Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

99
Erving Goffman PIĘTNO ROZWAŻANIA O ZRANIONEJ TOŻSAMOŚCI Przekład: Aleksandra Dzierżyńska, Joanna Tokarska-Bakir Wstęp do wydania polskiego: Joanna Tokarska-Bakir GWP Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Gdańsk 2005

Transcript of Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Page 1: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Erving Goffman

PIĘTNO R O Z W A Ż A N I A O ZRANIONEJ T O Ż S A M O Ś C I

Przekład: Aleksandra Dzierżyńska, Joanna Tokarska-Bakir

Wstęp do wydania polskiego: Joanna Tokarska-Bakir

GWP

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Gdańsk 2005

Page 2: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Recenzja wydawnicza: prof. Ireneusz Krzemiński

Tytuł oryginału: STIGMA

Copyright © 1963 by Simon & Schuster, Inc.

Copyright © for.the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, sp. z 0.0. Gdańsk 2003

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w żaden inny sposób reprodukowana czy powie­lana mechanicznie, fotograficznie, elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.

Wydanie pierwsze w języku polskim.

Tekst tłumaczenia przejrzał Paweł J. Kotwica

Redakcja merytoryczna: prof. Joanna Tokarska-Bakir Redakcja polonistyczna: Grażyna Kompowska, Magdalena Pagińska Korekta: Małgorzata Żywicka Skład: Piotr Geisler Projekt okładki: Beata Czerepak

ISBN 83-89574-74-8

Druk i oprawa: WDG Drukarnia w;Gdyni sp. z 0,0. ul Św. Piotra 12, 81-347 Gdynia, . teL (58) 660-73-10, tel./fax (58) 621-68-51

'bSSSS

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne sp. z 0.0. ul. Bema 4/1 A, 81-753 Sopot, re I ./fax (58) 551 61 04 e-mail: [email protected], http://www.gwp.pl

Spis treści

Wstęp do wydania polskiego Et(n)ologia piętna

Etnolog plemienia Wrażenie normalności Etolog gatunku Społeczeństwo jako instytucja totalna Historia naturalna piętna Relacyjna definicja piętna Strategie zarządzania piętnem Piętno piętna

. 9 11 13 16 19 21 25

Przedmowa 27

Rozdział 1 Piętno a tożsamość społeczna . .

Rozważania wstępne Swoi oraz zorientowani . . . . . Kariera moralna .

31 31 52 66

Rozdział 2 Kontrola informacji a tożsamość osobista

Dyskredytowani i dyskredytowalni Informacja społeczna Widoczność piętna . . Tożsamość osobista . Biografia Biograficzni inni . . . Pomijanie piętna . . Techniki kontroli informacji Zakrywanie

. 77

. 77

. 79

. 84

. 87 100 104 111 132 143

Page 3: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Rozdział 3 Przystosowanie do grupy a tożsamość ego

Ambiwalencja Zalecenia profesjonalistów , Przystosowanie do grupy Przystosowanie poza grupą Polityka tożsamości

147 148 150 154 157 166

Wstęp do wydania polskiego

Et(n)ologia piętna

Rozdział 4 Ja i jego „inny"

Odstępstwa i normy Normalny dewiant Piętno a rzeczywistość . . .

Rozdział 5

Odstępstwa a dewiacja . . ,

O Autorze

Indeks nazwisk

Indeks rzeczowy

169 169 173 178

183

191

193

196

D o polskiego czytelnika Piętno Ervinga Goffmana trafia w ponad ćwierć wieku po napisaniu, zapełniając w myśle­niu i języku lukę, z której czytelnik ten nie do końca zda­

wał sobie sprawę, O podobnej luce mówi się post factum, że by­ła „dotkliwa", O jej dotkliwości można się wciąż przekonać, obser­wując spiętrzanie się nieporozumień i trudności towarzyszących współczesnej emancypacji różnic - społecznych, kulturowych, sek­sualnych. Izolacja polskiej humanistyki w okresie komunistycznym sprawiła, że zainicjowany w latach dziewięćdziesiątych dyskurs emancypacyjny znacznie wyprzedził społeczną edukację Polaków, oswajanie się z elementarnymi aspektami piętna społecznego, w ję­zyku Goffmana określanymi jako jego kontrolowanie (controlling), ukrywanie (hiding) czy pomijanie (passing). W polskim dyskursie o różnicy „nadmiar" w pewnym sensie wyprzedził „brak", w rezul­tacie czego rozmaite ponowoczesne strategie zarządzania piętnem (stigma managment) zamiast na empatyczną krytykę natrafiają dziś na obojętność, arogancję albo wręcz otwartą wrogość. Skutki tego odczuwać będziemy dopóty, dopóki nie odrobimy lekcji, jaką zaleca w swej książce Erving Goffman.

Mimo upływu lat z górą trzydziestu pojęcia piętna wciąż nie można rozważać w oderwaniu od tej pionierskiej pracy, bo choć na­leży ono do słów najstarszych, przez nikogo chyba nie zostało tak głęboko sproblematyzowane. Nikt też nie wydarł zeń tyle, ile ten niezdyscyplinowany kanadyjski oryginał, który - za nic mając wszel­kie ograniczenia - tropił jego przejawy wszędzie, gdziekolwiek się znajdowały, czy to w dziedzinie psychologii, socjologii, etno- czy etologii.

Page 4: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Etnolog plemienia

Etnologię przywołano tu nie bez powodu: swoją metodę badawczą „skromnej, naturalistycznej obserwacji" Goffman określał czasem mianem etnograficznej1. Trudno rozstrzygnąć, czy bardziej chodziło mu o obserwację uczestniczącą spod znaku Bronisława Malinow­skiego, czy o świadomie kultywowaną bliskość ze szkołą chicagow­ską. Ważne, że w rezultacie wymknął się spod władzy fatalizmu, któ­ry sprawia, iż każda wiedza zaczynająca się od jakiegoś założenia kończy się naturalnie na tym samym założeniu (Kierkegaard). Jego prace, bliższe monografiom etnograficznym niż socjologicznym2, ożywia duch naukowego odkrycia, rozpoczynającego się - jak to kie­dyś sformułowała Maria Ossowska - od konstatacji, „że można py­tać o wszystko, że z wszystkiego można robić zagadnienie, i że moż­na pytać natarczywie dalej, chociaż inni są już zaspokojeni"3. Przed­miotem takiej analizy u Goffmana może się stać „byle odruch naj­zwyklejszej społecznej działalności"4, czy to będzie znaczące chrząk­nięcie, rozróba w więzieniu, czy rytuały małżeńskie. Z podobnej pasji obserwatorskiej powstawały najważniejsze książki XX wieku, poczynając od Sposobów posługiwania się ciałem5 i Salutations par le rire et par les łarmes6 Marcela Maussa, a kończącą na przenikli­wych studiach Mary Douglas i „gęstych opisach" Clifforda Geertza.

O Goffmanie napisano kiedyś, że jest „wielkim etnologiem, jego plemieniem jest ludzkość, jego ośrodkiem zainteresowania bezpoś­rednie stosunki życia codziennego, jego metodą obserwacji połącze­nie naturalistycznych badań terenowych z rozległymi lekturami w dziedzinie historii, biografistyki, nauk społecznych i literatury

1 E. Goffman, Relations in Public. Microstudies of the Public Order, London and New York 1971, s. 6. 2 Zob. J. Szacki, Słowo wstępne do: E. Goffman, Człowiek ui teatrze życia codziennego, przel. H. Datner-Spiewak i E Śpiewak, Warszawa 1981, s. 9-10. 3 M. Ossowska, O pojęciu godności [w;] idem, O człowieku, moralności i nauce. Miscel­lanea, red. M. Ofierska i M. Smolą, Warszawa 1983, s. 514. 4 E. Goffman, Frame Analysis. An Essay on the Organization of Experience, New York 1974, s. 5. 5 [W:] M. Mauss, Socjologia i antropologia, pad. U. Król, Warszawa 1973. 6 Journal de Psychologie" 1922,

Wstęp do wydania polskiego 9

pięknej"7. Studia Goffmana - czy dotyczą one międzyludzkiego tea­tru zachowań w miejscach publicznych {The Presentation of Self in Everyday Life; Behaviour in Public Places. Notes on the Social Orga­nization of Gatherings), codziennych rytuałów (Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behaviour), czy też tresury, jakiej jednostka poddawana jest w więzieniu, szpitalu psychiatrycznym lub w zakła­dzie poprawczym (Asylums. Essay on the Social Situation of Men­tal Patients and Other Inmates3), są oparte na wypróbowanej strate­gii pisarstwa etnograficznego, jaką jest Verfremdungseffekt, efekt obcości9. W powściągliwej, formalnej analizie Goffmana ujawnia się geniusz obserwacyjny porównywalny ze zdolnościami dawnych powieściopisarzy.

Wrażenie normalności

W sposób, który powróci u Anthon/ego Giddensa i innych, Gof­fman nicuje relacje i obnaża zbiorowe determinanty życia jednostko­wego. W analizie, która stała się asumptem do rozważań Giddensa o nowoczesnej tożsamości10, pisze o roli rutyny w budowaniu zbio­rowego poczucia bezpieczeństwa. W trakcie codziennych sytuacji lu­dzie utwierdzają się nawzajem w bezpieczeństwie ontologicznym. Na to poczucie składają się indywidualne kompetencje kulturowe, eg­zekwowane w sytuacjach publicznych. Uczestnik tych sytuacji musi się wystrzegać najmniejszych uchybień w etykiecie, a jeśli już takowe

7 G. E. Swanson, Strategie Interaction Erving Goffman's, recenzja w: „American Jour­nal of Sociology", 79(4) (styczeń 1974), s. 1004, cyt. za: J. Szacki, Słowo wstępne do: E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, przel. H. i P. Śpiewakowie, Warszawa 1981, s. 17.

8 Fragment w przekładzie pol.: E. Goffman, Charakterystyka instytucji totalnych, przel, Z. Zwoliński [w:] W. Derczyński, A. Jasińska-Kania i J. Szacki (red.), Elementy teorii so­cjologicznych. Materiały do dziejów współczesnej socjologii zachodniej, Warszawa 1975, s. 150-177. 9 Por. jego klasyczne zastosowanie: H. Miner, Rytuały cielesne u Nadrenia, przeł. J. Mirtksztym [w:] M. Buchowski (red.), Amerykańska antropologia postmodernistyczna, Warszawa 1999, s. 31-37. 1 0 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość, «/o» i społeczeństwo w epoce późnej tożsamo-ści, przet. A. Szulżycka, Warszawa 2001, s. 79-80.

Page 5: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 O Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

mu się przydarzą, musi umieć gestem lub okrzykiem11 zasygnalizo­wać, że ciągle sprawuje nad sobą „swobodną kontrolę" i że nie dzie­je się z nim nic, co mogłoby zagrozić jemu albo zbiorowości12.

Zachowanie każdego człowieka na społecznej scenie jest efektem długotrwałego treningu, a swoboda - skutkiem lar! pracy włożonej w wytwarzanie pozoru. Jak zauważa Goffman, „niemal każda czyn­ność, którą jednostka swobodnie wykonuje, niegdyś wymagała od niej wielkiej koncentracji woli. Chodzenie, przechodzenie przez uli­cę, mówienie pełnymi zdaniami, zakładanie spodni z długimi no­gawkami, wiązanie butów, dodawanie liczb w słupkach - wszystkie te rutynowe czynności, które pozwalają na należyte zachowanie, stanowią umiejętności nabyte, sprawności, przy których początko­wo oblewał człowieka zimny pot"1 3. Opanowane do perfekcji ma­niery ciała, wyczucie czasu i miejsca, kolejność, etykieta i natężenie zachowań - wszystko to składa się na niezbędne, choć słabo wyo-drębnialne wrażenie normalności. To niezbędne złudzenie, sygna­lizujące, „że można bezpiecznie, zwracając tylko powierzchowną uwagę na stabilność otoczenia, kontynuować wykonywanie danej czynności"14, zapewnia człowiekowi nadwyżkę uwagi, konieczną do sprawnego funkcjonowania w świecie. Wrażenie normalności trzeba nieustannie pielęgnować. Dzięki niemu jednostka odbudowuje swój Reizschutz, pancerz ochronny, będący z kolei warunkiem podejmo­wania i przeprowadzania jakichkolwiek regularnych działań, na któ­rych opiera się reprodukcja systemu. Gdybyśmy nie mieli owego pancerza zakorzenionego we wrażeniu normalności, cywilizacja, w czasach późnonowoczesnych narażona na postępującą utratę po­czucia bezpieczeństwa15, nie byłaby zdolna do istnienia.

1 1 Zob. np. na temat znaczeń komunikatu „oops!": E. Goffman, Forms of Talk, Oxford 1981, s. 101n. 1 2 E. Goffman, Relations in Public, op, cit., s. 248n. « Ibidem. 1 4 Ibidem. 15 Zob. Z. Bauman, Tożsamość, jaka była, jest i po co? [w:] A. Jawłowska (red,), Wokół problemów tożsamości, Warszawa 2001, s. 22: j e ś l i wczesnonowoczesne poszukiwanie porządku w imię pewności, bezpieczeństwa i spokoju stato się zagrożeniem dla Freiheit, wolności wypowiadania i potwierdzania własnego ja, to Sicherheit jest pierwszą ofiarą póżnonowoczesnej emancypacji i dalszego rozkwitu wolności jednostki".

Wstęp do wydania polskiego 1 1

Etolog gatunku

O ważności pancerza warunkującego czerpanie korzyści z wrażenia normalności najlepiej można się przekonać, obserwując tych, którzy noszą go niewprawnie (cudzoziemcy, ludzie starzy, dzieci) lub są go zupełnie pozbawieni (chorzy psychicznie). Na przykład szaleństwo to z punktu widzenia obserwatora ciąg sytuacyjnych niestosowno-ściw, których uczestnicy zachowują się tak, jakby działali nie we własnym, ale w cudzym imieniu17. Psychicznie chorzy nie stosują się do nakazu drobiazgowej kontroli ciała, nie przestrzegają konwencji, które rządzą rozpoczynaniem, podtrzymywaniem, przerywaniem lub zawieszaniem tego, co Goffman nazywa „spotkaniami"18, a w mo­wie posługują się tym, co filozofowie określają mianem „języków prywatnych". Choroba psychiczna, oznaczająca zdaniem badacza nieumiejętność lub niechęć do przestrzegania podstawowych sy­tuacyjnych zasad przyzwoitości, których wymaga codzienne obco­wanie z ludźmi19, ujawnia przygodność ładu społecznego, ale i prze­rażenie, jakim przypłaca się utratę wiary w apotropaiczną moc te­go ładu.

Głównym sposobem obcowania ludzi w codziennych interak­cjach jest „poświadczanie swojej obecności", przybierające dyskret­ne i nieraz bardzo skomplikowane formy. Jedną z zasadniczych jest dostosowany do określonej sytuacji ubiór i wygląd ciała. Goffman uważa, że wygląd ciała jest w istocie skonwencjonalizowanym dy­skursem o wysoce normatywnym charakterze. „Znaczy to, że gdy znajdujemy się w obecności innych, istnieje z reguły obowiązek

1 6 E. Goffman, Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behaviour, New York 1967, s. 141n. 1 7 E, Goffman, Behaviour in Public Places. Notes on the Social Organization of Gathe­rings, New York 1963, s. 25, cyt, za: A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa. Zarys teorii strukturacji, przeł. S. Amsterdamski, Poznań 2003, s, 62. 1 8 Spotkanie w terminologii Goffmana jest jednostką zogniskowanej interakcji twarzą w twarz, wchodzącą w skład „zgromadzeń". Spotkania, zwane też przez Goffmana „zaan­gażowaniem twarzy", są sytuacjami zachodzącymi rutynowo, co ma zasadnicze znaczenie dla opartej na powtarzaniu natury życia społecznego, wiąże bowiem ulotne sytuacje ze społeczną reprodukcją, a tym samym z trwałością instytucji, " Cyt. za: A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość, op. cit.,s. 280.

Page 6: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

przekazywania jednych informacji i nieprzekazywania innych [...], Aczkolwiek jednostka może przerwać mówienie, to nie może za­przestać komunikowania za pośrednictwem ciała [.,.], Paradoksalnie sposobem maksymalnego ograniczenia przekazu informacji o sobie jest pozostanie sobą i działanie w sposób, jakiego się oczekuje od osób nam podobnych"20.

O tym, z jak ważnym i trudno kontrolowalnym elementem ma­my tu do czynienia, świadczy istnienie w każdym społeczeństwie rozległych zapleczy21, w obrębie których można się rozluźnić, jako że nie dociera tam zewnętrzna kontrola postawy, gestykulacji i stro­ju. Fakt, że wielu ludzi nawet na takim zapleczu stara się nad sobą panować, nie ulegać presji tych aspektów osobowości, które wycho­dzą na jaw w stanie rozluźnienia pancerza, Anthony Giddens tłuma­czy następująco: „chodzi o to, że samo utrzymanie stanu, w którym postrzeganym się jest jako przedmiot zdolny do działania, jest ele­mentem tego działania". Bardzo w stylu Goffmana byłaby w tym miejscu uwaga, iż jest to kolejny dowód na to, że o przebiegu dzia­łań społecznych rozstrzygają nie ludzie i ich stany, ale stany i przypi­sani do nich ludzie22.

Autor Piętna uważa, że w toku swojej historii jednostki i grupy wypracowują własny, lokalny świat - Umwelt - sensów kulturowych, kodów komunikacyjnych, stereotypów reakcji na specyficzne sygna­ły innych uczestników społecznych sytuacji23. Umwelt jest rdzeniem wypracowanej i wielkim nakładem kosztów utrzymywanej normal­ności, którą otacza się jednostka i grupa24. Zapożyczając to pojęcie z badań nad zachowaniami zwierząt, Goffman występuje tu w swo­jej drugiej ważnej roli - etologa gatunku25. „Zwierzęta są wrażli­we na otaczający je świat z punktu widzenia niebezpieczeństw, ja­kie mogą z niego pochodzić. Zakres wrażliwości jest różny u róż­nych gatunków. Jedne zwierzęta już z odległości paru mil odbierają

2 0 E. Goffman, Behaviour in Public Places, op. cit, s. 35. 2 1 Za: A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa, op. cit., s. 122. 2 2 „Not men [...] and their moments but moments and their men", [w:] E. Goffman, Inte­raction Ritual, op. cit,, s. 2. 2 3 E. Goffman, Relations in Public, op. cit., s. 252n. 2 4 Ibidem. 25 Zob. M. Ossowska, O człowieku, moralności i nauce, op. cit., s. 338.

Wstęp do wydania polskiego 1 3

dźwięki, zapachy i ruch» Umwelt innych jest bardziej ograniczo­ny"26. Gdy ruchem wprawnego etologa Goffman wydobywa niedo­strzegalny Umwelt grup, o których pisze - strażników i więźniów, domokrążców i ich klientów, stygmatyzowanych i stygmatyzujących - nie mówi, że ludzie są zwierzętami, ale że podobnie jak zwierzęta noszą w sobie własną grupę. Choćby uciekali przed nią w odosob­nienie albo szaleństwo, ów przytakujący lub niechętny im „tłum wewnętrzny" (Bruno Schulz) zawsze będzie o krok przed nimi.

Społeczeństwo jako instytucja totalna

Z tej konstatacji wynika wybór poziomu, z którego badacz obserwu­je rzeczywistość: „Właściwym przedmiotem badań nad interakcją nie jest jednostka i jej psychologia - pisze Goffman w Interaction Ritual. - Przedmiotem tym jest syntaktyka związków zachodzących między działaniami osób znajdujących się nawzajem w swojej obecności". Gdybyśmy w tym badawczym wyborze widzieli dziś tylko dawny Zeitgeist i strukturalną modę lat sześćdziesiątych, karygodnie upro­ścilibyśmy zagadnienie. Swoim zainteresowaniem syntaksą i syntag­ma" badacz deklaruje nieufność do rojeń o podmiotowej autonomii. „[...] natura jednostki, którą jej przypisujemy i którą przypisuje sobie sama, wynika z natury jej grupowych związków"27 - pisze. Intencje aktorów społecznego teatru zajmują go tylko ze względu na to, jak zachowania będące ich nośnikami zostaną przyjęte przez widzów i na podstawie czego aktorzy dowiedzą się o tej recepcji.

„Na wyrazistość jednostki (a zatem na jej zdolność wywierania wrażenia) składają się - czytamy w Człowieku w teatrze życia co­dziennego - dwa zasadniczo odmienne rodzaje symbolicznej działal­ności: wrażenie, które ona przekazuje (gives) i które wywołuje (gives off)"2S. Za pomocą obu rodzajów komunikacji jednostka może umyślnie przekazywać o sobie informacje nieprawdziwe, przy czym w pierwszym wypadku czyni to, posługując się fałszem, w drugim

2* A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość, op. cit., s. 175 2 7 Pat« dalej: rozdz. 3, s. 155-156, 2 8 E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, op. cit,, s. 36.

Page 7: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

zaś - symulacją. Występ jednostki na scenie społecznej Goffman określa jako asymetryczny, bo o ile może ona z łatwością kontrolo­wać własny przekaz, szczególnie werbalny, o tyle nie ma kontroli nad wrażeniem, jakie wywiera. Ponadto, w odróżnieniu od niej wi­dzowie są świadomi zarówno tego, co jest przez jednostkę przekazy­wane intencjonalnie (given), jak i tego, co jest realnie wywoływane (given off). Skrupulatną weryfikację uprzejmego komunikatu pod­trzymującego relację gość-gospodarz, zawartego na przykład w wy­powiedzi „Posiłek mi smakuje" (określanej przez Goffmana mianem „obietnicy" towarzyskiej), można prześledzić w opisie sytuacji od­notowanej w trakcie prowadzonych przez niego na początku kariery naukowej badaniach terenowych na Szetlandach: „Zona zagrodnika z Szetlandów, podając gościom z Wysp Brytyjskich tradycyjne potra­wy, słucha z miłym uśmiechem uprzejmych zapewnień o tym, jak bardzo smakuje im miejscowa kuchnia, a jednocześnie patrzy, z jaką szybkością gość podnosi do ust łyżkę lub widelec, obserwuje zapał, z jakim zajada, traktując te sygnały jako sprawdzian wypowiedzia­nego przez niego zdania"29. Próbą wyrównania asymetrii w opisy­wanym procesie komunikacyjnym (brak kontroli nad wrażeniem wywoływanym na widzach) byłoby z kolei kontrolowanie tempa zjadania posiłku przez gościa. Ponieważ jednak, stwierdza Goffman, o wiele łatwiej jest przejrzeć cudze wyrachowanie niż manipulować własnym zachowaniem, na dłuższą metę obserwator sytuacji (gospo­dyni) ponownie zdobędzie przewagę nad aktorem (gościem) i w ten sposób pierwotna asymetria procesu komunikacyjnego zostanie osta­tecznie utrzymana.

Na powyższym przykładzie dobrze widać, jak specyficzna war­stwa rzeczywistości naprawdę interesuje Goffmana. Mówiąc języ­kiem fenomenologii, interesuje go tylko „faktyczność" społecznego aktorstwa, zagadnienie „jak każdy wie to, co wie", na czym polega­ją oraz jak powstają „«niejawne» efekty lub «ukryte» funkcje inter­akcji"30. Wielokrotnie podkreśla też skromny charakter własnych

19 Op. cit., s. 42. 3 0 S. E. Messinger, H. Sampson, R. D, Towne, Life as Theater, pad. I, Krzemiński, cyt. za: J. Szacki, Słowo wstępne do: E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, op. cit., s. 25.

Wstęp do wydania polskiego 1 5

oczekiwań; Przedmiotem jego studiów jest społeczna organizacja doświadczenia, a nie organizacja społeczna w ogóle: „Nie zajmuję się strukturą życia społecznego, lecz strukturą doświadczenia jedno­stek w różnych momentach ich życia. Osobiście uważam, źe społe­czeństwo jest pod każdym względem pierwotne, natomiast przeży­cia jednostek są pod każdym względem wtórne. Niniejsza praca poświęcona jest wyłącznie temu, co wtórne"31.

Czytelnik prac Goffmana odnosi wrażenie, że w stosunku do człowieka społeczeństwo odgrywa rolę swoistej instytucji totalnej. Choć od reszty świata nie oddzielają jej „zamknięte drzwi, wysokie mury, zasieki z drutu kolczastego, strome brzegi lub woda"32, ze związku z nią nie można się wycofać, bo człowiek jest w jednej oso­bie jej strażnikiem i pensjonariuszem. Ktoś, kto biorąc dosłownie powiedzenie, że własne więzienie każdy nosi w sobie, chciałby je po prostu otworzyć, naraziłby się na rychły odwet ze strony rzeczywi­stości. Totalność instytucji polega na tym, że i w buncie, i w pod­porządkowaniu regulaminowi człowiek bywa równie zniewolony. Mówiąc językiem Rejsu, w tym samym momencie jest on i twórcą, i tworzywem instytucji, która go (re)socjalizuje.

Widać to najlepiej na przykładzie procesu stygmatyzacji, która stanowi przedmiot książki Goffmana Piętno. „[...] z założenia nie wierzymy, że osoba napiętnowana jest w pełni człowiekiem. Opiera­jąc się na takim założeniu, stosujemy wobec niej różne formy dy­skryminacji, przez co skutecznie - nawet jeśli często nieświadomie - zmniejszamy jej życiowe szanse. Niepostrzeżenie konstruujemy własną teorię piętna - ideologię tłumaczącą niższość napiętnowane­go i świadczącą o niebezpieczeństwie, jakie on sobą reprezentuje"33. Podczas gdy „jednostka oczekuje należnego szacunku i uznania, któ­re według jej założeń po prostu się jej należą ze względu na nie-zakwestionowane aspekty jej społecznej tożsamości, [...] otoczenie odmawia jej zarówno pierwszego, jak i drugiego. W rezultacie jed­nostka zaczyna odnajdywać w sobie takie cechy, które mogłyby tę

3 1 E, Goffman, Frame Analysis, op. cit., s.13. 31 E. Goffman, Charakterystyka instytucji totalnych, op. cit,, s. 150. 3 3 Patrz dalej; rozdz. 1, s. 35.

Page 8: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

odmowę uzasadnić. Zaczyna kwestionować także te swoje atrybuty, które wcześniej uważała za niewątpliwe"34. W pierwszej części przy­toczenia Goffman unaocznia, jak konstruuje się „więzienie", w dru­giej - w jaki sposób lustro społeczne przenosi się do wnętrza osoby napiętnowanej, która ucząc się samonienawiści (self-hatred35), staje się własnym strażnikiem.

Historia naturalna piętna v.

Na początek kilka słów o historii sphragis (gr., tac. sigillum — 'pie­częć, znamię wypalone, znak')36. W przednowożytnej i wczesnono-wożytnej Europie piętno społeczne dotyczyło przede wszystkim osób zajmujących się tym, co w kulturze chrześcijańskiej tego okresu stanowiło tabu. Wiązało się więc z rozlewem krwi (żołnierz, kat, rzeźnik, fryzjer-balwierz), ze śmiercią (żołnierz, kat, grabarz), z nie­czystością (praczka, krawiec, ogrodnik, farbiarz, kucharz), a także z pieniędzmi (prawnik, notariusz, kupiec, lichwiarz). Drugą grupę nosicieli piętna tworzyli ludzie znajdujący się na samym dole hierar­chii społecznej lub zajmujący w niej miejsca ambiwalentne, usytuo­wane między kategoriami, a zatem bezproduktywne dla ładu: pro­stytutki, łaziebne i łaziebni, karczmarze i karczmarki, hazardziści, błaźni, akrobaci i minstrele, a także włóczędzy, żebracy i przestępcy. Trzecia grupa wykluczeń wiązała się z różnicą etniczną, religijną i społeczną - obejmowała Żydów, kolorowych, innowierców, a tak­że osoby niezamężne/nieżonate oraz ludzi tzw. luźnych.

Najwcześniejsze średniowieczne i wczesnonowożytne oznaki wy­kluczenia to farbowane na żółto włosy prostytutek, heretycko-ży-dowska rota, czyli czerwone kółko z białym środkiem, słynna żółta

3 4 Patrz dalej: rozdz. 1, s. 39. 35 Z powodu nieobecności zachodniej literatury przedmiotu termin „samonienawtić" jest słabo rozpoznawalny w języku polskim. Na temat jednej z odmian samonienawi&i zob. książkę Sandera L. Gilmana, Jewish Self-Hatred. Anti-Semitism and the Hidden Language of the Jews, Baltimore and London 1986. 36 Świetne studium tego tematu znajduje się w książce R. Mellinkoff, Outcasts. Sign of Otherness in Northern European Art of the Late Middle Ages, 1.1-2, Oxford 1993.

Wstęp do wydania polskiego 1 7

łata Żydów (Judenfleck), a także dzwonki trędowatych i przypisany im psalm De profundisi7. O ile złoty jest kolorem godności królew­skiej i świętości, o tyle złoto fałszywe, czyli barwa żółta, w malar­stwie europejskim trwale skojarzona z szatą Judasza, staje się najbar­dziej charakterystycznym kolorem hańby. W trzeciej ćwiartce XIII wieku Bertold z Regensburga przestrzega! kobiety, by nie przyw­dziewały go, o ile nie chcą zostać wzięte za prostytutki, konku­biny lub Żydówki. W XIX wieku skojarzenie to ciągle jest obecne - w Zbrodni i karze Fiodora Dostojewskiego Sonia Siemionowna zostaje zmuszona do przyjęcia „żółtego biletu". W wieku XX, każąc nosić Żydom żółtą gwiazdę, przypominają je naziści. Im też należy przypisać odnowienie związku piętna z pasiastą tkaniną (pasiak jako strój obozowy, wcześniej - zanikający strój więzienny). Z arsenału skojarzeń kulturowych do dziś zupełnie zniknęło pejoratywne nace­chowanie rogatej lub spiczastej czapki czarownic lub Żydów (pileus cornatus), a także stroju arlekina, którym tychże Żydów stygmaty-zowano w średniowieczu38.

O ile strój miał ostrzegać przed moralnym niebezpieczeństwem, uosobionym przez napiętnowanych, o tyle zadaniem teologii było opracowywanie uzasadnień dla segregacji. Księga Powtórzonego Prawa (28:27,35) bodaj jako pierwszy tekst judeochrześcijańskiego kręgu kulturowego łączy fizyczną skazę z przekleństwem. Odtąd ów naturalno-kulturowy związek cierpienia-naznaczenia-winy staje się istotą piętna. Już Księga Kapłańska (21) zakazuje, by ci, którzy no­szą jakiekolwiek cielesne piętno, zbliżali się do sacrum: „I rzekł Pan do Mojżesza mówiąc: [...] Człowiek z nasienia twego [...], który by miał zmazę, nie będzie ofiarował chleba Bogu swemu, ani przystąpi do służby jego; jeżeli będzie ślepy albo chromy; jeśli małego nosa, albo wielkiego, albo krzywego; jeśli złamanej nogi, jeśli ręki; jeśli garbaty; jeśli płynących oczu; jeśli mający bielmo na oku, jeśli świerzb ustawiczny, jeśli parchy na ciele, albo wypukły. Wszelki, któ­ry by miał wadę [...] nie przystąpi ofiarować ofiar Panu ani

37 Op. cit., s. 44n. 3 8 Op. cit., $. 243, przyp. 62. Zob. np. M. Balaban, Historja Żydów w Kri Zimierzu 1304-1868, t. 1, s. 85, Kraków 1931.

•8«a>

Page 9: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Bogu swemu [...]; ponieważ ma wadę, a nie ma plugawić świątnice mojej"39.

Średniowieczna Bibie moralisee dostarcza obszernego wykładu mitologii penalnej, związującej kalectwo z grzechami. Chromego piętnuje się tu jako tego, który się nieuczciwie wzbogacił (kuleje, bo dźwiga diabła na ramieniu), ślepca jako niewidzącego mądrości Bożej, głuchego jako odmawiającego Bogu posłuchu i tak dalej40. Zestawianie siedmiu grzechów głównych z chorobami stanowi ulu­biony temat literatury średniowiecznej. W Faerie Queene Spencera Chciwość występuje w parze z podagrą, Zazdrość z trądem, Gniew z depresją i paraliżem, Rozpusta z chorobami wenerycznymi41. O grzechu mówi się, że jest szpetny, co w praktyce bywa oczywiście czytane na odwrót: grzeszna staje się szpetota. Szansa przełamania automatyzmu powyższych skojarzeń pojawia się co prawda dzięki opowieści o bezgrzesznym, nękanym wrzodami Hiobie, dzięki po­staci Sługi Bożego u Ezechiela, a także, last but not least, Chrystusa ukrzyżowanego, od XIV wieku ukazywanego w naturalistycznej męce, ale jest to wyraźnie za mało, by przełamać archaiczną teody-ceę łączącą grzech z niedolą.

Teologia wczesnonowożytna razem z fizjonomiką utrwalają sta­re skojarzenie piętna ciążącego na Żydach ze zbrodnią Kaina i za­bójstwem Chrystusa. Podobnie rasę czarną łączy się z występkiem Chama (niekiedy też z Kainem), a homoseksualizm z Sodomitami. Najwięcej jednak negatywnych skojarzeń związanych jest z osobą Judasza. W cywilizacji chrześcijańskiej Judasz staje się uosobieniem zła absolutnego, bieglejszym od samego diabła, na Wschodzie nie bez powodu zwanego „Archijudą", w którym to imieniu spotykają się i Judasz, i Żydzi. Postać Judasza do tego stopnia zrasta się z fał­szem, że wszystkie jej aspekty uzyskują moc stygmatyzującą: wyklę­ta zostaje jego sakiewka, żółty kolor sukni, ruda barwa włosów, obyczaje (podglądanie, por. „judasz" w drzwiach, czy „judzenie"),

3 9 Biblia w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 r. Transkrypcja typu „B" oryginalne­go tekstu z XVI w. i wstępy: ks. Janusz Frankowski, Warszawa 2000. 4 0 R. Mełłinkoff, Outcasts, op. cit., s. 114-115. 4 1 Ibidem.

Wstęp do wydania polskiego 1 9

a nawet drzewo, na którym się powiesił. Hańbę postrzega się na po­dobieństwo zarazy: cokolwiek znajdzie się w jej pobliżu, przechodzi jej miazmatami42.

Relacyjna definicja piętna

Podobną zaraźliwością odznacza się też piętno społeczne w ujęciu Goffmana. „Gdy ktoś, kto w zwykłych interakcjach [...] mógłby zo­stać bez trudu zaakceptowany, zostaje nosicielem łatwo zauważalnej, odstręczającej nas od niego cechy, okoliczność ta zarazem deprecjo­nuje inne jego właściwości, które mogłyby wywrzeć na nas pozytyw­ne wrażenie. Taką osobę obciąża piętno, zasadniczo modyfikują­ce nasze antycypacje w stosunku do niej"43. Piętno jest zjawiskiem obdarzonym wielką siłą, nierozłącznie związaną z różnym wartoś­ciowaniem tożsamości społecznych. Jego społeczne konstruowanie obejmuje dwa zasadnicze składniki: 1. rozpoznanie różnicy opartej na pewnych wyróżniających się cechach lub znakach rozpoznaw­czych, 2. związaną z tym dewaluację osoby, która je nosi44. W uję­ciu Goffmana i w odróżnieniu od potocznego, etymologicznego zna­czenia tego słowa piętno jest nie tylko przymiotem nosiciela, ale raczej pewnym typem związku między samym atrybutem a stereo­typem (rozdział 1, s. 34). Piętnem w tym ujęciu staje się relacja między przygodnym nosicielem piętna a równie przygodnym nor-malsem (komentarz do tego słowa - dalej). „Piętno dotyczy [...] wszechobecnego procesu społecznego zakładającego istnienie dwóch ról, procesu, w którym każda jednostka odgrywa obie, przynajmniej

4 2 „W micie - pisze Rene Girard - winny jest w takim stopniu konsubstancjalny Ze swoją winą, iż nie sposób go od niej odróżnić. Wina ta jawi się jako rodzaj esencji fantastyki, ja­ko atrybut ontologii. W wielu mitach wystarcza nawet sama bliskość nieszczęśnika, aby za­razić wszystko, co go otacza, przekazać zarazę ludziom i zwierzętom, zniszczyć zbiory, za­truć żywność, przepędzić dziczyznę, siać wokół niezgodę. Wszystko rozpada się pod jego stopami, a trawa już nie odrasta. Rodzi.klęski w tak naturalny sposób, jak drzewo figowe figi. Wystarcza, iż jest, kim jest". R. Girard, Kozioł ofiarny, przel. M. Goszczyńska, Łódź 1987, s. 67.

4 3 Patrz dalej: rozdz. 1, s. 35. 4 4 T. F. Heatherton, R. E. Kłeck, M. R. Hebt, J. G. Huil (red.), The Social Psychology of Stigma, New York-London 2000, s. 3. Praca ta stanowi przegląd aktualnego stanu badań na temat piętna z punktu widzenia współczesnej psychologii społecznej i nauk pogranicznych.

Page 10: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

2 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

w pewnych związkach i w niektórych fazach życia. Normals i napięt­nowany to nie osoby, ale raczej pewne perspektywy. Pojawiają się w sytuacjach społecznych, podczas kontaktów mieszanych [...]. Atry­buty określonej jednostki, które nosi ona przez całe życie, mogą spo­wodować, iż będzie ona wytypowana, by grać rolę hosiciela piętna niemal we wszystkich sytuacjach społecznych, w których się znaj­dzie. Sprawia to, że naturalne jest odnoszenie się do niej [...] jak do osoby z piętnem, której sytuacja życiowa stawia ją w opozycji do normałsów. Jednakże piętnujące ją atrybuty nie determinują natury tych dwóch ról - normalsa i nosiciela piętna - a jedynie częstotliwość odgrywania którejś z nich. A skoro w grę wchodzą role w interakcji (a nie określone jednostki), to nie powinno nas dziwić, iż w wielu wy­padkach osoba mająca jakieś piętno prezentuje wszystkie normalne uprzedzenia w stosunku do tych, którzy są napiętnowani w jakiś inny sposób" (patrz dalej: rozdz. 4, s. 181-182).

Jak zauważyliśmy, w odróżnieniu od klasycznych normatywnych ujęć tego zagadnienia, Goffman konsekwentnie używa tu neologiz­mu „normals", nie zaś „człowiek normalny". Nie znaczy to, że rezy­gnuje z perspektywy normatywnej, przeciwnie - stosuje ją otwarcie, stara się jednak uniknąć błędów, przed którymi następująco ostrzega Dominick LaCapra: „pojęcia normalności lub zwykłego postępowa­nia [pozbawione są wystarczającej mocy objaśniającej lub nawet mo­gą wprowadzać w błąd], ponieważ, jak zdaje się czynić Hannah Arendt [w książce Eichmann w Jerozolimie, w której pojęcie „banal­ności zła" wykładane było jako „normalny" i „zwyczajny"], przesą­dzają, do czego są zdolni normalni czy też zwyczajni ludzie - «my» - i z tego samego powodu prowadzą do stereotypizacji i demoniza-cji tak zwanych perwersji. Innymi słowy zakładają one zbyt łatwo, że «my» sami wiemy, kim jesteśmy i czego sami bylibyśmy w stanie się dopuścić. Skłaniają do fałszywego oburzenia w stosunku do pew­nych poglądów, uczuć czy zachowań. A nawet wpływają ha nas w dużo bardziej zasadniczy sposób, odwracając naszą uwagę od po­trzeby bardziej precyzyjnych kategorii rozumienia i wyjaśniania, a także samowiedzy"45.

4 5 D. LaCapra, Writing History, Writing Trauma, Baltimore and London 2001, s. 127.

Wstęp do wydania polskiego 2 1

Przeczuwając jakby zastrzeżenia LaCapry, dwa pokolenia wcześ­niej Erving Goffman konstruuje język, który nie reifikuje płynnych relacji społecznych i starannie odgranicza problematykę piętna od tradycyjnej problematyki psychologii dewiacji. W związku z tym no­siciela piętna określa się tu oksymoronem „normalny dewiant" 4 6, a kontekst, w obrębie którego dewiant ów działa, zostaje określony mianem odstępstwa czy też odchylenia47. Odstępstwo, w odróżnie­niu od dewiacji, to kategoria szersza niż relacyjne społeczne pięt­no. Należy do niej „każdy pojedynczy członek społeczeństwa, któ­ry nie przystaje do norm społecznych odnoszących się do zachowa­nia i atrybutów osobistych". Społeczne funkcjonowanie odstępcy, na przykład człowieka chorego czy wybitnego, nie musi się wiązać z kluczowymi dla relacji piętna procesami psychospołecznymi, taki­mi jak reidentyfikacja, ogólna niepewność relacji społecznych czy wstyd. Odstępca, choć upośledzony w pewnych zakresach funkcjo­nowania, w ogóle nie musi podlegać stygmatyzacji, jak nie podlega jej na przykład osoba wybitna. Piętno to w terminologii Goffmana odstępstwo wiążące się z taką różnicą (ustanowioną społecznie, „gdyż zanim odmienność może nabrać jakiegoś znaczenia, musi zaz­wyczaj zostać kolektywnie skonceptualizowana przez społeczeństwo jako całość4 8"), której konstrukcja odznacza się bardziej represyj­nym charakterem.

Strategie zarządzania piętnem

Piętno, pisze Goffman, jest narzędziem, za pomocą którego kon­struuje się i jest podtrzymywana hierarchia społeczna, a dyskurs piętna - jest „częścią kodeksu moralnego, który wykorzystujemy, aby utrzymać ludzi na swoim miejscu"49. Odbywa się to za pomocą wyobrażeń normałsów i napiętnowanych o tym, kim są we własnych

4 6 Patrz dalej (rozdz. 4, s. 175): „Jeśli zatem nosiciel piętna może być w ogóle nazywany dewiantem, lepiej użyć określenia normalny dewiant". 4 7 Ang. deviation; aktorem jest deviator (odstępca), w odróżnieniu od deviancy (dewia­cji), której aktorem jest deviant. 4 8 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 167. 4 9 Patrz dalej: rozdz. 2, s. 122.

Page 11: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

2 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

i cudzych oczach, a także jak powinny wyglądać mieszane kontakty między obiema grupami. „Nawet kiedy jednostce z piętnem mówi się, iż jest istotą ludzką jak każda inna, informuje się ją jednocześnie, że niemądrze byłoby ukrywać piętno czy zawieść grupę, do której należy. Dowiaduje się zatem, że jest taka jak inni, a zarazem że taka nie jest, a wypowiadający się nie są zgodni co do tego, z którym z tych stanowisk powinna się bardziej identyfikować. Ta sprzeczność i ironia są jej przeznaczeniem. Jest to zarazem nieustanne wyzwanie dla reprezentantów osób napiętnowanych, skłaniające tych profe­sjonalistów do przedstawiania spójnej polityki tożsamości. Tak mo­tywowani, potrafią oni szybko dostrzec nieautentyczne aspekty pro­ponowanych rozwiązań, choć dużo wolniej odkrywają, że «auten­tyczne rozwiązanie» być może w ogóle nie istnieje"50.

Profesjonalistami nazywa Goffman ludzi, którzy jako nosiciele piętna, aktywiści organizacji skupiających innych stygmatyzowa-nych albo też psychologowie, lekarze bądź pracownicy socjalni zgromadzili doświadczenie o tym, jak żyć z piętnem. Ludzie ci upo­wszechniają rozmaite, sprzeczne ze sobą kodeksy postępowania. Najbardziej rozpowszechnioną strategią jest asymilacja, milczą­ce przystosowanie. „Generalna recepta jest oczywista. Od jednostki z piętnem oczekuje się, aby swoim zachowaniem nie dawała do zro­zumienia, że jej brzemię jest ciężkie ani że dźwiganie go sprawiło, iż stała się inna niż my [normals!]. Jednocześnie osoba ta musi trzymać się od nas na taką odległość, dzięki której będziemy mogli bezbo­leśnie potwierdzić to przekonanie na jej temat. Inaczej rzecz ujmu­jąc, radzi się jej, aby się naturalnie odwzajemniała, akceptując sie­bie i nas, akceptując siebie w sposób, w jaki my sami nie bylibyśmy gotowi jej w pełni zaakceptować. Złudna akceptacja może w ten sposób być podstawą złudnej normalności". I dalej: „Ironia takich zaleceń nie polega na tym, że od nosiciela piętna oczekuje się, aby zachował cierpliwość, będąc dla innych tym, kim nie wolno mu dla nich być, ale na tym, że takie zawłaszczenie reakcji jednostki może się okazać maksimum tego, czego nosiciel piętna może oczekiwać w swojej sytuacji. Jeżeli w istocie pragnie żyć tak bardzo, jak to

Patrz dalej: rozdz. 3; s. 168.

Wstęp do wydania polskiego 2 3

możliwe «jak wszyscy» i być akceptowanym «za to, kim naprawdę jest», to w wielu wypadkach najsprytniejsza postawa, jaką może przyjąć, będzie miała podwójne dno. Jednostka z piętnem może czę­sto zwiększyć akceptację normalsów w stosunku do siebie, zacho­wując się spontanicznie i naturalnie, jak gdyby ta warunkowa akcep­tacja jej osoby (której starannie nie forsuje) była pełna"51.

Goffman wnikliwie analizuje skutki asymilacyjnej strategii za­rządzania (managment) piętnem, pytając o jej zalety dla napiętno­wanych i o to, jakie korzyści z przestrzegania powyższych zasad dobrego przystosowania będzie czerpać grupa normalsów. „Skoro wytyczne dobrego przystosowania są przedstawiane przez osoby przyjmujące punkt widzenia ogółu społeczeństwa, należałoby zapy­tać, co dla normalsów oznacza przestrzeganie tych zasad przez na­piętnowanych. Oznacza to mianowicie, że normals! nigdy nie zau­ważą niesprawiedliwości i cierpienia wynikających z konieczności dźwigania piętna. Oznacza też, że normals! nie będą musieli przy­znać przed sobą, jak ograniczona jest ich taktowność i tolerancja. Oznacza również, że mogą pozostać względnie nieskażeni przez in­tymne kontakty z nosicielem piętna, względnie niezagrożeni w swo­ich przekonaniach tożsamościowych. W istocie to właśnie z tych znaczeń wynikają zasady dobrego przystosowania"52.

Drugi generalny wzór kodeksu dobrego przystosowania, odrzu­cający strategie asymilacyjne, eksponuje perspektywę wewnątrzgru-pową, spod znaku Black, Jewish czy gay pride: „Jak się można spo­dziewać, profesjonaliści przyjmujący stanowisko wewnątrzgrupo-we mogą zalecać wojowniczą i szowinistyczną linię postępowania, a nawet sprzyjać ideologii secesyjnej. Przyjmując tę taktykę, nosiciel piętna będzie w mieszanych kontaktach chwalić domniemane szcze­gólne wartości i zasługi podobnych sobie osób. Może się również pysznić pewnymi stereotypowymi atrybutami, które mógłby łatwo ukryć. Obserwujemy Żydów w drugim pokoleniu, którzy agresyw­nie nasycają swoją mowę żydowskimi idiomami i akcentem, oraz wo­jujących gejów obnoszących się ze swoją odmiennością w miejscach

5 1 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 165-166. 5 2 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 164.

Page 12: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

2 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości Wstęp do wydania polskiego 2 5

publicznych. Nosiciel piętna może również otwarcie kwestionować na wpół ukrytą dezaprobatę, z jaką traktują go normalsi, oraz dopa­trywać się niedociągnięć w zachowaniu osób pretendujących do roli «zorientowanych» [ludzi, którzy ze względu na swoje społeczne usy­tuowanie, np. zawód, rozpoznają piętno ukrywane lub pomijane], czyli nieustannie obserwować działania i słowa innych, póki nie za­uważy choćby cienia znaku, że ich akceptacja jest tylko na pokaz"53.

Podobnie jak było w wypadku asymilacji, także wspomniane wyżej radykalne, separacyjne strategie zarządzania piętnem pod­dane są u Goffmana krytyce. „Kiedy ostatecznym celem politycz­nym jest pozbawienie piętna inności, jednostka może odkryć, że jej własne wysiłki mogą upolitycznić jej życie, czyniąc je jeszcze bardziej odmiennym od normalnego, którego jej pierwotnie odmó­wiono, chociaż kolejne pokolenie nosicieli piętna dzięki jej wysił­kom będzie się mogło cieszyć większą akceptacją. Ponadto, zwraca­jąc uwagę na sytuację podobnych do siebie osób, jednostka pod pewnymi względami utrwala publiczny wizerunek swojej odmien­ności jako czegoś rzeczywistego, a wizerunek swoich współtowa­rzyszy niedoli - jako tworzących prawdziwą grupę. Z drugiej stro­ny, jeżeli szuka jakiegoś rodzaju separacji, a nie asymilacji, może odkryć, że używa z konieczności języka i stylu wrogów. Co więcej, przedstawione żądania, rewidowane położenie, zalecane strate­gie są częścią dyskursu ekspresji i uczucia, który należy do całego społeczeństwa. Pogarda dla społeczeństwa, które ją odrzuca, może być zrozumiana tylko w kategoriach obowiązującej w tym społe­czeństwie koncepcji dumy, godności i niezależności. Krótko mó­wiąc, jeśli nie istnieje jakaś obca kultura, w której może znaleźć oparcie, to im bardziej jednostka separuje się strukturalnie od nor-malsów, tym bardziej może się do nich upodobnić się pod wzglę­dem kulturowym"54.

Używając sceptycznych kategorii wypracowanych przez Goffma­na w Asylums, można powiedzieć, że na autonomię w „społecznej instytucji totalnej" nie ma szans ani ten, kto się przeciw niej buntuje,

ani ten, kto starcia ze społeczeństwem unika55. Równie małe szanse ma też ktoś, kto stając się „pensjonariuszem doskonałym", jako stra­tegię przystosowawczą wybiera konwersję na religię strażników. Jak mówi Zygmunt Bauman: „Cokolwiek zrobisz, przegrasz. Nic nie zrobisz - tamci wygrają"56. Stosunkowo najlepiej przeżyć w społecz­nej opresji może ktoś, kto jako sposób radzenia sobie z instytucją totalną wybiera zadomowienie się w niej, kto, mówiąc bliżej angiel­skiego oryginału, potrafi się w niej osiedlić (colonize). Takim lu­dziom udaje się czasem to, co niemożliwe: w pewnym stopniu po­trafią oni skolonizować tę instytucję.

Piętno piętna

O jego książkach pisano, że są zbiorem obrazków rodzajowych i ulotnych spostrzeżeń, pozbawionym większego znaczenia dla so­cjologii czy antropologii społecznej, oraz że sam badacz, choć trud­no mu odmówić miana bystrego obserwatora, zawdzięcza swe suk­cesy bardziej połączeniu inteligencji i żartobliwego stylu niż meto­dycznemu podejściu do analizy społecznej57. Goffman nie potrzebu­je obrony przed podobnymi zarzutami, częściowo zresztą uzasad­nionymi, w każdym razie nie potrzebuje obrony innej niż ta, jaką za­pewniają mu jego własne książki.

Dlaczego kobiety, które przebiły się w społeczeństwie patriarchal-nym, niechętnie przedstawiają się jako feministki? Co to jest pięt­no dobrowolne i dlaczego osoba bezinteresownie je przybierająca drażni zarówno normalsów, jak i napiętnowanych? Skąd się bierze Hassliebe, jaką jednostka z piętnem odczuwa w stosunku do grupy osób sobie podobnych? Dlaczego normalsi czasami tak dobrze po­trafią wczuwać się w sytuację napiętnowanych, a kiedy indziej tak

5 3 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 156. 5 4 Patrz dalej: rozdz. 3, s. 156-157.

5i E. Goffman, Charakterystyka instytucji totalnych, op. cit., s. 162-164. 5 6 Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesnos'c wieloznaczna, przei. J. Bau­man, Warszawa 1995, s. 106. 5 7 Za: A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa, op. cit., s. 110 i przyp. 45. Z opinią tą dy­skutuje Anthony Giddens wskazując, że prace Goffmana są wysoce systematyczne, a jego konkluzje, jakkolwiek wstrzemięźliwe, wykraczają daleko poza mikrosocjologie.

Page 13: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

2 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

bezceremonialnie następują im na odcisk? Na te i inne pytania moż­na znaleźć odpowiedź w klasycznej już książce Goffmana. Dzięki wglądowi, jakiego brak innym, „poprawniejszym" pracom z tej dziedziny, badaczowi udaje się przywołać atmosferę klaustrofobii towarzyszącej wykluczeniu, a zarazem pokazać ludzką twarz piętna - różnicy, która jakkolwiek raniąca czy destrukcyjna, jest zarazem czymś, co stawiając jednostce opór, wyciska na niej piętno indywi­dualności, to jest umożliwia jej stanie się kimś „od początku do koń­ca wyjątkowym, a nie jedynie możliwym do odróżnienia od tych, którzy są do niej najbardziej podobni"58.

Joanna Tokarska-Bakir

n Patrz dalej: rozdz. 2, s. 93,

Przedmowa

W ciągu ostatnich kilkunastu lat w psychologii społecznej pojawiło się wiele istotnych prac na temat piętna, czyli sytuacji jednostki poz­bawionej pełnej społecznej akceptacji59. Stan badań uzupełniają z pożytkiem studia kliniczne60, a kategorią stygmatyzacji obejmuje się nowe grupy61.

W eseju tym62 zamierzam dokonać przeglądu niektórych prac na temat piętna, szczególnie prac popularnych, chcę bowiem zba­dać, jaka jest ich przydatność dla socjologii. W pierwszym rzę­dzie zajmę się tu odróżnieniem informacji na temat piętna od tych, które dotyczą innych zagadnień z nim sąsiadujących. Pokażę, jak ów materiał można zwięźle opisać, posługując się jednym schema­tem koncepcyjnym, a także postaram się sprecyzować jego relacje z problematyką dewiacji. Pozwoli to na wyodrębnienie, a następnie zastosowanie szczególnego zestawu pojęć, które rzutują na infor­mację społeczną - informację, którą jednostka przekazuje bezpoś­rednio o samej sobie.

•s* Szczególnie wśród socjologów: E. Lemerr; wśród psychologów: K. Lewin, F. Heider, T. Dembo, R. Barker oraz B. Wright. Zob. zwłaszcza: B. Wright, Physical Disability -A Psychological Approach, New York 1960, który dostarczy! mi wielu cytatów oraz uży­tecznych odniesień. m Na przykład: F. Macgregor i in., Facial Deformities and Plastic Surgery, Springfield 19J3.

61 Na przykład; C. Orbach, M. Bard, A. Sutherland, Fears and Defensive Adaptations to the Loss of Anal Sphincter Control, „Psychoanalytical Review" 1957, XLIV, s. 121-175. 61 Wcześniejsza wersja skrócona jest zamieszczona w: M. Greenblatt, D. Levinson, R. Williams, The Patient and the Mental Hospital, New York 1957, s. 507-510. Późniejsza wersja została zaprezentowana w ramach Maclver Lecture w Southern Sociological Socie­ty, Louisville, Kentucky, 13 kwietnia 1962 roku. W trakcie pisania obecnej wersji wspiera­ło mnie Center for the Study of Law nad Society, University of California, Berkeley, w ra­mach grantu otrzymanego od President's Commitee on juvenile Delinquency.

Page 14: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Droga Panno Loneiyhearts63

Mam szesnaście lat i nie wiem, co mam zrobić, a byłabym wdzięczna gdyby mi Pani mogła powiedzieć co zrobić. Kiedy byłam małą dziewczynką nie byio tak źle, bo się przyzwyczaiłam do dzieciaków z sąsiedztwa, którzy się ze mnie wyśmiewali, ale teraz chciałabym jak inne dziewczyny mieć chło­paka i wychodzić z nim w sobotę wieczór, ale żaden chłopak mnie nie chce, bo urodziłam się bez nosa - chociaż dobrze tańczę i mam ładną figurę a tata kupuje mi ładne ubrania.

Siedzę i patrzę na siebie cały dzień i płaczę. Mam wielką dziurę w środ­ku twarzy, która straszy ludzi a nawet mnie samą, więc nie mogę winić chłopców za to, że nie chcą się ze mną umawiać. Moja mama mnie kocha, ale strasznie płacze, kiedy na mnie patrzy.

Co ja zrobiłam, żeby zasłużyć na taki okropny los? Nawet jeśli zrobiłam coś złego, to nie zrobiłam tego przed pierwszym rokiem życia a taka się urodziłam. Pytałam taty i on mówi, że nie wie, ale że może zrobiłam coś w tamtym świecie, zanim się urodziłam, albo że może ukarano mnie za jego

I grzechy. Nie wierze w to, bo on jest bardzo dobrym człowiekiem. Czypowin-

nam popełnić samobójstwo?

Z poważaniem, Zrozpaczona

i:

6 3 Pseudonim osoby prowadzącej rubrykę porad w gazecie. Cyt. za; N. West, Miss Loneiy­hearts, New Directions, 1962, s. 14-15 (imitowana pisownia oryginału - ptzyp. red.).

Page 15: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Rozdział 1

Piętno a tożsamość społeczna

S tarożytni Grecy, będący najwyraźniej wzrokowcami, utwo­rzyli termin „piętno" na określenie znaków cielesnych sygna­lizujących, że ze statusem moralnym ich nosiciela wiąże się

coś nadzwyczajnego i ztego zarazem. Znaki te, wycinane bądź wy­palane na ciele, obwieszczały, że ich nosiciel jest niewolnikiem, przestępcą lub zdrajcą, osobą nieczystą, rytualnie skażoną, od której należy stronić, szczególnie w przestrzeni publicznej. Później, w cza­sach chrześcijańskich, do terminu tego dodano dwie nowe warstwy metaforyczne. Pierwsza odnosiła się do cielesnych oznak świętości i łaski, przejawiających się w formie wykwitów skórnych. Druga, będąca medyczną aluzją do wspomnianej już aluzji religijnej, wiązała się z cielesnymi objawami zaburzeń fizycznych. Obecnie termin „piętno" jest szeroko stosowany w znaczeniu zbliżonym poniekąd do swego sensu pierwotnego, jednak używa się go raczej na określe­nie samej hańby niż jej cielesnych atrybutów. Inne rodzaje hańby też budzą zainteresowanie. Badacze nie uczynili dotychczas zbyt wiele, by opisać strukturalne przesłanki piętna, i nie zdefiniowali go wy­starczająco precyzyjnie. Na początku trzeba więc przybliżyć pewne ogólne założenia i definicje.

Rozważania wstępne

Każde społeczeństwo ustanawia własne sposoby kategoryzowania ludzi, a przedstawicieli poszczególnych kategorii wyposaża w ze­stawy atrybutów uchodzących za ich cechy typowe i naturalne. To,

Page 16: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

3 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jakie kategorie ludzi możemy spotkać w społeczeństwie, zależy od układów społecznych, z jakimi mamy w nim do czynienia. Ustalone rutynowe sposoby interakcji w określonych układach sprawiają, że kontakt z ludźmi, których obecności w danym układzie możemy się spodziewać, nie wymaga od nas specjalnej uwagi lub namysłu. Już pierwsze wrażenia dotyczące spotkanej przez nas obcej osoby naj­częściej umożliwiają nam odgadnięcie kategorii społecznej, do któ­rej ona należy, oraz związanych z nią atrybutów, czyli umożliwiają przewidywanie jej tożsamości społecznej {jest toy.określenie lepsze niż „status społeczny", ponieważ uwzględnia zarówno cechy osobi­ste, np. uczciwość, jak i strukturalne, np. wykonywany zawód).

Następnie przekształcamy powyższe przewidywania w norma­tywne oczekiwania, w wymagania, które stawiamy napotkanemu człowiekowi.

Zazwyczaj nie jesteśmy wcale świadomi ani faktu istnienia tych wymagań, ani też ich treści, aż do momentu pojawienia się pytania o to, czy te wymagania są spełnione czy nie. Dopiero w tej chwili możemy zdać sobie sprawę z tego, że przez cały czas czyniliśmy pewne założenia co do tego, kim będzie napotkana przez nas osoba. Nasze oczekiwania wobec niej słuszniej byłoby zatem uznać za okre­ślony efekt społeczny, a charakter, który w rezultacie przypisaliśmy jednostce, nazwać pozorną tożsamością społeczną, przypisaną jej warunkowo i z perspektywy przeszłości. Za rzeczywistą tożsamość społeczną należałoby uznać natomiast tę kategorię społeczną, do której jednostka naprawdę należy, a także faktycznie określające ją atrybuty.

W zetknięciu z obcym może wyjść na jaw, że ma on jakiś atrybut różniący go od innych członków przypisanej mu kategorii, który czyni go osobą mniej pożądaną społecznie. "W skrajnych przypad­kach z powodu tej cechy ów obcy może być uznawany za osobę z gruntu złą, niebezpieczną lub słabą. W ten sposób przeciętny, zdrowy człowiek ulega w naszym umyśle swoistej redukcji, stając się kimś naznaczonym i niepełnowartościowym. Atrybut, o którym mo­wa, ma charakter piętna zwłaszcza wtedy, gdy jego kompromitujące konsekwencje są znaczne. Ową cechę można też określić mianem ułomności, wady czy upośledzenia. Atrybut ten ustanawia szczególną

Piętno a tożsamość społeczna 3 3

niezgodność między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną. Należy jednak zaznaczyć, że istnieją również inne rodzaje niezgod­ności między wspomnianymi wyżej odmianami tożsamości, na przy­kład takie, za sprawą których trafnie zmieniamy przyporządkowa­nie jednostki z jednej społecznie antycypowanej kategorii do innej, czy takie, które powodują zmianę naszych ocen na lepsze. Trzeba też zwrócić uwagę na to, że nie chodzi tu o wszystkie niepożąda­ne atrybuty, ale jedynie o te, które są niezgodne z naszym stereoty­powym przekonaniem na temat tego, jaki powinien być określony typ jednostkowy.

Terminu „piętno" będziemy zatem używać na określenie atrybu­tu dotkliwie dyskredytującego, przy czym należy mieć świadomość, że w tym miejscu przydatny jest tak naprawdę język relacji, nie atry­butów. Atrybut, który piętnuje jednego posiadacza, może potwier­dzać zwyczajność innego, a zatem sam w sobie nie jest ani zaszczyt­ny, ani dyskredytujący. Na przykład w Stanach Zjednoczonych brak oczekiwanego wykształcenia u osób pracujących na niektórych sta­nowiskach sprawia, że ludzie ci skłonni są ukrywać informacje na temat swojej edukacji, podczas gdy na innych stanowiskach to właś­nie ci nieliczni, którzy mają wyższe wykształcenie, będą utrzymywać ten fakt w tajemnicy, w przeciwnym razie mogliby zostać uznani za nieudaczników i odrzuceni. Chłopiec z klasy średniej bez skrępowa­nia odwiedza bibliotekę publiczną, podczas gdy recydywista pisze:

Nieraz idąc do biblioteki publicznej znajdującej się w pobliżu miejsca, w którym mieszkałem, zanim w końcu wchodziłem do środka, kilka razy oglądałem się przez ramię, aby upewnić się, że w pobliżu nie stoi nikt, kto mógłby mnie znać i widzieć, jak tam wchodzę64.

Podobnie też ktoś, kto pragnie walczyć za swój kraj, może ukrywać defekt fizyczny czyniący go niezdolnym do służby wojskowej. Ta sa­ma osoba, zniechęcona i próbująca się z wojska wydostać, za sukces

T. Parker, R. Allerton, The Courage of His Convictions, London 1962, s. 109.

Page 17: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

3 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

może uznać przyjęcie jej do wojskowego szpitala, gdzie z kolei zo­stałaby zdyskredytowana, gdyby się okazało, że nie cierpi na żadną poważną dolegliwość65. Piętno okazuje się więc w istocie szczegól­nym rodzajem relacji między atrybutem a stereotypem. Jednakże w związku z tym, że istnieją atrybuty, które praktycznie w całym na­szym społeczeństwie mają charakter dyskredytujący, stwierdzenia te­go nie będę dalej rozwijał.

Termin „piętno" i jego synonimy skrywają w sobie podwójną perspektywę uzależnioną od tego, czy nosiciel piętna uważa, że jego inność jest znana a priori albo też od razu rozpoznawalna dla tych, z którymi się styka, czy też przyjmuje, iż nie jest ona ani znana, ani natychmiast rozpoznawalna. W pierwszym wypadku mamy do czy­nienia z sytuacją osoby zdyskredytowanej, w drugim - dyskredyto­wanej. Jest to ważna różnica, choć zapewne każdy nosiciel piętna będzie miał doświadczenia związane z jednym i drugim typem sytu­acji. Zacznę od opisu sytuacji jednostki zdyskredytowanej, a następ­nie przejdę do sytuacji jednostki dyskredytowalnej, nie zawsze jed­nak dokonując między nimi wyraźnego rozróżnienia.

Zasadniczo można wyróżnić trzy rodzaje piętna. Po pierwsze, brzydotę cielesną, czyli rozmaite deformacje fizyczne. Po drugie, wady charakteru przypisywane słabej woli, nieujarzmionym bądź nienaturalnym namiętnościom, niebezpiecznym lub dogmatycznym przekonaniom oraz nieuczciwości, o których to wadach wnioskuje się na podstawie takich faktów, jak na przykład zaburzenia psy­chiczne, pobyt w więzieniu, nałogi, alkoholizm, orientacja homo­seksualna, bezrobocie, próby samobójcze albo też radykalne zacho­wania polityczne. Trzecią odmianą piętna są grupowe piętna rasy, narodowości i wyznania, przekazywane z pokolenia na pokolenie i nakładające jednakową skazę na wszystkich członków rodziny66.

6 5 W związku z tą kwestią zob.: M. Meltzer, Counter-manipulation through Malingering [w:] A. Biderman, H. Zimmer (red.), The Manipulation of Human Behavior, New York 1961, s. 277-304. 6 S Jeszcze niedawno, szczególnie w Wielkiej Brytanii, status klasy niższej byl ważnym piętnem grupowym. Umożliwiało ono karanie dziecka za grzechy ojców lub przynajmniej przez ich środowisko, w razie gdyby wyrosło ono za bardzo ponad swój stan. Radzenie so­bie z piętnem klasowym jest przewodnim tematem angielskiej powieści.

Piętno a tożsamość społeczna 3 5

We wszystkich jednak odmianach piętna, włącznie z tym, jak poj­mowali je Grecy, można odnaleźć te same właściwości socjologicz­ne. Gdy ktoś, kto w zwykłych interakcjach społecznych mógłby zo­stać bez trudu zaakceptowany, zostaje nosicielem łatwo zauważalnej, odstręczającej nas od niego cechy, okoliczność ta zarazem deprecjo­nuje inne jego właściwości, które mogłyby wywrzeć na nas pozy­tywne wrażenie. Taką osobę obciąża piętno, zasadniczo modyfikują­ce nasze antycypacje w stosunku do niej. Nas, a także wszystkich tych, którzy nie odbiegają negatywnie od owych pierwotnych anty­cypacji, będę tu nazywać normalsami.

Stosunek, jaki my, normalsi, mamy do osoby noszącej piętno, oraz działania, jakie wobec niej podejmujemy, są dobrze znane. To przecież właśnie złagodzeniu i zmniejszeniu skutków naszych reakcji służą rozmaite dobroczynne akcje społeczne. Rzecz jasna, z założe­nia nie wierzymy, że osoba napiętnowana jest w pełni człowiekiem. Opierając się na takim założeniu, stosujemy wobec niej różne formy dyskryminacji, przez co skutecznie - nawet jeśli często nieświado­mie - zmniejszamy jej życiowe szanse. Niepostrzeżenie konstruuje­my własną teorię piętna - ideologię tłumaczącą niższość napiętno­wanego i świadczącą o niebezpieczeństwie, jakie on sobą reprezen­tuje. Przy okazji uzasadniamy też czasami naszą, niechęć do niego, wynikającą z innych różnic, takich jak na przykład pochodzenie społeczne67. W codziennych interakcjach posługujemy się charakte­rystycznymi piętnującymi określeniami (np. kaleka, bękart, kre­tyn68) jako metaforą, nie zastanawiając się nad ich pierwotnym zna­czeniem69. Nieraz opierając się na tym, że dana jednostka ma jakąś ułomność70, jesteśmy skłonni przypisywać jej także najrozmaitsze

67 D. Riesman, Some Observations Concerning Marginality, „Phylon", 1955, nr II, s. 122. 6 8 Por. polski repertuar tych określeń, od pogardliwych - „pedal", „lesba", „żydek", „żół­tek", „bambus", „tunel", do prześmiewczych w rodzaju „kochający inaczej" o homoseksu­aliście lub „sprawny inaczej" o upośledzonym umysłowo, które przedrzeźniają współczes­ny język poprawności politycznej (przyp. red.). 69 Przypadek dotyczący pacjentów z zaburzeniami psychicznymi został przedstawiony przez T. J. Scheffa w mającej się niedługo ukazać publikacji. 7 0 W odniesieniu do niewidomych zob.; E. Henrich, L. Kriegel, (red.), Experiments in Survival, New York 1961, s. 152-186, oraz H. Chevigny, My Eyes Have a Cold Nose, New Haven 1962, s. 201.

Page 18: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

3 6 Piętno. Rozważania o zranione] tożsamości Piętno a tożsamość społeczna 37

inne wady, a niekiedy też inne atrakcyjne, choć kłopotliwe atrybuty, często o charakterze nadnaturalnym, takie jak szósty zmysł lub inne ponadnormalne władze poznawcze71:

Niektórzy mogą odczuwać pewne opory przed dotykaniem czy prowadzeniem niewidomych, inni natomiast skłonni są sądzić, że ktoś, kto nie widzi, ma też na pewno wiele innych ułomno­ści. W rezultacie będą oni do niewidomego krzyczeć, jakby był niedosłyszący, lub podtrzymywać go, jakby był chromy. Osoby wchodzące w kontakt z niewidomymi mogą mieć wiele przeko­nań wynikających z powyższego stereotypu. Zakładając, że nie­widomy czerpie swą wiedzę ze szczególnych kanałów informacji, niedostępnych dla innych, mogą na przykład sądzić, że są przez niego odbierani w jakiś nadzwyczajny, nadnaturalny sposób72.

Obronną reakcję jednostki na jej sytuację możemy bezpośrednio przypisywać posiadanej przez nią skazie, a zarówno skazę, jak i ową reakcję postrzegać jako karę za coś, co ta osoba, jej rodzice czy gru­pa, do której należy, zrobili kiedyś w swoim życiu. Usprawiedliwia­my w ten sposób, jak traktujemy tę osobę73.

Teraz przenieśmy uwagę z normalsa na osobę, w porównaniu z którą jest on normalny. Jest z reguły prawdą, że członkowie okre­ślonej kategorii społecznej mogą się zdecydowanie opowiadać za standardami ocen, którym sami - według opinii własnej i innych - nie podlegają. W ten sposób biznesmen może wymagać kobiecego sposobu bycia od kobiet lub ascezy od mnichów, w żadnym wypad­ku nie utożsamiając się z którymkolwiek z tych sposobów zachowa­nia. Zaznacza się tu różnica między faktycznym przestrzeganiem ja­kiejś normy a zaledwie jej popieraniem. W takiej sytuacji pojęcie piętna zupełnie nie ma zastosowania. Pojawia się ono jedynie tam,

7 1 Oto wypowiedź niewidomej kobiety: „Poproszono mnie o wzięcie udziału w reklamie perfum, przypuszczalnie dlatego, że ze względu na to, iż byłam niewidomą mój zmysł wę­chu wydawał się dla innych ogromnie wyrobiony". Zob.; T. Keitlen, N. Lobsenz, Farewell to Fear, New York 1962, s. 10. 7 2 A. G. Cowman, The War Blind in American Social Structure, New York 1957, s. 198. 7 3 Przykłady w: F. Macgregor i in., op. cit.

gdzie wszystkie strony mają jakieś oczekiwania co do tego, że przed­stawiciele określonej kategorii powinni nie tylko popierać określoną normę, ale także wcielać ją w życie.

Zdarza się też, że jednostka nie spełnia pokładanych w niej spo­łecznych oczekiwań, a jednocześnie nie odczuwa z tego powodu specjalnych skrupułów. Odizolowana przez własne wyobcowanie, chroniona przeświadczeniami o własnej tożsamości, taka osoba mo­że się czuć istotą skończenie normalną i uważać, że to właśnie my nie jesteśmy w pełni ludzcy. "Wprawdzie jest ona nosicielką piętna, ale nie wydaje się tym faktem ani nadmiernie przejęta, ani skru­szona. Taką postawę obojętności wobec piętna prezentują historie o menonitach, Cyganach, niepoprawnych rzezimieszkach czy ultra-ortodoksyjnych Żydach.

W dzisiejszej Ameryce zanikają jednak odrębne kodeksy honoro­we poszczególnych grup. Nosiciel piętna dzieli na ogół z nami prze­konania na temat tożsamości; jest to fakt o kluczowym znaczeniu. Jego najgłębsze odczucia dotyczące tego, kim jest, podpowiadają mu, że jest osobą normalną, takim samym człowiekiem, jak wszyscy, a zatem osobą, której należą się równe szanse i to, by zostawiono ją w spokoju74. (Jakkolwiek to jednak formułuje, opiera swoje rosz­czenia nie na tym, co w jego mniemaniu należy się wszystkim, lecz na tym, co należy się osobom takim jak on, na przykład osobom w tym samym wieku, tej samej płci, profesji itd.). Ktoś taki może całkiem trafnie dostrzegać, że niezależnie od tego, co twierdzą inni ludzie, tak naprawdę nie akceptują go i nie są skłonni utrzymywać z nim partnerskich kontaktów75. Ponadto normy, które ktoś taki przejmuje od społeczeństwa, sprawiają, że doskonale zdaje sobie

7 4 Pojęcie „normalna istota ludzka" można wywodzić z medycyny lub z tendencji wiel­kich organizacji biurokratycznych, takich jak państwo narodowe, do traktowania wszyst­kich swoich członków jako pod pewnymi względami równych. Niezależnie od źródeł tego pojęcia to właśnie ono dostarcza ludziom podstawowych wyobrażeń na własny temat. In­teresujące jest to, iż w popularnym pisarstwie biograficznym wyłoniła się konwencja pole­gająca na tym, że osoba o wątpliwym statusie dowodzi swej normalności przez przytacza­nie faktu posiadania małżonka i dzieci oraz, co osobliwe, przez zaświadczanie o spędzaniu z nimi Bożego Narodzenia i Święta Dziękczynienia. 7 5 To, jak ten brak akceptacji widzi kryminalista, przedstawiono w: T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 110-111.

Page 19: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

3 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

sprawę z tego, co bywa uznawane za jego słabość, a to z kolei każe mu choćby przelotnie podzielać opinię, iż faktycznie nie jest w sta­nie sprostać stawianym mu wymaganiom. "W tej sytuacji musi się pojawić wstyd, wynikający z jednej strony z tego, że którąś z włas­nych cech uznaje on za hańbiącą, z drugiej zaś strony - z łatwości wyobrażania sobie siebie w oderwaniu od tej właśnie cechy.

Ów rozdźwięk między tym, kim jest Ja, a oczekiwaniami, jakie stawia ono sobie, będzie z dużym prawdopodobieństwem wzmac­niany bezpośrednią obecnością normaisów, nierriniej jednak samo-poniżanie i nienawiść do siebie pojawiają się także wtedy, gdy jedy­nym towarzyszem jednostki jest lustro:

Kiedy w końcu wstałem z łóżka [...] i nauczyłem się na nowo chodzić, pewnego dnia wziąłem lusterko ręczne i poszedłem się przejrzeć do dużego lustra. Poszedłem tam sam. Nie chciałem te­go zrobić w czyjejkolwiek obecności... nie chciałem, żeby wie­dział, jak się czułem, kiedy zobaczyłem się po raz pierwszy. Nie wydałem żadnego dźwięku, żadnego wrzasku, nie krzyczałem ze złości, kiedy się zobaczyłem. Czułem się po prostu otępiały. Ten w lustrze nie mógł być mną. W środku czułem się jak zdrowa, zwyczajna, szczęśliwa osoba - zupełnie nie jak ta w lustrze! Kie­dy jednak zwróciłem twarz do lustra, patrzyły z niego na mnie moje własne oczy, gorejące ze wstydu [...]. Skoro nie zapłakałem ani nie wydałem żadnego dźwięku, tym bardziej niemożliwe by­ło, bym porozmawiał o tym z kimkolwiek innym, a zmieszanie i panika, jakie ogarnęły mnie w rezultacie mojego odkrycia, zo­stały we mnie w tym momencie uwięzione i musiałem sam sta­wiać im czoła przez bardzo długi czas76.

Raz po raz zapominałem, co ujrzałem w lustrze. Obraz ten nie mógł po prostu przedostać się do mojego wnętrza i stać się nieo­dłączną częścią mnie. Czułem się tak, jakby nie miało to ze mną nic wspólnego, jakby to była tylko maska. Ale to nie była maska,

7 6 K. B. Hathaway, The Little Locksmith, New York 1943, s. 41; cyt. w; B. Wright, op. cit., s. 157,

Piętno a tożsamość społeczna 3 9

którą ktoś nakłada na siebie dobrowolnie, by innych wprowa­dzić w błąd co do swojej tożsamości. Tak jak to się dzieje w baj­kach, moją maskę włożono mi bez mojej wiedzy i bez pytania o zgodę. W rezultacie to ja byłem najbardziej skonfundowa­ny. Patrzyłem w lustro porażony, nie rozpoznając w nim siebie. W miejscu, gdzie powinien się znajdować farciarz, którym się czułem, romantyczny, szalony farciarz, przed którym wszystkie drzwi stały otworem, zobaczyłem obcą, małą, godną pożałowa­nia, odrażającą postać i twarz. Im dłużej na nią patrzyłem, rym bardziej moja twarz stawała się obolała i zawstydzona. To była tylko maska, ale tę maskę miałem nosić przez cale życie. Była tam, była tam, była naprawdę. Każde z tych spotkań było dla mnie jak cios obuchem. Za każdym razem pozostawiały mnie one odrętwiałym, oszołomionym i bez czucia, dopóki moja prze­można i uporczywa iluzja dobrostanu i osobistego piękna znów mną nie zawładnęła, pozwalając zapomnieć o nieistotnych rea­liach i czyniąc mnie na powrót nieprzygotowanym i wystawio­

nym na ciosy 77

Odsłania się tu najważniejszy rys sytuacji życiowej osoby napiętno­wanej. Jest nią coś, co często, choć nieprecyzyjnie, określa się mia­nem akceptacji. Jednostka oczekuje należnego szacunku i uznania, które według jej założeń po prostu się jej należą ze względu na nie-zakwestionowane aspekty jej społecznej tożsamości. Tymczasem oto­czenie odmawia jej zarówno pierwszego, jak i drugiego. W rezul­tacie jednostka zaczyna odnajdywać w sobie takie cechy, które mog­łyby tę odmowę uzasadnić. Zaczyna kwestionować także te swoje atrybuty, które wcześniej uważała za niewątpliwe.

Jak osoba z piętnem zachowuje się w tej sytuacji? W niektórych wypadkach może ona podjąć bezpośrednią próbę korekty tego, co uchodzi za obiektywną podstawę jej upośledzenia. I tak na przykład

11 Ibidem, s. 46-47. Ogólne analizy zagadnienia odczuć niechęci do samego siebie zna­leźć można w: K. Lewin, Resolving Social Conflicts (część III), New York 1948; A, Kardi­ner, L. Qvesey, The Mark of Oppresion: A Psychological Study of the American Negro, New York 1951; oraz E. H. Erikson, Childhood and Society, New York 1950.

Page 20: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

4 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

osoba mająca jakiś zniekształcenia fizyczne może się poddać ope­racji plastycznej, niewidomy - operacji wzroku, analfabeta może podjąć edukację, a homoseksualista - psychoterapię. (Tam, gdzie taka poprawa jest możliwa, częstym jej skutkiem nie jest nabycie statusu normalsa, a tylko zmiana tożsamości z kogoś posiadające­go określoną skazę w kogoś, kto ma za sobą korektę wspomnianej skazy). W tym miejscu należy też zwrócić uwagę na to, że osoba z piętnem łatwo może paść ofiarą rozmaitych oszustów, oferują­cych możliwość poprawy mowy, wybielenia skóry, rozciągnięcia ciała, odmłodzenia, uzdrowienia przez wiarę i nabycie pewności siebie w rozmowie. Niezależnie od tego, czy w grę wchodzą rzeczy­wiste umiejętności czy oszustwo, rozpaczliwe, często sekretne wysił­ki, podejmowane przez łudzi w celu pozbycia się piętna, są najlep­szym dowodem ich determinacji; informują zarazem, jak bolesna musi być dla nich sytuacja, która doprowadziła do sięgania po takie skrajne metody. Oto przykład:

Pani Peck [pionierka pracy socjalnej na rzecz niedosłyszących w Nowym Jorku] opowiadała, że początkom jej pracy towarzy­szył zastęp znachorów i szukających łatwego zarobku szarlata­nów, którzy w Stowarzyszeniu [na rzecz niedosłyszących] do­strzegli świetny teren łowów - idealne miejsce do promowania magnetycznych czapeczek, gwizdków, inhalatorów, urządzeń do masażu, magicznych olejków, balsamów i innych niezawodnych środków na nieuleczalne wady słuchu. Reklamy takich oszus­tów (aż do lat dwudziestych XX wieku, kiedy Amerykańskie To­warzystwo Medyczne podjęło się zbadania podobnych ofert), umieszczane w prasie codziennej, a nawet w poważnych magazy­nach, ze wszystkich stron atakowały niedosłyszących78.

Osoba z piętnem może również próbować poprawić swoją sytuację niebezpośrednio, podejmując wysiłki w celu opanowania tych dzie­dzin aktywności, które uchodzą za niedostępne dla kogoś z określoną

7 S F. Warfield, Keep Listening, New York 1957, s. 76. Zob. również: H. von Hentig, The Criminal and His Victim, New Haven 1948, s. 101.

Piętno a tożsamość społeczna 4 1

ułomnością. Przykładem może być chromy, który uczy się (bądź uczy się na nowo) pływać, jeździć, grać w tenisa, pilotować samolot, lub niewidomy, który osiąga mistrzostwo w jeździe na nartach i wspinaczce górskiej79. Do katuszy przeżywanych w trakcie opano­wywania tych umiejętności mogą oczywiście dojść trudy późniejszej ich prezentacji, gdy na przykład chłopcu przykutemu do wózka in­walidzkiego uda się ruszyć z jakąś dziewczyną na parkiet i wyko­nać coś w rodzaju parodii tańca8 0. Osoba ze wstydliwą odmienno­ścią może w końcu zerwać z tak zwaną rzeczywistością i obstawać przy własnej, niekonwencjonalnej interpretacji swojej społecznej tożsamości.

Nosiciel piętna będzie też prawdopodobnie czerpał ze swojego piętna drugorzędne „zyski" w postaci usprawiedliwień dla wszel­kich niepowodzeń, które z różnych innych względów staną się jego udziałem:

Przez lata uznawano bliznę, zajęczą wargę czy zdeformowany nos za ułomności bardzo kłopotliwe ze względu na ich znaczenie w nawiązywaniu relacji społecznych i emocjonalnych. Z ułom­ności takiej pacjent czynił uniwersalną wymówkę, przypisując jej wszystko, co w jego życiu było niedobrego, niesatysfakcjonują-cego, co przedłużało się nad miarę i łączyło z nieprzyjemnymi społecznymi obowiązkami. Uzależniał się od tego nie tylko jako od rozsądnej wymówki pozwalającej uniknąć rywalizacji, ale ja­ko od czegoś chroniącego go przed wszelką odpowiedzialnością społeczną. Kiedy podobny czynnik zostanie usunięty w wyniku operacji chi­rurgicznej, pacjent zostaje pozbawiony mniej lub bardziej akcep­towalnej ochrony emocjonalnej, którą czynnik ten mu zapew­niał, i wkrótce ku swojemu zdumieniu i przykrości odkrywa, że życie nie obchodzi się łaskawie nawet z tymi, którzy mają „nor­malne", nieoszpecone twarze. Pacjent nie jest przygotowany do

7 9 T. Kehlen, N. Lobsenz, op. cit., s. 117-129, 137-149. Zob. również: H. Chevigny, op. cit.,%. 85-86. 8 0 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 49.

Page 21: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

42 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

radzenia sobie z tą sytuacją bez pomocy swojej „ułomności", to­też może sięgnąć po bardziej skomplikowane, choć w sumie zbli­żone wzory zachowania, takie jak neurastenia, histeria, hipo-chondria czy ostre stany niepokoju81.

Doznawane cierpienia jednostka może też postrzegać jako zamasko­wane błogosławieństwo, szczególnie w kontekście szeroko rozpo­wszechnionych wyobrażeń o związku zachodzącym między cierpie­niem a życiową mądrością:

Dopiero teraz, z dala od doświadczeń szpitalnych, mogę docenić wszystko, czego się nauczyłam [pisze matka trwale upośledzona przez polio]. Bo to nie było tylko cierpienie, to była również na­uka przez cierpienie. Wiem, że moja wrażliwość na ludzi wzrosła i się pogłębiła, że ci, którzy są blisko mnie, mogą liczyć na to, iż skieruję całą moją uwagę, umysł i serce na ich problemy. Nie na­uczyłabym się tego, biegając po korcie tenisowym82.

W konsekwencji osoba zmagająca się ze skutkami piętna może zmie­nić swoją ocenę ograniczeń normalsów. Podstawą do wyciągnięcia takiego wniosku jest następujące świadectwo osoby cierpiącej na stwardnienie rozsiane:

Zarówno zdrowe umysły, jak i zdrowe ciała mogą być kalekie. To, że ludzie „normalni" mogą się poruszać, patrzeć i słuchać, nie znaczy, że widzą czy słyszą. Mogą być naprawdę ślepi na sprawy, które zakłócają ich szczęście, i kompletnie głusi na cudze apele o życzliwość. Kiedy o nich myślę, nie czuję się ani trochę bardziej kaleki czy niepełnosprawny niż oni. Być może mogę w jakimś niewielkim stopniu stać się tym, co otworzy im oczy na piękno otaczającego świata, na takie rzeczy jak ciepły uścisk dło­ni, ludzki głos, który stara się dodać otuchy, wiosenny powiew

8 1 WY. Baker, L. H. Smith, Facial Disfigurement and Personality, Journal of the Ameri­can Medical Association", 1939, nr CXII, s. 303. F. Macgregor i in., op. cit., s. 57, 8 2 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 19.

Piętno a tożsamość społeczna 4 3

wiatru, muzyka, której można posłuchać, przyjacielskie skinienie głowy. Ci ludzie są dla mnie ważni i czuję, że mogę im pomóc8 3.

Oraz świadectwo niewidomego pisarza:

Nasuwało to natychmiast myśl, że jest wiele okoliczności, które dużo skuteczniej niż ślepota mogą pomniejszać satysfakcję z ży­cia. Ten kierunek myślowy wydał mi się zdrowy i pożyteczny. W tym świetle możemy na przykład dostrzec, że ułomność w po­staci niezdolności do przyjęcia ludzkiej miłości, mogąca niemal całkowicie wymieść satysfakcję z życia, jest tragedią dużo wię­kszą niż ślepota. Jednakże ktoś, kto cierpi na podobne schorze­nie, zazwyczaj nawet nie wie, że je ma, i z tego samego powodu nie może sobie współczuć jako choremu84.

A także świadectwo osoby chromej:

Podczas gdy życie toczyło się dałej, dowiadywałam się o wielu, wielu różnych rodzajach niepełnosprawności, nie tylko tej fizy­cznej, i zaczęłam zdawać sobie sprawę, że słowa kalekiej dziew­czyny z powyższego fragmentu [słowa przepełnione goryczą] mogłyby równie dobrze zostać wypowiedziane przez młode ko­biety, które nigdy nie potrzebowały kul, kobiety, które czuły się gorsze i inne ze względu na brak urody, niemożność posiadania dzieci, bezradność w kontaktach z innymi ludźmi albo też z wie­lu innych powodów85.

Rozważane do tej pory reakcje normalsów i nosicieli piętna kształ­towały się przez długi czas, w sytuacji braku kontaktów między obu wymienionymi grupami 8 6. Niniejsza książka dotyczy jednak kon­taktów mieszanych, tych właśnie momentów, gdy nosiciel piętna

8 3 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit, s. 35. 9 4 H. Chevigny, op. cit., s. 154. 8 5 F. Carling, And Yet We Are Human, London 1962, s. 23-24. 8 6 Omówienie tego problemu w: G. W. Allport, The Nature of Prejudice, New York 1958.

Page 22: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

4 4 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

i normals znajdują się w tej samej sytuacji społecznej, to znaczy w swojej bezpośredniej fizycznej wspólobecności - czy to w sytuacji rozmowy, czy tylko współuczestnictwa w jakimś niezorganizowa-nym zgromadzeniu.

Już sama antycypacja takich kontaktów może oczywiście skła­niać normałsów i nosicieli piętna do takiego zorganizowania sobie życia, aby podobnych spotkań unikać. Przypuszczalnie będzie to miało większe konsekwencje dla napiętnowanego, ponieważ to na niego z reguły spada większa część zabiegów w tej dziedzinie.

Pani Dover, mieszkająca z jedną ze swych córek, przed oszpece­niem [amputacja połowy nosa] była kobietą niezależną, ciepłą i przyjazną, lubiącą podróże, zakupy oraz odwiedzanie swoich licznych krewnych. Zniekształcenie twarzy pociągnęło za sobą wyraźną zmianę jej trybu życia. Przez pierwsze dwa czy trzy lata rzadko wychodziła z domu córki, wolała pozostawać w swoim pokoju lub siedzieć w ogródku za domem. „Byłam zrozpaczo­na"- mówiła. „Zostałam wyłączona z życia"87.

Bez pouczających informacji zwrotnych uzyskiwanych w codzien­nych interakcjach z innymi samoizolująca się jednostka może stać się podejrzliwa, przygnębiona, wroga, nerwowa i zdezorientowana. Można tu przytoczyć opinię Sullivana:

Świadomość własnej niższości oznacza, że człowiek nie może się pozbyć chronicznego uczucia najgorszego rodzaju niepewności, a to oznacza niepokój, a nawet - jeśli uznać, że zazdrość jest gor­sza od niepokoju - coś jeszcze gorszego. Obawa, że można zo­stać zlekceważonym ze względu na jakąś pojedynczą cechę, oz­nacza, iż nasz kontakt z ludźmi będzie trwale podszyty nie­pewnością. Niepewność ta nie wywodzi się z jakichś tajemni­czych i ukrytych źródeł, jak to się dzieje w wypadku większości naszych lęków, ale z czegoś, o czym jednostka wie, że nie może

8 7 F, Macgregor i in.,- op. eil., s. 91-92.

Piętno a tożsamość społeczna 4 5

tego naprawić. Oznacza to fatalny w skutkach mankament sa­moświadomości, gdyż Ja danej osoby nie jest w stanie ukryć ani też wykluczyć wyraźnego komunikatu: „Jestem gorszy, toteż ludzie nie będą mnie lubić, a ja nie mogę czuć się wśród nich

pewnie »38

Kiedy normalsi i napiętnowani naprawdę się ze sobą zetkną, zwłasz­cza w trakcie rozmowy, odbywa się jedna z podstawowych rozgry­wek socjologicznych. To właśnie wtedy obie strony konfrontują się z przyczynami i skutkami piętna.

Napiętnowana jednostka może zdać sobie sprawę z tego, że od­czuwa niepewność co do tego, w jaki sposób my, normalsi, określi­my ją i przyjmiemy89. Dla zilustrowania tej sytuacji możemy tu zacy­tować badacza upośledzeń fizycznych:

Niepewność statusu osoby ułomnej utrzymuje się w wielu inte­rakcjach społecznych, oprócz tych związanych z zatrudnieniem. Zawierając znajomość, niewidomi, chorzy, niesłyszący, chromi nie mogą być pewni, z jaką reakcją się spotkają, czy zostaną za­akceptowani, czy też odrzuceni, aż do chwili, gdy kontakt fak­tycznie zostanie nawiązany. W takiej sytuacji są na przykład: na­stoletni jasnoskóry Murzyn, imigrant z drugiego pokolenia, osoba społecznie mobilna90 oraz kobieta pracująca w zawodzie wykonywanym głównie przez mężczyzn91.

8 8 H, S. Perry, M. L. Gaweł, M. Gibbon (red.), Clinical Studies in Psychiatry, New York 1956, s. 14S. 8 9 R. Barker (The Social Psychology of Physical Disability, „Journal of Social Issues" 1948, nr IV, s. 34) sugeruje, że osoby napiętnowane „żyją na spoteczno-psychologicznej granicy", nieustannie stawiając czota nowym sytuacjom. Zob. też: F. Macgregor i in., op. cü. s. 87, gdzie pojawia się sugestia, że ludzie poważnie zdefotmowani fizycznie mogą odczuwać mniejsze wątpliwości na temat tego, jak zostaną odebrani w interakcjach z inny­mi niż osoby zdeformowane w sposób mniej widoczny. , 0 W oryg. SMP - social mobil person. SMP to ktoś przechodzący z jednej warstwy spo­łecznej do drugiej, z jednego szczebla drabiny społecznej na inny, np. dziecko z biednej ro­dziny, które zostaje po latach adwokatem. Potocznie nazwanie kogoś SMP jest w USA komplementem. Autorowi chodzi o klasyczny problem nuworysza/prowincjusza, który nie znajduje akceptacji w swoim nowym „wyższym" otoczeniu (przyp. red.) " R. Barker, op. dt., s. 33.

Page 23: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

4 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Niepewność ta nie wynika jedynie z tego, że napiętnowana jed­nostka nie wie, do której z licznych kategorii zostanie przypisana, ale w wypadku, gdy przypisanie to jest korzystne, niepewność pły­nie także ze świadomości, że inni mogą daną osobę definiować przez jej piętno:

I zawsze to czuję w obecności ludzi niekaranych - że kiedykol­wiek są dla mnie mili, życzliwi, to tak naprawdę cały czas patrzą na mnie jak na kryminalistę i nic więcej. Dla mnie jest już za późno, żeby się jakkolwiek zmieniać, ale nadal dotkliwie odczu­wam fakt, że jest to ich jedyne podejście i że są zupełnie nie­zdolni do zaakceptowania mnie jako kogoś innego niż tylko ja­ko przestępcę92.

W nosicielu piętna narasta zatem poczucie niepewności wynikającej z tego, co inni „naprawdę" o nim myślą.

Ponadto w kontaktach mieszanych osoba z piętnem będzie praw­dopodobnie czuła, iż jest w stanie ciągłej gotowości9 3, że musi być czujna i musi stale oceniać wrażenie, jakie wywołuje. Dotyczy to ta­kich sytuacji, w których - według nosiciela piętna - inni czują się swobodnie.

Osoba z piętnem będzie też prawdopodobnie odczuwać, że nie podlega zwykłemu schematowi interpretacji codziennych zdarzeń. Zdaje sobie sprawę, że nawet drobne osiągnięcia mogą zostać uzna­ne za przejaw jej nadzwyczajnych zdolności. Przykładem jest wyzna­nie recydywisty:

„Wiesz, to jest naprawdę niesamowite, że czytasz takie książki. Jestem naprawdę zdumiony. Pomyślałbym raczej, że interesują cię thrillery, pozycje sensacyjne, tego typu książki. A ty tu czytasz Clauda Cockburna, Hugha Klare'a, Simone de Beauvoir i Law­rences Durrella!".

9 2 T. Parker, R. Alteon, op. eft., s. 111. 9 3 Więcej o tym szczególnym rodzaju samoświadomości w: S. Messinger i in., Life as The­atre: Some Notes on the Dramaturgie Approach to Social Reality, „Sociometry", 1962, nr XXV, s. 98-110.

Piętno a tożsamość społeczna 4 7

Ten, kto to powiedział, wcale nie uważa! swojej uwagi za obra-źliwą. Myślę, że był po prostu szczery, mówiąc mi, jak bardzo się mylił. Kiedy jesteś kryminalistą, właśnie z taką protekcjonalno-ścią ze strony niekaranych często się spotykasz. „Kto by przy­puszczał - mówią. - Pod pewnymi względami jesteś zupełnie nor­malnym człowiekiem!". Ja nie żartuję, to sprawia, że mam ocho­tę wydusić ich wszystkich po kolei94.

Kolejny przykład dotyczy osoby niewidomej:

To, co kiedyś było dla niego najzwyklejszą czynnością - nonsza­lanckie przechadzanie się po ulicy, znalezienie ziaren grochu na talerzu, zapalenie papierosa - przestaje być zwykłe. Staje się oso­bą niezwyczajną. Jeżeli wykonuje to z finezją i pewnością siebie, budzi ten sam rodzaj zadziwienia, który wzbudza magik wyjmu­jący króliki z kapeluszy95.

Jednocześnie drobne niepowodzenia lub przypadkowa niestosow­ność zachowania mogą zostać, w odczuciu jednostki, zinterpreto­wane jako bezpośredni wyraz jej odmienności związanej z pięt­nem. Na przykład byli pacjenci szpitali psychiatrycznych obawiają się niekiedy angażować w ostre wymiany zdań z małżonkami czy pracodawcami ze względu na to, jak może zostać odebrany taki przejaw emocji. Podobny problem mają w zbliżonych sytuacjach osoby opóźnione umysłowo:

Zdarza się, że gdy osoba o niskich zdolnościach intelektual­nych ma problemy, to są one mniej lub bardziej automatycznie przypisywane jej „ułomności psychicznej", podczas gdy u osoby o „normalnej inteligencji" podobna trudność nie byłaby uważa­na za jakikolwiek symptom96.

' 4 T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 111. M H. Chcvigny, op. cit., s. 140. 96 L. A. Dexter, A Social Theory of Mental Deficiency, „American Journal of Mental Defi­ciency", 1958, nr LXII, s. 923. Inne studium osoby psychicznie upośledzonej, przedsta­wiające ją jako stygmaryzowaną [w:] S. E. Perry, Some Theoretical Problems of Mental De­ficiency and Their Action Implications, „Psychiatry", 1954, nr XVII, s. 45-73.

Page 24: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

48 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Kolejny przykład dotyczy dziewczyny mającej jedną nogę. Przy­wołuje ona swoje doświadczenia związane z uprawianiem sportu:

Kiedy tylko upadałam, pojawiały się tłumy kobiet gdaczących i lamentujących jak stado kwok, którym zabrano pisklęta. Było to miłe z ich strony i patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, do­ceniam ich troskę, ale wtedy miałam im to za złe i bardzo za­wstydzało mnie to, że się wtrącały. Uważały, że powodem moje­go upadku nie było zwykłe ryzyko towarzyszące jeździe na wrot­kach - żaden patyk czy kamień. To było z góry przesądzone, że upadnę, bo byłam biedną, bezradną kaleką97.

Nikt nie krzyczał, że zrzucił mnie niebezpieczny, dziki koń -co, nawiasem mówiąc, rzeczywiście się wydarzyło. Było to jak okropne, upiorne przypomnienie czasów, gdy jeździłam na wrot­kach. Wszyscy dobrzy ludzie zgodnie biadali: „Biedactwo, co za okropny upadek!"98.

W sytuacji, gdy ułomność osoby z piętnem jest widoczna podczas pierwszego kontaktu (zazwyczaj wzrokowego) - a zatem według wprowadzonego wcześniej rozróżnienia jest to osoba zdyskredyto­wana, nie zaś dyskredytowalna - będzie ona najprawdopodobniej czuć, że jej obecność wśród normalsów naraża ją na naruszanie jej prywatności99, czego doświadcza może najdotkliwiej, gdy dzieci po prostu się na nią gapią 1 0 0. Ten dyskomfort mogą spotęgować niezna­jomi, którzy uważają, że mają prawo do inicjowania z nosicielem pięt­na rozmów, w których wyrażają to, co przez jednostkę jest odbierane jako niezdrowa ciekawość na temat jej stanu, lub w których ofiarują pomoc, niepotrzebną bądź niechcianą101. Jak się wydaje, istnieją pew­ne klasyczne schematy tego typu konwersacji: „Moja droga, w jaki

9 7 W. Y. Baker, Out on a Limb, New York [b.a.w.], s. 22. 9 8 Ibidem, s. 73. 9 9 Ten motyw jest dobrze opisany w: R. K. White, B. A. Wright, T. Dembo, Studies in Ad­justment to Visible Injuries: Evaluation of Curiosity by the Injured, Journal of Abnormal and Social Psychology", 1948, nr XLIII, s. 13-28. 1 0 0 Na przykład; E. Henrich, L. Kriege!, op. cit,, s. 184. 1 0 1 Zob. B. Wright, op, cit, The Problem of Sympathy, s. 233-237.

Piętno a tożsamość spoteczna 4 9

sposób się TEGO nabawiłaś", „Brat mojego dziadka TO miał, więc myślę, że dobrze znam twój problem", „Wiesz, ja zawsze mawiam, że TACY ludzie są bardzo rodzinni i zajmują się swoimi biednymi dzieć­mi", „Powiedz mi, w jaki sposób radzisz sobie z kąpielą?". Ukryte znaczenie owego zagadywania jest takie, że osoba z piętnem jest sta­le narażona na zaczepki ludzi, którzy uważają, że mają do tego pra­wo - bardzo zresztą wątpliwe - ze względu na współczucie, jakie we własnym przeświadczeniu żywią wobec nosiciela piętna.

Biorąc pod uwagę to, czego napiętnowana jednostka może do­świadczyć, gdy nawiązuje mieszany kontakt społeczny, należy za­uważyć, że może ona na wyrost reagować defensywnie. Ilustruje to przypadek z wczesnych badań nad niemieckimi bezrobotnymi w okresie Wielkiego Kryzysu. Oto słowa 43-letniego kamieniarza:

Ile trudu i upokorzeń wiąże się z etykietką bezrobotnego. Kiedy wychodzę z domu, spuszczam oczy, bo czuję się od wszystkich gorszy. Gdy idę ulicą, wydaje mi się, że nie mogę się równać z przeciętnym obywatelem, że wszyscy wytykają mnie palcami. Instynktownie unikam jakichkolwiek kontaktów. Dawni znajomi i przyjaciele z lepszych czasów nie są już tak serdeczni, jak kie­dyś. Kiedy się spotykamy, witają mnie obojętnie. Już nie częstują mnie papierosem, a ich oczy zdają się mówić: „Nie jesteś tego

wart, nie pracujesz' >I02

Dobrą ilustracją podobnych odczuć może być też świadectwo kale­kiej dziewczyny:

Kiedy [...] zaczęłam sama wychodzić na ulice naszego miasta [...], odkryłam, że gdy tylko musiałam przejść obok trojga czy czworga dzieci stojących razem na chodniku, zawsze wrzeszczały na mnie, jeżeli byłam akurat sama [...]. Czasami nawet biegły za mną, krzycząc i naśmiewając się. Było to coś, czemu nie umiałam stawić czoła, i wydawało mi się, że tego nie zniosę [...]. Przez

1 0 2 S. Zawadski, P. Lazarsfeld, The Psychological Consequences of Unemployment, „Jour­nal of Social Psychology", 1935, nr VI, s. 239.

Page 25: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

5 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jakiś czas te spotkania na ulicy napawały mnie prawdziwym lę­kiem przed wszystkimi nieznajomymi dziećmi [...]. Pewnego dnia nagle zdałam sobie sprawę, że stałam się tak podejrzliwa i lękliwa w stosunku do wszystkich nieznanych dzieci, że podob­nie jak zwierzęta wyczuwające, kto się ich boi, tak samo i one to o mnie wiedziały, i nawet te najłagodniejsze i najbardziej sym­patyczne z nich prowokowałam do zaczepek własnym lękiem i wycofaniem103.

Bywa i tak, że zamiast obawiać się tych, którzy ją dręczą, jednostka napiętnowana podchodzi do mieszanych kontaktów z wyzywającą arogancją, ale także wówczas może prowokować określone reakcje zwrotne. Osoba z piętnem oscyluje niekiedy między kuleniem się ze strachu a arogancją, przechodząc od jednego do drugiego i demon­strując w ten sposób, jak łatwo zwykła interakcja twarzą w twarz może się wymknąć spod kontroli.

Sugeruję zatem, że napiętnowana jednostka - przynajmniej ta napiętnowana w sposób widoczny - będzie miała szczególne powo­dy, by uważać, iż mieszane kontakty prowadzą do nerwowej i chao­tycznej interakcji. Jeżeli tak jest, to można podejrzewać, że my, nor-malsi, również będziemy uważać te sytuacje za niepewne. Będziemy odbierać nosiciela piętna jako jednostkę albo zbyt agresywną, albo też nazbyt zahamowaną. W obu tych wypadkach sami będziemy popadać w przesadę, doszukując się we własnych działaniach mnó­stwa niezamierzonych znaczeń. Możemy uważać, że przekraczamy dopuszczalne granice, gdy bezpośrednio okazujemy współczucie, lecz jeśli naprawdę zapomnimy, że określona jednostka ma jakąś ułomność, to będziemy prawdopodobnie stawiać jej niemożliwe żądania lub bezmyślnie upokarzać jej współtowarzyszy niedoli. Możemy przeczuwać, że nosiciel piętna zdaje sobie sprawę z każde­go potencjalnego źródła dyskomfortu wynikającego z naszej obec­ności. Możemy również przeczuwać, iż wie on, że jesteśmy tego

1 0 3 K. B. Hathaway, op, cit. [w:] S. Richardson, The Social Psychological Consequences of Handicapping. Nieopublikowany referat wygłoszony podczas dorocznego zjazdu Amery­kańskiego Towarzystwa Socjologicznego, Washington, 1962, s. 7-8.

Piętno a tożsamość społeczna 5 1

świadomi, a nawet że zdaje sobie sprawę z naszego stanu świado­mości na temat tej jego wiedzy. W tym momencie sytuacja prowa­dzi do nieskończonej licytacji wzajemnego uznania, którą dzięki Meadowskiej psychologii społecznej umiemy rozpocząć, ale której nie potrafimy skończyć.

Uwzględniając to, co osoby z piętnem oraz my, normalsi, wnosi­my do mieszanych sytuacji społecznych, można zrozumieć, że nie wszystko będzie szło gładko. Będziemy z pewnością próbować się za­chowywać tak, jak gdyby nosiciel piętna naprawdę całkowicie przy­stawał do jakiegoś typu osobowego, naturalnie dla nas dostępnego w danej sytuacji, niezależnie od tego, czy wymaga to traktowania go jak kogoś lepszego lub gorszego, niż się nam wydaje. Jeśli nie jest możliwe przyjęcie żadnej z tych postaw, możemy próbować zacho­wywać się tak, jakby nie był on osobą, lecz kimś nieobecnym, komu nie należy się uwaga. Nosiciel piętna z kolei będzie się prawdopo­dobnie do tych strategii dostosowywać, przynajmniej na początku.

W konsekwencji uwaga uczestników przestaje się skupiać na właściwych obiektach interakcji. Pojawia się wówczas samoświado­mość oraz świadomość innego, co znajduje wyraz w patologii inte­rakcji - w zakłopotaniu104. Zostało to opisane w przypadku osoby niepełnosprawnej fizycznie:

Niezależnie od tego, czy na upośledzenie reaguje się otwarcie i nietaktownie, czy też (co częstsze) nie czyni się do niego żadne­go wyraźnego odniesienia, treść wzajemnego kontaktu jest naz­byt zdominowana przez wzmożoną, zawężoną świadomość tego stanu rzeczy. Towarzyszy temu zazwyczaj, jak opisywali moi informatorzy, jeden lub więcej znanych przejawów dyskomfor­tu i poczucia niezręczności sytuacji: ostrożne napomknienia, nagła tabuizacja zwyczajnych słów, odwrócony wzrok, sztuczna wesołość, przymusowa gadatliwość, niezręczna powaga105.

1 0 4 Omówienie w; E. Goffman, Alienation from Interaction, „Human Relations", 1957, nr X, s. 47-60. 1 0 5 F. Davis, Deviance Disavowal: The Management of Strained Interaction by the Visibly Handicapped, „Social Problems", 1961, nr IX, s. 123; zob. też: R. K. White, B. A. Wright, T. Dembo, op. cit., s. 26-27.

Page 26: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

5 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

W sytuacjach społecznych z udziałem osoby noszącej znane lub zauważone piętno będziemy przypuszczalnie stosować kategoryza­cje nieprzystające do danej sytuacji - i zarówno my, jak i ta osoba będziemy prawdopodobnie odczuwać zakłopotanie. Nierzadko do­chodzi oczywiście do istotnych odchyleń od tego punktu wyjścia. A skoro jednostka z piętnem częściej niż my będzie stawiana w ta­kich sytuacjach, z pewnością stanie się bardziej biegła w radzeniu sobie z nimi.

Swoi oraz zorientowani

Sugerowałem wcześniej, że może istnieć rozbieżność między pozor­ną a rzeczywistą tożsamością społeczną jednostki. Niezgodność ta, gdy jest znana bądź oczywista, zaburza tożsamość społeczną tej jed­nostki, co skutkuje odcięciem jej od społeczeństwa oraz od niej sa­mej, tak że staje się ona osobą zdyskredytowaną, stojącą naprzeciw nieakceptującego ją świata. W niektórych wypadkach - jak w sytua­cji osoby, która się urodziła bez nosa - jednostka może stwierdzić, że jest jedyna w swoim rodzaju, a cały świat jest przeciwko niej. Jed­nak w większości wypadków jednostka odkrywa, że istnieją współ­czujący jej ludzie, gotowi przyjąć jej punkt widzenia na świat i dzie­lić z nią poczucie, że jest istotą ludzką, i to „zasadniczo" normalną, pomimo pewnych pozorów oraz jej własnych wątpliwości. Będzie­my rozpatrywać dwie kategorie takich ludzi.

Pierwsza grupa współczujących to oczywiście ci, którzy noszą to samo piętno. Wiedząc z własnego doświadczenia, co to znaczy, część z nich będzie dawać jednostce wskazówki dotyczące „zawodowych" chwytów oraz stanowić jej grupę wsparcia. Nosiciel piętna może się do niej zwrócić, by uzyskać wsparcie moralne oraz poczuć, co to znaczy być wśród swoich, czuć się swobodnie oraz być akceptowa­nym jako osoba, która tak naprawdę nie różni się od innych. Oto przykład zaczerpnięty z badań nad ludźmi niepiśmiennymi:

Istnienie odmiennego systemu wartości wśród tych osób przeja­wia się we wspólnotowym charakterze zachowania, które się

Piętno a tożsamość społeczna 5 3

pojawia, gdy niepiśmienni wchodzą ze sobą w interakcje. Z nie-ekspresywnych i zagubionych jednostek, jakimi często się wy­dają w większej społeczności, zmieniają się w osoby myślące i wyrażające uczucia; wypowiadają się również w kategoriach instytucjonalnych. Korzystają przy tym z całego uniwersum re­akcji. Tworzą i rozpoznają symbole prestiżu i hańby. Oceniają istotne sytuacje w kategoriach swoich własnych norm i w swo­im własnym dialekcie. Ich wzajemne stosunki tracą maskę życz­liwego przystosowania106.

Inny przykład dotyczy osoby niedosłyszącej:

Pamiętam, jakie to było odprężające przebywać w Szkole Nit-chie z ludźmi, którzy traktowali wadę słuchu jako rzecz na­turalną. Teraz chciałem poznać ludzi, którzy traktowaliby apa­raty słuchowe jako oczywistość. Jakie to by było uspokaja­jące, móc dostosować głośność w moim aparacie, nie mar­twiąc się, czy ktokolwiek patrzy. Na chwilę przestać myśleć o tym, czy widać przewód na moim karku. Jakim luksusem byłoby móc powiedzieć do kogoś na głos: „O Boże, siadła mi bateria!"1 0 7.

"Wśród swoich jednostka z piętnem może traktować swoją ułom­ność jako podstawę do organizowania sobie życia. Jednakże mu­si się w tym celu wycofać do niepełnego świata. Może w nim roz­winąć swoją niewesołą opowieść o tym, dlaczego jest nosicielem piętna. Przykładem takiego postępowania są wyjaśnienia upośle­dzonych umysłowo, mające usprawiedliwić ich przyjęcie do insty­tucji dla podobnych im osób:

Dałem się wciągnąć do gangu. Pewnego wieczoru obrabialiśmy stację benzynową i złapały mnie gliny. Ja tu nie pasuję.

1 0 6 H. Freeman, G. Kasenbaum, The Illiterate in America, „Social Forces", 1956, nr XXXIV, s. 374. 1 0 7 F. Warfield, op. cit., s. 60.

Page 27: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

5 4 Piętno. Rozważania o zranione] tożsamości

Wiesz, ja tutaj w ogóle nie powinienem trafić. Jestem epilepty­kiem, nie powinienem tutaj być, z tymi wszystkimi ludźmi.

Moi rodzice mnie nienawidzą i zamknęli mnie tutaj.

Mówią, że jestem szalony. Nie jestem szalony, ale nawet gdy­bym był, to nie jest miejsce dla mnie, z tymi ludźmi gorszego ga­tunku108.

Z drugiej strony jednostka może stwierdzić, że opowieści współto­warzyszy niedoli ją nudzą i że całe to skupianie się na historiach o okrucieństwie, na wyższości grupowej, na opowieściach o oszu­stach, krótko mówiąc - na problemie, jest jedną z większych kar za jego posiadanie. Za tym skupieniem się na problemie stoi oczywi­ście perspektywa, którą od podejścia normalsa różni jedynie to, że koncentruje się na jednym wycinku rzeczywistości.

Wydaje się, że wszyscy mamy skłonność do identyfikowania lu­dzi za pomocą takich charakterystyk, które są dla nas ważne lub które naszym zdaniem mają znaczenie ogólne. Gdyby ktoś zapytał, kim w późniejszych latach swojego życia był Franklin D. Roosevelt, to prawdopodobnie uzyskałby odpowiedz, że trzy­dziestym drugim prezydentem Stanów Zjednoczonych, a nie - że był człowiekiem cierpiącym na polio. Wiele osób wspomniało­by oczywiście o polio, traktując to jednak jako informację dodat­kową i uznając za interesujące, że pomimo swojej ułomności udało mu się wywalczyć drogę do Białego Domu. Gdyby nato­miast osoba kaleka usłyszała imię Roosevelta, to prawdopodob­nie w pierwszej kolejności pomyślałaby o jego polio109.

W badaniach socjologicznych nad osobami z piętnem zaintereso­wanie skupia się zazwyczaj na tym, jakiego rodzaju zorganizowane

, o s R. Edgerton, G. Sabagh, Front Mortification to Aggrandizement; Changing Self-Con­cepts in the Careers of the Mentally Retarded, „Psychiatry", 1962, nr XXV, s. 268. Szersza analiza takich „niewesołych opowieści" w: E, Goffman, The Moral Career of the Mental Patient, „Psychiatry" 1959, nrXXII.s. 133-134. 1 0 9 F. Carling, op. cit.,s. 18-19.

Piętno a tożsamość społeczna 5 5

życie zbiorowe prowadzą osoby z danej kategorii (jeśli w ogóle ja­kieś prowadzą). Można w tym miejscu niewątpliwie sięgnąć po dość obszerny katalog typów formacji grupowych i typów funkcjonowa­nia grup. Istnieją wady wymowy, których osobliwość najwyraźniej zniechęca do jakiegokolwiek formowania grup110. Na granicy goto­wości do tworzenia grup są byli pacjenci szpitali psychiatrycznych - względnie niewielu z nich jest obecnie skłonnych wspierać kluby zdrowia psychicznego, mimo że kluby te noszą niewinne nazwy po­zwalające ich członkom spotykać się pod przykrywką zwyczajno­ści111. Kluby samopomocy tworzą osoby rozwiedzione, starsze, oty­łe, fizycznie upośledzone112, a także mające ileostomię i kolosto-mię113. Tworzy się też kluby rezydentów, w różnym stopniu do­browolne, dla byłych alkoholików i byłych narkomanów oraz sto­warzyszenia, takie jak AA, dostarczające członkom całościowej dok­tryny i niemalże sposobu na życie. Działalność tych stowarzyszeń jest często zwieńczeniem wieloletnich wysiłków ze strony różnie sy­tuowanych osób oraz grup. Stanowią one wzorcowe obiekty w bada­niach nad ruchami społecznymi114. Są też sieci wzajemnych zobo­wiązań tworzone przez byłych skazańców z tego samego więzienia lub zakładu poprawczego, czego przykładem może być niejawna społeczność uciekinierów z francuskiej kolonii karnej w Gujanie

1 . 0 E. Lemert, Social Pathology, New York 1951, s. 151. 1 . 1 Ogólnego przeglądu dostarcza H. Wechsler, The Expatient Organization: A Survey, Journal of Social Issues", 1960, nr XVI, s. 47-53. Wśród nazw są m.in.: Recovery Inc., Search, Club 103, Fountain House Foundation, San Francisco Fellowship Club, Center Club. Studium jednego z takich klubów znajduje się w: D. Landy, S. Singel, The Social Or­ganization and Culture of a Club for Former Mental Patients, „Human Relations", 1961, nr XIV, s. 31-41. Zob. też: M. B. Palmer, Social Rehabilitation for Mental Patients, „Men­tal Hygiene", 1958, nr XLII, s. 24-28. 1 1 2 Zob.: W. Y. Baker, op. cit., s. 158-159. 1 1 3 D. R. White, / have an ileostomy... I wish I didn't. But I have learned to Accept it and Live a Normal, Full Life, „American Journal of Nursing", 1961, nr LXI, s. 52: „Kluby dla osób z iteostomią i kolostomią istnieją obecnie w szesnastu stanach oraz w Dystrykcie Ko­lumbii, jak również w Australii, Kanadzie, Anglii i Południowej Afryce". 114 p_ "Garfield (op. cit., s. 135-136) opisuje uroczystość nowojorskiego ruchu osób z za­burzeniami słuchu, która odbyła się w 1950 roku, w obecności wszystkich kolejnych pokoleń przywódców, jak również przedstawicieli każdej, pierwotnie samodzielnej organi­zacji. Możliwy byl zatem pełen przegląd historii ruchu. Komentarze na temat międzyna­rodowej historii ruchu w: K. W. Hodgson, The Deaf and their Problems, New York 1954, s. 352.

Page 28: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

5 6 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

Francuskiej, istniejąca podobno w Ameryce Południowej115. Bar­dziej tradycyjną formą tego rodzaju zrzeszeń są krajowe sieci „za­znajomionych" (także osób zaznajomionych pośrednio), które two­rzą, jak się wydaje, na przykład niektórzy przestępcy lub homosek­sualiści. Pewne środowiska miejskie zawierają też zalążki instytucji usługowych dla prostytutek, narkomanów, homoseksualistów, alko­holików oraz innych grup noszących piętno. Instytucje te są niekie­dy wspólne dla różnego typu osób pozostających poza nawiasem społeczeństwa, a niekiedy nie. W obrębie miastia istnieją wreszcie dojrzałe społeczności rezydenckie: etniczne, rasowe czy religijne, charakteryzujące się wysokim stopniem koncentracji osób stygma-tyzowanych piętnem grupowym lub stygmatyzowanych jako grupa. Podstawową jednostką organizacyjną (w przeciwieństwie do wielu innych formacji grupowych nosicieli piętna) jest w nich rodzina, a nie pojedyncza osoba.

Mamy w rym miejscu niewątpliwie do czynienia z często spoty­kanym chaosem pojęciowym. Termin „kategoria" jest całkiem od­powiedni i można go zastosować do każdego ogółu, w tym wypad­ku do grupy osób noszących określone piętno. Znaczna część takich osób może równie dobrze określać ogół uczestników swojej katego­rii terminem „grupa" lub jego ekwiwalentem, takim jak „my" czy „nasi ludzie". Osoby spoza danej kategorii mogą podobnie - używa­jąc terminów grupowych - desygnować tych, którzy są wewnątrz niej. W takich wypadkach jednakże nosiciele określonego piętna często nie będą częścią tej samej grupy. Nie będą mieli ani zdolności do zbiorowego działania, ani stabilnego i uznawanego wzoru wza­jemnej interakcji. Okazuje się, że przedstawiciele określonej katego­rii piętna będą mieli tendencję do łączenia się w małe grupy społecz­ne, w których wszyscy członkowie wywodzą się z danej kategorii. Grupy takie cechują się różnym stopniem ogólnego zorganizowa­nia. Okazuje się również, że kiedy jeden przedstawiciel danej kate­gorii przypadkowo wejdzie w kontakt z innym jej przedstawicie­lem, to obaj mogą być skłonni do modyfikacji swojego wzajemnego

1 , 5 Opisane w: F. Poli, Gentleman Convicts, London 1960.

Piętno a tożsamość społeczna 5 7

traktowania w przekonaniu, że należą do tej samej „grupy". Istnie­je ponadto większe prawdopodobieństwo, że będąc członkiem da­nej kategorii, jednostka wejdzie w kontakt z innym przedstawicie­lem tej kategorii, a nawet w wyniku tego kontaktu nawiąże z nimi relację. Kategoria może zatem funkcjonować po to, aby umożliwiać swoim członkom tworzenie grup i relacji; ogół przedstawicieli tej kategorii nie tworzy jednak z tego powodu grupy. Jest to sub­telność pojęciowa, którą będziemy niekiedy pomijać w dalszych rozważaniach.

Niezależnie od tego, czy określone piętno służy za podstawę re­krutacji członków jakiejś zintegrowanej środowiskowo grupy, osoby z piętnem będą skłonne wspierać reprezentujących je ludzi i instytu­cje. (Co ciekawe, w języku angielskim nie ma odpowiednich słów, aby trafnie określić klientelę, zwolenników, fanów, poddanych czy stronników takich reprezentantów). Należący do danej kategorii mogą na przykład mieć do dyspozycji odpowiednie służby czy grupy wpływu, których zadaniem jest forsowanie ich spraw w prasie lub rządzie. Pod tym względem występują między nimi różnice polega­jące na tym, że jedni mogą być reprezentowani przez nosiciela tego samego piętna, który naprawdę rozumie istotę problemu (jak w wy­padku osób głuchych, niewidomych, alkoholików, Żydów), a inni przez kogoś spoza grupy, jak w wypadku byłych skazańców i osób upośledzonych umysłowo116. (Grupy działające na rzecz tej samej kategorii osób napiętnowanych mogą niekiedy stać wobec siebie w nieznacznej opozycji, odzwierciedlającej często różnicę między grupami kierowanymi przez nosicieli piętna a tymi, którymi zarzą­dzają normalsi). Charakterystycznym zadaniem takich reprezentan­tów jest przekonywanie opinii publicznej, aby stosowała łagodniej­szą nazwę na określanie danej kategorii:

Postępując zgodnie z tym przeświadczeniem, pracownicy Ligi (Nowojorska Liga na rzecz Niedosłyszących) uzgodnili, że będą używać wyłącznie takich pojęć, jak: „niedosłyszący", „uszkodzony

1 1 6 Na przykład zob.: H. Chevigny, op. cit., rozdz. 5, gdzie przedstawiono sytuację osób niewidomych.

Page 29: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

5 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

słuch", „utrata słuchu", że wyeliminują termin „głuchy" ze swo­ich rozmów, korespondencji i innych zapisów, ze swojego nau­czania i wystąpień publicznych. Zadziałało. W Nowym Jorku stopniowo zaczęto powszechnie używać nowego słownictwa. Nadchodziła era „poprawnego" myślenia117.

Typowym zadaniem reprezentantów jest występowanie w roli rzeczników przed rozmaitymi audytoriami, złożonymi z normal-sów oraz nosicieli piętna. Przedstawiają oni pvinkt widzenia osób z piętnem, a gdy sami należą do tej grupy, stają się żywym przykła­dem sukcesu życiowego w pełni zgodnego ze standardami normal-sów, są bohaterami przystosowania, publicznie nagradzanymi za udowadnianie, że jednostka nosząca dane piętno może być dobrym człowiekiem.

Nosiciele określonego piętna często sponsorują różnego rodzaju publikacje dające wyraz wspólnym odczuciom, wzmacniające i sta­bilizujące u czytelnika poczucie realności jego grupy i przywiązania do niej. "W publikacjach tych jest formułowana ideologia członków grupy: ich skargi, aspiracje, poglądy polityczne. Są tu przytaczane imiona dobrze znanych przyjaciół i wrogów gtupy, wraz z informa­cjami mającymi potwierdzać dobroć lub podłość tych ludzi. Druko­wane są także opowieści o sukcesach, historie bohaterów przystoso­wania, którzy wytyczyli nowe obszary akceptacji przez normalsów. Są tu odnotowywane okrutne opowieści, niedawne i historyczne, na temat drastycznie złego traktowania osób z piętnem przez normal­sów. Umoralniające przykłady pojawiają się w formie biografii i au­tobiografii, będących ilustracją pożądanego kodeksu zachowania nosicieli piętna. Publikacje takie służą również jako forum do pre­zentowania pewnych różnic opinii co do tego, jak najlepiej radzić sobie z sytuacją osoby z piętnem. Jeśli ułomność jednostki wymaga od niej stosowania specjalistycznego sprzętu, jest on tutaj'reklamo­wany i oceniany. Czytelnicy tych publikacji tworzą rynek zbytu dla książek i broszur, które prezentują podobny profil.

';•'':•

Piętno a tożsamość społeczna 5 9

' " F. Warfield, op. dfc, s. 78.

Należy podkreślić, że - przynajmniej w Ameryce - bez względu na to, jak mała i źle prosperująca byłaby dana kategoria ludzi noszą­cych określone piętno, punkt widzenia jej członków będzie prawdo­podobnie w jakiś sposób publicznie prezentowany. Można zatem powiedzieć, że Amerykanie noszący piętno mają skłonność do obra­cania się w świecie określanym przez odpowiednią literaturę, jak­kolwiek byliby niewykształceni. Jeśli nie czytają książek na temat sy­tuacji osób takich jak oni, to przynajmniej czytają gazety i oglądają filmy; a jeśli nawet tego nie robią, to słuchają lokalnych przedstawi­cieli gtupy, głośno wyrażających swoją opinię. Większość osób z pięt­nem ma zatem dostęp do intelektualnie opracowanej wersji swojego punktu widzenia.

Trzeba w tym miejscu zamieścić komentarz na temat osób, które zostają reprezentantami określonej kategorii nosicieli piętna. Zaczy­nając jako ktoś, kto nieco śmielej wyraża swoje poglądy, jest trochę bardziej znany lub ma nieco lepsze powiązania niż współtowarzy­sze niedoli, osoba z piętnem może w pewnym momencie odkryć, że działanie w ruchu zajmuje cały jej dzień, że stała się „profesjonali­stą". Tę końcową tezę ilustruje sytuacja osoby niedosłyszącej:

W 1942 roku prawie każdy dzień spędzałam w Lidze. W ponie­działki zajmowałam się szyciem w Jednostce Czerwonego Krzy­ża. We wtorki pracowałam w biurze, pisząc na maszynie, archi­wizując i obsługując w razie konieczności centralę telefoniczną. W środy po południu asystowałam lekarzowi w należącej do Ligi klinice przeciwdziałania głuchocie przy Szpitalu Otolaryngolo­gicznym na Manhattanie - było to zajęcie, które szczególnie lu­biłam: rejestrowałam dzieci cierpiące na katar, ropne zapalenie uszu, różne infekcje oraz pochorobowe objawy dziecięcych przy­padłości potencjalnie prowadzące do głuchoty. Dzieci te dzię­ki wykorzystaniu nowej wiedzy, leków i technik otolaryngolo- -gicznych prawdopodobnie nie będą musiały dorastać z watą w uszach. W czwartki po południu uczestniczyłam w zajęciach czytania z ust dla dorosłych, organizowanych przez Ligę, po których wszyscy graliśmy w karty i piliśmy herbatę. W piąt­ki pracowałam nad „Biuletynem". W soboty robiłam kakao

Page 30: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

6 O Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

i kanapki z pastą jajeczną. Raz w miesiącu brałam udział w ze­braniu Women's Auxiliary, grupy wolontariuszek zorganizowanej w 1921 roku przez panią Wendell Phillips i inne zainteresowane działalnością społeczną żony otolaryngologów, w celu zbierania datków, promowania uczestnictwa w Lidze oraz społecznego jej reprezentowania. Robiłam na Halloween upominki dla sześcio-latków i pomagałam wydawać obiady dla starszych osób w Świę­to Dziękczynienia. Pisałam bożonarodzeniowe apele o datki, po­magałam adresować koperty i przyklejać znaczki. Wieszałam no­we zasłony i naprawiałam stary stół pingpongowy. Byłam opie­kunem na walentynkowej potańcówce dla młodzieży i obsługi­wałam stragan na bazarze wielkanocnym118.

Można dodać, że w momencie, gdy osoba z określonym piętnem osiągnie wysoką pozycję zawodową, polityczną czy finansową - od rodzaju grupy zależy, jak wysoka jest ta pozycja - to najprawdopo­dobniej zostanie jej narzucony nowy rodzaj kariery, mianowicie re­prezentowanie swojej kategorii. Jednostka odkrywa, że jest zbyt wy­bitna, aby uniknąć bycia przedstawianą przez swoich jako jedna z nich. (Słabość danego piętna można zatem mierzyć tym, jak wybit­ny może stać się przedstawiciel danej kategorii i nadal nie podlegać takim naciskom).

W związku z tym rodzajem profesjonalizacji zwraca się niekiedy uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, przywódcy będący nosicielami piętna, czyniąc ze swojego piętna zawód, są zobowiązani do wcho­dzenia w stosunki z przedstawicielami innych kategorii - wyłamują się zatem z zamkniętego kręgu osób swojej kategorii. Zamiast opie­rać się na swojej kuli, zaczynają grać nią w golfa i w ten sposób przestają - w kategoriach społecznego uczestnictwa - być reprezen­tatywni dla tych, których reprezentują119.

1 1 8 F. Warfield, op. cit., s. 73-74. Zob. też: rozdz. 9, s. 129-158, w którym zawarto swego rodzaju wyznanie dotyczące życia podobnego „profesjonalisty". Opis życia osoby po ampu­tacji, której piętno stało się profesją w: H. Russell, Victory in My Hands, New York 1949. 1 1 9 Przywódcy tacy od początku mogą być rekrutowani spośród tych członków kategorii, którym ambicje i zdolności pozwalają porzucić zwykle życie członków kategorii. Powoduje to powstanie czegoś, co K. Lewin (pp. cit., s. 195-196) nazwał „przywództwem z peryferii".

Piętno a tożsamość społeczna 6 1

Po drugie, osoby zawodowo prezentujące punkt widzenia swo­jej kategorii mogą do tej prezentacji systematyczne wprowadzać ja­kieś skrzywienia tylko dlatego, że są dostatecznie zaangażowane w problem, żeby o nim pisać. Chociaż każda kategoria piętna bę­dzie prawdopodobnie reprezentowana przez zawodowców przyj­mujących różne linie postępowania, a może nawet wspierających publikacje opowiadające się za różnymi programami działania, to jednak w obrębie danej kategorii istnieje ciche jednogłośne porozu­mienie, że sytuacja jednostki z określonym piętnem jest warta uwa­gi. Niezależnie od tego, czy pisarz podchodzi do piętna poważnie, czy traktuje je pobłażliwie, musi je zdefiniować jako coś, o czym warto pisać. Ten minimalny stopień porozumienia, nawet gdy nie ma innej zgody, pomaga podtrzymywać wiarę w piętno jako pod­stawę samookreślenia. I w tym miejscu znów przedstawiciele nie są reprezentatywni, gdyż reprezentacja nie może pochodzić od tych, którzy do swojego piętna nie przywiązują wagi, czy od tych, którzy są niewykształceni.

Nie mam zamiaru sugerować tutaj, że jedynie profesjonaliści przypominają publicznie nosicielom piętna o ich sytuacji życiowej. Istnieją też inne przypomnienia. Za każdym razem, gdy osoba no­sząca określone piętno skupi na sobie uwagę, łamiąc prawo, wygry­wając lub odnosząc sukces w innej postaci, lokalna społeczność mo­że to po plotkarsku odnotować. Wydarzenia te mogą nawet stać się wiadomością w mass mediach. W każdym razie osoby dzielące pięt­no opisanej jednostki stają się nagle dostępne dla normalsów znaj­dujących się w ich bezpośrednim otoczeniu, ponadto sława lub nie­sława otaczająca opisaną osobę w pewnym niewielkim stopniu prze­nosi się także na nie. Sytuacja nosicieli piętna łatwo prowadzi zatem do tego, że zaczynają oni żyć w świecie powszechnie znanych boha­terów i łajdaków ich pokroju, zaś ich związek z tym światem jest nieustannie podkreślany przez najbliższych towarzyszy (normalsów i nie tylko), którzy informują jednostkę o tym, w jakim położeniu się znalazła jedna z podobnych jej osób.

Omówiłem dotychczas jedną grupę osób, od których jednostka z piętnem może oczekiwać jakiegoś wsparcia: tych, którzy noszą to samo piętno i są z racji tego definiowane oraz same siebie definiują

Page 31: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

6 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jako osoby tego samego rodzaju. Drugą grupę można nazwać - za­pożyczając pojęcie używane niegdyś przez homoseksualistów - zo­rientowanymi. To normalsi, których szczególna sytuacja sprawia, że zostają wtajemniczeni w sekretne życie jednostki z piętnem i są wo­bec niego życzliwi. Zorientowani to jednostki do pewnego stopnia akceptowane, przyjmujące swego rodzaju dobrowolne członkostwo w klanie. Są to ci nieliczni, przed którymi jednostka mająca jakąś ułomność nie musi odczuwać wstydu czy się kontrolować, wiedząc, że mimo swojej słabości będzie akceptowana. 'Oto przykład ze śro­dowiska prostytutek:

Prostytutka, a szczególnie cali girl, pomimo tego, że szydzi z przyzwoitych obywateli, jest w kulturalnym społeczeństwie osobą o zwiększonej wrażliwości i znajduje po godzinach schro­nienie wśród artystycznej bohemy, pisarzy, aktorów i niedoszłych intelektualistów. Tam może zostać zaakceptowana jako osoba nie­konwencjonalna, nie będąc jednocześnie osobliwością120.

Zanim normals stanie się zorientowanym i przyjmie punkt widzenia osób noszących określone piętno, musi niekiedy przejść jakieś od­mieniające go doświadczenie osobiste, na temat którego istnieje wie­le relacji literackich121. A po tym, jak życzliwy normals odda się do dyspozycji nosicieli piętna, musi często czekać na uprawomocnienie swojej osoby jako dobrowolnego członka grupy. „Ja" nie tylko musi zostać grupie zaoferowane, ale musi również zostać przez grupę za­akceptowane. Czasem jednak rozstrzygający krok wydaje się być ini­cjowany przez normalsa. Przykładem tego jest następująca sytuacja:

Nie wiem, czy mogę to zrobić, czy nie, ale pozwólcie, że opo­wiem o pewnym incydencie. Zostałem kiedyś przyjęty do grupy

120 j , Stearn, Sisters of the Night, New York 1961, s. 181. 121 N. Mailer, The Homosexual Villain [w:] Advertisements for Myself, New York 1960, s. 200-205, dostarcza modelowego wyznania opisującego podstawowy cykl fanatyzmu, oświecającego doświadczenia i w końcu - wyrzeczenia się uprzedzenia przez publiczne je­go skrytykowanie. Zob. też: wstęp A. Wilsona do F. Carling, op. cit., w którym można znaleźć rozważania Wilsona na temat jego redefinicji osób niepełnosprawnych.

Piętno a tożsamość społeczna 6 3

czarnych chłopców mniej więcej w moim wieku, z którymi cho­dziłem na ryby. Na początku, kiedy zacząłem się do nich przyłą­czać, określeniem „Murzyn" posługiwali się w mojej obecności bardzo ostrożnie. Stopniowo, gdy chodziliśmy na ryby coraz czę­ściej, zaczęli przy mnie żartować i nazywać się nawzajem „czar­nuchami". Prawdziwa zmiana polegała na użyciu przez nich słowa „czarnuch" w żartach, po poprzedniej niemożności posłu­giwania się słowem „czarnuch" w ogóle. Pewnego dnia podczas pływania jeden chłopiec popchnął mnie z udawaną przemocą i powiedziałem do niego: „Nie wciskaj mi tu tej gadki czarnuchów". On odpowiedział: „Ty skurczybyku", uśmiechając się od ucha do ucha. Od tej chwili wszyscy mogliśmy używać słowa „czarnuch", ale stare kategorie zmieniły się całkowicie. Nigdy, do końca życia, nie zapomnę tego uczucia w żołądku po tym, jak użyłem słowa „czarnuch" bez żadnych ograniczeń122.

Osobą zorientowaną jest również ktoś, kogo wiedza wynika z pracy w instytucji zaspokajającej potrzeby nosicieli określonego piętna lub instytucji związanej z działaniami podejmowanymi przez społeczeń­stwo wobec tych osób, czyli na przykład pielęgniarki i fizykotera­peuci. Mogą oni wiedzieć więcej na temat danego typu protezy niż pacjent, który musi się nauczyć jej używać tak, aby zminimalizować swoje upośledzenie. Osobami zorientowanymi są często goje pracu­jący w żydowskich sklepach spożywczych, heteroseksualni barmani w barach dla homoseksualistów, a także pokojówki luksusowych prostytutek1 2 3. Policjanci, mając nieustannie do czynienia z prze­stępcami, również mogą stać się osobami zorientowanymi, co po­twierdza opinia pewnego przestępcy, że „[...] w rzeczywistości po­licja to jedyni ludzie, pomijając innych kryminalistów, którzy akcep­tują cię takim, jakim jesteś" 1 2 4 .

1 2 2 R. Birdwhistell [w:] B. Schaffner, (red.) Group Processes, New York 1956, s. 171. 1 2 3 C. H. Rolph, (red.), Women on the Streets, London 1955, s. 78-19. 1 2 4 T. Parker, R. Allerton, op. cit., s. 150.

Page 32: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

6 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Innym typem osób zorientowanych są jednostki powiązane z nosicielem piętna w strukturze społecznej. Relacja ta powoduje, że społeczność traktuje obie osoby pod pewnymi względami jak jed­ność. Zatem lojalny małżonek pacjenta szpitala dla umysłowo cho­rych, córka byłego więźnia, rodzic osoby kalekiej, przyjaciel niewi­domego oraz rodzina kata 1 2 5 - wszyscy oni muszą dzielić część dyskredytacji nosiciela piętna, z którym są powiązani. Jedną z reak­cji na ten los jest przyjęcie go i życie w świecie piętnujących powią­zań. Należy dodać, że osoby nabywające w opisany wyżej sposób ja­kiś stopień piętna mogą być z kolei związane z innymi osobami, które również nabywają jakąś część napiętnowania - na zasadzie skażenia pośredniego. Problemy, przed którymi stają osoby z pięt­nem, rozchodzą się więc falowo, przy czym kolejne fale są coraz mniej intensywne. Przykładu dostarcza kolumna porad w gazecie:

Droga Ann Landers, jestem dwunastoletnią dziewczynką, która jest wykluczana ze wszystkich wspólnych zajęć z rówieśnikami, ponieważ mój ta­ta jest byłym więźniem. Próbuję być miła i przyjazna wobec wszystkich, ale to nic nie pomaga. Dziewczyny w szkole powie­działy mi, że ich mamy nie chcą, żeby zadawały się ze mną, po­nieważ to źle wpłynie na ich reputację. O moim tacie źle napi­sali w gazetach i pomimo tego, że odsiedział swoje, nikt tego nie zapomni. Czy jest coś, co mogę zrobić? Jestem bardzo samotna, bo to nic miłego cały czas być samemu. Moja mama próbuje mnie zabie­rać ze sobą w różne miejsca, ale ja chcę być z osobami w moim wieku. Proszę o jakąś radę -

WYRZUTEK126.

Ogólnie rzecz biorąc, tendencja do rozprzestrzeniania się piętna z nosiciela na osoby blisko z nim związane jest powodem, dla które­go takich relacji zwykle się unika, a jeśli już istnieją, to się je zrywa.

1 2 5 J. Atholl, The Reluctant Hangman, London 1956, s. 61 . 1 2 6 „Berkeley Daily.Gazette", 12 kwietnia 1961.

Piętno a tożsamość społeczna 6 5

• Osoby dobrowolnie przyjmujące piętno są wzorem normaliza­cji127, pokazując, jak daleko normalsi mogliby się posunąć w trakto­waniu napiętnowanego tak, jakby nie miał swojego piętna. (Norma­lizację należy odróżnić od normifikacji, czyli wysiłków ze strony nosiciela piętna, aby przedstawić siebie jako osobę zwyczajną, choć niekoniecznie robiącą przy tym ze swojej ułomności tajemnicę). Może też dojść do wytworzenia się swoistego kultu nosiciela piętna - w sytuacji, gdy niechętnej wobec piętna reakcji normalsów zosta-nie_przeciwstawiona przychylna reakcja zorientowanych. Osoba przyjmująca piętno dobrowolnie może w istocie sprawić, że zarów­no nosiciel piętna, jak i normals będą się czuli niekomfortowo. Ze względu na to, że osoba taka zawsze jest gotowa nosić ciężar, który w rzeczywistości nie jest jej, może ona uosabiać wybór moralny po­strzegany przez innych ludzi jako zbyt trudny. Z drugiej strony, trak­tując piętno jako rzecz neutralną - do której należy podchodzić bez­pośrednio i bezceremonialnie - wystawia siebie oraz nosiciela pięt­na na niezrozumienie ze strony normalsów, którzy mogą.widzieć w tym zachowanie obraźliwe 1 2 8.

Relacja między nosicielem piętna a jego „dublerem", czyli osobą, która się z nim silnie solidaryzuje, bywa niełatwa. Osoba mająca określoną ułomność czuje, że w każdej chwili może nastąpić powrót do typowych ról — i to w momencie osłabionej samoobrony oraz wzmożonej zależności od drugiej osoby. Prostytutka zatem mówi:

Chcę najpierw zobaczyć, jak nam wyjdzie udawanie [tzn. chodzi chyba o propozycję stałego związku]. Tłumaczyłam mu, że gdy­byśmy byli małżeństwem i się pokłócili, to by mi to wypomniał. Powiedział, że by tego nie zrobił, ale mężczyźni tacy są1 2 9.

Z drugiej strony jednostka z piętnem dobrowolnym może odkryć, że musi znosić wiele typowych deprywacji przypisanych grupie, do

1 2 7 Myśl ta pochodzi z: C. G. Schwartz, Perspectives on Deviance - Wives' Definitions of Their Husbands1 Mental Illness, „Psychiatry", 1957, nr XX, s. 275-291. 128 w wypadku niewidomych zob.: A. Gowman, Blindness and the Role of the Compa­nion, „Social Problems", 1956, nr IV, s. 68-75. 1 2 9 J. Stearn, op. cit., s. 99.

Page 33: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

6 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

której dobrowolnie przynależy, a zarazem że nie może sobie pozwo­lić na podwyższoną samoocenę, będącą powszechną obroną przed takim traktowaniem. Ponadto, podobnie jak nosiciel piętna w sto­sunku do niej, jednostka taka może wątpić, czy w ostatecznym roz­rachunku jest rzeczywiście akceptowana przez grupę, do której z własnej woli należy130.

Kariera moralna131 ;

Osoby noszące piętno często mają podobne doświadczenia związane z uczeniem się swojego położenia oraz doświadczeniem zbliżonych zmian w koncepcji siebie. Mają podobną karierę moralną, która jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem zaangażowania w analogiczny ciąg osobistych przystosowań. (Należy wyraźnie odróżnić historię naturalną kategorii osób noszących określone piętno od historii na­turalnej samego piętna - historii jego źródeł, rozprzestrzeniania się i zaniku zdolności jakiegoś atrybutu do bycia w określonej społecz­ności piętnem, jak na przykład rozwód w społeczności amerykań­skiej wyższej klasy średniej)132- Jedną z faz tego procesu socjalizacji jest ta, w której osoba z piętnem poznaje i uwewnętrznia stanowi­sko normalsów, nabywając w ten sposób przekonania tożsamościo­we szerszej społeczności i ogólne pojęcie na temat tego, jak by to by­ło nosić określone piętno. W kolejnej fazie jednostka się uczy, że no­si dane piętno, oraz poznaje, tym razem szczegółowo, jakie są tego konsekwencje. Koordynacja w czasie i wzajemne oddziaływanie tych dwóch wstępnych faz kariery moralnej tworzą ważne wzorce, będą­ce podstawą do dalszego rozwoju oraz środkiem umożliwiającym rozróżnienie dostępnych dla nosiciela piętna karier moralnych. Moż­na wyróżnić cztery takie wzorce.

1 1 0 Pełen zbiór tych możliwości jest dobrze zbadany w: Plaint of a Gentille Intellectual, [w:] C. Brossard (red.), The Scene Before You, New York 1955, s. 87-91. 1 3 1 Na temat określenia „kariera moralna" zob.: E. Goffman, The Moral Career of the Mental Patient [w.] idem, Asylums, New York 1961 (przyp. red.). I 3 ł Ta ostatnia uwaga wskazuje na „historyczny" charakter książki; rozwód jest już co­dziennością w społeczeństwie amerykańskim (przyp. red.).

Piętno a tożsamość społeczna 6 7

Pierwszy dotyczy osób z piętnem wrodzonym, socjalizowanych do swojej niekorzystnej sytuacji nawet wtedy, gdy poznają i przyswa­jają standardy, których nie mogą spełnić133. Na przykład sierota uczy się, iż normalne i naturalne jest to, że dzieci mają rodziców, nawet gdy jednocześnie się dowiaduje, co znaczy nie mieć rodziców. Po spę­dzeniu pierwszych szesnastu lat życia w instytucji może później pomi­mo to czuć, że naturalnie wie, jak być ojcem dla swojego dziecka.

Drugi wzorzec wywodzi się ze zdolności rodziny (i w dużo mniej­szym stopniu najbliższego sąsiedztwa) do ustanawiania siebie sa­mych kloszem ochronnym dla swoich dzieci. Dziecko z wrodzonym piętnem może być starannie trzymane pod takim kloszem za pomo­cą kontroli przepływu informacji. Nie docierają do niego poniża­jące definicje, natomiast udostępnia się te spośród obowiązujących w społeczeństwie koncepcji, które pozwalają dziecku postrzegać siebie jako pełnowartościową, zwykłą istotę ludzką, mającą nor­malną tożsamość, jeśli chodzi o podstawowe kwestie, takie jak wiek i płeć.

Moment życia jednostki, w którym rodzina nie będzie już mogła jej dłużej ochraniać, jest różny w zależności od klasy społecznej, miejsca zamieszkania czy rodzaju piętna, ale w każdym wypadku, gdy w końcu nadejdzie, stanie się źródłem doświadczenia moralne­go. Na przykład pójście do szkoły publicznej jest często opisywane jako zdarzenie, które uczy, czym jest piętno. Doświadczenie to nad­chodzi niekiedy bardzo gwałtownie, pierwszego dnia szkoły, przy­bierając formę wyśmiewania, dokuczania, ostracyzmu i bójek134. Co ciekawe, im bardziej „upośledzone" jest dziecko, tym bardziej praw­dopodobne, że zostanie wysłane do szkoły specjalnej dla osób jemu podobnych - i tym pewniej będzie nagle musiało stawić czoła opi­nii, jaką na jego temat ma społeczeństwo. Będzie się mu mówić, że wśród swoich jego życie będzie łatwiejsze. Dowie się zatem, że grupa, do której w swoim mniemaniu należało, nie jest tą właściwą

1 3 3 Omówienie tego wzorca można znaleźć w: A. R. Lindesmith, A. L. Strauss, Social Psy­chology, New York [b.d-1, s. 180-183. »4 pr2ykJad podobnego doświadczenia niewidomej osoby można znaleźć w: R. Criddle, Love Is Not Blind, New York 1953, s. 21; doświadczenie karła jest opisane w: H. Viscar-di, Jr., A Man's Stature, New York 1952, s. 13-14.

Page 34: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

68 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

i że w rzeczywistości należy do gorszej grupy. Należy dodać, że w sytuacji, gdy osobie naznaczonej piętnem od dzieciństwa uda się przebrnąć przez wczesne lata szkolne i zachować jeszcze resztki złu­dzeń, to pierwsze randki czy szukanie pracy często stają się chwilą prawdy. W niektórych wypadkach nadejście tego momentu jest związane jedynie ze wzmożonym prawdopodobieństwem przypad­kowego odkrycia:

Myślę, że pierwszy raz uświadomiłam sobie swoją sytuację i po­czułam głęboki smutek wynikający z tej świadomości pewnego dnia, zupełnie zwyczajnie, gdy kilkoro z nas, nastolatków, wy­brało się na cały dzień na plażę. Leżałam na piasku i sądzę, że moi koledzy myśleli, że śpię. Jeden z chłopaków powiedział: „Bardzo lubię Domenikę, ale nigdy bym się nie umówił z niewi­domą dziewczyną". Nie przychodzi mi do głowy żadne uprze­dzenie sprawiające, że byłbyś tak całkowicie odrzucony135.

W innych wypadkach doświadczenie to jest bardziej związane z nie­ustanną konfrontacją z uprzedzeniami, jak sugeruje ofiara porażenia mózgowego:

Prócz jednego niezwykle bolesnego wyjątku, tak długo, jak po­zostawałam pod ochronną opieką życia rodzinnego czy toku stu­diów i nie korzystałam z praw przysługujących mi jako dorosłe­mu obywatelowi, siły społeczeństwa były życzliwe i nie budzi­ły we mnie niepokoju. Dopiero po studiach, szkole biznesowej i wielu typach kształcenia uzupełniającego, podczas których pra­cowałam jako wolontariusz nad projektami na rzecz lokalnej społeczności, napotykałam częstokroć przeszkody w postaci roz­maitych średniowiecznych uprzedzeń i przesądów, obowiązują­cych w świecie biznesu. Szukanie pracy było dla mnie jak stanie przed plutonem egzekucyjnym. Pracodawcy byli zszokowani, że miałam czelność starać się o pracę136.

1 3 5 E. Henrich, L. Kriegel, op. cit., s. 186, »6 Ibidem, s. 156. .

Piętno a tożsamość społeczna 6 9

Przykładem trzeciego wzorca socjalizacji jest osoba, która na­bywa piętno w późniejszym okresie życia lub dopiero wtedy do­wiaduje się, że zawsze była osobą dyskredytowalną. Pierwsza sytu­acja nie wiąże się z radykalną reorganizacją wizji własnej przeszło­ści, druga jak najbardziej tak. Jednostka na długo przed tym, za­nim musiała spojrzeć na siebie jak na osobę ułomną, dowiedziała się wszystkiego na temat normalsów i nosicieli piętna. Będzie ona przypuszczalnie miała szczególny problem z redefinicją siebie i jest wielce prawdopodobne, że wykształci się u niej dezaprobata wo­bec własnego Ja.

Kiedy przed kolostomią czułem w autobusie lub metrze smród, bardzo się irytowałem. Myślałem sobie, że ludzie są okropni, że się nie kąpią lub że powinni byli przez podróżą pójść do toalety. Myślałem, że może wydzielają taki odór po czymś, co zjedli. Po­twornie się irytowałem. "Wydawało mi się, że są ohydni, brudni. Oczywiście przy byle okazji zmieniałem miejsce, a jeśli nie mog­łem tego zrobić, czułem odrazę. Jestem więc naturalnie przeko­nany, że młodzi ludzie myślą to samo o mnie, jeśli śmierdzę137.

Chociaż istnieją z pewnością przypadki jednostek, które dopiero w dorosłym życiu odkrywają swoją przynależność do napiętnowanej grupy lub to, że ich rodziców charakteryzuje jakaś zaraźliwa skaza moralna, to jednak chodzi tu raczej o przypadki fizycznych ułomno­ści, które się pojawiają w późniejszym życiu:

Ale nagle któregoś ranka obudziłam się i odkryłam, że nie mogę utrzymać się na nogach. Po prostu zachorowałam na polio. By­łam jak małe dziecko wrzucone do dużej, czarnej dziury i byłam pewna tylko tego, że bez pomocy się z niej nie wydostanę. Oka­zało się, że edukacja, lektury oraz rodzicielski trening, które przez dwadzieścia cztery lata otrzymywałam, nie uczyniły ze mnie osoby, potrafiącej teraz coś dla siebie zrobić. Byłam taka

C. Orbach, M. Bard, A. Sutherland, op. cit., s. 165.

Page 35: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

7 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jak wszyscy - normalna, kłótliwa, wesoła, pełna planów - i nagle coś się wydarzyło! Coś się wydarzyło i stałam się obca. Byłam bardziej obca dla siebie niż dla kogokolwiek innego. Nawet mo­je sny mnie nie rozpoznawały. Nie wiedziały, na co powinny mi pozwalać - i kiedy chodziłam w nich na imprezy czy potańców­ki, to zawsze istniało jakieś dziwne zastrzeżenie, ograniczenie - nie mówiono o nim ani nie wspominano, ale pomimo tego by­ło obecne. Zaczęłam nagle odczuwać bardzo kłopotliwy mental­ny i emocjonalny konflikt kobiety żyjącej podwójnym życiem. To było nierzeczywiste i wprawiało mnie w zakłopotanie, i nie mog­łam się powstrzymać od rozmyślania na ten temat138.

Szczególne zadanie poinformowania tracącej sprawność osoby o tym, kim będzie się musiała stać, będzie w takiej sytuacji prawdo­podobnie należało do lekarzy.

Czwarty wzorzec reprezentują osoby, które pierwotnie poddano socjalizacji w obcym środowisku (niezależnie od tego, czy znajduje się ono poza terytorium zamieszkiwanym przez określone społe­czeństwo normalsów, czy też w jego obrębie) i które następnie mu­szą się nauczyć innego sposobu życia, uznawanego przez ich otocze­nie za słuszny i prawdziwy.

Należy dodać, że gdy jednostka uzyskuje nowe, obciążone pięt­nem Ja w późniejszym życiu, to niepokój, który budzą jej nowi zna­jomi, może powoli ustępować miejsca niepokojowi odczuwanemu w stosunku do dawnych. Znajomi z okresu po napiętnowaniu mogą widzieć ją po prostu jako osobę ułomną. Znajomi sprzed nabycia piętna są natomiast przywiązani do jej dawnego wyobrażenia i mogą nie być w stanie traktować jej ani z formalnym taktem, ani ze zwy­kłą pełną akceptacją.

Moim zadaniem, jako niewidomego pisarza przeprowadzającego rozmowy z przyszłymi klientami na temat swojego produktu li­terackiego, było sprawić, aby ludzie, z którymi przyszedłem się

1 3 8 N. Linduska, My Polio Past, Chicago 1947, s. 177.

Piętno a tożsamość społeczna 7 1

spotkać, poczuli się swobodnie i nieskrępowanie, czyli inaczej niż zazwyczaj. Co dziwne, odkryłem, że dużo łatwiejsze było to w przypadku osób, których nigdy wcześniej nie spotkałem. Mo­że dlatego, że obcy nie przeżywali żadnych związanych ze mną reminiscencji, do których musieliby się odnieść, zanim można było przejść do interesów, nie było zatem żadnego nieprzyjemne­go kontrastu z teraźniejszością139.

Niezależnie od tego, do którego wzorca zalicza się kariera moralna jednostki z piętnem, to ta faza doświadczenia, w której dowiaduje się ona o posiadaniu piętna, będzie szczególnie interesująca, gdyż w tym momencie zostanie ona prawdopodobnie zmuszona do na­wiązania nowych relacji z innymi nosicielami tego piętna.

W niektórych wypadkach jedyny kontakt, jaki jednostka będzie miała z nimi, jest przelotny, niemniej wystarczający, aby zobaczyła, że istnieją ludzie do niej podobni.

Gdy Tommy przyszedł pierwszy raz do kliniki, byli tam dwaj in­ni mali chłopcy, każdy z wrodzonym brakiem ucha. Kiedy Tom­my ich zobaczył, prawą ręką sięgnął powoli do własnego braku­jącego ucha, po czym obrócił się z szeroko otwartymi oczami do ojca i powiedział: „Jest jeszcze inny chłopiec z takim uchem jak

moje "140

W wypadku jednostki, która niedawno stała się upośledzona fizycz­nie, współtowarzysze niedoli, bardziej niż ona doświadczeni w ra­dzeniu sobie ze swoją ułomnością, złożą jej prawdopodobnie spe­cjalną serię wizyt, aby przywitać ją wśród swoich i poinstruować, jak radzić sobie ze sobą - fizycznie i psychicznie:

Właściwie pierwszy raz uświadomiłem sobie, że istnieją mecha­nizmy przystosowania, porównując się z dwoma innymi pac­jentami, którzy byli ze mną w Szpitalu Otolaryngologicznym.

1 3 9 H. Chevigny, op. cit., s. 136. 1 4 0 F. Macgregor i in., op. cit., s. 19-20.

Page 36: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

7 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Odwiedzali mnie, gdy leżałem w łóżku, i poznałem ich całkiem dobrze. Obaj byli niewidomi od siedmiu lat. Byli w mniej więcej tym samym wieku - nieco po trzydziestce - i obaj mieli wyższe wykształcenie141.

W licznych sytuacjach, w których stygmatyzacja jednostki jest zwią­zana z przyjęciem jej do instytucji zamkniętej, takiej jak więzienie, sanatorium czy sierociniec, wiele z tego, czego się dowiaduje o swo­im piętnie, zostanie jej przekazane podczas wydłużonego, bliskiego kontaktu z tymi, którzy się stają jej współtowarzyszami niedoli.

Jak wcześniej sugerowałem, gdy jednostka po raz pierwszy się dowie, kogo musi obecnie akceptować jako nosiciela podobnego piętna, będzie prawdopodobnie odczuwać co najmniej pewną ambi-walencję. Ponieważ ci inni będą nie tylko jawnie stygmatyzowani (nie będą zatem podobni do normalsa, za jakiego sama siebie uwa­ża), ale mogą ponadto mieć inne atrybuty, z którymi jednostce trud­no się utożsamić. To, co może się skończyć głęboką identyfikacją z grupą, zaczyna się czasami od wzdrygnięcia. Przykładem jest sytu­acja niewidomej dziewczyny, świeżo po utracie wzroku, podczas wi­zyty w „Latarni", bezpośrednio po opuszczeniu szpitala:

Moje pytania dotyczące psa przewodnika były uprzejmie pomija­ne. Inny widzący pracownik zaczął mnie prowadzić, aby wszyst­ko mi pokazać. Odwiedziliśmy bibliotekę brajlowską, sale lekcyj­ne, sale klubowe, gdzie się spotykali niewidomi członkowie grup muzycznych i aktorskich, salę rekreacyjną, gdzie przy szczegól­nych okazjach niewidomi tańczą z niewidomymi, kręgielnię, gdzie niewidomi grają, stołówkę, gdzie się zbierają, aby wspól­nie jeść, ogromne warsztaty, w których niewidomi zarabiają na utrzymanie, robiąc mopy i szczotki, tkając dywany, wyplatając krzesła. W miarę jak przemieszczaliśmy się z sali do sali, słysza­łam szuranie nóg, ściszone głosy, stukanie lasek. Był to bezpiecz­ny, odseparowany świat niewidomych - świat zupełnie inny, jak

1 4 1 H. Chevigny, op. cit., s. 35.

Piętno a tożsamość społeczna 7 3

zapewnił mnie pracownik socjalny, od tego, który właśnie opu- ' ściłam, [...] Oczekiwano, że dołączę do tego świata. Że zrezygnuję ze swoje­go zawodu i będę zarabiać na życie, robiąc mopy. „Latarnia" bar­dzo chętnie nauczyłaby mnie robić mopy. Miałam spędzić resztę życia, robiąc mopy z innymi niewidomymi, jedząc z innymi nie­widomymi, tańcząc z innymi niewidomymi. Dostawałam mdłości ze strachu, w miarę jak obraz ten rysował się w mojej głowie. Ni­gdy wcześniej nie spotkałam się z tak destruktywną segregacją142.

Biorąc pod uwagę ambiwalencję wpisaną w przywiązanie jednost­ki do jej piętna, łatwo zrozumieć jej wahania dotyczące tego, czy udzielić grupie poparcia, oraz czy identyfikować się z nią i z uczest­nictwem w niej. Będą następowały cykle afiliacji, w których jednost­ka będzie akceptowała szczególne okazje do wewnątrzgrupowego uczestnictwa lub, po uprzedniej akceptacji, będzie je odrzucała1 4 3. Odpowiednie oscylacje pojawią się również w przekonaniach doty­czących natury własnej grupy oraz natury normalsów. Na przykład dorastanie (wraz z grupą rówieśników z liceum) może przynieść wy­raźny zanik identyfikacji z własną grupą i wyraźny wzrost identyfi­kacji z normalsami1 4 4. W tych przesunięciach uczestnictwa i przeko­nań odnaleźć można dalsze fazy kariery moralnej jednostki.

Związek nosiciela piętna z nieformalną społecznością oraz z nie­formalnymi organizacjami tworzonymi przez podobne do niego oso­by będzie zatem decydujący. Związek ten będzie na przykład wy­raźnie wyznaczał różnicę między osobami, których inność w bar­dzo niewielkim stopniu zapewnia poczucie przynależności do nowej

1 4 2 T. Keitlen, N. Lobsenz, op. eh., s. 37-38. Opisu początków identyfikacji hospitali­zowanego pacjenta cierpiącego na polio z jego niepełnosprawnymi towarzyszami dostar­cza: N. Linduska, op. (it., s. 159-165. Fikcyjnego opisu ponownej rasowej identyfikacji dostarcza: J. W. Johnson, The Autobiography of an Ex-Coloured Man, New York 1960, s. 22-23. 1 4 3 Ogólne przedstawienie tego problemu znaleźć można w: E. C. Hughes, Social Change and Status Protest, „Pylon", styczeń-marzec 1949, s. 58-65; oraz E. C. Hughes, Cycles and Turning Points [w:] Men and Their Work, New York 1958. 1 4 4 M. Yarrow, Personality Development and Minority Group Membership [w:] M. Sklare, The Jews, New York 1960, s. 468-470.

Page 37: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

7 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

grupy, a takimi osobami, jak na przykład przedstawiciele różnych mniejszości, które odkrywają, że są częścią dobrze zorganizowanej społeczności z długimi tradycjami - społeczności, która stanowczo domaga się lojalności i wkładu, definiującej swojego członka jako kogoś, kto powinien być dumny z tej przynależności i kto nie będzie dążyć do zmiany statusu. W każdym razie niezależnie od tego, czy napiętnowana grupa jest wyodrębniona, czy nie, roztrząsanie histo­rii naturalnej i kariery moralnej jednostki z piętnem jest możliwe przede wszystkim w odniesieniu do jej grupy przynależności.

Patrząc wstecz na własną karierę moralną, jednostka może wy­różnić i retrospektywnie przetwarzać doświadczenia, które jej zda­niem wpłynęły na to, że nabrała obecnych przekonań i zachowań wobec osób swojego rodzaju, a także wobec normalsów. Wydarze­nie życiowe może mieć zatem podwójny związek z karierą rno-ralną: po pierwsze, jako bezpośrednia, obiektywna podstawa rze­czywistego punktu zwrotnego145, a dalej (i co jest łatwiej wykazać) - jako środek służący usprawiedliwieniu aktualnie zajmowanej pozycji. Doświadczeniem często wybieranym dla tego drugiego ce­lu jest to, przez które świeżo napiętnowana jednostka poznaje, że dojrzali członkowie grupy są całkiem podobni do zwykłych ludz­kich istot:

Kiedy [jako młoda- dziewczyna, schodząca na drogę rozpusty i mająca po raz pierwszy spotkać swoją opiekunkę] skręciłam w Czwartą Ulicę, odwaga ponownie mnie opuściła i już miałam uciec, kiedy Mamie wyszła z restauracji po drugiej stronie ulicy i ciepło się ze mną przywitała. Portier, który podszedł do drzwi, odpowiadając na nasz dzwonek, oznajmił, że panna Laura jest w swoim pokoju i wprowadził nas do środka. Zobaczyłam uro­dziwą kobietę w średnim wieku, która w niczym nie przypo­minała okropnego stworzenia z moich wyobrażeń. Przywitała mnie miękkim, kulturalnym głosem, a wszystko, co było z nią

1 4 5 Koncepcję „punktów zwrotnych", momentów przełomowych w życiu jednostki, E. Goffman rozwinie w swojej kolejnej książce: Interaction Ritual. Essays on Face-to-Face Behaviour, New York 1967.

Piętno a tożsamość społeczna 7 5

zmazane, tak wymownie wskazywało na jej predyspozycje do macierzyństwa, że instynktownie rozejrzałam się dookoła, szu­kając dzieci, które powinny się trzymać jej spódnicy146.

Innym przykładem jest homoseksualista wspominający, jak doszło do tego, że zmienił orientację:

Spotkałem mężczyznę, z którym chodziłem do szkoły. [...] On oczywiście był gejem i przyjął za naturalne, że ja też nim byłem. Zaskoczyło mnie to i byłem pod wrażeniem. Zupełnie nie paso­wał do popularnego wyobrażenia homoseksualisty. Był dobrze zbudowany, męski i schludnie ubrany. Była to dla mnie nowość. Pomimo że byłem całkowicie gotów przyznać, iż między męż-

i czyznami może istnieć miłość, to jednak ci rzucający się w oczy homoseksualiści, których spotykałem, zawsze wzbudzali we mnie pewną odrazę ze względu na swoją próżność, afektowany sposób bycia, nieprzerwaną paplaninę. Osoby takie, jak się oka­zało, stanowiły jedynie małą część homoseksualnego świata, choć najbardziej widoczną [...]147.

Chroma dziewczyna ma podobne obserwacje:

Gdybym miała wybrać jedną grupę doświadczeń, które w końcu przekonały mnie o wadze tego problemu [kwestii obrazu włas­nego Ja], a także o tym, że sama .muszę toczyć walkę o identyfi­kację, byłyby to incydenty sprawiające, że uświadomiłam sobie w głębi serca, iż osoby kalekie mogą być charakteryzowane na podstawie innych cech niż tylko ich fizyczna ułomność. Udało mi się zobaczyć, że paralitycy mogą być urodziwi, czarujący, brzydcy, uroczy, głupi, genialni - zupełnie jak wszyscy inni lu­dzie, i odkryłam, że jestem w stanie nienawidzić lub kochać pa­ralityka pomimo jego kalectwa148.

1 4 6 Madeleine. An Autobiographys, New York 1961, s. 36-37. 1 4 7 E Wildeblood, Against the Law, New York 1959, s. 23-24. >48 F. Carling, op. cit., s. 21.

Page 38: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

7 6 Piętno, Rozważania o zranione] tożsamości

Dodajmy, że gdy jednostka wraca myślą do momentu odkrycia, iź osoby z jej piętnem są istotami ludzkimi jak wszyscy inni, może przypomnieć sobie tu inne doświadczenia: to, jak jej znajomi z cza­sów, gdy jeszcze nie niosła piętna, nie uznawali za ludzi tych, któ­rych ona do tego czasu nauczyła się postrzegać jako osoby mające pełne prawa. I tak młoda dziewczyna, wspominając swoją pracę w cyrku, widzi po pierwsze, że nauczyła się tego, iż jej współpra­cownicy nie są dziwolągami, a po drugie - że jej przyjaciele z cza­sów, gdy jeszcze nie pracowała w cyrku, boją się o nią, ponieważ musi podróżować autobusem razem z innymi członkami trupy149.

Innym punktem zwrotnym - jeśli nie pierwotnie, to w retrospek­tywie - jest jakieś doświadczenie izolujące, sprawiające, że jednostka staje się niezdolna do normalnego życia (często jest to okres hospita­lizacji), postrzegane później jako czas, w którym mogła przemyśleć swój problem, dowiedzieć się więcej o sobie, odnaleźć się w swojej sytuacji i dojść do nowego rozumienia tego, co jest ważne i o co warto w życiu zabiegać.

Należy dodać, że za punkty zwrotne uznaje się retrospektywnie nie tylko osobiste doświadczenia, lecz także doświadczenia innych. Na przykład czytanie literatury, z którą identyfikuje się określona grupa, może samo w sobie być doświadczeniem odczuwanym i uz­nawanym za reorganizujące:

Nie wydaje mi się, aby zbyt daleko idące było stwierdzenie, że Chata Wuja Toma była sprawiedliwym i prawdziwym obrazem niewolnictwa. Niezależnie jednak od tego, książka ta otworzyła mi oczy na to, kim i czym jestem, a także uświadomiła mi, za ko­go jestem uważany w moim kraju. W istocie pozwoliło to mi określić moje położenie150.

m C Clausen, I Love You Honey But the Season's Over, New York 1961, s. 217. 1 5 0 J. W. Johnson, op. cit., s. 42. Opowiadanie Johnsona, jak również inne tego typu, jest przykładem.mitotwórstwa stanowiącego literackie przetworzenie i uporządkowanie wielu przełomowych doświadczeń moralnych i punktów zwrotnych dostępnych nosicie­lom piętna.

Rozdział 2

Kontrola informacji a tożsamość osobista

Dyskredytowani i dysfcredytowalni

G dy istnieje rozbieżność między rzeczywistą a pozorną toż­samością społeczną jednostki, jest możliwe, że my, normal-si, dowiemy się o tym, zanim nawiążemy z tą jednostką

kontakt, lub zdamy sobie z tego sprawę w chwili, gdy osoba ta poja­wi się przed nami. Jest to osoba zdyskredytowana i głównie takimi zajmowałem się do tej pory. Jak już wspomniałem, prawdopodobnie nie będziemy otwarcie wskazywać na to, co jest w niej dyskredytują­ce. Jednak nasz wysiłek włożony w podtrzymywanie tej pozornej nieuwagi może sprawić, że sytuacja stanie się napięta, niepewna i dwuznaczna dla każdego z uczestników relacji, a szczególnie dla nosiciela piętna.

Jedną z głównych życiowych możliwości nosiciela piętna jest praca nad tym, by wśród normalsów zachowywać się tak, jakby je­go widoczna odmienność była w rzeczywistości nieistotna i niezau­ważona. Kiedy jednak odmienność ta nie jest widoczna od razu, a inni nie dowiedzieli się o niej wcześniej (lub przynajmniej jed­nostka nie bywa świadoma.tego, że się o tym dowiedzieli) - a za­tem gdy jednostka jest osobą dyskredytowalną, a nie zdyskredyto­waną - wówczas dochodzimy do drugiej istotnej ewentualności w jej życiu. Problemem nie jest tu radzenie sobie z napięciem wytwo­rzonym podczas kontaktów społecznych, lecz raczej odpowiednie

Page 39: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

7 8 Piętno. Rozważania o zranione) tożsamości

kierowanie informacjami na temat swojej ułomności. Ujawnić czy nie ujawnić? Powiedzieć czy nie powiedzieć? Zdradzić się czy nie? Kłamać czy nie kłamać? I w każdej z takich sytuacji pojawiają się py­tania: komu, jak, kiedy i gdzie. Na przykład gdy pacjent szpitala psychiatrycznego przebywa wśród dorosłych członków swojej ro­dziny, to albo spotyka się z uprzejmym traktowaniem, jak gdyby był umysłowo zdrowy, podczas gdy wiadomo, że istnieją co do tego pewne wątpliwości (nawet jeśli on sam nie ma żadnych), albo też jest uznawany za chorego psychicznie, nawet jeśli wydaje mu się, iż jest to nieuzasadnione. Jednakże dla byłego pacjenta problemem może być coś zupełnie innego. Nie chodzi o to, że musi on stawić czoła uprzedzeniom na swój temat. Rzecz raczej w tym, że musi się zmierzyć z sytuacją, w której ludzie nieświadomi jego stanu zaak­ceptują go, pomimo że mają uprzedzenia względem osób takich jak on. Gdziekolwiek taki człowiek się pojawi, będzie swym zachowa­niem fałszywie potwierdzać oczekiwania innych, że znaleźli się w towarzystwie kogoś przez nich pożądanego (a mianowicie osoby psychicznie bez skazy, takiej jak oni sami), choć mogą odkryć, iż tak nie jest. Świadomie bądź mimowolnie były pacjent szpitala psychia­trycznego ukrywa informacje na temat swojej prawdziwej tożsa­mości społecznej, przyjmując i akceptując traktowanie oparte na fał­szywych domniemaniach wobec jego osoby. W niniejszych rozwa­żaniach skupiam się właśnie na tej drugiej kwestii: na zarządzaniu nieujawnionymi i dyskredytującymi informacjami na temat Ja, jed­nym słowem - na pomijaniu piętna. Ukrywanie korzystnych faktów, czyli pomijanie odwrotne, oczywiście również się zdarza, lecz tu nie bierzemy tego pod uwagę151.

1 3 1 Przykłady odwrotnego pomijania: „H. E. R. Cules", „Ghost-Writer and Failure" [w:] P. Toynbee (red.), Underdogs, London 1961, s. 30-39. Jest wiele innych przykła­dów. Znalem lekarkę, która starała się nie posługiwać zewnętrznymi symbolami swoje­go statusu, takimi jak specjalne samochodowe tablice rejestracyjne dla lekarzy. Jedynym dowodem jej profesji byt identyfikator noszony w portfelu. Będąc świadkiem wypadku, w którym pomoc medyczna była już ofierze udzielana lub w którym nie można było już pomóc, po ocenie sytuacji z pewnej odległości odchodziła, nie ujawniając swoich kom­petencji. Można powiedzieć, że wcielała się w rolę zwykłej kobiety - udawała kogoś, kim nie była.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 7 9

Informacja społeczna

Najbardziej znacząca informacja w badaniach nad piętnem, infor­macja na temat jednostki, ma pewne charakterystyczne własności. Dotyczy ona jej mniej lub bardziej stałych cech, w przeciwieństwie do nastrojów, uczuć czy intencji, które mogą u danej osoby wystę­pować przelotnie152. Informacja ta, jak również komunikujący ją znak, jest refleksyjna i uosobiona, co oznacza, że jest ona przekazy­wana przez tę samą osobę, której dotyczy, oraz przez ekspresję ciała w bezpośredniej obecności tych, którzy są jej odbiorcami. Informa­cję mającą wszystkie powyższe właściwości będę tu określał jako społeczną. Niektóre znaki komunikujące informację społeczną mo­gą być regularnie i niezmiennie dostępne oraz rutynowo poszukiwa­ne i odbierane. Znaki te można nazwać symbolami.

Informacja społeczna przekazywana przez jakikolwiek pojedyn­czy symbol może jedynie potwierdzać to, co inne znaki mówią nam o jednostce, oraz niepotrzebnie i bezproblemowo uzupełniać nasz wizerunek danej osoby. Przykładem tego są niektóre przypinane do ubrania znaczki, świadczące o przynależności do klubów towarzy­skich, podobnie jak (w pewnych kontekstach) obrączki. Jednakże informacja społeczna przenoszona przez symbol może dać podsta­wy szczególnym roszczeniom do prestiżu, specjalnej godności czy pożądanej pozycji klasowej - roszczeniom, które inaczej mogły­by nie zostać przedstawione, a gdyby zostały przedstawione ina­czej - mogłyby nie być automatycznie spełnione. Taki znak jest po­wszechnie zwany symbolem statusu, choć bardziej trafny byłby tu może termin „symbol prestiżu". Ten pierwszy byłoby lepiej odno­sić do pewnego rodzaju ustabilizowanej pozycji społecznej. Sym­bolom prestiżu przeciwstawić można symbole piętna, czyli znaki, które szczególnie skutecznie zwracają uwagę na deprecjonującą

1 5 2 O różnicy między informacją o nastroju a innymi rodzajami informacji pisze G. Stone, Appearance and the Self [w:] A. Rose, Human Behaviour and Social Processes, Bos­ton 1962, s. 86-118; oraz E, Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego. Warszawa 1981.

Page 40: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

rozbieżność obu tożsamości, rozbijając to» co byłoby inaczej spój­nym, całościowym obrazem, i redukując konsekwentnie naszą ocenę danej jednostki. Przykładami takich znaków są ogolone głowy kola-borantek podczas drugiej wojny światowej, jak również nawykowy błąd językowy, w wyniku którego ktoś naśladujący sposób bycia i ubierania się klasy średniej raz po raz używa jakiegoś słowa w złym kontekście lub nieprawidłowo je wymawia.

Poza symbolami prestiżu i symbolami piętna istnieje jeszcze znak, który ma faktyczną lub oczekiwaną tendencję do rozbijania spójności obrazu (jednak w rym wypadku w kierunku pozytywnym, pożądanym przez jednostkę), nie tyle jednak przez ustanowienie nowego roszczenia, co poprzez wywołanie poważnych wątpliwo­ści co do słuszności pozornego wizerunku. Mówię tu o deziden-tyfikatorach, takich jak poprawna angielszczyzna wykształcone­go Murzyna z Północy odwiedzającego Południe1 5 3 czy turban i wąsy noszone przez niektórych Murzynów z miejskich klas niż­szych154. Kolejny przykład został zaczerpnięty ze studiów nad nie-piśmiennością:

Tam, gdzie zatem nastawienie na realizację określonego celu jest wyraźnie oczekiwane lub konieczne i istnieje duże prawdopodo­bieństwo, że zdefiniowanie jakiejś osoby jako niepiśmiennej bę­dzie dla niej przeszkodą w osiągnięciu tego celu, niepiśmienny może próbować uchodzić za piśmiennego. [...] Popularność ze­rowych soczewek w ciężkich, rogowych oprawach w badanej grupie może być postrzegana jako próba naśladowania stereoty­pu biznesmena/nauczyciela/młodego intelektualisty, a częściej na­wet szanowanego muzyka jazzowego155.

Nowojorski znawca zwyczajów włóczęgów podaje jeszcze inny przykład:

1 5 3 G. J. Fleming, My Most Humiliating Jim Crow Experience, „Negro Digest", 1954, nr VI, s. 67-68. 1 5 4 B. Wolfe, Ecstatic in Blackface, „Modern Review", 1950, nr III, s. 204. 1 5 5 H. Freeman, G. Kasenbaum, op, cit., %. 372.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 8 1

Aby móc czytać książkę na stacji Grand Central albo Penn Sta­tion po siódmej trzydzieści wieczorem trzeba albo nosić okulary w rogowej oprawie, albo wyglądać na człowieka wyjątkowo za­możnego. Każda osoba wyglądająca inaczej jest narażona na czujny wzrok miejscowych służb porządkowych. Z drugiej .stro­ny wydaje się, że osoby czytające gazetę nigdy nie wzbudzają za­interesowania i nawet najbrudniejszy włóczęga może siedzieć na Grand Central całą noc, nie będąc niepokojonym, jeśli będzie ca­ły czas czytał gazetę1 5 6.

Proszę zauważyć, że w powyższej dyskusji o symbolach prestiżu, symbolach piętna i dezidentyfikatorach rozważane były znaki, które rutynowo komunikują informacje społeczne. Należy odróżnić owe symbole od znaków krótkotrwałych, które nie zostały zinstytucjo­nalizowane jako nośniki informacji. Jeśli znaki te podnoszą prestiż jednostki, można je nazwać zdobytymi punktami. Gdy dyskredytują niejawne roszczenia, możemy je nazwać wpadkami.

Niektóre znaki niosące informacje społeczne, obecne przede wszystkim z innych względów, mają jedynie marginalną funkcję in­formacyjną. Są to takie symbole piętna, jak: blizny na nadgarstkach, które ujawniają, że jednostka jest niedoszłym samobójcą; ślady po ukłuciach na rękach narkomanów; kajdanki na przegubach rąk ska­zańców w transporcie 1 5 7 lub podbite oczy pokazywane publicznie przez kobiety, jak sugeruje autor zajmujący się prostytucją:

Na zewnątrz więzienia, w którym się teraz znajduję, byłabym z tym ugotowana. Wiesz, jak to jest: policja widzi laskę z podbi­tym okiem i dochodzi do wniosku, że ona coś kombinuje. [...] Potem koło niej węszą. I wtedy: Bach! Jesteś przymknięta158.

Z kolei inne znaki są przez człowieka tworzone wyłącznie w celu komunikowania informacji społecznej, jak w wypadku insygniów

1 5 < E. Love, Subways Are For Sleeping, New York 1957, s. 28, 1 5 7 A. Heckstall-Smith, Eighteen Months, London 1954, s. 43. 1 5 8 T. Rubin, In the Life, New York 1961, s. 69.

Page 41: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

wojskowych. Należy dodać, że znaczenie znaku może na prze­strzeni czasu ulec redukcji, w skrajnym wypadku stając się kwe­stią marginalną, nawet gdy informacyjna funkcja działania nie zmienia się lub jej znaczenie wzrasta. Ponadto znak, który wyda­je się obecny z powodów nieinformacyjnych, może być niekie­dy przygotowany z premedytacją właśnie po to, aby pełnić funkcję informacyjną, jak w wypadku starannie planowanych i zadawanych sobie ran, w celu powstania blizn świadczących o udziale w poje­dynku.

Znaki przekazujące informacje społeczne różnią się między so­bą w zależności od tego, czy są wrodzone, czy też nie - i jeśli nie są, to od tego, czy raz zastosowane stają się integralną częścią danej osoby. (Kolor skóry jest wrodzony; piętno lub okaleczenie są stałe, ale nie wrodzone. Ogolona głowa skazańca nie jest ani cechą wro­dzoną, ani stałą). Co ważniejsze, niestałe znaki stosowane wyłącz­nie w celu komunikowania informacji społecznych mogą być uży­wane wbrew woli informatora lub za jego zgodą. Kiedy się je wykorzystuje wbrew niemu, są zazwyczaj symbolami piętna159. Ko­nieczne będzie później rozważenie symboli piętna stosowanych dobrowolnie.

Symbole, które oznaczają coś dla jednej grupy, mogą dla innej znaczyć coś innego, kiedy desygnatem jest ta sama kategoria, ale inaczej charakteryzowana. Na przykład naszywki na rękawach, któ­rych noszenia wymagają władze więzienne od skorych do ucieczki

1 5 9 W swoich American Notes, pisanych na podstawie podróży z 1842 roku, w rozdziale na temat niewolnictwa Dickens przytacza kilka stron cytatów z lokalnych gazet na temat zaginionych i odnalezionych niewolników. Dowody tożsamości zawarte w tych ogłosze­niach dostarczają pełnego zbioru znaków identyfikacyjnych. Po pierwsze, istnieją względ­nie stale cechy ciała, które w odpowiednim kontekście mogą niekiedy dostarczyć częścio­wej lub pełnej pozytywnej identyfikacji: wiek, płeć, blizny {będące wynikiem ran postrzałowych i ciętych, wypadków i chłosty). Podaje się również przyjęte imię, zazwyczaj oczywiście tylko pierwsze. Wreszcie często przytacza się symbole piętna, szczególnie wy­palone inicjały i przycięte uszy. Symbole te komunikują społeczną tożsamość niewolnika, ale w odróżnieniu od żelaznych obręczy wokó! szyi !ub nogi przekazują również informa­cję bardziej szczegółową, a mianowicie - do kogo dany niewolnik należy. Władze miały zatem dwa problemy w związku z zatrzymanym Murzynem: musiały rozstrzygnąć, czy byl on zbiegłym niewolnikiem, czy też nie, a jeśli był, to do kogo należał.

mm

* m

Kontrola informacji a tożsamość osobista 8 3

więźniów160, mogą dla strażników oznaczać coś - ogólnie rzecz bio­rąc - negatywnego, będąc jednocześnie dla ich posiadacza powo­dem do dumy w oczach współwięźniów. Mundur oficerski w nie­których budzi dumę i jest noszony przy każdej możliwej okazji, pod­czas gdy dla innych oficerów weekendy są czasem, kiedy mogą ubierać się zgodnie z własnymi preferencjami, czyli po cywilnemu, i uchodzić za cywili. Podobnie jest z obowiązkiem noszenia w mie­ście szkolnej czapki czy tarczy, co może być przez niektórych ucz­niów postrzegane jako przywilej (jak również z obowiązkiem nosze­nia munduru podczas przepustki przez zwykłych żołnierzy lub inne osoby noszące jakiś rodzaj munduru). Zawsze będą osoby odczuwa­jące, iż przekazywana w ten sposób informacja społeczna jest środ­kiem sprawowania nad nimi kontroli i utrzymania dyscypliny, gdy nie są na służbie - lub gdy są poza terenem jednostki czy szkoły161. W dziewiętnastowiecznej Kalifornii brak warkocza u Chińczyka oznaczał dla mieszkańców Zachodniej Półkuli pewien stopień akul-turacji, choć wśród samych Chińczyków był znakiem deprecjonują­cym, sugerującym, że osoba taka odbyła karę więzienia, gdzie obo­wiązkowo obcinano warkocz. Tak więc bardzo się przez pewien czas opierano przed utratą warkocza162.

Znaki przekazujące rozmaite informacje społeczne różnią się oczywiście pod względem wiarygodności. Rozszerzone naczynia krwionośne na policzkach i nosie, nazywane niekiedy stygmatami żylnymi, mogą być i są postrzegane jako wskazujące na nadużywa­nie alkoholu. Jednakże abstynenci mogą mieć rozszerzone naczynia

1 6 0 Zob. G. Dendrickson, F. Thomas, The Truth About Dartmoor, London 1954, s. 55, oraz E Norman, Bang to Rights, London 1958, s. 125. Użycie tego typu symbolu jest dobrze przedstawione w: E. Kogon, The Theory and Practice of Hell, New York [b.d.J, s. 41-42, gdzie wyszczególniano znaki stosowane w obozach koncentracyjnych do identy­fikowania więźniów politycznych, recydywistów, kryminalistów, świadków Jehowy, „ele­mentów niezaradnych", Cyganów, Żydów, „zdrajców rasowych" [tzw. „Aryjczyków", któ­rzy sypiali z tzw. podluclźmi - przyp. red.], obcokrajowców (zgodnie z narodowością), ograniczonych umysłowo i tak dalej. Niewolnicy na rzymskim targu niewolników byłi czę­sto znakowani zgodnie z narodowością - zob.: M. Gordon, The Nationality of Slaves Un­der the Early Roman Empire [w:] M. I. Finley, (red.), Slavery in Classical Antiquity, Cam­bridge 1960, s. 171. 1 4 1 T. H. Pear, Personality, Appearance and Speech, London 1957, s. 58. 1 6 2 A. McLeod, Pigtails and Gold Dust, Caldwell, Idaho 1947, s. 28. Niekiedy noszenie warkocza miało również znaczenie religijno-historyczne; zob. s. 204.

Page 42: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

krwionośne z innych względów fizjologicznych, wzbudzając w ten sposób nieuzasadnione podejrzenia, z którymi muszą sobie radzić.

Należy poruszyć jeszcze jedną, ostatnią kwestię związaną z infor­macją społeczną. Dotyczy ona informacyjnego charakteru relacji to­warzyskiej w naszym społeczeństwie. „Być z kimś" oznacza poja­wiać się w jego towarzystwie podczas pewnych okazji społecznych, chodzić z nim po ulicy, siedzieć z nim przy jednym stoliku w restau­racji i tak dalej. Problemem jest to, że w pewnych okolicznościach tożsamość społeczna osób, z którymi jednostka przebywa, może być* wykorzystana jako źródło informacji na temat tożsamości społecz­nej tej jednostki, przy założeniu, że jest ona taka sama, jak jej to­warzysze. Skrajna jest następująca sytuacja z kręgów przestępczych: osoba poszukiwana przez policję może skazić wizerunek każde­go, kogo się z nią widuje, narażając go tym samym na aresztowanie. (O kimś, na kogo wydano nakaz aresztowania, mówi się zatem, że „ma ospę" i że jego przestępcza dolegliwość jest „zaraźliwa")163. W każdym razie analizując to, jak ludzie zarządzają informacjami na swój temat, należy uwzględniać także sposób, w jaki radzą sobie z sytuacjami bycia widzianym w towarzystwie innych osób.

Widoczność piętna

Tradycyjnie kwestia pomijania piętna wiąże się z jego „widoczno­ścią", to znaczy z tym, na ile skutecznie piętno może komunikować, iż jednostka jest jego nosicielem. Na przykład byli pacjenci szpitali psychiatrycznych czy nieżonaci przyszli ojcowie są do siebie w pew­nym stopniu podobni. Ich skaza nie jest widoczna od razu, podczas gdy ślepota u niewidomych jest łatwo dostrzegalna. Czynnikiem, który o tym decyduje, jest właśnie „widoczność" piętna. Można z pewnością powiedzieć, że tożsamość społeczna jednostki - tak jak przejawia się ona w codziennym życiu jednostki i jak jest doświad­czana przez wszystkich ludzi, z którymi osoba ta się wówczas styka

' " Zob. D. Maurer, The Big Con, New York 1949, s. 298.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 8 5

- ma dla niej olbrzymie znaczenie. Konsekwencje wynikające z pre­zentacji tej tożsamości ogółowi społeczeństwa w trakcie codzien­nych kontaktów mogą być niewielkie w poszczególnych wypad­kach, ale ich suma może mieć wielką wagę. Ponadto zwyczajowo dostępne informacje na jej temat są dla niej podstawą przy podej­mowaniu decyzji co do taktyki, jaką powinna przyjąć w związku ze swoim piętnem, bez względu na to, jakie ono jest. Tak więc jakakol­wiek zmiana sposobu, w jaki jednostka zmuszona jest się prezento­wać, z tych właśnie względów będzie znamienna, i właśnie to przy­puszczalnie naprowadziło Greków na ideę piętna.

Jeśli więc piętno innych staje się dla nas oczywiste najczęściej dzięki zmysłowi wzroku, termin „widoczność" nie jest może wcale tak bardzo mylący. W istocie jednak bardziej trafny byłby ogólny termin „dostępność percepcji", a jeszcze lepiej - „oczywistość". Ją­kanie się jest w końcu bardzo „widocznym" defektem, ale przede wszystkim ze względu na słuch, a nie wzrok. Jednakże zanim można będzie bezpiecznie stosować pojęcie widoczności, nawet w zweryfi­kowanym znaczeniu, należy odróżnić je od trzech innych pojęć, z którymi jest często mylone.

Po pierwsze, widoczność piętna trzeba odróżnić od wiedzy o nim. Kiedy piętno jednostki jest bardzo widoczne, już samo wej­ście w kontakt z innymi spowoduje, iż będzie im ono znane. Ale to, czy inni wiedzą o piętnie jednostki, będzie zależało, oprócz jego obecnej widoczności, od jeszcze jednego czynnika, a mianowicie od tego, czy inni coś już wiedzieli na temat jednostki. Ich wiedza może się opierać na plotkach lub wynikać z dawniejszych kontaktów, pod­czas których piętno było widoczne.

Po drugie, należy odróżnić widoczność od jednej z jej szczegól­nych podstaw, a mianowicie od natarczywości piętna. Kiedy piętno jest natychmiast dostrzegalne, pozostaje nadal kwestia tego, jak bar­dzo zakłóca ono przebieg interakcji. Na przykład jeśli podczas spot­kania biznesowego jakiś uczestnik porusza się na wózku inwalidz­kim, jest to widoczne, ale przy stole konferencyjnym już dużo łat­wiej jest nie zwracać na to uwagi. Z drugiej strony ktoś z wadą wy­mowy, kto z wielu względów jest dużo mniej niepełnosprawny niż osoba na wózku inwalidzkim, nie może praktycznie otworzyć ust,

Page 43: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

nie niszcząc zarazem neutralności relacji. Za każdym razem, kiedy się odezwie, będzie wprowadzać innych w zakłopotanie. To właśnie mechanizmy interakcji opartej na komunikacji werbalnej bezustan­nie kierują uwagę na defekt, wciąż żądając szybkich i klarownych komunikatów, które to żądania nie mogą zostać spełnione. Moż­na tu dodać, iż ta sama ułomność może mieć różny stopień natar­czywości. Na przykład niewidoma osoba z białą laską daje całkiem widoczne świadectwo tego, że nie widzi, choć w tym przypadku można niekiedy odwrócić uwagę od raz dostrzeżonego symbolu piętna oraz od jego znaczenia. Niezdolność osoby niewidomej do skierowania twarzy w kierunku oczu swoich współrozmówców jest już zdarzeniem, które ciągle na nowo narusza rytuał komunika­cyjny i wciąż zakłóca mechanizmy informacji zwrotnej w interakcji werbalnej.

Po trzecie, widoczność piętna (jak również jego natarczywość) należy oddzielić od możliwości wystąpienia czegoś, co nazwać moż­na jego percepcyjnym zagęszczeniem. My, normalsi, wytwarzamy pewne koncepcje (ugruntowane obiektywnie lub też nie) dotyczące sfery działalności życiowej, z której jednostka może zostać wyklu­czona w pierwszym rzędzie poprzez swoje piętno. Na przykład w sytuacjach towarzyskich ludzka brzydota wywiera pierwszy i pod­stawowy wpływ, zagrażając przyjemności, którą moglibyśmy czer­pać z towarzystwa brzydkiej osoby. Uznajemy jednak, że taki stan nie powinien mieć żadnego wpływu na kompetencje jednostki do samodzielnego działania, choć możemy ją oczywiście dyskrymino­wać wyłącznie ze względu na nasze odczucia związane z jej ogląda­niem. Brzydota jest zatem piętnem, które zagęszcza się w sytuacjach kontaktów społecznych. Inne piętna, na przykład cukrzyca1 6 4, są uznawane za niemające żadnego istotnego wpływu na kwalifikacje jednostki do interakcji twarzą w twarz. Prowadzą nas one do dy­skryminowania jej przede wszystkim w takich kwestiach, jak przy­dział zadań w pracy, zaś na bezpośrednią interakcję społeczną wpły­wają tylko wtedy, gdy napiętnowana jednostka próbuje na przykład

1 6 4 A Reluctant Pensioner, Unemployed Diabetic [w:] P. Toynbee, (red.), op. cit., s. 132-146.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 8 7

utrzymać swoją odmienność w tajemnicy i nie jest pewna, czy temu podoła, lub gdy inni obecni znają jej stan i dokonują bolesnych wy­siłków, aby nie czynić do niego aluzji. Między tymi dwoma skraj­nymi przykładami zagęszczenia mieści się wiele innych stygmatów postrzeganych jako posiadające istotny wpływ na różne dziedziny życia. Na przykład osoba z porażeniem mózgowym może być nie tylko postrzegana jako uciążliwa w komunikacji twarzą w twarz, ale również wzbudzać wątpliwości co do tego, czy potrafi samodzielnie wykonywać powierzone jej zadania.

Kwestię widoczności należy zatem oddzielić od innych spraw: od tego, czy atrybut jest innym znany, od jego natarczywości oraz zagęszczenia percepcyjnego. Nadal nie rozpatrzono jednak ukryte­go założenia, że większa liczba ludzi jest w jakiś sposób zaanga­żowana w jego obserwowanie. Jak się dalej okaże, w grę wchodzić mogą specjaliści od odkrywania tożsamości, a ich wyszkolenie mo­że sprawić, że od razu zauważą coś, co jest niewidoczne dla laików. Lekarz, który widzi na ulicy mężczyznę z czerwonymi odbarwie­niami rogówki i wyszczerbionymi zębami, wie, że spotyka kogoś, u kogo wyraźnie uwidaczniają się dwa objawy Hutchinsona i kto jest prawdopodobnie chory na syfilis. Jednakże inni, bez medycz­nego wykształcenia, nie zauważą nic niepokojącego. Tak więc ogól­nie rzecz biorąc, zanim zaczniemy mówić o widoczności piętna, musimy sprecyzować zdolność dekodującą tych, z którymi styka się nosiciel piętna.

Tożsamość osobista

Aby gruntownie rozważyć sytuację osoby dyskredytowalnej oraz problem ukrywania i ujawniania piętna, konieczne było najpierw zbadanie właściwości informacji społecznej oraz widoczności owego piętna. Zanim przejdziemy dalej, musimy wziąć pod uwagę, i to w znacznym stopniu, jeszcze jeden czynnik, czynnik identyfikacji - tym razem nie w sensie psychologicznym, lecz kryminologicznym.

Jak dotąd analiza społecznej interakcji między nosicielem piętna a normalsem nie wymagała, aby osoby zaangażowane w kontakt

Page 44: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

8 8 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

mieszany znały się osobiście przed interakcją. Wydaje się to sen­sowne. Zarządzanie piętnem jest pochodną czegoś w społeczeń­stwie podstawowego, a mianowicie stereotypizacji czy też profilo­wania naszych oczekiwań normatywnych dotyczących zachowania i charakteru. Klasycznymi obiektami profilowania są klienci, Azjaci lub kierowcy mijanych samochodów, czyli przelotnie spotykani obcy ludzie, będący przedstawicielami bardzo szerokich kategorii społecznych.

Istnieje popularne wyobrażenie, iż w bezosobowych kontaktach z nieznajomymi ludzie są szczególnie podatni na reakcje stereotypo­we, jednak w miarę, jak osoby nawiązują ze sobą bliższy kontakt, podejście to słabnie i jego miejsce zajmują stopniowo: sympatia, zrozumienie oraz realistyczna ocena cech osobistych165. Podczas gdy taka skaza jak zniekształcenie twarzy może zrazić nieznajomego, osoby bliskiej raczej nie będzie już ona odstręczać. Można zatem uważać, że zarządzanie piętnem ma miejsce głównie w sferze życia publicznego, w kontaktach między nieznajomymi lub zaledwie zna­jomymi, czyli mieści się na jednym krańcu kontinuum, którego dru­gim biegunem jest intymność.

Idea takiego kontinuum jest niewątpliwie w pewnym stopniu słuszna. Wykazano na przykład, że oprócz technik radzenia sobie z nieznajomymi, osoby fizycznie niepełnosprawne mogą rozwinąć specjalne techniki przechodzenia poza wstępną uprzejmość i zdy­stansowanie, których prawdopodobnie doświadczą. Mogą próbo­wać przejść na płaszczyznę kontaktów bardziej osobistych, a wtedy rzeczywiście ich defekt przestanie być czynnikiem decydującym. Jest to proces żmudny, który Fred Davis nazywa przełamywaniem166. Ponadto, z doświadczeń osób z piętnem cielesnym wynika, iż nor-malsi, z którymi mają oni regularny kontakt, stopniowo się uodpor­niają na ich ułomności, jest więc nadzieja, że w końcu wytworzy się coś w rodzaju rutyny normalizacji. Przytoczyć tu można przykład osoby niewidomej:

1 6 5 Tradycyjne przedstawienie tego tematu w: N. S. Shaler, The Neighbor, Boston 1904. ' " R Davis, op. dt., s. 127-128.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 8 9

Są zakłady fryzjerskie, w których jestem obecnie przyjmowany z pewnym spokojem, i oczywiście hotele, restauracje i budynki użyteczności publicznej, do których mogę wejść bez obaw, że coś się stanie; kilku motorniczych i kierowców autobusów mówi mi teraz po prostu „Dzień dobry", kiedy wsiadam ze swoim psem, kilku znajomych kelnerów obsługuje mnie z tradycyjnym bra­kiem zainteresowania. Naturalnie, moja najbliższa rodzina daw­no przestała się o mnie niepotrzebnie zamartwiać, tak samo jak większość moich bliskich przyjaciół. Do tego stopnia wpłynąłem na edukację świata, który mnie otacza167.

Podobne „chronienie się" może przypuszczalnie występować w od­niesieniu do całych kategorii osób z piętnem: sklepy usługowe znaj­dujące się niekiedy w bezpośredniej okolicy szpitali dla umysłowo chorych mogą stać się miejscami, w których panuje duża tolerancja dla osób przejawiających zachowania psychotyczne; ludzie przeby­wający w sąsiedztwie niektórych szpitali wypracowują zdolność spo­kojnego traktowania osób ze zniekształceniami twarzy, poddawa­nych przeszczepom skóry; mieszkańcy miasteczka, w którym jest zlokalizowana szkoła dla niewidomych, przyzwyczajają się do wido­ku niewidomych uczniów, którzy poruszają się, trzymając się uprzę­ży noszonej przez instruktorów kierujących do nich takie komendy, jakie kierowaliby do psa-przewodnika16S.

Pomimo dowodów potwierdzających powszechne przekonania na temat piętna i zażyłości należy dalej uwzględniać fakt, że zażyłość nie musi redukować pogardy169. Na przykład normalsom miesz­kającym w pobliżu osiedli osób napiętnowanych ze względu na przynależność etniczną udaje się często całkiem zręcznie podtrzy­mywać swoje uprzedzenia. Jednakże ważniejsze jest tutaj spostrzeże­nie, iż konsekwencje tworzenia wielu możliwych założeń na temat

1 6 7 H. Chevigny, op. eh., s. 75-76. 1 6 8 T. Keitlen, N. Lobsenz, op. est., s. 85. 1 6 9 Na dowód tego, że nieupośledzone dzieci na obozie letnim wraz z upływem czasu nie są bardziej skłonne do akceptacji współuczestników upośledzonych fizycznie zob.: S. Ri­chardson, The Social Psychological Consequences of Handicapping. Praca niepublikowa­na, s. 7.

Page 45: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

&•'

9 0 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

jednostki są wyraźnie obecne w naszych stosunkach z osobami, z którymi pozostajemy w trwałej, bliskiej i wyjątkowej relacji. W naszym społeczeństwie mówienie o kobiecie jako o czyjejś żonie oznacza umieszczenie tej osoby w kategorii, która co prawda w da­nym momencie może mieć tylko jednego przedstawiciela, jednak jest to wciąż kategoria, a dana osoba jest jedynie jej reprezen­tantem. Unikalne, mające swe źródło w przeszłości cechy tej oso­by mogą powierzchownie wpływać na nasze z nią relacje, mimo to w centrum znajdzie się wiele społecznie standaryzowanych ocze­kiwań, które mamy wobec zachowania i natury tej osoby jako egzemplifikacji kategorii „żona", na przykład że będzie się zajmo­wała domem, zabawiała naszych znajomych i rodziła dzieci. Będzie dobrą albo złą żoną w odniesieniu do standardowych oczekiwań, jakie inni mężowie w naszej grupie również mają w stosunku do swoich żon. (Z pewnością mówienie o małżeństwie jako o relacji w każdym wypadku wyjątkowej byłoby tutaj nie na miejscu). Za­tem niezależnie od tego, czy wejdziemy w interakcje z nieznajomy­mi, czy też z bliskimi, odkryjemy, że macki społeczeństwa bez skrę­powania zagłębiają się w ten kontakt, nawet tu wskazując nam nasze miejsce.

Znajdą się z pewnością osoby, od których nikt nie wymaga, by dzieliły piętno jednostki czy poświęcały jej czas, okazując takt i tro­skę, i z tego właśnie powodu łatwiej im będzie zaakceptować tę jed­nostkę niż osobom zobligowanym do ciągłego z nią kontaktu.

Przechodząc od rozważania sytuacji osób zdyskredytowanych do sytuacji osób dyskredytowalnych, możemy znaleźć wiele dodatko­wych dowodów na to, że zarówno bliscy jednostki, jak i nieznajomi będą zrażeni jej piętnem. Bliscy mogą stać się właśnie tymi, przed którymi najbardziej chce ona ukryć coś wstydliwego. Sytuację tę ilu­struje przykład homoseksualistów:

Chociaż homoseksualista zazwyczaj zaprzecza, iż jego skłonność jest chorobą, warto odnotować, że jeśli się z kimkolwiek kon­sultuje, to najprawdopodobniej właśnie z lekarzem. Prawdo­podobnie jednak nie będzie to jego lekarz rodzinny. Większość badanych starała się ukrywać swoją orientację przed własną

Kontrola informacji a tożsamość osobista 9 1

rodziną. Nawet ci, którzy publicznie zachowują się względnie otwarcie, bardzo uważają, by nie wzbudzić podejrzeń w kręgu rodzinnym170.

Ponadto, podczas gdy jedno z rodziców może dzielić z drugim jego mroczny sekret, dzieci mogą zostać uznane nie tylko za ryzykow­nych powierników tej informacji, ale również za istoty tak delikat­nej natury, że wiedza tego rodzaju mogłaby im poważnie zaszkodzić. Przykładem jest przypadek rodzica hospitalizowanego w szpitalu dla psychicznie chorych:

Wyjaśniając chorobę ojca młodszym dzieciom, prawie wszystkie matki próbują ukrywać rzeczywistą sytuację. Dziecku mówi się albo że ojciec jest w szpitalu (bez dalszych wyjaśnień), albo że jest w szpitalu, gdyż cierpi na jakąś fizyczną dolegliwość (ból zę­ba, problemy z nogą, ból brzucha lub ból głowy)171.

[Wypowiedź żony pacjenta szpitala dla umysłowo chorych] Żyję w przerażeniu - zupełnym przerażeniu - że jacyś ludzie zażartują sobie na ten temat wobec Jima [ich dziecka]I72.

Można dodać, że istnieją pewne piętna na tyle łatwe do ukrycia, że w bardzo niewielkim stopniu pojawiają się w relacji jednostki z niez­najomymi i dalszymi znajomymi, wywierając wpływ głównie na bli­skich. Dobrymi przykładami są: oziębłość, impotencja i bezpłod­ność. Próbując zatem wytłumaczyć fakt, iż alkoholizm nie wydaje się dyskwalifikować mężczyzny do zawarcia małżeństwa, pewien ba­dacz sugeruje:

Możliwe jest również, że okoliczności zalotów lub harmono­gram picia mogą tak zmniejszyć widoczność alkoholizmu, że nie

1 7 0 G. Westwood, A Minority, London 1960, s. 40. 1 7 1 M. R. Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, The Social Meaning of Mental Illness, „Journal of Social Issues", 1955, nr XI, s. 40-41. Ta praca dostarcza wielu użytecznych in­formacji na temat zarządzania piętnem. 1 7 2 Ibidem, s, 34.

Page 46: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

9 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jest on czynnikiem mogącym wpływać na wybór partnera. Do­piero bliższa interakcja małżeńska może następnie wydobyć ten problem w formie rozpoznawalnej dla współmałżonka173.

Ponadto bliscy mogą zacząć odgrywać szczególną rolę w tym, jak osoba dyskredytował na zarządza sytuacją społeczną, tak że nawet tam, gdzie jej piętno nie ma wpływu na ich akceptację, będzie ono oddziaływać na ich obowiązki względem tej osoby.

Zamiast zatem wyobrażać sobie kontinuum relacji (z kategoryzo­waniem i skrywaniem z jednej strony i otwartym, skupionym na każdym poszczególnym przypadku podejściem - z drugiej), lepiej może myśleć o strukturach, w których kontakt z osobą z piętnem realnie zachodzi i się stabilizuje. Trzeba tu wymienić ulice i spotyka­nych na nich nieznajomych, powierzchowne relacje związane ze świadczeniem usług, a także miejsce pracy, sąsiedztwo czy scenę do­mową. Należy również zauważyć, że w każdym przypadku mogą wystąpić charakterystyczne rozbieżności między pozorną a rzeczy­wistą tożsamością społeczną, oraz że podejmowane będą charakte­rystyczne wysiłki, aby poradzić sobie z tą sytuacją.

Bez względu na to, czy nosiciel piętna jest nam znany osobiście, czy też nie, fakt ten ma wpływ na cały problem zarządzania pięt­nem. Próba opisania, na czym dokładnie ten wpływ polega, wymaga jednak jasnego sformułowania dodatkowego pojęcia „tożsamości osobistej"174.

Fakt, że w niewielkich, trwałych kręgach społecznych każdy członek znany jest innym jako osoba szczególna czy wyjątkowa,

1 7 3 E. Lernen, The Occurence and Sequence of Events in the Adjustment of Families to Al­coholism, „Quarterly Journal of Studies on Alcohol", I960, nr XXI, s. 683. 1 7 4 Rozróżnienie miedzy tożsamością osobistą a tożsamością roli jest zaprezentowane jas­no w: R. Sommer, H. Osmond, L. Pancyr, "Problems of Recognition and Identity, „Interna­tional Journal of Parapsychology", 1960, nr II, s. 99-119, gdzie postawiony jest problem tego, jak się je ustanawia czy obala. Zob. też: E. Goffman, Człowiek w teatrze..., op. cit. Idea osobistej tożsamości jest również wykorzystana przez: C. Rolph, Personal Identity, London 1957 oraz E. Schachtel, On Alienated Concepts of Identity, „American Journal of Psychoanalysis", 1961, nr XXI, s. 120-121, pod nazwą „papierowa tożsamość". Pojęcie tożsamości legalnej czy prawnej blisko koresponduje z pojęciem tożsamości osobistej, oprócz pewnych sytuacji (jak poinformował mnie Harvey Sacks), np. adopcji, w których tożsamość prawna jednostki może zostać zmieniona.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 9 3

spotyka się z powszechną aprobatą. Termin „wyjątkowy" bywa przedmiotem ekscytacji początkujących badaczy społecznych, któ­rzy usiłują nadać mu wartość czegoś pełnego ciepła i twórczego, czegoś, co nie wymaga dalszej analizy, przynajmniej przez socjolo­gów. Termin ten zawiera jednak pewne istotne przesłanki, które na­leży tu omówić.

Jedną ze spraw związanych z pojęciem wyjątkowości jednostki jest wyobrażenie pozytywnego wyróżnika lub identyfikatora, ta­kiego jak na przykład fotograficzny wizerunek jednostki w umy­słach innych czy wiedza o jej szczególnym miejscu w określonej sieci pokrewieństwa. Interesującym przykładem są Tuaregowie z Afryki Zachodniej, u których mężczyźni zakrywają twarze, po­zostawiając tylko małą szparę na oczy. W tej kulturze najwyraźniej twarz nie jest podstawą osobistej identyfikacji, lecz jest nią bu­dowa ciała i wygląd zewnętrzny 1 7 5 . Do wizerunku, który tu oma­wiam, można dopasować tylko jedną osobę. Dopasowanie to bę­dzie zawsze aktualne. Co ciekawe, często te cechy, które występują u wszystkich ludzi (np. odciski palców) - a więc cechy świadczą­ce o podobieństwie - pozwalają też na odróżnienie poszczególnych jednostek.

Po drugie, chociaż większość faktów dotyczących danej jed­nostki będzie prawdziwa również w odniesieniu do innych, to pe­łen zestaw informacji nie będzie dotyczył nikogo poza nią. Po­zwala to odróżnić tę osobę od innych ludzi. Taki zbiór informacji może być niekiedy związany z nazwiskiem (np. w wypadku akt policyjnych), kiedy indziej - z postacią (np. kiedy poznajemy wzór zachowania kogoś, kogo znamy z widzenia, ale nie wiemy, jak się nazywa), a często — zarówno z nazwiskiem, jak i z postacią.

Po trzecie, właśnie to, co odróżnia jednostkę od wszystkich in­nych, jest sednem jej istnienia, jej głównym i centralnym aspektem, sprawiającym, że jest ona od początku do końca wyjątkowa, a nie jedynie możliwa do odróżnienia od tych, którzy są do niej najbar­dziej podobni.

1 7 5 Informacje te zawdzięczam niepublikowanej pracy Roberta Murph/ego On Social Di­stance and the Veil.

Page 47: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

9 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Za tożsamość osobistą uważam tylko dwa pierwsze pojęcia: po­zytywne wyróżniki lub identyfikatory oraz unikalną kombinację faktów z życia jednostki, która łączy się z jednostką właśnie za po­mocą tych identyfikatorów. Tożsamość osobista wiąże się zatem z założeniem, że jednostkę można odróżnić od wszystkich innych i że do owej tożsamości dołączyć można ciągły zapis faktów spo­łecznych, którego powstawanie można porównać do przygotowy­wania porcji waty cukrowej. Podobnie jak do waty przyklejają się jej kolejne warstwy, tak i do tego zapisu można dołączać wciąż nowe fakty biograficzne. Trudne do przyjęcia jest natomiast to, że tożsamość osobista może odgrywać i odgrywa ustrukturyzowaną, zrutynizowaną i zestandaryzowaną rolę w organizacji społecznej, właśnie ze względu na to, że każda jednostka jest jedyna w swoim rodzaju.

Proces osobistej identyfikacji można wyraźnie zaobserwować w działaniu, przyjmując za punkt odniesienia nie małą grupę, ale dużą bezosobową organizację, taką jak administracja państwowa. Standardową praktyką organizacji tego typu jest obecnie oficjalna rejestracja sposobu identyfikacji każdej osoby, z którą ma ona do czynienia, co oznacza, że stosuje ona pewien zestaw wyróżników wyodrębniających tak oznakowaną osobę od innych jednostek. Jak sugerowano wyżej, wybrany wyróżnik sam w sobie jest dość stan­dardowy: niezmienne atrybuty biologiczne (np. pismo odręczne czy fotograficznie potwierdzony wygląd), możliwe do odnotowania i niezmienne fakty (np. akt urodzenia, imię i numer ubezpieczenia społecznego). Ostatnio, dzięki zastosowaniu analiz komputerowych, nastąpił postęp w używaniu jako identyfikatorów cech mowy i pis­ma, co prowadzi do wykorzystania w ten sposób drugorzędnych, ekspresywnych cech zachowania, podobnie jak czynią to specjaliści przy poświadczaniu autentyczności obrazów. Co ważniejsze, Social Security Act176 z 1935 roku zapewnia, że niemal każdy pracownik będzie miał własny numer identyfikacyjny (do którego będzie moż­na dołączyć pełną historię zatrudnienia), czyli schemat identyfikacji,

1 7 4 Amerykańska ustawa o ubezpieczeniu społecznym (przyp. red.).

Kontrola informacji a tożsamość osobista 9 5

który już przysporzył wielu kłopotów środowiskom przestępczym. W każdym razie, gdy taki identyfikator będzie już ustalony, można dołączyć do niego informacje na temat danej osoby w miarę udo­stępniania nowego materiału, tworząc w ten sposób odpowiednio uporządkowane dossier. Można oczekiwać, że znaczenie identyfika­cji osobistej obywateli dokonywanej przez państwo będzie wzrastać, chociażby ze względu na doskonalenie mechanizmów, dzięki któ­rym dane na temat jednostki będą łatwiej dostępne dla upoważnio­nych osób i będą obejmowały więcej informacji o charakterze spo­łecznym, na przykład fakt otrzymywania dywidendy od posiada­nych akcji spółek.

Duże zainteresowanie budzą działania ściganych przez prawo osób, które usiłują przyjąć nieswoja tożsamość osobistą lub pozbyć się tej oryginalnej, co przejawia się w próbach zniekształcania linii papilarnych czy niszczenia publicznych rejestrów aktów urodzenia. W konkretnych sytuacjach problemem staje się zazwyczaj własne imię i nazwisko, ponieważ ze wszystkich identyfikatorów wydaje się ono najpowszechniej stosowane, a jednocześnie najłatwiej podlega­jące manipulacji. Uznanym i prawnie wskazanym sposobem zmia­ny imienia jest dokonanie tego przez udokumentowany akt, które­go zapis jest dostępny w publicznym rejestrze. Zachowuje się w ten sposób ciągłość, pomimo pozornej zmiany177, na przykład wtedy, gdy kobieta zmienia nazwisko na mocy aktu małżeństwa. W show--biznesie zmiana imienia i nazwiska jest powszechna wśród wyko­nawców, ale również tutaj informacja o poprzednich danych będzie prawdopodobnie dostępna, a nawet powszechnie znana, tak samo jak w wypadku pisarzy mających pseudonimy. Dziedziny, w których zmiana imienia i nazwiska może nastąpić bez oficjalnej adnotacji, są związane z nielegalną działalnością (np. prostytucja, działalność przestępcza bądź rewolucyjna). Pozostaje jeszcze kwestia zakonów katolickich. Jakiekolwiek zajęcie niosące ze sobą zmianę imienia (od­notowaną lub nie) z pewnością wiąże się z istotnym zerwaniem określonej relacji między jednostką a jej starym światem.

Por. C. Rolph, Personal Identity, op. cit., s, 14-16.

Page 48: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

" 9 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Należy stwierdzić, że niektóre zmiany imienia i nazwiska, takie jak te dokonywane przez osoby pragnące uniknąć poboru do woj­ska 1 7 8 czy gości motelowych, są wyraźnie związane z legalnym as­pektem identyfikacji osobistej, podczas gdy inne, na przykład te do­konywane przez członków mniejszości etnicznych, dotyczą kwestii tożsamości społecznej. Jeden z badaczy zauważa, że niektórych pio­senkarzy można przypisać do obu tych kategorii:

Typowa tancerka rewiowa zmienia imię prawie tak często jak fryzurę, aby pozostać w zgodzie z aktualną modą scenicz­ną, z przesądami obowiązującymi w show-biznesie, a w pew­nych wypadkach po to, aby uniknąć płacenia składek związ­kowych179.

Można dodać, iż zawodowi przestępcy stosują dwa szczególne rodzaje zmiany imienia i nazwiska: pseudonimy, używane tymcza­sowo, choć nieraz wielokrotnie, aby uniknąć osobistej identyfikacji, oraz „ksywy", czyli przezwiska nadawane w środowisku przestęp­czym i noszone przez całe życie, ale używane tylko przez członków należących do tej społeczności lub osoby zorientowane.

Imię i nazwisko jest więc bardzo powszechnym, ale niezbyt pew­nym środkiem ustalania tożsamości. Kiedy sąd musi się zająć kimś, kto ma dużą motywację do fałszywej autoprezentacji, będzie oczy­wiście szukać innych pozytywnych wyróżników. Oto przykład za­czerpnięty z prawodawstwa angielskiego:

[...] tożsamość osobista jest w sądach potwierdzana nie przez od­niesienie do imienia i nazwiska, a.nawet nie głównie przez bez­pośrednie zeznania, ale poszlakowo, przez dowody na podo­bieństwo bądź różnicę w cechach osobistych180.

'•" W latach sześćdziesiątych wiązało się to z odmową udziału w interwencji USA w Wietnamie (przyp. red.). I 7 ' A. Hartman, Criminal Aliases: A Psychological Study, Journal of Psychology", 1951, nr XXXII, s. 53. 1 8 0 C. Roiph, Personal Identity, op. cit., s. 18.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 9 7

. Należy w tym miejscu ponownie poruszyć kwestię informacji społecznej. Rozważane wcześniej uosobione znaki, zarówno presti­żu, jak i piętna, wchodzą w zakres tożsamości społecznej. Jasne jest, że trzeba odróżnić je wszystkie od dokumentów, które jednostki noszą przy sobie w celu potwierdzenia osobistej tożsamości. Do­kumenty te są powszechnie używane w Anglii i Ameryce, zarów­no wśród rodowitych mieszkańców, jak i obcokrajowców. Karty rejestracyjne i prawa jazdy (zawierające odciski palców, podpisy i niekiedy fotografie) są uznawane za niezbędne1 8 1. Razem z tymi identyfikatorami jednostka może przy sobie nosić dokumenty po­twierdzające jej wiek (np. młodzież, która chce nabyć alkohol lub odwiedzić miejsca, gdzie uprawia się hazard), licencje zezwalające na podjęcie chronionego lub niebezpiecznego zajęcia, zezwolenia na pobyt poza koszarami i tak dalej. Informacja ta jest często uzu­pełniana przez zdjęcia rodzinne, świadectwa odbytej służby woj­skowej, a nawet fotokopie dyplomów akademickich. W ostatnim czasie dostępne stały się także informacje na temat stanu zdrowia posiadacza dokumentu oraz pojawiły się argumenty przemawiające za powszechnym wykorzystaniem tych danych.

Ministerstwo zdrowia1 8 2 rozważa wprowadzenie medycznych kart identyfikacyjnych dla każdego. Bezwzględnie wymagane by­łoby noszenie ich przy sobie. Karta zawierałaby informacje doty­czące szczepień, grupy krwi właściciela oraz wszelkich chorób (takich jak hemofilia), o których w razie uczestnictwa tej osoby w wypadku lekarze powinni wiedzieć natychmiast. Jednym z ce­lów wprowadzenia tej karty jest wspomaganie szybkiej pomocy w nagłych wypadkach i uniknięcie niebezpieczeństwa podawania ludziom szczepionek, na które mogą być uczuleni183.

181 yy Wielkiej Brytanii obywatele nie są obecnie zobligowani do noszenia przy sobie do­kumentów tożsamości, chociaż obcokrajowcy i kierowcy - tak. Obywatele brytyjscy mogą również w pewnych okolicznościach odmówić udzielenia policji informacji na temat tego, kim są. Zob.: C. Rolph, Personal Identity, op. cit., s. 12-13. 1 8 2 Dotyczy Wielkiej Brytanii. 1 8 3 „The San Francisco Chronicie", 14 kwietnia 1963; informację tę podano za »The London Times".

Page 49: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

9 8 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

Można by dodać, że rośnie liczba miejsc pracy, w których od pracowników wymaga się noszenia w widocznym miejscu lub przy sobie pracowniczej karty identyfikacyjnej ze zdjęciem.

Sens stosowania rozmaitych środków identyfikacji jest oczywi­ście taki, że nie dopuszczają one do najmniejszego błędu czy niejas­ności, demaskując nadużycie symboli niosących społeczną informa­cję. A zatem bardziej trafny niż „symbol tożsamości" byłby może termin „dokument tożsamości". (Porównajcie na przykład dosyć niepewną podstawę społecznej identyfikacji tożsamości żydowskiej ze względu na wygląd, gesty czy głos)1 8 4. Nawiasem mówiąc, tylko w wyjątkowych sytuacjach cała ta dokumentacja oraz dołączone do niej informacje dotyczące faktów społecznych są przedstawiane oso­bom uprawnionym do kontrolowania tożsamości (w odróżnieniu od symboli prestiżu i piętna, które z większym prawdopodobień­stwem zostaną udostępnione szerszemu ogółowi).

Ponieważ informacje na temat tożsamości osobistej mają najczę­ściej formę, która pozwala na ich ścisłe udokumentowanie, można ich używać jako zabezpieczenia na wypadek potencjalnie fałszywego przedstawienia tożsamości społecznej. Zatem od wojskowych moż­na wymagać noszenia dokumentów tożsamości potwierdzających ich uprawnienia, których rzekomym dowodem jest noszony przez nich mundur i insygnia. Karta identyfikacyjna studenta zapewnia bibliotekarza, że student ten ma prawo wypożyczać książki z biblio­teki i wchodzić między regały, tak samo jak jego prawo jazdy może świadczyć o tym, że osiągnął wiek uprawniający go do spożywania alkoholu w lokalach publicznych. Również karty kredytowe świad­czą zewnętrznie o tożsamości osobistej, co jest przydatne przy decy­dowaniu o przyznaniu lub odmówieniu kredytu; dodatkowo dowo­dzą tego, że jednostka należy do kategorii społecznej, która umo­żliwia jej wzięcie kredytu. Mężczyzna udowadnia, że nazywa się Hi­ram Smith, aby zaświadczyć, iż jest lekarzem, rzadko natomiast po­kazuje, że jest lekarzem, aby udowodnić, iż jest Hiramem Smithem. Podobnie jednostki, którym na podstawie ich przynależności do

1 8 4 L. Savitz, R. Tomasson, The Uentiftability of Jews, „American Journal of Sociology" 1959, nr LXIV, s. 468-475.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 9 9

grupy etnicznej odmawiano wstępu do niektórych hoteli, mogły być z tą grupą identyfikowane z powodu swojego nazwiska, tak więc tu­taj również element osobistej biografii jest wykorzystywany do kate­goryzowania.

Ogólnie rzecz biorąc, biografia przywiązana do udokumento­wanej tożsamości może nałożyć wyraźne ograniczenia na wybrany przez jednostkę sposób autoprezentacji. Przykładem może być sy­tuacja niektórych brytyjskich byłych pacjentów szpitali psychiatrycz­nych, którzy nie mogą uchodzić za zwykłych kandydatów do pracy, ponieważ ich legitymacje ubezpieczenia społecznego nie są w odpo­wiednich miejscach podstemplowane1 8 5. Można tu dodać, iż sam akt ukrywania osobistej tożsamości może być stygmatem wskazującym na kategorię społeczną: ciemne okulary zakładane przez przedstawi­cieli śmietanki towarzyskiej ujawniają przypuszczalnie - lub przez pewien czas ujawniały - społeczną kategoryzację kogoś, kto chce pozostać incognito, a bez okularów zostałby rozpoznany.

Kiedy dostrzeże się już różnicę między symbolami społecznymi a dokumentami tożsamości, można się przyjrzeć szczególnej pozycji werbalnych stwierdzeń, które świadczą językowo (a nie tylko eks-presywnie) o społecznej i osobistej tożsamości. Kiedy jednostka nie ma wystarczającej dokumentacji, aby otrzymać pożądaną usłu­gę, może próbować stosować zamiast tego oświadczenia werbalne. Grupy i społeczeństwa różnią się oczywiście w swoich przeko­naniach co do tego, jak wiele świadectw tożsamości należy przed­stawić w różnych sytuacjach społecznych. Jak podaje pewien indyj­ski pisarz:

W naszym społeczeństwie mężczyznę zawsze określa zajmowane przez niego stanowisko, tak więc bardzo skrupulatnie przestrze­gamy, by o nim informować. Na przyjęciach w Delhi obserwuję, jak ludzie sami dodają tę informację, kiedy osoba przedstawia­jąca ich ją pominie. Pewnego dnia w domu zagranicznego dy­plomaty w Delhi przedstawiono mi młodego człowieka bez

1 5 3 E. Mills, Living with Mental Illness; A Study In East London, London 1962, s. 112.

Page 50: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 0 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

wzmianki o zajmowanej przez niego oficjalnej pozycji. Natych­miast się ukłonił i dodał: „Z ministerstwa X, a z którego Pan jest departamentu?". Kiedy odpowiedziałem, że nie należę do żadne­go, wydawał się zaskoczony faktem, że w ogóle mnie tam zapro­szono, skoro nie zajmowałem żadnego stanowiska186.

Biografia

Niezależnie od tego, czy biografia jednostki istnieje w umysłach jej bliskich, czy też figuruje w aktach personalnych organizacji, i czy dokumentację swojej osobistej tożsamości osoba ta nosi przy sobie, czy też jest ona gromadzona w aktach, jednostka ta jest istotą, na te­mat której można utworzyć rejestr. Spełnia ona warunki, by być przedmiotem biografii187.

Chociaż przedstawiciele nauk społecznych często wykorzystywa­li biografię, zwłaszcza jako historię kariery życiowej, to jednak mało uwagi poświęcali zasadniczym cechom tego pojęcia, może poza stwierdzeniem, że biografie są bardzo podatne na konstrukcję re­trospektywną. Rolę społeczną, jako pojęcie oraz formalny element społecznej organizacji, zbadali dogłębnie, ale biografii - nie.

Pierwszym założeniem, które należy uczynić, jest to, że jednostka może tak naprawdę mieć tylko jedną biografię, co gwarantują raczej prawa fizyki niż prawa społeczeństwa. Przyjmuje się, że wszystko, co jednostka zrobiła i może zrobić, zawiera się w jej biografii (jak ilustruje to motyw doktora Jekylla i pana Hyde'a), nawet jeżeli mu­simy wynająć specjalistę od biografii, czyli prywatnego detektywa, aby uzupełnił brakujące fakty i połączył ze sobą te znane. Niezależ­nie od tego, jak wielkim ktoś jest łajdakiem, bez względu na to, jak fałszywa, tajemnicza lub niejednolita jest jego egzystencja lub jak często zaczyna od nowa, fakty związane z jego działalnością nie mo­gą być sprzeczne czy też niepowiązane ze sobą. Zauważcie, że ta

, 8 S C. Chaudhuri, A Passage to England, London 1959, s. 92. 1 8 7 Jestem bardzo wdzięczny Haroldowi Garfinkelowi, który zapoznał mnie z terminem „biografia" w takim znaczeniu, w jakim stosowany jest w tej książce.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 0 1

absolutna pojedynczość życia stoi w wyraźnej sprzeczności z wielo­ścią Ja, które można w jednostce odkryć, patrząc na nią z perspekty­wy roli społecznej (w której, jeśli jednostka dobrze sobie poradzi z rozdzieleniem roli od publiczności, może całkiem zręcznie przy­bierać różne formy Ja oraz do pewnego stopnia utrzymywać, że nie jest już tym, kim była).

Przy takich założeniach na temat natury tożsamości osobistej wyłania się czynnik, który stanie się w tej pracy istotny - stopień powiązania informacyjnego między poszczególnymi danymi a jed­nostką. Mając do dyspozycji ważne fakty społeczne na temat danej osoby (takie jak te, które się zapisuje w nekrologu), rozważmy, jak zbliżona bądź odległa od siebie będzie para faktów w zależności od tego, ile osób znających jeden fakt będzie znało również drugi. W ogólnym ujęciu pytanie brzmi: Jeżeli założyć, że istnieje pewien zbiór istotnych faktów społecznych na temat jednostki, to jak okre­ślić znajomość tych faktów przez osoby, które znają tylko niektóre z nich?

Należy odróżnić fałszywą prezentację społeczną od fałszywej prezentacji osobistej. Biznesmen z wyższej klasy średniej, który chcąc się wyrwać na weekend z codziennej roli, zakłada mniej ele­gancki strój i wyjeżdża do taniego ośrodka wczasowego, dokonuje fałszywej prezentacji społecznej. Kiedy zaś zamelduje się w motelu jako pan Kowalski, prezentuje się fałszywie w sferze osobistej. Jed­nak niezależnie od tego, czy w grę wchodzi tożsamość społeczna czy osobista, można rozróżnić prezentację mającą na celu udowodnie­nie, że jest się tym, kim się tak naprawdę nie jest, od prezentacji na­stawionej na udowodnienie sytuacji odwrotnej.

Ogólnie rzecz biorąc, normy odnoszące się do tożsamości spo­łecznej, jak wcześniej zakładano, odnoszą się do różnego rodzaju ról lub profilów, które pozwalamy przyjmować określonej jednostce - osobowości społecznej, jak mawiał Lloyd Warner188. Nie spodzie­wamy się, że zawodowym bilardzistą okaże się kobieta czy filolog klasyczny, ale nie dziwi nas ani nie wprawia w zakłopotanie fakt, że

1 8 8 W. L. Warner, The Society, the Individual, and His Mental Disorder, „American Jour­nal of Psychiatry", 193 7, nr XCIV, s. 278-279.

Page 51: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 0 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jest nim włoski robotnik czy pochodzący z miasta Murzyn. Jednakże normy określające osobistą tożsamość nie dotyczą zakresu dopusz­czalnych kombinacji atrybutów społecznych, lecz raczej pewnego rodzaju kontroli informacji, którą jednostka może się odpowiednio posługiwać. To, że ma ona tak zwaną mroczną przeszłość, jest kwe­stią z związaną z jej tożsamością społeczną. Sposób, w jaki postępu­je z informacjami na temat owej przeszłości, jest kwestią osobistej identyfikacji. Dziwna przeszłość (oczywiście nie dziwna sama w so­bie, ale dziwna dla kogoś, kto zna obecną tożsamość społeczną jed­nostki) to jeden rodzaj niestosowności. Zupełnie innym może być odgrywanie przez jednostkę roli przed tymi, którzy nie znają jej przeszłości lub nie są o niej przez jednostkę informowani. Pierwsza sytuacja ma związek z regułami dotyczącymi tożsamości społecznej, druga odnosi się do reguł związanych z tożsamością osobistą.

Obecnie w środowiskach klasy średniej jest najwyraźniej tak, że im więcej faktów związanych z jednostką nie zgadza się z tym, czego oczekuje opinia publiczna, tym bardziej jednostka jest zobowiąza­na do dobrowolnego ujawniania informacji o sobie, mimo że cena, którą zapłaci za swą szczerość, może być proporcjonalnie większa. (Z drugiej strony to, że jednostka ukrywa jakieś informacje o sobie, które w naszym przekonaniu powinna ujawnić, nie daje nam prawa do zadawania jej pytań zmuszających ją do wyjawienia faktów lub rozmyślnego kłamstwa. Kiedy zadajemy takie pytanie, pojawia się podwójne zakłopotanie: nasze -wynikające z nietaktownego zacho­wania, oraz jej - wynikające z tego, że coś ukrywa. Dana osoba mo­że się również czuć źle z powodu postawienia nas w sytuacji, w któ­rej czujemy się winni tego, że ją zawstydzamy). Wygląda na to, iż prawo do powściągliwości przysługuje tylko tym, którzy nie mają nic do ukrycia189. Wydaje się również, że aby radzić sobie ze swoją osobistą tożsamością, jednostka musi wiedzieć, komu musi udzielić wielu informacji, a komu bardzo niewielu, mimo że w każdej sytuacji może być zobowiązana do powstrzymywania się od wypowiedzenia

1 8 9 Por. z kodeksem panującym na Dzikim Zachodzie, według którego czyjaś przeszłość i prawdziwe imię i nazwisko byty definiowane jako prawowita własność prywatna. Zob. np.: R. Adams, The Old-Time Cowboy, New York 1960, s. 60.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 0 3

kłamstwa wprost. Wynika z tego, że musi ona również mieć w gło­wie przygotowane dokładne wyjaśnienie faktów na temat obecnego i dawnego życia, które jest zobowiązana ujawnić innym 1 9 0.

Należałoby teraz rozważyć związek między tożsamością osobistą a społeczną oraz spróbować omówić niektóre najbardziej jawne po­wiązania między nimi.

Konstruując czyjąś tożsamość osobistą, korzystamy oczywiście z jej społecznej tożsamości, a poza tym ze wszystkiego, co może się z tą jednostką wiązać. Oczywiste jest również to, że możliwość oso­bistego zidentyfikowania jednostki pozwala nam organizować i łą­czyć informacje na temat jej tożsamości społecznej. Jest to proces, który może zmienić nieco znaczenie cech społecznych, które przypi­sujemy jednostce.

Można przypuszczać, że fakt posiadania ukrytej, dyskredytującej ułomności nabiera większego znaczenia, gdy osoby, przed którymi jednostka się jeszcze nie odkryła, nie są dla niej obce, lecz są przyja­ciółmi. Odkrycie się narusza nie tylko obecną sytuację społeczną, ale również ustalone relacje; nie tylko obecny wizerunek jednostki, któ­ry inni znają, ale również ten, który będą znać w przyszłości; nie tyl­ko pozory, ale również reputację. Piętno oraz próby jego ukrycia lub zaradzenia mu stają się częścią osobistej tożsamości. Stąd się bierze nasza wzmożona skłonność do zachowań niestosownych, kiedy no­simy maskę 1 9 1 lub jesteśmy z dala od domu; stąd skłonność niektó­rych osób do anonimowego publikowania sensacyjnych materiałów lub publicznego występowania przed niewielką, zamkniętą widow­nią, przy założeniu, że nie spowoduje to odkrycia się przed większą publicznością. Pouczający przykład takiej sytuacji został niedawno opisany w związku z Towarzystwem Mattachine, organizacją pra­cującą na rzecz przedstawienia i poprawy sytuacji homoseksuali­stów, wydającą w ramach swojej działalności czasopismo. Okazuje

1 9 0 Na temat społecznych ram pamięci zob.: F. C. Bartlert, Remembering, Cambridge 1961. 1 9 1 Nie tylko bandyci i członkowie Ku-Klux-Klanu noszą maski, aby uniknąć rozpozna­nia. W czasie ostatnich przesłuchań przeprowadzanych przez Wydział Karny Stanu Wa­szyngton byłym narkomanom pozwolono zeznawać z zasłoniętą głową - nie tylko w celu uniknięcia publicznej identyfikacji, ale również po to, by uniknąć odwetu.

Page 52: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 0 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

się, że praca biura w budynku publicznym może mieć charakter publiczny, a pracownicy zachowują się przy tym w taki sposób, że inni lokatorzy budynku pozostają nieświadomi tego, kto i w jaki sposób funkcjonuje w ich otoczeniu.

Biograficzni inni

Tożsamość osobista, podobnie jak tożsamość społeczna, wprowadza podziały wśród otaczających jednostkę ludzi. Mowa przede wszyst­kim o podziale na tych, którzy wiedzą o piętnie, i tych, którzy o nim nie wiedzą. Ci pierwsi znają osobistą tożsamość jednostki. Wystar­czy tylko, że ją zobaczą lub usłyszą jej imię, aby te informacje uru­chomić. Dla niewiedzących o piętnie jednostka jest kimś zupełnie obcym, osobą, z którą nie wiążą żadnej osobistej biografii.

. Jednostka, o której piętnie wiedzą inne osoby, może być tego świadoma lub nie. Inni z kolei mogą znać lub nie stan świadomości jednostki na temat ich wiedzy o jej piętnie. Ponadto, mimo przeko­nania, że inni nie wiedzą o istnieniu jej piętna, jednostka nigdy nie może być tego do końca pewna. Poza tym, jeżeli ona wie, że inni są świadomi jego istnienia, to musi - przynajmniej w jakiejś mierze - zdawać sobie sprawę ze stanu ich wiedzy; jeśli jednak nie jest tego świadoma, to może znać inne dotyczące ich fakty.

Wszystko to może się okazać istotne (oprócz tego, jak dużo wie­dzą lub nie wiedzą inni), jako że problemy jednostki w zarządzaniu swoją społeczną i osobistą tożsamością będą się znacznie różniły w zależności od tego, czy przebywający z nią ludzie wiedzą o jej piętnie, a jeżeli wiedzą, to czy jest ona tego świadoma.

Kiedy jednostka przebywa wśród osób, dla których jest kimś zu­pełnie obcym, z punktu widzenia jej bezpośrednio widocznej tożsa­mości społecznej wielką niewiadomą jest dla niej to, czy inni zacz­ną budować jej osobistą tożsamość (a przynajmniej zapamiętają jej określony sposób zachowania w tym kontekście), czy może zupeł­nie powstrzymają się od gromadzenia i porządkowania swojej wie­dzy na ten temat, co jest charakterystyczne dla sytuacji w pełni anonimowych. Zauważcie, że kiedy ulice dużych miast zapewniają

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 0 5

anonimowość osobom zachowującym się stosownie, jest to anoni­mowość biograficzna. W odniesieniu do tożsamości społecznej prak­tycznie nie istnieje coś takiego jak całkowita anonimowość. Można dodać, że za każdym razem, gdy jednostka dołącza do organizacji lub społeczności, następuje wyraźna zmiana w strukturze wiedzy (jej rozpowszechniania i charakteru) na temat tej osoby, a więc zmienia­ją się również okoliczności, związane z kontrolą informacji192. Na przykład każdy były pacjent szpitala psychiatrycznego musi sobie uświadomić, że w szpitalu poznał osoby, z którymi być może trzeba się będzie przywitać publicznie poza szpitalem, co może doprowa­dzić osobę trzecią do zapytania: Kto to był? Co chyba ważniejsze, były pacjent musi stawić czoła własnej niewiedzy na temat zoriento­wanych, czyli osób, które mogą go osobiście zidentyfikować i będą wiedziały (choć on nie będzie tego świadomy), iż jest on w rzeczy­wistości byłym pacjentem szpitala psychiatrycznego.

Terminem kognitywne rozpoznanie będę nazywał postrzeganie identyfikacji jednostki jako osoby mającej określoną tożsamość spo­łeczną albo osobistą. Rozpoznawanie tożsamości społecznych jest dobrze znaną formą ochrony wielu instytucji usługowych. Mniej znany jest fakt, że rozpoznawanie tożsamości osobistych funkcjonu­je na co dzień w niektórych organizaq'ach. W bankach na przykład oczekuje się od kasjerów rozwinięcia umiejętności rozpoznawania swoich klientów. W brytyjskich kręgach przestępczych istnieje fun­kcja zwana „czujką". Pełniący ją człowiek zajmuje posterunek na uli­cy, w pobliżu wejścia na teren działalności przestępczej. Znając oso­bistą tożsamość nieomal każdego przechodnia, może ostrzec wspól­ników o nadejściu podejrzanej osoby193.

Wśród osób, które mają określone informacje na temat biografii jednostki (czyli tych, które wiedzą o jej' piętnie)j będzie istniała mniejsza grupa tych, którzy pozostają z nią w pewnej relacji „towa­rzyskiej" - powierzchownej lub przyjacielskiej, równorzędnej bądź

1 , 2 Analiza przypadku kontroli informacji na temat Ja w: J. Henry, The Formal Structure of a Psychiatric Hospital, „Psychiatry", 1954, nr XVII, s. 139-152, a szczególnie s. 149-150. , M Opis funkcji „czujki" można znaleźć w: J. Phelan, The Underworld, London 1953, s, 175-186.

Page 53: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 0 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

nie. Nie tylko wiedzą o niej, ale również znają ją osobiście. Ludzie mają prawo i obowiązek odpowiedzieć na ukłon lub pozdrowienie czy też pogawędzić z nią, gdy znajdą się w tej samej sytuacji spo­łecznej, ustanawiając w ten sposób społeczne rozpoznanie. Będą oczywiście sytuacje, w których jednostka obejmie społecznym roz­poznaniem kogoś, kogo nie zna osobiście, lub też sama zostanie rozpoznana przez taką osobę. W każdym razie powinno być jasne, że kognitywne rozpoznanie jest po prostu aktem postrzegania, pod­czas gdy społeczne rozpoznanie oznacza udział jednostki w proce­sie komunikacji.

Nawiązywanie znajomości społecznych lub osobista znajomość różnych osób muszą być wzajemne, choć oczywiście jedna czy na­wet obie znające się osoby mogą tymczasowo o tym powiązaniu zapomnieć, tak samo jak jedna lub obie mogą być świadome istnie­jącego między nimi związku, ale tymczasowo zapomnieć niemal wszystko na temat osobistej tożsamości drugiej strony194.

Jeśli jednostka prowadzi życie takie, jakie zazwyczaj wiedzie się na wsi (bez względu na to, czy mieszka w miasteczku czy w dużym mieście), niewiele będzie osób, które tylko o niej słyszały. Ci, którzy wiedzą o jej istnieniu, prawdopodobnie będą znać ją osobiście. Z drugiej strony wydaje się, że termin „sława" odnosi się do sytuacji polegającej na tym, że krąg ludzi, którzy znają daną jednostkę (szczególnie ze względu na jej wyjątkowe i godne pozazdroszczenia osiągnięcia lub stan posiadania), może być bardzo duży, o wiele wię­kszy niż krąg tych, którzy znają ją osobiście.

Sposób traktowania jednostki ze względu na jej tożsamość spo­łeczną jest często wzbogacany o dodatkowe poważanie i pobłażli­wość w wypadku, gdy jest to osoba sławna z powodu swojej tożsa­mości osobistej. Podobnie jak mieszkaniec małej miejscowości, ktoś sławny zawsze zostanie rozpoznany w miejscu, w którym robi zaku­py. Już sam fakt, że jest się kognitywnie rozpoznawanym przez niez­najomych w miejscach publicznych, może być źródłem satysfakcji, co potwierdza młody aktor:

1 9 4 Szersze omówienie nawiązywania znajomości i rodzajów rozpoznania w: E. Goffman, Behavior in Public Placess, New York 1963, s. 112-123.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 0 7

Kiedy stałem się nieco bardziej znany i któregoś dnia byłem w dołku, naprawdę mówiłem do siebie: Chyba pójdę na spacer i dam się rozpoznać195.

Ten rodzaj przypadkowych, niewielkich dowodów aprobaty jest przypuszczalnie jednym z powodów, dla których poszukuje się sła­wy. Ten sam fakt nasuwa także przypuszczenia, dlaczego, gdy czło­wiek stanie się już sławny, zaczyna się czasem kryć przed własną sła­wą. Kwestią jest tutaj nie tylko natarczywość reporterów, łowców autografów i ciekawskich, ale również fakt, iż więcej działań zostaje zasymilowanych z biografią jako wydarzenia godne odnotowania publicznego. Dla osoby sławnej ucieczka „tam, gdzie ma szansę być sobą", może oznaczać znalezienie społeczności, która nie zna jej bio­grafii. W takim miejscu jej zachowanie, wpływające jedynie na jej tożsamość społeczną, może nikogo nie interesować. Z kolei jednym z aspektów bycia na fali jest działanie umożliwiające kontrolę nad przesłankami tworzącymi biografię, związane jednak z tymi obszara­mi życia, które zazwyczaj jej nie kreują.

W codziennym życiu zwykłej osoby będą długie okresy, w któ­rych związane z nią wydarzenia nie zostaną przez nikogo zapamięta­ne. Formalnie będą one częścią jej biografii, ale pozostaną nieaktyw­ne. Jedynie poważny wypadek lub bycie świadkiem zabójstwa mogą stworzyć w ciągu owych martwych okresów momenty, które się znajdą we wspomnieniach kreujących przyszłość jednostki zarówno w jej własnej pamięci, jak i w pamięci innych. (Alibi jest w rzeczywi­stości prezentowanym fragmentem biografii, które w zwyczajnych okolicznościach nie stałoby się częścią biografii aktywnej). Z drugiej strony osoby, których biografię spisano, a w jeszcze większym stop­niu członkowie rodziny królewskiej (skazani na to od urodzenia), uznają, że doświadczyły w życiu niewielu martwych okresów, będą­cych nieaktywną częścią ich biografii.

W rozważaniach o sławie przydatne może się okazać również omówienie na temat tego, czym jest zła sława lub niesława, pojawia-

195 Wypowiedź Anthon/ego Perkinsa w: L. Ross, The Player-lll, „The New Yorker", 4 li­stopada 1961, s. 88.

Page 54: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 0 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

jące się tam, gdzie istnieje krąg osób znających negatywne fakty z życia jednostki, nieznających jej jednak osobiście. Oczywistą fun­kcją złej sławy jest kontrola społeczna.

Pierwszą jej odmianą jest formalna kontrola społeczna, sprawo­wana za pośrednictwem funkcjonariuszy i instytucji mających za za­danie wyszukiwać w większej grupie osoby, których akta i reputacja sprawiły, że są podejrzane, a nawet poszukiwane przez prawo. Na przykład podczas badań w szpitalu psychiatrycznym poznałem pa­cjenta, który miał przepustkę umożliwiającą mu'wychodzenie na miasto, mając jednocześnie na swoim koncie molestowanie dziew­czynek. Gdyby wszedł do któregokolwiek z okolicznych kin, praw­dopodobnie zostałby zauważony przez kierownika i zmuszony do wyjścia. Krótko mówiąc, miał zbyt złą sławę, aby chodzić do kina w okolicy. Znani przestępcy mają ten sam problem, ale na dużo wię­kszą skalę.

W wielu zawodach ważne jest ustalanie osobistej tożsamości ludzi, z którymi mamy kontakt. Na przykład ochroniarze w skle­pach mają nierzadko obszerne rejestry wyglądu profesjonalnych zło­dziei wraz z ich modus operandi Tworzeniu osobistej tożsamości może w istocie zostać przypisana jej własna okoliczność społecz­na, jak w wypadku tak zwanego okazania podejrzanego świadkom przez policję. Dickens, opisując społeczne mieszanie się więźniów i odwiedzających w londyńskim więzieniu, podaje kolejny przykład, nazywany „pozowaniem do portretu". Polega on na tym, że nowy więzień jest zobowiązany do siedzenia na krześle, podczas gdy straż­nicy zbierają się wokół i przyglądają mu się, utrwalając sobie jego wizerunek w pamięci, aby go później rozpoznać196.

Funkcjonariusze, których zadaniem jest sprawdzanie potencjalnej obecności osób o złej sławie, mogą działać w większej grupie ludzi, zamiast w poszczególnych placówkach publicznych. Tak jest w wy­padku policyjnych detektywów, których zasięg działania obejmu­je całe miasto, ale którzy nie stają się przez to sami częścią społecz­ności mieszkańców miasta. Innym wariantem kontroli społecznej jest

m K. Dickens, Klub Pickwicka, przeł. W. Górski, Warszawa 1987.

Kontrola informacji a tożsa mość osobista 1 0 9

nieformalny nadzór, w którym uczestniczy cała społeczność. W tym wypadku można zauważyć, że sytuacja osoby sławnej jest bardzo podobna do sytuacji człowieka okrytego niesławą.

Możliwe jest, że ludzie znający piętno jednostki (niebędący jed­nocześnie przez nią znani) tworzą dużą grupę, obejmującą nie tylko tych, których praca polega na ustalaniu jej społecznej tożsamości. (W istocie terminy „sława" i „niesława" sugerują, że większa spo­łeczność musi mieć jakieś wyobrażenie jednostki). Nie ulega wątpli­wości, źe mass media odgrywają tu rolę przewodnią, umożliwiając przemianę osoby prywatnej w publiczną.

Kolejną kwestią jest to, że publiczny wizerunek jednostki (dostęp­ny ludziom nieznającym jej osobiście) będzie się z konieczności tro­chę różnił od wizerunku tworzonego przez jednostkę w bezpośred­nich relacjach z tymi, którzy ją znają. Wizerunek publiczny wydaje się wykreowany na podstawie niewielu dotyczących jej faktów, które mogą być prawdziwe i które są odpowiednio wyolbrzymione oraz udramatyzowane. Fakty te traktuje się następnie jako pełny obraz tej jednostki. Skutkiem tego może być szczególny rodzaj stygmatyzacji. Obraz siebie kreowany przez jednostkę w życiu codziennym przed tymi, z którymi się zazwyczaj spotyka, może zostać zniekształcony przez potencjalne oczekiwania (życzliwe lub nieżyczliwe), wykreo­wane przez jej wizerunek publiczny. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy jednostka nie jest już zaangażowana w istotne wydarzenia i musi wszędzie stawiać czoła temu, że jest odbierana jako ktoś, kto utracił dawną tożsamość. Sytuacja taka wydaje się również prawdopodob­na, gdy jednostka zdobywa rozgłos w związku z przelotnym, niecha-rakterystycznym, przypadkowym wydarzeniem, które naraża ją na publiczną identyfikację, nie dając jej żadnego dodatkowego prawa do korzystania z dobrych stron sławy197.

Wniosek płynący z powyższych rozważań jest taki, że sławni i zniesławieni mogą mieć więcej wspólnego ze sobą niż ludzie,

1 9 7 W dziedzinie prawa wysiłki jednostki, aby pozostać zwykłym obywatelem tub odzy­skać ten status, doprowadziły do unormowania kwestii prawnych związanych z prywatno­ścią. Odpowiednie odniesienie można znaleźć w: M. Ernst, A. Schwartz, Privacy: The Right to Be Let Alone, New York 1962.

Page 55: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 1 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

których kierownicy sali w restauracjach czy autorzy kolumn plot­karskich nazywają „nikim". Niezależnie bowiem od tego, czy tłum chce okazać jednostce miłość czy nienawiść, może się zachowywać inaczej niż zazwyczaj. (Ten rodzaj braku anonimowości należy skon-trastować z typem opartym na tożsamości społecznej, jak w sytuacji jednostki z deformacją fizyczną, odczuwającej, że ludzie się na nią nieustannie gapią). Zarówno zniesławieni kaci, jak i sławni aktorzy uznają za wskazane wsiadanie do pociągu na stacji, na której nikt się ich nie spodziewa, czy noszenie przebrania198. Jednostki mogą się nawet złapać na tym, że aby uciec przed wrogo nastawioną uwagą publiczną, używają podstępów, które wykorzystywały już wcześniej w swojej biografii, by uniknąć publicznych hołdów. W każdym razie w biografiach oraz autobiografiach ludzi sławnych i zniesławionych można łatwo znaleźć informacje na temat zarządzania tożsamością osobistą.

Jednostkę postrzegać można zatem jako centralny punkt w rela­cji do kontinuum osób, od tych ledwie świadomych jej istnienia, aż po znających ją osobiście, z których każda może mieć inną ilość in­formacji na jej temat. Powtórzę, iż mimo tego, że dzięki codziennym zajęciom jednostka stale się kontaktuje z osobami, które znają ją w inny sposób, różnice te będą zazwyczaj możliwe do pogodzenia. W istocie jakiś rodzaj pojedynczej struktury biograficznej będzie za­chowany. Relacja mężczyzny z szefem i jego relacja z dzieckiem mo­gą być na tyle różne, że być może nie będzie on mógł bezproblemo­wo odgrywać roli pracownika, pełniąc w tym samym czasie funkcję ojca. Gdyby jednak podczas spaceru ze swoim dzieckiem spotkał szefa, mógłby się przywitać i przedstawić. Ani dziecko, ani szef nie musieliby wówczas radykalnie przeorganizowywać swojej osobistej tożsamości, ponieważ wiedzą nawzajem o swoim istnieniu i odgry­wanych przez siebie rolach. Dobrze ugruntowana etykieta „kurtua­zyjnej prezentacji" zakłada w istocie, że osoba, w stosunku do której

1 9 8 Zob.: J. Atholl, op. cit., rozdz. 5. Informacje o sławnych osobach unikających kontak­tów w: J. Bainbridge, Garbo, New York 1961, szczególnie s. 205-206. Informacje o wy­korzystywaniu peruk przez gwiazdy filmowe mające własne włosy w: L. Lieber, Holly­wood's Going Wig Wacky, „This Week", 18 lutego 1962.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 1 1

pozostajemy w relacji roli, pozostaje w innego rodzaju relacjach z innymi typami osób. Zakładam zatem, że pozornie przypadkowe kontakty z życia codziennego mogą jednak konstytuować jakiś ro­dzaj struktury, przywiązującej jednostkę do jednej biografii, i dzieje się to pomimo wielości Ja, na które pozwala owej jednostce jej rola oraz podział otaczających ją ludzi.

Pomijanie piętna

Jeżeli jednostka ma jakąś piętnującą przypadłość, ale nikt (nawet ona sama) o tym nie wie - jak jest w przypadku kogoś z niezdiagnozo-wanym trądem czy nierozpoznanymi łagodnymi atakami epilepsji -wówczas oczywiście takie piętno nie interesuje socjologa, chyba że potraktuje je jako mechanizm kontrolny prowadzący do poznania podstawowych199 lub obiektywnych implikacji stygmatu. Sytuacja, w której piętno jest zupełnie niewidoczne i znane tylko jego nosicielo­wi oraz nieujawniane nikomu innemu, również jest tematem wzbu­dzającym niewielkie zainteresowanie w badaniach nad pomijaniem piętna. Trudno oczywiście oszacować, jak częste są podobne sytuacje.

Równie jasne powinno być to, że gdyby piętno było zawsze od razu widoczne dla wszystkich osób, z którymi jednostka ma kon­takt, budziłoby mniejsze zainteresowanie, choć ludzie byliby do pewnego stopnia zaciekawieni tym, jak bardzo jednostka może się odciąć od kontaktów z otoczeniem i nadal mieć możliwość swobod­nego funkcjonowania w społeczeństwie, a także kwestią taktu i jego braku oraz kwestią samoponiżania.

Oczywiście te dwie skrajne sytuacje, w których o piętnie wiedzą wszyscy bądź nie wie o nim nikt, nie obejmują bardzo wielu innych możliwości. Po pierwsze, istnieją ważne piętna, takie jak te nazna­czające prostytutki, złodziei, homoseksualistów, żebraków i narko­manów, które wymagają od nosicieli, by je skrupulatnie ukrywali przed jedną grupą osób - policją, a jednocześnie systematycznie

1 , 9 W sensie wprowadzonym przez Lemerta [w;] idem, Social Pathology, op. cit., s. 75 i następne.

Page 56: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 1 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

ujawniali je przed innymi, mianowicie przed klientami, współto­warzyszami, dilerami, paserami i tym podobnymi200. Niezależnie zatem od tego, jaką rolę odgrywają włóczędzy w obecności policji, muszą oni często przedstawiać swoją rzeczywistą sytuację gospody­niom domowym, aby otrzymać darmowy posiłek (mogą być nawet zmuszeni do ujawniania swego statusu przechodniom, ponieważ po­siłki te, zwane z oczywistych względów dobroczynnością na po­kaz201, są serwowane w dobrze widocznych miejscach). Po drugie, nawet wtedy, gdy jednostka mogłaby utrzymać niewidoczne piętno w tajemnicy, odkryje ona, że zażyłe relacje z innymi, potwierdzane w naszym społeczeństwie przez wzajemne wyznania dotyczące nie­widocznych ułomności, doprowadzą w końcu do tego, że albo wyja­wi bliskiej osobie swoją sytuację, albo będzie się czuła winna, że te­go nie zrobiła. W każdym razie niemal wszystkie dyskretne kwestie, które bywają trzymane w wielkiej tajemnicy, są jednak komuś znane i w związku z tym rzucają cień.

Istnieje również wiele sytuacji, w których piętno jednostki po­winno być dobrze widoczne, gdy tymczasem okazuje się, że tak do końca nie jest. Po zbadaniu sprawy odkrywamy, że od czasu do cza­su jednostka będzie mogła ukryć krytyczne informacje na swój te­mat. Może się na przykład wydawać, iż chromy chłopiec zawsze będzie się jako taki prezentował, podczas gdy nieznajomi mogą w danym momencie przypuszczać, że miał on wypadek, który spo­wodował jedynie tymczasową ułomność202. Podobnie niewidoma osoba wprowadzona do ciemnej taksówki przez przyjaciela może przez moment czuć, że kierowca nie dostrzega jej ułomności203, lub też niewidomy mężczyzna siedzący w ciemnych okularach w ciem­nym barze może być uznany przez kogoś nowo przybyłego za osobę widzącą204. Człowiek, któremu amputowano obie ręce i wstawiono

2 0 0 Zob. T. Hirshi, The Professional Prostitute, „Berkeley Journal of Sociology", lipiec 1962, s. 36.

M I E. Kane, The Jargon of the Underworld, „Dialect Notes", 1927, nr V, s. 445. . 2 0 2 F. Davis, Po/»o in the Family: A Study in Crisis and Family Process, praca doktorska, University of Chicago 1958, s. 236, m Ibidem, s. 124. 2 ( M S. Sigma, Second Sight, New York 1959, s. 101.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 1 3

w ich miejsce metalowe protezy, siedząc w kinie, może wywołać przerażenie napastliwej kobiety, która - próbując wziąć go za rękę - chwyci metalową protezę205. Murzyni o ciemniejszym odcieniu skóry nigdy publicznie nieukrywający swego piętna, mogą sobie uświadomić, że pisząc listy lub telefonując, kreują swój wizerunek, który później poddany zostanie negatywnej weryfikacji.

Wiedząc, jak wiele jest możliwych do zaistnienia sytuacji między całkowitą skrytością z jednej strony i pełną jawnością z drugiej, można sądzić, że ludzie dokonujący udanej i dobrze zorganizowanej próby pominięcia piętna stają przed problemami, z którymi w takim czy innym momencie muszą się zmierzyć rzesze ludzi. Ze względu na liczne korzyści płynące z tego, że jest się uznanym za normalsa, prawie wszyscy, którzy mają możliwość pominięcia swojego piętna, zrobią to rozmyślnie przy jakiejś okazji. Co więcej, piętno jednostki może się wiązać z kwestiami, których wyjawianie obcym może być uznane za niestosowne. Były więzień może na przykład nadmiernie eksponować swoje piętno tylko wskutek nadmiernego zaufania do przygodnie poznanych osób, wyjawiając im w rozmowie fakty na swój temat bardziej osobiste, niż uzasadniałaby to ich relacja. Kon­flikt między szczerością a stosownością będzie często rozwiązany na korzyść tej drugiej. Wreszcie, kiedy piętno ma związek z częściami ciała, które osoby uważane za normalne muszą zakrywać w miej­scach publicznych, wtedy pomijanie piętna jest nieuniknione, nie­zależnie od tego, czy jest to pożądane czy nie. Kobieta po mastek­tomii czy norweski przestępca seksualny ukarany kastracją są zmu­szeni do tego, by prezentować się fałszywie prawie w każdej sytua­cji, ponieważ tak jak wszyscy zakrywają części ciała, które stanowią ich piętno.

Kiedy jednostka - w wyniku sprzyjających okoliczności bądź in­tencjonalnie - pomija swoje piętno, może dojść do jej dyskredytacji, gdy jakieś dotyczące jej fakty wyjdą na jaw i staną się oczywiste na­wet dla tych, którzy ustalają tożsamość społeczną tej jednostki wy­łącznie na podstawie informacji dostępnych każdemu nieznajomemu

2 0 5 H. Russell, op. cit., s. 124.

Page 57: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 1 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

w danej sytuacji. (Tak ujawnia się jedna z odmian tego, co nazywa­my wstydliwym incydentem). Jednak ten rodzaj zagrożenia dla po­zornej tożsamości społecznej nie jest z pewnością jedynym niebez­pieczeństwem. Oprócz tego, że działania jednostki mogą zdyskre­dytować jej aktualne aspiracje, najważniejszym nieprzewidzianym wypadkiem zagrażającym jednostce pomijającej swoje piętno jest sy­tuacja, w której zostanie ono odkryte przez osoby mogące zidentyfi­kować ją osobiście i włączyć w zbiór informacji na temat jej biogra­fii pewne fakty niedające się pogodzić z jej obecnymi roszczeniami. Wtedy to, incydentalnie, taka osobista identyfikacja ma silny wpływ na tożsamość społeczną.

To właśnie jest podstawą różnych rodzajów szantażu. Pierwszym z nich jest zmowa, polegająca na zaaranżowaniu jakiegoś zajścia, które w krótkim czasie może się stać podstawą do szantażu. (Należy odróżnić zmowę od wpędzania w pułapkę, praktykowanego przez detektywów w celu zmuszenia przestępców do ujawnienia stałych praktyk kryminalnych, a zarazem kryminalnej tożsamości). Inny ro­dzaj szantażu polega na tym, że ofiara musi kontynuować jakąś linię postępowania ze względu na groźby ze strony szantażysty, że w prze­ciwnym razie ujawni on pewne fakty. W. I. Thomas przytacza przy­kład prawdziwej sytuacji: policjant nie pozwala prostytutce zmienić przynoszącego zyski zajęcia, systematycznie dyskredytując ją, gdy usiłuje ona podjąć pracę wymagającą od niej dobrej reputacji206. Ist­nieje jeszcze szantaż, którego celem jest chronienie siebie - i jest to być może jego najważniejsza odmiana. Szantażysta, zamierzenie lub nie, unika słusznej kary, ponieważ zmuszenie go do jej poniesienia skutkowałoby zdyskredytowaniem poszkodowanego.

„Domniemanie niewinności do momentu udowodnienia winy" zapewnia dużo mniejszą ochronę niezamężnej ciężarnej niż nie­żonatemu przyszłemu ojcu. Jej wina jest oczywista ze względu na trudną do ukrycia zmianę wyglądu. On nie ma żadnych widocznych oznak ojcostwa, a jego współuczestnictwo trzeba

2 0 8 The Unadjusted Girl, Boston 1923, s. 144-145.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 1 5

udowadniać. Aby jednak dostarczyć takich dowodów, o ile pań­stwo nie przyjmuje na siebie inicjatywy w ustalaniu ojcostwa, niezamężna matka musi ujawnić swą tożsamość oraz niesto­sowne zachowanie seksualne przed większą grupą ludzi. Jej nie­chęć do podjęcia takich kroków sprawia, że ojcu jej dziecka, je­żeli zechce, jest dość łatwo zachować anonimowość i pozorną

niewinność ;207

Należy w końcu wymienić szantaż klasyczny, w którym szantażysta uzyskuje zapłatę, ponieważ grozi ujawnieniem takich faktów na te­mat przeszłości lub teraźniejszości jednostki, które mogłyby całkowi­cie zdyskredytować jej aktualnie podtrzymywaną tożsamość. Należy zauważyć, że każdy klasyczny szantaż zawiera w sobie elementy trze­ciego typu, ponieważ odnoszący sukces szantażysta, poza uzyska­niem oczekiwanych korzyści, unika również wiążącej się z tym kary.

Z punktu widzenia socjologii szantaż jako taki może nie być zbyt istotny2 0 8. Ważniejsze jest rozważenie różnych rodzajów związków łączących jednostkę z tymi, którzy mogliby ją szantażować, gdyby chcieli. W tym miejscu widzimy, że osoba pomijająca piętno prowa­dzi podwójne życie oraz że informacyjne powiązania biografii do­puszczają różne warianty tego podwójnego życia.

Kiedy dyskredytowalny fakt na temat jednostki dotyczy prze­szłości, będzie ona zainteresowana nie tyle oryginalnymi źródłami dowodów i informacji z nimi związanych, ile osobami, które pewne informacje już zgromadziły i mogą przekazać je dalej. Kiedy dyskre­dytowalny fakt jest częścią aktualnego życia, jednostka musi zabez­pieczyć się nie tylko przed przekazywaniem informacji dalej, ale również przed tym, by nikt nie złapał jej na gorącym uczynku, jak opowiada pewna cali girl:

2 0 7 E. Clark, Unmarried Mothers, New York 1961, s. 4. 2 0 8 Wiadomo, że wiele osób ukrywa rozmaite sekrety, dziwi wiec, iż szantaż nie jest bar­dziej powszechny. Sankcje prawne są oczywiście surowe, co sprawia, że praktyka ta ma tak niewielu adeptów, niemniej jednak nadal wymaga wyjaśnienia fakt, dlaczego kary za to przestępstwo są tak dotkliwe. Być może zarówno rzadkość tego aktu, jak i związane z nim kary, są wyrazami niesmaku, który żywimy dla pracy wymagającej od nas konfrontowania niechętnych osób z mocno dyskredytującymi faktami na ich własny temat, wykorzystując te wiedzę przeciwko ich interesom.

Page 58: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

116 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

Zdemaskowanie było możliwe bez aresztowania, choć jednako­wo bolesne. „Zawsze szybko rozglądam się po pokoju, wcho­dząc na imprezę" - powiedziała. „Nigdy nic nie wiadomo. Raz wpadłam prosto na swoich dwóch kuzynów. Byli z parą cali girls i nawet nie kiwnęli mi głową. Zaryzykowałam, mając nadzieję, że będą zbyt zajęci chronieniem siebie, żeby zastanawiać się nade mną. Zawsze myślałam, co bym zrobiła, gdybym wpadła na mo­jego ojca, ponieważ on dosyć często kręcił się w okolicy"209.

Jeżeli w przeszłości lub teraźniejszości jednostki istnieje coś dyskre­dytującego, to wydawałoby się, że jej niepewność będzie wprost proporcjonalna do liczby osób, które znają sekret. Im więcej osób o nim wie, tym bardziej narażony jest na ujawnienie. Stąd dla kasje­ra bankowego bezpieczniejszy może być flirt z koleżanką żony niż pójście na wyścigi.

Niezależnie od tego, jak wiele osób zna tajemnicę jednostki, ma­my tutaj do czynienia ze zwykłym podwójnym życiem obejmującym kontakty z tymi, którzy myślą, że dobrze ją znają, oraz tymi, którzy rzeczywiście ją znają. Należałoby to porównać z sytuacją jednostki, która prowadzi podwójnie podwójne życie, poruszając się w dwóch kręgach osób, nieświadomych istnienia drugiego kręgu i mających własną, odmienną biografię tej jednostki. Mężczyzna mający romans, o którym wie kilka osób {nawet spotykających się z tą parą), prowa­dzi zwykłe podwójne życie. Gdyby jednak wraz z partnerką zaczął zawierać znajomości z osobami, które nie byłyby świadome ich ro­mansu, jego życie stałoby się podwójnie podwójne. Niebezpieczeń­stwem wpisanym w podwójne życie pierwszego typu jest szantaż lub złośliwe ujawnienie tajemnicy. Niebezpieczeństwo związane z drugim typem - być może większe - polega na mimowolnym wyjawianiu se­kretu, ponieważ żadna z osób znających tę parę nie będzie się starała zachować tajemnicy, nieświadoma, że mają oni coś do ukrycia.

Moje dotychczasowe rozważania dotyczyły obecnego życia danej jednostki i jej sekretów zagrożonych przez coś, co inni ludzie wiedzą

J. Steam, op. dt., s. 96-97.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 117

na temat jej przeszłości lub też ciemnych stron jej teraźniejszości. Należy teraz spojrzeć na jej podwójne życie z innej perspektywy.

Kiedy jednostka opuszcza jakąś społeczność po tym, jak prze­bywała w niej przez kilka lat, zostawia po sobie osobistą identy­fikację, często z dołączoną do niej uporządkowaną biografią za­wierającą założenia co do prawdopodobnej przyszłości tej osoby. W swojej obecnej społeczności jednostka również będzie tworzyć w umysłach innych osób własną biografię, swój potencjalnie pełny portret, zawierający opis tego, kim była kiedyś, a także obraz jej przeszłości. Między tymi dwoma zestawami informacji na temat jednostki może oczywiście nastąpić rozdźwięk. Wykształci się wów­czas coś na kształt podwójnej biografii i zarówno ci, którzy znali daną osobę kiedyś, jak i ci, którzy znają ją teraz, myślą, że znają ją w pełni.

Luki w biografii są często uzupełniane przez samą jednostkę, która dostarcza dokładnych i adekwatnych informacji na temat swojej przeszłości osobom spotykanym na obecnym etapie życia. Czynią to również osoby z jej przeszłości, które uaktualniają własne biografie tej jednostki dzięki wiadomościom oraz plotkom na jej te­mat. Takie uzupełnienie jest łatwiejsze, gdy obecny wizerunek jed­nostki nie dyskredytuje dawnego, a także kiedy ten dawny wizeru­nek nie dyskredytuje nadmiernie tego obecnego - jak oczywiście dzieje się zazwyczaj. Krótko mówiąc, kiedy w biografii jednostki bę­dą istniały pewne luki, ale nie będą one dyskredytujące.

Podczas gdy badacze doceniają wpływ, jaki deprecjonująca prze­szłość wywiera na teraźniejszość jednostki, nie przykładali dotych­czas wystarczającej wagi do wpływu depreqonujacej teraźniejszości jednostki na osoby znające jej wcześniejszą biografię. Nie uznano w dostatecznym stopniu faktu, że dla danej jednostki istotne znacze­nie ma zachowanie dobrego wizerunku w pamięci tych, wśród któ­rych już nie przebywa, mimo iż fakt ten zgrabnie wpisuje się w tak zwaną teorię grup odniesienia. Klasycznym przykładem jest tu sy­tuacja prostytutki, która pomimo że przystosowała się do swoich miejskich zajęć oraz rutynowych kontaktów z nimi związanych, boi się spotkać kogoś z miasteczka, z którego pochodzi, ponieważ z pewnością rozpoznałby, czym się obecnie zajmuje, i przekazałby tę

Page 59: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 1 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

informację do domu210. Nasze sentymentalne zainteresowanie tymi, z którymi nie łączą nas już rzeczywiste związki, jest jedną z sankcji za podjęcie potępianego zajęcia, co ilustruje komentarz Parka, że to włóczędzy, a nie bankierzy unikają zamieszczenia swojego zdjęcia w prasie, a ich skromność wynika z obawy przez rozpoznaniem przez kogoś znającego ich z domu.

Istnieją w literaturze pewne sugestie dotyczące naturalnego cyklu pomijania piętna 2 1 1 . Cykl ten może się rozpocząć nieświadomym pomijaniem, o którym pomijający własne piętno nigdy się nie do­wiaduje, chociaż je stosuje. Po nim następuje niezamierzone pomija­nie, o którym - ku swemu zaskoczeniu - jednostka w pewnym mo­mencie się dowiaduje. Kolejne etapy to: pomijanie dla zabawy, pomijanie podczas odbiegających od codziennej rutyny sytuacji, ta­kich jak wakacje czy podróż, pomijanie podczas rutynowych co­dziennych zajęć, na przykład w pracy czy w instytucjach usłu­gowych. Ostatnim etapem jest „zniknięcie" piętna - całkowite je­go pominięcie we wszystkich sferach życia, kiedy tajemnica znana jest jedynie pomijającemu. Można zauważyć, że podejmując próbę względnie pełnego pominięcia piętna, jednostka niekiedy świado­mie organizuje swój własny rytuał przejścia - jedzie do innego mia­sta, zaszywa się na kilka dni w pokoju z wybranymi wcześniej i przy­wiezionymi ze sobą ubraniami oraz kosmetykami, a następnie wy­łania się jak motyl wypróbowujący nowe skrzydła2 1 2. W każdej fa­zie może oczywiście nastąpić przerwanie cyklu i powrót do punktu wyjścia.

2 , 0 Zob. Street-Walker, New York 1961, s. 194-196. Pomimo obfitości materiału beletry­stycznego, a nawet kilku autentycznych historii prostytutek, istnieje bardzo mato informa­cji na temat jakiegokolwiek rodzaju stręczycieli. Zob. C. Maclnnes, Mr. Love and justice, London 1962, oraz J. Murtagh, S. Harris, Cast the First Stone, New York 1958, rozdz. 8 i 9. Wielka szkoda, ponieważ prawdopodobnie nie ma innego męskiego zajęcia, które byłoby tak wstydliwe. Dzienny rozkład zajęć stręczyciela musi być pełen uników, jeszcze nieopisanych. Co więcej, tylko z największym trudem można taktownie powiedzieć strę­czycielowi wprost, na czym polega jego zajęcie. Jest to zatem dobra okazja do zebrania materiału na temat zarówno zdyskredytowanych, jak i dyskredytowalnych. 2 1 1 Zob. H. Cayton, S. Drake, Black Metropolis, London 1946, s. 159-171. Jestem wdzięczny za udostępnienie mi niepublikowanej pracy Gar/ego Marxa. 2 1 2 Przykład Murzyna udającego białego w: R. Lee, / Passed for White, New York 1955, s. 89-92, oraz przykład odwrotny w: J. H. Griffin, Black Like Me, Boston 1960, s. 6-13.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 1 9

Mówienie o takim cyklu z jakąkolwiek pewnością nie jest w tym momencie możliwe. Należy również stwierdzić, iż niektóre dyskre­dytujące atrybuty wykluczają końcowe fazy cyklu. Można jednak przynajmniej szukać różnych stałych punktów w procesie pomijania piętna i dostrzec, że stopień pomijania może być różny - od chwilo­wego i niezamierzonego z jednej strony, do klasycznego i całkowite­go rozmyślnego pomijania piętna - z drugiej.

Sugerowano wcześniej, że na proces edukacji nosiciela piętna składają się dwie fazy: uczenie się punktu widzenia normalsow oraz nauka, że jest on z tej perspektywy zdyskwalifikowany. Kolej­na faza obejmuje przypuszczalnie naukę radzenia sobie z tym, jak inni traktują osobę, jaką może się w ich oczach okazać. Interesu­je mnie obecnie jeszcze jedna faza, mianowicie uczenie się pomija­nia piętna.

Tam, gdzie odmienność jest względnie niewidoczna, jednostka musi się nauczyć tego, że w rzeczywistości może polegać na swojej skrytości. To, jak ją widzą inni, musi zgłębiać ostrożnie, nie może jednak zakładać, że ich wiedza jest większa, niż jest w istocie. Choć początkowo się wydaje, że inni wiedzą wszystko to, co ona wie, w końcu jednostka dochodzi do wniosku, iż wcale tak nie jest. Stwierdzono na przykład, że palacze marihuany z czasem się prze­konują, iż będąc „na haju", mogą przebywać w towarzystwie osób, które dobrze ich znają, a mimo to nie odkrywają ich stanu. Jest to wiedza, która najwyraźniej pomaga przekształcić się z palacza oka­zjonalnego w palacza regularnego 2 1 3. Istnieją również zwierzenia dziewcząt, które straciwszy dziewictwo, przeglądają się w lustrze, aby zobaczyć, czy świeżo nabyte piętno jest widoczne, i dopiero po jakimś czasie zaczynają wierzyć, że w rzeczywistości wcale się nie zmieniły2 1 4. Można przytoczyć tu analogiczny przykład doświad­czenia mężczyzny po jego pierwszym stosunku homoseksualnym:

„Czy to [pierwsze doświadczenie homoseksualne] cię później męczyło?" - zapytałem.

2 1 3 H. Becker, Marihuana Use and Social Control, „Social Problems", 1955, nr III, s. 40. 2 1 4 H. M. Hughes (red.), The Fantastic Lodge, Boston 1961, s. 40.

Page 60: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

„Och nie, martwiłem się tylko, że ktoś się o tym dowie. Bałem się, że moja matka i tata będą to mogli poznać, patrząc na mnie. Ale zachowywali się jak zawsze i znowu zacząłem się czuć pew­nie i bezpiecznie"215.

Można stwierdzić, że w związku ze swoją tożsamością społeczną jednostka mająca jakąś ukrytą odmienność, wykonując czynności znajdujące się w jej dziennym lub tygodniowym rozkładzie zajęć, przebywa w trzech możliwych typach miejsc. Będą to miejsca nie­dozwolone lub zakazane, gdzie osobom noszącym piętno takie jak to, które ukrywa, nie wolno przebywać, a jego odkrycie oznacza usunięcie takiej osoby. Jest to często sytuacja tak nieprzyjemna dla każdej ze stron, że wiąże się z nią niekiedy cicha współpraca, w ra­mach której intruz się w jakiś sposób maskuje, a pozostali to akcep­tują, chociaż każda ze stron ma świadomość, iż druga wie o obecno­ści intruza. W innych publicznych miejscach nosicieli określonego piętna (kiedy zostanie już ono ujawnione) traktuje się ostrożnie, a niekiedy z niechęcią - jakby można je było akceptować, podczas gdy w rzeczywistości nie kwalifikują się oni do akceptacji. Istnieją w końcu miejsca na uboczu, gdzie osoby z piętnem się demasku­ją i stwierdzają, że nie muszą ukrywać swojego piętna ani zbytnio się troszczyć o odwracanie od niego uwagi. W niektórych sytua­cjach źródłem tej swobody jest wybór towarzystwa osób noszących to samo lub podobne piętno. Mówi się na przykład, że wesołe mia­steczka stają się dla swoich fizycznie upośledzonych pracowników światem, w którym ich piętno jest stosunkowo nieistotne2 1 6. Cza­sem takie wyodrębnione miejsca tworzy się odgórnie, skupiając w nich noszące to samo piętno jednostki wbrew ich woli. Można dodać, że niezależnie od tego, czy jednostka wchodzi do tego miej­sca dobrowolnie, czy nie, będzie w nim prawdopodobnie pano­wać atmosfera szczególnej pikanterii. Jednostka z piętnem wśród swoich towarzyszy będzie się mogła zachowywać bez skrępowa­nia, a także odkryje, że znajomi, których uważała za normalsów,

2 1 5 J. Stearn, op. cit., s. 150. 2 1 4 H. Viscardi,Jr., A Laughter in the Lonely Night, New York 1961, s. 81.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 2 1

w rzeczywistości są tacy jak ona. Jednak poniższy cytat sugeruje, że jednostka będzie narażona na łatwą dyskredytację w sytuacji, gdy w tym miejscu pojawi się znajomy normals.

Siedemnastoletni Amerykanin pochodzenia meksykańskiego zo­stał przez sąd skierowany do szpitala dla umysłowo upośledzo­nych. Nie zgadzał się z tą opinią, twierdząc, że nic mu nie dole­ga, i że chce iść do aresztu dla młodocianych przestępców, który cieszył się większym szacunkiem. W niedzielę rano, parę dni po przybyciu do szpitala, zabierano go właśnie do kościoła z kilko­ma innymi pacjentami. Niefortunnym zbiegiem okoliczności je­go przyjaciółka przyszła tego ranka do szpitala ze swoją kole­żanką, żeby odwiedzić swojego chorego braciszka, i zmierza­ła właśnie w jego kierunku. Kiedy ją dostrzegł, dziewczyna go jeszcze nie zauważyła, a on nie zamierzał na to czekać. Odwró­cił się i uciekł tak szybko, jak tylko mógł, aż dogonili go pra­cownicy szpitala, którzy myśleli, że wpadł w szał. Kiedy pytano go później o to zachowanie, wytłumaczył, że jego przyjaciółka nie wiedziała o tym, iż był „w tym miejscu dla głupków", i że nie mógł znieść wstydu, wynikającego z tego, że jest pacjentem tego szpitala217.

Rewir prostytutki jest dla niej takim samym zagrożeniem:

Doświadczyłam właśnie tego aspektu ich sytuacji społecznej, kiedy się znalazłam na drogach dla powozów w Hyde Parku [stwierdza badaczka społeczna]. Opuszczony wygląd tych ście­żek i oczywiste zamiary każdej kobiety, która nimi chodziła, nie tylko okazywały wszystkim, co ja tu robię, ale również spra­wiły, że uświadomiłam sobie, iż teren ten był zarezerwowa­ny dla prostytutek - było to miejsce położone dla nich na ubo­czu, i udzielało swojej aury każdemu, kto zdecydowałby się tu wejść [...]218.

2 1 7 R, Edgerton, G, Sabagh, op. cit., s. 267. 2 1 8 C. H. Ralph, Women on the Streets, op. cit., s. 56-57.

Page 61: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Podziat świata społecznego jednostki na miejsca zakazane, pub­liczne i na uboczu ustala cenę, którą musi ona zapłacić za ujawnie­nie lub ukrycie swojej sytuacji, a także wagę tego, czy jej piętno jest znane bez względu na stosowane przez nią strategie informacyjne.

Przestrzeń, w której żyje jednostka, jest podzielona przez jej toż­samość społeczną, lecz także przez jej tożsamość osobistą. Istnieją miejsca, w których, jak to się mówi, jednostka jest lub może być znana osobiście tylko niektórym z obecnych albo osobom sprawują­cym nad nimi kontrolę (hostessie, maitre d'botel, barmanowi itp.). W każdej z tych sytuacji obecność jednostki w tym miejscu będzie później możliwa do wykazania. Po drugie, istnieją miejsca, w któ­rych spotkanie kogoś, kto zna jednostkę osobiście, jest bardzo mało prawdopodobne i w których może ona zachować anonimowość i nie budzić niczyjego zainteresowania (wyjątkiem są różne nieprze­widziane sytuacje, w jakich mogą się znaleźć sławni i zniesławieni, rozpoznawani przez wiele osób nieznających ich osobiście). To, czy dla osobistej tożsamości jednostki jest krępujące przebywanie w miejscu, w którym bywają osoby znające ją osobiście, będzie się oczywiście zmieniać wraz z okolicznościami (szczególnie istotne jest to, z kim jednostka przebywa).

Wiemy, że przestrzeń, w której żyje jednostka, będzie podzielona na różne obszary w zależności od tego, jakie nieprzewidziane wy­padki wpływające na zarządzanie jej społeczną i osobistą tożsamo­ścią wiążą się z każdym z nich. Możemy zatem przejść do rozważań nad niektórymi problemami związanymi z pomijaniem piętna oraz konsekwencjami takich działań. Rozważania te będą się częściowo pokrywać z ludową mądrością. Opowiadane ku przestrodze histo­rie, odnoszące się do nieprzewidzianych wypadków związanych z pomijaniem piętna, są bowiem częścią kodeksu moralnego, który wykorzystujemy, aby utrzymać ludzi na swoim miejscu.

Osoba pomijająca swoje piętno znajduje się czasem w nieprze­widzianych sytuacjach, w których musi ujawnić dyskredytujące in­formacje na własny temat. Na przykład gdy żona pacjenta szpitala psychiatrycznego próbuje odebrać zasiłek dla swego bezrobotnego męża czy też pozostający w związku z mężczyzną homoseksuali­sta, chcąc ubezpieczyć dom, stwierdza, że musi wyjaśnić, dlaczego

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 2 3

wybrał takiego, a nie innego beneficjenta219. Osoba taka cierpi rów­nież na skutek pogrążania się, czyli presji, by brnąć coraz dalej i da­lej w kłamstwo, chcąc zapobiec odkryciu jej piętna220. Same techni­ki adaptacyjne jednostki mogą urazić uczucia innych oraz wywo­ływać nieporozumienia221. Wysiłki jednostki, aby ukryć pewne ułomności, mogą sprawić, iż będzie ona uwydatniać (bądź udawać, że to robi) inne słabości, takie jak: niezręczność (np. gdy niedowi­dząca osoba, udając, że widzi, potyka się o stołek lub wylewa na sie­bie napój), nieuwaga, upór, sztywność lub dystans (np. gdy osoba niedosłysząca, zagadnięta przez kogoś nieświadomego jej ułomno­ści, nie odpowiada na pytanie), senność (np. gdy nauczyciel bierze łagodny atak epilepsji swojego ucznia za chwilowe zamyślenie)222, pijaństwo (np. gdy mężczyzna z porażeniem mózgowym odkrywa, że jego sposób poruszania się jest zawsze źle interpretowany)223. Po­nadto ten, kto pomija swoje piętno, ryzykuje, że dowie się, co inni naprawdę myślą o ludziach jemu podobnych. Dzieje się tak zarów­no wtedy, gdy nie wiedzą, że mają do czynienia z napiętnowaną oso­bą, jak i wtedy, gdy nie są tego świadomi jedynie z początku, ale do­wiadują się o tym w toku interakcji i gwałtownie zmieniają sposób postępowania. Jednostka stwierdza, że nie wie, na ile informacja na jej temat jest powszechna, co jest problemem za każdym razem, gdy przełożony lub nauczyciel jest o piętnie poinformowany z obowiąz­ku, natomiast inne osoby - nie. Jak wcześniej sugerowano, jednost­ka może się stać obiektem rozmaitego typu szantażu ze strony osób znających jej sekret i niemających wystarczająco dobrego powodu, aby zachować milczenie na ten temat.

Temu, kto pomija własne piętno, może się także przydarzyć kla­syczne i kluczowe doświadczenie polegające na byciu zdemasko­wanym podczas interakcji twarzą w twarz, kiedy zdradzi go własna

2 1 9 Przykład podany podczas rozmowy przez Evelyn Hooker. 2 2 0 Przykład ukrywania faktu przyjęcia współmałżonka do szpitala psychiatrycznego w: M. R. Yarrow, j . A. Clausen, P. R. Robbins, op. cit., s. 42. 2 2 1 Na temat niesłyszących, którzy wykształcili w sobie „przystosowawcze" zle maniery i snobizm zob.: R. G. Barker i in., Adjustment to Physical Handicap and Illness, New York 1953, wyd. popr., s. 193-194. 2 2 2 S. Livingston, Living With Epileptic Seizures, Springfield 1963, s. 32. 2 2 3 E. Henrich, L. Kriegei, op. cit., s. 101 i 157, s. 83.

Page 62: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

słabość, którą próbuje ukryć, albo przez współobecnych lub też na skutek innych, niemających związku z obecnością ludzi okoliczno­ści. Przykładem jest sytuacja człowieka, który się jąka:

My, jąkający się, mówimy tylko wtedy, gdy jesteśmy do tego zmuszeni. Musimy ukrywać nasz defekt i często robimy to tak skutecznie, że nasi bliscy są zdumieni, gdy w chwili nieuwagi, nagle wypowiadamy słowo, becząc, plując, wykrzywiając twarz i krztusząc się, aż wreszcie spazm mija i otwierarriy oczy, aby uj­rzeć, jakiego spustoszenia dokonaliśmy224,

Epileptyk cierpiący na poważne ataki choroby jest bardziej skrajnym przypadkiem. Może on odzyskać przytomność i odkryć, że przed chwilą leżał na ulicy, nie panując nad sobą, jęcząc i rzucając się w konwulsjach. Jest to dyskredytacja jego zdrowia psychicznego, którą tylko w niewielkim stopniu łagodzi fakt, że nie był on podczas tego wydarzenia całkiem przytomny225. Można dodać, że każda na­piętnowana grupa zdaje się dysponować własnym zbiorem opowie­ści przestrzegających przed kłopotliwym zdemaskowaniem oraz że większość członków tej grupy może prawdopodobnie przytoczyć przykłady podobnych sytuacji z własnego doświadczenia.

Pomijająca swe piętno osoba może wreszcie stwierdzić, iż jest zmuszona do odkrycia kart przez osoby, które poznały jej tajemnicę i mają teraz zamiar skonfrontować ją z jej fałszywą postawą. Sy­tuacja taka może być nawet formalnie zinstytucjonalizowana, jak w wypadku stanięcia przed komisją psychiatryczną czy wezwania do sądu:

Doreen, prostytutka pracująca na Mayfair226, mówi, że pokazy­wanie się w sądzie „jest w tym chyba najgorsze [w prostytucji]. Otwierasz drzwi, a wszyscy na ciebie czekają i patrzą na ciebie.

2 2 4 C. van Riper, Do You Stutter?, New York 1939, s, 601 [w:] H. von Hentig, op. eft., s. 100. 125 S. Livingston, op. cit., s. 30 i następne. 226 Mayfair - luksusowa dzielnica w Londynie (przyp. red.).

Kontrola informacji a tożsamość osobista 125

Trzymam głowę spuszczoną i nigdy nie oglądam się na boki. A potem mówią te okropne słowa: „Będąc pospolitą prostytut­ką..." - i czujesz się okropnie, cały czas nie wiedząc, kto patrzy na ciebie z tyłu sali. Mówisz „winna" i wychodzisz stamtąd tak szybko, jak możesz227.

Obecność współtowarzyszy niedoli (bądź osób zorientowanych) może być przyczyną innych nieprzewidzianych wypadków związa­nych z pomijaniem piętna, ponieważ te same techniki, których jed­nostka używa do ukrycia piętna, mogą ujawnić tajemnicę osobie znającej stosowane przez nią sztuczki, przy założeniu, że swój roz­pozna swego.

„Czemu nie pójdziesz do kręgarza?" - spytała [znajoma]. „Dr Fletcher mówił mi, że leczy jednego z jego pacjentów z głu­choty". Serce załomotało mi w piersiach. Co miała na myśli? „Mój tata jest głuchy" - wyjawiła. „Rozpoznam niedosłyszącą osobę wszędzie. Ten twój miękki głos. I ta sztuczka z urywaniem zdań tak, aby się nie kończyły. Tata ciągle tak robi"228.

Te nieprzewidziane zdarzenia pomagają wyjaśnić wspomnianą wcześniej ambiwalencję, którą jednostka może odczuwać podczas konfrontacji z innymi ludźmi swego pokroju. Jak pisze Wright:

[...] osoba, która pragnie ukryć swą ułomność, będzie dostrzegać sztuczki ujawniające tę ułomność u innej osoby. Co więcej, bę­dzie ona prawdopodobnie mieć jej za złe owe sztuczki, gdyż pra­gnąc ukryć własną ułomność, chce również, aby inni skrywali swoje. Zatem to właśnie osoba niedosłysząca, starająca się ten fakt ukryć, będzie zła na starą kobietę, która przykłada dłoń do

2 2 7 C. H. Rolph, Women on the streets, op. cit., s. 24. Ogólne przedstawienie problemu zob.: H. Garfinkel, Conditions of Succesful Degradation Ceremonies, „American Journal of Sociology", 1956, nr LXI, s. 420-424. 2 2 8 F. Warfield, Cotton In My Ears, New York 1948, s. 44, cyt. za: B. Wright, op. cit., s. 215.

Page 63: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

ucha. Ostentacyjnie okazywana ułomność innych jest dla niej za­grożeniem, ponieważ wzmaga poczucie winy (wynikające z tego, że czuje pogardę dla członków swojej własnej grupy) oraz zwię­ksza prawdopodobieństwo jej demaskacji. Osoba taka wolałaby nierzadko ukradkiem dostrzec tajemnicę drugiej osoby i zawrzeć dżentelmeńską umowę, że obie strony będą grać swoje role, niż sprawić, aby druga osoba zakwestionowała jej kamuflaż poprzez ujawnienie własnego229.

Kontrola informacji dotyczących identyfikacji ma szczególny wpływ na związki z innymi. Związki te mogą wymagać spędzania czasu ra­zem, a im więcej jednostka spędza go z innymi, tym większa szansa, że zdobędą oni dyskredytujące ją informacje. Ponadto, jak już wspomniano, każda relacja obliguje uczestniczące w niej osoby do wymiany pewnej ilości intymnych faktów na temat Ja, jako dowodu zaufania i obopólnego zaangażowania. Bliskie relacje, w których jednostka pozostawała, zanim zaczęła mieć coś do ukrycia, zostają zatem narażone na szwank, ponieważ automatycznie pojawia się w nich niedobór dzielonych informacji. Nowe związki powstałe po napiętnowaniu sprawią prawdopodobnie, źe jednostka poczuje, iż ukrywanie faktów nie jest fair. W niektórych sytuacjach zagro­żeniem mogą być także bardzo przelotne relacje, ponieważ nawet podczas niezobowiązującej konwersacji między nieznajomymi moż­na poruszyć temat pewnych ukrytych ułomności, na przykład gdy żona bezpłodnego mężczyzny musi odpowiadać na pytania dotyczą­ce tego, ile ma dzieci, a ponieważ ich nie ma - musi się tłumaczyć, dlaczego tak jest230.

Fenomen pomijania piętna zawsze ma związek ze stanem psy­chicznym pomijającego. Po pierwsze, zakłada się, iż musi on z ko­nieczności płacić wysoką cenę, którą jest niepokój wynikający z te­go, że prowadzone przez niego życie może w każdej chwili ulec zniszczeniu. Przykładem jest stwierdzenie żony pacjenta szpitala dla psychicznie chorych:

m B. Wright, op. cit,, s. 41. 2 3 0 Vera Vaughan [w:] P. Toynbee (red,), op. dt., s. 126.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 2 7

[...] i przypuśćmy, że po tym, jak George wyjdzie, wszystko bę­dzie szło dobrze, a wtedy ktoś rzuci mu to w twarz. To by znisz­czyło wszystko. Żyję w strachu, że to się stanie, w ciągłym strachu231.

Myślę, że dogłębne badania nad osobami pomijającymi piętno po­kazałyby, iż nie zawsze odczuwają one taki niepokój, i że nasze po­toczne poglądy na naturę ludzką mogą być bardzo mylące.

Po drugie, zakłada się często (co potwierdzają dowody), że po­mijający własne piętno będzie się czuł rozdarty między dwiema re­lacjami. Z jednej strony w nowej grupie będzie się czuł w pewnym stopniu wyobcowany, gdyż jest mało prawdopodobne, aby w pełni się zidentyfikował z postawą jej członków względem tego, kim może się on okazać232. Jednocześnie będzie przypuszczalnie czuł, że nie jest lojalny wobec siebie, i będzie sobą gardził. Uczucie to pojawia się w sytuacji, w której człowiek taki nie będzie mógł reagować na obraźłiwe uwagi członków kategorii, do której po­zornie należy, kierowane pod adresem ludzi, z którymi jest rze­czywiście związany przez swoje piętno. Dzieje się tak szczegól­nie wtedy, gdy jednostka uzna, że jeśli nie włączy się w obmawia-nie, narazi się na niebezpieczeństwo. Potwierdza to relacja osoby dyskredytowalnej:

Kiedy żartowano na temat „pedałów", musiałem się śmiać ze wszystkimi, a kiedy mówiono o kobietach, musiałem wymyślać własne podboje. Nienawidziłem siebie w takich momentach, ale wydawało mi się, że nic innego nie mogę zrobić. Całe moje życie stało się kłamstwem233.

Ten ton głosu używany niekiedy [przez przyjaciół] w odniesieniu do starych panien szokował mnie, ponieważ czułam, że jestem oszustką, udając, że mam status kobiety zamężnej, a faktycznie

2 3 1 M. R. Yarrow, J. A. Clausen, R. R. Robbins, op, cit., s. 34, 2 3 2 D, Riesman, op. cit., s. 114. " 3 R Wildeblood, op. c/r., s. 32.

Page 64: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 2 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

będąc w stanie, na który ludzie w związkach małżeńskich patrzyli krzywo. Czułam się również do pewnego stopnia nieuczciwa w stosunku do moich niezamężnych koleżanek, które nie rozma­wiały o tych kwestiach, ale przyglądały mi się z pewną ciekawo­ścią oraz zazdrością, że miałam doświadczenie, które w rzeczy­wistości nie było moim udziałem234.

Po trzecie, zakłada się - najwyraźniej trafnie - że osoby pomijające piętno będą świadome takich aspektów sytuacji społecznej, z który­mi inni się nie liczą i na które nie zwracają uwagi. To, co dla nor-malsów jest niewymagającą zastanowienia rutyną, może się stać problemem dla dyskredytowalnych235. Z problemami tymi nie za­wsze można sobie poradzić na podstawie przeszłych doświadczeń, ponieważ wciąż pojawiają się nowe, nieprzewidziane okoliczności, które sprawiają, że dotychczasowe mechanizmy ukrywania stają się bezużyteczne. Osoba z ukrytą ułomnością musi więc zdawać sobie sprawę z sytuacji społecznej i analizować jej ewentualności. Jest bar­dzo prawdopodobne, że jednostka ta będzie wyobcowana z łatwiej­szego świata, w którym najwyraźniej żyją otaczające ją osoby. To, co dla nich jest tłem, dla niej jest sprawą pierwszoplanową. Młody, prawie niewidomy mężczyzna podaje taki przykład:

W czasie, kiedy udało mi się utrzymać Mary w nieświadomości co do tego, że miałem kiepski wzrok, byliśmy na wielu randkach - zdążyliśmy wypić dwa tuziny gazowanych napojów i trzy razy wybrać się do kina. Wykorzystałem każdą sztuczkę, jakiej się kie­dykolwiek nauczyłem. Każdego ranka zwracałem szczególną uwagę na kolor jej sukienki, a potem utrzymywałem moje oczy, uszy i szósty zmysł w gotowości, starając się rozpoznawać każ­dego, kto mógłby być Mary. Nigdy nie ryzykowałem. Jeżeli nie byłem pewny, to witałem tę osobę, kimkolwiek by była, z du­żą poufałością. Pewnie myśleli, że jestem wariatem, ale mnie to nie obchodziło. Zawsze w nocy w drodze do kina i z kina

2 3 4 Vera Vaughan [w:] P. Toynbee, op. cit., s. 122. 2 3 5 W tym miejscu znowu chcę podziękować H. Garfinkelowi.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 2 9

trzymałem ją za rękę, a ona, nie wiedząc o tym, prowadziła mnie, tak że nie musiałem wyczuwać krawężników i schodków236.

Chłopiec cierpiący na przypadłość zwaną wrażliwym pęcherzem, niebędący w stanie oddawać moczu w obecności innych i chcący utrzymać swoją odmienność w tajemnicy, uświadamia sobie, że musi knuć, planować i zachowywać ostrożność w sytuacjach, w których inni mogą po prostu zachowywać się zwyczajnie:

Kiedy w wieku dziesięciu lat pojechałem do internatu, pojawiły się nowe trudności i trzeba było znaleźć nowe sposoby radzenia sobie z nimi. Ogólnie rzecz biorąc, problem polegał na tym, że nie mogłem oddać moczu, kiedy chciałem, lecz wtedy, gdy by­łem w stanie to zrobić. Uważałem za stosowne ukryć moją ułom­ność przed innymi, ponieważ najgorsze, co się może przytrafić chłopcu w szkole podstawowej, to jakakolwiek odmienność. Chodziłem więc z nimi do szkolnej toalety, choć nic tam nie na­stępowało, prócz tego, że coraz bardziej zazdrościłem kumplom swobodnego zachowania, a nawet współzawodnictwa w tym, jak wysoko na ścianę mogą nasikać. (Miałem ochotę się przyłączyć, ale kiedy ktoś mnie wzywał do rywalizacji, ja zawsze „właśnie skończyłem"). Wykorzystywałem różne fortele. Jednym z nich było proszenie o wyjście podczas lekcji, kiedy toalety były puste. Innym było korzystanie w nocy ze schowanego pod łóżkiem nocnika, kiedy wszyscy inni chłopcy w sypialni spali lub przynaj­mniej, gdy było ciemno i nikt mnie nie widział237.

O podobnej ostrożności możemy się dowiedzieć z wypowiedzi jąka­jącego się, żony pacjenta szpitala psychiatrycznego oraz z wypowie­dzi homoseksualisty:

Mamy wiele pomysłowych sztuczek, dzięki którym maskujemy lub minimalizujemy nasze zacinanie się. Jesteśmy wyczuleni na

2 3 6 R. Criddle, op. cit., s. 79. 237 N. O. Goe [w:] P. Toynbee, op. cit., s. 150.

Page 65: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 3 0 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

pewne dźwięki i słowa, które są trudne do wymówienia, niefor­tunne, takie, których chcielibyśmy się szybko pozbyć. Omijamy je, kiedy tylko możemy, wstawiając na ich miejsce takie, których się nie obawiamy, lub pospiesznie zmieniając myśl, aż w końcu nasza wypowiedź staje się zawiła jak spaghetti na talerzu238.

Ukrywanie piętna staje się często dużym ciężarem. Aby nie zdra­dzić przed sąsiadami, w jakim szpitalu znajduje się mąż [po tym, jak zawiadomiła ich, że jest on w szpitalu w związku z podejrzę-niem raka], pani G. musi pędzić do swojego mieszkania, aby odebrać pocztę, zanim jej sąsiedzi jak zwykle zrobią to za nią. Musiała przestać chodzić na drugie śniadanie z kobietami z są­siednich mieszkań, aby uniknąć ich pytań. Zanim wpuści do swojego mieszkania gości, musi pozbierać wszelkie ślady związa­ne ze szpitalem, i tak dalej239.

Wysiłek związany z oszukiwaniem mojej rodziny i przyjaciół sta­wał się często nie do zniesienia. Musiałem uważać na każde swoje słowo i na każdy gest, na wypadek, gdybym się zdemaskował240.

Podobną analizę sytuacji można zaobserwować wśród pacjentów z kolostomią (sztucznym odbytem):

Nigdy nie chodzę do lokalnych kin. Jeżeli już idę do kina, to wy­bieram duży kompleks jak Radio City, gdzie jest więcej siedzeń i mogę zająć miejsce na końcu, skąd mogę pobiec do łazienki, gdy mam gazy241.

Kiedy jadę autobusem, to na wszelki wypadek starannie wybie­ram miejsce. Siadam na końcu lub niedaleko drzwi242.

W takich sytuacjach może być potrzebna specjalna koordynacja cza­sowa. Jest to zatem ciągłe życie na uwięzi (syndrom Kopciuszka)

2 3 8 C. van Riper [w:] H. von Henrig, op. cit., s. 100. 2 3 9 M. R. Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, op, cit., s. 42, iw R W wlldeblood, op. cit., s. 32. 2 4 1 C. Orbach i in., op. cit, s. 164. 2 * Ibidem, s. 164.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 3 1

- dyskredytowalna osoba trzyma się blisko miejsca, w którym może poprawić swoje przebranie oraz odpocząć od konieczności jego no­szenia. Oddala się ona od tego punktu jedynie na taką odległość, z której może wrócić, nie tracąc kontroli nad informacją na swój temat.

Ponieważ irygacja jest w kolostomii podstawowym zabezpiecze­niem na wypadek przepełnienia i jest zarazem działaniem na­prawczym o dużym znaczeniu emocjonalnym, pacjenci z kolo­stomią często uzależniają podróże i kontakty społeczne od czasu i efektywności tego zabiegu. Podróż odbywają zwykle na takie odległości, jakie mogą przebyć w przerwie między domowymi irygacjami, a kontakty społeczne dopasowują do okresów mię­dzy irygacjami, które ich zdaniem zapewniają maksymalną och­ronę przed przepełnieniem czy gazami. Można zatem uznać, że pacjenci żyją jak na smyczy, która jest tylko tak długa, jak okres między irygacjami243.

Należy jeszcze rozważyć ostatnią kwestię. Jak stwierdzono wcześ­niej, dziecko z piętnem może pominąć je w sposób szczególny. Ro­dzice mogą je trzymać pod kloszem domowej akceptacji i niewiedzy na temat tego, kim będzie się musiało stać. Zatem od chwili wkro­czenia w świat zewnętrzny będzie ono nieświadomie pomijać swoje piętno, przynajmniej wtedy, gdy nie jest od razu widoczne. W tym momencie rodzice stają przed podstawowym dylematem dotyczą­cym tego, jak wielu informacji mogą dziecku udzielić, i niekiedy zwracają się do lekarzy po wskazówki2 4 4. Jeżeli dziecko jest infor­mowane o swoim piętnie w wieku szkolnym, uznaje się, że może nie być wystarczająco silne psychicznie, aby to znieść, a ponadto może również nietaktownie ujawnić fakty na swój temat tym, którzy nie powinni o nich wiedzieć. Z drugiej strony zbyt długie trzymanie dziecka w niewiedzy spowoduje, że nie będzie ono przygotowa­ne na to, co je spotka. Ponadto istnieje również groźba, że o swojej

143 Ibidem, s. 159. 24** Punkt widzenia lekarza na problem kontroli informacji w przypadku dziecięcej epi­lepsji w: S. Livingston, Should Epilepsy Be Publicized, 1963, s. 201 -210.

Page 66: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 3 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

sytuacji dowie się od obcych, którzy nie mają żadnego powodu, aby zrobić to delikatnie - czego wymaga konstruktywna i optymistyczna prezentacja faktów.

Techniki kontroli informacji

Jak sugerowałem wcześniej, społeczna tożsamość jednostki .dzieli otaczających ją ludzi i miejsca, w których przebywa.'Na podział ten wpływa również - choć w inny sposób - jej tożsamość osobista. To właśnie te punkty odniesienia należy stosować, studiując codzienny rozkład zajęć osoby z piętnem, gdy przemierza drogę do swojego miejsca pracy, miejsca zamieszkania, miejsca, gdzie robi zakupy, i miejsc, w których odpoczywa. Najistotniejszym pojęciem jest tutaj rozkład dnia, gdyż to właśnie on wiąże jednostkę z poszczególnymi sytuacjami społecznymi. Rozkład ten analizuje się ze szczególnej per­spektywy. Badając, na ile jednostka jest osobą zdyskredytowaną, po­szukuje się stale napotykanych ograniczeń, z którymi musi się zmie­rzyć, by uzyskać społeczną akceptację. Sprawdzając, w jakim stopniu jest dyskredytowalna, szuka się nieprzewidzianych wypadków, któ­rym musi stawić czoła, zarządzając informacjami na swój temat. Na przykład jednostka ze zdeformowaną twarzą może oczekiwać (jak wcześniej wspomniano), że stopniowo przestanie szokować osoby ze swojego sąsiedztwa i uzyska niewielki stopień akceptacji. Elemen­ty stroju noszone w celu częściowego ukrycia tego zniekształce­nia będą tu odnosiły mniejszy skutek niż w tych częściach miasta, w których jednostka jest nieznana i traktowana gorzej.

Można teraz rozważyć te z powszechnych technik, które stosuje jednostka z ukrytym defektem, zarządzając najistotniejszymi infor­macjami na swój temat.

Jedną ze strategii będzie oczywiście ukrywanie lub eliminacja znaków, które się stały symbolami piętna. Zmiana imienia i nazwiska jest tego typowym przykładem245. Inny dotyczy narkomanów:

2 4 5 Zob. L Broom, H. P. Beem, V. Harris, Characteristics of 1107 Petitioners for Change of Name, „American Sociological Review", 1955, nr XX, s. 33-39.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 3 3

[O kampanii antynarkotykowej w Nowym Orleanie] Gliny za­częły zatrzymywać narkomanów na ulicach i oglądać ich ręce w poszukiwaniu śladów nakłuć. Gdy je znajdowali, zmuszali nar­komana do podpisania oświadczenia, w którym przyznawał się do swojej kondycji, tak że mógł być sądzony na podstawie prawa dotyczącego narkomanów. Obiecywano mu wyrok w zawiesze­niu, gdyby przyznał się przez sądem do winy i umożliwił wpro­wadzenie nowego prawa. Narkomani poszukiwali na swym ciele żył, w które mogliby się wkłuć poza obszarem rąk. Jeżeli wła­dze nie mogły znaleźć na ciele danej osoby śladów nakłuć, zaz­wyczaj puszczały ją wolno. Jeśli je znalazły, zatrzymywały ją na siedemdziesiąt dwie godziny i próbowały skłonić do podpisania oświadczenia246.

Należy zauważyć, że akcesoria mające ułatwiać życie niektórym nie­pełnosprawnym, rekompensujące ich ułomności, stają się, co zrozu­miałe, symbolami piętna. Pojawi się więc chęć ich odrzucenia. Przy­kładem jest jednostka z pogarszającym się wzrokiem, która unika noszenia dwuogniskowych okularów, ponieważ mogą one sugero­wać jej podeszły wiek. Jednak taka strategia może się oczywiście kłócić ze stosowaniem środków mających wyrównywać możliwości niepełnosprawnych. Z tego powodu dążenie do tego, aby sprzęt ko­rygujący stał się niewidoczny, będzie pełniło podwójną funkcję. Sy­tuacja niedosłyszącego jest przykładem stosowania owych niewi­docznych korektorów:

Ciotka Mary [niedosłysząca krewna] wiedziała wszystko na temat wczesnych receptorów słuchowych, niezliczonych od­mian trąbki akustycznej. Miała ilustracje ukazujące to, jak receptory takie wbudowywano w kapelusze, ozdobne grze­bienie, flaszki, piersiówki, laski, ukrywano je w poręczach foteli, w wazonach na stole w jadalni, a nawet w męskich brodach247.

2 4 6 W Lee, Junkie, New York 1953, s. 91. 2 4 7 F. Warfield, Keep Listening, op. cit., s. 4L

Page 67: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 3 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Bardziej aktualnym przykładem są dwuogniskowe soczewki, w których nie widać linii ich łączenia.

Czasem ukrywając symbole piętna, jednostka stosuje jednocześ­nie dezidentyfikator, czego przykładem są praktyki Jamesa Berr/e-go, pierwszego w pełni profesjonalnego kata w Anglii.

"Wątpliwe jest, aby ktokolwiek zamierzał kiedykolwiek użyć w stosunku do Berr/ego przemocy, jednak na ulicach spotykał się z takimi reakcjami, iż bardzo dbał o to, aby uniknąć rozpoz­nania, kiedy tylko było to możliwe. W jednym z wywiadów po­wiedział, że podczas wielu podróży do Irlandii ukrywał na ciele sznur i pasy, aby nie zdradziła go torba Gladstones, która była równie wyraźną oznaką jego fachu, jak mała czarna torba dla wiktoriańskiego lekarza. Jego poczucie izolacji i niechęć ze stro­ny wszystkich napotykanych osób mogą prawdopodobnie wyjaś­niać niezwykłą sytuację, kiedy to jego żona i synek towarzyszyli mu w podróży do Irlandii na egzekucję. Wyjaśnienie przez niego udzielone, było takie, że zrobił to w celu ukrycia swojej tożsamo­ści, gdyż - jak słusznie przypuszczał - nikt nie pomyślałby, że człowiek prowadzący za rękę dziesięcioletniego chłopca jest ka­tem, który idzie właśnie powiesić mordercę248.

Mamy tu do czynienia z tym, co w literaturze szpiegowskiej nazywa się „przykrywką", a w innym jej rodzaju określa jako przysługę mał­żeńską, którym to terminem nazywa się sytuację, gdy homoseksuali­sta i lesbijka tłumią własne skłonności i biorą ze sobą ślub.

Zdarza się, że piętno zostanie nadane komuś podczas pobytu w instytucji, która - po tym, jak ją opuści - przez pewien czas wciąż go dyskredytuje, sprawując nad nim rodzaj kontroli. W takiej sytua­cji można się spodziewać szczególnego cyklu pomijania piętna. Na przykład w pewnym szpitalu dla psychicznie chorych2 4 9 odkryto, że pacjenci stający się na nowo częścią społeczności normalsów często

2 4 8 J. A. Atholl, op. cit., s. 88-89. 2 4 9 Zob. studium autora na temat szpitala św. Elżbiety w "Waszyngtonie, przedstawione częściowo w; E. Goffman, Asylums, New York 1961.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 3 5

planowali, jak w pewnym stopniu pomijać swoje piętno. Pacjenci, którzy zmuszeni byli kontaktować się z rehabilitantem, pracowni­kiem socjalnym czy agencją zatrudnienia, często rozmawiali między sobą na temat nieprzewidzianych sytuacji, w których się mogą zna­leźć, oraz standardowej strategii radzenia sobie z nimi. Podejmując pierwszą pracę, musieliby poinformować o swoim piętnie praco­dawcę, a może również kadrowego, natomiast niższe szczeble orga­nizacji i współpracownicy mogliby być trzymani w niewiedzy. Jak wcześniej wspomniano, pacjenci mogli czuć, że wiązałoby się to z ja­kimś stopniem niepewności, ponieważ nigdy nie byliby pewni, kto wie o ich piętnie, a kto nie, i jak długo będzie trwała nieświadomość tych drugich (tj. nic niewiedzących). Pacjenci uważali, że po sześcio­miesięcznym okresie zatrudnienia (czyli czasie wystarczająco dłu­gim, aby zaoszczędzić trochę pieniędzy i uwolnić się spod opieki szpitala) należy rzucić pracę i na podstawie takiej historii zatrudnie­nia poszukać zajęcia gdzie indziej, tym razem ufając, że w nowym miejscu pracy pobyt w szpitalu psychiatrycznym można ukryć przed wszystkimi osobami2 5 0.

Inną strategią osób pomijających piętno jest prezentowanie sym­boli swoich piętnujących ułomności jako oznak czegoś innego, co jest mniej dyskredytujące. Okazuje się na przykład, że osoby niedo­rozwinięte umysłowo próbują niekiedy uchodzić za pacjentów szpi­tali psychiatrycznych, ponieważ to drugie jest postrzegane przez społeczeństwo jako mniejsze z ł o " 1 . Podobnie niedosłyszący może się umyślnie zachowywać tak, by stworzyć wrażenie, iż jest marzy­cielem, osobą duchowo nieobecną, obojętną lub znudzoną. Zdarza się nawet, iż udaje, że się źle czuje albo śpi, i w związku z tym nie może odpowiadać na ciche pytania. Takie cechy bądź zachowanie uzasadniają to, że dana osoba czegoś nie usłyszała, więc nikt nie bę­dzie przypuszczał, że jest głucha2 5 2.

2 5 0 O tym, jak często ten zabieg jest przez byłych pacjentów stosowany, świadczy; M. Lin­der, D. Landy, Post-Discharge Experience and Vocational Rehabilitation Needs of Psychia­tric Patients, „Mental Hygiene" 1958, nr XLII, s. 39. 2 5 1 R, Edgerton, G. Sabagh, op. cit., s. 268. 2 5 2 F. "warfield, Cotton in My Ears [w:] B. Wright, op. cit., s. 23-24. Ogólnego zestawie­nia dostarcza E. Lernen, Social Pathology, op. cit, s. 95, pod hasłem, „fałszywe tole".

Page 68: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 3 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Strategią bardzo często stosowaną przez osoby dyskredytowalne jest radzenie sobie z zagrożeniami przez podział otaczających ich lu­dzi na dużą grupę tych, którym nie mówi się nic, oraz małą grupę tych, którym mówi się wszystko i na których można polegać. Włą­czają oni do swojej maskarady te osoby, które zwykle stanowiłyby największe zagrożenie. W wypadku bliskich związków, istniejących już w momencie nabycia piętna, jednostka może natychmiast uaktu­alnić relację dzięki cichej, poufnej rozmowie. Może w wyniku tego zostać odrzucona, ale utrzyma swoją reputację osoby postępującej uczciwie. Co ciekawe, ten rodzaj zarządzania informacjami jest czę­sto zalecany przez lekarzy, szczególnie gdy to oni muszą jako pierwsi poinformować jednostkę o jej piętnie. Zatem lekarze, którzy odkry­wają przypadek trądu, mogą sugerować, aby tajemnica ta pozostała między lekarzami, pacjentem i jego najbliższą rodziną2 5 3, oferując dyskrecję w celu zapewnienia dalszej współpracy ze strony pacjenta. "W wypadku relacji nawiązanych po napiętnowaniu, kiedy minął moment, w którym jednostka powinna była się przyznać, może ona zainscenizować wyznanie swojej tajemnicy, czyniąc to z takim ła­dunkiem emocji, jakiego wymaga jej wcześniejsze milczenie, a po­tem zdać się na laskę innych, jako ktoś podwójnie zdemaskowany - po pierwsze jako osoba odmienna, a po drugie jako człowiek nie­uczciwy i niegodny zaufania. Istnieją wspaniałe zapisy takich po­ruszających scen2 5 4, a wraz z nimi pojawia się potrzeba zrozumienia wielu wywoływanych przez nie sytuacji, w których winy są zapom­niane i przebaczone. Pomyślny rezultat takiego wyznania wymaga oczywiście, by ukrywający piętno zbadał uprzednio, czy ujawnienie prawdy nie spowoduje całkowitego zerwania relacji z ludźmi, wo­bec których to piętno ma być ujawnione. Należy zauważyć, że jed­nostka nosząca piętno jest niemalże skazana na takie sceny. Nowo poznane osoby łatwo się mogą zniechęcić, zanim relacja zostanie

2 5 3 B, Roueche, A Lonely Road, Eleven Blue Men, New York 1953, s. 122. 2 5 4 Scena miedzy ciężarną prostytutką i niewiedzącym o jej piętnie mężczyzną, który chce ją poślubić w: G. Dendrickson, F. Thomas, op. cit,, s. 134; zbeletryzowana scena między pomijającym swoje piętno Murzynem a białą dziewczyną, którą chce poślubić w: J. W Johnson, op. cit., s. 204-205.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 3 7

nawiązana. Cena za szczerość na samym początku znajomości może być wysoka, często zatem się jej unika.

Jak już stwierdzono, osoba, która ma możliwość szantażowania osoby z piętnem, może równie często pomóc jej utrzymać tajemni­cę. Co więcej, szantażysta prawdopodobnie będzie mieć wiele po­wodów, aby tak postąpić. I tak kierownicy hoteli w kurortach często prowadzą politykę prywatności, która chroni niewiernych małżon­ków, od czasu do czasu zatrzymujących się w takich miejscach. Strę­czyciele wykazują niekiedy podobną troskę:

Mężczyźni ci [stręczyciele] wynajmowali pokoje w szacownych hotelach na pierwszym piętrze nad holem, tak aby ich klienci mogli korzystać ze schodów, nie będąc widziani przez windzia­rzy czy recepcjonistów255.

Podobnie zachowywały się ich podopieczne:

Jeżeli klienci są ludźmi znaczącymi, dziewczyny nie będą ich zbyt chętnie identyfikowały lub wymieniały ich nazwisk w rozmowie, nawet między sobą2 5 6.

Podobnie pisze się o roli fryzjera zatrudnionego w luksusowym do­mu publicznym:

Naprawdę był kimś więcej niż artystą. Był szczerym przyjacielem każdej dziewczyny w domu. „Charlie" słuchał zwierzeń, które rzadko słyszeli inni, i dawał dużo zdroworozsądkowych rad. Co więcej, w swoim własnym domu na Michigan Avenue odbierał pocztę dla dziewczyn, które ukrywały swoje zajęcie przed rodzi­ną i przyjaciółmi. Jego dom był miejscem, w którym dziewczyny mogły się spotykać z krewnymi niespodziewanie odwiedzający­mi Chicago257.

Innych przykładów dostarczają pary małżonków, z których jedno należy do napiętnowanej kategorii, a drugie nosi piętno dobro-

255 J. Stearn, op. cit., s. 13. "< H. Greenwaid, The Call Girl, New York 1958, s. 24. 2 5 7 Madeleine, op, cit., s, 71.

Page 69: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 3 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

wolnie. Twierdzi się na przykład, że towarzyszka życia alkoholika będzie mu pomagać w ukrywaniu jego słabości. Zona mężczyzny z kolostomią będzie mu pomagać upewnić się, czy nie czuć od niego nieprzyjemnego zapachu 2 5 8; ponadto może „pozostawać w domu i przyjmować wszelkie telefony czy dzwonki do drzwi, tak aby iry­gacja mogła przebiegać bez zakłóceń f...]"2 5 9.

Mąż kobiety udającej, że dobrze słyszy, pomagał jej następująco:

Był przemiłym człowiekiem i od momentu, w którym się w so­bie zakochaliśmy, instynktownie wiedział, jak pomóc mi ukry­wać słabości i tuszować błędy. Miał czysty, donośny głos. Wy­dawało się, że nigdy go nie podnosi, ale zawsze słyszałam, co mówi, a przynajmniej pozwalał mi myśleć, że tak jest. Kiedy byliśmy w towarzystwie, uważał na to, jak mi idzie, i gdy za­czynałam się plątać, on dyskretnie pomagał mi nie zgubić się w konwersacji260.

Należy dodać, że bliscy nie tylko pomagają dyskredytowalnej osobie w jej maskaradzie, ale mogą również pełnić tę funkcję bez jej wie­dzy. Mogą w istocie odgrywać rolę ochronnego klosza, pozwalając jednostce sądzić, iż jest bardziej akceptowana jako normals, niż tak jest w rzeczywistości. Bliscy jednostki będą zatem bardziej świadomi jej odmienności i wynikających z niej problemów niż ona sama. Przekonanie, że zarządzanie piętnem dotyczy tylko nosiciela piętna oraz osób z zewnątrz, jest tu z pewnością niezgodne z prawdą.

Co interesujące, osoby, które noszą określone piętno, mogą często polegać na wzajemnej pomocy w jego pomijaniu, co jest ko­lejnym dowodem na to, że ci, którzy mogą najbardziej zagrażać tajemnicy, często okazują się najbardziej pomocni. Na przykład kiedy jeden homoseksualista zaczepia drugiego, może się to odbyć tak, że normalsi nie są świadomi tego, iż właśnie dzieje się coś nadzwyczajnego.

2 5 8 C. Orbach i in., op. dt., s. 163. 2 5 9 Ibidem, s. 153. 260 p Warfield, Keep Listening, op. dt., s. 2 1 .

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 3 9

Jeżeli przyjrzymy się bardzo uważnie i wiemy, na co zwracać uwagę w gejowskim barze, zaczynamy dostrzegać, że niektóre osoby najwyraźniej komunikują się ze sobą bez słów, jedynie za pomocą spojrzeń - ale nie tych przelotnych, które zwykle wy­mieniają między sobą mężczyźni261.

Taki sam rodzaj współpracy można spotkać wśród nosicieli piętna, którzy znają się osobiście. Na przykład byli pacjenci szpitali psychia­trycznych, którzy poznali się w trakcie pobytu w tej instytucji, mogą taktownie nie ujawniać tego faktu poza szpitalem. Czasami, kiedy jedna z tych osób jest akurat w towarzystwie normalsów i spotka na ulicy inną, mogą się minąć, ignorując się wzajemnie, jak gdyby się nie znały. Jeśli takie osoby się przywitają, mogą to zrobić dyskretnie, nie wyjaśniając, jak się poznały, a jednostce, której sytuacja jest bar­dziej delikatna, przyznaje się prawo do nadania kształtu temu wza­jemnemu rozpoznaniu, a także wynikającej z niej wymianie towa­rzyskiej. Byli pacjenci szpitali psychiatrycznych nie są tu oczywiście odosobnieni:

Profesjonalna cali girl kieruje się kodeksem regulującym jej stosun­ki z klientami. Do zwyczaju należy na przykład to, aby nigdy w ża­den sposób nie okazała, że rozpoznała swojego klienta, gdy spoty­ka go w miejscu publicznym, chyba że on pierwszy ją przywita262.

W sytuacji, gdy zabtakło tego rodzaju dyskrecji, można się niekiedy spodziewać, że zdyskredytowana jednostka zechce zdyscyplinować niedyskretną osobę, co ilustruje Reiss w swojej pracy na temat mło­docianych przedsiębiorców, cytując informatora:

Idę ulicą ze swoją stałą dziewczyną, kiedy ten gej, z którym raz byłem, mijając nas, gwiżdże na mnie i krzyczy: „Hej, słodziutki".

161 E. Hooker, The Homosexual Community, 14 sierpnia 1961, s. 8, niepublikowana pra­ca przedstawiona na Czternastym Międzynarodowym Kongresie Psychologii Stosowanej w Kopenhadze. Struktura takiej wymiany spojrzeń jest złożona, wiąże się z wzajemnym kognitywnym rozpoznaniem społecznej (ale nie osobistej) tożsamości; łączą się z tym rów­nież intencje seksualne, a niekiedy także cicha umowa. 161 G. Greenwald, op. dt., s. 24,

Page 70: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 1 4 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

[.,.] i byłem wściekły, więc poszedłem do chłopaków, zaczailiśmy się na niego i stłukliśmy go tak, że żałował, że się urodził [...] nie pozwolę na coś takiego ze strony pedała.263

Należy się spodziewać, że dobrowolne utrzymanie różnego rodzaju dystansu będzie strategicznym działaniem osób pomijających piętno, przy czym osoba dyskredytowalna będzie wykorzystywać bardzo podobne mechanizmy jak zdyskredytowana, ale z nieco innych względów. Ograniczając próby nawiązania bliskiej relacji lub całko­wicie z nich rezygnując, jednostka może uniknąć wynikającego stąd zobowiązania do ujawniania informacji. Utrzymując dystans, nie bę­dzie musiała spędzać z inną osobą zbyt wiele czasu. Postępuje tak dlatego, że - jak wcześniej stwierdzono - im więcej czasu się z kimś spędza, tym większe jest prawdopodobieństwo nieprzewidzianych zdarzeń, w trakcie których ujawniane są tajemnice. Przykładami, które to potwierdzają, są wypowiedzi żon pacjentów szpitali psy­chiatrycznych, radzących sobie z piętnem.

Ale ze wszystkimi naszymi pozostałymi znajomymi urwałam kontakty [po tym, jak wymieniła pięciu, którzy znali piętno jej męża]. Nie powiedziałam im, że się wyprowadzam i odłączyłam telefon, nie mówiąc o tym nikomu, tak że nie wiedzieli, jak się ze mną skontaktować264.

W biurze z nikim za bardzo się nie zaprzyjaźniam, ponieważ nie chcę, aby ludzie wiedzieli, gdzie jest mój mąż. Myślę, że gdy­bym się z nimi zbytnio zaprzyjaźniła, zaczęliby zadawać pytania i mogłabym się wygadać, więc po prostu myślę, że lepiej jeśli o Joe wie tak mało osób, jak to tylko możliwe265.

Utrzymując fizyczny dystans, jednostka może również ograniczyć skłonność innych osób do tworzenia jej osobistej identyfikacji.

u i A. J. Reiss, Jr., The Social Integration of Queers and Peers., „Social Problems", 1961, nr IX, s. 118, "« M . R., Yarrow, J. A. Clausen, P. R. Robbins, op. cit„ s. 36. 2 6 5 Ibidem,

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 4 1

Przebywając w miejscu, gdzie ludzie rzadko pozostają na stałe, może ona ograniczyć ilość stałych doświadczeń, w które są zaangażowani inni. Jeśli to miejsce pobytu jest odcięte od jej poprzedniego miejsca zamieszkania, może wprowadzić do swojej biografii nieciągłość: in­tencjonalnie - jak niezamężna dziewczyna w ciąży, jadąca do innego stanu, aby urodzić dziecko, lub też pochodzący z małego miasteczka homoseksualista, jadący do Nowego Jorku, Los Angeles czy Paryża, aby móc funkcjonować względnie anonimowo; bądź też nieinten-cjonalnie - jak pacjent szpitala psychiatrycznego, który z ulgą od­krywa, że miejsce, w którym go umieszczono, znajduje się daleko za miastem, jest zatem w pewnym stopniu odcięty od swoich zwykłych kontaktów. Zostając w domu i nie odbierając telefonu ani nie otwie­rając drzwi, dyskredytowalna jednostka może się wycofać z wię­kszości tych kontaktów, w których jej hańba mogłaby zostać włączo­na do znanej innym biografii266.

Należy rozważyć teraz ostatnią możliwą sytuację, eliminującą wszystkie pozostałe. Jednostka może się mianowicie dobrowolnie ujawnić, radykalnie przekształcając w ten sposób swoje położenie - przestaje wtedy być osobą, która musi zarządzać informacjami na swój temat, a staje się kimś, kto musi sobie radzić z niełatwymi oko­licznościami społecznymi. Z osoby dyskredytowalnej zmienia się w osobę zdyskredytowaną. Kiedy osoba z ukrytym piętnem wyjawi informacje na swój temat, może się oczywiście zaangażować w jed­no z omawianych wcześniej działań adaptacyjnych dostępnych dla osoby, której piętno jest innym znane, co częściowo tłumaczy poli­tykę samodemaskacji.

Jedną z metod ujawnienia takich informacji jest dobrowolne no­szenie przez jednostkę symbolu piętna, dobrze widocznego znaku, który obwieszcza jej ułomność, gdziekolwiek się ona znajduje. Są na przykład osoby niedosłyszące, które noszą aparat słuchowy bez ba­terii267, albo częściowo niewidomi posługujący się składaną białą la­ską czy też Żydówki noszące naszyjnik z gwiazdą Dawida. Należy

166 Przykład dotyczący ukrywania ciąży 2 nieprawego łoża podany jest w: H. M. Hughes, op. cit., s. 53 i następne. U7 R. Barker i in., Adjustment to Physical Handicap and Illness, op. cit,, s. 241.

Page 71: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

142 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

zaznaczyć, że niektóre symbole piętna, takie jak znaczek Rycerzy Kolumba, wskazujący, iż osoba, która go nosi, jest katolikiem268, nie są prezentowane bezpośrednio w celu ujawnienia piętna, ale mają zaświadczać raczej o przynależności do organizacji, którym się ta­kiego znaczenia nie przypisuje. Trzeba też wziąć pod uwagę, że wszelkiego rodzaju radykalne inicjatywy również mogą ten mecha­nizm wykorzystywać, ponieważ jednostka, która z własnej woli nosi określone symbole, zapewnia o swym odcięciu od społeczności nor-malsów. Przykładem jest zachowanie i wygląd odłamu nowojorskich Żydów.

Do Obgehitene Yiden, „Żydów Obrońców", należą tak zwani ul-traortodoksyjni Żydzi, którzy nie tylko przestrzegają Shulhan Aruch w każdym najdrobniejszym szczególe, ale są nader skrupu­latni i gorliwi w swych praktykach. Wypełniają wszystkie przy­kazania i nakazy z największą dbałością. Ludzi ci są otwarcie identyfikowalni jako Żydzi. Noszą brody i/lub specjalne trady­cyjne stroje wyłącznie po to, by zewnętrznie identyfikowano ich jako Żydów: brody, aby „wizerunek Boga był na ich twarzach", tradycyjne ubrania, aby „mogli się powstrzymać od każdego z możliwych grzechów"269.

Cechą symboli piętna jest to, że są nieustannie widoczne. Napiętno­wana jednostka może także stosować mniej surowe sposoby ujawnia­nia się, czemu służą na przykład tak zwane celowe wpadki (np. gdy niewidoma osoba w obecności nowo przybyłych specjalnie robi coś niezdarnie, aby w ten sposób poinformować ich o swoim piętnie). Istnieje również ceremoniał ujawnienia - formuła, za pomocą któ­rej jednostka przyznaje się do swojej ułomności, mówiąc o tym. Za­kłada ona jednocześnie, że normalsi przejdą nad tym do porządku

268 ^ Stanach Zjednoczonych do czasu prezydentury Johna Kennedyego katolicyzm na­leżał do okoliczności stygmatyzujących. Kennedy, który byl katolikiem, zmienił postrzega­nie wyznawców tej religii. Podobne zmiany, nieco późniejsze, obserwować można w Wiel­kiej Brytanii, tradycyjnie usposobionej „antypapistowsko*. Zob. na ten temat niedawny artykuł w „The Economist", 7 kwietnia 2005 (przyp, red.). 2 0 9 S. Poll, The Hasidk Community of Williamsburg, New York 1962, s. 25-26.

Kontrola informacji a tożsamość' osobista 143

1

dziennego i nie będą musieli udawać, że nic nie zauważyli. Zatem Żyd albo pacjent szpitala psychiatrycznego w rozmowie z nieznajo­mym czeka na odpowiedni moment i spokojnie mówi: „Będąc Ży­dem, uważam..." albo „Będąc w tej kwestii osobą kompetentną, jako pacjent szpitala psychiatrycznego mogę powiedzieć, że...".

Sugerowano wcześniej, że nauka pomijania piętna jest jedną z faz procesu socjalizacji napiętnowanej jednostki, a zarazem punktem zwrotnym w jej karierze moralnej. Pragnę stwierdzić, iż jednostka z piętnem może zacząć odczuwać, że powinna przestać się ukrywać, jeżeli siebie akceptuje i szanuje. Zatem po żmudnej nauce ukrywania piętna jednostka może się zacząć tego ukrywania oduczać. W tym miejscu dobrowolne zdjęcie maski wpasowuje się w karierę moral­ną, jest symbolem jednej z jej faz. Należy dodać, że w publikowa­nych autobiografiach nosicieli piętna ta faza kariery moralnej jest zwykle opisywana jako ostatnia, dojrzała, świadcząca o dobrym przy­stosowaniu, jako tak zwany stan łaski, który spróbuję przeanalizo­wać później.

Zakrywanie

Dotychczas wyraźnie odróżnialiśmy sytuację osoby zdyskredytowa­nej, która musi sobie radzić z napięciem, od sytuacji osoby dyskre-dytowalnej, która musi kontrolować przepływ informacji na swój temat. Nosiciele piętna stosują jednakże taką technikę przystoso­wawczą, która wymaga od badacza połączenia tych dwóch sytuacji. Wiąże się to z różnicą między widocznością a natarczywością piętna.

Faktem jest, że osoby, które są gotowe przyznać się do swego piętna (w wielu wypadkach dlatego, że jest ono innym znane lub na­tychmiast dostrzegalne), mogą mimo to czynić wielkie wysiłki, aby zmniejszać jego znaczenie. Celem jednostki jest redukcja napięcia, to znaczy ułatwienie sobie i innym odwrócenia uwagi od piętna oraz podtrzymanie spontanicznego zaangażowania w oficjalną treść interakcji. Jednakże środki wykorzystywane do realizacji tego zada­nia są bardzo podobne do tych stosowanych przy ukrywaniu piętna. W niektórych wypadkach są nawet identyczne, ponieważ to, co

Page 72: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 4 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

ukrywa piętno przed osobami niezorientowanymi, może również ułatwić sytuację tym, którzy o nim wiedzą. I tak dziewczyna, która najlepiej się porusza na swojej drewnianej nodze, kiedy jest w towa­rzystwie używa kul lub zgrabnej, lecz wyraźnie sztucznej kończy­ny270. Będę ten proces nazywał zakrywaniem. Wielu z tych, którzy rzadko próbują pomijać piętno, często próbuje je zakrywać.

Jeden rodzaj zakrywania wymaga od jednostki, aby troszczyła się o standardy przypadkowo kojarzone z jej piętnem. Zatem niewido­mi, którzy mają niekiedy zniekształcenia twarzy w okolicach oczu, dokonują między sobą rozróżnienia właśnie na tej podstawie. Ciem­ne okulary, noszone niekiedy, aby dać dobrowolne świadectwo śle­poty, mogą być jednocześnie zakładane, by ukryć zeszpecenie. Jest to przypadek ujawniania ślepoty przy jednoczesnym ukrywaniu szpetoty.

Niewidomi mają z pewnością wystarczająco dużo oznak swojego stanu, bez dodawania do tego czynników natury kosmetycznej. Nie przychodzi mi do głowy nic, co jeszcze bardziej pogłębiłoby tragiczną sytuację niewidomego, niż uczucie, że w walce o odzy­skanie wzroku przegrał nie tylko tę walkę, ale również stracił swój zdrowy wygląd271.

W związku z tym, że niewidomy może sprawiać wrażenie osoby nie­zdarnej, może się on starać odzyskać sprawność motoryczną - „ła­twość, grację i biegłość we wszystkich tych ruchach, które świat wi­dzących postrzega jako normalne"272.

Drugi z kolei typ zakrywania (pokrewny temu pierwszemu) jest związany z wysiłkami mającymi na celu ograniczenia eksponowa­nia tych ułomności, które są najbardziej identyfikowane z piętnem. Na przykład osoba niedowidząca, która wie o tym, że obecni zna­ją jej odmienność, mimo wszystko może unikać czytania, ponie­waż, aby to uczynić, musiałaby zbliżyć książkę na odległość kilku

2 7 0 W. Y. Baker, o/>. «f., s. 133. 2 7 1 H. Chevigny, op. cit., s. 40-41. 2 7 2 Ibidem, s. 123.

Kontrola informacji a tożsamość osobista 1 4 5

centymetrów, a to, w jej mniemaniu, mogłoby zbyt rażąco wskazy­wać na jej ślepotę273. Należy zaznaczyć, że ten typ zakrywania jest ważnym aspektem technik asymilacyjnych, stosowanych przez człon­ków mniejszościowych grup etnicznych. Celem takich działań, jak zmiana imienia czy kształtu nosa, nie jest wyłącznie pomijanie pięt­na. Mają one również sprawić, by znany innym atrybut był rzadziej zauważany, ponieważ łatwiej jest wówczas podtrzymywać niewymu­szony brak zainteresowania piętnem.

Najbardziej interesującym sposobem zakrywania jest chyba ten związany z organizowaniem sytuacji społecznych. Jak już wspom­niałem, to, co koliduje bezpośrednio z procesem i mechanizmami komunikacji, narzuca się nieustannie w interakcji i rzeczywiste od­wrócenie od tego uwagi jest trudne. Stąd też napiętnowane osoby, szczególnie te niepełnosprawne fizycznie, muszą niekiedy poznać strukturę interakcji po to, by się dowiedzieć, w jaki sposób zmienić swoje zachowanie, aby ich piętno było mniej natarczywe. Na pod­stawie ich wysiłków możemy zatem poznać cechy interakcji, które w innym wypadku uznalibyśmy za zbyt oczywiste, aby je zauważyć.

Na przykład osoby niedosłyszące uczą się mówić tak głośno, aby - w opinii słuchaczy - było to odpowiednie w danej sytuacji. Uczą się także, jak być w ciągłej gotowości, w razie gdyby musiały pora­dzić sobie z tymi momentami interakcji, które wymagają dobrego słuchu (jeśli mają się odpowiednio zachowywać):

Aby chronić swój sekret, Frances opracowała wyszukane tech­niki radzenia sobie z ciszą w czasie obiadu, przerwami podczas koncertów, meczy piłkarskich, potańcówek itd. Lecz techniki te sprawiały tylko, że jej niepewność rosła, co prowadziło z kolei do tego, że była ostrożniejsza i w związku z tym jeszcze bar­dziej niepewna. Zatem bezwzględnie przestrzegała tego, aby podczas proszonego obiadu: (1) siedzieć obok kogoś z donoś­nym głosem; (2) krztusić się, kaszleć lub dostawać czkawki, gdy ktoś zwracał się bezpośrednio do niej; (3) przejąć inicjatywę

2 7 3 R. Criddle, op. cit., s. 47,

Page 73: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 4 6 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

w rozmowie, poprosić kogoś o opowiedzenie historii, którą już słyszała, zadawać pytania, na które znała odpowiedzi274.

W podobny sposób niewidomi uczą się niekiedy patrzeć bezpośred­nio na mówiącego. Mimo że nie wiąże się to z widzeniem, pomaga jednak niewidomemu uniknąć gapienia się w przestrzeń, zwieszania głowy lub wysyłania nieświadomie innych sygnałów zerwanego kontaktu275.

VĄ Na podstawie: F, Warfield, Cotton in My Ears, cyt. za: B. Wright, op. tit,, s. 49, l n H. Chevigny, op. dt., s. 51.

I

Rozdział 3

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego

W tej pracy podjęto próbę odróżnienia tożsamości społecz­nej od osobistej. Oba rodzaje tożsamości mogą być jed­nak lepiej zrozumiane, gdy się je ze sobą zestawi i po­

równa z czymś, co Erikson i inni nazwali ego lub tożsamością od­czuwaną, mianowicie z subiektywnym znaczeniem własnej sytuacji jednostki oraz jej ciągłości i charakteru, które jednostka nabywa w wyniku różnorodnych doświadczeń społecznych276.

Tożsamości społeczna i osobista jednostki budzą zainteresowa­nie innych i są dla nich podstawą do tworzenia definicji tożsamo­ści. W wypadku tożsamości osobistej wspomniane zainteresowania i definicje mogą się pojawić jeszcze przed narodzinami jednostki i trwać po jej śmierci, a zatem mogą istnieć nawet wtedy, gdy jed­nostka nic nie czuje, a tym bardziej nie ma poczucia tożsamości. Z drugiej strony tożsamość ego jest przede wszystkim kwestią su­biektywną, refleksyjną, musi więc być odczuwana przez jednostkę, której tożsamość rozważamy2 7 7. Jeśli zatem przestępca posługuje

2 " Termin „tożsamość Ja" byłby w tym miejscu trafny, ale jego rozwinięcie - termin „sa-moidentyfikacja" - jest powszechnie stosowany w odniesieniu do czegoś innego, mianowi­cie samej jednostki tworzącej swoją osobistą tożsamość przez dokumentację lub świadectwo, 177 Trójczlonowa typologia tożsamości wykorzystana w tym eseju nie precyzuje sensu zwrotu „identyfikować się z", który ma dwa powszechnie znane znaczenia; uczestniczyć zastępczo w sytuacji osoby, której niekorzystne położenie wzbudziło sympatię, oraz przy­swajać sobie cechy innych osób, formując wlasns) tożsamość ego. Wyrażenie „być identyfi­kowanym z" może owe znaczenia psychologiczne posiadać, a ponadto odnosić się do spo­łecznej kategorii osób, których domniemany charakter jest przypisywany sobie przez dana jednostkę jako cześć jej własnej społecznej tożsamości.

Page 74: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 4 8 Piętno, Rozważania o zranione] tożsamości

się pseudonimem, to odcina się w tym momencie od swojej osobi­stej tożsamości, Kiedy jednak zachowuje przy tym oryginalne inicja­ły lub jakąś inną część swojego prawdziwego imienia i nazwiska, to daje w ten sposób wyraz poczuciu swojej tożsamości278. Jest oczywi­ście tak, że jednostka tworzy swój wizerunek z tych samych materia­łów, z których inni wcześniej konstruują jej społeczną i osobistą identyfikację, jednakże korzysta ze znacznej swobody wobec tego, co kształtuje279.

Pojęcie tożsamości społecznej umożliwiło nam analizę napiętno­wania. Pojęcie osobistej identyfikacji pozwoliło nam rozważyć rolę kontrolowania informacji w radzeniu sobie z piętnem. Dzięki poję­ciu tożsamości ego możemy się przyjrzeć temu, co jednostka może odczuwać w związku z piętnem i radzeniem sobie z nim. To z kolei prowadzi nas do tego, by poświęcić szczególną uwagę dobrym ra­dom, które otrzymuje.

Ambi Walencja

Wiemy, że napiętnowana osoba, uznana w naszym społeczeństwie za nosiciela piętna, nabywa standardy identyfikacji, które stosuje wobec siebie, mimo że nie może ich spełnić. Jest więc nieuniknione, że będzie w stosunku do własnego Ja odczuwać pewną ambiwalen­cję, Pewne przejawy tej ambiwalencji zostały już opisane przy oma­wianiu wahań identyfikacji oraz łączącego jednostkę z innymi na­piętnowanymi związku, do którego się przyznaje. Można przyto­czyć jeszcze inne jej przejawy,

Napiętnowane jednostki mają tendencję do hierarchizowania nosicieli tego samego piętna w zależności od tego, jak bardzo jest ono widoczne i narzucające się. Do tych osób, których piętno jest bardziej jawne, mogą mieć zatem taki stosunek, jaki normalsi mają do niej. Niedosłyszący w żadnym razie nie postrzegają więc siebie

m A. Hartman, op. cit., s. 54-55, " ' Istnieje na przykład dobrze znana tendencja polegająca na rym, że dana osoba ocenia prestiż swojego -«jęcia wyżej niż osoby zatrudnione gdzie indziej,

'i

Przystosowania do grupy a tożsamość ego 1 4 9

jako głuchych, a osoby niedowidzące nigdy nie uznają siebie za nie­widomych2*0. To wahanie identyfikacji jednostki jest najbardziej wi­doczne w jej związku z osobami bardziej napiętnowanymi bądź też w separacji od nich.

Z takim rodzajem hierarchizowania, w którym jednostka zdra­dza swą grupę, łączy się kwestia sojuszy społecznych, a miano­wicie to, czy wybierze przyjaciół, sympatię i małżonka z własnej grupy, czy też spoza niej. Niewidoma dziewczyna wyraża tę kwe­stię tak;

Raz - kuka lat ternu - myślałam, że dużo bardziej wolałabym się umówić z mężczyzną widzącym niż z niewidomym. Ale od czasu do czasu chodzę na randki i powoli moje odczucia na ten temat się zmieniły. Cenię to, że niewidomi rozumieją innych niewido­mych, i teraz mogłabym szanować niewidomego dla jego włas­nych zalet i cieszyć się ze zrozumienia, które mógłby dla mnie mieć281.

Niektórzy moi przyjaciele widzą, a niektórzy są niewidomi. Wy­daje mi się, że tak powinno być. Nie mogę zrozumieć opierania relacji międzyludzkich na tego typu podziałach282.

Można przypuszczać, że im bardziej jednostka jest związana z nor-malsami, tym mniej będzie postrzegać siebie w kategoriach piętna, choć zdarzają się sytuacje, w których prawdziwe wydaje się srwier-dzenie odwrotne.

Niezależnie od tego, czy nosiciel piętna jest blisko związany ze swoją grupą, czy też nie, można zaobserwować u niego ambiwalencję tożsamości w chwili, gdy zaobserwuje, że osoby z tym samym pięt­nem zachowują się stereotypowo, ostentacyjnie łub żałośnie, pre­zentując przypisywane im negatywne atrybuty. Taki widok może wzbudzić w danej jednostce odrazę, ponieważ wyznaje ona przecież w końcu normy społeczeństwa. Jednak jej społeczna i psychologiczna

Na przykład zob.: R. Criddle, op. cit., s, 44-47. E. Heinrich, L. Kriege!, op. cit., s. 187.

m Ibidem, s. 188.

zio

2»!

i

Page 75: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 5 0 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

identyfikacja z tymi, którzy te normy naruszają, wiążą ją z przedmio­tem jej odrazy, przemieniając wstręt we wstyd, a następnie spra­wiając, że wstydzi się ona swego zawstydzenia. Krótko mówiąc, oso­ba taka nie może ani zaakceptować swojej grupy, ani jej odrzucić283. ("Wyrażenie „troska o wewnątrzgrupowe oczyszczenie" stosowane jest do opisywania działań osób napiętnowanych, zmierzających nie tylko do znormalizowania własnego zachowania, ale również do po­prawy zachowania innych osób w grupie)284. "Wydaje się, iż szczegól­nie wyraźną formą tej ambiwalencji jest proces upodabniania się, czyli zbliżania się jednostki do niepożądanego wizerunku nosicieli te­go samego piętna podczas przebywania z kimś normalnym285.

Należy się spodziewać, że taka ambiwalencja tożsamości będzie się wyrażać w sposób zorganizowany w pisanych, mówionych, po­kazywanych oraz prezentowanych w jakikolwiek inny sposób wypo­wiedziach przedstawicieli grupy. I tak w publikowanych oraz przed­stawianych na scenie dowcipach na temat napiętnowanych można znaleźć szczególny rodzaj ironii. Karykatury, dowcipy i opowieści pokazują w sposób niepoważny słabość stereotypowego przedsta­wiciela danej kategorii, nawet jeśli jednocześnie ten pólbohater po­trafi jawnie przechytrzyć normalsa mającego dużo wyższy status286. "W poważniejszych wypowiedziach bohaterowie reprezentujący no­sicieli piętna mogą ukazywać podobną ambiwalencję, ujawniającą lub wskazującą na podobną samoalienację.

Zalecenia profesjonalistów

Sugerowano już, że jednostka z piętnem definiuje siebie jako oso­bę nieróżniącą się od żadnej innej istoty ludzkiej, podczas gdy jed­nocześnie ona sama i otaczający ją ludzie definiują ją jako kogoś

11(1 Zob, j.-P. Sartre, Anti-Semite and Jew, New York 1958, s 102 i następne. ł M M. Seeman, The Intellectual and the Language of Minorities, „American Journal of So­ciology", 1958, nr LXFV, s. 29, m Interesujący epizod, w którym niedowidząca młoda osoba spotyka niewidomą dziew-czyn? przy stoisku charytatywnym i ma mieszane uczucia, odnotowano w: R. Criddle, op. cii., s. 71-74. 2 8 6 Zob. na przykład: j . Burma, Humor as a Technique in Race Conflict, „American So­ciological Review", 1946, nr XI, s. 710-715.

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 1 5 1

odmiennego. Znając tę podstawową wewnętrzną sprzeczność no­siciela piętna, można zrozumieć, że uczyni on jakiś wysiłek, aby rozwiązać swój dylemat, choćby to rozwiązanie miało polegać je­dynie na znalezieniu ideologii, która nada sens jego sytuacji. We współczesnym społeczeństwie oznacza to, że jednostka będzie nie tylko próbowała sama taki kodeks stworzyć, ale - jak już sugero­wano - pomogą jej profesjonaliści, niekiedy pod pretekstem opo­wiadania historii swojego życia lub tego, jak poradzili sobie z trud­ną sytuacją.

Kodeksy, które przedstawia się jednostce z piętnem (wprost lub pośrednio), dotyczą zazwyczaj pewnych standardowych kwestii. Su­gerowany jest pożądany wzór odkrywania i zakrywania piętna. (Na przykład byłym pacjentom szpitali psychiatrycznych zaleca się cza­sem, aby staranie ukrywali swoje piętno przed zwykłymi znajomymi, ale byli na tyle pewni własnego zdrowia psychicznego i do tego stop­nia wierzyli, że ich dawne ułomności miały medyczne, nie zaś moral­ne podłoże, aby ujawnić prawdę o sobie przed współmałżonkiem, bliskimi przyjaciółmi i pracodawcami). Innymi standardowymi kwe­stiami są: sposób radzenia sobie z sytuacjami drażliwymi; wsparcie, które jednostka powinna zapewniać swojej grupie; właściwy sposób bratania się z normalsami; typy uprzedzeń wobec nosicieli tego sa­mego piętna, na które jednostka powinna przymykać oko i takie, które powinna otwarcie atakować; stopień, w jakim powinna się prezentować jako osoba tak samo normalna, jak każda inna, oraz stopień, w jakim powinna zachęcać do trochę innego traktowania siebie; fakty o podobnych do niej ludziach, z których powinna być dumna; a także formy .stawiania czoła własnej odmienności, w które powinna się zaangażować.

Pomimo że kodeksy czy metody postępowania proponowane osobom z określonym piętnem będą się między sobą różnić, istnieją pewne argumenty, nawet najbardziej sprzeczne, co do których ist­nieje bardzo ogólna zgoda. Napiętnowaną osobę niemal zawsze się ostrzega przed podejmowaniem prób całkowitego pomijania pięt­na. ("W końcu zalecanie takiej taktyki w oficjalnych publikacjach może być trudne, chyba że ktoś się przyznaje do tego anonimowo). Jest ona również zazwyczaj ostrzegana przed pełną akceptacją

Page 76: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 5 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

i przyswojeniem negatywnych postaw innych wobec siebie, a także przestrzegana przed minstrelizacją287. Polega to na tym, że osoba napiętnowana, aby przypochlcbić się innym, prezentuje przed nor-malsami pełen zestaw złych cech przypisywanych osobom takim jak ona, odgrywając w życiu rolę błazna:

Dowiedziałam się również, że kaleka musi uważać, by nie zacho­wywać się inaczej, niż ludzie się po nim tego spodziewają. Ocze­kują oni przede wszystkim, że kaleka będzie osobą ułomną; że będzie niepełnosprawny i bezradny, że będzie od nich gorszy. Staną się podejrzliwi i niepewni, jeśli kaleka tyci: oczekiwań nie spełni. Jest to dość dziwne, ale osoba niepełnosprawna musi grać rolę kaleki, tak jak wiele kobiet musi dostosować się do tego, czego spodziewają się po nich mężczyźni - stają się stereotypo­wymi kobietami. Również Murzyni muszą się często zachowy­wać jak klauni przed „wyższą" białą rasą, tak aby czarny brat nie wzbudził w białym strachu. Znałam kiedyś karlicę, która była tego naprawdę smutnym przy­kładem. Była bardzo mala, miała mniej więcej cztery stopy wzro­stu. Była osobą znakomicie wykształconą, jednakże w obecności innych ludzi stawała się niezwykle ostrożna, aby nie być niczym więcej niż karlem i grać rolę głupka - z tym samym sztucznym śmiechem i szybkimi, śmiesznymi ruchami, tak charakterystycz­nymi dla błaznów z królewskich dworów w średniowieczu. Tylko wśród przyjaciół mogła zdjąć blazeńską czapkę i odważyć się być kobietą, jaką była naprawdę; inteligentną, smutną i bardzo sa­

motną 28S

Z drugiej strony jednostka z piętnem jest zazwyczaj przestrzegana przed normifikacją lub deminstrelizacją289. Jest zachęcana do tego,

2 8 7 Termin pochodzi z: A. Broyard, Portrait of ihn lutiiillieiilie Negro, „Commentary", 1950, nr X, s. 59-60, Wiąże się z tym świadoma próba pełnego odgrywania roli, nazywa^ na niekiedy personifikacją. Na temat Murzynów udających Murzynów «ob. B. Wolfe, oj», tit., s. 203, 2 8 8 F. Carling, op. eh., s. 54-55. 2 8 9 K. Lewin, op. cit., s. 192-193, stosuje tutaj termin „negatywny szowinizm"; A. Broyard, op, cit., s. 62, stosuje termin „inwersja roli", Zob. również: J.-P. Sartre, op. cit., s. 102 i na­stępne.

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 1 5 3

by czuć niesmak wobec tych współtowarzyszy niedoli, którzy nie robiąc w zasadzie ze swojego piętna tajemnicy, jednocześnie staran­nie je zakrywają, oraz pokazują, że pomimo pewnych pozorów są niezwykle sprawni umysłowo, bardzo wielkoduszni, trzeźwi, męscy, zdolni do ciężkiej, fizycznej pracy i uprawiania wyczerpujących dy­scyplin sportowych, krótko mówiąc - że są kulturalnymi dewianta­mi, osobami tak samo sympatycznymi jak my, wbrew reputacji swo­jej grupy290.

Powinno być jasne, że takie zalecane kodeksy zachowania do­starczają nosicielowi piętna nie tylko podstawy i polityki działania, nie tylko instrukcji, jak traktować innych, ale również recept na sto­sowne traktowanie siebie samego. Nie stosować się do kodeksu oz­nacza być osobą, która oszukuje samą siebie i jest na niewłaściwej drodze. Przestrzeganie go zaś oznacza, że jest się kimś prawdziwym i wartościowym - te wartości duchowe łączą się, tworząc coś, co by­wa nazywane autentycznością291.

Można w tym miejscu wspomnieć, jakie mogą być skutki tego zalecenia. Po pierwsze, rady dotyczące osobistego zachowania za­chęcają niekiedy osobę z piętnem do tego, by stalą się krytykiem społeczeństwa i obserwatorem ludzkich relacji. Mogą ją doprowa­dzić do tego, że nie będzie oceniała od razu przypadkowych interak­cji społecznych, lecz analizowała je, szukając ogólnych motywów, zasad, które nimi rządzą. Dzięki temu może się stać świadoma sy­tuacji, podczas gdy współobecni normalsi są w nią zaangażowani spontanicznie, są wewnątrz sytuacji, która jest dla nich tłem złożo­nym z kwestii nieabsorbujących ich uwagi. To rozszerzanie świado­mości nosiciela piętna jest wzmacniane, jak wcześniej sugerowano,

2 9 0 Na temot Żydów zob.: J.-P. Sartre, op. cit., s. 95-96; na temat Murzynów zob.: A, Broyard, op. cit.; na temat intelektualistów zob.: M. Seaman, op. cit.; na temat Japoń­czyków zob.; M. Grodzins, Making Un-Americans, „American Journal of Sociology", 1955, nr LX, s. 570-582. 2 " Należy zaznaczyć, że choć literatura na temat autentyczności zajmuje się tym, w jaki sposób jednostka powinna się zachowywać, jest wiec moralisryczna, to jednak jest prezen­towana pod pozorem chłodnej, neutralnej analizy, gdyż autentyczność ma prowadzić do realistycznego ukierunkowania się na reeczywisrość. Literatura ta jest obecnie najlepszym źródłem neutralnej analizy kwestii związanych z identyfikacja.. Krytyczne komentarze w; S. D. Rinder, D. T. Campbell, Varieties o/ hmutbencUy, „Phylon", 1952, nr IV, s. 270-275.

Page 77: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 5 4 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

przez jego szczególną wrażliwość na sytuacje akceptacji i demaska-cji, których normalsi będą mniej świadomi292.

Po drugie, rady udzielane nosicielowi piętna odnoszą się często dosyć otwarcie do tej części jego życia, którą uznaje on za najbar­dziej prywatną i wstydliwą. Jego najgłębiej skryte rany są „dotyka­ne" i badane w sposób kliniczny, jak tego chce obecna moda intelek­tualna293. Burzliwe debaty dotyczące sytuacji osobistych mogą być prezentowane w formie zbeletryzowanej, wraz z fundamentalnymi kryzysami świadomości, jakie im towarzyszą. Fantazje na temat po­niżenia oraz triumfu nad normatsami mogą przybierać atrakcyjną formę i stawać się ogólnodostępne. To, co najbardziej prywatne j wstydliwe, staje się elementem wspólnotowym, ponieważ najgłęb­sze uczucia nosiciela piętna stają się treścią publicznych wypowie­dzi przedstawicieli jego kategorii. Skoro zatem to, co jest dostępne dla nosiciela piętna, jest z konieczności dostępne również dla nas, w prezentacjach tych praktycznie nie można uniknąć poruszania kwestii zdemaskowania i zdrady, mimo że ich ostateczny efekt móg­łby być pomocny nosicielom piętna.

Przystosowanie do grupy

Mimo że proponowane tu filozofie życiowe, owe recepty na ży­cie są przedstawiane jak gdyby z osobistego punktu widzenia no­siciela piętna, to po analizie staje się jasne, że nie są one oparte na doświadczeniach poszczególnych osób. Tym, co je ożywia, są grupy, rozumiane jako zbiór jednostek będących w podobnej sytuacji. Nie

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 15 5

M 1 jest to tylko jeden z aspektów generalnej tendencji nosicieli piętna do tego, by stawiać czoła ciqglemu ocenianiu swojego życia, czego normalsi być może nic muszą robić. Zatem o osobie z piętnem, która zakłada rodzinę i zdobywa pracę, mówi się niekiedy, że „zrobiła coś ze swoim życiem", a o kimś, kto zawiera małżeństwo z nosicielem piętna, mówi się, że „zmarnował sobie życie". To wszystka jest w niektórych sytuacjach wzmacniane, kiedy jednostka staje się „sprawą" lub „podopiecznym" dla pracowników socjalnych lub innych urzędników społecznych i utrzymuje ten swój status przez resztę życia. Opinia pewnej nie­widomej osoby na ten temat w; H. Chevigny, op, eh., s. 100, M 5 Ostatnie prace Jamesa Baldwina dostarczają wielu informacji na temat Murzynów. H. Chevigny, op, eh., podaje dobry przykład dotyczący niewidomych.

.: i

powinno to być zaskoczeniem, skoro o tym, kim jednostka jest lub kim mogłaby być, decyduje miejsce zajmowane w strukturze spo­łecznej przez podobne jej osoby.

Jedną z takich grup jest ogół osób cierpiących razem z jednost­ką. Jej rzecznicy utrzymują, że właśnie ta grupa jest prawdziwą grupą jednostki, do której ona w sposób naturalny należy2 9 4. Wszystkie pozostałe kategorie i grupy, do których jednostka z ko­nieczności również należy, nie są z istoty rzeczy uznawane za jej prawdziwe środowisko. Prawdziwą grupą jednostki są zatem lu­dzie, których dotyka prawdopodobnie to samo cierpienie, gdy noszą takie samo piętno, czyli ta kategoria osób, która rnoże ją dyskredytować.

Charakter, który wspomniani rzecznicy przyznają jednostce, za­leży od jej stosunku do podobnych sobie osób. Jeżeli zwraca się w kierunku swojej grupy, jest lojalna i autentyczna. Jeśli się od niej odwraca, jest podła i głupia29S. To z pewnością wyraźna ilustracja podstawowego socjologicznego motywu; natura jednostki, którą jej

1 9 4 Stąd na przykład K. Lewin, op. cit., może rozważać fenomen, który nazywa samonie-nnwiścią, i nic powodować żadnych niejasności, minio że przei ten termin rozumie on nie nienawiść jednostki do samej siebie (co postrzega jako częsty skutek samonienawiści), ale nienawiść do grupy, do której piętno ją przypisuje. 2 , 5 Pogląd, że napiętnowana jednostka powinna być lojalna w stosunku do swojej grupy, jest wyrażany również przez zawodowych badaczy społecznych. Na przykład; D. Ries-man, Marginalily, Conformity, and Insight, „Pylon", i 953, nr III, s. 251—252, opisując to, że każdy - socjolog, Amerykanin czy profesor - może ulec pokusie akceptowania komple­mentów na swój temat, które są obrazą dla jego grupy, podaje taką historię: „Ja sam przy­pominam sobie, że powiedziałem kiedyś prawniczce, że nie była tak ostra i agresywna, jak inne Portias, które znalem, i ubolewam, że przyjęła to jako komplement i przystała na zdradę swoich koleżanek".

Z punktu widzenia socjologii powinno być jasne, iż jednostka w różnych sytuacjach społecznych odkryje różne roszczenia co do tego, która z jej wielu grup jest tą prawdziwą. Inne kwestie są mniej jasne. Dlaczego na przykład jednostkom, które zapłaciły już znaczną cenę za swoje piętno, powinno się mówić, by nie ukrywały go - może zgodnie z regułą, że im mniej zdobyłeś dotychczas, tym mniej powinieneś próbować zdobyć? I jeśli poniżenie z określonym piętnem jest zte obecnie lub w przyszłości, to dlaczego właśnie nosiciele piętna powinni być bardziej niż ci, którzy go nie maj?, odpowiedzialni za prezentowanie i narzucanie sprawiedliwego stanowiska i poprawienie losu całej kategorii napiętnowa­nych? Jedr.a odpowiedź jest oczywiście taka, że osoby z określonym piętnem powinny le­piej znać swoją sytuację, co zakłada interesującą relację między wiedzą a moralnością. Lep­szym wytłumaczeniem jest być może to, że osoby z określonym piętnem są często przez siebie oraz przez tiormalsów uznawane za powiązane ze sobą w przestrzeni i czasie w jed­ną społeczność, której członkowie powinni się wzajemnie wspierać.

Page 78: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 5 6 Piętno, Rozważania o zranione) tożsamości

przypisujemy i którą przypisuje sobie sama, wynika z natury jej gru­powych związków.

Jak się można spodziewać, profesjonaliści przyjmujący stanowisko wewnątrzgrupowe mogą zalecać wojowniczą i szowinistyczną linię postępowania, a nawet sprzyjać ideologii secesyjnej. Przyjmując tę takrykę, nosiciel piętna będzie w mieszanych kontaktach chwalić do­mniemane szczególne wartości i zasługi podobnych sobie osób. Mo­że się również pysznić pewnymi stereotypowymi atrybutami, które mógłby łatwo ukryć. Obserwujemy Żydów w drugim pokoleniu296, którzy agresywnie nasycają swoją mowę żydowskimi idiomami i ak­centem, oraz wojujących gejów obnoszących się ze swoją odmienno­ścią w miejscach publicznych. Nosiciel piętna może również otwar­cie kwestionować na wpół ukrytą dezaprobatę, z jaką traktują go normalsi, oraz dopatrywać się niedociągnięć w zachowaniu osób pretendujących do roli „zorientowanych", czyli nieustannie obser­wować działania i słowa innych, póki nie zauważy choćby cienia znaku, że ich akceptacja jest tylko na pokaz297.

Problemy związane z postawą radykalną są dobrze znane. Kie­dy ostatecznym celem politycznym jest pozbawienie piętna inności, jednostka może odkryć, że jej własne wysiłki mogą upolitycznić jej życie, czyniąc je jeszcze bardziej odmiennym od normalnego, które­go jej pierwotnie odmówiono, chociaż kolejne pokolenie nosicieli piętna dzięki jej wysiłkom będzie się mogło cieszyć większą akcepta­cją. Ponadto, zwracając uwagę na sytuację podobnych do siebie osób, jednostka pod pewnymi względami utrwala publiczny wizeru­nek swojej odmienności jako czegoś rzeczywistego, a wizerunek swoich współtowarzyszy niedoli - jako tworzących prawdziwą gru­pę. Z drugiej strony, jeżeli szuka jakiegoś rodzaju separacji, a nie asymilacji, może odkryć, że używa z konieczności języka i stylu wro­gów, Co więcej, przedstawione żądania, rewidowane położenie, za­lecane strategie są częścią dyskursu ekspresji i uczucia, który należy

2 9 4 Chodź; o Żydów urodzonych już w USA, czyli dzieci żydowskich imigrantów (przyp, red.). 2 , 7 Na temat wojowniczych reakcji niektórych pacjentów ze zniekształceniami rwarzy zob.; R Macgregor i in., op. dt., s. 84. Zob. też: C. Greenberg, Self-Haired and Jewish Chauvinism, „Commentary", 1950, nr X, s. 426-433.

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 1 5 7

i

:•

do całego społeczeństwa. Pogarda dla społeczeństwa, które ją od­rzuca, może być zrozumiana tyłko w kategoriach obowiązującej w tym społeczeństwie koncepcji dumy, godności i niezależności. Krótko mówiąc, jeśli nie istnieje jakaś obca kultura, w której może znaleźć oparcie, to im bardziej jednostka separuje się strukturalnie od normalsów, rym bardziej może się do nich upodobnić pod wzglę­dem kulturowym.

Przystosowaniepoza grupą

Własna grupa jednostki może zatem dostarczać wskazówek do ko­deksu zachowania, który profesjonaliści zalecają tejże jednostce. Od osoby z piętnem żąda się również, aby spojrzała na siebie z punktu widzenia grupy normalsów oraz całego społeczeństwa. Chcę w pew­nej mierze rozważyć cień rzucany przez ten drugi punkt widzenia.

Język tego stanowiska, inspirowany przez normalsów, jest nie ty­le polityczny, jak w poprzednim wypadku, co psychiatryczny. Źró­dłem retoryki jest wyobrażenie higieny umysłowej. O kimś, kto po­stępuje według zaleceń, mówi się, że jest dojrzały i dobrze się przy­stosował, O tym, kto tego nie robi, mówi się, że jest osobą słabą, ograniczoną, defensywną, z niedostatkiem zasobów wewnętrznych. Z czym się wiąże takie stanowisko?

Jednostce radzi się, aby postrzegała siebie jako pełnowartościo­wą istotę ludzką, taką jak każda inna - jako istotę, która w najgor­szym wypadku okazuje się wykluczona z czegoś, co w ostatecznym rozrachunku jest tylko jedną z dziedzin życia społecznego. Z tego punktu widzenia jednostka ta nie jest typem ani kategorią, ale istotą ludzką;

Kto powiedział, że kaleki są nieszczęśliwe? One czy ty? Tylko dlatego, że nie mogą tańczyć? Każda muzyka i tak musi kiedyś zamilknąć. Tylko dlatego, że nie mogą grać w tenisa? Często słońce zbyt mocno grzeje! Tylko dlatego, że trzeba im poma­gać poruszać się w górę i w dół po schodach? Czy jest coś inne­go, co wolałbyś robić? Polio nie jest smutne, jest tylko cholernie

Page 79: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

158 Pięlno, Rozważania o zranionej tożsamości

uciążliwe - oznacza, że nie możesz już mieć napadów złości, wbiec do pokoju i zatrzasnąć drzwi kopniakiem. „Kaleka" to okropne słowo, Ono kategoryzuje! Ono oddzielał Jest zbyt in­tymne! Jest protekcjonalne! Budzi we mnie odrazę, tak jak robak wydostający się z kokonu298.

Skoro schorzenie jednostki samo w sobie nie jest niczym istotnym, nie powinna się go wstydzić ani też innych ludzi, którzy na takie schorzenie cierpią. Nie powinna się również kompromitować pró­bami jego ukrycia. Z drugiej strony poprzez ciężką pracę i uporczy­we samokształcenie jednostka powinna wypełniać zwykłe standardy tak dokładnie, jak to możliwe, przerywając jedynie wtedy, gdy poja­wia się kwestia normifikacji, czyli gdy jej wysiłki mogłyby sprawić wrażenie, iż próbuje zaprzeczyć swojej odmienności. (Ta bardzo cienka granica jest oczywiście wyznaczana różnie przez różnych profesjonalistów, ale ze względu na tę niejednoznaczność tym bar­dziej wymaga profesjonalnego opracowania). A ponieważ normalsi również mają swoje problemy, nosiciel piętna nie powinien się czuć zgorzkniały, urażony czy litować się nad sobą. Należy mieć wesoły i otwarty sposób bycia.

Metoda postępowania z normalsami jest logicznym następstwem powyższego. Zdolności, które nosiciel piętna nabywa, radząc sobie z mieszaną sytuacją społeczną, powinny być wykorzystane, by po­móc innym w podobnej sytuacji.

Normalsi naprawdę nie mają złych intencji, Kiedy krzywdzą, to dlatego, że nie wiedzą, jak postępować. Powinno się im zatem tak­townie doradzać, jak mają się dobrze zachowywać. Na lekceważe­nie, afronty i nietaktowne uwagi nie powinno się odpowiadać tym samym. Nosiciel piętna nie powinien zwracać na nie uwagi lub też powinien podjąć próbę pełnej zrozumienia reedukacji normalsa, po­kazując mu punkt po punkcie, spokojnie i delikatnie, że wbrew po­zorom osoba z piętnem jest mimo wszystko pełnowartościowym człowiekiem. (Jednostka jest pochodną społeczeństwa w tak pełnym

2 M N. Linduska, op. «'{., s. 16Ą-165,

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 1 5 9

sensie, że społeczeństwo może polegać na tym, iż ci, którzy są naj­mniej akceptowani jako jego normalni członkowie i najmniej nagra­dzani przez przyjemność łatwej społecznej interakcji z innymi, do­starczą deklarację, wyjaśnienie i uznanie dla wewnętrznej natury zwykłego człowieka. Im bardziej jednostka z piętnem odbiega od normy, w tym bardziej nadzwyczajny sposób może być zmuszona przejawiać standardowe Ja subiektywne, by inni dali się przekonać, że takowe w istocie posiada; tym bardziej intensywne mogą być żą­dania jej otoczenia, by modelowo wyrażała to, co zwyczajna osoba powinna na swój temat odczuwać).

Kiedy osoba z piętnem odkrywa, że normalsi mają problemy z ignorowaniem jej ułomności, powinna spróbować im pomóc, świadomie redukując napięcie299. W tych okolicznościach nosiciel piętna może na przykład próbować przełamywać lody, otwarcie od­nosząc się do swojej ułomności w sposób, który pokazuje, że jest on obiektywny i potrafi przyjąć swój stan bez trudu. Oprócz rzeczowo­ści zaleca się również poczucie humoru:

No i był jeszcze ten numer z papierosem. Zawsze można się było trochę pośmiać. Kiedykolwiek wchodziłem do restauracji, baru czy na imprezę, wyciągałem paczkę szlugów, ostentacyjnie ją ' otwierałem, brałem jednego, zapalałem, siadałem wygodnie i za­dowolony się nim zaciągałem. To prawie zawsze przyciągało uwagę, Ludzie się gapili i prawie słyszałem jak mówią: „Ojej! To cudowne, co on może zrobić z parą protez", Jeśli ktoś to komen­tował, uśmiechałem się i mówiłem: „Jest jedna rzecz, o którą ni­gdy nic muszę się martwić. O poparzenie sobie palców". To oklepane, wiem, ale na pewno przełamuje lody...300.

OT Próbę ogólnej analizy tego typu napięcia i jego redukcji można znaleźć w: E, Gof-fman, Fun in Games, New York 1961, s. 48-J5. m H, Russell, op. eh., s. 157; cyt. za: B. "Wright, op. eil., s, 177; zob, też H. Russell, op. (it., s. 151. Należy zaznaczyć, że ten, kto próbuje przełamać lody, może oczywiście być postrzegany jako wykorzystujący sytuacje do granic możliwości, na co wskazywali autorzy. Przykład w: I. Levin, A Kiss Before Dying, New York 1953, s. 178-179.

„O tak - rzeki Kingship - rzeczywiście jest biedny. Zadał sobie trud wspomnienia o tym dokładnie trzy razy tamtej nocy. I ta przydługa anegdota, którą opowiedział, o tej kobie­cie, dla której szyła jego matka, cś>

Page 80: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Nieco wyrafinowana pacjentka, która miała na twarzy bliznę na skutek zabiegu upiększającego, uznawała za efektowne, żeby wchodząc do pokoju pełnego ludzi, powiedzieć żartobliwie: „Wybaczcie ren trąd"301.

Twierdzi się również, że osoba z piętnem może uznawać, że w mie­szanym towarzystwie przydatne jest odnoszenie się do swojej ułom­ności (a także swojej grupy) w języku, którym się posługuje, gdy jest wśród swoich, oraz w języku stosowanym na jej określenie przez normalsów. W ten sposób proponuje wspólobecnym normnlsum tymczasowy status zorientowanych. Innym razem może uznać, że odpowiedni będzie ceremoniał demaskacji, i wprowadzić swoją ułomność jako temat poważnej rozmowy, majrjc nadzieję, iż w ten sposób obecni nie będą czuli, że muszą ukrywać swoje zaintereso­wanie jej ułomnością.

Poczucie tego mężczyzny, ofiary wypadku, iż jako osoba nie jest rozumiany, w połączeniu z zakłopotaniem osoby nieposzkodo-wanej, przebywającej w jego obecności, tworzy napiętą, nieprzy­jemną sytuację, która prowadzi dalej do ich rozdzielenia. Aby złagodzić to Społeczne napięcie i zyskać większą akceptację, poszkodowana osoba może nie tylko być skłonna zaspokajać cie­kawość wyrażaną przez osoby nieposzkodowane [...], ale rów­nież sama zainicjować rozmowę na temat tego urazu [-..p02.

- Co złego jest w tym, że jego matka zajmowała się szyciem? - Nic, Mario», nie ma w rym nic złego. Chodzi o ro, jak o tym wspomniał, tnk mimocho­dem, tak bardzo mimochodem. Wiesz kogo mi przypomniał? Jest raki mężczyzna w klu­bie, który ma chorą nogę, trochę kuleje. Za każdym razem, kiedy gromy w golfa, mówi: »Wy chłopcy idźcie przodem. Stary kuternoga was dogoni». Wiec wsiyscy id;) wyjątkowo powoli i każdy czuje się podle, kiedy z nim wygra". Majqc możliwość przełamania lodów, może samemu sobie udowodnić, że kontroluje tę sy­tuację (E, Henrich, L. Kricgel, op. cii., s. 14J): „Myślę, ze społeczeństwo nie jest odpowie­dzialne za to, aby Zrozumieć osoby z porażeniem mózgowym, jest to raczej nasz ohmviq-zek, aby tolerować społeczeństwo oraz w imię rycerskości przebaczać mu oraz bawić się jego szaicńsrwcm. Uznaję to za honor wątpliwy, chociaż -zabawny. Uspokojenie poruszo­nych brjdż ciekawskich osób, zanim zdąża, skomplikować sytuację, stawia niepełnospraw­nego w roli nadrzędnej w stosunku do agitatorów i przyczynia się do ludzkiej komedii. Lecz jest to coś, czego trzeba się bardzo długo uczyć". •"" F. Macgregor i in., op. eil., s. 8.5. '<" R. K. White, B. A. Wright, T. Dembo, op. cit., s. 16-17,

Przystosowanie do grupy a tożsamość ogo 1 6 1

Rekomendowane są również inne sposoby pomagania nor-małsom, aby byli w stosunku do jednostki taktowni. Na przykład w wypadku zniekształceń twarzy należy się zatrzymać, wchodząc do pomieszczenia, w którym odbywa się spotkanie, aby przyszli uczestnicy tej sytuacji mieli szansę na ochłonięcie:

.57-lcini mężczyzna, któremu twarz jest w znacznym .stopniu zniekształcona, prowadzący firmę zajmującą się nieruchomościa­mi, powiedział: „Kiedy mam spotkanie z nowym klientem, sta­ram się stać w pewnej odległości, skierowany twarzą do drzwi, tak żeby osoba wchodząca miała więcej czasu, aby mnie zoba­czyć i przyzwyczaić się do mojego wyglądu, zanim zaczniemy rozmawiać"303.

Jednostce z piętnem radzi się również, aby zachowywała się tak, jak­by wysiłki normalsów, aby ułatwić jej sytuację, były skuteczne i do­ceniane. Nieproszone zainteresowanie, współczucie i oferowana po­moc, mimo że nosiciel piętna często postrzega je jako naruszenie prywatności i arogancję, powinny być taktownie akceptowane:

Jednak pomoc nie jest tylko problemem tych, którzy ją ofiarowu­ją. Jeśli kaleka chce, żeby lody zostały przełamane, musi docenić wartość pomocy i pozwolić ludziom ją oferować, Wiele razy wi­działam, jak znika obawa i zakłopotanie w oczach ludzi, gdy wy­ciągałam dłoń po wsparcie i czułam życie i ciepło płynące z po­mocnych dłoni, które przyjmowałam. Nie zawsze jesteśmy świa­domi, jak bardzo możemy pomóc, akceptując wsparcie, i że w ten sposób możemy stworzyć podstawę do nawiązania kontaktu304,

Chory no polio przedstawia podobną sytuację:

Kiedy sąsiedzi dzwonią do moich drzwi w czasie śnieżycy, aby zapytać, czy nie potrzebuję czegoś ze sklepu, to mimo że jestem

"» I-'. Macgregor i in., op. eil., s. HS. •1,M KCar!iiig,op.d/.1s, 67-68.

iiiMiiipiwn-wumii

Page 81: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

przygotowany na zlą pogodę, próbuję wymyślić jakąś rzecz, zamiast odrzucić wielkoduszną ofertę. Uprzejmiej jest zaak­ceptować pomoc, niż ją odrzucić, próbując udowodnić nie-

Podobnie uważa osoba po amputacji:

Wiele osób po amputacji pozwala sobie pomóc, ab)' pomagający poczuli się lepiej z tego powodu. To sprawia, że ludzie są mniej skrępowani, niż mogliby być, gdybyś wciąż stawiał opór-3"6.

Pomimo że taktowna akceptacja niezdarnych prób pomocy ze stro­ny normalsów może być dla nosiciela piętna ciężarem, żąda się od niego jeszcze więcej. Mówi się, że jeżeli dana osoba rzeczywiście do­brze się czuje ze swoją innością, to akceptacja ta będzie miała na­tychmiastowy wpływ na normalsów, sprawiając, że łatwiej będzie im czuć się z tą osobą swobodnie w sytuacjach społecznych. Krótko mówiąc, jednostce z piętnem radzi się, aby akceptowała siebie jako normalną osobę ze względu na to, co inni mogą w ten sposób zy­skać (i stąd pośrednio także prawdopodobnie ona sama) podczas in­terakcji rwarzą w rwarz.

Sposób postępowania inspirowany przez normalsów obliguje za­tem nosiciela piętna do różnych sposobów ich ochrony. Ważny as­pekt tej ochrony został jedynie zasugerowany i teraz rozpatrzymy go ponownie.

Wiemy, że normalsi w wielu sytuacjach okazują osobie z piętnem uprzejmość i traktują jej defekt tak, jakby był nieistotny. Wierzymy też że nosiciel piętna będzie prawdopodobnie czuł, iż mimo swej powierzchowności jest normalną istotą ludzką, jak każda inna oso­ba. Można się zatem spodziewać, iż da się on niekiedy zwieść i uwierzy, że jest bardziej akceptowany, niż ma to miejsce w rzeczy­wistości. Będzie wtedy próbował brać udział w takich sytuacjach,

m E. Henrich, L Kricgel, op. cii., s. 185. 306 G. Ladieu, E. Hanfninnn, T. Dembo, Evaluation of Help by the Iiijttrstl, „Journal of Abnormal and Social Psychology", 1947, nr XLII, s. 182.

Przystosowanie d o grupy a tożsamość ego 1 6 3

które inni uznają za nieodpowiednie dla niego. Oto jak niewidomy autor opisuje konsternację, jaką wywołał u hotelowego fryzjera:

W zakładzie się uciszyło i zrobiło poważnie, kiedy zostałem wprowadzony i praktycznie przeniesiony na fotel przez umun­durowanego członka personelu. Spróbowałem jak zwykle zażar­tować, że chodzę do fryzjera raz na trzy miesiące, nawet gdybym tego nie potrzebował. To był błąd. Panująca cisza uświadomiła mi, że nic byłem osobą, która powinna żartować, nawet jeśli są to dobre żarty 1 0 7 .

Podobne uwagi dotyczą tańca:

Ludzie wydawali się trochę zszokowani, gdy o tym słyszeli. Bo ja poszedłem na podwieczorek taneczny do Savoy Plaza. Nie po­trafili wytłumaczyć, dlaczego tak się czuli, i moje oświadczenie, że bardzo dobrze się bawiłem i zamierzam to powtórzyć przy najbliższej okazji, wydawało się sprawę pogarszać. To było po prostu coś, czym niewidomy mężczyzna nie powinien się zajmo­wać [...]. Przypomina to sytuację nieprzestrzegania w sposób na­leżyty przepisowego okresu żałoby3 0 8.

Niepełnosprawny dodaje kolejny przykład:

Ludzie oczekują nie tylko tego, że będziesz grał swoją rolę. Oczekują również, że będziesz znal swoje miejsce. Pamiętam na przykład mężczyznę w restauracji na świeżym powietrzu w Oslo. Jego kalectwo było znaczne, lecz zostawił on swój wózek inwa­lidzki, aby wejść po raczej stromych schodach na taras, gdzie by­ły stoliki. Ponieważ miał niesprawne nogi, musiał się czołgać na kolanach i kiedy zaczął wchodzić po schodach w ten niekonwen­cjonalny sposób, kelnerzy popędzili mu na spotkanie. Nie po to, by pomóc, ale żeby mu powiedzieć, że nie mogą w tej restauracji

307 H. Clieviyny, op. cii., s. 68. m Ibidem, s. 130.

Page 82: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

obsługiwać kogoś takiego jak on, ponieważ ludzie odwiedzają to miejsce, aby się dobrze bawić i milo spędzić czas, a nie doznawać przygnębienia na widok kalek-10'-'.

Możliwość przyłapania jednostki z piętnem na tym, że bierze tę tak­towną akceptację samej siebie zbyt poważnie, wskazuje na to, iż ak­ceptacja ta jest warunkowa. Jej warunkiem jest to, aby normalsi nie zostali postawieni w sytuacji, w której okazanie akceptacji nie jest łatwe lub, co gorsza, jest po prostu bardzo trudne. Od nosicieli pięt­na taktownie się oczekuje, że będą dobrze wychowani i nie będą na­dużywać swojego szczęścia. Nie powinni testować granic okazywa­nej im akceptacji ani czynić z niej podstawy do kolejnych roszczeń. Tolerancja jest oczywiście zazwyczaj częścią targu.

Wyraźnie widać teraz naturę dobrego przystosowania. Wymaga ono, aby nosiciel piętna radośnie i bez samoświadomości akcepto­wał siebie jako osobę zasadniczo taką samą jak każdy normals, jed­nocześnie nie dopuszczając dobrowolnie do sytuacji, w których nor­malsi mieliby trudność z werbalnym potwierdzeniem jego akceptacji jako normaIsa.

Skoro wytyczne dobrego przystosowania są przedstawiane przez osoby przyjmujące punkt widzenia ogółu społeczeństwa, należałoby zapytać, co dla normalsów oznacza przestrzeganie tych zasad przez napiętnowanych. Oznacza to mianowicie, że normalsi nigdy nie za­uważą niesprawiedliwości i cierpienia wynikających z konieczności dźwigania piętna. Oznacza też, że normalsi nie będą musieli przy­znać przed sobą, jak ograniczona jest ich taktowność i tolerancja. Oznacza również, że mogą pozostać względnie nieskażeni przez in­tymne kontakty z nosicielem piętna, względnie niezagrożeni w swo­ich przekonaniach tożsamościowych. W istocie to właśnie z tych znaczeń wynikają zasady dobrego przystosowania.

Kiedy osoba z piętnem przyjmuje postawę dobrego przystosowa­nia, mówi się o niej często, że ma silny charakter albo że kieruje się głęboką filozofią życiową. Być może dzieje się tak dlatego, że w głębi

F. Carling.op. cii., s. 56.

Przystosowanie rjo grupy a tożsamość ego 1 6 5

duszy my, normalsi, chcemy znaleźć wytłumaczenie jej skłonności i zdolności do takiego zachowania. Można tu przytoczyć wypo­wiedź osoby niewidomej:

Brak wiary w to, że czyjaś chęć, aby iść naprzód, może wypływać z całkiem zwykłych motywów, jest tak powszechny, że w obronie przed tym poglądem niemal automatycznie tworzysz racjonalne uzasadnienie swojego zachowania. Tworzysz „filozofię". Ludzie wydają się nalegać, abyś jakąś miał, i myślą, że żartujesz, kiedy mówisz, że nie masz żadnej. Więc starasz się, jak możesz, aby ich zadowolić, a także dobrze się przysłużyć tym nieznajomym, któ­rych spotykasz w pociągach, restauracjach czy w metrze, którzy chcą wiedzieć, co daje ci motywację do życia - prezentujesz im własną wersję, jesteś człowiekiem niezwykle bystrym, jeśli potra­fisz sobie uświadomić, że rzadko sam jesteś autorem owej filozo­fii, która w rzeczywistości jest odbiciem wyobrażenia całego świata na temat ślepoty110,

Generalna recepta jest oczywista. Od jednostki Z piętnem oczekuje się, aby swoim zachowaniem nie dawała do zrozumienia, że jej brze­mię jest ciężkie ani że dźwiganie go sprawiło, iż stała się inna niż my. Jednocześnie osoba ta musi trzymać się od nas na taką odległość, dzięki której będziemy mogli bezboleśnie potwierdzić to przekona­nie na jej temat. Inaczej rzecz ujmując, radzi się jej, aby się natural­nie odwzajemniała, akceptując siebie i nas, akceptując siebie w spo­sób, w jaki my sami nie byliśmy gotowi jej w pełni zaakceptować, Złudna akceptacja może w ten sposób być podstawą złudnej nor­malności. Tak głęboko zatem jednostka musi być uwikłana w to po­dejście do Ja, które jest definiowane jako normalne w naszym spo­łeczeństwie. Tak gruntownie musi być częścią tej definicji, by mo­gła realizować swoje Ja nienagannie, przed obserwującą ją w napię­ciu publicznością, która do jej występu przykłada miarę ponie­kąd zupełnie innego przedstawienia. Jednostka może nawet zostać

" " H. Chevigny, op. cii., s, 141-142. Autor posuwa się do stwierdzenia, że takiej filozofii można oczekiwać również od osób z wrodzona, ślepot;}, nie mogących do końca poznać te­go, co tak skutecznie skompensowali.

Page 83: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 6 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

nakłoniona do tego, by przyłączyć się do normalsów w sugerowaniu niezadowolonym członkom własnej grupy, iż te afronty, na które oni są wyczuleni, są tylko wymyślone. Jest to oczywiście niekiedy prawdopodobne, gdyż na wielu społecznych granicach sygnały tych afrontów tak skonstruowano, by byty na tyle słabo widoczne, aby wszyscy mogli sie zachowywać, jakby byli w pełni akceptowani, co oznacza, że podejściem realistycznym staje się orientacja na oznaki minimalne, być może niezamierzone.

Ironia takich zaleceń nie polega na tym, że od nosiciela piętna oczekuje się, aby zachował cierpliwość, będąc dla innych rym, kim nie wolno mu dla nich być, ale na rym, że takie zawłaszczenie reak­cji jednostki może się okazać maksimum tego, czego nosiciel piętna może oczekiwać w swojej sytuacji. Jeżeli w istocie pragnie żyć tak bardzo, jak to możliwe „jak wszyscy" i być akceptowanym „za to, kim naprawdę jest", to w wielu wypadkach najsprytniejsza postawa, jaką może przyjąć, będzie miała podwójne dno. Jednostka z piętnem może często zwiększyć akceptację normalsów w stosunku do siebie, zachowując się spontanicznie i natutalnie, jak gdyby ta warunkowa akceptacja jej osoby (której starannie nie forsuje) była pełna. Oczy­wiście to, co jest dobrym układem przystosowawczym dla jednostki, może być jeszcze lepsze dla społeczeństwa. Można dodać, że kłopot z granicami jest ogólną cechą organizacji społecznych; utrzymanie takiej złudnej akceptacji wymaga dostosowania się wielu osób. Każ­de wzajemne dostosowanie i obopólna zgoda między dwiema jed­nostkami może prowadzić do głębokiego zażenowania, jeśli jedno z partnerów w całości zaakceptuje ofertę, którą druga strona wydaje się składać. Każda pozytywna relacja opiera się na ukrytych obietni­cach uwagi i wsparcia - gdyby się jednak faktycznie powołano na to zaufanie, relacja ta zostałaby naruszona.

Polityka tożsamości

Zatem zarówno grupa własna, jak i obca proponują nosicielowi piętna pewną tożsamość ego: pierwsza głównie w sformułowaniach politycznych, druga - psychiatrycznych. Dowiaduje się on, że jeśli

Przystosowanie do grupy a tożsamość ego 1 6 7

przyjmie odpowiednią linię postępowania (której rodzaj jest uzależ­niony od autora wypowiedzi), to pozostanie w zgodzie ze sobą i sta­nie się pełnowartościowym człowiekiem, będzie osobą dorosłą, peł­ną godności i mającą szacunek do samej siebie.

I rzeczywiście - jednostka zaakceptuje to zaproponowane jej Ja, nawet jeśli będzie ono z konieczności stałym elementem obcym, głosem grupy, który mówi w imieniu jednostki i przez nią.

Socjologia twierdzi jednak niekiedy, że każdy z nas przemawia z punktu widzenia grupy. Szczególna sytuacja nosiciela piętna pole­ga na tym, że społeczeństwo mówi mu, że jest członkiem większej zbiorowości. Oznacza to, iż jest normalną istotą ludzką, a zarazem jest w pewnym stopniu inny i zaprzeczanie tej odmienności byłoby nierozsądne, Sama różnica wywodzi się oczywiście ze społeczeń­stwa, gdyż zanim odmienność może nabrać jakiegoś znaczenia, musi zazwyczaj zostać kolektywnie zdefiniowana przez społeczeństwo ja­ko całość. Jest to wyraźnie widoczne w wypadku jednego z nowych typów piętna:

Urodziwszy się z athetoidalnym typem porażenia mózgowego, będącym wynikiem urazu centrum kontrolnego mózgu podczas porodu, nie byłam świadoma mojej zaskakującej, złożonej przy­należności do określonej grupy, do czasu, gdy termin ten stał się popularny i społeczeństwo zażądało, abym uznała swoje określo­ne już przez nie odstępstwo. To byto jak przyłączenie się do Ano­nimowych Alkoholików. Nie możesz być ze sobą szczery, dopóki nie odkryjesz, kim jesteś, oraz być może nie rozważysz, kim -w oczach społeczeństwa - jesteś lub powinieneś być311.

Jeszcze wyraźniejsze jest to w wypadku epilepsji. Od czasów Hipo-kratesa tych, którzy odkrywają, źe cierpią na to schorzenie, społe­czeństwo definiuje jako trwale napiętnowanych, Do dziś nic sic w tej kwestii nie zmieniło, mimo że w grę wchodzić może nieistotna ułomność fizyczna i że wielu specjalistów używa obecnie terminu

F.. Henrich, L. Kriegcl, op. cit., s, 155.

Page 84: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 6 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

„epilepsja" w odniesieniu do nieprawidłowości w postaci ataków tylko wtedy, gdy nie można dla nich znaleźć żadnego konkretne­go (i mniej piętnującego) medycznego wyjaśnienia-112. To moment, w którym medycyna musi się wycofać, za to społeczeństwo może zacząć działać w sposób bardziej zdecydowany.

Nawet kiedy jednostce z piętnem mówi się, iż jest istotą ludzką jak każda inna, informuje się ją jednocześnie, że niemądrze byłoby ukrywać piętno czy zawieść grupę, do której należy. Dowiaduje się zatem, że jest taka jak inni, a zarazem że taka nic jest, a wypowiada­jący się nie są zgodni co do tego, z którym z tych stanowisk powin­na się bardziej identyfikować. Ta sprzeczność i ironia są jej przezna­czeniem. Jest to zarazem nieustanne wyzwanie dla reprezentantów osób napiętnowanych, skłaniające tych profesjonalistów do przed­stawiania spójnej poliryki tożsamości. Tak morywowani potrafią oni szybko dostrzec nieautentyczne aspekty proponowanych rozwiązań, choć dużo wolniej odkrywają, że „autentyczne rozwiązanie" być może w ogóle nie istnieje.

Nosiciel piętna znajduje się zatem na arenie sporów i dyskusji na temat tego, co powinien o sobie myśleć, czyli dotyczących jego toż­samości ego. Jednostka jest więc popychana jednocześnie w różnych kierunkach przez profesjonalistów mówiących jej, co powinna ro­bić, a także co powinna myśleć na temat tego, kim jest, a wszystko to rzekomo dla jej własnego dobra. Pisanie czy wygłaszanie przemó­wień optujących za jedną z tycti „dróg ucieczki" jest samo w sobie rozwiązaniem interesującym, ale niestety niedostępnym dla wię­kszości tych, którzy potrafią jedynie czytać lub słuchać.

" - S. Livingscon, ttji, cii., s. .5, h. 29 1-3CM.

Rozdział 4

Ja i jego „inny'

Wniniejszej pracy omawiam sytuację napiętnowanego oraz jego reakcję na swoje położenie. Aby wynikające z tego ramy usytuować w odpowiednim kontekście pojęcio­

wym, trzeba rozważyć z różnych punktów widzenia pojęcie odstęp­stwa, będące pomostem łączącym badania nad piętnem z badaniami nad resztą świata społecznego.

Odstępstwa i normy

Można uznać, że najbardziej odpowiednie do stosowanej tutaj anali­zy są ułomności rzadkie i dramaryczne. Wydaje się jednak, że egzo­tyczna odmienność przydaje się najbardziej do uświadomienia sobie założeń dotyczących tożsamości, które zazwyczaj są zrealizowane na ryle, że nie zwracamy na nie uwagi. Możliwe jest również myślenie, iż grupy powszechnie uznawane za mniejszościowe, takie jak Mu­rzyni czy Żydzi, mogą być najlepszymi obiektami tego rodzaju anali­zy. Mogłoby to larwo prowadzić do braku równowagi w sposobie traktowania tematu. Z punktu widzenia socjologii centralną kwestią dotyczącą tych grup jest ich miejsce w strukturze społecznej. Nieo­czekiwane zdarzenia, z którymi napiętnowani muszą się zmierzyć w interakcjach twarzą w twarz, są tylko częścią problemu i czymś, czego istoty nie można w pełni zrozumieć bez odniesienia do histo­rii, rozwoju politycznego oraz aktualnych metod działania grupy.

Możliwe jest również ograniczenie analizy do osób posiada­jących taką skazę, która utrudnia prawie wszystkie ich sytuacje

Page 85: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 7 0 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

społeczne, prowadząc je do reaktywnego sformułowania znacznej części własnej koncepcji siebie, w kategoriach swojej odpowiedzi na to położenie313. Ta praca broni jednak innej tezy. Najszczęśliwszy z normalsów będzie prawdopodobnie miał własną na wpół ukrytą ułomność, która będzie się rzucać w oczy przy określonej społecznej okazji, tworząc wstydliwą lukę między pozorną a rzeczywistą tożsa­mością społeczną. Zatem osoby bywające zagrożone tylko czasami oraz osoby zagrożone stale tworzą jedno kontinuum, a ich sytuację życiową można analizować w tych samych ramach. (Stąd osoby je­dynie w niewielkim stopniu odmienne odkrywają, że rozumieją strukturę sytuacji, w której znajdują się osoby z pełnym piętnem, często przypisując to zrozumienie głębi swojej ludzkiej natury za­miast izomorfizmowi ludzkich sytuacji. Osoby z pełnym i widocz­nym piętnem muszą się czuć szczególnie poniżone, mając świado­mość, iż ich sytuacja jest wyraźnie widoczna i że praktycznie każdy będzie mógł wejrzeć w sedno ich kłopotliwego położenia). Nasuwa się zatem wniosek, że w celu zrozumienia naszej odmienności nie należy się zwracać do osób odmiennych, lecz do normalsów. Kwe­stia norm społecznych jest z pewnością najistotniejsza, lecz mniej­szą wagę należy chyba przywiązywać do rzadko występujących od­stępstw od tego, co zwyczajne, niż do zwyczajnych odstępstw od tego, co powszechne.

Można przypuszczać, iż koniecznym warunkiem życia społeczne­go jest uznawanie przez wszystkich jego uczestników zestawu ocze­kiwań normatywnych, mogących istnieć po części dlatego, że się je stosuje. Gdy jakaś zasada zostanie złamana, zaraz podejmuje się działania naprawcze, kładzie się kres szkodliwości, a samą szkodę naprawia, bez względu na to, czy robią to organa kontroli, czy sam winowajca.

Jednakże normy omawiane w tym tekście dotyczą tożsamości lub bycia, mają zatem szczególny charakter. Porażka lub sukces w zachowywaniu takich norm ma bardzo bezpośredni wpływ na psychiczną integralność jednostki. Jednocześnie zwykle pragnienie

, 1 J E. Lernen nazwał to wtórnym odstępstwem w: E. Lcmcrr, Social Palliolog^', op. cii., s. 75 i następne.

Ja i jego „inny" 1 7 1

przestrzegania normy, sama dobra wola, nie wystarczy, gdyż w wielu sytuacjach jednostka nie ma bezpośredniego wpływu na to, na ile tę normę wypełnia. Jest to kwestia kondycji jednostki, nie jej woli, kwestia obiektywnej zgodności, nie subiektywnej adaptacji. Tylko dzięki założeniu, iż jednostka powinna znać swoje miejsce i na nim pozostawać, w rozmyślnym działaniu można znaleźć pełny ekwiwa­lent społecznego stanu jednostki.

Chociaż niektóre z tych norm (takie jak dobry wzrok i umiejęt­ność czytania i pisania) są zwykle całkowicie poprawnie realizowane przez większość członków społeczeństwa, istnieją też inne normy (np. związane z urodą) przybierające formę ideałów i tworzące stan­dardy, których niemal każdy na jakimś etapie swojego życia nie speł­nia. I nawet w sytuacjach, w których mamy do czynienia z larwo do­stępnymi wzorcami, ich różnorodność skutkuje dyskwalifikacją wielu osób. Na przykład w Ameryce jest tak naprawdę tylko jeden typ mężczyzny, który niczego się nie musi wstydzić: młody, żonaty, biały, mieszkający w mieście, pochodzący z północy, heteroseksual­ny protestancki rodzic, mający wyższe wykształcenie, pełne zatrud­nienie, odpowiedni wygląd, wagę i wzrost, i mogący się poszczy­cić niedawnymi osiągnięciami sportowymi. Każdy Amerykanin ma skłonność do patrzenia na świat z tej perspektywy - i tylko w takim sensie można mówić o wspólnym systemie wartości w Ameryce. Każdy mężczyzna, który nie spełnia jakiegoś z tych oczekiwań, mo­że postrzegać siebie - przynajmniej w pewnych momentach - jako niegodnego, niekompletnego i gorszego. Może on niekiedy pomijać piętno, a kiedy indziej może się łapać na tym, że zachowuje się prze­praszająco lub agresywnie w stosunku do tych ogólnie znanych as­pektów samego siebie, które - według niego - są prawdopodobnie postrzegane jako niepożądane. Ogólne wartości danego społeczeń­stwa odnoszące się do tożsamości mogą nie być w pełni zrealizowa­ne przez nikogo, a mimo to rzucają jakiś cień na interakcje, do któ­rych dochodzi w codziennym życiu.

Ten problem obejmuje nie tylko normy dotyczące nieco statycz­nych atrybutów statusu. Istotną kwestią jest nie tylko widoczność, ale też natarczywość piętna. Oznacza to, że niepowodzenie w wy­pełnianiu wielu pomniejszych norm, istotnych w etykiecie interakcji

Page 86: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 7 2 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

twarzą w twarz, może mieć bardzo duży wpływ na akceptowalność danej osoby.

Nie jest zatem zbyt użyteczne zestawianie w tabelach liczby osób, które cierpią z powodu swojego piętna. Jak zasugerował kiedyś Le­rnen, liczba ta będzie tak wysoka, jak chciałby autor zestawienia-"'1. Kiedy się uwzględni osoby dobrowolnie noszące piętno oraz tych, którzy doświadczyli sytuacji napiętnowania lub jej kiedyś doświad­czą (jeśli nie z innych powodów, to na pewno ze względu na nad­chodzącą starość), to rozważyć trzeba nie to, czy dana osoba do­świadczyła napiętnowania - ponieważ jest to oczywiste - ale raczej to, na ile sposobów.

Można zatem powiedzieć, że normy tożsamościowe dają począ­tek zarówno odstępstwom, jak i konformizmowi, Dwa ogólne roz­wiązania tej normatywnej trudności przytoczono wcześniej. Jednym z nich było to, aby kategoria osób stosowała się do tej normy, lecz by jej członkowie definiowali siebie i innych jako grupę, która nie musi tej normy realizować i osobiście wprowadzać w życie. Drugie rozwiązanie polegało na tym, aby jednostka, która nie może realizo­wać normy tożsamościowej, wyalienowała się ze społeczności stosu­jącej tę normę albo od początku nie przywiązywała się do tej spo­łeczności. Jest to oczywiście rozwiązanie kosztowne, zarówno dla społeczeństwa, jak i dla jednostki, nawet jeśli w niewielkim stopniu jest stosowane przez cniy czas.

Wyszczególnione tutaj procesy tworzą w sumie trzecie główne rozwiązanie problemu niewypełnionych norm. Dzięki tym procesom wspólne pole norm może być potwierdzane daleko poza kręgiem tych, którzy je w pełni realizują. Jest to oczywiście stwierdzenie do­tyczące społecznej funkcji tych procesów, a nie ich przyczyny czy celowości. Z tą kwestią wiąże się pomijanie piętna oraz jego zakry­wanie, dostarczające badaczowi szczególnego zastosowania sztuki kierowania wrażeniem - sztuki podstawowej w życiu społecznym, dzięki której jednostka utrzymuje strategiczną kontrolę nad swoim wizerunkiem oraz nad wrażeniem, które inni odbierają. Wiąże się

3 1 4 E. Lernen, Some Aspects of a General Theory of Sociopalhk Behaviour, „Proceedings of the Pacific Sociological Soeicrj'", Srare College of Washington, 1948, nr XVI, s, 2.3-24.

Ja i jego „inny" 17 3

z tym również pewna forma cichej współpracy między normalsami a nosicielami piętna. Odstępca może sobie pozwolić na to, aby pozo­stawać przywiązanym do normy (ponieważ inni dbają o to, aby usza­nować jego sekret i łatwo akceptować jego odsłonięcie lub nie zwra­cać uwagi na dowody, które uniemożliwiają zachowanie tajemnicy). Inni z kolei mogą sobie pozwolić na okazywanie taktu (ponieważ osoba z piętnem będzie się dobrowolnie powstrzymywać od żądania takiej akceptacji, którą normalsi uznaliby za niekomfortową).

Normalny dewiant

Należy zatem zauważyć, że radzenie sobie z piętnem jest ogólną ce­chą społeczeństwa, procesem pojawiającym się wszędzie tam, gdzie istnieją normy dotyczące tożsamości. W grę wchodzą te same cechy, niezależnie od tego, czy kwestią jest poważna ułomność, tradycyjnie definiowana jako srygmatyzująca, czy odmienność tak nieistotna, że jej nosiciel czuje się zażenowany, iż się jej wstydzi. Można zatem przypuszczać, iż rola normalsa i rola nosiciela piętna są częścią jed­nej złożonej całości i są zasadniczo jednorodne. Oczywiście, badacze przyjmujący perspektywę psychiatryczną wskazywali często na pato­logiczne konsekwencje samoponiżania, podobnie jak argumentowa­li, że uprzedzenie w stosunku do stygmatyzowanej grupy może być formą choroby. Skrajności te nie zajmowały jednak naszej uwagi, gdyż wzory reakcji i adaptacji rozważane w tej książce wydają się zupełnie zrozumiałe z punktu widzenia zwykłej psychologii, Można przyjąć po pierwsze, że osoby z różnymi piętnami są w podobnej sy­tuacji i reagują w podobny sposób. Zaprzyjaźniony aptekarz mógłby rozpowszechnić niepożądaną informację wśród sąsiadów, w związ­ku z czym osoby poszukujące pewnych specyficznych lekarstw i sprzętu medycznego - osoby zupełnie różne, których nie łączy nic oprócz potrzeby kontrolowania informacji o sobie - z obawy przed ujawnieniem informacji, które zamierzają ukrywać, będą unikać ap­tek w swojej okolicy. Po drugie, można zakładać, że nosiciele piętna oraz normalsi mają tę samą mentalną naturę i że jest ona standardem koniecznym w naszym społeczeństwie. Zatem osoba, która potrafi

Page 87: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 7 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

grać jedną z ról, ma wystarczające umiejętności do odgrywania dru­giej, i prawdopodobnie zdobyła jakieś doświadczenie związane z ta­kim czy innym piętnem. Co najważniejsze, samo pojęcie wstydli­wych różnic zakłada podobieństwo najważniejszych przekonań, które odnoszą się do tożsamości. Nawet jeśli jednostka żywi całkiem nienormalne uczucia i przekonania, będzie prawdopodobnie miała całkiem normalne troski i stosowała zupełnie zwyczajne strategie, próbując te anomalie ukryć przed innymi, co potwierdza przykład byłych pacjentów szpitali psychiatrycznych:

Jedną z trudności jest stosowne zatrudnienie. Kłopotliwe okazu­je się między innymi ustalenie, jaki rodzaj pracy jest „odpowied­ni". Pacjenci niekiedy nie potrafią, ale częściej nie chcą wytłuma­czyć, dlaczego określone zajęcie jest dla nich nieodpowiednie lub niemożliwe do wykonywania. Pewien mężczyzna w średnim wie­ku nie potrafił się zmusić do wyjaśnienia, iż tak bardzo boi się ciemności, że uparł się dzielić sypialnię ze swoją ciotką, i w ża­den sposób nie mógłby pracować w miejscu, skąd musiałby zimą sam wracać po ciemku do domu. Próbuje swój lęk przezwycię­żyć, ale pozostawienie go samego w nocy doprowadza go do sta­nu psychicznego załamania. W takim wypadku - i wielu innych - z obawy przed ośmieszeniem, wzgardą czy szorstkim zachowa­niem trudno mu wytłumaczyć prawdziwy powód odmowy czy rezygnacji z proponowanych mu zajęć. Można wtedy łatwo przyczepić mu etykietę osoby obawiającej się pracy czy nienada-jącej się do zatrudnienia, co może być dla niego katastrofalne pod względem finansowym"5.

Podobnie dzieje się, gdy starzejąca się osoba odkrywa, że nie potrafi sobie przypomnieć imion kilku najbliższych przyjaciół, i z tego po­wodu zaczyna unikać miejsc, w których może ich spotkać. Zakłopo­tanie, w jakie wprawia ją ten fakt, jest nadmierne i zupełnie nie przystaje do sytuacji starzejącego się człowieka.

l l i E. Mills, op. c/f., s. 10S.

Ja i jego „inny" 1 7 5

Jeśli zatem nosiciel piętna może być w ogóle nazywany dewian­tem, lepiej użyć określenia normalny dewiant, którym jest przy­najmniej w takim stopniu, w jakim jego sytuacja jest analizowana w prezentowanych tutaj ramach.

Istnieją bezpośrednie dowody tej jedności ja-inny, normals-na-piętnowany. Wydaje się na przykład, że osoby, które nagle stwier­dzają, że zdjęto /. nich piętno (np. w wypadku udanej operacji pla­stycznej), bywają postrzegane przez siebie i innych tak, jakby zmie­niły osobowość, stając się osobami bardziej akceptowalnymi3"', Po­dobnie ci, którzy nagle nabyli piętno, mogą względnie szybko do­świadczyć zmiany w dotychczasowej osobowości317. Wydaje się, że te zauważane zmiany są u jednostki wynikiem znalezienia się w no­wej relacji do nieoczekiwanych sytuacji, związanych z akceptacją w interakcji twarzą w twarz, co w konsekwencji wymaga zastosowa­nia nowych strategii adaptacji. Dodatkowe ważne świadectwa po­chodzą z eksperymentów społecznych, w których podmioty świado­mie przyjmują na siebie piętno (oczywiście na pewien czas) - takie jak częściowa głuchota - i odkrywają, że ich spontaniczne reakcje oraz stosowane mechanizmy można zaobserwować u osób rzeczywi­ście upośledzonych318.

Należy wspomnieć także o innym fakcie. Ponieważ zmiana statu­su z nosiciela piętna na normalsa jest przypuszczalnie zmianą pożą­daną, zrozumiałe jest, że kiedy nastąpi, może być przez jednostkę psychologicznie podtrzymywana. Bardzo trudno jest jednak zrozu­mieć, jak takie osoby, które doświadczają nagłej transformacji z ży­ciowej sytuacji normalsa do sytuacji nosiciela piętna, mogą psychicz­nie tę zmianę przeżyć, a jednak bardzo często im się to udaje. To, że oba typy transformacji mogą zostać przez jednostkę udźwignięte -a zwłaszcza ten drugi - sugeruje, że standardowe zdolności oraz tre­ning wyposażają nas na okoliczność radzenia sobie z obiema możli­wościami. Kiedy jednak już możliwości te są znane, reszta niestety

•1,k F. Mncgregor i in., op. cii., s. 126-129. 1 1 7 Ibidem, s. 110-114. " * L. Meyerson, Experimental Injury: An Approach to the Dynamics of Physical Disabili­ty, „Journal of Social Issues", 1968, nr IV, s. 68-71. Zob. też: J. H. Griffin, op. cil.

Page 88: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

17 6 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości Ja i jego „inny" 1 7 7

przychodzi larwo. Jednostka bez trudu się uczy, że jest poza nawia­sem lub też że już poza nim nie jest, choć niedawno była. Jest to je­dynie nowe ustawienie w starych ramach odniesienia i odniesienie do siebie w szczegółach tego, co znała wcześniej u innych. Bolesność nagiego napiętnowania może zatem wynikać nie z zakłopotania jed­nostki co do swojej własnej tożsamos"ci, aie z jej zbyt dobrej wiedzy o rym, czym się stała.

Ujmując to z perspektywy czasu, jednostka jest w stanie odgry­wać obie role, normalsa i dewianta. Ale trzeba zauważyć, że nawet w przelotnej społecznej sytuacji jednostka może być w stanie pano­wać nad obydwiema rolami, wykazując się nie tylko ogólna zdolno­ścią do ich odgrywania, ale również szczegółową wiedzą i opanowa­niem koniecznym do zachowania zgodnie z wymogami roli. Ułatwia to oczywiście fakt, że role nosiciela piętna i normalsa są nie tylko komplementarne, lecz wykazują również pewne uderzające parale­le i podobieństwa. Wykonawcy każdej roli mogą się wycofać z kon­taktu z drugą stroną w celu przystosowania się. Każdy z nich może odczuwać, że nie jest przez drugiego w pełni akceptowany. Każdy z nich może odczuwać, że jego własne zachowanie podlega zbyt uważnej obserwacji, i jest to odczucie prawdziwe. Każdy może po­zostać we własnej grupie wyłącznie po to, aby uniknąć konieczności stawienia czoła problemowi. Ponadto te asymetrie czy różnice mię­dzy rolami są często utrzymywane w takich granicach, które uła­twiają powszechne zadanie podtrzymania sytuacji społecznej będą­cej w toku. Świadomość roli drugiego musi być wystarczająca na tyle, aby w sytuacji, gdy pewne techniki adaptacyjne nie zostaną za­stosowane przez jedną osobę z pary normals-napiętnowany, druga osoba wiedziała, jak wkroczyć i przejąć jej rolę. Gdyby na przykład osoba z piętnem nie przedstawiła swojej ułomności rzeczowo, zada­nie to może wziąć na siebie normals. I kiedy normalsi próbują tak­townie pomóc napiętnowanemu w trudnościach, których źródłem jest piętno, może on zacisnąć zęby i wdzięcznie przyjąć pomoc ze względu na dobrą wolę stojącą za tymi wysiłkami.

Przypadki odgrywania podwójnych ról są powszechnie znane. Na przykład ludzie pomijają piętno dla zabawy lub na poważnie, i to na dwa sposoby: wchodząc do napiętnowanej kategorii lub ją

opuszczając, Innym źródłem takich przypadków jest psychodrama. Ta terapia zakłada, że pacjenci z zaburzeniami psychicznymi oraz in­ni będący poza nawiasem mogą się na scenie zamieniać rolami i grać postać normalsa przed kimś, kto teraz odgrywa ich własną rolę. I rzeczywiście, są oni w stanie grać normalsa bez wielu podpowiedzi i dość kompetentnie. Kpiny, jakie normalsi i napiętnowani prywat­nie robią na swój temat, stanowią trzecie źródło materiału na popar­cie tezy, że jednostka może jednocześnie panować zarówno nad rolą normalsa, jak i nosiciela piętna, Normalsi, kiedy są wśród swoich, parodiują napiętnowanych. Co ważniejsze, widzimy, że nosiciel pięt­na w podobnych okolicznościach parodiuje zarówno normalsa, jak i siebie. Żartobliwie odgrywa sceny degradacji z innym napiętnowa­nym, grającym rolę najbardziej niedelikatnego spośród normalsów, podczas gdy on sam przez chwilę przyjmuje na siebie role kom­plementarną, by zaraz wybuchnąć zastępczym buntem. Częścią tej smutnej przyjemności będzie niepoważne użycie terminów piętnują­cych, które w mieszanym gronie są zwykle tabu3 1 9. Należy w tym miejscu jeszcze raz stwierdzić, iż kiedy nosiciele piętna żartują w ten sposób, demonstrują nie tyle jakiś rodzaj ciągłego dystansu do sa­mych siebie, ile bardziej istotny fakt, że nosiciel piętna (jak każdy) jest przede wszystkim uczony poglądów innych osób na jednostki takie jak on. Od tych osób różni się przede wszystkim rym, że ma szczególny powód, by opierać się poniżaniu piętna, gdy przebywa w ich obecności, i jest szczególnie uprawniony, by dopuścić je do głosu, kiedy ich nie ma.

Szczególnym wypadkiem żartobliwego użycia języka i stylu, któ­rym napiętnowani sami się znieważają, jest jego stosowanie przez tych, którzy reprezentują grupę. Gdy reprezentują grupę przed nor-nialsami, mogą modelowo urzeczywistniać ideały tych normalsów,

" ' ' N;i przykład w odniesieniu do .Murzynów -/.ob.: J. W. Johnson, op. cii., s. 92, Na te­mat użycia |>oji;ci;i „wari.it, czubek" przez pacjentów z -oburzeniami psychicznymi "'.ob-: I, Belknap, Human Problems of a Slate Mental Hospital, New York 1956, s. 196; am/. J. Kcrkhoff, Ho«/ Thin the Veil, New York 1952, s. 152. F. Davis, Deviance Disavowal of>. cil„ s. 130—131, dosrareza przykładów sytuacji osób fizycznie upośledzonych, wskn żując, że użycie tych terminów w rozmowie z normalsami będzie znakiem, ic si) oni wta­jemniczeni.

Page 89: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 7 8 Piętno. Rozwalania o zranionej tożsamości

gdyż są do tego wybrani po części dlatego, że mogą to robić. Jednak­że gdy się pojawiają na imprezach towarzyskich wśród swoich, mo­gą się czuć szczególne zobowiązani do tego, aby pokazać, iż nie za­pomnieli o zasadach obowiązujących w grupie ani o swoim w niej miejscu. Zatem będąc na „scenie", mogą przyjąć uznany tu sposób mówienia, gesty i ekspresję w żartobliwej karykaturze własnej tożsa­mości. (Odbiorcy mogą się wtedy odciąć od tego, co jeszcze w pew­nym stopniu jest ich udziałem, zidentyfikować z czymś, czyni się jeszcze w pełni nie srali). Jednakże „przedstawienia" te cechuje czę­sto pewne wyrafinowanie i staranność formy. Coś zostało najwyraź­niej wzięte w nawias i podniesione cło rangi sztuki. W każdym razie odkrywamy, że ten sam przedstawiciel grupy ciągle potrafi zachowy­wać się bardziej normalnie niż większość członków jego grupy, któ­rzy skłaniają się ku społecznej normalności; przedstawiciel ów może jednocześnie opanować więcej z miejscowego sposobu mówienia niż osoby ukierunkowane na odmienność napiętnowanej grupy, do któ­rej należą. Jeśli zaś przedstawiciel nie opanował tych dwóch ról, to stwierdzi, że wywiera się na niego presję, by się tego nauczył.

Piętno a rzeczywistość

Dotąd argumentowałem, iż główne znaczenie mają rozbieżności między pozorną a rzeczywistą tożsamością społeczną; położyłem nacisk na sterowanie napięciem i udzielaniem informacji oraz na to, w jaki sposób jednostka z piętnem może przedstawić innym swoje niepewne Ja, lżone i dyskredytowane. Poprzestanie na takich stwier­dzeniach stworzyłoby jednak wypaczoną perspektywę, sugerującą, żc coś, co jest dużo bardziej chwiejne, jest w rzeczywistości trwale. Nosiciel piętna i normals są ze sobą związani. Jeśli jeden może się okazać podatny na zranienie, trzeba się spodziewać, iż to samo do­tyczy drugiego. Przypisywanie tożsamości jednostkom (zarówno tej dyskredytowalnej, jak i niepodlegającej dyskredytacji) przez ich oto­czenie społeczne naraża w pewien sposób na ryzyko reputację tego środowiska (jak i jego poszczególnych członków), może się bowiem okazać, że dali się wystrychnąć na dudka.

Ja i jego „inny" 1 7 9

Mieliśmy już z tym do czynienia, gdy była mowa o sytuacji, gdy pomijanie piętna uchodziło za rodzaj rozrywki, Wszystko to zawiera­ło się już w stwierdzeniu, iż powodem pomijania piętna jest niekiedy zabawa. Osoba, która ukrywa piętno bardzo sporadycznie, opowiada często o cym wydarzeniu swoim współtowarzyszom, przedstawiając to jako dowód głupoty normalsów oraz świadectwo faktu, że wszyst­kie ich argumenty dotyczące jej odmienności są jedynie racjonaliza­cjami-520. Osoba pomijająca piętno wraz z przyjaciółmi wyśmiewa te błędy identyfikacji i odczuwa swoją wyższość. Podobnie osoby, które w danym momencie rutynowo ukrywają swoją osobistą lub zawodo­wą tożsamość, mogą znajdować przyjemność w prowadzeniu rozmo­wy z nic niepodejrzewającymi normalsami, aż do momentu, gdy ci nieświadomie zrobią z siebie głupców, wyrażając poglądy niemożliwe do głoszenia w obecności pomijającego piętno. W takich wypadkach fałszywa okazuje się nie osoba odmienna, ale raczej wszyscy ci, któ­rzy przypadkowo znaleźli się w tej sytuacji i próbują w niej stosować konwencjonalne wzorce zachowania.

Istnieją oczywiście jeszcze bardziej bezpośrednie przykłady, w których zagrożona jest sytuacja, a nie osoba. Fizycznie upośledze­ni, którzy muszą przyjmować wyrazy współczucia ze strony niezna­jomych i znosić ich dociekliwość, mogą niekiedy chronić swoją pry­watność w sposób niekoniecznie taktowny. Na przykład dziewczy­na z jedną nogą, narażona na liczne pytania ze strony nieznajomych na temat swojego kalectwa, wymyśliła grę, którą nazwala „Nogi z Szynką", polegającą na udzielaniu dramatycznie niedorzecznej od­powiedzi na pytanie321. Oto relacja innej dziewczyny w rym samym położeniu, która zastosowała podobną strategię:

Denerwowały mnie pytania o to, jak straciłam nogę, więc wymy­śliłam szablonową odpowiedź, która powstrzymywała takich lu­dzi od dalszych dociekań: „Pożyczyłam pieniądze z firmy udzie­lającej kredytów i trzymają moją nogę jako zabezpieczenie!"322.

, l ü Zob.: E. Goffmnn, Asylums, op. ci!,, s. 112. » ' W. Y. Baker, op. eit., s, 92-94. m E. Henrich, L. Kriege!, op, cit., s. 50.

M H « ^ M H t M M « R « lĘBwmmmumm

Page 90: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 80 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Oto inne krótkie odpowiedzi, które kończą niepożądane spot­kanie:

„Moje biedaerwo, widzę, że straciłaś nogę" - to okazja do ripo­sty: „Cóż za nieostrożność z mojej strony!"32,1.

Istnieje również znacznie mniej delikatna sztuka radzenia sobie w rakich sytuacjach. Wojowniczo nastawieni członkowie grup będą­cych w niekorzystnym położeniu podczas spotkań towarzyskich wy­myślają na użytek nieudolnie wyrażających współczucie normalsów opowiadanie o sobie i swoich uczuciach, rozwijając je do momentu, w którym staje się oczywiste, iż była zmyśleniem.

Chłodne, nieznehęcające spojrzenie może uprzedzić spotkanie, zanim zostanie ono zainicjowane, co ilustruj;] wspomnienia karla stosującego takie agresywne metody:

Byli ludzie gruboskórni, gapiący się jak dzikusy, które zeszły z gór, by obejrzeć wędrowny teatr. Byli zerkający ukradkiem zza gazety, którzy wycofywali się z rumieńcem na twarzy, jeśli ich na tym złapałeś. Byli i litościwi, których westchnienia można było prawie usłyszeć po tym, jak cię minęli. Ale jeszcze gorsi byli ci gadatliwi, których każda uwaga równie dobrze mogłaby brzmieć: „Jak się masz, biedny chłopcze?". Wyrażali to wzrokiem, zacho­waniem i tonem głosu. Miatem standardową obronę - lodowate spojrzenie. I rak uzbro­jony przeciwko innym ludziom mogłem się zmagać ze swoim podstawowym problemem: jak wejść do metra i ujść z niego z życiem 32-1

Stąd już tylko jeden krok do sytuacji kalekich dzieci, którym udaje się od czasu do czasu pobić kogoś, kto się z nich wyśmiewa, lub sy­tuacji osób grzecznie, lecz stanowczo wykluczonych z pewnych

n i W. Y. Baker, op. cii. [w:] B. Wright, op. cii., s. 212. 32,1 H. Viscardi, Jr., A Man's Stature [w:] B. Wright, op. cit., s. 214. Podobne techniki stosowane przez mężczyznę, który zamiast dłoni miał protezy, zob.: H. Russell, op. cii., s. 122-123.

Ja i jego „inny" 1 8 1

układów, które w ten sam sposób wchodzą w te układy, często i z determinacją325.

Rzeczywistość społeczna, podtrzymywana przez uległego człon­ka określonej napiętnowanej kategorii oraz uprzejmego normalsa, sama w sobie będzie miała własną historię. Gdy jakiś atrybut stop­niowo przestaje funkcjonować jako piętno, jak w wypadku rozwodu czy irlandzkiego pochodzenia, można zaobserwować okres, w któ­rym wcześniejsza jego definicja jest coraz bardziej atakowana, naj­pierw być może na scenie komediowej, a później podczas miesza­nych kontaktów w miejscach publicznych. W końcu nadchodzi mo­ment, w którym atrybut przestaje kontrolować zarówno to, do cze­go można się spokojnie odnieść, jak i to, co musi pozostać tajemnicą lub od czego z trudem można odwrócić uwagę.

Podsumowując, piętno dotyczy nie tyle określonej liczby jedno­stek, które można podzielić na dwie grupy (nosicieli piętna i nor­malsów), co wszechobecnego procesu społecznego zakładającego istnienie dwóch ról, w którym każda jednostka odgrywa obie, przy­najmniej w pewnych związkach i w niektórych fazach życia. Nor­mals i napiętnowany to nie osoby, ale raczej pewne perspektywy, Pojawiają się w sytuacjach społecznych, podczas kontaktów mie­szanych, w rezultacie niezachowywania norm, które będą prawdo­podobnie wpływać na spotkanie. Atrybuty określonej jednostki, które nosi ona przez całe życie, mogą spowodować, iż będzie ona wytypowana, by grać rolę nosiciela piętna niema! we wszystkich sy­tuacjach społecznych, w których się znajdzie. Sprawia to, że natu­ralne jest odnoszenie się do niej (tak jak to robiłem) jak do osoby z piętnem, której sytuacja życiowa stawia ją w opozycji do normal­sów. Jednakże piętnujące ją atrybuty nie determinują natury tych dwóch ról - normalsa i nosiciela piętna - a jedynie częstotliwość odgrywania którejś z nich. A skoro w grę wchodzą role w interakcji (a nie konkrerne jednostki), to nie powinno dziwić, iż w wielu wy­padkach osoba mająca jakieś piętno wyraźnie prezentuje wszystkie

n s Eksperyment przeprowadzony według tych wytycznych został opisany w: M. Koln, R. Williams, Jr., Situational Pallerning in Inlergroiip Relations, „American Sociological Re­view", 1956, nr XXI, s. 164-174.

Page 91: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 8 2 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

normalne uprzedzenia wobec tych, którzy są napiętnowani w inny sposób.

Wydaje się, że interakcja twarzą w twarz (przynajmniej w społe­czeństwie amerykańskim) jest szczególnie podatna na trudności, które rozważano w tej książce, Wydaje sie również, że zawsze będą istniały rozbieżności między pozorną a rzeczywistą tożsamością spo­łeczną i zawsze będą one rodziły potrzebę radzenia sobie z napię­ciem (u zdyskredytowanych) oraz sprawowania kontroli nad infor­macjami o sobie (u dyskredytowainych). Gdy piętno jest bardzo widoczne lub narzucające się, czy też przekazywane przez więzy ro­dzinne, wynikające z tego niestałości interakcji mogą mieć dominu­jący wpływ na tych, którym przyznano rolę nosiciela piętna, jed­nakże fakt, że wraz z upływem czasu dana cecha przestaje być piętnem i traci zdolność do wywoływania procesu piętnowania, ma własną historię, która jest nieustannie zmieniana przez celowe dzia­łanie społeczne. Można argumentować, że - jak się zdaje - procesy dotyczące piętna pełnią ogólną funkcję społeczną - zjednywanie po­parcia dla społeczeństwa wśród tych, którzy nie są przez to społe­czeństwo wspierani - i w tej mierze są przypuszczalnie odporne na zmianę. Należy jednak zauważyć, że wiążą się z tym dodatkowe fun­kcje, które się wyraźnie różnią w zależności od rodzaju piętna. Styg-rnatyzacja osób mających niewłaściwą przeszłość moralną może naj­wyraźniej funkcjonować jako środek służący formalnej kontroli spo­łecznej, Stygmatyzacja osób w określonych grupach rasowych, reli­gijnych i etnicznych była najwidoczniej sposobem na usunięcie tych mniejszości z różnych dziedzin rywalizacji, natomiast dewaluację osób ze zniekształceniami ciała być może można interpretować jako ograniczenie liczby ludzi mogących stać się obiektem zalotów326.

J M Za te ostatni:) sugestię jestem wdzięczny Dawidowi Matzy.

Rozdział 5

Odstępstwa a dewiacja

Gdy mechanizm wstydliwej inności uznamy już za ogólną ce­chę życia społecznego, możemy zwrócić uwagę na związki, łączące badanie tego problemu z kwestiami pokrewnymi,

związanymi z terminem „dewiacja", słowem ostatnio modnym, któ­rego pomimo jego użyteczności trochę dotychczas unikałem327.

Wychodząc od bardzo ogólnego wyobrażenia grupy jednostek, które mają jakieś wspólne wartości oraz stosują pewien zestaw norm społecznych, związanych z ich zachowaniem oraz osobistymi atry­butami, każdego pojedynczego członka tej społeczności, który się do tych norm nie stosuje, możemy określić jako odstępcę (deviator), a jego odmienność - jako odstępstwo (deviation). Nie sądzę, aby wszyscy odstępcy mieli ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, by dawało to podstawę do specjalnej analizy; znacznie więcej bowiem ich dzieli, niż łączy, częściowo ze względu na wynikającą z ich liczby różnorodność grup, w których odstępstwa mogą się pojawić.

Można jednakże podzielić ten obszar badawczy na mniejsze od­cinki, z których niektóre mogą być warte zgłębienia.

Wiadomo, że zajmowanie potwierdzonej wysokiej pozycji w ma­łych, zwartych grupach może się wiązać z uprawnieniem do odstęp­stwa, a więc i do tego, aby być odstępcą. Cechą relacji takiego kogoś

1 2 7 Godne uwagi jest to, że przedstawiciele nauk społecznych szybko sit przyzwyczaili do używania pojęcia „dewiant", zupełnie jakby osoby, w stosunku do których ten termin jest stosowany, miały ze sobą wystarczająco dużo wspólnego, aby można było tworzyć na ich temat uogólnienia i mówić o nich jak o całości. Podobnie jak zdarzają się zaburzenia spo­wodowane błędami lekarzy (które następnie przysparzają im więcej pracy), tak też istnieją kategorie osób stworzone przez badaczy społecznych, będące później obiektem ich analizy.

••mm •unii—————I—•—

Page 92: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 8 4 Piętno. Rozważania o jranionej loisamoścl

z grupą, a także wyobrażeń grupy na jego temat jest to, że wiedza o jego odstępstwie wcale tych grupowych wyobrażeń nic niszczy. (Jednakże kiedy grupa jest duża, pełne przystosowanie, pod wszelki­mi względami, wymagane jest także od najwybitniejszych jej człon­ków). Członek grupy, definiowany jako chory, jest w pewnym stop­niu w takiej samej sytuacji. Jeśli będzie odpowiednio manipulował swoim statusem chorego, jego zachowanie może odbiegać od stan­dardów i nie będzie to minio wpływu ani na niego, ani na jego re­lację z grupą, Osoby wybitne i chore zarazem mogą być zatem od-stępcami właśnie dlatego, że ich odstępstwo może być całkowicie pominięte, nie prowadząc do reidentyfikacji. Ich szczególna sytuacja wskazuje na to, że wcale nie są dewiantami - w powszechnym rozu­mieniu tego słowa-528.

W wielu zwartych grupach i społecznościach istnieją osoby, które ze względu na swoje czyny czy posiadane atrybuty lub też obie te rzeczy naraz odstępują od reguł i w konsekwencji zaczynają pełnić w grupie szczególną funkcję. Stają się one jej symbolem i do pewne­go stopnia odgrywają w niej rolę błazna, nawet gdy się im odmawia szacunku należnego pełnoprawnym członkom grupy329. Co charak­terystyczne, jednostki takie nie podejmują gry społecznego dystansu, dowolnie zbliżając się do innych i umożliwiając im dostęp do siebie. Stają się też często obiektem uwagi, skupiając innych wokół siebie we wspólnym kręgu, choć krąg ten pozbawia je po części statu­su uczestników. Taka osoba staje się dła grupy maskotką, mimo że w pewien sposób kwalifikuje się, aby być jej normalnym członkiem. Tradycyjnymi przykładami są: wiejski idiota, małomiasteczkowy pi­jak czy plutonowy błazen, a także grubas należący do studenckie­go stowarzyszenia. Należy się spodziewać, że w danej grupie znaj­dzie się tylko jedna taka osoba, gdyż więcej nie potrzeba; większa ich liczba stanowiłaby dodatkowe brzemię dla społeczności. Oso­ba taka może być nazwana dewiantem wewnątrzgrupowym, aby

J M Złożona relacja dewianta do jego gttipy była ostatnio rozważana przez L. Coscra, So­me Fundions of Deviant Behavior and Normative Flexibility, „American Journal of Socio­logy", 1962, nr LXVIII, s. 172-J81. •129 jsja I e r n a t [yCn i innych Funkcji dewianta zob.: R. Dcmler, K, Erickson, The Functions ofDeuiance in Groups, „Social Problems", 1959, nr VII, s, 98-107,

Odstępstwa a dewiacja 1 8 5

przypomnieć, że jest ona dewiantem w odniesieniu do określonej grupy ludzi, a nie jedynie norm, oraz że jej intensywne (nawet jeśli ambiwalentne) uczestnictwo w grupie odróżnia ją od innego do­brze znanego typu odstępcy - „grupowego samotnika", to jest ko­goś, kto nie będąc członkiem grupy, stale znajduje się w sytuacjach społecznych z grupą. (Gdy dewiant wewnątrzgrupowy jest atako­wany przez osoby z zewnątrz, grupa może śmiało przyjść mu z po­mocą. Kiedy atakowany jest grupowy samotnik, bardziej prawdo­podobne jest, że będzie musiał stoczyć walkę sam). Zauważcie, że wszystkie rozważane tu typy odstępców umiejscowione są wew­nątrz kręgu, w którym wiele informacji biograficznych na ich temat (pełna osobista identyfikacja) jest powszechnie znanych.

Sugerowałem, że w małych grupach można odróżnić dewianta funkcjonującego wewnątrz od innych odstępców, gdyż (w przeci­wieństwie do nich) jego relacja do życia moralnego przeciętnego członka tej grupy jest wypaczona. Gdybyśmy chcieli oprócz roli wewnątrzgrupowego dewianta rozważyć jeszcze inne role społecz­ne, warto byłoby zwrócić uwagę na te ich rodzaje, których wyko­nawcy nie żyją zgodnie ze zwykłą moralnością, choć nie są uznawa­ni za odstępców. Gdy przenosimy punkt odniesienia z małych, przypominających rodzinę grup na te, w których może występować większa specjalizacja ról, dwie z nich szczególnie wyłamują się z moralnego szeregu. Pierwszą jest rola pastora lub księdza, zobo­wiązująca go do tego, by był symbolem prawego stylu życia oraz postępował bardziej szlachetnie, niż uznaje się to za normalne. Druga to rola urzędnika egzekwującego prawo, znajdująca wyraz w codziennej rutynie, której treścią są znaczące występki innych lu­dzi3 3 0. Gdy punkt odniesienia przeniesiemy dalej, z lokalnej spo­łeczności, której członkowie kontaktują się ze sobą bezpośrednio, na grunt wielkomiejski, włączając w to także powiązane z metropo­lią ośrodki wypoczynkowe i mieszkalne, odpowiednie przesunięcie znajdziemy też w różnorodności i znaczeniu zachowań nonkonfor­misty cznych.

J.w -Więcej , l a ten temat w; H, Becker, Outsiders, New York 1963, s, 145-163,

Page 93: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 8 6 Piętno. Rozważania o zranionoj tożsamości

Szczególnie istotne jesr tu odstępstwo reprezentowane przez jed­nostki, które dobrowolnie i otwarcie odmawiają zaakceptowania przyznanego im miejsca w społeczeństwie. Zachowują się one non-konformisrycznie i/lub w pewnym stopniu buntowniczo wobec na­szych podstawowych instytucji351 - rodziny, systemu klasyfikowania ludzi według wieku, stereotypowego podziału ról między płciami, legalnego zatrudnienia w pełnym wymiarze (wiążącego się z utrzy­mywaniem jednej, administracyjnie uwierzytelnionej tożsamości osobistej) oraz segregacji na klasy i rasy. Są to osoby bez afiliacji, lu­dzie, którzy nigdzie nie przynależą. Gdy przyjmują takie stanowisko same i bez pomocy innych, to mówi się, że są ekscentrykami lub dzi­wakami. Jeśli ich działalność jest kolektywna i odbywa się w obrębie jakiegoś budynku lub miejsca (a często polega również na szczegól­nych czynnościach), takie osoby mogą być nazwane sekciarzami. Jednostki, które tworzą subspoieczności lub środowiska, mogą być nazwane społecznymi dewiantami, a ich grupa - społecznością de­wiacyjną332. Tworzą one pewien szczególny typ dewiantów, ale na­dal jest to tylko jeden ich rodzaj.

Jeśli miałoby istnieć pole badawcze zwane studiami nad dewia­cją, to jego rdzeń tworzyliby przypuszczalnie dewianci społeczni, ta­cy jak zdefiniowani powyżej. Do tej grupy zostaliby z pewnością za­liczeni: prosryrurki, narkomani, przestępcy, kryminaliści, muzycy jazzowi, członkowie bohemy, Cyganie, pracownicy wesołych mia­steczek, trampowie, pijacy, ludzie show-biznesu, zawodowi hazar-dziści, ludzie spędzający większość czasu na plaży, homoseksuali­ści3 3 3 oraz zradykalizowani przedstawiciele biedoty miejskiej. Są to

3 3 1 Ogolnq tezę zasugerowała mi Dorothy Smith. J3~ Pojęcie „odchylona społeczność" nic jest całkowicie satysfakcjonujące, ponieważ 'za­ciemnia dwie kwestie: czy dana społeczność jest osobliwa według standardów struktural­nych wywiedzionych z analizy struktury zwyczajnych społeczności oraz czy członkowie tej społeczności sa społecznymi dewiantami. Składający się wyłącznie z mężczyzn posterunek wojskowy na niczamieszkanym terytorium jest społecznością odchylona, w pierwszym zna­czeniu, ale nic musi być społecznością społecznych dewiantów. J J J Pojęcie „homoseksualista" jest generalnie stosowane w odniesieniu do każdego, kto angażuje się w jawne praktyki seksualne z przedstawicielem własnej płci, zaś praktykę taki] nazywa się homoseksualizmem. Takie użycie tego pojęcia opiera się na medycznych i praw­nych odniesieniach i powoduje zdecydowanie zbyt szeroką i heterogeniczną kategoryzację, by można ją było tu wykorzystać. Ja odwołuję się tylko do jednostek, które są członkami

Odstępstwa a dewiacja 18 7

ludzie, którzy w opinii społecznej w pewien sposób kolektywnie za­przeczają porządkowi społecznemu. Są postrzegani jako niezdolni do wykorzystania dostępnych możliwości awansu w rozmaitych dziedzinach uznawanych przez społeczeństwo, okazują jawny brak szacunku dla osób wyżej od nich stojących w społecznej hierarchii, nie są pobożni, słowem - dowodzą porażki społecznych systemów motywacyjnych.

Kiedy rdzeń społecznej dewiacji jesr już ustalony, można przejść do przykładów mających już tylko znaczenie drugorzędne. Znajdą się wśród nich osadzeni we wspólnocie radykałowie polityczni (któ­rzy nie tylko glosują w sposób odbiegający od normy, ale też spędza­ją z osobami podobnymi do siebie więcej czasu, niż jest to politycz­nie uzasadnione), a także ludzie bogaci spędzający życie na podró­żowaniu, którzy nie muszą pracować i przenoszą się z jednego miej­sca wypoczynkowego do innego. Dalej, ekspatrianci, zatrudnieni lub nie, którzy potrafią na ogól dać sobie radę bez telegraficznych przelewów pieniędzy z domu czy wizyt w biurach American Ex­press. Będą to też niezasymilowani członkowie różnych grup etnicz­nych, wychowywani w dwóch światach: w społeczeństwie, z które­go pochodzą, oraz w społeczeństwie rodziców, świadomie rezygnu­jący z dostępnych dla nich konwencjonalnych ścieżek awansu spo­łecznego, skrywający wyniesioną ze szkoły publicznej socjalizację pod czymś co wielu normalsów postrzega jako groteskowy kostium religijnej ortodoksji. W tej grupie znajdą się także nieżonaci i nieza­mężne mieszkający w miastach, a także małżonkowie, którzy nie de­cydują się na dzieci, zamiast tego wspierając organizacje czy grupy

szczególnej społeczności opartej na zrozumieniu, w której przedstawiciele własnej płci są definiowani jako najbardziej pożądane obiekty seksualne, a życie towarzyskie skupia się na zdecydowanym dążeniu do kontaktu z tymi obiektami. Zgodnie z tą koncepcja, istnieje) cztery podstawowe odmiany życia homoseksualisty: męskie i żeńskie typy obecne w insty­tucjach zamkniętych oraz męskie i żeńskie światy gejowskie istniejące w centrach miejskich. (W związku z tym ostatnim zol). E. Hooker, [praca niepublikowana)). Należy 'zwrócić uwa­gę, że jednostka może być członkiem gejowskiego świata, a jednocześnie nic angażować się w praktyki homoseksualne, tak samo jak może wykorzystywać gejów, sptzedajac im własne usługi seksualne, nic uczestnicząc społecznic i duchowo w ich społeczności, (W związku z ostatnim zob. A. J. Reiss, Jr., o/j. cii.). Jeśli pojęcie „homoseksualista" odnosi się do ko­goś, kto angażuje się w szczególny rodzaj aktu seksualnego, wtedy pojęcie „homoseksual­ny" musi dotyczyć kogoś, kto uczestniczy w szczególnego rodzaju społeczności.

Page 94: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 8 8 Piętno, Rozwaiania o zranionej tożsamości

buntujące się, jakkolwiek by ten bunt był kruchy i krótkotrwały, przeciw systemowi opartemu na rodzinie, W niemal wszystkich tych wypadkach mamy do czynienia z demonstracyjnym w pewnym stop­niu odrzuceniem instytucji społecznych, jest tak również w wypad­ku ekscenrryków i wyznawców najrozmaiszych kultów (ang. cultist - sekciarzy), co pozwala nam oddzielić wszystkich wymienionych od odstępców indywidualnych, czyli tych, u których brak społecznej afiliacji mniej się rzuca w oczy, hobbystów, którzy stają się tak odda­ni swojemu zajęciu, że na relacje społeczne zostaje im niewiele czasu (np, niektórzy zapaleni kolekcjonerzy znaczków, tenisiści czy miłoś­nicy sportowych samochodów).

Społeczni dewianci, tacy jak powyżej zdefiniowani, obnoszą się ze swoją odmową zaakceptowania przynależnego im miejsca w spo­łeczeństwie. Ten gest buntu z ich strony jest przez jakiś czas tolero­wany, pod warunkiem, że nie wykracza poza granice ich wspólnoty. Tak samo jak getta etniczne i rasowe, wspólnoty te stanowią schro­nienie, miejsce, w którym pojedynczy dewiant może otwarcie przy­jąć postawę sprawiającą, że jest co najmniej tak wartościowy, jak każdy inny człowiek. Jednakże dewianci społeczni czują często, że nie rylko dorównują normalsom, ale że są od nich lepsi, a prowa­dzone przez nich życie jest lepsze niż to, które wiedliby, gdyby nie byli dewiantami. Dewianci społeczni stanowią również swego ro­dzaju wzorzec dla niespokojnych normalsów, zyskując nie rylko ich zrozumienie, ale też nowych członków. (Wyznawcy kultów-sekcia-rze - oczywiście również zyskują zwolenników, ale nacisk kładą na program działania, nie na styl życia). Osoby zorientowane również mogą się stać współtowarzyszami.

Społeczność dewiacyjna mogłaby teoretycznie pełnić w społe­czeństwie podobne funkcje jak te, które pełni dewiant wewnątrz grupy, działając na jej rzecz, ale - choć wydaje się to możliwe - nikt jeszcze nie udowodnił, że jest tak faktycznie. Problem polega na rym, że ogromny obszar, z którego pozyskiwani są nowi członkowie dewiacyjnej społeczności, sam w sobie nie jest wyraźnym systemem, mającym swoje potrzeby i pełniącym określone funkcje, jak jest w wypadku malej grupy, której członkowie bezpośrednio kontaktu­ją się ze sobą.

Odstępstwa a dewiacja 1 8 9

Brałem dotychczas pod uwagę dwa rodzaje odstępców: dewian­tów wewnątrz grupy i dewiantów społecznych. Należy też wspom­nieć o dwóch sąsiadujących typach kategorii społecznej. Po pierw­sze, są to etniczne i rasowe grupy mniejszościowe334, których człon­kowie mają wspólną historię i kulturę (często też wspólne pocho­dzenie narodowe), a członkostwo w nich jest dziedziczone. Są one w stanie żądać oznak lojalności od części swoich członków i mają względnie niekorzystną pozycję w społeczeństwie. Po drugie, istnie­ją członkowie klasy niższej, ujawniający swój status w mowie, wy­glądzie i sposobie bycia, którzy odkrywają, że w relacji do instytucji społecznych są obywatelami drugiej kategorii.

Staje się teraz jasne, że wszyscy oni - dewianci wewnątrzgrupo-wi, dewianci społeczni, członkowie mniejszości oraz osoby z klasy niższej - prawdopodobnie przy jakiejś okazji odkryją, iż są nosiciela­mi piętna, niepewnymi tego, jak będą odbierani w interakcji twarzą w twarz, oraz reagującymi na to niekorzystne położenie z głębokim zaangażowaniem. Dzieje się tak z tego powodu (jeśli nie z żadnego innego), że niemal wszyscy dorośli ludzie mają jakiś kontakt z orga­nizacjami i firmami usługowymi (zarówno komercyjnymi, jak i pań­stwowymi), w których winien obowiązywać standard uprzejmego, jednakowego traktowania, nieuwzględniający jakichkolwiek kryte­riów poza statusem obywatela. W tych właśnie instytucjach będą się jednak spotykać z ostrymi, krzywdzącymi ocenami, mającymi swe źródło w pozornym ideale klasy średniej.

Powinno być jednak równie jasne, że pełna analiza którejkolwiek z tych czterech kategorii wykracza daleko poza to, co trzeba rozwa­żyć przy analizie piętna. Istnieją na przykład społeczności dewiacyj­ne, których członkowie - zwłaszcza gdy przebywają z dala od włas­nego środowiska - nie martwią się społeczną akceptacją własnej osoby, w związku z czym nie mogą być analizowani z punktu widze­nia zarządzania piętnem. Przykładem może być środowisko surfe-rów spędzających czas na ciepłych plażach Ameryki. Można wśród nich znaleźć starzejących się już ludzi, którzy nie czują się jeszcze

m Nowe opracowanie analityczne w: IX. Glass, bwdcn-Qutsiders; The Position of Mino­rities, „New Left Review", zima 1962, nr XVII, s. 34-45,

Page 95: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

! 9 0 Piętno, Rozważania o zranionej tożsamości

gotowi do podjęcia pracy; zamiast tego wolą surfować. Nie powin­no się również zapominać, że oprócz tych czterech wspomnianych kategorii są jeszcze jednostki będące w trudnej sytuacji, które wca­le nie mają piętna, na przykład osoba będąca małżonkiem egoisty czy ktoś, komu nie powodzi się zbyt dobrze, a musi wychowywać czwórkę dzieci-'3-', albo też człowiek upośledzony fizycznie (np, ma­jący lekką wadę słuchu), co wpływa na jego życie, mimo że wszyscy, włącznie z nim samym, są nieświadomi, iż jest on fizycznie niepeł­nosprawny336.

Argumentowałem tu, iż sytuacja osób z piętnem jest na tyle po­dobna, że uzasadnia zaklasyfikowanie wszystkich tych osób do jed­nej grupy. Dokonałem zatem pewnego wyboru, wykorzystując dane z tradycyjnych dziedzin zajmujących się problemami społecznymi, relacjami etnicznymi i rasowymi, społeczną dezorganizacją, krymi­nologią, patologią społeczną oraz dewiacją - wyboru czegoś, co jest wspólne dla wszystkich tych dziedzin. Owe wspólne element)' moż­na uporządkować na podstawie bardzo niewielu założeń dotyczą­cych natury ludzkiej. To, co pozostanie w każdej z tych tradycyjnych dziedzin, można następnie zbadać ponownie pod kątem tego, co jest dla niej naprawdę specyficzne, nadając w ten sposób spójność cze­muś, co obecnie jest wyłącznie historyczną i przypadkową jedno­ścią. "Wiedząc, co wspólnego mają ze sobą takie kwestie, jak relacje rasowe, starzenie się oraz zdrowie psychiczne, można analizować różnice między nimi. Być może w każdym wypadku wybór padłby na utrzymanie starych obszarów formalnych, ale byłoby przynaj­mniej jasne, że na każdą z tych kwestii należy patrzeć z różnych per­spektyw i że rozwój którejkolwiek z tych spójnych analitycznych perspektyw raczej nie będzie dziełem ludzi ograniczających swoje zainteresowanie wyłącznie do jednego obszaru formalnego.

, M R Toynbec, of. tit, s. 15 i 17. 336 Pnyktad w: E. Henrich, L Kricgcl, o/r, cii., s. 178-180.

O Autorze

Erving Goffman urodził się w 1922 roku w Manville, w kanadyjskiej

prowincji Alberta. Do Stanów Zjednoczonych przeniósł się w roku 1945, a w 1953

obronił pracę doktorską z socjologii na uniwersytecie w Chicago. Do 1968 roku zajmował stanowisko profesora socjologii na Uniwersyte­cie Kalifornijskim w Berkeley, później kierował Katedrą Antropolo­gii i Socjologii na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii.

Erving Goffman został uhonorowany nagrodami Maclver Award w 1961 roku i In Medias Res Award w 1978 roku. Byl członkiem Amerykańskiej Akademii Nauki i Sztuki. Zmarł w 1983 roku.

Na książkowy dorobek Goffmana składają się następujące pozy­cje: Człowiek w teatrze życia codziennego, Encounters, Asylums, Be­havior in Public Places, Piętno, Interaction Ritual, Strategic Interac­tion, Relations in Public, Frame Analysis oraz Gender Advertisements.

Page 96: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Indeks nazwisk

A Adams, R. 102 Allerton, R. 33, 37, 46-47, 63,

134 Allport, G. W 43 Amsterdamski, S. 12 AthoilJ. 64,110

B Bainbridge, J. 110 Baker, W. Y. 42, 48, 55, 144,

179-180 Balaban, M. 17 Baldwin,/. 154 Bard, M. 27, 69 Barker, R. 27, 45, 141 Bartlett, R C. 103 Bauman, Z. 10, 25 Becker, H. 119, 185 Beem, H. P. 132 Belknap, I. 177 Biderman, A. 34 Bigman, 142 Birdwhistell, R. 63 Broom, L. 132 Brossard, C. 66 Broyard,A. 152,150, 153

Campbell, D. T. 153 Carling, R 43, 54, 62, 75, 152, 161,

164 Cayton, H. 118 Chaudhuri, C. 100 Chevigny, H. 35, 43, 47, 57, 71-72,

89, 144, 146, 154, 163, 165 Clark, E. 115 Clausen, C. 76, 91, 123, 127, 130,

140

Cockburn, C. 46 Coser, L. 184 Griddle, R. 67, 129, 145, 149-150

D Datner-Spiewak, H. 8-9 Davis, F. 51, 88,112, 177 de Beauvoir, S, 46 Dembo,T.27,48 )51, 160,162 Dendrickson, G. 83 Dentler, R. 184 Derczyński, W 9 Dexter, L. A. 47 Dickens, K. 82, 108 Dostojewski, R 17 Douglas, M. 8 Drake, S. 118 Durrell, L. 46

Edgerton, R. 54, 121, 135 Erickson, K. 184 Erikson, E. H. 39, 147 Ernst, M. 109

Finley, M. I. 83 Fleming, G. J. 80 Freeman, H. 53, 80

G Garfinkel, H. 100, 125, 128 Gaweł, M. L 45 Geertz, C. 8 Gibbon, M. 45 Giddens, A. 9,11-13,25 Gilman, S. L. 16 Girard, R. 19 Glass, R. 189

Page 97: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 9 4 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości

Goffman, E. 7-16, 19-26, 51, 54, 66, 74, 79, 92, 106, 159, 179

Gordon, M. 83 Gowman, A. G. 36, 65 Greenberg, C. 156 Greenblatt, M. 27 Greenwald, H. 137, 139 Griffin, J. H, 118, 175 Grodzins, M. 153

H Hanf mann, E, 162 Harris, S. 118 Harris, V. 132 Hartman, A. 96, 148 Hathaway, K. B. 38, 50 Heatherton, T. F. 19 Hebl, M. R. 19 Heckstall-Smith, A. 81 Heider, F. 27 Henrich, E. 35, 41-43, 48, 68, 123,

149, 160,162, 167, 179, 190 Henry, J. 105 Hirshi, T, 112 Hodgson, K. W. 55 Hooker, E. 123, 139, 187 Hughes, E. C. 73 Hughes, H. M. 119, 141 Hul i J .G. 19

J Jasińska-Kania, A. 9 Jawłowska, A. 10 Johnson, J. W 76, 136,177

K Kane, E. 112 Kardiner, A. 39 Kasenbaum, G. 53, 80 Keitlen, T. 36, 41, 73, 89 Kennedy, J. F. 142 Kerkhoff, J. 177 Kierkegaard, S. 8 Klare, H. 46 Kłeck, R. E. 19 Kogon, E, 83 Koln, M. 181 Kriegel, L. 35, 41-43, 48, 68,123,

149, 160, 162, 167,179, 190

Krzemiński, 1.14

LaCapra, D. 20-21 Ladieu, G. 162 Landy, D. 55, 135 Lazarsfeld, P. 49 Lee, R. 118 Lee, W 133 Lernen, E. 27, 55, 92, 11, 170, 172 Levinson, D. 27 Lewin, I. 159 . Lewin, K. 27, 39, 60, 152, 155 Lieber, L. 110 Linder, M. 135 Linduska,N. 70, 73, 158 Lindwsmith, A. R. 67 Livingston, S. 123-124, 131, 168 Lobsenz, N. 36, 41, 73, 89 Love, E. 81

M Macgregor, F. 27, 36, 42, 44-45, 71,

156, 160-161, 175 Maclnnes, C. 118 Mailer, N. 62 Malinowski, B. 8 Marz, D. 182 Maurer, D. 84 Mauss, M. 8 McLeod, A. 83 MeUinkoff, R. 16, 18 Melzer, M. 34 Messinger, S. E. 14, 46 Meyerson, L. 175 Mills, E. 99, 174 Minkszryrn, J. 9 Murphy, R. 93 Murtagh,J, 118

N Norman, F. 83

O Ofierska, M. 8 Orbach, C. 27, 69, 130, 138 Osmond, H. 92 Ossowska, M. 8,12 Ovesey, L. 39

indeks nazwisjc 1 9 5

Palmer, M. B. 55 Pancyr, L. 92 Parker, T. 33, 37, 46-47, 63 Pear, T. H. 83 Perkins, A. 107 Perry, H. S. 45 Perry, S. E. 47 Phelan.J. 105 Poli, E 56 Poll, S. 142

R Reiss, A. J. 139-140,18 Richardson, S, 50, 89 Riesman, D. 35, 127, 155 Rinder, D. 153 Robbins, P. R, 91, 123,127,130,140 Rolph, C. H. 63, 92, 95-97, 121, 125 Roosvelt, F. D. 54 Rose, A. 79 Ross, L. 107 Roueche, B. 136 Rubin, T. 81 Rüssel, H. 60, 113, 159, 180

Sabagh, G. 54, 121, 135 Sacks, H. 92 Sampson, H. 14 Sartre, J.-P. 150, 152-153 Savitz, L. 98 Schachtel, E. 92 Schaffner, B. 63 Scheff, T. J. 35 Schulz, B, 13 Schwartz, A. 109 Schwartz, C. G. 65 Seeman, M. 150, 153 Shaler.N. S. 88 Sigma, S, 112 Singel, S. 55 Sklare, M. 73 Smith, D. 186 Smith, L H. 42 Smoła, M. 8 Sommer, R. 92 Stearn, J. 62, 65, 116, 120, 137

Stone, G. 79 Strauss, A. L. 67 Sullivan, 44 Sutherland, A. 27, 69 Swanson, G. E. 9 Szacki, J. 8-9 Szu Iżycka, A. 9

Spiewak, P. 8-9

Thomas, F. 83,136 Thomas, W I. 114 Tokarska-Bakir, J. 7 Towne, R. D. 14 Toynbee, A. P. 78, 86, 126, 128-129,

190

van Riper, C. 124, 130 Viscardi, H.Jr. 67, 120, 180 von Henting H. 40, 124, 130

W Warfiekf, F. 40, 53, 55, 58, 60,

125, 133, 135, 138, 146 Warner, W L 101 Wechsler, H, 55 West, N. 29 Westwood, G. 91 White, D. R. 55 White, R.K. 48,51, 160 Wildeblood, P. 75, 127,130 Williams, R. 27, 181 Wilson, A. 62 Wolfe, B. 80 Wolfe, W 152 Wright, B. A. 27, 38, 48, 51,125-

-126, 135, 146, 159-160, 180

Yarrow, M. 73,91,123,127,130,140

Zawadski, S. 49 Zimmer, H, 34 Zwoliński, Z. 9

Page 98: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

Indeks rzeczowy

A ambiwalencja 148

tożsamości 149-150 antropologia społeczna 25 asymilacja 22-23 autoprezentacja 99

fałszywa 96

B biograficzni inni 104

ceremoniał ujawnienia 142

D deminstrelizacja 152 dewiacja 21, 27, 183, 190 dewiant

normalny 173, 175 społeczny 186-189 wewnątrzgrupowy 184-185, 189

dezidentyfikatory 80-81, 134 dyskryminacja 15, 35, 86

E efekt obcości (Verfremdungseffekt) 9 emancypacja różnic 7 etnologia 7-8 etologia 7, 12

fenomenologia 14

grupa etniczna 99, 189 odniesienia 117 społeczne 56

H Hassliebe 26 hierarchia społeczna 16, 21

identyfikacja osobista 94-96, 98,102,105,

114,117,126,140,148, 185 z grupą 73

identyfikator 93-95, 97, 98 informacja społeczna 79, 81-82

techniki kontroli 132

J język prywatny 11

K kariera moralna 66-76, 143

punkty zwrotne 74, 76 wzorce 66-71

kategoria społeczna 32, 36 piętna 56, 59

kategoryzacja 31, 52, 92, 99 kodeks

honorowy 37 moralny 21, 122 zachowania 153, 157

kognitywne rozpoznanie 105-106 konforminzm 172 kontrola społeczna 108

M minstrelizacja 152 mitologia penalna 18

N negatywny szowinizm 152

Indeks rzeczowy 1 97

nonkonformizm 185-186 normalizacja 65, 88 normals 19-20, 22, 35 normifikacja 65, 152, 158 normy społeczne 21, 170-173

psychodrarna 177 psychologia 7, 173

społeczna 19, 27, 51

R

O obietnica towarzyska 14 obserwacja uczestnicząca 8 odstępstwa (deviations) 170, ontołogia 19 osoba

dyskredytowalna 34, 48, 87,90,92,118,127-131-132,136, 138, ' 141,143, 178, 182

zdyskredytowana 34, 48,

172

77, -128, 140-

52, 77, 90,92,118,132,139-141, 143, 182

zorientowana 62-65 osobowość 12

P personifikacja 152 perwersja/e 20 piętna

definicja relacyjna 19, 21 historia 16 kontrolowanie (controlling) 7,

79-84 natarczywość 85-87, 143 pomijanie (passing) 7, 24,

,171 ' 78,

111-131, 134-135,138, 140, 143, 151, 172,179 odwrotne 78 . uczenie się 119

rodzaje 34 rozprzestrzenianie się 64 ukrywanie (hiding) 7, 24 widoczność 84-87, 143,

piętnem zarażanie 90 piętno

dobrowolne 25 grupowe 56 klasowe 34 termin 31, 33-37 wrodzone 67

171

poczucie bezpieczeństwa 9-10 przywództwo z peryferii 60

reidentyfikacja21, 184 Reizschutz 10-11 rola

normalsa 173, 176, 181 nosiciela piętna 20, 173, 176,

181-182 rytuały

małżeńskie 8 cielesne 9 przejścia 118 codzienne 9-10

S samoidentyfikacja 147 samonienawiść (self-harted) 16, 155 samoocena 66 samoponiżanie 111 samoświadomość 51 segregacja 17, 73 sigillum 16 socjalizacja 66, 69-70, 143 socjologia 7, 25, 27, 115, 155, 167,

169 mikrosocjologia 25

sphragis 16 społeczne ramy pamięci 103 status

moralny 31 społeczny 32

stereotyp 19, 33, 36, 80 reakcji 12

stereotypizacja 88 stygmatyzaqa 15, 21, 72, 109, 182 symbole

piętna 79-82, 98, 132-135, 142

statusu 79-81, 98 symulacja 14 syndrom Kopciuszka 130 szantaż 114-116, 137

T tabu 16, 177

Page 99: Goffman Erving - Piętno.Rozważania o zranionej tożsamości ok

1 9 8 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości NA RATUNEK

tabuizacja 51 teoria piętna 15, 35 tożsamość

ego 147-148, 166, 168 nowoczesna 9 osobista 87, 92, 94-95, 98-106,

108, 110, 122, 139, 147--148,186

papierowa 92 prawna 92 roli 92 społeczna 15,19, 39, 41, 96-97,

101-107,109-110,113-114, 120,122,139,147-148 pozorna 32, 52, 77, 92,170,

178, 182 rzeczywista 33, 52, 77, 92,

170, 178, 182

U Umwelt 12-13 uprzedzenia 20, 68, 78, 89, 151

W wrażenie normalności 10-11 wywieranie wrażenia 13-14, 172

zakrywanie 143-145 zarządzanie piętnem 88, 92, 138

strategie 7, 21, 23 asymilacyjne 23-24 separacyjne 24

Zeitgeist 13 złudna

akceptacja 165 normalność 165

355*8

G. Babiker, L. Arnold AUT0AGRESJA. Mowa zranionego ciata Uszkodzenie własnego ciata mówi o rozpaczy, udręce i bólu. Akt zadawania sobie ran w sp dostowny komunikuje obecność czegoś niemożliwego do zniesienia i nie dającego się w) w normalny sposób. Autorki definiują problem autoagresji, analizują indywidualne i spolt podstawy tego zjawiska oraz - na podstawie wtasnych doświadczeń klinicznych - podają b; praktyczne wskazówki postępowania w pracy z pacjentem.

Judith Lewis Herman PRZEMOC. Uraz psychiczny i powrót do równowagi Autorka omawia powstawanie długotrwałego urazu psychicznego i omawia jego psycholog i medyczne konsekwencje. Wykazuje, że pozornie tak odlegfe doświadczenia, jak przeżycia wi ne, przemoc fizyczna i seksualna, terror polityczny i maltretowanie w dzieciństwie, wywołuj; dobne skutki. Wyjaśnia zasady tworzenia się złożonego zespołu pourazowego. Proponuje rr skutecznej, długoterminowej terapii ofiar urazu psychicznego.

Cios Madanes PRZEMOC W RODZINIE. Psychoterapia sprawców i ofiar Pierwsze wydanie ukazało się pod tytułem SEKS - MIŁOŚĆ - PRZEMOC. Autorka, zajmująca się terapią rodzin, podjęła w swojej pracy próbę wyjaśnienia nierozerwal związków pomiędzy miłością i przemocą, które pojawiają się w rodzinie. Odstania problemy; ne i bolesne, zwtaszcza tam, gdzie mowa o wykorzystywaniu seksualnym i maltretowaniu chicznym dzieci. Madanes poświęca uwagę zarówno sprawcom przemocy, ofiarom, jak i sai terapeutom, którzy znajdą tu dla siebie wiele cennych wskazówek.

Rory O'Connor, Noel Sheeny ZROZUMIEĆ SAMOBÓJCĘ Autorzy analizują listy samobójców i rozmowy z tymi, którzy niedawno usiłowali targnąć si swoje życie. Próbują zrozumieć samobójstwo, by stawić czofo najtrudniejszemu wyzwaniu; \ widzieć, kiedy ktoś będzie chciaf się zabić, co należy robić, by temu zapobiegać. Książka ma rakter przeglądu i jest adresowana do szerokiej rzeszy czytelników - studentów, lekarzy i im pracowników stużby zdrowia oraz wszystkich tych, którzy chcą zrozumieć zachowania samobó.

Robert J. Ackerman, Susan E. Pickering ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNO. Przemoc i kontrola w rodzinie Książka zawiera testy, dzięki którym kobiety będą mogły rozpoznać nie tylko szkodliwe zachc nia mężczyzn, z którymi życie niesie ze sobą niebezpieczeństwo doświadczenia przemocy, i własne. Jest to również publikacja ukazująca rolę alkoholu i innych substancji uzależniająi w związkach opartych na kontroli i przemocy. Kobiety, które potrzebują pomocy, mogą w niej leźć adresy i numery telefonów organizacji i ośrodków wsparcia w każdym mieście.

sprzedaż wysytkow GWP.PL, 81-753 Sopot, ul. Bema 4/1 a, tel.lfax. 58/651 61 04, teł. 551 1l\

'. . ••'.•'''••• • e-mail:.gwp@gwf Księgarnia On-line: http://www.gwp.