Ruczaj cafe nr 6 8 2014

16
egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633 MAGAZYN DLA NAS I O NAS nr 6-8 (39-41) czerwiec-sierpień 2014 Stawiamy na ciekawość, kreatywność i ruch rozmowa z Małgorzatą Iwaniuk dyrektorem placówek „Edukacja XXI wieku” rozmowa z Agnieszką Stój Kwiaty, czyli zastrzyk dobrych emocji MPWiK: Porządki w sieci Jędrzej Majka Na jedwabnym szlaku

description

Ruczaj cafe nr 6-8 2014

Transcript of Ruczaj cafe nr 6 8 2014

Page 1: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

egzemplarz bezpłatny ■ ISSN 2083-1633

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

nr 6-8 (39-41) ■ czerwiec-sierpień 2014

Stawiamy na ciekawość,

kreatywność i ruch

rozmowa z Małgorzatą Iwaniuk dyrektorem placówek

„Edukacja XXI wieku”

rozmowa z Agnieszką Stój

Kwiaty, czyli zastrzyk dobrych emocji

MPWiK: Porządki w sieci

Dla rozwoju infrastruktury i środowiska

I

P

K

Jędrzej MajkaNa jedwabnym szlaku

Page 2: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

18 czy 19 lat, bo może odpowiedzieć: „Jak nie, to nie! Ja się na świat nie prosiłam. Waszym obowiązkiem było mi to wszystko dać. Idę z nim!”. I idzie, często na poniewierkę. Ale cóż, rodzice powiedzieli swoje zdanie. Uważam, że dobrzy rodzice powiedzą: „Dziecko, my cię z domu nie wyganiamy, ale tego wyboru nie akceptujemy i tego pana u siebie widzieć nie chcemy”. Dziecko powinno wiedzieć, że nie jest samotne i zawsze będzie przyjęte, mimo braku akceptacji związku. Czasem trzeba przy-jąć postawę „z miłością i za mordę”. A Pan Bóg z czasem potrafi różne rzeczy poukładać w Jemu znany sposób.

Muszę powiedzieć, że otrzymuję dużo li-stów od kobiet, które dobrze nie przemyślały decyzji, wiążąc się z kimś wbrew namowom ro-dziców. Przez lata przeżywają okropny dramat. Często dziewczyna resztką honoru i sił broni swej miłości, gdy chłopak jest absolutnie do ni-czego. Cierpi i ma jeszcze wyrzuty sumienia, że sprzeciwiła się rodzicom. Dobrze, jeśli jej mat-ka jest na tyle dobra, że cierpi razem z nią, za-miast odczuwać głupią satysfakcję i rzucać do-cinki: „A widzisz! A widzisz! Nie mówiłam?”.

BISTRO 4MATul. Gronostajowa 7ul. Gronostajowa 9ul. Łojasiewicza 4

TOSCANA CONCEPT STOREul. Wadowicka 6 D

SKLEP SPOŻYWCZY AGAul. Ceglarska 27

SKLEP TERESKO Skotnikiul. Batalionów Chłopskich 2 A

SKLEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28

DELIKATESY TYMBARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9

CUKIERNIA ZAJĄCul. Grota-Roweckiego 9 ul. Kobierzyńska 93

PERFECT GYMul. Zakopiańska 62 lokal F

KAMPUS UJ

KOLPORTAŻ BEZPOŚREDNI

Egzemplarz bezpłatny. Nakład 12 000 egz.Na okładce: Małgorzata Iwaniuk / Fot. arch. pryw.Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Agnieszka Kania (sekretarz redakcji), Mikołaj Mańko, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie).

Kontakt: [email protected], tel. 604 400 464.

MAG A Z YN D L A N A S I O N A S

w n

umer

ze

© Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Reklama: [email protected],tel. 604 400 464, tel. 694 428 866.Kolejny numer ukaże się 2.09.2014. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 12.08.2014.

Czekamy na listy: [email protected]

www.ruczajcafe.pl

Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: [email protected].

Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków.

KAUFLANDul. Norymberska 1

CENTRUM HANDLOWEPASAŻ 33ul. Bobrzyńskiego 33

CENTRUM HANDLOWE OSIEDLE EUROPEJSKIEul. Bobrzyńskiego 37

CENTRUM HANDLOWE PASAŻ RUCZAJ ul. Raciborska 17

SUPERMARKET ŁOKIETEK ul. Borkowska 17b ul. Kobierzyńska 123

LEWIATANul. Kobierzyńska 42

GALERIA HANDLOWA SOLVAY PARK ul. Zakopiańska 105

GALERIA SMAKU U JACKA ul. Chmieleniec 2 ul. Szuwarowa 1

SKLEP WINA Z GRUZJIul. Lipowa 6 E

DŻIN MARKETul. Borsucza 12

DAY SPA CASCADA ul. Szuwarowa 1

JAGIELLOŃSKIE CENTRUM INNOWACJI ul. Bobrzyńskiego 14 PRZYCHODNIA DĘBNIKIul. Szwedzka 27

PRZYCHODNIA RUCZAJ–ZACHODNIAul. Zachodnia 27

PRZEDSZKOLE NR 58 ul. Skośna 2

J&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40

DELIKATESY EURO ul. Jahody 2

RESTAURACJA MIĘDZY-NAMI Colosseum ul. Miłkowskiego 3 A

NASZE SKLEPY AVITA ul. Kamieniecka 13

CARREFOUR EXPRESSul. Obozowa 46

CAFE 4MAT ul. Gronostajowa 7

tu nas znajdziesz»

odzice raczej mają dobrego nosa. Wi-dzieli już wiele dziewczyn i chłopaków

w różnych sytuacjach życiowych. Sami pozna-li siebie, zobaczyli, dzięki czemu żyją dobrze, a przez co im coś się nie udało. Chcą ustrzec dziecko przed tym, co im samym poszło źle. Warto ich posłuchać.

W sytuacjach wątpliwych rodzice powin-ni zachować ostrożność. Bo córka na pewno odpowie: „Mamo, to nie ty będziesz żyła z moim partnerem, tylko ja, i to ja biorę od-powiedzialność”. I często bywa, że ma rację. I z czasem rodzice przekonają się do tego związku.

Jeśli sytuacja jest ewidentnie, obiektywnie zła i rodzice widzą, że chłopak zniszczy córce życie, mają pełne prawo powiedzieć dziew-czynie, że nie zgadzają się na to, by byli ra-zem. Dobrze, jeśli rodzice potrafią rozmawiać w sposób partnerski, bez mentorstwa, bez narzucania się. Często stosują przekupstwo: „My ciebie ubieramy, karmimy, masz u nas mieszkanie, płacimy za szkołę, a ty tak nam odpłacasz?”. Nie zawsze to skutkuje. Nie jest łatwo zabronić czegoś dziewczynie, która ma

Co mają zrobić rodzice, kiedy chłopak, który przychodzi do córki, jest nieodpowiedni?

o. L

eon

Knab

itNa dobry początek

R

Page 3: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

3

Zamów zakupy on-line i przyjedź do nasna gotowe.Kraków, ul. Kapelanka 54

Page 4: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

4

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

kreatywność i ruch

kluczem do rozwoju intelektualnego, emo-cjonalnego oraz społecznego na miarę XXI wieku.

Co wyróżnia edukację nakierowaną na przyszłość? W koncepcji szkoły zawarłam wiele ob-serwacji wyniesionych z  mojego doświad-czenia zawodowego. Na swoją edukację zarobiłam sama, gdy w wieku 17 lat wyje-chałam do Mediolanu i  pracowałam jako modelka, a później zostałam finalistką Miss Polonii. Pracując za granicą, dowiedziałam się, jak ważny jest język angielski, dlatego towarzyszy on nam codziennie, a pierwsze efekty już są widoczne – miejsca na podium w  licznych konkursach. Oferujemy wiele zajęć rozwijających kreatywność – to waż-ne, by umieć się pokazać z najlepszej stro-ny, czasami nawet zawalczyć o siebie.

Jak zrodził się pomysł założenia… szkoły?Banalnie: szukałam szkoły dla swojego dziecka, a  ponieważ nie znalazłam żadnej odpowiedniej, założyłam ją sama.

Udało się?Oczywiście! Zaczynałam z  sześciorgiem dzieci, dziś w  mojej placówce jest ponad osiemdziesięcioro uczniów.

Jakie cele Pani przyświecały? Wiedziałam jedno: chcę, żeby dzieci z  przyjemnością chodziły do przedszkola czy szkoły. I fantastycznie potwierdza się to wtedy, gdy rodzic dzwoni z informacją, że maluch płacze, ale dlatego, że musi zo-stać… w domu. (śmiech)

W jaki sposób pracuje się z  uczniami w Pani szkole?

Pamiętamy o utrzymaniu dobrego poziomu edukacji. Realizujemy podstawę programo-wą, ale wykorzystujemy przy tym innowa-cyjne metody nauczania. Sale lekcyjne to prawdziwe laboratoria. Uczymy się w  ru-chu i  aktywnie, co stanowi przeciwieństwo tradycyjnych metod – bezruchu, surowej dyscypliny, siedzenia w  ławkach. Dziecko uczy się pracy nad sobą, samokontroli, ale także ciszy, która inspiruje. Wszystkie za-jęcia prowadzone są metodami opartymi na doświadczaniu, pracujemy metodą projektu, dzięki czemu zdobywanie wiedzy to praw-dziwa frajda.

Kim w  takim razie jest dla uczniów na-uczyciel? Nauczyciel jest wsparciem, pomocą w  po-szukiwaniu odpowiedzi, partnerem do roz-mów. Wierzymy, że ten rodzaj edukacji jest

4

rozmowa z Małgorzatą Iwaniuk,

dyrektorem placówek „Edukacja XXI wieku”

Stawiamy na ciekawość,,

R O Z M O W A M I E S I Ą C A

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

Page 5: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

5

rodzica, każde dziecko przyjmuję osobiście do szkoły czy przedszkola, często wspólnie rozwiązujemy różne problemy. By zacho-wać tę niepowtarzalność mojej placówki, zdecydowałam, że z każdego rocznika będę miała po jednej klasie. Może to mało bi-

znesowe podejście, ale proszę mi uwierzyć, że w  życiu nie zrobiłam biznes planu dla tej działalności, a efekty i  liczba chętnych przeszła moje najśmielsze oczekiwania. W jeansach jest mi po prostu wygodniej siedzieć z maluchami na dywanie, bo dla moich uczniów jestem dostępna codzien-nie i  mam ogromną satysfakcję, wiedząc, że Maksiu od rana czeka na mnie tylko albo aż po to, by porozmawiać na „ważne” tematy.

Małgorzata Iwaniuk – dyrektor szkoły oraz przedszko-la, prezes fundacji „Edukacja XXI wieku”, absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz psycho-logii, a  także licznych kursów pedagogicznych, tera-peutka. Pracę zawodową zaczynała od dziennikarstwa w  TVN, później była rzecznikiem prasowym. W 2011 roku otworzyła własną szkołę oraz przedszkole, two-rząc dla nich nowatorskie programy edukacyjne.M

ałgo

rzat

a Iw

aniu

k / F

ot. a

rch.

pry

w.

Jakieś konkretne przykłady?Taniec oraz zajęcia umuzykalniające to niedoceniany element edukacji, a tak waż-ny na każdym etapie rozwojowym. Uwa-żam, że profesjonaliści w swoim fachu są w stanie zaszczepić w dziecku pasję, dla-

tego pracuję z  Anią, finalistką „You can dance”, Olą – wykładowcą na PWST, Patrycją – wicemistrzynią w boksie. Kła-dziemy także nacisk na ekologię, zdrowie. Sport towarzyszy nam codziennie. Sami uprawiamy ogródek warzywny. Ta pra-ca w  ogrodzie jest doskonałą okazją do rozmów na temat dobrych nawyków ży-wieniowych, bo samodzielnie posadzone warzywa smakują jak nigdy dotąd. Inno-wacyjny program KIDS’ LAB GARDEN realizujemy z naukowcami z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

A dlaczego taka siedziba szkoły – dom w ogrodzie? Ogród kojarzy mi się moim dzieciństwem i wakacjami u Dziadków, gdzie pachniało ziołami, truskawkami, sianem… Uważam,

że każde dziecko powinno doświadczyć ob-cowania z  naturą, a  przy okazji pracować w grupie, budując relacje. Świat nauki warto poznawać poprzez doświadczenia połączone ze zdobywaniem kompetencji społecznych. W zależności od pory roku odpowiadamy

na nurtujące dzieci pytania, np. Dlaczego jesienią żółkną liście? Skąd się biorą kolory roślin?

Pani zdaniem prywatne szkoły to przy-szłość edukacji? Tradycyjna edukacja potrzebuje reformy. Często powtarzam: nie powinniśmy kształ-cić ludzi do fabryk, traktując ich przedmio-towo, nie różnicując, jest przecież tylu indy-widualistów. Kreatywność, ciekawość, ruch są niezbędne do zdobywania wiedzy i jakże przydatne w życiu.

Jest pani typowym dyrektorem? Chciałabym przełamać stereotyp typowe-go dyrektora szkoły. Garsonka, sztywne godziny pracy, biurokracja ważniejsza od człowieka – to nie dla mnie! Znam każdego

– Bezpieczeństwo i skuteczność– Kompleksową obsługę transakcji– Efektywną promocję ogłoszeń– Doradztwo kredytowe

R O Z M O W A M I E S I Ą C A

Page 6: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

6

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014Dla rozwoju infrastruktury i środowiska

I

P

K

Page 7: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

7

ato zapowiada się gorące, a  ja zacieram ręce. Myślę bowiem o  takich daniach, które w upalne dni smakują szczególnie dobrze. Są to na przy-kład chłodniki. W uproszczeniu chłodnik przypomina surówkę zala-

ną jogurtem lub kefirem. Takie wrażenie powstaje zwłaszcza wtedy, gdy trzeba drobno pokroić pęczki zieleniny. W tradycji wschodnioeuropejskiej do chłod-nika dodaje się botwinkę. Dzięki niej chłodnik zyskuje subtelny słodko-kwaśny smak i nabiera apetycznego koloru. Potrawa ta jest lekka i zdrowa. Można by książkę napisać o  leczniczych właściwościach każdego z  jej składników. Gdy w upalny dzień wrócimy po pracy do domu, talerz chłodnika będzie jak znalazł.

■ pęczek botwinki■ 3 ogórki kiszone■ 1-2 ogórki zielone ■ pół szklanki wody spod ogórków kiszonych■ 500 ml zimnego kefiru■ 3 łyżki śmietany ■ kilka rzodkiewek■ koperek■ szczypiorek■ 4 jajka ugotowane na twardo

ddzielić buraki od botwinki, obrać je i pokroić w kostkę. Botwinkę do-kładnie opłukać, drobno pokroić, w  garnku zalać wodą tak, żeby była

przykryta, następnie dodać buraki, lekko posolić i gotować 5 minut. Po ugoto-waniu odstawić wywar do wystygnięcia.

Do wazy wrzucić starte na tarce o dużych otworach ogórki kiszone, obrane i  pokrojone w  kostkę ogórki świeże, pokrojoną rzodkiewkę, posiekany koper i  szczypiorek. Dolać odrobinę wody spod kiszonych ogórków, zalać wszystko zimnym wywarem z botwinką, dodać kefir, śmietanę, pokrojone jajka i wymie-szać. Doprawić do smaku wodą spod ogórków.

W upalne dni chłodnik podawać prosto z lodówki. Na osobnym talerzu moż-na przygotować ugotowane młode ziemniaki okraszone drobno pokrojonym i podsmażonym boczkiem.

D O B R Z E D O P R A W I O N E

Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klasztorów prawosławnych. Na co dzień

przewodnik po Krakowie, można go spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu ludzi. Kiedy nie

oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje. Mieszka w Pychowicach.

Mikołaj Mańko

chłodnik

składniki

tel. 669-225-222 [email protected]

s l o w w i n e s l o w c o f f e e s l o w s n a c k s

Lipowa 6Fwinebarul. Lipowa 6F

L

O

Page 8: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

8

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

rozmowa z Agnieszką Stój, florystką i właścicielką kwiaciarni Florees

8 N A C H M I E L E Ń C U

Fot.

z ar

ch. F

lore

es

Kwiaty,czyli zastrzyk dobrych emocji

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

rozmowa z Agnieszką Stój, florystką i właścicielką kwiaciarni Florees

8 N A C H M I E L E Ń C U

Page 9: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

9

Kwiaty to pasja, zawód czy może przy-padek?Hmm… O przypadku tu raczej nie ma mowy. Chociaż gdyby nie pewni ludzie, to nie wiem, jak potoczyłyby się moje „flory-styczne losy”. Kwiatami inte-resowałam się już od dawna, szkoła średnia i później studia ukierunkowane były na jasno obrany cel. Praca z  roślinami to coś, co mnie kręci. Powie-działabym, że wykonywanie zawodu florysty to spełnienie mojej pasji. Po ten zawód po-jechałam najpierw do Pozna-nia, a  później do Gelsenkirchen w Niemczech.

Trzeba jechać do Niemiec, żeby móc pracować z kwiatami?No nie, niekoniecznie. Dziś już nie, ale kil-ka lat temu tak było. Żeby móc zaoferować usługi na najwyższym poziomie, trzeba było się uczyć od najlepszych. Zresztą, nie-wiele się zmieniło. Nadal dobrze jest przy-glądać się pracy naszych niemieckich czy holenderskich kolegów. Choć, o  czym nie wszyscy wiedzą, Holandia to kraj produku-jący kwiaty, a mieszkańcy Niemiec potrafią z nich wyczarować przepiękne kompozycje, które bez przesady można nazwać prawdzi-wymi arcydziełami.

Czy „florystka” to łatwy zawód?Tak jest postrzegany: piękny wygląd kwia-tów i  ich zapach, a w szczególności to, co można z nich stworzyć, wywołuje sielanko-wy obraz pracy florysty. Prawda jest jednak trochę inna, nie jest to takie łatwe zajęcie. Kluczowe wydaje się poznanie teorii, np. jakie kwiaty łączyć ze sobą. Ważna jest zna-jomość trendów czy aktualnej mody. Aby móc właściwie tworzyć kompozycje kwia-towe, trzeba także posiadać sporo praktyki. A wreszcie, jeśli chce się zaistnieć w branży, konieczne jest włożenie sporego wysiłku w udział w pokazach i właściwe prezento-wanie swoich prac.

Mówi Pani o prezentowaniu swoich prac. Czy florysta to zawód dla artysty?Tak, tak został zakwalifikowany. Floryści prezentują swoje prace podczas pokazów i wystaw. Jest ich coraz więcej w całej Pol-sce, oczywiście w  Krakowie także. Kwiaty są formą wyrażania uczuć, emocji, a  duże przestrzenne kompozycje kwiatowe na-dają uroczysty i podniosły charakter wielu wydarzeniom kulturalnym. Czy ja jestem artystką? Chyba tak, na pewno podczas prowadzenia pokazu. Hmm… Jednak na co dzień jestem raczej rzemieślnikiem. Choć w kwiatach zawsze dostrzegam harmonię, delikatność, spokój, niewinność, radość.

Zrobiło się sentymentalnie... Aż tyle uczuć?Kwiaty towarzyszyły człowiekowi od po-

czątku, znane są historie ze starożytnego Rzymu, kiedy płatki róż spadały na uczest-ników ówczesnych przyjęć. Przez wieki były tematem dla malarzy, a  przede wszystkim łagodziły negatywne, a  wzmacniały pozy-tywne emocje między ludźmi. Dlatego, kie-dy wykonuję ogromny bukiet kwiatów na specjalną okazję, wiem – jestem przekonana, że obdarowana osoba dostanie odpowiedni zastrzyk dobrych emocji.

To spora odpowiedzialność.Tak, tak właśnie jest. Trzeba poznać potrze-bę klienta, aby zaproponować odpowiednią kompozycję, kolorystykę, charakter kwiatów, dodatki…

A Pani często dostaje kwiaty?Szewc bez butów chodzi…? Prowadząc kwiaciarnię Florees przy ul. Chmieleniec, widzę, dotykam i  przycinam kwiaty na co dzień, jednak to coś innego niespodziewa-

Kwiaciarnia FloreesAgnieszka Stój

ul. Chmieleniec 2/LU3www.florees.pl

Fot.

z ar

ch. F

lore

es

nie dostać bukiet kwiatów. Tak, dostaję kwiaty, nawet sporo. Zabawne jest to,

że moi przyjaciele często pytają mnie, czy bukiet mi się podoba i czy jest

poprawnie wykonany.

Bukiet kwiatów dla eksperta poproszę? Tak, wszyscy znajomi wiedzą, że – oprócz kwiaciarni Florees „na Chmieleńcu” – prowadzę też placówkę szkoleniową, kursy i warsztaty florystyczne. Jak wcześniej wspomniałam, spot-

kałam ludzi, którzy nie tylko zarazili mnie florystyką – sztuką

profesjonalnego układania kwia-tów, ale przede wszystkim przeka-

zali mi wiedzę i własne doświadczenie. Uczyłam i ciągle uczę się od najlepszych.

Sama też postanowiłam szkolić zainte-resowane osoby i  przekazywać im swoje doświadczenie, dlatego założyłam Mało-polskie Centrum Edukacji Florystycznej. To MCEF wystawia prace, kreuje nowe trendy i  podnosi poziom rzemiosła flo-rystycznego. Jako wykładowca florystyki oceniam prace innych. W ubiegłym roku, jako techniczny członek jury, oceniałam kompozycje kwiatowe podczas krakow-skiej „Mocy Bukietów”, organizowanej co roku 15 sierpnia na Małym Rynku. W tym roku będę oceniać wianki podczas Nocy Świętojańskiej.

Kursy i warsztaty – to brzmi ciekawie. Kto w nich uczestniczy? Wszyscy chętni. Przyjeżdżają do nas ludzie z  całej Polski. Jedni uczą się zawodu, inni układanie kwiatów traktują hobbystycznie, jeszcze inni chcą założyć własny biznes kwiatowy, np. ślubny.

Ślubny biznes kwiatowy? Oczywiście. Jest jeszcze florystyka funeral-na, biznesowa, okolicznościowa, wnętrz... Oprawa kwiatowa ślubów to przestrzeń, w której czuję się najlepiej... Tak, to trud-ne zadanie, ale ja nie lubię drogi na skró-ty (śmiech). Ślub to ten jedyny, wyjątkowy dzień dla Pary Młodej. Pani Młoda to osoba, która nie może w tym dniu martwić się o  to, czy kwiaty będą właściwe, bo to florysta, poprzez profesjonalny serwis, jest odpowiedzialny za to, żeby nie było żadnej „wpadki”.

Czego więc Pani życzyć w  tak pięknym kwiatowym otoczeniu?Chciałoby się powiedzieć: samych rados-nych okazji do wręczania kwiatów!

Agnieszka Stój – absolwentka Polskiej Szkoły Florystycz-nej w Poznaniu i Wydziału Ogrodniczego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zajmuje się wykonywaniem ar-tystycznych kompozycji florystycznych, jest pasjonatką kwiatów i  roślin. W wolnym czasie lubi upiec zawijany makowiec, a także jazdę na rowerze i strzelanie z broni krótkiej na strzelnicy. Mieszka i pracuje przy ul. Chmie-leniec.

Kwiaty,czyli zastrzyk dobrych emocji

N A C H M I E L E Ń C U 9

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

Page 10: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

10

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

Page 11: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

11

niania AniaJak mówić do dzieci?

rzyk, negatywne emocje i zdenerwowanie za wszelką cenę próbujemy sobie darować, kiedy zwracamy się do dziecka, o  czym była mowa poprzednio („Ruczaj Cafe” 4/2014).

Na co jeszcze trzeba zwrócić uwagę w czasie rozmawiania z małym człowiekiem?

Warto od samego początku uczyć go otwartego komunikowania swoich uczuć, ale zacząć trzeba, jak zwykle, od siebie. Bardzo często czujemy jedno, a mówimy coś zupełnie innego. Ostre „Ile razy ci mó-wiłam, żebyś nie rozrzucał zabawek!” rzucone w stronę dziecka zna-czy przecież tyle, co „Bardzo mnie złości to, że rozrzucasz zabawki, bo lubię, kiedy w domu jest porządek”. Ta druga wersja komunika-tu nie jest oskarżeniem dziecka, ale zwróceniem mu uwagi na to, że ważne są także potrzeby innych domowników i że powinno brać je pod uwagę. Zamiast „Przestań się kiwać na krześle!” można przecież powiedzieć „Niepokoję się, kiedy krzesło nie stoi na czterech nogach, bo to niebezpieczne i może ci się stać krzywda”. W ten prosty sposób dajemy dziecku do zrozumienia, że każdy człowiek coś czuje, a także upewniamy je w tym, że jest dla nas bardzo ważne.

asne komunikowanie potrzeb i  zasad to także dobry punkt wyjścia do wypracowania kompromisu, np. przy podziale prac

domowych lub utrzymaniu równowagi między przyjemnością a obo-wiązkami. W tej kwestii najistotniejsza jest konsekwencja i trzymanie się podjętych ustaleń. Kto ma o tę konsekwencję dbać? Oczywiście dorosły. To my, swoim zmęczeniem, lenistwem albo złymi nawykami rzucamy słowa na wiatr i oduczamy dzieci brania na serio tego, co do nich mówimy. Skoro zostało powiedziane, że słodycze są na deser po ładnie zjedzonym biedzie, wyciągamy je dopiero wtedy, gdy posiłek przebiegał w spokoju i każdy zjadł swoje danie bez marudzenia. Jeśli stało się inaczej, spokojnie tłumaczymy, że wspólne ustalenie nie zostało spełnione i z przykrością musimy odwołać czekoladową ucztę. Ulega-nie w takiej sytuacji błaganiom, łzom czy tupaniu to najgorsze z możli-wych wyjście. Dziecko instynktownie będzie się domagać ulubionego

smakołyku, ale wystarczy uzbroić się w cierpliwość i przeczekać jego wy-buch, aby móc jeszcze raz wytłumaczyć, że bardzo zależy nam na dotrzy-mywaniu słowa i dlatego słodycze poczekają do następnego razu. Dzieci bardzo szybko ulegają emocjom i równie szybko godzą się ze „stratą”, a my zyskujemy szansę na wychowanie kogoś, kto rozumie, że każdy nasz czyn i każda decyzja niesie za sobą określone konsekwencje. Jak inaczej uświadomimy dziecku konieczność odpowiedzialności za własne czyny?

Aktywne słuchanie to jedna z najtrudniejszych umiejętności komu-nikacyjnych, ale można ją w sobie wyrobić metodą systematycznych i  cierpliwych ćwiczeń. Najważniejsze jest uważne skupienie się na osobie, która do nas mówi. Ogromne znaczenie ma tutaj mowa ciała – w miarę możliwości patrzenie na mówiącego, nieodwracanie oczu, potakiwanie głową oraz werbalne potwierdzanie słuchania i – słysze-nia. Przydają się wtedy krótkie komunikaty zwrotne, np. „tak?”, „no popatrz”, „naprawdę?”, „ojej”, „a to ciekawe”, „och, jak mi przykro”.

obrze sprawdza się także parafrazowanie tego, co usłyszeliśmy, żeby z jednej strony pomóc dziecku nazwać emocje, a z drugiej

dać mu poczucie, że zostało dobrze zrozumiane. Kiedy słyszymy „Ela jest głupia, nie będę się z nią więcej bawić!”, naszą pierwszą reakcją nie powinno być narzucające się: „Nie wolno tak mówić!”, tylko uświado-mienie dziecku, co tak naprawdę się dzieje z jego odczuciami w relacji z rówieśnikiem. Wypowiedź „Och, ale musisz być rozzłoszczony. Za-stanawiam się, co takiego zrobiła Ela, że nie chcesz się z nią bawić?” otwiera pole do dalszej rozmowy i  daje szansę wyjaśnienia sytuacji. A także, co najważniejsze, nie jest oskarżaniem, karaniem i zaprzecza-niem naturalnych emocji.

Przyjrzenie się naszej komunikacji z otoczeniem i obserwacja, jak zmiana naszego sposobu mówienia wpływa na reakcje innych, może stać się fascynującą przygodą. Po wakacjach kolejny fragment tej przy-gody, a w nim m.in. o sile słowa i o tym, czego n i g d y nie wolno powiedzieć dziecku.

Część II

K

JD

N I A N I A N A R U C Z A J U

Page 12: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

12

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

Samarkandy wyjechałem bladym świtem. Mój bagaż powiększył się o ręcznie haftowaną starą makatę.

Kupiłem ją za kilka dolarów na straganie w pobliżu meczetu. Na trasie Samarkanda--Buchara najciekawszym, a  zarazem naj-smaczniejszym miejscem była czajchana, przy której mieliśmy dwudziestominutowy postój. Taki na szybką przekąskę i toaletę. Z kuchni wydobywał się zapach tłuszczu i  kolendry, bo w  Uzbekistanie jada się głównie baraninę, a do smażenia używa się łoju z  ogona barana lub oleju z  bawełny. Zamówiłem zupę. Szurpa była ugotowana na żeberkach jagnięcych. Do mięsa doda-no cebulę, marchew, pomidora, paprykę, ziemniaki i  dużo zieleniny. Stary Uzbek przechylił wielką chochlę tylko do poło-wy, a mój talerz natychmiast się napełnił. Zapach, jaki wydobywał się z  talerza, był zniewalający. Syty mogłem jechać dalej jedwabnym szlakiem. Kolejnym przystan-kiem na mojej drodze była Buchara.

reguły unikam hoteli. Wolę wynająć pokój przy rodzinie. Wówczas mam

możliwość przyglądania się: co jedzą? co czytają? czym się interesują? W Bucharze poniosłem klęskę. Namiary na panią Ma-szę dostałem od znajomych. Zadzwoniłem z Samarkandy, by ostatecznie się umówić.– Będzie pan bardzo zadowolony – mówi-ła. – Mieszkanie jest blisko starego miasta.

Ś W I A T W E D Ł U G M A J K I

szlakuNa jedwabnym

Za te pieniądze nie znajdzie pan nic tań-szego.

Masza miała polskie korzenie. Była starą panną. Uczyła języka rosyjskiego w  tech-nikum. Mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu. Było to zwyczajne blokowisko, prawie godzinę drogi od starego centrum. Jak się później okazało, za pokój na odlu-dziu płaciłem dwa razy więcej niż zapła-ciłbym za pokój w hoteliku w zabytkowej części miasta. Właściciele przekształcają bowiem stare domy zbudowane z suszonej gliny w  urokliwe hoteliki. Więcej praw-dziwego Uzbekistanu można było znaleźć w  hotelu niż u  Maszy. Każdego ranka musiałem opuścić mieszkanie. Powrót był możliwy dopiero po godzinie osiemna-stej, kiedy Masza wracała z technikum do domu. Co jadła? Co czytała? Czym się in-teresowała? We wszystkim była bardzo ra-dziecka. Kulturą uzbecką raczej pogardzała. Nie chciałbym być jej uczniem.

Buchara, podobnie jak Samarkanda, zawdzięczała swój rozwój położeniu

na szlaku handlowym z  Azji Środkowej do Europy. I, tak jak Samarkanda, była niszczona przez Czyngis-chana, aż w koń-cu trafiła w  ręce Rosji. Stara część miasta usytuowana jest wokół basenu z osiemna-stego wieku. W porównaniu z Samarkandą o wiele więcej tu meczetów, medres, baza-rów i mauzoleów. Większość z nich pocho-

dzi z szesnastego, siedemnastego i osiem-nastego wieku.

Miasto w  mieście – tak należy okre-ślić twierdzę Ark. Od reszty Buchary jest oddzielona grubymi murami. Pochodzi z  dwunastego stulecia. Przysiadłem pod minaretem Kaylan. Zbudowano go w 1127 roku. Mierzy czterdzieści sześć metrów. A jego średnica ma dziewięć metrów u podstawy i sześć u szczytu. Mówi się, że Czyngis-chan był tak zachwycony budow-lą, że kazał ją oszczędzić. Jednak minaret nie tylko wskazywał drogę kupcom podą-żającym jedwabnym szlakiem, budził też grozę. Nazywany jest również minaretem śmierci, bo dokonywano na nim egzekucji przestępców i  rewolucjonistów. Zrzucano z niego także kobiety, które odsłoniły twarz przed obcym mężczyzną.

miasta wyjechałem bladym świtem. Mój bagaż tym razem powiększył

się o kilka ceramicznych misek. Kupiłem je w pobliżu medresy Char Monor z czte-rema minaretami.

Kolejny przystanek – Chiwa. Miasto, które nie cieszyło się dobrą sławą. Aż do końca dziewiętnastego wieku handlowano tam ludźmi. W autobusie siedziałem przy-klejony do szyby. Siedemdziesiąt procent powierzchni kraju zajmują pustynie, a na dziesięciu procentach użytków rolnych uprawia się bawełnę. – To nasze białe zło-

Z

Z

Z

B

Jędrzej Majka

Page 13: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

13

www.blog.jedrzejmajka.pl

Ś W I A T W E D Ł U G M A J K I

Na jedwabnym

to – powiedział Turkmen siedzący obok. W tej części kraju mieszka sporo Turkme-nów i Kazachów. Bawełna to główny pro-dukt eksportowy Uzbekistanu, a  zarazem spore źródło dochodu. Uzbekistan zajmuje piąte miejsce na liście największych pro-ducentów bawełny. Wyprzedzają go USA, Indie, Chiny i  Pakistan. Produkcja znaj-duje się pod całkowitą kontrolą państwa. Wszystko ustala rząd. Najpierw dostarcza nasiona, a  potem skupuje plony za cenę w granicach dwudziestu procent cen świa-towych.

o Chiwy dojechałem przed zacho-dem słońca. Stare miasto, twierdza

Ichan Kala, otoczone jest glinianym mu-rem o długości ponad dwóch kilometrów i  wysokości ośmiu metrów. W środku pięćdziesiąt zabytkowych budowli i dwie-ście pięćdziesiąt starych domów. Zamiesz-kałem w  jednym z  nich, przerobionym na hotel. Miasto sprawiało wrażenie wy-marłego. Wieczorny spacer był wyjątko-wy. Sfotografowałem wieżę Kalta Minor i  Islam Hodża, pałac Kunya Ark i  Tasz Hauli, medresę Muhammad Aminchan, mauzoleum Seid Alaiddin i  Pachławan

Muhammeda, i kolejny pałac i kolejną me-dresę, i  kolejny meczet. Wokół panowała absolutna cisza i spokój.Zupełnie inaczej było w ciągu dnia, kiedy pod bramy twierdzy przyjechały autoka-ry z  setkami turystów. Niespodziewanie każda uliczka została udekorowana sze-regiem kolorowych budek z  kiczowaty-mi pamiątkami. A największą atrakcją dla przyjezdnych było zrobienie pa-miątkowej fotografii na wielbłądzie… Chiwa zachwyca swoim pięknem tylko o  wschodzie lub po zachodzie słońca.

miasta wyjechałem o  zmroku. Mój bagaż znowu się powiększył: w moim

plecaku znalazł się wielki ceramiczny ta-lerz zawinięty w  gazety. I tym razem nie mogłem się powstrzymać. Przy ulicy mieś-cił się zakład, w którym wyrabiano miski i  talerze. W kącie siedziała młoda dziew-czyna i ozdabiała je niebieską farbą. Kolejny przystanek – znowu Taszkent. Do pokonania miałem tysiąc dwieście ki-lometrów. W nocy zrobiło się zimno. Na pustyni temperatura spadała o dwadzieścia stopni Celsjusza. Autobus zatrzymywał się co trzy godziny. Były to piętnastominuto-

we postoje. Podczas nich toaleta stawała się rytuałem. Autobus zjeżdżał na pobo-cze. Asfaltowa droga wyznaczała podział. Kobiety na lewo, mężczyźni na prawo. Kobiety przykucały w  grupie. Mężczyźni ustawiali się w  rzędzie, jeden przy dru-gim. Podczas pierwszych dwóch postojów odpuściłem sobie udział w  tym przed-stawieniu, ale na trzecim nie było to już możliwe. Ponieważ zapragnąłem odrobiny intymności, poszedłem jakieś dwadzieścia metrów w głąb pustyni. – Węże – usłysza-łem i natychmiast potulnie wróciłem pod autobus. Rozbawienie moich współpasaże-rów nie miało końca. Na znak solidarności małżeństwo, które siedziało przede mną, poczęstowało mnie melonem. Wziąłem kawałek i zacząłem śmiać się razem z nimi. Czekała nas jeszcze długa podróż przez pustynię Kyzyl-kum.

ZD

13

Baza

r w C

hiw

ie /

Fot.

Jędr

zej M

ajka

Jędrzej Majka

Jędrzej Majka – w każdą podróż zabiera aparat fotogra-ficzny. Ulubiony kierunek: Wschód. Autor książek: Kresy. Śladami naszych przodków (2002), Ostatni dzień Lwowa

(2004), Pociąg do świata (2010) oraz albumów fotograficz-nych: Lwów. Trzy eseje (2005), Ukraina (2006), Kresy (2009),

Mistyczne Kresy (2013). Mieszka na Nowym Ruczaju.

Page 14: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

14

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

Page 15: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014

15

REKRUTACJA NA KURSY MATURALNE I

GIMNAZJALNE NA ROK

2014/2015JUŻ OD 375 ZŁ/SEMESTR

ZAPISZ SIĘ DO 31.06.2014 I UZYSKAJ NAWET

25% RABATU

OFERTA LATO 2014Aktywne wakacje

z nauką !!

Wykorzystaj efektywnie czas i zapisz się na wakacyjne warsztaty geograficzne!

20 zł/godz.

KOREPETYCJE:- w ofercie wszystkie przedmioty

szkolne- geografia 25 zł/godz.

WYNAJEM SAL SZKOLENIOWYCH:- pierwsza godzina wynajmu tylko 15 zł !.

- internet bezprzewodowy gratis

POLUB NAS JUŻ DZIŚ : FACEBOOK.COM\EDUPROFIT24

TWITTER, BLOGGER, GOOGLE PLUS, YOUTUBE ORAZ NASZ BLOG NA WWW.EDUPROFIT.PL KOMENTUJ Z NAMI !!!

CODZIENNIE NOWE I KONTROWERSYJNE TEMATY !!!

iepubliczne Przedszkole „Smerfy” działa od 2004 r., za-pewniając dzieciom idealne warunki do wszechstronne-go rozwoju. Przedszkole dopasowuje swoją ofertę edu-kacyjną do indywidualnych potrzeb każdego dziecka,

pozwalając mu na własną rękę eksplorować swoje możliwości i posze-rzać umiejętności. Wychowawcy dbają o  harmonijny rozwój każde-go dziecka, diagnozując jego uzdolnienia i mocne strony, a następnie rozwijając je podczas zajęć. Wszystkie zajęcia dla przedszkolaków uwzględniają ich różnorodne potrzeby, dzięki czemu nie są nudne i bawiąc – uczą. Dzieci uczone są szacunku do przyrody, poszano-wania zdrowia i  postępowania zgodnego z  kodeksem moralnym. Przedszkole współpracuje z  rodzicami, uwzględniając ich oczekiwa-nia, wspomaga rodziców w wychowaniu dziecka, współdziała z nimi w celu stworzenia spójnego programu rozwojowego dla każdego ma-lucha. Dziecko jest w centrum wydarzeń, a jego rozwój i dobre samo-poczucie są najważniejsze.

Przedszkole ma bogatą ofertę zajęć dodatkowych: rytmika, nauka języka angielskiego, lekcje tańca towarzyskiego i orientalnego, judo, basen, zajęcia fakultatywne dla dzieci szczególnie uzdolnionych, atrakcyjne wycieczki po Krakowie i poza miasto. Przedstawienia te-atralne i różnorodne zajęcia w przedszkolu sprawią, że najmłodsi nie będą mogli narzekać na nudę. Podczas zajęć przedszkolaki uczą się poznawać i rozumieć otaczający je świat i kulturę. Wykwalifikowana kadra pedagogiczna oraz zespół specjalistów – psycholog, logope-da, nauczyciel rytmiki i gimnastyki korekcyjnej – dbają, żeby każdy dzień w przedszkolu był dla maluchów niezapomnianą przygodą.

N

Zapraszamy do nowo otwartego przedszkola przy ul. Karola Bunscha 20 w Krakowie (osiedle Zielona Polana). W sprawie zapisu dziecka prosimy o kontakt: tel. 509 565 588 lub 12 265 24 95.

Page 16: Ruczaj cafe nr 6 8 2014

16

RUCZAJ CAFE ■ nr 6-8 ■ czerwiec-sierpień 2014