Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

24
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki zapewnił nas, że mimo negatywnych opinii ze strony komisji bezpieczeń- stwa ruchu drogowego jest zdeterminowany, żeby jak najszybciej otworzył ulicę Szpitalną oraz zlikwidować ogrodzenie przy torowisku na ulicy Chrobrego. - Barierki przy torowisku na Chrobrego na pewno znikną, ale nie nastąpi to z dnia na dzień – tłumaczy prezydent. – Proces ich demontażu roz- poczniemy od wycinania po- jedynczych fragmentów, tak żeby zrobić przejścia dla pie- szych, lecz wymaga to drob- nej inwestycji. Takie przejś- cia mogą znajdować się w miarę równych miejscach, a ich niestety na Chrobrego jest niewiele. Trzeba je zna- leźć i przebudować. Pod ko- niec wakacji planowany jest częściowy remont torowiska od filharmonii do ul. Cichoń- skiego i w tym czasie trzeba będzie wstrzymać ruch tram- wajowy. Myślę, że będzie to dobry moment, żeby zrobić kilka takich przejść na Chrob- rego, a potem systematycz- nie zaczniemy wycinać kolej- ne fragmenty aż do całkowitej likwidacji – podkreśla. Satysfakcję możemy mieć i my, gdyż od wielu miesięcy zachęcamy władze do dro- gowego otwarcia Szpitalnej w kierunku Warszawskiej. Prezydent zapewnia, że na- stąpi to na zasadzie prawo- skrętu, jak proponuje policja. – Kiedyś Szpitalna była normalną ulicą ze skrzyżowaniem. Nie ukry- wam, że na ten temat było sporo dyskusji, nie wszyscy na posiedzeniu komisji bez- pieczeństwa ruchu drogowe- go zgadzali się na ten wa- riant, ale już jesteśmy na etapie przygotowywania do- kumentów, gdyż cała opera- cja wymaga zmiany organi- zacji ruchu – dodaje. Rozmowa z prezydentem Jackiem Wójcickim o na- szych miejskich sprawach i bolączkach na stronie 9-10. RB Codziennie nowe informacje na www.echogorzowa.pl r e k l a m a ● MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY ● CZERWIEC 2015 NR 6/2015 r e k l a m a Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje 70. lat polskiego Gorzowa to znakomita okazja do wspomnień. Także do wspominania ludzi, dzięki którym łatwiej jest nam dzisiaj wspominać minione lata w mieście zwanym wcześniej Landsbergiem. Jednym z nich był Waldemar Miłowid Kućko, fotoreporter, artysta i kronikarz miasta. Reportaż o nim na s. 12-13. Kozy pasące się pod gorzowskim magistratem, sfotografowane przez W. Kućkę, przeszły już do legendy nie tylko gorzowskiej fotografii. Fot. Waldemar Kućko Żeby ta przestrzeń stała się atrakcyjna Prezydent: Szpitaln¹ otworzymy, barierki na Chrobrego zlikwidujemy. czytaj www.echogorzowa.pl codziennie nowe informacje, opinie, komentarze

Transcript of Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

Page 1: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

Prezydent Gorzowa JacekWójcicki zapewnił nas, żemimo negatywnych opinii zestrony komisji bezpieczeń-stwa ruchu drogowego jestzdeterminowany, żeby jaknajszybciej otworzył ulicęSzpitalną oraz zlikwidowaćogrodzenie przy torowiskuna ulicy Chrobrego.

- Barierki przy torowisku naChrobrego na pewno znikną,ale nie nastąpi to z dnia nadzień – tłumaczy prezydent.– Proces ich demontażu roz-poczniemy od wycinania po-jedynczych fragmentów, takżeby zrobić przejścia dla pie-szych, lecz wymaga to drob-nej inwestycji. Takie przejś-cia mogą znajdować się wmiarę równych miejscach, aich niestety na Chrobregojest niewiele. Trzeba je zna-leźć i przebudować. Pod ko-niec wakacji planowany jestczęściowy remont torowiskaod filharmonii do ul. Cichoń-skiego i w tym czasie trzebabędzie wstrzymać ruch tram-wajowy. Myślę, że będzie todobry moment, żeby zrobićkilka takich przejść na Chrob-rego, a potem systematycz-nie zaczniemy wycinać kolej-

ne fragmenty aż do całkowitejlikwidacji – podkreśla.

Satysfakcję możemy mieć imy, gdyż od wielu miesięcyzachęcamy władze do dro-gowego otwarcia Szpitalnejw kierunku Warszawskiej.Prezydent zapewnia, że na-stąpi to na zasadzie prawo-skrętu, jak proponuje policja.

– Kiedyś Szpitalna byłanormalną ulicą zeskrzyżowaniem. Nie ukry-wam, że na ten temat byłosporo dyskusji, nie wszyscyna posiedzeniu komisji bez-pieczeństwa ruchu drogowe-go zgadzali się na ten wa-riant, ale już jesteśmy naetapie przygotowywania do-kumentów, gdyż cała opera-cja wymaga zmiany organi-zacji ruchu – dodaje.

Rozmowa z prezydentemJackiem Wójcickim o na-szych miejskich sprawach ibolączkach na stronie 9-10.

RB

CCooddzziieennnniiee nnoowwee iinnffoorrmmaaccjjee nnaa wwwwww..eecchhooggoorrzzoowwaa..ppll

r e k l a m a

● MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY ● ● CZERWIEC 2015 ● NR 6/2015

r e k l a m a

Kronikarz wytrwały,czyli Waldemar Kućkoi jego życiowe pasje70. lat polskiego Gorzowa to znakomita okazja do wspomnień. Także do wspominania ludzi,dzięki którym łatwiej jest nam dzisiaj wspominać minione lata w mieście zwanym wcześniejLandsbergiem. Jednym z nich był Waldemar Miłowid Kućko, fotoreporter, artysta i kronikarzmiasta. Reportaż o nim na s. 12-13.

Kozy pasące się pod gorzowskim magistratem, sfotografowane przez W. Kućkę, przeszły już do legendy nie tylko gorzowskiej fotografii.

Fot.

Wal

dem

ar K

ućko

Żeby ta przestrzeństała się atrakcyjnaPrezydent: Szpitaln¹ otworzymy, barierki naChrobrego zlikwidujemy.

czytaj www.echogorzowa.pl

codziennie nowe informacje, opinie,

komentarze

Page 2: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

w1.06.1945 r. - powstały Zakłady Mecha-niczne i Odlewnia Żeliwa Państwo-wego Przedsiębiorstwo Traktorów iMaszyn Rolniczych, których trady-cje kontynuowały Zakłady Mecha-niczne „Gorzów”; upadły w 2000 r. 1985 r. - gorzowianka KatarzynaZawidzka została Miss Polonia. w2.06.1976 r. - powstał AutomobilklubGorzowski.1997 r. - papież Jan Paweł II złożył3,5-godzinną wizytę w Gorzowie; wpięciolecie pobytu papieża na gór-czyńskich błoniach odsłonięto po-mnik Jana Pawła II; ponad trzymet-rową rzeźbę, stojącą na tle 13-met-rowego krzyża wykonał prof.Czesław Dźwigaj z krakowskiejASP.2007 r. - udostępniono do ruchunową drogę przez Park Kopernika.1945 r. - Franciszek Walczak (22l.), gorzowski milicjant; zmarł wwyniku obrażeń zadanych przez so-wieckiego marudera, jego pogrzebbył pierwszą antysowiecką demon-stracją w mieście, a on sam zostałpatronem gorzowskiej ulicy; spo-czywa na cmentarzu świętokrzy-skim.1994 r. zm. ks. infułat WładysławSygnatowicz (80 l.), b. proboszczparafii katedralnej w Gorzowie(1963-1991), wikariusz biskupi.w3.06.1959 r. - w klubie „Palenisko”,dziś Mała Galeria GTF przy ul.Chrobrego 4, odbyło się spotkanieautorskie Władysława Broniew-skiego; był to drugi pobyt poety wGorzowie.1987 r. - studenci AWF ustanowilirekord pojemności tramwaju 105N(20 miejsc siedzących, 105 stoj-ących), upychając 362 osoby.1905 r. ur. się Febronia Gajewska-Karamać, b. nauczycielka w Tech-nikum Gastronomicznym (1946-1978), a obecnie patronka ZespołuSzkół Gastronomicznych, aktywnadziałaczka organizacji charytatyw-nych, zm. w 1993 r. 1926 r. ur. się Władysław Koso-wicz, nauczyciel i trener, b. żołnie-rz AK, jeden z organizatorówżeńskiej siatkówki w Gorzowie,zm. w 1986 r. 2007 r. zm. Bronisław Słomka (70l.), pisarz i dziennikarz, b. redak-tor naczelny „Ziemi Gorzowskiej”. w4.06.1989 r. - odbyła się pierwsza turawyborów parlamentarnych z udzia-łem „Solidarności”, pierwszymisenatorami Ziemi Gorzowskiej zos-tali Stanisław Żytkowski i StefaniaHejmanowska (Komitet Obywatel-ski S); mandaty poselskie w pierw-szej turze uzyskali tylko bezpartyjnikandydaci „Solidarności”: Stani-sław Bożek (rolnik spod Międzyrze-cza) i Marek Rusakiewicz (stu-dent). w5.06.2003 r. - Sąd Rejonowy w Gorzo-wie ogłosił upadłość Stolbudu,Okna i Drzwi S.A.2004 r. - w Gorzowie odbył sięchrzest statku wycieczkowego„Kuna”, zabytkowego lodołama-cza z 1884 r., odbudowanego wysi-łkiem Stowarzyszenie WodniakówGorzowskich „Kuna”.

KALENDARIUMCzerwiec 2015

� 2 Czerwiec 2015 r.MIJA DZIEŃ

www.echogorzowa.pl Redakcja (adres do korespondencji): 66-400 Gorzów Wlkp. ul Walczaka 20, tel. 519 462 [email protected]

Redaktor naczelny: Jan Delijewski. Zespół redakcyjny: Robert Borowy, Jerzy Kułaczkowski,Stanisław Miklaszewski, Renata Ochwat, RyszardRomanowski.

Skład: Radosław Pieluszczak. Druk: Polskapresse sp. z o.o.,

Drukarnia Poznań, ul. Malwowa158. Wydawca: Agencja MEDIA-PRESS Jan Delijewski

Bez trudu znajd¹ j¹ fa-chowcy ró¿nych bran¿, opie-kunki ludzi starszych w Nie-mczech oraz in¿ynierowie.

- Od kilku miesiêcy niemogê znaleŸæ pracy. Muszêsiê chyba przyzwyczaiæ domyœlenia o zmianie zawodu -¿ali siê Agata. M³oda kobietama 26 lat, skoñczy³a politolo-giê na Uniwersytecie im.Adama Mickiewicza i jak dotej pory oferowano jej pracêtylko w barze jako kelnerka,pracê na kasie w markecie ipodobne. - Fakt, jak sz³amna studia, trzeba by³o po-myœleæ piêæ razy i wybraæ coinnego. Ale studia by³y fajne,tylko rozczarowanie po nichjest coraz wiêksze - opowia-da Agata.

Humaniści mają kiepsko

Specjaliœci od rynku pra-cy potwierdzaj¹, ¿e rzeczy-wiœcie humaniœci maj¹ pro-blemy ze znalezieniempracy. - Rynek poszukujeg³ównie fachowców, osób zkonkretnymi zawodami, bona nie jest zapotrzebowa-nie - mówi Marta Winnickaz prywatnej firmy doradz-twa zawodowego w Pozna-niu. Dodaje te¿, ¿e ¿ad-nych problemów z prac¹nie maj¹ tak¿e informatycy,programiœci oraz specja-liœci z pokrewnych bran¿.Bez problemów znajduj¹pracê tak¿e specjaliœcirzadkich zawodów. - Nie-stety, zapotrzebowanie nahumanistów z roku na rok

maleje - mówi poznañskaspecjalistka.

Jej s³owa potwierdzaj¹oferty, jakie mo¿na znaleŸæw Powiatowym Biurze Pracy.I tak poszukiwani s¹: klejarzz wynagrodzeniem w wyso-koœci 1750 z³, fizjoterapeuta- 2 tys. z³, pracownik ogólno-budowlany - 3 tys. z³, stolarz- 2 tys. z³, elektromechanik -3 tys., kierowcy - od 2 do 5tys. z³.

Stopa i tak jest niska

Tak¿e w Gorzowie huma-niœci musz¹ liczyæ na ³utszczêœcia albo przyjdzie imsiê przekwalifikowaæ, booferty dla nich pojawiaj¹ siêsporadycznie. Ale i tak nie

jest Ÿle na rynku pracy. - Wmieœcie stopa bezrobocia wlutym wynios³a 6,5%, w po-wiecie ziemskim 9,8%. Dlaporównania w kraju jest to12%, a w województwie13,2% - mówi Izabela Jan-kowska, dyrektor Powiatowe-go Urzêdu Pracy w Gorzo-wie i t³umaczy, ¿e dane s¹ zaluty, bo za marzec ich jesz-cze nie ma.

A jeœli zerkn¹æ w oficjalnestatystyki, to widaæ, ¿e w Go-rzowie i powiecie mo¿na za-uwa¿yæ nieznaczne spadki.

Dyrektor PUP przyznaje, ¿ehumaniœci faktycznie mog¹mieæ problemy, ale fachowcyju¿ raczej na brak zatrudnie-nia narzekaæ nie powinni. -

Tak siê sk³ada, ¿e wraz zwiosn¹ rusza budownictwo,a to jak wiadomo, jest ko³emzamachowym gospodarki,które nakrêca inne bran¿e,pojawiaj¹ siê zapotrzebowa-nia na inne us³ugi - wyjaœniaIzabela Jankowska.

Pokolenie 50+ sobie radzi

Na koniec marca w go-rzowskim PUP zarejestrowa-nych by³o 5 965 osób. Z da-nych urzêdu wynika, ¿e naj-wiêcej bezrobotnych, bo wprzedziale wiekowym od 25do 34 roku ¿ycia jest 27%zarejestrowanych ludzi szu-kaj¹cych pracy. W przedzialeod 35 do 44 roku ¿ycia jest to19,92% a w grupie od 45 do

54 roku ¿ycia odsetek wyno-si 18,51%. - Wynika to ztego, ¿e pokolenie 50+ lepiejsobie radzi w pracy i z prac¹.Mamy takich pracodawców,którzy œwiadomie wybieraj¹ludzi z tej grupy. Bo jakt³umacz¹, taka osoba ma ju¿doœwiadczenie ¿yciowe,maj¹ odchowane dzieci, s¹lepiej zmotywowani, jeœlichodzi o podejmowanie obo-wi¹zków zawodowych.Oczywiœcie mamy i takichpracodawców, którzy chc¹tylko m³odych. Zreszt¹ wespó³czesnych czasach ludziepo 50 nie s¹ starzy, a w silewieku - mówi dyrektor PUP.

Zatrudnij się sam

Bezrobotnym humanistompozostaje jedno, jak nieznajd¹ pracy, mog¹ siê za-trudniæ sami. - Na tworzenienowych miejsc pracy czyotwieranie firm s¹ pieni¹dze zFunduszu Pracy. I mo¿na siêo nie ubiegaæ na stworzenienowego stanowiska pracyalbo na dofinansowanie ju¿istniej¹cego. I mog¹ siê o tepieni¹dze ubiegaæ bezrobotniw ka¿dym wieku. Natomiast zdotacji unijnych, które jeszczenie ruszy³y, korzystaæ bêd¹mogli przede wszystkim lu-dzie m³odzi do 30 roku ¿ycia -t³umaczy Izabela Jankowska.

- No có¿. Jak nie znajdêpracy w jakimœ rozs¹dnymczasie, trzeba bêdzie po-myœleæ o czymœ w³asnym -mówi Agata.

RENATA OCHWAT

Pracy przybywa, ale nie dla wszystkichPracy szukaj¹ humaniœci i ludzie po ogólnych studiach, jak politologia czy zarz¹dzanie.

To tu trafiają ci, którzy szukają nie tyle zatrudnienia, co zasiłku lub przynamniej ubezpieczenia.

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Ale oszczêdzaæ te¿ trzebaz g³ow¹, by oszczêdzaj¹c conieco dziœ nie straciæ znacz-nie wiêcej jutro. Podobnierzecz siê ma z pomys³ami nanasza komunikacjê tramwa-

jow¹, o której znowu siê dys-kutuje. Urzêdnicy proponuj¹tañsze rozwi¹zania z jedn¹nitka torów na d³u¿szych lubkrótszych odcinkach Kost-rzyñskiej i Chrobrego. Jak

dla mnie, to raczej grube nie-porozumienie. Komunikacjatramwajowa w Gorzowie niema s³u¿yæ celom turystycz-nym, ale codziennym prze-wozom tysiêcy mieszkañców.Musi wiêc byæ szybka, spraw-na i wygodna. Tylko taka maszansê zyskaæ akceptacjê.Tymczasem proponuje siêw¹skie gard³o w postaci jed-nej nitki z mijanka, jaka ongiœna Chrobrego ju¿ by³a. A tooznacza czekanie, zaœ wprzypadku awarii powa¿nyparali¿ komunikacyjny.

Je¿eli mamy powa¿nie ibiznesowo podejœæ do ko-munikacji tramwajowej wmieœcie, to nie cofajmysiê w rozwoju, bo korzyœcidzisiaj bêd¹ iluzoryczne astraty w przysz³oœci mog¹byæ ogromne. I prêdzejlub póŸniej padnie wnio-sek o likwidacjê tramwa-

jów w ogóle albo przynaj-mniej niektórych nieren-townych linii. Jak jednakbêd¹ mia³y byæ rentowne,skoro szybciej bêdzie ro-werem, a mo¿e i na pie-chotê. Bez czekania a¿tramwaj pojedzie w drug¹stronê.

JAN DELIJEWSKI

Przepraszamy za błędny podpis pod zdjęciem

W poprzednim numerze pod zdjęciem Krzysztofa Częstochowskiego, pre-zesa Pracodawców Lubuskich, znalazł błędny podpis mówiący, że przedsta-wia Jerzego Buczaka, który był bohaterem jednego z poprzednich numerów.Obu panów serdecznie przepraszamy. REDAKCJA

Bez czekania aż tramwaj pojedzie w druga stronęOszczêdzanie to dobra rzecz. Zw³aszcza jak siê nie jest bogatym.

Na Chrobrego z jednym torem pasażerom nie po drodze

fot.

Arch

iwum

Page 3: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

w6.06.1990 r. - odbyła się pierwsza sesjaRady Miejskiej; pierwszym prze-wodniczącym RM został RyszardSawicki.2002 r. - Zarząd Miejski zamknąłbasen w Łaźni Miejskiej.w7.06.1998 r. - otwarto Gorzowskie Cha-rytatywne Centrum PomocyCzłowiekowi im. Jana Pawła II;urządzono je w pomieszczeniachdawnych restauracji „Kosmos” i„Woroneż”2004 r. zm. Janusz Kiełbasiewicz(74 l.), rotarianin, b. wicedyrektor„Stilonu” i organizator oddziałuBPH, b. prezes ZKS „Stilon”(1976-1982). w8.06.2013 r. - otwarte zostało pierwszew mieście pole golfowe, urządzoneprzez ZUO na terenie dawnego wy-sypiska śmieci na krańcu ul.Śląskiej.w9.06.1995 r. - na Wełnianym Rynku wGorzowie stanęła rzeźba żelaznegogolasa, zrazu jako promocja grupyrzeźb „Ludzie z żelaza” ZbigniewFrączkiewicza, prezentowanychprzed BWA; zakupiona z inicjatywyradnego Józefa Finstera nazywanajest Śfinsterem, obecnie znajdujesię na skwerze przy ul. Hawelań-skiej.2004 r. zm. Hieronim Świerczyński(71 l.), architekt od 1959 r. związa-ny z Gorzowem, współzałożycielGTSK i „Ziemi Gorzowskiej”.w11.06.1949 r. - w gorzowskiej stocznirzecznej zwodowano pierwszy ho-lownik wybudowany po wojnie;otrzymał on imię „Chłopicki”.1918 r. ur. się Antoni Kapusta,wulkanizator, pionier miasta i go-rzowskiego żużla, sędzia, zm. w1984 r.w12.06.1937 r. ur. się Bronisław Rogal,żużlowiec, wychowanek i jeden znajlepszych zawodników Stali(1955-1969), członek pierwszejpolskiej reprezentacji na DMŚ(1960), finalista IMŚ (1962), zm. w1994 r.1999 r. zm. Jerzy Cwojdziński -„Cwojer” (56 l.), matematyk i sza-radzista, profesor I LO w Gorzowiei współzałożyciel GorzowskiegoKlubu Szaradzistów „Atena”. w13.06.1981 r. - w konspiracji powstałaRegionalna Komisja Wykonawcza„Solidarność” w Gorzowie podprzewodnictwem ZbigniewaBełza.1919 r. ur. się Aleksander Dzilne,b. prezes KS Stal (1967-1972),pionier miasta, zm. w 2009 r.1938 r. ur. się Kazimierz Wachno-wicz, nauczyciel, dziennikarz,działacz kultury, zm. w 1988 r. w14.06.1958 r. - w obiektach dawnej fab-ryki Maxa Bahra przy ul. Fabrycz-nej ruszyły Gorzowskie ZakładyPrzemysłu Jedwabniczego, później„Silwana”. 1974 r. - Elżbieta Kuczyńska zdo-była „Złoty Samowar” i nagrodędziennikarzy za piosenkę Za tuma-nom wykonaną na X FestiwaluPiosenki Radzieckiej.

KALENDARIUMCzerwiec 2015

4 lipca 1958 r. ks. dr Wil-helm Pluta zosta³ mianowanyprzez papie¿a Piusa XII admi-nistratorem apostolskim i wi-kariuszem kapitulnym ordyna-riatu gorzowskiego oraz bis-kupem tytularnym LeptisMagna. Œwiêcenia biskupieprzyj¹³ 7 wrzeœnia 1958 r. wkatedrze gorzowskiej z r¹kprymasa Stefana Wy-szyñskiego. W liœcie nomi-nuj¹cym ksiêdza dr. biskupaWilhelma Plutê na biskupaAdministracji Gorzowskiej,papie¿ Pius XII nakreœli³ za-danie: „…abyœ w swymdzia³aniu kap³añskim przyczy-nia³ siê do umacniania uprag-nionej jednoœci narodu…”.Ksi¹dz prymas kardyna³ Ste-fan Wyszyñski, wrêczaj¹c no-minacjê na biskupa, powie-dzia³: „Niech Ksi¹dz zaniesieludowi na rozleg³ej ziemi go-rzowskiej du¿o si³y - a raczejdu¿o mi³oœci, bo tej im wiêcejjeszcze potrzeba”.

W pierwszym swoim LiœciePasterskim stwierdzi³: „Jed-noœæ wszystkich, sk¹dkolwiektu przybyli i ziemie te za-mieszkali. Oto zadanie moje,jakie mam spe³niæ, oto nastrójserca mego…”. Dla god³a bis-kupiego wybra³ s³owa Chrys-tusa: „Niechaj wszyscy bêd¹jednoœci¹”.

Do momentu objêcia przezbpa Wilhelma Plutê rz¹dów wordynariacie gorzowskim,praca w nim ukierunkowanaby³a g³ównie na organizowa-nie struktur niezbêdnych dlaw³aœciwego funkcjonowaniaKoœcio³a na ziemiach odzys-kanych. W 1972 w na-stêpstwie uznania zachodniejgranicy Polskiej Rzeczypo-spolitej Ludowej przez Re-publikê Federaln¹ Niemiec wuk³adzie PRL-RFN (1970) pa-pie¿ Pawe³ VI utworzy³ sta³¹administracjê koœcieln¹ dlatzw. Ziem Odzyskanych. Wil-helm Pluta zosta³ biskupemdiecezjalnym nowo ustano-wionej diecezji gorzowskiej.

Jako rz¹dca ordynariatu go-rzowskiego, a od 22 maja1967 r. administrator apostol-ski z pe³nymi prawami bisku-pa rezydencjalnego w Admi-nistracji Apostolskiej Gorzow-skiej „ad nutum SanctaeSedis” i wreszcie pe³nopraw-ny biskup diecezjalny nowoerygowanej 28 czerwca 1972r. diecezji gorzowskiej - by³moderatorem ¿ycia we-wnêtrznego wiernychKoœcio³a gorzowskiego i ini-cjatorem poczynañ duszpa-

sterskich. W paŸdzierniku1966 r. z okazji Milleniumchrztu Polski by³ gospoda-rzem wielkich i historycznychuroczystoœci religijno-patrio-tycznych w Gorzowie Wlkp. zudzia³em prymasa StefanaWyszyñskiego, abpa KarolaWojty³y, 50 innych biskupóworaz kilkudziesiêciu tysiêcymieszkañców diecezji. 25maja 1967 r. Stolica Apostol-ska podnosi Ordynariat wGorzowie Wlkp. do rangi ad-ministracji apostolskiej pod-leg³ej bezpoœrednio StolicyŒwiêtej. Ordynariuszem Die-cezji Gorzowskiej zostaje bpWilhelm Pluta. Uroczysty in-gres, z udzia³em wielu ty-siêcy ludzi, do gorzowskiejkatedry odby³ siê 3 wrzeœnia1972 r.

W czasie pos³ugi duszpa-sterskiej w Gorzowie Wlkp.ksi¹dz biskup Pluta istotniewp³yn¹³ na integracjê naro-dow¹ mieszkañców GorzowaWielkopolskiego, Ziemi Lu-buskiej i Pomorza Zachod-niego. Na szczególne pod-kreœlenie zas³uguje jego pat-riotyzm, dzia³ania na rzeczobrony godnoœci cz³owieka iubogich, troska oma³¿eñstwo i rodzinê, dzieci im³odzie¿. Szed³ razem z

ludŸmi drog¹ trudnoœci lat60. i 70., wspiera³ przeœlado-wanych podczas stanu wo-jennego lat 80. i pomaga³tym, którzy prze¿ywali ból icierpienie przeœladowaniaczy uwiêzienia. W swychdzia³aniach wznosi³ siê po-nad podzia³ami politycznymi iwyznaniowymi.

Przyk³ad ¿ycia pe³negopoœwiêcenia i mi³oœciksiêdza biskupa WilhelmaPluty to wielki skarb naszegomiasta. Potrzeba, aby go nieukrywaæ, lecz ukazywaæ. Bis-kup Pluta uczy³, ¿e religia po-winna inspirowaæ do pokojumiêdzy ludŸmi, do tolerancji izgody. Mówi³, ¿e w jednoœcisiê buduje dobro wspólne.Bp Wilhelm Pluta naucza³ wduchu pokoju, jednoœci, zgo-dy i troski o cz³owieka.

W czasie obchodów setnejrocznicy urodzin biskupaWilhelma Pluty, 9 stycznia2010 roku, wybrzmia³o wiel-kie przes³anie jego ¿ycia:„Niech wszyscy bêd¹ jedno-œci¹”. Tej jednoœci potrzebanam szczególnie teraz, kiedymy, Polacy znaleŸliœmy siêwe wspólnej Europie, kiedy iGorzów Wlkp. powinien od-grywaæ rolê wa¿nego miastaw œrodku zjednoczonej Euro-

py. Zas³ugi bpa Wilhelma Plu-ty wspomnia³ 2 czerwca 1997r. w Gorzowie Wlkp. OjciecŒwiêty Jan Pawe³ II: „On bu-dowa³ niejako fundamentyKoœcio³a gorzowskiego wczasach bardzo trudnych dlanaszego kraju. D³ugie latazarz¹dza³ Koœcio³em Go-rzowskim, najpierw jako ad-ministrator, a póŸniej jakojego biskup. (…) BiskupieWilhelmie, dziêkujê Ci za to,co uczyni³eœ dla Koœcio³a nanaszej ziemi. Za twój trud,odwagê i m¹droœæ. (…).”

Bp Wilhelm Pluta urodzi³siê 9 stycznia 1910 r. wKoch³owicach na Œl¹sku. Poukoñczeniu Gimnazjum wKatowicach wst¹pi³ doWy¿szego Seminarium Du-chownego w Krakowie i jakoalumn studiowa³ na WydzialeTeologicznym UniwersytetuJagielloñskiego. Œwiêceniakap³añskie otrzyma³ w 1934 r.w Katowicach. Pe³ni³ pos³ugêw ró¿nych parafiach, studio-wa³ na Uniwersytecie Jagiel-loñskim i uzyska³ tytu³ doktoranauk teologicznych.

Bp Wilhelm Pluta zgin¹³ wwypadku samochodowym 22stycznia 1986 r., jad¹c naspotkanie w Gubinie. Jegopogrzeb - z udzia³em pryma-

sa Polski kardyna³a JózefaGlempa, kardyna³ów, arcybis-kupów, biskupów - zgromadzi³wielotysiêczne t³umy ludzi zdiecezji i ca³ej Polski. Bp Wil-helm Pluta jest pochowany wkatedrze gorzowskiej. Papie¿Jan Pawe³ II modli³ siê przygrobie biskupa gorzowskiegooraz dziêkowa³ mu za to, cze-go dokona³. S³uga Bo¿y bpWilhelm Pluta w historii Go-rzowa Wlkp. i Polski, zapisa³siê jako: Biskup jednoœci, zgo-dy, troski o rodzinê i ubogich.

Bp Wilhelm Pluta mieszka³w Gorzowie Wlkp., w kate-drze zosta³ pochowany, z nimzwi¹zanych jest wiele wyda-rzeñ historycznych i miejsc,które ju¿ s¹ i dalej bêd¹miejscem odwiedzin miesz-kañców, turystów iprzysz³ych pielgrzymek. Dla-tego jest doskona³ym i ak-ceptowanym spo³ecznie,ustanowionym przez RadêMiasta, patronem GorzowaWlkp. Poprzez ustanowienieS³ugi Bo¿ego bpa WilhelmaPluty patronem miasta, Go-rzów Wlkp. wszed³ w tradycjêwielu miast Europy i znalaz³siê w gronie miast polskich ieuropejskich posiadaj¹cychpatronów. (…)

AUGUSTYN WIERNICKI

Biskup jedności, zgody,troski o rodzinę i ubogichHistoria Gorzowa i diecezji gorzowskiej nierozerwalnie jest zwi¹zana z osob¹ biskupa Wilhelma Pluty.

24 czerwca br. minie 81 rocznica otrzymania święceń kapłańskich przez biskupa W. Plutę. W czerwcu mija także 18 lat od pielgrzymkipapieża Jana Pawła II do Polski, podczas której 7 czerwca był w Gorzowie i modlił się grobie swego przyjaciela biskupa W. Pluty.

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

�3Czerwiec 2015 r. MIJA DZIEŃ

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Page 4: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

1913 r. ur. się Władysław J. Cie-sielski, dziennikarz, pionier Gorzo-wa, założyciel i prezes Gorzow-skiego Towarzystwa Muzycznego,patron Szkoły Muzycznej nr 2, zm.w 1991 r.1949 r. ur. się Ryszard Nieścieruk,czołowy pływak KKS „Warta” wGorzowie, następnie w latach 70.kierownik drużyny „Stali” i szkole-niowiec żużlowców, b. trenerżużlowej kadry narodowej, trener„Sparty - Polsat” Wrocław, zm. w1995 r.w15.06.1926 r. ur. się Stefan Studziński,piłkarz i trener, b. zawodnik, a na-wet kapitan drużyny Warty (1945-1960), następnie działacz piłkar-ski i szkoleniowiec, zm. w 2000 r.1929 r. ur. się Witold Niedźwiec-ki, dziennikarz i pisarz, od 1978 r.mieszkaniec Gorzowa, zm. w2005 r.w17.06.1957 r. - na stadionie przy ul.Śląskiej odbył się pierwszy mię-dzynarodowy mecz żużlowy, w któ-rym Stal Gorzów pokonała drużynęRuda Hvezda z Pragi 46:26.1979 r. - po zwycięstwie nad Pias-tem Gliwice 2:0 Stilon awansowałdo II ligi piłkarskiej (dziś I liga). 1926 r. ur. się Marian Klaus,kompozytor, instrumentalista,stroiciel instrumentów; w l. 1946-81 aktywny gorzowski muzyk i kie-rownik wielu zespołów, legenda„Casablanki”, napisał wiele czar-daszy i utworów w stylu swing ibossa-nova, w tym Gorzowskiwieczór w Casablance, zm. w 2013r.w18.06.1948 r. - Park Miejski w Gorzowieotrzymał nazwę Parku Wiosny Lu-dów.1972 r. - otwarte zostało kąpieliskonad jeziorem Nierzym, jednocześ-nie uruchomiono sezonową linięautobusową nr 121.1989 r. - odbyła się II tura wybo-rów parlamentarnych, w którychwzięło udział nieco ponad 21%mieszkańców województwa,posłami zostali Ryszard Dyrak(PZPR), Ryszard Kołodziej (ZSL),Jerzy Hopfer (UChS) i Lucjan Cho-jecki (PZPR).1909 r. ur. się Leon Kruszona,pierwszy wiceprezydent Gorzowa(1945-1949), organizator i b. prze-wodniczący gorzowskiej organizacjiPPS (1945-1948), następnie radcaw ministerstwach AdministracjiPublicznej, Gospodarki Komunalnejoraz Gospodarki Terenowej i Ochro-ny Środowiska, zm. w 1990 r. w19.06.2000 r. - ogłoszono upadłośćZakładów Mięsnych WPRP w Go-rzowie

KALENDARIUMCzerwiec 2015

� 4 Czerwiec 2015 r.KOMENTARZE NA GORĄCO

Lubiê pogrzebaæ w ziemi,szczególnie kiedy jestemzmêczony prac¹ lub muszêna spokojnie przemyœleæ so-bie jakieœ sprawy. O satysfak-cji z w³asnych warzyw, owo-ców i kwiatów ju¿ nie wspo-minam, bo to rzeczoczywista, acz te¿ chyba niedo koñca. Zw³aszcza dlatych, którzy nie posmakowaliw³asnych owoców i warzyw.

¯aden pomidor czy ogórekkupiony w sklepie nie smakujetak, jak ten zerwany na w³as-nej dzia³ce. Nawet rzodkiewkaczy sa³ata w³asnorêcznie wy-chodowana ma smak i aromatprawdziwej rzodkiewki i sa³aty,niepodobny do przeroœniêtej,bo chemi¹ pêdzonej rzod-kiewki i sa³aty z marketu. No ipozostaje jeszcze radoœæ z le-niuchowania, niekoniecznieprzy grillu, na prawdziwymtrawniku w cieniuowocuj¹cych drzew osobiœciedogl¹danych.

Szlag mnie jasny jednaktrafia, kiedy muszê dojechaæna dzia³kê lub z niej wracaæ.Nawet nie kilometrowy odci-

nek drogi dojazdowej wzd³u¿kilku Rodzinnych OgrodówDzia³kowych przypominaczo³gowy tor przeszkód, naktórym najlepiej sprawdzaj¹siê samochody terenowe. Iod lat nic siê tam nie zmienia,

a jeœli, to na gorsze. ¯adne-mu z zarz¹dców nie przycho-dzi nawet do g³owy, by coœ ztym zrobiæ. Jakby byli od in-nych, wa¿niejszych rzeczy, anie tak prozaicznych, jak wy-równanie i utwardzenie ja-

kiejœ tam drogi na dzia³ki. No ico z tego, ¿e dzia³kowcypsiocz¹, kln¹ i z³orzecz¹,skoro nikt siê tym nie przej-muje.

Zupe³nie inna spraw¹ s¹dzia³kowe odpady, z którymi

nie bardzo jest co zrobiæ.Szczególnie wczesn¹ wiosn¹i póŸn¹ jesieni¹, kiedy przyci-na siê drzewa i krzewy orazwykopuje kilogramy nieznisz-czalnych chwastów chocia¿byw postaci perzu. Do kompos-townika siê to specjalnie nienadaje, a wyrzuciæ nie magdzie. Spaliæ, i s³usznie, tak¿enie wolno, bo by³oby tozaœmiecanie powietrza. I zno-wu zarz¹dców to nie interesu-je, bo to przecie¿ nie ich k³opot.A wystarczy³oby przecie¿ wokreœlonym czasie wyznaczyæmiejsce, gdzie mo¿na by³obypodrzuciæ te nieszczêsne od-pady, które zabrane zosta³ybygdzieœ do utylizacji. Albo jesz-cze lepiej, gdyby w konkretnydzieñ, wzd³u¿ dzia³ek - tamgdzie to mo¿liwe - przejecha³traktor z przyczep¹, na któr¹dzia³kowcy mogliby powrzucaæte swoje ga³êzie i kilogramyperzu.

Na dzia³kach wiele siêzmienia. Poza myœleniem idzia³aniem, tych którzy od lattam szczêœliwie zarz¹dzaj¹.

LESZEK ZADROJÆ

Co z tego, że działkowcypsioczą, klną i złorzecząJestem szczêœliwym posiadaczem kawa³ka ziemi w Rodzinnym Ogrodzie Dzia³kowym.

Żaden pomidor nie smakuje tak, jak ten zerwany na własnej działce…

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

r e k l a m a

Martwi jedynie, ¿e organizo-wane trochê na zasadzie³apanki i sk³adanki pomys³ów,czyli bez wczeœniejszegog³êbszego namys³u i konkret-nego konceptu, co ju¿wczeœniej sygnalizowa³em.To jednak nie mo¿e byæzwyk³y piknik, nawet kilku-dniowy, z kramami, wystêpa-mi mniej lub bardziej ogra-nych i opatrzonych artystówczy zespo³ów. Gorzów staæna coœ wiêcej, mieszkañcypotrzebuj¹ czegoœ wiêcej

Ju¿ parê lat temuzg³asza³em pomys³, ¿eby zor-ganizowaæ w Gorzowie DniWarty z udzia³em zaproszo-nych reprezentacji miast

le¿¹cych w³aœnie nad Wart¹.Na zasadzie ich artystycznejprezentacji, ale i ¿artobliwejrywalizacji w konkurencjachsportowych oraz wszelakich

innych. Z jakimœ sympozjumz Wart¹ w roli g³ównej, ale izawodami oraz pokazami nasamej Warcie; spotkaniamisamorz¹dowców na wspólnej

debacie, ale i na boisku czy winnej sportowej rywalizacji;stoiskami z regionalnymirêkodzie³ami, ale i smako³yka-mi... To mog³aby byæ wspa-

nia³a zabawa i wielkie œwiêto,w którym t³umnie uczestniczy-liby nie tylko gorzowianie, alei przedstawiciele Poznania,Miêdzychodu, Sierakowa, Ko-nina, Œremu, Sieradza i mo¿ekilku innych miast, w tymrównie¿ Skwierzyny

Dobrze by³oby przynajmniejsiê nad tym zastanowiæ, bomo¿e to byæ zaczyn czegoœwiêkszego i powa¿niejszego.Oczywiœcie ca³a rzecz wyma-ga czasu, wielkich przygoto-wañ, starañ i pieniêdzy, alewarto nad Wart¹ zrobiæ coœtakiego. Jak bêdzie wola, to ipieni¹dze siê znajd¹, cho-cia¿by od sponsorów.

JAN DELIJEWSKI

Święto Warty w Gorzowiezamiast Dni Gorzowa nad WartąWracaj¹ Dni Gorzowa, co bardzo i osobiœcie mnie cieszy.

Naprawdę warto nad Wartą zrobić święto Warty, które byłoby znakomitą promocją miasta i samej rzeki.

Fot.

Emilia

Wój

cik

Page 5: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

1932 r. ur. się Waldemar Kućko,artysta fotografik i fotoreporter,współzałożyciel GTF, pierwszy lu-buski fotografik przyjęty do ZPAF,zm. w 1981 r.w20.06.1897 r. - Hermann Paucksch oso-biście uruchomił ufundowanąprzez siebie fontannę na StarymRynku w Gorzowie.1945 - Franciszek Śmigielski zare-jestrował kawiarnię „Polonia”przy obecnej ul. Sikorskiego 108;była to dawna Café Voley, w la-tach 1958-69 w lokalu tym mie-ściła się słynna kawiarnia „Wene-cja”, ok. 1970 r. budynek zostałrozebrany.w22.06.2011 r. - uruchomiona został po re-moncie Fontanna Pauckscha.2013 r. - Artur Andruszczak, wy-chowanek Stilonu, b. zawodnikGKP i kilku klubów ekstraklasy, za-kończył 20-letnią karierę piłkarską. w23.06.1943 r. - w mieście uruchomionokomunikację trolejbusową.1979 r. - Edward Jancarz i ZenonPlech zdobyli brązowy medal Mist-rzostw Świata Par na Żużlu w Vo-jens. 1982 r. - w ZKS Stilon zawieszonodziałalność pierwszej drużyny hoke-ja na lodzie. W praktyce oznaczałoto upadek hokeja w Gorzowie.1928 r. ur. się inż. Jan Koperski,długoletni pracownik „Stilonu”, b.dyrektor przedsiębiorstwa (1981-1986), zm. w 2002 r. 1941 r. ur. się Kazimierz Modze-lan, działacz „Solidarności”, b.przewodniczący KZ w „Stilonie” iczłonek Rady Regionu, szachista,zm. w 2001 r. 2009 r. zm. - Jan Zborowski (63l.), tenisista, 13-krotny mistrzokręgu.w24.06.1934 r. - Wilhelm Pluta (1910-1986), od 1958 r. biskup go-rzowski, otrzymał święceniakapłańskie.1979 r. - w parku Wiosny Ludówodbył się pierwszy koncert go-rzowskiej orkiestry big-bando-wej „Warta-Ton” pod dyrekcjąKazimierza Kamińskiego (35 lat)1996 r. - powołano Miejski KlubPływacki w Gorzowie, któryprzejął działalność sekcjipływackiej i piłki wodnej roz-wiązanego ZKS Stilon; od 2002r. - MKP „Słowianka”w25.06.1990 r. - odbyło się pierwsze po-siedzenie Sejmiku Samorządo-wego województwa gorzowskie-go; przewodniczącą zostałaAnna Szulc.2003 r. - ruszyła Scena LetniaTeatru w Gorzowie.w26.06.2003 r. - w Gorzowie odbyły sięMistrzostwa Polski w kolarstwieszosowym.2001 r. zm. Henryka Żbik-Nieru-biec (57 l.), artystka-plastyk, spe-cjalizująca się w tkaninie artystycz-nej, od 1970 r. związana z Gorzo-wem.w27.06.2003 r. - Sąd Rejonowy w Gorzo-wie ogłosił upadłość spółki Stol-bud.

KALENDARIUMCzerwiec 2015

�5Czerwiec 2015 r. TRZy pyTANIA DO...

- Dlaczego uwa¿a pani, ¿e pol-skich szeœciolatków nie powinnoposy³aæ siê do szko³y?

- Dzieci w wieku 6 lat fizjologicznienie za bardzo nadaj¹ siê do szko³y.G³ównie ze wzglêdów emocjonal-nych, aczkolwiek nie tylko, bo rów-nie¿ ze wzglêdu na sferê poz-nawcz¹, percepcjê s³uchow¹, zdol-noœæ do wysi³ku itp. Jak dadz¹ zsiebie wiêcej wysi³ku, to energetycz-nie siê napinaj¹. Kiedy siê napinaj¹,to zaczynaj¹ siê bardziej denerwo-waæ, bardziej stresowaæ. Wtedy s¹pobudzone, niespokojne i wybucho-we. Dzieci wspó³czesne maj¹ coœ ta-kiego jak niedojrza³oœæ uk³adu ner-wowego. Nie wszystkie, ale bardzodu¿a grupa. W zwi¹zku z tym fizjolo-gia powoduje, ¿e nie powinny sie-dzieæ zbyt d³ugo w ³awkach. U dziecido 9 roku ¿ycia rozwija siê uk³adprzedsionkowy, czyli czêœæ mózguodpowiedzialna za to, ¿eby dzieckorozwija³o siê dobrze ruchowo. Dziecido 9 roku ¿ycia powinny siê ruszaæswobodnie i tyle, ile potrzebuj¹.Ograniczanie tego w okresiewczeœniejszym powoduje, ¿e s¹ nie-zrealizowane ruchowo i uk³ad przed-sionkowy siê nie doskonali. Skutkiuboczne s¹ takie, ¿e dziecko musisiê nadmiernie kontrolowaæ ograni-czaæ swoj¹ swobodê ruchu i rozwójemocjonalno-spo³eczny nie przebie-ga prawid³owo.

- To dlaczego w wiêkszoœci kra-jów Zachodu szeœciolatki id¹ jed-nak do szko³y?

- W wiêkszoœci krajów zachodnichrzeczywiœcie dzieciaki id¹ do szko³yw wieku 6 lat. Jednak nie ma tamczegoœ takiego jak u nas. Tam nau-czyciel pod¹¿a za dzieckiem. Je¿elijakieœ dziecko ma ochotê siê uczyæ,to wtedy siê z nim pracuje. Nato-miast jak nauczyciele i specjaliœcizauwa¿aj¹, ¿e dziecko ma ograni-czenia, to pracuj¹ z nim w miarê jegomo¿liwoœci. U nas niby mamy siê dotego dostosowaæ, jednak w praktycejest to trudne. Dzieci nadmiernieobci¹¿one ró¿nymi wymaganiaminie s¹ gotowe do podjêcia niektó-rych zadañ, np. maj¹ s³abe r¹czki,które nie funkcjonuj¹ jeszcze dobrze,a musz¹ wiele wykonaæ. Szko³a niepasuje im przede wszystkim rucho-wo, bo musz¹ parê godzin siedzieæw ³awce i nie maj¹ mo¿liwoœci za-spokojenia potrzeb ruchowych.

- Czy rzeczywiœcie jest a¿ takŸle?

-S¹ takie zerówki i pierwsze klasy,w których dzieciaki mog¹ siê swo-bodnie rozwijaæ. Nauczycielepod¹¿aj¹ za dzieckiem, a nie ukry-wam, ¿e jest to bardzo trudne dozrobienia. Potrafi¹ obni¿aæ wymogi,dostosowuj¹c je do specyfiki rozwojudziecka. Zwykle jest nacisk na to,aby realizowaæ za³o¿one w progra-mie etapy. Zwalnianie tempa, ¿ebypod¹¿yæ za dzieckiem daje du¿¹szansê, ¿e dziecko da sobie radê wszkole i spokojnie bêdzie realizowa³okolejne etapy edukacji.

RAR

- Od pocz¹tku marca zmieni³y siêprzepisy dotycz¹ce udzielania œlu-bów poza urzêdem. Czy wzros³aliczba par, które siê na to decyduj¹?

- Mam kalendarz œlubów rozpisanydo koñca sierpnia. W ka¿d¹ sobotêprowadzê dziesiêæ, a bywa i 12 cere-monii. No i do koñca sierpnia niebêdzie ¿adnego œlubu poza muramiurzêdu. Powód - w³aœnie ta zmianaprzepisów, która z jednej strony umo¿li-wia ceremoniê w wybranym miejscu, zdrugiej jednak nak³ada op³atê w wyso-koœci 1 tys. z³. Myœlê, ¿e ten wydatekpowoduje, i¿ pary jednak rezygnuj¹.

- A co w przypadku œlubu w warun-kach nadzwyczajnych?

- W tym przypadku œlub jest udziela-ny bezp³atnie. Mam na myœli sytuacjezagro¿enia ¿ycia albo kiedy partnerjest skazanym i odsadzonym. Ale to s¹w³aœnie te warunki szczególne. Ju¿ wtym roku zdarzy³o siê kilka takich œlu-bów. Procedura jest taka, ¿e para musiz³o¿yæ przede mn¹ oœwiadczenie wolizawarcia œlubu. Jak jest zagro¿enie¿ycia, to œlub mo¿e byæ udzielony tegosamego dnia. Mia³am taki przypadek,kiedy ludzie byli ze sob¹ 18 lat, naglepani zachorowa³a, i para decyduje siêna œlub, ale w domu, bo nie ma mo¿li-woœci przyjazdu do urzêdu. No wiêcœlub zosta³ udzielony w domu i natural-nie bezp³atnie.

- Czy bywa, ¿e pary rezygnuj¹ z ce-remonii zaœlubin?

- Oj bardzo czêsto. I najgorsze jest,kiedy taka para rezerwuje najlepszytermin, z bardzo du¿ym wyprzedze-

niem i nagle w dniu œlubu siê nie poja-wia, nie odbiera telefonu. Bywa, ¿e wci¹gu jednej soboty nagle odwidzi siêœlubowanie czterem parom. Pó³ biedy,jak poinformuj¹ o tym, ¿e jednak rezyg-nuj¹ tak dwa tygodnie wczeœniej, wów-czas mo¿na sobie grafik poprzesta-wiaæ. Zreszt¹ mamy czêsto takie przy-padki, ¿e goœcie przychodz¹, czekaj¹,a przyszli ma³¿onkowie siê spóŸniaj¹,nawet o godzinê. Mia³am przypadek,¿e para siê pok³óci³a, pani przysz³egomê¿a spoliczkowa³a, odjechali, ale pojakiejœ chwili wrócili i jednak œlub wziêli.Mam te¿ takie przypadki, ¿e ledwopara œlub wziê³a, a ju¿ siê rozwodzi.By³ taki przypadek ostatnio z par¹ kon-kordatow¹. Ksi¹dz jednak nie dotrzy-ma³ terminu i nie przekaza³ nam do-kumentów. No i œwie¿o poœlubionamê¿atka przysz³a po dokument po-twierdzaj¹cy zawarcie ma³¿eñstwajakoœ tak dziesiêæ dni po ceremonii,bo jak oœwiadczy³a, potrzebny on jestdo rozwodu. Zaskoczy³a mnie, przy-znam. Ale zgodnie z polskim pra-wem, para ta nie by³a ma³¿eñstwem,poniewa¿ warunki konkordatu niezosta³y dotrzymane. Dawa³am wpaŸdzierniku œlub parze, która mia³aponad 60 lat. A ju¿ w marcu mia³amwniosek o rozwód z eksmisj¹ ¿ony.No ró¿ne rzeczy siê przy œlubach wy-darzaj¹. I jeszcze tylko dodam, ¿eobecnie zupe³nie zmieni³o siêpodejœcie do œlubu. Bo najpierw s¹dzieci, a potem ceremonia. No có¿,znak czasu.

RENATA OCHWAT

Śluby poza urzędem sąjednak za drogieTrzy pytania do Mirosławy Winnickiej, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego.

Fot.

Rysz

ard

Rom

anow

ski

Nie jest łatwo podążaćza sześcioletnim dzieckiemTrzy pytania do Alicji Oleksiuk, pedagoga.

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

r e k l a m a

Page 6: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

� 6 Czerwiec 2015 r.KRONIKA pOLICyJNA

2005 r. zm. Mieczysław Rzeszew-ski (74 l.), gorzowski art. plastykw28.06.1950 r. - powstało woj. zielono-górskie, które istniało do 1975 r.1964 r. - Randia, solistka gorzow-skiego zespołu „Terno” stała sięgwiazdą II Krajowego FestiwaluPiosenki Polskiej w Opolu, wy-różniona za piosenkę Zaklęcia Ka-tarzyny Gaertner do słów JerzegoFicowskiego; z zespołem „Cho-choły” wystąpił też Masio Kwiek,także b. solista „Terno”.1972 r. - bullą Episcoporum Polo-niae coetus papież Paweł VIwyodrębnił diecezje w Polscezachodniej i północnej; z Admini-stracji Apostolskiej Kamieńskiej,Lubuskiej i Prałatury Pilskiej wy-dzielone zostały: diecezja go-rzowska (od 1992 r. - zielonogór-sko-gorzowska), szczecińsko-ka-mieńska (od 1992 r. -archidiecezja) i koszalińsko-kołob-rzeska 1942 r. ur. się Wacław Niewia-rowski, działacz polityczny, racjo-nalizator i szachista, od 1966związany ze „Stilonem”, b. sekre-tarz KZ PZPR i KM PZPR (1981),lider gorzowskiej „struktury pozio-mej”, w 1982 r. usunięty z PZPR,od 1986 r. dyrektor ZakładuUsług Technicznych Klubu Tech-ników i Racjonalizatorów, b.wicewojewoda i wojewoda go-rzowski (1990-1992), następniem. in. minister przemysłu ihandlu, poseł z listy PSL - Poro-zumienie Ludowe (1991-1993),podsekretarz stanu w Minister-stwie Współpracy Zagranicznej(1992) oraz minister przemysłu ihandlu (1992-1993), zm. w 2007r. w29.06.1975 r. - na nowo otwartym base-nie przy ul. Energetyków zakończyłsię turniej o mistrzostwo Polski ju-niorów w piłce wodnej, który wy-grali waterpoliści Stilonu, zdoby-wając po raz drugi mistrzostwoPolski.2002 r. - Szpital Wojewódzki nr 2,dawny Szpital Miejski przy ul. War-szawskiej, został wykreślony z re-jestru szpitali. w30.06.1971 r. - minister gospodarki ko-munalnej wyraził zgodę na likwi-dację poniemieckiego cmentarzaw Gorzowie w części przeznaczo-nej na przedłużenie ul. Pomor-skiej i przebudowę ul. Walczaka;w październiku PMRN przekazało„Stilonowi” fragment cmentarzado adaptacji na park wypoczynko-wy.1972 r. - uruchomiono wykończal-nię jedwabiu, nowy oddział ZPJSilwana, zbudowany na Górczy-nie, ostatnio jedyna siedzibaspółki.1993 r. zm. Kazimierz Jankowski(48 l.), gorzowski poeta,współtwórca Robotniczego Sto-warzyszenia Twórców Kultury wGorzowie, tuż przed śmiercią przy-jęty do ZLP. 2011 r. zm. Włodzimierz Puczyń-ski (70 l.), emerytowanywykładowca AWF w Gorzowie,działacz sportowy, b. radny.(1994-1998) n

KALENDARIUMCzerwiec 2015

Podejrzani to osoby w wiekuod 22 do 31 lat pochodz¹cy zpowiatu gorzowskiego. Wœródnich jest jedna kobieta. Choæsame zatrzymania mia³ymiejsce jeszcze w lipcuubieg³ego roku, to sporz¹dze-nie aktu oskar¿enia by³omo¿liwe w kwietniu 2015 roku.Sprawa dotyczy z³amaniaprzepisów ustawy o przeciw-dzia³aniu narkomanii.Pocz¹tkowo do jednej z podej-rzanych osób doprowadzi³ypolicjantów z Wydzia³u dw. zPrzestêpczoœci¹ Narkotyki Ko-mendy Miejskiej Policji w Go-rzowie Wlkp. czynnoœci opera-cyjne. Podobnie by³o z cztere-ma pozosta³ymi, którzy ³¹czenis¹ do tej sprawy. Chodzi³o oposiadanie i udzielanie innymosobom blisko 50 dzia³ek ma-rihuany. Dlatego wiêkszoœæ zzatrzymanych us³ysza³a zarzutzagro¿ony kar¹ do trzech latpozbawienia wolnoœci.

To nie by³ koniec pracy poli-cjantów, którzy w zwalczaniumechanizmów przestêpstwnarkotykowych znaj¹ siê naj-lepiej. Dziêki skutecznym

ustaleniom i wnioskomp³yn¹cym z analizy posiada-nych informacji mo¿liwe by³odotarcie do jednej z gorzow-skich posesji. Tam policjanciznaleŸli plantacjê marihuany.91 krzewów tego narkotykuros³o w³aœnie na terenie jednejz posesji. To iloœci, które po-zwoli³yby na wyprodukowanieponad 3 kg suszu marihuanyo czarnorynkowej wartoœciponad 70 tys. z³. Dlatego 27-latek oprócz posiadania i

udzielania ziela konopi indyj-skiej, us³ysza³ równie¿ zarzutzwi¹zany z upraw¹ znacznejiloœci tego narkotyku. Za tegotypu przestêpstwo ustawa oprzeciwdzia³aniu narkomaniiprzewiduje karê nawet dooœmiu lat pozbawienia wol-noœci. Sprawa prowadzonaby³a pod nadzorem Proku-ratury Rejonowej w Gorzo-wie Wlkp. Akt oskar¿enia wtej sprawie trafi³ ju¿ dos¹du. n

Handlarze narkotykówi plantatorzy przedsądemW sprawie zatrzymano 5 osób i przedstawiono ³¹cznie 10 zarzutów.

Fot.

Arch

iwum

pol

icji

Kronika policyjna powstaje na podstawie materiałów Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Więcej na ww.echogorzowa.pl

M³ody mê¿czyzna, przyasyœcie swoich kolegów po-daj¹cych siê za prokuratora ipolicjanta, próbowa³ zdobyæ10 tysiêcy z³otych. Za to za-chowanie grozi mu kara na-wet do 10 lat pozbawieniawolnoœci.

Opisywana sytuacja to do-wód na to, ¿e liczne apele po-licji po³¹czone z przytomnym,pozbawionym emocjipostêpowaniem potencjal-nych pokrzywdzonych, unie-mo¿liwia oszustom ich sku-teczne dzia³anie. NiedawnowyraŸne œwiadectwo da³atemu 63-letnia gorzowianka.Kiedy przed po³udniem za-dzwoni³ do niej telefon, niespodziewa³a siê takiego prze-biegu rozmowy. W s³uchawceus³ysza³a mêski g³os. Osobapo drugiej stronie podawa³asiê za cz³onka jej rodziny.Twierdzi³a, ¿e potrzebne s¹ jejpieni¹dze w kwocie 15 ty-siêcy z³otych dla dziecka, któ-re w wyniku wypadku komuni-

kacyjnego zosta³o powa¿nieranne. Przebieg³oœæmê¿czyzny siêga³a dalej. Abyuwiarygodniæ przedstawian¹przez siebie historiê, poda³ dos³uchawki dwóch swoich kole-gów. Jeden z nich przekony-wa³ o s³usznoœci argumentówswojego kolegi jako prokura-tor, drugi jako policjant. Wprzedstawian¹ legendê 63-letnia gorzowianka nie uwie-rzy³a. Tego jednak nie da³a dozrozumienia swoim rozmów-com. Zwodz¹c oszustów,sprawi³a, ¿e jeden z nich pod-jecha³ po wspomnian¹ kwotêpod jej blok mieszkalny.

Wczeœniej skontaktowa³a siêz gorzowsk¹ policj¹. 63-latkazachowa³a siê jak doœwiad-czony œledczy. Po przyjeŸdzieosobowej hondy zrobi³a kilkazdjêæ pojazdu i kierowcy. Po-jazd na ulicach Gorzowa zos-ta³ zauwa¿ony przez patrolenieoznakowane. Zdespero-wany mê¿czyzna nie zatrzy-ma³ siê do kontroli i próbowa³jeszcze uciekaæ policjantom,ale d³ugo wolnoœci¹ siê niecieszy³. Okaza³ siê nim 21-let-ni mieszkaniec po³udnia re-gionu, który ze strony proku-ratora us³ysza³ zarzutusi³owania oszustwa. n

Policjanci z Gorzowa usta-laj¹ osoby, które maj¹zwi¹zek z tym zdarzeniem.

Sytuacja wydarzy³a siêprzy ul. Zubrzyckiego w Go-rzowie Wlkp. Tym razemofiar¹ oszustwa sta³a siê 82-letnia kobieta i jej o trzy latastarszy m¹¿. Ma³¿eñstwoda³o siê przekonaæ dwómkobietom, które pod legend¹przedstawicielek jednej zeznanych firm ubezpiecze-niowych zosta³y wpuszczo-ne do mieszkania. Tamoszustki przekonywa³y os³usznoœci dodatkowychubezpieczeñ, w które wartozainwestowaæ, szczególniew starszym wieku. Kiedy je-den z ma³¿onków przebywa³w innym pomieszczeniu,jedna z oszustek zabra³aoszczêdnoœci z miejsca,które wczeœniej zosta³owskazane przez lokatorów.

Zbyt du¿e zaufanie skutko-wa³o utrat¹ kwoty w wyso-koœci 63 tysiêcy z³otych.Dok³adne okolicznoœci zda-rzenia oraz ustalanie osóbodpowiedzialnych za to zda-rzenie, wyjaœniaj¹ policjanciz I Komisariatu Policji w Go-rzowie.

Policja po raz kolejny ape-luje do wszystkich, aby niko-mu nie przekazywaæ swychpieniêdzy. Taka sytuacja po-winna byæ sprawdzona wmacierzystych placówkachtych instytucji, za którychprzedstawicieli podaj¹ siêosoby pukaj¹ce do naszychdomów. Pod ¿adnym pozo-rem nale¿y unikaæ sytuacjizwi¹zanych z wpuszcza-niem nieznanych nam osóbdo mieszkañ. W wielu przy-padkach s¹ to oszuœci, któ-rzy w ³atwy sposób chc¹ siêwzbogaciæ. n

Do gorzowskich policjantóww listopadzie 2014 rokuzg³osi³ siê przedstawicielwypo¿yczalni samochodów.Twierdzi³, ¿e kilka dniwczeœniej do firmy przyszed³33-letni mieszkaniec DolnegoŒl¹ska, który chcia³wypo¿yczyæ auto. Po podpi-saniu umowy przekazano mukluczyki do fiata ducato.Mê¿czyzna wartego ponad110 tys. z³ samochodu w ter-minie jednak nie zwróci³. Tozaniepokoi³o przedstawicieliwypo¿yczalni. Poinformowanio zdarzeniu policjanci ustalilidane podejrzanego. Wmiêdzyczasie do funkcjona-riuszy dotar³y informacje o po-dobnych zdarzeniach, któremia³y miejsce w innych mias-tach Polski. Œledczy ustalili,¿e wytypowany przez nichmê¿czyzna mo¿e jeszcze od-powiadaæ za dwa oszustwa,których dokonano pod koniecpaŸdziernika 2014 roku weWroc³awiu i Poznaniu. 33-la-tek mia³ wypo¿yczyæ hyunda-ia i30 oraz renault mastera o

³¹cznej wartoœci przekra-czaj¹cej 100 tys. z³. Okaza³osiê tak¿e, ¿e prawo jazdy, któ-rym pos³ugiwa³ siê 33-latekby³o fa³szywe, bo mê¿czyznanigdy nie posiada³ uprawnieñdo kierowania. Operacyjneustalenia gorzowskich poli-cjantów pozwoli³y na zatrzy-manie mieszkañca DolnegoŒl¹ska w Katowicach pod-czas próby oszustwa kolejnejfirmy. W jednej z wypo¿yczal-ni chcia³ wypo¿yczyæ vw mul-tivana wartego æwieræ milionaz³otych.

Czynnoœci prowadzone podnadzorem gorzowskiej proku-ratury pozwoli³y na zebraniedowodów i postawieniemê¿czyŸnie trzech zarzutówdokonania oszustwa oraz jed-nego usi³owania. W dwóchprzypadkach 33-latekpos³ugiwa³ siê tak¿e sfa³szo-wanym prawem jazdy. Wmaju 2015 r. do s¹du trafi³ aktoskar¿enia. Sprawa jest jed-nak rozwojowa. Œledczy niewykluczaj¹ kolejnych zatrzy-mañ. n

Starszemałżeństwostraciło 63tysiące złotych.Tak¹ w³aœnie kwotê ukrad³y dwie kobietypodaj¹ce siê za przedstawicielki jednej zfirm ubezpieczeniowych.

Nie dała się oszukać „na policjanta i prokuratora”Policjanci z Komendy Miejskiej Policji zatrzymali 21-latka podejrzanego opróbê oszustwa.

Fot.

Arch

iwum

Wypożyczałsamochody, by ichnie zwracaćSprawa trafi³a do s¹du, ale to jeszcze nie jest koniec.

Page 7: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�7Czerwiec 2015 r. ZGM

Wed³ug opublikowanegoprzez Europejsk¹ AgencjêŒrodowiska raportu na tematjakoœci powietrza w Europiejesteœmy jako kraj na samymkoñcu. Wynika to z tzw. niskiejemisji, której przyczyn¹ jestmotoryzacja i piece opalanewêglem. Emisja motoryzacyj-na za kilka lat przejdzie do his-torii. Pojazdy niespe³niaj¹cenorm prêdzej czy póŸniejskoñcz¹ na z³omowiskach.Polski park maszynowy z rokuna rok jest coraz m³odszy. Po-zostaje problem pieców.Wêgla u¿ywa w Polsce niemal17% gospodarstw domowych.Tymczasem przepisy unijnewymagaj¹, aby do 2020 rokuemisja spad³a o 20%.

Piec kaflowy mo¿e byæozdob¹ mieszkania i niez³ymurz¹dzeniem grzewczymmimo ma³ej sprawnoœci nie-rzadko przekraczaj¹cej 30%.Grzejnik elektryczny mo¿esiê poszczyciæ niemal 100%sprawnoœci¹. Piec kaflowy,¿eby uzyskaæ za³o¿one pa-rametry, musi byæ sprawnytechnicznie i opalany wyso-kokalorycznym wêglem.Tymczasem zdecydowanawiêkszoœæ tych urz¹dzeñeksploatowanych w naszymmieœcie ma po kilkadziesi¹t

lat i prawie nigdy nie by³a fa-chowo konserwowana. Re-monty i tzw. przestawianiarobione s¹ przez przypadko-wych fachowców, bo zawódzduna ju¿ wiele lat temu trafi³na listê zawodów wymie-raj¹cych. Piec, wbrew pozo-rom, jest urz¹dzeniem dosyæskomplikowanym. Na doda-tek w starych i niesprawnychpiecach czêsto pali siê byleczym. Jak zwykle naj-wiêksz¹ rolê odgrywa cena.Zamiast wysokokaloryczne-go wêgla, którego tona kosz-tuje oko³o 800 z³, u¿ywa siê

najtañszego i najgorszego.Nie wspominaj¹c o plasti-kach, oponach i innych ma-teria³ach, które siê pal¹.Mimo to ciep³o z pieca wcalenie jest tanie. Wystarczy pro-sty rachunek. Obliczono, ¿ena ogrzanie jednego m kw.przeciêtnego mieszkania po-trzeba od 1,76 do 2,05 GJciep³a. Zak³adaj¹c, ¿e naszemieszkanie ma 100 m. kw.³atwo wyliczyæ wartoœæ 176do 205 GJ. Wartoœæ opa³owawêgla zamyka siê w prze-dziale od 0,07 do 0,105 Mg.Zak³adaj¹c bardzo nisk¹

cenê tego paliwa od 400 do600 z³, koszt ogrzania 1 mkw. wynosi od 28 do 63 z³.Wystarczy przeliczyæ, abyotrzymaæ sumê 5 390 z³,któr¹ rocznie musimypoœwiêciæ na ciep³o z wpe³ni sprawnego pieca kaf-lowego. W praktyce sumata jest znacznie wy¿sza,je¿eli weŸmiemy poduwagê nisk¹ sprawnoœæstarego pieca i realn¹ cenêwêgla na poziomie 800 z³.Nale¿y do niej jeszcze do-daæ koszty podgrzania wodytzw. u¿ytkowej oraz remonty

i konserwacje pieca. Niewspominam tu o uci¹¿li-woœciach wynikaj¹cych zwnoszenia opa³u wynosze-nia popio³u i rozpalania. Taostatnia czynnoœæ wykony-wana w sposób tzw. ekono-miczny mo¿e byæ rzeczy-wiœcie ostatni¹. Zamykaniedrzwiczek i tzw. szybra za-nim w piecu powstanie ¿argrozi zaczadzeniem lub wprzypadku pylistego, ni-skiej jakoœci paliwa eks-plozj¹.

Na szczêœcie dziêki pro-gramowi KAWKA miesz-kañcy Nowego Miasta maj¹znacznie lepsze wyjœcie.Wystarczy pod³¹czyæ siê domiejskiej sieci ciep³owniczeji jedynym zmartwieniem po-zostanie rachunek. Wystar-czy jego wysokoœæ porów-naæ z powy¿szym wylicze-niem, aby wybraæ czy lepiejkorzystaæ ze sk³adówopa³owych, czy ciep³a pro-dukowanego w blokachenergetycznych gorzowskiejelektrociep³owni, które po-wstaje z czystego gazu.Obok wygody i czystego po-wietrza dodatkowym efek-tem bêd¹ mniejsze kolejkido gabinetów lekarskich.

RYSZARD ROMANOWSKI

Prosty rachunek wziętynie całkiem z powietrzaNawet nie zdajemy sobie sprawy, jak zatrute mamy powietrze. W Polsce, także w Gorzowie.

Jakość powietrza także w Gorzowie pozostawia wiele do życzenia.

Fot.

Arch

iwum

AdresyZak³ad Gospodarki Mieszkaniowejul. We³niany Rynek 366-400 Gorzów Wlkp.tel. (095) 73-87-101, [email protected] zgm.gorzow.pl

Program Realizacji Œwiadczeñ Wzajemnych pomaga tym, którzy nies¹ w stanie sp³aciæ zaleg³ych nale¿noœci.

Wiêcej na zgm.gorzow.pl/odpracujdlug/ tel. (095) 73-87-125 [email protected]

Biuro Zamiany Mieszkañul. Wawrzyniaka 4tel.(095) 73-87-129, (095) [email protected] zgm.gorzow.pl/zamianamieszkania/

Administracja Domów Mieszkalnych nr 1ul. Wyszyñskiego 38tel. (095) 73-87-139, 73-87-142, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm1/

Administracja DomówMieszkalnych nr 2ul. Towarowa 6A (budynek przychodni I p.)tel. (095) 73-87-151, 73-87-155, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm2/

Administracja DomówMieszkalnych nr 3

ul. Armii Polskiej 29tel. (095) 73-87-162, 73-87-165, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm3/

Administracja DomówMieszkalnych nr 4ul. Drzyma³y 10tel. (095) 73-87-180, 73-87-182 do 184, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm4/

Administracja DomówMieszkalnych nr 5ul. GwiaŸdzista 4tel. (95) 73-87-203 do 205, 73-87-209 do [email protected] >zgm.gorzow.pl

Aby tak siê sta³o, nale¿yspe³niæ okreœlone warunki.W przypadku ubiegania siêo przydzia³ mieszkania ko-munalnego przede wszyst-kim nale¿y spe³niæ dwa kry-teria, tzw. powierzchniowe idochodowe.

Kryterium powierzchniowemówi o tym, ¿e powierzch-nia mieszkalna dotychczaszajmowanego mieszkania(wielkoœæ samych pokoi)przypadaj¹ca na jednaosobê w rodzinie niemo¿e przekraczaæ 5m2.Uwzglêdniana jest dodatko-wa powierzchnia w wysoko-œci 10m2, gdy wnioskodaw-ca lub cz³onek jego rodzinyzabiegaj¹cy wraz z nim oprzydzia³ mieszkania poru-sza siê na wózku inwalidz-kim, dotkniêty jest chorob¹nowotworow¹, pora¿eniemmózgowym lub jest potransplantacji organów.

Jeœli natomiast chodzi o do-chód do otrzymania mieszka-nia na czas nieoznaczony, tow przypadku jednej osoby wi-nien wynosiæ powy¿ej 100%najni¿szej emerytury i jedno-czeœnie nie mo¿e przekraczaæ200% tego œwiadczenia, a wgospodarstwie wieloosobo-wym dochód przypadaj¹cy najednego cz³onka gospodar-stwa domowego winien wyno-siæ powy¿ej 75% najni¿szejemerytury i jednoczeœnie nieprzekroczyæ 150% tegoœwiadczenia.

W przypadku osoby ubie-gaj¹cej siê o przydzia³ lokalusocjalnego dochód nie mo¿eprzekroczyæ 100% najni¿szejemerytury w gospodarstwiejednoosobowym i 75% naj-ni¿szej emerytury na ka¿degocz³onka rodziny w gospodar-stwie wieloosobowym.

Po spe³nieniu powy¿szychwarunków nale¿y pobraæ

wniosek w Urzêdzie Miasta ipo wype³nieniu równie¿ z³o¿yæw Urzêdzie Miasta.

Do sk³adanego wnioskunale¿y do³¹czyæ zaœwiadczenia:

- z zak³adu pracy, oœrodkapomocy spo³ecznej, ZUS-u,urzêdu pracy czy urzêdu skar-

bowego. Chodzi g³ównie o do-kumenty, które pozwol¹ usta-liæ wysokoœæ dochodów osoby(osób) ubiegaj¹cej(cych) siê omieszkanie.

- dowody potwierdzaj¹ce za-mieszkiwanie na terenie Mias-ta Gorzowa Wlkp.

- w przypadku osoby niepo-siadaj¹cej zameldowania napobyt sta³y - potwierdzeniewymeldowania z ostatniegomiejsca sta³ego pobytu.

- w przypadku braku zamel-dowania na terenie MiastaGorzowa Wlkp. - dokumentypotwierdzaj¹ce, i¿ centrum¿yciowe wnioskodawcy znaj-duje siê na terenie miasta Go-rzowa Wlkp.

- w przypadku posiadania -orzeczenie o niepe³nospraw-noœci wraz z dokumentacj¹medyczn¹ okreœlaj¹c¹ typschorzenia.

Z³o¿ony wniosek podlegaweryfikacji, czy spe³nione s¹kryteria umo¿liwiaj¹ce przy-znanie lokalu. Wnioski o przy-dzia³ lokalu gminnego nale¿ysk³adaæ w okresie od 2 stycz-nia do dnia 30 czerwcaka¿dego roku kalendarzowe-go.

GRAŻYNA HOŁÓWKO

Zasady przyznawaniamieszkania komunalnegoJe¿eli nie staæ ciê na zakup ani wynajêcie mieszkania, sprawdŸ, czy masz szansê otrzymaæ mieszkanie komunalne na czasnieoznaczony i socjalne od gminy.

Żeby otrzymać mieszkanie komunalne lub socjalne trzebaspełnić określone kryteria.

Fot.

Piot

r Koc

h

Page 8: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

� 8 Czerwiec 2015 r.ROZMOWA

- Panie prezydencie, co upana teraz s³ychaæ?

- Dobrze s³ychaæ.- Co to znaczy „dobrze

s³ychaæ”?- Zrobi³em sobie badania i

mam z³¹ wiadomoœæ dla mo-ich przeciwników. Jestemzdrowy. Ma³o tego, w ra-mach rodzinnych uchwa³ izobowi¹zañ od dziewiêciutygodni nie palê papierosów,a pali³em trzy paczki dzien-nie, i p³uca mam zdrowe.Schud³em 10 kilogramów.Wszystko jest pod kontrol¹.

- Jak ¿ona teraz przyjmu-je tê sytuacjê, ¿e ma panwiêcej czasu?

- Przede wszystkim ja samzauwa¿y³em, ¿e mam dom.Zauwa¿y³em, ¿e mam do-ros³e córki, znakomicie wy-kszta³cone, obie po Uniwer-sytecie Warszawskim i zpi¹tkowymi dyplomami,dziewczyny mówi¹ w kilkujêzykach. Zauwa¿y³em, ¿emam ¿onê, która zwyczajniesiê cieszy, jak m¹¿ co ranoodwozi j¹ do pracy, apopo³udniami nigdzie niebiegnie i nigdzie siê nie spie-szy. Zauwa¿y³em, ¿e mamogród, w³aœnie sobie kupi³emnow¹ kosiarkê do trawy.Chodzê w dobrym nastroju.Mam wielu przyjació³, dlaktórych nigdy nie mia³emczasu. Zacz¹³em spokojniespaæ, bo mia³em z tymk³opoty z uwagi na stresy inerwy.

- Nie brakuje panu adre-naliny?

- Mia³em jej w nadmiarze.Jak patrzê na to, co siê dzie-je, choæby na to, proces wsprawie Filharmonii koñczysiê uniewinnieniem i odrzu-ceniem aktu oskar¿enia. Kie-dy patrzê na mojego by³egozastêpcê, który zosta³ dopro-wadzony do potwornego sta-nu zdrowia - mam na myœliMariusza Guzendê, te¿ zos-ta³ uniewinniony po siedmiulatach, to co ja mam myœleæo tych, co pisali o ³apówkachi innych aferach? Co ja mammyœleæ o radzie tego mias-ta? Bo jakoœ nigdzie nieprzeczyta³em, ¿e owe aferyto by³y nadmuchane balony.

- Pracuje pan gdzieœ?- Etatowo doradzam jednej

z firm. Doradzam tak¿e in-nym miastom. Jestem rad-nym sejmiku województwa.Poza tym prowadzê du¿eprojekty biznesowe, z któ-rych za kilka miesiêcy maszansê urodziæ siê coœ cie-kawego.

- No w³aœnie, jak pan siêodnajduje w sejmiku?

- Dobrze. Trzeba jednakpamiêtaæ, ¿e mamy specy-

ficzny sejmik wojewódzki. Bojest to sejmik niemy.

- Co to znaczy „sejmikniemy”?

- Oznacza to, ¿e sejmik nies³u¿y wymianie pogl¹dów isporów na temat przysz³oœciwojewództwa. Sejmik s³u¿yjedynie zatwierdzaniu przezkoalicjê PO i PSL uchwa³ wy-chodz¹cych po posiedze-niach zarz¹du województwai st¹d te¿ najczêœciej przyj-mowane s¹ w taki sposób,¿e czytany jest numeruchwa³y i jej tytu³, nawet beztreœci i odbywa siê g³osowa-nie, o ile ktoœ nie zabierzeg³osu. A najczêœciej g³os za-bieram ja z pytaniem czyopini¹. To i tak nie ma to naj-mniejszego znaczenia, bosejmik i tak klepie wszystko,co ¿yczy sobie pani mar-sza³ek.

- Pamiêtam, ¿e szed³ pando sejmiku z has³em, ¿ebêdzie pan dba³ o dobroGorzowa…

- Przede wszystkim odobro Gorzowa musz¹ dbaæjego prezydent i rada. Sejmikwojewódzki w ¿aden sposóbnie jest prze³o¿onym samo-rz¹du gorzowskiego. To odprezydenta i radnych zale¿y,co siê w mieœcie bêdziedzia³o. Co wiêcej, przez tychkilka miesiêcy zauwa¿y³em,¿e to co siê w Gorzowiedzieje, staje siê przedmiotemdowcipów w Zielonej Górze.

- Dlaczego?

- Ró¿nica jest taka. W Go-rzowie bêdziemy budowalijednopasmow¹ ul. Kost-rzyñsk¹, a w Zielonej Górzew tym samym czasie po-wstanie klinika na bazieszpitala wojewódzkiego itaka jest w³aœnie ró¿nica wrozwoju obydwu miast.Mo¿na to porównaæ na pro-pozycjach, jakie sp³ywaj¹do sejmiku z obu miast. ZGorzowa nie sp³ywaj¹¿adne. No mo¿e s¹ to pis-ma prezydenta Jacka Wój-cickiego w sprawie rozk³adujazdy. Podkreœlam, jeœlimamy o czymœ rozmawiaæ,to musz¹ byæ konkretnepropozycje, a tych zwyczaj-nie nie ma.

- Ale przecie¿ opróczpana do sejmiku weszlipan Marek Surmacz i panW³adys³aw Komarnicki…

- Bardzo proszê nie ³¹czyæmnie z panem Komarnickim,panem Surmaczem, panemMarcinkiewiczem. Oni repre-zentuj¹ zupe³nie innepogl¹dy, reprezentuj¹ koa-licjê tworz¹c¹ i popieraj¹c¹ten zarz¹d i g³osuj¹ tak, jakim pani Polak (marsza³ek wo-jewództwa - red.) ka¿e. Ja niemam z nimi nic wspólnego.Jestem w klubie radnych So-juszu Lewicy Demokratycz-nej oraz przewodnicz¹cymkomisji kultury, sportu i tury-styki i tym siê zajmujê. A cipañstwo robi¹ politykê, wktór¹ ludzie maj¹ wierzyæ.

- Ale przecie¿ d³ugo by³opanu po drodze zW³adys³awem Komarnic-kim.

- Tak, do dnia, kiedy toW³adys³aw Komarnicki, pre-zes klubu Stal Gorzów i jed-noczeœnie prezes spó³ki bu-dowlanej wystartowa³ wprzetargu na rozbudowê sta-dionu ¿u¿lowego za publicz-ne pieni¹dze. Uzna³em to zaniedopuszczalne z punktuwidzenia etycznego.

- Minê³o ju¿ kilka mie-siêcy od przegranychprzez pana wyborów. Jed-nak w mieœcie ludzie ca³yczas mówi¹, ¿e przyczyn¹klêski by³o to, i¿ oderwa³siê pan od rzeczywistoœci,poszed³ w wielkie inwesty-cje, a zapomnia³ o pro-stych potrzebach, jak rów-ne chodniki i tym podobnerzeczy.

- Nieprawda. Nale¿y pa-miêtaæ, jaki Gorzów za-sta³em w 1998 roku. Od razupodjêliœmy kilka decyzji,pierwsza o budowie zachod-niej obwodnicy. Niech sobiewszyscy przypomn¹, jakwygl¹da³ wówczas most Sta-romiejski i g³ówneskrzy¿owanie pod katedr¹.Po drugie ponad 10 procentmieszkañców miasta niemia³o kanalizacji i bie¿¹cejwody. Po trzecie - w tymmieœcie upada³y wszystkiewielkie przedsiêbiorstwa. I toby³ problem do rozwi¹zania.

Uda³o nam siê z zachodni¹obwodnic¹ i tras¹ S3, którajest najbardziej korzystna dlamiasta. Uda³o nam siê zre-dukowaæ bezrobocie do wy-sokoœci 6%. Przygotowa-liœmy ponadto projektykoñcz¹ce zaczête ju¿ inwe-stycje. Wiêkszoœæ z tych pro-jektów mia³ s³u¿yæ zmianieoblicza tego miasta. Chcie-liœmy zacz¹æ od podwórek,przez deptak na Chrobrego,zmianê uk³adu komunikacyj-nego ulic Sikorskiego iChrobrego, a¿ do wprowa-dzenia m³odzie¿y do szkó³ wcentrum. Wystarczy³oprzeczytaæ.

- Panie prezydencie, te-raz w mieœcie dzieje siêspektakularna akcjasprz¹tania miasta przy wy-korzystaniu skazanych.Nie mo¿na by³o wczeœniejo tym pomyœleæ?

- Ale my korzystaliœmy zpracy skazanych, choæ defacto ich tam niewielu mo¿epracowaæ. Inna rzecz, ¿e gr¹w cymbergaja nie naprawisiê ul. Chrobrego czy kultury,a Adam Ba³dych graj¹cy naskrzypcach pod upadaj¹c¹szko³¹ przy ul. Chrobregonie doprowadzi do tego, ¿eszko³a bêdzie mia³a wy¿szypoziom. Bo nie o to chodzi.Trzeba podpisywaæ sensow-ne umowy przetargowe nasprz¹tanie. Sprawa druga,¿eby funkcjonowa³a kultura,trzeba daæ jej podstawê.

Tak¹ mia³ byæ zespó³ szkó³artystycznych, a nie tewal¹ce siê budynki, w któ-rych do dziœ siê mieszcz¹. Idlatego uwa¿am, ¿e akcjepod publiczkê typu zagrajmyw cymbergaja albo wiêŸnio-wie posprz¹taj¹ miasto, nicnie dadz¹. Tu s¹ potrzebnedzia³ania systemowe.

- Czy Jacek Wójcicki kon-taktowa³ siê z panem, kie-dy zosta³ wybrany prezy-dentem miasta?

- Nie. Widzia³em go raz wZielonej Górze, kiedy przyje-cha³ na sesjê sejmiku, kiedyby³a dyskutowana kwestiaakademii, mo¿e nie dyskuto-wana, bo rektorzy obu go-rzowskich uczelni zabralig³os, a wiêkszej dyskusji jed-nak nie by³o. No i drugi razwidzia³em pana Wójcickiegona Stadionie Narodowym,jak podczas Grand Prix na¿u¿lu wszed³ do lo¿y Faluba-zu Zielona Góra i siê przywi-taliœmy.

- A gdyby poprosi³ pana ojak¹kolwiek radê?

- Z przyjemnoœci¹ udzie-li³bym, tym bardziej, i¿ od-noszê takie wra¿enie, ¿epan Wójcicki jest zak³adni-kiem tego rodzaju uk³adów,które od lat w Gorzowie funk-cjonuj¹, a byæ mo¿e nie dokoñca zdaje sobie z tegosprawê i ustêpuje tylko po to,aby mieæ œwiêty spokój w ra-dzie miasta. A my od lat wradzie nie mamy ludzi, którzyprzychodz¹ pracowaæ narzecz miasta, raczej za³at-wiaæ swoje interesy.

- Ostre s³owa pod adre-sem rady.

- Ostre, ale wystarczy przy-pomnieæ sobie okres wybor-czy w ubieg³ym roku i przy-pomnieæ sobie z jakimi twa-rzami wisia³y wielkiebillboardy na budynkachcentrum. No i wystarczyprzypomnieæ sobie pierwsz¹decyzjê prezydenta o prze-kazaniu nieruchomoœci wcentrum miasta, która jestwarta olbrzymie pieni¹dze.To w³aœnie za tym byli ci, któ-rzy wisieli na tych plakatach.

- Mówi pan o starym bro-warze przy ul. Strzelec-kiej?

- Oczywiœcie. Proszê sobieprzypomnieæ awanturê o nie-uchwalony plan przestrzen-ny, przygotowany przez spe-cjalistów z Wroc³awia izak³adaj¹cy funkcjonowanieca³ego œródmieœcia. Wyda-liœmy setki tysiêcy z³otych namarne, poniewa¿ w³aœcicieleby³ego browaru siê z tymplanem nie zgodzili. No i te-raz ci ludzie dostali nieru-chomoœæ. Inny przyk³ad. Rok

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Mam się dobrze, już spokojnie sypiamZ Tadeuszem Jêdrzejczakiem, by³ym prezydentem miasta Gorzowa, rozmawia Renata Ochwat.

T. Jędrzejczak ma teraz więcej czasu dla siebie i rodziny.

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

Page 9: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�9Czerwiec 2015 r. pROsTO Z MIAsTA

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

temu rada miasta przyjê³auchwa³ê o projektowaniuczteropasmowej Kostrzy-ñskiej z przebiegiem Euro-Velo przez Gorzów. A naglepo wyborach okaza³o siê, ¿ete parê z³otych, czyli ponadmilion wydany na przygoto-wania oraz te 6,5 mln euro,które uda³o siê uzyskaæ, s¹bez znaczenia. Ta decyzja,oœwiadczam to jasno, to nicinnego, jak sabota¿ uczynio-ny miastu. Budowa jedno-pasmowej Kostrzyñskiej zjednym torem tramwajowymjest wstrzymaniem rozwojumiasta. Nikt nie rezygnuje zdu¿ych inwestycji, jeœli s¹pieni¹dze unijne. Bo one nies¹ po to, aby zaspokajaæ am-bicje radnych, ale po to, abywyrównywaæ poziom ¿yciamiêdzy Polsk¹ a Uni¹. Fina³tych zmian bêdzie taki, ¿e zanaszego ¿ycia nikt ju¿ niewybuduje drugiego pasa ul.Kostrzyñskiej, a tramwajebêd¹ sta³y w kolejce, ¿ebysiê mijaæ.

- Ale ja pamiêtam, ¿e ca³yczas by³ opór wobec „au-tostrady do £upowa”.

- To by³y argumenty ludzi,którzy siê na tym nie znaj¹.Gdybym uruchomi³ na ul.Hawelañskiej kopalniê z³ota,to w³aœnie ci ludzie mówiliby,¿e próba tego z³ota jest nie-dobra i nie warto tego wydo-bywaæ. To nie by³a ¿adna au-tostrada do £upowa, tylkodroga, która mia³a ³¹czyæGorzów z granic¹ pañstwa.Poza tym powstaje druga nit-ka S3 z pe³nym wêz³em³¹czeniowym, a znaczy to, ¿etamta czêœæ miasta dostaniezupe³nie now¹ jakoœæ komu-nikacyjn¹. Przypomnê tylko,¿e by³a awantura, aby nie bu-dowaæ czteropasmowej Grob-li. Dziœ jakoœ nikt sobie niewyobra¿a, ¿e mog³oby byæinaczej. Taka sama awanturaby³a o dwupasmow¹S³owiañsk¹. Podobnie z ulic¹Kasprzaka. A ile tam miejscpracy powsta³o dziêki temu,¿e ulica jest dro¿na. To niejest tak, ¿e Jêdrzejczak sobiecoœ tam wymyœli³. W ka¿dejkadencji, w ka¿dej jednej ka-dencji powinien powstawaæprzynajmniej jeden obiektu¿ytecznoœci publicznej. Aprzecie¿ do 2001 roku, do wy-budowania S³owianki nie po-wsta³ w mieœcie ani jeden takiobiekt. Czy¿by w tym mieœcienie by³o nic potrzebne?

- Drogi to jedno. Innasprawa jest taka, ¿e ca³yczas jest pan obwiniany oto, ¿e zamordowa³ pancentrum, poniewa¿ naj-pierw pozwoli³ pan wejœæTesco do miasta, a potem

ulokowa³ dwie galerie wcentrum i dlatego nikomu inic siê w centrum nieop³aca.

- Ja o ¿adnym Tesco wcentrum nie decydowa³em.Obiekt zosta³ sprzedany nawolnym rynku prywatnemuprzedsiêbiorcy, a ten pod-naj¹³ go Tesco. Podobnieby³o z Empikiem, bo decydo-wa³ prywatny w³aœciciel, anie miasto. Aby wybudowaæAskanê i NoVa Park musielisiê na to zgodziæ radni przezuchwalenie planu prze-strzennego dla tych obsza-rów. Przypomnê tylko, ¿ezbyliœmy nieruchomoœæ poby³ym Ursusie za ponad 10mln z³. Mieliœmy plany narozruszanie centrum,g³ównie ul. Chrobrego i przy-leg³ych do niej ulic. Dlategorealizowana jest KAWKA, bona szczêœcie zd¹¿y³em j¹wdro¿yæ do realizacji. Niejest te¿ moj¹ win¹, ¿e ktoœnie potrafi prowadziæ biznesui ma takie wyobra¿enie, ¿eskoro 30 lat temu w Gorzo-wie nie by³o innych miejschandlowych oraz nowychosiedli, tylko sklepy przy ul.Sikorskiego i Chrobrego i¿eby kupiæ buty czy p³aszcztrzeba by³o jechaæ w³aœniedo centrum i nadal tak po-winno byæ. A przecie¿ wci¹gu 20 lat miasto zmieni³ouk³ad komunikacyjny, po-wsta³y nowe centra, jak ktoœtego nie widzi, nie dostrzegafaktu, ¿e w centrum zmieni³asiê struktura spo³eczna, ¿emieszkaj¹ to g³ównie ludziestarsi i mniej zamo¿ni, to na-prawdê nie powinien prowa-dziæ biznesu. Dziœ si³¹ na-bywcz¹ s¹ ci, co maj¹ samo-chody, a proszê pamiêtaæ,¿e w mieœcie jest oko³o 80tys. aut i oni wol¹ pojechaædo galerii, gdzie maj¹wszystko na miejscu. Takijest trend w ca³ej Europie itrudno abym ja w Gorzowienagle zacz¹³ Wartê kijem za-wracaæ. Tego trendu nie dasiê zatrzymaæ czy odwróciæ.A Chrobrego powinno byæwielkim ci¹giem restauracji,kawiarni, pubów. I po to by³potrzebny remont. I dlategouwa¿a³em, ¿e niezbêdna jestlikwidacja tramwaju naChrobrego. Do centrówwspó³czesnych miast wraca¿ycie, jeœli jest kultura i roz-rywka.

- Przypomnê tylko, ¿e jakpan pierwszy raz zapropo-nowa³ likwidacjê tramwaju,to by³ ogromny opór, bogorzowianie kochaj¹ tram-waje.

- Fakt, ale jestem przeko-nany, ¿e mia³em racjê. Po-

winna byæ zlikwidowana liniaod Czereœniowej do koñcaWalczaka, bo zmieni³ siêuk³ad zak³adów pracy i tram-waj tam zwyczajnie nie jestpotrzebny. Tak samo powin-na byæ zlikwidowana linia naPiaski. Tramwaj w chwiliobecnej powinien byæ tam,gdzie s¹ u¿ytkownicy, czylina Górczyn, do Tesco i Pa-noramy. Ekonomicznie tram-waj w Gorzowie jest nie-op³acalny i generuje niebo-tyczne koszty. Przecie¿ wielelat temu zlikwidowano tram-waj na Zawarcie, bo przesta³siê op³acaæ.

- Przesta³ pan byæ prezy-dentem miasta po 16 la-tach. Od³o¿y³ pan ambicjepolityczne na bok?

- Nie, nadal mam, jak mniektoœ pyta, to o tym mówiê.

- Wróci³by pan na fotelprezydenta?

- Jeœli zostan¹ zrealizowa-ne te plany, o których siêmówi, to nie bêdzie warto.Dlatego, ¿e miasto straci im-pet, stanie siê miastem bezznaczenia w województwie.Bo moje plany, mojej ekipynie by³y wynikiem megalo-manii, ale by³y przygotowy-wane z myœl¹ o kolejnychpokoleniach, które tu maj¹mieszkaæ. Dlatego nie dzi-wiê siê Zielonej Górze, ¿enie chce rozmawiaæ z nie-którymi elitami gorzowskimi.Bo ci ludzie zamiast walczyæo swoje miasto, zwyczajnieje zwalczaj¹. Podejmuj¹ de-cyzje absurdalne. Od prezy-denta Zielonej Góry Janu-sza Kubickiego us³ysza³emte¿ kilka tygodni temu, ¿ezachowania takie, jakiemo¿na obserwowaæ w ra-dzie Gorzowa, tam by³ybynie do przyjêcia. Dlatego te¿uda³o im siê powiêkszyæmiasto, a nam nie. Plan po-wiêkszenia Gorzowa od razustorpedowa³a gminaDeszczno, a radni palcem wbucie nie kiwnêli, aby gojednak wdro¿yæ.

- Czy¿by wieloletni pre-zydent, rodowity gorzo-wianin, sta³ siê fanem Zie-lonej Góry?

- Fanem nie, ale zwyczaj-nie mnie siê podoba to, coprezydent Kubicki z pani¹marsza³ek uzgadnia, co rad-ni miejscy wspieraj¹, bowszyscy dzia³aj¹ na rzeczmiasta. Tylko przypomnê -bêdzie klinika, bêdzie wy-dzia³ lekarski. A z Gorzowatakich planów nie ma. I oba-wiam siê, ¿e przeœpimy tenokres wsparcia unijnego, aZielona Góra nas zwyczajniezdystansuje.

- Dziêkujê.

Mam się dobrze, już spokojnie sypiamZ Tadeuszem Jêdrzejczakiem, by³ym prezydentem miasta Gorzowa, rozmawia Renata Ochwat.

- To archiwum œp. JerzegoHrybacza. Pierwotnie trafi³odo Archiwum Pañstwowego,ale dyrektor prof. Dariusz A.Rymar uzna³, ¿e bardziej od-powiednim miejscem dlatego typu zbioru bêdzie na-sza biblioteka - t³umaczy Ed-ward Jaworski, dyrektor Wo-jewódzkiej i Miejskiej Biblio-teki Publicznej im. ZbigniewaHerberta. To w³aœnie tu, wdziale zbiorów regionalnychzaczê³o siê opracowywanieciekawego zespo³u ró¿nychwydawnictw.

Bezdebity ale i kresowewydawnictwa

- W zbiorze tym znajduj¹siê ró¿ne druki. Jest sporogorzowskiej prasy podziem-nej, fakt mamy j¹ w naszychzbiorach, ale i te egzempla-rze te¿ siê przydadz¹. Pozatym s¹ pojedyncze druki pra-sy podziemnej z ca³ej Polski- t³umaczy Gra¿yna Kostkie-wicz-Górska, kierownikdzia³u regionalnego.

Wœród ciekawostek s¹ naprzyk³ad gazety z ca³ego kra-ju, w których znalaz³y siê in-formacje o œmierci prymasaPolski, kardyna³a StefanaWyszyñskiego. - S¹ te¿ ca³eroczniki œrodowisk by³ych¿o³nierzy Armii Krajowej z Wi-leñszczyzny i innych regio-nów kraju. Przegl¹daj¹c tenniesamowity zbiór, mo¿na siênatkn¹æ na podziemne wyda-nia wierszy Ryszarda Krynic-kiego czy te¿ Stanis³awa Ba-rañczaka. S¹ o tyle cenne, ¿edruki bezdebitowe rzadko tra-fia³y do bibliotek, i dlatego te-

raz s¹ cennym znakiem nie-zale¿nego ¿ycia kulturalnegow podziemiu za czasówby³ego re¿imu.

Adresy jak ówczesnyInternet

Absolutn¹ ciekawostk¹ s¹zeszyty „The Sattelite”, czylioficjalne organy Miêdzynaro-dowego Klubu PrzyjaŸni. -To nic innego, jak zbiory ad-resów ludzi z ca³ego œwiata,którzy chcieli nawi¹zaæ ko-respondencjê z kimœ zeœwiata - mówi dr KrzysztofWasilewski z ksi¹¿nicy go-rzowskiej i otwiera cieniutkizeszycik na stronie Polska.Tu wœród zaledwie kilku ad-resów z kraju mo¿naprzeczytaæ a¿ trzy z Gorzo-wa. Dwa z nich nale¿¹ dobraci Jerzego i JanuszaHrybaczów. Pod trzecimkryje siê Jan Go³¹b. - Przyka¿dym nazwisku by³ sym-bol rodzaju zainteresowañ.No te ksi¹¿ki to takiówczesny Internet czy Fa-cebook - mówi KrzysztofWasilewski.

Archiwum dostępne dlakażdego

Niezwyk³y zbiór, bo ksi-êgozbiorem raczej tej kolek-cji niezale¿nych czasopism,bezdebitowych jednodnió-wek, tak zwanej bibu³y, na-zwaæ nie mo¿na, trafi dobibliotecznego archiwum ibêdzie dostêpne na takichsamych zasadach, jak innedruki z zasobów ksi¹¿nicy.

- Przyjmujemy wszystkieksiêgozbiory, które w³aœci-ciele chc¹ nam oferowaæ. Bonigdy nie wiadomo, co siê wnich mo¿e kryæ - zapewniadyrektor Jaworski.

I t³umaczy, ¿e dla biblioteka-rzy wa¿ne s¹ tak¿e druki ulot-ne typu afisze, zaproszenia,programy imprez czy inneulotki. - Nagle bowiem siêokazuje, ¿e tylko taki dru-czek, zachowany w pojedyn-czym egzemplarzu u nas jestdowodem na to, ¿e jakaœ im-preza siê odby³a, st¹d te¿ ko-niecznoœæ ich gromadzenia -mówi.

RENATA OCHWAT

Nieoficjalna bibuła,podziemne książkii inne skarbyStosy kruchego papieru zalegaj¹ stó³ jednej z pracowni dzia³u zbiorówregionalnych wojewódzkiej ksi¹¿nicy. To archiwum znanegogorzowianina, które trafi³o do zasobów bibliotecznych.

Nie tylko dla bibliotekarzy taka bibuła to skarb.

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

Grażyna Kostkiewicz-Górska z zainteresowaniem ogląda archiwum Jerzego Hrybacza.

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

Page 10: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

- Co najbardziej pana za-skoczy³o do tej pory wzarz¹dzaniu miastem?

- Zastana machina urzêdni-cza. Spodziewa³em siê, ¿e³atwo nie bêdzie, ale nieprzypuszcza³em, ¿e jej po-ziom niesprawnoœci bêdzietak du¿y. Jak ka¿da maszy-na, równie¿ ta w magistraciepotrzebuje systematycznejkonserwacji, ¿eby mog³achodziæ na pe³nych obro-tach. Przywracanie jej donormalnej pracy jest powol-ne, co skutkuje wolnymi te¿zmianami w mieœcie. Prze-konaæ pracowników dozmian mo¿na, ale to wyma-ga czasu.

- Pamiêtam jednak, ¿e tu¿po wyborze na prezydentaprzewidywa³ pan tak¹ sy-tuacjê.

- Zgadza siê, bo wie-dzia³em, ¿e tryby s¹ znako-mite. Bardzo pozytywnieoceniam kompetencje i stanznajomoœæ czekaj¹cych naswyzwañ u wiêkszoœci pra-cowników, ale ¿eby osi¹gn¹æefekt w postaci odpowiedniejwydajnoœci wszystko musibyæ podporz¹dkowane ze-spo³owej pracy. Zosta³em za-skoczony faktem, i¿ tejwspó³pracy praktycznie niema. Trudno zamieniæ systemczekania na polecenie, nasystem samodzielnegowskazywania dzia³añ. Pracu-jemy nad konsolidacj¹, nadprzekonaniem wszystkich,¿e ka¿dy ma prawo doprzedstawienia swoich ofert,propozycji, spojrzenia nadyskutowany temat.

- Czyli gmin¹ ³atwiej jestrz¹dziæ ni¿ takim miastemjak Gorzów?

- £atwiej, poniewa¿ szyb-ciej mo¿na tak¹ machinêwprowadziæ w ruch. Pami-êtam, jak przed oœmiomalaty przej¹³em w³adzê wDeszcznie i mia³em dok³ad-nie tak¹ sam¹ sytuacjê jakteraz w Gorzowie. Oczywi-œcie ze wzglêdu na zdecydo-wanie skromniejsz¹ za³ogêdu¿o szybciej i proœciejmog³em zaprojektowaæ i rea-lizowaæ z ekip¹ wszystkiestoj¹ce przed nami wyzwa-nia. Zadzia³a³o niemal na-tychmiast. Mo¿na powie-dzieæ, ¿e teraz wszed³em wwy¿szy poziom deja vu, aletrzeba sobie z tym poradziæ.

- Jak odbiera pan nega-tywne opinie w stosunkudo siebie jako prezydenta?

- Boleœnie, bo nikt z naschyba nie lubi dostawaæ ki-jem po plecach. Zw³aszcza,jeœli s¹ to opinie niespra-wiedliwe. Wœród osób, któres¹ zaanga¿owane w nega-

tywn¹ ocenê naszychdzia³añ, znajduj¹ siê g³ówniemoi oponenci polityczni. Lu-dzie, którzy wci¹¿ nie mog¹pogodziæ siê ze swoj¹pora¿k¹ wyborcz¹. Wiemjednak, ¿e w tej grupie s¹tak¿e osoby g³osuj¹ce namnie, ale cechuj¹ce siê ni-skim „wskaŸnikiem cierpliwo-œci politycznej”. Zmiany, wich ocenie, mimo podjêtychju¿ dzia³añ, s¹ ma³o satys-fakcjonuj¹ce. Mogê wszyst-kim obiecaæ, ¿e ka¿degodnia zmieniamy miasto krokpo kroku. Na razie widaæpierwsze, drobne tego efek-ty, ale przyjdzie czas, ¿e na-bior¹ one odpowiedniegoprzyspieszenia. Jako urz¹dnie mo¿emy dzia³aæ ad hoc.Musimy najpierw wszystkodok³adnie pouk³adaæ, zapla-nowaæ i dopiero potem reali-zowaæ. Wiem, ¿e ka¿dychcia³by ju¿ teraz widzieæodnowione miasto, ale to niejest takie proste. Damprzyk³ad: realizujemy pro-gram renowacji zieleni, lecznie mo¿emy wszystkiegozupe³nie zmieniæ, choæby zewzglêdu na obowi¹zuj¹ceró¿ne umowy z firmami, któ-re musz¹ zostaæ wype³nione.

- Wœród negatywnychopinii znajduje pan mery-

toryczne, które mo¿na po-tem wykorzystaæ w pracy?

- Tak, umiem doceniætroskê o miasto p³yn¹ce zró¿nych stron, nie zawsze miprzychylnych. Radni PiS,którzy stoj¹ trochê z boku,choæ nie mo¿na im odmówiæzaanga¿owania w sprawymiejskie, niedawno podzi-êkowali mi, ¿e uczestni-czy³em w kilku uroczysto-œciach bliskich im sercu.Odebra³em to ciep³o, alechcê to wyraŸnie podkreœliæ,¿e do wyborów by³em kandy-datem okreœlonego œrodo-wiska, dzisiaj jestem prezy-dentem wszystkich gorzo-wian. Dlatego ka¿d¹rozs¹dn¹ propozycjê anali-zujê, nawet jeœli p³ynie onaod nazwijmy to eufemistycz-nie - umiarkowanie popie-raj¹cych mnie polityków.

- Nie zastanawia³ siê panprzez chwilê, ¿eby wyco-faæ siê z kontrowersyjnychkandydatur osób nomino-wanych na wa¿ne stano-wiska w urzêdzie?

- Nie, poniewa¿ by³em i jes-tem przekonany do tych no-minacji. Uwa¿am, ¿epostawi³em na dobre osoby,które swoj¹ prac¹ wczeœniejczy póŸniej obroni¹ ten wy-bór. Problemem jest nomina-

cja sekretarza miasta. Mamsprecyzowane oczekiwaniaco do kandydatury i… mamk³opot ze znalezieniem takiejosoby.

- Ilu ma pan doradców,czym siê oni zajmuj¹ i ilu znich jest na etatach?

- Na razie na etacie mamjednego doradcê. Jest to panAdam Piechowicz, który zaj-muje siê sprawami gospo-darki i rozwoju. Wiem, ¿esporo emocji wzbudzi³asprawa utajnienia jego za-robków, ale wielokrotnie wy-jaœnia³em, ¿e przepisy prawauniemo¿liwiaj¹ podanie dopublicznej wiadomoœci wyso-koœci poborów bez jego zgo-dy. Oczywiœcie to nie jesttak, ¿e nie konsultujêró¿nych spraw z innymi oso-bami, z ró¿nych œrodowiskwywodz¹cych siê w du¿ejmierze z grona mieszka-ñców. Czy móg³bym nazwaæich doradcami? Takimi nie-formalnymi tak, poniewa¿pomagaj¹ mi, sygnalizuj¹cproblemy lub podpowiadaj¹crozwi¹zania.

- Czy jest pan zak³adni-kiem Rady Miasta i ustêpu-je pan przynajmniej niektó-rym radnym tylko po to,¿eby mieæ œwiêty spokój?Tak przynajmniej sugeruje

w rozmowie z nami prezy-dent Tadeusz Jêdrzejczak,w ocenie którego od lat wradzie nie ma ludzi, którzyprzychodz¹ pracowaæ narzecz miasta, raczej za³at-wiaæ swoje interesy.

- ¯adnym zak³adnikiemrady nie jestem, jeœli ju¿ topartnerem. Jeœli pojawiaj¹siê z ich strony dobre projek-ty uchwa³ nie widzê powo-dów, ¿eby ich nie realizowaæ.Czy chcê mieæ œwiêty spo-kój? Jestem osob¹ zatrud-nion¹ przez mieszkañców imoim zadaniem jest wykony-wanie ich woli. Poœredniotak¿e przez radnych. Moimcelem na pewno nie jest szu-kanie konfliktów, chcê dobrejwspó³pracy i póki co udajemi siê porozumiewaæ z Rad¹Miasta.

- Tadeusz Jêdrzejczakuwa¿a, ¿e jako miasto zro-biliœmy kiepski interes zestarym browarem przy ul.Strzeleckiej, ale musia³odo tego dojœæ, gdy¿ stanêliza tym w³aœnie radni,zw³aszcza ci, których bil-bordy wisia³y tam podczaskampanii?

- Czyli prawie wszyscy. Wtym miejscu ciœnie siê nausta pytanie, a mo¿e to radniw poprzedniej kadencji mieli

racjê, d¹¿¹c do wyjœcia z im-pasu, jaki pojawi³ siê przy ul.Strzeleckiej. Powinnoœci¹miasta jest pomaganieprzedsiêbiorcom i dbanie owizerunek przestrzeni pub-licznej. Myœlê, ¿e obecniestoj¹ca rudera i strasz¹c¹wszystkich dooko³a splendo-ru nie przynosi. Chcia³bymrównie¿ wszystkich uspo-koiæ, ¿e w wyniku zamianynieruchomoœci miasto natym nie straci finansowo. Je-œli po wycenie dokonanejprzez rzeczoznawców oka¿esiê, ¿e któraœ nieruchomoœæbêdzie dro¿sza, druga stro-na bêdzie musia³a dop³aciæ.W tym konkretnym przypad-ku nam to nie grozi. Pami-êtajmy równie¿, ¿e mamy wmieœcie sporo niezagospo-darowanych nieruchomoœci,które dobrze by³oby sprze-daæ pod inwestycje gospo-darcze naszym lokalnymprzedsiêbiorcom. Wszyscywtedy zyskamy.

- W chwili wyboru na pre-zydenta zapowiada³ pan,¿e chêtnie bêdzie korzysta³z pomocy dotychczasowe-go prezydenta. Okazujesiê, ¿e taka pomoc nie jestpanu zupe³nie potrzebne,skoro ani razu nie zwróci³siê pan o ni¹?

- Rozumiem prezydentaJêdrzejczaka, ¿e po 16 la-tach sprawowania w³adzymóg³by podzieliæ siê wielo-ma wartoœciowymi informa-cjami i zapewne, jak bêdzietaka potrzeba, to siê do nie-go zwrócê. Na razie korzys-tam z wiedzy i doœwiadcze-nia pracowników urzêdu. Niechcê te¿ nadwerê¿aæ czasupana prezydenta, który - jakczytam - jest przecie¿ osob¹zapracowan¹. Choæ niedaw-no znalaz³ czas by odwiedziæmnie w gabinecie, porozma-wialiœmy sobie, by³o na-prawdê mi³o.

- Miejsce Gorzowa wZwi¹zku Celowym GminMG-6 na obecnych warun-kach jest korzystne dla na-szego miasta, czy bardziejdla gmin maj¹cych têsam¹ liczbê g³osów imog¹cych w ka¿dej spra-wie z ³atwoœci¹ przeg³oso-waæ korzystne rozwi¹zaniadla siebie?

- Je¿eli spojrzymy na to wten sposób, to rzeczywiœciewydaje siê, ¿e nie jest to od-powiedni podzia³ g³osów.Dlaczego tak siê sta³o? Za-wsze w MG-6 panuje zasa-da, ¿e je¿eli jakiœ temat doty-czy miasta, to gminy siê niewtr¹caj¹ i odwrotnie. Gminynigdy nie g³osowa³y na prze-kór miastu. Dzisiaj widzimy,

�10 Czerwiec 2015 r.ROZMOWA

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Nikt z nas nie lubi dostawać kijem po plecachZ Jackiem Wójcickim, prezydentem Gorzowa, rozmawia Robert Borowy.

Prezydent J. Wójcicki chce wszystko dokładnie poukładać, zaplanować i dopiero potem realizować.

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

Page 11: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�11Czerwiec 2015 r. pROsTO Z MIAsTA

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

¿e w przypadku jakiegoœkonfliktu Gorzów staje naprzegranej pozycji. Mieliœmyju¿ tak¹ sytuacjê w przypad-ku zmian systemu segregacjiodpadów w sektorze I. Gmi-ny nie zgadza³y siê z prezy-dentem Jêdrzejczakiem. Te-mat ten przeszed³ bezbole-œnie, dlatego ¿e sprawadotyczy³a gmin i w sumiemiasto mog³o odpuœciæ.Przyk³ad ten, jak i kilka in-nych z ostatnich miesiêcypokazuje jednak, ¿e MG-6znalaz³o siê na zakrêcie inale¿y dokonaæ pewnychzmian. Najwiêksz¹ wad¹ jestbrak ,,zawodowego”zarz¹du. Walnym zgroma-dzeniem s¹ prezydent Go-rzowa, wójtowie gmin orazprzewodnicz¹cy rad. Nato-miast zarz¹d stanowi¹ pre-zydent i wójtowie. To b³¹d,bo przez to zwi¹zek jest nie-wydolny. Zarz¹dem powinienbyæ powo³any do prowadze-nia spó³ki prezes. Niestety,ale przez te ostatnie lata ja-koœ ta struktura nikomu nieprzeszkadza³a i wszystko siêkrêci³o. Teraz widzimy, ¿e takdalej nie mo¿e byæ. Nie zga-dzam siê natomiast z opinia-mi, ¿e zwi¹zek nale¿y zlikwi-dowaæ. Dla mnie jest to na-rzêdzie do realizacji wielucelów w ramach aglomeracji.

- Panie prezydencie, alezgodzi siê pan, ¿e MG-6nawali³o w sprawie œmieci,przez co teraz gorzowianiebêd¹ musieli p³aciæ du¿owiêcej, ¿eby pokryæ niedo-bory finansowe?

- Bêdê w tej sprawie kon-sekwentny i przypomnê, ¿epierwszy b³¹d pojawi³ siêdwa lata temu, kiedy stawkaza odpady segregowane niezosta³a odpowiednio oszaco-wana. Zamiast 9 z³otych po-winno byæ przynajmniej 11.To by³ pocz¹tek zjadaniaprzez MG-6 w³asnego ogo-na. Teraz, kiedy doszliœmydo œciany trzeba by³o zarea-gowaæ. Zwi¹zek mia³ ju¿pó³tora miliona niedoboru nakoncie i drugie tylezaleg³oœci pokrytych jednakz wczeœniejszych wp³atmieszkañców, co pozwala³orealizowaæ bie¿¹ce faktury.Zobowi¹zania siêgnê³y jed-nak trzech milionów. Do tegomiasto i gminy wp³acaj¹ pod-wy¿szon¹ sk³adkê, ¿eby tedodatkowe pieni¹dze skiero-waæ na utrzymanie wszyst-kich dzia³añ administracyj-nych. Na d³u¿sz¹ metê niemo¿emy tak dzia³aæ. Wierzê,¿e dziêki podwy¿ce orazdzia³aniom naprawczymuporz¹dkujemy finansow¹sferê na tyle, ¿e za rok, naj-

dalej pó³tora wypracujemyoptymalne stawki korzystnedla mieszkañców.

- Jest sens uczyæ siê se-gregowania œmieci, skorofirmy wywozowe nawet niedostarczaj¹ wszystkichpojemników na poszcze-gólne frakcje?

- Jest to problem wyma-gaj¹cy powa¿nych zmian. Wpierwszej kolejnoœci trzebaprzypatrzyæ siê dzia³alnoœciZak³adu Utylizacji Odpadów,gdy¿ jest to spó³ka komunal-na dzia³aj¹ca na rzeczmieszkañców. Nie mo¿e onaskupiaæ siê na budowaniuzysków za wszelk¹ cenê. Wtej chwili przyk³adowo cenaza dostarczenie do nich se-gregowanych i zmieszanychodpadów jest taka sama.Mieszkañcy maj¹ ten cennikzró¿nicowany, ale có¿ ztego, skoro s¹ problemy cho-æby ze wspomnianymi po-jemnikami. Dlatego mój plandzia³ania jest nastêpuj¹cy.Najpierw trzeba uporz¹dko-waæ wszystkie sprawyzwi¹zane z powsta³ymi za-leg³oœciami oraz zmieniæ for-mu³ê funkcjonowania same-go zwi¹zku. Potem wypraco-waæ taki schemat p³atnoœci ikontroli, ¿eby ró¿nica finan-sowa pomiêdzy tymi, którzychc¹ segregowaæ, a tymi,którzy wol¹ wszystko wrzu-caæ do jednego pojemnika,by³a na tyle znacz¹ca, ¿ebyop³aca³o siê robiæ selekcjê. Iwprowadziæ dodatkowe, lo-kalne punkty segregacji.

- Wsi¹dzie pan na bia³egokonia i pojedzie do PWSZoraz ZWKF mediowaæ wsprawie powo³ania przezte uczelnie akademii go-rzowskiej?

- Nie wsi¹dê, ale podtrzy-mujê deklaracjê mojego po-przednika, ¿e jako w³adzemiasta jesteœmy bardzo za-interesowani rozwojemszkolnictwa wy¿szego w Go-rzowie. Prezydent Jêdrzej-czak kupi³ nieruchomoœci odAWF, wspomagaj¹c tym sa-mym uczelniê finansowo. Wostatnim czasie ja podj¹³emdecyzje o udzieleniu pomocyw ró¿nej postaci PWSZ. Dla-tego jestem gotowy na ka¿dysygna³ ze strony tych jedno-stek edukacyjnych i za-chêcamy je do wspó³pracy.W³adze obu uczelni musz¹przeanalizowaæ raz jeszcze,czy s¹ w stanie znaleŸæ to coich ³¹czy.

- Wierzy pan, ¿e s¹ jesz-cze szanse na porozumie-nie?

- Oczywiœcie, ¿e tak, acz-kolwiek problem tkwi wdobrej woli. W mojej ocenie

najwa¿niejsze jest budowa-nie oferty dla studentów. Je-œli obie uczelnie postawi¹ natyle atrakcyjne kierunkikszta³cenia, ¿e m³odzi ludziepo studiach bez trudu bêd¹znajdowaæ atrakcyjn¹ pracê,to nie obawia³bym siê ichdzia³ania jako jednostek sa-modzielnych.

- Ulica Sikorskiego, przy-namniej w czêœci, powinnazostaæ wy³¹czona dla ruchuko³owego, co pozwoli³obyna stworzenie deptaku?

- Powinna i takie dzia³aniabêd¹ prowadzone. Byæ mo¿eju¿ w przysz³ym roku zchwil¹ rozpoczêcia moderni-zacji linii tramwajowej. Naszpomys³ zmierza do tego,¿eby ca³kowicie zamkn¹æ lubmocno ograniczyæ ruch naodcinku od biblioteki do ul.Cichoñskiego. Do tego trze-ba zamkn¹æ dla ruchuko³owego ulicê Chrobrego,od ul. Spichrzowej do Ja-gie³³y. Nie mo¿e nast¹piæ tolada dzieñ, poniewa¿ trzebado tego starannie siê przygo-towaæ, a przede wszystkimzbadaæ, jakie konsekwencjedla ruchu komunikacyjnegoprzyniesie taka zmiana.

- Zaproponowa³ pan po-wrót Dni Gorzowa, co za-pewne wielu mieszkañcówucieszy. Ale mo¿e pójœædalej i zacz¹æ robiæ np. DniWarty z udzia³em zapro-szonych reprezentacjimiast le¿¹cych nad t¹rzek¹, co zaproponowali-œmy na naszych ³amach?

- Œwiêto Warty odbywa siêw kilku miastach, ale oczywi-œcie to nie przeszkadza,¿ebyœmy poszli w tym kie-runku. Dla mnie najwa¿nie-jsze by³o, ¿ebyœmy po prze-rwie powrócili do wspólnegoorganizowania miejskich im-prez pod znan¹ sobienazw¹. St¹d te Dni Gorzo-wa. W tej chwili trwa zbiera-nie od ró¿nych organizacjipropozycji imprez. Ju¿ wia-domo, ¿e czekaæ nas bêd¹wspania³e wydarzenia. A to,¿e ludzie chc¹ takich imprezprzekona³ mnie piknik w Par-ku Ró¿ z okazji 3 maja. Zo-baczymy, w jakim kierunkubêdziemy poszerzaæ ofertê.Propozycja, ¿eby naprzyk³ad zapraszaæ do nassamorz¹dowców z innychnadwarciañskich miast, ze-spo³y artystyczne, organizo-waæ wspólne imprezy sporto-we czy wystawiaæ stoiska zregionalnymi rêkodzie³ami ismako³ykami jest na pewnogodna rozpatrzenia. Na raziechcemy przywo³aæ atmos-ferê sprzed lat…

- Dziêkujê za rozmowê.

Nikt z nas nie lubi dostawać kijem po plecachZ Jackiem Wójcickim, prezydentem Gorzowa, rozmawia Robert Borowy.

Janusz Mielec szewcemzosta³ trochê przez przypa-dek. Po szkole pracowa³ wnieistniej¹cym ju¿ Gorzow-skim Kombinacie Budowla-nym jako cieœla-monta¿ysta.Niestety, pewnego dnia mia³wypadek, po którym nie po-wróci³ ju¿ do pe³ni zdrowia.Uda³ siê na rentê, ale nie by³na tyle chory, ¿eby siedzieæbezczynnie w domu.

- M³odszy brat wyuczy³ siêna czeladnika i potem pro-wadzi³ zak³ad szewski przyul. Chrobrego - opowiadapan Janusz. - Poszed³emtrochê mu pomagaæ, bo mia³mnóstwo pracy. Kiedyzacz¹³em poznawaæ ten za-wód od podszewki coraz bar-dziej mnie on wci¹ga³. Kiedybrat zrezygnowa³ z pracy,czu³em siê na tyle ju¿ do-œwiadczony, ¿e sam posta-nowi³em poprowadziæzak³ad. Pocz¹tkowo nie by³oto takie proste, bo ¿eby nau-czyæ siê dobrze zawoduszewca trzeba popracowaæw nim 10-15 lat - zaznacza.

Jeszcze dziesiêæ lat temuszewc nie by³ wymieraj¹cymzawodem. Miesiêcznie dopana Janusza potrafi³oprzyjœæ nawet 250 klientów.Dzisiaj jak uda mu siê napra-wiæ 50 par butów to wszyst-ko. A przy tak skromnej iloœcinie mo¿na utrzymaæzak³adu, a co dopiero mówiæo jakimkolwiek zarobku.

- Gdybym pracowa³ naczarno, jak zaczyna robiæ towielu szewców, to jeszczecoœ bym od³o¿y³. Ale jadzia³am legalnie, p³acêsk³adki na ZUS, podatki,op³aty lokalowe i naj-czêœciej miesi¹c koñczêna… minusie. Raz dop³aca³100 z³otych, innym razem150, lecz ci¹gle wierzê, ¿ekarta siê odwróci. Nast¹pito wtedy, kiedy ludzie za-czn¹ dbaæ o w³asne zdro-wie i zaczn¹ kupowaædobrej jakoœci obuwie -krêci g³ow¹, ale przyznaje,¿e nadal pasjonuje go tapraca i do zak³adu przycho-dzi zawsze z du¿ymipok³adami energii.

Jak opowiada dalej, proble-my pojawi³y siê wraz z otwar-ciem granic dla wschodniegoszajsu. Trudno szewcom ry-walizowaæ ze sklepami ofe-ruj¹cymi jednorazówki po30-50 z³otych.

- Podstawowa naprawaobuwia to koszt 20-30z³otych - kontynuuje pan Ja-nusz. - A nawet jak ktoœ bymi przyniós³ do naprawy ta-nie chiñskie obuwie z dermy,to nic z tym nie zrobiê. Dotego, jakie to jest niezdrowedla stóp. Nogi czuj¹ siê jak wgumowcu. D³ugo muszêwietrzyæ potem warsztat, takiidzie odór. Obuwie, które niejest wykonane z materia³ówoddychaj¹cych, jest bardzoszkodliwe dla organizmu.Niestety, ludzie nie przy-wi¹zuj¹ do tego wiêkszejuwagi, nie zdaj¹c sobie chy-ba sprawy, ¿e mog¹ nabawiæsiê ró¿nych chorób. Nawetnie wymieniaj¹ wk³adek,choæ powinni robiæ to raz namiesi¹c, dwa, w zale¿noœciod eksploatacji. Tanie butynie maj¹ ponadto stalek, któ-re odpowiadaj¹ za stabilnoœæbuta i prawid³owy chód. Niewie czemu zapanowa³a te¿moda na kupowanie trampeki adidasów. - Jest to obuwie,którego praktycznie niemo¿na naprawiæ - t³umaczy.

Nasz rozmówca chêtniedzieli siê swoimi spo-strze¿eniami na temat obu-wia, które powinniœmy kupo-waæ. W pierwszej kolejnoœcinale¿y wybieraæ buty skórza-ne. Trzeba za nie zap³aciæminimum 150-200 z³, alenoga do nich zdecydowanielepiej siê uk³ada, but oddy-cha, a przy odpowiedniejpielêgnacji mo¿na chodziæ wnim przez kilka sezonów.

- Mam klientów, którzy razdo roku przynosz¹ mi swojeulubione obuwie, ¿ebym jepodrasowa³ i biegaj¹ dalej,tak dobrze w nich siê czuj¹.Ludzie maj¹ sentyment do

butów, but skórzany uk³adasiê do nogi i wtedy noga wy-poczywa w takim obuwiu.Nawet buty z czasów PRL-uby³y du¿o lepsze i zdrowszeni¿ wiêkszoœæ pojawiaj¹cychsiê teraz na rynku. Jak siêbierze takiego porz¹dnegobuta, to a¿ chce siê go na-prawiaæ. Mam klientów zNiemiec, którzy przy okazjiwizyt w naszym mieœcieprzynosz¹ mi obuwie do na-prawy. Zreszt¹, najwiêcejmam… szpilek, bo chodze-nie w nich po gorzowskichchodnikach jest dramatem.Szczeliny i nierównoœci s¹tak spore, ¿e wiele kobietniszczy sobie buty - na twa-rzy pana Janusza wreszciepojawia siê uœmiech, lecz pochwili znowu widaæ smutn¹twarz.

- Dzisiaj mam nó¿ na gar-dle, a jak wejd¹ kasy fiskalnenie pozostanie mi nic innego,jak zamkn¹æ interes. Zakup,potem utrzymanie takiegoustrojstwa to dodatkowekoszty, na które ju¿ na pew-no nie bêdzie mnie staæ.Przykro jest mi, bo przeddziewiêcioma laty musia³emzrezygnowaæ z lokalu, w któ-rym uczy³em siê fachu, gdy¿koszty wynajmu by³y zbyt wy-sokie, a obroty spada³y. Prze-nios³em siê w podwórze, alenadal jestem przy Chrobrego,lecz wystarczy jedna decyzjaurzêdników i po mnie.Zreszt¹ nie tylko po mnie,lecz wielu innych szewcach.A proszê mi wierzyæ, ¿edobrym szewcem bêdzie tyl-ko ten, kto naprawdê lubi têpracê. Do ka¿dego buta trze-ba mieæ indywidualne podej-œcie. - koñczy.

ROBERT BOROWY

Do każdego buta trzebamieć indywidualnepodejście- Chiñszczyzna wykañcza mnie i innych szewców w mieœcie. Od piêciulat w tej bran¿y mamy katastrofê - nie kryje zdenerwowania JanuszMielec, który reperacj¹ i konserwacj¹ obuwia zajmuje siê blisko 25 lat.

Trudno jest dzisiaj wyżyć w zawodzie szewca.

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

Page 12: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�12 REpORTAŻ - pROsTO Z MIAsTA

Wybitn¹ postaæ gorzowskiejkultury, fotoreportera, artystê idzia³acza z lat 60. i 70. Nie-zwyk³a prawdziwoœæ banalne-go zwrotu o szybkim przemi-janiu czasu znalaz³a jeszczejedno potwierdzenie i w tymprzypadku. Lecz niezwyk³oœæpostaci Waldemara polega³anie tylko na bogactwie zainte-resowañ i pól dzia³ania, aletak¿e i na tym, ¿e by³ on - jakma³o kto - nies³ychanie wier-nym i wytrwa³ym kronikarzemnaszego miasta, które, choæwybra³ nie sam, sta³o siê jego„drug¹ ojczyzn¹”, drugim pun-ktem odniesienia i dojœcia - poutracie i przymusowym wy-pêdzeniu z Wileñszczyzny,któr¹ zawsze wspomina³ zsentymentem.

Bo te¿ nie³atwe mia³ dzieci-ñstwo i m³odoœæ. Urodzony wma³ej podwileñskiej wsi Kality19 czerwca 1932 r. w rodzinienauczycielskiej wczeœnie do-œwiadcza³ burzliwoœci pol-skich losów, uwik³anych wszczególnie dramatycznekonflikty polityczne i narodo-woœciowe na tym obszarze.Ojca Franciszka wojenne i po-wojenne losy zagna³y do An-glii i Kanady (wróci³ do Polskidopiero w latach 60.), starszybrat Jerzy, wcielony do I ArmiiWP, dobija³ „hitlerowskiegozwierza” w I Brygadzie Pan-cernej im Bohaterów Wester-platte, a 13-letni wówczasWaldek „repatriowa³ siê” wrazz reszt¹ rodziny w³aœnie doGorzowa Wlkp. Wówczas,gdy - po Ja³cie i Poczdamie -sta³o siê jasne, ¿e dla Pola-ków „nie ma ¿ycia” na litew-sko-sowieckiej Wileñszczy-Ÿnie.

Tu, w Gorzowie ukoñczy³edukacjê podstawow¹ i podj¹³naukê w szkole zawodowej,wybieraj¹c kierunek fotografi-ka w 1948 r. Zapisa³ siê doZHP, a nawet ZMP - organiza-cji skrajnie upolitycznionej wkierunku propagandy stali-nowskiego „socjalizmu”. Jed-nak¿e - zapewne ku zasko-czeniu wychowawców - zosta³w paŸdzierniku 1950 r. aresz-towany przez UB pod zarzu-tem „prowadzenia nielegalnejdzia³alnoœci”. Polega³a ona nadoœæ dziecinnej harcerskiejkonspiracji, gdzie uczestni-kom „przydzielano” pseudoni-my i zamyœlano o prowadze-niu jakiejœ bli¿ej niesprecyzo-wanej agitacji. Jednak¿e„w³adza ludowa” okaza³a siê„czujna” a¿ nadto i Waldekm³odzieñczy zapa³ niepo-dleg³oœciowy odpokutowa³d z i ew iêc i om ies i êcznymaresztem œledczym (do koñcalipca 1951 r.) i kar¹ w zawie-szeniu. Jednak¿e tzw. hak w¿yciorysie, powoduj¹cy prze-konanie decydentów, ¿e jest„elementem niepewnym”,wlók³ siê za nim jeszcze

d³ugo. Jednym z jego przeja-wów by³o wcielenie „poboro-wego” Waldemara Kuæki niedo normalnej jednostki woj-skowej, ale do tzw. korpusugórniczego. W ten oto osobli-wy sposób zasili³ szeregi „fed-ruj¹cych przodek” - choæ nie zw³asnego wyboru.

Ćwierć wieku w Stilonie

Zdecydowana wiêkszoœædoros³ego i dojrza³ego ¿yciaWaldemara Kuæki zwi¹zanaby³a z najwiêkszym (wówczas- redakcja) zak³adem pracy wwojewództwie gorzowskim, adawniej i Ziemi Lubuskiej. Po-jawi³ siê w nim po raz pierw-szy w miesi¹c po oficjalnymotwarciu przedsiêbiorstwa (7lipca 1951 r.), ale tylko na dwamiesi¹ce i pracowa³ jako „po-mocnik aparatowego”, a wiêcw produkcji. Wkrótce jednakzwolni³ siê, by dokoñczyæedukacji, co uczyni³ w Techni-kum Fotograficznym w £odzi(matura z dat¹ 22 maja 1953r.). Potem powróci³ znów z na-kazem pracy na trzy lata jakotechnik-fotografik, lecz wtedyzosta³ powo³any do wspom-nianej ju¿ s³u¿by wojskowej.

Do fabryki przy Walczakapowróci³ Waldemar definityw-nie i ju¿ na d³ugo (ponad 21lat) - po raz trzeci - w styczniu1956 r. i by³ w niej na ró¿nychposadach i stanowiskachs³u¿bowych. Wykonywa³ wiêcobowi¹zki laboranta w Labo-ratorium W³ókienniczym, refe-renta w wydziale mechanicz-nym, technika w wydzialenaukowo-badawczym, samo-dzielnego referenta „do sprawpowielania i reprodukcji” wdziale informacji naukowo-technicznej, a w koñcu wdziale reklamy. Jednak¿e nawszystkich tych posadach(które czasem zale¿a³y odtego, gdzie by³ wolny etat),g³ównym zadaniem Walde-mara by³o dostarczanie kie-rownictwu firmy i ró¿nym jejkomórkom - od jednostek pro-dukcyjnych i s³u¿b socjalnycha¿ po klub sportowy i TKKF -dokumentacji fotograficznejprezentuj¹cej ich dzia³alnoœæ.Ilustrowa³a ona dokumentyzak³adowe, wystawy, gabloty,wydawnictwa reklamowe i fab-ryczne monografie. W tej roli,tj. kronikarza zak³adu, wyko-na³ - wraz z W³adys³aw¹ No-wogórsk¹ - chyba dziesi¹tkitysiêcy zdjêæ, które do dziœmo¿na ogl¹daæ m.in. w mono-grafiach jubileuszowychZWCh Stilon wydawanych na20- i 25-lecie zak³adu (w 1971i 1976 roku), a do niedawnatak¿e na sta³ej ekspozycji wobecnym Centrum Promocjiprzedsiêbiorstwa. Ze wszyst-kich tych obowi¹zków Kuækowywi¹zywa³ siê dobrze, co po-twierdzaj¹ jego szefowie, pp.Zdzis³aw Bembnista i Jan

Jankowski. Tê rzetelnoœæ za-wodow¹ bohatera mojej pre-zentacji potwierdza wiele ad-notacji o pochwa³ach „z wpi-saniem do akt” i nagrodach, wtym równie¿ finansowych za-wartych w jego zachowanejdokumentacji personalnej.

Od 1958 r. zadania Walde-mara wzbogaci³y siê o now¹„dzia³kê”. By³o ni¹ wspó³reda-gowanie „Stilonu Gorzowskie-go”, gazety zak³adowej, które-mu (wraz z Janem Jankow-skim, Urszul¹ Maciñsk¹,Adolfem Tynfowiczem i Floria-nem Nowickim) by³ „ojcem-za³o¿ycielem”. W gazecie -zgodnie z zamówieniem sze-fów - ilustrowa³ ¿ycie zak³ado-we: od sylwetek przoduj¹cychpracowników a¿ po wychwyty-wanie nieporz¹dków i ba³aganw ró¿nych jednostkach i wy-dzia³ach. Z opowieœcinie¿yj¹cej ju¿ Urszuli Maci-ñskiej, wspomnieñ StefanaCieœli (by³ych „naczelnych”gazety) oraz w³asnej pamiêcini¿ej podpisanego wy³ania siêtaki oto syntetyczny, obrazWaldka:

Stale siê spieszy³, nie mia³czasu. Czêsto wpada³ do re-dakcji, rzuca³ na biurko na-czelnej (tj. p. Urszuli) stoszdjêæ, zawsze starannie opi-sanych na odwrocie i dodawa³ze skrywan¹ satysfakcj¹: „ma-cie, obejrzyjcie”. Wiedzia³, ¿es¹ dobre, by³ tylko problem,które „pójd¹”. Kiedy i on zosta³rozstrzygniêty dodawa³ -koñcz¹c zaci¹ganie siê nie-od³¹cznym „ekstramocnym” -„wiecie, ja jeszcze muszê ko-niecznie... i pêdzi³ gdzieœ da-lej. Niekiedy dorzuca³, ¿ebypogoniæ „tego Talaskê” (Ry-szarda, redaktora techniczne-go, którego nb. Waldek lubi³),bo obcina zdjêcia i robi z nich„znaczki pocztowe”. Albo piêt-nowa³ w krótkich ¿o³nierskich i

jêdrnych s³owach niegodzi-woœæ tych z (tu pada³a nazwakonkretnego wydzia³u), którzynie uprz¹tnêli œmietnika zeswojego obejœcia, mimo ¿e fo-toreporter Kuæko potêpia³rzecz (tzn. œmietnik i wydzia³)w cyklu zdjêæ prezentowanychw gazecie. Czasem pomaga³oto wprost, a czasem - po rep-rymendzie prze³o¿onych i ka-rze na³o¿onej za ba³agan -owocowa³o pogró¿kami: „ju¿ja siê z tym Kuæk¹ rozliczê”.Na szczêœcie nigdy nie zreali-zowano tych pogró¿ek. Pozatym Waldemar lubi³ „wice”,nawet t³uste, uwielbia³ „drakê”,zabawne sytuacje, które nie-kiedy sam prowokowa³. Pew-nego razu zg³osi³ siê naochotnika jako t³umacz doobs³ugi delegacji niemieckiej,która mia³a przybyæ do redak-cji w celu „wymiany doœwiad-

czeñ”. PóŸniej jednak wyja-œni³, ¿e zna z niemieckiegotylko „okrzyki wojenne” w ro-dzaju; alle raus, haende hoch,los, los itp. Trzeba by³o nagwa³t szukaæ bardziej kompe-tentnego znawcy s¹siedzkie-go jêzyka. Innym razem do fo-toreporta¿u z manifestacjipierwszomajowej wpakowa³zdjêcie z procesji Bo¿egoCia³a. W redakcji jakoœ toprzeoczono i „puszczono”,lecz „towarzysze z komitetu”okazali siê czujni i wychwycilitakie ideologiczne horrendum.A poniewa¿ mieli tylko œlado-we poczucie humoru - niemówi¹c o inteligencji - red.Maciñska ledwie wybroni³asiê w ogniu zmasowanej

„ofensywy ideologicznej”. Ste-fan Cieœla przypomina, ¿e(poza tym) „by³ uosobieniemrozs¹dku i umiaru. Pamiêtamwiele dyskusji, w których pole-miœci niemal skakali sobie dooczu i wtedy Waldek tubalnymg³osem, jakimœ jêdrnym, piep-rznym s³owem czy dowcipemroz³adowywa³ napiêcie, przy-wraca³ spokój i rozs¹dek”.

Te mediacyjno-tonuj¹cespory umiejêtnoœci W. Kuækipotwierdza tak¿e KazimierzNowik, prezes GorzowskiegoTowarzystwa Fotograficznegoz lat 1969-71, który „na bazie”innych doœwiadczeñ z innejstruktury organizacyjnej piszeo Waldku niemal to samo, coSt. Cieœla. Oto jego opinie(„Ziemia Gorzowska”, luty1975 r.): Jego (tzn. Kuæki -d.m.) „sposób bycia, traktowa-nie wszystkiego pó³ ¿artem,pó³ serio mia³o wp³yw naukszta³towanie specyficznegoklimatu wewn¹trz Towarzy-stwa. On w³aœnie swoimuszczypliwo - ¿artobliwymsposobem bycia roz³adowy-wa³ sytuacje konfliktowe, mo-bilizowa³ i pobudza³ dodzia³ania opiesza³ych”. Zna-mienna w tym dwug³osiezgodnoœæ nie mo¿e byædzie³em przypadku.

Wracaj¹c do sprawy obec-noœæ Waldemara w Stilonie, tozakoñczy³a siê ona formalniew lipcu 1977 r., gdy nasz bo-hater ju¿ jako znany fotorepor-ter i artysta-fotografik otrzy-ma³ propozycjê przejœcia do„Gazety Lubuskiej”. W piœmiedo dyrekcji zak³adu ówczesnyredaktor naczelny „GL” Zbig-niew Olas, powo³uj¹c siê nawspó³pracê z jego gazet¹ od1962 r., poprosi³ o przeniesie-nie Waldemara, motywuj¹cten wniosek tak oto: „W. Ku-æko... jest pilnie potrzebny dozapewnienia odpowiedniejobs³ugi fotoreporterskiej ob-szaru województwa gorzow-skiego”. Postulat Z. Olasa roz-patrzono w Stilonie pozytyw-nie, w zwi¹zku z czymdyrektor Stanis³aw Berkowskiwyrazi³ zgodê na proponowa-ne przeniesienie.

Fotoreporter i artysta -fotografik

Naturalnie by³o i oczywiste,¿e zarobkowe w istocie i sto-sunkowo ma³o „ambitne” za-dania obs³ugi fotograficznejStilonu (nawet ³¹cznie z ga-zet¹ zak³adow¹) nie spe³nia³yambicji Waldemara i nie wy-czerpywa³y jego mo¿liwoœciintelektualnych oraz czynnej,dynamicznej natury. Dlategoju¿ na prze³omie lat 50. i 60.szuka on mo¿liwoœci szersze-go wypowiedzenia, zdobyciauznania i akceptacji w œrodo-wisku. Jedn¹ z nich staj¹ siêpocztówki - widokówki z Go-rzowa, które publikuje i rozpo-

wszechnia w swoim kolpor-ta¿u przedsiêbiorstwo RSW„Ksi¹¿ka - Prasa - Ruch” i toby³o pierwsze (bodaj w 1961r.) wyjœcie przysz³ego artystypoza zak³adowe „op³otki”. Dlatych samych przyczyn Walde-mar uczestniczy w niemal wewszystkich inicjatywach pra-sowo-wydawniczych, które ro-dzi³y siê w Gorzowie w cza-sach, gdy miasto nie mia³o¿adnego innego w³asnegopisma, poza „dostêpem” (najednej przedostatniej kolum-nie) do „Gazety Zielonogór-skiej” - no i wspomnian¹ ga-zet¹ zak³adow¹ Stilonu (…).

W latach 1971-79 Kuækowspó³redaguje z zapa³em i in-wencj¹ „Ziemiê Gorzowsk¹” wjej wersji „magazynowej” ztward¹ ok³adk¹. Wychodzi³aona w latach 1971-78 formal-nie jako jednodniówka, choæw czêstotliwoœci zbli¿onej dokwartalnika, a w latach 1978-1979 ju¿ jako „regularny” mie-siêcznik. Pierwsz¹ wersjê fi-nansuj¹ w³adze miejskie, dru-ga przechodzi pod kuratelêRSW Prasa. Wykonuje te¿ wlatach 70. zdjêcia do mod-nych wówczas (choæ i dzisiajtak¿e) monografii zak³ado-wych, które propagowa³y, „ludzii osi¹gniêcia” (jak to wówczasformu³owano) okreœlonych fab-ryk czy instytucji. W ten spo-sób powsta³y m.in. opracowa-nia dotycz¹ce GorzowskiejPrzemys³ówki (GPBP - na 10-lecie) zak³adów ZREMB czyStolarki Budowlanej, a tak¿e w„Gorzowskiej Panoramie 35-le-cia”. I choæ mia³y one wszelkiecechy prac zarobkowych, tojednak pozwoli³y doskonaliæwarsztat, dawa³y znajomoœænowych œrodowisk, rozsze-rza³y wiedzê o nich.

Ta rosn¹ca (poprzez gazety)i dziêki wystawom indywidual-nym popularnoœæ Kuæki przy-nios³a mu swoisty awans wpostaci przyjêcia do Zwi¹zkuPolskich Artystów-Fotografi-ków, co formalizowa³o niejakojego status artysty. Przyna-le¿noœæ do tej doœæ eksklu-zywnej organizacji profesjo-nalnej by³a nobilitacj¹. Tak toodebrano w œrodowisku, a wopracowaniach i wspomnie-niach (Kazimierz Nowik, JózefCzerniewicz, Danuta Pie-karska, Bogdan J. Kunicki)podkreœla siê, ¿e by³a topierwsza „nominacja” dozwi¹zku na Ziemi Lubuskiej(formalna data przyjêcia: 10grudnia 1972 r.). Otwar³aona Kuæce drogê do publika-cji w pismach o szerszymogólnokrajowym zasiêgu, azdjêcia Waldemara zaczê³yukazywaæ siê w „SztandarzeM³odych”, „Radarze”, bran¿owej„Fotografice” oraz w pismach fo-tograficznych CSRS i NRD.Wiele z tych zdjêæ przesz³o dohistorii.

Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasjePamiêtam ów ch³odny, wype³niony m¿awk¹ i jesienn¹ chandr¹ listopadowy dzieñ, gdy w 1981 roku odprowadzaliœmy na miejsce ostatniego i wiecznego spoczynku Waldka, czyli Waldemara Kuækê.

W. Kućko potrafił wydobyć z miasta wiele osobliwej poezji.

Fot.

Mar

ian

Łaza

rski

Do fotoreportażu z manifestacji

pierwszomajowej wpakował zdjęcie

z procesji Bożego Ciała.

Page 13: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

Czêsto reprodukowano np.w prasie regionalnej (i nie tyl-ko) s³ynne zdjêcie z kozamipas¹cymi siê przed budyn-kiem ówczesnej MRN (dziœUrz¹d Miasta) w czasach(pocz¹tek lat 60.), gdy poprzeciwnej stronie ulicy Sikor-skiego nie by³o jeszcze zwar-tej zabudowy, lecz tylko pustytrawiasty skwerek. Albo ow¹parê wieœniaków pêdz¹cychkrowê obok dostojnego bu-dynku - przybytku Melpomenyprzy ul. Teatralnej. Takie fotkiprzynosi³y Waldkowi popular-noœæ i uznanie czytelnikówgazet wszystkich mieszka-ñców miasta.

Na artystyczny dorobek W.Kuæki oceniony sumaryczniesk³ada siê 10 du¿ych wystawindywidualnych maj¹cychcharakter tematyczny (np.Przechadzki po mieœcie w1975 r.) lub przegl¹dowa re-trospekcyjna, tj. ca³ej twórczo-œci. Ostatni¹ z nich zorganizo-wali przyjaciele ju¿ poœmiert-nie, jesieni¹ 1984 r., w trzeci¹rocznicê zgonu Waldemara(w BWA przy ul. Pomorskiej) iby³ to przegl¹d najlepszychprac (i cech) ca³ej jego twór-czoœci. Stanowi³a przy tympoœmiertne uznanie dla do-robku Mistrza i Kronikarzamiasta, o czym bêdzie dalejmowa. Podobnie jak ustano-wienie w 1984 r. przez woje-wodê gorzowskiego specjal-nej nagrody, która corocznieprzyznawana jest w trakcietrwania ogólnopolskich Kon-frontacji Fotograficznych. Na-groda nosi imiê WaldemaraKuæki, jest przyznawana zaca³okszta³t twórczoœci i otrzy-ma³o j¹ dotychczas 11 zna-nych fotografików nie tylko zGorzowa, ale tak¿e z Pozna-nia, Gliwic i Zielonej Góry.

Kuæko prezentowa³ swojeprace w wielu miastach Polskii Europy nie tylko na wysta-wach indywidualnych, lecz izbiorowych, z innymi uczest-nikami. Ogl¹dali je bywalcysal ekspozycyjnych w Gorzo-wie, Zielonej Górze i w Poz-naniu, a tak¿e w Berlinie, Cot-tbus, Eberswalde, Frankfurcie,Lipsku, Brukseli i Bukareszcie.Otrzymywa³ nagrody na wysta-wach GTF, z³oty medal na Foto-Ekspo w Poznaniu, Cottbus,Budapeszcie, nagrodê za foto-grafiê sportow¹ w Katowicach.By³ wyró¿niony dyplomem Fe-deracji Amatorskich Stowarzy-szeñ Fotograficznych w Polsce,a w drugiej po³owie lat 70. zos-ta³ kierownikiem gorzowskiejDelegatury ZPAF. (…)

Na przypomnienie zas³ugujete¿ przygoda wydawnicza Ku-æki z 1982 r., a wiêc ju¿ po-œmiertna, choæ materia³ dopublikacji powsta³ jeszcze za¿ycia autora. Oto ziomkostwoLandsberg w niemieckim mie-œcie Herford wysz³o na

pocz¹tku lat 80. z inicjatyw¹publikacji upamiêtniaj¹cejdawne niemieckie dzieje Lan-dsbergu i dzisiejszego ju¿ Go-rzowa, których cezur¹ by³ rok1945: nastêpstwa przegranejwojny i deportacji Niemców znaszego miasta nad Wart¹.G³ównymi inicjatorami ksi¹¿kibyli dwaj wybitni landsberczy-cy sprzed wojny, liderzy ziom-kostwa Hans Beske i ErnstHandke, którym uda³o siê po-mys³ doprowadziæ do skutku.W ten sposób powsta³a i zos-ta³a wydana w RFN ksi¹¿ka„Wege zueinander”, Berlin-Bonn 1982, która prawie nieby³a znana w Polsce (kilka eg-zemplarzy w Gorzowie), alezosta³a rozprzedana w Nie-mczech zach. Na kilkuset stro-nach piêknego wydawnictwamamy tam - w barwnych foto-grafiach - pokazany dawny(Landsberg przed 1945 r.) iobecny (Gorzów dzisiejszy)kszta³t naszego miasta. Czêœæhistoryczn¹ zestawiono z pracdawnych fotografików niemiec-kich, wspó³czesn¹ w ca³oœciwykona³ W. Kuæko (wstêp iopracowanie naukowe „strony”polskiej sporz¹dzi³ prof. BogdanKunicki, a uzupe³ni³y grafiki An-drzeja Gordona). Jednak¿e pra-ca ta, któr¹ dziœ ocenilibyœmyjako krok na drodze do pojed-nania polsko-niemieckiego,zosta³a wówczas oceniona Ÿle,a nawet wrogo nie tylko wœródtzw. czynników politycznych, aletak¿e przez niektórych przed-stawicieli œrodowiska kulturalne-go. Ludzie, których nauczono,¿e ziomkostwa s¹ wy³¹cznie„narzêdziem imperializmu i re-wizjonizmu niemieckiego”, apatent na „dobrych” Niemcówmaj¹ tylko obywatele NRD -przyjêli ksi¹¿kê z dezaprobat¹,a jeden z jej autorów musia³ siêt³umaczyæ przed komisj¹ kon-troli partyjnej. Dziœ mo¿e to zdu-miewaæ, ale wówczas taki by³

„stan œwiadomoœci”. Tak wiêcKuæko „przeciera³ drogi” nawet ina tym trudnym wówczas kie-runku.(…)

Społecznik i „dziejopis”

Mówi¹c o pracy spo³ecznejnaszego bohatera, mamy namyœli nieskompromitowanyzupe³nie wzór „dzia³acza”,który nie wykona³ w³asnej pra-cy (bo by³ z niej urlopowany,choæ dostawa³ pensjê), aleprzemawia³, otwiera³, zamyka³etc... S³owem, wyrabia³ tzw.dupogodziny na sesjach, ple-nach i egzekutywach. Takimdzia³aczem Kuæko nie by³ i nig-dy nie chcia³ byæ. Zasiadanie,przewodniczenie, otwieranie,dziêkowanie za „ofiarny trud” -wspomina prezes GTF z lat1973-83 Józef Czerniewicz -wyg³aszanie uroczystych za-gajeñ - uwa¿a³ Waldek za zby-teczn¹ stratê czasu. Dlategonie pozwala³ siê wybieraæ. Tyl-ko raz, w latach 1967-73zdo³aliœmy go namówiæ dope³nienia funkcji wiceprezesaTowarzystwa, ale i to z wielkimtrudem. Poza tym mówi³, ¿e„ch³opaki, mogê pomóc, aledajcie spokój z tym... (tupada³o s³owo jêdrne i zrozu-mia³e, charakteryzuj¹ce jegostosunek do „prezesowania”).

Hieronim Œwierczyñski, ar-chitekt z zawodu, lecz artysta„z duszy”, przyjaciel fotografi-ków i pionier „sponsoryzmu”(by³a nagroda jego imienia wGTF op³acana w³asnym sum-ptem fundatora) przypominajeszcze inny fakt. „Ja - mówi -nazywa³em Waldka „Dzi-êcio³em”. Wziê³o siê to st¹d,¿e Kuæko lubi³ od czasu doczasu wymownie postukiwaæw szkie³ko zegarka. W tensposób demonstrowa³ swojezniecierpliwienie i irytacjêwówczas, gdy dyskusja - nauroczystym oczywiœcie - ze-braniu lub posiedzeniu wkra-

cza³a w fazê nieuchronnegoglêdzenia i rozdzielania w³osana czworo. Na przyk³ad czystela¿e do przytwierdzaniazdjêæ maj¹ byæ bardziej pozio-me, czy pionowe. W ten spo-sób Waldek ujawnia³ niechêætê do opowiadania ambajów”.

Oczywiœcie, ³atwo siê domy-œliæ, ¿e g³ównym „obszarem”aktywnoœci spo³ecznej W. Ku-æki by³a praca w GorzowskimTowarzystwie Fotograficznym,a wiêc w zespole ludzkim, zktórym dzieli³ zainteresowaniaogólniejsze (idee, koncepcjesztuki) jak i profesjonalno-warsztatowe. I choæ nie miejs-ce tu na prezentacjê GTF, towarto przypomnieæ, ¿e po-wsta³o w 1955 roku(za³o¿yciel i pierwszy prezesZbigniew £¹cki), nale¿y donajstarszych stowarzyszeñ tej„bran¿y” w Polsce, grupujeamatorów i zawodowców. Atak¿e z godn¹ podziwu - itrwaj¹c¹ do dziœ -wytrwa³oœci¹ organizuje(zwykle w koñcu stycznia lubw lutym) doroczne wystawy,wiele ekspozycji indywidual-nych. A tak¿e nawi¹zuje kon-takty miêdzynarodowe i robiwiele innych po¿ytecznychrzeczy - i to spo³ecznymwysi³kiem.

Kuæko „udziela³ siê” w Towa-rzystwie z w³aœciwym sobierealizmem i dystansem do ofi-cjalnoœci (poza wspomnianymepizodem funkcyjnym). Za toprzejmowa³ siê treœci¹ pracy ijej realnymi rezultatami,uczestnicz¹c kilkakrotnie wjury dorocznych konkursów.Lecz czyni³ to niechêtnie, niechc¹c byæ pos¹dzonym ostronniczoœæ (np. o faworyzo-wanie gorzowian). Przyk³ada³siê do konkretnej pracy i dzi-êki niemu dawny klub przy ul.Chrobrego (dziœ Ma³a GaleriaBWA) jest sta³ym miejscemspotkañ i wystaw - zw³aszcza

kameralnych - cz³onków GTF.By³ jednym z inicjatorów i or-ganizatorów GorzowskichKonfrontacji Fotograficznych,które od 1969 r. powstawa³ysiê z wolna najpowa¿niejsz¹ogólnokrajow¹ imprez¹ ruchufotograficznego. Po³¹czone zsympozjami i licznymi wysta-wami - tak¿e z udzia³em twór-ców z innych krajów - dawa³ymo¿liwoœæ spotkañ, stwarza³yinspiracje do nowych poszuki-wañ myœlowych i warsztato-wych. Po gierkowskimczêœciowym „otwarciu siê” Pol-ski na kontakty zewnêtrzne Ku-æko organizowa³ wspó³pracê zfotografikami w NRD (w ra-mach „Kulturbundu”), Cze-chos³owacji, na Wêgrzech i naLitwie.(…). A poza tym wspie-ra³ starania swoich mniej zna-nych wtedy wspó³pracownikówW³adys³awy Nowogórskiej i Je-rzego Szalbierza w staraniacho status cz³onków ZPAF (któryostatecznie uzyskali oboje wkoñcu lat 70.).

Jednoczeœnie nie tylko wGTF ujawni³ Kuæko sw¹ „pro-spo³ecznoœæ”. Uczestniczy³ wpracach Gorzowskiego Towa-rzystwa Spo³eczno-Kulturalne-go (dziœ nie istnieje) i GTK, któ-rego by³ jednym z 36 cz³onkówza³o¿ycieli. Uczestniczy³ tak¿ew dyskusjach s³awnego „Stoli-ka nr 1” w KMPiK, „grupy nie-formalnej lecz silnie zintegro-wanej”, która wówczas wywie-ra³a niema³y wp³yw na biegspraw spo³eczno-kulturalnychw Gorzowie. S³owem, by³dzia³aczem wszechstronnym,o rozleg³ych zainteresowa-niach, niema³ej sile perswazji iskutecznoœci.

(…) Wszyscy mówi¹ o jego„kronikarskim” trudzie, jakbychodzi³o - z zachowaniemproporcji - o jakiegoœ Galla,tyle ¿e nie Anonima. Bo istot-nie: Waldemar nadziesi¹tkach kilometrów (gdy-by je dodaæ) fotograficznychklisz i fotogramów utrwali³ nie-mal ka¿dy etap i ka¿d¹ fazê¿ycia tego miasta. Rejestro-wa³ mijaj¹c¹ rzeczywistoœæ,burzenie starych domów i sta-wanie siê nowych. Kiedy jesz-cze przed kilku laty istnia³aniewielka sta³a ekspozycjajego prac w Centrum PromocjiStilonu, ludzie przychodzilinieraz j¹ obejrzeæ. Usi³owalirozpoznaæ stare mury, zabyt-kowe budynki - i coraz trudniejmogli je identyfikowaæ. Bo te¿i zmiany nastêpowa³y szybko.Czasem nawet zbyt szybko. Inieraz bez sensu. Szkoda, ¿edzisiaj zlikwidowano tê cie-kaw¹ i pouczaj¹c¹ wystawkê.

Co najmniej dwa pokoleniagorzowian pamiêta charakte-rystyczn¹ sylwetkê Waldema-ra: z pêkat¹ torb¹ reportersk¹u boku, aparatem fotograficz-nym na szyi, z grubymi okula-rami na nosie - gdy wêdrowa³

po mieœcie w poszukiwaniutematów. W poszukiwaniuuroku i wdziêku zaklêtego wmurach i „¿ywego” ¿ycia, któ-re rejestrowa³ na gor¹co - wjego stawaniu siê, trwaniu iprzemijaniu. I co charaktery-styczne, zawsze znajdowa³owe tematy - nowe œwie¿e,niepowtarzalne. Jak owe kozyprzed magistratem i krowêprzed teatrem. Dlatego za-pewnie a¿ trzy du¿e w³asnewystawy poœwiêci³ temu mias-tu, swojej drugiej „doros³ej” oj-czyŸnie. Mia³y one znamiennetytu³y: „Opowiadania o mie-œcie”, „Gorzowskie impresje”.I dlatego tak¿e by³ osobowo-œci¹ tak silnie zwi¹zan¹ zwizj¹ „starego” Gorzowa z lat60. Tak samo, jak jego przyja-ciel Jan Korcz, maluj¹cy nadWart¹, którego nb. Waldekuwieczni³ nie tylko wdziesi¹tkach wersji zdjêæ, aletak¿e na ok³adce przewodnikakrajoznawczo-turystycznegopo Gorzowie, wydanego w1966 roku.

Ostatni¹ wystawê prac Wal-demara zorganizowali przyja-ciele - i to ju¿ poœmiertnie w1984 roku. W katalogu do niejBogdan J. Kunicki napisa³s³owa godne zacytowania, bostanowi¹ce - w moim odczuciu- istotê sztuki i swoistej „od-krywczoœci”, która cechowa³aKuækê jako doprawdy orygi-nalnego artystê. Oto one:„Waldemar Kuæko istniejeprzede wszystkim jako kroni-karz naszego miasta. I takaczêœciowo usprawiedliwiona,ale nazbyt uproszczona opi-nia trwale zagnieŸdzi³a siê wmicie artysty. Bo Gorzów...fascynowa³ Waldka. Z tegomiasta - wcale zreszt¹ nie-urodnego, ale raczej pospoli-tego - wydobyæ potrafi³ tyleosobliwej poezji, ile mo¿e wy-dobyæ artysta wra¿liwy, pe³ensentymentu do skrawka oj-czyzny, którego dziejewspó³tworzy”. Bo nie spo-strzegamy zwykle „utajonegouroku, jaki nas otacza,... nierozpoznajemy miejsc uchwy-conych kamer¹...” i „trudnonam uwierzyæ, ¿e to w³aœniew Gorzowie mo¿na znaleŸæów porywaj¹cy pejza¿,kunsztowny detal architekto-niczny, romantyczn¹ uliczkê”.Dlatego „Waldek odkrywanowe oblicze miasta nadaj¹cmu niepowtarzalne wartoœci iinterpretacje odmienne odtych, do których przywykli-œmy” (…).

MIECZYS³AW MISZKIN

Od redakcji: Reporta¿ ten,autorstwa nie¿yj¹cego ju¿tak¿e M. Miszkina zatytu³owa-ny w oryginale „Kronikarz wy-trwa³y” pochodzi z ksi¹¿ki „ Wprzestrzeni têczy”, wydanejprzez Agencjê Dejamir w1995 r.

REpORTAŻ - pROsTO Z MIAsTA �13Czerwiec 2015 r.

Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasjePamiêtam ów ch³odny, wype³niony m¿awk¹ i jesienn¹ chandr¹ listopadowy dzieñ, gdy w 1981 roku odprowadzaliœmy na miejsce ostatniego i wiecznego spoczynku Waldka, czyli Waldemara Kuækê.

Kozy pasąc się pod gorzowskim magistratem przeszły już do legendy nie tylko gorzowskiej fotografii.

Fot.

Wal

dem

ar K

ućko

Page 14: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�14 Czerwiec 2015 r.GOspODARKA

Zrezygnowaliœmy nawet znadziei, ¿e moglibyœmy mieæw³asny bank, ¿e nas na tostaæ, ¿e potrafimy, a tak na-prawdê niewiele na ten tematwiemy. Ta wiedza opieni¹dzach i bankach prawiedo nas nie dociera. Wyob-ra¿amy sobie, ¿e banki s¹ poto aby przyj¹æ od nas pie-ni¹dze w depozyt i na koniecz lokaty naliczyæ odsetki napoziomie zabezpieczaj¹cymprzed inflacj¹, a nawetwyp³aciæ trochê z nadwy¿k¹.Jak potrzebujemy pieniêdzyna zakupy, na domu, naza³o¿enie firmy, to bank udzie-li kredyt. Wcale siê nie zasta-nawiamy, czy ten system funk-cjonowania banków to jest tenjedyny i najlepszy, czy mo¿es¹ te¿ inne systemy bankowena œwiecie, które funkcjonuj¹znacznie przyjaŸniej dla kredy-tobiorcy. Nie wiemy sk¹d siêbior¹ pieni¹dze i sk¹d je bankimaj¹. Dziwimy siê, ¿e kredytys¹ takie drogie, martwimy siêkiedy jesteœmy zad³u¿eni i niemo¿emy siê z d³ugów uwolniæ.Dlaczego miasta i pañstwo to-nie w d³ugach?

Jeden z polityków powie-dzia³, ¿e nie ma ¿adnego zna-czenia czyje banki s¹, bo one itak spe³niaj¹ swoje funkcje.Wykaza³ ogromn¹ niewiedzêgranicz¹c¹ z gospodarczo-ekonomicznym analfabetyz-mem. Nie zauwa¿y³, ¿e najbo-gatsze pañstwa œwiata walcz¹o utrzymanie banków z prze-wag¹ kapita³u narodowego, ¿ete banki s¹ g³ównym stymula-torem rozwoju ich gospodarki.W tych krajach najczêœciejprawo do kreacji pieni¹dzamaj¹ tylko banki pañstwowena czele z bankiem narodo-wym. Tam gdzie jest inaczej -zaczyna siê kryzys zaufaniado banków. Nie zdajemy sobiesprawy, ¿e obce banki mog¹byæ, a raczej czêsto s¹,wa¿nym hamulcowym lokal-nego rozwoju - najczêœciejrealizuj¹ politykê kraju swegopochodzenia. Jest kilkapañstw w UE, które swoj¹bankowoœæ sprzeda³y za bez-cen dla pañstw silniejszych.Prawie bez banków w³asnychnajczêœciej s¹ kraje z obszarudawniejszego tzw. realnegosocjalizmu, lub trzeciego œwia-ta, którym doradcy typy prof.Sachs taki model narzucili zpolecenia MiêdzynarodowegoFunduszu Walutowego. Donich nale¿y m.in. Polska. Wie-le pañstw chroni swoj¹ banko-woœæ, konstytucyjnie, na po-

ziomie narodowej racji stanu.U nas nie zadbano o w³asnebanki i o te municypalne, któ-rych zadaniem jest wspoma-ganie rozwoju gospodarczegomiasta i gminy. Niemcy o tozadbali.

Musimy to naprawiæ, choænie bêdzie ³atwo. Cieszyæmo¿e, ¿e prezydent Gorzowa ijego s³u¿by o banku samo-rz¹dowym ju¿ wspominaj¹.

W Polsce po II wojnie œwia-towej bank centralny (NBP) iinne banki by³y pañstwowe, atylko nieliczne spó³dzielcze. Wdzia³alnoœci banki nie kiero-wa³y siê zasad¹ zysku, choæfunkcjonowa³y w oparciu o ra-chunek ekonomiczny. Cenykredytów, jak pisze prof. Ma-rianna Ksi¹¿ek w ksi¹¿ce p.t.Liberalny kapitalizm w kryzysie( wyd.2013), w polskim syste-mie bankowym by³y ustalanena poziomie pokrycia kosztóww³asnych. Kredyty inwestycyj-ne oprocentowane by³y 2%-4% w skali roku. Preferowanoinwestycje szybkorentuj¹ce.Niska cena kredytu sprzyja³ainwestowaniu, powstawa³ynowe zak³ady przemys³owe,fabryki domów, przemys³ tere-nowy i przetwórnie spo¿ywczeprawie w ka¿dej gminie. Po1989 roku wraz z transfor-macj¹ firmowan¹ przez prof.Jeffreya Davida Sachsa cenykredytów bankowychukszta³towa³y siê w Polsce nabardzo wysokim poziomie. Toby³ pocz¹tek naszej gospodar-czej ruiny. Zamiast modernizo-

waæ stare i budowaæ nowezak³ady, zlikwidowano prze-mys³, lokalne przedsiêbior-stwa, handel i co najgorsze -sprzedano banki. Z tego naprzysz³oœæ nic rozs¹dnego wy-nikn¹æ nie mog³o. Po skoñcze-niu siê œrodków z UE czekanas nêdza, a emerytura dlapo³owy spo³eczeñstwa za kil-kanaœcie lat osi¹gnie 800z³otych.

W latach transformacji nomi-naln¹ cenê kredytów ustalonocelowo na wysokim poziomie,nawet 120%. Przygotowanotym grunt dla kapita³u zachod-niego do przejêcia za bezcennasz dorobek narodowy. Prof.J. D. Sachs jest krytykowany,

¿e jego koncepcje by³y i s¹utopijne i przyczyniaj¹ siêwy³¹cznie do zwiêkszeniaubóstwa w pañstwach, którymdoradza³ w transformacjach.Polska jest tego dobrymprzyk³adem. Nap³yw z UEœrodków finansowych ten ilu-zoryczny stan gospodarkijeszcze podtrzymuje, ale ju¿nied³ugo, bo koñcz¹ siê fundu-sze. Zamiast budowaæ przyudziale w³asnego systemubankowego w pierwszej kolej-noœci nowoczesne zak³adyprodukcyjne i naukowe, centratworzenia i wdra¿ania nowychmyœli technicznych i polskiesieci handlowe, zaczêto odstadionów i œcie¿ek rowero-wych. Najpierw jednaknale¿a³o obroniæ polski systembankowy, który dostarcza³bypieni¹dze na rozwój gospodar-ki, jak to zrobi³y Niemcy, Chiny,Rosja, Japonia, Korea p³d., ateraz naprawiaj¹ w tym kierun-ku swój system Wêgry. Cenarealna kredytów w prywatnychbankach zachodnich w Pol-sce, z których ponad 85% tobanki kapita³u niepolskiego,kszta³tuj¹ siê w ostatnich la-tach œrednio na poziomie ok.14%. Te kredyty dla naszejgospodarki s¹ trudno do-stêpne i obwarowane nadmier-nym zabezpieczeniemmaj¹tkiem kredytobiorcy w wy-sokoœci 2-3 krotnie przekra-czaj¹cym wartoœæ kredytu.Bankom zachodnim czêstobardziej op³aca siê przej¹æ kre-dytowany maj¹tek ni¿ czekaæna sp³atê trudnego zad³u¿enia.Mog¹ robiæ co chc¹, bo niemaj¹ lokalnej konkurencji.Czy my wiemy, ¿e banki za-

chodnie maj¹ prawo w Polscekreowaæ pieni¹dze bezgotów-kowe z powietrza, bez pokry-cia, do oko³o 90% swoichzdolnoœci kredytowych,tworz¹c tylko obowi¹zkow¹rezerwê 3,5 procentow¹ wNBP na wypadek wyp³at go-tówkowych? W takiej sytuacjiemisja pieni¹dza prawie nicnie kosztuje, a my oddaliœmyobcym tê dochodow¹ pro-dukcjê z powietrza. Powietrzanam nie brakuje wiêc dlacze-go nie mielibyœmy mieæ swo-ich banków. Je¿eli czegoœnam brakuje, to chyba tylkorozs¹dku!

Zabrzmi to jak paradoks his-torii, ale od czasu II wojnyœwiatowej tylko rz¹d w PRLemitowa³ swój pieni¹dz i dzi-êki temu móg³ szybko, bezzaci¹gania kredytów zagra-nicznych odbudowaæ kraj zezniszczeñ wojennych, zlikwi-dowaæ nadmierne bezrobo-cie, odbudowaæ Warszawê, istworzyæ potê¿ny przemys³.Oszczêdza³ w ten sposóbogromne pieni¹dze na brakukoniecznoœci sp³acania nad-miaru odsetek od d³ugu.Gomu³ka poniós³ konsekwen-cje swego uporu przedzad³u¿aniem siê u zachod-nich bankierów i za ochronêpolskich banków przed bank-sterami, jak ich nazywa prof.Rybiñski. Ten okres pamiêta-my jako wydarzenia z 1968roku. Dopiero E. Gierek wpu-œci³ zachodnich bankierów,zacz¹³ zad³u¿aæ Polskê nazasadach lichwiarskich, niepotrafi³ siê obroniæ przed dyk-tatem bankierów i sta³ siê ichzak³adnikiem. Za to go bar-

dzo chwalili. Obecnie mamydziesiêciokrotnie wiêkszyd³ug u bankierów na poziomiegranicz¹cym z wyp³acalno-œci¹. Oddano w Polsce,wbrew Konstytucji, prawoemisji pieni¹dza bezgotówko-wego prywatnym bankom.Prowadzi to do deregulacjigospodarki i powoduje, ¿ebanki s¹ zdolne - w celuzdobycia olbrzymich zysków -sterowaæ kryzysami i recesj¹gospodarcz¹. Trzeba pami-êtaæ, ¿e pieni¹dze tworzones¹ przez banki z niczego jakod³ug, co pozwala bankieromna nieograniczone manipulo-wanie cyklami rozwoju. Zara-biaj¹ na kryzysach ogromnemiliardy, a ich prezesi setki ty-siêcy miesiêcznie. NBP mawp³yw tylko na kilkuprocen-tow¹ emisjê pieni¹dza gotów-kowego. W takiej sytuacji a¿siê prosi zak³adaæ w³asnebanki lokalne.

Radni i prezydent powinnizastanowiæ siê jak za³o¿yæbank samorz¹dowy w Gorzo-wie. Do za³o¿enia banku mu-nicypalnego wykorzystuje siêprawn¹ formê spó³ki akcyjnej.¯eby podpisaæ umowê spó³kii akt za³o¿ycielski banku, pra-wo bankowe wymaga trzechudzia³owców, a dla bankumunicypalnego jednym z ak-cjonariuszy powinno byæmiasto. Gorzów do udzia³u wbankowej spó³ce akcyjnej za-prosiæ mo¿e spó³ki komunal-ne. Dla wzmocnienia kapi-ta³owego do spó³ki bankowejnale¿a³oby pozyskaæ te¿ bur-mistrzów i wójtów oœciennychgmin. Trzeba pamiêtaæ, ¿ekapita³ za³o¿ycielski bankumusi wynosiæ minimum piêæmilionów euro, czyli ok. 22mln z³otych. Zebranie takiejsumy nie by³oby trudne, gdy¿z powodzeniem mo¿na bywyemitowaæ obligacje. Wiary-godnoœæ obligacji by³aby wy-soka bo gwarantowana kapi-ta³em dobrych akcjonariuszy.Tylko z samego kapita³uza³o¿ycielskiego mo¿na, przydobrym zarz¹dzaniu ban-kiem, wyemitowaæ ok. 300mln z³otych kredytów. Bankobs³ugiwa³by obrót pieniê¿nymiasta Gorzowa, ca³¹ dzia³al-noœæ spó³ek komunalnych izapewne gminy s¹siedzkie ibêd¹ce akcjonariuszami. Tyl-ko z obs³ugi finansowej akcjo-nariuszy na koncie depozy-tów banku by³oby zawsze kil-kadziesi¹t mln z³otych. Tedepozyty, przeliczane wska-Ÿnikow¹ metod¹ kreacji bez-

gotówkowego pieni¹dza,zwiêkszaj¹ fundusz kredyto-wy banku, ten z niczego, okolejne przynajmniej kilkasetmln. z³otych. Do bankuwp³ywaæ mog¹ pieni¹dze zpodatków i z ró¿nych op³atmiejskich, obs³ugi funduszyUE, inwestycji miejskich iobs³ugi kart p³atniczych i kre-dytowych.

Taki bank uzyska³by wysokipoziom zaufania spo³ecznegoi zaczê³yby siê powiêkszaækonta depozytów mieszka-ñców jako dodatkowych klien-tów banku. Bardzo ostro¿nielicz¹c bank szybko uzyska³bykredytow¹ zdolnoœæ emisyjn¹na poziomie ponad miliardaz³otych pieni¹dza bezgotów-kowego, tzw. fiducjalnego, exnihilo, czyli z niczego. Iloœæpieni¹dza kredytowegozale¿y od szybkoœci jegoobrotu i od tzw. wskaŸnika re-zerwy obowi¹zkowej. Bankmusia³by uzyskaæ w pierwszejkolejnoœci zgodê KrajowegoNadzoru Bankowego nadzia³alnoœæ, powinien spe³niæjeszcze warunki kadrowe, lo-kalowe i informatyczno-tech-niczne, jakie w tym wzglêdzienarzuca prawo bankowe. Czyto by siê op³aca³o? Innym siêop³aca. Dobry biznesplanbêdzie tu konieczny. W pierw-szym roku wynik zamknie siêzapewne na poziomie zbilan-sowania doœæ du¿ych napocz¹tku kosztów banku zjego dochodami. Gdyby ren-townoœæ kredytów w na-stêpnych latach, nie licz¹c do-chodu z innych us³ug, wyno-si³a tylko 2% to zysk roczny,ostro¿nie licz¹c, wyniesie po-nad 20 mln z³otych. Prezesbanku za³o¿y zaraz przynaj-mniej kilka filii i oddzia³ów,które te¿ po 1-2 latach przy-nios¹ efekt finansowy. Zyskjednak nie powinien byæg³ównym celem tego banku.G³ównym celem bêdzie do-stêpnoœæ do tañszego kredytuni¿ mog¹ zaoferowaæ innebanki nastawione na zysk izabezpieczy nas przed skut-kami powtarzaj¹cych siê kry-zysów. Ten bank bêdzie nams³u¿y³ i wspomaga³ w rozwo-ju. Inicjatywa za³o¿enia bankumusi uzyskaæ szerokie popar-cie spo³eczne, przekonanieprezydenta i ca³ej Rady Miastao zasadnoœci. Nak³ady zwróc¹siê z nawi¹zk¹. Bank to inicja-tywa nie na rok, a obliczonana efekt rozwojowy miasta zperspektyw¹ wieloletni¹.

AUGUSTYN WIERNICKI

Kto myśli na rok sieje zboże,kto myśli na lata zakłada bankGorzów nie ma swojego samorz¹dowego banku i mamy wra¿enie, ¿e te prywatne miêdzynarodowe oplataj¹ nas jak pajêczyn¹.

Augustyn Wiernicki, absolwent Akademii Rolniczej i AkademiiEkonomicznej w Poznaniu, od 1982 przedsiębiorca i właścicielznanej firmy w Gorzowie Wlkp., były radny, doradca wojewody wlatach 2000-2001, społecznik, od 1992r. prezes i założycielStowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna.

Fot. A

rchi

wum

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Radni i prezydent powinni zastanowić się

jak założyć bank samorządowy

w Gorzowie.

Page 15: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�15Czerwiec 2015 r. pUBLIKACJA ZLECONA

r e k l a m a

Jest on skierowany dom³odych i wybitnie potrze-buj¹cych wsparcia ludzi. Aponiewa¿ siê sprawdzi³, orga-nizacja prowadz¹ca programju¿ przyst¹pi³a do kolejnegokonkursu na poziomie ponad-narodowym.

- Program Ida kierowany by³do osób wymagaj¹cych bar-dzo silnego wsparcia.Zw³aszcza do ludzi do 30roku ¿ycia, którzy s¹ s³abolub zupe³nie niewykszta³ceni,maj¹ problemy natury osobis-tej i nie zd¹¿yli zaistnieæ narynku pracy - mówi Jan Ko-niarek, dyrektor LubuskiegoStowarzyszenia Rozwoju Re-gionalnego „Rozwój”.W³aœnie dobiega koñca drugietap tego programu.

Potrzebne, bo daje zawód

W etapie, który przeznaczo-ny by³ dla osób chc¹cychuzyskaæ uprawnienia opieku-na osób, zale¿nych skorzys-ta³a Sylwia Wiszniewska. - Oprogramie dowiedzia³am siêod pracownicy pomocyspo³ecznej. Zg³osi³am siê, po-niewa¿ interesowa³am siêtak¹ prac¹. Mieliœmy zajêciaz ró¿nymi specjalistami, psy-chologiem, no i rzecz bardzowa¿na - 100 godzin kursujêzyka niemieckiego. Odby-waliœmy praktyki w Domu Po-mocy Spo³ecznej, a potempojechaliœmy na praktykê wDPS w Niemczech, podDrezno. Ten kurs da³ miuprawnienia do pracy jakoopiekuna i to jest najwa¿nie-jsze - mówi Sylwia Wisz-niewska. Natomiast Filip (niechce upubliczniaæ nazwiska)informacje o programie zna-laz³ w Internecie. - Postano-

wi³em siê zg³osiæ, zosta³emprzyjêty - mówi. Przeszed³dok³adnie takie samo szkole-nie, jak Sylwia Wiszniewska.Plusem dla niego by³a mo¿li-woœæ ukoñczenia kursu pra-wa jazdy, egzamin zda³ zapierwszym podejœciem iobecnie pracuje jako kierow-ca. By³ tak¿e jedn¹ z kilkuosób, którym zaproponowa-no pracê w niemieckiej pla-cówce opiekuñczej.

Ida - praca indywidualna

Ida to niemiecki projektwsparcia mobilnoœci m³odychludzi z grupy need i zosta³przeniesiony na polski grunt.Realizowany jest przez Lubu-skie Stowarzyszenie RozwojuRegionalnego „Rozwój” wrazz niemieckim partnerem BSVz Drezna. W Niemczechprzez federalne MinisterstwoPracy program zosta³ uznanyza wzorcowy, natomiast napoziomie Unii Europejskiejzyska³ opiniê jednego z naj-bardziej skutecznych w akty-wizacji m³odych ludzi potrze-buj¹cych wsparcia.

Wœród g³ównych przes³anekprogramu jest likwidacja ste-reotypów kulturowych i mi-êdzynarodowych, pokonywa-nie ró¿nic kulturowych, naukajêzyka niemieckiego, sku-teczne wychodzenie z szero-ko pojêtej sytuacji wyklucze-nia, integracja spo³eczne,wsparcie mocnych stronuczestników programu.

Nowoœci¹ Idy jest te¿ od-wrócenie zasady pracy. Wewszystkich dotychczasowychprogramach wsparcia specja-liœci pracowali g³ównie zgrup¹, a w przypadku Idy li-czy siê i znacznie wa¿niejszajest praca z pojedynczymuczestnikiem, grupa ma byæwsparciem.

Kilka miesięcy ciężkiejpracy

Nabór do programu Ida od-bywa³ siê przez kilka œcie¿ek,miêdzy innymi przez pracow-ników socjalnych, PowiatowyUrz¹d Pracy, kuratorów s¹do-wych czy specjalistów zOœrodków Terapii Uzale¿nieñ.Po zakwalifikowaniu do grupy

ka¿dy z zakwalifikowanychuczestników przeszed³ ocenêswoich kompetencji, na-stêpnie zaczyna siê szkole-nie, które ma za zadanieosi¹gn¹æ dwojakie cele. Prze-de wszystkim przygotowaæich do konkretnej pracy, w tymprzypadku opiekunów osóbpotrzebuj¹cych pomocy.Osi¹ga siê to przez praktyki woœrodkach, gdzie przebywaj¹osoby wymagaj¹ce wsparcia,opieki, pomocy. Drugim ce-lem jest pokonywanie mi-êdzynarodowych uprzedzeñ,pokonywanie barier kulturo-wych, budowanie umiejêtno-œci odnajdywania siê za gra-nic¹. Do tego celu s³u¿y in-tensywny kurs nauki jêzykaniemieckiego prowadzonymetod¹ odbiegaj¹c¹ od tra-dycyjnej szkolnej. Wszystkiete dzia³ania maj¹ przygoto-waæ uczestników do sta¿u wNiemczech, który trwa³ trzytygodnie.

Po powrocie uczestnicyotrzymuj¹ stosowny certyfikatpotwierdzaj¹cy umiejêtnoœciniezbêdne do wykonywania

zawodu opiekuna osoby po-trzebuj¹cej opieki, gdzie plu-sem jest pewna ju¿ znajo-moœæ jêzyka niemieckiego.

Niemcy jadą do Polski

Poniewa¿ Ida jest progra-mem ponadnarodowym, wiêczgodnie z zasad¹ wzajemno-œci niemieccy uczestnicy pro-gramów odbywali praktyki wPolsce, w gorzowskich fir-mach. - Szczególne chwalones¹ praktyki w Mestilu. Mamynawet jednego uczestnika zNiemiec, który chcia³by w tejfirmie pracowaæ, uczy siêjêzyka polskiego i czeka namo¿liwoœæ zatrudnienia -t³umaczy Jan Koniarek. Drug¹firm¹, która uzyska³a bardzodobr¹ opiniê u niemieckichpartnerów jest firma Poraj.

Obecna, druga edycja Idyzamknie siê wraz z koñcemlipca. Program dofinansowa-ny by³ ze œrodków Unii Euro-pejskich z dotacji na Europej-skie Fundusze Spo³eczne zProgramu Operacyjnego Ka-pita³ Ludzki.

Konkurs już rozpisany

Obecnie Lubuskie Stowa-rzyszenie Rozwoju Regional-nego przygotowuje siê doudzia³u w nastêpnym konkur-sie rozpisanym przez Depar-tament Europejskiego Fundu-szu Spo³ecznego w Minister-stwie Infrastruktury iRozwoju, pe³ni¹cym funkcjêInstytucji Zarz¹dzaj¹cej dlaProgramu Wiedza EdukacjaRozwój na realizacjê projek-tów mobilnoœci ponadnarodo-

wej ukierunkowanych na ak-tywizacjê zawodow¹ osóbm³odych zagro¿onych wyklu-czeniem spo³ecznym w ra-mach Programu Ida,Dzia³anie 4.2 Programy mo-bilnoœci ponadnarodowej POWER. Program bêdzie finan-sowany ze œrodków unijnychna okres 2014-2020.

Projekt jest ponadnarodowy,oznacza to koniecznoœæwspó³pracy z partnerami spo-za granicy. - Mamy ju¿ partne-rów w Zielonej Górze, Œwie-bodzinie oraz Ko¿uchowie.Zagranicznymi partneramibêd¹ BSV Drezno, urz¹d pra-cy na Krecie oraz urz¹d pracyw Czeskiej Lipie. Bêdzie todu¿y regionalny projekt obli-czony na ca³e województwo -t³umaczy Jan Koniarek.

Nale¿y dodaæ, i¿ LubuskieStowarzyszenie Rozwoju Re-gionalnego „Rozwój” jest je-dyn¹ w Polsce organizacj¹,która ma doœwiadczenie isukcesy w realizowaniuw³aœnie tego typu projektów.

Ministerstwo Infrastruktury iRozwoju, og³osi³o w dniu 7maja pierwszy w nowej per-spektywie finansowej Kon-kurs nr POWR.04.02.00-IZ.00-00-005/15 w ramachProgramu OperacyjnegoWiedza Edukacja Rozwój,Oœ. Priorytetowa IV Innowa-cje spo³eczne i wspó³pracaponadnarodowa Dzia³anie4.2 Programy mobilnoœci po-nadnarodowej.

Gorzowska organizacja jestw pe³ni przygotowana do rea-lizacji kolejnej Idy. n

Ida dobrym sposobemna zdobycie zawoduKoñczy siê drugi etap miêdzynarodowego programu Ida. To wyjątkowy program w naszych warunkach.

Ida jest skierowana do młodych i wybitnie potrzebujących wsparcia ludzi.

Fot E

milia

Wój

cik

Page 16: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�16 Czerwiec 2015 r.KULTURA

Tak uwa¿a i mówi o Maria-nie Klausie Leszek Serpina,muzyk i dyrektor Szko³y Mu-zycznej I stopnia przy ul.Teatralnej, która otworzy³aklasê imienia znakomitegomuzyka, jakim by³ w³aœnieMarian Klaus. I dodaje - Tojest legenda muzyczna po-wojennego Gorzowa i o nimnale¿y pamiêtaæ.

Marian Klaus urodzi³ siê 17czerwca 1926 roku w Trzci-ñcu, zmar³ 17 stycznia 2013roku w Gorzowie Wielkopol-skim. Znakomity muzyk, któ-rego pamiêta wielu, bardzowielu gorzowian wpisa³ siê wmuzyczn¹ baœñ miasta mi-êdzy innymi i tym, ¿e grywa³w legendarnych i ju¿ nie-istniej¹cych lokalach, kompo-nowa³, wychowywa³ pokole-nia kolejnych wra¿liwych napiêkno dŸwiêków, by³ prze-uroczym cz³owiekiem, ¿yczli-wym ludziom i instrumentom.Bo nie tylko sam na nich gra³,ale jeszcze potrafi³ nastroiæ,a jak trzeba by³o, to i napra-wiæ.

Liczyła się muzyka

Zadebiutowa³ jako siedmio-latek w Mogilnie. Gra³, w coa¿ trudno uwierzyæ, naskrzypcach, fortepianie iakordeonie. Pasje muzyczne³¹czy³ te¿ z harcerstwem, doktórego nale¿a³ od 1938roku. Niestety, wybuch II woj-ny œwiatowej przerwa³ dobr¹passê. M³ody i dobrze zapo-wiadaj¹cy siê muzyk trafi³ naroboty przymusowe do Poz-nania, potem do £odzi. W1945 r. wróci³ ponownie doPoznania i tu rok póŸniej sko-ñczy³ z wyró¿nieniem klasêskrzypiec u Kazimierza No-wickiego. Po zakoñczeniunauki przyjecha³ do Gorzo-

wa, gdzie od zakoñczeniawojny mieszka³a jego rodzi-na.

I od razu zacz¹³ pracê jakoskrzypek w ró¿nych gorzow-skich zespo³ach muzycznychi pierwszych orkiestrach, mi-êdzy innymi u Miko³aja Du-darenki, Józefa Rezlera czyTadeusza Góralczyka. Ale odrazu te¿ zacz¹³ karierê jakomuzyk graj¹cy tzw. muzykêrozrywkow¹. I a¿ do 1983roku pracowa³ w takich loka-lach, jak owiane nimbemczaru i legendy Casablancaczy Wenecja. Wystêpowa³te¿ w Miêdzyzdrojach czySzklarskiej Porêbie.

- No i dlatego mówiê o nim,jako o wielkim klezmerze, ar-tyœcie, który potrafi³ stworzyæniezwyk³¹ atmosferê, z roz-rywkowego grania stworzyæjakoœæ jedyn¹ w sobie. By³znakomitym instrumentalist¹i o tym bardzo wielu gorzo-wian ci¹gle pamiêta - wspo-mina Leszek Serpina. A wie-lu dodaje, ¿e muzyka przezniego grana, choæ rozrywko-wa, mia³a jeszcze jeden wa-lor. By³a elegancka podana idobrze siê patrzy³o na muzy-ków, bo oni wychowani wtamtej, innej epoce dbali, abysamymi byæ eleganckimi.Dobry strój, muzyczny i nietylko, to te¿ by³a marka Ma-riana Klausa.

Z inspiracji wielkich

I tak siê wydarzy³o, ¿e dzi-êki znajomoœciom z LeonemSzombar¹ - polskim jazzma-nem, Krzysztofem Komed¹-Trzciñskim - te¿ jazzamanemi wielkim kompozytorem orazju¿ przywo³anym JózefemRezlerem - wyk³adowc¹ Aka-demii Muzycznej w Bydgosz-czy, Marian Klaus zacz¹³

sam komponowaæ. I zacz¹³pisaæ muzykê rozrywkow¹.Stworzy³ ponad 70 utworówsytuuj¹cych siê na pograni-czu cool i smooth jazzu, wswinguj¹cym rytmie ba-zuj¹cym na brazylijskich bos-sa novach, a tak¿eodwo³uj¹cych siê do stylistykiczardasza, którego raczej nieda siê pomyliæ z innym ga-tunkiem muzycznym.

I tu trzeba wymieniæ wielkiegorzowskie klasyki, którewysz³y spod jego rêki: „Go-rzowski wieczór w Casablan-ce”, „¯ó³ty kanarek”, „NowySwing”, „Akant”, „Faeton”,„Pimpek”, „Rafa³ i Jacek”,„Jakie to znaki” czy „Banano-wa spódnica” i „B³êkitna bos-sa-nova”. Atmosferê gorzow-skiej „Casablanki” stanowi³yczardasze Klausa np. „Zako-

chany Cygan”, „Cygañskismak” czy „W rytmie czarda-sza”.

Pedagogiem też był

Przez wiele lat, bo od same-go gorzowskiego pocz¹tku a¿do 1970 r. zajmowa³ siê nau-czaniem w ogniskach muzycz-nych w Gorzowie, Barlinku,Buku i Poznaniu. A trzeba pa-miêtaæ, ¿e Szko³a Muzyczna Istopnia przy ul. Teatralnej wy-ros³a w³aœnie na bazie ogniskamuzycznego za³o¿onegoprzez jej patrona, czyliW³adys³awa Jana Ciesielskie-go. - No i dlatego te¿ pamiêta-my o patronie, jak izas³u¿onych dla naszej szko³y- mówi Leszek Serpina i tylkoprzypomina, ¿e 14 czerwcaminionego roku minê³a setnarocznica urodzin W³adys³awaJana Ciesielskiego, któregoimiê szko³a nosi, a placówkauczci³a specjalnym koncertemtê okr¹g³¹ rocznicê.

Mistrz od instrumentów

Mariana Klausa pasjono-wa³o nie tylko komponowaniei gra na instrumentach. On jete¿ leczy³. By³ œwietnym fa-chowcem od strojenia i na-praw akordeonów i fortepia-nów. Stworzy³ wiele oryginal-nych narzêdzi do naprawyinstrumentów, tak¿e tako-wych metod ich naprawy. Bo,jak mówi¹ ci, co go znali, Ma-rian Klaus instrumenty rozu-mia³, kocha³ i ho³ubi³. Upraw-nienia zawodowe, czyli dy-plom mistrzowski w tym otozakresie wypracowa³ sobie wPoznaniu.

Rzadko, doprawdy, zdarzasiê, aby muzyk, koncertuj¹cyartysta, chcia³ zajmowaæ siêreanimacj¹ i uzdrawianieminstrumentów. Sztuka to jest

trudna i mocno absorbuj¹ca,wymaga wiele umiejêtnoœci ipoœwiêceñ i bardzo dobrego,wrêcz wybornego ucha. Ma-rianowi Klausowie siêchcia³o, choæ nie musia³. Alejak ktoœ kocha instrumenty,to to robi. I tak oto zrobi³ on.

Był jubileusz, będzie klasa

Wielkim akordem uznaniapasji ¿yciowych MarianaKlausa by³ rok 2006, kiedyto w 80. rocznicê urodzinartysty i 60. pracy zawodo-wej gorzowscy muzycyprzygotowali seriê koncer-tów Jemu poœwiêconych.Odby³y siê dwa w Jazz Clu-bie Pod Filarami, oraz dwarecitale w Szkole Muzycz-ne II stopnia, które przygo-towali gorzowscy pianiœciPrzemys³aw Raminiak orazDawid Troczewski. Nagra-no wówczas tak¿e p³ytê zkompozycjami MarianaKlausa.

Trzy lata wczeœniej po-wsta³ te¿ film nakrêconyprzez TVP Poznañ zaty-tu³owany „Moja Casablan-ca” w re¿yserii Marka No-wakowskiego. Obecnie opamiêæ ojca dba syn Rafa³Klaus, naukowiec z Poli-techniki Poznañskiej, infor-matyk i twórca strony oojcu. Ale jak na rodzinn¹tradycjê przysta³o, pasjimuzycznej mu nie brakuje.Te¿ zajmuje siê pianistyk¹.

- Ze wzglêdu na wk³ad,jaki Marian Klaus w³o¿y³ w¿ycie muzyczne naszegomiasta, jego zas³ugi iosi¹gniêcia, od wrzeœnia2014 r. w szkole jest spe-cjalna klasa Jego imienia.Tak siê zwyczajnie godzi -koñczy Leszek Serpina.

RENATA OCHWAT

Marian Klaus był muzyczną legendą powojennego Gorzowa.

Fot.

Rafa

³ Kla

us

Wspomnienie gorzowskiegoklezmera czasów CasablankiTo by³ wspania³y klezmer, w jak najlepszym tego s³owa znaczeniu. By³ artyst¹.

r e k l a m a

Page 17: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

Zarządzanie, mapy i cholera

Cholera.Jaki jest najnowszy trend w przetwarzaniu in-

formacji, zarządzaniu wiedzą? Ciągi danych,tysiące papierowych stron, zapisanych infor-macji, czy danych zgromadzonych arkuszach

Microsoft lub portalach intranetowych korporacji. Przeładowanie infor-macją, gromadzenie takich ilości wiedzy i w takiej formie, że jest zu-pełnie bezużyteczna. Odpowiedzią są mapy z wybranymi informacjami.Takie mapy można nakładać na siebie, aby rozumieć nawet bardzoskomplikowane zależności, a nawet, gdy ich nie rozumiemy zauważyć,że występują jakieś prawidłowości. Zdroworozsądkowe podejście lon-dyńskiego lekarza – Johna Snowa, który zrobił mapy ujęć wody i mapęilości zachorować na cholerę jest tym przykładem, do którego chętniesię sięga. Nałożył te mapy na siebie i zauważył, że choroba szerzy siępromieniście od pewnej ulicznej pompy. Nie rozumiał mechanizmu za-rażania, ale uratował Londyn przed epidemią zamykając to ujęcie.

Mapy.Zarządzanie drogami to prawdziwe wyzwanie. Jaki jest stan dróg i

chodników? Czy można je podzielić na kategorie i pokazać to na ma-pie? Jakie remonty wykonać, w jakiej kolejności, jakich użyć środków,żeby efektywność ich wykorzystania była zadawalająca, a użytkownicy

dróg i chodników zadowoleni. Jakie środki przeznaczyć na inwestycje iktórą z planowanych wykonać w jakim czasie. Kiedy i które miejskiedrogi i chodniki zostaną rozkopane z powodu realizowania programuograniczenia niskiej emisji? Jak skoordynować te prace z działaniamimiasta, żeby jak najmniej zakłócać spokój mieszkańcom i otrzymaćwartość dodaną w postaci mniejszych nakładów i równiejszych dróg ichodników? Jakie miejsca są najniebezpieczniejsze dla kierowców, pie-szych i rowerzystów? Jaki jest natężenie ruchu na konkretnych ulicach?Gdzie powstają korki i gdzie najdłużej i w jakich godzinach stoi się naświatłach? Jak oświetlone i oznakowane są ulice? W jakiej części mias-ta jest najwięcej parkowanych pojazdów i ile jest miejsc parkingowych?Wyobrażacie sobie Państwo wszystko to zapisane w plikach teksto-wych? Ja sobie nie wyobrażam, a na mapach tak. Nakładamy na mapęobrazującą stan dróg proponowane odcinki remontów. Patrzymy jakieefekt osiągniemy. A może remont o innym zakresie spowoduje większekorzyści? Nakładamy na mapę stanu dróg mapę miejsc kolizji, potrąceńrowerzystów i pieszych. Nakładamy na mapę natężenia ruchu nasz pla-nik remontów i inwestycji… Robimy to, co efektywne, konieczne, roz-wiązujące problemy. Patrzymy na cały układ komunikacyjny i efekty na-szych działań. Wyznaczamy jasne cele i szukamy środków na ich reali-zację.

Zarządzanie.Czy przeznaczanie 2-3 mln rocznie na remonty dróg poprawi sytua-

cję? Tak, tej konkretnej drogi. Ale całego układu komunikacyjnego

miasta? Może rocznie drogi degradują się o wartość 4 mln zł, a myprzeznaczamy na odtworzenie tylko 2 mln? Jeżdżąc po mieście za-uważam ogromne kontrasty. Wygląda to tak, jakby nikt świadomie niezarządzał drogami i ich utrzymaniem. Mam wrażenie, że ważny jest ko-niec kadencji, a każdy remont i inwestycja jest odrębną całością.Chciałbym, aby cały układ komunikacyjny miasta był taką dobrze zorga-nizowaną, harmonijnie obsługująca ruch pojazdów i ludzi całością.

Co mają cholera, mapy i drogi wspólnego? To, że można drogami za-rządzać posługując się mapami tak, żeby cholera nie brała pieszych, ro-werzystów i kierowców, a epidemia bałaganu przestała się szerzyć.

MIROSŁAW RAWA

...PATRZĘ NA MOJE MIASTO �

< Blogi na echogorzowa.plNa portalu echogorzowa.pl swoje blogi prowadzi wielu

znanych gorzowian. Oprócz tych zaprezentowanych tutajpisze także wielu innych. Oczywiście pisać może każdy,kto tylko ma coś do powiedzenia, przekazania innym.Zainteresowanych prowadzeniem bloga na naszymportalu prosimy o kontakt z redakcją, po wcześniejszymzapoznaniu się z regulaminem portalu.

REDAKCJA

�17Czerwiec 2015 r. BLOGI

Spiskowe teorie dziejów

Nie ma nic ciekawszego, niż takie właśnieteorie, a narodek z kraju nad Wisłą w nich ce-luje. Trzeba przyznać, że niektóre mającałkiem sensowne uzasadnienie.

Obiecałam sobie kiedyś, że o wyższychuczelniach w mieście nad trzema rzekami pisać nie będę. Ale jako żesmakowita plotka, a właściwie teoria spiskowa dziejów ich dotyczy,więc cóż, raz nie zawsze. Otóż w pewnych kątkach naszego pięknegomiasta szepcze się i mówi coraz głośniej, że Urząd Marszałkowski za-angażował się w tworzenie Akademii Gorzowskiej z prostej przyczyny.A mianowicie postępująca degradacja miasta na siedmiu wzgórzachmoże w końcu doprowadzić do tego, że miasto faktycznie stanie sięwiększym powiatem, a co za tym idzie, straci status stołeczności, a zatym pójdzie utrata sensu utrzymywania województwa lubuskiego jakotakiego. No i rząd może dojść do wniosku, że taki twór jak lubuskie bezwiększego żalu można rozwiązać. Wówczas Winny Gród trafi podstołeczność z krasnoludkami po kątach, a nasze piękne miasto albo do

miasta z Wałami Chrobrego albo do miasta z koziołkami. I jak nam,czyli tu nad Wartą, jakoś to specjalnie nie przeszkadza, to o tyle WinnyGród zrobi wszystko, aby województwo utrzymać, bo jednak ambicjestołeczne ma i nie zamierza stać się jakimś tam powiatem, tym bar-dziej, że ostatnio specjalnie powiększył granice miasta, tak, że możnapowiedzieć, iż leży nad rzeką – wreszcie.

Brzmi to może dość absurdalnie, ale jak się poważniej zastanowić,ma to pewien sens. Bo miasto nasze piękne i wielkie, jak chce mojaprzemiła znajoma, niestety powiatowieje w tempie ekstra szybkim. I niepomagają tego wizerunku zmienić nawet coraz bardziej rozbudowywa-ne służby prasowe obecnego magistratu. Nie chce mnie się nawet do-ciekać, tak przy okazji, czym się zajmuje dyrektor biura prasowego,choć przy deklaracjach oszczędnościowych nowej władzy, to postaćdość zagadkowa jest. Ale nie o dyrekcjach miało być, tylko o plotkach ispiskowych teoriach dziejów.

Jakoś się tak składa, że w Winnym Grodzie wszyscy za miasto dalibysię pokroić, bez względu na polityczne opcje, bez względu na względy,wszyscy tam jak jeden mąż działają na rzecz rozwoju, co zresztą wi-dać. A u nas? Ano zaścianek się robi. Szkoda.

RENATA OCHWAT

...MOJE IRYTACJE I FASCYNACJE �

Pozostał między wierszami2 maja w Zielonej Górze zmarł MieczysławWarszawski. Poeta. Pisał też opowiadania.Poetą był przede wszystkim. I to jakim! Jegowiersze drukowały te najbardziej cenione,najważniejsze czasopisma literackie.

Ostatnio „Twórczość”. Kto nie poznał go osobiście, a spotykałKazimierza Furmana, może uznać, że znał i Warszawskiego. Byli po-dobni: pod względem wieku, wykształcenia, rodziny, twórczości.Łączyła ich przyjaźń, o jaką nie jest łatwo między poetami.Gdy zostałem mieszkańcem Zielonej Góry, a było to w połowie lat70., i pierwszy raz przeczytałem wiersze Warszawskiego, nie miałemwątpliwości, że wyszły one spod pióra i z głowy prawdziwego poety.Spytałem go wtedy albo kilka miesięcy później, na kim się wzoruje,miałem na myśli poezje. Nie wierzyłem, że te wiersze pisze mężczyz-na, który nie skończył szkoły średniej, nie ma matury. Odpowiedział,że lubi poezje Tadeusza Różewicza. O tym, że są i inni autorzy wier-szy, wie. To mu wystarcza. Na nikim się nie wzoruje. Niewiele ob-chodzą go recenzje, opinie, sądy, analizy krytyków. Pisze o tym, cojest wokół niego. Co go męczy i cieszy. Co widzi. Co słyszy. Co muprzychodzi do głowy wtedy, gdy wraca z Wodociągów do domu i gdysięga po piwo. A że najczęściej przychodzą mu do głowy wiersze, toje zapisuje długopisem na kartkach. Potem przepisuje na maszynie iwysyła do „Poezji”, do „Odry”, do „Twórczości”. Jak się uzbiera na to-mik, niesie do wydawnictwa.Pisał o sobie. Tylko o sobie. Że jest mu ciężko, ale nie narzeka.Brakuje mu pieniędzy, ale sobie radzi. Odchodzą znajomi, ale nie jest

sam. Choruje, ale omija lekarza. Nie zna uczonych, urzędników, poli-tyków, księży. Nie umiał prosić o pomoc. Do nikogo nie wyciągał ręki.Był więźniem siebie samego. Pisał: „Jest mi wszystko jedno / do któ-rej ze stron świata jeszcze nie / przynależę. // Jeszcze niejedno prze-cież zakołysze się / nade mną”.Ostatni raz spotkałem go jesienią. Śmiał się, że nie wie, co najpierwkupić: węgiel czy chleb. Jeśli kupi węgiel na zimę, to nie będzie miałna chleb. A jeśli kupi chleb, to nie będzie miał na węgiel. Nigdy sięnie poddawał. Padał na kolana i się podnosił. Sam. Zawsze lub pra-wie zawsze o własnych siłach. Przychodził do mnie po pieniądze.Zresztą nie tylko do mnie. Znam zielonogórzan, od których teżpożyczał. Na bilet do Lasek Odrzańskich, gdzie mieszkał. Na papie-rosy. Na piwo. Na początku każdego miesiąca zwracał dług. Mówił,że oddaje tyle i tyle, bo tyle mu pożyczyłem. Może zapisywał, ile odkogo pożyczył.W moim pokoju na półce stoi 17 książek Warszawskiego. W jednej zostatnich „Persona non grata” napisał dedykację: „PrzyjacielowiAlfredowi Siateckiemu, z którym zawsze nie byliśmy sobie nigdy per-sona non grata, ściskając dłoń – Mieczysław J. Warszawski”. W tymzbiorze jest wiersz „Między wierszami”. Poeta pisze tak: „Cały jestemmiędzy wierszami aż po margines / Stamtąd jednak wychodzę czasa-mi na drugą stronę tej / Czy tamtej kartki aby znów pobyć / Miedzywierszami więc czytaj mnie / Mój czytelniku czytaj od a/ Do zet”.P.S.W tomiku „Unicestwienie” wydanym w 2007 r. jest wiersz„Bezosobowość, czyli umajona mrzonka”. Zaczyna się on tak:„Dobrze byłoby umrzeć / W maju”.Mieczysław Warszawski umarł 2 maja 2015 r.

ALFRED SIATECKI

...JASNY GWINT �

Supermarketyzacjakultury

Wszędzie słyszę i czytam w gorzowskichmediach: budować halę, reaktywować zaję-cia sportowe w szkołach, budować ligiszkolne, uczyć pływać, odbudować rywali-zację, zadbać o kondycję fizyczną młod-

zieży… A co z edukacją estetyczną młodych pokoleń? Czy jest mniejważna od budowy tężyzny fizycznej młodzieży? Nie!!! Ale kto o tymwie? W wywiadach, rozmowach, w głowach tylko sport.

Nastroje w instytucjach kultury coraz gorsze, pensje pracownikówkultury najniższe. Poznań już się zbuntował i demonstrował. Żadenkandydat na prezydenta nie podniósł problemu stanu kultury w Pol-sce, inni politycy też milczą. Za chwilę nowe wybory. Dzisiaj zdecy-dowana większość instytucji kultury jest na garnuszku samorządów.Jaka jest świadomość władz samorządowych w zakresie ich powin-ności wobec kultury i edukacji estetycznej kolejnych pokoleń Pola-ków?

Ostatnio odbyło się spotkanie dyrektorów samorządowych instytu-cji kultury z Polski. Zdecydowana większość ma problemy odpłacowych po egzystencjalne w prowadzonych instytucjach. Źle towygląda. Nauczycieli i ich płace chroni ich karta; nas, ludzi kultury,nic. I niech nikogo nie zmyli fakt, że Polska jest jednym z najbardziejrozfestiwalowanych krajów. Każda gmina to jakiś festiwal…lik . Aleczy tylko o taką kulturę chodzi?

We współczesnym świecie Polska szkoła z nowoczesną edukacjąestetyczną sama sobie nie poradzi. Jest za biedna, a i kadr nie ma wwystarczającej liczbie. Kto podejmie lub zmusi samorządy do finan-sowania w dostatecznym stopniu kultury i edukacji estetycznej kolej-nych pokoleń? Który z samorządów, polityków w dobie supermarke-tyzacji kultury otworzy młodym ludziom bramy do wartościowej kultu-ry? To było moje, a teraz oddam głoś ludziom nauki:

„Supermarketyzacja sfery kultury przyczyniła się bowiem dozmącenia obrazu – zmiksowała kulturę wysoką z niską, otępiającąrozrywkę z wysublimowanym przeżyciem artystycznym. Problemjawi się zatem jako bardzo poważny, również z perspektywy polskiejrzeczywistości. (…) Andrzej Nowicki sytuację tak ocenia: Zalani tan-detą natrętnie reklamowanych produktów kultury masowej ludziesądzą, że uczestniczą w kulturze, a w rzeczywistości grzęzną wbłocie płytkiej papki, nie zdając sobie sprawy z tego, jak daleko im dopoprzeczki, od której zaczyna się prawdziwa kultura. To znaczy kul-tura wysoka, wymagająca wysiłku, żeby się do niej wspiąć i żebyzstępować w jej głębie. Taka diagnoza nie tylko budzi niepokój iskłania do refleksji, ale przede wszystkim jawi się jako ważna wska-zówka naświetlająca konkretny, konieczny kierunek ingerencji w sfe-rę życia kulturalnego dla wszystkich podmiotów zajmujących się upo-wszechnianiem kultury, edukacją kulturalną i animacją społeczno-kulturalną. A wiodącą rolę w tym zakresie winny przyjąćśrodowiskowe ośrodki kultury”.

Cytat pochodzi z publikacji „Domy kultury w XXI wieku, wizje niepo-koje, rozwiązania”. Polecam to opracowanie. Tylko komu?

BOGUSŁAW DZIEKAŃSKI

...WIĘCEJ JAZZU! �

● więcej blogów na www.echogorzowa.pl ●

Page 18: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�18 Czerwiec 2015 r.spORT

Jeszcze grzmia³y dzia³a,jeszcze toczy³y siê walki,jeszcze ginêli ludzie, którymnie dane by³o doczekaæ ko-ñca wojny, gdy w polskimGorzowie rodzi³o siê nowe¿ycie. Tak¿e sportowe.

1 maja 1945 roku na sta-dionie przy ul. Myœliborskiejodby³ siê mecz pi³karski, któ-ry ju¿ wtedy sta³ siê symbo-lem. Dru¿yna polskich kole-jarzy zmierzy³a siê z ze-spo³em z³o¿onym zfrontowych ¿o³nierzy ArmiiRadzieckiej.

Takie by³y oficjalne naro-dziny sportu na Ziemi Lubu-skiej. Jednym z najwybitniej-szych jego organizatorów ikrzewicieli by³ Pawe³ Macie-rzewski, cz³owiek, któregozas³ug trudno przeceniæ.

Urodzi³ siê w 1917 roku wW¹growcu. W 1932 rokuwst¹pi³ do Robotniczego Klu-bu Sportowego Nielba, wktórym gra w pi³kê no¿n¹,biega na krótkich i œrednichdystansach, p³ywa kajakiemi namiêtnie boksuje. Jestsportowcem wszechstron-nym i ciekawym œwiata. Niewystarcza mu aktywnoœæograniczaj¹ca siê dodba³oœci o w³asn¹ tê¿yznê fi-zyczn¹ i swój rozwój sporto-wy. Na specjalnych kursachzdobywa uprawnienia in-stru�ktora boksu i lekkiej atle-tyki. Jego dalsz¹ karierêsportow¹ i pracê w staro-stwie przerywa wojna.

Kampania wrzeœniowa...niewola pod Sochacze-wem... bataliony robocze...szpital i powrót do rodzinne-go W¹growca.

Teraz chodzi o przetrwanie.Jednym ze sposobów jestuprawianie sportu. Jak?Gdzie? Najlepiej w pobliskimlesie. Tu graj¹ w pi³kê, bie-gaj¹ po œcie¿kach i zawziêcieboksuj¹. Ca³y czas bacz¹cna to, by Niemcy ich tam nienakryli. Czêsto musz¹ siêsalwowaæ ucieczk¹. Raz niezd¹¿yli. Pi³ka i rêkawice bo-kserskie staj¹ siê powodemaresztowania pod zarzutem...szpiegowania. Na szczêœcie,po dwóch dniacht³umacze�nia, odzyskuj¹ wol-noœæ z przykazaniem nadrogê, ¿e jeœli te spotkaniasiê powtórz¹, to stan¹ podœcian¹ i bêdzie po nich. Pra-ca w karnych grupach robo-czych, które w czasie wolnymod normalnej pracy kopa³yrowy, okopy ma ich wyleczyæze sportu. Nie wyleczy³a...

Po wyzwoleniu W¹growca,odpowiadaj¹c na apele no-

wej w³adzy zostaje koleja-rzem, choæ z kolej¹ nigdywczeœniej nie mia³ nic wspól-nego. Trzeba by³o pomóc worganizo�waniu i normalizo-waniu ¿ycia na terenach wy-zwolonych, co le¿a³o w inte-resie walcz¹�cych wojsk ra-dzieckich i polskich.Szczególnie wa¿ne by³osprawne funkcjonowanietransportu kolejowego, sys-tematycznie niszczonegoprzez cofaj¹ce siê oddzia³yniemiec�kie oraz naloty bom-bowe. Nie waha³ siê aniprzez chwilê.

17 lutego 1945 roku jest w18-osobowej grupie koleja-rzy kierowanej przezW³ady�s³awa Zastro¿nego,która otrzymuje polecenies³u¿bowego wyjazdu na Zie-mie Zachod�nie, do polskie-go ju¿ Gorzowa, gdzie maj¹za zadanie uruchomiæ komu-nikacjê kolejow¹ na trasieKrzy¿ - Kostrzyn. 19 lutegopo 48-godzinnej podró¿y do-cieraj¹ do celu, akurat w mo-mencie nalotu bombowegona obiekty kolejowegowêz³a. S¹ pierwszymi i prak-tycznie jedynymi Polakami...Pionierzy. Witaj¹ ich ruiny ipo¿ogi.

Pawe³ Macierzewski nieoswoi³ siê jeszcze z now¹prac¹, gdy zosta³ zastêpc¹naczelnika parowozowni.Kolejarze usuwaj¹ zniszcze-nia wojenne, szkody po noc-nych bombardowaniach, gro-madz¹ sprzêt, naprawiaj¹parowozy i wagony. Brakujeludzi, sprzêtu... Zagra¿aj¹ imniedobitki niemieckiej armii inaloty... Dooko³a trwaj¹ jesz-cze walki... Skoszarowani, zbroni¹ w zasiêgu rêki dwoj¹siê i troj¹, aby na pobliskifront dociera³y transporty zbroni¹, amunicj¹ i ¿ywno-œci¹, aby z frontu do szpitalimogli dojechaæ ranni i kon-tuzjowani.

W wolnych chwilach, któ-rych z czasem jest corazwiêcej, bo i kolejarzy w Go-rzowie przybywa, graj¹ wpi³kê no¿n¹. To jedyna roz-rywka. Plac w obecnym Par-ku Ró¿ s³u¿y im za boisko, achêtnych do gry nie brakuje.- Kiedy wiêc na spotkaniu z

komendantem wojennymmiasta, p³k. Dragunem oma-wiano obchody dnia 1 Maja,zaproponowa³em rozegraniemeczu pi³karskiego pomi-êdzy kolejarzami a dru¿yn¹wojsk radzieckich stacjo-nuj¹cych wtedy w Gorzowie -mówi³ P. Macierzewski. - Po-mys³ zyska³ akceptacjê i za-

czêliœmy siê rozgl¹daæ zasprzêtem sportowym. Od lu-dzi, którzy posiadali w³asnelub poniemieckie rzeczy ku-piliœmy 7 par butów pi³kar-skich oraz 2 pi³ki. Za ochra-niacze s³u¿y³y nam zwyk³ezeszyty szkolne, a kostiumyw narodowych barwach zos-ta³y uszyte z bia³ych prze-œcierade³ i czerwonych po-szew.

Spotkanie odby³o siê nadzisiejszym stadionie Stilo-nu. By je rozegraæ, trzebaby³o zasypywaæ rowy strze-leckie i przeciwlotnicze, któ-rymi boisko zryte by³owzd³u¿ i wszerz. Kolejarsk¹braæ reprezentowali: w bram-ce Kazimierz Bagrowski, wobronie Walenty Sobieralskii Alojzy Bauza, w pomocyRoman Maciejewski,Zdzis³aw Staszak orazPawe³ Macierzewski, a liniaataku to Kazimierz Piasecki,Stefan Rêbacz, Stanis³awMacieje�wski, KazimierzSztorch i Feliks Chojnacki.W drugiej po³owie meczuwyst¹pili tak¿e Marian Wojt-czak oraz Franciszek Nicz-ka. Sêdziowa³ Karol Lam-precht. Kolejarze przegrali 1: 2, a pierwszego gola nawagê symbolu dla polskiejdru¿yny zdoby³ Stanis³awMaciejewski, w latach czter-dziestych i wczesnych pi-êædziesi¹tych bodaj¿e naj-lepszy pi³karz Gorzowa.

Po tym pierwszym meczuprzysz³y nastêpne.

14 maja z inicjatywy Paw³aMacierzewskiego odby³o siêzebranie, na którym podjêtouchwa³ê o powo³aniu do

¿ycia Kolejowego KlubuSportowego Gorzów z na-stêpuj¹cymi sekcjami: pi³kino¿nej z P. Macierzewskimjako jej kierownikiem, lekkiejatletyki - kierownik BernardMajchrzak, boksersk¹ - kie-rownik Walenty Sobieralski,strzeleck¹ - kierownik Gus-taw Budrewicz, tenisasto³owego - kierownik P. Ma-cierzewski. Prezesem klubuzosta³ Zygfryd Wawrzyniak,wiceprezesami Jan Gryszkoi Kazimierz Lubiñski, sekre-tarzem W³adys³awZastro¿ny, zastêpc¹ sekreta-rza Stanis³aw Hopcia, skarb-nikiem Józef Koz³owski, za-stêpc¹ skarbnika Bronis³awGozdalski, gospodarzemsprzêtu Stefan Balcerek. Wsk³ad komisji rewizyjnejweszli: Gustaw Budrewiczjako przewodnicz¹cy orazFranciszek Witkowski i Wale-rian Glugla jako cz³onkowie.

Najprê¿niej rozwija³a siêsekcja pi³karska. Dru¿ynaKKS ju¿ 21 maja 1945 rokurozegra³a oficjalny mecz,maj¹c za przeciwnika zespó³z³o¿ony z miejscowych mili-cjan�tów. PóŸniej by³y spot-kania z dru¿ynami wojsk ra-dzieckich i polskich, Krzy¿a,Miêdzy�chodu. Rok 1945sekcja pi³ki no¿nej zamknê³anastêpuj¹cym bilansem,wed³ug kroniki klubu: „me-czów pi³karskich 21, w tymwygranych - 12, przegranych- 7, remisów - 2”. Jaki innyklub powsta³y w owym cza-sie mo¿na pochwaliæ siêtak¹ iloœci¹ spotkañ?! Mimoi¿ pi³karze kolejowego klubunie bardzo mieli w czym i

czym graæ, o czym œwiadczysprawozdanie z dzia³alnoœcisekcji za 1945 rok, w którymm. in. czytamy: „Dziœ sekcjaposiada zakupionych: 7 parbutów pi³karskich, 2 pi³kino¿ne, 11 kompletów mun-durków, 1 ksi¹¿kê statutow¹PZPN, 2 pary kolczatek, 1parê mesztów, 2 pary rêka-wic bokserskich, 1 stoper”.

Pawe³ Macierzewski jestmotorem napêdowym kole-jarskiego i gorzowskiegosportu. Gra w pi³kê no¿n¹ iwalczy na ringu, prowadzitreningi bokserskie i pe³nifunkcjê sêdziego zawodówlekkoatletycznych, organizujesportowe imprezy i... normal-nie pracuje zawo�dowo. Jestw³aœciwie wszêdzie tam,gdzie coœ ciekawego siêdzieje. Robi niemal wszyst-ko, co tylko pionier mo¿e ro-biæ. Nawet œpiewa w chórze.

Rosn¹ szeregi sportowców,pojawiaj¹ siê nowi dzia³aczekolejowego klubu, w któregonazwie pojawi siê z czasems³owo: Warta. Walerian Da-leszyñski, Józef Mogi³a, Ed-ward Odoj, Kazimierz Górny,Brunon Szulwic, Stefan Stu-dziñski... Wszystkich i tak niesposób wymieniæ.

Za przyk³adem kolejarzyid¹ inni. Jeszcze w 1945roku powstaje klub OMTUR,w 1947 zawi¹zano RKSChrobry, KS Gorzovia,PZIn¿. /póŸniejsza Stal/ orazko³o sportowe Jedwab-W³ókniarz, które w 1950 rokusta³o siê Uni¹. W 1948 rokunarodzi³ siê KS Budowlani, apóŸniej GKS Gwardia. W la-tach 50-tych pojawi siê KSSokó³ i SKS Admira...

Pierwszy jednak by³ Kolejo-wy Klub Sportowy, a w nimpierwszymi byli pi³karze, któ-rzy na mecze jeŸdzili otwar-tymi wagonami kolejowymi,na platformach bez plandeki,czêsto od razu po pracy, pro-sto z parowozu porywaniprzez kolegów. W 1946 rokupi³karze KKS wystartowali wrozgrywkach PZPN klasy„C”. W inauguracyjnym me-czu na stadionie przy ul. My-œliborskiej pokonali KKS Pi³a2:1. I tak pi³karska karuzelarozkrêci³a siê na dobre.

Swoje dobre i z³e chwileprze¿ywaj¹ tak¿e inne sek-cje. Jedne rozkwitaj¹, innezamieraj¹, w ich miejsce po-jawiaj¹ siê nowe. Gorzow-skie p³ywanie, kolarstwo,podno�szenie ciê¿arów, pi³karêczna kobiet i mê¿czyzn,³ucznictwo - w³aœnie w War-cie maj¹ swoje pocz¹tki. Po-

dobnie jak lekka atletyka, te-nis sto³owy, boks, szachy,szermierka, koszykówka,siatkówka... Czego w KKSnie by³o?!

Z Wart¹ w ró¿nych okre-sach zwi¹zani byli m. in. Ro-bert Wójcik - ciê¿arowiec,który w 1966 roku jakopierwszy Polak zaliczy³ 500kilogramów w trójboju: Ma-rian Filipiuk - biegacz, olim-pijczyk z Tokio, Edmund Mi-goœ - znakomity kolarz, Da-nuta Cymer -reprezentantkaPolski w rzucie dyskiem, JanPucher - reprezentant krajuw biegach œrednich i d³ugichoraz plejada póŸniejszychtrenerów i dzia³aczy - braciaKulczyccy, Micha³ Kaniowski,Ryszard Nieœcieruk, Ryszard£uczak, Gerard Nowak,Lech Lastowski i Józef Rut-kowski, Zenon Kowalski iBogdan Znój, KazimierzWierchowicz i Jan Znój, iwielu, wielu innych, którzy zwarciañskim rodowodemtworzyli nowe sekcje, nowedru¿yny w innych klubach.

Tak rodzi³ siê gorzowskisport... Z poszarpanej kraw-êdzi niczego... Nie mo¿nazapomnieæ wiêc zas³ug ta-kich ludzi jak Pawe³ Macie-rzewski, którzy w tamtych la-tach odegrali ogromn¹ rolê wtworzeniu i rozwijaniu jednejz najwspanialszych dziedzinludzkiej aktywnoœci. Zreszt¹,pan Pawe³ pozosta³ aktyw-nym dzia³aczem nawet poprzejœciu w 1978 roku naemeryturê. Znany by³ szcze-gólnie w œrodowisku pi³kar-skim, by³ honorowym preze-sem GOZPN. Za sw¹ kilku-dziesiêcioletni¹ dzia³alnoœæsportow¹ otrzyma³ mnóstwoodznaczeñ, dyplomów, na-gród, medali i listów. Naj-wy¿ej jednak ceni³ list od œw.Miko³aja, otrzymany 6 grud-nia 1945 roku, z ¿ycze-niem... wybudowania kortutenisowego. Do listudo³¹czono dwie rakiety teni-sowe i szeœæ pi³ek. Nie by³orady, kort musia³ powstaæ, ipowsta³, na placu ko³o dzi-siejszego Muzeum Okrêgo-wego przy ul. Warszawskiej.Pawe³ Macierzewski nigdysiê nie dowiedzia³ kto by³ na-dawc¹ tej oryginalnej prze-sy³ki, która piêknie zaœwiad-cza o roli jak¹ wówczas i pó-Ÿniej w Gorzowie odgrywa³.

Zmar³ 29 grudnia 1992 roku.Pozosta³a po Nim nie tylkopamiêæ. Pozosta³o znaczniewiêcej, choæ czas nieub³aga-nie zaciera Jego œlady.

JAN DELIJEWSKI

P. Macierzewski do końca życia pozostał wierny piłce nożneji swemu ukochanemu klubowi Warcie Gorzów.

Fot.

arch

iwum

Z poszarpanej krawędziniczego 70 lat temu…Kolejowy Klub Sportowy by³ pocz¹tkiem i kolebk¹ gorzowskiego sportu. Bo to kolejarze byli tu przecież pionierami.

Page 19: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�19Czerwiec 2015 r.

r e k l a m a

Page 20: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�20 Czerwiec 2015 r.NA sZLAKU

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Nasza podró¿ zaczyna siêw Bytomiu Odrzañskim.Zwykle mija siê to miastecz-ko, bo nie le¿y na szlakachwiod¹cych do Jeleniej Góry idalej w Karkonosze, albo doWroc³awia, stolicy DolnegoŒl¹ska. A warto tam zajrzeæ,bo przyci¹ga urod¹.

Kot, co pijaków do domuodprowadzał

Miasteczko urzeka przedewszystkim fantastycznie za-chowanym rynkiem i rene-sansowymi kamieniczkami.Ktoœ zadba³ te¿ i o to, aby nie-liczne plomby by³y utrzymanew stylu ca³oœci. Warto pami-êtaæ ¿e w renesansie dzia³a³atu akademia ufundowanaprzez œwiat³ego magnataGeorga von Schönaicha, doktórej œci¹gali zdolni ch³opcyz Dolnego Œl¹ska, Czech,Niemiec i Polski nawet. Waru-nek by³ jeden - znajomoœæjêzyka niemieckiego. Naukaby³a za darmo.

Na rynku mo¿na te¿ zoba-czyæ niezwyk³y pomnik. ToKot w Butach który podtrzy-muje zawianego goœcia. Jakchce miejscowa legenda, Kotw zamierzch³ych czasachopiekowa³ siê pijakami, którzyzabradzia¿yli w gospodzie ido domu ich odprowadza³.Pomnik niezwyk³y te¿ jest i zinnej rzeczy - choæ na okowygl¹da jak z br¹zu, w rze-czywistoœci wykonany jest w¿ywicy epoksydowanej.

Z ryneczku warto zejœæ naœliczn¹ promenadê nad Odr¹.To przyk³ad sensownie wyda-nych unijnych pieniêdzy. Bozw³aszcza wiosn¹ miejsceczaruje.

Po przeciwnej stronie rynkuw¹ska uliczka wyprowadzado koœcio³a œw. Hieronima. Tobudynek, który koniecznietrzeba zobaczyæ. W jegowie¿ê, a dok³adnie naro¿niki,wmurowano bowiem piêæ

krzy¿y pokutnych z dobrzezaznaczonymi narzêdziamizbrodni. Krzy¿e to œrednio-wieczny sposób zadoœæuczy-nienia rodzinie ofiary zbrodni.A niezwyk³oœæ tych bytom-skich polega dodatkowo i natym, ¿e jest ich najwiêcej wjednym miejscu na ca³ym Dol-nym Œl¹sku i maj¹ dobrze za-znaczone atrybuty zbrodni -jak sztylet, pika czy ³opata.

Miasto jak teatralnadekoracja

Z Bytomia Odrzañskiego toju¿ rzut kamieniem do G³ogo-wa. Miasta z ciekaw¹ histori¹,bohaterskimi dzieæmi g³ogow-skimi, które poleg³y powieszo-ne na machinach oblê¿ni-czych w 1017 roku, kiedy tocesarz niemiecki Henryk IIpodstêpem usi³owa³ zdobyæmiasto, ale mu siê miêdzy in-nymi za spraw¹ g³ogowskichdzieci nie uda³o. Historiê opi-sa³ œredniowieczny kronikarz

Thietmar z Merseburga, takibajarz, jak polski Gall Ano-nim.

Pomnik bohaterskich dziecizobaczyæ mo¿na tu¿ ko³o mu-zeum ulokowanym w odbudo-wanym Zamku Ksi¹¿¹tG³ogowskich.

Zreszt¹ ca³e Stare Miasto wG³ogowie jest odbudowane ito za ostatnich dwadzieœcialat. Z oryginalnych budowlimo¿na tu obejrzeæ jedynieodkryte niedawno œrednio-wieczne sukiennice oraz ruinykoœcio³a p.w. œw. Miko³ajaoraz resztki teatru im. An-dreasa Gryphiusa, wybitnegoniemieckiego dramaturga po-chodz¹cego w³aœnie z G³ogo-wa.

Pozosta³e budynki, ³¹cznie zratuszem i wie¿¹ widokow¹,drug¹ po gdañskiej co dowielkoœci, zosta³y wybudowa-ne niedawno i dlatego turystamo¿e siê tam poczuæ jak wwielkiej teatralnej dekoracji.Na wie¿ê warto wejœæ, bo zplatformy widokowej na wyso-koœci 40 m rozci¹ga siê fanta-styczny widok na okolicê. Bar-dzo dobrze widaæ z niejró¿owy Most Tolerancji oraznowe, wybudowane po II woj-nie miasto przemys³owepowi¹zane z przemys³emmiedziowym. W wie¿y mo¿nate¿ poznaæ historiê miasta izobaczyæ budz¹ce grozêzdjêcia tego, co z niego zos-ta³o po II wojnie œwiatowej.Warto bowiem pamiêtaæ, i¿G³ogów by³ miastem twierdz¹zniszczon¹ w 95%. Dlatego

ca³e historyczne Stare Miastowygl¹da jak dekoracja.

Największy klasztor w Polsce

Z G³ogowa szlak wiedzie doLubi¹¿a. To najwiêkszy kom-pleks poklasztorny w Polsce.To tu ksi¹¿ê œl¹ski Boles³awWysoki ulokowa³ w 1163 rokupierwszych cystersów. Obec-ny klasztor pochodzi z cza-sów baroku i jest wielkim, sta-le ratowanym obiektem przezwroc³awsk¹ Fundacjê Lubi¹¿.Obiekt zwiedza siê z prze-wodnikiem miejscowym ope³nych godzinach i warto touczyniæ choæby dla faktu obej-rzenia jednej z najpiêkniej-szych sal balowych na Dol-nym Œl¹sku, jak¹ jest SalaKsi¹¿êca. Poza tym mo¿naobejrzeæ letni refektarz - te¿robi ogromne wra¿enie nie-zwyk³ym przepychem wyko-ñczenia. Na trasie zwiedzanias¹ tak¿e dwie mniejsze sale zplafonami wykonanymi przezMicha³a Willaman,dolnoœl¹skiego Rembrata, jakgo nazywaj¹ historycy sztuki.Jego prace rozsiane s¹zreszt¹ po ca³ym DolnymŒl¹sku i co jakiœ czas turystatego doœwiadcza. No iLubi¹¿em wi¹¿e siê przecud-na legenda o œw. JadwidzeŒl¹skiej. Wybitna kobieta by³a¿on¹ wielkiego ksiêcia Henry-ka Brodatego, pana naWroc³awiu i okolicy. Ksiê¿naju¿ za ¿ycia by³a œwiêt¹, fun-dowa³a klasztory, miêdzy in-nymi cysterek w Trzebnicy,

lecznice dla trêdowatych,mia³a wêdrowny szpital ijedn¹ przywarê. Chodzi³aboso na znak oddania Chrys-tusowi, ale i podobieñstwoubogim, którym s³u¿y³a. Sza-lenie to dra¿ni³o ksiêciama³¿onka. A¿ wpad³ na kon-cept i namówi³ spowiednikaksiê¿nej w Lubi¹¿u, aby tennamówi³ pani¹ do noszeniaobuwia. Spowiednik, owszemnamówi³. Ksiê¿na pani butyzaczê³a nosiæ, ale przywie-szone na pasku sukni. Bowszak nikt nie sprecyzowa³,¿e ci¿my maj¹ byæ na sto-pach. Mia³y byæ ogólnie, wiêcby³y. I dlatego dziœ postaæ œw.Jadwigi Œl¹skiej ³atwo jestpoznaæ po atrybutach -œwi¹tyni w rêce i butach przypasku, albo w drugiej rêce.

Miasto skarbów i kościołów

Z Lubi¹¿a ju¿ tylko rzut be-retem do Œrody Œl¹skiej, ko-lejnego œlicznego miasteczkao œredniowiecznej prowenien-cji. Œroda jest znana ze swe-go skarbu, a historycy pod-kreœlaj¹, ¿e w œredniowieczuistnia³o lokacyjne prawoœredzkie, porównywalne domagdeburskiego, na zasa-dzie którego za³o¿ono wiêk-szoœæ polskich miast.

My jednak jedziemy ogl¹daæskarb. W muzeum regional-nym, w sali wystawienniczej,która zosta³a opancerzona izabezpieczona od ognia spo-czywa skarb odnaleziony w1988 roku, na który sk³ada siê

miêdzy innymi z³ota koronakobieca prawdopodobnienale¿¹ca do ¿ony cesarzaKarola IV Luksemburskiego,Blanki de Valois - wykonanaw warsztacie sycylijskichmistrzów z³otniczych, gotyc-ka, segmentowa (z³o¿ona z10 segmentów) (najcenniej-szy eksponat kolekcji). Wyko-nana ze z³ota, zdobiona szli-fowanymi kamieniami szla-chetnymi (g³ównie czerwonegranaty, niebieskie spinele iszafiry, 7 szmaragdów, poje-dyncze akwamaryny i tektyty.Poza tym mo¿na obejrzeæparê z³otych zawieszek z XIIw., parê z³otych zawieszek zXIII w. Prawdziw¹ rzadkoœci¹w skali œwiata jest kolista za-pona z kame¹ z chalcedonuw postaci or³a, ozdobionaszlifowanymi kamieniamiszlachetnymi. Jest tak¿e z³otataœma szerokoœci 2,8 cm igruboœci 0,1 mm, dekorowa-na wyt³aczanym ornamentemwzd³u¿ obu krawêdzi. Po od-kryciu pociêta przez z³odzieina cztery odzyskane póŸniejkawa³ki ró¿nej d³ugoœci.£¹czna d³ugoœæ 90 cm, waga38,4 g. Podziwiaæ mo¿napierœcienie oraz monety, wwiêkszoœci srebrne groszepraskie wybite w czasie pano-wania Wac³awa II i Karola IVLuksemburskiego, ale tak¿ez³ote floreny, dukat, halerz igrosze miœnieñskie z okresupanowania Fryderyka IIPowa¿nego. Skarb po dziœrozpala wyobraŸniê, jak chc¹szacunki, warty jest 250 mlnz³, jednak jak chc¹ mi³oœnicyhistorii, ceny na niego nie ma.

W tym samym muzeummo¿na obejrzeæ drugi skarbœredzki, zwany mniejszym,odkryty w 2000 roku. Toskarb rodziny Pavel ukrytynajpewniej podczas II wojnyœwiatowej. Sk³ada siê on zprzedmiotów codziennegou¿ytku, z³otej bi¿uterii, w tymz zachwycaj¹cego naszyjnikaoraz ze… z³otych plomb.

Poza tym w mieœcie jest kil-ka ciekawych koœcio³ów, wtym stoj¹cy w centrum miastakoœció³ œw. Andrzeja z niety-pow¹ dzwonnic¹.

I w Œrodzie koñczy siê naszpierwszy dzieñ podró¿y poDolnym Œl¹sku. Na zako-ñczenie dnia warto siê napiæœwietnej kawy w oryginalnejkawiarni Uliczka £akoci.

W drogê wybra³ siê Klub Tury-styki Pieszej Nasza Chata wrazz przyjació³mi i znajomymi.

RENATA OCHWAT

Do krainy Kota, co pijakami sięopiekowałJest takie powiedzenie, ¿e gdzie kamieniem lub okiem na Dolnym Œl¹sku rzucisz, tam w coœ trafisz. Bo albo w zabytek, legendê lub ciekawego cz³owieka.

Kot w butach, który podtrzymuje zawianego gościa. Takie pomniki należą u nas do rzadkości.

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

Złota korona jest najcenniejszym skarbem średzkim.

Fot.

Wol

ne z

asob

y W

ikipe

dii

Page 21: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�21Czerwiec 2015 r. NA sZLAKU

r e k l a m a

Firma Agroturlot i ludzie zni¹ zwi¹zani robi¹ wszystko,aby tegoroczna impreza by³aznacznie ciekawsza od po-przednich. Nie bêdzie ³atwo,bo dotychczasowym edy-cjom pikniku trudno cokol-wiek zarzuciæ.

Impreza przyci¹ga nie tylkowielbicieli lotnictwa i dobrejmuzyki. Nieopodal pasastartowego ogl¹daæ mo¿naciekawe stoiska wystawców,którzy, wspieraj¹c imprezê,jednoczeœnie mog¹ zaistnieænie tylko na arenie woje-wództwa lubuskiego. Obiek-tywów profesjonalnych kameri aparatów fotograficznych wTrzebiczu nigdy nie brakuje.W ubieg³ych latach mogliœmyzapoznaæ siê z samochodo-wymi instalacjami gazowymi,atrakcyjnymi wyrobami zdrewna, modelami nie tylkosamolotów, klasycznym samo-chodami w tym Rolls-RoyceSilver Shadow itd. Tradycyj-nym od lat magnesem dla od-wiedzaj¹cych jest ekspozycjanadleœnictwa prezentuj¹cawiele nieznanych zwierz¹t i ro-

œlin wystêpuj¹cych na tereniePuszczy Noteckiej. Organiza-torzy chêtnie udostêpniaj¹miejsce dla wystawców z prze-ró¿nych bran¿.

Najwa¿niejsze jest jednakto co dzieje siê na lotnisku iw powietrzu. Wielu z odwie-dzaj¹cych nie zdaje sobie

sprawy, ¿e latanie sta³o siêdostêpne dla niemal wszyst-kich, a samolot ultralekkikosztuje tyle co dobrej klasysamochód. Wœród samolo-tów ultralekkich prawdziwymipere³kami s¹ s³oweñskie Pi-pistrele. Nazwa ta pochodziz ³aciny, oznacza nietoperza

i nie jest przypadkowa. Fir-ma powsta³a w by³ej Ju-gos³awii, gdzie lataæ mog³otylko wojsko. Pod wieczór,gdy lotniska wojskowe pus-tosza³y, gromadzili siê nanich motolotniarze i latali a¿do zapadniêcia zupe³nychciemnoœci. Podœwietlone lot-

nie wygl¹da³y jak stadaogromnych nietoperzy. Firmapowsta³a w 1987 roku i do1995 wyprodukowa³a oko³o500 motolotni. W roku 1995powsta³ motoszybowiec Si-nus. Imponowa³ kompozy-tow¹ konstrukcj¹ i jakopierwszy na œwiecie móg³pomieœciæ dwie osoby. W2004 roku odby³ lot dooko³aœwiata. Prawdziwym przebo-jem okaza³ siê Virus zapre-zentowany w 1999 roku.Jego jakoœæ i innowacyjnoœæpotwierdzaj¹ nagrody NASAzdobyte dwa razy pod rz¹dw latach 2007 i 2008. Na-prawdê trudno uwierzyæ, ¿ekonstrukcja z kraju podobnegogospodarczo do Polski mo¿ezdeklasowaæ amerykañsk¹konkurencjê. W 2012 roku Vi-rus odby³ podró¿ dooko³a œwia-ta. Po raz pierwszy w historii re-kordów d³ugodystansowych wkabinie siedzia³ tylko pilot. Sa-motnik w ma³ym samolocikuprzelecia³ ponad 91 tys. km.Sensacj¹ sta³ siê równie¿ prze-lot tak ma³ej maszyny nadMount Everestem.

Virus w podstawowejwersji potrafi na jednymtankowaniu przelecieæ po-nad dwa tysi¹ce km. Pod-czas jednej godziny lotuzu¿ywa oko³o 10 l benzynyE 95. Samolot osi¹gaprêdkoœæ grubo ponad 200km/h. Wystarczy prosty ra-chunek, ¿eby producencisamochodów trochê siêzawstydzili. Samolot posia-da bardzo bogate wypo-sa¿enie. Mo¿na zakupiæspecjalny system bezpie-czeñstwa, który w razieawarii otworzy nad ma-szyn¹ spadochron. Ponad-to Virus to jedyny samolotultralekki, któremu Urz¹dLotnictwa Cywilnego dalzezwolenie na loty w nocy.

Na pewno w Trzebiczu zo-baczymy nie jednego Virusa.Byæ mo¿e poka¿e siê te¿najnowsza konstrukcja mar-ki Pipistrel Panthera. Jest torównie sensacyjny technicz-nie samolot, ale ju¿ niecowiêkszy z czteroosobow¹kabin¹.

RYSZARD ROMANOWSKI

Słoweńskie nietoperze pojawią sięw Trzebiczu NowymJubileuszowy Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym coraz bli¿ej. I bez będzie to wielkie wydarzenie nie tylko w świecie lotniczym.

Ultralekkie słoweńskie Pipistrele, czyli nietoperze robią wrażenie.

Fot.

Rysz

ard

Rom

anow

ski

Page 22: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�22 Czerwiec 2015 r.MOTO

Okazuje siê, ¿e nadal jes-teœmy jednym z trzechpañstw Europy, w którymniemal co czwarta ofiara wy-padku drogowego to pieszylub rowerzysta.

Z roku na rok poprawia siêjakoœæ poruszaj¹cych siê ponaszych drogach samocho-dów. Poprawia siê równie¿stan dróg. Tymczasem wubieg³ym roku zginê³o nanich, lub zosta³o ciê¿ko ran-nych 8398 pieszych i rowe-rzystów. Jest to o 404 osobymniej ni¿ rok wczeœniej, ale itak daje nam to trzecie, a wzasadzie drugie miejsce odkoñca w europejskich noto-waniach. Wspó³czynnik pie-szych i rowerzystów w ogól-nej liczbie ofiar wypadkówwynosi w Polsce 35%. Zanami s¹ tylko £otwa i Rumu-nia, w których liczba ta wy-nosi 40%. Œrednio w krajachUnii Europejskiej wspó³czyn-nik ten wynosi 22%. By³byznacznie ni¿szy, gdyby niekraje zamykaj¹ce listê.

Gremia zajmuj¹ce siê usta-nawianiem prawa, id¹c ponajmniejszej linii oporu, zwa-la³y wszystko na nietrze-Ÿwych kierowców i rowerzys-tów i nadmiern¹ szybkoœæ.Tymczasem rzecz jest niecobardziej skomplikowana.Ostatnio do dyskusji w³¹czylisiê eksperci Szkola Auto odlat zajmuj¹cy siê doskonale-niem techniki jazdy. Poszu-

kuj¹c przyczyn, zwróciliuwagê na czas reakcji prze-ciêtnego kierowcy. Okazujesiê on koszmarnie d³ugi, bowynosi 1 sek. W tym czasie,jad¹c dozwolon¹ prêdkoœci¹w obszarze niezabudowa-nym, pojazd pokona 25 m. Wprzypadku pojawienia siêprzeszkody trzeba podj¹æs³uszn¹ decyzjê, czy hamo-waæ, czy odbiæ kierownic¹ iprzyœpieszyæ. Czêsto lepszejest to drugie wyjœcie, bo do25 m nale¿y doliczyæ jeszczedrogê hamowania. Stantarcz, zacisków hamulco-wych i ok³adzin w wielu sa-mochodach poruszaj¹cych

siê po naszych drogach niejest najlepszy. Uk³ad hamul-cowy jest œmiertelniepowa¿n¹ spraw¹ traktowan¹przez polskie hurtownieczêœci bardzo ró¿nie. Mo¿nakupiæ wiele zamiennikówró¿nych nieznanych firm. Je-dyn¹ zalet¹ bywa wy³¹czniecena. Czêsto s³yszy siê opi-nie nawet z ust mechaników,¿e lepiej nie korzystaæ zklocków u¿ytych przy tzw.pierwszym monta¿u samo-chodu, bo py³em brudz¹ felgii s¹ nietrwa³e. Lepiej za³o¿yætañsze, które zrobi¹ dwarazy taki przebieg, jak te re-nomowanych producentów.

Nikt nie zastanawia siê nadskutecznoœci¹ i drog¹ hamo-wania, uwa¿aj¹c, ¿e uk³adABS za³atwi wszystko. Tym-czasem tyle jest wart uk³ad,ile jego najs³absze ogniwo.W tym wypadku tani kloceknieznanej firmy. Sam by³emniegdyœ szczêœliwym posia-daczem tanich klocków, któ-re piêknie piszcza³y, a gdy jepo tygodniu wyrzuca³em nie-mal nie mia³y œladów u¿ywa-nia. Mog³em je przemyæ,w³o¿yæ do pude³ka i odsprze-daæ jako nowe. Warto pami-êtaæ, ¿e o drodze hamowa-nia w ogromnym stopniu de-cyduj¹ równie¿ opony. Nie

liczmy, ¿e u¿ywany produktnieznanej firmy zapewninam bezpieczeñstwo.

Podobna sytuacja wystêpu-je w akcesoriach zapew-niaj¹cych widocznoœæ. Whandlu jest szeroki asorty-ment p³ynów do spryskiwa-czy, które nie myj¹, tylko roz-mazuj¹. S¹ wycieraczki, któ-re po kilkakrotnym u¿yciuzostawiaj¹ smugi na szybieoraz tzw. tuningowe ¿arówkido reflektorów, którychg³ówn¹ zalet¹ jest dziwny ko-lor œwiate³ i niska cena. Wefekcie widzimy przeszkodêna drodze w kiepskichœwiat³ach i przez brudn¹szybê znacznie póŸniej ni¿zak³adali to konstruktorzysamochodu. Mamy sekundêna decyzjê i je¿eli zaosz-czêdziliœmy na hamulcach,nie zdajemy sobie sprawy,¿e droga hamowania jest okilkadziesi¹t procent d³u¿szaod tej za³o¿onej przez fab-rykê i nie pomo¿e ani ABSani asystent hamowania.

Krytykowa³em niegdyœprzepis wprowadzaj¹cy obo-wi¹zek u¿ywania przez pie-szych materia³ów odblasko-wych w nocy poza obszaremzabudowanym. Przy tak tra-gicznych statystykach mo¿ejednak jest w nim sens. Naszczêœcie z jego respekto-waniem jest coraz mniej pro-blemu, bo producenci obu-wia i odzie¿y coraz czêœciej

wyposa¿aj¹ swoje produktyw elementy odblaskowe.Wed³ug ekspertów SzkolaAuto najlepiej widoczneprzez kierowców s¹ elemen-ty umieszczone na butach ipodudziach. Nie tylko odbi-jaj¹ œwiat³o, ale jeszcze in-tensywnie siê poruszaj¹.

Coraz wiêksza liczba pro-ducentów samochodów wy-posa¿a swoje produkty wuk³ady automatyczne wyczu-waj¹ce pieszego iw³¹czaj¹ce hamulce bezudzia³u kierowcy. Mia³emokazjê sprawdziæ to roz-wi¹zania w pojazdach trzechrenomowanych firm. Sku-tecznoœæ nieznacznie prze-kracza³a 50% w przypadkuprzeszkody o rozmiarach po-stawnego mê¿czyzny. Wprzypadku przeszkody wiel-koœci dziecka systemy pra-wie nie dzia³a³y. Na razie niewarto im ufaæ i do nichdop³acaæ. Istniej¹ ju¿ syste-my dzia³aj¹ce na nieco in-nych zasadach, opracowanem. in. przez koncern Delphi.Byæ mo¿e one bêd¹ w staniezast¹piæ kierowcê. Na raziejednak wystêpuj¹ tylko wniektórych drogich autach conajmniej klasy premium. Doczasu nim elektronika ca³ko-wicie nie zast¹pi najs³absze-go punktu samochodu, czylikierowcy, musimy liczyæ najego umiejêtnoœci i rozs¹dek.

RYSZARD ROMANOWSKI

Pieszy czy rowerzysta w zderzeniu z samochodem maja niewielkie szanse na wyjście cało z tej opresji.

Fot.

Arch

iwum

P D

Vol

vo

Pieszy i rowerzysta to takisam użytkownik drogiLiczba ofiar wypadków na polskich drogach przera¿a. Nie do wszystkich to jednak dociera, mimo oczywistych faktów.

Pod wzglêdem liczby ofiar wwypadkach drogowych znaj-dujemy siê pod koniec rankin-

gu Unii Europejskiej. Ma³o jestte¿ krajów, w których tak na-gminnie ³amane s¹ przepisy

ruchu drogowego np. ograni-czenia prêdkoœci w terenie za-budowanym. Aby poprawiæ tê

sytuacjê od maja br., celowojeszcze przed okresem waka-cyjnych wyjazdów, zaczê³y

obowi¹zywaæ nowe kary zawykroczenia w ruchu drogo-wym.

Za przekroczenie dopusz-czalnej prêdkoœci o 50 km/h wobszarze zabudowanym poli-cjant mo¿e zatrzymaæ kierow-cy prawo jazdy na 3 miesi¹ce,a jeœli kierowca zostanieprzy³apany na prowadzeniu wtym okresie, zatrzymanie pra-wa jazdy zostanie wyd³u¿onedo 6 miesiêcy. Kolejnym ra-zem konieczne bêdzie zdawa-nie na prawo jazdy od nowa.Tak¿e na 3 miesi¹ce zatrzy-mywane bêdzie prawo jazdyjeœli autem podró¿uj¹ co naj-mniej 2 osoby wiêcej ni¿ do-puszcza zapis w dowodzie re-jestracyjnym danego pojazdu.

Zaostrzono kary za prowa-dzenie pod wp³ywem alkoholulub innych œrodków o podob-nym dzia³aniu (narkotyków) - 5000 z³ za pierwszym razem i

10 000 z³ za kolejnym. Zmie-niono kwalifikacjê czynu pro-wadzenia pojazdu bez wyma-ganych uprawnieñ, po ichwczeœniejszym odebraniuprzez s¹d np. za jazdê po pija-nemu.

Dotychczas by³o to wykrocze-nie, a od maja br. jest to ju¿przestêpstwo, za które grozikara do 2 lat pozbawienia wol-noœci i do¿ywotni zakaz prowa-dzenia pojazdów mechanicz-nych. Mo¿liwe jest te¿ warun-kowe dopuszczanie kierowaniapojazdem, w którym zamonto-wane zostanie urz¹dzenie typualco-lock, uniemo¿liwiaj¹ceuruchomienie silnika przezosobê nietrzeŸw¹. Ponadto, tyl-ko do koñca roku bêdziemo¿na jeszcze odbyæ kursedukacyjny (za 300 z³) i zredu-kowaæ stan punktów za wykro-czenia drogowe o 6 „oczek”.

Ÿród³o: Bankkierowcy.pl

Policjant może odebrać prawo jazdy na miejscuPolskie drogi nale¿¹ do najbardziej niebezpieczniejszych w Europie.

r e k l a m a

Page 23: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�23Czerwiec 2015 r.

r e k l a m a

Page 24: Kronikarz wytrwały, czyli Waldemar Kućko i jego życiowe pasje

�24 Czerwiec 2015 r.

r e k l a m a