom politycznym związków taktycznych i oddziałów, które odniosły poważnezwycięstwo nad hitlerowskimi najeźdźcami, i wyrażała przekonanie, że otoczone chwałą oddziałyFrontu Południowego rozgromią resztki nieprzyjaciela i razem z całą Armią Czerwoną oczyszczą ziemię radziecką z hitlerowskich hord.

Gratulacyjny telegram Naczelnego Dowódcy i rozkaz Rady Wojennej Kierunku wywołały w oddziałachogromny entuzjazm. Jednakże o niektórych zapomniano. Wyraźnie niezasłużenie skrzywdzonożołnierzy i oficerów 37 armii. Właśnie ich bohaterska akcja w pierwszym rzędzie zmusiła oddziałyKleista do ucieczki. A w telegramie Naczelnego Dowódcy wymieniono tylko zasługi 9 i 56 armii.Dowódca Kierunku przyznał, że istotnie wypadło niedobrze i niezwłocznie podyktował telegram doStalina, w którym podkreślił szczególne zasługi oddziałów 37 armii w pobiciu Kleista i wyzwoleniuRostowa oraz prosił o wyróżnienie jej żołnierzy. Przeoczenie zostało niezwłocznie naprawione.

W toku przeciwnatarcia Front Południowy zadał nieprzyjacielowi poważne straty. Wojska radzieckiezdobyły 154 czołgi, 8 samochodów pancernych, 244 działa, 93 moździerze, 1455 samochodów i inny

sprzęt bojowy.

Przeciwnatarcie oddziałów Frontu Południowego zakończyło się nie tylko poważną klęską 1 armiipancernej i innych wojsk niemieckich Grupy Armii „Południe“. Związało ono pod Rostowem prawiewszystkie siły tej Grupy Armii i nie pozwoliło niemieckiemu dowództwu jej kosztem wzmocnić swychwojsk, działających pod Moskwą.

Wieść o zwycięstwie wojsk radzieckich pod Rostowem wyw ołała wielką radość w całym kraju. Podadresem zwycięzców nadchodziły niezliczone gratulacje zarówno od mas pracujących wszystkichrepublik, jak i od żołnierzy innych armii.

Klęskę wojsk niemieckich pod Rostowem niezwykle boleśnie odczuto w Berlinie. Pozawielkimznaczeniem wojskowym (załamanie się niemieckich planów na południu), zadała ona hitlerowcomciężkie straty moralne. Przecież zdarzyło się to właśnie w chwili, gdy wytężając ostatnie swe siły parliku Moskwie w nadziei, że zwycięstwo jest bliskie. A tu raptem - klęska pod Rostowem. Wydarzenieto, naturalnie, bynajmniej nie podniosło na duchu wojsk niemieckich, które kontynuowały natarcie naMoskwę. Klęskę poniosła bowiem 1 armia pancerna generała Kleista - duma hitlerowskiej machinywojennej. Armia, która jak niszczycielski orkan przemknęła polami Polski, Belgii, Francji, a następniedrogami Bałkanów. Wkroczyła ona na ziemię radzieckiej Ukrainy w aureoli chwały i potęgi.Rozpocząwszy swój szlak bojowy pod Włodzimierzem Wołyńskim, szła przez Ukrainę, pozostawiającza sobą krew i zgliszcza. Niemało ran zadały jej oddziały Frontu Południowo-Zachodniego iPołudniowego, do Rostowa jednak ta armada pancerna doszła ciągle jeszcze potężna i groźna. I oto

po raz pierwszy w ciągu całego okresu swego istnienia doznała druzgocącej klęski od oddziałów,które, sądząc z doniesień hitlerowskiej propagandy, już nie istniały.

Po raz pierwszy od początku wojny w obozie hitlerowskim zapanowało przygnębienie. 30 listopadaosławiony Halder zapisał w swym dzienniku: „Odwrót 1 armii pancernej wzburzył Hitlera. Zabronił onwycofać się armii na rzekę Mius, ale to już od niego nie zależało. Hitler zwymyślał naczelnegodowódcę Wojsk Lądowych. Naczelny dowódca po tym wydał Rundstedtowi rozkaz, by się nie cofał,ten jednak odpowiedzi ał, że rozkazu wykonać nie może. Zameldowano Hitlerowi. Ten zawezwałRundstedta...“

Nietrudno sobie wyobrazić, jak wściekał się führer, zetknąwszy się z jawnym nieposłuszeństwem

generałów. Zachodnioniemiecki pisarz wojskowy Walther Goerlitz tak opisuje wybuchłą wśródnaczelnego dowództwa hitlerowskiego kłótnię: „Po tygodniu trzeba było Rostów oddać. Rundstedt

Page 300: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 300/328

Page 301: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 301/328

Page 302: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 302/328

Szef nie istniejącego sztabu

Wieczorem 4 grudnia samolot nasz wylądował na lotnisku w pobliżu Woroneża. Wśród witających byłBodin. Dowódca Kierunku od razu zaczął wypytywać go o sytuację na odcinku Frontu Południowo-

Zachodniego.Bodin zameldował, że nieprzyjacielskie natarcie, które rozpoczęło się 25 listopada, trwa nadal.Szczególnie silny napór odczuwa się w pasie 13 armii, na kierunku jeleckim. 3 armii także nie jestłatwo - oddziały Guderiana, które przedarły się w kierunku na Ria żsk, obchodzą jej prawe skrzydło. Dotrzech nacierających na kierunku jeleckim niemieckich dywizji piechoty z tyłu podchodzą noweposiłki. Nieprzyjaciel usiłuje rozłupać 13 armię i przedrzeć się na Zadonsk. Jedynie w kierunku naKastornoje niemieckiej 9 dywizji pancernej i 16 dywizji zmotoryzowanej nie udaje się ruszyć z miejsca.W związku z tym luka między dwoma niemieckimi zgrupowaniami uderzeniowymi, nacierającymi naJelec i na Kastornoje, z każdym dniem się powiększa, co zmusza nieprzyjaciela do rozciągania swychsił. Jest to nam na rękę - łatwiej będzie wykonać uderzenie ze skrzydła na tyły jego zgrupowania

jeleckiego. Operację będziemy musieli jednak zaczynać w warunkach trwającego nadalnieprzyjacielskiego natarcia.

Ześrodkowanie naszej grupy uderzeniowej powinno zakończyć się pod koniec dnia 5 grudnia. 3 i 14dywizja kawalerii 5 korpusu kawalerii zaczęły wychodzić w rejon ześrodkowania 1 grudnia. 32 dywizjakawalerii, która ma wejść w skład 5 korpusu kawalerii, zakończyła ześrodkowania 3 grudnia. 34brygada piechoty zmotoryzowanej i 1 dywizja piechoty gwardii znajdują się jeszcze w marszu. 129brygada pancerna dopiero co zakończyła swe formowanie i zaczęto ją przerzucać do rejonuwyjściowego.

Dotychczas jeszcze nie p odjęto decyzji, jak należy najlepiej wykorzystać te siły. Czy oddać je

generałowi A. Gorodnianskiemu do 13 armii? Ale on teraz musi bronić się przed nieprzyjacielem i wojska te mogą zostać związane w walkach obronnych. Lepiej więc pozostawić je w dyspozycjiFrontu i oddać pod dowództwo generała Kostienki, a jako organ dowodzenia przydzielić mu grupęoperacyjną ze składu sztabu Frontu Południowo -Zachodniego, zasilając ją oficerami sztabu byłegoFrontu Briańskiego.

- Musimy przyspieszyć przygotowania do operacji - powiedział Bodin.- Widać wyraźnie, że pod Moskwą zaczyna się coś bardzo poważnego. Sądząc z podejmowanych tam przez Kwaterę Głównąkroków, można przypuszczać, że nieprzyjaciel porządnie oberwie. Marszałek Szaposznikowzawiadomił, że od nas żąda się powstrzymania za wszelką cenę odwrotu trzeciej i trzynastej armiioraz zabezpieczenia w sposób pewny - w jak najbardziej aktywnym rozumieniu tego słowa - styku zFrontem Zachodnim. W związku z waszą nieobecnością musieliśmy sami powziąć pewne zarysydecyzji do natarcia - nie ma czasu na przygotowanie. Dlatego też dzisiaj postawiliśmy już wojskomkonkretne zadania w mającej się odbyć operacji. Nie pretendujemy do nieomylności naszej decyzji.Jeśli będziecie uważali za niezbędne wprowadzić pewne poprawki, to zdążymy to zrobić...

- Rzecz zasadnicza jest jasna - przerwał mu marszałek Timoszenko - pozostałe sprawy przedstawicie wWoroneżu... Do samochodów!... - skomenderował i szybkim krokiem skierował się do swej limuzyny.Gdy jednak otworzył drzwiczki, raptem się zatrzymał i przywołał mnie:

- Towarzyszu Bagramian, niezwłocznie przygotujcie się „do drogi i wyjedźcie do rejonu ześrodkowaniagrupy uderzeniowej, wyznaczam was na szefa jej sztabu, dowódcą zaś będzie towarzysz Kostienko,

który w czasie przeprowadzania operacji będzie musiał kierować również działaniami bojowymi

Page 303: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 303/328

oddziałów trzeciej i trzynastej armii. Czasu do początku natarcia pozostało niezmiernie mało, zatemsię spieszcie.

- Szef sztabu już jest, ale sztabu nie ma - zauważyłem.

- Weźcie z naszego szta bu tyle ludzi, ile uważacie za potrzebne. Środki łączności także otrzymacie. Towszystko. Do dzieła!

Długo patrzyłem w zamyśleniu w ślad za oddalającym się samochodem dowódcy Kierunku,uświadamiając sobie spadłą na mnie, jak grom z jasnego nieba, troskę, póki nie usłyszałem wołaniaBodina:

- Iwanie Christoforowiczu! Siadaj szybciej do samochodu i jedźmy do sztabu.

W Woroneżu od razu zabraliśmy się do formowania tymczasowego sztabu. Jak wiadomo, sztabFrontu Południowo-Zachodniego był równocześnie organem dowodzenia dowódcy całego KierunkuPołudniowo-Zachodniego, dlatego też ludzi nam i tak brakło. Nie było więc łatwo wydzielić oficerówdla mojej grupy. Trzeba było walczyć o każdego człowieka. Jedynie z mego oddziału operacyjnego bezwszelkich trudności mogłem wybrać potrzebnych mi oficerów. Mój nowy zastępca, pułkownik I.Ruchle, który przybył na miejsce pułkownika Zachwatajewa, rozwinął burzliwą działalność, starającsię pomóc mi możliwie najszybciej wybrać potrzebnych towarzyszy.

Dopiero późną nocą ustalono ostatecznie zespół osób, mających wyjechać ze mną w celu kierowanianatarciem oddziałów nowo utworzonej grupy szybkiej, którą już we wszystkich dokumentachnazywano od imienia jej dowódcy grupą generała Kostienki.

W skład sztabu, którego zostałem szefem, weszło kilku oficerów oddziału operacyjnego, a w ichliczbie pułkownik Jakowlew i podpułkownik Sobolew oraz majorowie Grigorjew, Masiuk iCzerewiczenko. Ku memu szczeremu zadowoleniu na czele grupy oficerów oddziału rozpoznawczegostanął mój stary kolega pułkownik Kaminski . Szef łączności Frontu, generał Dobykin, wyznaczył domej dyspozycji trzech swoich oficerów. Z takim to miniaturowym sztabem miałem za kilka godzinwziąć na siebie obowiązek kierowania oddziałami, które pod względem liczebności i składu bojowegoprawie nie ustępowały sąsiedniej 13 armii.

Przeglądając listę swych pomocników, zwróciłem uwagę na to, że pomiędzy nimi nie ma ani jednegooficera służby kwatermistrzowskiej. Któż więc będzie pomagał mi choćby tylko w zorganizowaniukontroli mater iałowego zabezpieczenia oddziałów? Pospieszyłem do Bodina. Ten uspokoił mnie, żekwatermistrzostwu byłego Frontu Briańskiego wydano rozkaz wyznaczenia ludzi do dyspozycjigenerała F. Kostienki.

Gdy wszystkie problemy organizacyjne zostały uregulowane, popróbowałem wyekwipować ludzi. W tym czasie nastały silne mrozy, dochodzące nocami do 30 stopni. Szef wydziału administracyjno-gospodarczego sztabu, jak to jest właściwe niektórym intendentom, okazał się wyjątkowo skąpy. Ilemgo nie prosił, bynajmniej nie w p ełni zaspokoił nasze zapotrzebowanie na ciepłe rzeczy, oświadczając,że cały brakujący ekwipunek zimowy otrzymamy w miejscowości Kastornoje. Bardziej ustępliwyokazał się nasz nowy szef wydziału finansowego, intendent 2 klasy Władimir Nikołajewicz Dutow. Gdyprzyszedłem do niego, już spał. Musiałem go zbudzić. Przeciągając się warknął:

- A kogoż tu diabli noszą?

- Dostrzegłszy mnie, uprzejmie jednak się przywitał, wysłuchał i skwapliwie odpowiedział:

- Towarzyszu generale, w mig to zorganizujemy!

Page 304: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 304/328

Zatelefono wał do kogoś i nie minęło dziesięć minut, jak wszystkie moje potrzeby zostały zaspokojone.

Tej samej nocy załadowaliśmy się do pociągu robotniczego, kursującego między Woroneżem i miejscowością Kastornoje. O świcie byliśmy już na miejscu. Odszukaliśmy generała Kostienkę. W miejscowości Kastornoje rozwijało się stanowisko dowodzenia jego grupy szybkiej. Na razie nastanowisku tym znajdował się tylko Kostienko i dw aj towarzyszący mu oficerowie. Nietrudnoodgadnąć, z jaką niecierpliwością oczekiwał na przybycie swego sztabu - przecież jutro ranorozpoczynało się natarcie. Generał rzucił się na nas i zasypał wyrzutami za spóźnienie. Wiedziałem już jednak, że pomimo groźnego wyglądu i dość ostrego sposobu mówienia, Kostienko był poczciwymczłowiekiem. Dobrze się z nim pracowało. Od pierwszych dni wojny nabraliśmy do siebie szczerejsympatii. I tym razem Kostienko też szybko przestał się gniewać.

Przybył szef sztabu 13 armii pułkownik Pietruszewski, któremu Bodin zlecił opracowanie mającej sięodbyć operacji, i szczegółowo zaznajomił mnie z przebiegiem przygotowań do natarcia.

- Jakże to tak? - zdziwiłem się.- Przecież wasza armia rusza już jutro.

Tak, prawdopodobnie równoczesnego uderzenia nie będzie...

A. Pietruszewski spodobał mi się ze względu na swą inteligencję. Także jego umundurowanie, które już niejedno widziało, jak na warunki frontowe wyglądało nad podziw schludnie, a nosił je też zespecjalną elegancją. Pietruszewski prowadził rozmowę spokojnie, ze specyficzną grzecznością staregosztabowca. Jego mowa wyróżniała się jasnością i lakonicznością. Ale to, co mi powiedział, wcale mnienie ucieszyło. Zrozumiałem, że w istocie planowanie operacji jeszcze nawet się nie rozpoczęło.Zrobiono tylko jedno - wydano oddziałom rozkaz bojowy do natarcia. Jednakże ani planuwspółdziałania, ani planów bojowego i materiałowo -technicznego zabezpieczenia, ani tabeli

sygnałów radiowych, ani kodowanych map - nic z tego, czego wymaga się od sztabuprzygotowującego operację zaczepną, nie zostało opracowane. Wszystko tłumaczyło się tym, że sztabFrontu zbyt późno dał wytyczne do przygotowania operacji. Bodin, czekając na powrót dowódcyKierunku z Rostowa, prawdopodobnie długo wahał się przed powzięciem decyzji i podjął ją dopieropo przybyciu marszałka do Woroneża.

Niektórzy moi pomocnicy wyrazili myśl, czy nie lepiej byłoby przesunąć początek natarcia o kilka dni?Nie wolno było jednak zwlekać. Trzeba było liczyć się z tym, że nieprzyjaciel, który zdobył miastaPawielec, Skopin i Czernawa, zagraża wyjściem na głębokie tyły armii naszego skrzydła północnego.Kontynuuje on również natarcie na kierunku jeleckim. Wczoraj padł Jelec, a Niemcy szybko skierowalisię na Zadonsk. I tylko na kierunku kastorneńskim nieprzyjaciel musi odpierać uporczywe ataki wojskradzieckich. W związku z da lszym posuwaniem się dywizji niemieckich na kierunku jeleckim ich frontznacznie się rozciągnął i potworzyły się słabo zabezpieczone odcinki. Pozwala to stronie radzieckiejprzeprowadzić nieoczekiwane uderzenie. Ma je wykonać możliwie najprędzej grupa szyb ka generałaKostienki współdziałając z 13 armią.

Pietruszewski przekazał mi zestawienie stanów bojowych i liczebnych oddziałów. Grupa szybka liczyłaokoło 20 tysięcy ludzi, 82 ciężkie i 360 ręcznych karabinów maszynowych, 80 moździerzy wszystkichkalibrów i 126 dział (łącznie z przeciwpancernymi). Dotychczas nie przybył jeszcze ani jeden czołg. W skład 13 armii, z którą grupa nasza miała ściśle współdziałać, wchodziło sześć o niskich stanachdywizji piechoty i jedna dywizja kawalerii, a także brygada pancerna, nie mająca ani jednego czołgu(ogółem 19 tysięcy ludzi, 60 ciężkich i 95 ręcznych karabinów maszynowych, 21 dział i 5 moździerzy).

Page 305: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 305/328

Gdy porównaliśmy nasze siły z niemieckimi (w toku operacji dane te prawie całkowicie siępotwierdziły), wynik nas nie ucieszył. Jeśli ludzi mieliśmy w przybliżeniu o 8 tysięcy więcej, to okazałosię, że wojska niemieckie były o wiele zasobniejsze w karabiny maszynowe (miały ich ponad dwatysiące, my zaś - mniej niż tysiąc), wobec niemieckich 470 dział i moździerzy mieliśmy zaledwie 245,a wobec 40- 50 czołgów na razie nie mogliśmy wystawić-ani jednego.

Zgodnie z teorią sztuki wojennej, przy takim stosunku sił nacierać nie można. Jednakże na jesieni1941 roku Armia Czerwona zaczęła coraz częściej obalać stare kanony. Przykładem tego była równieżdopiero co przeprowadzona przez stronę radziecką operacja zaczepna pod Rostowem.

Radzieccy dowódcy coraz częściej powtarzali ulubioną maksymę Suworowa: „Czyń na wojnie to, coprzeciwnik uważa za niemożliwe“.

Zaznajamiając się z treścią wydanego dla oddziałów grupy szybkiej rozkazu bojowego do natarcia, zezdziwieniem zauważyłem, że bardzo różni się on od zarządzenia bojowego sztabu Frontu - Bodinpolecał naszej grupie szybkiej wykonać główne uderzenie na Liwny, generał Kostienko zaśskie rowywał je znacznie bardziej na prawo, w kierunku Jelca.

- Kostienko zdecydował, że tak będzie lepiej - lakonicznie wyjaśnił Pietruszewski.

Jeszcze raz przeglądam zarządzenie bojowe sztabu Frontu. Zadania określono bardzo wyraźnie:

3 armia ma trzymać zajmowaną linię obrony i aktywnymi działaniami w kierunku na Jefriemow -Archangielskoje związać znajdujące się tam wojska niemieckie (pod aktywnymi działaniami rozumiesię natarcie).

13 armia - prowadząc częścią swych sił natarcie na północ od Jelca, na spotkanie grupy szybkiej, manie dopuścić do zdobycia przez nieprzyjaciela miasta Jelec.

Grupa szybka - ma nacierać z rejonu leżącego w odległości 60 kilometrów na południowy zachód odJelca w ogólnym kierunku na północny zachód, na miasto Liwny, by uderzeniem na skrzydło i tyłypobić jeleckie zgrupowanie nieprzyjaciela (Bodin postarał się szczegółowo przepisać działaniakażdemu związkowi taktycznemu, wchodzącemu w skład grupy szybkiej). Od 40 armii radzieckiej,znajdującej się na południe od grupy Kostienki, żądano, by aktywnymi działaniami nie dopuściła dowyjścia nieprzyjaciela na skrzydło i tyły nacierających wojsk radzieckich.

W dokumencie przewidziano wszystko do drobiazgów włącznie. Uwidaczniał się styl pracy generałaBodina, który lubił sam przemyśleć szczegóły planowanych operacji i faktycznie o wszystkimdecydować za wykonawcę. W tym okresie była to dość rozpowszechniona choroba. Mnie osobiścietaki sposób dowodzenia nigdy się nie podobał - podkopywał bowiem w podwładnych wiarę wewłasne siły, hamował rozwój ich twórczych zdolności i uczył pokładać nadzieję jedynie wewskazówkach z góry.

Kostienko mógłby tylko kazać przepisać otrzymany ze sztabu Frontu dokument i rozesłać oddziałomdo bezwzględnego wykonania. Postąpił jednak inaczej.

Generał Bodin usiłował wyprowadzić siły główne grupy szybkiej na leżące na głębokich tyłachkomunikacje jeleckiego zgrupowania nieprzyjacielskiego, w rejon miejscowości Liwny, uważającwidocznie, że wojska niemieckie, poczuwszy zagrożenie, same będą się cofały na zachód i dost aną siępod uderzenie radzieckich związków taktycznych. Kostienko jednak nie spodziewał się dobrowolnegoodwrotu nieprzyjaciela i dlatego postanowił wykonać główne uderzenie bezpośrednio na skrzydło

i tyły nacierającego zgrupowania niemieckiego.

Page 306: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 306/328

Nietrudno było zrozumieć przyczynę niezgodności poglądów dwóch równie doświadczonychdowódców. Gdy Bodin wybierał kierunek uderzenia, nacierające zgrupowanie nieprzyjacielskie było

jeszcze na przedpolu Jelca i dlatego jego siły główne nie wymknęłyby się przed uderzeniem wojskradzieckich. Gdy jednak zarządzenie bojowe Frontu dotarło do generała Kostienki, sytuacja już sięzmieniła - nieprzyjaciel opanował Jelec i posuwał się coraz dalej na wschód i południowy wschód. W tych warunkach kierunek głównego uderzenia, wyznaczony przez sztab Frontu, mógł odciągnąć siłygłówne grupy szybkiej daleko w bok od zgrupowania nieprzyjacielskiego, co utrudniłoby jego pobicie.

Zrozumiawszy istotny sens rozbieżności, bez wahania poparłem generała Kostienkę. W tym czasie jednak otrzymal iśmy rozkaz bojowy do natarcia, podpisany przez dowódcę Kierunku. Pozostawiał on w mocy poprzednie zarządzenie, wydane przez szefa sztabu Frontu.

Generał Kostienko z właściwym mu uporem zaczął bronić swej decyzji. Bodin próbował skłonić go dozmiany swego sądu, twierdził, że dowódca grupy popełnia błąd, zmieniając kierunek natarcia swychsił głównych.

- Wymknie się wam nieprzyjaciel, po prostu wypchniecie go z worka.

Ale generał Kostienko obstawał przy swoim i zażądał zameldowania o tym dowódcy Kierunku. Późno w nocy otrzymaliśmy wreszcie krótką odpowiedź: „Dowódca Kierunku nie sprzeciwia się“. Tak więcobroniliśmy swe rozwiązanie, ale czy uda się nam je zrealizować? Przecież na wojnie idealnymrozwiązaniem jest to, które prowadzi do sukcesu,

Ranek 6 grudnia . Pierwsze chłodne promienie zimowego słońca dopiero co rzuciły różowe plamy naśnieżnobiałą pokrywę pól, nie ogrzały jednak przemarzniętych do szpiku kości żołnierzy,napływających w kolumnach marszowych do rejonu, z którego mieli wyruszyć do natarcia.

W myśl rozkazu dowódcy Kierunku natarcie powinno było już się rozpocząć. Jednakże obawy

generała Kostienki się sprawdziły- dywizje dopiero zajmowały podstawy wyjściowe, a ich sztabyznajdowały się jeszcze w drodze.

Od szefa sztabu 1 dywizji piechoty gwardii , podpułkownika B. Kaszczejewa, przybył oficer łącznikowy,który zameldował, że pułki dywizji doszły do miejscowości Terbuny, Borki, Małyje Borki,Aleksandrowka. Próby oddziałów wysuniętych i pododdziałów rozpoznawczych posunięcia się napółnoc zostały odparte silnym ogniem nieprzyjaciela. Do przybycia dywizji gwardii w rejonie tymoddziałów radzieckich nie było i dlatego też nie posiadaliśmy wiadomości o usadowionych w nimwojskach niemieckich. Bez tych danych zaś było ryzykownie rozpoczynać natarcie. Ponadto nie miałkto go organizować - razem z oddziałami czołowymi przybył jedynie szef sztabu dywizji, generałRussijanow zaś znajdował się jeszcze w drodze, podciągając pozostałe w tyle oddziały i tyły.

W takiej samej mniej więcej sytuacji znalazł się również korpus kawalerii, którego czołowe oddziałyzajęły wsie Aleksandrowka, Kazakowo, Bogdanowo, Niżnie Bolszoje, Wasiljewka. Dalsze próbyposunięcia się na północ tam również nie zostały uwieńczone powodzeniem.

Generał Kostienko, wysłuchawszy mego referatu o faktycznym położeniu związków taktycznych i oddziałów grupy szybkiej, doszedł do przekonania, że wcześniej niż następnego ranka natarciarozpocząć nie zdołamy.

W południe Kostienko połączył się z dowódcą 13 armii, której grupa uderzeniowa, dowodzona przezgenerała K. Moskalenkę, przeszła do natarcia. Generał A. Gorodnianski utyskiwał na to, że naszagrupa szybka nie wsparła dzisiaj ataku jego słabych pod względem składu bojowego oddziałów, któremuszą walczyć samotnie. Kostienko obiecał rano naprawić sprawę. Nie ukrywał też swego

Page 307: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 307/328

zmartwienia, że wszystko wypadło tak niepomyślnie. Później jednak wyjaśniło się, że opóźnieniewyruszenia natarcia wyszło nam na dobre.

Przebieg działań bojowych w jeleckiej operacji zaczepnej wojsk radzieckich

Page 308: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 308/328

Dowództwo niemieckie, które przyjęło natarcie grupy uderzeniowej 13 armii za natarcie naszych siłgłównych, spiesznie ściągnęło do rejonu Jelca swe odwody, znacznie osłabiając ugrupowanie swychwojsk znajdujących się naprzeciw grupy szybkiej generała Kostienki. W ten sposób przypadek ułatwiłnam rozwiązanie trudnego zadania.

W dwie godziny później poprosiłem do aparatu generała Bodina i szczegółowo zameldowałem mu,dokąd i w jakim stanie doszły oddziały naszej grupy szybkiej. Poinformowałem go, że ani 5 korpuskawalerii Kriuc zonkina, ani 1 dywizja piechoty gwardii Russijanowa nie zdążyły całkowicieześrodkować się w rejonie wyjściowym i natarcie nie może się rozpocząć wcześniej niż jutro rano.Powiedziałem mu także, że mam poważne obawy o zabezpieczenie kwatermistrzowskie operacji. Narazie nie mamy najmniejszego pojęcia, jak zamierza się zorganizować ewakuację rannych i materiałowo -techniczne zaopatrzenie nacierających oddziałów oraz kto jest za to wszystkoodpowiedzialny.

Ponownie uprzedziłem Bodina, że w naszej dyspozycji ma my tylko jedną radiostację, że środkiłączności ze sztabu byłego Frontu Briańskiego nie nadeszły i jest wątpliwe czy w ogóle nadejdą.

Dlatego też trzeba zażądać od generała Dobykina, by niezwłocznie znalazł dla nas radiostacje. Nazakończenie poprosiłem o jak najszybsze nadesłanie do naszej dyspozycji niezbędnej ilości bardzopotrzebnych map, kilku samochodów i polowej stołówki. Szef sztabu obiecał mi niezwłocznie wezwaćpułkownika D. Gawriłowa, szefa oddziału organizacji i planowania kwatermistrzostwa Frontu i polecićmu osobiście odpowiedzieć mi na interesujące mnie pytania, dotyczące zabezpieczeniakwatermistrzowskiego. Mapy obiecał nadesłać rano 7 grudnia.

Bodin pominął milczeniem sprawę wydzielenia środków łączności. Ponownie więc powtórzyłem, żeobaw iamy się, iż nie będziemy mogli dowodzić w toku natarcia, gdyż obecnie mamy tylko łącznośćtelefoniczną, która zdezorganizuje się, gdy tylko ruszymy z miejsca. Nie mieliśmy w ogóle żadnychpolowych środków łączności, a co najważniejsze - radiostacji. Usiln ie prosiłem więc szefa sztabu, byzobowiązał generała Dobykina do możliwie najszybszego urządzenia dla nas ruchomego węzłałączności na stacji Terbuny.

Na moje argumenty Bodin odpowiedział: „Dobrze. Zaraz wydam zarządzenia“.

Pierwszym rezultatem tej rozmow y było wezwanie mnie do aparatu przez pułkownika Gawriłowa,odpowiedzialnego za organizację zabezpieczenia kwatermistrzowskiego naszej grupy szybkiej.Poinformował mnie on, że całe zaopatrzenie materiałowo -techniczne grupy szybkiej Kostienki odrana 6 grud nia powierzono kwatermistrzowi 13 armii, który powinien rozwinąć stację zaopatrzeniana stacji Terbuny, dokąd wszystkie środki materiałowe będą dostarczane na zapotrzebowania sztabutej grupy. Z rozmowy z Gawriłowem dowiedziałem się, że w oddziałach naszej grupy mamy utworzyć

zapasy nie mniej niż dwóch jednostek ognia amunicji czołgowej, trzech jednostek ognia dla oddziałówpiechoty i oddziałów zmotoryzowanych, nie mniej niż trzech jednostek napełnienia materiałówpędnych dla wszystkich rodzajów pojazdów mechanicznych oraz nie mniej niż pięć dni żywności i furażu. Z wyjaśnień Gawriłowa zrozumiałem tylko jedno- zaopatrzenie oddziałów naszej grupydopiero zaczyna się organizować.

Dowiedziawszy się, że oficerowie z kwatermistrzostwa byłego Frontu Briańskiego jeszcze nie przybyli,Gawriłow przyrzekł podjąć odpowiednie kroki.

Gdy zameldowałem generałowi Kostience wyniki rozmowy z przedstawicielem kwatermistrzostwaFrontu, ten dosadnie zaklął po kawaleryjsku.

Page 309: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 309/328

O czwartej po południu wezwał nas na bezpośrednią linię dowódca Kierunku. Udając się dorozmównicy, Kostienko powiedział po cichu:

- No, teraz sprawi nam łaźnię! Marszałek nie daruje nam, że zmieniliśmy jego decyzję.

Jednakże ku naszej radości obawy Kostienki się nie ziściły. Od pierwszych słów rozmowa miałazupełnie spokojny i rzeczowy charakter.

- Czy gotowa jest sprawa, kt órą macie rozpocz ąć? - zainteresowa ł się dow ódca Kierunku. - I drugie.Niezupe łnie zgadzamy się z odchyleniem w prawo, gdyż powinno się, choćby tylko pierwszego i drugiego dnia natarcia, ut rzymać kierunek północno-zachodni i prawym skrzydłem nie przekraczaćrzeki Ołym...

- Wydaje się, że już po strachu - szepnął do mnie Kostienko.

Wygładziwszy leżącą przed nim mapę, generał najpierw podyktował telegrafiście wiadomościdotyczące położenia oddziałów korpusu kawalerii i dywizji piechoty gwardii, a dopiero później zacząłuzasadniać swą rozbieżność z decyzją dowódcy Kierunku.

Ze względu na to - powiedział Kostienko – że główne zgrupowanie nieprzyjacielskie znajduje się w rejonie Jelca i na południe oraz że uparcie posuwa się szybko dalej na południowy wschód, proszę o zezwolenie na wykonanie siłami pierwszej dywizji gwardii natarcia wzdłuż wschodniego brzegurzeki Ołym oraz skierowanie zachodnim jej brzegiem korpusu kawalerii Kriuczonkina z zadaniemwyjścia w rejon miejscowości Nikitskoje, przecinając komunikacje nieprzyjaciela idące na zachód i południowy zachód od Jelca... Wszystkie oddziały już są nastawione na to zadanie. Proszę tozatwierdzić. - Pomyślawszy chwilę, Kostienko dodał:- Proszę wziąć pod uwagę, że pierwszym celemmej grupy jest pobicie jeleckiego zgrupowania nieprzyjacielskiego przy współdziałaniu trzynastejarmii...

Gdy telegrafista zaczął odbierać odpowiedź marszałka, Kostienko niecierpliwie wyrwał taśmę, nieczekając na naklejenie jej na blankiet. Przebiegłszy szybko oczami tekst odpowiedzi, odetchnął z ulgą i podał mi taśmę. Dowódca Kierunku odpowiadał:

„Dobrze. Pozostawiamy w mocy wydane przez was zarządzenie mające na celu wykonanienajbliższego zadania. Uprzedzam jednak, że jest niedopuszczalne przy pierwszym już kontakcie z przeciwnikiem zwracać oddziały w prawo i zamiast uderzenia skrzydłowego wykonywać czołowe.Żądam od 1 dywizji piechoty gwardii śmiałego wysunięcia się na front Rog- Piatnickoje, a odkawalerii - zdecydowan ego posuwania się na północ, utrzymując silny oddział boczny w kierunku naLiwny. Nie zatrzymywać się przy punktach oporu przeciwnika, lecz je obchodzić“.

Dalej rozmowa potoczyła się o szczegółach natarcia. Generał Kostienko na wszystkie zaleceniamarszałka odpowiadał krótko:

- Zrozumiano. Wykonamy.

Był tak uradowany tym, że dowódca Kierunku nie zmusił go do skorygowania decyzji, że zapomniałposkarżyć się na nasze braki.

Nie zdążyliśmy jeszcze zakończyć rozmowy z marszałkiem Timoszenką, gdy w sztabie zjawi li sięzaczerwienieni od mrozu generał I. Russijanow i komisarz brygadowy S. Gaładżew. Po przywitaniuGaładżew od razu udał się do Kostienki, a Russijanowa, z którym nie widzieliśmy się od października,

zatrzymałem i zacząłem wypytywać.

Page 310: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 310/328

Russijanow wyglądał na dobrze wypoczętego. Niebieskie oczy spoglądały czupurnie, jakbyzapytywały: „No, kogo tam następnego trzeba rozkwasić?“ Jego gwardyjska dywizja tyle razy biławojska niemieckie i z tylu tarapatów wychodziła z honorem, że jej dowódca wierzył, iż każdemu zadaniu podoła. Oto i tym razem, jak to się mówi, z miejsca zaczął rozwijać przede mną swój zamiar, jak jutro chce gromić wroga. Russijanow nie skarżył się, że jest mało czasu na przygotowanie natarcia,

że ludzie zmęczyli się w marszu, że służba kwatermistrzowska nie zdążyła jeszcze dowieźćdostatecznej ilości amunicji, ale prosił usilnie o jedno – o przydzielenie mu dodatkowych środkówtransportu dla ewakuacji rannych. Powiedziałem, że żadnych środków nie mamy. Ten jednak uparciepowtarzał:

- Trzeba znale źć, Iwanie Christoforowiczu, trzeba znaleźć.- I wyjaśnił:- Posuwając się naprzód, muszębyć pewny, że ani jeden mój ranny żołnierz nie zostanie bez pomocy lekarskiej.

Obiecując wyprosić kilka samochodów u szefa służby sanitarnej, zaleciłem mu, by na początek znaleźćkonie i sanie w okolicznych wsiach, a z chwilą rozpoczęcia się natarcia do ewakuacji rannychwykorzystać zdobyczne środki transportowe. Pomyślawszy chwilę, dowódca dywizji zgodził się, że i tę

możliwość należy wykorzystać. Przeszliśmy do generała Kostienki. Russijanow długo omawiał z nim różne warianty działań w mającym się odbyć natarciu. Po otrzymaniu odpowiedzi na wszystkie pytania odjechał do swejdywizji.

A szef zarządu politycznego Frontu Południowo-Zachodniego, S. Gaładżew, zatrzymał się u nas dopóźnego wieczora. Gdy wykroiło się pół godziny przerwy, porozmawialiśmy z sobą. SiergiejFiodorowicz wypytywał mnie o walki, o jego rodzinne miasto. Dowiedziawszy się, że wsie położone w okolicach Rostowa zostały starte z powierzchni ziemi przez hitlerowców, z goryczą zawołał:

- Ileż krwi spokojnych mieszkańców wyleje się jeszcze w tej strasznej wojnie!

Na moje pytanie, gdzie spotkał się z Russijanowem, Gaładżew odpowiedział, że z dużą grupąpracowników politycznych Frontu udało się mu odwiedzić prawie wszystkie oddziały grupy szybkiej, a z dywizją Russijanowa zaczął zaznajamiać się jeszcze w marszu.

- Naprawdę bohaterzy! - zawołał Gaładżew. - Dopiero co wyszli z walki, wykonali wyczerpujący marsz,ale ani słowa o zmęczeniu, ani jednej prośby o odp oczynek! Wszystkie nasze pogawędki kończyły siępytaniem: „Kiedy rozpoczniemy natarcie?“ Zamilkłszy na chwilę, Gaładżew z głębokim przekonaniempowiedział: - Jak wiele znaczy, że w dywizji zachował się zahartowany w bojach trzon oficerów i szeregowych! Ile ż razy uzupełniała się ona nieostrzelanymi nowicjuszami. Jednakże po miesiącu lubdwóch ludz ie ci tak przesiąkają bojowymi tradycjami swej sławnej dywizji, że już ich nie możnaodróżnić od bohaterskich weteranów.

Podczas gdy związki taktyczne i oddziały grupy szybkiej wykonywały marsz do rejonu wyjściowego,pracownicy zarządu politycznego Frontu wraz z pracownikami politycznymi oddziałów poznawaliludzi i wyjaśniali im nowe zadania bojowe. W czasie krótkich zebrań partyjnych, rozmów z aktywembojowym, błyskawicznych masówek wyjaśniali oni znaczenie mającej się odbyć operacji dla ogólnegosukcesu wojsk radzieckich pod Moskwą. Natarcie pod Jelcem, tłumaczyli pracownicy polityczni, jestnowym wkładem w dzieło rozgromienia hitlerowskich najeźdźców, kontynuacją tej sławnejinicjatywy, której początek dali radzieccy żołnierze pod Rostowem i Tichwinem.

Gaładżew z zadowoleniem podkreślał, że nieocenionej pomocy w umacnianiu ducha zaczepnego

żołnierzy udziela prasa Frontu i armii. Jej wpływ jest ogromny. A niemałą zasługę ma w tym potężnyoddział pisarzy i poetów, biorących czynny udział w pracy radzieckich gazet. Gaładżew powiedział, że

Page 311: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 311/328

obecnie w redakcjach dzienników Frontu Południowo-Zachodniego pracuje 30 członków ZwiązkuPisarzy. Pomiędzy nimi ze specjalnym szacunkiem wymienił Aleksandra Biezymienskiego, MykołęBażana, Wandę Wasilewską, Jewgienija Dołmatowskiego, Aleksandra Korniejczuka i AleksandraTwardowskiego.

- To, rzeczywiście, ciężka artyleria naszej propagandy- z dumą zakończył Gaładżew. - Natchnionesłowo pisarzy zapala serca żołnierskie odwagą, pragnieniem niezwykłego czynu i nienawiścią dohitlerowskich najeźdźców.

Słuchając Gaładżewa, mimo woli przypomniałem sobie, jak wielkie jest pragnienie żołnierzyotrzymania w porę świeżego dziennika. Dlatego też częściej można usłyszeć skargę na to, że dopierwszej linii nie dostarczono gazety, niż na opóźnienie się dostawy chleba. Rubryki „Prosto w cel“ w dzienniku Frontu „Krasnaja Armia“ i dodatek do niego pod nazwą „Gromiłka“27, w których podpręgierzem stawiano hitlerowskich oprawców, były wprost zaczytywane. Nietrudno było wyobrazićsobie, ile entuzjazmu wzbudzało u żołnierzy pojawienie się w pododdziałach samych autorów „ Prostow cel“ i „Gromiłki“.

Gaładżew oznajmił, że przybyli z nim pracownicy polityczni pozo staną w oddziałach grupy szybkiej dokońca operacji. Była to dla nas przyjemna wiadomość.

Podczas gdy instancje dowódcze uzgadniały problem kierunku głównego uderzenia, nasz nielicznysztab pracował nie szczędząc wysiłku. Wykreślano mapę, przedstawiając na niej graficznie zadaniazwiązków taktycznych i oddziałów na pierwszy i następne dni natarcia, opracowywano rozkazybojowe, sporządzano plan rozpoznania, szkicowano schemat łączności z przewidywanym dalszym jejrozwinięciem. Wielu rzeczy jednak nie robiono - po prostu nie było komu. Trzeba było pogodzić się z brakiem planu zabezpieczenia kwatermistrzowskiego, tabel sygnałów radiowych i kodowanychmap. W toku operacji utrudniało nam to niezwykle dowodzenie. Przyczyna była jedna - pośpiech.Faktycznie na pr zygotowanie operacji przeznaczono jedną dobę, wieczorem 4 grudnia wydano rozkazbojowy do natarcia, a rano 6 grudnia miało się ono już rozpocząć. Aby dokładnie zaplanować i wszechstronnie zabezpieczyć tak skomplikowaną operację, nasz mały sztab potrzebował ,oczywiście, o wiele więcej czasu. Moi koledzy uczynili wszystko, co było w ich mocy.

Dlaczego dowódca Kierunku usilnie dążył do rozpoczęcia natarcia możliwie jak najszybciej?Oczywiście, dobrze rozumiał, że narastający z każdą godziną kryzys na prawym skrzydle FrontuPołudniowo-Zachodniego można zlikwidować tylko niezwłocznym przejściem szybkiej grupy Frontudo zdecydowanego natarcia. Równocześnie wiedział on też, że 5 i 6 grudnia rozpoczynało się ogólne

natarcie oddziałów Frontu Zachodniego i Kalinińskiego pod Moskwą. Główne zadanie powierzonooddziałom Frontu Zachodniego. Miały one pobić znajdujące się na zachód i na południe od stolicygłówne niemieckie zgrupowania uderzeniowe, których trzon stanowiły pancerne związki taktyczne.Równocześnie Front Kalininski otrzymał zadanie pobicia niemieckiej 9 armii i po wyzwoleniu Kalininawyjścia na tyły wojsk nieprzyjacielskich, działających przeciwko Frontowi Zachodniemu. Oddziałyprawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego miały przyczynić się do ogólnego sukcesu przezpobicie jeleckiego zgrupowania niemieckiego i wyjście na komunikacje hitlerowskich dywizji, któreprzedarły się na południowe przedpole Moskwy.

27 Pogromczyni

Page 312: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 312/328

Tak więc operacja, którą przygotowywaliśmy, była częścią składową przeciwnatarciarozpoczynającego się pod Moskwą. Dlatego też było bardzo ważne uzgodnienie jej w czasiez działaniami Frontu Zachodniego.

Do chwili rozpoczęcia się natarcia pozostało osiem godzin, gdy szef sztabu oddziału rozpoznawczego,

pułkownik Kaminski , zameldował generałowi Kostience, że przed frontem naszej grupy ujawniononową niemiecką 95 dywizję piechoty. O tym, że wchodziła ona w skład zgrupowania nacierającego nakierunku Jelca, wiedzieliśmy wcześniej, ale fakt, że dywizja ta obecnie rozwija się przeciwko nam,budził niepokój.

Nie minęło nawet pół godziny, gdy od generała W. Kriuczonkina nadszedł pilny meldunek: „W rejoniewsi Zamarajka schwytano oficera kwaterunkowego 95 dywizji piechoty. Zeznał on, że sztab dywizjiznajduje się w Małych Olszanach, a jego dowódca dywizji wysłał dowsi Borki w celu przygotowaniapomieszczeń dla sztabu dywizji...“

Sądząc z tego, że dowódca nowej niemieckiej dywizji zamierzał rozmieścić swój sztab we wsi, napodejściach do której już rozwinęły się oddziały naszego 5 korpusu kawalerii, nietrudno było domyślićsię, że nieprzyjaciel nawet nie podejrzewa, jaka groźba nad nim zawisła.

Kostienko zainteresował się jeńcem i kazał dostawić go do naszego sztabu do miejscowościKastornoje.

Była już północ, gdy wezwał mnie na rozmowę generał Bodin. Znów szczegółowo wypytywał o położenie oddziałów naszej grupy i o ich gotowość do rozpoczęcia rano natarcia. Zapewniłem go, żeoddziały gotowe są do wyruszenia w wyznaczonym czasie.

Moja wiadomość o zeznaniach wziętego do niewoli oficera zaniepokoiła szefa sztabu Frontu.Uspokoił się nieco, gdy się dowiedział, że pojawienie się nowej dywizji niemieckiej nie zostało

wywołane ujawnieniem przez Niemców radzieckiego zamiaru. Przeczytawszy wszystkie moje informacje, Bodin zreasumował:

- Można uważać, że oddziały zajęły podstawy wyjściowe do natarcia. Teraz jest niezbędne jeszcze razuprzedzić Russijanowa i Kriuczonkina, by działali zdecydowanie, nie wdawali się w walki czołowe, leczobchodzili nieprzyjaciela od zachodu. Powiedzcie generałowi Kostience, że choć marszałek pozwolił mu działać wprost na północ, licząc, iż mimo wszystko wyprowadzi to nasze oddziały na skrzydło siłgłównych jeleckiego zgrupowania niemieckiego, to jednak w razie silnego oporu na tym kierunkunależy niezwłocznie skręcić na północny zachód i poszukiwać nie obsadzonych przerw w celu wyjściana tyły nieprzyjaciela. Sądzę, że Russijanow i Kriuczonkin to rozumieją, a jeśli nie, trzeba im w porę

powiedzieć o tym...Następnie Bodin mówił o skardze generała Fałalejewa na to, że oddziały naszej grupy szybkiej niewytyczają swej przedniej linii i lotnicy obawiają się trafić w swoich. Zainteresował się też, czyotrzymaliśmy środki łączności. Odparłem, że dostaliśmy tylko drugą radiostację od generałaDobykina, pozostałe zaś środki, które miały przybyć z dowództwa byłego Frontu Briańskiego, jeszczenie nadeszły.

Na zakończenie szef sztabu podał, że 13 armia w ciągu ubiegłego dnia przecięła szosę, prowadzącą zJelca na Jefriemow. Jedna dywizja wdarła się na zachodni kraniec Jelca, druga zaś okrąża go z północnego zachodu.

Page 313: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 313/328

Ruszyliśmy!

W nocy na 7 grudnia nikomu z nas nie udało się pospać ani godziny. Wielu oficerów sztabu całą nocspędziło w dywizjach. Zamierzaliśmy przed rozpoczęciem się natarcia sił głównych wysłać w nocy

wysunięte oddziały - po batalionie z każdego pułku piechoty i po wzmocnionym szwadroniez każdego pułku kawalerii. Miały one ustalić skład i ugrupowanie sił nieprzyjaciela przed frontemdziałań naszych oddziałów.

Nad ranem do sztabu dostarczono wziętego do niewoli oficera. Przesłuchiwaniem zajął się s amKostienko.

Niemiecki kapitan tak przemarzł, że nadal dygotał nawet w silnie ogrzanym pomieszczeniu. Ubranybył zgoła imponująco - na chromowych butach miał nałożone uszyte ze skóry baraniej futerały, a naoficerskiej czapce puszystą chustę.

- Cóż, wy, kapitanie, w takim stroju stajecie również przed swymi przełożonymi? - z ledwo

dostrzegalnym uśmieszkiem zapytał Kostienko.

Po wysłuchaniu tłumaczenia, kapitan zaczął spiesznie odwiązywać chustę. Długo męczył się z silniezaciągniętym węzłem. Ściągnąwszy ją w końcu i zmiąwszy, zaczął się tłumaczyć- tak nieoczekiwanieznalazł się w niewoli, że w żaden sposób nie może przyjść do siebie.

- Jakie zadanie ma wasza dywizja? - zapytał Kostienko.

- Mówi o tym znaleziony przy mnie rozkaz, panie generale.

- Chcę to usłyszeć od was.

- Nasza dywizja, panie generale, pod koniec dnia dzisiejszego ma wyjść na zajętą przez Rosjan linięSołdatskoje-Urickoje-Wysokoje Bolszoje i przygotować na niej pozycje zimowe.

- A co wie dowództwo niemieckie o wojskach rosyjskich przed frontem waszej dywizji?

- Dowódca naszej dywizji pan generał von Armin oświadczył, że przed nami są tylko niewielkierosyjskie oddziały osłonowe, które przy energicznym natarciu się wycofują, nie przyjmując walki.Wczoraj postawił on rozpoznaniu dywizyjnemu zadanie wykrycia w porę wszelkich przygotowańRosjan do ataku, ale dotychczas nasze rozpoznanie niczego nie wykryło, inaczej nie znalazłbym się w niewoli...

Wszystko, co powiedział wzięty do niewoli oficer, dokładnie zgadzało się z wiadomościami, którezaczerpnęliśmy z zabranego mu rozkazu bojowego 95 dywizji piechoty. Nie ulegało wątpliwości, żeNiemcy przegapili nasze przygotowania. Przekonawszy się o tym ostatecznie, generał Kostienkopoweselał.

Jedno zbijało go jednak z tropu nadal. Jeśli o ugrupowaniu niemieckiej 95 dywizji piechoty,znajdującej się przed naszymi oddziałami kawalerii, wiedzieliśmy wszystko, to o siłach nieprzyjacielaprzed naszą 1 dywizją piechoty gwardii trzeba było na razie tylko snuć domysły. Generał Russijanowzameldował, że jego rozpoznanie zdobyło jeńców ze 134 dywizji piechoty. Czy jednak cała dywizjatam się znajduje, czy poszczególne jej pododdziały- tego z zeznań wziętych do niewoli żołnierzyustalić się nie udało. Dokładniejsze wiadomości mogły dać oddziały wysunięte, tak że z niecierpliwością oczekiwaliśmy meldunków o wynikach ich nocnego wypadu. Wreszcie ze sztabówgenerała Kriuczonkina i Russijanowa nadeszły krótkie meldunki, że walka oddziałów wysuniętych

Page 314: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 314/328

miała przebieg pomyślny. Ich wypad był dla Niemców całkowitą niespodzianką- nieprzyjaciel poniósłpoważne straty.

Bardziej szczegółowy meldunek złożyli nasi oficerowie, którzy powrócili o świcie. Szczególniepomyślną walkę stoczył wysunięty oddział lewoskrzydłowego 85 pułku 1 dywizji piechoty gwardii.

Dowódca tego oddziału, kapitan A. Kriniecki, wykorzystując ciemności nocne, dwiema kompaniamiskrycie otoczył wieś Apuchtino, w której rozmieścił się niemiecki batalion piechoty. Ubezpieczeniesprzątnięto bez jednego wystrzału. Hitlerowcy spokojnie spali w ciepłych chatach i Krinieckipoprowadził trzecią kompanię, by wykurzać z nich fryców. Każdą chatę otoczyła grupa żołnierzy. W okna poleciały granaty. Gdy w chatach stawało się zbyt „gorąco“, Niemcy zaczęli z nichwyskakiwać, szukając ratunku w ucieczce, ale za opłotkami czekały na nich inne kompanie oddziału.

Hitlerowcy długo trzymali się w solidnym murowanym budynku zarządu kołchozu. Skoczył tamkapitan Kriniecki. Podpełzł do tylnego ganku i rzucił w drzwi granat przeciwpancerny. Po wybuchuradzieccy żołnierze wpadli do wnętrza. W ten sposób rozprawiono się z ostatnim ogniskiem oporu.Odgłosy walki we wsi Apuchtino zaalarmowały hitlerowców, rozmieszczonych w pobliskich wsiach.

Pospieszyli na pomoc, ale było już za późno. Wzięci do niewoli przez nasze oddziały wysunięte jeńcy potwierdzili, że przed kawalerzystami stojąsiły główne niemieckiej 95 dywizji piechoty, ale jakie oddziały znajdują się naprzeciwko gwardzistów-- nadal było niejasne. Jeszcze wczoraj brano tam jeńców z niemieckiej 134 dywizji piechoty, dzisiaj zaśschwyta no żołnierzy z 95 i 45 dywizji piechoty.

Po dokładnym przeanalizowaniu wszystkich danychKaminski doszedł do przekonania, że w ostatnichdniach oddziały niemieckiej 134 dywizji zostały zluzowane przez podchodzące do linii frontu oddziały95 i 45 dywizji. I właśnie siły te znajdują się przed nami. Nasze rozpoznanie stopniowo uchylałozasłony, okrywającej obóz nieprzyjacielski. Teraz już mogliśmy nacierać pewniej.

O godzinie ósmej rano generał Russijanow zameldował, że rozpoczął natarcie. Wkrótce zaczęłynapływać pierwsze wiadomości o sukcesach. Najenergiczniej ze wszystkich posuwał się naprzódprawoskrzydłowy 4 pułk piechoty gwardii pułkownika M. Wajcechowskiego. Udało się mu już oczyścićz Niemców kilka wsi. Lewoskrzydłowy pułk w odległości kilku kilometrów na północ od wsi Apuchtinozostał wciągnięty w zaciętą walkę i zwolnił tempo posuwania się. Na ogół jednak gwardziści i tymrazem ucieszyli nas swymi sukcesami. Mniej radosne wieści nadeszły od kawalerzystów. GenerałKriuczonkin nadsyłał meldunki o niejasn ej treści: „Dywizje nacierają pomyślnie“, „Oddziały korpusukontynuują natarcie“. Kiedy zaś Kostienko zażądał, by zameldowano, jakie miejscowości oczyszczono z nieprzyjaciela, nadeszła następująca odpowiedź: „Toczymy walkę o Zacharowkę, Aleksiejewkę,Bogda nowo“. Okazało się, że kawalerzyści wcale nie posunęli się naprzód. Dowiedziawszy się o tym,

Kostienko połączył się telefonicznie z Kriuczonkinem:

- No, jakiż z ciebie kawalerzysta. Wparłeś się łbem we wsie i ani rusz - oburzał się dowódca grupy. -Obchodź je, nie drepcz w miejscu przed nimi.

- Jak je obejść? - usprawiedliwiał się doświadczony kawalerzysta. - Cały teren między wsiami jestostrzeliwany. Trzeba wykurzać Niemców z murowanych domów... Co innego byłoby, gdybym ich w czystym polu spotkał! Wówczas moi kawalerzyści pokazaliby im... A tu jeszcze i czołgi, Niemcy majątych czołgów dziesiątki. Nie bardzo można ich obejść.

- Nie syp piaskiem w oczy, towarzyszu Kriuczonkin - przerwał mu Kostienko. - Dowodziłem kawaleriąnie krócej od ciebie i wiem, czego może dokonać przy umiejętnym dowodzeniu. Śmielej manewrujcie.

Page 315: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 315/328

W manewrze tkwi główna siła kawalerii. Niemieckim czołgom zaś przeciwstawcie artylerię i własneczołgi.

- Ale mamy ich zaledwie sześć sztuk...

- To też siła. A w ogóle, oczekuję od was meldunku, że korpus wykonał zadanie na dzień dzisiejszy.

Podczas gdy odbywały się rozmowy z Russijanowem i Kriuczonkinem, lotnicy zameldowali, że z miejscowości, położonych na wschód od kierunku natarcia 1 dywizji gwardii, w kierunku Jelcaposuwają się setki załadowanych wozów konnych i samochodów oraz pojedyncze kolumny piechoty.

- Dokąd ich licho niesie?- zdziwił się Kostienko.- Co zamyśla nieprzyjaciel?

Wypowiedziałem przypuszczenie, że są to zapewne tyły i oddziały drugiego rzutu nacierającej napołudnie od Jelca dywizji nieprzyjacielskiej, które podciągają do sił głównych.Kaminski zgodził się z moją sugestią.

- Tym lepiej dla nas - zakończy! Kostienko.

My zaś tymczasem wyjdziemy na ich komunikacje.

O godzinie 12.00 wezwał mnie na rozmowę generał Bodin. Po przeczytaniu meldunku z taśmytelegraficznej o wydarzeniach na naszym odcinku poradził „nie schodzić“ z Kriuczonkina dopóty,dopóki nie zaprzestanie czołowych natarć na usadowionego w miejscowościach nieprzyjaciela.

- Energiczniej popychajcie go naprzód!

Nasze pierwsze meldunki i rezultaty rozmów Bodina z nami widocznie zaniepokoiły dowódcęKierunku, gdyż o godzinie czwartej po południu wezwał generała Kostienkę i mnie na rozmowę.

„Nadarza się wam sposobność pobicia dwóch pułków 95 dywizji piechoty, które się wam nawinęły -wystukiwał aparat - a wy odchodzicie w lewo od nich. Należy nie prześlizgiwać się, lecz starać się tegorodzaju zgrupowania oskrzydlać i niszczyć. Co się tyczy własnej 34 brygady piechoty zmotoryzowanej,dziwi mnie, dlaczego trzymacie ją na głębokich tyłach. Należy posuwać ją tuż za nacierającymipułkami, by w każdej chwili można ją było rzucić w prawo lub w lewo w celu wykorzystaniapowodzenia“.

Szybko odczytawszy taśmę telegraficzną, Kostienko zaczął szczegółowo przedstawiać położenienaci erających oddziałów. Komunikując, że dywizja Russijanowa jednym pułkiem zdobyła wieśGuszczinka, drugim zaś wdarła się do wsi Dubowiec, generał wyraził swe przeświadczenie, żegwardziści wykonają zadania dnia, choć toczą ciężkie walki- Niemcy bowiem usado wili się

w murowanych budynkach i zacięcie się bronią. Podkreślając, że kawalerzystom na razie sprawy idąznaczniej gorzej, dał jednak wyraz przekonaniu, że dowódca 5 korpusu kawalerii wyciągnie właściwywniosek z wydarzeń.

Wyczuwało się, że dowódca Kierunku był zadowolony z wyników pierwszego dnia natarcia, pomimopewnego dreptania w miejscu kawalerii.

„Z całym zdecydowaniem wykonujcie nadal zadanie- przekazał Timoszenko. - Dobrze rozpoczęliście i mam nadzieję, że jeszcze lepiej zakończycie operację... Ze wszystkich sił popędzajcie swójlewoskrzydłowy oddział na Liwny, by napędził tam jak najwięcej strachu i w miarę możnościopanował Liwny. Dzisiaj pod koniec dnia będziemy u was i porozmawiamy o wszystkim na miejscu“.

- Sam pojadę do Kriuczonkina i przyspi eszę tempo jego natarcia - zapewnił marszałka Kostienko.

Page 316: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 316/328

Około godziny siódmej wieczór dowiedzieliśmy się, że dywizja Russijanowa oczyściła z Niemcówmiejscowości Boga tyje Płoty, Olszany i Dawydowo; 4 pułk piechoty Waj cechówskiego posunął się 14kilometr ów w głąb ugrupowania nieprzyjaciela. Był to duży sukces. Radość nasza została jednakprzyćmiona meldunkiem generała Russijanowa.

- Proszę o pomoc. Moi lekarze nie mogą dać sobie rady z napływającymi rannymi spośród miejscowejludności. Hitlerowcy jak dzikie bestie, opuszczając wsie, zabijają mieszkańców. Dzisiaj przedwycofaniem się ze wsi Dubowiec, te bestie strzelały z pistoletów maszynowych do piwnic, gdzieschronili się starcy, kobiety i dzieci. Wiele osób zostało zabitych i rannych. Wśród rannych są dzieci...

Tak, trzeba jak najszybciej posuwać się naprzód. Tymczasem kawalerzyści marudzą. Pod koniec dniaudało się im oczyścić tylko wieś Zacharowkę, a w pozostałych walki toczą się również w nocy.Spieszeni kawalerzyści biją się o każdy dom.

Kostienko po stanowił wprowadzić do bitwy 34 brygadę piechoty zmotoryzowanej w kierunku naLiwny i rozkazał jej dowódcy, pułkownikowi A. Szamszynowi, podciągnąć swe bataliony bliżej polawalki.

W nocy Bodin zawiadomił nas, że do miejscowości Kastornoje specjalnym pociągiem wyjechalimarszałek Timoszenko i członek Rady Wojennej Chruszczow . Świadczyło to w sposób najbardziejprzekonywający o tym, że w rozwoju operacji nastąpiła decydująca faza.

Powitaliśmy ich wczesnym rankiem. N.Chruszczow od razu wdał się w rozmowę z Gaładżewem, a dowódca Kierunku zaczął drobiazgowo wypytywać o postępy każdego nacierającego pułku, o ugrupowanie oddziałów nieprzyjaciela i dotychczasowy przebieg działań bojowych. Ucieszyło go to,że wszystkie nasze wiadomości o nieprzyjacielu potwierdziły się i większych niespodzianek dlanacierających oddziałów w głębi ugrupowania nieprzyjacielskiego się nie przewiduje. Dowiedziawszysię, że Kostienko postanowił dzisiaj skierować 34 brygadę piechoty zmotoryzowanej na Liwny,dowódca Kierunku pochwalił tę inicjatywę:

- Słusznie czynisz, Fiodorze Jakowlewiczu. Niechaj zajmie ona jak najszybciej Liwny. Będzie tonajlepsze zabezpieczenie waszego skrzydła.

Podczas gdy rozmawialiśmy z dowódcą Kierunku, łącznościowcy Frontu ciągnęli przewody do jegopociągu. Marszałek potrafił wpływać na ludzi. Nie minęły dwie godziny, a już popłynęły meldunki nietylko z 1 dywizji gwardii, lecz także i z korpusu kawalerii, o wyzwalaniu jednej miejscowości podrugiej. Prawoskrzydłowe pułki dywizji Russijanowa posunęły się ponad 20 kilometrów naprzód. Powyzwoleniu kilku wsi wdarły się z marszu do sioła Strieleckoje.

Stwierdziwszy, że pułki dywizji gwardii coraz bardziej odchylają się na wschód, marszałek zażądał odgenerała Russijanowa wyjaśnień. Ten odpowiedział:

- Gonimy nieprzyjaciela.

- Nie gońcie i ściśle utrzymujcie kierunek północny. Hitlerowcy nigdzie od was nie uciekną, jeśli ichokrążymy.

Dywizje korpusu kawalerii posunęły się w ciągu dnia 10 kilometrów naprzód i opanowałymiejscowości Pikałowo, Gatiszcze i Jurskoje. Teraz kawalerzyści znakomicie manewrowali. Jeślinieprzyjaciel uparcie się bronił, obchodzili go ze skrzydeł w szyku konnym, a następnie spieszali się i atakowali od tyłu.

Page 317: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 317/328

W rejonie wsi Jurskoje oddziały 14 dywizji kawalerii, którą z powodu ranienia pułkownika A.Biełogorskiego dowodził szef sztabu major S. Szmujło, w zuchwałej szarży wysiekły dużą grupęnieprzyjacielskiej piechoty, a następnie spieszyły się i odparły kontratak dwóch batalionówniemieckich, odrzucając je za rzekę Kszeń.

W boju często zdarzają się rzeczy nieprzewidziane, i wtedy o wszystkim decyduje inicjatywai przytomność umysłu dowódcy. Pułk piechoty gwardii Wajcechowskiego wypierał Niemców z miejscowości Strieleckoje, gdy na jego tyły przedarło się około dwóch batalionów nieprzyjacielskiejpiec hoty. Walka zbliżała się do stanowiska dowodzenia pułku. Szef sztabu pułku kapitan A.Chudiakow i komisarz N. Łatyszew wsiedli na konie i pomknęli tam, gdzie wywiązywała się corazgęstsza strzelanina. Zabrali z sobą jedyne działo, znajdujące się przy stano wisku dowodzenia.

Żołnierze, ostrzeliwując się, cofali. Komisarz podbiegł do nich:

- Słusznie! Zwabić Niemców do parowu!

Podano ten rozkaz wzdłuż tyraliery. Cofający się batalion zaczął odchodzić w sposób zorganizowany.

Oto i parów. Wszyscy zeszli doń. A gdy tylko hitlerowcy zbliżyli się do urwiska, uderzyły w nichkartacze. To Chudiakow przy pomocy obsługi zdążył ustawić działo na dogodnym stanowisku i otworzył ogień na wprost. Nieprzyjacielska piechota zaczęła się miotać to tu, to tam. Wówczaskomisarz i szef sztabu poderwali batalion do ataku. Nieprzyjaciel, pozostawiając cztery działa i tabory,rzucił się do ucieczki w kierunku wsi Bogatyje Płoty i wpadł na skrzydłowy batalion radzieckiego 331pułku piechoty majora W. Kogana. A wtedy Russijanow rzucił na spotkanie nieprzyjacielskiej piechotyoddział niszczycieli lejtenanta N. Liaskowskiego. Hitlerowcy usiłowali uciec przed nim do wsiKrasotynowka, ale i tam znalazł się pododdział gwardzistów. Pozostawiając ostatnie samochody,ciężką broń i rannych, Niemcy rzucili się ku rzece Ołym, gdzie ostatecznie ich dobito.

Gdy zlikwidowano zagrożenie z tyłu, pułkownik Wajcechowski wznowił walkę o Strieleckoje. Była toduża wieś, składająca się z 350 domów, przeważnie murowanych. Niemcy silnie się w niej usadowili.Na wysokiej dzwonnicy ustawili 4 karabiny maszynowe, a w piwnicach - ponad 30 dział. Atakgwardzistów był jednak tak gwałtowny, że hitlerowcy nie zdążyli wykorzystać wszystkich swychatutów i wieś wkrótce przeszła w ręce radzieckie.

9 grudnia korpus kawalerii posunął się 12 kilometrów naprzód. Nieprzyjaciel rozumiał, że wyjścieradzieckich kawalerzystów na tyły jego jeleckiego zgrupowania grozi mu katastrofą. Jednakżewszystkie próby hitlerowców zatrzymania kawalerii okazały się bezowocne. Radzieccy kawalerzyściuporczywie posuwali się naprzód, to spieszeni, to znów rzucając się do śmiałego ataku w szykukonnym. Gdy pod wsią Nawiesnoje 60 pułk kawalerii został zatrzymany ogniem artylerii, grupa

kawalerzystów z Graczewem i Kodżajewem na czele zaszła nieprzyjaciela od tyłu, obrzuciła obsługę dział granatami, a następnie wpadła na stanowiska ogniowe i szablami dokończyła rozpoczętegodzieła. Pułk miał utorowaną drogę.

Kleszcze się zwarły

Przekonawszy się, że natarcie nabiera rozmachu i że teraz już dowództwo niemieckie nie będziemogło go zatrzymać, dowódca Kierunku postanowił powrócić do Woroneża, gdzie oczekiwały goinne, nie cierpiące zwłoki, sprawy. Żegnając się z nami, surowo przykazał:

- Uważajcie, byście nie wypuścili zgrupowania jeleckiego!

Page 318: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 318/328

Sami rozumieliśmy, jaką to ma wagę. Aby jednak odciąć nieprzyjacielowi wszystkie drogi ratunku,wojska nasze powinny były wykazać się większą ruchliwością od oddziałów niemieckich. Wobec tegozażądaliśmy od generała Kriuczonkina maksymalnego przyspieszenia posuwania się na północ.Właśnie od kawalerzystów zależało, czy nieprzyjacielskie zgrupowanie jeleckie pozostanie wewnątrzokrążającego pierścienia, czy też uda mu się wymknąć. Że dowództwo hitlerowskie nie myśli już o natarciu, tylko o tym, jak wyprowadzić swe oddziały zagrożone okrążeniem, nie mieliśmywątpliwości, kiedy dowódca 13 armii zakomunikował, że Niemcy zostali wyparci z Jelca i uciekają nazachód.

Ani mrozy, ani głęboki śnieg, ani desperacki opór hitlerowców nie mogły zatrzymać naszych żołnierzy.Dodawały im otuchy wieści z Moskwy mówiące o tym, że wojska radzieckie posuwają się naprzód naogromnym froncie od Kalinina do Jelca, gdzie po raz pierwszy w ciągu wojny natarcie prowadziły odrazu trzy Fronty. Nieprzyjaciela coraz dalej odrzucano od stolicy.

Do 10 gr udnia oddziały naszej grupy szybkiej przebyły 40-50 kilometrów. Coraz trudniej byłoutrzymać z nimi łączność. Wobec tego postanowiliśmy przesunąć stanowisko dowodzenia

z miejscowości Kastornoje do miejscowości Terbuny. Wieczorem posłałem tam pułkownikaKaminskiego, by na nowym miejscu urządził ośrodek łączności.

Rano zatelefonował Bodin. Początkowo szef sztabu Frontu nalegał, bym pozostał w miejscowościKastornoje dopóty, dopóki Kostienko nie ujmie w swe ręce dowodzenia na nowym stanowisku.

- Jakżeż będę tu dowodził, jeśli zerwała się łączność z oddziałami? - zaprotestowałem.

Po chwili milczenia Bodin rzekł:

- W takim razie istotnie nie macie tam po co zostawać. Kiedy zamierzacie być na nowym miejscu?

- O godzinie osiemnastej.

- Późno. Powiem, by waszemu pociągowi dano zielone światło.

- Zielonego światła nie było, były natomiast zatłoczone tory, a samoloty niemieckie, które dwukrotniebombardowały nasz pociąg, opóźniły przejazd. Na wieczór jednak dobrnęliśmy do stacji Terbuny i ustawiliśmy obie przywiezione ze sobą radiostacje.

- Dokąd doszły oddziały?- zainteresowa ł się genera ł Kostienko, ledwo zd ążywszy przywita ć się zespotykaj ącym nas pu łkownikiem Kaminskim.

- Dwie godziny temu łączność została zerwana i dotychczas nie jest przywrócona.

- Zaczęło się! Im szybciej będą posuwały się dywizje, tym częściej będzie dezorganizowała sięłączność.

Kostienko spojrzał na mnie:

- Trzeba coś robić, Iwanie Christoforowiczu. Nadchodzi najważniejszy okres operacji. Łączność jestnam niezmiernie potrzebna.

W milczeniu ski nąłem głową i udałem się do swych zmęczonych łącznościowców.

- No, moi przyjaciele, połączcie mnie choćby tylko drogą radiową z Russijanowem i Kriuczonkinem.

W eterze szalały głosy niemieckich radiostacji, a zakłócenia wciąż dezorganizowały łączność. Było teżwiele innych komplikacji - wszystko musiało być kodowane, a na to traciło się mnóstwo czasu,ponadto z powodu złego odbioru - wiadomości przy przekazywaniu nieprawdopodobnie się

Page 319: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 319/328

zniekształcały. Nie bardzo pokładając nadzieję w radiu, wysłałem do korpusu kawalerii i dywizjigwardii dwóch oficerów samolotami.

W wyniku dużych wysiłków udało się nam pod koniec dnia zebrać bynajmniej nie pełne dane o położeniu własnych oddziałów. Gwardziści Russijanowa na całym froncie doszli do rzeki Sosna

i okrążyli nieprzyjaciela, który usadowił się we wsiach położonych wzdłuż szosy łączącej Jelec i Liwny.3 i 32 dywizja kawalerii przecięły tę szosę bardziej na północny zachód i opanowały wsie Chuchłowo iPrilepy.

Pułkownik A. Jakowlew przyniósł mapę, na której przedstawione było położenie oddziałów naszejgrupy w końcu dnia 10 grudnia. Front nacierających związków taktycznych otaczał nieprzyjaciela, alemiędzy wsiami Nikitskoje, Piatnickoje i rzeką Wargoł pierścień ten jeszcze się nie zamknął. Pomiędzykońcami łuku otwierała się 25-kilometrowa luka.

- Przecież w rejon wsi Nikitskoje miały wejść oddziały grupy generała Moskalenki?- zdziwiłem się.-Gdzież one są?

Jakowlew w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.

- Dlaczego nie zapytano sztabu trzynastej armii?

- Próbowaliśmy - padła odpowiedź. - Ale bezskutecznie: nie znamy ich kodu.

- Połączylibyście się przez sztab Frontu.

- Właśnie teraz to czynimy.

Gdzież jest 13 armia? Czy zdążymy połączyć się z jej grupą uderzeniową, czy też nieprzyjacielwymknie się przez tę lukę? Gdy zameldowałem generałowi Kostience o powstałej sytuacji, tenrozkazał, by nie czekając na wiadomości o położeniu grupy uderzeniowej generała Moskalenki,niezwłocznie zmienić kierunek posuwania się korpusu kawalerii, zwracając go na północny zachód, a dywizję piechoty gwardii kierować ściśle na północ, na Izmałkowo.

Generał spojrzał z ukosa na mnie:

- Dowie się o tym rozkazie dowódca Kierunku i powie: „Uprzedzałem ich przecież“. Od samegopoczątku bowiem zalecał nam natarcie na Liwny.

Zauważyłem, że na Liwny nawet teraz nie można nacierać siłami głównymi, gdyż zwiększyłoby to lukęmiędzy naszymi oddziałami i grupą uderzeniową Moskalenki na tyle, że nie można byłoby nawetmarzyć o jakimkolwiek okrążeniu nieprzyjaciela. Przy tym jest wątpliwe, czy jeleckie zgrupowanie

nieprzyjacielskie rzuciłoby się do ucieczki, gdybyśmy naszymi siłami głównymi nie uderzyli na jegotyły.

Pomyślawszy chwilę, Kostienko zgodził się, że chyba tak jest w rzeczywistości.

Ledwo zdążyliśmy wysłać swego oficera do generała Kriuczonkina z rozkazem maksymalnegoprzyspieszenia tempa posuwania się i skierowania swych dywizji na stację Rossosznoje na liniikolejowej Jelec- Orzeł, gdy przybiegł dyżurny łączności i zameldował, że wzywa nas na rozmowęmarszałek Timoszenko.

Kiedy aparat telegraficzny zaczął pracować, odbierając pierwsze pytania ze sztabu Frontu, z przyzwyczajenia rzuciłem okiem na zegarek- zbliżała się godzina druga w nocy. Zanim dowódcaKierunku podszedł do aparatu, rozmowę prowadził Bodin.

Page 320: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 320/328

- Co u was nowego? Nic nam nie meldujecie, marszałek jest bardzo niezadowolony.

- Sami jesteśmy z siebie niezadowoleni - powiedział Kostienko i wyjaśnił, że z powodu braku łączności z wojskami z trudem udało się zebrać nieco wiadomości. - Na razie wiemy tylko tyle, że o godzinie24.00 pułki Russijanowa ze wszystkich stron zaatakowały okrążonego nieprzyjaciela i że go likwidują.

Rano dywizja Russijanowa pójdzie na Izmałkowo. Kriuczonkin rozprawił się z niemiecką 95 dywizjąpiechoty, sforsował rzekę Sosna i wdarł się do wsi Chuchłowo i Prilepy, przecinając szosę. Zdobyto jeńców, Austriaków, a to oznacza, że dzisiaj kawalerzyści Kriuczonkina będą mieli do czynienia z niemiecką 45 dywizją piechoty, która próbuje wymknąć się przez lukę między nami i 13 armią.Własna 34 brygada zmotoryzowana pułkownika Szamszyna zatrzymała się z powodu zasp śnieżnych i przed południem znajdowała się w odległości 20 kilometrów na południowy wschód odmiejscowości Liwny. Nie wiemy gdzie znajduje się obecnie- nasz oficer nie zdołał jej odszukać. Byćmoże, jest już w miejscowo ści Liwny.

- Skąpe, bardzo skąpe wiadomości - wyraził swe niezadowolenie Bodin.

Poprosiłem go o poinformowanie nas o sytuacji 13 armii. (Z powodu braku dobrej łączności z 13 i 3armią dowództwo nad nimi w czasie operacji często przechodziło w ręce Frontu Południowo -Zachodniego.) Bodin podał, że grupa uderzeniowa generała Moskalenki zatrzymała się na rzeceWargoł, a 148 dywizja piechoty i 150 brygada pancerna sforsowały tę rzekę na zachód od Jelca.

Z grubsza określiłem to na mapie - między naszymi oddziałami i związkami taktycznymi Moskalenkiwytworzyła się dwudziestokilometrowa luka, przez którą wymykały się siły główne jeleckiegozgrupowania nieprzyjaciela.

Na zakończenie Bodin podał, że położenie skrajnej prawoskrzydłowej armii naszego Frontu poprawiłosię, gdyż pobite w rejonie Stalinogorska oddziały Guderiana się wycofują.

Dowódca Kierunku ciągle jeszcze nie podchodził do aparatu. Skorzystałem z okazji i poprosiłemBodina, by jak najszybciej zabrano od nas jeńców- w Terbunach zebrało się ich bardzo wielu. Obiecałwydać polecenie szefowi ochrony tyłów Frontu, pułkownikowi Rogatinowi, by przysłał konwojentów.

Marszałek podszedł do aparatu dopiero o godzinie trzeciej w nocy i z miejsca zapytał:

- Czy Liwny zajęte?

Kostienko odpowiedział, że sytuacji w miejsc owości Liwny nie znamy i poprosił o przyspieszeniewysunięcia na zachód lewoskrzydłowych dywizji 13 armii.

Początkowo nie zrozumiałem, po co przyspieszać wysuwanie na zachód tych dywizji, które nacierały

na południe od Jelca i w istocie wlokły się w ogonie cofających się Niemców. Co innego- przyspieszyćposuwanie się dywizji nacierających na północ od Jelca na spotkanie naszej grupie. Potem Kostienkowyjaśnił mi swą myśl- trzeba jak najszybciej stworzyć zewnętrzny front okrążający, by pewniejzawiązać worek, w którym znajdą się hitlerowcy. Zadanie to, zdaniem Kostienki, miały wykonaćlewoskrzydłowe dywizje 13 armii.

Dowódca Kierunku obiecał wydać rozkaz dowódcy 13 armii, by pod koniec 13 grudnia wyszedł nafront Wierchowje-Liwny i tym samym zabezpieczył działania naszej grupy, której celem byłookrążenie i likwidacja jeleckiego zgrupowania nieprzyjacielskiego. Nam zaś rozkazał skierować siłygłówne Kriuczonkina do rejonu Uljanowka-Muromcewo- Rossosznoje. Polecił też śmielej posuwaćnaprzód brygadę piechoty zmotoryzowanej Szamszyna i razem z nią jedną dywizję kawalerii w kierunku na Wierchowje-Chomutowo--Karpowo.

Page 321: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 321/328

- No i nie trzymajcie dowódców dywizji na pasku. Dajcie im pełną swobodę: niechaj wdzierają się wugrupowanie nieprzyjaciela, niechaj wychodzą na jego głębokie tyły.

Kostienko wyraził obawę, że hitlerowcy mogą przejść do przeciwnatarcia od południowego zachodu,by pomóc swemu zgrupowaniu z rejonu Jelce-Liwny.

- Nie oglądajcie się na nieprzyjaciela- powiedział dowódca Kierunku.- Działajcie śmiało.

Wyn ikało z tego, że marszałek Timoszenko aprobuje naszą decyzję, wymaga jednak jeszcze głębszegoposunięcia się na zachód (Wierchowje, dokąd kierował brygadę zmotoryzowaną, znajdowało się 30kilometrów na zachód od miejscowości Rossosznoje, dokąd wysłaliśmy korpus kawalerii).

Kostienko poprosił dowódcę Kierunku o wydanie polecenia w sprawie niezwłocznego odbudowanialinii kolejowej, prowadzącej z Jelca na Orzeł, by można było wysyłać pociągi pancerne dla wsparciawłasnych oddziałów. Marszałek Timoszenko odpowiedział, że prace zostały już rozpoczęte 10 grudnia i wszystko będzie zrobione szybko - z wyjątkiem mostu w osiedlu Kazaki - jest to duży most i jegoodbudowa będzie wymagała dłuższego czasu.

Nastał dzień, jednakże łączność z oddziałami się nie poprawiła. Nadal otrzymywaliśmy nieregularnekrótkie wiadomości drogą radiową i przez oficerów łącznikowych, których informacje były zwyklespóźnione z powodu szybkiego posuwania się oddziałów. Pułki 1 dywizji piechoty gwardiiniepowstrzymanie parły na północ, na Izmałkowo, dokąd z północnego zachodu spieszyła im naspotkanie grupa generała Moskalenki. Jeszcze szybciej posuwały się dywizje kawalerii na Rossosznoje,obchodząc od zachodu oddziały nieprzyjacielskie, usiłujące przemknąć się na Liwny i Wierchowje.

Pochłonięty troską o zorganizowanie dowodzenia, w żaden sposób nie mogłem zająć się jeńcami,którzy napływali ze wszystkich stron na stację Terbuny. Trzeba ich było nakarmić, a rannym udzielićpomocy. Dowódca kompanii ochrony naszego maleńkiego sztabu nie mógł sobie dać rady z tymisprawami. Można sobie wyobrazić, jak się ucieszyłem, gdy przybył do nas z polecenia Bodina mójstary przyjaciel, pułkownik Rogatin.

- Ratuj - powiedziałem z miejsca - uwolnij nas od jeńców, w przeciwnym razie nie będziemy mieliczasu za jąć się tymi, którzy jeszcze nie dostali się do niewoli.

- Uwolnię cię od tego - obiecał Rogatin. - Jak tylko przybędą tu moje orły - uwolnię. A na raziechodźmy obejrzeć twoich fryców.

Puste przystacyjne budynki zatłoczone były jeńcami wojennymi. Przeprowadziliśmy lotną inspekcję.

Żałosny był to widok. Obecnie hitlerowcy wcale nie byli podobni do tych zadufanych w sobie,dumnych „nadludzi“, którzy dostawali się do naszej niewoli w lecie. Przypominali raczej stadoprzerażonych owiec, które zbiły się w kupę. Brudni, co chwila zaciekle drapiący się, tępo patrzyliprzed siebie.

Gdy podeszliśmy bliżej, mimo woli cofnąłem się- po wierzchu płaszcza stojącego przede mnąpodoficera pełzały białe punkciki. Do głowy tego wojaka ściśle przylegał hełm, pod którym widniałocoś różowego.

- Co to za niedorzeczne uszczelniacze hełmu? - zapytałem zdziwiony Rogatina.- Różowy kolor jest z daleka dobrze widoczny.

Rogatin z odrazą uniósł ręką hełm i roześmiał się:

Page 322: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 322/328

- Przecież to damskie majtki!

Tak, hitlerowcy tracili swój blichtr.

Po oddaniu jeńców pod opiekę Rogatina i jego ludzi odetchnąłem z ulgą.

★ Tymczasem łączność wcale się nie poprawiała. Radiostacje pracowały niepewnie. Wciąż nie wracaliwysłani samolotami oficerowie. A tu dowódca Kierunku wezwał na rozmowę Kostienkę i mniei porządnie nas objechał.

- Wyjeżdżajcie wszyscy do oddziałów, ale łączność musi być przywrócona. Udał się do was szefłączności Frontu. Uprzedźcie go, że będzie źle, jeśli wam nie pomoże.

Kostienko oświadczył, że z łącznością, oczywiście, jest źle, ale coś niecoś robimy w tej dziedzinie.Dwóch oficerów wysłano do wojsk samolotami, a dalszych trzech niedawno wyjechało samochodami.Major Masiuk, który powrócił od Russijanowa, melduje, że czołowe pułki dywizji gwardii jużrozpoczęły walkę o Izmałkowo. Z Kriuczonkinem nie ma łączności. Dobrze natomiast ułożyło sięwspółdziałanie z 13 armią. Jej 121 dywizja piechoty zajęła stanowiska obronne wzdłuż rzeki Kszeń,podchodzi do niej 6 dywizja piechoty. 148 dywizja piechoty skierowana została na Liwny. Dowódcaarmii A. Gorodnianski użyje swych pozostałych związków taktycznych do ostatecznego zadania klęski

jeleckiemu zgrupowaniu nieprzyjaciela...

- A w ogóle, z wyjątkiem łączności, sprawy u nas idą pomyślnie: od 7 do 11 grudnia korpus kawaleriiKriuczonkina przeb ył wśród walk dwieście kilometrów i wyzwolił sto osiemdziesiąt miejscowości.

Dowódca Kierunku ochłonął nieco i, rozumiejąc w głębi duszy, że czynimy wszystko, co jest w naszejmocy, zakończył rozmowę w zupełnie przychylnym tonie.

W południe 12 grudnia powrócił od Kriuczonkina nasz oficer łącznikowy i przywiózł radosną wieść -korpus kawalerii śmiałym atakiem zdobył Rossosznoje i Szatiłowo. W Szatiłowie rozbito sztabniemieckiego 34 korpusu piechoty. Jeńcy opowiadali, że dowódca korpusu porzucił swoje oddziały i odleciał samolotem.

Kostienko pospieszył zameldować dowódcy Kierunku, że oddziały naszej grupy uchwyciły ponad 10-kilometrowy odcinek linii kolejowej Jelec- Orzeł. Wiadomość ta ucieszyła Timoszenkę- nieprzyjacielnie mógł już nic wywieźć z rejonu Je lca ani samochodami, ani koleją. Ze swej strony dowódcaKierunku poinformował nas, że oddziały generała Moskalenki, przedarłszy się na północ od liniikolejowej do rzeczki Polewyje Łokotcy, przecinają ostatnie drogi polne, którymi nieprzyjaciel mógłbywymk nąć się na północny zachód. Oznaczało to, że wszystkie komunikacje jeleckiego zgrupowanianiemieckiego były w rękach radzieckich.

Tymczasem oddziały nasze posunęły się znacznie naprzód, co ponownie zmusiło nas do pomyślenia ozmianie naszego stanowiska dowodzenia - oficerowie sztabu musieli tracić coraz więcej czasu nawyjazdy do związków taktycznych. Okazało się jednak, że nie mamy środków technicznych, by nanowym miejscu rozwinąć węzeł łączności.

Zwróciłem się więc o pomoc do generała Bodina i poprosiłem go o wysłanie łącznościowców Frontudo Izmałkowa w celu zorganizowania w nim nowego węzła łączności.

- Przecież tam toczy się walka?!- zdziwił się Bodin.

Page 323: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 323/328

Odparłem, że w dniu dzisiejszym w Izmałkowie wszystko się zakończy. Bodin obiecał zorientować się ipomóc.

- A jak zamierzacie - zapytał - zorganizować dowodzenie nacierającymi oddziałami w przyszłości?Sytuacja podpowiada, że waszą grupę szybką i na przyszłość należy pozostawić podporządkowaną

bezpośrednio dowódcy Kierunku. Prawdopodobnie Kostienkę i wa s trzeba będzie uwolnić odkłopotów dowodzenia oddziałami 3 i 13 armii. A jeśli tak, to wszystkie środki łączności przekazujemydo waszej dyspozycji. Zarejestrujcie także zdobyczne środki przewodowe, rozdzielcie je i niepozwólcie porozciągać po oddziałach.

Powiedziałem Bodinowi, że obecnie najbardziej niepokoi nas problem dowozu materiałów pędnych i amunicji dla korpusu kawalerii.

- Zaopatrzenie korpusu Kriuczonkina dowódca Kierunku zlecił dowódcy trzeciej armii.

Do tego już przywykliśmy- kwatermistrzostw o Frontu Południowo-Zachodniego uchyliło się od troski o naszą grupę szybką. Początkowo zwaliło to zadanie na barki kwatermistrza 13 armii, który i ze

swymi kłopotami z trudem dawał sobie radę. A teraz znów, w najbardziej napiętym momencieoperacji, zaopat rzenie grupy szybkiej, odgrywającej w natarciu główną rolę, przerzucano nakwatermistrzostwo 3 armii. My zaś dotychczas nie mamy nawet łączności z jej sztabem.

12 grudnia pierścień wokół nieprzyjacielskich dywizji jeszcze bardziej się zacieśniał. I im bard ziej sięzaciskał, tym zacieklej hitlerowcy się bronili. Jednakże wojska radzieckie już zaprzestały czołowychataków i umiejętnie manewrując obchodziły nieprzyjacielskie węzły oporu i brały je od tyłu. Naprzykład, w ten sposób zdobyto na podejściach do Izmałkowa wieś Ponomarowkę. Zaatakował ją z marszu batalion 331 pułku piechoty, którym dowodził były szef służby chemicznej tego pułku,kapitan J. Miecho w. Nieprzyjaciel zaciekle się odstrzeliwał i radzieccy żołnierze musieli zaleć w terenie. Wówczas Miechow kazał dokonać obejścia plutonowi młodszego lejtenanta P. Biekietowa.Jego gwardziści skrycie zaszli hitlerowców z tyłu i otworzyli huraganowy ogień. Niemcy wpadli w panikę, chcieli uciec ze wsi, lecz zewsząd witał ich ogień. Na pomoc okrążonemu garnizonowidowództwo niemieckie rzuciło do dwóch kompanii z sąsiedniej wsi Pożarowo. Ale Biekietow ustawiłkarabin maszynowy na wzniesieniu i celnym ogniem zamknął im drogę. W ten sposób nikt z hitlerowców nie wydostał się z Ponomarowki.

13 grudnia korpus kawalerii Kriuczonkina i dywizja piechoty gwardii Russijanowa połączyły się z oddziałami 13 armii.

Patrząc na mapę, generał Kostienko powiedział:

- No, teraz nie pozostała Niemcom ani jedna leśna drożynka, którą mogliby wymknąć się z kotła! - IFiedor Jakowlewicz t ępym końcem ołówka postawił krzyż na mapie. - Obecnie pozostaje nam tylkoporozcinać i zniszczyć okrążonego nieprzyjaciela.

Przed nami - nowe zwycięstwa

Wieczorem 13 grudnia generał Kriuczonkin drogą radiową krótko zameldował, że okrążone oddziałyniemie ckie wzmagają napór na 3 i 32 dywizję kawalerii. Znając wspaniałe walory bojowekawalerzystów Kriuczonkina, żywiliśmy nadzieję, że wytrwają, choć wiedzieliśmy, że będą mieli doczynienia z nieprzyjacielskim korpusem armijnym.

Page 324: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 324/328

Kawalerzystom wypadło odegrać rolę kowadła, podczas gdy dywizja gwardii Russijanowa byłamłotem, nieustannie bijącym w okrążonych hitlerowców.

Na zachód od Izmałkowa gwardziści oczyszczali z nieprzyjaciela jedną miejscowość po drugiej. We wsiSłoboda zdobyli oni 150 dział i ogromną ilość innego sprzętu wojennego.

Wojska niemieckie, zamknięte w trójkącie Izmałkowo-Rossosznoje- Uspienskoje, stawiały rozpaczliwyopór naszym gwardzistom od wschodu i zaciekle parli na zachód,

W południe 14 grudnia z korpusu kawalerii powrócił major P. Masiuk. Był wzburzony doostateczności.

- Co się dzieje, towarzyszu generale! Na południe od miejscowości Rossosznoje Niemcy bez końcaatakują naszych kawalerzystów. Generał Kriuczonkin był zmuszony wycofać swe dywizje nadogodniejszą linię: Werchnia Liubowsza-Zybino- Szczerbaczi. Położenie kawalerzystów jest nie dopozazdroszczenia - wyczerpały się im materiały pędne, na wyczerpaniu amunicja, a podwieźć trudno -wszędzie miotają się oddziały nieprzyjaciela... Jedyna droga - powietrzem.

Generał Kostienko wysłuchał tego w milczeniu.

- Powietrzem wiele nie da się przerzucić - powiedział i zwrócił się do mnie. - Ale tonący i słomki sięchwyta. Porozmawiaj z Fałalejewem, przekaż mu mą prośbę, by niezwłocznie pomógł nam zarównotransportem powietrznym, jak i nalotami na Niemców napierających na kawalerię. Szamszinowipowiedz, by spiesznie skierował swą brygadę zmotoryzowaną na pomoc kawalerzystom.Kriuczonkinowi zaś oddamy wszystkie moździerze rakietowe. Czternastą dywizję kawalerii podciągnąćdo sił głównych korpusu. Przekaż też Kriuczonkinowi drogą radiową, że za wszelką cenę ma niedopuścić do wymknięcia się nieprzyjaciela na zachód. Hańba spadnie na jego głowę, jeśli wypuściNiemców!...

Po kwadransie udało mi się znaleźć telefonicznie dowódcę lotnictwa Frontu Południowo-Zachodniego. Mówiąc generałowi Fałalejewowi o trudnej sytuacji korpusu kawalerii, przekazałem muprośbę Kostienki o wsparcie Kriuczonkina nalotami z powietrza i o dostarczenie mu amunicjisamolotami transportowymi, gdyż rano kawalerzystom pozostało wszys tkiego po trzy pociski nadziało. Fałalejew odpowiedział nie od razu.

- Zaczekaj. Zaraz obliczę, czym dysponuję, i zamelduję marszałkowi o naszych możliwościach. Nadziei jednak mało - meteorolodzy przepowiadają złą pogodę, a i samolotów transportowych mam bardzoniewiele. Ale uderzenia na wojska naziemne nieprzyjaciela na pewno przeprowadzę przy pierwszejmożliwości.

Gdy Fałalejew poszedł zameldować dowódcy Kierunku, do telefonu podszedł generał Bodin. Poprzywitaniu się zakomunikował:

- Dzisiaj o godzinie dziesiątej rano marszałek kazał wysłać wam pięćdziesiąt ciężarówek do Jelca, gdziezaładują na nie materiały pędne i amunicję. Wykorzystajcie je do udzielenia pomocy korpusowikawalerii. Trzeba szybciej skończyć z okrążonym zgrupowaniem niemieckim i przyst ąpić dowykonania nowego rozkazu bojowego, który wysłaliśmy wam dzisiaj.

Na moje pytanie, co to za nowy rozkaz, Bodin odpowiedział:

- Dzisiaj wszystkiego się dowiecie. W ogóle jest to rozkaz do nowego natarcia.

Wkrótce do aparatu znów podszedł Fałalejew. Powiedział, że marszałek rozkazał mu użyć wszystkichsamolotów transportowych do dostarczenia amunicji korpusowi kawalerii i że zamierza wysłać, jeśli

Page 325: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 325/328

pogoda będzie odpowiednia do lotu, nie mniej niż sześć samolotów Li-2. Coś niecoś popróbuje teżzrzucić na spadochronach z samolotów bojowych. Czy będzie jednak pogoda nadająca się do lotów?...

Dowiedziawszy się o wynikach rozmowy z Fałalejewem, Kostienko spochmurniał.

- Okazuje się, że kawalerzyści Kriuczonkina na razie będą musieli w zasadzie polegać na ostr zach

swych szabel.

Stary kawalerzysta cierpiał, nie mogąc dopomóc kawalerii. Nie miał nawet kogo zwymyślać, gdyż niemieliśmy kwatermistrza, tak samo jak nie mieliśmy również własnych urządzeń tyłowych.

W końcu dnia unormowała się łączność radiowa ze sztabem korpusu kawalerii i od Kriuczonkinapobiegły radiogramy jeden bardziej niepokojący od drugiego. „Nieprzyjaciel, usiłując przedrzeć się nazachód, obchodzi skrzydła korpusu“. W godzinę później: „32 i 14 dywizja kawalerii odcięte od sztabukorpusu, a szta b 32 dywizji kawalerii odcięty od pułków i znajduje się w ugrupowaniu 3 dywizjikawalerii... Sztab korpusu utrzymuje łączność z 32 dywizją Kowalewa za pomocą radia, a z 14 dywizjąSzmujły łączności w ogóle nie ma... Choć dowodzenie zostało zdezorganizowane, oddziały kawalerii

wytrwale odpierają wszystkie próby przeciwnika wyrwania się z okrążenia“.

Korzystając z tego, że nawiązano łączność radiową z 34 brygadą piechoty zmotoryzowanej, generałKostienko rozkazał jej dowódcy, Szamszynowi, pospieszyć z pomocą korpusowi kawalerii. Aleodpowiedź dowódcy brygady była oszołamiająco lakoniczna: „Wozy stanęły z braku paliwa“.

15 grudnia o godzinie 8.00 rano od generała Kriuczonkina nadszedł nowy radiogram: „Skład osobowykorpusu silnie wyczerpany. 20 procent koni uby ło z szeregów, już szósty dzień nie otrzymują owsa“.

Po dłuższym milczeniu Kostienko w zamyśleniu powiedział:

- Jak by nam teraz przydały się niewielkie oddziały samochodowe z amunicją, materiałami pędnymi

i furażem! Pod osłoną samochodów pancernych i niew ielkich pododdziałów piechoty przemknęłybysię drogami, choćby nawet na nich grasowali hitlerowcy.

- Któż wiedział- zauważyłem - że właśnie taka sytuacja się wytworzy?

- Dowodzić- gniewnie odezwał się Kostienko - to znaczy przewidywać i kierować wydarzenia wewłaściwe łożysko.

Tymczasem ze sztabu Frontu Południowo-Zachodniego przybył oficer z nowym rozkazem bojowym.Naszej grupie w liczbie innych wojsk północnego skrzydła Frontu stawiano już nowe zadanie. „W celucałkowitego zniszczenia przeciwnika- mówił rozkaz- i wyjścia na rokadę28 Tuła-Orzeł 6129, 3 i 12armia oraz grupa Kostienki rano 18 grudnia przejdą do ogólnego natarcia z zadaniem ostatecznegorozgromienia niemieckiego 34 i 35 korpusu armijnego, i pod koniec dnia 26 grudnia wyjścia siłamigłównymi na linię Pławsk- Czerń - Nowosil - Kołpna, a siłami grupy Kostienki- w rejon Mcenska.Dalsze zadanie - osiągnąć linię Bielew- Bołchow - Orzeł - Ponyri“.

Pierwsza miała rozpocząć natarcie 16 grudnia nasza grupa, wykonując główne uderzenie w ogólnymkierunku na Mcensk.

28 Szosa biegnąca równolegle do linii frontu. (W ogóle rokadą nazywa się linię komunikacyjną biegnącą

równolegle do linii frontu, także kolejową - przyp. tłum.) 29 61 armia weszła w skład Frontu Południowo-Zachodniego z chwilą rozpoczęcia się przeciwnatarcia podMoskwą - I. B.

Page 326: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 326/328

Z rozkazu tego zrozumieliśmy, że dowódca Kierunku nie ma wątpliwości, iż operacja mająca na celuzniszczenie jeleckiego zgrupowania nieprzyjaciela dobiega końca, i że spogląda on już dalej nazachód, starając się nowymi działaniami oddziałów północnego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego wesprzeć pomyślnie rozwijające się przeciwnatarcie Frontu Zachodniego pod Moskwą.Jednym słowem, wypadło nam jeszcze przed ostatecznym zlikwidowaniem okrążonego zgrupowania

nieprzyjacielskiego zacząć przygotowania do nowego natarcia. Okrążone oddziały nieprzyjaciela jednak nadal nieustannie o sobie przypominały.

Z dywizji kawalerii, które ze zdumiewającą wytrwałością odpierały ataki przebijających się na zachódwojsk niemieckich, nadal nadchodziły skargi na ostry brak amunicji i materiałów pędnych. To, coudało się dostarczyć im samolotami, które startowały pomimo złej pogody, było kroplą w morzu.A niemieckie dowództwo, rozumiejąc trudną sytuację radzieckich kawalerzystów, rzucało sweoddziały do nowych ataków. Przeróżne wybiegi stosował wtedy nieprzyjaciel, usiłując wydostać się z okrążenia. Na przykład, na południe od wsi Dawydowo niemiecka piechota pędziła przed sobągromady kobiet i dzieci. Radzieckie oddziały zmuszone były przepuścić tę kolumnę, gdyż w tokustrzelaniny mogliby ucierpieć spokojni mieszkańcy. Hitlerowcy uszli jednak niedaleko. Kawalerzyści w konnym szyku nieoczekiwanie ich zaatakowali i wycięli szablami.

Usiłując dodać otuchy swym zrozpaczonym żołnierzom, niemieckie samoloty zrzucały na okrążonyrejon ulotki: „Trzymajcie się. Pomoc nadchodzi“.

Gdy dowiedziałem się o tej ulotce, poleciłem pułkownikowi Kaminskiemu sprawdzić przezrozpoznanie powietrzne, jakie siły i skąd idą na pomoc okrążonym. Pomoc ta jednak nie nadeszła.

Wówczas siedzący w worku hitlerowcy zdecydowali się na ostatnią próbę. Ponownie zebralizgrupowanie uderzeniowe i dowódca 134 dywizji piechoty, generał Kochenhausen, poprowadził je douderzenia przełamującego z sowchozu Rossosznoje w kierunku na Kriwec. Radzieccy kawaler zyści,

zmuszeni do oszczędzania każdego naboju, wytrwali jednak i gwałtownymi kontratakami rozproszylinieprzyjaciela. Generał Kochenhausen został zabity. Okrążonych Niemców ogarnęła panika. Zaczęlisię miotać od wsi do wsi, zupełnie jak szczury w pułapce. ..

Zrozumiawszy, że ostatnia nadzieja na zorganizowane przełamanie runęła, dowództwo niemieckie w swych ulotkach wzywało okrążonych żołnierzy, by ratowali się na własną rękę. Ratunek jednak był już niemożliwy.

Okrążone oddziały w ciągu dnia 15 grudnia zostały rozbite na izolowane grupy, a następniezniszczone.

Rano 16 grudnia Kostienko, wysłuchawszy meldunków oficerów łącznikowych i mego krótkiegoreferatu o wytworzonej sytuacji, zdecydowanym ruchem zwinął leżącą na stole mapę rejonuokrążenia i oświadczył:

- Można uważać, że skończyliśmy już z jeleckim zgrupowaniem nieprzyjaciela. Dostańcie mi nowąmapę. Russijanowowi i Kriuczonkinowi zaś przekażcie, by część sił pozostawili do wyławianiamiotających się po drogach grup nieprzyjaciela, a siły główne wysuwali na zachód. Kierunek dalszegonatarcia - zgodnie z ostatnim rozkazem dowódcy Kierunku...

Na tym zakończyła się jelecka operacja zaczepna. Oddziały radzieckiej 13 armii i grupy szybkiej

generała Kostienki, wyszedłszy na linię Lubowsza- Ponizowka - Dutoje - Liwny, zaczęłyprzygotowywać się do nowych walk, teraz już na kierunku orłowskim.

Page 327: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 327/328

Zaledwie minęło 10 dni od rozpoczęcia się natarcia oddziałów prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego, prowadzonego przy współdziałaniu lewoskrzydłowych armii Frontu Zachodniego, a jakgwałtownie zmieniła się sytuacja! Niemcy nie zdążyli przyjść do siebie po klęsce pod Rostowem nadDonem i pod Tichwinem, gdy przyszło im przeżyć klęskę pod Moskwą. W wyniku potęgujących sięuderzeń radzieckich wojska niemieckie na całym ogromnym froncie od Kalinina po Liwny szybko

odpływały na zachód. Na styku Frontu Zachodniego i Południowo-Zachodniego zostało pobite jedno z najpotężniejszych zgrupowań niemieckich - armia pancerna Guderiana.

W wyniku gwałtownego uderzenia pod Jelcem oddziały prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego wyzwoliły 8 tysięcy kilometrów kwadratowych ziemi radzieckiej, ponad 400miejscowości, w tej liczbie miasta Jelec i Jefriemow, oraz zagarnęły ogromną zdobycz. Niemcy stracili12 tysięcy ludzi w zabitych i rannych. Wszystko to zmusiło naczelne dowództwo niemieckie dorzucenia poważnych odwodów w celu odbudowy rozpadającego się frontu na zachód od Jefriemowa iJelca, choć były one mu bardzo potrzebne pod Moskwą.

Szef Sztabu Generalnego niemieckich wojsk l ądowych, generał pułkownik Halder, w tym czasie

zapisał w swym dzienniku, że sytuacja w rejonie 2 armii niemieckiej stała się krytyczna, a„dowodzenie na odcinku frontu między Tułą i Kurskiem się załamało“.

A przecież był to dopiero początek zimowego natarcia 1941/42 roku na zachodnim kierunkustrategicznym. Przed wojskami radzieckimi stanęły nowe zadania rozgromienia sił głównych armiiniemieckiej. W ich wykonaniu z oddziałami Frontu Kalinińskiego i Zachodniego, jak poprzednio, miaływspółdziałać oddziały prawego skrzydła Frontu Południowo-Zachodniego.

Wyjechałem do sztabu 5 korpusu kawalerii w celu uzgodnienia planu dalszych działań. Przed mymioczami roztoczył się obraz robiący silne wrażenie- cała droga była zawalona porzuconyminiemieckimi samochodam i, wozami, działami i czołgami. Wszędzie poniewierały się stosy karabinów,karabinów maszynowych, moździerzy i amunicji, a także przyprószone śniegiem trupy w szarozielonych płaszczach. Na obliczach zmarłych zastygła groza. Czy ci Niemcy w swej ostatniejgodzinie zrozumieli, w jaką przepaść popchnęli ich hitlerowscy prowodyrzy? Liczne stada kruków jużkrążyły nad szczątkami, pożal się Boże, zdobywców.

I mimo woli pomyślałem: a przecież oczekuje to każdego, kto wdarł się na ziemię radziecką jakomorderca i r abuś. Hitlerowcy przekonali się o tym na drodze swej ucieczki z Rostowa na Taganrog,w zamarzłych błotach Tychwinu i na ośnieżonych polach pod Moskwą - w wielkiej bitwie, w którejmieliśmy szczęście wziąć udział.

Zwycięstwo pod Moskwą było decydującym wydarzeniem wojskowym i politycznym pierwszego rokuWielkiej Wojny Narodowej Związku Radzieckiego. Trudno przecenić ogromne jego znaczenie dladalszego biegu wojny. Został pogrzebany ostatecznie hitlerowski plan blitzkriegu, została rozwianafałszywa legenda o niezwyciężoności hitlerowskiej armii. Narody świata po raz pierwszy uwierzyły w możliwość okiełznania agresora.

Żołnierze Frontu Południowo-Zachodniego odczuwali uzasadnioną dumę, że dane im było wziąćbezpośredni udział w wielkiej bitwie pod Moskwą.

Na spotkanie nowego, 1942 roku szliśmy z ostatecznie okrzepłą wiarą w to, że los niemieckichnajeźdźców jest przesądzony.

Page 328: Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

8/10/2019 Bagramian, Iwan - Taki Był Początek Wojny – 1972 (Zorg)

http://slidepdf.com/reader/full/bagramian-iwan-taki-byl-poczatek-wojny-1972-zorg 328/328

Oto dobiega końca me opowiadanie o tym, jak rozpoczynała się Wielka Wojna Narodowa ZwiązkuRadzieckiego. Nie starałem się upiększać wydarzeń. Prawda, jak gorzką by nie była, jest zawszecenniejsza nawet od najbardziej przyjemnego kłamstwa.

Na przykładzie działań bojowych oddziałów Kierunku Południowo-Zachodniego starałem się wykazać, jak trudny był szlak bojowy Armii Radzieckiej w pierws zych miesiącach wojny. Nie od razu nabyła onaumiejętności prowadzenia walki, nie od razu jej dowódcy, zwłaszcza wyższego szczebla, nabylidowódczą dojrzałość, która później pomogła im zademonstrować w całej pełni niezaprzeczalnewalory radzieckiej szkołyprowadzenia wojny i radzieckiej sztuki wojennej.

Naczelne Dowództwo radzieckie w oparciu o bohaterstwo wojska, o ogólny poryw całego narodu,serią bitew obronnych i przeciwuderzeń udaremniło realizację hitlerowskiego planu „ wojnybłyskawicznej“. Zmuszając dowództwo niemieckie do zużywania odwodów strategicznych i równocześnie tworząc na tyłach własne odwody strategiczne, przywódcy radzieccy przygotowywaliklęskę potężnych armii agresora. I oto w końcowej części książki widzimy, jak pomyślnie realizowałysię plany pierwszych poważnych operacji zaczepnych wojsk radzieckich, które zapoczątkowały klęskęhitlerowskich najeźdźców.

Historia uczy, że droga do zwycięstwa jest ciernista i pokonują ją tylko ci, których uskrzydlają poczuciepatriotyzmu i szlachetne cele . Głęboka świadomość szlachetnych celów, w imię których walczyli,pomogła żołnierzom radzieckim pod mądrym kierownictwem Partii Komunistycznej początkowowytrwać w nierównej walce, a następnie odnieść zwycięstwo.

Jak dalece udało się mi ukazać groźbę i wie lkość walki pierwszych miesięcy wojny, niechaj Czytelniksam osądzi, starałem się jednak nakreślić prawdziwy obraz.

Przed oczami Czytelnika przewinęły się nie tylko postacie sławnych dowódców radzieckich, lecz takżesetki mało znanych bohaterów pierwszych walk. Szlak bojowy niektórych z nich urwał się na początkuwojny, większości jednak dane było przejść przez wszystkie jej okrutne próby i cieszyć się wielkimzwycięstwem nad hitlerowskim najeźdźcą.

Ukazałem radzieckich bohaterów w dniach, gdy dopiero otrzy mywali swój chrzest bojowy, zaliczalipierwsze klasy surowej szkoły walki. Mam nadzieję, że uda się mi opowiedzieć również i o tychmiesiącach i latach wojny, gdy zwycięstwo stanie się stałym towarzyszem na ich trudnym szlakubojowym.