GŁOS PARAFIALNY · Upadły imperia, powstały niepodległe państwa. ... Godzinek, w południe...

4
G G Ł Ł O O S S P P A A R R A A F F I I A A L L N N Y Y P P a a r r a a f f i i a a Ś Ś w w i i ę ę t t e e g g o o K K r r z z y y ż ż a a w w J J a a w w o o r r z z n n i i e e - - J J e e l l e e n n i i u u n n r r 2 2 0 0 ( ( 2 2 2 2 5 5 ) ) - - 1 1 2 2 l l i i s s t t o o p p a a d d 2 2 0 0 1 1 7 7 43-608 Jaworzno, ul. Zwycięstwa 33 konto: 95 1020 2528 0000 0502 0157 8137 http://www.parafiajelen.pl email: [email protected] Kancelaria Parafialna czynna: wtorek, czwartek: 15 30 – 16 45 sobota: 8 30 – 10 00 Biblioteka Parafialna czynna: w każdą środę: 16 00 – 18 00 Zamyślenia nad Słowem Bożym Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: 'Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie". Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny'. (Mt 25,1-13) W życiu warto przewidzieć różne sytuacje, po to, aby gdy one się pojawią, możliwie jak najlepiej na nie zareagować, znaleźć jak najlepsze wyjście, nie dać się totalnie zaskoczyć. Tym przewidywaniem wykazały się panny roztropne z przypowieści, oczekujące na przybycie Oblubieńca. One wraz z lampami zabrały też ze sobą zapasy oliwy w naczyniach. One mogły nawet trochę się zdrzemnąć. Nawet sen nie przerwał ich oczekiwania. Nie wystarczy oczekiwać na Oblubieńca. Należy czynić to mądrze. Lampa wiary, tęsknoty za Oblubieńcem, pragnienie spotkania z Nim ma się palić, nawet wówczas, kiedy człowiek pracuje, śpi, odpoczywa, zajmuje się ziemskimi sprawami. Codziennie trzeba niejako uzupełniać zapasy oliwy, pogłębiając wiarę, tęsknotę, pragnienie spotkania. Kiedy dano sygnał o zbliżaniu się Oblubieńca i Jego orszaku w gronie oczekujących nastąpiły jakże dwie odmienne reakcje. Panny roztropne, korzystając z zapasów, uzupełniły oliwę w lamach i mogły śmiało wyjść na spotkanie Oblubieńca. Panny nierozsądne wpadły w panikę, podjęły próbę ratowania swojej nieciekawej sytuacji. Chciały niejako wciągnąć w swe nieprzygotowanie panny roztropne, prosząc o podzielenie się oliwą. Te odmówiły, zdając sobie sprawę, że wówczas tej oliwy zabrakłoby jednym i drugim. Nie pozostało nic innego jak udanie się do handlujących oliwą, jej zakupienie a następnie powrót. Niestety, kiedy wróciły, zamiast oczekiwać Oblubieńca, musiały Go gonić. One znały adres, dotarły na miejsce weselnej uczty. Nie zostały jednak wpuszczone i to nie dlatego, że na sali nie było miejsc. One usłyszały z ust samego Oblubieńca to porażające wyznanie: "Nie znam was" czyli inaczej, że są dla niego jak obce osoby i ich miejsce jest poza salą weselną, na zewnątrz. Aby uniknąć paniki, gorączkowego poszukiwania wyjścia awaryjnego w dniu ostatecznego przyjścia Oblubieńca, należy codziennie Go oczekiwać w pełnej gotowości, kiedy przychodzi do mnie, tu i teraz, w swoim słowie, sakramentach, w drugim człowieku. Aby nie dobijać wówczas i to bezskutecznie do Jego Serca, warto codziennie mieć dla Niego otwarte swoje, codziennie też do Niego się przyznawać, znajomość Pana i z Nim pogłębiać, być "z" Nim a nie "poza" Nim, wewnątrz a nie na zewnątrz, skracać dystans do Niego a nie powiększać. Abym wówczas nie musiał głupio się tłumaczyć, że stoję tu na zewnątrz, gdyż tam w środku zabrakło dla mnie miejsca. Na to spotkanie nie tylko nie wypada się spóźnić, ale trzeba być na czas a może nawet trochę przed czasem. To jest oczekiwanie na Oblubieńca a nie odwrotnie. Sprawdzę jak się mają maje zapasy oliwy. Jeżeli ich nie posiadam zadbam o to, aby się jak najszybciej pojawiły i będę także je uzupełniał na bieżąco. A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą Ojczyźnie... – Narodowe Święto Niepodległości W pewien czerwcowy, ciepły dzień wystarczyło kilka wystrzałów na ulicach Sarajewa i śmierć dwojga ludzi, aby Europę, a wraz z nią cały świat ogarnęło piekło I wojny światowej. Niespotykana nigdy wcześniej skala zjawiska wywołanego nagromadzeniem napięć pomiędzy mocarstwami Starego Kontynentu przyniosła ogrom zmian na politycznej mapie świata. Upadły imperia, powstały niepodległe państwa. Dla niektórych spośród nich - tak jak dla Polski, ten międzynarodowy konflikt przyniósł upragnioną wolność po 123 latach obcej dominacji. Cztery lata zaciekłych walk doprowadziły 11 listopada 1918 roku do kapitulacji Niemiec wraz z ich austro-węgierskim sojusznikiem. Dzień wcześniej do Warszawy przybył Piłsudski, witany jako bohater narodowy i mąż opatrznościowy odradzającej się Polski. Podkreślić przy tym należy, że do wydarzeń z listopada 1918 roku nigdy by nie doszło, gdyby nie pełne determinacji , do dziś budzące podziw dążenie do niepodległości. Następujące po sobie pokolenia nie traciły wiary i na wiele sposobów dążyły do zbudowania własnego państwa. Trafnie o tym pisał Jan Paweł II w „Pamięci i

Transcript of GŁOS PARAFIALNY · Upadły imperia, powstały niepodległe państwa. ... Godzinek, w południe...

GGŁŁOOSS PPAARRAAFFIIAALLNNYY PPaarraaffiiaa ŚŚwwiięętteeggoo KKrrzzyyżżaa ww JJaawwoorrzznniiee--JJeelleenniiuu

nnrr 2200 ((222255)) -- 1122 lliissttooppaadd 22001177 43-608 Jaworzno, ul. Zwycięstwa 33

konto: 95 1020 2528 0000 0502 0157 8137 http://www.parafiajelen.pl email: [email protected]

Kancelaria Parafialna czynna: wtorek, czwartek: 1530 – 1645 sobota: 830 – 1000

Biblioteka Parafialna czynna: w każdą środę: 1600 – 1800

Zamyślenia nad Słowem Bożym

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: 'Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie". Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny'. (Mt 25,1-13) W życiu warto przewidzieć różne sytuacje, po to, aby gdy one się pojawią, możliwie jak najlepiej na nie zareagować, znaleźć jak najlepsze wyjście, nie dać się totalnie zaskoczyć. Tym przewidywaniem wykazały się panny roztropne z przypowieści, oczekujące na przybycie Oblubieńca. One wraz z lampami zabrały też ze sobą zapasy oliwy w naczyniach. One mogły nawet trochę się zdrzemnąć. Nawet sen nie przerwał ich oczekiwania. Nie wystarczy oczekiwać na Oblubieńca. Należy czynić to mądrze. Lampa wiary, tęsknoty za Oblubieńcem, pragnienie spotkania z Nim ma się palić, nawet wówczas, kiedy człowiek pracuje, śpi, odpoczywa, zajmuje się ziemskimi sprawami. Codziennie trzeba niejako uzupełniać zapasy oliwy, pogłębiając wiarę, tęsknotę, pragnienie spotkania. Kiedy dano sygnał o zbliżaniu się Oblubieńca i Jego orszaku w gronie oczekujących nastąpiły jakże dwie odmienne reakcje. Panny roztropne, korzystając z zapasów, uzupełniły oliwę w lamach i mogły śmiało wyjść na spotkanie Oblubieńca. Panny nierozsądne wpadły w panikę, podjęły próbę ratowania swojej nieciekawej sytuacji. Chciały niejako wciągnąć w swe nieprzygotowanie panny roztropne, prosząc o podzielenie się oliwą. Te odmówiły, zdając sobie sprawę, że wówczas tej oliwy zabrakłoby jednym i drugim. Nie pozostało nic innego jak udanie się do handlujących oliwą, jej zakupienie a następnie powrót. Niestety, kiedy wróciły, zamiast oczekiwać Oblubieńca, musiały Go gonić. One znały adres, dotarły na miejsce weselnej uczty. Nie zostały jednak wpuszczone i to nie dlatego, że na sali nie było miejsc. One usłyszały z ust samego Oblubieńca to porażające wyznanie: "Nie znam was" czyli inaczej, że są dla niego jak obce osoby i ich miejsce jest poza salą weselną, na zewnątrz. Aby uniknąć paniki, gorączkowego poszukiwania wyjścia awaryjnego w dniu ostatecznego przyjścia Oblubieńca, należy codziennie Go oczekiwać w pełnej gotowości, kiedy przychodzi do mnie, tu i teraz, w swoim słowie, sakramentach, w drugim człowieku. Aby nie dobijać wówczas i to bezskutecznie do Jego Serca, warto codziennie mieć dla Niego otwarte swoje, codziennie też do Niego się przyznawać, znajomość Pana i z Nim pogłębiać, być "z" Nim a nie "poza" Nim, wewnątrz a nie na zewnątrz, skracać dystans do Niego a nie powiększać. Abym wówczas nie musiał głupio się tłumaczyć, że stoję tu na zewnątrz, gdyż tam w środku zabrakło dla mnie miejsca. Na to spotkanie nie tylko nie wypada się spóźnić, ale trzeba być na czas a może nawet trochę przed czasem. To jest oczekiwanie na Oblubieńca a nie odwrotnie. Sprawdzę jak się mają maje zapasy oliwy. Jeżeli ich nie posiadam zadbam o to, aby się jak najszybciej pojawiły i będę także je uzupełniał na bieżąco.

A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą Ojczyźnie... – Narodowe Święto Niepodległości W pewien czerwcowy, ciepły dzień wystarczyło kilka wystrzałów na ulicach Sarajewa i śmierć dwojga ludzi, aby Europę, a wraz z nią cały świat ogarnęło piekło I wojny światowej. Niespotykana nigdy wcześniej skala zjawiska wywołanego nagromadzeniem napięć pomiędzy mocarstwami Starego Kontynentu przyniosła ogrom zmian na politycznej mapie świata. Upadły imperia, powstały niepodległe państwa. Dla niektórych spośród nich - tak jak dla Polski, ten międzynarodowy konflikt przyniósł upragnioną wolność po 123 latach obcej dominacji. Cztery lata zaciekłych walk doprowadziły 11 listopada 1918 roku do kapitulacji Niemiec wraz z ich austro-węgierskim sojusznikiem. Dzień wcześniej do Warszawy przybył Piłsudski, witany jako bohater narodowy i mąż opatrznościowy odradzającej się Polski. Podkreślić przy tym należy, że do wydarzeń z listopada 1918 roku nigdy by nie doszło, gdyby nie pełne determinacji , do dziś budzące podziw dążenie do niepodległości. Następujące po sobie pokolenia nie traciły wiary i na wiele sposobów dążyły do zbudowania własnego państwa. Trafnie o tym pisał Jan Paweł II w „Pamięci i

tożsamości”, że wtedy, kiedy Polski nie było na mapach, kiedy przeżywała najmroczniejszy czas, jej kultura wyrosła do najbardziej znaczącej w całej naszej historii. W tych strasznych dla naszego kraju momentach Matka Boża intensywnie nas wspierała, abyśmy odzyskali upragnioną wolność, suwerenność i niepodległość. U Boga wyprosiła nam, na te trudne czasy, mocnych, wspaniałych mężów stanu, polityków, którzy na arenie międzynarodowej i wśród narodu polskiego, zabiegali o powrót Polski na arenę świata. Mężami tymi byli: Józef Piłsudski, Ignacy Mościcki, Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski, Eugeniusz Kwiatkowski, Władysław Grabski. Udowodnili oni wobec świata, że jako państwo Polska ma spójną, wielką myśl ekonomiczną i jest w stanie samodzielnie funkcjonować bez uzależnień w pełni od obcych państw. Symboliczna data 11 listopada 1918 roku to tylko koniec pewnego etapu, etapu, który uświadomił Polakom, że niepodległość jest możliwa i że stała się rzeczywistością. Jednocześnie 11 listopada to początek trudnej drogi ku integracji państwowej różnych części przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. To jednocześnie początek walki o uznanie tej wywalczonej niepodległości przez społeczeństwa międzynarodowe, co wcale nie było takie łatwe. Czemu, wiec ta data stała się taka ważna w naszej świadomości historycznej? Bo umożliwiła Polakom decydowanie o tym, co dla nich dobre lub niedobre i, co najważniejsze, umożliwiła branie odpowiedzialności za podejmowane decyzje, bez żadnego zewnętrznego wpływu państw sąsiedzkich. Tylko tyle i aż tyle. Nasi dziadowie dawno temu i my sami śpiewaliśmy całkiem niedawno: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie. Ojczyzna, choć więc zniewolona nadal jest ojczyzną i nie znaczy to samo co kraj. Ojczyzna jest to dobro duchowe złożone z języka, kultury, historii i tradycji. To pamięć o zwycięstwach i klęskach, to władcy, bohaterowie, przywódcy i całe rzesze bezimiennych ludzi, którzy swoją pracą służyli i służą krajowi. Nie można w tym szeregu wartości pominąć również wiary religijnej i Kościoła. Obchody 11 listopada, daty, która w świadomości Polaków nierozerwalnie wiąże się z odzyskaniem niepodległości, stanowiły i nadal stanowią okazje do zamanifestowania swojej obywatelskiej postawy, swojej przynależności do konkretnego społeczeństwa zamieszkującego konkretne terytorium od ponad tysiąca lat. Myślę, że święto 11 listopada jest jedną z ważnych odpowiedzi na pytanie, dlaczego warto być nonkonformistą, dlaczego warto się buntować i wierzyć, że rzeczy niemożliwe mogą się zdarzyć, a marzenia – ziścić. Gdyby w ciągu tych 123 lat niewoli Polacy zapomnieli o wartościach, języku ojczystym, tradycji, religii i historii. Gdyby przestali wierzyć, że warto kochać z narażeniem życia – nie miałby kto przejmować władzy ani rozbrajać żołnierzy zaborczych państw, budować II Rzeczypospolitej, a potem walczyć w powstaniu warszawskim i stawiać czoła stanowi wojennemu na początku lat 80. Dziś na naszych domach wiszą flagi biało czerwone. To też znak naszego patriotyzmu. Biel i czerwień. Ile ludzi oddało życie za te dwa złączone razem kolory. Oddajemy im dzisiaj część. Modlimy się za nich, pamiętamy o ich ofierze i o naszej Ojczyźnie, aby dzięki naszej pracy stawała się coraz lepszym domem wszystkich Polaków. Wszystko, co najlepsze w walce o tożsamość Polaków w latach 1939–1989, zanurzone jest głęboko w fenomenie dnia 11 listopada. Dlatego w Polsce obchody Święta Niepodległości powinny być nie tylko chwilą refleksji nad naszą wspólną przeszłością, ale raczej zwróceniem się z nadzieją ku przyszłości. Przeszłość to nasza pamięć o wydarzeniach z naszej historii. Ale nie powinniśmy zapominać o teraźniejszości, bo to z niej tworzy się przyszłość. Niech, więc obchody 11 listopada staną się wielkim rodzinnym świętem, pełnym radości i społecznej integracji, a nie smutną kartką z kalendarza. POKORA Może tak być, że tak mnie zdenerwuje, rozczaruje lub dotknie mój własny proboszcz albo biskup, że chciałoby się uciec z kościoła, rzucić tym wszystkim i nie mieć z nimi nic wspólnego. Jest wtedy taka pokusa buntu. Trzeba spojrzeć na Jezusa, jak zachowywał się On, gdy widział, że przywódcy religijni, mówiąc delikatnie, są na bakier z Prawem Pańskim. Czy rzucał wtedy hasła do nieposłuszeństwa?

Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.

Nie. Zachęcał, by czynić, co polecają, ale nie naśladować ich przewrotnego życia. Pokora, której uczy mnie Chrystus nie pozwala na bunt. Pokora jednak nie ma klapek na oczach. Pokora używa rozumu. Pokora widzi rozszerzone filakterie i wydłużone frędzle u płaszcza i nie myli ich ze wzrostem pobożności. Pokora jednak przede wszystkim zauważa, że różne oznaki mojej własnej religijności nie oznaczają jeszcze pogłębienia wiary. Pokora wie, że moje własne wywyższanie się skończy się katastrofą poniżenia. Pokora to odwaga, bym stanął w prawdzie przed Bogiem:

Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego...

Pozwól mi Boże nie oszukiwać innych, a przede wszystkim nie oszukiwać samego siebie. Wtedy będę mógł znaleźć w Tobie pokój mojej rozdygotanej duszy: Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę. Jak dziecko na łonie swej matki, jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.

Bł. Karolina Kózkówna 18 listopada w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny. W grudniu 1914 r. chłopi z niewielkiej podtarnowskiej wioski Wał Ruda odnaleźli ciało współmieszkanki, którą dwa tygodnie wcześniej, 18 listopada, rosyjski żołnierz wywlókł z domu żeby ją zgwałcić w pobliskim lesie. Choć ranił ją wielokrotnie, dziewczyna stawiała zacięty opór i zbrodnicza próba się nie powiodła. Szesnastoletnia Karolina Kózkówna była jedną z wielu ofiar wojennego zdziczenia. O tym, że była wyjątkowa, pokazała jej śmierć – nie tylko heroiczna obrona dziewictwa, ale także przeświadczenie mieszkańców

okolicznych wiosek – na jej pogrzeb do parafii Zabawa mimo działań wojennych przybyło ponad 3 tys. żałobników. Od tego dnia lud Boży nie miał wątpliwości – to męczennica. Niektórzy twierdzili, że widzieli snującą się po okolicy opromienioną postać zakrwawionej dziewczyny. Urodzona 2 sierpnia 1898 r. Karolina wychowywała się w atmosferze modlitwy i pracy. Dni rodziny wyznaczały rytm prac polowych i rok liturgiczny. Dzień rozpoczynali od śpiewania Godzinek, w południe odmawiali Anioł Pański, kończyli zaś wieczornym pacierzem. Kózkowie mieli w domu modlitewniki, czytali prasę religijną. Byli członkami kilku bractw i stowarzyszeń kościelnych, znajdowali na to czas, choć praca od świtu do nocy pochłaniała ich siły. Od świtu do nocy pracowała też Karolina – ich czwarte z jedenaściorga dzieci. Żeby pomóc finansowo rodzicom najmowała się do pracy, ale gdy uznała, że pracowała krócej, nie brała całej dniówki – była sumienna i drobiazgowa, pracę wykonywała z wielką starannością, nie znosiła bylejakości. Na mieszkańcach wioski robiła wrażenie jej stała modlitwa. Pracując czy idąc przez pola śpiewała pobożne pieśni i odmawiała różaniec. Tak została zapamiętana przez jedną z mieszkanek. Blisko stuletnia Maria Kotwa całe życie pamiętała, jak będąc dzieckiem przestraszyła się ptaków w polu, a Karolinka, która wracała z kościoła i pięknie śpiewała, przytuliła ją i oddała mamie. Pomagała biednym i chorym. Była w praktyce świecką katechetką, bo katechizowała nie tylko dzieci, ale przygotowywała chorych do przyjęcia Komunii św. w domu przed przyjściem księdza z sakramentami. Była łagodna, ale i bezkompromisowa i stanowcza. Koleżankę, która wybierała się na wiejską zabawę, przestrzegała przed “szmaceniem”. Karolina Kózkówna, dziewica i męczennica, została beatyfikowana przez Jana Pawła II 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie. W kazaniu opisywał jej dramat, jej trwogę i modlitwy o ratunek, cytatami z psalmów. Zostały one później wykorzystane w stacjach Drogi Krzyżowej, ustawionych na szlaku jej męczeństwa w lesie pod Wał Rudą. Jan Paweł II mówił też, że święci są po to, żeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. A ona zginęła w obronie tej godności. Heroizm skromnej mieszkanki wioski bardzo mocno przemówił nie tylko do zwykłych wiernych. O jej świętości od początku przeświadczony był proboszcz Zabawy ks. Władysław Mendrala. To on wyczuł niezwykłość swej młodej parafianki. Kilka dziesięcioleci przed Soborem Watykańskim nie wahał się świeckiej dziewczynie powierzyć katechizację dzieci i młodzieży, a także dorosłych. Choć Karolina nie studiowała teologii, jej wiedza musiała być bardzo kompletna, skoro w pełni zaakceptował jej kompetencje jako katechetki. Po jej śmierci proboszcz Zabawy powtarzał, że Karolina to chłopski doktor wiary. Nie pisała rozpraw teologicznych, ale swoim życiem pokazała, na czym polega istota chrześcijaństwa. “Anioł” i “pierwsza dusza do nieba” – mówił o niej ks. Mendrala. Ksiądz Zbigniew Kucharski, asystent generalny Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, któremu patronuje męczennica z Wał Rudy sprzeciwia się przedstawianiu Karoliny wyłącznie jako ofiary przemocy. – A co tam, nie dała się zgwałcić – mówią ludzie, którzy słyszą o niej, ale dokładnie nie wiedzą, kim naprawdę była. W rzeczywistości na długie lata przed Soborem była świecką liderką życia kościelnego, katechetką, współpracowała z proboszczem w dziele ewangelizacji. Realizowała już wówczas soborową wizję świeckich w Kościele. – Dla mnie jest wzorem nauczycielki, bo ciężko jest w dzisiejszych czasach zgromadzić dzieci tak, jak ona to robiła – mówi Jadwiga Bieś, wieloletnia dyrektorka szkoły, do której chodziła Karolina, obecnie pracująca w Radłowie. Mimo że nie miała wykształcenia pedagogicznego i nie studiowała psychologii, czytała Pismo Święte i inne książki. Jest wzorem współczesnego nauczyciela, który powinien wiedzieć, że dziecko potrzebuje innego spojrzenia na nie – z miłością. Dziś trzeba dzieciom pokazywać pracowitość, uczciwość, skromność – tego jest za mało. Dziś promowany jest ten, co coś pokaże, zabłyśnie. Mówię uczennicom żeby nie malowały paznokci, bo jeszcze jest czas na to, popatrz na swoją patronkę, na Karolinę – mówi Jadwiga Bieś. To naturalne, że do Zabawy przyjeżdżają ludzie młodzi, gdyż, jak mówią tutejsi duszpasterze, potrafią dogadać się ze swoją rówieśnicą, a ona z nimi. Męczennica z Wał Rudy jest patronką KSM i Ruchu Czystych Serc, w diecezji tarnowskiej Szkolnych Kół Caritas, a także przygotowań do Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się za dwa lata w Krakowie. Co roku po rekolekcjach, organizowanych w Zabawie, około 300 młodych składa przyrzeczenia dochowania czystości do chwili zawarcia małżeństwa Karolina będzie też patronką polskiej młodzieży. Ks. Kucharski uważa, że wiejska dziewczyna wspaniale uzupełnia się ze św. Stanisławem Kostką, który był synem potężnego rodu. Jest przekonany, że kult św. Stanisława ożywi się dzięki Karolinie. Stanowią piękną parę – on z pałacu, ona spod strzechy i obydwoje są fajni i pokazują, że można być wspaniałym człowiekiem, niezależnie od stanu konta.

Z okazji imienin

życzymy Tobie, Wielebny Księże Proboszczu, byś przez całe swoje życie podążał z ufnością i nadzieją za Panem.

Wszystko, co robisz, czyń z młodzieńczą pasją. Ciesz się światem i spotykanymi ludźmi, a Twoje serce niech przepełnia miłość.

Pielęgnuj w sobie uśmiech, nie zatracaj nigdy poczucia humoru. Staraj się słuchać bardziej Boga niż ludzi,

a On pokaże Tobie Droge i obdarzy Cię swoim błogosławieństwem.

XXXII NIEDZIELA ZWYKŁA 12.11.2017R. 1. W czwartek modlimy się do Boga za przyczyną św. Jana Pawła II. Okazja do modlitwy już od 16.30. 2. Także w czwartek od g. 16.30 p. mecenas będzie udzielała na auli bezpłatnych porad prawnych. 3. Dziękujemy parafianom z ul. Ks. Sulińskiego za posprzątanie kościoła i złożenie ofiary na kwiaty. W przyszłą

sobotę o tę posługę prosimy mieszkańców z ul. Zwycięstwa od nr 1 do 15 i ul. Poddane. 4. Zachęcamy do nabywania i lektury prasy katolickiej.

INTENCJE MSZALNE 13.11.-19.11.2017R. Poniedziałek 13.11.17. 7.00 + Andrzej Konieczny- od zony i dzieci 17.00 1) + Janina Zajega- od Czesławy i Marii Smalcerz z rodzinami 2) + Władysław Banasik- od żony Wtorek 14.11.17 7.00 + Tadeusz Żurawik- od Marii Zubel z rodziną 17.00 1) + Stanisław Osuchowicz- od rodziny Kozub i Banasik 2) + Tadeusz Hezner- od Gądków Środa 15.11.17 7.00 + Władysław Szłapa 17.00 1) Z Koła RM 2) + Tadeusz Hezner- od Świetlickich Czwartek 16.11.17 7.00 + Janina Zajega- od ucz. pogrzebu 17.00 1) + Tadeusz Żurawik- od Ireny i Marka Grzybek z rodziną 2) + Roman Migacz- od żony Piątek 17.11.17 7.00 + Stanisław Osuchowicz- od rodziny Orzeł z Czechowic 17.00 1) + Tadeusz Żurawik- od Laryszów 2) + Kazimierz Piłat- od córki Jadwigi i wnuka Wojtka Sobota 18.11.17 7.00 1) + Olga Smolarczyk- od mamy z rodziną 2) + Janina Zajega- od rodziny Waligóra 17.00 1) W 50ur. Ryszard Parszywka 2) W 80ur. Marian- od żony i córki z rodziną Niedziela 19.11.17 7.00 W 25r.śl. Małgorzata i Andrzej Palka 9.00 1) + Janina i Adam Boba, c. Mieczysłąwa, wnuk Sławomir 2) + Władysław Palka 3) Z r. im. Ks. Prob.- od SRK 11.00 Roczki: 1. Wojciech Pacyga 2. Błażej Moskała 3. 10ur. Dominik Kurczyk 15.00 + Eugeniusz Purat 10 r.sm. i rodzice z obu stron- od żony i dzieci z rodzinami 18.00 + Władysława i Władysław Kaczka

INTENCJE MSZALNE 20.11.- 26.11.2017R. Poniedziałek 20.11.17. 7.00 + Tadeusz Żurawik- od Ewy i Andrzeja Grzybek 17.00 1) + Janina Zajega- od Wańczyków z Siedlec 2) + Władysław Banasik- od córki Małgorzaty z rodziną Wtorek 21.11.17. 7.00 + Stanisław Osuchowicz- od Poklękowskich i Duszów z rodziną 17.00 1) + Tadeusz Hezner- od Heznerów z Jaworzna 2) + Roman Migacz- od siostry i brata z rodzinami Środa 22.11.17 7.00 + Tadeusz Żurawik- od Wiktorii i Tadeusza Kowalińskich 17.00 1) + Apolonia i Jan Proksa 2) + Kazimierz Piłat- od wnuczki Judyty z rodziną Czwartek 23.11.17 7.00 + Roman Migacz- od rodziny Sajak i Karweta 17.00 1) + Tadeusz Hezner- od sąsiadów 2) + Władysław Banasik- od synów Krzysztofa i Artura z rodziną Piątek 24.11.17 7.00 + Janina Zajega- od Grabowskich z Nowego Sącza 17.00 + Tadeusz Żurawik- od rodziny Wolak i Nędza 2) + Roman Migacz- od syna z rodziną Sobota 25.11.17 7.00 1) + Tadeusz Hezner- od rodz. Juźkiewicz, Paluch i Bycina 2) + Stanisław Osuchowicz- od Postków z rodziną 17.00 + Jan Kuzak r.śm.- od żony z rodziną Niedziela 26.11.17 7.00 1) + Władysław Banasik- od c. Mirosławy z rodziną 2) + Mirosław Surma- od siostry Barbary z rodziną 9.00 1) Fryderyk Bacik 13r.śm.- od żony i córki z rodziną 2) + Stanisław Dyląg- od syna z rodziną 11.00 + Henryka 2r.śm. 15.00 + Zdzisław Chmielewski 18.00 + Małgorzata Sojka 6r.śm. i rodzice