Riviera nr 74

8
STR. 2 STR. 7 Spó³ki miejskie, czyli czyje? Wywiad z aktork¹ bezplatna gazeta pomorska Rok VII Nr 10 (74) Sopot Listopad 2012 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz. a bry³a zmieni ca³ko- wicie obraz centralnej Tczêœci miasta. Likwi- dacji ulegnie obecny pawilon dworcowy oraz wszystkie zabudowania usytuowane wzd³u¿ torów kolejowych. Ocaleje jedynie baga¿ownia, pochodz¹ca jeszcze z XIX wieku. Naprzeciw hotelu „Rezy- dent” powstaæ ma kolejny ho- tel o podobnej pojemnoœci. Dalej - patrz¹c od strony ulicy Monte Cassino - stan¹ kolejne obiekty, które pomieszcz¹ kasy, informacjê kolejow¹, Czy nowy dworzec powinien byæ wielki jak Warszawa Centralna i wygl¹daæ jak Galeria Ba³tycka? Obecnego dworca PKP w Sopocie w ¿adnym razie nie mo¿na nazwaæ wizytówk¹ kurortu. Podró¿nych od lat wita ten sam brud i tandeta. Jednak ju¿ nied³ugo ma siê to zmieniæ. Za kilka tygodni - na prze³omie grudnia i stycznia - rozpocznie siê bowiem budowa nowego pawilonu kolejowego. Z uwagi na jego gabaryty istnieje jednak realne zagro¿enie, ¿e budynek ten zniszczy ostatecznie kulturowe i krajobrazowe wartoœci tej czêœci Sopotu. Krzysztof M. Za³uski gastronomiê, handel, a nawet biura na wynajem. Projekt nie przewiduje natomiast poczekal- ni dworcowej, a jedynie obsze- rny hall stanowi¹cy ci¹g pieszy. Ca³kowitej przebudowie ulegnie ulica Dworcowa od pla- cu Konstytucji do dzisiejszego postoju taksówek. Ruch ko³owy ma zostaæ z niej wyeliminow- any i ukryty pod ziemi¹. Pobie- gnie on tunelem, którego wlot znajdzie siê na ulicy Podjazd, tu¿ za wiaduktem kolejowym, a wylot przy rondzie, jakie pow- stanie na styku ulic Chopina i Koœciuszki. W tunelu przewi- dziane jest miejsce na postój dla kilkunastu pojazdów. Osoby wysiadaj¹ce w tym miejscu do- stan¹ siê do hali dworcowej schodami, b¹dŸ wind¹. Dojœcie do dworca od stro- ny ul. Monte Cassino ma zmie- niæ siê w dwupoziomowy dep- tak z zieleni¹ i ogródkami ka- wiarnianymi, staj¹c siê – co pod- kreœlaj¹ projektanci - przed³u- ¿eniem „Monciaka”. Nie jest to jednak ca³kiem zgodne z rze- czywistoœci¹, poniewa¿ deptak w dalszym ci¹gu bêdzie dzieli³a ruchliwa ulica Koœciuszki na styku z Podjazdem. Rozwi¹- zaniem mog³oby byæ schowanie ulicy Koœciuszki na tym odcin- ku w tunelu, podobnym do tego z ulicy Grunwaldzkiej, ale za- pewne stanowi³oby to zbyt wielki wydatek dla inwestorów. Ca³kowity koszt przebu- dowy dworca i jego okolicy wyniesie oko³o 100 milionów z³otych, z czego 20 milionów to wk³ad w³asny inwestora, czyli Ba³tyckiej Grupy Inwes- tycyjnej, a 80 milionów ma pochodziæ z kredytu, który równie¿ zaci¹gnie BGI. Budo- wa kompleksu dworcowo- handlowego i hotelu ma potrwaæ dwa lata. Inwestycja ta bêdzie realizowana w ramach partnerstwa prywatno-publicz- nego, podpisanego pomiêdzy miastem, spó³k¹ PKP SA i Ba³tyck¹ Grup¹ Inwestycyjn¹ SA. Nowy dworzec ma byæ gotowy w 2014 roku. Sopoccy w³odarze ju¿ teraz zastanawiaj¹ siê nad nazw¹ stacji. Rozwa¿ane s¹ cztery propozycje: „Sopot Cen- trum”, „Sopot”, „Sopot Promenada” oraz „Sopot G³ówny”. My proponujemy pi¹t¹, naszym zdaniem najtrafniejsz¹: „Sopot Sarkofag”. Fot. materia³y BGI Czy budujemy go dla pasa¿erów, dla mieszkañców, czy dla biznesu? Czy ma to byæ obiekt na miarê miasta i jego mo¿liwoœci finansowych, czy ambicji w³adz? Co inwestorzy dadz¹ mieszkañcom wraz z tak zaprojektowan¹ przestrzeni¹? – to tylko niektóre z pytañ, jakie przed rokiem m.in. na ³amach „Riviery”, stawiali sobie sopoccy urbaniœci. Wówczas istnia³ jeszcze cieñ nadziei, ¿e w³adze miasta w¹tpliwoœci architektów potraktuj¹ powa¿nie. Dzisiaj wiemy ju¿, ¿e Jacek Karnowski i wiêkszoœæ Rady Miasta, którzy wyrazili zgodê na budowê dworca w takiej formie, zafundowali sopocianom kuku³cze jajo za jedyne 100 milionów z³otych. 2008 roku zad³u- ¿enie Sopotu wy- Wnosi³o 8 mln z³o- tych, w roku 2012 ju¿ 187 mln. Gdyby ca³e zad³u¿enia miasta (kredyt i wierzytelnoœci) by³y brane pod uwagê przy liczeniu wskaŸnika zad³u¿enia, Jacek Karnowski nie by³by ju¿ prezy- dentem, gdy¿ tak liczony wskaŸnik zad³u¿enia przekra- cza 60 %. Aby zachowaæ urz¹d, od 2010 roku prezy- dent uprawia tzw. „kreatyw- n¹ ksiêgowoœæ”, dziêki której stara siê ukryæ prawdziw¹ sy- tuacjê finansow¹ kurortu. Wyborcze rozmno¿enia Dochody Sopotu w roku 2009 wynios³y 239 mln z³. W roku wyborczym 2010 zwiêk- szy³y siê do 331 mln. Oznacza to cud rozmno¿enia miejskiej kasy o ponad 90 mln z³, czyli o 37 %. Aby coœ takiego mog³o siê zdarzyæ w³adze Gdañska i Sopotu podpisa³y dodatkow¹ umowê dotycz¹c¹ wspólnego finansowania budowy hali. Dziêki niej sopocki ratusz móg³ dwukrotne ksiêgowaæ gdañskie wp³aty - 62 mln z³ wp³acone przed 2010 rokiem w roku wyborczym ponownie w ca³oœci zaliczono jako do- chód miasta. Aby „sztuczka” ta by³a zgodna z prawem, Gdañsk pod koniec 2010 roku wp³aci³ 62 mln z³ na konto Sopotu, a Sopot w miesi¹c póŸniej je odda³. Ale na tym nie poprzestano. Aby w kolej- nych latach w podobny spo- sób powiêkszaæ bud¿et So- potu, zaczêto do dochodów ku- rortu wliczaæ sp³aty wierzytel- noœci Gdañska do banku BOŒ (raty i odsetki) – œrednio 8,3 mln z³ rocznie (Gdañsk tak¹ sumê wp³aca co roku na konto sopockiego ratusza, a nastêp- nie Sopot tymi pieniêdzmi sp³aca d³ugi Gdañska). Tym samym kurort „zwiêksza” swoje dochody o ponad 8,3 mln rocznie, i bêdzie to robi³ do roku 2019. Finansowe sztuczki Taki sam kunszt kreatyw- nej ksiêgowoœci sopockie w³adze wykazuj¹ w ukrywaniu rzeczywistego zad³u¿enia mia- sta w bankach. W 2009 roku zobowi¹zania Sopotu wobec firmy Asseco z tytu³u wypo- Przewidywany d³ug Sopotu w 2012 roku to 187 mln z³, dochód zaœ powinien wynieœæ 287 mln. Oznacza to, ¿e rzeczywisty wskaŸnik zad³u¿enia miasta prze- kroczy 60 procent. Czy tym samym prezydent miasta straci stanowisko? Niekoniecznie - od czego jest kreatywna ksiêgowoœæ! Ksiêgowoœæ kreatywna, czyli jak zachowaæ fotel prezydenta Ryszard Kajkowski W³adze Sopotu zak³ada³y, ¿e budowa Hali Widowiskowo- Sportowej poch³onie z bud¿etu miasta niespe³na 70 mln z³otych. W rzeczywistoœci suma ta, po zakoñczeniu inwestycji przekroczy 170 mln. Na pokrycie stumilionowej „pomy³ki” miasto musi zaci¹gaæ kredyty. sa¿enia hali wynios³y 57 mln. Miasto dla ich sp³aty musia³o siê zad³u¿yæ. Aby nie zosta³o to uwzglêdniane we wskaŸniku zad³u¿enia wystarczy³o, aby bank kupi³ t¹ wierzytelnoœæ od Asseco. Móg³ to zrobiæ bez podpisywania umowy z Sopotem. Zad³u¿enie miasta wzros³o z 57 mln do 65 mln i bêdzie sp³acane do 2019 ro- ku. Poniewa¿ nie ma umowy miêdzy Sopotem i bankiem (zakup wierzytelnoœci tego nie wymaga), to d³ugu wo- bec banku nie wlicza siê do wskaŸnika zad³u¿enia mia- sta. Tym samym w roku wy- borczym zwiêkszono krea- tywnie dochody Sopotu o oko³o 70 mln, a jednoczeœ- nie 57 mln wierzytelnoœci do banku nie by³o liczone do wskaŸnika zad³u¿enia. Jacek Karnowski (wówczas kan- dydat na prezydenta) móg³ wiêc og³osiæ, ¿e zad³u¿enie Sopotu (zgodnie z prawem) jest mniejsze ni¿ 30 %, gdy w rzeczywistoœci by³o wiêk- sze od 55 %. Dziêki tym sztuczkom, wy- kazywany wskaŸnik zad³u¿enia Sopotu w latach 2011 - 2012 jest mniejszy ni¿ 60 %. Naj- prawdopodobniej równie¿ dziêki nim Jacek Karnowski sprawuje do tej pory funkcjê prezydenta miasta – ustawa mó- wi bowiem, ¿e w przypadku przekroczenia granicy 60 proc. w³adzê w mieœcie mo¿e prze- j¹æ zarz¹d komisaryczny mia- nowany przez premiera. Sopot w pêtli zad³u¿enia Uprawiana przez UM So- potu kreatywna ksiêgowoœæ nie jest zabaw¹ tani¹. Koszty sp³aty odsetek i rat z tytu³u kredytów i wierzytelnoœci wzros³y z 8 mln z³ w 2008 roku do oko³o 30 mln z³ w roku 2012. Ponad to w roku bie¿¹cym Sopot wpad³ w pêtlê zad³u¿enia. Dla sp³aty starych wierzytelnoœci miasto musi zaci¹gaæ nowe. Oko³o 90 mln z³, które w latach 2010 - 2012 „wp³ynê³y” do so- pockiej kasy z konta Gdañ- ska, to dochody „wirtualne”, stworzone dla poprawienia wskaŸnika zad³u¿enia So- potu. Wspomniany ju¿ brak umowy pomiêdzy UM i ban- kiem BOŒ pozwoli³ nie za- liczaæ do wskaŸnika zad³u- ¿enia nastêpuj¹cych kwot: 57 mln z³ w roku 2009, 49 mln w 2010, 44 mln w 2011 i 38 mln w 2012 r. „Wykreo- wane” wskaŸniki zad³u¿enia nie alarmuj¹ mieszkañców i organów nadzorczych, gdy¿ ich kreatorzy ukrywaj¹ rze- czywisty, fatalny wprost, stan sopockich finansów. Pê- tla krêci siê wiêc dalej, rodz¹ siê tak¿e pytania - jak d³ugo jeszcze bêdzie to trwa³o i ile za tê fikcjê zap³acimy? Sopot kocha £ubieñsk¹ SOPOT-SARKOFAG

description

Sopocka Gazeta

Transcript of Riviera nr 74

Page 1: Riviera nr 74

STR. 2 STR. 7

Spó³ki miejskie,czyli czyje? Wywiad z aktork¹

bezplatna gazeta pomorska

Rok VII Nr 10 (74) Sopot Listopad 2012 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz.

a bry³a zmieni ca³ko-wicie obraz centralnej Tczêœci miasta. Likwi-

dacji ulegnie obecny pawilon dworcowy oraz wszystkie zabudowania usytuowane wzd³u¿ torów kolejowych. Ocaleje jedynie baga¿ownia, pochodz¹ca jeszcze z XIX wieku.

Naprzeciw hotelu „Rezy-dent” powstaæ ma kolejny ho-tel o podobnej pojemnoœci. Dalej - patrz¹c od strony ulicy Monte Cassino - stan¹ kolejne obiekty, które pomieszcz¹ kasy, informacjê kolejow¹,

Czy nowy dworzec powinien byæ wielki jak Warszawa Centralna i wygl¹daæ jak Galeria Ba³tycka?

Obecnego dworca PKP w Sopocie w ¿adnym razie nie mo¿na nazwaæ wizytówk¹ kurortu. Podró¿nych od lat wita ten sam brud i tandeta. Jednak ju¿ nied³ugo ma siê to zmieniæ. Za kilka tygodni - na prze³omie grudnia i stycznia - rozpocznie siê bowiem budowa nowego pawilonu kolejowego. Z uwagi na jego gabaryty istnieje jednak realne zagro¿enie, ¿e budynek ten zniszczy ostatecznie kulturowe i krajobrazowe wartoœci tej czêœci Sopotu.

Krzysztof M. Za³uskigastronomiê, handel, a nawet biura na wynajem. Projekt nie przewiduje natomiast poczekal-ni dworcowej, a jedynie obsze-rny hall stanowi¹cy ci¹g pieszy.

Ca³kowitej przebudowie ulegnie ulica Dworcowa od pla-cu Konstytucji do dzisiejszego postoju taksówek. Ruch ko³owy ma zostaæ z niej wyeliminow-any i ukryty pod ziemi¹. Pobie-gnie on tunelem, którego wlot znajdzie siê na ulicy Podjazd, tu¿ za wiaduktem kolejowym, a wylot przy rondzie, jakie pow-stanie na styku ulic Chopina i Koœciuszki. W tunelu przewi-dziane jest miejsce na postój dla kilkunastu pojazdów. Osoby wysiadaj¹ce w tym miejscu do-

stan¹ siê do hali dworcowej schodami, b¹dŸ wind¹.

Dojœcie do dworca od stro-ny ul. Monte Cassino ma zmie-niæ siê w dwupoziomowy dep-tak z zieleni¹ i ogródkami ka-wiarnianymi, staj¹c siê – co pod-kreœlaj¹ projektanci - przed³u-¿eniem „Monciaka”. Nie jest to jednak ca³kiem zgodne z rze-czywistoœci¹, poniewa¿ deptak w dalszym ci¹gu bêdzie dzieli³a ruchliwa ulica Koœciuszki na styku z Podjazdem. Rozwi¹-zaniem mog³oby byæ schowanie ulicy Koœciuszki na tym odcin-ku w tunelu, podobnym do tego z ulicy Grunwaldzkiej, ale za-pewne stanowi³oby to zbyt wielki wydatek dla inwestorów.

Ca³kowity koszt przebu-dowy dworca i jego okolicy wyniesie oko³o 100 milionów z³otych, z czego 20 milionów to wk³ad w³asny inwestora, czyli Ba³tyckiej Grupy Inwes-tycyjnej, a 80 milionów ma pochodziæ z kredytu, który równie¿ zaci¹gnie BGI. Budo-wa kompleksu dworcowo-handlowego i hotelu ma potrwaæ dwa lata. Inwestycja ta bêdzie realizowana w ramach partnerstwa prywatno-publicz-nego, podpisanego pomiêdzy miastem, spó³k¹ PKP SA i Ba³tyck¹ Grup¹ Inwestycyjn¹ SA.

Nowy dworzec ma byæ gotowy w 2014 roku. Sopoccy w³odarze ju¿ teraz zastanawiaj¹ siê nad nazw¹ stacji. Rozwa¿ane s¹ cztery propozycje: „Sopot Cen-trum”, „Sopot”, „Sopot Promenada” oraz „Sopot G³ówny”. My proponujemy pi¹t¹, naszym zdaniem najtrafniejsz¹: „Sopot Sarkofag”. Fot. materia³y BGI

Czy budujemy go dla pasa¿erów, dla mieszkañców, czy dla biznesu? Czy ma to byæ obiekt na miarê miasta i jego mo¿liwoœci finansowych, czy ambicji w³adz? Co inwestorzy dadz¹ mieszkañcom wraz z tak zaprojektowan¹ przestrzeni¹? – to tylko niektóre z pytañ, jakie przed rokiem m.in. na ³amach „Riviery”, stawiali sobie sopoccy urbaniœci. Wówczas istnia³ jeszcze cieñ nadziei, ¿e w³adze miasta w¹tpliwoœci architektów potraktuj¹ powa¿nie. Dzisiaj wiemy ju¿, ¿e Jacek Karnowski i wiêkszoœæ Rady Miasta, którzy wyrazili zgodê na budowê dworca w takiej formie, zafundowali sopocianom kuku³cze jajo za jedyne 100 milionów z³otych. 2008 roku zad³u-

¿enie Sopotu wy-Wnosi³o 8 mln z³o-tych, w roku 2012 ju¿ 187 mln. Gdyby ca³e zad³u¿enia miasta (kredyt i wierzytelnoœci) by³y brane pod uwagê przy liczeniu wskaŸnika zad³u¿enia, Jacek Karnowski nie by³by ju¿ prezy-dentem, gdy¿ tak liczony wskaŸnik zad³u¿enia przekra-cza 60 %. Aby zachowaæ urz¹d, od 2010 roku prezy-dent uprawia tzw. „kreatyw-n¹ ksiêgowoœæ”, dziêki której stara siê ukryæ prawdziw¹ sy-tuacjê finansow¹ kurortu.

Wyborcze rozmno¿eniaDochody Sopotu w roku

2009 wynios³y 239 mln z³. W roku wyborczym 2010 zwiêk-szy³y siê do 331 mln. Oznacza to cud rozmno¿enia miejskiej kasy o ponad 90 mln z³, czyli o 37 %. Aby coœ takiego mog³o siê zdarzyæ w³adze Gdañska i Sopotu podpisa³y dodatkow¹ umowê dotycz¹c¹ wspólnego finansowania budowy hali. Dziêki niej sopocki ratusz móg³ dwukrotne ksiêgowaæ gdañskie wp³aty - 62 mln z³ wp³acone przed 2010 rokiem w roku wyborczym ponownie w ca³oœci zaliczono jako do-chód miasta. Aby „sztuczka” ta by³a zgodna z prawem, Gdañsk pod koniec 2010 roku wp³aci³ 62 mln z³ na konto Sopotu, a Sopot w miesi¹c póŸniej je odda³. Ale na tym nie poprzestano. Aby w kolej-nych latach w podobny spo-sób powiêkszaæ bud¿et So-potu, zaczêto do dochodów ku-rortu wliczaæ sp³aty wierzytel-noœci Gdañska do banku BOŒ (raty i odsetki) – œrednio 8,3 mln z³ rocznie (Gdañsk tak¹ sumê wp³aca co roku na konto sopockiego ratusza, a nastêp-nie Sopot tymi pieniêdzmi sp³aca d³ugi Gdañska). Tym samym kurort „zwiêksza” swoje dochody o ponad 8,3 mln rocznie, i bêdzie to robi³ do roku 2019.

Finansowe sztuczki Taki sam kunszt kreatyw-

nej ksiêgowoœci sopockie w³adze wykazuj¹ w ukrywaniu rzeczywistego zad³u¿enia mia-sta w bankach. W 2009 roku zobowi¹zania Sopotu wobec firmy Asseco z tytu³u wypo-

Przewidywany d³ug Sopotu w 2012 roku to 187 mln z³, dochód zaœ powinien wynieœæ 287 mln. Oznacza to, ¿e rzeczywisty wskaŸnik zad³u¿enia miasta prze-kroczy 60 procent. Czy tym samym prezydent miasta straci stanowisko? Niekoniecznie - od czego jest kreatywna ksiêgowoœæ!

Ksiêgowoœæ kreatywna,czyli jak zachowaæ fotel prezydenta

Ryszard Kajkowski

W³adze Sopotu zak³ada³y, ¿e budowa Hali Widowiskowo-Sportowej poch³onie z bud¿etu miasta niespe³na 70 mln z³otych. W rzeczywistoœci suma ta, po zakoñczeniu inwestycji przekroczy 170 mln. Na pokrycie stumilionowej „pomy³ki” miasto musi zaci¹gaæ kredyty.

sa¿enia hali wynios³y 57 mln. Miasto dla ich sp³aty musia³o siê zad³u¿yæ. Aby nie zosta³o to uwzglêdniane we wskaŸniku zad³u¿enia wystarczy³o, aby bank kupi³ t¹ wierzytelnoœæ od Asseco. Móg³ to zrobiæ bez podpisywania umowy z Sopotem. Zad³u¿enie miasta wzros³o z 57 mln do 65 mln i bêdzie sp³acane do 2019 ro-ku. Poniewa¿ nie ma umowy miêdzy Sopotem i bankiem (zakup wierzytelnoœci tego nie wymaga), to d³ugu wo-bec banku nie wlicza siê do wskaŸnika zad³u¿enia mia-sta. Tym samym w roku wy-borczym zwiêkszono krea-tywnie dochody Sopotu o oko³o 70 mln, a jednoczeœ-nie 57 mln wierzytelnoœci do banku nie by³o liczone do wskaŸnika zad³u¿enia. Jacek Karnowski (wówczas kan-dydat na prezydenta) móg³ wiêc og³osiæ, ¿e zad³u¿enie Sopotu (zgodnie z prawem) jest mniejsze ni¿ 30 %, gdy w rzeczywistoœci by³o wiêk-sze od 55 %.

Dziêki tym sztuczkom, wy-kazywany wskaŸnik zad³u¿enia Sopotu w latach 2011 - 2012 jest mniejszy ni¿ 60 %. Naj-prawdopodobniej równie¿ dziêki nim Jacek Karnowski sprawuje do tej pory funkcjê prezydenta miasta – ustawa mó-wi bowiem, ¿e w przypadku przekroczenia granicy 60 proc. w³adzê w mieœcie mo¿e prze-j¹æ zarz¹d komisaryczny mia-nowany przez premiera.

Sopot w pêtli zad³u¿enia Uprawiana przez UM So-

potu kreatywna ksiêgowoœæ nie jest zabaw¹ tani¹. Koszty sp³aty odsetek i rat z tytu³u kredytów i wierzytelnoœci wzros³y z 8 mln z³ w 2008 roku do oko³o 30 mln z³ w roku 2012. Ponad to w roku bie¿¹cym Sopot wpad³ w pêtlê zad³u¿enia. Dla sp³aty starych wierzytelnoœci miasto musi zaci¹gaæ nowe. Oko³o 90 mln z³, które w latach 2010 - 2012 „wp³ynê³y” do so-pockiej kasy z konta Gdañ-ska, to dochody „wirtualne”, stworzone dla poprawienia wskaŸnika zad³u¿enia So-potu. Wspomniany ju¿ brak umowy pomiêdzy UM i ban-kiem BOŒ pozwoli³ nie za-liczaæ do wskaŸnika zad³u-¿enia nastêpuj¹cych kwot: 57 mln z³ w roku 2009, 49 mln w 2010, 44 mln w 2011 i 38 mln w 2012 r. „Wykreo-wane” wskaŸniki zad³u¿enia nie alarmuj¹ mieszkañców i organów nadzorczych, gdy¿ ich kreatorzy ukrywaj¹ rze-czywisty, fatalny wprost, stan sopockich finansów. Pê-tla krêci siê wiêc dalej, rodz¹ siê tak¿e pytania - jak d³ugo jeszcze bêdzie to trwa³o i ile za tê fikcjê zap³acimy?

Sopot kocha £ubieñsk¹

SOPOT-SARKOFAG

Page 2: Riviera nr 74

2 OPINIE Nr 10 (74) Listopad 2012

Sopockie co nieco

tym roku jednak dosz³o do ewident-Wnego zderzenia

oddolnego pomys³u z nie-sprawn¹ administracyjn¹ ma-chin¹ lub indolencj¹ osoby odpowiedzialnej za realizacjê ca³ej akcji. Sopocianie ocze-kiwali – zgodnie z zapowie-dziami p³yn¹cymi z ratusza - i¿ otrzymaj¹ materia³y infor-macyjne wprost do domów. Nie wiem, jak je dystrybuowano, ale

Wojciech Fu³ek

Bud¿et i szpitalOsobiœcie uwa¿am bud¿et obywatelski za wielki sukces ca³ej Rady Miasta bie¿¹cej kadencji, choæ oczywiœcie nie wszyscy byli jego zwolennikami i orêdownikami. Niektórzy nawet przekonywali, ¿e ca³y sopocki bud¿et jest ju¿ od dawna obywatelski, zatem taka próba na ¿ywym miejskim organizmie nie ma szansy powodzenia. Kiedy okaza³o siê jednak , ¿e sopocianie nowy pomys³ gremialnie zaakceptowali, zg³aszaj¹c w³asne projekty do realizacji i mobilizuj¹c siê do g³osowania, a Sopot w ten sposób sta³ siê pionierem nowego (przynajmniej w naszym kraju) rozwi¹zania bud¿etowego, ojców i matek sukcesu nagle przyby³o.

najprawdopodobniej du¿a czêœæ mieszkañców w ogóle ich nie zobaczy³a. I t³umaczenie typu: „kto chcia³, ten wiedzia³”, „mo¿na by³o zajrzeæ do internetu” itp. to wrêcz kpina z sopocian, którzy przecie¿ nadzwyczaj ochoczo bior¹ udzia³ we wszelkich akcjach i g³osowaniach.

Drug¹ spraw¹, która ¿ywo interesuje co najmniej kilka ty-siêcy sopocian, którzy podpisali siê pod petycj¹ do w³adz miasta, jest szansa powstania w uzdro-wisku szpitala.

Nieco naiwnie wierzy³em do tej pory w dobr¹ wolê wszy-stkich zainteresowanych stron – grupy inicjatorów petycji z „Kocham Sopot”, mieszkañ-ców, którzy j¹ z pe³n¹ aprobat¹ przyjêli i prezydenta miasta, który w ostatniej kampanii so-pocianom przecie¿ publicznie obiecywa³ nie tylko szpital, ale i porodówkê. Okaza³o siê jednak, i¿ ten temat to dla prezydenta obecnie „gor¹cy kartofel”, któ-

ry chcia³by odrzuciæ od siebie jak najdalej. Temat sopockiego szpitala sta³ siê nagle tematem politycznym, a nie merytorycz-nym. Jeden z zaproszonych przeze mnie konsultantów tra-fnie stwierdzi³: „Jeœli tylko bêdzie zgoda, co do powstania szpitala, jeœli wszyscy bêd¹ tym tak samo zainteresowani i bêd¹ tego chcieli – to szpital na pe-wno powstanie!”

Powiem szczerze: nie widzê woli poszukiwania nowych rozwi¹zañ w tej materii przez prezydenta Karnowskiego. Nie widzê ani jego determinacji w tej sprawie (moim zdaniem niezwykle istotnej dla to¿sa-moœci i przysz³oœci sopockiego uzdrowiska), ani osobistego za-anga¿owania, takiego jakie przejawia³ choæby w sprawie przebudowy centrum Sopotu czy terenów przydworcowych. Bo jeœli ktoœ sprawê szpitala traktuje, jako swoiste przeci¹-ganie liny i polityczne podcho-

dy, to chyba jednak nie ro-zumie prawdziwej wagi prob-lemu. Ja jednak, mo¿e znów nieco naiwnie, wierzê, ¿e mo-¿na siê w tej sprawie ci¹gle po-rozumieæ i wznieœæ ponad oso-biste uprzedzenia. Szukajmy zatem tych nowych rozwi¹-zañ, bo ka¿dy sopocki szpital, klinika, specjalistyczna pla-cówka, czy oddzia³ znacznie wzbogaci ofertê medyczn¹ na-szego miasta. Oferta taka da po¿ytek nie tylko mieszkañ-com, lecz równie¿ pomo¿e So-potowi staæ siê jeszcze bar-dziej konkurencyjnym na ma-pie polskich uzdrowisk.

Nie bójmy siê te¿ poszu-kiwania pionierskich rozwi¹-zañ – zarówno w zakresie bud-¿etu obywatelskiego, jak i po-wstania nowoczesnej placów-ki medycznej. Bez woli wszy-stkich stron i emocjonalnego zaanga¿owania nie da siê zre-alizowaæ z sukcesem ani jed-nego ani drugiego.

iêkszoœæ instytucji komunalnych zarz-W¹dzana jest w So-

pocie przez wybierane w drodze przetargu spó³ki. Spó³ki te, jako firmy, najczêœciej dobrze pro-speruj¹, zatrudniaj¹ pracowni-ków, planuj¹ sobie wypraco-wanie zysku. Ich w³adze otrzy-muj¹ solidne wynagrodzenie, czêsto wielokrotnie przewy¿-szaj¹ce zarobki przeciêtnego mieszkañca Sopotu. Kiedy finanse takich spó³ek nie id¹ jednak najlepiej, miasto dop³aca do ich dzia³alnoœci.

Spó³ki te nie sp³acaj¹ rów-nie¿ kredytów, zaci¹gniêtych przez ratusz na ich powstanie i rozruch. Sp³aca je miasto z na-

Spó³ki miejskie, czyli czyje? Spó³ki miejskie, czyli czyje?

Miros³aw Rogacewicz

Na terenie Sopotu dzia³aj¹ instytucje nale¿¹ce do miasta. Najwiêkszymi wœród nich s¹ Hala Ergo

Arena, Marina wraz z molo, Hipodrom, oraz Opera Leœna. Niektóre z nich miasto musi dofinan-

sowywaæ. Mimo to ich szefowie zarabiaj¹ nawet dziesiêciokrotnoœæ przeciêtnej pensji.

szych podatków oraz czêœciowo ze œrodków unijnych. W ten spo-sób spo³eczeñstwo zosta³o po-dzielone na tych, którzy finan-suj¹ powstanie nowych inwes-tycji miejskich, i tych, którzy na nich zarabiaj¹, nie ponosz¹c ¿ad-nych kosztów inwestycyjnych.

Dok¹d idziemy?Rol¹ zarz¹dzaj¹cych jest

utrzymanie p³ynnoœci finanso-wej miasta, czyli sytuacji, w któ-rej zobowi¹zania finansowe nie przekraczaj¹ wp³ywów do miej-skiej kasy - przy czym nie cho-dzi mi w tym wypadku o sub-wencje i dotacje celowe, które sp³ywaj¹ z bud¿etu pañstwa na oœwiatê i inne lokalne zadania zlecone, lecz o œrodki pocho-dz¹ce od mieszkañców, a prze-de wszystkim o to, czy te œrodki

s¹ racjonalnie i sprawiedliwie wydawane? Moim zdaniem nie s¹, poniewa¿ model zarz¹dzania wspólnym, miejskim maj¹t-kiem, jaki obowi¹zuje w So-pocie, nie jest modelem, jaki obowi¹zuje w spo³eczeñstwie obywatelskim, do którego zmierzamy.

Dlaczego? Otó¿ nie rozu-miem, jak to mo¿liwe, ¿e w sy-tuacji, gdy z bud¿etu Sopotu na wybudowanie miejskiej hali widowiskowo-sportowej wy³o-¿ono 170 mln z³otych (drugie tyle pochodzi³o z kasy Gdañska – przyp. red.), Magdalena Se-ku³a, pe³ni¹ca funkcjê prezesa spó³ki zarz¹dzaj¹cej t¹ hal¹, otrzymuje uposa¿enie wyso-koœci prawie 160 tys. z³ rocznie – zw³aszcza, gdy wiêkszoœæ pensji legalnie pracuj¹cych Po-

laków, oscyluje na poziomie 1500 z³ miesiêcznie? Podobnie niezrozumia³a jest dla mnie wy-sokoœæ wynagrodzenia pani pre-zes spó³ki Hipodrom, Magda-leny Rutkowskiej, która zarabia ponad 143 tys. rocznie (jako prywatny przedsiêbiorca dora-bia kolejne 43 tys. z³), a miasto inwestuje w Hipodrom miliony i dop³aca co roku kilkaset ty-siêcy z³ poprzez podnoszenie kapita³u tej¿e spó³ki. Jeszcze wiêcej, bo niemal 170 tys. z³ rocznie pobiera 38-letni Marcin Burakowski, prezes sopockiej spó³ki Aqua Sopot, która za-rz¹dza w Sopocie infrastruktur¹ wodoci¹gowo-kanalizacyjn¹. Nie potrafiê wyobraziæ sobie równie¿ sposobu w jaki ktoœ skalkulowa³, ¿e z ceny biletu wstêpu na molo wynosz¹cej

7z³, bud¿et miasta dostaje jedynie 1,40 z³.

Czy o to chodzi³o?Latem tego roku, po trwaj¹-

cym niemal dwa lata remoncie oddana zosta³a do u¿ytku Opera Leœna. Ca³kowity koszt jej modernizacji wyniós³ 74 mln z³otych. Tym bardziej zaskaku-j¹cym by³ dla mnie komunikat w³adz miasta, ¿e w najbli¿szym czasie rozpisany zostanie kon-kurs na spó³kê, która zarz¹dzaæ bêdzie leœnym amfiteatrem. Powszechnie wiadomo, ¿e Opera Leœna, ze wzglêdu na spe-cyfikê sezonowej dzia³alnoœci, musi byæ dotowana przez Urz¹d Miasta. Do tej pory obiektem z powodzeniem zarz¹dza³ BART. Ale skoro jest potrzebny lepszy operator, to mo¿e stworzyæ je-den lub dwa etaty dla spec-jalistów w tej bran¿y w ramach

istniej¹cego BART-u, zamiast generowaæ kolejne koszta zwi¹-zane z powo³ywaniem nowej spó³ki, które bêd¹ musieli oczy-wiœcie pokryæ mieszkañcy.

Stosowany obecnie w So-pocie model zarz¹dzania miej-skim maj¹tkiem jest wygodny dla rz¹dz¹cych, nie mniej jest to model kosztowny, a do tego niesprawiedliwy spo³ecznie i zaciemniaj¹cy efektywnoœæ dzia³ania. Byæ mo¿e jednak nie chodzi tu o efektywnoœæ i spra-wiedliwoœæ, lecz o to by w ten w³aœnie sposób budowaæ za-plecze ekonomiczno – politycz-ne potrzebne do zachowania ci¹g³oœci w³adzy? Ale czy o to nam chodzi³o?

Autor jest sopockim dzia³aczem spo³ecznym, ekonomist¹ i pry-watnym przedsiêbiorc¹, bezpar-tyjny.

Najwa¿niejsz¹ pozycj¹ w tworzeniu bud¿etu miasta Sopotu s¹ wp³ywy z PIT oraz z podatków i op³at lokalnych. Z pieniêdzy tych miesz-kañcy utrzymuj¹ dzia³alnoœæ lokalnej administracji i sp³acaj¹ kredyty zaci¹gniête przez ratusz na finansowanie miejskich inwestycji. Jednak czy œrodki finansowe, pochodz¹ce z kieszeni podatników s¹ zawsze racjonalnie wydawane?

Umowa miasta z BART-em, podpisana 29 czerwca br., po zakoñczeniu generalnej przebu-dowy Opery, wygasa w marcu 2013 roku. Przetarg nie oznacza braku zaufania do dotychczaso-wego zarz¹dcy, który zreszt¹ zadeklarowa³ ju¿, ¿e stanie do przetargu. Magistratowi zale¿y – jak to okreœlono - na ró¿no-rodnoœci ofert. Takie s¹ zreszt¹ wymagania Ministerstwa Kul-tury i Dziedzictwa Narodowe-go. Zak³ada siê, ¿e firma, która wygra przetarg, bêdzie mog³a dzier¿awiæ Operê przez okres dziesiêciu lat. Nie bêdzie to proste zadanie. Ze wzglêdów klimatycznych imprezy mo¿na tam organizowaæ tylko przez

Opera Leœna bêdzie wydzier¿awiona

Zmiana operatora Zmiana operatora Jeszcze przed koñcem tego roku Miasto Sopot ma og³osiæ przetarg na zarz¹dzaj¹cego Oper¹ Leœn¹. Do tej pory, od 35 lat, czyli od roku 1977 rolê tê pe³ni Ba³tycka Agencja Artystyczna BART.

fot.

kmz

kilka miesiêcy w ci¹gu roku. Po przebudowie wzros³y koszta eksploatacyjne. Jak wiadomo dach Opery nie bêdzie obecnie zdejmowany na zimê. Dzier-¿awca stanie wiêc przed ko-niecznoœci¹ usuwania z niego liœci jesieni¹, oraz œniegu w mie-si¹cach zimowych, co mo¿e byæ doœæ skomplikowan¹ operacj¹, wymagaj¹c¹ od zajmuj¹cych siê tym pracowników umiejêt-noœci alpinistycznych. Obiekt zu¿ywaæ te¿ bêdzie wiêcej pr¹-du elektrycznego, a od roku 2013 wzrosn¹ op³aty podatko-we. Przewiduje siê, ¿e nowego dzier¿awcê Opery poznamy je-szcze przed koñcem marca przysz³ego roku. (as)

Podziel siê swoj¹ opini¹ na:facebook.com/riviera.gazeta

Page 3: Riviera nr 74

3HISTORIANr 10 (74) Listopad 2012

Wydawca:PPHU Riviera Sopot

Redaktor naczelny:Krzysztof M. Za³uski

tel. 796-54-94-50

Redakcja:e-mail: [email protected]

OdwiedŸ nas na stronie:www.facebook.com/riviera.gazeta

Druk:Polskapresse sp. z o.o.

80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3

Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania.

Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

Reklama: e-mail: [email protected]

bezplatna gazeta pomorska

Dawno temu w Sopocie

Grzegorz Krzy¿owski

Dzisiejszy spacer po Sopocie ograniczymy do jednej ulicy. Nie bêdzie to jednak najbardziej znany w Polsce deptak – „Monciak”, nie bêd¹ to te¿ pe³ne uroku ulice Obroñców Westerplatte, czy W³adys³awa IV (pierwsza i ostatnia doczeka³y siê nawet swoich monografii wydanych drukiem). „Bohaterk¹” niniejszego artyku³u bêdzie najstarsza z sopockich dróg – dzisiejsza Aleja Niepodleg³oœci.

Aleja Niepodleg³oœciAleja Niepodleg³oœci

roku) wyznaczyli na now¹ na-zwê ulicy. Jako ciekawostkê mo-¿na dodaæ, ¿e mieszkañcy w ró¿-noraki sposób przeinaczali tê nazwê najczêœciej ograniczaj¹c j¹ do okreœlenia samego mie-si¹ca, pamiêtam te¿ listy adre-sowane na ulicê 20.X.

rakt wiod¹cy z Gdañska w kierunku Wejherowa Tna mapie ¿eglarskiej

sporz¹dzonej u schy³ku XVI wieku zaznaczony zosta³ jedy-nie symbolicznie, ale na planie sporz¹dzonym przez kartogra-fów armii napoleoñskiej w 1807 roku ju¿, jako g³ówny ci¹g ko-munikacyjny wsi.

Plan Sopotu wydany w 1881 ukazuje dwie ulice – Gdañsk¹ i Pomorsk¹ sk³adaj¹c¹ siê na dzisiejsz¹ Al. Niepodleg³oœci. Obie mia³y swój pocz¹tek przy ul. Morskiej (Bohaterów Monte Cassino), st¹d te¿ rozpoczyna³a siê numeracja budynków, przy czym pierwsza kierowa³a siê ku Oliwie, druga w stronê Kolibek.

W 1934, w rok po objêciu w³a-dzy przez partiê narodowo-socjalistyczn¹, w³odarze Wolne-go Miasta Gdañska, aby uhono-rowaæ nowego kanclerza, nada³y jego imiê g³ównemu traktowi ci¹gn¹cemu siê od Wrzeszcza do Sopotu (do dnia dzisiejszego obowi¹zuje ustanowiona wów-czas numeracja).

Po up³ywie jedenastu lat, ulicê po Hitlerze przej¹³ inny zbrodniarz, wtedy jeszcze „zba-wca Ludów” - marsza³ek Józef Stalin. Pomimo, ¿e od czerwca 1945 Wódz tytu³owa³ siê gene-ralissimusem, to na tabliczkach do 1956 figurowa³ jako marsza-³ek. VIII plenum przewodniej si³y narodu – PZPR, g³osem jej wybitnego dzia³acza W³adys³a-wa Gomu³ki, potêpi³o „kult jed-nostki”, co da³o Prezydium

MRN w Sopocie asumpt do ode-brania Stalinowi patronatu nad g³ówn¹ arteri¹ miasta.

W zwi¹zku z tym, ¿e histo-ryczne przemówienie towarzy-sza „Wies³awa” mia³o miejsce 20 PaŸdziernika 1956, ojcowie miasta w³aœnie tê datê (bez

W 1978 ulica zmieni³a na-zwê po raz ostatni, w 60 lat po powrocie Polski na mapy œwiata otrzyma³a miano Alei Niepod-leg³oœci – nazwy neutralnej dla wszystkich opcji politycznych i niech ju¿ tak zostanie…

Autor zwraca siê do Czytel-ników o udostêpnienie zdjêæ, wi-dokówek, itp.), dokumentuj¹-cych dzieje naszego miasta, któ-re mog³yby ilustrowaæ kolejne artyku³y dotycz¹ce historii Sopotu. Kontakt: [email protected]

R E K L A M A

Szukaj na www.merlin.pl

Marsza³ka Stalina (1951).

20 paŸdziernika (po³owa lat 60.). Adolf-Hitler-Strasse (po³owa lat 30.).

Danziger Strasse - po lewej dzisiejszy sklep Gzeli (fot. John Faltin). Pommersche Strasse - po prawej dzisiejsza Apteka Zdrojowa.fo

t. K

Cfo

t. K

C

fot.

KC

fot.

KC

fot.

KC

Page 4: Riviera nr 74

4 PROMOCJA Nr 10 (74) Listopad 2012

R E K L A M A

„…To jest Twój szczêœliwy dzieñ, uj¹³eœ mnie w swoje d³onie. Jak czêsto pytasz siê o sens i cel... Co wolno cz³owiekowi? Kiedy zajrzysz do mego wnêtrza, myœli Twe wnet dogoniê. Przeczytaj mnie, lecz nie od razu i podaruj przyjacielowi...”

Trzy wieczory autorskie

Andrzeja FalaAndrzeja FalaSerdecznie zapraszamy na spotkania z ksi¹¿k¹ „40 dni i Ty”, której II edycja ukaza³a siê w tym roku nak³adem Wydawnictwa Bernardinum.

Absolwent Uniwersytetu Gdañskiego, w³aœciciel biura nieruchomoœci, uczestnik ¿ycia biznesowego oraz religijnego Trójmiasta, motto jego firmy brzmi: „Pomagamy ludziom odnaleŸæ miejsce na ziemi.” Jego Fundacja Zdrowie i Ekologia otrzyma³a Bursztynowe Serce Lions Club Amber Gdañsk najhojniejszy sponsor 2007. Z inicjatywy syna, Artura wspó³twórca AFKS Rejent (aktywizacja sportowa dzieci i m³odzie¿y). Zawodnik MŒ w Windsurfingu 2004, MP i ME w Kite-surfingu, globtroter, mi³oœnik nart, snowboardu oraz odkrywania nowych przestrzeni ¿ycia wewnêtrznego. Odznaczony medalem Gdañskiego Zwi¹zku Pracodaw-ców 2009, oraz Srebrnym Krzy¿em Zas³ugi 2010 przez Prezydenta Lecha Kaczyñskiego.

rcybiskup senior ks. Tadeusz Goc³owski po przeczytaniu rêkopisu nada³ ksi¹¿ce Apodtytu³ „Trudne, ale piêkne cz³owie-

czeñstwo”. Powiedzia³ równie¿, ¿e „40 dni i Ty”: „To pogodna zaduma, pe³na realnego optymizmu nad cz³owiekiem, jego niepowtarzalnoœci¹, têsknotami i sukcesami. Napisana wierszem, któ-ry jest proz¹ – jak ¿ycie! Dziêkujê Autorowi za przemyœlenia, które nam wszystkim s¹ wspólne i bardzo bliskie”.

Znany polski polarnik, Marek Kamiñski po lekturze ksi¹¿ki Andrzeja Fala przyzna³, ¿e przed wszystkimi podró¿ami w wymiarze fizycznym jest podró¿ absolutna w g³¹b siebie. „Podró¿e w wymiarze fizycznym to tylko narzêdzia do tej najwa¿niejszej. Przed Tob¹ 40 dni podró¿y, w której odkryjesz siebie. Polecam” – rekomenduje ksi¹¿kê Kamiñski. Bardzo osobiœcie „40 dni i Ty” potraktowa³ równie¿ wybitny aktor Jerzy Kiszkis.

Sam Andrzej Fal mówi o swoim monumen-talnym dziele nastêpuj¹co: „Dla mnie s¹ to nadal najwa¿niejsze rekolekcje w ¿yciu, prze³o¿one wierszem na 400 stron prozy codziennoœci. Cieszê siê, ¿e mog³em zadedykowaæ pierwszy tom mo-jemu synowi na progu doros³oœci z okazji 18. urodzin. Wiem równie¿, jak bardzo powo³anie siê na biblijn¹ prawdê i œwiadectwa pomog³y w trud-nych chwilach mojej mamie i wielu moim znajomym… Powiem mo¿e nieskromnie, ¿e nie

wychodz¹c z domu czeka Ciê podró¿ po której odkryjesz siebie, zrozumiesz swoje s³aboœci i pokonasz je”.

Wszystkich zainteresowanych tym, jak radziæ sobie ze stresem, jak zaakceptowaæ samego siebie i ³amaæ stereotypy, w jaki sposób zrozumieæ swój gniew i nauczyæ siê go przezwyciê¿aæ, za-praszamy na spotkanie z autorem tej wyj¹tkowej ksi¹¿ki.

Andrzej Fal spotka siê z czytelnikami:

- 25 listopada, godz. 19:00 (ostatnia niedziela miesi¹ca po wieczornej mszy) - sala na plebanii parafii pw. NMP Wniebowziêtej - Gwiazda Morza, Sopot, ul. Koœciuszki 24

- 29 listopada, godz. 17:00 (czwartek) - siedziba „Pra-codawców Pomorza” Gdañsk-Wrzeszcz, Al. Zwy-ciêstwa 24

- 5 grudnia, godz. 18:30 (œroda) - Klub Pisarza – Cafe Literacka, Gdañsk Starówka, ul. Mariacka 50/52

Na wszystkie spotkania wstêp jest bezp³atny. Ser-decznie Pañstwa zapraszamy.

Page 5: Riviera nr 74

5BIZNESNr 10 (74) Listopad 2012

Katarzyna Malach

enator Bierecki poœwiêci³ budowaniu i nadzoro-Swaniu SKOK-ów ostat-

nie 20 lat, podczas których spó³dzielcze kasy na sta³e wpi-sa³y siê w krajobraz systemu fi-

nansowego w Polsce. Dziêki SKOK-om setki tysiêcy Pola-ków, bezskutecznie poszukuj¹-cych pomocy w komercyjnych instytucjach finansowych, mo-g³o otworzyæ rachunki i uzys-ka³o dostêp do us³ug finanso-wych.

Dzisiaj Grzegorz Bierecki zajmuje siê przede wszystkim wykonywaniem obowi¹zków zwi¹zanych z funkcj¹ senatora RP (jest cz³onkiem senackiej Komisji Bud¿etu i Finansów Publicznych), a tak¿e funkcj¹ pierwszego wiceprzewodnicz¹-cego Œwiatowej Rady Unii Kredytowych (World Council of Credit Unions, WOCCU), któr¹ pe³ni od roku 2011. Jako

przewodnicz¹cy Rady Nadzor-czej KSKOK bêdzie odpo-wiada³ za strategiê ca³ej grupy SKOK.

Rafa³ Matusiak zwi¹zany jest ze Spó³dzielczymi Kasami Oszczêdnoœciowo-Kredytowy-mi od 18 lat. Ukoñczy³ Aka-demiê Ekonomiczn¹ im. K. Ada-mieckiego w Katowicach. W la-tach 1996–2004 jako przedsta-wiciel zarz¹du Krajowej SKOK nadzorowa³ budowê i funkcjo-nowanie SKOK-ów na terenie Polski po³udniowej. W roku 2003 zosta³ cz³onkiem zarz¹du TUW SKOK, a rok póŸniej prezesem Towarzystwa Fun-duszy Inwestycyjnych SKOK S.A. Od roku 2009 roku pe³ni

tak¿e funkcjê Przewodnicz¹ce-go Rady Nadzorczej Towarzy-stwa Finansowego SKOK S.A. Posiada bogate doœwiadczenie m.in. w zakresie zarz¹dzania instytucjami, przeciwdzia³ania „praniu brudnych pieniêdzy”, a tak¿e stosowania i nadzoro-wania systemów ISO.

Przypomnijmy, ¿e dziêki no-wej ustawie o Spó³dzielczych Kasach Oszczêdnoœciowo-Kre-dytowych 27 paŸdziernika 2012

roku SKOK-i wesz³y pod nad-zór Komisji Nadzoru Finanso-wego. Przyczyni siê to nie tylko do zwiêkszenia bezpieczeñstwa ulokowanych pieniêdzy cz³on-ków SKOK, ale te¿ da mo¿li-woœæ poszerzenia zakresu ofe-rowanych us³ug finansowych, m.in. dla podmiotów z tak zwa-nego trzeciego sektora, czyli fundacji, stowarzyszeñ, spó³-dzielni i wspólnot mieszkanio-wych. Do oferty SKOK wpro-

8 paŸdziernika 2012 r. zakoñczona zosta³a prowadzona w ci¹gu ostatnich trzech lat reorganizacja w ramach grupy SKOK. Rada Nadzorcza KSKOK powo³a³a na funkcjê prezesa Zarz¹du KSKOK Rafa³a Matusiaka, wieloletniego prezesa Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych SKOK S.A. Dotychczasowy prezes KSKOK, senator Grzegorz Bierecki wybrany zosta³ przez Walne Zgromadzenie przewodnicz¹cym Rady Nadzorczej Krajowej Spó³dzielczej Kasy Oszczêdnoœ-ciowo-Kredytowej. Pozosta³ on tak¿e przewodnicz¹cym rad nadzorczych spó³ek wchodz¹cych w sk³ad grupy.

wadzone tak¿e zostan¹ wielo-letnie kredyty hipoteczne, kre-dyty mieszkaniowe, a tak¿e wy-d³u¿ony zostanie okres po¿ycz-kowania. Z danych Krajowej Spó³dzielczej Kasy Oszczêd-noœciowo-Kredytowej wynika, ¿e liczba cz³onków SKOK w II kwartale 2012 roku przekro-czy³a 2,5 miliona, a wartoœæ aktywów firmy wynosi blisko 15,2 mld z³.

Zmiana na stanowisku prezesa Zarz¹du KSKOK

Senator Grzegorz Bierecki przewodnicz¹cym Rady Nadzorczej KSKOK. Nowym prezesem Zarz¹du zosta³ wieloletni prezes Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych SKOK S.A. Rafa³ Matusiak.

Rafa³ Matusiak, prezes Zarz¹du KSKOK.

fot.

Son

ia S

amul

ska

Grzegorz Bierecki, przewodnicz¹cy Rady Nadzorczej KSKOK.

mat

eria

³y w

³asn

e

R E K L A M A

Page 6: Riviera nr 74

6 HISTORIA Nr 10 (74) Listopad 2012

Maciej Szemelowski

udowa portu i miasta po 123 latach zaborów dla Bwiêkszoœci Polaków

by³a czymœ nadzwyczajnym. Z przekazów rodzinnych wiem, ¿e wœród mieszkañców Gdyni panowa³ prawdziwy entuzjazm. Dla nowo przyby³ych osadni-ków z ró¿nych stron Polski, Gdynia by³a ich ziemi¹ obie-can¹. Niestety nie wszystkim siê powiod³o, gdy¿ kryzys zmusi³ ogromne rzesze rodaków do emigracji.

Wielkopolskie korzenieW latach 20. ubieg³ego wie-

ku wœród nowo przyjezdnych znalaz³a siê moja babcia - Zofia Biedermann z mê¿em Teofilem i z trzema córkami Basi¹, Ul¹ i Mari¹. Przybyli z poznañskiego, gdzie pra, pra dziadek – zie-mianin, Marcin Biedermann odkupywa³ od osadników nie-mieckich ziemiê, któr¹ nastêp-nie rozdawa³ polskim ch³opom. Spolszczy³ siê do tego stopnia, ¿e postanowi³ wydawaæ patrio-tyczn¹, polsk¹ Gazetê.

Dziadek Teofil by³ jedynym z pierwszych gdyñskich den-tystów. Startuj¹c od zera szybko zdoby³ zawodow¹ pozycjê i presti¿. M³oda rodzina wynajê³a du¿e, piêkne mieszkanie w cent-rum miasta na reprezentacyjnej ulicy Œwiêtojañskiej nr 18. W³aœcicielem kamienicy by³ Ka-szub pierwszy burmistrz Gdyni Jan Radtke, który mieszka³ tu¿ obok w urokliwym budynku na skrzy¿owaniu ulic 10 lutego i Œwiêtojañskiej.

Model naszej rodziny by³ tradycyjny. Dziadek bez trudu by³ w stanie utrzymaæ rodzinê na wysokim poziomie materialnym. Moja babcia, pe³ni¹ca rolê pani domu dba³a o ognisko domowe, do pomocy mia³a gosposiê, a do ciê¿szych prac pana Ignacego, natomiast do pomocy w wychowaniu córek, bonê.

Sprawa kszta³towania cha-rakterów dzieci w duchu pa-

Moje gniazdoMoje gniazdo

We wrzeœniu br. minê³a 90. rocznica rozpoczêcia budowy portu w Gdyni. Pod koniec sierpnia TVP wyemitowa³a serial zatytu³owany ,,Miasto z Morza”. Film powsta³ na podstawie powieœci Stanis³awy Fleszarowej Muskat, jednej z najbardziej znanych polskich pisarek powojennych. Swoje refleksje na temat wspó³czesnej i dawnej Gdyni snuje sopocki artysta-plastyk i fotografik Maciej Szemelowski.

Przypuszczam, ¿e ,,Miasto z Morza” jest dla gdynian wa¿nym filmem, i ¿e

z przyjemnoœci¹ go obejrzeli. Nie wiem jednak jak Pañstwo, ale ja po jego

zobaczeniu odczuwa³em pewien niedosyt…

triotyczno – religijnym to by³ priorytet. Pomaga³a w tym rów-nie¿ szko³a katolicka ,,Urszu-lanki,,. Babcia bêd¹c mistrzyni¹ Gdyni w tenisie bardzo dba³a o tê¿yznê fizyczn¹ swoich córek. Wszystkie œwietnie p³ywa³y i uprawia³y ¿eglarstwo. Po II woj-nie œwiatowej moja mama repre-zentowa³a Klub Tenisowy ,,Arka

– Gdynia,, zdoby³a tytu³ vice mistrzyni Wybrze¿a (przegra³a ze s³ynn¹ Jadwig¹ Jêdrzejowsk¹).

Przerwane dwudziestolecie Ale wróæmy do przedwo-

jennej Gdyni… Do przestron-nego mieszkania dziadków co roku latem zje¿d¿a³a rodzina z ca³ej Polski, by móc cieszyæ siê wspólnie kawa³kiem odzyska-nego Polskiego Morza. Spec-jaln¹ okazj¹ do tych zjazdów by³y uroczyste obchody Dnia Morza. Widok maszeruj¹cych pod naszymi oknami marynarzy w mundurach wzbudza³ po-wszechny aplauz. Ca³a rodzina szczelnie wype³nia³a okna na-szego mieszkania.

Wœród najbli¿szej rodziny bywali kuzyn Mieczys³aw Krzy-¿ankiewicz - pierwszy dyrektor Targów Poznañskich, wspó³za-³o¿yciel pierwszych linii lotni-

czych w Polsce i zarazem kon-sul honorowy Finlandii; Marian Rejewski, który wraz z kolega-mi w niedalekiej przysz³oœci rozszyfrowa³ s³ynn¹ „Enigmê”; brat babci, który zgin¹³ pod Monte Cassino, kapitan Z. Wac-kowski przysz³y kapitan ,,Bato-rego”, jak równie¿ przysz³y m¹¿ córki marsza³ka Józefa Pi³sud-

skiego in¿. Andrzej Jaraczew-ski. Wszyscy oni m³odzi, œwiet-nie wykszta³ceni, pe³ni zapa³u do pracy dla Odrodzonej Polski wieczorami w salonie, gdzie na œcianach wisia³y ryciny Grottge-ra, przy wykwintnie nakrytym sto-le, prowadzili d³ugie rozmowy o Polsce. O mi³y nastrój dba³a moja piêkna babcia, która by³a praw-dziw¹ dam¹. Graj¹c na pianinie XIX w. repertuar naszych roman-tyków, ³agodzi³a burzliw¹ atmo-sferê dyskutantów. I nagle jak gro-m z jasnego nieba, wybuch II woj-ny œwiatowej przekreœli³ i rozbi³ w py³ ich wszystkie marzenia.

WypêdzeniePo wkroczeniu Niemców

dziadek zosta³ zaaresztowany i uwiêziony wraz z innymi za-k³adnikami. Po interwencji bab-ci zosta³ zwolniony. Dziadko-wie mimo posiadania niemiec-

kiego nazwiska nie podpisali niemieckiej listy narodowoœcio-wej. Dlatego te¿ musieli w ci¹gu 24 godzin opuœciæ mieszkanie, zostawiaj¹c klucz w drzwiach. Mogli ze sob¹ wzi¹æ tylko pod-rêczny baga¿.

Nowym miejscem na ziemi, gdzie wraz z córkami znaleŸli dla siebie schronienie, by³o mie-

szkanie w Warszawie. Pe³ne an-tyków lokum odkupili od ¿y-dowskiego lekarza, który musia³ przenieœæ siê do getta. By³ to okres, kiedy córki koñczy³y swoj¹ edukacjê na tajnych kompletach, jak równie¿ zaan-ga¿owa³y siê w prace konspi-racyjne. W oddziale mamy, którego dowódc¹ by³ mój oj-ciec, s³u¿y³a równie¿ bratanica przysz³ego Prymasa Polski Ste-fana Wyszyñskiego. Po jednej z akcji mama z dwoma kole¿an-kami zosta³y zaaresztowane i po przes³uchaniach na Pawiaku wywiezione w bydlêcym wago-nie do Majdanka. Po paru mie-si¹cach uwiêzienia zwróci³ uwa-gê na mamê komendant obozu. Dziwi³ siê, co dziewczyna z urod¹ nordyck¹ i niemieckim nazwiskiem robi w obozie kon-centracyjnym. Zaproponowa³ jej uwolnienie i pracê w Ber-

linie. Moja mama odpowiedzia-³a mu dumnie, ¿e jest Polk¹ i je¿eli opuœci obóz to tylko z ko-le¿ankami, z którymi zosta³a uwiêziona.

Któregoœ dnia zupe³nie przypadkowo na warszawskiej ulicy zaczepi³ mojego dziadka cz³owiek w niemieckim mun-durze. Przypomnia³ siê, ¿e by³ jednym z wielu pacjentów, któ-rych dziadek leczy³ za darmo, kiedy on by³ bezrobotny. Wi-dz¹c przybitego doktora spyta³, w czym móg³by mu pomóc. Dzi-adek opowiedzia³ o córce uwiê-zionej w Majdanku. Niemiec wrê-czy³, komu trzeba pierœcionek z brylantem otrzymanym od dziad-ka. Mama wraz z kole¿ankami zo-sta³y uwolnione.

Jednak nie by³ to koniec okrutnych zdarzeñ, które spad³y na moj¹ rodzinê. Ktoœ „¿ycz-liwy” doniós³, ¿e w mieszkaniu rodziców ukrywa siê „cicho-ciemny”. Gestapo tym razem za-

aresztowa³o dziadka, ciotkê Ba-siê i „cichociemnego”. Dziadek zmar³ w Oœwiêcimiu, a ciotka po paru latach uwiêzienia, ucie-k³a z transportu, który Niemcy pêdzili uciekaj¹c przed sowiec-kimi wojskami. Po wyzwoleniu wynêdznia³a wiêŸniarka zosta³a zgwa³cona przez sowieckich so³datów. Po wojnie, babcia id¹c jedn¹ z warszawskich ulic, w t³umie rozpozna³a mê¿czyznê w skórzanym p³aszczu, który obecny by³ w towarzystwie Ge-stapo przy aresztowaniu dziad-ka, ciotki i Cichociemnego. Wzburzona pobieg³a na komen-dê MO, gdzie opisa³a ca³¹ histo-riê. Funkcjonariusze zorientowa-li siê o kogo chodzi i polecili jej ¿eby o wszystkim zapomnia³a.

Powrót do GdyniKiedy wybuch³o Powstanie

Warszawskie moja babcia zgo-

dzi³a siê, aby moja mama posz³a walczyæ za woln¹ Polskê. Po upad-ku zrywu ca³y oddzia³ ojca zosta³ zaaresztowany przez NKWD i wy-wieziony do Charkowa, z ca³ego transportu tylko on siê uratowa³, bo uda³o mu siê uciec.

Poniewa¿ warszawskie mie-szkanie zosta³o zbombardowa-ne, babcia z córkami postano-wi³y wróciæ do Gdyni. Miesz-kanie by³o spl¹drowane przez kolejnych w³aœcicieli. Mieszka-li tu dygnitarze niemieccy, a nastêpnie sowieccy. Pozosta³y resztki Rosenthala i fortepian, który nowa w³adza ludowa zarekwirowa³a, gdy¿ nie podo-ba³o jej siê niemieckie naz-wisko Biedermann. Dopiero in-terwencja przedwojennych pac-jentów, którzy oœwiadczyli pisemnie, ¿e doktor Teofil Bie-dermann by³ przyzwoitym cz³o-wiekiem i polskim patriot¹ po-skutkowa³a. Ale ¿eby nie by³o im zbyt ró¿owo, dokwatero-wano do mieszkania obc¹ rodzinê. Z czasem przybywa³o coraz wiêcej lokatorów. I pew-nego dnia mama postanowi³a opuœciæ to nasze „Gniazdo”.

W 2003 roku zosta³em zaproszony przez Krzysztofa Dudê na uroczysty wieczór z okazji wrêczenia mu nagrody Prezydenta Miasta Gdyni. Przy stoliku siedzia³em w œwietnym towarzystwie min. z œp. Janu-szem Pop³awskim, dziennikar-k¹ Krystyn¹ Rejnowicz i ojcem chrzestnym polskiego rocka Franciszkiem Walickim. Po paru lampkach wina, kiedy rozsta³em siê z towarzystwem, przechodz¹c ul. Œwiêtojañsk¹, oœmieli³em siê po kilkudzies-iêciu latach zapukaæ do mojego rodzinnego „Gnia-zda”. Otworzy³a mi Pani, któr¹ od razu pozna³em, w dzie-ciñstwie bawiliœmy siê razem w chowanego. Za jej plecami ujrza³em ma³e ciemne i obce wnêtrze. Speszony – przed-stawi³em siê i spyta³em czy móg³bym zajrzeæ do œrodka. „Kole¿anka” z podwórka nie zgodzi³a siê…

Gniazda ju¿ nie maDzisiaj, kiedy mija 90. rocz-

nica rozpoczêcia budowy portu w Gdyni odnoszê przykre wra¿enie, ¿e nowe w³adze mia-sta odwróci³y siê plecami do morza. Przemys³ stoczniowy ledwie zipie, polska flota jest w zaniku, marynarka wojenna rdzewieje, a uczelnie kszta³c¹ marynarzy, którzy szukaj¹ pra-cy pod obcymi banderami. Na ulicy Œwiêtojañskiej ju¿ nie spotyka siê marynarzy w stroju galowym. Symbolem nowych czasów jest Sea Tower - preten-sjonalna i nowobogacka budo-wla kompletnie obca gdyñskiej architekturze. To paskudztwo stoi w miejscu gdzie niedawno przy kei majestatycznie ko³y-sa³y siê kutry „Dalmoru”. I za-stanawiam siê, czy Gdynia, to jeszcze moje „Miasto z Mo-rza”.

Fot. archiwum autora

Page 7: Riviera nr 74

7KULTURANr 10 (74) Listopad 2012

Riviera: Zosta³aœ w tym ro-ku laureatk¹ nagrody „So-pocka Muza 2012”. To nie pierwsze twoje presti¿owe wy-ró¿nienie w ostatnich latach.

Krystyna £ubieñska: Na-zbiera³o siê tego trochê. W roku 2001 prezydent Sopotu odzna-czy³ mnie medalem za osi¹g-niêcia artystyczne i aktywnoœæ spo³eczn¹. Przed trzema laty z r¹k ministra Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego otrzyma³am „Gloria Artist”. To wa¿na na-groda honoruj¹ca ludzi kultury i sztuki. Wysoko tak¿e ceniê so-bie odznaczenie „Pro Memoria” przyznane mi za zas³ugi dla stowarzyszenia Rodzin Katyñ-skich. Krótko przed swoj¹ tra-giczn¹ œmierci¹ w katastrofie pod Smoleñskiem wrêczy³ mi j¹ œw. pamiêci pan Janusz Krup-ski. Nagrod¹ za ca³okszta³t twórczoœci artystycznej obda-rzy³o mnie Gdañskie Towarzy-stwo Przyjació³ Sztuki. I wresz-cie równie¿ cenny dla mnie, ze wzglêdu na moje pochodzenie spo³eczne, jest medal Polskiego Towarzystwa Ziemiañskiego

Rozmowa z Krystyn¹ £ubieñsk¹ tegoroczn¹ laureatka „Sopockiej Muzy”, wybitn¹ sopock¹ aktork¹, maj¹c¹ na koncie ponad 100 ról teatralnych i filmowych.

SOPOT DOCENI£SOPOT DOCENI£moj¹ mi³oœæ do niego moj¹ mi³oœæ do niego Stanis³aw Za³uski

otrzymany w przepiêknej sce-nerii Sali Balowej Zamku Kró-lewskiego w Warszawie z okazji dwudziestolecia powstania PTZ. Jednak „Sopocka Muza”, to w mojej ocenie coœ wyj¹t-kowego…

Dlaczego? Bo to nagroda miasta So-

potu. A Sopot, jak wiesz, to miasto wyj¹tkowe. Dla mnie najpiêkniejsze w œwiecie. Nigdy nie zamieni³abym je na inne. Jako m³oda aktorka otrzy-mywa³am wiele propozycji. Mo-g³am wystêpowaæ na deskach „Ateneum”. Kole¿anki siê dziwi³y: „Jak mog³aœ odrzuciæ ofertê wielkiego Warmiñskie-go”. A ja mu powiedzia³am: „Pa-nie dyrektorze, wiem, ¿e dla zrobienia tak zwanej wielkiej kariery jedynym miejscem w Polsce jest stolica. Ale mnie nie zale¿y na pieni¹dzach, ani me-dialnym rozg³osie. Kocham Sopot i nie opuszczê go nigdy.” Tutaj, przy ulicy, ¯eromskiego, którego zreszt¹ ³¹cz¹ z moj¹ rodzin¹ doœæ niezwyk³e oko-licznoœci, jestem dos³ownie otoczona przyrod¹. W zimie bie-gam po sopockich górkach na nartach, w lecie p³ywam w mo-

rzu, teraz, jesieni¹, patrzê na drzewa w z³ocie, czerwieni, ¿ó³ci. Przysz³am na œwiat w War-szawie, ale w Sopocie uro-dzi³am siê jakby po raz drugi. I dlatego moja psychiczna me-tryka nie zgadza siê z t¹, zano-towan¹ w papierach urzêdu sta-nu cywilnego.

Promujesz Sopot w wielu dziedzinach…

Staram siê. Rzuci³am has³o: „SOS dla Sopotu. Gor¹ce Ÿród³a przywróc¹ mu m³odoœæ”. I oto prezydent Jan Koz³owski „od-krêci³ kurki ze Ÿród³ami”. Wymyœli³am te¿ inne has³o: „So-pot miastem miodowego mie-si¹ca”. Jak do tej pory nikt go nie podj¹³, a warto to zrobiæ, bo gdzie mo¿na bardziej roman-tycznie spêdziæ ten wyj¹tkowy miesi¹c, jak nie w Sopocie? Przy tym to promocja dla mia-sta. Zarobek dla hotelarzy, ga-stronomików, sprzedawców pa-mi¹tek.

Tylko ten t³um na Mon-ciaku…

W lecie nie trzeba pchaæ siê na Monciak. Jest tyle innych, piêkniejszych miejsc. Okolice Opery Leœnej i £ysej Góry, oko-

lice Grodziska, „Pla¿a Piratów” w pobli¿u miejsca, gdzie Swe-lina wpada do morza. Tam na-wet w szczycie sezonu nie ma t³oku.

Jesteœ podobno studentk¹ Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

W pewnym sensie. Otrzy-ma³am indeks honorowy tego uniwersytetu, dziêki kilkukrot-nemu zorganizowanemu przeze mnie zakoñczeniu roku akade-mickiego dla seniorów. Niestety nie mogê z tego indeksu sko-rzystaæ. Mam tyle zajêæ. Gram w teatrze, a to zawód bardzo pra-coch³onny i stresuj¹cy. Prowa-dzê wiele spotkañ autorskich i wieczorów poetyckich. Organi-zujê tak¿e ogólnopolskie „Imie-niny Krystyn”, ka¿dego roku 13 marca. Jedno z takich imienin odby³o siê zreszt¹ w Sopocie, w sali filharmonicznej na terenie Opery Leœnej.

Nosisz te¿ tytu³ Najmilszej Sopocianki.

To stare dzieje. Wygra³am ten plebiscyt w roku 1999.

„Sopocka Muza” przyzna-wana jest w trzech katego-riach.

Tak. W kategorii kultury, na-uki, oraz jako nagroda m³odych dla m³odego, rokuj¹cego na-dziejê artysty. Ja oczywiœcie, otrzyma³am j¹ w kategorii kul-tury. Muzê naukow¹ zosta³ uhonorowany profesor Janusz Windykowski, wybitny specja-lista w dziedzinie okrêtow-nictwa, a wyró¿niaj¹c¹ siê m³od¹ nadziej¹ zosta³a malarka, Alicja Domañska. Pe³na nazwa tego wyró¿nienia brzmi: „Na-groda Prezydenta Miasta So-potu, Sopocka Muza”. Przy-znaje j¹ w tajnym g³osowaniu kapitu³a, a zatwierdza urzêdu-

j¹cy prezydent miasta. Wrêcze-nie statuetki, która jak widzisz stoi w moim mieszkaniu na ho-norowym miejscu, odby³o siê w Ergo Arenie, 30 paŸdziernika te-go roku, wraz z koncertem z oka-zji 111 rocznicy nadania Sopo-towi praw miejskich. Przeœlicz-n¹ laudacjê wyg³osi³ mój dyrek-tor, szef artystyczny Teatru Wy-brze¿e, Adam Orzechowski. My-œlê, ¿e daj¹c mi „Muzê” Sopot doceni³ moj¹ mi³oœæ do niego.

Pozostaje ¿yczyæ Ci dal-szych sukcesów scenicznych i kolejnych laurów.

Krystyna £ubieñska zagra³a w ponad stu spektaklach teatralnych, jednym z nich by³ „Blaszany bêbenek” oparty na motywach g³oœnej powieœci Güntera Grassa. W sztuce tej, wystawionej na deskach Teatru Wybrze¿e, zagra³a Roswithê Ragunê.

Fot.

Krz

yszt

of M

. Za

³usk

i

Debiut ksi¹¿kowy Marcina Jacobsona powinien zaspokoiæ gusta nie tylko fanów legendarnych Stonsów.

o rok wyj¹tkowy, na-znaczony tragiczn¹ Tœmierci¹ pokolenio-

wego aktora Zbigniewa Cy-bulskiego, który 8 stycznia straci³ ¿ycie pod ko³ami po-ci¹gu na dworcu Wroc³aw G³ówny. Tego samego roku Stoczniê Gdañsk¹ nazwano imieniem wodza rewolucji, W³odzimierza Lenina, kra-kowski arcybiskup Wojty³a zo-sta³ mianowany kardyna³em przez papie¿a Paw³a VI, a rz¹d polski zerwa³ oficjalne sto-sunki z Izraelem, co da³o po-cz¹tek antysemickiej nagon-ce… Architektonicznie w sa-mym sercu polskiej stolicy dominuje monumentalny Pa-³ac Kultury i Nauki – „dar” ge-

Satysfakcja

Wojciech Fu³ek

Rok 1967. W gabinecie I Sekretarza Komitetu Central-nego PZPR nadal urzêduje W³adys³aw Gomu³ka, pol-skim premierem jest wci¹¿ Józef Cyrankiewicz…

neralissimusa Josipa Wissa-rionowicza Stalina – miejsce par-tyjnych zjazdów, ale i muzycz-nych koncertów, przez dowcip-nych warszawiaków nazywany „strasznym snem cukiernika”.

20 stycznia 1967 ukazuje siê album „Between the Buttons” brytyjskiej grupy The Rolling Stones, której ówczesna popu-larnoœæ mog³a siê równaæ tylko z zespo³em The Beatles. Ame-rykañska edycja czarnego kr¹¿-ka zawiera dwa wielkie prze-boje, nie do koñca cenzuralne: „Let’s spend the night together” i „Ruby Tuesday”. To Mick Jagger ze swoj¹ rockow¹ dru-¿yn¹ w najlepszym wydaniu i najlepszej formie!

Jak to mo¿liwe, ¿e u szczytu swojej popularnoœci ta buntow-nicza grupa, dla partyjnych de-cydentów z pewnoœci¹ symbol

„zdegenerowanej kultury za-chodniej” wyl¹dowa³a w War-szawie i da³a dwa legendarne koncerty w Sali Kongresowej? Jak dosz³o do tego koncertu? Kto go organizowa³, kto na nim by³, kto i jak go zapamiêta³? Na te i inne pytania szuka odpo-wiedzi w swoim unikalnym opracowaniu sopocianin Marcin Jacobson, dla którego – choæ w bran¿y muzyczno-koncertowej przepracowa³ kilkadziesi¹t lat – jest to, o dziwo, debiut ksi¹¿-kowy.

Sam, jako fan i dokumenta-lista historii rocka, zazdroszczê Marcinowi pomys³u na to wy-dawnictwo i nie mogê wyjœæ ze zdumienia, i¿ nikt przed nim tego tematu nie podj¹³. Jednak dopiero uwa¿na lektura tego albumu, bogato zilustrowana zdjêciami m.in. Marka Kare-wicza, Leszka Fidusiewicza, czy Cezarego Langda i opatrzo-na wycinkami prasowymi oraz wspomnieniami kilkudziesiêciu osób (m.in. Wojciecha Manna, Zbigniewa Namys³owskiego, Krzysztofa Szewczyka, Marii Szab³owskiej, Wojciecha G¹-ssowskiego) daje pe³ny obraz

ogromu mrówczej pracy, jak¹ wykona³ autor tego opracowa-nia. Chapeau bas!

Czas jednak zawsze - tak¿e i w tym przypadku – buduj¹c mit i legendê, zaciera wspomnienia, myli tropy, usuwa w cieñ szczegó³y i okolicznoœci. A mit obrasta przez lata w nowe opowieœci, wymyœlone historie, nabiera zupe³nie innych barw i skojarzeñ. Jacobson wybra³ w tej sytuacji jedyn¹ s³uszn¹ drogê – skomponowa³ swój album, jako bogaty collage ró¿nych relacji, czêsto ze sob¹ nie tylko rozbie¿nych, ale wrêcz sprzecznych, nie próbuj¹c ich za wszelk¹ cenê weryfikowaæ. Sam przyjmuje z kolei rolê kronikarza tego, w pewnym sensie prze³omowego dla ca-³ego pokolenia, wydarzenia, nie oceniaj¹c tych opowieœci, tylko je skrzêtnie utrwalaj¹c. I ca³e szczêœcie, bo roztrz¹sanie tego, czy Mick Jagger zjad³ na scenie goŸdziki czy fuksje, albo na którym koncercie wypi¹³ pewn¹ czêœæ cia³a do pierwszych rzêdów widowni, zape³nionych panami w s³u¿bowych gar-niturach – nie mia³oby dziœ

chyba ¿adnego sensu. Dwa kwietniowe koncerty Rolling Stonesów w Sali Kongresowej AD 1967 przesz³y bowiem do historii i legendy. A legenda, aby nie umar³a musi byæ wci¹¿ – nawet po latach – podsycana. To jej odbiorcy sami musz¹ wybraæ z zaproponowanych wersji t¹ jedn¹, któr¹ uznaj¹ za w³asn¹. A czy bêdzie ona zgo-dna w stu procentach z rzeczy-wistoœci¹ – to chyba sprawa wtórna. Wa¿niejsze jest, jak lu-dzie odbierali te koncerty wte-dy, jak je wspominaj¹ dziœ – po wielu latach i jak wielki wp³yw mia³y one na kilka pokoleñ fa-nów rocka.

Ja, podobnie jak autor wstê-pu do ksi¹zki, Piotr Metz, w pamiêtnym roku 1967 mia³em zaledwie 10 lat i nie móg³bym nawet marzyæ o tym, aby dostaæ siê na ten koncert. Ale jego echa kr¹¿y³y w opowieœciach kole-gów mojego starszego o 7 lat brata, a ja ws³uchiwa³em siê w ich, ubarwione na pewno roc-kow¹ pasj¹, relacje z wypieka-mi na twarzy i uszach.

Z podobn¹ ch³opiêc¹ fascy-nacj¹ siêgn¹³em po opraco-

wanie Marcina Jacobsona. W jej lekturze zupe³nie nie prze-szkodzi³y mi drobne pot-kniêcia edytorskie, które prze-cie¿ zdarzaj¹ siê w ka¿dym wydawnictwie. Tê ksi¹¿kê trzeba obowi¹zkowo przeczy-taæ, aby zrozumieæ fenomen dwóch koncertów zespo³u The Rolling Stones w sier-miê¿nej rzeczywistoœci go-mu³kowskiej Polski, naro-dziny wokó³ nich legendy oraz jej póŸniejsze znaczenie dla ca³ej generacji m³odych ludzi.

Marcin Jacobson, „The Rolling

Stones, Warszawa ’67”, Wy-

dawnictwo c2, Wroc³aw 2012

Satysfakcja

Page 8: Riviera nr 74

8 REKLAMA Nr 10 (74) Listopad 2012

Czy¿ewskiego 16, 80-336 Gdañsk Oliwa

Poradnia UrologicznaLekarze:

Dobros³aw Daraszkiewicz

Remigiusz Loroch

Wojciech Zacholski

LaboratoriumPomiar ciœnienia

USG

Godziny przyjêæponiedzia³ek - pi¹tek

8.00 - 18.00

Poradnia ChirurgicznaLekarze:

Józef Kitowski

Remigiusz Loroch

Maciej Œmietañski

Lekarz RodzinnyAdam Olczyk

Rejestracja telefoniczna

58 765 02 03

UMOWA z NFZ