Magazyn Cukrzyca 10/2011

52
MaGazyN (NIE TyLkO) DLa DIaBETykÓW cena 2 zł (z VaT) CU Ca k r z y 2 / październik 2011 bądź s a m o k o n t r o l i ekspertem

description

Magazyn nie tylko dla diabetyków

Transcript of Magazyn Cukrzyca 10/2011

Page 1: Magazyn Cukrzyca 10/2011

MaGazyN (NIE TyLkO) DLa DIaBETykÓW

cena

2 z

ł(z

VaT

)

CU Cakrz

y 2 / październik 2011

bądźsamokontroliekspertem

Page 2: Magazyn Cukrzyca 10/2011

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�g�l�u�c�o�c�a�r�d�_�1�2�0�8�1�1�_�q�_�B�I�T

�1�2� �s�i�e�r�p�n�i�a� �2�0�1�1� �1�5�:�2�5�:�2�4

Page 3: Magazyn Cukrzyca 10/2011

Małgorzata Marszałekredaktor naczelna

IIle można wytrzymać? Przez jaki czas się nie poddawać?Teoretyzować na ten temat można przez całe życie, alewymądrzać się przed osobą, która właśnie dowiedziała sięo chorobie swojej lub swojego dziecka, byłoby – najdeli-katniej rzecz ujmując – bolesnym afrontem. Inaczej rzeczsię ma, gdy spotykamy się twarzą w twarz z kimś, ktomoże powiedzieć „wiem, przez co przechodzisz, miałemto samo”. Takich osób słucha się zdecydowanie lepiej. Postanowiliśmy zatem zacząć zbierać te bezcenne doświadczenia, pisane przez praktyków, przez ich życiepełne zmagania z chorobą, nie tylko zresztą cukrzycą, ale,jak w przypadku pani Małgosi, z niepełnosprawnością ruchową. Jej pytanie „jak zajść dalej niż inni, choć niemoże się chodzić o własnych siłach?”, potrafi naprawdęwstrząsnąć. Gdy jednak zadamy je sobie w kontekście cuk-rzycy, może się okazać niezwykle pomocne: jak żyć bar-dziej niż inni, choć niemal każda aktywność – od pójściado przedszkola (str. 42), po zdobywanie 30-metrowychskałek (str. 28), od otwarcia szafy z ubraniami (str. 20),po rozmowę kwalifikacyjną (str. 18) – to wyzwanie, przedktórym można albo się zatrzymać, albo je podjąć. Stara-liśmy się, by przykłady zebrane w październikowym wydaniu magazynu „CUkrzyCA”, miały bardzo wyraźny,pozytywny przekaz i stały się zachętą do pokonywaniaprzeszkód. Niezależnie, czy są nimi trudności ze znalezie-niem przedszkola dla małego diabetyka, lenistwo w le-czeniu cukrzycy czy brak motywacji do walki o szczupłąsylwetkę. Mam nadzieję, że bohaterowie naszych artyku-łów oraz rady profesjonalistów, pomogą Wam stawić czołaprzeciwnościom nie zawsze słodkiego życia. Tak na marginesie, może przyjdzie Wam do głowy pomysłna hymn diabetyków lub cukrzycową listę przebojów. Rozpoczynam listę:1. „Słodkiego, miłego życia…”2. Kolejne propozycje proszę przesyłać na mailowy adresredakcji: [email protected]

od redakcji

SŁOWEM wstępu

Małgorzata Marszałekredaktor naczelna

Zlekką tremą, ale i nadzieją na ciepłe przyjęcie, przedstawiamy Wam nasz nowymagazyn „Cukrzyca”. Jego korzenie sięgają Biuletynu Informacyjnego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, który po dość radykalnych zmianach,staje się pismem ogólnodostępnym, dedykowanym chorym na cukrzycę i ichbliskim. Co chcemy Wam zaproponować? Naszą ideą jest magazyn, który nietraktuje o samej chorobie, ale uczy jak z nią żyć – jak radzić sobie z cukrzycąw sferze fizycznej i psychicznej, na co dzień i od święta. Chcemy edukować, w wielu przypadkach reedukować, pokazywać pozytywne przykłady, zachęcaćdo samokontroli i bardziej ogólnie – do troski o siebie i swoje zdrowie. Naszego czytelnika nie definiujemy przez wiek, miejsce zamieszkania czy stażchoroby – raczej przez świadome i odpowiedzialne podejście do własnego zdrowia. Jedna z bohaterek tego numeru mówi, że cukrzyca to styl życia. Jeślichoć chwilę się nad tym zastanowimy, przestanie to brzmieć jak herezja. W końcu mówimy o chorobie przewlekłej, z którą ani walką, ani lekceważe-niem jej, nie wygramy. Wygrać możemy natomiast respektując jej zasady gry.W tym przypadku akceptacja choroby wcale nie oznacza poddania się jej. Zamiast walczyć z wiatrakami warto podążać z wiatrem, a wbrew pozorom,i cukrzyca potrafi być takim pozytywnym wiatrem w plecy, który pcha nas w dobrym kierunku, pozwala robić ciekawe rzeczy, spotykać wartościowychludzi, żyć świadomiej. I po to jesteśmy – by zintegrować nasze środowisko, byćplatformą wymiany informacji, grupą wsparcia i forum dyskusyjnym. Mamynadzieję, że zechcecie nam w tym towarzyszyć i tworzyć to pismo razem z nami.

Drodzy Czytelnicy, Koleżanki i Koledzy!

W Wasze ręce oddaję nasz nowy, wzbogacony i udoskonalony Biuletyn Infor-macyjny „Cukrzyca”. Mając na względzie nieustanne ulepszanie naszego cza-sopisma, podnoszenie jakości, a także jego dalsze niezakłócone wydawanie,Biuro Zarządu Głównego PSD, za aprobatą Prezydium, zdecydowało się nazmianę wydawcy, redaktora oraz szaty graficznej. Wszelkie materiały prosimy bez zmian kierować na adres mailowy Biura ZG PSD:[email protected] lub pocztą tradycyjną na ul. Powstańców Wlkp. 33,85-090 Bydgoszcz. Mam nadzieję, że Biuletyn w nowym wydaniu przypadniePaństwu do gustu.

Z poważaniem,Andrzej Bauman

Prezes Zarządu Głównego PSD

od redakcjii

Page 4: Magazyn Cukrzyca 10/2011

bajaDerKą

42

PoleCamy

Trzy

ProblemWarT (Na)raDy

Wola (Do)

6

Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3

UPRZEJMIE DONOSZĘ...• Problem wart (na)rady . . . . . . . . . . . . . 6

W trakcie wrześniowej konferencji PolskiegoForum Zmieniajmy Cukrzycę podpisanodeklarację w sprawie powołania Rady Rozwoju Opieki Diabetologicznej.

• Kontrowersje w trzecim punkcie . . . . . . . 7• Weryfikator leczenia . . . . . . . . . . . . . . . 8• Niebezpieczny alkohol . . . . . . . . . . . . . 8• Cukrzyca w parze z demencją . . . . . . . . 8• Cukrzyca a nowotwory . . . . . . . . . . . . . 9

SŁODKI PROFIL• Trzy schodki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10

Pracuje przy pomocy internetu, który jest jej szerokim oknem na świat. Administrujena trzech najbardziej znanych forach fotograficznych w Polsce.

• otyłość – igranie z ogniem . . . . . . . . . 14

PrzeDSzKola

COŚ DLA DUCHA• zakazane rewiry . . . . . . . . . . . . . . . . 41• Wola (do) przedszkola . . . . . . . . . . . . 42

Chociaż w leczeniu i społecznym postrze-ganiu cukrzycy przez ostatnie kilkanaścielat zmieniło się bardzo wiele, jednak nadal,jeśli diagnoza dotyczy małego dziecka,jego rodzice stają przed poważnym dylematem.

• jaskinie XXI wieku. . . . . . . . . . . . . . . . 46

MARKET . . . . . . . . . . . . . . . . 48Prenumerata . . . . . . . . . . . . 50

• Piknik pod wiszącą skałą . . . . . . . . . . 28Czy chorując na cukrzycę można w ogólemyśleć o wspinaczce górskiej i uprawiaćten sport na poważnie? Jeszcze kilkanaścielat temu takie pomysły można było… włożyć między bajki. A dzisiaj?

• Tłuszcze – wróg czy przyjaciel . . . . . . . 32• Przepisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36• Kremy z apteki. . . . . . . . . . . . . . . . . . 38

SCHoDKI

10

25

• Co zagryzłam bajaderką . . . . . . . . . . 18Czy ktoś wie, ile WW i WBT ma to tajemnicze ciastko łączące w czekoladowej masie wszelkie ciastkowe odpadki produkcyjne? To zagadka z Archiwum X.

• Haute couture z pompą w tle . . . . . . . 20

18

bąDź eKSPerTemSamoKoNTrolI

28

PIKN

IK

PoD WISząCą SKałą

Co zagryzłam

BLIŻEJ CIAŁA• 7 grzechów głównych diabetyka . . . . . 22• bądź ekspertem samokontroli . . . . . . . 25

Wszyscy wiemy, że kluczowe w leczeniucukrzycy jest utrzymywanie dobrych poziomów cukru we krwi. Co jednak oznacza ów „dobry poziom”? Czy wartość 150 mg/dl to dobrze, czy źle? A gdyby naszym celem nie był abstrakcyjny„dobry poziom”, ale wartości, jakie mająludzie zdrowi? Niemożliwe?

spis

treści

CYTAT miesiącaDenerwować się to znaczy mścić się nawłasnym zdrowiu za głupotę innych.

4 cukrzyca październik 2011

spis

treści

Page 5: Magazyn Cukrzyca 10/2011

bajaDerKą

42

PoleCamy

Trzy

ProblemWarT (Na)raDy

Wola (Do)

6

Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3

UPRZEJMIE DONOSZĘ...• Problem wart (na)rady . . . . . . . . . . . . . 6

W trakcie wrześniowej konferencji PolskiegoForum Zmieniajmy Cukrzycę podpisanodeklarację w sprawie powołania Rady Rozwoju Opieki Diabetologicznej.

• Kontrowersje w trzecim punkcie . . . . . . . 7• Weryfikator leczenia . . . . . . . . . . . . . . . 8• Niebezpieczny alkohol . . . . . . . . . . . . . 8• Cukrzyca w parze z demencją . . . . . . . . 8• Cukrzyca a nowotwory . . . . . . . . . . . . . 9

SŁODKI PROFIL• Trzy schodki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10

Pracuje przy pomocy internetu, który jest jej szerokim oknem na świat. Administrujena trzech najbardziej znanych forach fotograficznych w Polsce.

• otyłość – igranie z ogniem . . . . . . . . . 14

PrzeDSzKola

COŚ DLA DUCHA• zakazane rewiry . . . . . . . . . . . . . . . . 41• Wola (do) przedszkola . . . . . . . . . . . . 42

Chociaż w leczeniu i społecznym postrze-ganiu cukrzycy przez ostatnie kilkanaścielat zmieniło się bardzo wiele, jednak nadal,jeśli diagnoza dotyczy małego dziecka,jego rodzice stają przed poważnym dylematem.

• jaskinie XXI wieku. . . . . . . . . . . . . . . . 46

MARKET . . . . . . . . . . . . . . . . 48Prenumerata . . . . . . . . . . . . 50

• Piknik pod wiszącą skałą . . . . . . . . . . 28Czy chorując na cukrzycę można w ogólemyśleć o wspinaczce górskiej i uprawiaćten sport na poważnie? Jeszcze kilkanaścielat temu takie pomysły można było… włożyć między bajki. A dzisiaj?

• Tłuszcze – wróg czy przyjaciel . . . . . . . 32• Przepisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36• Kremy z apteki. . . . . . . . . . . . . . . . . . 38

SCHoDKI

10

25

• Co zagryzłam bajaderką . . . . . . . . . . 18Czy ktoś wie, ile WW i WBT ma to tajemnicze ciastko łączące w czekoladowej masie wszelkie ciastkowe odpadki produkcyjne? To zagadka z Archiwum X.

• Haute couture z pompą w tle . . . . . . . 20

18

bąDź eKSPerTemSamoKoNTrolI

28

PIKN

IK

PoD WISząCą SKałą

Co zagryzłam

BLIŻEJ CIAŁA• 7 grzechów głównych diabetyka . . . . . 22• bądź ekspertem samokontroli . . . . . . . 25

Wszyscy wiemy, że kluczowe w leczeniucukrzycy jest utrzymywanie dobrych poziomów cukru we krwi. Co jednak oznacza ów „dobry poziom”? Czy wartość 150 mg/dl to dobrze, czy źle? A gdyby naszym celem nie był abstrakcyjny„dobry poziom”, ale wartości, jakie mająludzie zdrowi? Niemożliwe?

5

Page 6: Magazyn Cukrzyca 10/2011

6 cukrzyca październik 2011

uprze

jmie

dono

szę

Polskie Forum Zmieniajmy Cukrzycę, to – jak sama nazwa wskazuje – platforma wymiany informacji pomiędzy różnymi podmiotami zaangażowanymi w pro-blematykę cukrzycy w naszym kraju. Możliwość omawiania zagadnienia z wielu perspektyw – lekarzy, pielęgniarek, przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia oraz organizacji pacjentów – daje szerokie spojrzenie na sytuację polskich diabety-ków. Swoimi doświadczeniami w zakresie prewencji i leczenia cukrzycy dzielili się także międzynarodowi eksperci w dziedzinie diabetologii i zdrowia: John Bowis (były minister zdrowia Wielkiej Brytanii), prof. Philippe A. Halban (EURA-DIA − Sojusz na rzecz Europejskich Badań nad Cukrzycą), dr Nicky Liebermann (ISPOR − Międzynarodowe Towarzystwo Farmakoekonomiczne), Charlotte Rulffs Klausen (Danish Diabetes Organisation), Preben Rudiengaard (Duńska Parlamentarna Komisja Zdrowia) oraz Ole Andersen (National Board of Health).Nie ulega wątpliwości, że żaden kraj nie jest odporny na epidemię cukrzycy – żadnemu państwu nie udało się wstrzymać lawinowo rosnącej liczby zacho-rowań. Nie oznacza to jednak, że należy się poddać i biernie czekać na dalszy rozwój wypadków, który przy takiej postawie łatwo przewidzieć. Obecnie mówi się, że problem cukrzycy, aby mógł być skutecznie zwalczany, wymaga zjedno-czenia nie tylko środowisk wewnątrz krajów, ale i połączenia sił poszczególnych państw. Miejmy nadzieję, że polski głos w sprawie prewencji i leczenia cukrzycy będzie głosem silnym i znaczącym oraz, że pewne niedoskonałości naszego systemu Służby Zdrowia nie spowodują, że zostaniemy w tyle najnowszych standardów terapii i zapobiegania cukrzycy. Wręcz przeciwnie, może zmo-tywowani siłą i doświadczeniem innych narodów, zdołamy łatwiej przezwy-ciężyć problemy rodzimego podwórka. MM

W trakcie wrześniowej konferencji Polskiego Forum „Zmieniajmy Cukrzycę" podpisano deklarację w sprawie powołania Rady Rozwoju Opieki Diabetologicznej. Zadaniem grupy ekspertów, tworzących Radę, będzie opracowywanie i wdrażanie rozwiązań systemowych, mających usprawnić leczenie cukrzycy w Polsce.

Page 7: Magazyn Cukrzyca 10/2011

w zięliśmy na tapetę nową ustawę refundacyjną, w treści której znaleźliśmy małą perełkę, w postaci Art. 47 pkt 3., którego treść przytaczamy powyżej. Co z niego wynika? Niby wszystko jest w porządku. Firmy farmaceutyczne nie mają możliwości stosowania żadne-go „przekupstwa” – gratisy, upominki i prezenty, wycieczki i programy lojalnościowe, które

zachęcałyby pacjentów do kupowania produktów podlegających refundacji ze środków publicznych, mają być zakazane. Czy powinniśmy się tym w ogóle ekscytować? W końcu, jak często wyjeżdżamy na wyciecz-kę, sponsorowaną przez firmę farmaceutyczną? Sprawa jednak nie jest tak abstrakcyjna, jak się nam na pierwszy rzut oka wydaje. Bo dotyczy także igieł do wstrzykiwaczy. W Polsce igły do PEN-ów nie podlegają refundacji, natomiast praktykowane jest dodawanie igieł gratis do insuliny, w ilości pięciu sztuk na jedno opakowanie insuliny (pięć fiolek). Wprawdzie ilość ta to kropla w morzu zapotrzebowania, zważywszy że jest to sprzęt jednorazowy i powinien być zmieniany przy każdej iniekcji, jednak z punktu widzenia pacjenta, to „zawsze coś”. Pomijam, że te pięć igieł, często jest eksploatowanych do granic możliwości, że pacjenci, chcąc (a raczej musząc) oszczędzać na własnym zdrowiu, jedną igłą dokonują iniekcji nawet przez cały tydzień, nie zważając, bądź nie zdając sobie sprawy z tego, że taka igła nie ma już nic wspólnego z bez-pieczeństwem i higieną. Stępione ostrze, uszkadzające tkankę, brak sterylności, a stąd już prosta droga do problemów skórnych w postaci dystrofii czy zakażeń. Krótko mówiąc – było pod tym względem kiepsko, a będzie jeszcze gorzej. A żeby nie stwarzać wrażenia, że igły to czysta fanaberia, przytoczę statystyki. W Czechach refundowanych jest 100 igieł rocznie, w Słowacji i na Węgrzech 200 igieł rocznie, na Słowenii – 1000 igieł rocznie. Oczywiście najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie refundacji na igły do wstrzykiwaczy, ale na tę też się nie zanosi. Pytanie tylko, czy w sytuacji, kiedy igły nie będą już dodawane do insulin, pacjenci będą skłonni finansować je w zalecanej ilości z własnej kieszeni. Czy też (co niestety wydaje się bardziej prawdopodobne) będą eksploatować jedną igłę w nieskończoność? Panowie i Panie posłowie – autorzy w/w zapisu – czy wasze pomysły regulujące rynek farmaceutyczny nie są przypadkiem sprzeczne z duchem naszej Konstytucji? Z punktu widzenia chorego to jawne ograniczenie dostępu do leczenia. MM

w trzecim punkcie

NASZ GŁOS w sprawieArt. 47 pkt. 3

Zakazane jest stosowanie jakichkolwiek

form zachęty odnoszących się do leków,

środków spożywczych specjalnego

przeznaczenia żywieniowego lub wyrobów

medycznych podlegających refundacji

ze środków publicznych, w szczególności

kierowanych do świadczeniobiorców,

przedsiębiorców oraz ich pracowników

lub osób uprawnionych, w tym sprzedaży

uwarunkowanej, upustów, rabatów, bonifikat,

pakietów i uczestnictwa w programach

lojalnościowych, darowizn, nagród,

prezentów, upominków, wycieczek, loterii,

losowań, wszelkich form użyczeń, transakcji

wiązanych, ułatwień, zakupów lub usług

sponsorowanych, wszelkiego rodzaju talonów,

bonów oraz innych niewymienionych

z nazwy korzyści.

uprzejmie donoszę

Czytanie treści ustaw nie jest ulubionym zajęciem Polaków. Do tej grupy zaliczają się nawet posłowie, w kompetencji których leży przecież tworzenie prawa. Niemniej, niekiedy warto zagłębić się w „prawniczy bełkot”, tym bardziej, jeśli dotyczy on spraw istotnych dla leczenia cukrzycy.

Kontrowersje

7

Page 8: Magazyn Cukrzyca 10/2011

www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

W PEŁNI ZAUTOMATYZOWANY POMIAR NARAMIENNY CIŚNIENIA

139 zł

visocor ®

OM40Duży przejrzysty wyświetlacz

Szybki i prosty proces mierzenia

Pamięć 30 ostatnich pomiarów

Wyprofilowany mankiet dla ramion o obwodach 22 cm-32 cm. Opcjonalnie dostępny jest mankiet o rozmiarze XL (32 cm-42 cm)

Plastikowe etui

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

NOWOŚĆ!

październik 20118 cukrzyca

WERYFIKATOR LECZENIAIm lepsze wyrównanie cukrzycy, tym lepszy wynik badania he-moglobiny glikowanej – HbA1c. Na ostatnim zjeździe EASD przed-stawiono argumenty, które mogą zdopingować diabetyków do poprawy samokontroli. W terapii chorych na cukrzycę dąży się do tego, by poziom HbA1c nie przekraczał 7%, a u niektórych pacjentów (dzieci, kobiety w ciąży) – 6,5%. Z raportu, przygotowanego w 2010 r. pod patronatem Polskiego Towa-rzystwa Diabetologicznego, wynika, że w Polsce cel ten osiąga około 26% pacjentów z cukrzycą typu 2. i mniej niż 6% pacjentów z cukrzycą typu 1.Tymczasem, jak poinformował prof. David Matthews z  Uniwersytetu w Oksfordzie, obniżenie poziomu HbA1c o 1% wiąże się ze spadkiem ry-zyka zawału serca o 14%, powikłań mikronaczyniowych, jak uszkodzenie siatkówki oka czy nerek o 37% oraz spadkiem ryzyka zgonu o 21%.Diabetolog zaznaczył, że wyniki kontroli poziomu HbA1c pogarszają się systematycznie w miarę rozwoju cukrzycy typu 2. Dlatego w leczeniu „dwójki” konieczne jest wprowadzanie do terapii kolejnych leków doust-nych, a następnie insuliny. Źródło: PAP

NIEBEZPIECZNY ALKOHOLOd 1980 r. alkohol jest coraz częstszą przyczyną śmierci u młodych osób z typem 1. cukrzycy.

Okazuje się, że w ciągu ostatnich 30. lat znacząco poprawiła się długość życia u diabetyków, u których chorobę wykryto do 14. roku życia, natomiast pogorszyła u osób, u których cukrzycę zdiagnozowa-no pomiędzy 15. a 29. rokiem życia. Przed-stawiciele pierwszej grupy żyją obecnie dłużej niż diabetycy 30 lat temu. Dlacze-go podobnej poprawy nie odnotowano w drugiej grupie chorych? Odpowiedź na to pytanie znajduje się we wnioskach sze-roko zakrojonego badania, które obejmo-wało 17 tys. osób, a obserwacja jednego pacjenta trwała średnio 21 lat. Wykazało ono, że śmiertelność wśród diabetyków zdiagnozowanych po 14. roku życia wzro-sła w równej mierze z powodu alkoholu i narkotyków, jak i powikłań cukrzycy.

Źródło: Medical News Today

CUKRZYCA W PARZE Z DEMENCJĄ

Wnioski naukowców japońskich to jeszcze jeden powód do tego, by należycie kontrolować cukrzycę. Diabetycy wykazują zwiększone ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera oraz otępienie naczyniopochodne, do którego docho-dzi wówczas, gdy do mózgu, z powodu zniszczenia naczyń krwionośnych trans-portujących tlen, dociera zbyt mało tego pierwiastka życia. Prowadzone 11 lat badanie wykazało, że osoby z cukrzycą dwa razy częściej zapadały na otępienie, w porównaniu z pacjentami o prawidłowej tolerancji glukozy. W 150-osobowej grupie diabetyków u 41 osób rozwinęło się otępienie, podczas gdy w liczącej 559 osób grupie bez cukrzycy, demencję zdiagnozowano u 115. osób. Naukowcy nie koncentrowali się jedynie na cukrzycy, ale uwzględnili także takie czynniki ryzyka, jak nadciśnienie tętnicze, palenie papierosów oraz wysoki poziom cho-lesterolu, które także mogą mieć wpływ na rozwinięcie otępienia. Odkryto także, że demencji sprzyja już sam stan przedcukrzycowy.

Źródło: Medical News Today

Cukrzyca zwiększa ryzyko demencji – alarmują japońscy naukowcy. Demencja przejawia się znaczącą utratą zdolności poznawczych, w tym utratą pamięci, często do tego stopnia, że uniemożliwia choremu samodzielne funkcjonowanie.

8 cukrzyca październik 2011

uprze

jmie

dono

szę

Page 9: Magazyn Cukrzyca 10/2011

www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

W PEŁNI ZAUTOMATYZOWANY POMIAR NARAMIENNY CIŚNIENIA

139 zł

visocor ®

OM40Duży przejrzysty wyświetlacz

Szybki i prosty proces mierzenia

Pamięć 30 ostatnich pomiarów

Wyprofilowany mankiet dla ramion o obwodach 22 cm-32 cm. Opcjonalnie dostępny jest mankiet o rozmiarze XL (32 cm-42 cm)

Plastikowe etui

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

NOWOŚĆ!

reklama

Cukrzyca

Światowe statystyki dowodzą, że u diabetyków nowotwory występują częściej niż w populacji ogólnej. Szczególnie wysokie ryzyko wystąpienia raka przy cukrzycy notowane jest w przypadku wątroby, piersi oraz trzustki. Prawdo-podobieństwo pojawienia się nowotworu jest w grupie tych organów nawet dwa razy większe. Wśród diabetyków notowana jest też stosunkowo wysoka liczba zachorowań na raka wyrostka robaczkowego oraz nerek. Dlatego profilaktyka antynowotworowa u pacjentów z cukrzycą typu 2. powinna stać na najwyższym poziomie. Specjaliści są podzieleni co do przyczyn, które podnoszą statystyki występowania raka u osób chorych na cukrzycę. We-dług jednych, podatność na nowotwory może być spowodowana nadmiarem insuliny w organizmie pacjenta, zaś dla innych i cukrzyca typu 2., i nowotwory wynikają z tych samych czynników ryzyka, do których zaliczamy niewłaściwą dietę oraz mało aktywny tryb życia. Źródło: PAP

A NOWOTWORY

Osoby chore na cukrzycę są bardziej podatne na występowanie nowotworów – to wniosek kongresu Europejskiego Stowarzyszenia Badań nad Cukrzycą, w którym uczestniczyło 18 tys. ekspertów medycznych z 20. państw.

Page 10: Magazyn Cukrzyca 10/2011

– Cześć Piotr – to znajomy głos w słuchawce.– O, masz jeszcze mój numer w swoim telefonie!?Pytanie jest uzasadnione wobec faktu, że ostatnio roz-mawialiśmy półtora roku temu. – Co u ciebie?– Wszystko po staremu. To druga dobra wiadomość. Umawiamy się na spotka-nie w tym samym miejscu, co ostatnio. To prawie cen-trum Krakowa, ładny dom, z kilkunastoma mieszkania-mi, wybudowany według współczesnych standardów i estetyki. Jeden z jego boków pokrywa rząd automa-tycznych bram do garaży, a wokół umieszczono tablicz-ki: „Teren prywatny cztery metry od budynku”.

Tuż przed wejściem z  ulicy, przed elektronicznym domofonem, intrygują żółte znaki: „Uwaga stopień” z sylwetką przewracającego się człowieka, naklejone

Piotr kubic

na czarnym granicie ściany. Rzeczywiście, przed prze-szklonymi drzwiami zamontowano na chodniku wąską i wysoką listwę na całej szerokości przejścia. Rok temu z pewnością jej nie było.

Wewnątrz panuje spokój. Korytarze o jasnych ścianach. Jest duża winda, do której zmieściłoby się chyba nawet łóżko na kółkach. Do drzwi mieszkania prowadzi długi korytarz, mający z jednej strony ścianę ze szklanej kost-ki przepuszczającej dużo światła. Na błyszczącej po-sadzce odbijają się ślady opon. Dzwonię i czekam. Po chwili słyszę głos z wnętrza i drzwi otwierają się bardzo powoli. Pomagam. Wreszcie ukazuje się znajoma twarz, ten sam lekki uśmiech, tylko czarne włosy są tym razem krócej ścięte.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

schodkitrzy

słodk

i pro

fil

10 cukrzyca październik 2011

Page 11: Magazyn Cukrzyca 10/2011

11

– Wcześniej chodziłam do szkoły, dlaczego później miałam nie chodzić?

Oczywiście byli ludzie, którzy mówili, że we-zmę rentę i tak mogę żyć. Ale to nie jest życie. Pamiętam – na parter liceum prowadziły trzy schodki. Nikt tam się mnie nie spodziewał, gdyż nie byłam z samych Krzeszo-wic. Mieszkałam w sąsiedniej gminie, więc mnie nie znali. Były inne osoby niepełnosprawne, jak Bartek czy Marta, która pisała przepiękne wiersze. Ich znano, wiedziano o nich wcześniej. Ja byłam zaskoczeniem dla uczniów i nauczycieli.

– To nie było liceum integracyjne. Byłam jak inni uczniowie, nie na pół gwizdka. Zresztą do dzisiaj uważam, że prawdzi-wa integracja jest wtedy, kiedy się jej nie nazywa z imienia, kiedy nie ma ułatwień i wymaga się od wszystkich tego samego. Musiałam zaliczyć nawet więcej lekcji niż inni, bo również dodatkowe. Pamiętam, że z historii byłam py-tana na każdej dodatkowej lekcji, jako jedyna uczennica, a nauczycielka była bardzo ambitna. Zresztą, straszono nią dzieci w całej okolicy (śmiech).

– Myślałam o  studiach dziennikarskich albo o  historii sztuki. Ale przekonano mnie, że polonistyka jest bardziej uni-wersalna, że łączy w sobie wiele dziedzin i  można dużo pisać. Temat pracy ma-gisterskiej był związany z  Márquezem. W  ogóle klimaty iberoamerykańskie są fantastyczne.

Gabriel García Márquez to noblista w  dziedzinie literatury, kolumbijski po-wieściopisarz, dziennikarz i  działacz społeczny, jeden z  twórców realizmu magicznego. Znany ze swojej przyjaźni z Fidelem Castro, którego postać również fascynuje Małgorzatę. Silne, skonkretyzo-wane poglądy polityczne to cecha całej

jej rodziny, co doprowadza niekiedy do ostrych wewnętrznych dyskusji, czasem

kończących się nawet tłuczeniem zastawy sto-łowej. W każdym razie, na dyskusję z Małgorzatą

o polityce można liczyć, ale trzeba przygotować się na niekonwencjonalne poglądy i bardzo konkretne argu-menty. Równie dobrze czuje się w rozmowach o historii i literaturze, co zrozumiałe u kogoś, kto skończył poloni-stykę, a na dodatek rozpoczął studia doktoranckie. W tym kontekście, zainteresowanie filozofią, muzyką i sztukami wizualnymi, to już prosta konsekwencja. Bywa na kon-certach i wystawach. Fotografia zaś jest główną dziedzi-ną jej obecnej pracy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

– Miałam wtedy niecałe dziesięć lat, wypadek przyjęłam jako fakt, a nie tragedię. To na pewno zasługa rodziców, którzy uważali, że zawsze trzeba iść naprzód. Mieli to w so-bie, tworzyli atmosferę wsparcia i działania. Dopiero nie-dawno dowiedziałam się, że tata, gdy leżałam w szpitalu, każdej godziny oczekiwał telefonu z najgorszą wiadomo-ścią. Dawano mi wtedy maksymalnie pół roku życia.

– Pamiętam rehabilitantkę Jagodę. Zabierała mnie do kina... Pamiętam anglistkę z podstawówki (posłała mnie

Spełnione marzenie – spotkanie

z Martinem Parrem, światowym guru

fotografii reportażowej

Page 12: Magazyn Cukrzyca 10/2011

tro Uniwersytetu Jagiellońskiego, w starym budownic-twie, tato wnosił mój wózek razem ze mną.

Małgorzata jeździ wózkiem z silnikami elektrycznymi i akumulatorami. Jest bardzo ciężki nawet bez pasaże-ra. Jeden większy stopień to przeszkoda nie do poko-nania bez pomocy przynajmniej dwóch osób. Krzywe, dziurawe chodniki, wysokie krawężniki, brak zjazdów - Małgorzata ma w swojej pamięci mapę pułapek, jakie czekają na nią w miejscach, do których często jeździ. Gdy pewnego dnia wybrała się do fryzjera, trzy stopnie, prowadzące do salonu, pokonała dzięki pomocy kel-nerów z restauracji naprzeciwko. Wystawę w krakow-skim Bunkrze Sztuki mogłaby odwiedzić zupełnie sama, gdyby nie... jeden wysoki stopień, prowadzący do pierwszych drzwi.

– Tę listwę przy wejściu do mojego budynku zainstalo-wano niedawno. To dlatego, żeby woda z chodnika nie

Spacer w rodzinnej

miejscowości

do liceum z poszerzonym angielskim). Miała chyba ze trzy doktoraty - z angielskiego, teatrologii i filozofii. Tłu-maczyła też z francuskiego. Nie przeszkadzał jej w tym szalenie słaby wzrok i okulary jak denka od szklanek. To ona namówiła mnie na polonistykę. Była niesamowita.

– Jako temat pracy doktorskiej, wybrałam „Nową Hutę w literaturze w latach 1949-2009”. Nie zdawałam sobie sprawy, jak szeroki to materiał i do tej pory zupełnie niezbadany. To bez porównania więcej niż sama hi-storia Nowej Huty. Musiałabym przekopać się przez setki dzieł i prac, co do których istnieje choć drobne podejrzenie, że mówią o Nowej Hucie. Myślę o zawę-żeniu tematu. Zresztą – trudno mi wrócić na doktorat po okresie przerwy. Teraz tylko niektórzy doktoranci otrzymują stypendium i mogą mieć zajęcia ze studen-tami. A trudno jest studiować i pracować. Promotor nie pomagał mi zbytnio. Ale najgorsze są schody. Na uczelni wszędzie schody. Na pierwsze czy drugie pię-

12 cukrzyca październik 2011

słodk

i pro

fil

Page 13: Magazyn Cukrzyca 10/2011

13

wlewała się na klatkę. Ale przecież taka sytuacja zdarzy-ła się tylko raz. Po mojej prośbie spiłowano trochę próg, ale i tak ledwo przejeżdżam. A wybrałam to mieszkanie właśnie ze względu na dostępność...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pracuje przy pomocy internetu, który jest jej szerokim oknem na świat. Administruje na trzech najbardziej zna-nych forach fotograficznych w Polsce. Z rozmarzeniem wspomina niedawną wystawę Wojciecha Plewińskiego w Muzeum Narodowym. Jej spełnionym marzeniem było spotkanie z Martinem Parrem, światowym guru foto-grafii reportażowej. Ponadto przeprowadza wywiady, pisze artykuły, redaguje newsletter. To, że porusza tylko prawą ręką nie przeszkadza jej w zajmowaniu się edycją i korekcją tekstów oraz tłumaczeniami. Pracowała dla fundacji św. Alberta, przebywając i bawiąc się z niepeł-nosprawnymi dziećmi. Kilka razy była nawet fotomodelką.

– W tym roku byłam w Paryżu i... zakochałam się w nim. To piękne miasto, w którym żyje się zupełnie inaczej niż u nas. Myślę, że dużo prościej. Tak, leciałam samolotem – to było niezapomniane wrażenie, tym bardziej, że mam lęk wysokości. Ha, przypomniałam sobie o tym dopiero po starcie! Przez resztę podróży miałam w wy-obraźni obrazy, że zaraz będzie katastrofa i rozpadnie-my się na kawałki... (śmiech)

Rozglądam się po mieszkaniu Małgorzaty, które jest po prostu zwykłe. W salonie z kuchnią szerokie okno z wyj-ściem na balkon. Marta, współlokatorka, wróci dziś bar-dzo późno, więc Małgorzata prosi mnie, żeby zamknąć drzwi balkonowe. I jeszcze wyjąć z lodówki i odkręcić butelkę z colą.

– Wiesz, tutaj niedaleko, na Królewskiej, jest kiosk z ciastka-mi od Adamka. Babeczki, tartoletki. Wspaniałe. A hiszpany i ziemniaczki – pyszne, wręcz nie do opisania...

Spotkanie w Fundacji

im. Brata Alberta

Page 14: Magazyn Cukrzyca 10/2011

Dawniej nadwagę i otyłość postrzegano jako po-żądane skutki dobrobytu. W końcu powiedzonka w  stylu „pulchne dziecko to zdrowe dziecko”, czy aprobata dla wyglądu „jak pączek w  maśle”, nie wzięły się znikąd. Dlaczego sarmacki apel „jeść, pić, popuszczać pasa” dzisiejsza medycyna traktuje jak groźny zabobon?

Przez wiele lat nadmiar tkanki tłuszczowej był rzeczywi-ście kanonem piękna, obiektem i  inspiracją twórczości artystów. Z czasem otyłość zaczęto traktować jako defekt kosmetyczny, nie przypisując jej jednak wpływu na stan zdrowia. Dopiero w XX w. prowadzone obserwacje kli-niczne i analiza badań epidemiologicznych, wskazały na otyłość jako na czynnik ryzyka licznych chorób. Niektóre z nich (chociażby cukrzyca typu 2., będąca powikłaniem otyłości) upośledzają stan zdrowia w stopniu zasadniczym i są przyczyną przedwczesnej śmierci. Ze względu na ryzyko występowania poważnych powikłań medycz-nych, związanych z otyłością, pod koniec XX w. Świa-towa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała ją za chorobę przewlekłą, rozprzestrzeniającą się epidemicznie, w 30-40% uzależnioną genetycznie, natomiast aż w 60% za-leżną od czynników środowiskowych.

10

słodk

i pro

fil

przy kawierOZmOWa

słodk

i pro

fil

DrUga połówkajabłka

coś d

la cia

ła

W moim ogrodzie rosną konwalie...

jeDZ zdrowo

coś d

la du

cha

W moim ogrodzie rosną konwalie...

UprZejmie donoszę

słodk

i pro

fil

Z pamiętnika

cukrzyca proby_spis tresci 11-08-08 11:23 Strona 10

Słyszy się opinie, że otyłość to znak szczególny wy-soko rozwiniętych, bogatych państw. A skoro Polska jest „na dorobku” otyłość grozić nam nie powinna. Nic bardziej błędnego. W  Polsce ok. 8 mln osób cierpi z  powodu tzw. zespołu metabolicznego, którego pod-stawowym elementem składowym jest właśnie otyłość. Fakt ten wiąże się przede wszystkim z nieprawidłowym odżywianiem i brakiem aktywności fizycznej. Spożywamy w pośpiechu dwa, trzy posiłki na dobę, przy czym jadamy głównie wieczorem, bo wówczas dysponujemy wolnym czasem. Już samo to jest dla naszego organizmu ogrom-nym obciążeniem. Powinniśmy bowiem jeść… częściej. I proszę się nie dziwić. Pięć posiłków dziennie, zawierających warzywa i owoce, o kaloryczności zgodnej z naszym zapo-trzebowaniem, to powinna być norma. Dodajmy do tego smutny fakt, że zajmujemy jedno z ostatnich miejsc w Euro-pie pod względem aktywności ruchowej, i sprawa jest jasna.

Ale jak to się dzieje, że tyjemy, choć do garnka wkła-damy coraz mniej, bo nie ma go czym napełnić?Badania ostatnich lat pokazują dobitnie, że problem oty-łości rośnie proporcjonalnie do poziomu ubożenia społe-czeństwa. Ubogie społeczeństwa jedzą po prostu nieracjo-nalnie i mają ograniczony dostęp do zdrowej żywności.

Otyłość – igraNie z ogNiem

o błędnych kołach popularnych diet, zasadach gry w jo-jo, a także wpływie niewinnego batonika na działanie insuliny, rozmawiamy

z profesor zw. n. med. Danutą Pupek-Musialik, ekspertem leczenia otyłości.

14 cukrzyca październik 2011

słodk

i pro

fil

Page 15: Magazyn Cukrzyca 10/2011

15

Dlaczego otyłość „rodzi” kolejne choroby? Jak to dzieje się konkretnie?Udowodniono, że każde zwiększenie masy ciała o dziesięć kg ponad wartość prawidłową, prowadzi do wzrostu ci-śnienia tętniczego, cukrzycy i powikłań kardiologicznych, jak zawał mięśnia sercowego. W Stanach Zjednoczonych przebadano w tym temacie przeszło 100 tys. osób i wyka-zano, że wartość BMI powyżej 35kg/m2 zwiększa ryzyko cukrzycy nawet 40-krotnie w porównaniu do osób z BMI <22 kg/m2. Wiadomo także, że z kolei cukrzyca zwiększa możliwość przedwczesnego zgonu z przyczyn sercowo--naczyniowych: zawału czy udaru. Otyłość nakręca też roz-wój miażdżycy, znacznie powiększa ryzyko obturacyjnego bezdechu sennego, i jest też bezlitosna dla układu kost-no-stawowego, znacznie go przeciążając, co oczywiście prowadzi do zmian zwyrodnieniowych stawów i kręgosłu-pa. Z drugiej strony udowodniono, iż redukcja masy ciała i zwiększona aktywność fizyczna to ryzyko zmniejszają. Średnia redukcja masy ciała o 20 kg pod wpływem le-czenia chirurgicznego otyłości wiązała się z ponad 80% redukcją ryzyka w  czasie 8-letniej obserwacji. Takim liczbom trudno nie wierzyć.

Czy mogłaby Pani nakreślić ścieżkę prowadzącą od otyłości do cukrzycy? Charakterystycznym stanem poprzedzającym jawny roz-wój cukrzycy typu 2. u osób otyłych jest tzw. insulinoopor-ność. Innymi słowy, komórki naszego organizmu stają się oporne na działanie tego hormonu. Trzustka zaczyna pro-dukować coraz więcej insuliny, aby ten opór przełamać. Nadmiar insuliny, która jest hormonem anabolicznym,

sprzyja dalszemu tyciu, a kolejne kilogramy jeszcze bardziej pogłębiają oporność komórek na insulinę, której organizm produkuje coraz więcej i więcej. To klasyczny mechanizm błędnego koła. Po kilku, kilkunastu latach trzustka otyłej osoby staje się niezdolna do dalszej, zwiększonej produk-cji insuliny i hormonu po prostu zaczyna brakować, a co za tym idzie poziom glukozy we krwi wzrasta i rozwija się jaw-na postać cukrzycy typu 2. Początkowo terapia opiera się na diecie, ruchu i tabletkach, mających uwrażliwić komórki na insulinę własną. Z biegiem czasu konieczne staje się do-danie insuliny w postaci zastrzyków. Tak pokrótce można opisać drogę prowadzącą od otyłości do cukrzycy. Lepiej jednak nie wchodzić na tę ścieżkę.

Co zrobić, gdy zaczynamy obserwować u siebie in-sulinooporność – czy na zmianę stylu życia nie jest już za późno? Czy jedynym ratunkiem pozostaje farmakologia?Nigdy nie jest za późno na zmianę stylu życia. Proszę sobie nie dać tego wmówić. To najlepsza forma ochrony przed rozwojem cukrzycy, nadciśnienia tętniczego i  zaburzeń lipidowych. Bez wątpienia redukcja masy ciała oraz regu-larna aktywność fizyczna, to podstawowe i najważniejsze metody prewencji, które prowadzą do zmniejszenia opor-ności organizmu na insulinę. Jest to też najefektywniejszy sposób przerwania błędnego koła: insulinooporność – nadmierna produkcja insuliny – przyrost masy ciała – insu-linooporność. W licznych badaniach udowodniono, że już czterokilogramowa redukcja masy ciała uzyskana dzięki odpowiedniemu sposobowi odżywania oraz aktywno-ści fizycznej w okresie czteroletniej obserwacji zmniejsza

tyłość – igraNie z ogNiem

Profesor zw. N. meD. DaNuta PuPek-musialik

– przewodnicząca Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Praktycznego Leczenia Otyłości, członek Polskiego

Towarzystwa Badań nad Otyłością, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Zaburzeń

Metabolicznych i Nadciśnienia Tętniczego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, prezes

Polskiego Towarzystwa Kardiodiabetologicznego

Page 16: Magazyn Cukrzyca 10/2011

ryzyko rozwoju cukrzycy o 50%. Im mniejsza oporność komórek na insulinę, tym łatwiej również tracić kolejne ki-logramy. Insulinooporność możemy oczywiście modyfiko-wać także odpowiednim leczeniem farmakologicznym, ale nie zwalnia nas to jednak z konieczności weryfikacji sposo-bu odżywiania i regularnej aktywności fizycznej.

Czy są jakieś sposoby, by bezpiecznie stracić zbęd-ne kilogramy, zanim uda nam się dostać do leka-rza specjalisty?Oczywiście. Zmniejszenie kaloryczności posiłków o 500 kalorii w stosunku do dziennego zapotrzebowania, umoż-liwia powolną utratę masy ciała o ok. dwa kg na miesiąc. Za istotny elementy terapii uznajemy także wysiłek fizycz-ny, np. pływanie, ćwiczenia ruchowe lub przynajmniej spacery po 30-45 minut dziennie. Należy też ograniczyć okresy bezruchu, tzn. nie jeździć windą, nie czekać na autobus, tylko przejść ten jeden czy dwa przystanki piechotą, uprawiać własny ogródek, a nawet częściej sprzątać. Pożytek będzie podwójny.

Co bardziej wpływa na powstanie otyłości – nadmiar tłuszczów, słodyczy czy nadmiar jedzenia jako taki?Słowo klucz to „różnorodność”. Można na to spojrzeć z in-nej perspektywy: „koniec z nudną kuchnią”.

Jest jednak wiele piramid żywności i wiele diet. Sku-teczna i zdrowa dieta powinna dostarczyć niezbęd-nych składników, utrzymać w ryzach głód, być tole-rowana przez długi czas, zawierać produkty o niskim indeksie glikemicznym. Jak się w tym rozeznać?

Pojawiają się coraz to nowe doniesienia na temat wpływu poszczególnych grup produktów czy substancji odżyw-czych na proces odchudzania. Początkowo dietę odchu-dzającą utożsamiano z  dietą niskotłuszczową. Obecnie dużo mówi się o skuteczności diet niskowęglowodano-wych, wysokobiałkowych, wysokotłuszczowych. Abstra-hując od tematu szkodliwości niektórych diet alternatyw-nych, np. wykluczających węglowodany złożone, należy zauważyć, że wg badań naukowych, głównym czynnikiem warunkującym proces redukcji masy ciała jest zmniejszenie spożycia kalorii, czyli ujemny bilans energetyczny.

INdeKS NA INdeKSIeIndeks glikemiczny (IG) to wskaźnik, który informuje

nas o tym, jak gwałtownie po spożyciu danego pro-

duktu, wzrasta poziom glukozy we krwi. Po spoży-

ciu produktu o wysokim IG np. batona wzrasta on

znacząco. Wzrost ten wywołuje równie gwałtowny

i spory wyrzut insuliny. Bardzo często insuliny jest

tak dużo, że dochodzi do niedocukrzenia, mimo spo-

życia batona, który z założenia ów cukier podnosi.

Jeśli w naszym menu królują produkty o wysokim

IG oznacza to, że poziom cukru w organizmie ulega

ciągłym wahaniom – szybko się podnosi i  szybko

spada, a  to z  kolei wzmaga uczucie głodu. Znowu

sięgamy po coś na ząb i jeśli znowu jest to produkt

o wysokim IG proceder się powtarza. Warto zatem

przynajmniej orientować się jakie produkty zna-

leźć się powinny „na indeksie”. Produkty spożywcze

podzielono w  tej kwestii na 3 grupy: o  IG niskim

(IG ≤ 55%), średnim (IG = 55-69%) oraz wysokim

(IG ≥ 70%). W literaturze, poradnikach, gazetach,

w Internecie można znaleźć niejedną tabelę produk-

tów z ich IG. do produktów z wysokim IG (produkty

niewskazane) zaliczamy te wysoko przetworzone,

słodkie, z dużą zawartością cukrów prostych, ale też

niektóre owoce i  warzywa. W  tym miejscu warto

podkreślić, że IG nie zależy wyłącznie od zawartości

węglowodanów w  produkcie, ale w  dużej mierze

też od jego przetworzenia i rozdrobnienia. dobrym

przykładem jest marchew – w postaci surowej cha-

rakteryzuje się niskim IG, lecz gotowanie ustawia ją

po drugiej stronie barykady.

16 cukrzyca październik 2011

słodk

i pro

fil

Page 17: Magazyn Cukrzyca 10/2011

17

rozmawiała ewa Biernacka

Załóżmy, że uda nam się schudnąć, ale zaraz nasuwa się pytanie za 100 punktów: jak nie przegrać w jo-jo?Trzeba dobrze poznać zasady gry. Rozwój efektu jo-jo, prawdziwej zmory wielu pacjentów, wynika z niewłaściwej i źle przeprowadzonej kuracji odchudzającej. W początko-wym okresie terapii z powodu ograniczeń dietetycznych zaczynamy chudnąć o dwa, cztery, sześć kg. Po jakimś cza-sie waga zatrzymuje się. Dlaczego? Dlatego, że przy każdej redukcji masy ciała dochodzi do obniżania się podstawo-wej przemiany materii. Dla przykładu: jedliśmy 2000 kcal i spalaliśmy 2000 kcal – bilans wychodził na zero a waga stała w miejscu. Zaczęliśmy jeść mniej, np. 1500 kcal, przy „spalaniu” 2000 kcal. Powstawał więc deficyt i traciliśmy ki-logramy. Nasz organizm jednak zaczyna się bronić przed redukcją masy ciała, właśnie poprzez obniżenie podsta-wowej przemiany materii. Zaczynamy „spalać” coraz mniej: 1900-1800-1600-1500 kcal. W pewnym momencie zjada-my 1500 kcal, lecz „spalamy” również 1500 kcal i waga się zatrzymuje. Czekamy tydzień, dwa, nic się nie zmienia, więc… zniechęcamy się i wracamy do poprzedniej diety, czyli do 2000 kcal, choć nasze spalanie jest nadal na pozio-mie 1500 kcal. W ten właśnie sposób przegrywamy kolejną partyjkę w jo-jo, i koszmar powraca.

Jak aktywność fizyczna wspomaga odchudzanie?Według Grupy Roboczej Unii Europejskiej „Sport and He-alth” aktywność fizyczną definiujemy jako: jakikolwiek ruch ciała związany z kurczeniem się mięśni, który zwiększa wy-datek energetyczny powyżej poziomu spoczynkowego. Do tej kategorii zaliczamy zarówno wysiłek intencjonalny, np. podczas uprawiania sportu, ale też wysiłek wiążący się z codzienną aktywnością np. z pracą zawodową, pra-cami domowymi. Aktywność fizyczna jest czynnikiem sil-nie wpływającym na redukcję masy ciała. Poza tym udo-wodniono, że pacjenci regularnie stosujący np. ćwiczenia aerobowe mają większą łatwość w utrzymaniu masy ciała w dłuższej perspektywie czasu. Aktywność fizyczna zwięk-sza wydatek energetyczny, co może powodować ujemny bilans energetyczny, a co za tym idzie redukcję masy cia-ła: spalamy więcej kalorii niż dostarczamy do organizmu. Oprócz redukcji nadmiernej wagi, aktywność fizyczna pozytywnie wpływa na układ kostno-stawowy, obniża wysokie stężenie insuliny, poprawia profil lipidowy, obniża

ciśnienie tętnicze krwi, poprawia ogólne samopoczucie, również psychiczne. W redukcji masy ciała zwraca się uwa-gę na konieczność stosowania aktywności fizycznej dość regularnie, np. cztery razy w tygodniu powyżej 30 minut.

Jakie są główne działania uboczne produktów bez recepty na odchudzanie? Większość tych preparatów to strata czasu i pieniędzy – ku-powanie marzeń i oczekiwanie na cud. Czasami może to być groźne. Niektóre preparaty np. prowadzą do redukcji masy ciała poprzez nasilenie oddawania moczu – tracimy kilogramy wody, której i  tak w organizmie osoby otyłej jest za mało. Inne wywołują biegunkę. Są np. pochodne amfetaminy, które „pobudzają metabolizm”, a przy okazji prowadzą do bezsenności, zaburzeń rytmu serca, wzro-stu ciśnienia tętniczego. Niektóre uszkadzają wątrobę. Otyłość to choroba, a jej leczeniem powinna zająć się osoba doświadczona i odpowiedzialna. Nie narażajmy naszego zdrowia i życia.

Załóżmy, że zaczęliśmy przestrzegać zasad prawidło-wego żywienia, uprawiamy sport i szerokim łukiem omijamy lodówkę. Cieszymy się spadkiem wagi, ale jak ten stan utrzymać na dłużej? Po pierwsze nie chodzi wcale o omijanie kuchni. Należy zwracać uwagę na regularność spożywania posiłków, dbać o  zasadę różnorodności diety, o  prawidłowy wybór produktów spożywczych, jak również wypijać odpowiednią ilość płynów. Trzeba też nauczyć się od-powiedniego przyrządzania potraw: unikać smażenia, wybierać gotowanie, pieczenie bez dodatku tłuszczu, nie dodawać zasmażek, śmietany. Warto też choć raz porządnie ustalić indywidualny poziom dobowego za-potrzebowania energetycznego, uwzględniający tryb życia, wiek i parametry antropometryczne (masę ciała, wzrost) i  tego poziomu nie przekraczać. O zmianach w sposobie żywienia nie należy myśleć jak o jednora-zowej akcji mającej prowadzić szybko do spektakular-nego efektu, ale jak o stałych zmianach, które towarzy-sząc nam przez całe życie, pozwolą zachować zdrowie i dobre samopoczucie.

Page 18: Magazyn Cukrzyca 10/2011

spis

treści Lepiej roztrwonić zdrowie, jak utracjusz,

niż przemarnować jak skąpiec.Robert Louis Stevenson

CYTAT miesiąca

słodk

i pro

�lsło

dki p

ro�l

WYŁOWIONEz sieci

coś d

la cia

ła

W moim ogrodzie rosną konwalie...

JEDZ zdrowo

coś d

la du

cha

W moim ogrodzie rosną konwalie...

UPRZEJMIE donoszę

DiabetyczkiŻYCIOWE POTYCZKI

Odcinek 2: Co ZAgRYZłAM BajaDerką ?

marta kicińska

w spominałam, że czeka mnie kolejna rozmowa o pracę? Specjalnie wzięłam wolne w cukierni, że niby na czas wizyty u  diabetologa, i  poszłam. Garsonka, szpileczki – tę część przebrania (bo nie nazwę tego stro-jem) jeszcze zniosę, ale rajstopami nie dam się zniewo-lić. Nabyłam więc pończochy samonośne. Szkoda, że wcześniej ich nie przetestowałam. Wiedziałabym, że mogą się nie trzymać. Zwłaszcza, jeśli rano po umyciu użyję oliwki na moją biedną, przesuszoną skórę. Co dziesięć kroków zjeżdżała mi lewa, a co drugie tyle pra-wa. Ale szłam dzielnie w pończoszkach w stronę szkla-nego biurowca. W końcu praca za biurkiem, na któ-rym postawię sobie herbatkę, zdjęcie (choć co prawda nie wiem czyje) i przybornik, będzie lepsza niż poranny wyładunek tony ciastek na półki, a potem stanie za ladą i polecanie pyszności, których samemu niezbyt można tknąć. Tu, za biureczkiem, cukier sobie zmierzę w porę, wyjdę do pracowniczej kuchenki coś zjeść i będę mogła się psikać perfumami – w cukierni mi nie pozwalają, żeby klienci dobrze czuli świeże pączki. Tak więc szłam na tę rozmowę z  nadzieją, podciągając co jakiś czas pończochy „samonieznośne”. Ha! Nawet wzięłam ze sobą całkowite przeciwieństwo plecaka alpinistycznego, czyli nic sensownego nie mieszczącą torebkę kopertów-kę, a w niej trochę krówek na wypadek Lolka.Pani prezes sama przeprowadzała rozmowy z kan-dydatkami na swą osobistą sekretarkę. Po wstępnych wymianach grzeczności, polska Jane Fonda wypro-stowała się sztywno i powiedziała:– Proszę pani. Teraz przechodzimy do decydującej części. Taki mały test zrobimy. Zadzwoni ten oto te-lefon, pani odbierze. Ktoś będzie chciał koniecznie ze mną rozmawiać, a pani powie, że mnie nie ma. Cokolwiek by chciał – mnie nie ma. Proste?Skinęłam niepewnie głową i podciągnęłam pod sto-łem lewą pończochę. Przez kilka sekund panowała

nieskazitelna cisza, nie licząc lekkiego szumu klima-tyzacji. Następnie rozległ się dźwięk telefonu. Pod-niosłam słuchawkę. – Firma „Sejron”, sekretariat prezes Małeckiej, dzień dobry, słucham?(A może powinnam zacząć od „dzień dobry?”)– O dzień dobry, od rana próbowałem się dodzwonić. A właściwie już wczoraj.Po pierwszych słowach przemknęła mi myśl, że to jed-nak nie test, tylko naprawdę dzwoni jakiś desperat.– O co chodzi?Dalszy potok słów po drugiej stronie słuchawki utwierdził mnie w przekonaniu, że nie jest to odgry-wana scenka.– To bardzo pilne, ale czy mógłbym rozmawiać z panią prezes osobiście, potrzebne mi krótkie „tak” albo „nie” w  ważnej kwestii – omawiałem sprawę tydzień temu i trzeba decydować już. Właściwie na-wet wczoraj potrzebna była odpowiedź, ale jeszcze poprosiłem o czas. Kończy się nam za pięć minut… Ryzykuję finansami swojej firmy i…Bez chwili wahania wręczyłam słuchawkę siedzącej przede mną z  kamiennym wyrazem twarzy pani prezes. Jej proste jak linijka usta opadły w kącikach w kwaśnym grymasie.– Widzę, że zadanie panią przerosło – powiedziała. – Dziękuję za przybycie i życzę powodzenia w dal-szym szukaniu pracy.Wyszłam w pośpiechu ściskając kolana, żeby mi nie zje-chały pończochy przed opuszczeniem jej gabinetu. I jak zwykle po porażce skusiłam się na bajaderkę. A czy ktoś wie, ile WW i WBT ma to tajemnicze ciastko, łączące w czekoladowej masie wszelkie ciastkowe odpadki pro-dukcyjne? To zagadka z Archiwum X.

18 cukrzyca październik 2011

słodk

i pro

fil

Page 19: Magazyn Cukrzyca 10/2011

marta kicińska

Cukrzyca, to choroba, w której skóra jest poddawana wyjàtkowej próbie przez wiele lat. Wymaga to szczególnej uwagi nas wszystkich, poniewa˝ cukrzyca, to ju˝ pandemia, która si´ rozpowszechnia wraz z rozwojem cywilizacji. Nowy przypadek cukrzycy rozpoznawany jest co pi´ç se-kund, ale co dziesi´ç umiera gdzieÊ na Êwiecie człowiek z powodu cukrzycy lub jej powikłaƒ. Według WHO do roku 2025 liczba chorych wzroÊnie do około 300 mln, a według IDF – nawet do 438,4 mln w 2030 r.Skóra w cukrzycy reaguje szczególnie w przypadku wahaƒ lub nieodpowied- niej kontroli poziomu glukozy we krwi, poniewa˝ to prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego i naczyniowego. Skut- kuje to zmniejszaniem si´ wydzielania potu, a funkcja ochronna skóry ulega znacznemu ograniczeniu.Cechy charakterystyczne dla skóry diabe-tyków, to nadmierna suchoÊç dokuczliwe sw´dzenie, nadwra˝liwoÊç, skłonnoÊç do zmian wypryskowych, owrzodzeƒ, zaniku skóry i owłosienia oraz chorób o podło˝u bakteryjnym i grzybiczym. Do najgroêniejszych skórnych powikłaƒ cukrzycowych zaliczamy owrzodzenia pod- udzi oraz tzw. zespół stopy cukrzycowej. Podstawà piel´gnacji skóry osób chorych na cukrzyc´, a tym samym zapobiegania zmianom skórnym, jest przede wszystkim zwalczanie suchoÊci skóry. Odpowied-

nia piel´gnacja powinna obejmowaç całà skór´ chorego, a nie tylko wybrane jej cz´Êci.Do mycia ciała zalecane jest stosowa-nie preparatów o neutralnym pH , któ-re je łagodnie oczyszczajà i nawil˝ajà, a jednoczeÊnie nie zawierajà mydła. Po kàpieli lub prysznicu nale˝y u˝ywaç bal-samów i kremów ochronnych, których celem jest zapobieganie utracie wody ze skóry. Ciało nale˝y osuszaç delikatnie, dotykajàc skór´ r´cznikiem bez pociera-nia. Kàpiel i prysznic nie powinny trwaç dłu˝ej ni˝ 3 minuty. Po umyciu na skór´ twarzy powinno si´ nanieÊç odpowiedni krem ochronny, zaÊ na skór´ ciała balsam nawil˝ajàcy.Chory na cukrzyc´ szczególnà uwag´ powinien zwracaç na piel´gnacj´ stóp. Powinny byç one myte codziennie w let-niej, bie˝àcej wodzie (temp. ok. 37ºC) z dodatkiem łagodnego mydła do mycia stóp w płynie (nie powinno to byç mydło w kostce). Po umyciu i dokładnym osusze-niu stóp, ze szczególnych uwzgl´dnieniem przestrzeni mi´dzy palcami, nale˝y nało˝yç specjalny krem do piel´gnacji stóp o dzia-łaniu zmi´kczajàcym lub przeciwgrzybi-czo-przeciwbakteryjnym. JeÊli chodzi o wybór właÊciwych prepara-tów piel´gnacyjnych, zalecane jest korzy-stanie z dermokosmetyków dost´pnych w aptekach, zwłaszcza z serii opraco-wanych specjalnie dla diabetyków, któ-

re powstały we współpracy z lekarzami specjalistami w dziedzinie diabetologii i dermatologii oraz zostały przebadane z udziałem osób chorych na cukrzyc´. Takie preparaty nie zawierajà w swym składzie potencjalnie alergizujàcych sub-stancji (barwników, kompozycji zapacho-wej), a pH poszczególnych preparatów jest dostosowane do miejsca stosowa-nia (np. płyn do higieny intymnej i kremy do stóp posiadajà obni˝one pH, aby minimalizowaç ryzyko infekcji).Profilaktycznie zalecane jest, aby mini-mum raz do roku lekarz prowadzàcy skontrolował stan skóry, zwłaszcza stóp. Jednak w przypadkach zwi´kszonego ry-zyka powinno odbywaç si´ to cz´Êciej. Przy zaobserwowaniu jakichkolwiek nie-pokojàcych objawów, konieczna jest na- tychmiastowa konsultacja z lekarzem lub piel´gniarkà.Konsekwencjom negatywnego wpływu cukrzycy na skór´ zapobiega odpowied-nia piel´gnacja oraz systematyczna kon-trola stanu skóry, połàczona z właÊciwym wyrównywaniem cukrzycy i stosowa-niem si´ do indywidualnych zaleceƒ le-karskich. Generalnie warto trzymaç si´ zasady, aby wszelkie niepokojàce objawy na skórze – rany, otarcia, odparzenia itp. nale˝y niezwłocznie konsultowaç z leka-rzem pierwszego kontaktu (Podstawowej Opieki Zdrowotnej), lekarzem diabeto- logiem lub dermatologiem.

lek. med. Ewa Chromniak-Przybyła

PIEL¢GNACJA SKÓRY W CUKRZYCY

Aby ˝yç pe∏nià ˝ycia

Infolinia: 0 801 100 200 www.AAtherapy.pl

Page 20: Magazyn Cukrzyca 10/2011

HAUTE COUTUREz pompąw tle

UFO. Myślisz, że wszyscy przylecą na talerzach?– Może być? (…) Nie no, teraz to tylko kolta mi brakuje. Wyglądam jak żona szeryfa (swoją drogą, o takim zawo-dzie zawsze marzyłem).– Może być? (…) Przecież jak się nachylę, to mi wypad-nie z biustonosza do talerza. I co wtedy powiem – że wędkuję?– Może być? (…) Myślisz, że ktoś zapyta, czy jestem na baterie? Zapytają, prawda? To nie jest śmieszne!– Może być? (…) Niby fajnie, ale jak znowu włączy się alarm w pompie, to będę się musiała do majtek roze-brać. Niech ci się tak oczy nie świecą! Ty tylko o jednym.– Może być? (…) Szkoda tylko, że jak będę podawała bolus, będzie wyglądało jakbym drapała się pod pachą. Ale sobie żonę wybrałeś: wydaje dźwięki, jak ruska gier-ka i jeszcze się dokładnie nie myje. Nigdzie nie idę.– Może być? (…) Znalazłam to w ciuchlandzie. Ma kie-szenie na pompę, pasek nie podchodzi pod wkłucie a wszystko co mam na sobie, kosztowało tylko pięć zeta, nie licząc stanika. Fajne nie?I jak tu nie kochać tych chwil?

Jak odpowiedzieć na pytanie, które wprawdzie składa się z dwóch niewinnych słów „może” i „być”, lecz intona-cja, z jaką jest zadawane, sprawia, że dla osoby, która ma na to pytanie odpowiedzieć, to arcymistrzowski szach i mat? „Może być?”. Trudna sprawa. Zwykłemu facetowi, jak np. mnie, zazwyczaj ciśnie się w takiej chwili na usta coś krótkiego i politycznie poprawnego, w stylu: „dla mnie OK., kochanie”. Ale cokolwiek bym nie powiedział i tak jest źle. W tej kwestii jestem potrzebny tylko po to, by… było komu słuchać oraz by ktoś mógł poczuć się winny, że problem ów zaistniał. Moim zdaniem lepiej nie odpowiadać i  wyczekać, aż występ się zakończy. Wszelkie komentarze mogą być wykorzystane przeciw-ko tobie. Do wniosku tego dochodziłem na podstawie prób i błędów. Oczywiście najwięcej było tych drugich. Z  czasem odkryłem jednak, że spektakl ten ma swój urok, trzeba tylko cierpliwie dać się wygadać głównej bohaterce. O czym ja w ogóle? Jak to – o tym, jak żona przymierza kolejne kreacje, próbując do nich dosztuko-wać pompę insulinową.– Może być? – po tym pytaniu, żona robi obrót przed lustrem, po czym wypala. – Ale obciach! Wyglądam jak

Sklep Diabetyk24ul. Traktorzystów 28 D02-495 Warszawa

tel. 22 478 49 79www.diabetyk24.pl

[email protected]

Z nami bycie diabetykiem staje się łatwiejsze!

Sklep internetowy

Grzegorz Kiciński

10

słodk

i pro

fil

przy kawierOZmOWa

słodk

i pro

fil

DrUga połówkajabłka

coś d

la cia

ła

W moim ogrodzie rosną konwalie...

jeDZ zdrowo

coś d

la du

cha

W moim ogrodzie rosną konwalie...

UprZejmie donoszę

słodk

i pro

fil

Z pamiętnika

cukrzyca proby_spis tresci 11-08-08 11:23 Strona 10

20 cukrzyca październik 2011

coś d

la du

cha

Page 21: Magazyn Cukrzyca 10/2011

Sklep Diabetyk24ul. Traktorzystów 28 D02-495 Warszawa

tel. 22 478 49 79www.diabetyk24.pl

[email protected]

Z nami bycie diabetykiem staje się łatwiejsze!

Sklep internetowy

Page 22: Magazyn Cukrzyca 10/2011

grzeChów główNyChNa forach internetowych, zrzeszających osoby z cukrzycą, a często też przed gabinetem diabetologa, wiele osób lubi się lansować, jako „świetnie sobie radzący”, „na wszystko mający odpowiedź” i jako ci, którym „cukrzyca nigdy niczego nie utrudniła i nigdy nie uprzykrzyła ani jednego dnia”. a może i rzeczywiście tacy są? trudno mi powiedzieć. ten artykuł pewnie nie jest dla takich herosów.

grzechów

DiaBetyka

głównych7marta kicińska

22 cukrzyca październik 2011

bliże

j ciał

a

Page 23: Magazyn Cukrzyca 10/2011

m am wątpliwości, by można było być czło-wiekiem i nie mieć słabości. Tym bardziej, żeby być cukrzykiem i nie mieć chwil, gdy – jak to się mówi – witki opadają. Każdy ma

swoje granice wytrzymałości, chwile zwątpienia, momenty, gdy ograniczenia, wynikające z choroby, doskwierają do tego stopnia, że wbrew zdrowemu rozsądkowi, wcielamy w życie zasadę: „na złość babci odmrożę sobie uszy”. Zanie-dbań względem cukrzycy może być wiele – my przedsta-wiamy te, wydaje się, najbardziej powszechne.

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciuTo pewnie pierwsza słabość, jaka się nasuwa, gdy mowa o cukrzycy zarówno typu 1., jak i 2. Wiele osób, choć uważa się to za domenę kobiet, „zagryza stres”. A tego przy choro-bie przewlekłej nie brakuje. Niektórzy rozluźniają się za także pomocą alkoholu. Dzieci zwyczajnie – podjadają, nie mogąc zwalczyć pokusy, choć obserwacje świadczą o tym, że z podjadania wcale się nie wyrasta. Podjadanie między posiłkami i liczenie WW „na oko” prowadzi do całkowitego rozchwiania cukrzycy. Powstaje błędne koło, w którym do-datkowe dawki insuliny zaczynają się na siebie nakładać, dochodzi do przeinsulinowania, a co za tym idzie – do wzmożonego uczucia głodu i podświadomego, nerwowe-go krążenia wokół lodówki. Przeinsulinowanie to problem, z którego trudno wyjść – jedzenie staje się dla organizmu narkotykiem, którego nieustannie łaknie. To musi być twar-da decyzja. Coś na wzór odwyku. Konieczny jest powrót do skrupulatnego planowania posiłków, wyliczania ich zawar-tości odżywczej i… chwil walki ze sobą samym: zamiast chipsów, trzeba szukać ratunku w surowym ogórku. Tym akurat możemy zagryzać stresy i smutki do woli. Od jedze-nia (i oczywiście picia) można się uzależnić. Jeśli to uzależ-nienie stymulujemy insuliną – może się to źle skończyć. I to bardzo.

lenistwoTo normalne, że czasem się nie chce. Nikt nie mówił, że bę-dzie łatwo. Czasem odkładamy pomiar w nieskończoność.

Czasem nie jesteśmy pewni objawów, ale bez pomiaru zgadujemy, że „pewnie nisko”, zatem należy coś zjeść... Samodyscyplina to prawdziwa sztuka, którą w przypad-ku cukrzyka należy rozwinąć o słowo „walki”. Paradok-salnie, utrzymanie samodyscypliny najtrudniejsze jest dla tych, którzy mają duże pole manewru, bo np. korzy-stają z pomp insulinowych. Nie trzeba rygorystycznie przestrzegać pór posiłków, można poratować się bolu-sem przedłużonym, a dojadanie nie wymaga dodatko-wego zastrzyku, tylko wyjęcia pompy... Pompiarze, mimo luksusu i swojego rodzaju wolności w rozkładzie jazdy, nie powinni sobie przesadnie folgować. Konse-kwencją zaniedbań, w postaci nieregularnych pomiarów, może być zarówno długotrwałe przecukrzenie, jak i  ciężka hipoglikemia. Lenistwem jest też oczywiście brak wysiłku fizycznego, czego nawet nie trzeba szerzej komentować.

zaniedbanieTo przyjaciółka lenistwa. Mówi się, że w Polsce, żeby się leczyć, trzeba mieć zdrowie. To akurat prawda. Odległe terminy, o które trudno się było dodzwonić, a potem dzień stracony w  poczekalni, choć niby wyznaczono godziny – znamy to. Ci, których stać, lub desperaci (za-pewne to większa grupa) udają się do prywatnych gabi-netów i  laboratoriów. Bo o badaniach okresowych tu mowa. W zaleceniach klinicznych, dotyczących postę-powania u chorych na cukrzycę (ostatnie opracowanie z  roku 2007, Polskie Towarzystwo Diabetologiczne) przewidziano atrakcje na cały rok. Warto więc uzupełnić sobie tymi wskazaniami kalendarz ścienny. I  tak np.: dwa razy w roku należy wykonać badanie HbA1c, raz w  roku cholesterol całkowity, cholesterol frakcji LDL i HDL i triglicerydy, przy czym osoby w trakcie terapii lekami  hipolipemizującymi, muszą je wykonywać co 3-6 miesięcy. Raz w roku należy sprawdzić poziom kre-atyniny w surowicy. Albuminuria to badanie, którego nie wykonuje się u dzieci poniżej 10. roku życia i u osób chorujących krócej niż 5 lat. Zalecenia dla pozostałych diabetyków są następujące: badanie to wykonujemy raz do roku, a osoby ze stwierdzoną już albuminurią co 3-6 miesięcy. Badania dna oka, raz w roku, chyba że okulista

głównych

23

Page 24: Magazyn Cukrzyca 10/2011

24 cukrzyca październik 2011

zaleci częściej. Osoby chore na cukrzyce, które ukończyły 35. rok życia, powinny na listę obowiązko-

wych badań wciągnąć jeszcze badanie spo-

cz ynkowe EKG (raz w roku) i wysiłkowe EKG (raz

na dwa lata). Ta sama grupa po-winna przechodzić raz na dwa lata

badanie tętnic kończyn dolnych, metodą dopplerowską. Aby zapobiegać zespołowi stopy cu-krzycowej, należy 1-2 razy w roku odbyć badanie neu-rologiczne wraz z oceną czucia wibracji. Na wczesne rozpoznawanie i zapobieganie incydentom sercowym uczulać mają raz na rok lub raz na dwa lata testy na obecność neuropatii autonomicznej. Natomiast pod-czas każdej wizyty zalecany jest pomiar ciśnienia i  badanie stóp. A  teraz pytanie za 100 punktów: kto z Państwa przeszedł przez te wszystkie badania choć raz w życiu?

PychaJej swoista postać, w kontekście cukrzycy, to w skrócie „Poradzę sobie sam”. Niektórzy tak mają – nie popro-szą o pomoc. I nie jest to nieśmiałość, a raczej trud-ność pogodzenia się z faktem, że nie mamy kontroli nad własnym życiem. Nieprzyjmowanie i nieszukanie pomocy, gdy jest potrzebna to jednak poważny błąd. A szukać jej czasem trzeba: u innego lekarza diabeto-loga, może u lekarza specjalisty innej dziedziny (cho-ciażby psychiatry – środowiska medyczne nie od dziś dopatrują się związków pomiędzy cukrzycą a nerwica-mi i depresją), może wśród innych diabetyków (cho-ciażby na forum internetowym – w grupie zawsze raź-niej i  wcale nie musi być anonimowo), w  rodzinie, u przyjaciół, u osoby najbliższej. A to najbliżsi właśnie najczęściej „obrywają” z powodu naszej cukrzycy jako pierwsi. Rozwińmy ten temat. Zdrowy obok nas nie musi przecież wiedzieć „o co w ogóle chodzi”.

gniewTo właśnie najbliżsi, którzy żyją z nami pod jednym da-chem muszą czasem (albo i często – zależy) znosić „hu-mory przecukrzonych”. Podenerwowanie, agresywne, gwałtowne reakcje, przesadna drażliwość – wszystko, co towarzyszy podwyższonej glikemii we krwi, uderza w tych, którzy są obok nas. To tylko dodatkowy argu-ment, by dbać o wyrównanie cukrzycy i delikatna uwa-ga (proszę się nie denerwować), by mieć świadomość swoich zbyt mocnych reakcji i mimo wszystko próbo-wać trzymać język na wodzy.

kłamstwoFałszowanie wyników to najczęściej problem dzieci, a czasem także nastolatków. Zaniżyć wynik? Wykaso-wać z glukometru te zbyt wysokie (wtedy rodzice nie będą narzekać, że coś podjadamy) – dla chcącego nic trudnego. Da się zrobić. Jednak pytanie, do czego to prowadzi? Nie minie kilka miesięcy, a wynik hemoglo-biny glikowanej już nikogo nie oszuka i wyjdzie szydło z worka. Dziecko może czekać nawet ponowna hospi-talizacja, nie mówiąc o pogorszeniu się stanu zdrowia. Gra nie jest warta świeczki. Trzeba zrozumieć, że tak naprawdę oszukujemy samych siebie i  działamy na własną szkodę,

gdybanieLudzie generalnie lubią gdybać. Czasem podświado-mie, ale i tak jest to proces silnie obciążający duszę, która pragnie szczęścia. Gdybanie to najczęściej wynik braku akceptacji rzeczywistości i faktów. Mam cukrzycę. Jest XXI wiek i jest ona nieuleczalna. Ale jest XXI wiek i można z nią żyć. Nie traćmy ani chwili na myśl „co by było, gdybym nie zachorował”.Nie warto sobie dokładać dodatkowego ciężaru, jakim jest maska człowieka bez problemów. Ona naprawdę cią-ży, straszliwie zobowiązuje i jeszcze może przysporzyć dodatkowych chorób. Mamy te swoje słabości i nie ma się czemu dziwić. „Nic, co ludzkie, nie jest mi obce”.

bliże

j ciał

a

małgorzata marszałek

Fałszowanie wyników to najczęściej problem

dzieci, a czasem też nastolatków.

Page 25: Magazyn Cukrzyca 10/2011

25

Bądź ekspertemmałgorzata marszałek

o   tym, że skrupulatna kontrola glikemii chroni przed powikłaniami cukrzycy, wiadomo dosko-nale. Na początku lat 90. w Stanach Zjednoczo-nych opublikowano wyniki badania Diabetes

Control and Complication Trial, z którego jednoznacznie wynika, że niskie stężenie HbA1c przekłada się na dłuższe i  zdrowsze życie diabetyków. Zalecenia takie słyszymy w gabinecie diabetologa, na szkoleniach na temat cukrzy-cy, czytamy o nich w prasie branżowej, a jednak większość chorych przyznaje (w chwilach wyjątkowej szczerości i raczej w gronie znajomych niż u lekarza), że ich samokon-trola pozostawia sporo do życzenia i na pewno mogłaby być lepsza. Dlaczego nie leczymy się na 100% naszych możliwości? Na pewno nie dlatego, że nie możemy.

stać nas na więcej?Jeden z amerykańskich diabetologów – Richard Bern-stain – twierdzi, że diabetycy mają możliwość utrzymy-wać takie same poziomy cukru we krwi, jak osoby zdrowe. Jest to ich prawo, ale też obowiązek względem własne-go zdrowia. Czyli nie „mniej więcej dobre cukry”, ale „zdrowe cukry”. Czy są to zbyt wygórowane ambicje, czy realny cel do osiągnięcia? Przy dzisiejszych możliwo-ściach kontroli glikemii, na pewno założenie takie jest bardziej realne, niż kiedykolwiek wcześniej. A lepsze nie jest wrogiem dobrego. Jak zatem poprawić samokon-trolę, z dobrej na bardzo dobrą? Poniżej kilka sprawdzo-nych sposobów.

w samokoNtroli!wszyscy wiemy, że kluczowe w leczeniu cukrzycy jest utrzymywanie dobrych poziomów cukru we krwi. Co jednak oznacza ów „dobry poziom”? Czy wartość 150 mg/dl to dobrze, czy źle? a gdyby naszym celem nie był abstrakcyjny „dobry poziom”, ale wartości, jakie mają ludzie zdrowi? Niemożliwe?

Page 26: Magazyn Cukrzyca 10/2011

26 cukrzyca październik 2011

ZAWsZE NOś PRZY sObIE gLUKOZęIm bardziej staramy się mieć glikemie bliskie osobom zdrowym, tym częściej narażeni jesteśmy na niedocukrzenie. Wielu chorych, szczególnie w starszym wieku, świadomie utrzymuje nieco podwyż-szony poziom cukru, właśnie z obawy przed hipoglikemią. Zresztą, każdy kto jej doświadczył, po prostu wie, że to nic przyjemnego. Aby pewniej poczuć się z cukrzycą, należy zawsze mieć ze sobą asekurację w postaci glukozy, czy to w tabletkach, w płynie, czy w żelu. Wiedząc, że bardzo szybko możemy pod-nieść glikemię, łatwiej będzie nam walczyć o jak najlepsze wyrównanie cukrzycy. Tymczasem diabe-tycy rezygnują z glukozy, twierdząc, że w końcu niedocukrzenie to jedyna okazja, żeby bez wyrzutów sumienia zjeść coś słodkiego. Nie tędy droga. Niedocukrzenie to problem medyczny, a nie usprawie-dliwienie dla łakomstwa. Wprawdzie słodkie napoje oraz cukierki są znacznie smaczniejsze niż czysta glukoza, ale w tym właśnie tkwi pułapka. Kto z nas, szczególnie kiedy w wyniku niedocukrzenie dopa-da go tzw. „wilczy głód”, potrafi zjeść tylko kilka cukierków, bądź wypić jedynie pół szklanki coli? Ratując się słodyczami, bardzo łatwo przedobrzyć – wówczas  z  niedocukrzenia wpadamy w przecukrzenia. Nie ma zatem żadnych wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem jest glukoza – jest ona na tyle smaczna (czy raczej neutralna w smaku), by można ją było spokojnie przełknąć i na tyle niesmaczna, by nie kusiło nas sięganie po nią bez potrzeby i w nadmiernej ilości.

3

CZęsTO KONTROLUJ CUKIERZalecenia co do częstotliwości pomiarów cukru ewo-luowały na przestrzeni lat wraz z rozwojem wiedzy na temat cukrzycy i metod jej leczenia. W latach 80. rekomendowano jeden pomiar dziennie. Po opubli-kowaniu wyników badania Diabetes Control and Complication Trial zalecana częstotliwość wzrosła do czterech pomiarów na dobę. Jednak mierząc cukier jedynie cztery razy na dobę, nadal wiele nieprawidło-wości można przegapić. Chcąc przejąć kontrolę nad cukrzycą, warto mierzyć glikemię 6-8 razy w ciągu doby, a w szczególności pamiętać o badaniu przed snem i rano, po przebudzeniu się. Jeżeli nie jesteś w stanie zawsze wykonywać aż tylu pomiarów, war-to choć raz na jakiś czas, np. przez jeden tydzień, zwiększyć częstotliwość samokontroli. Ani najbar-dziej nowoczesna insulina, ani też najlepszy model pompy insulinowej, nie pomogą w leczeniu cu-krzycy, jeżeli nie zostanie spełniony ten pierwszy, podstawowy warunek, czyli jak kształtuje się nasza glikemia w ciągu calej doby.

OKREśL sWóJ CELStrategia bez działania to jak marzenia na jawie. Dzia-łanie bez strategii to koszmar – prawda ta równie do-brze sprawdza się w kierowaniu przedsiębiorstwem, jak i zarządzaniu własną cukrzycą. W leczeniu cukrzy-cy pomaga określenie swojego celu, którym może być poziom hemoglobiny glikowanej, która jest parame-trem, mówiącym o  stopniu wyrównania choroby. Zaleca się, aby była ona utrzymywana na poziomie poniżej 7%, bądź nawet poniżej 6,5%. Zapewne i jed-na, i druga wartość niejednego z nas bardzo by ucie-szyła. Zaryzykuję tezę, że w Polsce wartości poniżej 6,5% osiągają głównie kobiety w ciąży, które wykazu-ją się ogromną mobilizacją i dyscypliną w leczeniu. Niemniej, taki właśnie powinien być cel każdego z nas. Oczywiście, mając HbA1c rzędu 9%, czeka nas długa droga, aby zejść do poziomów rekomendowanych, jednak każde dziesiętne procenta, o jakie jesteśmy w stanie obniżyć hemoglobinę, jest ogromnym sukce-sem, który przekłada się na korzyści dla zdrowia. War-to zatem ustanowić sobie docelową wartość HbA1c i czas, w jakim wartość tę chcemy osiągnąć.

1 2

bliże

j ciał

a

Page 27: Magazyn Cukrzyca 10/2011

27

Cukrzyca nie przemija z wiatremW cukrzycy na pewno nie sprawdza się zasada, której uparcie trzymała się Scarlett O’Hara, bohaterka „Przeminę-ło z wiatrem”: „Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro”. O cukrzycy trzeba myśleć dzisiaj, tu i teraz. Nie ozna-cza to, że mamy wpaść w panikę i już nigdy nie pozwolić sobie na nic słodkiego. Oznacza to tylko tyle, że musimy wziąć odpowiedzialność za samych siebie. Wówczas wszystkie powyższe zalecenia staną się dla nas czymś naturalnym. W leczeniu cukrzycy nikt z nas zapewne nie będzie perfekcyjny, ale też nie o perfekcję chodzi. Poprzez zbieranie doświadczeń oraz zaangażowanie w  proces leczenia, możemy być po prostu lepsi niż byliśmy.

NIE TYLKO LICZ WęgLOWODANY, ALE OgRANICZAJ JE

Za wzrost stężenia cukru we krwi odpowiedzialne są przede wszystkim węglowodany. Jednym z elemen-tów leczenia cukrzycy, wręcz standardem terapii, jest wyliczanie zawartości węglowodanów w codzien-nym menu, aby wiedzieć ile insuliny potrzeba do ich zrównoważenia. Nie ma się jednak co oszukiwać – nie jesteśmy w stanie dobrze kontrolować cukrzycy, jeżeli tych węglowodanów będzie w naszej diecie bardzo dużo. Jedzenie ogromnej ilości pożywienia i przyjmowanie przy tym bardzo dużych ilości insuli-ny niewiele ma wspólnego z planową terapią cukrzy-cy. Dlatego coraz częściej słyszy się o zaleceniu ogra-niczania węglowodanów w  diecie diabetyka. Nie mówimy o  ograniczaniu skrajnym, lecz zwykłym umiarkowaniu, które jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Im mniej węglowodanów spożywamy, tym mniej insuliny potrzebujemy. Ma to istotne znaczenie w cukrzycy typu2., aby nie przyjmować zbyt du-żych dawek insuliny i nie nakręcać dodatkowo insulinooporności. Ponadto, jeśli nasze posiłki nie są węglowodanową bombą, unikamy wówczas nadmiernego skoku glikemii poposiłkowej.

PODEJMUJ PRZEMYśLANE, ODPOWIEDZIALNE DECYZJE

Jeden z amerykańskich ośrodków badawczych i le-czenia cukrzycy (Mayo Clinic), jako element prewencji powikłań cukrzycy, wskazuje na „wzięcie odpowie-dzialności za swoje zdrowie”. „Diabetycy muszą zrozu-mieć, że leczenie cukrzycy to jest ich własna sprawa i to w ich interesie leży, aby jak najlepiej troszczyć się o swoje zdrowie” – twierdzą eksperci Mayo Clinic. Le-czenie opiera się na jednostkowych decyzjach, które podejmowane są każdego dnia. Jedna decyzja wyda-je się mieć małe znaczenie, jednak ich suma (szcze-gólnie jeśli jest to suma zaniedbań) może prowadzić do poważnych powikłań choroby. Pod tym wzglę-dem, cukrzyca jest chorobą wymagającą, ponieważ praktycznie w każdym momencie powinniśmy mieć na uwadze jej potrzeby. A bywa ona bardziej kapry-śna niż niejedna kobieta…

4 5

Page 28: Magazyn Cukrzyca 10/2011

tytu

ł dzia

łu pi

sma

28 cukrzyca październik 2011

Czy chorując na cukrzycę można w ogóle myśleć o wspinaczce górskiej i uprawiać ten sport na poważnie? Jeszcze kilkanaście lat temu takie pomysły można było… włożyć między bajki. A dzisiaj?

c oraz więcej dziedzin sportu otwiera swoje po-dwoje dla cukrzyków. Wiąże się to oczywiście z  coraz lepszych dostępem do nowych metod terapii oraz postępem technologicznym, którego

przykładem jest chociażby pompa insulinowa. Dlatego pomysł, aby cukrzycy wspinali się na sztucznych ścianach, skałkach, czy nawet w Tatrach lub Alpach, przestaje być abstrakcją. Jestem tego namacalnym przykładem. Swoją przygodę ze wspinaczką zaczynałem, gdy już chorowałem na cukrzycę. I choć lekko nie było, choroba nie przeszko-dziła mi rozwijać swojej pasji.

Pierwsze przygotowania Wspinaczkę możemy uprawiać przez cały rok. W lecie eks-plorujemy ściany naturalne, a kiedy pogoda nie dopisuje, przenosimy się na ścianki sztuczne, które są coraz bardziej popularne. Wybór pomiędzy ścianą naturalną a  sztucz-ną nie wynika jednak jedynie z  pogody, ale też stopnia

PoD wisząCą

skałą

Piknik

bliże

j ciał

a

Page 29: Magazyn Cukrzyca 10/2011

29

zaawansowania. Ci, którzy chcieliby spróbować przygo-dy ze wspinaczką, powinni zacząć właśnie od sztucznych ścian, na których jest wiele dróg wspinaczkowych o róż-nym stopniu trudności. Najważniejsze jest jednak to, że w tych miejscach czuwa fachowa obsługa, która pomoże nam zapoznać się z zasadami bezpiecznej wspinaczki, tak aby nam i naszym partnerom nic się nie stało. Wspinaczka, o czym nie zawsze pamiętamy, to sport zespołowy. Każdy musi zatem tak się do niej przygotować, aby – podkreśl-my to jeszcze raz – nie narażać zarówno swojego życia, jak i swojego partnera. W przypadku diabetyków to przygoto-wanie ma wymiar szczególny, bo polega nie tylko na zgro-madzeniu odpowiedniego ekwipunku (do tego tematu jeszcze wrócimy), ale również na przekazaniu wiedzy na temat cukrzycy. Nasz partner musi wiedzieć jak należy za-chować się chociażby przy niedocukrzeniu.

gdzie i jak zacząć?W  przypadku profesjonalnych ścian sztucznych, zazwy-czaj mierzymy się z wysokością w granicach ok. 10-20 m. Gdy chcielibyśmy naszą przygodę rozpocząć pod gołym niebem, warto udać się np. do przepięknej Jury Krakow-sko-Częstochowskiej, gdzie większość skał jest w  miarę niskich, mierzących do 35 m. A jak wygląda zdobywanie szczytu? Ogólnie rzecz ujmując, osoba wspinająca się jest asekurowana z  ziemi i  może w  razie jakichś problemów szybko zostać opuszczona na dół bez żadnych proble-mów. Czas pokonania ściany mierzącej ok. 20 m trwa zaledwie kilka minut. Asekuracja może odbywać się na dwa sposoby. Zaawansowani skałkowicze korzystają zazwyczaj z asekuracji od dołu, natomiast początkują-cym polecałbym asekurację górną, „na wędkę”. Stosując ją można w każdej chwili zawisnąć na linie i po prostu odsapnąć przed dalszym odcinkiem drogi. Ta ostatnia uwaga będzie się odnosić przede wszystkim do osób, które mają dużą nadwagę. W ich przypadku zmęczenie przyjdzie znacznie szybciej, lecz nie oznacza to, że nie

będą mogły zdobyć skałki. Przeciwnie. Choć może wol-niej niż inni, na pewno dadzą radę. Zmaganie ze skałką będzie też doskonałym motywatorem do utrzymywania właściwej wagi i diety. Nie zapominajmy też, że wspinacz-ka oznacza duże obciążenia dla stawów w rękach i pal-cach, co w sposób szczególny odczują osoby z nadwagą, ale też amatorzy wielogodzinnego przesiadywania przed telewizorem lub komputerem. Takie osoby, aby uniknąć kontuzji i innych przykrych niespodzianek, nie mogą za-pomnieć o rozgrzewce, nawet jeśli ścianka, przed którą stoją, to w ich mniemaniu bułka z masłem.

ekwipunek diabetykaNiezależnie od tego, czy wspinamy się w  plenerze, czy na sztucznych ścianach, zawsze wiąże się to z dużym wydatkiem energii. Ryzyko niedocukrzenia jest więc spore, a ono samo bardziej niebezpieczne, niż na co dzień. Trening na sztucznej ścianie może kosztować nas około 600 kcal – nie jest to zatem wydatek ener-getyczny, którego nasz organizm „nie zauważy”. Wspi-naczka wśród prawdziwych skał pochłonie jeszcze więcej, choćby wydawało się, że pokonujemy niewiel-ką ściankę. Do wysiłku, jaki musimy włożyć podczas wspinania, dochodzi bowiem stres przed wysokością i  trudnością drogi, jaką chcemy pokonać. Myślę, że więcej dowodów przedstawiać nie muszę, by uzasad-nić jak bardzo koniecznym jest zabranie na ściankę czegoś do jedzenia i picia – na przykład dwa batony, słodki napój i wodę mineralną.

Piknik

Nowoczesne terapie umożliwiają diabetykom

uprawianie sportów ekstremalnych

Page 30: Magazyn Cukrzyca 10/2011

www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

Pulse Press

ure

Pulsdruck

STIFTUNG WARENTEST

www.test.de

GUT Im Test: 11 Oberarmmessgeräte,

davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

1/2006

Me

s sgenaui gkei t k l i ni s ch val i d

i ert

20

05

Deutsches Kompetenzzentrum Bluthochdruck

comfort 20/40NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA

NOWOŚĆ!

Wyjątkowo prosta obsługa

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu

Pomiar ciśnienia tętna

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23-43 cm)

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

229 zł

30 cukrzyca październik 2011

test na wysokościachPoziom cukru we krwi powinniśmy zbadać tuż przed wspi-naczką. Pamiętajmy, by nie lekceważyć zarówno niskiego (co akurat oczywiste), jak i wysokiego poziomu glikemii. Ten drugi – wbrew obiegowej opinii – nie zmniejszy się dzięki ćwiczeniom, lecz może się nam jeszcze bardziej podnieść. Zasada jest taka sama, jak w przypadku jazdy na rowerze (o której pisałem w poprzednim wydaniu) – leka-rze zalecają, by na starcie utrzymać poziom cukru we krwi na poziomie 160-180 mg/ml. Musimy jednak pamiętać jeszcze o jednej sprawie – sportom ekstremalnym towa-rzyszy zwykle podwyższony poziom adrenaliny, a to z ko-lei może podnieść poziom cukru we krwi. Dlatego właśnie powinniśmy go kontrolować częściej niż zwykle. A jak ro-bić to wisząc na skale? Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne. Najprostszy sposób jest jednocześnie najbardziej bezpieczny – wystarczy opuścić się na ziemię i to zrobić. Problem pojawia się, gdy wspinamy się na długich tra-sach, takich jakie są w Tatrach. Wtedy jedynym miejscem, gdzie możemy skontrolować nasz poziom cukru, jest tzw. stanowisko – wpięci w nie, mamy po prostu wolne ręce. W tej sytuacji trzeba jednak zachować dużą ostroż-ność, by glukometr nie wypadł nam z  rąk. Łatwo sobie

wyobrazić co z  niego zostanie, gdy spadnie na dół. Częstotliwość pomiaru należy dostosować do trudno-ści drogi. Ja badam średnio co godzinę.

Dla zaawansowanych Wspinaczka na sztucznej ścianie lub w skałach jest przy-jemna i w zasadzie może ją uprawiać prawie każdy. Inaczej jednak jest ze wspinaczką w Tatrach oraz wszelkich innych wyższych górach, do której trzeba się solidnie przygoto-wać, nie tylko pod względem techniki, ale również kondy-cyjnie. Pamiętam mój pierwszy wyjazd w Tatry, podczas którego wprawdzie kładłem duży nacisk na bezpieczeń-stwo, zapominając jednak zupełnie o  innej ważnej spra-wie, jaką jest kondycja. Co ciekawe, nie zabrakło mi jej wca-le podczas zdobywania ścianki, lecz… zanim się do niej dostałem. Do ścian w Tatrach trzeba po prostu dojść a to kosztuje nas często o wiele więcej energii niż samo wspi-nanie. „Spacer” z plecakiem wypełnionym sprzętem, który może ważyć 15-20 kilogramów, może niektórym osobom sprawiać duży problem. Ilość energii, jakiej potrzeba do jednego dnia wspinaczki razem z  podejściem do ściany jest o wiele większa, niż przy zdobywaniu skałek, pod któ-re podjeżdża się samochodem i wynosi około 3500 kcal.

WAdy WSPINACZKI hipoglikemia – jeśli zaczynaliśmy wysiłek ze zbyt niskim cukrem otarcia ciała o skały, sztuczną ścianę lub linę urazy po odpadnięciu od ściany lub złej rozgrzewce ciasne buty do wspinaczki nadwyrężenie stawów w palcach osoby z nadwagą będą szybciej się męczyć

bliże

j ciał

a

Page 31: Magazyn Cukrzyca 10/2011

31www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

Pulse Press

ure

Pulsdruck

STIFTUNG WARENTEST

www.test.de

GUT Im Test: 11 Oberarmmessgeräte,

davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

1/2006

Me

s sgenaui gkei t k l i ni s ch val i d

i ert

20

05

Deutsches Kompetenzzentrum Bluthochdruck

comfort 20/40NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA

NOWOŚĆ!

Wyjątkowo prosta obsługa

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu

Pomiar ciśnienia tętna

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23-43 cm)

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

229 zł

reklama

w

Niewątpliwie przygotowanie do tak ekstremalnej przygody musi być przemyślane – trzeba przewi-dzieć wszystkie możliwe warianty. W pierwszym rzędzie powinniśmy

przejść kurs wspinaczkowy, który porządnie nas do tej przygody przygotu-

je. A przygoda jest naprawdę warta zachodu. Wspinaczka w Tatrach „na granicie” dostarcza niezapomnianych wra-żeń – ściany o wiele wyższe niż w skałach, większa prze-strzeń i piętrzące się góry, które „stoją tuż obok”, śledząc nasze zmagania – wszystko to stwarza naprawdę niesa-mowitą atmosferę. A świadomość, że zdobywamy szczyt, który nie jest dostępny dla zwykłych, choć zdrowych, turystów sprawia podwójną satysfakcję. Cukrzyk rządzi!

ZALeTy WSPINACZKI poprawa koordynacji ruchów lepsze samopoczucie praca wszystkich mięśni utrzymanie właściwej glikemii utrzymywanie właściwej wagi niesamowite przeżycia poznawanie ciekawych miejsc

Page 32: Magazyn Cukrzyca 10/2011

32 cukrzyca październik 2011

„Bez tłuszczu nie ma zdrowej diety” – brzmi dziwnie? oczywiście – jest odpowiedzialny za wiele chorób cywilizacyjnych, a głośna propaganda antytłuszczowa kreuje niezbyt pozytywny obraz tego składnika codziennych posiłków. tłuszczu nie można się jednak bać. Żeby służył zdrowiu, a nie je zabierał, trzeba o nim jak najwięcej wiedzieć.

Tłuszcz– wróg Czy PrzyjaCiel?

Katarzyna Chorąży-Bochner

bliże

j ciał

a

Tłuszcze są niezbędnym do przeżycia i utrzymania

organizmu w dobrej kondycji składnikiem

pożywienia

Page 33: Magazyn Cukrzyca 10/2011

33

– wróg Czy PrzyjaCiel?

k onsekwencji zdrowotnych, związanych z  nad-miarem spożywania tłuszczów, jest świadom niemal każdy. Lekarze i dietetycy głośno prze-strzegają przed wysokim cholesterolem i zmia-

nami miażdżycowymi, które są efektem tłustej diety cha-rakterystycznej dla współczesnych, wysokorozwiniętych społeczeństw. Zła sława tłuszczów przesłoniła jednak inny, pozytywny aspekt dietetyczny – tłuszcze są niezbędnym do przeżycia i  utrzymania organizmu w  dobrej kondycji składnikiem pożywienia: zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe oraz pełnią funkcję nośnika witamin A, D, E i K. Jest to również bardzo wydajne źródło energii, które do-piero spożywane w nadmiarze, gromadzone jest w organi-zmie jako niepożądana, nie tylko przez płeć piękną, tkanka tłuszczowa. Krótko mówiąc – tłuszcze jeść trzeba i to co-dziennie. Trzeba tylko wiedzieć ile, jakie i do czego.

Nie za dużo, nie za małoWedług zaleceń żywieniowych, spożycie tłuszczów nie powinno przekraczać 30% całkowitej energii z pożywie-nia, ale jednocześnie ilość ta nie powinna być mniejsza niż 20% dziennego zapotrzebowania na kalorie. Kaloryczność czystych tłuszczów, czyli olejów roślinnych i rybich oraz smalcu i masła klarowanego, jest zbliżona i ma wartość od około 860 do 900 kcal (w 100 g). „Najchudszymi” tłuszcza-mi są margaryny roślinne, których energetyczność wynosi nieco powyżej 700 kcal. Natomiast 100 g zwykłego masła odpowiada za dostarczenie organizmowi około 750 kcal. Ważne jednak jest nie tylko to, żeby nie przekraczać za-lecanej ilości tego składnika diety, ale również wyważyć proporcje między konkretnymi rodzajami tłuszczu – dla zdrowia nie jest obojętne spożywanie zbyt dużych ilości niektórych tłuszczów lub zbyt małych ilości innych.Funkcjonujący w  powszechnej świadomości podział na tłuszcze zwierzęce i  roślinne, przy jednoznacznym potę-pieniu (pod względem dietetyczno-zdrowotnym) tych pierwszych i bezwzględnej akceptacji tych drugich, nie jest do końca prawidłowy. Wszystko zależy od tego, do czego i w jaki sposób tłuszcz będzie wykorzystywany. Oczywiście – tłuszcze zwierzęce nie mają wśród dietetyków i lekarzy dobrej opinii, ale zdarzają się sytuacje, kiedy ich zastosowa-nie okazuje się mniej szkodliwe niż użycie większości

powszechnie akceptowanych olejów roślinnych. Ilustracją tego problemu jest np. smażenie w  głębokim tłuszczu. Jeśli już mamy ochotę na coś niezdrowego, „bo po prostu jest to smaczne” – jak np. tłustoczwartkowe faworki – do smażenia lepiej wówczas użyć smalcu! Nie, to nie jest żart. Chodzi o to, że pod wpływem wysokiej temperatury, za-warte w  olejach nienasycone kwasy tłuszczowe stają się szkodliwe (rakotwórcze). W  tym przypadku, zaletą smal-cu jest to, że nie zmienia swojej struktury pod wpływem wysokiej temperatury, a co za tym idzie, nie niesie ze sobą ryzyka nowotworowego. Z drugiej jednak strony, nie jest tłuszczem zalecanym, w  szczególności osobom zagrożo-nym chorobami układu krążenia. Umiar jest zatem najlep-szym przyjacielem diety tłuszczowej.

w labiryncie kwasów tłuszczowychBezpieczna dla zdrowia ilość spożywanych codziennie tłuszczów pochodzenia zwierzęcego (a także innych tłusz-czów o stałej konsystencji, zawierających szkodliwe nasy-cone kwasy tłuszczowe, jak niektóre tłuszcze roślinne – pal-mowy czy kokosowy) to 7-10% dostarczanej w ciągu dnia energii. Drugie tyle, czyli około 20%, powinno być zarezer-wowane dla tłuszczów, zawierających nienasycone kwasy tłuszczowe. To jednak nie koniec dietetycznych „schodów”. Bardzo istotne jest kolejne rozróżnienie – do nienasyco-nych kwasów tłuszczowych zaliczamy zarówno kwasy jednonienasycone (tzw. omega-9), jak również wielonie-nasycone, które z  kolei dzielą się na dwa typy: omega-6 i omega-3 i nie jest obojętne dla równowagi zdrowotnej, ile których dostarczy się do organizmu. Z kwasami ome-ga-6 z reguły nie ma problemu niedoboru, bo jest to skład-nik większości olejów roślinnych (m.in. słonecznikowego, sojowego, kukurydzianego), których powszechnie używa się na co dzień w polskiej kuchni. Z kolei regułą jest nie-dobór w naszej diecie kwasów omega-3, odgrywających ważną rolę m.in. w utrzymaniu prawidłowej pracy układu nerwowego oraz korzystnie oddziałujących na serce i układ krążenia. Źródłem kwasów omaga-3 jest głównie tłuszcz tłustych ryb morskich i niektóre oleje roślinne (so-jowy, rzepakowy, lniany) a także oliwa z oliwek. Problemem

Page 34: Magazyn Cukrzyca 10/2011

34 cukrzyca październik 2011

jednak jest duża wrażliwość tych związków na czynniki ze-wnętrzne, takie jak temperatura czy światło. Dlatego, jeśli to olej ma być źródłem omegi-3, to po pierwsze: musi być tłoczony na zimno, po drugie – nierafinowany, po trzecie – przechowywany w odpowiednich warunkach (ciemno, niska temperatura). Powinien też być spożywany na zimno – smażenie skutecznie wyeliminuje z jego składu nie tylko tę, ale i wiele innych, cennych substancji.

Nie wpadać w transZ kwasami wielonienasyconymi, czyli tymi zalecanymi, jest jeszcze jedna pułapka – mogą one występować w dwóch postaciach – cis i  trans (chodzi o  przestrzenną budowę cząsteczki kwasu). Tłuszcze zawierające formę trans, dzia-łają na organizm podobnie jak tłuszcze nasycone, podwyż-szając stężenie złego cholesterolu we krwi. Najczęstszym źródłem tych niezdrowych tłuszczów są gotowe produkty spożywcze, zawierające oleje utwardzane. Są to również niektóre margaryny. Nie ma innego sposobu na uniknię-cie tego niepożądanego składnika, jak pilne studiowanie etykiet – zamieszczenie informacji o zawartości tłuszczów trans należy do obowiązków każdego producenta. A  do obowiązków świadomego konsumenta należy odkłada-nie takich produktów na półkę. Z  korzyścią dla zdrowia i sylwetki. Wiele badań, przeprowadzonych głównie w Sta-nach Zjednoczonych, potwierdza, że duża ilość tłuszczów trans w diecie przekłada się na niebezpieczną dla zdrowia otyłość typu „jabłko”.

oliwa do wszystkiegoNajbardziej uniwersalnym, a  jednocześnie jednym z  naj-zdrowszych tłuszczów kulinarnych, jest oliwa z  oliwek. Jej walory smakowe i struktura (duża zawartość kwasów jednonienasyconych, które są mniej podatne na utlenia-nie, a co za tym idzie, mają wyższą temperaturę dymienia) pozwalają na wykorzystanie jej zarówno na surowo (m.in. do sałatek), jak również do bezpiecznego smażenia i pie-czenia. Niezwykle istotny jest jednak wybór odpowiedniej oliwy, bo na półce sklepowej spotkać można wiele rodza-jów tego produktu o różnej jakości, właściwościach i walo-rach odżywczych. Najlepsza, najzdrowsza i najdroższa jest

oliwa vergin, która uzyskiwana jest z pierwszego tłoczenia oliwek w sposób, który pozwala na zachowanie wysokiego poziomu cennych składników odżywczych (jednoniena-syconych kwasów tłuszczowych, witamin, minerałów i  antyoksydantów). W  zależności od zawartości wol-nych kwasów tłuszczowych, istnieje podział na trzy ro-dzaje pozyskiwanej w ten sposób oliwy. Warto nad tym podziałem się zatrzymać, bo dla naszego zdrowia ma on zasadnicze znaczenie.

oliwkowe wtajemniczenieNajcenniejszy pod względem odżywczym rodzaj, to oliwa extra vergin. Najlepszy produkt osiąga się, gdy oliwki zbie-rane są ręcznie, a tłoczenie (na zimno) odbywa się w ciągu 24. godzin od ich zebrania, dzięki czemu tłuszcz zawiera największe bogactwo cennych składników odżywczych, z  których niestety wiele zginie po poddaniu obróbce cieplnej. Dlatego ten rodzaj oliwy warto spożywać przede wszystkim na surowo. Dwie pozostałe oliwy z  pierwsze-go tłoczenia – average vergin (produkowana z  bardziej dojrzałych owoców i  strong vergin) – charakteryzują się mniejszą wartością odżywczą, dlatego użycie ich do sma-żenia nie spowoduje tak dużej straty wartościowych sub-stancji, jak w  przypadku oliwy extra vergine. Na rynku dostępna jest również oliwa rafinowana, która powstaje w wyniku chemicznego oczyszczania oliwy virgin. Ma ona jaśniejszy kolor i mniej wyrazisty smak (co może być zaletą dla osób, którym trudno zaakceptować intensywny smak i aromat oliwy z pierwszego tłoczenia). Najniższą jakością i wartością odżywczą charakteryzuje się oliwa wytłokowa (olive-pomace oil) uzyskiwana za pomocą chemicznych rozpuszczalników z  wytłoków oliwnych (zmiażdżonej masy oliwek, pozostałej po wcześniejszych tłoczeniach), stosowana do sałatek i  majonezu oraz rafinowana oliwa wytłokowa, polecana głównie do smażenia.

zdrowsza opcja Nawet jeśli udaje się na co dzień sprostać zasadom zdro-wej diety i stosować najzdrowsze z możliwych tłuszczów,

bliże

j ciał

a

Page 35: Magazyn Cukrzyca 10/2011

35

od czasu do czasu przychodzi ochota na zjedzenie czegoś smacznego, choć niekoniecznie zdrowego. W takim przy-padku można próbować minimalizować zagrożenia i wy-bierać opcje optymalne dla zdrowia. Do takiej „zdrowszej opcji” należy zastosowanie w kuchni masła klarowanego. Oprócz soli, tłuszcz jest jednym z  najważniejszych czyn-ników, mających wpływ na smak przyrządzanej potrawy, a według profesjonalnych szefów kuchni, nic tak nie wydo-bywa smaku np. ryby, jak smażenie na maśle. Ale nie takim, jakie kupuje się do kanapek, bo ono pod wpływem tem-peratury pieni się i pali, co ma wpływ nie tylko na walory smakowe, ale również na zawartość substancji rakotwór-czych. Aby tego uniknąć, profesjonaliści smażą na maśle klarowanym. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby od czasu do czasu stało się również składnikiem przygotowywanych w  domowej kuchni dań. Wprawdzie, jako twardy tłuszcz zwierzęcy, masło nie zalicza się do tłuszczów zdrowych, ale smaku smażonej na nim potrawy nic nie zastąpi. Dlacze-go jednak wybierać klarowane, a nie zwykłe? Odpowiedź widać gołym okiem: masło klarowane to czysty tłuszcz, bez resztek białka zwierzęcego i  innych zanieczyszczeń, dzięki czemu można je podgrzewać do znacznie wyższej temperatury, bez obawy przypalenia. Dzięki oczyszczeniu,

można je również zdecydowanie dłużej przechowywać, jest przy tym delikatniejsze i lepiej podkreśla smak potrawy.

maślany rytuałKlarowane masło można samemu zrobić w  domu, choć trzeba przyznać, jest to dość żmudna czynność. W  celu sklarowania, należy je przełożyć do garnka o grubym dnie i podgrzewać na wolnym ogniu tak, żeby się powoli rozpu-ściło. Wszelkie zanieczyszczenia i  szumowiny, które poja-wią się na powierzchni rozpuszczonego masła, trzeba deli-katnie ściągnąć łyżką i cały proces kontynuować do skutku, którym jest całkowite oczyszczenie. Następnie płynne ma-sło należy odcedzić przez kilka warstw gazy i pozostawić do zastygnięcia. Jeśli dla kogoś czynność ta będzie nie do przebrnięcia, nie oznacza to braku możliwości stosowania masła klarowanego w kuchni. Nie tak dawno w sklepach pojawiło się gotowe masło klarowane, produkowane przez jedną z polskich mleczarni, a od dłuższego czasu w sklepach indyjskich dostępne jest masło Ghi (Ghee), które jest niczym innym, jak właśnie masłem klarowanym, które w  Indiach stosowane jest również do celów rytualnych i medycznych.

Spożycie tłuszczów nie powinno przekraczać 30%

całkowitej energii z pożywienia

Page 36: Magazyn Cukrzyca 10/2011

SKŁADNIKI NA DWIE PORCJE

• 200 g świeżych borowików• 40 g orzechów włoskich

• 2 garście rukoli• 1 mała cebula

• ząbek czosnku• 1 łyżka oliwy tymiankowej

• 200 ml śmietany 18%• sól, pieprz, świeży tymianek• 100 g makaronu papardelle

SPOSÓB PRZYGOTOWANIABorowiki umyć, oczyścić. Pokroić w plastry. Orzechy zalać gorącą wodą i odstawić na 15 min. Cebulę i czosnek drobno posiekać. Ugoto-wać makaron papardelle al dente. Przelać makaron wodą. Na patelni rozgrzać oliwę tymiankową. Zeszklić na niej cebulę, a następnie dodać borowiki oraz kilka listków tymian-ku. W trakcie smażenia borowików z cebulą, dodać czosnek i orzechy. Całość zalać śmietaną i zredukować ją, by powstał sos. Dorzucić rukolę i doprawić solą oraz pieprzem. Na koniec dodać makaron. Wymieszać.

pbiałko - 14,5 g (WB-1,5)

tłuszcz - 36 g (WT-3,5)

węglowodany - 52,5 g (WW-5)

energia - 575 kcal

apardelle aromatyzowane oliwą tymiankową z borowikami

i orzechami włoskimi

1 porcja:

smaczne,ale...

kaloryczne!

36 cukrzyca październik 2011

prze

pisy

Page 37: Magazyn Cukrzyca 10/2011

37

armelizowane śliwki z brandy pod cynamonową kruszonką

SKŁADNIKI NA DWIE PORCJE• 200 g śliwek• 2 łyżki fruktozy na karmel• kawałek laski wanilii• 30 ml brandy• łyżka masła• 2 łyżki mąki• pół łyżki fruktozy• szczypta cynamonu

k SPOSÓB PRZYGOTOWANIAMasło zagnieść razem z  cukrem i mąką (na kruszonkę). Śliwki umyć, przekroić na pół, usunąć pestki. Na patelnię wsypać cukier, dodać łyżkę wody i kawałek wanilii. Zrobić złoty karmel, do którego wrzucić śliwki i dodać szczyptę cynamonu. Sma-żyć chwilę, a następnie dodać bran-dy. Poddusić przez 3 min. Śliwki przełożyć do miseczek, polać kar-melem i  obsypać wcześniej przy-gotowaną kruszonką. Wstawić do pieca nagrzanego do 1800C i  piec do momentu, gdy kruszonka zaru-mieni się.

białko - 2,2 g (WB-2)

tłuszcz - 4, 05 g (WT-4)

węglowodany - 43,2 g (WW- 4,5)

energia - 237 kcal

1 porcja:

Mateusz KaczmarczykKucharz warszawskiej restauracji Etno. Pasjonat gotowania, dla którego idea zdrowej kuchni nie jest sprzeczna z ideą kuchni smacznej.

Page 38: Magazyn Cukrzyca 10/2011

z aptekii  

nteres w rozszerzaniu aptecznej sprzedaży ko-smetyków mają zarówno apteki, które zyskują dzięki temu artykuły wysokomarżowe, jak rów-nież producenci, którzy poszerzają dystrybucję

swoich produktów o atrakcyjny kanał sprzedaży. A ja-kie korzyści mamy z  tego my – konsumenci? Coraz więcej regałów i półek w klasycznej aptece zajmują kosmetyki, a  raczej, jak mówi najczęściej tabliczka

kiedyś w aptece kupowało się lek, w drogerii – kosmetyk. Dziś półki apteczne uginają się pod rosnącym wyborem kosmetycznych nowinek.

kremy

z podpisem tej kategorii produktów – dermokosmety-ki. Z reguły znaleźć można na niej kremy, toniki, balsa-my, dla których producenci zarezerwowali aptekę, jako jedyne miejsce sprzedaży. Miejsce, gdzie z założenia fachowa pomoc farmaceuty pozwoli dobrać odpo-wiedni specyfik do konkretnych problemów skóry, z którymi chcemy sobie poradzić. W ofercie aptek znaj-duje się jednak wiele produktów kosmetycznych,

katarzyna Chorąży-Bochner

38 cukrzyca październik 2011

bliże

j ciał

a

Page 39: Magazyn Cukrzyca 10/2011

kremy

dostępnych również w drogeriach i in-nych sklepach mających w ofercie ko-smetyki. Czy warto więc sięgać do półki oznaczonej napisem dermokosmetyki i czego spodziewać się po „dermokremach”, „dermotonikach” czy „dermobalsamach”?

kosmetyk nie jest lekarstwemSama nazwa dermokosmetyk sugeruje, że oprócz działania kosmetycznego, taki produkt ma coś wspólnego z dziedziną medycyny, zajmującą się chorobami skó-ry – dermatologią. Zamiennie używa się terminu kosmeceutyki, będącego połą-czeniem dwóch słów: kosmetyk i farma-ceutyk, czyli lek. Nazwy typu dermoko-smetyk czy kosmeceutyk wskazują nam, że dany produkt jest połączeniem ko-smetyku i leku, lub też czymś pośrednim

między tymi dwoma kategoriami. Co to znaczy i czym te preparaty różnią się od swoich „zwykłych” odpowied-ników? Polskie prawo mówi – niczym, tzn. albo coś jest kosmetykiem i podlega Ustawie o kosmetykach, albo lekiem i  wtedy przed dopuszczeniem do sprzedaży musi przejść przez bardzo kosztowną procedurę kwali-fikacji i rejestracji produktu. Dermokosmetyki, według prawa, są więc kosmetykami, takimi jak inne. Mimo to, producenci podkreślają nie tylko ich pielęgnacyjne właściwości. Według nich, są to preparaty o działaniu wspomagającym leczenie wielu problemów skórnych, co uzasadnia ich obecność wła-śnie w aptece. Choć wiele produktów z tej kategorii rze-czywiście może pochwalić się składem o „wzmocnio-nym” działaniu (np. większe stężenie aktywnych składników), klient musi jednak uwierzyć producentowi na słowo. Podany na opakowaniu skład chemiczny preparatu nie musi uwzględniać podziału na substancje aktywne i inne, jak to jest w przypadku leków. Nie znajdziemy tam również informacji o dawce i stężeniu poszczególnych składników aktywnych. Teoretycznie poinformować

powinni nas o tym farmaceuci. Rzeczywistość często jest jednak inna – dziś niemal w każdej aptece kupić można dermokosmetyki, jednak porady ze strony far-maceuty, dotyczącej doboru odpowiedniego prepara-tu, czy informacji czym różni się jeden krem przeciw-zmarszkowy od drugiego (oprócz ceny), uzyskać można naprawdę w niewielu punktach.

sąsiedztwo leków podnosi rangęŁatwo więc dojść do wniosku, że decyzja producenta o wy-łącznej dystrybucji marki lub linii produktów kosmetycz-nych w aptekach ma jedynie charakter marketingowy – jest to sposób na rozszerzenie dystrybucji o kolejny kanał, przy czym warto podkreślić – kanał bardzo atrakcyjny, bo suge-rujący wyższą jakość, bezpieczeństwo i większą skutecz-ność produktów tam sprzedawanych od tych, które nabyć można w drogeriach. Mimo tego, że w przypadku dermok-smetyków nie ma obowiązku poddawania preparatów tym samym badaniom skuteczności i kontroli jakości, które są wymagane w stosunku do leków, klient, dokonujący zaku-pu kremu w aptece, może ulec przekonaniu (i często ulega), że podobne procedury obowiązują również w przypadku produkcji zakupionego przez niego „dermokremu”. Ponad-to producenci bardzo starają się, żeby linie „dermokosme-tyczne” pasowały do apteki. W ich nazwie często widnieje „tematyczny” człon, np. dermo, med., terapia, pharma itp., kojarzący się z terminologią medyczną, a ascetyczny design opakowań, z przewagą koloru białego, nawiązuje bezpo-średnio do opakowań leków.

tylko marketing?Czy zatem całe zjawisko „dermokosmetologii” to jedy-nie chwyt marketingowy? Choć rzeczywiście dużo w tym marketingu, nieprawdą byłoby stwierdzenie, że wszystkie kosmetyki sprzedawane w  aptekach

39

Page 40: Magazyn Cukrzyca 10/2011

40 cukrzyca październik 2011

i kosmetyki drogeryjne zupełnie niczym się nie różnią. Kosmetyki apteczne z reguły charakteryzują się recep-turą, w  większym stopniu uwzględniającą rosnącą skłonność do reakcji alergicznych. Z ich składu usuwa się substancje najczęściej uczulające, do których należą głównie składniki zapachowe. Minimalizuje się również użycie najbardziej alergizujących konserwantów. Stąd liczba podrażnień po zastosowaniu kosmetyków o ta-kim składzie jest rzeczywiście niższa (choć reakcji aler-gicznych nigdy nie da się wykluczyć). Przyznać też trze-ba, że głównie wśród kosmetyków sprzedawanych w aptekach znaleźć można kremy i inne produkty skie-rowane do osób borykających się z problemami skórnymi, związanymi z konkretną chorobą lub dolegliwością, co znacząco ułatwia dobór odpowiedniego kosmetyku diabetykom, pacjentom onkologicznym (m.in. po radio-terapii), kobietom w ciąży, czy też chorym na łuszczycę, trądzik różowawy, atopowe zapalenie skóry. Te produkty to jednak zdecydowana mniejszość w ofercie kosmetyków aptecznych. Wybierać i  przebierać można natomiast w produktach przeciwzmarszczkowych i nawilżających. Spory wybór jest również w preparatach do cery z pro-blemami takimi jak trądzik i popękane naczynka. Tylko że rozwiązanie tych problemów deklarują również ko-smetyki sprzedawane w drogeriach. Efekty ich działania są lepsze lub gorsze, w zależności od jakości i receptury kosmetyku oraz indywidualnych właściwości cery, a nie miejsca jego zakupu.

rozsądek a pięknoPodobnie jest z szamponami przeciwłupieżowymi czy kremami przeciwsłonecznymi z filtrami UVA i UVB, o od-powiednio wysokim faktorze. Te grupy produktów bardzo dobrze pasują do definicji dermokosmetyków, która mówi, że są to środki kosmetyczne o działaniu leczniczym, wspomagającym leczenie lub mającym działanie profilak-tyczne – nie tylko pielęgnują, ale również wspomagają leczenie łupieżu (szampony) lub zapobiegają powstaniu choroby, jaką jest nowotwór skóry (kremy z  filtrem). Są one jednak dostępne w powszechnej sprzedaży i nikt nie traktuje ich jako produktów leczniczych, co świadczy jedynie o  umowności kategorii dermokosmetyków. Nawet najnowocześniejszy skład (włącznie ze składnikami wykorzystywanymi w produkcji leków, co nie jest w ko-smetologii rzadkością) i wysoka skuteczność działania, nie robią z kosmetyku leku.Bez względu na to, gdzie kupuje się krem czy szampon, warto zachować zdrowy rozsądek w  podejmowaniu decyzji. Jeśli mamy chęć na wypróbowanie drogiego preparatu przeciwzmarszkowego z  półki aptecznej, warto mieć świadomość, że jest to krem, a nie lek na wszystkie bolączki naszej cery. Często jest to krem do-brej jakości, o zaawansowanej recepturze, przynoszący dobre efekty. Ale krem, nie farmaceutyk, który wyleczy naszą skórę z defektów, będących skutkiem działania upływającego czasu.

bliże

j ciał

a

Kosmetyki apteczne z reguły charakteryzują

się recepturą w większym stopniu uwzględniającą

rosnącą skłonność do reakcji alergicznych

Page 41: Magazyn Cukrzyca 10/2011

41

Zakazane rewiryb iorę do ręki „długopis”. Patrzę na niego przez

chwilę, potem błyskawicznym, wprawnym ruchem zdejmuję nasadkę, plastikową osłonkę, przekręcam kółko, ustawiając je na cyfrze 1. Podnoszę pen pod światło i naci-skam od dołu przycisk. Na końcu igiełki pojawia się mała, błyszcząca kropelka przezroczystej cieczy. Czynności te wykonuję od dziesięciu lat, średnio pięć razy dziennie, przećwiczyłem w sumie ponad osiemnaście ty-sięcy razy. To jeszcze nie tak wiele. Kropelka to jedna setna część mililitra. Zakładając, że poziom mojego cukru mieści się w granicach normy (60–110 mg/dl), to ta kropla jest w stanie pozbawić mnie świadomości, czyli mówiąc pro-ściej – rozłożyć na łopatki, powalić, zresetować mózg... Jak to się mówi: diabeł tkwi w szczegółach. Jedna kropel-ka więcej, jedna mniej na podziałce... Można się przecież pomylić. Pomylić się o  jednostkę... ba, a  cóż dopiero – o dziesięć! Zdarzyło się? Zdarzyło. W „nagrodę" – szyb-ka konsumpcja całej torebki cukierków. Mogą być też pierniczki. Albo 600 g jogurtu owocowego, którego 100 g zawiera 17 g węglowodanów (odczytane z etykietki). No dobrze, a gdyby tak jedną kromeczkę zwykłego chle-ba więcej? Czy to ma jakieś znaczenie? Ale kto się zajada samym chlebem? Plasterek szyneczki nie zaszkodzi, nic to przecież. Do tego serek żółty... Serek, to coś więcej. A gdyby pomyśleć o dżemiku? Uff, dżemik! A Nutella? Albo miód.... Miód?? To już bezczelność!Tymczasem średnia kromka chleba to jakieś 15 g węglo-wodanów. Niby niewiele, a podniesie cukier na tyle, że i w nerkach się znajdzie. Oj, szkoda nerek, szkoda. Może zamiast dżemiku, Nutelli, albo (wielkie nieba!) miodu, pozostańmy przy ogóreczku, pomidorku, szczypcie szczypiorku lub sałacie (może być lodowa) I do tego – kropelka insuliny oczywiście.

A gdy się zdarzy rano zaspać i po spóźnionym śniadaniu – jeszcze bardziej spóźnione wyjście z domu, czyli krótki, acz niespodziewany sprint na przystanek, jakieś trzysta metrów. Tak z rana i z pełnym żołądkiem, aż dech zapiera w piersi... Dopaść tramwaju tuż przed zamykającymi się drzwiami, to jeszcze nie koniec. Drżące rączki i mroczki przed oczyma. Nic to, przejdzie samo... Naiwność, prze-cież wiadomo, że nie przejdzie. Ale w plecaczku już cze-kają... znów pierniczki? Nie. Krówki.

Zakazane tereny. Pizza Hut, na przykład. A już z pewnością ten – jak mu tam… Donald. Na szczęście nie premier. Big Mac w zestawie powiększonym oraz po kryjomu wstrzy-kiwana insulina, żeby nie robić sobie wstydu, że „cukrzyk spożywa w fasfoodzie!”. Dwanaście jednostek Humalogu powinno wystarczyć. Uwaga! Przy założeniu, że cola jest bez cukru! O tą ostatnią trzeba poprosić przy kasie. I lepiej nie przyznawać się do wizyt u pana McD. Nikomu. Trudniej jest z pizzą. Takim, dajmy na to, Humalogiem, trze-ba ją brać na dwa, albo i trzy razy, co 2-3 godziny, bo trawi się i wchłania paskudnie długo. Powinni zrobić specjalną insulinę do pizzy. Coś, co działa jeszcze dłużej niż Actrapid i szczytuje dopiero pod koniec.Och, takie opowieści można mnożyć... Ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle, a na pewno jest ciekawie. Diabe-tes mellitus (prawda jak to ładnie brzmi po łacinie?) to atrakcja dla lubiących ryzyko: balansowanie na linie, chodzenie po wąskiej kładce nad przepaścią i  oczy-wiście dla lubiących matematykę. To jak nieustająca wyprawa w góry albo żeglowanie w pojedynkę bez na-wigacji satelitarnej i przy zachmurzonym niebie, kiedy nie widać gwiazd i trudno ustalić swoją pozycję. Lecz w takich warunkach człowiek naprawdę czuje, że żyje!

PIOTR KUbIC

coś dla ducha

dopaść tramwaju tuż przed zamykającymi się drzwiami, to jeszcze nie

koniec. drżące rączki i mroczki przed oczyma. Nic to, przejdzie samo...

Page 42: Magazyn Cukrzyca 10/2011

42 cukrzyca październik 2011

coś d

la du

cha

katarzyna gajewska

w ogólnopolskich mediach co rusz słyszymy o kolejnym przykładzie dyskryminacji. „Nie przyjęto dziecka do przedszkola, bo ma cukrzycę”. Na forach internetowych aż

roi się od smutnych historii rodziców, pozostawionych z problemem cukrzycy samym sobie. W konsekwencji, powrót rodziny do w miarę normalnego funkcjonowa-nia, po zdiagnozowaniu cukrzycy u dziecka, może być bardzo trudny. A czy za sukces należy uznać takie (spo-tykane w Polsce) rozwiązanie, że przedszkole zgodzi się na przyjęcie małego diabetyka, ale pod warunkiem,

że insulinę do posiłków podawać mu będzie opiekun? Tylko który pracodawca przystanie na to, by jego pra-cownik kilka razy dziennie wychodził do przedszkola? Która rodzina podoła tym wyzwaniom?

wielkie poszukiwaniaPani Karolina, mama 3-letniej Leny, o poszukiwaniach przedszkola zaczęła myśleć dość wcześnie. – Lena zacho-rowała w wieku 18. miesięcy. Moja znajoma, wówczas mama 3-letniej dziewczynki z cukrzycą, miała duże proble-my ze znalezieniem przedszkola. Jedyna placówka, która

Chociaż w leczeniu i społecznym postrzeganiu cukrzycy przez ostatnie kilkanaście lat zmieniło się bardzo wiele, jednak nadal, jeśli diagnoza dotyczy

małego dziecka, jego rodzice stają przed poważnym dylematem. „Co teraz?” – w kontekście żłobka, opieki

przedszkolnej oraz edukacji w szkole.

WOLA (DO)

coś d

la du

cha

Page 43: Magazyn Cukrzyca 10/2011

43

zgodziła się przyjąć jej córkę, znajduje się na warszawskiej Woli (przedszkole nr 58 im. Cz. Janczarskiego, w którym dy-rekcja i nauczycielki postanowiły same, na własną rękę do-wiedzieć się, jak pomagać dzieciom z cukrzycą i w którym co roku przyjmowanych jest co najmniej kilkoro małych „cukiereczków” – przyp. red.). Problem tylko w tym, że ro-dzina mieszka w zupełnie innej części Warszawy. Dlatego postanowiłam działać wcześniej – opowiada pani Karolina. – Najpierw dzwoniłam do różnych przedszkoli, mówiąc, że mam dziecko z cukrzycą i czy byliby w stanie się nią (czyli cukrzycą) zająć. Usłyszałam wiele odpowiedzi negatyw-nych. Argumentowano to tym, że nie są przedszkolem integracyjnym, nie mają diet i nie mogą podawać leków – wspomina. Te argumenty nie wzięły się znikąd.

Przepisy nam nie sprzyjająZgodnie z przepisami, świadczenia zdrowotne (działania służące profilaktyce, ratowaniu, przywracaniu lub popra-wie zdrowia oraz inne działania medyczne) mogą być udzielane tylko i wyłącznie przez osoby wykonujące za-wód medyczny. Nauczyciel w szkole czy przedszkolu, po-dobnie jak opiekun na obozie lub kolonii, nie mają prawa do podania dziecku leku, nawet przeciwbólowego. Co więcej, gdyby opiekun taki lek podał, a np. okazałoby się,

że dziecko ma uczulenie na jeden z jego składników, a in-terwencja ta spowodowałaby pogorszenie zdrowia dziec-ka, opiekun odpowiada prawnie za to pogorszenie. Patrząc z perspektywy nauczyciela, nie może więc dziwić lęk przed opieką nad dzieckiem, które przyjmowania leków wyma-ga kilka, albo i kilkanaście razy dziennie, jak ma to miejsce w cukrzycy. W sytuacji, gdy rodzic chciałby posłać dziecko do danej placówki, jednocześnie wymagając opieki w za-kresie podawania insuliny i ewentualnego wstrzyknięcia glukagonu, jedynym logicznym rozwiązaniem wydawała-by się obecność pielęgniarki. Tyle tylko, że w polskich szko-łach stała obecność przedstawicieli zawodu medycznego należy do rzadkości. Problem spada więc na nauczycieli i dyrektorów. Z punktu widzenia placówki jednak, najpro-ściej jest powiedzieć: „czemu chore dziecko ma być wła-śnie u nas?” I rodzicom po prostu odmówić.

rodzice walczą o prawoChoć zdeterminowanym rodzicom często udaje się znaleźć dla dziecka miejsce w szkole czy przedszkolu, jest to jednak wynikiem wielu starań i żmudnych po-szukiwań. W dużym mieście jest jeszcze w czym wybie-rać. A w mniejszych miejscowościach? Wszystko zależy od woli nauczycieli i dyrekcji. Dlatego rodzice postano-wili walczyć, by ów stan rzeczy zmienić odgórnie, czyli na poziomie prawa. Grupa rodziców dzieci z cukrzycą, za pośrednictwem portalu internetowego diabetica.pl, rozpoczęła starania o zmianę sytuacji rodzin z dziećmi chorymi przewlekle. Od kilku lat piszą listy do Mini-sterstwa Zdrowia, Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, Ministerstwa Edukacji czy Rzecznika Praw Dziecka. Każdy z nich wydaje swoje stanowisko, które jest małym kroczkiem do sukcesu: według stanowiska Ministerstwa Zdrowia, leczenie w chorobie przewlekłej (ta-kie, jak np. wykonanie pomiaru glikemii i podanie insuliny) nie jest czynnością medyczną a techniczną, którą wykony-wać mogą także osoby bez medycznego wykształcenia, pod warunkiem jednak ich zgody, akceptacji rodziców, oraz odpowiedniego przeszkolenia w tym zakresie. To już dużo, ale takie stanowisko nie jest niestety prawem. Rodzice zresztą chcieliby więcej: aby taka opieka nie była zależna od woli nauczycieli, ale żeby była ich obo-wiązkiem, a także by do placówek wróciły pielęgniarki.

Page 44: Magazyn Cukrzyca 10/2011

44 cukrzyca październik 2011

coś d

la du

cha

Pomarańczowe pudełeczko…Obserwując fora internetowe (mojacukrzyca.org, diabe-tica.pl), można wysnuć wniosek, że w dużej mierze batalia o „być albo nie być” w danej szkole lub przedszkolu wią-że się z podaniem – bądź nie – glukagonu w przypadku ciężkiego niedocukrzenia. Nawet gdy dziecko zostanie już przyjęte, mało kto chce podpisać zobowiązanie do poda-nia glukagonu. Rodzice chcieliby mieć pewność, że gdy u ich dziecka dojdzie do utraty przytomności z powodu niedocukrzenia, ktoś wykona „ratujący życie” zastrzyk, nie czekając na przyjazd pogotowia. Zwłaszcza, że każda mi-nuta takiego niedocukrzenia może być ważna dla pracy mózgu i całego organizmu, a w najbardziej dramatycznych przypadkach, przy braku jakiejkolwiek reakcji, może skoń-czyć się śmiercią. Nauczyciele zaś do pomarańczowego pudełeczka z glukagonem podchodzą zazwyczaj „jak pies do jeża”. Zrobić obcej osobie zastrzyk, i to w sytuacji, gdy kontakt z igłą miało się tylko na obowiązkowych szczepie-niach? Tak namacalnie mieć w swoich rękach życie dziec-ka? I kto miałby ten zastrzyk zrobić, gdyby wszyscy mieli taki obowiązek!? Nauczyciel może być zaniepokojony. I pytanie, czy to przypadkiem nie lęk właśnie przed taką stresującą sytuacją powoduje, że nie chce się brać odpo-wiedzialności za dziecko z cukrzycą? Czy wymuszenie na pracownikach placówek zobowiązania do podania leku nie będzie skutkowało jeszcze większą niechęcią?

szukamy złotego środka- Boję się takiego regulowanego prawem zmuszania do podawania dzieciom leków. Zazwyczaj jest tak, że to, do czego nas przymuszają, budzi największy sprzeciw – mówi przedstawicielka „tej drugiej strony”, pani Justyna Kacprzyk, dyrektorka Przedszkola Integracyjnego nr 394 w Warszawie. - Proszę pamiętać jednak, że ta niechęć na-uczycieli do podania leków to też obawa przed zrobieniem krzywdy – przekonuje. Wprawdzie podanie glukagonu po-ważnej krzywdy nie wyrządzi, ale trzeba wiedzieć, że samo zrobienie zastrzyku może okazać się niewystarczające. Glu-kagon nie zawsze działa (m.in. po bardzo dużym wysiłku, w infekcji, a u osób dorosłych także po alkoholu). Dlatego, tak czy siak, nieodzowne jest wezwanie pogotowia, a to już traktowane jest jako udzielenie pierwszej pomocy. W sytu-acji niebezpiecznej, telefon na pogotowie powinien być

absolutnie podstawową rzeczą wykonywaną przez perso-nel. Bo choć najlepiej byłoby, gdyby jedna osoba dzwoniła, a druga robiła zastrzyk, w praktyce panika i stres, poszu-kiwanie glukagonu, ustalenie kto zrobi zastrzyk, itp. mogą trwać tyle, ile przyjazd karetki. W Stanach Zjednoczonych za wykonanie zastrzyku odpowiada przeszkolona w obsłu-dze glukagonu pielęgniarka, a w razie jej nieobecności – dwóch specjalnie wcześniej wyszkolonych przedstawicieli szkoły – tzw. woluntariuszy. W sytuacji, gdy nikogo nie ma, wezwanie karetki jest obowiązkiem każdego pracownika. Pytanie czy to wystarczy i czy faktycznie do sytuacji utraty przez dziecko przytomności w ogóle musi dojść?

lepiej zapobiegać niż...Profesor Ewa Pańkowska, pediatra diabetolog, wielokrot-nie prowadziła szkolenia w zakresie opieki nad dzieckiem z cukrzycą. – W mojej ocenie, znacznie ważniejsze niż pro-blem użycia bądź nie glukagonu, jest zwrócenie uwagi na objawy niedocukrzenia, obserwacja dziecka, kojarzenie faktu, że jeśli dziecko zachowuje się inaczej, może to być związane z niskim stężeniem cukru we krwi – podkreśla. – Najbardziej istotna jest wiedza jak uniknąć poważnego powikłania, jakim jest utrata przytomności, jakie objawy sygnalizują hipoglikemię i co w przypadku ich wystąpienie należy zrobić. Personel żłobków, przedszkoli i szkół powi-nien się skupić na bacznej opiece nad małym diabetykiem, polegającej głównie na obserwacji. I właśnie w tym kontek-ście przede wszystkim można i powinno się liczyć na po-moc nauczycieli. Szkolenia w zakresie opieki nad dziec-kiem z cukrzycą zdecydowanie powinny być obligatoryjne również z innej perspektywy: najwięcej lęku wzbudza nie-znane. W związku z tym, już samo zapoznanie dyrektorów i nauczycieli placówek oświatowych z cukrzycą, poka-zanie na czym polega życie rodziny z tą chorobą i ukaza-nie, że tak naprawdę dziecko z cukrzycą jest takie samo, jak jego rówieśnicy, może „odczarować” temat. Takie działanie może też sprawić, że w samych nauczycielach znajdzie się więcej woli, by pomagać. A tej, przynajmniej w niektórych przypadkach – nie brakuje.

Przyjąć dziecko? jasne. ale co dalej?- Nie miałam najmniejszych wątpliwości, czy przyjąć Lenkę do przedszkola. Było to dla mnie oczywiste – zapewnia pani

Page 45: Magazyn Cukrzyca 10/2011

45

reklama

Justyna Kacprzyk, dyrektorka Przedszkola Integracyjnego nr 394 ze stołecznego Ursynowa, do którego, po długich poszukiwaniach, trafiła córeczka pani Karoliny. – Nie godzę się na to, by dziecko z cukrzycą było skazane na siedzenie w domu tylko dlatego, że my, dorośli czegoś się boimy. Myślę, że brak kontaktów z rówieśnikami to dla małego diabetyka i jego rodziny dodatkowe i niestety kolejne złe doświadczenie w życiu – argumentuje swoje stanowisko dyrektorka. – Wątpliwości dotyczyły jednak tego, czy temu wyzwaniu sprostamy – zaznacza. – Ponieważ miałam bar-dzo małą wiedzę na temat cukrzycy, szukałam informacji w internecie i trafiłam na szkolenie, dotyczące opieki nad dzieckiem w przedszkolu. Potem poprosiłam, by podobne szkolenie – organizowane przez Edu-Cukrzycę – odbyło się w naszej placówce. Ta wiedza naprawdę była bardzo pomocna, rozjaśniła moje wątpliwości i uspokoiła – mówi pani Justyna. Ale największa praca trwa teraz, na co dzień, gdy Lenka w przedszkolu już jest.

słodka praktykaPani Karolina na początku każdego tygodnia analizuje ja-dłospis, wylicza wymienniki i potrzebną na nie ilość insuli-ny, w zależności od poziomu glikemii i planowanej aktyw-ności – te informacje przekazuje w specjalnym zeszycie. W drugim – panie nauczycielki notują pomiary glikemii i podane dawki insuliny. Opiekunki dzwonią do niej za każdym razem, gdy coś się dzieje – cukier jest zbyt wysoki lub za niski. Każdy – nauczyciel, pielęgniarka, dietetyczka – wie, gdzie jest glukagon, do czego służy i jak go używać. Ale to mniej ważne – najistotniejsze jest to, że każdy wie, co robić, by do utraty przytomności w ogóle nie doszło. – Widzę, że te panie bardzo się starają, zastanawiają się dla-czego jest taki poziom cukru, a nie inny, ważą wszystko co do grama – zachwala personel pani Karolina. – Jesz-cze trochę się stresują, ale myślę, że z czasem obie strony będą spokojniejsze. Codziennie omawiam z nimi jadłospis i dawki insuliny, a pani dietetyk doradza co ewentualnie zmienić lub sugeruje wymianę pewnego produktu na inny. Nie mogłabym sobie życzyć lepszej kadry – zapewnia mama Lenki. Dyrektorka przedszkola – pani Justyna – pod-kreśla zaś, że podstawą w takiej sytuacji jest po prostu współpraca. – Musi być i to bardzo ścisła. Najlepiej okre-ślona w umowie, podpisanej przez obie strony i, dla

dobra dziecka, ściśle przestrzeganej – zaznacza. Pragnie też dodać, że Lenka przetarła szlaki i że teraz przedszkole jest otwarte także dla innych, małych „cukiereczków”. Przykład małej Lenki jest na pewno budujący. Wprawdzie ktoś może stwierdzić – to przedszkole integracyjne, a w takim to tak właśnie musi być. Ale taki rodzaj współ-pracy zdarza się także w „zwykłych” przedszkolach. Wszystko zależy od woli obu stron, a tę trudno nakazać. To, co możemy zrobić, dopóki przepisy się nie zmie-nią (o ile w ogóle się zmienią), to opowiadać o życiu z cukrzycą, ciągle ją „odczarowywać” i… nie straszyć. Próbujmy tłumaczyć, jak można pomóc, niekoniecznie do tego zmuszając.

Page 46: Magazyn Cukrzyca 10/2011

n iedawno trafił mi w ręce podręcznik do technik sza-mańskich. Tak, tak – istnieje coś takiego. Sam byłem

zdziwiony. Trochę poczytałem, trochę pocmokałem z nie-dowierzaniem, a i uśmiech zagościł na moim obliczu. Książ-ka była przeceniona, kupiłem ją za grosze. Jak widać, nie miała wzięcia. Takie czasy. Dowiedziałem się z niej między innymi, że każdy z nas ma ponoć swe duchowe zwierzę, opiekuńczego ducha, który uosabia cechy danego osob-nika. U jednych opiekunem może okazać się wilk, u innych bawół czy królik i tak dalej. Każde z tych „zwierząt ducho-wych” miałoby nam przekazywać swoje cechy. Wilk – dra-pieżność i oddanie, lis – spryt, orzeł – godność i dumę, zając – oczywiście czujność... a owca na przykład – instynkt stadny. Kto wie, kto wie, może tak jest. Kiedy trochę poobserwuje się ludzi, można przecież w ich zachowa-niach dostrzec niejedną z tych cech. Osobiście dane mi było ostatnio dokonać kilku ciekawych obserwacji podczas wizyty w galerii handlowej. Stało się tak dzięki zupełnie nieszamańskiemu zjawisku, a mianowi-cie internetowi. Przy pomocy Facebooka, skontaktowałem się z kolegą, niewidzianym od lat młodzieńczych. Kiedy rozmawiałem z nim przez telefon, powiedział mi, że może-my się spotkać właśnie w galerii handlowej, w której bywa prawie codziennie. W jego głosie brzmiały niepokojąco radosne nuty. Umówiliśmy się. Siedziałem w małej kawia-rence, siorbiąc leniwie gorącą kawę i czekałem na Czarka. Wokół mnie falował kolorowy tłum osobników, nie wiado-mo dlaczego spieszących się gdzieś z obłędem w oczach. W tony rytmicznej muzyki, sączącej się z głośników zamon-towanych w kawiarnianej salce, wdzierał się co chwila ra-dosny falset dziewczyny, oznajmiającej gromko o nowych

okazjach w pobliskim supermarkecie. Na stojących obok straganach piętrzyły się sterty czegoś kolorowego i błysz-czącego. Między tym wszystkim szumiąca jednostajnie rzeka ludzka. Szaman, żeby doprowadzić się do stanu transu, w którym może przekroczyć granice rzeczywi-stości, potrzebuje rytmu, jakiejś jednostajnie powta-rzanej melodii, miarowej mantry. Przekonałem się, że takim wyzwalaczem odmiennych stanów świadomości może stać się pobyt w galerii handlowej. Zasłuchany w jednostajny rytm melodii granej na ludzkim tłumie, odpłynąłem w inne rejony. Inna rzeczywistość postawiła przede mną pytanie: po co właściwie ludziom potrzebne są galerie handlowe? Nie żebym znał doskonałą i precyzyjną odpowiedź, ale mogę pokusić się o snucie pewnych podejrzeń. Cywilizacja, jaką znamy i  która jest w  nas, to dzieło powiedzmy... dwóch tysięcy lat, mniej więcej. A  co się stało z poprzednimi stoma tysiącami? One też są w  nas. Nieuświadomione, wyciszone, przyczajone... Podświadomie przypominają o  sobie w  najbardziej codziennych sytuacjach. Gra w nas potrzeba wspólnoty, bliskości drugiego człowie-ka. Przez tysiące lat grzaliśmy się w jaskiniach, przytuleni do siebie, czerpiąc z własnych ciał ciepło i poczucie bezpie-czeństwa. Ta potrzeba bliskości nie zniknęła w nas zupeł-nie, jest po prostu uśpiona. Zdarza mi się słyszeć od znajo-mych, że idą do galerii „pobyć między ludźmi”. No właśnie – instynktownie ciągnie nas do naszego plemienia. Gdzieś w zakamarkach naszych dusz, budzi się uczucie tęsknoty za bliskością drugiego człowieka. I  chociaż w  galerii handlowej jego realizacja jest tylko namiastką wspólnego

JaskinieXXi wieku

46 cukrzyca październik 2011

coś d

la du

cha

Piotr „szaman” szamowski

Page 47: Magazyn Cukrzyca 10/2011

bytowania w jaskini, to jednak musi nam na razie wystar-czyć. Popatrzymy na siebie, posłuchamy się nawzajem, czasem nawet otrzemy się o siebie... chociaż to ostatnie najczęściej zdarza się nam na podziemnym parkingu. Inną dobroczynną funkcją, jaką spełniają te nowoczesne jaskinie, jest zaspokajanie instynktu łowieckiego. Jak wia-domo, dawno temu włochaty, odziany w skóry facet przy-nosił swojej lubej upolowaną sarnę, czy tlustego królika. Teraz wygląda to nieco inaczej. Na ławeczce przed jednym z tysiąca sklepów z ciuchami siedzi prawdziwy twardziel, otoczony reklamówkami. Ciężką głowę podparł na zaci-śniętej pięści, wzrok wbity w marmurową posadzkę. Czeka. Mija pół godziny, kiedy ze sklepiku na przeciwko wycho-dzi uśmiechnięta kobieta z naręczem kolejnych reklamó-wek. Na twarzy mężczyzny, tego niegdysiejszego łowcy, co to życie ryzykował w starciu z dzikim niedźwiedziem,

reklama

pojawia się wyraz ulgi. Ciężko podnosi swe muskularne cia-ło, zręcznie chwytając reklamówki, które wyglądają w jego silnych dłoniach jak kiście dorodnych winogron. „Poczekaj jeszcze sekundkę kochanie – mówi luba – wejdę do tego butiku, mają przeceny, można coś upolować”. Twarz łow-cy tężeje, ale najwyraźniej jest przyzwyczajony do takich sytuacji, bo siada posłusznie na swej ławeczce i znowu zastyga, podpierając głowę na mocno zaciśniętej pięści. I co, moi drodzy? Matriarchat powrócił. I dobrze. Nagle ktoś wali mnie płaską dłonią w  plecy. To Cza-rek. Jednak mnie poznał. Jak dwóch łowców bizonów, wykonaliśmy powitalnego „niedźwiedzia”. Pasuje do sytuacji, jak ulał. „Fajnie, że przyszedłeś – wypalił kolega prosto z mostu. – Jestem tu prawie codziennie. Rozu-miesz, ja w tej jaskini czuję się, jak w domu”…

ul. traktorzystów 28D, 02-495 warszawa, tel. 22 478 49 79, email: [email protected]

promocja!!!

BD micro-fine tm Plus 5 mm BD micro-fine tm Plus 8 mm BD micro-fine tm Plus 12,7 mm

www.diabetyk24.pl

24 października 2011 (piątek) wszystkie rodzaje igieł BD w naszym sklepie internetowym diabetyk24.pl sprzedajemy z 15% rabatem.

Page 48: Magazyn Cukrzyca 10/2011

48 cukrzyca październik 2011

mar

ket

CENNE OLEJESuplement diety Activkrill z kryla antarktycznego zawiera wyjątkową kompozycję optymalnych dla or-ganizmu kwasów Omega-3 oraz astaksantyny, dzięki czemu jest on niezastąpionym w codziennej trosce o zdrowe serce, sprawny umysł, mocne stawy, piękną skórę. Activkrill (opak. 30 kapsułek) producent: Bioforte

PIELęgNACJA W PIANCEOliprox® pianka – jedy-na pianka przeciwłu-pieżowa i przeciwgrzy-biczna bez spłukiwania! Oliprox® pianka działa przeciwgrzybiczo, przeciwzapalnie, anty-bakteryjnie, nawilżająco i pielęgnująco. Zawiera połączenie substancji z grupy olamin i nowej generacji azoli, dzięki czemu doskonale radzi sobie z każdym rodza-

jem łupieżu. Preparat bez spłukiwania. Oliprox pianka (opak. 150 ml) produ-cent: Boderm.

bEZPIECZNA słODYCZWszyscy lubimy słodki smak, choć nie wszyscy możemy sobie na niego bezkarnie pozwalać. Na szczęście lista substancji słodzących, zastępujących cukier jest długa, znajduje się na niej mi.in. erytrytol – słodzik produkowany na bazie naturalnej glukozy. Jest nieco mniej słodki niż sacharoza, ale za to mniej kaloryczny, ponieważ nie jest metabolizowany przez organizm, tylko wydalany z moczem. Nie przyczy-nia się do próchnicy zębów. Erytrytol, producent: Biofan

market zakupowy savoir-vivre

65 zł

15,50 zł

39 zł

Page 49: Magazyn Cukrzyca 10/2011

49

PRECYZJA UDERZENIAOliprox® krem to nowy, specjalistyczny preparat, przezna-czony do stosowania w przypadku grzybicy skóry gładkiej, łojotokowego i atopowego zapalenia skóry oraz zmian łusz-czycowych. Unikatowa i wyjątkowo efektywna Technologia Ciekłych Kryształów & Modukine sprawia, iż jest to najlepszy wybór uzupełniający leczenie chorób skóry! Oliprox krem (opak. 40 ml), producent: Boderm

WZMOCNIJ sIę! iMune to innowacyjny suplement diety, który dzięki opatentowanemu składnikowi Wellmune WPG® i witaminie D3., skutecznie wspomaga odpowiedź immunologiczną organizmu, zapewnia optymalną i kompleksową odporność, niweluje skutki codzien-nego stresu i pozytywnie wpływa na samopoczucie psychiczne. iMUNE (opak. 30 kapsułek), produ-cent: Bioforte

zakupowy savoir-vivre

ZDROWE ChRUPACZKI Kaloryczne przekąski, które tak lubimy chrupać przed telewizorem, są zmorą osób dbających o li-nię, w tym także diabetyków. Nie będziemy jednak musieli mieć wyrzutów sumienia, jeśli zamiast tłustych i kalorycznych chipsów wybierzemy owo-cowe cripsy. Wersja „na słodko” to plasterki jabłka o różnym smaku – naturalnym, jabłka z cynamo-nem, banana, truskawki, propozycja bardziej „wy-trawna” to cienkie i chrupiące plasterki marchewki, buraka i pomidora. Smacznego!. Cripsy Natural, różne smaki

60 zł

40 zł

2,40 zł

Produkty dostępne w sklepie internetowym

Page 50: Magazyn Cukrzyca 10/2011

50 cukrzyca październik 2011

pren

umer

ata

MAGAZYN CUKRZYCA: Wydawca: Diabpol, ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa; Adres redakcji: ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa, tel.: 22  478 49 79; Redaktor naczelna: Małgorzata Marszałek, [email protected]; Współpraca: Ewa Biernacka, Katarzyna Bochner-Chorąży, Mariusz Cebula, Paulina Kęszycka, Grzegorz Kiciński, Marta Kicińska, Piotr Kubic; Korekta: Grzegorz Kiciński; Reklama: MAE Media: Maja Gryko, [email protected]; tel.: 601 801 877, Elżbieta Pyzel, [email protected]; tel.: 604 107 899, Anna Subotkiewicz, [email protected]; tel.: 601 625 382. Napisz do nas: [email protected]. Skład, łamanie i druk: Agencja Reklamowa Raphael, [email protected]. W numerze wykorzystano zdjęcia: Fotolia, Stock IXCHNG, archiwum redakcji.

zaprenumerowaćchcesz

nasz magazyn?Nic trudnego!Opcja pierwsza: zamówienie telefoniczne – tel.: 22 478 49 79Opcja druga: zamówienie pocztą elektroniczną – [email protected] mailu podaj nam swoje imię, nazwisko, dane do wysyłki oraz informację, od którego numeru rozpoczynamy prenumeratę (istnieje możliwość zakupu numerów archiwalnych).Dla oddziałów i kół Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków magazyn gratis.

maksimum treści,

minimUm kOszTów

– za 12 numerów naszego Magazynu

zapłacisz tylko 24 zł (2 zł za egzemplarz!).

Numer konta do przelewu:

81 2490 0005 0000 4600 6825 2630

Page 51: Magazyn Cukrzyca 10/2011

nasz magazyn?

Średnia wyników pomiarów przed- i poposiłkowych stężeń glukozy z ostatnich 7, 14 oraz 30 dni pozwala na szybką ocenę pomiarów glikemii

Przejrzysty obraz dla lepszej kontroli cukrzycy

Glukometr Accu-Chek Active i karta Accu-Chek 360o View umożliwiają łatwą i szybką analizę wzorców glikemii.*

Glukometr Accu-Chek Active dzięki funkcji oznaczania pomiarów przed i po posiłku ułatwia codzienną samokontrolę cukrzycy, a karta Accu-Chek 360o View przedstawia przejrzysty obraz uzyskanych wyników.

Zapamiętywanie przed- i poposiłkowych stężeń glukozy pozwala bez trudu interpretować wyniki

Roche Diagnostics Polska Sp. z o.o.ul. Wybrzeże Gdyńskie 6B01-531 Warszawatel. 22 481 55 80 www.accu-chek.pl

ACA

_SBH

/D/2

0110

6/1

*glikemia – stężenie glukozy (cukru) we krwi

AC_Active_360View_220x307.indd 1 2011-08-12 15:32:06

Page 52: Magazyn Cukrzyca 10/2011

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�g�e�n�s�u�p�e�n� �r�e�k�l�a�m�a�_�2�7�0�4�1�1�_�B�I�T

�2�7� �k�w�i�e�t�n�i�a� �2�0�1�1� �1�5�:�2�0�:�1�6