ruczaj cafe nr 5 (2013)

16
egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633 nr 5 (26) maj 2013 MAGAZYN DLA NAS I O NAS Tablica ogłoszeń egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633 Nie jestem kieszenie są podwójne mówi Jacek Pach W sutannach Marcel Gawron o wyprawie na Syberię sezonowcem

description

numer 5 (2013) gazety "Ruczaj cafe"

Transcript of ruczaj cafe nr 5 (2013)

Page 1: ruczaj cafe nr 5 (2013)

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

egzemplarz bezpłatnyISSN 2083-1633

nr 5 (26) ■ maj 2013

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

Tablica ogłoszeń

egzemplarz bezpłatnyISSN 2083-1633

Nie jestem

kieszenie są podwójnemówi Jacek Pach

W sutannachMarcel Gawrono wyprawie na Syberię

sezonowcem

Page 2: ruczaj cafe nr 5 (2013)
Page 3: ruczaj cafe nr 5 (2013)

Bajka, dziękuję za zaproszenie i pyszną kawę. Staram się, aby każdy, kto mnie odwiedzi, na-wet jeśli nic na głowie nie chce zmieniać, czuł się u mnie dobrze, a dobra kawa czy herbata zawsze wszystkim poprawia samopoczucie.

Zdecydowanie, szczególnie w sytuacji, kie-dy spędzamy czas w salonie fryzjerskim przypominającym świątynię sztuki. Rozu-miem więc, że nazwa salonu „Bohema” nie była przypadkowa?Odkąd pamiętam, interesowałam się sztuką, w moim salonie nie mogło zatem zabraknąć choćby małych rzeźb, które każą nam na chwi-lę zatrzymać się w miejscu, podumać i najzwy-czajniej się zrelaksować. Najważniejsze jednak dzieła powstają na głowach moich klientek i to one dostarczają mi najwięcej radości.

Nim przyszłam do ciebie, oglądałam two-je fryzury na stronie studiobohema.com. Choć sama nie zamierzam wyjść za mąż, fryzurami ślubnymi byłam oczarowana.Nie dziwię się, przecież ślub to najważniej-sze wydarzenie w życiu każdej dziewczyny, a moim zadaniem jest, aby właśnie w tym dniu czuła się ona cudownie, aby to, co wyroś-nie na jej głowie, mówiąc kolokwialnie, zwaliło ją z nóg. Dzisiaj, przy tak ogromnej ilości do-datków, zarówno sztucznych, jak i naturalnych, na głowie panny młodej możemy rzeczywiście wyczarować cuda. Kocham ten moment, bo daje mi on pole do działania. W mojej karie-rze nie zdarzyło się, aby Panna Młoda wyszła z salonu niezadowolona.

Twoje stylizacje potwierdzają to, o czym mówisz, ale bez talentu, który posiadasz, nie byłoby to możliwe.To prawdziwy dar od Boga, może dlatego mój salon jest pełen aniołów. Chcę, aby moi klien-ci byli moimi przyjaciółmi, aby czas spędzony

u mnie nie był stracony. Może więc rzeźby aniołów, które towarzyszą mi w codziennej pracy, są formą wdzięczności za prezent losu.

Jako stylistka fryzur jesteś obdarzona nieco-dzienną umiejętnością – patrząc na włosy, wiesz, co uszczęśliwi twojego klienta, jaka fryzura jest dla niego stworzona.Tak, w rzeczywistości często się to zdarza, ale najpierw zawsze wysłuchuję swoich klientów, znajduję czas, by głębiej wniknąć w ich ocze-kiwania, czasami z tych rozmów wynikają za-skakujące wnioski. Jest tak często w przypadku młodych dziewcząt, które epatowane reklama-mi natychmiast chcą zmieniać swoje piękne, długie i, co najważniejsze, zdrowe i lśniące włosy. Nie ma nic piękniejszego w darze od natury, dlatego odradzam radykalne zmiany kolorystyczne i proponuję delikatne odmiany, które mają za zadanie tylko podkreślić piękno młodzieńczej urody.

Urodę kobiet potrafisz pokreślić nie tylko samą fryzurą, ale i jej zaskakującym wykoń-czeniem. Na stronie Bohemy widziałam bo-gato zdobione fryzury.Od lat w swoich stylizacjach wykorzystuję biżuterię, pióra, korale, wstęgi, szarfy, kwiaty. Wszystko to sprawia, że fryzura może stać się prawdziwym dziełem sztuki. Otaczająca mnie rzeczywistość jest niewyczerpanym źródłem inspiracji i ciągle poszerza moje horyzonty artystyczne.

Fryzjerstwo to nie tylko zawód – ale pasja i sposób na życie. Tak jest w twoim przypad-ku.W istocie, staram się świadomie wyznaczać so-bie cele i konsekwentnie do nich dążyć, umiejęt-nie słuchać i doskonalić techniki. Pomogła mi w tym bez wątpienia moja praca w europejskich salonach fryzjerskich u znanych mistrzów tego zawodu. To nieocenione doświadczenia, które

rzutują na całą przyszłość zawodową. Poza tym, żyjemy w dobie nowoczesnych technologii, które umożliwiają nam nieograniczony dostęp do wiedzy. Staram się z tego czerpać całymi garściami, bo wiem, że każda nowa kreacja to zadowolenie kolejnych klientów, a oni są dla mnie najważniejsi.

A jak ważni są dla ciebie najmłodsi klienci?Na szczęście ich nie brakuje, bo młode mamy są bardzo świadome i wiedzą, że o fryzury dzieci należy tak samo dbać jak o swoje. Więc gdy odwiedzają mnie dzieci, bardzo się z tego cieszę, bo mam z nimi fajny kontakt i uwiel-biam z nimi konwersować. Od małych dzieci można dowiedzieć się naprawdę ciekawych i pouczających rzeczy. Poza tym wizyty dzieci zawsze pozytywnie motywują mnie do pracy. Dobrze ostrzyżony chłopiec czy uczesana dziewczynka to przecież wizytówka samych rodziców, ale oni na szczęście dobrze o tym wiedzą. Mój salon często zamienia się w do-mowe przedszkole.

Bajka, dlaczego warto przyjść do Salonu Bohema przy ul. Szwai 14/7u?Bo tutaj nikt nikomu niczego nie narzuca, nim siądziemy na fotel, z uwagą zostaniemy wysłuchani, bo tu napotkamy uśmiech i ra-dość. Nawet jeśli mamy pochmurny dzień i zły nastrój, w Bohemie wszystko się odmienia, bo tu każdego dnia jest pozytywna energia. Jeśli się kocha swoją pracę, a ja ją kocham, to nie może być inaczej, dlatego wszystkie niezdecy-dowane dziewczyny, kobiety, które poszukują tego jedynego miejsca, serdecznie zapraszam do siebie. Zapraszam również młodzież chcą-cą odbyć staż i praktyki. Pragnę Was wszyst-kich poznać nie tylko jako stylistka fryzur, ale także jako Bajka, Wasza przyjaciółka.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Szczurek

Salon pełen aniołówrozmowa z Bajką Marczak, stylistką fryzur

Kraków, ul. Szwai 14/7 u www.studiobohema.com.pltel. 662 961 308, 12 311 50 53

Salon pełen aniołów

Page 4: ruczaj cafe nr 5 (2013)

BISTRO 4MATul. Gronostajowa 7ul. Gronostajowa 9ul. Łojasiewicza 4

CAFE 4MAT ul. Gronostajowa 7

KAWIARNIA MYSIKRÓLIKul. Przyzby 1

SKLEP SPOŻYWCZY AGAul. Ceglarska 27

SKLEP TERESKO Skotnikiul. Batalionów Chłopskich 2 A

SKLEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28

DELIKATESY TYMBARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9

CUKIERNIA ZAJĄCul. Grota-Roweckiego 9 ul. Kobierzyńska 93

PERFECT GYMul. Zakopiańska 62 lokal F

KAMPUS UJ

KOLPORTAŻ BEZPOŚREDNI

Egzemplarz bezpłatny. Nakład 12 000 egz.Zdjęcie na okładce: Mitra – wyk. Jacek Pach / Fot. arch. pryw.

Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Agnieszka Kania (sekretarz redakcji), Mikołaj Mańko, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie).

Kontakt: [email protected], tel. 604 400 464.

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

w n

umer

ze

© Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Reklama: [email protected],tel. 604 400 464, tel. 694 428 866.Kolejny numer ukaże się 4.06.2013. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 13.05.2013.

68

1011121415 Czekamy na listy:

[email protected]

w.ru

czaj

cafe

.pl

Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: [email protected].

Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków.

KAUFLANDul. Norymberska 1

CENTRUM HANDLOWEPASAŻ 33ul. Bobrzyńskiego 33

CENTRUM HANDLOWE OSIEDLE EUROPEJSKIEul. Bobrzyńskiego 37

CENTRUM HANDLOWE PASAŻ RUCZAJ ul. Raciborska 17

SUPERMARKET ŁOKIETEK ul. Borkowska 17b ul. Kobierzyńska 123

LEWIATANul. Kobierzyńska 42

GALERIA HANDLOWA SOLVAY PARK ul. Zakopiańska 105

GALERIA SMAKU U JACKA ul. Chmieleniec 2 ul. Szuwarowa 1

SKLEP WINA Z GRUZJIul. Lipowa 6 E

DŻIN MARKETul. Borsucza 12

DAY SPA CASCADA ul. Szuwarowa 1

JAGIELLOŃSKIE CENTRUM INNOWACJI ul. Bobrzyńskiego 14 PRZYCHODNIA DĘBNIKIul. Szwedzka 27

MARKET POINTRynek Fałęcki 1

PRZYCHODNIA RUCZAJ–ZACHODNIAul. Zachodnia 27

PRZEDSZKOLE NR 58 ul. Skośna 2

J&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40

DELIKATESY EURO ul. Jahody 2

RESTAURACJA MIĘDZY-NAMI Colosseum ul. Miłkowskiego 3 A

NASZE SKLEPY AVITA ul. Kamieniecka 13ul. Miłkowskiego 3 A

CARREFOUR EXPRESSul. Obozowa 46

tu nas znajdziesz»

Nie jestem sezonowcemmówi Marcel Gawron

Czy epatowanie seksem w mediach służy zakochanym?o. Leon Knabit

Gołąbki z włoskiej kapustyMikołaj Mańko 9Konkursy, dzieci i myniania Ania

Groteska zapraszaParada smoków 2013

Życie zaczyna się po zachodzie słońcaJędrzej Majka

W sutannach kieszenie są podwójne mówi Jacek Pach

Ergonomia w mieszkaniu. KuchniaKatarzyna Piękosz

Page 5: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

5

Listy do redakcjiPodgórska MajówkaCzy pamiętacie, jak w czasie majówki

odpoczywaliście na kocyku? Jak kapele po-dwórkowe umilały Wam niedzielne popołu-dnia? Zasłuchani w walce, obserwowaliście dzieci grające w kapsle i klasy. Właśnie taka atmosfera, pełna spokoju, muzyki i zabawy, wypełni Park im. Bednarskiego w niedzielę 26 maja w godzinach 12.00–17.00. Przy-wołamy kolorowe wspomnienia podgór-skich zabaw i wspaniałych czasów. Odbędą się pokazy młodzieżowych grup artystycz-nych, występ „Kabaretu 7 minut Po”, który przygotowuje specjalnie na tę okazję skecze o historii Podgórza, a także koncert uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej im. Broni-sława Rutkowskiego w Krakowie, występy laureatów konkursu wokalnego „Czar wspo-mnień z lat 50-80”, pokaz pocztówek 3D, wiekowych samochodów oraz wiele, wiele innych atrakcji, a wszystkie w klimacie daw-nych, szalonych lat. Na finał odbędzie się potańcówka przy dźwiękach muzyki granej przez Orkiestrę „Solvay”.

Wszystkie zabawy będą okraszone praw-dziwymi historiami, przygodami i legendami opowiedzianymi ustami podgórskich senio-rów. Ich doświadczenie i pamięć pomogą nam odtworzyć czar najwspanialszej krakow-skiej dzielnicy Podgórze.

Jeśli chcecie uzyskać więcej informacji, proszę, zadzwońcie do Domu Kultury „Pod-górze” (tel. 12 656 36 70). Ta wspaniała Ma-jówka pełna muzyki, śmiechu i wspomnień zorganizowana jest w ramach projektu „Se-niorzy w Akcji”, współrealizowanego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, Radę Dzielnicy XIII oraz Dom Kultury „Podgórze”.

Przypomnijmy młodzieży, dzieciom, a prze-de wszystkim sobie, jak barwne i wspaniałe są te zabawy. Zaproście wszystkich znajomych, weźcie całe rodziny i świętujmy. Bawmy się cały dzień.

Pozdrawiam,Maciej Kwiatkowski

Każda ławka z innej parafii Droga Redakcjo,dziękuję, że napisaliście o naszej nowej

parafii i nowej kaplicy przy Bobrzyńskiego, i o naszym Proboszczu. To ważne miejsce na Nowym Ruczaju, odwiedzane przez wielu mieszkańców (wystarczy zobaczyć tłumy, które idą chodnikami po zakończonych mszach). A niedawno odbyło się u nas pierw-sze Bierzmowanie młodych ludzi. Był biskup i piękna uroczystość. Księdzu Franciszkowi należą się wielkie podziękowania.

Ale chciałam napisać o czymś innym, chyba zabawnym. Znałam od dziecka po-wiedzenie, że każda rzecz jest z innej parafii,

czyli każda jest inna. Ale dopiero niedawno zrozumiałam, co to naprawdę znaczy. Otóż właśnie w kaplicy pw. bł. Jana Pawła II każda ławka i krzesło pochodzą dosłownie z innej parafii. Mamy tu wyściełane bordowe krzesła z parafii Zesłania Ducha Świętego z Ruczaju, mamy stare drewniane ławki z parafii Matki Bożej Królowej Polski i jeszcze parę z kolej-nych parafii, bo zupełnie różnych. Tamte koś-cioły sprawiły sobie nowe ławki, a my mamy dzięki temu różnorodne miejsca do siedzenia i czekamy na budowę kościoła.

Z pozdrowieniami,Alina W.

Czas na nocnytramwajSzanowna Redakcjo!Pisze do Was sąsiad z ul. Bobrzyńskiego,

student, a zarazem kelner jednej z restauracji na Kazimierzu. A piszę w sprawie komunika-cji miejskiej, której poświęcaliście już wiele miejsca na łamach Ruczaj Cafe.

Pragnę poruszyć sprawę nocnego tramwa-ju. Często kończę pracę po godzinie 23.00. No i pojawia się problem z powrotem do domu, na nasz Ruczaj. Jedyna możliwość po-wrotu to nocny autobus – linia 609. Problem w tym, że jeździ bardzo rzadko, a jak już przy-jedzie, to nie zawsze uda się do niego wejść, jest tak przepełniony. Sprawa dotyczy pierw-szego i drugiego kursu nocnego, kiedy mnó-stwo ludzi wraca z centrum na Ruczaj. Inter-wencja u władz ZIKIT-u nic nie daje. Stąd moja prośba, wołajmy razem jednym głosem. Może czas pomyśleć o kilku nocnych kursach tramwajem, którym tak się ZIKIT chwali?

PozdrawiamMaciek,

Wasz czytelnik z ul. Bobrzyńskiego

Apel do rowerzystówMamy na Ruczaju tzw. ścieżki rowerowe

i mamy rowerzystów. A wraz z nimi wzrost za-grożenia życia dla tych, którzy... chodzą pieszo. Zagrożenia spowodowanego totalnym bra-kiem wyobraźni. I to żadna przesada. Rowe-rzyści! Litości! Te chodniki wzdłuż tramwaju to nie tor wyścigowy! Tam, tuż obok, space-rują rodzice z dziećmi – one w każdej chwili mogą wejść na nie „swój” kawałek chodnika. Każdy może wejść, czemu nie, a was po prostu nie słychać, gdy nadjeżdżacie z tyłu. To WY musicie uważać, to WY stanowicie zagrożenie, jeżeli wam się wydaje, że wszystko wam wol-no. A te niebezpieczne wyjścia zza ekranów, wprost pod pędzącego bezmyślnie człowie-ka w kasku i na kilogramach metalu? Wiem, o czym piszę. Już kilka razy tej krótkiej wiosny ledwie uniknęłam potrącenia.

A. A.

w Ruczaj CafeZareklamuj się

»[email protected]

»

»

»

»

»

Nie znajdziesz nas wśród ulotek wysypujących się ze skrzynek pocztowych.

Jesteśmy eko, szanujemy drze-wa, więc ukazujemy się w na-kładzie 12 000 egzemplarzy, zgodnie z realnymi potrzebami rynku.

Jesteśmy na wyciągnięcie ręki. Znajdziesz nas w najbliższym centrum handlowym, sklepie osiedlowym, przychodni lekar-skiej, ośrodku sportowym etc. (patrz s. 4).

Jesteśmy magazynem do czy-tania, a nie tylko do przegląda-nia. Poruszamy ważne tematy, przedstawiamy ciekawych ludzi, polecamy dobre miejsca. Pisze-my dla nas i o nas.

Wydanie on-line na w w w . r u c z a j c a f e . p l

niż myślisz Taniej

tel. 604 400 464

Page 6: ruczaj cafe nr 5 (2013)

6

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

R O Z M O W A M I E S I Ą C A6

Skąd moje przekonanie o takich, a nie innych możliwościach każdego – dajmy na to – krakowianina? I od razu dalsze pytania: Dlaczego nie obserwujemy takich wyników u każdego mającego chęci do jazdy na dwóch kółkach? Czy popełnia się tu jakiś błąd? Wydaje mi się, że chodzi tu o nastawienie i różnicę w rozumieniu słów, niezależnie od tego, czy będzie to „wyprawa”, „wycieczka” czy „wyjazd”. Sam szerzę teorię „darmowych porannych kilometrów”. Chodzi w niej o to, że ten odcinek trasy, który pokona się jeszcze w nocy, przed świtem, jest jakby za darmo, bo czas i tak mija, kilometry pozostają za nami, a rano jeszcze nie odczuwa się tak bardzo zmęczenia, trwa się jeszcze jakby w poran-nym amoku. Dlatego, planując wycieczkę, warto spróbować i wyjechać te 2–4 godziny wcześniej, a nasze możliwości zwiększą się

Mar

cel G

awro

n / F

ot. a

rch.

pry

w.

pewną prawidłowość, mianowicie, że każdy wyjazd nie jest „na raz”, ale podzielony na etapy.

Prawda, są krótkie wyjazdy, które trwają czasem około 15–25 godzin (na przykład trasa do Warszawy to 450 kilometrów w 18 godzin), ale duża wyprawa składa się z takich małych, codziennie powtarzanych wyjazdów (dziennie od 100 do 250 kilometrów).

Każdego dnia trzeba wykrzesać z siebie sporo wysiłku. Wstać, zebrać się z namiotem i sakwami, zjeść coś na szybko i ruszać. Nawet jeśli jedzie się samemu, trzeba trzymać żelazną dyscyplinę.

Bo każdy, kto jest zdrowy i ma rower, jest w stanie zrobić minimum 100 kilometrów jed-nego dnia, nie mówiąc już o osobach, które są aktywne fizycznie, bo od takich można by wy-magać nawet 200–300 kilometrów za jednym zamachem.

JĘDRZEJ MAJKA: Schodzi Pan kiedyś z roweru?MARCEL GAWRON: (śmiech) Skłamał-bym, gdybym przyznał, że poruszam się tylko na rowerze... Jednak generalnie jeżdżę cały rok. Nie jestem „sezonowcem”. Dziennie po-konuję około 25 kilometrów. Z Ruczaju do centrum to 7 kilometrów w jedną stronę, ale zawsze jeszcze gdzieś zahaczę i dołożę kilka kilometrów ekstra.

Kiedy słyszę, że objechał Pan Europę i Afry-kę... na rowerze, to czuję zmęczenie na samą taką myśl.Takie odczucie chyba zawsze towarzyszy oso-bie, która próbuje naraz okiełznać te „tysiące” kilometrów. Faktycznie, takie liczby robią wra-żenie, ale warto rozłożyć każdą wyprawę na „czynniki pierwsze” –  przyjrzeć się i zauważyć

mówi Marcel GawronsezonowcemNie jestem

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

Skąd moje przekonanie o takich, a nie innych możliwościach każdego – dajmy na to – krakowianina? I od razu dalsze pytania: Dlaczego nie obserwujemy takich wyników u każdego mającego chęci do jazdy na dwóch kółkach? Czy popełnia się tu jakiś błąd? Wydaje mi się, że chodzi tu o nastawienie i różnicę w rozumieniu słów, niezależnie od tego, czy będzie to „wyprawa”, „wycieczka” czy „wyjazd”. Sam szerzę teorię „darmowych porannych kilometrów”. Chodzi w niej o to, że ten odcinek trasy, który pokona się jeszcze w nocy, przed świtem, jest jakby za darmo, bo czas i tak mija, kilometry pozostają za nami, a rano jeszcze nie odczuwa się tak bardzo zmęczenia, trwa się jeszcze jakby w poran-nym amoku. Dlatego, planując wycieczkę, warto spróbować i wyjechać te 2–4 godziny wcześniej, a nasze możliwości zwiększą się

pewną prawidłowość, mianowicie, że każdy wyjazd nie jest „na raz”, ale podzielony na etapy.

Prawda, są krótkie wyjazdy, które trwają czasem około 15–25 godzin (na przykład trasa do Warszawy to 450 kilometrów w 18 godzin), ale duża wyprawa składa się z takich małych, codziennie powtarzanych wyjazdów (dziennie od 100 do 250 kilometrów).

Każdego dnia trzeba wykrzesać z siebie sporo wysiłku. Wstać, zebrać się z namiotem i sakwami, zjeść coś na szybko i ruszać. Nawet jeśli jedzie się samemu, trzeba trzymać żelazną dyscyplinę.

Bo każdy, kto jest zdrowy i ma rower, jest w stanie zrobić minimum 100 kilometrów jed-nego dnia, nie mówiąc już o osobach, które są aktywne fizycznie, bo od takich można by wy-magać nawet 200–300 kilometrów za jednym zamachem.

JĘDRZEJ MAJKA: Schodzi Pan kiedyś z roweru?MARCEL GAWRON: (śmiech) Skłamał-bym, gdybym przyznał, że poruszam się tylko na rowerze... Jednak generalnie jeżdżę cały rok. Nie jestem „sezonowcem”. Dziennie po-konuję około 25 kilometrów. Z Ruczaju do centrum to 7 kilometrów w jedną stronę, ale zawsze jeszcze gdzieś zahaczę i dołożę kilka kilometrów ekstra.

Kiedy słyszę, że objechał Pan Europę i Afry-kę... na rowerze, to czuję zmęczenie na samą taką myśl.Takie odczucie chyba zawsze towarzyszy oso-bie, która próbuje naraz okiełznać te „tysiące” kilometrów. Faktycznie, takie liczby robią wra-żenie, ale warto rozłożyć każdą wyprawę na „czynniki pierwsze” –  przyjrzeć się i zauważyć

Page 7: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

7

od Polski jeszcze nas nie było, więc przyszedł czas na Syberię. Tak samo jak przyjdzie chwi-la na kolejne kierunki, ale wszystko w swoim czasie...

Wybór padł w tym roku na Syberię, bo taka wyprawa jest w sam raz na Rok Wiary. Poje-dziemy w intencji Polski na 100-lecie istnie-nia kościoła w Wierszynie, 100 kilometrów od Irkucka. Tak właśnie zdecydowaliśmy: że jedziemy w intencji Polski.Będzie nas aż dwa-dzieścia siedem osób, w tym dziesięć nowych, choć część z nich jest już z nami od dłuższego czasu zaprzyjaźniona. To najliczniejsza grupa spośród dotychczasowych naszych wyjaz-dów. Grupa będzie bardzo mocna. W ekipie mamy między innymi Krzyśka Skoka, który

w 2008 roku pojechał rowerem do Pekinu, oraz Piotra Waksmundzkiego z tytułem Iron Mana, a także kilka innych osób znanych z polskiej sceny podróżniczej!

Jak trzeba się przygotować do takiej wypra-wy?Jeździć jak najwięcej na rowerze i ewentu-alnie podjąć jakiś drugi trening na boku, na przykład pływanie.

Czego zatem życzyć waszej grupie?Wiatru w plecy! I jak najmniej opadów z nieba. Jakichkolwiek, bo przez Czelabińsk, słynny z powodu tegorocznych opadów me-teorytów, też będziemy przejeżdżać.

Marcel Gawron, student Collegium Medicum UJ, absolwent I LO im. B. Nowodworskiego. Lokalny

Krakowski Patriota. Pasjonat historii, języków, sportu, ale także Szwajcarii. Mieszka na Obozowej.

R O Z M O W A M I E S I Ą C A

dwukrotnie. Bo wiele osób rozpoczyna swoją małą eskapadę zwykle około 9–11 i nie wie, co traci (śmiech). A zyskać można sporo. Ale wiadomo, to tylko moja propozycja, do któ-rej zachęcam!

Kiedy nasi czytelnicy będą czytać zapis na-szej rozmowy, Pan znów będzie na rowerze, tym razem w drodze do...... lasu.

Do lasu?Tak! Do lasu! W rzeczy samej, do takiego du-żego lasu na Syberii (śmiech). Słowo „tajga”, trzeba przyznać, zawiera w sobie informację o potędze i bezkresie tej rosyjskiej puszczy.

8500 km na rowerze. Dziesięć tygodni jazdy… To może być przyjemne? Znam tę odległość, ale potrzebowałem prawie tygo-dnia, by pociągami pokonać trasę z Krako-wa do Irkucka. Powiem tak: jeśli ma się czas, to jest to bajka. Taka dość kolorowa. Już od małego nauczy-łem się, że na trasę, którą mamy do poko-nania, nie można spoglądać i analizować jej z pozycji startu, ale z pozycji mety. Bo inaczej można się spalić, nie wytrzymać. Lepiej pa-trzeć na to, ile jeszcze zostało do końca bie-żącego odcinka, do – na przykład – postoju na posiłek. Tak, wypada patrzeć krótkim dy-stansem, ale żyć całą wyprawą.

Kim jesteście? Skąd taki pomysł?To jest tak – NiniwaTeam tworzą młodzi zapaleńcy rowerowi, w przedziale wieku od

17 do 35 lat. Faktycznie można by uznać rok 2007 za moment powstania tej grupy. Wte-dy właśnie o. Tomasz Maniura OMI zorga-nizował pierwszy wyjazd do Wilna. I wtedy powstały pewne założenia związane z organi-zacją grupy. Bo utrzymać w porządku, bezpie-czeństwie i harmonii ponad 10 osób – to jest wyzwanie. To są pozornie prozaiczne sprawy, z których żadnej nie można pominąć. Co ile mają być przerwy? Jaka kolejność w kolum-nie? Kto prowadzi? Kto zamyka? Jak poin-formować o uszkodzonej jezdni kolegę z tyłu? Z roku na rok wyjazdy nabierały większego rozgłosu i rozmachu. Zainteresowanie płynęło nie tylko ze strony chętnych do uczestnictwa w wyjazdach, ale także ze strony partnerów

medialnych i sponsorów. Ta tendencja wzro-stowa towarzyszy nam do dziś. W 2008 roku pojechaliśmy do Kijowa. W 2009 był Rzym. Rok 2010 był przełomowy, bowiem Niniwa-Team opuściła lokalne „podwórko” rowerowe i awansowała do całkiem innej kategorii. Do Theatrum Magnum rowerowego świata. Do-kąd odbyła się ekspedycja? Do Ziemi Świętej. Po tej wyprawie została napisana pierwsza książka. Potem w 2011 roku przyszedł czas na Afrykę, a dokładnie Maroko. Najpierw Świa-towe Dni Młodzieży w Madrycie, a potem przez Gibraltar i Maroko do Fatimy i Lizbony.

Brzmi imponująco! A jakie są dalsze plany? Co roku staramy się, aby kolejny wyjazd był jeszcze „większy”, proszę nie rozumieć przez to tylko samych kilometrów, ale też poziom trudności trasy. Poza tym, szuka się tego, cze-go się jeszcze nie zna, a tak daleko na wschód

7

Page 8: ruczaj cafe nr 5 (2013)

8

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

Wiedzą, że seks z chłopakami jest przyjemny, ale może przynieść też niebezpieczeństwa, takie jak choroby, niepożądana ciąża, przerwanie ciąży, a potem i skłonność do zdrad... Nie straszę. Mówię o tragicz-nych przypadkach, z którymi się spotkałem. Jakże często dziewczyna porzucona przez chłopaka i odrzucona przez bliskich musi sobie ra-dzić sama. Jeden błąd może zmarnować całe życie. A przecież nieupra-wianie seksu nie jest kalectwem, tylko seksualnym milczeniem w przy-gotowaniu do małżeństwa. Wiele jest dzisiaj dziewczyn trzeźwych. Wolą miłość, która nie prowadzi do zniewolenia, a daje szczęście. Zwyczajne, ludzkie, domowe szczęście. I dlatego nie chcą brać ani da-wać rozkoszy bez miłości. Jest to naturalny odruch obronny – chronić miłość obojga, czerpać z niej radość. Jeśli ktoś doświadczył, czym jest miłość i rodzina, w sposób naturalny będzie bronić swojego szczęścia przed zniszczeniem. A jeśli ktoś jest skłonny do nadużyć, będzie omi-jać zakazy i nakazy obowiązujące we wszystkich czasach.

asne więc jest, że seksualność to podstawowa część naszej osobo-wości. Ale z tą osobowością jest coś nie w porządku, jeśli kieru-

jemy się tylko popędem. Najważniejszym organem seksualnym jest mózg, czyli rozum. Jeśli tu coś „nawala”, i to właśnie pod wpływem bezkrytycznie przyjmowanych wzorców medialnych, nic dobrego nie będzie i w seksie.

służy zakochanym?

S T R O N A O J C A L E O N A

o. Leon Knabit

Czy epatowanie seksem w mediach

TABLICA OGŁOSZEŃ

Cykliczne spotkania i warsztaty dla mam, doradztwo chustowe i pieluszkowe

www.pasiata.pl

PROMOCJA na hasło „Ruczaj Cafe”:manicure + pedicure + henna brwi za 49 zł!Salon Fryzjersko-Kosmetyczny KREATORul. Kobierzyńska 130, tel. 607 057 620

NOWOŚĆ

taniej niż myślisz

» zadzwońtel. 604 400 464, 694 428 866» napisze-mail: [email protected]

zareklamuj się w Ruczaj Cafe

Fot:

jm

szyscy jesteśmy seksualni i byliśmy takimi zawsze, z tym, że dzisiaj o sprawach seksu mówi się bardziej otwarcie. Nie uważam, by to świadczyło o szczegól-nym zepsuciu w naszych czasach. Dawniej przecież

też były nadużycia w tej sferze – niewierności, zdrady, związki nie-małżeńskie, przypadkowe ciąże, dzieci nieślubne i perwersje seksual-ne – nie mówiono o tym otwarcie, ale powszechnie o tym wiedziano. Jednak kiedyś bardziej liczono się z opinią, było większe poczucie wstydu. Dzisiaj zaś jest moda na popisywanie się w mediach wszel-kimi możliwymi wyczynami seksualnymi. I jeszcze na tym można nieźle zarobić. Seks w mediach jest towarem, który dobrze schodzi. Przeglądając Internet i czytając gazety, ma się niekiedy wrażenie, że wszyscy sypiają ze wszystkimi, że nie ma żadnych zasad. Ale to mylne wrażenie. Przyjrzyjmy się uważnie. Nie wszyscy tak się zachowują. Nie wszyscy są aż tak zepsuci.

rzeczywistości znaczna część młodych ludzi ceni wierność w miłości. Wielu doświadczyło na własnej skórze, że „swo-

bodny seks” na dłuższą metę jest pusty i przynosi rozczarowanie. Nic dobrego z niego nie wynika.

iele dziewczyn chce zachować czystość dla przyszłego męża, podchodzi do tego bardzo naturalnie. Nie brak im trzeźwości.

W

W

JW

Agencja Reklamowa MORNING ART tel. 782 688 243 e-mail: [email protected] www.morningart.pl

Podróżnicze kursy rozwoju intelektu 2-13 lat,kolonie wyjazdowe, twórcze urodziny dla dzieciwww.bystrzak.biz Chmieleniec 39E

Page 9: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

9

celu przygotowania nadzienia osobno ugotować ryż, uwa-żając, by nie był rozgotowany, następnie, gdy wystygnie,

dodać do niego mięso, drobno posiekaną i podrumienioną na oleju cebulę. Dobrze przyprawić pieprzem, solą, majerankiem, zmiaż-dżonym czosnkiem, po czym dokładnie wymieszać.

no garnka wyłożyć wierzchnimi liśćmi kapusty. Nadzienie sprawnie zawinąć w liście, następnie gołąbki ciasno ułożyć

w garnku. Przykryć je pozostałymi liśćmi i zalać wodą tak, by przy-kryła je na wysokość 1 cm. Gotować około 40-50 minut pod przy-kryciem.

Gołąbki można podać ze śmietaną, sosem pomidorowym lub sosem grzybowym.

Smacznego!

hyba największy opór przed wzięciem się za robienie gołąb-ków wywołuje parzenie kapusty. Ale jeśli do gołąbków weź-miemy kapustę włoską, to nie tylko łatwiej będzie zdjąć liście z główki, ale jeszcze uzyskamy wyrazistszy jarzynowy smak.

Jestem amatorem gołąbków bardzo świeżych, takich wyjętych wprost ze stojącego na kuchence i jeszcze parującego garnka. Ale

można też gołąbki zamrozić i odgrzać na maśle po powrocie z pracy. Takich odgrzewanych też sobie nie odmawiam.

Składniki:

główki kapusty zdjąć wierzchnie liście, wyciąć głąb, a następnie zanurzyć główkę we wrzątku (przyda się sporej wielkości garnek).

Włoską kapustę należy parzyć krótko, żeby liście się nie ugotowały. Ostrożnie zdjąć z główki każdy liść, ściąć grzbiet łodygi liścia.

Mikołaj Mańko

D O B R Z E D O P R A W I O N E

Fot:

jm

CJ

Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klasztorów prawosławnych. Na co

dzień przewodnik po Krakowie, można go spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu

ludzi. Kiedy nie oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje.

Mieszka w Pychowicach.

9

Gołąbkiz włoskiej kapusty

Agencja Reklamowa MORNING ART tel. 782 688 243 e-mail: [email protected] www.morningart.pl

Z

■ 1 duża kapusta włoska■ 60 dag mięsa mielonego (wołowo-wieprzowego)■ 30 dag ryżu■ 1 duża cebula■ olej do smażenia■ 2 ząbki czosnku■ majeranek, sól, świeżo zmielony pieprz

W

D

Page 10: ruczaj cafe nr 5 (2013)

10

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

• Ciocia

Klocia zaprasza •

• K

obierzyńska 186 B •

Parada smoków 2013

N I A N I A N A R U C Z A J U

powiedzieć ani słowa, albo przepłakać całe przedstawienie w kąciku. Z jednej strony, wcale nie trzeba od razu biec dziecku na pomoc i na sygnale unosić je w bezpieczne miejsce, jakby co najmniej ratowało się je z pożaru, z drugiej – trzeba bezwzględnie okazać maluchowi wspar-cie i absolutnie nie wolno wyśmiewać ani jego, ani jego zachowania. Takie mniej sympatyczne doświadczenie także jest przedszkolakowi czy uczniowi potrzebne, bo uczy je radzenia sobie z porażkami i po-tknięciami, które wszystkim zdarzają się przez całe życie i nie ma sen-su temu zaprzeczać.

d samego początku, odkąd tylko dziecko opanowuje pamięcio-wo krótkie wierszyki, warto zwracać mu uwagę na sposób ich

wypowiadania. Podobnie jak przy czytaniu, tak i przy deklamowaniu rytmicznie zbudowanych rymowanek wcale nie chodzi o klepanie kolejnych wersów na podobieństwo katarynki, ale o oddanie, przy pomocy odpowiedniej intonacji, sensu recytowanego tekstu. Warto ćwiczyć z dziećmi poprawną artykulację samogłosek (po prostu sze-roko otwierając usta i wypowiadając po kolei: a-e-o-u-i-y), spokojne i bez pośpiechu mówienie, wyrażanie głosem wszelkich ukrytych w słowach emocji. Pytania, stwierdzenia i zdania w trybie rozkazu-jącym muszą wyraźnie różnić się od siebie. A ich znaczenie powin-no dotrzeć do odbiorców. Wszyscy, którzy bywają na szkolnych czy przedszkolnych akademiach, doskonale wiedzą, o czym mowa.

czym jeszcze warto pamiętać w związku z konkursami? Otóż o tym, aby gromadzić dyplomy oraz archiwizować zdjęcia i fil-

my z występów naszej pociechy. Ułożona z nich składanka może stać się fantastycznym prezentem na jej osiemnaste urodziny, a te nastąpią prędzej, niż którzykolwiek rodzice, teraz kurczowo trzymający kciuki za powodzenie małego Szymka czy kilkuletniej Julki, są sobie w stanie wyobrazić.

to z nas, dorosłych, nie pamięta z dzieciństwa konkur-sów plastycznych i recytatorskich, na opowiadanie czy wiersz, wreszcie wystąpień na akademiach i w szkolnym teatrzyku? Początkowo symboliczny udział w tego typu

aktywnościach u wielu młodych ludzi przeradza się z czasem w pasję i sposób na spędzanie wolnych chwil. A kolejne dyplomy i pamiątko-we zdjęcia zasilają domowe archiwum.

o co są te konkursy i akademie? Dlaczego warto się nimi zain-teresować? Przede wszystkim służą one rozwojowi kompetencji

społecznych dziecka oraz jego różnorakich zdolności. Samo słowo „konkurs plastyczny” czy rola w przedstawieniu z okazji Dnia Matki to dla przedszkolaka spora dawka motywacji do działania, do zmo-bilizowania sił, do pokazania siebie. Oczywiście bardzo często jest to porównywalnie duże wyzwanie dla… rodziców owego kilkulatka, bowiem ktoś musi dziecko przypilnować, zachęcić, posiedzieć z nim przy pustej jeszcze kartce czy poćwiczyć rolę, która nie zawsze chce od razu wejść do głowy. Jest to jednak szansa na wspólne spędzenie czasu, poznawanie dziecka, a także własnych możliwości, wspólne uczenie się kreatywności i ćwiczenie wyobraźni.

czasie przygotowywania do tych pierwszych, jeszcze wprost nienazwanych, momentów współzawodnictwa, opiekuno-

wie – od pani przedszkolanki po rodziców – muszą uważać na każ-de wypowiedziane do dziecka słowo, na każdy komentarz. Jedna nieprzemyślana i wyrażona pod wpływem emocji negatywna uwaga może na długo zrazić dziecko do wszelkich działań wymagających od niego pokazania siebie lub swoich umiejętności przed jakimkolwiek szerszym forum. Dziecku trzeba dać czas na dojrzenie do pokonania tremy i oswojenie się z publicznością. Czasem zdarza się tak, że kil-kulatek musi jeden, drugi czy nawet trzeci raz wyjść na „scenę” i nie

niania AniaKP

O

dzieci i my Konkursy,

W

O

Page 11: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

11

• Ciocia

Klocia zaprasza •

• K

obierzyńska 186 B • • www.ciociaklocia.pl •

• tel. 694 652 841 •

pierwszy weekend czerwca w Krakowie, jak co roku, będzie mieć miejsce 13. Ma-łopolska Parada Smoków,

której organizatorem jest Teatr Groteska w Krakowie. W ramach imprezy odbędzie się V Przegląd Artystyczny „O Smocze Jajo” oraz Konkurs na Najpiękniejszego Smoka Parady.

eatr Groteska po raz kolejny ma przy-jemność zaprosić Państwa do udziału

w Przeglądzie Artystycznym „O Smocze Jajo”. Naszym spotkaniom towarzyszy idea promowania różnorodnych zjawisk kul-turowych, a tegoroczna edycja Przeglądu przebiegać będzie pod hasłem „Nowa trady-cja”. Liczymy na Państwa oryginalność, dy-namikę występów, umiejętność nawiązania aktywnego kontaktu z widzem. W tym roku stawiamy nie tylko na walory artystyczne prezentacji, ale przede wszystkim na nieba-gatelne pomysły prezentacji elementów kul-tury Małopolski. Tegoroczne smocze święto poświęcone jest bowiem tej małopolskiej

G R O T E S K A Z A P R A S Z A

tradycji kontynuowanej przez wieki, jak też nowym zwyczajom oraz zjawiskom kultury małopolskich miast, wsi i miaste-czek. Planujemy wielkie starcie tradycji z nowoczesnością. Ufamy, że potrafią nas Państwo zaskoczyć i zadziwić. Formuła Przeglądu przewiduje wszelkie formy wy-razu, nie stawiamy żadnych ograniczeń w ich doborze.

pośród nadesłanych zgłoszeń wybie-rzemy te najbardziej kreatywne. Wy-

brańcy będą mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności tuż u stóp Wawelu, przed szeroką publicznością, którą groma-dzi Wielka Parada Smoków oraz Przegląd Artystyczny „O Smocze Jajo”. W ramach wydarzenia odbędą się także występy profesjonalnych artystów, co z pewnością wzbogaci doświadczenie młodych, debiu-tujących wykonawców.erdecznie zapraszamy domy kultury, gru-py młodzieżowe i wszystkich, którym nieobce jest hasło kreatywność do udziału w Przeglądzie.

Parada smoków 2013W

T S

11

dzieci i my

XII P

arad

a Sm

oków

/ Fo

t. A

. Kac

zmar

z, Ł

Mal

inow

ski /

Arc

h. G

rote

ski

Buciki do nauki chodzeniaWyjątkowe obuwie komunijne już od 49,90 zł

Tylko najlepsi producenci!

lekkie sandałki z mięciutkiej skórki, crocsy, buciki do wody, kalosze

Nowa kolekcja wiosna-lato już w sprzedaży

pierwszy weekend czerwca w Krakowie, jak co roku, będzie mieć miejsce 13. Ma-łopolska Parada Smoków,

której organizatorem jest Teatr Groteska w Krakowie. W ramach imprezy odbędzie się V Przegląd Artystyczny „O Smocze Jajo” oraz Konkurs na Najpiękniejszego Smoka Parady.

eatr Groteska po raz kolejny ma przy-jemność zaprosić Państwa do udziału

w Przeglądzie Artystycznym „O Smocze Jajo”. Naszym spotkaniom towarzyszy idea promowania różnorodnych zjawisk kul-turowych, a tegoroczna edycja Przeglądu przebiegać będzie pod hasłem „Nowa trady-cja”. Liczymy na Państwa oryginalność, dy-namikę występów, umiejętność nawiązania aktywnego kontaktu z widzem. W tym roku stawiamy nie tylko na walory artystyczne prezentacji, ale przede wszystkim na nieba-gatelne pomysły prezentacji elementów kul-tury Małopolski. Tegoroczne smocze święto poświęcone jest bowiem tej małopolskiej

tradycji kontynuowanej przez wieki, jak też nowym zwyczajom oraz zjawiskom kultury małopolskich miast, wsi i miaste-czek. Planujemy wielkie starcie tradycji z nowoczesnością. Ufamy, że potrafią nas Państwo zaskoczyć i zadziwić. Formuła Przeglądu przewiduje wszelkie formy wy-razu, nie stawiamy żadnych ograniczeń w ich doborze.

pośród nadesłanych zgłoszeń wybie-rzemy te najbardziej kreatywne. Wy-

brańcy będą mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności tuż u stóp Wawelu, przed szeroką publicznością, którą groma-dzi Wielka Parada Smoków oraz Przegląd Artystyczny „O Smocze Jajo”. W ramach wydarzenia odbędą się także występy profesjonalnych artystów, co z pewnością wzbogaci doświadczenie młodych, debiu-tujących wykonawców.erdecznie zapraszamy domy kultury, gru-py młodzieżowe i wszystkich, którym nieobce jest hasło kreatywność do udziału w Przeglądzie.

Page 12: ruczaj cafe nr 5 (2013)

12

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

ciągu dnia miasto sprawiało wraże-nie wymarłego. Kiedy słońce zaczę-

ło zachodzić, na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi. Po masakrycznie upalnym dniu postanowiłem wejść do morza. Woda w Zatoce Perskiej była jak zupa. Na drugim brzegu Kuwejt. Na małej betonowej plaży obowiązywała ścisła segregacja ze względu na płeć. Kobiety z dziećmi po jednej stronie muru, mężczyźni po przeciwnej. Ci dru-dzy, w przeważającej większości żołnierze, rozbierali się do majtek, kobiety zaś wcho-dziły do wody w czadorach. Kiedy wycho-dziły na brzeg, woda ściekała z ich ubrań. Po kąpieli poszedłem na bazar. Funkcjo-nował on dwie godziny rano i dwie godzi-ny wieczorem. – Twoju mat' – usłyszałem przy stoisku z krewetkami. – Wirka, idy siudy?Język był znajomy, więc natychmiast się od-wróciłem. Spora grupa Ukraińców robiła zakupy. Sprzedawcy ładowali do reklamó-wek kilogramy olbrzymich krewetek oraz całe gałęzie oblepione świeżymi daktylami. Sytuacja wydała mi się dość dziwna. Skąd nagle w Buszerze tylu Ukraińców. Na wy-cieczce? Turyści nie kupowaliby przecież takich ilości jedzenia.– Dobry wieczór. Jesteście na wakacjach? – spytałem, by zaspokoić swoją ciekawość.– Nie, mój mąż tu pracuje – odpowiedziała Wirka, poprawiając chustkę na głowie.– A co tu można robić?

iedy opuściłem klimatyzo-wany pojazd, moje okulary zaparowały, a ubranie w jed-nej sekundzie zrobiło się mokre. – Nie warto tam

jechać – mówił trzy dni wcześniej Hadi. – Gorąco. Gorąco. Gorąco. I tyle. Takie jest południe Iranu.Taksówką dojechałem do centrum. Pięć i pół kilometra. Polecany hotel okazał się dla mnie zbyt drogi, więc udałem się w poszukiwaniu jakiegoś w bardziej przystępnej cenie. Znala-złem go bardzo szybko, bo życzliwi Irańczycy, zapytani na ulicy, od razu przychodzili z po-mocą. Nowy hotelik okazał się bardzo przyja-zny. Starszy portier pokazał mi pokój, toalety i prysznice. Poczęstował mnie zimnym ar-buzem i zaczął coś tłumaczyć. Zrozumiałem tylko jedno słowo: policja. Na kartce w kratkę w formacie A5 napisał kilka zdań. Następnie wręczył mi ją i przez okno pokazał palcem kierunek. – Policja – powtórzył.Miasto leży w strefie przygranicznej, stąd każ-dy hotel wymaga od turysty pozwolenia na zamieszkanie. – W czym mogę pomóc? – spytał uśmiech-nięty żołnierz w biurze przepustek.– Przychodzę z hotelu Mosaferkhanenh-ye Pars – powiedziałem i wręczyłem mu kartkę.– Zapraszam do środka. Proszę usiąść i pocze-kać. Pierwszy raz w Buszer?– Tak. Pierwszy – odpowiedziałem.– Gorąco?

K W

Baza

r w B

usze

r / F

ot. J

ędrz

ej M

ajka

Ś W I A T W E D Ł U G M A J K I

zaczyna się po zachodzie

Autobus dojechał do stacji końcowej. – Buszer – krzyknął kierowca w moją stronę. Na wyświetlaczu godzina szesnasta trzydzieści, temperatura na zewnątrz pięćdziesiąt trzy stopnie Celsjusza, wilgotność powyżej sie-demdziesięciu procent.

– O, tak.Żołnierz podszedł do biurka. Zamienił kilka zdań przez telefon, po czym wziął ode mnie paszport i zniknął za drzwiami. Po dwóch minutach wrócił z półtoralitrową butelką lo-dowatej wody.– Napije się pan?– Dziękuję.– I jak? Podoba się panu tutaj?– Póki co tak, ale strasznie gorąco.Po upływie dwóch minut doszedł do nas jesz-cze jeden mężczyzna, ubrany po cywilnemu. Przywitał się, podając rękę.– Salam alejkum. Skąd pan przyjechał? – spy-tał, uważnie przeglądając mój paszport.– Z Polski.– Kiedy?– Godzinę temu.– Jak długo zostanie pan w Buszerze?– Maksymalnie trzy dni.– Dokąd później?– Wracam do Teheranu i dalej na północ do Ramsar nad Morze Kaspijskie.– Co będzie pan robił w Buszerze?– Będę zwiedzać. Koniecznie chcę zobaczyć bazar. Czytałem, że jest wspaniały.– Życzę zatem udanego pobytu w Buszerze. Gdyby miał pan jakieś problemy, zawsze może pan do nas przyjść. Pomożemy.– Dziękuję. A dostanę jakieś pismo do ho-telu? – spytałem, bo przecież nie poszedłem tam dla własnej przyjemności.– Nie ma potrzeby. Jest OK.

Życiesłońca

Page 13: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

13

Już po dwóch godzinach bazar zaczął pusto-szeć. Popijając sok z grejpfruta, patrzyłem, jak para młodych ludzi przygląda się obrączkom przy straganie jubilerskim. Następne zakupy dopiero jutro po zachodzie słońca.

Ś W I A T W E D Ł U G M A J K I

Jędrzej Majka – w każdą podróż zabiera aparat foto-graficzny. Ulubiony kierunek: Wschód. Autor książek:

Kresy. Śladami naszych przodków (2002), Ostatni dzień Lwowa (2004) oraz albumów fotograficznych: Lwów.

Trzy eseje (2005), Ukraina (2006), Kresy (2009). Ostatnio wydał Pociąg do świata – zapis dwunastu podróży.

Mieszka na Nowym Ruczaju.

www.blog.jedrzejmajka.pl

13

Baza

r w B

usze

r / F

ot. J

ędrz

ej M

ajka

– Buduje elektrownię.– Długo już tu mieszkacie?– My pół roku, ale inni dłużej. Mieszkamy poza miastem. Dwa razy w tygodniu przy-wożą nas wieczorami na bazar, żebyśmy mo-gli zrobić zakupy.– A długo da się tu wytrzymać?– Kontrakt mamy jeszcze na rok. Raz w roku możemy na koszt firmy polecieć do Moskwy, ale dalej, do Chmielnickiego, to już za swo-je. Jest ciężko, tak z dala od domu, ale jakoś wytrzymamy.– Zatem powodzenia.

– I wam toże – odpowiedziała z uśmiechem, pokazując dwa złote zęby.

zeczywiście, na obrzeżach miasta Ro-sjanie budowali elektrownię atomową.

Pracę przy niej rozpoczęli Niemcy w połowie lat siedemdziesiątych poprzedniego wieku. W roku osiemdziesiątym wybuchła wojna iracko-irańska, więc Niemcy wycofali się z kon-traktu. Nikt nie chciał kontynuować ich dzieła. Hiszpanie i Argentyńczycy wycofali się pod naciskiem Amerykanów. Wreszcie, za miliard dolarów, inwestycję przejęli Rosjanie. Budowa-li rękoma ukraińskich zarobkiewiczów.

R

Page 14: ruczaj cafe nr 5 (2013)

14

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

MIKOŁAJ MAŃKO: Ile guzików ma su-tanna?JACEK PACH: 33. Tyle, ile lat żył na ziemi Chrystus. A kiedy ksiądz nie jest zbyt wysoki, pozostałe guziki naszywa się na przykład na rę-kawy. Najlepsze są guziki drewniane, pokryte farbowanym włosiem końskim lub nićmi je-dwabnymi. Do niedawna każda diecezja miała swój wzór oplatania guzika.

Uszycie sutanny to wyzwanie? Ile potrzeba na to czasu?Nie licząc przymiarek i poprawek, to około 60-80 godzin. Dobrze uszyta sutanna musi leżeć idealnie. Nie może uwierać czy marszczyć się. Jakość tkaniny też ma duże znaczenie. W swo-jej pracowni stosuję tkaniny produkcji polskiej oraz włoskiej. Najlepszą jest tkanina wełniana z niewielką domieszką włókien syntetycznych, aby sutanna się nie gniotła, była przewiewna oraz miała delikatny połysk. W sutannach kie-szenie są podwójne, bo jedna para ma umożli-wiać dostęp do kieszeni w spodniach, a druga to już właściwe kieszenie. Na dolnej listwie doszywam tzw. szczotkę, która powoduje, że ksiądz nie zagarnia sutanną kurzu.

Skąd Twoje zainteresowanie strojami litur-gicznymi? Zaczęło się od pobytu we Włoszech. Poje-chałem tam już jako zawodowy krawiec, by podnieść swoje kwalifikacje. Zatrudniłem się w jednej z najlepszych pracowni krawieckich szyjących wysokiej jakości szaty liturgiczne. Dla mnie była to szkoła odkrywania historii. Poznałem wtedy wiele osobistości Kościoła, w tym kardynałów Scole i Ravasiego czy abpa Mariniego. W pracowni, w której miałem okazję szlifować swoje umiejętności, spod igły wychodziły szaty dla biskupów i kardynałów północnych Włoch.

Po drugie, studiuję historię. A to wciąż rodzi nowe pytania. Interesowało mnie na przykład, dlaczego szaty przyozdabiano pszczołami, co możemy zobaczyć na mozaice w absydzie ba-zyliki Sant Apolinary in Classe w Rawennie, albo gwiazdami czy muszlami.

Porozmawiajmy zatem o szatach liturgicz-nych. Ksiądz odprawia mszę w ornacie. Po czym poznać dobry ornat?Niestety, w wykonawstwie szat liturgicznych w Polsce dominuje produkcja przemysłowa,

P O G O D Z I N A C H

W sutannachmówi Jacek Pach, projektant szat liturgicznych

tymczasem powinny być one owocem współ-pracy sztuki plastycznej i rzemiosła artystycz-nego. Według potocznej opinii tkanina, która odpowiada powadze liturgii, to materiał błysz-czący. Dużym błędem jest całkowita rezygnacja z materiałów naturalnych. Słabym punktem wielu szat liturgicznych jest ornamentyka, bra-kuje w niej głęboko biblijnej symboliki.

Bogato czy raczej skromnie? Czy kosztow-ne tkaniny i drogocenne kamienie wciąż są w modzie?O bogactwie ornatu czy mitry z pewnością nie stanowi przepych, ale krój, przemyślane

zdobnictwo, symbolika. W przygotowaniu szat trzeba mieć pewną swobodę, ale także wiedzę o tradycji. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem w ornamentyce są motywy geo-metryczne, wzbogacone różnymi kamieniami szlachetnymi i szklanymi, wysokiej jakości pas-manterią, oraz połączenie kontrastowych tka-nin. Ostatnie moje szaty – ornaty oraz mitry

– są utrzymane właśnie w tym kanonie. Np. biały adamaszek z motywem roślinnym. Na przodzie ornatu krzyż w formie litery TAU, a z tyłu pas biegnący od kołnierza ku dołowi. Na to wszystko nakłada się piękna złota taśma leońska w trzech wariantach oraz 553 kamie-nie. Jest to kopia ornatu z XIII wieku. Moją specjalnością są także komże i alby w stylu rzymskim, zdobione ręcznie wykonywanymi mereżkami.

Jakie są trendy w modzie liturgicznej?Sobór Watykański II przyniósł ze sobą przywrócenie dawnych form ornatu. Dzięki Francuzom i Belgom modne stały się ornaty inspirowane okresem gotyckim i tradycją be-nedyktyńską. Ale to Rzym kreuje modę koś-cielną, dlatego staram się śledzić wszystkie nowinki, jakie nadchodzą z Watykanu. Mam w pamięci wielkie zaskoczenie opinii pub-licznej, kiedy Monsignore Mogavero zamó-wił ornat u Georgio Armaniego. Jedwabna haftowana szata wprawiła w zachwyt wiele osób. Jak później tłumaczył się biskup Moga-vero: wszystko po to, aby jak najlepiej oddać chwałę Bogu.

Skąd czerpiesz inspirację do swoich dzieł?Od starożytnej ikonografii po szaty przygo-towane na inaugurację pontyfikatu papieża Franciszka. Nie będę ukrywał, że tworzenie kopii dawnych szat jest moją ulubioną formą twórczości. Nie zatrzymuję się jednak tylko na kopiowaniu, wykonuję również nowe kompozycje. Sam Kraków niesie ze sobą nie-zmierne źródło inspiracji. Zawsze podziwia-łem miniatury Stanisława Samostrzelnika, mnicha z opactwa Cystersów, i mam nadzie-ję, że w końcu wykonam jakiś ornat czy mitrę inspirowaną jego miniaturami.

Czy w którymś z kościołów na Ruczaju są Twoje dzieła?W najbliższym czasie czeka mnie wykonanie ornatu oraz mitry. Kiedy skończymy naszą rozmowę, jadę do jednego z krakowskich bi-skupów w celu wzięcia miary. Z parafiami na Ruczaju nie miałem jeszcze okazji współpra-cować. Mam nadzieję, że to dopiero przede mną.

vesticlero.blJacek Pach – krawiec i muzyk, pasjonat historii Kościoła.

Studiuje na UPJPII. Mieszka na Ruczaju.

kieszenie są podwójne

14

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

Proj

ekty

i w

ykon

anie

Jace

k Pa

ch /

Fot.

arch

. pry

w.

Kontakt: [email protected]

Page 15: ruczaj cafe nr 5 (2013)

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013

15

rgonomia towarzyszy nam na każdym kroku, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę z jej wagi. Jest obecna w mieszkaniu, pracy,

samochodzie, na placu zabaw, przy posługiwa-niu się widelcem czy telefonem komórkowym. Zwracamy na nią uwagę najczęściej wtedy, gdy mamy do czynienia z czymś lepiej zaprojek-towanym. Taki przedmiot czy otoczenie za-pewnia nam wygodę i komfort użytkowania, a także wpływa na nasze bezpieczeństwo, zdrowie czy nawet samopoczucie.

rojektowanie ergonomiczne we wnę-trzach wykorzystuje wszelkie infor-

macje o człowieku – jego wymiarach i prze-strzeni, którą zajmuje, zmieniając pozycję ciała przy wykonywaniu różnych czynności. Aranżowanie mieszkania i jego wyposaże-nia w odniesieniu do takiej wiedzy pozwala potem sprawniej wykonywać swoje domo-we obowiązki, a także lepiej odpoczywać. Dziś opowiem o dostosowaniu do na-szych potrzeb fizycznych warunków pracy w kuchni.

rządzenie wygodnej kuchni to pod-stawowy krok ku temu, żeby polubić

codzienne przyrządzanie posiłków. Oczy-wiście nie ma jednej recepty na rozplano-wanie każdej kuchni, gdyż to zależy od jej wielkości, od tego, czy jest otwarta czy za-mknięta, i jakie są zwyczaje domowników. Przychodzi nam tu jednak z pomocą tzw. trójkąt roboczy, który wynika z logicznego i funkcjonalnego zorganizowania prze-strzeni dla prac kuchennych. Polega on na właściwym rozmieszczeniu względem sie-bie sprzętów, takich jak lodówka, zlewozmy-wak i kuchenka, które są wierzchołkami tego trójkąta, co zapewnia nam efektywniejszą pracę w kuchni. Pomiędzy sprzętami powi-nien znaleźć się blat o szerokości minimum 45 cm, ale też jeden dużo szerszy, aby zapew-nić swobodne miejsce pracy. Obok przedsta-wiam cztery podstawowe schematy zabudowy ciągu kuchennego.

iększość z nas wybiera obecnie meble kuchenne projektowane na wymiar.

Możemy posłużyć się standartowymi wymia-rami, takimi jak: wysokość blatów roboczych 85-90 cm, głębokość szafek stojących 50-55 cm, szerokość blatów 60 cm, szerokość szafek

wiszących 32-37 cm. Nie zapomnijmy też o „wycięciu” na stopy, aby swobodniej stawać przy meblach, oraz rozmieszczeniu najpo-trzebniejszych sprzętów, naczyń i produk-tów żywnościowych w strefie swobodnego zasięgu, dostosowanego do naszego wzrostu. I tu sprawdza się najlepiej metoda własnych obserwacji i doświadczeń w kwestii tego, gdzie dosięgamy ręką, a co już wymaga zasto-sowania podnóżka. Producenci oferują też całą gamę przeróżnych udogodnień, np. wy-suwane szafki typu cargo, szuflady z pełnym wysuwem, które teraz królują zamiast półek w szafkach dolnych. Mamy też do dyspozy-cji różnego rodzaju podziały umożliwiające

utrzymanie porządku i przechowywanie piętrowe naczyń i produktów, ciche zamy-kanie drzwiczek, podnośniki do otwierania i zatrzymywania w każdej pozycji frontów szafek górnych itp. Można śmiało powie-dzieć, że ergonomiczne urządzenie kuchni jest dziś dostępne dla każdego.

a miesiąc poznamy zasady ergonomii w łazience oraz w pokoju wypoczynko-

wym i dziecięcym.

P O M Y S Ł N A W N Ę T R Z E 15

Katarzyna Piękosz

kuchnia

Katarzyna Piękosz – absolwentka Wydziału Architektury PK i Podyplomowych Studiów Terenów

Zieleni. Zajmuje się projektowaniem domów, obiektów, ogrodów i wnętrz.

Mama dwójki urwisów.

E

W

P

mówi Jacek Pach, projektant szat liturgicznych

Ergonomia w mieszkaniu

U

Proj

ekty

i w

ykon

anie

Jace

k Pa

ch /

Fot.

arch

. pry

w.

Z

Page 16: ruczaj cafe nr 5 (2013)

16

RUCZAJ CAFE ■ nr 5 ■ maj 2013