VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać...

28
VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących się młodymi końmi lub przygotowujących konie do zawodów, występów itp. W dużej części to jest prawda. Ale osobom , które chciałyby stosować metody naturalne w swojej jeździe ( obojętnie na własnym czy cudzym koniu) , powinno zależeć aby dowiedzieć się tego - jak uczy się koń. Wtedy po pierwsze dużo łatwiej będzie nam zrozumieć kiedy on nas będzie uczyć, a po drugie łatwiej będzie w chwilach kiedy obaj partnerzy ( jeździec i koń) wspólnie się będą czegoś uczyć. Niewątpliwie konie są przez naturę znakomicie przygotowane do nauki , a można powiedzieć więcej – one mają taką specyficzną wiedzę zakodowaną w swoich genach . Od nas tylko zależy jak dalece będziemy w stanie ją wyzwolić. Wielu osobom mających styczność z metodami naturalnymi, nauka konia kojarzy się z ćwiczeniami „z ziemi”. To jest prawda , bo wtedy zarówno koń jak i jeździec poznają swe reakcje i tak naprawdę wzajemnie się siebie uczą. Prawdą jest też , że wszystko czego nauczy się koń „z ziemi” dużo lepiej będziemy potrafili uzyskać „z siodła”. Zdecydowanie też łatwiej nieraz pokonać pewne trudności występujące w nauce z siodła, kiedy postaramy się potrenować z ziemi. Dlatego też zalecanym przeze mnie sposobem treningu jest przeplatanie zajęć „z siodła” (co kilka lekcji) zajęciami „z ziemi” i to dla wszystkich trenujących jeźdźców. Bazując na teorii „imprintingu” opisanej po raz pierwszy przez Robert Millera , nauka konika rozpoczyna się zaraz po narodzinach. Już wtedy powinniśmy zacząć pracę z konikiem i już nigdy nie kończyć . Wszystkie ćwiczenia ( zaczynając od dotykania ciała, podnoszenia nóg, pukania w kopytka) bardzo szybko on przyswaja i nie dość ,że nie obawia się obecności człowieka to jeszcze od razu poznaje pewne rzeczy które są ważne dla wspólnej pracy. A poza tym , znając „pieszczotliwy” stosunek ludzi do malutkich zwierząt, konik zakoduje iż ten „inny od mojej mamy stwór” jest też taki ciepły , dający pieszczoty itp. A zatem kojarzy człowieka pozytywnie. Dalsza praca powinna mieć charakter zabawowy i odpowiednio dozowana. Ponieważ uważam, że założenie siodła na konia powinno nastąpić dopiero od 3 roku życia, dlatego do tego czasu praca z koniem powinna cały czas trwać , ale wciąż jak zabawa. W jej trakcie można konia nauczyć już bardzo wielu potrzebnych w jeździe konnej rzeczy. Ponownie chciałbym podkreślić, aby nie zmarnować tego „źrebięcego” czasu i nie zostawić małego konia jedynie zachowaniom stadnym , bez ćwiczeń z człowiekiem. Kiedy bowiem zaczniemy pracę dopiero z koniem kilkuletnim będzie trudniej i dłużej wszystko przychodzić. Zanim omówię ćwiczenia , które realizuję ze źrebaczkami oraz młodymi konikami nim wejdą w trening pod siodłem , nakreślę uniwersale zasady stosowane w treningu konia. Ważnym jest ich zapamiętanie i stosowanie . Większość osób ( dużo znamienitszych od autora) zajmujących się zawodowo treningiem koni , szczególnie naturalnie, wskazuje na ich zasadność i potrzebę: 11uniwersalnych zasad treningu konia : 1) Uczymy konie przez skojarzenia. Choćby drobny ruch w danym kierunku ma być nagrodzony, a wtedy koń skojarzy poprawność swojego zachowania. Jeśli naciskamy odpowiedni punkt i dodatkowo użyjemy słowa , to w trakcie nauki koń będzie reagował na samo słowo, gdyż skojarzy je z odpowiednim naciskiem. (np. przytrzymanie kantara połączone ze słowem „stój” – skojarzy z zatrzymaniem) 2) Ze zwierzęciem należy rozmawiać jak z dzieckiem , które uczy się słów, a więc rozsądnie i rzeczowo. (Tylko błagam – bez zdrobnień typu: wolniutko, kłusik, galopik itp.) Koń potrafi słuchać i rozumieć . Fantastyczne jest , jak w jego oczach i wyrazie głowy widać myśli , a potem próbę wykonania tego co mu opowiedzieliśmy.

Transcript of VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać...

Page 1: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

VII. Pierwsze lekcje konia.

Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylkodla osób zajmujących się młodymi końmi lub przygotowujących konie do zawodów,występów itp. W dużej części to jest prawda. Ale osobom , które chciałyby stosować metodynaturalne w swojej jeździe ( obojętnie na własnym czy cudzym koniu) , powinno zależeć abydowiedzieć się tego - jak uczy się koń. Wtedy po pierwsze dużo łatwiej będzie namzrozumieć kiedy on nas będzie uczyć, a po drugie łatwiej będzie w chwilach kiedy obajpartnerzy ( jeździec i koń) wspólnie się będą czegoś uczyć.Niewątpliwie konie są przez naturę znakomicie przygotowane do nauki , a można powiedziećwięcej – one mają taką specyficzną wiedzę zakodowaną w swoich genach . Od nas tylkozależy jak dalece będziemy w stanie ją wyzwolić. Wielu osobom mających styczność zmetodami naturalnymi, nauka konia kojarzy się z ćwiczeniami „z ziemi”. To jest prawda , bowtedy zarówno koń jak i jeździec poznają swe reakcje i tak naprawdę wzajemnie się siebieuczą. Prawdą jest też , że wszystko czego nauczy się koń „z ziemi” dużo lepiej będziemypotrafili uzyskać „z siodła”. Zdecydowanie też łatwiej nieraz pokonać pewne trudnościwystępujące w nauce z siodła, kiedy postaramy się potrenować z ziemi. Dlatego teżzalecanym przeze mnie sposobem treningu jest przeplatanie zajęć „z siodła” (co kilka lekcji)zajęciami „z ziemi” i to dla wszystkich trenujących jeźdźców.

Bazując na teorii „imprintingu” opisanej po raz pierwszy przez Robert Millera , naukakonika rozpoczyna się zaraz po narodzinach. Już wtedy powinniśmy zacząć pracę z konikiemi już nigdy nie kończyć . Wszystkie ćwiczenia ( zaczynając od dotykania ciała, podnoszenianóg, pukania w kopytka) bardzo szybko on przyswaja i nie dość ,że nie obawia się obecnościczłowieka to jeszcze od razu poznaje pewne rzeczy które są ważne dla wspólnej pracy. Apoza tym , znając „pieszczotliwy” stosunek ludzi do malutkich zwierząt, konik zakoduje iżten „inny od mojej mamy stwór” jest też taki ciepły , dający pieszczoty itp. A zatem kojarzyczłowieka pozytywnie. Dalsza praca powinna mieć charakter zabawowy i odpowiedniodozowana. Ponieważ uważam, że założenie siodła na konia powinno nastąpić dopiero od 3roku życia, dlatego do tego czasu praca z koniem powinna cały czas trwać , ale wciąż jakzabawa. W jej trakcie można konia nauczyć już bardzo wielu potrzebnych w jeździe konnejrzeczy. Ponownie chciałbym podkreślić, aby nie zmarnować tego „źrebięcego” czasu i niezostawić małego konia jedynie zachowaniom stadnym , bez ćwiczeń z człowiekiem. Kiedybowiem zaczniemy pracę dopiero z koniem kilkuletnim będzie trudniej i dłużej wszystkoprzychodzić.Zanim omówię ćwiczenia , które realizuję ze źrebaczkami oraz młodymi konikami nim wejdąw trening pod siodłem , nakreślę uniwersale zasady stosowane w treningu konia. Ważnymjest ich zapamiętanie i stosowanie . Większość osób ( dużo znamienitszych od autora)zajmujących się zawodowo treningiem koni , szczególnie naturalnie, wskazuje na ichzasadność i potrzebę:11uniwersalnych zasad treningu konia :

1) Uczymy konie przez skojarzenia. Choćby drobny ruch w danym kierunku ma byćnagrodzony, a wtedy koń skojarzy poprawność swojego zachowania. Jeśli naciskamyodpowiedni punkt i dodatkowo użyjemy słowa , to w trakcie nauki koń będziereagował na samo słowo, gdyż skojarzy je z odpowiednim naciskiem. (np.przytrzymanie kantara połączone ze słowem „stój” – skojarzy z zatrzymaniem)

2) Ze zwierzęciem należy rozmawiać jak z dzieckiem , które uczy się słów, a więcrozsądnie i rzeczowo. (Tylko błagam – bez zdrobnień typu: wolniutko, kłusik, galopikitp.) Koń potrafi słuchać i rozumieć . Fantastyczne jest , jak w jego oczach i wyraziegłowy widać myśli , a potem próbę wykonania tego co mu opowiedzieliśmy.

Page 2: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Najlepiej też opowiadać dokładnie w trakcie ćwiczenia co ma robić. Ja trenując konieudzielam im wskazówek jak trener sportowcom i widzę jak to dział na nas obydwóch.Nieraz po złym wykonaniu ćwiczenia , widać jak koń sam bez dodatkowej motywacjijeszcze raz sam ustawia się do jego powtórnego wykonania. Jak sportowiec po„spalonej” próbie.

3) Dane ćwiczenie może być wykonywane non stop maksymalnie 15 minut. Po tymczasie spada zainteresowanie i chęć „zabawy” a zaczyna się „przymus”. Ważne więcaby tak ułożyć trening aby ćwiczenia się często zmieniały.

4) Najtrudniejsze ćwiczenia ustawiamy w pierwszej części treningu. Absolutnie niezostawiać ich na sam koniec kiedy koń może być zmęczony lub znużony.

5) Zawsze trening kończymy ćwiczeniem o jakim wiemy ,że koń go dobrze wykona.Takim, za który go nagrodzimy. Koń kończy wtedy z poczuciem zadowolenia i wtakim samym nastroju będzie wychodził na kolejne zajęcia.

6) Każde ćwiczenie musi być powtarzane kilkakrotnie na kolejnych treningach, ale wróżnych ich częściach , aby koń dokładnie je opanował.

7) Konie potrzebują powtórzenia tej samej lekcji w trzech lub więcej nowych miejscach,zanim zaczną kojarzyć , że wymaga się od nich takiego samego zachowania bezwzględu na otoczenie

8) Nie ma nauki przez ból! Może być stosowany system nagród i ewentualnychniedużych kar. Ale nie można konia karać bólem, gdyż wtedy będzie kojarzyć danećwiczenie z bólem i na wszelki wypadek będzie go unikać. A wtedy jeszcze trudniejbędzie go tego nauczyć.

9) Kontrola ruchu konia stanowi podstawę wszelkiego treningu.10)Pośpiech jest wrogiem dobrej nauki.11) W treningu nie stosować przymusu „masz o zrobić !” a lekką zachętę „ czy możesz to

zrobić?!”

Teraz już możemy przejść do ćwiczeń z młodymi końmi. Wiele osób uważa , że cykl zajęćzaczyna się dopiero pod siodłem – kiedy koń już jest „ujeżdżony” i zostawia małego koniasamemu sobie do tego czasu. Tak samo jak w wychowaniu dzieci zostawiają pierwszy okresżycia „dziecka” na swobodne dorastanie. Czy to dziecko , czy to źrebak w pierwszym okresieżycia jest najbardziej podatny na przyswojenie podstawowych zasad wychowania. Człowiekżyje dłużej niż koń , a mimo wszystko często zostawia się konia samemu sobie przezpierwszy rok czy dwa – bez naszej ingerencji. A czy w okresie pierwszych dwóch lat życiadziecka nie uczymy już wielu rzeczy. Oczywiście tak – i to jak wielu! Dlaczego więc niestosujemy tego w stosunku do koni, kiedy pierwsze 2 lata oznaczają de facto 6 lat ludzkich?Oczywiście klacze nie tracą tego czasu, a także całe stado które uczy codziennie małegokonika zasad życia społecznego. Teraz koń uczy się właściwe wszystkiego co będzie mupotrzebne – aby przetrwać. Warto więc włączyć się w ten proces nauki , aby koń traktowałnas równorzędnie z „innymi nauczycielami” którzy w jego życiu się pojawili. Dalej omówięte najważniejsze ćwiczenia ( oczywiście moim zdaniem) , które znakomicie ukształtują dlanas przyjaznego i chętnego konika:

1) Imprinting to niewątpliwie to co już dawno wniósł i opisał R.Miller. Jeszcze nieznając jego teorii już to stosowałem , wykorzystując swoje doświadczenia zeszczeniakami psa. Uznać należy ,że im szybciej zwierzę pozna nasz zapach , głos,dotykanie – tym bardziej i szybciej nas zaakceptuje. A zatem zaraz po znalezieniuźrebaczka po porodzie ( po oblizaniu go przez klacz) wchodzę do boksu – gratuluję jejporodu ( ją najpierw przytulam!!!) i zachwycam się maleństwem. Cały czas mówiącpomału głaszczę całe jego ciało. Początkowo tylko dotykam nóg, a już po chwili

Page 3: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

chwytam za kopytka i delikatnie je przytrzymuję , jednocześnie głaszcząc po szyi.Koń kojarzy lekką niedogodność z przyjemnością.Staram się aby w ciągu dnia tych wizyt było 2-3 i za każdym razem powtarzam togłaskanie, przytulanie , dotykanie brzucha, i przytrzymywanie coraz dłużej kopytek ijednocześnie pukania „w ich spód”. Zawsze początkowo konik chce od nas odejść domamy . Wtedy kiedy mocno tego chce to mu pozwalam, ale z każdym dniem dłużejgo przytrzymuję ,cały czas uspakajając głosem i lekko głaszcząc. Z czasem maluszekpoczuje , że mamy swą siłę i warto nam się podporządkować bo ten inny „stwór” nierobi nic złego a tyko pozytywnie i miło dotyka. Pamiętać należy żeby zawsze kolejnopodnosić nóżki i pukać w spód kopytka. Zwykle już po tygodniu konik sam zaczniepodnosić kolejno nóżki , traktując to jako swoisty ceremoniał powitania.Oczywiście nie może tych nóg podnosić jak tylko nas zobaczy. Musi to zrobić tylkowtedy kiedy o to poprosimy. W tym pierwszym okresie powinniśmy też delikatnie muwsuwać palce do pyszczka i „otwierać buźkę”. To w przyszłości też zaprocentuje!

2) Podnoszenie kopyt – Bez względu na to , czy to malutki konik, źrebak, czy dorosłykoń – uczymy go aby podnosił nogi sam, na naszą prośbę. Pamiętać należy ,żenigdy(!!) ale to nigdy nie należy konikowi nóg wyrywać na siłę. Zawsze to mu siębowiem będzie kojarzyło z bólem i przemocą . Wtedy jeszcze bardziej będzie się tejczynności obawiać.Nauka podnoszenia nóg jest zawsze taka sama , jedynie u młodziaków trwa ona dużokrócej niż u koni dorosłych , szczególnie tych którzy już doświadczyli „wyrywania”.Leciutko przesuwamy dłonią od góry do dołu , mówiąc „noga”, „daj nogę” itp. Dłużejzatrzymujemy dłoń na przedniej części kopyta leciutko naciskając do tyłu , jakbyśmychcieli to kopytko unieść. W przypadku koni dużych , równocześnie barkiemnaciskamy na jego udo , chcąc aby lekko odciążył tę stronę . Zalecam nie podnosićsamemu kopyta na siłę. Cały czas wykonujemy ruch gładzący z góry do dołu i corazdłużej naciskamy na kopytko , Może się zdarzyć ,że początkowo koń celowo będzieobciążać tę nogę i wtedy koniecznie delikatnie należy go barkiem przesunąć. Po kilku( nieraz kilkunastu ) takich działaniach koń wolniutko podda się naszemu naciskowi ipozwoli unieść kopyto. Wtedy większość osób popełnia błąd i szybko chce unieść jejak najwyżej – napotykając znów opór - a nieraz wyrwanie z ręki czy też nawetodepchnięcie ( co często ludzie traktują jako kopnięcie) . Nie wolno tego robić! Topierwsze uniesienie powinno być króciutkie i nagrodzone. Znów należy powtórzyćruch i odrobinkę dłużej przytrzymać kopyto. Tak robimy , dopóki koń sam pozwolinam bez żadnego nacisku przytrzymać swoje kopyto. Należy je popukać od spodu iodstawić . Teraz przejść do kolejnej nogi. Taka „zabawa” będzie się powtarzaćwielokrotnie , aż do sytuacji – kiedy koń na samo dotknięcie górnej części nogi isłowa „noga” sam będzie nogi podnosić. Mało tego , będzie wiedzieć w jakiejkolejności je należy unosić , na jaką wysokość i jak długo je trzymać. Te ćwiczeniamoże nieraz mozolnie wykonywane dzień w dzień po czasie dadzą nam ( aszczególnie kowalowi) przyjemność w czyszczeniu kopyt. Ja zawsze w duchu sięuśmiecham, gdy jeźdźcy patrzą ze zdziwieniem kiedy konie bez problemu „podaja minogi” kiedy o to proszę !Aha, pamiętajmy też ,że nogi tylne podnosimy w kierunku do tyłu . Większość osóbciągnie nogę „trochę do tyłu – a większość trochę do siebie” Wtedy koń jestwytrącony z równowagi i aby ją złapać na nowo musi tę nogę znów szybko postawićna ziemi. A jeźdźcy, którzy tak czyszczą kopyta komentują , że koń im nogi wyrywa zręki. Jeśli zachowa się prawidłowy kierunek ( nie do siebie) to „wyrywanie” niebędzie miało miejsca.

Page 4: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

I na koniec dobra rada . Kiedy odwiedzamy inną stajnię – zapytajmy w jakiejkolejności nóg czyści się tutaj kopyta. Wtedy będzie nam łatwiej i nie spotkamy się zniezrozumieniem konia.

Zdj.17 Koń sam podaje nogi do czyszczenia kopyt.

Kolejne ćwiczenia, realizujemy trzymając jedną ręką za długi uwiązprzyczepiony do kółeczka kantara. Jeśli uzyskamy w czasie pełną akceptacjędominacji można je wykonywać bez żadnego „trzymania za uwiąz”.

3) Spacer – to niezwykle istotne ćwiczenie dla młodego konia. Większość osób w ogólego nie stosuje. A to właśne ono wg mnie jest jednym z najważniejszych. To ono ustalarelację dominujący człowiek i bezpieczny koń. Wiadomo jest ,że koń podąża tylko zainnym koniem , któremu ufa i uznaje za wyższego w hierarchii. Wie ,że za takimmądrzejszym koniem może kroczyć, bo on jest mądrzejszy, doświadczony i otoczy goopieką. Na początku to wyjście nie powinno być za długie. Już sam fakt wyjścia(oczywiście na kantarze) za człowiekiem jest dobry i nie należy ciągnąć za kantar.Gdy koń się ociąga , należy leciuteńko nacisnąć na uwiąz i jednocześnie poklepać połopatce. Też można wykorzystać skuteczny sposób obrócenia konia wokół siebie.Najlepiej na początku wyjść w miejsce które koń zna ( padok, pastwisko) by późniejzmieniać cele spaceru. Korzystnie jest wchodzić na miejsce przyszłych ćwiczeń i tamsobie z nim pospacerować. Kwintesencją jest wyjście na spacer np. do lasu.Istotnym w tym wszystkim jest nauczenie go, że musi postępować za nami, nigdy niemoże nas wyprzedzać ( nie wolno tego robić koniowi niższemu w hierarchii) . Gdybycoś takiego robił ( a z pewnością na początku takie sytuacje się będą zdarzać) należygo zdecydowanie z powrotem sprowadzić poprzez obrót wokół naszej osi.Dodatkowo można tupnąć nogą lub machnąć w górę końcówką uwiązu ( symulacjatrzepnięcia ogonem) Koń po kilku takich próbach zrozumie i nauczy się , że jegomiejsce jest za naszym ramieniem.Najwspanialszymi momentami dla mnie są spacery z koniem , kiedy biega on po lesiepodobnie do zachowania psa. Radośnie skacze, bryka, biega dookoła mnie, podbiegana zawołanie . Oczywiście do takiej sytuacji dochodzi się po wielu wcześniejszychwyjściach i tylko wtedy kiedy utrwalone zostają relacje dominacji i kiedy koń wnaszym towarzystwie czuje się bezpiecznie. Zdarzyły się mi bowiem też sytuacje,kiedy zaczynałem pracę tymi metodami i byłem zbyt pewny siebie – ach ta

Page 5: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

młodośćJ- gdy konik „zwiewał” mi sam z lasu do stajni (kiedy już byliśmy bliskoniej) zostawiając mnie samego. Stwierdzał , że w obrębie stajni jest bezpieczniejszyniż ze mną.

Zdj.18. Zimowy spacer .

4) Idź – stój – to ćwiczenie stosuję od pierwszego wyjścia na ćwiczenia. Koń musiwiedzieć , że jak ja chcę stanąć czy zacząć iść to on musi też to zrobić. Przypominamo czym była mowa we wcześniejszym rozdziale, że dominację uzyskuje się przezkontrolę ruchu. Oprócz tego koń bezwiednie „z ziemi” uczy się naszych sygnałów ,które potem będziemy stosować z siodła. A zatem chcąc zatrzymać konia, musze samstanąć . W sposób widoczny dla niego na moment spinam mięsnie pleców ( on tozauważy) , dostawiam nogi do siebie i lekko ściągam uwiąz w dół powodując leciutkinacisk paska kantara na jego głowę. Równocześnie mówię „stop” lub „stój”. (Te sameelementy wykonując później z siodła w sposób bezsiłowy zatrzymają konia) . Chcącruszyć do przodu po prostu ruszam z miejsca otwierając też mu drogę do przodu.Zawsze to warto wykonywać w różnych odstępach czasu, w różnych miejscach iwielokrotnie ( też z doświadczonymi końmi)

Zdj.18. Ćwiczenie idż-stój.5) Do tyłu - bardzo istotne ćwiczenie. Konie nie za bardzo lubią „krok wsteczny” , a

zatem jak tego nauczymy z ziemi , to będzie nam naprawdę łatwiej wykonywać to zsiodła. Można nad tym zacząć pracować , gdy koń już umie dobrze wykonać „stój”.Po zatrzymaniu , leciutko odchylamy się do tyłu i robimy krok , dwa wstecz. Końpowinien powtórzyć za nami ten ruch. Niestety zwykle na początku tego nie robi (choć miałem też przypadki od razu tego ruchu) Wtedy musimy na nim to lekkowymusić. Ustawiamy się dokładnie przed nim i robimy krok ,dwa do tyłu wchodząc

Page 6: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

na niego (można nadepnąć na jego przednie kopyto) i lekko pukając łokciem w jegoklatkę piersiową. Dal niego jest pewna niewygoda i zrobi krok do tyłu. To należypowtórzyć do momentu , kiedy już na nasz pierwszy sygnał – odchylenie do tyłu nawszelki wypadek sam wykona krok dotyku. Wtedy można znów stanąć obok niego ispróbować wykonać kroki do tyłu nie wchodząc na niego. Zwykle on już rozumie ,żenasze odchylenie i kroki do tyłu oznaczają „cofanie”. Gdyby się wahał – to znówpokazujemy niezadowolenie konia wyższego w hierarchii – wykonujemy machnieciew górę końcówką uwiązu ( smagniecie ogonem) . To ćwiczenie należy znówpowtarzać wielokrotnie , w różnych odstępach czasu i sprawdzać to podczas całegożycia konia.

Zdj.19 Cofanie .

6) Ustępowanie w bok – zaczynamy od przyłożenia dłoni w miejscu gdzie pojawia stopajeźdźca siedzącego w siodle , gdy lekko cofa łydkę poza popręg. Tam go naciskamy.Początkowo będzie koń na tę dłoń napierał , ale jeśli nie zwolnimy nacisku, a wręczprzeciwnie będziemy naszym naciskiem pulsować , to wreszcie od tej dłoni on sięodsunie. Teraz na momencik dajemy spokój , ale po kilku sekundach znówprzykładamy dłoń i znów powtarzamy to naciskanie. Po kilku takich ruchach , samozbliżanie dłoni w tę okolice będzie skutkować odsunięciem konia na bok.Gdy osiągniemy zadowalający ruch na jedną stronę , od razu to samo ćwiczymy nastronę drugą. Po czasie nawet lekkie pstryknięcie palcami w tej okolicy boku koniazaskutkuje jego ustąpieniem. To ćwiczenie pozwala w przyszłości osiągnąć ten samefekt poprzez naciskanie łydką , kiedy będziemy siedzieć w siodle.

Page 7: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.20 Ustępowanie na bok od dotknięcia dłoni.

7) Slalomy – ustawiamy na placu najróżniejsze kombinacje stojaczków i chodzimywokół nich tak aby kręcić jak najróżniejsze trasy. Na początku wolno , a potem corazszybciej. Koń powinien być skoncentrowany na naszym przywództwie i powinien zanami postępować. Nie wolno pozwolić aby przystawał lub wybierał inną trasę. Nierazmoże mieć takie myśli i próbuje to zrobić. W takim przypadku natychmiast należynim tym wybranym przez niego innym kierunku” zakręcić kilka ciasnych kółek iponownie wejść na naszą trasę. Tym ćwiczeniem uczymy go nie tylko narzuconychprzez nas kierunków ruchu ale też tempa jego pokonywania.

Zdj.21 Przejścia slalomem.

8) „Wąskie przejścia” – konie mają swój „osobisty pęcherzyk” chroniący ich strefę. Maon ok.3 m średnicy. A zatem wszystko co jest ciaśniejsze od tej szerokości jest dlaniego niewygodne i nieprzyjemne. Tak jakby coś niewidzialnego chciało jego ścisnąći nie pozwala mu przez tą przestrzeń przejść. Aby w przyszłości nie mieć zbyt dużychproblemów z wchodzeniem do wąskich przejść , a szczególnie np.koniowozów ,należy zaczynać od takiego ćwiczenia. Na wcześniej poznanej podczas slalomówtrasie ustawiamy taką „wąską bramkę”. Koń wcześniej już trasę poznał i nie była dlaniego trudna. Teraz przez dostawienie nowego elementu jest inna , ale wspomnieniepodpowiada mu że pewnie nie jest niebezpieczna. Człowiek jako pierwszy powinienprzez nią przejść i pobudzić go słowem aby zrobił to samo. Może nieraz zdarzyć się

Page 8: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

sytuacja ,że w ostatnim momencie on stanie przed bramką , albo ją ominie. Nie należygo skarcić czy karać, gdyż utkwi w nim przekonanie ,że przed wąską bramką ( którago wirtualnie naciska) dodatkowo dostaje karę , co jeszcze bardziej wyzwoli w nimopór. W takiej sytuacji najlepiej wykonać ruch cofający ( nie patrzeć na niego, nieodwracać głowy) wyjdźmy z bramki i dokonajmy ciasnego kółeczka , tak aby wyjściez niego było dokładnie w bramce. Nieraz może od razu w nią nie wejść. Wtedyponawiamy cofanie , ale kółeczko kręcimy w drugą stronę. Zwykle po 2-3 razachkonik wybierze wejście w bramkę , zamiast kręcenia niewygodnych i ciasnych kółek.Oczywiście często zdarza się ,że koń już tak w nas wierzy ,że od razu podąża bezszmeru w bramkę. Potem dostawimy na trasie taka bramkę - kolejną i kolejną . Poczasie okaże się ,że nie robią one nim żadnego wrażenia.Wyższym stopniem trudności jest połączenie dwóch bramek długimi drągami.Powstaje taki „tunel” . I znów prowadzimy podobną naukę jak w przypadku pierwszejbramki.Po czasie koń beznamiętnie będzie wchodził za nami we wszystkie takie „ciasnemiejsca” .

Zdj.22 Wąskie przejścia.

Page 9: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

9) Ścieżka – układamy na ziemi dwa długie drągi , które tworzą krawędzie prostejścieżki. Dla konia to znów jest „ciasne przejście” i będzie chcieć przejść obok a niewchodzić w ten „zarysowany” tor. Postępowanie podobne jak w wyżej opisanymćwiczeniu.Jeśli już bez problemu koń będzie wchodził w ścieżkę z jednej i drugiej strony , dościeżki dokładamy pod kątem kolejne dwa drągi , które ją przedłużą . Nie dość ,żeprzedłużamy to ją załamujemy.Jak to konikowi już wychodzi z obu stron, dokładamy kolejne dwa drągi pod innymkątem. I znów mamy dłuższą i trudniejszą ścieżkę.Pilnować należy , aby zatrzymać konia natychmiast jeśli postawi choć jedno kopytopoza ścieżką . Gdy to zrobi ( niestety!) zabieramy go z niej i zaczynamy ponownie odjej początku.

Zdj.22 Przejście przez wyznaczoną ścieżkę.

10)Ścieżka wsteczna – gdy koń ma opanowane ćwiczenie nr 9 oraz cofanie, toprzechodzimy do jednego z trudniejszych ćwiczeń – prowadzenia konia do tyłu powybranej przez nas trasie (jest to super przygotowanie do przyszłej jazdy dresażowejlub chodzenia w zaprzęgu) Ćwiczenie rozpoczynamy dokładnie jak w poprzednimćwiczeniu od pierwszych dwóch drągów ułożonych na ziemi. Staramy się cofającwprowadzić konia w ścieżkę . Nie jest to łatwe , gdyż dla konia to jest zdecydowanietrudne. Już od początku będzie chcieć postawić kopyto obok ścieżki. Nam jest jeszczetrudniej , gdyż jesteśmy ustawieni do niej tyłem i dokładnie nie jej nie widzimy.Najlepiej więc najpierw samemu poćwiczyć chodzenie tyłem po takiej ścieżce.Dlaczego? Gdyż jeśli koń zobaczy ,że odwracamy głowę aby sprawdzić czy dobrzeidziemy, to odniesie wrażenie ,że sami się obawiamy tej trasy i na wszelki wypadekzrobi krok w bok.Ale zakładam ,że dobrze wiemy gdzie się cofać. Ruch konia korygujemy swoimruchem. A zatem jeśli czujemy ,że koń za bardzo ustępuje na prawo , musimy kolejnykrok zrobić szerzej na prawo, ale jednocześnie mocniej pociągnąć uwiązem w dół naprawo. Tak jakbyśmy swoim ciałem chcieli mu zasłonić prawą stronę. W przypadkujego ruchu na lewo – korektę wykonujemy na lewo. Można też sobie pomócwystawiając do tyłu wyprostowaną lewą rękę zamykając dodatkowo mu tę strefę.Uwaga te ruchy należy wykonać natychmiast po wystawieniu pierwszego kopyta pozaścieżką .

Page 10: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Początkowo konia nagradzamy ruchem do przodu, zaraz po zrobieniu jednego dwóchkroków do tyłu w ścieżce, potem stopniowo powiększając dystans aż do przejściacałej ścieżki.Kolejnym etapem jest jej wydłużenie , a potem załamanie i zmiany kształtu ścieżki.

Zdj.23 Cofanie na wąskiej ścieżce

11) Kawaletki – to ćwiczenie uczy nie tylko podążania przez trudniejsze przejście, alestanowi dobre przygotowanie do ćwiczeń na przeszkodach.Zaczynamy od ułożenia na ziemi prostych drągów poprzecznie do kierunku przejścia ,tak aby były od siebie oddalone o ok.10 kroków. Najpierw przechodzimy przez niesamemu , nie patrząc do tyłu co zrobi koń. Jeśli poczujemy lekkie napięcie uwiązu toośmielamy go lekkim pulsacyjnym pociągnięciem i zachętą słowną. Jeśli końwybierze wariant obejścia drąga, zawracamy go tak aby znów stanął przed nim .Zwykle gdy opanowaliśmy z koniem poprzednie ćwiczenia to nie będzie dla niego wogóle problematyczne. Jedynie może zastanowić się nad pierwszym przejściem. Gdypodąży za nami przez pierwszy drąg - idziemy dalej na kolejny i znów na następny.Po przejściu całej drogi z drągami zawracamy i przechodzimy przez nie w drugąstronę. Tak ćwiczymy ze 3-4 razy aż do upewnienia się ,że nie robią na konikużadnego wrażenia. Wtedy zmniejszamy odległości między dragami cały czas ćwiczącte przechodzenia, aż do momentu kiedy odległości między drągami będą miały jedenduży krok. Gdy i to zostanie wykonane poprawnie przez min.4 drągi , wtedy pierwszyi ostatni drąg zastępujemy kawaletką. Pilnujemy, aby zbyt długo się nie namyślał. Jeślinawet trąci ją i przewróci , to nie cofamy ćwiczenia. On ma prawo sprawdzić napoczątku na jaką wysokość powinien podnosić nogi.To ćwiczenie powtarzam znów z obu stron , a potem stopniowo wymieniam każdydrąg na kawaletkę.Ćwiczenie lubię powtarzać też z dorosłymi końmi, gdyż wyrabia to w nich grację itakt kroku. Oprócz tego jest znakomitym ćwiczeniem gimnastycznym ,rozgrzewającym konia przed ćwiczeniami skoków przez przeszkody. On sobierozciąga pęciny, stawy skokowe i biodra.

Page 11: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.24 Przejście przez drągi i kawaletki.

12) Cofanie przez drągi – gdy koń dobrze wykonuje poprzednie ćwiczenie, towchodzimy na wyższy poziom zaufania. Stajemy wraz z nim tyłem do leżącego drąga.Uwiąz najlepiej jak nie jest zbyt długi na początku. Zaczynamy cofać się , ale nieoglądając się do tyłu. Koń oczywiście dobrze widzi ten drąg i będzie go chciałominąć. Gdy czujemy, że zaczyna ustępować na bok , należy natychmiast zrobić krokdo przodu aby go znów wyprostować. I ponownie zaczynamy się cofać. Nierazćwiczenie trwa długo , zanim koń przekona się ,że bez problemu może najpierwpodnieść tylna nogę aby przekroczyć drąg. ( co nie jest dla niego normalne , bozawsze trudności koń pokonuje nogą przednią- to ona służy do rozpoznawania drogi)Gdy pierwszy raz to zrobi to w nagrodę robimy kółko spaceru do przodu, po czymznów wracamy do tego ćwiczenia. Jeśli bez problemu już będzie przekraczać z danejstrony drąg krokiem wstecznym, to ustawiamy go z drugiej strony drąga i cofamyniejako w drugim kierunku..Jak łatwo się domyśleć kolejną fazą tego ćwiczenia jest dołożenie kolejnego drąga ,..ikolejnego…i kolejnego. Ja zwykle ustawiam maksymalnie cztery drągi, gdyż jeśli tęilość koń potrafi przejść , to tak samo przejdzie kolejne dziesięć!No i ostatnią najtrudniejszą fazą jest przechodzenie do tyłu kawaletek ( ustawiamy jew miejsce dotychczasowych drągów) Znów zaczynamy od jednej , aby potempodostawiać kolejne.

Page 12: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.25. Cofanie na dragach.

13) Cofanie przodem do konia – Jeśli koń dobrze już opanował cofanie stojąc obok nas iidąc obok ramienia, to zaczynamy ćwiczyć cofanie stojąc zwróconym twarzą do jegogłowy. Nie bardzo na początku będzie rozumieć o co nam chodzi. Dlatego należy mupodpowiedzieć. A zatem napieramy na niego od przodu . On wie ,że jak dominantidzie wprost na niego to należy ustąpić, a zatem robi krok w bok ( a nie do tyłu!!) abynas przepuścić. Nie należy tego zmieniać , bo byłoby to wbrew językowi koni. Azatem lepiej wymyśleć inny gest , który on będzie kojarzyć z tym ruchem. Ja po prostuwyciągam prostą rękę przed siebie i prostą dłoń kieruję na jego głowę. Idę przed siebie, a ustąpieniu na bok zapobiegam przytrzymaniem drugą ręką uwiązu. Jeśli nie ustąpido tyłu to kładę dłoń na przodzie jego głowy i napieram na nią dłonią. Dla konia niejest to wygodne i po chwili zrobi lekki ruch jakby chciał się cofnąć przed tymnaciskiem. Gdy tylko o poczujemy zwalniamy nacisk, ale się nie cofamy. Jeśli on niezrobi kroku do tyłu , znów naciskamy dłonią na jego głowę. Tak „bawimy się” domomentu kiedy wykona ruch do tyłu. Wtedy ja robię krok do przodu, ale pozwalammu się zastanowić i po chwili znów napieram na niego dłonią. Po kilku takich ruchachdla „swego spokoju” zacznie sam się cofać zaraz gdy położymy mu dłoń„napierającą” na czole lub nosie. Po kilku sesjach już tylko ruch dłoni do przodu zjednoczesnym krokiem w jego kierunku wyzwoli jego ruch do tyłu. Warto też odsamego początku jednocześnie mówić „ do tyłu” i wtedy te dwa sygnały złoży wcałość i po czasie bez problemu będzie się cofać gdy tylko będziemy wystawić dłoń imówić „do tyłu”.Nieraz zdarza się , że koń mimo nacisku jednak nie chce się cofać. Wtedy sprawdzonąmetodą jest dołączenie jednoczesnego potrząsania uwiązem. Konie nie lubią tejtrzęsącej się linki przed nosem i wolą od tego się cofnąć. Pamiętać należy ,żebynatychmiast przestać potrząsać jak tylko koń wykona ruch do tyłu. Jednak ja preferujęnaukę konia bez tego uwiązu, jako bardziej przyjazną i skuteczną w każdym czasie iotoczeniu.

Zdj.26. Cofanie przyłożoną dłonią.

Page 13: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.27 Cofanie gestem.

14) Zatrzymanie gestem – Rozwinięciem poprzedniego ćwiczenia jest nauczenie konia ,aby nie podążał za nami gdy tego nie chcemy . Wiadomo, że jako koń „podwładny”ma on w sobie potrzebę maszerowania za nami jako dominantem. Ale nieraz toprzeszkadza w przygotowaniu trudniejszego ćwiczenia i musimy konia zatrzymaćnp.żeby odejść na większą odległość. Aby nie poczuł tego jako „odtrącenia” a tylkojako chwilowe zatrzymanie to właśnie należy go tego nauczyć. Już z poprzedniej sesjiwie ,że skierowana w jego stronę otwarta dłoń jakby go popychała do tyłu. A zatemkiedy on idzie do przodu , to należy się obrócić i patrząc mu w oczy skierować dłoń wjego stronę i powiedzieć „stój” . Może się na początku zdarzyć ,że i tak podejdzie podtą dłoń. Wtedy należy znów go nią nacisnąć i odesłać krokiem wstecznym do tyłu.Samemu jednocześnie cofając się w przeciwnym kierunku. Nawet najdrobniejszy ruchw naszym kierunku natychmiast stopować wyciągniętą dłonią ( nawet gwałtownie) isłowem „stój”.Po kilku- kilkunastu próbach powinny być zauważalne efekty. Oczywiście aby koń tow pełni opanował musi być ćwiczenie powtarzane w wielu różnych miejscach.No i ważne , nigdy konia nie zostawiamy na zbyt długo bez zajęcia, bo wtedywybierze on następujący wariant –> „aha to koniec ćwiczeń” i sobie odejdzie. Aprzecież nam chodziło aby go tylko zatrzymać , a nie odesłać do „dowolnych zajęć”

Zdj.28 Zatrzymanie gestem dłoni.

Page 14: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

15)Folia – w obecnym świecie nie ma miejsca bez toreb foliowych. One powiewają nawietrze, fruwają, leżą na ziemi i…szeleszczą. Koń nie może tego normalnieinterpretować i dlatego na wszelki wypadek boi się „tego potwora”. Aby nie miećproblemu w przyszłości (np. spłoszenie się w lesie z powodu lecącej torebki foliowej)najlepiej już w młodości jego od takich rzeczy odczulić.Najpierw podajemy mu mały worek owinięty na naszej dłoni do powąchania. Potemtą owiniętą dłonią głaszczemy go po całym ciele , szczególnie długo po szyi i głowie(oraz okolice uszu i oczu) Gdy zauważymy u niego całkowite rozluźnienie, rozwijamyworek i powtarzamy to samo , gdy jest worek swobodny i wiatr nim nieco tarmosi.Potem zaczynamy wokół jego ciała potrząsać wydając specyficzny szeleszczącydźwięk. Oczywiści w trakcie tych „zabaw” kilkakrotnie koń może się spłoszyć anawet wspiąć Nie wolno na to reagować i nie przesuwać się. Zachowujemycałkowity spokój i nie przerywamy a jedynie dodatkowo głosem uspokajamy konia.Gdy już jest całkowicie obojętny na mały ( najlepiej kolorowy) worek to zamieniamygo na większy. Ja zwykle stosuję największy z możliwych – taki czarny dopojemników na śmieci. To jest dopiero potwór !:-) I zaczynam „zabawę” od początku.Tu koń zwykle jest bardziej pobudzony, dlatego my też musimy być bardziejwyczuleni , ale nigdy nie możemy wypuścić linki uwiązu i pozwolić mu uciec.Samemu zachowujemy całkowity spokój.Po tym etapie przechodzimy do fazy finalnej – przechodzenia przez leżący worek.Najlepiej ułożyć worek miedzy leżącymi belkami na tzw.ścieżce. Ponieważ mamy zasobą jego zaufanie i spokojne przechodzenie przez ścieżkę, dlatego nachodzimy na tęz workiem jakby nigdy nic. Koń widząc ją też będzie szedł spokojnie. Jednak jakzauważy worek może przyhamować. Wtedy należy głosem go zachęcać i cały czassamemu przechodzić po tym worku. Ponawiać próbę kilkakrotnie ( można niecopociągnąć za uwiąż, jednak zaraz zwolnić nacisk gdy tylko wykona choć lekki ruchciałem w stronę leżącego worka. Ponawiamy próby tak długo ( z jednej i drugiejstrony) aż wreszcie postawi pierwsze kopytko na worku .Wtedy od razu trzeba gonagrodzić i dać mu chwile do zastanowienia. Po czym znów rozpoczynamy przejście,aż dojdziemy do momentu gdy najpierw bardzo szybko przez niegoprzejdzie/przebiegnie ( nieraz to jest przeskok) a potem już coraz spokojniej będzieprzez niego przechodzić.

Zdj.29 Głaskanie dłonią owiniętą torbą foliową.

Page 15: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.30 Koń odczulony – torba foliowa na głowie.

Podobnych ćwiczeń oczywiście jest cała masa i można napisać osobnypodręcznik dotyczących treningu młodego konia. Tu chodzi mi tylko o przedstawienietych „kluczowych” , których wg mnie nie można pominąć w jego edukacji. Bardzoważne są też ćwiczenia odczulające od różnych dziwnych przedmiotów. Zachęcamwięc do wnoszenia co jakiś czas na plac ćwiczeń różnych piłek, chorągiewek,baloników, itp. Oczywiście najpierw pojedynczo, tak aby się z nimi kolejnozapoznawał. Zawsze na początku pozwalamy mu do tego samodzielnie podejść.Zwykle pierwszy raz może szaleńczo odskakiwać i nawe biegać ze strachem. Niereagować na te jego ruchy. Osoba powinna zachowywać się na placu ćwiczeń tak jakzawsze, spokojenie chodzić, przygotowywać inne elementy do ćwiczeń, przechodzićraz po raz obok „tej strasznej rzeczy” nawet na nią nadepnąć i w ogóle nie zwracaćuwagi na „szaleństwo młodziaka”. Też ja nigdy nie uspakajam go głosem, zachowujesię jakby go nie było na placu ćwiczeń. On po czasie sam się zreflektuje ,że jeśli jego„dominant” się tego nie boi to warto się uspokoić i też podejść i sprawdzić co to jest.Absolutnie doradzam nie przyspieszać tego procesu . To koń ma sam wybrać moment„sprawdzenia”. Nieraz następuje to dopiero drugiego czy trzeciego dnia. Ale podczasnaszych normalnych ćwiczeń nie usuwamy „tego przedmiotu” z placu. Koń szybkozrozumie ,że to „coś” w ogóle nie przeszkadza i nie warto takich różnych dziwnychrzeczy się bać!

Jedną z najistotniejszych części treningu młodego konia – szczególnie dla niego w jegodotychczas krótkim życiu – jest przygotowanie go do „przyjęcia jeźdźca” na grzbiet. To wgmnie ta część decyduje o późniejszym stosunku konia do człowieka – jeźdźca. Jeśli tę częśćsię pomija lub poświęca się jej mało czasu to skutkuje to potem niepotrzebnymi obawamiczy problemami konia „pod siodłem”. Poniżej podam „mój przepis” (wielokrotniesprawdzony) na przygotowanie konia do tej jakże ważnej w jego życiu chwili . Nie ukrywam,że również dla człowieka który przygotowuje konika pod siodło – taka chwila jest teżniemożliwa do zapomnienia. Pamięta się dobrze każdego konia , którego się przygotowywałoi pierwszy raz na niego usiadło. Tę chwilę nazywam „wejściem w dorosłość” i zawsze chcęaby była ona przyjemna dla obu partnerów. Myślę ,że tu właśnie tkwi największa istota metod

Page 16: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

naturalnych . W klasycznym jeździectwie mówi się o „zajeżdżaniu młodego” konia i już zbrzmienia słów wynika niezbyt dla konia przyjemna czynność. A nazbyt często zamienia sięona w nazbyt nieprzyjemne dla niego chwile. W metodach naturalnych dążymy do tego , abybyło to dla niego przyjemne i też „niezapomniane”.

Jednak aby właśnie uzyskać „tę wspaniałą” chwilę należy konia na to przygotować. Ujmuję tow cyklu kolejnych ćwiczeń „rozciągniętych” w czasie i wielokrotnie powtarzanych:

1) Spacery – już od momentu kiedy konik skończy 6 miesięcy zabierany jest na wyjazdyterenowe. ( najlepiej z matką) Nie są one jakoś specjalnie przygotowywane. Wręczprzeciwnie, wyjeżdża normalna grupa jeźdźców w teren i zabiera malucha ze sobą. Onbiega wokół i za zastępem oraz cieszy się przestrzenią. Jednocześnie obserwuje świat,nowe rzeczy , otoczenie. Obserwuje swoje ciocie i wujków, na których siedzą ludzie.Widzi ,że to nic strasznego, a wręcz przeciwnie – zupełnie dla nich normalnego. Onew czasie spaceru też do niego mówią i opowiadają , a nieraz strofują . Po kilku takichwyjściach już się cieszy na wyjazd i sam prosi o wyjście „na spacer” ( kto ma psa towie o czym mówię) . Nieraz młodziaka rozsadza energia – strzela baranki i kopietylnymi nogami w powietrze z radości – Wedy trzeba uważać. Ale on jednocześnieuczy się chodzić w zastępie, nadążać za innymi końmi itp. Od pierwszych miesięcy dookresu 3 lat właśnie tak poznaje świat i widzi ,że koń niosący człowieka jest ważny,jest mądry , jest DOROSŁY. Potem czeka z niecierpliwością , na tę chwilę kiedy ijemu złoży się siodło i będzie mógł robić wiele różnych dziwnych ale i wesołychrzeczy z człowiekiem na grzbiecie. ..Jego umysł dojrzewa i kojarzy fakty. Dojrzewa wten sposób jego odwaga , bowiem już od najmłodszych lat pędzi po lasach , gdzie jesttak dużo „dziwnych i strasznych rzeczy” Nauczy się je ignorować lub omijać. Niebędzie się płoszyć byle czym , obawiać kałuży itp. Nie należy się obawiać, że końwam ucieknie, zgubi się itp. Nic podobnego – zawsze się będzie trzymać innych koni!Wg mojego doświadczenia to jest najlepsze i najważniejsze ćwiczenie . Trwanieprzerwanie od 6 miesiąca do chwili kiedy na niego pierwszy raz wsiądziemy.( Umnie stosuję wiek 3 lat) Od chwili kiedy usiądziemy na jego grzbiet pierwszy raz –już będzie dorosły i nie wolno już go będzie „na luzie ” zabierać na spacery.

2) Ustępowanie od dłoni – najistotniejsze jest pokazanie koniowi, że wiemy jak z nimrozmawiać dotykiem kiedy już nas nie będzie obok niego – tylko na nim. Wiadomo,że najlepszym miejscem komunikacji jest to, gdzie zwisać będzie nasza stopa.Dlatego przykładamy do tego miejsca dłoń i lekko napieramy. Najpierw poczujemy,jak koń naciska ciałem na naszą dłoń. Nie możemy jej cofnąć pod jegokontrnaciskiem. Naciskamy tak długo , aż to on ustąpi i zrobi mały krok w bok. Wtedyzwalniamy nacisk. Za chwilę znów ponawiamy i tak kilka razy , aby zrozumiał że odnaszego nacisku należy wykonać ustąpienie. To ćwiczenie wykonujemy na obiestrony przynajmniej kilka razy na jednym treningu i powtarzamy pod rząd kilka dni,aż koń będzie ustępować tylko od lekkiego muśnięcia.Teraz można przejść do bardziej subtelnych dotknięć. Przykładamy dłoń w tymsamym co poprzednim miejscu i przesuwamy nią w kierunku przodu konia, takjakbyśmy chcieli go popchnąć do przodu. Po kilku powtórzeniach powinniśmyuzyskać efekt ustąpienia lekko w bok i do przodu. To jest właśnie to o co namchodziło , gdyż jest to naturalny sygnał obu stóp, aby koń ruszył do przodu. Tu go dotego „głaskania” przygotowaliśmy.A wcześniej nauczył się ustępowania od dłoni, który to sygnał wykorzystamy będącw siodle do ustępowania od łydki.

Page 17: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.31 Ustepowanie od nacisku dłoni.

3) Ustępowanie zadem – po opanowaniu wcześniejszych ćwiczeń warto przejść dotrudniejszego , ale de facto będzie ono teraz całkiem szybko i łatwo wykonane przezkonia. Podobnie jak poprzednio naciskamy dłonią – tylko nie na bok – a na zad. Końszybko nim zacznie ustępować. Gdy to osiągniemy warto zamienić dotknięcie nasygnał – bez dotyku. Wystarczy tylko ruch dłoni w kierunku zadu i koń wykonaustąpienie. Ale ponieważ będziemy chcieli to wykorzystać potem w ćwiczeniachdresażowych z siodła , dlatego ja zwykle stosuję pstryknięcie palcami w okolicachzadu. Koń znakomicie na to reaguje. Potem z grzbietu konia wystarczy wykonać tensam ruch palcami w okolicach zadu i koń od tego ustąpi. Wielokrotnie to ćwiczenielubię powtarzać i znakomicie się przydaje w różnych trudniejszych ćwiczeniach.

Zdj.32 Ustępowanie zadem.

4) Cofania- należy powtarzać z ziemi te ćwiczenia , które uczyliśmy młodego konia(wcześniej opisane) Ale należy wprowadzić teraz wyraźnie sygnał – na mojeodchylenie do tyłu i ruch nogi do tyłu koń też od razu ma ten ruch wykonywać.Należy z ziemi tak długo ćwiczyć , aż będzie pełna synchronizacja ruchu: mój ruchkroku do tyłu i jednoczesny krok konia do tyłu. Gdy tego się nauczy, to siedząc nagrzbiecie wystarczy odchylić ciało do tyłu , a on na to zareaguje wstecznym krokiem

.

Page 18: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

5) Piruety – stajemy bardzo blisko konia , mając go „na prawym ramieniu”.Wykonujemy obrót naszego ciała o 90% w lewo. Koń powinien też wykonać takiobrót , ale tylko ruszając przednie nogi ( one wykonują dostawienie obrotem) , a tylnenogi tylko w miejscu zmieniają kierunek ustawienia kopyta. Gdy to koń zrobiwykonujemy kolejny obrót naszego ciała w miejscu o kolejne 90 stopni. I znów końpowinien zrobić podobny ruch. I tak w kolejnych 4- ch ruchach wykonujemy obrót o360 st.Potem podobnie wykonujemy obrót na stronę prawą . Jest ona trudniejsza dla konia,bo przesuwamy się „pod jego głową - I dlatego może on początkowo zacząć ruch odprzesunięcia zadu dopiero potem przodu. By temu zapobiec lepiej na początkuwykonać to na krótszym uwiązie , aby nieco mu pomóc przez odwodzenie głowy. Iznów wykonujemy obroty co 90 stopni , aż do pełnego obrotu o 360st. Powtarzamy toćwiczenie na wielu treningach, a potem koń bez większych problemów będziewykonywać piruety w miejscu ,gdy na nim będziemy siedzieć i sami będziemywykonywać ruch prowadzący biodrem.

Zdj.32 Obrót 90st.

6) Prowadzenie na jednej lonży – wcześniej koń nauczył się podążać za nami i takie„spacery” są podstawą porozumienia człowieka z koniem. Jednak należy konianauczyć ruchu do przodu kiedy jesteśmy za nim. To jest naturalne wymuszenie ruchuprzez konia dominującego . Takie „popychanie” siłą osobowościJ . Do kantaraprzypinamy długą lonżę i stajemy nieco za zadem , ale tak aby móc jego dotknąćdłonią . Poprzez wcześnej nauczone „pstryknięcie palcami” lub nacisk dłonią na zad(ostatecznie potrząśniecie lonżą) wprawiamy konia w ruch . Początkowo on pomyśli,żeby nas obejść po kole. Jednak trzeba temu zapobiec przez szybkie przesunięcieciała w tym kierunku i odepchnięcie ruchem końca lonży ( tak jakby potrząśnięcieogonem) . Wtedy koń „odbije” i zacznie iść do przodu. Należy ten jego ruchmotywować głosem lub machnięciami końca lonży w powietrzu. Dla niego będzie tozaskoczenie i będzie często starać się obrócić. Ale człowiek „niewidzialnie”naciskając na daną stronę konia powoduje jego odpowiedni skręt. Chodząc niecoszybciej do przodu na jego lewą stronę powodujemy jego skręt w prawo i odwrotniewychodząc na prawo powodujemy jego skręt w lewo. Należy oczywiście samemunabrać w tym dużej wprawy, gdyż zbyt szybkie wyjście do przodu może koniazatrzymać. ( nie należy przekroczyć linii przednich nóg) Cały czas należy obserwowaćciało konia i modyfikować swój ruch. Ale pamiętajmy ,że tak dominant prowadziprzed sobą konie podległe – również całe stado. Jest to dla koni dobrze zrozumiałejeśli nauczmy się to robić poprawnie. A jest to ćwiczenie ważne dla człowieka , aby

Page 19: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

mógł przystąpić do kolejnego . To w tym ćwiczeniu człowiek się uczy powodowaniawłasnym ciałem i reakcji na to konia, co obu się bardzo przyda.

Zdj.33 Prowadzenie na jednej lonży.

7) Prowadzenie na dwóch lonżach- gdy dobrze opanujemy z koniem poprzedniećwiczenie przystępujemy do prowadzenia konia na dwóch lonżach. Przypinamy je poobu stronach kantara. Gdy koń ruszy do przodu musimy zająć miejsce za nimtrzymając lonże w obu dłoniach , tak jakby lejce przy prowadzeniu wozu. W pierwszejchwili koń będzie chciał się ustawić pod lekkim kątem , aby nas lepiej widzieć ( jakw poprzednim ćwiczeniu). Jednak poprzez przytrzymanie napinającej się lonży na tonie pozwalamy. Będzie to dla niego mały dyskomfort, gdyż będziemy mało dla niegowidoczni stojąc za ogonem. Ale właśnie podobnie słabiej nas koń widzi gdy siedzimyna jego grzbiecie. Widzi tylko kontur naszego ciała i nasze nogi zwisające z jego obustron. . Tu podobnie , ale mamy z nim kontakt poprzez napinające się lonże(symulacja wodzy). Jak już się oswoi z tą sytuacją to zaczynamy go prowadzić przedsobą. Najpierw pozwalamy mu iść tak jak on chce i nie przeszkadzamy, tylkospokojnie za nim podążamy. Potem zaczynamy go prowadzić po długich prostych,wykorzystując napinanie odpowiedniej lonży. Dłuższy czas będzie się wyginać, alelekko acz stanowczo blokujemy napinającą się lonżę prostując jego ruch. To jest jegopierwszy kontakt z naciskiem na jego głowę. I dobrze aby był delikatny - alezdecydowany. Zobaczycie ,że już po kilku ćwiczeniach nawet leciutkie przytrzymaniebędzie dla niego doskonale zrozumiałe. Ta lonża to takie nasze przedłużone ręce. I takjak on je dotychczas kojarzył z głaskaniem, tak teraz też będzie kojarzyć z naciskiem .Jeśli na samym początku nauczmy go ,że nacisk nie musi być duży to tak mu zostanie„zapisane na dysku” i nawet przy delikatnym przytrzymaniu otrzymamy ruch któregooczekujemy.Jeśli po kilku lekcjach koń swobodnie porusza się po liniach prostych zaczynamywplatać do lekcji zakręty, slalomy itp. Pamiętajmy jednak, żeby najpierw wykonaćruch ciałem ( który nauczyliśmy się poprzednio) a dopiero potem delikatny ruchprzytrzymujący lonżą. Wtedy koń dobrze skojarzy ,ze ruch naszego ciała to skręt , aten nacisk wymuszony lonżą na głowę jest tylko potwierdzeniem tego ruchu. Niećwiczcie odwrotnie, że najpierw ściągnięcie lonży ma wymusić skręt. No i oczywiściew miarę postępujących ćwiczeń , sprawmy aby ten nacisk na głowę był jak najsłabszya koń mimo to posłucha i wykona skręt.Nie muszę dodawać , że to ćwiczenie idealnie przygotowuje konia do prowadzenia wzaprzęgu.

Page 20: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.33 Prowadzenie na dwóch lonżach.

8) Cofanie na dwóch lonżach - to rozszerzenie wcześniejszego ćwiczenia. Stańmydokładnie za ogonem konia trzymając lonże po jego obu stronach. Koń wcześniej znami nauczył się cofania , gdy staliśmy obok niego i nauczył się też słownej komendy„do tyłu”. Jak to umie , to ćwiczenie nie będzie trudne i powinien je zrobić zapierwszym , drugim razem ,a potem tylko ugruntować wiedzę. On widząc nasz konturzobaczy jak zrobimy ruch ciała do tyłu ( jeden krok) i jednocześnie należypowiedzieć „do tyłu”. Wtedy też należy nacisnąć obiema lonżami równocześnie nakantar. Skojarzenie tego nacisku z wcześniej poznanymi bodźcami upewni go ,że tennacisk na głowę oznacza to samo – czyli „cofnij się”. Teraz wystarczy to powtarzać pokilka kroków do tyłu, a potem w coraz trudniejszych układach. To jest znakomitećwiczenie, które da efekty gdy będziemy już siedzieć na jego grzbiecie. Tylko naszelekkie wychylenie do tylu plus lekki nacisk na głowę – będą stuprocentowymsygnałem dla niego aby się cofnąć.Pamiętajmy, że ćwiczymy młodego konia , ale to czego się teraz nauczy to zostaniemu na całe życie. Jak będziemy w przyszłości na nim wciąż „naturalnie” jeździć totylko „muśnięcie” danej części ciała pozwoli wykonać to czego od niego będziecieoczekiwać.

Zdj.34 Cofanie na dwóch lonżach.

9) Zatrzymanie i stój – jednym z najtrudniejszych ćwiczeń dla konia , a potem dlajeźdźca jest naturalne zatrzymanie konia i pozostawienie go w takim stanie przezchwilę. Trochę młody koń tego nie rozumie – najpierw go pobudzamy i on chętnie

Page 21: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

idzie do przodu – zresztą zgodne z jego młodzieńcza ekspresją - a u nagle chcemy gozatrzymać. Właśnie najlepiej tego uczyć kiedy mamy już za sobą poprzedniećwiczenia na dwóch lonżach Teraz po kilku krokach do przodu poluźniamy lonże istajemy. Wcześniej się nauczył, że gdy człowiek staje to jest znak dla niego że też masię zatrzymać. Jednak instynkt każe jeszcze mu iść do przodu – robi to ale wciąż się naczłowieka patrzy – a ten stoi! Ważne aby jednocześnie dawać komendę słowną „stój”wydłużając „óó” . Lonże się napną i nacisną kantar na nosie. On lekko pociągnie , alenie można teraz mu ich oddać. Poprzez nacisk na nos - stanie w miejscu i spojrzyzdziwiony na nas. Należy go uspokoić , pochwalić i tak przez kilka sekund stać . Poczym znów go pobudzamy do kroku naprzód , ale po 5-7 krokach znów zatrzymujemysię i ćwiczenie powtarzamy. Już po kilku takich próbach zobaczymy jak napięcieopada i on sam zaczyna stawać w miejscu jak tylko zobaczy że człowiek staje i mówi„stój”. Oczywiście należy to ćwiczyć wielokrotnie (zrozumiałe , że nie na jednejlekcji!) , aż do momentu kiedy poczujemy ,że koń zatrzymuje się prawie bez napięcialonży. To znak, że całkowicie reaguje na ruch naszego ciała i komendę. Zobaczycie ,jak to zaprocentuje gdy będziecie siedzieć na jego grzbiecieJ

10) Położenie siodła – to jest bardzo ważny moment w życiu konia. Porównywalny zpójściem pierwszoklasisty pierwszy raz do szkoły z tornistrem. Ten moment pamiętasię całe życie ( nawet kiedy robi się to z wieloma końmi) i również koń też topamięta i będzie wspominał wspaniale – jeśli zrobimy to odpowiednio. Gdywcześniej na spacery chodził ze starszymi końmi pod jeźdźcami w teren - to widział,że one są ubrane w siodła. Czyli nie będzie się jego bać a tylko się nim zainteresuje.Dobrze by najpierw pokazać mu je i dać do powąchania.. Dobrze przy tym do niegomówić i głaskać. Po kilu chwilach kładziemy na grzbiecie czaprak. Jeśli wcześniejmieliśmy z nim ćwiczenia odczulające np.: na folię, torbę itp. na jego całym ciele, toczaprak na nim nie zrobi w ogóle wrażenia. Po tym delikatnie kładziemy siodło , alenie zapinamy popręgu. Niech on chwilę postoi tak i popatrzy na nie leżące nagrzbiecie. Potem delikatnie zapinamy popręg – ale luźno „na pierwszą dziurkę” . Iznów go zostawiamy na parę chwil. Potem zaczynamy po jednej dziurce zapinać.Może teraz od nas się odsuwać przy tym podpinaniu – wtedy go głaszczemy iuspokajamy głosem. Po każdej dziurce dajemy kilka chwil spokoju, aby znów dopiąćkolejna dziurkę aż do całkowitego dopięcia. Ja za pierwszym razem nie zamykamcałkowicie-zostawiam lekki luz. Jak już jesteśmy pewni, że siodło się nie obróci – topuszczam konia wolno aby sam w nim pochodził i się oswoił. Są konie , któreodbiegną i trochę będą w biegu brykać, A są takie które tylko sobie pospacerują izaraz do nas podejdą zadowolone. Człowiek nie powinien nic robić – tylko właśnieczekać na moment , kiedy koń poczuje się z tym siodłem rozluźniony i sam do naspodejdzie lub stanie spokojny. Od tego momentu każda następna lekcja odbywa sięjuż „z siodłem” . Koń ćwiczy różne ćwiczenia z ziemi z siodłem , ale bez jeźdźca . Toteż ma mu się kojarzyć, że założenie siodła to jest czas lekcji. Ale też ma mu utkwićtakie odczucie ,że siodło wcale nie oznacza człowieka na grzbiecie. Siodło to tylkojego stan „wejścia do szkoły” z wcześniejszego „przedszkola”.

11) Przyjęcie wędzidła –(mimo, że jeździectwie naturalnym nie jest ono konieczne,zawsze uczę tego młode konie. Nie wiadomo, co je w życiu spotka)To kolejny ważny moment w życiu konia. Nikt nie lubiłby gdyby mu do buzi na stałewkładano metalowy pręt, nieprawdaż?! Dlatego starajmy się aby ta chwila nie byładla niego złą i żeby złym wspomnieniem nie utkwiła w jego pamięci. Ja staram się tomu umilić jak najbardziej . Mimo ,że jestem przeciwnikiem wszelkich słodyczy dla

Page 22: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

koni to tu robię „wyłom” w zasadach. Nawilżam wędzidło wodą i zanurzam wcukrze. Taki „lizaczek” zbliżam do jego warg. Ponieważ koń jest bardzo ciekawski iwszystko rozpoznaje wargami , dlatego też wędzidło dotknie nimi i poczuje miłysmak . Niektóre konie od razu wyciągną język i popróbują lizać . Inne dość ostrożniebędą cmoktać wargami. W 70% przypadków po chwili koń sam otworzy buzię i„wciągną” wędzidło głębiej do pyska , aby tam je przemielić językiem ( i o to namchodziło!) Pozostałe 30% będzie tylko delikatnie otwierało pyszczek, wtedy należypomóc wkładają nasz palec delikatnie z boku i popchnąć wędzidło głębiej na język.Gdy już wędzidło będzie w buzi zahaczmy go trwale na kantarze (lub ogłowiu) izostawiamy konia z tym „lizakiem” na jakiś czas. Oczywiście będzie to mielić i mielići mielić – licząc że ta słodkość będzie cały czas. Potem się zorientuje ,że mu ten metaltrochę przeszkadza i dalej będzie obracać językiem. Po kilku minutach zabierzmy godo normalnych ćwiczeń. W ich trakcie nadal będzie cały czas się „oblizywać” ale niezwracamy na to uwagi. Po jakimś czasie przestanie i skupi się na ćwiczeniach.Takie podawanie „słodkiego” wędzidła stosuję przez kolejnych 7-10 lekcji – aż domomentu kiedy sam będzie je chwytał wargami i wkładał do buzi oraz po zlizaniuprzestanie nim się „bawić „ językiem. To oznaczać będzie ,że nie stanowi ono dlaniego problemu i się z nim oswoił, traktując jako coś normalnego, tak jak siodło. Niemuszę dodawać, że od tego pierwszego razu już zawsze rozpoczynając zajęcie daję mudo buzi wędzidło.Przez kilka kolejnych lekcji , koń wykonuje ćwiczenia „z ziemi”nosząc na sobie siodło i mając w pysku wędzidło.Oczywiście wiele osób może zapytać - jak to wędzidło w naturalnym jeździectwie?Otóż moje doświadczenie wskazuje, że lepiej młodego konia nauczyć nosić i jeździć wwędzidle , aby potem mu je zabrać. Koń będzie wszechstronny i nie będzie sięobawiać szarpania za buzię , jeśli pokażemy mu w młodości że wędzidło nie jest dociągania , a tylko do „lepszej komunikacji”. (warunkiem jest delikatna ręka uczącegojeźdźca) Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację . Koń nigdy w młodości nie byłnauczony trzymać wędzidła i trafi do nowego właściciela , który jeździ klasycznie. Todopiero będzie szok dla obu , kiedy będzie próba wsadzenia wędzidła. Współczuję obu( a szczególnie koniowi) tych chwil i silnej walki wokół pyska. Te jazdy nie byłybyprzyjemne!Lepiej za młodu pokazać konikowi ,że ten metal w buzi to nic strasznego – a wręczprzeciwnie to taki smakołyk na początek jazdy. Wtedy w przyszłości nigdy nie będziemiał kłopotu z przyjmowaniem wędzidła.

12)Przeciążenia – Jeździec wsiadając na konia zawsze przeciąża jego jedną stronę ( zreguły lewą). Należy go do tego też przyzwyczaić. Ja to robię po pozytywnyzaliczeniu poprzednich ćwiczeń. Na jednej z lekcji zaraz po ubraniu konia (ale jeszczegdy jest uwiązany) stojąc na ziemi , kładę swój tułów niejako na jego boku i napieram.Najpierw on będzie się odsuwał , ale trzymając siodła nie pozwalam się „oderwać”.Tak robię do momentu kiedy poczuję ,że on już nie odchodzi tylko stoi spokojnie.Wtedy na moment odrywam się od niego i staję obok. Po kilku chwilach ponawiam toćwiczenie. Zwykle po kilkunastu razach już nie będzie na ten nacisk reagować ibędzie stać spokojnie. Wtedy znów się opieram , ale trzymając siodła uginam kolana iniejako uwieszam się na jego boku. Robię to stopniowo , do momentu kiedy poczujęże on traci równowagę i znów „spode mnie” odstąpi. Wtedy natychmiast przestaję sięwieszać. Po chwili ponawiam próbę i tak po kilka razy aby dojść do momentu ,że jestw stanie stać pod „moim”ciężarem wiszącym na jego boku przynajmniej 4-7 sekund.

Page 23: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.35 Przeciążenie strony.

13)Podskoki z boku – Jeździec wsiadając na konia musi wykonać odbicie z ziemi. Takiezachowanie może konia młodego spłoszyć. Dlatego też go przyzwyczajam do takiegoruchu. Jest to kontynuacją ćwiczenia poprzedniego. Stając w pozycji tak jak do„wsiadania” najpierw po prostu podskakuję blisko niego trzymając jedną ręką zasiodło.(Koń jest na uwiązie) Z początku te podskoki są delikatne a potem coraz„cięższe” i wyższe. Koń nas cały czas będzie obserwować ( co to za dziwak tak kicaJ) aż się zobojętni na ten nasz ruch. Wtedy dokładam jeden element. Co kilkapodskoków kładę się brzuchem na boku siodła obciążając jak w ćwiczeniupoprzednim . Ale tylko na sekundkę ! Po czym dalej znów podskakuję. Jeśli koń pokilku takich lekcjach będzie zupełnie spokojnie stał kiedy będziemy koło niegopodskakiwać i obciążać bok siodła – to już będzie znak ,że można przejść dokolejnego ważnego ćwiczenia.

Page 24: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.36 Podskoki przy jego boku.

14)Obciążenie ze strzemienia – teraz obiema rękami mocno naciskamy na strzemię , zktórego normalnie wsiadamy na koń. Nacisk utrzymujemy przez ok.10 sekund poczym go zwalniamy. Powtarzać należy przynajmniej 5 razy . Wtedy przechodzimy dokolejnej fazy – włożenie nogi w strzemię i „przerzucenie”swego ciała w poprzekgrzbietu na siodle.(„martwa Indianka”) Uwaga : pierwszy raz koń może czuć sięzaskoczony i może gwałtownie „odbić” w prawa stronę. Tak więc najlepiej od razumocno chwycić się siodła Po tym koń stanie spokojniej i spojrzy na swój grzbiet.Pierwsza przewieszka ma trwać nie więcej niż 3-4 sekundy i należy znów stanąć naziemi. Dajmy koniowi to chwilę przemyśleć. Po ok. minucie ponawiamy ten ruch. Jużteraz powinien spokojnie zareagować na nasz ruch i dlatego pozostaniemy w pozycji„martwej Indianki” dłużej około 10 sekund i znów stajemy na ziemi. Zauważymy ,żekoń z pewnym zaciekawieniem patrzy do tyłu , gdyż pierwszy raz widzi głowęczłowieka po drugiej stronie swego grzbietu w stosunku do jego nóg. No i ponawiamypróbę trzeci raz ,ale już pozostać należy w przewieszeniu przynajmniej 15 sekund, anajlepiej do momentu kiedy koń zacznie się lekko kręcić. Ćwiczenie jest bardzoważne , gdyż uczy konia utrzymać równowagę zarówno w momencie wsiadania naniego ale co ważniejsze , gdy człowiek całym ciężarem obciąża jego grzbiet. Dla nasjest to bezpieczne, gdyż w przypadku jego gwałtownego ruchu łatwo ześlizgnąć się naziemię i kontrolować jego z pozycji stojącej. Cały zestaw należy powtórzyć kilkalekcji z rzędu , kiedy już zauważmy ,że konik jest całkowicie obojętny na to nasze„leżenie” na jego grzbiecie.

Page 25: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.37 Obciążenie strzemiona.

Zdj.38 Dłuższe obciążenie własnym ciężarem z nogą w strzemieniu.

Page 26: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.39 Przewieszenie przez grzbiet (martwa Indianka)

15) Na siodło – i wreszcie ćwiczenie oznajmiające konikowi nasze rzeczywiste zamiary.Po udanym wielokrotnym wykonaniu poprzedniego ćwiczenia, zamiast „przewieszki”wsiadam normalnie na siodło. Zalecam jednak aby pierwszy raz dokonać tegodelikatnie i całkowicie przytulić się do jego grzbietu ( nie siadać wyprostowanym) .Wtedy z jego punktu widzenia wyglądamy podobnie na jego grzbiecie – jedynie naszadruga noga zwisa z drugiej strony. Jest to dla niego coś nowego i z pewnością z dużąciekawością się będzie nam przyglądać. Niektóre konie stoją nieruchomo , a niektóregłównie się kręcą aby lepiej nas zaobserwować. Dlatego zawsze to wykonuję naciaśniejszym uwiązie lub i też dobrze gdy ktoś może stać przed koniem i trzymaćuwiąz ( oczywiście ktoś doświadczony, który z emocji tego uwiązu nie wypuści z rąk)Po chwili obserwacji nas przez konia zaczynamy powoli się prostować w siodle, całyczas go uspokajając lekkim głaskaniem po szyi. Po czym zeskakujemy z siodła idajemy mu chwilę pomyśleć. Ja zwykle po poprawnym pierwszym wejściu ,już tegosamego dna nie wsiadam ponownie. Zostawiam to na kolejny dzień. Właśnie wtedykontynuuję to ćwiczenie kilkakrotnie wsiadając i zsiadając z niego. Za każdym razemwydłużam swój pobyt na grzbiecie. Jeśli czujemy, że koń już się oswoił z tym naszymwsiadaniem i zsiadaniem jest czas na kolejny „graniczny’ moment.

Zdj.40 Pierwsza chwila na siodle.

Page 27: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

Zdj.41 Kolejne chwile podczas „pierwszego dosiadu”

16) Pierwszy stęp – po poprawnym wykonywaniu poprzedniego ćwiczenia, w pewnymmomencie decyduję się na „wypięcie” uwiązu. Koń nie od razu zauważy, że jestluzem. Wolę jednak to jemu zostawić decyzję wykonania pierwszego kroku z sobą nagrzbiecie. W zależności od konia : zwykle te pierwsze kroki są gwałtowne , aleniektóre konie zupełnie wolno zaczynają kroczyć. Pamiętajmy ,ze teraz zaczynają sięuczyć chodzić z dużym ciężarem ,a zatem na nowo msza się nauczyć „łapać”równowagę. Oczywiście koń ma na głowie kantar z wodzami ( można też zastosowaćwędzidło dla naszej większej otuchy, ale błagam! Delikatnie) . Ponieważ ma za sobąlekcje prowadzenia na dwóch lonżach, więc znakomicie wie co znaczy nacisk lubprzytrzymanie na kantarze. A zatem przechodzę do spacerów w stępie i nie pozwalammu przyspieszać. Na początku pozwalam mu chodzić gdzie o chce, w ogóle nieingeruję w kierunek marszu. Jak stwierdzę , że już się oswoił z moim ciężaremzaczynam tylko ćwiczenie z zatrzymania i ruszania z miejsca. Dalej do niego należydecyzja w jakim kierunku chodzimy. Zatrzymanie to tylko odchylenie lekko swojegociała do tyłu i przytrzymanie ( zamknięcie przegubów dłoni) wodzy oraz słowo „Stój”które już zna z poprzednich ćwiczeń. . Z każdym kolejnym razem to przytrzymaniewodzy jest coraz delikatniejsze i uczę od samego początku konia zatrzymywania siętylko na ruch mojego ciała do tyłu ( skoordynowanego ze słowem) . Jeśli teraz on toopanuje, to już na wiele lat będziemy mieć „super konia”! Po zatrzymaniu w miejscu,przez kilka sekund stoimy nieruchomo. Jego ciągnie do przodu ale mu nie pozwalamy.Należy go nauczyć, że rusza do przodu dopiero po naszym sygnale. A jakim? Należyw jego języku powiedzieć „ruszaj stępem”. A do tego tylko wystarczy równocześnieprzyłożyć obie stopy do jego boku ( w miejscu swobodnie opuszczonych nóg – niezmieniać ich ułożenia) i już poczujemy ,że „rwie” do przodu.Ćwiczenie oczywiście wykonujemy na zamkniętym maneżu. Taką lekcję wyłącznie wstępie powtarzam dwa kolejne razy, zanim przejdę do kolejnego ćwiczenia. To terazoczekuję, że idealnie wspólnie nauczymy się zatrzymywać i ruszać-co jestnajważniejszą umiejętnością w jeździe konnej. ( I nie tylko! Wyobraźmy sobie jazdęsamochodem, jeśli nie umielibyśmy go zatrzymać J )

17) Pierwszy kłus – to ćwiczenie robię dopiero na drugiej lekcji po „pierwszym stępie”. Ai tak połowę lekcji poświęcam utrwaleniu stępa, manewrów, zakrętów itp. Jak już sięwzajemnie oswoimy i skoncentrujemy uwagę konia na pracy i utrzymywaniu stabilnejrównowagi w stępie, daję na dłuższej prostej sygnał do kłusa. Większość koni od razu

Page 28: VII. Pierwsze lekcje konia. - Jansowo...VII. Pierwsze lekcje konia. Wielu osobom może się wydawać , że tak nazwany rozdział będzie interesujący tylko dla osób zajmujących

wyczuje ,że to jest ten właściwy moment aby pójść szybciej. I od razu mają znówdużą radość i po chwili żwawo kłusują. Z reguły nawet zbyt szybko, ale nie hamujętego. Oczywiście cały czas jadę kłusem w pełnym dosiadzie ( nie anglezuję) Dopierona 3-4 okrążeniu maneżu zaczynam spowalniać krok. I już potem zaczynam nimkierować tak jak w lekcji stępa. Jak już wyczuję ,że jest koń „ustabilizowany” wtedywprowadzam element „stój” i zaraz znów sygnał do kłusa. W ten sposób utrwalamsygnał „stop” z kłusa a jednocześnie uczę kłusa z pierwszej nogi ( z zatrzymania) Wwiększości przypadków ta nauka będzie trwale w nim zakodowana i nie trzeba będziesię specjalnie wysilać aby dorosły koń reagował „z pierwszej nogi” na nasz sygnał.

18)Pierwszy galop – na to ćwiczenie czekam dość długo. Nie wprowadzam go dopókiprzynajmniej 4-5 pełnych lekcji nie zrobimy w kłusie ( wraz ze skomplikowanymifigurami, woltami, nawrotami) na maneżu i przynajmniej dwóch na łące. ( większymotwartym terenie). Dopiero po nich proszę konia o zagalopowanie. On musi się czućpode mną bezpieczny i nie może traktować galopu jako ucieczki „przed niewygodą”lub „ciężarem na sobie”. Jeśli tak postąpicie to galop będzie dla niego czymśspokojnym i naturalnym. Oczywiście koniecznie należy na początku galopować wpełnym dosiadzie, bo pod nami młody koń lubi nieraz sobie z radości wierzgnąć czybryknąć. Nie aby nas zrzucić , ale aby rozładować napięcie.

Po przebyciu wspólnie z młodziutkim koniem powyższej drogi ćwiczeń, możemy rozpocząćz nim już normalne zajęcia. Mają jednak one nieść mu radość i ciekawość, aby zawszekojarzył jazdę pod siodłem z czymś ciekawym i przyjemnym.

Wiele osób widziało sytuację ( lub zna z opowiadań) , że na „nieujeżdżonego” koniamożna wsiąść podczas jednej sesji. Że są osoby związane z naturalnym jeździectwem , którew ciągu kilkunastu minut potrafią ubrać koniowi siodło i na nim pojechać. Bezwzględnie tojest prawda. To dlaczego ja stosuję tak długą metodę – też naturalną ??Po pierwsze „szybką” metodę mogą stosować tylko bardzo doświadczeni „zaklinacze”J i teżstosują ją głównie dla potrzeb pokazów, wykorzystując wiele lat doświadczenia iumiejętności rozmowy z koniem. Niestety większość czytelników tej książki nie jest na takimpoziomie umiejętności.Po drugie jestem zwolennikiem stopniowego i całkowicie bezstresowego postępowania zmłodym koniem. Jeśli więc nie ma potrzeby „walki z czasem” czy zarobienia „gromkichoklasków” to tego nie robię. No i taka dłuższa metoda jest niezwykle trwała na całe życiekonia.Po trzecie wreszcie opisany sposób może wykonać każdy , kto ma nieco wyższe umiejętnościjeździeckie i chce z koniem przeżyć wiele cudownych chwil jego „nauczania początkowego”.

Na koniec jednak przestrzegam, przed „wejściem” na siodło młodego konianiedoświadczonego jeźdźca. To już tylko krok do tragedii! Zasada w szkoleniu jest jedna: namłodym koniu jeździ doświadczony jeździec, a niedoświadczony uczy się na doświadczonymkoniu.