Magazyn URWISKOWO 2/2012

54

description

Magazyn kreatywnych rodzicw - kreatywnych dzieci!

Transcript of Magazyn URWISKOWO 2/2012

Page 1: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 2: Magazyn URWISKOWO 2/2012

A zatem, bez zbędnych

słów, zpraszam do lektury.

Drodzy Czytelnicy!

Właśnie trafia w Wasze ręce drugi

numer magazynu. Powstał on, ponieważ

pierwsze wydanie zostało przyjęte

niezmiernie miło, dzięki czemu cały

zespół redakcyjny miał moc zapału do

dalszej pracy.

Numer ten ukazuje się na przełomie lata

i jesieni, dlatego znajdziecie w nim

mieszankę tematów. Będzie trochę o

wakazjach jak również o tym jak

wypełnić sobie czas podczas coraz

dłuższych i chłodniejszych wieczorów.

Dowiecie się również po jakie książki

warto sięgnąć i co popijać w gorące dni.

Agnieszka Troć

Wydawca Zespół redakcyjny Korekta

[email protected]

Agnieszka Troć – redaktor naczelna

Barbara Bielecka-Grzymkowska

Wioletta Dynarska

Ela Juchno

Lasche

Magda Merecka

Małgorzata Matysek

Sylwia

Anna Włodarczyk

Zaradna Mama

Małgorzata Matysek

Opracowanie graficzne

Agnieszka Troć

Okładka

Sylwia - laureatka konkursu

„Urwisek na okładkę”.

- zdjęcie nadesłała Agnieszka

Danielewicz

Page 3: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Paw z rolki po papierze toaletowym _____ 20

Nie ma wakacji bez edukacj ______________________ 7

Zabawy brudzące __________________________ 8

Zabawy matematyczne _____________________ 9

Zabawy artystyczne ________________________ 10

Zabawy sportowe __________________________ 11

Pomoc w domu ____________________________ 12

Dookoła świata z dzieckiem – Meksyk ______ 13

Nadchodzi jesień ________________ 26

Bezludna wyspa ______ 16

Powietrze ____ 22

Kukiełki z łyżek i nie tylko _________________________ 28

Bawimy się… Tworzymy… Gramy… Uczymy się……………

Page 4: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Kompot z rabarbaru ______________________ 40

Koktail bananowy ______ 39

Pan Kuleczka – Sztukmistrz dnia codziennego ______ 32

Opowiadania dla przedszkolaków ___________34

Książeczki o Zuzi _________ 36

Bajka o Tusi cz II ______________________________ 37

Czytamy… Recenzujemy… Polecamy… Piszemy… Gotujemy… Pichcimy… Pijemy… Zajadamy…

Page 5: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Porady Zaradnej Mamy ____________ 42

Obowiązki domowe _________ 42

Zabawa w doktora __________ 43

Mamo, daleko jeszcze ______ 44

Ciekawostki z niezbędnika małego podróżnika ____ 47

Laureaci konkursu „URWISEK NA OKŁADKĘ” ___ 50

Zespół redakcyjny _________ 52

___ 52

Radzimy… Proponujemy… Polecamy…

Page 6: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 7: Magazyn URWISKOWO 2/2012

messy play (czyli brudzące

zabawy),

zabawy matematyczne,

artystyczne,

sportowe

(specjalnie dla mnie) pomoc

w domu.

Kto powiedział, że w domu musi być

nudno? Projekt „wakacje w domu - nie

ma nudy” uważam za otwarty.

Najpierw powstał plan projektu, czyli

grupy tematyczne. Miał on potrwać 5

dni więc i grup wybraliśmy 5:

Potem powstała tablica, na której

postanowiliśmy (ja i chłopcy, rzecz jasna)

umieścić punkty za zaliczone zadanie.

Jako że nasz zespół liczył 2 członków,

punkt należał się za ukończenie zadania

przez zespół.

Oczywiście i grupy, i zadania w

poszczególnych grupach mogą być

dowolne. Oto nasz „gotowiec” dla

zapracowanych rodziców.

UWAGA: ten zestaw może być

wykorzystywany nie tylko w wakacje.

Page 8: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Ugotuj zupę błotną z dodatkiem

okolicznych ziół w wiaderku.

Pobaw się pianką do golenia

wciśniętą do miski.

Namaluj wielki rysunek kredą (u nas

na trampolinie).

Do miski wsyp perełki do nawadniania

(dostępne obecnie w Biedronce za

1,50 zł). Będzie to niezwykły świat dla

twoich figurek (u nas ludziki lego).

Poproś mamę, żeby dzień wcześniej

zamroziła barwnik spożywczy

rozpuszczony w wodzie w

pojemnikach na lód. Będą to

niezwykłe mrożone farby

(świetne w upalny dzień).

A jak fajnie zjeżdżają ze ślizgawki.

Page 9: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Dziecięce sudoku.

Dodawanie przy użyciu materiałów

naturalnych.

Domino z kamyków.

Dzielenie pizzy (mniam… świetny

pomysł na wprowadzenie ułamków).

Segregowanie kamyków (spinaczy,

guzików) w woreczkach po 10 i

liczenie dziesiątkami (lub w każdej

innej konfiguracji).

Page 10: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Niewidzialny atrament – tajemniczą

wiadomość malujemy pędzelkiem

umoczonym w soku z cytryny.

Następnie wystarczy przybliżyć papier

do ognia (uwaga, żeby nie spalić

rysunku) i tajemnica przestaje być

tajemnicą.

Kartkę zamalowujemy kredkami

świecowymi, a następnie farbą. Po

przeschnięciu wydrapujemy rysunek

ostrym patyczkiem.

W plastikowych kubeczkach z wodą

rozpuszczamy farbę z odrobiną płynu

do naczyń. Następnie przy użyciu

słomki tworzymy bąbelki. Kartkę

papieru przykładamy do

poszczególnych bąbelków, które

tworzą w rezultacie barwny rysunek.

Wybieramy sławnego malarza i

próbujemy namalować obraz

używaną przez niego techniką ( u nas

był to Piet Mondrian).

Tworzymy papierowy teatrzyk w

pudełku.

Page 11: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Tworzymy procę z patyka i gumki.

Do ramion starego drewnianego

wieszaka mocujemy gumkę i… łuk

gotowy.

Organizujemy zawody w

pchnięciu… ziemniakiem.

Odcinamy dno butelce plastikowej

po płynie do płukania (z rączką).

Będzie to idealny kosz dla naszej

piłki.

Eco ringo na grilla – rolkę po

ręcznikach papierowych

umieszczamy pionowo na ziemi. W

talerzykach papierowych

wycinamy duże dziury i możemy

używać ich do rzutu.

Page 12: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Zrywamy warzywa w ogródku (my

zrywaliśmy groszek na nasiona).

Robimy kanapkę według wzoru

(najważniejsze żeby była

niekonwencjonalna).

Ściągamy poszewki do prania

pościeli plus obowiązkowa walka

na poduszki.

Domowi hokeiści używają

odkurzacza (a przy okazji podłoga

się sama odkurza).

Udajemy, że pracujemy w hotelu i

ścielimy łóżka gości. Można na

równo pościelonych łóżkach

położyć wesołą kompozycją z

ręcznika z czekoladką i

skonsumować ją po zakończeniu

zadania).

Lasche

http://laschejunk.blogspot.com/

Page 13: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Któż z nas nie marzy o dalekich i pełnych

przygód podróżach?!

My marzymy, ale zanim nasze pragnienia

się urzeczywistnią, podróżujemy „palcem

po mapie”. W taką podróż można zabrać

każdego, kogo tylko chcemy, wliczając w

to psa, kota, lalkę. Taka podróż nic nie

kosztuje. Rozmaite miejsca można

zwiedzać o dowolnej porze roku oraz

dnia. No i chyba najważniejsze -

zabieramy bez obaw w taką podróż

dzieci, które nie marudzą, ale chłoną

wiedzę jak gąbki. Jedyne, czego

potrzebujemy, to WYOBRAŹNIA.

Wspólnie z córeczkami (Wiktoria 7 lat i

Julia 4 lata) podróżujemy tak już jakiś

czas i, uwierzcie, zwiedziłyśmy już kawał

świata. Spotkałyśmy na naszej drodze

dzikie zwierzęta, zwiedzałyśmy

najsłynniejsze zabytki, wcinałyśmy

przepyszną włoską pizzę itd. Długo

mogłabym wymieniać! Ale do rzeczy.

Dzisiaj opowiem Wam, jak wybrałyśmy

się do Meksyku. Zaczęłyśmy od

znalezienia Meksyku na mapie, ustalenia,

na jakim kontynencie leży i jakich ma

sąsiadów. Następnie zrobiłyśmy

wydzierankową flagę.

Page 14: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Ustaliłyśmy, jak się

nazywają mieszkańcy

Meksyku i z rolki

papieru stworzyłyśmy

naszych Meksykanów.

Kolejną przygodę

przeżyły nasze

paluszki, które zrobiły

papierowe makatki.

Skoro Meksyk, to muszą być

kaktusy. Osobiście za nimi nie

przepadam, chociaż to pewnie

jedyne rośliny, który nie

zwiędłyby na moim parapecie.

Do ich narysowania Wiktoria

użyła pasteli.

Page 15: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Na koniec trochę

meksykańskich tańców i

muzyki. A do tego

potrzebne są kastaniety

(niestety nie wyszły nam

za piękne, ale co tam).

Oglądałyśmy również bajkę z serii „Była sobie Ameryka. Aztekowie przed podbojem”.

Jak Wam się podobała podróż? Dla nas była to niezapomniana przygoda, a w słowniku

moich dzieci pojawiło się kilka nowych pojęć.

Ela Juchno www.madredziecko.blogspot.com

Prawdziwy Meksykanin

powinien mieć na głowie

sombrero, dlatego

postanowiłyśmy sobie zrobić

meksykańskie kapelusze,

wykorzystując do tego

papierowe talerzyki i kubki.

Page 16: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 17: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Wakacje powoli stają się

wspomnieniem. By trochę

przedłużyć letnie klimaty,

proponuję zrobić BEZLUDNĄ

WYSPĘ. Będzie można się nią bawić

zarówno teraz, jak i w coraz dłuższe

jesienne oraz zimowe wieczory.

Już samo tworzenie wyspy jest

świetną zabawą, a to dopiero

początek.

Materiały:

Pudełko po margarynie

Tektura

Stare gazety

Rolki po ręcznikach

papierowych

Bibuła (żółta, niebieska,

brązowa)

Zielony blok techniczny

Klej stolarski

Klej w sztyfcie

Taśma samoprzylepna

Nożyczki, flamaster

Page 18: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Pudełko po margarynie

przyklejamy do tektury

taśmą samoprzylepną. Brzegi

pudełka obklejamy

pogniecioną gazetą. Żółtą

bibułę rwiemy na kawałki, a

klej stolarski rozrabiamy pół

na pół z wodą. Kleistą

mieszanką smarujemy

pudełko oraz gazetę i całość

obklejamy kilkoma

warstwami żółtej bibuły.

Brzegi tektury obklejamy

niebieską bibułą. Całość

pozostawiamy do

wyschnięcia, a w

międzyczasie zabieramy się

do zrobienia palm.

Na zielonych kartkach ze

sztywnego papieru rysujemy

kształty liści, a następnie je

wycinamy. Brązową bibułę

tniemy na paski, smarujemy

klejem i obklejamy nimi rolki

po papierowych ręcznikach.

Wycięte liście przyklejamy do

wnętrza rolki i wywijamy je

na zewnątrz. Z kawałków

brązowej bibuły formujemy

kuleczki i przyklejamy pod

liśćmi, Będę to kokosy.

Na koniec pozostaje przykleić

klejem stolarskim palmy do

wyschniętej wyspy. Gdy klej

wyschnie, można rozpocząć

wspaniałą zabawę.

Page 19: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Do kompletu można jeszcze

stworzyć morze i ląd na dużej

kartce brystolu, a nawet statek

piracki.

Jak zrobić statek z opakowań po

jajkach, możecie zobaczyć

TUTAJ.

Życzę udanej zabawy!

Agnieszka Troć

www.urwiskowo.com.pl

Page 20: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Do jego wykonania użyliśmy:

- rolki po papierze toaletowym

- różnokolorowej bibuły

- papieru kolorowego (my

użyliśmy niebieskiego i

czerwonego)

- nożyczek

- kleju

- czarnego flamastra

Na początku wakacji razem z dziećmi

odwiedziliśmy zoo. Moim chłopcom

bardzo spodobał się paw, a szczególnie

jego piękny ogon. I takiego właśnie pawia

z rozłożonym wielobarwnym trenem

postanowiliśmy stworzyć z dostępnych w

domu materiałów.

Page 21: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Rolkę wysmarowaliśmy dokładnie

klejem i obkleiliśmy dookoła

niebieskim papierem. Bibułę

złożyliśmy w jedną kupkę i z całości

wycięliśmy i ponacinaliśmy boki na

kształt pióra.

Jedno czerwone piórko zostawiliśmy.

Resztę nakleiliśmy z tyłu pawia w

formie wachlarza. Przyklejaliśmy za

pomocą kleju pojedyncze pióra z

bibuły, ale można je równie dobrze

spiąć zszywaczem. Z kolorowego

papieru wycięliśmy dwa koła -

mniejsze i większe. Nakleiliśmy je na

pióra jako ozdobę i zakrycie plamek z

kleju. Z pozostałego czerwonego

piórka zrobiliśmy dziób, czyli

zgięliśmy je w 1/3 wysokości i tą

krótszą część przykleiliśmy do rolki.

Flamastrem namalowaliśmy oczy.

Podziwialiśmy nasze dzieło „dumni z

niego jak pawie”.

Sylwia

http://mamawdomu.blogspot.com

Page 22: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Jest ulotne, eteryczne, przenikliwe,

ciepłe lub lodowate… Nie do

okiełznania.

Czy warto dzieciom opowiadać, z czego

składa się nasze powietrze? Tłumaczyć,

że jest mieszaniną gazów? Mówić o

azocie, dwutlenku węgla, o tym, że

możemy je poczuć wtedy, gdy wieje

wiatr?

Warto! Należy opowiadać! Nasze

powietrze jest przecież dla nas

niezbędne do życia! Warto dzieciom o

nim mówić, warto edukować również,

jak dbać o czystość powietrza. Jak

unikać produkcji spalin, czym palić zimą

w naszym piecu? Dlaczego nie wolno

palić plastików, gum, starych ubrań i

butów oraz wszystkich tych rzeczy, które

nie są naturalne? Edukacja ekologiczna

powinna już zaistnieć w bardzo młodym

wieku.

Wiadomo, że zasiane ziarno kiełkuje

najlepiej na żyznej glebie. Śmiało

można porównać małe dziecko do

żyznej ziemi, bo dziecko nie tylko

chłonie, ale również zapamiętuje i

wdraża poznaną wiedzę w swoje życie,

nawet zupełnie nieświadomie. Musimy

przecież uczyć zarówno dorosłych, jak i

dzieci, że zanieczyszczone powietrze

obniża nasz standard życia, powodując

problemy zdrowotne oraz kwaśne

deszcze, zanieczyszczające wodę i glebę,

w której rosną nasze pokarmy.

W ramach ekologicznej edukacji

możemy, jako świadomi rodzice,

świętować 14 listopada Dzień czystego

powietrza. Jak go obchodzić? Jak się do

niego przygotować? Oto kilka moich

propozycji:

Page 23: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Budujemy wspólnie latawiec. Listewki

można kupić w każdym markecie

budowlanym. Można je skleić klejem do

drewna lub powiązać sznureczkiem.

Wykorzystujemy szary papier, który

malujemy według uznania. My mamy kształt

domku, dlatego pomalowaliśmy go tak jak

domek. Pamiętajcie o długim sznurku i o

tym, że im dłuższy, tym łatwiej się plącze.

Ważne też, aby zrobić proporcjonalny do

wielkości latawca ogon, który jest sterem

wysokości. Kiedy latawiec jest już gotowy,

wybieramy się na otwartą i bezpieczną

przestrzeń. Puszczamy latawiec wysoko!

Page 24: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Budujemy „łapacz snów” - tak

możemy nazwać naszą wiszącą

ozdobę. Dwa kijki związujemy na

środku. Do poszczególnych końców

możemy przywiązać wszystkie

skarby z lasu. Mogą być to liście,

trawy, patyczki czy muszelki. Naszą

konstrukcję możemy ozdobić np.

wyciętymi z papieru gwiazdkami i

księżycem, a potem wieszamy na

lampie w centralnym miejscu.

Obserwujemy, co dzieje się, kiedy

wieje wiatr. Dlaczego wszystko

szumi, ocierając się o siebie?

Page 25: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Robimy kolorowe wiatraczki. Oczywiście

można kupić je w sklepie, my też mamy

takie, ale o wiele lepszą zabawą jest zrobić

je własnoręcznie. Potrzebujemy kolorowy

blok oraz kijek do przymocowania

wiatraczka, pinezkę oraz nożyczki. Kwadrat z

papieru składamy na pół i z drugiej strony

również, potem zostawiamy od środka ok.

2,5 cm i nacinamy wszystkie zgięcia, potem

do środka składamy każdą połowę trójkąta i

spinamy pinezką, którą wbijamy w patyczek.

Możemy już pocięty kwadrat zalaminować,

tak by był bardziej trwały. Wystawiamy

wiatraczek na wiatr. Dla starszych dzieci

możemy zaproponować zabawę w

obserwację pogody i zapisywanie

poszczególnych wietrznych dni oraz innych

objawów im towarzyszących, np. wieje wiatr

i pada deszcz, niebo jest szare itp.

Aparat do robienia baniek ma już prawie

każdy, a jak nie, to można kupić taki mały

pojemniczek za 2 zł. Robienie baniek to

najlepsza zabawa w wietrzne dni!

Udanej zabawy!

Barbara Bielecka-Grzymkowska

http://florysztuka.blogspot.com/

Page 26: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Nadchodzi jesień. W zeszłym roku, tak

samo jak teraz, byłam zdziwiona, że na

drzewach jest już prawie czerwona

jarzębina. Jeszcze przed chwilą

próbowaliśmy zatrzymać lato na

kolorowych fotografiach, w garści

wspomnień zamkniętych w małych

pamiątkach z wakacji, a już myślimy, co

zrobić by na dłużej zatrzymać jesień.

Wybieramy się na wycieczki do lasu, parku

i na pole. Zbieramy wszystko, co będzie

nam potrzebne do zrobienia jesiennej

kompozycji - liście, trawy, kasztany i

żołędzie, patyczki, mech i tysiąc innych

skarbów leśnych. Zbieramy również

jesienne kwiaty – chryzantemy albo

marcinki, ewentualnie tak jak ja możemy

użyć zasuszonego zatrwianu, który można

kupić na bazarku. Odwiedzamy okoliczne

sklepiki z warzywami w poszukiwaniu

małych ozdobnych dyni lub kabaczków.

wędrujemy do zaprzyjaźnionej kwiaciarni

po zieloną gąbkę. Następnie w domu

zapraszamy nasze dzieci do zabawy!

Page 27: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Z dyni lub kabaczka wyciągamy środek, a

w tym samym czasie w misce z zimną

wodą zielona gąbka pije wodę.

Kiedy nasza dynia pozbawiona jest środka,

wkładamy do niej odpowiednio przyciętą

gąbkę (tu ważna jest pomoc rodzica).

Gąbka jest miękka i można ją kroić nawet

plastikowym nożem. Da się ją również

przyciąć na sucho, ale wtedy proszę

uważać na opiłki, żeby absolutnie nie

trafiły do oka! Kiedy gąbka jest już w

naszym naturalnym naczyniu, hulaj dusza!

Dajmy dziecku wyszaleć się artystycznie!

Do mięciutkiej gąbki można wsadzić każdy

listek, gałązkę oraz kwiat! Pamiętajcie

tylko, by łodyżki były przycięte na skos!

Łatwiej wchodzą i mają mniejsze szanse na

wypadnięcie.

Jeżeli prace dzieci wykonują tylko z

suchych kwiatów i liści, możemy użyć

szarej gąbki do suchych kompozycji,

również do kupienia niemal w każdej

kwiaciarni! Jeśli jednak używamy zielonej,

warto ją co kilka dni podlewać.

Pamiętajcie, że to ma być zabawa,

pozwólcie dziecku wkładać kwiatki i trawki

po swojemu, nawet wtedy, kiedy wygląda

to dosyć dziwnie! Jeśli chcecie

dać mu przykład, stwórzcie

własną pracę w tym samym

czasie jako wzór! Najważniejsze

w tym wszystkim jest wspólne

spędzanie czasu i dobra zabawa!

Barbara Bielecka-Grzymkowska

http://florysztuka.blogspot.com/

Page 28: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 29: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Materiały:

Plastikowe sztućce

Plastelina

Plastikowe ruchome

oczka

Klej

Kolorowa karbowana

bibuła

Dzieci uwielbiają zabawy kukiełkami i

pacynkami. Mogą wtedy puścić wodze

fantazji, odgrywając przeróżne role. Takie

zabawy dają nie tylko wiele radości, ale i

wspierają rozwój dziecka. Jeszcze więcej

frajdy sprawia zabawa, gdy kukiełki

wykona się samodzielnie.

Page 30: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Do łyżeczek i innych

sztućców przyklejamy

plastikowe oczka. Z

plasteliny robimy noski i

usta. Szeroki pasek bibuły

nacinamy tak, by nie

przeciąć go do końca i

obklejamy nim łyżkę,

tworząc w ten sposób

bujną czuprynę. Z drugiego

paska bibuły robimy

kukiełce ubranko, smarując

bibułę klejem i okręcając w

nią. Z kawałka plasteliny

robimy stopy, by nasze

ludziki mogły same stać, i

już można się bawić,

odgrywając kukiełkowe

przedstawienie.

Życzę udanej zabawy!

Agnieszka Troć

www.urwiskowo.com.pl

Page 31: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 32: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Pan Kuleczka - Sztukmistrz

dnia codziennego

Katastrofa. Kaczka Katastrofa. I pies

Pypeć. I mucha Bzyk-Bzyk. No i,

oczywiście, pan Kuleczka. Nasi nowi

sąsiedzi. Lokatorzy z ulicy Czereśniowej

powołani do życia przez Wojciecha

Widłaka. Wesoła ferajna jest doprawdy

nietypowa. Pulchniutki jak pączuś pan

Kuleczka nosi codziennie inną muszkę,

nie wiadomo dokładnie, czym się

zajmuje, bo każda plotka głosi coś

innego. Jedni mówią, że ma warsztat

naprawy zepsutych

zabawek, inni

domniemują, że

kiedyś pracował

w cyrku, a jeszcze

co poniektórzy

mają go za

czarodzieja. Może to

dlatego, że zwierzęta,

które z nim mieszkają,

potrafią mówić? Jedno jest

pewne – u tej czwórki zawsze jest

gwarno i wesoło. Zapewne dlatego

sąsiedzi tak dużo o nich mówią -

z ich mieszkania co chwila

dochodzą jakieś śmiechy,

chichoty i tupanie stópek.

Dla mnie pan Kuleczka to

Sztukmistrz dnia

codziennego. Każda

historia o nim i jego

kompanach jest z pozoru

zwyczajna, ale po przeczytaniu

mamy wrażenie, że ta szara codzienność

nie jest wcale taka monochromatyczna.

Błahe czynności w wykonaniu

Katastrofy, Pypcia i Bzyk-Bzyk

czynią świat mocno

kolorowym. Obserwacja

księżyca, gra w

grzybobranie, układanie

puzzli czy robienie

ciasta – to tylko

garstka pomysłów na

spędzanie wolnego czasu.

Konceptów jest sporo, bo domownicy

z ulicy Czereśniowej nie lubią

bezczynności. Opisy Widłaka ujmują

swoim pięknem i prostotą. Przedszkolaki

na pewno dostrzegą w zwierzątkach

własnych przyjaciół, którzy

zachowują się

podobnie i

mają te same

marzenia,

radości czy

smutki. Są

ciekawskie, broją

(Katastrofo, kto

zbił lustro?),

kombinują (Pypeć

Page 33: Magazyn URWISKOWO 2/2012

z kaczką robią swój domek z pudełka od

zapałek i doklejają do globusa), poznają

świat. A nad tym wszystkim

czuwa Pan Kuleczka.

Ogarnia swoim okiem ten

cudowny rozgardiasz,

mały domowy

mikrokosmos.

Makrokosmos jest za oknem,

ale to właśnie dom i jego

mieszkańcy są najważniejsi na

świecie. Stamtąd bije ciepło,

które ogrzewa czytelników!

To samo tyczy się ilustracji Elżbiety

Wasiuczyńskiej, w których

jestem zakochana bez

pamięci.

Szczerze mówiąc, z jej pracami spotykam

się po raz pierwszy i

uważam to za moje

wielkie zaniedbanie.

Jej impresje,

przepełnione

kolorami i

tryskające

radością, na

długo zatrzymują

wzrok zachwyconego

czytelnika. W jednym z wywiadów

ilustratorka powiedziała, że w pracy

zanurzona jest po kokardę – i to właśnie

rzuca się w oczy w jej pogodnych

ilustracjach. Zresztą podziwiajcie sami!

W serii wydawnictwa Media

Rodzina znajdziecie

tytuły: Pan Kuleczka,

Pan Kuleczka. Dom, Pan

Kuleczka. Spotkanie,

Pan Kuleczka. Skrzydła,

Pan Kuleczka. Światło,

Pan Kuleczka. Radość.

Pan Kuleczka zaprasza

wszystkie dzieci na swoją

stronę internetową:

www.pankuleczka.pl

Małgorzata Matysek

http://slowemlukrowane.blogspot.com/

Page 34: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Już niebawem drzwi przedszkoli znów

staną otworem przed dziećmi. Część z

nich wkroczy w znajome mury i z ochotą

powita ulubione panie i zabawki, a

niektóre po raz pierwszy przekroczą próg

przedszkola i wejdą w nieznany,

„dorosły” , samodzielny świat. Pierwsze

dni września dla wszystkich dzieci,

zarówno maluchów, jak i starszaków,

będą wielkim przeżyciem. Dlatego warto

już wcześniej przygotować dzieci na to,

co je czeka.

„Opowiadania dla przedszkolaków”,

autorstwa Renaty Piątkowskiej, to zbiór

dwudziestu opowiadań, których

bohaterem jest przedszkolak Tomek.

Bardzo pogodny chłopiec, z głową pełną

szalonych, zaskakujących pomysłów,

które nie zawsze ucieszą rodziców,

opowiada małym czytelnikom swoje

poczynania. Każdy dzień to fantastyczna

przygoda pełna zaskakujących zwrotów

akcji i spostrzeżeń dziecka. Ale tak

właśnie wygląda każdy dzień z życia

Page 35: Magazyn URWISKOWO 2/2012

przedszkolaka. Tylko maluchy potrafią

wpaść na pomysł, by płaszcz dla rycerza

zrobić z zasłonki albo by kolega został

mężem myszy, by ta miała dzieci dla

każdego z przedszkolaków. Któż wpadłby

na takie rozwiązanie jak Tomek, by pod

choinką zmieścił się więcej prezentów,

usunął dolne gałęzie. Wyobraźnia dzieci

nie ma granic i dlatego Tomek opowiada

również o czarnym lwie, który odwiedza

go podczas leżakowania, rurowych

smokach i Starzydłach-Straszydłach, a na

urodziny marzy o księżycu z nieba.

Każde z opowiadań

zaczyna się od słów

„Jak ja lubię…” lub

„Jak ja nie lubię…”.

W ten sposób

autorka podkreśla,

jak emocjonalnie

do wszystkiego

podchodzą

przedszkolaki. To,

co w jednej chwili jest nie lubiane, za

chwilkę może stać się ulubioną rzeczą.

Równie często Tomek stwierdza, że

rodzice nic nie rozumieją, jednak dzięki

opowiadaniom łatwiej jest zrozumieć,

skąd w głowie przedszkolaka biorą się

tak zwariowane pomysły.

Książka w świetny sposób wprowadza

czytelników w świat przedszkolaków,

opowiadając o leżakowaniu, miłych

paniach, które potrafią rozwiązać każdy

problem i wszystko wytłumaczyć, o tym,

jakich fajnych

kolegów można

mieć w

przedszkolu i jak

świetnie spędzać

czas, bawiąc się,

ucząc i poznając

świat.

Warto również

wspomnieć o ilustracjach autorstwa

Iwony Cała. W bardzo sympatyczny

sposób dopełniają interesującą treść i nie

odwracają uwagi od czytanego tekstu.

Wspaniała podróż w świat przedszkolaka

zarówno dla dzieci, jak i rodziców. Z

takim kolegą jak Tomek, każdy

przedszkolak nie będzie się mógł

doczekać września.

Książka wydana przez Wydawnictwo Bis

format: 19,5 x 19,5 cm

stron 108

oprawa: twarda

Agnieszka Troć

www.urwiskowo.com.pl

Page 36: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Drodzy rodzice, przedstawiam

Wam Zuzię. Wesołą

blondyneczkę z niedbale

zawiązaną na głowie czerwoną

kokardą. Ubraną w pasiastą

koszulkę i za krótkie ogrodniczki.

Zuzia może stać się najlepszą

przyjaciółką Waszego dziecka.

Razem z nią będzie uczyło się

jeździć konno, na rowerze i

nartach. Wspólnie nauczą się

pływać i tańczyć, pójdą do

przedszkola i szkoły muzycznej.

Będą razem obchodzić urodziny,

upieką pizzę, pojadą na wieś i

polecą samolotem. Pójdą do

szpitala, lekarza i dentysty. Na 24

stronach, za pośrednictwem

pięknych ilustracji i mądrych

treści, uczestniczymy we

wszystkich ważnych momentach

życia dziewczynki. Dzieci oswajają

własne lęki i poznają nowe

życiowe sytuacje. Po prostu

problemy Zuzi są problemami

każdego dziecka.

Magda Merecka http://rodzinka-m.blogspot.com/

Page 37: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Przygoda na szczycie

ulubionej górki

Dom Tusi znajdował się na

zboczu górki. Codziennie

Kotka chodziła na spacery na

sam szczyt góry, by podziwiać

widoki. Jej małe miasteczko

było widać w całości, gdy

siedziała sobie na samej

górze. Widoki były piękne, a

widać było niemal wszystko.

Tusia lubiła chodzić tam na

spacery, ale tylko w dni, kiedy

nie było zbyt upalnie. Na

górce nie było ani jednego

drzewa, dlatego nie było cienia i kotka

nie miała, gdzie się schować.

Tego ranka Tusia wybrała się na górkę,

słońce jeszcze nie świeciło zbyt mocno.

Jakie było jej zdziwienie i oburzenie, gdy

zobaczyła na szczycie dużo ludzi, małe

koparki i wiele hałasu o nic! Była zła, bo

bała się, że człowiek znów coś wybuduje

na górce. Przyglądała się ludziom przez

chwilę, ale wjeżdżające co chwilę na górę

duże samochody wystraszyły ją

skutecznie. Tusia bardzo zła i smutna

wróciła do domu.

Następnego ranka znowu postanowiła

wybrać się na spacer w swoje ulubione

miejsce. Ogromnie zdziwiła ją cisza, która

panowała na szczycie. Można było tylko

usłyszeć szum drzew. Właśnie, drzew?

Ludzie wczoraj posadzili mnóstwo drzew!

I duże, i małe drzewka rosły niemal

wszędzie. Kotka zadowolona wdrapała

się na największe drzewo! I cały dzień

wylegiwała się w jego cieniu. Warto

sadzić drzewa, pomyślał koteczek. Ludzie

też są całkiem mili. Teraz wakacyjne

upały nie były już takie groźne dla kotki

oraz innych zwierzątek!

Barbara Bielecka-Grzymkowska

http://florysztuka.blogspot.com/

Page 38: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 39: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Składniki na ok. 2,5 l :

2,5 litra wody

Ok.500 g rabarbaru

0,8 szklanki cukru (szklanka ok. 250 ml) – opcjonalnie, każdy musi dosładzać

wedle własnego gustu

szczypta kurkumy

duża szczypta cynamonu

5 goździków

Lato już się kończy. Nadal jednak bywa, że

temperatury stają się iście „afrykańskie” i

ciężko poradzić sobie bez szklanki czegoś

do picia.

Ponieważ wciąż można jeszcze dostać w

sklepach rabarbar, chciałam polecić Wam

przygotowanie z niego kompotu.

Pracy przy tym jest naprawdę niewiele,

więc nawet bardzo zapracowany rodzic

może na spokojnie go przyrządzić.

Przepis jest szybki i posiada szereg zalet,

jak chociażby te, że rabarbarowy kompot

jest zdrowy, idealny na upalne dni i nie

sposób mu się oprzeć.

Serdecznie polecam!

Do garnka wlać 2,5 l wody – doprowadzić do wrzenia, po czym dodać cynamon, a po

chwili goździki. Nasza woda lekko się zabarwi. Do wrzątku dodać wcześniej umyty i

pokrojony w plastry rabarbar oraz kurkumę i gotować ok. 20 min.

Doprawić cukrem.

Zdjąć z ognia i odstawić do ostygnięcia.

Przecedzić przez gęste sito i przelać do dzbanka.

Smacznego!

Wioletta Dynarska www.pod-czworka.blogspot.com

Page 40: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Składniki:

- 4 banany,

- 2 szklanki mleka 3,2 %,

- 2 łyżki soku z cytryny,

- 2 paski mlecznej czekolady.

Uwielbiam banany, jednak nigdy nie

lubiłam soków ani koktajli

bananowych. Były one dla mnie zbyt

mdłe. Prezentowany koktajl smakuje

całej mojej rodzinie! Pijemy go

zwłaszcza rano i wieczorem, gdy jest

gorąco, a my nie mamy apetytu.

Wykonanie:

Banany obrać, pokroić na kawałki, zmiksować z sokiem z cytryny. Dolać mleko,

startą czekoladę i miksować do uzyskania puszystej konsystencji.

Do 4 wysokich szklanek wlać koktajl do 2/3 wysokości. Można pić od razu po

przygotowaniu lub odstawić na godzinę do lodówki. Wówczas koktajl stanie się

gęstszy. Podajemy z rurkami waflowymi.

Smacznego!

Magda Merecka http://rodzinka-m.blogspot.com/

Page 41: Magazyn URWISKOWO 2/2012
Page 42: Magazyn URWISKOWO 2/2012

W domu Zaradnej Mamy dzieci od małego

mają swoje obowiązki. Nie traktują tego

jako przykrej konieczności, ale jako

przyjemność, a czasami jako przywilej

wykonywania „dorosłej” czynności. Dzieci

od małego wiedzą, jak obsługuje się

domowe urządzenia, np. pralkę i zmywarkę.

Maluchy mają lat 2,5 oraz 4. W łazience

otwierają i zamykają szufladkę na proszek,

włączają program, wrzucają swoje ubranka

do odpowiednich koszy na pranie (w domu

Zaradnej pranie jest segregowane na 4

kategorie kolorystyczne: białe / jasne /

czerwone / ciemne). Następnie pomagają

rozwiesić mokre i pozbierać suche pranie z

suszarki.

W kuchni mają większe pole do popisu.

Podczas przygotowywania posiłków podają

potrzebne rzeczy z lodówki lub szafki.

Pomagają nakrywać do stołu. Wyrzucają po

sobie śmieci do kosza, pomagają rozładować

zmywarkę, układają sztućce do szuflady (z

wyjątkiem ostrych noży).

Podają warzywa do obrania, później same je

myją. Mieszają składniki w misce, czasem

pomagają w dekorowaniu, np. ciasta. To nie

koniec ich obowiązków - ściągają pranie z

suszarki, dobierają skarpetki w pary,

układają buciki na półce. Zbierają zabawki,

układają książeczki.

Żeby jednak ten obraz nie był tak idylliczny,

Zaradna Mama musi szczerze napisać, że

wykonywanie domowych obowiązków

razem z małymi pomocnikami jest bardziej

absorbujące i czasochłonne, niż gdyby robiła

je sama. Trzeba zwracać uwagę na wszystko

i mieć oczy dookoła głowy. Zdarzają się też

wypadki jak rozsypana mąka, rozlane mleko

czy kłótnia dzieci o to, kto ma nacisnąć guzik

od pralki. Mimo to, dzięki angażowaniu

dzieci w większość domowych czynności,

Zaradna Mama ma nadzieję na wychowanie

Zaradnych Dzieci. Takich, które poradzą

sobie czy to w akademiku, czy na dalekim

wyjeździe. Wszędzie tam, gdzie będą zdani

tylko na siebie.

Zaradna Mama

http://zaradna-mama.blogspot.com/

Cliparty są ze strony:

http://www.picgifs.com

Page 43: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Wizyty w przychodniach lekarskich są

nieodłączną częścią naszego życia.

Powitanie nowego członka rodziny ma

zazwyczaj miejsce w szpitalu. Dla dorosłych

to nic nowego, niemowlęta nie wiedzą, kto i

po co ich tak dokładnie ogląda i bada, ale im

starsze dziecko, tym bardziej zdaje sobie

sprawę z tego, co się dzieje wokół. Nie

zawsze podoba mu się, że obcy

człowiek go ogląda, dotyka zimnym

stetoskopem lub robi zastrzyk.

Maluch boi się, protestuje, zaczyna

się wyrywać. Nie dość, że przyszedł

do gabinetu z jakąś dolegliwością, to

jeszcze wizyta zaczyna mu się kojarzyć

z nieprzyjemnymi zabiegami. No

właśnie, jak oswoić dziecko z

lekarzem, gabinetem, przyrządami i

różnymi badaniami?

Najlepiej przez zabawę. Warto od

samego początku, kiedy dziecko zaczyna się

bawić w odgrywanie różnych ról, kupić

zestaw małego doktora. Najpierw na

misiach i lalkach, potem na sobie nawzajem

można pokazywać, do czego służą

poszczególne narzędzia, jak wygląda

wykonywanie badań. Można też zabierać

dziecko ze sobą na „dorosłe” wizyty u

lekarza. Niech oswoi się z widokiem doktora

w fartuchu, z pobieraniem krwi do badania.

Kiedy zobaczy, że mama lub tato nie płaczą,

że nie dzieje się nic złego, nie będzie

reagować lękiem, kiedy przyjdzie jego kolej.

Ja pozwalam dzieciakom zabierać ze sobą na

wizyty niektóre rekwizyty, np. raz

porównywali z lekarzem stetoskopy, innym

razem poszli z plasterkami i lusterkiem do

przeglądu jamy ustnej.

Jak tylko mam możliwość, to zabieram

maluchy razem – młodsza siostra widzi, jak

lekarz bada starszego brata. Raz córa bardzo

się rozpłakała na takiej wizycie... bo doktor

zbadał tylko chorego pacjenta, a ona też

chciała. Dzieci zaczęły traktować wyjście do

lekarza jako coś miłego. Doszło do tego, że

sami mi mówią: „nie bój się mamusiu, to nie

boli” - miny personelu są wówczas

bezcenne!

Nawet wizytę w szpitalu można

podkoloryzować. Podłączenie do kroplówki

było u nas zabawą w „piciu dla motylka”.

Wenflon był motylkiem, który dostawał pić

przez rurkę. Jak dziecko czeka ma mieć

jakieś nowe badanie, warto wziąć ze sobą

misia, który pierwszy pójdzie do lekarza.

Absolutnie nie należy bać się swoich

pomysłów, lekarze i pielęgniarki bardzo

chętnie współpracują i na oczach dziecka

„badają” zabawki. Minuta przeznaczona na

nadprogramowego pacjenta procentuje

spokojnym badaniem chorego dziecka.

Zabawa w doktora rozładowuje też napięcie

rodziców, którzy z całego serca chcą pomóc

swojemu maluchowi. Chorób niestety nie

unikniemy, ale możemy ubarwić wizyty

lekarskie i zniwelować stres dziecka –

bawmy się w doktora!

Zaradna Mama

http://zaradna-mama.blogspot.com/

Page 44: Magazyn URWISKOWO 2/2012

To pytanie słyszmy często z tylnego siedzenia podczas podróży na

wymarzone wakacje. Nasi milusińscy nudzą się, wiercą i marudzą, bo są

istotami niecierpliwymi z natury. Pamiętajmy, że to nie ze złej woli czy

rozkapryszenia – ruchliwość i potrzeba zmian jest wpisana w fizjologię

dziecka. Jak więc przetrwać wspólną wielogodzinną podróż?

Ekologia w praktyce

W czasie jazdy obowiązkowo róbmy

przerwy, ich liczbę uzależniamy od wieku

i cech indywidualnych dziecka.

Najtrudniej wytrzymać w samochodzie

maluchom w wieku 3-10 lat. Dla naszej

pociechy zatrzymanie się na leśnym

postoju będzie stanowiło nie lada

atrakcję, pozwólmy jej więc pobiegać,

pozbierać szyszki, porzucać do celu -

niech maksymalnie rozprostuje kości i

spożytkuje nadmiar energii. Uczmy przy

tym, że nie załatwia się potrzeb

fizjologicznych w lesie, od tego są stacje

benzynowe z czynnymi ubikacjami.

Taki leśny postój to też okazja do lekcji

ekologii – wszystkie śmieci po posiłku

zabieramy ze sobą, bądź od razu

wyrzucamy do pojemników. Czasami

wieje grozą, gdy tatuś na oczach dzieci

wyrzuca do lasu zabrudzonego

pampersa… Ukażmy dzieciom las jako

mieszkanie zwierząt, które trzeba

szanować, i gdzie należy przestrzegać

zasad dobrego zachowania. To od nas

zależy, czy wiedza wkładana dzieciom do

główek w szkole o ochronie środowiska

przyniesie jakieś efekty, bo dziecko

przede wszystkim naśladuje zachowanie

najbliższych.

Page 45: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Najważniejsze odpowiednie nastawienie

Starajmy się uniknąć sytuacji

wychowywania obywatela,

który nawet do lasu nie

wyjdzie bez słuchawek na

uszach, a emocje przeżywa

wyłącznie podczas strzelanki

na game boyu.

Podobnie gdy zatrzymamy się na polnej

drodze, nad jeziorem czy gdziekolwiek

indziej poza miastem. Niech dziecko

przez chwilę stara się posłuchać

odgłosów natury i zapamiętać je. Może

gdy usiądziecie w ciszy razem, to uda się

wam zobaczyć przemykającego zająca

lub kuropatwę na polu? Gdy wrócicie do

samochodu, a dziecko nie cierpi na

chorobę lokomocyjną, można dać mu

kredki i kartki na podstawce, aby

wyraziło swoje wrażenia z postoju za

pomocą rysunku. Zadajcie mu

prowokacyjne pytania – czym się różnią

odgłosy miasta od dźwięków łąki czy

lasu? Jakich kolorów najwięcej

zaobserwował? Czy deszcz pada tak

samo u was na podwórku i w lesie?

Sama podróż autem też może stanowić

dla dziecka atrakcję, o ile odpowiednio

się do niej przygotujemy. Wcale nie

oznacza to konieczności zabrania ze sobą

połowy zabawek z pokoju dziecka. Wręcz

przeciwnie – zabawki przeznaczone na

podróż powinny być używane tylko w

aucie, podczas specjalnych okazji, aby w

ten sposób długo stanowiły atrakcję

samą w sobie.

Dla dzieci od 6 roku życia na rynku

dostępne są liczne zestawy gier

podróżnych, wersje tak skonstruowane,

że zapobiegają rozsypaniu się czy

pogubieniu małych elementów. Mamy

więc wszelkiego rodzaju gry na

inteligencję, scrabble, „magnetycznego”

chińczyka, gry karciane, miniokręty,

wisielca, warcaby czy sudoku – jest z

czego wybierać.

Dla maluchów, które cierpią na chorobę

lokomocyjną, lepsze będą bajki do

słuchania (audiobooki) lub oglądania na

samochodowym DVD. Podobnie

piosenki, wierszyki, jeśli nasze dziecko na

co dzień lubi ich słuchać. W

ostateczności rodzic niekierujący

pojazdem (jeśli nie cierpi na chorobę

lokomocyjną) sam może czytać dziecku

głośno tradycyjną książeczkę. Ciekawe

może być także dla dziecka korzystanie ze

znikopisu podczas jazdy.

Ważne jest, aby starać się przekazać

dziecku odpowiednie nastawienie do

podróży - nie jak do czasu, który „jakoś

trzeba wytrzymać”, ratując się wszelkimi

usypiaczami uwagi, czyli grami

elektronicznymi, płytami DVD i

wszystkim, co wymieniono wcześniej. W

ten sposób tracimy możliwość

otworzenia się dziecka na zupełnie

niecodzienne bodźce z otoczenia, które

będą dla niego nowe i rozwijające

Page 46: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Gry i zabawy z mamą lub rodzeństwem

Ciekawą formą spędzenia czasu podczas

jazdy samochodem mogą być także gry

słowne. Angażują one umysł i zmysły

dziecka, rozwijają inteligencję i,

zwłaszcza wśród rodzeństwa, świetnie

motywują do rywalizacji. Poddajmy

dzieciom kilka pomysłów (lub sami

zagrajmy z malcem), np. kto pierwszy na

poboczu zauważy coś zaczynającego się

na daną sylabę/głoskę/kolor, kto

pierwszy dostrzeże samochód określonej

marki albo koloru? Inną rozwijającą

zabawą może być gra w „coraz mniejszy

element”. Podajemy dziecku słowo, np.

„osiedle”. Co się mieści na osiedlu?

„Sklep”. Co w „sklepie”? „Półki” itd.

Przegrywa ta osoba, która nie potrafi

podać mniejszego elementu od słowa

przeciwnika.

Spróbujcie też zaangażować własną

wyobraźnię i wymyślać historie

związane z podróżowaniem. Na

przykład: zajechaliśmy do lasu na

odpoczynek, a tu okazało się że benzyny

starczy już tylko na kilka kilometrów – co

zrobicie, jak zakończy się ta przygoda?

Podróż samochodem może być także

doskonałą okazją do nauki czytania

znaków drogowych.

Autorem artykułu jest Portal Turystyki

Dziecięcej www.kogis.pl – organizator

kolonii, zimowisk dla dzieci, internetowa

baza miejsc dobrego rodzinnego

wypoczynku.

Page 47: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Grunt to się wyspać… i dobrze zjeść

Wiele rodzin rezygnuje z podróżowania

w okresie wczesnego dzieciństwa swoich

pociech. Wspólne wyjazdy kojarzą im się

z masą rzeczy do zabrania oraz zewsząd

czyhającymi niebezpieczeństwami i

niedogodnościami związanymi z

wymaganiami higienicznymi małego

dziecka. Tymczasem maluch bierze świat

takim, jaki jest, nie oczekuje specjalnych

poświęceń, zaś rynek oferujący akcesoria

ułatwiające podróżowanie z maluchem

jest tak bogaty, że zadowoli nawet

najbardziej wymagających rodziców oraz

tych niezbyt zasobnych w fundusze.

Jeśli wyjeżdżamy z niemowlęciem, które

nie ukończyło jeszcze 6 miesięcy i z

powodzeniem mieści się w gondoli

wózka, a nasz pobyt będzie

„stacjonarny” w ośrodku wczasowym,

bez wycieczek w trudne tereny – nie

musimy w ogóle martwić się o miejsce

do spania dla dziecka, wystarczy mu

wózek. Jeśli jednak dziecko jest starsze,

dobrą inwestycją jest zakup łóżeczka

turystycznego. Tańsze modele można

kupić już od ok. 140 zł, wszystkie składają

się do małego i lekkiego tobołka, który

łatwo upchniemy do samochodu. W

takim łóżeczku dziecko może spać od

noworodka do skończenia 3 lat. Każdy

model zawiera dodatkowe elementy, z

których najbardziej godną polecenia i

obowiązkową na urlopie jest moskitiera.

Page 48: Magazyn URWISKOWO 2/2012

W czym na spacer

Jeśli w wózku – dobrze wiedzieć, że wcale nie musimy się co chwilę męczyć ze

zmienianiem ustawienia parasolki przeciwsłonecznej – wystarczy dokupić, za

naprawdę niewielkie pieniądze, tzw. przedłużany daszek do wózka, zawierający

filtry chroniące przez promieniowaniem słonecznym. Doskonale sprawdzają się

także zestawy do przewijania dziecka – zawsze zawierają cienki, nieprzemakalny

materacyk i w zależności od opcji różne akcesoria dodatkowe oraz mnóstwo

kieszeni, oczywiście wszystko chowane w poręczną, niewielką torebkę. Godne

polecenia są też specjalne plastikowe pojemniczki na mokre chusteczki, które

ułatwiają korzystanie z nich jedną ręką i dają się przymocować do ramy wózka.

Oczywiście na wypadek mokrej pogody trzeba zaopatrzyć się także w pokrowce

przeciwdeszczowe na wózek.

Dla młodszych niemowląt innowacyjne

rozwiązanie przygotowała belgijska firma

Delta Baby – torba, w której schowamy

niezbędne akcesoria dla dziecka, a po

rozłożeniu uzyskamy „łóżeczko” o

wymiarach 76 x 38 x 20 cm.

Jeśli obawiamy się niewygody podczas

karmienia malucha, dla około rocznych i

starszych dzieci możemy zaopatrzyć się w

wykonane z materiału „krzesełko do

karmienia” w postaci pokrowca

Razem na wędrówkę

Dla rodzin kochających pobyty w górach

istnieje szeroka oferta akcesoriów

ułatwiających zdobywanie szczytów

nawet z niemowlęciem. Przede

wszystkim – nosidełka turystyczne,

przeznaczone dla dzieci mniej więcej od

3 miesiąca życia, które samodzielnie

trzymają główkę. Im młodsze dziecko,

tym większe wymagania powinniśmy

stawiać podczas wyboru nosidła.

„krzesełko do karmienia” wykonane z

nakładanego na dorosłe krzesło.

Wymaga ono obecności rodzica przy

dziecku, ale też „zatrzymuje” malca w

miejscu. Ciekawym rozwiązaniem

podczas dłuższych podróży samolotem

lub samochodem jest także składany,

lekki stoliczek, który możemy

przymocować do dziecięcego fotelika, by

umożliwić maluchowi układanie puzzli

czy spożywanie posiłku.

Warto też wiedzieć, że wcale nie musimy

go kupować – w największych miastach

powstają wypożyczalnie sprzętu

turystycznego dla dzieci, z których usług

warto korzystać. Nosidło powinno być

„ergonomiczne”, tzn. winno wymuszać

prawidłowe ułożenie bioderek dziecka.

Ważna jest również ochrona

przeciwsłoneczna i przeciwdeszczowa

oraz możliwość doczepiania akcesoriów

(często nosidła wyposażone są w komory

plecakowe na potrzebne rzeczy).

Page 49: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Wynaleziono też specjalny hol

rowerowy, przydatny na

rodzinne wycieczki rowerowe,

gdy pociecha samodzielnie

pedałuje na rowerku, ale nie

jest jeszcze w stanie pokonać

całej trasy. Za pomocą

sztywnego holu łączymy rower

dorosłego z pojazdem dziecka,

które może odpoczywać w

trasie, ciągnięte przez rodzica.

Przymierzając nosidło, kierujmy się

zasadą podwójnej wygody – zarówno

dla dziecka, jak i dla samego

dźwigającego. Niemowlę nie powinno

przebywać w nosidle dłużej niż 3 godziny

dziennie.

Ciekawą propozycją dla rowerzystów są

przyczepki do rowerów - na kółkach, z

własnymi pasami bezpieczeństwa,

daszkami chroniącymi przed słońcem i

osłonami przeciwdeszczowymi. W takiej

przyczepce może podróżować dziecko od

1 do 7 roku życia, choć istnieją też

modele z amortyzowanymi kołami i

„hamakami” do zawieszenia w środku, w

których można wieźć również niemowlę.

Inne modele są z kolei przeznaczone do

przewozu bliźniąt.

Każda przyczepka

może służyć jako

samodzielny wózek

do pchania dziecka.

Innym

rozwiązaniem są

oczywiście foteliki

rowerowe, ale

nadają się one tylko

na krótsze wyprawy

z maluchem.

Jeśli potrzebują Państwo porad turystycznych czy inspiracji na rodzinne wycieczki oraz wczasy z maluchem, serdecznie zapraszamy na Portal Turystyki Dziecięcej www.kogis.pl – organizatora obozów letnich i zimowisk dla dzieci oraz internetową bazę miejsc dobrego wypoczynku!

Page 50: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy nadesłali zdjęcia swoich pociech. Mieliśmy nie

lada problem, by wyłonić zwycięzcę. Po długich i burzliwych naradach jury

zadecydowało że na okładce drugiego numeru znajdzie się Sylwia (zdjęcie

nadesłane przez panią Agnieszkę Danielewicz.

Page 51: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Wyróżnienia wędrują do:

Pozostałe zdjęcia można oglądać w

naszej galerii na facebooku.

Weronika – 2 latka 2 miesiące (przysłała Joanna Włodarska)

Milenka Opiela – 1 rok 11 miesięcy (przysłała Ania Opiela)

Ksawery – 2 latka (przysłała Joanna Pyzik)

Olivierek- 18 miesięcy (przysłała Aleksandra Mikołajczak)

Page 52: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Agnieszka Troć Mama wyjątkowego urwiska Oliwiera. Z wykształcenia i

zamiłowania architekt, projektant wnętrz.

Dodatkowo fotoamator-pasjonat, trochę grafik, malarz i

rękodzielnik. Współautorka bloga URWISKOWO.

Barbara Bielecka-Grzymkowska

Z wykształcenia nauczycielka języka polskiego,

biblioterapeuta, z zamiłowania bukieciarka. Namiętnie i z

pasją wychowuje dwoje dzieci, wplatając w to pisanie bajek,

układanie kwiatów, wicie wianków. Od 2010 roku prowadzi

blog Florysztuka.blogspot.com, na którym pokazuje, co jej

się udało zrobić z dziećmi lub dla dzieci, a także co robi w

wolnym czasie!

Wioletta Dynarska Na co dzień cierpliwa mama i żona. Studentka pedagogiki z

kilkoma wielkimi „pasjami”, którą między innymi jest praca z

dziećmi.

W swoim spojrzeniu na wychowanie maluchów stara się

kierować słowami Konfucjusza „Powiedz mi, a zapomnę,

pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem:.

Autorka bloga Pod numerem czwartym…

Page 53: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Lasche Pracująca mama dwóch fantastycznych chłopców, z którymi na

nowo odkrywa świat... a raczej stara się im dotrzymać kroku.

Uwielbia tworzyć coś z niczego, odkrywać nowe oblicze rzeczy i

podróżować. A to wszystko zawsze ze swoimi chłopcami. U nich

nic się nie marnuje, a każda nawet mała rzecz, może być

początkiem niezapomnianej przygody. Autorka bloga Lasche Junk.

Magda Mama dwóch dziewczynek: Oli (2009 r.) i Amelki (2012 r.). Pracuje

w przedszkolu oraz jako kynoterapeutka. Kocha psy, morze, góry,

las, domowe wypieki, fotografowanie i dobrą książkę. Autorka

bloga Co przyniesie dzień.

Gosia Matysek

Mama-strażak, która stale czuwa przy wulkanie

energii, jakim jest jej trzyletni Krzyś. Obeznana w

pojazdach budowlanych, częsta bywalczyni

piaskownic; trenuje z Synem piłkę nożną. Zawodowo -

polonistka (korekta i redakcja), pasjami czytająca

książki dla dzieci. Autorka bloga: Słowem lukrowane.

Page 54: Magazyn URWISKOWO 2/2012

Sylwia

mama dwóch urwisów - 3 letniego Krzysia i 1,5 rocznego

Damianka. Wiecznie szukająca pomysłów na kreatywne

spędzenie czasu z dziećmi.

Autorka bloga Mama w domu.

Zaradna Mama

Z wykształcenia pedagog, prywatnie mama dwójki dzieci.

Jest propagatorką rozsądnego rodzicielstwa, wrogiem

słodyczy i nadmiernego przeedukowania dzieci. Mówi NIE

zajęciom dodatkowym od najmłodszych lat. Zamiast

zapisywać dzieci na szereg zajęć dodatkowych po przedszkolu

woli pójść z nimi na plac zabaw lub do Zoo. Nie ma ambicji

wychowania małych geniuszy, ale chce dać dzieciom

szczęśliwe dzieciństwo. Autorka bloga Zaradna Mama

bloguje.

Jeśli masz głowę pełną pomysłów i chcesz się nimi podzielić z

czytelnikami magazynu, zapraszamy Cię do współpracy oraz tworzenia z

nami kolejnego numeru.

Pisz do nas : [email protected]

Zastrzegamy sobie prawo, do redagowania oraz skracania przesłanych materiałów.

Poglądy zawarte w artykułach, są osobistymi przekonaniami ich autorów.

Zabrania się kopiowania jakichkolwiek treści bez pisemnej zgody.