Gazeta Prudnik24 - numer 22

16
WYWIAD Z PRUDNICZANKĄ PROWADZĄCĄ RODZINĘ ZASTĘPCZĄ STR. 12 WŁAMANIE DO APTEKI UKRADZIONO PONAD 35 TYSIĘCY . – STR. 4 WOŚP - REKORDOWA ZBIÓRKA W PRUDNIKU! – STR. 14 - Teren, na którym zostanie wybudo- wany plac zabaw, jest własnością Spół- dzielni Mieszkaniowej i zostanie nam użyczony – informuje Renata Heda, naczelnik wydziału inwestycji gminy Prudnik. Spotkanie, podczas którego omówiono realizację inwestycji, odbyło się w środę, 15 stycznia, z udziałem bur- mistrza Prudnika, Franciszka Fejdycha. Jak wynika ze słów Renaty Hedy, pierw- szymi działaniami, jakie zostaną zreali- zowane, będzie ogrodzenie terenu i wy- bór zestawu zabawek, a także instalacja ławek i nasadzenie roślinności. - Niedawno otwarty został nowy plac zabaw w Szybowicach, mamy też do- skonale wyposażony obiekt tego typu w sąsiedztwie „Orlika” w parku – tłumaczy naczelnik wydziału inwestycji . – Teraz gmina wzbogaci się więc o kolejny ob- szar tworzony z myślą o najmłodszych mieszkańcach naszego miasta. Jak się okazuje, kluczowe decyzje do- tyczące inwestycji mają zapaść w ciągu najbliższego miesiąca. Na razie nie jest jasne, jak duży będzie obszar wchodzą- cy w skład nowego placu zabaw. - Wielkość terenu przeznaczonego na plac zabaw będzie dostosowana do kwoty, jaką przeznaczyliśmy na ten cel, dlatego niezbędne jest dokładne ro- zeznanie tematu – komentuje Renata Gmina zamierza wybudować obiekt za kwotę około 90,5 tysiąca zł. Nowy plac zabaw będzie zlokalizo- wany na działce nr 23 w okolicach ulicy Cybisa, nieopodal Przedszkola nr 6 i Publicznej Szkoły Podstawo- wej nr 1 im. Bohaterów Westerplatte. To długo oczekiwana inwestycja, zwłaszcza dla mieszkańców tzw. „Jasionowego Wzgórza”. Gazeta Prudnik24 - gazeta bezplatna, numer 22, 21 stycznia 2014 r., www.prudnik24.pl www.facebook.com/prudnik24 R E K L A M A ALEJA LIPOWA ZOSTANIE WYCIĘTA? – STR.9 Jasionowe Wzgórze będzie miało plac zabaw! Prudnik, Pl. Szarych Szeregów 1, tel. 77 436 90 13 a dodatkowo damy Ci TABLET w prezencie! PrzyjdŸ do Nas - sfinansujemy Twoje ferie! R E K L A M A GAZETA 24 ISSN 2300-7958 BEZPŁATNY dwutygodnik W CAŁYM POWIECIE! BEZPŁATNY dwutygodnik Chcą obwodnicy Głogówka Pod koniec minionego roku powstał Komitet na Rzecz Budowy Obwod- nicy Głogówka, zawiązany przez mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości. Podejmie on działa- nia na rzecz rozpoczęcia tej inwe- stycji. Dariusz Kolbek, radny powiatu prud- nickiego i jeden z inicjatorów powsta- nia komitetu, mówi, że tworzył się on przez blisko rok czasu. Został założo- ny w listopadzie, a zarejestrowany w grudniu 2013 r., jako stowarzyszenie zwyczajne. Skupia dwudziestu człon- ków, w tym m.in. sołtysa Mochowa oraz działaczy społecznych. Jak za- pewnia Dariusz Kolbek, komitet jest apolityczny: - Owszem, ja czy inne osoby są z ja- kichś partii, ale nikt nie zaczynał od tego, żeby mieszać w to interesy par- tyjne. Przede wszystkim każdy chce coś zrobić. Stowarzyszenie zamierza lobbować na rzecz doprowadzenia do rozpoczęcia budowy obwodnicy Głogówka, któ- ra podobno była rozważana jeszcze przed wojną. W tym celu chce przede wszystkim skierować pisma do wszel- kich urzędów i osób, które są decyzyj- ne w kwestii rozpoczęcia tej inwestycji. - Jesteśmy realistami i wiadomo, że nie uda się tego zrobić w ciągu roku, czy dwóch, ale chcielibyśmy, aby osoby decyzyjne w sprawie budowy tej ob- wodnicy przedstawiły nam wyraźny plan działania w poszczególnych la- tach. My, jako stowarzyszenie, będzie- my pilnować realizacji tego programu – stwierdza Dariusz Kolbek. Pierwsze pisma zostały już skierowa- ne m.in. do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i zarządu dróg wojewódzkich. Komitet chce także zwrócić się do ministerstwa infrastruk- tury, oraz do wszystkich opolskich parlamentarzystów, licząc także na ich wsparcie. Dariusz Kolbek liczy także na przychylność władz gminnych, powia- towych, oraz wojewódzkich. Na począ- tek udało się zyskać zgodę burmistrza Głogówka na spotkania stowarzysze- nia w ośrodku kultury. - Będziemy chcieli dotrzeć wszędzie. Zobaczymy, jakie jest nastawienie do tej sprawy. A w ostateczności wyjdzie- my - oczywiście zgodnie z prawem - na ulicę i będziemy walczyć także w ten sposób - zapowiada Dariusz Kolbek. Wyjaśnia, że powstanie obwodnicy przede wszystkim odciąży ruch: na drodze krajowej nr 40, a także drodze wojewódzkiej nr 416, biegnącej z Opo- la do Głubczyc. Drogi te krzyżują się i przebiegają przez centrum Głogówka. Natężenie ruchu ma znaczny wpływ na niszczenie budynków i na życie miesz- kańców. - Droga ta jest w wielu punktach na- znaczona przez tragiczne wypadki. Począwszy od okolic kościoła na gór- ce, bardzo niebezpieczne miejsca w Mochowie, czy przy kościółku szpital- nym, gdzie w tamtym roku także zginął człowiek. Tam jest zresztą to „wąskie gardło” - jak staną dwa TIRy, to jest bar- dzo niebezpiecznie, zwykle jeden musi wjechać na chodnik. (dokończenie na stronie 4) Heda. - Na początku musimy oszacować koszty ogrodzenia z bramą i furtką. Te- ren chcemy zaplanować z nadmiarem, żeby móc go potem doposażyć – pod- kreśla nasza rozmówczyni, co może być dobrym prognostykiem dla przyszłych użytkowników obiektu. Jeśli plany gminy się powiodą, budowa nowego placu zabaw rozpocznie się wiosną tego roku, a oddany do użytku powinien on być już w okresie wakacyj- nym. Maciej Dobrzański “Tu na razie jest ściernisko...”. Fot. M. Dobrzański

description

Bezpłatny dwutygodnik powiatu prudnickiego.

Transcript of Gazeta Prudnik24 - numer 22

Page 1: Gazeta Prudnik24 - numer 22

WYWIAD Z PRUDNICZANKĄ PROWADZĄCĄ RODZINĘ ZASTĘPCZĄ – STR. 12

WŁAMANIE DO APTEKI – UKRADZIONO PONAD 35 TYSIĘCY ZŁ. – STR. 4

WOŚP - REKORDOWA ZBIÓRKA W PRUDNIKU! – STR. 14

- Teren, na którym zostanie wybudo-wany plac zabaw, jest własnością Spół-dzielni Mieszkaniowej i zostanie nam użyczony – informuje Renata Heda, naczelnik wydziału inwestycji gminy Prudnik. Spotkanie, podczas którego omówiono realizację inwestycji, odbyło się w środę, 15 stycznia, z udziałem bur-mistrza Prudnika, Franciszka Fejdycha. Jak wynika ze słów Renaty Hedy, pierw-szymi działaniami, jakie zostaną zreali-

zowane, będzie ogrodzenie terenu i wy-bór zestawu zabawek, a także instalacja ławek i nasadzenie roślinności. - Niedawno otwarty został nowy plac zabaw w Szybowicach, mamy też do-skonale wyposażony obiekt tego typu w sąsiedztwie „Orlika” w parku – tłumaczy naczelnik wydziału inwestycji . – Teraz gmina wzbogaci się więc o kolejny ob-szar tworzony z myślą o najmłodszych mieszkańcach naszego miasta.

Jak się okazuje, kluczowe decyzje do-tyczące inwestycji mają zapaść w ciągu najbliższego miesiąca. Na razie nie jest jasne, jak duży będzie obszar wchodzą-cy w skład nowego placu zabaw.

- Wielkość terenu przeznaczonego na plac zabaw będzie dostosowana do kwoty, jaką przeznaczyliśmy na ten cel, dlatego niezbędne jest dokładne ro-zeznanie tematu – komentuje Renata

Gmina zamierza wybudować obiekt za kwotę około 90,5 tysiąca zł. Nowy plac zabaw będzie zlokalizo-wany na działce nr 23 w okolicach ulicy Cybisa, nieopodal Przedszkola nr 6 i Publicznej Szkoły Podstawo-wej nr 1 im. Bohaterów Westerplatte. To długo oczekiwana inwestycja, zwłaszcza dla mieszkańców tzw. „Jasionowego Wzgórza”.

Gaz

eta

Prud

nik2

4 - g

azet

a be

zpła

tna,

num

er 2

2, 2

1 st

yczn

ia 2

014

r., w

ww.

prud

nik2

4.pl

w

ww.

face

book

.com

/pru

dnik

24, n

umer

22,

21

styc

znia

201

4 r.,

ww

w.pr

udni

k24.

pl

ww

w.fa

cebo

ok.c

om/p

rudn

ik24

RE

KL

AM

A

ALEJA LIPOWA ZOSTANIE WYCIĘTA? – STR.9

Jasionowe Wzgórze będzie miało plac zabaw!

Prudnik, Pl. Szarych Szeregów 1, tel. 77 436 90 13

a dodatkowo damy Ci TABLET w prezencie!

PrzyjdŸ do Nas - sfinansujemy Twoje ferie!

+48 77 4313 440+48 604 225 821+31 633 644 [email protected] www.juzwa.pl

CODZIENNE Holandia, Niemcyprzewozy osób -z adresu na adres

RE

KL

AM

A

GAZETA 24ISSN 2300-7958 BEZPŁATNY dwutygodnik W CAŁYM POWIECIE! BEZPŁATNY dwutygodnik

BIURO OGŁOSZEŃDROBNYCH

Gazety Prudnik24

B.T. Medium Aleksander Kramarzul. Jagiellońska 22

Chcą obwodnicy GłogówkaPod koniec minionego roku powstał Komitet na Rzecz Budowy Obwod-nicy Głogówka, zawiązany przez mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości. Podejmie on działa-nia na rzecz rozpoczęcia tej inwe-stycji.

Dariusz Kolbek, radny powiatu prud-nickiego i jeden z inicjatorów powsta-nia komitetu, mówi, że tworzył się on przez blisko rok czasu. Został założo-ny w listopadzie, a zarejestrowany w grudniu 2013 r., jako stowarzyszenie zwyczajne. Skupia dwudziestu człon-ków, w tym m.in. sołtysa Mochowa oraz działaczy społecznych. Jak za-pewnia Dariusz Kolbek, komitet jest apolityczny:- Owszem, ja czy inne osoby są z ja-kichś partii, ale nikt nie zaczynał od tego, żeby mieszać w to interesy par-tyjne. Przede wszystkim każdy chce coś zrobić.

Stowarzyszenie zamierza lobbować na rzecz doprowadzenia do rozpoczęcia budowy obwodnicy Głogówka, któ-ra podobno była rozważana jeszcze przed wojną. W tym celu chce przede wszystkim skierować pisma do wszel-kich urzędów i osób, które są decyzyj-ne w kwestii rozpoczęcia tej inwestycji.- Jesteśmy realistami i wiadomo, że nie uda się tego zrobić w ciągu roku, czy dwóch, ale chcielibyśmy, aby osoby decyzyjne w sprawie budowy tej ob-wodnicy przedstawiły nam wyraźny plan działania w poszczególnych la-tach. My, jako stowarzyszenie, będzie-my pilnować realizacji tego programu – stwierdza Dariusz Kolbek.

Pierwsze pisma zostały już skierowa-ne m.in. do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i zarządu dróg wojewódzkich. Komitet chce także zwrócić się do ministerstwa infrastruk-tury, oraz do wszystkich opolskich parlamentarzystów, licząc także na ich wsparcie. Dariusz Kolbek liczy także na przychylność władz gminnych, powia-towych, oraz wojewódzkich. Na począ-tek udało się zyskać zgodę burmistrza Głogówka na spotkania stowarzysze-nia w ośrodku kultury.

- Będziemy chcieli dotrzeć wszędzie. Zobaczymy, jakie jest nastawienie do tej sprawy. A w ostateczności wyjdzie-my - oczywiście zgodnie z prawem - na ulicę i będziemy walczyć także w ten sposób - zapowiada Dariusz Kolbek.Wyjaśnia, że powstanie obwodnicy przede wszystkim odciąży ruch: na drodze krajowej nr 40, a także drodze wojewódzkiej nr 416, biegnącej z Opo-la do Głubczyc. Drogi te krzyżują się i przebiegają przez centrum Głogówka. Natężenie ruchu ma znaczny wpływ na niszczenie budynków i na życie miesz-kańców.

- Droga ta jest w wielu punktach na-znaczona przez tragiczne wypadki. Począwszy od okolic kościoła na gór-ce, bardzo niebezpieczne miejsca w Mochowie, czy przy kościółku szpital-nym, gdzie w tamtym roku także zginął człowiek. Tam jest zresztą to „wąskie gardło” - jak staną dwa TIRy, to jest bar-dzo niebezpiecznie, zwykle jeden musi wjechać na chodnik.

(dokończenie na stronie 4)

Heda. - Na początku musimy oszacować koszty ogrodzenia z bramą i furtką. Te-ren chcemy zaplanować z nadmiarem, żeby móc go potem doposażyć – pod-kreśla nasza rozmówczyni, co może być dobrym prognostykiem dla przyszłych użytkowników obiektu. Jeśli plany gminy się powiodą, budowa

nowego placu zabaw rozpocznie się wiosną tego roku, a oddany do użytku powinien on być już w okresie wakacyj-nym.

Maciej Dobrzański

“Tu na razie jest ściernisko...”. Fot. M. Dobrzański

Page 2: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik242

GAZETA 24

Pomagać na różne sposoby

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ze-brała w tym roku 35 489 735 zł, z czego

prawie 50 tysięcy zebrano w powiecie prud-nickim. Można nie lubić Jurka Owsiaka, lecz nie można mu zarzucić, że zebrane pieniądze trafiają tam, gdzie nie powinny. Nie chcę się zastanawiać, jaki sprzęt byłby dzisiaj w polskich szpitalach, gdyby orkiestra nie grała.

Można również pomagać w inny sposób. Na przykład tak, jak robi to jedna z prudnic-

kich rodzin zastępczych (str. 12). Dla nich opie-ka nad dziećmi to misja, a uśmiech dziecka to największa nagroda.

Pomagać zawsze warto!

Mirosław Matusiak Redaktor Naczelny

GAZETA 24

Gazeta Prudnik24 REDAKCJA: Kontakt z redakcją pod numerami telefonów: 793 286 200, 605 207 847

WYDAWCA: Mirosław Matusiak Emenem Design ul. Wojska Polskiego 3/14, 48-200 Prudnik, NIP: 755-184-05-96

Redaktor Naczelny: Mirosław Matusiak ([email protected]) Dziennikarze: Bogusław Zator ([email protected]) Jarosław Szóstka ([email protected]) Wojciech Ossoliński ([email protected])Maciej Dobrzański ([email protected])

Współpracownicy: Marek Doskocz, “Spóźniony Donosiciel”, Gambit

E-mail: [email protected]

Reklama: tel. 791 802 433 e-mail: [email protected]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i zastrzega sobie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Druk: Drukarnia Pro Media Opole

P.P.H.U MERKURYPANELE I DRZWI48-200 PRUDNIKUL.POWSTAŃCÓW ŚL. 4tel. 77 436 52 07kom. +48 502 357 256

WIELKIE CZYSZCZENIE MAGAZYNÓW

WYPRZEDAŻ DRZWI I PANELI PODŁOGOWYCH.

DRZWI JUŻ OD 99 ZŁ DO WYCZERPANIA ZAPASÓW

PROMOCJA DOTYCZY WYBRANYCH MODELI DRZWI

Pochodząca z Korfantowa Natalia Paź-dzierska od ponad roku zmaga się z ciężką chorobą – naczyniakiem wewnątrz rdzenia kręgowego. 8 i 14 stycznia przeszła dwie skomplikowane operacje we francuskiej kli-nice FOCH. Niestety, aby Natalia powróciła do normalnego życia potrzebna jest żmud-na i kosztowa rehabilitacja.

Natalia: - Byłam normalną, wesołą dziewczyną, która cieszyła się życiem, realizowała swoje pa-sje oraz robiła plany na przyszłość. Skończyłam szkoły, które pozwalały mi realizować zaintere-sowania, jak projektowanie wnętrz i renowacja zabytków architektury. Niestety pod koniec 2012 roku stan zdrowia młodej dziewczyny pogorszył się. Diagnoza brzmiała jak wyrok: naczyniak wewnątrz rdzenia kręgowego. Ta bardzo rzadka choroba, której leczenie wyma-ga ryzykownej operacji – embolizacji. Żaden z polskich specjalistów nie chciał podjąć się ry-zyka zoperowania Natalii i jedynym wyjście był zabieg we francuskiej klinice FOCH.

Stan zdrowia Natalii pogarszał się z miesiąca na miesiąc, a w maju 2013 roku doszło do obfitego krwawienia z naczyniaka, które zakończyło się paraliżem szyi i kończyn. - Lekarze nie ukrywali przede mną informacji, że otarłam się o śmierć,

a kolejne krwawienie może skończyć się w najgorszy dla mnie sposób – komentowała Natalia. W międzyczasie ruszyła akcja pomocy dla Natalii, dzięki temu udało się uzbierać nie-zbędną sumę, która nie tylko pokryła koszty operacji, ale także sfinansowała specjalistycz-ny transport medycznego do paryskiej kliniki. Łącznie darczyńcy przekazali, a wolontariusze zebrali, ponad 150 tysięcy złotych.

Dwie operacje przeprowadzone w podpary-skiej klinice zakończyły się sukcesem, a Nata-lia wróciła już do kraju. Jednak aby odzyskała pełną sprawność, potrzebna jest kosztowna i

długotrwała rehabilitacja. Niewykluczony jest także kolejny zabieg we Francji. Po raz drugi potrzebne jest wsparcie osób, które zechcą wspomóc finansowo rehabilitację Natalii. Aby tego dokonać, wystarczyć wpłacić dowolną kwotę na specjalne konto: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 z tytułem wpłaty - Natalia Paździerska, 2402.

Aby zapoznać się z aktualnym stanem zdrowia Natalii i historią jej zmagań z chorobą, wystar-czy odwiedzić następujące strony: www.nata-liapazdzierska.pl oraz www.facebook.com/pomocdlanatalii.

O tytuł najpiękniejszej walczą 23 kandy-datki, pracujące w drogeriach na terenie całego kraju. Każda z nich odpowiedziała na trzy pytania:

Dominika Schuster

Czy lubisz pracę w handlu?Praca w handlu przynosi mi wiele satys-fakcji i daje poczucie spełnienia się. Jak każda niemal kobieta poświęcałam sporo czasu i uwagi na doskonalenie i pogłębia-nie swojej wiedzy na temat kosmetyków. Nie przypuszczałam jednak, że będzie to nie tylko moja pasja, ale i duża cześć życia. Kocham swoją pracę! Ona daje mi szczęście i spełnienie, rozwija zawodowo i dowartościowuje.

Od dawna pracujesz w handlu? Od 2010 roku.

Jakie zalety i wady ma praca w handlu? Zaletą są uśmiechnięte twarze klientów.

Uwielbiam kontakt z ludźmi, jestem otwarta i szczera w relacjach z nimi. Co-dziennie spotykam wspaniałych ludzi. Biorę udział w szkoleniach, które organi-zuje nasza firma, żeby maksymalnie wy-korzystać możliwości i nabyć jak najwię-cej profesjonalnej wiedzy.Szkolenia są profesjonalne i podnoszą kwalifikacje pracowników. Bardzo duża baza asortymentu powoduje, że każdy u nas znajdzie coś dla siebie, a atmosfera i klimat, jakie panują w drogerii sprzyjają miłym zakupom.

Justyna Furman

Czy lubisz pracę w handlu? Praca w handlu sprawia mi wielką przy-jemność, ponieważ otaczam się ludźmi, których cenię i daje mi szanse na szybki rozwój i podniesienie swoich umiejętno-ści. Każdy dzień to nowe wyzwania, co pozwala mi spełniać się zawodowo i reali-zować własne pomysły.

Od dawna pracujesz w handlu? Od 2009 roku

Jakie zalety i wady ma praca w handlu? Już sam fakt, że pracuję w branży kosme-tycznej jest ogromną zaletą. Uwielbiam kontakt z ludźmi i cieszę się, gdy mogę przekazać swoją wiedzę klientom, a dzięki szkoleniom organizowanym przez naszą firmę mam pewność, że dobrze wy-konuję swoją pracę i, co się z tym wiąże, klienci są zadowoleni z dokonanych wy-borów. Uśmiech na twarzy klienta mo-tywuje aby każdego dnia dawać z siebie wszystko. Ciężko jest więc wspominać o wadach, jeśli się ich nie dostrzega. Swojej pracy z pewnością nie zamieniłabym na żadną inną.

Głosy na prudniczanki można oddawać do 31 stycznia 2014 roku na stronie www.wiadomoscikosmetyczne.pl/glosuj--na-miss-handlu-2014

Prudniczanki w konkursie Miss Handlu 2014

RE

KL

AM

A

Pomoc dla Natalii

Natalia Paździerska, fot. www.facebook.com/pomocdlanatalii

Justyna Furman (z lewej) i Dominika Schusterfot. Wiadomości Kosmetyczne

Trwa konkurs Miss Handlu 2014 organizowany przez czasopismo „Wiadomości Kosmetyczne”, w którym zostaną wyłonione Miss Drogerii. W konkursie star-tują dwie prudniczanki, na co dzień pracujące w Drogerii Jasmin przy ulicy Sobieskiego w Prudniku – Dominika Schuster i Justyna Furman.

Page 3: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 3

RE

KL

AM

A OGŁOSZENIA DROBNE

SPRZEDAM MIESZKANIE W CENTRUM PRUDNIKA - PLAC WOLNOŚCI (STARE BUDOWNICTWO), 114M2: 3 POKOJE, KUCHNIA, ŁAZIENKA, DWA PRZEDPOKOJE, OGRZEWANIE GAZOWE, ELEKTRYCZNE + PIECE KAFLO-WE, ZABYTKOWE, W KTÓRYCH MOŻNA PALIĆ. Tel. 669 953 433

R E K L A M A R E K L A M A

NAJTAŃSZE OGŁOSZENIA DROBNE! TYLKO 9 GROSZY ZA ZNAK!

Ogłoszenia drobne można zamawiać w B.T. Medium Aleksander Kramarz przy ulicy Jagiellońskiej 22 oraz mailowo, na adres: ogł[email protected]. Do ogłoszenia należy dodać dane do faktury (imię, nazwisko, adres, oraz NIP w przypadku fi rm).

CENNIK: 9 groszy/znak, ogłoszenie pogrubione: koszt * 2, ogłoszenie w ramce: +10 zł.

wakacjewczasy

wycieczkizdjęcia ślubnesesje w studiozdjęcia hoteli

RE

KL

AM

A

RE

KL

AM

A

PRACAPrzyjmę do pracy panią do pakowania. Tel. 601 078 328.

SPRZEDAM

Page 4: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik244

TU DOSTANIESZ GAZETĘ PRUDNIK24:

PRUDNIK:1. PUP Prudnik, ul. Jagiellońska2. Starostwo Powiatowe, ul. Kościuszki3. Urząd Miasta, ul. Kościuszki4. Poczta Polska, ul. Kościuszki5. Muzeum Ziemi Prudnickiej, ul. Chrobrego6. Prudnicki Ośrodek Kultury, ul. Kościuszki7. MiGBP w Prudniku, Plac Zamkowy8. Poczekalnia Dworca PKS9. Przychodnia Medicus, ul. Kościuszki10. Przychodnia Optima, ul. Nyska, ul. Ogrodowa11. Apteka Optima, ul. Nyska12. Apteka, Rynek13. Apteka oo. Bonifratrów, ul. Piastowska14. Apteka pod Złotym Wężem, ul. Powstańców15. Sklep EKO ul. Chopina16. Sklep EKO ul. Jasionkowa17. Media Expert, ul. Powstańców Śląskich18. Market budowlany PSB Mrówka, ul. Powstańców Śląskich19. Sklepy „Żabka” (ulice: Ratuszowa, Sobieskiego, Batorego, Asnyka)20. Wszystkie prudnickie sklepy “Procent”21. Stacja PEGAZ ul. Nyska22. Stacja benzynowa „Statoil”23. Stacja benzynowa „Orlen”.24. Coroplast ul. Nyska25. Salon KOLPORTER ul. Kościuszki26. Sklep spożywczo-przemysłowy Jolanty Ostrowskiej-Michalczewskiej, ul. Kościuszki27. Sklep papierniczy koło sklepu spożywczego „Moskwa”28. Sklep papierniczy ul. Ratuszowa29. Salon fryzjerski ul. Ratuszowa30. Sklep rybny „Łosoś”, ul. Batorego31. Sklep monopolowy „Horten”, ul. Jasionkowa32. Sklep mięsny “Swojski Smak”, Rynek33. Sklep spożywczo-monopolowy „Al-kaw”, ul, Ratuszowa34. Cukiernia J.K.M. Górka, ul. Ratuszowa35. Sklep mięsny „Tulipan”, ul. Piastowska36. Sklep monopolowy „Marco”, ul. Sobieskiego37. Foto- Labor, ul. Kościuszki38. Sklep obuwniczy, ul. Ratuszowa39. Meble Dagmara, ul. Powstańców Śl.40. ANN-MAR, ul. Powstańców Śl. 12 41. Internet Serwis, ul. Klasztorna 1042. B.T. MEDIUM, ul. Jagiellońska LUBRZA: 1. Urząd Miasta i Gminy, ul. Wolności 73 2. Sklep spożywczo-przemysłowy, ul. Wolności 71 3. F.H.U. Stanisław Macioł, ul. Nowej Naprawy 38 4. Moto Pub, 26 km drogi krajowej nr 40 Prudnik-Głogówek-Kędzierzyn Koźle

BIAŁA: 1. Urząd Miasta i Gminy, Rynek 10 2. Sklep spożywczo-przemysłowy, Rynek 3. Gminne Centrum Kultury, ul. Prudnicka 35 4. Ruch, Rynek 25 5. Sklep spożywczy „Zosia”, Rynek 16 GŁOGÓWEK: 1. Urząd Miasta i Gminy, Rynek 1 2. Zakład Piekarniczo-Cukierniczy Zimmerman ul. Mickiewicza 9 3. Bar Uśmiech, ul. Zamkowa 22 4. Apteka Crategus, ul. Zamkowa 1 5. Sklep Muzyczno-Zabawkowy Dragomir Rudy, Rynek 14 6. PH Wodnik, ul. Zamkowa 28 7. Sklep Żabka, ul. Dworcowa 1 8. Sklep mięsny Klaudia Cibis, Rynek 21 9. Sklep mięsny Joachim Matejka, Rynek 27

POZOSTAŁE PUNKTY KOLPORTAŻOWE: 1. Sklep Dani, Gostomia 22 2. F.H.U. Sylmich, Mochów 92 3. Plus Market, ul. Zwycięstwa 28A, Racławice Śląskie 4. Sklep spożywczo-przemysłowy, ul. Prudnicka 11, Racławice Śląskie 5. Sklep ogólnospożywczy, Wierzch 14 6. Sklep spożywczy Darvita, Dytmarów 7. Sklep „U Darka” w Trzebinie 8. Sklep spożywczy w Niemysłowicach 9. Sklep spożywczy w Łące Prudnickiej

W ostatnim czasie prudniczanie z zaciekawie-niem śledzili prace remontowe w budynku znajdującym się nieopodal Parku Miejskiego i krytej pływalni, w którym niegdyś mieściła się m.in. siedziba dzielnicowych. Jak ustaliła nasza redakcja, po remoncie umiejscowiona będzie

tam administracja prudnickiego Aresztu Śledczego. - Część pracowników i funkcjo-nariuszy będzie tam miała swo-je biura – informuje mjr Leszek Czereba – dyrektor Aresztu Śled-czego w Prudniku. Jak wynika z jego słów, najważniejsza część remontu już się zakończyła, a w obiekcie trwają aktualnie prace wykończeniowe i poprawkowe. Po decyzji o dopuszczeniu bu-dynku do użytkowania, w po-mieszczeniach znajdą się także nowe meble.

- Można powiedzieć, że ten bu-dynek uległ kapitalnemu remon-

towi – opowiada mjr Leszek Czereba. - Jedno z wejść na pierwsze piętro, z przodu, zostało zlikwidowane. W środku również dokonano no-wych podziałów na pomieszczenia, cześć uległa wyburzeniu, powstały też nowe. Cała struktura dostosowana jest do wymogów, które wynika-

ją m.in. z przepisów BHP – zaznacza dyrektor Aresztu Śledczego. Remont opuszczonego przez policję obiektu był możliwy dzięki okazji, jaką stworzyło ogłoszenie przez Dyrektora Generalnego Służby Więziennej roku 2013 Rokiem Funkcjonariusza. - Z tego tytułu, w ramach poprawy warunków pełnienia służby i pracy, otrzymaliśmy pieniąż-ki i sfinansowaliśmy remont – kontynuuje nasz rozmówca. Koszt przeprowadzonych prac to około 700 ty-sięcy zł. - Po przeprowadzce do nowego budynku, po-mieszczenia, które do tej pory były użytkowane przez funkcjonariuszy pionu administracyjnego, zostaną zaadoptowane na cele mieszkalne dla osadzonych i tym samym jednostka zwiększy swoją pojemność o około 20 miejsc – kończy mjr Leszek Czereba.Budynek ma zostać oddany do użytku na prze-łomie lutego i marca.

Maciej Dobrzański

Nowa siedziba administracji Aresztu Śledczego

(dokończenie ze str. 1)

Dalej, koło wybudowanej Biedronki, jest na-stępne miejsce, gdzie także zginęła dziewczyna. Bardzo obciążone ruchem jest też pobliskie ron-do – stwierdza przedstawiciel stowarzyszenia.Ma także nadzieję, że obwodnica będzie jednym

z ważnych tematów w zbliżających się wybo-rach samorządowych:- Ktoś może nam zarzucić, że to jest sprawa wyborcza. Byłoby lepiej, gdyby ten komitet powstał rok wcześniej, jednak tworzył się przez blisko rok. Ale też ci, którzy będą w wyborach ubiegali się o mandaty i stanowiska, niech po-

wiedzą: czy są za obwodnicą, czy nie, czy będą to wspierać, czy też nie. I niech społeczeństwo o tym wie.

Bogusław Zator

fot. M. Dobrzański

W tym roku zostanie przeprowadzony re-mont małej wieży, będącej częścią siedziby Muzeum Ziemi Prudnickiej. Gmina przezna-czy na ten cel 138 tys. zł.

- Remont tego zabytku będzie obejmować ce-glaną elewację, wymianę pokrycia dachowego oraz wykonanie schodów technicznych drabi-niastych między III a IV kondygnacją budowli – powiedział naszej redakcji dyrektor muzeum – dr Wojciech Dominiak.

Jak poinformował nasz rozmówca, w ramach prac zostaną również wymienione uszkodzone cegły, a tam, gdzie jest to niezbędne - uzupeł-nione ubytki.

- Konstrukcja wieży będzie wzmocniona za po-mocą stalowych ściągów, zostanie też przepro-wadzona konserwacja więźby dachowej – dodał Wojciech Dominiak.

Przypomnijmy – siedziba muzeum, a więc rów-nież bohaterka niniejszego artykułu – mała wie-ża, to pozostałości po XIV-wiecznych murach miejskich. Obie wieże, będące jednym z najbar-dziej charakterystycznych elementów Prudnika, zbudowane są z kamienia i cegły, posiadają tak-że okienka strzelnicze. Mała (choć jednocześnie wyższa) baszta, została podwyższona w XVI wie-ku i umocniona szkarpami. W tym samym wieku do szerszej wieży został przymurowany arsenał, pełniła ona także rolę wodociągów miejskich. W czasie II wojny światowej mieściła się tu również katownia gestapo. Muzeum Ziemi Prudnickiej zostało ulokowane w obiekcie w 1959 roku.

Ostatni odnotowany remont małej wieży miał miejsce w roku 1925. Wówczas to budowlę włą-czono w skład schroniska młodzieżowego, które powstało w obecnej siedzibie muzeum.

Maciej Dobrzański

Mała wieża doczeka się renowacji

fot.

M. D

obrz

ańsk

i

Okradziono aptekę. Straty – ponad 35 tys. zł. W nocy z piątku na sobotę nieznany sprawca włamał się do apteki usytuowanej w kom-pleksie „Czerwona torebka” na ulicy Skow-rońskiego. Łupem złodzieja padło ponad 35 tys. zł.

Około godziny 1:40 w nocy z 17 na 18 stycznia oficer dyżurny prudnickiej policji otrzymał in-formację od pracownika apteki o alarmie prze-ciwwłamaniowym jaki uruchomił się w budyn-ku.

Jak powiedział naszej redakcji sierżant sztabo-wy i jednocześnie oficer prasowy Andrzej Spyr-ka z KPP w Prudniku, na miejsce został wysłany patrol policji, który nie stwierdził niczego niepo-kojącego. Policjanci ustalili, że drzwi do budyn-ku są zamknięte, a alarm jest wyłączony.

Tymczasem dotarła do nas zaskakująca informa-cja, że na nagraniu z monitoringu umiejscowio-nego w aptece…nie widać interweniujących funkcjonariuszy. O tą kwestię również zapytali-śmy Andrzeja Spyrkę. - Mogę tylko potwierdzić, że wysłani na miej-sce funkcjonariusze, po przeprowadzeniu od-powiednich czynności, nie stwierdzili niczego niepokojącego – skomentował nasz rozmówca. Włamywacz musiał być wyjątkowo sprytny, po-nieważ w budynku faktycznie nie ma żadnych

śladów włamania. Pracownicy apteki dopiero nad ranem zorientowali się, że ktoś ukradł sejf, w którym znajdowało się ponad 35 tysięcy zł. - Na miejscu zda-rzenia pojawił się już przewodnik z psem służbowym, zabezpieczyliśmy też wszelkie ślady – po-informował Andrzej Spyrka. – Obecnie prowadzimy dzia-łania, które, mamy nadzieję, doprowa-dzą nas na trop wła-mywacza – zapewnił policjant. Pracownicy apteki nie udzielają komen-tarzy dotyczących kradzieży.

Maciej Dobrzański

fot. M. Dobrzański

Page 5: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 5

GAZETA

Czytelnicy, opinie, odniesienia

Nasza stała czytelniczka, pani Teresa z Prudnika, zwróciła się z zapytaniem dotyczącym budynku na rogu ulic Ratuszowej i Jagiellońskiej. Twierdzi, że od kilku już lat powtarza się sytuacja, kiedy przyjeżdżają do niej goście spoza Prudnika, również zza granicy, i są oni zdziwieni, że ten budynek - jak stwierdziła „rudera” - od lat „szpeci miasto”.

“Rudera” na RatuszowejJak udało się nam ustalić, pozwolenie na budowę tego budynku, jako obiektu mieszkalno-usługowego, zostało wyda-ne w roku 1996 r., jeszcze przez Urząd Rejonowy w Nysie (było to przed refor-mą administracyjną wprowadzającą po-wiaty) i uzyskało status decyzji admini-stracyjnej ostatecznej, uprawniającej do realizacji budowy. Ówczesny inwestor zrealizował inwe-stycję do stanu zerowego (fundamenty, podpiwniczenie). Zrezygnował jednak z jej kontynuowania i doszło do zmiany właściciela. Pozwolenie budowlane zo-stało, zgodnie z prawem budowlanym, przeniesione na obecnego inwestora. Kontynuował on budowę, doprowadza-jąc ją w 1999 r. do stanu, jaki praktycznie przetrwał do dzisiaj.- W 1999 r. nastąpiła interwencja, na wniosek z zewnątrz, do wojewody, jako organu nadrzędnego nad starostą, któ-ry po reformie administracyjnej stał się następcą prawnym kierownika urzędu rejonowego. Organ nadrzędny może stwierdzić nieważność decyzji admini-stracyjnej, nawet ostatecznej, wydanej przez organ niższej instancji – na pod-stawie określonych warunków. Jest to tzw. wzruszenie decyzji administracyj-nej ostatecznej w trybie nadzwyczaj-nym – wyjaśnia Jan Dzikowicz, Powia-towy Inspektor Nadzoru Budowlanego.Tak stało się w tym przypadku. Wojewo-

da doszukał się w projekcie budowla-nym błędów, które uznał za przesłankę właściwą do stwierdzenia nieważności pozwolenia budowlanego. Inwestor skorzystał z możliwości odwołania się od tej decyzji do wyższej instancji, jed-nak w 2000 r. Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego utrzymał w mocy decyzję wojewody o unieważnieniu pozwolenia budowlanego, która stała się ostatecz-na. Skutkuje to koniecznością wstrzy-mania prac budowlanych, które nie mogą być prowadzone bez ważnego pozwolenia budowlanego.- W takiej sytuacji inwestor, który do tej pory posiadał pozwolenie, a budowa była legalnie rozpoczęta, aby móc ją ukończyć powinien ponownie uzyskać uprawnienie. Należy na nowo sporzą-dzić projekt budowlany, wolny od wy-kazanych uprzednio nieprawidłowości i wystąpić o wydanie pozwolenia – tłu-maczy Jan Dzikowicz.Jak twierdzi, inwestor jednak do tej pory nie występował do starosty z takim wnioskiem. Ustanowił jedynie pełno-mocnika, który w jego imieniu inter-weniował w nadzorze budowlanym w sprawie tej budowy. Wyjaśnia też, że dla nadzoru budowlanego nie ma żadnych przesłanek, które powodowały by ko-nieczność interwencji administracyjnej w tym przypadku:- Do tej pory inwestor nie posiada po-

zwolenia, ale też - zgodnie z literą pra-wa - nie realizuje budowy, w związku z czym nie narusza prawa. Sam obiekt w obecnym stanie – niezakończonej bu-dowy – również nie narusza prawa, nie stanowi przykładowo żadnego zagroże-nia dla bezpieczeństwa.Według Jana Dzikowicza nie ma prawa, które pozwalałoby przymusić inwestora do realizacji budowy, o ile nie chce on jej realizować. Nadmienia, że wprawdzie istnieje w prawie budowlanym przepis dotyczący oszpecania zabudowy przez istniejący obiekt, jednak dotyczy on obiektu, którego budowa jest zakoń-czona.- Jest tam mowa o sytuacji, kiedy este-tyka obiektu zdecydowanie odbiega od okolicznego tła. Jednak nie dotyczy tego przypadku – de facto nie ukończo-nej budowy. Poza tym sam w sobie jest to przepis oparty na subiektywnych kry-teriach – zawsze można się spierać, czy owo „oszpecanie” ma miejsce, czy też nie – mówi.

Nie udało się nam dotrzeć do obecne-go inwestora. Wiemy jedynie, że jest to mieszkaniec jednej z podprudnickich wsi. Być może zechce skontaktować się z nami i przedstawić swój punkt widze-nia na ten temat.

Bogusław Zatorfot. B. Zator

Podstawa prawna: Ustawa Prawo budowlane, Dz.U. nr 243 z r. 2010, poz. 1623 ze zm. Art. 371. Decyzja o pozwoleniu na budowę wygasa, jeżeli budowa nie została rozpoczęta przed upływem 3 lat od dnia, w którym decyzja ta stała się ostateczna lub budowa została przerwana na czas dłuższy niż 3 lata.2. Rozpoczęcie albo wznowienie budowy, w przypadkach określonych w ust. 1, art. 36a ust. 2 albo w razie stwierdzenia nieważności bądź uchylenia decyzji o pozwoleniu na budowę, może nastąpić po wydaniu nowej decyzji o pozwoleniu na budowę, o której mowa w art. 28, albo decyzji o pozwoleniu na wznowienie robót budowlanych, o której mowa w art. 51 ust. 4.

Droga Prudnik – Wieszczyna: Przetarg rozstrzygnięty

Przetarg na przebudowę drogi Pru-dnik – Dębowiec – Wieszczyna został rozstrzygnięty w grudniu. Umowa czeka na podpisanie. Do listopada nowe połączenie z Prudnika do Jin-drzichova - element europejskiego szlaku Via Montana – ma być gotowe.

Remont drogi był konieczny ze wzglę-du na jej znaczenie gospodarcze, gdyż służy ona do transportu szarogłazu z kamieniołomu w Dębowcu i jest już mocno zniszczona przez ciężarówki. Na odcinku do Wieszczyny podbudowa drogi będzie wymieniona i wzmocnio-na, położona zostanie nowa, asfaltowa, nawierzchnia. Za Wieszczyną trakt ma już typowo turystyczne walory, a jego ostatni odcinek - do granicy, w stronę

Jindrzichova – należy już do powiatu nyskiego.Prace wykona konsorcjum firm z Głub-czyc i Kędzierzyna-Koźla, które w gronie siedmiu oferentów złożyło najkorzyst-niejszą ofertę w przetargu, wyceniając koszt remontu na prawie 7,95 mln zł brutto (dla porównania – najwyższa wy-niosła prawie 13 mln zł). Przebudowa powiatowej drogi Prudnik – Wieszczyna jest częścią polsko-cze-skiego projektu pod nazwą „Przebudo-wa historycznej drogi Gór Opawskich i Zlotohorskiej Vrchoviny jako element europejskiego szlaku Via Montana”. Jest on realizowany w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Czechy – Polska. Wkład własny powiatu wyniesie 15% kosztów, 85% będzie pochodzić ze

środków unijnych. Po stronie cze-skiej ma powstać nowy odcinek drogi z Jindrzichova do granicy, którego wykonawcę tamtejsza gmina wyłoni w osobnym prze-targu.Jak się dowiedzieliśmy w prudnic-kim starostwie, 20 stycznia została w Ołomuńcu podpisana umowa z czeskim ministerstwem rozwoju regionalnego, która gwarantuje fi-nansowanie tego projektu. Powiat oczekuje jeszcze na podpisanie umowy z wykonawcą, co ma na-stąpić najbliższych dniach. Termin rozpoczęcia prac zależny jest od harmonogramu wykonawcy, po-średnio od pogody.Na 21 stycznia zaplanowano po-

nadto rozmowy z kierownictwem Ko-palni Surowców Odkrywkowych w Nie-modlinie na temat partycypacji firmy w kosztach remontu drogi (zakład w Dę-bowcu jest jego filią). Starosta prudnic-ki patrzy z optymizmem na wynik tych rozmów, bo dotychczasowa współpraca układała się pomyślnie. Wiele wskazu-je więc, że koszty remontu poniesione przez powiat będą niższe.Nowy, 9-kilometrowy trakt, ma przy-czynić się do rozwoju turystyki. Będzie także sporym udogodnieniem komu-nikacyjnym: skróci dojazd z Prudnika do Zlatych Hor i w rejon Pradziada, a także z Głuchołaz do Krnova i Mesta Albrechtice.

Bogusław Zator

Prudnicki Ośrodek Kultury po raz 23 organizuje podczas ferii zimo-wisko dla dzieci. Zapisy odbywa-ły się 15 stycznia i tego samego dnia nie było już wolnych miejsc.

Od 3 lat obserwujemy tendencję odwrotną do tej z początków XXI wieku, kiedy to rodzice wysyłali dzieci na droższe obozy lub sami jeździli zagranicę. Kryzys sprawił, że w domowych budżetach zaczę-ło brakować pieniędzy na o wiele pilniejsze potrzeby niż wyjazdy podczas ferii zimowych. Obecnie oferta POKu wydaje się wyjątkowo atrakcyjna, bo za 135 zł przez okres dwóch tygodni organizowane są zajęcia artystyczne (śpiew, taniec, sztuki plastyczne), wyjazdy na lo-dowisko czy rajd na Biskupią Kopę. Ilość miejsc była ograniczona do 90 i wiele osób nie ukrywało swojego rozgoryczenia z faktu małego, we-dług nich, limitu miejsc. Sytuację skomentował dyrektor Prudnickie-go Ośrodka Kultury Ryszard Grajek. – Jeszcze kilka lat temu mieliśmy problem by zebrać odpowiednią liczbę uczestników. Jednak już od 3 lat z rzędu, w dniu zapisów two-rzą się kolejki i wielu rodzicom nie udaje się zapisać swoich pociech na nasze zimowisko. Swoje preten-

sję kierują w naszą stronę, ale nie rozumieją, że ośrodek kultury ma ograniczony budżet. Ze względu na przepisy, na 15 dzieci musi przy-padać jeden opiekun. Sporo kosz-tuje też transport, bo w przypadku grupy 90 osobowej wynająć trzeba dwa autokary.

Ryszard Grajek zwraca uwagę na fakt, iż niektóre placówki oświa-towe również mają obowiązek zapewnić dzieciom jakieś zajęcia podczas przerwy zimowej: – Kie-dyś większość szkół organizowała coś na kształt półkolonii, a obecnie są zamknięte w okresie ferii zimo-wych. W przypadku, kiedy rodzice chcą zapewnić dziecku opiekę i rozrywkę na czas przerwy zimowej, a jedyną opcją są „Wesołe zimy w mieście” w POKu, to na pewno za-braknie miejsc. Według dyrektora recepta na rozwiązanie tej sytuacji jest prosta: – Dostosować się do za-potrzebowania na takie zimowiska i organizować je przy szkołach pod-stawowych. Wtedy nikt nie będzie czuł się pokrzywdzony.

Jarosław Szóstka

Wesoła zima w mieście

fot. M. Dobrzański

Page 6: Gazeta Prudnik24 - numer 22

M. Zawalski, ul. Piastowska 8, 48-200 Prudnik

- profesjonalona obsługa- konkurencyjne ceny

CAŁODOBOWE, KOMPLEKSOWE USŁUGI

RE

KL

AM

A

R

EK

LA

MA

RE

KL

AM

A

Oferty pracy

1. POMOCNIK DRUKARZA, ELEKTRONIK – do-świadczenie w zawodach, praca w Głogówku2. PRACOWNIK OCHRONY – praca w Głogówku3. STRÓŻ NOCNY, KELNERAKA, PRACOWNIK PRALNI - praca w Pokrzywnej4. ELEKTRYK – doświadczenie w zawodzie, praca na terenie kraju i zagranicą, pracodawca z Wierzchu5. KIEROWCA KAT. C – kurs na przewóz rzeczy, prawo jazdy kat. C, praca w Białej6. FRYZJERKA – doświadczenie w zawodzie min. 2 lata, praca w Prudniku7. DRWAL PILARZ – świadectwo operatora pilarki spalinowej, prawo jazdy kat. B, praca w Moszczance8. RECEPCJONISTKA, KELNERKA, POMOCKU-CHENNA – praca w Pokrzywnej9. MECHANIK MASZYN ROLNICZYCH – staż pracy mile widziany, prawo jazdy kat. T, praca w Solcu10. FRYZJER, KOSMETYCZKA – doświadczenie w zawodach, praca w Prudniku 11. TECHNIK FARMACEUTA – wykształcenie kierunkowe, praca w Dytmarowie12. KIEROWCA KAT. C – praca w Zielinie 13. DRWAL – PILARZ - świadectwo operatora pilar-ki spalinowej, praca w Głogówku14. SPRZEDAWCA – wykształcenie zawodowe, praca w Głogówku15. PRZEDSTAWICIEL HANDLOWY – pozyskiwa-nie klientów, własny samochód, praca w Prężynie 16. TECHNIK ORTOPEDA – wykształcenie kierun-kowe, praca w Korfantowie 17. SPRZĄTACZKA – sprzątanie klatek schodowych, 3 godz. Dziennie, praca w Prudniku 18. PRACOWNIK HURTOWNI ELEKTRYCZNEJ - wykształcenie średnie techniczne, praca w Białej19. PRACOWNIK GOSPODARCZY - praca w Pokrzywnej

*Szczegółowe informacje: Powiatowy Urząd Pracy w Prudniku – Serwis Pracy (ul. Jagiellońska 21, parter).

518 101 511

SPRZEDAŻ CZĘŚCI, POMOC DROGOWA, ZŁOMOWANIE

SKUP SAMOCHODÓWCAŁYCH I USZKODZONYCH

GOTÓWKA OD RĘKINAJLEPSZE CENY!

Biuro reklamy Gazety Prudnik24: Jarosław Wojdyło, tel. 791 802 433

www.MAGAZ.republika.pl

Wymiana oponKlimatyzacja

HolowanieNaprawy bieżąceDiagnostyka komputerowa

Montaż, serwis samochodowychinstalacji gazowych

TOMEXSKŁAD OPAŁU SKUP ZŁOMU

Tomasz Stanek, ul. Prężyńska 40, Prudnik, Niemysłowice 61 B

Tel. kom: 508 558 538

Asortyment: węgiel gruby węgiel orzech węgiel workowany ekogroszek miał koks flot

Sprzedaż najwyżej jakości opału w najniższych cenach

Najnowsza waga,dokładne ważenie!

Transport GRATIS

Postaw na zaufany

i uczciwy

skład opału!

FIRMA USŁUGOWA

Dojazd na terenie gminy Główekjest bezpłatny

tel. 723 907 639GŁOGÓWEK

ul. Dworcowa 6(obok PZM)

OFERUJEMY:

>>AKA<<

NIE SPRZEDAJEMY CHIŃSKICH NAGROBKÓW

WIESŁAW KORNECKI48-213 Lubrzaul. Szkolna 1a

tel. kom. kom. www.korkam.pl

ZAMÓW POMNIK JUŻ TERAZ

NA WIOSNĘ, OTRZYMASZ DODATKOWY RABATOFERTA WAŻNA DO KOŃCA LUTEGO

77 437 53 18507 180 475507 180 476

KAMIENIARSTWO

Page 7: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 7

CHŁODNICTWO KLIMATYZACJA POMPY CIEPŁAMONTAŻ SERWIS SPRZEDAŻWIESŁAW & MICHAŁ ZIĘBA

W W W . S O F AT H . C O M . P LTEL.:+48 600-726-008

RE

KL

AM

A

R

EK

LA

MA

RE

KL

AM

A

• orzech • kostka • groszek • ekogroszek • miał• piasek •• żwir

SKŁAD OPAŁUP.H.U. Gostrans Gościej Bogusław

Usługi transportowetel. 784 057 [email protected]

KWIECIEŃ

Zaprasza na kurs prawa jazdy kat. BPoniedziałek, środa i piątek, godz. 17:00 (Plac Farny 5 - II piętro)tel. 604 502 185, e-mail: [email protected] U NAS - Uczymy się w system STS Skutecznie

w w w . k w i e c i e n . p r a w o j a z d y . c o m . p l

SZKOŁA KIEROWCÓW

ul. Prążyńska 17tel. 77 436 34 72

Mauzerteraz tylko 200 zł

RolnictwoPrzemysł

Ogród

Prywatny Gabinet KardiologicznyGłuchołazy, ul. Karłowicza 40, szpital MSW - AMBULATORIUM

Echo sercaTesty wysiłkowe

HolterEKG i RR

REJESTRACJAakredytacja

indywidualnaECHO

REGENERACJA WYROBÓWZ PIERZA

pranie, czyszczenieKRZYŻKOWICE 50

przeniesione z targowiskatel. 77 436 09 88

kom. 698840820,608769437

ręczniki dla firm - sprzedażhurtowa

To może być Twój moduł!

Już od 14,90 zł!

Biuro reklamytel. 791 802 433

Studiopielęgnacji psów

Barbara Wieczorekdyplomowany groomer

ul. Piastowska 42Prudnik

tel. 514 348 857

ul. Powstańców Śl. 12, Prudnik

tel. (077) 436 37 44, kom. 602 182 447

- Oleje tłoczone na zimno: kokosowy, arganowy, lniany wg dr Budwig i inne- Przyprawy ekologiczne - Herbaty Yerba Mate- Produkty bezglutenowe- Produkty wspomagające oczyszczanie i odchudzanie kawa zielona, syrop Neera i inne.

Zdrowa żywnośćZdrowa żywność

Diagnozowanie zaburzeńenergetycznych motodą biorezonansu

Diagnozowanie zaburzeń energetycznych metodą biorezonansu

VEGATESTVEGATEST

Biała, ul. Opolska 18/1

Biała, ul. Opolska 18/1

LECZENIE PIJAWKĄ LEKARSKĄ - żylaki, trudno gojące rany, obrzęki, zakrzepy, zapalenie zatok, choroba zwyrodnieniowa i inne

echo serca, holter EKG, holer ciśnieniowy, tester wysiłkowy, USG brzucha i tarczycy,doppler tętnic

T Ł U M I K IHAKI HOLOWNICZE NOWOSC

KONSERWACJA PODWOZIWYMIANA PROGÓWNAPRAWY GŁÓWNE I BIEZACE

TEKS, Głogówekul. 3go Maja 52kom. 604 919 056

tel. 77 437 29 33

W Hana Cafe Restauramt zjedzą Państwo: danie dnia, pizze, burgery, tortille, sałatki, makarony, dania obiadowe, vegetariańskie, desery i inne

Organizujemy imprezy okolicznościowe: - komunie - urodziny - bankiety - dancingi - stypy

To może być Twój moduł!

Już od 14,90 zł!

Biuro reklamytel. 791 802 433

Ponadto dzięki pomiarom ustalić można: miejsca zawilgocenia, ogniska grzybów, wycieki instalacji wodnej i grzewczej, usterki urządzeń elektrycznych, elektroni- cznych i elektromechanicznych, stan przewodów kominowych, ogrzewania podłogowego, klimatyzacji i wiele innych.

OFERUJEMY:BUKIETY SLUBNESTROJENIE AUT,KOSCIOŁÓW I SALBUKIETY OKOLICZNOSŚCIOWEWIENŃCE I WIAZANKI POGRZEBOWEPOCZTA KWIATOWAUSŁUGI KSERO

Z T A R E K L A M A 1 0 % R A B A T U ! ! !

Page 8: Gazeta Prudnik24 - numer 22

KAMPA

STOLARSTWO

Gizela KampaZakład StolarskiDrzwi drewnianedowolny wzór i wymiar!

Zawada 17tel.: 77 437 25 14602 537 [email protected]

RUDZICZKA 1 5 7 48-200 PRUDNIKOFERUJEMY

PRODUKCJA PRZEWODÓW HYDRAULICZNYCH

tel. 513 804 910

REGENERACJA SIŁOWNIKÓW

DIAGNOSTYKA KOMPUTEROWA MASZYN ROLNICZYCH I BUDOWLANYCH

NOWOŚĆ

DOBRYWĘGIEL

0zł

48-200 Prudnikul. Zwycięstwa 2

Hotel Oaza

Usługi koszenia zbóż i rzepakuUsługi koszenia zbóż i rzepaku Wynajem ciągników Usługi ładowarką

Tomasz Marzotkoul. Arki Bożka 1248-210 Biała

tel. +48 698 497 [email protected]

RE

KL

AM

A

R

EK

LA

MA

RE

KL

AM

A

TRANSPORT KRAJOWY I ZAGRANICZNY Import-Export

www.cichontransport.eu

tel.: +48 77 406 77 60 fax: +48 77 406 77 61 e-mail: [email protected] Głogówek ul. Młyńska 4

SPRZEDAŻ OPAŁUSprzedaż również w workach

PROMOCJA!

Usługa piaskowanie

Usługi Transportowe i Handel Wdowiakul. Rafała Urbana 2, Głogówek

tel.: 77 437 26 67

Sławomir OrkiszGABINET CHIRURGII LASEROWEJ I KLASYCZNEJ

Usuwanie: guzków skóry i powiek (we współpracy z okulistą), znamion,

przebarwień skóry, wrastających paznokci, zmarszczek, zmian posłonecznych, blizn.

Leczenie schodzeń chirurgicznych, esperal.Przezskórne zamykanie naczynek twarzy i nóg

Poniedziałek - Piątek 16:00-18:00Prudnik, ul. Kościuszki 15, pok. 43

tel. 77 436 02 01, kom. 602 284 121WIZYTY

DOMOWE

SERWIS OGUMENIA

Mochów 29, k. Głogówka, tel. (77) 437 36 82tel. kom. 606 496 308, 698 913 805

Jan Białek

Page 9: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 9

R E K L A M Y

Kiedyś w skład Alei wchodzi ło ponad 600 lip. Upływ czasu i c z y n n i k i zewnętrzne (działalność człowieka i szkodnik i ) zmniejszyły ich liczbę o połowę.

Aleja, w myśl ustawy z 2004 roku, jest uznana jako pomnik przyrody, a co za tym idzie, jest miejscem podlegającym specjalnej ochronie. Lipy znajdujące się przy drodze nr 414 wpisa-ne są do opolskiego rejestru pomników przy-rody, jako aleja lip drobnolistnych, a ich liczba szacowana jest na 315 (stan z początku 2013 r.).

Problem z aleją rozpoczął się w momencie, kie-dy okazało się, że większość lip jest w tragicz-nym stanie. Ich pnie były w większości puste, a korzenie na tyle zniszczone, że przy silniej-szym wietrze, drzewa te z łatwością łamały się i spadały na drogę. Dodatkowo niewielkie odległości między lipami, jak i brak pobocza, czyni ten odcinek drogi 414 wyjątkowo nie-bezpiecznym. O to, czy Aleja Lipowa jest miej-scem bezpiecznym, zapytaliśmy wójta gminy Lubrza, Mariusza Kozaczka: - Niestety Aleja Lipowa, pomimo posiadania statusu pomnika przyrody, takowym miej-

scem już dawno nie jest. W tej chwili jest nie tylko utrudnieniem, ale także olbrzymim za-grożeniem dla bezpieczeństwa przejeżdża-jących tam pojazdów. Warto też dodać, że degradacja drzew jest nieodwracalna i sami dendrolodzy przyznali, że za 10 lat może nie być tu żadnych lip.

Wójt stoi na stanowisku, że wycięcie części drzew i poszerzenie istniejącej drogi, jest nie-zbędne. Za plus takiego rozwiązania uznaje poprawę bezpieczeństwa i niższe koszty, niż przy budowie obejścia tego odcinka. – Plan wycięcia zniszczonych i zagrożonych lip istniał

od dawna. Niestety status pomnika przyrody powoduje, że procedura wystąpienia o wycię-cie takich drzew jest skomplikowana i długo-trwała – wyjaśnia Mariusz Kozaczek.

Na przeszkodzie stoi głównie prawo. Ustawa z 2004 r. przekazała kontrolę nad pomnikami przyrody gminom, dlatego – teoretycznie – nieszczęsne lipy znajdują się pod jurysdykcją gminy Lubrza. Faktycznie jednak o drzewa musi dbać Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opo-lu, przy którego drodze znajdują się drzewa, a każda decyzja dotycząca pomników przyrody musi być uzgadniana z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Przykładowo, gdy któ-ryś z pracowników ZDW zauważa, że jedno z drzew przy drodze 414 zagraża niebezpie-czeństwu uczestników ruchu, musi zgłosić to swojemu przełożonemu, który prosi o eksper-tyzę dendrologów. Gdy specjaliści stwierdzą, że drzewo zostało np. zaatakowane przez szkodnika i kwalifikuje się do wycięcia, wtedy

ZDW zwraca się do gminy, na której terenie znajduje się takie drzewo, z prośbą o zapozna-nie się z sytuacją i możliwość zdjęcia z rośliny statusu pomnika przyrody. Decyzję w tej spra-wie musi również wydać Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska i dopiero po jego decyzji można przystąpić do wycinki.

Do absurdalnej sytuacji dochodzi, gdy np. na drogę zwali się drzewo – pomnik przyrody. Coś, co w sposób oczywisty przestało być już zabytkiem przyrody, w świetle prawa dalej nim pozostaje i nie może być usunięte bez odpowiednich pozwoleń. Takie drzewo można jedynie przesunąć na poboczne i czekać, aż ściągnie się z niego status pomnika przyrody.Drugim rozwiązaniem, które było planowane od dawna, jest stworzenie obejścia i poprowa-dzenie nowej drogi, po prawej stronie od Alei Lipowej. Inwestycja ta byłaby jednak bardzo kosztowna. Realizacja tego planu była bliska już przed 2006 rokiem, kiedy to rozpoczęto bu-dowę obwodnicy Białej. Ostatecznie budowy zaniechano ze względu na ograniczenia finan-sowe, a inwestycja została odłożona w czasie. Według słów Arkadiusza Branickiego, rzecz-nika prasowego ZDW, obejście Alei Lipowej znajduję się w planie inwestycji kluczowych w latach 2014 – 2020, ale do dnia dzisiejsze-go nie zlecono wykonania planów budowy. To rozwiązanie popiera RDOŚ, który po przepro-wadzonej kontroli wykonanej 8 stycznia 2013 roku stwierdził, że lipy są siedliskiem chrząsz-cza – pachnicy dębowej, która jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem i podlega ochronie.– Mamy zgodę dyrekcji na wycinkę i na najbliż-szej Radzie Gminy, po przygotowaniu odpo-wiedniej dokumentacji, podejmiemy decyzję o ściągnięciu z tych drzew statusu pomnika przyrody. Do maja bieżącego roku zagrażają-ce bezpieczeństwu lipy powinny być wycięte. Przez ten czas planujemy zgłosić kolejne znisz-czone drzewa i uzyskać zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony środowiska na ich usunięcie – mówi Mariusz Kozaczek, który dodaje – Nie jestem przeciwnikiem budowy obejścia. Pod-daję jednak pod wątpliwość sensowność tej inwestycji. Po pierwsze ze względu na jej kosz-ty, a po drugie dlatego, że do czasu oddania nowej nitki do użytku, może się okazać, że Ale-ja Lipowa przestanie istnieć, a w między czasie może dojść do tragicznego wypadku.

Jedno jest pewne, decyzja Rady Gminy Lubrza przyspieszy obrót spraw i oddali plany budo-wy obejścia.

Jarosław Szóstka

Pasze dla zwierząt, mieszanki i koncentraty. Dowóz na miejsce

Rak MikołajFilia Biedrzychowice

tel. 077 437 17 85, tel. kom. 600 580 421

Obejście albo wycinkaDwie możliwości zostały Alei Lipowej, leżącej wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 414, między Lubrzą a Dobroszewicami. Zarówno pierwsza, jak i druga opcja rozważana jest od wielu lat, ale do realizacji obu w dalszym ciągu nie dochodzi. 13 lutego na sesji rady gminy Lubrza, może dojść do głosowa-nia nad uchyleniem statusu pomnika przyrody, który posiada 47 drzew. To umożliwi ich wycinkę.

Co zniszczyło Aleję Lipową?

Duże piętno na stanie drzew odcisnęła działalność człowie-ka. Oczywistym jest tutaj wpływ spalin, ale o wiele większe zniszczenie spowodowały kwasy, powstałe z kiszenia liści buraków. Na praktykę składowania liści buraków niedaleko alei przymykano oko, czego efektem było zniszczenie i osła-bienie większości lip po prawej stronie drogi. Ostatnimi cza-sy największe spustoszenie wśród lip sieje brudnica niepar-ka – motyl, którego gąsienice na potęgę wyjadą liście drzew. Obecność brudnicy potwierdziły badania dendrologiczne i nie jest to dobra wiadomość, bo odpowiada ona m.in. za zniszczenie około 400 tys. hektarów lasów w Bułgarii pod koniec XIX wieku. Taka plaga w dzisiejszych czasach nam nie grozi, ale dla pojedynczego drzewa obecność szkodnika to wyrok.

fot.

M. D

obrz

ańsk

i

Brudnica nieparka

W epoce wszechobecnej komputery-zacji nie sposób wymagać od młodego człowieka, by wyrzekł się komputera, gier, internetu, portali społecznościo-wych.W wielu sytuacjach korzystanie z tego medium jest najszybszym i nie-zbędnym sposobem pozyskania infor-macji, przetworzenia jej i przekazania dalej. Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy sama czynność związa-na z korzystaniem z komputera zaczyna być ważniejsza od dotychczas wykony-wanych i lubianych aktywności. Coraz częściej do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej i Poradni Zdrowia Psy-chicznego zgłaszają się rodzice dzieci, dla których komputer (gry, internet) stał się najważniejszą rzeczą w życiu.

Niewątpliwie wyróżnić można wiele pozytywów wynikających z korzysta-nia np. z gier komputerowych: rozwi-jają sprawności manualne, poznawcze; mogą być wykorzystywane do nauki (m.in. programy edukacyjne, językowe); specjalistyczne gry mogą także przy-

spieszać i uatrakcyjniać proces terapii (w logopedii, w terapii i rehabilitacji osób niepełnosprawnych itp.) Warunkiem jest jednak ograniczony i kontrolowany czas ich stosowania oraz nadrzędny cel, jakiemu służą.

W momencie, gdy korzystanie z kompu-tera wymyka się spod kontroli odpowie-dzialnych dorosłych osób, dziecko może nie tylko stać się ofiarą przemocy w in-ternecie, ale np. uzależnic się od życia w wirtualnym świecie. Coraz częściej w naszej pracy spotyka-my się z młodymi ludźmi, dla których siedzenie przed komputerem stało się jedynym sposobem spędzania wol-nego czasu. Zapytani dlaczego tak się stało, często mówią, że to wygodne; że w grach są mocni, niczego się nie boją i tam czują się bezpiecznie; nie muszą się nikomu tłumaczyć, jak coś ich zdener-wuje to po prostu wyłączają przycisk. Jednym słowem - TAM jest im łatwiej niż w realnym życiu.

O negatywnych skutkach krótko- i długofalowych możnaby pisać bardzo dużo. Wymienić należy kilka najważniej-szych aspektów.1. Gry komputerowe, internet mogą uzależnić. Literatura przedmiotu pod-kreśla jednoznacznie, że uzależnia nie sama maszyna (komputer), ale możli-wość doświadczania emocjonalnych stanów w trakcie korzystania z kom-putera. Jest kilka etapów, które mogą (choć nie zawsze muszą) prowadzić do uzależnienia. Rozpoczyna się od cie-kawości np. grając w grę dziecko coraz więcej czasu spędza przed ekranem mo-nitora. Po jakimś czasie próby oderwa-nia dziecka od komputera przez rodzica kończą się awanturami i atakami złości lub agresji.W konsekwencji zaburza się i słabnie relacja rodzic – dziecko, coraz trudniejszy okazuje się także kontakt z otoczeniem, rówieśnikami, rodziną.2. Gry komputerowe, internet mogą wyzwalać agresję, zaburzać także pro-ces pogłębiania samoświadomości oraz emocjonalnego rozwoju. W skrajnych

przypadkach zdarzyć się może zatra-cenie poczucia rzeczywistości. Co jakiś czas media donoszą o przypadkach wy-korzystywania przez dzieci wiedzy zdo-bytej w grach w rzeczywistości – pró-bują latać, strzelać, skakać z wysokości. Mają przeświadczenie, że polecą i nie spadną; że strzelą i nie zabiją; że skoczą z dużej wysokości i pobiegną dalej...3. Uzależnienie od komputera może w dłuższej perspektywie prowadzić do zaburzeń osobowości, powstawania za-burzeń lękowych, zaburzeń relacji inter-personalnych.4. Nadużywanie komputera i internetu może również narazić dziecko na obco-wanie ze szkodliwymi treściami, a także mieć bardzo negatywne skutki dla sa-mego rozwoju fizycznego.

Jak więc sobie z tym poradzić? Umiar i zdrowy rozsądek – to jedyna recepta. Jeśli mamy świadomość niebezpieczeń-stwa - rozmawiajmy o tym z dzieckiem, stawiajmy ograniczenia, kontrolujmy aktywność dziecka w internecie i pod-

czas grania na komputerze. Praktycznie wszystkie publikacje dotyczące uza-leżnienia od komputera podkreślają, że najlepszym sposobem na walkę z tym zjawiskiem jest profilaktyka. Od najmłodszych lat należy uczyć dzieci rozsądnego i bezpiecznego korzystania z gier komputerowych i internetu. Jeśli nie wiemy w jaki sposób to zrobić – py-tajmy, dowiadujmy się. Pomoc oferują nauczyciele, wychowawcy, specjaliści z różnych placówek. Pomoc dla rodziców i dzieci w Poradni Psychologiczno – Pe-dagogicznej oraz w Poradni Zdrowia Psychicznego jest bezpłatna. Wystarczy przyjść lub zadzwonić i umówić się na spotkanie. Pamiętajmy, że lepiej zapo-biegać niż leczyć.

Autorzy:Joanna Matuszak – psycholog, Porad-nia Psychologiczno – Pedagogiczna w PrudnikuGrażyna Wolna – psycholog kliniczny, Poradnia Zdrowia Psychicznego w Pru-dniku

Uzależnienie od komputera. Lepiej zapobiegać niż leczyć

Page 10: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik2410

GAZETA

Fundacja Sapere Aude działa w Prudniku już prawie rok. W za-łożeniach, fundacja ma swoimi działaniami promować idee sa-morządności i społeczeństwa obywatelskiego. Czy postawione cele udało się zrealizować? Gdzie udzielali się „saperzy” i co z ich zaangażowania wyszło? O mija-jącym roku i dalszych planach fundacji rozmawiamy z koordy-natorem Sapere Aude w Prudni-ku Pawłem Licznarem.

Rozmawia Jarosław Szóstka

W ostatnim numerze Gazety Pru-dnik24 ukazało się podsumowa-nie najważniejszych wydarzeń poprzedniego roku. Wśród nich znalazło się rozpoczęcie działal-ności fundacji i wizyta Janusza Korwin – Mikkego w Prudniku. Czy w takim razie Sapere Aude może uznać miniony rok za uda-ny? Tak, to był dobry rok dla prudnic-kiego klubu fundacji. Gdyby nie na-sze późniejsze działania, to nikt nie zwróciłby uwagi na fakt, że w Pru-dniku grupa młodych ludzi założy-ła „jakąś” fundację. Wizyta Janusza Korwin – Mikkego pomogła nam zyskać rozgłos, ale warto też pamię-tać o innych działaniach. Tutaj na szczególnym miejscu postawiłbym działanie z młodzieżą licealną, bo takie akcje pokazują tym młodym ludziom, że muszą patrzeć szerzej.

Szerzej?Zainteresować się sprawami, które zwykle młodych ludzi nie bardzo obchodzą. Spojrzeć na swoje mia-sto, zastanowić się, jak jest zarzą-dzane, kto jest burmistrzem, kim są radni i jakie są ich kompeten-cje. Działanie samorządów, a także parlamentu i III sektora, uczniowie mogli poznać na warsztatach zor-ganizowanych wspólnie z Akade-mią Nowoczesnego Patriotyzmu. Najlepiej zrozumieć pewne rzeczy w praktyce, dlatego licealiści wcie-lali się w posłów i samorządowców tworzących ustawy, nad którymi później głosowali. Jednym z za-dań, podczas tych warsztatów, było stworzenie formy reklamującej

miasto i owocem pracy uczestni-ków jest strona na Facebooku pn. „Czy wiesz, że w Prudniku….”, na której prezentowane są ciekawostki o naszym mieście.

Trzeba jednak pamiętać, że w mieście są też osoby starsze.I o tym nie zapominamy. Staramy się współpracować z uniwersyteta-mi III wieku. W planach mamy lek-cję ekonomii dla osób, które naukę w liceum już dawno skończyły, a nie chcą zgubić się w gąszczu no-wych przepisów. Sama idea lekcji ekonomii wydaje mi się ciekawa, bo często poruszane były podczas nich tematy, które nie są podejmo-wane na lekcjach wiedzy o społe-czeństwie, czy przedsiębiorczości. Nasz pierwszy prelegent – Norbert Slenzok, z katowickiego KoLibra, opowiadał o podstawach ekono-mii. Nie zanudzał teorią, ale dawał konkretne przykłady i to lepiej tra-fiło do uczniów. Podchodzili oni po wykładzie i dopytywali o interesują-ce ich szczegóły.

Głównym założeniem fundacji jest aktywizacja społeczna. Czy można uznać, że budowa społe-czeństwa obywatelskiego prze-biega w Prudniku pomyślnie?Tak. Od samego początku naszą mi-sją było stworzenia aktywnego spo-łeczeństwa, które wspólnie reaguje na bieżące problemy społeczne. Za pomocą różnych akcji, staramy się wprowadzić ową misję w życie. Czy była to promocja jednoman-datowych okręgów wyborczych, czy inscenizacja podczas obcho-dów święta 3 maja, staraliśmy się dotrzeć do jak największej ilości prudniczan. Po pierwsze kładzie-my nacisk na edukację, szczególnie młodych ludzi, w takich dziedzi-nach jak ekonomia, polityka, czy historia. Uważamy, że w młodych osobach leży przyszłość Polski. O nas, Prudniczan i Polaków, nikt nie zadba lepiej niż my sami. Do tego jednak jest potrzebne aktywne i wykształcone społeczeństwo, które potrafi sprecyzować problemy, jak i znaleźć na nie odpowiednie roz-wiązania.

Jak jest z tą w Prudniku, szczegól-nie wśród ludzi młodych?Prudnicki klub fundacji był pierw-szym takim stowarzyszeniem, które powstało w naszym mieście i rozpoczęło działalność na tylu płaszczyznach. Na początku w Sa-pere Aude znalazły się osoby, które studiowały i na co dzień mieszkały poza Prudnikiem. Jednak z biegiem czasu dołączyli do nas licealiści. Na tą chwilę do fundacji należą 24 oso-by, co wydaje mi się, jest wynikiem dobry, bo nie przeprowadzaliśmy żadnych akcji rekrutacyjnych.

Nie napotykacie na żadne prze-szkody?Powiedziałbym, że spotykamy się z życzliwością. Nasze spotkania mo-żemy organizować dzięki uprzej-mości Prudnickiego Ośrodka Kul-tury, który udostępnia nam sale. Na lekcję ekonomii dostaliśmy zgodę pani Jadwigi Harasymowicz, dyrek-tor I Liceum Ogólnokształcącego. Mecze piłki wodnej odbywały się na prudnickim basenie. Jedynym ograniczeniem są nasze finanse, bo nie zbieramy składek, a jedynie robimy zbiórki na bieżące wydatki.

Dużo było o tym, co za nami, a co planujecie na rok 2014?Nie porzucamy żadnego z rozpo-czętych projektów. W dalszym cią-gu będą odbywały się lekcje ekono-mii. Najbliższa z nich odbędzie się 31 stycznia, a jej tematem będzie „Samokształcenie się”, a elastycz-ność na rynku pracy. Wspomniałem wcześniej o tym, że do tej pory nie przeprowadzaliśmy akcji rekruta-cyjnej, co zmieni się już pod koniec stycznia. Ogłosimy wtedy nabór do nowych sekcji w fundacji. Wśród nich będzie sekcja medialna, która zajmie się tworzeniem młodzie-żowego programu telewizyjnego, który będzie emitowany w Prud-nickiej Telewizji Kablowej. 1 marca Sapere Aude w Prudniku będzie obchodziło rok działalności i z tej okazji chcemy, by zjawił się u nas kolejny gość w ramach Akademii Obywatelskości. Kontaktujemy się z kilkoma osobami i być może uda się do Prudnika sprowadzić posła Przemysława Wiplera, prezesa Re-

publikanów. Jeśli ich czas na to po-zwoli, to w POKu spotkamy się rów-nież z Pawłem Kukizem, muzykiem i działaczem na rzecz JOWów, albo z Krzysztofem Bosakiem, politykiem związanym z Ruchem Narodowym. Oprócz spotkań nie będziemy za-pominać o ważnych rocznicach. 1 marca to dzień pamięci Żołnierzy Wyklętych i być może uda się do tego dnia zrealizować projekt, nad którym pracowaliśmy jakiś czas, ale niech będzie to niespodzianką. Na pewno postaramy się, aby odbyła się kolejna inscenizacja podczas obchodów święta uchwalenia kon-stytucji 3 maja. Z działań bliższych,

to już mogę teraz serdecznie zapro-sić na 31 stycznia do Prudnickiego Ośrodka Kultury, gdzie o godzinie 16 odbędzie się konferencja praso-wa, podczas której przedstawimy mapę finansów Gminy Prudnik. Pla-nów jest sporo i liczmy, że będzie to rok jeszcze bardziej udany niż poprzedni.

Dziękuje za rozmowę.

Saperzy w akcji

Laur Umiejętności i Kompetencji dla Stadniny Koni w Prudniku!Opolska Izba Gospodarcza już po raz czternasty wręczyła Laury Umie-jętności i Kompetencji. Jednym z na-grodzonych za rok 2013 jest Stadnina Koni w Prudniku.

Uroczysta gala, w trakcie której odzna-czono prudnickie przedsiębiorstwo, odbyła się 10 stycznia w Filharmonii Opolskiej. W jej trakcie uhonorowano 39 osób i firm w ponad dwudziestu kategoriach. Historia tej nagrody sięga 1992 roku, a w zamyśle jej twórców, lau-reatami mają być menedżerowie i firmy wprowadzające skuteczne rozwiązania restrukturyzacyjne i torujące drogę no-woczesnej gospodarce rynkowej.

W tym roku kapituła składała się z dzie-sięciu osób, wśród których znaleźli się

m.in. Ryszard Wilczyński – wojewoda opolski, Andrzej Buła – marszałek woje-wództwa opolskiego, a także poprzedni marszałek, a jednocześnie laureat Pla-tynowego Lauru z 2010 roku – Józef Sebesta.

Stadnina Koni z Prudnika otrzymała na-grodę w kategorii „Polskie Przedsiębior-stwo”. Przypomnijmy - spółka powstała w 1994 roku w ramach przekształcenia Państwowej Stadniny Koni i obecnie zatrudnia niemal 100 pracowników. Do jej głównych zadań należy produkcja roślinna, w największej mierze roślin pa-szowych, niezbędnych do zaspokojenia własnych potrzeb hodowlanych. Spółka prowadzi również hodowlę bydła rasy PHF odmiany czerwono-białej, zajmu-je się także hodowlą koni, w tym koni

sportowych przeznaczonych na sprze-daż. Od lat wyniki produkcyjne prudnic-kiej stadniny stoją na bardzo wysokim poziomie.

Warto nadmienić, że podczas piątkowej gali nagrodzony został także „Filplast” z Głogówka, któremu Platynowy Laur przyznano w kategorii: „Nauka i innowa-cyjność”.

Nagrodzonym składamy serdeczne gra-tulacje.

Maciej Dobrzański

(za: Forum Opolskiego Biznesu)

fot. skprudnik.pl

Paweł Licznar

Page 11: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 11

GAZETA

Uczniowie klasy IIIb z PSP nr 3 w Prudniku mieli niedawno oka-zję uczestniczyć w wyjątkowej lekcji historii na temat rycerzy joannitów – bardziej znanych jako kawalerowie maltańscy. Po-prowadził ją członek Bractwa Ry-cerskiego „Maltus” z Solca, Józef Müller.

Pan Józef przywiózł ze sobą wiele interesujących eksponatów, jak: elementy stroju rycerskiego (m.in. hełmy, kolczugi) oraz uzbrojenia (miecze, topory, a nawet halabar-dę), do tego joannicką chorągiew. Prezentując je przekazał dzieciom szereg ciekawostek na temat ich przeznaczenia czy sposobu prowa-dzenia walki. Mówił też o samym zakonie rycerskim joannitów, jego działalności w przeszłości i obec-nie. Pokazał uczniom także kronikę współczesnych joannitów z Solca.- Dzieci w klasie trzeciej, a więc młodszej, nie mają lekcji historii jako takiej, a tylko elementy histo-rii. O rycerstwie, zamkach, walkach i honorze będą się uczyły później. Ale chcieliśmy skorzystać z okazji, że pan Józef miał w tej chwili czas. Zawsze jest to lekcja inna od tej, jaką mają na co dzień. Myślę, że dzieci zapamiętają przynajmniej najważniejsze fragmenty tego, co pan Józef starał się im przekazać – powiedziała nam pani Elżbieta Dra-gan, nauczycielka w PSP nr 3.Przyznała, że ma on rzeczywiście dużą wiedzę i mówił rzeczy, o któ-rych sama nie wiedziała, bo trzeba sporo poczytać w różnych książ-

kach i tekstach źródłowych, by się tego dowiedzieć. Oczywiście naj-większe zainteresowanie wzbudziły eksponaty, które dzieci oglądały, i wówczas mniej uwagi poświęciły one wykładowi, ale pani Elżbieta ma nadzieję, że coś jeszcze zosta-nie im w głowach. Na jej pytanie komu się podobało, zgłosiły się praktycznie wszystkie dzieci. Wielu było też chętnych, by w przyszłości również należeć do bractwa joannitów.- Pewnie dlatego, że to jest klasa „męska”, jest w niej mało dziewczy-nek – mówi pani Elżbieta, i wyja-śnia, że kontakt z panem Józefem nawiązała dzięki rodzicom, którzy współpracują z bractwem.

„Maltus” działa w Solcu już piąty rok, z inicjatywy pana Józefa Mül-lera, który jest jego komturem, czyli zwierzchnikiem. Bractwo kontynu-uje tradycje rycerzy maltańskich, którzy przybyli na Śląsk w połowie XII wieku. Współpracuje z głogó-weckim bractwem Sorontar, dzięki któremu nawiązało też kontakt z bractwem rycerskim z Krnova.Jak mówi Józef Müller, „Maltus” wie-le zawdzięcza innym osobom, jak choćby Barbarze Piechaczek, dy-rektor Powiatowego Muzeum Zie-mi Głubczyckiej, krótkofalowcom z Głubczyc, czy nieżyjącemu już Ery-kowi Murlowskiemu z Chrzelic. Obok kościoła parafialnego w Sol-cu został wmurowany otrzymany z Głubczyc kamień z emblematem joannitów. Jest to też jedyna w oko-licy świątynia, której wieżę wieńczy

krzyż maltański. Nieprzypadkowo, bo do 1810 roku istniała tam ko-mandoria joannicka, której wpływy rozciągały się na ziemię prudnicką. Bracia mieli swoje siedziby także w Grobnikach, koło Głubczyc, a tak-że w okolicach Koźla, czy Brzegu. Opolskie komandorie były zresztą najgęstszą na polskich ziemiach siecią joannickich klasztorów.Kilka lat temu na terenie głównie powiatu głubczyckiego wytyczo-no Szlak Joannitów, jako atrakcję turystyczną. Widzie on przez miej-scowości, w których kiedyś rycerze

maltańscy zaznaczyli swoją obec-ność. Ostatnim jego punktem jest Solec, który swoją nazwę zawdzię-cza jeszcze innemu szlakowi – sol-nemu, prowadzącemu przez Nysę i Morawy.

Zakon Braci Szpitalnych Św. Jana Jerozolimskiego – popularnie nazy-wanych joannitami lub kawalerami maltańskimi - przybył ziemie pol-skie z Jerozolimy w 1166 r. Pierw-sza polska siedziba mieściła się w dzisiejszym powiecie pińczowskim (woj. świętokrzyskie).

Kawalerowie maltańscy w przeszło-ści opiekowali się chorymi oraz piel-grzymami, za co zdobyli uznanie papiestwa i godność rycerską. Tak-że dzisiaj zakon prowadzi podobną działalność, utrzymuje hospicja. Jest zgromadzeniem międzynaro-dowym, jego obecną siedzibą jest Rzym.

Bogusław Zator

Oko w oko z rycerzem

Kościelna statystykaW sylwestrowe popołudnie, podczas Dzięk-czynnej Mszy Św. odprawionej w kościele parafialnym, ogłoszono statystyki dotyczące głogóweckich wiernych. Dowiedzieliśmy się m. in., że w roku 2013 w pa-rafii Głogówek ochrzczono 51 dzieci (o 15 mniej niż przed rokiem), a zmarło 57 osób (tyle samo, co w roku 2012). Najstarszy zmarły mężczyzna miał 91 lat, a kobieta 94 lata, najmłodszy mężczyzna 43 lata, a kobieta 56. Średnim wiekiem zgonu dla mężczyzn były 72 lata, a dla kobiet 79 lat. Do

pierwszej Komunii św. przystąpiło 52 dzieci (o 4 więcej niż rok wcześniej), a sakrament bierzmo-wania przyjęło 54 gimnazjalistów (3 mniej). Ślub kościelny zawarły 24 pary (o 2 mniej). W Mszach św. uczestniczyło średnio ok. 2 200 osób, tj. około 47% mieszkańców (1400 parafia, 800 klasztor). Pepo (za: www.parafia.glogovia.pl)

Zgodnie z tradycjąOd kilku lat w styczniowe, niedzielne popołu-dnia, w głogóweckich kościołach organizowa-ne są koncerty kolęd. Także w tym roku wierni i miłośnicy muzyki mieli okazję do uczestni-czenia w tego rodzaju wydarzeniu.

Rozpoczęło się 12 stycznia od koncertu kolęd w wykonaniu chóru „Echo” z Zebrzydowic. Prawie trzydziestoosobowy chór, który poprowadziła prof. Jadwiga Sikora. Słuchacze, szczelnie wy-pełniający kościół parafialny pw. św. Bartłomie-ja w Głogówku, wysłuchali kilkunastu kolęd we wspaniałym wykonaniu absolwentów Instytutu Muzyki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Do-datkową atrakcją był akompaniament i solowe popisy organisty katedry we Fromborku - Artura Arkadiusza Popławskiego. Nie trzeba dodawać,

że każdy utwór kwitowany był gromkimi oklaska-mi.Kolejny koncert odbył się w niedzielę 19 stycznia br. Tym razem swoje umiejętności prezentowały głogóweckie chóry: Loreto i Glogovia, Młodzieżo-wa Orkiestra Dęta z Głogówka oraz zespół Loreti-no. Także i tym razem słuchacze mieli okazję do oklaskiwania pięknego wykonania kolęd.Ostatnim z cyklu koncertów kolędowych będzie Festiwal Kolęd w wykonaniu głogóweckich dzie-ci i młodzieży. Także ten Festiwal, to już tradycja styczniowych koncertów. Miłośników tego ro-dzaju muzyki organizatorzy zapraszają w nie-dzielę 26 stycznia br. o godz. 17.00 do kościoła parafialnego.

Pepo

fot. B. Zator

G Ł O G Ó W E K

Page 12: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik2412

GAZETA

Prezentujemy rozmowę z prudni-czanką, prowadzącą od dwóch lat, wraz z mężem, rodzinę zastępczą. Pod jej opieką znajdują się dzieci w wieku od 1 do 10 lat. Ze względu na ich dobro, rodzice zastępczy posta-nowili pozostać anonimowi, niemniej bardzo chcieli podzielić się swoimi doświadczeniami w opiece nad dzie-ciakami, a także gorąco zachęcić inne rodziny z terenu powiatu prudnickie-go, do podjęcia się tego szczytnego zadania. Liczba rodzin zastępczych jest wciąż niewystarczająca i warto, aby na terenie powiatu prudnickiego było ich coraz więcej. Rodziny zastęp-cze to bowiem wciąż rzadkie zjawisko zarówno w Prudniku, jak i w całym województwie, a przecież stanowią one znakomitą alternatywę dla do-mów dziecka. Matka zastępcza w rozmowie z naszą redakcją kilka razy podkreślała różnicę w funkcjonowa-niu dzieci wychodzących w dorosłe życie po pobycie w domu dziecka, od tych, które miały szczęście znaleźć się w rodzinach zastępczych, dających poczucie posiadania prawdziwej ro-dziny. Na stronie prudnickiego PCPR--u możemy przeczytać m.in.: „Jeśli nie jest Państwu obojętny los dziecka, które jest pozbawione czasowo lub trwale opieki rodzicielskiej, jeśli ko-chacie Państwo dzieci i macie odpo-wiednie warunki do ich wsparcia, mo-żecie pomóc. Są tysiące dzieci, które czekają na Waszą decyzję. Możecie Państwo zyskać coś najcenniejszego: miłość małego człowieka.” Tą opinię potwierdzają nasi rozmówcy, prowa-dzący rodzinę zastępczą, podkreśla-jąc, że „najpiękniejsze momenty to te, kiedy widzimy wdzięczność w oczach dziecka”. Przyjrzyjmy się zatem ich historii i motywom, jakie wpłynęły na podjęcie się przez nich tego wymaga-jącego, aczkolwiek dającego olbrzy-mią satysfakcję zadania.

ROZMAWIA MACIEJ DOBRZAŃSKI Drodzy Państwo, skąd wzięła się de-cyzja o założeniu rodziny zastępczej? To przyszło samo z siebie. Pomysł o pro-wadzeniu rodziny zastępczej wziął się po lekturze gazety, którą wzięłam do ręki zupełnie przypadkowo, choć już kiedyś z mężem ustaliliśmy, że gdy tylko

zdrowie nam na to pozwoli, to zajmie-my się opieką i wychowaniem dzieci, by owocnie przeżyć dalsze wspólne życie. Wówczas zostaliśmy skierowani na kurs do Katolickiego Ośrodka Adopcyjno--Opiekuńczego w Opolu. Na początku postanowiliśmy zająć się tylko jednym dzieckiem, ale dziewczynka, którą chcieliśmy wziąć, została skierowana do pogotowia opiekuńczego. Ostatecznie więc zajęliśmy się dwoma chłopcami. Sama nie wiem, jak to się stało, to chyba los, bo jaki już wspomniałam, planowa-liśmy tylko jedno dziecko. Okazało się jednak, że chłopczyk, którym mieliśmy zamiar się opiekować, ma brata. Po chwili namysłu wzięliśmy więc i jego. Po paru miesiącach okazało się ponadto, że dziewczynka decyzja sądu została skie-rowana do rodziny zastępczej, więc nie odmówiliśmy opieki także nad nią. To było dziecko po strasznych przejściach, do dziś mam przed oczami zdjęcie, na którym widać ślady po jej pobiciu. Tak więc to przebiegało, a potem stopniowo ilość dzieciaków wzrastała.

Jak rozumiem, głównym i najważniej-szym celem, leżącym u podstaw Pań-stwa decyzji, była więc chęć czynienia dobra. Czy zatem jest to rodzaj jakiejś swoistej misji, pewnego powołania? Owszem, można tak to określić. Powiem więcej, nawet kiedy mój mąż zachoro-wał, postanowiliśmy, że gdy tylko od-zyska siły, postaramy się o utworzenie przez nas rodziny zastępczej.

Jaki element związany z opieką nad dziećmi określiłaby Pani jako naj-trudniejszy? Jest tylko jedna taka rzecz: uważam, że rodziny zastępcze nie powinny brać udziału w procesach sądowych. Wszyst-kie te emocje i stresy związane z wizy-tami w sądzie nie powinny być naszym udziałem. Moją rolą jest opieka nad dziećmi, a nie chodzenie po sądach. Nie jestem psychologiem ani pedagogiem, i sądzę że opinie tych specjalistów na-leżałoby brać pod uwagę w sądzie, a ja mogę mówić o obserwacjach, jakie dostrzegam w codziennym funkcjono-waniu dzieci. Nie jest też komfortowe słuchanie, co przeżyli rodzice danego dziecka. Tak więc to powinno zostać w gestii np. psychologów, którzy ze wzglę-du na swoje wykształcenie mogą wypa-

trzeć te wszystkie czynniki, których ja nie zdołam zauważyć i profesjonalnie zdiagnozować. Panie z PCPR-u są po-mocnymi osobami z ogromną wiedzą, ich obecność na sali sądowej jest o wie-le bardziej uzasadniona. Ponadto wizy-ty w domu odbyte przez koordynatora rodzinnej pieczy zastępczej są okazją do omówienia zachowań dzieci i opra-cowania planu pomocy. Zawsze można skorzystać z porad psychologicznych i pedagogicznych. Dokumenty pracow-ników PCPR są w mojej opinii rzetelne i powinny być brane pod uwagę w są-dzie.

Czy poza tą niedogodnością, uważa Pani, że prowadzenie rodziny zastęp-czej w polskich realiach prawnych jest łatwe? Łatwe, bardzo łatwe. To jest coś dobre-go, a dzieci są bardzo wdzięczne. To jest praca, która daje ogromne pokłady sa-tysfakcji. Zresztą, nie wiem, jak w ogó-le praca z dziećmi mogłaby komuś nie stwarzać satysfakcji.

W takim razie jak udaje się Pani do-trzeć do dzieci, które mają za sobą ciężkie, czy też niejednokrotnie tra-giczne doświadczenia z dzieciństwa? Każde dziecko jest inne. Nie ma żadnej książki ani konkretnej metody, która tłumaczyłaby jak do tego dojść. Jedno dziecko będzie krzyczeć, inne się mo-czyć, jeszcze inne zaśnie tylko wówczas, gdy ktoś przy nim jest. Nie da się jed-nym zdaniem określić trudności. Wiele zależy od obserwacji. Rodzic zastępczy, nawet obserwując sposób, w jaki dziec-ko się bawi, może określić z jakiej ono pochodzi rodziny i co się w niej działo. Od razu widać, jaka tam była agresja, jaki stosunek do siebie i do dzieci mieli małżonkowie, czy też partnerzy. Cza-sami trzeba być ostrożnym nawet przy puszczaniu dzieciom bajek. Jedno z naszych dzieci, oglądając Kopciuszka, skojarzyło niedobrą macochę ze swoją matką. Drugi z kolei dusił i kopał lalkę, co było ewidentnie naśladowaniem agresywnych zachowań, jakich naoglą-dał się w domu. Wtedy kupiliśmy mu samochodzik i motor, żeby mógł dać upust swojej energii, a lalkę schowali-śmy. Dlatego czasami lepiej puścić dzie-ciom muzykę, co często robimy, wtedy dzieciaki tańczą i świetnie się bawią. Tak

więc przy wymyślaniu zabaw i w pro-cesie wychowawczym trzeba samemu odnaleźć ten złoty środek.

Zastanawia mnie, czy nie ma Pani w sobie strachu, że przyjdzie moment, gdy trzeba będzie oddać dzieci. Jak wiadomo rodzina zastępcza przyjmu-je je na czas określony, do momentu, kiedy wyjaśni się sytuacja prawna dziecka, a wówczas będzie już prze-cież Pani mocno zżyta z tymi dziecia-kami. Owszem, są we mnie takie obawy, ale to normalne. Mam kontakt z dziewczynką, o której wcześniej mówiliśmy. To dziec-ko tęskni za nami, a my za nim. Dlatego postanowiłam na razie dać nam obojgu czas i we współpracy z rodziną, która się nią opiekuje, postanowiliśmy, że w chwili obecnej nie będziemy powielali tych kontaktów. Ta dziewczynka chyba nadal się nie przyzwyczaiła do nowej sytuacji, cały czas pyta rodzinę o to, czy zostaje już u niej na stałe, czy będzie musiała jeszcze przyjechać do nas. Gdy już będzie pewna, że tam jest jej dom, to znowu się spotkamy, może nawet jej obecni opiekunowie tu przyjadą w od-wiedziny.

Jak wyglądają Państwa kontakty z rodzicami dzieci, którymi się zajmu-jecie? Jaki jest ich stosunek do Pani i Pani męża, czy odczuliście kiedyś ja-kąś wrogość z ich strony? Nie. Zawsze chcą z nimi utrzymywać pozytywny kontakt, mam nadzieję, że może wówczas coś się poruszy w ich sercach. Choć muszę przyznać, że bywa to trudne. Rodzice czasami nie chcą się interesować swoimi dziećmi - nie przychodzą, nie reagują na zaprosze-nia, nawet wówczas gdy pokazuje się im zdjęcia dzieci, są obojętni. Ciężko powiedzieć, co siedzi w głowie takiego człowieka i co motywuje takie zacho-wania.

W części naszego społeczeństwa funkcjonuje przekonanie, że osoby, takie jak Pani, biorą pod opiekę dzie-ci ze względu na środki finansowe, ja-kie na ich utrzymanie daje państwo. Sporo takich komentarzy czytałem choćby na forach internetowych. Jak odniosłaby się Pani do tego rodzaju zarzutu?

To jakieś nieludzkie podejście. Poważ-ny człowiek nie mówi takich rzeczy. To przecież nie są żadne wielkie pienią-dze. Powiem więcej, my dokładamy do utrzymania tych dzieci. Tym samym nigdy nie brałam dzieci pod kątem za-robku. W naszym domu wiele się zmie-niło, na potrzeby przyjęcia dzieci mu-siałam zrobić choćby remonty. Przecież nikt mi do tego nie dokładał, wszystko opłaciłam z własnej kieszeni. Być może, gdybym się zwróciła do państwa, to dostałabym jakieś dofinansowanie, ale na razie nie mam takiej potrzeby. Mam świadomość, że o wsparcie można ubie-gać się w PCPR. Na dzieci przeznaczam tyle, ile im trzeba, nawet jeśli mam doło-żyć z własnej kieszeni.

Czy po dwóch latach prowadzenia rodziny zastępczej może już Pani określić, co do Pani własnej rodziny wniosła obecność dzieci? Na pewno mam poczucie rozrostu wła-snej rodziny. Co więcej, moje własne dzieci są bardzo zaangażowane w wy-chowanie dzieciaków. Są one traktowa-ne po prostu jako nasza rodzina.

Czy chciałaby Pani zachęcić naszych czytelników do prowadzenia rodzin zastępczych? Owszem, chcę bardzo serdecznie wszystkich do tego zachęcić. Państwo daję nam taką możliwość, na miejscu można uczęszczać na kursy, nie trzeba nigdzie jeździć, bo prudnicki PCPR ma prawo szkolić rodziny zastępcze i robi to w ciekawy sposób. Panie z PCPR-u są sympatyczne i życzliwe, co chciałabym po raz kolejny podkreślić. Na pewno chętnie wytłumaczą, na czym polega piecza zastępcza i jakie wymagania trzeba spełnić. W każdej kwestii można otrzymać fachową pomoc i poradę. Jeśli ktoś ma wolny czas, to po co zapełniać go głupotami, skoro można pomóc dzieciom? Jak to mówią - świata się nie zmieni, ale można zmienić świat choćby jednego dziecka. Naprawdę warto. A wdzięczność dzieci jest największa na-grodą. Nie da się tego opisać żadnymi słowami.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Wdzięczność dzieci jest największą nagrodą

Okiem Krystyny Wilisowskiej – kierownik PCPR w Prudniku

Ilość rodzin zastępczych w powiecie prudnickim Muszę potwierdzić, że w naszym powie-cie rodzin zawodowych jest mało. My-ślę, że w innych powiatach wojewódz-twa opolskiego sytuacja jest podobna. Ciągle liczba rodzin zastępczych zarów-no zawodowych i niezawodowych jest niska. Trudno powiedzieć, z czego taka sytuacja wynika. Edukacja jest większa i promocja też jest większa. Została prze-prowadzona spora kampania informa-cyjna – ulotki, plakaty, które zachęcały do bycia rodziną zastępczą. Niestety nie dało to rezultatu i nie przyniosło pozy-tywnego odzewu, a na pewno nie na takim poziomie, którego oczekiwaliśmy. Oczywiście po kampanii zgłosiły się do nas pojedyncze osoby, czasami rodziny, które dziś już mają status rodzin zastęp-czej. Teraz, po czasie, wiemy, że kampa-nie informacyjne nie przynoszą zamie-rzonego rezultatu, a generują jedynie koszty. Dlatego zrezygnowaliśmy z tego typu działań.

Szkolenia dla rodzin zastępczych Od 2012 roku weszła w życie ustawa o opiece zastępczej, która nakłada na PC-PR-y obowiązek szkolenia rodzin zastęp-czych (kiedyś takie szkolenia odbywały

się w Opolu – przyp. red.) Ta ustawa na-kładała na powiaty obowiązek szkolenia takich rodzin. W Prudnickim PCPR nie byliśmy na to przygotowani i nasi pra-cownicy nie mieli uprawnień. Dlatego trzeba było wybrać jedną z trzech opcji rozwiązania tego problemu: 1. Przeszkolenie dwóch pracowników specjalnym programem, po którym sta-wali się oni trenerami szkoleniowymi. Oczywiście takie wyjście było bardzo kosztowne.2. Wysyłanie rodzin zastępczych na szkolenia do ośrodków adopcyjnych, których koszty musiałby pokryć PCPR. 3. Napisanie własnego programu szko-leniowego i oczekiwanie na zatwierdze-nie go w ministerstwie. Po analizie zdecydowaliśmy się na napi-sanie własnego programu, choć nigdy czegoś podobnego nie robiliśmy. Mini-sterstwo zatwierdziło nasze autorskie rozwiązanie, dzięki czemu prudnickiej placówce PCPR przyznano uprawnie-nia do szkolenia rodzin zastępczych na okres pięciu lat. W takim przypadku nie musimy wysyłać tych rodzin na szkole-nia do Opola. Niekiedy bywa tak, że w rodzinie zastępczej już jest obecny wy-chowanek, mimo tego, że opiekunowie nie mają tego przeszkolenia. Tak jest w przypadku, gdy są to osoby spokrew-nione. Nowe przepisy wymagają od ro-dzin zastępczych przeszkolenia i przed

umieszczeniem w nich dziecka opieku-nowie muszę mieć je ukończone.

Umieszczenie dziecka w rodzinie za-stępczej Aktualnie powiat zabezpiecza swo-je potrzeby w zakresie wydawanych postanowień sądowych dotyczących umieszczania małoletnich dzieci w pieczy zastępczej. Komfortową sytu-acja dla powiatu byłaby sytuacja, w której miałby on przeszkolone rodziny zastępcze niezawodowe, gotowe do przyjęcia małoletnich dzieci. Jednakże nigdy nie wiemy, jakie będą potrzeby i to zawsze rodzina zastępcza decyduje, i wyraża swoją wolę w zakresie osta-tecznej decyzji przyjęcia konkretnego dziecka pod swoją opiekę. Najtrudniej jest umieszczać małoletnie dzieci w wie-ku szkolnym, co więcej nawet już wiek przedszkolny – zerówka – stanowi trud-ność. Jednakże do tej pory ze wszyst-kich sytuacji, z jakimi miała do czynienia nasza jednostka, pozytywnie kończyli-śmy ostateczne wszystkie umieszczenia w rodzinnej pieczy zastępczej. W tym miejscu chcę podkreślić, że nie było jeszcze przypadku, aby w zamian dziec-ko zostało umieszczone w placówce opiekuńczo - wychowawczej. Tak więc do wszystkich zagadnień podchodzimy pozytywnie i z bardzo dużym zaangażo-waniem, który poparty jest kompeten-

cją naszych pracowników. Można wręcz powiedzieć, że w tej materii odnosimy sukcesy, które jednak – ze względu na dobro dzieci – nie są sukcesami, z który-mi dzielimy się medialnie.

Funkcjonowanie rodzin zastępczych w powiecie prudnickim Myślę, że rodziny zastępcze na terenie powiatu dobrze funkcjonują. Jednak często borykają się z bardzo różnymi problemami. Prowadzący te rodziny nie zawsze mówią nam o swoich kłopotach. Często chcą te problemy rozwiązywać na własną rękę. Nie zawsze mają do tego predyspozycję i w przypadku, kiedy my zauważamy taką sytuację, za-chęcamy do współpracy. Spotykamy się jednak z delikatnym oporem i niechę-cią. Rodziny różnie to argumentują, np. brakiem czasu. W takich przypadkach powinniśmy włożyć więcej pracy, by zmobilizować tą drugą stronę, aby nie patrzyła na nas, jak na typowego urzęd-nika, ale jak na osoby, które chcą i mogą pomóc. Mamy w PCPR zatrudnionego psychologa opieki zastępczej, nie ma on może wystarczającej liczby godzin, ale gdy jest problem, to zawsze może pomóc. Taki psycholog może pojechać do rodziny, nie ma obowiązku stawiania się u niego w gabinecie. Mamy także ko-ordynatorów, którzy w bardzo szerokim zakresie wspierają szczególnie te nowe

rodziny. W tym przypadku to jednak ro-dzina musi sama wyjść z inicjatywą i zło-żyć wniosek. Kiedy sąd zatwierdzi jakaś rodzinę zastępczą, to koordynator je-dzie do niej, przedstawia się i proponuje podpisanie takiego wniosku. Niektóre rodziny podpisują od razu, inne zastana-wiają się i potem wypełniają, a są i takie, które do dnia dzisiejszego nie złożyły wniosku. Gdy wniosek do nas nie trafi, koordynator niestety nie może odbyć kolejnej wizyty. Wiele z naszych rodzin, to ludzie, którzy mają już swoje lata. W takim przypadku problemem jest sta-rzenie się rodziców zastępczych i zwią-zana z tym mniejsza zaradność. Również wówczas pomagamy takiej rodzinie, na ile tylko jesteśmy w stanie. Oprócz koor-dynatorów mamy także 3 pracowników, którzy pomagają tym rodziną, które nie są objęte pomocą koordynatorów.

Spisał: Maciej Dobrzański

Krys

tyna

Wili

sow

ska

Page 13: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 13

GAZETA

W 2012 roku wyszła pierwsza część programu muzycznego „Rocksmith” wydana przez Ubiso-ft. W pewnym sensie program miał wypełnić lukę po wyeksploatowa-nej serii „Guitar Hero”. Nowością było tu wykorzystanie prawdzi-wej gitary elektrycznej zamiast plastikowej atrapy, a program był adresowany raczej do nowicjuszy niż weteranów. 25 października 2013 r. pojawiła się druga część „Rocksmith 2014”. O tej wersji

programu poroz-mawiam z Balou - informatykiem, twórcą serwisu Awruko.pl i wiel-bicielem gry na gitarze.

ROZMAWIA: Gam-bit

Co skłoniło Cię do zakupu progra-mu „Rocksmith 2014”? O grze po raz pierwszy usłysza-łem od kolegi z pracy, który sam

już od jakiegoś czasu bawił się jej wcześniejszą wersją. Potem, aby dowiedzieć się więcej, poszukałem dalszych informacji na jej temat w Internecie. Przeczytałem, co ta gra dokładnie oferuje, w jakich wersjach jest sprzedawana i postanowiłem ją kupić.

Jakie możliwości ma ten program? Generalnie można grać całe utwo-ry. Lista wyboru jest dosyć duża i

zróżnicowana. Można także ćwiczyć poszczególne techniki grania; są również dostępne mini gierki styli-zowane na stare gry z przełomu lat 80/90-tych. Każda z nich wyrabia w nas przydatne nawyki. Pierwsze ćwi-czenia uczą rozpoznawania strun, kolejne przechodzenia pomiędzy progami, potem zaczynają się cie-kawsze elementy, jak np. slide, tre-molo.

Czy oprócz podobieństw do „Guitar Hero” zawiera coś więcej? W „Guitar Hero” nie miałem nigdy okazji grać, dlatego ciężko mi porów-nywać, niemniej jednak możliwości jakie daje „Rocksmih” są ogromne. To nie jest tylko granie utworów - program kładzie duży nacisk na na-ukę gry. Porusza wszelkie aspekty związane z grą na gitarze: od pod-staw, poprzez dokładnie omówienie technik grania, strojenie i wiele in-nych elementów. Dlatego zarówno początkujący gitarzysta, jak i osoba, która już miała do czynienia z gitarą, znajdą tutaj coś dla siebie.

Czy ucząc się grać dowolny utwór możemy np. zwiększyć lub zmniej-

szyć tempo lecącego utworu?Tak, tutaj projektanci gry również stworzyli nam wiele możliwości, mo-żemy m.in. regulować tempo grania lub ćwiczyć wybrany przez siebie fragment utworu, zmieniając sto-pień trudności. Jeżeli go obniżymy, część nut zostanie wycięta, a nam łatwiej będzie grać.

Jakie są zalety i wady programu?Wśród zalet trzeba przede wszystkim wymienić dostępne lekcje skupiają-ce się na każdym elemencie grania, które podparte są filmikami. Na koń-cu każdego z nich próbujemy zagrać to, co było w nich przedstawione. Kolejną zaletą jest wszechstronność programu. Można korzystać z gita-ry elektrycznej, elektroakustycznej, a także z basowej. Dla tej ostatniej przygotowane są osobne lekcje. Innym plusem jest rozbudowana sekcja ustawień dla granych utwo-rów. Wspomniane już przeze mnie regulacja tempa gry, możliwość ćwiczenia wybranych fragmentów utworu czy zmiana stopnia trudno-ści. Minusów na razie nie znalazłem, choć może jedynym jest to, że chcąc się bawić grą musimy się zaopatrzyć

w prawdziwą gitarę i odpowiedni kabel, pozwalający podłączyć ją do komputera. Nie mniej jednak gra jest sprzedawana w różnych wersjach. Możemy kupić samą płytę, płytę wraz z kablem, a nawet kompletny zestaw wraz z gitarą.

Wiem, że bardzo lubisz grać na gi-tarze. W jaki sposób ten program pomógł Ci udoskonalić technikę? Dzięki lekcjom zawartym w „Rocksmith” nauczyłem się wielu no-wych rzeczy, a także dowiedziałem się o błędach, jakie wyrobiłem sobie ucząc się grać samodzielnie . Teraz próbuję je wyeliminować. Ogólnie mogę polecić grę każdemu, kto lubi spędzać wolny czas z gitarą w ręce.

Dziękuję za rozmowę, Balou! Do-dam jeszcze, że program jest do-stępny na PC, MAC, PlayStation 3, XBOX 360. Zawiera on również opcję Multiplayer, podczas której ekran zostaje podzielony i jedna osoba gra linię rytmiczną, a druga pełni rolę gitary prowadzącej lub basowej. Kombinacje są dowolne.

“Rocksmith 2014” oczami fana gitary

Dawno nie czytałem tak trudnej książki. “Po” autorstwa Rachel Cusk jest opowieścią skompliko-waną, najeżoną trudnymi, gęsty-mi emocjami, pełną zakrętów. To nie jest książka, którą można prze-czytać i o niej zapomnieć. Ta lektu-ra potrafi wryć się w pamięć.

Rozstania z partnerem bolą. Teore-tycznie każdy chce, aby jego aktual-ny związek był tym ostatnim, tym na całe życie. A jednak często bywa tak, jak powiedział Wiesław Myśliwski w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”. Oddając z grubsza sens jego my-śli - ludzie jednoczą się w związku z nadzieją, czują się mocni i bliscy,

a tak często ta począt-kowa radość prowadzi do osobistej tragedii rozstania czy rozwodu. Szczęśliwi ci, którzy tego nie przeżyli. Mą-drzejsi ci, którzy przeży-li i dzięki temu stali się lepsi. Najszczęśliwsi ci, którzy to przeżyli, dzię-ki temu stali się lepsi, a później poznali miłość swego życia. I wiedzą, że blizny z przeszłości będą dla nich źródłem mądrości. I że teraz już na pewno nowa miłość będzie tą jedyną, na zawsze, tą prawdziwą. Coś o tym wiem.

Rachel Cusk dostarcza czytelnikowi brutal-nie szczery opis tego, co dzieje się w głowie kobiety, gdy rozpada się jej małżeństwo. To książka przenikliwie

głęboka. Byłoby obraźliwe nazwać ją banalnym określeniem strumie-nia świadomości. Bo “Po. O małżeń-stwie i rozstaniu” to przede wszyst-kim zapis momentami heroicznych prób odnalezienia siebie w nowej rzeczywistości. Na kartach jej książ-ki aż jeży się od emocji, często tych skrajnych, ocierających się o dolne rejony emocjonalnej skali. Cusk pro-wadzi na oczach czytelnika operację na żywym organizmie, bo na sobie samej. Na swoim doświadczeniu, na swojej przeszłości, na swoim zakoń-czonym małżeństwie, na swoich lę-kach o przyszłość, nad swoim “ja”, tak mocno poszarpanym przez rozpad

związku i utratę poczucia przynależ-ności. Autorka, aby zrozumieć siebie i sytuację, w której się znalazła, sięga nawet po grecką mitologię. Często zastanawia się, na ile związek dwoj-ga ludzi może być pełną, twórczą i wzbogacającą relacją, a na ile - wy-muszonym niejako - podporządko-waniem. Na ile mężczyzna może “rozpuścić się” w swojej kobiecie i w związku, który buduje (i odwrotnie), a na ile małżeństwo czy bliski zwią-zek to gra nieprzystających do siebie odrębności. I jak z tej odrębności, z tej oczywistej różnicy wydestylować to, co spaja i łączy, a nie to, co nie-uchronnie podzieli.

To ważne pytania, na które Cusk czę-sto nie znajduje odpowiedzi. Ale czy-telnik może sam odnieść je do swojej rzeczywistości, przeglądając się w myślach autorki jak w lustrze. To taka wiwisekcja na poglądach, która au-torka bez skrupułów serwuje swoim czytelnikom - szczera, chwilami ocie-rająca się o brutalność. To duży atut tej książki, ale przy okazji element, który czyni ją wymagającą i trudną w odbiorze. Lekturę “Po. O małżeństwie i rozstaniu” niemal od pierwszej stro-ny książki traktowałem jak wyzwanie i próbę, a nie tylko - jak przy wielu innych książkach - jak intelektualną podróż i poznawczą wyprawę do świata cudzych opinii. Rachel Cusk wymaga od swojego czytelnika, aby przysiadł na miejscu obok niej i jako w pełni zaangażowany gość przebył z nią podróż do wnętrza jej samej, do jej najskrytszych emocji. Dlatego jeśli ktoś oczekuje, że “Po. O małżeństwie i rozstaniu” może przypominać lektu-rę typowego poradnika o wspólnym życiu kobiety i mężczyzny, srogo się

zawiedzie. “Po. O małżeństwie i rozstaniu” to książka uniwersalna. Sądzę, że wie-le kobiet - niezależnie od tego, co przeżyły w swoim życiu osobistym - doskonale zrozumie emocje, które targają autorką. Kolegom po płci też polecam tę lekturę. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach obie płcie rozjeżdżają się sobie jeszcze bar-dziej niż zwykle. Zmieniają się ocze-kiwania kobiet wobec mężczyzn i odwrotnie, zmieniają się zasady od-wiecznej gry między płciami, zmie-niają się wzorce męskości i kobieco-ści. Świat zaczyna być uformowany tak, że to kobiety lepiej sprawdzają się w roli jego gospodyń. Mężczyźni, którzy kiedyś mieli przywilej niemal wyłącznego kształtowania rzeczy-wistości, miejscami trzymają się na swoich szańcach, ale proces zmiany jest nieubłagany.

Mężczyzna ma być inny. Ma być mę-ski, ale z pierwiastkiem kobiecym. Ma być jak zawsze twardy i dumny, pewny siebie, ale musi też zdobyć się na jeszcze więcej niż dotychczas otwartości. A przede wszystkim musi gonić. Kobiety są coraz lepiej wykształcone, coraz bardziej świa-dome siebie i swoich możliwości. Zrozumieć ten proces nie jest łatwo, odnaleźć się w nowej rzeczywisto-ści jeszcze trudniej. Dlatego lektura książki Rachel Cusk może mężczy-znom bardzo się przydać. Choćby jako materiał poglądowy na to, jak być dobrym partnerem, nie gościem w życiu kobiety, a jej oddanym towa-rzyszem. Nie bywalcem, ale partne-rem. Nie wykładowcą, ale uczniem w tej samej klasie podczas trwającego bez przerwy kursu życia razem.

Jak napisał kiedyś prof. Zygmunt Bauman, dzisiejsze życie we dwoje to na ogół bycie razem i jednocze-śnie osobno. Bycie w cieniu wszech-ogarniającego konsumpcjonizmu, przez który partnerkę lub partnera oceniamy w kategoriach użyteczno-ści, w taki - mówiąc łagodnie - prak-tyczny sposób, nie zaś jako żywego człowieka, z którym bliskość można zbudować tylko na otwartości, ale też wyrozumiałości. Dziś wielu ludzi żyje tak, jak opisywał to w swoich czarnych wizjach Michel Houelle-becq - w pustce, czując, że “ja” jest deformowane przez setki różnych bodźców i królujących obecnie war-tości, jak np. szkodliwego dążenia do autoekspresji, kultu indywidualizmu, a jednocześnie emocjonalnej pustki i strachu przed bliskością. Rachel Cusk pokazuje prostą rzecz, o której czę-sto zapominamy - że nie będziemy mogli żyć dobrze, jeśli nie będziemy żyć pogodzeni ze sobą, nie będzie-my uciekali od najskrytszych emocji i od zaufania. “Po. O małżeństwie i rozstaniu” to książka odważna, na której kartach autorka prezentuje swoją emocjonalną nagość nie po to, żeby czytelnika zawstydzić, ale po to, by zachęcić do tego, by rozebrał się także przed sobą. I zrozumiał, że bliskość z drugim człowiekiem pole-ga też na tym, aby odrzucić wszelkie listki figowe i plastry, którymi zakry-wamy nasze rany.

Rachel Cusk, “Po. O małżeństwie i rozstaniu”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013. Z języka angielskie-go przełożyła Agnieszka Pokojska.

Łukasz Maślanka

Recenzujemy: Rachel Cusk, “Po. O małżeństwie i rozstaniu”

Page 14: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik2414

GAZETA Rekordowa zbiórka WOŚPHasło tego-rocznego finału brzmiało „Na ra-tunek”, a kwesta była prowadzo-na na zakup spe-cjal istycznego sprzętu dla dzie-cięcej medycy-ny ratunkowej, oraz na potrzeby godnej opieki medycznej se-niorów.T r a d y c y j n i e serce Orkiestry mieściło się w Prudnickim Ośrodku Kultury, którego dyrektor Ryszard Grajek kierował prud-nickim sztabem. Jak w latach po-przednich, gra-nie rozpoczęła

Orkiestra Dęta POK, która wystąpiła podczas mszy w Kościele pw. Św. Michała Archanioła, a także pod choinką na prudnickim Rynku.Po godzinie 15:00 na scenie plene-rowej przy Pałacu Franklów rozpo-czął się finałowy koncert, podczas którego wystąpiły zespoły: Miss Core, Grow, Outers, a także Alyson Vane z Krakowa, Nutshell z Ozimka i SzuSzmiSzmegele z Nowej Rudy. Zaprezentowana przez ostatnią grupę mieszanka reggae, rocka i ska, szczególnie przypadła do gustu miejscowej publiczności, a koncert zakończył się po godzinie 21:00. Pozostałe atrakcje stanowiły: pokaz w wykonaniu Sekcji Freerun Parkour z prudnickiego Stowarzy-szenia Sportowego Tigers, a także zajęcia dla dzieci prowadzone przez firmę Konstruktorzy Robotów.Prudnicka zbiórka rozpoczęła się od wczesnych godzin porannych, a w akcję, oprócz 120 wolontariuszy, włączyły się także miejscowe insty-tucje.- Jak co roku, są z nami także Areszt Śledczy – który przygotuje gro-chówkę – a także prudnicki oddział PTTK. Do akcji przyłączyło się bar-dzo dużo sklepów spożywczych, restauratorzy, a także pracownie cukiernicze, przekazując żywność dla wolontariuszy i zespołów, któ-re wystąpiły podczas prudnickiego finału – mówiła nam Joanna Korze-niowska ze sztabu WOŚP w POK.Zbiórka prowadzona była na uli-cach Prudnika, a także w prudnic-kim Areszcie Śledczym i w okolicz-nych miejscowościach, m.in. Łące Prudnickiej, Moszczance, Lubrzy, Jasionie, Szybowicach, Pogórzu i Łączniku. Już w piątek (dwa dni przed finałem) kwestowano także w prudnickich szkołach.Ostatecznie okazało się, że padł rekordowy dla Prudnika wynik, bo uzbierano kwotę 31 721,56 zł. Dla porównania w 2013 roku prudni-czanie wrzucili do puszek Wielkiej Orkiestry 25 717,48 zł, a w 2012 – 27 854,48 zł. Tylko w 2011 roku udało się uzyskać większą kwotę (36 687,76 zł), ale wtedy zbierano pieniądze razem z Głuchołazami.

Po przeliczeniu kwot z poszczegól-nych puszek okazało się, że najwię-cej pieniędzy wrzucono:- do puszki nr 43 - 1493,36 zł (kwe-stujący: Michał Małecki z Krakowa i Sławek Mucha)- do puszki nr 31 - 941,12 zł (Adrian Bednarczyk i Tomek Mucha)- do puszki nr 27 - 928,52 zł (Alek-sandra Tabaka)Z kolei najskuteczniejsi kwestujący to:- Monika Maciuch - 1337,80 zł (zbie-rała w szkołach: PG nr 2 i PSP nr 4, na spotkaniu noworocznym pru-dnickiego oddziału PTTK, oraz w Łące Prudnickiej i Moszczance);- Aleksandra Tabaka - 1090,92 zł;- oraz Robert Twardowski i Grze-gorz Szczybyło (uczeń kl. 6 PSP nr 3 w Prudniku) - zebrali wspólnie 1634,84 zł

***W Białej w ramach WOŚP w urzę-dzie miejskim wystąpiła Bialska Orkiestra Dęta, a w Głogówku w kościele parafialnym koncertował chór „Echo” z Zebrzydowic. Przed kościołem wystąpiły natomiast ze-społy: Pragnienie i The Bad Sleep Well.Wspólny sztab WOŚP utworzono w bialskim Gminnym Centrum Kultu-ry, a jego szefową byłaElżbieta Malik. Zbiórkę pieniędzy w gminach Biała oraz Głogówek pro-wadziło 40 wolontariuszy, którzy

uzbierali łącznie kwotę 18164,49 zł (odpowiednio: Biała - 9059,23 zł i Głogówek - 9105,26 zł). Był to rów-nież wynik rekordowy, bo dla po-równania rok wcześniej w gminach tych zebrano 15145,87 zł (Biała - 6767,21 zł, Głogówek - 8378,66 zł).Dyrektor GCK w Białej, Rafał Ma-gosz, ocenił tegoroczną akcję WOŚP jako bardzo udaną. Podkreślał też, że bialszczanie byli bardzo hojni, a kwesta przebiegła spokojnie, bez incydentów.

Tekst i zdjęcia: Bogusław Zator

Podczas 22. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oba okoliczne sztaby - prudnicki, oraz po-łączony bialsko-głogówecki – zanotowały rekordowe wyniki prowadzonej zbiórki pieniędzy.

Tegoroczny finał WOŚP okiem dyrektora Prudnickiego Ośrodka Kultury – Ryszarda Grajka

Po raz 21 Prudnicki Ośrodek Kultury współorganizował finał WOŚP. Na terenie Prudnika działało 120 wolontariuszy. Uzbieraliśmy rekordową kwotę: 31 721, 56 zł. Po raz drugi impreza odbywała się przy pałacu w plenerze. Marzniemy, ale nie tracimy zapału. Wróciliśmy do korzeni – czyli muzycznego rockowiska. Za-prosiliśmy 6 zespołów, różnych, które grały jedynie za zwrot kosztów przejazdu, praktycznie z całej Polski, od Krakowa aż po Nową Rudę. Każdy mógł w tym koncercie znaleźć coś miłego, bo były różne odcienie rocka. Trochę nas zawio-dła frekwencja, bo to nie były byle jakie zespoły, ale kapele, które również grały podczas finałów w innych miastach. Trzeba się cieszyć z tego, że udało się ze-brać sporo pieniędzy. Także ci, którzy kwestowali, mieli do swojej dyspozycji go-rącą kawę, herbatę i niewielki poczęstunek. Warto podkreślić, że areszt śledczy zafundował nam gorącą grochówkę. W liczeniu pomagali dorośli, choć poziom wiekowy wolontariuszy był w tym roku niski. W większości byli to uczniowie gimnazjum i w pewnej mierze także szkół średnich.

Skoro pracownikom POKu się chce marznąć, dopożyczyć sprzęt, montować go i potem domontowywać, to będziemy nadal współorganizować orkiestrę, bo tak naprawdę gdyby nie my, to nie byłoby finału w Prudniku. Co roku podsumo-wujemy finał i wysyłamy raport do m.in. zarządu oświaty i dyrektorów innych jednostek. Jednocześnie kierujemy do tych placówek rodzaj prośby o wsparcie akcji w roku następnym, niestety bez żadnego odzewu.

Wiele osób kieruje w kierunku Orkiestry i Owsiaka różne oskarżenia, ale trze-ba pamiętać, że te pieniądze naprawdę idą na szczytny cel, a w tym wszystkim ważna jest także radość dzieci, które kwestują i to głównie dla nich organizu-jemy te finały. Dopóki będą chętni na udział w finałach, to my ze swojej strony będziemy pomagać.

Spisał: Maciej Dobrzański, współpraca: Jarosław Szóstka

Page 15: Gazeta Prudnik24 - numer 22

facebook.com/prudnik24 www.prudnik24.pl Gazeta Prudnik24 15

GAZETA

Spotkanie, jakie odbyło się 8 stycz-nia w Centrum Tradycji Tkackich, miało szczególne znaczenie. Cią-gle bowiem tematyka mordów UPA nie jest wystarczająco uwy-puklona w przestrzeni medialnej, co przekłada się na świadomość historyczną, zwłaszcza młodych. Prelegent – Andrzej Koziar z Dele-gatury IPN w Opolu, który wygłosił tego dnia słowo wstępne (choć był to raczej mini-wykład), mówił m.in. o zaniedbaniach, jakich dopuścili się w tej materii kolejni prezyden-ci Polski. Andrzej Koziar przytaczał przytłaczające statystyki – zarów-no te określające poziom wiedzy o mordach UPA w polskim społe-czeństwie (1/3 Polaków w ogóle nie słyszało o rzeziach), a także ilość

pomordowanych Polaków (około 120-150 tys.; Stanisław Srokowski podaje nawet liczbę 200 tysięcy). Historyk podkreślał wyjątkową brutalność mordów, które mogły przyprawić – dosłownie – o ciarki na plecach.

Trzeba przyznać, że Andrzej Koziar świetnie zarysował uwarunkowa-nia historyczne, jakie panowały na Kresach jeszcze przed początkiem II wojny światowej, a także znacznie wcześniej, odnosząc się nawet do skomplikowanych relacji polsko--ukraińskich z czasów powstania Chmielnickiego. W centrum jego opowieści znalazła się natomiast niedziela, 11 lipca 1943 roku, która stanowiła apogeum zbrodni – w jej

trakcie Ukraińcy zaatakowali około 99 polskich wsi, mordując w be-stialski sposób tysiące Polaków. Do mordów często używano siekier, noży, pił, a także karabinów i gra-natów. Niektóre ze wsi zostały do-słownie zmiecione z powierzchni ziemi, a dzisiaj o ich niegdysiejszym istnieniu świadczą pojedyncze drzewa, rosnące w miejscu daw-nych ogrodów i zabudowań. Pracownik IPN przedstawił tak-że inspiratorów zbrodni, mówił tu przede wszystkim o Stepanie Banderze – przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, który w największej mierze odpowiedzialny jest za śmierć setek tysięcy Pola-ków. Andrzej Koziar nie omieszkał nawiązać również do sporu na te-

mat nazew-nictwa zbrod-ni. Według niego wyda-rzenia wo-

łyńskie były ludobójstwem i w stu procentach spełniają kryteria Kon-wencji ONZ w sprawie Zapobiega-nia i Karania Zbrodni Ludobójstwa, podpisanej 9 grudnia 1948 roku. Ciężko więc zgodzić się z postawą polskich polityków, którzy w ubie-głym roku określili te tragiczne wydarzenia (jedynie) jako zbrodnię o znamionach ludobójstwa. Gość Muzeum Ziemi Prudnickiej przed-stawił ponadto zarys polskiej samo-obrony, przytaczając historyczne relacje. Generalnie – jak zauważył prelegent – trudno jest zweryfiko-wać wszelkie przekazy świadków, ponieważ każdy z nich, zapamiętu-jąc poszczególne sytuacje, działał pod wpływem wyjątkowo silnych emocji.

Wystawa, jaką można było oglądać do 17 stycznia, skupiła się jednak głównie na losach pomordowa-nych duchownych – księży, zakon-ników i zakonnic. Jak mówił Andrzej Koziar, życie odebrano im tylko dla-tego, że byli Polakami. Wszyscy oni zginęli w niedzielę, 11 lipca 1943 na Wołyniu, niektórzy w trakcie pełnie-nia posługi kapłańskiej. Przyjmuje się, że w tamtym czasie zginęło 200 duchownych, chociaż Andrzej Koziar mówił, że liczba może być równie dobrze dwukrotnie wyższa. W Centrum Tradycji Tkackich przed-stawiono biogramy około 20-stu zamordowanych.

Cieszyć może wysoka frekwencja, a także zaangażowanie w spotkanie obecnych na nim prudniczan. Do

muzeum przybyli m.in. zastępca burmistrza Prudnika Stanisław Ha-wron, starosta prudnicki Radosław Roszkowski, przewodniczący pru-dnickiego oddziału „Civitas Chri-stiana” Jerzy Kwieciński, gwardian klasztoru Franciszkanów o. Wit Bołd, a także o. Faustyn Zatoka – wi-kariusz domu zakonnego. Z Opola, wraz z Andrzejem Koziarem, zjawili się także Daniel Bialik z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” i dyrektor oddziału okręgowego sto-warzyszenia w Opolu – Alina Kostę-ska. Aktywny był zwłaszcza historyk Ryszard Kwiatkowski, wypowiadali się także bezpośredni świadkowie wydarzeń.

- To jest część naszej wspólnej hi-storii, której nie możemy skazywać na zapomnienie – mówił m.in. dy-rektor Muzeum Ziemi Prudnickiej – dr Wojciech Dominiak. – Chcemy dziś pamiętać o wszystkich, którzy oddali swoje życie tylko dlatego, że byli Polakami. Budowanie przy-szłości możemy opierać bowiem jedynie na fundamencie prawdy – podkreślał szef muzeum. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami.

Wystawa „Niedokończone msze wołyńskie” została zorganizowana przy współpracy z Katolickim Sto-warzyszeniem „Civitas Christiana” w Opolu oraz delegaturą Instytu-tu Pamięci Narodowej w Opolu, a także Konsulatem generalnym RP w Łucku, Centrum Ucrainicum KUL oraz IPN w Lublinie. Wcześniej pre-zentowana była m.in. w Opolu, Ny-sie i Otmuchowie.

Maciej Dobrzański

O mordach UPA ponownie w Prudniku Tematyka mordów, jakich UPA dokonała na Polakach w czasie II wojny światowej, jest w Prudniku coraz lepiej znana, m.in. dzięki coraz częstszym spotkaniom dotyczącym tej części naszej narodowej historii. W listopadzie gościł w POK-u pisarz Stanisław Srokowski z Wrocławia, który szczegółowo przybliżył te tragiczne wydarzenia kresowe. Teraz w Mu-zeum Ziemi Prudnickiej otwarto wystawę zatytułowaną „Niedokończone msze wołyńskie” przedstawiającą sylwetki duchownych, którzy zostali zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów.

Przemawia Andrzej Koziar, przysłuchuje mu się Wojciech Dominiak (po lewej) fot. M. Dobrzański

Z pozycjami dotyczącymi historii często są problemy, czy to z określe-niem docelowej grupy czytelników, czy ze stylem pisania. Radosław Si-kora (a bardziej jego wydawca) w swoich dwóch pozycjach o husarii, które ukazały się ostatnio nakładem wydawnictwa Erica, a mianowicie Z dziejów husarii i Husaria pod Wied-niem, zapowiedział, że jest to książka dla hobbystycznego, jak i zawodowe-go historyka.

Połączenie książki naukowej z pozycją popularną wydaje się zadaniem prawie niemożliwym. Norman Davies mimo ogromnego sukcesu swoich książek, na uniwersytetach jest krytykowany za sła-bą kwerendę badawczą czy stosowanie skrótów myślowych, zaś książki typo-wo naukowe sprzedają się w nakładzie bardzo niskim. Wyjściem z tej trudnej sytuacji może być pisanie książek, które tematycznie zamkną się na niewielkiej przestrzeni dziejowej lub jednym wy-branym zagadnieniu np. w przypadku Sikory – husarii. W pracach monogra-ficznych istnieje jednak ryzyko, że temat się wyczerpie, a w następnych książkach wiele aspektów się powtórzy. Przed ta-kim problemem na pewno stanął Sikora, który o tematyce husarii piszę już którąś książkę z kolei. Jak to wygląda w recen-zowanych pozycjach?

Tak, więc żeby nie być gołosłownym Z dziejów husarii, to książka cieńsza z tych dwóch, bo stu stronnicowa. Ma charak-ter kompendium wiedzy o husarii. Autor stara się rozłożyć na czynniki pierwsze tą formację wojskową. Mamy, więc ana-lizę broni, pancerzy i koni używanych przez husarzy. W przypadku Z dziejów husarii zostało to jednak zrobione dość powierzchownie i brakuje tekstów źró-dłowych potwierdzających wiedzę au-tora. Olbrzymim plusem są ilustracje, które przedstawiają rysunki z epoki, szkice teraźniejsze, jak i zdjęcia robio-ne podczas rekonstrukcji. Ciekawostki i mity dotyczące husarii, znajdujące się na końcu książki, stanowią zbiór aneg-dotek, którymi w razie potrzeby można szachować wśród znajomych by na na-szą głowę spadło trochę historycznego blichtru.

Większość zastrzeżeń znika jednak przy książce drugiej. Husaria pod Wiedniem jest pozycją przemyślaną i dobrze pod-partą materiałem źródłowym. W roz-dziale pierwszym znajdziemy mnogość tekstów, gdzie wspomniano husarię np. teksty włoskie (Sebastiono Cefali, Franciso Fabro), francuskie (Jean Fran-cois Regnard, Jean Rousset de Missy) oraz niepozbawione zachwytów wier-sze i sprawozdania autorów polskich. Strony od 11 do 201 opisują husarię i

więcej jest aspektów pod kątem, jakich rozpatruje się tą formację wojską niż w pozycji wcześniejszej. Szyki, broń, wady i zalety broni, a także próba ustalenie liczby husarzy, jacy brali udział w bitwie pod Wiedniem. Wszystkie opisy dotyczą oczywiście tylko czasu bezpośrednio przed i po bitwie wiedeńskiej. Na sam udział tej formacji wojskowej w bitwie autor poświęca 50 stron, co jest liczbą wystarczającą, bo husaria rozstrzygnęła całą bitwę, choć jej czasowy udział był niewielki, a tytuł książki to Husarii pod Wiedniem, a nie Bitwa wiedeńska. Jeśli Z dziejów była pozycją popularną, to już Husaria pod Wiedniem jest prawie książką naukową, bo dużo tu statystyki, każde twierdzenie wyjaśnione odpo-wiednim przypisem.

Co do wydania obu książek zastrzeżeń mieć nie można, staranne wykonanie, bogate w ilustracje i twarda oprawa, tro-chę to, co prawda wywindowało cenę w górę, ale i tak cenowo jak na książki hi-storyczne, nie są to najdroższe pozycję na rynku.

Autor nieskromnie przedstawiany jest, jako ekspert od husarii. Jego wiedza jest duża, bo i w tych dwóch pozycjach znaj-dziemy tego potwierdzenie. Nie chcę znajomości tematu przez Sikorę w ża-den sposób negować, ale z jego nazwi-

skiem zetknąłem się pierwszy raz, nie jest naukowym auto-rytetem, jednak w większość przypisów autor odsyła nas do swoich wcześniejszych prac. Takim zachowaniem Ra-dosław Sikora podaje swoim ewentualnym krytykom oręż do ręki.

Nie mogę się zgodzić z twier-dzeniem, które znajduję się na odwrocie książki, że dzięki przystępnemu językowi jest to pozycja zarówno dla znaw-ców, jak i początkujących miłośników historii. Sposób wydania, metodologia i duża liczba ilustracji sprawiają, że książki Sikory według mnie są idealne dla kogoś, kto do-piero poznaje temat husarii. Prace takie popularyzują historię i na pewno dzięki nim pamięć o tej wyjątkowej formacji wojskiej nie zniknie. Jednak nie są to prace nauko-we i do tego wątpliwości być nie powin-no. Jeśli trzeba było by ogólne wrażenia podzielić pomiędzy dwie pozycję, to lepsze wrażenie zrobiła na mnie Husaria pod Wiedniem, jako pozycja pełniejsza, bardziej analityczna. Natomiast Z dzie-jów husarii ma charakter słownikowy,

krótko i hasłowo Sikora opisuje zagad-nienia związane z tematem husarii. Hobbystów więcej jest niż historyków z wykształcenia, dlatego książka warta jest polecenia.

Jarosław Szóstka

Radosław Sikora “Z dziejów husarii i Husaria pod Wiedniem”Recenzujemy:

Page 16: Gazeta Prudnik24 - numer 22

Gazeta Prudnik24 www.prudnik24.pl facebook.com/prudnik2416

GAZETA

W dniach 11-12 stycznia w Milówce (woj. śląskie) łucznicy Obuwnika Pru-dnik startowali w Halowych Zawo-dach Kontrolnych Polskiego Związku Łuczniczego.

Prudniccy łucznicy potwierdzili dobrą formę i zgłosili swój akces do Halowych Mistrzostw Świata, które w dniach 25.02 – 2.03 odbędą się we francuskim Nimes. Karolina Farasiewicz zajęła trzecie miej-sce w kategorii juniorek, w pojedynkach setowych ustępując jedynie Marlenie Wejnerowskiej i Sylwii Zyzańskiej, na-tomiast Kasper Helbin musiał uznać wyższość Patryka Gołąbczaka z Boruty Zgierz, ostatecznie plasując się na dru-gim miejscu.

- Po raz kolejny przed naszymi za-wodnikami otwiera się duża szansa na udział w Mistrzostwach Świata. Ciężka praca w tym przypadku popłaca. Zawodnicy co tydzień uczestniczą w konsultacjach lub zawodach kadry narodowej pod opieką najlepszych specjalistów w kraju z AWF-u Kraków – mówi Ka-ziemierz Kocik, trener zawodników Obuwnika i wiceprezes PZŁucz ds. szkoleniowo-sportowych.

Kolejne zawody, którą będą jed-nocześnie kwalifikacjami do Mi-strzostw Świata, odbędą się w pierwszy weekend lutego w Głu-chołazach.

W drugim, tegorocznym spotkaniu II ligi, biało-niebiescy podejmowali AZS Politechnikę Częstochowa. Pierwsze dwie kwarty wyglądały wzorcowo. Pru-dniczanie kontrolowali przebieg spo-tkania, trafiali co mieli trafić i nie pozwa-lali na rozwinięcie skrzydeł rywalom. Taki przebieg gry spowodował, że już pod koniec drugiej odsłony meczu, bia-ło-niebiescy wygrywali różnicą 20 oczek i pewnie zmierzali po zwycięstwo. Trze-cia kwarta była dosyć wyrównana, lecz właśnie wtedy kontuzji ręki doznał Jaro-sław Pawłowski, najskuteczniejszy gracz Pogoni, którego gra w obronie zawsze przynosiła wymierne korzyści.

Pomimo przeciwności losu, zawodni-cy Tomasza Michalaka nadal wysoko wygrywali (57:37), a doprowadzenie korzystnego wyniki do końca spotka-nia, wydawało się być formalnością. Zawodnicy z Częstochowy rozpoczęli jednak konkurs rzutów za trzy punkty. Najpierw trafił Saran, następnie Kozioł, który dodał jeszcze szybkie dwa punk-ty, potem znowu „za trzy” rzucił Saran, Rynkiewicz i Cieśla… a przewaga z dwu-dziestu, stopniała do siedmiu punktów. Na szczęście w końcówce Pogoń celnie trafiała rzuty wolne i dzięki temu wygra-ła 73:63.

W ostatnią sobotę do Prudnika przyje-chali akademicy z Katowic, którzy byli jedynie tłem, dla bardzo dobrze dyspo-nowanych zawodników Pogoni.

Po trudnym spotkaniu z Częstochową i kolejnych problemach w końcówce, można się było spodziewać, że prze-prawa z Katowicami nie będzie należała do łatwych. Ze względu na kontuzję w meczu nie mógł wystąpić wspomniany wcześniej Jarosław Pawłowski, który bardzo dobrze zaprezentował się w Katowicach (26 października zdobył 29 punktów i poprowadził biało-niebie-skich do zwycięstwa 72:74). Z pomocą przyszedł jednak Marcin Łakis, który od pewnego czasu ogląda już mecze z ław-ki trenerskiej.

Od początku zawodów ton gry Pogoni nadawali Cichoń i Leszczyński. Szczegól-nie ten drugi miał w sobotę swój dzień i „wpadało” mu praktycznie wszystko. To właśnie on, na spółkę z Tomaszem Ma-dziarem, byli najlepszymi „strzelbami” prudniczan, zdobywając kolejno 27 i 24 punkty.

Potyczka z Katowicami nie była jednak spektaklem dwóch zawodników. Pogoń w sobotę stanowiła kolektyw, jaki chcia-łoby się oglądać zawsze. Dobre ustawie-nie, wyprowadzanie ataku i znakomita współpraca w każdym elemencie gry,

nie mogła dać innego rezultatu, niż wy-soka wygrana.

Bezradny zespół z Katowic wyjechał z Prudnika pokonany, a biało-niebiescy wskoczyli na trzecie miejsce w lidze. Brawo!

KS Pogoń Prudnik – AZS Politechni-ka Częstochowa 73:63 (21:10, 20:13, 16:14, 16:26)

KS Pogoń PrudnikK. Chmielarz (7), J. Pawłowski (8), Sz. Kucia (11), K. Zarankiewicz, P. Majka, W. Leszczyński (9), B. Kotyza (2), K. Stalicki (11), A. Cichoń (10), T. Madziar (13), M. Moczulski (2)

AZS Politechnika CzęstochowaM. Saran (13), F. Mackiewicz, P. Bielecki (4), M. Orlikowski (3), T. Nogalski (10), A. Kozioł (4), M. Cieśla (7), P. Łaszewski (2), Sz. Rynkiewicz (10), M. Dąbrowski (2), M. Bluma (8)

KS Pogoń Prudnik – KS AZS AWF Ka-towice 95:67 (28:23, 24:9, 17:17, 26:18)

KS Pogoń PrudnikK. Chmielarz (8), M. Krawiec, M. Łakis (6), W. Leszczyński (27), B. Trytek, B. Kotyza (6), K. Bolibrzuch (2), K. Stalicki (5), A. Cichoń (15), T. Madziar (24), P. Majka, M. Moczulski (2)

KS AZS AWF KatowiceŁ. Grzegorzewski (6), A. Bączyński (4), F. Kornecki, Ł. Szczypka (3), B. Stawowski (6), N. Kujon (11), S. Dusiło (8), F. Czyź-nielewski (16), K. Kurdubski, K. Wójciak (6), K. Nowak (7)

Pozostałe wyniki spotkań XIV i XV kolejki:Doral Nysa Kłodzko – GKS Tychy 72:78GTK Fluor Gliwice – AZS Politechnika Częstochowa 73:63Alba Chorzów – KKS Mickiewicz Romus Katowice 94:73Roben Gimbasket Wrocław – KS AZS AWF Katowice 51:100Exact Systems Śląsk Wrocław – KS Sudety Jelenia GóraKKS Mickiewicz Romus Katowice – Doral Nysa Kłodzko 64:82GTK Fluor Gliwice – AZS Politechnika Częstochowa 98:46KS Sudety Jelenia Góra – KS MOSiR Cie-szyn 109:93Alba Chorzów – Roben Gimbasket Wro-cław 82:43GKS Tychy – Exact Systems Śląsk Wro-cław 99:81

Twierdza PrudnikDwa zwycięstwa zanotowali koszykarze Pogoni nad akademikami z Częstochowy i Katowic. Twierdza Prudnik, jak zwykło się nazywać halę przy ulicy Łuczniczej, w tym sezonie skapitulowała tylko raz, i nie zano-si się, aby kolejny raz szybko nastąpił.

Za nami ostatnia, dziesiąta kolejka rundy zasadniczej III ligi siatkówki. Spotkania rozegrane 11 i 12 stycznia ostatecznie zadecydowały o rozsta-wieniu w fazie play-off. Nasze dru-żyny stoczyły ciężkie pojedynki, ale tylko SPS Głogówek mógł się cieszyć z wygranej i awansu do fazy play-off. Natomiast SPPS Ro-Nat GSM Prudnik zagra o miejsca 9-12.

W sobotę, 11 stycznia, przed własną publicznością zagrali siatkarze z Gło-gówka, którzy zmierzyli się z drużyną Siatkarza Otmuchów. SPS był już pewny awansu, ale toczył korespondencyjny pojedynek z Mechanikiem Nysa o pozy-cję wicelidera. Aby wskoczyć na drugie miejsce w tabeli, potrzebna była wygra-

na z Siatkarzem i strata punktu przez nyski zespołu. Pierwszy wa-runek SPS spełnił, bo po zaciętym spotkaniu ostatecznie wygrał 3:1. Dwa pierwsze set padły łupem gospodarzy, którzy wygrali je ko-lejno do 21 i 20. W trzeciej partii goście wykorzystali dekoncen-trację graczy z Głogówka, dopro-wadzają do stanu 2:1 w setach. Przegrana była jak kubeł zimnej wody dla SPSu, który kolejną od-słonę wygrał do 21 i mógł czekać na wynik meczu SPPS Prudnik – Mechanik Nysa.Z powodów technicznych (w so-

botę na hali Obuwnik grali koszykarze) mecz drużyn z Prudnika i Nysy został przełożony na niedziele. Niestety już przed spotkaniem wiadome było, że SPPS nie ma szans zająć 4 miejsca, po-nieważ Miraż Głubczyce sprawił sporą niespodziankę i ograł lidera ze Zdzie-szowic. Jednak prudniccy siatkarze za-powiedzieli walkę i słowa dotrzymali. Do składu na pozycję libero powrócił Maciej Kamosiński.

Pierwszy set był bardzo wyrównany i to-czył się punkt za punkt do stanu 17:17. Od tego momentu prudnicka drużyna nie potrafiła skutecznie punktować i zdobyła tylko dwa „oczka”. Pewny siebie Mechanik zlekceważył gospodarzy i zo-stał za to ukarany w drugiej partii, którą przegrał aż do 13. Takim samym rezulta-tem skończył się trzeci set, a w czwar-tym goście wygrali 20:25 i spotkanie musiało rozstrzygnąć się w tie-breaku. Piąta partię i cały mecz wygrał Mecha-nik Nysa, ale stracił punkt i tym sposo-bem wiceliderem został SPS Głogówek. Ten sam cenny punkt spowo-dował, że SPPS Prudnik zajął 5 miejsce w ta-beli na koniec rundy zasadni-czej.

Prudnicka drużyna rozegra jeszcze spo-tkania w ramach walki o miejsca 9-12. Pierwsze z nich odbędzie się 1 lutego na hali Obuwnik, a przeciwnikiem SPPSu będzie AZS Medyk Opole. W drugiej pa-rze zmierzą się drużyny WKS Wołczyn i Siatkarz Otmuchów.

Wyniki 10 kolejki III ligi siatkówki:

Luks Azymek Zdzieszowice – LKS Mi-raż Głubczyce 2:3 (25:22, 19:25, 25:20, 18:25, 9:15)

SPS Głogówek - KS Siatkarz Otmu-chów 3:1 (21:25, 20;25, 25;21, 21;25)

SPPS Ro-Nat GSM Prudnik - SKS Me-chanik Nysa 2:3 (19:25, 25:13, 25:13, 20:25, 8:15)SPPS: M. Muszyński (19pkt), T. Ebel (0), P. Żuchowicz (8), R. Kuliszewski (8), P. Karmelita (21), P. Marczyński (5), M. Kamosiński (L) oraz G. Polak (0), Ł. Soko-łowski (0), M. Pyrzyk (L).

SMYK gra dalej

Kontrolnie w Milówce

MKS ZabrzeMKS Smyk PrudnikKS MOSiR CieszynMKS Dąbrowa Górnicza IIRKK AZS RacibórzGTK Fluor GliwiceKS PogoKS Pogoń Ruda Śląska

1.2.3.4.5.6.7.7.8.9.

10.11.12.13.14.

23231917161513132220181716

12121212121212121515151515

11-111-17-55-74-83-9

1-111-117-8

5-103-122-131-14

949 - 5091064 - 552735 - 820717 - 716696 - 936570 - 855551 - 894551 - 894

1025 - 10911155 - 11781018 - 11981087 - 1352705 - 1356

Młodzi koszykarze MKS Smyk Prudnik 8 stycznia podejmowali MKS Zabrze.

Spotkanie z Zabrzem było rewanżem za porażkę z końca listopada, kiedy to SMYKi przegrały 66:50.- Jest to mecz zamykający pierwszy etap rozgrywek grupowych. Stawką tego meczu jest pierwsze miejsce w grupie. W pierw-szym meczu w Zabrzu przegraliśmy 16 pkt. Naszym cel to przede wszystkim wygrać, a odrobienie straty jest drugoplanową spra-wą – mówił przed spotkaniem trener Mar-cin Łakis.

Rewanż można uznać za udany, gdyż po za-ciętej walce młodzi prudniczanie zwyciężyli 52:48 (12:8, 7:20, 20:13, 13:7) i awansowali do dalszych rozgrywek.- W juniorach rozgrywki toczą się w dwóch grupach i po cztery najlepsze zespoły z grup przechodzą do finału A, gdzie te 8 ze-społów dalej gra systemem „mecz i rewanż”. Wyniki meczów z grupy są przeniesione do finału A, dlatego kolejna porażka z Zabrzem zabrała by nam 2 pkt na starcie. – tłumaczy trener Łakis.Kolejne spotkanie SMYKi zagrają w Kato-wicach, a 5 lutego do Prudnika przyjedzie MKKS Rybnik.

GKS TychyGTK Fluor GliwiceKS Pogoń PrudnikAlba ChorzówKS AZS AWF KatowiceDoral Nysa KłodzkoKS Sudety Jelenia GóraKS Sudety Jelenia GóraExact Systems Śląsk WrocławMickiewicz Romus KatowiceAZS CzęstochowaKS MOSiR CieszynRoben Gimbasket Wrocław

1.2.3.4.5.6.7.7.8.9.

10.11.12.13.14.

29292525252222222220181716

15151515151515151515151515

14-114-110-510-510-57-87-87-87-8

5-103-122-131-14

1316 - 9631335 - 9711181 - 971

1206 - 10701219 - 10641067 - 10721198 - 11351198 - 11351025 - 10911155 - 11781018 - 11981087 - 1352705 - 1356

Koniec rundy zasadniczej

Azymek ZdzieszowiceSPS GłogówekSKS Mechanik NysaMiraż GłubczyceSPPS Ro-Nat GSM PrudnikKS Siatkarz Otmuchów

1.2.3.4.5.6.7.7.8.9.10.11.12.13.14.

101010101010

2420191287

9-17-36-44-62-82-8

fot. B. Zator

Kasper Helin (w środku), fot. Obuwnik Prudnik