szwajcarski kapitał, włoskie zaangażowanie i szansa dla łódzkiego

44
SUMA DOŚWIADCZEŃ LINTERI – rozmowa z Łukaszem Felsztukierem – str. 12 DROGA DO UMIĘDZY- NARODOWIENIA – wywiad z prof. Zofią Wysokińską, prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą str. 2 MENTORING TO INWESTYCJA o wspieraniu młodych w ich drodze do sukcesu str. 16 KONIEC WYSOKIEGO ZASIŁKU DLA PRZEDSIĘBIORCZYCH MAM? – dr Tomasz Lasocki o ubezpieczeniach społecznych str. 30 MAGAZYN BEZPŁATNY WYDAWCA: SISPOLSKA | ŁÓDŹ 2015 WWW.PRACUJEWLODZI.PL NR 4 POBIERZ NA TABLET PRACUJĘ W

Transcript of szwajcarski kapitał, włoskie zaangażowanie i szansa dla łódzkiego

SUMA DOŚWIADCZEŃLINTERI

– rozmowa z Łukaszem Felsztukierem – str. 12

DROGA DO UMIĘDZY-NARODOWIENIA

– wywiad z prof. Zofią Wysokińską, prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą

str. 2

MENTORING TO INWESTYCJA– o wspieraniu młodych w ich drodze do sukcesu

str. 16

KONIEC WYSOKIEGO ZASIŁKU DLA PRZEDSIĘBIORCZYCH MAM?

– dr Tomasz Lasocki o ubezpieczeniach społecznych

str. 30

MAGAZYN BEZPŁATNYWYDAWCA: SISPOLSKA | ŁÓDŹ 2015

WWW.PRACUJEWLODZI.PLNR 4

PO

BIE

RZ

NA

TA

BLE

T

PRACUJĘ W

MAGAZYN BEZPŁATNYWWW.PRACUJEWLODZI.PL

PRACUJĘ W

SPIS TREŚCI

1www.pracujewlodzi.pl

SPIS TREŚCIstr. 2str.6str. 8

str. 10str. 12str. 16str. 18str. 20str. 22str. 24

str. 26str. 29

str. 30str. 32str. 33str. 34str. 36str. 38

str. 40

Nowatorskie podejście i współpraca międzynarodowa to kluczowe zagadnienia w prowadzeniu nowoczesnego biznesu czy funkcjonowaniu współczesnych szkół wyższych, ale również motywy przewodnie czwartego numeru magazynu „Pracuję w Łodzi”. Prezentujemy w nim młodych, kreatyw-nych przedsiębiorców oraz ich pomysły biznesowe, które z powodzeniem funkcjonują nie tylko na lokalnym rynku, ale i wkraczają na arenę międzynarodową. A mowa tutaj chociażby o firmie Linteri specjalizującej się w obsłudze beaconów, biurze architektonicznym OSOM czy też twórcach gry komputerowej pod szyldem Superhot. Innowacyjne podejście do kształcenia studentów prezentują również łódzkie uczelnie jak np. Uniwersy-tet Medyczny ze swoimi projektami stażowymi czy też Uniwersytet Łódzki z programem Absolwent VIP i ideą umiędzynarodowienia. O tych m.in. zagadnieniach rozmawiamy z prorektor UMed ds. nauki profesor Lucyną Woźniak oraz prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą profesor Zofią Wysokińską. A do innowacyjnych rozwią-zań doprowadzić może chociażby silne wsparcie mentorskie, o którym Maria Belka pisze w tekście „Mentoring to inwestycja”. Ważne miejsce w tym wydaniu magazynu „Pracuję w Łodzi” zajmuje również analiza perspektyw dla regionu łódzkiego w zakresie przemysłu lotniczego. Wszystko to za sprawą planów stworzenia Wyżyny Lotniczej oraz otwarcia biura projektów i badań Airbus Helicopters w Łodzi. Te i inne ciekawe wątki poruszamy na kolejnych stronach pisma. Miłej lektury!

Redakcja

WYDAWCA:SIS

ul. Łąkowa 3/5, 90-562 Łódźtel. (042) 209 30 53

[email protected]

Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam.

REDAKTOR NACZELNY: Marek Gajewski

REDAKTOR PROWADZĄCY: Paulina Czarnek-Wnuk

ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Maria Belka, Paulina Czarnek-Wnuk, Marek Gajewski, Dariusz

Koperczak, Aleksandra Krzymińska, Anna Kulik, Tomasz Lasocki, Izabela Misztal, Justyna Pabisiak, Mateusz Słonecki, Anna Szumacher,

Katarzyna Wachna

ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Jakub Woźniak (www.jakubwozniak.com)

WSPÓŁPRACA:

NR 4

Droga do umiędzynarodowieniaWysokie loty

Budujemy indywidualne ścieżki kariery„Szanse – wyzwania – rozwiązania”

– forum priorytetów regionu łódzkiegoSuma doświadczeń

Mentoring to inwestycja Retrofuturo po łódzku

Lepsze efekty dzięki design thinking Życie zaprojektowane pasją

Arena międzynarodowa otwarta dla PolskiSzwajcarski kapitał, włoskie zaangażowanie

i szansa dla ŁódzkiegoLodz360 z licencją na fotografowanie

Koniec wysokiego zasiłku dla przedsiębiorczych mam?

Marketing szyty na miaręPraca w wielokulturowym środowisku

Młodość i doświadczenie – projekt „Absolwent VIP” Święto demokracji w Łodzi

ŁKA zbiera pierwsze owoce EcoMade Festival 2015,

czyli moda, design i technologia

DROGA DO UMIĘDZY-NARODOWIENIA

KLUCZEM JEST PARTNERSTWO UCZELNI Z BIZNESEM – ROZMOWA Z PROF. DR HAB. ZOFIĄ WYSOKIŃSKĄ, PROREKTOR UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO DS. WSPÓŁPRACY Z ZAGRANICĄ.

Anna Szumacher: Jakie są pani zadania jako prorektor do spraw współpracy z zagranicą?

Prof. Zofia Wysokińska: Zajmuję się umiędzynarodowieniem Uniwersytetu Łódzkiego od ponad siedmiu lat i na proces ten składa się kilka rodzajów działań.

A. S.: Na czym polega umiędzynarodowienie?

Prof. Z. W.: Umiędzynarodowienie uczelni oznacza przede wszystkim mobilność międzyna-rodową studentów i pracowników akademickich wyjeżdżających na semestr do uczelni zagra-nicznych i również przyjeżdżających z ponad ośmiuset uczelni na semestr do nas.

Do uniwersytetu przyjeżdżają również studenci z zagranicy na studia pełnopłatne w ję-zyku polskim i angielskim. Ich liczba przekracza obecnie sześćset pięćdziesiąt osób. Łączna liczba studentów zagranicznych w naszej uczelni prze-kroczyła w końcu 2014 roku tysiąc pięćset osób. Umiędzynarodowienie oznacza również udział pracowników naukowych w międzynarodowych programach badawczych i edukacyjnych ofero-wanych w konkursach Komisji Europejskiej. Pozwala on na kontakt i współpracę z naukowcami z innych krajów w ramach wspólnych projektów, do których, zgodnie z obecnymi wymaganiami Komisji Europejskiej, niezbędne jest włączenie reprezentantów sfery biznesu, zwłaszcza sektora małych i średnich firm. W tej współpracy umię-dzynarodowienie ma szerszy wymiar, dlatego że oznacza ono współpracę uczelni i przedsiębiorstw z partnerami zagranicznymi zarówno z Unii Europejskiej, jak i z uczelniami spoza Europy.

Pozwoliłoby to na związanie studenta z firmą już w toku jego studiów. Dotyczy to zwłaszcza studentów z krajów pozaeuropejskich, w tym z mniej zamożnych krajów rozwijających się, między innymi afrykańskich.

A. S.: A jakie kierunki można u nas studiować, jeśli pochodzi się z zagranicy i nie zna się języka polskiego?

Prof. Z. W.: Pozyskujemy studentów na pięć programów studiów w języku angielskim na studiach pierwszego i drugiego stopnia. Są to kierunki: economics, business management, computer sciences z ukierunkowaniem na sektor bankowy, biotechnology i international marketing.

PRACUJĘ W ŁODZI

2

MYŚLĘ, ŻE STUDENCI PRZYJEŻDŻAJĄCY Z RÓŻNYCH KRAJÓW ŚWIATA, NA NASZ UNIWERSYTET I NA INNE UCZELNIE W POLSCE, PO ZAKOŃCZENIU EDUKACJI OFERUJĄ ZNAKOMITE MOŻLIWOŚCI DLA SFERY BIZNESU.

www.pracujewlodzi.pl

W tym sensie umiędzynarodowienie uczelni przyczynia się też do umiędzynarodowienia współpracujących ze sferą nauki firm.

A. S.: A jak to się wiąże z uniwersytetem?

Prof. Z. W.: Rola polskich uczelni w procesie umiędzynarodowienia firm jest jeszcze zbyt mała. Sam wskaźnik umiędzynarodowienia małych i średnich firm w Polsce nie jest bardzo wysoki, ale zdecydowanie można go poprawić. W jaki sposób? Firmy w ankietach wciąż narzekają, że mają słabą wiedzę o rynkach zagranicznych. Nie orientują się, jakie są bariery wejścia na dany rynek.

A. S.: Studenci mogą w tym pomóc?

Prof. Z. W.: Myślę, że studenci przyjeżdżający z różnych krajów świata, na nasz uniwersytet i na inne uczelnie w Polsce, po zakończeniu edukacji oferują znakomite możliwości dla sfery biznesu. Ich wiedza o swoich krajach, przy jednocześnie ukończonych u nas studiach, dobrej znajomości języka angielskiego i języka polskiego, może stać się pomocna w wejściu polskich firm na rynki międzynarodowe. Tacy studenci to ogromny potencjał do wykorzystania w przedsiębiorstwach krajowych, w tym oczywiście w firmach w regionie łódzkim. Studenci, zwłaszcza z biedniejszych rodzin, potrzebują jednak w czasie studiów pew-nego wsparcia finansowego. Dobrze byłoby więc, gdyby mogli liczyć nie tylko na naszą uczelnię i na rządowe programy stypendialne, ale również gdyby znaleźli się fundatorzy choć niewielkich stypendiów ze sfery biznesu, oferujący studentom zagranicznym stypendia, płatne staże lub praktyki.

Tekst: Anna Szumacher

fot. Jakub Woźniak

DROGA DO UMIĘDZYNARODOWIENIA

3

NASZE DYPLOMY SĄ UZNAWANE WE WSZYSTKICH KRAJACH UNII EUROPEJSKIEJ, A W RAMACH MIĘDZYNARODOWYCH PROGRAMÓW EDUKACYJNYCH MAMY RÓWNIEŻ WYSOKI WSKAŹNIK UZNAWALNOŚCI, OFERUJĄC TAK ZWANE WSPÓLNE DYPLOMY Z UCZELNIAMI PARTNERSKIMI.

www.pracujewlodzi.pl

kieruje do nas studentów pochodzenia polskiego, którzy mają tak zwaną Kartę Polaka.

A. S.: Co skłania tych ludzi, by studiować w Polsce?

Prof. Z. W.: To jest znakomite pytanie. Po-wiem tak, Polska oferuje relatywnie dobre pro-gramy studiów. Nasze dyplomy są uznawane we wszystkich krajach Unii Europejskiej, a w ramach międzynarodowych programów edukacyjnych mamy również wysoki wskaźnik uznawalności, oferując tak zwane wspólne dyplomy z uczelniami partnerskimi. W tych programach Uniwersytet Łódzki jest jednym z liderów obok Uniwersytetu Warszawskiego i Jagiellońskiego. Dodatkowo, Uniwersytet Łódzki jest obecnie liderem programu norweskiego. Jest to program ukierunkowany na ekologiczne aspekty zrównoważonego rozwoju. Nasze Wydziały Biologii i Ochrony Środowi-ska, Ekonomiczno-Socjologiczny i Zarządzania, Chemii oraz Wydział Studiów Międzynarodo-wych i Politologicznych uczestniczą aktywnie w realizacji tych programów. Mamy obecnie osiem programów edukacyjnych z elementami badawczymi w ramach programu norweskiego.

A. S.: Czy istnieją jakieś programy kooperacyjne między uczelniami a firmami?

Prof. Z. W.: Zaczynamy obecnie taką współ-pracę w ramach Międzynarodowego Programu Badawczego Unii Europejskiej Horyzont 2020, stawiającego wymogi dla kooperacji ze sferą biznesu, zapraszając firmy do projektów. Poza tym rozwijamy międzynarodowe programy badawcze i tutaj nastąpiła zmiana, ponieważ

Powodzenie tych kierunków wśród studentów zagranicznych jest ważnym czynnikiem do bu-dowania mostów dla umiędzynarodowienia nie tylko uczelni, ale poprzez współpracę z firmami w ramach tak zwanych profili praktycznych stu-diów, również do umiędzynarodowienia naszej gospodarki – przez wzrost eksportu i importu zarówno towarów, jak i usług.

A. S.: Ilu mamy teraz studentów z zagranicy?

Prof. Z. W.: Ta liczba w Polsce rośnie z roku na rok, ale nie jest bardzo wysoka w porówna-niu z krajami Europy Zachodniej czy Stanami Zjednoczonymi, czyli gospodarkami wiodącymi. Oscyluje wokół trzydziestu tysięcy. Na Uniwer-sytecie Łódzkim mamy obecnie ponad tysiąc pięciuset studentów zagranicznych, więc jest to znaczący udział wśród wszystkich polskich uczelni, co daje nam czwartą pozycję w kraju wśród polskich uniwersytetów publicznych. W przyszłości, jak sądzę, ważne jest, by tworzyć możliwości i warunki do studiowania w Polsce, dla studentów zarówno z bogatszych, ale również z biedniejszych krajów.

A. S.: Jakie to są kraje?

Prof. Z. W.: Jesteśmy bardzo zainteresowa-ni przyjazdem studentów z Ukrainy, którym pomagamy w zdobywaniu wiedzy w naszym kraju. Mamy bardzo dobrą współpracę z China-mi, w ramach różnych programów posiadamy już kontakt z kilkunastoma uczelniami z tego kraju. Mamy takie kierunki jak na przykład ekonomia, gdzie istnieje możliwość zaliczenia studiów w Chinach przy pełnej porównywalności

programów. Akceptujemy jeden rok zaliczony na studiach w Chinach i student – przyjeżdżając do nas na dwa lata – ma dyplom uczelni chińskiej i Uniwersytetu Łódzkiego. Uczą się też u nas na studiach pełnych studenci z Białorusi, Turcji i Ka-zachstanu, Azerbejdżanu, Mołdawii, Gruzji czy Ameryki Południowej. Mamy też sześciuset sied-miu studentów w ramach programów Erasmus, Erasmus + i Erasmus Mundus. Współpracujemy również z Niemcami w ramach fundacji nie-mieckiej DAAD. Biuro Uznawalności Dyplomów

fot. UŁ

PRACUJĘ W ŁODZI

4 www.pracujewlodzi.pl

dotychczas firmy uczestniczące wraz z part-nerami z uczelni w projektach mogły liczyć na 25-30% dofinansowania , a uczelnie odpowiednio 70-75%, natomiast od 2014 roku firmy mogą ubiegać się nawet o 50% środków finansowych. To partnerstwo odbywa się więc teraz na zasadach równoprawnych. Z reguły projekt naukowo--badawczy nie ma szans akceptacji na forum międzynarodowym, jeśli nie pojawia się w nim partnerstwo z biznesem. To wielka zachęta do tego, by badania nie były tylko teoretycznymi, ale by rezultaty badań pracowników uczelni były wdrażane w praktyce gospodarczej. Nasza uczelnia w Horyzoncie 2020 ma już obecnie

pięć wygranych projektów. A wcześniej w sumie było to sto dziewięć projektów wygranych w UŁ, finansowanych z programów międzynarodowych Unii Europejskiej, w tym z funduszy struktural-nych. To jest naprawdę bardzo dużo. W tej chwili mamy siedemdziesiąt osiem złożonych inicjatyw i czekamy na wyniki konkursów.

A. S.: Czy prowadzimy jakieś programy alko kierunki studiów typowo badawcze?

Prof. Z. W.: Na Uniwersytecie Łódzkim oferujemy dwa tego typu kierunki studiów na wydziałach eksperymentalnych. To jest głównie biotechnology i nanotechnology, na obydwu tych kierunkach studenci mogą studiować w języku angielskim.

A. S.: A jak sprawić, by firmy zatrudniały stu-dentów z zagranicy, nawet na staż?

Prof. Z. W.: Jest problem z firmami. Szefowie różnych przedsiębiorstw dość słabo korzystają z oferowanych im możliwości. A jednocześnie wskaźnik umiędzynarodowienia zwłaszcza małych i średnich firm nie jest wysoki, więc to idzie ze sobą w parze. My oczywiście za-chęcamy firmy do udziału w projektach i je pozyskujemy do takiej współpracy. Wtedy pojawia się możliwość zorganizowania i sfinan-sowania staży, ale to dotyczy tylko wygranych projektów. Natomiast byłoby bardzo dobrze, gdyby szefowie firm zainteresowali się też od swojej strony współpracą z uczelniami, bo w ten sposób, dzięki studentom zagranicznym, zyskują, jak już wspominałam, dobry pomost do rozwoju umiędzynarodowienia swojej firmy z krajami, z których pochodzą wykształceni

przez nas studenci. Powinno więc to naprawdę leżeć w interesie szefów firm.

A. S.: Może urzędy mogłyby jakoś zachęcić przedsiębiorców?

Prof. Z. W.: Jak najbardziej. My otwieramy szeroko drzwi Uniwersytetu Łódzkiego do takiej współpracy i oczywiście sami też podejmujemy działania na różnych forach, ale jak powiedziałam, jest to jeszcze w Polsce luka do wypełnienia. Mamy nadzieję, że osoby wpływające na proces rządzenia w naszym kraju na poziomie zarówno centralnym, jak i regionalnym i lokalnym będą również sprzyjały temu procesowi, chociażby w odpowiednim ustanowieniu, być może, ulg podatkowych dla firm oferujących wsparcie dla studentów, lub znalezieniu innych instrumentów wsparcia procesu rozwoju współpracy między-narodowej, korzystnej przecież z pewnością dla całej gospodarki.

A. S.: Kilka słów podsumowania?

Prof. Z. W.: Apeluję tutaj do przedsiębiorców, żeby się tym zainteresowali i zgłosili do Uniwer-sytetu Łódzkiego jakąś ofertę nawet niewielkich stypendiów. Dzięki nim student z zagranicy, szczególnie z biedniejszych miejsc, takich jak Afryka, będzie mógł tu przyjechać i studiować. Uczelnia może dać mu pewną ulgę w opłacie za akademik, ale nie oferuje stypendiów. Gdyby włączyły się w to firmy, to młodzi ludzie w więk-szym stopniu przyjeżdżaliby do naszego kraju na studia, co owocowałoby następnie również możliwościami rozwijania korzystnej biznesowej współpracy międzynarodowej.

fot. UŁ

fot. Jakub Woźniak

NA UNIWERSYTECIE ŁÓDZKIM OFERUJEMY DWA TEGO TYPU KIERUNKI STUDIÓW NA WYDZIAŁACH EKSPERYMENTALNYCH. TO JEST GŁÓWNIE BIOTECHNOLOGY I NANOTECHNOLOGY, NA OBYDWU TYCH KIERUNKACH STUDENCI MOGĄ STUDIOWAĆ W JĘZYKU ANGIELSKIM.

PRACUJĘ W ŁODZI

6 www.pracujewlodzi.pl

WYSOKIE LOTY

ŁÓDZKIE JAKO JEDNO Z KRAJOWYCH CENTRÓW PRZEMYSŁU LOTNICZEGO. NIEMOŻLIWE? A JEDNAK. JUŻ WKRÓTCE ZAPOWIEDŹ TA MA SZANSĘ STAĆ SIĘ FAKTEM DZIĘKI INICJATYWIE STWORZENIA WYŻYNY LOTNICZEJ ZLOKALIZOWANEJ NA ŁUKU ŁÓDŹ – RADOM – DĘBLIN.

WYŻYNA LOTNICZA ZAMIERZA RÓWNIEŻ ASPIROWAĆ DO MIANA WIODĄCEGO OŚRODKA SZKOLENIOWEGO DLA PILOTÓW WOJSKOWYCH, NIE TYLKO W SKALI KRAJU, ALE BYĆ MOŻE TAKŻE EUROPY.

O pomyśle tym zrobiło się głośno w maju tego roku podczas wizyty ówczesnego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi. To właśnie wówczas zapowiedział on stworzenie w cen-trum Polski klastra łączącego firmy związane z przemysłem lotniczym, ukierunkowanego na potrzeby wojskowości. Decyzja ta związana była m.in. z przetargiem na dostarczenie polskiej armii 50 wielozadaniowych śmigłowców, w którym miesiąc wcześniej do etapu testów dopuszczona została firma Airbus Helicopters ze swoim Cara-calem H225M. Inwestycja ta warta jest około 13 miliardów złotych. Zgodnie z deklaracjami pre-zesa koncernu Guillaume’a Faury’ego, Airbus ma ulokować w Polsce produkcję komponentów do swoich helikopterów, najprawdopodobniej w Łodzi, Dęblinie i Radomiu. W konsekwencji może to doprowadzić do powstania nawet 1250 miejsc pracy związanych bezpośrednio z pro-dukcją wiropłatów i integracją systemów oraz 2 tysięcy miejsc związanych z nią pośrednio. Na zapowiedzi te błyskawicznie zare-agowały wszystkie zainteresowane miasta. 30 czerwca w siedzibie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych w Warszawie (PAIiIZ) podpisały one list intencyjny w sprawie utworzenia Wyżyny Lotniczej. Jego sygnatariu-

Tekst: Paulina Czarnek-Wnuk

szami, poza przedstawicielami samorządów, byli: Politechnika Łódzka, Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych w Dęblinie, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny w Radomiu, Agencja Rozwoju Przemysłu, Łódzka Specjal-na Strefa Ekonomiczna oraz PAIiIZ. Dokument został uzupełniony 19 października poprzez podpisanie aneksu włączającego do inicjatywy stworzenia Wyżyny Lotniczej również mar-szałków województw łódzkiego, mazowieckiego i lubelskiego. Zgodnie z zapowiedziami może ona zacząć swoje funkcjonowanie już w ciągu dwóch lat.

FILARY DZIAŁANIA

Jakie w takim razie zadania dla klastra lotniczego zostały wskazane w liście intencyjnym? Przede wszystkim ma się on stać miejscem, w którym realizowane będą cele związane z produkcją podzespołów oraz uruchomieniem linii monta-żowej śmigłowców, jak również serwisowaniem sprzętu. Na tym jednak nie koniec. Wyżyna Lotnicza zamierza również aspirować do miana wiodącego ośrodka szkoleniowego dla pilotów wojskowych, nie tylko w skali kraju, ale być może także Europy. A wszystko to za sprawą doświadczonych specjalistów m.in. ze Szkoły

Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie czy 42. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Radomiu. Wykorzystany zostanie też potencjał uczelni wyż-szych, w szczególności Politechniki Łódzkiej i Uniwersytetu Techniczno-Humanistycznego w Radomiu, które stanowić mają zaplecze na-ukowo-badawcze projektów Airbusa. Zresztą ostatni z tych celów jest już z powodzeniem re-alizowany. Łódzka uczelnia współpracuje z firmą od dziesięciu lat, radomski uniwersytet zaczął zaś obecnie prowadzić badania nad aktywnym systemem do kontroli drgań w śmigłowcach. Wyżyna Lotnicza integrująca działalność wielu

WYSOKIE LOTY

7www.pracujewlodzi.pl

UTWORZENIE KLASTRA JAKO INTERDYSCYPLI-NARNEGO OŚRODKA PRZEMYSŁOWO-NAUKO-WEGO JEST NIEZWY-KLE ISTOTNE Z PUNKTU WIDZENIA DALSZEGO ROZWOJU REGIONU ŁÓDZKIEGO.

podmiotów to również szansa na sprawniej-sze aplikowanie o środki unijne, chociażby te przeznaczone na badania czy poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań dla branży lotniczej.

ŁÓDZKIE KONSORCJUM

Instytucje z województwa łódzkiego postano-wiły wykorzystać szansę, jaka może się dla nich pojawić w momencie sfinalizowania planów stworzenia Wyżyny Lotniczej, i dlatego też 22 października podjęły one decyzję o utworzeniu regionalnego konsorcjum pod nazwą „Klaster Zaawansowanych Technologii Lotniczych Wyżyna Lotnicza”. W inicjatywę tą włączyły się władze województwa, Politechniki Łódzkiej, a także Łódzka Agencja Rozwoju Regionalnego S.A. czy firmy Airbus Helicopters Polska, Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi i J&AS Aero Design. Wspólnie będą one opracowywać nowe technologie związane z lotnictwem oraz zasto-sowywać je w praktyce gospodarczej. – Utworzenie klastra jako interdyscy-plinarnego ośrodka przemysłowo-naukowego jest niezwykle istotne z punktu widzenia dalszego rozwoju regionu łódzkiego – podkreślił rektor Politechniki Łódzkiej prof. Stanisław Bielecki. Skorzystać mogą na tym wszyscy, szczególnie

zaś firmy. – Regionowi zależy na tym, aby włą-czyć w krąg kooperacji, współpracy i wymiany technologii jak największą liczbę przedsiębiorstw – małych, średnich i dużych – powiedział mar-szałek województwa łódzkiego Witold Stępień. – Chcemy przyciągać inwestorów i stwarzać wa-runki dla fabryk, ale chcemy też wykorzystywać fundusze unijne po to, by wspierać rodzimych przedsiębiorców. Myślę, że ten wzajemny krąg współpracy, który dzięki klastrowi powstanie, będzie sprzyjał rozwojowi firm – podkreślił. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli władz regionu, lotnictwo ma zostać wkrótce włączone

do grupy priorytetowych branż, kluczowych dla rozwoju województwa łódzkiego, a w szczegól-ności jego innowacyjnych specjalizacji. Powo-łanie konsorcjum może się też przyczynić do bardziej efektywnego wydatkowania środków finansowych, co z kolei zaznaczył Przemysław Andrzejak, prezes Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

POLSKA KLASTRAMI LOTNICZYMI STOI

Wyżyna Lotnicza to nie jedyna tego rodzaju inicjatywa w skali kraju. Obecnie funkcjonują już trzy podobne klastry – największa, istniejąca od 2003 roku Dolina Lotnicza zlokalizowana w południowo-wschodniej części Polski (obecnie należy do niej niemalże 100 podmiotów z re-gionu, w tym m.in. zakłady lotnicze z Rzeszowa, Świdnika i Mielca), Śląski Klaster Lotniczy, którego stworzenie zostało zainicjowane w 2006 roku (należy do niego około 30 instytucji i firm specjalizujących się m.in. w produkcji szybowców, samolotów lekkich i ultralekkich) oraz Wielko-polski Klaster Lotniczy powołany w 2009 roku przez przedsiębiorstwa wytwarzające podzespoły dla przemysłu lotniczego, głównie z Kalisza.

PRACUJĘ W ŁODZI

8 www.pracujewlodzi.pl

BUDUJEMY indywidualne ŚCIEŻKI KARIERY

ROZMOWA Z PROF. DR HAB. N. MED. LUCYNĄ WOŹNIAK, PROREKTOR DS. NAUKI UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO W ŁODZI, NA TEMAT KSZTAŁTOWANIA PROINNOWACYJNYCH POSTAW WŚRÓD STUDENTÓW WYDZIAŁU NAUK BIOMEDYCZNYCH I KSZTAŁCENIA PODYPLOMOWEGO, WSPÓŁPRACY Z OTOCZENIEM BIZNESOWYM ORAZ KORZYŚCI PŁYNĄCYCH Z UCZESTNICZENIA W MIĘDZYNARODOWYM PROGRAMIE WYMIANY STUDENTÓW IAESTE.

Paulina Czarnek-Wnuk: Bardzo wiele mówi się obecnie o odpowiednim przygotowaniu studentów do wejścia na rynek pracy. W jaki sposób robi to Uniwersytet Medyczny?

Profesor Lucyna Woźniak: Uniwersytet Medyczny w Łodzi to nie tylko kształcenie lekarzy. Największe wydziały Uniwersytetu Medycznego kształcą lekarzy i stomatologów – Wydział Lekarski i Wojskowo-Lekarski – i w tym przypadku droga rozwoju zawodowego jest dosyć utarta, chociaż na pewno studenci mają wiele możliwości rozszerzania wiedzy i poznania innych uczelni w ramach programów wymiany studenckiej, głównie w programach europej-skich jak ERASMUS + czy Campus Europa. Jednakże kształcenie na pozostałych wydziałach otwiera również inne możliwości wynikające ze specyfiki kierunków studiów –farmacja, biotechnologia medyczna, nauki o zdrowiu. W czasie studiów chcemy aktywizować studentów na tyle intensywnie, by nie mieli oni problemów ze znalezieniem pracy po zakończeniu nauki. Jednym z filarów naszego programu kształ-cenia jest stworzenie im warunków do zapoznania się z otoczeniem firmowym, branżowym poprzez programy stażowe. I tak na przykład Wydział Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego na początku ubiegłego roku uruchomił program praktyk dla studentów studiów drugiego stopnia na kierunku biotechnologia. Działanie to jest finansowane ze środ-ków Unii Europejskiej, z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.

Z kolei studenci Wydziału Farmaceutycz-nego, kierunków: farmacja oraz analityka medycz-na, aktywnie działają w ramach dwóch towarzystw studenckich istniejących na Wydziale Farmaceu-tycznym, to jest Młodej Farmacji oraz Łódzkiego Towarzystwa Studentów Medycyny Laboratoryjnej, prowadząc informacyjne akcje społeczne, jak również nawiązując kontakty z otoczeniem gospodarczym, poprzez organizację spotkań z przedstawicielami firm farmaceutycznych i diagnostycznych. Aktywna

współpraca z otoczeniem biznesowym, to jest branżą kosmetologiczną, dotyczy także trzeciego kierunku istniejącego na Wydziale Farmaceutycznym, jakim jest kosmetologia, gdzie organizowane są zajęcia warsztatowe, jak i staże dla studentów tego wydziału.

P. Cz.-W.: Jak w takim razie wyglądają takie staże?

Prof. L. W.: Na Wydziale Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego trwają one od trzech do sześciu miesięcy i przez cały ten okres stażyści otrzymują comiesięczne stypendium w wysokości 1680 złotych brutto. Studenci trafiają do wiodą-cych firm z zakresu nauk biomedycznych, głównie z regionu łódzkiego. W 2015 roku były to między innymi Celther Polska, Mabion, Centrum Medy-cyny Spersonalizowanej CODE, Polpharma czy też Wrocławskie Centrum Badań EIT+. W sumie w 2014 i 2015 roku w projekcie wzięło udział trzydziestu siedmiu studentów. W trakcie trwania staży mieli oni możliwość zapoznania się z funkcjonowaniem firmy, dowiedzenia się, jakie są wymagania pracodawców oraz uświadomienia sobie, czego oczekują od swojego potencjalnego miejsca pracy. Staże te realizowane są

zgodnie z programem będącym efektem porozumienia wypracowanego przez uczelnię i firmy uczestniczące w projekcie. Co roku jest on przez nas wspólnie analizo-wany i korygowany w oparciu o zdobyte doświadczenia.

P. Cz.-W.: Czy w gronie stażystów znajdują się osoby, którym udało się pozostać w danej firmie po odbyciu praktyk?

Prof. L. W.: Bezpośrednio po ukończeniu stażu w 2014 roku cztery osoby otrzymały propozycję pracy w firmie Celther Polska, dwie w Grupie Polpharma, jedna zaś w firmie Mabion. Kolejnych troje studentów znalazło zatrudnienie dzięki doświadczeniu zdobytemu w ramach stażu. Pracują oni w firmach pokrewnych do tych, w których odbywali praktyki, i w codziennej pracy bazują na doświadczeniu zdobytym w trakcie stażu. Korzyści z programu są więc wielostronne – pracodawcy mają szansę poznać swoich potencjalnych pracowników już na bardzo wczesnym etapie, studenci zyskują możliwość wejścia na rynek pracy i poznania branży, uczelnia zaś zdobywa cenną wiedzę, w oparciu o którą może modyfikować program kształcenia i dostosowywać go do potrzeb pracodawców.

Tekst: Paulina Czarnek-Wnuk

fot. UMed

fot. UMed

BUDUJEMY INDYWIDUALNE ŚCIEŻKI KARIERY

9www.pracujewlodzi.pl

PROGRAM STUDIÓW NA WYDZIALE NAUK BIOMEDYCZNYCH I KSZTAŁCENIA PODYPLOMOWEGO ZAWIERA SPORO ELEMENTÓW DOTYCZĄCYCH PRAWNYCH ASPEKTÓW OCHRONY WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ CZY PODSTAW BIZNESU.

P. Cz.-W.: A co ze studentami, którzy chcieliby założyć własny biznes?

Prof. L. W.: Dostarczamy im podstawową wiedzę potrzebną do utworzenia innowacyjnej firmy typu start-up. Program studiów na Wydziale Nauk Bio-medycznych i Kształcenia Podyplomowego zawiera sporo elementów dotyczących prawnych aspektów ochrony własności intelektualnej czy podstaw biznesu.

P. Cz.-W.: W jaki jeszcze sposób studenci Uniwersy-tetu Medycznego mogą rozwijać swoje umiejętności?

Prof. L. W.: Sądzę, że ciekawe możliwości otwiera przed nimi międzynarodowy program wymiany studentów IAESTE – The International Association for the Exchange of Students for Technical Expe-rience. Działa on na świecie już od ponad sześćdzie-sięciu lat, natomiast na Uniwersytecie Medycznym

od lat czterech i rozwija się niezwykle dynamicznie. W ramach tej wymiany studenci mogą wyjechać na praktyki do zagranicznej uczelni. Zazwyczaj trwają one od sześciu do nawet pięćdziesięciu dwóch tygodni i odbywają się w miesiącach wakacyjnych, od czerwca do sierpnia. Podczas takiego pobytu każdy student otrzymuje wynagrodzenie za pracę w postaci sty-pendium bądź wypłaty, jak również ma zapewnione zakwaterowanie – zazwyczaj w akademiku. Studenci Uniwersytetu Medycznego mieli do tej pory okazję odwiedzić chociażby Brazylię, USA, Kanadę, Meksyk, Indie, Argentynę czy Niemcy, a młodzi ludzie z tych krajów przejechali do nas. Wyjazdy te niewątpliwie wyróżniają się tym, że studenci zostają w trakcie swojego pobytu w danej uczelni przyjmującej włączeni w cykl badawczy zespołu, który ich przyjmuje. Dla każdego z uczestników wymiany powstaje specjalny program opracowany przez kadrę naukowo-dydak-tyczną. Oczywiście wyjazdy te mają dodatkowo walor poznawczy, a nawet turystyczny.

P. Cz.-W.: Jak dużym zainteresowaniem cieszy się ta inicjatywa?

Prof. L. W.: Mówi się często, że Polska nie jest atrakcyjnym krajem, jeśli chodzi o wymianę studencką,

ale to nieprawda. W 2015 roku więcej studentów przy-jechało na Uniwersytet Medyczny niż wyjechało stąd, co jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. W sumie od początku uczestniczenia uczelni w programie IAESTE przyjęliśmy pięćdziesięciu dziewięciu studentów, sześć-dziesięciu dwóch zaś wysłaliśmy zagranicę. Z roku na rok statystyki te prezentują się coraz bardziej obiecująco. Sądzę, że zauważono atrakcyjność naszych projektów i naszej oferty. Stąd tak duże zainteresowanie. Dodajmy jeszcze, że jedna ze studentek, która przyjechała na letnią wymianę z Brazylii, zdecydowała się rozpocząć naukę na Uniwersytecie Medycznym.

P. Cz.-W.: Studenci nie tylko korzystają z możli-wości, jakie daje im uczelnia, ale także sami inicjują różne działania.

Prof. L. W.: To prawda. Dzieje się tak między innymi w Akademickim Klubie Biznesu Studen-tów Biotechnologii założonym w 2011 roku przez studentów ostatniego roku biotechnologii medycznej na Wydziale Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego. Studenci przy wsparciu profesora Tadeusza Pietruchy, który znalazł się w Narodowej Radzie Rozwoju stworzonej przez prezydenta An-drzeja Dudę, organizują między innymi spotkania z przedstawicielami firm biotechnologicznych i farma-ceutycznych, by pokazać ich specyfikę i przygotować się do wejścia na rynek pracy. Od kilku już lat na wykłady otwarte zapraszane są także osobowości spoza branży biomedycznej, na przykład dyrektorzy banków czy też przedstawiciele funduszy inwestycyjnych. Są to znakomite dyskusje, które otwierają naszych studen-tów na działania innowacyjne. A jednym z nich jest konferencja BioBetter organizowana przez studentów, której druga już edycja odbędzie się w 2016 roku. Tematem przewodnim konferencji będzie wpływ osiągnięć biotechnologii na długość i jakość życia na każdym jego etapie. Wezmą w niej udział zarówno studenci czy doktoranci, jak również zaproszeni przez nich doświadczeni naukowcy zajmujący się tymi właśnie aspektami biotechnologii. Warto podkreślić, że konferencja BioBetter to wydarzenie organizowane w pełni samodzielnie przez młodych ludzi, którzy w ten sposób chcą lepiej poznać realia pracy w branży biotechnologicznej oraz ukazać pozytywne aspekty pracy naukowej.

P. Cz.-W.: Na czym w takim razie polega specyfika proponowanego przez uczelnię podejścia do pracy ze studentami?

Prof. L. W.: Staramy się odpowiednio wcześnie rozpoczyna kierunkowanie studenta na indywidualny rozwój nie tylko w ramach edukacji regulowanej programem studiów, ale również poprzez pokazywa-nie możliwych ścieżek rozwoju kariery zawodowej, otwieranie na innowacyjne projekty, również te mię-dzynarodowe. W ten sposób dajemy mu narzędzia, dzięki którym student ma szansę uświadomić sobie, jakie widzi dla siebie perspektywy na przyszłość.

fot. UMed

fot. UMed

PRACUJĘ W ŁODZI

10 www.pracujewlodzi.pl

„SZANSE –WYZWANIA –

ROZWIĄZANIA” – Forum Priorytetów Regionu Łódzkiego

UNIEJÓW – MIASTO BĘDĄCE PRZYKŁADEM REALIZACJI A ZARAZEM NIEUSTAJĄCEJ INSPIRACJI DLA ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU – BYŁ MIEJSCEM

PIERWSZEGO W HISTORII REGIONU SPOTKANIA EKSPERTÓW W DZIEDZINIE MEDYCYNY ORAZ BRANŻY FARMACEUTYCZNEJ I KOSMETYCZNEJ.

FORUM INSPIRACJI STAŁO SIĘ MAGNESEM DLA INWESTORÓW, KTÓRZY CORAZ SZCZELNIEJ WYPEŁNIAJĄ PRZESTRZEŃ UDOSTĘPNIANĄ IM DO ZAGOSPODAROWANIA W SPECJALNYCH STREFACH EKONOMICZNYCH.

Tekst: Aleksandra Krzymińska

fot. UMWŁ

Forum Inspiracji dla Zrównoważonego Rozwoju Regionu Łódzkiego 2015 odbyło się na początku listopada w Lawendowych Termach w Uniejowie. W wydarzeniu będącym inicjatywą Grupy Adamed i Departamentu ds. Przedsiębiorczości Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego wzięło łącznie udział 56 przedstawicieli świata nauki, biznesu i administracji. Dwudniowe forum opierało się na moderowanych sesjach warszta-towych, wykładach i prezentacjach z dziedziny medycyny, farmacji, kosmetyki i inteligentnych specjalizacji. Organizatorom przedsięwzięcia zale-żało, aby zająć się wkładem, jaki wnoszą powyższe branże we wzbogacenie regionu. Inspiracją do skupienia się na tym obszarze są wyniki spotkań i wielogodzinnych dyskusji prezesa i przedstawicieli Grupy Adamed oraz partnera firmy Aon Hewitt z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Wojewódzkiego. Jednocześnie idea

wydarzenia wpisuje się w proces wdrażania Re-gionalnej Strategii Innowacji dla Województwa Łódzkiego LORIS 2030.

Forum Inspiracji stało się magnesem dla inwestorów, którzy coraz szczelniej wypełniają przestrzeń udostępnianą im do zagospodarowania w specjalnych strefach ekonomicznych. Wśród zaproszonych gości pojawili się przedstawiciele m.in. czołowych przedsiębiorstw kosmetycznych i farmaceutycznych oraz reprezentanci łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, Politechniki, Insty-tutu Centrum Zdrowia Matki Polki, Warszaw-skiego Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Łódzkiego. Obecny okres unijnego programowania 2014-2020 jest ostatnią szansą dla Polski na wy-korzystanie dużego wsparcia ze środków unijnych na rozwój innowacji i gospodarki regionu, dlatego uczestnicy forum starali się wyartykułować istotne

i trwałe wnioski, które będą owocowały również po zakończeniu finansowania w 2020 roku.

Prace dwudniowego forum zostały zaprojektowane wokół czterech bloków meryto-rycznych, które odbywały się w formie prezenta-cji i moderowanych debat. Po każdej prezentacji przewidziano sesję, której celem było uspójnienie wiedzy na temat kluczowych definicji i pojęć. Pierwszy blok tematyczny nosił nazwę „Sytuacja wyjściowa” – odnosił się do charakterystyki sytuacji społeczno-gospodarczej regionu. W ramach kolej-nego modułu mówiono o szansach rozwojowych w regionie widzianych przez pryzmat globalnych i regionalnych trendów. Trzecim tematem forum były wyzwania – skupiano się wokół największych barier oraz wyzwań rozwojowych, które mogą hamować lub ograniczać zdolność wykorzystania szans rynkowych. Ostatni komponent odnosił się

„SZANSE – WYZWANIA – ROZWIĄZANIA” – FORUM PRIORYTETÓW REGIONU ŁÓDZKIEGO

11www.pracujewlodzi.pl

IDEA FORUM OPIERAŁA SIĘ WYŁĄCZNIE NA IDENTYFIKACJI POMYSŁÓW PRZEDSIĘWZIĘĆ, NATOMIAST ICH REALIZACJA BĘDZIE ZALEŻEĆ OD INDYWIDUALNEGO PODEJŚCIA POSZCZEGÓLNYCH UCZESTNIKÓW.

fot. UMWŁ

fot. UMWŁ

do rozwiązań – miał charakter sesji warsztatowej, której celem było zidentyfikowanie nowatorskich pomysłów biznesowych, wykorzystujących szan-se rynkowe i potencjał biznesowy, intelektualny i społeczny regionu łódzkiego.

Idea forum opierała się wyłącznie na identyfikacji pomysłów przedsięwzięć, natomiast ich realizacja będzie zależeć od indywidualnego podejścia poszczególnych uczestników. Oczeki-wanymi rezultatami wydarzenia miały być przede wszystkim: zrozumienie środowiska i oczekiwań władz lokalnych w stosunku do biznesu, wymiana doświadczeń i informacji na temat realizowanych obecnie projektów oraz inspiracja wokół kluczowych trendów globalnych, regionalnych w zakresie far-macji, medycyny i kosmetyków. Ponadto zarówno goście, jak i organizatorzy skupiali się na stworzeniu listy barier i czynników sukcesu w branży. Efektem pracy stał się stworzony przez uczestników tzw.

zbiór projektów marzeń – obejmujący problematykę choćby badań klinicznych czy leku na bielactwo oraz projektów „w toku” (przygotowanych przed wydarzeniem).

Dzięki Forum Inspiracji scharaktery-zowano również szanse dla rozwoju inteligentnej specjalizacji w regionie łódzkim – począwszy od idealnego, centralnego położenia geograficzne-go, poprzez kompetentną, wysoko wykształconą kadrę, aż po dostępność środków europejskich oraz potencjał uczelni i ich otwarcie w kierunku technologii. Perspektywą dla rozwoju mogą być również trendy społeczno-demograficzne tj. wzrost zamożności i poziomu aspiracji przy jednoczesnym podniesieniu się świadomości zdrowego stylu ży-cia. Sprecyzowanie zarówno szans, jak i wyzwań branżowych pozwala perspektywiczne spojrzeć na region łódzki jako centrum rozwoju przyciągające inwestorów – gdzie nie tylko kreuje się trendy, stawia na innowacyjność i współpracę – ale również jako na najlepsze miejsce do pracy i życia.

Motto forum brzmiało: „Jeśli chcesz iść szybko idź sam. Jeśli chcesz dojść daleko idźcie razem”. Spotkanie ekspertów w dziecinie biznesu, organizacji otoczenia biznesu i samorządu podczas wydarzenia – dzięki połączeniu wiedzy oraz do-świadczenia osób w nim uczestniczących – stało się prawdziwym źródłem inspiracji i kierunków rozwoju. Analiza trendów pozwoli na wygene-rowanie nowych obszarów gospodarczych, które mogą stać się specjalizacjami regionu. Forum Inspiracji dla Zrównoważonego Rozwoju Re-gionu Łódzkiego 2015 stało się idealną okazją do nakreślenia priorytetów, wyzwań, jak również rozwiązań w branży medycznej, kosmetycznej i farmaceutycznej. Pierwsza edycja wydarzenia stała się optymistyczną zapowiedzią całego cyklu spotkań, które mogą się stać istotnym krokiem dla rozwoju powyższych gałęzi przemysłu w regionie.

PRACUJĘ W ŁODZI

12 www.pracujewlodzi.pl

SUMA DOŚWIADCZEŃ

OD ZAWSZE INTERESOWAŁ SIĘ TECHNOLOGIAMI ZWIĄZANYMI Z INTERNETEM. W BIZNESIE POJAWIŁ SIĘ DOŚĆ WCZEŚNIE – JUŻ NA DRUGIM ROKU STUDIÓW. ŁUKASZ FELSZTUKIER, BO O NIM MOWA, ZAŁOŻYŁ AGENCJĘ INTERAKTYWNĄ DIGITAL ONE, W 2011 ROKU STWORZYŁ APLIKACJĘ ITAXI A OBECNIE WPROWADZA NA RYNEK SWÓJ NAJNOWSZY PROJEKT – FIRMĘ LINTERI.

Paulina Czarnek-Wnuk: Czym zajmuje się Linteri?

Łukasz Felsztukier: Założyliśmy Linteri w 2014 roku, chcąc stworzyć platformę, która pozwoli firmom prowadzić komunikację ze swoimi klientami za pomocą smartfonów, medium, którego większość ludzi aktualnie używa i spędza z nim więcej czasu niż z telewizorem, prasą czy radiem. Wykorzystujemy do tego beacony, technologię istniejącą na rynku od niedawna – komercyjne początki jej zastosowania datuje się na połowę 2013 roku. Od początku beacony posiadały bardzo duży potencjał, brakowało jednak narzędzi, które pozwalałyby firmom je wykorzystać i czerpać z tego wymierne korzyści. Stwierdziłem, że najwyższy czas zmienić tą sytuację.

P. Cz.-W.: Co w takim razie potrafią beacony?

Ł. F.: Beacony to niewielkie urządzenia, które ko-munikują się ze smartfonami za pomocą bluetootha. Dzięki nim możemy zamienić przestrzeń analogową w cyfrową. Jeśli umieścimy beacony w danym miejscu, to zareagują one na zbliżenie się użytkownika, pod warunkiem, że ma on włączony w swoim telefonie bluetooth i zainstalowaną aplikację danej firmy. Beacony pozwalają analizować to, co dzieje się w określonym miejscu, np. w sklepie. Jeśli ktoś pracował z techno-logiami internetowymi, to zna takie narzędzie jak Google Analytics, które informuje o tym, jacy ludzie odwiedzają stronę, jak często to robią, skąd przycho-dzą czy jakimi produktami się interesują. Natomiast w handlu tradycyjnym trudniej zdobyć takie dane. Większość galerii handlowych mierzy liczbę klientów

poprzez czujniki zamontowane w bramkach, do tego dochodzą informacje od najemców o obrotach oraz ilości i wielkości transakcji. Pozostałe dane zbierane są w formie ankiet – a więc są to dane deklaratywne. Widać tu ogromną dysproporcję pomiędzy ilością informacji, jaką dysponują firmy funkcjonujące w przestrzeni internetu, a klasyczny biznes typu brick and mortar. Beacony umożliwiają więc wprowadzenie do świata fizycznego mechanizmów, które do tej pory mogliśmy wykorzystać tylko w sklepach internetowych.

P. Cz.-W.: I kilka projektów do tego fizycznego świata udało się Linteri już wprowadzić.

Ł. F.: Początki były trudne. Duża część naszej pracy polegała na rozmowach z klientami i informowaniu ich o możliwościach tej technologii. Pierwszy duży

zrealizowany przez nas projekt, to projekt dla Uni-wersytetu Łódzkiego – największe chyba wdrożenie beaconów w Polsce, jeśli chodzi o zasięg geograficzny. Rozmieściliśmy urządzenia na wszystkich wydziałach i w akademikach uczelni – w sumie było to prawie czterdzieści budynków na terenie całego miasta. Pre-miera SmartUni miała miejsce w 2015 roku. Powstała aplikacja mobilna dla studentów z zagranicy, dostępna na systemy iOS oraz Android. Okazała się sukcesem – w ciągu dwóch miesięcy osiemdziesiąt procent studentów zainstalowało ją i udostępniło informacje o Łodzi i uniwersytecie swoim znajomym w sieciach społecznościowych prawie czterdzieści tysięcy razy. Kolejne istotne wdrożenie wykonaliśmy dla sieci marketów DIY Leroy Merlin. Rozmowy z tą siecią zaczęliśmy w październiku 2014 roku, pierwsze testy

Tekst: Paulina Czarnek-Wnuk

fot. Jakub Woźniak

SUMA DOŚWIADCZEŃ

13www.pracujewlodzi.pl

TAKĄ SKUTECZNOŚCIĄ NIE MOŻE SIĘ POCHWALIĆ ŻADNA INNA FORMA KOMUNIKACJI.

miały zaś miejsce dwa miesiące później. W trakcie testów wykazaliśmy, że aż kilkanaście procent klien-tów posługuje się technologią bluetooth. Kolejnym etapem był montaż beaconów w sklepie Leroy Merlin w warszawskiej Arkadii. W tej chwili pracujemy blisko z siecią i wspólnie uczymy się, jakie dane możliwe są do pozyskania za pomocą naszej technologii. Celem jest powiązanie profilu klienta we wszystkich kanałach komunikacji – a co za tym idzie – dostarczenie mu ciekawszych doznań zakupowych bez względu na to, czy kupuje w markecie czy w internecie.

P. Cz.-W.: Jak w praktyce może to wyglądać?

Ł. F.: Przyjmijmy, że klient szuka farb do poma-lowania pokoju dla dziecka. Najpierw zagląda do sklepu internetowego za pośrednictwem aplikacji mobilnej zainstalowanej w swoim telefonie, ale nic konkretnego nie przypada mu do gustu. Następnego dnia przechodzi obok sklepu. Firma wie, że ta osoba oglądała farby i może tę wiedzę wykorzystać, aby zachęcić klienta do wejścia do sklepu na przykład poprzez zaoferowanie zniżki. Kiedy już klient zjawi się w dziale z farbami, aplikacja mobilna może wyświetlić mu przewodnik, który pozwoli dobrać odpowiedni rodzaj farby. Dzięki temu firma ma szansę nawiązać dialog z klientem, którego do tej pory w takim kształcie w sklepie fizycznym nie było.

P. Cz.-W.: Na rynku pojawiały się już jednak techno-logie, które umożliwiały wysyłanie informacji o ofercie klientom, którzy pojawiali się w danym miejscu.

Ł. F.: Technologie te, funkcjonujące zanim pojawiły się beacony, określiłbym jako technologie 1.0. Były one

fot. Jakub Woźniak

fot. Jakub Woźniak

oparte o klasyczny moduł bluetooth, jeszcze zanim smartfony znalazły się w powszechnym użyciu. Beaco-ny dają nie tylko możliwość przesłania użytkownikom wiadomości, ale również dokładnego poznania ich zachowań. Dzięki nim wiemy, ile czasu klient spędza w danym dziale, jak często przychodzi do sklepu, w jakich godzinach to robi, czy coś kupuje. Informacje te mogą służyć do segmentacji użytkowników, co pozwala na tworzenie mocno spersonalizowanych komunikatów i ofert, które faktycznie się klientom przydadzą.

P. Cz.-W.: Czy nie istnieje jednak obawa, że użyt-kownik poczuje się zaspamowany, otrzymując takie wiadomości?

Ł. F.: Każda technologia ma dwie strony, a my je-steśmy świadomi zagrożeń. Jeśli dana osoba będzie przechodziła obok sklepu i dostanie w ciągu godziny dziesięć powiadomień, to odinstaluje aplikację i już nigdy więcej z niej nie skorzysta. Dlatego doradzamy naszym klientom, by rozważnie posługiwali się tą formą komunikacji. W platformie natomiast stworzyliśmy funkcje, które pozwalają ograniczyć liczbę przesyła-nych wiadomości. Namawiamy klientów również do tego, by budowali jak najbardziej spersonalizowaną ofertę. Badania z wdrożeń tej technologii w Stanach Zjednoczonych pokazują, że jeśli komunikat o zniżce pokazywał się klientowi w momencie, gdy miał on produkt na wyciągnięcie ręki i faktycznie był on nim zainteresowany, to cztery na dziesięć osób wkładało ten produkt do koszyka. Taką skutecznością nie może się pochwalić żadna inna forma komunikacji.

P. Cz.-W.: Gdzie jeszcze – poza Leroy Merlin i Uniwersytetem Łódzkim – możemy się spotkać z beaconami obsługiwanymi przez Linteri?

Ł. F.: Obeaconowaliśmy kilka galerii handlowych, między innymi Złote Tarasy i Blue City w War-szawie. Wspólnie z jednym z największych portali internetowych opracowaliśmy również nowy produkt reklamowy, który umożliwia reklamę geolokalizowaną i hiperlokalizowaną. Za jego pomocą mamy szansę przyciągnąć klientów do danego miejsca, na przykład galerii handlowej, a tam komunikację przejmują już beacony. Jest to nowy produkt, z dużym potencjałem na przyszłość.

PRACUJĘ W ŁODZI

14 www.pracujewlodzi.pl

P. Cz.-W.: Jak ocenia pan etap, na którym firma Linteri znajduje się w tym momencie?

Ł. F.: Młodą firmę można oceniać na kilku polach. Pierwszą rzeczą jest potwierdzenie przydatności tego, co robimy. Poprzez dotychczasowe wdrożenia wykazaliśmy, że istnieje na rynku zapotrzebowanie na nasze rozwiązania. Znajdujemy się teraz na etapie pozyskiwania kolejnych klientów – odważnych, in-nowacyjnych firm, które nie będą się bały stosować nowych rozwiązań w codziennej komunikacji z klien-tami. Liczę na to, że dzięki temu stworzymy ciekawe case studies, który przekonają innych, że beacony to technologia, w którą warto inwestować.

P. Cz.-W.: Jak już wspomnieliśmy, zanim doszedł pan do beaconów, zajmował się pan wieloma innymi projektami. Zaczęło się dość wcześnie, po pierwszym roku studiów.

Ł. F.: Faktycznie było to już szesnaście lat temu. Studiowałem na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Interesowałem się technologiami interneto-wymi. Do współpracy zaprosiła mnie warszawska firma Supermedia. To był marzec 1999 roku. Spakowałem się i pojechałem do Warszawy, pracowałem tam do września, po czym wróciłem do Łodzi, by dokończyć sesję i kontynuować studia. W Supermedia miałem możliwość pracy z takimi klientami jak Ericsson,

taksówkę z kolejki, bez względu na to, gdzie jesteśmy i gdzie znajduje się taksówka. iTaxi pozwala wybrać dokładnie tą taksówkę, którą chcemy, która była najbliżej lub pasowała nam najbardziej ze względu na stawkę, markę czy model samochodu. Po trzech miesiącach od założenia firmy dołączył do nas Łukasz Wejchert jako inwestor – objął on mniejszościowy pakiet udziałów. Pamiętam, że walczyliśmy chyba ze wszystkimi warszawskimi korporacjami, które się zjednoczyły i stwierdziły, że iTaxi to największe zagrożenie dla tej branży. Na tajnym zebraniu po-stanowiły nawet, że zwolnią natychmiast każdego kierowcę chcącego z nami współpracować. Od początku działaliśmy jednak na rzecz taksówkarzy i pasażerów i to sprawiło, że z czasem szefowie korporacji nie byli już w stanie z nami walczyć. iTaxi to bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ zajmowałem się przy tym projekcie niemalże wszystkim – tworzeniem produktu,

marketingiem, PR-em czy wreszcie sprzedażą. Z cza-sem jednak zacząłem szukać nowych wyzwań i tak pojawiło się Linteri. Jest więc ono sumą doświadczeń, które miałem po drodze. Żadnego z nich nie żałuję.

P. Cz.-W.: Jak technologie informatyczne pojawiły się w pana życiu?

Ł. F.: Zaczynałem od Atari 65 XL, które otrzymałem w wieku siedmiu lat od taty wraz z bursztynowym monitorem i zastawem gier na kartridżach. To był 1986 rok. Razem z moją ciocią, która była nauczycielem matematyki, tworzyliśmy proste formuły przekła-dające się na różne figury geometryczne na ekranie. To było takie ziarenko, które rozwinęło się potem w ogromną pasję do informatyki. A że wychowywałem się w przedsiębiorczej rodzinie, to postanowiłem te dwie dziedziny ze sobą połączyć.

robiliśmy pierwsze kampanie w technologii flash, która wtedy dopiero raczkowała. To mnie zainspirowało do tego, by stworzyć firmę doradzającą dużym markom, jak wykorzystać internet w ich działalności. I tak w 1999 roku powstała agencja Digital One. Osiem lat później większościowy pakiet udziałów D1 kupiła grupa Euro RSCG należąca do międzynarodowego holdingu reklamowego – Havas. Po sprzedaży udzia-łów zajmowałem się przez jakiś czas handlem, to była firma rodzinna z branży farmaceutycznej.

P. Cz.-W.: Pod koniec 2011 roku pojawiło się iTaxi.

Ł. F.: Tworzyliśmy je od zera, od pomysłu, poprzez oprogramowanie, aplikację mobilną, pozyskanie pierwszych taksówkarzy do współpracy i pasażerów zainteresowanych ofertą. Byliśmy jedyną platformą pozwalającą w tak wygodny sposób zamówić taksów-kę – nie przez centralę, w której dostajemy pierwszą

TWORZYLIŚMY JE OD ZERA, OD POMYSŁU, POPRZEZ OPROGRAMOWANIE, APLIKACJĘ MOBILNĄ, POZYSKANIE PIERWSZYCH TAKSÓWKARZY DO WSPÓŁPRACY I PASAŻERÓW ZAINTERESOWANYCH OFERTĄ.

fot. Jakub Woźniak

uropejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego

Dołącz do nas!

Rozpoczynający działalność gospodarczą,Podmioty działające na rynku nie dłużej niż 3 lata, w szczególności o charakterze innowacyjnym oraz nowych technologii

Oferta:

Dla kogo:

Zduńskowolski Inkubator Przedsiębiorczościul. Szadkowska 6C, 98-220 Zduńska Wola

Łódzki Inkubator Przedsiębiorczościul. Narutowicza 34, 90-135 Łódź

www.larr.pl

preferencyjne stawki najmuwyposażone, indywidualne stanowiska pracy sala konferencyjna z pełnym wyposażeniem

szkolenia i doradztwo, w tym proinnowacyjne i proeksportowe dostęp do lokalnych i globalnych sieci biznesowych

wsparcie w transferze innowacji500 m2 przeznaczone pod inkubację

Inkubatory Przedsiębiorczości- najlepsze miejsce dla Twojego biznesu!

PRACUJĘ W ŁODZI

16 www.pracujewlodzi.pl

MENTORING TO INWESTYCJA

RICHARD BRANSON, Z OKAZJI SWOICH 65. URODZIN, ZDECYDOWAŁ SIĘ PODJĄĆ 65 WYZWAŃ, KTÓRE WYMYŚLILI DLA NIEGO INTERNAUCI. MOJĄ UWAGĘ OD RAZU PRZYKUWA WYZWANIE NUMER DZIEWIĘĆ. MILIARDER DEKLARUJE CHĘĆ UDZIELENIA WSPARCIA MŁODEJ OSOBIE NA JEJ DRODZE DO SUKCESU.

Wstrzymuję oddech, a moje tęczówki przyjmują kolor dolarowej zieleni. Niestety, prędko nadchodzi rozczarowanie: Branson zaznacza, że nie będzie to pomoc finansowa. Szczęściarą okazuje się dzie-więcioletnia Annie, którą – w specjalnym liście adresowanym do dziewczynki – Branson zachęca do działania, choć odbiorcami jego słów mogliby-śmy być wszyscy. Przedsiębiorca przekonuje, że werbalizowanie własnych marzeń ma magiczną moc, podkreśla wartość kreatywnego myślenia, a na koniec chwali śmiałość jej prośby o odpowiedź.  Rzecz odbywa się na stronie internetowej. Najbogatszy przedsiębiorca globu zatrzymuje na chwilę świat i w zgiełku codzienności pochyla się nad młodym człowiekiem, który przyjmuje jego słowa jako świętą prawdę i obiecuje je niezwłocznie wdrożyć. Czy taki idealny scenariusz ma szansę ziścić się w prawdziwym świecie? Czy tylko najzasobniejsi, których uwiarygadnia rząd zer na (zapewne niejed-nym) koncie, mogą mówić w ten sposób, żeby prze-klinani przez menadżerów, niepokorni millenialsi, chcieli ich słuchać? I czy w świecie działającym na monety taka pomoc ma jakąkolwiek wartość?  Sprzed ekranu komputera przenoszę się myślami do biura jednego z zaprzyjaźnionych start-upów na warszawskiej Saskiej Kępie, w którym odbywa się pierwszy etap rekrutacji programu mento-

ringowego „Mentors4Starters”. Znad sterty aplikacji, w których ponad stu pięćdziesięciu kandydatów argumentuje swoją chęć współpracy z mentorem, ledwo widać czubki naszych głów. Żywa dyskusja nie pozostawia wątpliwości, że jest to debata mająca na celu wyłonić kilkunastu kandydatów, którzy po udanej rozmowie rekrutacyjnej mają szansę zostać uczestnikami programu. W ramach „Mentors4Star-ters” młody człowiek rozpocznie kilkumiesięczną współpracę z wybranym przedstawicielem polskiej sceny biznesu. Podstawowa znajomość tabliczki mnożenia pozwala szybko obliczyć, że o każde miejsce pojedynek toczy kilkanaście osób. W opisie jasno zaznaczamy, że program ma charakter doradczo-roz-wojowy, brak w nim finansowej marchewki. Wracam myślami do ekranu komputera i zastanawiam się, w jaki sposób rozwiać wątpliwość zafrapowanego czytelnika wobec niematerialnych korzyści przed-sięwzięcia…  

Mentoring to podróż w głąb siebie  Sesja mentoringowa nie jest rozmową kwalifikacyjną ani międzypokoleniową dyskusją o problemach rynku pracy. Spotkania z mistrzem to część pro-cesu wdrożenia głębokiej zmiany, która nierzadko urzeczywistnia się pomiędzy sesjami lub długo po ich zakończeniu. „Refleksji do zagrody nie zagonisz” mawiał mój znajomy, chcąc zobrazować niemożność zaplanowania finiszu procesu myślowego. Natomiast bez niej efekty sesji oraz ich trwałość będą podobne do

luźnych pogawędek o życiu podczas przerwy na kawę.  Nieformalność spotkań nie jest syno-nimem bezczynności. Mentoring to poszerzanie perspektywy patrzenia na świat i życie młodego człowieka poprzez podsumowanie jego doświadczeń i określenie potencjału. Każda sesja to konfrontacja planów i pragnień, które za nim stoją. Uświadomienie sobie tych ostatnich to nie lada wyzwanie, które sta-nowi nieodzowny fundament współpracy. Warto również ustalić oczekiwane wyniki. Mentoring nie jest procesem liniowym, co wcale nie oznacza, że uczestnicy pozostawiają efekty tego procesu przy-padkowi.  Podczas wspólnej pracy ucznia i mistrza stykają się ponadprzeciętne potencjały, które dzięki synergii i zaufaniu mają szansę otworzyć się na ocean

Tekst: Maria Belka

fot. Jakub Woźniak

Gala inauguracyjna II. edycji programu „M4S”, fot. Własność Global Shapers Warsaw Hub

Maria BelkaWspółzałożycielka i prezeska Fundacji Mentors 4 Starters, wicekuratorka warszawskiego Hubu Global Shapers – inicjatywy Światowego Forum Ekonomicz-nego. Współorganizatorka programu mentoringowe-go „Mentors4Starters”. Doświadczenie w obszarze mentoringu zdobywała, współpracując z Fundacją LifeSkills oraz z polskim oddziałem organizacji Big Brothers Big Sisters. Doktorantka, pasjonatka języ-ków obcych oraz prawdopodobieństwa, biegaczka i społeczniczka z doświadczeniem w organizacjach międzynarodowych.

MENTORING TO INWESTYCJA

17www.pracujewlodzi.pl

nowych możliwości. Mentor sprawnie identyfikuje miejsce, w którym znajduje się mentee i szczerze nakreśla punkty krytyczne na świecącej bielą mapie przyszłości. Mając wiedzę o oczekujących na młodego człowieka wyzwaniach, pomoże mu przygotować się na nie i uczynić z nich okazje do nauki. Natomiast świeża perspektywa ucznia zwróci uwagę mistrza na sprawy, których wcześniej nie dostrzegał i nie wykorzystywał. Nieraz jestem świadkiem zdumie-wających efektów.  

Krok w tył  Zadaniem mentora jest pomoc w ułożeniu strategii zawodowej mentee. Legendarny trener bejbsola, Yogi Berra, powtarzał, że „przewidywanie jest trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o przyszłość”. Cytat trąci absurdem. Jednak w rzeczywistości odpowiedź na pytanie o powody obecnej sytuacji życiowej wprawia młodego człowieka w zakłopotanie. Zdarza się, że nasze decyzje i podjęte ku ich realizacji kroki pozo-stają niezrozumiałe dla nas samych. Doświadczony mentor już na początku rozmowy na pewno zapyta młodą osobę o motywy dotychczasowych działań. Nierzadko bywa to przełomową chwilą w myśle-niu o sobie i swojej przyszłości, która pozwala na wyciągniecie dalekosiężnych wniosków. Szczera odpowiedź na pytanie „kim jestem?” jest punktem wyjścia do dalszej pracy nad własnym potencjałem. Jest to pozornie banalna i oczywista kwestia, jednak nierzadko mierzymy się z nią dopiero przyparci do muru przez mentora. 

Analiza potencjału  Rachunek własnych osiągnięć i predyspozycji to pierwsza uczniowska praca domowa. Nie chodzi wcale o szczegółowe studium własnego CV, lecz o uczciwą analizę swojego zachowania w różnych sytuacjach. Dobry mentor umiejętnie wypyta mentee o zadania i działania, które sprawiają mu trudność, jak i o te, które uczeń wykonuje z łatwością. Kluczowa jest szczerość. Kurt Vonnegut w książce „Matka noc” pi-sał, że „jesteśmy tym, kogo udajemy i dlatego musimy być bardzo ostrożni, kogo udajemy”. Wszyscy mamy nieprawdopodobne tendencje do oszukiwania samych siebie, szczególnie jeśli chodzi o postrzeganie własnej osoby. Podczas takiej analizy najbardziej istotne jest dostrzeżenie swojego prawdziwego potencjału oraz przyznanie się do swoich braków. „Życia nie oszukasz” – mawiał klasyk w komedii „Chłopaki nie płaczą”. Nie jest ważne, jak bardzo będziesz wmawiać sobie i otoczeniu swoje wyimaginowane talenty oraz jak często będziesz wyznaczał sobie nie swoje cele, przyszłość i tak zweryfikuje, czy jesteś uczciwy. Sprawny mentor wykryje fałsz, nawet jeśli uczeń będzie próbował się okłamywać. 

Konfrontacja planów  Dopiero na kanwie analizy potencjału warto zadać pytanie o konkretne kroki w kierunku rozwoju karie-ry. Mentor spyta mentee o scenariusze na przyszłość: od najbardziej optymistycznego do najczarniejszego.

PODCZAS WSPÓLNEJ PRACY UCZNIA I MISTRZA STYKAJĄ SIĘ PONADPRZECIĘTNE POTENCJAŁY, KTÓRE DZIĘKI SYNERGII I ZAUFANIU MAJĄ SZANSĘ OTWORZYĆ SIĘ NA OCEAN NOWYCH MOŻLIWOŚCI.

Warto zaobserwować, jakie uczucia wywołuje w nas snucie takich planów. Przedstawiciel dziedziny, w której chcemy się rozwijać, chętnie podzieli się doświadczeniem zdobytym na drodze, którą sam pokonał. Umiejętność uważnego słuchania jest nie-zbędna, żeby zrobić z tych lekcji użytek i nie musieć popełniać własnych błędów. Czasy się zmieniają. Jednak prawa, którymi rządzi się świat, pozostają uniwersalne. Budowanie relacji międzyludzkich, samorozwój i uważność to sztuka, której zrozumienie zajmuje długie lata. Dzięki sesjom mentoringowym młody człowiek bardziej świadomie spojrzy na otaczający go świat i podejmie decyzje przynoszące oczekiwane efekty. 

Multiplikacja potencjałów  Mentoring wymaga zaufania i ciężkiej pracy obu stron. Proaktywność mentee to podstawa. Młody człowiek staje przed trudnym zadaniem: musi zdobyć się na szczerość wobec samego siebie. Obiektywna ocena jest pierwszym krokiem w celu realizacji marzeń. Mentor na podstawie własnej wiedzy i doświadczeń wnikliwie szacuje możliwości oraz konfrontuje potencjał mentee z jego planami. Pomaga świadomie wdrażać plany i doceniać ich efekty. Mentor wspólnie z mentee udowadnia, że jeden i jeden to więcej niż dwa.  Warto jednak pamiętać, że mentoring nie zbawia strapionych dusz, bezczynnie snujących się po świecie. Nie ma jednej recepty na sukces ani leku na frustrację zmierzającą donikąd karierą. Jest natomiast misja dla mentee zmierzenia się z samym sobą i jest rola mentora, żeby skłonić ucznia, aby na jak najwcześniejszym etapie życia świadomie przyjrzał się swojemu potencjałowi…  Czuję, że moje myśli ponownie uciekły od ekranu mojego komputera. Tym razem jednak nie na prawy brzeg Wisły. Głową jestem w przyszłości i zastanawiam się, kiedy mi uda się zrealizować moją misję. Misję, której na pewno nie podjęłabym bez obecności mentora w moim życiu. Jej świadomość zapewnia mi poczucie celu i determinację do jego osiągnięcia. Jednocześnie mam nadzieję, że czytelnicy zrozumieli, iż mogą stać się beneficjentami inwestycji wspomnianego Richarda Bransona. Choć, podobnie jak małej Annie, nie przeleje on na ich konta nawet dolara…

Gala inauguracyjna II. edycji programu „M4S”, fot. Własność Global Shapers Warsaw Hub

18 www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

RETROFUTURO PO ŁÓDZKU

CZAS PŁYNIE, GDY SIĘ RUSZAMY – O BRANŻY GIER KOMPUTEROWYCH OPOWIADAJĄ TOMASZ KACZMARCZYK I MARCIN SURMA Z SUPERHOT.

Anna Szumacher: Skąd wziął się pomysł na Superhot?

Tomasz Kaczmarczyk: Dwa lata temu zorganizowaliśmy w grupie znajomych pod kierow-nictwem Piotrka Iwanickiego, naszego aktualnego game directora, game jam. Skrzyknęliśmy w sumie kilkanaście osób i w tydzień stworzyliśmy prototyp gry. I ten prototyp gry był na tyle dobry i unikatowy, że spodobał się ludziom. Poświęciliśmy jeszcze ze dwa, trzy tygodnie, żeby go doszlifować.

A. S.: To są strasznie krótkie terminy.

T. K.: Tak, ale to była mała rzecz, grało się w nią tylko przez piętnaście minut. Natomiast pokazywała ona mechanikę, której wcześniej w strzelankach nie dało się znaleźć. Była też na tyle przestępna, że dało się po prostu wejść na stronę i zagrać przez chwilę, a nawet wysłać innym, mówiąc: „hej, patrz, jaka fajna i ciekawa rzecz powstała”. Ci, którzy interesowali się grami komputerowymi, zaczęli dzielić się między sobą informacją o naszym projekcie. Zaczęło się to dziać na tyle intensywnie, że wybiliśmy się na pierwsze strony Reddita. To błyskawicznie przy-sporzyło nam globalnej rozpoznawalności, do tego stopnia, że zaczęliśmy mieć problem z przepusto-wością i trzeba było zmienić hosting, by obsłużyć wszystkich użytkowników. Kiedy zastanawialiśmy się, czy dałoby się coś z tego zrobić, zaczęli się do nas zgłaszać zainteresowani wydawcy i inwestorzy.

fot. Jakub Woźniak

A. S.: Wtedy zdecydowaliście się na międzyna-rodowy crowdfunding? Nie na polską stronę, a na kickstartera?

T. K.: Tak, stwierdziliśmy, że mamy na tyle wła-snych środków i wsparcia, że możemy pozwolić sobie na zrobienie tego na większą skalę. Siedzieliśmy nad projektem przez pięć miesięcy, najpierw myśląc nad tym, jak w ogóle wejść na kickstartera w Stanach, a później spinaliśmy całą kampanię. Mnóstwo ciężkiej pracy od strony biznesowo-marketingo-wej i produkcyjnej, by pokazać coś nowego, coś ciekawego, co by zainteresowało graczy, by zechcieli wrzucić pieniądze.

A. S.: Jaką kwotę mieliście ustaloną do zebrania i ile wam się udało uzbierać?

T. K.: Chcieliśmy zgromadzić sto tysięcy dolarów. Oszacowaliśmy, że jeśli ograniczymy nasze aspi-racje, w tej kwocie zepniemy całą grę. Sto tysięcy dolarów zebraliśmy w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin.

A. S.: Niesamowite…

T. K.: To był efekt naszego dosyć drobiazgowego przygotowania i tego, że mieliśmy bardzo duży dostęp do społeczności ludzi, którzy wtedy już grali w nasz prototyp i rozpoznawali w związku z tym markę. Pierwsze duże dotacje tak naprawdę wpływały w czasie krótszym niż trwał nasz filmik na kickstarterze, czyli ludzie nie oglądali filmiku, tylko od razu wrzucali pieniądze. Po upływie kampanii, czyli trzydziestu dniach, zgromadziliśmy dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

A. S.: Ponad dwa razy więcej niż planowaliście.

T. K.: Tak, to się udało jeszcze podwoić przez różne działania biznesowe i przedsprzedaż na naszej stro-nie, więc osiągnęliśmy budżet, którego normalne gry niezależne, w szczególności w Polsce, nie osiągają. To nam umożliwiło realizowanie tego projektu na wyższym poziomie produkcyjnym.

A. S.: Co w branży gier komputerowych można zrobić za pół miliona dolarów?

RETROFUTURO PO ŁÓDZKU

Tekst: Anna Szumacher

TO BYŁ EFEKT NASZEGO DOSYĆ DROBIAZGOWEGO PRZYGOTOWANIA I TEGO, ŻE MIELIŚMY BARDZO DUŻY DOSTĘP DO SPOŁECZNOŚCI LUDZI, KTÓRZY WTEDY JUŻ GRALI W NASZ PROTOTYP I ROZPOZNAWALI W ZWIĄZKU Z TYM MARKĘ.

19www.pracujewlodzi.pl

RETROFUTURO PO ŁÓDZKU

fot. Jakub Woźniak

T. K.: Jak się patrzy z punktu widzenia firmy, to jest to znaczący budżet, szczególnie w realiach polskich, natomiast nie jest to kwota gigantyczna. Gry to są duże projekty. W produkcji tych topowych biorą udział setki, jeśli nie tysiące osób i wszystkim trzeba zapłacić. Ten koszt ludzki jest gigantyczny, szczegól-nie że są to projekty, które trwają po dwa, trzy lata. Utrzymanie dwustuosobowego zespołu w takim czasie wiąże się z olbrzymimi wydatkami. My pracujemy w obecnej chwili w zespole dwunastoosobowym. Budżet wynoszący pięćset tysięcy dolarów wystarczy na utrzymanie takiego zespołu i zainwestowanie stosunkowo niewielkiej kwoty w marketing przed faktycznym wydaniem gry. Większe gry mają budżet rzędu dziesiątek milionów, a wydatki na marketing wynoszą drugie tyle. Dla porównania, budżet pierw-szej odsłony „Wiedźmina” na samą grę wyniósł dziewiętnaście milionów złotych.

A. S.: Porozmawiajmy teraz o waszej grze.

T. K.: Superhot jest unikatową grą wśród strzelanek, do tej pory czegoś takiego po prostu nie było. Jest to gra, w której czas płynie tylko wtedy, kiedy gracz się rusza. Gdy stoimy w miejscu, czas również się zatrzymuje; widzimy pociski, które lecą w naszym kierunku, przeciwników zamrożonych w połowie kroku, odłamki szkła z rozbitego okna, które unoszą się w powietrzu. I mamy chwilę czasu, by zastanowić się, co chcemy dalej zrobić.

A. S.: Trochę jak pauzowanie Matrixa.

T. K.: Dokładnie, ludzie często mówią, że jest to gra po raz pierwszy faktycznie pozwalająca graczom poczuć się tak, jakby byli Neo w Matrixie. A my mo-żemy tworzyć pełne akcji scenki, które w normalnej strzelance byłyby absolutnie nie do zrobienia. Nie

dajemy graczowi żadnych supermocy, ale może myśleć szybciej niż przeciwnicy, zastanowić się, co chce zrobić i wykonać precyzyjnie tę choreografię, którą sobie ustawi.

A. S.: Jak to wygląda pod kątem graficznym?

Marcin Surma: Najciekawszą rzeczą, jaką udało nam się zrobić w Superhocie, jest oszczęd-ność stylistyki i plastyki. Nie ma rzeczy, która jest niepotrzebna, ponieważ sama mechanika gry jest wystarczająco dziwna. A to, co widzimy, to białe, betonowe przestrzenie, które nie odwracają naszej uwagi od tego, co ważne, czyli lecących pocisków, przeciwników i rzeczy, które możemy podnieść i rzucić. Przeciwnicy są kryształowi i czerwoni, a każdy przydatny przedmiot czarny. Mamy cały

zestaw przedmiotów, których możemy użyć: pi-stolety, książki, klucze francuskie…

A. S.: Czyli, jak dobrze wycelujemy, możemy zabić książką. Już mi się podoba.

M. S.: Dodatkowo, wszystkie postaci stworzone są z kryształu, który się roztrzaskuje. Ja się cieszę z tego, że jest to gra, w której można robić niesamowite sceny akcji, walki, ale jednocześnie nie jest to gra, gdzie morduje się ludzi. To projekt, który można dać dziecku, bo na ekranie nie ma na przykład krwi, tylko widzimy kryształki w betonowej prze-strzeni. W zależności od sceny, otoczenia i tego, co mówi nam głos na ekranie, odkrywamy kontekst. Widzimy wszystko w głowie, nie musimy mieć tego na ekranie.

A. S.: A jaki będzie efekt końcowy?

T. K.: Efektem będzie wydanie gry na PC, Maca, Linuxa i na konsolę Xbox One i już jesteśmy bardzo blisko tego momentu. Prawdopodobnie w grudniu będziemy ogłaszali datę premiery. Gra, którą wy-damy, będzie już pełnowymiarowa, choć wciąż w skali gry niezależnej, czyli będzie zawierała parę godzin rozgrywki.

A. S.: Jak w realiach polskich wygląda sytuacja branży gier komputerowych?

T. K.: Polska na ten moment jest praktycznie naj-ciekawszym rynkiem produkcji gier komputerowych w całej Europie Wschodniej. Odkąd powstały u nas takie tytuły jak „Wiedźmin”, „This War of Mine” czy „Dying Light” Techlandu, wybiło nas to do absolutnej światowej czołówki. I spowodowało, że w ciągu ostatnich pięciu lat pojawiły się setki, jeśli nie tysiące miejsc pracy w grach komputerowych, co jest gigantycznym postępem w stosunku do tego, co było wcześniej. Natomiast jest to wciąż malutka branża w porównaniu z klasyczną budową oprogramowania i outsourcingiem.

A. S.: A jakich specjalistów potrzeba w branży gier?

T. K.: Programistów, takich, którzy mają do-świadczenie w pracy z silnikami do tworzenia gier komputerowych, artystów od grafiki 3D i 2D, w zależności od tego, jakie gry się robi, animatorów, storywriterów, którzy piszą krótkie historie, testerów gier oraz specjalistów od biznesu i marketingu, o czym bardzo często się zapomina, bo oni nie są konieczni, żeby zrobić grę, ale by potem ją sprzedać.

A. S.: Czyli branża gier komputerowych będzie się rozwijać?

T. K.: Jak najbardziej. To wciąż mały rynek, ale coraz więcej firm powstaje i coraz częściej odnoszą one sukcesy. Jeżeli ktoś ma aspiracje, by pracować przy grach komputerowych, to rokowania ma niezłe.

GRY TO SĄ DUŻE PROJEKTY. W PRODUKCJI TYCH TOPOWYCH BIORĄ UDZIAŁ SETKI, JEŚLI NIE TYSIĄCE OSÓB I WSZYSTKIM TRZEBA ZAPŁACIĆ. TEN KOSZT LUDZKI JEST GIGANTYCZNY, SZCZEGÓLNIE ŻE SĄ TO PROJEKTY, KTÓRE TRWAJĄ PO DWA, TRZY LATA.

IDEO – biuro projektowe, którego współzałożycielem jest

profesor David M. Kelly. Kreuje nowe produkty i usługi dla takich firm jak Apple, Shimano czy GE, stosując metodę design thinking. Firma posiada swoje biura w San Francisco, Chicago, Nowym Yorku, Bostonie, Londynie, Monachium, Szanghaju, Singapurze, Mumbaju, Seulu i Tokyo. Zatrudnia obecnie ponad 550 pracowników w różnych obszarach, specjalistów w branżach naukowych, technologicznych, społecznych i biznesowych.

PRACUJĘ W ŁODZI

20 www.pracujewlodzi.pl

LEPSZE EFEKTY DZIĘKI DESIGN THINKING

OD ZAWSZE SZUKANO METODY, KTÓRA MOGŁABY UŁATWIĆ ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW. W XX WIEKU ODKRYTO MYŚLENIE PROJEKTOWE.

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

W 1979 roku po raz pierwszy użyto określenia myślenie projektowe. Zrobił to Bruce Archer, inżynier mechaniki. Lata 80. i 90. są uznawane za początki design thinking. Na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii pracowano i realizo-wano przedsięwzięcia tą właśnie metodą. Da-vid M. Kelly, tamtejszy profesor, jest uważany za jednego z głównych twórców teorii myślenia projektowego. W 1991 roku firma IDEO zapo-czątkowała komercyjne zastosowanie design thinking. Metoda jest przeznaczona nie tylko do projektowania produktów czy wzornictwa, ale przede wszystkim w dziedzinie doradztwa strategicznego i biznesowego dla firm. Design thinking wspiera przedsiębiorców w obszarach dotyczących organizacji, zarządzania zmianą, a także sprzedaży, marketingu i komunikacji. Na początku XXI wieku powstał Instytut Designu na Uniwersytecie Stanforda, zwany potocznie d.school. Ośrodek jest interdyscyplinarny, pozwala on studentom realizować projekty według metody design thinking zlecone przez firmy lub fundacje. W 2007 roku w Poczdamie otworzono HPI School of Design Thinking. Celem tej szkoły jest promo-wanie myślenia projektowego na terenie Europy.

CZYM JEST DESIGN THINKING?

Design thinking to innowacyjna metoda rozwiązy-wania złożonych problemów, niemających jednego, oczywistego rozwiązania czy sztywnych ram. Kon-centruje się ona przede wszystkim na potrzebach odbiorcy produktu lub usługi. Design thinking to także odpowiednie nastawienie, które towarzyszy nam podczas pracy nad projektem. Jest to proces wieloetapowy, który wspiera rozwój innowacji i daje gwarancję niestandardowych rozwiązań.

NA CZYM POLEGA TA METODA?

Design thinking oparte jest na pracy zespołowej i zakreślaniu obszaru współpracy tak odmiennych dyscyplin jak technologia, marketing czy rzemiosło. Proces ma zazwyczaj kilka etapów pracy, najczęściej są to:

• zrozumienie,• obserwacja,• definiowanie,• wizualizacja,• testowanie,• podsumowanie.

Tekst: Justyna Pabisiak

fot. PŁ

fot. PŁ

LEPSZE EFEKTY DZIĘKI DESIGN THINKING

21www.pracujewlodzi.pl

Cechą istotną w technice myślenia projektowego jest ewentualność nieregularnego przechodzenia między fazami, np. z testowania można wrócić do obserwacji. Metoda design thinking to proces łączący w sobie kreatywność i innowacyjność. Powstaje w ten sposób praktyczne rozwiąza-nie, które jest atrakcyjne, bo skoncentrowane na człowieku. Proces porządkuje w kolejnych krokach narzędzia, jakie można wykorzystać do stworzenia genialnych rozwiązań. W pracy z metodą design thinking pomocne są burze mózgów, prototypowanie. Wielu ludzi korzysta także z żółtych, samoprzylepnych karteczek, które umożliwiają szybsze łączenie myśli.

ŁÓDZKI DUCHDESIGN THINKING

Województwo łódzkie prowadzi szereg cieka-wych inicjatyw spod znaku design thinking. – Myślenie projektowe odgrywa szczególną rolę w całej strategii marki „Łódzkie”, dlatego też zdecydowaliśmy, że to właśnie design thinking musi być motywem przewodnim obecnej kam-panii promującej nasz region – mówi Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego. Przejawem tej strategii był konkurs „Łódzkie ma pomysł!” zorganizowany przez Urząd Marszał-kowski, w którym zadaniem uczestników było wymyślenie czegoś, co ułatwi życie wszystkim mieszkańcom regionu. Zwycięski projekt, który otrzymał 50 000 zł na wsparcie realizacji, to gra planszowa „Odkryj Łódzkie”. Kolejnym wydarzeniem, jakie od-było się w Łódzkiem w 2015 roku w ramach promowania idei design thinking, był Festiwal Myślenia Projektowego. Wydarzenie to miało za zadanie pokazać kreatywny potencjał wo-jewództwa oraz stworzyć przestrzeń do jego rozwoju. – W naszym województwie możemy odnaleźć wiele przykładów instytucji i firm, które w swojej działalności wdrażają zasady myślenia projektowego, dzięki czemu odnoszą sukcesy nie tylko w skali regionu, ale też kraju – podkreśla marszałek Stępień. Festiwal składał

CECHĄ ISTOTNĄ W TECHNICE MYŚLE-NIA PROJEKTOWEGO JEST EWENTUAL-NOŚĆ NIEREGULAR-NEGO PRZECHODZE-NIA MIĘDZY FAZAMI, NP. Z TESTOWANIA MOŻNA WRÓCIĆ DO OBSERWACJI.

fot. PŁ

się z warsztatów, wystaw i debat, które wyja-śniały, o co chodzi w myśleniu projektowym, pokazywały narzędzia, z jakich można korzystać. Model design thinking skupia się bowiem na przyszłości, na tym, co w niej mogłoby okazać się wartościowym do osiągnięcia celem. – To sami mieszkańcy tworzą i analizują własne pomysły dla różnych rozwiązań, aby ułatwić życie nie tylko w swoim regionie – dodaje Maciej Łaski, p.o. dyrektor Departamentu Promocji i Współ-pracy Zagranicznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego. Z kolei inicjatywa Stowarzyszenia Top 500 Innovators już drugi raz pojawiła się w Łodzi pod postacią Design Thinking Week 2015.  W cią-gu tygodnia zorganizowane i przeprowadzone zostały ogólnodostępne i bezpłatne warsztaty, konferencje, spotkania i wystawy prac, których odbiorcami byli pracownicy nauki i biznesu, przedstawiciele władz samorządowych, studenci oraz dzieci i młodzież.

KREATYWNE ROZWIĄZANIA W MURACH UCZELNI

Na Wydziale Elektrotechniki, Elektroniki, In-formatyki i Automatyki Politechniki Łódzkiej (WEEIA) od wielu już lat praktykowane jest myślenie projektowe. Od 2011 roku prowadzone są na wydziale regularnie otwarte warsztaty dla studentów z zakresu design thinking. Najnowszą inicjatywą, związaną z wdrażaniem myślenia projektowego do programu studiów, jest Erasmus Intensive Project DESTINE (Design Thinking in Engineering) realizowany wspólnie przez Instytut Informatyki Stosowanej oraz Centrum Kształcenia Międzynarodowego. Politechnika Łódzka koordynuje w nim działania sześciu partnerskich uczelni z Hiszpanii, Francji, Niemiec, Cypru, Szkocji i Szwecji. W ramach projek-tu prowadzone będą innowacyjne zajęcia projektowe dla wielokulturowych grup studenckich, których zwieńczeniem staną się dwutygodniowe warsztaty w Łodzi.

PRACUJĘ W ŁODZI

22 www.pracujewlodzi.pl

ŻYCIE ZAPROJEK-TOWANE PASJĄZ WŁAŚCICIELAMI BIURA ARCHI-TEKTONICZNEGO OSOM GROUP – TOMASZEM JASIAKIEM I KATARZY-NĄ MILLER ROZMAWIA JUSTYNA PABISIAK.

REALIZUJEMY PRO-JEKTY TAKŻE DLA LUDZI, KTÓRZY MIESZ-KAJĄ W POLSCE, ALE SWOJE INTERESY PROWADZĄ NA CAŁYM ŚWIECIE. ROBILIŚMY KONCEPCJE HOTELU W IRAKU, REALIZOWA-LIŚMY ZLECENIA NA WNĘTRZA W LONDY-NIE. ROZWIJAMY SIĘ W MIARĘ MOŻLIWOŚCI.

Tekst: Justyna Pabisiak

Justyna Pabisiak: Od jak dawna istnieje OSOM?

Katarzyna Miller: Firma OSOM ist-nieje stosunkowo krótko, bo około dwa lata. Jest to połączenie wcześniejszych naszych działań.

J. P.: Dlaczego akurat biuro projektowe spe-cjalizujące się w architekturze, architekturze wnętrz oraz wzornictwie?

Tomasz Jasiak: Wynika to ze zdobytego przez nas wykształcenia. Oboje z Kasią praco-waliśmy również wcześniej w tym kierunku – ja w Łodzi, a Kasia w Warszawie. Znajomi często zgłaszali się do nas z prośbą o zrobienie jakiegoś projektu. Postanowiliśmy zająć się tym w stu procentach a nie tylko wieczorami czy dorywczo. Uznaliśmy, że jest to najwyższy moment na założenie własnego biura projektowego.

J. P.: Co znaczy OSOM?

K. M.: Jest to fonetyczny zapis angielskiego wyrazu awesome, czyli robiący wrażenie.

J. P.: Jaki zasięg ma państwa biuro?

K. M.: Na razie ogólnopolski, ale mamy zamiar rozszerzyć go do europejskiego.

T. J.: Realizujemy projekty także dla ludzi, którzy mieszkają w Polsce, ale swoje interesy prowadzą na całym świecie. Robiliśmy koncep-cje hotelu w Iraku, realizowaliśmy zlecenia na

wnętrza w Londynie. Rozwijamy się w miarę możliwości.

J. P.: Jak wygląda praca młodych architektów?

T. J.: Nie jest lekka.

K. M.: Cały czas udowadniamy swoje wykształ-cenie, doświadczenie. Poświęcamy się bardzo naszej pracy i liczymy na to, że pokazujemy w ten sposób, że jesteśmy godni zaufania, mimo młodego wieku.

J. P.: Jak wygląda pozyskiwanie nowych klien-tów?

T. J.: Bardzo różnie. Prowadzimy stronę inter-netową, gdzie zamieszczamy zdjęcia zrealizo-wanych projektów. Mamy również fanpage na Facebook’u, który umożliwia kontakt z klientem. Tradycyjnie korzystamy także z tak zwanej poczty pantoflowej, ponieważ jest to sprawdzony sposób na rozszerzenie zdobytego zaufania. Jeśli ktoś jest z nas zadowolony, to poleci nas swojej rodzinie, a także znajomym.

J. P.: Czy biuro projektowe OSOM jest dla wszystkich?

T. J.: Tak, właśnie to jest naszym atutem. Każdy może przyjść i zamówić dowolny projekt – na mieszkanie, rodzinny dom czy na biuro.

K. M.: Oczywiście my też chcemy się wszech-stronnie rozwijać, dlatego staramy się realizować różne projekty.

J. P.: Jakie wnętrza są teraz modne?

K. M.: Sadzę, że ciągle popularny jest mini-malizm i styl skandynawski. Chociaż ostatnio zauważyliśmy powrót stylu kamienicznego, czyli mody na sztukaterie, stare meble, podłogi czy mozaiki.

J. P.: Czy zamiłowanie do architektury prze-kazali państwu rodzice?

fot. Jakub Woźniak

JA Z KOLEI OD DZIECKA INTERESOWAŁAM SIĘ DEKORACJAMI WNĘTRZ CZY SWOISTĄ ARCHITEKTURĄ. POSZŁAM NA TEN KIERUNEK Z PASJI, Z CHĘCI REALIZOWANIA WŁASNYCH MARZEŃ.

T. J.: Jestem z rodziny prawniczej. Sam odna-lazłem zainteresowanie związane z projektami. Uważam, że to kwestia ciężkiej pracy połączonej z długoletnią nauką.

K. M.: Ja z kolei od dziecka interesowałam się dekoracjami wnętrz czy swoistą architek-turą. Poszłam na ten kierunek z pasji, z chęci realizowania własnych marzeń.

J. P.: Jak wyglądają początki realizacji pro-jektów?

K. M.: Zazwyczaj staramy się dobierać in-dywidualny plan realizacji projektów. Gdy przychodzi do nas nowy klient, to siadamy z naszym pięcioosobowym zespołem i robimy tak zwaną burzę mózgów. Każdy daje swój pomysł, a potem staramy się wybrać najlepszą opcję. Następnie zazwyczaj dwie osoby zajmują się wykonaniem projektu i regularnymi kon-sultacjami z klientem.

J. P.: Jak radzą sobie państwo z niezdecydo-wanymi klientami?

K. M.: Najważniejsza jest cierpliwość, szu-kamy najlepszego rozwiązania dla danego problemu. Ze spokojem staramy się rozmawiać z klientem.

J. P.: Co takiego ma OSOM, czego nie mają inne biura projektowe?

T. J.: Zespół, który zapala nas pozytywną energią.

K. M.: Jesteśmy pełni pomysłów, pasji i chce-my pomagać ludziom.

T. J.: Nawiązujemy z klientem bezpośredni kontakt, staramy się, aby wyszedł od nas za-dowolony i świadomy swoich decyzji.

K. M.: Zdajemy sobie sprawę, że realizując projekt mieszkania danego klienta, urządzamy

mu kawałek życia, dlatego wkładamy w tą pracę całe serce.

J. P.: Jakie wyzwania są przed OSOM w naj-bliższym czasie?

K. M.: Naszym dużym celem jest rozwój na rynku europejskim, a najbardziej na angielskim. Chcemy zdobyć tam pozycję zaufanego i dobrego biura projektowego z Polski.

T. J.: Pragniemy także poszerzyć grono kon-trahentów poprzez uczestnictwo w targach związanych z architekturą, a także w konkursach w tej dziedzinie.

K. M.: Kolejnym zamysłem jest też zrobienie co najmniej jednego projektu w ramach rewi-talizacji Łodzi.

J. P.: Ile osób pracuje przy państwa projektach?

K. M.: Stały skład to pięć osób, jeśli projekt tego wymaga, powiększamy go do dziesięciu.

J. P.: Co daje praca w zespole?

T. J.: Ludzie, którzy do nas przychodzą, wnoszą coś nowego, inny światopogląd czy pomysły, a także odrębny sposób pracy. Następuje wy-miana wiedzy – my się od nich uczymy, ale też staramy się, aby oni rozwinęli się w oparciu o nasze doświadczenia. Chcielibyśmy, aby to biuro tętniło życiem.

ŻYCIE ZAPROJEKTOWANE PASJĄ

23www.pracujewlodzi.pl

fot. Jakub Woźniak

PRACUJĘ W ŁODZI

24 www.pracujewlodzi.pl

ARENA MIĘDZYNARODOWA OTWARTA DLA POLSKICZŁONKOSTWO W UNII EUROPEJSKIEJ SPOWODOWAŁO W POLSCE POZYTYWNĄ ZMIANĘ. JESTEŚMY PAŃSTWEM ROZWINIĘTYM, CHĘTNIE WSPÓŁPRACUJĄCYM ZE ŚWIATOWYMI INWESTORAMI. POJAWIAJĄ SIĘ NOWE, SZERSZE PERSPEKTYWY. RÓWNIEŻ DLA ŁODZI, M.IN. ZA SPRAWĄ TAKICH INWESTYCJI JAK OTWARCIE BIURA PROJEKTÓW I BADAŃ AIRBUS HELICOPTERS.

NARODZINY ŚWIATOWEGO GIGANTA

Airbus to francuska firma, pionier w dziedzinie lotnictwa i przestrzeni powietrznej. Produkuje ona samoloty od początku lat 70. Pierwszy z nich – Airbus A300 – swoją dziewiczą trasę przebył w 1974 roku pomiędzy Paryżem a Tuluzą. Była to maszyna dwusilnikowa, szerokokadłubowa. Grupa Airbus jednoczy wydajność trzech liderów wiodących: Airbus, Airbus De-fence and Space oraz Airbus Helicopters. Ich działalność jest prowadzona w ponad 170 loka-lizacjach na całym świecie. Koncern posiada

dwie główne fabryki w Tuluzie i Hamburgu oraz mniejsze zakłady w Europie, Stanach Zjednoczo-nych i w Chinach. Airbus zatrudnia ponad 52 tysiące osób, a jego roczne dochody przekraczają 27 miliardów dolarów. Dziś Airbus jest największym konku-rentem Boeinga. Na całym świecie lata ponad 5 tysięcy jego maszyn. Firma produkuje siedem samolotów pasażerskich, w tym największy na świecie samolot cywilny Airbus A380.

AIRBUS W POLSCE

Grupa Airbus jest obecna w Polsce od 2001 roku, choć początki współpracy z rodzimym przemy-słem lotniczym miały miejsce już cztery lata

wcześniej. Realizuje się ona w kilku podstawowych obszarach – produkowania części, prowadzenia prac badawczych oraz szkolenia. A jeśli o tym ostatnim mowa, to właśnie za sprawą Airbusa udało się pomyślnie przeprowadzić w Polsce ważny program szkoleniowy umożliwiający przej-ście ze śmigłowców sowieckich na nowoczesne wiropłaty. W 2006 roku firma podpisała umowę o współpracy z Fundacją Technology Partners, występującą w imieniu najważniejszych polskich jednostek naukowo-badawcze. Razem tworzą oni innowacyjne rozwiązania lotnicze wykorzystujące najnowocześniejsze technologie. To jednak nie jedyna forma działalności badawczej Airbu-sa. Wspólnie z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk pracuje on również

Tekst: Justyna Pabisiak

ARENA MIĘDZYNARODOWA OTWARTA DLA POLSKI

25www.pracujewlodzi.pl

nad technologiami satelitarnymi i kosmicznymi. Jeśli zaś chodzi o produkcję, to aktualnie dostawy od polskich kooperantów dla Airbusa mają wartość 187 milionów euro rocznie. W gro-nie tym znajduje się ponad dziesięć firm będących bezpośrednimi dostawcami oraz kilkakrotnie więcej przedsiębiorstw pośrednio zaopatrujących Airbusa. To od nich pochodzą elementy systemów napędowych, struktury lotnicze, materiały i części, systemy i wyposażenie, a także elementy kabin. Firma zatrudnia w sumie około 900 osób w trzech lokalizacjach. W warszawskich zakładach produkuje samolot szkoleniowy PZL 130 „Orlik”, komponenty maszyn wielozada-niowych oraz Airbusa A320 i A330. Serwisuje także sprzęt lotniczy i zajmuje się wykonywaniem projektów. W Mielcu z kolei stworzone zostało centrum usług lotniczych m.in. w zakresie pomocy humanitarnej czy działań gaśniczych. To również tam sprzedawane są samoloty oraz części do nich, jak również szkoli się pilotów czy personel lotniczy. Ostatnią i najnowszą lokalizacją Airbusa w Polsce jest Łódź.

AIRBUS W ŁODZI

O pojawieniu się Airbusa w Łodzi zaczęło się mówić głównie przy okazji przetargu na dostar-czenie polskiej armii śmigłowców wojskowych. Współpraca ta trwa jednak zdecydowanie dłużej, a wszystko to za sprawą Politechniki Łódzkiej. Pierwsza umowa między łódzką uczelnią a Airbus Helicopters została podpisana w 2006 roku. Politechnika przyczyniła się m.in. do rozwoju superszybkiego, hybrydowego demonstratora X3, który pobił rekord prędkości dla śmigłowców. Uczelnia brała udział w pracach nad śmigłami, optymalizacją aerodynamiki oraz integracją

silnika. Polscy inżynierowie mieli swój wkład również w rozwój śmigłowca szturmowego Tiger oraz wielozadaniowego EC725 Caracal. W sumie z Airbusem współpracuje obecnie około 50 osób. Ponadto w tym roku Politechnika Łódzka uruchomiła studia drugiego stopnia w języku angielskim Advanced Mechanical Engineering realizowane w Centrum Kształ-cenia Międzynarodowego PŁ. To dwuletni cykl kształcenia dla wszystkich, którzy widzą swoją przyszłość w przemyśle maszynowym, lotniczym, transporcie. Według nowego programu uczy się 17 studentów z Polski i 10 z zagrani-cy. Możliwe jest też w niedalekiej przyszłości utworzenie technikum kształcącego fachowców dla Airbus Helicopters w zawodach: technik mechanik, elektryk, monter linii produkcyjnej, operator stanowisk testowych. Uzupełnieniem do programu realizowanego w technikum będą szkolenia w zakładach produkcyjnych Airbusa we Francji i w Niemczech. Jakby na potwierdzenie dobrej współ-pracy z politechniką w lutym 2015 roku otwar-to w Łodzi biuro projektów i badań Airbusa mające docelowo zatrudniać 100 inżynierów. Jego siedziba znajduje się w budynku Forum 76 Business Centre przy zbiegu ulic Kopcińskiego i Piłsudskiego. Biuro zajmuje się projektowaniem mechanicznym, a głównym zadaniem łódzkiej sekcji będzie realizowanie zupełnie nowych kon-strukcji systemów napędowych helikopterów i ich wyposażenia oraz modernizacja już istnie-jących. Jest to czwarte tego typu biuro założone przez Airbus Helicopters w Europie po Francji, Niemczech oraz Hiszpanii. Kto może liczyć na zatrudnienie w łódzkim oddziale? Poszukiwa-ni są przede wszystkim absolwenci kierunków technicznych ze znajomością języków obcych, m.in. francuskiego, niemieckiego oraz hiszpań-skiego. Na pracę mogą także liczyć specjaliści od zarządzania projektami. Biuro konstrukcyjne to nie jedyna inwestycja w Łodzi. Jeśli Airbus wygra prze-targ na dostarczenie polskiej armii śmigłowców, w Wojskowych Zakładach nr 1 zlokalizowana zostanie linia montażowa Caracali. Już teraz zaś trwają przygotowania do otwarcia fabryki części do Airbusa A350. Początkowo będzie to wynajęta hala produkcyjna w Konstantynowie Łódzkim, ostatecznie zaś zbudowana zostanie oddzielna fabryka w Łodzi lub jej okolicach. Za inwestycję odpowiada bezpośrednio Nimrod Group. Docelowo ma w niej znaleźć zatrudnienie około 200-300 osób.

JAKBY NA POTWIER-DZENIE DOBREJ WSPÓŁ-PRACY Z POLITECHNIKĄ W LUTYM 2015 ROKU OTWARTO W ŁODZI BIU-RO PROJEKTÓW I BADAŃ AIRBUSA MAJĄCE DO-CELOWO ZATRUDNIAĆ 100 INŻYNIERÓW. JEGO SIEDZIBA ZNAJDUJE SIĘ W BUDYNKU FORUM 76 BUSINESS CENTRE PRZY ZBIEGU ULIC KOPCIŃSKIE-GO I PIŁSUDSKIEGO.

PRACUJĘ W ŁODZI

26 www.pracujewlodzi.pl

Tekst: Izabela Misztal

SZWAJCARSKI KAPITAŁ, WŁOSKIE ZAANGAŻOWANIE I SZANSA DLA ŁÓDZKIEGO

ROZMOWA Z CZŁONKIEM ZARZĄDU KRAJOWEGO FUNDUSZU KAPITAŁOWEGO S.A. MAGDALENĄ JAGIEŁŁO-SZOSTAK, PREZYDENTEM ZERNIKE META VENTURES – LUIGIM AMATIM ORAZ Z DYREKTOREM INWESTYCYJNYM FUNDUSZU META-VENTURE W POLSCE, PIOTREM SŁAWSKIM O SZANSACH I TRUDNOŚCIACH, NA KTÓRE MOGĄ NAPOTKAĆ POLSCY PRZEDSIĘBIORCY.

Izabela Misztal: Czym właściwie zajmuje się Krajowy Fundusz Kapitałowy i jaka jest jego rola?

Magdalena Jagiełło-Szostak: Jako Krajowy Fundusz Kapitałowy działamy w formie spółki akcyjnej i mówimy o sobie, że jesteśmy funduszem funduszy, czyli nie inwestujemy bezpośrednio w przedsiębiorców, lecz w fundusze kapitałowe. To one w drugim etapie inwestują w przedsiębiorców. KFK po-wstał na podstawie ustawy uchwalonej w 2005 roku i jego misją jest wspieranie rozwoju polskiego rynku venture capital po to, aby polscy przedsiębiorcy mogli uzyskiwać tego typu finansowanie. Edukujemy i tłumaczymy, że venture capital to coś więcej niż pienią-dze. Dla przykładu: po przyznaniu kredytu bank nie będzie się wtrącał w prowadzenie biznesu, ale też nie będzie w nim pomagał, z kolei venture capitalista jest z przedsiębiorcą praktycznie na co dzień i wspiera go w jego działalności.

I. M.: Czy są jakieś szczególne przedsię-wzięcia, na których obecnie skupia się KFK?

M. J.-Sz.: Krajowy Fundusz Kapitałowy prowadzi trzy programy: jeden finansowany wyłącznie ze środków polskich, drugi, który dobiega już końca, finansowany ze środków unijnych i trzeci, wydaje mi się, że najciekaw-

szy, chociaż stosunkowo mało osób wie, że rząd Konfederacji Szwajcarskiej wspiera rozwój polskiego rynku venture capital.

I. M.: Jak pani myśli, dlaczego w Polsce tak mało mówi się o programie szwajcarskim?

M. J.-Sz.: Chyba i my i nasi sponsorzy wolimy rzeczywiście coś robić, niż mówić, że będziemy coś robić. W tej chwili cięż-ko pracujemy wraz z zarządzającymi tymi funduszami, żeby środki faktycznie dotarły do przedsiębiorców. Na chwalenie się re-zultatami będzie czas dopiero za kilka lat. Szwajcarsko-Polski Program Współpracy jest ukierunkowany na wyrównywanie różnic społeczno-ekonomicznych.

I. M.: Co w takim razie z młodymi, począt-kującymi przedsiębiorcami, którzy poszukują inwestora?

Luigi Amati: Wierzę, że dobry przed-siębiorca wie, jak znaleźć inwestora, a dobry inwestor wie, jak znaleźć dobrego przed-siębiorcę. Chciałbym zachęcić wszystkich młodych ludzi, aby tworzyli ciekawe pomysły biznesowe, pytali i rozglądali się dookoła, tak by mieć pewność, że ich pomysły są naprawdę dobre. Nie należy też być nieśmiałym w cza-sie prezentowania swoich planów innym. Podsumowując, należy rozmawiać z ludźmi

i starać się budować własną sieć kontaktów, wtedy dobry inwestor ma szansę odnaleźć takiego przedsiębiorcę.

Piotr Sławski: Z mojej strony mogę dodać, że KFK organizuje spotkania z za-interesowanymi, np. w Łodzi. Po naszych prezentacjach spotykamy się z ludźmi już bezpośrednio i pojawia się możliwość pozna-nia nas i poradzenia się. Zaangażowaliśmy się także w konkurs Microsoft Imagine Cup i tutaj naprawdę widać efekty. Po ostatniej edycji wyłoniliśmy trzy projekty, które mają dużą szansę na doinwestowanie pochodzą-ce z konkursu. Są one w początkowej fazie rozwoju, ale tworzą je ludzie z ogromnymi umiejętnościami. Na tym przykładzie widać, że nie tylko w studentach z Warszawy tkwi potencjał, ale jest też on w mieszkańcach innych miast. Ściśle współpracujemy również z Centrum Innowacji – Akceleratorem Technologii Fundacji Uniwersytetu Łódz-kiego. Efekty są zadowalające, trafia do nas co najmniej kilka projektów w miesiącu.

„SZANSE – WYZWANIA – ROZWIĄZANIA” – FORUM PRIORYTETÓW REGIONU ŁÓDZKIEGO

27www.pracujewlodzi.pl

Z MOJEJ STRONY MOGĘ DODAĆ, ŻE KFK ORGANIZUJE SPOTKANIA Z ZAINTERESOWANYMI, NP. W ŁODZI. PO NASZYCH PREZENTACJACH SPOTYKAMY SIĘ Z LUDŹMI JUŻ BEZPOŚREDNIO I POJAWIA SIĘ MOŻLIWOŚĆ POZNANIA NAS I PORADZENIA SIĘ.

M. Sz.-J.: Należy podkreślić, że środki szwajcarskie podążają tam, gdzie jest dobry klimat dla przedsiębiorczości. Jak widać, zainteresowanie KFK i naszych funduszy regionem łódzkim wynika właśnie z tego, że – tak jak Luigi powiedział – dobry inwestor

powinien wiedzieć, gdzie znajdzie odpo-wiednich przedsiębiorców i pomysłodawców. Wierzymy, że tacy są w Łodzi i cieszymy się, że jesteśmy tu mile widziani. Byliśmy zaskoczeni faktem, że oprócz studentów na naszych spotkaniach na uczelniach pojawiali się także dojrzali przedsiębiorcy.

I. M.: Jakie wątpliwości przy okazji tego typu spotkań najczęściej artykułują młodzi ludzie?

P. S.: Najczęściej pytają, w jaki sposób za-interesować fundusz, co muszą przygotować, aby jego przedstawiciele zechcieli się spotkać, a także jakiego typu projekty i na jakim eta-pie mają szansę na powodzenie. My z KFK współpracujemy od 2007 roku i staramy się wybierać projekty studenckie. To, co dla nas jest interesujące, to rozwiązania tech-nologiczne, ale już w formie przemyślanych projektów biznesowych. Nie interesują nas projekty w formie idei, ale jesteśmy w stanie je wspomóc przydatnymi materiałami. Następ-nie spotykamy się za kilka miesięcy i wtedy

jest to już inna, bo merytoryczna rozmowa.

I. M.: Wiemy zatem, skąd KFK i Zernike w Łodzi, ale chciałabym zapytać, skąd Zer-nike w Polsce?

L. A.: Zernike to część Meta-Ventures, spółki, która startowała około dwadzieścia lat temu. Nasze motto to knowladge to market. Fundusz będzie inwestował w przedsiębior-stwa innowacyjne i prowadzące działalność badawczo-rozwojową ze szczególnym naci-skiem na branże takie jak: internet, teleko-munikacja, technologie mobilne, ochrona zdrowia, urządzenia medyczne, biotech-nologia, ochrona środowiska oraz dobra konsumpcyjne. Istnieje wiele programów współpracy z USA, Chinami, a wciąż jest za mało współpracy europejskiej. Europa jest bardzo zróżnicowana pod względem podatków, języka, systemów politycznych, więc wypróbowaliśmy pewne rozwiązania we Włoszech i Holandii. Sprawdziły się, dla-tego chcemy je kontynuować. Wierzymy, że

fot. Bartek Wierzbicki

28 www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

Szwajcarsko-Polski Program Współpracy (SPPW) – czyli tzw. Fundusz szwajcarski, jest formą bezzwrotnej pomocy zagranicznej przyznanej przez Szwajcarię Polsce oraz innym państwom człon-kowskim Unii Europejskiej, które przystąpiły do niej 1 maja 2004 roku. Z ponad 1 mld franków szwajcarskich, które rząd Szwajcarii przeznaczył na wsparcie w ramach funduszu szwajcarskiego, niemal połowa środków, ok. 489 mln CHF, została przyznana Polsce. Natomiast wartość projektu KFK S.A. to 53 mln CHF.

Celem SPPW jest zmniejszenie różnic społeczno-gospodarczych istniejących pomiędzy Polską, a wyżej rozwiniętymi państwami Unii Europejskiej oraz na terytorium samej Polski. Pomimo że SPPW obejmuje swoim zasięgiem cały kraj, przyjęto założenie, że co najmniej 40% środków całego programu zostanie przeznaczonych na wsparcie czterech województw południowo-wschodnich: lubelskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego oraz małopolskiego.

nasz model inwestowania w start-upy działa naprawdę dobrze i ma duży potencjał.

I. M.: Jeśli chodzi o start-upy, to na jakie trudności trzeba się przygotować?

P. S.: Wejście na rynek z produktem to naj-większe wyzwanie, szczególnie że w większo-ści próbują to zrobić młodzi ludzie, którzy nie mają dużego doświadczenia w biznesie czy rozmowach z dużymi koncernami. Zwykle nie ma zarzutów odnośnie księgowości młodych firm, a kłopoty zaczynają się w momencie rozpoczęcia procesu sprzedaży. Chociaż często są to banalne rzeczy, to przeważnie one mogą sprawiać trudność.

I. M.: A jakie branże są najbardziej aktywne, jeśli chodzi o tworzenie projektów?

P. S.: Po statystykach widać, że są to internet i telekomunikacja. To aż dziewięćdziesiąt procent przysyłanych projektów. Warto wspo-mnieć o tym, że również tymi projektami najbardziej zainteresowane są fundusze. Po-wód jest bardzo prosty, większość funduszy stara się inwestować w pomysły, które mają szansę wejścia na rynek w ciągu około dwóch lat. Nie zdarza się raczej, aby projekt IT był rozwijany dłużej. Jeśli w ciągu dwóch lat nie wejdzie on na rynek i nie zacznie generować przychodów, to tak naprawdę trzeba już o nim zapomnieć, bo praca nad nim nie ma większe-go sensu. Branża ta wymaga najmniejszych nakładów finansowych. Z kolei najbardziej ryzykowna, choć generująca największe zwroty, jest branża biotechnologii. Bardzo dobre projekty tworzone są też w sektorze nanotechnologii, dbania o zdrowie i nowych medycznych rozwiązań.

I. M.: Gdyby miał pan w krótki sposób scha-rakteryzować polskich przedsiębiorców, to...?

L. A.: Z tego, co widzę, polscy biznesmeni są bardzo kompetentni, obeznani w swoich branżach, być może wynika to z dobrego systemu edukacji. Osoby z zapleczem, na przykład technologicznym czy też ekono-micznym, mają naprawdę dużą wiedzę. Przyjeżdżając do Polski po raz pierwszy, zauważyłem jednak, że młodzi ludzie są często indywidualistami. To raczej dawny sposób myślenia. Myślę, że młodzi powinni stosować nowe rozwiązania i wykorzystywać wszystkie nowe możliwości, jakie oferuje im Polska. Nadchodzi dobry moment na rozwój, ponieważ macie duży, około czter-dziestomilionowy rynek wewnętrzny, który jest zupełnie wystarczający, aby testować różne pomysły. Macie też duże wsparcie od sektora publicznego i prywatnego i trzeba to wykorzystać. Jeśli jednak miałbym zasuge-rować pewne zmiany, to byłoby to większe

zaufanie do wspólnej pracy, bycie bardziej dostępnymi i ugodowymi.

I. M.: Co zatem z innowacyjnością i kie-runkiem, w którym zmierzają polscy przed-siębiorcy?

M. J.-Sz.: To trudne pytanie. Jest dużo sta-tystyk, według których polscy przedsiębiorcy w ogóle nie raportują inwestycji w innowa-cje do GUS. Nasze fundusze venture capital z założenia powinny inwestować w przed-siębiorstwa, które są innowacyjne, ponieważ venture kapitalista podąża za zyskiem, a ten w sposób naturalny jest pochodną innowacyj-nej zmiany. My, jako KFK, jesteśmy czasem rozczarowani tym, że stosunkowo często pojawiają się innowacje, które można nazwać imitacyjnymi. Oznacza to, że wprowadzamy na polski rynek produkt lub usługę, która sprawdziła się już zagranicą. U nas jest ona innowacyjna, jednak nie ma potencjału global-nego, bo przychodzi do nas, do Polski, a nie na odwrót. Często spotykamy też innowacyjność w zarządzaniu, ale nie przepadamy za tym, ponieważ – podobnie jak wcześniej – są to rozwiązania, które gdzieś indziej ktoś już sprawdził. Największą przyjemność spra-wiają nam projekty mające w sobie powiew prawdziwej świeżości i mogące rozwinąć się globalnie.

P. S.: Bywa też odwrotnie, że mamy pro-dukt, na który nie ma jeszcze miejsca na polskim rynku, wtedy właśnie zaczynamy od rynków zagranicznych. Przykładem sprzed kilkunastu lat może być elektroniczny system bankowości – kiedyś nie budził on zaufania, a teraz jest zupełnie powszechny. Wszystko dlatego, że znalazł się jeden odważny, który zaczął te zmiany wprowadzać.

WEJŚCIE NA RYNEK Z PRODUKTEM TO NAJWIĘKSZE WYZWANIE, SZCZEGÓLNIE ŻE W WIĘKSZOŚCI PRÓBUJĄ TO ZROBIĆ MŁODZI LUDZIE, KTÓRZY NIE MAJĄ DUŻEGO DOŚWIADCZENIA W BIZNESIE CZY ROZMOWACH Z DUŻYMI KONCERNAMI.

LODZ360 Z LICENCJĄ NA FOTOGRAFOWANIE, CZYLI OBRÓT Z APARATEM WOKÓŁ WŁASNEJ OSI…

Chyba każdy podróżował kiedyś ulicami nieznanego miasta, korzystając z możliwości Google Street View. Ten wirtualny obraz ulic zawieszony w sieci otworzył przed użytkownikami nowe możliwości. I tak, zakupoholicy przed wyjazdem do miasta za-częli sprawdzać, czy będą mogli zaparkować przed wytypowanym wcześniej sklepem. Przewodnicy projektują trasy wycieczek z wykorzystaniem tego narzędzia, a ciekawi świata urbaniści podziwiają układ architektoniczny centrum miasta położo-nego na drugim końcu świata. Do tej pory jednak, gdy chcieliśmy zajrzeć głębiej, wejść do budynku, który nas zainteresował, zazwyczaj nasza podróż się kończyła. To już przeszłość. Dzięki takim fotografom jak Tomek i Michalina możemy – nie wychodząc z domu – zaglądać w nawet najmniejsze zakamarki. Projekt Lodz360 został stworzony przez Tomka Brodeckiego, który od lat zajmuje się foto-grafią. Mnogość pasji i zdarzenia losowe popchnęły go do tworzenia wirtualnego świata. Od 2012 roku jest certyfikowanym fotografem Google i przenosi zamknięte do tej pory przestrzenie do Google Street View. Jak to możliwe, że możemy – siedząc w domu – spacerować po muzeum? Wystarczą cztery naci-śnięcia spustu migawki w aparacie i umiejętności Tomka, żeby różnorodne wnętrza były dostępne dla użytkowników na całym świecie. – Często ludzie są zdziwieni, kiedy proponujemy im pokazanie ich lokalu w podglądzie ulic Google – mówi Tomek Brodecki. Jednak coraz więcej miejsc pojawia się na najbardziej popularnej mapie w sieci. Duża w tym zasługa Michaliny Bartosik, która prowadzenie restauracji zamieniła na tworzenie panoramicznych zdjęć razem z Tomkiem. Jak oboje zgodnie podkreślają, to Michalina jest osobą, która steruje okrętem, a Tomek tylko „profesjonalnie wciska guzik”. Na swoim koncie mają już wiele ciekawych realizacji. W panoramicznym portfolio Lodz360 znajdziemy m.in.: przestrzenie biurowe, restauracje, salony książek, siłownie, mieszkania pokazowe, a nawet wnętrze kościoła. – Każde nowe zlecenie to dla nas wyzwanie i ogromna przyjemność – mówi Tomek. Fotograficzny duet nie ukrywa, że jest mocno związany z Łodzią. Dlatego też podjął się realizacji kilku projektów promujących miasto. Mi-chalina i Tomek w swoich obiektywach uchwycili rozświetlone wieloma kolorami ulice podczas festiwalu światła. Odwiedzili budowę dworca Łódź Fabryczna i zrewitalizowaną elektrownię EC1. – To dla nas sama

przyjemność, że mogliśmy przybliżyć miejsca dla Łodzi szczególne i w ten sposób promować nasze miasto – tłumaczy Michalina. Obydwoje są zapalonymi motocyklistami. Miłość do jednośladów łączą z miłością do fotografii. Kiedy tylko jest to możliwe, wypuszczają się w teren na dwóch kółkach, uzbrojeni w aparaty. Owocami takich wycieczek są panoramy łódzkich murali. Na jednej z nich bardziej czujne oczy znajdą odbicia postaci samych autorów. – Jest to taki podpis pod zdjęciem – wyjaśniają. Jednak zdjęcia to nie wszystko. W głowach Michaliny i Tomka siedzi jeszcze mnóstwo pomysłów. Prawdopodobnie już niedługo dzięki ich specjalnym goglom będziemy mogli zwiedzać pomieszczenia, kręcąc wyłącznie naszą głową. A kluczem otwierają-cym drzwi będzie skupiony na nich wzrok. – Chcemy, żeby ludzie widzieli wirtualne wnętrza tak, jakby byli ich integralną częścią – wyjaśniają. Rozwiązanie to umożliwi na przykład przedsiębiorcom wożenie swoich firm w teczce. – Nasz klient dzięki aplikacji na telefonie i specjalnym goglom będzie mógł oprowadzić kogo tylko zechce po wnętrzach firmy, będąc miliony kilometrów z dala od niej – tłumaczy Michalina. Takie wizjonerskie pomysły to specjalność duetu kryjącego się za zielonym logo Lodz360, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I jak podkreślają jego członkowie, nie mają takiego zamiaru.

PROJEKT LODZ360 ZO-STAŁ STWORZONY PRZEZ TOMKA BRODECKIEGO, KTÓRY OD LAT ZAJMUJE SIĘ FOTOGRAFIĄ. MNOGOŚĆ PASJI I ZDARZENIA LOSO-WE POPCHNĘŁY GO DO TWORZENIA WIRTUALNE-GO ŚWIATA. OD 2012 ROKU JEST CERTYFIKOWANYM FOTOGRAFEM GOOGLE I PRZENOSI ZAMKNIĘTE DO TEJ PORY PRZESTRZENIE DO GOOGLE STREET VIEW.

Tekst: Mateusz Słonecki

29www.pracujewlodzi.pl

LODZ360 Z LICENCJĄ NA FOTOGRAFOWANIE

30 www.pracujewlodzi.pl

KONIEC WYSOKIEGO ZASIŁKU DLA PRZEDSIĘBIORCZYCH MAM?

JESZCZE WSZYSTKO FUNKCJONUJE „PRAWIDŁOWO”. WYSTARCZY PRZERWAĆ UBEZPIECZENIE CHOROBOWE NA JEDEN MIESIĄC ALBO ZAŁOŻYĆ NOWĄ FIRMĘ TUŻ PRZED PORODEM, A NASTĘPNIE OPŁACIĆ JEDNĄ SKŁADKĘ W MAKSYMALNEJ MOŻLIWEJ WYSOKOŚCI I ZUS BĘDZIE ZMUSZONY DO WYPŁACANIA NIEMAL DZIEWIĘCIU TYSIĘCY ZŁOTYCH MIESIĘCZNIE. OD POCZĄTKU 2016 ROKU. ZASIŁKOWE EL DORADO MA SIĘ JEDNAK SKOŃCZYĆ. MOGŁO BYĆ GORZEJ, PONIEWAŻ ZGODNIE Z PIERWOTNYM ZAŁOŻENIEM ZMIANY MIAŁY WEJŚĆ W ŻYCIE JUŻ W LISTOPADZIE.

Powodem przesunięcia wejścia w życie nowelizacji była sprawna działalność przedsiębiorczyń – przyszłych ma-tek, które zorganizowały się między innymi w formie grupy dyskusyjnej „Matki na działalności gospodar-czej” na portalu Facebook. Lekturę zamieszczonych tam wypowiedzi można skonkludować stwierdzeniem, że zmiany krzywdzą przedsiębiorczynie, które od tej pory nie będą mogły liczyć na wystarczający zasiłek, a przecież odprowadzają co miesiąc niemal 1100 zł, z czego „na sam ZUS” ok. 760 zł! Niektóre płacą mniej przed pierwsze dwa lata – choć i tak jest to nieco ponad 500 zł miesięcznie, z czego 166,79 zł na ubezpieczenia społeczne. Czy jednak na pewno wprowadzane zmiany można uznać za krzywdzące? W Polsce występują cztery rodzaje ubezpie-czenia społecznego tj. emerytalne, rentowe, chorobowe

PRACUJĘ W ŁODZI

UBEZPIECZENIE CHOROBOWE DZIAŁA POPRZEZ KOMPENSOWANIE UTRACONYCH ZAROBKÓW NA WYPADEK WYSTĄPIENIA CHOROBY LUB MACIERZYŃSTWA, ZA CO POBIERA SIĘ SKŁADKĘ W WYSOKOŚCI 2,45% ZAROBKÓW.

i wypadkowe. Każde z nich jest odrębną instytucją, ponieważ chroni skutki innych zdarzeń losowych odrębnymi świadczeniami. Z tego powodu składki na każdy rodzaj ubezpieczenia społecznego należy postrzegać odrębnie – tak jak składki na ubezpie-czenia domu, samochodu, firmy i laptopa (choćby były płacone u tego samego ubezpieczyciela). Dlatego zdecydowanie największa część spośród wskazanych powyżej kwot posłuży obliczeniu emerytury, inna natomiast ochronie skutków ewentualnego kalectwa czy śmierci młodej matki, a także zapewnieniu leczenia w razie problemów zdrowotnych. Ubezpieczenie chorobowe działa poprzez kompensowanie utraconych zarobków na wypadek wystąpienia choroby lub macierzyństwa, za co pobiera się składkę w wysokości 2,45% zarobków. Dla wielu

Tekst: dr Tomasz Lasocki

fot. Jakub Woźniak

31www.pracujewlodzi.pl

NOWATORSKIE PODEJŚCIE DO REKRUTACJI

kategorii ubezpieczonych składka jest ustalana na podstawie uzyskiwanych przychodów, ale przed-siębiorcy samodzielnie „wyceniają” wartość swojej pracy, deklarując tę kwotę (w 2015 było to od około 2400 zł do około 9900 zł). Większość przedsiębiorców zapłaci najniż-sze możliwe składki, oceniając, że ich praca warta jest dokładnie tyle, ile praca osoby, której płacą mniej więcej 2400 zł brutto, co oznacza około 58 zł na ubezpieczenie chorobowe. Skalę utraconego zarobku oblicza się na podstawie średniej z rocznych podstaw wymiaru składek i przy kwocie 2400 zł brutto przełoży się ona na zasiłek w wysokości około 2050 zł brutto przez co najmniej 5 miesięcy. Tę kwotę należy pomniejszyć tylko o 18% zaliczki na PIT. Odpada natomiast koszt składki emerytalnej, rentowej i zdrowotnej, ponieważ w tym czasie będą one finansowane przez budżet państwa. Trudno oczekiwać, że 2050 zł brutto zasiłku wystarczy na firmowy czynsz, opłaty stałe, księgowość, leasing, serwisowanie sprzętu oraz utrzymanie rodziny. Jednak na tyle właśnie przedsiębiorczynie wyceniały uprzednio swoją pracę. Do końca roku można jeszcze skorzystać z rozwiązania, które nakazywało ZUS-owi

nie dostrzegać, że przez niemal rok przedsiębiorczyni bardzo nisko oceniała wartość swojej pracy i obliczać zasiłek tylko na podstawie jednej składki. Wskazany mechanizm polegał na zadeklarowaniu tuż przed porodem, że praca właściciela firmy nie jest już warta 2400 zł brutto, lecz niecałe 9900 zł brutto. To tak, jakby przyznawano sobie ponad czterokrotną pod-wyżkę. Taka modyfikacja płacy w ostatnim miesiącu przed porodem względem pracownicy podwyższyłaby kwotę podstawy obliczenia zasiłku z 2400 zł do około 3025 zł. Jednak przedsiębiorczynie łatwo przerywając ubezpieczenie na miesiąc, zgodnie z prawem, miały obliczany zasiłek tylko na podstawie deklaracji za jeden miesiąc tzn. 9900 zł. Zmiana ustawy usunie możliwość zawężania okresu, z którego wylicza się średnie zarobki, zrównując zasady obliczania podstawy

TO TAK, JAKBY PRZYZNAWANO SOBIE PONAD CZTEROKROTNĄ PODWYŻKĘ. TAKA MODYFIKACJA PŁACY W OSTATNIM MIESIĄCU PRZED PORODEM WZGLĘDEM PRACOWNICY PODWYŻSZYŁABY KWOTĘ PODSTAWY OBLICZENIA ZASIŁKU Z 2400 ZŁ DO OKOŁO 3025 ZŁ.

wymiaru zasiłku przedsiębiorczyń i zatrudnionych. Należy zauważyć, że po wejściu zmian zasiłek macierzyński początkujących przedsiębior-czyń będzie obliczany w sposób mniej korzystny niż świadczenie przysługujące pracownicom. Jednakże założenie firmy tuż przed porodem na wskazanym forum internetowym było krytykowane i określone mianem cwaniactwa, choć początkujące przed-siębiorczynie korzystały dokładnie z tego samego mechanizmu, co osoby przerywające ubezpieczenie w ostatnim okresie ciąży. Przewijająca się w dyskusji kwota 17,77 zł zasiłku brzmi okrutnie, ale otrzymałaby ją osoba, która do samego momentu porodu korzystała ze specjalnej ulgi dla początkujących przedsiębiorców, „wyceniając” wartość własnej pracy w firmie na jedną trzecią minimalnego wynagrodzenia! Oczywiście taka ubezpieczona także mogła wycenić swoją pracę w firmie aż na 9900 zł, ale tendencją jest chęć płacenia jak najniższych składek. Nawet tak niskie wycenienie własnego wysiłku w funkcjonowanie firmy dopro-wadziłby do wypłaty zasiłku w kwocie około 300 zł. Przedsiębiorczynie, w przeciwieństwie do pracownic, oprócz możliwości autonomicznego wyznaczania

kwoty, od której zapłacą składkę, posiadają jeszcze jeden wyjątkowy przywilej. W okresie pobierania zasiłku przedsiębiorczyni może zachować źródło dochodu w postaci funkcjonującej firmy. Z tytu-łu prowadzenia firmy w czasie pobierania zasiłku macierzyńskiego finansuje się tylko PIT i składkę zdrowotną. Dla porównania: pracownicy łącząc zasiłek z częściowym powrotem do pracy, opłacają wszystkie składki z tytułu zatrudnienia, a ponadto ich zasiłek jest proporcjonalnie zmniejszany. Osoba, której z zasiłku zostało 17,77 zł, to taka, która oprócz funkcjonującej firmy zyskała co najmniej pół roku finansowania ze środków publicznych składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Ponadto szokująca kwota 17,77 zł jest teoretycznie możliwa, ale niezbyt realna. Jeżeli kobieta

na „preferencyjnym ZUS-ie” podniosłaby maksymalnie swoje składki po 3 miesiącu ciąży, to ZUS obliczy zasiłek od kwoty wynoszącej około 5200 zł brutto. Co więcej, to nie opisywana zmiana doprowadziła do hipotetycznej możliwości otrzymania 17,77 zł netto, ponieważ korekta przepisów jedynie uniemożliwia obliczanie zasiłku tylko na podstawie ostatniej składki przed porodem. Oprócz samych zmian za krzywdzące uzna-no również tempo ich wprowadzenia. W pierwotnym tekście przewidziano, że krytykowane zmiany miały wejść w życie po upływie czwartego miesiąca od ich ogłoszenia, co dawało czas na podwyższenie składki przez zainteresowane. Wskutek presji na rządzących zainteresowanym udało się doprowadzić do odłożenia wejścia w życie wskazanych zmian. Przedstawiona argumentacja pozwala na konkluzję, że wprowadzane zmiany, z wyjątkiem zróżnicowania sytuacji przedsiębiorczyń i innych ubezpieczonych w pierwszym roku ubezpieczenia, nie powinny być postrzegane jako niesprawiedli-we. Stanowią one w swej istocie odebranie bardzo opłacalnego, ale jednak przywileju. Działania grupy dotychczas uprzywilejowanych nie mogłyby zostać

zakwalifikowane jako walka o sprawiedliwość, ale jako lobbing w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W kontekście opisywanego problemu warto bowiem zwrócić uwagę na determinację i sprawność działania matek-przedsiębiorczyń, którym z wyko-rzystaniem instrumentów oferowanych przez sieci społecznościowe, a także przez okres wyborczy, udało się wpłynąć na ustawodawcę. Wydłużenie okresu obo-wiązywania korzystnych przepisów, choć z pewnością jest dodatkowym przywilejem, a przez to nie może być wiązane z zasadą budowania zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, warto postrzegać jako nagrodę za sprawne działanie. Tak transparentny sposób postępowania grup interesu powinien być standardem w demokratycznym państwie.

PRACUJĘ W ŁODZI

32 www.pracujewlodzi.pl

MARKETING SZYTY NA MIARĘ

JAK WAŻNA JEST OD-POWIEDNIA REKLAMA SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI PRZEKONUJĄ SIĘ NA KAŻDYM KROKU NOWO-CZEŚNI PRZEDSIĘBIOR-CY. NAWET NAJLEPSI W SWOJEJ BRANŻY BĘDĄ NIEWIDOCZNI DLA ŚWIA-TA, JEŚLI NIE POKAŻĄ SWOICH UMIEJĘTNOŚCI.

Reklamy tradycyjne odchodzą do lamusa. Ich miejsce zajmują spersonalizowane kampanie marketingowe szyte na miarę. Takie rozwiązania proponuje agencja interaktywna OSOM STUDIO. Jej twórcy rozpoczęli od projektowania i kodo-wania aplikacji mobilnych. Szybko okazało się, że potrzeby klientów są znacznie większe. Dla-tego OSOM STUDIO od roku gwarantuje pełne wsparcie marketingowe dla swoich klientów. – Oferujemy kompleksowe usługi, które wspierają firmy w ich działaniach na rynku – mówi Łukasz Kaczmarek, jeden z pomysłodawców projektu. I tak, pojawiając się w drzwiach agencji, możemy z niej wyjść z aplikacją mobilną, zaprojektowaną stroną internetową, przygotowanymi projektami graficznymi, a nawet promocyjnym wideoklipem. A to dopiero początek, bo OSOM STU-DIO przykłada też ogromną wagę do wizerunku klienta w sieci. Prowadzenie kampanii w mediach społecznościowych i szeroko zakrojone działania PR-owe budują pozytywny przekaz dla odbiorców treści. – Nieustannie rozwijamy nasze umiejętności w różnych obszarach interaktywnych. Internet jest niezwykle dynamiczny, żebyśmy mogli reagować odpowiednio na te zmiany, musimy się ciągle rozwijać – wyjaśnia Łukasz Kaczmarek. Jak podkreślają twórcy OSOM STUDIO, na ich sukces składa się kilka rzeczy. Przede wszyst-kim stawiają na kontakt z potencjalnym klientem. Zanim przystąpią do realizacji zamówionego zlece-

nia, starają się maksymalnie poznać jego potrzeby i zrozumieć biznes, którym się zajmuje. Ważne dla agencji jest, żeby klient aktywnie uczestniczył w realizowanej kampanii. To znaczy, że na każdym etapie bierze on udział w konsultacjach i decyduje, w którą stronę podąży strategia promocyjna jego firmy. – Przede wszystkim stawiamy na współpracę i to gwarantuje wspólny sukces – dodaje jeden z właścicieli OSOM STUDIO. Pomysłodawcy i założyciele studia OSOM cenią sobie idealne połączenie designu z funkcjonalnością nie tylko podczas realizacji zamówień, ale i na co dzień. Dlatego ich pracownię można znaleźć w zrewitalizowanej fabryce Karola

Scheiblera na Księżym Młynie. Industrialne przestrzenie symbolizują harmonijne połączenie historii z nowoczesnością. To oddaje charakter funkcjonowania studia, które nie zapomina o „sta-rej szkole”, ale ciągle sięga po nowe. Dlatego też OSOM STUDIO stawia na innowacje i zdecydowało się wprowadzić na rynek nową markę, czyli OSOM APPS. Ten projekt integralnie powiązany z OSOM STUDIO będzie skupiał się na kompleksowych usługach mobilnych. Pokaże klientom, jak efektywnie wykorzystywać aplikacje i jakie z tego płyną korzyści. A te są bezsprzeczne, ponieważ rynek reklamy mobilnej w Polsce dopiero się rozkręca.

Tekst: Mateusz Słonecki

PRACA W WIELOKULTUROWYM ŚRODOWISKU

33www.pracujewlodzi.pl

BRANŻA BPO (BUSINESS PROCESS OUTSOURCING) TO JEDNA Z PRIORYTETO-WYCH BRANŻ W STRATEGII ROZWOJU WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO, NALEŻĄCA DO NAJDYNAMICZNIEJ ROZWI-JAJĄCYCH SIĘ W POLSCE. PRACOWAĆ W NIEJ MOGĄ ZARÓWNO SPECJALIŚCI OD FINANSÓW, KSIĘGOWOŚCI I ZAKUPÓW, JAK RÓWNIEŻ KONSULTINGU CZY IT.

Jedną z instytucji reprezentujących ten sektor w regionie jest Infosys BPO Poland – międzynarodowa firma dostarczająca nowoczesne usługi dla biznesu. Obecnie zatrudnia ona ponad 2300 specjalistów i jednocześnie jest jednym z największych pracodawców w regionie łódzkim. Obsługuje klientów w 48 krajach w ponad 20 językach. Kogo zatrudnia Infosys? Specjalistów, ale także doświadczonych liderów – zespołu i projektu, którzy swoją wiedzą, kompetencjami i doświadczeniem stanowią wsparcie w realizacji założonych przez firmę celów.

LIDERZY ZESPOŁU W Infosys BPO Poland można zarządzać zespołem

specjalistów i wzmocnić swoje kompetencje menadżerskie. Firma stawia na ciągły rozwój swojego zespołu, dlatego oferuje szeroką gamę szkoleń, kursów i projektów. Liderzy zespołów w Infosys BPO Poland są odpowiedzialni za realizowanie celów firmy, usprawnianie procesów, a także za budowanie, motywowanie i wspieranie zespołu. Sprawdzą się tutaj osoby potrafiące inspirować innych, zarażać ich entuzjazmem i optymizmem.

LIDERZY PROJEKTU Infosys BPO Poland dostarcza także zaawansowane procesy biznesowe związane m.in. z zarządzaniem ryzy-kiem, kontrolą wewnętrzną i audytem, transformacjami biznesowymi i szeroko pojętym konsultingiem. Na tego typu stanowiskach sprawdzą się osoby z wieloletnim

doświadczeniem oraz wyróżniające się zaawansowaną wiedzą z tych obszarów. Pracując na stanowisku lidera projektu, ma się okazję zarządzać zarówno wybranym projektem end-to-end (od początku do końca), jak i grupą projektową. To fantastyczna okazja, aby przy ścisłej współpracy z klientem, wdrażać nowe usprawnienia, pomysły czy innowacje.

Infosys BPO Poland to miejsce umożliwia-jące rozwijanie swojej kariery, umiejętności i wiedzy w wielokulturowym środowisku, w którym panuje atmosfera sprzyjająca działaniu i gdzie pracownicy chętnie dzielą się wiedzą i doświadczeniami. Zaintere-sowanych pracą w tym sektorze odsyłamy pod adres: [email protected].

Tekst: Katarzyna Wachna

PRACA W WIELOKULTUROWYM ŚRODOWISKU

PRACUJĘ W ŁODZI

34 www.pracujewlodzi.pl

MŁODOŚĆ I DOŚWIADCZENIE – PROJEKT „ABSOLWENT VIP”W TYM ROKU UNIWERSYTET ŁÓDZKI ZAINAUGUROWAŁ TRZECIĄ JUŻ EDYCJĘ PRESTIŻOWEGO PROJEKTU „MENTORING – ABSOLWENT VIP”. JEGO GŁÓWNYM ZAŁOŻENIEM JEST WŁĄCZENIE WYBITNYCH ABSOLWENTÓW UCZELNI W PROCES ROZWOJU KARIERY NAUKOWEJ I ZAWODOWEJ NAJZDOLNIEJSZYCH STUDENTÓW.

W projekcie bierze udział elitarne grono prezesów i menedżerów największych firm z Łodzi i z regionu – wybitnych absolwentów UŁ ze świata biznesu, w tym m.in. Jacek Podgórski – prezes zarządu Anwil S.A., Szymon Midera – prezes zarządu Banku Pocztowego S.A. oraz Anna Maria We-sołowska – sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi.

ŁĄCZENIE SIŁ

Projekt „MENTORING – Absolwent VIP” to autorskie przedsięwzięcie Uniwersytetu Łódzkiego mające na celu wspieranie rozwoju zawodowego i osobistego studentów. Na czym dokładnie ono polega? Pierwszym krokiem jest stworzenie par mentoringowych składających się z mentorów, którzy zadeklarowali chęć uczestnictwa w projekcie oraz wyłonionych w konkursie studentów. Mento-rowani to młodzi ludzie, którzy dzięki osiągnięciom związanym z nauką lub podejmowaniem różnych inicjatyw około zawodowych predysponują do miana high potentials, czyli osób posiadających duże szanse na osiągnięcie zawodowego sukcesu. W każdej edycji programu tworzonych jest 25 duetów dobieranych na zasadzie zbieżności życiorysów, charakterów czy uzupełniania się pewnych cech osobowości. Podczas pierwsze-go spotkania studenta i mentora zawierany jest

Tekst: Dariusz Koperczak

fot. UŁ

fot. UŁ

kontrakt, w którym ustalają oni warunki i zakres współpracy, terminy i inne istotne kwestie dotyczą-ce relacji i organizacji spotkań. Określają też cele, które podopieczny chciałby zrealizować w czasie trwania procesu. Ze względu na różnorodność oso-bowości, kompetencji czy obszarów zawodowych zainteresowań uczestników, wsparcie odnosi się do płaszczyzn uniwersalnych, nie jest natomiast ukierunkowane na dostarczenie konkretnej wiedzy czy rozwinięcie specjalistycznych umiejętności. Dalsze spotkania przebiegają według harmonogramu ustalonego przez mentora i pod-opiecznego. Partnerzy określają czas i miejsca spotkań, zobowiązując się przynajmniej do czte-rech w trakcie całego procesu (optymalnie dla efektów to minimum jedno spotkanie na miesiąc), który trwa zazwyczaj kilka miesięcy, w tej edycji w okresie od grudnia 2015 do czerwca 2016 roku. Wszelkie wątpliwości na etapie realizacji projektu wyjaśniane są z koordynatorem programu ze strony Uniwersytetu Łódzkiego. Po zakończeniu spotkań mentor i student wypełniają ankietę ewaluacyjną dotyczącą oceny programu. Do tej pory na zaproszenie rektora, prof. Włodzimierza Nykiela, odpowiedziało kilkadziesiąt osób – absolwentów uczelni, ludzi sukcesu, znanych i cenionych osobistości ze świata nauki, kultury i biznesu, którzy zadeklarowali

gotowość objęcia opieką mentorską podopiecznych wyłonionych w procesie rekrutacji.

WIELOSTRONNE KORZYŚCI

Projekt mentoringowy służy oczywiście rozwo-jowi studentów, ale pomyślany on został w ten sposób, by wszystkie strony mogły czerpać z niego

fot. UŁ

MŁODOŚĆ I DOŚWIADCZENIE – PROJEKT „ABSOL-WENT VIP”

35www.pracujewlodzi.pl

korzyści. Spotkania mentoringowe mają pomóc młodym ludziom w budowaniu poczucia własnej wartości oraz wiary w swoje możliwości, wzbu-dzaniu motywacji w rozwoju kariery zawodowej i realizacji własnych celów, zdobywaniu wiedzy dotyczącej nawiązywania kontaktów zawodowych czy określeniu swoich mocnych i słabych stron. Dzięki spotkaniom z mentorem studenci zyskują również szansę zapoznania się z punktem widzenia osoby, która osiągnęła swoje cele zawodowe, i sko-rzystania z jej doświadczenia w kwestii własnego rozwoju oraz poszerzenia wiedzy na temat rynku pracy czy możliwych dróg rozwoju zawodowego. Projekt „Absolwent VIP” dla uczelni jest z kolei szansą na zdobycie ciekawego do-świadczenia i wiedzy, która może zaowocować wzbogaceniem oferty kształcenia. Mentorzy zaś zyskują okazję do poznania potrzeb młodych ludzi, ich spojrzenia na rynek pracy, które są przecież niezbędne do efektywnego funkcjonowania nie tylko w przestrzeni biznesowej. Program mentoringowy Uniwersytetu Łódzkiego oparty jest na idei otwartości prezen-towanej przez wszystkich jego uczestników. Rola mentorów polega bowiem „jedynie” na inspiro-waniu studentów do samodzielnego kierowania nauką, do poszukiwania własnych rozwiązań, wskazywaniu pewnych drogi a nie dostarczaniu

gotowych rozwiązań. Mentor nie może narzucać uczniowi własnych, indywidualnych preferencji. W zamian studenci zobowiązują się do aktywnego uczestnictwa i zaangażowania w proces mento-ringu, dążenia do realizacji wyznaczonych celów i kryteriów sukcesu oraz uwzględniania opinii i informacji zwrotnych dostarczanych mu przez mentora.

PRESTIŻOWA NAGRODA LUMEN 2015

Inicjatywa uczelni została doceniona na arenie ogólnopolskiej. Podczas konferencji Liderów Za-rządzania Uczelnią LUMEN 2015 odbywającej się w dniach od 23 do 24 listopada w Warszawie rektor Uniwersytetu Łódzkiego odebrał nagrodę LUMEN 2015 w kategorii „Współpraca z otoczeniem”. Jak

PROJEKT „ABSOLWENT VIP” DLA UCZEL-NI JEST Z KOLEI SZANSĄ NA ZDOBYCIE CIEKAWEGO DOŚWIADCZENIA I WIEDZY, KTÓRA MOŻE ZAOWOCOWAĆ WZBOGA-CENIEM OFERTY KSZTAŁCENIA.

fot. UŁ

podkreślają przedstawiciele uczelni, wyróżnienie to stanowi docenienie starań Uniwersytetu Łódzkiego w zakresie rozwijania programu mentoringowego. Nagroda LUMEN jest przyznawana osobom i zespołom odpowiedzialnym za reali-zację projektów w pięciu obszarach efektywnego kierowania rozwojem uczelni wyższych. Poza współpracą z otoczeniem wyróżniane są również działania z zakresu innowacyjności, infrastruktury, umiędzynarodowienia i zarządzania.

A po więcej informacji na temat programu „Absolwent VIP” zapraszamy na absolwentvip.uni.lodz.pl.

PRACUJĘ W ŁODZI

36 www.pracujewlodzi.pl

ŚWIĘTO DEMOKRACJI W ŁODZI – DRUGA EDYCJA IGRZYSK WOLNOŚCI

TRZY DNI, PONAD 30 PANELI DYSKUSYJNYCH I WYKŁADÓW, 80 PRELEGENTÓW Z CAŁEGO ŚWIATA. WSZYSTKO PO TO, BY MÓC ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIE – JAK URATOWAĆ DEMOKRACJĘ?

W połowie października przez trzy dni Łódź stała się ważnym miejscem dialogu na temat demokracji we współczesnym świecie. Druga edycja Igrzysk Wolności zorganizowana przez Fundację Industrial (wydawca cza-sopisma „Liberté!”) była przede wszystkim forum wymiany doświadczeń i poglądów liderów z różnych dziedzin, jednak całość została opatrzona ciekawym programem arty-styczno-warsztatowym, z którego skorzystać mógł każdy. Organizatorzy postawili pytanie: „Jak uratować demokrację?”, miało ono stać się punktem wyjściowym dialogu zarówno

Tekst: Aleksandra Krzymińska

prelegentów, gości, jak i mieszkańców Łodzi. Pierwsza edycja wydarzenia miała miejsce w Centralnym Muzeum Włókiennictwa, natomiast w tym roku Igrzyska Wolności odbywały się w EC1 – najstarszej łódzkiej elektrowni, wokół której powstaje dziś Nowe Centrum Łodzi. Organizatorzy Igrzysk chcą, by miejsce to stało się współczesną agorą, platformą do podejmowania rozmów na naj-ważniejsze tematy polityczno-kulturalne. Poza tym postindustrialny charakter miejsca korespondował z jednym z wiodących tema-tów wydarzenia – „miasto – rewitalizacja – kultura”. Gala otwarcia Igrzysk odbyła się w Hali Maszyn dawnej elektrowni. Uczestni-ków przywitał Błażej Lenkowski – prezes zarządu Fundacji Industrial, Krzysztof Dudek – dyrektor Narodowego Centrum Kultury oraz Vaclav Bacowsky reprezentujący Fundację im. Fredricha Naumanna na Rzecz Wolności. Gala otwarcia zawierała również pierwsze wystąpienia – w tym prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej oraz byłego premiera Rosji Mikhaila Kasyanova. Wieczorną galę uświetniło również wystąpienie Liao Yiwu – chińskiego poety, prozaika, muzyka i dziennikarza. W 2011 uciekł on z Chin z powodów politycznych do Berlina, gdzie mieszka do dziś. Yiwu podejmował tematy dotyczące drugiego przewodniego tematu Igrzysk – „demokracja – prawa człowieka”. Kolejne dni wydarzenia rozpoczynały się bardzo intensywnie, ponieważ już od po-rannych godzin trwały „dialogi akcjonariuszy zmiany” – były to panele dyskusyjne podzielone na trzy sesje, w których mogły brać udział również osoby prywatne. Jak poinformowali

fot. EC1

fot. EC1

ŚWIĘTO DEMOKRACJI W ŁODZI – DRUGA EDYCJA IGRZYSK WOLNOŚCI

37www.pracujewlodzi.pl

organizatorzy wydarzenia – tegorocznym celem Igrzysk było zgromadzenie 100 ak-cjonariuszy zmian, czyli właśnie osób, które zmienią bądź już zmieniają Polskę i Euro-pę. Wśród gości paneli byli między innymi: przedstawiciele Klubu Jagiellońskiego, Jan Machacek (czeski dziennikarz i analityk w „Li-dové noviny”), Vitalij Portnikow (redaktor naczelny ukraińskiej telewizji Tvi), Marcin Święcicki (poseł na Sejm RP, były prezydent Warszawy), Yuri Dzhibladze (prezydent Cen-trum Rozwoju Demokracji i Praw Człowieka w Moskwie), Peter Pomerancev (brytyjski pisarz rosyjskiego pochodzenia, publicysta „Financial Times”, „Wall Street Journal”,

„Foreign Policy”). Podczas gdy jedni brali udział w panelach dyskusyjnych, inni mogli uczestniczyć w wykładach otwartych, których tematyka była różnorodna – począwszy od szkolnictwa holistycznego, reform kulturo-wych, cyfryzacji w dzisiejszej dyplomacji, aż po rodzącą się tożsamość miejską czy procesy zmian na Ukrainie. Wykłady prowadzili lide-rzy i specjaliści z różnych dziedzin – w tym politolodzy, politycy, pisarze, dziennikarze, artyści czy ludzie biznesu. Organizatorzy Igrzysk Wolności, poza stworzeniem forum wymiany myśli i idei, zadbali również o artystyczną oprawę wydarzenia. W  EC1 można było zobaczyć

wystawę przygotowaną przez organizację Pe-ople in Need, przedstawiającą losy obrońców wartości demokratycznych w Azerbejdżanie, natomiast w 6. Dzielnicy zaprezentowano wy-stawę o uchodźcach z dworca Kaleti. Jedną z muzycznych atrakcji przygotowanych na Galę Otwarcia był premierowy koncert płyty Marcina Maseckiego „Beethoven – Ostatnie sonaty fortepianowe”. Drugiego dnia Igrzysk dla publiczności zagrał jazzowy zespół Tomasza Dąbrowskiego Tom Trio, zaś finałowy występ należał do żywiołowej formacji Mitch&Mitch reprezentującej rodzaj muzyki alternatywnej. Druga edycja Igrzysk Wolności była wydarzeniem intelektualnym i artystycznym

utrzymującym się na wysokim, europejskim poziomie. Interdyscyplinarność i różnorodność zaproponowanych paneli i dyskusji otwiera perspektywę dla definiowania demokracji we współczesnym świecie. Igrzyska – wedle zamy-słu organizatorów – stały się również okazją do aktywizacji mieszkańców Łodzi, którzy mogli skorzystać z doświadczenia prelegentów i otworzyć się na działania obywatelskie.

KOLEJNE DNI WYDARZENIA ROZPOCZYNAŁY SIĘ BARDZO INTENSYWNIE, PONIEWAŻ JUŻ OD PORANNYCH GODZIN TRWAŁY „DIALOGI AKCJO-NARIUSZY ZMIANY” – BYŁY TO PANELE DYSKUSYJNE PODZIELONE NA TRZY SESJE, W KTÓRYCH MOGŁY BRAĆ UDZIAŁ RÓWNIEŻ OSOBY PRYWATNE.

fot. EC1

fot. EC1

fot. EC1fot. EC1

38 www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

ŁKA ZBIERA PIERWSZE OWOCE

PONAD DWA MILIONY PRZEWIEZIONYCH PASAŻERÓW – Z TAKIM WYNIKIEM ŁÓDZKA KOLEJ AGLOMERACYJNA BĘDZIE WJEŻDŻAĆ W GRUDNIOWY, NOWY ROZKŁAD JAZDY. PODRÓŻNYCH PRZYBYWA, A SPÓŁKA NIE MÓWI JESZCZE OSTATNIEGO SŁOWA I OD POCZĄTKU 2016 ROKU PROPONUJE NOWE POŁĄCZENIE – DO SKIERNIEWIC.

W 2015 roku na Łódzką Kolej Aglomeracyjną spadł deszcz. Deszcz nagród i wyróżnień. Jednocze-śnie był to rok wyzwań i eksperymentów. Przyniosły one spółce ważne i potrzebne doświadczenia. Każdego dnia ŁKA zapewnia pasa-żerom 130 połączeń – komfortowy transport wokół Łodzi, a także na liniach do Sieradza, Kutna, Łowicza i Koluszek. Do dyspozycji podróżnych są wyłącznie nowe pociągi Flirt3. Nowoczesne, lekkie i przyjazne środowisku jednostki montowane są przez firmę Stadler w Siedlcach. Ostatnie cztery pociągi Łódzka Kolej Aglomeracyjna otrzymała 28 lutego bieżącego roku. Dziś flota spółki liczy 20 nowoczesnych technologicznie Elektrycznych Zespołów Trakcyjnych. Wszystkie mają dostęp do Wi-Fi, klimatyzację i gniazdka elektryczne pod każdym siedzeniem. Dostawa pociągów umożliwiła uru-chomienie kolejnego połączenia: Łódź Kaliska – Kutno. Pociągi na tej trasie zaczęły kursować w rocznicę działalności Łódzkiej Kolei Aglo-meracyjnej, czyli 14 czerwca. Tamtego dnia do pociągu ŁKA wsiadł milionowy pasażer. Pierwsze urodziny ŁKA obchodziła na dworcu Łódź Kaliska. Był tradycyjny tort – tyle że w kształcie pociągu Flirt3, było spotkanie z sym-patykami kolei. Zaś inauguracyjny kurs do Kutna cieszył się ogromnym powodzeniem. W pociągu trudno było znaleźć wolne miejsce. Połączenie od razu okazało się sukcesem. Lato przyniosło kolejne wyzwania, choć niekoniecznie związane z przewozami pasażerów. Spółka rozpoczęła działalność społeczną. Okazało

się, że w całej Polsce brakuje krwi. ŁKA postanowiła zorganizować zbiórkę tego ratującego życie „leku”. Zbiórkę krwi firma połączyła z nauką udzielania pierwszej pomocy, pokazem pracy psa szukającego narkotyków, a także symulacją awantury wywoła-nej przez chuliganów w pociągu i prezentacją ich obezwładniania. Było także wiele gier i zabaw dla najmłodszych. Przez cały czas otwarty był mobilny punkt poboru krwi należący do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi. W ciągu pięciu godzin udało się zgro-madzić 16 litrów krwi. Kolejny tego typu event zorganizowany został w ostatnich dniach wakacji. Zadedykowany był najmłodszym. Jego głównym założeniem było przygotowanie uczniów do bezpiecznego powrotu do szkoły. Było mobilne miasteczko ruchu drogowego, konkursy sprawdzające znajomość przepisów, a także zabawy dla najmłodszych. Koniec lata i jesień upłynęły pod znakiem przygotowań do targów TRAKO w Gdańsku. W hali Amberexpo firma miała własne stoisko, będące repliką wnętrza pociągu, umieszoną w ściankach obrazujących zaplecze techniczne ŁKA. Stoisko przyciągało dziesiątki zwiedzających. Działalność ŁKA została dostrzeżona i wyróżniona szeregiem nagród. Spółka otrzymała główną nagrodę targów – Nagrodę Specjalną im. inż. J. Nowkuńskiego. Została także uhonorowana Lokomotywą Rynku Kolejowego w kategorii „Najmłodsi przewoźni-cy” oraz statuetką Mediakreatora jako najlepszy twórca w kategorii Film/Fotografia. Ostatni dzień przyniósł również wyróżnienie dla Społecznie Odpowiedzialnej Kolejowej Firmy Roku.

Nie był to koniec zbierania plonów. W październiku ŁKA zwyciężyła w plebiscycie „Łódzkie sukcesu”. Otrzymała również statuetkę Polska Nagroda Innowacyjności 2015, a także, jako jedyna spółka kolejowa w kraju, dostała EKO-laury. ŁKA jest również nominowana do tytułu Jakość Roku w kategorii „Usługa”. Taki deszcz nagród sprawił, że wzrasta liczba pasażerów wybierających pociągi ŁKA jako środek transportu, z którym punktualnie i kom-fortowo dotrą do celu. Warto tu zaznaczyć, że od początku działalności do końca października 2015 spółka przewiozła 1.933.875 pasażerów. Z ostat-nich badań wynika, że pociągami ŁKA podróżuje 56 proc. kobiet i 44 proc. mężczyzn. Aż 66 proc z nich to osoby pracujące, 21 proc. – studenci, 7 proc. – to renciści, a 5 proc., to uczniowie. Te liczby to nie przypadek. Spółka syste-matycznie rozszerza sieć sprzedaży. Bilety można kupić już nie tylko w tradycyjnej kasie, w bileto-macie na pokładzie pociągu lub u konduktora, ale także za pośrednictwem internetu lub telefonu komórkowego.

Tekst: Anna Kulik

fot. ŁKA

fot. ŁKA

KUP BILET ŁKAPRZEZ KOMÓRKĘ

ŁÓDZKIEŁĄCZYWWW.LKA.LODZKIE.PL

OD 4 STYCZNIA 2016 START POŁĄCZENIA

DO SKIERNIEWIC

KUP BILET ŁKAPRZEZ KOMÓRKĘ

ŁÓDZKIEŁĄCZYWWW.LKA.LODZKIE.PL

OD 4 STYCZNIA 2016 START POŁĄCZENIA

DO SKIERNIEWIC

40 www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

ECOMADE FESTIVAL 2015, CZYLI MODA, DESIGN I EKOLOGIA

W LISTOPADZIE ŁÓDŹ ZAMIENIŁA SIĘ W NAJBARDZIEJ EKOLOGICZNE MIASTO W NASZYM KRAJU. WSZYSTKIEMU WINNA BYŁA DRUGA EDYCJA ECOMADE FESTIVAL 2015 ORGANIZOWANEGO PRZEZ ŁÓDZKĄ AKADEMIĘ SZTUK PIĘKNYCH IM. WŁADYSŁAWA STRZEMIŃSKIEGO. IMPREZA CIESZYŁA SIĘ DUŻYM ZAINTERESOWANIEM WŚRÓD MIESZKAŃCÓW REGIONU.

ECOMADE FESTIVAL MA ZA ZADANIE PROMOWAĆ WSZELKIE DZIAŁANIA ZWIĄZANE Z RECYKLINGIEM W SZTUCE WSPÓŁCZESNEJ, ALE TAKŻE W ŻYCIU CODZIENNYM. TO PROJEKT, KTÓRY STANOWI DOBRY PRETEKST DO ROZMÓW, REFLEKSJI ORAZ WYMIANY MYŚLI I DOŚWIADCZEŃ.

Od 19 do 21 listopada w budynku ASP przy ulicy Wojska Polskiego, a także w Restauracji LOKAL w Pasażu Schillera można było wziąć udział w niecodziennych warsztatach, pokazach i wykładach. Tematyka wydarze-nia obejmowała modę, design i kulinaria, a wszystko to sprytnie połączono z ekologią. „Chcielibyśmy uświadomić obywatelom, że poprzez proekologiczne podejście do świata sami stają się projektantami otoczenia, w którym żyją” – informowali organizatorzy festiwalu. Dbanie o środowisko naturalne staje się modne i ważne dla coraz większej liczby osób. EcoMade Festival ma za zadanie promować wszelkie działania związane z recyklingiem w sztuce współczesnej, ale także w życiu codziennym. To projekt, który stanowi dobry pretekst do rozmów, refleksji oraz wymiany myśli i doświadczeń. Organizowane pokazy mody recyklingowej, nauka ekologicznego gotowania czy praktyczne zajęcia na temat wykonywania ozdób z odpadów poprodukcyjnych i surowców wtórnych to tylko część z atrakcji, które przewidziano na czas trwania festiwalu. Dla odwiedzających festiwal kierow-ców przygotowano specjalny tor, na którym mogli oni rywalizować ze sobą w jeździe na najniższym spalaniu samochodem hybrydowym. W programie imprezy nie zabrakło również konkursu EcoMade Contest, który polegał na wykonaniu projektu w oparciu o filozofię upcyklingu, czyli przetwa-rzania wtórnego odpadów. Nadesłano aż 127 zgłoszeń

w dwóch kategoriach: Design i Fashion. Poziom prac był bardzo wysoki, a kreatywność dało się dostrzec we wszystkich prezentowanych projektach, np. huśtawka z siedziskiem z zakrętek, krzesła zrobione z plastikowych butelek czy starych maskotek, sukienki szyte z folii pcv i śrubek, a także stoliki ze starych książek. Nadesłane prace oceniało jury w składzie: Tomasz Łysek – prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Go-spodarki Wodnej w Łodzi, Andrzej Pągowski – artysta

grafik, autor plakatów zapowiadających sztuki teatralne, filmy, festiwale i konkursy piosenek, Robert Majkut – jeden z najlepszych projektantów wnętrz w Polsce, autor scenografii tegorocznej edycji Męskiego Grania, Hanna Gajos – redaktor naczelna „Rynku Mody” i „Przemysłu Mody”, autorka książki „Bądź dobrze ubrana”, dr hab. Zbigniew Furgaliński – prodziekan Wydziału Pro-jektowego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, Jolanta Rudzka Habisiak – rektor Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi oraz Magdalena Janus Hibner – pełnomocnik rektora do spraw promocji i projektów, koordynator główny projektu „Centrum Promocji Mody – klaster branży tekstylno-odzieżowej”. W kategorii Design zwyciężyła Weronika Mądrzejewska, drugie miejsce zajęła Anna Kanicka, trzecie zaś – Joanna Kasperkiewicz. W rywa-lizacji Fashion najlepsza okazała się Natalia Oleksiak, w gronie wyróżnionych znalazły się również Regina Mowczan (drugie miejsce) i Katarzyna Ratajczyk (pozycja trzecia). Oprócz nagród rzeczowych, laureaci konkursu wywalczyli sobie udział w wystawie otwartej i możliwość pokazania swoich prac szerszemu gronu odbiorców. Wszystkie te działania to jednocześnie forma kampanii informacyjnej i promocyjnej. Ich ideą jest kształtowanie w społeczeństwie postaw jak najmniej ingerujących w równowagę w przyrodzie, a przy tym podążających za trendami i zapotrzebowaniem. Eco-Made Festival to również świetna okazja, aby pokazać najmłodszym, że ekologiczne nie znaczy nudne. Właśnie dlatego do grona uczestników festiwalu zaproszono naj-lepszych specjalistów z dziedziny ekologicznego designu i mody. Z ich pomocą promowanie postaw przyjaznych środowisku, ale niedrogich i przystępnych, jest bardziej atrakcyjne i efektowne. Co więcej pokazano też, że dawanie starym przedmiotom drugiego życia może być również dobrą zabawą, formą aktywnego spędzania wolnego czasu i wyrażania siebie. Patronat nad EcoMade Festival objęli: Radio Żak, Magazyn „Purpose”, Serwis Kalejdoskop, TVP Łódź, Canal + Discovery oraz serwis Ładnienapra-wie.pl, a patronem honorowym wydarzenia zostało Ministerstwo Środowiska.

fot. ASP

fot. ASP

Tekst: Izabela Misztal

W tym wyjątkowym czasie życzymy radosnych spotkań, pachnących choinek i planów na kolejny rok.

By wszystko było lekkie jak płatek śniegu, jasne jak gwiazda betlejemska i wesołe jak świąteczna nowina.

Aby czas Bożego Narodzenia dał chwilę wytchnienia,

a Nowy Rok pozwolił spełnić nawet najbardziej odważne pragnienia.

WESOŁYCHŚWIĄT

ŁÓDZKIEŁĄCZYWWW.LKA.LODZKIE.PL