„Teraz" Magazyn Fundacji Art of Living Polska, Nr 1

36
Nr 1 | Październik 2013 Magazyn Fundacji Art of Living Polska Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie - Genewa 2013 Świętuj życie! Zdrowie - dynamiczna ekspresja życia, wywiad z lekarzem Sri Sri Ayurvedy Sztuka tańca i Sztuka Życia ParkuJemy Eko w Krakowie

description

 

Transcript of „Teraz" Magazyn Fundacji Art of Living Polska, Nr 1

Nr 1 | Październik 2013

Magaz yn Fundacj i Ar t of L iv ing Polsk a

Międzynarodowe Forum

Etyki w Biznesie - Genewa 2013

Świętuj życie!

Zdrowie - dynamiczna ekspresja

życia, wywiad z lekarzem

Sri Sri Ayurvedy

Sztuka tańca i Sztuka Życia

ParkuJemy Eko w Krakowie

Spis treści

ParkuJemy EKO w Krakowie 2

Pytania i odpowiedzi 6

Sztuka komunikacji 7

Powódź w Indiach 8

Pytania i odpowiedzi 12

Akceptacja 13

Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie Genewa 2013 14

Sztuka tańca i Sztuka Życia 18

Zdrowie - dynamiczna ekspresja życia wywiad z lekarzem Sri Sri Ayurvedy 20

Sekrety stworzenia 22

Zanzibar - magiczne miejsce, wspaniały kurs 25

Sri Sri Yoga - sekret szybkiego porannego wstawania 27

W wegetariańskiej kuchni - Zupa gulaszowa 28

Nasza twórczość - „Klon” opowiadanie dla dzieci 29

Zaczęło się od warsztatów budowania z gliny i słomy w gospodarstwie Jadwigi Łopaty w Stryszowie. Praca z naturalnymi materiałami jest ciekawa, ale dla mnie ważniejsza była możliwość poznania nowych, pełnych pasji ludzi. W większości są młodzi, ale starsi również- zaangażowani, często wolontariusze, biorący udział w różnych ciekawych projektach w całej Polsce - bez ciśnienia na sławę, pieniądze, znaczenie i pozycję, czyli innymi słowy „mniej zestresowani”.

ParkuJemy EKO w Krakowie

Tam poznaliśmy Marcina Warzechę, bardziej znanego jako Pan Zielonka (tak nazywa się jego sklep ekolo-giczny zrzeszający różnego rodzaju wolontariuszy za-

kręconych na eko). Zachęcał nas do wzięcia udziału w eko-partyzantce, czyli obsadzaniu warzywami i  ziołami różnych miejskich przestrzeni. Byłam gotowa w  najbliższą sobotę dołączyć do tego przedsięwzięcia i cały czas zastanawiałam się, jak moglibyśmy z  nim zorganizować jakąś fajną ekolo-giczną imprezkę w Krakowie. Jednak zamiast na ekoparty-zantce, zupełnie nieoczekiwanie dla samej siebie, wylądowa-łam na DSN-ie w Tarasce. I tam mogłam zaproponować już od dawna chodzący mi po głowie projekt ekopikniku, gdzie tematy zielone przeplatałyby się z prawdziwą, fajną, artoflivin-gową zabawą na otwartej przestrzeni parku.

Pomysł się spodobał a  grupa DSN-owców zapewniła mnie o  wsparciu i  obecności na wydarzeniu. Bardzo mnie to w moich planach umocniło. Lubię, gdy jak się coś mówi, to się robi, więc wzięłam się ostro do roboty. Zadzwoniłam do Marcina, czyli Pana Zielonki i opowiedziałam mu o pro-jekcie. Zareagował entuzjastycznie i  zaraz spotkaliśmy się, żeby sprawę obgadać. No i zaczęło się. Mnóstwo pomysłów z każdej strony, pielgrzymek po miejskich urzędach, spotkań z  lokalnymi działaczami, z  ludźmi, którzy myślą na zielono, telefonów, listów, projektów graficznych, promowania itp. Ci, którzy organizują – wiedzą, jakie to wyzwanie, a tych którzy chcieliby popróbować swoich sił i  zdobyć cenne doświad-czenia, zapraszam do współorganizowania następnego pro-jektu.

2 ParkuJemy EKO w Krakowie

3ParkuJemy EKO w Krakowie

Po około trzech tygodniach zmagań i  zabiegów, 15 czerwca o  10.00 przyjechaliśmy do parku Bednarskie-go ze sprzętem nagłaśniającym, namiotami, stołami i innymi szpargałami, i w kilka osób wznieśliśmy skromne miasteczko ekopiknikowe. Park jest pięknie położony, wśród skał wapien-nych, więc zgrabnie wkomponowaliśmy się w tło. Zaczęliśmy o 12.30 od warsztatów bębniarskich, które miały przyciągnąć uwagę przebywających w parku ludzi. Prowadził je Dominik z  prestiżowego bębniarskiego zespołu „7 Czakram Ziemi”. Ludzie zaczęli się powoli schodzić – przyciągały rytmy, ko-lorowe namioty i zabawa. Impreza się rozkręcała, a pogoda bardzo nam sprzyjała – w tle Konrad Skrzyszewski uczył trud-nej sztuki żonglerki, a równowagę uczyliśmy się łapać sami na rozciągniętych między drzewami slack linach.

Zaraz po warsztatach zjawili się sławni jogini, nauczyciele Art of Living z  Łodzi: Michał Czerny i Krzysiek Sylwestrzak i poprowadzili najprawdziwszą jogę śmiechu. Śmialiśmy się ze wszystkiego i  z niczego, wykonywaliśmy najdziwniejsze, najbardziej pokrętne miny i pozy. Śmiali się wszyscy: i uczest-nicy i gapie, a piknik wyraźnie zyskiwał na atmosferze. Nasz etatowy pirat Kapitan Abushe vell Czarny Pirat Damian, zgro-madził swoją piracką załogę (dzieci w  towarzystwie mam, babć i  cioć) i  ściszonym głosem opowiedział o  przeklętym skarbie piratów ukrytym w parku. Najpierw trzeba było zna-leźć mapę i nazbierać odpowiednią ilość punktów, żeby móc kontynuować poszukiwanie skarbu. Każda znaleziona rzecz (zabawki) i  każda rozszyfrowana zagadka była takim punk-tem. Po ok. godzinie poszukiwań dzieci miały przerwę na jogę, którą prowadził Michał Czerny. Z zadziwieniem patrzyli-śmy na spryt i akrobacje dzieciaków. W międzyczasie dla do-rosłych ruszyły warsztaty surowego jedzenia: budynie, zupy, pasty, napoje i wszystko przygotowane w temperaturze nie wyższej niż 40 stopni.

Zabawa szła na całego, kiedy pojawiła się Joanna Hus-sakowska, mistrzyni 5 Rytmów. 5 Rytmów to taniec intuicyj-ny, dziki, wyrażający wszelkie nazwane i nienazwane emo-cje, a Joanna prowadzi go mistrzowsko. Kilkadziesiąt osób, młodych, starych, dzieci pląsało na bosaka w słońcu i na tra-wie. Niezwykła muzyka wypełniła kanion parku. Przez półto-rej godziny był tylko taniec i wszystkie ruchy i układy na jakie pozwalało ciało. Po 5 Rytmach trudno było od razu zacząć coś nowego. Ale daliśmy radę. Potem Harlem Shake i kilku „szaleńców” wykonywało dziwne ruchy ku uciesze widzów.

W trakcie pikniku cały czas trwała akcja „Recycling daje owoce”. Można było wymienić kartoniki po sokach na owoce, a  potem z  tych kartoników dziewczęta uczyły robić najrozmaitsze cudeńka: portfele, doniczki, pojem-niczki. Było też malowanie na folii odzyskanej ze starego materaca (recycling) oraz malowanie buziaków dzieciom i  dorosłym, a  także zajęcia „Miejski Ogród” gdzie Ania ze Spółdzielni Organic Bar sadziła wraz z  chętnymi uczest-nikami zioła i  pokazywała jak robić piętrowe doniczki. Kolejny mocny punkt to warsztaty budowania ekologicznego poprowadzone przez Basię Wojtkowską ze Spółdzielni Eko-centrycy. Baaardzo duże zainteresowanie. No i każdy mógł zrobić sobie sam cegiełkę z gliny i słomy. Warsztaty trwały go-dzinę, a przez dwie następne Basia odpowiadała na pytania. Następne piknikowe warsztaty połączone z prezentacją to

4 ParkuJemy EKO w Krakowie

Leśna Orkiestra - grupa niezrzeszonych muzyków: gitarzyści, flet, altowiolistka, bębniarze, perkusiści z wokalistami włącz-nie udzielali się muzycznie na scenie oraz poza nią.

* * *A na koniec kulminacja! Grupa bębniarzy „ 7 Czakram

Ziemi” wprowadziła w tan i w trans wszystkich uczestników pikniku. Było rytmicznie, żywiołowo i transowo – w ciemno-ści rozbrzmiewały rytmy rozświetlane ogniami, bo na planie zupełnie niespodziewanie pojawił się Konrad Skrzyszewski z grupą młodych żonglerów i ze swoim FireShow – wspaniały, efektowny spektakl. Tego się nie spodziewaliśmy. Piękniej-szego klimatu w  tę czerwcową rozgwieżdżoną noc trudno sobie wyobrazić.

W trakcie imprezy o nasze podniebienia dbały trzy su-perekofirmy: Zielony Talerz – wegańskie ciastkarstwo na naj-wyższym poziomie, Spółdzielnia Organic Bar i  Sklep Pana Zielonki.

Dziękujemy wszystkim wolontariuszom tworzącym to wydarzenie: Marcinowi (Pan Zielonka) i  sympatykom jego działalności społeczno-ekologicznej (entuzjastyczny Damian Abushe vell Czarny Pirat). Trudno o lepszą współpracę: każ-dy wkładał 100% zaangażowania i entuzjazmu. Dziękuję też krakowskiej grupie Art of Living – pięknie i  bardzo chętnie włączyli się w działania, grupie DSN (zwłaszcza Zbyszkowi, Ani i Tytusowi) i wszystkim uczestnikom, którzy przyszli, aby bawić się z nami.

Marzena Przybylska

5

6 Pytania i odpowiedzi

P: Jaki jest sens życia?

Sri Sri: Oj… najlepiej byłoby, gdybyś sam znalazł odpowiedź. Nie mnie pytaj o  sens życia. To tak, jakbyś poprosił mnie o zjedzenie cukierka za ciebie. Przecież to niemożliwe.

Pobądź z  tym pytaniem. Jedno ci powiem: jesteś szczęściarzem. Masz szczęście, że to pytanie w  ogóle pojawiło się w  twoim umyśle. Jeden człowiek na milion zadaje sobie takie pytanie. To prawdziwe pytanie. Ozna-cza, że rozpocząłeś podróż do źródła. Niech to pytanie stale w tobie rozbrzmiewa i nie spiesz się ze znalezieniem odpowiedzi, zwłaszcza czyjegoś gotowca. Znajdziesz na pewno odpowiedź, zanurz się tylko głęboko w siebie.

P: Czy zwykły człowiek może dostąpić oświecenia?

Sri Sri: Właśnie zwykły człowiek może osiągnąć oświecenie! Jeżeli komuś wydaje się, że jest kimś niezwy-kłym – nie dozna tego stanu!

P: Czy mógłbyś doradzić, co można zrobić, aby zwią-zek trwał długo?

Sri Sri: Jest na to wiele sposobów, ale najlepszy z nich to posługiwanie się intuicją. Jeżeli obydwie osoby w danym związku nastawione są na dawanie – nie będzie problemu. Ale jeżeli obydwoje chcą tylko korzyści dla sie-bie, można spodziewać się w tym związku starć.

„Jestem tu, aby coś wnosić do naszego związku, po-wiedz, co mogę dla ciebie zrobić” – z taką postawą, wasz związek będzie długotrwały.

P: Co robić, gdy ktoś pozostaje obojętny na moją mi-łość, odrzuca ją?

Sri Sri:

1. Poczuj się sfrustrowany.

2. Zamień miłość w nienawiść i knuj zemstę.

3. Przypominaj jej/jemu bezustannie, jak bardzo ty ko-chasz i jak mało ona/on ciebie kocha.

4. Stań się nieznośny i zachowuj się w sposób niepoczy-talny.

5. Szalej w atakach furii.

6. Poczuj się upokorzony i rób wszystko, aby nie stracić szacunku dla siebie.

7. Złóż przysięgę, że już nigdy nikogo nie będziesz ko-chać.

8. Poczuj się zraniony i potraktowany per noga.

9. Staraj się okazywać obojętność i rezerwę…

…a niebawem zorientujesz się, że żaden z tych spo-sobów się nie sprawdza, a  tylko pogarsza sytuację. Co więc można zrobić, aby nie utracić zdolności kochania?

1. Uzbrój się w cierpliwość i zmień sposób okazywania miłości.

2. Bądź wewnętrznie skupiony, nie rozpraszaj się i ogra-nicz wyrażanie uczuć. Zdarza się, że nadmierne oka-zywanie miłości odstręcza ludzi.

3. Przyjmij za pewnik, że oni również cię kochają, i za-akceptuj sposób, w jaki wyrażają swą miłość. Postaw się na przykład w roli matki, której jedno dziecko jest milczkiem, drugie nie przestaje paplać, trzecie ma ata-

Pytania i odpowiedzi

7Pytania i odpowiedzi

ki furii… a ona je wszystkie kocha jednakowo, bez względu na zachowanie.

4. Przyjmij ich miłość do ciebie za naturalną. Zamieni to twą postawę roszczeniową we wdzięczność, a im więcej odczuwamy w życiu wdzięczności, tym więcej otrzymujemy miłości.

5. Przyjmij za fakt, że cierpienie może być częścią mi-łości, i zachowuj się odpowiedzialnie. Wiedz też, że gdy nie jesteś ześrodkowany w sobie, dużo łatwiej jest cię zranić, oraz że istotą życia wyłącznie w świe-cie zewnętrznym – jest niedola.

P: Bardzo bym chciał mieć liczną rodzinę, ale trochę się obawiam niekorzystnych stron takiego układu.

Sri Sri: Takie niekorzystne strony mogą się również pojawić. Ale kiedy rodzina funkcjonuje w układzie atomu: mąż - żona - dzieci, to nie ma więcej nikogo, z kim moż-na byłoby się pokłócić! Tak więc pozostaje im kłócenie się między sobą, a oprócz tego rodzice pomiędzy sobą i dzieci ze sobą też… W rodzinach wieloosobowych jest tak, że wszyscy dalej ze sobą dobrze żyją po skończe-niu kłótni czy wyjaśnieniu nieporozumień. Obecnie na świecie obserwuje się powszechny powrót do wartości rodzinnych i  systemu rodzin wieloosobowych. Bardzo istotne jest też wspólne obchodzenie w  rodzinie wszel-kich świąt i uroczystości.

P: Guruji, jestem w  związku z  człowiekiem, który w sposób wyrachowany podchodzi do podejmowa-nych przez siebie działań. Obawia się przywiązania, ponieważ uważa, że może to źle wpłynąć na jego roz-wój duchowy. Czy ma racje?

Sri Sri: Nie proś nikogo o udowadnianie miłości. To właśnie wtedy pojawiają się zgrzyty. Jeżeli okażesz ko-muś cały ogrom swej miłości – nie będzie wiedział, jak się z nią obchodzić ani jak nań zareagować, prawda? Wpra-wia to ludzi w zakłopotanie. Jest wiele osób niepotrafią-cych przyjąć dowodów miłości, nie mówiąc już o jej oka-zywaniu. (…) Odpręż się i bądź po prostu szczęśliwy oraz przyjmij za pewnik, że „kocham wszystkich – i wszyscy mnie kochają” – wówczas wszystko, co powinno zostać wyrażone, będzie ci okazane w  sposób naturalny. Gdy ktoś powiada: „obawiam się przywiązania”, znaczy to, że już jest do czegoś przywiązany. Nie bierz więc zbyt do-słownie tego, co ludzie mówią. Mogą powiedzieć cokol-wiek, co faktycznie może oznaczać coś innego. Widzisz, gdy twoje rozumienie danego człowieka odbywa się po-nad słowami, to wówczas właśnie tworzy się związek. Ale jeżeli opierasz się tylko na czyichś słowach, oznacza to, że wasza relacja jest bardzo powierzchowna i nie potrwa zbyt długo. Wasz związek powinien wznieść się ponad poziom słów i uczuć, czyli emocji – ponieważ i słowa się zmieniają, i  emocje podlegają zmianom. Wówczas do-piero stanie się on dobrym, zaangażowanym związkiem. I jakiegokolwiek związku będzie to dotyczyć – przyjaciel-skiego czy małżeńskiego - stanie się on solidny, jeżeli tyl-ko nie będziemy się kierować emocjami.

Gdy zaakceptujesz każdy odcień emocji i  każde zabarwienie myśli czy wypowiadanych słów – będziesz wówczas w stanie przejść na poziom, który będzie sta-bilny i nie ulegnie pęknięciu.

Sztuka komunikacjiNiewielu jest ludzi, którzy posiedli sztukę komunikowa-

nia się z jedną lub wieloma osobami jednocześnie, ale z wyczuciem i bez uprzedzeń. Warto zyskać umiejęt-

ność wyrażania własnej opinii w taki sposób, aby ją doceniono.

Gdy twój rozmówca, wie więcej od ciebie - słuchaj go z uwagą. Jeśli wie mniej - bądź pokorny i staraj się by czuł, że jest dla ciebie co najmniej równorzędnym partnerem. Rozma-wiając ze starszą osobą, pamiętaj, że pewnego dnia i  ty się zestarzejesz. Z osobą w twoim wieku komunikuj się tak, jakby była twoim najlepszym przyjacielem.

Świat jest bardziej różnorodny, niż nam się wydaje. Za-wsze znajdzie się coś, czym się możemy podzielić, czego mo-żemy się nauczyć i czego możemy nauczyć innych. Stań się świetnym rozmówcą, przyciągającym uwagę.

Większość z nas nie umie słuchać. Gdy ktoś do ciebie mówi, już jego pierwsze zdanie włącza w tobie rozmowę. By stać się dobrym mówcą, a później liderem, najpierw bądź do-brym słuchaczem.

Przeważnie żyjesz w wielkim pośpiechu - często nawet nie wiesz dlaczego. Stało się to niemalże zjawiskiem biolo-gicznym. A kiedy tak żyjesz, nie postrzegasz rzeczy właściwie. Tracisz urok, dreszczyk i piękno życia. Pogoń za radością od-biera życiu radość, przeczy szczęściu i wolności, jaką niesie chwila obecna. Żyjąc tak, nie zbliżysz się do prawdy, bo two-ja percepcja, obserwacja i  wrażenia zostają zniekształcone. Obudź się i uświadom sobie ten pośpiech, a reszta przyjdzie sama!

Pośpiech spowodowany jest rozgorączkowaniem, a roz-gorączkowanie pojawia się z braku, z potrzeby osiągnięć. Za-bawne jest to, że powinniśmy się już pospieszyć, by wreszcie zwolnić. Ale zwolnienie nie oznacza ociągania się lub letargu, choć łatwo jest popaść w skrajności. Wyrażeniem spełnienia jest dynamizm. Złotą zasadą jest przebudzenie: kiedy jesteś rozbudzony, możesz być tylko dynamiczny. W tej chwili uświa-dom sobie, że jesteś przebudzony.

Z wykładów Sri Sri Raviego Shankara

8 Powódź w Indiach

Kiedy ulewne deszcze nawiedziły północną część Indii powodując ogromne straty w ludności, wolontariusze Art of Living założyli obozy humanitarne w Guptkashi,

Harsil, Rudraprayag, Gauchar, Rishikesh. Aby zaopatrzyć mieszkańców wiosek w pożywienie , potrzebne sprzęty, lekarstwa oraz poprowadzić warsztaty usuwające następstwa głębokiej traumy, pieszo dotarli do tak odległych miejsc jak Chandrapura, Madula, Sili, Agastya, Muni, Vijaynagar, Ukhimath, Nelly, Kund oraz Arkund.

Pukali do każdych drzwi i  rozdawali potrzebne rzeczy zwłaszcza rodzinom, które straciły osoby zarabiające na dom. Zespół 250 wolontariuszy, w tym lekarzy, udzielał pomocy medycznej i  psychologicznej, prowadził warsztaty. Ludzi ci sprzątali też gruzy, pomagali w akcji ratunkowej organizowanej przez indyjską armię. Wspólnie z żołnierzami helikopterami i na piechotę docierali do najdalszych zakątków Uttarkashi.

Około 100 ciężarówek wyładowanych zapasami żywności oraz sprzętami potrzebnymi powodzianom dotarło do miejsc, które przez parę dni odcięte były od świata i gdzie ludzi cierpieli głód. Oprócz dostarczania potrzebnych rzeczy LAHV (Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Ludzkich Wartości – siostrzana organizacja Art of Living) zbiera fundusze potrzebne ofiarom powodzi.

Warsztaty organizowane przez fundację Art of Living przywracają wiarę i  siłę mieszkańcom wiosek. Ewakuowani pielgrzymi, przed powrotem do domów, przeszli również przez specjalne kursy. Warsztaty pomogły setkom osób odzyskać pokój oraz pocieszenie. Medytacja, ćwiczenia oddechowe oraz satsangi, które wolontariusze prowadzą do dzisiaj, pozwalają ludziom zaplanować przyszłe życie. „Dzięki tym praktykom wśród bólu i cierpienia ludzie odnajdują źródło spokoju” – mówi Swami Divyanand , który prowadzi obóz w Guptkashi.

Powódź w Indiach

9Powódź w Indiach

Matka Ganga, jak Hindusi nazywają Ganges - najświęt-szą rzekę Indii, podniosła swoje wody do wysokości niezna-nej od setek lat. Jej wzburzone wody, szybsze od pędzącego pociągu, spływały w dół górskich zboczy z ogromną, niespo-tykaną dotąd siłą. Żywioł niszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze. Woda, której wysokość w  niektórych miej-scach dochodziła do 15 metrów, zrywała mosty, porywała domy, zmiotła z powierzchni ziemi miasta i wsie. Największa w tym stuleciu powódź w Indiach w połowie czerwca dotknę-ła stan Uttarakhand - główne miejsce indyjskich pielgrzymek.

Czerwiec jest miesiącem wakacji. Miliony ludzi z całego kraju wyruszyło na pielgrzymkę w Himalaje do znajdujących się w stanie Uttarakhand w samym sanktuarium gór na wy-sokości ponad trzech tysięcy metrów czterech hinduskich świątyń: Kedarnath, Badrinath, Jamunotrii i Gangotrii. Jeżeli niebo spotyka gdzieś ziemię, a człowiek kosmos, to właśnie w  tych miejscach - mówią starożytne hinduskie księgi. Do świątyń wiodą trudne, urwiste i przepaściste drogi. Z zapar-tym tchem dojeżdża się tam samochodem. Do Kedarnath trzeba jeszcze 14 km przejść piechotą. Teraz mosty zerwa-ne, drogi odcięte, a ponad 100 Dharamsalas – miejsc, gdzie pielgrzymi mogą za darmo spać, porwała rzeka. Wokół świą-tyń brunatny muł.

Rząd Indii podał oficjalną liczbę ofiar - 10 000, ale mini-ster stanu Uttarakhand dodał: „Nigdy nie poznamy dokładnej liczby ofiar. Nie ma dróg, nie możemy dotrzeć do ludzi, którzy uciekli do lasu, aby się ratować - część z nich zmarła z głodu. Mimo, że od tragedii upłynął miesiąc, wiele wsi jest ciągle odciętych od świata”.

Góry zaczęły się trząść

Satyawati, gospodyni domowa i  jej mąż, Ompal Singh Chauhan, 63 letni nauczyciel szkolny, w  połowie czerwca pojechali tak jak tysiące innych ludzi na pielgrzymkę do Ke-darnath. Satyawati po ciężkich doświadczeniach wróciła do domu. Jej męża ciągle nie ma.

Oto jak Satyawati opisuje to, co się wydarzyło:

„Pojechaliśmy na pielgrzymkę z grupą 25 osób. Z 15 na 16 czerwca spaliśmy w Dharamshali. W Kedarnath. Wieczo-rem zjedliśmy na kolację ryż, soczewicę, ziemniaki curry. Nie wiedziałam, że na parę najbliższych dni będzie to mój ostatni normalny posiłek.

Całą noc lał ulewny deszcz. O 5 rano brodząc w wodzie do kolan poszliśmy do świątyni. Po powrocie napiliśmy się herbaty i około godziny 5.30 zdecydowaliśmy się wracać 14 kilometrów do Gaurikund. Droga była ciężka. Szliśmy mozol-nie w ulewnym deszczu z jednej strony mając góry, z drugiej przepaść. Wiatr zawodził, nagle góry zaczęły się trząść. Byli-śmy przerażeni, jednakże bardzo powoli, bo było z nami dużo starszych osób, szliśmy naprzód. Po jedenastu kilometrach nie mogliśmy już zrobić ani kroku dalej. Deszcz zmył dro-gę. Utknęliśmy wraz z  innymi. Było nas grubo ponad tysiąc osób: mężczyzn, kobiet, starszych, młodych, dzieci. Miejsce, w którym staliśmy, nie było bezpieczne. W każdym momen-cie mogła osunąć się ziemia. Deszcz zmył jedyny sklep, jaki znajdował się w tej okolicy. Lała się na nas ściana wody. Mo-krzy i zziębnięci, w strugach deszczu staliśmy całą noc. Nikt nie usiadł z obawy, aby przerażony tłum w którymś momen-cie nas nie zmiażdżył.

10 Powódź w Indiach

Nad ranem 17 czerwca rozmoczona ziemia, na której staliśmy, wyglądała tak, jakby miała się za chwilę osunąć. Niektórzy zostali w  tamtym miejscu czekając na pomoc. Większość zdecydowała się wspiąć na sąsiednią górę, aby ominąć rozmytą część drogi. Zdesperowani ludzie ustawili się w  ogromnej kolejce, aby zdobyć szczyt, na który nie wio-dła żadna droga czy ścieżka. Ślizgałam się i upadałam. Raz o mało nie zleciałam na sam dół. Szłam dzięki pomocy męża. Był dla mnie wielkim wsparciem. Po drodze widziałam piel-grzymów leżących w deszczu, nazbyt zmęczonych, aby iść dalej. Ciągle wspinaliśmy się pod górę, gdy zastała nas noc. Było ciemno, nie mieliśmy latarki, nie widzieliśmy drogi. W pewnym momencie, nie wiem kiedy, oddzieliłam się od męża i reszty mojej grupy. Spędziłam noc, siedząc na kawałku ska-ły. Ranek zastał mnie samotną”.

W samym centrum żywiołu rozkwitały najcenniejsze ludzkie wartości

Satyawati udało się zjeść na dół do ludzi, którzy zostali przy zerwanej drodze. Biedny chłopiec z okolicznej wioski cudem zdobył dla niej herbatę. Dała mu 50 rupii, ale oddał jej pieniądze. Grunt pod nogami stawał się coraz bardziej niestabilny. Ludzie znaleźli drogę w dół, która omijała zablo-kowaną trasę. Zaproponowali kobiecie, żeby szła z nimi. Ale wtedy jeden z grupy młodych chłopców, którzy przyjechali z Jodhpur powiedział.: „Jesteś za słaba, aby iść. Zostanie-my tu z tobą. I tak długo, jak będziemy żywi, będziemy się tobą opiekować”. „Nigdy wcześniej nie doświadczyłam ta-kiej dobroci i takich bohaterskich czynów od obcych ludzi”- wyznaje teraz.

Wiele osób po cichu dokonywało wielkich czynów na-rażając własne życie, aby ratować innych. Od pierwszych chwil tragedii wolontariusze Art of Living przybywali z pomo-cą z najdalszych zakątków Indii. Zwalniali się z pracy na parę tygodni, aby być tam, gdzie byli potrzebni. Wspólnie z woj-skiem docierali do tych miejsc, gdzie nie dotarły inne organi-zacje - rozdając własną i zebraną przez inne stowarzyszenia pomoc humanitarną. Jechali, nie zważając na pogodę czy niebezpieczeństwo, przebywali trudne drogi, spali pod na-miotami, pracowali w ulewnym deszczu. Byli gotowi znieść wszelkie niewygody, przebywać w każdych warunkach.

Stawiali obozy humanitarne, które dostarczały potrzeb-ną opiekę medyczną, jedzenie, osobistą pomoc. Sprzątali rumowisko. „Ich działania stanowią wzór, jak powinna wyglą-dać pomoc w czasie kryzysu, są wcieleniem ludzkich war-tości” – wyznaje Ram Kumar, który w czasie powodzi stracił wszystko, nawet buty. „Dygotałem z zimna, byłem za słaby, aby iść. Z niebezpiecznego miejsca pomogli mi ewakuować się wolontariusze Art of Living, zaprowadzili do śmigłowca, jeden zdjął nawet swoje buty i nałożył mi na nogi. Ja odlecia-łem, oni zostali w niebezpiecznym miejscu”.

Bohaterem tych wydarzeń było też wojsko, które poma-gało w  ewakuacji. W Gaurikund rozbił się helikopter. Dwa-dzieścia osób zginęło. Pomimo tej szokujący wiadomości i  śmierci swoich przyjaciół, wojskowi nie ociągając się ani sekundy kontynuowali akcję. Następne śmigłowce poleciały ratować pielgrzymów.

Wielkimi heroinami w tej tragedii były kobiety z pobliskich wiosek. Godzinami gotowały jedzenie, myły naczynia, opieko-wały się zranionymi i tymi wszystkimi pielgrzymami, którzy w ich wioskach znaleźli schronienie. Wychodziły na ulicę, zabierały rannych i wyczerpanych do swoich wiosek, aby w spokoju mo-gli czekać na rządową pomoc. O tej porze roku kobiety Garh-walu są bardzo zajęte pracą w polu. Jest to czas, kiedy groma-dzą żywność na cały rok. W tym roku kobiety nie tylko porzuciły pracę, ale również oddały pielgrzymom wszystkie swoje zapasy jedzenia i co podkreślają poszkodowani, otworzyły przed nimi swoje serca.

Potrzebna następna fala, tym razem fala pomocy

Powódź wyrządziła ogromne szkody. Trzeba odbudo-wać mosty, drogi, całe wsie i miasta, zaopatrzyć ludzi w wodę. W 600 wioskach ciągle nie ma elektryczności. Rozkładające się ciała wywołały epidemię. Teraz w trudnej sytuacji znaleźli się bohaterscy wieśniacy. Dotychczas siedemdziesiąt procent ich dochodu pochodziło od pielgrzymów. Obawiają się, że w ciągu najbliższych trzech lat nie będzie pielgrzymek, a jeżeli będą, to nie z takim natężeniem jak wcześniej. Wielu młodych ludzi za-ciągnęło pożyczki w banku, aby postawić restauracje czy her-baciarnie dla turystów.

Himalaje są koroną na głowie matki Indii – mówią Hindusi - i nie zobaczycie piękniejszej świątyni natury niż w czasie piel-grzymki do tych świętych gór. Te miejsca i ludzie, którzy je za-mieszkują, potrzebują teraz naszej pomocy.

IAHV - Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Wartości Ludzkich, siostrzana organizacja Art of Living, zbiera datki na pomoc po powodzi. http://www.iahv.org/appeal-for-uttara-khand-flood-relief/

http://www.artofliving.org/in-en/uttarakhand-floods-immediate--call-relief-action

Edyta Urbaniak

Powódź w Indiach 11

12 Pytania i odpowiedzi

Pytania i odpowiedzi

Pytanie: Czy napotykając niepowodzenie przy po-dejmowaniu kolejny raz danego zadania, powinienem dalej się starać osiągnąć sukces na tym polu czy też zostawić sprawę w spokoju?

Sri Sri: Jest w Indiach takie przysłowie: Zadania są re-alizowane w warunkach sattwy, a nie w materii. A więc, jeżeli chcemy czegoś dokonać, powinniśmy zadbać o właściwy poziom guny sattwa. A co trzeba zrobić w tym celu? Właści-wie się odżywiać, właściwie się zachowywać oraz poświę-cać trochę czasu na odprężanie umysłu – to w  pierwszej kolejności.

Po drugie, nawet jeżeli staniesz w obliczu klęski, pomi-mo zastosowania powyższych rad, osiągnięty stan sattwy nie pozwoli zniweczyć twojego entuzjazmu. A jeśli ta siła napędowa ciągle jest w tobie obecna, nawet ci na myśl nie przyjdzie aby odpuścić. To jak z graczem – gdy już raz wy-gra, to rozsmakowuje się w poczuciu wygranej i raz po raz stawia, motywowany chęcią wygrania. Nawet przegrana nie odwiedzie go od dalszej gry. Doznając niepowodzeń, moż-na odczuwać silnie ugruntowane przekonanie, że dążymy do osiągnięcia czegoś świetnego. Takie przekonanie będzie ci towarzyszyć, jeśli całkowicie poświęcisz się danemu za-daniu. Entuzjazm w działaniu połączony z pokojem w sercu pozwalał ludziom walczyć o wolność przez stulecia.

(…)

Trzecim czynnikiem, który powinniśmy rozpatrywać przy pojawiającym się niepowodzeniu, jest rozpoznanie jego przyczyny. Każde niepowodzenie może być rozważane jako krok do sukcesu. Jednym z  powodów porażki może być jakiś feler w nas, jakiś mankament lub słaby punkt w sys-temie czy poczynionych ustaleniach. Naszą słabość może stanowić np. nieumiejętność zaprezentowania się podczas interview – coś niezręcznie ujmiemy, powiemy jedno słowo za dużo i  już nasz rozmówca może powziąć podejrzenie, że nie nadajemy się na dane stanowisko. A więc możemy nie dostać pracy z powodu własnych ułomności. Aby się ich pozbyć, popracuj nad doskonaleniem swoich umiejętności i pogłębieniem wiedzy.

13Akceptacja

Każda porażka może być krokiem do sukcesu, tak więc zastanów się dokładnie czego możesz nauczyć się tym razem, jakie wnioski wyciągnąć. Czy dałeś się ponieść emocjom? Czy skonsultowałeś się z osobami mającymi już doświadczenie w  danej branży? Jeżeli tego nie zrobiłeś, to dlatego, że im nie ufasz, czy też dlatego że nie masz w swoim otoczeniu oddanych ci ludzi? Wszystko to mogło przyczynić się do twego niepowodzenia. Żeby pozbyć się braków, niedociągnięć, zrób wszystko aby rozwinąć swoje umiejętności, zgłębić wiedzę w dziedzinie, którą chcesz się zajmować.

Dobrze byłoby również zająć się ewentualnymi po-prawkami do systemu lub do treści uzgodnień czy umów. Pamiętaj, że te kwestie nie są w ręku jednej osoby. To jak w przypadku konieczności interweniowania w sprawie ko-rupcji – czy jesteś w stanie coś osiągnąć sam w takiej spra-wie? Działaj w grupie. Rozbudź w  ludziach ich zdolności twórcze, nadaj kierunek twórczym myślom. Pociągnij ich za sobą.

„Sanghe Shakti Kaliyuge”. W okresie kalijugi, moc leży po stronie zespołu. Mówi się, że teraz jest szczyt tego okresu, i wygląda tak, jakby prawda znalazła się na drugim planie. Jeżeli tak to odczuwasz, pracuj w zespole. Zbierz parę osób i zobacz, czy uda się coś osiągnąć razem. Ale żeby zwiększyć szanse, powinieneś też robić coś sam, oraz zagłębiać się w siebie. Działaj na zewnątrz, żeby za-angażować w sprawę jak najwięcej osób, ale też bądź sam ze sobą, żeby rozwijać swoje zdolności. Łącząc te dwa po-ziomy, możesz być pewien powodzenia swoich poczynań.

Jeśli przebrniesz przez te wszystkie doświadczenia, będziesz działać na 100%, dasz z siebie wszystko, i jeżeli nawet to nie zadziała – to też wszystko w porządku.

Weź się wówczas za coś innego.

Ale nie wycofuj się, jeżeli nie uda ci się raz lub dwa razy w danej sprawie.

AkceptacjaFakt, że istnieje pewna grupa osób nieakceptująca cię

takiego, jaki jesteś – nie jest powodem, abyś rezygno-wał ze swej wyjątkowości.

Powinieneś dobrze myśleć o sobie, ponieważ świat trak-tuje cię tak jak ty sam siebie. Nigdy nie zmieniaj się tylko po to, by zyskać u kogoś uznanie. Nie rezygnuj nigdy ze swego prawdziwego ja tylko po to, aby pozyskać czyjąś przyjaźń. Na dłuższą metę żałowałbyś, że przehandlowałeś swoją chlu-bę – swoją niepowtarzalność na rzecz chwilowego przyzna-nia ci ważności. Nawet Gandhi nie był akceptowany przez wielu ludzi.

Grupa, która nie akceptuje cię takiego, jaki jesteś, nie jest twoim światem. Każdy z nas ma swój własny świat, w którym panuje jak królowa czy król tylko dzięki temu, że jest sobą. Znajdź ten świat. A tak naprawdę to ten właściwy ci świat sam odnajdzie ciebie.

Tego, co może zrobić woda, nie może dokonać ben-zyna, a  tego, co potrafi miedź, złoto nie da rady. Delikatna budowa mrówki pozwala jej na łatwe przemieszczanie się, a sztywność drzewa umożliwia mu utrzymanie korzeni w jed-nym miejscu. Wszystko i  wszyscy zostali stworzeni z  taką dawką niepowtarzalnych cech, aby móc służyć celowi, któ-ry możemy osiągnąć, tylko jeżeli zachowamy wyjątkowość swojego ja.

Ty sam tylko jako ty - możesz służyć swemu celowi. I ja tylko jako ja sam mogę realizować swój cel. Jesteś tu, aby być sobą. Tylko sobą. Był taki czas, gdy ten świat potrze-bował Kriszny, więc pojawił się ktoś taki. Nastał czas, gdy potrzebny był Chrystus – i  został przysłany, i  tak też było w  przypadku Mahatmy. Nadszedł czas, kiedy ty stałeś się potrzebny na tej planecie, dlatego zostałeś tu przysłany. Bądźmy tak dobrzy, jak to tylko możliwe, najlepsi. W całej historii wszechświata nie było nikogo takiego jak ty i do koń-ca nieskończonego czasu – nie będzie już nikogo takiego. Natura musi cię ogromnie kochać, skoro zniszczy formę, z której powstałeś, by ktoś taki jak ty nigdy już nie zaistniał.

Jesteś oryginałem. Jesteś niespotykany. Jesteś wyjątkowy. Jesteś cudem. Jesteś dziełem sztuki. Dziełem swego Pana. Świętuj swą niepowtarzalność.

Miej wielkie marzenia, wielkie myśli. Marz o niemożliwym. Wiedz, że urodziłeś się, by zrobić coś wspaniałego, coś wy-jątkowego. Nie pozwól, by ta szansa przeszła obok.

Sri Sri Ravi Shankar

14 Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie

Utrata pracy, upadek organizacji, afery, poważne kłopoty w sferach rządzących… Taki obraz rzeczywistości coraz częściej dociera do nas i staje się nieuchronnie naszym udziałem. Kryzys w wielu sferach funkcjonowania współczesnych społeczeństw prowadzi do szukania przyczyn zaistniałej sytuacji. Dyskusje często dotyczą poszukiwania nowych regulacji, ustalania lepszych procedur, wyjaśniania procesów i zachodzących zjawisk.

Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie Genewa 2013

Czy to jest wystarczające? Czy można odizolować rzą-dzenie i biznes od ludzi, którzy stoją za formowaniem pra-wa, rządami oraz decyzjami finansowymi! Czy można grupę rządzącą odizolować od społeczeństwa, na które wywiera wpływ? Czy to aby nie załamanie wartości, cnót i etyki jest odpowiedzią na kryzys, jaki dotyka nas globalnie? I wreszcie - czy socjalne potrzeby mogą być ignorowane?

Nie ma łatwych i jednoznacznych odpowiedzi na wyżej postawione pytania.

Trud został jednak podjęty. Pierwszego lipca 2013 w  Genewie, w  siedzibie ONZ, w  Pałacu Narodów, ponad 300 uczestników w  ciągu ośmiogodzinnego sympozjum miało możliwość wysłuchania opinii światłych przedstawicie-li świata nauki, polityki, biznesu i duchowości. Sympozjum

było dziesiątym tego typu spotkaniem zainicjowanym przez Sri Sri Raviego Shankara w 2003 roku w Indiach. Zostało zor-ganizowane przez International Association for Human Valu-es w partnerstwie z Global Partnership Forum i World Bank Institute. Christoph Glaser, jeden z organizatorów konferencji, stwierdził: „WFEB jest platformą dla liderów, aby mogli po-dążać w stronę kreowania kolektywnych działań dla lepszej i bardziej stabilnej przyszłości!”. Cel ten został osiągnięty i tym razem.

Sympozjum rozpoczęło się od symbolicznego gestu - Sri Sri Ravi Shankar oraz H.E. dr Boutros Boutros-Ghali (były Se-kretarz Generalny ONZ) podlali drzewo oraz wygłosili motto przyświecające sympozjum: „Jest to drzewo wspólnych war-tości moralnych. Im głębsze są korzenie, tym lepsze będą owoce”.

Sri Sri Ravi Shankar i Boutros Boutros-Ghali

15Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie

Sri Sri Ravi Shankar w swoim otwierającym przemówie-niu stwierdził: „Etyka nie może być traktowana jako czynnik kosmetyczny. Ona musi być autentyczna. W czasie kryzysu możemy osądzić, czy wartości etyczne są szczere, czy ko-smetyczne”. Zachęcał też, by uczciwością przepełnione były wszystkie interakcje, w jakie człowiek wchodzi na swojej dro-dze życia: „Nasiona wartości moralnych i postaw etycznych są w nas zgromadzone. Naszą odpowiedzialnością jest ich pielęgnowanie i nawożenie”.

Dr Denis Broun - dyrektor wykonawczy UNITAID - roz-szerzył tę myśl i  powiedział: „Dobrze zaimplementowane etyczne praktyki mogą nawet przeciwdziałać sytuacjom kry-zysowym”.

Prelegenci, choć reprezentowali różne płaszczyzny dzia-łań zawodowych, w  zasadzie jednomyślnie stwierdzali, że pozbawienie świata społecznego etyki, wartości moralnych i cnót prowadzi do kryzysu. Bardzo wymowne były słowa dr. Boutrosa Boutrosa-Ghalego: „W tym świecie zdominowa-nym przez materializm i gorące pragnienie pieniędzy kobie-ty i mężczyźni u władzy są nieszczęśliwie złapani w pułapkę korupcji, kłamstw, hipokryzji, podstępu i egoizmu. Zjawiska te są przeciwstawne moralnym wartościom i cnotom. Ludz-ka istota, szczególnie w konsumpcyjnym świecie, jest ofiarą tego nurtu, który zmieniony może zostać poprzez właściwą edukację i komunikację”.

W podobnym tonie utrzymana była wypowiedź dr. San-jaya Pradhana, wiceprezydenta World Bank Institute, który stwierdził, że społeczeństwo jest teraz w krytycznym histo-rycznym punkcie, w którym etyka, wspólne działanie i dobre rządy wyłaniają się jako kluczowe tematy. Mówca podkreślał, że jest to czas dla przemian: „Wezwanie do bardziej sprawie-

dliwego i globalnego systemu ekonomicznego z głosów nie-zadowolenia rozrasta się do donośnego wołania słyszanego w całym świecie. Teraz nadszedł czas działania”. Nawoływał też do kontraktu pomiędzy prywatnym i publicznym sekto-rem oraz do transparentnych praktyk.

W ten dyskurs wpisują się też słowa pierwszego proku-ratora Międzynarodowego Trybunału Karnego Luisa Moreno Ocampo, który powiedział: „Nie wystarczy, jeśli będziemy tyl-ko narzekać, musimy być pomostem tych zmian i  musimy wygrać miłością”.

Zgadzając się z  tą wypowiedzią, Rajita Kulkarni, prezy-dent Wold Forum for Ethics in Business, wyjaśniła, że tak na-prawdę to ludzie, a nie polityka, prowadzą nas do osiągania etycznych celów. Jeśli chcemy to uwzględnić w codziennej praktyce, potrzebujemy narzędzi do zmiany mentalności i wychowywania w wartościach.

W wielu wypowiedziach na temat przemian domino-wał wątek związany ze zmianą paradygmatu przywództwa i  roli lidera. Jeden z moderatorów spotkania, Guenter Con-rad, podkreślał, że obecnie możemy pozwolić sobie tylko na prawdziwych liderów, czyli osoby, które mają uznanie i szacu-nek dla wartości moralnych Wszechświata i są prowadzone przez te wartości. Tylko tacy liderzy mogą stać się podstawą odpowiedzialnego przywództwa.

Cechy odpowiedzialnego przywództwa zdefiniował teolog prof. Christoph Stuckelberger. Są nimi: skromność, uczciwość, odwaga i duchowa głębia. Stwierdził, że liderzy narodowi, religijni, prądów kulturowych i  sektorów ekono-micznych powinni być reprezentantami tych cnót, co może zaowocować przywróceniem zaufania dla przywódców. Podkreślał też, że rolą lidera jest przede wszystkim służenie, nie zaś czerpanie osobistych korzyści.

Na zdjęciu (od lewej): Prof. dr. Christoph A. Schaltegger, Shantanu-Prakash, Raita Kulkarni, Christoph Glaser, Navid Hanif

16 Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie

Były premier Słowenii, członek Parlamentu Europejskie-go Alojz Peterle nawoływał do budowania elit politycznych: „Potrzebujemy elit, które doświadczają etyki na każdym po-ziomie, od podejmowania decyzji do wcielania jej w życie dla wspólnego dobra”.

Opinia ambasadora Néstora Osorio, prezydenta agen-dy Narodów Zjednoczonych ECOSOC, że dobry i efektywny rząd musi formować kręgosłup moralny, jest podsumowa-niem tego bloku wypowiedzi.

Oprócz tego istotnego tematu związanego z odpowie-dzialnym przywództwem i etyką liderów w słowach mówców przewijał się także temat międzynarodowej współpracy oraz związanej z nią roli komunikacji.

Przykład zakończonej sukcesem akcji społecznej przy-wołał Michel Sidibé, dyrektor wykonawczy UNAIDS: „Odpo-wiedź na AIDS była jedną z najbardziej udanych światowych inicjatyw w zakresie zdrowia w ciągu ostatnich 50 lat. Stało się tak dlatego, że bazowała na fundamentalnych warto-ściach i prawach człowieka”. Także dyrektor generalny CERN prof. Rolf-Dieter Heuer podkreślał, że przy pracy naukowej najważniejsze jest długofalowe zaangażowanie wielu osób i ich jednostkowa odpowiedzialność. Równowaga pomiędzy doskonałością, pozytywną rywalizacją i kooperacją jest we-dług naukowca przepisem na sukces. Doskonałość związa-na jest z dzieleniem się wiedzą. Rywalizacja i kooperacja nie wykluczają się wzajemnie. Dla dynamiki tych dwóch postaw profesor proponuje stworzyć nowy termin „co-petition”. Ko-operacja winna polegać na dzieleniu się wiedzą oraz wspólnej pracy. Jednocześnie winno się szanować jednostkowy wkład

pracy i  wartości intelektualnej. Jeśli profesor wysyła wyniki ucznia jako swoje, jest to nieetyczne i bardzo demotywujące.

O wartości długotrwałej współpracy mówił także Yann Borgstedt. Temat przedstawił z perspektywy przedsiębiorcy, który równocześnie jest filantropem: „Prawdziwym wyzwa-niem jest żyć w środowisku, w którym wielu ludzi nie widzi długofalowego wpływu naszych działań i gdy społeczeństwo wymusza na nas koniunkturalizm. Jest nadzieja, że ta konfe-rencja zainspiruje więcej ludzi do tworzenia bardziej etyczne-go świata”.

Dla właściwej współpracy potrzebna jest oprócz takich wartości jak odpowiedzialność i  zaufanie także właściwa komunikacja. O tym aspekcie społecznego współżycia mó-wił inny z moderatorów spotkania, Peter Marti: „Liderzy nie mogą prowadzić i  wygrywać, jeśli ukrywają informacje lub przekazują je tylko częściowo”.

W dyskusji uczestniczyli także inni mówcy, między in-nymi: Navid Hanif - dyrektor Biura ECOSOC, Yvonne Feri - członkini Parlamentu Szwajcarii czy prof. Alexander Likhotal, prezydent i dyrektor wykonawczy Międzynarodowego Zielo-nego Krzyża.

Reasumując, w  trakcie sympozjum poruszono głównie następujące zagadnienia:

- brak etyki i wartości moralnych przyczyną kryzysu,

- zachowania etyczne i wartości moralne podstawą rozwoju we wszystkich sektorach,

- rola etycznych liderów,

- odpowiedzialne przywództwo,

17Międzynarodowe Forum Etyki w Biznesie

- współpraca i  komunikacja podstawą długofalowego suk-cesu.

Na zakończenie zaproponowano konkretne kroki dla promowania praktyk etycznych. Szczególne znaczenie przy-pisano konieczności opracowania dostępnego on-line pro-gramu nauczania etyki oraz popularyzacji programu Ambas-sador of Ethics stworzonego przez WFEB.

Następne sympozjum pod hasłem: „Wspólne wartości - rola biznesu w radzeniu sobie ze społecznymi problemami” odbędzie się 14 i 15 listopada 2013 w Parlamencie Europej-skim w Brukseli.

W każdym społeczeństwie, w  każdej dziedzinie funkcjonowania człowieka, począwszy od rodziny, poprzez środowiska biznesowe, organizacje charytatywne, po rządy krajowe i  instytucje międzynarodowe, implementowanie od-powiedzialności, poszanowanie wartości i cnót moralnych są fundamentalnymi zadaniami dla właściwego funkcjonowania tych grup ludzkich.

Sri Sri Ravi Shankar podczas poprzedzającego sympo-zjum satsangu (spotkania) wypowiedział kluczowe przesłanie dla światowego społeczeństwa: „Dzisiejsze czasy wymagają sekularyzacji religii, zsocjalizowania biznesu oraz uduchowie-nia polityki!”.

Genewskie sympozjum jest pierwszym krokiem przekła-dającym tę mądrość na praktyczne poszukiwanie rozwiązań w czasie twórczej wymiany poglądów.

Alicja Krusenstern

18 Sztuka tańca i Sztuka Życia

Początkowo taniec nie mieścił się w kręgu moich poszukiwań. Zaintereso-wałem się nim dopiero podczas studiów. Dużo czasu poświęcałem wtedy na sztuki walki Jeet Kune Do, Shaolin Kung Fu i  Teakwondo. Najpierw

ćwiczyłem taniec, by rozwinąć świadomość i koordynację ciała, aby być lepszym wojownikiem. Im więcej czasu poświęcałem na taniec, tym więcej spokoju miałem w sobie podczas walk. Ten spokój wynikał z wyższej samoświadomości.

Im bardziej wzrastała moja świadomość, tym mniej było walki, a więcej sztuki.

Nie pamiętam, kiedy stałem się tancerzem. Czuję, że byłem nim od zawsze. Praca z tą subtelną energią sama przemieniała wszystko wokół. Mnie pozostało wziąć wdech i powiedzieć „tak”. Od tego wszystko się zaczęło. Jak w spektaklu, który już został wyreżyserowany, mnie dane było odegrać rolę tancerza.

Pojawiły się propozycje grania w spektaklach w Polsce i za granicą, możli-wość wyjechania na Broadway do Nowego Yorku, a wszystko od wewnętrznego „tak”. To taniec nauczył mnie jak słuchać wewnętrznych poruszeń i podążać za nimi. To one zaprowadziły mnie do Art of Living, abym mógł zostać lepszym tan-cerzem . Nie miałem wyboru, pozostało tylko „Tak”. Dziś jestem nauczycielem kursów Sztuka oddechu Art of Living cz.1 i wykładowcą na kierunkach tanecz-nych, gdzie uczę przyszłych tancerzy i choreografów. Te same ręce, które kiedyś walczyły, dziś robią ajurwedyjski masaż Marma. Planuję też prowadzenie w Ta-rasce warsztatów tanecznych, na których będziecie mogli doświadczać piękna i siły tańca.

Krzysztof Skolimowski

Sztuka tańca i Sztuka ŻyciaTańczyć oznacza budować relacje pomiędzy sobą a całym Wszechświatem. Przez umieszczenie swojego ciała w mocy rytmu, zostaje ono uformowane i rozwinięte w sile i pięknie.

Ruth St Denis, Wisdom Comes Dansing Zdjęcie: Kailai Chen 2012

22 listopada w Sali Kongresowej na pożegnalnym koncercie wystąpi legenda muzyki medytacyjnej i hinduskiej grupa Remember SHAKTI. Wszyscy jej członkowie

są na różnych ścieżkach duchowych, a wokalista Shankar Mahadevan występuje gościnnie na mahasatsangach z udziałem Sri Sri.

Specjalnie dla AOLowców na stronie www.eventim.pl na hasło AOL przy zakupie biletów zniżka do 37 pln. Promocja od 10.10 do 17.10.

REKLAMA

20 Sri Sri Ayurveda

Doktor Manikantan mieszka i pracuje w międzynarodowym ośrodku Art of Living w Bangalore w Indiach. Jest lekarzem Ajurwedy, starożytnej indyjskiej medycyny. Hindusi uważają, że Ajurweda dała początek wszystkim naturalnym metodom leczenia. Jej korzenie sięgają Wed - najstarszej księgi świata. Doktor Manikantan planuje organizowanie kursów o podstawowej wiedzy z zakresu Ajurwedy dla ludzi spoza Indii. Pragnie podzielić się ze światem kulturowym dziedzictwem Indii.

E.U.: W jaki sposób wiedza o Ajurwedzie może wpły-nąć na nasze życie?

Dr M.: Wiedza o Ajurwedzie mówi o tym, jak prowadzić zdrowe życie, które jest niezbędne, aby w pełni wykorzystać nasz pobyt na tej planecie. Zdrowia bowiem potrzebujemy wszędzie, czy to w życiu rodzinnym, czy w pracy społecznej. Tylko będąc zdrowym, możemy się zaangażować w stupro-centowe działanie. Według Ajurwedy zdrowie to harmonia między ciałem, umysłem i duszą, a cała sztuka leczenia jest wprowadzeniem owej harmonii do naszego organizmu. Dzia-łanie każdego lekarstwa, które proponuję, wpływa również na umysł i duszę. Ajurweda nie jest nauką o chorobach, ale

nauką o zdrowym życiu. Podobnie jak w naturze, tak i w na-szym życiu istnieje określony rytm. Osoba, która żyje zgod-nie z tym rytmem, jest szczęśliwa, odnosi sukcesy i może poradzić sobie z różnymi sytuacjami. Leczenie w Ajurwedzie to bardzo głęboki i efektywny proces. Zioła, masaże, odpo-wiednia dieta, a w przypadku Sri Sri Ayurwedy proponowa-nej przez fundację Art of Living Sudarshan Kriya i medytacje przywracają życiu ten naturalny rytm.

E.U.: Czyli nie trzeba być chorym, by odwiedzić ajur-wedyjskiego lekarza?

Dr M.: Nawet lepiej, jeśli się jest zdrowym. Mądry czło-wiek woli uniknąć choroby. Głównym celem Ajurwedy jest

Zdrowiedynamiczna ekspresja życia

Wywiad z lekarzem Sri Sri Ayurvedy

dr Manikantan

niedopuszczenie do niej. Nauka ta udziela porad, wskazu-je, co powinniśmy zrobić, aby nie dopuścić do choroby, aby utrzymać zdrowie, mówi, jak powinien wyglądać nasz dzień, a także, jaka praca jest wskazana dla danej osoby, bo każdy z nas jest inną osobowością. Zasadniczo można powiedzieć, że są trzy typy: Vata, Pitta i Kapha, ale kombinacji i połączeń między nimi jest nieskończenie wiele. Przy dobrym zdrowiu terapie stosujemy w celu utrzymania dobrego samopoczucia lub aby zapobiegać chorobom, a gdy już zachorujemy, sięga-my po nie, by leczyć i zapobiegać nawrotom choroby.

E.U.: Czy Sri Sri Ayurveda proponowana przez Art of Living różni się od tej, której uczyłeś się na studiach?

Dr M.: Sri Sri Ravi Shankar ma bardzo szeroką wizję Ajurwedy. Twierdzi, że zdrowie to nie tylko nieobecność cho-roby, ale dynamiczna ekspresja życia, kreatywność, radość, entuzjazm, branie odpowiedzialności. Nie można nazwać zdrową osoby, która siedzi i nic nie robi. Sri Sri Ravi Shankar, inicjując wiele akcji, zachęcając do działania, dba, aby nikt z nas nie miał czasu na rozmyślania. Mamy tutaj specjalną fabrykę, w której specjaliści przygotowują różne lekarstwa, wszystkie na bazie naturalnych surowców. Przygotowujemy je bez żadnej chemii tak jak dania w kuchni, tylko że kuch-nią jest w tym przypadku nasze laboratorium. Propagujemy dwa motta: „piękno przez zioła” oraz „piękno wewnętrzne” . Terapie ziołowe pozwalają przywrócić zdrowie, które utracili-śmy przez nieodpowiedni tryb życia, zmiany w ekosystemie, zanieczyszczenie natury. Nie ma jednak piękniejszego zioła czy lekarstwa niż piękno wewnętrzne każdego człowieka, do-tarcie do jądra naszego człowieczeństwa.

Naszych wolontariuszy w tłumie widać z daleka - pro-mienieją. Pomaganie innym jest ich najlepszym kosmetykiem. Sri Sri Ravi Shankar nauczył mnie też starożytnego masażu, który od dawna był już w Indiach zapomniany, Meru Chikit-sa. Nigdzie o tej metodzie nie czytałem. Zasada jest prosta. Każdy organ w ciele połączony jest z kręgosłupem. Jeżeli masz problem z jakimkolwiek organem w ciele, masz podob-ny problem w pewnym odcinku kręgosłupa i odwrotnie, jeżeli masz problem z jakimkolwiek odcinkiem kręgosłupa może on powodować zaburzenia w pracy odpowiednich organów. Po badaniu kręgosłupa robimy korygujący masaż. Delikatny na-cisk, będący drobną sugestią dla kręgosłupa, daje zadziwia-jące efekty. Widziałem ludzi, którzy byli prowadzeni do szpita-la przez krewnych, a za chwilę sami wsiadali do samochodu. Podobnie stosujemy masaż Marmy, o którego istnieniu wie niewielu ajurwedyjskich lekarzy. Podobny do akupunktury. Stymulujemy sto siedem głównych punktów energetycznych, aby usunąć bloki w ciele.

E.U.: Jak długo uczyłeś się, aby zostać lekarzem Ajurwedy?

Dr M.: Pięć i pół roku czytania książek, ale prawdziwą wiedzę zdobyłem później przez praktykę. Po studiach wiedza z głowy musi spłynąć do serca i tylko wiedza z serca jest uży-teczna. Jedna z głównych zasad Ajurwedy głosi, że nie ma dwóch takich samych osób na świecie. Zanim lekarz zaleci pacjentowi odpowiednią dietę musi wejrzeć głęboko w wiele aspektów i poziomów jego indywidualnej konstytucji. Dlatego nauka to ciągły proces. Ja uczę się od każdego pacjenta, który do mnie przychodzi. Każdy człowiek jest niepowtarzal-ny. Jest jak nowa księga.

E.U.: Skąd wiadomo o wielu poziomach i aspektach indywidualnej konstytucji?

Dr M.: Z pulsu. Badając puls, można określić całego człowieka, jego stan zdrowia, nawyki żywieniowe, jego kon-stytucję oraz ogólne zakłócenia w organizmie. Na podstawie pulsu można nawet określić rodzaj pracy, jaki dany człowiek wykonuje.

E.U.: Ajurweda to bardzo stara nauka.

Dr M.: Tak, jest częścią starożytnej nauki. Nie starczy-łoby całego życia, aby ogarnąć i dowiedzieć się, co zostało napisane w jej starożytnych tekstach. Wiele żywotów upłynę-łoby na jej zgłębianiu.

E.U.: Czy jest to wiedza, która może przydać się lu-dziom Zachodu?

Dr M.: Ajur - znaczy życie, Weda – wiedza, czyli Ajur-weda to wiedza o życiu bez względu na to, gdzie owo ży-cie się toczy, jak już mówiłem, to powrót do natury, tej, która nas w danym momencie otacza. Natura daje nam to, czego w danym momencie potrzebujemy. Pory roku się zmieniają, wraz z nimi zmienia się pożywienie. Jesteś teraz w Indiach, aby być zdrowa, powinnaś jeść to, co znajduje się w twoim otoczeniu. Gdy jemy to, co rośnie w danym klimacie, harmo-nizujemy to, co jest na zewnątrz z tym, co w środku. Każdy atom w twoim ciele połączony jest z całym wszechświatem. W świecie zewnętrznym istnieją trzy rodzaje energii: twórcza, podtrzymująca i niszcząca. Nasionko zostało posiane, roślina kiełkuje, ginie, przemieniając się w inną formę energii. Te trzy rodzaje energii są wszędzie, w każdym człowieku, roślinie, zwierzęciu - we wszystkim, co istnieje na tej planecie. Jeżeli żyjesz w zgodzie z naturą, to już żyjesz w zgodzie z zasadami Ajurwedy. Dobrze jest chociaż raz odwiedzić lekarza Ajurwe-dy, który określi, jakim jesteś typem, a w związku z tym, co jest dla ciebie dobre, a czego unikać. Ponieważ to, co jest dobre dla Pitty, może być szkodliwe dla typu Vata.

Najważniejsze to wiedzę tę przenieść z głowy do własne-go życia. Świat wraca do natury. Ajurweda jest więc medy-cyną przyszłości. Każdy z nas jest fletem, przez który płynie różna muzyka. Ajurweda tylko nastraja ten flet.

Edyta Urbaniak

Sri Sri Ayurveda 21

22 Sekrety stworzenia

Drogi Guruji, ostatnio dokonano odkrycia cząstecz-ki nazwanej bozonem Higgsa. Czy poprowadzi to naukowców w kierunku czystej świadomości?

Sri Sri: Odwiedziłem instytut CERN (Europejskiej Orga-nizacji Badań Jądrowych), gdzie odkryto „pierwiastek bo-ski”. Daliśmy im w  prezencie książkę Joga Vasishty i  kilka płyt CD z  medytacjami. Kierownik tej instytucji przemawiał na naszej konferencji Europejskiego Forum Etyki w Biznesie.  Uczeni są bardzo blisko duchowości. Mówią dokładnie to samo, co my. Pewien niemiecki naukowiec, który pracu-je w  instytucie od 40 lat, powiedział, że przez te wszystkie lata badał materię tylko po to, by odkryć, że ona nie istnie-je. Materia po prostu nie istnieje! Istnieje wyłącznie energia, a wszystko wokół jest tylko złudzeniem.

To właśnie stwierdzili guru (mistrzowie) świętej tradycji ty-siące lat temu. „Wszystko to jedynie maya, iluzja, ponieważ nic nie istnieje; istnieje tylko jedno”. Teraz uczeni mówią to samo.  Naukowcy mówią, że jest bliskie połączenie pomiędzy po-strzegającym a tym, co postrzegane. Jeśli cię tu nie ma, nie możesz zobaczyć elektronu, on nie istnieje. Ty wpływasz na elektron, na to, że on tu jest. A zatem ten, kto widzi, to, co jest widziane, i proces patrzenia; ten, kto wie, przedmiot

wiedzy i sam proces dowiadywania się stanowią jedno. I to właśnie mówi nam duchowość. Było bardzo pokrzepiające, że usłyszeliśmy dokładnie to samo od naukowców. Nawet oni byli szczęśliwi i pełni radości.  Powiedzieli: „Sądziliśmy, że dowiedzieliśmy się wielu rzeczy o Wszechświecie, ale im wię-cej się dowiadujemy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że bardzo wielu rzeczy jeszcze nie znamy, jak np. czarna materia i czarna energia”.

Ofiarowaliśmy im książkę z serii Bharath Gyan The Cre-ation (Stworzenie świata) opublikowaną przez Art of Living. W Wedach jest hymn o stworzeniu, który mówi: „Na począt-ku była ciemność spowita przez ciemność”. Żaden mędrzec nie mógł nic z tego zrozumieć ani tego zinterpretować. Teraz dokładnie to samo mówią naukowcy: jest ciemna materia i ciemna energia.

Dlaczego ciała są kuliste we Wszechświecie? Ze wzglę-du na ciśnienie ciemnej materii wokół wszystkiego. To wła-śnie dlatego widzimy wszystko jako kuliste. Dlaczego Słońce jest okrągłe? Bo wokół Słońca jest tak dużo ciemnej energii, że ściska ona Słońce. To tak jak z cząsteczkami gazu w bu-telce wody. Jeśli wstrząsnąć gazowany napój, tworzą się pę-cherzyki. Pęcherzyki są okrągłe ze względu na ciśnienie wody

Dlaczego we Wszechświecie ciała są kuliste?  Ze względu na ciśnienie ciemnej materii wokół wszystkiego. To właśnie dlatego widzimy wszystko jako kuliste.  To, co widzimy, te gwiazdy, planety stanowi zaledwie 10 procent stworzenia, 90 procent to ciemna energia, ciemna materia - i to właśnie jest Shiva Tattva.

Sekrety stworzenia

Zdjęcie (grafika): CERN

23Sekrety stworzenia

wokół nich. Podobnie Wszechświat składa się z niewidzialnej ciemnej energii. Nazwano ją ciemną energią, bo jej nie widać. To ze względu na obecność tej ciemnej energii, wszystkie inne ciała, w tym gwiazdy i planety, są kuliste. Ponadto to, co widzimy, te gwiazdy i planety, stanowi zaledwie 10 procent stworzenia; 90 procent to ciemna energia, ciemna materia, i tym właśnie jest Shiva Tattva.

Następnie naukowcy powiedzieli mi, dlaczego ich odkry-cie zostało nazwane „boskim pierwiastkiem”. Kiedy odkryli „boga pierwiastków”, to znaczy cząstkę, od której pochodzą wszystkie inne (cząstka oznacza neutron, proton, elektron czy też cząstkę subatomową),okazało się, że w elementarnej cząstce musiały być trzy izotopy. Materia nie może istnieć bez trzech izotopów. Dokładnie to samo powiedzieli riszi (mędr-cy): „Muszą być trzy guny, aby zaistniało stworzenie - sat-twa, radżas i  tamas. Jeśli choć jednej z nich zabraknie, nic nie może zaistnieć”. Naukowcy stwierdzili, że muszą być trzy rzeczy, aby zaistniała materia. Kiedy dalej rozczepili te trzy rzeczy, okazało się, że są one po prostu wibracją; to wła-śnie nazwali „bogiem pierwiastków”. Jednak dział marketingu instytutu oświadczył: „Jeśli nazwiecie to »bogiem pierwiast-ków«, na pewno się nie sprzeda, po prostu nazwijcie go »pierwiastkiem boskim«”. Tak więc dział marketingu zamienił słowa i orzekł, że odkryto „pierwiastek boski”, i w tej szumnej formie zostało to przejęte przez media. Tak mi tam powie-dziano. To interesujące. 

Teraz maszyna (Wielki Zderzacz Hadronów) została wy-łączona na 18 miesięcy w celu naprawy. Jest to duży, 27-ki-lometrowy tunel zbudowany pod ziemią; cząstki są wypusz-czane z obu kierunków i zderzają się przy ogromnej prędko-ści, co utrwala się na wielu zdjęciach. Uczeni twierdzą, że analiza potrwa wiele lat - setki i  tysiące naukowców będą nad tym pracować. Obecnie analizą cząstek zajmuje się oko-ło 3000 osób.

Czym więc jest ów „pierwiastek boski”? To matka wszystkich cząstek. To bardzo interesujące, że można wy-kazać podobieństwo tego, co mówią naukowcy, do wiedzy wedyjskiej. Zauważamy uderzające podobieństwo.

Guruji, aktualna teoria Wielkiego Wybuchu mówi, że Wszechświat zaczął istnieć, gdy nieskończenie mały punkt zaczął się rozszerzać. Co leży poza granicami Wszechświata, czego nauka jeszcze nie potrafi wyja-śnić? Możesz rzucić nieco światła na to zagadnienie?

Sri Sri: Kiedy był początek? Kiedy to wszystko się za-częło? Pytania o początek to linearny sposób myślenia. Jeśli przeczytasz książkę Joga Vasishty, zapytasz: „Kiedy zaczęła się ta iluzja?”. Odpowiedź brzmi: „Nie było początku, nic ni-gdy nie zostało stworzone, ponieważ nic nie istnieje”. Nie ma czegoś takiego jak początek iluzji. Gdy będziesz trzymać dłu-gopis w naczyniu pełnym wody, będzie wyglądało, jakby się zgiął. Czy zapytasz, kiedy ten długopis się zgiął? Nie, on tylko wydaje się zgięty. Podobnie Wszechświat nie ma początku, jest jak piłka tenisowa - to się nazywa myślenie sferyczne (myślenie o czasie w kategoriach kuli). Kula nie ma począt-ku - każdy punkt jest początkiem, każdy punkt jest końcem. Podobnie na tym świecie - wszystkie rzeczy się zaczynają, wszystkie rzeczy się kończą każdego dnia.

Czy życie ludzkie istniało miliardy lat temu na tej planecie?

Zdjęcie: CERN

Zdjęcie (grafika): CERN

24 Sekrety stworzenia

Sri Sri: Kto wie? Ja nie wiem! Mogę jedynie powiedzieć, że Panchang (hinduski kalendarz i almanach, który jest wzo-rowany na tradycyjnych indyjskich jednostkach miary czasu oraz prezentuje ważne daty i  ich obliczanie w postaci tabel) stworzony przez ludzi w starożytności jest doskonały. W tam-tych czasach nie mieli teleskopów czy wszystkich tych za-awansowanych przyrządów. Jak udało im się zmierzyć ruch każdej gwiazdy, planety i czas? Wszystko jest takie dosko-nałe. Doskonałość co do minuty; to niesamowite! Obliczyli i mówią, kiedy i o której godzinie rozpocznie się zaćmienie, w której minucie się zakończy, w której części świata będzie w ciągu najbliższych stu lat. Takie wielkie obliczenia zostały zrobione. Bylibyście zaskoczeni, widząc doskonałość astro-nomii i  obliczeń, na bazie których starożytni wykonali Pan-chang.

Guruji, wydaje się, że w  ciągu ostatnich kilku lat mamy coraz więcej klęsk żywiołowych, jak trzęsienia zie-mi, tornada, tsunami i powodzie. Czy będzie można cał-kowicie zażegnać katastrofy za pośrednictwem sadhany, medytacji lub jagni ?

Sri Sri: Ludzie umieszczają pod ziemią dynamit, wyko-nują wiercenia w górach i w kopalniach, więc Ziemia reaguje. Musimy dbać o naturę. Ludzie nie dbają o nią wystarczająco. Mówi się, że jedną z przyczyn tsunami jest ścinanie zbyt wielu drzew, budowanie wielu tam w miejscach, gdzie nie powin-ny być budowane. Wszystko to w imię rozwoju hydroprojek-tu. Tak więc jedną z przyczyn jest wściekłość natury. Poza tym, czasami nie można uniknąć tych wydarzeń, tworzenie i  destrukcja są częścią natury. I czas odgrywa ważną rolę. W określonym czasie przyroda przechodzi pewne cykle.

Czy wiecie, że naukowcy odkryli, że nasz Układ Słonecz-ny jest otoczony wieloma czarnymi dziurami?  Nasze Słoń-ce porusza się, uciekając od wszystkich czarnych dziur, ale może ono zostać wciągnięte w dowolnym momencie. Czar-ne dziury zbliżają się, a wtedy Słońce ucieka i czarne dziury też się oddalają. Gdy Słońce zostanie wchłonięte, cały Układ Słoneczny zapadnie się w nicość. Wyobraź sobie - to wszyst-ko, wszystko staje się niczym, w krótkim czasie i może się to zdarzyć w  każdej chwili! Nie boicie się? Wszyscy jesteście szczęśliwi! Jesteście zadowoleni, słuchając, że wszystko bę-dzie wessane do dziury, nic nie pozostanie. Nic!  Więc nie musisz się martwić o znalezienie pracy, partnera, bratniej du-szy; nie musisz się o to martwić. W rzeczywistości wszyscy się rozpłyną i staną się jedną wielką bratnią duszą; wszystko się rozpłynie, będzie skończone.

Guruji, czuję, że wraz z rozwojem technologii wzra-sta zagrożenie dla naszego gatunku. Czy zostaniemy oderwani od starożytnej wiedzy? Jeśli tak, to co możemy na to poradzić?

Sri Sri: Tak naprawdę, im bliżej do nauki, fizyki lub ma-tematyki, tym bliżej do wiedzy starożytnych, do Wedanty. Dochodzisz tak blisko Wedanty, że po prostu nie możesz jej odrzucić, bo ona praktycznie mówi to samo.

Według obecnych teorii naukowych wiek Ziemi sza-cuje się na 4 miliardy lat. Jednak według Wedy wiek Zie-mi jest inny. Czy możesz wyjaśnić tę rozbieżność?

Sri Sri: Według nauki Zachodu 4 miliardy lat? Nie, we-dług nauki jest to 12,8 miliarda lat, a według wiedzy wedyj-skiej jest to około 19 miliardów lat.

25Nasze podróże

Zanzibar jest wyspą u wybrzeży Tanzanii, więc czekała nas jeszcze przeprawa promem, i  tu dopadła nas już absolutna i bezwzględnie egzotyczna Afryka.

Niektórzy z  nas pożegnali się nawet ze swoimi ba-gażami, ale w  efekcie wszystko dobrze się skończyło. Dalej było coraz bardziej wspaniale. Hotel dosłownie na plaży, pomiędzy domkami basen, do oceanu dwa kroki, sala me-dytacyjna jakby wymarzona, przewiewna z szumem oceanu i świergotem ptaków. Od pierwszych chwil zaczęła się bez-wysiłkowo realizować sutra SANGA CHATVAM, i w ten spo-sób staliśmy się nierozłączną grupą penetrującą tajniki jogi i zakamarki wyspy.

Pomiędzy sesjami jogi: nurkowaliśmy, odwiedzaliśmy miej-scowe atrakcje turystyczne - plantację przypraw, stolicę Sto-ne Town (w tym mieście urodził się Freddie Mecury), a przede wszystkim w  malowniczy sposób w  towarzystwie miejsco-wych kobiet spędzaliśmy na plaży codziennie czas jakiś. Nawet padło pytanie: jak nasze zachwyty nad urodą miejsco-wych wyrobów i rosnące ich ilości w naszych pokojach mają się do zaleceń prostoty, która powinna cechować jogina?

Wyjazd na Zanzibar zrodził się z marzenia, aby połączyć „prawdziwą” egzotykę z głębokim doświadczaniem jogi. Egipt już kilkakrotnie był, więc co dalej? Dalej to była droga sterowana przez „ przypadek”, który czasami zadziwiał mnie samą. W efekcie trzynaście osób wylądowało w Dar es Salaam.

Zanzibar magiczne miejsce, wspaniały kurs

26 Nasze podróże

Uznaliśmy jednak, że kupując te przecudne pamiątki, w  istotny sposób przyczyniamy się do wzrostu dobrobytu wśród miejscowej ludności i stymulujemy rozwój gospodar-czy wyspy.

Na co dzień żyliśmy jak w raju. Zajęcia o wschodzie słoń-ca, potem śniadanie, czyli świeżo wyciskane soki i  talerze tropikalnych owoców. Wycieczki, plażowanie, kąpiele, inte-resujące miejscowe przyjaźnie i odwiedziny, np. w wioskowej szkole, do której uczęszcza 900 dzieci.

Usiłowaliśmy nawet zainteresować sobą stado delfinów, ale tylko pokiwały nam ogonami. Niektórzy odważni zapusz-czali się w głąb wyspy na skuterze.

Zaprzyjaźniliśmy się i kilkakrotnie odwiedziliśmy fotografa Tomka Tomkowiaka, który na Zanzibarze ma dom i  piękny butikowy hotel.

Na koniec wisienką na torcie stał się kurs Sztuki Odde-chu, który zupełnie spontanicznie sam się jakoś zorganizował i odbył.

Po takiej dawce egzotyki, wrażeń, nowej wiedzy i umie-jętności trudno czasami wrócić do rzeczywistości. Co jednak nieuchronnie musiało się wydarzyć.

Monika Dąbrowska

27Sri Sri Yoga

Sri Sri Yoga Sekret szybkiego porannego wstawaniaOto mój sekret na “uśmiechniętą pobudkę”, która działa super zamiast budzika.Podejmij 6 przyjemnych i skutecznych jogicznych kroków. Zajmie Ci to 10 min.

1) Chwytamy dłońmi za zagłówek łóżka lub łączy-my dłonie splotem palców. Napinamy się jak struna i solid-nie wyciągamy całe ciało, kilka razy oddychając głęboko. Głośne ziewanie dodatkowo nas dotleni. Czas: ok.1,5 min. Korzyści: budzenie każdej komórki oraz mięśni, dostarcza-nie im tlenu i energii życia poprzez łagodne wydłużanie.

2) Wykonujemy kolisty, uciskowy masaż brzucha w kie-runku wskazówek zegara. Ok. 10 razy. Korzyści: poprawia perystaltykę jelit, usuwa resztki przemiany materii i toksyny.

3) Dalej masaż twarzy. Pobudzamy kolisto-uciskowymi ruchami punkt pomiędzy brwiami, zewnętrzne kąciki oczu, punkty tuż pod nozdrzami, poruszamy ustami, żuchwą, wy-pełniamy je “balonem” z  powietrza, opukujemy opuszkami palców głowę. Czas: ok. 2,5 min. Korzyści: Powiązanie określonych punktów twarzy z pięcioma zmysłami i narząda-mi wewnętrznymi – oczyszczanie, uaktywnianie.

4) Następnie szybki, intensywny masaż stóp kostka-mi piąstek rąk oraz ucisk punktów stóp krawędzią opuszki kciuka. Czas ok:2,5 min. Korzyści: uzdrawianie narządów wewnętrznych poprzez ucisk odpowiadających im miejsc na stopie (akupresura), pobudzenie krążenia.

5) W leżeniu na plecach unosimy nogi i ręce pionowo w górę i dynamiczne potrząsamy nimi z dźwiękiem: a a a a… ok. 1,5 min. Korzyści: ożywienie całego ciała, sposób na do-bry nastrój.

6) Przyciągamy do klatki piersiowej objęte koszyczkiem rąk zgięte w kolanach nogi i kołyszemy się do przodu i do tyłu przez ok. 1,5 min. Korzyści: masowanie, rozciąganie kręgosłupa, poprawia jego elastyczność.

I już wyskakujemy z łóżka, witając nowy dzień przyjem-nym ciepłem w ciele i otwartym, radosnym umysłem! :)

Ewa Wrzos

28 W wegetariańskiej kuchni

Zupa gulaszowaDzisiaj chciałam podzielić się z Wami niezwykle sycącą zupą gulaszową mojego autorstwa. U mnie w domu wszyscy się nią zajadali, aż im się uszy trzęsły :) Robi się ją bardzo prosto i dość szybko, a efekt naprawdę jest rewelacyjny.

Składniki:1 tofu naturalne1 mała cukinia1 marchewka1 czerwona paprykakilka ziemniaków1/2 łyżeczki kurkumy1/2 łyżeczki kminku1/2 łyżeczki kolendry4 łyżki sosu sojowego (tyle, żeby wystarczyło do polania i namoczenia tofu, może być też więcej)1 łyżeczka majerankusól, pieprz1 łyżka mąki kukurydzianejolej do smażeniaszczypta pieprzu cayennekoperek lub inne ziółka do posypania (świetnie też smakuje z pokrojonym  świeżym szczypiorkiem)

Wykonanie:Tofu pokroić i namoczyć w sosie sojowym z solą i pieprzem. Zostawić na 15-20 minut. Olej lekko rozgrzać, dosypać ½ łyżeczki kurkumy, kmin-ku, kolendry - chwilkę poprażyć. Potem dodać pokrojo-ną w kostkę cukinię, marchewkę pokrojoną w plasterki, paprykę pokrojoną w kostkę oraz ziemniaki pokrojone w kostkę. Dołożyć świeże oregano (jeżeli jest). Podsmażyć około 5 minut. Dolać tyle wody, żeby pokryła warzywa i gotować. W tym czasie wrzucić tofu na tłuszcz i patelnię, podsmażyć. Dodać do zupy i gotować, aż warzywa będą miękkie. Na koniec wrzucić majeranek i 1 łyżkę mąki kukurydzia-nej rozpuszczonej w zimnej wodzie. Dodać sól do smaku i chwilę pogotować. Na koniec można posypać pieprzem cayenne oraz wrzucić koperek lub inne świeże zioła.

Smacznego :)Ewa Rodak-Mencel

W wegetariańskiej Kuchni

29Nasza Twórczość

Barbara Dorota Jurkonis Klon Klon był bardzo potężny, stary i piękny, o grubym pniu i szerokiej koronie . Drzewo rosło przy ważnej i ruchliwej szosie a przelatujące tędy ptaki od zawsze odpoczywały w gęstwinie jego liści. Wśród konarów przez długie lata wylęgło się z jajek, opierzyło i nauczyło latać tyle pokoleń róż-nych ptaków, że przylatywały tu dzieci ich dzieci, przyjaciele ich przyjaciół i dzięki temu drzewo nieustannie tętniło życiem. Pewnego słonecznego wiosennego dnia, pojawił się nagle długi czarny samochód z którego wy-siadło dwóch panów. Obeszli klon dookoła, pokiwali głowami, zapisali coś w grubym notesie, potem jeden z nich wy-ciągnął z czarnej teczki aparat fotograficzny i zrobił kilka zdjęć. - Będzie tu świetna stacja benzynowa, tylko musimy wyciąć to drzewo – powiedział jeden z nich. - Zawsze jest z tym kłopot. Po jakiego licha na świecie rośnie tyle drzew ?

Ile różnych budowli można by wybudować gdyby nie drzewa a ile pieniędzy można by na tym zarobić – rozmarzył się drugi w okularach, po czym znowu wsiedli w swój czarny błyszczący samochód i odjechali .

Drzewo, które słyszało rozmowę zaszumiało żałośnie, a wszystkie ptaki małe i duże wstrzymały w dziobach oddech. Wiatr natychmiast wzleciał bardzo wysoko i opowiedział wszystko chmurom, które oburzone, w parę minut wywołały straszną ulewę. Czarny samochód dogoniła fala deszczu, który stukał po szybach tak gwałtownie, że wycieraczki nie nadążały oczyszczać ich z wody.Deszcz , rytmicznie stukając w okna gadał do nich nieustannie : - Nie poz-wo-li-my ściąć naszego drzewa, nie poz-wo-li-my, nie poz-wo-li-my. Klon tymczasem bardzo posmutniał . - Na mnie już czas – powiedział do milczących ponuro ptaków.Pewnie przerobią mnie na ławki, stoły lub łóżka. Jestem zdrowym drzewem i ludzie będą mieli ze mnie pożytek. - Nie możemy się poddawać! Trzeba coś wymyślić - świergotał czyżyk. - Mam! Mam ! – pierwsza odezwała się synogarlica.Ocalimy cię, ale jest jeden warunek: musimy się wszyscy zjednoczyć , co do jednego ptaszyska! Tylko wtedy możemy wygrać bo tylko wtedy będziemy stanowić siłę ! - Hurra! – krzyknęły wszystkie ptaki i na najwyższym konarze zrobiły zebranie. - Wszystko to pięknie, ale to może się nie udać – marudziło drzewo. - Jeżeli naprawdę uwierzymy w naszą siłę, damy z siebie całą naszą moc i włożymy w to nasze

serca, wszystko się uda. Zobaczycie, że przepędzimy stąd te dwunogi – jeszcze raz gorąco przekonywała wszystkich zgromadzonych piękna synogarliczka.

- My, synogarlice damy wszystkim przyjaciołom sygnał do ataku. Od dzisiaj nie opuścimy drzewa nawet na chwilę.

Jak powiedziały tak zrobiły. Kilkanaście synogarliczek siedziało schowanych w gęstwinie liści nie odbywając żadnych dalszych wycieczek. Kiedy liście na klonie zaczęły robić się lekko złote, pew-nego ranka tuż pod klon podjechał duży samochód. Synogarlice natychmiast zaczęły bardzo głośno pohukiwać. Jeden z mężczyzn był chudy i strasznie piegowaty a drugi gruby i brzuchaty. Wyciągnęli bardzo długą i wielką drabinę i właśnie wynosili elektryczne piły, kiedy ten chudy zatrzymał się bardzo zdziwiony.

Opowiadanie dla dzieci

30 Nasza Twórczość

- Ty, popatrz co się dzieje ! Skąd nadlatuje tyle ptaków? Co to za dziwy? Czary jakie, czy co?

Tymczasem z każdej strony świata, ze wschodu i zachodu, północy i południa, ćwierkając, wrzeszcząc i pohukując nadlatywały w ich stronę najróżniejsze ptaki. Te, które były pierwsze obsiadły całe drzewo od dolnych gałęzi aż po koronę a te, które nie bardzo miały gdzie się pomieścić krążyły nad klonem i co sił w dziobach przeraźliwie skrzecząc przelatywały nisko nad głowami mężczyzn. - W życiu czegoś takiego nie widziałem – powiedział gruby opędzając się rozpaczliwie od pta-

sich skrzydeł. - To jakaś tajemnicza sprawa - potwierdził piegowaty. - Jak myślisz? Może kiedy rozłożymy drabinę to te ptaszyska stąd odlecą? - Rozkładamy – uradzili i usiłowali oprzeć drabinę o drzewo.Wtedy ptaki ruszyły do zdwojonego ataku. Biły skrzydłami po głowach i dziobały gdzie popad-nie. Mały czyżyk szybkim lotem w dół jak pikujący mały samolocik wylądował na łysej głowie grubego i z całej siły uszczypnął go w fałdę skóry na grubym karku. Gruby zamachnął się i uderzył w nie-go dużą spracowaną ręką. Czyżyk spadł na ziemię i stracił przytomność. - Mam cię ty paskudna ptasia kanalio! – mężczyzna już, już schylał się po niego, kiedy wielka

czarna wrona wbiła dziób w jego odkryte ramię. Syknął z bólu i na chwilę odwróciło to jego uwagę od bezbronnego czyżyka, który leżał na ple-cach brzuszkiem do góry i nie dawał żadnych oznak życia. Ten jeden moment wystarczył, żeby dwie synogarlice uniosły go do góry i ułożyły w wiewiórczej dziupli. - O, moje dzielne biedne maleństwo – zawodziła zrozpaczona czyżykowa mamusia.Zawołaj z lasu sowę, niech szybko ratuje moje dziecko! – błagała wiewiórkę, która ze strachu w głębi swojej dziupli przykryła się wielkim puszystym rudym ogonem.Tymczasem ptaki nie dawały za wygraną czyniąc przy tym taki wrzask, że i święty by tego nie wy-trzymał. - Uciekamy! – mężczyźni złapali drabinę, wrzucili ją do samochodu i schowani w jego kabinie

bardzo długo radzili co robić dalej. Myśleli pewnie, że ptaki odlecą i będą mogli powrócić do swoich czynności. Bardzo się jednak zawiedli bo nie opuścił drzewa żaden ze skrzydlatych przyjaciół. W pewnym momencie, zupełnie znienacka, od zachodu nadciągnęła wielka ciemna chmura, która nie wróżyła niczego dobrego. Zatrzymała się dokładnie nad tą właśnie okolicą, zrobiło się ciemno i zaczęło bardzo mocno padać. Mężczyźni nie czekali ani chwili dłużej i odjechali. Kiedy już byli bardzo daleko, chmura odpłynęła a nad drzewem znowu zaświeciło słońce.Tymczasem nad czyżykiem obradował Sztab Lekarski, którym dowodziła sprowadzona przez wiewiórkę stara sowa. Sowa zaleciła przykładanie na czyżykową główkę zimnych kompresów z li-ści macierzanki oraz wachlowanie białym piórem łabędzia .O rety, myślałem,że jestem już w niebie – wyszeptał czyżyk kiedy nareszcie otworzył oczy Następnego dnia z ratusza przybyła komisja żeby rozeznać skąd na klonie zbiera się aż tyle pta-ków. Ekolodzy orzekli, że to jakieś dziwne i nie zbadane do końca zjawisko przyrodnicze. W Radzie Miasta postanowiono więc jak najszybciej ściąć klon, żeby położyć kres tym wszystkim fanaberiom. - Tak nie może dłużej być. Ten dziki nieustający świergot przyprawia o ból głowy – skarżyła się

jakaś paniusia z pękatą teczką pełną papierów.Nazajutrz znowu przysłano drwali.Synogarliczki widząc samochód wszczęły alarm krzycząc co sił hu hu hu hu hu hu!

31Nasza Twórczość

Ptaki, którym spodobała się taka draka przyleciały błyskawicznie informując po drodze wszystko co miało skrzydła, że już się zaczęło. Tym razem chętne do współpracy okazały się nawet dzikie pszczoły, które przybyły z sąsiedniego lasu czarnym bzyczącym rojem, który wyglądał jak wijący się dym z komina. Okrążyły najpierw koronę drzewa i powoli zaczęły zbliżać się do dolnych gałęzi. Tym razem nie musiał nawet padać deszcz bo kiedy tylko drwale zobaczyli co się święci, nie wysiedli już nawet ze swojego samochodu.Byli bardzo zdenerwowani, pozasuwali wszystkie szyby i cały czas telefonowali gdzieś z małych komórkowych telefonów. Musieli bardzo szybko odjeżdżać bo na dach ich samochodu nagle sfrunęły cztery wrony i tu-piąc zaczęły wywijać gonionego. Wrony były bardzo rozczarowane, że tak pięknie wypolerowany parkiet do tańca zaczął im nagle umykać spod pazurków. Ponieważ wieść o tych dziwnych wypadkach rozniosła się po całej okolicy, pewnego dnia pod drzewem zjawił się również burmistrz ze swoimi urzędnikami i małą córeczką Urszulką.Wszystko powtórzyło się dokładnie tak jak poprzednio .Synogarliczki krzycząc co sił hu hu hu hu hu hu podniosły alarm i wataha ptaków obsiadła całe drzewo. Zerwał się taki wiatr, że burmistrzowi parasol wywinął się drutami na drugą stronę i lu-nął taki deszcz jakby to było oberwanie chmury. Nie dość tego, nagle nad całą okolicą zaczął padać grad wielkości wiśni. Wiatr szalejący wysoko w górze popychał ku sobie wielkie ciężkie granatowe chmury nie pozwalając ani na chwilę zajaśnieć słońcu.Ludzie pochowali się w samochodach i szybko robili zza szyb zdjęcia. Tymczasem ptaki mimo, że miały zmoczone piórka ani przez chwilę nie dawały za wygraną. - To cud ! – szeptano między sobą.Najbardziej rezolutna okazała się córeczka burmistrza. - Tato, czy ty tego naprawdę nie widzisz? Przecież te kochane ptaki i cała przyroda po prostu

bronią swojego drzewa! Dlaczego chcesz je ściąć? Klon zaszumiał z wdzięcznością, grad ustał a deszcz złagodniał.

- Widzisz córeczko, przydałaby się nam stacja benzynowa. - Ale po co? Przecież mamy już trzy stacje benzynowe… - No wiesz, takie są wymogi czasów – trochę zawstydził się ojciec. - Nie chcę żeby to drzewo zostało ścięte, ono jest zdrowe i piękne i ptaki je tak bardzo kochają!

Można zrobić z niego pomnik przyrody, tak jak w naszym zabytkowym parku, też są takie stare drzewa , które mają do pni przytwierdzone specjalne tabliczki. Te ptaki pokazały nam jak na-leży bronić swoich racji jeżeli nasze intencje są czyste.

- I co państwo na to? – zapytał głośno burmistrz zaskoczony mądrością swojej małej córeczki. - Moja córka, a dzieci patrzą sercem, proponuje, żeby ten stary klon stał się pomnikiem przy-

rody i żeby darować mu życie. Stacje benzynowe rzeczywiście mamy trzy. Jeżeli jest naprawdę taka potrzeba to znajdziemy takie miejsce na czwartą, żeby nie wycinać drzew a wtedy może już nie powtórzą się takie huragany i naloty ptaków na naszą okolicę - zażartował.

- Brawo! – krzyknęli zgromadzeni gapie i wtedy zdarzył się następny cud. Ptaki zaczęły odlatywać, burza ucichła i ukazało się piękne słońce.Wiatr zastygł wysoko w górze odsyłając aż za horyzont granatowe burzowe chmury. - Pamiętaj tatku, że obiecałeś – powiedziała dziewczynka i pocałowała ojca w policzek.Wszyscy pomaleńku odjechali, a nazajutrz w gazetach ukazało się piękne zdjęcie klonu całego w ptakach. Całe te zdarzenie pokazano w telewizji i te miasteczko stało się sławne na całym świecie. Kiedy Urszulka następnego dnia po tym zdarzeniu obudziła się raniutko, na jej poduszce leżał piękny pomarańczowo - złoty klonowy liść, a za uchylonym oknem na wysokim srebrnym świer-ku w ogrodzie słychać było hu hu hu hu! Było to pełne wdzięczności podziękowanie dla małej mądrej dziewczynki od pełnych wdzięku odważnych synogarliczek.

32

Redagują:Hanna Osiadła i Jakub Majda

Zespół redakcyjny:Agnieszka Serafin

Aleksander Dowjat

Współpraca:Alicja Krusenstern

Barbara Jurkonis

Edyta Urbaniak

Ewa Rodak Mencel

Ewa Wrzos

Krzysztof Skolimowski

Marzena Przybylska

Monika Dąbrowska

Korekta:Magdalena Bodych

Tłumaczenia:Agnieszka Kozik

Ewa Sidor

Jakub Majda

Skład, łamanie oraz projekt graficzny:Krzysztof Kruszewski

Agnieszka Kowalska

Projekt graficzny okładki: Agnieszka Kowalska

Zdjęcia:Ewa Rodak MencelKailai ChenArchiwum sklepu ekologicznego “Pan Zielonka”Archiwum Fundacji Art of Living

Wszystkie wykorzystane zdjęcia są własnością osób wymie-nionych w tym dziale. Wykorzystywanie, rozpowszechnianie i kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Copyright 2013 © Fundacja Art of Living Polska

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żaden fragment ani całość niniejszej publikacji nie mogą być wykorzystane lub powielane i przekazywane w jakiejkolwiek postaci ani za pomocą jakichkolwiek środków elektronicz-nych czy mechanicznych, włącznie z fotokopiowaniem i na-grywaniem lub za pomocą innego systemu pozyskiwania i odtwarzania bez pisemnej zgody wydawcy.

Zapraszamy do współpracy.

Osoby które chciałyby współtworzyć magazyn „Teraz” proszone są o kontakt: [email protected]

Rozstań się ze stresem. Warsztaty podnoszące jakość życia.

Kurs Sztuki O d d e c h u

WIĘCEJ NIŻ JOGA

www.artofliving.pl

W ciągu kilku sesji pod kierunkiem wykwalifikowanych trenerów nauczysz się jak:

• podnieść poziom energii, dynamizm i entuzjazm • poprawić pamięć i koncentrację • radzić sobie z emocjami • poprawić komunikację w relacjach osobistych i zawodowych • oczyścić organizm z toksyn i skutków stresu

Dowiedz się więcej www.artofliving.pl

Zapraszamy do sklepu internetowego.