Broszkiewicz, Stanisław - Kryptonim „Gefreiter“ – 1961 (Zorg)

download Broszkiewicz, Stanisław - Kryptonim „Gefreiter“ – 1961 (Zorg)

of 53

Transcript of Broszkiewicz, Stanisław - Kryptonim „Gefreiter“ – 1961 (Zorg)

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    1/53

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    2/53

    Kryptonim GefreiterStanisaw Broszkiewicz

    Spis treciI. Godzina mroku ..................................................................................................................................... 2

    II. Rozkoysao si morze....................................................................................................................... 31

    I. Godzina mroku

    Mody, barczysty mczyzna stanw progu i rozejrza si po sali. Orkiestra wanie skoczya gra

    i pary rozchodziy si ku rzdom krzese ustawionych pod cianami. Zabawaw gmachu Polskiego

    Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu dobiegaa koca. Modzi radzi by si jeszcze pobawi, ale byo

    to poczonez ryzykiem powrotu noc, ulicami miasta, ktre od dnia pierwszego powstania pene

    byo niemieckiej policji, grenzschutzu oraz terrorystycznych bojwek, ktrym dano nazw

    strosstruppw.I tak, cho dobiega dopiero godzina dziewita, chopcy z Kompanii Ochrony bd

    musieli odprowadzi do domu przede wszystkim dziewczta. Ochrona gromadzia siw korytarzu,

    sprawdzajc, czy pistolety tkwi mocno za paskami spodni.

    Wysoki, barczysty mczyzna ubrany byw dugi wojskowy, niemiecki paszcz bez naramiennikw.

    W rkach obraca cyklistwk. Usun si na bok, by zrobi miejsce wychodzcym,i patrzy bacznie

    w ich twarze. W pewnej chwili powiedzia cicho: - Teresa... Szczupa blondynkao zadartym nosku

    podniosa wzroki patrzaaw twarz wysokiego mczyzny,ajej due szare oczy rozszerzay si

    w niepomiernym zdziwieniu i lkliwej radoci.

    - Ty... yjesz, Antek!?

    Antoni wzi j pod okcie, unis do gryi pocaowa w usta. By zaenowany.

    - Widzisz sama. yj. No, Tereska, nie becz. Tereska, teraz wszystko bdzie dobrze...

    Dotykaapalcami jego twarzy, wosw, piersi, jakby si chciaa przekona, e to naprawd on, ywy,

    obecny.

    Szli ulic sabo owietlon mocno przytuleni. Antoni prowadzi Teresz lewej strony. Musia mie

    woln praw rk. Trzyma jw kieszeni paszcza na chodnej kolbie wojskowego ortgiesa,z ktrym

    nie rozstawa si od Verdun, ktry mia zawsze przy sobiew dniach rewolucji i w czasie swej dugiej

    wdrwki przez Niemcy i Polsk.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    3/53

    -Ja jedna wierzyam, e yjesz. Franek rozpowiada, e rozstrzelali ci marynarze w Bremie. Twoi

    rodzice...

    - Marynarze? A c marynarze mogli mie do mnie? Kto by mnie mg sprztn? Chyba ci

    Keisertreu.1Ale w Magdeburgu, jak mnie obskoczyli na peronie, to...

    - Aja wierzyam, Antek. Mnie co mwio. Po nocach. Wiesz? Mam wszystkie twoje listyz frontu,poka ci. Antek, przesta, jeszcze kto zobaczy! No, Antek, kochany, daj spokj...

    - Wic id pierwszai przygotuj jako matk. Powiedz jej, e kto mnie widzia za kordonem, w

    Sosnowcu. e wobec tego jestem ywy. Id ju...

    Stan przy okniei patrzy przez szparw okiennicy. Zobaczy ich wszystkich: matk dubic co na

    drutach, ojca za pacht Gazety Opolskiej, brata Janka zszywajcego dratw podarty buti wreszcie

    wchodzc Teres. Ogarno go uczucie, jakiego doznawa musi dowdca floty, kiedy widzi, e po

    burzy wszystkie jego okrty zawiny do portu. Zobaczy, e Teresa co mwi, e matka wstajei nagle

    pada... Nie czeka duej.

    W ogle nie umia czeka. Na lsk wrci od wschodu, z Polski. Tam dy przede wszystkim, liczc,

    e wybuch powstania oznacza bdzie polsk interwencj zbrojn na lsku. Zacign si do armii,

    lecz puk,w szeregach ktrego miawkroczy do rodzinnegoBytomia, poszed bi si o Polsk pod...

    Kijowem. Wyjedna zezwolenie na przejcie kordonu jako dziaacz plebiscytowy. Zatrzymywano go

    jeszcze w Sosnowcu:

    - Zaczekaj par dni, wrcisz do Bytomiaw mundurze. - Nie chcia czeka, nie umia.I oto znalaz si

    w czerwcu 1920 roku w mieszkaniu rodzicw,w odrapanym familoku przy maej uliczce koo rynku.

    Grony, pospny ryk nis si jak burza ulicami Katowic. Tum napiera od Rynku, od Bogucic, wciska

    si ulicami: Dyrekcyjn, Wodn, Stanisawa. Tum zbrojnybyw paki, laski, noe, kastety, rewolwery.

    Niemiecka policja skwapliwie usuwaa mu siz drogi, niektrzy za policjanci, zdjwszy kaski, mieszali

    siz tuszcz. Tum par tam, gdzie nad gmachem hotelu Deutsches Haus powiewaa biao-

    czerwona flaga. Za zabarykadowanymi drzwiami staoz pistoletami w rkach kilku urzdnikw

    Polskiego Komisariatu Plebiscytowego.

    Na zewntrz tysice wykrzywionych twarzy paajcych dz gwatui mordu, tysice rozwartych ust:

    - Raus mit Polenknig Mielcki! Raus mit Polen!

    Wewntrz kto odkada suchawk telefonui mwi: - To ju koniec. Francuzi nie bd interweniowa,

    uwaaj, e to nic gronego. Odcie bro, moe jako ocalejemy...

    W tej chwili z brzkiem sypi si szybyi trzeszcz drzwi wejciowe uderzane taranami awek. Tum

    wyje, napiera, wlewa si do wntrza...

    Wysoki, barczysty mczyzna przeciska si przez szturmujcych, ju si wyforowa, ju jest na czele.

    W rkach ciska skat lag, wola: - Prdzej! ywiej! Czego si guzdrzecie, barany?! Boicie si tych

    paru polskich szczurw?! Nieder mit Polen!!! Rozwcieczony tum wdziera si przez rozwalone drzwi.

    Uderzaj pakii kastety. Kto, jczc, wali si na ziemi, kto zasania twarz przed ciosami kolby.

    Ktryz napastnikwz wrzaskiem chwyta si domi za przestrzelony brzuch... Wysoki, barczysty

    mczyzna ju jest na pierwszym pitrze, wymachuje laski woa: - Odwani za mn! Na gr, na

    drugie pitro! Tam s wszystkie dokumenty tej bandy!

    1Wierni cesarzowi.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    4/53

    Kilkudziesiciu napastnikw biegnie za nim sdzc po kilka stopni, ju rwnaj siz przywdc, ju go

    mijaj, owicw biegu jego chrapliwe komendy: - Na drugim pitrze!W kasach pancernych! Pru kasy

    pancerne!

    Z okien Deutsches Haus lec biurka, stoy, krzesa, portretyi chorgwie.Z balkonu skacze gow

    w d mody czowiek o pokrwawionej twarzy, w chwil pniej szerokim ukiem szybuje krwawykadub, uderzao bruk, pryska krew. Z bocznej ulicy wlok starszego czowiekaw lekarskim kitlu.

    Trzyma on w doni stetoskop, tym maym kawakiem gumyi drewna osania twarz przed ciosami kolb.

    Pozna go tum, ryczy:

    - Raus mit dem Polenknig! Raus mit Mielcki!!!

    Czowiekw biaym kitlu upada na bruk; podnosz go kopniakamii uderzeniami kolb, nios ju martwe

    ciao, bior zamach, rzucaj do Rawy.

    ...Gdy z rozbitych drzwi komisariatu wychodzi wysoki, barczysty mczyzna, tum wita go rykiem

    radoci. To on, to przecie on ich powidw gb polskiej twierdzy. Niech yje!!!

    Bohater rozglda si niepewnie, jest najwyraniej speszony. Ta skromno jedna mu jeszcze wiksz

    sympati, wycigaj si do setki uwalanych krwi doni. Podbiega jaki mczyzna,w ktrym mimo

    cywilnego stroju pozna mona wojskowego. Otwiera ramiona:

    - Anton! Nie poznajesz mnie?!

    Antoni mruga oczami, wreszcie umiecha si: - Ale tak. Siegfried, poznaj, jak si masz, stary druhu?

    - Anton! Ja wiedziaem, e siw tobie odezwie prawa niemiecka krew! Jak si ciesz, emy si

    spotkali! Jak ty jestez nami, Anton, szybko sobie poradzimy z t wisk band! - Odwraca si do

    tumu: - Koledzy! To jest chory Anton Kulik, bohater spod Verdun! Na jego cze - dreimal hoch!!!

    - Hoch! - odkrzykuje tum rozstpujc si przed bohaterem. Siegfried Mikke klepie Antka po ramieniu

    i raz po raz zapytuje: - Pamitasz?

    * *

    *

    ...Czy pamita?

    ..Rakiety opaday powoli ku ziemi dogasajcw chybotliwym blasku. Bunkry fortu Douaumont stany

    znowu nieme, z Ich strzelnic przesta migota ogie wystrzaw. Uciszao si. Ciemniao niebo

    zapalone un granatw. Na ziemi zrytej milionem pociskw leeli nieruchomo bd czogali si

    nieporadnie ludzie, ktrzy jeszcze kwadrans temu byli trzeci szturmow kompani 72 puku

    piechoty, puku, ktry tej nocy otrzyma rozkaz: zdoby za wszelk cen fort Douaumont, klucz

    obrony Verdun. Jeszcze par minut temu ludzie ci biegli, strzelali, rzucali granaty. Teraz le lub

    pezn do tyu tumic jki, gdy najcichszy nawet ludzki gos moe wywoa ponownie wcieky ogie

    francuskiej artylerii...

    W obszernym leju, mniej wicejw porodku przedpola,w leju, ktrego dno wypenia woda gsta od

    krwi i bota., gramoli si dwch ludzi. Obmacuj si: s calii zdrowi, potuczeni tylko. Ich palce

    bdzcew ciemnoci odszukay gbokie okapy hemw. Oddychajz ulg...

    Milcz dugo, apic oddech straconyw tym szalonym i przegranym biegu. Potem mwi szeptem

    cichszym ni wiatr, co obmiata pobojowisko. Mwio tym, e musz si std wydosta, bo przed

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    5/53

    witem wyjdzie francuski patroli albo zakuje ich bagnetami, albo wemie do niewoli. Ale bardziej

    prawdopodobne jest to pierwsze: pod Verdun opaca si bra jeca setkami, nigdy pojedynczo.

    Dwaj ludzie w niemieckich hemach postanawiaj: rzuci granat dalekow bok, obojtnie - w lewo czy

    prawo i, odcignwszy uwag nieprzyjaciela, skoczy do tyu, do swoich. Jeli im si uda przebiec 150

    - 200 metrw, s ocaleni, jeli nie...- Hrmal, Kamerad - szepce jeden z nich podnoszc si lekko, leczw tej samej chwili przysiada

    z sykiem. Wytryska rakieta, plonie, opada, ganie

    - Co si stao, kolego?

    - Nic. Mam zwichnit nog.W kostce. Uciekaj sam. Ja tu zostan...

    - Nie moesz chodzi? Nie moesz zrobi ani kroku?

    - Nie. Wiej ju. Niedugo wit. No, na co jeszcze czekasz?

    - Nic z tego, ja ci tak nie zostawi. Uwaaj. Jak rzuc granati odwrc si, eby wyskoczyz leja,skacz mi na plecy. Tylko trzymaj si dobrze, bo jak spadniesz, nie wrc po ciebie.

    - Przepadniemy obaj.

    - Do gadania. Razem emy wyszliz tej jatki, to moe nam si razem uda do koca. Uwaga...

    Ciszi ciemno rozdar grzmoti krtki, pomaraczowy bysk. Poszybowayw to miejsce tysica

    wietlnych pociskwz francuskich cekaemw, zagray modzierze. Potykajc sio trupy i porzucon,

    potrzaskan bro, bieg polem czowiek niosc na plecach drugiego czowieka. Bieg wolno, drobnym

    truchtem, gono rzcz wysiku. Gwizday za nimi kule, goniy ich furkocce odamki, dopdza

    blask rakiet. Wreszcie przepadli w ciemnoci. Cekaemy z Douaumont omiatay jeszcze przedpole

    gaszc jki konajcych, wreszcie umilky.

    Dwaj ludzie przyjrzeli si sobiew skpym wietle zawieszonegow schronie kaganka. Teraz, gdy otarli

    z twarzy pot i boto, gdy zdjli hemy, okazao si, e to dwaj modzi ludzie, moe nawet rwienicy.

    Przedstawili si sobie. Ten, ktrego przyniesiono, rzek:

    - Leutnant Siegfried Mikke.

    Ten, ktry przynis, powiedzia:

    - Feldwebelleutnant Anton Kulik,

    Ucisnli sobie rce. Siegfried Mikke odkrci manierk:

    - Napijemy si, panie chory. Nie, dzikuj panu, bo... jak tu dzikowa? Chc tylko powiedzie, e

    nigdy panu tego nie zapomn, e moe pan zawsze na mnie liczy.W kadej sytuacji.

    - Dzikuj.

    - Proponuj panu przyja. Przyja na mier i ycie.

    - Zgoda.

    - Pan jest Grnolzakiem?

    - Tak, jestem Polakiem.

    - Hmmm... a wic przyja na mier i ycie.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    6/53

    - Niech bdzie.

    Duszkiem oprnili zawarto manierki, po czym podporucznik Mikke pokusztykaw noc wsparty na

    ramieniu onierza. Chory Kulik zosta jeszczew okopie. Przez otwr strzelnicy patrzyw noc...

    * *

    *

    ...Ale wrzeszcz! Tylko patrze, jak nadlec francuskie patrole. Jak kogo tu zapi,z tym nie bdzie

    artowa midzyaliancka komisja. To, co si stao przed chwil tu, w Deutsches Haus mogo by

    tego za wiele nawet dla wesoych Francuzw, flegmatycznych Anglikw, nawet dla Wochw

    wyranie przychylnych Niemcom. Na wezwanie przywdcw tum rozchodzi si powoli. Dwaj

    przyjaciele weszli w ulic Dyrekcyjn.

    - Gdzie jeste teraz, Anton,u kogo? Mwi ci, chod do mojego stosstrupu, bdziemy razem.U nas

    jest wesoo, bracie.

    - To si nie da zrobi, Siegfried. Mam inn robot, nie mog ci powiedzie jak. Jestem onierzem,sam rozumiesz.

    Mikke rechota przyjanie: - Rozumiem, mj stary. Wojsko, to wojsko. Ale powiedz: gdziei kiedy si

    spotkamy?

    - Dam ci jako zna.A teraz pryskam ju. Zdaje mi si, e te cierwa s na moim tropie.

    - Ju my ich..,

    - Do widzenia, Siegfried. Patrz, nadchodz te abojady...

    Istotnie: opustosza ulic Warszawsk szed patrol francuski. onierze, pochyliwszy karabinyz dugimi bagnetami, szli rodkiem jezdni, patrzc na bruk zasany trupamii poamanymi meblami.

    Jeden z poilu mrukn: - I po to gniemw okopach pod Arras, eby teraz patrze, co wyrabiaj te

    brudne, szwabskie winie. - Merde- splun. Oficer skarci goz miejsca: - zamknij pysk, Gerard! Po

    czyni umiechn sii poklepa go po ramieniu.

    * *

    *

    Kapitan Alfons Grzonka suchai twarz jego zaspiaa si coraz bardziej. Tu nie chodzioojedn

    zdrad wicej, tu szoo co wikszego:o osobist klsk dowdcy okrgu,ojego presti

    komendanta, ojego saw znawcy ludzii ludzkich spraw. Wstaz krzesa, przeszed si po pokoju.Powiedzia ostro:

    - Upilicie si, Warzecha. Jeeli jeszcze raz przyleziecie do komendyw takim stanie, wyl was za

    kordon i ka zamkn.

    - Komendancie!

    - No, no, nie unocie si, Warzecha Przywidziao wam sii tyle.

    - Kiedy nie ja jeden go widziaem, komendancie. Byli jeszcze Kaczor, Kozowski i Miozga.

    - Bylicie, noi co?

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    7/53

    - A co moglimy poradzi we trzech przeciwko tysicom? Alemy go widzieli.Ija go widziaem,

    komendancie, jak was teraz widz. On im przewodzi, on pierwszy wpad do gmachu, a potem to cae

    chacharstwo daro si na jego cze, e a mi si na rzyganie zbierao. No, ju ja mu wsadz kul

    w eb.

    - To nie wasza sprawa. Idciei zwoajcie natychmiast odpraw dowdcw obwodw.I niech przyjdzieoficer cznikowy. Wynocie si ju, czowieku, czy nie widzicie, e jestem zapracowany?!

    Bojowiec wyszed,a kapitan Grzonka usiad przy stolei ukry twarzw doniach.

    ...Jak tu mona organizowa, walczy, dziaa, kiedy zdrada czai si na kadym kroku? Taki Kulik...

    niby to oddany ciaemi dusz, znakomity organizator, wietny dowdca ochrony, wytrawny

    konspirator, nieustraszony bojowiec. I kim si okaza?

    W pokoju wisia gsty, siny dym. Uchylono okno, oywczy powiew nocy wdar si do izdebkii chodzi

    spocone czoa. Byto ktry tam kwadrans odprawy.

    - Sprawa jest jasna. Ale damy mu chyba mono wytumaczenia si?

    - Jeeli przyjdzie. Teraz zrzucijumask na dobre. Moe przyj, ale... nie sam. Rozumiecie?

    Ten i w pomaca kolb pistoletu. Kapitan wysa czowiekaz rozkazem wzmocnienia obstawy.

    - Taak. No, to wy Bremza wykonacie wyrok. eb mu wciniecie pod poduszki luf te. Nie trzeba

    tu huku.

    - Rozkaz, komendancie!

    Bremza wprowadzikul do lufy parabellum, pooy pistolet na stolei zapali papierosa. Rozejrza

    siz umiechem. Jemu nie pierwszyzna zlikwidowa zdrajc. Ma ich ju paru na sumieniu.W ciszy,

    jaka nagle zapada, j Bremza opowiada jak to byo z tym pieroskim Markiem, ktry wydaorgeszom magazyn broni...

    Kapitan spojrza na zegarek. Jeli Kulik co zmiarkowa...

    - Zamknijcie to okno, do pierona! Zib, e a ciarki przechodz!

    Antek nie zdziwi si, ujrzawszy twarze, na ktrych wypisana bya mier. Mg przecie przypuszcza,

    e tam, pod Deutsches Haus widzieli go nie tylko ci, ktrzy wiwatowali na jego cze. Podszed do

    stou, stukn obcasami: - Melduj swoje przybycie. Melduj, e...

    - Milcze! Odda bro! Chopcy, przeszuka go,a dobrze.- Drcymi domi doby Antek pistolet,

    granaty, pooy je delikatnie na stolei ponowi:

    - Melduj, e...

    - Bdziesz odpowiada, jak ci zapytaj. Czy to ty by w Deutsches Hausw czasie napadu?

    - Tak jest. I w tej sprawie..

    - W tej sprawie wanie. Wystarczy. Czy s jakie pytania? Nie ma? Bremza! Wykona!

    Bremza podnis siz krzesai odchrzkn. Antek szarpn si:

    - Nie tak zaraz, komendancie, dobrze? Ja mam prawo wytumaczy. Jak skocz, moecie ze mnie

    krupnioki zrobi.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    8/53

    - wite sowa. Wic gadaj, byle krtko!

    - Byo tak. Jechaem tramwajem od Chorzowa.I zobaczyem,jak ta banda idzie na komisariat. Nigdzie

    Francuzw,a policja szaz tymi chacharami...

    - Tak si to wyraaszo kumplach?

    - Zamknij pysk, teraz ja mwi! Jasne, e dla tychw komisariacie nie byo ju adnego ratunku. Ale

    tam, w gmachu, w biurkach na pierwszym pitrze, byy wszystkie dokumenty: spisy ludzi, adresy,

    punkty mobilizacyjne, wykaz magazynw broni. Gdyby to wpadow ich rce... sami rozumiecie...

    Jeden z dowdcw skoczy jak oparzony.

    - Jak dugo bdziemy sucha tych berw?! Wal muw ucho, Bremza!

    - Milcze, ja tu rozkazuj! - Gos kapitana smagn jak bicz. - Mw dalej, Kulik!

    - Wic... wic udaem jednegoz nich. Poprowadziem ich do wntrzai posaem na drugie pitro,

    eby pruli kasy,a sam pobiegem do wydziau wojskowegoi zabraem papiery. Potem pomagaemwyrzuca krzesa, fakt. Potem...

    Przerwa mu gony miech. Komendant Pawlik zawoa:

    - Fajnie to obmyli! Ale ty mdry chop, Kulik!A te papiery to zgubi, nie? Abo ci kaj zabrali!

    - Te papiery... suchajcie no, Pawlik. Pki co, to zawrzyjcie ryjoki cigcie kopyta, jak godocie do

    oficera!

    - Do zdrajcy, do pieroskiego germona, do...

    Grzonka hukn piciw st: - Do, Pawlik!A ty, Kulik, gdzie masz te papiery?!

    Antek sign pod marynarki rzuci na st ciki plik dokumentw. Potem powiedzia: - Schowaj,

    Bremza, ta pukawka, bo ci j do zadka wcisn!

    * *

    *

    Z Teres widywa si mao. Czciej niz dziewczyn widzie go mona byo jadcego na stopniach

    tramwaju czy buforach pocigu, bd przemierzajcego pieszo hady midzy Katowicami, Bytomiem,

    Krlewsk Hut.W cyklistwce,w wojskowych butach, w krtkiej kurtce uatwiajcej szybkie ruchy,

    zjawia si jak po ogie w Sosnowcu, byw kilka godzin pniej, majc za sob cik przepraw przez

    kordon, znale si w Gliwicachi tam poprowadzi lekcjw tajnej szkole podoficerskiej. Wdrowazawsze ze swym nieodcznym ortgiesem w kieszeni, zawsze z par granatw, zawsze ze sztyletem

    w pochwie specjalnie wszytej w nogawk spodni.

    Do okna Teresy puka najczciej noc. Jednym susem przesadza niski parapeti wpada do wntrza

    pokoju penego dziewczyskiego ciepai zapachu. Bral j rozespan, zachwycon, drci zaraz

    potem odchodziw noc. Patrzyy za nim oczy pene ez.

    Kocha j, prawda, kocha j ca moc swego twardego serca. Czy nie kocha dziewczyny mczyzna,

    ktremu wszystko jedno, gdzie pieci ukochan: na ku, na awce czy na stoku hady? e si nie

    eni...ajak si tu eniw taki czas? Cay czas azi pod rk ze mierci, dniei noce schodz na pracy,

    subie, walce. Trzeba by chyba serca dla dziewczyny nie mie, eby j teraz poj...

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    9/53

    - Ty ostatnio troch zgupiaa, Tereska. Widzisz co sidzieje. Lada chwila moe znw wybuchn

    jaka wiksza haratanina, a ty tylko: e si. No, nie becz, Tereska, bdzie czasi na to!

    Patrzaa, kiedy my siw miednicy prychajc jak mody ko. Pod niad skr gray mu elazne

    muskuy. Klepa si po szerokich piersiachi wola radonie: - No co, Terka, mosz ale chopa, nie?

    Potem ubiera koszul, ktr mu wypraa, ubiera si, repetowa rewolwer. Odchodzi. Wraca.

    Ze strachem nasuchiwaa, kiedy skrzypia wirw ogrdku.A moe ten, kto teraz zapukaw okno, to

    nie bdzie ju Antek? Moe to jaki kolega przyjdzie powiedzie, e...

    - Jerrunie, Tereska, caka wodaz ciebie wyjdzie, jak bdziesz si tak limta!

    Coraz mniej chtnym okiem patrzaa na Antka stara Jochemczykowa, matka Teresy. Potrzebny akurat

    taki zi, co tylko patrzy, gdzie ba nadstawi...

    * *

    *

    Major Bursa pochyli si nad map.W cywilnym ubraniu, w grubych binoklach w zotej oprawce

    wyglda raczej na prokurenta bankowego ni szefa sztabu grupy POW. Pod cian siedzieli dwaj

    bojowcy trzymajc na kolanach dugie mauzery. Na strychu domu, gdzie mieci si sztab, sta karabin

    maszynowy wycelowany w ulic. Licho nie pi. Grenzschutze te...

    - A wic mwicie, Kulik...

    - Tak jest. Tam jest jeden wielki mtlik, majorze. Organizacjaw zasadzie rozbita. Wszyscy si boj,

    nawet kontakt zapa trudno.W ogle jest tam le.

    Major zastanawia si chwil. - Mymy juo tym myleli. Objlibycie ten rejon, Kulik?Antek omal nie krzyknz radoci. To przecie co dla niego. Powiza zerwane nici, zrobi porzdek,

    zorganizowa si na nowo, dozbroii pokaza germanom pazury. Samodzielny dowdca rejonu. Tak,

    to ju jest co!

    Podrapa si po gowie. - Dobrze, majorze, tylko mam jeden warunek. eby mi si byle kto nie wtrca

    do roboty, aju najmniej cywilez komisariatu. Jak ja mam by odpowiedzialny, to musz mie

    swobod.

    - Rozumiem. Ale wy, Kulik, jestecie trochw gorcej wodzie kpani, Trzeba rwnie delikatnie.

    Wiecie, e Niemcyz byle czym lec do aliantwi potem jest wrzask w Lidze Narodw.

    - No dobrze. Ale jeli Niemcy terroryzuj naszych, to trudno, ebym si ubraw ornat. I jeszcze jedno:

    ebym mg sobie sam skompletowa kadr!

    - Zaatwione. Trzymcie si, chopie.

    Obaj oficerowie ucisnli sobie donie. Gdy Antek wychodzi, podszed do jedenz dwch

    wartownikw: - Wecie mnie, komendancie, nadam si wam chyba.

    - A co ty za jeden?

    - Ja jestem taki synek, ktryw osiemnastym roku rozstrzeliwa w Magdeburgu oficerw. Na froncie

    byem w Syrii. Mam...

    - Wystarczy. Pojedziesz ze mn.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    10/53

    Otrzymawszy nominacj na komendanta rejonu pnocno-zachodniego, zacz Antek kompletowa

    swoj grup. Wybiera najwikszych zabijakw, najwikszych awanturnikw, ludzi bez rodziny. - Im

    mniej bdzie po tobie pakao - mawia - tym lepiej. Zgaszali si wic do Antkai ci z pierwszego

    powstania, i ochotnicy zza kordonu: z Kongreswki, Galicji. Szli do niego i tacy, ktrzy kilkanacie lat

    suyli w Legii Cudzoziemskiej,i byli marynarze ze zrewoltowanych okrtw. Obowizywa wstpny

    egzamin, ktry odbywa siw ten sposb, e delikwentowi wsadzano na gow hemi dawano granatdo rki. Kandydat na Antkowego kadrowca musia granat odbezpieczyi postawi go sobie na hemie.

    Teraz musia sta jak trusia, we wasnym zreszt interesie. Jeeli si nie poruszy, granat wybucha na

    hemie, krzywdy kandydatowi nie wyrzdzajc poza potnym kopniciemw ciemii chwilowym

    oguszeniem. Nie wszyscy, oczywicie, wytrzymywali t prb nerww.

    Swoich ludzi wysya Antek pojedynczo lub maymi grupkami do rejonu. Sam mia si tani przenie

    lada dzie. Czciej odwiedza Teres.

    - Jak ty moge to zrobi, Antek, jak moge? Ja wiem wszystko. Ledwo wyszede ode mnie, ju

    poleciae do tej dziewczyny. Jak ty moge, Antek?

    Siedzieli na aweczce, na jednym z bytomskich skwerw. By sierpie. Duszny, upalny sierpie 1920

    roku. Antek milcza. Boi co odpowiedzie Teresie? Czy zrozumie, e to tylko zbieg okolicznoci, e

    wanie kiedy wraca od niej, spotkaw pocigu tamt dziewczyn?I w ogle ta caa hajducka

    przygoda jest bez znaczenia. To wcale nie oznacza, e przesta kocha Teres nade wszystko

    w wiecie. Tamtaw pocigu... no tak. Miaa kasztanowe wosyi czarne oczy o zotych iskierkach.

    Mimo woli umiechn si na to wspomnienie. Wic odsowa do sowa. Dziewczyna miaa chtne

    usta i mie, jdrne ciao. Noi co? Przecie nawet nie pamita jak miaa na imi! Ktomusia donie

    o tym Teresie. Jeli kto jest skrzywdzony, to wanie on...

    - Dziei noc ba nadstawiam, ty wiesz po co. I robisz awantury ojak tam... ty mnie, Teresa, wcale

    nie kochasz, i tyle.

    Zamiaa si cichutko, ze smutkiem.

    - Ty, Antek, jeste jak dziecko.A mwio tobie, e mocny czowiek.I twardy. O tak, twardy jeste.

    Jak kamie...

    - Terka, co bdziemy tam mwio tym co byo. Suchaj. Ja teraz... wyjad. Tak trzeba, Terka. Ale nic

    si nie bj, bd do ciebie przyjeda.

    - Co miesic bdziesz przyjeda? To dobry. Bdziesz przyjeda, dopki ci gdzie nie utuk.

    - E, zaraz kraczesz. Czego ty waciwie chcesz ode mnie, Teresa? - Poapa si, e wyszo to okrutnie,

    wic zaraz si poprawi:

    - Czego ty chcesz?

    - A, ju nic. No to id sobie, Antek. Nie musisz przyjeda. Po co? Id do swojej roboty, do swoich

    kumpli, do dziwek. - Nie! Nie dotykaj mnie!

    Zerwaa siz awkii pobiega. Woa za ni, ale nie odwrcia gowy ani nie zwolnia kroku. Raz jeszcze

    migna za drzwiami jej jasna sukienka. Przetar pici czoo. Zakl szpetnie.

    Na skwerku byo prawie pusto, tylko na ssiedniej awce siedziaow niedbaej pozie trzech modych

    ludzi. Jeden z nich nosi modny jeszczew sierpniu 1914 roku somkowy kapelusz, pozostali mieli

    cignitez czoa robociarskie kaszkiety. Pogadywalio czym leniwie, ale Antek wiedzia, eobserwuj go. Wiedzia te, czego chc, poluj na przecie od tak dawna. Wiedzia take, e jest ich

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    11/53

    wicej ni trzech. Ale musiaoby ich by znacznie, znacznie wicej, eby... umiechn sii podnis

    siz awki. Schyliwszy si, niby celem zasznurowania buta, odbezpieczy kciukiem ortgiesai odpi

    zatrzask pochwy sztyletu. Potem powlk si powoliw ich stron, rozgldajc si bacznie.

    Milczeli, kiedy ich mija. Dopiero gdy odszed par krokw,usysza: - Ta polska wini azi tutaj jak

    u siebie! - odwrcisii powiedzia:- O ile pamitam, szanowni panowie nie ukonili si, kiedy przechodziem. Czy to tak mamusia uczya?

    - Rykn: - powsta. Czapki zdj!!!

    Dobrze wykombinowa. Rzucili si na niego nieprzytomniz wciekoci. Pierwszy, kopnityw kolano,

    odskoczy ze skowytem, drugi, walnity pici midzy oczy, zachysn si krwii upad do tyu.

    Trzeci ochonij podchodzi skulony, milczkiem, jak wilk. Zza drzewa wyszo jeszcze dwch.

    Z trzaskiem otworzyli dugie sprynowe noei brali Antka w kocioek.

    Pad strza. Kula strcia Antkowiczapkz gowy. To strzela ten ze strzaskanym kolanem. Unis si

    na okciachi celowa uwanie...

    Ortgies szczkn dwukrotnie. Pistolet Niemca upadw piasek. Teraz wszystko rozegrao siw cigu

    kilku sekund. N wycelowanyw plecy rozdar Antkowi koszuli skr, za chwil leciaw krzaki wraz

    ze swym wacicielem. Dwaj inni, chwyceni za by, trcili si nimi jak kieliszkamii legli grzecznie jak do

    snu. Ostatni umykaz dzikim rykiem: - Polizei! Polizei!

    Wszystko byo przygotowane na medal, bo zza drzew ukazaa si zielonkawa tyraliera policji. Ozway

    si gwizdki. Skrajem skweru pdzi tramwaj. Antek odbi si potnie palcami stpi skoczy. Przewali

    si przez zatoczony pomost wrdpiskw przeraeniai skoczy na jezdni. Szofer ciarwki

    w ostatniej chwili nadepn hamulec, a zapiszczao. Za chwil poczu na skroni luf pistoletu

    i usysza rozkaz: - naprzd!!!

    * *

    *

    Pierwszym oddziaem, jaki zorganizowa Antekw podlegym sobie terenie, bya tzw. kompania

    lena. Skadaa siz przeszo stu odwanych modych ludzi, przewanie lenikw a jeszcze

    przewaniejz kusownikw uzbrojonychw myliwskie strzelbyi sztucery. Ta wanie kompania

    otrzymaa zadanie ochrony polskiego wiecu, ktry zgromadzi ponad 15 tysicy ludzi. Zwiedzieli si

    o tym orgesze i stosstrupplerzy i poszli sobie na jake zwyk zabaw: rozpdzii pakami

    zmasakrowa wiecownikw.W par godzin pniej na kach opolskiego szpitala znalazo si

    dwudziestu wesokw, ktrym cierpliwi lekarze wydubywaliz zadkw ruciny.

    By to chrzest bojowy lenej kompanii. Inne wchodziy do akcji ochrony poczyna komisariatu

    plebiscytowego w miar, jak byy szkolonei uzbrajane.

    Zaczo si zmienia na lepszew pnocno-zachodnim rejonie. Polacy podnosili gowy, komisarz

    plebiscytowy przesta przemyka si bocznymi uliczkamiz podniesionym konierzem,w nacinitym

    na czoo kapeluszu.

    Jeden z wiecw, ktry zgromadzi kilka tysicy ludzi, odwiedziy niemieckie bojwki. Przyjechali

    z fantazj: ciarowymi samochodami. Wracali rwnie samochodami, lecz o nieco innym ksztacie,

    znaczonymi czerwonym krzyem.W tym czasie Francuzi, po cichu sprzyjajcy Polakom, powiadomili

    Antka, e do policji niemieckiej zgosi si ktoi wskaza adres jednegoz magazynw broni. Francuskiwywiad radzi interweniowa natychmiast. Byo jednak za pno. Gdy ludzie Antka przybyli na

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    12/53

    miejsce, wie bya otoczona kordonami policji,a policjanci i orgesze wynosili z dou na kartofle

    i ukadali na lorach wizki karabinwi skrzynki z amunicj. Pozostawao wic doj, kto zdradzi,

    i uczyni zado pewnej zwykejw tych wypadkach formalnoci. ledztwo, jakie przeprowadzi Antek,

    nie ujawnioz razu niczego. Wszyscy z kadry byli poza wszelkimi podejrzeniami, a wic... podejrzani

    byli wszyscy. Sprawy nie mona jednak puci pazem: trzeba byo koniecznie stworzy precedens

    nieopacalnoci zdrady. Antkowi przyszedz pomoc zwykyw takich okolicznociach przypadek.

    Bremza by cznikiem midzy kapitanem Grzonka komendantem pnocno-zachodniego rejonu.

    Przywozi instrukcjei rozkazy, niekiedy pienidze na cele organizacyjnei propagandowe. Kilka tygodni

    temu Bremza przywiz rozkaz dostarczenia mu zapalnikw do granatw. Antek zaprowadzi go do

    magazynu, zapalniki wyda, a dowdztwo okrgu pokwitowao odbir. Ktrego dnia Bremza

    przywiz kilkanacie tysicy marek. Wykada jew kwaterze Antka na st. Wyjmowa pliki

    banknotwz rnych kieszeni.W pewnej chwili schowaz powrotem do kieszeni zwitek banknotw,

    na zdziwione pytanie towarzyszy odpowiadajc: - to moje.

    - Twoje? - Zapyta Franek Rychlik, zastpca Antka.

    - E, tak tylko powiedziaem. Wcale nie moje. Wioz je dla Wycisy.

    Rychlik pokrci gow. - A moe to jednak twoje, Bremza, co?

    - Nie godej gupot!

    - Bremza! Ty by wczoraj w Prudniku! Tak czy nie!

    - Co ci te...

    Rychlik jecha na caego,o niczym jeszcze nie wiedzc.

    - Bye na Karolingengasse, tak czy nie? (Na Karolingengasse miecia si centrala orgeszu).

    Bremza zblad. Rychlik ju by przy nim. - Rce do gry! Stj spokojnie!

    ...od chwili pierwszego powstania byw akcji. Dobrze suy sprawie, wszyscy to wiedz. Sam Kulik

    moe zawiadczy. Do sprawy tego cholernego magazynu nie mia na sumieniu nic. Ale on, Bremza,

    ma ciko chorego syna, to jeszcze dziecko - dziesi lat. Grulica koci. Czy mona wyleczy? Jeden

    lekarz powiedzia, e owszem, mona. Trzeba dziecko wysa do Ldka. To jest bardzo droga kuracja -

    5000 marek. A on, Bremza, teraz przecie nie pracuje nigdzie,a nawet jakby pracowa, to skd

    dojdzie do takich pienidzy?Z organizacji dostaje tyle, ebyz godu nie zdechn. No wic, jak go raz

    kto zapyta, czy wieojakim magazynie powstacwi powiedzia, e moe dosta par tysicy

    marek, to on... dziecko przecie, nie?

    Milczeli. Antek zawoaz rozpacz: - eby ty, winio jedna, chocia nasze pienidze ukrad!

    Bremza achn si. On nie zodziej, on kra nie umie.

    Pokiwali gowami nad tak uczciwoci, spojrzeli po sobie.

    - Suchaj, Bremza, ty jeste... ty bye bojowiec, wic wiesz, e tu dugiego gadania nie ma. Nam

    bardzo ci al Bremza, ale trudno.

    Bremza kiwn gow dajc do zrozumienia, e doskonale wie,o co chodzi. Rychlik zapyta

    rzeczowo: - Sam wolisz, czy ja ci mam...

    Bremza otar potz czoa, rzeki cicho: - Jak wy chcecie, co ja mam do gadania?

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    13/53

    Antek poda muswego ortgiesa zaadowanego jedn kul. - Dajemy ci minut czasu. Ach, Bremza,

    co ty, gupia winio narobi!

    Wyszli do sieni. Ledwie przytknli ponce zapaki do papierosw, gdyw izbie rozleg si strza.

    Pomyki zadray...

    * *

    *

    Niemcy coraz zwarciej osaczali tajemniczego komendanta polskiej organizacji. Ten przeklty powiat,

    w ktrym dawniej wystarcza batalion policji rozproszony na drobne wiejskie posterunki,w ktrym

    wystarczao kilkanacie stosstruppw, aby zamkn gby wszystkim Polakom, potrzebowa teraz

    caych pukw policji, grenzschutzu, caych kompanii orgeszu. Orgeszowiec, ktry dawniej mg

    bezkarnie czyni co chcia - policja, ktra przeprowadzaa ledztwa, aresztowania, inwigilacje -

    strosstruppler, ktry mg bezkarnie palnw eb kademu, kto mu siz twarzy nie podoba - dwa

    razy si teraz namyla, zanim uczyni co, co mogoby si wyda niewaciwe temu przekltemu

    Polakowi. Niemcy wiedzieli o Antku tyle, e by raz wysoki, raz niski, ale raczej wysoki ni niski. emia sw gwn kwater albo w Rybniku, albo w Kolu, albo w Gogolinie, albowjakiej zapadej

    dziurze, albo - by moe - w samym piekle. Wiedzieli, e uywa pseudonimw Gefreiter,

    Ryczka, Hannibal albo jeszcze dwadziecia innych. Jedenz konfidentw Schutzpolizei

    utrzymywa, e gefreiter jest waciwie austriackim generaem, na co mu w Prezydium Policji w

    Opolu powiedzieli, e Jeli bdzie twierdzi, i wiadomy osobnik jest duchem cesarza Franciszka

    Jzefa, to dostanie po mordzie. (Oczywicie konfident,a nie duch cesarza).

    Mimo to robio si wok Antka coraz cianiej, coraz bardziej duszno. Ktrego dnia przeczyta Antek

    roztopiony na murze afisz czerwonej barwy o nastpujcej treci'

    10 000 marek nagrody przeznacza Prezydium Policji w Regencji Opolskiej za ujawnienie,aresztowanie bd zabicie polskiego bandyty nieustalonego nazwiska. Rysopis: wzrost

    wysoki, oczy czarne (lub brzowe), wosy ciemne. Uwaga: wymieniony jest bardzo silny

    fizycznie i chodzi zawsze uzbrojony. Stwierdzono, e pseudonimy, jakimi siten krwawy

    polski pies posuguje, brzmi: Gefreiter, Ryczka. Hannibal a lbo jeszcze inaczej...

    Czytajc ten afisz, Antek pomyla: - 10.000 marek! Jaka szkoda, e Bremzy ju nie ma na wiecie!

    Ale zaraz zrobio mu sidziwnie przykro. Jego by nawet Bremza nie wyda... C wiec dziwnego, e

    do Prezydium Policji w Opolu zgaszali si ludzie donoszc, e poszukiwany bandyta nocowa dzi

    u nich w stodole i uda si do Berlina czy Parya. By nawet jeden taki. ktry twierdzi, e to on jest

    gefreitrem,a poniewa cierpi na nieuleczalny tabes, wic mog go zaraz zastrzeli, byle tylko jego

    rodzinie wypacili 10 000 marek...

    Wiadomo, e ma si stawi w Katowicachu majora Bursy, przyj Antekz zadowoleniem. Zobaczy

    Teres. Stskni siza ni, co tu ukrywa. Dziewczta, ktre obejmowa nocami na wiejskich czy

    lenych biwakach, nie miay oczu Teresy ani jej wosw, ani jej smutku. Wiedzia, e to jest co wicej

    ni tsknota za jej ciaem, za jego mikk jdrnoci. Czu teraz to samo, co przeywa na froncie:

    bezbrzen tsknot za jej umiechem, jej gosem, za tym powolnym ruchem gowy, kiedy

    przytakiwaa wszystkim jego racjom.

    Major mia dla niego niewiele czasu. - Dobrze sobie radzicie, Kulik, ale lepiej byoby, gdybycie z

    pnocno-zachodniego rejonu na jaki czas zniknli. Ciepo wam tam, co?

    - Mona wytrzyma, majorze.Ajak mylicie, ile jestem wart?

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    14/53

    - Wiem. 10.000 marek. To od Niemcw.A ode mnie: degradacje, 10 lat twierdzy, mordobicie i kul

    w eb, jeeli bdziecie si dalej tak naraa. Musicie na jaki czas...

    - Melduj posusznie, panie majorze, e ja tam chc pozosta. Do koca, to jest do dnia plebiscytu.

    Jak ja stamtd odejd, wszystko si znw rozlezie.

    - Rbn was, ani bdziecie wiedzie, kiedy.

    - Trudno majorze, wojna.

    Major Bursa uderzy piciw st: - Tylko ty mnie mamlasie nie ucz, co to wojna!

    * *

    *

    A wic Teresa wyjechaa... Antoni staw progu schludnej kuchenki. By zmczony

    siedmiokilometrowym marszem, ale nadsana matka Teresy nie prosia go siada.W ogle

    rozmawiaaz nim jak z aski. Staa odwrcona tyem, gono brzkajc garnkami.

    - Ale dokd wyjechaa?

    - Co ci po tym, Antek? Daby dziousze spokji zbyte. Tobie tylko strzelanina w gowie. Mao ci, e

    mi dziecko zepsu? Odwrcia twarz do niegoi patrzaa maymi, zymi oczami.

    - Co wycie, mamulko?...

    - Ja ci nie mamulka. A ty sam powiedz, czego jeszcze chcesz od niej?

    - Jak to: czego?

    - Chcesz j pewnie kaj wywie. Jeszcze tego brakowao. Zabierzesz j miedzy tych chacharw.Pewno: siedzicie kaj po dziurach, to bez baby si przykrzy, co?

    - Wycie zgupieli, kobieto!

    - Z tob toi zgupie mona.

    Antek poczu znajome pulsowaniew skroniach. Warkn.

    - Do tego!

    - A do, do - zgodzia si jadowicie

    Antek ju bra za klamk.

    - ...A moe... pojechaa do Piekar, do ciotki? No, powiedzcie wreszcie!

    Milczaa.

    - Do widzenia!

    - Z Ponbczkiem!

    Mrz by silnyi trzyma ju od tygodnia. Dnie byy pogodne, noce jasne ksiycemi wysokimi

    gwiazdami, Przez zawiane niegiem trakty rzadko przedzieray si wozyi furmanki, polnymi drogami

    chadza tylko ostry, porywisty wiatr.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    15/53

    Pewnej nocy, traktem wiodcym ze Strzelec Wielkich do Kujawy, szed czowiek. Gow wtuli

    w wysoki konierz skrzanej kurtki, daszek wochatej czapki mocno wcisn na oczy. Szed krokiem

    rwnym, dugim, miarowym, znamionujcym kogo, kto wiele mia do czynieniaz wojskiem. Mrz

    bra coraz siarczystszy, wic wdrowiec przyspieszy kroku. Gdy zblia si do wsi, zboczyz traktu

    w pole - widocznie w zamiarze obejcia osiedla. Samotny piechur mia jednak pecha, ledwie bowiem

    wyszed na opotki, posysza chrapliwe: Halt! - ijaskrawy snop wiata uderzy gow oczy.Byskawicznie przykucn usiujc strzeli przez kiesze, alew tej chwili hukno mu nad gow kilka

    ostrzegawczych wystrzawijaki gos krzykn triumfalnie:

    - Wir haben ihn!

    Obskoczyo go kilkanacie cienii po krtkiej szamotaninie powalio na nieg. Usiedli na nim,

    przycisnli kolanami, rcei nogi okrcili mocnym sznurem. Kilku silniejszych zarzucio go sobie na

    ramiona jak tumoki poniosow noc.

    ...Rzucony na podog izby przewrci si na wznaki rozejrza wokoo. Izba pena bya ludzi ubranych

    po cywilnemu, ale wda byo, e kadyz nich jest uzbrojony. Byo te dwch policjantw

    w mundurach. Za stoem siedzia kto, kogo tytuowao Herr Oberleutnant. Antek Kulik zdy

    jeszcze odczyta haso wyhaftowane na rozwieszonym na cianie kilimku: gutenAppetit - i pomyle:

    w sam raz si to nadaje - gdy rozcito mu wizyi potnym kopniakiemw plecy postawiono na nogi.

    Antek zwar pici, oceniajc szanse wywalczenia sobie drogi do drzwi, ale gdy spojrza na mczyzn

    siedzcego za stoem - zbarania.

    Tym czowiekiem by Siegfried Mikke. Przed nim, na stole, leaa szpicrutai rewolwer.

    Kto raportowa zza plecw Antka:

    - Mamy go. panie Oberleutnant, to on - gefreiter. ledzilimy go od Strzelec...

    Mikke zerwa si jak oparzony:

    - Co? Co wy gadacie, wy, nieszczsny idioto? Czy wiecie, kogocie tu przyprowadzili?

    Wybieg zza stoui uciska Antka.

    - Krzeso dla chorego, ale ju! Wybacz, Anton, wiedziaem, e ci moi ludzie to gupie barany, ale

    eby a do tego stopnia... No! Czego si gapicie, kretyny? Wszyscy precz std!!!

    Antek powoli przychodzi do siebie. Sytuacja,wjakiej si znalaz, cho odwrcona nagle, nie

    przestawaa by grona. Wystarczy, eby ot tak, dla porzdku, dla formy, Mikke kaza go zrewidowa.

    Wystarczy, aby zapyta swoich ludzi, od jakiego momentu go ledzili...

    - Nie mam do nich alu, Siegfried, oni sw porzdku. Ja na ich miejscu te bym si naci. No, popatrz

    - tu wstai stanw penym wietle - na pierwszy rzut oka: gefreiter! Rozemia si, Mikkemu

    zawtrowa.

    - Nie byo mnie tu par miesicy,ale o gefreitrzenaturalnie syszaem. To nadzwyczaj bezczelna

    winia. Ale eby nie odrni niemieckiego oficera od jakiego polskiego bandziora...

    - Chopcy mieli prawo si pomyli. Ale wiesz, co jest najkapitalniejsze? e ja,ktry od trzech miesicy

    nic innego nie robi, tylko szukamgefreitra, e ja samwpademjako gefreiter.

    Mikke mia si, a mu zyw oczach stany:

    - To rzeczywicie kapi... talne... ty i gefreiter!

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    16/53

    - Chocia - spowania nagle - wiesz, Anton, gdybym ci nie widzia wtedy, w Katowicach, jak

    prowadzie ten atakto ci kawa! Siadaj, napijemy si czego.A ty... co? Ciglew wywiadzie?

    - Psst! O tym si nie mwi, stary.A napijemy si kiedy indziej Dzi jeszcze musz by w Kujawie. Mam

    tam kontakty. Mwic to Antek oczywicie nie kama.

    - No, trudno, powodzenia w owach. Ale co mi si tak zdaje, Anton, e trupek gefreitra pjdzie namoje konto, cho ty si za ywym tak uganiasz.

    Antek wzdrygn si.

    - Trudno. Siegfried, nie bd mia alu do ciebie. Jednej przecie sprawie suymy.

    - Racja. Obojtnie, ktryz nas sprztnie tego psa, byleby stao si to szybko. Ale eby si nie wiem

    jak wykrca, musisz wychyli ze mn szklank gorcego altvatru. To ci dobrze zrobi Twoje zdrowie,

    Anton!

    - Twoje! Za...

    - Nasz przyja!

    - Wanie... to chciaem powiedzie.

    Tracili si, wlali do garde palcy, pachncy kminkiem trunek. Zakaszlali.

    - Szkoda, e musisz ju i, Anton, wielka szkoda...

    Antek zastanawia si, co teraz robi? Jeli ta caa przyjacielska rozmowa bya zabaww kotka

    i myszk, to nie ma chwili do stracenia, trzeba natychmiast trzasn pici midzy oczy dozgonnego

    przyjaciela spod Verdun i da susaw okno. Prawda, szyba, ale... jeli jednak.. Antek spry si

    w sobie.

    - ..ale skoro musisz. Bd zdrw, stary!

    Mikke wezwa gwardzistw, kaza zwrci bro Antkowii powiedzia do nich: - Macie szczcie, e

    pan chory nie ma do was alu. Zasuylicie na to, abyz was pasy drze. Odprowadzi pana

    chorego do traktu... ale zaraz... moe potrzebujesz ochrony, Anton?

    - Gdybym potrzebowa, to bymz ni chodzi.

    - Racja. Also... - wycign rk, ktr Antek ucisn serdecznie.

    Przechodzcw sieni koo tych, ktrzy go ujli, Antek wyrn piciw brzuch stojcego najbliej.

    - Wiedersehn! Chopcy, macieu mnie na piwo.

    Powiedzia to tonem tak szczeglnym, e gdy odszed, dugo jeszcze krcili gowami...

    * *

    *

    - Nic, panie komisarzu. Meldowaem juo tym majorowi. Ja tu zostan do koca.

    - Nieche pan jednak zrozumie, e prawie pana wytropili. Jest pan po prostu spalony. Teraz pana

    pozna kade dziecko. Czy pan sdzi, e oni s tacy gupi?

    - Jak dotd...

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    17/53

    - Jak dotd, jak dotd - przedrzenia komisarz - do czasu dzban wod nosi.A my pana nie chcemy

    straci, panie gefreiter. Boj si, ew najbliszym czasie czeka pana kulaw eb.

    - Jeszcze tej kuli nie odlano.

    - No, no! A ten paski Mikke...

    - On jest najgupszyz tej caej bandy. I naprawd, niech si pan komisarz nie martwi.

    - Niech bdzie. Ale wiedz pan jedno, panie Kulik.W razie czego, my si pana wyprzemy. Nie moemy

    ryzykowa skandalu w Lidze Narodw...

    * *

    *

    ...Przeczeka, a ucichnie tupot ng. Staw bramie przycinity do ciany,z odbezpieczonym

    rewolwerem w rku, dyszcz wysiku. Jeeli wrc...

    Godzin temu przyjecha do Kola. Przyjecha, mimo i odradzali mu to wszyscy. Mwili: - nie bdgupi, Antek, polij lepiej kogo. Chcesz, to ja do niej pojadi pogadam - przekonywa Gerhard Cudzik,

    adiutant komendy rejonu. - Nie posuchai oto...

    Wlaz lwuw paszcze. Kole byo gwnym centrum bojwek niemieckich. Tu byo najwicej policji,

    najwicej wojska. Iledwo wyszedz dworca, gdy policyjny patrol zatrzyma go gromkim halt! Rzuci

    si do ucieczki pustymi, nocnymi ulicami. Strzelali za nim, tunad gow, sysza wist kul,a dalej,

    poza sob, krzyki i przeklestwa. Nie zna dobrze miasta. To chyba tylko ten wyrobiony wch starego

    konspiratora nakaza mu wskoczy do bramy, ktra prowadzia na podwrze,i do drugiej bramy,

    wychodzcej na rwnoleg ulic.

    Wyjrza ostronie, po czym schowa broi poszed, starajc si stpa najciszej, do drugiej bramy.Zapukaw drzwi na parterze. Po chwili drzwi si otworzyyi wystraszony czowiek poinformowa go,

    e Kasernenstraeto zaraz za kocioem, par krokwstd. Dozorca mwi po polsku iniemiecku, nie

    wiedzcz kim ma do czynienia. Zatrzasndrzwi. Sycha byo brzk zakadanego acuchai zgrzyt

    zasuwy.

    ...Otworzya mu Teresa. Stali naprzeciw siebie w mroku i cieple buchajcymz ciemnego mieszkania.

    Znowu poczu jej zapach, wycign rce, ale cofna si. Powiedziaa: - Wejd, tylko cicho, zbudzisz

    ciotk, tdy, do kuchni...

    Chciaa przekrci kontakt, ale powstrzyma j. Usiedli na stokachi rozmawiali szeptem.

    - Po co przyjecha? Czemu mi nie dajesz spokoju?

    - Jak to, po co, Teresa? Do ciebie. Przecie ja ci...

    - Aha. Przypomniae sobie...

    - Teresa... ja byemu twojej matki, pytaem...

    - Wiem.

    - Teresa, ja... ja nie poradz y bez ciebie. No, Teresa... ja, widzisz, wiele mylaemo tym iju teraz

    wiem...

    - A ci si znowu jaka dziwka nie trafi...

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    18/53

    - Przysigam, Tereso,e tylko wtedy...

    W mroku bielaa jej koszulai blada, niewyrana twarz. Wiedzia, e Teresa dry na caym ciele,

    - No... Tereso...

    Milczaa. Stai podszed do niej, wycign ramiona, Poczu domi szorstk gadzizn pciennejkoszuli i pod ni mode, gorce ciao. Jaka wielka tkliwo ijednoczenie ogromna dza ogarny go

    jak pomie...

    Oddala mu si bez sowa. Chowaa usta przed jego pocaunkami. Mwijej zachwyconym szeptem

    sowa najczulsze, jakie zna, szuka ustami jej warg, ale ona wykrcaa gow. Czul na policzkach jej

    zy.

    - Pociel ci tu,w kuchni, nie bd teraz budzi ciotki.

    - Teresa, ja musz ju i, ty przecie wiesz...

    - Wiem...

    - To nie tak, Teresa, nie tak jak byo, sama zobaczysz. Bd pisa co par dni. Znowu przyjad. To

    wszystko niedugo si skoczyi wtedy bdziemy razem.

    Wrci jeszcze od drzwi. Cicho skrzypiaa stara podoga.

    - Musisz mi powiedzie, Teresa: Kochasz mnie?

    - Tak, tak, tak. Id ju, nie mcz mnie!

    * *

    *

    Konduktor pocigu osobowego jadcego z Kdzierzyna do Prudnika nie miaw tym dniu wiele roboty.

    W caym pocigu znajdowao si moe trzydziestu pasaerw. Konduktor przeszed obok przedziau

    zajtego przez woskich onierzy. Wiadomo: alianci podruj bezpatnie. Nastpniez du

    skwapliwocii chci przyczepienia si do czegokolwiek, bada rozkazy jazdy trzech czonkw

    Grenzschutzu. Kiwn niedbale rk babom wiozcymw koszykach jaja i masoi stan przed

    drzwiami przedziau,w ktrym siedziao trzech mczyzn.

    - Fahrkarten bitte - powiedziai usyszaw odpowiedzi:

    - To ju zapomniae, pieronie, gada po ludzku?

    - No, no, nie ciepejcie si, kamraci. Na czole nikt nie ma napisane. Jak macie bilety, to pokacie,a nie

    - to nie.

    - Bilety mamy. Ale ty powiedz, kamracie, jak tam dzi w Prudniku? Przeciee tam byrano?

    - Jak zawsze. Wszdzie penotych chacharw. Przeca myl, e ju niedugo.

    - Daj Boe.A policja na stacji jest? Dokumenty sprawdza?

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    19/53

    - Czy sprawdza? Wiecie, jak to jest w APO.2Jak patrolem dowodzi Polak, to sprawdza Niemcw,a jak

    Niemiec, to sprawdzaja nawet rewiduj naszych. Na wszelki wypadek wysidcie lepiej w Zimnej,

    kamraci.

    Konduktor przytkn palec do daszka czapki i wyszedz przedziau. Gdy drzwi zamkny si za nim,

    odezwa si jedenz trjki:- Wiesz co, Antek? Mog nas chyci, nim dojdziemy do Komisariatu. Moe lepiej wyskoczy w Zimnej?

    Antek zastanawia si przez chwil. - Nie, chopeczki. Za dua strata czasu. Jedziemy do koca. Jak

    bdzie na stacji policja, to moe bd tami nasi, to bd te Francuzi lub Anglicy. Wtedy damy si

    wzi.Ajak nas czepi stosstruppy, to wiecie, co robi.

    Umiechnli si. Wszyscy trzej poprawili kaburyz pistoletami zawieszone pod lew pach. Gustlik

    Potempa wycign zatuszczon tali kart. - Zrobimy rundk?

    Nie widzieli, jak w czasie krciutkiego postoju w Zimnej wsiado sio wagonu piciu mczyzn. Nie

    zwrcili te uwagi, jak dwajz nich przeszli pocigod koca do koca, pilnie zagldajc do wntrz

    przedziaw. Syszeli wprawdzie zgrzyt drzwiw ssiednim przedziale, ale nikomu nie chciao si wsta

    i zobaczy, kto te tam jestw ssiedztwie, tym bardziej, e trzeciz nich, Gerhard Zgrzebniok, mia

    fuksa.

    Pocig hamowa ze zgrzytem. Antek, Gustlik i Gerhard zebrali sii wyszli na korytarz. Kiedy zbliali si

    do wyjcia, otworzyy si nagle drzwi wagonui do wntrza wskoczyo kilku mczyznz rewolwerami

    w rku. Pierwszy strzeliz przyklku Antek, tu nad jego gow szczkn dwukrotnie pistolet Gustlika.

    Pierwszy z biegncych korytarzem wypucibroz rkii przystanzjkiem, nastpny zwali si bez

    sowa. Wagon rozhucza si wystrzaami.

    Dostali ognia z tyu,z ssiedniego wagonu. Gerhard rba waniez parabellum wzdu korytarza, gdy

    poczu silne uderzeniew plecy i smak krwi w ustach, a potem ogarna go ciemno. Antek i Gustlik

    posyszeli za sob: Hndehoch! Nastpn komend usysza ju tylko Antek, Gustlik bowiem lea na

    ziemi, a palce jego kurczowo zgarniay kurzz podogi.W nastpnej sekundzie zobaczy Antek, e jest

    w korytarzu sam. Sam z trupami dwch kamratwi trzech napastnikw. Podnis gow na wysoko

    okna i schowa j, ostrzeony wistem kuli. Strza padz paru metrwi nie trafi. Zrozumia: chc go

    wzi ywcem. Zapanowaa naga, dzwonicaw uszach cisza. Przerwa j okrzyk: - Gefreiter! Rzu

    broi wya! Wya, ty pieroski poltoniu!

    A wic to koniec. Antek woy luf wiernego ortgiesaw usta i zmaca jej otwr jzykiem. A wic to

    koniec: ywego go nie wezm. Biegy sekundy. Napastnicy sdzili widocznie, e Antek jest ranny lub

    moe wbrew ich intencjom zabity, bo jedenz nich wysun ostronie gowi cofn j zaraz -przestrzelon, bluzgajc krwi...

    Kaskada przeklestw i znowu cisza... Antek ponownie wzi brow usta i nacisn palcem pierwszy

    spust. Teraz may nieznaczny ruch - i wszystko przestanie by wane: powstanie, walka, Teresa,

    przyjaciele, wrogowie, zwycistwai klski. Jak atwo mie to wszystko za sob, jak atwo przesta y

    jak cigane zwierz. Wystarczy nieznaczny ruch palca... koniec.

    Nie! To jeszcze nie koniec. Dopki yje, dopki trzymaw garci spluw, to jeszcze nie koniec. Dopki

    jest jedna szansa na tysic. Gdzie tu jest ta szansa?

    2APO - Abstimmungspolizei - mieszana policja wprowadzona po II powstaniu.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    20/53

    - Gefreiter,rzu bro, ty wiski psie,i wya! Jak si poddasz, to ci tylko powiesimy, jak nie, to

    i tak ci dostaniemy,a wtedy bdziesz zdycha sto razy!

    ...Wytrzyma jeszcze p minuty, jeszcze minut. Zwabiony strzelanin moe nadbiec patrol aliancki

    lub moe Polacy i APO. Wytrzyma jeszcze minut, jeszcze ptorej.W cigudwch minut zdarzy si

    moe ju wiele, zdarzy si moe - cud!- Gefreiter! Wya! Zamianujemy ci feldfeblem! - Dugi, gony, rechotliwy miech.

    Soce. Zamglone marcowe soce wieci prosto w wybite kulami okno wagonu. Okno! Rany boskie,

    prawdziwe okno! ete jest jeszcze co takiego na wicie! Okno na wiat! Skok przez okno na peron

    i... moe przejdzie, moe si przedrze. Ach, gdyby mie przy sobie granaty, chocia jeden granat! -

    Rozbestwiem si - myli Antek - iju nie nosz granatw, obrywaj kiesze. Krlestwo za granat! Nie

    ma granatu, nie ma krlestwa, chyba tylko niebieskie. Nie! Spry si, napi minie, zapa lew

    rk za uchwyt okienny, podwign si... Nie strzelaj...Skok!

    Ju jest na peronie, ju si podnosi. Skacz na niego kup,jeden przez drugiego. Kto kopniakiem

    wytrca mu bro. Antek krzyczy co, co krzyczaby kady, gdyby mu skaka do garda wcieky pies.Wali piciw twarz najbliszego, tamten pada, drugi, zdzielony kantem doniw kark, wyrzuca krew

    ustami, ale ju jest jasno, tak jasno, e a boli... gdzie?W oczach, w potylicy, w caej gowie - tylko

    bl...

    Zdzielony w eb kastetem, lea dwa dni nieprzytomny na kamiennej pododzew piwnicy domu Zum

    goldenen Falken,w ktrym miecia si komenda bojwek niemieckich. Gdy odzyska przytomno,

    lea nie otwierajc oczu. Sysza, jak kto wchodzi, jak kto mwi: nie zdechnie, ale na wszelki

    wypadek zrbcie mu opatrunek! Gos wyda si Antkowi znajomy, ale zaraz poczu bl w gowie

    i znowu ogarna go nico...

    Otworzy oczy. Jest ciemno, jest tak ciemno, e nie wida wasnej rki. Obmaca starannie gowgryzcz blu wargi. Nie jest tak le: czaszka caa. Poczu, e moe wstao wasnych siach,a nawet

    zrobi przysiad. Wyprbowa: kolana dray nieco, ale poszo. Ramiona...w porzdku. Zachciao mu

    si nagle gono mia. Teresa czsto mawiaa do niego: Ty jeste jak kot, jak duy kot. Teraz

    wiedzia, dlaczego jest jak kot: bo go nawet siekier trudno ubi. Pooy si znowu. Musizasn

    i nabra si, jeszcze wicej si. Teraz moe polegajutylko na wasnej sile.

    - Auf! - otworzy oczy. - Stao nad nim dwch, celowali rewolwerw. - Wstawaj!

    - Nie... mog... - wystka. Rozemia si. Zaczli go kopa, wic udajc najwyszy wysiek, stan

    najpierw na czworakach, a potem dwiga si ku grze, czepiajc rkami ciany. Marsch! Szli

    powolutku schodami. Antek zobaczy, e wszystkie okna sieni s zabite deskamii uszczelnioneszmatami. A wic ani skoczy, ani wychyli sii zawoa pomocy. Szli korytarzem owietlonym ma

    arwk. Jakie drzwi otworzyy si i Antek pchnity kolbw plecy, zatoczy si a na rodek pokoju.

    Tu byo jasno...

    Pod oknem, zaoonym workamiz piaskiem, staz papierosem w ustach Oberleutnant Siegfried

    Mikke

    - A wic wszystko jest jasne - Mikke mwi tonem spokojnym, agodnym niemal - masz prawo

    powiedzie, Kulik, e jestem najwikszym idiot, jakiego kiedykolwiek spotkae. wita racja. Ale

    idiotyzm mj wywodzi si std, e zaufaem przyjacielowi...

    Antek obliza koniuszkiem jzyka suche wargi.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    21/53

    - Mylisz si, Mikke. Zawierzye zudzeniu. Zdaje mi si, emy kiedy obaj zawierzyli zudzeniu.

    A moe do dzi ulegamy zudzeniom?

    Mikke wydmuchn dym.

    - Zaczynasz filozofowa, Kulik. Myl, e przed mierci kady wjaki sposb filozofuje. Na przykad

    na temat przyjani.

    - Wanie. Ta filozofia zacza si tam, pod Douaumont.

    - Ten ton nie pasuje do ciebie, Kulik. Nie skamlaj. Jeste przecie bojownikiem, przynajmniej we

    wasnym mniemaniu, bo dla mnie jeste zwykym, wszawym polskim bandyt, ktry...

    - Ktry uratowa ci ycie.

    Mikke pochyli gowi wsadzi rce do kieszeni. Odezwa si po chwili:

    - Zgoda. I ktremu ja uratowaem ycie. Wtedy,w zimie, kiedy szede do Kujawy, pamitasz?

    Uratowaem ci ycie moe niewiadomie, ale tak czy inaczej jestemy skwitowani. Ale ja sprbujuratowa ci ycie raz jeszcze, tym razemz pen premedytacj. Powiesz nam wszystko, co wiesz.

    Absolutnie wszystko. A wiesz duo. Potem... pucimy ci wolno.I wicej jeszcze: pomoemy ci

    wyjecha do Niemiec, gdzie nikt nie bdzie wiedzia, e zdradzi Niemcy. No co, gefreiter? Nie chcesz

    by znowu chorym?

    Tysice myli cisny si Antkowi do gowy. Zatrzyma jedn, ktrej byo na imi: gra na zwok.

    - To niejest takie proste, Mikke. Ale powiedzmy, e si zgodz. Jak mam gwarancj?

    - Masz moje sowo honoru, sowo honoru niemieckiego oficera, niesplamionego zdrad munduru.

    Wystarczy?

    - Powiedzmy. To jest, chciaem powiedzie, e naturalnie, wystarczy.I kiedy powiem wszystko, co

    wiem, to mnie pucisz?

    Mikke rozemia si:

    - No, nie tak zaraz. Najpierw sprawdzimy twoje informacje, Kulik. To chyba proste, prawda? Nie,

    Kulik, nas nie nabierzesz, przynajmniej tym razem. Wic jak?

    - Na tyle mnie znasz chyba, Mikke.

    - Tak. Wiedziaem, e nicz tego nie bdzie. Mgbym ci jednak zmusi do gadania. S, widzisz, takie

    sposoby. Ale ja, mj drogi przyjacielu, zwykem spaca dugiz procentem. Dlatego ka ci tylko

    powiesi.Ijeszcze dlaczego: twoje informacje nie s nam potrzebne, wiemy wicej, ni si

    spodziewasz. Stj prostoi nie ruszaj si! Sta na baczno, kiedy do ciebie mwi, ty, ty... gefreiter!

    Czy nie uwaasz, e na zakoczenie tej naszej ostatniej rozmowy powinienem spra ci po pysku

    szpicrut?

    Antek milcza. Nie wolno mu prowokowa tego drania, nie wolno mu da si zmasakrowa. Aby jako

    std wyj, musi zachowa siy. Rzek wic najpokorniej, jak umia:

    - Jak uwaasz, Mikke. Przepraszam: jak pan uwaa, panie oberleutnant,

    Mikke wykrzywi twarzw umiechu: - Przekonae mnie, Kulik. A teraz pjdziesz grzeczniez tymi

    panami na podwrko, tam dasz sobie zaoy stryczek na szyj i przelicznie zadyndasz. Wybacz, enie bd ci towarzyszy. Nie lubi widoku wisielcw.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    22/53

    Po czym zwrci si do swoich:

    - Zabra to cierwo!

    Pochwycili Antona za ramiona i powlekli za sob. Antek na sekund zatrzyma siw progu.

    Powiedzia:

    - Mimo wszystko dzikuj ci, Mikke...

    - Rrrraus!

    ...Podwrko byo mae, otoczonez trzech stron wysokimi lepymi cianami. Czwarty jego bok

    stanowi mur wysoki na dwa metry, zabezpieczony po wierzchu stuczkami szka. Antek luz wiedzia

    gdzie jest: hotel Pod Zotym Sokoemstoi poza miastem. W promieniu kilometra nie ma ywego

    ducha, jeli nie liczyludzi z tej bandy. Nie chodz tdy adne alianckie patrole, niemoliwe te jest,

    aby mogli tu dotrze jego ludzie, nawet gdyby wiedzieli, co si staoz ich dowdc. To miejsce jest

    dobrze obstawione...

    Nieco wyej, nad wysoko czowieka, tkwiw cianie muru wielki elazny hak, do ktregouwizanyby zakrconyw ptl gruby rzemie. Antek popatrzaw gr. Czterej towarzyszcy mu mczyni

    rozemiali si:

    - Nic si nie martw, gefreiter, wytrzyma! - Lufami pokazali mu, gdzie ma stan. Jedenz nich odda

    rewolwer koledze i zacz odwija rkawy koszuli. Potem zmaca Antkow szyj...

    - Chwileczk!

    - Czego jeszcze?

    - Eine Zigarette. Naley si przed mierci, nie? Tego si nie odmawia najwikszym zbrodniarzom!

    Naradzali si chwil. Uznali jednak, e to bdzie wietna zabawa, bo skinli gowami. Jedenz nich

    podszedi wsadzi Antkowiw usta angielskiego gold flackea. Wyj zapak, potari poda ogie...

    Obliczy dobrze. Trzask amanej kici zla siwjeden dwik;z rykiem blu. W tej samej sekundzie

    czowiek, ktry podawa ogie, zatoczyw powietrzu uki uderzy ciaemw gowy swych towarzyszy.

    Sypny si zduszone przeklestwai okrzyki grozy. Huknyniecelne wystrzay.

    Antek skoczyjak bik. Nie dosign domi szczytu muru, ponowi skok... zaklaskayo mur kule,

    poszed kurz, ale on ju chwyci: trzymalew rk za wystp, ciskanajeony szkemgzyms i czul, jak

    struga krwi z poharatanej doni biegnie mu wzduokcia i siga pachy. Zacisn zby, stkn

    z wysiku... Lea na pask, na szczycie muru. Przewali si na praw stroni zleciaw momencie, gdy

    kule zadzwoniy po stuczkach. Upadek by bolesny,jakby mu cos pkow piersiach. Podnissi,

    zatoczy, wycelowa skrwawion gow gdzie przed siebiei run - nie wiadomo: na nogach czy na

    skrzydach, skd warkn karabin maszynowy, gdzie zawya samochodowa syrena...

    * *

    *

    - Niech pan zrozumie, Herr Regierungsrat, e absolutnie nie moemy utrzymaw mocy waszego

    ogoszeniao cenie na gow Kulika. Polacy podnosz ju taki wrzask w Lidze Narodw, e a uszy

    widn. Jeeli uda wam si zlikwidowa gow sposb legalny lub, powiedzmy, nawet mniej legalny,

    to... wasza sprawa. Ale adne tam ceny za gow...

    - Jednake, ekscelencjo...

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    23/53

    Genera Lucchangeli, dowdca wojsk alianckich, zniecierpliwisi:

    - Chyba nie ma pan wtpliwoci, panie radco rzdowy, e caa moja sympatiajest po waszej stronie?

    Ale ja si musz liczy take z Francuzami. Ostatecznie to oni wygrali wojn, evvero? A oni s,

    niestety, szczeglnie ostatnio nastawieni propolsko. Jeli jednak uda wam si udowodni Kulikowi

    chocia jeden mord polityczny, powtarzam: mord polityczny, a nie zabjstwow obronie wasnej, jeli,powtarzam: uda si go postawi przed sdem i udowodni co takiego, to owiadczam, e bdziecie

    mieli jego gow bez 10.000 marek. Dogadalimy si?

    - Najzupeniej,ekscelencjo. Nard niemiecki nigdy nie zapomni paskiej postawy. Postaramy si co

    sfabrykowa, ekscelencjo.

    - Tylko eby to miao rcei nogi!

    - Rozkaz!

    Sekretarz Hoersinga, radca rzdowy dr Stramm, wycofa si wrd ukonw. Genera Lucchangeli

    przycisn dzwonek na biurkui prcemu si adiutantowi rozkaza wezwa przed swe oblicze kogo z

    Polskiego Komisariatu. Za godzin sta przed nim siwy, szczupy czowiek.

    - Ile razy mwiem panu, e nie ycz sobie niczego, co odbijaoby si echem w Lidze Narodw?!

    - Tak jest, ekscelencjo, ale nie my jestemy powodem...

    - Wy! Tylko wy! Wszystko przez was! Nic wam si nie podoba, na wszystko si krzywicie!O byle co

    alarmujecie Genew! Ja sobie wypraszam!!!

    - Ekscelencjo! Tego ju za wiele! Prosz wybaczy...

    - Wybacz, jeli bdziecie siedzie cichoijeli nie bdziecie utrudnia administracji niemieckiej jej

    susznych poczyna, majcych na celu utrzymanie porzdku.

    - Pozwol sobie jednak...

    - Pozwl pan sobie odej ju. Nie mam czasu!

    * *

    *

    Sala restauracji Pod Czarnym Niedwiedziem rozbrzmiewaa mskim, radosnym gwarem. Przy

    dugim stole siedzieli cywilei wojskowi. Cywile byli Polakami, wojskowi Francuzami. Pito na cze

    szczliwego powrotu dowdcy rejonu, kapitana Antoniego Kulika. Gsto kryy butelki,raz po raz

    wybuchay toasty, zryway si pienii piosenki, dobrze ju dymio siz czupryn.

    - Co bd robi po plebiscycie? - Antek powtrzy pytanie francuskiego porucznika. - Sam jeszcze nie

    wiem. mon lieutenant Moe zao hodowl pieczarek, moe wrc do mojego zawodu, do huty.

    moe pozostanw wojsku. Ale jedno zrobi na pewno: ozenie si. Panowie! Koledzy! Wypijmy za

    zdrowie mojej narzeczonej!

    Fotografia Teresy wdrowaa wzdu stou. Chwalili wszyscy szczeglnie Francuzi urod lskiej

    dziewczyny. Antek suchai serce mu roso.A potem nagle chwycia go taka tsknota, e schowa

    fotografie i wybieg przed hotel. Sta tam samochd komisarza plebiscytowego. Antek usiad koo

    kierowcy i rozkaza:

    - Le do Kola!

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    24/53

    Szofer sumitowa sie bez zezwolenia pana komisarza nijak i nigdzie nie moe jecha, lecz Antek

    przystawi mu wielk pie pod nos,i kierowca nacisn starter.

    Teresa byaw domu. Staaz zakasanymi rkami przy zlewie i zmywaa naczynia. Porwa j na rce

    i mimo krzykw udanego przeraeniai szamotania znis na d. Pomknli opolsk szosa.

    ciska ji caowaw samochodzie, a tchu zapa nie moga. Pomyla radonie: -jak Kmicic i Oleka!Co mu tam Kmicic! Albo to Kmicic urwa si kiedy spod samego stryczka?

    O zmierzchu odwiz dziewczyndo domu. W czasie wycieczki nie mwili wiele. Przy rozstaniu Teresa

    powiedziaa:

    - Antek, ja mam takie przeczucie, takie ze...

    - E tam! I co mi si stao? Ja ci mwi, Terka, e na mnie nie ma cholery.

    - Antek! We mniez sob, ja tu ju nie chc by, jasi tak boj...

    - Ju ci mwiem, e nie masz czego si ba.

    - Ale ja i o siebie si boj. Antek..;

    - A c by kto dziousze mg zrobi? Niechby sprbowa! O, popatrz na ulic. Miesic temu czowiek

    nie mg przej spokojnie,a dzi?

    - We mniez sob, Antek...

    - Czy ty masz aa, Teresa? Jake ja ci mog wzi, przecieznasz moj robot. To niemoliwe,

    Teresa. Ale ju wkrtce zobaczysz!

    - Ja ju widz...

    - Co widzisz? E, Teresa, z tob tak zawsze. Daj dzibka, wpadnw przyszym tygodniu!

    Wyrwaa sii ucieka schodami na gr. Westchn komiczniei krzyknwszy: - Nie szkodzi, przejdzie

    ci! - pobieg do samochodu...

    * *

    *

    Obudzi sii lea patrzcw sufit. Bya noc. Na stole cyka cichutko zegarek. Zamkn oczy, ale sen nie

    wraca. Jakby go co uwierao. Jaki drobniutki kamyczek niepokoju. Gdzie na dole,w portierni

    hotelu, skrzypny drzwi. Usiad na kui nasuchiwa. Nic, cisza.

    Nerwy, pierona - pomyla - zdarem si ju troch...

    Mimo to wstai podszed do okna. Zatrzeszczaa podoga. Wyjrza przez firanki na pust ulic

    owietlon gazowymi lampami. Nikogo. Wrci do ka. - Ju nie usn - pomyla ze zoci. Ale

    poczu senno. Mody organizm, zmczony dugim marszem, upomnia sio swoje prawa...

    omotaniew drzwi. Zerwa siz ka, chwyci spod poduszki ortgiesa, odbezpieczy...

    - Otwiera, policja!!!

    Cichutko podszed do drzwi, nachyli sii zerkn przez dziurk od klucza. Rzeczywicie, policja.

    I chocia sami Niemcy, to nie ma sensu urzdza rzeni. Zreszt mocno oberwa ostatniow komisariacie polskim za fanfaronad. Odskoczy od drzwii zawoa wesoo:

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    25/53

    - Wej!

    Klamka poruszya si kilkakrotnie. Ach, prawda, drzwi s przecie zamknite. Przekrciklucz. Zdy

    jeszcze pomyle: psico mi zrobi, gdy drzwi uchyliy si lekkoi w szparze pojawia si do

    uzbrojona w rewolwer, a za ni kask Niemcai wystraszona twarz.

    - Czy mona wej?

    - Wa pan!

    Policjant znalaz siw pokoju. Powiedzia: - Prosz si, szanowny panie, nie denerwowa, to tylko

    formalno. Ja nic nie winien, mnie kazali. Ja tylko...

    Wpado ich narazz dwudziestu. Ten, ktry wszed pierwszy, nabra teraz pewnocisiebie, krzykn: -

    Rzuci bro, rce do gry!

    - Skd pan ma bro?

    Umiechn sii powiedzia: - Mam na ni pozwoleniez komisji alianckiej, jest w kieszeni,w marynarce...

    - Ju ci kat zgasi ten umieszek, gefreiter!

    Ziewn szeroko:

    - Ale z was ludzie. Mylaem, e mnie jako zabawicie,a wy mnie nudzicie po prostu.

    Kazali mu naoy paszczi uprowadzili w noc.

    Siedzia na krzele przy biurku. Naprzeciw niego rozpiera si ysawy, gruby czowiekw okularach. By

    to sdzia ledczy.

    Ju szst minut trwao odczytywanie Antkowych grzechw: ...dnia 11 grudnia 1920 roku pozbawi

    ycia wystrzaemz pistoletu urzdnika stray granicznej, Franza Luebke. - Czy przyznaje si pan?

    - Gdybym go wtedy nie pozbawi ycia wystrzaemz pistoletu, nie mgby pan zada mi dzi tego

    pytania. Dziaaemw obronie wasnej, mam na to wiadkw. Wal pan dalej!

    ...dnia 3 stycznia 1921 roku, dziaajcw celach rabunkowych, pozbawi ycia kapitana Reichswehry

    Eryka Sabota, uderzajc gow gow twardym narzdziem. Czy przyznaje si pan?

    - Pan sam wie, e to bzdura...

    Mijay minuty. Jedna setna tej listy zbrodni wystarczaa, aby posa czowieka pod katowski topr.I cho ten cay aktoskarenia by dty od pocztku do koca, to jednak Niemcy mieli szanse, aby

    uzyska od alianckiego trybunau wyrok mierci na Antka. Ale Antek wierzyw swych przyjaci -

    Francuzw. Dlatego wci umiecha si lekcewaco...

    Wierzy, e nic mu si sta nie moe, jakkolwiek siedzia juw ledztwie drugi tydzie,a interwencji

    francuskiej jako nie byo. No, mog go wycign jeszczez samej rozprawy. Tak mocno byo tym

    przekonany, e na gryps przysany mu do wizienia przez swych ludzi, ktrzy chcieli urzdzi zbrojny

    napad na opolskie wizieniei tym sposobem odzyska dowdc, odpisa: adnych gupstw, pilnowa

    roboty. Sam si wykaraskam.

    ...Sam si... Naraz Antek przesta si umiechai naty uwag. Wszystko jest do obalenia

    z wyjtkiem tej sprawySabota. O to mog go zahaczy, cho on przecie Sabota nigdy na oczy nie

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    26/53

    widzia. Idc ladem poszlak, mog mu wlepi to zabjstwo. By bowiemw pobliu miejsca,w ktrym

    zgin Sabot,i w tym mniej wicejczasie. Mgby si wprawdzie wykaza niewtpliwymalibi, ale

    w tym wypadku musiaby wskaza miejsce,w ktrym przebywa.A tym miejscem by magazyn

    powstaczej broni. Nie. Tu trzeba co innego wykombinowa. Odrzuci usugi niemieckiego obrocy

    i sam obmyli obron

    Codziennie z Antkowej celi stranicywynosili pogruchotane stoyi stoki. Sdzono, e polski pies

    wcieka si na mylo rychej mierci. Antkowi byo na rk, e tak myleli. Chcia udowodni sdowi,

    e on, Antek Kulik, nie potrzebowa uywa twardego narzdzia, eby zabi czowieka. Wystarczy

    w tym celu cios jego pici, cios, ktry rozwala deski. wiczy wic wytrwale. Noc liza opuche,

    poranione napistki.

    Nadszed wreszcie dzie rozprawy.W sali Trybunau Apelacyjnego w Opolu, do ktrej wyprowadzono

    Antka, siedzieli za stoem Francuzi, Anglicy. Wosi - stanowicy sd wojskowy. Oskara niemiecki

    prokurator. Antek straci troch ducha, gdy zobaczy, e przewodniczcym trybunau jest nie Francuz,

    lecz Anglik darzcy go zimnym, pogardliwym spojrzeniem, Zrzeda mu te mina, gdy ujrza, jak Wosi

    gawdz przyjaniez oskarycielami.

    - Imi, nazwisko, narodowo?

    - Polska.

    Przewodniczcy achn si. - Nie polska, lecz lska. Tak jestw akcie oskarenia!

    - W akcie oskarenia jest znacznie wicej bzdur, panie przewodniczcy.

    Prokurator niemiecki zerwa siz miejsca: - Ich protestiere!

    Anglik wytar starannie nosi zapyta:

    - Wic pan si upiera przy narodowoci polskiej?

    - Tak jest. Tym bardziej, e jest to jedyna realna przyczyna, dla ktrej stanem przed trybunaem.

    Prokurator szepta conerwowo w ucho przewodniczcego. Wosi mieli miny wyranie

    skonsternowane. Francuzi umiechali si dyskretnie.

    - Proszo spokj. Czyw sprawie aktu oskarenia oskarony ma jeszcze co do powiedzenia?

    - Na razie nie.

    - No to...

    - Jeszcze jedno, wysoki sdzie. Czy sd pozwoli mi zeznawawjzyku angielskim?

    Anglik a podskoczy. Wybauszy oczy, potar doni czupryn ostrzyon na jea.

    - Pan zna angielski? Skd?

    - Jeszcze przed wojn byem w Anglii. Pracowaem jako lusarzw zakadach Morpeth w

    Newcastle...

    Przewodniczcy rozglda si po sali. Zapyta wreszcie:

    - To bardzo adniez paskiej strony, panie, panie... Kulik. Ale dlaczego chce pan zeznawa po

    angielsku?

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    27/53

    - Lubi ten jzyk. To jzyk sojusznikw mojej ojczyzny.

    Francuzi zaczli chrzkai trca si okciami. Prokuratorzatrzepota domi, ale uspokoi si zaraz,

    zmierzony zimnym wzrokiem Anglika. Anglicy patrzyli na Antka ju znacznie agodnieji z wyranym

    zainteresowaniem. Antek mrugn wesoo do prokuratora, co tamten skwitowa wciekym

    grymasem.

    - Wysoki sdzie - rozpocz Antek powoli, starannie dobierajc sowa -jak ju wspomniaem, byem

    przed wojn w Angliii wyniosem stamtd dobre wspomnienia. Co ml tamjednak najbardziej

    zaimponowao, to waga, jak przywizuje siw tym piknym kraju do sportowego wychowania

    modziey. Prawie kady Anglik zna boksi potrafi siz pomoc wasnych pici obroni przed

    napaci.

    Anglik potakiwa gow. Rzekjednak: - Nie wiem, do czego pan zmierza.

    - Jestem bokserem, wysoki sdzie.I doprawdy, aby zabiSabota czy kogokolwiek innego, nie

    potrzebowaem uywa ani omu, ani motka, jak mi to wmawia pan prokurator. Ja potrafi zabi

    czowieka pici. Mog to tutaj na miejscu udowodni.

    Anglik podskoczy:

    - Ciekawe, na kim chce pan to udowodni? Mam nadziej, e nie na mnie!

    - Oczywicie, wysoki sdzie. Jeeli sd pozwoli, to... ot, choby na tym stole, za ktrym siedzi pan

    protokolant.

    Sdziowie spojrzeli po sobie. Anglik zdecydowa:

    - Dobrze, bierz pan ten st. This is very interesting, indeed!3

    Stanw lekkim rozkroku, nabra powietrzaw puca, wzi zamach, chwil way piw powietrzu,trzasn. Poczu nagy ostry blw nadgarstku i... blat stou pk jak uderzony omem. Sdziowie

    powstali z miejsc.

    - Sd udaje si na narad!

    Dzwonek wezwa ich na sal. Przewodniczcy odchrzkn, spojrza wesoo na Antkai zacz czyta

    monotonnym gosem:

    ...uznaje si niewinnym zarzuconego mu przestpstwai postanawia uwolni od kary. Wyrok ten, na

    podstawie statutu okupacyjnego, jest prawomocny i nie podlega zaskareniu. Polecam natychmiast

    uwolni pana Antoniego Kulika, obywatela niemieckiego narodowoci polskiej,a kosztami

    postpowania obciy prokuratur niemieck.

    Dlaczego go nie wypuszczaj? Rozprawa skoczya sio dziesitej, teraz dochodzi czternasta,a on

    wci siedziw celi. Chwyci stoeki wyrn nimw drzwi. adnego odzewu.

    Przyszli po niego dopiero koo czwartej. Miny mieli jakie wesoe, cho niby to wciekle porykiwali: -

    Schnell! Raus! To dao Antkowi do mylenia: co siw tym kryje, cho nie wie jeszcze co. Trzeba by

    ostronym, diablo ostronym...

    W poowie dziedzica przystanli. Zapyta: - czego stoimy? Stranicy wzruszy ramionami. Antek

    rozejrzasidokoa, lecz niczego nie dostrzeg. Wreszcie stranik pod bramda znak, ruszyli. Brama

    3To rzeczywicie bardzo ciekawe (ang.).

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    28/53

    otwieraa sipowoli. Antek poczu silne pchniciew plecy, lecz byskawicznie zapar sinogami

    i szerokim sierpem uderzy piciw ty. Kto jkni zaraz rozleg si warkot motoru. Trotuarem, tu

    przed samym progiem wiziennej bramy, przemknoauto. A wiec to tak! A wiec w ten sposb

    chciano go zaatwi. Teraz zrozumia, jak si to dziao, e Polacy zwalnianiz opolskiego wizienia nie

    wracali do swoich, lecz padali ofiar nieszczliwych wypadkw. Ogarn go sza.

    Rzuci sina stranikw. Odskoczyliw tyi zarepetowali karabiny. Ale t scenzobaczyz okna

    wiziennegobiura znajomy Antka, francuski sierant. Za chwil francuscy piechurzy wycelowali

    karabiny w Niemcw. Incydent by skoczony.

    * *

    *

    - Nie ma rady, Kulik, musi pan na jaki czas znikn. To nie jest adna dobra rada, lecz rozkaz.

    Wszystkie stosstruppy otrzymay rozkaz zastrzelenia pana jak psa.

    - Jeeli to si stanie, to chyba komisariat podniesie taki krzyk, e...

    - Tak, tak, naturalnie. Krzyk podniesiemy, ale krzykiem nikt jeszcze nikogo nie wskrzesi poza paroma

    wypadkami odnotowanymi w Nowym Testamencie. Do tej dyskusji, panie kapitanie!

    - Rozkaz.

    - Uda si pan do Rybnika i tam zamelduje jako... tu ma pan wszystkie dokumenty. Prosz si ich

    wyuczy na pami.I jeszcze jedno: nikt, ale to absolutnie nikt nie moe wiedzie, dokd pan

    wyjeda.

    - Moi ludzie...

    - Nikt z paskich ludzi. Ani ojciec, ani matka, ani ona...

    * *

    *

    ...czowiek, ktry ci odda ten list, powie ci, gdzie przebywam. Teraz jeszcze nie, ale za jaki tydzie

    przyjed. Ten, ktry ci odda ten list. powie ci. jak si spotkamy. To tyle.I nie martw si. Wszystko

    bdzie dobrze. Antek.

    Doczytaa do kocai powtrzya: - Wszystko bdzie dobrze. Stary chop podnis siz krzesa.

    - To ju panienka wie wszystko.

    Patrzaaw okno i powtrzya: - wszystko bdzie dobrze... Czy mam odpisa?

    - Lepiej nie. Co mi si zdaje, e... no. nie eby azili za mn, ale lepiej nie. Ja wszystko powiem. Co

    powiedzie?

    - Powiedzcie, ojciec, e... wszystko bdzie dobrze...

    * *

    *

    Siegfried Mikke wzruszy ramionami.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    29/53

    - To wszystko zaley od pani. Moe pani std wyjw cigu kilku minut. Albo nigdy. Niech pani powie:

    - gdzie jest Kulik?

    Wielowatowa arwka wieci prostow oczy. Twarz rozmwcy toniew gbokim cieniu. Na krzele,

    przy drzwiach, siedzi jaki zbiri trzyma na kolanach pejcz. Bawi si nim, udajc niecierpliwo, zwija

    go w palcach i skrca. To ten, ktry przedwczoraj wszed do mieszkania ciotkiw mundurze policjanta,ten, ktry przedwczoraj rzeki:

    - Teresa Jochemczyk? Prosz si ubra.Pjdzie pani na komisariat. S jakie niedokadnociw pani

    zameldowaniu. - Ciotka trzscymi si rkami zawijaaw papier kawaekkoacza, ale tamten

    powiedzia: - Po co? Ta dziewczyna zaraz wrci... - A potem... wprowadzili j do jakiej obskurnej

    kamienicy i ten zawoa: - zamkn t dziwkw piwnicy!

    Dwa dni przeleaaw zimnym, wilgotnym lochu. Z pocztku pakaai krzyczaa bijc sabymi piciami

    w okute, dbowe drzwi. Potem wpadaw apati. Nie chciaa je, wic karmili j, podwaajc zby

    noemi lejc prosto do garda gst zup. Teraz, po dwch dniach, przyprowadzono j tutaj, na gr,

    i posadzono przed czowiekiem, ktrego twarz skrywa gboki cie.

    - Jestem pewny, e pani wie.

    - Nie wiem.

    - Hmmm. Pani sobie wyobraa, Frulein Jochemczyk, e myywimy jakie ze zamiaryw stosunku do

    niego. Ot tak nie jest. Chcemy tylko dowiedzie si od niego paru nieistotnych zreszt rzeczy.

    Chodzi nam o to, aby wskaza naszych ludzi, ktrzy wysuguj si Polakom, nic wicej. Jak wic pani

    widzi, sprawa jest raczej prywatna. Powie nam i potem bdzie mg i dokd chce. Nawetz pani,

    Daj sowo honoru niemieckiego oficera.

    - Ja nie wiem gdzie jest Antoni, niech mi pan wierzy. Widziaam go par miesicy temu...

    - Ja pani doskonale rozumiem, Frulein Jochemczyk. Taka kobieta, jak pani, uczyni dla ukochanego

    mczyzny wszystko. Pani bardzo zaleao, eby on si nie babra t robot. Uatwimy to pani. Niech

    wic pani powie, gdzie on jest. Dla pani dobra. Dla jego dobra.

    - Ja nie wiem...

    - A gdyby si okazao, eon nie jest wart pani wielkiej mioci? Nie jest mi przyjemnieo tym mwi,

    ale... mamy dowody, e on pani oszukiwa.

    - Ja nie wiem, gdzie on jest.

    - licznie. On pani zdradzai zdradza na kadym kroku. Prosz, niech pani to przeczyta. Pozna panichyba jego charakter pisma?

    - Ja nic nie wiem.,.

    - Wobec tego ja pani przeczytam. Prosz sucha: Kochana Urszulko. W tych dniach me bd mg

    byu ciebie, ale wpadnw poniedziaeki powetujemy sobie wszystko. Zostan na noc. Przyszykuj

    pikneeczko...

    - Co pani na to?

    - Ja me wiem, gdzie on jest...

    Glos Mikkego przeszedw krzyk:

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    30/53

    - Czy me widzisz, ty gupia dziwko, e on ci puszcza kantem? Mao ci tego listu, to ci damy sto innych

    dowodowi Tysic! Moemy tu przyprowadzi wszystkie te zdziry, z ktrymi spa! Gadaj!

    Spucia gow, zaplota palce a zabolao.

    - Nie wiem. Nic nie wiem...

    - Willy! Zostawiam ci t dziewk, naucz j rozsdku!

    Mikke wyszed, trzasnwszy drzwiami. Czowiek nazwanyWillym podnissi z krzesai podnis

    w gor pejcz.

    - Gdzie jest Kulik?

    Dotkna drcymipalcami opuchnitych, krwawo porysowanych policzkw.

    - Nie wiem - szepna.

    - Ty moe nie wiesz, dlaczego my go szukamy. Nie chciaemo tym mowie wczeniej, bo to sprawa

    troch... Widzisz, Kulik by nasz wtyczkw organizacjpolsk, me wiedziaao tym, co? Nikt nie

    wiedzia. Nie gap si tak, daj ci sowo honoru, e to prawda. Owszem, Kulik odda nam usugi, ale

    bandzior zawsze pozostanie bandziorem. Ukrad nasz kasi zwia. Pom nam go oszuka. My si

    z nim zaatwimy, alejednoczenie oddamy rwnie przysug Poakom. No, gdzie on jest?

    - Nie wiem - zaszlochaa.

    - Dobrze. Czy chcesz zobaczy dowody, e on pracowa dla nas?

    - Nie mczcie mnie, ja przecie nic nie wiem.

    - To dopiero pocztek, Willy!

    - Wic gdzie jest Kulik?

    Leaa na pododze zwinitaw kbek. Wtym jej ciaem wstrzsay dreszcze. Milczaa.

    Mikke kopn jw plecy.

    - Moesz mwi?

    Chwila milczenia.

    - Tak.

    - Gdzie jest Kulik?!

    Milczaa. Willy podszed, podnis j za wosy, zajrzaw oczy.

    - Gdzie jest Kulik?

    Bili j na zmian. Gdy jeden si zmczy, zaczyna drugi.W pewnej chwili zawoaa rozdzierajco: - Nie

    bijcie, ju powiem!

    - Gdzie?

    - Rybnik.

    - Dalej!

    - Kaizerstraeosiemnacie. Ci ludzie,u ktrych on jest, nazywaj si...

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    31/53

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    32/53

    - Zrozumcie,ja musz natychmiast jecha do swego rejonu.

    - To po pieronie meldujecie siu mnie?

    - Dla porzdku.I zmykam.

    - Tam beze mnie potrac gowy...

    - E, zaraz potrac! Zreszt, jak chcecie. Tylko... jak si tam dostaniecie? To kawa drogi. Niemcy ju

    ochonli...

    - Jako si dostan. Musz si jako dosta.

    - No dobrze. Z Bogiem.

    Komendant pochyli si nad map.Idcie lasami,o tdy, na Ksienice, potem...

    Idc ulicami, penymi zbrojnych powstacw, przemyliwa nad sposobem dotarcia do swoich.

    Dzieliy go od nich liczne i cho zdezorientowane, ale przecie grone niemieckie oddziay.W pewnej

    chwili natkn si na czowieka majstrujcego koo motocykla. Jego posiadacz mia skrzanykombinezon, biao-czerwon opask na ramieniui wielki mauzer za pasem. Dowiedzia si Antek, e

    ma do czynienia z inynierem Krygierem, ktry zgosi si do powstania, ale na razie kazano mu

    czeka, nie bardzo wiedzc, jak mu funkcj przydzieli.

    - Zawieziesz mnie do Toszka? Jestem komendantem tamtego rejonu.

    Krygier przyjrza mu si uwaniei kiwn gow.

    - Siadaj.

    - Ale - ostrzega Antek - mona eb po drodze straci.

    - Nie szkodzi, mam w zapasie drugi.

    Antek usadowi si na tylnym siodeku, trzymajc w prawej rce odbezpieczony pistolet. Torb

    z trzema granatami zawiesi na karku swego pilota. Ruszyli. Harley pdzi na eb na szyj, cignc za

    sob dug smugi kurzu, i dymu. Kiedy wpadli do pierwszej po drodze wsi, zobaczyli na rynka liczn

    grup Niemcw: uzbrojonych cywilwi policjantw, ktrzy machali radonie rkami, sdzc, e

    przybywa kto, aby obj nad nimi komend. Ich wasny bowiem komendant pojecha wczoraj na

    odprawi nie wrci.

    Harley, ryczc na wysokich obrotach, wpadw tum. Rozlegy si wrzaski przeraeniaijki

    przejechanych. Znikali juw uliczce, gdy posypay si bezadne strzay. Antek, raczej z obowizku ni

    z przekonania, e kogo trafi, odpowiedzia ze swego ortgiesa. Na szstym kilometrze za wsi

    spostrzegli na szosie grup ludzi. Sabo zamigotaaw socu malowanana kolor ochronny lufa

    cekaemu wycelowana w trakt Harley zahamowa. Krygier rzek odwracajc twarz:

    - No to szlus, komendancie rejonu. Wal w eb najpierw mnie, potem sobie. Nie udao si.

    - Uwaaj tylko. Jaza,a ty jed dalej sam, jak gdyby nigdy nic.I zaczekaj na mnie za tamtym lasem.

    - Ale przecie...

    - Jazda!

    Harleyzawarczai rzuci siw przd. Zwolni przed stojcymi na szosie ludmi, zjecha ostronie nabok, stan. Przyskoczyli doz wrzaskiem:

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    33/53

    - Gdzie jest ten drugi?!

    Krygier otworzy szeroko oczy:

    - Jaki drugi?

    - Jak ci zdziel kolbw pysk, to bdziesz wiedzia!

    Byli jednak skonsternowani. Kwadrans temu otrzymali telefoniczn wiadomo.

    - Papiery!

    Ogldali, krcc gowami, niemiecki dowd osobisty inyniera Stephana Kriegera, urodzonegoz matki

    Hildegardy z domu Knoll. Drk obok szosy szed jaki czowiek niosc trzewikiw rku. Przyglda si

    ciekawie scenie.

    - Czego si gapisz? Zmiataj!

    Antek wykona rozkaz nader skwapliwie.

    Kriegerowi wymierzono par policzkw, ale niezbyt mocnych, bez przekonania, ot, eby stao si

    zado formalnoci. Wreszciei on otrzyma upragniony rozkaz: - Los!

    W miasteczku Ujazd powtrzya si pierwsza scena podry ze wszystkimi szczegami: zbrojni

    Niemcy na rynku, mkncy obok nich Harley, bezadna strzelanina. Po kilku minutach wariackiej jazdy

    Antek odwrci si do tylui zobaczy cigajcy ich samochd. Dwukrotnie trci lufw plecy inyniera,

    co znaczyo: penym gazem!

    Nad gowami wisno im kilka kul. Antek przekrci siw siodekui strzelaw ty powoli, oszczdnie.

    Odlego midzyoboma pojazdami nie zwikszaa si ani nie zmniejszaa, mimo to cigajcy mieli

    przewag: byo ich wiceji uzbrojeni byli w karabiny. W pewnej chwili, mimo ryku motoru i wistuwiatru w uszach, Antek posysza krzyk inyniera. Zobaczy te, e jego prawado zacinita na

    manetce gazu draa,a wzdu palcw ciekay smuki gstej, ciemnej krwi.

    - Wytrzymaj Stefan - krzyknmu w ucho, na co tamten odpowiedzia skinieniem gowy. Droga

    stawaa si wyboista, musieli wic zwolni, by nie skraksowa. Teraz auto zbliyo si na tyle, e

    rozrni mona byo twarze siedzcychw nim ludzi. Sytuacja bya tragiczna.

    Zeskoczyli z motoru i dali nura do rowu. Tego kierowca samochodu nie przewidzia. Nage

    zahamowanie szeciocylindrowego rozpdzonego Oplanie jest rzecz atw.W pisku hamulcw wz

    zarzuci potnie, ciaa pasaerw przechyliy si gwatowniei wtedy... Antek rzuci. Granat odskoczy

    od blachy, ale tylko na centymetry. Bysk janiejszy od soca uderzyw oczy, guchy huk potoczy si

    szeroko. Antek wskoczy na siodeko Harleyajuw biegu... Kiedy obejrza si, nie zobaczy ju

    samochodu. W niebo sza smuga czarnego dymu.

    Po kilku godzinach jazdy ujrzeli wreszcie wiee kocioa w Warmuntowicach, gdzie by punkt

    koncentracji rejonu Antka na wypadek powstania. Na wieach kocielnych trzepotay biao-czerwone

    flagi.

    Uzbrojeni cywile z opaskami na rkawach wyskoczyliz rowu, wymierzyli z karabinw. Ich dowdca

    podbiegi przyoy Antkowi pistolet do gowy.

    Antek nabra powietrzaw puca.

    - Co tak wytrzeszczasz lip? Najpierw wecie tegoi opatrzcie, jest ranny.

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    34/53

    Ale inyniera Kriegera nie byo na przednim siedzeniu. Lea na ziemi, zemdlony.

    W sztabie podgrupy wrzaa gorczkowa praca. Trzeba byo napywajcych wci powstacw

    zorganizowaw kompanie, plutony, druyny, rozda broi natychmiast zacz szkolenie. Batalion

    Antka liczy cztery kompanie.

    Dopiero pod wieczr drugiego dnia koncentracji uspokoiosi na tyle, e Antek mg wycign si natrawie. Sen jednak nie przychodzi. Co dzieje si z Teres?Dzieli go od niej i odlego znaczna,

    i rozpalajca si okrutna wojna. Czy Kole jestw naszych rkach, czyw niemieckich, czy jaka

    zabkana kula... Pierunie, szlag by to wszystko trafi! Postanowi, e jak tylko front si ustabilizuje,

    skorzysta z pierwszej okazji, aby pojecha do Kola, choby nawet tam byli Niemcy, choby nawet

    przyszo przedziera siw przebraniu.

    ...A jeli... co bdzie, jeli si okae, e Teresa... Ech, rozklejam si. To na staro...

    Konny goniec z dowdztwa grupy wrczy Antkowi rozkaz - formaln nominacj na dowdc II

    batalionu 7 puku piechoty. Zastpc jego zosta dawny szef sztabu rejonu, Francik Rychlik. Koo

    poudnia ukaza si nad wsi niemiecki samolot. Zatoczy kilka krgwi umknostrzelany przezpolskie cekaemy. Pod wieczr prbowali atakowa Niemcy, lecz jako mikko, niezdarnie. Natarcie

    zaamao sii uniesieni walk powstacy chcieli ciga wroga. Zabroni tego dowdca, obawiajc si

    zasadzki.

    * *

    *

    - Kamiesz!

    Mody czowiek, chwycony za gardo elazn piciAntka, wybauszy oczyw strachu i blu. Szarpn

    si do tyu.

    - Nie kami, komendancie. Kaza mi to powtrzy komendant Warzecha, jak mamulk kocham!

    - Wic powtrz jeszcze raz!

    - Komendant Warzecha powiedzia: Powiedz Kulikowi, e Teresa jest w Jaroszowie. Trzymaj j na

    posterunku policji. To ja si pytam jaka Teresa,a pan Warzecha mwi, e to nie moja rzecz i e Kulik

    bdzie wiedzia.I on mwi, e sam by skoczy na Jaroszw, ale e Kulikowi bdzie bliej.I jeszcze

    mwi pan Warzecha, e tam jestjaki Mikke, czy kto. To ja powtrzyem. Ja nic nie winien...

    Antek stal z zacinitymi zbami, dyszc ciko. Po jego czolei skroniach cieka grubymi kroplami

    zimny pot.

    - Pluton rowerzystw, alarm!

    Zwiad batalionu stan na zbircew cigu minuty. Byy to najwiksze zabijakiw caym oddziale,

    onierzez frontw rosyjskiego, francuskiego, z Turcjia nawet z Syrii. Antek wiedzia, ez tymi ludmi

    moe i do piekli samego Lucyfera zwiza wasnym ogonem. Wygldali gronie:obadowani

    bronii amunicj, nosili na gowach niemieckie hemyz ponabijanymi elaznymi orami polskimi. Zza

    paswi z cholew butw sterczay im granaty.

    Antek wskoczy na siodeko roweru. Przycisnli peday.

    Do Jaroszowa wpadli jak wicher. Na placu przed posterunkiem biwakowa oddzia policji. Rowerzyciwpadli midzy nich rbicz karabinwi rzucajc granaty. Za chwil na placu zostay tylko trupy

  • 8/11/2019 Broszkiewicz, Stanisaw - Kryptonim Gefreiter 1961 (Zorg)

    35/53

    i ranni. Pierwszy do drzwi posterunku doskoczy Anteki w ostatniej chwili udao mu si przypa do

    ziemi. Okna budynku bluznyogniem. Rowerzyci rozsypali siw tyralieri odpowiedzieli strzaami.

    Wzorowo, jak na dawnych cesarskich manewrach, wykonywali szturm, posuwajc si skokamii ani na

    chwil nie przerywajc palby. Powstacze kule odupyway ze cian paty tynku, rway na strzpy

    framugi okien. Antek, przycinity do naronika, raz po raz sa ze swego ortgiesa pociskiw okna na

    parterze. Po kilku minutach strzelaniny z otworu na stryszku wychynabiaa flaga. Ogie powstaczyumilk. Drzwi otworzyy si,w rogu stana Teresa.

    Antek postpi krok, ale zaraz posysza gos Mikkego:

    - Stj, Kulik, ani kroku dalej!

    Teraz dopiero Antek zobaczy, e szyj Teresy oplata od tyu mskie ramiw rkawie munduru.

    Dojrza te luf pistoletu wycelowan spoza gowy dziewczyny.

    Ktryz powstacw bra ostronie karabin na oko, ale Antek osadzi goz miejsca.

    Za Teres i Mikkem stao jeszcze trzech niemieckich policjantw. Jedenz nich krwawi mocno.

    - Suchaj, Kulik! Ty nas std wypucisz. Nasi t twoj dzierlatk. Jeli nas wypucisz, to ona wrci do

    ciebie jeszcze dzi wieczorem. Jeli kaesz strzela, ona zginie pierwsza. Wybieraj!

    Antek przekn lin.

    - Pu j teraz, Mikke. Potem moesz odej!

    - Nie ma gupich, mein Jung. No! Zdecydowae si?

    Antek spojrzaw twarz Teresy. Bya szara. Oczy jej byyszeroko otwarte, czaio siw nich straszliwe

    baganie.

    - Tereska! Co oni ci...

    - Milcze! Teraz powiedz, Kulik, swoje ostatnie sowo. Mnie jest wszystko jedno, ja nie mam nic do