Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

8
ISSN 2082 - 6540 Rok VIII nr 14 (136) l 3 PAŹDZIERNIKA 2013 l Bezpłatnie www.polskieradio24.pl www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta https://twitter.com/PoludnieGazeta l Blisko spraw Czytelników l Bez owijania w bawełnę l www.poludnie.com.pl l www.facebook.com/Poludnie.Gazeta l https://twitter.com/PoludnieGazeta Zapisz się już dziś Bezpłatne Badanie Słuchu więcej na stronie 4 Targi W dniach od 11 do 13 paździer - nika w hali sportowej „Bielany” przy ul. Lindego 20 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko- smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, kręgarzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żyw- ność. Dojazd: stacja metra „Waw- rzyszew”. Komunikacji do Modlina W związku z ponownym uru- chomieniem lotniska w Modlinie oraz powrotem przewoźnika lotniczego „Ryanair” 30 wrze- śnia spółka ,,Koleje Mazowieckie – KM” wznawia komunikację au- tobusową na odcinku PKP Modlin – Mazowiecki Port Lotniczy War- szawa – Modlin. Połączenie bę- dzie obsługiwane przez autobusy „Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Grodzisku Ma- zowieckim” Sp. z o.o. Kursy będą uruchamiane co 30 minut. Kompozytorzy na zdjęciach Od 3 do 27 października 2013 r. w Alejach Ujazdowskich, w Galerii Plenerowej Muzeum Łazienki Królewskie prezento- wana będzie wystawa „Górecki, Lutosławski, Penderecki”. Wysta- wa jest artystycznym zapisem trzech spotkań wybitnego fo- tografa Czesława Czaplińskiego z największymi polskimi kom- pozytorami naszych czasów – Henrykiem Mikołajem Góreckim, Witoldem Lutosławskim i Krzysz- tofem Pendereckim. Kandydaci na Prezydenta Warszawy Referendum w sprawie odwo- łania Hanny Gronkiewicz-Waltz z urzędu Prezydenta m.st. Warsza- wy odbędzie się 13 października. Ale już teraz znamy kandydatów na tę funkcję: Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, Piotr Gliński z Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Kalisz ze stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska albo Piotr Guział ze stowarzyszenia Nasz Ursynów. Zwiedzamy kwatery AK W niedzielę, 6 października o godz. 12.00, odbędzie się spo- tkanie z Szymonem Niedzielą, przewodnikiem Muzeum Powsta- nia Warszawskiego. Uczestnicy spaceru zwiedzą jedną z naj- starszych, warszawskich nekro- polii - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Pomnik Gloria Victis – Kwaterę Batalionu Zośka – Kwa- terę Żywiciela – Kwaterę Baszty – Kwaterę Kilińskiego – Kwaterę na Łączce). Zbiórka pod bramą główną Wojskowych Powązek. reporterka „Południa”, wybrali się w rzeczną podróż śladem tam- tych wydarzeń. Płynęliśmy batem „Nieuchwytny”, nazwanym tak na cześć słynnego ORP Nieuchwyt- ny. To tradycyjna wiślana łódź, która służyła piaskarzom i prze- woźnikom, a także powstańcom. Tego środowego wieczoru po- goda była wyjątkowo łaskawa – nie padało i było w miarę cie- pło oraz bezwietrznie. Pozostało więc tylko oswoić się z wodą, zanurzyć dłoń w rzece, aby po- czuć jej temperaturę, taką, którą zapewne czuli powstańcy, i już można było wsłuchać się w słowa Przemysława Paska z Fundacji Ja Wisła. Przez ponad dwie godzi- ny opowiadał historie z tamtego okresu i wskazywał miejsca z nimi związane. Minąwszy stojący przy wej- ściu do Portu Czerniakowskiego pomnik Chwała Saperom nasz przewodnik przypomniał historię przedwojennych plaż, na której bywali warszawianie, nawet kilka dni przed wybuchem powstania. dokończenie na stronie 8 Anna Krzesińska Jesienna szaruga sprawiła, że niewielu już warszawian plażuje i bawi się nad brzegami Wisły. Gdzieniegdzie można spotkać wędkarzy i od czasu do czasu kajakarzy oraz wioślarzy, którzy trenują na królowej polskich rzek. Ciszę i spokój przerywają tylko ko- mendy trenerów. Prawdziwa idyl- la. A tymczasem ilu warszawiaków wie, że nadbrzeża, letnie miejsca zabaw, kryją tragiczną historię? Kajakarzy i wioślarzy można również spotkać w Porcie Czer- niakowskim, bo tu mają swoją bazę. Tam też odbyła się zbiórka przy barce Herbatnik. A działo się to w kolejną rocznicę tragicznych desantów 3. Dywizji Piechoty generała Berlinga na Siekierki, Czerniaków, Powiśle i Żoliborz. Chętni lepszego poznania tragicz- nej historii obu brzegów, w tym Wisła nasza tragiczna Duch ustawy. W obronie trzech fundamentów - Projekt prezydencki przewidu- je wejście ustawy w życie od no- wej kadencji samorządu, nie ma więc nic wspólnego z referendami odwoławczymi, również z war- szawskim – podkreśla prezydencki minister Olgierd Dziekoński. - W projekcie ustawy pre- zydenckiej referenda meryto- ryczne i kadrowe są uregulo- wane razem. Czy to dobrze? Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezyden- ta: - Fakt ujęcia obu form refe- rendalnych w jednej jednostce redakcyjnej w projekcie ustawy prezydenta RP wynika z obecnej sytuacji prawnej. Teraz oba rodza- je referendów są ujęte w jednej jednostce redakcyjnej w ustawie o referendum lokalnym. Nie ma potrzeby rozdzielać tych kwestii, skoro są one uregulowane razem. Jeżeli wyniki referendum są ważne i wiążące bez względu na liczbę osób biorących w nim udział, to istota dyskusji referen- dalnej w sprawach tematycznych dotyczy tematu, a nie tego czy iść na referendum, czy nie. Inna sytuacja jest w przypadku referendum kadrowego – tutaj wójt został już wybrany, kon- trakt wyborczy pomiędzy nim a wyborcami polegał na tym, że jakaś część osób uczestniczyła w wyborach i zdecydowała, że ta osoba może sprawować funkcję. Wydaje się, że podstawowa uczci- wość powinna polegać na uczest- nictwie takiej samej liczby osób w odwołaniu tej osoby, co w jej wyborze. dokończenie na stronie 5 Sesje na Bielanach 30 września odbyła się XXXIV Sesja Rady Dzielnicy Bielany. Zo- stały podjęte uchwały: w sprawie wniosku o zmiany w załączniku dzielnicowym Nr III do budżetu miasta na 2013 r.; w sprawie zaopiniowania pro- jektu uchwały Rady m. st. War- szawy w sprawie nadania nazwy obiektowi miejskiemu w Dziel- nicy Bielany m. st. Warszawy; w sprawie zmiany treści uchwa- ły Nr 230/XXXIII//2013 Rady Dzielnicy Bielany m. st. Warsza- wy z dnia 27 sierpnia 2013 r. w sprawie stwierdzenia ważności wyborów do Rady Samorządu Mieszkańców Wawrzyszew oraz podania ich wyników do publicz- nej wiadomości. Ponadto radni zapoznali się z informacją Zarzą- du na temat realizacji nowej usta- wy przedszkolnej. Również 30 września 2013 r. od- była się XXXV Sesja Rady Dziel- nicy Bielany zwołana na wniosek Klubu Radnych Prawa i Sprawie- dliwości Rady Dzielnicy. Obrady przebiegały zgodnie z zaproponowanym porządkiem: Informacja Zarządu Dzielnicy Bie- lany o stanie bielańskiej oświaty tj. publicznych przedszkoli i szkół prowadzonych przez m. st. War- szawę oraz dyskusja nad przed- stawioną informacją, w szcze- gólności dotyczącą: a/ średnich wynagrodzeń nauczycieli, pra- cowników administracji i obsłu- gi w roku szkolnym 2011/2012, 2012/2013 oraz planach na rok szkolny 2013/2014, b/ uzyska- nej subwencji oświatowej w roku szkolnym 2011/2012, 2012/2013 oraz planach na rok szkolny 2013/2014, c/ organizacji i funk- cjonowania przedszkoli publicz- nych w Dzielnicy Bielany w roku szkolnym 2011/2012 i 2012/2013 oraz planowanych zmianach na rok szkolny 2013/2014, dokończenie na stronie 2 U Austriaków Austriackie forum kultury wznawia - po wakacyjnej prze- rwie i przeprowadzce - tradycję koncertów muzyki klasycznej w wykonaniu znanych artystów austriackich. Zaczynamy już 16 października koncertem duetu pianistki Sigrid Trummer i gita- rzysty Fabiana Spindlera. Miejsce koncertu: Próżna 7/9 (naprzeciw- ko starej siedziby afk).

description

Południe Głos Śródmieścia Żoliborza i Bielan nr 14 z 3 października 2013

Transcript of Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

Page 1: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

ISSN 2082 - 6540

Rok VIII nr 14 (136) l 3 PAŹDZIERNIKA 2013 l Bezpłatnie

www.polskieradio24.pl

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta https://twitter.com/PoludnieGazeta

l Blisko spraw Czytelników l Bez owijania w bawełnę l www.poludnie.com.pl l www.facebook.com/Poludnie.Gazeta lhttps://twitter.com/PoludnieGazeta

Zapisz się już dziś

Bezpłatne Badanie Słuchu więcej na stronie 4

TargiW dniach od 11 do 13 paździer-

nika w hali sportowej „Bielany” przy ul. Lindego 20 odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Ko-smetyki. Można będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, kręgarzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żyw-ność. Dojazd: stacja metra „Waw-rzyszew”.

Komunikacji do Modlina

W związku z ponownym uru-chomieniem lotniska w Modlinie oraz powrotem przewoźnika lotniczego „Ryanair” 30 wrze-śnia spółka ,,Koleje Mazowieckie – KM” wznawia komunikację au-tobusową na odcinku PKP Modlin – Mazowiecki Port Lotniczy War-szawa – Modlin. Połączenie bę-dzie obsługiwane przez autobusy „Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Grodzisku Ma-zowieckim” Sp. z o.o. Kursy będą uruchamiane co 30 minut.

Kompozytorzy na zdjęciach

Od 3 do 27 października 2013 r. w Alejach Ujazdowskich, w Galerii Plenerowej Muzeum Łazienki Królewskie prezento-wana będzie wystawa „Górecki, Lutosławski, Penderecki”. Wysta-wa jest artystycznym zapisem trzech spotkań wybitnego fo-tografa Czesława Czaplińskiego z największymi polskimi kom-pozytorami naszych czasów – Henrykiem Mikołajem Góreckim, Witoldem Lutosławskim i Krzysz-tofem Pendereckim.

Kandydaci na Prezydenta Warszawy

Referendum w sprawie odwo-łania Hanny Gronkiewicz-Waltz z urzędu Prezydenta m.st. Warsza-wy odbędzie się 13 października. Ale już teraz znamy kandydatów na tę funkcję: Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, Piotr Gliński z Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Kalisz ze stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska albo Piotr Guział ze stowarzyszenia Nasz Ursynów.

Zwiedzamy kwatery AK

W niedzielę, 6 października o godz. 12.00, odbędzie się spo-tkanie z Szymonem Niedzielą, przewodnikiem Muzeum Powsta-nia Warszawskiego. Uczestnicy spaceru zwiedzą jedną z naj-starszych, warszawskich nekro-polii - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (Pomnik Gloria Victis – Kwaterę Batalionu Zośka – Kwa-terę Żywiciela – Kwaterę Baszty – Kwaterę Kilińskiego – Kwaterę na Łączce). Zbiórka pod bramą główną Wojskowych Powązek.

reporterka „Południa”, wybrali się w rzeczną podróż śladem tam-tych wydarzeń. Płynęliśmy batem „Nieuchwytny”, nazwanym tak na cześć słynnego ORP Nieuchwyt-ny. To tradycyjna wiślana łódź, która służyła piaskarzom i prze-woźnikom, a także powstańcom. Tego środowego wieczoru po-goda była wyjątkowo łaskawa

– nie padało i było w miarę cie-pło oraz bezwietrznie. Pozostało więc tylko oswoić się z wodą, zanurzyć dłoń w rzece, aby po-czuć jej temperaturę, taką, którą zapewne czuli powstańcy, i już można było wsłuchać się w słowa Przemysława Paska z Fundacji Ja Wisła. Przez ponad dwie godzi-ny opowiadał historie z tamtego

okresu i wskazywał miejsca z nimi związane.

Minąwszy stojący przy wej-ściu do Portu Czerniakowskiego pomnik Chwała Saperom nasz przewodnik przypomniał historię przedwojennych plaż, na której bywali warszawianie, nawet kilka dni przed wybuchem powstania.

dokończenie na stronie 8

Anna Krzesińska

Jesienna szaruga sprawiła, że niewielu już warszawian plażuje i bawi się nad brzegami Wisły. Gdzieniegdzie można spotkać wędkarzy i od czasu do czasu kajakarzy oraz wioślarzy, którzy trenują na królowej polskich rzek. Ciszę i spokój przerywają tylko ko-mendy trenerów. Prawdziwa idyl-la. A tymczasem ilu warszawiaków wie, że nadbrzeża, letnie miejsca zabaw, kryją tragiczną historię?

Kajakarzy i wioślarzy można również spotkać w Porcie Czer-niakowskim, bo tu mają swoją bazę. Tam też odbyła się zbiórka przy barce Herbatnik. A działo się to w kolejną rocznicę tragicznych desantów 3. Dywizji Piechoty generała Berlinga na Siekierki, Czerniaków, Powiśle i Żoliborz. Chętni lepszego poznania tragicz-nej historii obu brzegów, w tym

Wisła nasza tragiczna

Duch ustawy. W obronie trzech fundamentów

- Projekt prezydencki przewidu-je wejście ustawy w życie od no-wej kadencji samorządu, nie ma więc nic wspólnego z referendami odwoławczymi, również z war-szawskim – podkreśla prezydencki minister Olgierd Dziekoński.

- W projekcie ustawy pre-zydenckiej referenda meryto-ryczne i kadrowe są uregulo-wane razem. Czy to dobrze?

Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezyden-ta: - Fakt ujęcia obu form refe-rendalnych w jednej jednostce redakcyjnej w projekcie ustawy prezydenta RP wynika z obecnej sytuacji prawnej. Teraz oba rodza-je referendów są ujęte w jednej

jednostce redakcyjnej w ustawie o referendum lokalnym. Nie ma potrzeby rozdzielać tych kwestii, skoro są one uregulowane razem.

Jeżeli wyniki referendum są ważne i wiążące bez względu na liczbę osób biorących w nim udział, to istota dyskusji referen-dalnej w sprawach tematycznych dotyczy tematu, a nie tego czy iść na referendum, czy nie.

Inna sytuacja jest w przypadku referendum kadrowego – tutaj wójt został już wybrany, kon-trakt wyborczy pomiędzy nim a wyborcami polegał na tym, że jakaś część osób uczestniczyła w wyborach i zdecydowała, że ta osoba może sprawować funkcję.

Wydaje się, że podstawowa uczci-wość powinna polegać na uczest-nictwie takiej samej liczby osób w odwołaniu tej osoby, co w jej wyborze.

dokończenie na stronie 5

Sesje na Bielanach

30 września odbyła się XXXIV Sesja Rady Dzielnicy Bielany. Zo-stały podjęte uchwały: w sprawie wniosku o zmiany w załączniku dzielnicowym Nr III do budżetu miasta na 2013 r.;

w sprawie zaopiniowania pro-jektu uchwały Rady m. st. War-szawy w sprawie nadania nazwy obiektowi miejskiemu w Dziel-nicy Bielany m. st. Warszawy; w sprawie zmiany treści uchwa-ły Nr 230/XXXIII//2013 Rady Dzielnicy Bielany m. st. Warsza-wy z dnia 27 sierpnia 2013 r. w sprawie stwierdzenia ważności wyborów do Rady Samorządu Mieszkańców Wawrzyszew oraz podania ich wyników do publicz-nej wiadomości. Ponadto radni zapoznali się z informacją Zarzą-du na temat realizacji nowej usta-wy przedszkolnej.

Również 30 września 2013 r. od-była się XXXV Sesja Rady Dziel-nicy Bielany zwołana na wniosek Klubu Radnych Prawa i Sprawie-dliwości Rady Dzielnicy.

Obrady przebiegały zgodnie z zaproponowanym porządkiem: Informacja Zarządu Dzielnicy Bie-lany o stanie bielańskiej oświaty tj. publicznych przedszkoli i szkół prowadzonych przez m. st. War-szawę oraz dyskusja nad przed-stawioną informacją, w szcze-gólności dotyczącą: a/ średnich wynagrodzeń nauczycieli, pra-cowników administracji i obsłu-gi w roku szkolnym 2011/2012, 2012/2013 oraz planach na rok szkolny 2013/2014, b/ uzyska-nej subwencji oświatowej w roku szkolnym 2011/2012, 2012/2013 oraz planach na rok szkolny 2013/2014, c/ organizacji i funk-cjonowania przedszkoli publicz-nych w Dzielnicy Bielany w roku szkolnym 2011/2012 i 2012/2013 oraz planowanych zmianach na rok szkolny 2013/2014,

dokończenie na stronie 2

U AustriakówAustriackie forum kultury

wznawia - po wakacyjnej prze-rwie i przeprowadzce - tradycję koncertów muzyki klasycznej w wykonaniu znanych artystów austriackich. Zaczynamy już 16 października koncertem duetu pianistki Sigrid Trummer i gita-rzysty Fabiana Spindlera. Miejsce koncertu: Próżna 7/9 (naprzeciw-ko starej siedziby afk).

Page 2: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

Inwestor, spółka Zielony Żoliborz, podjął duże wyzwanie i ryzyko, uruchamiając jednocześnie dwa ostatnie etapy inwestycji przy ul. Rydygiera na Żoliborzu. Wcześniejsze etapy były rozpoczynane poje-dynczo. Decyzja okazała się słuszna, mieszkania sprzedają się bardzo dobrze. Współpraca UNIBEP SA z inwestorem okazała się na tyle owocna, że oddanie ostatnich etapów zostało przyspieszone o 3 miesiące. Łącznie powstanie 1045 mieszkań. 18 września na dachu budynku umieszczona została wiecha.

Tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Filmowy „Dozwolone do 21”/ „Up To 21” obchodzi nie byle jakie święto. W tym roku mija dokładnie trzydzieści lat, odkąd po raz pierwszy pojawił się w ka-lendarzu wydarzeń kulturalnych. Ten wspaniały jubileusz stał się okazją do zorganizowania festi-walu w sposób nawiązujący do historii, ale również z otwarciem na przyszłość.

Otwarcie na przyszłość jest związane z festiwalem w spo-

sób naturalny. W końcu festiwal jest adresowany do młodzieży. Konkretnie do wszystkich, któ-rzy nie ukończyli 21 roku życia. Dzięki temu młodzi twórcy mogą pochwalić się osiągnięciami i po-równać swój filmowy warsztat z umiejętnościami rówieśników.

W poprzednich latach korzy-stali oni z festiwalowej szansy bez skrępowania, czego efektem było mnóstwo zgłoszonych do kon-kursu filmów. Podobnie stało się i tym razem. Nie zawiedli zarówno polscy, jak i zagraniczni entuzjaści sztuki filmowej. Do tegorocznego konkursu w sumie zgłoszono 171 filmów. Wśród nich znalazły się produkcje m.in. z Niemiec, Anglii, Ukrainy, ale także z Egiptu, Indii czy Stanów Zjednoczonych. Naj-młodszy z uczestników miał 5 lat. Każdy z nadesłanych do konkursu filmów miał też swoją historię. O niuansach kręcenia filmu, mon-tażu i innych tajnikach twórczości można było zresztą porozmawiać w przyjaznej i kameralnej atmos-ferze. Młodzież wymieniała się doświadczeniami i korzystała z podpowiedzi profesjonalistów. Z pewnością zaowocuje to w na-stępnych latach przy tworzeniu kolejnych filmów, z których część być może zostanie zgłoszona do przyszłych edycji festiwalu.

Przed festiwalem wszystkie nadesłane filmy zostały obejrza-ne przez komisję kwalifikacyjną, która do konkursu dopuściła 99 produkcji, w tym 32 filmy zagra-niczne. Filmy te zostały wyświe-tlone w pokazach konkursowych, w centrach kultury dzielnic współ-pracujących przy organizacji fe-stiwalu. Pozwoliło to młodzieży z Bemowa, Bielan, Mokotowa, Ochoty i Ursusa obejrzeć te same

produkcje. Przy okazji młodzieżo-we jury w każdej z wymienionych dzielnic oceniło filmy i wskazało swoje typy, które na finałowej gali można było porównać z wy-nikami ogłoszonymi przez profe-sjonalistów. W dzielnicy Bielany pokazy odbyły się w podziemiach klasztoru kamedułów w Lasku Bielańskim. Uczestniczyła w nich młodzież z bielańskich szkół, chociaż nie brakowało osób po prostu kochających tego rodzaju twórczość filmową. Przez trzy dni

od 19 do 21 września mieli oni intelektualną ucztę. Na otwarcie festiwalu zaprezentowano film, który zgłosili Mária Knoppová i Jakub Grajciar ze Słowacji „Léto jak má bt” („Prawdziwe lato”). Potem machina ruszyła.

Projekcjom filmowym towarzy-szyły także inne wydarzenia, jak np. warsztaty historyczne pod nazwą „Powstanie warszawskie w pięciu odsłonach”. Wybór te-matyki nie był zresztą przypadko-wy: za rok przypada 70 rocznica wybuchu powstania.

Kolejny element nawiązujący do historii pojawił się w trakcie gali finałowej. Gala została bo-wiem połączona z wystawą ma-teriałów obrazujących osiągnię-cia organizatorów i ciekawostki z poprzednich festiwali. Mogli-śmy zobaczyć plakaty promujące poszczególne edycje festiwalu, katalogi, gazetki i zdjęcia. W rezultacie ekspozycja stała się swoistą opowieścią o historii 30 lat „Up To 21”. Wystawę będzie można oglądać jeszcze przez ja-kiś czas w Bibliotece im. Stanisła-wa Staszica w Dzielnicy Bielany, w której uroczysta gala się odbyła i która wraz z Federacją Niezależ-nych Twórców Filmowych była głównym organizatorem festiwalu.

Dyrektor Festiwalu Marzena Frączak nie ukrywała satysfakcji z przebiegu całej imprezy. – Nie było łatwo zgrać ze sobą tyle ele-mentów, aby wszystko odbyło się bez wpadki – podkreślała – Mu-sieliśmy uzgodnić wiele szczegó-łów z dzielnicami współorganizu-jącymi festiwal, a także zadbać o zorganizowanie warsztatów, ale się udało.

Nie mogło być inaczej, bio-rąc pod uwagę z jednej strony

zaangażowanie organizatorów, a z drugiej entuzjastyczne po-dejście do festiwalu ze strony młodzieży. Znajduje to zresz-tą potwierdzenie w wymiarze obiektywnym, o którym stano-wi liczba nadesłanych do kon-kursu filmów oraz frekwencja na warsztatach.

Na ten skierowany aspekt zwraca z kolei uwagę Witold Kon, prezes Federacji Nieza-leżnych Twórców Filmowych – Staramy się, aby młodzi lu-

dzie mieli szansę rozwijać za-interesowanie filmem. Co roku mogą oni porównywać swoje umiejętności z rówieśnikami i wzajemnie się uczyć. Pomagają im w tym profesjonaliści, którzy z chęcią dzielą się posiadaną wiedzą, a to gwarantuje przeka-zanie rzetelnych i użytecznych wskazówek.

Podsumowując: urodziny or-ganizatorom festiwalu się udały! Dla młodych twórców pozostaną natomiast wspomnienia wspa-niałej przygody. Mimo więc, że tegoroczny festiwal „Dozwolone do 21”/ „Up To 21” przeszedł do historii nie zostanie zapomniany.

/W.A./

Jury festiwalu „Up To 21”: Ko-Ko-misja kwalifikacyjna : Marek Wi-darski, Damian Kośmicki, Paweł Łęski. Jury: Aleksandra Nieśpie-lak, Wojciech Wójcik, Andrzej Fo-gler, Paweł Łęski.

Laureaci: Grand Prix 30 Mię-dzynarodowego Festiwalu Filmo-wego otrzymał film „Pan Sowa”, którego autorką jest Natalia Jacheć. I nagroda: „FAŻKM” – Ja-kub Dunal i Marcin Frąc, „No risk, no fun” – Richard Horstmann; II nagroda: - Dr Jazz – Alek Pietrzak

- Spare Parts – Wilson Verstre-ken, „Mknę za impulsem szukając sensu” – Ewa Skonieczna

- Brainstorming Ideas for a Short Film – Danilo Zabrano; III nagroda: „Kopnij mnie” – Cen-trum Sztuki Dziecka w Poznaniu, „Bear Vs WC” – Piotr i Marek Zatworniccy (Stowarzyszenie Opolskie Lamy), „Romanze”, Olga Samochwalowa, „Pierwszy krok w chmurach” Zuzanna Sławińska (Warszawska Szkoła Filmowa)

- DIVE – Andrew J. Jordan

Trzydziestoletni Festiwal Za trzy tygodnie odbędzie się

w Warszawie referendum w spra-wie odwołania pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Dobrze się więc stało, że już teraz wiemy, kto za tą inicjatywą stoi. Nieliczni naiwni wierzyli dotąd, że to re-akcja oburzonych mieszkańców na działalność władz samorządo-wych, ich arogancję i bezradność w rozwiązywaniu problemów stołecznej aglomeracji - tak przy-najmniej twierdził pan Guział, burmistrz Ursynowa, inicjator od-wołania pani Hani ze stanowiska. Aliści w ostatnią sobotę zza wą-tłych pleców ursynowskiego wa-tażki wychynął właściwy sprawca zamieszania, spiritus movens tej akcji - Jarosław Kaczyński i rzekł, że stolica zasługuje na wybitnego prezydenta, bo jest ci ona boha-terska i dlatego musi być wielka, a przez HGW - nie jest! Na czym miałaby polegać jej aktualna wielkość - nie powiedział, za to obficie powoływał się na prezy-denta Starzyńskiego, a o panu Guziale - o zgrozo! - nawet się nie zająknął. Porównywanie Sta-rzyńskiego do pani Gronkiewicz wyszło dla niej katastrofalnie, gdyż w czasie jej rządów nie było wojny, nic (poza ambicjami pana Guziała) nie legło w gruzach i nie zanosi się nawet na skromne powstanie, które można by pod-sumować jakimś pomnikiem czy wiekopomnym muzeum, dającym szansę na polityczny sukces. Tak, tak! Bo tu nie chodzi o wyimagi-nowane „dobro” warszawiaków, tylko o zwykłą polityczną rozró-bę, w której to pan Kaczyński jest specjalistą.

Z wystąpienia pana prezesa dowiedzieliśmy się także, kogóż to Jego Premierowska Wysokość przewiduje na miejsce, które na pewno opuści w niesławie do-tychczasowa lokatorka pałacu przy Placu Bankowym. Ożywiono w tym celu - po okresie dłuższego pobytu w niebycie - dyżurną ma-rionetkę: na mównicy pojawił się

pan profesor Gliński; tym razem w roli pretendenta do prezyden-tury stolicy. To co prawda nie to samo, co przyobiecane mu pre-mierostwo po Tusku, ale przecież wybór stanowisk dla ambitnego naukowca nie jest zbyt wielki, w dodatku chętnych do służenia PiS-owi profesorów jest coraz więcej i trzeba by ich także jakoś wynagrodzić. Również wierna gwardia prezesa, oczekująca na zapowiedziane frukta władzy, zbyt długo czeka na wyborczy sukces i grozi jej postępująca ero-zja - więc referendalny łup mógł-by choć częściowo zaspokoić ape-tyt wygłodniałych przybocznych.

Tak więc nie będzie rzetelnej dyskusji na temat zasług czy przewinień Hanny Gronkiewicz--Waltz dla Warszawy; będzie ograna już do znudzenia między-partyjna walka między PiS-em a Platformą. Zdarzyć się więc może, że w tej rozgrywce klęskę poniosą ci, którzy widzą konkretny rozwój miasta, a zwyciężą marzyciele, którzy wierzą w obiecanki-cacanki. Wtedy zamiast ukończenia metra czy obwodnic stolica otrzyma po-mniki Tego, Który Poległ – oraz znany już z wcześniejszych doko-nań PiS-u - długoletni marazm.

I tylko inicjator tego zamiesza-nia, pan burmistrz Guział, otrzyma

figę, gdyż tak zwykle pan pre-zes postępuje z niepotrzebnymi mu już sojusznikami. Cóż pocznie wystrychnięty na dudka ursynow-ski watażka? Pewną radę daje mu anonimowy komentator na inter-netowych stronach donoszących o otwarciu następnego odcinka południowej obwodnicy, którą do-prowadzono do ulicy Puławskiej, czyli do granicy jego matecznika. Jak już niektórzy zmotoryzowani wiedzą, obwodnica kończy się w szczerym ursynowskim polu, powodując nieopisany chaos w dzielnicy. Komentator radzi więc, aby pan burmistrz podjął dzieło budowniczych i własną pra-cą i wysiłkiem poprowadził auto-stradę przez swój Ursynów i zrobił to osobiście. Sprawnie machając łopatą udowodni współziomkom, że nie tylko w gębie jest mocny. Zasłuży sobie tym na dozgonną (czyli krótką!) wdzięczność miesz-kańców i będzie mógł chwalić się takim wyczynem w czasie nadcho-dzących kampanii wyborczych, z wielką szansą na sukces. Oczy-wiście, jeśli wstąpi do właściwej partii. Bo bez partii - jak za komu-ny - nie ma władzy. Samorządowej również, niestety.

Antoni Kopff [email protected]

Do przeczytania jeden Kopff

Do łopaty!

dokończenie ze strony 1d/ realizacji zmian w sieci

szkół w Dzielnicy Bielany w la-tach 2011/2012 i 2012/2013 oraz planowanych na rok szkolny 2013/2014, e/ funkcjonowania oddziałów przedszkolnych oraz klas dla sześciolatków szkołach w Dzielnicy Bielany, f/ organi-zacji i funkcjonowania stołó-wek szkolnych w roku szkolnym 2011/2012, 2012/2013 oraz pla-nach na rok szkolny 2013/2014, g/ zwalniania lokali mieszkalnych

w budynkach oświatowych i spo-sobu ich wykorzystania, h/ reali-zacji zaleceń Sanepid-u w placów-kach oświatowych w Dzielnicy Bielany, planowanych i zrealizo-wanych remontów placów zabaw w przedszkolach, i/ organizacji pozarządowych działających na terenie poszczególnych szkół, j/ programów wychowawczych i profilaktyki w szkołach w Dziel-nicy Bielany.

Podczas Sesji nie podjęto żad-nej uchwały.

Sesje na Bielanach

Page 3: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

ATRAKCYJNE LOKALE UŻYTKOWE DO WYNAJĘCIA w Dzielnicy Żoliborz m.st. Warszawy

Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Żoliborz informuje, że :Burmistrz Dzielnicy Żoliborz m.st. Warszawy

ogłosił w dniu 2 października 2013 r. konkurs ofert na najem lokali użytkowych:

1. Aleja Wojska Polskiego 31 – pow. 27,25 m2 (suterena - biuro, usługi, magazyn),2. Aleja Wojska Polskiego 58 – pow. 196,64 m2 (parter, piwnica, witryna - biuro, handel, usługi-w tym gastronomia),3. ul. Czarnieckiego 8 – pow. 15,50 m2 (piwnica – pom. gospod., magazyn),4. ul. Dymińska 9 – pow. 88,01 m2 (parter, piwnica, witryna - biuro, handel usługi),5. ul. Gdańska 4 – pow. 32,67 m2 (suterena – biuro, handel, usługi),6. ul. Marii Kazimiery 20/1 – pow. 60,78 m2 (parter, witryna – biuro, handel, usługi),7. ks. J. Popiełuszki 11A – pow. 23,80 m2 (piwnica – pom. gospod., magazyn),8. Powązkowska 44B – pow. 55,64 m2 (parter – sklep spoż.-przem.).

Oferty przyjmowane są do dnia 17.10.2013 r. do godz. 10:00w siedzibie ZGN Żoliborz ul. Marii Kazimiery 1 w Warszawie.

Informacje: tel. 22 833-53-99, 22 833-57-35www.zgnzoliborz.waw.pl, www.zoliborz.org.pl

Skorumpowane podręcznikiAnna Krzesińska

O tym, jak drogie są podręczni-ki, najlepiej wiedzą rodzice, którzy każdego roku muszą coraz głębiej sięgać do kieszeni. Nie wszyscy jednak wiedzą, że podręczni-ki mogłyby być tańsze nawet o dwadzieścia procent. Na ich ceną wpływają bowiem dodatko-wo koszty „akcji marketingowych”. Najprościej można je ująć słowami – My (wydawnictwo) dajemy wam laptopy lub inny sprzęt elektro-niczny, a Wy (szkoły) wybieracie

dla swoich uczniów nasze książki. Oczywiście, idealnie byłoby,

aby reklamą podręczników ofero-wanych przez wydawnictwa była wysoka zawartość merytorycz-na i niska cena, czyli te kryteria, na które mają zwracać uwagę nauczyciele, którzy, zgodnie z prawem, powinni wybierać pod-ręczniki. - Niestety, dotarliśmy do informacji, które wskazują na to, że dyrektorzy i nauczyciele nie zwracają uwagi na te dwa aspek-ty, ale ważna dla nich jest wartość prezentu, który otrzymają w mo-

mencie wyboru danego wydaw-nictwa. Przedstawiciele handlo-wi wydawnictw już od stycznia każdego roku odwiedzają szko-ły, oferując korzyści materialne w postaci laptopów, tablic multimedialnych czy rzutnika w zamian za wybór danego pod-ręcznika – podkreśla Mateusz Górowski, prezes Fundacji Euro-pejska Inicjatywa Obywatelska - Polska Bez Korupcji - Często jest to umowa na dłuższy okres, np. trzy lata. Dotarliśmy do takich umów.

Wynika z nich też, że jeżeli

szkoła nie wywiąże się ze zobo-wiązania korzystania z danego podręcznika przez określony czas, to musi oddać pieniądze za sprzęt, którzy otrzymała. Nie jest to skala jednego województwa czy kilku kilkunastu szkół, ale całego kraju. Mam nadzieję, że po naszej akcji „Czysta szkoła” dyrektorzy będą świadomi, jak wielkim złem jest podpisywanie tego typu umów. Uważamy, że podręczniki mogły-

by być co najmniej dwadzieścia procent tańsze, gdyby nie podpi-sywano tego typu umów.

Na pytanie gazety „Południe”, czy w warszawskich szkołach do-chodzi do tego typu nadużyć, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Warszawie Andrzej Kulmatycki wskazał, że w roku szkolnym 2012/2013 przepro-wadzono kontro1e w zakresie prawidłowości wyboru pod-ręczników na terenie Mazowsza w 49. szkołach, w tym na terenie Warszawy i powiatów okołowar-szawskich w piętnastu szkołach. Wydane przez kuratorium kilku szkołom zalecenia dotyczyły tyl-ko nieprzestrzegania ustawo-wego terminu podawania do publicznej wiadomości zestawu

podręczników obowiązujących w szkole.

Kilkunastu dyrektorów war-szawskich szkół nie znalazło cza-su na rozmowę o podręcznikach, na rozmowę zgodziła się jedynie dyrektorka Zespołu Szkół nr 117 z ul. Bema na Woli. - Nigdy nie otrzymałam propozycji współpra-cy z określonym wydawnictwem i ofert prezentów w postaci jakie-goś sprzętu elektronicznego. Być

może wynika to z faktu, że żad-ne wydawnictwo nie jest u nas w szkole faworyzowane. Rozu-miem, że do sytuacji, gdy wydaw-nictwo chce podpisać umowę z jakąś szkołą dochodzi wtedy, gdy dana placówka korzysta z podręczników owego wydaw-nictwa z więcej niż jednego przedmiotu. U nas nie ma takiej sytuacji, co każdy może zobaczyć na naszej stronie internetowej – wyjaśnia Justyna Matejczyk, dyrektorka Zespołu Szkół nr 117.

W tej szkole o wyborze pod-ręczników decydują nauczycie-le, którzy pracują w zespołach przedmiotowych i wspólnie podejmują decyzję. Dyrektor-ka podkreśla jednak, że choć nauczyciel, jak wiadomo, ma

prawo wyboru podręcznika, ona jednak nalega, aby nauczy-ciele brali również pod uwagę sytuację finansową rodziców uczniów.

- Staram się - i to udaje się - w naszym Liceum i Gimnazjum nie doprowadzać do takiej sytuacji, w której w kilku równoległych klasach byłyby różne podręczniki z jednego przedmiotu. Uważam, że nie jest dobra opcja, gdy

np. uczeń przenosi się z klasy do klasy albo nauczyciele zastępują swoich kolegów po fachu. Wspo-mniane wyżej zespoły przed-miotowe współpracują ze sobą i osiągają porozumienie w sprawie wyboru podręcznika – wszystkie klasy równoległe mają te same podręczniki. Staramy się także, żeby obowiązywały one przez kolejne lata. Gdy zmienia się pod-stawa programowa podręczniki zmieniają się tak, aby ich treści pokrywały wymagania podsta-wy programowej – stwierdza dy-rektorka. W tej szkole uczniowie mogą nabyć używane podręczni-ki na szkolnym kiermaszu, który co roku odbywa się w pierwszym tygodniu września i cieszy się sporym zainteresowaniem.

Komisariat Policji Metra Warszawskiego

Dowód osobisty jest naj-ważniejszym dokumentem dla każdego z nas. To dzięki nie-mu możemy potwierdzić swoją tożsamość oraz obywatelstwo. Jednak co zrobić, gdy zgubimy ten dokument? Jakie mogą być konsekwencje jego utraty? Na te i na inne pytania odpowiemy w dalszej części artykułu.

Zagubienie dowodu osobiste-go to sytuacja, która może przy-trafić się każdemu. Jednak czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak przykre mogą być konsekwencje wykorzystania dowodu przez nie-uczciwego znalazcę?

Zagubiony dowód może być użyty w celu wzięcia kredytu, kup-na np. auta, wynajmu nierucho-mości czy w celu podróżowania „na gapę” środkami komunikacji miejskiej. To są tylko nieliczne przypadki wykorzystania naszego dowodu osobistego przez oso-bę do tego nieuprawnioną. Aby uniknąć tego typu sytuacji fakt utraty dowodu osobistego należy niezwłocznie zgłosić w najbliż-szym urzędzie miasta lub gminy, bądź we właściwej ze względu na miejsce pobytu polskiej placówce

konsularnej. Organ ten wyda nam zaświadczenie o utracie dowodu, które będzie naszym tymczaso-wym dokumentem tożsamości, do czasu wydania nowego do-kumentu. Należy nadmienić, że urząd, w którym zgłosimy zagu-bienie dowodu, ma obowiązek przekazania tej informacji orga-nowi, który wydał utracony doku-

ment, w celu jego unieważnienia. My natomiast mamy obowiązek niezwłocznie wystąpić o wydanie nowego dowodu do właściwego urzędu gminy lub miasta.

W przypadku utraty dowo-du osobistego nasze kroki po-winniśmy skierować również do banku. To tutaj możemy zastrzec utracony dokument

w Systemie Dokumentów Za-strzeżonych. Informacja o za-strzeżeniu dowodu zostanie przesłana do wszystkich banków oraz innych instytucji z sektora finansowego czy np. telekomu-nikacyjnego, które korzystają z tego systemu. Dzięki natychmia-stowej rejestracji utraconego do-wodu w Systemie Dokumentów Zastrzeżonych mamy pewność, że nikt nie wykorzysta naszej tożsamości do wzięcia kredytu czy dokonania innego rodzaju oszustwa. Należy wspomnieć, że w ten sposób można zastrzec również prawo jazdy, karty płat-nicze, paszport, kartę pobytu, a także książeczkę wojskową.

A co zrobić w sytuacji, gdy znajdziemy dowód osobisty, któ-ry uprzednio zgłosiliśmy jako utracony? Jedynym rozwiązaniem jest niezwłoczne zwrócenie doku-mentu organowi, który go wydał. W żadnym wypadku nie należy posługiwać się znalezionym do-wodem, ponieważ figuruje on w systemach jako utracony i moż-na mieć przez to same nieprzy-jemności.

ndl

Co zrobić, gdy zgubisz dowód osobisty

Page 4: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

11 - 12 - 13 październikaHala Sportowa Bielany

ul. Lindego 20 (metro Wawrzyszew)

- porady, diagnozy irydologów, kręgarzy,wróżek, bioenergoterapeutów

- kosmetyki naturalne, zioła- materace gorczycowe, poduszki zdrowotne- zdrowa żywność

Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki

Piątek 11.00 - 19.00, sob. 10.00 - 19.00, niedz. 10.00 - 17.00

Zapraszamy do naszych gabinetów:

ul. Koszykowa 78, (Przychodnia CePeLek)

tel. 22 425 67 06

ul. Żeromskiego 33, (przychodnia specjalistyczna)

tel. 22 499 66 30

ul. Cegłowska 80, (Szpital Bielański) tel. 22 392 91 99

Posiadamy sieć 15 gabinetów na terenie całej Warszawy.

Zapytaj o najbliższy gabinet: 22 392 76 19.

ZAPRASZAMY SENIORÓW NA BEZPŁATNE BADANIE SŁUCHU

l Profesjonalna i miła obsługa l Diagnostyka słuchu l Urządzenia wspomagające słyszenie l Naprawa aparatów słuchowych l Indywidualne wkładki uszne l Wizyty domowe l Sprzedaż ratalna l Baterie, filtry i inne akcesoria do aparatów słuchowych

Zapisz się już dziś

Przechodząc ulicą Topiel - obok okazałego biurowca wraz z apartamentowcem - od ulicy Drewnianej do Zajęczej pomyśla-łam sobie właśnie, że spacerując tędy dawno temu z małą córką czułyśmy unoszący się lekki za-pach słodkich landrynek. Czasem nawet dość mocno świdrujący w nosie. Było w tym coś niesa-mowitego, ale bajkowo uroczego zarazem. Nie były to czasy tak bardzo odległe, żeby tak szybko o nich całkowicie zapomnieć. Choć starania o zapomnienie są wyraźne, ale trzeba zrobić wszyst-ko, żeby tak się nie stało!

Otóż dla przypomnienia. Przy ulicy Topiel została zbudowana w 1911 r. przez Juliana Fuchsa fabryka czekolady, kakao i cu-kierków. Po pierwszej wojnie

światowej fabrykę rozbudowano według projektu architektów Czesława Jankowskiego i Fran-ciszka Lilpopa. Wnętrza tworzyły obszerne hale produkcyjne, a nad budynkami fabryki wznosił się wysoki komin. Po II wojnie świa-towej, po odebraniu właścicielom fabryki, zmieniono jej nazwę na Zakłady Przemysłu Cukierniczego „Syrena”.

Kiedyś, podczas studiów na kierunku geografia ekonomicz-na, uczestniczyłam w obowiąz-kowych zajęciach w „Syrenie”. Z podziwem przyglądałam się produkcji landrynek, pastylek wielosmakowych z pudru i innych słodkości. Można było próbo-wać do woli, lecz nie wolno było wynosić żadnych słodyczy na ze-wnątrz.

W 1960 r. fabrykę „Syrena” połączono z dawniejszym „We-dlem” (inaczej „22 lipca”), a po 1989 r. przejęła ją amerykańska firma Leaf. Produkcja odbywa-ła się nadal. Nikt z powiślan nie wyobrażał sobie, że za chwilę po „słodkiej fabryce” nie będzie śla-du. Obserwowałam, przechodząc dość często tamtędy, że dzieje się coś, jak sądziłam związanego z przebudową fabryki. Po pew-nym czasie pozostał tylko dół. Okazało się, że właściciele firmy Leaf w 2005 r. sprzedali zabu-dowania firmie Nieruchomości Powiśle. Chciałabym jeszcze do-dać, że fabrykę „Syrena” zdobił urokliwy, kolorowy neon z ludzi-kiem - krasnalem, który wsypy-wał kolorowe pastylki, lecące po linii balistycznej, do tutki (takiej

Czy zachowujemy pamięć?torebeczki zwiniętej w trąbkę). Co się stało z tym neonem? Mam nadzieję, że zadbano o jego prze-trwanie. Neon powinien przecież znaleźć się w muzeum.

I w tym oto miejscu, w tempie jak grzyb po deszczu, powstał ten okazały, jak napisałam powy-żej, apartamentowiec-biurowiec, u zbiegu ulic: Drewniana, Topiel, Zajęcza, tj. na tym ogromnym te-renie dawnej fabryki słodyczy. Za-dziwia też fakt, że przed wejściem do biurowca stoi dość potężny pomnik, z przekrojem rury, mode-lu zaworu gazowego – elementu magistrali gazowej EuRoPol S.A., postawiony na XX-lecie istnienia spółki. Owszem, dobrze, że go postawiono. Nie mam nic prze-ciwko temu pomysłowi, jednak mam pretensję do władz miasta, architekta stolicy bądź osób odpo-wiadających za ochronę zabytków w naszym mieście i poczytuję to niejako za skandal, że nikt nie pomyślał o umieszczeniu choćby tablicy pamiątkowej poświęconej fabryce słodyczy Fuchsa, czy też „Syreny”. Przecież w 2011 r. minę-ło 100 lat od rozpoczęcia jej bu-dowy. Mam nadzieję, że władze, zajmą się tą sprawą. Zachowajmy pamięć o słynnej fabryce, która przez 100 lat była wtopiona w po-wiślańską infrastrukturę. Jeszcze nie jest za późno!

Barbara Tomkiewicz - korespondent obywatelski

Warszawski Szpital dla Dzieci wzbogaci się o kolejne skrzydło. Dzięki dotacji z budżetu miasta st. Warszawy od strony ulicy Ko-

pernika powstanie czterokondy-gnacyjny budynek. Szpital podpi-sał umowę z wykonawcą.

W nowym budynku C zostaną

zlokalizowane: blok operacyjny z dwiema salami operacyjnymi, izba przyjęć, oddział rehabilita-cji neurologicznej, dział farmacji,

laboratorium i diagnostyka obra-zowa. Po wybudowaniu budynku C, w zabytkowym budynku A, zo-staną zmodernizowane pomiesz-czenia dla potrzeb zespołu in-tensywnej opieki pooperacyjnej, pododdziału dzieci młodszych, oddziału dzieci starszych, zaple-cza administracyjno-biurowego, socjalnego oraz technicznego. - Przykładamy wielką wagę do poprawy infrastruktury miejskich szpitali. To kolejna dobra wia-domości, zwłaszcza dla małych

Skrzydło dla dziecipacjentów – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, Prezydent Warszawy.

Dotacja z budżetu m.st. War-szawy planowana na realizację tej inwestycji wynosi 21,4 mln zł i obejmuje koszt robót budow-lanych, zakup pierwszego wy-posażenia oraz pozostałe koszty inwestycji. Według podpisanej z wykonawcą 6 września br. umowy koszt budowy wyniesie 16,7 mln zl. Termin realizacji ro-bót to 18 miesięcy.

Szpital utworzono w 1869 r. Specjalizuje się w lecznictwie szpitalnym dzieci i młodzieży w zakresie: pediatrii, chirurgii i ortopedii. Od 2002 r. funkcję podmiotu tworzącego dla War-szawskiego Szpitala dla Dzieci pełni m.st. Warszawa. W styczniu 2012 r., dzięki wsparciu finan-sowemu miasta st. Warszawy w wysokości 7,3 mln zł, oddano do użytku oddział pediatrii i przy-chodnię przyszpitalną.

Ubawiłem się serdecznie, słu-chając wiadomości, w których powiedziano, iż demonstrujący związkowcy nieśli transparenty z hasłem: „Dość lekceważenia

postulatów obywateli!”. Spró-bujmy przyjrzeć się sensowi tego hasła, używając do tego celu matematyki z zakresu pięciu klas szkoły podstawowej.

Do związków zawodowych należy mniej niż 5 proc. pracu-jących. Jedna dwudziesta. Da-lej, pracujący to ponad połowa obywateli w wieku statystycznej zdolności do pracy (od 15. do 64. lat). Czyli jest to około 2,5 proc. ludzi statystycznie zdolnych do pracy. Właściwsze byłoby, więc, hasło: „Dość lekceważenia po-stulatów dwóch i pół procent obywateli (w wieku 15-64 lat)!”. Brzmiałoby ono jednak znacznie słabiej, prawda?...

Ale to nie koniec matematy-ki elementarnej. W wyborach bierze u nas udział mało osób: 45-55 proc. dorosłych obywa-teli. Obok pracujących w wybo-rach biorą udział niepracujący i emeryci. Niepracujących już z grubsza policzyliśmy, emery-tów jeszcze nie. Stanowią oni niespełna 20% ludności, około 30% ludności w wieku upraw-niającym do uczestnictwa wy-borach. Mamy więc kolejną liczną grupę do dodania do osób w wieku 15-64. Tak więc 2,5 proc. od grupy większej o prawie 1/3, to sporo mniej niż 2 proc. uprawnionych do gło-sowania obywateli. Czyli hasło związkowców powinno brzmieć: „Dość lekceważenia postulatów mniej niż 2 proc. obywateli w wieku uprawniającym do udziału w wyborach!”. Brzmia-łoby to jeszcze słabiej...

Oczywiście rządzący nie po-winni lekceważyć postulatów na-wet tych mniej niż dwóch procent dorosłych obywateli. Tylko zacie-trzewieni związkowcy najwyraź-

niej zapominają, że nie są jedy-nymi dorosłymi obywatelami!! W wyborach – dlatego wła-śnie zwracałem uwagę na wiek uprawniający do głosowania – bierze udział oko-ło połowa. Ta połowa dorosłych obywateli, poprzez akt wyborczy, legitymizuje władzę wybraną przez parlament.

Dalej, aktywna połowa obywateli też ma swoje prefe-rencje i swoje postulaty. I każ-dy rząd ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek dania pierwszeństwa postulatom po-łowy dorosłych obywateli, nie postulatom owej garstki de-monstrantów reprezentujących (w najlepszym razie!) owe nie-spełna dwa procent dorosłych obywateli.

Kiedy indziej zajmę się da-lej idącymi relacjami między postulatami większości (a nie dwuprocentowej mniejszości), a decyzjami parlamentu i rzą-du. Mąż stanu różni się bowiem od polityka tym, że myśli tak-że o następnych pokoleniach, a nie tylko o następnych wybo-rach. I czasem podejmuje nie-popularne decyzje, dobre dla większości w długim okresie, nawet jeśli dzisiaj ta większość, być może, wolałaby jakieś inne (nierealne, czy szkodliwe) roz-wiązanie.

Ale wracajmy do związkow-ców. Kiedy przeprowadziłem podobny rachunek w telewizji, prowadzący dziennikarz spytał: „To co? Należałoby rozwiązać związki zawodowe?” „Nie – od-powiedziałem – związki znikną same, tak jak zniknęły dinozau-ry”. Po prostu ich epoka – tak jak epoka wielkich zakładów produkcyjnych, dominujących w przemysłowym pejzażu przed pół wiekiem – przeminęła. I żadne manifestacje, z pale-niem opon czy bez, tego nie zmienią. Nawet jeśli rozmaici „postępowcy” będą wspierać związkowe kampanie, a związki będą domagać się w krzykli-wych i często chuligańskich de-monstracjach zmiany premiera, rządu, czy może nawet ustroju politycznego.

Jan Winiecki

Związki zawodowe czyli współczesne dinozaury

Page 5: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

O G Ł O S Z E N I E

dokończenie ze strony 1System zaproponowany w usta-

wie służy do tego, żebyśmy mogli jako obywatele załatwiać nasze lokalne sprawy bez konieczności ponoszenia walki politycznej o to, kto ma nami zarządzać. Zostawmy walkę na czas wyborczy.

- Samorządowcy obawiają się, że likwidacja progów fre-kwencji przy referendach mery-torycznych może spowodować, iż zmniejszy się skuteczność ich władzy. Co Pan na to?

- Jest to obawa dziwna. Jeże-li wójt czy burmistrz ma w ręku takie instrumenty, jak prowa-dzenie konsultacji publicznych, prowadzenie debat, możliwość przekonywania i kontrolę nad budżetem, to naprawdę posiada dostateczną pozycję, by działać.

Jednocześnie, dzięki propo-zycji w naszej ustawie, ma sta-bilną pozycję. Jeśli obawia się, iż mieszkańcy zaproponują mu rzeczy, których on nie chce robić, to oznaczać to może jego konflikt z mieszkańcami.

Czy można wyobrazić sobie włodarza w sporze? To chyba przeczy istocie demokracji.

Wydaje się więc, że to obawa przed debatą publiczną wyrażana przez samorządowców. Obawa przed koniecznością wyjaśnia-nia i argumentowania dlaczego pewne rzeczy robimy, a innych nie. Przyjmijmy, że mieszkańcy są równie mądrzy jak wójt czy burmistrz. To nie jest założenie, to rzeczywistość. Na tym pole-ga istota demokracji – wszyscy mamy bierne prawo wyborcze, to znaczy, że jesteśmy lub możemy być tak samo dobrzy jak ten, któ-ry jest wybrany.

- A co z referendami, gdzie mieszkańcy sprzeciwiają się czemuś, co ma służyć intereso-wi regionu lub państwa? Mam na myśli sprzeciwy mieszkań-ców dotyczące budowy kopalń czy dróg.

- Ważność referendum obo-wiązuje w ramach uprawnień jednostki samorządu, w której się odbyło. Kwestia lokalizacji dróg krajowych czy kopalni nie jest w kompetencji samorządu gmin-nego. Tego rodzaju referenda są informacyjne i nie są wiążące dla władz, które nie są władzami tej wspólnoty samorządowej.

- Czy podnoszenie progu wy-borczego nie jest jednocześnie namawianiem ludzi, żeby na referendum w sprawie odwo-łania organu gminy nie szli? W referendum kadrowym gło-sowanie „za” samorządowcem może być faktycznie głoso-waniem przeciwko niemu, bo zwiększa kluczową w takim przypadku frekwencję.

- Nie. Są przykłady praktyczne, chociażby przypadek prezydenta Sopotu, referendum było ważne, a większość zagłosowała za pozo-stawieniem go na stanowisku. Tu raczej chodzi o naturalną zasadę demokracji, o której wspomnia-łem, że nie może mniejszość de-cydować o większości.

- Czy nie lepiej było zapro-ponować np. zmianę zasad odwoływania wójtów niż pod-wyższać barierę frekwencji i narażać się na zarzut ograni-

czania demokracji? Prezydenc-ka ustawa jest przecież obec-nie postrzegana w kontekście mnożących się referendów od-woławczych.

- Prezydent właśnie przeciw-działa nadmiernemu upartyj-nieniu i realizowaniu swoich interesów przez grupy lokalne, niekoniecznie partyjne. W sytu-acji, kiedy partyjna grupa lokalna może realizować interes polityczny w okresie międzywyborczym, to jest to zwiększanie wpływu partyj-nego na funkcjonowanie samorzą-du poprzez dyskusję o władzy.

Dyskusja o władzy jest po-lityczna i partyjna, a dyskusja o sprawach jest merytoryczna. Proponujemy zmianę tej niedo-brej tendencji – odejdźmy od dyskusji o ludziach, przejdźmy do dyskusji o sprawach. A jeśli mówi-my o sprawach, to miejmy gwa-rancje, że będą one realizowane, nawet przez tych ludzi, którzy nie są doskonali.

- Jakie zarzuty w stosunku do ustawy uważa Pan za szcze-gólnie niesprawiedliwe?

- Te, że ten projekt ma kontekst związany z referendum w sprawie odwołania pani prezydent War-szawy. Przecież ustawa, zgodnie z jej literą, ma wchodzić w życie dopiero od nowej kadencji samo-rządowej, czyli nie ma nic wspól-nego z obecnym stanem dyskusji politycznej dotyczącej stolicy czy innych miast i gmin, w których referenda są zaplanowane.

- Wiele osób jednak tak to odbiera – są głosy, że ustawa jest „o wzmocnieniu władzy or-ganów wykonawczych gminy” zamiast „wzmocnienia udziału mieszkańców”.

- To właśnie duże nieporozu-mienie, bo gdyby ustawa była tak istotna w części referendalnej dla wzmocnienia pozycji burmi-strza, to nie sądzę, żeby organi-zacje samorządowe protestowały przeciwko formule referendum tematycznego wiążącego władze.

- Prace nad ustawą trwają długo. Czy spodziewa się Pan wielu modyfikacji w Sejmie?

- Zawsze projekt ustawy jest w Sejmie analizowany z wielu punktów widzenia. Jako wniosko-dawca, Pan Prezydent jest otwar-ty na wszelkie uwagi dotyczące projektu ustawy. Warunek - nie będą naruszały podstawowej zasady, jaką jest wzmocnienie możliwości działania obywate-li w samorządzie, wzmocnienie współpracy między samorządami oraz między samorządami i orga-nizacjami, a także wzmocnienia stabilności funkcjonowania insty-tucji samorządu.

- Czyli co mogłoby jeszcze ulec zmianie, a jakich rozwią-zań Kancelaria Prezydenta bę-dzie bronić najmocniej?

- Będziemy bronili ducha usta-wy, która opiera się na tych trzech fundamentach: wpływ obywateli, zgodna współpraca, stabilność instytucji.

- Pamiętam słowa Pana Pre-zydenta, że nie będzie forsował ustawy na siłę…

- Nic na siłę nie chcemy forso-wać. Chcemy, żeby nasze rozwią-zania były poddane poważnej analizie i aby uczestnicy dyskusji

wykazali, czy z punktu widzenia celów tej ustawy proponowane rozwiązania są niedoskonałe.

- Czy ograniczenie kadencyj-ności w samorządach byłoby Pana zdaniem słuszne?

- Ta kwestia pojawia się już od wielu lat. Było w tej sprawie spo-ro propozycji i rekomendacji. Jest to jednak bardzo trudna sprawa. Po pierwsze przyjęta dzisiaj de-cyzja miałaby skutki dopiero za dwie kadencje samorządu – o ile przyjęto by dwukadencyjność. Po drugie powstaje pytanie – a co, jeżeli mieszkańcy chcieliby tego wójta na dłużej. Po trzecie – przedstawiciele władz wyko-nawczych mają ustawowy zakaz podejmowania pracy w przed-siębiorstwach, wobec których podejmowali decyzje w trakcie pełnienia swojej funkcji. Po za-kończeniu kadencji, zwłaszcza w małych samorządach, wójt nie ma więc praktycznie możliwości podjęcia zatrudnienia.

- Dlatego, jak już kiedyś roz-mawialiśmy, pojawiają się gło-sy o zabezpieczeniu socjalnym

samorządowców. Nic na razie w tej sprawie się nie zmieniło?

- Na razie nie, ale jestem cie-kawy, czy ta kwestia pojawi się podczas prac w parlamencie.

- Dlaczego w Polsce tak mało osób bierze udział w wybo-rach?

- W wyborach lokalnych w Pol-sce nie bierze wcale udziału dużo mniej osób niż np. w Szwajcarii.

Z badań wynika, że udział w gło-sowaniach w tym kraju zależy od tematu, bo frekwencja wynosi tam od 20 proc. do 70 proc. Wydaje się, że w tym kierunku powinniśmy iść. Oczywiście lepiej, gdy większa liczba osób bierze udział w referen-dum, bo wtedy władza lokalna ma silniejszą legitymację do działania.

Rozmawiała Katarzyna Kubicka-Żach

Prezydencki projekt ustawy o współdziałaniu w samorządzie tery-torialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz o zmianie niektó-rych ustaw trafił w sierpniu do Sejmu. 10 września projekt skierowano do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu oraz do opinii do organizacji samorządowych. W czwartek odbę-dzie się pierwsze czytanie projektu.

Serwis Samorządowy PAP

Duch ustawy. W obronie trzech fundamentów

Podobno pierwsze lata życia są dla rozwoju człowieka najistot-niejsze. Psycholodzy twierdzą, decydują one o naszych później-

szych zainteresowaniach. Lata te są również podbudową dla nowych umiejętności, które zdo-bywamy w następnych etapach

życia.Mając to na

uwadze można tylko przyklasnąć działaniom, jakie podejmuje Fun-dacja Przystanek Twórczość. Fun-dacja stara się in-spirować ludzi do

podejmowania samodzielnych inicjatyw kulturalnych, wyzwa-lać kreatywne myślenie i wspie-rać artystyczne pasje. Dzieci mają możliwość uczestniczenia od najmłodszych lat w inno-wacyjnych warsztatach teatral-nych, filmowych, plastycznych, muzycznych, a także ekspery-mentalnych.

Jednym z projektów cieszącym się dużym zainteresowaniem są Twórcze Dzieciaki.

dokończenie na stronie 7

Twórcze dzieciaki

Page 6: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

HANDELu Społem WSS Śródmieście, Warszawa, ul. Nowy Świat 53www.wss.spolem.org.plSDH Hala Mirowska pn-pt 7-20 sob 7-18 pl. Mirowski 1*SDH Sezam pn-pt 7-21 sob 8-19 niedz 10-16 ul. Marszałkowska 126*Sklepy spożywcze: Długa 8/14*,Foksal 12/14*,Koszykowa 24, Koszykowa 31, Krak.Przedm. 16/18*, Miodowa 23, Mokotowska 46a, Mokotowska 67, Nowy Świat 53*, Solec 46*, Solec 66*, Solidarności 83*, Widok 16, Wiejska 20*,Wspólna 41**realizacja zamówień na Kosze DelikatesoweSklepy przemysłowe: Andersa 25,Długa 8/14,Mokotowska 67, Wiejska 9

BIURA OGŁOSZEŃ: u ul. Puławska 136, pon. - czw. 9.00 - 17.00, pt. 9.00 - 16.00tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15 [email protected] [email protected] Al. Komisji Edukacji Narodowej 15 lok. 4, 22 648-24-07, 537-427-186u ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 u Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85, 601-213-555 u ul. Dobra 19, Biuro Ogłoszeń Prasowych „Katom”, tel. 22 828 46 64, 22 828 25 87 u ul. Grzybowska 39, „aTco”, tel. 22 652-25-30, 22 654-90-77, 22 620-17-83

INFORMATOR POŁUDNIA

www.polskieradio24.pl

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20do 31.12. wystawa „Gerald Howson - bardzo polska sprawa”

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 2 3.10. godz. 11.00 – Tadeusz Władysław Świątek „Moda w dawnej Warszawie”

W poprzednim numerze „Po-łudnia” wskazywałem na argu-menty, które skłaniają mnie do udziału w referendum celem odwołania Hanny Gronkiewicz--Waltz z funkcji prezydenta mia-sta. Lekceważenie mieszkańców, pasmo podwyżek, nieumiejętnie prowadzone inwestycje, zapaść w oświacie, kulturze i sporcie to tylko niektóre grzechy władz sto-licy. Wiele osób mówi łatwo kry-tykować, ale co w zamian?

To pytanie są jak najbardziej zasadne. Wprawdzie po odwoła-niu pani prezydent to PO zade-cyduje, czy odbędą się przyspie-szone wybory, czy też zostanie powołany komisarz. Wprawdzie premier Tusk w swoim aroganc-kim stylu zadeklarował powoła-nie na komisarza niepopularnej Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie-mniej w końcu dojdzie do wy-borów i uczciwe jest przedstawić alternatywę dla krytykowanego porządku. Co zatem proponuje Warszawiakom Ruch Palikota?

Przede wszystkim będzie-my dążyć do upodmiotowienia mieszkańców. Chcemy, aby mieli realny wpływ na swoje otocze-nie. Dlatego ważniejsze decyzje będziemy poddawać pod ich osąd w drodze konsultacji spo-łecznych. Obecnie konsultacje są fikcją, ponieważ władze nie trak-tują ich wyników jako wiążących. Zamierzamy także wprowadzić w życie ideę budżetu obywatel-skiego, w ramach którego oby-watele wskazywaliby konkretne cele do realizacji.

W trosce o budżet miasta wprowadzimy realne przywile-je dla osób płacących podatki w Warszawie – to paradoksalnie

zwiększy wpływy z podatków. Nie będziemy się bowiem zamy-kać na osoby przyjezdne – spra-wimy, że poczują się odpowie-dzialni za nasze wspólne dobro i poza przywilejami wezmą na siebie także obowiązki.

Troska o estetykę i zrównowa-żony rozwój miasta skłania nas do lepszego planowania i pilnowania inwestycji – tak żeby prowadzone równolegle prace nie paraliżowały miasta, aby były one realizowane terminowo i w sposób zrównowa-żony – bez podziału na „lepsze i gorsze” części miasta. Przyspie-szymy prace nad planami miej-scowymi, które ograniczą chaos architektoniczny, wygradzanie kolejnych przestrzeni publicznych i wszędobylskie reklamy.

Niż demograficzny nie powi-nien skłaniać władz do szukania oszczędności w oświacie. Prze-ciwnie trzeba to potraktować jako szansę. Nie trzeba zwalniać „nadmiaru” nauczycieli – moż-na natomiast ograniczyć liczbę uczniów w klasie. Zajęcia nie będą musiały odbywać się w try-bie zmianowym, bo nowe klasy można umieszczać w szkołach, które obecna władza chce „dla oszczędności” zlikwidować. Dzię-ki temu podniesiemy poziom warszawskiej oświaty. Co więcej, lepsza edukacja – także nowe żłobki, przedszkola, doinwesto-wane świetlice i biblioteki - z całą pewnością zdopingują mieszkań-ców do odwrócenia niekorzystnej tendencji demograficznej.

Chcemy, aby obciążenia nakła-dane na mieszkańców czy przed-siębiorców uwzględniały sytuację gospodarczą. Opłaty za użytko-wanie wieczyste czy czynsze były

„aktualizowane” gdy ceny szły w górę. Kiedy jednak wartość nieruchomości spada, ratusz nie kwapi się do obniżania wysokości opłat. Ceny za wywóz śmieci ra-tusz ustalił na absurdalnie wyso-kim, kilka razy wyższym niż obec-nie poziomie. Wystarczyła groźba referendum, aby zapowiadane ceny spadły o połowę. Przecież koszt wywozu nie zmienił się tak znacznie w ciągu dwóch miesięcy – to oznacza, że wcześniej władze chciały na mieszkańcach dodat-kowo zarobić.

Chcemy miasta różnorodnego i otwartego na nowe inicjatywy społeczne czy kulturalne. Wraz z klęską sztandarowego projektu „Stolica Kultury 2016” zaniecha-no angażowania się w działal-ność kulturalną. Kolejna porażka to Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które miało powstać na pl. Defi-lad. Nawet dzisiaj sprawdzałem – nie powstało, a miejsce bru-talnie spacyfikowanych kupców z KDT zajęły obskurne baraki budowniczych metra. Odbywają się wielkie imprezy masowe, ale domy kultury ledwie wegetują, a o nowych inicjatywach ratusz nie chce słyszeć.

Najpopularniejszym sportem wśród Polaków jest jazda na ro-werze, coraz więcej osób w ten sposób dojeżdża do pracy czy szkoły, a mimo to drogi rowero-we nie stanowią spójnego syste-mu. Sytuacja klubów sportowych, zwłaszcza tych amatorskich, jest wręcz dramatyczna. Brak środ-ków to jedno, ale dlaczego miej-skie obiekty sportowe stoją puste i nie służą aktywnym warszawia-kom? Sport to najlepsza profilak-tyka, chroniąca nas przed wielo-

ma chorobami. Bo przecież w kwestii służby zdrowia właściwie nic nie działa tak jak powinno. Prywatyzacja szpitali Praskiego czy Soleckie-go nic nie przyniosła – placówki te nadal się zadłużają. Budowa Szpitala Południowego to kolejna obietnica, której obecna prezy-dent ani myśli realizować.

Oczywiście nikt nie ma mono-polu na wiedzę i dobre pomysły, dlatego nasz ostateczny program samorządowy będziemy współ-tworzyć w drodze konsultacji z mieszkańcami.

W polityce obok programu, li-czy się także, kto będzie go reali-zował. Naszą wizję miasta firmuje poseł Andrzej Rozenek. Wieloletni działacz studencki i dziennikarz, a obecnie jeden z aktywniejszych posłów i rzecznik Ruchu Palikota. Jego wyważenie i profesjonalizm możecie Państwo ocenić nie tylko śledząc przekazy telewizyjne, ale także w bezpośrednim kontakcie podczas licznych spotkań, które organizujemy. Przy okazji tych spotkań możecie Państwo po-rozmawiać nie tylko z naszymi doświadczonymi samorządowca-mi, ale także z ludźmi nowymi w działalności publicznej, których świeże spojrzenie i znaczna ak-tywność z pewnością zasłużą na Państwa uznanie.

Pamiętajmy zatem – już 13 października mamy niepowtarzal-ną szansę odwołania nieudolnej prezydent miasta! Ta „czerwona kartka” dla ekipy PO da do myśle-nia każdej kolejnej władzy.

Grzegorz Walkiewicz, śródmiejski radny

z Ruchu Palikota

Co po referendum?

Dodatkowe pół miliardaW ostatnią sobotę 600 warsza-

wiaków oraz grupka dziennikarzy obejrzała wnętrze dwóch stacji centralnego odcinka II linii metra: Rondo ONZ i Stadion Narodowy. W styczniu zobaczyliśmy pociąg Inspiro (na zdjęciu), który będzie jeździł na II linii metra.

W piątek, 20 września warsza-wiacy dowiedzieli się, że miasto otrzyma dodatkowe 400-500 mln zł na realizację budowanego od-cinka. To bardzo dobra wiadomość gdyż dzięki temu identyczna kwo-tę władze Warszawy będą mogły przeznaczyć na inne inwestycje, które trzeba było wstrzymać ze względu na niedostatek pieniędzy.

Te kilkaset milionów złotych pochodzić będzie z funduszy europejskich. O podwyższeniu poziomu finansowania warszaw-skiego projektu budowy metra poinformowały Elżbieta Bieńkow-ska, minister Rozwoju Regional-nego i Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.

- Wpływ tej inwestycji na miasto jest ogromny. Metro jak żaden inny

środek transportu ożywia okolice, przez które przebiega, sprawia, że stają się o wiele bardziej atrakcyj-ne dla inwestorów i dla samych mieszkańców. To duże wsparcie dla budżetu Warszawy. Te dodatkowe pieniądze pomogą nam nie tylko sprawnie zamknąć trwające przed-

sięwzięcia, ale przede wszystkim przeprowadzić prace przygotowu-jące do startowania o fundusze z kolejnej perspektywy finansowej UE – stwierdziła Hanna Gronkie-wicz-Waltz, prezydent Warszawy.

Pierwsza łopata na budowie I linii warszawskiej kolejki pod-ziemnej została wbita w kwietniu 1983 r. Budowa 21 stacji tej linii zajęła ponad 20 lat, gdyż wciąż brakowało środków finansowych. W rezultacie większość kosztów poniosła Warszawa, chociaż rząd zobowiązał się sfinansować całą pierwsza linię. Rządowi w naszym kraju, w odróżnieniu od obywate-la, wolno nie dotrzymywać zobo-wiązań wobec obywateli. Dobrze, że chociaż teraz minister rządu dorzucił nieco unijnej forsy.

Prace nad centralnym odcin-kiem II linii metra, rozpoczę-te wiosną 2011 r., wkraczają w ostateczną fazę. Całkowity koszt projektu to ok. 5,92 mld złotych. Projekt otrzymał dofinansowanie z Działania 7.3 Rozwój transportu miejskiego w obszarach metropo-

litalnych, Programu Infrastruktura i Środowisko, które obecnie wyno-si ok. 2,77 mld złotych.

Pociągi Inspiro wyprodukowa-ne przez Siemensa otrzymaly świa-dectwo dopuszczenia do ruchu. Byc może za kilka dni pojedziemy takim pociągiem. Warszawa za-mowiła łącznie 35 pociągów.

(aro), fot. Leonard Karpiłowski

Polska szkoła w powszech-nym odbiorze nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Wpływ na to mają doniesienia medialne nt. przemocy, niskiego poziomu edukacji czy problemów, z jaki-mi boryka się cała zawodowa grupa nauczycielska. Ogólny obraz nie musi być jednak tak ponury, gdy przyjrzymy mu się z bliska. Oczywiście, że proble-mów nie brakuje! Nie zmieni się chociażby z dnia na dzień system finansowania oświaty i wynagradzania nauczycieli. Pozostaną też problemy związa-ne z likwidacją szkół.

Oskarżenia, że nasza oświata jest na zbyt niskim poziomie, wydają się jednak na wyrost. O dowód postarali się sami uczniowie. W tegorocznym światowym finale Odysei umy-słu, który odbył się w Stanach Zjednoczonych, aż pięć pol-skich zespołów uczniowskich zdobyło medale. Wśród laure-atów znaleźli się uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Podgó-rzu, Ośrodka Twórczej Psycho-edukacji DAMB w Gdańsku, Stowarzyszenia TROP z Rumi oraz Powiatowego Zespołu Pla-cówek Oświatowo-Wychowaw-czych z Wejherowa. W sumie w tych szlachetnych zmaga-niach Polskę reprezentowało

16 drużyn uczniowskich, które współzawodniczyły w ostatnim etapie konkursu kreatywne-go rozwiązywania problemów z 825 drużynami z całego świata.

Czym zatem jest ta Odyseja umysłu, że warto odtrąbić suk-ces? Nie zanudzając można naj-krócej powiedzieć, że to między-narodowy program edukacyjny dla dzieci i młodzieży cieszący się ogromną popularnością. Projekt ma inspirować rozwój kreatywne-go myślenia poprzez zachęcanie do twórczego rozwiązywania pro-blemów i uczyć młodzież pracy w zespole. Dodam, że drużyna startująca w konkursie składa się z siedmiu zawodników oraz tre-nera.

W Polsce program Odyse-ja umysłu prowadzony jest od ponad 20 lat. Przez ten czas w programie wzięło udział kil-kanaście tysięcy polskich Odyse-uszy. W roku szkolnym 2012-2013 w Odysei umysłu brało udział 2590 młodych Polaków skupio-nych w 388 drużynach z 222 szkół i innych placówek oświatowych z całego kraju. Czy zatem twier-dzenie, że nasz system oświaty razi w oczy miernością, znajduje potwierdzenie w faktach? Z pew-nością znajdą się jakieś przykłady podsuwające tak pesymistyczne opinie. Pojedyncze przykłady to

jednak nie re-guła. Cieszy też fakt kolejnych, międz ynaro -dowych osią-gnięć polskich uczniów.

Aby poziom oświaty piął się w górę należy jednak wzmocnić rolę samo-rządu. To właśnie samorząd powinien być tym podmiotem, który inspiruje i stwarza możli-wości rozwoju samej szkoły jak i konkretnego ucznia. Nie piszę tego bez powodu. Wydaje mi się bowiem, że obecnie mamy do czynienia ze zbyt niskim pozio-mem zaangażowania samorządu w kreatywny rozwój szkoły.

Naturalnie, że działania po-legające na finansowaniu, to podstawa zaangażowania sa-morządu w oświatę. Czy jednak można zrobić więcej? Z całą pewnością! Następnym krokiem mogą być chociażby nieodpłat-ne szkolenia dla nauczycieli i motywacyjne programy two-rzące przyszłość, która będzie codziennością. Przecież warto. Wystarczy trochę kreatywno-ści! Uczmy się jej od naszych uczniów!

Grzegorz Pietruczuk, radny Województwa Mazowieckiego

www.grzegorzpietruczuk.pl

Współczesna odyseja

Page 7: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Naprawa pralek, lodówek,

tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Pralki, naprawa, 22 666-55-22.

l Elektryk tanio, 507-153-734.l Hydraulika, gaz, Zenek,

691-718-300.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, jesień 25% taniej, 501-255-961.

l Remonty A-Z, 606-33-44-33.l Złota rączka, 509-483-885.

KUPIĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, starocie, za gotówkę, kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książ-ki oraz inne przedmioty, 22 253-38-79, 601-235-118, 669-154-951.

l Aktualnie antyki wszelkie, gotówka, 504-017-418.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

FINANSEl Pożyczka długoterminowa -

konsolidacyjna www.tadwil.pl tel. 501-08-98-98.

KANCELARIARADCÓW PRAWNYCH

ul. Mickiewicza 9 lok. U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

ZDROWIEl Lekarz seksuolog,

22 825-19-51.l Masaż leczniczy, prostaty,

601-27-99-88, 601-27-99-77.l Mazowiecki Oddział Okręgo-

wy Polskiego Czerwonego Krzyża informuje, że prowadzi usługi opiekuńcze w domu chorego. Pomaga w realizacji codziennych obowiązków domowych, wykonuje usługi pielęgnacyjne oraz zabiegi pielęgniarskie i rehabilitacyjne na zlecenie lekarza. Realizowane są zlecenia stałe i doraźne przez wy-szkolony i doświadczony personel. Tel. 22 326 12 33; 500 288 008.

l STOMATOLOGIA. PROTEZA CAŁKOWITA 350 ZŁ. PROTEZA SZKIELETOWA 550 ZŁ. PLOMBY 50 - 80. KORONY PORCELANOWE 400. ZAPRASZAMY 660-018-065.

PRACA - daml Telepizza zatrudni osoby przy

produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z wła-snym samochodem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awan-su. Tel. 605-494-482.

NAUKAl Matematyka, 505-124-181.l Nauka jazdy, 501-011-450.

NAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

USŁUGIl A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie mieszkań,

piwnic, wywóz mebli, 512-139-430.

l Cyklinowanie, lakierowanie, solidnie, 22 751-96-01, 694-142-660.

l DEZYNSEKCJA skutecznie, 22 642-96-16.

l Docieplanie budynków, podda-szy, malowanie elewacji, kilkunasto-letnie doświadczenie, 501-62-45-62.

l Docieplanie poddaszy - solidnie, 501-624-562.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

NAGROBKIjuż od 1900 zł

22/214-06-31500 290 360

RATY

659875_WA nagrobek:Layout 1 2013-06-26 09:40 Page 1

USŁUGISZKLARSKIE

w zakładzie i u Klienta

Al. Zjednoczenia 13pon. - pt. 9.00 - 17.00

tel. 22 834-09-82

Sprzedam barakowóz do wykorzystania

jako biuro lub na działkę 603-675-370.

l Seniorom „Komputer od podstaw” - korepetycje, 22 219-50-00.

SPRZEDAM

RÓŻNEl Znaleziono 2 pary okularów

na terenie Pałacu Muzeum w Wilanowie. Od czerwca czekają do odbioru w siedzibie redakcji ul. Puławska 136.

- Pani przygoda z aktor-stwem zaczęła się dość przy-padkowo. Jak to się stało?

- Byłam studentką Akademii Sztuk Pięknych. Akademia wów-czas była znana z niezależności

i z urody dziewczyn. Jedną z mo-ich koleżanek była Aleksandra Gustkiewicz - piękna dziewczy-na. Nazywaliśmy ją Kosą, gdyż zawsze nosiła długi warkocz. Poprosiła mnie o zastępstwo w Studenckim Teatrze Satyryków. Miała tam śpiewać jakąś piosen-kę, ale zachorowała na grypę. Wystąpiłam więc za nią. Potem żartowałam, że zimą nic nie ro-biłam, ale gdy przyszła wiosna i znów były grypy, zastąpiłam ją ponownie. W ten sposób zaczęła się moja przygoda z aktorstwem.

- Od tamtej pory trochę wody jednak upłynęło. No wła-śnie, ile to już lat na scenie?

- Niedawno miałam benefis w Teatrze Komedia. Naliczyli mi 55 lat życia na scenie. W tym okre-sie miałam szczęście do świetnej kompanii i wielkich nazwisk. Były to nazwiska nawet znaczniejsze niż Krysia Sienkiewicz.

- …czyżby więc jakaś wyższa siła czuwała nad przebiegiem kariery?

- Skoro pan o to pyta, to nie jestem „kościelną babą”, ale mam dwóch ukochanych świętych. Jednym z nich jest święty Anto-ni, który znajduje mi pieniądze i kładzie na stole. Oczywiście mu-

szę je najpierw zarobić. Drugim jest święty Franciszek, za to, że opiekuje się zwierzętami, a ja bez zwierząt świata nie umiem sobie wyobrazić.

- Nie brakowało wielkich ról w pani wykonaniu. Którą z nich wspomina pani najcieplej?

- Grałam wtedy w Teatrze Ate-neum. Była to rola w musicalu „Niech no tylko zakwitną jabło-nie” napisanym przez Agnieszkę Osiecką. Zagrałam tam rolę Krysi Traktorzystki.

- Pierwszym wyjściom na scenę z reguły towarzyszy tre-ma. Kiedy udało się jej pozbyć?

- Tremy nigdy się nie pozby-łam. Do dziś odczuwam dresz-czyk przed każdym występem. Pamiętam też swój debiut. Prze-żywałam go tak mocno, że we-zwano nawet pogotowie.

- Każdy, kto pamięta pani role z dużego i ze srebrnego ekranu, powie, że jednak tre-my nigdy nie było widać. Nim jednak stała się Pani ikoną pol-

skiego filmu musiał nastąpić jakiś moment przełomowy. Po której z ról przyszła tak zwana „sława”?

- Tak się jakoś składało, że ludzie kojarzyli moje nazwisko

niemal od samego początku. Byłam w pewien sposób popu-larna. Stało się to po dublowaniu przeze mnie Giulietty Masiny, do której to roli zaangażowała

mnie zachodnioniemiecka ekipa kręcąca w Polsce film „Jons und Erdme”. A potem Krystyna Sien-kiewicz zaczęła swoją pracą zara-biać na sławę. Mam na tę okazję taki dwuwiersz: „Wesoła latem, wesoła w zimie, nazwisko mam po Henryku, a pracuję na dobre imię”. Kiedy spoglądam w prze-szłość, niczego zatem nie żałuję i niczego się nie wstydzę. Staram się po prostu, aby mój życiorys był przyzwoity.

- Nie stroni pani również od pisania. Rezultatem tego za-miłowania jest kilka książek. O czym opowiada ostatnia z nich zatytułowana „Cacko”?

- Pierwsza moją książką, do której przedmowę i wiersze na-pisała Agnieszka Osiecka, wyszła bardzo cichutko. Miała to być książka roku, ale jej publikacja zbiegła się z czasem, gdy na znak protestu przeciw sytuacji w kraju aktorzy nie występowali w radiu, telewizji i w filmie. No-siła tytuł „Haftowane gałgany” i mimo braku marketingu ro-zeszła się jak świeże bułeczki. Następnie pojawił się zbiór opo-wiadań pt. „Zgadnij, z kim leżę”. Trzecią i najnowszą z moich ksią-żek jest „Cacko”. Dlaczego „Cac-ko”? – bo zapraszam na piękne podwórko, do pięknego domu, w piękną podróż po moim wła-snym świecie. Uchylam drzwi i proszę do środka. To nie jest

biografia. Nie ma tu dat, nie ma chronologii. To zaproszenie do świata lirycznej komediantki Krystyny Sienkiewicz. To również manifest urody życia. Głośny ma-nifest umiejętności cieszenia się z rzeczy małych i dużych, ra-dzenia sobie w każdych okolicz-nościach i postrzegania wszyst-kiego w jasnych barwach. A na pytanie: dlaczego piszę, odpo-wiem krótko: gdyż mam potrze-bę zapisywania niektórych nie-codziennych codzienności.

- Ostatnio występowała pani w sztuce „ Harold i Matylda”. Podobno to świetna komedia…

- To nie jest komedia! Cho-ciaż prawdą jest, że z każdego dramatu, w którym gram, robię - chciałam powiedzieć - po-śmiewisko (śmiech). Chodzi jed-nak o to, że dramat widz przyj-muje lepiej, gdy jest okraszony pewną dozą humoru. Poza tym ja jestem komediantką lirycz-ną i ten przymiotnik musi być dodany przy opisie mojego za-wodu. U mnie łzy i śmiech są jak małżeństwo. A wracając do sztuki. „Harold i Matylda” to opowieść o poszukiwaniu szczę-ścia i zrozumienia w środowisku nastawionym na minimalizm uczuciowy i konsumpcjonizm. Sztukę świetnie wyreżyserował Dariusz Taraszkiewicz i muszę przyznać, że wyszło z tego też niezłe cacko.

- Jakie jest pani życiowe kre-do. Czy jest jakaś zasada, którą się Pani kieruje i chciałaby po-lecić ją innym?

- Życie jest niezdrowe, więc lecz je śmiechem. A w razie potrzeby skontaktuj się z Sienkiewiczem lub z najbliższym farmaceutą. A mówiąc zupełnie serio, to wie-rzę w człowieka. To jest moje credo. Ludziom trzeba wierzyć. Kocham też zwierzęta. Wszystkie czterołapki, dwułapki, a także kwiaty. To jest przecież uroda świata, a urody nigdy za dużo.

Krystyna Waleria Sienkiewicz – aktorka teatralna, filmowa i te-lewizyjna. W 1957 r. ukończyła studia w Akademii Sztuk Pięk-nych i została zaangażowana jako aktorka do STS-u. W 1958 r. zadebiutowała na dużym ekranie w dramacie Wojciecha Jerzego Hasa Pożegnania u boku Tadeusza Janczara. W komedii sensacyjnej Jana Batorego Lekarstwo na mi-łość (1965) zagrała Jankę, przy-jaciółkę Joanny (Kalina Jędrusik), w komedii wojennej Rzeczpospoli-ta babska (1969) wystąpiła w roli szeregowego Anieli. W serialu Ro-dzina Leśniewskich (1978) wcieliła się w rolę matki, Jadwigi Leśniew-skiej. W latach 1958-66 pojawiała się w programie Kabaret Starszych Panów. Mieszka na Bielanach wraz z czterema psiakami i czterema kotami.

Życie jest niezdrowe, więc lecz je śmiechemZ Krystyną Sienkiewicz rozmawia Władysław Adamski

dokończenie ze strony 5Jest to cykliczny projekt Fun-

dacji, który za cel stawia sobie stwarzanie dzieciom okazji do spożytkowania ich twórcze-go potencjału w przeróżnych obszarach. Zajęcia tworzenia zabawek, warsztaty architek-toniczne, filmu animowanego, teatr cieni czy spacer małych odkrywców to cała paleta pasjonujących doświadczeń dla dzieci oraz inspiracji dla rodziców.

Warsztaty odbywają się w przy-jaznych dla dzieci bibliotekach przy ul. Duracza 19 i Perzyńskie-go 3, w nietuzinkowym miejscu dla dużych i małych – w kawiarni Zaczarowany Ogród przy ul. Bo-gusławskiego 6a oraz bielańskich parkach i placach zabaw.

Projekt współfinansowany jest przez Miasto Stołeczne Warszawa. Liczba miejsc na każdym warszta-cie jest ograniczona. Dlatego oso-by zainteresowane uczestnictwem dzieci w warsztatach powinny wcześniej zapisać się na stronie www.tworczedzieciaki.art.pl.

Prezes Fundacji Anna Olczyk--Grabowska zachęca gorąco: – Zapraszamy dzieci i rodziców na twórcze warsztaty, przygotowali-śmy na jesień i zimę wiele fanta-stycznych działań. Będą one dla dzieci wielką przygodą, w którą mogą wyruszyć wraz z rodzicami. Cieszymy się, że nasze twórcze dzieciaki po jednym warsztacie zawsze do nas wracają po więcej i jak dotąd nie było reklamacji – dodaje z uśmiechem.

Władysław Adamski

Twórcze dzieciaki

Page 8: Południe głos śródmieścia nr 14 z 3 października 2013

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 17 października

cie - mówi Maciej Gordon, trener KU AZS UW. - Teraz również przez trzy kwarty toczyła się ciężka walka, ale tym razem to my ze-szliśmy z boiska z 10-punktową przewagą. Ten mecz pokazuje, że jesteśmy dobrze przygotowani

i w lidze możemy walczyć o zwy-cięstwo z najsilniejszymi.

Decyzją trenerów wszystkich drużyn nagrodę MVP turnieju otrzymała Magdalena Romanek z UW. Na najlepszą zawodnicz-kę drużyny akademiczek trener Gordon wybrał Marzenę Mar-ciniak, dla której to pierwszy

sezon w barwach Uniwersytetu.- Bardzo cieszę się ze zwycię-

stwa w całym turnieju. Pierwsze miejsce pokazuje, że będziemy liczącą się drużyną w nadcho-dzących rozgrywkach. Cztery wygrane w dwa dni, w tym naj-

ważniejsza z Siedlcami, są dla nas bardzo motywujące. Poka-załyśmy, że jesteśmy silnym ze-społem i teraz musimy utrzymać koncentrację i poziom gry, aby walczyć o jak najwyższe miej-sce w lidze - mówi Marzena Marciniak, skrzydłowa aka-demiczek. - Cieszę się również

z atmosfery panującej w druży-nie, ponieważ przyjście do ze-społu, który trenuje ze sobą ko-lejny sezon, nigdy nie jest łatwe. Wszystkie świetnie się dogaduje-my, przez co czuję się w drużynie bardzo dobrze.

Rozgrywki I ligi koszykówki kobiet startują w najbliższy week-end, 5-6 października. Koszy-karki UW pierwszy mecz zagrają w Lublinie z reprezentantkami Uniwersytetu Marii Curie-Skło-dowskiej. Na własnym parkiecie spotkają się z GTK Gdynia dopie-ro w środę, 16 października.

Koszykarki zwyciężają W miniony weekend w War-

szawie odbył się ostatni turniej towarzyski przed rozpoczęciem rozgrywek I ligi w koszykówce kobiet, w którym wzięła udział drużyna KU AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Stołeczne aka-demiczki, dzięki kompletowi czterech zwycięstw, zajęły w nim pierwsze miejsce. Nagrodę MVP otrzymała kapitan UW – Magda-lena Romanek, a tytuł najlepszej zawodniczki drużyny - Marzena Marciniak.

Ostatni z trzech turniejów w okresie przygotowawczym zakończył się czterema zwycię-stwami akademiczek z Warsza-wy. Koszykarki zdecydowanie pokonały drużyny MON-POL Płock, LIDER Swarzędz i JAS--FBG Sosnowiec. Najbardziej wyrównane spotkanie repre-zentantek UW odbyło się w nie-dzielne przedpołudnie – zmie-rzyły się w nim z MKK Siedlce, wygrywając zaledwie 73:63. Jak się później okazało, było to naj-ważniejsze spotkanie turnieju, ponieważ siedlczanki zwycięży-ły pozostałe trzy mecze.

- Siedlce otwarcie deklarują, że w tym sezonie chcą walczyć o awans do Basket Ligi Kobiet. Władze tego klubu zbudowały sil-ny skład. Niewiele nam zabrakło, żeby wygrać z nimi już w Płocku, ponieważ tamten mecz rozstrzy-gnął się dopiero w czwartej kwar-

dokończenie ze strony 1- Cypel Czerniakowski był

znacznie niższy, a z jego drugiej strony znajdowały się dwie za-toczki, tzw. babski dołek. Było to ulubione miejsce kąpieli warsza-wiaków przed wojną – takie pik-nikowo-balangowe. Plażowali na-wet kilka dni przed rozpoczęciem powstania warszawskiego – wy-jaśniał przewodnik. - Później nad-szedł tragiczny wrzesień 44. roku. Kiedy zaczęły się walki, to miej-sce spłynęło krwią powstańców, a odgłosy minionych zabaw utonę-ły w huku wysadzanych mostów, jęku rannych i umierających... Płynęliśmy dalej, koło wodocią-gów. Teren ten zarówno teraz jak i wtedy był zamknięty, a powstań-com nie udało się go zdobyć. Miejsce było strategiczne. Uzbro-jeni niemieccy żołnierze stacjo-nowali bowiem zarówno tam, jak i na basenach Legii oraz w szko-le przy ul. Zaruskiego i stamtąd strzelali do powstańców. - To była prawdziwa masakra – podkreślał Przemysław Pasek. - Generalnie powstańcy byli wyszkoleni, mieli wolę, ochotę, złość, która zagrze-wała ich do walki, ale brakowa-ło im uzbrojenia. Rozmawiałem z powstańcami i to, co mnie ude-rza, to ich spokój z jakim opowia-dają o swoich przeżyciach, tak jakby były to historie z harcer-stwa. I wszyscy podkreślają, że woleli zginąć na ulicy od bomb niż zostać zasypani w schro-nie zbombardowanego domu. Nasza łódź płynęła wartko i oto naszym oczom ukazał się w oddali główny bohater wy-prawy – generał Berling. - Biała postać, trzymająca w opuszczo-

nej ręce lornetkę i patrząca na lewobrzeżną część Warszawy. To tragiczna postać i chyba nikt nie chciałby być w jego skórze. Nie chcę tego oceniać. Pole-cam za to przeczytać pamięt-niki Berlinga – zachęcał Pasek. Jak wiadomo, żołnierze gen. Ber-linga przeprowadzili krwawą pró-bę kolejnych desantów na lewy brzeg Wisły, aby pomóc powstań-com, ale zostali zdziesiątkowani. - Płynęli przez rzekę na dmucha-nych pontonach lub zrobionych z płyty pilśniowej. Prawie nikt nie potrafił pływać. W pewnym momencie utknęli na mieliźnie i zostali ostrzelani. To była praw-dziwa masakra, która zaprzeczała sztuce wojennej. Z 2300 osób zginęło 1700. Ci, którym udało się przedostać na drugą stronę, również ginęli masowo. Nie po-trafili bowiem walczyć w mieście – wyjaśniał nasz przewodnik. Zatopieni w rozmyślaniach o tragicznych losach tych ludzi minęliśmy resztki wraku Baj-ka, w którym ukrywali się po-wstańcy, a który Niemcy zatopili w pierwszych dniach powstania. Nasz przewodnik snuł kolejną opowieść o rannych powstań-cach, m.in. Zygmuncie Netzerze ps. Kryska, próbujących do-stać się na prawy brzeg Wisły. W ostatniej chwili dołączyła do nich dziewczynka, którą ojciec wrzucił do łódki. Zniosło ich pod most Poniatowskiego, zostali ostrzelani, ale udało im się dopły-nąć do połowy wspomnianego mostu i tam trzy dni na kamie-niach czekali na pomoc, która w końcu nadeszła. My zacumo-waliśmy na fałdzie piasku pośrod-ku mostu, aby przyjrzeć się tym kamieniom – niemym świadkom owych wydarzeń. Przewodnik zwrócił nam uwagę, że warto pa-miętać też o miejscach, których już nie ma – ot, chociażby o bu-dynku miejskiego klubu sporto-wego „Syrena”. To tu młodzi żoł-nierze AK ze zgrupowania Kryska podczas kolejnej próby odbicia budynku z rąk niemieckich zostali schwytani i powieszeni w hanga-rze na kajaki. Przed budynkiem stała Syrena, obecnie znana nam z rynku Starego Miasta.

Nikomu nie trzeba wyjaśniać, jak ważną rolę w powstaniu warszawskim spełniły kanały. To nimi powstańcy przemieszczali się pomiędzy poszczególnymi dzielnicami. Nie było to jednak przyjemne miejsce. Przemysław Pasek zdecydowanie nie poleca ich zwiedzania, bo można naba-wić się klaustrofobii. My przepły-nęliśmy obok upamiętnionego w filmie „Kanał” Andrzeja Waj-dy. Choć przewodnik zdradził nam zakończenie podkreślił, że i tak warto zobaczyć ten film. Historii i opowieści podczas tego ponad dwugodzinnego rejsu było tyle, że trudno wszystkie wy-mienić. Uznanie należy się Prze-mysławowi Paskowi za rozległą wiedzę i umiejętność przekazania jej innym. A na koniec, gdy wo-kół zapadał już zmrok, pozostało tylko płynąć wolno łódką i snuć rozważania o sensie powstania warszawskiego.

Wisła nasza tragiczna

…tak wg jednej z warszaw-skich gazet powiedziała radna Olga Johann, gdy Rada Warszawy w styczniu tego roku podjęła de-cyzję, by dwa nieduże ronda na tyłach centrum handlowego Arka-dia po dwóch stronach biegnącej w tym miejscu wiaduktem alei Jana Pawła II ochrzcić nazwiskami Zdzisława Maklakiewicza i Jana

Himilsbacha. Zdzisław Maklakie-wicz otrzymał rondo bliższe bu-dynkowi Arkadii. Himilsbach pa-tronuje rondu od strony Powązek.

Jest to dobry pretekst, by bliżej przypatrzeć się sławnemu kome-diowemu duetowi. W powszechnej opinii funkcjonuje bowiem opinia, że tandem Maklakiewicz-Himils-bach pojawił się w jakiejś bliżej niesprecyzowanej, ale dużej liczbie polskich filmów. Ileż to razy czytali-śmy, że Maklakiewicz i Himilsbach zagrali „w niezliczonej ilości filmów tworząc niezapomniany duet”. Po-wiedzmy więc sobie wprost. Obaj panowie stworzyli duet jedynie w trzech filmach. Były to: Rejs Marka Piwowskiego (1970) oraz Wniebowzięci i Jak to się robi Janu-sza Kondratiuka (oba tytuły z roku 1973). I to te trzy filmy stworzyły legendę komediowego „duetu wszechczasów”, której siła jest tak

wielka, że promieniuje także na filmy, w których faktycznie Ma-klakiewicz i Himilsbach zagrali, ale nie tworzyli żadnego duetu, mało tego, dość często nie mieli ani jed-nej wspólnej sceny. Przyjrzyjmy się tym filmom bliżej.

Pierwszym po Rejsie filmem, w którym zagrali Maklakiewicz i Himilsbach, było Trzeba zabić

tę miłość Janusza Morgensterna. Himilsbach stworzył tu wyrazistą postać dozorcy budowy, którego historia stanowi kontrapunkt dla opowieści o parze głównych boha-terów (grali ich Jadwiga Jankow-ska-Cieślak i Andrzej Malec), zaś Zdzisław Maklakiewicz widoczny jest jedynie… w napisach. A ściślej nie on, a jedynie jego nazwisko. Można więc podejrzewać, że gra-na przez niego postać została po prostu usunięta w montażu.

W kolejnym filmie Maklakiewicz i Himilsbach mieli nawet wspólne sceny. Siedem czerwonych róż, czyli Benek Kwiaciarz o sobie i o innych (1972) Jerzego Sztwiertni to jednak film nowelowy, będący ekranizacją sześciu opowiadań Marka Nowa-kowskiego z tomu Mizerykordia. Obaj panowie zagrali co prawda w tej samej noweli, ale – oczywi-ście – nie zdominowali filmu, w

którym zagrali także m.in. Bogdan Baer, Jan Nowicki, Henryk Hun-ko, Krzysztof Kowalewski i Wanda Łuczycka. Następnym wspólnym występem Maklakiewicza i Himils-bacha był półgodzinny Pies (1973) Janusza Kondratiuka. Tu jednak zagrali epizody, a w głównych ro-lach wystąpili Ewa Szykulska i Jerzy Bogajewicz (który wiele lat później

jako Yurek Bogayevicz stał się zna-nym na całym świecie reżyserem). W 1975 r. znów zostali obsadzeni w filmie nowelowym. Był to film CDN, ale tym razem pojawili się w dwóch różnych nowelach. Maklakiewicz zagrał przewodniczącego rady za-kładowej w noweli Sprawa mydła w reżyserii Krzysztofa Gradowskie-go, Himilsbach był zaś oszustem podszywającym się pod znanego pisarza w wyreżyserowanej przez Barbarę Sass noweli Literat. Ma-klakiewicz i Himilsbach rozminęli się także w serialach Czterdziesto-latek i Polskie drogi. W opowieści o inżynierze Karwowskim Makla-kiewicz grał w odcinku piątym, zaś Himilsbach – w jedenastym. W Pol-skich drogach Himilsbach wystąpił w epizodzie w odcinku trzecim, a Zdzisław Maklakiewicz w odcinku siódmym wykreował wstrząsającą postać nauczyciela tańca, jedną

z największych kreacji filmowych w swojej karierze.

Ostatnim wspólnym filmem Maklakiewicza i Himilsbacha był Brunet wieczorową porą Stani-sława Barei. Tu także nie mieli wspólnych scen – Himilsbach grał pijaczka wyławiającego wrzucane do fontann monety i próbujące-go sprzedać migacze do dużego

fiata kierownikowi warsztatu, zaś Maklakiewicz wcielił się w kusto-sza muzeum wykorzystującego swoje miejsce pracy w charakte-rze miejsca schadzek.

Zdzisław Maklakiewicz zmarł na skutek pobicia (długo funk-cjonowała plotka, jakoby aktora pobiła milicja) w 1977 r. i spoczął w rodzinnym grobowcu na Sta-rych Powązkach. Jan Himilsbach przeżył przyjaciela o jedenaście lat i – choć sam pracował jako ka-mieniarz właśnie na Powązkach – spoczął na cmentarzu komunal-nym na Wólce Węglowej.

Dla porządku dodajmy jeszcze, że w styczniu 2013 r. Rada War-szawy „ochrzciła” trzy ronda poło-żone na tyłach Arkadii. Patronem trzeciego, położonego najdalej w kierunku dworca Warszawa Gdańska, został Jonasz Kofta.

Rafał Dajbor

I znowu są razem…