ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla...

8
Jiedem DZIENNIK ILUSTROWANY DLA WSZYSTKICH O WSZYSTKIEM. WIADOMOŚCI ZEŚWIATA'SENSACYJNEPOWIEŚCI. Wydanie D CENA POJEDYŃCZ. EGZEMPL.8 GROSZY ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1 9 3 5 NR. 153 Bunt żyw iołów W odm i iBiiraganm szerzą śmierć i zniszczenie Paryż, 4. 6. Tel. wl. Wedle doniesień prasy chińskiej w Szanghaju, prowincja Fu-klen nawiedzie- na została katastrofalnem oberwaniem chmury. Miasto Fu-czu zalane zostało zupełnie. Woda osiągnęła wysokość 4 metrów. Mieszkańcy w panice chronili sie na dachy 1 wyższe drzewa, jednakże wielka liczba poniosła śmierć. Brudne nurty rzeki Min-kiang niosą do morza li czne zwłoki ludzkie 1 zwierzęce. Także straty materialne są olbrzymie. Zbiory letnie zostały zupełnie zniszczone. Ty siące sztuk bydła zginęło. Wysoki stan wody utrzymuje się w dalszym ciągu, po nieważ ulewne deszcze trwają nadal. Nowy Jork, 4. 6. Tel. wł. Katastrofy żywiołowe, jakie nawie dziły 6 stanów zachodnich, pochłonęły dotąd 185 ofiar w zabitych. Z liczby tej na stan Nebraska przypada 140 zabitych. Wskutek powodzi wywołanej przez rze kę Republican, zniszczone zostały ol brzymie przestrzenie ziemi uprawnej. Tysiące rodzin znajduje sie bez dachu nad głową. Szkodv oceniane są na 12 mi lionów dolarów. W akcji ratunkowej bie rze udział także wojsko. Waszyngton, 4. 6. (PAT) Nowa powódź zagraża stanowi Nebra ska w części zachodniej. Zagrożone jest miasto Oxford. Liczba ofiar w ludziach przewyższa 100. Moskwa, 4. 6. (PAT) Huragan w Ba tumie pozrywał dachy, powyrywał drzewa z korzeniami i znisz czył komunikację telefoniczną. Nowy Jork, 4. 6. Tel. wł. Według doniesień z Meksyku, na po graniczu stanu Meksyk i Hidalgo przeszła w poniedziałek popołudniu gwałtowna bu rza, połączona z katastrofalnem oberwa niem chmury. Najwięcej ucierpiały mia steczka San Pedro j Actopan, oraz wio ska San Gregorio. Wskutek niebywałej ulewy woda górska gwałtownie spłynęła w doliny, dochodząc w niżej położonych okolicach do wysokości 4 metrów. W San Pedro woda zalała także kościół, gdzie właśnie cała ludność zgromadzona była na nabożeństwie. Z obecnych w kościele nie wielu, tylko zdołało sią wyratować. Liczba ofiar w San Pedro i Actopan wy nosi około 200 osób. W San Gregorio stwierdzono 22 ofiary w ludziach. Osta teczna liczba ofiar n!e jest jeszcze znana, sądzą' jednak, że nie przekroczy 400 osób Zginęło także wiele bydła. Po ustąplenlt wody cała ziemia pokryta jest mułem gru bości 50 cm. Entozfas$czne przyjcie „Normandie“ 100.000 ludzi w porcie nowojorskim Nowy Jork, 4. 6. Teł. wł. Od czasu przyjęcia Lindbergha nie b y to w Nowym Jorku takiego entuzjazmu, Jaki widziano w chwili przybycia do mo la portowego okrętu „Normandio“. W porcie zgromadziło się około 100-000 o- sób, które witały okręt manifestując na cześć Francji. Pani Lebrun udała się do Waszyngto nu, gdzie na dworcu powitał ją sekretarz stanu <Ha spraw zagranicznych Corclel Hull, poczem udała się samochodem do Białego Domu, gdzie była przyjęta przez prezydenta Roosevelta 1 jego małżonkę. Berlin, 4. 6. Tel. wł. _ Prasa niemiecka podkreśla sukces naj większego okrętu świata „Normandie“. „Berliner Boersenzeitung“ pisze, że ra dość Francji jest zupełnie zrozumiała, gdyż można być dumnym z posiadania tak wielkiego i tak wspaniałego okrętu. Jak już donosiliśmy w depeszach, w Madrycie rozpoczął się wielki proces przeciwko przywódcom rewolucji katalońskiej. Nasza ilustracja przedstawia ławę oskarżonych. Od lewej ku prawej siedzą: b. prezydent republiki katalońskiej Companys 1 jego ministrowie Liuhi, Comorera, Ventura, Gassols 1 Barrera. Sensacyjny proces w Warszawie Książe I dyrektor Danka na ławie oskarżonych Straszliwy wybuch granatu wyłowionego z rzeki przez dzieci Wilno, 4. 6 . Tel. wł. Donoszą ze Smorgoń 0 wstrząsającym wy padku, jaki zdarzył się we wsi świdrynowicze. Grupka chłopców znalazła w rzeczce pocisk artyleryjski, pochodzący najprawdopodobniej z czasów wojny. Dzieci wydobyły pocisk na brzeg, poczem zabrały się do rozbierania go. W czasie rozbierania pocisku nastąpił wybuch. Skutki były straszliwe. Jedno dziecko zo stało zabite na miejscu, 6 innych zaś odniosło ciężkie rany. W liczbie rannych znalazł się rów nież pasterz, oddalony od miejsca wybuchu o 400 metrów. Odgłos eksplozji i jęki zaalarmo wały wieśniaków, którzy przywieźli żyjące je szcze ofiary wypadku do Smorgoń. Jeden z rannych zmarł w drodze, trzecia ofiara wypad ku zmarła w czasie przewożenia ze Smorgoń do szpitala w Oszmianie. W czasie operacji zmarły jeszcze dwie ofiary wypadku. Warszawa, 4. 6 . Tel. wł. W Warszawskim Sądzie Okręgowym roz począł się we wtorek sensacyjny proces księ cia Edwarda Bielskiego, oraz Zygmunta Wań kowicza, dyrektora Banku Ziemiańskiego, oskar żonych o sfałszowanie weksli na szkodę b. mi nistra Rolnictwa p. Janty-Połczyńskiego. Edward Bielski był właścicielem majątku Atteczyzna, którą zamierzał rozparcelować. Wańkowicz jako dyrektor Banku Ziemiańskie go w Warszawie, dopuścił się swego czasu przywłaszczenia depozytów na sumę 30.000 zł. Bielski chcąc Wańkowicza mieć w ręku i uzy skać przez niego ułatwienia w banku, podsu nął mu myśl sfałszowania swoich weksli na su mę 30.000 zł. Wańkowicz weksle te sfałszował, a wtedy Bielski zażądał od niego listu, w któ rym dyrektor przyznawał się do przestępstwa. Bielski mając Wańkowicza w ręku, przystę puje do dalszej akcji. W tym czasie b. minister Jania-Polczyński zwrócił się do urzędu śledcze go z zameldowaniem, że na rynku pojawiły się weksle na kilkadziesiąt tysięcy złotych z pod robi onemi jego podpisami. Eksoertyza wyka zała, że weksle te sfałszował Bielski. Bielski widząc, że ziemia pali _mu się pod nogami, chciał zmusić Wańkowicza do przyjęcia całej winy na siebie. Gdy Wańkowicz odmówił, wów czas Bielski okazał władzom list Wańkowicza, skutkiem czego i tego ostatniego pociągnięto do odpowiedzialności. Wańkowicz oskarżył skolei Bielskiego, że namawiał go do innego oszustwa na szkodę towarzystwa asekuracyjnego. Wań kowicz miał mianowicie ubezpieczyć się na wy soką sumę, sfingować wypadek i śmierć i uciec do Szwajcarji. Cała ta zagmatwana afera jest obecnie przedmiotem rozważań sądu. Obydwaj oskar żeni zwalają winę wzajemnie na siebie. Wszechwładne „Gestapa“ B e r l i n , 4. 6. Tel. wł. Najwyższy Trybunał Administracyjny Pruski wydał ciekawe orzeczenie, które będzie miało znaczenie prawne w całych Prusach. Według tego wyroku przeciw działaniom i zarządzeniom tajnej policji (Gestapo) nie przysługują żadne środki prawne. W ten sposób Gestapo staje sie instytucją, która właściwie « mo że robić. Spisek rewolucyjny w Mandżurii EleiHeeiael r®zs<rzeleaBi 35¾ ż®lm icrząi B andgcl Hsin - King, 4. 6. (PAT) Rząd mandżurski ogłasza urzędowo, że policja mandżurska wykryła tajną or ganizacje Kuomintangu w różnych mia stach Mandżurii. Organizacja ta podobno zamierzała wywołać powstanie 1 obalić rząd. Aresztowano zgórą 206 osób. Wy kryto składy bomb i broni. Tokio, 4.6. Tel. wł. Z Hsinking donoszą oficjalnie, że w nocy z 2 na 3 bm. niedaleko Tungliao w Mandżurii bandyci dokonali zamachu na pociąg wojskowy, wskutek czego paro wóz i 9 wagonów uległo strzaskaniu. Trzech oficerów mandżurskich i 34 żoł nierzy zostało zabitych, kilkudziesięciu odniosło rany. Bandyci zbiegli w kierun ku Kailu. Kawaleria japońska i mandżur ska podjęły za nimi pościg. Międzynarodowa Konlerencia Praty Genewa, 4. 6 . Tel. wł. We wtorek rozpoczęła się w Genewie 29 Międzynarodowa Konferencja Pracy. Obradom przewodniczy delegat włoski de Michells, przewodniczący Rady Admi nistracyjnej Międzynarodowego Biura Pracy. Poszczególne państwa wysłały delegacje, złożone z przedstawicieli rzą dów, organizacji robotniczych i rzeczo znawców.

Transcript of ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla...

Page 1: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

JiedemD ZIEN N IK ILUSTROWANY DLA WSZYSTKICH

O WSZYSTKIEM.WIADOMOŚCI ZEŚWIATA'SENSACYJNEPOWIEŚCI.

Wydanie D

CENA POJEDYŃCZ. EGZEM PL.8 GROSZY

ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153

B u n t ż y w i o ł ó wW odm i iBiiraganm szerzą śmierć i zniszczenie

P a r y ż , 4. 6. Tel. w l.W edle doniesień prasy chińskiej w

Szanghaju, prowincja Fu-klen nawiedzie- na została katastrofalnem oberwaniem chmury. Miasto Fu-czu zalane zostało zupełnie. Woda osiągnęła w ysokość 4 metrów. Mieszkańcy w panice chronili sie na dachy 1 w yższe drzewa, jednakże wielka liczba poniosła śmierć. Brudne nurty rzeki Min-kiang niosą do morza li­czne zwłoki ludzkie 1 zwierzęce. Także straty materialne są olbrzymie. Zbiory letnie zostały zupełnie zniszczone. Ty­siące sztuk bydła zginęło. W ysoki stan w ody utrzymuje się w dalszym ciągu, po­nieważ ulewne deszcze trwają nadal.

N o w y J o r k , 4. 6. Tel. w ł.Katastrofy żyw iołow e, jakie nawie­

dziły 6 stanów zachodnich, pochłonęły dotąd 185 ofiar w zabitych. Z liczby tej na stan Nebraska przypada 140 zabitych. Wskutek powodzi wywołanej przez rze­kę Republican, zniszczone zostały ol­brzymie przestrzenie ziemi uprawnej. Tysiące rodzin znajduje sie bez dachu nad głową. Szkodv oceniane są na 12 mi­lionów dolarów. W akcji ratunkowej bie­rze udział także wojsko.

W a s z y n g t o n , 4. 6. (PAT)Nowa powódź zagraża stanowi Nebra­

ska w części zachodniej. Zagrożone jest miasto Oxford. Liczba ofiar w ludziach przewyższa 100.

M o s k w a , 4. 6. (PAT)Huragan w Ba tumie pozrywał dachy,

powyrywał drzewa z korzeniami i znisz­czył komunikację telefoniczną.

N o w y J o r k , 4. 6. Tel. w ł.W edług doniesień z M eksyku, na po­

graniczu stanu M eksyk i Hidalgo przeszła w poniedziałek popołudniu gw ałtow na bu­rza, połączona z katastrofalnem oberw a­niem chmury. Najwięcej ucierpiały mia­steczka San P edro j Actopan, oraz wio­ska San Gregorio. Wskutek niebywałej ulewy woda górska gwałtownie spłynęła w doliny, dochodząc w niżej położonych okolicach do wysokości 4 metrów. W San Pedro woda zalała także kościół, gdzie w łaśnie cała ludność zgrom adzona była na nabożeństw ie. Z obecnych w kościele nie wielu, tylko zdołało sią wyratować. Liczba ofiar w San Pedro i Actopan w y­nosi około 200 osób. W San Gregorio stw ierdzono 2 2 ofiary w ludziach. O sta­teczna liczba ofiar n!e jest jeszcze znana, sądzą' jednak, że nie przekroczy 400 osób Zginęło także w iele bydła. Po ustąplenlt w ody cała ziemia pokryta je st mułem gru­bości 50 cm.

Entozfas$czne przyjcie „Normandie“100.000 ludzi w porcie nowojorskim

N o w y J o r k , 4. 6. Teł. w ł.Od czasu przyjęcia Lindbergha nie b y

to w Nowym Jorku takiego entuzjazmu, Jaki widziano w chwili przybycia do mo­la portowego okrętu „Normandio“. W porcie zgromadziło się około 100-000 o- sób, które witały okręt manifestując na cześć Francji.

Pani Lebrun udała się do W aszyngto­nu, gdzie na dworcu powitał ją sekretarz stanu <Ha spraw zagranicznych Corclel

Hull, poczem udała się samochodem do Białego Domu, gdzie była przyjęta przez prezydenta Roosevelta 1 jego małżonkę.

B e r l i n , 4. 6. Tel. wł._ Prasa niemiecka podkreśla sukces naj­

większego okrętu świata „Normandie“. „Berliner Boersenzeitung“ pisze, że ra­dość Francji jest zupełnie zrozumiała, gdyż można być dumnym z posiadania tak wielkiego i tak wspaniałego okrętu.

Jak już donosiliśmy w depeszach, w Madrycie rozpoczął się wielki proces przeciwko przywódcom rewolucji katalońskiej. Nasza ilustracja przedstawia ławę oskarżonych. Od lewej ku prawej siedzą: b. prezydent republiki katalońskiej Companys 1 jego ministrowie

Liuhi, Comorera, Ventura, Gassols 1 Barrera.

Sensacyjny proces w WarszawieKsiąże I dyrektor Danka na ławie oskarżonych

Straszliwy wybuch granatuwyłowionego z rzeki przez dzieci

Wilno, 4. 6 . Tel. wł.Donoszą ze Smorgoń 0 wstrząsającym wy­

padku, jaki zdarzył się we wsi świdrynowicze.Grupka chłopców znalazła w rzeczce pocisk

artyleryjski, pochodzący najprawdopodobniej z czasów wojny. Dzieci wydobyły pocisk na brzeg, poczem zabrały się do rozbierania go. W czasie rozbierania pocisku nastąpił wybuch.

Skutki były straszliwe. Jedno dziecko zo­stało zabite na miejscu, 6 innych zaś odniosło

ciężkie rany. W liczbie rannych znalazł się rów­nież pasterz, oddalony od miejsca wybuchu o 400 metrów. Odgłos eksplozji i jęki zaalarmo­wały wieśniaków, którzy przywieźli żyjące je­szcze ofiary wypadku do Smorgoń. Jeden z rannych zmarł w drodze, trzecia ofiara wypad­ku zmarła w czasie przewożenia ze Smorgoń do szpitala w Oszmianie. W czasie operacji zmarły jeszcze dwie ofiary wypadku.

Warszawa, 4. 6 . Tel. wł.W Warszawskim Sądzie Okręgowym roz­

począł się we wtorek sensacyjny proces księ­cia Edwarda Bielskiego, oraz Zygmunta W ań­kowicza, dyrektora Banku Ziemiańskiego, oskar­żonych o sfałszowanie weksli na szkodę b. mi­nistra Rolnictwa p. Janty-Połczyńskiego.

Edward Bielski był właścicielem majątku Atteczyzna, którą zamierzał rozparcelować. Wańkowicz jako dyrektor Banku Ziemiańskie­go w Warszawie, dopuścił się swego czasu przywłaszczenia depozytów na sumę 30.000 zł. Bielski chcąc Wańkowicza mieć w ręku i uzy­skać przez niego ułatwienia w banku, podsu­nął mu myśl sfałszowania swoich weksli na su­mę 30.000 zł. Wańkowicz weksle te sfałszował, a wtedy Bielski zażądał od niego listu, w któ­rym dyrektor przyznawał się do przestępstwa.

Bielski mając Wańkowicza w ręku, przystę­puje do dalszej akcji. W tym czasie b. minister Jania-Polczyński zwrócił się do urzędu śledcze­go z zameldowaniem, że na rynku pojawiły się weksle na kilkadziesiąt tysięcy złotych z pod­robi onemi jego podpisami. Eksoertyza wyka­zała, że weksle te sfałszował Bielski. Bielski widząc, że ziemia pali _mu się pod nogami, chciał zmusić Wańkowicza do przyjęcia całej winy na siebie. Gdy Wańkowicz odmówił, wów­

czas Bielski okazał władzom list Wańkowicza, skutkiem czego i tego ostatniego pociągnięto do odpowiedzialności. Wańkowicz oskarżył skolei Bielskiego, że namawiał go do innego oszustwa na szkodę towarzystwa asekuracyjnego. Wań­kowicz miał mianowicie ubezpieczyć się na wy­soką sumę, sfingować wypadek i śmierć i uciec do Szwajcarji.

Cała ta zagmatwana afera jest obecnie przedmiotem rozważań sądu. Obydwaj oskar­żeni zwalają winę wzajemnie na siebie.

Wszechwładne „Gestapa“B e r l i n , 4. 6. Tel. wł.N ajw yższy Trybunał Adm inistracyjny

Pruski w ydał ciekawe orzeczenie, które będzie miało znaczenie praw ne w całych Prusach. W edług tego w yroku przeciw działaniom i zarządzeniom tajnej policji (Gestapo) nie przysługują żadne środki prawne. W ten sposób Gestapo staje sie instytucją, k tóra właściwie « mo­że robić.

Spisek rewolucyjny w MandżuriiE l e i H e e i a e l r ® z s < r z e l e a B i 35¾ ż ® l m i c r z ą iB a n d g c l

H s i n - K i n g , 4. 6. (PAT)

Rząd mandżurski ogłasza urzędowo, że policja mandżurska wykryła tajną or­ganizacje Kuomintangu w różnych mia­stach Mandżurii. Organizacja ta podobno zamierzała w yw ołać powstanie 1 obalić

rząd. Aresztowano zgórą 206 osób. W y­kryto składy bomb i broni.

T o k i o , 4 . 6 . Tel. wł.Z Hsinking donoszą oficjalnie, że w

nocy z 2 na 3 bm. niedaleko Tungliao w Mandżurii bandyci dokonali zamachu na pociąg wojskowy, wskutek czego paro­

wóz i 9 wagonów uległo strzaskaniu. Trzech oficerów mandżurskich i 34 żoł­nierzy zostało zabitych, kilkudziesięciu odniosło rany. Bandyci zbiegli w kierun­ku Kailu. Kawaleria japońska i mandżur­ska podjęły za nimi pościg.

MiędzynarodowaKonlerencia Praty

G e n e w a , 4. 6. Tel. wł.W e w torek rozpoczęła się w Genewie

29 Międzynarodowa Konferencja Pracy. Obradom przewodniczy delegat włoski de Michells, przewodniczący Rady Admi­nistracyjnej M iędzynarodowego Biura Pracy. Poszczególne państwa wysłały delegacje, złożone z przedstawicieli rzą­dów, organizacji robotniczych i rzeczo­znawców.

Page 2: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

*' Str. 2 „ S I E D E M G R O S Z Y * Nr. 153 — 5. 6. 35.

Środa

Jczerwiec1935

Dziś: Bonifacego B.Jutro: Norberta, Paul. Wschód słońca: g. 3 m. 19 Zachód: g. 19 m. 49 Długość dnia: g, 16 m. 30

Sensacyjny zwrot w sprawie b. starosty Korolat i g o d a i i p rzep ro szen ie

J £ v G u i f z a ' S i f Ę s f o a .

Redakcja i administracja: Katowice, ulica Sobieskiego i i , — tel. 349-81.

REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATO­WICACH.

ŚRODA: f . 20 „Pan naczeW k to J*" (wy$t@ A".Per tn era).

CZWARTEK: j . 1« ,.P. O. S." (dla l ik 61);g. 20 „Pan Naozctodk — to Ja" (występ Fortner at.PIĄTEK: g. 20 „Kraina uśmiechu" (występ opery

poznańskiej).SOBOTA: g. I« „P . O. S ." (41a izkAł);g. 20 „Pan Naczelnik to ja !" (występ Eerfnera).Ą REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO NA PRO­

WINCJI.CHORZÓW: płatek, g. 30 „Pan naczelnik — to lal"

Jwystęp Partnern).

\ REPERTUAR KINOTEATRÓW:KATOWICE. Capltol: „Nowi Indzie". Casino: „To

lubią mężczyźni“ . Colosseum: „Osta-M sygnał". Rialto: „Dama z Mouifci Rouge". Union: „W iktor czy W iktoria". Atlantic (Zawodzie): „Noc m iłości".

SIEMIANOWICE. Apollo: „Pogrzeb m arszałka Piłsud­ski ego". Kameralne: „W iosenna parada" I „W alka o praw dę".

MYSŁOWICE. Odeon (dawniej „Union“) : „Abecadlemiłości“ . Helios: „Kariera Anny Carter".

CHORZÓW I. Apollo: „Eskimo“ I „Postrach Meksy­k u " , Colosseum: „Wonder B ar" I „Dziewczę % cegielni".

RUDA. Apollo: „A. L. 14 zatonęła" i , JłahierateUl Ska".

CHROPACZÓW. Metropolis: Z powodu renowacjizamknięte.

TARNOWSKIE GÓRY. Nowości: „Pograe* m arszał­ka Piłsudskiego".

LUBLINIEC. Apollo: od 6 czerwca „Wesoła wdów­ka". I I

RYBNIK. Apollo: „Tarzan nieustraszony". Pałac: pDon Juan". _ .

KOPALNIA EMA. Helios; „Jej wysokość praczka* oraz nadprogram.

KNURÓW. Śląskie: „Człowiek, który wpraedal gło­w ę" I „Sekret kobiety".

MIKOŁÓW. A dria: „M łody las" I nadprogram.ŚWIĘTOCHŁOWICE. Colosseum: „Córka generała

Pankratow a“ I „Dziewczę a gór".NOWA WIEŚ. Europa: „Jej królewska m ośi" I „Don

K ichot".SZARLEJ. Apollo: „Człowiek dwiteh św iatów ".RADZIONKÓW. Apollo: „Królewski kochanek" I „W

tdewoli dżungli".

RADJO.

ś ro d a . $ czerwca 1935 r.

Katowice. 6.30 Audycja poranna. 7,50 Wskazówki praktyczne. 11,57 Sygnał czasu. 12.03 Wiadomości meteo­rologiczne. 12.05 Koncert. 12.50 Chwilka dla kobiet. 13,05 J. Brahms: Symfonia e-moll op. 98 (płyty). 13,55 Cfrduła giełdy zbożowo-towarowej. 14.00—14.45 Czajkowskiego V-ta symfonia (płyty). 15.45 Cl. Debussy: Sonata na sk-zypce i fortepian (płyty). 16,45 Chór H arcerzy. 17.00 „Zdobycze współczesnej zoologii". (7,15 Muzyka współ­czesna. 17.50 „Historia sztuki". 18.00 Duety na 2 sopra­ny. 18.15 T eatr W yobraźni — fragment słuchowiskowy „D ziady" Mickiewicza. 18,45 Płyty. 19,15 „Ogrodnik ślą­sk i" — W ładysław W łosik 19.25 Wiadomości sportowe. 19,35 Recital wiolonczelowy. 20.00 Sonata skrzypcowa J. Paderewskiego. 20.30 Bacha Koncert Brandenburski Nr. 2 (płyty). 21.00 Koncert szopenowski. 31.30 Porady rn ie techn iczne. 21.40 Pieśni. 22,15 Mała orkiestra P. R- 23,Os—23,30 Skrzynka francuska.

— ZAGINĄŁ CHŁOPIEC. lat 9. f mtr wy­soki, blondyn, w granatowem ubraniu. Upra­sza sie o odprowadzenie go do naibl'tszego posterunku policji, lub do rodziców: H, Un­ger, Szopienice, W arszawska 17.

— STRASZNA ŚMIERĆ BEZROBOTNE­GO. W ub. wtorek, w południe w zamiarze pozbawienia się życia, wskoczył do szybiku po dzikiej odkrywce w Welnowcu 31-letni Je­rzy Siga, zam. w Welnowcu, przy u l W agne­ra 2 . Świadkowie tego zajścia przystąpili nie­zwłocznie do wydobycia Sigi; z szvbika, któ­ry dawał, jeszcze słabe znaki życia, a odsta­wiony do szpitala w Welnowcu zmarł

— OKRADZIONO BIEDNEGO INWALIDĘ. Podczas gdy inwalida Pawet Bielecki przeby­wa! w magistracie w Siemianowicach, nieznany złodziej skradł mu z kieszeni co dopiero ode­braną rentę w wysokości 40 zL (Mk)

— SAMOBÓJSTWO. W ub. wtorek popot., przez zatrucie_ gazem świetlnym pozbawiła siię życia Herimgerowa Klara, wdowa po e- meryt. sędzim, zam. w Katowicach, przy ul. 3-go Maja 38. — Z pozostawionego listu po­żegnalnego wynika, denatka targnęła się na^wtasne życie z żalu do utracie męża.

MNIEJ MĄKI DLA BEZROBOTNYCH.Począwszy od ł czerwca b. r. zmniejszono bez­robotnym w Mysłowicach, korzystającym z ak­cji mączno-chiebowej, przydział mąki o całe 10 proc. Ilość tę potrącono z pozostających je ­szcze do otrzymania przez bezrobotnych 60 proc. przydziału.

— POŻAR W dniu 3 bm. o ?odz. 2,4-tej powstał pożar w niezamieszkanym budynku rolnika, Józefa Gajdy we wsi Cielmice. now. pszczyńskiego. Ogień strawi? cały dom. w y­rządzając szkodę na 1000 zł.

— PIEKNE PANNY. KTÓRE KRADNĄ. Wydział karny Sadu Grodzkiego w RzcrJkU rozpatrywał w daru 3 bm. sprawę „nadob­nych panieneczek", które, będąc z pewnym obywatelem miasta Rybnika w lokalu, skrad­ły mu w czasie libacji 50 złotych z kieszeni

K ilkakrotnie Już inform owaliśm y n a - wódcy 11 pp., płk. Karola Kumunieckiego. szych czytelników o sensacyjnej spraw ie Jak w iadom o, dw ie rozpraw y, w yznaczo- b. s ta ro sty tarnogórsk iego , Józefa Korola, ne przez Sąd G rodzki w T arnow skich Gó- którego zaskarży ła o zniesław ienie p. rach, nie doszły do skutku spowodu nie- Kazimiera Kumuniecka, żona zastępcy do- obecności p. Korola. Obe nie spraw a ta

Pogrzeb ofiar katastrofyna kopalni „Wolfgang-Wawel

We wtorek odbył się w Rudzie pogrzeb 4-ch ofiar katastrofy na kop. „Wolfgang-Wawel“. O godz. 8,30 wyruszył kondukt pogrzebowy z kopalni „Wolfgang-Wawel“ do kościoła św. Józefa. W pogrzebie wzięli udział rodziny zmar­łych tragicznie górników, urzędnicy kopalń Rudzkiego Gwarectwa z dyr. Zawadzkim na

czele, załogi wszystkich kopalń, strażacy, de­legacje rozmaitych stowarzyszeń oraz tłumy publiczności. Nabożeństwo żałobne odprawił ks. Skrzypczyk, poczem na cmentarzu przemó­wienia żałobne wygłosili ks. prałat Kałuża oraz przedstawiciel rady załogowej kop. „Wolfgang- Wawel“.

I S S S # z K e i y c ł i w z i s łais ożenić się niechdał

Do policji w Chorzowie wpłynęło omegdaj ciekawe doniesienie. Mieszkanka Chorzowa p. Róża K., zam. przy ul. 3-go Maja 36, zgłosiła mianowicie na komisariacie policji, iż została poszkodowana na sumę 10.000 zł. Przed dość dawnym czasem K. poznała się z przystojnym mężczyzną, Sewerynem Rueckerem, pochodzą­cym z Pragi Czeskiej, który przyrzekł jej mał­żeństwo. Po pewnym czasie Ruecker oświad­czył swojej narzeczonej, iż potrzebna mu jest większa suma, rzekomo na otwarcie fabryki.

K., będąc w najlepszej myśl, wystarała się o tę kwotę i wręczyła ją następnie swemu wy­brańcowi.

Wielkie jednak było zdziwienie dziewczyny, kiedy dowiedziała się przed niedawnym cza­sem, iż jej narzeczony nie dotrzymał danego jej słowa, gdyż ożeni się z immą dziewczyną.

Rozżalona tern do najwyższego stopnia, K. doniosła obecnie o w szystkim policji, domaga­jąc się ukarania oszusta.

Wspólnota Interesów musi wypłacićJak sw ego czasu obszernie inform ow a­

liśmy, nadzór sądow y W spólnoty Interesów natychm iast po objęciu urzędow ania, s ta ­nął na stanow isku, że do odroczenia w y­pła t należą rów nież em erytury urzędników i dlatego wypłatę tych emerytur w szystkim wstrzymał. Emeryci w ięc W spólnoty Inte­resów za jednym pociągnięciem p ió ra n ad ­zorców zostali pozbaw ieni Chleba i n ag ro ­dy za ich długoletnią, uczciw ą p racę w p rzedsięb io rstw ach W spólnoty Interesów .

Nie m ając innej drogi w yjścia, zwrócili się do ad w o k a ta P rusa z Katow ic, który w imieniu poszkodow anych w ytoczył skar­gę, w ychodząc z założenia, że emeirytury nie mogą podlegać odroczeniu wypłat. Sąd O kręgow y w K atow icach stanął jednak na odm iennem stanow isku i podzielił w zupeł­ności stanowisko nadzoru Wspólnoty Inte­resów. Od tego orzeczenia wnieśli em eryci apelację i nareszcie we w torek ogłosił Sąd A pelacyjny w K atow icach w tej spraw ie wyrok. Sąd A pelacyjny stanął na stanow i­

sku, że emerytury nie mogą pod żadnym względem podlegać odroczeniu wypłat, a temsamem podzielił w zupełności stanowi­sko prawne adwokata Prusa.

W obec tego orzeczenia Sądu Apelacyj­nego w szyscy em eryci W spólnoty Intere­sów otrzym ają nietylko bieżące emerytury, ale nadzór sądowy będzie m usiał w ypłacie zaległe emerytury, wynoszące kilka miijo- nów zł. W ten sposób stan finansowy W spólnoty In teresów jeszcze się pogorszy, gdyż w ypłacenie ódrazu kilku m iljonów zł. napotka na większe trudności.

Obecnie będzie jeszcze przedm iotem rozw ażań Sądu O kręgow ego w K atow i­cach sp raw a obniżenia emerytur w Wspól­nocie Interesów. N adzór sądow y tw ierdzi, że em erytury podlegają także rozporządze­niu P rezyden ta R. P. o pobieraniu nad­miernych pensyj w przemyśle. Emeryci są zdania, że nie m ają nadm iernych em erytur i dlatego i tę sprawę skierowali na drogę sądową. (s )

Tajemnicza K&sefhę wyławiana z BrynicyPolicja stara się rozwiązać tajemnicą

We wtorek dwuch nieletnich chłopaków w Czeladzi, w czasie przejażdżki łodzią po rzece Brynicy dokonało niezwykłego odkrycia. Jeden z chłopców patrząc w czystą jak kryształ wo­dę, dostrzegł na dnie jakiś duży, ciemny przed­miot. Spostrzeżeniem swem podzielił się z ko­legą, poczem zaintrygowani chłopcy rozebrali się i po dość dużych wysiłkach wydobyli z dna dużą, metrowej długości żelazną kasetę z oder­

wanym zamkiem. Wewnątrz znajdowało się kilka blaszanych skarbonek z napisami w ję­zyku żydowskim.

Kasetkę tę po wydobyciu oddano do miej­scowego komisarjatu, który wszczął^ śledztwo, celem stwierdzenia tajemnicy kasetki. Istnieje przypuszczenie, że kasetka wraz z puszkami, napełnionemi pieniędzmi, została skradziona i po opróżnieniu wrzucona do rzeki.

1 sprawie Mania ślislic! m d i przi .Uitferzcnic specjalnego reierain wycieczkowego

W obec tego, że nadm ienia ilość w y­cieczek z całego kraju, pragnących zwie­dzić śląskie zakłady przem ysłowe, — po­za niebezpieczeństwem, na k tóre mogą być narażeni członkowie tych wycieczek, skutkiem masowego ich charakteru, — sprawia również wielkie trudności kie­rownictwu poszczególnych zakładów przez zaabsorbowanie personelu technicz­nego oprowadzaniem tych wycieczek, Związek Pracodaw ców Górnośląskiego

marynarki. Sprawka się jednak wydała a sad skazał Gertrudę Rychłą i W abskę SoW ów - nę po 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem kary na 5 lat. (r)

— BRAT OKRADŁ BRATA. W ub. ponie­działek włamał .sie w godzinach popołudnio­wych, zapomoca podrobionych kluczy nieiakC Serafin Konsek do mieszkania swego brata. W acława, zamieszkałego w Rybniku o 'zv uh Cichej, skąd skradł 400 złotycn gotówk" l ze­garek. Po dokonaniu tej* brzydkiej sprawki, w y ro d n iy braciszek ulotnił się w niewiado­mym kierunku, (r)

Przem ysłu Górniczo - Hutniczego, Katcr wice, u!. Julj. Ligonia 7, utworzył refe­rat wycieczkowy, k tóry ma za zadanie uzgadnianie term inów wszelkich wycie­czek, pragnących zwiedzać huty żelaza i metali o raz zakłady chemiczne i elek­trownie na Śląsku (nie obeimuie natomiast górnictwa, t. j. kopalń węgla i rud).

W szelkie zgłoszenia kierować należy do wspomnianego wyżej Związku P raco­dawców. przyczem :

1) zgłaszanie wycieczek do Związku Pracodaw ców powinno nastąpić p rzynaj­mniej na dwa tygodnie przed terminem wycieczki;

2) możliwość zwiedzenia zakładu prze­mysłowego przez w ycieczkę będzie za­pewniona jedynie po otrzym aniu przez or­ganizatorów wycieczki f piśmiennego za­wiadomienia Związku Pracodaw ców , w którem będą dokładnie podane data i go­dzina zwiedzenia danego zakładu przem y­słowego;

3) wycieczki winny punktualnie zja­wiać się w czasie i miejscu wyznaczonem przez Związek Pracodaw ców ;

nie odbędzie się, gdyż strony zaw arły ugodę i skarga zosta ła w ycofana.

W ugodzie tej oskarżony b. starosta* Józef Korol stw ierdził, że w ub. roku po­sądził dr. Kum uniecką przed swem i w ła­dzam i przełożonem u a w szczególności przed lustra to ram i Ś ląskiego U rzędu W o ­jew ódzkiego w K atow icach, o to, że p. a r , Kum uniecka w charak te rze w iceprezeski T ow arzystw a Polek, koło w T arn . Jo ra c h , przyw łaszczyła sob ie na w łasne cele 1.200 łło ty ch . Dalej p. Korol ośw iadczył, żc za­rzu t ten nie polegał i me po lega na p raw - d z‘e, a podniósł go, k ierow any w obec p. dr. Kumunieckiej i jej m ęża, jedynie o so ­b is ta anim ozją. \Vkońcu uznał p. Korol, że podniesieniem tego niepraw dziw ego zarzu­tu w yrządził pp . K. w ielką krzyw dę m o­ralną, gdyż tego rodzaju posądzenie, zm y­ślone przez niego, m og 'o pp. Kum uniec- Lich narazić na pow ażne przykrości. P , Korol, uznając nieetycz -uśc tego postęp ­ku, za w yrządzoną pp. K krzyw dę m oral- r ą p rzeprosił ich i w yraził z tego pow odu wielki żal. Pozatem d i. Korol zobow iązał się ponieść koszty sp e ru i ogłosić ugodę w 9 czasopism ach. ( s )

4) zwiedzanie zakładów przem ysło­wych może się odbywać tylko w godzi­nach rannych w dni powszechnie — z ab- solutnem wyłączeniem dni przedświątecz­nych i świątecznych; .

5) uczniom i uczenicom szkół po­w szechnych i innych do lat 16-tu, zwie­dzanie tych zakładów jest bezwzględnie wzbronione;

6) zastrzega się, że pomimo ustalonych zgóry terminów wycieczek, zakłady prze­m ysłowe mogą być w danym dniu nie­czynne.

ZIof-ofe6zKai. Slow. Mi. ZeMic!

K. S. M. Ż. organizuje w dniach od 8—10 czerwca b. r. ogólnośląski zlot młodzieży żeń­skiej, połączony z obozowaniem, w Zadołu ko­ło Panewnika (stacja kolejowa Katowice-Ligo- ta lub Piotrowice). Młodzież obozować będzie częściowo pod namiotami na własnym terenie Stowarzyszenia. W programie przewidziane jest: dnia 9. VI. Akademja Zjazdowa, obrady organizacyjne, popołudniu pokazy gimnastycz­ne i tańców narodowych, wieczorem wspólne ognisko. Dnia 10. VI. przedpołudniem obrady wychowania fizycznego, popołudniu zawody sportowe na boisku Stowarzyszenia-,.w Zadołu i próby zdobycia Państwowej Odzmaki Sporto­wej.

Członkiniom przyjeżdżającym na zlot-obóz przysługuje 50 proc. zniżka kolejowa. Zaświad­czenia na zniżkę wypisują miejscowe Obwodo­we, wzgl. Powiatowe Komendy WF. i PW,

Pomysłowe oszustw©Do firmy „Śląskie Kolejki" w Katowicach

przybył/ pewien osobnik i przedstawiwszy się jako właściciel fabryki Pastuszka w Chorzo­wie .domagał się wypłaty 130 zł., należących mu się rzekomo z pewnych rozrachunków. Po­nieważ sprawa ta nie budziła żadnych podej­rzeń, przybyłemu żądaną sumę wypłacano.

Jak się jednak obecnie okazało, osobnik ten był zwykłym oszustem, gdyż firma Pastuszka nie upominała się wcale o wypłatę tej sumy.

W toku przeprowadzonych przez policję do­chodzeń zdołano ueta®ć, iż oszustwa dopuścił się niejaki Jakób Augiiściak

GróDn a d o k D k d a s z y b u

Z W ojkow ic Kom. donoszą, że kolum ­na ra tunkow a kop. „Jow isz“, p racu jąca przy w ydobyciu zasypanego w b ieda-szy- bie Białozińskiego, przerwała pracę spo­wodu niebezpieczeństwa pow tórnego za­w alen ia się szybu.

P od k ilkunastom etrow ą w arstw ą ziemi i w ęgla znajdu ją się zaw aliska, to też g ó r­nicy z koiuitiny narażeni są na zarwanie się ziemi i runięcie w przepaść . Szyb za­tem stanie się już grobem nieszczęśliw ego. W związku z tern nad szybem odprawione zostaną modły żałobne, tak. iak na pogrze­bie.

Śmierć przy pracyDnia 3 bm. na kop. „Gothardt“ w Orzegowie

zdarzył się śmiertelny wypadek, któremu uległ przetokowy R. Wąsowiak. W czasie pracy Wą- sowiak wskutek upadku na iglicę zwrotnicy doznał tak silnych obrażeń, że poniósł śmierć na miejscu. Osierocił on żonę i dwoje dzieci,

Page 3: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

Nr. 153 — S. 6. 35. „ S I E D E M G R O S Z Y * Str. S

Zabawa, Która Kosztowała tyle KrwiEcha masakry w Studzionce przed sadem w Pszczynie

Sąd Okręgowy z Katowic, w składzie trzech sędziów, na sesji wyjazdowej w P si .ynie, rozpatrywil we wtorek rozpra­wę karną o głośne zajścia, jakie miały m ejsce w 1933 r. we wsi Studzionka, w pow pszczyńskim.

łV dniu 28 stycznia 1933 r. odbywała się na sali gospody Michalika zabawa ta- nv- and, urządzona prz ;z Związek Strze­lecki z sąsiedniej wsi Mizerów. Na zaba­wę przybyło dużo go tii z lalszych wio­sek jak Krzyżowic, Warszowic i in. W r/as-e t. zw. solowego tańca, który zamó­wiony był specjalnie dla „czynnych po­wstańców", doszło do bójki. Chodziło mia- nr-wi< ie c to, iż w tańc. brali :: :z:ał ‘acy gn*vk, którzy rzekomo nie brali czynnego udziału w powstaniach śląskich. W czasie zajścia ra sali padł nawet strzał, poczem o?jka p zeniosła się na drogę wiejską. W biia’/c r brali udział nieomal wszyscy ti- czestnicy zabawy. Wynikła wreszcie gene­ra,aa strzelanina rew dwerową, przycze n zabity został śp. Skiba 1 Studzionki, zaś ciężko rznni zostali: Jan Szitcik i Teofil S'nha. Kilka innych osób zostało mniej lub więcej pokaleczonych.

Pow,aoomione o wypadku władze po­licyjne przybyły na miejsce i aresztowały kilku podejrzanych o współudział.

Pt zez nieomal półtora roku władze są­dow i prowadziły dochodzenia v sprawie zajścia, przyczem wreszcie sporządził-/ akt oskarż-ma, a we wtorek sąd rozpatrywał tę cała aferę.

Na ławie oskarżonych zasiedli Hubert Kolarczyk, pomocnik biurowy z Studzion­ki. oskarżony o zastrzelenie śp. Skiby otaz o vsiiewane zabójstwo jata Szuśeika, Teorii Nowak z Krzyżowic, któremu akt oskarżenia zarzucał usiłowanie zabójstwa Teofila Sinki, dalej naczeln-k Okręgu Urzę­dowego w Mizerowie, Sylwester Fojt, oskarżony o nakłanianie do zabójstwa, orat Rudolf Kamiński z Krzyżowic, 1 eofil Kudła z Studzionki, Teo'il Slnka z Stu­dzionki, Jan Langer z Murce«, Paweł Pu- •zczek z Studzionki i Karol Papała, zam. w Studzionce, oskarżeni o współudział w strzelaninie I w bójce. Część oskarżonych przebywała przez czas dłuższy w areszcie śledczym w Katowicach.

Na rozprawie wszyscy oskarżeni bet wyjątku nie przyznali się do udziału w bójce, wzgl. do strzelania do tłumu. Osk. Kolarczyk, który stanął pod zarzutem za­strzelenia śp. Skiby, również zaprzeczy! temu. Przesłuchiwanie oskarżonych trwało przez kilka godzin, poczem sąd przystąpił do badania kilkudziesięciu świadków, we­zwanych na rozprawę. W świetle zeznań, złożonych przed sądem przez większą część świadków, wynikało, iż podłożem fatalnego w skutkach zajścia były właści­wie powody polityczne. W r. 1933 niektóre czynniki polityczne w powiecie pszczyń­skim przypuszczały, że w wielu gminach grasują agitatorzy Volksbundu. Podoonie miało być i we wsi Studzionka. Ponieważ nie istniała tam w tym czasie żadna orga­nizacja prorządowa, postanowiono przy­stąpić w dniu 28 stycznia do zorganizo­wania grupy Zw. Powstańców Śląskich. Po zebraniu organizacyjnem urządzono wielką pijatykę, a następnie zabawę. Wprawdzie w czasie zabawy doszło do małego nieporozumienia, ale możnaby je było przy dobrych chęciach spokojnie zli­kwidować. Część oskarżonych podała na

Złefzłtft przed sądemNa ławie oskarżonych Sądu Grodzkiego w

Katowicach zasiedli Ernest Siżuiewskj i Jan Ko­liba z Katowic-Załęża, którzy bawiąc swego czasu w jednej z tamtejszych restauracyj, po­znali niejakiego Teodora Czaj ora. Oskarżeni po­prosili Cza jur a do swego stolika, wobec czego Czajor poczęstował ich wódką. Gdy znajdował się on już w stanie podchmielonym, wtenczas oskarżeni wzięli go pod rękę i zaprowadzili na jedną z ciemnych uliczek, gdzie wyltręciwszy mu ręce, skradli portfel z 70 zł. Następnie oskarżeni zbiegli i udali się do innej restaura­cji, gdzie był dancing i tam zabawiając się, roz­rzucali pieniądze w lewo i prawo. Nieszczęście chciało, że na • dancingu bawił również poste­runkowy policji, który znając oskarżonych jako zawodowych złodziejaszków, a widząc przy nich pieniądze, powziął podejrzenie ł ich przy­trzymał. W międzyczasie zjawił się również na komisarjacie policji poszkodowany Czajor i sprawa się wyjaśniła.

Sąd po przeprowadzeniu rozprawy skazał opryszków na 2 miesiące aresztu bez zawiesze­nia wykonania kary. Prokurator stanął jednak na stanowisku, że dopuścili się om rabunku i dlatego wniósł odwołanie od wymiaru kary.

(s)

rozprawie, że na zabawę przybyło wielu członków sanacyjnych org-inizacyj z innych miejscowości, uzbrojonych w rewolwery, bykowce i pałki gumowe. Niektórzy z bo- jówkarzy oświadczyli w czasie zabawy, że muszą się policzyć z miejscowymi hitle­rowcami (?).

Wkońcu zeznawał główny świadek 0- skarźenia, Rozalja Mańka, ze Studź,onki, zeznając, iż osk. Fojt krzyczał w stronę sprowadzonych przez siebie do Studzionki strzelców:

— Chłopcy, nie strzelać w powietrze, tylko do ludzi!

Strzelcy usłuchali I dali kilkadziesiąt strzałów do tłumu. Świadek podaje dalej, że w krytycznym czasie stała obok osk.

Kolarczyka, który strzelił w stronę śp. Ski­by 1 ten padł trupem na miejscu. Po tym czynie Kolarczyk krzyknął do naczelnika Okręgu Urzędowego Fojta:

— Już jednego zgładziłem!Uradowany tern Fojt krzyczał w stronę

świadków zajścia:— W eście sobie teraz tego hitlerowca! Następnie zeznawało kilkadziesięc.iu

dalszych świadków, którzy częściowo ob­ciążali oskarżonych.

Ponieważ zaszła potrzeba przeprowa­dzenia dalszych dowodów, sąd przerwał rozprawę, wyznaczając równocześnie wi­zję lokalną na miejscu tragicznego zajścia w Studzionce, na dzień 12 bm.

m m #

W niedzielę na lotnisko londyńskie przyledeB członkowie niemieckiej delegacji, która ma przeprowadzić z rządem brytyjskim rozmowy na temat rozbrojenia na morzu. Na ilu­stracji widzimy od lewej: przewodniczącego delegacji niemieckiej von Ribbentropa,

kontradmirała Schustera, oraz angielskiego podsekretarza stanu, Craig.e.

Historyczny pałac z XVII wiekuofiarą płomieni w Zawierciańskiem

W nocy na poniedziałek we Włodowicach, pow. zawierciański, w majątku p. Wład. Flll- peckiego wybuchł p«żar, który skutkiem na­gromadzenia łatwopalnego matsrjalu rozsze­rzy! się gwałtownie, niszcząc ozęść pięknego pałacu z XVII wieku, stanowiącego duża war­tość zabytkową. Dzięki wysiłkom kilku straży

miejskich udało się ocalić część budynku, któ­ry niewątpliwie byłby spłonął doszczętnie. W czasie pożaru właściciel majątku znajdo­wał się w sąsiedniej wsi.

Policja prowadzi dochodzenia, celem usta­lenia przyczyny pożaru, który przedstawia się bardzo tajemniczo.

Kobiela - włóczęga świetna symnianiKa12 razy była w szpitalu, udając chorą

Przed kilku dniami, jak donosiliśmy, na oznakami otrucia. Zawiadomiono o tern ulicy Bytomskiej w Czeladzi znaleziono policję i po udzieleniu jej pierwszej po- młodą kobietę, leżącą bez przytomności z mocy umieszczono ją w szpitalu powiato­

wym w Będzinie. Ponieważ przy kobiecie nie znaleziono żadnych dokumentów, a sa­ma nie chciała nic mówić, nie zdołano stwierdzić nazwiska chorej.

Wczoraj kobietę, która w ciągu czte­rech dni nie przemówiła ani jednego sło­wa, zwolniono ze szpitala. Widząc, że mil­czenie jej jest już oezcelowe, przed opu­szczeniem szpitala zdradziła swoje nazwi­sko. Okazało się, że jest to Zofja Janikow­ska z Dańdęwki, świetna symulantka. Ko­bieta ta notowana jest przez policję jako włóczęga i zatrzymywana już była kilka­naście razy. W mistrzowski sposób potrafi ona symulować różne choroby, jak otru­cie, epilepsję, chorobę św. Wita i inne, pa­da na ulicy i w ten sposób dostaje się do szpitala, gdzie przez kilka dni przynajmniej ma zapewniony dach nad głową i dobre utrzymanie. Jak stwierdzono, w ten spo­sób dostała się ona już 12 razy do szpi­tala; w szpitalu powiatowym w Będzinie była już 5 razy. Leżąc w łóżku, odwraca się twarzą do ściany, oraz zachowuje mil­czenie, nie chcąc się dać poznać.

Olę cle zbrodniarzy i Zawierciaóshicgo

Policja sosnowiecka ujęła wczoraj Wa­lentego Czyża 1 Władysława Białego ze wsi Jaworznik, gm. Żarki, ściganych lista­mi gończemi zbrodniarzy, którzy dokonali napadu bandyckiego w Tomaszowicach, w pow. zawierciańskim i po zabójstwie ob­rabowali wieśniaka. Bandytów osadzono w więzieniu.

©Młodociane złodziejki

Ub. soboty w kwiedarni przy ul. Powstań­ców 18 w Siemianowicach przytrzymane zosta­ły 2 dziewczynki w wieku od 12 do 14 lat, w chwili, gdy usiłowały obrabować kasę sklepo­wą. Młode złodziejki oddane zostały w ręce policji.

Za kradzież kartofliOd pewnego czasu dokonywano systema­

tycznie kradzieży karto® w okolicach Lesz­czyn, w powiecie rybnickim. Ostatecznie po energicznych dochodzeniach zdołano sprawców przytrzymać i osadzić w areszcie. Okazało się, że są nimi: znany notoryczny złodziej Robert Mucha i niejaki Ryszard Horny z Leszczyn, ja­ko odbiorcę kradzionych kartofli ujawniono handlarza Feliksa Sieradzkiego. Cała ta spółka zasiadła w «-biegły poniedziałek przed sądem w Rybniku. W toku przewodu sądowego wy­szło na jaw, że śmiałej kradzieży kółku fur ziemniaków w dniiu 8 kwietnia br. na szkodę iks. proboszcza Pojdy z Leszczyn dokonali rów­nież wyżej podani sprawcy. Mimo przyznania się oskarżonych do winy, Skazani zostali: Mu­cha a 2 lata więzienia i dom poprawy, Horny na 6 miesięcy więzienia oraz Sieradzki na 200 złotych grzywny, tub w razie niemożności ścią­gnięcia tej sumy na 20 dni aresztu. Co do za­sądzonego Muchy zarządził sąd natychmiasto­we odprowadzenie go do więzienne, ponieważ zachodzi obawa ucieezk, tego, w każdym razie dość niebezpiecznego, osobnika, (r)

ßpeSacia Radlicza i Brzózki

Skazani wyrokiem Sądu Okręgowego w Katowicach Radlicz i Brzó?:<a wnieśli ape­lację od wyroku. Równocześnie prokurator zgłosił odwołanie od zbyt niskiego wymia­ru kary.

Niebywała alcra frucfcielsKa w ZawodziliŻona wiał * córką i zięciem otruła męża arszenikiem

Mieszkańcy Katowic - Z a1 wódzia zostali w ostatnich dniach poruszeni tajemniczą aferą trucicielską, której ofiarą padl Piotr Wloką, za­mieszkały przy ul. Walerjana nr. 10.

Dnia 4 października ub. r. Wiaka zmarł w tajemniczych okolicznościach. Lekarz nie stwierdzi! żadnych śladów gwałtownej śmierci, wzgl. otrucia, i dlatego wydał świadectwo zgo­nu, na podstawie którego zmarły zos ał pocho­wany na miejscowym cmentarzu. Mimo to wśród sąsiadów rodziny Włoków krążyły naj- rozma.tsze pogłoski na temat śmierci leciwego, ale jeszcze dobrze trzymającego się Włoki. Po­głoski te ostatnio już uc.chły 1 sprawa pozo­stałaby prawdopodobnie na zawsze zapomnia­na, gdyby nie następujący sensacyjny wypa­dek:

Z końcem maja hr. zgłosił się mianowicie do komisairjatu policji w Katowicach-Zawodzm zięć zmarłego, Józef Sikora, i złożył doniesienie przeciwko teściowej Franciszce Włokowej o zamordowanie w podstępny sposób męża Pio­tra. Wszczęto wobec tego dochodzenia, które potwierdziły doniesienie i wykazały, że Włoko­wa powzięła zamiar zamordowania swego mę­ża już w ‘sierpniu ub. r. Powodem tego było złe pożycie małżeńskie.

Robotnik budowlany Skora był wówczas narzeczonym jednej z córek Włokowej, Zofji Włokówny. Przyszła 11 salowa zwierzyła się pewnego dnia Sikorze, że zamierza poehawić

życia męża i prosiła go o pomoc. Sikora zgo­dził się i przyrzekł jej postarać się o arszenik. Gdy Sikora wystarał się o arszenik, wtedy wciągnięto do spółki także i córkę Zoiję. Włóce dodawano ao wody, mleka i pożywienia małe dawki truciiziny. Już po pierwszem spożycia obiadu z trucizną, Wiaka ciężko zaniemógł, nie poszedł jednak do lekarza, gdyż nie przypu­szczał, że to może być jakieś zatrucie. Gdy szajka trucicieli przekonała się, że trucizna wy­wiera odpowiedni skutek, prawie codziennie dodawała do wszystkich napoi i potraw, spo­żywanych przez Wlokę, truciznę. Wreszcie po miesiącu strasznych męczarni szajka osiągnęła swój cel, gdyż Wloką zmarł.

Następnego dnia po pogrzebie prawdopo­dobnie i wdowa nie miała spokojnego sumie­nia, gdyż zwierzyła się ze wszystkiego młod­szej córce, 18-letniej Einilji, na której wiado­mość o otruciu ojca przez matkę, zrobiła pioru­nujące wrażenie. By jednak uniknąć skanda­li!, przez 7 miesięcy milczała o zbrodni.

Całą szajkę trucicieli policja przytrzymała. W toku dochodzeń wdowa Włokowa przyznała się do winy i tłumaczyła się tern, że mąż był pijakom ; vv stanie podchmielonym stale nad nią się znęcał. Związek małżeński zawarła już w roku 1913. Włoka bvł wdowcem z czwor­giem, z pierwszego małżeństwa, dzieci. Rów­nież i Zofja S.korowa przyznała się wobec wła­dzy, że ojcu dodawała do pożywienia arszenik,

jedynie Sikora nie przyznaje się do winy, twierdząc, że me wiedział, do czego miała słu­żyć trucizna. To jest jednak nieprawdopodob­ne, jako, że Sikora równocześnie nie chce zdra­dzić, skąd zdobył arszenik.

Kwestję tę wyjaśniła jednak w swych ze­znaniach Włokowa, twierdząc, że Sikora do­brze" wiedział, że arszenik był przeznaczony do otrucia męża. Sikora zdobył go przy pomocy sfałszowanego dokumentu. Kupił mianowicie w jednej z drogeryj różne przedmioty, jak ce­ment iitp. i prosił o wystawienie mu rachunku. Rachunek ten następnie sfałszowała Włokowa, dopisując mną 1 fikcyjną kwotę za arszenik. Z tern sfałszowanym rachunkiem Sikora wyje­chał do Niemiec przez zieloną granicę, gdzie w drogerji kupił arszenik. Został on mu sprze­dany, gdyz bytomski drogerzysta był przeko­nany, że zezwolenie na kupno arszeniku znaj­duje się w poprzedniej aptece.

Obecme sprawa została przekazana proku­ratorowi Sądu Okręgowego w Katowicach, który wraz z sędzią śledczym Sądu Okręgowe­go prowadzi dalsze dochodzenia. Obecnie sę­dzia śledczy zarządził ekshumację 1 sekcję zwłok Włoki, która odbędzie się w najbliższych dniach na cmentarzu miejscowym.

Wyjaśnienie tajemniczego zgonu Włoki wy- wołało wśród mieszkańców wielką sensacje 1 poruszenie, (s)

Page 4: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

61)STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI.

Stary hrabia Rodriganda był od wielu lat obłożnie chory, a przytem ślepy. Córka jego, Róża, sprowadziła do ojca swego znajomego lekarza, Polaka Żorskiego, który stwierdził, źe hrabiego da się wyleczyć i przywrócić mu wzrok. Rzekomy syn hrabiego i brat Róży, Alfonso, nie chce jednak dopuścić do wy­zdrowienia hrabiego w obawie, aby nie zo­stał zdemaskowany. Mimo wszelkich prze- Czkód dr. Żorski wyleczył hrabiego. Pewnej nocy hrabiego uprowadzono z zamku. Żor­skiego aresztowano pod zarzutem rzekome­go oszustwa 1 osadzono go w więzieniu w Barcelonie, w celi, w której siedział pewien więzień za pobicie Gasparina Korteja. Zor- ski dowiedział się tam od niego wielu cieka­wych rzeczy, dotyczących losu prawdziwe­go syna hrabiego Rodrigandy, pod którego Enię podszywał się Alfonso, będący właści­wie synem Korteja i Kiarysśy. Wreszcie udało mu się zbiec przy pomocy mnicha, toteż zabrał hrabiankę Różę, która doznała pomieszania zmysłów pod wpływem truci­zny, i przybył do Polski, do swej matki i siostry, które mieszkały u swego krewnego w leśniczówce pod Poznaniem. Wkrótce udał się z leśniczym do prokuratora, które­go zabrał z sobą do leśniczówki, aby mógł być obecny przy lekarskitit zabiegach, ja­kim miał poddać Różę

• • *

Jałt tylko przyjechał do domu f zsiadł z kucyka, wyszła mu matka naprzeciw.

— Robert, chodź tul — rzekła pstro.

Usłuchał rozkazu zawstydzony.■— Robert, — jesteś kłamcą! —,

"zabrzmiał głos matki.— Tak, mamo! — odrzekł pocichu

lecz szczerze.Czuł się tak upokorzony i zbity, że

Izy mu stanęły w oczach. To pokor­ne przyznanie się do winy ułagodziło znacznie matkę, więc rzekła już ła­godniejszym tonem:

— Czy myślisz, że ja takiego kłam­cę będę kochała? Ja już wiele dzisiaj yvskutek ciebie musiałam płakać!

Porwał ją rączkami za szyję, wspi­nając się na palcach i zawołał, głoś­nym wybuchając płaczem:

— Mamo, ja już się dosyć na- wstydziłem, ja tego więcej nie zrobię, przyrzekam ci to.

— W ięc dlaczego okłamałeś słu- rźącą ?

— Bom nie chciał, byście wiedzie­li, gdziem jechał.

— A gdzie byłeś?‘— U prokuratora w więzieniu, i— Boże! Cóżeś tam robił?'— Wziąłem ze sobą rewolwer

i chciałem go zastrzelić, jeżeliby nie Wypuścił pana kapitana i wujcia Żor­skiego.

— Toż to czyste szaleństwo! —zawołała z przestrachem, — Rozma­wiałeś z prokuratorem?

— Tak!— I groziłeś mu rewolwerem?— Tak!Załamała ręce przerażona i zawo­

łała :'— Jezus Marja, cóż się teraz sta­

nie ! Nieszczęśliwymi nas wszystkich uczynisz, ty nicpoczciwy chłopcze! Cóż na to powiedział prokurator? Cud to prawdziwy, że cię zaraz nie zam knął!

— O! On nie był zły. Śmiał się tylko trochę i powiedział, że z oba­wy, bym go nie zastrzelił, wypuści obu z więzieni?.

,— I co potem? Potem zaprowadził mnie do

pokoju, w którym siedział pan kapitan i doktór Żorski, pijąc wino i paląc cy-f fa ra - . . . .— W ięc nie byli zamknięci w wię­zieniu?

— Nie. O! Mamo, ja się tak wstydzę, że takie głupstwo popełni­łem.

Z taką dziecinną szczerością i pro­stotą to wypowiedział i potok łez mu spadł na jego pełne różowe policzki, że nie mogła się powstrzymać, by go nie pocieszyć. W szak był to jej jedy­nak.

— No, uspokój się, moje dziecko. Ja już sama pójdę do tych panów i będę ich prosiła o przebaczenie. Oni już przyjechali, widziałam ich.

— Mamo, ja także pójdę! — rzekł z mocnem postanowieniem.

— Poco?•— Ja muszę ich prosić o przeba­

czenie, nie ty, a dotychczas tego nie uczyniłem.

Pochyliła się ku niemu, wzięła go w swoje ramiona i ucałowała serdecz­nie. Serce jej uczuło dziwną radość. Była tylko prostą, nieuczoną kobietą, a jednak poznała, raczej przeczuła, co to za piękny znak ten szlachetny za­miar chłopca, czuła, że posiada w nim skarb, za któryby inni chętnie oddali swe miljony.

•— Dobrze, możesz pójść zemną! — rzekła. — Ale więcej tego* nie uczynisz?

— O, nigdy mamo, proszę mi wie­rzyć!

-— W ięc muszę cię także trochępocieszyć. Dostałam list, ładny, pięk­ny list. Zgadnij od kogo?

Chłopak podskoczył z radości, klasnął w rączki i zawołały

— Od ojca!>— Tak! Nicbym nie wiedziała o

tern, żeś wyjechał, ale dostawszy list, szukałam cię, by ci go pokazać. Ale jeszcze coś radośniejszego muszę ci zdradzić. Zgadnij, co pisze ojciec?

— Może, że przyjedzie? Powiedz, droga mamo!

<— Tak mój Robercie, przyjedzie! — zawołała z rozrzewnieniem na pocz­ciwej twarzy.

— Brawo! Tatko przyjedzie! W i­wat!

Krzycząc pełnym głosem, skakał po dziedzińcu jak szalony i nie mógł się uspokoić. Dopiero matka musia­ła mu przypomnieć, że muszą wpierw pójść do zamku, przeprosić panów.

W zamku nie mogli być niestety przypuszczeni do środka i musieli z niczem powrócić, bo właśnie znajdy­wali się wszyscy w pokoju choreji nakazali służbie, by im nikt nie prze­szkadzał.

Był to najpiękniejszy pokój w zamku, wielki i wygodnie urządzony. Miejsca było aż zadużo, co właśnie przydało się teraz, bo oprócz hrabian­ki i doktora, był kapitan i prokurator, pani Żorska ze swoją córką i Alimpo z nieodstępną Elwirą.

Nawet i prokurator, mniej wraż­liwy, czuł się mocno wstrząśnięty na widok hrabianki, gdy wstąpił do po­koju. Klęczała, na pół leżąc przy so­fie i modliła się. Nie widziała tylu osób zgromadzonych w jej pokoju, jak posąg bez uczucia i słuchu, stale w tej samej pozie. Prokurator zasiadł do stołu, by pisać protokuł. Dziwny ten wypadek zajmował go niezwykle i uczul nieprzepartą chęć wszelkiemi siłami pomóc tym nieszczęśliwym.

Jak tylko skończył, przeczytał go na glos, podpisał i oddał doktorowi. Tenże wyciągnął tymczasem mały słoik, badając poważnie jego zawar­tość.

— Czy tó ta trucizna? — spytałprokurator.

— Tak! Zobaczy pan, zaraz jak ją rozpuszczę.

— Jestem zdania, źe środek ten tajemniczy, powinien być użyty przy asystencji kilku zdolnych psychja- trów.

— Czy pan wątpi we mnie? Je­stem przekonany, że sprzeciwialiby się. bni użyciu tak silnego środka. Ra­czej zgodziliby się na to, by chora zo­stała w obłędzie do końca życia.

— Tak, tego nic myślałem! Chciał­bym tylko, byś pan tym sławnym psychjatrom dowiódł, o ile pan wyżej od nich stoi. Podziwiam pański spo­kój i bez wahania powierzyłbym panu

z ufnością moje życie i mych najbliż­szych.

— Proszę mi wierzyć — rzekł Żor­ski drżącym nieco głosem — że ten spokój niełatwo mi przychodzi. W i­dzę moje najdroższe dobro w cieniu obłędu pogrążone, używam środka, który jedynie pomóc może, którego jednakowoż i sam dotychczas nie w y­próbowałem. Nie rozchodzi się tu o pojedyncze wyleczenie, chodzi o w y­granie wielkiego procesu, o ukaranie zezwierzęconych zbrodniarzy. Od uda­nia się tej operacji zależy całe moje szczęście, życie i wszystko. Nie ufam w tej sprawie sobie, o nie, tylko wie­dzy i pomocy Boga.

Prokurator, któremu mimowolnie łza potoczyła się z oka, wyciągnął ku niemu prawicę, mówiąc:

— Panie konsyljarzu, życzę panu szczęścia i powodzenia przy tem za­daniu, jakbym sobie samemu życzył, gdybym był na miejscu pana.

— Ja również tak samo gorąco! — rzekł nadleśniczy. — Nie patrzcie tyl­ko na mnie, starego durnia, bo ciekną mi łzy z oczu, jakby smarkaczowi ja­kiemu, kiedy w skórę dostanie, mo- cimdzieju. Jeżeli operacja się nie uda i hrabianka nie zostanie uleczoną, to jak mi Bóg miły, polecę do Hiszpanji i wysadzę do stu djabłów cały ten za­mek Rodriganda w pow ietrze!

Poczciwy szlagon obcierał sobie łzy z brody, które bezustanku z oczu się sączyły. ,

— No, a teraz, w imię Boże, za­czynajmy! — rzekł Żorski.

Słowa te zelektryzowały wszyst­kich i wywołały zamęt i płacz. Pani Żorska i Helena pobiegły, łkając, do chorej i tuliły ją, jak dziecko. Nad­leśniczy począł łkać głośno, Alimpo chwycił swoją Elwirę za rękę i płakali oboje, nawet prokurator wziął chu­steczkę do ręki.

.Tylko Żorski był na oko spokojny.

Musiał posiadać nadludzkie pano­wanie nad sobą. Gdy nabierał wodę w porcelanową łyżkę, ręka jego na­wet nie zadrżała. Kiedy dodał z fioli dwie krople, pokazał łyżkę. Woda by­ła całkowicie bez barwy i bez zapa­chu.

— Trzymajcie chorą! -— prosił.Matka jego i siostra uklękły po obu

stronach chorej i podniosły jej głowę do góry. Żorski zbliżył łyżkę do ust chorej, natychmiast jednak cofnął ją i zakrył wolną ręką oblicze. Krótkie, ale straszliwe łkanie wstrząsnęło jego potężnem ciałem. Był to krzyk, jęk głęboki i tak straszny, źe inni jęli na­tychmiast płakać na nowo. Boleść te­go silnego męża, przyduszona z taką mocą, zjawiła się teraz w jednym, ale za to silniejszym wykrzyku i wstrząs­nęła sercami więcej, aniżeli poprze­dnie łzy i narzekania.

— Panie! — zawołał. — To pra­wic ponad moje siły! Daj mi mocy, mocy, mocy!

W ołanie tö było modlitwą, goręt­szej nad nią nie można było słać do nieba.

I Bóg widocznie zmiłował się. Straszliwy mąż zebrał siły i wziął się na nowo do dzieła. Zaledwie dotknął łyżką warg chorej, otwarła mecha­nicznie usta, przyjęła fatalny płyn aż do ostatniej kropli i połknęła.

Żorski odstąpił od niej. Głębokie, potężne westchnienie wyrwało się z jego piersi. Położył łyżkę na stół i założył ręce.

— Ojcze niebios, albo pozwól udać się mojemu dziełu, albo daj mi umrzeć 1

'— W jaki sposób działać teraz bę­dzie medycyna? ,— zapytał prokura­tor,

— Pokaże się w krótkim czasie, czy ona wogóle będzie działać 1 —- odrzekł Żorski. — W dziesięciu minu­tach musi zasnąć. Sen ten będzie; ^trwać bardzo długo, może czterdzie­ści ośm godzin i podczas tego snu ma /się stać rzecz najważniejsza. Snu te­go przerwać nie można żadnym spo­sobem. Obudzi się przed czasem, to" dawka była za słaba i muszę jeszcze dodać. Nastąpi rozdrażnienie, niepo­kój albo nawet febra, to dawka byłaza silna i chora umrze, jeżeli natych­miast nie dam przedodtrutki. Nie mo­żna nie uważać na to, jaki stan na­stąpi i dlatego nie śmiem ani na minu­tę oddalić się od jej łoża. Muszę po­prosić pana kapitana, aby trzymał dzień i noc osiodłanego konia, bym wj każdej chwili miał posłańca do mia­sta, jeżeli zapotrzebuje jakiegoś nie­przewidzianego lekarstwa.

— Rozkaż tylko, kuzynie, ä każę osiodłać wszystkie konie i zajeździć je na śmierć! — odrzekł nadleśniczy.— T o za mała ofiara w; porównaniu z tem, o co chodzi.

Obecni czekali w naprężeniu dzie­sięć minut. Pełne obawy naprężenie rzeczywiście rozdzierał nerwy. Cho­ra klęczała ciągle jeszcze przed sofą. Wtem schyliła pomału głowę. Wargi nie poruszały się już bez ustanku, tyl­ko w coraz dłuższych przestankach, wreszcie zamknęły się oczy i postać pierwiej prosto klęcząca, schyliła się ku ziemi.

— Bogu dzięki! — odezwało się dokoła,

(Ciąg dalszy nastąpią

W ięc dlaczego okłamałeś służącą?

-— Synu mój, dobry mój synu! —> szlochała matka, objąwszy go ramio­nami. — W szechmocny zlituje się. Ufajmy w Jego dobroć!

— K to mógłby tu stać spokojnie, byłby największym szubrawcem na świecie! — rzekł nadleśniczy. — Na­wet nie myślałem, źe mam tak mięk­kie serce.

Page 5: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

N r. 153 — 5. 6. 3& „ S I E D E M G R O S Z Y ' 1 Str. 5

PUŁKOWNIK LAWRENCE ŻYJE?£ ? im s£ 0 £ wmewme n a d JiMsumfsą

L o n d y n , 4. 6. Tel. wl.Rozeszła się sensacyjna pogłoska, Ar

koby płk. Lawrance nie umarł, łecz udał się do Abisynii, organizować armję prze­ciwko Włochom.

Pogłoskom tym brak potwierdzenia z jakichkolwiek miarodajnych źródeł, jed­nakże krąży ona uparcie z ust do ust.

R z y m , 4. 6 . Tel. wł.Nastroje wojownicze we Włoszech u-

trzymują się w dalszym ciągu. Dzienniki prowadzą kampanję przeciwko At giji, 0- skarażjąc ją o popieranie Abisynji. „Gior- nale dTtalia“ donosi o transportacn z bry­tyjskiego Somali do Abisynji, które prze­wożą benzynę i materjały pędne, samocho­dy, karabiny maszynowe ltd. Zdaniem dziennika włoskiego, agenci i urzędnicy brytyjscy „w prostacki sposób manifestują swoją eksterytorjalność, wywieszając na samochodach sztandar brytyjski“. W oko­licy jeziora Rudolfa odbywa się zaciąg wojsk nieregularnych, które mają wspo­magać armję abisyńską.

Pisma włoskie donoszą nadal o zaj­ściach nadgranicznych. Podobno 31 maja abisyńczycy zaatakowali posterunek żan- darmerji w Dankalji na granicy Erytrei. W walce poległo podobno 30 tuoylców. Te-

X&on wetewanfciL w ó w , 4. 6 . (PAT)Zmarła w 92 roku życia 1 p. Zofja Ro­

man owicztówna, weteranka powstania 1863 r. kawaler orderu „Polonia Restitu­ta“, krzyża Niepodległości, członek ho­norowy Związku Obrońców Lwowa, za­służona w ychow aw czyni licznych rzesz Kobiecych,

#y t l o r d e w £ x y n i

twoiga dzieciB e r l i n , 4. 6 . (PAT)Senat karnego trybunału R zeszy od­

rzucił rewizje zgłoszoną Przez Juene- mannową, która skazana została w Ber. Unie na śmierć. Jak wiadomo, Juenemar- howa spowodowała śmierć swych trojga małych dzieci, nie dbając o ich w yżyw ie­nie* tak, że po kilku dniach zmarły.

#Re wizie i aresztowania

w Wiedniu, W i e d e ń , 4. 6. Tel. w ł.

W mieszkaniu przewodniczącego zwią- zku korespondentów niemieckich z Rze­szy, stojącego pod zarzutem destrukcyj­nej działalności hitlerowskiej w Austrii, dra Hansa Hartmeyera, dokonała policja rewizji. W ręce policji wpadł liczny ma­terial obciążający. Hartmeyer został are­sztowany.

goż dnia w Mustahil w Somali żołnierze włoscy „zmuszeni byli“ dać ognia do u- zbrojonych abisyńczyków, usiłujących przekroczyć linje włoskie. Abisyńczycy po­nieśli duże straty.

Sfery polityczne, omawiając zebranie komisji pojednawczej 6 om. w Medjola- nie, nazywają ją ironicznie „komisją fran- cusko-włosko-amerykańską", gdyz przed­stawicielami Abisynji są dwaj cudzoziem­cy: Francuz i Amerykanin.

W y w ia d z ee&arzem Ctßiiynji

R z y m, 4. 6 . (PAT.)Wedle doniesień prasy włoskiej z Ko­

penhagi, cesarz Abisynji w wywiadzie z przedstawicielem „Berlingske Tidende“,

zapytany, czy Abisynja zamierza rozsze­rzyć swe terytorja, oświadczał:

— Gorąco życzymy sobie dostępu do morza, ale osiągnąć go możemy również drogą rokowań. Tymczasem domagamy się, by Włochy wycofały się z miejscowo­ści, które zajęły. Abisynja chętnie zgodzi się na każdą nową gwarancję swej inte­gralności, ale nie wyrzeknie się nigdy swej niepodległości politycznej i gospodarczej.

Należałoby, żeby mocarstwa europej­skie zrezygnowały ze swych interesów po­litycznych i gospodarczych w Afryce. O- statnio wzmacniają się półniepodległe ludy afrykańskie za pośrednictwem nowoczes­nych instytucyj, zdolnych zapewnić im cał­kowitą niezawisłość. Przystąpienie ich do Ligi Narodów w charakterze pełnopraw­nych członków Ligi dałoby w rezultacie wzmocnienie pokoju i owocnej współpracy w Afryce.'

Śmiertelne strzały do mongolskiego księciaZ&r&dnia n a He p&Iitycznem

H s i n k i n g , 4. 6. (PAT)Według doniesień z Barga, książę

mongolski SamPiszun zastrzelony został przez nieznanego sprawcę w czasie po­dróży z Bärgl do Haiilaru. Morderstwo to ma podkład polityczny. Książę Sampl-

szun był jednym z głównych zwolenników połączenia Mongolji z Mandżurią i zamie­rzał udać się do Hsinking, aby tam na­wiązać rozmowy w tej sprawie z przed­stawicielami władz mandżurskich 1 japoń­skich.

Upatiek nowego rządu francuskiegoPiorennłące wrażenie w stolicy

Paryż, 4. 6. Tel. wł.Rząd Fernanda Bouissona został

obalony. Izba 264 glosami przeciw 262 odrzuciła projekt ustawy w spra­wie pełnomocnictw dla rządu, w związku z czem rząd postawił pośre­dnio kwestję zaufania.

Paryż, 4. 6. Tel. wł.W ieść o odmówieniu rządowi Bouis­

sona zaufania, lotem błyskawicy obie­gła miasto. Przed redakcjami zbie­rały się tłumy, oczekując szczegółów i żywo komentując położenie.

W kołach politycznych panuje prze­

konanie, że zachowanie stałości walu­ty francuskiej jest obecnie bardzo pro­blematyczne.

Panuje poważna obawa przed ru­nem na banki i panika. Odpływ złota z Banku Francji, który zaczął maleć, wzrośnie zapewne w znacznym sto­pniu.

Ciekawe jest, kto podejmie obec­nie próbę ratowania położenia. Koła dobrze zazwyczaj poinformowane wzbraniają się wymieniać następcę Bouissona.

przedmiotom obrad konferencji w WarszawieWarszawa, 4. 6. PAT.W Ministerstwie Opiekł Społeczne) toczy­

ły się ostatnio konferencje z udziałem przed­stawicieli przemysłowców, oraz robotników, członków związków zawodowych w sprawie uregulowania dalszego bytu Kas Brackich w

Zagłębiu Dąbrowskiem. Zarówno pracodaw­cy, jak i robotnicy przyjęli opracowany przez Ministerstwo projekt reorganrzach Kas Brac­kich w Zagłębiu Dąbrowskiem, jako podsta­wę dalszych prac w kierunku ostatecznego unormowania bytu tych instytucyj. Zgtoszio-

Porozmawiajmy. . .€29 mielMc roboty

pub£i€xnc?Od kilku drd odbywają się na Zamka

warszawskim narady ministrów gospodar­czych z udziałem p. Prezydenta R. P. W e­dług notatek prasowych, celem tych o" brad jest opracowanie planu czynnej po­lityki gospodarczej, zmierzającej do prze- łamania kryzysu, przedewszystkiem dro­gą wielkich robót publicznych.

Zagadnienie to poruszaliśmy na tern miejscu niejednokrotnie. W skazyw aliśm y na to, że w wielu innych państwach za­brano się skutecznie do zwalczania bez­robocia i ożywiania koniunktury drogą finansowania wielkich robót publicznych. U nas te rzeczy obracały się dotychczas w tak bardzo skromnych rozmień-ach, że nie mogły wywrzeć wpływu na ogólną sy ­tuację gospodarczą. Zasadnicze pytanie brzmi: z jakich środków ma się u nas fi­nansować roboty publiczne na większą skałę?

To prawda, że powiększenie obiegu pieniężnego bezpośrednio odbija się nie­korzystnie na bilansie handlowym. Jeżeli zwiększa się obieg pokrycia zwyczajnego deficytu, jeżeli pieniądze, które powinny iść na sfinansowanie obrotów w życiu go- spodarczem idą na inne cele, to z całej tej operacji nie może wyniknąć mc do­brego dla kraju. Ale jeśli środki uzyska? ne tą drogą przeznacza się na inwestycje, to polepsza się wanmki konkurencji na innych rynkach i pośrednio wpływa na polepszenie bilansu handlowego.

W eźm y taki przykład, jak zamierzona budowa stoczni w Gdyni. Stocznia ma zatrudnić bezpośrednio kilka tysięcy lu­dzi a pośrednio da zatrudnienie wielu fa­brykom w całym kraju, przyczem odpa­dłyby zamówienia zagranicą. Inny przy­kład: buduje się obecnie linję kolejową Mława • Ostrołęka, która ma skrócić dro­gę z W ileńszczyzny do morza. Gdyby li- nja była już ukończona, w ywóz drzewa z Polski kształtowałby się pomyślniej, odbijając się dodatnio na bilansie han­dlowym.

Naturalnie trzeba postępować bardzo ostrożnie, ale już jest wielki czas skoń­czyć z biernością naszej polityki gospo­darczej. Mądrze przeprowadzone roboty publiczne i energiczna, choć ostróżna po­lityka inwestycyjna, mogłaby zrobić wie­le dobrego i dać podstawy do odbudowy naszej zniszczonej gospodarki narodowej.

ne przez przedstawicieli pracodawców, oraz robotników poprawki do projektu, zostały przekazane do szczegółowego rozważeń a i dokonania dodatkowych obliczeń, poc/em bę­dą stanowiły przedmiot dalszych konferencyi z udziałem przedstawicieli stron. Wyniki tych prac przedstawione będą ministrowi Op eki Społecznej i posłużą do wydania rozporzą­dzeń, które w sposób ostateczny ureguluje sprawę Kas Brackich w Zagłębiu Dąbrow­skiem.

Humord e l ik a t n a p r z y -

MÓWKA Pasażer (do kierowni­

ca pociągu): — Czy po­stój będzie dość długi, abym zdążył wypić pi- ^ 0 na stacji?

— To trudno przewi­dzieć.

— To pan ote wie Mtudy ruszymy?

— Wie pan. najpew- **•1 będzie, gdy pójdę razem z panem na piwo.

NIE TRUDNO— Gzy to tak trudno

’’aiuczyć się po tańcu- $ku?

— Zupełnie łatwo. Na-®rzyklad zamiast po poi- fku butelka, powiesz la

°uteiMe, z tonem: slo­tam i postępuj tak samo

luż umiesz po francu­sku.

DZIEDZICZNE.Któjent u dentysty:— Muszę panu przy-

° ad, że nigdy m: jesz- 5 e tak dobrze żaden ^itys.ta nie wyciągnął

zęba.To dziedziczne.

~~ Pański ojciec był Tt>Wnież dentysta

To. to nie. Był zto- uBtedent kieszonkowym,

ojciec był pobor-

TU WYCIĄĆ?

— 24 ——

Ody Kaftan był sporządzony, zapłaciłem i w y ­szedłem.

Ale będąc Już na ulicy, przypomniało ml się, że potrzebuję kluczyka do zegarka. Udałem się więc do Kargera z zapytaniem, czy mogę kupić u niego kluczyk.

— Naturalnie! — odrzekł — i w yjąw szy pu­dło, zaczął dobierać kluczyk.

Nagle patrzę na posadzkę i widzę tam kaw ał­ki wapna, które widocznie spadły z sufitu.

Acha, — myślę sobie — trzeba sobie fę rzecz bliżej obejrzeć!

Teraz już zbudziło się w e mnie podejrzenie 1 postanowiłem obserw ować trochę dokładniej owe­go studenta.

Od tej chwili minęło dni pięć, a przez ten czas nie spuszczałem oka z mego chemika. Nazwiska jego — kraw cow i powiedział, że nazyw a się Leon Górski — nie znalazłem nigdzie w akadem ji!

— O, to bardzo podejrzane! — zawołał pre­zydent.

— Ale nie byłoby jeszcze dowodem, że jest wspólnikiem zbójcy.

— Nie! W ięc cóż dalej?— Chodziłem za nim krok w krok i stw ierdzi­

łem, z kim obcuje!— Czy chodził do jakiego dom u?— Nigdy! Spodziewałem się tego, ale darem ­

nie! Jak gdyby był przeczuwał, że go szpieguję, nie chodził nigdzie i nie rozm awiał z nikim, aż do dziś popołudnia...

— A co sie stało dziś popołudniu?

— 21 —

Henryk musiał użyć wszystkich sił, aby nie krzyknąć z przerażenia.

— Złotnik Karger! Boże Wielki, w szak to dom, w którym miał dziś wykonać napad!

— Opowiadajcie dalej! — rzekł Sedlnicki. — Jeżeli mi dobrze usłużycie, nie poskąpię wam na­grody, ale mówcie szczerą prawdę, bez dodatków i bez zatajenia jakich szczegółów.

— Jestem tylko prostym agentem! — odpo­wiedział Jejteles. — Zdaje mi się jednak, że do­tychczas zawsze pana prezydenta zadowoliłem. I co przyrzekam , tego dotrzymuję. Mówiłem, że wspólnik bandyty będzie dziś w więzieniu, a więc będzie, ale trzeba się spieszyć! Niema czasu do stracenia!

— W ięc to rzeczywiście jego wspólnik?— Tak, jestem o tein jaknajmocniej przekona­

ny i z jego polecenia przygotowuje on napad, któ­ryby w całym W iedniu ogromnej narobił wrzawy, gdyby został wykonany.

— Gdzie ten napad ma się odbyć?— Pow tarzam raz jeszcze, że chodzi tu o dom,

w którym mieszka Karger. Rozbójnik chce natu­ralnie zrabować magazyn złotnika, w którym znaj­duje się mnóstwo drogich kamieni.

— Taki on bogaty?— O, i jak! Filip Karger jest bogaczem, a w

składzie ma przynajmniej za pół miljona guldenów brylantów.

— Nie jest on chyba tak lekkomyślnym, aby zostawiał te skarby bez dozoru. Znam go, kupo­wałem już niejedno od niego i wiem. że on jest o tyle skąpym, o ile podejrzliwym! Drzwi i okna

Page 6: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

Str. 6 „ S I E D E M G R O S Z Y * Nr. 153 — 5- 6. 35.

»Najweselszy kraj światai* la l« a l» rą $ cz iits h u m o r w R o s i e S o w e e c M e i

I I

Pewien -polityk amerykański, który Zwiedził niedawno Rosję Sowiecką w y­powiedział dziwaczną i paradoksalną o Pr nję, że dzisiejsza Rosja... jest najwesel­szym krajem świata.

Jakież jednak mogą być źnódła weso­łości w państwie, w którem panuje po­nury nsfstrój ucisku, gdzie niema swobo­dy myśli, gdzie nawet czuć nie wolno in­dywidualnie? W państwie, w którem do dziś dnia na olbrzymich obszarach panu­je głód i nędza, w państwie współczes­nego niewolnictwa? W reszcie w pań­stwie, w którem wszystko jest Podpo­rządkowane myśli prześcignięcia Pod względem technicznym krajów zachodu i całego świata?

Zwiecciadia nastrojówA jednak... Jest to humor oczywiście

mimowolny i humor gorzki, rozgoryczony 1 krytyczny. Właśnie w takim pansnvb jak Sowiety, gdzie niema swobody sło­wo. myśl krytyczna wyładowuje się w szeptanych z ust do ust anegdotach • do­wcipach. Humor i dowcip, jako zwiercia­dło nastrojów społeczeństwa.

Niefrasobliwy i krytyczny zarazem polityk amerykański upatruje jedno ze źródeł humoru sowieckiego, w of’ejalnej frazeolog}; sowieckiej. Jest „dęta“, uro­czysta 1 pompatyczna.

TDątpłiwa pociechaCzłowiek, rozstrzelany w Związku

Sowietów ma wątpliwą zresztą poc echę, że zastosowano doń „najwyższy środek obrony socjalnej“... Gdy związek mło­dzieży komunistycznej podjął kampanię, by przywrócić humorowi obywatelstwo teatra'ne na scenach rosyjskich, w nrasie ukazyw ały się artykuły o charakfery- stycznych tytułach: „Organizacja śm ’c-chu“ albo „Państwowo korzyści humoru",

Amerykanin wyraził dziwaczne, ale nlepozbawio-ne słuszności zdanie:

Oficjalna frazeologia sowiecka jest nie­świadomie humorystyczna, zwłaszcza dla cudzoziemca, który „najwyższy środek obrony socjalnej" gotów jest uważać za dowcipny komentarz do egzekucji skaka­nego na śmierć“.

Anegdota sowieckaCentralnem jednak i najbo-gatszem

Źródłem humoru sowieckiego jest. oczy­w iście. anegdota. Anegdota o satyry- cznem zac:ęciu, która najczęściej nie jest „Pisana“ (a raczej drukowana) dla zrozu­miałych powodów, lecz w plotkarskimi tempie wędruje z ust do ust. z miasta do miasta by po krótszym lub dłuższym ży­wocie umrzeć i zniknąć z obiegu, ustępu­jąc miejsca akthaln'ejszemu następcy.

Człowiek, który mógłby zebrać wszy­stkie anegdoty sowieckie, posiadłby nie-

tylko pierwszorzędną kolekcję dowcipów,lecz również cenny i czuły barometr na­strojów i zmian rosyjskiego życia w cią­gu ubiegłych lat.

Anegdota sowiecka jest bogata ł wie­lostronna. Jej celne żądło godzi głównie w rząd polityczny, czerń odcina się za­sadniczo od anegdoty dzisiejszych Nie­miec.

za granicami Związku Sowietów jest przedmiotem „napół smutnej, napói we­sołej ironji“.

„Jaki jest najbogatszy naród na św ie­cie?“

„Rosjanie, ponieważ nie wiedzą, co zrobić ze swojemj pieniądzmi“.

„Jaka moneta jest najweselsza?“„Sowiecki rubel: w szyscy śmieją się,

gdy go widzą“.

zmyślnie sparodiowane, jako „sześć na­kazów dla sowieckiej inteligencji“.

Oto one:Nie myśl. Jeśli musisz myśleć, nie

mów. Jeśli musisz mówić, nie pisz. Skoro piszesz, nie drukuj. Jeśli musisz druko­wać, nie ogłaszaj. Jeśli ogłosisz, naza­jutrz odwołaj...

Tak to, we wrażliwem zwierciadle anegdoty i satyry przegląda się życie Sowietów „najweselszego kraju świata '...

Poniżej przytoczone anegdoty zamie­szczone są jako próba przekroju poprzezrozległa dziedzinę sowieckiego humoru. f g CZ(£ W ie lh ia d lJ -

Jeden szczególniej dowcip odznacza się w Sowietach niepospolitą żywotno­ścią. Utrzymuje się od wielu lat, godząc w oficjalną prasę, organ partjj komuni­stycznej „Prawdę" i urzędówkę sowiec­ką „Izwiestja" (po polsku „Wiadomości-1). Wśród obywateli radzieckich urobiła s e od lat tiwająca opinja, że „niema wiado­mości w „Prawdzie" i „niema prawdy w „Wiadomościach“.

7tlyszą SfaiinaŚwietną pożywką dla dowo'pu są do­

kuczliwe sprawy odżywiania. W jednej anegdocie Stalin żalił się przed Kalininem, że w jego kredensie grasują m yszy :

„Łatwo je przepędzisz“, — doradza KaUnin „Zawieś na kredensie napis: Ko­lektyw Imienia Stalina. Polowa myszy zdechnie z głodu, a pozostałe córy chlej uciekną“.

N:ska siła nabywcza sowieckiego ru­bla i zupełna jego bezwartościowość po-

Sroga, a niedawno rozwiązana Insty­tucja czerezwyczajki, której bezw zgędne i bezapelacyjne metody śledcze niejedne­mu obywatelowi dały się we znaki, nie uszła również czujnej uwagi satyry. Krą­ży tedy w Sowietach gadka o zającach- uciekinierach z Związku Sowietów, które pojawiają się na granicy polskiej i proszą o zezwolenie na jej przekroczenie:

„Czerezwyczaóka wydala nakaz are­sztowania w szystkich wielbłądów w kra­ju“ — wyjaśniają zające.

„Ale wy nie jesteście przecież wiel­błądami“ — odpowiada strażnik granicz­ny.

„To prawda, ale spróbuj pan dowieść tego naszej czerez wy czajce" — skarżą się przestraszone zające.

Warunki rozwojuStalin ustalił niedawno sześć podsta­

wowych warunków dla należytego roz­woju sowieckiego Przemysłu. Zostały one

m

1. Ogólno-Polskfe wyścigi motocyklowe w Chorzowie, urządzone staraniem Klubu Moto­cyklowego Strzelec Chorzów. Na zdjęciu walka między Baronem a Batheltem, z prawej

Bathelt, wyrzucony z maszyny po zwyciężeniu Barona.Ag. Pot. „P olonji" i „Siedmiu Groszy-'. Fot. C. Datka.

Abonent karta L. 18430. Około 200 "A. Od­setki należą się za osraitmie 5 kat.

J. B., abonent 28570, Rydułtowy. W spra­wie tej musi Pian zapytać się Zakładu Ubez­pieczeń Społecznych.

Karta ab. 3677. Dokładnie poinformuje Parna Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

P. Ch. nr. 7691. Nie potrzebuje Pan płacić. Stawić wniosek do Urzędu Gminnego.

Wiktor B., Knurów. 1. Nie można uważać za resztę ceny kupna. 2. Około 100 zł. 3. Każ­dy odpowiada za siebie. Jedynne za podatek przemysłowy może Urząd Skarbowy zając każdy przedmiot, znajdujący się w kokain przedsiębiorstwa. 4. Po 10 łatach.

Herman M., Siemianowice. Niestety obec­nie wszystko zajęte.

Abonent nr. 36192, H. E. 1. Nie ma praw« zwrócić się do Wydziału Skarbowego w Kato­wicach. 2. Sprawa nie jest przedawniona i trze­ba odda,, ią komornikowi do egzekucji.

Nr. 8530. R. P. Nikiszowiec. Blacha Okrą­gła, wypukła, zawieszona na piersi, oznaczają­ca oficera w czynnej służb.e. W dawnej Pol­sce talkie bywały ze srebrnej lub złotej b la c h y , ma której ryto łub malowano zwykle w iz er u n ek Boga Rodizicy. W tym wypadku wyryto wize­runek Matki Boski Ostrobramskiej.

Nr. 50730. P. F., Suvna. Koniecznie trze­ba ptac.ć do Urzędu Skarbowego. Nie m o ż e wypowiedz'eć mieszkam ia na tej podstawie.

' Abonent nr. 42309. W. Zaskarżyć spadko­bierców zmarłego do sądu. Ona za to odpowia­dają.

St. Pacanowa. Z ostatniego listu rtte wy­nika, o on Pani chodzi.

Abonent karta nr. 40268. S. S. Termin niez w a ł jeszcze wyznaczony.

W. J-, Załęże. 1. leżeli nie doręczy! naka­zów płatniczych, to m e może również ściągać- 2. Taik jest. 3. Podlega umorzeniu. 4. Sko­rzystać z ustawy

Karta nr. 24456. Jeżeli zostało umówione, że karty się podnoś:; to pierwszy gracz must karty podnieść, drugi zaś me oglądając, może te same ka-ty podsunąć trzeciemu, a trzeci mo­że bez ogląda nna karty pozostawić na stole. Nie ma to bowiem żadnego wpływu na prze­bieg gry..

W. Polok, Ruda, Nowe demy nie podlega­ją. Jeżeli chodzi o dom, nabyty w roku 1928, to musi nam Pan donieść, czy jest to dom sta­ry, czy nowy.

E. Bek. 52. Jest taka ustawa i podawaliśmy ją w gazecie.

Pod 3X333. Osoba ta ma obywatelstwo niemieckie, gdyż z chwilą przejęcia Górnego Śląska przez władze polskie, mieszkała vV Niemczech. Mogła jednak później optować na rzecz Polsku . .

Chory, Szopienice. Nie znamy nazwy takiej choroby. Zwyczajnie do beczki z wodą.

TU w y c ią g :

— 22 -

zaopatrzone są w mocne żelazne kraty . Wiem też, że sam on śpi w małej komorce poza składem, a przed łóżkiem jego leży olbrzymi pies, bardzo niebezpieczne zwierzę, na które się już całe są­siedztwo jego uskarżało. Chcieliśmy mu już za­kazać trzymania tego psa, ale dowodził, że to je­dyny stróż jego skarbów.

W szystko jest tak, jak pan prezydent mó­wi! — zapewniał Jejteles. — Żelazne kraty są tam i pies także. Ach, niech Bóg broni, jaki to pies, ta­kiego drugiego zwierzęcia niema w całym Wiedniu!

— A pomimo to chce ów tajemniczy rozbójnik wykonać napad na jego skład?

— Jeżeli pan prezydent mu nie przeszkodzi!— Ależ w takim razie musiałby chyba mieć

z szatanem przym ierze! Przez żelazną płytę na drzw iach nie może wyjść, a z nieba też na środek składu nie spadnie!

— Owszem, spadnie! — zawołał żyd. zaciera­ją c ręce, jakgdyby się cieszył z dzielności bandyty. — Spadnie do środka składu, ale nie z nieba, tylko...przez sufit.

— W ięc musi on przebić sufit w tym celu?— Już go przebił. To jest, nie on, tylko jego

wspólnik, którego dziś wydam w ręce pana pre­zydenta.

— Mojżesz Jejteles, zaczynam was nie rozu­mieć. Jeżeli wspólnik przebił sufit, to musi miesz­kać w pokotu, leżącym nad składem złotnika.

— Tak też jest! W ynajął ten pokój od kraw ca Fessel a. ale krawiec jest niewinny. On nie ma po­jęcia o tern. że jego lokator, ktorv sie podaje za studenta chemji, jest złodziejem i zbójcą!

- 23 -

— Aha. teraz rozumiem. Powiedźcie mi jed­nak, jakim sposobem dowiedzieliście się o tern. Ja­kie macie dowody przeciwko owemu studentowi?

— Pozwolę sobie opowiedzieć panu prezyden­towi całą tę historję. Było to tak: — zaczął żyd poważnie. — Mieszkam w bliskości ulicy Woilzei- le, a że mi się kaftan zahaczył o gwóźdź i podarł się, przeto poszedłem do krawca Fessela i zapy­tałem go, czyby mi nie chciał załatać kaftana. Krawiec powiedział, że sporządzi i prosił, abym u niego zaczekał.

Usiadłem więc w jego pokoju i podczas, kiedy on szył, usłyszałem nagle w przyległym pokoju dziwne pukanie i stukanie. Że zaś jestem bardzo ciekawy, przeto zapytałem, co to znaczy.

— Tam mieszka nasz lokator! — odrzekła krawcowa.

— I już znowu eksperymentuje! — dodał kra­wiec.

— Ach, zobaczysz mężu. — westchnęła kobie­ta — my jeszcze wszyscy wylecimy kiedyś w po­wietrze! Ze też człowiek nigdy nie może czuć się bezpiecznym!

— Nu, — rzekłem — co w y macie latać w po­wietrzu, lepiej wy idźcie na spacer przy takim pięk­nym powietrzu!

— Ja tak nie myślę! — odparł krawiec. — W y­najęliśmy niedawno pokój pewnemu studentowi chemji, który c'agle pracuje, nawet w nocy nie od­poczywa. P a tm łem raz przez dziurkę od klucza i widziałem, że jak długi leżał na ziemi, ale co ro­bił, tego nie mogłem dojrzeć.

f f u M O t

NUDYŚCI.Przez jedną z głów­

nych ulic idzie g r o . nada nagusów.

Jakiś turysta zatrzY' muj-e policjanta i pyta z oburzeniem:

— To u was nudy' storn wolno po mieście obudzić

— To nie nudyści, to podatnicy, wracający °d poborcy.-

CHYTRY JAK MUCtfA-Fajibusiewicz służy *

wojsku. Pewnego Jn“a porucznik wykłada " roli gołębi pocztow y^’ w czasie wojny. Po Wy­kładzie pyta. Fajbusi6- wieża:

— Szeregowiec Fajhh- siewicz! Kto pr.zebędziie przestrzeń Łowicza do W arszawy’ gołąb pocztowy, koń? . .

— N,u, ja myślę, -" piechotą — to koń.

POWAŻNE BRAKIPani odprawia sluźa1

i wręcza jej świad® two. „Proszę pant. '? g nie mogę znaleźć 0*2 uczciwości“.

— A ja nie mogę 7ütL.

Page 7: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

Nr. 153 — 5. 6. 35. „ S I E D E M G R O S Z Y " Str. 7

I II5'du czołowych Kolarzy nlcmlctidch

s t o r S a i i © w w ę r ś c i s S B i „ S i e d i s a i e i O r t B s z i i 6*Przygotowania do II wyścigu kolarskiego

kSledmiu Gtoszy“ pod nazwą „Ulicami Ślą­ska", stoją pod znakiem wytężonych wysił­ków organizatorów, by wyścig wypadł pod każdym względem jaknajlepiej. Trasa wyści­gu, jak już podaliśmy, prowadzić będzie w lwiej części przez ulice miasteczek śląskich, — dlatego też wymagać będzie od kolarzy nlelada wysiłku. Trasa będzie prowadzić jak następuje: Z Katowic, do Mysłowic, Szopie­nic, Katowic, Wielk. Hajduk. Świętochłowic, Zgody, NOwCgo Bytomia, Nowe! Wsi, Rudy, Orzegowa, Goduli, Lipin, Piaśnik, Łagiewnik, Brzezin, Szarleja, Tarnowskich Gór. Miastecz­ka, Kalet, Ży glinka, śwlerklańca. Brzezin, Chorzowa do Katowic, gdzie na ulicy Szope­na znajdować się będzie meta. Razem, trasa Wynosić będzie 123 kim., przyczem wyścig będzie miał dla kolarstwa niesłychanie wiel­kie znaczenie propagandowe. Jak wielkie za­interesowanie wzbudził nasz wyścig wśród kolarzy polskich, świadczą o tern zgłoszenia najlepszych długodystansowców kolarzy z ta­kich ośrodków, jak W arszawy. Lodzi, Kteko- > a, Wilna, Zagłębia Dąbrowskiego 1 innych miast. Specjalnie zainteresowali sie również naszym wyścigiem kolarze niemieccy. Którzy w liczbie 5-ciu przyrzekli startować. Wszy­scy należą do elity kolarstwa niemieckiego. Ze względu na zbliżający się termin emocjo­nującego wyścigu kolarskiego Berlin — W ar­szawa, start niemieckich kolarzy nabiera spe­cjalnego znaczenia.

W wyścigu mogą wziąć udział również 1 triestowarzyszeni, którzy startować będą w

Mecz Koiarshi PoMa - Nieme? na Srasic Warszawa -BerlinJak już podaliśmy, rozegramy zostanie w

bieżącym roku rewanżowy mecz kolarski Polska — Niemcy, tym razem na trasie W ar­szawa — Berlin (w r. mb. Berlin — W arsza­wa). Każda drużyna wystawia 16 eawodni-

j, ków. W klasyfikacji ogólnej uwzględniony jest '1 czas 4 najlepszych, kolarzy. Trasa biegu po-

dzieloną, zpsr.ała. na 6 etapów, z tego najdłuż­szy wynosi 182,5 kim., a najkrótszy - 103kim. Ogólny dystans wyścigu wynosi 852,9 kilometrów.

Zawodnicy wyruszą z W arszawy dnia 25 sierpnia. Pierw szy etap prowadzi z W arsza­w y do Łodz: (140 kim.)

Dnia 26 sie roni a przebyty zostanie etap Łódź — Kalisz (11 kim.)

Dnia 27 sierpnia kolarze wyruszą z Kali­sza do Poznania (170 kim)

Dnia 28 sierpnia dzień odpoczynku w Poz­naniu.

Dnia 29 sierpnia wyjazd z Poznania do Pi­ły (103 kim.)

Dnia 30 sierpnia zawodnicy przejadą naj­dłuższy etap Pila — Szczecin (182,5 kim.)

Dnia 31 sierpnia dzień odpoczynku w Szczecinie.

I-go września odbędzie się ostatni etap Szczecin — Berlin (146,4 kim.)

WHImowsKi nadal na tzcic „reherdn bramcu“

W „rekordzie bramek“ strzelców ligowych ■tan przedstawia się obecnie następująco:

7 bramek — WtlimowskL6 bramek — Król.5 bramek — Szerike, K°peć, Klechdo*,

Ries 11 er.4 bramki —■ Pazurek L Obłutotowlcz, Lis.3 bramki — Habowski, Borowski, rterb-

■treieh, Artur, Wodarz, Qcmza. Sowiak.2 bramki — Matjas II, Kryszkiewlcz, K»r-

bas, Peterek, Więcek, Miller. Świecki, Naha- czewski, Pazurek II.

1 bramka — Ciszewski, Bryła, Smol. Zie­liński, Łysakowski, Gburzyriski, Nawrot Raj - dek, Ketz, Walicki, Szczepaniak. God. Szeliga, Prosator, Woźniak, Oybryclit, Chachtowski,

Przeździecki U.Samobójcze, bramki Zwierz. Obłutojowlcz,

Drabiński, Krysiński.* * *

- Tabela ligowa według straconych punktów Wygląda następująco: i) Ruch 3 pkt. straco­ne. 2) W arta 3 pkt. strać. 3) leader tabel" L. K. S. 4 pkt. strać. 4) Garbarnia 4 nkt. 5) Po- Koń 5 pkt. 6) Wisła 6 pkt. 7) »łask 6 oH.- 8) Legja 7 pkt. 9) W arszawianka 8 pkt: 10) Cra- °0via 9 p k t 11) Polonia 9 pkt. stracony .h.

Spori w Z8<f?eMn DaDrowsIilemR. K. S. ,.Biała Przemsza’ Jęzor — Naprzód

(3:1). W ub. niedzielę na stadjonie w Nrwce drużyn« R. K. S. „Biała Przemsza"’ z Jęzora pokonała zespól R. K. S. „Naprzód" z cabrza w stosunku 8:1.

„Czarni’" poszukują przeciwników. R. K. S. „Ceami" Sosnowiec poszukują przeciwników **a wyjazd na 10, 16 i 23 czerwca hr. Zgło­szenia kierować pod adresem: E. Wieczorek, sosnowiec, Grabowa 3,

specjalnej grupie. Dla 10 pierwszych z grupy senjorów stowarzyszonych 1 6 njesto A-arzy- szonych, Redakcja „Siedmiu Groszy“ przewi­działa cenne nagrody.

Zgłoszenia należy kierować do 14 bm. pod adresem Śl. Okr. Zw. Kolarskiego. Katowice, ul. KiÜd&kiego, Dom Sportowy.

Pięściarze „Wisły“ na turniejuw f§real$s® ;Ii

W dniach od 7 do 10 czerwca odbędzie sdę w Brukseli wielki turniej piłkarski z udziałem czołowych zespołów piłkarskich Europy. W rozgrywkach weźmie również udział Wisła kra­kowska.

Turniej organizuje się dla przyjścia z pomo­cą bezrobotnej rzeszy pracowników umysło­wych, pod wysokim protektoratem króla Leo­polda lii. Bierze w nim udział 8 drużyn: „Ajax" Amsterdam, „Feyenoord" Rotterdam, „Daring" Bruksela, „Kickers” Offenbach, „Liersche Sportkring” Antwerpja, S. C. Chem­nitz Saksonja, F. C. „Sochaux" i „Wisła"’ Kra­ków.

„Ajax" Amsterdam jest jedną z najlepszych drużyn piłkarskich Holandji. Był pięć razy mi­strzem swego kraju, a w tegorocznych roz­grywkach prawdopodobnie zdobędzie mistrzo­stwo po raz szósty. Drużyna ta uchodzi w Ho­landji za najlepszy zespół techniczny.

„Kickers" Offenbach, jako jedna z czoło­wych " drużyn w ftaze południowo-zachodnich Niemiec,- jest pnzeawnćkriem pełnowartościo­wym i bardzo poważnie branym pod rachubę w turrtieju.

S. C. Chemnitz, Saksonja w rozgrywkach o mistrzostwo Ligi Saksońskiej na rok 1934-35 zajmuje pierwsze miejsce, przyczem poszczycić się może zwycięstwami w spotkaniach S. V. Fuerth, Bayern-Muenehen i F. C. Madrid.

„Royal Darink Club" Bruksela jest jednym z najstarszych klubów w Bełgji. Zdobył kilka­krotnie mistrzostwo swego kraju, pozatem zaj­mował zawsze drugie miejsce w ostatecznej

klasyfikacji mistrzostw. W obecnym sezonie uplasował się dopiero ma trzedem miejscu w tabeli. Drużyna brukselska, podobnie jak i po­przednie, może poszczycić się zwycięstwami mad majtepszemi zespołami Europy, przyczem naj cennie jazem było zwycięstwo, odniesione nad mistrzem Niemiec Schalke 04.

F. C. „Sochaux", mistrz Francji, jest re­welacją sezonu. Drużyna ta od samego po­czątku tegorocznych mistrzostw Francji jest zespołem równym be:z słabych punktów. So­chaux posiada w szeregach swych kitka sław francuskiego foot bał u, jak Matłlera, Court,oósa, Abbeglena i Duharta.

„Feyenoord" Rotterdam, obok „Ajaxu", jest najsilniejszym zespołem Holandji. Osiem razy zdobył mistrzostwo swego okręgu, zaś przez dwa łata dzierży w swoich rękach mistrzostwo państwa.

„Liersche Sportkring" Antwerpja, obecny wicemistrz Bełgji. W drużynie tej gra znany gracz Voorhoof.

„Wisła" podczas losowań powyższego tur­nieju dostała za przeciwnika w pierwszem spot­kaniu mistrza Saksonji.

Jeśli więc Wisła jedzie do Bełgji, niechże wyjedzie w pełnym składzie, aby tym razem godniej reprezentowała piłkaretwo polskie, niż ostatnio. Prezes K. O. Ż. P. p. gen. Mond, od którego dużo zależy, powinien ułatwić Wiśle wyjazd w pełny/n składzie, gdyż tylko wtedy może klub krakowski godnie wyjść z rozgry­wek brukselskich, (hw)

Gisela Mauermayerm @ ® w e a r ® l c * » r « f i z i s t i ł « a i ś w i n i i s w « a $ g s l i E U

Jak już wczoraj donieśliśmy, rekord świa­towy w rzucie dyskiem, należący do Połk* Wajsówny, został pobity przez Niemkę, Mauermayer, na pierwszych próbach przed­olimpijskich lekkoatletek niemieckich, jakie odbyty się 1 i 2 w miejscowości Ulrn. Wynik Mauermayer brzmi 44,34 mtr. Stary rekord Wajsówny wynosił 43,79 mtr. Goprawda Waj- sówna kilkakrotnie osiągała wyniki lepsze od własnego rekordu, jednak nie bywały one uznane, spowodm niedopełnienia pewnych for­malności przepisów. Najlepszy zeszłoroczny rzut Wajsówny wynosił oficjalnie 44,19 mtr., a nieoficjalnie na zawodach sokolich we Lwo­wie ponad 45 mtr.

Nową rekordizistkę świata oglądaliśmy już w Polsce w roku ub. na meczu lekkoatletycz­nym pań Polska — Niemcy w Warszawie. Dysponuje ona idealne,md warunkami fizycz­nemu, które konieczne są dla lekkoatletki, a specjalnie miotaczki. Wysoka, smukła, o silnie rozwiniętych ramionach i pasie barkowym, obdarzona dużą szybkością i wcale dobrze opanowaną techniką.

Na zawodach z Polską, Mauermayer poraź pierwszy dostała się do nielicznej rodziny re- kordzisitek światowych. Od chwili startu w W arszawie, gdzie ustanowiła nowy rekord światowy w pchnięciu kulą, poprawiany na­stępnie w .Nuernbersu i na igrzyskach kobie­cych w Londynie, jest Mauermayer w rzu­tach czołową zawodniczką świata.

Jest ona z zawodu nauczycielką na przed­mieściu Monachium. Sport zawodniczy upra­wia od roku 1931. Próbowała prawie wszyst­kich konkurencyj lekkoatletycznych, osiąga­jąc bardzo dobre rezultaty, jednak najbardziej odpowiadały jej rzuty. Najlepsze rekordy ży­

ciowe Mauermayer wynoszą: bieg 100 mtr.13 sek. Skok wdał 5.51 mtr. Skok wzwyż 1,52 mtr. Rzut oszczepem 36.23 mtr., kulą 14,38 mtr., 00 jest rekordem światowym. Dysk 44,34 mtr. Zeszłoroczny najlepszy rzut dyskiem wynosił u Mauermayer 43,07.

Niemka jest najodpowiedniejszą kandydat­ką na wygranie pięcioboju kobiecego na igrzy­skach olimpijskich w Berlinie. Na pięciobój składają się: bieg 100 mtr., skok wdał i wzwyż, rzuty kulą i oszczepem. Pięciobój ta­ki świetnie odpowiada Niemce, a jak docho­dzą słuchy, został w międzynarodowej Fede­racji Lekkoatletycznej specjalnie dla niej przeforsowany, Polska usiłowała, aby Mię­dzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna u- Iznała pięciobój, uwzględniając w nim dwa biegi 60 i 200 mtr. skok wda!, oraz rzut dy­skiem i oszczepem, coby bardziej odpowia­dało naszym zawodniczkom, Walasiewiczów- nie, Wajsównie i Kwaśniewskiej. Usiłowania Polski spełzły jednak na niczem.

Na igrzyskach w Berlinie, oprócz pięcio­boju powinna Mauermayer wygrać bez trudu pchnięcie kulą, a ponadto będzie ona groźną konkurentką dla W ajsówny w rzucie dyskiem.

Mimo warunków, jakiem! dysponuje Mauer­mayer, wierzymy, że możliwości Wajsówny w rzucie dyskiem są znacznie większe, nżeli obecny rekord światowy, czego zresztą do­wodem są jej wyniki na trening ach. oraz na nieoficjalnych zawodach. Ze spokojem ocze­kujemy pierwszych startów Wajsówny. Nale­ży ona do zawodniczek bardzo systematycz­nie i racjonalnie trenujących, posiada bard.zo dużą dozę ambicji i napewno dołoży wszelkich starań, by rekord spowrotem był zdobyty dla Polski.

N o w in k i p i łk a r s k ieBańkowski (Polonia) ukarany został przez

wydział gier i dyscybny Ligi 3-tygodnlową dys­kwalifikacją za brutalną grę n:a meczu Polonia — Ruch.

Wydział gier I dyscypliny Ligi udzielił na­gan graczom: Willczfciewieżowi (Garbarnia),Józefowi Koffairczyikrawi (Wisła) i Szczot,kow- Skiemu (Legja).

Termin meczu ligowego Pogoń — Warta przesunięty został z dnia 21 lipca na 28 liipoa.

Protest Polonii przeciwko weryfikacji meczu Śląsk — Polonia 2:0, odnośnie udziału w bar­wach śląska graczy Smoła i Hołoty, rozpatry­wany będzie ma posiedzeniu zarządu Ligi w dniiu 6 czerwca

Ś ląsk" me opłacił składki członkowskiej dla P. Z. P. N. w sumie 100 zł. Do opłacenia tej składki wyznaczony był termin 18 maja pod groźbą automatycznego zawieszenia. Możić- wem jest zatem, że mecz Śląsk — Cracovia (2:1) zostanie zweryfikowany jako walkover 3:0 dła Cracovü.

Cracovia pozyskała ostatnio graoza St. Ba­

tona (z Resovii” , zaś Pogoń lwowska zyskała gracza Kluka z Resovii. Obaj gracze zestali już przez P. Z. P. N. potwierdzeni.

Inż. Przeworski, przewodniczący wydziału gier i dyscypliny P. Z. P. N., bawił w piątek we Lwowie dla zbadane« na miejscu znanej sprawy zawieszenia klubów stryj siłach.

Martyna ma grać. w drużynie Wisły pod­czas tou-nnee Wisły do Bełgji i Hołamdji.

Kroili Sc® sportowa— W Azii środkowe* w mieście Aschał na­

stąpił start 28 zawodników do raidu konnego Aschabad — Moskwa. Dystans teco rajdu wy­nosi przeszło 3.600 kim.

— Reprezentacja łyżwiarska Stanów Zjed­noczonych na Igrzyska olimpijskie 1935 roku przybyć ma do Europy już w październiku hr. Łyżwiarze amerykańscy przybędą najpierw do Osjo, gdzie przejść mają trening pod k’erun- kiem słynnego specjalisty w jeździć szyb­kiej — Thunberga.

— Prasa wiedeńska donosi, że w b. sezo­

nie piłkarskim drużyny austriackie ro-zegralą szereg spotkań w Polsce. I tak: W. A. C. ba­wić będzie we Lwowie 1 rozegra mecz z Po­gonią. Libertas w dn. 10 lipca walczyć będzie z wartą w Poznaniu i rozegra parę innych spotkań na stadionach polskich. Ponadto •prawdopodobny jest przyjazd do Polski Sport­eln bu, Hakoaliu i Raoidu.

— Niemcy biją Danję w kolarstwie. W Han- ri o verze w międzypaństwowym meczu kolar­skim amatorów, Niemcy pokonały zdecydowa­nie Danję 57:21.

— Al Brown stracił "tytuł mistrza świata. W Walencji (Hiszipamja) rozegrany został mecz bokserski o mistrzostwo świata pomiędzy słyn­nym murzynem z Panamy Al Brownem a Hisz­panem SangchiJi. Zwyciężył niespodziewanie Hiszpan po 15-rundowej walce, odbierając Al Brownowi tytuł mistrza świata. Sangchili jest pierwszym Hiszpanem, któremu się udało zdo­być tytuł mistrza świata zawodowców.

— Nie będzie mistrzostw hokejowych Pol­ski w przyszłym sezonie. Walne zebranie Pol­skiego Związku Hokeja na Lodzie uchwaliło nierozgrywać w r. 1935-36 mistrzostw hokejo­wych Polski, przeprowadzić natomiast jedynie mistrzostwa okręgowe i ewentualnie turniej naj­lepszych drużyn o puhar PZHL. Systemu roz­grywek mistrzostw Polski narazie nie zmie­niono.

— Marce! Thi! pozostał mistrzem świata. Wmeczu bokserskim o mistrzostwo świata w wa­dze średniej, Marcel Thil (Francja) zgodnie z przewidywaniami pokonał na punkty Hiszpana Ignacio Ara, zachowując w dalszym ciągu ty­tuł mistrza świata.

— Mecz o mistrzostwo świata w Berlinie. Prowadzone od dłuższego czasu pertraktacje w sprawie rozegrania w Berlinie meczu bokser­skiego o mistrzostwo świata w wadze półcięż­kiej pomiędzy obecnym mistrzem Amerykani­nem Bob Glinem a Niemcem Adolfem Heuse- rem. dały pomyślny wynik. Amerykanin zgodził się już na przyjazd do Europy dla rozegrania meczu. Termin meczu nie jest jeszcze ustalony. W każdym razie dojdzie on do skutku w cza­sie między 18 sierpnia a 2 września.

— W meczu bokserskim Hiszpan Carlos Flix pokonał na punkty Francuza Kid Francisa.

— Szwedzka reprezentacja w piłce ręcznej w drodze powrotnej do kraju rozegrała mecz w Hanowerze z reprezentacją tego miasta, prze­grywając wysoko 2:14.

— Mecz tenisowy Ryga — Wilno. W mię­dzymiastowym meczu tenisowym, Ryga poko­nała Wilno 6:1. Jedyne zwycięstwo dla Wilnian odniósł Kewes, bijąc Łotysza Berzins-Śertina 6:4, 6:3, 2:6, 6:0.

e n i a

DWA DUŻE, jasne, parterowe pokoje b’urowe w centrum m. Katowic od zaraz do wynaję­cia, Zgłoszenia ul. Słowackiego 17 m. 1.

MASZYNY do pisania, wszelkie systemy, tanio sprzedam. Katowice, Stawowa 3. „Remont*-.

ASTROLOG, medialnie uzdolniony l nauko­wo wykształcony, udziela wyjaśnień w spra­wach charakteru, zawodowych, małżeńskich,loterji, procesów ttd. Wskażę droige do lep­szego jutra. Zagierski, Katowice, ul. M e’ęc- kiego 8, 1 piętro.______________________ 2312 d

WYSOKI ZAROBEK. Inteligentni wymowni i dobrze prezentujący się panowie i pan e o własnej inicjatywie poszukiwani od zaraz przez poważne przedsiębiorstwo. Zgłoszenia osobiste z dokumentami dziennie od 9—12 i 14—18 Katowice, ul. św. Jana 14, II piętro na lewo. 624

SINGER maszyny do szycia, mereżkarki, oka­zyjnie sprzeda: Katowice, Gliwicka 24 a,

PIĘKNA CERA, to twój skarb. Krem „Hali­na“ nr. 1 odmładza, usuwa wszelkie defekty, piegi, wągry, plamy itp. Krem „Halina“ r-r. 2 idealnie pielęgnuje cerę, usuwa zmarszczki. W yroby magistra W. Paździerskiego żądać wszędzie. Fabr. skład Pharmachemja Byd­goszcz. 626

MŁODY czeladnik fryzjerski męski, zaraz po­trzebny. Antoni Pojda, Pawłowice Śl. 62%

DNIA 29 maja br. wyszedł z domu rodzicieh skicigo w Sosnowcu i zaginał mlodzrenieilat 21, wysoki, szczupły blondyn, mający nie­dowłady w lewej ręce i nodze, na którą upa­da. Nazywa się Edmund Zaborski. Łaskawe wiadomości prosimy kierować do najbliż­szego posterunku policji.

ZGINĄŁ w okolicy Orzesze — Brada — Bu­jaków, pies, mały jamnik, , szarej maści, o długich włosach. Oddać za w y n ag ro d zeń ,em: Katowice, Wojewódzka 42. __________BACZNOŚĆ R E S T A U R A T O R Z Y ! Najlepszy proszek do usuwania kamienia piwnego waparatach jest .Jankalit“. Jedyny wytwórca: Drogerja „Mickiewicza“ Katowice, ul. Mic­kiewicza nr. 12. Do nabycia we wszystkichdrogeriach.________________________

NOWY damek do* sprzedania. Piotrowice ul. Myslowicka U- 2413 d

KUPIĘ dom do 14 tysięcy zł. Katowice. Cho­rzów I, Świętochłowice, Ruda ŚL O fert/ „Siedem Groszy" pod 2411 d

Page 8: ROK IV. ŚRODA, 5 CZERWCA 1935 NR. 153 B u n t ż y w i o ł ó  · jiedem dziennik ilustrowany dla wszystkich o wszystkiem. wiadomoŚci zeŚwiata'sensacyjnepowieŚci. wydanie d cena

E ll

■W

i tr . 8 » . S I E D E M G R O S Z Y"______________________________________________N r. 153 — , 5 . 6 , &

Pijany sezon w Werder

T A pogoda w dąż niepewna: r a z jest brzydko, a raz ładnie. Froncek rękę swą wystawił — spadnie deszczyk, czy me spadnie?

Na to nadszedł jakiś masarz I — za ślepca wziął chłopaka, żalem tknięty w dłoń mu wcisnął eleganckiego srebrniaka.-

Wtedy froncek w mig się spostrzegli zamknął ślepia i — postękał... Doskonale to „chyciło"!!!Forsę czuje Froncka ręk a .-------

C E N N I K O G Ł O S Z E Ń W „ 7 G R O S Z A C ł - f 1 POLE O W Y M I A R Z E 3 5 m m * 6 7 m m . 7Ł .20 . O G Ł O S Z E N I A DROBNE 2 0 GR. Z A S Ł O W O ,

Przygody bezrobotnego Froncka

Potem sam, zdziwiony wszystkiem, patrzy za masarzem krzepko, który jako dobroczyńca — jest zażenowany zdziebko... —

(Cino rials»-.’ nnersni.l

MIESIĘCZNY ABONAMENT „7 GROSZY" Z DOSTAWA DO DOMU PRZEZ AGENTÓW LUB PRZEZ POCZTĘ W KRAJU ZŁ.2.31rPRZY ZAMÓWIENIU W URZCDZIE POCZT. ZŁ.2.41

O s o b l i w i ! l a o i e l — Mie&węj&Mtta s łu ź f o e a bu® B ici» ii®«®Berlin, w maju.

Sw oistą sław ę posiada piękna osada podberlińska, Werder, tonąca co wiosnę w zieleni i w kwieciu i znana z doskona­łych, mocnych win ow ocow ych. Co wiosnę Werder przeżywa krótki, lecz intensywny sezon, podczas którego duża partja wy­produkowanego wina zostaje skonsumo­wana, a w kieszeniach producentów pozo­staje brzęcząca l szeleszcząca moneta.

M ac tta d y ą iJak się to dzieje? Mocą tradycji. W er­

der jest już znane. Co wiosnę, gdy za­kwitną pierwsze drzewa ow ocow e w sa­dach tamtejszych producentów win, idzie0 tern wiadom ość do prasy berlińskiej, a ponadto znajomy powtarza z przejęciem znajomym: „w Werder zakwitły drzewa".1 czeka się już tylko na pogodę. 1 gdy pierwszy pogodny poranek rozwidni ho­ryzont, inspektor kolei berlińskich zarzą­dza ustawienie na odpowiednim dworcu tylu a tylu nadzwyczajnych pociągów i je­den pociąg specjalny, służący jednocześnie i za pogotow ie ratunkowe i za hotel. Tym pociągiem również wyjeżdża odpowiednio w yszkolony personel kolejowo-policyjrio- sanitarny.

Ofiacą tamaW piękne dni wyjazd następuje już

0 godzinie 10-tej rano. Tak wcześnie? Ano, zdarza się, że obsługa tego specjal­nego pociągu, zaledwie przybywa do W er­der, już spotyka gdzieś przy drodze, lub w opłotkach pierwsze ofiary m ocnego w i­na ow ocow ego, pierwsze „zewłoki" ludz­kie, któremi trzeba się odpowiednio zająć1 umieścić w bezpiecznem miejscu. W ów ­czas czterech mocnych chłopów z obsługi chw yta delikwenta m iękkiego w kolanach za cztery kończyny i dźw iga go do „ho­telu kolejowego" w owym specjalnym po­ciągu.

łamiąc ręce i nogi, jednem słowem pozwa­lali sobie na wszelakie wybryki, jakie tyl­ko zaświtać mogą w głowie podgazowa- nemu obywatelowi. Te to „przeszkody" w ruchu kolejowym na linji W erder— Berlin spowodowały, że zarząd kolei urządził „hotel", w którym amatorzy wina owoco­wego, wypitego w wesołej i z reguły mie­szanej pod względem płci kompanji, mu­szą się wpierw dobrze wyspać, a potem już spokojnie wrócić mogą w domowe pie­lesze.

Uatcaie catouwiczeHotel to niewykwintny. Niema w nim

ani wody bieżącej, ani oświetlenia elek­trycznego, ani nawet wygodnego łóżka. Są to poprostu w agony ciężarowe, w y­m oszczone słomą. Po przybyciu do W er­der, obsługa hotelowa udaje się na obcho­dy patrolowe i zbiera ofiary wina ow oco­w ego, sprowadzając je następnie do ho­telu. Tu ofiara otrzymuje wpierw porcję salmiaku, a następnie przeprowadza się przy niej rewizję osobistą i zabiera się za­pałki i zapalniczki. Zdarzyło się bowiem raz, że podgazowany obywatel podpalił w niewinności ducha hotel i sam omal w nim nie spłonął.

Hotel jest cały dzień otwarty. Ale pod wieczór ruch gości wzmaga się. Wyspani i wytrzeźwieni opuszczają hotel, a ich miejsce zajmują now e ofiary. A trzeba wiedzieć, że każdy oddział hotelu, to jest każdy wagon, mieści po 15 osób. Kto jed­nak nie wytrzeźwieje ’ do godziny i-szej

w nocy, ten poprostu pozostaje w W erder do następnego dnia, gdyż ostatni pociąg do Berlina odchodzi właśnie o i-szej. Ho­tel zaś pozostaje na bocznym torze w W er­der przez cały sezon kwitnienia sadów.

Jjcze&udzeniePrzebudzenie delikwenta bywa roz­

maite. Jedni wogóle nie pamiętają, co się z nimi działo i skąd się wzięli w hotelu. Gdy jednak po raz setny trą czoło i dra­pią się za uchem, coś zaczyna wreszcie w głow ie św itać. A wtedy pierwsza myśl, to spojrzenie na zegarek i zdanie sobie sprawy z upływu czasu. A potem albo „szef", albo „żona". Kto czyją władzę sil­niej nad sobą czuje. I wtedy na łeb na szyję do pociągu, który właśnie wybiera się do Berlina. Co przytem pozostaje w ho­telu, to idzie do biura przedmiotów zna­lezionych: palta, kapelusze, krawaty, to­rebki damskie, parasole, butelki wina i bu­kiety kwiatów.

Gdy zaś sady w W erder przekwitną, mi­ja sezon i hotel „zostaje zamknięty". Ale ci, co jedną bodaj wyprawę w nim prze­spali, wspominają go z uśmiechem. Bo w W erder jest naprawdę pięknie, a doskona­łe wino owocowe i tęgiego pijaka z nóg zwali. Zaś obsługa hotelu, oddana do dy­spozycji wycieczkowiczów przez pełne zro­zumienia władze kolejowe stara się już o to, aby nadmiar humoru nie przyniósł ni­komu szkody i aby piękne W erder pozo­stało każdemu w rnilem wspomnieniu, aż do następnego roku. A. T.

Dewizy:Amsterdam 357,75, 358,75, 358,75. Berlin

214,20. 2!5,20, 213,20. Bruksela 90,00, 90,23, 89,77. Londyn 26,02, 26,15, 25,89. Medjolan 43,80, 43,92, 43,68. Nowy Jork czek 5,28,125, 5.31,125, 5,25.125. Nowy |ork kabel 5,28,25, 5,31,25, 5,25,25. Praga 22,13, 22,18, 22,08.Oslo 134,20, 134,85, 133,55. Paryż 34,98,35,07, 34,89. Zurych 172,50, 172,93, 172,07.

Waluty:Dolar prywatny 5,28.

Pożyczki oolskie w Nowym JorkuPożyczka dolarowa 80,25 Pożyczka Dłlto-

nowska 92,25. Pożyczka stabilizacyjna 108,00. °ożyozika warszawska 71,125. Pożyczka śląska 73,50.

Poznań;*« tHcłUa zbożowai dnia 4 czerwca 1935 r.

Ceny parytet Pozna*.Cemy orientacyjne. Jęczmień I gait. 16.25—16.75. Jęcz­

eń U nait. 15.25—16. Reszta bez z mii any. Usposobienie jokołne.

Tramzaikcje na odmiennych warunkach: żyta 205 too, pszenicy 369 too.

GWÓŹDŹ, T. G. SOKÓŁ BOGUCICE, należy w sezonie bież. do najlepszych długo­dystansowców Śląska. Niewątpliwie znajdzie on się w pierwszej dziesiątce najlepszych bie­gaczy na 3.000, 5.000 i 10.000 m. Niepoślednie miejsce zająć może również na 1.500 m. (n)

WITESA, T. G. SOKÓŁ BIELS70W1CE, startował w tegorocznym biegu „Polonji” W grupie junjorów i zajął pierwsze miejsce. W. należy już do senjorów, wobec czego nagrody nie otrzymał. W. należy do sportowców uta­lentowanych, lecz brak mu rutyny i racjonal­nego przygotowania. Na bieżni jeszcze się me

popisywas.

Notowania S te w w Warszawiez dnńia 4 czerwca 1935 r.

Papiery państwowe:3 proc. poż. budowlana 42,75—42,50. 4 proc.

poż. inwesit. z w 105,50. 4 proc. poż. konwers. 66,00—66,50 5 proc. poż. kolejowa 61,00.6 proc. poż. dolarowa 80,75. 4 proc. poż. dola­rowa 52,75 - (2.85. 7 proc. poż. s tab teac . 64,50 65.00 - 64,75—65,00 . 4 i pół proc. L. Z. Ziemskie Kredyt. 48,25—48,50.

Akcje:Bank Potoki 86,75. Starachowice 30,50 do

31,00. Haiberbusch 39,00.

Matei na sianieCały dowcip urządzenia hotelu polega

na zrozumieniu zarządu kolei niemieckich, że jeśli się pasażera dowiozło z Bet lina do W erder, to należy go również w cało­ści dostaw ić do Berlina. Ale do W erder przyjeżdża się na trzeźwo, ale nigdy się stam tąd na trzeźwo nie wraca. Zdarzało się przeto, że weseli nad miarę pasażero­wie ciągnęli za sygnały alarmowe, zatrzy­mując pociągi, usiłowali w yskakiwać z po­ciągu, lub nawet naprawdę wyskakiwali,

m ies ięcznie .E X D O C C C U U P r o s p e k t y ^ c e n n i k i

KROM CZYŃSKlP O Z N A Ń , Ś W . M A R C I N 47

A t t e n d p o s z n l s l w a i i t

Zwycięzcy w ogólno-poiskicn wyścigach motocyklowych w Chorzowie — od lewej: Pre­zes Klubu Motocyklowego Chorzów p. Cieszą nowski, Bathelt, Breslauer, Baron i Geyer Erwin. Ag. Fot. „Polonji" i „Siedmiu Groszy". Fot. C. Datka.

Drukiem 1 nakładem Zakładów GraHcznyeh 1 Wydawniczych „Polonia" S. A. w. Katowicach. — Redaktor odpowiedzialny: Stanisław N o g a j .