Magazyn Cukrzyca 11/2011

52
3 / listopad 2011 cena 2 zł (z Vat) MaGazyN (NiE tyLko) DLa DiaBEtykÓW ŚWiat oWy Dzień Walki z Cukrzycą CU Ca k r z y

description

Magazyn nie tylko dla diabetyków

Transcript of Magazyn Cukrzyca 11/2011

Page 1: Magazyn Cukrzyca 11/2011

3 / listopad 2011

cena

2 z

ł(z

Vat

)

MaGazyN (NiE tyLko) DLa DiaBEtykÓW

ŚWiatoWyDzień Walki z Cukrzycą

CU Cakrz

y

Page 2: Magazyn Cukrzyca 11/2011

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�g�l�u�c�o�c�a�r�d�_�1�2�0�8�1�1�_�q�_�B�I�T

�1�2� �s�i�e�r�p�n�i�a� �2�0�1�1� �1�5�:�2�5�:�2�4

Małgorzata Marszałekredaktor naczelna

Listopadowy numer naszego magazynu w sposób naturalny„kręci się” wokół Światowego Dnia Walki z Cukrzycą. Jestto niewątpliwie „święto diabetyków”, choć nie w po-wszechnym rozumieniu słowa „święto”, gdyż nie tyle czasemradości, ile raczej chwilą do refleksji nad chorobą okre-ślaną mianem plagi XXI wieku. Tegoroczne hasło nadzień 14 listopada brzmi – Przeciwdziałaj cukrzycy.Teraz. Ten prosty apel przypomina nam, że zarówno w zakresie zapobiegania cukrzycy, jak i sposobów jej leczenia jest jeszcze wiele do zrobienia. Przede wszystkimzaś owo hasło przypomina, że z podjęciem trudu walki z cukrzycą nie powinniśmy zwlekać ani chwili.Jako że jednak jest to po trosze nasze święto, zatem i tennumer Cukrzycy jest niecodzienny. Na łamach naszegomagazynu gości chociażby... najprawdziwszy święty. Tak,tak, drodzy czytelnicy, wśród osób kanonizowanych przezKościół katolicki, znajduje się również zakonnik cierpiącyna cukrzycę insulinozależną, który żył w Hiszpanii w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Jego historię prze-czytacie w tekście „Diabetyk w gronie świętych” (str. 14).Okrąg jako symbol jedności jest motywem dość uniwer-salnym i zrozumiałym. Z myślą o naszych najmłodszychczytelnikach prezentujemy bajkową wersję wydarzeń – jakto się stało, że niebieski okrąg jest symbolem diabetyków?Wyjaśnienie na str. 46 w tekście „Niebieska piłka”.Przeciwdziałanie cukrzycy polega także na najprostszychrzeczach, na mówieniu o niej, uczeniu prawidłowych zachowań, chociażby w przypadku niedocukrzenia.Wprawdzie metoda dydaktyczna, jaką zastosował bohater„Historii pewnego wywiadu", jest dość kontrowersyjna i może nie należy zachęcać do jej naśladowania, ale…Zresztą zerknijcie na stronę 40 i przekonajcie się sami.Mam nadzieję, że lektura listopadowego numeru sprawiWam przyjemność. Można ją rozpocząć przy filiżancekawy, najlepiej przygotowanej zgodnie ze wskazówkaminaszej pani dietetyk („Czarna kropla entuzjazmu”, str. 28).A po przeczytaniu od deski do deski tego numeru możnapomyśleć o przyrządzeniu sushi, korzystając, a jakże, z podpowiedzi zawartych w tekście „Fast food dla kone-serów” (str. 34).Zatem raz jeszcze miłej lektury i smacznych wrażeń nadługie listopadowe wieczory.

Page 3: Magazyn Cukrzyca 11/2011

3

od redakcji

SŁOWEM wstępu

Małgorzata Marszałekredaktor naczelna

Zlekką tremą, ale i nadzieją na ciepłe przyjęcie, przedstawiamy Wam nasz nowymagazyn „Cukrzyca”. Jego korzenie sięgają Biuletynu Informacyjnego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, który po dość radykalnych zmianach,staje się pismem ogólnodostępnym, dedykowanym chorym na cukrzycę i ichbliskim. Co chcemy Wam zaproponować? Naszą ideą jest magazyn, który nietraktuje o samej chorobie, ale uczy jak z nią żyć – jak radzić sobie z cukrzycąw sferze fizycznej i psychicznej, na co dzień i od święta. Chcemy edukować, w wielu przypadkach reedukować, pokazywać pozytywne przykłady, zachęcaćdo samokontroli i bardziej ogólnie – do troski o siebie i swoje zdrowie. Naszego czytelnika nie definiujemy przez wiek, miejsce zamieszkania czy stażchoroby – raczej przez świadome i odpowiedzialne podejście do własnego zdrowia. Jedna z bohaterek tego numeru mówi, że cukrzyca to styl życia. Jeślichoć chwilę się nad tym zastanowimy, przestanie to brzmieć jak herezja. W końcu mówimy o chorobie przewlekłej, z którą ani walką, ani lekceważe-niem jej, nie wygramy. Wygrać możemy natomiast respektując jej zasady gry.W tym przypadku akceptacja choroby wcale nie oznacza poddania się jej. Zamiast walczyć z wiatrakami warto podążać z wiatrem, a wbrew pozorom,i cukrzyca potrafi być takim pozytywnym wiatrem w plecy, który pcha nas w dobrym kierunku, pozwala robić ciekawe rzeczy, spotykać wartościowychludzi, żyć świadomiej. I po to jesteśmy – by zintegrować nasze środowisko, byćplatformą wymiany informacji, grupą wsparcia i forum dyskusyjnym. Mamynadzieję, że zechcecie nam w tym towarzyszyć i tworzyć to pismo razem z nami.

Drodzy Czytelnicy, Koleżanki i Koledzy!

W Wasze ręce oddaję nasz nowy, wzbogacony i udoskonalony Biuletyn Infor-macyjny „Cukrzyca”. Mając na względzie nieustanne ulepszanie naszego cza-sopisma, podnoszenie jakości, a także jego dalsze niezakłócone wydawanie,Biuro Zarządu Głównego PSD, za aprobatą Prezydium, zdecydowało się nazmianę wydawcy, redaktora oraz szaty graficznej. Wszelkie materiały prosimy bez zmian kierować na adres mailowy Biura ZG PSD:[email protected] lub pocztą tradycyjną na ul. Powstańców Wlkp. 33,85-090 Bydgoszcz. Mam nadzieję, że Biuletyn w nowym wydaniu przypadniePaństwu do gustu.

Z poważaniem,Andrzej Bauman

Prezes Zarządu Głównego PSD

od redakcjiiod redakcji

Małgorzata Marszałekredaktor naczelna

Listopadowy numer naszego magazynu w sposób naturalny„kręci się” wokół Światowego Dnia Walki z Cukrzycą. Jestto niewątpliwie „święto diabetyków”, choć nie w po-wszechnym rozumieniu słowa „święto”, gdyż nie tyle czasemradości, ile raczej chwilą do refleksji nad chorobą okre-ślaną mianem plagi XXI wieku. Tegoroczne hasło nadzień 14 listopada brzmi – Przeciwdziałaj cukrzycy.Teraz. Ten prosty apel przypomina nam, że zarówno w zakresie zapobiegania cukrzycy, jak i sposobów jej leczenia jest jeszcze wiele do zrobienia. Przede wszystkimzaś owo hasło przypomina, że z podjęciem trudu walki z cukrzycą nie powinniśmy zwlekać ani chwili.Jako że jednak jest to po trosze nasze święto, zatem i tennumer Cukrzycy jest niecodzienny. Na łamach naszegomagazynu gości chociażby... najprawdziwszy święty. Tak,tak, drodzy czytelnicy, wśród osób kanonizowanych przezKościół katolicki, znajduje się również zakonnik cierpiącyna cukrzycę insulinozależną, który żył w Hiszpanii w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Jego historię prze-czytacie w tekście „Diabetyk w gronie świętych” (str. 14).Okrąg jako symbol jedności jest motywem dość uniwer-salnym i zrozumiałym. Z myślą o naszych najmłodszychczytelnikach prezentujemy bajkową wersję wydarzeń – jakto się stało, że niebieski okrąg jest symbolem diabetyków?Wyjaśnienie na str. 46 w tekście „Niebieska piłka”.Przeciwdziałanie cukrzycy polega także na najprostszychrzeczach, na mówieniu o niej, uczeniu prawidłowych zachowań, chociażby w przypadku niedocukrzenia.Wprawdzie metoda dydaktyczna, jaką zastosował bohater„Historii pewnego wywiadu", jest dość kontrowersyjna i może nie należy zachęcać do jej naśladowania, ale…Zresztą zerknijcie na stronę 40 i przekonajcie się sami.Mam nadzieję, że lektura listopadowego numeru sprawiWam przyjemność. Można ją rozpocząć przy filiżancekawy, najlepiej przygotowanej zgodnie ze wskazówkaminaszej pani dietetyk („Czarna kropla entuzjazmu”, str. 28).A po przeczytaniu od deski do deski tego numeru możnapomyśleć o przyrządzeniu sushi, korzystając, a jakże, z podpowiedzi zawartych w tekście „Fast food dla kone-serów” (str. 34).Zatem raz jeszcze miłej lektury i smacznych wrażeń nadługie listopadowe wieczory.

Page 4: Magazyn Cukrzyca 11/2011

zaproszenie

poLeCamy

w gronie ŚwiętyCh

Co nowego na słodkim

8

Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3

UPRZEJMIE DONOSZĘ...• Światowy dzień walki z Cukrzycą . . . . . 6• Co nowego na słodkim podwórku? . . . . 8

Słynąca z tramwajów, pełna nieodpartegouroku Lizbona stała się światowym centrumdyskusji na temat cukrzycy. Ponad 17 tys.lekarzy różnych specjalności zjechało dostolicy Portugalii, aby uczestniczyć w 47.dorocznym kongresie Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą.

• dla fanów miniaturyzacji . . . . . . . . . . 13

SŁODKI PROFIL• diabetyk w gronie świętych . . . . . . . . . 14

W wieku 19 lat Rafael odwiedza pierwszy raz klasztor trapistów w Palencji. Rozszerzona nazwa tego miejsca to Zakon Cystersów Ściślejszej Obserwacji San Isadoro de Duenas. Rafael jest poruszonyduchem tego miejsca. Czy już wtedy myślał, by tu pozostać? diabetyk

14

• niespodziewane zaproszenie . . . . . . . 16Był 14 listopada, poniedziałek, w dodatkuŚwiatowy Dzień Chorych na Cukrzycę, a imieniny obchodzili Serafin, Roger, Hipacy,Teodot, Wszerad, Laurenty, Klementyn,Agryppa i Ścibor – macie znajomego o chociaż jednym z tych imion? Ja nie miałam. Do tego właśnie dnia.

• ważna rzecz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18

16

Czarna kropLa

niespodziewane

BLIŻEJ CIAŁA• nie ma jak pompa? . . . . . . . . . . . . . 20• niebezpieczne oszczędzanie . . . . . . . . 24• needle man . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27• Czarna kropla entuzjazmu . . . . . . . . . 28

Kawa jest napojem znanym ludzkości od wieków. Jej właściwości jako pierwsidocenili wyznawcy islamu, którym Koran zabrania spożywania alkoholu oraz wszelkich używek, nic jednak nie wspominając o kawie.

historiapewnegowywiadu

• przepisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32• fast-food dla koneserów . . . . . . . . . . 34

Na hasło „sushi” osobom niewtajemniczonym na myśl przychodzi od razu surowa ryba. Błąd! Sushi to przede wszystkim danie z ryżu. Owszem – surowa ryba gości na talerzuczęsto, ale jest ona tak naprawdę jednym z wielu i wcale niekoniecznym dodatkiem.

• Colostrum – nowa terapia powikłań cukrzycy . . . . . . . . . . . . . . . 39

entuzjazmu

podwórku?

dLa koneserówfast-food

28

34

40

COŚ DLA DUCHA• historia pewnego wywiadu . . . . . . . . . 40

Zafascynowała mnie pańska umiejętnośćrozgrywania, nazwijmy to tak, pana cukrzycy. Jest pan chory, ale zdaje się żyć jak normalny człowiek.

• w stronę światła . . . . . . . . . . . . . . . . 44• niebieska piłka . . . . . . . . . . . . . . . . . 46

Prenumerata . . . . . . . . . . . . 50

4 cukrzyca listopad 2011

spis

treści

CYTAT miesiącaDenerwować się to znaczy mścić się nawłasnym zdrowiu za głupotę innych.sp

is tre

ści

Zdrowie jest tym czynnikiem, który dodaje wartości wszystkim zerom w życiu.

Bernard Fontenelle

Page 5: Magazyn Cukrzyca 11/2011

5

zaproszenie

poLeCamy

w gronie ŚwiętyCh

Co nowego na słodkim

8

Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3

UPRZEJMIE DONOSZĘ...• Światowy dzień walki z Cukrzycą . . . . . 6• Co nowego na słodkim podwórku? . . . . 8

Słynąca z tramwajów, pełna nieodpartegouroku Lizbona stała się światowym centrumdyskusji na temat cukrzycy. Ponad 17 tys.lekarzy różnych specjalności zjechało dostolicy Portugalii, aby uczestniczyć w 47.dorocznym kongresie Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą.

• dla fanów miniaturyzacji . . . . . . . . . . 13

SŁODKI PROFIL• diabetyk w gronie świętych . . . . . . . . . 14

W wieku 19 lat Rafael odwiedza pierwszy raz klasztor trapistów w Palencji. Rozszerzona nazwa tego miejsca to Zakon Cystersów Ściślejszej Obserwacji San Isadoro de Duenas. Rafael jest poruszonyduchem tego miejsca. Czy już wtedy myślał, by tu pozostać? diabetyk

14

• niespodziewane zaproszenie . . . . . . . 16Był 14 listopada, poniedziałek, w dodatkuŚwiatowy Dzień Chorych na Cukrzycę, a imieniny obchodzili Serafin, Roger, Hipacy,Teodot, Wszerad, Laurenty, Klementyn,Agryppa i Ścibor – macie znajomego o chociaż jednym z tych imion? Ja nie miałam. Do tego właśnie dnia.

• ważna rzecz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18

16

Czarna kropLa

niespodziewane

BLIŻEJ CIAŁA• nie ma jak pompa? . . . . . . . . . . . . . 20• niebezpieczne oszczędzanie . . . . . . . . 24• needle man . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27• Czarna kropla entuzjazmu . . . . . . . . . 28

Kawa jest napojem znanym ludzkości od wieków. Jej właściwości jako pierwsidocenili wyznawcy islamu, którym Koran zabrania spożywania alkoholu oraz wszelkich używek, nic jednak nie wspominając o kawie.

historiapewnegowywiadu

• przepisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32• fast-food dla koneserów . . . . . . . . . . 34

Na hasło „sushi” osobom niewtajemniczonym na myśl przychodzi od razu surowa ryba. Błąd! Sushi to przede wszystkim danie z ryżu. Owszem – surowa ryba gości na talerzuczęsto, ale jest ona tak naprawdę jednym z wielu i wcale niekoniecznym dodatkiem.

• Colostrum – nowa terapia powikłań cukrzycy . . . . . . . . . . . . . . . 39

entuzjazmu

podwórku?

dLa koneserówfast-food

28

34

40

COŚ DLA DUCHA• historia pewnego wywiadu . . . . . . . . . 40

Zafascynowała mnie pańska umiejętnośćrozgrywania, nazwijmy to tak, pana cukrzycy. Jest pan chory, ale zdaje się żyć jak normalny człowiek.

• w stronę światła . . . . . . . . . . . . . . . . 44• niebieska piłka . . . . . . . . . . . . . . . . . 46

Prenumerata . . . . . . . . . . . . 50

Page 6: Magazyn Cukrzyca 11/2011

6 cukrzyca listopad 2011

uprze

jmie

dono

szę

Światowy Dzień

14 listopada obchodzimy Światowy Dzień Walki z Cukrzycą. W mediach zrobi się głośno o naszych problemach. Jak co roku wiele charakterystycznych budynków na całym świecie zostanie

podświetlonych niebieskim światłem, a na ulicach spotkamy pewnie ludzi, którzy odpowiedzą na apel Międzynarodowej Federacji Cukrzycy (IDF) i ubio-rą się na niebiesko, aby swoim strojem dać wyraz jedności z diabetykami. W tym bowiem dniu za pomocą symboli: niebieskiego światła i okręgu wy-rażamy solidarność z osobami dotkniętymi chorobą przewlekłą. Jednocze-śnie uczulamy, że cukrzycy w wielu przypadkach można zapobiec. I że warto podjąć ten wysiłek. Tegoroczne hasło światowych obchodów brzmi „Przeciw-działaj cukrzycy. Teraz”. Zapobiegać należy nie tylko nowym zachorowaniom,

Walki z Cukrzycą

Page 7: Magazyn Cukrzyca 11/2011

7

Światowy Dzień

ale i groźnym powikłaniom, wynikającym z zaniedbań i niewła-ściwego leczenia. Tym samym „Przeciwdziałaj cukrzycy” staje się w równym stopniu zadaniem dla nas wszystkich – i zdrowych, i chorych. Obyśmy pamiętali o tym wyzwaniu, jakim jest cukrzyca, nie tylko 14 listopada.

Z okazji obchodów Światowego Dnia Walki z Cukrzycą, IDF rokrocz-nie przygotowuje okazjonalne plakaty. Firma Bayer Healthcare zde-cydowała się zasponsorować wydruk tychże plakatów dla Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. Komplet pięciu plakatów zostanie przez firmę przesłany do wszystkich Oddziałów i Kół PSD.

Walki z Cukrzycą

Page 8: Magazyn Cukrzyca 11/2011

tytu

ł dzia

łu pi

sma

co nowego

Słynąca z tramwajów, pełna nieodpartego uroku Lizbona stała się światowym centrum dyskusji na temat cukrzycy. Ponad 17 tys. lekarzy różnych specjalności zjechało do stolicy Portugalii, aby uczestniczyć w 47. dorocznym kongresie europejskiego Towarzystwa Badań nad cukrzycą (eASD, european Association for the Study of Diabetes), który odbywał się w dniach 12–16 września br.

na słodkim podwórku?

Marta Koton-czarnecka

co nowego

uprze

jmie

dono

szę

listopad 20118 cukrzyca

Page 9: Magazyn Cukrzyca 11/2011

9

co nowego

w śród zaprezentowanych ponad 1300 oryginal-nych doniesień naukowych co najmniej kilka-dziesiąt było bardzo intrygujących i dających

sporo do myślenia. O niektórych można śmiało powie-dzieć, że wyznaczyły nowe kierunki rozwoju światowej diabetologii.

niechlubne przyspieszenieNa początku zjazdu przedstawiono najnowsze, alarmujące dane Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej (IDF, International Diabetes Federation) dotyczące występowa-nia cukrzycy na świecie. Okazuje się, że w 2011 r. liczba cu-krzyków sięgnęła 366 milionów, choć wcześniej szacowa-no, że będzie ich „tylko” 285 milionów. Eksperci ostrzegają, że oznacza to, iż epidemia cukrzycy rozwija się szybciej niż przypuszczano i nabrała wręcz zawrotnego tempa. 85 proc. wszystkich zachorowań na cukrzycę na świecie stanowią przypadki cukrzycy typu 2. Choć wcześniej sądzono, że jest ona chorobą typową dla osób w wieku średnim i starszym, to dane zaprezentowane w Lizbonie przez badaczy z Uni-wersytetu w Pittsburghu w Stanach Zjednoczonych świad-czą o tym, że zachorowalność na cukrzycę typu 2. zaczyna niepokojąco wzrastać również wśród dzieci i młodzieży. Do niedawna osoby przed 19. rokiem życia chorowały głównie na mającą podłoże autoimmunologiczne cukrzycę typu 1., ale jak się okazuje, w ciągu ostatnich 20 lat liczba przypad-ków cukrzycy typu 2. wśród dzieci i młodzieży w USA wzro-sła aż 10-krotnie. Najczęściej na cukrzycę typu 2. zapadają dziewczynki będące w okresie dojrzewania (średnio w wie-ku 13–14 lat). Wśród czynników zwiększających ryzyko za-chorowania wymieniono przede wszystkim otyłość, a także występowanie cukrzycy typu 2. lub oporności na insulinę w najbliższej rodzinie.

Uwaga na zanieczyszczone powietrzeDr Wolfgang Rathmann z Instytutu Biometrii i Epidemiolo-gii w niemieckim Düsseldorfie wskazał na nowy, dotąd nie-badany czynnik wpływający na wzrastającą zachorowal-ność na cukrzycę na świecie – a  mianowicie na zanieczyszczenia powietrza. W pierwszej przeprowadzonej przez niego obserwacji uczestniczyło 1775 kobiet w wieku 54–55 lat, mieszkanek Zagłębia Ruhry, czyli jednego z naj-silniej uprzemysłowionych regionów Niemiec. Okazało

się, że kobiety tym częściej chorowały na cukrzycę, im bardziej były narażone na wdychanie spalin samocho-dowych. Następne badanie kierowane przez dr. Rath-manna – Heine Nixdorf Recall Study – prowadzone jest w grupie ponad 4 tys. mieszkańców Zagłębia Ruhry. Jak dotąd stwierdzono w  nim, że prawdopodobieństwo rozwoju cukrzycy typu 2. jest istotnie większe u osób mieszkających w pobliżu ruchliwej drogi (maksymalnie w odległości 100 m) niż u osób, których domy oddalone są od drogi o co najmniej 200 m. Fizjologiczny mecha-nizm tej zależności nie został jeszcze wyjaśniony, ale prawdopodobne jest, że zanieczyszczenia powietrza powodują powstanie niewielkiego, lecz przewlekłego stanu zapalnego w płucach, a następnie wzrost zawar-tości komórek i  białek prozapalnych w  krwiobiegu i w konsekwencji wzrost ryzyka cukrzycy. Zdaniem au-tora prezentacji przedstawione w  Lizbonie dowody choć bardzo sugestywne, są jeszcze niewystarczające do jednoznacznego stwierdzenia związku pomiędzy zanieczyszczeniem powietrza a zwiększonym ryzykiem cukrzycy typu 2. Konieczne są dalsze badania i obserwacje.

Page 10: Magazyn Cukrzyca 11/2011

10 cukrzyca listopad 2011

c

ena sp

ecja

lna

nietypowe powikłaniaNajpowszechniejszymi i zarazem najlepiej poznanymi po-wikłaniami cukrzycy są schorzenia sercowo-naczyniowe. Międzynarodowa Federacja Cukrzycy oszacowała, że w sa-mym tylko 2011 r. z ich powodu na świecie umrze około czterech milionów cukrzyków. Ale podczas 47. kongresu EASD mówiono także o innych, zdecydowanie mniej zna-nych powikłaniach cukrzycy – większej podatności na no-wotwory i pogorszeniu funkcji płuc.Włoska diabetolog dr Vittoria D’Esposito przekonywała, że – zgodnie ze światowymi statystykami – zapadalność na raka, a szczególnie na raka piersi, szyjki macicy, trzustki, wą-troby i pęcherza moczowego, jest znamiennie częstsza wśród osób chorych na cukrzycę niż w pozostałej części populacji. Specjaliści nie są zgodni co do przyczyn tej zależ-ności. Wśród potencjalnych mechanizmów odpowiadają-cych za większą podatność cukrzyków na nowotwory wy-mienia się m.in. przewlekłe procesy zapalne i  otyłość trzewną. Innym wyjaśnieniem zwiększonego ryzyka raka u osób z cukrzycą może być udział glukozy w odżywianiu i funkcjonowaniu komórek nowotworowych. Glukoza jest

ich podstawowym źródłem energii, a  ponadto sprzyja uwalnianiu wolnych rodników, pobudza syntezę DNA i upośledza proces tworzenia enzymów naprawczych. Stąd wzięły się podejrzenia naukowców, że wzrost guza może być uzależniony od dostępności glukozy.O słabszym funkcjonowaniu płuc u osób z cukrzycą mówił natomiast endokrynolog ze Szpitala Uniwersyteckiego Vall d’Hebron w Barcelonie prof. Albert Lecube. Ostatnie z prze-prowadzonych przez niego badań dotyczących tego za-gadnienia objęło 75 chorobliwie otyłych kobiet, które ni-gdy nie paliły papierosów. Część z nich miała stwierdzoną insulinooporność, i jak się okazało, w tej grupie funkcjono-wanie płuc (mierzone za pomocą parametru FEV1, tj. obję-tości wydychanego powietrza w czasie 1 sekundy forsowa-nego oddechu) było znacznie gorsze niż w grupie pacjentek bez insulinooporności. Oprócz insulinooporności na słab-sze działanie płuc u cukrzyków może wpływać m.in. nasilo-na glikacja białek prowadząca do zmniejszenia elastyczno-ści płuc lub zniszczenie przez cukrzycę drobnych naczyń krwionośnych zaopatrujących płuca.

nowoczesne leczeniePodczas kongresu EASD tradycyjnie sporo miejsca poświę-cono farmakologicznemu leczeniu cukrzycy, przede wszystkim nowoczesnej terapii inkretynowej. Podkreślono, że w terapii cukrzycy ważna jest nie tylko kontrola poziomu cukru we krwi, ale także unikanie epizodów niedocukrzeń i zapobieganie przyrostowi masy ciała. Zaletą leków inkre-tynowych jest właśnie to, że minimalizują ryzyko i maksy-malizują bezpieczeństwo terapii. Na grupę leków inkrety-nowych składają się dwie klasy: podawane w  postaci iniekcji podskórnych analogi glukagonopodobnego pep-tydu 1 (GLP-1) oraz doustne gliptyny (inhibitory dipeptydy-lo-peptydazy 4 – DPP-4).W Polsce leki te ciągle nie są refundowane, a przez to są rzadko stosowane i nadal traktowane jako nowość. Tym-czasem na świecie wartość terapeutyczna inkretynomime-tyków jest już kwestią niepodlegającą dyskusji, rozważa się raczej różne połączenia tych preparatów ze sobą, a także z insuliną. Zupełnie nową, po raz pierwszy zaprezentowaną w Lizbonie koncepcją jest pomysł zastosowania jednego z analogów GLP-1 liraglutydu w leczeniu cukrzycy typu 1.Z przedstawionych w Portugalii badań wynika też, że podawanie nowoczesnych leków inkretynowych warto

uprze

jmie

dono

szę

Page 11: Magazyn Cukrzyca 11/2011

rozpocząć już na wczesnym etapie rozwoju cukrzycy. W dotychczasowej praktyce klinicznej leczenie cukrzy-cy rozpoczyna się od podawania metforminy, następnie dodając – w razie niewystarczającej skuteczności met-forminy – drugi, starszy, doustny lek przeciwcukrzyco-wy, np. pochodną sulfonylomocznika, a dopiero w następ-nej kolejności lek inkretynowy.Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie wykazali jednak, że u  72 proc. pacjentów, którzy otrzymali liraglutyd jako pierwszy lub drugi w życiu lek przeciwcukrzycowy, już po 26 tygodniach uzyskano prawidłowy poziom hemoglobiny glikowanej HbA1c we krwi. Dla porównania – w grupie cho-rych leczonych kilkoma lekami przeciwcukrzycowymi przed podaniem liraglutydu, zadowalającą kontrolę cu-krzycy uzyskano tylko u 49 proc. pacjentów. Ponadto wśród osób, którym podano liraglutyd wcześniej, istotnie częściej odnotowano poprawę w funkcjonowaniu komórek beta trzustki. Autorzy tego badania skonkludowali zatem, że nie należy czekać z włączeniem liraglutydu do terapii cukrzycy.

reKLAMA

Prezentowane podczas 47. kongresu EASD rezultaty badań klinicznych potwierdziły też wysoką skuteczność terapeu-tyczną i korzystny profil bezpieczeństwa inhibitorów DPP-4: saksagliptyny (również w skojarzeniu z insuliną), linagliptyny i wildagliptyny.

nowe pomysły terapeutyczneCoraz więcej prac na zjazdach diabetologów dotyczy zu-pełnie nowych klas leków przeznaczonych do leczenia cu-krzycy typu 2. Jedną z nich są tzw. gliflozyny, których me-chanizm działania zasadza się na wywoływaniu u pacjenta cukromoczu. Leki te są inhibitorami znajdujących się w ner-kach receptorów SGLT2, które odpowiadają za wychwyt glukozy z moczu. Zablokowanie tych receptorów skutkuje zmniejszeniem resorpcji glukozy i  zwiększeniem jej wydalania z  moczem. W  ten sposób chorzy tracą wraz z moczem nie tylko glukozę, ale także kalorie i sód. „Zaletą gliflozyn jest to, że działają normalizująco jednocześnie na kilka parametrów – poziom hemoglobiny glikowanej, masę

ul. Traktorzystów 28D, 02-495 warszawa, tel. 22 478 49 79, email: [email protected]

21 listopada 2011 (poniedziałek) powyższe produkty w naszym sklepie internetowym diabetyk24.pl sprzedajemy z 15% rabatem.

BD Micro-Fine TM Plus 5 mmAccu chek Multiclix lancety 204 sztuki

Accu chek Softclixlancety 200 sztuk

Accu chek Multiclix lancety 102 sztuki

promocja!!!

www.diabetyk24.pl

Page 12: Magazyn Cukrzyca 11/2011

listopad 201112 cukrzyca

uprze

jmie

dono

szę

ciała oraz ciśnienie tętnicze krwi. Takiego leku dotychczas w diabetologii nie było” – zauważył podczas jednej z li-zbońskich sesji dr Peter Rossing ze Steno Diabetes Center w Kopenhadze. Gliflozyny nie są jednak pozbawione działań niepożąda-nych. Powodowany przez nie cukromocz sprzyja bakteryj-nym zakażeniom układu moczowo-płciowego, zwłaszcza w przypadku kobiet, a taki skutek uboczny może okazać się nie do zaakceptowania przez pacjentki. Dlatego przyszłość tej klasy leków jest jeszcze niejasna. Na razie żaden z inhibi-torów SGLT2 nie został zarejestrowany do stosowania w praktyce klinicznej. W lipcu br. bliska uzyskania licencji była już dapagliflozyna, ale amerykańska Agencja ds. Żyw-ności i Leków (Food and Drug Administration) wstrzy-mała się z wydaniem stosownej decyzji i zażądała od producenta dostarczenia więcej danych dotyczących profilu bezpieczeństwa tego leku.Dwie kolejne kompletnie nowe grupy farmaceutyków przeciwcukrzycowych to leki blokujące działanie glukago-nu, czyli naturalnego antagonisty insuliny, oraz leki akty-wujące glukokinazę, czyli jeden z pierwszych enzymów biorących udział w metabolizowaniu glukozy. Oba te me-chanizmy działania nowych leków mają na celu wzmocnie-nie w organizmie roli insuliny.

A może chirurgia?Jedna z ciekawszych sesji podczas zjazdu dotyczyła możli-wości wykorzystania w leczeniu cukrzycy typu 2. operacji bariatrycznych polegających na zmniejszeniu objętości żołądka i dwunastnicy. Kilka niezależnych zespołów ba-dawczych, m.in. z Włoch, Finlandii, Szwajcarii i Holandii, przedstawiało wyniki własnych badań, wskazujące, że tego

typu operacje dają trwały efekt wyleczenia z cukrzycy, co sugeruje, że uderzają one w  przyczynę tej choroby, tj. w mechanizm generowania insulinooporności. Kluczowe dla poprawy parametrów diabetologicznych wydaje się być wyłączenie dwunastnicy i  ta właśnie hipoteza jest obecnie intensywnie badana na świecie.

nowinki technologiczneKolejna grupa lizbońskich prezentacji odnosiła się do nowi-nek sprzętowo-technologicznych, wykorzystywanych w  kontrolowaniu cukrzycy i  ograniczaniu jej powikłań. Duże zainteresowanie wzbudziła możliwość bezkrwawego pomiaru glikemii za pomocą wszczepialnego pod skórę maleńkiego chipa. Działa on na zasadzie indukcji elekro-magnetycznej i sprzężony jest ze specjalnym, noszonym na nadgarstku i  przypominającym zegarek, rejestratorem. Zdaniem prezentujących to urządzenie Amerykanów, ma ono dużą szansę, aby w przyszłości zastąpić klasyczny glu-kometr.Podczas kongresu chwalono też dostępny już na rynku (także polskim) test Neuropad służący do rozpoznania – w warunkach domowych – neuropatii cukrzycowej i wynikającej z niej stopy cukrzycowej. Test ten ocenia stan nawodnienia stopy, co oznacza, że uzyskiwany wy-nik jest obiektywny, w przeciwieństwie do rutynowo wykonywanego w gabinecie lekarskim badania za po-mocą drgającego kamertonu lub igły.Następny, 48. Kongres Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą odbędzie się 1–5 października 2012 r. w Ber-linie. Sądząc po tym, jak szybko dokonuje się postęp we współczesnej diabetologii, zapowiada się on równie intere-sująco, jak zjazd w Lizbonie.

W kongresie EASD

wzięło udział ponad 17 tys. lekarzy różnych

specjalności

uprze

jmie

dono

szę

Page 13: Magazyn Cukrzyca 11/2011

na rynku gadżetów dla diabetyka zapanowała moda na rozmiar S, a może nawet XS. Mały glukometr, niewielka, lekka pompa, najkrótsza z możliwych igła – w każdym z tych przypadków mały gabaryt ma swoje uzasadnienie. cukrzyca wprawdzie ciągle pozostaje chorobą nieuleczalną, ale metody jej leczenia oraz narzędzia to tego wykorzystywane na pewno idą z duchem czasu!

DLA FANÓW MINIATURYZACJI

Zdjęcia pierwszych pomp insulino-wych mogą dzisiejszych pompiarzy przyprawić o zawrót głowy. Duże, zupełnie nieporęczne, przypomina-ły sprzęt, który może stać przy szpi-talnym łóżku, ale raczej nie nadaje się do użytku domowego. Dzisiejsze pompy to zupełnie inna bajka. Małe, zgrabne, lekkie – pozwalają nie tyl-ko na precyzyjne dawkowanie insu-liny, ale też zapewniają dużą dys-krecję tej operacji. Kiedy laik patrzy na takie cacko, pewnie nawet nie podejrzewa, że to wyspecjalizowany sprzęt medyczny.

Pamiętam swój pierwszy glukometr. Całkiem spo-ry, mierzył cukier z zawrotną prędkością jednej minuty. Jak na tamte czasy – połowa lat 90. – był sprowadzonym z Niemiec cudem techniki. Dzisiejsze glukometry przede wszystkim zreduko-wały swoje rozmiary, a i pomiar idzie im znacznie szybciej. Taka wersja kieszonkowa nie traci precyzji działania, a zachęca do tego, by mieć go zawsze przy sobie.

Przeprowadzono szereg badań, aby przeko-nać się, jaka długość igły będzie optymalna do podawania insuliny, która – przypomnij-my – powinna być wstrzykiwana do tkan-ki podskórnej. Odpowiedź brzmi – 5 mm. Takiej długości igły są obecnie rekomendo-wane wszystkim diabetykom, także tym z nadwagą i otyłością, a w szczególności dzieciom. Cienka i krótka igła minimalizuje ból związany z iniekcją, dając przy tym po-czucie pewności, że insulina trafiła dokładnie w tkankę podskórną. Gorsza wiadomość jest taka, że znacznie krócej już nie będzie...

NAJMNiEJSZA i NAJlżEJSZA NA POlSKiM

ryNKu POMPA iNSuliNOWA

SPriNGNAJKróTSZE NA POlSKiM ryNKu iGły DO WSTrZyKiWANiA iNSuliNy – bD MicroFine O DłuGOśCi 5 MM

GluKOMETr W WErSJi KiESZONKOWEJ – GluKOSENSE® MiNi FirMy GENExO

13

Page 14: Magazyn Cukrzyca 11/2011

14 cukrzyca listopad 2011

dopiero od kilkudziesięciu lat jej zdiagnozowanie nie jest wyrokiem śmierci. Pewien młody Hiszpan w latach 30. ubiegłego wieku zmarł

w opinii świętości właśnie z powodu cukrzycy. Myślę, że jest właściwym kandydatem na naszego patrona od zmagań z tą chorobą.

Jest 9 kwietnia 1911 roku. W Burgos (północno-środkowa Hiszpania) przychodzi na świat chłopiec. Syn hiszpańskiego inżyniera i dziennikarki pochodzącej z Filipin. Jego rodzicom dobrze się powodzi, zamożna rodzina nie zamierza oszczędzać na jego wykształceniu. Rodzice to ludzie głębokiej wiary, w której również wychowują syna. Chłopiec obdarzony jest wieloma talentami, które objawią się w kolejnych latach życia. Nikt jeszcze nie wie, jak wrażliwa dusza w nim drzemie i jak szybko będzie dojrzewać. Rafael – bo tak ma na imię – nie będzie jednak żył długo.Jego pasją jest rysunek i malarstwo. Ich lekcje pobiera podczas pobytu w kolegium w Ovideo. Z powodu poważnej choroby przerywa na jakiś czas naukę. Gdy wyzdrowiał, ojciec zabiera go do Saragossy, gdzie

oddaje syna pod opiekę Najświętszej Dziewicy del Pilar. W wieku 19 lat Rafael odwiedza pierwszy raz klasztor trapistów w Palencji (północno-zachodnia Hiszpania). Rozszerzona nazwa tego miejsca to Zakon Cystersów Ściślejszej Obserwacji San Isadoro de Duenas. Rafael jest poruszony duchem tego miejsca. Czy już wtedy myślał, by tu pozostać? Jest w stałym kontakcie z zakonem trapistów, jednak decyduje się wyjechać do Madrytu, by na tamtejszym uniwersytecie studiować architekturę.

Punkt zwrotnyStudia nie spełniają jednak jego oczekiwań. Tęskni za czymś innym. W styczniu 1934 roku zostaje kandydatem, a następnie nowicjuszem w klasztorze Trapistów. Jest pewien, że to jego miejsce, jednak nieoczekiwanie, już podczas pierwszego roku nowicjatu, traci siły i pogarsza się stan jego zdrowia. Wkrótce znana jest diagnoza: diabetes mellitus. Droga formacji zakonnej zostaje raptownie przerwana i Rafael kilka miesięcy spędza w rodzinnym domu. Próby powrotu do nowicjatu podejmuje jeszcze dwukrotnie, jednak choroba się

w gronie świętych Diabetyk

co roku w listopadzie obchodzimy Światowy Dzień walki z cukrzycą. „A jak to było bez insuliny?” – pytanie to pewnie niejeden raz przemknęło przez głowę każdemu, kto zmaga się z cukrzycą insulinozależną.

Marta Kicińska

słodk

i pro

fil

14 cukrzyca listopad 201114 cukrzyca

Page 15: Magazyn Cukrzyca 11/2011

15

pogłębia, coraz bardziej go osłabia i uniemożliwia mu złożenie ślubów wieczystych. Nie złamało to jednak jego ducha ani nie oderwało od miejsca, w którym pragnął żyć jako zakonnik. Godzi się z tym, że nie będzie mógł złożyć ślubów i pokornie zostaje oblatem (zakonnikiem bez ślubów wieczystych, z przysięgą wytrwania w klasztorze).

cierpienieW tym czasie insulina była już znana. Ale czy była powszechnie dostępna? Wynaleziona w 1921 r., podana po raz pierwszy choremu w 1922 r., zaczęła ratować życie diabetyków. Była to insulina zwierzęca, w porównaniu z dzisiejszą bardzo prymitywna. Jej stosowanie pozwalało na obniżenie patologicznie wysokiego poziomu cukru we krwi, ale w żadnej mierze nie gwarantowało takiego wyrównania cukrzycy, jakie możemy osiągnąć dzisiaj, stosując różne rodzaje insulinoterapii. Nie trzeba dodawać, że nie istniały glukometry. Insulinę podawano „w ciemno”. Przedłużała życie, ale jej stosowanie groziło jednocześnie poważną hipoglikemią. Tak naprawdę nie wiemy, czy nasz bohater był w posiadaniu tego cudownego leku. Można przypuszczać, że tak, skoro po zdiagnozowaniu cukrzycy żył jeszcze kilka lat. Gdyby organizm był zupełnie pozbawiony insuliny, ten czas byłby znacznie krótszy. A może jego trzustka produkowała jeszcze pewne ilości hormonu i to pozwoliło mu na te kilka lat życia? Dlaczego jednak umiera w wieku 27 lat? Przyczyną była kwasica ketonowa czy ciężkie niedocukrzenie? Zwróćmy też uwagę na ważny fakt: ostatnie lata jego życia przypadają na okres politycznej zawieruchy w Hiszpanii, czyli krwawej wojny domowej, która siała spustoszenie niemal w całym kraju. W takiej sytuacji zawsze jest trudno o leki, tym bardziej tak specjalistyczne jak insulina. Wojna miała duży wpływ zarówno na życie naszego bohatera, jak i klasztoru trapistów. W regionie, w którym przebywał Rafael, nie było wielkich zniszczeń, ale za to wprowadzono masowe pobory do wojska. On sam z powodu stanu zdrowia nie nadawał się na żołnierza, ale trzydziestu jego współbraci zostało zmuszonych do porzucenia habitów i wdziania mundurów. W oczach jednych

będzie to przypadek, w oczach drugich – prawdziwy cud, że owi zakonnicy, wspierani modlitwą swojego młodego „słodkiego” brata, wracają cali i zdrowi do klasztoru.

DuchowośćW zakonie trapistów Rafael spędził cztery lata. Żył krótko, ale pozostawił po sobie dojrzały dorobek. W tak młodym wieku był autorem zadziwiająco głębokich pism ascetycznych. Opisuje w nich rzeczywistość życia wewnętrznego. Teologowie nie mają wątpliwości, że głębia i wnikliwość pism wynikała z osobistego doświadczenia Rafaela, gdyż nie miał w tej dziedzinie formalnego wykształcenia. Podkreślał, że świętość nie oznacza perfekcjonizmu. Perfekcjonizm to skupianie się na sobie i własnym wysiłku, żeby nie popełnić błędu. Świętość to akceptacja tego, że jesteśmy słabi i popełniamy błędy, ale jednocześnie zaufaliśmy Bogu. Śmiał się, że marzył o byciu idealnym zakonnikiem, ale Bóg chciał, by był on święty, a nie idealny. Opisał to w ten sposób: „Był sobie »cyrkowy głupek«, który za każdym razem, kiedy wychodził na arenę, przewracał się… chodził w tę i z powrotem, włócząc swoje ogromne buty, z wielkim wysiłkiem udawało mu się wykonać zakręt na dywanie. Kiedy myślał, że już jest w porządku, potykał się o niego… dywan się marszczył, cyrkowiec upadał, oblewając się potem. (…) Ja znam zakonnika trapistę, który zachowuje się podobnie jak »cyrkowy głupiec«. Wszelkie jego działania sprowadzają się do stwierdzenia »robić, co się da«, powłócząc nogami i wycierając pot z czoła. Ten biedny człowiek sprawia, że aniołowie obserwujący z nieba teatr życia, śmieją się. Chociaż nie wykonuje on niebezpiecznych zadań, jak skoki na linie czy woltyżerka… Co za różnica? Jeżeli nie potrafi nic więcej, niż wygładzać zmarszczki na dywanie, to tym właśnie zyskuje sobie aplauz aniołów!”.Nie wiemy, czy w wyniku hiper-, czy hipoglikemii umiera nad ranem 26 kwietnia 1938 roku, mając zaledwie 27 lat. Świadkowie mówią o przepełniającej go radości, mimo ciężkiego stanu zdrowia.Rafael Arnaiz Baron został beatyfikowany 27 września 1992 roku, a 11 października 2009 roku kanonizowany przez Benedykta XVI. W tym roku minęło 100 lat od jego urodzin.

Palencja, północno- -zachodnia Hiszpania

15

Page 16: Magazyn Cukrzyca 11/2011

j eśli chodzi o pracę – nic się nie zmieniło. Nadal cukiernia. Przynajmniej nie mogę narzekać na

przykre zapachy. Wysłałam moje Curriculum Vitae w kilka miejsc i cisza. Nawet je sobie nieco podraso-wałam. Tzn. bynajmniej nie dorobiłam faktów, ale popracowałam w photoshopie nad zdjęciem i poba-wiłam się czcionkami. Curriculum Vitae od razu wygląda inaczej. Tego dnia w cukierni panował wzmożony ruch, co od pierwszych godzin w pracy było dla mnie dziw-ne, bo zupełnie nie mogłam odgadnąć przyczyny. Był 14 listopada, poniedziałek, w dodatku Światowy Dzień Chorych na Cukrzycę, a imieniny obchodzili Serafin, Roger, Hipacy, Teodot, Wszerad, Laurenty, Klementyn, Agryppa i Ścibor – macie znajomego o chociaż jednym z tych imion? Ja nie miałam. Do tego właśnie dnia. Dzwoneczek u drzwi wejściowych nie przestawał napierniczać (za przeproszeniem). Było to dość bolesne, zwłaszcza że poprzedniego wie-czoru siostra częstowała dobrym winem. Nie mówmy o tym. Mam cukrzycę i takie wieczory to napraw-dę rzadkość. W pewnym momencie dzwoneczek umilkł, a to oznaczało zwolnienie tempa za ladą. Klient z dredami jak grzywa lwa ustawił się w kolej-ce. Jego głowa zajmowała trzy razy więcej miejsca niż głowa przeciętnego człowieka, co nie znaczy, że mi się nie podobał.– Dzień dobry – zaczął, gdy doszedł do lady. – Imie-niny mam.– Współczuję – wypaliłam, mając w pamięci listę solenizantów dnia.– Słucham?– Chciałam powiedzieć „wszystkiego dobrego i co pysznego podać” – założyłam włosy za ucho jak zwykle po słownej wpadce. I pewnie spiekłam raka.– Chciałbym właśnie coś na studenckie, kameralne

przyjęcie, które wydaje niezbyt zamożny student, taki jak ja. Ale nie znowu tak biedny, żeby podał same paluszki. Robię spaghetti, a jak chodzi o deser zdaję się na ciebie.Heloooł! Czy zauważyliście ten trend, który nadcią-gnął z Zachodu, że ludzie w wieku nawet 40 lat mó-wią obcym od razu „na ty”? Z jednej strony mi się to podoba. Bratamy się i tworzy się taka jakby pokojowa atmosfera. Z drugiej strony nadal wprawia mnie to w chwilową konsternację. – To może pączki na wagę lub nasza specjalność – mini bajaderki wielkości rajskich jabłuszek? – za-proponowałam po krótkiej pauzie.– Doskonały pomysł. Wiesz co – zapraszam. Tu jest moja wizytówka. – podał mi bilecik w kolorach ra-sta1. – Do której pracujesz? – Do 18.– Zaczynamy o 20. Wpadniesz?– Wpadnę. To też moje święto.– Urodziny?– Nie… coś innego. – Aleś tajemnicza. Czekam zatem na specjalistkę od słodkości.– A żebyś wiedział… – odparłam zadziornie.Dzwoneczek u drzwi obwieścił wejście kolejnego klienta. Student z dredami opuścił cukiernię. Zanim znów spytałam „co pysznego podać”, zerknęłam na wizytówkę. Miał na imię Serafin…

Odcinek 3: NiespOdziewaNe zAProSzenie

1 Zielony, czerwony, żółty – kolory wzięte z narodowych barw Etiopii. Interpretacje tych kolorów są bardzo różne. Zielony według flagi symbolizuje ziemię, spokojny ląd, Afrykę. Zieleń jako barwa oznacza otwartość i życzliwość. Czerwony – według flagi oznacza krew przelaną podczas walk z najeźdźcą. Czer-wień symbolizuje też silny charakter i stanowczość. Żółty – we-dług flagi to złoto – dawne bogactwo Afryki zagarnięte przez kolonistów. Żółć to także słońce, radość i kolor porozumienia.

słodk

i pro

fil

listopad 201116 cukrzyca

słodk

i pro

filsło

dki p

rofil

Marta Kicińska

Page 17: Magazyn Cukrzyca 11/2011

Odcinek 3: NiespOdziewaNe zAProSzenie

Najwy˝sza dost´pna bez recepty dawka kwasu alfa-liponowego (ALA – 300 mg) z dodatkiem magnezu, chromu, cynku i selenu pomaga:

utrzymaç prawidłowy poziom cukru we krwi

ograniczyç ryzyko powikłaƒ cukrzycowych ze strony układu nerwowego (np. dr´twienia koƒczyni zaburzeƒ czucia).

Preparaty dost´pne w aptece.

Ty decydujesz! Nie cukrzyca

STOSOWANIE2 kapsułki dziennie!

Wyciàg z kory cynamonowca (270 mg) z dodatkiem chromu, cynku i witamin

z grupy B wpływa stabilizujàco na poziom cukru we krwi.

TYLKO1 kapsułka dziennie!

Kompletny zestaw 14 witamin i składników mineralnych dla osób stosujàcych diet cukrzycowà:

zawiera wysokie dawki magnezu, chromu, selenu, cynku, witamin z grupy B, witamin E i C

pokrywa zwi kszone przy cukrzycy zapotrzebowanie na witaminy i składniki mineralne.

TYLKO1 tabletka dziennie!

(2 0 ))

DH diabetycy 3 210x297 Cukrzyca 10_2011.indd 1 11-10-26 15:04

Page 18: Magazyn Cukrzyca 11/2011

18 cukrzyca listopad 201118 cukrzyca

słodk

i pro

fil

Mogę nie rozumieć wielu rzeczy. Ale deszcz torebek, który nieuchronnie spada na mnie z półki po otwarciu lewego skrzydła szafy, zastanawia mnie coraz mocniej. Zwłaszcza że w  domu brakuje naprawdę podstawo-wych rzeczy (konieczny jest zakup nowego kufla do piwa i w ogóle zapasu piwa…), a moja druga połówka znowu wypatrzyła na allegro niepowtarzalną okazję – kolejną rewelacyjną torebkę. Jak żona odpala inter-net, to stroną startową nie są google ani żaden portal informacyjny. Gdzie tam. Jej strona startowa to toreb-ki na allegro. Czy muszę dodawać, że każda, która jest w szafie, miała być według niej „tą jedyną”, „tą świetną” oraz „tą, która wszystko pomieści”? Ha, pytanie co to jest „to wszystko” i czemu nadal kipi z tych pojemnych worków. Pytanie również, czemu niektórych rzeczy nie można w nich znaleźć. Tajemnica Trójkąta Bermudzkiego

to przy tym mały pikuś. Każda z tych torebek miała mieć kieszonkę na glukozę, glukometr i pena. Tym-

czasem właśnie te rzeczy przede wszystkim znikają w ich czeluściach. Jedna z torebek miała nawet lampkę

w środku, żeby było widać skarby na dnie. Ale szybko się wypaliła. Żarówka – nie torebka. Wystarczyło kilka razy potraktować ją kluczami. A w owej specjalnej kie-szonce nie ma wcale „apteczki diabetyka” czy „zestawu szybkiej pomocy” – jak zwał, tak zwał. Karty z napisem „mam cukrzycę” też nie ma. Jest za to karta stałego klienta drogerii. Jeszcze jeden stempelek i będzie po-noć jakiś wypasiony tusz do rzęs gratis. Nie wiem po co ten tusz, bo kilka aktualnie znajduje się w kieszonce rzeczonej torebki razem z jakimiś puzdereczkami i lu-stereczkami. Ludzie! Tam są nawet zapasowe pończo-chy. A glukozy nie ma! Bo oczko na nodze to większy

dramat niż nagłe niedocukrzenie. Oczywiście żona nie powie tego wprost, ale jak się zrobi przegląd torebki,

to wnioski nasuwają się same. Więc co ja mam powiedzieć, gdy dostaję w e-ma-ilu kolejny link, żebym ocenił, czy taka torebka jej pasuje. Właściwie to nie wiem, czemu pyta, bo ona

musi jej pasować, choćby nie wiem jak bardzo była od czapy. Potem jest telefon. „Dostałeś e-maila? I co? Podo-ba ci się?”. Przez telefon to jeszcze łatwo zbyć i coś po-wiedzieć, że „pogadamy później”. Ale kiedy w domu ona zrobi te oczka à la jelonek Bambi i przedstawia całą listę argumentów, że „bez tej torebki życie na naszej plane-cie jest niemożliwe” – wymiękam. Zaproponowałem, żeby napisała list… co ja mówię – mamy XXI wiek. Więc zaproponowałem, żeby napisa-ła do Świętego Mikołaja e-maila z linkiem do szczytu swych marzeń, żeby była grzeczna, a wtedy zobaczy-my. Kupię torebkę i osobiście wyposażę w cukrzycową apteczkę. A że miłość wszystko przetrzyma, wszystko znosi, wszystkiemu ufa, we wszystkim pokłada nadzie-ję... pięknie zapakuję i będę życzył jej z całego serca spełnienia marzeń. I uśmiechu od ucha do ucha, bo ucha są na ogół dwa. Ciekawe, czy ja dostanę kufel. Wystarczy jeden.

Grzegorz Kiciński

Ważna rzecz

Page 19: Magazyn Cukrzyca 11/2011

19

z największą sklep internetowy

dla diabetyków

ofertą produktową

glukometry ciśnieniomierze lancety

środki do dezynfekcjiigły

kosmetyki

żywność

tel. 22 478 49 79www.diabetyk24.pl Diabpol Sp. z o.o.ul. Traktorzystów 28D, 02-495 warszawa e-mail: [email protected]

suplementy diety

Page 20: Magazyn Cukrzyca 11/2011

20 cukrzyca listopad 2011

bliże

j ciał

a

nie MA jAKPompa insulinowa bywa określana mianem „sztucznej trzustki”. To sugeruje, że jej działanie jest analogiczne do pracy tej prawdziwej. niestety, jakkolwiek pompa jest krokiem milowym w terapii cukrzycy, daleko jej do sprawności naturalnego organu.

b ardzo często słyszę takie zdanie: „jak kupię sobie pompę insulinową, to nie będę musiał/musiała już nic robić, prawda?”. Owo nicnierobienie w ustach

diabetyka oznacza ni mniej, ni więcej, tylko zwolnienie z obowiązków pomiaru cukru oraz obliczania dawki insuli-ny. Niewdzięczna to rola przekreślić czyjeś marzenia i za-wieść oczekiwania, ale niestety jest to nieprawda. Pompa, wbrew wyobrażeniom niektórych, sama nie mierzy cukru i nie dawkuje insuliny. Kiedy tłumaczę te kwestie przyszłym adeptom sztuki intensywnej insulinoterapii za pomocą pompy, to słyszę jęk zawodu: „po co w takim razie jest pom-pa, w czym mi pomoże i w czym jest lepsza od tradycyjne-go podawania insuliny?”.

naturalne rytmyOd momentu wynalezienia insuliny postęp w leczeniu cukrzycy typu 1. przebiega dwutorowo. Z jednej strony dotyczy on ewolucji samej insuliny – od postaci zwie-rzęcej, poprzez insulinę ludzką, aż po nowoczesne ana-logi. Z drugiej, coraz lepszych metod podawania tego hor-monu – od szklanych strzykawek i grubych igieł, poprzez plastikowe „insulinówki”, peny, aż po pompy insulinowe właśnie (te ostatnie też są zresztą coraz bardziej zaawanso-wane technologicznie). Mówiąc ogólnie, pompa insulino-wa to najprecyzyjniejszy i dający pacjentom możliwość le-czenia najbardziej imitującego naturalny rytm organizmu,

system do podawania insuliny. Nie działa on jednak bez udziału człowieka. Co więcej, ten udział musi być znacznie większy niż przy innych rodzajach insulinoterapii.

Precyzja zdrowej trzustkiIdeałem jest zdrowy organizm, który doskonale radzi so-bie z utrzymywaniem właściwego poziomu cukru we krwi. Jak on to robi? Niezauważalnie dla człowieka i bardzo pre-cyzyjnie. Przez całą dobę trzustka (a raczej wysepki Lan-gerhansa) wydziela minimalne ilości insuliny w systemie pulsacyjnym. Ten rodzaj wydzielania pokrywa nasze zapo-trzebowanie bazowe. Tutaj pierwsza uwaga – insulina jest konieczna do życia niezależnie od ilości i jakości pożywie-nia. Nawet jeśli całą dobę pościmy, organizm i tak wydziela insulinę. Druga sytuacja, kiedy zdrowy organizm wydziela insulinę, wiąże się ze spożywaniem posiłków. Jak wiadomo (a przynajmniej powinno być wiadomo wszystkim diabe-tykom), jedzenie – w największym stopniu węglowodany, a pośrednio także białka i tłuszcze – podnosi poziom cukru we krwi. Insulina jest konieczna, aby utrzymywać ten po-ziom w normie. U diabetyków, z powodu jej braku (typ 1. cukrzycy) bądź niewłaściwego działania (typ 2.), poziom cukru we krwi jest wysoki. Stąd konieczność terapii, czy to środkami doustnymi, czy insuliną. Oczywiście naj-bardziej fascynujące i zagadkowe w zdrowym organizmie jest to, skąd on wie, ile tej insuliny należy wypuścić, kiedy

Małgorzata Marszałekkonsultacja: prof. ewa Pańkowska

pompa?

Page 21: Magazyn Cukrzyca 11/2011

21

i co jaki czas? Trzeba jednak pamiętać, że zdrowy orga-nizm z równą precyzją co insulinę wydziela hormon do niej przeciwstawny, czyli glukagon. To równowaga tych dwóch hormonów sprawia, że u osoby zdrowej poziom cukru we krwi pozostaje w normie.

Dosięgnąć ideałuPompa insulinowa naśladuje pracę trzustki. Stosując pom-pę korzystamy z jednego tylko typu insuliny – mianowicie analogu krótkodziałającego. Ten analog jest podawany na dwa sposoby. Najpierw ustawia się bazę, czyli tak progra-muje pompę, aby przez całą dobę wydzielała do krwiobie-gu niewielkie ilości insuliny. Naśladując pracę trzustki pom-pa co trzy minuty uwalnia mikroskopijne ilości hormonu, zabezpieczając w ten sposób zapotrzebowanie podstawo-we. W języku pompiarzy jest to baza, do której analogiczne funkcje pełni insulina długodziałająca, w przypadku osób leczonych za pomocą wielokrotnych wstrzyknięć.To pierwsza właściwość pompy. Drugą są tzw. bolusy. Kiedy pompiarz zjada posiłek, podobnie jak jego kole-dzy „na penach” oblicza ilość wymienników, i w zależno-ści od cukru wyjściowego oraz wielkości i jakości posił-ku podaje insulinę. W tym celu wyciąga pompę, programuje ją na odpowiednią liczbę jednostek, po-twierdza przyciskiem OK, i… gotowe. Dla osób, dla któ-rych problemem jest samo ukłucie, terapia pompą ma

ten plus, że tych ukłuć jest zdecydowanie mniej. Wkłu-cie od pompy jest zmieniane średnio raz na 3–5 dni. W porównaniu z intensywną insulinoterpią, kiedy tych ukłuć jest około pięciu na dobę, faktycznie redukuje to liczbę nieprzyjemnych zastrzyków. Czy to już wszystkie atuty pompy? Zdecydowanie jest ich więcej!

Bolus przedłużonyOkazuje się, że insulina jest potrzebna nie tylko wów-czas, gdy spożywamy węglowodany, ale także w przy-padku posiłków białkowo-tłuszczowych. Z tą różnicą, że węglowodany, nawet te złożone, trawione są relatywnie szybciej niż białko oraz najbardziej oporny na enzymy organizmu tłuszcz. Niemniej jednak, chcąc zapanować nad glikemią, trzeba brać pod uwagę wszystkie składni-ki pokarmowe. To w związku z terapią pompą insulino-wą zostało wprowadzone pojęcie wymiennika białko-wo-tłuszczowego (WBT). Jeden WBT to taka ilość pożywienia białkowego bądź tłuszczowego, która do-starcza organizmowi 100 kcal. W zależności od rodzaju białek i tłuszczu, z których te 100 kcal pochodzi, inny czas jest potrzebny do jego strawienia. Innymi słowy, mięso drobiowe wchłania się szybciej niż karkówka, a ser biały szybciej niż ser żółty. Pompy insulinowe mają specjalną funkcję, która pozwala zabezpieczyć glikemię przed nad-miernym wzrostem po spożyciu białka i tłuszczów.

Pompa insulinowa

daje pacjentom możliwość leczenia imitującego rytm

wydzielania insuliny przez zdrowy

organizm

Page 22: Magazyn Cukrzyca 11/2011

22 cukrzyca

bliże

j ciał

a

Prosty, przedłużony czy wielofalowy? Dobierz bOluS do rodzaju posiłku.

POMPy NOWEJ GENErACJiłączą dwie funkcje – dawkowanie insuliny i monitoring glikemii

Ta funkcja to bolus przedłużony. Polega on na tym, że dana ilość insuliny nie jest dawkowana jednorazowo, ale w określonym czasie. Np. bierzemy sześć jednostek insuliny przez trzy godziny (pompa sama dzieli tę ilość przez czas, a następnie w regularnych odstępach wy-puszcza poszczególne części). Mając możliwość usta-wiania dawkowania w czasie jesteśmy w stanie dosto-sować profil działania insuliny do profilu wzrostu glikemii po posiłku białkowo-tłuszczowym. Weźmy na przykład pizzę, której diabetycy zbyt często nie powinni jeść, ale od czasu do czasu zdarza się to przecież każdemu. Oprócz węglowodanów (ciasto) za-wiera ona spore ilości tłuszczu (ser żółty). Ciasto podnie-sie nam poziom cukru szybko, ser bardzo powoli. Jeśli mamy do dyspozycji tylko wstrzykiwacz, wówczas opty-malnie jest wziąć część insuliny, która zbije nam węglo-wodany, a np. za 3–4 godziny po jedzeniu przyjąć drugą część, która poradzi sobie z tłuszczem. Czekają nas za-tem co najmniej dwa ukłucia. Gdy mamy pompę, po prostu decydujemy się na kombinację bolusów: proste-go i przedłużonego. Częścią insuliny zabezpieczamy te składniki pizzy, które wchłaniają się szybko (ciasto), a częścią te, które wchłaniają się powoli (ser żółty) – wszyst-ko to się dzieje za pomocą kilku przycisków pompy.

indywidualne dopasowanieWróćmy jeszcze do kwestii bazy. Czym się różni baza podawana przez pompę od insulin bazowych? Wśród długodziałających insulin bazowych wyróżniamy pre-paraty bezszczytowe i te, które wykazują szczyt działa-nia mniej więcej po sześciu godzinach od wstrzyknięcia. I jedna, i druga właściwość bywa dość problematyczna dla diabetyków. Insulina, która ma szczyt działania, czę-sto powoduje niedocukrzenia nocne. Ta, która działa „płasko”, niekiedy nie radzi sobie z porannym wzrostem glikemii, jaki ma miejsce około godziny trzeciej w nocy. Korzystanie z pompy niweluje obydwa te problemy. Wydzielanie insuliny w pompie programowane jest na każdą godzinę w ciągu doby. Pompa to taki komputer, który można zaprogramować w ten sposób, że np. od godz. 12 do 3 w nocy podaje 0,6 jednostki, ale już mię-dzy 4 a 8 rano po 0,9 jednostki na każdą godzinę. Inny-mi słowy, jeśli wiemy, kiedy nasze cukry mają tendencje spadkowe, a kiedy zwyżkowe, wówczas tak dobieramy przepływ godzinowy, aby glikemia była jak najbardziej „płaska” (bez niedocukrzeń i przecukrzeń).Z tego powodu pompy rekomendowane są tym oso-bom, które miewają problemy z cukrem porannym, czy to z powodu tzw. zjawiska brzasku (wzrost cukru pod wpływem wydzielania się hormonu wzrostu), czy to z powodu nocnych niedocukrzeń. Bez wątpienia bę-dąc „na pompie” łatwiej jest osiągnąć dobry poziom cukrów porannych. Podsumowując zalety pompy – będziemy o nich pisali jeszcze w kolejnych numerach „Cukrzycy” – za najważ-niejszą jej cechę uznać należy bardzo dużą precyzję w dawkowaniu insuliny, możliwość bardzo indywidualnego

listopad 2011

Page 23: Magazyn Cukrzyca 11/2011

rek_210x148--REKOMENDACJA----Diabpol_281011w3 A.indd 1 10/28/11 1:55:59 PM

Korzystając z pompy stosujemy jeden rodzaj insuliny – zazwyczaj ANAlOG KróTKODZiAłAJąCy

reKLAMA

ustawienia przepływów bazowych, możność podawa-nia bolusów przedłużonych na posiłki z dużą ilością tłuszczu i białka. No i oczywiście tę zaletę, że dzięki pompie zmniejszamy liczbę zastrzyków.Niestety, mówiąc bardzo metaforycznie, jazda na hulaj-nodze to znacznie łatwiejsze zadanie, niż prowadzenie chociażby samochodu ciężarowego. Pompa jest o wiele bardziej skomplikowanym czy też raczej zaawansowa-nym technologicznie urządzeniem niż wstrzykiwacze. Dlatego terapia za jej pomocą wymaga zdyscyplinowa-nych i dobrze wyedukowanych pacjentów. To, że zainwe-stujecie Państwo w pompę insulinową, nie zwolni Was ani z myślenia cukrzycy – o tym jak zaprogramować przepływ insuliny, kiedy zbadać cukier oraz jak zabezpie-czyć się przed niedocukrzeniem (zmniejszając bazę czy zjadając dodatkową porcję węglowodanów?), ani z obo-wiązków z nią związanych – takich jak pomiary glikemii czy obliczanie dawek insuliny. Co więcej, korzystania

z pompy trzeba się nauczyć doskonaląc umiejętności dawkowania insuliny posiłkowej, ustawiania bazy, sza-cowania jedzenia pod kątem zawartych w nim wymien-ników węglowodanowych czy białkowo tłuszczowych, co sprawia nieco kłopotów, szczególnie w początkowej fazie terapii. Ale nagrodą za ten trud będzie sprawne posługiwanie się narzędziem, które fachowo wykorzy-stane, będzie działać bardzo podobnie jak prawdziwa trzustka. A dlaczego nie robi tego zupełnie samodziel-nie? O tym także w dalszych numerach naszego czaso-pisma.

Page 24: Magazyn Cukrzyca 11/2011

jednorazowo wg UniiNa początek warto sobie przypomnieć, że zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej obowiązuje prosta i logiczna aż do bólu definicja jednorazowego wyrobu me-dycznego, który powinien być użyty tylko raz u jednego pa-cjenta. Obydwa warunki, które ów produkt musi spełniać: „jeden raz” i „u jednego pacjenta” są równie ważne.Producenci są zobowiązani do zamieszczania na opakowaniu jednoznacznej i widocznej informa-cji, że jest to wyrób jednorazowego użytku. Wydaje się jednak, że niestosowanie się do zaleceń jedno-razowego używania wcale nie należy do rzadkości, skoro w 2010 roku kwestią tą zajmował się unijny Komitet Naukowy ds. Pojawiających się i Nowo Roz-poznanych Zagrożeń dla Zdrowia (SCENIHR). Wy-mienił on trzy podstawowe zagrożenia, wynikające z wielokrotnego używania sprzętu jednorazowego

wydaje się, że jako pacjenci jesteśmy dość mocno wyczuleni na punkcie bezpieczeństwa procedur

medycznych stosowanych w placówkach służby zdrowia. czy jednak przestrzegamy tych restrykcyjnych zasad

w domu, kiedy robimy sobie zastrzyki z insuliny?

listopad 2011

W szpitalu czy w przychodni bylibyśmy oburzeni, wi-dząc pielęgniarkę pobierającą krew pacjentom tą samą igłą i na dodatek nie zmieniającą przy tym rękawiczek. Doskonale bowiem zdajemy sobie sprawę z ryzyka, ja-kie niesie za sobą takie postępowanie. Wiemy przecież, że tylko bezwzględne przestrzeganie zasad aseptyki zabezpiecza nas przed zakażeniem różnymi wirusami, w tym zapalenia wątroby typu C czy HIV. Kiedy jednak wielokrotne używamy tej samej igły do robienia sobie zastrzyków, wówczas nie mamy już takich oporów. Tak przynajmniej jest w przypadku diabetyków przyjmujących insulinę za pomocą wstrzykiwaczy, tzw. penów. Polscy pacjenci zazwyczaj zmieniają igłę wraz z wymianą fiolki insuliny. A że wystarcza ona na kilka dni, używają oni też – wbrew rozsądkowi i samej nazwie – wie-lokrotnie tej samej, jednorazowej igły. Skąd w ogóle wziął się w Polsce ten dziwny zwyczaj, dlaczego jest on niebez-pieczny i jakie może mieć on konsekwencje?

24 cukrzyca listopad 2011listopad 2011

bliże

j ciał

a

oszczędność

listopad 2011

Niebezpieczna

Page 25: Magazyn Cukrzyca 11/2011

Niebezpieczna

Page 26: Magazyn Cukrzyca 11/2011

użytku, a mianowicie: niebezpieczeństwo wynikające z nieusuniętego skażenia, obecność substancji używanych przy ewentualnej dezynfekcji oraz zmniejszenie sprawności funkcjonowania sprzętu.Producenci nie przewidują metod i sposobów dezynfekcji wyrobów jednorazowego użytku, gdyż z definicji nie powinny one być stosowane ponownie. Bardzo często jest to sprzęt tak skonstruowany, że w ogóle nie ma możliwości przywrócenia mu sterylności. Preparaty myjące i dezynfekujące mogą bowiem nie tylko go uszkodzić, ale i obniżyć jego funkcjonalność, czego skutkiem może być błąd diagnostyczny bądź terapeutyczny.

z życia wzięteSuchy język dyrektyw unijnych nie jest może zbyt atrak-cyjny ale ww. informacje powinny skłonić diabetyków do przemyślenia tej sprawy. Czy przypadkiem oni sami na-gminnie nie łamią tych zaleceń? Klasycznym przykładem sprzętu jednorazowego użytku są igły do wstrzykiwaczy. O ich przeznaczeniu informuje przekreślona cyfra 2 na opa-kowaniu. Dlaczego chorzy nie zwracają na to uwagi? Być może ze względu na niewystarczającą, a niekiedy wręcz niewłaściwą edukację już na początku leczenia. Zastana-wiające jest to, że polskich diabetyków nie przestrzega się przed niebezpieczeństwem wielokrotnego stosowania jednorazowej igły, co więcej – bywa, że są oni wręcz do tego zachęcani przez personel medyczny!Praktyka ta utrwaliła się przez lata, a jej przyczyny nale-ży chyba szukać w tym, że przy zakupie insuliny pacjent dostaje jedną igłę gratis do każdej zakupionej fiolki. Stąd proste, choć jakże błędne założenie, że igłę należy wymie-niać wraz z fiolką, a nie przy każdym zastrzyku. O ile jednak pacjentom można wybaczyć ten brak świadomości, o tyle dziwi, że równie nieświadomi zagrożeń wynikających z ta-kiej praktyki są pracownicy służby zdrowia, którzy – znowu odwołując się do dyrektyw unijnych – ponoszą odpowie-dzialność za użycie wyrobu medycznego niezgodnie z jego przeznaczeniem. Natomiast nie można mieć pretensji do producentów sprzętu medycznego, gdyż odpowiadają oni za bezpieczeństwo jego użycia jedynie wtedy, gdy dzieje się to zgodnie z przeznaczeniem. Zatem jeśli stosujemy sprzęt jednorazowy wielokrotnie, robimy to wyłącznie na własną odpowiedzialność.

rewizja przyzwyczajeńWydaje się, że pacjenci czują się w miarę bezpiecznie, kiedy igła jednorazowa używana jest wprawdzie wielokrotnie, ale tylko przez jedną osobę. Siebie samych nie zarazimy przecież żadnym dodatkowym wirusem. Jednak musimy mieć świadomość, że wielokrotnie używamy sprzętu, który przestał być sterylny. W tym miejscu znowu przytoczę stanowisko unijne: zagrożenie skażeniem biologicznym wzrasta, gdy jednorazowe wyroby medyczne są stosowane wielokrotnie w procedurach przebiegających z naruszeniem ciągłości tkanek. A nie da się zaprzeczyć, że w przypadku iniekcji do przerwania owej ciągłości docho-dzi. Co więcej, im dłużej eksploatujemy jedną i tę samą igłę, tym bardziej staje się ona tępa, a w konsekwencji przerwanie ciągłości tkanek jest nie tylko coraz bardziej bolesne, ale i wyniszczające dla pacjenta. W tym miej-scu warto dodać, że w przypadku diabetyków praktyka wielokrotnego używania jednorazowego sprzętu doty-czy nie tylko igieł do penów, choć faktycznie te zanie-dbania są najbardziej powszechne. Podobnie rzadko wymieniane są lancety do nakłuwania opuszka palca, by zmierzyć poziom cukru glukometrem. A już zupełnie nową i zadziwiającą praktyką jest wielokrotne wykorzy-stywanie jednorazowych wkłuć do pompy przez tych pacjentów, którym nie są one refundowane.

Kwestia pieniędzy?W większości krajów UE igły do penów są refundowane. Różnice polegają tylko na tym, czy jest to refundacja pełna, czy obejmująca jakąś określoną liczbę igieł. I tak np. w Czechach pacjentom refunduje się 100 igieł rocznie, na Węgrzech i na Słowacji – 200, ale już w Słowenii i Chorwacji 750–1000, a np. w Serbii nie ma ograniczeń ilościo-wych. W Polsce igły do penów nie są objęte refunda-cją. Pytanie tylko, czy fakt stosowania przez pacjentów tej samej igły przez długi czas wynika z konieczności oszczędzania, czy z przyzwyczajenia? Czy gdybyśmy mieli igły refundowane, zmienialibyśmy je regularnie? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, jakie argumenty przemawiają za tym, by igły zmieniać Z korzyścią dla stanu tkanki podskórnej diabetyków i wyrównania ich cukrzycy. Do tego tematu jeszcze wrócimy.

26 cukrzyca listopad 2011

bliże

j ciał

a

Page 27: Magazyn Cukrzyca 11/2011

27

Page 28: Magazyn Cukrzyca 11/2011

czArnAenTUzjAzMUkropla

bliże

j ciał

a

28 cukrzyca listopad 2011

Page 29: Magazyn Cukrzyca 11/2011

k awa sporządzana jest z palonych i mielonych zia-ren kawowca. Swoją popularność zawdzięcza prawdopodobnie mieszkańcom Etiopii, Suda-nu i Jemenu, którzy zaczęli z nią eksperymen-

tować, usuwając z czerwonych owoców łuski i prażąc nasiona na słońcu. Następnie mełli je i zalewali wrząt-kiem. Bardzo szybko odkryto nie tylko wyjątkowy smak kawy i jej niepowtarzalny aromat, ale również jej właści-wości pobudzające.Dziś uprawiana jest we wszystkich ciepłych rejonach świata. Rynek oferuje kawę pochodzącą m.in. z Brazylii, Etiopii, Indonezji, Wietnamu czy Kolumbii. Wg po-wszechnej opinii najlepszy napar przyrządzają Włosi, którzy mieszają wiele gatunków kawy, aby uzyskać nie-powtarzalny aromat, choć temat ten w towarzystwie zawodowego baristy lepiej przemilczeć.

Podziały i cenyNajpopularniejsze gatunki kawy to Arabica i Robusta. Ara-bica jest delikatniejsza w smaku, bardzo aromatyczna, z po-smakiem czekoladowym lub korzennym. Robusta nato-miast jest gorzka, kwaskowata, ale za to silniej pobudzająca. Ciekawostką, którą można z powodzeniem pochwalić się w rodzinnym gronie jest fakt, że najdroższa kawa o nazwie Kopi Luwak nie jest zbierana ludzką ręką! Kawę tę zbierają bowiem cywety (małe, drapieżne ssaki), które najpierw

zjadają całe owoce, a nadtrawione, pozbawione goryczy ziarna po prostu… wydalają. Pozyskana w ten osobliwy sposób kawa jest bardzo ceniona przez koneserów – za 500 g trzeba zapłacić ok. 2500 zł.

jak wybierać?W  sklepach możemy znaleźć również różne rodzaje kawy: kawę ziarnistą, ciemno paloną, średnio paloną, mieloną, rozpuszczalną, bezkofeinową, odchudzającą, a także wiele wariacji smakowych, jak na przykład cze-koladowe cappuccino w proszku lub saszetki „3 w 1”. Jak się w tym nie pogubić? Pomocna może się okazać fun-damentalna zasada dietetyczna: im produkt mniej prze-tworzony, tym lepszy! Najlepiej zatem kupować kawę ziarnistą i  mleć ją bezpośrednio przed zaparzeniem, ponieważ kawa mielona traci swój cenny aromat już w ciągu pierwszej godziny po zmieleniu. Ziarna powin-ny być błyszczące, bez pęknięć, a na powierzchni powi-nien być widoczny tłusty ślad olejków zapachowych. W kawie znajduje się bowiem ponad 700 różnych sub-stancji decydujących o tym pięknym, głębokim aroma-cie. Lepiej też kupować kawę średnio paloną. Niestety, w Polsce wciąż trudno ją znaleźć. Jej wyśmienity aromat możemy poznać kupując kawę w małych prywatnych sklepikach, zamawiając bezpośrednio u  dostawców bądź przywożąc z zagranicznych podróży.

Kawa jest napojem znanym ludzkości od wieków. jej właściwości jako pierwsi docenili wyznawcy

islamu, którym Koran zabrania spożywania alkoholu oraz wszelkich używek, nic jednak nie

wspominając o kawie. Dzięki tej luce w boskim prawie rozpropagowali oni picie kawy, która w XVi wieku była

znana już w całej europie.

29

Page 30: Magazyn Cukrzyca 11/2011

nienaturalna wygodaJeśli cenimy jednak bardziej wygodę niż smak, produ-cenci oferują nam najróżniejsze kawy rozpuszczalne (instant), które wystarczy zalać wodą, by otrzymać gorzki napój. Niestety, na większości opakowań nie ma podanego składu, dlatego nie możemy być pewni czy zawierają one 100% kawy… Nie wiemy też, jaka była jakość użytych w procesie produkcyjnym ziaren – po-dobnie zresztą jak w przypadku kawy mielonej. Trzeba również pamiętać, że produkcja kawy rozpuszczalnej to skomplikowany proces technologiczny, który powo-duje, iż żaden smakosz nie nazwie tego produktu kawą. Aby wyprodukować kawę rozpuszczalną, trzeba ją bowiem wcześniej zaparzyć, cząsteczki kawy wyeks-trahować, a pozostałą wodę odparować metodą liofili-zacji, czyli suszenia w  bardzo niskiej temperaturze. W ten sposób powstaje gotowa kawa rozpuszczalna i nie jest możliwe, by pomimo tych procesów zacho-wała swój pierwotny smak i aromat. Jeszcze większą uwagę należy zachować przy zakupie kaw „3 w 1” lub kaw smakowych. Zdarza się, że kawa stanowi niewielki procent ich składu. Reszta to cukier, mleko w proszku, utwardzony tłuszcz i mnóstwo sztucznych dodatków do żywności. Również kawa bezkofeinowa, z czego rzadko sobie zdajemy sprawę, nie jest wcale zdrowsza od tej klasycznej, zawierającej kofeinę. Aby wyprodu-kować kawę bezkofeinową trzeba bowiem użyć bar-dzo silnych rozpuszczalników, pozwalających oddzie-lić kofeinę od reszty produktu.

jak przechowywać?Zakupioną kawę trzeba koniecznie przechowywać w szczelnym opakowaniu. Najlepsze są opakowania próżniowe, ale może to być również puszka lub słoik. Ważne, by opakowanie chroniło ziarna przed światłem i wilgocią. Dobre kawy pakowane są w torebki ze spe-cjalnym wentylem, dzięki któremu produkt zachowuje wszystkie walory smakowe i zapachowe, a jednocze-śnie może „oddychać”.

jasna strona małej czarnejSwój gorzki, charakterystyczny smak oraz właściwości pobudzające kawa zawdzięcza kofeinie. Jest to substan-cja, która występuje w wielu produktach spożywczych. Oprócz kawy zawierają ją także w dużych ilościach na-poje energetyzujące, herbata, cola, kakao oraz czekola-da. Kofeina jest wchłaniana z przewodu pokarmowego i trafia do krwi po ok. 45 minutach. Z organizmu jest usuwana po ponad czterech godzinach i  wtedy też przestaje być zauważalny jej wpływ na organizm.Wpływ kofeiny na organizm człowieka w dużej mierze zależy od częstości spożywania produktów zawierają-cych kofeinę, ale także od indywidualnych predyspozy-cji. U wielu osób kofeina pobudza układ nerwowy, od-dechowy, zwiększa wydolność umysłową i psychiczną, opóźnia pojawienie się zmęczenia, działa moczopędnie, zwiększa wydzielanie kwasu żołądkowego, przyspiesza metabolizm, a także może mieć wpływ na wzrost ciśnie-nia tętniczego krwi. Osoby niemające problemów z nadciśnieniem nie muszą się obawiać stymulującego wpływu kawy na układ krąże-nia, gdyż 1 filiżanka kawy zawiera mniej niż 100 mg kofeiny, co u większości osób nie wywołuje dużych zmian wartości ciśnienia. Co więcej, kawa spożywana w umiarkowanych ilościach może okazać się zdrowa, gdyż zawiera duże ilości przeciwutleniaczy (antyoksydantów), które występują rów-nież w warzywach i owocach. Właśnie zawartość przeciwu-tleniaczy, a także substancji przeciwzapalnych skłoniła na-ukowców do pochylenia się nad kawą jako zdrowotną zagadką. Ich dociekania dowiodły, że picie kawy zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona, nowotworów oraz chorób krążeniowych. Co ciekawe, prowadzone są również badania wskazujące, iż kawa może redukuje wydzielanie insuliny. Według tych badań picie dwóch filiżanek kawy dziennie zmniejsza ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. aż o 42 proc. Nie oznacza to oczywiście, że kawą można zastąpić zbilansowaną dietę, owoce czy aktyw-ność fizyczną. Co to, to nie!

30 cukrzyca listopad 2011

bliże

j ciał

a

Page 31: Magazyn Cukrzyca 11/2011

Przyjemność pod szczególnym nadzoremSpożycie kawy powinny ograniczyć osoby chorujące na nadciśnienie tętnicze, wrzody żołądka, chorobę refluksową oraz osoby mające zbyt wysokie stężenie cholesterolu we krwi. Również kobiety w ciąży oraz karmiące nie powinny pić zbyt dużo kawy. Bardzo ważne jest też, aby nie pić kawy na czczo (przed śniadaniem), ponieważ kofeina zmienia wrażliwość organizmu na insulinę, co może powodować gwałtowny wzrost poziomu cukru po jedzeniu. Kawa zawiera również związki chemiczne, które „wypłukują” wapń z organizmu. Nietrudno zatem się domyślić, że nadmierne spożycie kawy zwiększa ryzyko zachorowa-nia na osteoporozę. Z tego powodu do kawy warto do-dawać mleko, by zaspokoić potrzeby organizmu na „wy-płukiwany” pierwiastek. Do filiżanki kawy wystarczy zatem dodać 40 ml mleka, by mieć pewność, że nasz organizm nie ucierpi z powodu spożycia tego napoju.

Cafe MexiCaNO

100 ml ciepłego mleka (najlepiej klarownie

spienionego jak do latte)

podwójne espresso (60 ml)

dwie szczypty cynamonu

kawałek laski wanilii

dwie szczypty gałki muszkatołowej

10 ml Bols crème De cacao Brow lub każdego

innego likieru kakaowego. zamiast likieru

można dodać dwie łyżeczki startej, gorzkiej

czekolady.

sposób przygotowania:

Przyprawy z wanilią utrzeć w moździerzu, mleko

zagrzać i spienić, kawę zaparzyć. Do wysokiej

szklanki wsypać przyprawy, wlać mleko, następnie

kawę oraz dodać likier lub jego zamiennik – startą

czekoladę. Latem napój sprawdza się na zimno

– z lodem, zimą warto podać go na ciepło,

ponieważ zastosowane przyprawy mają

właściwości rozgrzewające.

Biała bombaWarto również zauważyć, że o ile sama kawa nie zawiera prawie w ogóle kalorii (2 kcal/100ml) to kawa ze śmie-tanką, cukrem, gałką lodów waniliowych posypana wiórkami czekoladowymi to już prawdziwa bomba ka-loryczna. Powinniśmy zatem zwracać szczególną uwagę na wszystko, co dodajemy do kawy, gdyż zamiast do-broczynnego wpływu na zdrowie, napój taki może nam po prostu zaszkodzić. Najzdrowsza jest kawa z mlekiem 1- lub 2-procentowym. Nie dajmy się skusić na ładnie opakowane tłuste śmietanki lub mleko skondensowa-ne. Uwaga ta dotyczy również chwil spędzonych w ka-wiarni. Zastanawialiście się Państwo, dlaczego szklanka niesłodzonej „kawy z  mlekiem” w  kawiarni ma czasem znacznie więcej kalorii niż cała szklanka mleka? Spowodo-wane jest to oczywiście dodatkiem śmietanek i innych za-bielaczy, gwarantujących doskonały smak, ale... mających zgubny wpływ na zdrowie konsumenta.

31

Page 32: Magazyn Cukrzyca 11/2011

SKŁADNIKI NA CZTERY PORCJE

• 1 kg dyni (obranej ze skóry i pozbawionej pestek)

• 1 marchew• 150 ml mleka kokosowego

• 400 ml mleka 1,5%• 0,5 średniej cebuli• 1 ząbek czosnku

• łyżka oleju• 2 goździki

• kawałek imbiru• 0,5 łyżeczki zmiażdżonych

nasion kolendry• szczypta cynamonu

• szczypta chili • sok z 0,5 limonki • sól, pieprz, cukier• 2 łyżki pestek dyni• świeża kolendra

SPOSÓB PRZYGOTOWANIADynię i marchew pokrojone w  ka-wałki włożyć do garnka, zalać mle-kiem oraz mlekiem kokosowym. Do-dać goździki, zmiażdżoną kolendrę, cynamon oraz starty imbir. Na patel-ni rozgrzać olej, usmażyć na rumia-no posiekaną cebulkę oraz czosnek. Dodać do zupy. Krem gotować do momentu, aż warzywa będą mięk-kie. Całość zmiksować i doprawić do smaku solą, pieprzem, cukrem, chi-li oraz sokiem z limonki. Na suchej patelni uprażyć pestki dyni. Zupę krem podawać z uprażonymi pest-kami oraz posiekaną kolendrą.

ozgrzewający krem z dyni

białko – 7,2 g (WB–0,5)

tłuszcz – 6,4 g (WT–0,5)

węglowodany – 30,4 g (WW–3,0)

energia – 175 kcal

1 porcja: r32 cukrzyca listopad 2011

prze

pisy

Page 33: Magazyn Cukrzyca 11/2011

esienna sałata z marynowanym jabłkiem i granatem

SKŁADNIKI NA CZTERY PORCJE• 4 garście roszponki• 2 średnie jabłka• 2 pomarańcze• sok wyciśnięty z 1 pomarańczy• 1 granat• 0,5 brokuła• sok z 0,5 limonki• łyżka miodu• sól, pieprz kolorowy, młotkowana kolendra• kiełki lucerny

j

SPOSÓB PRZYGOTOWANIABrokuł podzielić na różyczki i  ugo-tować w  osolonej wodzie na pół-twardo. Przygotować marynatę: sok z pomarańczy i  limonki wymieszać z  miodem oraz sokiem i  owocami granatu. Doprawić solą, pieprzem i  kolendrą. Jabłka umyć, pokro-ić na ósemki, wyciąć gniazda na-sienne i  zalać marynatą. Odstawić w chłodne miejsce na min. godzinę. Pomarańcze wyfiletować (pozbyć się białych części skóry). Na talerzu ułożyć opłukane listki roszponki oraz pomarańcze, jabłka i  brokuły. Całość polać marynatą i na wierzch ułożyć kiełki.

białko – 5,7 g (WB–0,5)

tłuszcz – 1, 0 g (WT–0)

węglowodany – 40,8 g (WW–4)

energia – 175 kcal

1 porcja:

33

Kucharz warszawskiej restauracji Etno. Pasjonat gotowania, dla którego idea zdrowej kuchni nie jest sprzeczna z ideą kuchni smacznej.

Mateusz Kaczmarczyk

Page 34: Magazyn Cukrzyca 11/2011

dla koneserów

na hasło „sushi” osobom niewtajemniczonym na myśl przychodzi od razu surowa ryba. Błąd! Sushi to przede wszystkim danie z ryżu. owszem – surowa ryba gości na talerzu często, ale jest ona tak naprawdę jednym z wielu i wcale niekoniecznym dodatkiem. najważniejszy jest ryż, który mistrzowie japońskiej kuchni uczą się przygotowywać nawet kilka lat.

FAST-FooDKatarzyna chorąży-Bochner

bliże

j ciał

a

listopad 201134 cukrzyca

Page 35: Magazyn Cukrzyca 11/2011

z ainteresowanie japońską kuchnią to nad Wisłą spra-wa dość świeża. Pierwsze restauracje sushi pojawiły się u nas jakieś 15 lat temu, ale wtedy były to snobi-

styczne przybytki, na które stać było niewielu. Sytuacja szybko się zmieniła, bo ochotę na specyfiki tej azjatyckiej kuchni mieli nie tylko biznesmeni z wypchanymi portfela-mi. Sushi-boom, który od kilku lat przeżywamy, to także efekt upowszechnienia składników, niezbędnych do przy-gotowania dania. Dziś marynowany imbir, nori (sprasowa-ne morskie wodorosty) czy też wasabi (japoński zielony chrzan) kupić można niemal w każdym większym sklepie. I co ważne, ich ceny są w zasięgu przeciętnego zjadacza (polskiego) chleba. Inna sprawa, że ów przeciętny zjadacz na myśl o sushi, a więc w powszechnym przeświadczeniu – o surowej rybie, cały się wzdraga. A niesłusznie! Surowy łosoś czy tuńczyk, będący dla amatorów schabowego naj-bardziej „hardkorowym” elementem tej potrawy, nie jest składnikiem niezbędnym do przygotowania „pełnopraw-nego” japońskiego dania. Dla nieazjatyckich wielbicieli su-shi surowe mięso ryby to ostatni stopień wtajemniczenia, którego jednak nie trzeba osiągać, aby oszaleć na punkcie „sushi maki” czy „nigiri sushi”.

z braku lodówekA wszystko przez to (a raczej dzięki temu), że kiedyś nie było lodówki. Historia sushi związana jest ze starożytnymi dziejami Chin i sięga IV w. p.n.e. Sushi było wówczas nie tyle daniem, co metodą konserwowania ryb, które okładano słonym ryżem. Poddane fermentacji mięso długo nadawa-ło się do jedzenia, w przeciwieństwie do użytego w tym procesie ryżu. Ten sposób długoterminowego przechowy-wania żywności trafił również do Japonii, gdzie zaowoco-wał powstaniem nowej potrawy. Japończycy przestali jed-nak czekać miesiącami aż mięso będzie dobrze sfermentowane, efektem czego w ryżu o kwaśnym smaku lądowała prawie surowa ryba. Dzisiejsza forma tego dania narodziła się w XIX-wiecznym Tokio, gdzie nie brakowało przydrożnych straganów z jedzeniem, popularnych wśród mieszkańców miasta, już wtedy żyjących w pośpiechu. Na jednym z takich straganów pojawiło się proste danie, które szybko się rozpowszechniło – był to kawałek ryby na kulce ryżu. Niedługo potem odkryto możliwość połączenia ryżu

i ryby z wodorostami nori. Dziś „nigiri sushi” i „sushi maki” stanowią klasyczny rodzaj japońskiego dania, które serwu-je się zarówno w wyrafinowanych restauracjach najwyższej kategorii, jak również w barach szybkiej obsługi, nie tylko w Japonii. Europejskie gusta kulinarne, choć zdecydo-wanie odmienne, również doceniły walory japońszczy-zny, czego efektem jest spora dostępność restauracji i barów z kartą sushi daleko poza Krajem Kwitnącej Wi-śni. Choć lokale sushi przestały już zadziwiać swoją obecnością na ulicach i w centrach handlowych, prze-szczepienie kuchni japońskiej na grunt domowy wciąż napotyka duże przeszkody. Te ostatnie mają swoje źró-dło przede wszystkim w niewiedzy.

Bez ryżu nie ma sushiAby zabłysnąć w bliższych i dalszych kręgach rodziny i zna-jomych, wcale nie trzeba jechać do Japonii na specjalistycz-ne kursy kucharskie. Owszem, rolowanie „maków” wymaga pewnej wprawy, ale wystarczy niewielka doza cierpliwości i dokładności, aby tę umiejętność posiąść na poziomie wię-cej niż dostatecznym. Jak już wspomnieliśmy, najważniej-szy w tej zabawie jest ryż i sposób jego przygotowania. Obróbka tego podstawowego składnika sushi nie powinna zbytnio odbiegać od oryginalnego, bo stanowi bazę decy-dującą o charakterze kuchni. Zresztą samo słowo sushi w węższym znaczeniu oznacza specjalnie przygotowany ryż, a dopiero w szerszym – danie (grupę dań), do którego przygotowania taki ryż zastosowano.Do sushi używany jest biały ryż krótko- lub średnioziarnisty, np. ryż Shinode (oryginalny japoński ryż), który przypomi-na nieco ryż na włoskie risotto – poddany obróbce ma po-dobne cechy, tzn. jest na wpół sypki, z odrobiną kleju na zewnątrz, z wyczuwalnymi, ale nierozpadającymi się ziar-nami. Taka jego postać zapewnia powodzenie w formowa-niu porcji. Jedna z japońskich szkół (a jest ich wiele) mówi, by przed ugotowaniem ryż najpierw wypłukać kilka razy w zimnej wodzie, następnie zalać wodą w proporcji 1:1 lub 1:1,5 i zostawić do namoczenia na około 30 minut. Dopiero po dokonaniu tych czynności gotujemy ryż pod przykrywą – najpierw przez około 10 minut na dużym ogniu, a następ-nie przez 20 minut – na małym ogniu, aż do momentu, gdy na powierzchni widoczne będą „dziurki”. Ugotowany ryż

35

Page 36: Magazyn Cukrzyca 11/2011

listopad 2011

należy wyjąć do drewnianej lub porcelanowej miski (nigdy metalowej) i zostawić do wystygnięcia w temperaturze po-kojowej. Nie chować do lodówki, ponieważ wtedy tward-nieje i zmienia naturalny smak. Kolejnym krokiem jest do-danie do ryżu wcześniej przygotowanej zalewy, na którą składa się ocet ryżowy, cukier i sól, w proporcjach 2:1:0,5 i ewentualnie odrobina sake, które należy wymieszać aż do rozpuszczenia się wszystkich składników. Tak przygotowa-ny ryż stanowi bazę do wszystkich rodzajów sushi. Jego smak można dodatkowo urozmaicić dodając pokruszone pieczone wodorosty (nori) czy palone ziarna sezamu.

Klasyka i nowoczesnośćKiedy ryż jest już gotowy, zaczynamy formowanie su-shi. Jednym z dwóch podstawowych wariantów jest nigiri, czyli podłużna porcja ryżu, na której leży kawałek ryby (nie-koniecznie surowej) od spodu posmarowany wasabi. W na-szych warunkach dobrze się sprawdzają cienkie płaty wę-dzonego łososia, ale wychodząc naprzeciw kuchni fusion, może to być również plasterek jakiejś miękkiej (żeby do-brze leżała na kulce ryżu) wędliny (np. polędwica łososio-wa). Formowanie porcji nigiri japońscy mistrzowie sushi opanowali do perfekcji – czego przykładem są zawody w porcjowaniu ryżu, które polegają na robieniu „kulek” o równej liczbie ziarenek (np. 42!).

Drugi popularny rodzaj sushi to maki, czyli ryż i najróżniej-sze składniki zwinięte w rulon za pomocą nori – maty ze sprasowanych alg morskich – pokrojone na małe, jednora-zowe porcje. To rodzaj sushi wyjątkowo atrakcyjny wizual-nie – dekoracyjny wzór przekroju osiąga się dzięki zastoso-waniu składników o różnym kolorze, kształcie i strukturze. Pole do kulinarnej inwencji jest tu nieograniczone – jedy-nym stałym składnikiem jest ryż i oczywiście mata nori, a reszta zależy od pomysłu i preferencji smakowych. Klasycznym składnikiem „maków” są oczywiście ryby, za-równo surowe, wędzone, jak i gotowane. Te pierwsze w do-mowych warunkach lepiej sobie odpuścić, jeśli nie ma się pewnego źródła surowej ryby (o co naprawdę trudno). Du-żym wyzwaniem jest również samo krojenie filetów – nie chodzi tylko o sposób prowadzenia noża, ale i wykorzysta-nie właściwych części ryby do konkretnego rodzaju dania. Powszechnym składnikiem sushi maki są też owoce morza, takie jak krewetki czy kraby w formie paluszków lub bato-nów krabowych oraz kawior. Szczególnie atrakcyjnie wy-glądają zawinięte w nori warzywa – marchew, ogórek, awo-kado czy biała rzodkiew pokrojone na długie paski o różnym przekroju. Najlepiej wykorzystać takie elementy, które kształtem i długością przypominają szerokość maty nori – wtedy łatwiej się je zwija. Można stosować warzywa świeżo pokrojone lub moczone przez noc w lekko osolonej wodzie. Sushi wegetariańskie może zawierać np. sojowy

To, czy sushi będzie dietetyczną przekąską, czy niebezpiecznym, wysokokalorycznym daniem za-leży od składników, których uży-jemy do jego przygotowania oraz od ich ilości. Jedna porcja sushi może zawierać od 30 do 100 kcal.

Zazwyczaj jedna sztuka (30 g) ma ok. 50 kcal i zawiera 5 g węglowoda-nów, 2 g białka oraz 2 g tłuszczu. Jeśli jemy sushi przyrządzone w re-stauracji, nie zawsze mamy możli-wość poznania dokładnego składu potrawy. Często producenci do

przygotowania „maków” używają wysokokalorycznych tłustych so-sów, serów, majonezu, awokado oraz żółtka jaja. Te małe ruloniki, choć na pierwszy rzut oka wyglą-dają bardzo niewinnie i dietetycz-nie, niejednokrotnie mogą nas zaskoczyć swoją wartością energe-tyczną. Każdy człowiek musi jednak

w jakiś sposób dostarczyć energię do organizmu, dlatego to nie kalorie są w sushi najniebezpieczniejsze.Popularnym składnikiem tej potra-wy są surowe ryby i owoce morza. Bardzo często niosą one ze sobą

PAULinA KęSzycKAKomentarz dietetyka

bliże

j ciał

a

listopad 201136 cukrzyca

bliże

j ciał

a

Page 37: Magazyn Cukrzyca 11/2011

równe i postrzępione, trzeba je odciąć, a następnie całość pokroić mokrym ostrym nożem na małe porcje. Każdy kawałek powinien mieć wielkość jednego kęsa, który „na raz” wejdzie do ust – według japońskiej etykiety odgryza-nie po kawałku i odkładanie z powrotem na talerz świad-czy o braku dobrych manier.

Po prostu palcamiTo, co najtrudniejsze jest już za nami. Teraz pozostaje tylko wyłożyć porcje sushi na prostokątne talerze lub drewniane deseczki, na których pojawić powinien się również słynny japoński chrzan wasabi – przypomina-jący smakiem nasze rodzime warzywo, jednak zdecy-dowanie bardziej ostry. Ma konsystencję zielonej pa-sty, ale w sklepach dostępny jest również pod postacią proszku, do którego przed podaniem dodaje się nie-wielką ilość wody. Na talerzu ustawia się także małe porcelanowe misecz-ki do połowy napełnione sosem sojowym, w którym macza się kawałki ryby, oraz miseczki z gari – maryno-wanym żółtym lub różowym imbirem, którym dla od-świeżenia smaku przegryza się kolejne kęsy. Tu uwaga: gari nie należy kłaść na porcję sushi. Pozostaje jeszcze do rozwiązania pewna techniczna kwestia – w jaki sposób to jeść? Na pewno nie nożem

niebezpieczeństwo zakażenia wieloma pasożytami oraz bakte-riami. Dlatego kobiety w ciąży oraz dzieci powinny ich unikać. O wiele bezpieczniejsze są „maki” z rybą wę-dzoną, gotowaną lub pieczoną. Lecz z ich spożyciem również nie należy przesadzać, gdyż oprócz cennych kwasów tłuszczowych omega–3, zawierają bardzo dużo związków rtęci, które są toksyczne i kumulują się w organizmie. Nie powinno się więc spożywać więcej niż dwóch porcji ryby w ciągu tygodnia.Składnikiem, na który powinni uwa-

żać przede wszystkim diabetycy, jest biały ryż, który ma dość wysoki indeks glikemiczny. Nie należy się go jednak obawiać, jeśli zjemy go razem z dużą ilością warzyw. Nie powinniśmy również spożywać zbyt dużo sosu sojowego, ponieważ zawiera on ogromną ilość sodu i jest produktem przeciwwskazanym dla osób cierpiących na nadciśnienie tętnicze oraz cukrzycę typu 2.Nie wpadajmy jednak w panikę. Od-powiednio przygotowane sushi, po wykluczeniu niektórych produktów może być bardzo zdrowe i dietetycz-

ne. Warzywa, które są używane do przygotowania „maków” mają bar-dzo wiele witamin oraz antyoksydan-tów. Nori, czyli algi morskie, oprócz witamin C, E, B są doskonałym źró-dłem jodu, selenu, fosforu, kwasów tłuszczowych omega–3, oraz kwasu foliowego. Natomiast imbir i wasabi mają działanie bakteriobójcze oraz doskonale wpływają na układ krąże-nia. Aby mieć pewność, że nic nam nie zaszkodzi, warto wybierać wege-tariańską wersję sushi i pamiętać, że w jedzeniu najważniejszy jest umiar.

serek tofu czy fetę. Dodatkiem wzbogacającym smak i na-dającym chrupiącą strukturę bezrybnemu sushi maki, bę-dzie prażone ziarno słonecznika – należy je upalić lekko na patelni i wsypać do środka przed zawinięciem. Nawet w najbardziej renomowanych „suszarniach” podaje się nie tylko klasyczne japońskie warianty dania, ale równie interesujące sushi fusion z dodatkami charakterystycznymi dla innych tradycji kulinarnych – bijącym rekordy popular-ności składnikiem jest np. nasz śledzik w occie.

Porcja „na raz”W robieniu sushi najwięcej czasu zajmuje przygotowanie składników. Samo zwinięcie to dość prosta czynność, której szybko można się nauczyć. W Japonii do zwijania używa się specjalnej maty bambusowej, ale spokojnie wystarczy do tego duża deska, na której kładzie się prostokątną matę nori, błyszczącą stroną do dołu, krótszym bokiem do siebie. Na nieco mniej niż połowie prostokąta należy położyć cien-ką warstwę ryżu bez ugniatania ręką, a na nim wybrane składniki w formie cienkich płatów (na niemal całym ryżu) lub podłużnych kawałków (około 3 cm od krótszego brze-gu maty), które po zrolowaniu i przekrojeniu stanowić będą dekoracyjny środek porcji. Zanim zacznie się zwijać zawar-tość, pusty brzeg maty należy delikatnie zwilżyć wodą, aby się lepiej skleiła. Jeśli po zwinięciu końce rulonu są zbyt nie-

37

Page 38: Magazyn Cukrzyca 11/2011

słowniczek

nigiri sushi formowane są w dłoni – jest to najpopularniej-

sza obok „maków” postać tej potrawy. Ryż formuje się w owalne

paluszki, a następnie kładzie się na nie jednego rodzaju rybę

lub owoc morza.

Maki sushi powstają wskutek ułożenia ryżu oraz ryby na płacie

wodorostu nori oraz zwinięciu wodorostu razem ze składnikami.

Do zawijania używa się często bambusowej maty – w ten sposób

powstaje rulon, który kroi się następnie na mniejsze kawałki, przy

czym ich długość powinna być mniejsza od średnicy.

kuchnia fusion – łączy w sobie smaki i potrawy z całego

świata, przykładem kuchni fusion jest polski śledź w occie

użyty w tradycyjnym japońskim daniu, jakim jest sushi.

I widelcem. Poprosić o sztućce w  japońskiej re-stauracji, to tak jakby powiedzieć kucharzowi, że sushi jest tak twarde, że nie można go pogryźć. Co prawda dom to nie restauracja i nikogo nie obrazimy sięgając po niestosowne w japońskiej etykiecie „narzędzia”, ale egzotyka tego dania polega nie tylko na smaku, ale również na za-chowaniu formy i rytuału posiłku. Tym bardziej, że wcale nie trzeba posługiwać się dość trud-nymi dla początkujących pałeczkami. Jedze-nie sushi po prostu palcami mieści się w ra-mach dobrego obyczaju. Dopełnieniem posiłku będzie „coś do picia”. Japończycy po-dają do sushi zieloną herbatę lub wodę, a  z  napojów wyskokowych – piwo, białe wino lub sake – 18-procentowe wino ryżo-we. Wybór należy do Was.

www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

Pulse Press

ure

Pulsdruck

STIFTUNG WARENTEST

www.test.de

GUT Im Test: 11 Oberarmmessgeräte,

davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

1/2006

Me

s sgenaui gkei t k l i ni s ch val i d

i ert

20

05

Deutsches Kompetenzzentrum Bluthochdruck

comfort 20/40NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA

NOWOŚĆ!

Wyjątkowo prosta obsługa

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu

Pomiar ciśnienia tętna

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23–43 cm)

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

Niemiecka jakość i 120-letnia tradycja

229 zł

bliże

j ciał

a

reKLAMA

Page 39: Magazyn Cukrzyca 11/2011

nieleczona bądź leczona niedostatecznie cukrzyca może powodować uszkadzania niemal wszystkich narządów organizmu. nowoczesną bronią diabetyków w walce z powikłaniami choroby w obrębie stóp stają się preparaty na bazie colostrum bovinum.

Obok leczenia farmakologicznego, zmiany stylu życia i odpowiedniej diety, pomocne w zapobieganiu powikłaniom cukrzycy, lub przynajmniej ich łagodzeniu są różnorodne preparaty wspomagające leczenie. Do grupy tej zalicza się preparaty Colostrum, dostępne do użytku wewnętrznego, jako suplement diety, oraz w formie maści i kremów, do zastosowania zewnętrznego na zmienioną chorobowo skórę.

Czym jest Colostrum?Colostrum (pot. zwane siarą) jest wartościową i kompleksową substancją odżywczą, produkowaną przez samice ssaków (w tym także człowieka) w ostatnich tygodniach ciąży. Zawiera ponad 250 składników bioaktywnych. Są to: hormony, enzymy, poliamidy, pochodne kwasów nukleinowych, pochodne aminokwasów, immunoglobuliny. W skład Colostrum wchodzą także węglowodany, tłuszcze, minerały i witaminy, substancje bakteriostatyczne w tym laktoperoksydaza, lakteniny, laktoferyna, lizozym, leukocyty, oraz czynniki wzrostu.Właściwości białek Colostrum były przedmiotem intensywnych badań, zarówno na modelach zwierzęcych, jak i próbach klinicznych. Ich wyniki wskazują na przydatność Colostrum w profilaktyce i terapii chorób autoimmunologicznych i neoplastycznych, w przypadkach niedoborów immunologicznych, odnowie funkcji układu immunologicznego w zakażeniach i endotoksemii, tak często stwierdzanych u osób chorych na cukrzycę.Terapia zewnętrznaCukrzyca stwarza dwa potencjalne zagrożenia dla stóp: po pierwsze, uszkadza nerwy czuciowe; po drugie, zmniejsza przepływ krwi w kończynach dolnych. Następstwem uszkodzenia nerwów (neuropatia cukrzycowa) jest zmniejszenie wydzielania potu, a więc i nadmierna suchość skóry. Zjawisko to zwiększa ryzyko pęknięć skóry i innych urazów, a w konsekwencji zakażeń. Środkiem zapobiegającym przesuszeniom i zakażeniom skóry stóp jest stosowanie kremów oraz okładów w formie masek na bazie Colostrum, które wykazuje działanie regenerujące, nawilżające oraz antyseptyczne na naskórek. Colostrum powoduje spłycenia rany i ograniczenie jej ropienia, wyraźnie sprzyja normalizacji procesu gojenia skóry. Stosowanie zewnętrzne Colostrum, działa przeciwzapalnie, wykazuje aktywność przeciwalergiczną, zwiększa nawodnienie tkanek i powoduje rozluźnienie struktury kolagenu. Efektami klinicznymi działania Colostrum, zawartego w specyfikach pielęgnacyjnych do stóp, jest zmiękczenie zmian i ich stopniowa regresja oraz odbudowa tkanek.Suplement dietyZahamowanie dopływu krwi do stóp powoduje niedotlenienie i brak niezbędnych składników dla odżywiania tkankowego. Niedokrwienie i będące tego następstwem zakażenia, wywołują groźne dla zdrowia owrzodzenia. Dodatkowym zagrożeniem jest grzybica i zakażenia bakteryjne. Suplementacja diety preparatami Colostrum może znacząco poprawić stan zdrowia w powyższych przypadkach. Jednym z najważniejszych składników Colostrum, wspomagającym leczenie objawów stopy cukrzycowej, jest substancja zwana laktoferyną. Wykazuje ona działanie antybakteryjne i bakteriostatyczne. Bezpośrednie działanie laktoferyny jest związane z uszkadzeniem ściany komórkowej bakterii lub ze zmianą jej metabolizmu co prowadzi do uśmiercania patogenów. Pośrednie przeciwbakteryjne działanie laktoferyny dotyczy stymulacji obronności ustroju tak, by mógł łatwiej zwalczać infekcje. Colostrum skutecznie zapobiega również rozwijaniu się grzybic, szczególnie w przestrzeniach między palcami. Białka Colostrum, poza bezpośrednim wpływem na komórki patogenu, zwiększają odpowiedź obronną organizmu przeciwko grzybom. Co ważne, terapia okazała się skuteczna również wobec grzybów opornych na działanie leków przeciwgrzybiczych – peptydy Colostrum wpływając na procesy oddychania mitochondrialnego, uwrażliwiały komórki patogenu na działanie leków.

Podstawą leczenia cukrzycy i zapobiegania jej powikłaniom jest normalizacja poziomu glukozy we krwi. Lecz bardzo ważna w tym schorzeniu jest również właściwa pielęgnacja kończyn, szczególnie stóp i zapobieganie uszkodzeniom naskórka, a gdy do uszkodzenia dojdzie – skuteczne leczenie.Zaletą stosowania preparatów na bazie Colostrum jest możliwość prowadzenia skutecznej kuracji w domu, łatwość stosowania oraz całkowity brak działań niepożądanych. Należy podkreślić, iż na podstawie dotychczas przeprowadzonych badań przedklinicznych i klinicznych, suplementacja diety Colostrum jest całkowicie bezpieczna. Podawanie Colostrum nawet w dużych dawkach (2000 mg/osobę/dzień) było dobrze tolerowane i nie wiązało się z wystąpieniem żadnych działań niepożądanych.

Cały artykuł wraz z literaturą dodatkową można otrzymać w redakcji.

colostrum– nowA TerAPiA PowiKŁAŃ cUKrzycy

www.diabetyk24.pl tel. 22 478 49 79

Pulse Press

ure

Pulsdruck

STIFTUNG WARENTEST

www.test.de

GUT Im Test: 11 Oberarmmessgeräte,

davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

1/2006

Me

s sgenaui gkei t k l i ni s ch val i d

i ert

20

05

Deutsches Kompetenzzentrum Bluthochdruck

comfort 20/40NUMER 1 W NIEMCZECH!

WIECZYSTA GWARANCJA!

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA

NOWOŚĆ!

Wyjątkowo prosta obsługa

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu

Pomiar ciśnienia tętna

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23–43 cm)

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

Niemiecka jakość i 120-letnia tradycja

229 zł

Page 40: Magazyn Cukrzyca 11/2011

40 cukrzyca listopad 2011

coś d

la du

cha

-w itam, dziękuję, że zgodził się pan na rozmowę. – Proszę, z przyjemnością.

– Przypomnijmy – w poprzednim numerze „Cukrzycy“, w artykule „Zakazane rewiry“ opisał pan kilka scen ze swojego życia. Zafascynowała mnie pańska umiejęt-ność rozgrywania, nazwijmy to tak, pana cukrzycy. Jest pan chory, ale zdaje się żyć jak zdrowy człowiek. – Dziękuję. To są lata doświadczeń wyniesionych z prak-tyki. To nie jakieś dywagacje za biurkiem. To ciągłe sprawdzanie, powtarzanie, ćwiczenie, liczenie...– Już liczba „ponad osiemnaście tysięcy razy“ jest niesa-mowita. Naprawdę dokonał pan tylu wstrzyknięć? – Oczywiście. To, że z panią rozmawiam, jest tego do-wodem. Zresztą samych nakłuć było, lekko licząc, dwa razy więcej. – Jak to...?– Oczywiście. Jeśli policzymy kłucia podczas pomiaru glikemii...– Tak, rzeczywiście. I czy pomiary cukru idą panu równie sprawnie?– To jest konieczność. Proszę zobaczyć...– No właśnie czy mógłby pan zademonstrować...– To zupełnie proste. Proszę, wszystko jest w dokładnie ustalonym miejscu i porządku: nakłuwacz, paski, glu-kometr znajdują się w takiej pozycji, że łatwo je wycią-gnąć, kilka ruchów...– I... już?– Już.

piOtr kubiC

– Niesamowite! Mogę zobaczyć wynik?– Tak. Proszę odczytać.– Sto siedem. To fantastyczne!– Widzi pani. To jest właśnie doświadczenie. – Zwykły człowiek nawet nie ma szans zdać sobie spra-wy, co się dzieje, tak pan szybko to robi. Ktoś może po-myśleć, że wyciągnął pan komórkę, żeby napisać SMS. – Dlatego pomiar na przykład w tramwaju nie sprawia trudności. Można przy tym patrzeć za okno. Zresztą, zda-rza mi się mierzyć podczas pracy przy komputerze albo oglądania telewizji i zapomnieć o odczytaniu wyniku. Na szczęście glukometr ma pamięć pomiaru (śmiech). – Panie Piotrze, wróćmy do pana artykułu...– Pawle. – Słucham?– Panie Pawle, mam na imię Paweł. – Ale w artykule było wymienione imię Piotr. – To nieścisłość, redakcja nie uwzględniła korekty. – Ach tak. Tak więc panie Pawle, w pańskim tekście napi-sał pan o tym, ile daje pan insuliny do zestawu Big Mac. Jak pan się zorientował, ile należy wstrzyknąć?– Doświadczalnie. Zacząłem od ośmiu jednostek i po-tem, po upływie czasu, po jakim insulina przestaje dzia-łać, zmierzyłem poziom cukru. Wtedy jeszcze brałem Actrapid, ale on nie jest dobry na takie okazje. Zbyt wol-ny. A takie fastfoodowe jedzenie wchłania się szybko, więc Humalog – to jest to. – Nie boi się pan eksperymentów?

Historia wywiadupewnego

Page 41: Magazyn Cukrzyca 11/2011

41

– Wprost przeciwnie. – A co na to pana diabetolog?– Pani doktor mnie wspiera. To znaczy nie we wszystkim ma się rozumieć, ale wykazuje zrozumienie. – A rodzina? Pana żona?– Również. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. – Ma pan wiele szczęścia. Czy te eksperymenty nie kosz-towały pana zbyt wiele? Jakieś hipoglikemie, utraty przytomności?– Zdarzały się, jak każdemu. Ale to były sytuacje mar-ginalne. – A pana ostatni wypadek?– Jaki wypadek?– Ten, który zdarzył się pół roku temu.– To był drobiazg. – Drobiazg, który kosztował pańską rodzinę kilka dni życia w napięciu i oczekiwaniu. – To przesada.– Miał pan rozległe obrażenia czaszki i operację. – Skąd pani to wie?– Zainteresowałam się pana przeżyciami. – Inwigilowała mnie pani?!– Podchodzę do mojego zawodu poważnie. Przygoto-wując się do rozmowy zapytałam o to kilku pana znajo-mych, może przyjaciół. Chwalił się pan, jak to jest, kiedy trudno sobie przypomnieć, kim się jest, kiedy wychodzi się z „czarnej otchłani, tunelu zapomnienia“. Albo mówił pan: "mógłbym napisać książkę na ile dziesiątek sposo-bów boli zrastająca się głowa". – Co? Jak pani śmie?! Wypytywać o mnie bez mojej wie-dzy? Zbieranie informacji o kimś nie jest bezkarne. – Poruszałam się w granicach prawa. Zresztą myślę, że nerwica, jakiej nabawili się pańscy bliscy czekając przez kilka tygodni, w sumie – miesięcy, aż dojdzie pan do sie-bie, jest godna wspomnienia wobec pana przechwałek, które zawarł pan w artykule. – To już bezczelność! Śmie pani mnie oceniać, a przedtem śledzić. Pani nie ma pojęcia, co to znaczy być cukrzykiem. Szuka pani sensacji, bez której nie może obejść się żaden artykuł. Wy, dziennikarze, uważacie, że możecie wetknąć swój nos w każdą sprawę i każdą prywatność, poprzekrę-cać jak wam się podoba, bez cienia wyrzutów, że oczernia-cie człowieka! A może... Kto panią nasłał?!

– Niech się pan uspokoi, nikt mnie nie nasłał. Działam w interesie chorych na cukrzycę, którzy mogliby dać się zwieść pańskim beztroskim podejściem do choroby. – Mam tego dość. Wyprosiłbym panią gdyby nie to, że właśnie poczułem się fatalnie. Chyba cukier mi spada. - Spada? Przy zdenerwowaniu? Chyba raczej rośnie?!– Jednym rośnie, innym spada. Powinna pani to wie-dzieć, skoro przyszła pani rozmawiać na temat cukrzycy. – Ręce się panu trzęsą, jest pan blady. Proszę się uspo-koić. Zawołam kogoś z obsługi, może portiera. –Stop! Teraz chce pani uciec! Doprowadzić cukrzyka do takiego stanu, a potem sobie wyjść. To do was podobne, ignoranci. Nie wyjdzie pani! Musi pani zostać ze mną i mi pomóc!

Paweł K. zerwał się z miejsca, skoczył do drzwi i prze-kręcił klucz. Zaskoczona tym dziennikarka została jak skamieniała, podczas gdy jej rozmówca podszedł do okna i spokojnym ruchem wyciągnął na zewnątrz rękę, w której trzymał klucz.

– Pan oszalał! Co pan chce zrobić?! Jest pan niepoczytalny!– I to pani powinna wiedzieć. Cukrzyk w hipoglikemii nie musi zachowywać się racjonalnie. – Całkiem panu odbiło??? Proszę natychmiast cofnąć rękę i oddać mi klucz! – Nie pójdzie pani tak łatwo...– Przecież ten klucz to ratunek dla pana, i dla mnie też! Niech pan się opanuje!– Niestety!

Paweł K. powiedział to beznamiętnym głosem. Jego palce rozwarły się i po chwili zza okna dobiegł metaliczny odgłos, powtórzony dwa razy. Nastała cisza. Paweł K. przykucnął , a potem usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. – Pan naprawdę oszalał. Co ja mam teraz zrobić?– Niech mi pani pomoże. – Ale jak? Jak??

Nie było odpowiedzi. Powieki Pawła K. zamknęły się powoli, on sam tkwił w  bezruchu. Dziennikarka rozejrzała się nerwowo po pomieszczeniu. Była to pra-cownia Pawła K., na ścianie wisiały zdjęcia, z drugiej

wywiadu

– Pan naprawdę oszalał. Co ja mam teraz zrobić?

– Niech mi pani pomoże. – Ale jak? Jak?

Page 42: Magazyn Cukrzyca 11/2011

tytu

ł dzia

łu pi

sma

42 cukrzyca listopad 2011

strony – biurko i dwa ekrany komputera. W rogu po-koju zobaczyła umywalkę i wiszącą szafkę. Podbiegła w tamtą stronę. Pomiędzy kubkami tkwił zgnieciony stary baton Marsa. Rozwinęła go, połamane, zmato-wiałe kawałki czekolady posypały się na podłogę. Ruszyła czym prędzej do nieszczęsnego diabetyka, którego głowa bezwładnie opadła na pierś. Próbo-wała ją unieść i  włożyć baton do ust. Brak reakcji. Przypomniała sobie ostrzeżenie z  ulotek, że „jeśli pacjent jest nieprzytomny lub nie jest w stanie sam połykać, nie wolno podawać niczego, gdyż grozi to uduszeniem“.

Teraz jej ręce zaczęły się trząść. Tkwiła w absurdalnej pułapce z  tracącym przytomność cukrzykiem, który wyrzucając klucz postawił ich w sytuacji bez wyjścia.Znajdowali się na drugim piętrze, a okno było na wpół uchylone. Wyjrzała – jej oczom ukazało się małe, ciasne podwórko krakowskiej kamienicy, z rzędami półotwar-tych i zamkniętych okien, za którymi majaczyły biurka, monitory komputerów, gdzieniegdzie widziała osoby rozmawiające przez telefon lub pochylone nad klawia-turą. Piętro wyżej ktoś grał na pianinie. Wychyliła się jeszcze bardziej zamierzając wezwać pomocy, ale za-wahała się. Wywołanie sensacji to ostatnia rzecz, jakiej by chciała. Mogła też zadzwonić na portiernię, numer telefonu miała w komórce, ale już wyobrażała sobie py-tający wzrok portiera, który, zapewne nie sam, stanie w otwartych drzwiach z zapasowymi kluczami w dłoni. I ona, zanim cokolwiek wytłumaczy... Zresztą w historię, że to Paweł K. wyrzucił klucz, i tak nikt nie uwierzy.

Obok fotela na kółkach, z oparciem – leżała szeroka torba, w której z powodzeniem mógł się zmieścić laptop. Wahała się przez chwilę... "Sytuacja tego wymaga" - usprawiedliwiła się sama przed sobą. Wewnątrz zobaczyła portfel. Był czar-ny, zapinany na zatrzask, po którego zwolnieniu otworzyło się szerokie wnętrze. W przezroczystej kieszonce z lewej strony zobaczyła kartka z napisem: „Cukrzyk. W razie utraty przytomności dzwonić...“

Czekając na sygnał zastanawiała się, jak rozpocząć roz-mowę. – Dzień dobry – miły, spokojny, kobiecy głos w słuchawce.

– Dzień dobry. Dzwonię, bo... zdaje się, pani mąż ma niedocukrzenie... Byłam z nim umówiona na wywiad, właśnie rozmawialiśmy, kiedy...– Czy już stracił przytomność?– Chyba tak. Nie rusza się. – A były drgawki?– Słucham? Nie, w ogóle nie widziałam...– Niech mnie pani posłucha i odpowiada tylko tak lub nie. Czy widzi pani jego twarz?– Tak, prawie...– A czy drga mu prawa powieka?– ...? Ale co pani...– Proszę odpowiadać tylko tak lub nie!– Tak. – Udaje. Nie stracił przytomności.– Nie! Tak??? Skąd...– To już nie pierwszy raz. Kilka osób tak nabrał...– Ale dlacze...– Proszę się uspokoić. Czy wyrzucił klucz?– Tak. – Nie wyrzucił. – Ale ja słysza...– Ma go w rękawie marynarki. Jest lekko rozpruta, tam go schował. A rzut kluczem to blef... Proszę mnie uważ-nie posłuchać. Niech pani się nie zdradzi, że pani wie. Jeśli się pani zdradzi, to on naprawdę gotowy dostać niedocukrzenia. Dawała kiedyś pani glucagen?– Nie. – To lepiej, żeby pani nie musiała dawać. Teraz niech pani uważa. On ma zamknięte oczy. Proszę podejść i za-markować, że chce go pani położyć na podłodze, a przy tej okazji – sięgnąć do rękawa i wyciągnąć klucz. Jak się pani uda, to wyjdzie z tej sytuacji bez szwanku, a jego plan skończy się fiaskiem. Zrozumiała pani? – Tak. – Życzę powodzenia. Gdyby coś się nie udało, proszę jeszcze zadzwonić. – Tak. A przepraszam panią, czy mogłybyśmy się umó-wić na wywiad?...

Cisza w słuchawce. Spóźnione pytanie trafiło w pustkę.

Paweł K. dość łatwo dał się przechylić na bok. Próbu-jąc podwinąć dyskretnie rękaw marynarki dziennikarka

W przezroczystej kieszonce z lewej strony tkwiła kartka z napisem: „Cukrzyk. W razie utraty

przytomności dzwonić...”

coś d

la du

cha

Page 43: Magazyn Cukrzyca 11/2011

43

poczuła nagle czyjś wzrok. Zdrętwiała. Paweł K. patrzył na nią badawczo i, mimo, że przecież spodziewała się tego, z trudem opanowała się, by nie krzyknąć.

– Pan... Nie stracił przytomności?!– Ha, żona powiedziała pani? Straciłem... To znaczy nie... No może na chwilę...– Pan jest okropny! Pan jest szaleńcem, powinno się pana leczyć. – Zdała pani egzamin. Zachowała się pani wzorowo, gratuluję. – Gratuluje mi pan?? Czego? A moje nerwy? O mało co nie dostałam zawału, kilka razy – kiedy pan mnie.... nas zamknął, kiedy nie chciał pan przyjąć batona! A najbar-dziej – właśnie teraz, kiedy pan otworzył oczy!!– Ale się pani opanowała. Prawdę mówiąc trochę zadrża-łem, kiedy wyglądała pani na podwórko, bo tylko tego mi trzeba, żeby ktoś pomyślał, że w pracy tracę przytomność. – Należałoby się panu! – Czy pani wie, jak niewiele osób potrafi pomóc cukrzy-kowi? A już na ulicy, leżąc, jesteśmy uważani za żuli albo pijaków. Może pani być dumna, że umie się pani zacho-wać i należy do mniejszości społeczeństwa.– To jest przedmiotowe traktowanie człowieka, bawie-nie się kosztem innych. – Zrobiłem to dla cukrzyków, krzewię w ten sposób pra-widłowe zachowania. Takiej lekcji nikt nie zapomina.– O nie! To na pewno. – I jeszcze opowiada o tym znajomym! O to właśnie cho-dzi (śmiech).– Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Przerażające...! Brakuje słów na pana zachowanie... Pozostaje tylko jedno wyjście.

– Jakie?– Muszę to opisać.– „To” znaczy – co?– To, co mnie tutaj spotkało. – Wykluczone. – Dla dobra innych cukrzyków. I myślę, że jest mi pan to winien.

Zapadła cisza. Paweł K. siedział, z przechyloną głową podpartą ramieniem, opierając się o stolik, jakby nic się nie stało. Ten sam stolik uwieczniony był na kilku zdję-ciach, które wisiały na ścianie. Nawet dźwięki pianina dochodzące zza okna zamilkły na moment. Na szczęście po chwili znów rozbrzmiały, nieznośna cisza zelżała.

– Dobrze. Ale pod jednym warunkiem. – Jakim? – Przedstawi mi pani tekst do autoryzacji, i zmieni imię z „Paweł” na „Piotr”. – Oczywiście. To nie stanowi problemu. A teraz – czy może pan juz otworzyć drzwi? I proszę zjeść jakąś ka-napkę.

„Okropna choroba“ – kołatało się w jej głowie, gdy mija-ła portiera, zmierzając do wyjścia. Na zewnątrz jesienne słońce rzucało refleksy na brukowanej czarną kostkę ulicy. Ogrzewało rozpaloną twarz uspokajającymi, cie-płymi promieniami, które przypominały lato, upalne tego roku. Poprawiała właśnie włosy, gdy przyszła jej do głowy myśl o delikatnej zemście: już po autoryzacji korekta znów „pomyli się“, i tym razem zamiast „Piotra“ pozostawi: „Paweł“.

Suplement diety 4Flex cassis to unikalne połączenie wysokiej skuteczności w profilaktyce i wspomaga-niu leczenia dolegliwości układu stawowo-kostnego z przyjemnością rozkoszowania się intensywnym aromatem dojrzałej w słońcu czarnej porzeczki.

Hedrin® Rapid + Spray to nowej ge-neracji środek na wszy całkowicie bez-pieczny dla dzieci. Wolny od substancji toksycznych, pestycydów i organofos-foranów. Działa w godzinę.www.hedrin.pl

4Flex cassis – niezrównany smak

zdrowych stawów

Hedrin®

i WSZY(scy) pękają…

reKLAMA

Page 44: Magazyn Cukrzyca 11/2011

Ż eby nabrać dystansu do siebie, myślę o ko-smosie. W obserwowalnym wszechświecie wy-kryto około 150 miliardów galaktyk. W każdej z nich są tryliony gwiazd, wokół których krążą

niezliczone ilości planet. Tych światów jest wielokrotnie więcej niż ziarenek piasku na wszystkich plażach Ziemi.Kuźnica na Helu zmieniła się bardzo od czasu, kiedy byłem tam po raz ostatni, na początku lat osiemdziesiątych. Na chodnikach kostka, domy jakieś takie odnowione, koloro-we. Ładnie tam. W tym miejscu Półwyspu Helskiego plaża jest najwęższa, jakieś paręnaście metrów. Ale dysponuje tym, czym prawdziwa plaża powinna dysponować w nad-miarze, czyli piaseczkiem składającym się z drobniutkich, złotych ziarenek kwarcu, połyskujących w słońcu jak mikro-skopijne diamenty. Jest też oczywiście morze, ale o nim nie będę opowiadał, bo niewiele go zażyłem, zważywszy na to, że temperatura wody nie przekraczała siedemnastu stopni. Leżałem sobie na plaży i przesypywałem między palcami ten piękny, drobniutki piasek. Z jednej dłoni do drugiej przelatywały miliony błyszczących, lilipucich słoneczek. My-śląc o tym, że rozmiar jest pojęciem względnym, że wszyst-ko zależy od punktu odniesienia, bawiłem się w usypywa-nie całych galaktyk, skupisk słonecznych drobinek. Właśnie, „rozmiar jest pojęciem względnym”, wyobraziłem sobie, że jedno z tych ziarenek to moja planeta, na której żyją miliar-dy gatunków, w tym mój – istot obdarzonych świadomo-ścią istnienia, pamięcią, poczuciem upływu czasu itd. Każda z tych rozumnych drobinek, żyjących na ziarenku piasku, ma swoje problemy, bóle, pragnienia, marzenia, maleńkie zwycięstwa i tycie, tycie porażki. Wszystko to kwestia ska-li, jak już mówiłem. No tak, łatwo powiedzieć, ale przecież mnie żadna skala, żaden kosmos na co dzień nie interesuje. Mam własne sprawy, moje problemy potrafią urosnąć do kosmicznych rozmiarów, cierpienie przewyższyć Hima-laje, wtedy nie myślę o skali. Poddaję się panice, staram się

uspokoić, ale mi nie wychodzi. Mózg podsuwa mi czarne scenariusze, jednym słowem mój maleńki mikroświatek się wali. A jednak jeśli tylko uda mi się oddalić od tego, co po-kazuje mi podstępna myśl, zaczynam łapać oddech. Pamiętam jak za młodu wypłynąłem w nocy w morze – zo-stawiłem towarzystwo na plaży i sam popłynąłem w czarną pustkę. Sprawiało mi to taką radość, że nie kontrolowałem ani czasu, ani kierunku tego wypadu. Kiedy w końcu zmę-czony postanowiłem na chwilę wypocząć, zorientowałem się, że jestem zawieszony w czarnej pustce. Zupełnie stra-ciłem poczucie kierunku. Nie wiedziałem, gdzie jestem, a co gorsza – jak dopłynąć z powrotem do plaży. Pierwsze co pamiętam to strach i panika. Próbowałem nasłuchiwać głosów z brzegu, ale szumiące jednostajnie fale tłumiły wszelkie dźwięki. Wrzeszczałem, myśląc, że może usłyszą mnie pozostali na brzegu. W końcu zacząłem rozglądać się dookoła i wypatrywać jakiegoś światełka. Po jakimś czasie dostrzegłem maleńki punkcik światła i popłynąłem w tym kierunku. To dziwne, ale kiedy tak majtałem noga-mi w coraz zimniejszej wodzie, panika ustąpiła i jej miejsce zajął niemy zachwyt. Byłem zupełnie sam, nade mną nie-bo z tysiącami połyskujących srebrnych punkcików, wielką ciszę uzupełniał miarowy szum morza – oddech wszech-świata. Tak sobie wtedy pomyślałem i niepokój minął. Po-czułem się tak nieistotny, a jednocześnie ważny, że nie miał-bym nic przeciw temu, by rozpłynąć się w tych falach i stać się jedną z nich. Transcendentalne przeżycie. Dużo później dotarła do mnie myśl, że wszystko jest po coś. Nic nie dzieje się bez przyczyny i tylko ode mnie zależy, jakie wyciągnę wnioski ze spotykających mnie wydarzeń. To było wiele lat później, kiedy rozchorowałem się na zapalenie oskrzeli. Antybiotyki nie pomagały, gorączka nie ustępowała, czułem się okropnie. Pewnego razu nad ranem zacząłem się dusić. Pamiętam, jak oparty o parapet okna prosiłem żonę, żeby zadzwoniła do lekarza. Moje myśli

światław STronę

szaMaN Piotr „Szaman” Szamowski

44 cukrzyca listopad 2011

coś d

la du

cha

Page 45: Magazyn Cukrzyca 11/2011

koncentrowały się na złapaniu oddechu. Tego dnia zamiast do pracy po-jechałem karetką do szpita-la. Zdiagnozowano u mnie astmę oskrzelową. To był dla mnie cios. Same ograniczenia, tego nie wolno, tamtego nie wolno, a przede wszystkim nie wolno palić papierosów! Nie mo-głem się z tym pogodzić. Po jakimś czasie wyszedłem z kliniki i starałem się wrócić do „normalnego” życia. Po-szedłem do pracy i po krótkim okresie beznikotynowym zacząłem podpalać. Parę razy podchodziłem do rzucania, aż w końcu choroba zdecydowała za mnie – z papierosami nie dało się żyć. To było dwa-dzieścia parę lat temu. Poznałem swoją choro-bę i przyzwyczaiłem się. Funkcjonuję zupełnie normalnie. Kiedy tylko mam ochotę na papiero-sa, moja astma przypomina mi, że to nie dla mnie. Na początku choroby musiałem brać duże daw-ki sterydów, w związku z tym utyłem. Nie było mi z tym dobrze. Wiele razy próbowałem zrzucić wagę, ale zawsze powracała. W końcu się poddałem i trwałem w błogim roztyciu. Nie muszę mówić, że wzrosło mi ciśnienie, pojawiły się problemy ze stawami itp. W zeszłym roku lekarz rodzinny zlecił mi standardowe badania krwi, bo nie robiłem ich już od lat. W domu przy śniadaniu usły-szałem dzwięk telefonu. Dzwoniła pani doktor z przychod-ni mówiąc, że mam bardzo wysoki poziom cukru i trzeba się zastanowić, czy nie przydałoby się leczenie szpitalne. Cukrzyca jak malowana! Znowu zimne ciarki przeszły mi po plecach. W głowie pojawiła się dramatyczna myśl: ko-lejna choroba... i co ja teraz zrobię? Poszedłem zrobić ko-lejne badania i lekarz stwierdził, że nie zastosujemy jeszcze insuliny, spróbujemy tabletek. Ale podstawa to utrata wagi. Przyznam, że nie lubiłem się ważyć, bo zwykle denerwo-wał mnie wynik. „Co to za wagi teraz robią, zero precyzji...” – podpowiadał mi umysł. Zawsze jakieś pocieszenie. Niestety, a może na szczęście teraz już nie mogłem zwalać swojej nadwagi na producentów AGD. Zacząłem

d i e t ę . D o s t a ł e m

jakieś ulotki, z inter-netu wyciągnąłem informacje

o dietach, i zaczęło się. Strach, jak się okazuje, ma jednak dobre strony

– potrafi zmotywować. Od tamtego czasu minął już ponad rok. Wyrzuciłem stare ciuchy, musiałem kupić nowe o pięć numerów mniejsze. Myślę o tym lęku, że jest on jednak częścią naszej natury. Każdy z nas ma go po coś. Ja na przykład po to, by trzymać się prostej drogi. W każdej ciemności znajdzie się najmniejsza choćby plam-ka światła. Wystarczy tylko popłynąć w tamtym kierunku. Im jesteśmy bliżej, tym to światło staje się wyraźniejsze i mocniejsze. W końcu zalewa nas swoim ciepłem i to jest ta chwila, kiedy mówimy sobie: „ach tak, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Przecież to było takie proste”. Siedzę więc na plaży w Kuźnicy i przesypuję w dłoniach moje słoneczne drobinki. Kiedy na nie patrzę, w głowie pojawia się myśl, że tych moich światełek w ciemności nigdy nie zabraknie, bo przecież jest ich niezliczona ilość na plażach naszego życia.

45

Page 46: Magazyn Cukrzyca 11/2011

wrzesień 2011

coś d

la du

cha

dawno, dawno temu, kiedy świat miał wyłącznie barwę szarości, na szczycie szklanej góry sięgającej gwiazd stał kryształowy pałac.

Żył w nim król imieniem Biały i królowa zwana Czarną. On lśnił niczym śnieg, który spada z nieba, ona zaś mieniła się jak węgiel. Kochali się bardzo, ale do pełni szczęścia brakowało im dzieci, które rozweseliłyby nie tylko ich pałac, ale i cały smutny świat.Wkrótce królowa urodziła trzech synów, a każdy z nich był inny. Chłopcy rośli szybko, spędzając z sobą dużo wolnego czasu. Najwyższy z nich, o długich kręconych włosach, miał na imię Żółty. Drugiego, znacznie niższego, z piegami na buzi, rodzice nazwali Czerwony, natomiast trzeci, okrągły niczym beczułka, otrzymał imię Niebieski. Ich życie upływało w miłości i szczęściu.Nadszedł jednak czas, kiedy królewska para wezwała chłopców na pierwszą poważną rozmowę.– Moi kochani – odezwał się ciepło Biały do swoich synów. – Jesteście już na tyle dorośli, aby można było na was liczyć w trudnych sytuacjach.

Chłopcy słuchali z uwagą słów ojca, od czasu do czasu przytakując. Matka patrzyła na nich życzliwie, obdarowując najpiękniejszym uśmiechem, jaki znali.– Postanowiliśmy wraz z ojcem, że pójdziecie w świat – powiedziała. – Musicie poznać jego mieszkańców i sprawić, aby poczuli się szczęśliwi. Kiedy w sercu któregoś z nich zagości radość, zadanie możecie uznać za spełnione.– Wrócimy wtedy do domu, mamo? – zapytał Niebieski, który był największym pieszczochem i obawiał się rozstania z rodzicami.– Wszystko zależy od was, mój synu – odrzekł ojciec łagodnie. – Być może życie poza domem okaże się dla was znacznie ciekawsze.– Jednak jeśli zatęsknicie za nami, pamiętajcie, że zawsze będziemy na was czekać – dopowiedziała Czarna.I tak młodzieńcy wyruszyli w drogę. Wszyscy trzej swoimi kolorami wzbudzali podziw i ciekawość wśród tych, których spotkali. Jednak pomimo iż obdarowywali innych uśmiechem, szybko zrozumieli, że w szarym świecie jego mieszkańcy nie znają radości i szczęścia. W końcu dotarli do rozwidlenia drogi. Tam uścisnęli się serdecznie na pożegnanie i każdy z nich poszedł w inną stronę świata.Po kilku dniach wędrówki Żółty postanowił odpocząć, więc zatrzymał się w starej gospodzie pod lasem. Gospodarze, choć byli biedni, ugościli go najlepiej, jak potrafili, dając ciepłą kolację i wygodne łóżko na noc. Spostrzegawczy młodzieniec zauważył jednak, że w ich domu panuje smutek.Postanowił poznać prawdę, więc następnego dnia zagadnął gospodynię. – Cóż cię tak martwi, dobra kobieto?– Nie mamy dzieci, książę – odparła cicho i skuliła się w sobie. – Nie budzi nas ich płacz, nie cieszy perlisty śmiech.

PiŁKA Niebieska

Ala Blek

46 cukrzyca

Page 47: Magazyn Cukrzyca 11/2011

47

Nikt nie biega po ogrodzie, czyniąc zamieszanie. Nie mam komu opatrzyć skaleczonego podczas zabawy kolana ani umyć małej brudnej buzi.Żółty zrozumiał jej ból i zamyślił się. Po dłuższej chwili rzekł:– Wierzę, że nadejdzie taki dzień, kiedy uronisz jeszcze niejedną łzę ze szczęścia, a twojemu mężowi będzie pomagać w gospodarstwie gromada silnych i krzepkich synów.– Jak to możliwe, książę? – zapytał gospodarz, który właśnie wszedł do kuchni.Młodzieniec uśmiechnął się życzliwie w odpowiedzi i wyciągnął z plecaka żółty kłos dojrzałego zboża. Niemal natychmiast swoją barwą rozjaśnił ponure, szare wnętrze domu.– Ziarna posadź jeszcze tego dnia, dobry człowieku – pouczył gospodarza. – Plon zbierzesz jutro.– Dziękujemy, książę – ukłonił się mężczyzna nisko, zdziwiony nieco podarunkiem.Żółty podziękował im za gościnę i ruszył w dalszą drogę. Wędrówka bowiem stała się jego pasją i zamierzał poświęcić jej cały swój wolny czas.W tym samym czasie Czerwony dotarł nad wielką wodę, jaką było morze. Nad brzegiem ujrzał młodą dziewczynę. Siedziała nieruchomo, z tęsknotą wpatrzona w horyzont. Na dnie jej dużych czarnych oczu czaił się strach.– Dlaczego jesteś smutna, piękna dziewczyno? – zadał pytanie, siadając tuż przy niej na szarym piasku.– Mój ukochany odpłynął kilka dni temu i dotąd nie wrócił – rozpłakała się rzewnie. – Boję się, że jego statek zatonął. Nie mam już dla kogo żyć...Czerwony miał dobre serce, więc od razu pojął rozpacz dziewczyny. Objął ją czule ramieniem i przytulił jak siostrę.– Poczekam tutaj razem z tobą – oświadczył.Siedzieli tak cały dzień, wypatrując zaginionego statku, a kiedy zapadł zmierzch, książę nazbierał gałęzi drzew i ułożył je w wysoki stos.– Co robisz, książę? – zapytała piękna dziewczyna, odrywając nagle wzrok od morskiego horyzontu.Młodzieniec nie odpowiedział. Zamiast tego wyjął z kieszeni pudełko zapałek i zapalił jedną z nich. Zapłonęła jasnym, czerwonym blaskiem, rozświetlając wszystko wokoło. Dziewczyna patrzyła oniemiała na jaskrawy ogień buchający z podpalonego drewna.– Jeśli twój ukochany nadal błąka się po morzu, widoczne

z oddali światło ogniska wskaże mu drogę powrotną – powiedział Czerwony spokojnym głosem.– Jak mam ci dziękować? – nie kryła łez wzruszenia.– Wasza miłość będzie dla mnie najpiękniejszą formą wdzięczności.Uściskał dziewczynę na pożegnanie i ruszył dalej.Ostatni z braci, zwany Niebieskim, dotarł najdalej, do małego szarego miasta. Zaciekawił go gwar dobiegający z pobliskiego placu zabaw. Pośpieszył w tamtym kierunku i ujrzał gromadę bawiących się dzieci. Ich wesołe, piskliwe głosy wywołały w nim radość. Już miał ochotę wziąć udział w zabawie, kiedy nagle ujrzał małego chłopca siedzącego samotnie na skraju ławki. Książę posmutniał, ponieważ od razu zrozumiał, że chłopczyk nie jest szczęśliwy. Podszedł do niego i wyciągnął rękę na powitanie.– Cześć! – zawołał. – Mam na imię Niebieski, a ty?Chłopiec patrzył zdumiony na nieznanego młodzieńca. Jeszcze nikt nigdy nie chciał się z nim zaprzyjaźnić.– Cukierek – przedstawił się i niepewnie podał rękę.– To twoje imię? – zdziwił się Niebieski.– Chyba nie – speszył się malec. – Jednak wszyscy na mnie w ten sposób wołają, odkąd zachorowałem.– Nie wiedziałem, że jesteś chory – wyszeptał zatroskany książę i usiadł obok na ławce. – Cóż to za choroba? Opowiedz mi o niej – poprosił.– Naprawdę interesuje cię to? – zapytał chłopiec zdziwiony, a kiedy Niebieski skinął głową, odpowiedział. – Moja choroba nazywa się cukrzyca.Niebieski słuchał opowieści, a im więcej dowiadywał się o cukrzycy, tym bardziej pragnął w jakiś sposób pomóc chłopcu. Pogłaskał go delikatnie po włosach i rzekł:– Na pewno chciałbyś pobawić się z innymi dziećmi. Widzę to w twoich ślicznych oczach.– Nie lubią mnie, bo jestem chory...– To nie jest wytłumaczenie – stwierdził książę. – Każdy ma jakieś wady. Spójrz na mnie – dodał. – Jestem okrągły jak beczułka, jeden z moich braci przypomina długą tyczkę, a drugi ma piegowatą twarz. Mimo to kochamy się i darzymy szacunkiem. – Popatrzył na chłopca i uśmiechnął się. – Jeśli chcesz, sprawię, aby inne dzieci polubiły cię.

Page 48: Magazyn Cukrzyca 11/2011

coś d

la du

cha

tytu

ł dzia

łu pi

sma

listopad 201148 cukrzyca

Oczy Cukierka nagle zalśniły, a na jego twarzy zagościł niepewny jeszcze uśmiech.

– Oczywiście, że chcę! – zawołał, zeskakując z ławki.

Wtedy książę wyciągnął z kieszeni małą niebieską piłkę.

– Wiesz, co to jest?Cukierek skinął głową w odpowiedzi i wziął do ręki okrągłą zabawkę.– Piłeczka! Jaki ma piękny kolor!Wtedy młodzieniec podał mu rękę i pobiegli razem w stronę bawiących się dzieci. – Chcecie z nami pograć w piłkę? – zaproponował wesoło. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Grupa z ciekawością przyglądała się niebieskiej zabawce tkwiącej w rękach Cukierka.– Rzuć do mnie! – zwrócił się do niego najwyższy chłopiec. Cukierek rzucił, a piłeczka poleciała wysoko w górę, prosto do nieba. Wszystkie dzieci wyciągnęły ku niej ręce i zaczęły wesoło pokrzykiwać. Nawet książę podskakiwał radośnie wraz z innymi. Kiedy jednak zobaczył, że malec nie czuje się już ani smutny, ani samotny, po cichu wymknął się z grupy i odszedł. Czekała go wszak długa powrotna podróż do domu. Najbardziej na świecie pragnął znów ujrzeć matkę i ojca oraz swoich ukochanych braci.Biały i Czarna wypatrywali z utęsknieniem swoich synów. Po kilku miesiącach młodzieńcy wrócili w końcu do pałacu, a ich opowiadaniom o tym, co widzieli i przeżyli, nie było końca. Zanim wszyscy rozeszli się do swoich komnat, król zapytał:– Wyjawcie nam teraz, w jaki sposób pomogliście innym. Pierwszy odezwał się Żółty.– Podarowałem gospodarzom, którzy cierpieli z powodu braku dzieci, kłos żółtego zboża. Gospodarz posiał dziesięć ziaren i następnego dnia w ich domu pojawiło się tyluż samo zdrowych, silnych synów. – A więc ofiarowałeś im szczęście – pochwalił go ojciec.Czerwony uśmiechnął się czule i opowiedział swoją historię:– Ofiarowałem pięknej, młodej dziewczynie wypatrującej na morzu swojego ukochanego, jaskrawy płomień. Roznieciłem ognisko, aby mężczyzna dostrzegł jego blask i trafił do brzegu – przerwał na moment, a następnie

dodał: – Kiedy wracałem tą samą drogą, spotkałem ponownie tę dziewczynę. Szczęśliwa, szła pod rękę ze swoim ukochanym.– Uratowałeś miłość! – zawołała radośnie matka.Na koniec odezwał się Niebieski.– Spotkałem małego chłopca, samotnego i chorego. Dzieci nie chciały bawić się z nim. Podarowałem mu niebieską piłkę, którą nosiłem zazwyczaj w kieszeni. Ta mała zabawka sprawiła, że zaczęli wspólnie w nią grać. – Pokazałeś tym dzieciom, że można z każdym zaprzyjaźnić się, nie zwracając uwagi na wygląd, choroby i wady. Przyjaźń to wielki dar – oznajmił ojciec, a następnie wstał i ogłosił: – Jesteśmy z was dumni, chłopcy. Spełniliście znakomicie wasze trudne zadania.Bracia uśmiechnęli się, gratulując sobie wzajemnie sukcesów. Po chwili Niebieski wyjął zza pleców kartkę, na której narysował wcześniej małe niebieskie kółko.– Chciałem wysłać list do Cukierka – powiedział, pokazując wszystkim obrazek. – Ładny – pochwaliła go Czarna. – To jest owa piłka, którą podarowałeś malcowi?– Tak – odpowiedział z uśmiechem. – Pomyślałem, że mogłaby zostać symbolem jego choroby.– Jak nazywa się ta choroba? – zaciekawił się Biały.– Cukrzyca, tato.Ojciec zamyślił się i po dłuższej chwili odrzekł:– Zgadzam się, mój synu – uścisnął go czule. – Od dziś niebieski okrąg stanie się symbolem cukrzycy, a wszyscy, którzy na nią zachorują, będą rozpoznawać się po tym znaku.– Dziękuję, ojcze! – podskoczył wesoło młodzieniec i wybiegł z sali.Spieszył się, by jeszcze tego wieczora wysłać list do małego przyjaciela. Pozostali bracia popędzili za nim. Wszak byli nierozłączni i zawsze robili wszystko razem.A niebieskie kółko już na zawsze pozostało symbolem ludzi chorych na cukrzycę.

coś d

la du

cha

Page 49: Magazyn Cukrzyca 11/2011

Cukrzyca, to choroba, w której skóra jest poddawana wyjàtkowej próbie przez wiele lat. Wymaga to szczególnej uwagi nas wszystkich, poniewa˝ cukrzyca, to ju˝ pandemia, która si´ rozpowszechnia wraz z rozwojem cywilizacji. Nowy przypadek cukrzycy rozpoznawany jest co pi´ç se-kund, ale co dziesi´ç umiera gdzieÊ na Êwiecie człowiek z powodu cukrzycy lub jej powikłaƒ. Według WHO do roku 2025 liczba chorych wzroÊnie do około 300 mln, a według IDF – nawet do 438,4 mln w 2030 r.Skóra w cukrzycy reaguje szczególnie w przypadku wahaƒ lub nieodpowied- niej kontroli poziomu glukozy we krwi, poniewa˝ to prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego i naczyniowego. Skut- kuje to zmniejszaniem si´ wydzielania potu, a funkcja ochronna skóry ulega znacznemu ograniczeniu.Cechy charakterystyczne dla skóry diabe-tyków, to nadmierna suchoÊç dokuczliwe sw´dzenie, nadwra˝liwoÊç, skłonnoÊç do zmian wypryskowych, owrzodzeƒ, zaniku skóry i owłosienia oraz chorób o podło˝u bakteryjnym i grzybiczym. Do najgroêniejszych skórnych powikłaƒ cukrzycowych zaliczamy owrzodzenia pod- udzi oraz tzw. zespół stopy cukrzycowej. Podstawà piel´gnacji skóry osób chorych na cukrzyc´, a tym samym zapobiegania zmianom skórnym, jest przede wszystkim zwalczanie suchoÊci skóry. Odpowied-

nia piel´gnacja powinna obejmowaç całà skór´ chorego, a nie tylko wybrane jej cz´Êci.Do mycia ciała zalecane jest stosowa-nie preparatów o neutralnym pH , któ-re je łagodnie oczyszczajà i nawil˝ajà, a jednoczeÊnie nie zawierajà mydła. Po kàpieli lub prysznicu nale˝y u˝ywaç bal-samów i kremów ochronnych, których celem jest zapobieganie utracie wody ze skóry. Ciało nale˝y osuszaç delikatnie, dotykajàc skór´ r´cznikiem bez pociera-nia. Kàpiel i prysznic nie powinny trwaç dłu˝ej ni˝ 3 minuty. Po umyciu na skór´ twarzy powinno si´ nanieÊç odpowiedni krem ochronny, zaÊ na skór´ ciała balsam nawil˝ajàcy.Chory na cukrzyc´ szczególnà uwag´ powinien zwracaç na piel´gnacj´ stóp. Powinny byç one myte codziennie w let-niej, bie˝àcej wodzie (temp. ok. 37ºC) z dodatkiem łagodnego mydła do mycia stóp w płynie (nie powinno to byç mydło w kostce). Po umyciu i dokładnym osusze-niu stóp, ze szczególnych uwzgl´dnieniem przestrzeni mi´dzy palcami, nale˝y nało˝yç specjalny krem do piel´gnacji stóp o dzia-łaniu zmi´kczajàcym lub przeciwgrzybi-czo-przeciwbakteryjnym. JeÊli chodzi o wybór właÊciwych prepara-tów piel´gnacyjnych, zalecane jest korzy-stanie z dermokosmetyków dost´pnych w aptekach, zwłaszcza z serii opraco-wanych specjalnie dla diabetyków, któ-

re powstały we współpracy z lekarzami specjalistami w dziedzinie diabetologii i dermatologii oraz zostały przebadane z udziałem osób chorych na cukrzyc´. Takie preparaty nie zawierajà w swym składzie potencjalnie alergizujàcych sub-stancji (barwników, kompozycji zapacho-wej), a pH poszczególnych preparatów jest dostosowane do miejsca stosowa-nia (np. płyn do higieny intymnej i kremy do stóp posiadajà obni˝one pH, aby minimalizowaç ryzyko infekcji).Profilaktycznie zalecane jest, aby mini-mum raz do roku lekarz prowadzàcy skontrolował stan skóry, zwłaszcza stóp. Jednak w przypadkach zwi´kszonego ry-zyka powinno odbywaç si´ to cz´Êciej. Przy zaobserwowaniu jakichkolwiek nie-pokojàcych objawów, konieczna jest na- tychmiastowa konsultacja z lekarzem lub piel´gniarkà.Konsekwencjom negatywnego wpływu cukrzycy na skór´ zapobiega odpowied-nia piel´gnacja oraz systematyczna kon-trola stanu skóry, połàczona z właÊciwym wyrównywaniem cukrzycy i stosowa-niem si´ do indywidualnych zaleceƒ le-karskich. Generalnie warto trzymaç si´ zasady, aby wszelkie niepokojàce objawy na skórze – rany, otarcia, odparzenia itp. nale˝y niezwłocznie konsultowaç z leka-rzem pierwszego kontaktu (Podstawowej Opieki Zdrowotnej), lekarzem diabeto- logiem lub dermatologiem.

lek. med. Ewa Chromniak-Przybyła

PIEL¢GNACJA SKÓRY W CUKRZYCY

Aby ˝yç pe∏nià ˝ycia

Infolinia: 0 801 100 200 www.AAtherapy.pl

Page 50: Magazyn Cukrzyca 11/2011

MAGAZYN CUKRZYCA: wydawca: Diabpol, ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa; adres redakcji: ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa, tel. 22 478 49 79; redaktor naczelna: Małgorzata Marszałek, [email protected]; współpraca: Katarzyna Chorąży-Bochner, Mariusz Cebula, Paulina Kęszycka, Grzegorz Kiciński, Marta Kicińska, Piotr Kubic, Piotr Szamowski. redakcja: Danuta Włodarczyk; korekta: Beata Jagiełło; reklama: MAE Media: Maja Gryko, [email protected]; tel. 601 801 877, Elżbieta Pyzel, [email protected]; tel. 604 107 899, Anna Subotkiewicz, [email protected]; tel. 601 625 382. napisz do nas: [email protected]. skład, łamanie i druk: Agencja Reklamowa Raphael, [email protected]. W numerze wykorzystano zdjęcia: Fotolia, Stock IXCHNG, archiwum redakcji.

zaprenumerowaćchcesz

nasz magazyn?nic trudnego!opcja pierwsza: zamówienie telefoniczne – tel. 22 478 49 79opcja druga: zamówienie pocztą elektroniczną – [email protected] e-mailu podaj nam swoje imię, nazwisko, dane do wysyłki oraz informację, od którego numeru rozpoczynamy prenumeratę (istnieje możliwość zakupu numerów archiwalnych).Dla oddziałów i kół Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków magazyn gratis.

maksimum treści,

MINIMUM kosZTÓW

– za 12 numerów naszego magazynu

zapłacisz tylko 24 zł (2 zł za egzemplarz!).

Numer konta do przelewu:

81 2490 0005 0000 4600 6825 2630

50 cukrzyca listopad 2011

pren

umer

ata

Page 51: Magazyn Cukrzyca 11/2011

nasz magazyn?

Średnia wyników pomiarów przed- i poposiłkowych stężeń glukozy z ostatnich 7, 14 oraz 30 dni pozwala na szybką ocenę pomiarów glikemii

Przejrzysty obraz dla lepszej kontroli cukrzycy

Glukometr Accu-Chek Active i karta Accu-Chek 360o View umożliwiają łatwą i szybką analizę wzorców glikemii.*

Glukometr Accu-Chek Active dzięki funkcji oznaczania pomiarów przed i po posiłku ułatwia codzienną samokontrolę cukrzycy, a karta Accu-Chek 360o View przedstawia przejrzysty obraz uzyskanych wyników.

Zapamiętywanie przed- i poposiłkowych stężeń glukozy pozwala bez trudu interpretować wyniki

Roche Diagnostics Polska Sp. z o.o.ul. Wybrzeże Gdyńskie 6B01-531 Warszawatel. 22 481 55 80 www.accu-chek.pl

ACA

_SBH

/D/2

0110

6/1

*glikemia – stężenie glukozy (cukru) we krwi

AC_Active_360View_220x307.indd 1 2011-08-12 15:32:06

Page 52: Magazyn Cukrzyca 11/2011

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�0

�5

�2�5

�7�5

�9�5

�1�0�0

�g�e�n�s�u�p�e�n� �r�e�k�l�a�m�a�_�2�7�0�4�1�1�_�B�I�T

�2�7� �k�w�i�e�t�n�i�a� �2�0�1�1� �1�5�:�2�0�:�1�6