Columbia Luty 2015

20
LUTY 2015 LUTY 2015 RYCERZE KOLUMBA

description

Columbia Luty 2015

Transcript of Columbia Luty 2015

LUTY 2015LUTY 2015RYCERZE KOLUMBA

RYCERZE KOLUMBA

1 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

COLUMBIA L U T Y 2 0 1 5 ♦ T O M 9 5 ♦ N U M E R 2

A R t y K u ł y

Ikona Najczystszej MiłościOkryci płaszczem Maryi Dziewicy naśladujemy miłość iwierność, które spajały Najświętszą Rodzinę.Najwyższy rycerz carl a. aNdersoN

duch ożywicielPowszechne powołanie do miłości otwiera nas w duchu nadziei chrześcijańskiej na dar życia od Boga.Najwyższy kapelaN arcybIskup wIllIaM e. lorI

pielgrzymka srebrnej różySrebrna róża którą niosą Rycerze Kolumba do stóp MatkiBożej z Guadalupe została zaprezentowana Papieżowi Fran-ciszkowi jako symbol jedności.aNdrew j. Matt

serce sługi Podczas swej niezwykłej kariery w Białym Domu, RicardoSanvictores pracował u boku siedmiu amerykańskich prezydentów.NadIa sMIth

w duchu miłości – alohaRycerze na Hawajach organizują programy dzięki którymzabezpieczają żywność dla bezdomnych i potrzebujących.darleNe j. M. dela cruz

dobry ojciec

2

Na polecenie NMP z Guadalupe, święty Juan Diego zbiera róże kwitnącew środku zimy na górze Tepeyac, by zanieść biskupowi Meksyku. Na tegopamiątkę Rycerze udają się w doroczną pielgrzymkę Srebrnej Róży przedoblicze Maryi Dziewicy (zob. s. 5).

Knights of Colum

bus Religious Heritage Art Collection –

Virg

in o

f Gua

dalu

pe(detail), Nicolás Enríquez (1704-1790) —

COVER: Photo by

L’O

sser

vato

re R

oman

o

3

5

11

15

18

BuDuJĄC LEPSZy ŚWIAt

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 2

Ikona Najczystszej MiłościOkryci płaszczem Maryi Dziewicy naśladujemy miłość i

wierność, które spajały Najświętszą Rodzinę

Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson

W tyM NuMERZE czasopisma Co-lumbia wspominamy niezwykłe wyda-rzenie w dziejach Rycerzy Kolumba.Miało ono miejsce 12 grudnia 2014 r.w uroczystość Matki Bożej MiażdżącejWęża z Guadalupe. tego dnia ks.Eduardo Chávez, który jest Rycerzemoraz był postulatorem w procesie ka-nonizacyjnym św. Juana Diego, wrę-czył papieżowi Franciszkowi SrebrnąRóżę Rycerzy Kolumba podczas Mszy świętej pontyfikalnej ku czci NMP. Papież ucałowałSrebrną Różę i umieścił jąprzed obrazem Matki Bożej zGuadalupe, ustawionym wgłównym ołtarzu bazyliki św.Piotra w Rzymie.

Miało to miejsce po zakoń-czeniu 55. Biegu SrebrnejRóży, który jest pielgrzymkąwyruszającą z Kanady, prze-biegającą przez Stany Zjedno-czone i kończącą się w Monterrey wMeksyku. tym razem jednak Rycerzepobiegli z różą aż do Bazyliki NMP zGuadalupe w stołecznym mieście Me-ksyk. Pielgrzymka wyraża cześć odda-waną Maryi przez Rycerzy, ale jest teżświadectwem przywiązania do wizjiśw. Jana Pawła II, który upraszał owiększą jedność krajów i kultur za-chodniej półkuli.

Czujemy się połączeni więzami soli-darności z papieżem Franciszkiem, któ-rego nabożeństwo do NMP zGuadalupe uważamy za wyjątkowe.Wnoszę to z osobistej rozmowy, którąmiałem przywilej przeprowadzić zOjcem Świętym na temat roli Guada-

lupe w misji Zakonu.W roku, który jest naznaczony przy-

gotowaniami do Światowego SpotkaniaRodzin z papieżem Franciszkiem w Fi-ladelfii modlitwy do Maryi Dziewicy sąszczególnie istotne. Rodziny na całymświecie czekają, by usłyszeć jasny prze-kaz nadziei, miłosierdzia i pojednania.By przyjąć do serc nakaz opieki nadbiednymi, wykluczonymi i przedstawi-cielami ludów tubylczych, które byłypodbijane.

Podczas czwartego objawienia wgrudniu 1531 roku Maryja Dziewicanazwała Juana Diego „najmłodszymsynem” i prosiła, by się nie lękał. „Prze-cież ja jestem z tobą” – powiedziała –„która mam zaszczyt być waszą Matką.Jesteś skryty pod płaszczem mej opieki.Spotykając mnie goreje ci serce z rado-ści. Kryjesz się w moich ramionach, wrąbku mej sukni. Czego więcej byśmógł chcieć”?

Przesłanie Maryi jest szczególnieznaczące, gdy przystąpiliśmy do reali-zacji programu „Budowanie KościołaDomowego: Rodzina żyjąca w pełni”.Jak o tym świadczy uleczenie JuanaBernardino, czyli wujka św. Juana

Diego, Matka Boża prowadzi nas doswego Syna troszcząc się szczególnie orodziny.

Maryja przyzywa nas też do Naj-świętszej Rodziny, która – jak to ujął w1994 r. św. Jan Paweł II w Liście do ro-dzin – „jest ikoną i wzorem dla każdejrodziny na świecie”.

Podobnież święty Paweł na-zwał fenomen rodziny chrze-ścijańskiej „wielką tajemnicą”(Ef 5:32). Z tych słów św. JanPaweł II wywiódł, że przez po-wołanie do miłości męża iżony są oni wprowadzani „wprzestrzeń «wielkiej tajem-nicy»” i właśnie w niej znaj-dują spełnienie, doprowadzenisakramentalnie do najczystszejmiłości.

Dlatego Maryja Dziewica jest klu-czowa.

to właśnie w Liście do rodzin św. JanPaweł II napisał: „Pierwsza weszła w tenwymiar Maryja, wprowadzając wraz zesobą swego oblubieńca Józefa. Oni teżstali się pierwszymi wzorami najczyst-szej miłości, o którą Kościół nie prze-staje się modlić dla młodzieży, dlamałżeństw i dla rodzin”.

Wyzwania, z którymi dziś muszą sięzmagać rodziny mnożą się szybciej, niżda się ogarnąć. Czyż nie jest to więcczas, by zwrócić się z modlitwą doMatki Bożej i do Najświętszej Rodziny,byśmy ożywili każdą z naszych rodzin?

Vivat Jesus!

Maryja przyzywa nas też do Najświętszej Rodziny, która – jak to

ujął w 1994 r. św. Jan Paweł II w Liście do rodzin – „jest ikoną i wzorem

dla każdej rodziny na świecie”.

uCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIERZE

3 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

Duch OżywicielPowszechne powołanie do miłości otwiera nas w duchu

nadziei chrześcijańskiej na dar życia od Boga

Najwyższy Kapelan Arcybiskup William E. Lori

W JAKIŚ CZAS po przyjęciu bierz-mowania wyjawiłem swoim rodzicom,że chciałbym wybrać kapłaństwo.Byłem chyba już w klasie maturalnej.Mimo mej młodzieńczej prostodusz-ności, rodzice przyjęli wyznanie z całąpowagą, gotowi przyjąć to, co PanBóg zaplanował. „Jeśli to Chrystuswzywa cię na księdza”, powiedzieli,„to my to rozumiemy”. Nie naciskali,nie zakazywali, tylko prosili bym ro-zeznawał modlitwą zamysłBoży.

Będę dozgonnie wdzięcznyrodzicom za to jak podeszli dosprawy mojego powołania.Od matury, przez cały okresklerycki, musiałem wiele jesz-cze dojrzeć, wiele jeszcze zawi-rowań duszy i przełomówmyślenia było przede mną.Przez cały ten czas mama z tatą byligotowi wspierać mnie, a jednocześniepozostawić mi wolność wyboru w od-powiedzi na Boże wołanie. Obdarzalisiebie samych i mnie miłością Ducha-Ożywiciela.

MIłOŚĆ MAłŻEŃSKAMyślę, że przez te 38 lat posługi ka-płańskiej dałem moim rodziców wię-cej, niż kilku „wnuków duchowych” –wobec których byłem Bożym narzę-dziem dotknięcia ożywczą miłością iłaską. Bez wahania mogę wyznać, żemama i tata wiązali nadzieje i radośćz mego powołania nie z powodu po-woływania mnie do stanowisk w hie-rarchii, ale z powodu niezgłębionego

planu Opatrzności, posługującej sięich synem, którego słabości i ograni-czenia rozumieli lepiej, niż inni.

Kiedy kobieta i mężczyzna zako-chują się i biorą ślub, dzieje się to dla-tego, że przyjmują rodzicielstwo jakodrogę nadziei i radości. Już sama mi-łość jej i jego buzuje w nich, dającprzedsmak nowego życia. Noszą wsobie nadzieję, że odbiciem ich wza-jemnej miłości będzie wygląd córek i

synów – ale też odziedziczone zacho-wania, talenty, wręcz cała ich osobo-wość. Wyczekują radości i wyzwańzwiązanych ze wzrostem swych dzieciw duchu, w ciele i w intelekcie. Cza-sem myślą, że kiedyś będą piastowaćwnuki i prawnuki, czy „duchoweprawnuki”, jak to ma miejsce w przy-padku moich rodziców. Bo tak jużjest, że jak Boża miłość spaja małżon-ków, to udziela się ona dzieciom, apotem rodzi się gotowość wyjść z mi-łością do innych, chęć wsparcia i usłu-giwania bliźnim w potrzebie.

Miłość małżeńska po chrześcijań-sku, to jednak coś więcej, niż oczeki-wania i marzenia osadzone w tymświecie. to przecież naturalne, że mał-

żonkowie chcą, by ich dzieciom po-wiodło się w szkole, były lubiane, zna-lazły pracę, ustatkowały się i odnalazłyżyciowe powołanie. Ale nadziejachrześcijańska dostrzega złudność ikrótkotrwałość „robienia kariery”,nieograniczając się do poklasku wśródludzi. Papież Benedykt XVI ujął to w

ten sposób: „Kogo dotyka mi-łość, ten zaczyna intuicyjnie po-jmować, czym właściwie jest«życie». Zaczyna przeczuwać, coznaczy słowo nadziei, które na-potkaliśmy w obrzędzie Chrztu:od wiary oczekuję «życia wiecz-nego» – prawdziwego życia,które całkowicie i bez zagrożeń,w całej pełni, po prostu jest ży-

ciem” (Spe salvi, 27).Kiedy mąż i żona naśladują Chrys-

tusa, kiedy łączy ich życie sakramen-talne Kościoła, wtedy łatwo dojrzeć,że „tym jest życie wieczne, by pozna-wać jedynego prawdziwego Boga, itego któregoś posłał, Jezusa Chrys-tusa” (J 17:3).

ZAKOtWICZENI NADZIEJĄto nowe życie, którym jesteśmy obda-rzeni przez Chrzest jest odpowiedziąna najgłębsze tęsknoty serca za przy-jemną oraz nieprzerwaną miłością,która nie zaniknie i nie przepoczwarzysię. W życiu pełnym cierpień, ale i ra-dości, więzi, ale i rozstań, wśród mo-notonii codziennej rutyny ciągle

Miłość małżeńska po chrześcijań-sku, to jednak coś więcej,

niż oczekiwania i marzenia osadzone w tym świecie.

Ofiarowane w jedności z Papieżem

Franciszkiem

uCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIERZE

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 4

INtENCJE MODLItEWNE OJCA ŚWIĘtEGO

OGóLNA: Aby więźniowie, aszczególnie młodzi, mieli możli-wość ułożenia sobie na nowo god-nego życia.

MISyJNA: Aby małżonkowie,którzy się rozeszli, znaleźli zrozu-mienie i wsparcie we wspólnociechrześcijańskiej.

KAtOLICy MIESIĄCAINtENCJE MODLItEWNE OJCA ŚWIĘtEGO

odzywa się w naszym sercu tęsknotaza tym, co trwałe i doskonałe. towłaśnie odzywa się w nas potrzebaudziału w życiu i miłości Boga.

Pan Bóg odpowiadając na dążenianaszej duszy nie chce odebrać namgodności, wolności, ani zdjąć z nasbrzemienia sprawiedliwego układaniastosunków stołecznych. Chce nas poprostu oczyścić ze ślepoty grzechu iotworzyć nas na przyjmowanie orazobdarowywanie miłością. Mającudział w Ciele i Krwi Pańskiej otwie-ramy się na działanie Ducha Świętego,czyli Ożywiciela, na działanie ożyw-

czej siły miłości. Bo życiem i miłościądzielimy się z bliźnimi.

W małżeństwie katolickim mąż iżona są zawezwani zakorzenić swą mi-łość w życiodajnej miłości Chrystusa.Jeśli pozwalają Jego miłości oczyszczaći wzmacniać ich własną miłość, to za-czynają swoje wspólne życie i nadziejewidzieć w lepszym, prawdziwszym ipiękniejszym świetle. Przestają byćtylko „partnerami” życiowymi, ale też„posłańcami nadziei”, wspierającymiw dobru siebie wzajem i dzielącymisię z innymi nadzieją życia wiecznego(por. Spe salvi, 34).

Kiedy już małżonkowie zakotwicząswą miłość w nadziei chrześcijańskiej,zaczną otwierać się na dar z siebie i naBoga w sposób pełny, również wchwilach cierpienia i znoju. Nabiorąw sobie gotowości do przyjęcia tego,o co Bóg prosi ich oraz prosi ichdzieci. tak stają się „posłańcami na-dziei” również względem dzieci.

Kościół parafialny powinien być la-tarnią dla poszukujących nadziei i mi-łości. Rodzina niech będzie domowymkościołem, w którym panuje życio-dajna miłość, niosąca nadzieję tym,którzy szukają prawdy i miłosierdzia.♦

POPE FRA

NCIS: C

NS photo/Paul Haring

W 1552 ROKu, gdy umierał św.Franciszek Ksawery zwany ApostołemJaponii, urodził się takayama ukon.Wraz ze swoim ojcem – samurajemspod Osaki – mając 12 lat przyjął z rąkjezuitów chrzest, a na nim imię Justo,czyli sprawiedliwy [tak jak św. Justo ztęgoborza – przyp. tłum].

Ród takayama jako arystokraci i wła-ściciele jednego z czterech największychpałaców w Japonii ufundowali pierwszykościół katolicki w Kioto. JednocześnieJusto musiał wystąpić zbrojnie jako sa-muraj w wojnie domowej, targającejkrajem. W 1587 roku regent Hideyoshiwszczął prześladowanie chrześcijan izwrócił się przeciw swym dotychczaso-wym sojusznikom, czyli rodowi taka-yama. Justo nie chciał się zaprzeć wiary,dlatego pozbawiono go zdolności hono-rowej tak drogiej samurajom oraz zarek-wirowano cały majątek.

Świadomie wybrawszy ubóstwo zChrystusem zamiast władzy i bogactwawstąpił Justo na służbę na dworze po-mniejszego szlachcica. tymczasem Hi-deyoshi w dążeniu do uzyskania tytułuszoguna – faktycznego władcy cesarstwa– szerzył prześladowania za wiarę i ukrzy-żował 26 męczenników w Nagasaki.

W 1614 roku cesarz Japonii wydałedykt zakazujący wiary w Chrystusa,skazując wiernych na banicję. taka-yama wraz z trzystu innymi katolikamiw liczącą 3000 kilometrów podróżmorską do Filipin, gdzie działali je-zuici. Justo zdążył wyprosić u Hiszpa-nów, by odstąpili od najazdu naJaponię, po czym strudzony życiem iwycieńczony tropikalnym klimatemzmarł zaledwie 40 dni po przybyciu doManili. Hiszpańscy kolonizatorzy po-chowali go z pełnymi honorami jakogenerała.

W 2013 roku proces kanonizacyjnyzostał wszczęty w Rzymie. 3 lutegoprzypadnie 400. rocznica śmierci sługiBożego Justa takayamy ukona.♦

Justo Takayama Ukon(1552-1615)

KAtOLICy MIESIĄCA

5 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

Wdniu 12 grudnia 2014 roku pod koniec Mszy Świętej od-prawionej w bazylice Św. Piotra na cześć Matki Bożej z

Guadalupe, w wielkim oddaniu Maryi i międzynarodowej jed-ności, zaprezentowano Papieżowi Franciszkowi Srebrną Różę Ry-cerzy Kolumba. Wśród koncelebransów znalazł się KardynałNorberto Rivera, Arcybiskup Meksyku będący też członkiem Ry-cerzy Kolumba.

Ojciec Święty otrzymał srebrnąróże z rąk księdza prałata EduardoChávez postulatora w procesie ka-nonizacyjnym św. Juan’a Diego a za-razem kanonika bazyliki MatkiBożej z Guadalupe w Mexico Citypodczas symbolicznej kulminacji 55dorocznego programu SrebrnejRóży. Najwyższy Rycerz Carl A. An-derson który wraz ze swą małżonkąDorian oraz innymi przedstawicie-lami Rycerzy Kolumba uczestniczyłwe Mszy Świętej, poprosił aby ks.Eduardo Chávez w imieniu Zakonuzaprezentował różę Papieżowi Fran-ciszkowi.

Od 1960 roku program SrebrnejRóży, znany wcześniej jako Opera-cja Róża gromadzi Rycerzy iGiermków Rycerzy Kolumba z Me-ksyku, Stanów Zjednoczonych orazKanady pod płaszczem Matki Bożejz Guadalupe, patronki obu Ame-ryk. W połowie lat 90 inicjatywę przejęła Rada Najwyższa. Po-zwoliło to na połączenie wielu pielgrzymek i potwierdzenieoddania Zakonu zagadnieniom świętości ludzkiego życia (patrzkolumna dotycząca historii).

Zanim srebrna róża pojawiła się w grudniu w Rzymie odbyłanieprawdopodobną pielgrzymkę na trasie liczącej 9 tysięcy mil.Rozpoczęła ją w British Columbia w dniu 27 kwietnia 2014roku, skąd Rycerze i Giermkowie przenieśli różę na południeprzez Stany Zjednoczone do El Paso, teksas, przekraczając gra-nice meksykańską w Ciudad Juarez w dniu 2 listopada. Po raz

pierwszy srebrna róża została poniesiona do bazyliki Matki Bożejz Guadalupe w Mexico City znajdującej się w pobliżu miejscaobjawień jakie miał w grudniu 1531 roku św. Juan Diego. Wlatach ubiegłych niesiono ją do Starej Bazyliki Guadalupe wMonterrey.

W dniu 30 listopada, dzień po przybyciu srebrnej róży, pielg-rzymi zebrali się w bazylice na jejpowitanie. W niezwykłej procesjiprzed Mszą Święta srebrna różazostała poniesiona taką samądrogą jaką podążał ze swegodomu w tulpetlac na wzgórze ta-peyac św. Juan Diego. Przynie-siono różę do bazyliki i położonoją u stóp wizerunku Matki Bożejz Guadalupe.

W dniu 7 grudnia, kolejna uro-czystość eucharystyczna zaznaczyławyjazd srebrnej róży do Rzymu,gdzie podczas Mszy Świętej pon-tyfikalnej w święto Matki Bożej zGuadalupe miała być zaprezento-wana Papieżowi Franciszkowi.

Podczas homilii w dniu 12 grud-nia, papież Franciszek przywołałzdarzenia związane z objawieniamiMatki Bożej z Guadalupe jakiebyły udziałem Św. Juan’a Diego.Nazwał wówczas Dziewicę Maryję„wielką misjonarką która zaniosła

Ewangelię do naszej Ameryki” przybywając na meksykańskie wzgó-rze tapeyac, jako ciężarna mestiza, kobieta rasy mieszanej.

„to było tak jakby wielki znak pojawił się na niebie, kobietaubrana w słońce i z księżycem u swych stóp,” dodał papież cytującApokalipsę 12:1. „Przyjmując na siebie kulturowe i religijne sym-bole tubylców ogłosiła i oddała swemu Synowi tych wszystkichnowych ludzi”.

W wyniku Jej spotkania ze świeckim konwertytą Juan’emDiego Cuauhtlatoatzin oraz kolejnymi wydarzeniami – także zi-mowymi różami o które poprosiła by zebrał i cudownym wize-

Srebrna róża którą niosą Rycerze Kolumba do stóp Matki Bożej z Guadalupe została zaprezentowana Papieżowi Franciszkowi jako symbol jedności

Andrew J. Matt

Pielgrzymka Srebrnej Rózy.

OPPOSITE PAG

E: Photo by

L’O

sser

vato

re R

oman

o

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 6

Papież Franciszek otrzymuje srebrną różę od księdzaEduardo Cháveza, postulatora w procesie kanonizacyj-nym św. Juana Diego, w uroczystość NMP z Guadalupe12 grudnia 2014.

7 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

runkiem na jej tilma (płaszcz) po tym jak podarował różę swemubiskupowi – miała miejsce bezprecedensowa transformacja kul-turowa.

„Poprzez jej wstawiennictwo,“ powiedział papież Franciszek,„chrześcijańska wiara zaczęła wzrastać jako największy skarbduszy ludzi obu Ameryk: o teraz szerzy się od Alaski po Patago-nię”.

Na zakończenie Mszy Świętej, ks. Chávez wspiął się po stop-

niach ołtarza św. Piotra.„Nagle, jak błyskawica uderzyło mnie to, że” wspomina potem

ks. Chávez. „to ja mam nieść tę różę do Biskupa Rzymu tak jakŚw. Juan Diego niósł ją do Biskupa Juan’a de Zumárraga”?

Prezentując srebrną różę, ks. Chávez zwrócił się do PapieżaFranciszka tymi słowami:

„Wasza Świątobliwość, dzięki Rycerzom Kolumba ta srebrnaróża odbyła pielgrzymkę z Kanady przez Stany Zjednoczone i

INSPIRACJA DLA PROGRAMu Sreb-rnej Róży nadeszła w 1960 roku gdy grupaGiermków Rycerzy Kolumba z Monterreyw Meksyku zapragnęła publicznie zama-nifestować swe oddanie Matce Bożej zGuadalupe. Mieli ambitny pomysł: zorga-nizowanie międzynarodowego biegu pod-czas którego poniosą czerwoną różę. trasaliczyła 145 mil i biegła ze Stanów Zjedno-czonych, z nadgranicznego miasta Laredow teksasie do bazyliki Matki Bożej z Gua-dalupe w Monterrey.

Dzięki sponsorowaniu rady im. NuestraSeñora de Guadalupe nr 2312, Giermkowiez koła Fray Margil de Jesús, nr 660 sporzą-

dzili szczegółowy plan tego, jak o nim mó-wili „sportowo-religijnego” przedsięwzięcia.Począwszy od 11 grudnia, każdy Giermekprzebiegał dwie mile, niosąc różę jak pa-łeczkę w sztafecie. 35 godzin później dotarlido Monterray aby w święto Dziewicy z Gua-dalupe złożyć różę u Jej stop.

Gdy entuzjazm giermków sięgnął szczytu,wzrosła też ochota na międzynarodowąakcję. Wkrótce poprosili więc Miguel’a Mar-tínez Estrada, generalnego dyrektora pro-gramu rady 2314 aby napisał do William’aPiedmont’a dyrektora Giermków RycerzyKolumba w Radzie Najwyższej i wyjaśnił ichplan. Chcieli by poprosił aby Giermkowie w

Stanach Zjednoczonych symbolicznieuczestniczyli w Pierwszym Wielkim Między-narodowym Biegu Róży z Guadalupe („Pri-mera Gran Carrera Internacional de la RosaGuadalupana”).

W liście do Piedmont’a z 5 listopada 1960roku Estrada wystosował zaproszenie dowszystkich amerykańskich kół Giermkówaby wzięły udział w „dostarczeniu do kołaLaredo, w teksasie róży będącej symbolembraterskiej, międzynarodowej przyjaźni podpatronatem Dziewicy z Guadalupe, PatronkiAmeryki”. Estrada pisze dalej: „Mamy na-dzieję, że taka akcja wzmocni braterskie więziprzyjaźni pomiędzy Giermkami w uSA i

SREBRNA ROŻA RyCERZy KOLuMBA I JEJ HIStORIA

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 8

kołem w Monterrey”.Piedmont był zachwycony takim planem.

Aby jeszcze bardziej podkreślić międzynaro-dowy charakter dodał kluczową rekomenda-cję: Kanadyjscy Giermkowie także powinnibyć zaproszeni do udziału w akcji. Bardzoporuszony tym Estrada podziękował dyrek-torowi „za wspaniały pomysł włączenia doakcji Kanadyjskich Giermków”. W ten spo-sób „dzięki tobie i Najwyższej Radzie,Giermkowie Ameryki, Kanady i z Monter-rey połączą się by oddać cześć Matce Bożej zGuadalupe”. takie były narodziny niezwy-kłej inicjatywy Maryjnej umożliwiającej nietylko wzmocnienie sensu braterskiej jednościZakonu, ale także więzów współpracy i soli-darności na całym kontynencie.

Kanadyjscy Giermkowie wkrótce sięzorganizowali i podjęli „bieg” z wielkimentuzjazmem. „Operacja Róża”, bo podtaką nazwą znano tę inicjatywę, rozpoczęłasię 8 grudnia w święto Niepokalanego Po-częcia. Wówczas to Giermkowie z Broc-

kville, Ontario na środku nowo oddanegomiędzynarodowego mostu łączącego StanyZjednoczone z Kanadą, przekazali czer-woną różę Giermkom z miejscowościOgdensburg N.y., . Róża poleciała potemprzez Newark do Nowego Jorku a następ-nego dnia do Laredo w teksasie, gdzie de-legacja Rycerzy Kolumba przekazała różęGiermkom z Meksyku.

Pieszy bieg rozpoczął się 10 grudnia nagranicy amerykańsko – meksykańskiej, namoście Gateway to the Americas Internatio-nal Bridge. Na tym ostatnim etapie biega-czom towarzyszyła meksykańska policja iCzerwony Krzyż. Po przebyciu trasy liczącejod samego początku do końca aż 2600 mil,w dniu 12 grudnia 1960 roku, róża dotarła

SILVER ROS

E: Knights of Columbus Multimedia Archives — POP

E FRANCIS: L’

Oss

erva

tore

Rom

ano

Na sąsiedniej stronie: Ks. Chávez głosi 30 listopada 2014 r. kazanie do wiernych podczas Mszy świętej w Bazylice NMP z Guadalupe wMeksyku; Rycerze stoją na warcie przy srebrnej róży. • Powyżej: W bazylice św. Piotra w Watykanie papież Franciszek składa srebrną różę ustóp oblicza NMP z Guadalupe w dniu Jej święta. • Najwyższy Rycerz Carl Anderson z księdzem Eduardo Chávezem po Mszy świętej.

Meksyk. Podróżowała do bazyliki Dziewicy z Guadalupe i aż tudotarła w swej pielgrzymce. ta róża widziała smutek i cierpienie,ból i zmęczenie tak wielu naszych braci i sióstr ale widziała takżeich radości i nadzieję. to prawda Ojcze Święty, Bóg chciał żyćmiedzy nami poprzez Świętą Maryję z Guadalupe, a ta róża jesttego symbolem. Proszę o jej przyjęcie”.

Wówczas papież Franciszek uśmiechnął się i ucałował różę. Po-wiedział „tak” i pokiwał głową a potem poprosił ks. Chávez’a o

modlitwę za siebie.„uśmiech papieża Franciszka był niesamowity”, powiedział

potem ks. Chávez wspominając spotkanie. „Nigdy nie zapomnętego uśmiechu, pocałunku róży i spojrzenia na mnie. Miał szerokootwarte oczy, szczególnie wtedy gdy zrozumiał że słowa które wy-powiadałem były reminiscencją słów Św. Juana Diego.♦

ANDREW J. MAtt jest edytorem magazynu Columbia.

9 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

do Monterrey. W bazylice wręczono różę Ar-cybiskupowi Alfonso Espino y Silva i pod-czas uroczystej Mszy Świętej dla Giermków,Rycerzy i ich rodzin, odprawionej na cześćna Matki Bożej z Guadalupe, nastąpiło uro-czyste zakończenie całego wydarzenia.

Sukces inauguracyjnej Operacji Różasprawił, że Giermkowie z Meksyku, StanówZjednoczonych i Kanady chętnie podjedlisię kontynuacji marszu w 1961 roku. Jako,że oryginalna róża zwiędła i nie mogła byćjuż użyta ponownie, na kolejny, drugi jużbieg przygotowano dwie specjalne róże. Różęz brązu, wykonano w London, Ontario i po-błogosławiona przez Biskupa John’a Cody wdniu 8 grudnia rozpoczęła pierwszą fazębiegu. Doniesiono ją do Nowego Jorku.Równocześnie srebrna róża, którą wyprodu-kowano w Monterrey i którą pobłogosławił

Arcybiskup Espino y Silvazostała przesłana do sie-dziby Rycerzy Kolumba wNew Haven Conn.

Delegacje Giermków iRycerzy Kolumba zaniosłyobie róże do NajwyższegoRycerza Luke’a E. Hart’aktóry zabrał je w dalszątrasę do Dallas. Funkcjona-riusze okręgowi w teksasiezanieśli róże do Laredo aGiermkowie i Rycerze zrady Laredo nr 2304 uroczyście przekazali jeGiermkom z koła Monterrey nr 660. tauroczystość odbyła się na środku Internatio-nal Bridge. Ponownie więc bieg rozpoczął się10 grudnia i ukończył w święto Matki Bożejz Guadalupe w Monterrey.

Począwszy od 1963roku, Operacja Róża obej-mowała już tylko jednąsrebrną różę. trasa biegu i

dni pozostały bez zmian. Każdą różę jakonamacalny symbol tradycji braterstwa i jed-ności wspólnej dla trzech krajów, przecho-wywano w bazylice w Monterrey.

Piąty bieg róży zdobył międzynarodowezainteresowanie ponieważ róża zawędrowała

W lutowym numerze z1962 roku czasopisma dlagiermków zamieszczonozdjęcie Najwyższego Ryce-rza Luke'a Harta i kardy-nała Francis Spellman zNowego Jorku wraz zpierwszą srebrną różą.

Knights of Colum

bus Multim

edia Archives

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 10

TOP: Photo courtesy of the Catholic Archives of Texas

do Rzymu gdzie zaprezentowano ją Papie-żowi Pawłowi VI który pobłogosławił ją wdniu 29 listopada 1964. Wówczas przetran-sportowano ją do Laredo a następnie zanie-siono do Monterrey. W 1968 roku róża teżodbyła daleką podroż. Przesłano ją do Bo-goty w Kolumbii aby Papież Paweł VI od-wiedzający miasto w sierpniu, mógł jąpobłogosławić.

Przez kolejne dekady, za utrzymanie tra-dycji Srebrnej Roży odpowiedzialni byli wdużym stopniu Rycerze i Giermkowie z Me-ksyku i teksasu oraz Czwarty Stopień pro-wincji Matki Bożej z Guadalupe.

W 1990 roku Najwyższy Rycerz Virgil C.Dechant przyjął program Srebrnej Roży doRady Najwyższej. W rezultacie programrozrósł się do trzech niezależnych róż podró-żujących równocześnie odrębnymi drogami

i często odwiedzających przydrożne parafie.Parafie, świątynie i miejskie ratusze organi-zowały modlitwy i nabożeństwa na cześćMatki Bożej z Guadalupe. Często tym uro-czystościom towarzyszyła gwardia hono-rowa Czwartego Stopnia. Pierwsza srebrnaroża rozpoczynała podroż w Ontario i szłaprzez centralne Stany Zjednoczone. Drugaruszała z Manitoba podróżując przez wy-brzeże Pacyfiku. trzecia rozpoczynała po-droż w Nowym Jorku i ruszała nawschodnie wybrzeże. Gdy wszystkie trzyspotykały się w Laredo, przenoszono je doMeksyku na wieńczącą uroczystości MszęŚwiętą odprawianą w dniu 12 grudnia w ba-zylice w Monterrey.

W 2001 roku Najwyższy Rycerz Carl A.Anderson rozszerzył program o elementzwiązany z kulturą życia i na 119 Najwyższej

Konwencji w toronto zapoczątkowano gojako „Runnig of the Rose” (Bieg Róży).

„Nie tylko oddajemy cześć Matce Bożej zGuadalupe i wyrażamy jedność Zakonu,”powiedział Najwyższy Rycerz, „chcemy po-nownie zadeklarować oddanie Zakonu wkwestiach świętości życia. to właśnie do Bło-gosławionej Matki zwracamy nasze mod-litwy, gdy pracujemy nad tym abypowstrzymać cywilizację śmierci która prze-nika nasze społeczeństwa”.

Liczba symultanicznie odbywających siębiegów zwiększyła się z trzech do czterechw 2012 roku i z czterech do pięciu w roku2013. W 2014 roku program obejmowałsześć tras a kulminacją jaka miała miejscew dniu 12 grudnia w Rzymie, było zapre-zentowanie srebrnej róży Papieżowi Fran-ciszkowi.♦

Powyżej: Na lotnisku w Dallas w grudniu 1961 r. Najwyższy Rycerz Luke Hart wręcza srebrną różę delegatowi stanowemu Teksasu Jac-kowi Collerain.

Na sąsiedniej stronie, zgodnie z ruchem wskazówek zegara: Giermek Kolumba Ed Gunter Jr. z Austin w Teksasie otrzymuje tę czerwonąróżę, której użyto do „Operacji Róża” na lotnisku Laredo 9 grudnia 1960. • Z czerwoną różą w ręku wychowawca giermków PedroGómez, w stroju Czerwonego Krzyża, podczas domykania Operacji Róża wraz z Albertem Jesusem Garcią z Monterrey w Meksyku (12grudnia 1960) • Biskup John Cody z kanadyjskiego Ontario błogosławi różę z brązu. • Poczet sztandarowy Giermków Kanadyjskich istraż honorowa Czwartego Stopnia Rycerzy z różą z brązu na lotnisku w London w prowincji Ontario w grudniu 1961.

11 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

Admirał marynarki i siedmiu amerykańskich prezydentówopisywało go w różny sposób: „godny zaufania,” „lojalny”

czy „oddany” a wszyscy oni doświadczyli z nim osobistego kon-taktu. Ricardo Sanvictores do którego zwracali się po prostuimieniem „Sam” służył każdemu z nich podczas swej 45 letniejkariery jako kamerdyner i służący.

Gdy ukończył pracę w Białym Domu i przeszedł na emery-turę, Sanvictores i jego żona Carmen przeprowadzili się w2006 roku do North Port, Fla.. Będąc przez większość życiaoddanym sługą, 76 letni dziś Sanvictores, Rycerz CzwartegoStopnia, poświeca teraz wiele czasu członkostwu w radzieNorth Port nr 7997.

Sanvictores to skromna, wrażliwa dusza, więc rzadko opo-wiada o swych dawnych zadaniach, ale jego żona z dumą prze-chowuje każdy prezydencki list i wyróżnienie jakie otrzymał, aw domu na widoku ustawia pamiątkowe fotografie swego mężaz okresu jego pracy w Białym Domu.

KAMERDyNER ADMIRAłA MCCAINurodzony i wychowany na Filipinach, Sanvictores uczęszczał nauniwersytet Far Eastern w Manili gdzie studiował na wydzialeadministracji i biznesu. Po ukończeniu uczelni zaciągnął się doamerykańskiej marynarki.

„Życie na Filipinach nie było łatwe,” mówi, „nie było dobrejpracy, więc wszyscy próbowali wstąpić do marynarki gdy StanyZjednoczone rekrutowały na Filipinach w 1960 roku”.

W tamtym czasie Filipiny były w centrum działań militarnychuSA w Azji i Stany Zjednoczone utrzymywały tam główną bazęmorską zwaną Sangley Point, umiejscowioną na południowymzachodzie od Manili.

„Gdy zaciągnąłem się do wojska, wcale nie wiedziałem co tambędę robić”, powiedział Sanvictores. „Musieliśmy stawić się naegzaminie sprawdzającym do czego się nadajemy”.

Przypadła mu praca kamerdynera dla wojskowych wysokiegostopnia. W wieku lat 24, Sanvictores został przydzielony dopracy dla admirała John’a S. McCain Jr. w Little Creek, Va., Zos-tał więc członkiem domostwa admirała a następnie jego osobis-tym asystentem podroży.

„Dbałem o jego odzież, posiłki, byłem na różne posyłki,“wspomina Sanvictores. „Kiedy podróżowaliśmy i wychodził nanoc zostawałem w jego pokoju aby strzec cennych rzeczy, szcze-gólnie dokumentów i ważnych materiałów. także wtedy gdybyła nagła potrzeba, byłem tym, który go budził”.

I to właśnie Sanvictores był pod ręką w 1967 roku kiedy ad-mirał otrzymał wiadomość, że jego syn Lt. Cmd. John S.McCain III został zestrzelony w Wietnamie. Przyszły kandydatna prezydenta i wieloletni senator z Arizony, był więźniem wo-jennym przez prawie sześć lat.

„to były bardzo ciężkie czasy,” mówi Sanvictores. „Był na-prawdę smutny i prosił abym modlił się za jego syna. Znałemcałą rodzinę – dzieci i wnuczęta. Po tylu latach pracy dla tejsamej rodziny ludzie stają się dla ciebie jak twoja własna rodzina.Bardzo mi zaufali”.

Szacunek jaki miał dla admirała McCain był obopólny. Gdyadmirał odchodził na emeryturę polecił pana Sanvictores na po-sadę w Białym Domu.

„Niezwykłej jakości standard pracy jaki osiągnąłeś posłuży zaprzykład wszystkim i jest głównym powodem dla którego czasmej kadencji podczas twej służby, był moją osobistą przyjemno-ścią,” napisał wtedy Adm. McCain.

Praca u admirała oznaczała też, że Sanvictores zdobył nie-zbędne świadectwa bezpieczeństwa i oficjalne zezwolenia, takwięc droga na Pensylwania Avenue wydawała się być przygoto-wana, nawet jeśli by oferta miała przyjść znienacka. Znanypotem jako „Sam” przez wszystkich siedmiu prezydentów któ-rym służył, Sanvictores wkrótce doświadczył rzadkiego zakuli-sowego spojrzenia na życie naczelnego wodza narodu.

Będąc naturalnym dyplomatą Sanvictores nigdy nie robił pro-blemu z tego, że służy prezydentom różnych partii i czynił to ztakim samym oddaniem.

„Nie uprawiamy polityki, po prostu wykonujemy swojąpracę,” mówi Sanvictores. „to nie nasz interes, nawet wtedy gdymamy własne zdanie. Po prostu robię co do mnie należy i tyle”.

A jednak dziesięciolecia służby i wspólnych podroży z prezy-dentami to coś więcej niż tylko praca, ponieważ zaangażował sięw życie każdego z nich. Nie ma nic złego do powiedzenia o ża-

SerceSługi

Podczas swej niezwykłej kariery w Białym Domu, Ricardo Sanvictores pracował u boku siedmiu amerykańskich prezydentów

Nadia Smith

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 12

Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, od góry: Ricardo Sanvictoresz Rady nr. 7997 w North Port na Florydzie na zdjęciu z czteremaz siedmiu prezydentów, dla których pracował: Jimmy Carterem,Georgem Bushem seniorem, Billem Clintonem i Geraldem Fordem.• W styczniu 1983 r. w Białym Domu prezydent Ronald Reaganściska dłoń Sanvictoresowi. • Admirał John „Jack” McCain, a obokniego Sanvictores z żoną Carmen i dwójką z trojga dzieci: Ricardojuniorem i Sarą (26 listopada 1968).

Photos courtesy of Ricardo Sanvictores

13 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

dnym z prezydentów któremu posługiwał, ze wszystkimi był bar-dzo blisko.

SłuŻBA W BIAłyM DOMuPoczątek kariery Sanvictores w Białym Domu, to ostatnie trzylata kadencji prezydenta Richarda Nixona, przed jego rezygnacjąw wyniku afery Watergate. W rezultacie Nixon był prezydentemktórego Sanvictores najmniej poznał. Za to prezydenta GeraldaForda poznał znakomicie.

„Zacząłem od pracy jako zwykły kamerdyner:” mówi Sanvic-tores. „Ci którzy z nim pracowali dowiedzieli się, że wcześniejpracowałem dla admirała McCain, więc wkrótce zrobili ze mniejego asystenta”.

Będąc osobistym asystentem prezydenta Sanvictores robiłwszystko to o co poprosił go Ford, począwszy od przygotowaniaodzieży do przynoszenia posiłków a także wszystkiego innego cotrzeba było po drodze wykonać. Sanvictores także towarzyszyłprezydentowi Fordowi i jego rodzinie podczas wakacji w Vale,Colorado i dodał, że prezydent uwielbiał narty.

tak więc, mając osobiste doświadczenie dowiedział się podob-nych rzeczy o każdym z prezydentów którym posługiwał.

Wedle Sanvictores, Prezydent Jimmy Carter był cichym,ciężko pracującym człowiekiem. „Kiedy pracował w bibliotece,nie wolno mu było przeszkadzać – nie mógł tego robić niktprócz mnie,” opowiada.

I dodaje, że Prezydent Carter, pojawiał się Pokoju Owalnymjuż o 5 rano a Sanvictores już wcześniej czekał tam aby mu po-służyć. Większość dni Sanvictores nie wracał do domu aż do póź-nego wieczora, a jeśli były jakieś przyjęcia w Białym Domu, jegodzień pracy mógł trwać nawet do północy.

Sanvictores służył też w czasie dwóch kadencji prezydenta Ro-

nalda Reagana oraz Nancy Reagan,o których opisał jako „towarzy-skich i przyjaznych”.

„Prezydent Reagan był nie-zwykły,” dodaje Sanvictores. „Miałogromną charyzmę, był bardzo na-turalny”.

Carmen Sanvictores wspominateż, że prezydent Reagan często takmówił o jej mężu: „On zawszesprawia, że ja dobrze wyglądam”.

Ostatnim prezydentem któremuusługiwał Sanvictores był GeorgeH.W. Bush. Sanvictores dobrze pa-mięta wspólną grę w rzucanie pod-ków z Bushem który byłgospodarzem dorocznego turniejuw Białym Domu. Często też grywał

w nią w swym domu wakacyjnym w Kennebunkport, Maine.Gdy Prezydent Bush odchodził z urzędu, napisał do Sanvic-

tores: „Mówienie, że tęsknimy za tobą stało się klasycznym po-wiedzeniem roku. Zawsze będziemy wdzięczni za to co dla nasrobiłeś abyśmy mogli być szczęśliwi w tych wymagających i cu-downych dniach”.

Po trzydziestu latach służby, w 1990 roku Sanvictores prze-szedł na emeryturę z marynarki jako starszy bosman sztabowy,a więc z najwyższą rangą podoficera marynarki.

Ale kariera Sanvictores w Białym Domu trwała nadal. Apli-kował o cywilną posadę jako kamerdyner w Białym Domu i wtym charakterze służył Billowi Clintonowi.

„W pewnym sensie było to łatwiejsze zajęcie,” wspomina San-victores. „Jako kamerdyner dbałem tylko o podawanie posiłkówi przygotowywanie bankietów – ale Prezydent Clinton urządzałbardzo wiele przyjęć.

Z Białego Domu Sanvictores przeszedł na emeryturę podczasdrugiego roku prezydencji George’a W. Busha w 2003 roku, aleponieważ załoga często prosiła go o pomoc, pozostał przez ko-lejne dwa lata pracując na pół etatu. W końcu w 2005 roku de-finitywnie opuścił Biały Dom.

Znał już wcześniej rodzinę Bushów z powodu pracy dla Geo-rge’a Busha seniora i potrafił docenić, że tak on jak i inne ro-dziny prezydenckie były bardzo „normalnymi, zwykłymiludźmi”.

Carmen Sanvictores przypomina sobie, jak prezydent żartowałz jej mężem i mówił: „Wyobraź sobie, posługiwałeś siedmiu pre-zydentom i nadal trzymasz formę”!

Do dziś państwo Sanvictores odwiedzają Państwa Bushówktórzy zapraszają ich co roku do wakacyjnego domu w pobliskiejBoca Grande, Fla,.

Photo courtesy of Ricardo Sanvictores

Sanvictores odznaczony podczas ce-remonii w Białym Domu 5 września1990 r. Medalem Pochwalnym zasłużbę przez prezydenta George'aBusha seniora.

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 14

Photo by Brian Tietz

POŚWIĘCENIE I ODDANIENie ma wątpliwości, że lata służby Sanvictores miały wpływ najego życie rodzinne. Praca w białym Domu czasem wywoływałanapięcie między nim z żoną, gdy główny ciężar wychowaniatrójki dzieci spadał całkowicie na nią.

„Z Bożą pomocą nasze małżeństwo przetrwało i nasza rodzinatrwa nadal,” mówi Sanvictores. „Szkoda mi tylko, że nie widzia-łem jak dorastają moje dzieci”.

W ciągu tych wielu dekad, każdy z prezydentów wyraził Car-men wdzięczność za wyrozumiałość wobec wymagań jakie niosłapraca jej męża. „Wiedzieli, że służba dla nich wymagała poświe-ceń ze strony naszej rodziny,” powiedziała.

„Modlitwa może przenosić góry,” dodaje Carmen. „toprawda, że gdy rodzina modli się razem, razem trwa. Do dziśjesteśmy sobie bliscy”.

Państwo Sanvictores obchodzili 50 lecie małżeństwa wstyczniu. Dla Pana Sanvictores była to także 50 rocznica byciaKatolikiem. Dorastał jako Metodysta, jego decyzja aby przejśćna Katolicyzm częściowo wynikała z powodu wyznania żony,ale on też czuł się dobrze w Kościele Katolickim, jako że więk-

szość jego rodziny i przyjaciół była Katolikami. to dzięki eu-charystii, sakramentom i Matce Bożej utrzymuje swoją głę-boką wiarę.

I teraz jego żona żartuje, „Jest lepszym Katolikiem ode mnie”!Z takim samym oddaniem jakie miał dla Białego Domu, San-

victores służy teraz Rycerzom Kolumba. Wstąpił do Zakonu w1988 roku, za czasów administracji Reagana i został RycerzemCzwartego Stopnia w 2007 roku. Był założycielskim członkiemrady San Pedro Assembly nr 3163 a przez ostatnie siedem latskarbnikiem rady North Port Rada nr 7997.

„Jest tak zajęty pracą dla Rycerzy, że to prawie tak jakby wróciłdo Białego Domu,” mówi Carmen.

Jeśli zaś chodzi o samego Sanvictores prowadzi go wiara, od-mawia codziennie różaniec gdy tak samo jak w bardzo pracowi-tych czasach w Waszyngtonie D.C., podejmuje nowe zadania.

„Bez modlitwy i wiary w Boga, nie mielibyśmy tego comamy,” konkluduje.♦

NADIA SMItH jest korespondentem the Florida Catholic,gazety diecezji Venice.

Sanvictores ze swoją żoną Carmen przed ich domem w North Port na Florydzie. Zdjęcie z grudnia 2014.

15 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

W minionym roku, słonecznego (27 stopni), „zimowego”,grudniowego dnia na hawajskiej wyspie Oahu, w kościele

Sacred Heart w Waianae zebrali się Rycerze Kolumba z rady Bis-hop James J. Sweeney nr 11485. Pragnęli zmierzyć się z rosną-cym problemem głodu i bezdomności ukrytym się za hawajskimpięknem wysp.

Wzrastające koszty utrzymania oraz inne czynniki socjoeko-nomiczne sprawiły, że wiele osób żyjących na wyspach zmagasię z problemem wyżywienia się oraz bezdomnością. KościółSacred Heart znajduje się w tej części Oahu gdzie w ostatnichlatach żyje coraz to większa liczba bezdomnych, chroniącychsię w namiotach rozłożonych w publicznych parkach i na po-boczach dróg.

Aby zająć się tym problemem, rada nr 11485 wespół z dusz-pasterstwem pomocowym przy kościele Sacred Heart rozpoczęłacotygodniowe wydawanie żywności dla potrzebujących. Spot-kania odbywające się w prawie każdy wtorek pozwalają parafial-nym wolontariuszom oraz Rycerzom z parafii Sacred Heart orazkościoła Św. Rita znajdującym się w sąsiednim mieście Nanakuli,dzielić się w bardzo szczególny sposób „duchem miłości aloha”.Dzielić razem pokój współczucie i miłosierdzie.

Pomoc głodnym i bezdomnym określić można także hawaj-skim słowem “ohana” (rodzina). W tym więc duchu Rycerze za-angażowali się w nową pracę na wszystkich wyspach.

‘CZAS NA DARy’Gilbert “Gil” Jose z rady 11485 przewodzi programowi pomo-cowemu w kościele Sacred Heart. W dniu 9 grudnia 2014 roku,od samego rana radośnie witał gości, organizował pracę wolon-tariuszy, rozbijał namioty i dopracowywał logistykę wydawaniapaczek z banku żywności Hawaii Food Bank.

„uwielbiam wmieszać się w tłum i patrzeć jak im idzie praca,”powiedział Jose. „Czasem martwię się, że nie wystarczy nam wo-lontariuszy, ale wszyscy przychodzą i wszystko się znowu udaje”.

Będąc zaangażowanym w działalność parafii na rzecz ubogichod 2005 roku, Jose zintensyfikował działanie w 2009 roku nażyczenie księdza Carmelo Rey Lim, byłego proboszcza parafiiSacred Heart. Najpierw udał się do Hawajskiego Banku Żyw-ności aby dowiedzieć się jakie są procedury stworzenia skutecz-nego programu dystrybucji żywności. Nauczył się tamfederalnych i krajowych przepisów obowiązujących w pracy przypomocy bezdomnym. Dowiedział się także o tym jakie są regu-lacje dotyczące dyskryminacji a także wymagania obowiązujące

w kwestiach higieny. Następnie Jose skupił się nad wydzielaniemodpowiedniego miejsca na niewielkim terenie kościoła SacredHeart gdzie mogłaby być właściwie przechowywana żywność idostawy. Wraz z woluntariuszami utworzyli w dawnej narzę-dziowni dobrze zaopatrzony magazyn, wyposażyli go w lodówkęi wiele półek.

Rycerze oraz parafianie z Sacred Heart chętnie przystępowalido pracy nad projektem. Raz w roku wszyscy wolontariuszeuczestniczą w szkoleniu aby zaznajomić się z surowymi przepi-sami i zasadami pracy z żywnością oraz zagadnieniami etyki spo-łecznej. Dyskutują o sprawach takich jak higiena, mycie rąk,segregacja puszek, poszanowanie klientów.

„Wszystkim przypomina się o tym jak poprawnie wykonywaćpracę,” mówi Jose. „Ja sam też ciągle jestem w tych sprawach no-wicjuszem ale szybko się uczę”.

Hawajski Bank Żywności uznaje program pomocowy pro-wadzony przez kościół Sacred Heart jako oficjalną „agencję”oraz magazyn żywności, wyjaśniał dalej Jose. Dzięki temu BankŻywności może dostarczać ciężarówki z zaopatrzeniem na kon-kretne akcje prowadzone w parafii w pierwszy i drugi wtorekkażdego miesiąca.

Jose i Dennis Fortna, członkowie rady nr 11485 regularnieprzyjeżdżają do siedziby Hawajskiego Banku Żywności wprzemysłowej dzielnicy Mapunapuna w Honolulu aby odbie-rać dostawy. W trzeci wtorek każdego miesiąca, prócz suchejżywności i produktów wydają mrożonki oraz mięso. Wczwarty wtorek każdego miesiąca, wydają to co pozostało wmagazynie, mogą to być także inne dary od parafian i organi-zacji społecznych.

W dniach w których przeprowadzane są akcje wydawaniażywności Rycerze i wolontariusze często spędzają ponad osiemgodzin w kościele Sacred Heart. Jeśli w miesiącu przypada piątywtorek, to wtedy mają wolne.

Odbierający żywność zazwyczaj ustawiają się w kolejce już od6.30 rano. O godzinie 10.00 ludzie w różnym wieku i różnegopochodzenia otrzymują numerki aby zabezpieczyć żeby w ko-lejce do wydawania żywności ludzie stanęli tylko raz.

Jednak program zawsze zabezpiecza więcej żywności dla zare-jestrowanych.

„Zawsze mamy pełen magazyn z puszkami, kilka zamrażarekgdzie przechowujemy dodatkowe produkty,” wyjaśnia Fortna.„Nie chcemy aby ktokolwiek odszedł głodny i jak dotąd nigdytak się nie stało”.

W duchu miłości – AlohaRycerze na Hawajach organizują programy dzięki którym zabezpieczają

żywność dla bezdomnych i potrzebujących

Darlene J. M. Dela Cruz | zdjęcia Michelle Scotti

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 16

Rycerz Czwartego Stopnia Gilbert K. Jose z Rady nr 11485 im. Biskupa Jamesa J. Sweeneya w Waianae na Hawajach w chwili, gdypilnuje dostarczenia i rozdzielenia żywności w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Oahu (9 grudnia 2014). • Paul Ganaban (zlewej) z rady nr 11485 wraz z wolontariuszem podczas zbiórki świeżych produktów dla potrzebujących.

17 ♦ C O L U M B I A ♦ L U t y 2 0 1 5

W dniu 9 grudnia zarejestrowało się ponad 160 osób. Gdy wpołudnie nadjechały ciężarówki wolontariusze wyładowali paletyz żywnością, ułożyli je pod namiotem i podzielili wedle kategorii:świeże produkty, puszki, przekąski, pieczywo. Potem Jose zwołałwszystkich razem na modlitwę aby ofiarować Bogu dzięki i po-prosić o wsparcie tych którzy są w potrzebie.

„Ale to nie tylko czas na dary, to także czas na szczęście i byciez drugim człowiekiem,” powiedział.

Wywoływano numerki a wolontariusze szybko zapełnialiwózki i pudełka potrzebujących.

„tak bardzo wam dziękujemy,” powiedział ktoś do wolonta-riusza. „Jesteście niesamowici”!.

Paul Ganaban, wieloletni parafianin Sacred Heart oraz czło-nek rady dodał też, iż program dożywiania to bardzo satysfak-cjonujące doświadczenie dla wszystkich zaangażowanych.

„Służąc ludziom, służę Kościołowi,” powiedział.Prócz zabezpieczania żywności na poziomie potrzeb, program

zapewnia sposób dzięki któremu parafia oraz stan dowiadują sięi zbierają informacje o tych którzy potrzebują pomocy. Każdyodbiorca musi zgłosić się ze swym dowodem tożsamości lubprzedstawić go w późniejszym czasie. Organizatorzy przecho-wują wszystkie informacje w chronionej bazie danych.

Jose powiedział, że taka strategia nie jest niczym nowym. Za-poznał się z działalnością dobrze funkcjonujących programówpomocowych i organizacji społecznych. Zasięgnął dodatko-wych rad dotyczących tego jak poradzić sobie z tym czasaminieprawdopodobnie trudnym zadaniem jakim jest nakarmie-nie głodnych.

„Wszyscy sobie wzajemnie pomagamy,” mówi Jose. „I o to wtym wszystkim chodzi”.

ROBIĄC CO SIĘ DAAle starania rady nr 11485 to nie wszystko, altruistyczna po-stawa Rycerzy Kolumba widoczna jest wszędzie na hawajskichwyspach. Rady współpracują z parafiami i lokalnymi organiza-cjami zajmującymi się dystrybucją żywności wśród ubogich.

Na przykład Bill Rodrigues z rady Brother Joseph Dutton nr7156 w Honolulu regularnie odbiera nadwyżki produktów zbazy Kaneohe Marine Corps aby wesprzeć duszpasterstwo w ko-ściele Św. George w Waimanalo. to małe miasto na przeciwleg-łym krańcu Oahu, ma wzrastającą liczbę bezdomnychkoczujących na ulicach i wybrzeżu.

Rodriguez rozpoczął pracę charytatywną przy odbieraniu żyw-ności z bazy Marine Corps kilka lat temu. Był w bliskiej relacjiz księdzem Williamem „Bill” Mattimore który przez ponad dwa-dzieścia lat był proboszczem kościoła Św. George. Obaj męż-czyźni służyli w wojsku i wykorzystali swe znajomości w bazieaby wspomóc swojej parafialnej rodzine.

„Był taki rok, że odebrałem 19 ton żywności,” mówi Rodri-gues, dodając, iż jest dumny ze swej służby wśród Rycerzy Ko-lumba.

„Zawsze chciałem do nich przystąpić,” powiedział. „Szukałemgdzie są. Wszystko co robię dla Kościoła jest błogosławień-stwem”.

Rycerze z Oahu dobrze działają na rzecz dożywiania swych są-

siadów, ale jedna z rad rozwinęła pomoc także dla ubogichmieszkających w innych miejscach wysp.

Rada Św. John Apostle and Evangelist nr 14663 w CentralOahu w mieście Mililani zbiera i dostarcza żywność uczniomżyjącym na małej, zaniedbanej wyspie Molokai. Gdy w 2008roku zamknięto Molokai Ranch, wielu mieszkańców straciłopracę i zmagają się z życiem aby utrzymać rodziny w tym nędz-nym, wiejskim środowisku wyspy.

William Castrom, członek rady nr 14663 powiedział, że hoj-ność jego kolegów z parafii Św. John Apostle and EvangelistChurch była naprawdę inspirująca. Rada co miesiąc wysyłaskrzynki z żywnością i plecaki wypełnione odżywczymi przekąs-kami dla ponad 200 dzieci.

Wysyłanie tych produktów barką do Molokai może sporokosztować, ale Castro powiedział, że nie pomniejszy to pasji zjaką Rycerze pracują przy tym projekcie. Co rok przybywa doMolokai i na własne oczy widzi, że dzieciom o wiele lepiej idziew szkole gdy otrzymują odżywcze posiłki.

„Dzieci naprawdę z tego korzystają,” powiedział Castro.„Więcej modlitw wraca do nas niż sami ofiarowujemy. Wewszystko co robimy zaangażowany jest sam Chrystus. to takawielka radość”.

tymczasem Rada na zachodzie głównej wyspy Hawajów, BigIsland, rozpoczęła nową inicjatywę. Jest to program zabezpie-czania świeżych owoców dla potrzebujących.

Od 2012 roku Delegat Stanowy Stephen D. Lopez z radyŚw. Michael the Archangel nr 13227 w Kailua-Kona organi-zuje projekt zwany „Knights Harvest” (Żniwa Rycerzy). Skororóżne owoce cytrusowe, a także papaje, mango, avocado i ba-nany opadają z drzew i często marnują się na rolniczej ziemiBig Island, rada zaproponowała, że zbierze te owoce i przekażeje bankom żywności. Lopez i jego bracia Rycerze zbierają więcnadmiar owoców z prywatnych posesji znajdujących się na tejsamej bogatej wulkanicznej glebie na której rośnie także słynnakawa Kona.

Jak dotąd rada przekazała już 9 tysięcy funtów świeżych owo-ców i zainspirowała powstanie podobnego projektu w mieścieHilo, na wschodzie wyspy.

„to idealna sprawa dla Rycerzy Kolumba” mówi Lopez.„Odkąd zaangażowałem się w pracę z podobnie myślącymi męż-czyznami, moja wiara także bardzo się pogłębiła”.

Jose myśli podobnie gdy kończy się dzień pracy przy dystry-bucji żywności w kościele Sacred Heart w Waianae. Nawetwtedy gdy bolą go nogi i wolontariusze są zmęczeni, mówi żetrudno o większą satysfakcję od tej jaką niesie uśmiech którymobdarzani są Rycerze po prostu dzielący się żywnością. Ma teżnadzieję, że jeszcze więcej ludzi zaangażuje się w projekt i będziekontynuować misję szerzenia dobra.

„Lubię to co robię” mówi Jose. „Po prostu lubię jak ludzie sąuśmiechnięci. Czasem może to być dla nich tylko chwilka, aledobre i to. Po prostu próbujemy robić to co możemy. Skoro cho-ciaż troszkę możemy dać, więc dlaczego tego nie robić?’♦

DARLENE J. M. DELA CRuZ jest reporterem i fotografemthe Hawaii Catholic Herald.

CNS photo/Octavio Duran

Boże Narodzenie to czas, gdy dajemy, a Wielki Post toczas, gdy musimy sobie coś z życia odebrać. Choinka, a

pod nią prezenty to jeden symbol, a znaki zakazu na cukier-kach czy używkach mogą służyć za drugi symbol.

Da się pogodzić „dawanie” z „odbieraniem”, jeśli obydwawydarzenia przeżywamy z duchem miłosierdzia. Znaleźć czasi pomysł, by dać trafiony prezent od serca to „odebranie”sobie czasu, a podczas Wielkiego Postu odbieranie sobieprzyjemności w pokucie za grzechy to z kolei „dawanie” sięBogu i bliźnim.

W tym miesiącu wchodzimyw okres Wielkiego Postu, po-zwólcie więc, że zaproponujętrzy sposoby „odebrania” sobieczegoś, aby „dawać” potrzebu-jącym. Każdy może stać się„nową nieświecką tradycją” wnaszych rodzinach.

daj ubogim. Jeśli decydu-jesz na najpopularniejszą wAmeryce pokutę postną: mniejcukru, mniej śmietanki dokawy, to zrób krok dalej, sięg-nij po portfel i daj na potrze-bujących. to może byćstołówka dla ubogich, punkt wsparcia kobiet w ciąży czywiększy banknot na niedzielną tacę. W ten sposób twoje wy-rzecznie mocniej odczujesz, a twoje dzieci łatwiej zrozumiejąten gest. Bo kiedy z czegoś rezygnujemy, to najczęściej pod-kreślamy własne wyrzeczenie. Nie zachowujemy pokory.Kiedy dasz więcej na tacę, skierujesz myśli na Boże dzieło, anie na swoją dietę i samopoczucie jak to się dzieje przy re-zygnacji z cukru do kawy.

daj czas. Dla wielu z nas banknot w tę czy we w tę, tozbyt łatwy sposób, by oczyścić sumienie, nie babrając się wkontakt z potrzebującymi. W Stanach dać na zbiórkę pub-liczną to chleb powszedni. Ale poświęcić kilka godzin, żebywykonać coś konkretnego dla bliźniego, to coś o wiele wię-cej. W ten Wielki Post udajmy się więc do Caritasu, za-nieśmy posiłek lub zróbmy zakupy starszej pani, z sąsiadamizabierzmy dzieci z sierocińca do kina. Weźmy ze sobą naszedzieci, niech odczują na własnej skórze, że modlitwa za kon-

kretną osobę oraz spotkanie twarzą w twarz z bliźnim, któryjest w potrzebie, to sprawa ważniejsza, niż przelew bankowy.

daj przykład. to umyka w zgiełku świata, ale wiara jestnajwiększym darem, którym możemy się podzielić. Nie cho-dzi tylko, żeby mówić o wierze, ale o modlitwę za bliźniegoi własne życie w łasce uświęcającej, które daje świadectwo ijest formą ewangelizacji.

Zwłaszcza ojcowie, przeżywający swą wiarę na sposóbświadomy i konsekwentnydają niesamowity przykładdzieciom. Dlatego to najczę-ściej religijność ojca lub jejbrak decyduje o podejściu doprzestrzegania przykazań przezdzieci. Owszem, matki mogąprowadzić dzieci na Msześwięte i wyuczyć pacierza, alejeśli ojciec odległy jest odwiary, to również dzieci odda-lają się od wspólnoty Kościoła.

Katolicy, których wiara jestletnia, wskazują, że u źródłaich ambiwalencji jest niepo-ważne podejście ojców dospraw wiary i jej praktyki. Oj-

cowie powinni iść razem z dziećmi na Mszę świętą, razem znimi klęczeć na modlitwie, nakierowywać na dobro, ukazy-wać, że to Chrystus nas wyswobodził – tak prowadzić ro-dziny.

Męstwem jest chronić i opiekować się. Ale znaczy to coświęcej, niż tylko chronić przed wypadkiem, bo trzeba teżdzieci chronić w obliczu zagrożeń duchowych, których w na-szej kulturze jest mnóstwo. Dlatego warto wyciszyć się odpapki informacyjnej i rozrywkowej podczas Wielkiego Postu,by przywrócić właściwe proporcje czasu oddanego sprawomistotnym.

Cokolwiek przedsiębierzesz wraz z nastaniem Środy Po-pielcowej niech będzie „dawaniem” lub „odbieraniem” mi-łości.♦

BRIAN CAuLFIELD jest redaktorem portalu Dobry Oj-ciec i wicepostulatorem procesu kanonizacyjnego ks. Mi-chaela McGivneya.

umiłowanie Wielkiego PostuMożesz zamienić swoje wyrzeczenia, które mają być pokutą na czas postu, w dar dla bliźnich

Brian Caulfield

DOBRY OJCIEC

dALSzyCh ArtykUłów I MAterIAłów źródłOwyCh dLA kAtOLIków I ICh rOdzIn SzUkAj nA www.dOBryOjCIeC.Org.

L U t y 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 18

utRZyMuJMy WIARĘ ŻyWĄ

„CHRyStE, JEŚLIZECHCESZ, tO

ZOStANĘ KAPłANEM”.Myśl o przyjęciu ciężaru kapłaństwa naszła

mnie w liceum, gdy nawróciłem się na wiarękatolicką. Odkryłem wtedy zupełnie nieznanemi wcześniej radość, piękno i pełnię, które wy-nikają ze spotykania Jezusa Chrystusa w sakra-mentach Kościoła. Pewnie miliony ludzidoznają tego, co ja – zachwycałem się. Klęczącmówiłem: „Chryste, jeśli zechcesz, to zostanętwoim kapłanem”.

Rycerze Kolumba stale wspierali mnie wmojej drodze do kapłaństwa. Na jednym z cha-rytatywnych grillów organizowanym przez Ry-cerzy spotkałem byłego kapelana wojskowego,który zwrócił moją uwagę na potrzebę opiekinad żołnierzami. Służę w marynarce wojennejod sześciu lat, odkąd zostałem wyświęcony.Cały dzień posługuję w Marynarce WojennejuSA, również jako rekruter ochotników, gdyżarmia nie jest z poboru.

Niedobór księży w wojsku amerykańskimjest dotkliwy. Dlatego proszę Rycerzy, by za-chęcali księży, by podejmowali trud posługi ka-płańskiej dla żołnierzy służących w wieluniebezpiecznych miejscach świata.

KSIĄDZ BENtON GARREt

Kapitan Marynarki USAOrdynariat polowy w stanie Maryland

RóBMy WSZyStKO CO MOŻEMy ABy WSPIERAĆ POWOłANIA. WASZE MODLItWy I WSPARCIE SĄ BEZCENNE.

Photo by Ed Pfueller