Orędzie Benedykta na Wielki Post - adopcja-serca.pl file4 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 5 DOK...

17
4 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 5 DOKUMENTY PAPIESKIE DOKUMENTY PAPIESKIE Orędzie Benedykta XVI na Wielki Post «Z Chrystusem jesteście pogrzebani w chrzcie, z Nim jesteście także wskrzeszeni» (por. Kol 2, 12) Drodzy bracia i siostry! Wielki Post, który prowadzi nas do świąt wielka- nocnych, jest dla Kościoła cennym i ważnym okre- sem liturgicznym i w związku z tym z radością kie- ruję do was specjalne przesłanie, pragnąc, aby był on przeżywany z należytym zaangażowaniem. Wspólnota Kościoła, gorliwie oddająca się modli- twie i dziełom miłosierdzia, oczekuje na ostateczne spotkanie ze swym Oblubieńcem, gdy nadejdzie czas wiekuistej Paschy, wzmaga wysiłki podejmo- wane na drodze oczyszczenia w Duchu, aby z większą obfitością z tajemnicy odkupienia czerpać nowe życie w Chrystusie Panu (por. I Prefacja Wielkopostna). 1. To właśnie życie zostało nam przekazane już w dniu naszego chrztu, gdy «staliśmy się uczestni- kami śmierci i zmartwychwstania Chrystusa», i roz- poczęła się dla nas «radosna i porywająca przygo- da ucznia» (homilia z niedzieli Chrztu Pańskiego, 10 stycznia 2010 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 2/2010, s. 22). Św. Paweł w swoich Li- stach wielokrotnie podkreśla, że w tym obmyciu urzeczywistnia się wyjątkowa wspólnota z Synem Bożym. Fakt, że chrzest przeważnie otrzymuje się w dzieciństwie, uwydatnia, że jest to dar Boga: nikt sam nie może zasłużyć na życie wieczne. Miłosierdzie Boga, gładzące grzech i pozwalające we własnej egzystencji żyć «dążeniami, które były w Chrystusie Jezusie» (por. Flp 2, 5), ofiarowane jest człowiekowi darmo. Apostoł Narodów w Liście do Filipian wyraża sens przemiany, która dokonuje się poprzez udział w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, wska- zując na jej cel: «poznanie Go: zarówno mocy Je- go zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpie- niach — w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z mar- twych» (Flp 3, 10-11). Chrzest nie jest więc obrzędem należącym do przeszłości, ale spotka- niem z Chrystusem, które kształtuje całe istnienie ochrzczonego, daje mu życie Boże i wzywa go do szczerego nawrócenia, zapoczątkowanego i wspie- ranego przez łaskę, które prowadzi go do osiągnięcia dojrzałej postawy Chrystusa. Szczególny związek łączy chrzest z Wielkim Po- stem, jako czasem sprzyjającym doświadczeniu łaski, która zbawia. Ojcowie Soboru Watykańskie- go II wezwali wszystkich pasterzy Kościoła, by uwzględniali «szerzej elementy chrzcielne właściwe liturgii Wielkiego Postu» (konst. Sacrosanctum Concilium, 109). Od zawsze Kościół łączy bowiem Wigilię Paschalną z udzielaniem chrztu: w tym sa- kramencie realizuje się owa wielka tajemnica, dzięki której człowiek umiera dla grzechu, otrzy- muje udział w nowym życiu w zmartwychwstałym Chrystusie i tego samego Ducha Bożego, który wskrzesił Chrystusa z martwych (por. Rz 8, 11). Ten dar winien być w nas wciąż odnawiany, a Wielki Post stanowi drogę analogiczną do katechu- menatu, który podobnie jak był dla chrześcijan sta- rożytnego Kościoła, tak i dla dzisiejszych katechu- menów, jest niezastąpioną szkołą wiary i życia chrześcijańskiego: dla nich naprawdę chrzest jest aktem decydującym o całej ich egzystencji. ciąga za sobą walkę — na wzór Chrystusa i w jed- ności z Nim «z władcami tego świata pogrążonego w ciemnościach» (Ef 6, 12), w którym diabeł działa niestrudzenie, także i dzisiaj, wysta- wia na pokusę człowieka, który chce zbliżyć się do Pana: Chrystus zwycięża, by otworzyć i nasze serce na nadzieję i pokazać nam, jak pokonywać pokusy zła. Ewangelia o Przemienieniu Pańskim ukazuje nam chwałę Chrystusa, która antycypuje zmar- twychwstanie i zapowiada przebóstwienie człowie- ka. Wspólnota chrześcijańska uświadamia sobie, że jest prowadzona, jak apostołowie Piotr, Jakub i Jan, «na górę wysoką, osobno» (Mt 17, 1), aby przyjąć na nowo w Chrystusie, jako «synowie w Synu», dar łaski Bożej: «To jest mój Syn umiłowa- ny, w którym mam upodobanie. Słuchajcie Go» (w. 5). Jest to wezwanie, by oddalić się od codzien- nego zgiełku i pogrążyć w obecności Boga: On chce przekazywać nam każdego dnia Słowo, które przenika do głębi naszego ducha, gdzie rozróżnia coraz głębsza i abyśmy mogli rozpoznać w Nim naszego jedynego Zbawiciela. On oświeca wszyst- kie ciemności życia i sprawia, że człowiek żyje jako «syn światłości». Gdy w piątą niedzielę mowa jest o wskrzeszeniu Łazarza, stajemy przed ostatnią tajemnicą naszej egzystencji: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem (...) Wierzysz w to?» (J 11, 25-26). Dla wspólnoty chrześcijańskiej jest to moment, w któ- rym, wraz z Martą, szczerze przyznaje, że jej całą nadzieją jest Jezus z Nazaretu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, któ- ry miał przyjść na świat» (w. 27). Wspólnota z Chrystusem w tym życiu przygotowuje nas do po- konania granicy śmierci, aby żyć bez końca w Nim. Wiara we wskrzeszenie umarłych i nadzieja na życie wieczne otwierają nam oczy na ostateczny sens naszej egzystencji: Bóg stworzył człowieka do zmartwychwstania i do życia, i ta prawda nadaje autentyczny i definitywny wymiar dziejom ludzi, ich osobistym losom i ich życiu społecznemu, kul- turze, polityce, ekonomii. Bez światła wiary cały 2. Czy możemy uczynić coś lepszego niż zdać się na przewodnictwo Słowa Bożego, aby po- ważnie rozpocząć drogę, która wiedzie do Wielkiej Nocy, i przygotować się do świętowania Zmar- twychwstania Pańskiego — najradośniejszego i naj- bardziej uroczystego święta w całym roku liturgicz- nym? Dlatego Kościół, posługując się tekstami ewangelicznymi na kolejne niedziele Wielkiego Po- stu, prowadzi nas na szczególnie głębokie spotka- nie z Panem, zachęcając, byśmy na nowo przeszli etapy chrześcijańskiego wtajemniczenia: katechu- meni w perspektywie otrzymania sakramentu odro- dzenia, ochrzczeni w perspektywie nowych i decydujących postępów w naśladowaniu Chrystusa dobro i zło (por. Hbr 4, 12), i umacnia chęć naśla- dowania Pana. Prośba, którą Jezus kieruje do Samarytanki: «Daj Mi pić» (J 4, 7), którą słyszymy w liturgii trzeciej niedzieli, wyraża miłość Boga do każdego człowieka i ma wzbudzić w naszym sercu pragnie- nie daru «wody tryskającej ku życiu wiecznemu» (w. 14): jest to dar Ducha Świętego, który czyni z chrześcijan «prawdziwych czcicieli», potrafiących modlić się do Ojca «w duchu i prawdzie» (w. 23). Tylko ta woda może ugasić nasze pragnienie do- bra, prawdy i piękna! Tylko ta woda, darowana nam przez Syna, nawadnia pustynie niespokojnej i i w jeszcze pełniejszym oddaniu się Jemu. Pierwsza niedziela wielkopostnej drogi uka- zuje naszą sytuację ludzi żyjących na tej ziemi. Zwycięska walka z poku- sami, od której rozpoczy- na się misja Jezusa, jest zachętą do uświadomie- nia sobie własnej słabo- ści, by przyjąć łaskę, któ- ra uwalnia od grzechu i napełnia nową siłą w Chrystusie, drodze, pra- wdzie i życiu (por. Ob- rzędy chrześcijańskiego wtajemniczenia do- rosłych, n. 25). Jest sta- nowczym wezwaniem, przypominającym, że wiara chrześcijańska po- nienasyconej duszy, do- póki «nie spocznie ona w Bogu», zgodnie ze słynnymi słowami św. Augustyna. «Niedziela niewidome- go od urodzenia» ukazu- je Chrystusa jako świat- łość świata. Ewangelia zadaje każdemu z nas pytanie: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» «Wierzę, Panie!» (J 9, 35. 38), mówi z radością nie- widomy od urodzenia, w imieniu każdego wierzą- cego. Cud uzdrowienia jest znakiem, że Chry- stus, przywracając wzrok, pragnie nam otworzyć oczy wewnętrzne, aby nasza wiara stawała się

Transcript of Orędzie Benedykta na Wielki Post - adopcja-serca.pl file4 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 5 DOK...

4 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 5

DO KU M E N T Y PA P I E S K I E

DO KU M E N T Y PA P I E S K I E

Orędzie Benedykta XVI na Wielki Post

«Z Chrystusem jesteście pogrzebani w chrzcie,z Nim jesteście także wskrzeszeni» (por. Kol 2, 12)

Drodzy bracia i siostry!Wielki Post, który prowadzi nas do świąt wielka-nocnych, jest dla Kościoła cennym i ważnym okre-sem liturgicznym i w związku z tym z radością kie-ruję do was specjalne przesłanie, pragnąc, aby byłon przeżywany z należytym zaangażowaniem.Wspólnota Kościoła, gorliwie oddająca się modli-twie i dziełom miłosierdzia, oczekuje na ostatecznespotkanie ze swym Oblubieńcem, gdy nadejdzieczas wiekuistej Paschy, wzmaga wysiłki podejmo-wane na drodze oczyszczenia w Duchu, aby zwiększą obfitością z tajemnicy odkupienia czerpaćnowe życie w Chrystusie Panu (por. I P re f a c j aWielkop ostna).

1. To właśnie życie zostało nam przekazane jużw dniu naszego chrztu, gdy «staliśmy się uczestni-kami śmierci i zmartwychwstania Chrystusa», i roz-p o częła się dla nas «radosna i porywająca przygo-da ucznia» (homilia z niedzieli Chrztu Pańskiego,10 stycznia 2010 r.: «L'Osservatore Romano», wyd.polskie, n. 2/2010, s. 22). Św. Paweł w swoich Li-stach wielokrotnie podkreśla, że w tym obmyciuurzeczywistnia się wyjątkowa wspólnota z Synem

Bożym. Fakt, że chrzest przeważnie otrzymuje sięw dzieciństwie, uwydatnia, że jest to dar Boga:nikt sam nie może zasłużyć na życie wieczne.Miłosierdzie Boga, gładzące grzech i pozwalającewe własnej egzystencji żyć «dążeniami, które byływ Chrystusie Jezusie» (por. Flp 2, 5), ofiarowanejest człowiekowi darmo.

Ap ostoł Narodów w Liście do Filipian wyrażasens przemiany, która dokonuje się poprzez udziałw śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, wska-zując na jej cel: «poznanie Go: zarówno mocy Je-go zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpie-niach — w nadziei, że upodabniając się do Jegośmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z mar-twych» (Flp 3, 10-11). Chrzest nie jest więcobrzędem należącym do przeszłości, ale spotka-niem z Chrystusem, które kształtuje całe istnienieochrzczonego, daje mu życie Boże i wzywa go doszczerego nawrócenia, zapoczątkowanego i wspie-ranego przez łaskę, które prowadzi go doosiągnięcia dojrzałej postawy Chrystusa.

Szczególny związek łączy chrzest z Wielkim Po-stem, jako czasem sprzyjającym doświadczeniułaski, która zbawia. Ojcowie Soboru Watykańskie-go II wezwali wszystkich pasterzy Kościoła, byuwzględniali «szerzej elementy chrzcielne właściweliturgii Wielkiego Postu» (konst. S a c ro s a n c t u mConcilium, 109). Od zawsze Kościół łączy bowiemWigilię Paschalną z udzielaniem chrztu: w tym sa-kramencie realizuje się owa wielka tajemnica,dzięki której człowiek umiera dla grzechu, otrzy-muje udział w nowym życiu w zmartwychwstałymChrystusie i tego samego Ducha Bożego, którywskrzesił Chrystusa z martwych (por. Rz 8, 11).Ten dar winien być w nas wciąż odnawiany, aWielki Post stanowi drogę analogiczną do katechu-menatu, który podobnie jak był dla chrześcijan sta-ro żytnego Kościoła, tak i dla dzisiejszych katechu-menów, jest niezastąpioną szkołą wiary i życiachrześcijańskiego: dla nich naprawdę chrzest jestaktem decydującym o całej ich egzystencji.

ciąga za sobą walkę — na wzór Chrystusa i w jed-ności z Nim — «z władcami tego światap ogrążonego w ciemnościach» (Ef 6, 12), w którymdiab eł działa niestrudzenie, także i dzisiaj, wysta-wia na pokusę człowieka, który chce zbliżyć się doPana: Chrystus zwycięża, by otworzyć i nasze sercena nadzieję i pokazać nam, jak pokonywać pokusyzła.

Ewangelia o Przemienieniu Pańskim ukazujenam chwałę Chrystusa, która antycypuje zmar-twychwstanie i zapowiada przebóstwienie człowie-ka. Wspólnota chrześcijańska uświadamia sobie, żejest prowadzona, jak apostołowie Piotr, Jakub iJan, «na górę wysoką, osobno» (Mt 17, 1), abyprzyjąć na nowo w Chrystusie, jako «synowie wSynu», dar łaski Bożej: «To jest mój Syn umiłowa-ny, w którym mam upodobanie. Słuchajcie Go»(w. 5). Jest to wezwanie, by oddalić się od codzien-nego zgiełku i pogrążyć w obecności Boga: Onchce przekazywać nam każdego dnia Słowo, któreprzenika do głębi naszego ducha, gdzie rozróżnia

coraz głębsza i abyśmy mogli rozpoznać w Nimnaszego jedynego Zbawiciela. On oświeca wszyst-kie ciemności życia i sprawia, że człowiek żyje jako«syn światłości».

Gdy w piątą niedzielę mowa jest o wskrzeszeniuŁazarza, stajemy przed ostatnią tajemnicą naszejegzystencji: «Ja jestem zmartwychwstaniem iżyciem (...) Wierzysz w to?» (J 11, 25-26). Dlawspólnoty chrześcijańskiej jest to moment, w któ-rym, wraz z Martą, szczerze przyznaje, że jej całąnadzieją jest Jezus z Nazaretu: «Tak, Panie! Jamocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, któ-ry miał przyjść na świat» (w. 27). Wspólnota zChrystusem w tym życiu przygotowuje nas do po-konania granicy śmierci, aby żyć bez końca wNim. Wiara we wskrzeszenie umarłych i nadziejana życie wieczne otwierają nam oczy na ostatecznysens naszej egzystencji: Bóg stworzył człowieka dozmartwychwstania i do życia, i ta prawda nadajeautentyczny i definitywny wymiar dziejom ludzi,ich osobistym losom i ich życiu społecznemu, kul-turze, polityce, ekonomii. Bez światła wiary cały

2. Czy możemy uczynić coś lepszego niż zdaćsię na przewodnictwo Słowa Bożego, aby po-ważnie rozpocząć drogę, która wiedzie do WielkiejNocy, i przygotować się do świętowania Zmar-twychwstania Pańskiego — najradośniejszego i naj-bardziej uroczystego święta w całym roku liturgicz-nym? Dlatego Kościół, posługując się tekstamiewangelicznymi na kolejne niedziele Wielkiego Po-stu, prowadzi nas na szczególnie głębokie spotka-nie z Panem, zachęcając, byśmy na nowo przeszlietapy chrześcijańskiego wtajemniczenia: katechu-meni w perspektywie otrzymania sakramentu odro-dzenia, ochrzczeni w perspektywie nowych idecydujących postępów w naśladowaniu Chrystusa

dobro i zło (por. Hbr 4, 12), i umacnia chęć naśla-dowania Pana.

P ro śba, którą Jezus kieruje do Samarytanki:«Daj Mi pić» (J 4, 7), którą słyszymy w liturgiitrzeciej niedzieli, wyraża miłość Boga do każdegoczłowieka i ma wzbudzić w naszym sercu pragnie-nie daru «wody tryskającej ku życiu wiecznemu»(w. 14): jest to dar Ducha Świętego, który czyni zchrześcijan «prawdziwych czcicieli», potrafiącychmodlić się do Ojca «w duchu i prawdzie» (w. 23).Tylko ta woda może ugasić nasze pragnienie do-bra, prawdy i piękna! Tylko ta woda, darowananam przez Syna, nawadnia pustynie niespokojnej i

i w jeszcze pełniejszymoddaniu się Jemu.

Pierwsza niedzielawielkopostnej drogi uka-zuje naszą sytuację ludziżyjących na tej ziemi.Zwycięska walka z poku-sami, od której rozpoczy-na się misja Jezusa, jestzachętą do uświadomie-nia sobie własnej słab o-ści, by przyjąć łaskę, któ-ra uwalnia od grzechu inap ełnia nową siłą wChrystusie, drodze, pra-wdzie i życiu (por. Ob-rzędy chrześcijańskiegowtajemniczenia do-ro s łych, n. 25). Jest sta-nowczym wezwaniem,przypominającym, żewiara chrześcijańska po-

nienasyconej duszy, do-póki «nie spocznie onaw Bogu», zgodnie zesłynnymi słowami św.Augustyna.

«Niedziela niewidome-go od urodzenia» ukazu-je Chrystusa jako świat-łość świata. Ewangeliazadaje każdemu z naspytanie: «Czy ty wierzyszw Syna Człowieczego?»«Wierzę, Panie!» (J 9, 35.38), mówi z radością nie-widomy od urodzenia, wimieniu każdego wierzą-cego. Cud uzdrowieniajest znakiem, że Chry-stus, przywracając wzrok,pragnie nam otworzyćoczy wewnętrzne, abynasza wiara stawała się

6 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 7

DO KU M E N T Y PA P I E S K I E

wszechświat zamyka się w grobie bez przyszłości,bez nadziei.

Zwieńczeniem wielkopostnej drogi jest Tr i d u u mpaschalne, szczególnie Wigilia Wielkanocna: odna-wiając przyrzeczenia chrzcielne, ponownie wyzna-jemy, że Chrystus jest Panem naszego życia, tegożycia, którym Bóg nas obdarzył, gdy odrodziliśmysię «z wody i z Ducha Świętego», i potwierdzamynasze mocne postanowienie, by odpowiadając nadziałanie łaski, stawać się Jego uczniami.

3. Nasze zanurzenie w śmierci i zmartwychwsta-niu Chrystusa przez sakrament chrztu pobudzanas codziennie do uwalniania serca od brzemieniarzeczy materialnych, od egoistycznego przywiąza-nia do «ziemi», które nas zubaża i powoduje, żenie możemy być dyspozycyjni i otwarci w stosunkudo Boga i bliźniego. W Chrystusie Bóg objawił sięjako Miłość (por. 1 J 4, 7-10). Krzyż Chrystusa,«słowo krzyża» objawia zbawczą moc Boga (por.1 Kor 1, 18), który czyni dar z siebie, by wywyższyćczłowieka i przynieść mu zbawienie: jest to miłośćw jej najbardziej radykalnej formie (por. enc. Deuscaritas est, 12). Poprzez tradycyjne praktyki postu,jałmużny i modlitwy, wyrażające wysiłek nawróce-nia, Wielki Post uczy żyć w świecie coraz bardziejradykalną miłością Chrystusa. Post, którego moty-wacje mogą być różne, nabiera dla chrześcijaninagłęboko religijnego znaczenia: czyniąc stółub oższym, uczymy się pokonywać egoizm, aby żyćzgodnie z logiką daru i miłości; znosząc brak cze-goś — i to nie tylko tego, co zbywa — uczymy sięodwracać spojrzenie od własnego «ja», aby od-kryć, że obok nas też jest Ktoś, i rozpoznać Bogaw obliczach tak wielu naszych braci. Dla chrześci-janina post nie jest czymś wewnętrznym, ale otwie-ra jeszcze bardziej na Boga i na potrzeby ludzi, atakże sprawia, że miłość do Boga staje się takżemiłością bliźniego (por. Mk 12, 31).

Na naszej drodze musimy stawić czoła równieżpokusie posiadania, zachłanności na pieniądze,która zagraża prymatowi Boga w naszym życiu.Żądza posiadania rodzi przemoc, nadużyciawładzy i śmierć; dlatego Kościół, szczególnie wokresie wielkopostnym, przypomina o praktykowa-niu jałmużny, czyli umiejętności dzielenia się. Na-tomiast bałwochwalczy stosunek do dóbr material-nych nie tylko oddala od innych, ale ogołacaczłowieka, unieszczęśliwia go, łudzi, lecz nie dajetego, co obiecuje, ponieważ stawia rzeczy material-ne na miejscu Boga, jedynego źró dła życia. Czymożna pojąć ojcowską dobroć Boga, kiedy sercejest skoncentrowane na sobie i własnych projek-tach, dających złudzenie, że możemy zapewnić so-bie bezpieczną przyszłość? Pokusa polega namyśleniu, jak bogacz w przypowieści: «Masz wiel-kie dobra, na długie lata złożone» (...) Wiemy, jakgo ocenił Pan: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądajątwojej duszy od ciebie» (Łk 12, 19-20). Praktyko-

wanie jałmużny jest przypomnieniem o potrzebieBoga i zwrócenia uwagi na bliźniego, aby na nowoodkryć naszego dobrego Ojca i odczuć Jegomiło s i e rd z i e .

W całym okresie wielkopostnym Kościół dajenam Słowo Boże ze szczególną obfitością. Roz-ważając i przyswajając je sobie, aby nim żyć na codzień, uczymy się cennej i niezastąpionej formymodlitwy, ponieważ uważne słuchanie Boga, którywciąż mówi do naszego serca, umacnia nas na dro-dze wiary, którą rozpoczęliśmy w dniu chrztu. Mo-dlitwa pozwala nam również przyswoić sobie nowąkoncepcję czasu: bez perspektywy wieczności itranscendencji odlicza on bowiem po prostu naszekroki w kierunku horyzontu, który nie maprzyszłości. W modlitwie znajdujemy natomiastczas dla Boga, by zrozumieć, że «Jego słowa nieprzeminą» (por. Mk 13, 31), by znaleźć głęb okąwspólnotę z Nim, «której nikt wam nie zdoła ode-brać» (por. J 16, 22) i która otwiera nas na nieza-wodną nadzieję, na życie wieczne.

A zatem wielkopostna droga, na której jesteśmywezwani do kontemplowania tajemnicy krzyża, po-lega na «upodobnieniu się do Jego śmierci» (por.Flp 3, 10), aby urzeczywistnić głębokie nawrócenienaszego życia: pozwolić, by przemieniło nas — jakśw. Pawła na drodze do Damaszku — działanieDucha Świętego, w zdecydowany sposób nadaćnaszej egzystencji kierunek zgodny z wolą Boga;uwolnić się od egoizmu, przezwyciężając pokusępanowania nad innymi i otwierając się na miłośćChrystusa. Okres wielkopostny jest dogodnym mo-mentem, by na nowo uznać swoją słab ość, przyjąć,dzięki szczerej rewizji życia, odnawiającą łaskę sa-kramentu pokuty i w zdecydowany sposób skiero-wać się w stronę Chrystusa.

Drodzy bracia i siostry, droga nawrócenia,wiodąca do Wielkanocy prowadzi nas — p oprzezb ezp ośrednie spotkanie z naszym Odkupicielemoraz post, modlitwę i jałmużnę — do odkrycia nanowo naszego chrztu. Odnówmy w tym WielkimPoście moment, w którym Bóg dał nam łaskę, abyoświecała wszystkie nasze działania i nimi kiero-wała. Jesteśmy powołani do tego, by żyć na codzień tym, co ten sakrament oznacza i urzeczywist-nia, w coraz bardziej wielkodusznym i autentycz-nym naśladowaniu Chrystusa. Na tej naszej drodzezawierzamy się Dziewicy Maryi, która zrodziłaSłowo Boże w wierze i w ciele, aby zanurzyć sięjak Ona w śmierci i zmartwychwstaniu Jej Syna Je-zusa i mieć życie wieczne.

Watykan, 4 listopada 2010 r.

W piątek 14 stycznia Papież przyjął na audiencji wSali Klementyńskiej przedstawicieli władz regionuLacjum oraz miasta i prowincji Rzymu. Poniżejzamieszczamy przemówienie, w którym Benedykt XVI

mówił m.in. o potrzebie konkretnych decyzji politycznychmających na celu wspieranie rodziny, macierzyństwa izagwarantowanie pracy.

Szanowni Państwo!Zgodnie z miłym zwyczajem, również w tym rokuz przyjemnością spotykam się z przedstawicielamizarządów regionu Lacjum, miasta i prowincji Rzy-mu. Dziękuję pani Renacie Polverini, przewod-niczącej Zarządu Regionu Lacjum, panu Giovan-niemu Alemanno, burmistrzowi Rzymu, oraz panuNicoli Zingarettiemu, przewodniczącemu RadyProwincji Rzymu, za uprzejme słowa, które skiero-wali do mnie w imieniu wszystkich. Wzajemnieskładam serdeczne życzenia noworoczne wam,mieszkańcom Rzymu i prowincji rzymskiej orazmieszkańcom Lacjum, z którymi czuję się szczegól-nie związany jako biskup tego miasta, następcaPiotra.

Szczególne powołanie Rzymu, będącego cen-trum katolicyzmu i stolicą państwa włoskiego, sta-wia przed naszym miastem wymóg, by byłoprzykładem owocnej i korzystnej współpracymiędzy instytucjami publicznymi i wspólnotąkościelną. Ta współpraca, przy wzajemnym posza-nowaniu kompetencji jednych i drugich, jest dzi-siaj szczególnie potrzebna ze względu na nowe wy-zwania, jakie pojawiają się na horyzoncie. Kościół— w szczególności poprzez działalność wiernychświeckich i stowarzyszeń o inspiracji katolickiej —pragnie nadal wnosić swój wkład w promocję

wspólnego dobra i przyczyniać się do prawdziwieludzkiego postępu.

Pierwotną komórką społeczeństwa jest rodzina,oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety. Towłaśnie w rodzinie dzieci uczą się wartości ludz-kich i chrześcijańskich, które umożliwiają kon-struktywne i pokojowe współżycie. W rodzinieuczą się solidarności międzypokoleniowej, posza-nowania zasad, przebaczania drugiemu i otwarciana drugiego. We własnym domu młodzi ludzie za-znają uczuć rodziców, odkrywają, czym jest miłość,i uczą się kochać. Rodzina winna być zatem wspie-rana przez spójną politykę, która nie ograniczałabysię do proponowania rozwiązań doraźnych proble-mów, lecz miałaby na celu jej umocnienie i rozwój,a towarzyszyłoby jej odpowiednie działanie wycho-wawcze. Niekiedy dochodzi, niestety, do po-ważnych przypadków przemocy, i zostają spotęgo-wane pewne aspekty kryzysu rodziny, wywołanegoprzez szybkie przemiany społeczne i kulturowe.Również zatwierdzanie takich form związków, któ-re wynaturzają istotę i cel rodziny, ostatecznie jestkrzywdzące dla tych, którzy nie bez trudu starająsię żyć w stałych związkach uczuciowych, prawniezagwarantowanych i publicznie uznanych. W tejperspektywie Kościół przychylnie patrzy na wszyst-kie inicjatywy, które podejmowane są z myślą owychowywaniu mło dzieży do przeżywania miłościwedług logiki daru z siebie, z wzniosłą wizją seksu-alności jako daru. Temu celowi służy współdzia-łanie wychowawcze różnych instytucji społeczeń-stwa, aby ludzka miłość nie była traktowana jakoprzedmiot konsumpcji, lecz pojmowana i prze-żywana jako podstawowe doświadczenie, które na-daje sens i cel egzystencji.

Wzajemne obdarowywanie się sobą małżonkówprowadzi do otwarcia na prokreację: pragnienie oj-

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

14 I — Przemówienie do władz regionu Lacjum oraz miasta i prowincji Rzymu

Rodzina uczy wartości ludzkichi chrześcijańskich oraz solidarności

8 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 9

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

życie jest ośrodkiem prawdziwego rozwoju» (Cari-tas in veritate, 28), nie można pozostawaćobojętnym wobec wielkiej liczby zabiegów przery-wania ciąży w naszym regionie. Wspólnotachrześcijańska dokłada starań, by poprzez liczne«rodzinne domy dziecka», «ośrodki wspieraniażycia» oraz inne podobne inicjatywy pomagać iudzielać wsparcia kobietom, które mają trudności zprzyjęciem nowego życia. Oby instytucje publicznep otrafiły służyć im swoim wsparciem, tak aby do-radcy rodzinni byli w stanie pomagać kobietom wprzezwyciężaniu przyczyn, które mogą skłaniać doprzerwania ciąży. W związku z tym wyrażam uzna-nie dla ustawy obowiązującej w regionie Lacjum,która przewiduje tak zwany «wskaźnik rodzinny» itraktuje dziecko poczęte jako członka rodziny, imam nadzieję, że ta zasada będzie w pełni prze-strzegana. Cieszę się, że w Rzymie poczynionokroki w tym kierunku.

Na przeciwnym biegunie życia nowe problemynastręcza starzenie się ludności. Ludzie starsi sąwielkim bogactwem dla społeczeństwa. Ich wiedza,ich doświadczenie, ich mądrość są dziedzictwemdla mło dzieży, która potrzebuje nauczycieli życia.Choć wiele osób w podeszłym wieku może liczyćna wsparcie i troskę własnej rodziny, rośnie liczbaosób samotnych i potrzebujących opieki medycz-no-pielęgniarskiej. Kościół, także w naszym regio-nie, był zawsze blisko tych, którzy znajdują się wdelikatnej sytuacji z powodu wieku czy słab egozdrowia. Cieszę się z istniejącej współpracy z wiel-kimi katolickimi instytucjami służby zdrowia — jak

na przykład w zakresie pediatrii między szpitalem«Bambin Gesù» i instytucjami publicznymi — iwyrażam nadzieję, że te struktury nadal będąmogły współpracować z lokalnymi placówkami, byzapewnić swoją posługę osobom, które się do nichzwracają; jednocześnie ponawiam wezwanie, bypromować kulturę poszanowania życia aż do jegonaturalnego końca, ze świadomością, że «zasadni-czo miarę człowieczeństwa określa się w odniesie-niu do cierpienia i do cierpiącego» (enc. Spe sa-lvi, 38).

W ostatnich czasach spokój naszych rodzinzakłóca poważny, utrzymujący się kryzys ekono-miczny, i wiele rodzin nie jest już w stanie zapew-nić odpowiedniego poziomu życia własnym dzie-ciom. Nasze parafie, za pośrednictwem organizacjiCaritasu, dokładają starań, aby nieść pomoc tymrodzinom, zmniejszając, na ile to możliwe, niedo-statki i zaspokajając podstawowe potrzeby. Mamnadzieję, że zostaną podjęte odpowiednie kroki,zmierzające do wsparcia rodzin o niskim docho-dzie, w szczególności wielodzietnych, które zbytczęsto doświadczają trudności. Do tego dochodziproblem, który z każdym dniem staje się coraz bar-dziej dramatyczny. Mam na myśli poważny pro-blem pracy. W szczególności ludzie młodzi, którzypo latach przygotowań nie widzą perspektyw pracyi możliwości włączenia się w życie społeczne orazplanowania przyszłości, czują się często rozczaro-wani i odczuwają pokusę nieakceptowania tegosp ołeczeństwa. Przedłużanie się takich sytuacji jestprzyczyną napięć społecznych, co wykorzystują or-

zatem zachęcić was, byście w Słowie Bożym szuka-li źró dła natchnienia do waszej działalności poli-tycznej i społecznej, «zmierzającej do prawdziwegodobra wszystkich, przy poszanowaniu i promowa-niu godności każdej osoby» (posynodalna adhort.apost. Verbum Domini, 100). Zapewniam was o mo-jej pamięci w modlitwie, przede wszystkim za tych,którzy dzisiaj rozpoczynają służbę na rzecz wspól-nego dobra, a prosząc Maryję Dziewicę, Salus Po-puli Romani, o matczyną opiekę nad waszą pracą,z serca udzielam wam mojego błogosławieństwa,którym pragnę objąć mieszkańców Rzymu, pro-wincji rzymskiej i całego Lacjum.

ganizacje kryminalne, proponujące działania niele-galne. Jest zatem rzeczą pilną, aby pomimo iż jestto trudna chwila, dokładać wszelkich starań, byrozwijać politykę zatrudnienia, która zapewnipracę i godne utrzymanie, będące niezbędnym wa-runkiem powstawania nowych rodzin.

Szanowni przedstawiciele władz, istnieje wieleproblemów, wymagających rozwiązania. Obyściewykonując wasze zadania zarządzających, którzystarają się razem pracować dla dobra wspólnoty,umieli zawsze postrzegać człowieka jako cel wasze-go działania, ażeby mógł on żyć w sposób praw-dziwie ludzki. Jako biskup tego miasta chciałbym

costwa i macierzyństwa jestbowiem wpisane w serceczłowieka. Tak wiele parpragnęłoby otrzymać darpotomstwa, lecz są zmusza-ne do tego, by czekać. Dla-tego konieczne jest konkret-ne wspieranie macierzyń-stwa, jak również zagwaran-towanie kobietom pracują-cym zawodowo możliwościgodzenia rodziny z pracą.Zbyt często bowiem stawia-ne są one przed koniecz-nością dokonania wyborumiędzy jedną a drugą. Roz-wijanie odpowiedniej polity-ki pomocowej, jak równieżstruktur przeznaczonych dladzieci, takich jak żłobki,także prowadzone przez ro-dziny, może przyczynić siędo tego, że dziecko niebędzie postrzegane jakoproblem, lecz jako dar iwielka radość. Ponadto, po-nieważ «otwarcie się na

Podczas spotkania z władzami regionu Lacjum oraz miasta i prowincji Rzymu (14 stycznia 2011 r.)

5 II — Homilia podczas Mszy św., w czasie której odbyła się konsekracja biskupia

Bóg posyła robotników na żniwo historii świataW sobotę rano, 5 lutego, Benedykt XVI udzielił skarybiskupiej pięciu kapłanom: Chińczykowi, Hiszpanowi,Wenezuelczykowi i dwom Włochom. Trzech z nich —ks. Savia Hona Tai-Fai, ks. prał. MarcellaBartolucciego i ks. prał. Celsa Morgę Iruzubietę — wgrudniu ub.r. mianował sekretarzami różnychkongregacji Kurii Rzymskiej, a dwóch— ks. prał. Antonia Guida Filipazziegoi ks. prał. Edgara Peñę Parrę — w styczniu br.,nuncjuszami apostolskimi; wszystkim im nadał tytułarcybiskupów. Mszę św. koncelebrowali z OjcemŚwiętym Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertonei dziekan Kolegium Kardynalskiego kard. AngeloSodano oraz nowo konsekrowani arcybiskupi.Poniżej zamieszczamy homilię papieską.

Drodzy bracia i siostry!Witam serdecznie pięciu braci kapłanów, którzy zachwilę przyjmą sakrę biskupią: ks. Savia Hona Tai--Fai, ks. prał. Marcella Bartolucciego, ks. prał. Cel-sa Morgę Iruzubietę, ks. prał. Antonia Guida Fili-pazziego i ks. prał. Edgara Peñę Parrę. Pragnę wy-razić im wdzięczność, moją, a także w imieniuKo ścioła, za posługę, którą do tej pory pełniliwielkodusznie i z oddaniem, i zachęcić do towa-rzyszenia im modlitwą w posłudze, do której sąp owołani — w Kurii Rzymskiej oraz w przedstawi-cielstwach papieskich — jako następcy apostołó w,aby w pracy na żniwie Pańskim byli zawsze oświe-cani i prowadzeni przez Ducha Świętego.

«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotnikówmało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił ro -botników na swoje żniwo» (Łk 10, 2). Te słowa zEwangelii dzisiejszej Mszy św. w tej chwili dotyczą

szczególnie bezpośrednio nas. Jest to czas misji:Pan posyła was, drodzy przyjaciele, na swoje żni-wo. Powinniście współpracować w posłannictwie, októrym mówi prorok Izajasz w pierwszym czyta-niu: «Pan (...) Posłał mnie, abym głosił dobrą no-winę ubogim, bym opatrywał rany serc złama-nych» (Iz 61, 1). Na tym polega praca przy żniwiena polu Bożym, na polu historii ludzkiej — na nie-sieniu ludziom światła prawdy, na uwalnianiu ichod ubóstwa prawdy, które jest prawdziwym smut-kiem i prawdziwym ubóstwem człowieka. Na nie-sieniu im radosnej wieści, która jest nie tylkosłowem, ale wydarzeniem: sam Bóg, we własnejosobie, przyszedł do nas. Bierze nas za rękę, po-ciąga nas ku górze, do siebie, i dzięki temu zranio-ne serce zostaje uleczone. Dziękujmy Panu za to,że posyła robotników na żniwo historii świata.Dziękujmy za to, że posyła was, za to, że powie-dzieliście «tak» i że teraz ponownie wypowiecieswoje «tak», aby być robotnikami Pana dla ludzi.

«Żniwo jest wielkie» — także dzisiaj, właśniedzisiaj. Pomimo iż może się wydawać, że rozległeobszary współczesnego świata, pokaźna liczba dzi-siejszych ludzi odwracają się od Boga, a wiaręuznają za rzecz należącą do przeszłości — istniejejednak pragnienie, aby ostatecznie zapanowałysprawiedliwość, miłość, pokój, aby ubóstwo i cier-pienie zostały przezwyciężone, aby ludzie znaleźliradość. Pragnienie tego wszystkiego jest obecne wdzisiejszym świecie, tęsknota za tym, co wielkie, codobre. Jest to tęsknota za Odkupicielem, za sa-mym Bogiem, nawet tam, gdzie zaprzecza się Jegoistnieniu. Właśnie w obecnym czasie praca na ni-wie Boga jest szczególnie pilnie potrzebna, iwłaśnie w tej chwili odczuwamy w sposób szcze-gólnie bolesny prawdziwość słów Jezusa: «Robot-

10 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 11

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

n a d a re m n a !Liturgia dzisiejszego dnia daje nam zatem dwie

definicje waszego posłannictwa biskupów,kapłanów Jezusa Chrystusa: oznacza to być robot-nikami na żniwie historii świata, mając za zadanieuzdrawianie przez otwieranie bram świata na pa-nowanie Boga, aby wola Boża była wypełniana za-równo na ziemi, jak i w niebie. A następnie naszap osługa opisana jest jako współpraca w misji Jezu-sa Chrystusa, jako udział w darze Ducha Świętego,danego Jemu jako Mesjaszowi, Synowi namaszczo-nemu przez Boga. List do Hebrajczyków — d ru g i eczytanie — dop ełnia tego, posługując się obrazema rc y k a p łana Melchizedeka, który jest tajemniczymnawiązaniem do Chrystusa, prawdziwego Arcy-kapłana, Króla pokoju i sprawiedliwości.

Chciałbym jednak powiedzieć także o tym, jakto wielkie zadanie należy realizować w praktyce; otym, czego to konkretnie od nas wymaga. W tymroku na temat Tygodnia Modlitw o JednośćChrześcijan wspólnoty chrześcijańskie Jerozolimywybrały słowa z Dziejów Apostolskich, w którychśw. Łukasz chce ukazać w sposób normatywny, ja-kie są zasadnicze elementy życia chrześcijańskiegowe wspólnocie Kościoła Jezusa Chrystusa. Wyrażato następująco: «Trwali oni w nauce Apostołów iwe wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach»(Dz 2, 42). Poprzez te cztery istotne elementyżycia Kościoła jest opisane zarazem także zasadni-cze zadanie jego pasterzy. Wszystkie cztery elemen-ty łączy słowo «trwali» — «erant perseverantes». Bi-blia łacińska w ten sposób tłumaczy greckie

o k re ślenie π ρ ο σ κα ρ τ ε ρ έ ω — wytrwałość, cierpliwośćnależy do istoty życia chrześcijańskiego i ma fun-damentalne znaczenie w pełnieniu zadania paste-rzy, robotników na żniwie Pańskim. Pasterz niemoże być trzciną, która ugina się przy podmuchuwiatru, sługą ducha czasów. Bycie mężnym, odwa-ga przeciwstawiania się chwilowym nurtom należyzasadniczo do obowiązków pasterza. Nie może onbyć niczym trzcina bagienna, lecz — zgodnie z ob-razem pierwszego Psalmu — powinien być jakdrzewo, które głęboko zapuściło korzenie i stoiniezachwiane, mocno osadzone. Nie ma to nicwspólnego ze sztywnością czy brakiem elastycz-ności. Tylko tam, gdzie jest stabilność, następujeteż wzrost. Kard. Newman, który na swej drodzeprzeżył trzy nawrócenia, mówi, że żyć to znaczyprzemieniać się. Ale jego trzy nawrócenia i prze-miany, jakie się w nich dokonały, są wszak jednąkonsekwentną drogą — drogą posłuszeństwa pro-wadzącą do prawdy, do Boga; drogą prawdziwejciągłości, dzięki której można robić postępy.

«Trwać w nauce Apostołów» — wiara ma kon-kretną treść. Nie jest jakąś n i e o k re śloną ducho-wością, nie dającym się zdefiniować przeczuciemtranscendencji. Bóg zadziałał i właśnie On prze-mówił. Rzeczywiście coś uczynił i naprawdę cośp owiedział. Oczywiście, wiara jest przede wszyst-kim zawierzeniem się Bogu, żywą relacją z Nim.Ale Bóg, któremu się zawierzamy, ma oblicze i dałnam swoje Słowo. Możemy liczyć na stałość JegoSłowa. Starożytny Kościół zawarł istotę nauczaniaap ostołów w tak zwanej Regula fidei, która w grun-

cie rzeczy jest tożsama z wyznaniami wiary. Towłaśnie jest wiarygodnym fundamentem, na któ-rym my, chrześcijanie, opieramy się także dzisiaj.Jest niezawodną podstawą, na której możemy bu-dować dom naszej wiary, naszego życia (por. Mt 7,24 nn.). I znów, stałość i nieodwołalność tego, wco wierzymy, nie oznacza skostniałości. Jan odKrzyża porównał świat wiary do kopalni, w którejodkrywamy coraz to nowe skarby — skarby, w któ-rych rozwija się jedyna wiara, wyznawanie Boga,objawiającego się w Chrystusie. Jako pasterzeKo ścioła żyjemy tą wiarą i dzięki temu możemy jątakże głosić jako radosne przesłanie, które dajenam pewność miłości Bożej i tego, że On nas ko-cha.

Drugi filar życia kościelnego św. Łukasz nazywaκο ι ν ω ν ί α — communio. Po Soborze Watykańskim IIto słowo stało się głównym terminem teologii igłoszenia, bowiem w nim faktycznie wyrażają sięwszystkie wymiary bycia chrześcijanami i życiaKo ścioła. Nie wiemy, co dokładnie chciał wyrazićŁukasz, używając tego słowa w tym tekście.Możemy zatem spokojnie interpretować je w opar-ciu o cały kontekst Nowego Testamentu i Tradycjiapostolskiej. Pierwszą wielką definicję pojęcia com-munio dał św. Jan na początku swojego PierwszegoListu: «To, cośmy ujrzeli i usłyszeli, i czego doty-kały nasze ręce (...), oznajmiamy także wam,abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. Amieć z nami współuczestnictwo, znaczy: mieć je zOjcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem»(por. 1 J 1, 1-4). Bóg stał się dla nas widzialny i na-macalny, i w ten sposób ustanowił rzeczywistą ko-munię z sobą samym. Wchodzimy w tę wspólnotępoprzez wiarę i życie wraz z tymi, którzy Go doty-kali. Z nimi i za ich pośrednictwem my także wpewien sposób widzimy i dotykamy Boga, którystał się bliski. I tak oto wymiar horyzontalny i wy-miar wertykalny łączą się tutaj nierozdzielnie zesobą. Trwając w jedności z apostołami, trwając wich wierze, my także pozostajemy w kontakcie zBogiem żywym. Drodzy przyjaciele, temu celowisłuży posłannictwo biskupów: aby ta więź jednościnie została przerwana. To jest istotą sukcesji apo-stolskiej: utrzymać jedność z tymi, którzy spotkaliPana w sposób widzialny i namacalny, i w ten spo-sób dbać o to, by niebo było otwarte, podtrzymy-wać obecność Boga pośród nas. Jedynie dzięki jed-ności z następcami apostołów pozostajemy w kon-takcie także z Bogiem wcielonym. Ale prawdziwejest też odwrotne stwierdzenie: jedynie dzięki jed-ności z Bogiem, jedynie dzięki jedności z JezusemChrystusem ten łańcuch świadków pozostajezłączony. Jak mówi Sobór Watykański II, biskupa-mi nie jest się nigdy w pojedynkę, ale zawsze tylkow kolegium biskupów. To zresztą nie może ograni-czać się do czasu własnego pokolenia. Do kolegial-ności należy łańcuch wszystkich pokoleń, Kościółżyjący wszystkich czasów. Waszą, drodzy współbra-

cia, misją jest zachowywanie tej jedności katolic-kiej. Wiecie, że Pan polecił św. Piotrowi i jegonastępcom, by byli ośrodkiem tej wspólnoty, gwa-rantami trwania w pełni we wspólnocie apostol-skiej i jej wiary. Pomagajcie w podtrzymywaniużywej radości z wielkiej jedności Kościoła, z jed-ności wszystkich miejsc i czasów, z jedności wiary,która ogarnia niebo i ziemię. Przeżywajcie commu-nio, i przeżywajcie w sercu, dzień po dniu, jejnajgłębszą istotę w owej świętej chwili, w którejsam Pan daje siebie w komunii św.

I tak doszliśmy już do kolejnego fundamental-nego elementu życia Kościoła, który wymieniaśw. Łukasz: łamania chleba. W tym miejscu wzrokewangelisty powraca do uczniów z Emaus, którzyrozpoznali Pana po geście łamania chleba. A odtego momentu jego wzrok sięga jeszcze dalejwstecz, do godziny Ostatniej Wieczerzy, kiedy toJezus, łamiąc chleb, dał samego siebie, stał się dlanas chlebem i antycypował swoją śmierć i swojezmartwychwstanie. Łamanie chleba — święta Eu-charystia — jest centrum Kościoła i musi być cen-trum naszego życia chrześcijańskiego i naszegożycia kapłańskiego. Pan daje się nam. Zmartwych-wstały wchodzi do mojego wnętrza i chce mnieprzemienić, abym mógł wejść w głęboką komunięz Nim. W ten sposób otwiera mnie także nawszystkich innych: my, wielka rzesza, jesteśmy jed-nym chlebem i jednym ciałem, mówi św. Paweł(por. 1 Kor 10, 17). Starajmy się celebrować Eucha-rystię z oddaniem, z coraz większą żarliwością; sta-rajmy się przeżywać nasze dni według jej miary,pozwólmy, aby ona nas kształtowała. Łamaniechleba oznacza zarazem także dzielenie się, prze-kazywanie naszej miłości innym. Wymiar społecz-

ników mało». JednocześniePan daje nam do zrozumie-nia, że nie możemy my samipo prostu posłać robotni-ków na Jego żniwo; że niejest to kwestia management,naszej zdolności organiza-cyjnej. Robotników do żni-wa na swoim polu możep osłać tylko sam Bóg. LeczOn pragnie ich posłać zap ośrednictwem naszej mo-dlitwy, będącej jakby «bra-mą». My możemy współ-pracować na rzecz przybyciarobotników, ale możemy toczynić jedynie współdziała-jąc z Bogiem. A zatem tachwila dziękczynienia za to,że doszło do posłania namisję, jest w sposób szcze-gólny także czasem modli-twy: Panie, poślij robotni-ków na Twoje żniwo!Otwórz serca na Twoje po-wołanie! Nie pozwól, abynasza prośba okazała się

Podczas konsekracji biskupiej w Bazylice św. Piotra (5 lutego 2011 r.)

12 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 13

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

ny, dzielenie się nie jest dodatkiem moralnym, któ-ry dołącza się do Eucharystii, ale jest jej częścią.Wynika to jasno właśnie z wersetu Dziejów Apo-stolskich, następującego po tym, który przedchwilą przytoczyliśmy: «Ci wszyscy, którzy uwie-rzyli (...) wszystko mieli wspólne» — pisze Łukasz(Dz 2, 44). Dbajmy o to, aby wiara wyrażała sięzawsze w miłości wzajemnej i w sprawiedliwościjednych względem drugich, i żeby nasza działal-ność społeczna była inspirowana wiarą; aby wiarabyła przeżywana w miłości.

Jako ostatni filar życia eklezjalnego Łukasz wy-mienia «modlitwy». Używa liczby mnogiej: modli-twy. Co chce przez to powiedzieć? Prawdopodob-nie ma na myśli uczestnictwo pierwszej wspólnotyjerozolimskiej w modlitwach w świątyni, we wspól-nych przepisanych modlitwach. W ten sposóbuwydatniona zostaje istotna rzecz. Modlitwa, zjednej strony, powinna być bardzo osobista, po-winna być moim zjednoczeniem w głębi serca zBogiem. Powinna być moją walką z Nim, moimposzukiwaniem Jego, moim dziękowaniem Mu imoją radością w Nim. Jednakże nie jest ona nigdyjedynie sprawą prywatną mojego indywidualnego«ja», nie dotyczącą innych. Modlitwa jest zawszezasadniczo również modleniem się w imieniu«nas», dzieci Bożych. Tylko w tym «my» jesteśmydziećmi naszego Ojca, do którego Pan nauczył nassię modlić. Tylko owo «my» daje nam dostęp doOjca. Z jednej strony, nasza modlitwa powinnastawać się coraz bardziej osobista, dotykać istotynaszego «ja» i coraz głębiej je przenikać. Z dru-giej, musi zawsze karmić się komunią modlącychsię, jednością Chrystusowego Ciała, aby naprawdęmogła mnie kształtować dzięki miłości Boga. Takwięc modlenie się, w ostatecznym rozrachunku, niejest jedną z wielu czynności, pewnym fragmentemmojego czasu. Modlitwa jest odpowiedzią na we-zwanie, występujące na początku kanonu liturgiiMszy św.: Sursum corda — w górę serca! Jest wznie-sieniem mojego życia ku wyżynom Boga. Uśw. Grzegorza Wielkiego znajdujemy odnośnie do

tego piękne słowa. Przypomina on, że Jezus nazy-wa Jana Chrzciciela «lampą, co płonie i świeci»(J 5, 35), i kontynuuje: «płonącą pragnieniem nie-ba, świecącą słowem. A zatem, aby była zachowanawiarygo dność głoszenia, musi być zachowanawzniosłość życia» (Hom. in Ez. 1, 11, 7, CCL 142,134). Wzniosłość, wysoką miarę życia, którawłaśnie dzisiaj jest tak istotna dla świadectwa o Je-zusie Chrystusie, możemy osiągnąć jedynie wtedy,gdy w modlitwie będziemy pozwalać, by On nie-ustannie nas pociągał ku swoim wyżynom.

Duc in altum — «Wy p łyń na głębię i zarzućciesieci na połów!» (Łk 5, 4). Te słowa wypowiedziałJezus do Piotra i do jego towarzyszy, kiedy ich po-woływał, by stali się «rybakami ludzi». Duc in al-tum — papież Jan Paweł II w ostatnich latach swo-jego życia z mocą powtarzał te słowa i głośno wy-p owiadał je do uczniów Pana w dzisiejszych cza-sach. Duc in altum — mówi Pan do was w tej go-dzinie, drodzy przyjaciele. Zostaliście powołani dozadań, które dotyczą Kościoła powszechnego. Zo-staliście wezwani do zarzucania sieci Ewangelii nawzburzonym morzu obecnych czasów, aby pozy-skiwać ludzi dla Chrystusa; aby ich wydobywać, bytak powiedzieć, ze słonych wód śmierci i z mroku,którego nie przenika światło nieba. Musicie wypro-wadzić ich na ziemię życia, w jedności z JezusemChrystusem.

Św. Hilary z Poitiers w jednym z fragmentówpierwszej księgi swojego dzieła poświęconego Trój-cy Przenajświętszej nieoczekiwanie zaczyna się mo-dlić: O to proszę, «abyś wydął rozwinięte żagle na-szej wiary i naszego wyznania tchnieniem TwojegoDucha i popychał mnie naprzód w żegludze moje-go głoszenia» (I 37 CCL 62, 35 n.). Tak, o to modli-my się w tej godzinie dla was, drodzy przyjaciele.Rozwińcie zatem żagle waszych dusz, żagle wiary,nadziei, miłości, aby Duch Święty mógł je na-p ełnić i umożliwił wam, jako rybakom ludzi, po-myślną żeglugę po oceanie naszych czasów. Amen.

7 II — Przemówienie z okazji zgromadzenia plenarnego Kongregacji Edukacji Katolickiej

Rola internetu w formacji seminaryjnejBenedykt XVI spotkał się w Sali Konsystorza zuczestnikami zgromadzenia plenarnego KongregacjiEdukacji Katolickiej (Seminariów i InstytucjiNaukowych). W przemówieniu stwierdził, żewychowanie i formacja to dzisiaj jedno z najbardziejnaglących wyzwań. W kulturze, której «credo» corazczęściej stanowi relatywizm, brakuje światła prawdy.

Księża kardynałowie, czcigodni braciaw biskupstwie i w kapłaństwie, drodzy braciai siostry!

Witam serdecznie każdego z was, przybyłych tutajz okazji zgromadzenia plenarnego KongregacjiEdukacji Katolickiej. Pozdrawiam kard. ZenonaGrocholewskiego, prefekta dykasterii, dziękując mu

które podejmiecie w tych dniach, poświęconych re-fleksji i studiom, z pewnością pomogą stawić czołoobecnemu «kryzysowi wychowawczemu».

Wasza Kongregacja, utworzona w 1915 r. przezBenedykta X V, od prawie 100 lat prowadzi swą do-niosłą działalność w służbie różnych katolickich in-stytucji formacyjnych. Jedną z ważniejszych dlażycia Kościoła jest wśród nich, bez wątpienia, se-minarium i dlatego potrzebuje ono takiego progra-mu formacyjnego, który uwzględnia wyżej wspo-mniany kontekst. Wiele razy podkreślałem, jakistotnym etapem życia jest seminarium, w którymkandydat do kapłaństwa doświadcza, co znaczybyć «uczniem Jezusa». W tym okresie, przezna-czonym na formację, wymagane jest pewne odsu-nięcie się od świata, swoista «pustynia», bo Panmówi do serca głosem, który słychać, gdy panujecisza (por. 1 Krl 19, 12); ale wymagane są także go-towość do wspólnego życia, do tego, by pokochać«życie rodzinne», i duch wspólnotowy, antycy-pujące «sakramentalne braterstwo», które powinnocharakteryzować każde prezbiterium diecezjalne(por. Presbyterorum ordinis, 8), o czym przypo-mniałem niedawno również w Liście do seminarzy-stów: «nie zostaje się kapłanem w pojedynkę. Po-trzeba 'wspólnoty uczniów', zbiorowości ludzi, któ-rzy pragną służyć wspólnemu Kościołowi»(«L'Osservatore Romano», wyd. polskie,n. 11/2010, s. 4).

W tych dniach omawiacie także projekt doku-mentu pt. Internet i formacja w seminariach. Inter-net, który potrafi pokonywać odległości i ułatwiaćludziom wzajemne kontakty, otwiera wielkie możli-wości również przed Kościołem i jego misją. Kiedy

jest wykorzystywany z rozwagą, w sposób inteli-gentny i roztropny, stanowi narzędzie, którymmożna się posłużyć nie tylko w nauce, ale także wdziałalności duszpasterskiej przyszłych księży wróżnych dziedzinach życia kościelnego, takich jakewangelizacja, misje, katecheza, projekty edukacyj-ne i zarządzanie instytucjami. Także w tej dziedzi-nie niezwykle ważną rolę odgrywają odpowiednioprzygotowani formatorzy, którzy będą wiernymi ikompetentnymi przewodnikami kandydatów dokapłaństwa w uczeniu się, jak prawidłowo i owoc-nie korzystać z narzędzi informatycznych.

W tym roku przypada również 70. rocznica po-wstania Papieskiego Dzieła Powołań Ka p łańskich,ustanowionego przez czcigodnego Piusa XII, byułatwić współpracę między Stolicą Apostolską aKo ściołami lokalnymi w cennym dziele promocjip owołań do posługi kapłańskiej. Rocznica ta możebyć okazją do tego, aby poznać i rozpowszechnićnajbardziej znaczące inicjatywy na rzecz powołań,podejmowane przez Kościoły lokalne. Duszpaster-stwo powołaniowe, oprócz podkreślania wartościuniwersalnego powołania do naśladowania Jezusa,powinno w bardziej wyraźny sposób ukazywaćkapłaństwo sakramentalne, którego charaktery-styczną cechą jest specyficzne upodobnienie doChrystusa, zasadniczo odróżniające kapłanów odinnych wiernych, którym posługują.

Rozp o częliście także rewizję tych zaleceń kon-stytucji apostolskiej Sapientia christiana o studiachkościelnych, które dotyczą prawa kanonicznego,wyższych instytutów nauk religijnych, a ostatnio ifilozofii. Dziedzina, której należy poświęcić szcze-gólną uwagę, to teologia. Istotną rzeczą jest ciągłe

za uprzejme słowa, a także sekretarza,podsekretarza, pracowników i współ-p r a c o w n i k ó w.

Wspólnym mianownikiem zagadnień,nad którymi w tych dniach pracujecie,są wychowanie i formacja, kwestie sta-nowiące dziś jedno z najbardziejnaglących wyzwań, przed jakimi stoiKo ściół i jego instytucje. Wydaje się, żedzieło wychowania staje się coraz trud-niejsze, gdyż w kulturze, której c re d ocoraz częściej staje się relatywizm, bra-kuje światła prawdy, a mówienie oprawdzie uważa się wręcz za niebez-pieczne i podaje tym samym w wątpli-wość podstawowe wartości ludzkiej iwspólnotowej egzystencji. Dlatego takważna jest w świecie posługa licznychintytucji formacyjnych, które inspirujechrześcijańska wizja człowieka i rzeczy-wistości. Edukacja to akt miłości, topraktykowanie «miłości intelektualnej»,które wymaga odpowiedzialności, sa-mozaparcia i konsekwencji w życiu.Praca waszej Kongregacji oraz decyzje,

14 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 15

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

umacnianie trwałej więzi między teologią a studia-mi nad Pismem Świętym, tak aby stało się ono jejprawdziwą duszą i sercem (por. Verbum Domi-ni, 31). Lecz teolog nie może zapomnieć, że jestczłowiekiem, który mówi także do Boga. Należyzatem ściśle łączyć teologię z modlitwą osobistą iwspólnotową, zwłaszcza liturgiczną. Teologia toscientia fidei, a modlitwa karmi wiarę. W jedności zBogiem można niejako zakosztować misterium,zbliżyć się do niego, a ta bliskość jest światłem dlaumysłu. Chciałbym podkreślić także związek teolo-gii z innymi dyscyplinami, zważywszy że jest onawykładana na uniwersytetach katolickich, a w wie-lu przypadkach na uczelniach świeckich. Bł. JohnHenry Newman mówił o «kręgu wiedzy», circle ofknowledge, chcąc wskazać, że istnieje wzajemna za-leżność między różnymi gałęziami wiedzy; ale Bóg,i tylko On, jest w relacji z całą rzeczywistością;dlatego wykluczenie Boga jest równoznaczne z ro-zerwaniem kręgu wiedzy. W tym kontekście uni-wersytety katolickie, ze swoją wyraźną tożsamościąi otwarciem na człowieka pojmowanego «w sposóbintegralny», mogą odegrać cenną rolę w upo-wszechnianiu jedności wiedzy, wskazując studen-tom i nauczycielom Światłość świata, «światłośćprawdziwą, która oświeca każdego człowieka» (J 1,9). Uwagi te odnoszą się również do szkół katolic-kich. Potrzebne jest nade wszystko odważnegłoszenie «szeroko pojętej» wartości edukacji, abykształcić osoby zrównoważone, umiejące współpra-

cować z innymi i nadać sens własnemu życiu. Mó-wi się obecnie o «edukacji międzykulturowej», któ-ra jest przedmiotem analizy również waszego zgro-madzenia plenarnego. W tej dziedzinie niezbędnajest odważna innowacyjna wierność, która potrafiłączyć wyraźną świadomość własnej tożsamości zotwartością na odmienność, ze względu na potrze-by wynikające ze współżycia w wielokulturowychsp ołeczeństwach. Również z uwagi na ten celistotną rolę wychowawczą odgrywa nauczanie reli-gii katolickiej jako przedmiotu szkolnego w inter-dyscyplinarnym dialogu z innymi przedmiotami.Nauczanie to w dużym stopniu sprzyja nie tylkointegralnemu rozwojowi ucznia, ale także poznaniudrugiego człowieka, wzajemnemu zrozumieniu iszacunkowi. Aby osiągnąć te cele, należy szczegól-nie zadbać o kształcenie kadry kierowniczej i for-matorów, nie tylko pod względem zawodowym, aletakże religijnym i duchowym, aby dzięki życiuzgodnie z głoszonymi wartościami i osobistemu za-angażowaniu chrześcijański pedagog wyrażałumiłowanie prawdy i dawał jej świadectwo.

Drodzy bracia i siostry, dziekuję wam za kompe-tentną działalność w służbie instytucji oświato-wych. Wpatrujcie się zawsze w Chrystusa, jedyne-go Nauczyciela, aby Jego Duch sprawił, że waszapraca będzie owocna. Zawierzam was matczynejopiece Najświętszej Maryi Panny, Sedes Sapientiae,i z serca udzielam wszystkim apostolskiegobłogosławieństwa.

ciąży same. Sumienie moralne — jak uczy Kate-chizm Kościoła Katolickiego — jest owym «sądemrozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje ja-kość moralną konkretnego czynu, który zamierzawykonać, którego właśnie dokonuje lub któregodokonała» (n. 1778). W istocie zadaniem sumieniamoralnego jest odróżnianie dobra od zła w rozma-itych sytuacjach życia, ażeby, kierując się tymosądem, istota ludzka mogła w sposób wolnyzmierzać ku dobru. Tym, którzy chcieliby zaprze-czyć istnieniu sumienia moralnego u człowieka,uznając jego głos za efekt jedynie uwarunkowańzewnętrznych czy zjawisko czysto emocjonalne,trzeba wyraźnie powiedzieć, że jakość moralnapostępowania człowieka nie jest wartością nieza-leżną czy opcjonalną, ani też nie jest prerogatywąchrześcijan czy wierzących, lecz jest wspólnawszystkim istotom ludzkim. W sumieniu moral-nym Bóg przemawia do każdego i wzywa do obro-ny życia ludzkiego w każdej chwili. W tej osobistejwięzi ze Stwórcą tkwi wielka godność sumieniamoralnego i powód jego nienaruszalności.

W sumieniu cały człowiek — rozum, uczucia,wola — realizuje swoje powołanie do dobra, tak żewybór dobra lub zła w konkretnych sytuacjachżyciowych głęboko naznacza osobę ludzką wkażdym aspekcie jej istnienia. Cały człowiek wistocie zostaje zraniony, kiedy jego postępowaniejest sprzeczne z głosem własnego sumienia. Jed-nakże nawet wtedy, kiedy człowiek odrzuca prawdęi dobro, które proponuje mu Stwórca, Bóg go nieopuszcza, lecz właśnie przez głos sumienia nadal

26 II — Przemówienie z okazji zgromadzenia generalnego Papieskiej Akademii «Pro Vi t a »

Gdy człowiek postępuje wbrew sumieniu,rani samego siebieBenedykt XVI przyjął na audiencji uczestnikówzgromadzenia generalnego Papieskiej Akademii «ProVita». W przemówieniu do nich powiedział m.in., żegłos Boga w sumieniu wzywa wszystkich ludzi doochrony życia. Odnosząc się do tematyki obrad, któradotyczy syndromu poaborcyjnego i banku krwi zpępowiny, Ojciec Święty podkreślił, że ilekroć człowiekzdradza swoje wrodzone powołanie do dobra, tylekroćdoznaje głębokiego zranienia.

Księża kardynałowie, czcigodni braciaw biskupstwie i w kapłaństwie, drodzy braciai siostry!Z radością was przyjmuję przy okazji dorocznegozgromadzenia Papieskiej Akademii «Pro Vita».Witam w szczególności jej prezesa bpa Ignacia

Carrasca de Paulę i dziękuję mu za uprzejmesłowa. Serdecznie witam wszystkich! Podczas ob-rad w tych dniach podejmowaliście tematy bardzoaktualne, które głęboko dotyczą współczesnegosp ołeczeństwa i domagają się od niego szukaniaodpowiedzi coraz bardziej zgodnych z dobremosoby ludzkiej. Tematyka syndromu poaborcyjne-go — to znaczy poważnego zaburzenia psychiczne-go, jakie często występuje u kobiet, które dokonałydobrowolnej aborcji — mówi o tym, że istnieje nie-możliwy do stłumienia głos sumienia moralnegooraz że zostaje mu zadana głęboka rana, ilekroćdziałanie człowieka sprzeniewierza się wrodzonemup owołaniu istoty ludzkiej do dobra, o którym tengłos świadczy. W obecnej refleksji warto zwrócićuwagę także na — niekiedy stłumione — sumienieojców dzieci, którzy często pozostawiają kobiety w

go szuka i przemawia do niego, ażeby uznał błąd iotworzył się na Boże miłosierdzie, zdolne uleczyćkażdą ranę.

W szczególności lekarze nie mogą uchylać sięod poważnego obowiązku obrony przed oszukiwa-niem sumienia licznych kobiet, które sądzą, żeusunięcie ciąży pozwoli im rozwiązać problemy ro-dzinne, ekonomiczne, społeczne czy problemyzdrowotne swojego dziecka. Zwłaszcza w tymostatnim przypadku kobieta często bywa przekony-wana, niekiedy właśnie przez lekarzy, że aborcjajest nie tylko moralnie dozwolonym wyborem, alewręcz że aborcja jest koniecznym działaniem «tera-peutycznym», pozwalającym zaoszczędzić dzieckui jego rodzinie cierpień, a społeczeństwu «niespra-wiedliwego» ciężaru. W obliczu kultury, którą ce-chuje zanik poczucia sensu życia, w której znacz-nie osłabło powszechne postrzeganie moralnej po-wagi aborcji oraz innego rodzaju zamachów nażycie ludzkie, od lekarzy wymaga się, by ze szcze-gólną niezłomnością potwierdzali, że aborcja ni-czego nie rozwiązuje, lecz zabija dziecko, niszczykobietę i zaślepia sumienie ojca dziecka, rujnującczęsto życie rodzinne.

Jest to wszak obowiązek związany nie tylko zzawodem lekarzy i pracowników służby zdrowia.Konieczne jest, aby całe społeczeństwo zaan-gażowało się w obronę prawa do życia istotypoczętej i prawdziwego dobra kobiety, któregourzeczywistnieniem nigdy, w żadnych okolicz-nościach, nie będzie decyzja o aborcji. Równie ko-nieczne jest — jak to wynika z waszych prac — za-dbanie o to, aby nie pozostawiać bez niezbędnejpomocy kobiet, które niestety już dopuściły sięaborcji i teraz przeżywają cały dramat moralny iegzystencjalny. Podejmowane są liczne inicjatywyna poziomie diecezjalnym czy przez poszczególneorganizacje wolontariatu, które służą wsparciempsychologicznym i duchowym, umożliwiającymp ełną rehabilitację ludzką. Solidarność wspólnotychrześcijańskiej nie może uchylać się od tego ro-dzaju współo dp owiedzialności. Chciałbym przypo-mnieć odnośnie do tego wezwanie skierowaneprzez czcigodnego Jana Pawła II do kobiet, któredopuściły się przerwania ciąży: «Kościół wie, jakwiele czynników mogło wpłynąć na waszą decyzję,i nie wątpi, że w wielu przypadkach była to decy-zja bolesna, może nawet dramatyczna. Zapewnerana w waszych sercach jeszcze się nie zabliźniła.W istocie bowiem to, co się stało, było i jest głęb o-ko niegodziwe. Nie ulegajcie jednak zniechęceniu inie traćcie nadziei. Starajcie się raczej zrozumieć todoświadczenie i zinterpretować je w prawdzie. Zpokorą i ufnością otwórzcie się — jeśli tego jeszczenie uczyniłyście — na pokutę: Ojciec wszelkiegomiłosierdzia czeka na was, by ofiarować wam swojeprzebaczenie i pokój w Sakramencie Pojednania.Temu Ojcu i Jego miłosierdziu możecie zawierzyć

16 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 17

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

z nadzieją wasze dziecko. Wsparte radą i pomocążyczliwych wam i kompetentnych osób, będzieciemogły uczynić swoje bolesne świadectwo jednymz najbardziej wymownych argumentów w obronieprawa wszystkich do życia» (enc. Evangelium vi-tae, 99).

Sumienia moralnego badaczy naukowych icałego społeczeństwa obywatelskiego dotyczy ściśletakże drugie zagadnienie, będące przedmiotem wa-szych obrad — korzystanie z banków krwi pępowi-nowej w celach klinicznych i badawczych. Badaniamedyczno-naukowe stanowią wartość, a zatem od-p owiedzialność za nie spoczywa nie tylko na na-ukowcach, ale na całej wspólnocie obywatelskiej.Wynika z tego, że obowiązkiem instytucji jest po-pieranie badań zgodnych z etyką, a solidarnośćpojedynczych osób, które uczestniczą w badaniach,mających na celu umacnianie wspólnego dobra,jest wartością. Ta wartość i potrzeba tej solidar-ności stają się wyraźnie widoczne w przypadku wy-korzystywania komórek macierzystych pochodzą-cych z pępowiny. Chodzi o ważne zastosowaniakliniczne oraz obiecujące badania w dziedzinie na-ukowej, których realizacja w dużej mierze zależyjednak od wielkodusznego dawstwa krwi pępowi-nowej w chwili porodu oraz od przystosowania

struktur do tego, aby kobiety rodzące mogły tękrew oddać, jeśli tego chcą. Zachęcam zatem waswszystkich, abyście byli promotorami prawdziwej iświadomej solidarności ludzkiej i chrześcijańskiej.O dnośnie do tego u wielu badaczy z zakresu me-dycyny nie bez powodu budzi wątpliwości rosnącaliczba prywatnych banków przechowywania krwipępowinowej do użytku wyłącznie autologicznego.Taki wybór — jak pokazują prace waszego zgroma-dzenia — nie tylko nie jest lepszy z punktu widze-nia nauki od dawstwa krwi pępowinowej, aleosłabia prawdziwego ducha solidarności, który po-winien nieustannie ożywiać dążenie do dobrawspólnego, do którego ostatecznie zmierzają naukai badania w dziedzinie medycyny.

Drodzy bracia i siostry, raz jeszcze wyrażamuznanie prezesowi oraz wszystkim członkom Pa-pieskiej Akademii «Pro Vita» za naukową ietyczną wartość waszego zaangażowania w służbędobru osoby ludzkiej. Życzę, abyście zachowywalizawsze żywego ducha autentycznej służby, któryuwrażliwia umysły i serca na rozpoznawanie po-trzeb współczesnych nam ludzi. Każdemu z was iwszystkim waszym bliskim z całego serca udzielamapostolskiego błogosławieństwa.

28 II — Z okazji zgromadzenia plenarnego Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu

Mówmy ludziom o Bogup osługując się nowymi językami cyfrowymiBenedykt XVI spotkał się z uczestnikami zgromadzeniaplenarnego Papieskiej Rady ds. Środków SpołecznegoPrzekazu. Mówił do nich o potrzebie głoszeniaEwangelii językiem «kultury cyfrowej». Kulturacyfrowa stawia nowe wyzwania naszej zdolnościużywania i słuchania języka symbolicznego, mówiącegoo transcendencji.

Eminencje, ekscelencje, drodzy bracia i siostry!Z radością przyjmuję was z okazji zgromadzeniaplenarnego tej dykasterii. Witam przewodniczące-go, abpa Claudia Marię Cellego, któremu dziękujęza miłe słowa, sekretarzy, urzędników, konsultorówi wszystkich pracowników.

W tegorocznym Orędziu na Światowy DzieńŚrodków Społecznego Przekazu zachęcałem do re-fleksji nad tym, że nowe technologie nie tylkozmieniają sposób przekazywania informacji, alepowodują wielkie przemiany w kulturze. Powstajenowy sposób uczenia się i myślenia, dający niewy-

obrażalne dotąd możliwości nawiązywania stosun-ków i budowania wspólnoty. Chciałbym teraz sku-pić się na fakcie, że myśl i relacja powstają zawszew sferze języka, pojmowanego oczywiście w szero-kim sensie, nie tylko werbalnym. Język nie jestzwykłą otoczką koncepcji, zamienną i prowizo-ryczną, ale żywym kontekstem, w którym myśli,niepokoje i projekty ludzi rodzą się w świadomościi przekształcają się w gesty, symbole i słowa. Takwięc człowiek nie tylko «używa» języka, ale wpewnym sensie «mieszka» w nim. Dziś zwłaszcza«niezwykłe wynalazki techniki», jak je nazwał So-bór Watykański II (Inter mirifica, 1), powodująprzemiany w środowisku kulturowym, co wymagazwrócenia specjalnej uwagi na języki, które w nimpowstają. Nowe technologie wpływają «nie tylkona to, jak ludzie myślą, ale także o czym myślą»(Aetatis novae, 4).

Nowe języki, które rodzą się w świecie komuni-kacji cyfrowej, m.in. rozwijają bardziej zdolnościrozumowania w sposób intuicyjny i emocjonalny

cji. Wiążące się z tym zagrożenia są niewątpliwiedla wszystkich jasne: zubożenie życia wewnętrzne-go, przeżywanie związków w sposób powierzchow-ny, ucieczka w świat uczuć, zdominowanie pragnie-nia prawdy przez bardziej przekonujące opinie.Jednakże są one następstwem nieumiejętności poj-mowania w sposób pełny i autentyczny sensu in-nowacji. Dlatego właśnie refleksja nad językami,które stworzyły nowe technologie, jest rzeczą pilną.Punktem wyjścia jest tu samo Objawienie, któreświadczy o tym, że Bóg przekazywał swoje wspa-niałości właśnie za pośrednictwem języka i real-nych doświadczeń człowieka, «odpowiednio dokultury właściwej różnym okresom» (Gaudium etspes, 58), aż do pełnego ukazania się we wcielonymSynu. Wiara zawsze przenika, wzbogaca, uwznio-śla i ożywia kulturę, a ta z kolei staje się nośnikiemwiary, której dostarcza języka, by mogła rozwijaćswoją myśl i się wyrażać. Konieczne jest zatemuważne wsłuchiwanie się w języki ludzi naszychczasów, by uwrażliwić się na działanie Boga wświecie.

W tym kontekście istotne znaczenie ma to, corobi Papieska Rada ds. Środków SpołecznegoPrzekazu, by poznać «kulturę cyfrową», pobu-dzając do refleksji i ją pogłębiając, aby zyskaćlepszą świadomość wyzwań stojących przed wspól-notą kościelną i obywatelską. Nie chodzi tylko oto, by wyrażać ewangeliczne przesłanie dzisiejszy-mi językami, ale trzeba mieć także odwagę, jak tomiało miejsce w innych epokach, myślenia w spo-sób głębszy o stosunku między wiarą, życiemKo ścioła i zmianami, które zachodzą wokół czło-wieka. Wysiłek ten ma na celu niesienie pomocyodpowiedzialnym za życie Kościoła, by potrafilirozumieć «nowy język» mediów, interpretować go i

wykorzystywać w celach duszpasterskich (por.Aetatis novae, 2), w dialogu ze współczesnym świa-tem, zadając sobie pytanie: jakie wyzwania tzw.«myśl cyfrowa» stawia przed wiarą i teologią? Ja-kie są jej pytania i postulaty?

Świat przekazu obejmuje całą rzeczywistość kul-turową, społeczną i duchową osoby. Jeśli nowejęzyki wywierają wpływ na sposób myślenia i życia,dotyczy to w pewien sposób również świata wiary,jej rozumienia i wyrażania. Teologia, zgodnie zklasyczną definicją, jest rozumieniem wiary, a do-brze wiemy, że rozumieniu, pojmowanemu jakoprzemyślane i krytyczne poznanie, nie są obcezmiany zachodzące w kulturze. Kultura cyfrowajest źró dłem nowych wyzwań dla naszej zdolnościużywania i słuchania symbolicznego języka, którymówi o transcendencji. Jezus potrafił w głoszeniukrólestwa wykorzystać elementy kultury i śro dowi-ska swojej epoki: obrazy trzody, pól uprawnych,uczty, nasion itd. Dziś wezwani jesteśmy do odkry-wania również w kulturze cyfrowej symboli i meta-for, które są dla ludzi znaczące i mogą pomóc wmówieniu współczesnemu człowiekowi o królestwieBożym.

Trzeba również wziąć pod uwagę fakt, że prze-kaz w czasach «nowych mediów» pociąga za sobącoraz ściślejszy i bardziej codzienny związekczłowieka z urządzeniami, od komputerów do tele-fonów komórkowych, by wymienić tylko najbar-dziej rozpowszechnione. Jakie skutki będzie miałten stały związek? Już papież Pa w e ł VI wskazywałkierunek refleksji, gdy mówiąc o pierwszych pro-jektach automatyzacji językowej analizy tekstu bi-blijnego, zadawał sobie pytanie: «Czyż ten wysiłeknadania narzędziom mechanicznym swoistej funk-cji duchowej, który przez swą użyteczność zostaje

niż analityczny, wskazują in-ny sposób logicznego orga-nizowania myśli i inne po-dejście do rzeczywistości,większy nacisk kładą na ob-raz i powiązania hipertek-stowe. Tradycyjny wyraźnyp o dział na język pisany imówiony wydaje się zani-kać, powstaje bowiem ro-dzaj przekazu pisanego,który w swej bezpośre d n i e jformie odwzorowuje językmówiony. Typowe mechani-zmy «sieci społecznościo-wych» sprawiają, że osobymuszą angażować się w to,co przekazują. W momen-cie, kiedy osoby wymieniająinformacje, mówią też o so-bie i swojej wizji świata —stają się «świadkami» tego,co nadaje sens ich egzysten-

18 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 19

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

uszlachetniony i uwznioślony, nie ociera się o sa-crum? Czy to duch został uwięziony przez materię,czy może materia, ujarzmiona i zmuszona dop osłuszeństwa wobec praw ducha, składa temu du-chowi wielki hołd?» (przemówienie w Ośro dkuAutomatyzacji Al o i s i a n u m w Gallarate, 19 czerwca1964 r.). Wyczuwa się, że słowa te mówią o głęb o-kiej więzi z duchem, która jest powołaniem tech-nologii (por. enc. Caritas in veritate, 69).

Właśnie odwołanie się do wartości duchowychpozwoli propagować naprawdę ludzki przekaz;abstrahując od nadmiernego entuzjazmu lub scep-tycyzmu, wiemy, że jest on odpowiedzią na po-wołanie wpisane w naszą naturę istot stworzonychna obraz i podobieństwo Boga jedności. Dlatego,zgodnie z wolą Bożą, przekaz biblijny zawszewiąże się z dialogiem i odpowiedzialnością, o czymświadczą na przykład postaci Abrahama, Mojżesza,Jakuba i proroków, a nigdy ze zwodzeniem słowa-mi, jak w przypadku węża, czy z brakiem porozu-

mienia i przemocą, jak w przypadku Kaina. Wkładwiernych może być zatem tylko pomocą dla światamediów, wskazuje bowiem perspektywy sensu iwartości, których kultura cyfrowa nie jest w staniesama dostrzec i przedstawić.

Na zakończenie, razem z wieloma postaciami lu-dzi skutecznie przemawiających do innych, pragnęprzypomnieć o. Mattea Ricciego, który głosiłEwangelię w Chinach czasów nowożytnych. Ob-cho dziliśmy 400-lecie jego śmierci. W swoim dzielerozpowszechniania orędzia Chrystusa brał zawszepod uwagę osobę, jej kontekst kulturowy i filozo-ficzny, jej wartości, jej język, wydobywając z jej tra-dycji wszystko, co w niej było pozytywne, i starałsię ożywić to i uwznioślić mądrością i prawdąChrystusa.

Drodzy przyjaciele, dziękuję za waszą posługę;zawierzam ją opiece Dziewicy Maryi i zapewniającwas o modlitwie, udzielam wam apostolskiegobłogosławieństwa.

4 III — «Lectio divina» w Rzymskim Wyższym Seminarium Duchownym

Chrześcijańska miłość jest więzią, która wyzwalaBenedykt XVI odwiedził alumnów RzymskiegoWy ższego Seminarium Duchownego w przededniuu ro c z y s t o ści Matki Bożej Zawierzenia, patronkiseminarium. W swej «lectio divina» Papież mówił opotrzebie zachowania jedności ducha oraz oprzymiotach, które są niezbędne w pełnieniuposłannictwa kapłana. Są nimi: pokora, cichość,c i e rp l i w o ść i znoszenie się nawzajem w miłości.Przyszłym kapłanom uświadomił cenę, jaką trzebazapłacić za powołanie: pójście za Chrystusem oznaczadzielenie z Nim męki i krzyża.

Drodzy bracia i siostry!Bardzo się cieszę, że przynajmniej raz w rokumogę spotkać się tutaj z moimi seminarzystami, zmłodymi ludźmi, którzy podążają drogą dokapłaństwa i w przyszłości będą prezbiterami Rzy-mu. Cieszę się, że dochodzi do tego spotkania coroku w dniu Matki Bożej Zawierzenia, Matki, któ-ra swą miłością otacza nas dzień po dniu i któranap ełnia nas ufnością, pozwalającą iść naprzód kuChrystusowi.

«W jedności Ducha» — oto temat przewodniwaszych rozważań w czasie tego roku formacji. Tesłowa zaczerpnięte są z odczytanego właśnie frag-mentu Listu do Efezjan, w którym św. Paweł wzy-wa członków tej wspólnoty, by «zachowywali jed-

ność Ducha» (por. 4, 3). Tekst ten rozpoczynadrugą część Listu do Efezjan, tzw. część napomi-nającą, zachęcającą, a zaczyna się od słowa «p a ra -kalo» — «zachęcam was». To samo słowo zawierasię także w pojęciu «P a ra k l i t o s », oznacza więczachętę w świetle, w mocy Ducha Świętego.Zachęta Apostoła opiera się na tajemnicy zbawie-nia, którą przedstawił w pierwszych trzech roz-działach. Na początku omawianego fragmentuwystępuje słowo «zatem»: «Zachęcam was za-tem...» (w. 1). Postępowanie chrześcijan jest konse-kwencją daru, urzeczywistnianiem tego, co każde-go dnia jest nam dane. A choć jest to tylko urze-czywistnianie ofiarowanego nam daru, nie dziejesię to automatycznie, gdyż wobec Boga pozostaje-my zawsze wolni, i dlatego — skoro odpowiedź, atakże urzeczywistnienie daru jest wolnością — Ap o-stoł musi o tym przypominać, nie może uznać tegoza rzecz oczywistą. Chrzest, jak wiemy, nie powo-duje, że życie automatycznie staje się konsekwent-ne, jest ono owocem woli, zaangażowania i wy-trwałej współpracy z owym darem, z otrzymanąłaską. A zaangażowanie kosztuje, jego cenę należyzapłacić osobiście. Być może dlatego św. Paweł o d-wołuje się właśnie w tym miejscu do swojej aktual-nej sytuacji: «Zachęcam was zatem ja, więzień wPanu...» (tamże). Iść za Chrystusem to znaczydzielić z Nim Jego mękę, Jego krzyż, iść za Nimdo końca, i ten udział w losach Mistrza głęboko z

Nim jednoczy i wzmacnia wiarygodność napo-mnienia Apostoła.

Teraz dochodzimy do sedna naszych rozważań— do słowa, które szczególnie nas dotyczy: słowa«wezwanie», «powołanie». Św. Paweł pisze:«Postępujcie w sposób godny powołania — klesis —do jakiego zostaliście wezwani» (por. tamże). I po-wtórzy to chwilę później, stwierdzając: «Zostaliściewezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze po-wołanie» (w. 4). W tym wypadku chodzi o po-wołanie wspólne dla wszystkich chrześcijan, czyli op owołanie chrzcielne, wezwanie do tego, by na-leżeć do Chrystusa i w Nim żyć, w Jego ciele. Wsłowo to wpisane jest pewne doświadczenie, po-brzmiewa w nim echo doświadczenia pierwszychuczniów, jakie znamy z Ewangelii: kiedy Jezusprzechadzał się nad brzegiem Jeziora Galilejskiego,p owołał Szymona i Andrzeja, a potem Jakuba i Ja-na (por. Mk 1, 16-20). A jeszcze wcześniej, nadJordanem, po chrzcie, gdy zorientował się, że idzieza nim Andrzej i jeszcze jeden uczeń, rzekł donich: «Chodźcie, a zobaczycie» (J 1, 39). Życiechrześcijańskie rozpoczyna się od powołania i za-wsze jest odpowiedzią, aż do końca. I tak jest za-równo w wymiarze wiary, jak i uczynków: tak wia-ra, jak i postawa chrześcijanina są odpowiedzią nałaskę powołania.

Mówiłem o powołaniu pierwszych apostołó w,ale przy słowie «powołanie» pomyślmy o Matcekażdego powołania, o Najświętszej Maryi, wybra-nej, powołanej w pełnym tego słowa znaczeniu.

Scena zwiastowania Maryi ukazuje o wiele więcejniż przedstawiają poszczególne wydarzenia ewan-geliczne: oddaje pełnię misterium Maryi, całą Jejhistorię, Jej życie; a jednocześnie mówi o Kościele,o jego odwiecznej istocie, a także o każdymwierzącym w Chrystusa, o każdej powołanejchrześcijańskiej duszy.

O tóż p owinniśmy pamiętać, że nie mówimy oosobach z przeszłości. Bóg, Pan, powołał każdegoz nas, każdy został wezwany po imieniu. Bóg jesttak wielki, że ma czas dla każdego z nas, znamnie, zna każdego z nas po imieniu, osobiście.Ka żdy z nas jest powołany osobiście. Myślę, żep owinniśmy często rozważać tę tajemnicę: Bóg,Pan, powołał mnie, wzywa mnie, zna mnie, czekana moją odpowiedź, tak jak czekał na odpowiedźMaryi i apostołów. Bóg mnie wzywa: to powinnonas uwrażliwić na głos Boga, na Jego Słowo, Jegowezwanie skierowane do mnie, żeby na nie odpo-wiedzieć, żeby zrealizować tę część dziejów zba-wienia, do której mnie powołał.

W tekście tym dalej św. Paweł wskazuje nam wczterech słowach niektóre konkretne elementy tejodpowiedzi: «pokora», «cichość», «cierpliwość»,«znoszenie siebie nawzajem w miłości». Mogli-byśmy pokrótce rozważyć te słowa, w których wy-raża się droga chrześcijańska. Na zakończenie wró-cimy jeszcze raz do tego.

«Pokora» — po grecku «t a p e i n o p h ro s y n e »; tegosamego słowa św. Paweł używa w Liście di Fili-pian, kiedy mówi o Panu, który był Bogiem i

20 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 21

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

uniżył samego siebie, stał się «tapeinos», tak iż stałsię stworzeniem, stał się posłuszny aż do śm i e rc ikrzyżowej (por. Flp 2, 7-8). Pokora zatem to niebyle jakie słowo, nie jakaś s k ro m n o ść, cokolwiek...— jest to słowo chrystologiczne. Naśladować Boga,który zniża się do mnie, który jest tak wielki, żestaje się moim przyjacielem, cierpi za mnie, umarłza mnie — oto pokora, jakiej należy się uczyć,Boża pokora. Oznacza to, że powinniśmy zawszepatrzeć na siebie w Bożym świetle; dzięki temubędziemy mogli poznać wielkość tego, że jesteśmyosobami kochanymi przez Boga, a zarazem takżedostrzegać naszą małość, nasze ubóstwo, i dziękitemu postępować właściwie, nie jak władcy, leczjak słudzy. Jak mówi św. Paweł: «Nie żeby okazaćnasze władztwo nad wiarą waszą, bo przecież je-steśmy współtwórcami radości waszej» (2 Kor1, 24). Bycie kapłanem, jeszcze bardziej niż byciechrześcijaninem, wymaga owej pokory.

«Cichość» — w tekście greckim w tym miejscuwystępuje słowo «p ra ü t e s », to samo, które pojawiasię w Błogosławieństwach: «Błogosławieni cisi, al-bowiem oni na własność posiądą ziemię» (Mt 5, 5).A w Księdze Liczb, czwartej księdze Mojżesza,znajdujemy stwierdzenie, że Mojżesz był n a j s k ro m -niejszym «ze wszystkich ludzi, jacy żyli na świe-

I pójdźmy krok dalej. Po owym słowie po-wołania przychodzi wymiar eklezjalny. Mówiliśmydotąd o powołaniu jako o bardzo osobistym we-zwaniu: Bóg wzywa mnie, zna mnie, oczekuje mo-jej osobistej odpowiedzi. Lecz jednocześnie Bożewezwanie jest powołaniem we wspólnocie, jest po-wołaniem eklezjalnym, Bóg powołuje nas wewspólnocie. To prawda, że we fragmencie, któryro z w a żamy, nie występuje słowo «ekklesia», słowo« Ko ściół», ale w tym większym stopniu ukazujesię rzeczywistość. Św. Paweł mówi o jednym Du-chu i o jednym ciele. Duch stwarza sobie ciało iłączy nas w jedno ciało. Następnie mówi o jed-ności, o ciągłości istnienia, o więzi pokoju. A tymsłowem nawiązuje do występującego na początkusłowa «więzień»: jest to cały czas to samo słowo,«jestem w kajdanach», «spętają cię kajdany», ale wtle są wielkie, niewidoczne, wyzwalające więzymiłości. Żyjemy w owej więzi pokoju, jaką jestKo ściół — jest to wielka więź, jednocząca nas zChrystusem. Może powinniśmy także sami nadtym pomedytować: zostaliśmy powołani osobiście,ale jesteśmy powołani w ciele. I nie jest to czymśabstrakcyjnym, lecz bardzo realnym.

Obecnie to Seminarium jest tym ciałem, w któ-rym konkretnie urzeczywistnia się owo podążanie

wspólną drogą. Później będzie to parafia, czyli ko-nieczność akceptowania, znoszenia, animowaniacałej parafii, ludzi sympatycznych i niesympatycz-nych, włączenia się w to ciało. Ciało — Ko ściół jestciałem, co oznacza, że ma struktury, ma też re a l n eprawa, i niejednokrotnie nie jest łatwo włączyć sięw to ciało. Oczywiście pragniemy osobistej relacjiz Bogiem, ale często ciało nam się nie podoba.Lecz właśnie dzięki temu jesteśmy w komunii zChrystusem — akceptując ową cielesność JegoKo ścioła, Ducha, który się weń wciela.

A z drugiej strony, pewnie często odczuwamyproblemy, trudności związane z tą wspólnotą,począwszy od konkretnej wspólnoty seminaryjnejaż po wielką wspólnotę Kościoła i jego instytucji.Musimy także zdawać sobie sprawę, że pięknąrzeczą jest być w towarzystwie, iść razem w wiel-kim gronie ludzi wszystkich wieków, mieć przyja-ciół w niebie i na ziemi, odczuwać piękno tegociała, cieszyć się, że Pan nas powołał w ciele i dałnam przyjaciół we wszystkich częściach świata.

Powiedziałem, że słowo «ekklesia» tu niewystępuje, jest za to słowo «ciało», słowo «duch»,słowo «więź», i siedem razy w tym krótkim frag-mencie powtórzone jest słowo «jeden». Dzięki te-mu dowiadujemy się, jak bardzo Apostołowi leżałana sercu jedność Kościoła. A kończy on swoistą«skalą jedności», dochodzącą aż do Jedności: Je-den jest Bóg, Bóg wszystkich. Bóg jest Jeden, ajedność Boga wyraża się w naszej komunii, bo Bógjest Ojcem, Stwórcą nas wszystkich, dlatego wszy-scy jesteśmy braćmi, wszyscy jesteśmy jednymciałem, a jedność Boga jest warunkiem, jest two-rzeniem również ludzkiego braterstwa i pokoju.Zatem rozważajmy też i tę tajemnicę jedności orazznaczenie ciągłego dążenia do jedności we wspól-nocie jedynego Chrystusa, jedynego Boga.

Teraz możemy zrobić kolejny krok naprzód.Jeśli postawimy sobie pytanie, jaki głęboki sens matakie użycie słowa «powołanie», zobaczymy, że jestono jedną z bram, która otwiera się na misteriumTrójcy Świętej. Do tej pory mówiliśmy o misteriumKo ścioła i jedynego Boga, lecz pojawia się równieżtajemnica Trójcy Świętej. Jezus jest pośre d n i k i e mp owołania pochodzącego od Ojca, które dokonujesię za sprawą Ducha Świętego.

Chrześcijańskie powołanie musi mieć formę try-nitarną, zarówno w przypadku pojedynczej osoby,jak i na poziomie wspólnoty eklezjalnej. Całe mi-sterium Kościoła jest ożywiane przez działanie Du-cha Świętego, które jest działaniem powołaniowymw szerokim i niezmiennym tego słowa znaczeniu,począwszy od Abrahama, który pierwszy usłyszałwezwanie Boga i odpowiedział wiarą i działaniem(por. Rdz 12, 1-3); aż po «oto jestem» Maryi,będące doskonałym odzwierciedleniem odpowiedziSyna Bożego w chwili, gdy zgadza się wypełnić

p owołanie Ojca, by przyszedł na świat (por. Hbr10, 5-7). I tak w «sercu» Kościoła — jak powie-działaby św. Teresa od Dzieciątka Jezus — p o-wołanie każdego poszczególnego chrześcijaninajest tajemnicą trynitarną: misterium spotkania z Je-zusem, z Wcielonym Słowem, przez które Bóg Oj-ciec powołuje nas do komunii z sobą, i dlategopragnie nam dać swojego Ducha Świętego — towłaśnie dzięki Duchowi możemy odpowiedzieć Je-zusowi i Ojcu szczerze, w ramach prawdziwej, sy-nowskiej relacji. Bez tchnienia Ducha Świętego nieda się wytłumaczyć po prostu chrześcijańskiegop owołania, traci ono swe życiodajne soki.

I w końcu ostatni aspekt. Jedność według Du-cha wymaga, jak już p owiedziałem, naśladowaniaJezusa, upodabniania się do Niego przez swojepostępowanie. Apostoł pisze, co rozważaliśmy: «Zcałą pokorą i cichością, z cierpliwością, znoszącsiebie nawzajem w miłości», po czym dodaje, żejedność Ducha należy zachowywać «dzięki więzi,jaką jest pokój» (Ef 4, 2-3).

Jedności Kościoła nie uzyskuje się za sprawązewnętrznej «formy», lecz jest ona owocem zgody,wspólnych starań, by postępować jak Jezus, mocąJego Ducha. Istnieje piękny komentarz św. JanaChryzostoma, odnoszący się do tego fragmentu.Chryzostom komentuje obraz «więzi», «więzi, jakąjest pokój», i mówi: «Piękna jest owa więź, którałączy nas z innymi ludźmi i z Bogiem. Nie są toraniące kajdany. Nie krępuje rąk, lecz daje im swo-bodę, dużą przestrzeń i większą odwagę» (Homiliena List do Efezjan 9, 4, 1-3). Jest w tym ewangelicz-ny paradoks: chrześcijańska miłość jest więzią, jakp owiedzieliśmy, ale więzią, która wyzwala! Obrazwięzi, jak wam powiedziałem, przywodzi na myślp ołożenie św. Pawła, który jest «więźniem», pozo-staje «w mocy więzi». Apostoł jest w kajdanach zpowodu Pana, niczym sam Jezus stał się niewolni-kiem, aby nas wyzwolić. Żeby zachować jednośćDucha, należy przyjąć za wzór postępowania owąpokorę, cichość i cierpliwość, której świadectwodał Jezus w swojej męce; trzeba mieć ręce i sercezwiązane ową więzią miłości, którą On sam przyjąłza nas, stając się naszym sługą. Oto «więź, którajest pokojem». I mówi jeszcze św. Jan Chryzostomw tym samym komentarzu: «Zwiążcie się ze swo-imi braćmi; ci, którzy są razem tak związani wmiłości, znoszą wszystko z łatwością... On pragnie,abyśmy w ten sposób byli związani ze sobą nawza-jem, nie tylko, by żyć w pokoju, nie tylko, byśmybyli przyjaciółmi, ale byśmy wszyscy byli jedno,jedną duszą» (tamże).

Tekst Pawłowy, którego pewne aspekty roz-ważaliśmy, jest bardzo bogaty. Mogłem wam zasu-gerować jedynie kilka myśli, które poddaję waszymro z w a żaniom. I prośmy Dziewicę Maryję, MatkęZawierzenia, aby nam pomogła kroczyć z radościąw jedności Ducha. Dziękuję.

cie» (por. 12, 3), i w tym sensiebył prefiguracją Chrystusa, Je-zusa, który mówi o sobie: «Je-stem cichy i pokornego serca»(Mt 11, 29). Tak więc i słowo«cichy», «cichość» jest słowemchrystologicznym i także wiążesię z naśladowaniem Chrystu-sa. Skoro w chrzcie zostaliśmyupodobnieni do Chrystusa,p owinniśmy postępować jakChrystus, powinniśmy odna-leźć owego ducha łago dności,nieuciekania się do przemocy,przekonywania innych miłościąi dobrocią.

«Cierpliwość» — «m a k ro t h y -mia» — oznacza hojność serca;nie bycie minimalistami, którzydają jedynie to, co bez-względnie potrzebne: dajmysiebie samych ze wszystkim, comożemy, i sami wzrastajmy wwielko duszności.

«Znosząc siebie nawzajem wmiłości» — jest to polecenie, bykażdego dnia znosić się nawza-jem w swej inności, znosić sięz pokorą, uczyć się prawdziwejmiłości. Matka Boża Zawierzenia, patronka Rzymskiego Wyższego Seminarium Duchownego

22 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 23

PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA PRZEMÓWIENIA I HOMILIE PAPIEŻA

9 III — Homilia podczas Mszy św. w Środę Popielcową

Pojednajcie się z BogiemBenedykt XVI przewodniczył Mszy św. w rzymskiejbazylice św. Sabiny na Awentynie, do której przeszedłw procesji pokutnej z pobliskiego kościoła św. Anzelma.Uczestniczyli w niej kardynałowie, arcybiskupi, biskupi,mnisi benedyktyńscy z bazyliki św. Anzelma,dominikanie z bazyliki św. Sabiny i wierni św i e c c y.Kard. Jozef Tomko, prezbiter bazyliki św. Sabiny,posypał głowę Ojca Świętego popiołem, a Papież —głowy kardynałów, swoich współp ra c o w n i k ó w,niektórych benedyktynów i dominikanów, 2 zakonnicafrykańskich i 2 kobiet świeckich oraz małżonków i ichdwojga dzieci. W homilii Benedykt XVI mówił, żekonieczne jest głębokie nawrócenie się wszystkichochrzczonych, aby swoim życiem mogli dawaćewangeliczne świadectwo światu, który musi wrócić doBoga i potrzebuje Jego miłości.

Drodzy bracia i siostry!Rozpoczynamy dziś liturgiczny okres WielkiegoPostu wymownym obrzędem posypania głów po-piołem, przez który pragniemy wyrazić zobowiąza-nie do nawrócenia naszego serca ku horyzontomłaski. Na ogół, w powszechnej opinii, ten czas by-wa wiązany ze smutkiem, szarością życia. Tymcza-sem jest on cennym darem Boga, ważnym i boga-tym w treść etapem drogi Kościoła, jestp o dążaniem do Paschy Pana. Czytania biblijnedzisiejszej liturgii poddają nam wskazania, jak wp ełni przeżywać to duchowe doświadczenie.

«Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem»(Jl 2, 12). W pierwszym czytaniu, zaczerpniętym zKsięgi proroka Joela, usłyszeliśmy te słowa, który-mi Bóg wzywa lud żydowski do szczerej, a nie po-zornej skruchy. Nie chodzi o powierzchowne ikrótkotrwałe nawrócenie, lecz o duchową drogę,która obejmuje głębokie nastawienie sumienia izakłada szczery zamiar poprawy. Prorok bierze zapunkt wyjścia plagę szarańczy, która spadła na lud,niszcząc jego plony, i wzywa do wewnętrznej po-kuty, napominając, by rozdzierać serce, a nie szaty(por. 2, 13). Chodzi zatem o podjęcie autentyczne-go nawrócenia do Boga — o powrót do Niego — iuznanie Jego świętości, Jego mocy, Jego majestatu.A takie nawrócenie jest możliwe, gdyż Bóg jest bo-gaty w miłosierdzie i wielki w miłości. Jegomiłosierdzie ma odnawiającą moc, stwarza w nasserce czyste, odnawia w naszym wnętrzuniezłomnego ducha, przywracając nam radość zezbawienia (por. Ps 51 [50], 12. 14). Bóg bowiem —mówi Prorok — nie chce śmierci grzesznika, alepragnie, aby on się nawrócił i żył (por. Ez 33, 11).Prorok Joel poleca, w imieniu Pana, by stworzyć

odpowiednią atmosferę pokutną: trzeba dąć w róg,zwołać zgromadzenie, obudzić sumienia. OkresWielkiego Postu stwarza nam ten kontekst litur-giczny i pokutny: jest nim czterdziestodniowa dro-ga, na której możemy skutecznie doświadczyćmiłosiernej miłości Boga. Dzisiaj dla nas roz-brzmiewa wezwanie: «Nawróćcie się do Mniecałym swym sercem»; dzisiaj my jesteśmy wzywani,by nawrócić nasze serce do Boga, mając zawszeświadomość, że nie możemy dokonać naszego na-wrócenia sami, naszymi siłami, bowiem to Bóg nasnawraca. On wciąż nam przebacza, zachęcając nas,do powrotu do Niego, bo pragnie dać nam sercenowe, oczyszczone ze zła, które je gnębi, abyśmymieli udział w Jego radości. Nasz świat potrzebujenawrócenia przez Boga, potrzebuje Jego przeba-czenia, Jego miłości, potrzebuje nowego serca.

«Pojednajcie się z Bogiem» (2 Kor 5, 20). Wdrugim czytaniu św. Paweł ukazuje nam innyaspekt drogi nawrócenia. Apostoł zachęca, aby od-wrócić wzrok od niego, a skupić uwagę na Tym,kto go posłał, i na treści przesłania, które przynosi:«Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłan-nictwo jakby Boga samego, który przez nas udzielanap omnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednaj-cie się z Bogiem!» (tamże). Posłaniec powtarza to,co usłyszał z ust swojego Pana, i mówi z autoryte-tem i w ramach misji, którą otrzymał. Kto pełnifunkcję posłańca, nie powinien zwracać uwagi nasiebie, lecz winien być sługą przesłania, które maprzekazać, oraz tego, kto go posłał. W ten sposóbpostępuje św. Paweł, pełniąc swoją misję głosiciela

jest jedynie dziełem ludzkim. Jest on poruszeniem'skruszonego serca' (Ps 51, 19), pociągniętego i do-tkniętego łaską, pobudzającą do odpowiedzi namiłosierną miłość Boga, który pierwszy nasumiłował» (n. 1428). Św. Paweł mówi do chrześci-jan z Koryntu, ale za ich pośrednictwem chcezwrócić się do wszystkich ludzi. Wszyscy potrze-bują bowiem, by łaska Boża oświeciła ich umysły iserca. Apostoł przynagla: «Oto teraz czas upra-gniony, oto teraz dzień zbawienia!» (2 Kor 6, 2).Wszyscy mogą otworzyć się na działanie Boga, naJego miłość; my, chrześcijanie, dając ewangeliczneświadectwo, musimy być żywym przesłaniem,więcej, w wielu wypadkach jesteśmy jedyną Ewan-gelią, jaką dzisiejsi ludzie jeszcze czytają. Na tympolega nasza odpowiedzialność w duchu słówśw. Pa w ła, i jest to dodatkowy powód, by dobrzeprzeżyć Wielki Post: należy dawać świadectwożycia wiarą borykającemu się z trudnościami świa-tu, który musi wrócić do Boga i potrzebuje nawró-cenia.

«Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnychnie wykonywali przed ludźmi po to, aby was wi-dzieli» (Mt 6, 1). W dzisiejszej Ewangelii Jezusomawia trzy podstawowe uczynki pobożne, któreprzewiduje prawo Mojżeszowe. Żyd szanujący pra-wo dawał jałmużnę, modlił się i pościł. Z czasemstosowanie się do tych nakazów uległo sformalizo-waniu, a nawet bywały one wykonywane, by zazna-czyć własną wyższość. Jezus pokazuje, że w tychtrzech uczynkach pobożnych kryje się pewna po-kusa. Kiedy człowiek robi coś dobrego, rodzi się wnim instynktowne pragnienie, by inni go poważalii podziwiali za dobry czyn, chce zatem uzyskaćwłasną satysfakcję. A to z jednej strony powoduje,że zamyka się on w sobie, a z drugiej, oddala go

to od samego siebie, bo podporządkowuje swojeżycie temu, co inni myślą o nim i w nim podzi-wiają. Przedstawiając te zalecenia, Pan Jezus nieżąda formalnego przestrzegania prawa, które macharakter zewnętrzny, niczym ciężkie brzemię na-rzucone przez surowego prawodawcę, ale zachęcado odkrycia na nowo tych trzech uczynków po-b ożnych poprzez wypełnianie ich w sposób głęb o-ki, nie z miłości do siebie, ale do Boga, jako po-mocne środki do wykorzystania na drodze nawró-cenia do Niego. Jałmużna, modlitwa i post: otodroga, którą Boża pedagogia prowadzi nas — nietylko w okresie Wielkiego Postu — na spotkanie zeZmartwychwstałym Panem; droga, którą trzeba iśćbez ostentacji, z przekonaniem, że Ojciec niebieskipotrafi czytać i widzi również w ukryciu naszegos e rc a .

Drodzy bracia i siostry, pełni ufności i radościwchodzimy na szlak wielkopostny. Od Wielkanocydzieli nas czterdzieści dni, ten «intensywny» okresroku liturgicznego jest właściwym czasem, któryzostaje nam dany, byśmy z większym zaangażowa-niem dążyli do nawrócenia, bardziej słuchali SłowaBożego, żarliwiej się modlili i odprawiali pokutę,otwierali serca na posłuszne przyjęcie woli Bożej,byli bardziej skorzy do wyrzeczeń i dzięki temuwielkoduszniej pomagali potrzebującym bliźnim:ten duchowy szlak przygotowuje nas do przeżyciana nowo Misterium Paschalnego.

Niech Maryja, nasza przewodniczka na wielko-postnym szlaku, prowadzi nas do coraz głębszegopoznania Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał,niech nam pomaga w duchowej walce z grzechem,niech nas wspiera, gdy głośno wołamy: Convertenos, Deus salutaris noster — «Daj nam łaskę nawró-cenia, Boże, nasze zbawienie». Amen!

Słowa Bożego i apostoła JezusaChrystusa. Nie wzbrania się onprzed otrzymanym zadaniem, leczwywiązuje się z niego z całkowi-tym oddaniem, zachęcając dootwierania się na łaskę, do tego,by pozwolić Bogu, aby nas na-wró cił: «Współdziałając zaś zNim — pisze — napominamy was,abyście nie przyjmowali napróżno łaski Bożej» (2 Kor 6, 1).

«Wezwanie Chrystusa do na-wrócenia — mówi nam KatechizmKo ścioła Katolickiego — nadaljednak rozbrzmiewa w życiuchrześcijan. (...) jest nieustannymzadaniem dla całego Kościoła,który obejmuje 'w łonie swoimgrzeszników' i który będąc 'świętyi zarazem ciągle potrzebującyoczyszczenia, podejmuje usta-wicznie pokutę i odnowienie swo-je'. Ten wysiłek nawrócenia nie

24 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 25

AUDIENCJE GENERALNE

AUDIENCJE GENERALNE

2 lutego

Św. Teresa od JezusaDrodzy bracia i siostry!Podczas katechez, które poświęciłem ojcomKo ścioła oraz wielkim postaciom teologów i kobietŚredniowiecza, miałem okazję przedstawić takżesylwetki paru świętych kobiet i mężczyzn, którymzostał nadany tytuł doktorów Kościoła za znako-mite nauczanie. Dziś chcę rozpocząć krótki cyklsp otkań, który pozwoli skompletować galerię dok-torów Kościoła. Rozpocznę od prezentacji świętej,której doświadczenie jest jednym ze szczytowychprzykładów duchowości chrześcijańskiej wszystkichczasów: św. Teresy z Awili (od Jezusa).

Teresa de Ahumada urodziła się w Awili w Hisz-panii w 1515 r. W swojej autobiografii sama podajenieco szczegółów ze swojego dzieciństwa: rodzicebyli «cnotliwi i bogobojni», przyszła na świat wrodzinie wielodzietnej — było ich dziewięciu braci itrzy siostry. Gdy była jeszcze dzieckiem, niespełna9-letnim, przeczytała żywoty kilku męczenników,które wzbudziły w niej pragnienie męczeństwa;urządziła nawet krótką ucieczkę z domu, byumrzeć śmiercią męczeńską i wstąpić do nieba(por. Księga życia 1, 4). «Chcę zobaczyć Boga» —mówiła dziewczynka do rodziców. Kilka latp óźniej Teresa opowie o lekturach swojego dzie-ciństwa, twierdząc, że odkryła w nich prawdę, któ-ra zawiera się w dwóch podstawowych zasadach: zjednej strony jest to «fakt, że wszystko, co należydo tego świata, przemija», z drugiej — tylko Bógjest «na zawsze, zawsze, zawsze»; temat ten po-wraca w słynnym wierszu: «Nie trwóż się, nie drżyj/ Wśród życia dróg, / Tu wszystko mija, /Trwa tyl-ko Bóg. / Cierpliwość przetrwa /Dni ziemskichznój, / Kto Boga posiadł, / Ma szczęścia zdrój: /Bóg sam wystarcza». Gdy osierociła ją matka —miała wówczas 12 lat — p oprosiła Najświętszą Ma-ryję Pannę, by jej była matką (por. Księga życia1, 7).

W latach dorastania pod wpływem świeckichksiążek, które czytała, czuła pociąg do życia świa-towego, ale kiedy została wychowanką augustianekw klasztorze Matki Bożej Łaskawej w Awili i ze-tknęła się z dziełami duchowymi, przede wszyst-kim z klasykami duchowości franciszkańskiej, zdo-była umiejętność skupienia i modlitwy. W wieku20 lat wstąpiła do karmelitańskiego klasztoruWcielenia, również w Awili; w życiu zakonnymprzyjęła imię Teresa od Jezusa. Trzy lata późniejciężko zachorowała i przez cztery dni była w stanieśpiączki, wydawało się nawet, że nie żyje (Księgażycia 5, 9). Również walkę ze swoimi chorobamiświęta traktowała jako walkę ze słab ościami i opie-raniem się Bożemu powołaniu: «Pragnęłam żyć —pisze — bo dobrze to rozumiałam, że nie żyłam,tylko raczej szamotałam się w cieniu śmierci, a niebyło nikogo, kto by mi dał życie. Ten, który mógłmi je dać, słusznie odmawiał mi swej pomocy zato, że tyle razy już mnie nawrócił do siebie, a jaGo znowu opuszczałam» (Księga życia 8, 2). W1543 r. straciła uczuciowe wsparcie rodziny: ojciecumarł, a całe rodzeństwo, jedno po drugim wy-jechało do Ameryki. W okresie Wielkiego Postu1554 r., mając 39 lat, Teresa przeżywa szczytowymoment walki ze swoimi słab ościami. Przypadko-we odkrycie wizerunku «Chrystusa, całego okryte-go ranami», spowodowało zasadniczy zwrot w jejżyciu (por. Księga życia 9). Święta, utożsamiającasię wówczas głęboko ze św. Augustynem z Wy z n a ń,tak opisuje dzień, który miał decydujące znaczeniedla jej doświadczenia mistycznego: «Zdarzało misię, że nagle przenikało mnie takie żywe uczucieob ecności Bożej, że żadną miarą nie mogłamwątpić o tym, że On jest we mnie albo ja cała wNim pogrążona» (Księga życia 10, 1).

W miarę dojrzewania wewnętrznego świętej na-bierała konkretnego kształtu myśl o reformie zako-nu karmelitańskiego: w 1562 r. zakłada w Awili,

przy wsparciu biskupa tego miasta, don Alvara deMendozy, pierwszy karmel zreformowany, a wkrót-ce potem uzyskuje także aprobatę przełożonegogeneralnego zakonu, Giovanniego Battisty Rossie-go. W następnych latach zakłada nowe karmele, wsumie było ich 17. Zasadnicze znaczenie miało spo-tkanie ze św. Janem od Krzyża, z którym w 1568 r.utworzyła w Duruelo, w pobliżu Awili, pierwszyklasztor karmelitów bosych. W 1580 r. uzyskała za-twierdzenie przez Rzym autonomicznej prowincjidla swoich zreformowanych karmelów, co dajepoczątek zakonowi karmelitów bosych. Ziemskieżycie Teresy zakończyło się w okresie, gdy zaan-gażowana była w zakładanie klasztorów. Umarła wnocy 15 października 1582 r. w Alba de Tormes,kiedy po założeniu karmelu w Burgos wracała do

kie doświadczenie swojego związku z Bogiem. W1566 r. Teresa pisze Drogę doskonałości, którą nazy-wa Przestrogi i rady, które Teresa od Jezusa daje swo-im mniszkom. Dzieło to przeznaczyła dla dwunastunowicjuszek z karmelu św. Józefa w Awili. Przed-stawia im bogaty program życia kontemplacyjnegow służbie Kościoła, oparty na cnotach ewangelicz-nych i modlitwie. Jednym z najcenniejszychustępów tego dzieła jest komentarz do Ojcze nasz,wzór modlitwy. Najbardziej znanym dziełem mi-stycznym św. Teresy jest Twierdza wewnętrzna, napi-sana w 1577 r., w okresie pełni dojrzałości. Jest tonowa interpretacja jej drogi duchowej, a jedno-cześnie symboliczne ujęcie możliwego rozwojużycia chrześcijańskiego ku jego pełni, świętości,pod działaniem Ducha Świętego. Obrazem zasto-

Awili; w chwili śmierci z po-korą powtarzała dwie frazy:«W końcu umieram jako córkaKo ścioła», oraz: «Nadszedłczas, mój Oblubieńcze, byśmysię spotkali». Życie spędziła naziemi hiszpańskiej, ale po-święciła je całemu Kościołowi.Pa p i e ż Pa w e ł V b eatyfikował jąw 1614 r., Grzegorz XV kanoni-zował w 1622 r., a sługa BożyPa w e ł VI ogłosił doktorem Ko-ścioła w 1970 r.

Teresa od Jezusa nie odbyłastudiów uniwersyteckich, alepilnie zgłębiała nauczanie teo-logów, pisarzy i mistrzów du-chowych. Jako pisarka koncen-t ro w a ła się zawsze na tym, cosama przeżyła lub dostrzegła wdoświadczeniach innych (por.Prolog Drogi doskonałości), azatem opierała się na doświad-czeniu. Teresa nawiązała du-chową przyjaźń z wielomaświętymi, zwłaszcza ze św. Ja-nem od Krzyża. Jednocześnieczytała dzieła ojców Kościoła,św. Hieronima, św. Grzego-rza Wielkiego, św. Augustyna.Wśród jej głównych dzieł należy wymienić przedewszystkim autobiografię, zatytułowaną Księga życia,którą ona nazywała «Księgą miłosierdzia Pana».Powstała ona w karmelu w Awili w 1565 r., opowia-da o etapach drogi życiowej i duchowej; zostałaspisana, jak twierdzi sama Teresa, by poddaćwłasną duszę rozeznaniu «Mistrza życia duchowe-go», św. Jana z Awili. Jej celem było ukazanieob ecności i działania miłosiernego Boga w jejżyciu, dlatego też w dziele przytaczane są częstomodlitewne dialogi z Panem. Lektura tego dziełajest fascynująca, ponieważ święta nie tylko opo-wiada, ale wyraźnie na nowo przeżywa głęb o-

sowanym przez Teresę, aby przedstawić wnętrzeczłowieka, jest zamek, składający się z siedmiumieszkań, a jednocześnie posługuje się symbolemjedwabnika, z którego rodzi się motyl — by przed-stawić przejście od tego, co naturalne, do tego, conadprzyrodzone. Natchnieniem dla niej było Pi-smo Święte, a zwłaszcza Pieśń nad Pieśniami, z któ-rej zaczerpnęła symbol «dwojga Oblubieńców»,pozwalający na opisanie — w siódmym «mieszka-niu» — szczytu życia chrześcijańskiego z jego czte-rema aspektami: trynitarnym, chrystologicznym,antropologicznym i eklezjalnym. Swojej działal-ności założycielki karmelów zreformowanych Tere-

Św. Teresa z Awili, opiekunka mniszek karmelitańskich (obraz z XVII w. )

26 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 27

AUDIENCJE GENERALNE AUDIENCJE GENERALNE

sa poświęciła Księgę fundacji, napisaną między1573 r. i 1582 r., w której mówi o życiu rodzącegosię ugrupowania zakonnego. Jak w autobiografii, wtym opowiadaniu stara się ona ukazać przedewszystkim działanie Boga w dziele zakładania no-wych klasztorów.

Nie jest łatwo ująć w paru słowach głęboką iwielokształtną duchowość terezjańską. Chciałbymwymienić kilka zasadniczych jej cech. Po pierwsze,św. Teresa wskazuje jako podstawę całego życiachrześcijańskiego i ludzkiego cnoty ewangeliczne:w szczególności oderwanie od dóbr, czyli ubóstwoewangeliczne, a dotyczy to nas wszystkich; miłośćwzajemną jako zasadniczy element życia wspólno-towego i społecznego; pokorę jako wyraz umiłowa-nia prawdy; determinację jako owoc odwagichrześcijańskiej; nadzieję teologalną, którą opisujejako pragnienie wody żywej. Nie zapomina też ocnotach ludzkich: miłym obejściu, prawdomów-ności, skromności, uprzejmości, wesołości, kultu-rze. Po drugie, św. Teresa kładzie nacisk na głęb o-kie więzi z wielkimi postaciami biblijnymi i auten-tyczne słuchanie Słowa Bożego. Przede wszystkimbliska jest jej oblubienica z Pieśni nad pieśniami iap ostoł Pa w e ł, a także Chrystus podczas męki i Je-zus Eucharystyczny.

Święta podkreśla następnie, jak istotna jest mo-dlitwa; mówi, że modlić się znaczy «po przyjaciel-sku obcować z Bogiem i wylewnie, wiele razy roz-mawiać z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje»(por. Księga życia 8, 5). Koncepcja miłości teologal-nej św. Teresy jest zgodna z definicją św. Tomaszaz Akwinu: amicitia quaedam hominis ad Deum, sta-nowi rodzaj przyjaźni człowieka z Bogiem, któryjako pierwszy ofiarował swoją przyjaźń człowieko-wi; inicjatywa pochodzi od Boga (por. SummaTh e o logiae II-II, 23, 1). Modlitwa jest życiem i roz-wija się stopniowo, w miarę jak rozwija się życiechrześcijańskie: na początku jest to modlitwasłowna, potem następuje interioryzacja przez me-dytację i skupienie, a na końcu dochodzi do zjed-noczenia w miłości z Chrystusem i Trójcą Prze-najświętszą. Oczywiście nie jest to rozwój, w któ-rym osiąganie wyższych poziomów oznacza porzu-canie poprzednich typów modlitwy, lecz raczejstopniowe pogłębianie związku z Bogiem, któryobejmuje całe życie. W ujęciu św. Teresy bardziejniż pedagogia modlitwy jest to prawdziwa «mista-gogia»: czytelnika swoich dzieł uczy ona modlitwy,sama modląc się z nim; często przerywa bowiemnarrację bądź wykład i wplata do tekstu modlitwę.

Innym tematem bliskim świętej jest zasadniczeznaczenie człowieczeństwa Chrystusa. Dla Teresyżycie chrześcijańskie jest bowiem osobistą relacją zJezusem, której szczytem jest zjednoczenie z Nimdzięki łasce, miłości i naśladowaniu. Dlatego przy-wiązuje ona wielką wagę do medytacji nad męką ido Eucharystii jako obecności Chrystusa w Koście-

le dla życia każdego wierzącego i jako serca litur-gii. Św. Teresa żyła bezwarunkową miłością doKo ścioła: wykazywała ona żywy sensus Ecclesiae wobliczu podziałów i konfliktów w Kościele jej cza-sów. Przeprowadziła reformę zakonu karmeli-tańskiego z zamiarem lepszego służenia «ŚwiętemuKo ściołowi Rzymskiemu» i lepszej jego obrony, atakże gotowa była oddać za niego życie (por.Księga życia 33, 5).

Ostatnim istotnym aspektem nauki terezjańskiej,który chcę uwypuklić, jest doskonałość jakodążenie całego życia chrześcijańskiego i jego osta-teczny cel. Święta ma bardzo jasną wizję «pełni»Chrystusa, którą na nowo przeżywa chrześcijanin.Na zakończenie drogi nakreślonej w Tw i e rd z ywewnętrznej, w ostatnim «mieszkaniu», Teresa opi-suje tę pełnię, która urzeczywistnia się przez za-mieszkanie Trójcy, zjednoczenie z Chrystusem po-przez tajemnicę Jego człowieczeństwa.

Drodzy bracia i siostry, św. Teresa od Jezusa jestprawdziwą mistrzynią życia chrześcijańskiego dlawiernych w każdej epoce. W naszym społeczeń-stwie, często ubogim w wartości duchowe, św. Te-resa uczy nas, jak być niestrudzonymi świadkamiBoga, Jego obecności i działania, uczy nas realnieodczuwać to pragnienie Boga, które jest w głębinaszego serca, tę potrzebę zobaczenia Boga, szuka-nia Boga, rozmowy z Nim i przyjaźni z Nim. Taprzyjaźń jest potrzebna nam wszystkim, i wszyscymusimy do niej dążyć wciąż na nowo każdegodnia. Niech przykład tej świętej, głęboko kontem-placyjnej, a także aktywnej i skutecznej, zachęci inas do poświęcania codziennie odpowiedniej ilościczasu na modlitwę, na to otwarcie się na Boga, nato szukanie Boga, by Go zobaczyć, by zyskać Jegoprzyjaźń i dzięki temu zyskać prawdziwe życie;istotnie, wielu z nas powinno powiedzieć: «Nieżyję, nie żyję w sposób rzeczywisty, bo nie żyjęistotą mojego życia». Dlatego czas poświęcony namodlitwę nie jest czasem straconym, jest czasem, wktórym otwiera się droga życia, otwiera się drogado uczenia się od Boga żarliwej miłości do Niego,do Jego Kościoła, i konkretnej miłości do naszychbraci. Dziękuję.

po polsku:

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.Dzisiaj obchodzimy w Kościele Dzień Życia Kon-sekrowanego. Waszym modlitwom polecam tych,którzy ślubują ubóstwo, czystość i posłuszeństwo,dążą do świętości, pełniąc posługę wśród dzieci imło dzieży, wśród chorych, starszych i samotnych.Dziękujemy im za modlitwy i pracę: w parafiach,szpitalach, hospicjach i szkołach. Ich posługa toszczególnie cenny dar dla Kościoła. Wszystkim,którzy żyją duchem rad ewangelicznych, i wam tuobecnym z serca błogosławię.

9 lutego

Św. Piotr KanizjuszDrodzy bracia i siostry!

D ziś będziemy mówić o św. Piotrze Kanizym —Kanizjuszu, jak brzmi zlatynizowana wersja jegonazwiska — bardzo ważnej postaci w świecie kato-lickim XVI w. Urodził się on 8 maja 1521 r. w Nij-megen w Holandii. Jego ojciec był burmistrzem te-go miasta.

Podczas studiów na uniwersytecie w Kolonii ze-tknął się z kartuzami z klasztoru św. Barbary, którybył prężnym ośrodkiem życia katolickiego, oraz zgrupą głęboko wierzących ludzi, kultywującychduchowość zwaną devotio moderna. Wstąpił do To-warzystwa Jezusowego 8 maja 1543 r. w Moguncji(Nadrenia-Palatynat), po odbyciu rekolekcji podkierownictwem bł. Piotra Fabra — Petrusa Fabera— jednego z pierwszych towarzyszy św. IgnacegoLoyoli. Wyświęcony na kapłana w czerwcu 1546 r.w Kolonii, już w następnym roku, jako teolog bi-skupa Augsburga, kard. Ottona Truchsessa vonWaldburga, był na Soborze Trydenckim, podczasktórego współpracował z dwoma współbraćmi,Diegiem Lainezem i Alfonsem Salmeronem.

W 1548 r. św. Ignacy wysłał go do Rzymu, byuzup ełnił swoją formację duchową, a potem do ko-legium w Messynie, by wprawiał się w spełnianiuprostych posług domowych. Gdy 4 października1549 r. w Bolonii uzyskał doktorat z teologii, zostałskierowany przez św. Ignacego do pracy apostol-skiej na ziemiach germańskich. 2 września tego sa-mego roku, 1549, odwiedził papieża Pawła III wCastel Gandolfo, a następnie udał się do Bazylikiśw. Piotra na modlitwę. Prosił wówczas wielkichświętych apostołów Piotra i Pawła o pomoc, abyna zawsze zachowało skuteczność błogosławień-stwo apostolskie, które otrzymał na swoją ważnądrogę, na swoją nową misję. W swoim dziennikunapisał parę słów o tej modlitwie. Mówi: «Tam po-czułem, że wielka pociecha i łaska zostały mi daneza pośrednictwem tak wielkich orędowników [Pio-tra i Pawła]. Potwierdzili oni moją misję w Niem-czech, i zdało mi się, że chcieli mnie, jako apostołaNiemiec, wesprzeć swoją życzliwością. Ty wiesz,Panie, na ile sposobów i ile razy w owym dniu po-wierzyłeś mi Niemcy, które później otaczałem nie-ustanną troską, dla których pragnąłem żyć i za któ-re byłem gotowy umrzeć».

Musimy pamiętać, że mówimy o okresie refor-macji luterańskiej, o czasie, w którym wydawałosię, że w krajach niemieckojęzycznych wiara kato-licka przygasała w konfrontacji z reformacją i jejsiłą przyciągania. Powierzone Kanizjuszowi zada-nie ożywienia, odnowienia wiary katolickiej w kra-

jach germańskich było niemal niewykonalne. Jegorealizacja była możliwa tylko dzięki mocy modli-twy. Była możliwa tylko od wewnątrz, czyli dziękigłębokiej osobistej przyjaźni z Jezusem Chrystu-sem; przyjaźni z Chrystusem w Jego Ciele, wKo ściele, którą musi umacniać Eucharystia, Jegorzeczywista obecność.

Z misją powierzoną przez Ignacego i przez pa-pieża Pawła III Kanizjusz wyruszył do Niemiec,najpierw do księstwa Bawarii, które przez wiele latbyło miejscem jego posługi. Jako dziekan, rektor iwicekanclerz uniwersytetu w Ingolstadt opiekowałsię życiem akademickim uczelni oraz troszczył oreformę religijną i moralną ludu. W Wiedniu,gdzie krótko zarządzał diecezją, pełnił p osługęduszpasterską w szpitalach i w więzieniach, zarów-no w mieście, jak na wsi, i przygotował do publi-kacji swój Katechizm. W 1556 r. założył kolegiumw Pradze i aż do 1569 r. był pierwszymprzełożonym jezuickiej prowincji północnych Nie-miec.

Pe łniąc ten urząd, stworzył w krajach ger-mańskich gęstą sieć wspólnot swojego zakonu, azwłaszcza kolegiów, które były punktem wyjścia re-formy katolickiej, odnowy wiary katolickiej. W tymokresie uczestniczył również w Wormacji w rozmo-wach z przywódcami protestanckimi, wśród któ-rych był Filip Melanchton (1557 r.); pełnił funkcjęnuncjusza papieskiego w Polsce (1558 r.); uczestni-czył w dwóch sejmach w Augsburgu (1559 i 1565 r. ) ;towarzyszył kard. Stanisławowi Hozjuszowi, lega-towi papieża Piusa I V, w podróży do cesarza Fer-dynanda (1560 r.); zabrał głos podczas ostatniej se-sji Soboru Trydenckiego, poświęcając swoje wy-stąpienie kwestiom komunii pod dwoma postacia-mi i Indeksu ksiąg zakazanych (1562 r.)

W 1580 r. wycofał się z życia czynnego i za-mieszkał we Fryburgu Szwajcarskim, gdzie całko-wicie oddawał się kaznodziejstwu i pisarstwu; tamumarł 21 grudnia 1597 r. Beatyfikowany przezbł. Piusa IX w 1864 r., został ogłoszony drugimap ostołem Niemiec przez papieża Leona XIII, a pa-pież Pius XI kanonizował go i ogłosił d o k t o re mKo ścioła w 1925 r.

Św. Piotr Kanizjusz spędził większą część swegożycia obok najwyżej postawionych społecznie po-staci swojej epoki, a jego pisma wywarły znacznywpływ na współczesnych. Był wydawcą wszystkichdzieł św. Cyryla z Aleksandrii i św. Leona Wielkie-go, listów św. Hieronima i mów św. Mikołaja zFlüe. Opublikował modlitewniki w różnych języ-kach, żywoty kilku świętych szwajcarskich i liczne

28 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 29

AUDIENCJE GENERALNE AUDIENCJE GENERALNE

teksty homiletyczne. Jednakże najbardziej znanymijego dziełami były trzy katechizmy, napisane w la-tach 1555-1558. Pierwszy przeznaczony był dlauczniów, którzy mieli opanowane podstawy teolo-gii; drugi dla dzieci z ludu, rozpoczynających na-ukę religii, a trzeci dla mło dzieży, która już p o-siadła wykształcenie na poziomie wyższym podsta-wowym i średnim. Nauka katolicka była w nichwyłożona za pomocą pytań i odpowiedzi, zwięźle,językiem biblijnym, w sposób bardzo jasny i po-zbawiony elementów polemicznych. Za jego życiaukazało się 200 wydań tego katechizmu! A potemkolejne setki, aż do XX w. W Niemczech jeszcze wpokoleniu mojego ojca ludzie mówili na katechizmpo prostu «Kanizjusz»: przez całe stulecia pełniłon rzeczywiście funkcję katechety, przez stulecia

że Zbawiciel daje mu strój z trzech części, którenazywają się pokój, miłość i wytrwałość. W tymstroju, złożonym z pokoju, miłości i wytrwałości,Kanizjusz prowadził swoje dzieło odnowy katolicy-zmu. Jego przyjaźń z Jezusem — stanowiąca cen-trum jego osobowości — karmiona miłością do Bi-blii, miłością do Sakramentu, miłością do ojców, taprzyjaźń w jasny sposób łączyła się ze świado-mością, że kontynuuje w Kościele misję apostołó w.Przypomina nam to, że każdy prawdziwy ewange-lizator jest zawsze narzędziem zjednoczonym z Je-zusem i Jego Kościołem i dlatego skutecznym.

Przyjaźń Piotra Kanizjusza z Jezusem ukształto-wała się pod wpływem duchowego środowiska kar-tuzji kolońskiej, w której przebywał w ścisłym kon-

kształtował wiarę lu-dzi.

To właśnie cecho-wało św. Piotra Kani-zjusza: potrafił on łą-czyć harmonijnie wier-ność zasadom dogma-tycznym z szacunkiemnależnym każdej oso-bie. Św. Kanizjusz od-różniał umyślne, świa-dome wyrzeczenie sięwiary od jej utraty nie-umyślnej, uzależnionejod okoliczności. Zape-wnił Rzym, że więk-szość Niemców, któ-rzy przeszli na prote-stantyzm, była bez wi-ny. W historycznymmomencie silnych na-pięć między wspólno-tami wyznaniowymi uniknął w ten sposób — i jestto rzecz nadzwyczajna — ostrej i gniewnej retoryki— co, jak powiedziałem, w owych czasach należałodo rzadkości w dyskusjach między chrześcijanami— a jego celem było wyłącznie wskazywanie korze-ni duchowych i ożywianie wiary w Kościele. Temusłużyła rozległa i głęboka znajomość Pisma Święte-go i ojców Kościoła: znajomość ta była także pod-stawą jego własnej więzi z Bogiem i surowej du-chowości, opartej na devotio moderna i mistyce nad-re ńskiej.

Charakterystyczną cechą duchowości św. Kani-zjusza jest głęboka, bliska przyjaźń z Jezusem. Pi-sze na przykład 4 września 1549 r. w swoim dzien-niku, zwracając się do Pana: «Ty w końcu jakbyśotworzył przede mną serce Najświętszego Ciała,które jak mi się zdawało, widziałem przed sobą,kazałeś mi pić z tego źró dła, zachęcając mnie nie-jako, bym czerpał wodę mojego zbawienia z Two-ich zdrojów, o mój Zbawicielu». Potem zaś widzi,

takcie z dwoma mistykami kartuzjańskimi: Johan-nem Lanspergerem, w wersji zlatynizowanej Lan-spergiuszem, i Nicolasem van Hesche, w wersjizlatynizowanej Eschiuszem. Później pogłębiłdoświadczenie tej przyjaźni — familiaritas stupendanimis — dzięki kontemplacji tajemnic życia Jezusa,którym poświęcone są w dużej części Ćwiczenia du-chowne św. Ignacego. Jego wielkie nabożeństwo doSerca Pana, którego najwyższym wyrazem było od-danie się posłudze apostolskiej, dokonane w Bazy-lice Watykańskiej, na tym właśnie się opiera.

W chrystocentrycznej duchowości św. Piotra Ka-nizjusza zakorzenione jest głębokie przekonanie:żadna dusza, troszcząca się o swoją doskonałość,nie może nie oddawać się codziennie modlitwie,ro z m y ślaniu, co jest naturalnym sposobem, pozwa-lającym uczniowi Jezusa żyć w zażyłości z BoskimMistrzem. Dlatego w pismach, które miały na celuduchowe wychowanie ludu, święty mocno pod-k re śla znaczenie liturgii, komentując Ewangelię,

Uratowanie Piotra Kanizjusza w czasie powodzi w 1567 r. (obraz w kościele w Monachium-Grosshadern)

święta, obrzędy Mszy św. i innych sakramentów, ajedno cześnie stara się ukazać wiernym, jak po-trzebną i piękną rzeczą jest modlitwa osobista, któ-ra towarzyszy uczestnictwu w publicznym kulcieKo ścioła i je przenika.

Wa r t o ść tego zalecenia i tej metody pozostajeniezmienna, zwłaszcza po tym, jak potwierdził ją wautorytatywny sposób Sobór Watykański II w kon-stytucji Sacrosanctum Concilium: życie chrześci-jańskie nie rozwija się, jeżeli nie umacnia gouczestnictwo w liturgii, zwłaszcza w niedzielnejMszy św., codzienna osobista modlitwa, silna więźz Bogiem. Pośród licznych zajęć i różnoro dnychb o dźców, jakich dostarcza nam otoczenie, trzebacodziennie znajdować czas na momenty skupieniaprzed Panem, by Go słuchać i z Nim rozmawiać.

Jedno cześnie wciąż aktualną i trwałą wartość za-chowuje przykład pozostawiony nam przez PiotraKanizjusza nie tylko w dziełach, ale przede wszyst-kim przykład jego życia. Uczy on w sposób jasny,że posługa apostolska jest skuteczna i przynosiowoce zbawienia w sercach tylko wtedy, gdy ka-

znodzieja sam jest świadkiem Jezusa i potrafi byćnarzędziem do Jego dyspozycji, ściśle się z Nimjednoczy przez wiarę w Jego Ewangelię i w JegoKo ściół, spójne moralnie życie i nieustającą jakmiłość modlitwę. Odnosi się to do każdegochrześcijanina, który chce z zaangażowaniem iwiernie przeżywać swoje przylgnięcie do Chrystu-sa. Dziękuję.

po polsku:

Serdecznie witam pielgrzymów polskich. Wpiątek przypada wspomnienie Matki Bożej z Lour-des i Światowy Dzień Chorego. W modlitwie pole-cajmy Niepokalanej Matce chorych i tych, którzy zmiłością pochylają się nad nimi w szpitalach, wdomach opieki i w rodzinach. Zobaczmy w twa-rzach osób chorych oblicze cierpiącego Chrystusa.Niech umacniają nas słowa św. Piotra: «[Krwią]Jego ran zostaliście uzdrowieni» (1 P 2, 24).Wszystkim chorym, wam tu obecnym i waszymbliskim z serca błogosławię.

16 lutego

Św. Jan od KrzyżaDrodzy bracia i siostry!Dwa tygodnie temu przedstawiłem postać wielkiejhiszpańskiej mistyczki Teresy od Jezusa. Dziś chcęmówić o innym ważnym świętym tamtych ziem,duchowym przyjacielu św. Teresy, który razem znią reformował zakonną rodzinę karmelitańską: ośw. Janie od Krzyża, ogłoszonym doktoremKo ścioła przez papieża Piusa XI w 1926 r., a w tra-dycji nazywanym doctor mysticus, «doktorem mi-stycznym».

Jan od Krzyża urodził się w 1542 r. w Fontive-ros, małej miejscowości położonej w pobliżu Awili,w Starej Kastylii; był synem Gonzala de Yepes iCataliny Alvarez. Rodzina była bardzo uboga, po-nieważ ojciec, wywodzący się ze szlacheckiej rodzi-ny toledańskiej, został wypędzony z domu i wy-dziedziczony, za to że poślubił Catalinę, prostą ko-bietę, tkaczkę jedwabiu. Wcześnie osierocony przezojca, Jan mając 9 lat przeniósł się z matką i bratemFranciszkiem do Mediny del Campo pod Vallado-lid, ośrodka handlu i kultury. Tam uczył się w Co-legio de los Doctrinos, a także wykonywał p ro s t eprace u sióstr z kościoła-klasztoru św. Magdaleny.Następnie dzięki swoim zaletom i dobrym wyni-kom w nauce został przyjęty jako pielęgniarz doszpitala Niepokalanego Poczęcia, a potem do no-wo założonego w Medinie del Campo kolegium je-

zuitów. Jan wstąpił do niego mając 18 lat i przeztrzy lata studiował tam nauki humanistyczne, reto-rykę i języki klasyczne. Kiedy kończył naukę, miałjuż jasną wizję swojego powołania: było nim życiezakonne, a z zakonów obecnych w Medinie naj-bardziej pociągał go karmel.

Latem 1563 r. rozpoczął nowicjat u karmelitów wtym mieście i przyjął imię zakonne Maciej. Wnastępnym roku został wysłany na prestiżowy uni-wersytet w Salamance, gdzie studiował przez trzylata sztuki wyzwolone i filozofię. W 1567 r. otrzy-mał święcenia kapłańskie i wrócił do Mediny delCampo, by odprawić Mszę św. prymicyjną w oto-czeniu kochającej rodziny. Wtedy właśnie doszłodo pierwszego spotkania Jana i Teresy od Jezusa.Spotkanie to miało decydujące znaczenie dla oboj-ga: Teresa przedstawiła mu swój plan reformy kar-melu, również męskiej gałęzi zakonu, i zapropono-wała, by włączył się w jego realizację «dla większejchwały Bożej». Młodego kapłana tak bardzo zafa-scynowały idee Teresy, że został żarliwym zwolen-nikiem jej projektu. Pracowali razem przez kilkamiesięcy, dzieląc się swoimi ideałami i pomysłami,by jak najszybciej otworzyć pierwszy dom karme-litów bosych: do inauguracji doszło 28 grudnia1568 r. w Duruelo, leżącej na uboczu miejscowościw prowincji Awili. Razem z Janem tę pierwszą zre-

30 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 31

AUDIENCJE GENERALNE AUDIENCJE GENERALNE

formowaną wspólnotę męską tworzyło trzech towa-rzyszy. Odnawiając swoje śluby zakonne zgodnie zpierwotną regułą, wszyscy czterej przyjęli noweimiona; Jan przybrał wtedy imię «Jan od Krzyża»,i pod tym imieniem był p óźniej powszechnie zna-ny. Pod koniec 1572 r. na prośbę św. Teresy stał sięspowiednikiem i wikariuszem w klasztorze Wciele-nia w Awili, w którym święta była przeoryszą. Byłyto lata ścisłej współpracy i przyjaźni duchowej,które wzbogaciły oboje. Z tego okresu pochodząteż najważniejsze dzieła św. Teresy i pierwsze pi-sma Jana.

Włączenie się w reformę karmelitańską nie byłodla Jana rzeczą łatwą i opłacił je wielkim cierpie-

nocy z 13 na 14 grudnia 1591 r., podczas gdy braciaodmawiali jutrznię. Pożegnał się z nimi mówiąc:«D ziś idę śpiewać Oficjum w niebie». Jego śmier-telne szczątki zostały przeniesione do Segowii. Zo-stał beatyfikowany przez Klemensa X w 1675 r. ikanonizowany przez Benedykta XIII w 1726 r.

Jan uważany jest za jednego z najważniejszychtwórców liryki w literaturze hiszpańskiej. Jego naj-większe cztery dzieła to Droga na Górę Karmel,Noc ciemna, Pieśń duchowa i Żywy płomień miłości.

W Pieśni duchowej św. Jan przedstawia drogęoczyszczenia duszy, czyli stopniowe i radosne przy-swajanie sobie Boga, aż do momentu, w którymdusza zaczyna czuć, że kocha Boga taką samą

niem. Epizodem najbardziejtraumatycznym było porwa-nie go w 1577 r. i uwięzieniew klasztorze karmelitów daw-nej obserwancji w Toledo,związane z niesłusznymoskarżeniem. Święty byłwięziony miesiącami w wa-runkach skrajnego niedostat-ku, wywierano na niego naci-ski fizyczne i psychiczne.Tam napisał oprócz innychwierszy słynną Pieśń duchową.Wreszcie w nocy z 16 na 17sierpnia 1578 r. zdołał w burz-liwy sposób uciec i schroniłsię w znajdującym się w tymmieście klasztorze karmelita-nek bosych. Św. Teresa i to-warzysze ze zreformowanegoklasztoru z wielką radościąprzyjęli jego uwolnienie się, apo krótkim okresie, przezna-czonym na odzyskanie sił,Jan został wysłany do Anda-luzji, gdzie spędził 10 lat wróżnych klasztorach, przedewszystkim w Granadzie.Pe łnił coraz ważniejsze funk-cje w zakonie, a w końcu zo-stał wikariuszem prowincjal-

miłością, jaką jest przez Nie-go kochana. W żywympłomieniu miłości idzie dalejw tym samym kierunku, bar-dziej szczegółowo opisującprzemieniające zjednoczeniez Bogiem. Porównaniem, któ-rym posługuje się Jan, jestzawsze ogień: jak ogień, któ-ry im bardziej rozżarza i tra-wi drewno, tym jaśniejszy sta-je się jego płomień, podobnieDuch Święty, oczyszczający i«umywający» duszę podczasnocy ciemnej, z czasem ni-czym płomień oświeca ją iogrzewa. Życie duszy jest nie-ustannym świętem DuchaŚwiętego, które daje przed-smak chwały zjednoczenia zBogiem w wieczności.

Droga na Górę Karmelprzedstawia duchową drogę zpunktu widzenia stopniowegooczyszczania duszy,niezbędnego, by wznieść sięna wyżyny chrześcijańskiejdoskonałości, której symbo-lem jest szczyt góry Karmel.Oczyszczenie to przedstawio-ne jest jako droga, którą

nym, dokończył też pisanie swoich rozpraw o życiuduchowym. Wrócił następnie w swoje rodzinnestrony jako członek zarządu generalnego zakonnejrodziny terezjańskiej, która cieszyła się wówczasp ełną niezależnością prawną. Zamieszkał w karme-lu w Segowii, gdzie pełnił urząd przełożonego tejwspólnoty. W 1591 r. został zwolniony ze wszyst-kich funkcji i skierowany do nowej prowincji za-konnej w Meksyku. W okresie przygotowań do da-lekiej podróży z 10 towarzyszami udał się do od-osobnionego klasztoru w pobliżu Jaén, gdzieciężko zachorował. Znosił wielkie cierpienia zprzykładną pogodą ducha i cierpliwością. Umarł w

człowiek podejmuje we współpracy z działaniemBoga, by uwolnić duszę od wszelkiego przywiąza-nia bądź uczucia sprzecznego z wolą Bożą.Oczyszczenie, które musi być całkowite, byumożliwić zjednoczenie w miłości z Bogiem, za-czyna się od życia zmysłowego, a na następnym je-go etapie, za sprawą trzech cnót teologalnych: wia-ry, nadziei i miłości, zostają oczyszczone intencje,pamięć i wola. Noc ciemna opisuje aspekt «bierny»,czyli działanie Boga w tym procesie «oczyszcza-nia» duszy. Swoim własnym wysiłkiem człowieknie jest bowiem w stanie dotrzeć do głębokich ko-rzeni złych skłonności i przyzwyczajeń: może je je-

Św. Jan od Krzyża

dynie hamować, ale nie potrafi ich całkowicieusunąć. Do tego potrzebne jest specjalne działanieBoga, który radykalnie oczyszcza ducha i go przy-gotowuje do zjednoczenia w miłości z Sobą.Św. Jan nazywa to oczyszczenie «biernym» właśniedlatego, że choć dusza je akceptuje, to dokonujesię ono dzięki tajemniczemu działaniu DuchaŚwiętego, który jak płomień ognia wypala wszyst-kie nieczystości. W tym stanie dusza poddawanajest wszelkiego rodzaju próbom, jak gdyby ota-czała ją ciemna noc.

Te stwierdzenia, dotyczące głównych dziełświętego, pozwalają nam przybliżyć się do istot-nych elementów jego rozległej i głębokiej naukimistycznej, której celem jest opisanie bezpiecznejdrogi wiodącej do osiągnięcia świętości, stanu do-skonałości, do którego Bóg powołuje nas wszyst-kich. Według Jana od Krzyża, wszystko to, co ist-nieje, co zostało stworzone przez Boga, jest dobre.Poprzez stworzenia możemy dojść do odkrycia Te-go, który zostawił na nich swój ślad. Wiara jest wkażdym razie jedynym danym człowiekowiźró dłem, pozwalającym poznać Boga takiego, ja-kim jest — jako Boga jedynego i w trzech Oso-bach. Wszystko to, co Bóg chciał przekazaćczłowiekowi, powiedział w Jezusie Chrystusie, swo-im Słowie wcielonym. Jezus Chrystus jest jedyną idefinitywną drogą do Ojca (por. J 14, 6). Jakiekol-wiek stworzenie jest niczym w porównaniu z Bo-giem i poza Nim nic nie ma wartości: tak więc,aby osiągnąć doskonałą miłość Boga, każda innamiłość musi upodobnić się w Chrystusie domiłości Bożej. Dlatego św. Jan z naciskiem pod-k re śla potrzebę oczyszczenia i opustoszenia

własnego wnętrza, by przemienić się w Bogu, cojest jedynym celem dążenia do doskonałości. To«oczyszczenie» nie jest tożsame z fizycznym bra-kiem rzeczy czy nieposługiwaniem się nimi; tym,co sprawia, że dusza staje się czysta i wolna, jestwyeliminowanie wszelkiego nieuporządkowanegouzależnienia od rzeczy. Wszystko musi mieć odnie-sienie do Boga, który jest centrum i celem życia.W długim i wymagającym trudu procesie oczysz-czenia potrzebny jest wysiłek człowieka, ale głównąrolę odgrywa Bóg; wszystko, co może zrobićczłowiek, to «przygotować się», otworzyć nadziałanie Boga i nie stawiać Mu przeszkód. Żyjąccnotami teologalnymi, człowiek uwzniośla się i na-daje wartość swojemu wysiłkowi. Tempo, w jakimro śnie wiara, nadzieja i miłość, odpowiadapostępom w dziele oczyszczenia i w stopniowymjednoczeniu się z Bogiem, aż do przemiany wNim. Kiedy osiąga się ten cel, dusza zanurza się wsamym życiu trynitarnym, toteż św. Jan mówi, żewówczas jest ona zdolna kochać Boga taką samąmiłością, jaką On ją kocha, ponieważ kocha ją wDuchu Świętym. Dlatego doktor mistyczny twier-dzi, że prawdziwe zjednoczenie w miłości z Bo-giem nie istnieje, jeśli nie wieńczy go zjednoczenietrynitarne. Na tym najwyższym poziomie świętadusza poznaje wszystko w Bogu i nie potrzebujejuż p ośrednictwa stworzeń, żeby do Niego dotrzeć.Dusza czuje się ogarnięta miłością Bożą i w pełnisię nią cieszy.

Drodzy bracia i siostry, na koniec pozostaje py-tanie: czy ten święty, ze swoim wzniosłym mistycy-zmem, tą mozolną drogą na szczyty doskonałości,ma coś do powiedzenia również nam, zwykłym

32 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 33

AUDIENCJE GENERALNE AUDIENCJE GENERALNE

23 lutego

Św. Robert BellarminDrodzy bracia i siostry!Św. Robert Bellarmin, o którym pragnę wam opo-wiedzieć dzisiaj, przywodzi nam na pamięć okresbolesnego podziału zachodniego chrześcijaństwa,kiedy poważny kryzys polityczny i religijny spowo-dował, że całe kraje odłączyły się od Stolicy Apo-stolskiej.

Urodzony 4 października 1542 r. w Montepulcia-no koło Sieny, był siostrzeńcem ze strony matkipapieża Marcelego II. Otrzymał znakomite wy-kształcenie humanistyczne, a 20 września 1560 r.wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Studia z za-kresu filozofii i teologii, które odbywał w Kole-gium Rzymskim, w Padwie i Lowanium, a którychgłównym przedmiotem był św. Tomasz i ojcowieKo ścioła, miały decydujące znaczenie dla jegoorientacji teologicznej. Wyświęcony na kapłana25 marca 1570 r., przez kilka lat był profesorem teo-logii w Lowanium. Następnie przebywał w Rzy-mie, gdzie jako profesorowi w Kolegium Rzym-skim powierzono mu katedrę apologetyki; w okre-sie dziesięciu lat pełnienia tej funkcji (1576-1586)opracował cykl wykładów, które umieścił p óźniej w

K o n t ro w e rs j a c h , dziele, które szybko zyskało rozgłosze względu na przejrzystość i bogactwo treści, atakże zasadniczo historyczny charakter. Było toniedługo po zakończeniu Soboru Trydenckiego, iKo ściół katolicki potrzebował umocnić i potwier-dzić swoją tożsamość również w odniesieniu do re-formacji protestanckiej. Bellarmin prowadził swojądziałalność w tym właśnie kontekście. Od 1588 r.do 1594 r. był najpierw ojcem duchownym jezuic-kich studentów Kolegium Rzymskiego — wśró dktórych spotkał św. Alojzego Gonzagę i był jegokierownikiem — a potem został przełożonym za-konnym. Papież Klemens VIII mianował go teolo-giem papieskim, konsultorem Świętego Oficjum irektorem Kolegium Penitencjarzy Bazyliki św. Pio-tra. W latach 1597-1598 napisał Krótką naukęchrześcijańską — katechizm, który był jego najbar-dziej popularnym dziełem.

3 marca 1599 r. został wyniesiony do godnościkardynalskiej przez papieża Klemensa VIII, a18 marca 1602 r. — mianowany arcybiskupem Ka-pui. Sakrę biskupią otrzymał 21 kwietnia tego sa-mego roku. Podczas trzech lat, kiedy był biskup emdiecezjalnym, gorliwie oddawał się kaznodziejstwu

w swojej katedrze, odbywał cotygodniowe wizyta-cje parafii, zorganizował trzy synody diecezjalne isobór prowincjalny. Uczestniczył w konklawe, któ-re wybrały papieży Leona XI i Pawła V, po czymzostał na nowo wezwany do Rzymu, gdzie byłczłonkiem Kongregacji: Świętego Oficjum, Indek-su, Obrzędów, Biskupów i Propagandy Wiary.Były mu powierzane również misje dyplomatycznew Republice Weneckiej i w Anglii, mające na celuobronę praw Stolicy Apostolskiej. W ostatnich la-tach życia napisał różne dzieła poświęcone życiuduchowemu, w których przedstawił owoce swoichcorocznych rekolekcji. Ich lektura jest do dziśźró dłem wielkiego zbudowania dla ludu chrześci-jańskiego. Umarł w Rzymie 17 września 1621 r. Pa-pież Pius XI b eatyfikował go w 1923 r., kanonizo-wał w 1930 r., ogłosił doktorem Kościoła w 1931 r.

Św. Robert Bellarmin odegrał ważną rolę wKo ściele ostatnich dziesięcioleci XVI w. i pierw-szych następnego stulecia. Jego K o n t ro w e rs j e stano-wią wciąż istotny punkt odniesienia dla katolickiejeklezjologii w kwestiach dotyczących objawienia,natury Kościoła, sakramentów i antropologii teolo-gicznej. Uwydatnia w nich instytucjonalny aspektKo ścioła, ponieważ w tamtej epoce krążyło na tentemat wiele błędnych opinii. Bellarmin wyjaśniłrównież niewidzialne aspekty Kościoła jako CiałaMistycznego; posłużył się w ich przedstawieniuanalogią do ciała i duszy, aby opisać związekmiędzy wewnętrznymi bogactwami Kościoła iaspektami zewnętrznymi, które pozwalają na jegopoznanie. W tym monumentalnym dziele, którejest próbą systemowego ujęcia różnych kontrower-sji teologicznych epoki, unika on wszelkich akcen-tów polemicznych bądź wrogich w stosunku doidei reformacji, lecz stosując argumenty racjonalneoraz oparte na Tradycji Kościoła, w jasny i przeko-nujący sposób przedstawia naukę katolicką.

Jego spuścizna jednakże to głównie sposób, wjaki pojmował swoje zadanie. Uciążliwe obowiązkizwiązane z zarządzaniem nie przeszkadzały mubowiem w codziennym dążeniu do świętości i do-chowywaniu wierności wymogom związanym z je-go stanem zakonnika, kapłana i biskupa. Ta wier-ność była źró dłem jego zapału kaznodziejskiego.Jako kapłan i biskup był przede wszystkim duszpa-sterzem, dlatego za swój obowiązek uważał re g u -larne głoszenie kazań. We Flandrii, w Rzymie, wNeapolu i w Kapui wygłosił z okazji świąt litur-gicznych setki sermones — homilii. Nie mniej obfitesą jego expositiones i explanationes, skierowane doproboszczów, do zakonnic, do studentów Kole-gium Rzymskiego, których tematem jest często Pi-smo Święte, zwłaszcza Listy św. Pawła. Charaktery-stycznym rysem jego kaznodziejstwa oraz jego ka-techez jest skupianie się na rzeczach istotnych, ce-cha, którą wyniósł z formacji ignacjańskiej, wycho-wującej do koncentrowania sił duchowych na Jezu-

sie Chrystusie i gorliwym Jego poznawaniu,miłowaniu i naśladowaniu.

W pismach tego potężnego człowieka bardzowyraźnie wyczuwa się, mimo powściągliwości, zaktórą kryje swoje uczucia, że prymatem było dlaniego nauczanie Chrystusa. Św. Bellarmin dajewzór modlitwy, będącej duszą wszelkiej działal-ności: jest nim modlitwa będąca wsłuchiwaniem sięw Słowo Pana, uszczęśliwiona kontemplacją Jegowielkości, nie skupiająca się na sobie, ale radośniezdająca się na Boga. Duchowość Bellarmina wy-różnia żywe i osobiste przekonanie o bezmiarzeBożej dobroci, dzięki czemu czuł on, że jest na-prawdę kochanym dzieckiem Boga, i z wielką ra-dością oddawał się w skupieniu, w spokoju i z pro-stotą modlitwie i kontemplacji Boga. W dziele Deascensione mentis in Deum — O wznoszeniu sięumysłu do Boga — wzorowanym na schemacie Iti-n e ra r i u m św. Bonawentury, pisze: «O duszo,przykładem jest ci Bóg, nieskończone piękno,światło bez cienia, splendor jaśniejący bardziej niżksiężyc i słońce. Podnieś wzrok do Boga, w któ-rym są pierwowzory wszystkich rzeczy i z którego,jak ze źró dła nieskończonej pło dności, pochodzi tanieskończona różnoro dność rzeczy. Dlatego musiszprzyznać: kto znajduje Boga, znajduje wszystko,kto traci Boga, traci wszystko».

W tym tekście pobrzmiewa echo słynnej contem-platio ad amorem obtineundum — kontemplacji dlauzyskania miłości — z Ćwiczeń duchownych św. Igna-cego Loyoli. Bellarmin, który żył w otoczonymzbytkiem i często niezdrowym społeczeństwiekońca XVI i początku XVII W., z owej kontemplacjiczerpał wskazówki do rozwiązań problemów prak-tycznych i z żywą duszpasterską troską analizowałw niej sytuację Kościoła swojej epoki. Na przykładw dziele De arte bene moriendi — O sztuce dobregoumierania — wskazuje jako pewną normę dobregożycia, a także dobrego umierania częste i poważnezastanawianie się nad tym, że trzeba będzie zdaćsprawę Bogu ze swoich czynów i ze swojego spo-sobu życia, i że należy starać się nie gromadzić bo-gactw na tej ziemi, ale żyć z prostotą i miłością wtaki sposób, by zgromadzić dobra w niebie. Wksiążce De gemitu colombae — O wzdychaniugołębicy, gdzie gołębica symbolizuje Kościół — sta-nowczo wzywa duchowieństwo i wszystkich wier-nych do indywidualnej i konkretnej reformywłasnego życia, zgodnej z nauczaniem PismaŚwiętego i świętych, wśród których wymienia wszczególności św. Grzegorza z Nazjanzu, św. JanaChryzostoma, św. Hieronima i św. Augustyna, atakże wielkich założycieli zakonów, takich jakśw. Benedykt, św. Dominik i św. Franciszek. Bellar-min naucza z wielką jasnością i przykłademwłasnego życia, że nie może być mowy o prawdzi-wej reformie Kościoła bez uprzedniego zreformo-wania własnego życia i nawrócenia serca.

chrześcijanom, którzy żyją w dzisiejszych warun-kach, czy też jest przykładem, wzorem tylko dlanielicznych wybranych dusz, które rzeczywiściemogą pójść tą drogą oczyszczenia, mistycznegouwznioślenia? Aby znaleźć odpowiedź, musimyprzede wszystkim pamiętać, że życie św. Jana odKrzyża nie było «bujaniem w mistycznychobłokach», było bardzo ciężkie, praktyczne i kon-kretne, zarówno wtedy, gdy był reformatorem za-konu, kiedy to napotykał wiele sprzeciwów, jak iwówczas, gdy był p ro w i n c j a łem, a także gdy prze-bywał w więzieniu u współbraci, gdzie był wysta-wiony na niesłychane szykany i znęcanie się fizycz-ne. Było to życie ciężkie, ale właśnie w miesiącachspędzonych w więzieniu napisał on jedno ze swo-ich najpiękniejszych dzieł. Pozwala nam to zrozu-mieć, że wędrowanie z Chrystusem, podążanie zChrystusem, «Drogą», nie jest dodatkowym ob-ciążeniem już wystarczająco ciężkiego brzemienianaszego życia, nie jest czymś, co sprawia, że tobrzemię staje się jeszcze cięższe, lecz jest rzeczązup ełnie inną, jest światłem, siłą, która nam poma-ga dźwigać to brzemię. Jeśli człowiek ma w sobietę wielką miłość, ona niejako dodaje mu skrzydeł, iłatwiej mu znosić wszystkie życiowe udręki, ponie-

waż ma w sobie to wielkie światło; tym właśnie jestwiara: Bóg kocha człowieka, który pozwala, byBóg kochał go w Jezusie Chrystusie. To otwarciena miłość jest światłem, które pomaga nam nieśćbrzemię każdego dnia. A świętość nie jest naszym,bardzo trudnym, dziełem — jest właśnie tym«otwarciem»: otwarciem okien naszej duszy, byświatło Boga mogło ją napełnić, niezapominaniemo Bogu, bo właśnie otwieranie się na Jego światłodaje siłę, daje radość odkupionych. Módlmy się,by Pan pomógł nam osiągnąć tę świętość, pozwolićBogu, by nas kochał, co jest powołaniem naswszystkich i prawdziwym zbawieniem. Dziękuję.

po polsku:

Z serdecznym pozdrowieniem zwracam się doPolaków. Św. Jan od Krzyża uczy, że nasze życiejest drogą ku spotkaniu z Chrystusem. Wszystkienasze radości i troski, całe nasze istnienie powin-niśmy widzieć w Jego świetle, otwierając serce nadziałanie Jego łaski, abyśmy byli coraz bardziej zNim zjednoczeni. Świętość nie jest przywilejemnielicznych, ale powołaniem każdego chrześcijani-na. Na tej drodze niech Bóg wam błogosławi.

34 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 35

AUDIENCJE GENERALNE

Z Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Bellarminczerpał rady dotyczące przekazywania w głęb okisposób, nawet ludziom najprostszym, piękna ta-jemnic wiary. Pisze on: «Jeśli masz mądrość, rozu-miesz, że zostałeś stworzony na chwałę Boga i dlatwojego wiecznego zbawienia. Taki jest twój cel, tojest ośrodkiem twojej duszy, to jest skarbem twoje-go serca. Dlatego jako twoje prawdziwe dobro miejw poważaniu to, co cię wiedzie do celu, a za praw-dziwe zło uważaj wszystko, co cię od niego odda-la. Szczęśliwych bądź niesprzyjających okolicz-ności, bogactw i ubóstwa, zdrowia i choroby, ho-norów i obelg, życia i śmierci człowiek mądry niemusi ani szukać, ani unikać dla samego siebie. Sąone dobre i pożądane tylko wtedy, gdy przyczy-niają się do większej chwały Boga i do twojejwiecznej szczęśliwości, a stają się złe i trzeba ichunikać, jeśli są dla niej przeszkodą» (De ascensionementis in Deum, grad. 1).

Nie są to oczywiście słowa przebrzmiałe, alesłowa, nad którymi współcześnie powinniśmydługo medytować, by ukierunkować nasząwędrówkę na tej ziemi. Przypominają nam, że ce-lem naszego życia jest Pan, Bóg, który się objawiłw Jezusie Chrystusie, i w Nim wciąż nas powołujei obiecuje zjednoczenie z Nim. Przypominają namte słowa, jak ważne jest pokładanie ufności w Pa-nu, życie w wierności Ewangelii, akceptowanie ioświecanie wiarą i modlitwą naszego życia, każdej

okoliczności i każdego czynu, zawsze dążąc dozjednoczenia z Nim. Amen.

Trzęsienie ziemi w Nowej ZelandiiNowy potężny wstrząs, jeszcze bardziej

niszczący niż trzęsienie ziemi, do którego doszłowe wrześniu, miał miejsce w Christchurch w NowejZelandii. Spowodował on śmierć wielu osób, jestbardzo wielu zaginionych, nie mówiąc o uszkodze-niach budynków. W szczególny sposób myślę wtym momencie o osobach, które ta tragedia ciężkodoświadczyła. Prośmy Boga, by ulżył ich cierpie-niom i wspierał wszystkich, którzy uczestniczą wakcji ratowniczej. Proszę was, byście przyłączyli siędo mojej modlitwy za wszystkich, którzy straciliżycie.

po polsku:

Serdecznie witam polskich pielgrzymów. RobertBellarmin nauczał, że celem naszego życia jest ko-munia z Bogiem, który objawił się w Jezusie Chry-stusie. Aby ją osiągnąć, trzeba pokładać ufność wPanu, być wiernym Ewangelii i przyjmować zwiarą codzienne sytuacje, odczytując na modlitwieich najgłębszy sens. Takie jest powołanie i zadaniekażdego z nas, wierzących. Niech Boże błogosła-wieństwo wspiera was na drogach świętości. Niechbędzie pochwalony Jezus Chrystus.

Św. Robert Bellarmin

MO D L I T WA MARYJNA Z PAPIEŻEM

6 lutego

W ciemnościach obojętnościi egoizmu trzeba szerzyćświatło miłości BożejDrodzy bracia i siostry!W Ewangelii na dzisiejszą niedzielę Pan Jezus mó-wi do swoich uczniów: «Wy jesteście solą ziemi(...) Wy jesteście światłem świata» (Mt 5, 13.14). Zapomocą tych pełnych treści obrazów Jezus pragnieukazać im sens ich misji i świadectwa. Sól w kultu-rze bliskowschodniej przywołuje różne wartości, ta-kie jak przymierze, solidarność, życie i mądrość.Światło jest pierwszym dziełem Boga Stwórcy iźró dłem życia; samo Słowo Boże jest porównywa-ne do światła. Psalmista głosi: «Twoje słowo jestlampą dla moich kroków i światłem na mojejścieżce» (Ps 119 [118], 105). I jeszcze w dzisiejszej

izmu światło miłości Bożej — prawdziwą mądrość,która nadaje sens istnieniu i działaniu ludzi.

11 lutego, we wspomnienie Matki Bożej z Lour-des, będziemy obchodzić Światowy Dzień C h o re -go. Jest to stosowna okazja do przemyśleń, modli-twy i obudzenia większej wrażliwości wspólnotkościelnych i społeczeństwa obywatelskiego nachorych braci i siostry. W Orędziu na ten Dzień,zainspirowanym słowami z Pierwszego Listuśw. Piotra: «[Krwią] Jego ran zostaliście uzdrowie-ni» (2, 24), wezwałem wszystkich do kontemplo-wania Jezusa, Syna Bożego, który cierpiał, umarł,ale zmartwychwstał. Bóg przeciwstawia się radykal-nie mocy zła. Pan troszczy się o człowieka wkażdej sytuacji, dzieli cierpienie i otwiera serce nanadzieję. Dlatego zachęcam wszystkich pracowni-ków służby zdrowia do tego, aby dostrzegali wchorym nie tylko ciało naznaczone słab ością, aleprzede wszystkim osobę, której należy okazywaćp ełną solidarność oraz udzielać stosownych i kom-petentnych odpowiedzi.

liturgii prorok Izajasz mówi:«Jeśli podasz twój chlebzgło dniałemu i nakarmiszduszę przygnębioną, wów-czas twe światło zabłyśnie wciemnościach, a twoja ciem-ność stanie się południem»(58, 10). Mądrość wyrażadobroczynne skutkidziałania soli i światła:uczniowie Pana są bowiemp owołani do tego, by nada-wali światu nowy «smak» izachowywali go od zepsuciadzięki mądrości Bożej, którajaśnieje w pełni na obliczuSyna, gdyż On jest«światłością prawdziwą, któ-ra oświeca każdego człowie-ka» (por. J 1, 9). Zjednocze-ni z Nim, chrześcijaniemogą szerzyć w ciem-nościach obojętności i ego-

36 Numer 4/2011 L’OSSERVATORE ROMANO 37

MO D L I T WA MARYJNA Z PAPIEŻEM MO D L I T WA MARYJNA Z PAPIEŻEM

W tym kontekście przypominam ponadto, że dziśprzypada we Włoszech «Dzień życia». Pragnę, abywszyscy zabiegali o wzrost kultury życia, aby wewszelkich okolicznościach stawiać w centrum war-tość istoty ludzkiej. Zgodnie z wiarą i rozumem,go dności osoby nie wolno sprowadzać do jej zdol-ności czy możliwości, jakie może posiadać, i dlate-go nie zanika ona, gdy osoba jest słaba, niepełno-sprawna lub potrzebuje pomocy.

Drodzy bracia i siostry, módlmy się o macie-rzyńskie wstawiennictwo Maryi Panny, aby rodzice,dziadkowie, nauczyciele, księża i wszyscy, którzyzajmują się edukacją, wychowywali młode pokole-nia w mądrości serc, aby osiągnęły one pełniężycia.

Apel o pokojowe współżycie w EgipcieW tych dniach z uwagą śledzę delikatną sytuację

drogiego narodu egipskiego. Proszę Boga, by natej ziemi, pobłogosławionej przez obecność ŚwiętejRodziny, znów zapanowały spokój i pokojowewsp ółżycie, dzięki powszechnemu zaangażowaniuna rzecz dobra wspólnego.

po polsku:

Pozdrawiam uczestniczących w modlitwie An i o łPański Polaków. «Wy jesteście solą ziemi. (...) Wyjesteście światłem świata» (Mt 5, 13-14). Oto po-winność i przywilej uczniów Chrystusa, płynące zdzisiejszej Ewangelii. Jak sól nadaje smak potra-wom, a światło pozwala nam widzieć przestrzeń ikolory, tak świadectwo naszego życia niech prowa-dzi wszystkich do wiary, wskazuje przestrzeń Boga,Jego piękno i miłość. Życzę wam dobrej niedzieli iz serca błogosławię.

13 lutego

Miłość większaod ludzkiej sprawiedliwościDrodzy bracia i siostry!W liturgii dzisiejszej niedzieli czytamy dalej takzwane «Kazanie na górze» Jezusa, które jest za-warte w rozdziałach 5., 6. i 7. Ewangelii Mateusza.Po «Błogosławieństwach», które przedstawiają Je-go wizję życia, Jezus ogłasza nowe Prawo, swojąTorę, jak nazywają je nasi bracia Żydzi. PrzyjścieMesjasza miało się wiązać bowiem także z osta-tecznym objawieniem Prawa, i to właśnie głosi Je-zus: «Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo al-bo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wy-p ełnić». I zwracając się do swoich uczniów, doda-je: «Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa

niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdzie-cie do królestwa niebieskiego» (Mt 5, 17. 20). Alena czym polega owa «pełnia» Prawa Chrystusa iowa «wyższa» sprawiedliwość, której On wymaga?

Dla wyjaśnienia tego Jezus posługuje się seriąprzeciwstawień, ukazując dawne przykazania i ichnową własną interpretację. Za każdym razem takrozpoczyna: «Słyszeliście, że powiedziano przod-kom...», po czym stwierdza: «A Ja wam powia-dam...». Na przykład: «Słyszeliście, że powiedzia-no przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuściłzabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam:Ka żdy, kto się gniewa na swego brata, podlegasądowi» (Mt 5, 21-22). Powtarza tak sześć razy.Ten sposób mówienia wywierał wielkie wrażenie naludziach, budząc w nich lęk, gdyż owo «Ja wampowiadam», oznaczało przypisywanie sobie władzysamego Boga, źró dła Prawa. Nowość wnoszonaprzez Jezusa polega zasadniczo na tym, że Onsam «wypełnia» przykazania miłością Boga, mocąDucha Świętego, który mieszka w Nim. My zaś,dzięki wierze w Chrystusa, możemy otwierać się nadziałanie Ducha Świętego, który uzdalnia nas dożycia miłością Bożą. Dlatego każdy nakaz staje sięprawdziwy jako wymóg miłości, a wszystkie spro-wadzają się do jednego przykazania: miłuj Boga zcałego serca i miłuj bliźniego swego jak siebie sa-mego. «Miłość jest doskonałym wypełnieniem Pra-wa» — pisze św. Paweł (Rz 13, 10). W obliczu tegowymogu na przykład żałosny przypadek czwórkidzieci romskich, które zginęły w ubiegłym tygo-dniu w pożarze baraku na peryferiach tego miasta,zmusza nas do postawienia sobie pytania, czysp ołeczeństwo bardziej solidarne i braterskie, bar-dziej konsekwentne w miłości, czyli bardziejchrześcijańskie, nie mogłoby zapobiec temu tra-

gicznemu wydarzeniu. To pytanie dotyczy wieluinnych bolesnych wydarzeń, bardziej lub mniejznanych, do których dochodzi codziennie w na-szych miastach i w naszych wioskach.

Drodzy przyjaciele, nie jest chyba przypadkiemto, że pierwsza wielka mowa Jezusa nosi nazwę«Kazanie na górze»! Mojżesz wszedł na górę Sy-naj, aby otrzymać Prawo Boże i zanieść je narodo-wi wybranemu. Jezus jest Synem samego Boga,który zstąpił z nieba, aby nas poprowadzić do nie-ba, na wyżyny Boga, drogą miłości. A nawetwięcej, On sam jest tą drogą: wystarczy, że pój-dziemy za Nim, by realizować w życiu wolę Boga iwejść do Jego królestwa, do życia wiecznego. Jed-no tylko stworzenie osiągnęło już szczyt góry: Ma-ryja Panna. Dzięki jedności z Jezusem Jej sprawie-dliwość była doskonała, dlatego nazywamy Ją Spe-culum iustitiae — Z w i e rc i a d łem sprawiedliwości. Jejsię powierzmy, aby także nas prowadziła drogąwierności Chrystusowemu Prawu.

po polsku:

Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. Wsposób szczególny jednoczę się w modlitwie zwiernymi archidiecezji lubelskiej, osieroconej ponagłej śmierci abpa Józefa Życińskiego. Odszedłdo Pana, spełniając posługę dla Kościoła po-wszechnego w Stolicy Apostolskiej. Niech radujesię w chwale owocami swego życia i pasterskiegotrudu. Wszystkim biskupom, kapłanom i wiernymw Polsce serdecznie błogosławię.

20 lutego

Nowy styl życia, któryzap o czątkował Pan JezusDrodzy bracia i siostry!Czytania biblijne dzisiejszej, siódmej niedzieliokresu zwykłego mówią nam o planie Boga, którychce uczynić ludzi uczestnikami swego życia:«Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bógwasz!» — czytamy w Księdze Kapłańskiej (19, 2).Tymi słowami oraz poprzez wynikające z nich po-lecenia Pan wzywa lud, który wybrał, aby był wier-ny przymierzu z Nim, kroczył Jego drogami, apodstawą ustawodawstwa społecznego czyni przy-kazanie «będziesz miłował bliźniego jak siebie sa-mego» (Kpł 19, 18). Gdy słuchamy następnie Jezu-sa, w którym Bóg przybrał śmiertelne ciało, abystać się bliźnim każdego człowieka i objawić swojąnieskończoną miłość do nas, odnajdujemy to samowezwanie, ten sam śmiały cel. Mówi bowiem Pan:«Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest

Ojciec wasz niebieski» (Mt 5, 48). Któż jednakmoże stać się doskonały? Nasza doskonałość pole-ga na życiu jako dzieci Boga, wypełnianiu w prak-tyce Jego woli. Święty Cyprian napisał, że «ojco-stwu Boga winno odpowiadać postępowanie jakdzieci Boże, aby Bóg był uwielbiony i chwalonyprzez dobre zachowanie się człowieka» (De zelo etl i v o re , 15: CCL 3 a, 83).

W jaki sposób możemy naśladować Jezusa? Onsam mówi: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módl-cie się za tych, którzy was prześladują, abyście sięstali synami Ojca waszego, który jest w niebie»(Mt 5, 44-45). Ten, kto przyjmuje Pana do swegożycia i miłuje Go całym sercem, jest zdolny prowa-dzić nowe życie. Udaje mu się pełnić wolę Boga:żyć w nowy sposób, ożywiany przez miłość i prze-znaczony do wieczności. Paweł Ap ostoł do daje:«Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i żeDuch Boży mieszka w was?» (1 Kor 3, 16). Jeślinaprawdę jesteśmy świadomi tej rzeczywistości inasze życie jest przez nią głęboko kształtowane,wówczas nasze świadectwo staje się jasne, wymow-ne i skuteczne. Pewien średniowieczny autor napi-sał: «Gdy cały byt człowieka zostaje, by tak rzec,wymieszany z miłością Bożą, wówczas blask jegoduszy odbija się także w wyglądzie zewnętrznym»(Jan Klimak, Drabina do raju, XXX: PG 88, 1157 B),w całym życiu. «Wielką rzeczą jest miłość — czyta-my w książeczce O naśladowaniu Chrystusa — do-brem, które czyni lekką każdą ciężką rzecz i wspie-ra spokojnie każdą trudną rzecz. Miłość dąży dowspinania się ku górze, bez potykania się o cokol-wiek ziemskiego. Rodzi się z Boga i tylko w Bogumoże znaleźć spoczynek» (III, V, 3).

Drodzy przyjaciele, pojutrze, 22 lutego, będzie-my obchodzić święto Katedry św. Piotra. Jemu,pierwszemu z apostołów, Chrystus powierzył zada-nie nauczyciela i pasterza, by duchowo prowadziłlud Boży, aby mógł on wznosić się ku niebu.Zachęcam więc wszystkich duszpasterzy do «przy-swajania sobie owego 'nowego stylu życia', któryzap o czątkował Pan Jezus, a apostołowie przyjęlijako swój» (List na rozpoczęcie Roku Kapłańskie-go). Prośmy Maryję Pannę, Matkę Boga iKo ścioła, aby uczyła nas miłości wzajemnej i wza-jemnego przyjmowania się jako bracia, synowieOjca niebieskiego.

po polsku:

Pozdrawiam serdecznie Polaków, uczestnikówmodlitwy An i o ł Pański. W dzisiejszej EwangeliiChrystus przypomina: «Miłujcie waszych nieprzy-jaciół» (Mt 5, 44). W obliczu zła, prześladowań,niesprawiedliwości strzeżmy się chęci odwetu, ze-msty i nienawiści, módlmy się za prześl a d o w c ó w.Zło dobrem zwyciężajmy (por. Rz 12, 21). Wszyst-kie przeciwności zawierzmy Bogu, by zyskać wol-ność i duchowy pokój. Niech Bóg wam bło-gosławi.