goniec-319

32
Kościoly znowu są pelne str. 4-7 goniec polski .com THE POLISH TIMES

description

http://goniec.com/goniec-media/upload_old/Archive/goniec-319.pdf

Transcript of goniec-319

Page 1: goniec-319

Kościoły znowu są pełne str. 4-7

goniec polski.com

T H E P O L I S H T I M E S

sekcja1_319.indd 1 2010-03-30 17:07:08

goniec

sekcja4_319.indd 32 2010-03-30 17:02:12

Page 2: goniec-319

goniec

2

Niech te święta Wielkiej Nocy przypomną wszystkim,że zawsze trzeba się kierować nadzieją na lepsze jutro,

a upadki są tylko przystankami na drodze do celu.

Cała bez wyjątku redakcja składa Czytelnikom „Gońca Polskiego” życzenia zdrowych i pogodnych

Świąt Wielkanocnych,obfitości na świątecznym stole,

smacznego jajka oraz wiosennego nastrojuw rodzinnym gronie.

Takie święta jak Wielkanoc są dla Polaków okazją do manifestacji „religijnej wyższości”. My zawsze wierni, oni synowie marnotrawni, którzy wiarę stracili – czy nie jest przypad-kiem tak, że naszą duchowość traktujemy jako rzadki dar, który pomaga leczyć kom-pleksy wobec gospodarzy na brytyjskiej ziemi?

4 temat tygodnia | Kościoły znowu są pełne

8 wydarzenia | Marianie ekshumowali ciało bez pozwolenia

10 wiadomości | Z Polski

11 wiadomości | Ze świata

12 wiadomości | Z Wielkiej Brytanii

14 Polak na Wyspach

16 felieton | A pierwszego kwietnia...

17 wydarzenia | Budżet w sam raz na wybory

18 kontrowersje | Legenda o pożeraczach łabędzi

20 nasze sprawy | Polish Anglers Story

21 polityka | Korupcja w białych rękawiczkach

22 kultura | Przeżyj to sam

23 recenzje | Film dla każdego

24 sport | Z kraju i ze świata

26 rozrywka | Beczka śmiechu

27 ogłoszenia drobne

Adres:Goniec Polski - The Polish Times, 222 King Street, Hammersmith,

London W6 0RA

Redakcja (Editorial): tel. 020 8741 1113, fax 020 8741 1171, e-mail: [email protected]

Adam Skorupiński (red. prowadzący), e-mail: [email protected], Jakub Ryszko, Dominik Waszek.

Współpraca: K. Bzowska, J. Rujna, R. Folta Fot: Archiwum • Shutterstock • Goniec Team

Skład i Grafika:Agata Olewińska, e-mail: [email protected], Tomasz Walęciuk e-mail: [email protected]

Marketing i Reklama (Advertising):tel. 020 8741 1111, 020 8741 1114 , fax 020 8741 1171,

e-mail: [email protected]

Elżbieta Wiergowska (Marketing Consultant), e-mail: [email protected] Sylwia Bohatyrewicz, tel. 077 8665 1153, e-mail: [email protected]

Obsługa ogłoszeń drobnych i prenumeraty (Classified ads and subscription):

Katarzyna Piesowicz, tel. 020 8741 1114, e-mail: [email protected] Źródło: Goniec Polski, goniec.com, londynek.net

Finanse: Tel. 020 8741 1114, e-mail: [email protected]

Dystrybucja:[email protected], tel. 020 8741 1113

Wydawca (Publisher):Goniec Polski Ltd

Redakcja Gońca Polskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji ogłoszenia

bez podania przyczyny.

goniec polski.com

T H E P O L I S H T I M E S

w numerze |

4 temat tygodnia Kościoły znowu są pełne

sekcja1_319.indd 2 2010-03-30 17:07:18

Page 3: goniec-319

goniec

sekcja1_319.indd 3 2010-03-30 17:07:22

goniec

2

Niech te święta Wielkiej Nocy przypomną wszystkim,że zawsze trzeba się kierować nadzieją na lepsze jutro,

a upadki są tylko przystankami na drodze do celu.

Cała bez wyjątku redakcja składa Czytelnikom „Gońca Polskiego” życzenia zdrowych i pogodnych

Świąt Wielkanocnych,obfitości na świątecznym stole,

smacznego jajka oraz wiosennego nastrojuw rodzinnym gronie.

Takie święta jak Wielkanoc są dla Polaków okazją do manifestacji „religijnej wyższości”. My zawsze wierni, oni synowie marnotrawni, którzy wiarę stracili – czy nie jest przypad-kiem tak, że naszą duchowość traktujemy jako rzadki dar, który pomaga leczyć kom-pleksy wobec gospodarzy na brytyjskiej ziemi?

4 temat tygodnia | Kościoły znowu są pełne

8 wydarzenia | Marianie ekshumowali ciało bez pozwolenia

10 wiadomości | Z Polski

11 wiadomości | Ze świata

12 wiadomości | Z Wielkiej Brytanii

14 Polak na Wyspach

16 felieton | A pierwszego kwietnia...

17 wydarzenia | Budżet w sam raz na wybory

18 kontrowersje | Legenda o pożeraczach łabędzi

20 nasze sprawy | Polish Anglers Story

21 polityka | Korupcja w białych rękawiczkach

22 kultura | Przeżyj to sam

23 recenzje | Film dla każdego

24 sport | Z kraju i ze świata

26 rozrywka | Beczka śmiechu

27 ogłoszenia drobne

Adres:Goniec Polski - The Polish Times, 222 King Street, Hammersmith,

London W6 0RA

Redakcja (Editorial): tel. 020 8741 1113, fax 020 8741 1171, e-mail: [email protected]

Adam Skorupiński (red. prowadzący), e-mail: [email protected], Jakub Ryszko, Dominik Waszek.

Współpraca: K. Bzowska, J. Rujna, R. Folta Fot: Archiwum • Shutterstock • Goniec Team

Skład i Grafika:Agata Olewińska, e-mail: [email protected], Tomasz Walęciuk e-mail: [email protected]

Marketing i Reklama (Advertising):tel. 020 8741 1111, 020 8741 1114 , fax 020 8741 1171,

e-mail: [email protected]

Elżbieta Wiergowska (Marketing Consultant), e-mail: [email protected] Sylwia Bohatyrewicz, tel. 077 8665 1153, e-mail: [email protected]

Obsługa ogłoszeń drobnych i prenumeraty (Classified ads and subscription):

Katarzyna Piesowicz, tel. 020 8741 1114, e-mail: [email protected] Źródło: Goniec Polski, goniec.com, londynek.net

Finanse: Tel. 020 8741 1114, e-mail: [email protected]

Dystrybucja:[email protected], tel. 020 8741 1113

Wydawca (Publisher):Goniec Polski Ltd

Redakcja Gońca Polskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji ogłoszenia

bez podania przyczyny.

goniec polski.com

T H E P O L I S H T I M E S

w numerze |

4 temat tygodnia Kościoły znowu są pełne

sekcja1_319.indd 2 2010-03-30 17:07:18

Page 4: goniec-319

goniec

4 temat tygodnia |

W niedzielę palmową bywalcy pubu Red Lion przy Greenford Road w Londynie wyszli na podwórze, by przyjrzeć się bliżej

dziwnemu zbiorowisku wiernych przed wejściem do kościoła po drugiej stronie ulicy. W końcu bardzo rzad-ko zdarza się widzieć taką kupę ludzi z symbolicznymi palmami, których święci kropielnicą ksiądz w czerwo-nych szatach. Co to za święto przed samą Wielkanocą?

– To chyba Polacy, oni mają mszę o tej porze – po-wiedział jeden z obserwatorów. Gdy polscy wierni wchodzą do świątyni, bywalcy pubu wracają do swo-ich stolików i ław, bo deszcz rozpadał się na dobre...

Wiara lekiem na kompleksy?Gdy my polecamy się Bogu, oni zamawiają kolej-

ne piwo – piękny obrazek łechcący nasze polskie ego

cierpiące w obcym kraju. Problem w tym, że polska pobożność może być dla Anglików całkowicie niezro-zumiałym przejawem bigoterii. Taka opinia nie musi wcale wynikać z godnej potępienia zatraty religijnego ducha, ale z... całkowicie odmiennych warunków histo-rycznych, w których Kościół katolicki budował swoje przymierze z narodem Polaków, podczas gdy Kościół Anglii stawał się instytucją na poły państwową.

Jeremy Paxman, dziennikarz i uważny badacz wy-spiarskiej duszy twierdzi, że Kościół anglikański rów-nież w naszych czasach jest tym, czym był od początku – wygodnym narzędziem wymyślonym przez monar-chów z dynastii Tudorów w celach politycznych, w któ-rym tradycyjną Trójcę poszerzono do pięciu elemen-tów, włączając w nią monarchię i parlament. Dzisiaj Church of England nie służy już wyłącznie królom

Takie święta jak Wielkanoc są dla Polaków okazją do manifestacji „re-ligijnej wyższości”. My zawsze wier-ni, oni synowie marnotrawni, którzy wiarę stracili – czy nie jest przy-padkiem tak, że naszą duchowość traktujemy jako rzadki dar, który pomaga leczyć kompleksy wobec gospodarzy na brytyjskiej ziemi?

Adam Skorupiński

Kościoły znowu są pełne

sekcja1_319.indd 4 2010-03-30 17:07:29

Page 5: goniec-319

goniec

1

2

Wy�lij smsa o tre�ciGONIEC na 81616(koszt £5+ stand sms**)Wybierz 020 8497 4434 a nast�pnie numer docelowy np. 0048xxx & zako�cz #.Prosz� nie wybiera�ponownie po numerze docelowym.

Sta e stawki 24/7 Polska Obs uga Klienta Bez nowej karty SIM

www.auracall.com/goniecPolska Obs uga Klienta: 020 8497 4622

Auracall wspiera:T&Cs: *One off 9.3p set-up fee by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Prices to other Poland’s mobile networks will be charged at 20p/min. ** SMS costs £5 + std SMS rate. T-Talk account will be credited with £5. Calls to the 02 number cost standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Connection fee varies between 1.5p & 20p. Text AUTOOFF to 81616 (std SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. Credit expires 90 days from last top-up. General: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute& include VAT. Calls billed per minute. Charges apply from the moment of connection. Prices correct at time of publishing: 17/03/2010. See website for the latest rates. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

Z tel.stacjonarnego wybierz*:Polska 1p/min - 084 4862 4434

Polska Orange, Plus GSM 5p/min - 084 4545 4434Polska Era 6p/min - 087 1518 4434

Polska2p/min

Irlandia1p/min

Polska7p/min

Niemcy1p/min

5.99£*

WYBÓR

5.99£*

5.99£*

WYBÓRWYBÓRWYBÓR

5.99£

sekcja1_319.indd 5 2010-03-30 17:07:58

goniec

4 temat tygodnia |

W niedzielę palmową bywalcy pubu Red Lion przy Greenford Road w Londynie wyszli na podwórze, by przyjrzeć się bliżej

dziwnemu zbiorowisku wiernych przed wejściem do kościoła po drugiej stronie ulicy. W końcu bardzo rzad-ko zdarza się widzieć taką kupę ludzi z symbolicznymi palmami, których święci kropielnicą ksiądz w czerwo-nych szatach. Co to za święto przed samą Wielkanocą?

– To chyba Polacy, oni mają mszę o tej porze – po-wiedział jeden z obserwatorów. Gdy polscy wierni wchodzą do świątyni, bywalcy pubu wracają do swo-ich stolików i ław, bo deszcz rozpadał się na dobre...

Wiara lekiem na kompleksy?Gdy my polecamy się Bogu, oni zamawiają kolej-

ne piwo – piękny obrazek łechcący nasze polskie ego

cierpiące w obcym kraju. Problem w tym, że polska pobożność może być dla Anglików całkowicie niezro-zumiałym przejawem bigoterii. Taka opinia nie musi wcale wynikać z godnej potępienia zatraty religijnego ducha, ale z... całkowicie odmiennych warunków histo-rycznych, w których Kościół katolicki budował swoje przymierze z narodem Polaków, podczas gdy Kościół Anglii stawał się instytucją na poły państwową.

Jeremy Paxman, dziennikarz i uważny badacz wy-spiarskiej duszy twierdzi, że Kościół anglikański rów-nież w naszych czasach jest tym, czym był od początku – wygodnym narzędziem wymyślonym przez monar-chów z dynastii Tudorów w celach politycznych, w któ-rym tradycyjną Trójcę poszerzono do pięciu elemen-tów, włączając w nią monarchię i parlament. Dzisiaj Church of England nie służy już wyłącznie królom

Takie święta jak Wielkanoc są dla Polaków okazją do manifestacji „re-ligijnej wyższości”. My zawsze wier-ni, oni synowie marnotrawni, którzy wiarę stracili – czy nie jest przy-padkiem tak, że naszą duchowość traktujemy jako rzadki dar, który pomaga leczyć kompleksy wobec gospodarzy na brytyjskiej ziemi?

Adam Skorupiński

Kościoły znowu są pełne

sekcja1_319.indd 4 2010-03-30 17:07:29

Page 6: goniec-319

goniec

66 temat tygodnia |do załatwienia prywatnych interesów, jak za czasów jego twórcy Henryka VIII, ale należy do całego angielskiego spo-łeczeństwa, które zwykło go traktować bardziej jako „urząd religijny” niż jako duchową ostoję.

Wiara w tym Kościele jest czymś ła-twym i przyjemnym. Wystarczy, że wier-ny chodzi do świątyni i przyjmuje ko-munię. Nie ma w nim miejsca na wielkie ideologiczne spory, teologiczne „dzie-lenie włosa na czworo” i niebezpieczny – z punktu widzenia przeciętnego para-fianina – mistycyzm. Anglikanin winien więc być konserwatystą, ale nie fanaty-kiem. Świetnie, jeśli się modli, ale lepiej, żeby była to modlitwa z typowego „Book of Common Prayer” niż ta płynąca z roz-żarzonego serca. Wielkanoc? Owszem, przecież mamy tradycje. Byle niezbyt się wgłębiać w mękę Chrystusa...

– Kościół anglikański jest tworem let-nim – mówi absolwent religioznawstwa Andrzej Wysokiński, obecnie w Lon-dynie. – Jego siła tkwi w elastyczności, zdolności przystosowania się do zmien-nych warunków. Proszę zauważyć, że w kraju, który ma najbardziej liberalne pra-wo aborcyjne, ani wyższa hierarchia, ani prowincjonalni pastorzy nie ruszają na krucjatę przeciw „zabijaniu poczętych”.

Jeremy Paxman złośliwie zauważa, że Church of England to instytucja oparta na przekonaniu, że „wszystko da się za-łatwić przy filiżance herbaty”. A jakże tu rozważać niebezpiecznie moralne dyle-maty, gdy mięknie ciasteczko zanurzo-ne w doskonałym Earl Grey’u?

Zanik potrzeb religijnychOrtodoksyjna duchowość sprowa-

dzona przez Polaków do angielskich miast, w trakcie takich świąt jak Wiel-kanoc ujawniająca się z jeszcze większą żarliwością, jest tu od lat niewidzianą nowością. I nie chodzi tu o rząd lat kilku-dziesięciu, kiedy laicyzm i konsumpcja zepchnęły religijne sacrum w cień, lecz co najmniej... o dwa stulecia wstecz.

Liczenie wiernych przeprowadzone w niedzielę, 31 marca 1851 roku wykazało, że już wtedy na mszę nie chodziły dwie trzecie mieszkańców Londynu! Najniż-szy wówczas wskaźnik uczestnictwa w nabożeństwach w całym kraju wykazy-wały wschodnie i południowe dzielnice w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Tak już zresztą pozostało, bo chociaż około 13 mln mieszkańców Wielkiej Brytanii w rybryce „wyznanie” wpisuje skrót „CofE” (Church of England), do kościołów cho-dzi ich mniej niż katolików, których jest – wliczając Szkocję i Irlandię Północną –

dwa razy mniej. Londyn może uchodzić za zły przykład, bo jest molochem wie-lonarodowym i wielowyznaniowym, ale prawda jest taka, że wszystkie angiel-skie aglomeracje przeżywają od dawna zanik życia religijnego. Na pytanie o to, czemu Kościół anglikański dał się z nich wyprzeć, Donald Gray, kapelan dawne-go speakera Izby Gmin odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – To niepraw-da, jakoby kościół stracił śródmieścia miast. Nigdy ich nie mieliśmy.

Nie można jednak mówić o zupełnym zaniku potrzeb religijnych. Obok wypeł-nionych Polakami kościołów rzymskoka-tolickich, są przecież w miastach równie często nawiedzane meczety, synagogi, świątynie sikhijskie czy hinduistyczne. Gorzej gdy z tej duchowej mieszanki wyznań użytek próbuje zrobić państwo, które w publicznych szkołach uczy „to-lerancji” na lekcjach z wszystkich religii świata. W głowach uczniów powstaje taki mętlik, że trudno go ogarnąć nawet dorosłym, którzy chcieliby wychować dzieci w swojej religii.

Dyplomatyczna poprawność wobec wszystkich bez wyjątku wyznań przy-niosła zaskakującą deklarację ze strony kogoś, kto pełnił historycznie i tradycyj-nie rolę „strażnika wiary”. Tej jedynej i słusznej oczywiście.

– Mam nadzieję, że będę obrońcą wiar – powiedział przy którejś z okazji książę Karol, następca angielskiej korony. Jedy-na słuszna już mu nie wystarcza.

Zrób to sam zamiast rezurekcjiWielkanoc, podobnie zresztą jak

wszystkie inne chrześcijańskie święta, to dla anglikanów bardziej czas spotkania przy rodzinnym stole niż liturgiczne ob-rzędy, masowe uczestnictwo w mszach i modlitwy wspólnoty.

– Brytyjczyk woli pomajsterkować w domowym zaciszu niż iść na rezurekcję – mówi Andrzej Wysokiński. – Charakte-rystyczne jest, że właśnie w czasie Wiel-kanocy wielkie sieci Do-It-Yourself kuszą największymi obniżkami i prześcigają się w ofertach. Co ciekawe, angielska nazwa tych świąt – Easter – ma swoje

korzenie wcale nie w chrześcijaństwie, ale w pogańskich zwyczajach czczenia bogini wiosny o imieniu Eostre, która była symbolem narodzin, płodności i szczęścia.

Kilka lat temu komisja liturgiczna Kościoła anglikańskiego wydała nawet specjalny podręcznik zachęcający do „ubarwienia” kościelnych obrzędów wielkanocnych.

– Znany z charakterystycznej po-wściągliwości Church of England przy-zwyczaił się do traktowania wielkich świąt sezonowych z przesadną skrom-nością – dowodził biskup Wakefield Stephen Platten we wstępie do pierw-szego wydania książki, mającej na celu „dodanie nieco z ducha karnawału do sposobów, w jakich Kościół podchodzi do głównych wydarzeń z życia i śmierci Jezusa”. – Propozycje zawarte w publi-kacji dają możliwość ustalenia związku pomiędzy liturgią a życiem wiernych. Nie mamy zamiaru odchodzić od ci-chej celebracji naszych wielkich świąt, chcemy je uzupełnić. Pozwoli to na-

szym wspólnotom na oswojenie się z tradycjami karnawału, świętowanymi w innych częściach świata.

Mimo pięknego wydania i uzupeł-nienia książki płytą DVD z przykładami drogi krzyżowej i procesji rezurekcyj-nych przeciętni anglikanie wolą swoje skromne świętowanie w domowym zaciszu, a w gorszym przypadku radość ze zmartwychwstania Chrystusa zostaje przykryta gorączką zakupów w wielka-nocny poniedziałek.

Kult w cholernej EuropieOwa „przesadna skromność święto-

wania” ma również źródło w historii. Ze-rwanie z Watykanem za czasów Henryka VIII łączyło się – jak pisze Jeremy Pax-man – z „największym aktem zbiorowe-go wandalizmu, pociągającym za sobą także zniszczenie tysięcy dzieł sztuki”. Od rozwiązania klasztorów w 1536 roku nowa państwowa religia na Wyspach sy-stematycznie i w ekspresowym tempie odchodziła od wszelkich widocznych znamion kultu, jak religijne malarstwo i rzeźba, a wyszukane ołtarze zostały za-stąpione w wielu przypadkach prostymi deskami z Dziesięciorgiem Przykazań. Kościół anglikański w pełni zawierzył słowu – zarówno w sensie Biblii, jak i ka-zaniom, które stały się przeważającym elementem kościelnych obrzędów.

Anglicy szybko przestali rozumieć rzymskokatolickie przywiązanie do re-likwii, a znalezienie w tutejszym kościele zakonserwowanego palca świętego czy skrawka szaty świętej graniczy z cudem. Jeden z żołnierzy Jej Królewskiej Mości ratujący znękany I wojną światową kon-tynent ujął ów brak zrozumienia w cha-rakterystyczny sposób. – To, co mi się tu-taj nie podoba w tej cholernej Europie, to te wszystkie obrazy Jezusa Chrystusa i jego krewnych, wystawione za tymi cholernymi szybami – cytował jego sło-wa Rupert Brooke. Stąd już niedaleka droga do rezygnacji z wszelkich manife-stacji religijnego ducha i ostatecznego wycofania się w domowe zacisze.

Jedno jest pewne. Polacy w Wiel-kiej Brytanii zapełnią w Wielkanoc katolickie kościoły, będą uczestniczyć w świątecznych obrzędach i pójdą w procesjach rezurekcyjnych. Wierni Anglicy – przynajmniej niektórzy, a zwłaszcza ci z prowincji – wsłuchają się w słowa swoich pastorów i będą przeżywać ten wielki religijny czas na swoje sposoby. Byle go tylko nie prze-słoniła owa piekielna konsumpcyjna celebra i obyśmy wszyscy nie spotkali się w... centrum handlowym.

Angielska nazwa tych świąt – Easter – ma swoje korzenie wcale nie w chrześcijaństwie, ale w pogańskich zwyczajach czczenia bogini wiosny o imieniu Eostre, która była symbolem narodzin, płodności i szczęścia.

Andrzej Wysokiński, religioznawca

sekcja1_319.indd 6 2010-03-30 17:08:03

Page 7: goniec-319

sekcja1_319.indd 7 2010-03-30 17:08:04

goniec

66 temat tygodnia |do załatwienia prywatnych interesów, jak za czasów jego twórcy Henryka VIII, ale należy do całego angielskiego spo-łeczeństwa, które zwykło go traktować bardziej jako „urząd religijny” niż jako duchową ostoję.

Wiara w tym Kościele jest czymś ła-twym i przyjemnym. Wystarczy, że wier-ny chodzi do świątyni i przyjmuje ko-munię. Nie ma w nim miejsca na wielkie ideologiczne spory, teologiczne „dzie-lenie włosa na czworo” i niebezpieczny – z punktu widzenia przeciętnego para-fianina – mistycyzm. Anglikanin winien więc być konserwatystą, ale nie fanaty-kiem. Świetnie, jeśli się modli, ale lepiej, żeby była to modlitwa z typowego „Book of Common Prayer” niż ta płynąca z roz-żarzonego serca. Wielkanoc? Owszem, przecież mamy tradycje. Byle niezbyt się wgłębiać w mękę Chrystusa...

– Kościół anglikański jest tworem let-nim – mówi absolwent religioznawstwa Andrzej Wysokiński, obecnie w Lon-dynie. – Jego siła tkwi w elastyczności, zdolności przystosowania się do zmien-nych warunków. Proszę zauważyć, że w kraju, który ma najbardziej liberalne pra-wo aborcyjne, ani wyższa hierarchia, ani prowincjonalni pastorzy nie ruszają na krucjatę przeciw „zabijaniu poczętych”.

Jeremy Paxman złośliwie zauważa, że Church of England to instytucja oparta na przekonaniu, że „wszystko da się za-łatwić przy filiżance herbaty”. A jakże tu rozważać niebezpiecznie moralne dyle-maty, gdy mięknie ciasteczko zanurzo-ne w doskonałym Earl Grey’u?

Zanik potrzeb religijnychOrtodoksyjna duchowość sprowa-

dzona przez Polaków do angielskich miast, w trakcie takich świąt jak Wiel-kanoc ujawniająca się z jeszcze większą żarliwością, jest tu od lat niewidzianą nowością. I nie chodzi tu o rząd lat kilku-dziesięciu, kiedy laicyzm i konsumpcja zepchnęły religijne sacrum w cień, lecz co najmniej... o dwa stulecia wstecz.

Liczenie wiernych przeprowadzone w niedzielę, 31 marca 1851 roku wykazało, że już wtedy na mszę nie chodziły dwie trzecie mieszkańców Londynu! Najniż-szy wówczas wskaźnik uczestnictwa w nabożeństwach w całym kraju wykazy-wały wschodnie i południowe dzielnice w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Tak już zresztą pozostało, bo chociaż około 13 mln mieszkańców Wielkiej Brytanii w rybryce „wyznanie” wpisuje skrót „CofE” (Church of England), do kościołów cho-dzi ich mniej niż katolików, których jest – wliczając Szkocję i Irlandię Północną –

dwa razy mniej. Londyn może uchodzić za zły przykład, bo jest molochem wie-lonarodowym i wielowyznaniowym, ale prawda jest taka, że wszystkie angiel-skie aglomeracje przeżywają od dawna zanik życia religijnego. Na pytanie o to, czemu Kościół anglikański dał się z nich wyprzeć, Donald Gray, kapelan dawne-go speakera Izby Gmin odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – To niepraw-da, jakoby kościół stracił śródmieścia miast. Nigdy ich nie mieliśmy.

Nie można jednak mówić o zupełnym zaniku potrzeb religijnych. Obok wypeł-nionych Polakami kościołów rzymskoka-tolickich, są przecież w miastach równie często nawiedzane meczety, synagogi, świątynie sikhijskie czy hinduistyczne. Gorzej gdy z tej duchowej mieszanki wyznań użytek próbuje zrobić państwo, które w publicznych szkołach uczy „to-lerancji” na lekcjach z wszystkich religii świata. W głowach uczniów powstaje taki mętlik, że trudno go ogarnąć nawet dorosłym, którzy chcieliby wychować dzieci w swojej religii.

Dyplomatyczna poprawność wobec wszystkich bez wyjątku wyznań przy-niosła zaskakującą deklarację ze strony kogoś, kto pełnił historycznie i tradycyj-nie rolę „strażnika wiary”. Tej jedynej i słusznej oczywiście.

– Mam nadzieję, że będę obrońcą wiar – powiedział przy którejś z okazji książę Karol, następca angielskiej korony. Jedy-na słuszna już mu nie wystarcza.

Zrób to sam zamiast rezurekcjiWielkanoc, podobnie zresztą jak

wszystkie inne chrześcijańskie święta, to dla anglikanów bardziej czas spotkania przy rodzinnym stole niż liturgiczne ob-rzędy, masowe uczestnictwo w mszach i modlitwy wspólnoty.

– Brytyjczyk woli pomajsterkować w domowym zaciszu niż iść na rezurekcję – mówi Andrzej Wysokiński. – Charakte-rystyczne jest, że właśnie w czasie Wiel-kanocy wielkie sieci Do-It-Yourself kuszą największymi obniżkami i prześcigają się w ofertach. Co ciekawe, angielska nazwa tych świąt – Easter – ma swoje

korzenie wcale nie w chrześcijaństwie, ale w pogańskich zwyczajach czczenia bogini wiosny o imieniu Eostre, która była symbolem narodzin, płodności i szczęścia.

Kilka lat temu komisja liturgiczna Kościoła anglikańskiego wydała nawet specjalny podręcznik zachęcający do „ubarwienia” kościelnych obrzędów wielkanocnych.

– Znany z charakterystycznej po-wściągliwości Church of England przy-zwyczaił się do traktowania wielkich świąt sezonowych z przesadną skrom-nością – dowodził biskup Wakefield Stephen Platten we wstępie do pierw-szego wydania książki, mającej na celu „dodanie nieco z ducha karnawału do sposobów, w jakich Kościół podchodzi do głównych wydarzeń z życia i śmierci Jezusa”. – Propozycje zawarte w publi-kacji dają możliwość ustalenia związku pomiędzy liturgią a życiem wiernych. Nie mamy zamiaru odchodzić od ci-chej celebracji naszych wielkich świąt, chcemy je uzupełnić. Pozwoli to na-

szym wspólnotom na oswojenie się z tradycjami karnawału, świętowanymi w innych częściach świata.

Mimo pięknego wydania i uzupeł-nienia książki płytą DVD z przykładami drogi krzyżowej i procesji rezurekcyj-nych przeciętni anglikanie wolą swoje skromne świętowanie w domowym zaciszu, a w gorszym przypadku radość ze zmartwychwstania Chrystusa zostaje przykryta gorączką zakupów w wielka-nocny poniedziałek.

Kult w cholernej EuropieOwa „przesadna skromność święto-

wania” ma również źródło w historii. Ze-rwanie z Watykanem za czasów Henryka VIII łączyło się – jak pisze Jeremy Pax-man – z „największym aktem zbiorowe-go wandalizmu, pociągającym za sobą także zniszczenie tysięcy dzieł sztuki”. Od rozwiązania klasztorów w 1536 roku nowa państwowa religia na Wyspach sy-stematycznie i w ekspresowym tempie odchodziła od wszelkich widocznych znamion kultu, jak religijne malarstwo i rzeźba, a wyszukane ołtarze zostały za-stąpione w wielu przypadkach prostymi deskami z Dziesięciorgiem Przykazań. Kościół anglikański w pełni zawierzył słowu – zarówno w sensie Biblii, jak i ka-zaniom, które stały się przeważającym elementem kościelnych obrzędów.

Anglicy szybko przestali rozumieć rzymskokatolickie przywiązanie do re-likwii, a znalezienie w tutejszym kościele zakonserwowanego palca świętego czy skrawka szaty świętej graniczy z cudem. Jeden z żołnierzy Jej Królewskiej Mości ratujący znękany I wojną światową kon-tynent ujął ów brak zrozumienia w cha-rakterystyczny sposób. – To, co mi się tu-taj nie podoba w tej cholernej Europie, to te wszystkie obrazy Jezusa Chrystusa i jego krewnych, wystawione za tymi cholernymi szybami – cytował jego sło-wa Rupert Brooke. Stąd już niedaleka droga do rezygnacji z wszelkich manife-stacji religijnego ducha i ostatecznego wycofania się w domowe zacisze.

Jedno jest pewne. Polacy w Wiel-kiej Brytanii zapełnią w Wielkanoc katolickie kościoły, będą uczestniczyć w świątecznych obrzędach i pójdą w procesjach rezurekcyjnych. Wierni Anglicy – przynajmniej niektórzy, a zwłaszcza ci z prowincji – wsłuchają się w słowa swoich pastorów i będą przeżywać ten wielki religijny czas na swoje sposoby. Byle go tylko nie prze-słoniła owa piekielna konsumpcyjna celebra i obyśmy wszyscy nie spotkali się w... centrum handlowym.

Angielska nazwa tych świąt – Easter – ma swoje korzenie wcale nie w chrześcijaństwie, ale w pogańskich zwyczajach czczenia bogini wiosny o imieniu Eostre, która była symbolem narodzin, płodności i szczęścia.

Andrzej Wysokiński, religioznawca

sekcja1_319.indd 6 2010-03-30 17:08:03

Page 8: goniec-319

goniec

88 wydarzenia |

Zniknięcie ciała młodego Witolda Orłowskiego zgło-sił jego kuzyn Zbigniew

Mantorski, który przybył z Polski, żeby odwiedzić grób chłopca. Mężczyzna został poinformowany przez przełożo-nego zakonników, że zwłoki przenie-siono do grobu jego matki na terenie cmentarza Fair Mile w miejscowości Henley-on-Thames w hrabstwie Oxfor-dshire. Kiedy jednak Mantorski przybył na miejsce, okazało się, że nie ma tam żadnych śladów szczątków jego kuzyna. Nie ma również dokumentów potwier-dzających, że zwłoki Witolda Orłowskie-go zostały tam przeniesione.

„To była wola matki”Ojciec Wojciech Jasiński, przełożony

zakonu marianów w Anglii przyznał, że osobiście dokonał ekshumacji i ponow-nego pochówku ciała w październiku ubiegłego roku, aby uniknąć „rozjecha-nia grobu przez buldożery”. Duchowny dodał, że nie starał się o pozwolenie ani w Ministerstwie Sprawiedliwości, ani nawet w zarządzie cmentarza, ponieważ szczątków chłopca nigdy oficjalnie w Anglii nie było. Zapakowane w pudełko kości Witolda zostały sprowadzone nie-legalnie z Meksyku przez matkę, która przerażona, że nie dostanie pozwolenia na ich przywóz, postanowiła zmylić cel-ników. Ojciec Jasiński powiedział rów-

nież, że w żaden sposób nie oznaczył nowego miejsca pochówku, ponieważ obawiał się reakcji władz cmentarza.

Oryginalne miejsce pochówku chłop-ca na terenie przyległym do klasztoru św. Rafała w miejscowości Lower Bullingham w Hereford wystawione zostało na sprze-daż za cenę 1,5 miliona funtów. Na razie jednak nie znalazł się jeszcze nabywca.

Ojciec Jasiński przyznał, że utrzymy-wanie wszystkiego w tajemnicy było błędem. Twierdzi jednak, że taka była wola matki, która zmarła w 1995 roku.

„Zrobiłem to z miłosierdzia”– Bałem się, że inwestorzy pojawią się

z maszynami i pozbędą się grobu razem z ludzkimi szczątkami. Nie wiedziałem, co zrobić. Nie chciałem, żeby ciało wylą-dowało na wysypisku. Wykopałem więc szczątki i pochowałem w grobie Zofii

Orłowskiej (matki chłopca). Powinienem skontaktować się z policją. Powinienem skontaktować się z Ministerstwem Spra-wiedliwości. To był błąd – powiedział.

– Będę teraz przesłuchiwany przez policję. Nie uważam, żebym zrobił coś złego. Myślę, że postąpiłem po ludzku. Zrobiłem to z miłosierdzia, z modlitwą i odprawiłem mszę dla wszystkich, którzy brali w tym udział. Nie postarałem się o odpowiednie pozwolenia i tego żałuję – tłumaczył.

Ojciec Jasiński dodał, że nie wiedział o jakichkolwiek żyjących krewnych chłopca aż do momentu sprzed dwóch miesięcy, kiedy to zadzwonił do niego Zbigniew Mantorski. Mieszkający na stałe w Polsce mężczyzna stwierdził, że niemożność odnalezienia szczątków swego kuzyna było dla niego bardzo nieprzyjemnym przeżyciem.

– Byłem zdumiony. Bardzo trudno jest mi sobie wyobrazić, że ktoś był w stanie przenieść szczątki mojego kuzy-na bez pozwolenia – powiedział.

Witold modlił się za o. Jarzębowskiego

Matka chłopca Zofia Orłowska przybyła do Anglii po tragicznej po-dróży dookoła świata, w trakcie której zmarli na tyfus jej mąż oraz dwójka ich dzieci. Rodzina uciekła z Polski po wybuchu II wojny światowej. Mijając po drodze Lwów dotarli na wschod-nią Syberię. Kobieta dotarła do Mek-syku wraz z synem Witoldem oraz ponad setką polskich sierot. W 1944 roku mały Witold zmarł na tężec, po tym jak został przejechany przez za-przężony w woły wóz.

Podobno śmiertelnie chory chłopiec modlił się, aby Bóg zabrał jego życie zamiast życia marianina, ojca Józefa Jarzębowskiego, który również był w tym czasie poważnie chory. Przez wielu określany jako święty, ojciec Jarzębow-ski za pouczeniem spowiednika świę-tej siostry Faustyny, księdza Michała Sopoćki, szerzył na całym świecie kult miłosierdzia Bożego.

O. Jarzębowski jest pochowany na terenie XVII-wiecznej rezydencji Fawley Court w pobliżu Henley-on-Thames, która została niedawno sprzedana przez księży marianów za około 22 mi-liony funtów. Na początku tego miesią-ca zakonnikom wydano pozwolenie na przeniesienie ciała ks. Jarzębowskiego na teren pobliskiego cmentarza Fair Mile. Przyznawana przez Ministerstwo Sprawiedliwości zgoda została zawie-szona do czasu rozpatrzenia protestu wniesionego przez przedstawicieli Po-lonii sprzeciwiających się sprzedaży po-siadłości. Sąd najwyższy ma się sprawą zająć w czerwcu.

tłum. Jakub RyszkoTytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Marianie ekshumowali ciało bez pozwolenia

Mark Greaves„The Catolic Herald”

Brytyjska policja przesłuchu-je polskich Braci Marianów w sprawie zaginięcia zwłok. Ciało zostało ekshumowane bez zezwolenia na terenie posiadłości, którą zakonnicy próbują sprzedać.

Przełożony zakonu marianów w Anglii, ojciec Wojciech Jasiński przyznał, że to on osobiście ekshumo-wał ciało i przeniósł je na inny cmentarz bez zezwolenia. - Postąpiłem po ludzku - tłumaczy.

fot. I

wona

Kadł

uczk

a

sekcja1_319.indd 8 2010-03-30 17:08:06

Page 9: goniec-319

goniec

Auracall wspiera:www.auracall.com

Sta e stawki po cze 24/7 Bez zak adania konta Polska Obs uga Klienta

T&Cs: Ask bill payer’s permission. Calls billed per minute & include VAT. Charges apply from the moment of connection. BT call setup fee applies. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Prices to other Poland’s mobile networks will be charged at 20p/min. Please see website for more information. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

Polska Obs uga Klienta: 020 8497 4622

Wybierz numer dost�powy a nast�pnie

numer docelowy np. 0048xxx. Zako�cz # i

poczekaj na po��czenie.

S�owacja2p/min

084 4831 4434

Niemcy1p/min

084 4862 4434

Polska Orange, Plus GSM5p/min

084 4545 4434

Polska1p/min

084 4862 4434

Polska Era6p/min

087 1518 4434

*od

westernunion.co.uk

© 2

009

WES

TER

N U

NIO

N H

OLD

ING

S, IN

C. A

ll ri

gh

ts r

eser

ved

200

9 W

ESTE

RN

UN

ION

HO

LDIN

GS,

INC

. All

rig

hts

res

erve

d.

© 2

009

WES

TER

N U

NIO

N H

OLD

ING

S, IN

C. A

ll ri

gh

ts r

eser

ved

.

sekcja1_319.indd 9 2010-03-30 17:08:20

goniec

88 wydarzenia |

Zniknięcie ciała młodego Witolda Orłowskiego zgło-sił jego kuzyn Zbigniew

Mantorski, który przybył z Polski, żeby odwiedzić grób chłopca. Mężczyzna został poinformowany przez przełożo-nego zakonników, że zwłoki przenie-siono do grobu jego matki na terenie cmentarza Fair Mile w miejscowości Henley-on-Thames w hrabstwie Oxfor-dshire. Kiedy jednak Mantorski przybył na miejsce, okazało się, że nie ma tam żadnych śladów szczątków jego kuzyna. Nie ma również dokumentów potwier-dzających, że zwłoki Witolda Orłowskie-go zostały tam przeniesione.

„To była wola matki”Ojciec Wojciech Jasiński, przełożony

zakonu marianów w Anglii przyznał, że osobiście dokonał ekshumacji i ponow-nego pochówku ciała w październiku ubiegłego roku, aby uniknąć „rozjecha-nia grobu przez buldożery”. Duchowny dodał, że nie starał się o pozwolenie ani w Ministerstwie Sprawiedliwości, ani nawet w zarządzie cmentarza, ponieważ szczątków chłopca nigdy oficjalnie w Anglii nie było. Zapakowane w pudełko kości Witolda zostały sprowadzone nie-legalnie z Meksyku przez matkę, która przerażona, że nie dostanie pozwolenia na ich przywóz, postanowiła zmylić cel-ników. Ojciec Jasiński powiedział rów-

nież, że w żaden sposób nie oznaczył nowego miejsca pochówku, ponieważ obawiał się reakcji władz cmentarza.

Oryginalne miejsce pochówku chłop-ca na terenie przyległym do klasztoru św. Rafała w miejscowości Lower Bullingham w Hereford wystawione zostało na sprze-daż za cenę 1,5 miliona funtów. Na razie jednak nie znalazł się jeszcze nabywca.

Ojciec Jasiński przyznał, że utrzymy-wanie wszystkiego w tajemnicy było błędem. Twierdzi jednak, że taka była wola matki, która zmarła w 1995 roku.

„Zrobiłem to z miłosierdzia”– Bałem się, że inwestorzy pojawią się

z maszynami i pozbędą się grobu razem z ludzkimi szczątkami. Nie wiedziałem, co zrobić. Nie chciałem, żeby ciało wylą-dowało na wysypisku. Wykopałem więc szczątki i pochowałem w grobie Zofii

Orłowskiej (matki chłopca). Powinienem skontaktować się z policją. Powinienem skontaktować się z Ministerstwem Spra-wiedliwości. To był błąd – powiedział.

– Będę teraz przesłuchiwany przez policję. Nie uważam, żebym zrobił coś złego. Myślę, że postąpiłem po ludzku. Zrobiłem to z miłosierdzia, z modlitwą i odprawiłem mszę dla wszystkich, którzy brali w tym udział. Nie postarałem się o odpowiednie pozwolenia i tego żałuję – tłumaczył.

Ojciec Jasiński dodał, że nie wiedział o jakichkolwiek żyjących krewnych chłopca aż do momentu sprzed dwóch miesięcy, kiedy to zadzwonił do niego Zbigniew Mantorski. Mieszkający na stałe w Polsce mężczyzna stwierdził, że niemożność odnalezienia szczątków swego kuzyna było dla niego bardzo nieprzyjemnym przeżyciem.

– Byłem zdumiony. Bardzo trudno jest mi sobie wyobrazić, że ktoś był w stanie przenieść szczątki mojego kuzy-na bez pozwolenia – powiedział.

Witold modlił się za o. Jarzębowskiego

Matka chłopca Zofia Orłowska przybyła do Anglii po tragicznej po-dróży dookoła świata, w trakcie której zmarli na tyfus jej mąż oraz dwójka ich dzieci. Rodzina uciekła z Polski po wybuchu II wojny światowej. Mijając po drodze Lwów dotarli na wschod-nią Syberię. Kobieta dotarła do Mek-syku wraz z synem Witoldem oraz ponad setką polskich sierot. W 1944 roku mały Witold zmarł na tężec, po tym jak został przejechany przez za-przężony w woły wóz.

Podobno śmiertelnie chory chłopiec modlił się, aby Bóg zabrał jego życie zamiast życia marianina, ojca Józefa Jarzębowskiego, który również był w tym czasie poważnie chory. Przez wielu określany jako święty, ojciec Jarzębow-ski za pouczeniem spowiednika świę-tej siostry Faustyny, księdza Michała Sopoćki, szerzył na całym świecie kult miłosierdzia Bożego.

O. Jarzębowski jest pochowany na terenie XVII-wiecznej rezydencji Fawley Court w pobliżu Henley-on-Thames, która została niedawno sprzedana przez księży marianów za około 22 mi-liony funtów. Na początku tego miesią-ca zakonnikom wydano pozwolenie na przeniesienie ciała ks. Jarzębowskiego na teren pobliskiego cmentarza Fair Mile. Przyznawana przez Ministerstwo Sprawiedliwości zgoda została zawie-szona do czasu rozpatrzenia protestu wniesionego przez przedstawicieli Po-lonii sprzeciwiających się sprzedaży po-siadłości. Sąd najwyższy ma się sprawą zająć w czerwcu.

tłum. Jakub RyszkoTytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Marianie ekshumowali ciało bez pozwolenia

Mark Greaves„The Catolic Herald”

Brytyjska policja przesłuchu-je polskich Braci Marianów w sprawie zaginięcia zwłok. Ciało zostało ekshumowane bez zezwolenia na terenie posiadłości, którą zakonnicy próbują sprzedać.

Przełożony zakonu marianów w Anglii, ojciec Wojciech Jasiński przyznał, że to on osobiście ekshumo-wał ciało i przeniósł je na inny cmentarz bez zezwolenia. - Postąpiłem po ludzku - tłumaczy.

fot. I

wona

Kadł

uczk

a

sekcja1_319.indd 8 2010-03-30 17:08:06

Page 10: goniec-319

goniec

Polska ma pierwszego „milionera”

Rosjanie zapraszają Jaruzelskiego do Moskwy

Komorowski wygrał nie tylko z Sikorskim

TELEWIZJA Z gry na jakim instru-mencie słynie Czesław Mozil? – to py-tanie za milion złotych. I to dosłownie. Odpowiedź na nie pozwoliła Krzyszto-fowi Wójcikowi wyjść ze studia „Milio-nerów” z taką właśnie fortuną. 27-letni towaroznawca ze Szczecina, który obecnie robi doktorat z technologii ży-wienia, stał się tym samym pierwszym zwycięzcą finału polskiej edycji tego te-leturnieju w TVN. Na wszystkie dzielące od fortuny pytania Wójcikowi udało się odpowiedzieć w zaledwie pół godziny. A Czesław Mozil gra na akordeonie.

WARSZAWA Niemałe zamie-szanie wywołała decyzja rosyj-skich władz o zaproszeniu ge-nerała Wojciecha Jaruzelskiego na paradę zwycięstwa w Mos-kwie 9 maja. Na uroczystości wybiera się także Lech Kaczyń-ski, jednak teraz jego wizyta w stolicy Rosji staje pod znakiem zapytania.

Jak poinformował Władymir Ko-żyn z kancelarii rosyjskiego prezy-denta Dymitrija Miedwiediewa, za-proszenie wystosowano nie tylko do gen. Jaruzelskiego, ale także do ośmiu innych byłych głów państw. – Są to osoby, które osobiście bra-ły udział w bojowych działaniach przeciwko nazistowskim Niem-com – poinformował Kożyn. Prócz Wojciecha Jaruzelskiego do Moskwy pojechać mają także: były gubernator Australii, były prezydent Albanii, były wielki książę Luksemburga, pierwszy prezydent Macedonii, były król Rumu-nii, były prezydent USA George Bush,

były prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing i były prezydent Chorwa-cji. Jak informują rosyjskie służby dyplomatyczne, na razie swój udział potwierdziły cztery z wyżej wymienio-nych osób.

– W tej materii obecnie wypo-wiadać się nie chcę – lakonicznie skomentował zaproszenie sam Ja-ruzelski. Nieco więcej do powiedze-nia ma jednak Aleksander Szczygło, szef kancelarii prezydenta Kaczyń-skiego, który również ma być obec-ny w Moskwie. – To zachowanie Rosjan jest takie charakterystyczne dla nich. Przy kontrowersjach doty-czących generała Jaruzelskiego de-cyzja o obecności prezydenta Ka-czyńskiego staje się bardzo trudna. Na razie niczego nie przesądzam – powiedział Szczygło. Szef kance-larii prezydenta zaznaczył jednak, że obchody to przede wszystkim wyraz pamięci o poległych żołnie-rzach, także Polakach, którym Lech Kaczyński chciałby oddać hołd swą

obecnością w Moskwie. – Trzeba jed-nak pamiętać także o ofiarach stanu wojennego oraz tragicznych wyda-rzeń z lat 70. na Wybrzeżu, do których właśnie gen. Jaruzelski kazał strzelać – dodał. (dw)

PRAWYBORY Wiadomo już oficjal-nie, że kandydatem Platformy Obywa-telskiej w wyścigu do prezydentury został obecny marszałek Sejmu Broni-sław Komorowski.

W prawyborach, których wyniki oficjalnie ogłoszono w ubiegłą sobotę w gmachu Politechniki Warszawskiej, Komorowski zwyciężył uzyskując 68,5 proc. głosów oddanych przez człon-ków partii. Jego konkurent Radosław Sikorski nie zdołał osiągnąć nawet po-łowy tego wyniku, uzyskując zaledwie 31,5 proc. głosów. Zdumiewająco ni-

ska okazała się jednak frekwencja. W prawyborach udział wzięło tylko 47,5 proc. tych, którzy mogli głosować, czyli zarejestrowanych członków PO.

Tuż po ogłoszeniu oficjalnych wy-ników prawyborów wśród Polaków przeprowadzono sondaż o wybor-czych szansach Komorowskiego. Oka-zało się, że gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałby ze wszystkimi. Według MillwardBrown SMG/KRC, które prze-prowadziło badanie, na obecnego marszałka Sejmu chce głosować 38 proc. wszystkich Polaków, za nim jest

urzędujący prezydent Lech Kaczyński, którego popiera 21 proc wyborców. Po nich długo, długo nic – bowiem następny pod względem poparcia kandydat Andrzej Olechowski mógłby otrzymać zaledwie 5 proc. głosów.Komorowski wygrałby także drugą turę wyborów i to z każdym z kandy-datów. Gdyby był to Lech Kaczyński, Komorowski zwyciężyłby stosunkiem 60 do 27 procent poparcia. Jedno-cześnie 13 proc. ankietowanych nie wie jeszcze, kogo poprze w wyborach.

(dw)

Wojciech Jaruzelski nie chce na razie komentować swojego zaproszenia na uroczystości w Moskwie

Wypadek samochodowy? Wypadek w pracy? Skontaktuj się z nami – pomożemy wygrać odszkodowanie.

Obsługa po polsku tel.: 02083427054, kom.: 07816646345, e-mail: [email protected]

Rozpatrzymy wszystkie przypadki!Nie pobieramy żadnych opłat od naszych klientów!

7 Willoughby RoadTurnpike LaneLondon N8 0HR

r e k l a m a

10 wiadomości z Polski |

Palma nad palmami

WIELKANOC 35,1 metra wysokości miała wielkanocna palma, która zdobyła Grand Prix 52. Konkursu Lipnickich Palm, który rozstrzygnięto w niedzielę na ryn-ku w Lipnicy Murowanej w Małopolsce. Najpiękniejszą i jednocześnie najwyższą palmę wykonał pochodzący właśnie stamtąd Zbigniew Urbański, który pobił swój własny rekord sprzed roku. Wtedy jego palma miała „zaledwie” 33,45 m wysokości i była absolutnym rekordem w wieloletniej historii konkursu. Tym ra-zem Urbański podniósł swą poprzeczkę o ponad półtora metra.

sekcja2_319.indd 10 2010-03-30 17:53:16

Page 11: goniec-319

goniec

Kościół bez celibatu?

KABUL Prezydent USA Barack Obama niespodziewanie przybył w niedzielę do stolicy Afganistanu. Była to pierwsza od objęcia urzędu wizyta amerykańskiego prezydenta w tym kraju. Obama spotkał się z prezydentem Hamidem Karzajem, afgańskim rządem i amerykańskim personelem wojskowym.Prezydent przybył do Kabulu w nie-dzielę wieczorem czasu lokalnego i natychmiast wyraził uznanie dla

osiągniętego w kraju postępu, za-prosił też afgańskiego prezydenta do Waszyngtonu. Tematem rozmów Obamy z Afgańczykami była rów-nież walka z korupcją i handlem narkotykami. – Prezydent chce przekonać Karzaja do zwalczania rzeczy, do których od pierwszego dnia nie przykładano uwagi, ale którymi teraz powinien się zająć jako prezydent wybrany na drugą kadencję – powiedział ame-

rykański doradca ds. bezpieczeń-stwa narodowego generał James Jones.Przed wylotem prezydenta USA do Afganistanu rzecznik Białego Domu Robert Gibbs mówił o innym celu wizyty. Według niego Obama chciał z pierwszej ręki, czyli od dowódcy US Army w Afganistanie generała Stanley’a McChrystala, uzyskać ak-tualne informacje o postępach w wojnie z talibami. (dw)

Obama pierwszy raz w Afganistanie

MEDIOLAN Znany z liberalnych poglądów i kontrowersyjnych wypo-wiedzi arcybiskup Mediolanu kardy-nał Carlo Maria Martini wyraził opinię, że „należy przemyśleć obowiązek celibatu księży”. Słowa te znalazły się w jego artykule opublikowanym w austriackim dzienniku „Die Presse” i są odpowiedzią na afery pedofilskie wśród księży, o których głośno ostat-nio pisała prasa. – Dogłębne kwestie seksualności powinny zostać raz jeszcze przemyślane poprzez dialog z młodymi pokoleniami – napisał kar-dynał.

MOSKWA 39 zabitych i ponad 70 rannych to wstępny bilans podwój-nego ataku terrorystycznego, do którego doszło w poniedziałkowy ranek na zatłoczonych o tej porze stacjach moskiewskiego metra. We-dług rosyjskiego FSB zamachu do-konały kobiety-samobójczynie po-chodzące z północnego Kaukazu.

Pierwsza eksplozja nastąpiła kilka minut przed godz. 8 miejscowego czasu, w chwili gdy pociąg wjeżdżał na stację Łubianka w centrum Moskwy, położoną najbliżej siedziby FSB – ro-syjskiej służby bezpieczeństwa. Zale-dwie 40 minut później kolejna bomba wybuchła na stacji Parku Kultury, rów-nież w centrum rosyjskiej stolicy. Oby-dwie stacje są jednymi z najbardziej zatłoczonych na liniach moskiewskiej kolei podziemnej, szczególnie w go-dzinach porannego i popołudniowe-go szczytu komunikacyjnego.

Po zamachach centrum Moskwy zo-stało kompletnie sparaliżowane. Chaos w komunikacji publicznej zaowocował gigantycznymi korkami w całym mie-ście, z powodu przeciążeń nie działały

naziemne i komórkowe telefony. Ak-cję ratowniczą koordynował sam mer Moskwy Jurij Łużkow. Ewakuacja ran-nych odbywała się częściowo drogą powietrzną, w okolicach Łubianki je-den po drugim lądowały helikoptery.

– Według wstępnej wersji akt ter-roru ma związek z Kaukazem Północ-nym. Będziemy uważali to za główną wersję dochodzenia – powiedział na gorąco szef Federalnej Służby Bezpie-

czeństwa Aleksandr Bortnikow. Dodał, że do zamachów wykorzystano hek-sogen, plastyczny materiał wybucho-wy, który w specjalnych pasach przy-mocowany był do ciał dwóch kobiet wykonujących samobójczą misję.

Prezydent Czeczenii Ramzan Ka-dyrow oznajmił, że organy ochrony porządku publicznego tej republiki są gotowe pomóc w śledztwie w sprawie zamachów. (dw)

Wybuch w moskiewskim metrze. To kobiety z Kaukazu

Do pierwszej eksplozji doszło na zatłoczonej w godzinach porannego szczytu stacji metra Łubianka. Akcję ratowniczą koordynował sam mer Moskwy Jurij Łużkow.

r e k l a m a

11| wiadomości ze świata

Kawosze i herbaciarze chcą rewolucji

WASZYNGTON Tea Party i Cof-fee Party to amerykańskie organiza-cje społeczne, które według prognoz mogą już wkrótce mieć nie lada wpływ na politykę w USA. Bractwa kawy i herbaty, które nie mają for-malnych struktur ani przywódców, organizują się spontanicznie. Ich członkowie umawiają za pośredni-ctwem Facebooka, Twittera i setek blogów, spotykają w kawiarniach, bibliotekach czy kościołach, gdzie dyskutują i planują lokalne protesty. Chcą namówić Amerykanów do bun-tu przeciwko hegemonii bankierów i ukrócenia nieudolności polityków w tej sprawie. Według statystyk do her-bacianych i kawowych bractw należy co ósmy Amerykanin, głównie są to dobrze wykształceni przedstawiciele tamtejszej klasy średniej.

sekcja2_319.indd 11 2010-03-30 17:53:22

goniec

Polska ma pierwszego „milionera”

Rosjanie zapraszają Jaruzelskiego do Moskwy

Komorowski wygrał nie tylko z Sikorskim

TELEWIZJA Z gry na jakim instru-mencie słynie Czesław Mozil? – to py-tanie za milion złotych. I to dosłownie. Odpowiedź na nie pozwoliła Krzyszto-fowi Wójcikowi wyjść ze studia „Milio-nerów” z taką właśnie fortuną. 27-letni towaroznawca ze Szczecina, który obecnie robi doktorat z technologii ży-wienia, stał się tym samym pierwszym zwycięzcą finału polskiej edycji tego te-leturnieju w TVN. Na wszystkie dzielące od fortuny pytania Wójcikowi udało się odpowiedzieć w zaledwie pół godziny. A Czesław Mozil gra na akordeonie.

WARSZAWA Niemałe zamie-szanie wywołała decyzja rosyj-skich władz o zaproszeniu ge-nerała Wojciecha Jaruzelskiego na paradę zwycięstwa w Mos-kwie 9 maja. Na uroczystości wybiera się także Lech Kaczyń-ski, jednak teraz jego wizyta w stolicy Rosji staje pod znakiem zapytania.

Jak poinformował Władymir Ko-żyn z kancelarii rosyjskiego prezy-denta Dymitrija Miedwiediewa, za-proszenie wystosowano nie tylko do gen. Jaruzelskiego, ale także do ośmiu innych byłych głów państw. – Są to osoby, które osobiście bra-ły udział w bojowych działaniach przeciwko nazistowskim Niem-com – poinformował Kożyn. Prócz Wojciecha Jaruzelskiego do Moskwy pojechać mają także: były gubernator Australii, były prezydent Albanii, były wielki książę Luksemburga, pierwszy prezydent Macedonii, były król Rumu-nii, były prezydent USA George Bush,

były prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing i były prezydent Chorwa-cji. Jak informują rosyjskie służby dyplomatyczne, na razie swój udział potwierdziły cztery z wyżej wymienio-nych osób.

– W tej materii obecnie wypo-wiadać się nie chcę – lakonicznie skomentował zaproszenie sam Ja-ruzelski. Nieco więcej do powiedze-nia ma jednak Aleksander Szczygło, szef kancelarii prezydenta Kaczyń-skiego, który również ma być obec-ny w Moskwie. – To zachowanie Rosjan jest takie charakterystyczne dla nich. Przy kontrowersjach doty-czących generała Jaruzelskiego de-cyzja o obecności prezydenta Ka-czyńskiego staje się bardzo trudna. Na razie niczego nie przesądzam – powiedział Szczygło. Szef kance-larii prezydenta zaznaczył jednak, że obchody to przede wszystkim wyraz pamięci o poległych żołnie-rzach, także Polakach, którym Lech Kaczyński chciałby oddać hołd swą

obecnością w Moskwie. – Trzeba jed-nak pamiętać także o ofiarach stanu wojennego oraz tragicznych wyda-rzeń z lat 70. na Wybrzeżu, do których właśnie gen. Jaruzelski kazał strzelać – dodał. (dw)

PRAWYBORY Wiadomo już oficjal-nie, że kandydatem Platformy Obywa-telskiej w wyścigu do prezydentury został obecny marszałek Sejmu Broni-sław Komorowski.

W prawyborach, których wyniki oficjalnie ogłoszono w ubiegłą sobotę w gmachu Politechniki Warszawskiej, Komorowski zwyciężył uzyskując 68,5 proc. głosów oddanych przez człon-ków partii. Jego konkurent Radosław Sikorski nie zdołał osiągnąć nawet po-łowy tego wyniku, uzyskując zaledwie 31,5 proc. głosów. Zdumiewająco ni-

ska okazała się jednak frekwencja. W prawyborach udział wzięło tylko 47,5 proc. tych, którzy mogli głosować, czyli zarejestrowanych członków PO.

Tuż po ogłoszeniu oficjalnych wy-ników prawyborów wśród Polaków przeprowadzono sondaż o wybor-czych szansach Komorowskiego. Oka-zało się, że gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałby ze wszystkimi. Według MillwardBrown SMG/KRC, które prze-prowadziło badanie, na obecnego marszałka Sejmu chce głosować 38 proc. wszystkich Polaków, za nim jest

urzędujący prezydent Lech Kaczyński, którego popiera 21 proc wyborców. Po nich długo, długo nic – bowiem następny pod względem poparcia kandydat Andrzej Olechowski mógłby otrzymać zaledwie 5 proc. głosów.Komorowski wygrałby także drugą turę wyborów i to z każdym z kandy-datów. Gdyby był to Lech Kaczyński, Komorowski zwyciężyłby stosunkiem 60 do 27 procent poparcia. Jedno-cześnie 13 proc. ankietowanych nie wie jeszcze, kogo poprze w wyborach.

(dw)

Wojciech Jaruzelski nie chce na razie komentować swojego zaproszenia na uroczystości w Moskwie

Wypadek samochodowy? Wypadek w pracy? Skontaktuj się z nami – pomożemy wygrać odszkodowanie.

Obsługa po polsku tel.: 02083427054, kom.: 07816646345, e-mail: [email protected]

Rozpatrzymy wszystkie przypadki!Nie pobieramy żadnych opłat od naszych klientów!

7 Willoughby RoadTurnpike LaneLondon N8 0HR

r e k l a m a

10 wiadomości z Polski |

Palma nad palmami

WIELKANOC 35,1 metra wysokości miała wielkanocna palma, która zdobyła Grand Prix 52. Konkursu Lipnickich Palm, który rozstrzygnięto w niedzielę na ryn-ku w Lipnicy Murowanej w Małopolsce. Najpiękniejszą i jednocześnie najwyższą palmę wykonał pochodzący właśnie stamtąd Zbigniew Urbański, który pobił swój własny rekord sprzed roku. Wtedy jego palma miała „zaledwie” 33,45 m wysokości i była absolutnym rekordem w wieloletniej historii konkursu. Tym ra-zem Urbański podniósł swą poprzeczkę o ponad półtora metra.

sekcja2_319.indd 10 2010-03-30 17:53:16

Page 12: goniec-319

goniec

Strajk niczego nie rozwiązał

Banki nikomu nie mogą odmówić otwarcia konta

50 tysięcy zgonów z powodu brudnego powietrza

r e k l a m a

12 wiadomości z Wielkiej Brytanii |

PRACA Zarząd British Airways szacuje straty z powodu siedmiodnio-wej akcji strajkowej na około 50 mln funtów. Związkowcy z Unite mówią o stratach rzędu 100 mln. Protest na razie nic nie rozwiązał. Ani między dwiema rundami strajku, ani po jego zakończeniu nie doszło do podjęcia rokowań o zmianie warun-ków pracy, zmniejszeniu liczebności załóg pokładowych i zamrożeniu płac. Pracodawca i strajkujący nie tylko przestali się do siebie odzywać, ale z upodobaniem robią sobie wzajemne złośliwości.Zgodnie z brytyjskim prawem, wszy-scy strajkujący stewardzi i stewardes-sy tracą zarobek za każdy dzień prze-stoju. Jednak British Airways potrącą części załóg nawet dwutygodniowe pobory za zakłócenie cyklu pracy, który na dalekich trasach wynosi do 14 dni.Na strajku BA zarobiła za to konku-rencja, w tym Polskie Linie Lotnicze LOT, które przejęły część pasażerów z odwołanych kursów na trasie Londyn - Warszawa. LOT podstawił większe sa-moloty na czas protestu, dzięki czemu liczba oferowanych miejsc zwiększyła się nawet o 35 proc.

FINANSE Brytyjskie banki zosta-ły prawnie zobowiązane do zapew-nienia podstawowego konta ban-kowego każdemu, kto będzie chciał je otworzyć.

Rząd Gordona Browna chce w ten sposób włączyć osoby, które z różnych względów nie mogą zało-żyć konta, do systemu bankowego oraz zlikwidować zjawisko „finanso-wego wykluczenia”. Obecnie w Wiel-kiej Brytanii prawie 1,75 miliona osób funkcjonuje bez korzystania z usług bankowych. Ponad połowa z nich na-leży do grupy najbiedniejszych Brytyj-czyków. Podkreślono, że posiadanie konta ułatwia znalezienie stałego za-trudnienia, obniża także koszty pono-szone np. przy płaceniu rachunków.

Istnieją jednak obawy o reakcje banków, które dotychczas staran-nie selekcjonowały swoich klientów

starając się wybrać tych, na których będą mogły zarobić. Tym-czasem British Bankers’ Association tłumaczy, że wprowadzenia praw-nego obowiązku otwierania konta każdemu klientowi, jest zwyczajnie niepotrzebne, bo dzieje się tak od

dawna. Tzw. basic account otworzy każdy, kto może udokumen-tować posiadanie stałego adresu za-mieszkania. Z takim kontem nie ma jednak mowy o debecie, a w niektó-rych przypadkach banki odmawiają wydania książeczek czekowych. (ska)

EKOLOGIA Z powodu zanie-czyszczonego powietrza w Wiel-kiej Brytanii umiera 50 tys. osób rocznie, a rząd nie radzi sobie z rozwiązaniem tego problemu – oskarża grupa parlamentarna z komisji ds. środowiska.

Według posłów tysiące mieszkańców zapadają na cho-roby cywilizacyjne przez coraz brudniejsze powietrze. Sytuacja została przez nich nazwana „na-rodową hańbą”. Ostrzegają rów-nież, że Wielka Brytania może dostać milionowe kary, jeśli miasta będą nadal łamać usta-lenia wspólnoty europejskiej dotyczące ochrony zdrowia.

Zanieczyszczenie odpowie-dzialne jest za rozwój chorób serca, astmy oraz dolegliwości układu krążenia. Szacuje się, że zła jakość powietrza skraca życie przeciętnego mieszkańca UK o 7-8 miesięcy. W najbardziej zanieczyszczonych regionach ta średnia wzrasta do ponad roku.

– Zanieczyszczone powie-trze prawdopodobnie powo-duje więcej zgonów niż bierne palenie, wypadki drogowe i otyłość, a nadal nie przywiązu-je się do niego należytej uwagi – mówi Tim Yeo, przewodniczą-cy parlamentarnej komisji ds. środowiska. (ska)

Brytyjskie banki zosta-ły prawnie zobowiązane do zapew-nienia podstawowego konta ban-kowego każdemu, kto będzie chciał

Rząd Gordona Browna chce w ten sposób włączyć osoby, które z różnych względów nie mogą zało-żyć konta, do systemu bankowego oraz zlikwidować zjawisko „finanso-wego wykluczenia”. Obecnie w Wiel-kiej Brytanii prawie 1,75 miliona osób funkcjonuje bez korzystania z usług bankowych. Ponad połowa z nich na-leży do grupy najbiedniejszych Brytyj-czyków. Podkreślono, że posiadanie konta ułatwia znalezienie stałego za-

starając się wybrać tych, na których będą mogły zarobić. Tym-

dawna. Tzw. basic account otworzy każdy, kto może udokumen-

Zła jakość powietrza skraca życie przeciętnego miesz-kańca UK o 7-8 miesięcy

sekcja2_319.indd 12 2010-03-30 17:53:40

Page 13: goniec-319

goniec

sekcja2_319.indd 13 2010-03-30 17:53:56

goniec

Strajk niczego nie rozwiązał

Banki nikomu nie mogą odmówić otwarcia konta

50 tysięcy zgonów z powodu brudnego powietrza

r e k l a m a

12 wiadomości z Wielkiej Brytanii |

PRACA Zarząd British Airways szacuje straty z powodu siedmiodnio-wej akcji strajkowej na około 50 mln funtów. Związkowcy z Unite mówią o stratach rzędu 100 mln. Protest na razie nic nie rozwiązał. Ani między dwiema rundami strajku, ani po jego zakończeniu nie doszło do podjęcia rokowań o zmianie warun-ków pracy, zmniejszeniu liczebności załóg pokładowych i zamrożeniu płac. Pracodawca i strajkujący nie tylko przestali się do siebie odzywać, ale z upodobaniem robią sobie wzajemne złośliwości.Zgodnie z brytyjskim prawem, wszy-scy strajkujący stewardzi i stewardes-sy tracą zarobek za każdy dzień prze-stoju. Jednak British Airways potrącą części załóg nawet dwutygodniowe pobory za zakłócenie cyklu pracy, który na dalekich trasach wynosi do 14 dni.Na strajku BA zarobiła za to konku-rencja, w tym Polskie Linie Lotnicze LOT, które przejęły część pasażerów z odwołanych kursów na trasie Londyn - Warszawa. LOT podstawił większe sa-moloty na czas protestu, dzięki czemu liczba oferowanych miejsc zwiększyła się nawet o 35 proc.

FINANSE Brytyjskie banki zosta-ły prawnie zobowiązane do zapew-nienia podstawowego konta ban-kowego każdemu, kto będzie chciał je otworzyć.

Rząd Gordona Browna chce w ten sposób włączyć osoby, które z różnych względów nie mogą zało-żyć konta, do systemu bankowego oraz zlikwidować zjawisko „finanso-wego wykluczenia”. Obecnie w Wiel-kiej Brytanii prawie 1,75 miliona osób funkcjonuje bez korzystania z usług bankowych. Ponad połowa z nich na-leży do grupy najbiedniejszych Brytyj-czyków. Podkreślono, że posiadanie konta ułatwia znalezienie stałego za-trudnienia, obniża także koszty pono-szone np. przy płaceniu rachunków.

Istnieją jednak obawy o reakcje banków, które dotychczas staran-nie selekcjonowały swoich klientów

starając się wybrać tych, na których będą mogły zarobić. Tym-czasem British Bankers’ Association tłumaczy, że wprowadzenia praw-nego obowiązku otwierania konta każdemu klientowi, jest zwyczajnie niepotrzebne, bo dzieje się tak od

dawna. Tzw. basic account otworzy każdy, kto może udokumen-tować posiadanie stałego adresu za-mieszkania. Z takim kontem nie ma jednak mowy o debecie, a w niektó-rych przypadkach banki odmawiają wydania książeczek czekowych. (ska)

EKOLOGIA Z powodu zanie-czyszczonego powietrza w Wiel-kiej Brytanii umiera 50 tys. osób rocznie, a rząd nie radzi sobie z rozwiązaniem tego problemu – oskarża grupa parlamentarna z komisji ds. środowiska.

Według posłów tysiące mieszkańców zapadają na cho-roby cywilizacyjne przez coraz brudniejsze powietrze. Sytuacja została przez nich nazwana „na-rodową hańbą”. Ostrzegają rów-nież, że Wielka Brytania może dostać milionowe kary, jeśli miasta będą nadal łamać usta-lenia wspólnoty europejskiej dotyczące ochrony zdrowia.

Zanieczyszczenie odpowie-dzialne jest za rozwój chorób serca, astmy oraz dolegliwości układu krążenia. Szacuje się, że zła jakość powietrza skraca życie przeciętnego mieszkańca UK o 7-8 miesięcy. W najbardziej zanieczyszczonych regionach ta średnia wzrasta do ponad roku.

– Zanieczyszczone powie-trze prawdopodobnie powo-duje więcej zgonów niż bierne palenie, wypadki drogowe i otyłość, a nadal nie przywiązu-je się do niego należytej uwagi – mówi Tim Yeo, przewodniczą-cy parlamentarnej komisji ds. środowiska. (ska)

Brytyjskie banki zosta-ły prawnie zobowiązane do zapew-nienia podstawowego konta ban-kowego każdemu, kto będzie chciał

Rząd Gordona Browna chce w ten sposób włączyć osoby, które z różnych względów nie mogą zało-żyć konta, do systemu bankowego oraz zlikwidować zjawisko „finanso-wego wykluczenia”. Obecnie w Wiel-kiej Brytanii prawie 1,75 miliona osób funkcjonuje bez korzystania z usług bankowych. Ponad połowa z nich na-leży do grupy najbiedniejszych Brytyj-czyków. Podkreślono, że posiadanie konta ułatwia znalezienie stałego za-

starając się wybrać tych, na których będą mogły zarobić. Tym-

dawna. Tzw. basic account otworzy każdy, kto może udokumen-

Zła jakość powietrza skraca życie przeciętnego miesz-kańca UK o 7-8 miesięcy

sekcja2_319.indd 12 2010-03-30 17:53:40

Page 14: goniec-319

goniec

Wybuch zniszczył mieszkania Polaków

Przez emigrację najwięcej traci wschodnia Polska

Zabójca poznał kolejną ofiarę w internecie

SLOUGH. Dwie polskie rodziny miesz-kające w dzielnicy Chalvey w Slough zo-stały ewakuowane z wynajmowanych mieszkań po wybuchu elektrycznego bojlera z wodą.Siedmioro dorosłych osób i czworo dzieci z sąsiadujących ze sobą lokali przy Ladbrooke Road obudził potężny wybuch około 2 nad ranem. Eksplozja kompletnie zniszczyła jedno mieszka-nie, poważnie uszkodziła drugie, a sklep znajdujący się na parterze budynku zo-stał całkowicie zalany.Obyło się bez ofiar i poważnych obra-żeń. Załoga wezwanego na miejsce am-bulansu opatrzyła lekkie skaleczenia u dwóch poszkodowanych. Obie rodziny zostały przeniesione do tymczasowego schroniska w Slough. Właściciel, który wynajmował Polakom zniszczone wy-buchem mieszkania, zapewnił im już zastępcze lokum.

EMIGRACJA Za pracą wyjeżdża-ją najczęściej młode i dynamiczne osoby. Zmniejsza to wprawdzie wskaźnik bezrobocia w regionach Polski, które emigranci opuszczają, ale w dłuższej perspektywie ozna-cza to straty dla gospodarki.

„Gazeta Prawna” powołuje się na wyni-ki badań Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego, z których wynika, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej najliczniej na zachód ruszyli mieszkańcy tak zwanej ściany wschodniej, czyli z województw pod-karpackiego, lubelskiego, warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. – To regiony, które najbardziej ucierpiały na transfor-macji. Wprawdzie osoby tam mieszkające mogłyby migrować za pracą do wielkich miast, ale wyjazd za granicę jest dla nich atrakcyjniejszy finansowo – poinformo-wał gazetę prof. Marek Okólski.

Dzięki masowej emigracji udało się tym regionom dokonać „eksportu bezrobocia”. Na rynek pracy wchodziły wtedy liczne roczniki urodzone w latach 80., których nie była w stanie wchłonąć polska gospodarka. Gdyby te osoby zo-stały w kraju, budżet musiałby np. po-

nieść koszty związane z finansowaniem dla nich pomocy socjalnej. W dłuższej perspektywie jednak te wyjazdy się województwom wschodnim nie opła-ciły, ponieważ oznaczają trwały odpływ młodych ludzi. Z badań OBnM wynika bowiem, że aż 70 procent osób, które ostatnimi laty opuściły Polskę, mieszka za granicą ponad rok i nie można ich już traktować jako tymczasowych emigran-tów. – Na wyjazd zdecydowali się tzw. pionierzy, osoby aktywne i dynamiczne, młode z wyższym wykształceniem. Taka migracja prowadzi do zastoju regionów,

które opuścili – powiedziała „Gazecie Prawnej” prof. Krystyna Iglicka.

Dziennik uspokaja jednak, że na szczęście drenaż młodego pokolenia nie jest w przypadku Polski aż tak dotkliwy, jak w przypadku naszych sąsiadów. W tym samym czasie Litwę opuściło 3,3 proc., a Łotwę 2,4 proc. obywateli. Emi-gracja z Polski i Słowacji stanowi tylko 1 proc. ogółu ludności. W innej części tekstu jest jednak napisane, że poza gra-nicami Polski przebywa obecnie 2,2 mln jej obywateli. Stanowi to więc 5,7 proc. populacji Polski. (ryk)

BRISTOL Sąd skazał na dożywocie bandytę, który został w Polsce skaza-ny za usiłowanie zabójstwa i jest po-dejrzewany o zamordowanie swojej żony w Szwajcarii, a kolejną ofiarę znalazł przez internet.

44-letni Artur Parys najpierw okale-czył 37-letnią Justynę Miszczyk butel-ką, a potem udusił ją w swoim domu w Taunton. Tłem zbrodni był fakt, że kobieta porzuciła go dla innego part-nera. Sąd Koronny w Bristolu skazał Parysa na karę dożywotniego więzie-nia z możliwością starania się o wcześ-niejsze zwolnienie po odbyciu co naj-mniej 13 lat zasądzonego wyroku.

– To z pewnością wielka tragedia dla rodziny Justyny, a zwłaszcza dla jej młodej córki, która straciła matkę. Ża-den wyrok nie ukoi bólu tej rodziny i nie przywróci do życia ofiary – powie-dział sędzia John Royce.

Parys poznał Miszczyk poprzez inter-netowy serwis towarzyski w sierpniu 2008 roku. Kobieta wkrótce przepro-wadziła się wraz z 16-letnią córką do domu, w którym mieszkał. Razem pra-cowali również w fabryce The Ministry

of Cake w Taunton. Związek przetrwał rok. Polka znalazła sobie innego part-nera i wyprowadziła się z domu Parysa.

27 października ubiegłego roku kobieta przyszła do niego w odwie-dziny. Parys stawał się coraz bardziej pobudzony, a agresję wzmagały leki, które zażył oraz alkohol, którym ra-czył się w trakcie wizyty. W pewnej chwili uderzył kobietę butelką i zaczął

dusić. Miszczyk zginęła na miejscu, około godz. 10 wie-czorem. Zabójca chciał uciec z Wielkiej Brytanii, ale został zatrzymany w hotelu na He-athrow, osadzony w areszcie i oskarżony.

Jak się okazało, Polak od-bywał już karę pozbawienia wolności w Polsce. W 1990 roku zaatakował nożem i usi-łował udusić swoją partnerkę Joannę Chmielewską. Z kolei władze szwajcarskie podej-rzewają, że to on był spraw-cą morderstwa dokonanego na terenie tego kraju w 2001 roku. Kobieta, która – jak się

później okazało – była żoną Parysa, została najpierw dotkliwie pobita, a następnie uduszona. Sprawca porzucił zwłoki ofiary w przydrożnym rowie.

Po 9 latach od tej zbrodni Szwajca-rzy wydali za nim list gończy, o czym władze brytyjskie nie wiedziały wpusz-czając go na teren Zjednoczonego Królestwa. Wkrótce sąd zdecyduje, czy dojdzie do ekstradycji skazanego. (ska)

Na Wyspy w większości przyjechali młodzi i dynamiczni ludzie ze ściany wschodniej

Zabójstwo bezdomnego

LONDYN Przed sądem Old Bailey stanęła zabójczyni bezdomnego Polaka, który poniósł śmierć na miejscu w wyni-ku ciosów zadanych kuchennym nożem. Do tragedii doszło w domu przyjaciela ofiary w dzielnicy Totenham.39-letni Adam Sikora mieszkał w krza-kach niedaleko Tiverton Estate. Do mor-derstwa doszło 27 września 2009 roku. Tego dnia jego znajomy zaoferował mu nocleg w domu przy Flatbury Road. Mieszkała tam również Małgorzata Si-wak, 25-letnia partnerka przyjaciela.Kobieta zadała bezdomnemu śmier-telne ciosy nożem w plecy. Oskarżyciel twierdzi, że była to zbrodnia z preme-dytacją. Nóż został użyty tak, by nie dać ofierze żadnych szans na obronę.W trakcie pierwszych przesłuchań oskarżona wmawiała policjantom, że Sikora był ranny przed pojawieniem się w domu. Po przedstawieniu niezbitych dowodów, że do morderstwa doszło w trakcie wizyty, zmieniła zeznania twier-dząc, że działała w samoobronie.Proces jest w toku.

14 Polak na Wyspach |

Morderca poznał swą ofiarę poprzez internetowy serwis towarzyski w sierpniu 2008 roku

sekcja2_319.indd 14 2010-03-30 17:54:05

Page 15: goniec-319

sekcja2_319.indd 15 2010-03-30 17:54:12

goniec

Wybuch zniszczył mieszkania Polaków

Przez emigrację najwięcej traci wschodnia Polska

Zabójca poznał kolejną ofiarę w internecie

SLOUGH. Dwie polskie rodziny miesz-kające w dzielnicy Chalvey w Slough zo-stały ewakuowane z wynajmowanych mieszkań po wybuchu elektrycznego bojlera z wodą.Siedmioro dorosłych osób i czworo dzieci z sąsiadujących ze sobą lokali przy Ladbrooke Road obudził potężny wybuch około 2 nad ranem. Eksplozja kompletnie zniszczyła jedno mieszka-nie, poważnie uszkodziła drugie, a sklep znajdujący się na parterze budynku zo-stał całkowicie zalany.Obyło się bez ofiar i poważnych obra-żeń. Załoga wezwanego na miejsce am-bulansu opatrzyła lekkie skaleczenia u dwóch poszkodowanych. Obie rodziny zostały przeniesione do tymczasowego schroniska w Slough. Właściciel, który wynajmował Polakom zniszczone wy-buchem mieszkania, zapewnił im już zastępcze lokum.

EMIGRACJA Za pracą wyjeżdża-ją najczęściej młode i dynamiczne osoby. Zmniejsza to wprawdzie wskaźnik bezrobocia w regionach Polski, które emigranci opuszczają, ale w dłuższej perspektywie ozna-cza to straty dla gospodarki.

„Gazeta Prawna” powołuje się na wyni-ki badań Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego, z których wynika, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej najliczniej na zachód ruszyli mieszkańcy tak zwanej ściany wschodniej, czyli z województw pod-karpackiego, lubelskiego, warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. – To regiony, które najbardziej ucierpiały na transfor-macji. Wprawdzie osoby tam mieszkające mogłyby migrować za pracą do wielkich miast, ale wyjazd za granicę jest dla nich atrakcyjniejszy finansowo – poinformo-wał gazetę prof. Marek Okólski.

Dzięki masowej emigracji udało się tym regionom dokonać „eksportu bezrobocia”. Na rynek pracy wchodziły wtedy liczne roczniki urodzone w latach 80., których nie była w stanie wchłonąć polska gospodarka. Gdyby te osoby zo-stały w kraju, budżet musiałby np. po-

nieść koszty związane z finansowaniem dla nich pomocy socjalnej. W dłuższej perspektywie jednak te wyjazdy się województwom wschodnim nie opła-ciły, ponieważ oznaczają trwały odpływ młodych ludzi. Z badań OBnM wynika bowiem, że aż 70 procent osób, które ostatnimi laty opuściły Polskę, mieszka za granicą ponad rok i nie można ich już traktować jako tymczasowych emigran-tów. – Na wyjazd zdecydowali się tzw. pionierzy, osoby aktywne i dynamiczne, młode z wyższym wykształceniem. Taka migracja prowadzi do zastoju regionów,

które opuścili – powiedziała „Gazecie Prawnej” prof. Krystyna Iglicka.

Dziennik uspokaja jednak, że na szczęście drenaż młodego pokolenia nie jest w przypadku Polski aż tak dotkliwy, jak w przypadku naszych sąsiadów. W tym samym czasie Litwę opuściło 3,3 proc., a Łotwę 2,4 proc. obywateli. Emi-gracja z Polski i Słowacji stanowi tylko 1 proc. ogółu ludności. W innej części tekstu jest jednak napisane, że poza gra-nicami Polski przebywa obecnie 2,2 mln jej obywateli. Stanowi to więc 5,7 proc. populacji Polski. (ryk)

BRISTOL Sąd skazał na dożywocie bandytę, który został w Polsce skaza-ny za usiłowanie zabójstwa i jest po-dejrzewany o zamordowanie swojej żony w Szwajcarii, a kolejną ofiarę znalazł przez internet.

44-letni Artur Parys najpierw okale-czył 37-letnią Justynę Miszczyk butel-ką, a potem udusił ją w swoim domu w Taunton. Tłem zbrodni był fakt, że kobieta porzuciła go dla innego part-nera. Sąd Koronny w Bristolu skazał Parysa na karę dożywotniego więzie-nia z możliwością starania się o wcześ-niejsze zwolnienie po odbyciu co naj-mniej 13 lat zasądzonego wyroku.

– To z pewnością wielka tragedia dla rodziny Justyny, a zwłaszcza dla jej młodej córki, która straciła matkę. Ża-den wyrok nie ukoi bólu tej rodziny i nie przywróci do życia ofiary – powie-dział sędzia John Royce.

Parys poznał Miszczyk poprzez inter-netowy serwis towarzyski w sierpniu 2008 roku. Kobieta wkrótce przepro-wadziła się wraz z 16-letnią córką do domu, w którym mieszkał. Razem pra-cowali również w fabryce The Ministry

of Cake w Taunton. Związek przetrwał rok. Polka znalazła sobie innego part-nera i wyprowadziła się z domu Parysa.

27 października ubiegłego roku kobieta przyszła do niego w odwie-dziny. Parys stawał się coraz bardziej pobudzony, a agresję wzmagały leki, które zażył oraz alkohol, którym ra-czył się w trakcie wizyty. W pewnej chwili uderzył kobietę butelką i zaczął

dusić. Miszczyk zginęła na miejscu, około godz. 10 wie-czorem. Zabójca chciał uciec z Wielkiej Brytanii, ale został zatrzymany w hotelu na He-athrow, osadzony w areszcie i oskarżony.

Jak się okazało, Polak od-bywał już karę pozbawienia wolności w Polsce. W 1990 roku zaatakował nożem i usi-łował udusić swoją partnerkę Joannę Chmielewską. Z kolei władze szwajcarskie podej-rzewają, że to on był spraw-cą morderstwa dokonanego na terenie tego kraju w 2001 roku. Kobieta, która – jak się

później okazało – była żoną Parysa, została najpierw dotkliwie pobita, a następnie uduszona. Sprawca porzucił zwłoki ofiary w przydrożnym rowie.

Po 9 latach od tej zbrodni Szwajca-rzy wydali za nim list gończy, o czym władze brytyjskie nie wiedziały wpusz-czając go na teren Zjednoczonego Królestwa. Wkrótce sąd zdecyduje, czy dojdzie do ekstradycji skazanego. (ska)

Na Wyspy w większości przyjechali młodzi i dynamiczni ludzie ze ściany wschodniej

Zabójstwo bezdomnego

LONDYN Przed sądem Old Bailey stanęła zabójczyni bezdomnego Polaka, który poniósł śmierć na miejscu w wyni-ku ciosów zadanych kuchennym nożem. Do tragedii doszło w domu przyjaciela ofiary w dzielnicy Totenham.39-letni Adam Sikora mieszkał w krza-kach niedaleko Tiverton Estate. Do mor-derstwa doszło 27 września 2009 roku. Tego dnia jego znajomy zaoferował mu nocleg w domu przy Flatbury Road. Mieszkała tam również Małgorzata Si-wak, 25-letnia partnerka przyjaciela.Kobieta zadała bezdomnemu śmier-telne ciosy nożem w plecy. Oskarżyciel twierdzi, że była to zbrodnia z preme-dytacją. Nóż został użyty tak, by nie dać ofierze żadnych szans na obronę.W trakcie pierwszych przesłuchań oskarżona wmawiała policjantom, że Sikora był ranny przed pojawieniem się w domu. Po przedstawieniu niezbitych dowodów, że do morderstwa doszło w trakcie wizyty, zmieniła zeznania twier-dząc, że działała w samoobronie.Proces jest w toku.

14 Polak na Wyspach |

Morderca poznał swą ofiarę poprzez internetowy serwis towarzyski w sierpniu 2008 roku

sekcja2_319.indd 14 2010-03-30 17:54:05

Page 16: goniec-319

goniec

Nie było jednak czasu na ceregiele, kwit trzeba było rach-ciach parafować, pie-

częciami obłożyć, czekać do drugiego kwietnia się już nie dało, więc – podra-pawszy się po czuprynach – wstawiono „wczorajszą” datę 31 marca i było za-łatwione. Rzecz miała miejsce w 1683 roku.

Sobieski pod WiedniemNie ma co się oszukiwać; zafajdane ze

strachu portki 327 lat temu miało całe Cesarstwo Habsburgów ze stolicą we Wiedniu oraz pół Europy, która potrafiła przewidywać przebieg wypadków dalej niż na tydzień do przodu. Wiadomo bo-wiem było, że najazdu Turków Osmań-skich nie da się już uniknąć, że przyj-dzie przelewać krew, że Półksiężyc jak się zaweźmie, to nie odpuści. Francja miała wtedy doskonałe stosunki z Tur-cją i raczej martwić się trzeba było, czy noża w plecy Austrii nie wbije. Car w Ro-sji też się wyraźnie migał od tej wojny. Więc Austriakom trzeba było się szybko rozejrzeć i podpisać z kimś konkretnym przymierze przeciwko szykującemu się do najazdu Czarnemu Mustafie. Podpi-sano ów traktat z Rzeczpospolitą Oboj-ga Narodów dokładnie 1 kwietnia 1683 roku.

Nadmienić wypada, że primaaprili-sowy układ cesarza Leopolda I z Sobie-skim może być wzorem dotrzymywania umów międzynarodowych. I tak już we wrześniu, kiedy Wiedeń był oblężony przez prawie 140 tysięcy pohańców, na miejscu – zgodnie z umową – pojawił się Jan III Sobieski. Ze swoją ekipą. Król z miejsca objął dowodzenie nad całością sił „aliantów” (70 tysięcy) i podjął wy-

zwanie. A bitwa wyglądała tak, że obie strony pukały do siebie z armat przez 11,5 godziny, aż w końcu wieczorem Sobieski się zdenerwował tym hałasem i wysłał husarię, która w pół godziny, jednym rajdem sprawę załatwiła do-kumentnie, na czysto i z morderczym wdziękiem. Turcja Osmań-ska po tym ciosie już nie wró-ciła do

dawne -go znacze-nia, Sobieski zabrał fanty, zwinął manatki i wró-cił do Krakowa. Samego wielkiego we-zyra Czarnego Mustafę (któremu udało się uciec) sułtan kazał za przegraną akcję udusić sznurem. Żeby było patrio-tycznie – zielonym.

Historia lubi jednak być przewrotna, bo po latach, niepomna polskiej przy-sługi i czterech tysięcy poległych w bitwie pod Wiedniem Polaków, Austria była uprzejma wziąć udział w rozbio-

rach Polski (w pierwszym i trzecim). Nikt pewnie nie powoływał się na traktaty sprzed lat podpisywane 1 kwietnia.

Świerczewski pod kreskąBy zostać jeszcze przy tej niepoważ-

nej dacie... Otóż królowi Janowi II Kazi-mierzowi nie przeszka-

dzała ona w naj-mniejszym

stopniu,

by po p r z y b y c i u

do Lwowa właśnie 1 kwietnia złożyć w kate-

drze słynne śluby, gdzie obrał Matkę Bożą za patronkę i królową Korony Polskiej i gdzie zapowiedział walkę z najazdem szwedzkim (był to rok 1656) – oczywiście – aż do zwycięstwa!

A pamięta jeszcze ktoś z czytelni-ków słynnego generała Karola „Waltera” Świerczewskiego, człowieka, który ku-lom się nie kłaniał?! Komisarza politycz-nego Armii Czerwonej? Generała, który

w 1941 roku tak dowodził 248. Dywizją Strzelecką na Froncie Zachodnim, że wskutek permanentnego nalutowania wódką i rażącej niekompetencji z 10 tysięcy powierzonych mu żołnierzy z życiem uszło... pięciu?! Stalin za bardzo się tym nie przejął, bo Walter miał zostać – i został – członkiem KC Polskiej Partii Robotniczej. Jeszcze w 1947 roku od-mawiał prawa łaski skazanym na śmierć żołnierzom AK. Pochowano go – za-strzelonego przez ukraińskich nacjona-listów – 1 kwietnia 1947 roku.

W czasach relatywnie nam współ-czesnych pierwszy kwietnia zapisał się w historii w roku 1981 (wprowadzenie kartek na „mięso i jego przetwory”), w roku 2008 (Sejm RP przyjął ustawę o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego) oraz w roku 2009, kiedy to reprezentacja Polski w piłce nożnej odniosła najwyż-sze zwycięstwo w historii PZPN (10-0 z San Marino). Na świecie też nie robiono sobie jaj – w roku 2001 zalegalizowano w Holandii małżeństwa osób tej samej płci, a rok później – też 1 kwietnia – w kraju tulipanów i wiatraków zalegalizo-wano eutanazję! A dokładnie rok temu, o czym pewnie nie wiecie, do struktur NATO przyjęto Albanię i Chorwację.

Ponadto urodzili się tego dnia Kołłą-taj, Gogol i Bismarck, a zmarli król Zyg-munt Stary, morawski zbójnik Ondra-szek i Helena Rubinstein... I inni.

Pierwszy dzień kwietnia, jak widać, jest całkiem normalnym dniem i nie ustępuje tu żadnej innej dobie w kalen-darzu. Tyle, że w prima aprilis westchnąć nad życiem jest nieco lżej i łatwiej z większym dystansem spojrzeć na zwa-riowany świat wokoło nas. Zwariowany i wariujący przez cały, okrągły rok!

A pierwszego kwietnia...Jacek Rujna

16 felieton |

Stali, siedzieli, kombinowali, krzyczeli, węgrzyna popijali, a czas naglił. Dokument był przygotowany, Cesarz zaniepokojony cze-kał na polskie zbawienie, ale jak tu traktat podpisywać, skoro akurat był... pierwszy dzień aprila? Czyli „dzień niepoważny”, jako dzień strojenia żartów znany w Europie doskonale i trochę głupio było taki ważny traktat podpisywać właśnie tego dnia...

sekcja2_319.indd 16 2010-03-30 17:54:15

Page 17: goniec-319

goniec

17| wydarzenia

Minister skarbu Alistair Darling zaprezentował w Izbie Gmin przyszłoroczny

budżet jako narzędzie do walki z rece-sją. W większości komentarzy, które pojawiły się wkrótce po jego wystąpie-niu, powtarza się jednak opinia, że ma on być narzędziem do walki o władzę w wyborach parlamentarnych. Dojdzie do nich w maju lub na początku czerwca.

Cięcia przełożone na potemDarling kilkakrotnie w swoim prze-

mówieniu przekonywał, że jego pro-pozycje są rozsądne i realistyczne. Fak-tycznie, minister finansów – rozsądnie z politycznego punktu widzenia – uni-kał tematu cięć w wydatkach państwa. A te prędzej czy później będą koniecz-ne. Brytyjski dług publiczny przekracza obecnie 850 miliardów funtów, zaś w kończącym się 31 marca bieżącym roku finansowym deficyt budżetowy wyniósł 178 miliardów funtów, czyli w przeliczeniu na procent PKB jest na poziomie bankrutującej Grecji. Właś-nie dlatego informację o ogranicze-niu deficytu o 11 miliardów funtów minister postanowił przedstawić jako dobrą wiadomość. Głębsze oszczęd-ności wprowadzone mają być jednak dopiero później. W ciągu najbliższych czterech lat dziura budżetowa ma zo-stać ograniczona o połowę. Częściowo

oszczędności mają zostać sfinansowa-ne dzięki wzrostowi gospodarczemu, który ma w przyszłym roku wynieść 3,25 proc.

Podwyżki akcyzyDodatkowy dochód przynieść ma

podwyżka akcyzy. Podrożeją między innymi wyroby tytoniowe, na które ak-cyza wzrośnie o 1 proc. powyżej stopy inflacji, a następnie do 2014 r. będzie realnie rosła o 2 proc. rocznie. Akcyza na alkohol zostanie podniesiona o 2 proc. powyżej inflacji. Nie dotyczy to jednak jabłecznika (cider) i tak zwanych alkopo-pów, na które opłata akcyzowa wzroś-nie aż o 10 proc. powyżej inflacji. Pod-wyżka jest rzekomo wynikiem sugestii środowisk lekarskich zaalarmowanych rosnącym problemem alkoholowym wśród brytyjskiej młodzieży. Akcyza na paliwa będzie wzrastać systematycznie o trzy pensy w kwietniu, październiku i styczniu. W ramach programu oszczęd-nościowego rząd planuje również prze-niesienie około 15 tys. urzędników służ-by cywilnej poza Londyn.

Zabiorą bogatym, oddadząbiednym

„Financial Times” zauważa, że bry-tyjski minister finansów postarał się za pomocą nowego budżetu zarysować główne linie podziału pomiędzy Par-tią Pracy a cieszącymi się przewagą w notowaniach przedwyborczych kon-serwatystami. Temu właśnie celowi

służyć zapewne mają takie posunięcia, jak wsparcie dla rodzin kupujących na rynku swoje pierwsze mieszkanie. Jeśli cena nieruchomości nie przekracza 250 tys. funtów, tak zwani first time buyers będą w ciągu najbliższych dwóch lat zwolnieni z opłaty skarbowej stamp duty. Ulga ma zostać po części sfinan-sowana przez osoby kupujące domy o wartości przekraczającej milion funtów. Dotychczas opłata za taką transakcję wynosiła 4 procent jej wartości. Obecnie zostanie podniesiona do 5 procent. Je-dyną zmianą w podatku dochodowym od osób fizycznych jest wprowadzenie nowej, 50-procentowej stawki podat-kowej dla osób o rocznych dochodach powyżej 150 tysięcy funtów. Zamrożo-ne zostały progi podatku spadkowego. Zmniejszone natomiast mają być na okres jednego roku stawki podatkowe dla 500 tysięcy małych i średnich firm. Rząd planuje również stymulować wzrost gospodarczy inwestując w no-woczesne technologie, między innymi w superszybki internet, biotechnologie i kolej dużych prędkości.

Opozycja krytykujeBrak jasno sprecyzowanego pro-

gramu oszczędnościowego niepokoi

analityków. – Biorąc pod uwagę, że w ciągu kilku tygodni odbędą się wybory, wyraźnie jest to budżet polityczny. Nie wiadomo, w jaki sposób ma być zredu-kowany deficyt, a prognozy wzrostu są optymistyczne – mówi Richard Lam-bert, szef biznesowej organizacji CBI.

– Rynki będą rozczarowane, że pie-niądze uzyskane dzięki niższemu niż oczekiwano deficytowi w tym roku zostaną przeznaczone na nowe wy-datki, a nie na faktyczne oszczędności – potwierdza David Kern, główny eko-nomista Brytyjskiej Izby Handlowej. Bardziej zdecydowanej redukcji defi-cytu domagała się kilka dni temu na-wet Komisja Europejska. To zdaniem obliczony na cztery lata plan dopro-wadzenia do dopuszczalnego pozio-mu 3 proc. PKB jest nierealistyczny. Jak można się było spodziewać, projekt ustawy budżetowej nie spodobał się również opozycji. Szykujący się już do przejęcia władzy przewodniczący Par-tii Konserwatywnej David Cameron określił dzieło Alistaira Darlinga jako „puste i pozbawione nowych pomy-słów”. Polityk zapowiedział już, że jeśli jego partia wygra czerwcowe wybory, w ciągu 50 dni zaproponuje własne poprawki.

Budżet w sam raz na wybory

Jakub Ryszko

Wzrośnie akcyza na papierosy, alkohol i paliwo; podatek na wysokoprocentowego cidera będzie wyższy aż o 10 proc. Nowi właściciele domów nie zapłacą za to opłaty stamp duty przez najbliższe dwa lata... Wielka Brytania ma nowy budżet.

W czerwonej teczce ministra Alistaira Darlinga kryje się finansowa przyszłość Wielkiej Brytanii

sekcja2_319.indd 17 2010-03-30 17:54:17

goniec

Nie było jednak czasu na ceregiele, kwit trzeba było rach-ciach parafować, pie-

częciami obłożyć, czekać do drugiego kwietnia się już nie dało, więc – podra-pawszy się po czuprynach – wstawiono „wczorajszą” datę 31 marca i było za-łatwione. Rzecz miała miejsce w 1683 roku.

Sobieski pod WiedniemNie ma co się oszukiwać; zafajdane ze

strachu portki 327 lat temu miało całe Cesarstwo Habsburgów ze stolicą we Wiedniu oraz pół Europy, która potrafiła przewidywać przebieg wypadków dalej niż na tydzień do przodu. Wiadomo bo-wiem było, że najazdu Turków Osmań-skich nie da się już uniknąć, że przyj-dzie przelewać krew, że Półksiężyc jak się zaweźmie, to nie odpuści. Francja miała wtedy doskonałe stosunki z Tur-cją i raczej martwić się trzeba było, czy noża w plecy Austrii nie wbije. Car w Ro-sji też się wyraźnie migał od tej wojny. Więc Austriakom trzeba było się szybko rozejrzeć i podpisać z kimś konkretnym przymierze przeciwko szykującemu się do najazdu Czarnemu Mustafie. Podpi-sano ów traktat z Rzeczpospolitą Oboj-ga Narodów dokładnie 1 kwietnia 1683 roku.

Nadmienić wypada, że primaaprili-sowy układ cesarza Leopolda I z Sobie-skim może być wzorem dotrzymywania umów międzynarodowych. I tak już we wrześniu, kiedy Wiedeń był oblężony przez prawie 140 tysięcy pohańców, na miejscu – zgodnie z umową – pojawił się Jan III Sobieski. Ze swoją ekipą. Król z miejsca objął dowodzenie nad całością sił „aliantów” (70 tysięcy) i podjął wy-

zwanie. A bitwa wyglądała tak, że obie strony pukały do siebie z armat przez 11,5 godziny, aż w końcu wieczorem Sobieski się zdenerwował tym hałasem i wysłał husarię, która w pół godziny, jednym rajdem sprawę załatwiła do-kumentnie, na czysto i z morderczym wdziękiem. Turcja Osmań-ska po tym ciosie już nie wró-ciła do

dawne -go znacze-nia, Sobieski zabrał fanty, zwinął manatki i wró-cił do Krakowa. Samego wielkiego we-zyra Czarnego Mustafę (któremu udało się uciec) sułtan kazał za przegraną akcję udusić sznurem. Żeby było patrio-tycznie – zielonym.

Historia lubi jednak być przewrotna, bo po latach, niepomna polskiej przy-sługi i czterech tysięcy poległych w bitwie pod Wiedniem Polaków, Austria była uprzejma wziąć udział w rozbio-

rach Polski (w pierwszym i trzecim). Nikt pewnie nie powoływał się na traktaty sprzed lat podpisywane 1 kwietnia.

Świerczewski pod kreskąBy zostać jeszcze przy tej niepoważ-

nej dacie... Otóż królowi Janowi II Kazi-mierzowi nie przeszka-

dzała ona w naj-mniejszym

stopniu,

by po p r z y b y c i u

do Lwowa właśnie 1 kwietnia złożyć w kate-

drze słynne śluby, gdzie obrał Matkę Bożą za patronkę i królową Korony Polskiej i gdzie zapowiedział walkę z najazdem szwedzkim (był to rok 1656) – oczywiście – aż do zwycięstwa!

A pamięta jeszcze ktoś z czytelni-ków słynnego generała Karola „Waltera” Świerczewskiego, człowieka, który ku-lom się nie kłaniał?! Komisarza politycz-nego Armii Czerwonej? Generała, który

w 1941 roku tak dowodził 248. Dywizją Strzelecką na Froncie Zachodnim, że wskutek permanentnego nalutowania wódką i rażącej niekompetencji z 10 tysięcy powierzonych mu żołnierzy z życiem uszło... pięciu?! Stalin za bardzo się tym nie przejął, bo Walter miał zostać – i został – członkiem KC Polskiej Partii Robotniczej. Jeszcze w 1947 roku od-mawiał prawa łaski skazanym na śmierć żołnierzom AK. Pochowano go – za-strzelonego przez ukraińskich nacjona-listów – 1 kwietnia 1947 roku.

W czasach relatywnie nam współ-czesnych pierwszy kwietnia zapisał się w historii w roku 1981 (wprowadzenie kartek na „mięso i jego przetwory”), w roku 2008 (Sejm RP przyjął ustawę o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego) oraz w roku 2009, kiedy to reprezentacja Polski w piłce nożnej odniosła najwyż-sze zwycięstwo w historii PZPN (10-0 z San Marino). Na świecie też nie robiono sobie jaj – w roku 2001 zalegalizowano w Holandii małżeństwa osób tej samej płci, a rok później – też 1 kwietnia – w kraju tulipanów i wiatraków zalegalizo-wano eutanazję! A dokładnie rok temu, o czym pewnie nie wiecie, do struktur NATO przyjęto Albanię i Chorwację.

Ponadto urodzili się tego dnia Kołłą-taj, Gogol i Bismarck, a zmarli król Zyg-munt Stary, morawski zbójnik Ondra-szek i Helena Rubinstein... I inni.

Pierwszy dzień kwietnia, jak widać, jest całkiem normalnym dniem i nie ustępuje tu żadnej innej dobie w kalen-darzu. Tyle, że w prima aprilis westchnąć nad życiem jest nieco lżej i łatwiej z większym dystansem spojrzeć na zwa-riowany świat wokoło nas. Zwariowany i wariujący przez cały, okrągły rok!

A pierwszego kwietnia...Jacek Rujna

16 felieton |

Stali, siedzieli, kombinowali, krzyczeli, węgrzyna popijali, a czas naglił. Dokument był przygotowany, Cesarz zaniepokojony cze-kał na polskie zbawienie, ale jak tu traktat podpisywać, skoro akurat był... pierwszy dzień aprila? Czyli „dzień niepoważny”, jako dzień strojenia żartów znany w Europie doskonale i trochę głupio było taki ważny traktat podpisywać właśnie tego dnia...

sekcja2_319.indd 16 2010-03-30 17:54:15

Page 18: goniec-319

goniec

18 kontrowersje  |

„Zamiast cieszyć się spek-takularnym pięknem tych majestatycznych ptaków,

uważa się, że imigranci postrzega-ją łabędzie raczej jako bogate źródło żywności, łapią ptaki w pułapki, by je potem upiec na ognisku nad brzegiem rzeki – informuje gazeta. Zdaniem „Da-ily Mail” głodny imigrant nie przepuści żadnemu żywemu stworzeniu. Oprócz królewskich ptaków, łupem barbarzyń-skich najeźdźców ze wschodu padają również ryby, króliki, gołębie, a nawet – o zgrozo – ślimaki...

Na tropie morderców faunyCała afera zaczęła się na początku

ubiegłego tygodnia, kiedy na łamach lokalnej gazety „Evening Telegraph”

ukazała się wiadomość o tym, że nad brzegiem przepływającej przez Peterborough rzeki

Nene znajdowane są resztki łabę-dzi. Gazeta, powołując się na anonimo-wych świadków informowała, że biedne ptaki nęcone są chlebem, łapane przy pomocy sporządzonych z drutu kolcza-stego sideł i po wyciągnięciu z wody w okrutny sposób mordowane przy pomocy pałek. W tekście pojawia się

nawet wypowiedź pracownika lokal-nego oddziału Royal Society for

the Prevention of Cruelty to Animals (RSPCA), czyli od-

powiednika polskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Stwierdza on, że do instytucji od pewne-

go już czasu docierają informacje o tym ha-

niebnym procederze. – Niestety, kiedy już

trafiamy na ich ślad, jedyną pozostałością są pióra i resztki

korpusów – poinformowała gazetę pracująca dla RSPCA Kathy Hornig. W tym pierwszym z całej serii artykułów nikt jeszcze nie został wskazany pal-cem jako winowajca. Można w nim już jednak znaleźć pewne poszlaki. Otóż gazeta wspomina w tym samym tekście

o tym, że brzegi rzeki Nene nawiedzane są przez „dzikich” wędkarzy, którzy nie posiadając wymaganych zezwoleń, od-ławiają tutejsze ryby (i ptaki) w celach spożywczych.

Cała sprawa stała się odrobinę jaś-niejsza następnego dnia, kiedy gazeta napisała, kim są tajemniczy kłusowni-cy. Powołując się na prezesa lokalnego związku wędkarskiego Jonathana Me-ansa „Evening Telegraph” poinformo-wał, że pomimo obowiązującego od 14 marca zakazu połowu ryb w rzece, na wędkowaniu przyłapanych zostało pięciu Polaków. O tym, czy schwytanym na gorącym uczynku mężczyznom po-stawiono również zarzut polowania na łabędzie, w informacji nie ma ani słowa.

Łabędź pieczony po polskuHistoria o zjadaniu łabędzi przez imi-

grantów – jak każdy mit – ma swoje źród-ła. W roku 2003 na łamach bulwarówki „The Sun” ukazał się artykuł pod tytułem „SWAN BAKE – Asylum seekers steal the Queen’s birds for barbecues”. Gazeta informowała, że „niewrażliwi uchodźcy grillują należące do królowej łabędzie; wschodnioeuropejscy kłusownicy wabią chronione królewskie ptaki do pułapek – mówi oficjalny raport Metropolitan Police”. Wkrótce potem wyszło na jaw, że żadnego policyjnego raportu nigdy nie było i temat jest po prostu wyssany z palca, jednak raz wypuszczona w świat historia zaczęła żyć własnym życiem. Szybko zresztą okazało się, że temat bar-barzyńców niszczących środowisko na-turalne Zjednoczonego Królestwa przy-ciąga czytelników jak mało który. Nie po-winno więc dziwić, że na warsztat wziął go inny niezbyt przychylny imigrantom dziennik, czyli „Daily Mail”. Gazeta już wcześniej straszyła swoich czytelników historiami o przybywających ze wscho-du hordach, które w krótkim czasie miały zalać cały kraj, niszcząc po drodze wszel-kie pozostałości prawdziwej brytyjsko-ści, a Polacy będący wszakże najliczniej-szą grupą, która na Wyspach pojawiła się po 2004 roku, zaskarbili sobie w redakcji szczególne względy.

Barbarzyńcy nadchodzą„Odarte z mięsa ciała martwych ła-

będzi odkryte zostały w obozowisku za-mieszkanym przez imigrantów z Europy wschodniej. Wędkarze i spacerowicze napotykają potworne pozostałości nielegalnie zarzynanych królewskich ptaków w pobliżu rzeki Lee we wschod-nim Londynie. (...) Dochodzenie w tej sprawie prowadzone jest obecnie przez RSPCA” – te słowa z artykułu „Daily Mail” z początku 2008 roku nie straciły nic na swej aktualności.

Prowadzący śledztwo reporter „DM” nie miał wówczas żadnych problemów z ustaleniem sprawców tej potwornej zbrodni. W jednym z namiotów trafił na dwóch Polaków, którzy co prawda nie chcieli z nim porozmawiać i twierdzili, że łabędzi nie jadają, jednak drobiaz-gowy opis otoczenia, mówiący o po-rozrzucanych wokół namiotów ptasich kościach i tysiącach piór przemawiał sam za siebie. Gazeta przypomniała również, że potworne odkrycie nastą-piło zaledwie pół roku po tym, jak wy-szło na jaw, że w Bedfordshire polscy i litewscy imigranci „najprawdopodob-niej” zabijali łabędzie dla pożywienia. Oczywiście wypadkom z Bedfordshire dziennik również poświęcił sporo uwa-gi. Sześć miesięcy wcześniej w artykule zatytułowanym „Sorry, poached swan’s off”, gazeta informowała, że z okolic Grand Union Canal „zniknęły setki ła-będzi”. Ptaki miały być trzebione przez „dzierżących noże” wschodnich Euro-pejczyków. Jako dowód przytaczany jest przypadek Polaków i Litwinów, któ-rych ktoś podobno przyłapał na próbie wyciągnięcia z wody ważącego prawie dziesięć kilogramów ptaka. Kto i kiedy był świadkiem tej niesmacznej sceny, o tym gazeta nie wspomina. Dowiaduje-my się jednak, że niecne plany morder-ców spaliły na panewce i łabędź zdołał się wymknąć. W pobliżu jednak miano znajdować pozostałości zwierząt, które nie miały tyle szczęścia.

Do pisania o najświeższej masa-krze królewskich ptaków dziennikarze „Daily Mail” zasiedli już na drugi dzień

Jakub Ryszko

„Daily Mail” bije na alarm. Spokojni mieszkańcy miasta Peterborough boją się wie-czorem wyjść na spacer brze-giem rzeki Nene, ponieważ okolica opanowana została przez dzikie hordy imigran-tów z Europy wschodniej, którzy przy pomocy metod łowieckich żywcem wzię-tych z filmu o jaskiniowcach mordują Bogu ducha winne łabędzie, by je potem pożreć w swoich szałasach.

Legenda o pożeracza ch łabędzi

sekcja3_319.indd 18 2010-03-30 17:17:56

Page 19: goniec-319

goniec

r e k l a m a

19|  kontrowersje

po publikacji w lokalnej gazecie z Pe-terborough. Szybko znaleźli winnych i wytłumaczyli, że łabędzie giną, a ryby znikają, ponieważ pozbawieni środków do życia bezdomni imigranci traktują rzekę Nene jak prywatną spiżarnię. Za „Evening Telegraph” przytoczony zo-stał opis polowania za pomocą sideł, wspomniano również o polskich węd-karzach. Obok tekstu w ramce znalazła się dodatkowa informacja wyjaśniają-ca niektóre różnice kulturowe. Gazeta przypomniała między innymi, że w Wielkiej Brytanii zabicie lub zranienie łabędzia może się skończyć grzywną w wysokości do 5 tys. funtów lub pół-rocznym pozbawieniem wolności. Już w następnym akapicie czytamy: „Wielu wschodnich Europejczyków ma zupeł-

nie inne podejście do natury. Łapanie zwierząt na obiad jest przez nich po-strzegane jako dopuszczalny element gry. Na przykład w Polsce do wędko-wania wymagane jest pozwolenie, rzadko jednak ktokolwiek pilnuje tego poza granicami miast”. Fakt polowania na łabędzie potwierdzony został przez pracownika lokalnego oddziału towa-rzystwa ochrony zwierząt RSPCA.

Ile w tym prawdy?Aby sprawdzić, ile prawdy jest w hi-

storii o zabijaniu ptaków, „Goniec Pol-ski” postanowił sięgnąć do źródeł i o jej potwierdzenie poproszony został rzecz-nik prasowy RSPCA. Jego odpowiedź okazała się jednak diametralnie różna od tego, co można było przeczytać na

łamach obu brytyjskich gazet. – Do dnia dzisiejszego do RSPCA nie dotarły żadne dowody na to, że jakaś konkretna osoba lub grupa osób jest odpowiedzialna za śmieć łabędzi w okolicach Peterbo-rough. Nasi inspektorzy przeprowadzili dochodzenie w tej sprawie i nie odkryli niczego, co by sugerowało, że cokolwiek łączy ze sobą śmierć poszczególnych ptaków. Śmiertelne zagrożenie dla ła-będzi oraz innych zwierząt mogą stano-wić wystające z ziemi kable elektryczne, inne drapieżniki oraz porzucone śmieci – powiedział „Gońcowi” przedstawiciel organizacji.

W piątek „Daily Mail” poczęstował czytelników kolejnym tekstem pt. „Ma-sakra łabędzi”, w którym o niecny pro-ceder obwiniani są niemal już wprost Polacy. Dziennikarz, który ponoć udał się na miejsce, odnalazł „butelki po pol-skiej wódce” sąsiadujące ze szczątkami łabędzi wokół obozowisk. O komentarz poproszona została także polska amba-sada, jednak jej rzecznik prasowy stawia pod znakiem zapytania skalę całego zjawiska. – Ilu Polaków jest w to zaanga-żowanych? Czterech czy pięciu? Mniej-szość. Jeśli ktokolwiek złamał prawo

zachowując się w ten bestialski sposób, na pewno zostanie za to ukarany przez brytyjskie prawo. Słyszałem o czterech, pięciu aresztowanych osobach. To stwa-rza fałszywy obraz, powiedzmy, polskich hord niszczących brytyjską przyrodę – miał powiedzieć przedstawiciel lon-dyńskiej placówki Robert Szaniawski.

– Zostałem przez tego dziennikarza wprowadzony w błąd – tłumaczy „Goń-cowi Polskiemu” rzecznik Szaniawski. – Zapytał mnie, co polska ambasada robi w związku z tym, że Polacy zaj-mują się kłusownictwem i polują na łabędzie. Poinformował mnie również, że w Petreborough na zabijaniu łabę-dzi przyłapanych zostało kilku Polaków – wytłumaczył.

Jak można się domyśleć, w tekście in-formacji o aresztowaniu polskich mor-derców łabędzi już nie ma. Powtórzona została za to wiadomość o nieprzestrze-gających zakazu łowienia wędkarzach, którzy do tej pory zdążyli się już stać polskim gangiem zdradziecko łowią-cym ryby w sieci.

– Będziemy interweniować – informu-je Robert Szaniawski. – Zamierzamy skie-rować do „Daily Mail” sprostowanie.

Legenda o pożeracza ch łabędzi

sekcja3_319.indd 19 2010-03-30 17:17:58

goniec

18 kontrowersje  |

„Zamiast cieszyć się spek-takularnym pięknem tych majestatycznych ptaków,

uważa się, że imigranci postrzega-ją łabędzie raczej jako bogate źródło żywności, łapią ptaki w pułapki, by je potem upiec na ognisku nad brzegiem rzeki – informuje gazeta. Zdaniem „Da-ily Mail” głodny imigrant nie przepuści żadnemu żywemu stworzeniu. Oprócz królewskich ptaków, łupem barbarzyń-skich najeźdźców ze wschodu padają również ryby, króliki, gołębie, a nawet – o zgrozo – ślimaki...

Na tropie morderców faunyCała afera zaczęła się na początku

ubiegłego tygodnia, kiedy na łamach lokalnej gazety „Evening Telegraph”

ukazała się wiadomość o tym, że nad brzegiem przepływającej przez Peterborough rzeki

Nene znajdowane są resztki łabę-dzi. Gazeta, powołując się na anonimo-wych świadków informowała, że biedne ptaki nęcone są chlebem, łapane przy pomocy sporządzonych z drutu kolcza-stego sideł i po wyciągnięciu z wody w okrutny sposób mordowane przy pomocy pałek. W tekście pojawia się

nawet wypowiedź pracownika lokal-nego oddziału Royal Society for

the Prevention of Cruelty to Animals (RSPCA), czyli od-

powiednika polskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Stwierdza on, że do instytucji od pewne-

go już czasu docierają informacje o tym ha-

niebnym procederze. – Niestety, kiedy już

trafiamy na ich ślad, jedyną pozostałością są pióra i resztki

korpusów – poinformowała gazetę pracująca dla RSPCA Kathy Hornig. W tym pierwszym z całej serii artykułów nikt jeszcze nie został wskazany pal-cem jako winowajca. Można w nim już jednak znaleźć pewne poszlaki. Otóż gazeta wspomina w tym samym tekście

o tym, że brzegi rzeki Nene nawiedzane są przez „dzikich” wędkarzy, którzy nie posiadając wymaganych zezwoleń, od-ławiają tutejsze ryby (i ptaki) w celach spożywczych.

Cała sprawa stała się odrobinę jaś-niejsza następnego dnia, kiedy gazeta napisała, kim są tajemniczy kłusowni-cy. Powołując się na prezesa lokalnego związku wędkarskiego Jonathana Me-ansa „Evening Telegraph” poinformo-wał, że pomimo obowiązującego od 14 marca zakazu połowu ryb w rzece, na wędkowaniu przyłapanych zostało pięciu Polaków. O tym, czy schwytanym na gorącym uczynku mężczyznom po-stawiono również zarzut polowania na łabędzie, w informacji nie ma ani słowa.

Łabędź pieczony po polskuHistoria o zjadaniu łabędzi przez imi-

grantów – jak każdy mit – ma swoje źród-ła. W roku 2003 na łamach bulwarówki „The Sun” ukazał się artykuł pod tytułem „SWAN BAKE – Asylum seekers steal the Queen’s birds for barbecues”. Gazeta informowała, że „niewrażliwi uchodźcy grillują należące do królowej łabędzie; wschodnioeuropejscy kłusownicy wabią chronione królewskie ptaki do pułapek – mówi oficjalny raport Metropolitan Police”. Wkrótce potem wyszło na jaw, że żadnego policyjnego raportu nigdy nie było i temat jest po prostu wyssany z palca, jednak raz wypuszczona w świat historia zaczęła żyć własnym życiem. Szybko zresztą okazało się, że temat bar-barzyńców niszczących środowisko na-turalne Zjednoczonego Królestwa przy-ciąga czytelników jak mało który. Nie po-winno więc dziwić, że na warsztat wziął go inny niezbyt przychylny imigrantom dziennik, czyli „Daily Mail”. Gazeta już wcześniej straszyła swoich czytelników historiami o przybywających ze wscho-du hordach, które w krótkim czasie miały zalać cały kraj, niszcząc po drodze wszel-kie pozostałości prawdziwej brytyjsko-ści, a Polacy będący wszakże najliczniej-szą grupą, która na Wyspach pojawiła się po 2004 roku, zaskarbili sobie w redakcji szczególne względy.

Barbarzyńcy nadchodzą„Odarte z mięsa ciała martwych ła-

będzi odkryte zostały w obozowisku za-mieszkanym przez imigrantów z Europy wschodniej. Wędkarze i spacerowicze napotykają potworne pozostałości nielegalnie zarzynanych królewskich ptaków w pobliżu rzeki Lee we wschod-nim Londynie. (...) Dochodzenie w tej sprawie prowadzone jest obecnie przez RSPCA” – te słowa z artykułu „Daily Mail” z początku 2008 roku nie straciły nic na swej aktualności.

Prowadzący śledztwo reporter „DM” nie miał wówczas żadnych problemów z ustaleniem sprawców tej potwornej zbrodni. W jednym z namiotów trafił na dwóch Polaków, którzy co prawda nie chcieli z nim porozmawiać i twierdzili, że łabędzi nie jadają, jednak drobiaz-gowy opis otoczenia, mówiący o po-rozrzucanych wokół namiotów ptasich kościach i tysiącach piór przemawiał sam za siebie. Gazeta przypomniała również, że potworne odkrycie nastą-piło zaledwie pół roku po tym, jak wy-szło na jaw, że w Bedfordshire polscy i litewscy imigranci „najprawdopodob-niej” zabijali łabędzie dla pożywienia. Oczywiście wypadkom z Bedfordshire dziennik również poświęcił sporo uwa-gi. Sześć miesięcy wcześniej w artykule zatytułowanym „Sorry, poached swan’s off”, gazeta informowała, że z okolic Grand Union Canal „zniknęły setki ła-będzi”. Ptaki miały być trzebione przez „dzierżących noże” wschodnich Euro-pejczyków. Jako dowód przytaczany jest przypadek Polaków i Litwinów, któ-rych ktoś podobno przyłapał na próbie wyciągnięcia z wody ważącego prawie dziesięć kilogramów ptaka. Kto i kiedy był świadkiem tej niesmacznej sceny, o tym gazeta nie wspomina. Dowiaduje-my się jednak, że niecne plany morder-ców spaliły na panewce i łabędź zdołał się wymknąć. W pobliżu jednak miano znajdować pozostałości zwierząt, które nie miały tyle szczęścia.

Do pisania o najświeższej masa-krze królewskich ptaków dziennikarze „Daily Mail” zasiedli już na drugi dzień

Jakub Ryszko

„Daily Mail” bije na alarm. Spokojni mieszkańcy miasta Peterborough boją się wie-czorem wyjść na spacer brze-giem rzeki Nene, ponieważ okolica opanowana została przez dzikie hordy imigran-tów z Europy wschodniej, którzy przy pomocy metod łowieckich żywcem wzię-tych z filmu o jaskiniowcach mordują Bogu ducha winne łabędzie, by je potem pożreć w swoich szałasach.

Legenda o pożeracza ch łabędzi

sekcja3_319.indd 18 2010-03-30 17:17:56

Page 20: goniec-319

goniec

Xxxxxxx xxxxxxxx  |

W pierwszej części porad-nika twórca największego portalu dla polskich węd-

karzy w Wielkiej Brytanii polishanglers.com opowiada o pomyśle i historii po-wstania strony, rosnącym gronie użyt-kowników i planach na przyszłość.

Trudne miłego początkiO stworzeniu strony portalu i forum,

który skupiałby polskich wędkarzy na Wyspach myślałem od dawna. Ostatecz-nym bodźcem do jego zbudowania było spotkanie kilku zapaleńców na jednym z polskich wędkarskich forów interneto-wych. Jeden z użytkowników założył te-mat o wędkowaniu w UK, szybko znala-zło się kilku wędkarzy z Wysp aktywnych w wątku, jednak z uwagi na to, że był to tylko jeden temat, gdzie pisano o wszyst-

kim, trudno było nie odnieść wraże-nia postępującego chaosu.

Tak zrodził się pomysł utworzenia strony dla polskich wędkarzy prze-bywających w Wielkiej

Brytanii. Po zarejestrowa-niu domeny przystąpiłem do

budowy portalu i uruchomiłem forum. Z pomocą Przemka Szymańskiego, który miał już doświadczenie w prowa-dzeniu portalu i obecnie prowadzi własną stronę www.naklenie.pl, mogliśmy po ja-kimś czasie uruchomić stronę prezentując kilka artykułów z zasobów Przemka oraz materiał o zasadach wędkowania w UK. Krótko mówiąc portal powstał między in-nymi po to, aby skupić polskich wędkarzy na emigracji i umożliwić im dyskutowanie o swoim hobby w jednym miejscu.

Portal spełnia również ważną funkcję informacyjną. Rozmawiając z polskimi wędkarzami – czy to w pracy, czy nad brzegiem rzeki – szybko zdałem sobie sprawę, że wielu osobom ogromną trud-ność sprawia (często z powodu bariery

językowej) odnalezienie informacji na temat zezwoleń potrzebnych, aby węd-kować w UK, jak również wiadomości odnośnie łowisk i panujących tutaj zwy-czajów. Strona ma wyjaśniać więc zasady wędkowania oraz szeroko pojętą etykę wędkarską obowiązującą na Wyspach. Przede wszystkim mam tu na myśli zasa-dę „Catch & Release” (Schwytaj i Wypuść).

Dotrzeć do AnglikówNa tym etapie poznaliśmy się z Radosła-

wem Papiewskim, który kieruje projektem Building Bridges i jako pracownik Angling Trust reprezentuje opinię angielskich klu-bów zrzeszonych w tej organizacji w okoli-cach Swindon, Chippenham i Trowbridge. Wkrótce okazało się, że mamy podobne cele i możemy ze sobą współpracować wy-mieniając się doświadczeniem i wiedzą.

Jednym ze wspólnych zamierzeń Polish Anglers i Building Bridges jest integracja środowiska polskich wędkarzy z wędka-rzami angielskimi oraz zmiana sposobu postrzegania nas jako niechcianych gości, którzy nie mają poszanowania dla panu-jących zasad wędkowania na Wyspach. Jesteśmy całkowicie przekonani, że nie-chlubna opinia, jaką mają polscy wędka-rze, jest zasługą działań mniejszości, co chcemy uświadomić Anglikom, jak rów-nież dotrzeć do tej mniejszości z informa-cją o zasadach panujących w tym kraju. Strona ma być również medium w komu-nikacji pomiędzy polskimi wędkarzami, klubami angielskimi oraz organizacjami rządowymi i społecznymi, takimi jak Envi-ronmental Agency czy Angling Trust. Nie ukrywam, że strona może być również do-

skonałym narzędziem w promocji Polski jako kraju, który warto odwiedzić chociaż-by po to, aby doświadczyć wędkowania w urokliwym otoczeniu.

Rośnie brać wędkarskaW tym momencie na forum portalu jest

zarejestrowanych ponad 200 użytkowni-ków, których liczba stale rośnie i wydaje mi się, że jest to już ogromny sukces. Do tej pory odbyły się trzy spotkania użytkowni-ków portalu. Pierwsze z nich zgromadziło ponad 10 proc. użytkowników, na drugim spotkaniu zjawił się jeszcze większy odse-tek osób zarejestrowanych na forum, trze-cie natomiast było już niezwykle udaną imprezą w formie towarzyskich zawodów spinningowych, na które zaprosiliśmy an-gielskich wędkarzy z zaprzyjaźnionego klubu LAS (Lure Anglers Society). Wiele osób, które przyjechały na spotkanie, mia-ło do pokonania nawet 200 mil, aby na nie dotrzeć, co pokazuje jak duże jest zainte-resowanie i chęć spotkania się w gronie rodaków, których łączy ta piękna pasja.

Nie pozostaje mi nic innego jak za-prosić wszystkich wędkarzy do wejścia na stronę www.polishanglers.com, zaj-rzenia na nasze forum www.forum.po-lishanglers.com i utworzenia konta, co zajmuje dosłownie minutę. Na forum na pewno znajdziecie wędkarzy mieszka-jących w waszym pobliżu, chętnych do podzielenia się informacją o łowiskach lub nawet zainteresowanych wspólnym wypadem na ryby. A jeśli już złowicie coś ciekawego, to zapraszam do wejścia na stronę forum i pochwalenia się okazem.

Artur Brzozowski

Poradnik wędkarski

Wychodząc naprzeciw zaostrzającej się sytuacji pomiędzy polskimi i angielskimi wędkarzami portal Polish Anglers i Building Bridges Project wyszedł z inicjatywą stworzenia poradnika wędkarskiego, który na łamach tygodnika „Goniec Polski” w kilku kolejnych częściach opisze główne zasady wędkowania w UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu Environmental Agency wprowadza w życie nowe prawo, które zostało stworzone w celu ochrony rybostanu przed nielegal-nie łowiącymi wędkarzami. W pierwszym odcinku prezen-tujemy portal i forum Polish Anglers. To kompetentne źródło informacji dla wszystkich wędkujących w UK.W kolejnych częściach poradnika poruszymy m.in. takie kwestie jak: licencja i pozwolenie na wędkowanie oraz nowe prawo i kary; zasada „Catch and Release” oraz podsta-wowy sprzęt;. gatunki ryb – jak i gdzie je można złapać; choroby i zagroże-nia rybostanu; Angling Trust.

UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu

Polish Anglers Story

Polscy wędkarze – ci prawdziwi i z powołania – biorą się za walkę z opinią „wschodnioeuropej-skich kłusowników”, która pokutuje wśród angielskich pasjonatów wędkarstwa i prasy. „Goniec Polski” postanowił pomóc im w dotarciu do szerszego odbiorcy i rozpoczyna publikację po-radnika wędkowania w Wielkiej Brytanii. Jego autorzy to wędkarze stąd, którzy niejedną rybę złowili. I wypuścili oczywiście.

sekcja3_319.indd 20 2010-03-30 17:18:18

Page 21: goniec-319

goniec

21| polityka

Bomba wybuchła po emi-sji programu w brytyjskim Channel 4. Udający przed-

stawicieli amerykańskiej firmy lobbingo-wej reporterzy tej stacji oraz dziennika-rze „The Timesa” odwiedzili kilku byłych ministrów z Partii Pracy, którzy wciąż jeszcze zasiadają w parlamencie. Repor-terzy złożyli im swego rodzaju ofertę współpracy. Chodziło o załatwienie „doj-ścia” do decyzyjnych osób w brytyjskim rządzie, które mogłyby ułatwić ich rze-komym klientom łatwiejsze funkcjono-wanie na tutejszym rynku. W programie telewizyjnym pokazano zarejestrowany ukrytą kamerą film pokazujący troje byłych szefów resortów: byłego mini-stra obrony Goeffa Hoona, byłą minister zdrowia Patricię Hewitt oraz eks-ministra transportu Stevena Byersa.

Praca dla „załatwiacza”Propozycja przypadła do gustu całej

trójce. Hoon stwierdził, że jest gotów użyć swych kontaktów, aby pomóc amerykań-skim przedsiębiorcom „zrobić pieniądze” i zażądał za to 3 tys. funtów dniówki, He-witt wymieniła tę samą kwotę, ale wszel-kie rekordy pobił Steven Byers. Chcąc zaprezentować się jako idealny kandydat

na stanowisko rządowego „załatwiacza”, opowiedział reporterom o swoich w tej dziedzinie doświadczeniach. – Byłem jak taksówka do wynajęcia – powiedział i żeby nie być gołosłownym, podał nawet kilka szczegółów. Powiedział, że firma National Express zaoszczędziła miliony funtów po tym, jak załatwił jej protekcję w swoim ministerstwie. Jako swego refe-renta podał także Tesco, które miało dzię-ki niemu przeforsować bardzo korzystne dla siebie rozwiązanie dotyczące nakle-jek na produktach. Nic dziwnego, że swe usługi Byers wycenił na więcej niż jego koledzy. Taryfa jego „taksówki” wyniosła aż 5 tysięcy funtów dziennie.

Oczywiście, jak zwykle w takich wypad-kach, zaraz po publikacji kompromitują-cych materiałów posypały się też wyjaś-nienia, sprostowania i zaprzeczenia. Sami przyłapani tłumaczyli, że zostali źle zrozu-miani, a ich słowa wyjęto z kontekstu. Na prawdziwie heroiczny gest zdobył się tyl-ko Geoff Hoon, który sam zawnioskował do brytyjskiego odpowiednika polskiej Komisji Etyki o zbadanie jego sprawy i wy-danie stosownej opinii. Cała trójka została też od razu zawieszona w prawach człon-kowskich przez Partię Pracy.

Wszyscy zaprzeczająCiekawie z kłopotów postanowił

wybrnąć największy bohater afery. Ste-ven Byers oświadczył, że w rozmowie ze swymi „kontrahentami” trochę się popisywał i dodawał sobie tu i ówdzie ważności, chcąc w ich oczach wyjść na bardziej kompetentnego niż jest w rzeczywistości. Tak naprawdę jednak z ministrami nie rozmawiał i niczego nie załatwiał. Ot, każdemu czasem zdarza się kłamać podczas rozmowy o pracę.

Wersję o popisach byłego ministra potwierdzili wszyscy, których nieświado-mie wciągnął w kłopoty. Obecny mini-ster transportu Lord Adonis nazwał wy-powiedź Byersa „czystą fantazją”, sprawie zaprzeczyli też National Express, Tesco i obecny minister biznesu Lord Mandel-son, który miał mu pomagać w sprawie naklejek na produkty. Ponieważ jednak słowo się rzekło, a wybory za pasem, pre-mier Gordon Brown zarządził rządowe

dochodzenie w sprawie „załatwiania”. Lepszego prezentu na kilka tygodni

przed wyborami lider Partii Konserwatyw-nej David Cameron wymarzyć sobie nie mógł. Szczególnie, że przy okazji wyszedł też na proroka. Już na początku roku mówił bowiem o dziurawych przepisach o lob-bingu w brytyjskim parlamencie, dodając wprost, że najprawdopodobniej kolejny korupcyjny skandal tylko czeka, żeby uj-rzeć światło dzienne. Teraz okazało się, że miał rację, czego oczywiście nie omieszkał wykorzystać, najpierw apelując do Gordo-na Browna o dochodzenie w tej sprawie, potem zaś obiecując, że po wygranych wyborach w prawie o lobbingu nastąpią poważne zmiany. Te zresztą były od dawna – przynajmniej oficjalnie – wyczekiwane.

Kiedy warto lobbowaćLobbing jest zjawiskiem przynajmniej

tak starym, jak biznes i polityka. Jego ofi-cjalna definicja mówi o wywieraniu wpły-wu na rządzących w celu przekonania ich do uwzględnienia w swoich decyzjach interesów określonych grup społecznych lub grup interesu. Definicja mówi jednak wyłącznie o działaniach dozwolonych prawem. Z praktyką bywa tu różnie, bo-wiem tylko cienka linia dzieli lobbing od działań korupcyjnych. Według mniej oficjalnych definicji jest on właściwie niczym innym jak tylko korupcją w bia-łych rękawiczkach. – Niebezpieczeństwo zaczyna się wtedy, gdy to odbywa się za zamkniętymi drzwiami, a opinia pub-

liczna nie widzi, w jaki sposób określone grupy interesów wpływają na decyzje polityczne czy legislacyjne – tłumaczy Tamasin Cave, lider Stowarzyszenia na Rzecz Przejrzystości Lobbingu. – Wtedy zaczyna się problem – dodaje.

Aby mu zapobiec, brytyjskie prawo wypracowało pewne normy, w oparciu o które wolno tu lobbować. Parlamenta-rzyści mogą legalnie pracować na rzecz firm czy organizacji, muszą jednak rozli-czać się z każdego wziętego od nich fun-ta. Nie wolno im także głosować w okre-ślony sposób za pieniądze. Przynajmniej w teorii. Nieco inaczej mają się rzeczy z byłymi członkami brytyjskiego rządu. Tym nie wolno lobbować przez okres jednego roku po odejściu ze stanowiska, a przez okres dwóch lat wszelka praca, jaką chcą podjąć, musi zyskać aprobatę specjalnego ciała pod nazwą Advisory Committee on Business Appointments.

Po ujawnieniu kompromitujących nagrań wszystkie trzy największe tutej-sze partie oficjalnie opowiedziały się za radykalnym zaostrzeniem tych przepi-sów. Pojawiły się słowa o korupcji i hipo-kryzji w kręgach władzy, nie brakowało też wyrazistych metafor o „ubabraniu w błocie imienia brytyjskiego parlamen-tu”. Ile z tych deklaracji pozostanie po wyborach – zobaczymy. Jakąś praw-dę o zjawisku wyjawił jednak minister biznesu Lord Mandelson. – Ludzie w szklanych domach nie powinni rzucać kamieniami – powiedział.

Korupcja w białych rękawiczkachDominik Waszek

Od 2,5 do 5 tys. funtów dzien-nie plus zwrot kosztów – tyle za pomoc w załatwianiu ko-rzystnych decyzji biorą od wielkich korporacji brytyjscy parlamentarzyści – ujawniła ostatnio dziennikarska pro-wokacja Channel 4 i „The Ti-mes”. – Jestem jak taksówka do wynajęcia – bez ogródek przyznał się reporterom były minister transportu Steven Byers. Brzmi znajomo? Zu-pełnie jak w Polsce... Albo i nawet gorzej.

Polska: lobbing i korupcjaKilka lat temu głośno było w Polsce o raporcie Banku Światowego dotyczą-cym korupcji w poszczególnych krajach. Stwierdzał on, że kupno dowolnej usta-wy w polskim parlamencie kosztuje ok. 3 mln dolarów. Tyle w sumie wynosiły honoraria dla tych, którzy nowe sprawo tworzyli, tych którzy je opiniowali, a po-tem nad nim głosowali. Raport wywołał niemałe oburzenie wśród parlamenta-rzystów.Za najsławniejszego polskiego lobbystę z powodzeniem uznać można Lwa Ry-

wina, który powołując się na znajomość z „grupą trzymającą władzę” usiłował sprzedać spółce Agora S.A. korzystne dla niej zapisy w ustawie medialnej. Ostatnią – póki co – aferą związaną z wy-wieraniem wpływu na polityków jest tzw. afera hazardowa. Jej bohaterami stali się urzędujący jeszcze do niedawna mini-strowie w rządzie Donalda Tuska, którzy mieli forsować określone rozwiązania w przepisach dotyczące hazardu. Ich zlece-niodawcą miał być Zbigniew Sobiesiak, właściciel dużej firmy hazardowej.

sekcja3_319.indd 21 2010-03-30 18:14:56

goniec

Xxxxxxx xxxxxxxx  |

W pierwszej części porad-nika twórca największego portalu dla polskich węd-

karzy w Wielkiej Brytanii polishanglers.com opowiada o pomyśle i historii po-wstania strony, rosnącym gronie użyt-kowników i planach na przyszłość.

Trudne miłego początkiO stworzeniu strony portalu i forum,

który skupiałby polskich wędkarzy na Wyspach myślałem od dawna. Ostatecz-nym bodźcem do jego zbudowania było spotkanie kilku zapaleńców na jednym z polskich wędkarskich forów interneto-wych. Jeden z użytkowników założył te-mat o wędkowaniu w UK, szybko znala-zło się kilku wędkarzy z Wysp aktywnych w wątku, jednak z uwagi na to, że był to tylko jeden temat, gdzie pisano o wszyst-

kim, trudno było nie odnieść wraże-nia postępującego chaosu.

Tak zrodził się pomysł utworzenia strony dla polskich wędkarzy prze-bywających w Wielkiej

Brytanii. Po zarejestrowa-niu domeny przystąpiłem do

budowy portalu i uruchomiłem forum. Z pomocą Przemka Szymańskiego, który miał już doświadczenie w prowa-dzeniu portalu i obecnie prowadzi własną stronę www.naklenie.pl, mogliśmy po ja-kimś czasie uruchomić stronę prezentując kilka artykułów z zasobów Przemka oraz materiał o zasadach wędkowania w UK. Krótko mówiąc portal powstał między in-nymi po to, aby skupić polskich wędkarzy na emigracji i umożliwić im dyskutowanie o swoim hobby w jednym miejscu.

Portal spełnia również ważną funkcję informacyjną. Rozmawiając z polskimi wędkarzami – czy to w pracy, czy nad brzegiem rzeki – szybko zdałem sobie sprawę, że wielu osobom ogromną trud-ność sprawia (często z powodu bariery

językowej) odnalezienie informacji na temat zezwoleń potrzebnych, aby węd-kować w UK, jak również wiadomości odnośnie łowisk i panujących tutaj zwy-czajów. Strona ma wyjaśniać więc zasady wędkowania oraz szeroko pojętą etykę wędkarską obowiązującą na Wyspach. Przede wszystkim mam tu na myśli zasa-dę „Catch & Release” (Schwytaj i Wypuść).

Dotrzeć do AnglikówNa tym etapie poznaliśmy się z Radosła-

wem Papiewskim, który kieruje projektem Building Bridges i jako pracownik Angling Trust reprezentuje opinię angielskich klu-bów zrzeszonych w tej organizacji w okoli-cach Swindon, Chippenham i Trowbridge. Wkrótce okazało się, że mamy podobne cele i możemy ze sobą współpracować wy-mieniając się doświadczeniem i wiedzą.

Jednym ze wspólnych zamierzeń Polish Anglers i Building Bridges jest integracja środowiska polskich wędkarzy z wędka-rzami angielskimi oraz zmiana sposobu postrzegania nas jako niechcianych gości, którzy nie mają poszanowania dla panu-jących zasad wędkowania na Wyspach. Jesteśmy całkowicie przekonani, że nie-chlubna opinia, jaką mają polscy wędka-rze, jest zasługą działań mniejszości, co chcemy uświadomić Anglikom, jak rów-nież dotrzeć do tej mniejszości z informa-cją o zasadach panujących w tym kraju. Strona ma być również medium w komu-nikacji pomiędzy polskimi wędkarzami, klubami angielskimi oraz organizacjami rządowymi i społecznymi, takimi jak Envi-ronmental Agency czy Angling Trust. Nie ukrywam, że strona może być również do-

skonałym narzędziem w promocji Polski jako kraju, który warto odwiedzić chociaż-by po to, aby doświadczyć wędkowania w urokliwym otoczeniu.

Rośnie brać wędkarskaW tym momencie na forum portalu jest

zarejestrowanych ponad 200 użytkowni-ków, których liczba stale rośnie i wydaje mi się, że jest to już ogromny sukces. Do tej pory odbyły się trzy spotkania użytkowni-ków portalu. Pierwsze z nich zgromadziło ponad 10 proc. użytkowników, na drugim spotkaniu zjawił się jeszcze większy odse-tek osób zarejestrowanych na forum, trze-cie natomiast było już niezwykle udaną imprezą w formie towarzyskich zawodów spinningowych, na które zaprosiliśmy an-gielskich wędkarzy z zaprzyjaźnionego klubu LAS (Lure Anglers Society). Wiele osób, które przyjechały na spotkanie, mia-ło do pokonania nawet 200 mil, aby na nie dotrzeć, co pokazuje jak duże jest zainte-resowanie i chęć spotkania się w gronie rodaków, których łączy ta piękna pasja.

Nie pozostaje mi nic innego jak za-prosić wszystkich wędkarzy do wejścia na stronę www.polishanglers.com, zaj-rzenia na nasze forum www.forum.po-lishanglers.com i utworzenia konta, co zajmuje dosłownie minutę. Na forum na pewno znajdziecie wędkarzy mieszka-jących w waszym pobliżu, chętnych do podzielenia się informacją o łowiskach lub nawet zainteresowanych wspólnym wypadem na ryby. A jeśli już złowicie coś ciekawego, to zapraszam do wejścia na stronę forum i pochwalenia się okazem.

Artur Brzozowski

Poradnik wędkarski

Wychodząc naprzeciw zaostrzającej się sytuacji pomiędzy polskimi i angielskimi wędkarzami portal Polish Anglers i Building Bridges Project wyszedł z inicjatywą stworzenia poradnika wędkarskiego, który na łamach tygodnika „Goniec Polski” w kilku kolejnych częściach opisze główne zasady wędkowania w UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu Environmental Agency wprowadza w życie nowe prawo, które zostało stworzone w celu ochrony rybostanu przed nielegal-nie łowiącymi wędkarzami. W pierwszym odcinku prezen-tujemy portal i forum Polish Anglers. To kompetentne źródło informacji dla wszystkich wędkujących w UK.W kolejnych częściach poradnika poruszymy m.in. takie kwestie jak: licencja i pozwolenie na wędkowanie oraz nowe prawo i kary; zasada „Catch and Release” oraz podsta-wowy sprzęt;. gatunki ryb – jak i gdzie je można złapać; choroby i zagroże-nia rybostanu; Angling Trust.

UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu UK. Kolejnym dobrym argumentem jest to, że w przyszłym miesiącu

Polish Anglers Story

Polscy wędkarze – ci prawdziwi i z powołania – biorą się za walkę z opinią „wschodnioeuropej-skich kłusowników”, która pokutuje wśród angielskich pasjonatów wędkarstwa i prasy. „Goniec Polski” postanowił pomóc im w dotarciu do szerszego odbiorcy i rozpoczyna publikację po-radnika wędkowania w Wielkiej Brytanii. Jego autorzy to wędkarze stąd, którzy niejedną rybę złowili. I wypuścili oczywiście.

sekcja3_319.indd 20 2010-03-30 17:18:18

Page 22: goniec-319

goniec

24 kwietnia, Rhythm Factory, 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Londyn, metro Aldgate East, bilety £13 w przedsprze-daży, £15 w dniu koncertu.

DonGuralEsko w Londynie!

Do 6 czerwca, British Museum, Great Russell Street, London WC1B 3DG, metro Holborn, Totten-ham Court Road, wstęp wolny.

Królestwo Ife w British Museum

Na początku było bagno i nieurodzaj. Dopiero z czasem Olorun kazał Oriszy-nla zejść po łączących w tym czasie niebo i ziemię sieciach pajęczych na dół, by zamieść w ślimaczej skorupie żyzną glebę oraz ptaki i pięcionogą kurę. Zwierzęta zaczęły drapać pazurami osuszając w ten sposób grunt. Olorun jeszcze dwukrotnie wysyłał na dół kameleona, by ten sprawdził, czy teren nadaje się już do zamieszkania. Za drugim razem kameleon powrócił i po-wiedział, że suche miejsce jest już dostatecznie rozległe, by tam zamieszkać. W języku Jorubów „rozległe” to właśnie „Ife”. Założone w tym miejscu miasto nazwano Ile-Ife (Dom Rozległy) i stało się ono odtąd święte jako pierwsza siedzi-ba Jorubów i miejsce dane im przez Oloruna. Pomiędzy XII i XV wiekiem n.e. Ife było bogatą metropolią utrzymującą kontakty z wieloma odległymi miejscami na świecie. W tym czasie miasto zasłynęło z przepięknych, niezwykle realistycznych rzeźb z brązu i terakoty. Właśnie te rzeźby można od pewnego czasy podziwiać w British Museum. Warto je zobaczyć choćby po to, żeby porównać je z ich „rówieśnikiem” – ołtarzem Wita Stwosza.

Hit tygodnia

KoncertyDissonance3 kwietnia, Monto Water Rats, £6.00

Annie Mac3 kwietnia, KOKO, £16.50

Opeth5 kwietnia, Royal Albert Hall, £28.00 - £31.25

Amy MacDonald6 kwietnia, O2 Shepherds Bush Empire, £24.75

Boy George,9, 10, 11 kwietnia, Leicester Square Theatre, £20-£45

Bilety można kupić na stronach:www.ticketweb.co.uk, www.seetickets.com

lub www.ticketmaster.co.uk

Odkryj najstarszy, założony w 1606 roku park w City, ogród na dachu jednej z kamienic, ukryte podwórka i fontanny. Wszystko w trakcie spaceru wiodącego przez niedostępne w większości dla ciekawskich oczu miejsca, których istnienia zazwyczaj się nawet nie domyślamy. Wycieczki nie trzeba wcześniej rezerwować. Po prostu w środę należy czekać o umówionej godzinie na schodach wyjścia nr 3 stacji metra Bank.

Film „W kogo ja się wrodziłem”

Od 7 kwietnia, każda środa, godz. 11.30, 13.30, wyjście nr 3 stacji Bank, opłata £5.

W Jazz Cafe będzie okazja obejrzenia filmu „W kogo ja się wrodziłem” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. To tragiko-miczna opowieść o życiu i przemijaniu, historia trzech poko-leń – dziadka, ojca i syna. Zwykle jest tak, że dziadek rozumie wnuka, a wnuk nie potrafi się dogadać z własnym ojcem. Konflikt jednak jest zażegnany dzięki inicjatywie wnuka z okazji Dnia Ojca. Rodzina znowu jest razem. W roli ojca wystąpił Krzysztof Kolberger. Rozbrajający wnuk to Andrzej Andrzejewski, zaś sympatyczny dziadek został brawurowo zagrany przez Emila Karewicza.

Środa, 7 kwietnia, godz. 14, Jazz Cafe POSK, 238-246 King Street, Hammersmith London W6 0RF, metro: Ravenscourt Park, bilety £5.

Alfabet muzeów londyńskich

Na scenie muzycznej Piotr Górny pojawił się w roku 1995, jest członkiem wielu formacji hip-hopowych – Killaz Group, K.A.S.T.A, PDG Kartel, a nawet 50 Cent!, wydał również dwa solowe albumy. O jego bardzo mocnej pozycji na rodzimej scenie świadczyć może nie tylko niezliczona ilość zagranych koncertów (około 500), ale również kooperacje artystyczne, w jakich brał udział. DonGuralEsko nagrał utwory z wykonawcami takimi jak: Tede, O.S.T.R., Peja, Sokół (WWO), Fokus (Paktofonika) czy też Kasia Klich. Już 24 kwietnia „Góral” pojawi się w Rhythm Factory. Na scenie będzie również DJ Kostek oraz zaproszeni goście. Po koncercie zapla-nowano imprezę do rana, na której usłyszymy staran-nie wyselekcjonowane numery hip-hopowe.

Ukryte ogrody City

22 przeżyj to sam  |

Godziny otwarcia: 10 – 16, Bramah Museum of Tea and Coffee, 40 Southwark Street, Londyn SE1 1UN, metro London Bridge, bilety £4 - £10.

Czego jak czego, ale muzeum herbaty w Londynie zabrak-nąć nie mogło. Jak by nie było, wspólna historia szlachetnego napoju i Imperium Brytyjskiego trwa już od ponad czterystu lat! W muzeum podziwiać można wspaniałą kolekcję ceramiki, wyroby metalowe oraz wiele innych eksponatów, których je-dynym zadaniem było kiedyś wydobyć z przybyłych z drugie-go końca świata liści możliwie jak najwięcej aromatu i smaku. W muzeum znalazło się oczywiście miejsce na małą przytulną herbaciarnię. O dziwo instytucja pozostaje otwarta również w trakcie Tea Time!

Bramah Tea and Co� ee Museumb

sekcja3_319.indd 22 2010-03-30 17:18:29

Page 23: goniec-319

goniec

Zanosi się na to, że najciekawsze wydarzenie sezonu filmowego zwią-zanego z ekranizacją komiksu przy-chodzi z najmniej oczekiwanej strony. To przecież „Iron-Man 2” ma powalić wszystkich na kolana. A wygląda na to, że nie Superman, Batman czy inny Hulk porwą serca publiczności, tylko Kick-Ass. Pewnie niejednemu czytelni-kowi brew uniosła się ze zdziwienia, a z ust wymknęło się pytanie: - Kto?! Przy-gody tego bohatera są dość świeże, ale doczekały się już miana „kultowych”. Głównie dlatego, że to nie typowy heros obdarzony ponadnaturalnymi mocami. Komiks wychodzi z założenia, że superbohaterem może być każdy. Wystarczy tylko chcieć.

Tytułowa postać to przeciętny lice-alista Dave Lizewski (Aaron Johnson). Jako fan komiksów zastanawia się, dlaczego do tej pory nikt nie zechciał naśladować jego ulubionych postaci w realnym świecie. Każdy chce zostać Paris Hilton, nikt nie chce być Batma-nem. Dave postanawia tę niszę zapeł-nić. Pierwsze zderzenie z bandziorami nie kończy się najlepiej, bo chłopak zo-staje pobity i trafia do szpitala. Ale po rehabilitacji i treningach Dave ze świe-żym zapałem rusza na nocny patrol miasta. Film nagrany przez świadka, na którym nasz bohater przedstawia się jako Kick-Ass, obiega internet i szyb-ko staje się światowym fenomenem. Chłopak staje się coraz bardziej popu-larny, ale nie wie, że nie jest sam. Prze-kona się o tym podczas jednej z akcji, kiedy pozna młodą dziewczynę wal-czącą niczym nieletni Chuck Norris – Hit-Girl (Chloe Moretz) i jej ojca – Big Daddy (Nicolas Cage), którego kostium jest prostą „zrzyną” ze stroju Batmana. W międzyczasie pojawi się jeszcze Red Mist (Christopher Mintz-Plasse), który postanowił być superbohaterem po zobaczeniu klipów z Davem. Mist jest też synem lokalnego mafioza, z któ-rym zadarli Big Daddy z córką. A ma-fiozo wcale nie ma ochoty odpuścić przebierańcom.

„Kick-Ass” to niezwy-kle rzadki w kinie głów-nego nurtu przypadek nośnego tematu (ko-miksowi bohaterowie) naszpikowanego bru-talną akcją i humorem. Tylko za sprawą uporu reżysera (Vaughn ma na koncie m.in. „Layer Cake”) film powstał poza wielkimi studiami hollywoodzkimi i nie stał się częścią wielkiej promocji, z zabawkami wyskakującymi z po-siłków w sieciach fast food. A dzięki temu zachował charakter pierwowzoru. Sceny walki w niczym nie przypominają ugrzecz-nionych bajek, mimo iż to jedenastoletnia Hit-Girl (mała gwiazda fil-mu) zadaje śmiertelne rany swoim przeciwni-kom. Świat „Kick-Assa” mocno zanurzony jest w komiksowej utopii. Z jednej stro-ny manifestuje swój dystans do tego uniwersum, z drugiej staje się jego integralną częścią. Ten prawdziwie

postmodernistyczny misz-masz ma szansę stać się nowym „Batmanem” tego sezonu. Oby tylko Iron Man wy-trzymał ten cios. Radosław Folta

Wygląda na to, że obecnie każda animacja musi wtapiać się w trend pokazywania wszystkiego w trzech wymiarach. Na szczęście w tym wypadku nie tylko obraz jest dość głęboki, ale do fabuły udało się przemycić kilka ważkich tematów. Hiccup, nastoletni Wiking, niespeł-niony, bo zbyt inteligentny syn męż-nego woja Stoicka, wymyśla nowy

sposób walki z nękającymi wioskę smokami. Dzięki wymyślonej broni udaje mu się jednego zestrzelić. Ale ranny smok okazuje się całkiem miłym zwierza-kiem i między parą bohaterów zawiązuje się nić porozumienia. Tresujący smoka Hiccup poprowadzić będzie musiał zjednoczone siły gadów i ludzi w walce ze wspólnym wrogiem, ale też udowodnić, że jest prawdziwym Wikingiem.

How To Train Your Dragon USA 2010

Zaskakujący film o miłości z południowej półku-li. Ze zamerykanizowaną „Australią” ma jednak tyle wspólnego, co bumerang z tomahawkiem. Akcja dzieje się w niemal odciętej od świata aborygeńskiej społeczności, gdzie życie toczy się swoim powolnym rytmem, ustalonym od setek lat. W tej wiosce miesz-kają Samson i Delilah. Młodzi zakochują się w sobie. Są dla siebie wszystkim. I kiedy ich oboje spotka tragedia, przyjdzie czas, aby odwrócić się od domu i wyruszyć w podróż. Świat i życie dalekie są od ide-ału, ale ich miłość musi przetrwać każdą próbę.

W każdej scenie niemalże czuć w zębach piach przywiewany z pustyni. Niemi bohaterowie nie rozmawiają, dlatego kluczową rolę w filmie od-grywają odgłosy, dźwięki i muzyka.

Samson and Delilah Australia 2009

- nie warto - strata czasu - można zobaczyć - warto zobaczyć - trzeba zobaczyć

Kick-Assreż. Matthew VaughnWielka Brytania, USA 2010

KAZ–COURIER transport do/z PolskiProfesjonalny service door to doorWszystkie miejscowości w Anglii/PolscePaczka już od £19 za sztukę w Całym UK! *

Tel. Anglia 01793325547 10.00 – 18.00 07900907483 9.30 – 22.00Tel. Polska 0632716325 9.30 – 17.00 0604369619 10.00 – 20.00

Email: [email protected]

Paczki, przeprowadzki, motocykle, rowery, sprzęt AGD* więcej informacji uzyskasz telefonicznie

23|  film dla każdego

sekcja3_319.indd 23 2010-03-30 17:18:33

goniec

24 kwietnia, Rhythm Factory, 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Londyn, metro Aldgate East, bilety £13 w przedsprze-daży, £15 w dniu koncertu.

DonGuralEsko w Londynie!

Do 6 czerwca, British Museum, Great Russell Street, London WC1B 3DG, metro Holborn, Totten-ham Court Road, wstęp wolny.

Królestwo Ife w British Museum

Na początku było bagno i nieurodzaj. Dopiero z czasem Olorun kazał Oriszy-nla zejść po łączących w tym czasie niebo i ziemię sieciach pajęczych na dół, by zamieść w ślimaczej skorupie żyzną glebę oraz ptaki i pięcionogą kurę. Zwierzęta zaczęły drapać pazurami osuszając w ten sposób grunt. Olorun jeszcze dwukrotnie wysyłał na dół kameleona, by ten sprawdził, czy teren nadaje się już do zamieszkania. Za drugim razem kameleon powrócił i po-wiedział, że suche miejsce jest już dostatecznie rozległe, by tam zamieszkać. W języku Jorubów „rozległe” to właśnie „Ife”. Założone w tym miejscu miasto nazwano Ile-Ife (Dom Rozległy) i stało się ono odtąd święte jako pierwsza siedzi-ba Jorubów i miejsce dane im przez Oloruna. Pomiędzy XII i XV wiekiem n.e. Ife było bogatą metropolią utrzymującą kontakty z wieloma odległymi miejscami na świecie. W tym czasie miasto zasłynęło z przepięknych, niezwykle realistycznych rzeźb z brązu i terakoty. Właśnie te rzeźby można od pewnego czasy podziwiać w British Museum. Warto je zobaczyć choćby po to, żeby porównać je z ich „rówieśnikiem” – ołtarzem Wita Stwosza.

Hit tygodnia

KoncertyDissonance3 kwietnia, Monto Water Rats, £6.00

Annie Mac3 kwietnia, KOKO, £16.50

Opeth5 kwietnia, Royal Albert Hall, £28.00 - £31.25

Amy MacDonald6 kwietnia, O2 Shepherds Bush Empire, £24.75

Boy George,9, 10, 11 kwietnia, Leicester Square Theatre, £20-£45

Bilety można kupić na stronach:www.ticketweb.co.uk, www.seetickets.com

lub www.ticketmaster.co.uk

Odkryj najstarszy, założony w 1606 roku park w City, ogród na dachu jednej z kamienic, ukryte podwórka i fontanny. Wszystko w trakcie spaceru wiodącego przez niedostępne w większości dla ciekawskich oczu miejsca, których istnienia zazwyczaj się nawet nie domyślamy. Wycieczki nie trzeba wcześniej rezerwować. Po prostu w środę należy czekać o umówionej godzinie na schodach wyjścia nr 3 stacji metra Bank.

Film „W kogo ja się wrodziłem”

Od 7 kwietnia, każda środa, godz. 11.30, 13.30, wyjście nr 3 stacji Bank, opłata £5.

W Jazz Cafe będzie okazja obejrzenia filmu „W kogo ja się wrodziłem” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. To tragiko-miczna opowieść o życiu i przemijaniu, historia trzech poko-leń – dziadka, ojca i syna. Zwykle jest tak, że dziadek rozumie wnuka, a wnuk nie potrafi się dogadać z własnym ojcem. Konflikt jednak jest zażegnany dzięki inicjatywie wnuka z okazji Dnia Ojca. Rodzina znowu jest razem. W roli ojca wystąpił Krzysztof Kolberger. Rozbrajający wnuk to Andrzej Andrzejewski, zaś sympatyczny dziadek został brawurowo zagrany przez Emila Karewicza.

Środa, 7 kwietnia, godz. 14, Jazz Cafe POSK, 238-246 King Street, Hammersmith London W6 0RF, metro: Ravenscourt Park, bilety £5.

Alfabet muzeów londyńskich

Na scenie muzycznej Piotr Górny pojawił się w roku 1995, jest członkiem wielu formacji hip-hopowych – Killaz Group, K.A.S.T.A, PDG Kartel, a nawet 50 Cent!, wydał również dwa solowe albumy. O jego bardzo mocnej pozycji na rodzimej scenie świadczyć może nie tylko niezliczona ilość zagranych koncertów (około 500), ale również kooperacje artystyczne, w jakich brał udział. DonGuralEsko nagrał utwory z wykonawcami takimi jak: Tede, O.S.T.R., Peja, Sokół (WWO), Fokus (Paktofonika) czy też Kasia Klich. Już 24 kwietnia „Góral” pojawi się w Rhythm Factory. Na scenie będzie również DJ Kostek oraz zaproszeni goście. Po koncercie zapla-nowano imprezę do rana, na której usłyszymy staran-nie wyselekcjonowane numery hip-hopowe.

Ukryte ogrody City

22 przeżyj to sam  |

Godziny otwarcia: 10 – 16, Bramah Museum of Tea and Coffee, 40 Southwark Street, Londyn SE1 1UN, metro London Bridge, bilety £4 - £10.

Czego jak czego, ale muzeum herbaty w Londynie zabrak-nąć nie mogło. Jak by nie było, wspólna historia szlachetnego napoju i Imperium Brytyjskiego trwa już od ponad czterystu lat! W muzeum podziwiać można wspaniałą kolekcję ceramiki, wyroby metalowe oraz wiele innych eksponatów, których je-dynym zadaniem było kiedyś wydobyć z przybyłych z drugie-go końca świata liści możliwie jak najwięcej aromatu i smaku. W muzeum znalazło się oczywiście miejsce na małą przytulną herbaciarnię. O dziwo instytucja pozostaje otwarta również w trakcie Tea Time!

Bramah Tea and Co� ee Museumb

sekcja3_319.indd 22 2010-03-30 17:18:29

Page 24: goniec-319

goniec

FORMUŁA 1 Tego nie spodziewał się nawet sam Robert Kubica. Podczas rozegranego w minioną niedzielę GP Australii Polak zajął drugie miejsce, a nagrodę wręczał mu nie kto inny, jak sam John Travolta. To już dziesiąte podium w karierze polskiego kierowcy.

Aż do minionej niedzieli Robert Kubica nie miał zbyt wielu powodów, żeby wspominać miło au-stralijski Albert Park w Melbourne. Przed rokiem właśnie tutaj niemal pewne podium odebrał mu Sebastian Vettel. Niemiec wjechał w bolid Kubicy i obaj musieli przedwcześnie zakończyć wyścig.

W tym roku jednak w końcu szczęście posta-nowiło się do naszego jedynaka w Formule 1 uśmiechnąć.

Najpierw był jednak chaos. Wszystko zaczęło się już na samym starcie, kiedy Fernando Alonso otarł się o maszynę Jasona Buttona. Na powtórce wy-glądało to bardzo niewinnie, jednak okazało się wystar-czająco poważne, żeby samochód Hiszpana obrócił się o 180 stopni, w rezultacie czego kierowca Ferrari spadł na ostatnie miejsce. Michael Schumacher, który w chwi-lę później wpadł na Buttona, stracił przednie skrzydło i musiał szybko zjechać do boksu. Dodatkowo w tyle stawki doszło do groźnie wyglądającej kolizji, w której uczestniczyli Nico Hulkenberg i Kamui Kobayashi. W tym czasie Polak, wymijając po kolei niczym pachołki

biorące udział w kraksie bolidy, przesunął się z dzie-wiątej na piątą pozycję. Na całym zamieszaniu dobrze wyszedł również kolega ze stajni Kubicy Witalij Pietrow. Rosjanin z 18. miejsca awansował na 10. Dla niego jed-nak tor Albert Park okazał się znacznie mniej szczęśliwy. Już kilka okrążeń później jego bolid zjechał na pobocze i zarył kołami w okalającym trasę żwirze tak głęboko, że o powrocie na asfalt nie mogło już być mowy.

Na 26. okrążeniu stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał. Nienaciskany przez nikogo Vettel nie

opanował bolidu (problemy z hamulcami) i wylądował na poboczu zakopując się w żwirze tak samo jak wcześniej Pietrow. W tym momencie krakowianin był już drugi. Na dogonienie przewodzącego stawce But-tona Kubica większych szans raczej nie miał, skoncentrował się więc na obronie swojej pozycji. A zadanie to wcale nie było takie proste, ponieważ na ogonie Polaka w swo-im McLarenie siedział Lewis Hamilton. Kiedy Brytyjczyk w końcu zmuszony został do zjaz-du na wymianę opon, natychmiast Kubicę zaczęły atakować oba bolidy Ferrari. Trzeba przyznać, że jedynie swojemu kunsztowi Po-lak zawdzięczał fakt, że jego nie najszybsze przecież w całej stawce Renault zdołało doje-chać na metę drugie. W chwilę za nim wyścig

ukończyło ferrari Felipe Massy.– By być szczerym, nie spodziewałem się, że ukoń-

czymy wyścig na podium. To dla mnie i dla Renault „specjalny rezultat”. Ciężko pracowaliśmy w zimie i to jest wymarzony wynik na początek sezonu. Musi-my jednak pozostać czujni, nie mamy jeszcze takiej szybkości, by kończyć na podium w każdym wyścigu. Będziemy pracować i jestem pewien, że prędzej czy później dorównamy najlepszym – powiedział Polak po wyścigu. (ryk)

Australia w końcu szczęśliwa dla Kubicy

BOKS Witalij Kliczko wcale nie uważa Alberta Sosnowskiego za złego boksera. Co więcej, w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Ukrainiec powiedział, że w 31-letnim Polaku rozpoznaje siebie z przeszłości. – Jest bardzo silny, lubi atakować i ma spore szanse na zrobie-nie wielkiej kariery – powiedział Kliczko. Bokser przyznał również, że wybrał Po-laka, ponieważ ten niemal od razu się zgodził. – Nie pytał o pieniądze, nie sta-wiał warunków. Widzę w Sosnowskim trochę z siebie sprzed siedmiu lat, gdy walczyłem z Lennoksem Lewisem. Dla mnie wtedy też nie liczyły się pieniądze, tylko możliwość zdobycia mistrzostwa świata. Albert ma podobne zacięcie w oczach, jak kiedyś ja. To mi w nim za-imponowało i dlatego chciałem z nim walczyć – powiedział Kliczko polskiej gazecie. (ryk)

Kliczko: Sosnowski to dobry bokser

PIŁKA NOŻNA Wszystko wskazuje na to, że po przejściu mononukleozy Roger Guerreiro zdołał już dojść do siebie. Reprezentant Polski zapewnia,

że czuje się doskonale i w niedzielnym meczu AEK Ateny dostał w końcu swo-ją szansę na występ. – Cały ten sezon jest chyba jednym z najgorszych w ka-rierze. Start miałem udany: cztery, pięć meczów wyszło mi naprawdę super. Zostałem powołany do kadry przez Stefana Majewskiego, wróciłem do Aten i usiadłem na ławce. Potem przy-plątała się choroba i nagle, z dnia na dzień, przestałem trenować. Nie byłem na to przygotowany, nigdy nie miałem problemów z kontuzjami. Teraz jestem gotowy do gry na sto procent – zazna-cza Roger w rozmowie z „Futbol News”.

Piłkarz cieszy się, że jego sytuacja w klubie z Aten jest coraz lepsza. – Czuję wsparcie wszystkich – mówi.

Roger chciałby wrócić do reprezen-tacji. – Tęsknię za powołaniami. Gdzieś przeczytałem wywiad z Franciszkiem Smudą, który stwierdził, że się nie na-daję. Ja odpowiadam, że jestem do jego dyspozycji. Przekonam trenerów, że się nadaję do kadry – zapowiada Guerreiro, który śledzi, co dzieje się w Polsce. – Chciałbym, by mistrzem była Legia, ale myślę, że zostanie nim Lech. Mają w tej chwili najlepszych piłkarzy w Polsce – ocenił. (ryk)

Szykuje się wielki powrót Rogera Guerreiro

PIŁKA NOŻNA Zanim z posadą menedżera Celtiku Glasgow pożegnał się Tony Mowbray, zapowiedział on, że podstawowym bramkarzem „The Bhoys” będzie Łukasz Załuska. Hierar-chia klubowych golkiperów u nowego szkoleniowca Celtów, Neila Lennona, wygląda już zupełnie inaczej. – Mamy dwóch bardzo dobrych bramkarzy w Celtiku, ale ja chcę, by pierwszym był

Artur Boruc. To fachowiec klasy świa-towej. Boruc jest najlepszym bramka-rzem Celtiku od długiego, długiego czasu i chciałem, by wrócił do podsta-wowej jedenastki – powiedział Neil Lennon. W swoim debiucie na ławce wicemistrzów Szkocji Lennon dopro-wadził Celtic do zwycięstwa 3:1 z Kil-marnock. Cały mecz między słupkami spędził Artur Boruc. (onet.eu)

24 sport  |

Boruc numerem 1 w Celtiku

sekcja3_319.indd 24 2010-03-30 17:18:37

Page 25: goniec-319

goniec

portal informacyjny dla Polaków

w Wielkiej Brytanii

sekcja3_319.indd 25 2010-03-30 18:13:39

goniec

FORMUŁA 1 Tego nie spodziewał się nawet sam Robert Kubica. Podczas rozegranego w minioną niedzielę GP Australii Polak zajął drugie miejsce, a nagrodę wręczał mu nie kto inny, jak sam John Travolta. To już dziesiąte podium w karierze polskiego kierowcy.

Aż do minionej niedzieli Robert Kubica nie miał zbyt wielu powodów, żeby wspominać miło au-stralijski Albert Park w Melbourne. Przed rokiem właśnie tutaj niemal pewne podium odebrał mu Sebastian Vettel. Niemiec wjechał w bolid Kubicy i obaj musieli przedwcześnie zakończyć wyścig.

W tym roku jednak w końcu szczęście posta-nowiło się do naszego jedynaka w Formule 1 uśmiechnąć.

Najpierw był jednak chaos. Wszystko zaczęło się już na samym starcie, kiedy Fernando Alonso otarł się o maszynę Jasona Buttona. Na powtórce wy-glądało to bardzo niewinnie, jednak okazało się wystar-czająco poważne, żeby samochód Hiszpana obrócił się o 180 stopni, w rezultacie czego kierowca Ferrari spadł na ostatnie miejsce. Michael Schumacher, który w chwi-lę później wpadł na Buttona, stracił przednie skrzydło i musiał szybko zjechać do boksu. Dodatkowo w tyle stawki doszło do groźnie wyglądającej kolizji, w której uczestniczyli Nico Hulkenberg i Kamui Kobayashi. W tym czasie Polak, wymijając po kolei niczym pachołki

biorące udział w kraksie bolidy, przesunął się z dzie-wiątej na piątą pozycję. Na całym zamieszaniu dobrze wyszedł również kolega ze stajni Kubicy Witalij Pietrow. Rosjanin z 18. miejsca awansował na 10. Dla niego jed-nak tor Albert Park okazał się znacznie mniej szczęśliwy. Już kilka okrążeń później jego bolid zjechał na pobocze i zarył kołami w okalającym trasę żwirze tak głęboko, że o powrocie na asfalt nie mogło już być mowy.

Na 26. okrążeniu stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał. Nienaciskany przez nikogo Vettel nie

opanował bolidu (problemy z hamulcami) i wylądował na poboczu zakopując się w żwirze tak samo jak wcześniej Pietrow. W tym momencie krakowianin był już drugi. Na dogonienie przewodzącego stawce But-tona Kubica większych szans raczej nie miał, skoncentrował się więc na obronie swojej pozycji. A zadanie to wcale nie było takie proste, ponieważ na ogonie Polaka w swo-im McLarenie siedział Lewis Hamilton. Kiedy Brytyjczyk w końcu zmuszony został do zjaz-du na wymianę opon, natychmiast Kubicę zaczęły atakować oba bolidy Ferrari. Trzeba przyznać, że jedynie swojemu kunsztowi Po-lak zawdzięczał fakt, że jego nie najszybsze przecież w całej stawce Renault zdołało doje-chać na metę drugie. W chwilę za nim wyścig

ukończyło ferrari Felipe Massy.– By być szczerym, nie spodziewałem się, że ukoń-

czymy wyścig na podium. To dla mnie i dla Renault „specjalny rezultat”. Ciężko pracowaliśmy w zimie i to jest wymarzony wynik na początek sezonu. Musi-my jednak pozostać czujni, nie mamy jeszcze takiej szybkości, by kończyć na podium w każdym wyścigu. Będziemy pracować i jestem pewien, że prędzej czy później dorównamy najlepszym – powiedział Polak po wyścigu. (ryk)

Australia w końcu szczęśliwa dla Kubicy

BOKS Witalij Kliczko wcale nie uważa Alberta Sosnowskiego za złego boksera. Co więcej, w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Ukrainiec powiedział, że w 31-letnim Polaku rozpoznaje siebie z przeszłości. – Jest bardzo silny, lubi atakować i ma spore szanse na zrobie-nie wielkiej kariery – powiedział Kliczko. Bokser przyznał również, że wybrał Po-laka, ponieważ ten niemal od razu się zgodził. – Nie pytał o pieniądze, nie sta-wiał warunków. Widzę w Sosnowskim trochę z siebie sprzed siedmiu lat, gdy walczyłem z Lennoksem Lewisem. Dla mnie wtedy też nie liczyły się pieniądze, tylko możliwość zdobycia mistrzostwa świata. Albert ma podobne zacięcie w oczach, jak kiedyś ja. To mi w nim za-imponowało i dlatego chciałem z nim walczyć – powiedział Kliczko polskiej gazecie. (ryk)

Kliczko: Sosnowski to dobry bokser

PIŁKA NOŻNA Wszystko wskazuje na to, że po przejściu mononukleozy Roger Guerreiro zdołał już dojść do siebie. Reprezentant Polski zapewnia,

że czuje się doskonale i w niedzielnym meczu AEK Ateny dostał w końcu swo-ją szansę na występ. – Cały ten sezon jest chyba jednym z najgorszych w ka-rierze. Start miałem udany: cztery, pięć meczów wyszło mi naprawdę super. Zostałem powołany do kadry przez Stefana Majewskiego, wróciłem do Aten i usiadłem na ławce. Potem przy-plątała się choroba i nagle, z dnia na dzień, przestałem trenować. Nie byłem na to przygotowany, nigdy nie miałem problemów z kontuzjami. Teraz jestem gotowy do gry na sto procent – zazna-cza Roger w rozmowie z „Futbol News”.

Piłkarz cieszy się, że jego sytuacja w klubie z Aten jest coraz lepsza. – Czuję wsparcie wszystkich – mówi.

Roger chciałby wrócić do reprezen-tacji. – Tęsknię za powołaniami. Gdzieś przeczytałem wywiad z Franciszkiem Smudą, który stwierdził, że się nie na-daję. Ja odpowiadam, że jestem do jego dyspozycji. Przekonam trenerów, że się nadaję do kadry – zapowiada Guerreiro, który śledzi, co dzieje się w Polsce. – Chciałbym, by mistrzem była Legia, ale myślę, że zostanie nim Lech. Mają w tej chwili najlepszych piłkarzy w Polsce – ocenił. (ryk)

Szykuje się wielki powrót Rogera Guerreiro

PIŁKA NOŻNA Zanim z posadą menedżera Celtiku Glasgow pożegnał się Tony Mowbray, zapowiedział on, że podstawowym bramkarzem „The Bhoys” będzie Łukasz Załuska. Hierar-chia klubowych golkiperów u nowego szkoleniowca Celtów, Neila Lennona, wygląda już zupełnie inaczej. – Mamy dwóch bardzo dobrych bramkarzy w Celtiku, ale ja chcę, by pierwszym był

Artur Boruc. To fachowiec klasy świa-towej. Boruc jest najlepszym bramka-rzem Celtiku od długiego, długiego czasu i chciałem, by wrócił do podsta-wowej jedenastki – powiedział Neil Lennon. W swoim debiucie na ławce wicemistrzów Szkocji Lennon dopro-wadził Celtic do zwycięstwa 3:1 z Kil-marnock. Cały mecz między słupkami spędził Artur Boruc. (onet.eu)

24 sport  |

Boruc numerem 1 w Celtiku

sekcja3_319.indd 24 2010-03-30 17:18:37

Page 26: goniec-319

goniec

SudokuW każdym rzędzie i w każ-dej kolumnie oraz w małym kwadracie 3x3 kratki (o po-grubionych bokach) powinny znaleźć się wszystkie cyfry od 1 do 9. Każda z cyfr może być wpisana tylko raz.

Policja w sieci zła

Beczka śmiechu

Fota zza płota

Nagrodę za rozwiązanie krzyżówki z 317 wydania otrzymuje: Mariusz Rakocinski. Gratulujemy!

Parę tygodni temu stuknęła światu pierwsza dekada XXI wie-ku, nie tak dawno obchodziliśmy też okrągłą rocznicę powstania internetu, wobec czego Wyspy Bergamuty postawione zostały w sytuacji bez wyjścia. Czas wreszcie to przyznać – internet jednak istnieje.

Oczywiście od dawna wiadomo było, że istnieje, ale jednak nie do końca oficjalnie. Powodów było przynajmniej kilka, ale najgłówniejszy z głównych był taki jak zawsze. Internetu nie wy-naleziono na Wyspach Bergamutach, ale gdzieś w tej mglistej strefie geograficznej, która zwykle bywa definiowana jako „reszta świata”, więc był to wynalazek podejrzany. A Wyspy Bergamuty z natury swej niełatwo ulegają nowinkom. Wystarczy wspomnieć, że choć to tutaj rozpoczęła się – nie tak dawno przecież – tak zwa-na rewolucja przemysłowa, to policja wciąż jeździ konno.

Na koniu czy na piechotę – policja internetu ma używać. Tak zdecydowały ostatnio jej władze, rozdając funkcjonariuszom opasły okólnik na temat tego, jak korzystać z sieci w sposób właś-ciwy i jak omijać wszelkie zasadzki i pułapki, które ten diabelnie zagraniczny wynalazek może na stróżów prawa zastawiać. No i się zaczęło.

Przewodnik, który otrzymali policjanci w Nottinghamshire, za-wiera 700 słów, które po kolei uczą ich, jak się nie dać. Teraz funk-cjonariusze wiedzą już na przykład, że e-mail należy „sprawdzać regularnie przynajmniej raz dziennie”, bo technologia nie jest na tyle zaawansowana, żeby jak to się działo dotychczas, listonosz zapukał nam do drzwi. Wiadomo też nareszcie, że jak się e-mail wysyła, trzeba go z jakiegoś powodu zaadresować i – tu zaczy-nają się schody – nie pomylić ani literek, ani pól „do”, „od” i „do wiadomości”. Skomplikowane, ale nie ma rzeczy niemożliwych.

Jeszcze ciekawsze porady, choć zawierające się w zaledwie sześciu tysiącach słów otrzymali policjanci z Cumbrii. Dowie-dzieli się między innymi, że e-maile mają być krótkie i na temat, żeby nie używać zbyt wielu wykrzykników, a także – to w części zastrzeżonej dla przełożonych – że nielimitowany dostęp do glo-balnej sieci nie powinien być przyznawany wszystkim funkcjona-riuszom. I nic dziwnego – internet to przecież wciąż rzecz nowa, niezbadana jeszcze i niesprawdzona... Lepiej dmuchać na zimne, niż się potem poparzyć. (dw)

26 rozrywka  |

sekcja4_319.indd 26 2010-03-30 17:01:55

Page 27: goniec-319

goniec

W i ę c e j o f e r t z p r a c ą z n a j d z i e s z n a p o r t a l u w w w. g o n i e c . c o m

UWAGA! Promocja dotyczy tylko ogłoszeń drobnych z działu Usługi

U W A G A P R O M O C J A !

Praca dam

Partner/inwestor poszukiwany

do biznesu – coff ee shop.

Tel. 07747881194.

– Praca dla opiekunek w Domach Opieki poza Lon-dynem. Kontrakt, zakwate-rowanie, szkolenia, angiel-ski komunikatywny. Tel. 07824828810. CV na adres: tmsoff [email protected]

– Zatrudnię doświad-czoną krawcową głównie do poprawek, przeróbek krawieckich. Wymagany komunikatywny angiel-ski. SW5, Earls Court. Wię-cej informacji pod nr tel. 07886956322 Mr Ash.

– Zostań konsultantką Avonu. Super zarobki, zniżki, darmowe dostawy i zwroty! Otrzymasz pa-kiet start., próbki i upo-minek. Tel. 07853262980, [email protected]

– Potrzebny doświad-czony murarz lub tynkarz mieszkający w okolicach Leeds lub Bradford bez znajomości języka an-gielskiego do pracy na budowach w Dewsbury i Batley okolice Leeds. Tel. 07858387545.

– Praca przy sprzątaniu domów prywatnych w okolicach centrum Londy-nu i nie tylko, bardzo pro-szę o kontakt w godzinach popołudniowych pod nu-merem tel. 07743950923, wymagane są referencje od poprzednich praco-dawców.

– Zatrudnię sprzedawcę do polskiego sklepu spo-żywczego. Wymagane NIN, konto w banku, znajomość języka angielskiego w stopniu średnio zaawanso-wanym może być również osoba samozatrudniają-ca. Praca dwuzmianowa, 7 dni w tygodniu. Ofert proszę przesyłać SMS. 07891162477.

– We are looking for a gar-dener to work with a team in North London area. Must have experience using all sorts of garden machinery. Basic English essential. Tel. 07904867743.

– Potrzebny pomocnik hydraulika na dużej bu-dowie. Wymagane konto bankowe, CSCS,CIS i NIN. Buty ochronne kamizelka i kask Angielski nie wy-magany ale przydatny. Narzędzia podstawowe będą wymagane ale nie na pierwszy dzien. Praca na tydzień lub na stale zależy od chęci pomocnika. Tel. 07564145353.

– Poszukuje energicznej osoby przy rannej pro-dukcji kanapek. Praca przy zgrzewaniu opakowań w godzinach od 5.00 AM do 8.30 AM. Najlepiej dla osób mieszkających w pobli-żu Camden Town i Chalk Farm. Osoby zainteresowa-ne proszę o kontakt z Gosia pod nr 07832055081.

– Szukamy masażystki do prywatnego salonu masa-żu. Oferujemy: możliwość pracy na pół etatu lub cały, mila atmosferę w pracy oraz dobre warunki pracy. Angielski komunikatywny. Tel. 07986417501.

– Poszukiwany dog han-dler na cały etat w firmie CAPS SECURITY LTD, wy-magana licencja SIA, włas-ny pies i transport. Ł10 GBP/h. Tel. 07831311071 - DAVE

– Przyjmę dziewczynę do pracy w coffee shopie w centrum Londynu (stacja Monument - district line). Znajomość angielskiego oraz doświadczenie mile widziane. Osoby zaintere-sowane proszę o kontakt pod nr tel. 07525420013 lub 07732729870.

– Zatrudnię mechani-ka z doświadczeniem w silnikach disela nie wy-magany angielski. Tel. 07517866180.

– Hi I am looking for female staff to work in my coffee shop based in Putney/Ful-ham/Hammersmith. I am looking for someone who can speak decent English, is pleasant and is moti-vated to work hard. Train-ing will be provided. If this interests you then please call me 07773405814 / 07956034495. Please call between 9.00 am - 6.00 p.m.

Praca szukam

– Elektryk-Hydraulik z 4letnim doświadczeniem w angielskiej fi rmie 17th edition. Certyfi katy NI-CEIC i CORGI z własnymi narzędziami i vanem. Tel. 07707717053.

– Wykonuje plastrowanie, bondingowanie, szybko, dobrze solidnie. Wykonanie profesjonalne. Większość prac wykonuje na cenę. Posiadam transport narzę-dzia. Tel. 07835055047.

– Poszukuję pracy w cha-rakterze malarza, 30 lat doświadczenia, własne na-rzędzia, UTR, NIN, CRB, tel. 07724762467

Mieszkanie wynajmę

– Jedynka do wynajecia

na Colliers Wood od 18

kwietnia. W domu miesz-

kaja 3 mlode osoby. Duzy

dom z ogrodem spoko-

jna okolica. £300 miesiec-

znie, misieczny depozyt

kontakt 07769537511;

07545818656

– Perivale. 2 bedroom fl at

plus 1 sitting room Ł190/

week. Tel. 07979425283.

– Pokoje jedno i dwuoso-

bowe do wynajęcia w czy-

stym i spokojnym domu-1

min od st. metra Sudbury

Town. Tel. 07512985764.

– TOOTING STREATHAM.

Dwa pokoje w domu z

ogrodem, Internetem, li-

ving, dwie łazienki. Dyżury

sprzątania. Blisko stacji, ra-

chunki wliczone. Depozyt.

Tel. 07598436968.

– Kilburn 2-osob. dla pary,

2-ga strefa. Kilburn Park lub

West Hampstead, dużo au-

tob. TV, Internet. Rachunki

wliczone. £115 /tydz. Tel.

07976354659.

27|  ogłoszeniaUWAGA!!! Jeśli chcesz umieścić ogłoszenie w dziale Nieruchomości oraz Praca - wyślij SMS na numer 81686 najpóźniej w niedzielę poprzedzającą wydanie, na początku treści ogłoszenia wpisując GONIEC.

sekcja4_319.indd 27 2010-03-30 17:01:58

goniec

SudokuW każdym rzędzie i w każ-dej kolumnie oraz w małym kwadracie 3x3 kratki (o po-grubionych bokach) powinny znaleźć się wszystkie cyfry od 1 do 9. Każda z cyfr może być wpisana tylko raz.

Policja w sieci zła

Beczka śmiechu

Fota zza płota

Nagrodę za rozwiązanie krzyżówki z 317 wydania otrzymuje: Mariusz Rakocinski. Gratulujemy!

Parę tygodni temu stuknęła światu pierwsza dekada XXI wie-ku, nie tak dawno obchodziliśmy też okrągłą rocznicę powstania internetu, wobec czego Wyspy Bergamuty postawione zostały w sytuacji bez wyjścia. Czas wreszcie to przyznać – internet jednak istnieje.

Oczywiście od dawna wiadomo było, że istnieje, ale jednak nie do końca oficjalnie. Powodów było przynajmniej kilka, ale najgłówniejszy z głównych był taki jak zawsze. Internetu nie wy-naleziono na Wyspach Bergamutach, ale gdzieś w tej mglistej strefie geograficznej, która zwykle bywa definiowana jako „reszta świata”, więc był to wynalazek podejrzany. A Wyspy Bergamuty z natury swej niełatwo ulegają nowinkom. Wystarczy wspomnieć, że choć to tutaj rozpoczęła się – nie tak dawno przecież – tak zwa-na rewolucja przemysłowa, to policja wciąż jeździ konno.

Na koniu czy na piechotę – policja internetu ma używać. Tak zdecydowały ostatnio jej władze, rozdając funkcjonariuszom opasły okólnik na temat tego, jak korzystać z sieci w sposób właś-ciwy i jak omijać wszelkie zasadzki i pułapki, które ten diabelnie zagraniczny wynalazek może na stróżów prawa zastawiać. No i się zaczęło.

Przewodnik, który otrzymali policjanci w Nottinghamshire, za-wiera 700 słów, które po kolei uczą ich, jak się nie dać. Teraz funk-cjonariusze wiedzą już na przykład, że e-mail należy „sprawdzać regularnie przynajmniej raz dziennie”, bo technologia nie jest na tyle zaawansowana, żeby jak to się działo dotychczas, listonosz zapukał nam do drzwi. Wiadomo też nareszcie, że jak się e-mail wysyła, trzeba go z jakiegoś powodu zaadresować i – tu zaczy-nają się schody – nie pomylić ani literek, ani pól „do”, „od” i „do wiadomości”. Skomplikowane, ale nie ma rzeczy niemożliwych.

Jeszcze ciekawsze porady, choć zawierające się w zaledwie sześciu tysiącach słów otrzymali policjanci z Cumbrii. Dowie-dzieli się między innymi, że e-maile mają być krótkie i na temat, żeby nie używać zbyt wielu wykrzykników, a także – to w części zastrzeżonej dla przełożonych – że nielimitowany dostęp do glo-balnej sieci nie powinien być przyznawany wszystkim funkcjona-riuszom. I nic dziwnego – internet to przecież wciąż rzecz nowa, niezbadana jeszcze i niesprawdzona... Lepiej dmuchać na zimne, niż się potem poparzyć. (dw)

26 rozrywka  |

sekcja4_319.indd 26 2010-03-30 17:01:55

Page 28: goniec-319

goniec

28 ogłoszenia  |

– Do wynajęcia piękny flat, 2 berdroom w pełni umeblowany, ładnie urzą-dzony z nowoczesna kuch-nia i balkonem (nowy). Blisko stacji metra (50m). Cena Ł280 tyg. + prąd, gaz, woda (cuncil tax w cenie) + miesieczny depozyt. Tel. 07889146817.

– Pokój z podwójnym łóż-kiem na East ham 5 min do metra East Ham i Upton Park, kuchnia i łazienka do dyspozycji, bardzo czy-sto i milo. Cena Ł95. Tel. 07529323996.

– Do wynajęcia miejsce w dwójce lub cała dwójka na Startford w domku z ogro-dem, living room , miła atmosfera, do stacji metra ok.7 minut na pieszo. Ł110/tydzień depozytu lub Ł55/osobę. Tel. 07935604457.

– Pokój dla pary £120 lub jako jedynka £90 w miesz-kaniu z jedna osoba. 5 min do stacji Acton Town i 5 min do Acton High Street ( Uxbridge Road ). Czyste, spokojne mieszka-nie, własna lodówka. Dwa tygodnie depozytu. Tel. 07915066298.

– Perivale. 2 bedroom flat plus 1 sitting room Ł190/week. Tel. 07979425283.

– Wynajmę jedynkę w polskim domu, aktualnie zamieszkały przez 4 osoby. 10-15 minut od stacji me-tra, 5-7 minut do autobu-su, blisko asdy i lidla. Pokój jest czysty i umeblowany. Warunki w domu są bardzo dobre, spokojna ulica i są-siedzi. Tel. 07863170363.

– Do wynajęcia ładny pokój 2 - osobowy oraz miejsce w pokoju 2 - oso-bowym w dużym domu z ogrodem, komfortowe wa-runki. Dom po remoncie, pokój w pełni umeblowa-ny, TV, łóżko podwójne lub dwa pojedyncze, własne wyjście na ogród.Ł125 za tydz., miejsce w dwójce w cenie Ł60 za tydz., rachun-ki wliczone, 2 tyg. depozyt. Dostępne od zaraz. Tel. 07900677839.

– Wynajmę ładną dwójkę w dużym domu z ogro-dem, dwie łazienki, duża kuchnia, living room, włas-ny parking na dwa samo-chody. Dom jest dwa lata po kapitalnym remoncie, do stacji metra 2min. (Ju-bille Line). Internet wliczo-ny, możliwość podłączenia satelity bez montażu ante-ny. Cena Ł120 na tydz. Tel. 07799467369.

– Wynajmę pokój dwójkę w dużym zadbanym domu z Internetem blisko do sta-cji metra Preston road (5 min pieszo). Duży ogród z małą siłownią, podjazd na samochód, miła atmo-sfera w domu. Ł100 tydz. + tydz. depozyt. Paweł 07548923802.

– Do wynajęcia pokój dwuosobowy z prywat-nym prysznicem w domu z ogródkiem przy Canary Wharf.Pokoj. W pokoju TV, telefon, Internet, sofa bed, fotele itp. Dom czysty w spokojnej okolicy. Blisko metro Canary Wharf, ko-lejka DLR. Pokój ten jest do wynajęcia do połowy maja później możliwość przejścia do pokoju na pię-trze za ta sama cene. Tel. 0756464820.

– Wynajmę pokój parze lub dziewczynie w czystym niepalącym mieszkaniu blisko stacji Arnos Grove i New Southgate kolejki. Internet, tv w pokoju. 2 tyg. dep. + gaz i prąd. Ł70 tyg. osoba/Ł110 para. Tel. 07894741141.

– Wynajmę bardzo duża dwójkę dla spokojnej pary lub dwóch dziewczyn w Tolworth. Wifi Internet, duży ogród, przystanek autobusowy przed do-mem, wyposażany pokój. 1 tydzień depozyt, dzwonić po 17tej godz. Grzegorz 07738492497.

– Pokój dwójka do wyna-jęcia na Greenford w czy-stym, spokojnym domu po remoncie, cicha spokojna okolica, mila atmosfera, dom z dużym ogrodem. Dostęp do Internetu, ła-zienka z wanna i pryszni-cem. Ł120 tyg. plus tydzień depozytu lub jako jedynka Ł85 tyg. plus tydzień depo-zytu, rachunki wliczone w cenę pokoju oprócz Inter-netu. Tel. 07538081144 lub 07940755051.

Usługi

POLSKA TELEWIZJA SATELITARNA

Marksat ustawienia anten, montaż gotowych

zestawów (Polsat, Cyfra+),

akcesoria,serwis 24 na dobę.

Gwarancja najniższych cen. Tel. 07838551779,

www.marksat.co.uk.

M.CH. Electrical Servicesinstalacje elektryczne

w domach, budynkach użyteczności publicznej,

ogrodach. zgodne z bs7671, certyfikat niceic, inteligentne

systemy oświetleniowe, systemy audio

- sonos Mariusz 07849896607.

– Prawdziwie Antyaler-giczne Czyszczenie Wykła-dzin Super Silną Maszyną. Gorący Detergent 110C! Koniecznie ZOBACZ. Strona www.1bestcarpetcleaning.com Tel. 07809409618.

Księgowość/Porady Prawne

KSIĘGOWOŚĆspecjalnie dla sklepów

i hurtowni. Tel. 02087412345,

02087411044.

NIN.Skuteczna i szybka pomoc. Kancelaria, 222 King Street,

London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

BENEFITY TEL. 02087412345.

Doświadczony księgowy. Rozliczenia

i zwroty podatkowe. Kancelaria, 222 King Street,

London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

WRS, konta bankowe bez potwierdzenia adresu,

rejestracja działalności i obsługa księgowa firm.

Wieloletnie doświadczenie na terenie UK.

Kancelaria, 222 King Street, London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

Pomożemy Ci uzyskać odszkodowanie!

sekcja4_319.indd 28 2010-03-30 17:01:59

Page 29: goniec-319

goniec

29|  ogłoszenia

Miałeś wypadek? Zadzwoń! 075 40 30 20 10

Nie masz jeszcze konta a masz tylko jeden

dokument tożsamości? Zgłoś się do Kancelarii-

otwieramy konta w ciągu godziny.

Tel. 02087412345, 02087411044.

Doświadczony księgowy. Rozliczenia

i zwroty podatkowe. Tel. 07921703715.

TreasureGuard – Rozliczenia self

employed, limited company. Zwroty

podatku P60/P45, NIN oraz Working Tax Credit,

Child Benefit. Profesjonalnie i tanio.

Zobacz www.kancelariapodatkowa.co.uk.

Tel. 07545241702 lub 02073865843.

Tax credits i inne benefity. Rozliczenia podatkowe

osób self-employed, employed i firm LTD, vat, payroll, karty SIC,

CSCS, NIN, konta bankowe, rezydentura, WRS, apelacje

i korespondencje z urzędami.

Tel. 07869146107

Jeśli mieszkasz w Morden, Wimbledon, Stretham,

Croydon, Balham lub w okolicy nowe biuro

księgowe zaprasza. Rozliczamy szybko i tanio.

Tel. 07717531682.

Rozliczenia i benefity. Profesjonalnie

i niezawodnie. EllMag,105/107 High Rd, Wood Green N22.

Tel. 020 8889 8899,07748963902.

Profesjonalni doradcy podatkowi

(oraz pomoc w uzyskaniu zasiłków). Kompetentni, zaufani, przyjemna atmosfera,

satysfakcjonujące ceny. Polski konsultant.

Goldberg Consultancy.73 Esmond Road, London, W4 1JE.

Tel. 07856686349 Iwona.

ROZLICZENIA PODATKOWE, REJESTRACJA SELF

EMPLOYED, BENEFITY, KORESPONDENCJA

Z URZĘDAMI, BEZPŁATNE PORADY.

PROFESJONALNIE I TANIO. NIE MIESZKASZ

W LONDYNIE? NIE STANOWI TO

PROBLEMU - ZADZWOŃ.

POL CONSULTANCY07876714240,02089964814.

Rozliczenia podatkowe, odzyskiwanie podatku, rejestracja działalności

gosp., CIS, National Insurance Number,

Child Benefit, Child & Working Tax

Credit, Housing Benefit, Council Tax Benefit.

Tel. 02087416402 lub 02087415071.

– Biegła księgowa, rozli-czenia, zwroty podatkowe, NI, zasiłki mieszkaniowe i rodzinne. Tel. 079 5246 6012

Nauka/Kursy/Szkolenia

– Polska Wszechnica w UK, KURSY dla elektryków i hydraulików, gaz, woda, olej, LPG i solary do 17 ed/NICEIC i GasSafe. Tel.0796 940 8335. Zalegalizuj się. www.pwwb.co.uk

Tłumaczenia

Tłumaczenia. Profesjonalnie i szybko.

Obsługujemy także korespondencyjnie.

Kancelaria, 222 King Street, London W6 0RA.

Tel. 02087411044.

Komputery

POLSKI SKLEP i SERWIS KOMPUTEROWY.

Nowe laptopy, komputery PC, GPSy.

POLSKIE MENU GRATIS! Laptopy już od Ł199.

GWARANCJA. Dostawa i odbiór do

klienta. NAPRAWY już od Ł10.

Tel. 07733305097, www.compadvance.com

– Naprawa komputerów stacjonarnych i laptopów, usuwanie wirusów, reinsta-lacje Windows, rozwiązy-wanie problemów z połą-czeniem internetowym, za-bezpieczanie sieci bezprze-wodowych, odzyskiwanie danych. Bezpłatny dojazd. Londyn. Tel. 07939588940, 02083903489.

Uroda/Zdrowie

Gabinet hipnoterapii, terapie uzależnień

i depresji. Skutecznie pomagamy

wyleczyć depresje, alkoholizm, papierosy, nadwagę, anoreksje, bulimie, nieśmiałość,

niskosamoocene, problemy w związku

i dolegliwości bólowe. Tel. 07818342448 lub 02083543529.

Dyplomowana kosmetyczka

z wieloletnią praktyka zaprasza do swojego

salonu na: microdermabrazję, kwasy,

oczyszczanie, manicure, pedicure, acryl, gel UV, zdobienie artystyczne, masaże, anty-celullit

i wiele innych. EDEN, West Ealing

02085798959

– Kosmetyczka - terapeut-ka na Streatham SW16, oczyszczanie i pielęgnacja twarzy, henna, woskowa-nie, kwasy, masaże dla kobiet w ciąży, reflexolo-gia, konsultacje psycho-terapeutyczne itp. salon tylko dla kobiet. Wiola 07971202046.

Masz problemy ze sobą? Poszukujesz sensu życia? Doświadczony psycholog

może Ci pomóc. Tel. 07832 37 66 22.

PRZEDŁUŻANIE, ZAGĘSZCZANIE

WŁOSÓW. Włosy naturalne

i syntetyczne. Różne metody!

Długoletnie doświadczenie, Bezplatna konsultacja

i pomoc w wyborze odpowiedniej metody.

PROMOCJA: Zagęszczanie od Ł35,

przedłużanie od Ł180. Tel. 07707395234.

Transport

PRZEWÓZ: PACZEK, PRZESYŁEK, MEBLI, sprzętu RTV

i AGD z/do LONDYN-POLSKA.

PROMOCJA: £20 za 30kg!!!

ZAPRASZAMY!!! Tel. 07877841094.

sekcja4_319.indd 29 2010-03-30 17:02:02

goniec

28 ogłoszenia  |

– Do wynajęcia piękny flat, 2 berdroom w pełni umeblowany, ładnie urzą-dzony z nowoczesna kuch-nia i balkonem (nowy). Blisko stacji metra (50m). Cena Ł280 tyg. + prąd, gaz, woda (cuncil tax w cenie) + miesieczny depozyt. Tel. 07889146817.

– Pokój z podwójnym łóż-kiem na East ham 5 min do metra East Ham i Upton Park, kuchnia i łazienka do dyspozycji, bardzo czy-sto i milo. Cena Ł95. Tel. 07529323996.

– Do wynajęcia miejsce w dwójce lub cała dwójka na Startford w domku z ogro-dem, living room , miła atmosfera, do stacji metra ok.7 minut na pieszo. Ł110/tydzień depozytu lub Ł55/osobę. Tel. 07935604457.

– Pokój dla pary £120 lub jako jedynka £90 w miesz-kaniu z jedna osoba. 5 min do stacji Acton Town i 5 min do Acton High Street ( Uxbridge Road ). Czyste, spokojne mieszka-nie, własna lodówka. Dwa tygodnie depozytu. Tel. 07915066298.

– Perivale. 2 bedroom flat plus 1 sitting room Ł190/week. Tel. 07979425283.

– Wynajmę jedynkę w polskim domu, aktualnie zamieszkały przez 4 osoby. 10-15 minut od stacji me-tra, 5-7 minut do autobu-su, blisko asdy i lidla. Pokój jest czysty i umeblowany. Warunki w domu są bardzo dobre, spokojna ulica i są-siedzi. Tel. 07863170363.

– Do wynajęcia ładny pokój 2 - osobowy oraz miejsce w pokoju 2 - oso-bowym w dużym domu z ogrodem, komfortowe wa-runki. Dom po remoncie, pokój w pełni umeblowa-ny, TV, łóżko podwójne lub dwa pojedyncze, własne wyjście na ogród.Ł125 za tydz., miejsce w dwójce w cenie Ł60 za tydz., rachun-ki wliczone, 2 tyg. depozyt. Dostępne od zaraz. Tel. 07900677839.

– Wynajmę ładną dwójkę w dużym domu z ogro-dem, dwie łazienki, duża kuchnia, living room, włas-ny parking na dwa samo-chody. Dom jest dwa lata po kapitalnym remoncie, do stacji metra 2min. (Ju-bille Line). Internet wliczo-ny, możliwość podłączenia satelity bez montażu ante-ny. Cena Ł120 na tydz. Tel. 07799467369.

– Wynajmę pokój dwójkę w dużym zadbanym domu z Internetem blisko do sta-cji metra Preston road (5 min pieszo). Duży ogród z małą siłownią, podjazd na samochód, miła atmo-sfera w domu. Ł100 tydz. + tydz. depozyt. Paweł 07548923802.

– Do wynajęcia pokój dwuosobowy z prywat-nym prysznicem w domu z ogródkiem przy Canary Wharf.Pokoj. W pokoju TV, telefon, Internet, sofa bed, fotele itp. Dom czysty w spokojnej okolicy. Blisko metro Canary Wharf, ko-lejka DLR. Pokój ten jest do wynajęcia do połowy maja później możliwość przejścia do pokoju na pię-trze za ta sama cene. Tel. 0756464820.

– Wynajmę pokój parze lub dziewczynie w czystym niepalącym mieszkaniu blisko stacji Arnos Grove i New Southgate kolejki. Internet, tv w pokoju. 2 tyg. dep. + gaz i prąd. Ł70 tyg. osoba/Ł110 para. Tel. 07894741141.

– Wynajmę bardzo duża dwójkę dla spokojnej pary lub dwóch dziewczyn w Tolworth. Wifi Internet, duży ogród, przystanek autobusowy przed do-mem, wyposażany pokój. 1 tydzień depozyt, dzwonić po 17tej godz. Grzegorz 07738492497.

– Pokój dwójka do wyna-jęcia na Greenford w czy-stym, spokojnym domu po remoncie, cicha spokojna okolica, mila atmosfera, dom z dużym ogrodem. Dostęp do Internetu, ła-zienka z wanna i pryszni-cem. Ł120 tyg. plus tydzień depozytu lub jako jedynka Ł85 tyg. plus tydzień depo-zytu, rachunki wliczone w cenę pokoju oprócz Inter-netu. Tel. 07538081144 lub 07940755051.

Usługi

POLSKA TELEWIZJA SATELITARNA

Marksat ustawienia anten, montaż gotowych

zestawów (Polsat, Cyfra+),

akcesoria,serwis 24 na dobę.

Gwarancja najniższych cen. Tel. 07838551779,

www.marksat.co.uk.

M.CH. Electrical Servicesinstalacje elektryczne

w domach, budynkach użyteczności publicznej,

ogrodach. zgodne z bs7671, certyfikat niceic, inteligentne

systemy oświetleniowe, systemy audio

- sonos Mariusz 07849896607.

– Prawdziwie Antyaler-giczne Czyszczenie Wykła-dzin Super Silną Maszyną. Gorący Detergent 110C! Koniecznie ZOBACZ. Strona www.1bestcarpetcleaning.com Tel. 07809409618.

Księgowość/Porady Prawne

KSIĘGOWOŚĆspecjalnie dla sklepów

i hurtowni. Tel. 02087412345,

02087411044.

NIN.Skuteczna i szybka pomoc. Kancelaria, 222 King Street,

London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

BENEFITY TEL. 02087412345.

Doświadczony księgowy. Rozliczenia

i zwroty podatkowe. Kancelaria, 222 King Street,

London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

WRS, konta bankowe bez potwierdzenia adresu,

rejestracja działalności i obsługa księgowa firm.

Wieloletnie doświadczenie na terenie UK.

Kancelaria, 222 King Street, London, W6 0RA. Tel. 02087411044,

07921703715.

Pomożemy Ci uzyskać odszkodowanie!

sekcja4_319.indd 28 2010-03-30 17:01:59

Page 30: goniec-319

goniec

30 ogłoszenia  |DO WYNAJECIA

KOMFORTOWE AUTO 7 os. wraz z kierowcą. Zawiozę na lotnisko,

dworzec, każde miejsce w UK. Obsługuję imprezy.

PROFESJONALNIE I TANIO.

Również przejazdy do Polski, paczki i przeprowadzki.

Tel. 07951799106.

– Organizujemy przepro-wadzki w Londynie, do i z Polski oraz na terenie całej Europy. Przewozimy pacz-ki. Transportujemy motory, narzędzia i materiały. Gwa-rantujemy niskie ceny i wy-soką jakość naszych usług. Piotr 07912324966.

!!TANIO!! Przeprowadzki, transport

materiałów budowlanych, itp. Pomoc przy każdym

załadunku i rozładunku szybko punktualnie

i bezpiecznie!!! Tel. 07533991306.

Sprzedam

INTERNET domowy z BT lub bezprzewodowy już od £15/mc - do 40Mb/s !!!

Darmowy router lub modem w pakiecie.

Tel. 07733305097 www.compadvance.com

– Sprzedam Mapa Tom-Tom cała Europa Polska-99.9% nowa versja 8.40 + baza fotoradarów na 2GB karcie D. Możliwość wysył-ki, Garmin, Mio, Navman. Harrow 07933322466.

– Sprzedam odżywkę dla sportowców. Tel. 07871 431 439.

Kupię

– Kupię metale: miedź, mosiądz, kable, ołów i inne. Gotówka. Usługi transportowe, złomowa-nie i holowanie aut. Tel. 07853833990.

Skupuję metale kolorowe:

mosiądz, aluminium,

miedź, ołów, kable.

Stal, Żeliwo, katalizatory.

Dojazd do klienta

w ciągu godziny.

Wywóz śmieci. Gotówka.

Tel. 07506283300.

Skupuję metale kolorowe:

miedź, mosiądz, kable.

Stal, żeliwo, katalizatory.

Obsługujemy

Londyn i Birmingham.

Płatne gotówką.

Tel. 07904447393.

Towarzyskie

– Successful English

gentleman would like to

meet attractive Polish lady

for fun filled days and ro-

mantic evenings. Robert

07956417306.

– Samotny 40-letni Eu-ropejczyk, katolik, sz-erokie zainteresowania chciałby poznać panią poniżej 40 lat w celu nawiązania znajomości. Mówię po angielsku, francusku, włosku trochę po polsku. Moglibyśmy pomóc sobie wzajemnie w nauce języków. Tel. 02076970005.

Różne

FOTOGRAFIAŚLUBY, CHRZTY,

PORTFOLIA, IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE.

BARDZO PRZYSTĘPNE CENY!!! ZDJĘCIA WYKONANE

PRZEZ FOTOREPORTERKĘ GAZETY WYBORCZEJ I GOŃCA POLSKIEGO.

CHCESZ ZOBACZYĆ JAKIE MOŻESZ MIEĆ ZDJĘCIA?

WWW.PHOTOURSULA.COM, WWW.MYSPACE.COM

(szukaj wg e-mail poniżej). NAPISZ:

[email protected]. ZADZWOŃ: 07835392211.

Jeśli chcesz umieścić ogłoszenie w dziale Nieruchomościoraz Praca - wyślij SMS najpóźniej w niedzielę poprzedzającą wydanie, na początku treści ogłoszenia wpisując GONIEC.

sekcja4_319.indd 30 2010-03-30 17:02:06

Page 31: goniec-319

Dostaniesz 1000 darmowych ekstra minut gdy kupisz pakiet 1500

Karta SIM

SMSMiędzynarodowy i UK - 10pGlobalcell do Globalcell – 7pMMS – 30p

Połączenia w UKGlobalcell do Globalcell – 0p (w pakiecie), 0p*(standard)

UK stacjonarne (w pakiecie), 10p/min (standard)

UK komórkowe – 7p/min (w pakiecie), 10p/min (standard)

PakietKup 250, 500 lub 1500 minut za £5.99, £8.99 lub £18.99.Wyślij darmowy SMS ze słowem “bundle” następnie 250lub 500 lub 1500 pod numer 333.

Przy zakupie pakietu nie ma dodatkowej opłaty za połączenia stacjonarne w wybranych krajach do limitu zakupionych minut. Połączenia z telefonami komórkowymi mają różne raty. Gdy pakiet sie skończył obowiazują wówczas ceny standardowe. Gdy nie masz pakietu, obowiązują standardowe ceny za minutę. Cennik jest ważny od 26ego marca 2010 roku. Cennik jest ważny od 26ego marca 2010 roku. Odwiedź stronę www.globalcell.eu gdzie znajduje się regulamin usług, stosowne prawa, najnowsze ceny i promocje. Minuty z pakietu mogą być użyte na połaczenia z Wlk. Brytani do: Linie stacjonarne i komórkowe połączenia w obrębie Wlk. Brytani, Globalcell do Globalcell, Globacell poczta głosowa pod numerem 222, połaczenia stacjonarne i komórkowe w Rosji i we wszystkich krajach EU (tylko grecka część Cypru). * Koszt każdej pierwszej minuty każdego połączenia z Globalcell do Globalcell kosztuje dziesięć pensów. Koszt następujących 60 minut jest 0p za minutę. Ta stawka obowiązuje na połaczenia wewnątrz sieci. Rozmowy dłuższe niż 60 minut będa kosztowały osiem pensów za minutę.

Doładuj na www.globalcell.eu, w lokalnym sklepie lub w miejscach z tymi znakami: Odwiedź nasza strone www lub dzwoń na 0845 097 0003

sekcja4_319.indd 31 2010-03-30 17:02:08

goniec

30 ogłoszenia  |DO WYNAJECIA

KOMFORTOWE AUTO 7 os. wraz z kierowcą. Zawiozę na lotnisko,

dworzec, każde miejsce w UK. Obsługuję imprezy.

PROFESJONALNIE I TANIO.

Również przejazdy do Polski, paczki i przeprowadzki.

Tel. 07951799106.

– Organizujemy przepro-wadzki w Londynie, do i z Polski oraz na terenie całej Europy. Przewozimy pacz-ki. Transportujemy motory, narzędzia i materiały. Gwa-rantujemy niskie ceny i wy-soką jakość naszych usług. Piotr 07912324966.

!!TANIO!! Przeprowadzki, transport

materiałów budowlanych, itp. Pomoc przy każdym

załadunku i rozładunku szybko punktualnie

i bezpiecznie!!! Tel. 07533991306.

Sprzedam

INTERNET domowy z BT lub bezprzewodowy już od £15/mc - do 40Mb/s !!!

Darmowy router lub modem w pakiecie.

Tel. 07733305097 www.compadvance.com

– Sprzedam Mapa Tom-Tom cała Europa Polska-99.9% nowa versja 8.40 + baza fotoradarów na 2GB karcie D. Możliwość wysył-ki, Garmin, Mio, Navman. Harrow 07933322466.

– Sprzedam odżywkę dla sportowców. Tel. 07871 431 439.

Kupię

– Kupię metale: miedź, mosiądz, kable, ołów i inne. Gotówka. Usługi transportowe, złomowa-nie i holowanie aut. Tel. 07853833990.

Skupuję metale kolorowe:

mosiądz, aluminium,

miedź, ołów, kable.

Stal, Żeliwo, katalizatory.

Dojazd do klienta

w ciągu godziny.

Wywóz śmieci. Gotówka.

Tel. 07506283300.

Skupuję metale kolorowe:

miedź, mosiądz, kable.

Stal, żeliwo, katalizatory.

Obsługujemy

Londyn i Birmingham.

Płatne gotówką.

Tel. 07904447393.

Towarzyskie

– Successful English

gentleman would like to

meet attractive Polish lady

for fun filled days and ro-

mantic evenings. Robert

07956417306.

– Samotny 40-letni Eu-ropejczyk, katolik, sz-erokie zainteresowania chciałby poznać panią poniżej 40 lat w celu nawiązania znajomości. Mówię po angielsku, francusku, włosku trochę po polsku. Moglibyśmy pomóc sobie wzajemnie w nauce języków. Tel. 02076970005.

Różne

FOTOGRAFIAŚLUBY, CHRZTY,

PORTFOLIA, IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE.

BARDZO PRZYSTĘPNE CENY!!! ZDJĘCIA WYKONANE

PRZEZ FOTOREPORTERKĘ GAZETY WYBORCZEJ I GOŃCA POLSKIEGO.

CHCESZ ZOBACZYĆ JAKIE MOŻESZ MIEĆ ZDJĘCIA?

WWW.PHOTOURSULA.COM, WWW.MYSPACE.COM

(szukaj wg e-mail poniżej). NAPISZ:

[email protected]. ZADZWOŃ: 07835392211.

Jeśli chcesz umieścić ogłoszenie w dziale Nieruchomościoraz Praca - wyślij SMS najpóźniej w niedzielę poprzedzającą wydanie, na początku treści ogłoszenia wpisując GONIEC.

sekcja4_319.indd 30 2010-03-30 17:02:06

Page 32: goniec-319

goniec

sekcja4_319.indd 32 2010-03-30 17:02:12