TF # 18, October 2008
-
Upload
tattoofest-magazine -
Category
Documents
-
view
227 -
download
3
description
Transcript of TF # 18, October 2008
ISSN
189
7-36
55
INDE
KS 2
3302
1CE
NA:
13z
ł w ty
m 7
%VA
TN
R 1
8/10
/200
8 PA
ŹDZI
ERN
IK
polskimagazyndla ludzikochającychtatuaże
MARKETING
I REKLAMA:
Anna Błaszczyńska [email protected]
Redakcja nie zw
raca materiałów
niezamów
ionych, zastrzega sobie prawo
redagowania nadesłanych tekstów
i nie odpowiada za treść
zamieszczonych reklam
.
WYDAWCA: FHU Koalicja,ul. Szpitalna 20-22/s5, 31-024 Kraków
REDAKTOR NACZELNA:Aleksandra Skoczylas
REDAKCJA:Radosław Błaszczyński [email protected]
Katarzyna Ponikowska [email protected]
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Asia
STALI WSPÓŁPRACOWNICY:
Dawid Karwowski, Dante, Raga
OKŁADKA foto: Gary Roberts
DR
UK
: Drukarnia FTF
ww
w.ftf.com.pl
ISSN 1897-3655
8 Afferni Andrea - Twórca nowej techniki
16 Eze Nunez- Realizm w argentyńskim wydaniu
20 Tattoo life - OFFGolf
24 Tattoo Jam 2008- Spotkanie nad morzem
34 Kudi chick +Jessie DeVille+
40 No comments - Dave Tedder
44 Effix - Wielki modyfikator
48 Inkrat - trochę innajapońska tradycja
54 Kustom kulture i hot rody
60 Lucky - Szczęściarze z Tychów
66 Rodzina Tattooart - Sweetillusion
68 Ciekawe/Nadesłane
72 Danteizmy - Nie jest lekko
73 Lista konwencji
8
60
16
40 20 24
44
48
54
6668
72
73
34
TATTOOFEST 6
fal mieszały się tam z brzękiem tatuatorskich maszynek. Świet-nie przygotowana część eduka-cyjna imprezy, doskonali tatu-atorzy i masa wspaniałych prac, które tam powstały – tak podsu-mować można konwencję w Wa-lii. W dalszej części 18 numeru Efi x Roy, Kanadyjczyk z Quebe-cu, dla którego nie ma tajemnic, jeśli chodzi o ciężkie modyfi kacje ciała. Chirurgiczne zabiegi, typu implanty czy skaryfi kacje, to jego chleb powszedni, który przy okazji bardzo mu smakuje. W dziale No Comments po raz kolejny oddaje-my Waszej ocenie prace Dave’a Teddera, tym razem solo.
Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o zagranicznych tatuatorów. Za-fundowaliśmy Wam jeszcze ory-ginalne wzory wykonane przez zdolnego Argentyńczyka, Eze Nu-neza oraz informacje o zafascy-nowanym kulturą amerykańską japońskim trio. Rei, Hata i Hori-toshi ze studia Inkrat, bo o nich mowa, cenią sobie wszystko co kustomowe. Przy ogromie świet-nych artystów zagranicznych nie zapominamy oczywiście o na-szych kochanych rodakach. Tym razem wzięliśmy pod lupę Luc-ky Tattoo. Łukasz Garyga, właści-ciel i tatuator, nie owija w bawełnę i bez ogródek mówi o powinno-ściach artysty. Pewnie nie wszy-scy się z nim zgodzą, ale gdy-by każdy myślał tak samo, było-by nudno.
Aby trochę oderwać się od sztuki tatuatorskiej (bo choć ją ko-chamy, to i tak przyznać trzeba, że nie samym tatuażem człowiek żyje), wyjaśniamy, czym jest hot rod i kustom kulture. Czyli znowu modyfi kacje, ale tym razem sa-mochodowe. I atrakcja dla lubią-cych nietypowe sporty. W krótkim wywiadzie Dorian wyjaśnia nam, czym jest offgolf i dlaczego tak ła-two się w nim zakochać.
Jak zwykle nie brakuje w ma-gazynie stałych działów. Prezen-tujemy kolejną kudi chick, zafa-scynowaną stylem Sailora Jerre-go – Jessie, wytatuowaną wła-ścicielkę baru, wytrwałą modelkę i kochającą żonę. W Rodzinie Tat-tooart – Sweetillusion, czyli żywy dowód na to, że tatuatorski ser-wis może sporo nauczyć. Na ko-niec parę słów od Dantego, ko-lejna porcja ciekawych prac na-desłanych przez czytelników i ka-lendarz konwencji, który pomoże Wam zaplanować wyjazdy na naj-ciekawsze tatuatorskie imprezy.
Nie pozostaje mi nic innego, jak Wam życzyć ciekawej lektu-ry, a „TattooFestowi” dalszego, nieustannego rozwoju. Byle do przodu!
Tattoofest 2009Mamy już potwierdzony termin przyszłorocznej
edycji krakowskiej konwencji tatuażu. Zapisz-cie sobie tę datę w kalendarzu, weźcie urlop i już za-łatwiajcie wolne na weekend 13-14 czerwca. Kolej-na edycja zostanie przeniesiona do o wiele większe-go budynku, dzięki czemu zarówno artyści jak i od-wiedzający będą mieli bardziej komfortowe warunki do spotkania z tatuażem. Dzięki tej przestrzeni mamy zamiar zrealizować przewodnią ideę festiwalu, jaką jest edukacja i przygoda. Mamy nadzieję poszerzać wiedzę zarówno odwiedzających jak i wystawców za pomocą szeregu wykładów, prelekcji i dyskusji, a tak-że pokazać, jak wspaniałą przygodą może być tatu-owanie jako sposób na podróżowanie i poznawanie wielu ciekawych ludzi.
Konwencjaw Berlinie!!
Trwają zapisy na wspól-ny tattoofestowy wyjazd
do Berlina na konwencję ta-tuażu. Impreza odbędzie się w dniach 5-7 grudnia. W tym czasie mamy już zarezer-wowany nocleg dla 50 osób w hostelu oddalonym o za-ledwie 200-300 m od Areny, gdzie odbywa się konwent. Koszty przejazdu oraz dwóch noclegów z piątku na sobo-tę i z soboty na niedzielę to 300 zł. Na tej imprezie po pro-stu trzeba być!! Chętnych pro-simy o kontakt mailowy: [email protected] lub telefonicz-ny: 12 429 14 52.
OD REDAKCJI!
Czas się pożegnać. Po raz ostatni przyszło mi w udziale napisać dla Was
parę słów. Nie bójcie się, nie za-mykamy magazynu... Po pro-stu ja rozstaję się z Wami. I nie mogę się powstrzymać od chwi-li refl eksji. W końcu jestem zwią-zana z magazynem od jego dru-giego numeru. Od momentu, kie-dy tworzyły go praktycznie tylko trzy osoby. Zaczęło się niewin-nie, od wizyty na II edycji krakow-skiej konwencji i napisania relacji z imprezy. Potem stopniowo pra-ca przy magazynie pochłaniała mnie coraz bardziej. Pisanie in-nych tekstów, redakcja, korekta, wyjazdy na wywiady i na imprezy, robienie zdjęć. Poznałam kupę świetnych ludzi i zdobyłam bar-dzo dużo doświadczenia w tatu-atorskiej branży. Na pewno sporo się też nauczyłam. I mój ulubiony dział – muzyka. Do tej pory wspo-minam trudne „negocjacje” z ma-nagementem Dropkick Murphys i przesympatyczną pogawędkę ze Stigmą, który obiecał mi w końcu, że wytatuuje sobie na nodze moje imię ;). Było wesoło!
Jednak z racji perturbacji re-dakcyjnych po 16 miesiącach współpracy opuszczam szeregi ekipy tworzącej „TattooFest”. Ża-łuję, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Nie warto oglą-dać się za siebie. I tak jestem bar-dzo dumna! Wychowywałam to „papierowe dziecko” jak należy. Teraz może iść swoja drogą, a ja swoją. Poza tym jest jeszcze spo-ro do zrobienia gdzie indziej. Na pewno nie żegnam się z tematy-ką tatuażu na stałe... . Parę pomy-słów już chodzi mi po głowie, więc pewnie jeszcze się gdzieś z Wa-mi Czytelnikami spotkam. Gdzie? Czas pokaże..
Dziękuję ludziom, których w tym okresie poznałam. Dzię-kuję tym, którzy pomagali mi wy-konywać moją „robotę” i tym, któ-rzy mnie wspierali i wspierają nadal. Dziękuję współpracowni-kom, z którymi łączyła mnie nie tylko praca.
A teraz, po raz ostatni w moim wykonaniu, jazda obowiązkowa, czyli co ciekawego w numerze.
W materiale przewodnim, czyli wywiadzie miesiąca przedstawia-my Wam Afferniego, świetnego portrecistę i mistrza tatuażu reali-stycznego. Włoski tatuator pozy-skał jednak moją sympatię czym innym. Tak jak ja jest miłośnikiem kotów! :)
Na pewno zainteresuje Was również relacja z wyjątkowo atrakcyjnej konwencji odbywają-cej się w nowoczesnym centrum konferencyjnym nad brzegiem morza. Krzyczące mewy i szum
TATTOOFEST 7
Jeśli masz problemyze znalezieniem magazynu, mamy dla Ciebie dwie opcje do wyboru:
1. Prenumerata:• Koszt jednego magazynu
to 13 zł• Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie• Istnieje możliwość zakupu
archiwalnych numerów• Po wpłacie na konto prze- syłka na terenie kraju gratis• Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty
Bez awizo w Twojejskrzynce pocztowej!!
Zamówienia:12 429 14 52502 045 [email protected]
Wpłata:Przekazem pocztowymna adres:FHU Koalicjaul. Szpitalna 20-22/s531-024 Kraków
Przelewem na konto:Radosław Błaszczyński02 1540 1115 2064 60600446 0001 Dopisz od którego numeruzamawiasz prenumeratę.Jeśli chcesz otrzymaćfakturę, konieczniepoinformuj nas o tymw trakcie zamówienia.
2. Magazyn możnatakże kupić w formieelektronicznejna naszej stroniewww.tattoofest.pl
• Koszt jednego wydania to 10 lub 13 zł• Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader• PDF’y magazynu nie nadają się do druku
Tę opcję szczególniepolecamy osobomprzebywającym za granicą
Zamówienia
TattooFest!!
INFO
EckelTo artysta, który przekroczył grani-
ce między ilustracją, tatuażem i tym, co krytycy nazwaliby sztukami pięknymi. Pokazuje, jak można przenieść fragment sztuki na skórę, wykorzystując tradycyjne tatuatorskie motywy: róże, węże, czaszki i łączyć je z mniej konwencjonalnymi w tatu-ażu przedmiotami jak nożyczki, gramofon, czy maszynka do mielenia mięsa, a potem to wszystko połączyć jeszcze z pięknymi i melancholicznymi „dziewczynami Eckela”. „Zawsze lubiłem obserwować innych arty-stów przy pracy, tym razem mam zaszczyt dać coś światu w zamian i pokazać, czym się zajmuję”- przyznaje Eckel. „Times of grace”, Eckel, wyd. Gentelmens Publishing
Tattoo Warsaw 2009Konwencyjnych niespodzianek na 2009 rok
mamy więcej. Tuż po wakacjach, a konkret-nie w dniach 5-6 września w Centrum Kultury w Dawnej Wytwórni Koneser odbędzie się tatuator-ska impreza Tattoo Warsaw - Eastern Art Fusion. Podczas tej konwencji szanse na zaprezentowa-nie się będzie miała wschodnia scena tatuator-ska i artyści, których łączy wspólna historia oraz wspólne inspiracje sztuką. Spróbujemy dać odpo-wiedź na pytanie, jakie szanse, możliwości roz-woju i swobodę twórczą dał tatuatorom upadek komunizmu i Bloku Wschodniego 20 lat temu. Mamy nadzieje, że impreza ta nie pozostawi żad-nego miłośnika tatuażu obojętnym, a także wy-różni się na tle innych konwencji tatuażu.
polski magazyn
dla ludzi kochających tatuaże
TATTOOFEST 8
Afferni Andreapoza tym, że jest świetnymtatuatorem, to także miłośnik kotów. I mimo iż jakiś czas temu stwierdzenie tego typunabrało w naszym krajumało że negatywnych, to jeszcze politycznychkonotacji, to w przypadkutego tatuatora miłość do zwierząt jest impulsem do pracy i doskonaleniaswoich umiejętności. Towłaśnie obserwacja zwierząti ludzi uczyniła go jednymz najlepszych artystów, na co dzień pracujących w temacie portretów i z tatuażemrealistycznym.
AfferniAndrea
TATTOOFEST 9
Affe
rni A
ndre
a
TATTOOFEST 10
TATTOOFEST 11
TATTOOFEST 12
Affe
rni A
ndre
a„K
iedy
robi
się
por
tret
oso
bylu
b zw
ierz
ęcia
,w
odw
zoro
wyw
aniu
real
izm
u m
usi b
yćpa
sja
i trz
eba
to n
apra
wdę
koc
hać.
”
TATTOOFEST 13
TATTOOFEST 14
Eze Nunez to artystarozpoznawalny na całym świecie.Urodził się w Buenos Airesw Argentynie w 1974 roku. Zaczynałod tatuowania w domu w rodzinnym mieście. Dziś ma cztery studia, trzy na Majorcei jedno w Argentynie, zdobywa nagrodyna najbardziej prestiżowych konwencjach,jest zapraszony jako gościnnyartysta do studiów na całym świecie.Jego prace to świetnie wykonane,realistyczne wzory. Ale jak podkreśla,mógłby z powodzeniem robić tatuażew każdym stylu.
TATTOOFEST 16
TATTOOFEST 17
Eze Nunez dorastał w środowi-sku artystycznym. Jego rodzi-
na była mocno związana ze sztu-ką. Eze już jako młody chłopiec wykazywał zdolności w kierun-ku muzyki, ale szczególnie w kie-runku sztuki. W wieku 16 lat zro-bił swój pierwszy tatuaż. Po tym wydarzeniu, niezwykle dla niego ważnym, zaczął tatuować w do-mu. - Szybko zdałem sobie spra-wę, że ta skomplikowana, ale jed-nocześnie cudowna forma sztuki to jest to, co chcę robić do koń-ca swojego życia. Wkrótce po tym, jak zrobiłem pierwszy tatu-aż, otworzyłem w swoim rodzin-nym mieście Tandil pierwsze stu-dio. Miejsce to istnieje do tej pory, bez żadnych przerw. Jest najsłyn-niejszym studiem tatuażu w Ar-gentynie. Powstają tam unikato-we, niezwykłe i pełne ekspresji wzory - przyznaje Eze.
W 2001 roku tatuator zdecydo-wał się poszerzyć swoje ho-
ryzonty. To było w trakcie jego po-dróży do Europy. Zatrzymał się na Majorce. Tam założył studio Enig-ma. - Kiedy tylko studio otworzyło swoje drzwi, natychmiast odniosło sukces - podkreśla tatuator.
Studio mieści się w Magaluf, głównym ośrodku turystycz-
nym Majorki. Ponieważ okaza-ło się strzałem w dziesiątkę, Eze otworzył Enigmę 2. Potem przy-szedł czas rownież na Enigmę 3. Wszystkie studia znajdują się w okolicach Magaluf i Palmano-va. Tatuator pracuje w Enigmie od przeszło ośmiu lat.
W międzyczasie Eze jeździ na konwencje po Europie,
Ameryce Południowej i Stanach Zjednoczonych. Na tatuatorskich imprezach w Urugwaju i Argenty-nie nie tylko tatuuje, ale jest też członkiem jury. W całej Amery-ce Południowej najbardziej zna-na impreza to konwencja w Bu-enos Aires. - Zdobywam nagrody na wielu imprezach, ale najwięk-szym uznaniem są dla mnie wy-różnienia z najbardziej prestiżo-wych konwencji na całym świecie - przyznaje artysta. Eze bardzo lubi konwencje. Ich piękno do-strzega w tym, że w jednym miej-scu spotyka się wielu świetnych artystów, z którymi wspólnie moż-na pracować i dzielić te niezapo-mniane chwile.
Enigma TattooStudio na Majorce
www.enigmatattoostu-dios.com
Enigma 1Avda S’Olivera 11, local 26
07181 Magalluf - Calvia tel. 0034 971130767
Enigma 2C/ Punta Ballena 3, local 407181 Magalluf - Calvia
tel. 0034 971131015
Enigma 3Paseo Del Mar 38
07181 Palmanova - Calvia tel. 0034 971680812
Studio w Argentynie:
Ezequiel Tattoo9 de Julio 555, local 8
TandilBuenos Aires
www.ezequieltattoo.com
W grudniu 2007 roku Eze był też gościnnym artystą w pre-
stiżowym studiu Starlight Tattoo w New Jersey należącym do zna-nego artysty - Mario Barth.
Inspriracją jest dla Eze muzy-ka. - Kiedy miałem 16 lat, byłem
członkiem heavy metalowej kape-li. Wszyscy artyści inspirowali mnie zadziwiającą sztuką na ciele. Wte-dy zdałem sobie sprawę, że chcę być taki jak oni - wspomina tatu-ator. Po czym dodaje: - Ludzie roz-poznają mnie po moim realistycz-nym stylu, ale myślę, że mógł-bym z powodzeniem robić tatauże w każdym stylu. Mam zdolność do robienia różnych wzorów.
Co jeszcze go inspiruje? Eze: - Moja żona, która jest cała wy-
tatuowana, moi przyjaciele i podró-że po całym świecie. Tatuowanie to jednocześnie moja praca i hob-by. Dzięki temu ciągle udkoskona-lam swój warsztat i wciąż sięgam po nowe inspiracje.
Na nadchodzący rok Eze ma już kilka zaproszeń do różnych
studiów tatuażu na cąłym świe-cie, z których zamierza skorzy-stać. Ma też zamiar uczestniczyć w wielu nadchodzących konwen-cjach. Pierwszy raz wybiera się również do Polski na 4 edycję kra-kowskiego Tattoofestu. - Nie mogę się już doczekać tej wizyty. Chcę poznać wasz bogaty w historię kraj i jego mieszkańców. Kilku Polaków spotkałem już na konwencjach i je-stem pod wrażeniem. To wspaniali ludzie i świetni artyści, których pra-ce są na bardzo wysokim poziomie - mówi Eze.
Kaśka
TATTOOFEST 18
TATTOOFEST 19
TATTOO FEST 20
TATTOOFEST 21
Dlaczego zdecydowałeś się grywać akurat w offgolf?
Dorian: Zacząłem grać w 2005 roku. Miałem taką zajawkę na golfa, że graliśmy w parku od rana do wie-czora. Zamiast na lekcje chodziliśmy do parku. I tak przez prawie dwa tygodnie. Zaczęło się od stro-
ny www.naturalborngolfers.com. I tak mi już zostało. Potwierdzeniem mojej zajawki było wygra-nie zawodów Snickers Traffic Turbogolf w Chorzowie (pożyczonymi kijami, a raczej jednym kijem)
i parę miesięcy później wygranie zawodów Liberation Cup w Twierdzy Modlin w Warszawie. Eh! Ta moja wrodzona skromność… I tak to się wszystko ciągnie do teraz. Weekend nie weekend
gram w offgolfa. Największą satysfakcję sprawia mi jechanie gdzieś da-lej, trzy - cztery godziny, żeby uderzyć sobie 10 razy i do domu… Dla
mnie bomba!
Czym charakteryzuje się offgolf?
- Offgolf jest grą towarzyską. To zna-czy spotykasz się ze znajomymi, wy-znaczacie sobie punkt, przeszkodę, trasę gdzieś tam, czyli ogólnie jakiś cel, bierzecie kratę browaru i tak od rana do wieczora gracie sobie aż się wam znudzi. Choć zazwyczaj się nie nudzi! Kończy się grę wraz ze zgu-bieniem ostatniej piłeczki. Nie grasz na polu, które ma równiutkie fairwaye i greny, gdzie piłeczkę widać z 15 me-trów. Jeśli więc uderzysz sobie w ja-kieś cudowne chaszcze, gdzie nie daj Boże znajduje się strumyk z bagnem, to masz po piłeczce. Wyciągasz na-stępną i grasz dalej. To chyba jest je-dyny minus offgolfa - gubiące się pi-łeczki. Jego główna zasada mówi: „Pi-łeczek nigdy za wiele”. Masz 100, to jednej czy dziesięciu ci żal nie jest. Ale później zasoby się kurczą do siedmiu i wtedy przedzierasz się przez krzaki z pokrzywami, byleby być tę jedną pił-kę do przodu.
Czym jeszcze offgolf róż-ni się od zwykłego golfa?
- Przede wszystkim miejscem gry i ubiorem. W offgolfa grasz wszędzie. Nie musisz płacić za wstęp na pole, za zieloną kartę (to taki egzamin, który musisz zdać, żeby grać na większych polach w Polsce), możesz być ubrany, jak chcesz. Na polu golfowym obowią-zują zasady: spodnie materiałowe, ko-szulka polo, buty do gry w golfa. Trze-ba być ogolonym i takie tam bzde-ty. W tej lepszej odmianie golfa masz jeansy, t-shirt, trampki, kij, piłeczkę i troszkę zajawki i już możesz grać. Nikt na ciebie nie będzie krzywo pa-trzył, nikt cię nie wyrzuci z pola itd.
Ta
tto
o L
ife
TATTOOFEST 22
Gdzie się zwykle gra?- Wszędzie. Ja zaczynałem w parku w Pszczynie. Na szczęście Straż Miejska nie mo-gła nam nic zrobić, bo przed parkiem była tylko tabliczka odnośnie zakazu wędkowa-nia i takich tam. O golfie nic, więc spokojnie sobie graliśmy. Ostatnio grałem w daw-nej żwirowni w Kaniowie. Super miejsce. Spokój, woda, jakieś bunkry, skarpy. Grywa się też w ruinach zamków, na wysypiskach śmieci, wieczorami na uliczkach, boczni-cach i torach kolejowych. Co do miejsca, to ogranicza cię tylko wyobraźnia. Nie ma te-renu, na którym nie da się zagrać. Ogródek Ragi – super, Błonia z Davem, Radkiem i Murasem – super, jakaś zapora wieczorem samemu – super, kopalnia odkrywkowa w Kleszczowie – też super. Serio! Brak ograniczeń.
Czy wiesz, gdzie, kiedy i kto zapoczątkował offgolf?- Dokładnie nie wiem. Wydaje mi się, że najstarszą formacją jest Natural Born Gol-fers, która powstała w 1992 roku i zrzesza graczy z Berlina, Hamburga, San Franci-sco, Miami, Shanghaiu, Paryża i Warszawy. Nie mam pojęcia, kto był pierwszy w Pol-sce. Może Golf Show Beasts, może OffGolfers, może MoshGolfers, może zupełnie ktoś inny. Wiem jedno – wszyscy lubią grać.
Czy są jakieś odmiany w offgolfie?- Offgolf to nazwa ogólna. Są różne jego odmiany, takie jak crossgolf, turbogolf czy forestgolf. Jak sobie wymyślisz, że żadna z tych odmian ci nie pasuje i golf w szklar-ni to jest coś dla ciebie, to właśnie masz nową odmianę - szklarniogolf albo glassgolf. Wszystko zależy od ciebie.
Jakiego sprzętu używa się do gry?- Golfowego. Z tą różnicą, że offgolf jest tańszy niż golf na polu. Liczmy: komplet kijów - dwie stówy, 100 piłeczek - 90 zł i na początek wystarczy. Nie mówię o drobiazgach, jak teesy (takie kołeczki - podstawki na piłeczkę), rękawiczka, ręczniczek do czysz-czenia kijów i tym podobne niuanse. Wcale nie jest tak drogo, jakby się mogło wyda-wać. Co innego golf normalny, na polu, gdzie jednym kijem nie zagrasz, tylko co naj-mniej czterema.Na początek najlepiej kupić sobie kije używane, bo są najtańsze i nie jest ci ich szko-da, jak akurat grasz na betonie. Nowe są fajne, ale na pole. Zresztą dobrze jest od czasu do czasu iść sobie na pole golfowe, zapłacić 50 zł i mieć święty spokój z nie-równym terenem i kamieniami.
Tattoo Life
Czy masz swoją drużynę?- Kiedyś graliśmy jako Street Golfers. Nasze drogi się rozeszły i jakoś osobno też mi się dobrze gra. Może im też lepiej się gra beze mnie. Who cares!Na chwilę obecną gram z Alą (narzeczoną moją?) i z kim się na-winie z bliższych znajomych.
Co robisz oprócz gry w offgolfa?- Ze sportów: gram w hokeja na lodzie, snookera, jeżdżę na nar-tach. Ostatnio zajawiłem się też pokerem Texas Hold’em. Nieste-ty, studia pożerają większą część mojego czasu. Poza tymstaram się dużo rysować i jestem na etapie kupowania sprzętu do tatuowania. Mam również spalinowy, zdalnie sterowany samo-chód. Troszkę podróżuję: i gdzieś dalej, i bliżej. I to chyba tyle…
Kaśka
TATTOOFEST 23
24
Walia 2008
Tę relację zacznę od kilku bardzo ważnych haseł. Pierwsze z nich warte zapamiętania, chociaż jestem przekonany, że większości znane, to „Skin Deep”. To jeden z najchętniej kupowanych na świecie magazy-nów o tatuażach. W przypadku tego festiwalu, bry-tyjskie pismo to gospodarz imprezy. Drugie hasło to Cymru, czyli nazwa właściwa Walii, w której odby-ła się poniżej opisana konwencja. Nazwa miejsco-wości - Llandudno, w której spędziliśmy trzy, festi-walowe dni, nic nam wcześniej nie mówiła. To prze-piękna, stosunkowo niewielka miejscowość o wik-toriańskiej zabudowie, z kilkukilometrową prome-nadą, rozpoczynająca się i kończącą imponującymi klifami. Na jeden z nich można dojechać specyfi cz-nym tramwajem, by na samej górze wsiąść w ko-lejkę linową i udać się w zapierającą dech w pier-siach przejażdżkę z widokiem na niespokojne Mo-rze Irlandzkie. Piękno i spokój tego miejsca jest nie do opisania. Jego harmonię zakłócają jedynie niezli-czone ilości krzyczących, białych mew.
TATTOOFEST 25
Venue Cymru, miejsce konwencji
Konwencja z widokiem na morze
Ste
ve P
rizem
an, „
Ete
rnal
Art.
”, U
K
Bob
Tyr
rell,
„Nig
ht G
alle
ry”,
US
A
TATTOOFEST 26
Jeden z klifów Llandudno
Mnó
stw
o at
rakc
ji!
Sec
esyj
ne z
akąt
ki
“Mid
dlet
on S
tudi
o”, K
orea
/UK
, Bes
t Bod
y S
uit
TATTOOFEST 27
Myth, “Indigo Tattoo”, UK, Best Large
Black&Gray
Bez
, „Tr
iple
six”
, UK
, Bes
t Por
trait
TATTOOFEST 28
WA
LIA
20
08
Leah
Mou
le, “
Spe
ar”,
UK
, Bes
t Sm
all C
olou
r
Bez
, „Tr
iple
six”
, UK
, Bes
t Lar
ge C
olou
r & B
est S
how
TATTOOFEST 29
Bez
, „Tr
iple
six”
, UK
, Bes
t Sat
urda
y
Bez
, „Tr
iple
six”
, UK
Leah
Mou
le, “
Spe
ar”,
UK
TATTOOFEST 30
Oven,„Tattoo Lounge”,USA,Best Back Piece
Jani
ne A
shto
n, “T
riske
le”,
UK
Leah
Mou
le, “
Spe
ar”,
UK
, Bes
t Sun
day
TATTOOFEST 31
“Artf
ul In
k”, U
K, B
est T
ribal
Eze,
“Eze
quie
ltatto
o”, H
iszp
ania
, Bes
t Sm
all
Blac
k&G
ray
John, “Skin Creation”,UK, Best Oriental
TATTOOFEST 32
WALIA 2008
Tony
Cia
varr
o, “S
tinky
Mon
key”
, US
A
Roy
Sum
mer
s, “L
ivin
g C
olou
r”, U
K
Leah
Mou
le, “
Spe
ar”,
UK
Ste
ve P
rizem
an, „
Ete
rnal
Art.
”, U
K
TATTOOFEST 33TATTOOFEST 33
Tony
Cia
varro
, “St
inky
Mon
key”
, USA
And
rea
Affe
rni,
Wło
chy
Gar
y W
iede
nhof
, “In
kred
ible
krea
tions
”, S
zkoc
ja
Jede
n z
wie
lu w
ysta
wia
nych
obr
azów
Prz
epię
kna
prom
enad
a
KUDI chicks
34
TATTOOFEST 35
KUDIchicks
TATTOOFEST 36
TATTOOFEST 37
TATTOOFEST 40
TATTOOFEST 41
TATTOOFEST 42
TATTOOFEST 43
TATTOOFEST 44
Jakie jest twoje ulubione warzywo i dlaczego?Efix: Wydaje mi się, że grzyby. Wyglą-dają śmiesznie, ale prawie ze wszyst-kim świetnie smakują. Moja dziewczyna jest kucharzem i dodaje grzyby do pra-wie każdego dania, które mi przyrządza. Mimo to nie jem żadnych „grzybków” o podejrzanym działaniu! :-)
Co jest twoim ulubionym narzędziem, pomocnym w modyfikacjach ciała?- Bez wątpienia skalpel. Używam go wła-ściwie do wszystkich procedur, który-mi się zajmuję, czy to piercing przy uży-ciu kolczyków większego kalibru, czy im-plantacja, skaryfikacja, czy inne cięż-sze procedury. Jest wszechstronny, lekki i uwielbiam widok delikatnie rozchodzą-cej się pod nim skóry.
Jesteś młodą osobą, a już zajmujesz się ciężkimi modyfikacjami ciała. Od jak dawna wykonujesz cięższe proce-
dury. Jak to się zaczęło?- Od wczesnej młodości wiedziałem, że będę zajmował się modyfikacjami ciała. W wieku czterech lat powiedziałem ro-dzicom, że chcę być cały wytatuowany, a w wieku ośmiu lat już zacząłem na so-bie pierwsze eksperymenty w zakresie piercingu. Gdy miałem 16 lat, zrobiłem pierwszy tatuaż i całkowicie mnie to wcią-gnęło. Zacząłem przekłuwać (nieprofe-sjonalnie) jako 18-latek, a rok później do-stałem staż w studiu tatuażu. Wcześniej uczęszczałem na zajęcia z anatomii, chi-rurgii plastycznej, sterylizacji i higieny. Wiedziałem, że aby być coraz lepszy, muszę rozłożyć sobie tę ścieżkę na eta-py. Zacząłem więc staż w studiu, a po-tem zostałem profesjonalnym piercerem, by w końcu zacząć wykonywać zaawan-sowane procedury. W tym momencie, od pięciu lat, robię skaryfikacje, implan-ty i inne ekstremalne rzeczy. Lubię w tym wszystkim to, że cały czas się rozwijam i co jakiś czas udoskonalam i wprowa-
Efix Roy - heavy modification z QuebecuEfix jest artyst¹ Body Modifications z odleg³ego Quebecu w Kanadzie. Ma 25 lat. Mimo m³odego wieku jest profesjonalist¹ w zakresie ciê¿kich modyfikacji cia³a.Zajmuje siê g³ównie skaryfikacjami, implantami i innymi chirurgicznymi procedurami. Jego prace zrobi³y na mnie ogromne wra¿enie, podobnie jak jego skromnosæ. Zdolny, mi³y, przesympatyczny cz³owiek. Panie i Panowie: Efix Roy.
TATTOOFEST 45
dzam nowe techniki. Czasem wykonuję piercing, lecz głównie zajmuję się tym, co lubię najbardziej.
Jak wyglądał pierwszy zabieg heavy modification, jaki wykonywałeś? Co to było?- Prawie wszystko, co robię teraz, wcze-śniej próbowałem na sobie (za wyjątkiem żeńskich intymnych kolczyków, rzecz ja-sna). Myślałem, że skoro sam mogę to zrobić przy lustrze, mogę znieść ten ból, robienie tego innym będzie bułką z ma-słem. Moje pierwsze eksperymenty były w większości udane, mimo że teraz robię je inaczej. Wciąż noszę pod skórą pierw-sze implanty, które sobie zakładałem. Pierwszą próbą był natomiast kulisty im-plant na moim lewym przedramieniu. No-
siłem go przez trzy lata, zanim zmieniłem na nowy, silikonowy.
Co w tym momencie jest dla ciebie największym wyzwaniem? Jaki ro-dzaj modyfikacji uważasz za najtrud-niejszy?- Nie ma procedur mniej lub bardziej wy-magających. Czy to kolczykowanie pęp-ka, czy zakładanie implantu w czole, mu-szę być bardzo uważny, zrobić wszyst-ko dobrze, prosto i zadbać, by odczucia klienta były równie satysfakcjonujące jak efekt zabiegu.
Jakie są twoje plany na przyszłość w branży body modification?- Chciałbym robić to, co robię tak długo, jak moje ciało mi na to pozwoli. Chciał-
bym skupić się na ekstremalnych mody-fikacjach. Chciałbym również, mimo iż moja praca pozwala mi na wyjazdy od czasu do czasu, podróżować więcej, od-wiedzając guestspoty na całym świecie.
Czy planujesz więcej modyfikacji dla siebie? Jaki jest rozmiar twoich tuneli w płatkach uszu?- Moje tunele maja 57 mm i raczej nie będę już bardziej ich rozciągał. Mam też rozciągnięte tragusy i conche. Mam rozdwojony język i dużo implantów plus jeszcze kilka chirurgicznych modyfikacji. Jeżeli chodzi o dalsze modyfikacje, to ja-sne, planuję dużo więcej. Mam w głowie listę rzeczy, które chcę mieć i wciąż do-daję do niej kolejne pozycje! Chcę oczy-wiście mieć więcej tatuaży. Połowa mo-
TATTOOFEST 46
jego body suitu jest robiona przez Jay’a Marceau z D-Markation w Quebecu. Chcę też mieć więcej implantów. Nie ufam zbyt wie-lu ludziom zajmującym się modyfikacjami, ale jako że wcześniej byłem już zadowolony, oddaję się w ręce Briana Deckera z No-wego Yorku i Howiego (Lunacobra), który podróżuje. Oczywiście pomniejsze modyfikacje wykonuję na sobie sam.
Planujesz więcej tatuaży... Jakich? I kto je wykona?- Do tej pory jestem po 200 godzinach tatuowania. Jestem w trakcie tatuowania pełnego bio organicznego garnituru. Oba moje rękawy i szyję tatuował Jay Marceau z D-Markation, ostat-nio zrobił mi obrys do całego torsu. Vince Nadeau również z Qu-ebec’u robił większość tatuaży na mojej lewej nodze i jako że usuwam laserowo stare rzeczy, będzie kontynuował pracę nad nią. Nie jestem jeszcze pewien, kto będzie robił moją prawą nogę. No i na koniec zostawiam plecy.
Co myślisz o organizacji Association of ProfessionalPiercers?- Nie jestem członkiem APP. Tu, w Kanadzie, na palcach jednej reki policzyć można studia, które do niej należą. Klienci nie wie-dzą nawet, czym ona właściwie jest, więc nie ma to tu znacze-nia. Mimo to stosuję wszystkie zalecenia APP zarówno w za-kresie etyki zawodowej jak i techniki. Nigdy nie byłem na żad-nej konferencji APP w Las Vegas, ponieważ to naprawdę da-leko stąd. Lecz mam zamiar wybrać się tam w tym roku i wziąć udział w jak największej liczbie zajęć, żeby poszerzyć wiedzę i być na czasie.
Na koniec powiedz, gdzie pracujesz i gdzie możnacię znaleźć?- Przez większość czasu można mnie znaleźć w studiu D-Mar-kation w Quebecu w Kanadzie, gdzie na stałe pracuję. Ale je-stem otwarty na guestspoty właściwie wszędzie, gdzie ktoś bę-dzie chciał mnie zaprosić. Uwielbiam podróżować i pracować na wyjazdach, więc postaram się wyjeżdżać coraz częściej.
xBamx
D-Markation729 Cote d�AbrahamQuebec, Qc G1r 1A2 Canadawww.d-markation.com
TATTOOFEST 47
Efix Roy
TATTOOFEST 48
iedyś wspólnie z moim serdecznym kolegą zastanawia-łam się nad popularnością kustomowej zajawki w Japo-nii, nad źródłem popularności Elvisa, który ma swoich fa-nów w dzielnicy Harajuku, dorównujących niemal liczbie
cosplay’erek czy miłośnków gotyku. Nad powodem tak dużego zainte-resowania amerykańskimi, starymi autami czy nad popularnością ręcz-nie wykonywanych przedmiotów, które swoim wzornictwem nawiązu-ją do stylu, jaki panował w USA w latach 50-tych ubiegłego wieku. I tak dowiedziałam się o jednej z teorii. Po II wojnie światowej amerykańska okupacja, a potem układy gospodarcze spowodowały, że Japończycy byli pod dużym wpływem nie tylko politycznym ale i kulturowym USA, a to co związane z tym krajem kojarzyło się ze swoistym skokiem cywi-lizacyjnym i było wszechobecnie pożądane. Może coś z tego pozosta-ło. Co jeszcze kojarzy się z Japonią? Tradycja i szok kulturowy. Jakiś czas temu czytałam o udokumentowanej chorobie zwanej „syndrom paryski”, na którą to dolegliwość często cierpią Japończycy po przyjeździe do sto-licy Francji, rozczarowując się miastem, bo jego rzeczywistość nie odpo-wiada ogólnie przyjętym wyobrażenia. Może da się to podciągnąć pod „syndrom europejski”? Muszę przyznać, że nie jestem w stanie sobie wy-obrazić jakie konsekwencje i jakie objawy chorobowe wiązać się mogą z pobytem Europejczyka w Japonii, która ma tak wiele do zaoferowa-nia, a jej codzienność może nieźle zaskoczyć. Na ile te teorie mają ja-kieś potwierdzenie? Tak naprawdę, trochę jak w XVI wieku, odkrywamy nowy ląd, z tym że wpływów w tatuażu. Pomogą nam w tym Rei, Hata i Horitoshi z tokijskiego studia Inkrat Tattoo zafascynowani kulturą ame-rykańską.
TATTOOFEST 49
Hata Horitoshi Hata
Horitoshi
Rei
TATTOOFEST 50
Rei od początku był pod wraże-niem tatuażu amerykańskiego.
Hata zaczynał od stylu Filipa Leu, po-tem najbardziej interesowały go pra-ce new schoolowe. Kiedy poleciał do Stanów i poznał Sida Stankovitza (Si-d’s Tattoo Parlor), zaczął interesować się oldschoolem, dociekać znaczenia wzorów, historii i korzeni stylu. I tak złapał tradycyjnego bakcyla. Choć sie-dzą w tym klimacie na co dzień, zgod-nie przyznają, że amerykański tra-dycyjny tatuaż nie zyskał jeszcze ja-kiejś zawrotnej popularności. Są jed-nak studia, które osiągnęły w tym te-macie pewien sukces i nie narzekają na brak klientów, poszukujących tatu-atorów, dobrych właśnie w takiej styli-styce. Dodatkowo dla zainteresowa-nych traditionalem niewątpliwie świet-ną okazją do zrobienia nowego tatu-ażu są przyjazdy artystów do studia Inkrat.
Mimo iż nie wprowadzi ono ofi-cjalnych guest spotów, często
zapraszają do swojego studia znajo-mych i przyjaciół, których poznali pod-czas wyjazdów na amerykańskie kon-wencje tatuażu. Pierwszym tatuato-rem był Sid. Rei spotkał go na jednej z konwencji i tak okazało się, że trafił na swoją pokrewną duszę. Stankovitz to zabawny, przesympatyczny gość, a przy okazji świetny tatuator, dlatego postanowiliśmy zaprosić go do Japonii - mówi Hata .
Sid to także inicjator konwencji Rock Of Ages, którą organizo-
wał w Orange County. Po dwóch edy-cjach amerykańskich, Rei zorganizo-wał trzecią, japońską. Idea jaka mu przyświecała to pokazanie Japończy-kom kalifornijskiego ducha, amery-kańskiej konwencji tatuażu z prawdzi-wego zdarzenia i kustom kuture, któ-rą bardzo szanują. Wiąże się ona nie-rozerwalnie z amerykańskim tradycyj-nym tatuażem. Mają one w jakiś spo-sób wspólną historię i korzenie. We-dług nas, tatuaż inspirowany traditio-nalem potrzebuje siły i prostoty, a te dwie rzeczy możemy czerpać podczas tworzenia wzorów choćby z fascynacji
Rei
TATTOOFEST 50
TATTOOFEST 51
amerykańską motoryzacją lat 50-tych, która zapoczątkowała kustom kuture - wyjaśniają tatuatorzy. Wydaje się, że wszystko co kustomowe, na zamówie-nie, robione pod potrzeby indywidualne-go odbiorcy jest bardzo cenione w Ja-ponii. Artyści studia Inkrat mają w tym swój udział - Kolekcjonujemy oryginal-ne, stare fl ashe, mamy też swoje ma-szyny do tatuowania, Rei ma kustomo-wego choppera. Podtrzymywaniu pasji służą doroczne wyjazdy do USA i ciągłe kształcenie się i doskonalenie techniki.
Ciekawe jest to, że Europejczycy w poszukiwaniu inspiracji do ta-
tuażu spoglądają na wschód. Uwiel-biają wzory japońskie, które cenią za uniwersalizm, tematy oraz spo-sób wykonania, ale może też po-ciąga ich pewna egzotyka. Japoń-czycy być może szukają tej egzoty-ki gdzie indziej, też spoglądając na wschód, gdzie niespełna 10 tysięcy kilometrów dalej to już tylko słonecz-na Kalifornia.
Ola
Hata
INKRAT TATTOO Line build kouenji 201 4-27-7 Kouenji Minami Suginami-ku, Tokyo Japan 1660003 tel/fax:+81-3-3317-0252
www.inkrattattoo.com
Horitoshi
TATTOOFEST 52
TATTOOFEST 54
TATTOOFEST 55
Kustom kulture to amerykański neo-logizm określający sztukę, inspi-
racje czy różne elementy jak pojazdy, modę a nawet fryzury, które były bliskie upodobaniom posiadaczy i budowni-czych kustomowych samochodów i mo-tocykli w USA od lat 50-tych aż do chwili obecnej. I choć kustom kulture jako ruch zmieniał się na przestrzeni lat, tak nie-zmienna pozostaje w nim fascynacja sa-mochodami, jako jedna z głównych ele-mentów składowych.
We wczesnych latach hod rod-dingu rozwinęło się wiele sty-
li. Z nich, a także z poszczególnych sub-kultur, które powstawały w późniejszym okresie, kustom kuture czerpał inspiracje, by stworzyć wyjątkową mieszankę. Je-śli chodzi o ukształtowanie ruchu, palmę pierwszeństwa przyznaje się artystom ta-kim jak Von Dutch, Ed „Big Daddy” Roth, budowniczym aut, a także licznym tatu-atorom i grafikom zajmującym się malo-waniem aut. Ale swój wkład miały nawet filmy powstające zwłaszcza na początku lat 70-tych, któ-
re gloryfikowały kulturę samochodową lat 50-tych i z nostalgią wspominały tam-te czasy, a także kino grozy klasy B i C oraz ukochane kino klasy Z (tak, koniecz-nie trzeba obejrzeć „Plan 9 from Outer Space” Eda Wooda). Subkultury czy gru-py, które wpłynęły na rozwój kustom kul-ture to z całą pewnością greasersi z lat 50-tych (jak ktoś nie widział „Grease” z Travoltą to najwyższa pora nad-robić zaległości), miłośnicy wyścigów samocho-dowych z lat
60-tych czy fani lowri-
derów królują-cy w kolejnej de-
kadzie. Ponadto ogromny wpływ mia-ła subkultura skinhe-
adów, moddsów i rocker-sów lat 60-tych, ruch punko-
wy lat 70-tych, muzyka metalo-wa i rockabilly, subkultura skuterboy-
s’ów w latach 80-tych czy w końcu saj-ko w ostatniej dekadzie XX wieku. Każda kolejna subkultura dodała coś od siebie, czy to do przeróbek aut, własnego stylu, czy określenia tego, co jest w porządku,
a co nie.
Pod koniec lat 90-tych i na początku XXI wieku
klimat lat 50-tych i 60-tych przechodził w Stanach Zjednoczonych prawdzi-wy renesans. Zwłaszcza widoczny był w odniesie-niu do kultury samocho-dowej i jak się miało oka-zać subkultury kiedyś ze
sobą skonfliktowane zna-lazły wspólny mianownik wła-
śnie dzięki motoryzacji. A hot rod-ding do tej pory jest najbardziej wyrazi-stym składnikiem kustom kulture.
TATTOOFEST 56
Hot rody to typowe amerykań-skie samochody z wielkimi silni-
kami zmodyfi kowanymi tak, by można było uczestniczyć w wyścigach równole-głych, czyli takich gdzie zazwyczaj pod-czas zawodów startuje się na torze jeden na jednego. Nie wiadomo skąd wziął się termin. Jedna z teorii mówi, że to skrót od „hot roadster”, czyli zazwyczaj dwu-osobowego auta z podrasowanym sil-nikiem. Roadstery bez dachu były naj-częściej wybieramy autami do modyfi ka-cji ze względu na lekkość korpusu. Ter-min został przyjęty dla tego typu aut w la-tach 30-tych lub 40-tych, a potem rozcią-gnięty na wszystkie, które były poddawa-ne modyfi kacjom, żeby osiągnąć więk-sze niż fabryczne osiągi.
Termin pojawił się w późnych latach 30-tych w Kalifornii, na południowy
wschód od Los Angeles, gdzie ludzie ści-gali się swoimi przerobionymi samocho-dami na rozległych pustyniach, które po-wstały po wyschniętych jeziorach. Wy-ścigi takie zyskały na popularności po II wojnie światowej, szczególnie w Kali-fornii. Przyczynili się do tego żołnierze, którzy po powrocie z wojska zaznajomi-li się z mechaniką i teraz zabrali się za swoje auta. Oryginalne hot rody to przeważnie stare For-
dy, model T i A, w tym bardzo popular-ny model z silnikiem V8, wprowadzonym w 1932 roku, które zostały już fabrycznie zmodyfi kowane, by zredukować wagę i poprawić aerodynamikę. Typowe prze-róbki budowniczych hot rodów to zmia-na maski, zderzaków, szyby przedniej, obniżenie zawieszenia czy zmiana silni-ka, bądź przez tuning, bądź wymianę na mocniejszy. Koła i opony były zmieniane, żeby porawić przyczepność.
Modyfi kacje w efekcie doprowa-dziły także do poprawiania wy-
glądu samochodów „od zewnątrz”, wpro-wadzając m.in. nowe wzornictwo w ma-lowaniu samochodów, co było szczegól-nie popularne w latach 60-tych. Kolory zyskały duże znaczenie i jak tylko sa-mochód został zbudowany, trafi ał do la-kierni. Wtedy pojawiło się wiele aut ozdo-bionych w bardzo mocne kolorystycznie, przyciągające uwagę płomienie. Bardzo popularne były też malunki grafi czne “pinstri-
pes” wykonywane ręcznie z użyciem kontrastujących kolorów.
Po II wojnie światowej liczne małe lotniska budowane na terenie Sta-
nów umożliwiły prowadzenie wyścigów na dużą skalę, a także rozkwit w latach 50-tych stowarzyszeń, zrzeszających mi-łośników hot rodów i powstanie specja-listycznej prasy. Połowa lat 60-tych to zmierzch klasycznego hot roddingu, po-nieważ koło roku 1964 w Stanach nade-szła era sportowych muscle carów. Wte-dy bez problemu można było kupić Pon-tiaca GTO o wielkiej pojemności silnika. Nie było już potrzeby wkładać do starego Forda silnika od Cadillaca dla lepszych wyników na torze. Po kryzysie paliwo-wym w 1973 roku, bardziej niż na wyczy-nowy charakter auta stawiano na bez-pieczeństwo i zmniejszenie zużycia pali-wa. Tak nastąpiła kolejna poważna zmia-na - swój zmierzch przechodziły musc-le car’y.
Obecnie kultura hot rod przeżywa swój rene-
sans w wielu miejscach na świe-cie, szczególnie w USA, An-glii i Szwecji. W Stanach odby-wa się wiele imprez związanych
z tym nurtem, w tym
TATTOOFEST 57
największe z nich - Viva Las Vegas i Gre-aseOrama. Wśród miłośników starych samochodów doszło do podziału na dwa zasadnicze nurty: hot rodingu i street ro-dingu. Ci, którzy przynależą do pierwszej grupy, budując samochód, wykorzystują głównie oryginalne, stare części i wzo-rują się na stylistyce, jaka panowała od lat 40-tych do 60-tych. Nato-miast street rodde-rzy budują auta lub nawet c z ę -ś c i e j zama-wiają je od innych b u d o w -n i c z y c h , bazując głów-nie na nowych czę-ściach. Ale wszyscy mają coś wspólnego. We wszyst-kim co robią, starają się by ich auto zostało zauważone. Sam ruch, reprezentowany przez konstruktorów, członków
klubów samochodowych, artystów, ro-śnie w siłę dzięki osobom, które ze swo-jej pasji zrobiły sposób na życie.
Ola
www. seriouswheels.comwww.hellsbellescarclub.com
www.hotrod.com www.hotrod.pl
58 TATTOOFEST 17TATTOOFEST 63
http://hauzzer-tattoo.webpark.pl/
TATTOO&PIERCING
DZIAŁAMYO KAŻDEJ PORZE
TATUATORÓWZAPRASZAMYDO WSPÓŁPRACY
604 482 45422 836 77 19ŁAGOWSKA 7W-wa
TATTOOFEST 60
Łukasz Garyga zawodowo zajmuje się ta-tuażem od 10 lat, ale jak to zwykle bywa,
jego pierwsze próby tatuowania miały miej-sce kilka lat wcześniej. Pierwszy tatuaż wy-konał na sobie „w warunkach kosmicznie sterylnych”. - Sprzęt typu kolka, nitka i czeski tusz plus las naokoło. Takie czasy! Dzięki tym doświadczeniom, dziś mój tatuaż wykonywa-ny jest w warunkach bezwzględnej czystości włącznie z jednorazowym sprzętem - mówi.
Szkołę ukończył jako technik budownictwa ogólnego. - W moich zeszytach, oprócz
rysunków z pewnością nie technicznych, nie było niczego więcej. Do dziś się śmieję, że nauka nie poszła w las - żartuje Łukasz. Pierwszym studiem, w jakim zaczął pra-cę jako tatuator, była tyska Yakuza. To było w 1998 roku. Łukasz: - Salon ten powstał jak gdyby pod moją osobę. Dzięki temu, je-śli chodzi o sprzęt, miałem w tych trudnych czasach sporo szczęścia. Równocześnie zaczął zabawę z aerografem. Po pięciu la-tach rozstał się ze studiem Yakuza i z tatu-ażem. Przez pół roku pracował z tyskim ar-tystą Sławkiem Żukowskim przy malowaniu fresków w hotelu Piramida. - Dzięki tym do-świadczeniom poznałem różne techniki ma-larskie, które dziś przydają się nie tylko przy pracy na ścianach czy płótnach, ale i na skó-rze - przyznaje Łukasz.
Rozwój w lawinowym tempiePo tej przerwie w tatuowaniu powoli zaczęła
dojrzewać w Łukaszu decyzja do otwarcia własnej pracowni tatuażu i aerografu. Tak też się stało. W grudniu 2004 roku zostało powo-łane do życia studio Lucky, które ma swoją siedzibę w Tychach.
Aerografem Łukasz maluje głównie motocy-kle. W tatuażu nie ma określonego rodzaju
i stylu, w jakim lubi pracować. - Człowiek jest naprawdę szczęśliwy, kiedy widzi, że dru-gi człowiek jest jeszcze szczęśliwszy - kwi-tuje. Z racji różnorodnej stylistyki, w jakiej pracuje, nie ma ulubionego tatuatora, który go najbardziej inspiruje. - Jest ich tak wielu,
TATTOOFEST 61
i zagranicą, i w Polsce. W ogóle polska scena tatuatorska rozwija się w tempie lawinowym. Można tego doświadczyć m.in. na naszych, co-raz lepszych, rodzinnych konwencjach. Wie-le lat wstecz, kiedy odwiedzałem takie impre-zy, ludzie z branży nie patrzeli na siebie życz-liwym okiem. Każdy każdego traktował raczej jak konkurencję. Myślę, że dziś jest zupełnie in-aczej. Jest dobra, rodzinna atmosfera, dlatego coraz chętniej biorę udział w tego typu impre-zach. Również po to, by przywieźć do domu ja-kąś ‘’nagródkę’’ i wspomnienia - mówi tatuator.
„Wszyscy artyści to prostytutki”Ale nie tylko to lubi w konwencjach. Bardzo
ceni sobie nagrody za tatuaż dnia, czyli pra-ce wykonywane bezpośrednio na imprezie. Łu-kasz: - Na raz wykonuję tam prace, które za-zwyczaj robię na co najmniej dwóch sesjach. Mam ogromy szacunek dla tatuowanych, bo dziarganie jednej części ciała przez tyle go-dzin to z całą pewnością wątpliwa przyjem-ność. Jednak największą nagrodą, jaką moż-na otrzymać, to dla mnie zadowolenie klienta z wykonanej pracy i satysfakcja, że człowiek jest potrzebny.
Tatuator podkreśla, że każdego klienta ceni tak samo, a podstawą funkcjonowania jego
studia jest przyjacielska atmosfera. Taka, która zachęci klienta do powrotu. - Klient nasz pan. Tak jak śpiewa jeden z polskich muzyków, je-steśmy ”prostytutkami”. Nie tylko my, tatuato-rzy, ale każdy, kto oferuje jakąkolwiek usługę. Dzięki każdemu klientowi żyjemy i opłacamy to, co mamy do opłacenia. Nie ma innej drogi. Należy szanować każdego jak jedynego - uwa-ża Łukasz.
Miłośnik customowych maszynŁukasz stara się czerpać z życia jak najwię-
cej, z wszystkiego, co go otacza. Inspira-cji szuka wszędzie. - Kiedyś miałem przyjem-ność nurkować w bajecznych błękitach, gdzie żywe organizmy miały niespotykane na lądzie barwy. Kolory stworzone przez człowieka nig-
TATTOOFEST 62
dy nie dorównają temu, co stworzył Bóg - uważa tatuator.
Na lądzie stara się fotografować wszyst-ko, co jest interesujące. Zapamiętuje
szczegóły z telewizyjnych reklam, scen fil-mów, z internetu, zdjęć i grafik komputero-wych. Duże znaczenie mają dla niego rów-nież prace innych tatuatorów. - Bio to Guy Aitchison, tatuaż cieniowany - Hernandez i Portugal, kolorowy - dobór barw nasze-go Marcina z Aliena czy Borysa, portrety to kilku ziomków zza oceanu. Jest wielu megatatuatorów, a w internecie wciąż od-krywam nowe nazwiska, których nawet nie sposób spamiętać - przyznaje.
W wolnych chwilach, których Łukasz ma coraz mniej, najbardziej lubi spędzać
czas ze swoją rodziną, żoną i córeczką - jego najlepszymi kumplami. - Zimą na desce (mała jest jeszcze za mała, ale już niedługo...), a latem na motocyklu. Jestem miłośnikiem customowych maszyn - przy-znaje.
W bliskiej przyszłości Łukasz myśli o roz-budowaniu studia. Od roku pracuje
z piercerem Dominikiem, który robi postę-py również jako tatuator. Poza tym Łukasz myśli też, aby znaleźć trzeciego tatuatora.
Kaśka
Luckyal. Jana Pawła II43-100 TychyPasaż handlowy „Jerzy”tel. +48 502-028-369www.tattoolucky.pl
TATTOOFEST 63
TATTOOFEST 64
TATTOOFEST 65
TATTOOFEST 66
www.ta
ttooa
rt.p
l
news
Jaki jest profil twoich studiów i co mają one wspólnego z tatuażem? Jaki jest temat two-jej pracy licencjackiej? Sweetillusion: Pełna na-zwa kierunku moich stu-diów to promocja zdrowia, pedagogika zdrowia, specjal-ność kosmetologia. Co to ma wspólnego z tatuażem? Niektó-rzy ludzie powiedzą, że nic, a nie-którzy, że wiele. Ja twierdzę, że wiele. Fakt faktem, że na zaję-ciach w szkole temat tatuażu nie był w ogóle poruszany, a jeżeli już, to w momencie, kiedy któryś
z wykładowców zauważył, że spod gar-deroby wystaje mi kawałek “rysunku”... Może dlatego właśnie zdecydowałam się na pisanie pracy o modyfikacjach ciała. Nie chcę, żeby ludzie obserwowali wyta-tuowanych ludzi jak jakieś dziwadła, które nie powinny pokazywać się w dzień na uli-cach. Poza tym tatuaż to dla mnie biżute-ria, która ma zdobić moje ciało. Jest czymś wspanialszym niż nietrwały makijaż, który można w każdej chwili zmyć. Jest ze mną zawsze. Jest częścią mnie, idealnie do mnie dopasowaną, niezależnie od mody i trendów, które sterują większą częścią naszego społeczeństwa.Temat mojej pracy licencjackiej, z racji tego, że mój kierunek jest po części kie-
runkiem pedagogicznym, powiązałam z subkul-turami. Brzmi on: “Modyfikacje ciała elementem sztuki, kultury czy wyrazem przynależności do
subkultur?” Zdecydowałam się na taki temat, ponieważ dla mnie tatuowanie i kolczykowanie to ozdabianie ciała. Takie, jak już wspomniany codzien-ny makijaż, tylko że może troszkę bardziej ekstremalne. To mój wybór. Nikogo nie zmuszam ani nie nakła-niam do tatuowania się czy przekłu-wania ciała. To, jak wyglądamy, jest naszą indywidualną sprawą.Pisząc tę pracę, zajęłam się tema-tem takich modyfikacji jak tatuaż, piercing czy skaryfikacja. Dwie pierwsze można już dzisiaj zoba-czyć na każdym kroku. Niestety, wciąż wzbudzają one wśród spo-
łeczeństwa zbyt wielką ciekawość i nie zawsze pozytywne emocje.
Czy obecność na forum była dla cie-bie owocna? Dowiedziałaś się tego,
czego chciałaś się dowiedzieć?- Oczywiście, że tak. Obecność na Tat-tooarcie była dla mnie bardzo ważna. Pi-sząc pracę, nie skupiałam się tylko na suchych książkowych faktach. Nie bawi mnie pisanie pracy typu “wytnij, wklej”. Bardziej interesowały mnie doświad-czenia forumowiczów i poglądy wymie-niane między nimi. Przez dobre kilka miesięcy byłam cichym obserwatorem, bacznie śledzącym, co dzieje się na fo-rum. Czy dowiedziałam się tego, czego chciałam się dowiedzieć? Tego i jeszcze wielu innych rzeczy. Obecność na forum pozwoliła mi jeszcze bardziej wdrożyć się w temat tatuażu i modyfikacji ciała.
Czy profesorowie nie mieli nic przeciw-ko korzystaniu z takiego źródła? Z ja-kich jeszcze materiałów korzystałaś?- Profesorowie za bardzo nie wnikali w to, z jakich materiałów korzystam. Grunt, żeby były to materiały udokumentowa-ne. Przecież Tattooart nie jest fikcją. Ma swoich aktywnych użytkowników, więc nie mieli zastrzeżeń. Oprócz forum korzystałam także z różnego rodzaju li-teratury. Zagłębiałam się w historię po-szczególnych modyfikacji. Bardzo po-mocna okazała się lektura Klausa Prahl-hansa “Najbardziej szokujące sposoby upiększania”, nowe wydanie “Tatuażu” Andrzeja Jelskiego oraz wiele innych ksią-żek i czasopism o tematyce tatuażu. Wiele materiałów znalazłam na forum Tattooart. Troszkę czasu spędziłam w bibliotekach. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić,
iż zaopatrzenie bibliotek w literaturę o tema-tyce tatuażu i modyfikacji ciała jest dosyć ubo-
gie. Zdecydowanie więcej czasu spędziłam więc, przeszukując strony internetowe, poświęcone
TATTOOFEST 67
modyfikacjom ciała. W pisaniu pracy bar-dzo pomogli mi także panowie z zaprzy-jaźnionego studia tatuażu. Pomogli mi w badaniach społecznych, które umieści-łam w pracy, umożliwiając mi przeprowa-dzenie ankiety wśród swoich klientów. Za co bardzo serdecznie im dziękuję.
Co ma wspólnego kosmetologia z tatu-ażem i piercingiem?- Mnie! A tak poważnie, myślę, że na tym etapie, na jakim jesteśmy, to niewiele. Nie jestem przychylnie nastawiona do kosme-tyczek, które bawią się w przekłuwanie ciał swoich klientów i robią to w sposób bardzo niefachowy. Szczycą się certyfika-tami, które absolutnie nie potwierdzają ich umiejętności. Nie mówiąc o biotatuażu, który jest dla mnie jedną, wielką porażką. W szkołach kosmetycznych zdecydowa-nie za mało mówi się o piercingu i tatu-ażu. Dlatego też wygląda to tak, a nie ina-czej. Myślę, że kilka godzin poświęconych tej tematyce mogłoby urozmaicić zajęcia, o czym sama się przekonałam, odbywa-jąc praktyki w takiej szkole. Mogłoby to też uświadomić, że tatuaż to coś poważ-niejszego niż zwykły makijaż.
Wspomniałaś o biotatuażu... Co wy-kładowcy mówią o tym zagadnieniu w szkole? Czy tego typu zabiegi są bezpieczne dla klienta?- Biotatuaż miał być innowacją dla klien-tów nie do końca zdecydowanych na tra-dycyjny tatuaż. Zawodu linergistki, bo tak nazywa się osoba wykonująca za-biegi makijażu permanentnego i biota-tuażu, uczy się na kilkudniowych, indy-widualnych kursach, a nie na zajęciach z kosmetologii. Dlatego też jestem bar-dzo sceptycznie nastawiona do tych za-biegów. To, że kosmetyczka wykona per-fekcyjny makijaż, nie daje nam gwarancji, że potrafi dobrze wykonać również biota-tuaż. Technika wykonywania tzw. biotatu-ażu polega na wprowadzaniu barwnika nieco płycej niż ma to miejsce w przypad-ku tatuażu tradycyjnego - na głębokość ok. 0,2-0,8 mm. W tej technice stosowa-ne są wyłącznie barwniki pochodzenia na-turalnego. Teoretycznie, barwnik używany do wykonania biotatuażu ma się utrzymy-wać w naszej skórze do około pięciu lat. Motyw na naszym ciele ma stopniowo za-nikać. Ale dzieje się tak tylko teoretycznie, bo w praktyce bywa różnie. Widziałam już niejednego schodzącego “delfinka” czy wyblakłą „różę”. Efekt nie był zbyt cieka-wy. Zazwyczaj wymagał poprawki i inge-rencji tatuatora, już nie linergistki.Z tematem tym spotkałam się kilka lat temu, kończąc studium kosmetyczne. Jedna z moich koleżanek pisała pracę dy-plomową na temat makijażu permanent-nego i biotatuażu.Nie przypominam sobie, żeby wykładow-cy na zajęciach poruszali temat biotatu-ażu. Chyba że opuściłam któreś zajęcia... W szkole nikt nie uczył nas ani tego, ani makijażu permanentnego. Dziewczyna miała nie lada problem w szukaniu mate-riałów do napisania pracy. Głównym źró-dłem informacji były dla niej materiały szko-leniowe, które udostępniła jej jedna z ko-smetyczek, wprowadzająca w owym cza-sie te dwa zabiegi do swojego gabinetu.Nie wnikam w to, czy tego rodzaju zabie-gi są bezpieczne dla klienta. Jak wiadomo
każda ingerencja w żywy organizm niesie za sobą ryzyko powikłań. W przypadku biotatuażu mogą to być powikłania zarów-no natury medycznej jak i czysto estetycz-ne, spowodowane brakiem dostatecznych zdolności manualnych linergistki. Nigdy też nie da się do końca przewidzieć re-akcji naszego organizmu na składniki pig-mentu, który rzekomo jest produktem po-chodzenia naturalnego.
Kosmetyczki nie informują o tym, że biotatuaże nie schodzą po danym cza-sie lub częściowo zostają. Co sądzisz o takim braku informacji? - Klient ma prawo poznać wszystkie za i przeciw danemu zabiegowi. Z mojego punktu widzenia wręcz karygodne jest niedoinformowanie klienta o tym, iż efekt końcowy po kilku latach nie będzie efek-tem zbyt ciekawym i nikt nie zagwarantuje tego, że barwnik do końca zostanie usu-nięty. Wiele kosmetyczek tak naprawdę nie jest świadomych, jak wygląda biota-tuaż po kilku latach. Klient, który sobie go zrobił, cały czas ma nadzieję, że w końcu cały barwnik wyblaknie. Albo cierpliwie na to czeka, chodząc ze szpecącą pamiątką, albo decyduje się na wizytę w studiu tatu-ażu, gdzie pozostałości po biotatuażu po-kryte zostają tatuażem trwałym.
Jakie inne modyfikacje ciała cię inte-resują? Czy ktoś lub coś zaszokowa-ło cię w tej materii, wywołało skrajne reakcje?- Owszem, interesują mnie troszkę inne modyfikacje. Jedne mniej, inne bardziej. Tatuaż i piercing praktykuję na sobie od lat. Ostatnio zaczęła mnie fascynować skaryfikacja. Precyzyjnie wykonywane nacięcia ludzkiej skóry, układane w wy-brane motywy, tworzą fantastyczne efek-ty. Przez pewien okres chciałam nawet na kimś popraktykować. Zrezygnowa-łam z tego pomysłu, ponieważ, po pierw-sze, brak mi doświadczenia, umiejętności i odpowiedniej wiedzy teoretycznej i prak-tycznej. Po drugie, w naszym kraju wy-konywanie tego typu zabiegów jest za-bronione.Drugą rzeczą z kręgu modyfikacji, która mnie fascynuje, jest podwieszanie. Tego chciałabym doświadczyć w najbliższym czasie na własnej skórze. Myślę, że uda mi się to zrealizować.A czy coś mnie zaszokowało? Jestem osobą bardzo otwartą na „inność” ludz-ką. Nie wnikam w to, jak ktoś wygląda i co robi z własnym ciałem. Jest osoba, któ-
ra mnie bardzo zafascynowała tym, co robi. Mam na myśli Denisa Avnera zwa-nego Człowiekiem Kotem. Od wielu lat dąży do tego, by jego ciało przypomina-ło ciało kota. Przeprowadza szereg mo-dyfikacji od tatuażu przez piercing i wsz-czepianie sobie implantów. Podziwiam go za wytrwałość w dążeniu do wytyczonego sobie celu. Przecież wyglądanie inaczej niż przeciętny Kowalski wzbudza szereg emocji wśród społeczeństwa i nie zawsze są to emocje pozytywne.Rzecz, która nie tyle mnie zszokowała, ile wzbudziła we mnie negatywne emo-cje, to chińskie stópki. Jestem świadoma tego, że obwiązywanie i zniekształcanie dziewczynkom stóp jest w Chinach rytu-ałem, częścią kultury, ale nie potrafię zro-zumieć, dlaczego te dziewczynki muszą tak cierpieć. One nie robią tego świado-mie. Są do tego zmuszane od wczesne-go dzieciństwa, poddawane bolesnym za-biegom tylko po to, aby w przyszłości za-spokajać dotykiem swoich maleńkich stó-pek żądze milionerów. Ludzie mają pra-wo świadomie modyfikować swoje ciało, ingerować w jego wygląd, ale nikt nie po-winien nas do tego zmuszać. To czy chce-my wyglądać tak jak nas stworzono, czy inaczej, to tylko i wyłącznie nasz wybór. Jak powiedział antropolog Enid Schild-krout: „Ludzkie ciało jest najbliższym i naj-bardziej intymnym płótnem. Nie ma żad-nej kultury, w której ludzie nie malują, nie przekłuwają, nie tatuują, nie zmienia-ją kształtów lub zwyczajnie nie ozdabiają własnych ciał.”
Jak trafiłaś na Tattooart i co sądzisz o takim serwisie? - Trafiłam na Tattooart, gromadząc ma-teriały do pracy. Przeszukując strony in-ternetowe, na dzień dobry natknęłam się właśnie na Tatttooart. Potem jeszcze kil-ku znajomych mi o nim wspominało. Poza tym w studiu, do którego poszłam, wszy-scy jednoznacznie powiedzieli: “Musisz zalogować się na Tattooarcie”. Więc nic innego mi nie pozostało, tylko to zrobić. Uważam, że taki serwis to super sprawa i dla typowych laików nie mających poję-cia o tatuażu, i dla ludzi wdrożonych w te-mat. Można dowiedzieć się wielu cieka-wych rzeczy, wymienić poglądami, pod-dać ocenie innych swoje prace, a tak-że zapytać o radę. Serdecznie polecam! Przecież zalogowanie się nikogo nic nie kosztuje, a naprawdę można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.
Rozmawiał Bastard
TATTOOFEST 68
Anab
i, Ana
bi -T
atto
o, S
zcze
cin
Anab
i, Ana
bi -T
atto
o, S
zcze
cin
Anab
i, Ana
bi -T
atto
o, S
zcze
cin
Dar
ecki
, Dar
knes
s Ta
ttoo,
Św
idni
ca
zdję
cie
3
TATTOOFEST 69
Jawor, Jawor Art, Opole
Dar
ecki
, Dar
knes
s Ta
ttoo,
Św
idni
ca
Tom
asz
Cuk
row
ski, A
lan’
s Ta
ttoo,
Man
ches
ter
Jaw
or, J
awor
Art,
Opo
le
Ado
lf, W
arsz
awa
Ado
lf, W
arsz
awa
TATTOOFEST 70
Ado
lf, W
arsz
awa
Ado
lf, W
arsz
awa
TATTOOFEST 71
Agr
ypa,
Kul
t Tat
too,
Kra
ków
Rog
al, K
ult T
atto
o K
rakó
w
Rog
al, K
ult T
atto
o K
rakó
w
Dav
eee,
Kul
t Tat
too,
Kra
ków
T
�
TATTOOFEST 72
Danteizmy
Z
U
MS
K R
G
C
Z
T
Zaczynający tatuować jest na-zywany bardzo różnie przez określone grupy i w zależności od poziomu prac.Świeżak - w sumie nic o nim nie wiadomo; chwycił za ma-szynę, zadaje podstawowe py-tania, a prac nie pokazuje.Uczeń - osoba, która pod okiem doświadczonego tatu-ażysty stawia swoje pierwsze kroki, z pokorą publikuje prace, słucha krytyki i uczy się, co wi-dać w każdej kolejnej pracy. Magik - krzyczał, pokazał i zrozumiał, że jeszcze dużo przed nim; przeszedł w sta-dium ucznia.Scratcher - z polskiego „dra-pacz”; zadufany w sobie gno-jek, który nie przyjmuje krytyki ani wskazówek; uważa, że jest najlepszy i najwięcej potrafi ; jego prace to tragedia, ale jest popierany przez matołów, któ-rzy nie potrafi ąc nic, piszą mu, że jest geniuszem; nastawiony zwykle tylko na kasę.
Tabelki, podziały… Chcący za-cząć mazać po ludziach często nigdy wcześniej nie zetknęli się z pracą tatuażysty. Nie widzieli jej z bliska i nie odczuli tego na własnej skórze. Słyszeli jedy-nie kilka opowiastek, ile kosz-tuje tatuowanie.
Kiedy uznajemy, że może czas na coś więcej, że chcemy odejść od sobiepaństwa do-mowego, że nadszedł wspa-niały czas na studio, zaczyna-my na początku próby z otwo-rzeniem swojej działalności. Niby same plusy i korzyści. Za-chłystywanie się urządzaniem lokalu, pierwsi klienci… A po-tem… Nawał pracy, który po-woduje, że nie ma kto zamó-
wić igieł, ręczników itp. Zosta-jemy w pracy do 2.00 w nocy, bo trzeba przygotować pro-jekty, a ktoś się skarżył, że się przylepił do podłogi, więc trze-ba jeszcze posprzątać. Zatrud-niamy kogoś i niby jest lżej, ale to tylko kierownik bałaga-nu, chcąc zarobić i opłacić ra-chunki. Zaczynamy pracować w późniejszych godzinach… Wreszcie wyświechtani budzi-my się na kanapie studia, mo-dląc się, aby jednak się okaza-ło, że we wczorajszym amoku zmęczenia zamknęliśmy stu-dio. Rzut oka na zegarek, pół godziny na odświeżenie i za-raz trzeba otwierać. Nie wróci-liśmy do domu, bo nie daliśmy rady. W pewnym momencie całe życie zaczyna się i kończy na tym jednym miejscu. Kiedy już się udaje trochę odsapnąć od tego bałaganu, jest week-end, siada się do komputera i patrzy, gdzie są inni. Okazu-je się, że znowu zostało się w tyle. Trzeba porysować, poćwi-czyć i nadgonić. W pewnym momencie człowiek zaczyna podpalać ołówek i rysować pe-tem. Strugi z ołówka już nie są gorzkie, a kanapka bez nich smakuje jakoś inaczej, gorzej. Klientów coraz więcej…
Rodzina musi być wyrozu-miała. Osoby najbliższe mu-szą zrozumieć, że kolacja przy świecach to dwa ogrzewacze na stoliku w studiu i chińsz-czyzna. Dalszą rodzinę widu-je się przy naprawdę wyjątko-wych okazjach i mimo to nadal, z racji zawodu, stoi się nieco z boku.
Gdy wreszcie fi nansowo moż-na sobie pozwolić na więcej,
zwykle pada na zatrudnienie drugiej osoby z maszyną. Wte-dy można nieco ochłonąć. Ale jeśli poziom prac jest rzeczy-wiście bardzo wysoki, to tyl-ko na chwilę, bo nikt nie odpu-ści sobie terminu u dobrego/j artysty/stki. (Piszę zwykle w wersji męskiej, ale o Paniach nie zapominam. Wiem, że też tatuują i robią to doskona-le, jednakże pisanie za każ-dym razem obu form jest iry-tujące, dlatego prośba o wyba-czenie.) Tak mniej więcej wy-gląda rozwój dobrego studia. Mnóstwo poświęceń, ale też bezcenna satysfakcja z pracy. Wpada się zwykle w pracoho-lizm. Z tego kołowrotka budzi dopiero prawdziwe przeciąże-nie. Jak w każdej własnej fi r-mie, jest się w pracy 24 godzi-ny na dobę, ale jest się sobie szefem. Jak nie wstanę do ro-boty, to sam na siebie wydzie-rać się nie będę.
Czasem ogrom obowiązków nas przytłacza. Czasem zbyt duża konkurencja w jednym mieście sprawia, że nie de-cydujemy się na samodzielne działanie, lecz idziemy praco-wać do kogoś. Procent odpa-lony, ale wszystko, czego po-trzebujemy, jest pod ręką. Nie my się mamy martwić, czy są ręczniki, czy nie. Jak cze-goś zabraknie, mówiąc kolo-kwialnie, produkcja stoi. Nie można jednak zapominać, że również w naszym zakre-sie leży przygotowanie się do pracy. Nie ma tego czy tamte-go? Nie zesrała się bida i pła-cze, tylko trzeba samemu po-lecieć po to coś. Owszem, to tylko praca, ale swoją osobą i zaangażowaniem rónież two-
rzymy to miejsce. Jednak fakt, że mamy szefa, z którym musi-my się rozliczać, i tak wkrótce lekko się zaciera. Zauważamy, że pracujemy więcej. Jeśli nie z racji bata, to sami dla siebie, chcąc osiągnąć coraz więcej. W głowie ciągle dzwoni wizja własnego zakątka, która jawi się jako sielanka. Taa, jasne!
To co opisałem, to przypad-ki ambitne i świadome wybo-ru, jakiego dokonały. Lub też nagle to do nich dotarło, lecz nie załamali się i walczą da-lej. Oczywiście od każdej „nor-my” są odstępstwa. Nie trzeba porzucać całego życia i rodzi-ny na rzecz pracy, żeby mieć z tego chlebek i klientów. Moż-na udawać, że studio to hob-by. Jest fajnie, jak coś się krę-ci. Jak nie - trudno, na rzęsach się stawać nie będzie. Tak za-czyna się ślizg na wyrobionej renomie, coraz bardziej suchy ślizg. Dalsza edukacja to już jedynie technika, czyli w za-sadzie ruch poziomy. W pionie się nie rozwijamy. Brzmi mniej więcej jak rośnięcie wzdłuż i tycie. Tę samą gwiazdkę zro-bimy lepiej niż rok temu, bo już jest się z tym tematem obcyka-nym, ale w portrecie nadal wal-nie się tego samego bubla, bo nie było kiedy poćwiczyć. Jeśli taka tendencja się utrzymuje, studio zaczyna się kończyć, a poziom prac zatrzymuje się.
Zawsze można w tej robocie z czegoś zrezygnować. Moż-na twierdzić, że to nie paję-czyny, a świadoma hodow-la, że to nie podłoga brudna, tylko klient miał coś pod bu-tem. Keczup w łazience (hi-storia autentyczna, zasłyszana od kolegi) nie stoi tam specjal-nie, ale dopiero się przeprowa-dziliśmy i tak wyszło. I powta-rza się taką samą bajeczkę od roku… Worki na maszynach to wymysł „krakowskiego lobby” (spodobało mi się ten przydo-mek nadany przez mistrza ze szkoły tatuażu), a nie koniecz-ność. Wreszcie drukarka to masońsko-szatański wynala-zek, a tribala zrobię równo od-ręcznie. Można podać jeszcze mnóstwo takich przykładów. Do czego to prowadzi? Do ma-lizny, do stopniowego zanika-nia na polskiej mapie tatuażu. Świeżak niech się zastanowi, czy chce mieć coś z tego da-lej, czy gotowy jest się poświę-cić. Uczeń pewnie już na wła-snej dupie poczuł, ile to pracy i wie, co to znaczy praca w stu-diu. A Scratcher… Niech go gryzą psy!
TATTOOFEST 73
Październik3-4 - The 4th Annual LvivInternational Tattoo Convention, Ukrainawww.gipertattoo.lviv.ua
3-5 – Barcelona TattooConvention, Hiszpania www.barcelonatattooconvention.com
4-5 - 2. EuropäischeTattoo-Expo, Zwickau, Niemcywww.tattooexpo-zwickau.de
4-5 - 8. Int. Tattoo-Convention St. Gallen, Gossau, Szwajcaria www.tattoo-convention-sg.ch
9-12 - Tattoofest II & Comic Books Too, Tallahassee,Floryda, USA NEW! www.tattoofest.com
18-19 - 2nd Annual Eviantattoo show, Francjawww.eviantattoo.com
18-19 – TattooPalooza,Braunschweig, Niemcy NEW!www.tattoo-palooza.de
25-26 – Spirit of Tattoo, Do-rnstadt, Niemcy NEW!www.spirit-of-tattoo.de
23-26 - Dragon Edong 2ndSaipan International Tatu & Arts Festival, Płn. Mariany www.saipantatufest.com
31-2.11 – 3rd International Tattoo Convention, Lima, Peru www.tattooexpolima.net
31-2.11 - 16th annual Tattoo VooDoo Expo, Nowy Orlean, Usa, www.tattoovoodooexpo.com
Listopad1-2 - Tattoo FantasticaHeidelberg, Niemcywww.Tattoo-Fantastica-Event.de
1-2 - Florence tattooConvention, Florencja, Włochywww.florencetattooconvention.com
1-2 - California Heat Tattoo Show, Oakland, USA www.californiaheattattooshow.com
1-2 - 7. Int. TattooConvention Kiel, Niemcy www.bunteskiel.de
1-2 – 5. Auflage der neuen Wien Convention, Austriawww.tattooconvention.at
7-9 - 6th Dublin International Tattoo Convention Dublin,Irlandia NEW!www.bodyshock.ie
5-9 - 4. Tattoonesia Tatau I, Tahiti, Polinezja Francuska www.tattoonesia.blogspot.com 28-30 - 1st Tattoo Expo Trieste Molo IV, Triest, Wło-chy NEW!www.triestetattooexpo.com
29-1. Giemgener Rockin’Ink Saar, Giengen, Niemcy www.tattooexpo.cssupoh.de 29-30 - 9. Intern.Tattoo-Convention Liechtenstein, Vaduz, Lichtensteinwww.tattoo81.li
29-30 – SkinArt Tattoo Expo, Mechelen, Belgia www.SkinArtExpo.be
Grudzień5-7 - 18 InternationalBerlin Tattoo Convention, Niemcywww.tattoo-convention.de
6-7 - Europe TattooConvention Lyon, France.www.lyontattooconvention.free.fr