Festiwalu Młodych na Misji Bugisi” -...

20
• Misja Afryka 2017 – pierwsze dotknięcie misji • Podsumowanie przygotowań do Festiwalu Mlodych na Misji Bugisi” • „Fungo bongo” – misja poznana • Lekarz wśród Pigmejów • Budowa Centrum Misji Afrykańskich • Wypominki to silna modlitwa wstawiennicza • Orędzie misyjna Papieża Franciszka na Niedzielę Misyjną 2017 • Papieskie intencje misyjne wrzesień- -listopad 2017 • TYCS Mapendo - Daima” czyli „TYCS Milość - Zawsze” • Afrykańska rzeczywistość w RŚA - wyzwania i radości (2) • Czterdzieści... • Nowy rok formacyjny afrykańskich kleryków SMA

Transcript of Festiwalu Młodych na Misji Bugisi” -...

• Misja Afryka 2017 – pierwsze dotknięcie misji

• Podsumowanie przygotowań do Festiwalu Młodych na Misji Bugisi”

• „Fungo bongo” – misja poznana • Lekarz wśród Pigmejów• Budowa Centrum Misji Afrykańskich

• Wypominki to silna modlitwa wstawiennicza

• Orędzie misyjna Papieża Franciszka na Niedzielę Misyjną 2017

• Papieskie intencje misyjne wrzesień--listopad 2017

• TYCS Mapendo - Daima” czyli „TYCS Miłość - Zawsze”

• Afrykańska rzeczywistość w RŚA - wyzwania i radości (2)

• Czterdzieści... • Nowy rok formacyjny afrykańskich

kleryków SMA

Prowincja Polska, Stowarzyszenie Misji AfrykańskichBorzęcin Duży, ul. Warszawska 826

05-083 ZaborówTel. +48 22 75 20 888, Fax.+48 22 75 20 926

e-mail: [email protected] www.sma.pl Nasze konto: BGŻ BNP PARIBAS Bank Polska S.A.

40 1600 1127 1849 0839 4000 0001

Nr 65 (III/2017)

Zdjęcia użyte w biuletynie: Archiwum SMA

Nakład: 10 000 egzemplarzy, do użytku wewnętrznego

Druk: Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu

Redakcja: Ks. Paweł L. Mąkosa SMA

Prosimy osoby, które otrzymują podwójną korespondencję, aby nas o tym poinformowały. Przepraszamy również za błędy w adresach. Chętnie naniesiemy poprawki, które zostaną do nas zgłoszone.

e-mail: [email protected], tel. 22 752-08-88 (godz. 8.30- 16.30)

W TYM NUMERZE:

Tumsifu Jesu Kristu!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!Drodzy Przyjaciele Misji!

Witamy Was serdecznie po wakacyjnej przerwie. Mamy nadzieję, że letni okres był nie tylko czasem wypoczynku, ale również pogłębienia więzi z Bogiem i misją Jego Kościoła na ziemi.

Nowy numer naszego biuletynu, który Wam przekazujemy, to przede wszystkim podsumowania wakacyjnej działalności misjonarzy i misjonarek SMA w Polsce i w Afryce. Dobiegł końca projekt „Misja Afryka 2017”, udało się nauczyć młode Pigmejki sztuki kroju krawieckiego w ramach projektu „Fungo bongo”, zakończyły się urlopy misjonarzy i zmiany personalne w Borzęcinie Dużym. W związku z tym przedstawiamy Wam artykuły opisujące, jak udało się, dzięki Waszemu wsparciu, te działania przeprowadzić i zrealizować. Przybliżamy również aspekty pracy misjonarki świeckiej Ani Bieniek, która zajmuje się m.in., katechizacją i edukacją religijną tanzańskiej młodzieży w ramach projektu TYCS.

W czasie oddawania tego numeru do druku w drodze powrotnej z Republiki Środkowoafrykańskiej jest dentystka Martyna Osiak. Zapewne w następnym numerze „Wrót Afryki” przekaże nam swoje refleksje i wrażenia…

Oprócz pokaźnej relacji z pracy świeckich misjonarzy SMA, przedstawiamy również refleksje naszych księży. Ksiądz Marcin dzieli się przemyśleniami na temat motywacji i powołania kleryków, wśród których pracuje w Togo, ks. Sławek przedstawia drugą część relacji z wrażeń, które mu towarzyszą w procesie rozpoczynania posługi misyjnej w nowym dla niego kraju a ks. Grzegorz, na progu nowej nominacji do pracy w Borzęcinie Dużym, przedstawia swoje dotychczasowe misyjne doświadczenie.

Rozpoczynamy różańcowy miesiąc październik. W naszych polskich wspólnotach (Borzęcin Duży, Piwniczna-Zdrój) różaniec będzie nam towarzyszył również w listopadzie, na codziennej modlitwie w czasie wypominek. Serdecznie zachęcamy do włączenia się w tę modlitwę wstawienniczą, w której szczególnie wspominamy i chcemy pomóc tym, którzy nas poprzedzili na drodze ziemskiej wędrówki do domu Ojca.

Życzymy przyjemnej lektury!

Redakcja

!afrykiwrota

• Misja Afryka 2017 – pierwsze dotknięcie misji 1• Podsumowanie przygotowań do Festiwalu Młodych na Misji Bugisi” 4• „Fungo bongo” – misja poznana 6• Lekarz wśród Pigmejów 8• Budowa Centrum Misji Afrykańskich 9• Wypominki to silna modlitwa wstawiennicza 10

• Orędzie Papieża Franciszka na Niedzielę Misyjną 2017 11

• Papieskie intencje misyjne wrzesień-listopad 2017 11• „TYCS Mapendo - Daima” czyli „TYCS Miłość - Zawsze” 12• Afrykańska rzeczywistość w RŚA - wyzwania i radości (2) 14• Czterdzieści.. 16• Nowy rok formacyjny afrykańskich kleryków SMA 17

afrykiwrota

Misja Afryka 2017 – pierwsze dotknięcie misjiAleksandra Cendrowska

Pomysł projektu „Misja Afryka 2017” zrodził się w ubiegłym roku, w czasie Światowych Dni Młodzieży, które odbywały się w Krakowie.

Grupa młodzieży z Tanzanii przyjechała wtedy do Polski, aby wziąć udział w spotkaniu z młodzieżą z całego świata. Wolontariusze i misjonarze SMA towarzyszyli im w czasie miesięcznego pobytu w Polsce. Kiedy papież Franciszek, w czasie jednej z homilii mówił o tym, że młodzi ludzie nie powinni siedzieć na kanapie i prowadzić wygodnego życia – pojawił się pomysł, aby to przesłanie wcielić w życie.

Postanowiliśmy pojechać do Tanzanii tak, jak rok temu Tanzańczycy przyjechali do nas. Chyba wszyscy od lat słuchaliśmy opowieści różnych misjonarzy, żyjących w Afryce i marzyliśmy o tym, żeby kiedyś stać się jednym z nich. Jednym z celów naszego wyjazdu było więc „skosztowanie misji”. Oczywiście jechaliśmy na krótką chwilę, ale w czasie tej „chwili” chcieliśmy spojrzeć na Afrykę oczami misjonarzy, spotykając się z Tanzańczykami i zanosząc im przesłanie ubiegłorocznych Światowych Dni Młodzieży.

I w końcu nadszedł ten dzień! Po wielu miesiącach przygotowań, 4 sierpnia 2017 roku znaleźliśmy się na warszawskim lotnisku, żeby polecieć do Tanzanii! Byliśmy chyba trochę przejęci, niepewni, ale na pewno bardzo szczęśliwi, że nasz projekt Misja Afryka 2017 w końcu się rozpoczyna. Naszym nieocenionym wsparciem w czasie podróży była Ania Bieniek, misjonarka świecka SMA, która wracała do Tanzanii tym samym samolotem i była naszą przewodniczką przez wszystkie lotniska, kontrole bagaży i przez wizową dokumentację.

W sobotę wieczorem, po długiej i męczącej podróży dojechaliśmy do Mwanzy. Jest to jedno z największych miast Tanzanii, w którym rezyduje ksiądz Janusz Matocha SMA i gdzie znajduje się Dom Regio-nalny SMA. To właśnie miejsce było naszą bazą wypadową. Tu spę-dziliśmy pierwszych kilka dni, w czasie których nie tylko odwiedzali-

śmy różne placówki, ale też mieliśmy czas na aklimatyzację. Poza tym w Mwanzie czekało na nas kilka znajomych twarzy: polskich (wspo-mniany już ks. Janusz, ksiądz Paweł Gabryś SMA oraz misjonarki Jola Kazak, Łucja Kordeczka i Paulina Korneluk) oraz tanzańskich (uczest-nicy ubiegłorocznych ŚDM, którzy przyjechali do Mwanzy z różnych zakątków Tanzanii i towarzyszyli nam przez cały czas trwania projek-tu: Furaha, Eveline, Carolyn, Stefano i Lazaro). Pierwsze dni były pełne zaskoczeń i fascynacji. Dostrzegaliśmy kolorowe, kwitnące kwiaty, zachwyciliśmy się pierwszą Mszą św. w suahili, z przepiękną oprawą muzyczną. Uczyliśmy się używać moskitier, przyzwyczajaliśmy się do picia jedynie butelkowanej wody i cieszyliśmy się serdecznością Tan-zańczyków, których spotykaliśmy na swojej drodze.

W tej pierwszej fazie naszego projektu odwiedziliśmy również trzy miejsca. Pierwszym z nich była parafia Pasiansi, w której wzięliśmy udział w niedzielnej Mszy świętej i spotkaliśmy się z młodzieżą. W czasie Mszy św. Bożka, Marysia, Carolyn, Eveline, Furaha i Stefano opowiedzieli o doświadczeniu zeszłorocznego spotkania z papieżem. Później, w czasie kilkugodzinnego spotkania z młodzieżą z parafii zastanawialiśmy się jak wcielić w życie niektóre z rzeczy, o których mówił Papież Franciszek w czasie ubiegłorocznego spotkania. Zostaliśmy również bardzo miło ugoszczeni przez młodych parafian, którzy pokazywali nam afrykańskie tańce i uczyli nas podstawowych słów w języku suahili. Byli też bardzo ciekawi kultury naszego kraju oraz zachwyceni możliwością spotkania się z nami.

Kolejnym poznanym przez nas projektem było „Lulu” (słowo to w języku suahili oznacza „perła”). Jest to projekt dedykowany młodym

Back Home House

Boisko na misji w Mwandoya - rozgrywki sportowe w ramach spotkania z młodzieżą

Bugisi - praca z młodzieżą w grupach

Bugisi - rozgrywki sportowe

1afrykiwrota

dziewczynom, które zaszły w ciążę i nie mogą z tego powodu kontynuować edukacji. Projekt ten trwa rok i polega na udziale w warsztatach, dotyczących różnych zagadnień dotyczących dbania o zdrowie, pielęgnacji dzieci oraz finansów. Dziewczyny spotykają się w niewielkich grupach, prowadzonych przez osoby, które już wcześniej ukończyły taki kurs. W czasie spotkań uczą się tego jak oszczędzać, planują założenie niewielkiego biznesu, z którego mogłyby utrzymać siebie i dziecko, a także dowiadują się jak dbać o siebie i o swoje maleństwa. Oprócz tego uczestniczki projektu uczą się szycia oraz wytwarzają produkty, które później są sprzedawane przez osoby prowadzące projekt, a dziewczyny dostają pieniądze za uszyte przez siebie rzeczy. Niektóre z produktów można czasem dostać na naszym polskim kramie, działającym w czasie niedziel misyjnych!

W czasie naszego spotkania z dziewczętami biorącymi udział w projekcie opowiedzieliśmy o przesłaniu Światowych Dni Młodzieży i o tym jak doświadczyliśmy Bożego Miłosierdzia w naszym życiu. Zjedliśmy też wspólny posiłek, a na koniec dziewczyny uczyły nas szyć serduszka podobne do tych, które same szyją. Oczywiście nasze nie były tak piękne jak ich, ale każdy z nas wrócił do domu ze swoim serduszkiem i z satysfakcją, jaką daje wykonanie czegoś własnoręcznie!

Ostatnim ważnym miejscem, które poznaliśmy w Mwanzie były domy dla chłopców ulicy, działające w ramach projektu „Upendo Daima”. Projekt ten przeznaczony jest dla młodych chłopców, którzy z jakichś powodów uciekli (lub zostali wyrzuceni) z domów i znaleźli się na ulicy. Każdy chłopiec na początku trafia do pierwszego domu, który nazywa się „Back Home House”. Celem ich pobytu w tym miejscu jest pomoc w powrocie do domu rodzinnego. Na początku pracownicy ośrodka starają się poznać historię każdego dziecka, następnie odnajdują jego rodzinę i pracują z nią nad tym, żeby syn mógł wrócić do swojego domu. Jednocześnie chłopcy mają zajęcia z psychologami, lekcje w szkole i inne aktywności, przygotowujące ich do powrotu do „normalnego” życia. Jak wspomniałam, chłopcy, którzy tu mieszkają uciekli ze swoich domów z różnych powodów.

Niektórzy zgubili 200 szylingów na chleb i boją się kary, inni nie czują się akceptowani przez nowych mężów swoich mam, a jeszcze inni doświadczali w rodzinach przemocy lub wykorzystywania seksualnego. Dzięki wysiłkom pracowników ośrodka niektóre dzieci wracają do domów już po kilku dniach, innym zajmuje to nieco dłużej. Jeśli nie uda się to w ciągu czterech miesięcy chłopiec przeprowadza się do drugiego domu „Upendo Daima”, w którym może zostać nawet kilka lat.

W czasie naszego pobytu w Tanzanii odwiedziliśmy oba domy (jeden na początku projektu, drugi pod koniec). To, co rzuciło nam się w oczy to to, że miejsca te są zupełnie różne! Pierwszy dom jest znacznie mniejszy, chłopcy mają tam warunki bardzo podstawowe, pracownicy stawiają też przed nimi duże wymagania dotyczące codziennego życia (samodzielne sprzątanie, pranie, udział w lekcjach). Celem takiego traktowania jest przyzwyczajenie ich do normalnego funkcjonowania w rodzinie.

Kościół na misji w Bugisi - na krótko przed rozpoczęciem Mszy świętej

Wolontariusze „Misji Afryka 2017” z młodzieżą w Bugisi

Buhangija - zabawa w szczura

Bugisi - zdjęcie grupowe

Kościół na misji w Ngudu - niedzielna Msza św.

2 afrykiwrota

Drugi dom, w którym mieszkają chłopcy, których nie udało się przywrócić do domów rodzinnych, jest zupełnie inny. Jest tam dużo więcej przestrzeni, chłopcy oprócz codziennych obowiązków i lekcji w szkole mają dużo zajęć rozwijających ich talenty, a codziennie wieczorem zasiadają przy ognisku razem ze starszym panem nazywanym ich dziadkiem. Siedzą tam przez godzinę i słuchają bajek! Atmosfera tego domu wydaje się naprawdę bardzo rodzinna!

W obu domach spędziliśmy trochę czasu z chłopcami, bawiąc się z nimi, skacząc na skakance i jedząc wspólny posiłek. Były to niezwykłe chwile, w których okazywało się, że wcale nie trzeba znać języka i szczegółów kultury innego kraju, żeby porozumiewać się za pomocą uśmiechów, gestów i przytuleń! Myślę, że nie jestem jedyną uczestniczką naszego wyjazdu, która zostawiła po kawałeczku swojego serca w obu domach „Upendo Daima”!

Po pierwszych kilku dniach spędzonych w Mwanzie nadszedł czas na rozłąkę i na wizytę w mniejszych miejscowościach! Zostaliśmy

Lulu - szycie serduszek

Ocean Indyjski

Pasiansi - przemowa Marysi, Joli i Bożki

Warsztaty z młodzieżą na misji na wyspie Ukara

podzieleni na trzy grupy i udaliśmy się do trzech różnych parafii, prowadzonych przez księży ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Przekazywaliśmy tam przesłanie Światowych Dni Młodzieży, a także braliśmy udział w codziennym życiu parafii – jeździliśmy na msze święte do kaplic, spotykaliśmy się z różnymi grupami, odwiedzaliśmy mieszkańców parafii. Parafie, które odwiedziliśmy to Mwandoya, Ngudu oraz Ukara. Dla każdej z grup wyjazd ten był nieco inny, ze względu na różną specyfikę miejsc, w których byliśmy. Wszyscy jednak zasmakowaliśmy życia misyjnego takim, jakie jest ono na co dzień. Braliśmy udział w codziennych mszach świętych (które jak się okazuje odbywają się czasem bez długich tańców i procesji), poznawaliśmy pracowników parafii i ich obowiązki, przypatrywaliśmy się przez krótką chwilę życiu codziennemu zwykłych parafian. Oczywiście pobyt w parafiach był na tyle krótki, że trudno mówić o poznaniu życia misjonarzy, ale myślę, że przez te dni każdy z nas w jakimś aspekcie tego życia dotknął.

Prawie dokładnie w połowie naszego wyjazdu spotkaliśmy się na nowo, aby wziąć udział w Festiwalu Młodych w Bugisi. Było to największe wydarzenie w ciągu całego naszego projektu. Celem było przeniesienie doświadczenia Światowych Dni Młodzieży na tanzańską ziemię. Do Bugisi przyjechała więc młodzież z różnych zakątków kraju, aby słuchać słów podobnych do tych, które wygłaszał w zeszłym roku Papież Franciszek. Oprócz konferencji i słuchania było też dużo pracy w grupach, wspólnej zabawy, śpiewów i tańców. Mimo, że Bugisi nie jest zbyt podobne do Krakowa – atmosfera panująca wśród młodzieży, która tam przyjechała była podobna! A my po raz kolejny przekonaliśmy się, że radość z doświadczenia Bożego miłosierdzia jest tak samo ogromna, niezależnie od miejsca pochodzenia, koloru skóry i języka.

Po skończonym Festiwalu Młodych, kiedy parafia w Bugisi dziwnie opustoszała – ruszyliśmy dalej! Odwiedziliśmy rządowy ośrodek Buhangija, przeznaczony dla dzieci niepełnosprawnych (niewidomych i głuchoniemych) i albinoskich. Wizyta w tym miejscu wywarła na nas ogromne wrażenie, ponieważ zobaczyliśmy jak wiele jest potrzeb wśród tych dzieci. Ośrodek jest przepełniony i będąc tam, miałam wrażenie, że dzieci chwilami same zajmują się sobą. Bawiły się moskitierami (które przecież potem były porwane i na pewno nie chroniły przed komarami!), walczyły między sobą o udział w zabawie, o balony albo po prostu o naszą uwagę. Często też pomagały sobie nawzajem i troszczyły się o innych. Mimo, że na początku trudno nam było nawiązać z nimi kontakt i zacząć zabawę – szybko okazało się, że lina, balon, farby i odrobina muzyki – działają cuda! Teren ośrodka zamienił się w wielki plac zabaw, pełen gwaru, śmiechu i radosnych pisków.

Po tych wszystkich wydarzeniach przyszedł czas na podsumowania i stopniowe kończenie projektu. Wróciliśmy do Mwanzy i już sam ten powrót uświadamiał nam, że nasza afrykańska przygoda powoli zaczyna się kończyć. Jeden z ostatnich dni w Mwanzie spędziliśmy w „Lake House of Prayer” – domu rekolekcyjnym, położonym na wzgórzu z widokiem na jezioro Wiktorii. Uczyliśmy się tam praktykowania modlitwy kontemplacyjnej i mieliśmy trochę

3afrykiwrota

czasu na przypomnienie sobie ważnych momentów ostatniego miesiąca. Mogliśmy też po prostu siedzieć w ciszy, patrzeć na jezioro i słuchać cichego głosu Ducha Świętego, który pokazywał nam swoją perspektywę wszystkich tych wydarzeń. Były to chwile pełne wzruszenia, zadumy i wdzięczności za to, czego doświadczyliśmy.

W ostatnich dniach naszej afrykańskiej przygody mieliśmy też chwilę na odpoczynek i turystykę. Wzięliśmy udział w safari po Parku Narodowym Serengeti, a ostatni dzień przed wylotem do Polski spędziliśmy na plaży w Dar Es Salaam. Bardzo cieszyliśmy się, że będąc w Tanzanii znaleźliśmy moment na skosztowanie też takiej Afryki. Niesamowitym doświadczeniem była możliwość podziwiania lwów i żyraf, które czasem znajdowały się zaledwie o kilka metrów od naszego samochodu! A spacer po plaży nad Oceanem Indyjskim i beztroskie pływanie w błękitnej wodzie sprawiły, że poczuliśmy się jak w przysłowiowym raju. Przysłowiowym – bo myślę, że do prawdziwego raju było nam jednak bliżej w czasie zabaw z tanzańskimi maluchami.

W końcu nadszedł dzień 29 sierpnia. Wczesnym rankiem wylądowaliśmy na Okęciu, gdzie przywitała nas Bożenka Latocha i ksiądz Krzysztof Pachut SMA. Radość z powrotu do Polski mieszała się z powoli docierającą do nas świadomością, że już nie jesteśmy w Afryce. Miło było wyspać się po powrocie we własnym łóżku, zjeść kanapkę z pysznego polskiego chleba i przejechać się samochodem po równym asfalcie, ale tęsknota za Afryką, której skosztowaliśmy będzie nam towarzyszyć jeszcze długo! Z resztą przecież to nie koniec projektu Misja Afryka 2017! Tak jak rok temu zaczęliśmy przygotowywać się do zaniesienia przesłania ŚDM

do Tanzanii, tak dziś zaczynamy przynosić do Polski opowieści o Afryce! Pokazujemy zdjęcia, opowiadamy, piszemy artykuły. Przed nami kolejne niedziele misyjne, kolejne projekty! Sama jestem ciekawa jak potoczą się losy każdego z nas. Nie wiem czy wszyscy wrócimy do Afryki jako misjonarze, ale jestem więcej niż pewna, że nasza przygoda z tym pięknym kontynentem dopiero się zaczyna. Wierzę, że nasz niezwykły Bóg przygotował dla nas jeszcze nie jedną afrykańską niespodziankę, co najmniej tak piękną jak projekt „Misja Afryka 2017”! ▪

Żyrafa z Serengeti

Podsumowanie przygotowań do Festiwalu Młodych na Misji Bugisi Paulina Korneluk, misjonarka świecka SMA

Misjonarze w Bugisi, a właściwie świeckie misjonarki SMA Łucja i Ania były inicjatorkami Festiwalu Młodych, jako

kontynuacji Światowych Dni Młodzieży 2016, który odbył się na wyżej wspomnianej misji 17-20 sierpnia 2017 r. Ponieważ całe przedsięwzięcie wymagało dużego zaangażowania na miejscu, przyjechałam na misję na początku lipca, tak aby być w pełni dyspozycyjna i móc aktywnie uczestniczyć w przygotowaniach.

Można je podzielić na dwa etapy. Pierwszy z nich polegał na zdefiniowaniu zakresu prac do wykonania oraz wytypowaniu osób odpowiedzialnych za konkretne zadania. Drugim etapem była akcja – wdrażanie planu w życie. Oczywistym jest, że nie wszystko powinno być oczywiste, szczególnie w Afryce. Dlatego niewątpliwie mogliśmy się spodziewać, że zarówno przygotowania jak również realizacja dostarczą nam licznych niespodzianek.

Planowana liczba osób, mających wziąć udział w festiwalu wynosiła 200. Ostatecznie rzeczywista liczba niewiele od niej odbiegała. Przybyła młodzież pochodziła z różnych miejsc całej Tanzanii – od tych, które znajdowały się najbliżej: parafia Bugisi, uczniowie okolicznych szkół będący częścią wspólnoty TYCS oraz objęci programem Duchowej Adopcji Dziecka w Afryce, aż po te najdalej położone: Dar es Salam, Moshi, Mwanza, Mwandoya, Ngudu, Mbeya.

Aby zainteresowanych powiadomić o planowanym przedsięwzięciu, wystosowaliśmy odpowiednie listy z zaproszeniem, oczekując informacji zwrotnej o ilości uczestników z danego miejsca. Niestety liczba otrzymanych odpowiedzi była bardzo uboga, co wymagało z naszej strony interwencji: wielu wykonanych telefonów, rozmów, osobistych wizyt. Powodów braku dotychczasowej reakcji było mnóstwo, od poważnych: „Niestety termin festiwalu pokrywa się w czasie z egzaminami”, poprzez mniej logiczne: „Nie otrzymaliśmy żadnego listu z informacją”, chociaż został on dostarczony bezpośrednio do rąk tej osoby. Właściwie do ostatniego dnia nie znaliśmy ostatecznej listy i liczby

uczestników. To niestety utrudniło pracę, ponieważ od tej liczby uzależnione były inne sprawy, jak np. ilość posiłków oraz wody.

Z racji tego, że aktualnie sytuacja w Tanzanii jest bardzo trudna i doświadczamy pory suchej, wodę musieliśmy kupić od

Uczestnicy w drodze na pierwszy punkt programu – powitanie

4 afrykiwrota

Rejestracja uczestników i rozdysponowywanie voucherów

wojska. Misja nie dysponowała takimi zasobami, ponieważ nie mamy wodociągów, używamy deszczówki, którą zebraliśmy w czasie pory deszczowej do specjalnych kontenerów. To ma nam wystarczyć do kolejnej pory deszczowej. Niezbędnym było jednak zagwarantowanie odpowiedniej ilości wody do picia i mycia. I o ile wiedzieliśmy, że jeżeli kupimy jej więcej i część, która zostanie, będziemy mogli potem spożytkować, o tyle w przypadku jedzenia musieliśmy być bardziej precyzyjni, tak aby się ono nie zmarnowało. Ustalenie liczby osób, które potrzebowały posiłku było ogromnym wyzwaniem, szczególnie pierwszego dnia, gdy nieustannie pojawiał się ktoś nowy. Aby ułatwić wydawanie posiłków, wszyscy otrzymali vouchery na każdy dzień festiwalu, tym sposobem każdy otrzymał w poszczególnej porze dnia jeden posiłek, tak aby wystarczyło go dla każdego oraz ostatecznie nikt nie był głodny.

Posiłki przyrządzane były przez siostry OLA (Our Lady of Apostles), które prowadzą na terenie misji szkołę zawodową. Jedną z proponowanych w niej możliwości jest ukończenie kursu gotowania. Nie spodziewaliśmy się żadnych przeszkód. Jednakże dzień przed rozpoczęciem festiwalu, musieliśmy zmierzyć się z wyzwaniem, które miało bezpośredni związek z posiłkami. Zmywanie naczyń. Okazało się, że musimy spośród uczestników wyłonić grupy odpowiedzialne za to zadanie. Wiązało się to z myciem naczyń po 200 osobach w plastikowych miskach, w wodzie wybieranej wiadrami z betonowego zbiornika. Poradziliśmy sobie z tą próbą celująco. Dzięki temu mieliśmy również szansę spędzić przyjaźnie i wdzięcznie czas w mniejszym gronie, wykorzystując okazję by lepiej się poznać.

Inną ważną kwestią, o którą musieliśmy się zatroszczyć było przygotowanie miejsc noclegowych z uwzględnieniem podziału na płeć. Nie skończyło się tylko na wysprzątaniu tych miejsc i rozłożeniu mat oraz materaców. W Tanzanii bardzo łatwo zainfekować się malarią poprzez ugryzienie komara, a Bugisi jest szczególnym miejscem pod względem łatwości zachorowania. Dlatego obligatoryjnie każdy spał pod moskitierą. Jednak rozstawienie ich, a szczególnie podwieszenie wymagało dużo zręczności i wysiłku. Dodatkowo w części przeznaczonej dla chłopców nie było pryszniców. W trosce o ich higienę zmontowaliśmy prowizoryczne natryski.

Aby zagwarantować zaspokojenie powstałych potrzeb musieliśmy również dokonać szeregu zakupów, wśród nich były m. in.: moskitiery, wiadra do noszenia wody, mydło, maty do spania, jak również artykuły spożywcze i papiernicze.

Część taktyczna wymagała od nas także szczegółowego rozpisania osób odpowiedzialnych za każdy punkt programu dla księży i organizatorów oraz zadań i odpowiedzialności dla wolontariuszy

Rejestracja uczestników i rozdysponowywanie voucherów

z Polski i Tanzanii, rozpisaniu regulaminu, zasad, grup pełniących różne obowiązki oraz poszczególnych miejsc funkcyjnych na misji, jak np. stacji do mycia rąk, picia wody, punktów informacyjnych z programem, etc. Godziny rozmów, burzy mózgów, przemyśleń oraz modlitw, by to co przygotowujemy było dziełem Boga, nie naszym.

Pomimo komplikacji, którym musieliśmy stawić czoła oraz zmęczenia, które nam towarzyszyło podczas całego festiwalu, ponieważ wymagał on od nas intensywnego zaangażowania zarówno umysłowego jak i fizycznego, ten czas był niezwykły. Spędziliśmy go bowiem ucząc się czym jest Boże Miłosierdzie, jednocześnie doświadczając go w naszym życiu. Każde spotkanie oczu, mimo różnic kulturowych, czasem trudności wynikających z nieznajomości języka, było jak spotkanie serc. Wywołując na naszych twarzach uśmiech, skłaniając nas do wdzięczności i zapraszając do refleksji nad wartościami moralnymi, które towarzyszą nam w życiu. ▪

5afrykiwrota

„Fungo bongo” – misja poznanaEwa Marciniak

Szycie to życie – wydawałoby się, że ten banalny tekst nic nie znaczy i ma służyć tylko i wyłącznie ładnemu określeniu małej

szkółki na krańcach świata. Są w niej kobiety i dziewczęta, których nikt nie zna i może nawet nie chce poznać. Bo tak wygodniej. Szkółka Fungo Bongo w Monasao to jej niezwykłe uczennice - Martin, Sydoni, Goulia, Joulien, Sentia, Pascalin, Mina, Obo, Befeya, Jolanta, Guluma, Mbutu, Pupe, Nana, Prisca, Mada, Janin, Tesi, Nieniele, Loka, Bode, Babona, Polin, Alfonsin. Dla tych dziewcząt szycie stało się życiem. Nauka szycia i kroju to ogromna szansa na zarobienie pieniędzy, które pozwalają podnieść swój standard życia choć o mały stopień.

Projekt, który trwał dwa krótkie miesiące, „Fungo bongo 2”, jest dowodem, iż tylko edukacja, która współgra z rytmem życia

Pigmejów, przyniesie efekty we właściwym czasie. Wielką radością była dla mnie praca z dziewczynami, pomimo dwuletniej przerwy. Dzień po moim przyjeździe cała ekipa rozpoczęła szycie, bez próśb i namów. Efektem naszej wspólnej pracy było przygotowanie pokazu mody. Był to pierwszy Fashion Week w Monasao. Dziewczyny: CHAPEAU BAS!

Myślę, że zdjęcia powiedzą więcej niż ten krótki artykuł i ponadto pozwolą podziwiać bogactwo afrykańskich kolorów i wzorów. Dziękuję Wam wszystkim, którzy pomogliście finansowo i modlitewnie ten projekt zrealizować. ▪

6 afrykiwrota

7afrykiwrota

Lekarz wśród Pigmejówlek. Emilia Bylicka - specjalista chorób wewnętrznych

Od początku czerwca jestem w Monasao, żeby pracować wśród Pigmejów. Nie jest to moje pierwsze doświadczenie w Republice

Środkowoafrykańskiej. W 2010 roku przyjechałam na rok do pracy w szpitalu w Bagandou, zbudowanym przez księży z diecezji tarnowskiej. Tam po raz pierwszy zetknęłam się z rzeczywistością afrykańską i pracą wśród Pigmejów oraz pozostałych mieszkańców okolicznych wiosek. Teraz przyszedł czas na powrót do Republiki Środkowoafrykańskiej i pracę w bardziej odległym zakątku tego biednego kraju. Na co dzień pracuję w przychodni, która stosunkowo często służy jako szpital, gdzie możemy hospitalizować ciężej chorych pacjentów. Bardzo często przychodnia, założona przez księży SMA, jest jedynym miejscem, gdzie chorzy Pigmeje mogą uzyskać pomoc. Państwowa opieka medyczna jest płatna w całym kraju i są to sumy, na które większości chorych nie stać.

Przychodnia jest położona na terenie misji SMA, dlatego też można powiedzieć, że mieszkam w pracy, co bywa trudne. W każdej chwili można spodziewać się chorych. Najczęściej spotykam się tu z malarią, na którą chorują od czasu do czasu wszyscy, łącznie z mieszkańcami misji. Pigmeje, w swoich domkach z liści, nie mają żadnych leków, które w Polsce każdy z nas ma w domowej apteczce, takich jak paracetamol, czy podstawowe środki opatrunkowe. Często jednak przychodzą do przychodni w bardzo ciężkim stanie, gdy leczenie tradycyjne nie poskutkowało. Do tradycyjnego leczenia używają różnych liści, kory drzew i innych owoców lasu, które są mi całkowicie obce, ale również nacinają skórę chorych w różnych miejscach, w zależności od lokalizacji dolegliwości.

Praca „u podstaw”, w miejscach oddalonych o wiele kilometrów od szpitali daje dużo satysfakcji, ale bywa bardzo trudna, szczególnie wtedy, gdy nie można zasięgnąć opinii innych lekarzy, trzeba leczyć wszystkie choroby, we wszystkich grupach wiekowych. W przychodni w Monasao na stałe pracuje troje Pigmejów, którzy uzyskali podstawowe „wykształcenie medyczne” ucząc się od kolejnych wolontariuszy, pielęgniarek i lekarzy: Marie-Noella, Chicco i Yabé - która jest tutejszą akuszerką. Wyjeżdżamy też do innych wiosek, by tam leczyć tych, którzy mają zbyt daleko do jakiejkolwiek przychodni, często nawet 80-90 kilometrów – drogę, którą trzeba przebyć pieszo.

Od początku lipca jest tu także lekarz stomatologii - Martyna Osiak, która już drugi raz odwiedza Monasao, by w całej okolicy uświadamiać ludzi jak ważna jest higiena jamy ustnej, uczyć ich myć zęby i wyrywać je tym, którzy często długotrwale cierpią z powodu bólu spowodowanego zaawansowaną próchnicą. Martyna jest także studentką już trzeciego roku wydziału lekarskiego i przy okazji odbywa w Monasao praktyki wakacyjne. Wydaje się, że lepszego miejsca na prawdziwą praktykę nie można sobie wybrać. Przez ponad

Autorka z wizytą u chorych

Lekarz stomatologii Martyna Osiak w plenerowej akcji

Tak powstaje papierowa wersja historii choroby małej pacjentki...

Wywiad z chorym przed badaniem

2 miesiące razem podróżowałyśmy po całej okolicy, w promieniu ponad 100 kilometrów, docierając jak ostatnio do wioski Yombo drogą 5 kilometrów przez równikowy las. Jest to niezwykła przygoda medyczna, dla tych, którzy gotowi są poświęcić swój czas i komfort na rzecz pomocy drugiemu człowiekowi. Ta praca i pewnego rodzaju poświęcenie pozostają na całe życie we wspomnieniach, a zdobyte tutaj doświadczenie jest niewątpliwą korzyścią w pracy każdego lekarza. ▪

8 afrykiwrota

Budowa Centrum Misji AfrykańskichKs. Paweł L. Mąkosa SMA

Drodzy Dobroczyńcy naszej budowy!

Kontynuujemy prace przy wykańczaniu budynku Centrum Misji Afrykańskich. W ostatnich tygodniach została urządzona kotłownia,

zakończyliśmy instalację C.O. i wylana została posadzka. Na najwyższej kondygnacji dokonano ocieplenia dachu i szpachlowania oraz gładzenia ścian. Pokoje na tym piętrze są niemalże gotowe do malowania.

Trwają prace projektowe nad aranżacją wnętrz, strefy relaksacyjno-rehabilitacyjnej oraz rodzajem i wykończeniem windy. Na zewnątrz przystąpiliśmy do ostatnich prac budowlanych przy pochylniach dla niepełnosprawnych. W tym roku chcielibyśmy zakończyć te prace, które są związane z lekką i ciężką budowlanką oraz móc uruchomić kotłownię. Zamontowaliśmy także stację TRAFO więc niebawem należy oczekiwać przyłącza prądu.

Apeluję do Was o nieustawanie w modlitwach do św. Józefa w intencji rychłego, bezpiecznego i szczęśliwego ukończenia całego dzieła i, po raz kolejny, przypomnę możliwe sposoby wsparcia naszej budowy.1. Darowizny na cele kultu religijnego

Zasady przekazywania darowizn na cele kultu religijnego dla tych, którzy darowiznę na budowę chcieliby zawrzeć w zeznaniu podatkowym:

• dla przedsiębiorstw/firm/instytucji: Ustawa o podatku dochodowym od osób prawnych – art. 18 ust. 1 pkt 1, o możliwości odliczenia darowizny w wysokości nieprzekraczającej 10% dochodu.

• dla osób prywatnych/fizycznych: Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych – art. 26 ust. 1 pkt 9 lit. b, o możliwości odliczenia darowizny w wysokości nieprzekraczającej 6% dochodu. Konto bankowe: 29 1600 1127 1844 3217 0000 0001 z tytułem wpłaty: „Darowizna – Budowa Centrum Misji Afrykańskich”

2. Cegiełka – numizmat z wizerunkiem św. Jana Pawła II, edycja limitowana Proponuję cenę numizmatu w wysokości minimum 50 zł.

Zamówienia prosimy składać telefonicznie, mailowo lub na nasz adres. Proszę nie dokonywać przedpłat! Wraz z numizmatem odeślemy Wam wypełniony formularz przelewu. ▪

Centralne ogrzewanie już zamontowane

Dach nad połową kaplicy wymaga jeszcze ocieplenia od wewnątrz

Ściany w pokojach już po szpachlowaniu i gładzeniu

Modlitwa do św. JózefaDo Ciebie, święty Józe�e, uciekamy się w naszej niedoli.

Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę.

Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus,

pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo,które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją

i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny,

czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa.Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia.

Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności.

A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa,które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego

od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy

za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie.

Amen.Amen.

9afrykiwrota

Zapewne dość często wybrzmiewa wokół nas hasło „modlitwa wstawiennicza”. Często też pewnie nie znamy jej defi nicji

i próbujemy we własny sposób sobie wytłumaczyć znaczenie takiej modlitwy. Czym zatem jest modlitwa wstawiennicza?

Najogólniej rzecz ujmując, jest to szczególny rodzaj prośby podejmowanej za innych i w ich intencjach lub sprawach. Modląc się wstawienniczo pamiętamy przed Bogiem o tych, którzy są nam powierzeni i łączymy się z nim w trosce o innych ludzi. Pan Jezus sam mówił do swoich uczniów: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie” (Mt 18, 19). Potrzebujemy więc drugiego człowieka, aby skuteczniej się modlić. Ponadto, myślenie w modlitwie o sprawach drugiego człowieka, jest nie tylko wyrazem miłości do niego, ale przede wszystkim darem sięgającym samego Boga.

Jednym z najbardziej powszechnych i znanych nam wszystkim przykładów modlitwy wstawienniczej jest modlitwa powszechna w czasie liturgii Mszy świętej. W jej czasie cała zebrana wspólnota modli się nie tylko za papieża, biskupów i rządzących, ale również za sprawy narodu, parafii i poszczególnych osób. Ten rodzaj powszechnej modlitwy wstawienniczej wywodzi się z dawnych tradycji. Już św. Paweł polecał, aby modlić się „za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich sprawujących władzę” (1 Tm 2, 1 – 2) i przypominał, że każdy, kto się modli „niech ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich” (Flp 2, 4). Tych spraw

własnych i drugiego człowieka, podejmowanych w modlitwie wstawienniczej, może i powinno być wiele. Wśród nich jest troska o zmarłych, w ich sprawach i w ich intencji.

Od początku istnienia Kościoła znane były modlitwy za zmarłych i czas ich odmawiania. Jak pisze św. Jan Damasceński, to uczniowie Zbawiciela i Apostołowie ustanowili wspominanie zmarłych „nie bez powodu i oczywiście nie na próżno; postanowienie to nie było przypadkowe, bo wiara chrześcijańska jest nieskazitelna i nie zawiera niczego, co nie byłoby pożyteczne. Przeciwnie: wszystko jest w niej zbawienne, miłe Bogu, przydatne i nakierowane całkowicie na sprawę zbawienia”.

Nieodłącznym elementem myślenia człowieka o życiu jest pojawiająca się uporczywie myśl o śmierci. Wiemy o niej niewiele. Zaledwie tyle, że jest mocniejsza od każdego z nas, że jest jedynym pewnym faktem czekającym nas w przyszłości. Jest to mało i jednocześnie bardzo dużo. Przyzwyczajamy się do śmierci długo i powoli, przez odejścia i pogrzeby innych. I tylko ten może o niej nie pamiętać, kto nie doświadczył śmierci kogoś znajomego czy bliskiego. Jak słusznie zauważył Bolesław Prus w powieści pt. „Faraon”: „Człowiek dopóty nie dba o groby, dopóki nie złoży w nich cząstki samego siebie”. Myślenie o śmierci, które dopełnia ludzkie trwanie na ziemi, nabiera nowego wymiaru wówczas, gdy jest nasycone wiarą.

Chrześcijańska postawa wobec zmarłych to nieustanna modlitwa za nich i gorące prośby do Chrystusa - Pana Życia, poparta dobrymi uczynkami, jałmużną i codziennym miłosierdziem. Dlatego chcę Was zachęcić, aby również w tym roku włączyć się w prowadzone w naszym Zgromadzeniu dzieło „wypominek listopadowych”. Przez cały miesiąc listopad, na modlitwie różańcowej, polecamy zgłoszonych przez Was bliskich zmarłych. Również w tym czasie (listopad) codziennie odprawiamy Mszę święta w intencji wypominanych.

Zachęcam, aby do zgłaszania zmarłych użyć dołączonych do biuletynu formularzy. Podobnie jak w przypadku innych naszych dzieł i inicjatyw, również i w przypadku wypominek listopadowych, wszystkie zebrane ofiary wspierają naszą prace w Afryce i w Polsce. Niech w tej wspólnej modlitwie wstawienniczej towarzyszą nam słowa świętego Jana Pawła II: „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Dziękuję za Wasze wsparcie i wzajemną modlitwę! ▪ z nazwiskami pierwszych misjonarzy, którzy oddali swoje życie

na afrykańskiej ziemi

Grób pierwszych misjonarzy SMA we Freetown, Sierra Leone

Wypominki to silna modlitwa wstawienniczaKs. Paweł L. Mąkosa SMA

10 afrykiwrota

Orędzie Papieża Franciszka na Niedzielę Misyjną 2017Ks. dr Wacław Dominik SMA

4 czerwca 2017 w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, Papież Franciszek opublikował orędzie na 91-szy Światowy Dzień Misyjny. W

tym roku przypada on w niedzielę 22 października. Hasłem tegorocznej Niedzieli Misyjnej są słowa: „Misja w centrum wiary chrześcijańskiej”.

Papież Franciszek w swoim orędziu odnosi się do takich dokumentów swoich poprzedników jak Evangelii Nuntiandi (EN) Papieża Pawła VI i Deus caritas est (DCE) Papieża Benedykta XVI oraz dokumentów Soboru Watykańskiego II. Papież mocno podkreśla centralność osoby Jezusa Chrystusa pierwszego i największego głosiciela Ewangelii (EN 7). To właśnie Jezus Chrystus posyła ludzi, w mocy Ducha Świętego, do przepowiadania Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym, której fundamentem jest miłość Boga Ojca. Dlatego misyjny wymiar Kościoła nie jest tylko jednym z wielu wymiarów Kościoła – jest to fundamentalny wymiar Kościoła, wypływający z samej jego natury. Mówiąc innymi słowy, Kościół Chrystusowy nie może nie być Kościołem misyjnym. Z tego to powodu, misja jest usytuowana w centrum wiary chrześcijańskiej.

Papież w swoim dokumencie stawia kilka pytań, które służą jako punkt odniesienia w refleksji na temat misji w życiu Kościoła. Pytania, które Papież stawia brzmią następująco: Co jest podstawą misji? Co jest istotą misji? Jakie jest niezbędne nastawienie misji?

Udzielając odpowiedzi na te pytania, Papież Franciszek podkreśla, że misja Kościoła jest skierowana do wszystkich ludzi dobrej woli i opiera się na przemieniającej mocy Ewangelii. Ta Ewangelia jest Dobrą Nowiną, która zawiera w sobie oraz oferuje możliwość nowego życia tym, którzy chcą ją przyjąć. W centrum Ewangelii jest Jezus Chrystus, który jest Drogą, Prawdą i Życiem (J 14, 6). Przyjmując Jezusa, chrześcijanie doświadczają tej Prawdy, otrzymują Jego Życie oraz zostają uzdolnieni do postępowania na tej Drodze. To Życie, o którym mówi Jezus nie jest niczym innym jak komuniąz Bogiem Ojcem w mocy Ducha Świętego. Głoszenie i przyjęcie takiej Ewangelii przemienia człowieka. Bóg pragnie przemiany całego człowieka, co dokonuje się w mocy Ducha Świętego. Nawiązując do św. Ireneusza z Lyonu, Papież podkreśla, że: „Chwałą Boga jest żyjący człowiek”.

Misja Kościoła nie polega na głoszeniu jakiejś ideologii czy też propagowaniu nowego rodzaju kodeksu moralnego postępowania. Nie jest to także głoszenie pewnej teorii. Jest to natomiast głoszenie o żyjącej Osobie Jezusa Chrystusa, który w ten sposób staje się nam współczesny i jak zawsze, pozostaje istotny w naszym życiu poprzez swoje zmartwychwstanie. Papież cytuje słowa ze swojej wcześniejszej adhortacji Evangelii Gaudium (EG), gdzie podkreślił rolę zmartwychwstania we współczesnym świecie: „Jego zmartwychwstanie nie należy do przeszłości; zawiera żywotną siłę, która przeniknęła świat. Tam, gdzie wszystko wydaje się martwe, ze wszystkich stron pojawiają się ponownie kiełki zmartwychwstania. Jest to siła nie mająca sobie równych” (276). Nawiązując do swojego poprzednika, Papieża Benedykta XVI, Papież Franciszek przypomina fundamentalną rolę osobowego spotkania z Jezusem Chrystusem. Pisze on: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (DCE 1). Papież Franciszek, w sposób bardzo bezpośredni, ujmie to następująco: „Ewangelia jest Osobą…”.

Świat współczesny potrzebuje Ewangelii, którą przyniósł Jezus Chrystus. Postacie Dobrego Pasterza i Miłosiernego Samarytanina są postaciami, które odgrywają bardzo ważną rolę w XXI wieku naznaczonym tak wieloma konfliktami. Świadectwa współczesnych chrześcijan żyjących, cierpiących i umierających za wiarę pokazują przemieniającą siłę Ewangelii, która umożliwia przezwyciężania rozłamów i promuje wzajemne pojednanie.

Papież w obrazowy sposób prezentuje misję Kościoła, która oparta jest na duchowości „nieustannego wychodzenia”. Jest to próba dotarcia do tych wszystkich, którzy żyją na peryferiach Ewangelii. Aby tam dotrzeć, konieczne jest porzucenie własnych wygód oraz zdobycie się na odwagę do stania się częścią nieustannej pielgrzymki, doświadczając ciągłego wygnania. Taka jest misja nie tylko indywidualnych chrześcijan, ale i misja całego Kościoła, który jest narzędziem i pośrednikiem Królestwa Bożego. Papież cytuje część paragrafu z Evangelii Gaudium (49), który mówi: „Wyjdźmy, wyjdźmy, by ofiarować wszystkim życie Jezusa Chrystusa. Powtarzam tu całemu Kościołowi to, co wielokrotnie powiedziałem kapłanom i świeckim w Buenos Aires: wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Nie chcę Kościoła troszczącego się o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur. Jeśli coś ma wywoływać święte oburzenie, niepokoić i przyprawiać o wyrzuty sumienia, to niech będzie to fakt, że tylu naszych braci żyje pozbawionych siły, światła i pociechy z przyjaźni z Jezusem Chrystusem, bez przygarniającej ich wspólnoty wiary, bez perspektywy sensu i życia. Mam nadzieję, że zamiast lęku przed pomyleniem się, będziemy się kierować lękiem przed zamknięciem się w strukturach dostarczających nam fałszywej ochrony, lękiem przed przepisami czyniącymi nas nieubłaganymi sędziami, lękiem przed przyzwyczajeniami, w których czujemy się spokojni, podczas gdy obok nas znajduje się zgłodniała rzesza ludzi, a Jezus powtarza nam bez przerwy: «Wy dajcie im jeść!»” (Mk 6, 37).

Papież nawiązuje również do roli młodych, których określa jako nadzieja misji. Wiąże się to z tym, że wiele młodych osób pozostaje zafascynowanych osobą Jezusa Chrystusa oraz ideałami, które On głosił. To zafascynowanie przeradza się w szukanie dróg, na których można ideały zrealizować w służbie ludzkości. Papież nazywa ich pielgrzymami wiary, którzy doświadczają szczęścia, mogąc nieść Jezusa we wszystkie zakątki współczesnego świata.

Papież Franciszek zachęca wiernych do współpracy z Papieskimi Dziełami Misyjnymi. Dzieła te, poprzez różnorakie działania, zachęcają wspólnoty chrześcijańskie do jeszcze pełniejszego zaangażowania się w dzieło ewangelizacji.

Kończąc swoje orędzie, Papież zwraca się z prośbą do Maryi, określając Ją jako Matkę Ewangelizacji: „Niech Dziewica Maryja pomoże nam w wypowiedzeniu naszego „tak” wobec pilnej potrzeby, by Dobra Nowina Jezusa rozbrzmiewała w naszych czasach. Niech nam wyjedna nowy zapał, aby wszystkim zanieść Ewangelię życia, która zwycięża śmierć. Niech wstawia się za nami, byśmy mogli zyskać świętą śmiałość poszukiwania nowych dróg, aby do wszystkich dotarł dar zbawienia” ▪

Wrzesień: Aby nasze parafie, animowane duchem misyjnym, były miejscem, gdzie wiara jest przekazywana i dobroczynność jest widoczna. Październik: Aby wszyscy pracujący mogli otrzymywać poszanowanie i ochronę swoich praw, a bezrobotni możliwość przyczynienia się do dobra wspólnego.Listopad: Aby chrześcijanie w Azji, dając świadectwo Ewangelii w słowie i czynie, mogli promować dialog, pokój i wzajemne zrozumienie, szczególnie z przedstawicielami innych religii.

Papieskie intencje misyjne wrzesień-listopad

11afrykiwrota

Jestem Misjonarką Świecką stowarzyszoną z SMA. Przyjechałam do Tanzanii w 2015 roku w marcu, moim domem stało się Bugisi,

a misją – praca z młodzieżą. Po trzech miesiącach kursu językowego i wprowadzania w świat ludzi Sukuma, bo otaczają mnie ludzie głównie z tego plemienia, zaczęłam poznawać młodzież z terenu parafi i.

W tanzańskich szkołach nie ma lekcji religii, podczas których uczniowie uczą się z katechizmu, prowadzą zeszyty, mają sprawdziany i otrzymują oceny. Ale mają przeznaczony raz w tygodniu czas na spotkanie religijne. Katolicy ze wszystkich klas zbierają się w jednej sali, protestanci w innej, a muzułmanie w kolejnej. Mogą modlić się i wyznawać swoją wiarę zgodnie z jej zasadami. Każdy uczeń musi chodzić na jakąś religię, musi wybrać jakąś grupę. Niektórzy pochodzą z rodzin, w których w tradycyjny sposób czci się przodków, nie wiedzą więc co to znaczy być chrześcijaninem lub muzułmaninem. Dopiero w szkole średniej, w czasie tych religijnych spotkań zaczynają poznawać zasady tych „nowych” religii. Większość uczniów, którzy chodzą na religię katolicką, nie jest jeszcze ochrzczona, wielu z nich nawet nie zaczęło przygotowań do chrztu. W każdej szkole zdarzają się osoby, których rodzice bądź opiekunowie są protestantami lub muzułmanami, a dziecko chce zostać katolikiem. Okazuje się, że nawet przyjęcie chrztu jest dla nich dużym wyzwaniem. Jest grupa uczniów, których rodzice nie pobłogosławili małżeństwa w Kościele Katolickim, mimo że wierzą w Boga. Powoduje to, między innymi, problemy z chrztem ich dzieci. Przeszkód w zawarciu małżeństwa jest cały szereg, niektórzy całymi latami starają się o to, aby ich związek był zalegalizowany w świetle prawa stanowego Tanzanii, jak również, aby był pobłogosławiony przez Kościół. W takich sytuacjach dopiero kiedy dzieci dorastają i chcą przyjąć chrzest, zaczynają samodzielnie chodzić na katechezy w Kościele.

Katolicy w szkołach średnich zrzeszeni są w TYCS czyli „Tanzania Young Catholic Students”. Jest to tanzańska gałąź międzynarodowej organizacji YCS, wspólnoty młodych katolików, którzy uczą się żyć

Eucharystia z chrztem świętym młodzieży z Ihugi Secondary w Niedzielę Miłosierdzia

Nauka w szkole Itwangi Secondary

Spotkanie religijne w szkole Didia Secondary

Uczennice z Didia Secondary po swojej Pierwszej Komunii Świętej

jako apostołowie Jezusa. Organizują się sami, z pomocą doradców. Czasami takimi doradcami są księża, siostry zakonne, nauczyciele, katecheci, liderzy parafialni. Jedną z moich posług jest koordynowanie tych wspólnot w parafii.

Na terenie parafii jest 7 szkół średnich rządowych. Kiedy zaczynałam pracę dwa lata temu było nas w TYCS razem ok. 700 osób.

„TYCS MAPENDO – DAIMA” czyli „TYCS MIŁOŚĆ – ZAWSZE”Anna Bieniek, misjonarka świecka SMA

12 afrykiwrota

Rekolekcyjna grupa ze szkoły Ilola Secondary

Z tegorocznymi absolwentami szkoły Lyabukande Secondary

W zależności od wielkości szkoły w czasie religii gromadziło się razem od 60 do 150 osób. Do dyspozycji w każdej szkole mamy zawsze jedną salę, uczniowie czasami siedzieli na ławkach, bo krzeseł brakowało, nawet kiedy próbowali siadać po 2 osoby na krześle. Zazwyczaj spotkanie trwa 1,5 godz. Rozpoczyna się pieśnią intonowaną przez chór (każda gałąź TYCS czyli każda szkoła powinna mieć swój chór). Potem przewodniczący spotkania (nauczyciel, katecheta lub lider grupy) rozpoczyna modlitwę wstępną, jedna osoba odczytuje Ewangelię na najbliższą niedzielę, po czym ktoś naucza pozostałych zgromadzonych. Czasami ma to formę kazania, ale czasami jest to rodzaj katechezy, nawet wprost z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Naukę może prowadzić nauczyciel, katecheta, siostra lub ksiądz, ale najczęściej sami uczniowie przygotowują się do głoszenia słowa po Ewangelii. W każdej z gałęzi TYCS są osoby, które znają trocw Kościele. Na nich często opiera się całą grupa. I oni chętnie dzielą się swoją wiedzą. To, czego się dowiedzieli, doświadczyli, nauczyli, chcą przekazywać swoim młodszym kolegom. Czasami ktoś, kto ochrzcił się 2-3 lata wcześniej, jest tak bardzo zaangażowany, że zgłasza się, aby nauczać. Po nauczaniu modlimy się modlitwą próśb, potem są ogłoszenia i modlitwa końcowa.

Przed grupami TYCS stoi wiele wyzwań, z którymi staramy się wspólnie mierzyć. Uczniowie nie mają swoich Biblii ani katechizmów, a trzeba pamiętać, że niezbyt wielki odsetek odebrało lekcje wiary od rodziców. Nie mają książeczek do modlitwy. Rodzice czasami nie pozwalają im uczestniczyć we Mszy Świętej albo innych nabożeństwach w kościele, bo albo sami nie wierzą, albo rozdzielają pomiędzy dzieci prace w domu – każdy musi pracować w domu i w polu, żeby rodzina miała co jeść. Byt rodziny Sukuma zależy od tego, co zbiorą z własnego ogródka lub pola. Ubodzy rodzice nie mają pieniędzy, aby kupić dziecku Pismo Święte albo katechizm. Za cenę jednej Biblii rodzina może kupić jedzenie na 2 tygodnie. A edukacja też kosztuje – zeszyty, długopisy, mundurek szkolny, rower.

Po kilku miesiącach obserwowania jak te wspólnoty funkcjonują, zorganizowałam zebranie liderów z każdej szkół, żeby ustalić jakiś plan działania. Przedyskutowaliśmy potrzebę katechizacji, zwłaszcza tych osób, które pierwszy raz usłyszały o Jezusie, kiedy przyszły do szkoły. Zaplanowaliśmy cykl dni skupienia (które nazywamy „Joint Mass” – czyli Wspólna Msza), rekolekcje, Eucharystie w szkołach. Umówiliśmy się na kolejne zebrania. Spotykamy się też na mecze piłki nożnej, siatkówki, netballu. Wybraliśmy liderów na szczeblu parafialnym.

W tym roku zostało ochrzczonych 100 uczniów, dzięki staraniom wielu osób, a głównie katechetów, nawet dzieci z rodzin muzułmańskich dostały pozwolenie od rodziców, aby przyjąć chrzest w Kościele Katolickim. Prawo Tanzanii pozwala osobie pełnoletniej, czyli 18-letniej, na wybranie religii i młodzi chcą z tego prawa korzystać, ale nie wbrew własnym rodzicom. Zawsze staramy się doprowadzić do sytuacji, w której rodzice rozumieją i akceptują wybór dziecka, aby nie rozdzielać rodzin i nie burzyć zgody między nimi.

Zakupiłam też kilkadziesiąt Biblii i katechizmów, aby w każdej szkole było kilka egzemplarzy do użytku w czasie spotkań. Regularnie przygotowuję materiały katechetyczne, o które proszą i katecheci, i nauczyciele, i sami uczniowie. Zawsze w kilka minut rozchodzą się karteczki z modlitwami, pomoc do rachunku sumienia, tekst Ewangelii i inne materiały.

Obecnie przygotowuję pierwszą wersję podręcznika dla nauczycieli, katechetów i liderów. Chcę zebrać w całość te materiały, które już są przygotowane, jak również inne scenariusze lekcji, wszystko to, co młodzieży i ich opiekunom wydaje się ważne. Praca ta potrwa kilka miesięcy, ale mam nadzieję, że w 2018 roku wydrukujemy nasz pierwszy parafialny podręcznik do religii.

W imieniu młodzieży i swoim proszę o modlitwę – o to, by wiara, którą staramy się zaszczepić, rozwijała się, by była w nich silna i by nigdy nie zabrakło ludzi, którzy obdarzą ich wsparciem w chwilach próby. ▪

13afrykiwrota

Afrykańska rzeczywistość w RŚA – wyzwania i radości (2)Ks. Sławomir Kiełbasa SMA

Zabieram się do napisania kilku słów w pochmurny, deszczowy poranek z nadzieją, że kiedy będziecie je czytać, nad waszymi

głowami będzie jeszcze świecić piękne jesienne słońce. Kiedy, końcem listopada ubiegłego roku, po dwumiesięcznym pobycie w Bangui, przybyłem w region południowo-zachodniej części Republiki Środkowoafrykańskiej (z nominacją do pracy w diecezji Berberati), zastałem panującą porę suchą z charakterystycznym wypalaniem sawannowych traw oraz ciężkim i dusznym powietrzem tropikalnych lasów, w których „buszują” ich odwieczni mieszkańcy – Pigmeje. Przy odrobinie „szczęścia”, można się tutaj natknąć na słonie i goryle stanowiące atrakcje parku narodowego Dzanga-Sangha.

Moje nowe doświadczenie „w terenie” zaczynam od misji w Monasao, gdzie gospodarzem jest ks. Wojciech Lula SMA. Miejscowość zamieszkana przez dwie grupy etniczne: Bayaka (Pigmeje) i Bantu (Wioskowi) zawdzięcza swoją famę wielu projektom rozwojowym, obejmującym przede wszystkim społeczność Bayaka, w dziedzinie zdrowia, edukacji oraz szeroko pojętej emancypacji tej mniejszości etnicznej RŚA. Pod czujnym okiem pracujących tutaj od lat misjonarzy SMA z Polski funkcjonują: wspólnota kościelna, przychodnia oraz dwie klasy przygotowania szkolnego dla pigmejskich dzieci. Podobna działalność jest prowadzona w ponad 10-ciu wioskach leżących na terenie parafii.

Niezbędnym do komunikowania się tutaj językiem jest sango, którego naukę zacząłem w Bangui; teraz przyszedł czas na pogłębienie jego znajomości i praktykę: w święto MB Niepokalanej po raz pierwszy odprawiłem w sango Mszę świętą we wspólnocie w Monasao. Wigilię i dzień Bożego Narodzenia przeżyłem w Salo - jednej z większych kaplic dojazdowych. Nowy Rok przywitaliśmy w duecie - po Sylwestrze przy szklance whisky, garści oliwek i kilku plasterkach suchej kiełbaski... ”szampańskiej” atmosfery dodawał odgłos bębnów świętującej wioski.

Znaczącym wydarzeniem dla parafii były święcenia kapłańskie i Msza św. Prymicyjna pochodzącego z Bayangi ks. Anzelma – jest to drugi kapłan wywodzący się z tej wspólnoty. Przy tej okazji, wyjazd do Berberati był dla mnie możliwością lepszego poznania diecezji i pracujących w niej księży – ok. 35-ciu, w tym 6-ciu SMA (1 z Togo, 1 z Benin, 1 z Wybrzeża Kości Słoniowej i 3 z Polski). Fatalny stan dróg (bite, o powierzchni przypominającej „fale Dunaju” z niezliczoną ilością dołów i wyrw) powoduje, że odległość dzieląca Monasao od Berberati, ok. 180 km, zajmuje od 5 do 6 godzin jazdy.

Na spotkaniu z biskupem Denisem Agbenyadzi SMA sprecyzowaliśmy mój 6-cio miesięczny program przewidujący kilkutygodniowe pobyty w miejscach zaangażowania SMA, tj. Monasao, Bayanga, Belemboké i Mabondo – niezbędny czas na inkulturację i adaptację w nowej dla mnie rzeczywistości misyjnej.

Jak w każdej części świata ludzie są dobrzy i źli; ewentualne różnice mogą pojawić się w pojęciu i rozumieniu dobra i zła. Weźmy na przykład naszych przyjaciół Bayaka: pewnego razu, po pracy przy komputerze do późna w nocy, wracam do pokoju i widzę że coś jest nie tak. Szybki rzut oka dał mi obraz sytuacji: rozdarta siatka chroniąca przeciw komarom w oknie, rozbita jedna z szyb systemu okiennego „nako” (w układzie listkowym), kilka przedmiotów na podłodze… No tak, ktoś tutaj szperał podczas mojej nieobecności! Na zewnątrz znalazłem długi drąg bambusowy. Zrobiłem harmider, zbiegli się mieszkający w pobliżu Pigmeje, oglądają sceną wydarzenia. Nie mają wątpliwości, to musiał zrobić jeden z ich współbratymców – wskazuje na to użyta „technika”. Dwóch stróżów nocnych Bayaka, z niewinnymi minami zapewniają, że nic nie słyszeli - byli aż… 50 metrów od okien budynku. Co zrobić, ostatecznie muszę się pogodzić ze stratą kilku drobiazgów. Na szczęście nie było to nic wartościowego, bo zniknęło to, co znalazło się w zasięgu ok 3 metrowego bambusa: plecaczek,

w którym poza mniej znaczącymi rzeczami, była karta pobytowa w RŚA. Do tego, na drugi dzień zauważyłem że nie ma również butów sportowych. Profesjonalna robota! Zgłosiłem zdarzenie policji, obiecali zrobić co w ich mocy… i tak czekam do dziś; skradzione rzeczy znalazły zapewne nabywców na jednym z okolicznych targów. Na zarzut o szerzącym się wśród Pigmejów procederze kradzieży, jeden ze starszyzny zaprzeczył jakoby to było coś złego: przecież Bóg na to zezwolił zalecając „radzenie sobie w życiu”, przykład dał sam Jezus, kiedy z głodnymi Apostołami, posilali się ziarnem z kłosów znalezionych na czyimś polu… No i masz, argument zamykający usta.

W Bayandze, z ks. Cezarym Wieczorkiem SMA, spędziłem czas od końca stycznia do początku marca. Bayanga stanowi część parafii Monasao, ale w praktyce funkcjonuje jako jednostka prawie autonomiczna. Wiele się tutaj dzieje w pracy pastoralnej: począwszy od inicjatywy peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego na terenie parafii, poprzez codzienną wspólnotową Eucharystię, do tego prężnie funkcjonujące grupy kościelne, a w planach wzniesienie groty Maryjnej oraz przygotowania do pielgrzymki parafialnej z okazji 100 rocznicy objawień w Fatimie. Na terenie misji funkcjonuje także skromny internat z myślą o dzieciach - głównie Bayaka - z okolicznych miejscowości, które pragną uczęszczać tutaj do szkoły.

Z licznych wydarzeń podczas mojego pobytu w Bayandze do najciekawszych należą na pewno niedzielne wyjazdy na msze święte do kilku wspólnot a także przeprawa przez rzekę Sangha pirogą do Kamerunu na zakupy. Dla wyjaśnienia, w RŚA (jednym z najbiedniejszych krajów świata) ceny większości produktów są kilkakrotnie większe niż w krajach sąsiednich: za worek cementu kosztujący 4000 cfa w Kamerunie zapłacimy 10000 w RŚA, podobnie z większością rzeczy spożywczych, higienicznych, etc.

Ks. Sławek z liderami wspólnoty w Bambio

Pigmejska chata w Bambio

14 afrykiwrota

W tym czasie przybyli do RŚA ks. Andrzej Grych SMA i ks. Tomasz Zieliński SMA, na miesięczną wizytę kanoniczną. Na stole pojawiły się smakowite rzeczy z Polski, nie zabrakło okazji do wspólnotowych wieczorków, a dzięki wędkom które przywieźli staliśmy się postrachem ryb żerujących w pobliskiej rzece. I tak przyszedł czas na kolejną zmianę.

Na okres Wielkiego Postu przeprowadziłem się do Belemboké, gdzie w towarzystwie ks. Anzelma Yonlonfoun SMA oraz wspólnoty sióstr dominikanek pochodzących z Ameryki Środkowej, spędziłem 4 tygodnie. Istnienie wioski w 99% pigmejskiej jest efektem projektu z początku lat 70-tych polegającym na zgrupowaniu wielu klanów Bayaka w celu uzyskania ich większej autonomii (samowystarczalności) vis à vis mieszkańców wiosek Bantu. Jest to długi proces, który obejmuje m. in. przystosowanie do prac polowych, poprawę higieny życia, edukację. Wioska posiada ośrodek zdrowia z bardzo dobrze wyposażoną apteką oraz z możliwością hospitalizacji, jeśli zaistnieje taka potrzeba. Mój czas w tygodniu poświęcałem szlifowaniu sango. Zgodnie z ustalonym z ks. Anzelmem planem miałem okazje odwiedzić kilka wspólnot dojazdowych na niedzielną liturgię.

Pewnego razu po powrocie do misji przychodzi jeden z mieszkańców i mówi że ma kurę. OK - pomyślałem - może kupię, pokaż ją - mówię, prowadzi mnie do miejsca, gdzie na trawie leży wybebeszony, średnio wielki okaz drobiu... przecież jest zdechła! - stwierdzam, a on na to: no właśnie to ty ją przejechałeś, chcę za nią 3000 cfa… Następują długie pertraktacje, ostatecznie nie korzystam z „oferty” i odsyłam gościa z jego kurą skąd przyszedł. Na drugi dzień okazało się, że to nie ja potrąciłem ptaka, ale ponieważ byłem „nowy”, to przecież nie można przepuścić okazji do wyciągnięcia ode mnie trochę grosza. Tak właśnie wygląda „radzenie sobie w życiu” w tutejszej filozofii.

Kolejnym etapem mojego wchodzenia w rzeczywistość pastoralna diecezji jest miasteczko Nola. W odróżnieniu od poprzednich, jest to parafia „miejska” prefekturalna (rodzaj miasta wojewódzkiego), gdzie pracują księża miejscowi, diecezjalni. Nadszedł czas Wielkiego Tygodnia i Świąt Wielkanocnych. Wtedy, wraz z ks. Erykiem, uczestniczyłem w spotkaniach i nabożeństwach organizowanych w kościele parafialnym oraz we wspólnotach dzielnicowych. Spotykałem się z wielką życzliwością parafian, którzy sympatie wyrażają w przynoszonych dla księży posiłkach… miłe, ale ryzykowne! Ileż można, dzień w dzień, skonsumować ślimaków, żółwi, i szczurów palmowych w trawiastych sosach „koko” lub „ngunza” z niezmienną bulą manioku zwaną „gozo”. W każdym razie, mój żołądek tego nie wytrzymał: od Wielkiego Czwartku nierozłącznym towarzyszem stała się rolka papieru toaletowego. Konieczna była wizyta u lekarza, a kiedy przepisane leki uregulowały nieco moją kryzysową sytuację wewnętrzną, pojawiła się gorączka, dreszcze i malaria! Jak tak się nie darzy, to górale mówią: a to ci bida, jak nie urok, to s....cka!

W ostatnich dniach kwietnia miało miejsc e tygodniowe spotkanie wszystkich misjonarzy SMA pracujących w RŚA - kto na siłach zjechał do Bangui. Spotkałem towarzyszy moich pierwszych dni w RŚA: ks. Emanuela SMA i kl. Dieudoné. Podjął nas ks. Francis SMA, główny odpowiedzialny Dystryktu w Formacji RŚA. Dni mijają szybko w rytmie spotkań na sesjach rano i po południu; w miarę regularne dostawy prądu i działający nieźle internet pozwalają na kontakt ze światem: miło jest porozmawiać z rodziną, usłyszeć co u znajomych, dowiedzieć się o bieżących wydarzeniach w Europie i gdzie indziej.

Powrót z Bangui oznacza dla mnie kolejną zmianę miejsca i nowe doświadczenia, tym razem na terenie parafii Mabondo z ks. Aimé i ks. Raphaelem – obydwaj SMA. Prawdę mówiąc spędziliśmy wspólnie tylko kilka dni; parafia jest tak rozległa, że uznaliśmy za słuszne, aby miejscem mojego trzytygodniowego pobytu mogła być jedna ze wspólnot dojazdowych. W ten sposób znalazłem się w Mambelé – większa miejscowość przy „głównej” drodze na linii wschód – zachód (wzdłuż-4go równoleżnika północnego). Ponieważ nie ma tutaj plebani, korzystalem z gościnności jednego z członków wspólnoty. Dzieliłem codzienność z ok. 10-cioma osobami najbliższej rodziny; było ciasnawo, ale za to bieżąca woda, prysznic i elektryczność 24/24 – a to dzięki tartakowi, w którym mój gospodarz pracuje i na terenie którego mieszka, jak wiele innych rodzin, które z różnych części kraju

Po Mszy św. w Niedzielę Palmową z ks. Erykiem i grupą lektorów w Noli

sprowadziła tutaj możliwość pracy. Kościół jest oddalony o ok. 2 km od domu, dlatego część dnia spędzałem w małym drewnianym pomieszczeniu obok kościoła, gdzie przechodzący obok ludzie wstępowali z pozdrowieniami, niektórzy zatrzymywali się nawet na dłuższą pogawędkę. Większość z nich robiła to pewnie z ciekawości, co to za biały bwa (tj. ksiądz w sango) się pojawił. Niedzielne wyjazdy do innych kaplic pozwalały mi odkryć okolicę – sektor jest duży i zamieszkały przez wiele grup Bayaka gdzieś głęboko w lesie.

Koniec maja i czerwiec były dla mnie czasem miesięcznej przerwy; konieczność wymiany kończącego się paszportu sprowadziła mnie na 4 tygodnie do Polski. Była to okazja do spotkania się z wieloma z Was. Kończąc moją relację z mijających szybko miesięcy w RŚA, polecam Matce Bożej, w ten październikowy czas, Was wszystkich - sympatyków i dobroczyńców naszej misyjnej posługi w Afryce, z gorącymi pozdrowieniami w Chrystusie. ▪

Autor przed misją w Bayandze z ks. Wojciechem i ks. Cezarym

Msza św w Bayandze podczas wizyty ks. Andrzeja i ks. Tomasza

15afrykiwrota

Czterdzieści… Ks. Grzegorz Kucharski SMA

Liczba czterdzieści ma w Biblii swoje głębokie znaczenie. Bardzo często jest ona elementem, który sprzęża stare z nowym i

rozgranicza barierą czasu dwa zupełnie różne etapy w dziejach ludzkości i jednostek. Przez czterdzieści dni i nocy wody potopu pokrywały ziemię. Czterdzieści dni i nocy Mojżesz oczekiwał na dzień, w którym Pan Bóg da ludowi wybranemu tablice prawa, na których było wyryte dziesięć przykazań. Izraelici chodzili przez czterdzieści lat po pustyni zanim Bóg ich Ojca Abrahama nie wprowadził ich do ziemi obiecanej, wypędzając przed nimi inne ludy, które ją zamieszkiwały. Jezus pościł przez czterdzieści dni na miejscu pustynnym, przygotowując się do swojej działalności misyjnej. Liczba czterdzieści ma więc swoją głęboką wymowę, również i w moim życiu, które Bóg przypieczętował w tym roku liczbą czterdziestu przeżytych, po części w Polsce, Europie i Afryce, lat.

Rok Pański 2017 pozostanie jednak na zawsze w mojej pamięci jako ten, w którym po dziewięciu latach mojej misyjnej pracy w Afryce, powracam do Polski, a dokładniej do Borzęcina Dużego, w którym moje misyjne zaangażowanie przyjdzie mi spełniać w zupełnie innej rzeczywistości i przy diametralnie różnych zadaniach. To dobry czas na dziękczynienie.

Dziękuję Bogu za dziewięć ostatnich lat spędzonych w Afryce Środkowej, Zachodniej i Północnej. Dziękuję Mu za pięć przepięknych lat spędzonych na Misji Monasao wśród Pigmejów zamieszkujących pasmo lasów równikowych. To właśnie tam pracowałem jako wikariusz, ucząc się u boku innych, bardziej doświadczonych współbraci, sztuki bycia misjonarzem z głębi serca, zarządzania misją, radzenia sobie w różnych, często skrajnie trudnych sytuacjach życiowych, bycia odpowiedzialnym za wzrost duchowy, życie i zdrowie tych, do których posłał mnie Chrystus. To właśnie tutaj mój szczególny wymiar pracy pastoralnej był wzbogacony o elementy troski o edukację dzieci oraz promocji rolnictwa i rozbudowy naszej misyjnej placówki. To tutaj pracowałem również przez pewien czas w naszym misyjnym szpitalu odkrywając w zupełnie innym wymiarze troski i cierpienia lokalnej społeczności. Dziękuję Bogu za to, że całych i zdrowych przeprowadził nas przez okres ogromnej zawieruchy, która spadła na Republikę Środkowoafrykańską w 2013 roku. Właśnie w Monasao zastała nas wojna, podczas której życie straciły tysiące osób, mordowanych w bestialski sposób. Przez długi czas pracowaliśmy w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia przemieszczając się i pracując na terenach kontrolowanych przez różnorakie grupy rebeliantów, dla których śmierć i życie często nie miały żadnej wartości. Wówczas odkryłem jak wiele darów Bóg podarował również i mnie dla dobra jego Kościoła i w trosce o tych, którzy stali się naszą rodziną i o to

miejsce, które stało się naszym domem. Dziękuję Bogu za czas, kiedy od 2013 do 2016 roku byłem

odpowiedzialny za Region Republiki Środkowoafrykańskiej, pracując w Bangi, stolicy RŚA. Dziękuję za spotkanych i poznanych w tamtym czasie ludzi, za to, że mogłem w zupełnie inny sposób być

Autor w muzułmańskiej wiosce Pylów Mbororo

Dziewczynka zajmująca się handlem warzywami i owocami w wiosce Monasao Ks. Grzegorz podczas dystrybucji nasion kukyrydzy przed siewem

Pigmejskie dzieci ze szkoły w Barce na wycieczce w rezerwacie

16 afrykiwrota

Nowy samochód dla Misji Monasao - dar od MIVA Polska

przydatny moim współbraciom SMA zaangażowanym w różnych zakątkach tego przepięknego kraju i za doświadczenie pracy dla Kościoła, którego pasterzem jest Kardynał Dieudonné Nzapalainga, Arcybiskup Diecezji Bangi.

Z wielką nostalgią wspominam również moją posługę jako dyrektora ekonomicznego należącego do SMA Kompleksu Szkolnego Świętego Kizyto w Bangi. Dzięki pracy i Bożej pomocy udało nam się uratować go od upadłości i wyciągnąć z ogromnych długów. W latach swojej największej świetności, kompleks ten kształcił rocznie około 1700 uczniów począwszy od sekcji przedszkolnych aż do klas maturalnych. Niech we wszystkim Bóg będzie uwielbiony!

Dziękuję Bogu również za ten ostatni rok urlopu sabatycznego, który po części spędziłem w Afryce Zachodniej, w Anglii i w dużej części w Afryce Północnej w Maroku. Był to dla mnie czas nie tylko odpoczynku i doskonalenia językowego, ale przede wszystkim niesamowitych nowych doświadczeń pracy w kraju muzułmańskim. Ogromna część naszych wysiłków pastoralnych w Maroku ukierunkowana jest na pracę ze studentami pochodzącymi z różnych krajów Afryki oraz Madagaskaru. Jest to bardzo ciekawa posługa, która głównie ma na celu duchową i sakramentalną opiekę nad nimi podczas całego okresu studiów z całą troską o los Afryki, gdyż to właśnie oni będą w niedalekiej przyszłości stanowić trzon elit politycznych oraz struktur społecznych i kościelnych krajów, z których pochodzą.

Z wielką tęsknotą opuszczam Afrykę, która na długie lata stała się moim domem. Moimi myślami i modlitwą otaczam tych,

Gorąco pozdrawiam z domu formacyjnego SMA w Agodéké w Togo!Zaczął się nowy rok akademicki. Klerycy z zapałem

rozpoczynają kolejny rok formacji przygotowującej ich do kapłaństwa. Są i tacy, dla których jest to pierwszy rok studiów zaangażowania zarówno duchowego jak i intelektualnego.

Obecny rok rozpoczęło 37 kleryków na trzyletnim cyklu filozoficznym. Podobnie jak w latach poprzednich kandydaci pochodzą z 4 krajów afrykańskich (Togo, Benin, Wybrzeże Kości Słoniowej, Republika Środkowoafrykańska). Z poprzedniej ekipy formatorów zostałem sam. Dwóch księży poproszono o pełnienie innych funkcji w SMA, a drugi ojciec duchowny naszego seminarium – André, kilka dni temu odszedł do wieczności.

Towarzyszenie przyszłym księżom w ich drodze do kapłaństwa nie jest sprawą łatwą, ale jednocześnie jest czymś fascynującym. Inny kontynent, inna mentalność, inna kultura powodują, że jako formator muszę bardziej wgłębić się w poznanie chłopaków, by móc jak najlepiej poznać ich samych, motywy, które spowodowały chęć zaangażowania się w kapłaństwo.

Wielu z nich pochodzi z ubogich rodzin, z rodzin wielodzietnych, z rodzin pogańskich. Niejednokrotnie decyzja wstąpienia do seminarium wiązała się ze sprzeciwem rodzicom, którzy nie są katolikami czy nawet chrześcijanami, lecz praktykują religię tradycyjną. Brak zgody rodziców na formację nieraz powoduje u przyszłych kapłanów ból, ale i nadzieję, że Bóg przemieni serca tych, którzy stają się przeszkodą w pójściu za Chrystusem. Niewątpliwie jest także motorem do tego, by w przyszłości głosić Chrystusa tym, którzy o Nim jeszcze nie słyszeli. W seminarium są i tacy, którzy pochodzą z rodzin poligamicznych. Niejednokrotnie w rozmowach z nimi wybrzmiewa jak ciężko jest im z powodu tego, że ojciec ma dwie lub trzy żony, że taki stan rzeczy trudny jest dla nich, dla ich wiary.

Obecnie w naszym domu formacyjnym mamy i takich kleryków, którzy pochodzą z dużych miast, którzy nigdy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić misji – miejsca pierwszej ewangelizacji. Wyjazd

Nowy rok formacyjny afrykańskich kleryków SMA Ks. Marcin Reczko SMA

do buszu, przy okazji dwutygodniowej praktyki, jest dla nich okazją odkrycia czegoś zupełnie nowego. Pobyt w miejscu gdzie nie ma prądu, bieżącej wody, gdzie brak jest zasięgu telefonii komórkowej czy też Internetu, jest niemałym wyzwaniem dla kogoś, kto ma to wszystko na co dzień, na wyciągnięcie ręki. Dzięki takim kilku dniom, klerycy odkrywają trudy pracy misyjnej, jednocześnie zachwycając się pięknem natury, życzliwością oraz otwartością ludzi na misjonarzy, czy też na samego Boga. Niejeden kleryk po takim pobycie, z większym zapałem podchodzi do nauki, czy też formacji, by jeszcze lepiej przygotować się przyszłej pracy.

Cieszę się, że mogę brać czynny udział w pracy nad kształtowaniem i formowaniem przyszłych misjonarzy Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Widzę potrzebę przebywania z nimi, towarzyszenia i prowadzenia ich na początku drogi, którą wybrali. Drogi niełatwej, drogi krętej, a jednocześnie pięknej drogi, na której młodzi ludzie mogą odkryć i spotykać Jezusa.

W pracy formatora potrzebujemy wsparcia duchowego. Dlatego proszę was o modlitwę w intencji nas wszystkich, zarówno ekipy formacyjnej jak i kleryków, prosząc o łaski potrzebne dla nas. ▪

Ks. Marcin z klerykami

z którymi pracowałem i dzięki którym mogłem poprzez różnorakie doświadczenia wzrastać i ćwiczyć się w cierpliwości i miłości. W mojej pamięci pozostaną ci, którzy odeszli już do domu Ojca, a którzy w sposób szczególny zapisali się w moim sercu życzliwością i oddaniem. Niech Maryja Gwiazda Nowej Ewangelizacji prowadzi nas wszystkich i pomoże zaufać Bogu, który w swojej Opatrzności pragnie mówić na nowo do zagubionego człowieka dzisiejszych czasów odwiecznym językiem Miłości. ▪

17afrykiwrota

Uwaga restauracje, bary, jadłodajnie i �rmy cateringowe!Wesprzyjcie akcję, a dzięki Wam Pigmejskie przedszkolaki z Misji Monasao i Ngeyngey w Republice Środkowoafrykańskiej nie będą chodzić głodne i otrzymają edukację. Przekazując 0,60 PLN od wydanego posiłku, umożliwicie przygotowanie śniadania dla jednego Pigmejskiego przedszkolaka.

Dziękujemy !*do akcji można się włączyć wypełniając deklaracją, którą można otrzymać pisząc na adres [email protected]. Na podany adres zostanie też przesłany plakat (autorstwa Grzegorza Pałysa) do zamieszczenia w lokalu, na broszurze, itp.