Alma mater 186

148
lato 2016 nr 186

description

Alma mater 186

Transcript of Alma mater 186

nr

1

86

20

16

l a t o 2 0 1 6 n r 1 8 6

Ogród ProfesorskiFot. Anna Wojnar

ALMA MATER SPIS TREŚCImiesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego

lato 2016 nr 186

ADRES RE DAK CJI31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3

tel. 12 663 23 50e-mail: al [email protected]

www.al ma ma ter.uj.edu.pl

RADA PRO GRA MO WAZbigniew IwańskiAntoni JackowskiZdzisław Pietrzyk

Aleksander B. Skot nic kiJoachim Śliwa

OPIEKA ME RY TO RYCZ NAFranciszek Ziejka

REDAKCJARita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna

Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcjiAnna Wojnar – fotoreporter

WYDAWCA

Uniwersytet Jagielloński31-007 Kraków, ul. Gołębia 24

PRZY GO TO WA NIE DO DRU KUOpracowanie koncepcji pisma

Rita Pagacz-Moczarska

Opracowanie graficzne i łamanieAgencja Reklamowa „NOVUM”

www.novum.krakow.plKorekta – Elżbieta Białoń, Ewa Dąbrowska

DRUK

Drukarnia Pasaż sp. z o.o.30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24

Okładka, pierwsza strona: Rynek Główny w Krakowie

fot. Paweł Krzanczwarta strona:

Galeria rzeźby średniowiecznej w Muzeum UJ fot. Anna Wojnar

Redakcja nie zwraca tekstów nie za mó wio nych,zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów,

zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach,

nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń

Numer zamknięto 27 czerwca 2016ISSN 1427-1176

nakład: 3500 egz.

KONTO:Uniwersytet Jagielloński

PEKAO SA 87124047221111000048544672z dopiskiem: ALMA MATER – darowizna

ACTUALIARita Pagacz-Moczarska – SZTUKA MOŻE ZMIENIAĆ ŚWIAT .......................................................... 5Jacek Popiel – LAUDACJA DLA ANDRZEJA WAJDY – DOKTORA HONORIS CAUSA UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO ........................................................................................ 7WYSTĄPIENIE ANDRZEJA WAJDY, UHONOROWANEGO ZŁOTYM MEDALEM PLUS RATIO QUAM VIS ................................................................................................................. 10NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM GOŚCILI ......................................................................... 12PROGRAM WIZYTY PAPIEŻA FRANCISZKA W POLSCE ORAZ ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY ..................................................................................... 14Antoni Jackowski, Izabela Sołjan, Elżbieta Bilska-Wodecka, Justyna Liro, Maciej Trojnar, Edyta Kostrzewa – ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY KRAKÓW 2016 .................. 16Janusz Fedirko – KULT MIŁOSIERDZIA BOŻEGO NA ŚWIECIE ..................................................... 30PAPIESKI SPLENDOR ............................................................................................................................ 34MARIA MATER MISERICORDIAE ......................................................................................................... 35Maria Natalia Gajek – LIST OD MATKI TERESY ............................................................................... 38

SCIENTIAO SŁOWNIKU... I NIE TYLKO – rozmowa z prof. Michałem Jaskólskim ............................................. 39Mateusz Kolaszyński – JUBILEUSZOWA KSIĘGA NAUK POLITYCZNYCH ................................... 42Iwona Maciejowska, Maciej Kluza – WITAMY W NANOŚWIECIE ........................................................ 44Alicja Rafalska-Łasocha – UDANY MARIAŻ NAUKI I SZTUKI ....................................................... 48Piotr Cora – SZKLANE PACIORKI Z PAFOS ..................................................................................... 49Mariusz Kusion – LEGALNE CYTOWANIE W PRACY NAUKOWEJ ............................................... 52

PERSONAE Elżbieta Dziwisz – HISTORIA JEDNEJ ZNAJOMOŚCI ........................................................................ 54Beata Kosowska-Gąstoł – KONTYNUATOR TRADYCJI KRAKOWSKIEJ SZKOŁY NAUK POLITYCZNYCH ........................................................................ 64NAGRODA INTEGRALIA ..................................................................................................................... 66MEDAL ŚW. KRZYSZTOFA ................................................................................................................. 67

HISTORIA MAGISTRA VITAERita Pagacz-Moczarska – DZIESIĘCIOLECIE WYDZIAŁU POLONISTYKI .................................... 68MARZĘ JESZCZE O NAUKOWYM ODLOCIE ...................................................................................... 70Franciszek Ziejka – ZASZCZYT NAJWIĘKSZY, JAKI MOŻE SPOTKAĆ NAUCZYCIELA POLAKA ... 73Stefan Gąsiorowski, Wojciech Krawczuk – COLLEGIUM KAZIMIERZOWSKIE ............................... 80Janina Bożena Trepińska – UCZONA, WYCHOWAWCZYNI, AUTORYTET ......................................... 83Małgorzata Woźna-Stankiewicz – NASZA PANI DOKTOR ..................................................................... 86Urszula Dąmbska-Prokop – WYSOKIE WYMAGANIA, ŻYCZLIWOŚĆ I PRZYKŁAD .......................... 91

IMPRESSIONESJerzy Koziński – GENIALNY WYNALAZCA ....................................................................................... 93TAJEMNICZY ŚWIAT AFRYKI ............................................................................................................ 96

CONVENTIONESRita Pagacz-Moczarska – ISTOTA HUMANIZMU ............................................................................... 98Z WRAŻLIWOŚCI NA CIERPIENIE DRUGIEGO CZŁOWIEKA – z dr Jolantą Stokłosą rozmawia Rita Pagacz-Moczarska ................................................................ 108Anna Wojnar – W TROSCE O SENIORÓW ........................................................................................... 114Marta Barłowska-Trybulec – WIOSNA FIZJOTERAPII ........................................................................ 117

SCHOLARISAlicja Hudzik – JUWENALIA 2016 ........................................................................................................ 119REGATY O PUCHAR REKTORA ......................................................................................................... 122Agata Kmiecik – MŁODZI MALARZE Z UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO ......................... 124DZIEŃ GEOGRAFA ............................................................................................................................... 126Anna Wojnar – LAUDACJE STUDENCKIE 2016 ................................................................................. 128Tomasz Milewicz – SUKCES STUDENTEK WYDZIAŁU LEKARSKIEGO UJ CM .......................... 130MĄDRA KSIĄŻKA 2015 ........................................................................................................................ 131

VARIAFESTIWAL NAUKI ................................................................................................................................ 132MAJÓWKA ............................................................................................................................................. 134TYTUŁY I STOPNIE NAUKOWE ........................................................................................................ 135PRZEGLĄD WYDARZEŃ ..................................................................................................................... 137PÓŁKA NOWOŚCI ................................................................................................................................. 141

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJIKraków przygotowuje się do Światowych Dni

Młodzieży, zaplanowanych na 27–31 lipca 2016. Tak dużej międzynarodowej imprezy nigdy wcześ- niej w naszym mieście nie organizowano. Szacuje się, że na ŚDM może przyjechać pod Wawel na-wet 2,5 miliona młodych ludzi z ponad 170 kra-jów świata.

W realizację tego gigantycznego przedsię-wzięcia zaangażowany jest także Uniwersytet Ja-gielloński, między innymi poprzez udostępnienie w akademikach miejsc noclegowych, przeznaczo-nych dla wolontariuszy i pielgrzymów.

Wyjątkowo zapisze się w pamięci społeczności akademickiej 29 lipca 2016, tego dnia bowiem papież Franciszek odwiedzi Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu. Ojciec Święty spotka się tam z chorymi dziećmi i ich rodzicami oraz pra-cownikami. Wygłosi przemówienie, odwiedzi od-dział ratunkowy, a później wraz z rodzicami bę-dzie modlił się w kaplicy szpitalnej. Szczegółowy program wizyty papieża Franciszka w Polsce oraz Światowych Dni Młodzieży, informacje o unikato-wych wystawach im towarzyszących, a także ob-szerny artykuł dotyczący genezy przedsięwzięcia, kolejnych jego edycji, znaczenia w promocji mias- ta, wpływu na rozwój turystyki – można przeczytać w bieżącym wydaniu pisma.

Ponadto szczególną uwagę warto zwrócić na relację z uroczystości wręczenia Andrzejowi Waj-dzie złotego medalu Plus Ratio Quam Vis, wywiad z panią prezes Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie dr Jolan-tą Stokłosą czy wykład prof. Franciszka Ziejki o po-czątkach polonistyki na UJ, wyjaśniający, między innymi, dlaczego nasz wieszcz narodowy Adam Mickiewicz nie objął posady profesora literatury polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, zapropo-nowanej mu przez rektora krakowskiej wszechnicy Józefa Majera. W ramach cyklu „Smak życia” po-lecam reportaż, którego bohaterami są tym razem profesorowie Barbara i Szczepan Bilińscy.

Zachęcam również do zapoznania się z pozo-stałymi artykułami zamieszonymi w tym numerze, tym bardziej że wzbogacone zostały ciekawym materiałem ilustracyjnym.

Rita Pagacz-Moczarska

5ALMA MATER nr 186

ACTU

ALIA

ACTU

ALIA

12 maja 2016 Uniwersytet Jagielloński świętował 652. rocznicę założenia

Uczelni przez króla Kazimierza Wielkie-go. Zgodnie z tradycją obchody rozpoczęły się wizytą przedstawicieli władz UJ w ka-tedrze wawelskiej oraz złożeniem przez nich kwiatów na sarkofagach fundatorów i donatorów Akademii Krakowskiej: króla Kazimierza Wielkiego, świętej królowej Jadwigi i króla Władysława Jagiełły. Następnie reprezentanci społeczności akademickiej przybyli do auli Collegium Novum, gdzie odbyło się uroczyste posie-dzenie Senatu UJ.

Wydarzenie zgromadziło wielu wyjąt-kowych gości. Byli wśród nich marszałek województwa małopolskiego Jacek Krupa, wiceprzewodniczący Sejmiku Wojewódz-twa Małopolskiego Kazimierz Barczyk, dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego dr Stanisław Dziedzic, pre-zes Polskiej Akademii Umiejętności prof. Andrzej Białas, sekretarz generalny PAU prof. Szczepan Biliński, prezes oddziału Polskiej Akademii Nauk w Krakowie prof. Andrzej Jajszczyk, wiceprezes oddziału PAN w Krakowie prof. Barbara Bilińska,

SZTUKA MOŻE ZMIENIAĆ ŚWIAT652. rocznica założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego

rektorzy krakowskich uczelni, a także przedstawiciele korpusu dyplomatycznego oraz reprezentanci świata nauki, kultury i sztuki.

Nie zabrakło rektorów UJ poprzednich kadencji: prof. Franciszka Ziejki i prof.

Karola Musioła, prorektorów, prorek-torów elektów, reprezentantów wszyst-kich wydziałów UJ, a także przyjaciół Uniwersytetu. Honorowym gościem był jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów filmowych i teatralnych, doktor honoris causa UJ Andrzej Wajda, który podczas uroczystego posiedzenia Senatu UJ otrzymał złoty medal Plus Ratio Quam Vis. Artyście towarzyszyła żona Krystyna Zachwatowicz-Wajda.

W swoim świątecznym wystąpieniu rektor UJ prof. Wojciech Nowak mówił o roli, jaką najstarsza polska uczelnia odgrywała przez wieki, a także o misji, którą wypełnia do dziś, wytyczając nowe kierunki rozwoju myśli poprzez najwyższej jakości badania i nauczanie, budując trwałe relacje ze społeczeństwem, a także kształtując otwartość na nieznane, wraż-liwość humanistyczną i odpowiedzialność za działanie.

– Uniwersytet od początku kształcił i wychowywał młode pokolenia oraz rozbudzał potrzebę poznawania i po-szukiwania w nauce. Był apolityczny i autonomiczny, nawet w czasach, kiedy uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne temu nie sprzyjały. XXI wiek stawia przed

Obchody Święta Uniwersytetu Jagiellońskiego rozpoczynają się tradycyjnie od złożenia kwiatów na sarkofagach fundatorów i donatorów Akademii Krakowskiej w katedrze na Wawelu

Przed grobem króla Władysława Jagiełły

Fot.

An

na

Wo

jna

r

6 ALMA MATER nr 186

nami równie trudne zadania. [...] W tych warunkach ważne jest, aby pielęgnować prawdy uniwersalne, kanony, które nigdy nie straciły na znaczeniu i aktualności – akcentował rektor. Zaznaczył, że do takich uniwersalnych prawd należy właśnie, mówiąca o prymacie rozumu nad siłą, sentencja Plus ratio quam vis, która stała się dewizą Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– To w niej zawarta jest szczerość, mądrość i siła, bo przez 652 lata swego istnienia Uniwersytet Jagielloński tę prawdę poprzez swoją działalność we wszelkich obszarach pokazywał, utrwalał i promował. I jestem pewien, że to nasz niezbywalny kapitał, który będzie aktualny również w przyszłości! – podkreślił rektor.

O tym, jak uniwersytecka dewiza bli-ska jest Andrzejowi Wajdzie, mówiono w dalszej części uroczystości. Rektor w swoim wystąpieniu zaznaczył, że reżyser na przestrzeni lat poprzez swo-ją twórczość kształtował naszą polską wrażliwość na piękno i prawdę, ale też na obłudę i ciemne strony zarówno naszej hi-storii, jak i współczesności. Wygłaszający laudację prorektor UJ prof. Jacek Popiel (pełny tekst laudacji na s. 7–10) dziękował artyście za to, że stwarza szansę obcowa-nia z dziełami, które pozwalają Polakom ujrzeć ich portret własny. – Jesteś nam potrzebny – mówił laudator, zwracając się do bohatera uroczystości. – Bo my nadal wierzymy, że sztuka może zmieniać świat.

Łaciński tekst dyplomu odczytał pro-rektor UJ prof. Andrzej Mania.

Dziękując za wyróżnienie, Andrzej Wajda przypomniał drogę, jaką musiało przejść polskie kino od przedwojennych produkcji do filmów polskiej szkoły filmowej. Podkreślił rolę, jaką po 1945 roku odegrali Aleksander Ford, Wanda Jakubowska, Jerzy Toeplitz, Antoni Boh-dziewicz, a także wykładowcy Szkoły Fil-mowej i kierownicy Zespołów Filmowych: Jerzy Kawalerowicz, Tadeusz Konwicki, Stanisław Różewicz czy Ludwik Starski. – To dzięki Nim stoję dziś przed Wami, odbierając to wspaniałe wyróżnienie. To Oni stworzyli w Polsce kino godne naszych ambicji i talentów, godne widowni tych filmów – widowni, która wydała „Solidar-ność” – akcentował reżyser (pełny tekst jego wystąpienia na s. 10–11).

Na zakończenie uroczystości rektor UJ prof. Wojciech Nowak pogratulował Andrzejowi Wajdzie, życząc mu zdrowia i dalszych sukcesów. Rektor podziękował także za wszystkie życzenia i gratulacje Fo

t. A

nn

a W

ojn

ar

Uroczyste posiedzenie Senatu UJ odbyło się 12 maja w auli Collegium Novum

Andrzej Wajda, wybitny polski reżyser filmowy i teatralny, otrzymał złoty medal Plus Ratio Quam Vis z rąk rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka

Andrzej Wajda otrzymał również pamiątkowy dyplom; na zdjęciu wraz z władzami UJ

7ALMA MATER nr 186

Podziwiam tych wszystkich, którzy mają odwagę w jakieś ramy ująć całość

twórczości artystycznej Andrzeja Wajdy – dorobku, którym można obdarzyć co najmniej kilku twórców, a każdy z nich, mając w swej biografii zaledwie parę dzieł Wajdy, zapewne byłby uznany za wielkiego artystę. A przecież filmografia Wajdy liczy ponad pięćdziesiąt dzieł (do 2015 roku – 57 pozycji filmowych), do tego dochodzą dziesiątki przedstawień teatralnych, wystaw, książek. I kiedy Magnificencja powierzył mi zadanie wy-głoszenia laudacji z okazji odznaczenia Andrzeja Wajdy złotym medalem Plus Ratio Quam Vis, uczucie drżenia serca było mocniejsze od uczucia zaszczytu. Jak w krótkiej wypowiedzi ująć dziewięćdzie-siąt lat życia, siedemdziesiąt lat związków ze sztuką – od 1946 roku, kiedy to młody Andrzej Wajda po doświadczeniach wojny wkroczył w mury krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uznałem, że jedynym dla mnie ratunkiem – pozwalającym

uniknąć przedstawienia w porządku chro-nologicznym dokonań Artysty, nagród i wyróżnień (a byłby to zapewne materiał na co najmniej godzinną laudację) – jest próba odpowiedzi na kilka pytań, które zrodziły się przy okazji 90. urodzin An-drzeja Wajdy, w tym również na pytanie, jak ta łacińska dewiza Plus ratio quam

vis przyświecała długiemu i niezwykle twórczemu życiu Artysty, który już od 27 lat jest doktorem honorowym naszego Uniwersytetu (ceremonia wręczenia tytułu odbyła się w kwietniu 1989 roku).

Tylko osoba nieznająca bliżej Wajdy może przypuszczać, że ten reżyser-wi-zjoner, twórca niezapomnianych obra-

skierowane do społeczności akademic-kiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, jakie nadeszły z okazji uniwersyteckiego święta.

Uczestniczących w wydarzeniu gości zaprosił przed aulę, gdzie lampką uniwer-syteckiego wina wzniesiony został toast za pomyślność uhonorowanego artysty oraz Uniwersytetu.

Tuż po uroczystości na parterze i pół-piętrze Collegium Novum można było obej-rzeć wyjątkową wystawę, przygotowaną przez Muzeum UJ, na której zgromadzono eksponaty związane z osobą Andrzeja Waj-dy, ofiarowane przez niego Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. Wśród nich była statuetka Oscara, przyznana artyście w 1999 roku

przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej za całokształt twórczo-ści, oraz galowy strój, tzw. zielony frak ze szpadą, który reżyser miał na sobie podczas uroczystości przyjęcia go w poczet człon-ków francuskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Rita Pagacz-Moczarska

Laudacja dla Andrzeja Wajdy – doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Uroczystości towarzyszyła wystawa przygotowana

przez Muzeum UJ, na której zaprezentowano eksponaty

ofiarowane przez Andrzeja Wajdę Uniwersytetowi Jagiellońskiemu

Andrzejowi Wajdzie towarzyszyła żona Krystyna Zachwatowicz-Wajda.

Obecni byli również Krzysztof i Elżbieta Pendereccy

8 ALMA MATER nr 186

zów – często pełnych metafor – daleki jest od kierowania się w sztuce racjo-nalnymi argumentami. Sztuka filmowa i sztuka teatralna to sfery działalności, w których natchnieniu twórcy muszą towarzyszyć chłod-ne prawa logiki, precy-zja, niekiedy wręcz zegarmistrzowska. Wielkość, niepo-wtarzalność Waj-dy-artysty prze-jawia się, między innymi, w tym, że krytycy i widzowie są niekiedy bezradni w ocenie źródeł Jego artystycznych pomy-słów. Już w opisie samego początku biografii filmowej Artysta stawia znaki za-pytania. Z wielu re-lacji moglibyśmy wnioskować, że to chłodna, rozumo-wa analiza dopro-wadziła Wajdę do decyzji o porzu-ceniu krakow-skiej ASP. Mimo marzeń z czasów dzieciństwa i okre-su wojny, żeby zostać malarzem, opuścił tę zna-mienitą uczelnię, bo nie chciał zostać tylko jednym z setek absolwentów malarstwa. Ale ta racjonalna decyzja w myśleniu Artysty, który ma w pamięci słowa ukochanego Hamleta: Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, niż to się śniło waszym filozofom (przekł. Jerzy S. Sito),

uświadamia, że w życiu trzeba zdać się niekiedy na działanie losu, przypadku.

– A może prawda wygląda całkiem inaczej – wspominał Wajda. – I wszyst-

ko zdecydowało się pewnego letniego wieczoru, już po

trzech latach studiów malarstwa, podczas

wakacji w Sopocie w roku 1949, kiedy, zmęczony jałowy-mi sporami, podją-łem nieodwołalną decyzję: jeśli jutro będzie deszcz, jadę

do Łodzi zdawać do Szkoły Filmowej! Rano

padało, wsiadłem więc do pociągu. Za Tczewem

wprawdzie rozjaśniło się i wy-szło słońce, ale reszta mo-

jego życia potoczyła się zgodnie z wieczornym postanowieniem. Tak właśnie zostałem reżyserem...

Każdy z nas, zainteresowanych sztuką, poznając biografię i doko-

nania ludzi, którzy w swoich dziedzinach

wybili się na artystyczną niepodległość, przekroczyli

granice krajowej sztuki i stali się własnością świata, próbuje zgłębić tajem-nice ich sukcesu. Nie ukrywam, że nieraz, rozmawiając ze studentami na temat niewyobrażalnego dla polskiego artysty światowego sukcesu, jaki osiągnął Andrzej Wajda, zastanawialiśmy się nad źródłami

tego artystycznego triumfu. Na pewno nie ma tu jednej odpowiedzi.

Po pierwsze, Wajda miał i ma odwagę podejmowania częstokroć bardzo ryzy-kownych decyzji. Pierwszą, decydującą o swoim dalszym życiu, podjął – jak już wspomniałem – u progu dorosłego życia, porzucając studia malarskie.

Po drugie, o sukcesie Wajdy zadecy-dowało przekonanie, że żyjąc i tworząc w Polsce, można być światowym artystą. Wierzył w to już w latach 40. XX wieku. Motywacje towarzyszące porzuceniu ma-larstwa mają szczególnie dzisiaj głębokie znaczenie. Wiążą się bowiem z pytaniem o rolę artysty w życiu narodu, pytaniem, które pod koniec lat 40. XX wieku stawiali sobie młodzi malarze studiujący tu, w Kra-kowie, na uczelni żyjącej legendą Jana Matejki. Rozumieli, że ten artysta miał wielką siłę ducha i realizował narodową potrzebę wielkości, [...] przywołał do życia przeszłość, kazał nędzarzom marzyć o kró-lach, o hołdzie pruskim i zwycięstwie pod Grunwaldem. Ci młodzi artyści, tacy jak szczególnie bliski Wajdzie Andrzej Wró-blewski, buntując się przeciwko tradycji Matejki, bynajmniej nie odrzucali sztuki patriotycznej, tylko zaczęli ten patriotyzm pojmować w nowoczesny sposób. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem Wajdy, że świat nie dlatego przeszedł obok Matejki, że był polskim patriotą, jak wmawiali nam nacjonaliści, ale dlatego, że, w przeci-wieństwie do Chopina, nie potrafił znaleźć uniwersalnego języka do wyrażenia tego, co miał do powiedzenia. To jest nasz pol-ski odwieczny problem, nasza przegrana, którą dobrze znamy.

Wajda, nie rezygnując z polskich tematów, chciał nadać naszym odwiecz-nym problemom uniwersalną formę artystyczną, która znajdzie zrozumienie w świecie. Głęboko wierzył, że opowia-dając coś o Polsce, może być reżyserem nie tylko europejskim, ale i światowym. Jak mało kto, już wówczas zrozumiał, że sztuki patriotycznej nie da się zapro-gramować, prawdziwa sztuka nie rodzi się na polityczne zamówienie – ona musi wynikać z wewnętrznej potrzeby artysty. A Andrzej Wajda to pragnienie w różnych okresach swej twórczości, niezależnie od zewnętrznych przeszkód, cenzury, oporu władz politycznych, niekiedy także nie-przychylności krytyki, odczuwał – często nawet jako bolesną potrzebę wypowiedze-nia, wyrzucenia z siebie problemów, które Jemu samemu i wielu Polakom nie pozwa- Fo

t. A

nn

a W

ojn

ar

Laudację dla Andrzeja Wajdy wygłosił prorektor UJ prof. Jacek Popiel

9ALMA MATER nr 186

lały normalnie żyć. Nie tak dawno Artysta powiedział, że sztuka jest patriotyczna nie wtedy, kiedy podejmuje patriotyczny temat, tylko kiedy widownia przyjmuje to jako rozmowę na temat patriotyzmu.

I dlatego dzisiaj tu, w tej sali, w dniu święta najstarszej polskiej uczelni mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że nie ma w Polsce chyba drugiego artysty, który w takiej skali wydarzeniami naszej złożonej, częstokroć tragicznej historii zainteresował nie tylko Europę, ale nie-omal cały artystyczny świat. Nigdy nie zapomnę rozmowy, jaką odbyłem w Ja-ponii, w Osace, z jednym z tamtejszych reżyserów, który przyznał, że uczył się historii Polski nie z podręczników, tylko z filmów Wajdy. Pokolenie, Kanał, Popiół i diament, Lotna, Krajobraz po bitwie, Po-pioły, Brzezina, Wesele, Ziemia obiecana, Człowiek z marmuru, Panny z Wilka, Czło-wiek z żelaza, Pan Tadeusz, Katyń, Wałęsa. Człowiek z nadziei – czy my, Polacy, na co dzień doceniamy, że poprzez te dzieła możemy rozpoznawać nasze narodowe dzieje w chwilach triumfów i klęsk.

Po trzecie, o fenomenie Wajdy de-cyduje przekonanie, że sukces artysty jest efektem pracy zespołu. Wajda kocha

aktorów, aktorzy kochają Wajdę; wielu z nich od Jego filmów rozpoczynało swą artystyczną karierę. Wajda kocha kom-pozytorów, scenografów, techników. Oni marzą, żeby z Nim współpracować. Dla mnie najwspanialszym przykładem takie-go zespołowego tworzenia jest trwający już ponad czterdzieści lat fenomen arty-

stycznej współpracy Krystyny Zachwa-towicz i Andrzeja Wajdy. W tym miejscu nie mogę nie zacytować listu, jaki Artysta przesłał na adres rektora Wojciecha No-waka w podziękowaniu za życzenia, które przekazałem Jubilatowi w czasie urodzi-nowej uroczystości:

Magnificencjo, z całego serca dziękuję za list, a w nim tyle słów, które zobowiązu-ją. To prawda, żyłem w ciekawych czasach, ale aby je pokazać na ekranie, potrzebowa-

łem wspólnego wysiłku ludzi filmu, więcej – tych wszystkich, którzy konsekwentnie przesuwali granicę wolności w naszym kraju, aby dojść do „Solidarności”.

Po czwarte, umiejętność dzielenia się swoimi sukcesami z innymi, pragnienie pozostawienia po sobie współczesnym i potomnym nie tylko filmów, spektakli

teatralnych, ale i tak wspaniałych dzieł jak „Manggha”. Wajda, otrzymawszy niewy-obrażalną finansowo dla Polaków japońską Nagrodę Kioto, „nie zakopał” tych środ-ków, ale je pomnożył i wraz z Krystyną Zachwatowicz stworzył Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej. Również Uniwersy-tet Jagielloński został obdarowany cenny-mi darami – najważniejsze filmowe trofea, między innymi honorowego Oscara, Złotą Palmę z Cannes, berlińskiego Złotego Niedźwiedzia, weneckiego Złotego Lwa, włączył Reżyser bowiem „po wsze czasy” do zbiorów Muzeum Uniwersytetu Jagiel-lońskiego w Collegium Maius.

Po piąte, o niepowtarzalności Waj-dy-artysty świadczy poczucie ciągłego niespełnienia. Realizacja kolejnych pro-jektów rodzi przekonanie, że powstaje dzieło życia. Ale nawet jak przychodzi sukces, pojawiają się liczne zewnętrzne dowody uznania, nagrody, już po chwili u Wajdy powstaje myśl, że prawdziwe wielkie dzieło jest jeszcze ciągle przed Nim. Wajdę interesuje bowiem wyłącznie to, co będzie jutro.

Nie tylko poprzez dzieła, ale także poprzez osobiste wypowiedzi Andrzeja Wajdy dociera do nas przekonanie, a nawet pewność, że kocha On kino i żywioł tej artystycznej muzy jest treścią Jego życia. Ludzie, którzy mają szczęście obserwować Go z bliska, dostrzegają, że pod wize-runkiem zrównoważonego, taktownego człowieka mamy osobę ciągle żyjącą w stanie jakiegoś artystycznego pobudze-nia, twórczej gorączki, nakierowaną nie tylko na aktualnie realizowane dzieło, ale już myślącą o kolejnym projekcie.

Kiedy parę miesięcy temu, po dłuższej przerwie, ponownie oglądałem Panny Fo

t. A

nn

a W

ojn

ar

Andrzej Wajda w auli Collegium Novum

Kwiaty wręczają przedstawiciele „Słowianek”

10 ALMA MATER nr 186

Stojąc tu dziś przed Wami obdarowany tym wspaniałym wyróżnieniem, jakim

jest złoty medal Uniwersytetu Jagiel-lońskiego Plus Ratio Quam Vis, muszę odpowiedzieć sobie, czym ja – reżyser filmowy – na to zasłużyłem.

Jaką drogę musiało przejść polskie kino od przedwojennych produkcji i takich filmów jak Pani minister tańczy czy Co mój mąż robi w nocy do filmów polskiej szkoły filmowej, żeby jego przedstawiciel był tak wysoko doceniony przez najdo-stojniejszy, najstarszy polski uniwersytet?

Stało się to dzięki ludziom polskiego kina po 1945 roku, którzy zrobili wszyst-ko, aby zmienić radykalnie stosunek

do kina i wziąć sprawy w swoje ręce, używając rozumu przeciw sile, która niosła do Polski sowietyzację w każdej dziedzinie życia. Naszym tematem była wtedy woj-na, i to doświadczenie było obecne w nas samych. Cóż dziwnego, że już pierwsze filmy, jak Ostatni etap, przedstawiający obóz w Auschwitz, ukazywały go tak, jak przeżyła ten obóz Wanda Jakubowska – reżyser tego filmu.

Równocześnie grupa stanowiąca Czołówkę Filmową Wojska Polskiego rozpoczęła tworzenie podstaw produkcji filmowej w kraju: powstała Wytwórnia Filmowa w Łodzi, Wytwórnia Filmów Dokumentalnych w Warszawie i Szkoła

Filmowa w Łodzi, w której miałem szczę-ście studiować w latach 1949–1953.

Rektor Jerzy Toeplitz zrobił wszystko, aby upodobnić ją do szkół europejskich, i dał nam szansę poznania światowego kina od awangardy francuskiej lat 20. do filmów neorealizmu powstających w tym czasie w Italii.

Świadomi sytuacji politycznej, nasi starsi koledzy powołali do życia Zespoły Filmowe, które bardzo skutecznie chroniły okres zdjęć do filmu przed interwencją władz politycznych. Okres zdjęciowy odbywał się jedynie pod kontrolą kierow-nictwa artystycznego Zespołów, które prowadzili filmowi reżyserzy – nasi starsi koledzy.

To dzięki tej decyzji miałem szansę w filmie Popiół i diament swobodnie przetworzyć napisaną w scenariuszu scenę rozmowy Maćka Chełmickiego z Andrze-jem o przyjaciołach, którzy zginęli w czasie wojny, z rozmowy przy sałatce śledziowej na wizję płonących kieliszków, uosabiają-cych zabitych w czasie wojny kolegów – bez niczyjej interwencji z zewnątrz.

Dzięki takim możliwościom polskie kino rodziło się w czasie zdjęć do filmu, stawało się osobiste, obrazowe i wyraziste. Mówiliśmy językiem kina europejskiego, cóż więc dziwnego, że nasze filmy zwróciły uwagę świata. Uczestniczyliśmy w świa-

z Wilka, z niezwykłą ostrością dotar-ła do mnie ostatnia sekwencja filmu z obrazem Jarosława Iwaszkiewicza w pociągu: Za oknami wagonu nadbiegają śnieżne pola i lato zmienia się w zimę, wielki pisarz żegna się z krajobrazem swej młodo-ści. Będąc po latach znów pod wrażeniem tego dzieła, przymknąłem na chwilę oczy i nagle ujrzałem ten sam wagon, a przy oknie Andrzeja Wajdę, w pierwszym filmowym ujęciu spoglądającego na sie-dzących w dalszej części wagonu: Karola Frycza, Tadeusza Łomnickiego, Piotra Skrzyneckiego, Tadeusza Kantora, Zbyszka Cybulskiego, a za oknami pędzącego po-ciągu przewijały się sceny z filmów Wajdy, dotykające historii Jego życia: te wszystkie bolesne i radosne historie, którymi żyła Polska i Polacy, a które świat dzięki Waj-

dzie próbował poznać i nawet zrozumieć. Nagle pociąg zatrzymał się i w kolejnym filmowym ujęciu zobaczyłem na peronie młodego Wajdę, który do znajdującej się przed nim ekipy filmowej wydaje komen-dę: „Uwaga! Kamera!”. Tak oto w mojej wyobraźni spełniło się jedno z marzeń Artysty, o którym tak pięknie i wzruszająco pisał w swej autobiografii: Serce zabiło mi mocniej: gdybym mógł zacząć wszystko od nowa, rzucić się raz jeszcze w przygodę z filmem, której nic w moim życiu nie może zastąpić. Przestać myśleć o widowni, która odpycha wszystko, co nie jest rozrywką [...]. Myślę, że oddałbym w tej chwili wszystkie moje filmy, z „Popiołem i diamentem” włącznie, za to, by [...] zaczynać raz jesz-cze wspaniałą i pełną niewiadomych grę z życiem, z kinem...

Magia filmu, której Andrzej Wajda jest niezrównanym kreatorem, pozwala nam wierzyć, że ten artystyczny obraz jest wstę-pem do nowego etapu twórczości Mistrza.

Dostojny Doktorze Honorowy naszego Uniwersytetu, Drogi Panie Andrzeju, dzię-kujemy za to, że jesteś Artystą, który nam i, mam nadzieję, kolejnym pokoleniom stwarza szansę obcowania z dziełami, które pozwalają Polakom ujrzeć ich portret własny.

Myślę, że wyrażę odczucia nas wszyst-kich tu obecnych, że tak jak zawsze do tej pory, a może dziś jeszcze bardziej – jesteś nam potrzebny.

Bo my nadal wierzymy, że sztuka może zmieniać świat.

Jacek Popielprorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej

Wystąpienie Andrzeja Wajdyuhonorowanego złotym medalem Plus Ratio Quam Vis

An

na

Wo

jna

r

Wydarzenie zgromadziło wielu wyjątkowych gości, w tym przedstawicieli władz miasta i województwa, korpusu dyplomatycznego, rektorów krakowskich uczelni oraz reprezentantów świata nauki, kultury i sztuki

11ALMA MATER nr 186

towej kinematografii, chociaż w kraju panowała surowa cenzura polityczna. Tu znów okazało się, że maksyma Plus ratio quam vis była jedyną skuteczną drogą do tego celu.

To prawda, że Biuro Polityczne PZPR, uznając polską szkołę filmową za szko-dliwy ideowo błąd, zatrzymało w 1960 roku jej dalszy rozwój, narzuciło nam film historyczny.

Ale te wielkie produkcje filmowe zrealizowane wtedy: Faraon, Pamiętnik znaleziony w Saragossie i Popioły, dały naszej kinematografii błyskawiczny rozwój filmowego przemysłu, a Jerzy Kawalero-wicz ze swoim Faraonem znalazł się wśród nominowanych do Oscara.

Co ważniejsze, za nami łódzką szkołę opuszczali i rozpoczynali swoje filmy: Roman Polański (Nóż w wodzie), Jerzy Skolimowski (Ręce do góry), Krzysztof Zanussi (Struktura kryształu), wnosząc

do polskiego kina własne tematy i nowy język filmowy.

Mijają lata, nadchodzi niezapomniany rok 1980 i w sali obrad strajkujących stocz-niowców pojawiają się kamery skierowane

tam przez Stowarzyszenie Filmowców Pol-skich, aby zrealizować dokument Robotnicy ‘80, kontynuujący niejako film Krzysztofa Kieślowskiego Robotnicy 1971.

Prowadzący mnie od bramy stoczni do sali BHP stoczniowiec Mirosław Waga zamawia u mnie film Człowiek z żelaza, gdyż widział już Człowieka z marmuru, który powstał kilka lat wcześniej.

Sprzeciw robotników strajkujących w stoczni i działania Lecha Wałęsy przy-niosły nie tylko zwycięstwo naszej racji, ale ochroniły nas przed daremnym rozlewem krwi. Plus ratio quam vis zwyciężyła! Re-alizację tej rzymskiej maksymy zobaczyłem na własne oczy.

Tak polskie kino uczestniczy w historii naszego kraju. Nie stało się to samo, ko-nieczni byli tacy ludzie jak Aleksander Ford, Wanda Jakubowska, Jerzy Toeplitz, Antoni Bohdziewicz. Wykładowcy Szkoły Filmo-wej i kierownicy Zespołów Filmowych: Jerzy Kawalerowicz, Tadeusz Konwicki, Stanisław Różewicz czy Ludwik Starski.

To dzięki Nim stoję dziś przed Wami, odbierając to wspaniałe wyróżnienie. To Oni stworzyli w Polsce kino godne naszych ambicji i talentów, godne widowni tych filmów – widowni, która wydała „Soli-darność”.

Magnificencjo, Szanowni Zebrani, Drodzy Przyjaciele, przyjmuję dziś to wspaniałe wyróżnienie, jakim jest Złoty Medal Uniwersytetu Jagiellońskiego, ze świadomością, że nasza racja znów zwycię-ży – przeciw kolejnym próbom narzucenia nam siłą strachu przed obcymi, lokalnego patriotyzmu i jałowego grzebania się w przeszłości.

Plus ratio quam vis nadal określa drogę, którą wskazuje nam wielosetletnia tradycja Alma Mater Cracoviensis.

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Plus ratio quam vis nadal określa drogę, którą wskazuje nam wielosetletnia tradycja Alma Mater Cracoviensis – mówił podczas wystąpienia Andrzej Wajda

Od lewej: Krzysztof Penderecki, marszałek województwa małopolskiego Jacek Krupa, rektor UJ prof. Wojciech Nowak, prorektor UJ prof. Andrzej Mania, Andrzej Wajda, Elżbieta Penderecka

Z okazji 90. urodzin Andrzeja Wajdy 5 czerwca na Uniwersytecie Jagiellońskim zorganizowano sesję naukową. Jubilat otrzymał kwiaty od prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego

12 ALMA MATER nr 186

NA UNIWERSYTECIE JAGIELLOŃSKIM GOŚCILI

Fot.

An

na

Wo

jna

r

30 maja zostało podpisane porozumienie o kontynuacji współpracy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Indiana University. Dokument sygnowali rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz prezydent Uniwersytetu w Indianie prof. Michael McRobbie. W spotkaniu wzięli udział również, między innymi, prorektorzy UJ prof. Andrzej Mania i prof. Stanisław Kistryn oraz reprezentujący amerykańską uczelnię wiceprezydent ds. współpracy międzynarodowej prof. David Zaret

oraz dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych, były ambasador USA w Polsce Lee Feinstein

16 maja na Uniwersytecie Jagiellońskim gościł ambasador Bułgarii Emil Savov Yalnazov. W Collegium Novum odbyło się spotkanie z rektorem UJ prof. Wojciechem Nowakiem, w którym uczestniczyli również: dziekan Wydziału Filologicznego UJ prof. Elżbieta Górska, dyrektor Instytutu Filologii Słowiańskiej UJ

dr hab. Magdalena Dyras oraz kierownik Zakładu Filologii Bułgarskiej i Macedońskiej prof. Celina Juda. Ambasadorowi towarzyszyła małżonka Sylvia Yalnazova

13ALMA MATER nr 186

Fot.

An

na

Wo

jna

r

13 maja Uniwersytet Jagielloński odwiedziła delegacja przedstawicieli uczelni indyjskich oraz specjalistów z dziedziny studiów indyjskich z Uniwersytetu w Oks-fordzie. Delegację przyjął w swoim gabinecie w Collegium Novum prorektor UJ prof. Andrzej Mania, następnie odbyło się seminarium naukowe zatytułowa-

ne India. Emerging Power and the New International Order in Asia

18 maja w Sali Senackiej Collegium Novum prorektor UJ prof. Stanisław Kistryn spotkał się z przedstawicielami władz rektorskich, dziekańskich oraz Działu Współ-pracy Międzynarodowej Uniwersytetu w Kobe. Ze strony UJ obecni byli również: Krystian Gurba z CITTRU, Tomasz Guzik z Centrum Administracyjnego Wsparcia

Projektów, kierownik Działu Współpracy Międzynarodowej Dorota Maciejowska oraz asystent prorektora UJ Małgorzata Nanke

Delegacja z Uniwersytetu Zhejiang w Hangzhou, z wiceprezydent prof. Zhou Guping na czele, która sprawuje również funkcję prezydenta Chińskiej Akademii Rozwoju Regionu Zachodniego, gościła na Uniwersytecie Jagiellońskim 7 czerwca. Przedstawiciele chińskiego uniwersytetu spotkali się w Collegium Novum z rektorem UJ prof. Wojciechem Nowakiem oraz z prorektorem UJ prof. Stanisławem Kistrynem. Rozmowy dotyczyły możliwości rozpoczęcia współpracy,

szczególnie w dziedzinie nauk społecznych

14 ALMA MATER nr 186

ŚRODA, 27 LIPCA

16.00 PrzylotnaMiędzynarodoweLotniskoim.św.JanaPawłaII Kraków-Balice

17.00 Ceremoniapowitania.PrzejazdnaWawel Spotkaniezwładzamiizkorpusemdyplomatycznym

17.40 SpotkaniekurtuazyjnezprezydentemRzeczypospolitejPolskiej

18.30 SpotkaniezbiskupamipolskimiwkatedrzenaWawelu Cichamodlitwaprzykonfesjiśw.Stanisława,gdzie

wystawionesąteżrelikwieśw.JanaPawłaII;uczcze-nieNajświętszegoSakramentuwkaplicyzaołtarzem

PrzemówienieOjcaŚwiętego Wieczorem:PałacArcybiskupówkrakowskich PokolacjiOjciecŚwiętypokażesięwOkniePapie-

skim,abypowitaćwiernychzebranychnaplacuprzedPałacemArcybiskupówKrakowskich

CZWARTEK, 28 LIPCA

7.40 PrzejazddoBalic,wizytawklasztorzesióstrprezentek PrzywejściudokaplicyŚwiętychJanaChrzcicielai

JanaApostołabędązgromadzonesiostrytejwspól-notyiniektórzyuczniowieszkółprzeznieprowadzo-nych.Wspólnamodlitwawciszy

9.45 PrzyjazddoklasztorunaJasnejGórze ModlitwawKaplicyCudownegoObrazu

10.30 Mszaświętazokazji1050.rocznicychrztuPolski Mszaświętajestwydarzeniemoznaczeniuogólnopol-

skim,wramachRokuJubileuszowego1050.rocznicychrztuPolski

ObszarSanktuariummożepomieścićokoło300ty-sięcywiernych.Koncelebrowaćbędąbiskupiilicznipolscykapłani,wobecnościprezydentaRzeczypo-spolitejPolskiejinajwyższychwładzkraju

17.00 PrzekazaniekluczydoKrakowaiprzejazdtramwajemnaBłonia

Na placu przed pałacem arcybiskupim prezydentKrakowaprzekażekluczedomiastaOjcuŚwiętemu.WtramwajupodczasprzejazdunaBłoniapapieżowibędzietowarzyszyłaniepełnosprawnamłodzież

17.15 PrzyjazdnaBłonia Przejazdpapamobilemiędzywiernymi.Oczekuje

sięokoło600tysięcymłodychludzi

17.30 Ceremoniapowitania(ok.1,5godziny) PokolacjiOjciecŚwiętyukażesięwOkniePapieskim,

pozdrawiającwiernychzebranychnaplacu

PIĄTEK, 29 LIPCA

7.00 MszaświętaprywatnawkaplicyPałacuArcybiskupówkrakowskich

9.30 WizytawAuschwitz Wtymrokuprzypada75.rocznicamęczeńskiejśmierci

św.MaksymilianaKolbego.OjciecŚwiętyudasiępieszonaterenobozukoncentracyjnego,przechodzącsamprzezbramęwejściową.Przywejściunadziedziniecbloku11spotkasięindywidualniez15osobamiocalałymizobozu

ModlitwaprywatnawcelimęczeństwaOjcaKolbego

PROGRAM WIZYTY PAPIEŻA FRANCISZKA W POLSCE ORAZ ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY

Kraków, Jasna Góra, Oświęcim27–31 lipca 2016

15ALMA MATER nr 186

10.30 WizytawobozieBirkenau Ojciec Święty przejedzie samochodemod głównej

bramywejściowej obozu,wzdłuż linii kolejowej, ażdoplacuprzedMiędzynarodowymPomnikiemOfiarObozu, gdzie zgromadzonych będzie około 1000gości.Zatrzymasięnacichąmodlitwęprzedpomnikiem

Indywidualnespotkaniez25SprawiedliwymiwśródNarodówŚwiata

PrzemówienieOjcaŚwiętego

16.30 WizytawUniwersyteckimSzpitaluDziecięcym Wholu będzie zgromadzonych około 50 chorych

dziecizrodzicami PrzemówienieOjcaŚwiętego Prywatnawizytawniektórychmiejscachszpitalnego

oddziału ratunkowegonaparterzew towarzystwiedyrektorairodziców

Modlitwawkaplicyszpitalnej

18.00 DrogakrzyżowazmłodzieżąnakrakowskichBłoniach NazakończenieDrogiKrzyżowejOjciecŚwiętywy-

głosikrótkieprzemówienie PokolacjiOjciecŚwiętyukażesięwOkniePapieskim,

pozdrawiającwiernychzebranychnaplacu.

SOBOTA, 30 LIPCA

8.30 Wizytaw Sanktuarium BożegoMiłosierdziaw Ła-giewnikach

Kaplicaśw.FaustynyKowalskiej.Obecnebędąsio-stryzeZgromadzeniaMatkiBożejMiłosierdziaorazdziewczęta,którymisięopiekują

Modlitwawkaplicyprzedgrobemśw.Faustyny

8.45 PrzejazdpapamobiledoBazylikiBożegoMiłosierdzia PrzejścieprzezBramęMiłosierdzia OjciecŚwiętywejdziedoSanktuariumprzezŚwięte

DrzwiMiłosierdzia

9.15 Liturgiapojednaniazudziałemmłodzieży Ojciec Święty będzie spowiadał pięcioromłodych

ludziwjęzykach:włoskim,hiszpańskimifrancuskim.PapieżFranciszekbędzietrzecim–pośw.JaniePawleIIiBenedykcieXVI–papieżem,którynawiedzaSank-tuariumBożegoMiłosierdzia, ale pierwszym, którybędziewnimspowiadał

10.30 MszaświętawSanktuariumśw.JanaPawłaIIzkapłana-mi,osobamikonsekrowanymiiseminarzystamizPolski

W Sanktuarium znajdzie się około dwóch tysięcyosób:kapłanów,zakonników,zakonnic,osóbkonse-krowanychiseminarzystówzPolski.Pięćtysięcyosóbbędziemogłouczestniczyćwemszyna rozległymplacuprzedświątynią

13.00 Obiadzmłodzieżą OjciecŚwiętyzjeobiadzkardynałemarcybiskupemkra-

kowskim,ztłumaczemi12przedstawicielamimłodzieżyzróżnychkrajów:jednymchłopcemijednądziewczy-

nązkażdegokontynentuorazchłopcemidziewczyną zPolski

19.00 PrzyjazdnaCampusMisericordiae PrzejścieprzezBramęŚwiętązpięciomaprzedstawi-

cielamimłodzieży

19.30 Czuwaniemodlitewnezmłodzieżą

NIEDZIELA, 31 LIPCA

8.45 PrzyjazdnaCampusMisericordiae Błogosławieństwo dwóch budynkówCaritas:Domu

MiłosierdziadlaosóbubogichistarszychorazDomuChleba–magazynuzżywnościądlapotrzebujących Przejazdwśródwiernych

10.00 Msza święta posłania na zakończenie ŚwiatowychDniMłodzieży

RozesłaniemłodychświadkówBożegoMiłosierdzia.OgłoszeniemiejscaidatykolejnychŚwiatowychDniMłodzieży

17.00 SpotkaniezwolontariuszamiŚDMorazkomitetemorganizacyjnymidobroczyńcami

18.15 PrzyjazddoBalic(częśćwojskowa) CeremoniapożegnaniaOjcaŚwiętego

16 ALMA MATER nr 186

W sierpniu 1991 roku Częstochowa, jako pierwsze miasto w Polsce,

gościła uczestników Światowych Dni Młodzieży (ŚDM). Po 25 latach od tamte-go wydarzenia znów polskie miasto, tym razem Kraków, będzie gospodarzem tego

cyklicznego spotkania katolickiej młodzie-ży z całego świata. O ważności imprezy świadczy osobisty udział w niej głowy Ko-ścioła katolickiego, przez lata Jana Pawła II, następnie Benedykta XVI, a od 2013 roku obecnego papieża Franciszka. On też za-szczyci ŚDM w Krakowie.

Wydarzenia o charakterze religijnym gromadzące dużą liczbę młodzieży są nie-odłącznym znakiem czasów przełomu XX

i XXI wieku. Od końca lat 70. XX wieku obecne są one w przestrzeni publicznej dzięki wspólnocie z Taizé, organizującej na przełomie starego i nowego roku w jednym z europejskich miast modlitewne spotka-nia ekumeniczne nazywane Pielgrzymką

Zaufania przez Ziemię. Od 1985 roku, z inicjatywy św. Jana Pawła II, do kalen-darza spotkań modlitewnych Kościoła rzymskokatolickiego zostały wpisane także Światowe Dni Młodzieży. Celem tych modlitewnych spotkań organizowanych dla młodzieży jest przede wszystkim pogłębia-nie jej duchowości i religijności.

Zgromadzenie w jednym miejscu i cza-sie dużej liczby uczestników wydarzenia

niesie za sobą dla organizatorów – zarówno ze strony kościelnej, jak i samorządowej – wiele wyzwań. Pokłosiem tych spotkań dla uczestników są głównie wartości duchowe (pogłębienie wiary) i społeczne, natomiast organizatorzy i goszcząca społeczność lo-

kalna mogą liczyć na pewne długofalowe korzyści.

Z powodu dużej liczby uczestników ko-nieczna jest współpraca pomiędzy Kościo-łem – głównym inicjatorem i animatorem spotkania, a władzami miasta, w którym spotkanie się odbywa, szczególnie w sferze szeroko pojętej obsługi uczestników, orga-nizacji ruchu miejskiego oraz zapewnienia odpowiednich warunków bezpieczeństwa.

KRAKÓW 2016

Fot.

An

na

Wo

jna

r

1 kwietnia w auli Collegium Novum rozpoczęła się dwudniowa międzynarodowa konferencja zatytułowana Światowe Dni Młodzieży. Źródła i rozwój idei. Zebranych gości powitał rektor UJ prof. Wojciech Nowak

17ALMA MATER nr 186

Ranga oraz skala wydarzenia sprawiają, że te spotkania modlitewne mogą być klasyfi-kowane jako masowe wydarzenia religijne i mogą być uznawane za formę turystyki eventowej, niezwykle dynamicznie rozwi-jającej się współcześnie.

Prognozowanie korzyści, zwłaszcza tych materialnych, z tego typu imprez jest trudne i często obarczone błędem. Tak naprawdę o realnych zyskach można mówić dopiero po zakończeniu imprezy. Jednak sam wybór miasta na gospodarza ŚDM jest zazwy-czaj traktowany jako wielkie wyróżnienie i zaszczyt dla jego władz i mieszkańców, a także całego kraju. Nigdy nie jest to decyzja, wobec któ-rej wspomniana społeczność przechodzi obojętnie. Tak też jest w przypadku Krakowa, o czym świadczą wypowiedzi kardynała Stanisława Dziwi-sza, prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego czy wielu innych osób zaangażowanych w przygotowanie imprezy. Po-jawiają się także głosy krytycz-ne, niechętne tej imprezie. Mają one przede wszystkim kontekst finansowy, podkreślając wysokie koszty organizacji wydarzenia. Faktycznie są one duże, ale ŚDM są zjawiskiem, na które należy spojrzeć szerzej, a ich znaczenie i oddziaływanie ocenić wieloaspektowo. Niniejsze opracowanie w zamierzeniu autorów powinno przynajmniej częściowo spełnić to zadanie.

ODDZIAŁYWANIE RELIGIJNYCH IMPREZ MASOWYCH

W TEORII NAUKOWEJ

Analiza oddziaływania Światowych Dni Młodzieży może być przeprowadzona na wielu płaszczyznach. Biorąc pod uwagę charakter i cechy tego wydarzenia religijne-go, wydaje się celowe, aby do jego analizy wykorzystać model dotyczący tzw. marko-wych wydarzeń turystycznych – hallmark

events. W modelu tym autorzy wyróżnili trzy podstawowe cele oraz trzy najważniej-sze procesy prowadzące do ich osiągnięcia. Za cele te uznano wykreowanie atrakcyj-ności wydarzenia, stosownego wizerunku i marki produktu oraz korzyści płynących dla miejscowej wspólnoty i inwestorów. Za najistotniejsze procesy zapewniające sukces

omawianym działaniom uznano: trwałość zjawiska, odpowiednio prowadzony marke-ting oraz zapewnienie właściwej organizacji i pozyskanie źródeł finansowania. Model ten nie może być wprost przeniesiony do analizowanych wydarzeń religijnych, gdyż produkty flagowe (markowe) w tym modelu ściśle wiążą się z określonym miejscem – miejscowością, miastem czy regionem i jego lokalną społecznością, podczas gdy Światowe Dni Młodzieży mają inny charak-

ter: organizowane są cyklicznie, ale ze zmienną lokalizacją. Wydaje się jednak, że w istocie w przebiegu samego zjawiska można wskazać wspólne ele-menty oraz podobne procesy, gwarantujące trwanie i rozwój wydarzenia. W zmodyfikowa-nej formie wpisują się też one w przytoczony wyżej model, a podstawowe cele zostają zachowane i można je rozpisać następująco: (1) atrakcyjność, (2) wizerunek i marka produk-tu, (3) organizowanie okreś- lonych wspólnot skupionych wokół wydarzeń.

Atrakcyjność jest celem, a zarazem warunkiem koniecz-

nym, aby wydarzenie się odbyło. Ponieważ mamy do czynienia z wydarzeniami religij-nymi, podstawowym ich przesłaniem jest ewangelizacja młodzieży. W programie spotkań centralną rolę pełni Eucharystia i modlitewne czuwanie. Jednak ta nie-zmienna treść podawana jest w innej aniżeli tradycyjna formie. Dlatego za podstawowe

Konfesjonały podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro 2013

Pe

ter

Po

tro

wl

18 ALMA MATER nr 186

czynniki religijne należy uznać odpowiednie duszpasterstwo oraz wiodącą rolę charyz- matycznych przywódców. Kulminacyjny moment Światowych Dni Młodzieży to msza św. i spotkanie z papieżem. Atrak-cyjność formy zapewniają także imprezy towarzyszące zorganizowane z okazji ŚDM: widowiska muzyczne i teatralne (o treści religijnej), wspólne śpiewy i tańce, dialog prowadzących z młodzieżą, powietrzne pokazy i inne przedsięwzięcia kulturalne o tematyce religijnej.

Ważne znaczenie ma również miejsce – zazwyczaj duże i ciekawe turystycznie miasto. Nie bez znaczenia jest także spo-sób zapewnienia noclegów i wyżywienia. Zazwyczaj uczestnicy zatrzymują się w do-mach goszczących ich rodzin. Jest to istotne także ze względów finansowych – młodzież może spędzić kilka dni w atrakcyjnym mie-ście, ponosząc niewielkie koszty utrzymania i jednocześnie poznając tradycje rodzinne i kulturę kraju, w którym odbywają się ŚDM.

W sferze przeżyć dla części będzie to spełnienie duchowe, spotkanie z sa-

crum. Dla wielu przygoda i możliwość kontaktu z rówieśnikami. Dla wszystkich poczucie wspólnoty i radosnej zabawy, jednak zaprogramowanej na ukazywanie i utrwalanie określonych wartości reli-gijnych. Atrakcyjność tych zgrupowań młodzieży powoduje, że uczestniczą w nich także młodzi ludzie poszukują-cy własnego miejsca i wiary, a nawet niewierzący.

Drugim ważnym elementem jest wize-runek i marka produktu. Bez odpowiedniej polityki władz kościelnych oraz bez pro-mocji wydarzeń w mediach nie byłyby one z pewnością tak popularne wśród młodzieży. Światowe Dni Młodzieży moż-na uznać za produkt markowy, rozpozna-walny szeroko w świecie lub kraju. Każde ŚDM mają swoje logo, hymn, patronów i wiodące hasło. Na zakończenie tego święta przedstawicielom miasta, w którym zorganizowane zostanie kolejne spotkanie, przekazywany jest krzyż. Wydawane są okolicznościowe foldery czy koszulki lub inne pamiątki.

W oryginalnym modelu przywołanym powyżej cel trzeci zorientowany jest na korzyści dla lokalnej wspólnoty i inwe-storów. Ze względu na religijną specyfikę omawianych wydarzeń i fakt, że w danym miejscu zachodzą tylko raz, korzyści płyną-ce z imprez dla lokalnych społeczności mają przede wszystkim wymiar wizerunkowy i promocyjny. Zyski finansowe najczęściej mają charakter krótkotrwały. Dlatego też w naszym modelu za trzeci cel przyjęli-śmy organizowanie określonych wspólnot skupionych wokół wydarzeń. Dotyczy to zarówno organizatorów, uczestniczącej młodzieży, jak i miejscowej społeczności. Wspólnoty te realizują zadania pozwalające zarówno na zorganizowanie i przeprowa-dzenie imprezy, jak i jej trwanie w dłuższym czasie. Są to przede wszystkim komitety or-ganizacyjne różnych szczebli oraz szerokie grono wolontariuszy. Wielu uczestników spotyka się także w mniej lub bardziej formalnych grupach między imprezami, na rekolekcjach, spotkaniach katechetycznych czy towarzysko. W ten sposób dany Kościół czy dana wspólnota religijna realizuje też cele formacyjne i skupia młodych wokół siebie.

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY – HISTORIA I ZNACZENIE

Inicjatywa ustanowienia Światowych Dni Młodzieży wyszła w latach 1984–1985 od Ojca Świętego Jana Pawła II. Odby-wają się one w dwóch przestrzeniach: diecezjalnej i globalnej (ogólnoświatowej). Co roku w Niedzielę Palmową młodzież spotyka się ze swoim biskupem w diece-zjach, a co dwa lub co trzy lata organi-zowane są Światowe Dni Młodzieży. Po raz pierwszy odbyły się one w Rzymie w 1985 roku. Inspiracją do ich powstania było wydarzenie z 1984 roku, kiedy to na zaproszenie papieża entuzjastycznie odpowiedziała młodzież, licznie groma-dząc się w Niedzielę Palmową na placu św. Piotra. Kardynał Carlo Confolonieri, który liczył sobie wówczas 91 lat, miał wówczas powiedzieć: „Najstarsi Rzymianie nie widzieli czegoś podobnego”1.

Symbolem Światowych Dni Młodzie-ży jest prosty drewniany krzyż, który Jan Paweł II na zakończenie Roku Świętego, po zamknięciu Drzwi Świętych, powierzył młodzieży całego świata, reprezentowanej przez młodych z Międzynarodowego Centrum Młodzieży San Lorenzo w Rzy-mie. Wraz z ikoną Matki Bożej Salus

Światowe Dni Młodzieży w Kolonii; 2005

19ALMA MATER nr 186

Populi Romani pielgrzymuje on zawsze po wszystkich diecezjach kraju będącego gospodarzem ŚDM. Formuła spotkań światowych zawiera w sobie zarówno elementy liturgiczne (msze św., modlitwę, adorację), jak i świeckie (koncerty piose-nek religijnych, przedstawienia teatralne, widowiska muzyczne). Wydarzenia te gromadzą młodych z całego świata, którzy chcą wspólnie modlić się, pogłębiać swoją wiarę i świętować.

Pobyty uczestników są zdecydowanie dłuższe niż zwykłych turystów, trwają nawet do kilkunastu dni i są podzielone na dwa etapy. W pierwszym etapie, przed głównymi uroczystościami, młodzież przez kilka dni przebywa w parafiach położonych w różnych regionach danego kraju, co jest promocją nie tylko miejsca centralnych uroczystości, ale całego kraju. W miejscu głównych uroczystości przebywają, w zależności od programu opracowanego przez organizatorów, od dwóch do sześciu dni.

Światowe Dni Młodzieży są także zja-wiskiem medialnym – na przykład, w 2013 roku w Rio de Janeiro relacjonowało je 5500 dziennikarzy, w tym 2000 z zagra-nicy, w Sydney w 2008 roku również ponad 5000.

W okresie ponad trzydziestu lat – od zorganizowania pierwszych Świa-towych Dni Młodzieży w Rzymie – widoczna jest stale utrzymująca się popu-larność tych spotkań. Liczba uczestników prawie zawsze przekraczała milion. Naj-więcej młodzieży odnotowano w Manili (1995, 5 milionów) oraz w Rio de Janeiro (2015, 3 miliony). Cechą charakterystyczną imprezy jest jej duże umiędzynarodowienie. Na początku uczestniczyła w niej młodzież reprezentująca około 40 krajów, w Kolonii (2005) liczba krajów wzrosła niemal do 200. Zazwyczaj biorą w niej udział repre-zentanci 160–170 krajów. Podczas ostatnich Światowych Dni Młodzieży w Brazylii bi-skupi wygłosili 800 katechez w 30 różnych językach. Organizatorzy zwracają uwagę, aby wśród uczestników były reprezento-wane wszystkie zamieszkane kontynenty.

Najczęściej Światowe Dni Młodzieży były organizowane w Europie, cztery razy w Ameryce i po jednym razie w Australii i Azji. Jedynym miastem, które dwukrotnie przyjmowało młodzież, był Rzym: w 1985 i powtórnie w 2000 roku, który w Koście-le rzymskokatolickim został ogłoszony Rokiem Jubileuszowym. Następcy Jana Pawła II zaaprobowali tę formę spot-

kań młodzieży, czego wyrazem był i jest ich osobisty udział w imprezie.

Organizowanie od ponad trzydziestu lat ŚDM i stale rosnąca liczba ich uczestników wskazują, że jest to impreza potrzebna i ciesząca się zainteresowaniem młodych ludzi. Jest to szczególnie istotne w kontek-ście rosnącej laicyzacji i dużego spadku religijności wśród młodzieży. ŚDM są za-tem taką formą zgromadzeń o charakterze religijnym, która odpowiada młodym kato-likom. Można uznać je za nową i trafioną

formę ewangelizacji, co ma duże znaczenie dla młodych ludzi, ponieważ w przypadku tej grupy wiekowej coraz trudniej znaleźć nowe formy przekazu i komunikacji.

Główne cele ŚDM mają z pewnością wymiar religijny i duchowy: uczestnicząca w nich młodzież ma dać świadectwo swej wiary, a osoby jej poszukujące mogą zna-leźć umocnienie na tej drodze. Jest to im-preza, którą można uznać za wielkie święto religijne, ale i radosne święto młodych, pragnących spotkać się i pobyć ze sobą.

8

Tabela 1. Miejsca i liczby uczestników Światowych Dni Młodzieży (1985–2013)

Rok Czas trwania

głównych uroczystości

Numer Miejsce Liczba uczestników [mln]

1985 30–31 marca I Rzym, Włochy 0,25–0,35 1987 11–12 kwietnia II Buenos Aires, Argentyna 0,90–1,00 1989 15–20 sierpnia IV Santiago de Compostela, Hiszpania 0,40–0,60 1991 10–15 sierpnia VI Częstochowa, Polska 1,50–1,80 1993 10–15 sierpnia VIII Denver, USA 0,50–1,00 1995 10–15 stycznia X Manila, Filipiny 4,00–5,00 1997 19–24 sierpnia XII Paryż, Francja 1,10–1,20 2000 15–20 sierpnia XV Rzym, Włochy 2,00–2,50 2002 23–28 lipca XVII Toronto, Kanada 0,80 2005 16–21 sierpnia XX Kolonia, Niemcy 1,20 2008 15–20 lipca XXIII Sydney, Australia 0,35–0,50 2011 15–21 sierpnia XXVI Madryt, Hiszpania 1,50–2,00 2013 23–28 lipca XXVIII Rio de Janeiro, Brazylia 3,00–3,70

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych publikowanych przez organizatora.

W okresie ponad trzydziestu lat – od zorganizowania pierwszych Światowych Dni

Młodzieży w Rzymie – widoczna jest stale utrzymująca się popularność tych spotkań. Liczba

uczestników prawie zawsze przekraczała milion (tab. 1). Najwięcej młodzieży odnotowano

w Manili (1995, 5 mln) oraz w Rio de Janeiro (2015, 3 mln). Cechą charakterystyczną imprezy

jest jej duże umiędzynarodowienie. Na początku uczestniczyła w niej młodzież reprezentująca

około 40 krajów, w Kolonii (2005) liczba krajów wzrosła niemal do 200. Zazwyczaj biorą

w niej udział reprezentanci 160–170 krajów. Podczas ostatniego Światowego Dnia Młodzieży

w Brazylii biskupi wygłosili 800 katechez w 30 różnych językach. Organizatorzy zwracają

uwagę, aby wśród uczestników były reprezentowane wszystkie zamieszkałe kontynenty.

Najczęściej Światowe Dni Młodzieży były organizowane w Europie, cztery razy

w Ameryce i po jednym razie w Australii i Azji. Jedynym miastem, które dwukrotnie

przyjmowało młodzież był Rzym: w 1985 i powtórnie w 2000 roku, który w Kościele

Rzymskokatolickim został ogłoszony Rokiem Jubileuszowym. Również następcy Jana Pawła

II zaaprobowali tę formę spotkań młodzieży, czego wyrazem był i jest ich osobisty udział

w imprezie.

Organizacja od ponad trzydziestu lat ŚDM i stale rosnąca liczba ich uczestników

wskazują, że jest to impreza potrzebna i ciesząca się zainteresowaniem młodych ludzi. Jest to

tym bardziej istotne w kontekście rosnącej laicyzacji i dużego spadku religijności wśród

młodzieży. ŚDM są zatem taką formą zgromadzeń o charakterze religijnym, która odpowiada

młodym katolikom. Można uznać je za nową i trafioną formę ewangelizacji, co w przypadku

10

Tabela 2. Sfera religijna. Podstawowe dane o ŚDM w Sydney (2008), Madrycie (2011) i Rio

de Janeiro (2013) Charakterystyka Liczba osób

Sydney Madryt Rio de Janeiro Liczba mieszkańców miasta w roku wydarzenia 4 400 000 3 198 645 6 429 923 Powierzchnia miasta 12 368 km² 607 km² 1 260 km²

Uczestnicy ogółem 500 000 1 500 000 –

2 000 000 3 700 000

w tym pielgrzymi zagraniczni 150 000 470 000 800 000 Liczba krajów pochodzenia pielgrzymów 170 170 175 Osoby zarejestrowane na oficjalnej stronie internetowej ŚDM

223 000 Brak danych 427 000

w tym pielgrzymi zagraniczni 110 000 Brak danych 160 000

Pielgrzymi zagraniczni uczestniczący w Dniach Diecezji

70 000 Brak danych Brak danych

Liczba wydanych wiz 65 000 Brak danych Brak danych Liczba różnych wydarzeń o charakterze religijnym i kulturalnym podczas Dni Diecezji

450 Brak danych Brak danych

Przywitanie Papieża 500 000 1 000 000 1 000 000

w tym około pielgrzymów zagranicznych 150 000 Brak danych Brak danych

Uczestnicy w nocnego czuwania 300 000 1 500 000 3 000 000

Szacowana liczba pielgrzymów uczestniczących w mszy końcowej celebrowanej przez Papieża

500 000 2 000 000 3 700 000

Liczba osób duchownych uczestniczących w mszy końcowej celebrowanej przez Papieża

720 Brak danych Brak danych

w tym księży 300 Brak danych Brak danych biskupów i kardynałów 420 840

Uczestnicy uroczystości weekendowych, podczas którego miały miejsce: spotkanie z Papieżem oraz msza końcowa celebrowana przez Papieża

1 000 0000 Brak danych 3 000 000

w tym biskupów i kardynałów 600 Brak danych 720

Liczba rozdanych komunii świętych 1 000 000 Brak danych 4 000 000 Źródło: opracowanie własne na podstawie: Singleton 2011, raporty finalne organizatorów Światowych Dni Młodzieży w latach 2008, 2011 i 2013, www.archimadrid.org.

Na przyjazdach młodzieży korzystają biura turystyczne, obiekty noclegowe,

gastronomiczne, handlowe, urządzenia transportowe. Wzrasta produkcja wydawnicza, dużą

aktywność wykazuje przemysł pamiątkarski. Z większości urządzeń wybudowanych lub

odrestaurowanych z okazji Dni Młodzieży korzystają później turyści lub miejscowa ludność.

Dostępna literatura przedmiotu wskazuje, że w ośrodkach organizujących takie spotkania

w następnych latach frekwencja turystów wzrasta. Taki trend miał miejsce w przypadku kilku

ostatnich ŚDM. Chociaż do końca trudno jest jednoznacznie określić na ile ten wzrost był

Miejsca i liczby uczestników Światowych Dni Młodzieży (1985–2013).Źródło: opracowanie własne na podstawie danych publikowanych przez organizatora

Sfera religijna. Podstawowe dane o ŚDM w Sydney (2008), Madrycie (2011) i Rio de Janeiro (2013).Źródło: opracowanie własne na podstawie: Singleton 2011, raporty finalne organizatorów Światowych

Dni Młodzieży w latach 2008, 2011 i 2013, www.archimadrid.org

20 ALMA MATER nr 186

Fenomen ŚDM przejawia się także w tym, że chętnie uczestniczą w nich również ludzie starsi, całe rodziny, a nawet ludzie niezwiązani lub słabo związani z Kościo-łem rzymskokatolickim.

Analizując pozareligijne korzy-ści, jakie mogą odnieść organizatorzy ŚDM, należy przede wszystkim pod-kreślić wymiar medialny i promo-cyjny wydarzenia. Przez kilka dni – kiedy w ŚDM bierze udział osobiście papież, sprawozdania czy bezpośrednie transmisje przekazywane są na cały świat. Jest to zatem doskonała reklama także samego miasta. Z drugiej strony, uczest-nicy wydarzenia po powrocie przekazują informacje o tym, co widzieli, i dzielą się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Należy pamiętać, że wśród uczestników dominują ludzie, którzy często w danym miejscu są pierwszy raz i którzy w przyszło-ści mogą tutaj wrócić, a także zachęcić do przyjazdu innych. Badania przeprowadzone podczas ŚDM w Rio de Janeiro wykazały, że w grupie wiekowej 19–34 lata aż 87 procent uczestników odwiedziło to miasto po raz pierwszy. W przypadku ŚDM ważne są dwa aspekty: wiek uczestników oraz globalny wymiar imprezy. Trudno zatem nie dostrzec potencjału turystycznego wydarzenia. Odpowiednie wykreowanie wizerunku miasta-gospodarza może pro-centować i zazwyczaj procentuje na wiele kolejnych lat. Istotne jest w tym względzie pokazanie młodym ludziom także walorów miasta oraz regionu, czemu sprzyja ich stosunkowo długi pobyt.

Światowe Dni Młodzieży przynoszą również korzyści w wymiarze ekonomicz-

nym. Choć badania dochodów centrów pielgrzymkowych czy samej ludności zamieszkującej daną miejscowość są niezmiernie trudne do przeprowadzenia, to jednak choćby cząstkowe informacje pozwalają – choć w ograniczonym zakre-sie – na ukazanie tego zjawiska. Wszystkie dotychczasowe ŚDM wpływały pozytyw-nie na rozwój podstawowej infrastruktury, niezbędnej dla obsługi milionowych rzesz uczestników. Chodzi przede wszystkim o bazę noclegową, gastronomiczną, sieć handlową, urządzenia sanitarne, a także o usprawnienie dostępności komunikacyj-nej. Dotyczy to w pierwszym rzędzie sieci portów lotniczych, ale także modernizacji linii kolejowych i dróg. Inwestycje te po-dejmuje i finansuje najczęściej samorząd lokalny lub władze państwowe.

Na przyjazdach młodzieży korzystają biura turystyczne, obiekty noclegowe, gastronomiczne, handlowe, urządzenia transportowe. Wzrasta produkcja wydaw-nicza, dużą aktywność wykazuje przemysł pamiątkarski. Z większości urządzeń wybu-dowanych lub odrestaurowanych z okazji Dni Młodzieży korzystają później turyści lub miejscowa ludność. Dostępna literatu-ra przedmiotu wskazuje, że w ośrodkach organizujących takie spotkania w następ-nych latach frekwencja turystów wzrasta. Taki trend miał miejsce w przypadku kilku ostatnich ŚDM. Chociaż do końca trudno jest jednoznacznie określić, na ile ten wzrost był wywołany efektem ŚDM, ponieważ miasta goszczące uczestników są z zasady dużymi centrami turystycznymi.

Przykładowo, w Sydney pielgrzymi mogli kupić 470 różnych produktów i ga-

dżetów związanych z ŚDM. Przychody z tego źródła według danych kościelnych pokryły częściowo koszty organizacji. Wydatki i zyski z organizacji ŚDM po-równywano z kosztami i wpływami zwią-zanymi z organizacją igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku.

ŚDM W KRAKOWIE – SYMULACJA KOSZTÓW I ZYSKÓW

ŚDM w Krakowie to wie lk ie przedsięwzięcie zarówno dla strony kościelnej, jak i rządowej oraz samorządo-wej. Organizatorzy w swych wypowiedziach często przytaczają przykład ŚDM w Madry-cie w 2011 roku, powołując się właśnie na organizację i finansowanie tego wydarzenia. Faktycznie, jak podkreślały liczne źródła i sami gospodarze, madryckie ŚDM były bardzo dobrze przygotowane i zakończyły się sukcesem także w dziedzinie finansowej.

Tego ostatniego nie można z pewno-ścią powiedzieć o ŚDM w Rio de Janeiro, gdzie w wyniku przeinwestowania przez stronę kościelną końcowy bilans zamknął się długiem ocenionym przez audytorów finansowych z firmy Ernst & Young na 38 milionów dolarów (równowartość 28 mln 300 tys. euro). W konsekwencji ku-ria w Rio de Janeiro sprzedała część swoich nieruchomości, 5 milionów dolarów prze-kazał również papież Franciszek. Niestety, także większość wcześniejszych ŚDM nie domknęła się finansowo, odnotowywano też opóźnienia w wywiązywaniu się ze zobowiązań ze strony organizatorów.

Analizując oddziaływanie finansowe ŚDM, należy pamiętać, że podmioty ponoszące główne koszty ich organizacji i przebiegu nie są tymi samymi, które osiągają potencjalnie największe zyski. Te pierwsze ponoszą organizatorzy, czyli die-cezja, na terenie której ma miejsce impreza, oraz władze świeckie zabezpieczające bezpieczeństwo i dostęp komunikacyjny. Obowiązki państwa i miasta wynikają także z samego faktu wizyty papieża, która ma charakter oficjalnej wizyty państwowej. Podział zadań między tymi podstawowymi podmiotami instytucjonalnymi musi być ja-sno i precyzyjnie ustalony. Zarówno strona kościelna, jak i władze świeckie nie mają na celu osiągnięcia jakichkolwiek zysków materialnych z imprezy.

Ze strony kościelnej struktura orga-nizacyjna w przypadku wszystkich ŚDM wygląda podobnie. Trzy podstawowe człony to: Papieska Rada ds. Świeckich,

11

wywołany efektem ŚDM, ponieważ miasta goszczące uczestników są z zasady dużymi

centrami turystycznymi.

Tabela 3. Sfera zakwaterowania, wyżywienia i komunikacji

Kategoria Liczba osób Sydney Madryt Rio de Janeiro

Osoby korzystające z noclegów w szkołach i innych obiektach zakwaterowania zbiorowego na terenie parafii

100 000 Brak danych 356 400

Liczba udostępnionych szkół 400 Osoby korzystające z noclegu w domach parafian w Sydney i okolicach w ramach programu HomeStay

40 000

Liczba wydanych posiłków 3,6 mln Brak danych Brak danych w różnych restauracjach i punktach gastronomicznych

400

Dodatkowe autobusy 4 000 Dodatkowe pociągi 3 400 Dodatkowe połączenia lotnicze 36

Relację na żywo ze ŚDM w telewizji obejrzało

500 000 000

Relację na żywo ze ŚDM w Internecie obejrzało

1 mld

Osoby śledzące oficjalną stronę na portalu społecznościowym

225 000

Źródło: opracowanie własne: raporty finalne organizatorów Światowych Dni Młodzieży.

Przykładowo w Sydney pielgrzymi mogli kupić 470 różnych produktów i gadżetów

związanych z ŚDM. Wydatki z tego źródła wg danych kościelnych pokryły częściowo koszty

organizacji. Wydatki i zyski z organizacji ŚDM porównywano z kosztami i wpływami

związanymi z organizacją igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku.

Sfera zakwaterowania, wyżywienia i komunikacji.Źródło: opracowanie własne: raporty finalne organizatorów Światowych Dni Młodzieży

21ALMA MATER nr 186

diecezja będąca gospodarzem imprezy i powołany przez nią komitet organizacyj-ny. Organizatorem ŚDM w Krakowie jest zatem Archidiecezja Krakowska. Ze strony Watykanu proces przygotowania koordy-nuje Papieska Rada ds. Świeckich, a za bezpośrednie przygotowania i organizację wydarzenia odpowiada Komitet Organiza-cyjny ŚDM Kraków 2016.

Wspomaganie imprezy przez władze świeckie opiera się na ustaleniach pomiędzy stronami i w przypadku poszczególnych ŚDM wygląda różnie. Jednak wszystkie dotychczasowe ŚDM były dofinansowy-wane ze środków publicznych. W Madrycie główny ciężar przygotowania imprezy spoczął na władzach kościelnych, obo-wiązkiem miasta było jedynie zapewnienie bezpieczeństwa. Z kolei w Rio de Janeiro państwo i kościół wspólnie partycypowały w kosztach, odpowiednio 2/3 kościół i 1/3 władze świeckie. W Krakowie udział miasta ma wynikać wyłącznie z realizacji zadań własnych określonych ustawą z 8 marca 1990 o samorządzie gminnym, przyspieszo-no jednak część inwestycji tak, aby zostały ukończone przed rozpoczęciem ŚDM.

Odnosząc się do wydatków orga-nizatorów: wiadomo, że Archidiecezja Krakowska i Komitet Organizacyjny ŚDM Kraków 2016 uzależniają wysokość poniesionych kosztów od uzyskanych przychodów, pochodzących z kilku źró-deł: czterech ogólnopolskich składek na tacę we wszystkich polskich diecezjach, zakupu pakietów przez uczestników i wo-lontariuszy oraz darowizn. Wzorem mają być w tym względzie ŚDM w Madrycie w 2011 roku, gdzie wydatki poniesione przez stronę kościelną wyniosły około 50 milionów euro. Ponieważ ze strony kościelnej brakuje dotąd dokładnych specyfikacji dla Krakowa, trudno nam się odnieść do tej kwestii. Komitet orga-nizacyjny wprawdzie podał zadania, za realizację których odpowiada, jednak w tym kontekście brakuje chociażby szacunkowych kosztów. W Madrycie główne imprezy religijne kosztowały 12,5 miliona euro, ile będą kosztowały w Krakowie i w Brzegach – nie wiadomo. W przedstawionym przez władze miasta preliminarzu wydatków uwzględniono jedynie koszt uroczystości otwarcia określony na 1,5 miliona złotych.

Odwołując się do doświadczeń madryckich – około 70 procent sumy pozyskanej i wy-datkowanej przez tamtejszy komitet organi-zacyjny pochodziło od samych uczestników (głównie sprzedaż pakietów), a pozostałe 30 procent z darowizn i sprzedaży oficjalnych produktów ŚDM; tym samym pielgrzymi wpłacili 31,5 miliona euro, sponsorzy 16 milionów euro, sprzedaż produktów flago-wych przyniosła 2,5 miliona euro. Można przyjąć, że w Krakowie uczestnicy imprezy wpłacą zbliżone kwoty. Ceny pakietów są podobne w obydwu przypadkach, a w Kra-kowie zakłada się znacznie większą liczbę uczestników. Wymieniana jest nawet suma 200 milionów złotych jako możliwa do uzyskania ze sprzedaży pakietów. Do tego należy doliczyć darowizny oraz pieniądze ze składek w kościołach. Naszym zdaniem daje to duży margines bezpieczeństwa i podstawy do właściwego wywiązania się przez komitet z podjętych zobowiązań. Należy jednak na bieżąco śledzić liczbę zarejestrowanych osób (w grudniu 2015 roku było to ponad 500 tysięcy osób) i w zależności od sytu-acji monitorować wydatki. W tym miejscu pragniemy jedynie zauważyć, że Komitet

Pielgrzymi przed ratuszem w Madrycie podczas Światowych Dni Młodzieży w 2011 roku

22 ALMA MATER nr 186

Organizacyjny w Krakowie przewidywał inną niż w Madrycie strukturę funduszy na organizację wydarzenia – tylko 30 procent miało pochodzić od uczestników, 30–40 procent miała zapewnić strona kościelna, 30 procent darczyńcy. Tym samym jeśli koszty imprezy miałyby być na poziomie tych z Madrytu, czyli 215 milionów złotych, ze sprzedaży pakietów organizatorzy spo-dziewali się około 65–70 milionów złotych. Obecna prognoza wskazuje, że będzie to co najmniej dwa razy tyle.

W grudniu 2015 roku prezydent Krakowa ocenił łączne wydatki miasta związane z ŚDM na 51 milionów złotych, przenosząc część zakładanych wcześniej zadań na listę rezerwową. Koszty inwesty-cji z tej listy oceniane są na 59 milionów złotych, a ich realizacja uzależniona jest od ewentualnej dotacji rządowej. Poprzedni rząd premier Ewy Kopacz odmówił tako-wej2. Natomiast zgodnie z uchwalonym budżetem państwa na 2016 rok rząd prze-znaczy 100 milionów złotych na pracę służb w ramach przygotowań do ŚDM i wizyty papieża Franciszka. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ŚDM w Często-chowie w 1991 roku otrzymały znaczne wsparcie z budżetu państwa. Z kolei miasto i gmina Wieliczka ponosi koszty przygotowania terenów w Brzegach, ale zdaniem burmistrza miasta są to wydatki związane docelowo z uruchomieniem tu Wielickiej Strefy Aktywności Gospodar-czej, a dwudniowa impreza ŚDM tylko przyspiesza tę inwestycję i nie generuje dodatkowych kosztów. Jednak w krót-kim okresie gmina musi wydać blisko 100 milionów złotych.

Odnosząc się do ewentualnych zysków z imprezy, to głównymi ich beneficjentami

będą podmioty branży turystycznej, część w postaci odprowadzonych podatków za-sili też budżety gmin Kraków i Wieliczka. Prowadzone dotąd symulacje wydatków turystów są optymistyczne i oscylują w granicach od 500 milionów złotych do niemal 1,5 miliarda złotych. Miliardowy zysk podał popularny portal poświęcony finansom i gospodarce money.pl. Oblicze-nia oparto na badaniach przeprowadzo-nych na zlecenie Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego, według których turysta krajowy odwiedzający Kraków pozostawia w mieście około 700 złotych, a zagraniczny 2100 złotych. Przyjęto, że uczestnik ŚDM wyda maksymalnie poło-wę tego co przeciętny turysta. Zakładając 1 milion uczestników, w tym połowę z za-granicy, uzyskano wspomnianą wartość 1 miliarda złotych3. Jeszcze wyższą sumę jako potencjalne zyski branży turystycznej podało Biuro Prasowe ŚDM Kraków 2016. Opiewała ona na 370 milionów euro przy liczbie uczestników wynoszącej 1,5 milio-na4. Z kolei badanie ruchu turystycznego w Krakowie z 2011 roku przeprowadzo-ne na zlecenie Urzędu Miasta Krakowa wykazało znacznie niższe wartości wy-datkowane w mieście przez turystów: 150 złotych w przypadku krajowych i 600 złotych dla zagranicznych. Symula-cja przy tych wartościach dla 1,5 miliona pielgrzymów z 50-procentowym udzia-łem tych z zagranicy zamyka się sumą 562 milionów złotych. Jest to najczęściej spotykana w mediach prognoza dla ŚDM w Krakowie, jednak nie wiadomo dlaczego zamiast 562 milionów złotych wymieniana jest kwota 525 milionów złotych.

W rzeczywistości, jak wynika z raportu Małopolskiej Organizacji Turystycznej

za 2014 rok, wydatki turystów od 2011 roku wzrosły i wyniosły 310 złotych odwiedzających krajowych i 846 złotych zagranicznych. Przyjmując wcześniejsze założenia, przy takich kwotach uczest-nicy ŚDM w Krakowie zostawiliby 867 milionów złotych. Tylko że obydwie pro-gnozy (525 mln i 867 mln) nie uwzględ-niają, że uczestnicy ŚDM wydają mniej niż przeciętni turyści. Z drugiej strony, jest to kalkulacja dla 1,5 miliona osób, a spodziewana liczba uczestników ŚDM to ponad 2 miliony.

Warto jeszcze przypatrzeć się wydat-kom pielgrzymów podczas wcześniej-szych ŚDM. Oficjalne źródła kościel-ne podały w przeliczeniu dla Sydney 800 milionów złotych, a dla Madrytu około 700 milionów złotych. Według Madryckiej Izby Handlowej wpływy ze ŚDM wyniosły 160 milionów euro i odnotowano je głównie w branży hote-lowej, restauracjach, sektorze transportu i handlu. Tylko vouchery na posiłki wykupione przez uczestników dały re-stauracjom 39 milionów euro przychodu. Z kolei jedna z największych firm kon-sultingowych, PriceWaterhouseCooper, dla tych ŚDM wymieniła kwotę 476 milio- nów dolarów, z czego 37 milionów sta-nowiły podatki przekazane do budżetu państwa. Madryt zarobił 90 procent tej kwoty, a 10 procent trafiło do miejscowo-ści przyjmujących pielgrzymów podczas Dni w diecezjach5. Przedstawiciel Mi-nisterstwa Turystyki w Brazylii Sandro Fernandez, oceniając wpływ ŚDM na gospodarkę kraju, wymienił kwotę 1,2 mi-liarda reali jako wydatki gości na transport, noclegi i wyżywienie.

KRAKÓW JAKO OŚRODEK TURYSTYKI RELIGIJNEJ

Kraków jest drugim pod względem liczby mieszkańców i powierzchni miastem w Polsce. Oprócz pełnienia funkcji, mię-dzy innymi, administracyjnej, kulturalnej, edukacyjnej, naukowej, gospodarczej, jest również jednym z największych ośrodków turystycznych w kraju. W 2014 roku Kra-ków odwiedziło około 9,9 miliona osób, z czego 2,6 miliona pochodziło z zagrani-cy6. Od 2003 roku, kiedy to rozpoczęto stałe badania ruchu turystycznego w Krakowie, zauważa się (poza latami 2008 i 2009) rosnącą liczbę odwiedzających to miasto.

Najwięcej osób odwiedza Kraków w celu zwiedzania zabytków (26–37 pro-

Wydatki i zyski ŚDM. Źródło: opracowanie własne na podstawie: Singleton 2011, raporty finalne orga-nizatorów Światowych Dni Młodzieży w latach 2008, 2011 i 2013, www.archimadrid.org

Wydatki i zyski Miasta organizujące Sydney Madryt Rio de Janeiro

Szacowane wydatki ze źródeł publicznych według danych rządowych

79 mln euro 8 mln euro (tylko koszty bezpieczeństwa i transportu)

32 mln euro

Szacowane wydatki ze źródeł publicznych według danych Kościoła rzymskokatolickiego

45–55 mln euro 8 mln euro (tylko koszty bezpieczeństwa i transportu)

32 mln euro

Koszt organizacji podany przez organizatorów

76 mln euro 50 mln euro 145 mln euro

Zyski szacowane przez: Izbę Handlową 211 mln euro 160 mln euro brak danych rząd 137 mln euro 160 mln euro 516 mln euro Wartość reklamy w zagranicznych mediach szacowana przez rząd

915 mln euro brak danych brak danych

Wydatki uczestników 245 mln euro 200 mln euro 520 mln euro

23ALMA MATER nr 186

cent) i w celach wypoczynkowych (13–24 procent). Motywy religijne (4–6,6 procent) należą również do grupy często wymienia-nych powodów. W 2003 roku były one na siódmym miejscu, a od 2012 roku znajdują się już na trzecim miejscu w rankingu dominujących celów przyjazdów. Jednak wśród obcokrajowców motyw religijny jest mniej popularny – jako główny cel przyjazdu w 2014 roku wymieniło go 4,5 procent zagranicznych turystów (około 130 tys.) i znalazł się on na szóstym miejscu we wspomnianym rankingu.

Uwzględniając strukturę wiekową tury-stów, można zauważyć, że motyw religijny dominuje u odwiedzających krajowych i zagranicznych w wieku powyżej 45 lat. W młodszych grupach wiekowych motyw ten występuje znacznie rzadziej, zwłaszcza wśród obcokrajowców.

WALORY KRAKOWA JAKO OŚRODKA TURYSTYKI RELIGIJNEJ

Tradycje Krakowa jako ośrodka piel-grzymkowego sięgają XII stulecia. Przez wieki przybywali tu pątnicy, którzy na-wiedzali groby „świętych krakowskich”. Obecnie w Krakowie jest 19 sanktuariów. Głównymi ośrodkami kultu były zawsze katedra na Wawelu oraz Skałka, gdzie czczono relikwie św. Stanisława, a także Sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Mogile. Nowa epoka w dziejach piel-grzymek krakowskich wiąże się przede wszystkim z Sanktuarium Bożego Miłosier-dzia w Łagiewnikach i kultem św. Faustyny Kowalskiej oraz Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”.

Obecnie wskazuje się na wielką rangę Krakowa i Małopolski w światowych mi-gracjach pielgrzymkowych. W celach religij-nych do Krakowa przybywa około 7 procent ogółu odwiedzających. Z tej grupy blisko 50 procent nawiedza Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, 15 procent Bazylikę Mariacką, 5 procent synagogi. Wynika to, z jednej strony, z liczącej stule-cia tradycji pielgrzymowania do świętych miejsc, zwłaszcza w Krakowie, ale również w innych ośrodkach, na przykład w Kalwa-rii Zebrzydowskiej. Po drugie, ważną rolę we współczesnej promocji Krakowa jako światowego centrum pielgrzymkowego od-grywa kult Bożego Miłosierdzia powiązany z kultem św. Faustyny, który ma charakter ogólnoświatowy. Istotną rolę w kształtowa-niu tej funkcji Krakowa i regionu odegrała osoba św. Jana Pawła II.

Wizyty Jana Pawła II w Łagiewnikach i kanonizacja siostry Faustyny sprawiły, że ośrodek ten zaczął odgrywać coraz większą rolę w światowych migracjach pielgrzym-kowych. Co roku przybywa tu ponad 2 miliony pątników, co stawia sanktuarium łagiewnickie na drugim miejscu w Polsce (po Jasnej Górze – 3,5 miliona) i w trzy-dziestce najważniejszych ośrodków kultu religijnego (nie tylko chrześcijańskich) na świecie. Do Łagiewnik zaczęły przy-chodzić pielgrzymki piesze, zwłaszcza z odległych miast, na przykład Poznania, Warszawy, Białegostoku. Ustanowienie tu przez św. Jana Pawła II światowego

centrum kultu Miłosierdzia Bożego oraz dokonane właśnie w Łagiewnikach za-wierzenie świata Bożemu Miłosierdziu znacznie podniosły rangę tego sanktu-arium. Obrazy Jezusa Miłosiernego można odnaleźć nawet w niewielkich miejscowo-ściach w Azji, Afryce czy Ameryce Połu-dniowej. Jednak rozwój kultu miłosierdzia Bożego w formach proponowanych przez siostrę Faustynę i jego niezwykła popular-ność w obecnym świecie nie przekładają się na liczbę zagranicznych pątników w krakowskim ośrodku. Do sanktuarium przybywa ponad 100 tysięcy pielgrzymów z zagranicy z blisko 90 krajów, niekiedy

19

Tabela 6. Ważniejsze ośrodki kultu religijnego w Krakowie

Lp. Nazwa ośrodka kultu Patronat Przedmiot kultu

Sanktuaria Pańskie

1. Sanktuarium Bożego Miłosierdzia

Siostry Matki Bożej Miłosierdzia

obraz Pana Jezusa Miłosiernego “Jezu, ufam Tobie”, relikwie św. s. Faustyny Kowalskiej

2. Pana Jezusa Ukrzyżowanego cystersi Krucyfiks

3. Pana Jezusa Milatyńskiego misjonarze obraz Pana Jezusa Milatyńskiego

Sanktuaria maryjne

4. Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej

dominikanie obraz Matki Bożej, koronowany

5. Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Smętnej Dobrodziejki Krakowa

franciszkanie obraz Matki Bożej, koronowany

6. Sanktuarium Matki Bożej od Wykupu Niewolników

prezentki obraz Matki Bożej, koronowany (biskup.)

7. Sanktuarium Matki Bożej Piaskowej

karmelici obraz Matki Bożej, koronowany

8. Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy

redemptoryści obraz Matki Bożej, koronowany

9. Matki Bożej Loretańskiej kapucyni figura Matki Bożej Loretańskiej

10. Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia

augustianie obraz Matki Bożej, koronowany

11. Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej

księża diecezjalni obraz Matki Bożej, koronowany

12. Sanktuarium Matki Bożej Płaszowskiej Patronki Kolejarzy

księża diecezjalni obraz Matki Bożej, koronowany (bisk.)

13. Matki Bożej Częstochowskiej księża diecezjalni obraz Matki Bożej, koronowany

14. Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy

wizytki obraz Matki Bożej, koronowany (bisk.)

Sanktuaria świętych

15. Sanktuarium Najświętszej Rodziny

księża diecezjalni Wizerunek Św. Rodziny

16. Sanktuarium św. Józefa oblubieńca NMP

bernardynki obraz św. Józefa

17. Sanktuarium św. Stanisława BM paulini relikwie św. Stanisława

18. Sanktuarium Ecce Homo i św. Brata Alberta

albertynki obraz Chrystusa Cierpiącego Ecce Homo i grób św. Brata Alberta

19. Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”

księża diecezjalni relikwie św. Jana Pawła II

Źródło: Bilska-Wodecka, Sołjan 2015, s. 565. Ważniejsze ośrodki kultu religijnego w Krakowie. Źródło: Bilska-Wodecka, Sołjan 2015, s. 565

24 ALMA MATER nr 186

bardzo oddalonych od Polski. Pielgrzymi zagraniczni stanowią około 5 procent ogółu pątników (dla porównania: Lourdes ponad 50 procent, Jasna Góra około 10 procent).

Zainteresowaniem wiernych cieszy się także, będące jeszcze w fazie budowy, Centrum Jana Pawła II. Przykład pol-skiego papieża, bardzo szybko beatyfi-kowanego i kanonizowanego, dla wielu stanowi wzór świętości i heroicznego życia. Potwierdzają to również wypowie-dzi młodych ludzi wybierających się na ŚDM w Krakowie w 2016 roku, którzy decyzję o uczestnictwie w tym wydarze-niu podjęli właśnie ze względu na osobę Jana Pawła II.

Poza wyżej wymienionymi, wśród wielu obiektów kultowych Krakowa, znaczącą rolę odgrywa obecnie także ka-tedra wawelska (kult św. Stanisława oraz św. Jadwigi Królowej) oraz Sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Mogile. Główne pielgrzymki wiążą się zwłaszcza z dorocznymi uroczystościami św. Stanisła-wa – uczestniczy w nich episkopat Polski z prymasem na czele (Wawel, Skałka), oraz odpustem Podwyższenia Krzyża Świętego (Mogiła). Wielką czcią otaczane są również znajdujące się na Wawelu relikwie królowej Jadwigi, kanonizowanej przez papieża Jana Pawła II w 1997 roku. Mogiła należy do najsłynniejszych polskich sanktuariów Jezusa Ukrzyżowanego. Najwięcej piel-grzymów przybywa tu podczas oktawy Podwyższenia Krzyża Świętego (główny odpust) oraz w Wielkim Tygodniu.

Rozwój kultu maryjnego w Krakowie wiązał się w pierwszym okresie (przełom XIV i XV wieku) przede wszystkim ze sły-

nącymi łaskami wizerunkami Matki Bożej w kościołach: karmelitów trzewiczkowych na Piasku (obraz Matki Bożej Piaskowej, koronowany w 1883 roku), Bożego Cia-ła oraz augustianów pw. św. Katarzyny. W następnych stuleciach największą sławą cieszyły się (i cieszą nadal) zwłaszcza te wizerunki Maryi, które zostały wyróżnione koronami papieskimi.

Pielgrzymi nawiedzają też groby osób beatyfikowanych i kanonizowanych przez Jana Pawła II: bł. Angeli Truszkowskiej (1825–1899) w kościele sióstr felicjanek, św. brata Alberta (1846–1916) i bł. matki Bernardyny Jabłońskiej (1878–1940) – ko-ściół Ecce Homo, bł. Anieli Salawy (1881–1922) w bazylice oo. Franciszkanów, św. Faustyny (1905–1938) w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, św. Stanisława Kazimierczyka (1433–1489) w kościele Bożego Ciała. Ponadto w koście-le księży salezjanów wierni czczą pamięć be-atyfikowanego w 1999 roku księdza Józefa Kowalskiego (1911–1942), zamordowanego przez hitlerowców w Oświęcimiu.

Mówiąc o funkcji religijnej samego Krakowa, nie sposób pominąć powiązań miasta z regionem Małopolski. Bardzo czę-sto bowiem Kraków jest jedynie punktem etapowym dla pielgrzymek wędrujących do sanktuariów zlokalizowanych zarówno w naszym regionie, jak i w innych regionach Polski czy Europy.

W Małopolsce znajduje się łącznie kilkaset miejsc świętych o różnym zasięgu, do których pielgrzymują wierni. Podobnie jak w całym Kościele rzymskokatolickim, większość sanktuariów Małopolski związa-nych jest z kultem maryjnym. Są to, między innymi, Kalwaria Zebrzydowska (zasięg

międzynarodowy, ponad milion pątników rocznie, jedna z najbardziej znanych w Euro-pie kalwarii), Zakopane-Krzeptówki (zasięg krajowy), Ludźmierz, Tuchów, Wiktorówki--Rusinowa Polana (zasięg ponadregionalny), Wadowice (sanktuaria maryjne i kult Jana Pawła II).

ZAKWATEROWANIE UCZESTNIKÓW ŚDM W KRAKOWIE

W imprezach takich jak ŚDM waż-nym zadaniem jest zagwarantowanie uczestnikom noclegów. Rozmieszczenie bazy noclegowej, także tej tymczasowej, zorganizowanej na okres wydarzenia, ma wpływ na wiele działań logistycznych, podejmowanych zarówno przez organiza-tora, jak i władze miasta. Między innymi bezpośrednio wiąże się z zapewnieniem odpowiedniej komunikacji do miejsca spotkań, wskazuje potencjalne obszary większego „obciążenia” dla lokalnego handlu, gastronomii, zwiększonej często-tliwości usuwania odpadów komunalnych, zapewnienia bezpieczeństwa itp.

Uczestnicy ŚDM w Krakowie będą korzystać z trzech rodzajów miejsc nocle-gowych na terenie miasta. Są to: ogólno-dostępna baza noclegowa (hotele, hostele, schroniska młodzieżowe), specjalnie na to wydarzenie przygotowane pola namiotowe oraz gościna u rodzin. W przypadku dwóch pierwszych rodzajów nie jest zbyt trudno określić miejsca zwiększonego ruchu, na-tomiast w przypadku trzeciej grupy można napotkać pewne trudności.

Z myślą o uczestnikach ŚDM organi-zatorzy wytyczyli cztery strefy zakwatero-wania pielgrzymów. Pierwsza i największa obejmuje miasto Kraków i okolice. Będzie w niej nocować 300–400 tysięcy osób. Pozostałe to:

– strefa II: region krakowski, obszar archidiecezji krakowskiej, 100–150 tysięcy osób,

– strefa III: diecezja tarnowska, 30–100 tysięcy osób,

– strefa IV: diecezja kielecka i katowic-ka, 50–100 tysięcy osób.

Na terenie Krakowa pielgrzymi w ra-mach wykupionych pakietów zostaną zakwaterowani u rodzin, w miasteczkach namiotowych, szkołach, akademikach oraz innych obiektach użyczonych przez miasto. Szczegółowy podział przedstawia się następująco:

– miasteczka namiotowe: 60 tysięcy miejsc noclegowych (ośrodek sportowy

An

na

Wo

jna

r

Wystąpienie kardynała Stanisława Dziwisza podczas konferencji Światowe Dni Młodzieży. Źródła i rozwój idei

25ALMA MATER nr 186

przy ul. Kolnej, stadion Hutnika, Rząska i Błonia Zabierzowskie),

– mniejsze pola namiotowe (stadion Korony, stare lotnisko w Czyżynach, Wę-grzce, Kryspinów),

– domy prywatne (gościna u rodzin): przewiduje się, że rodziny przyjmą około 150 tysięcy młodych ludzi.

– szkoły: 40 tysięcy osób,– akademiki: 15 tysięcy osób.Przybywający do Krakowa na ŚDM

głównie w ramach wyjazdów organizowa-nych przez biura podróży lub prywatnie będą najczęściej nocować w hotelach i hostelach. W tego typu placówkach krakowskich od ponad roku nie ma już wolnych miejsc. Szacuje się, że mogą one pomieścić 27–28 tysięcy osób. Miejską bazę noclegową na czas ŚDM będą też uzupełniały klasztory, w których noclegi znajdą zwłaszcza osoby duchowne.

Według różnych źródeł Kraków dyspo-nuje 586 obiektami noclegowymi posiada-jącymi łącznie 17–18 tysięcy miejsc noc-legowych7. Hotele oferują ponad połowę (55 procent) miejsc noclegowych dostęp-nych w mieście, głównie z tego względu, że stanowią najszybciej rozwijający się segment rynku noclegowego. Na obszarze Krakowa jest 145 obiektów hotelowych skategoryzowanych od 1 do 5 gwiaz-dek. Według bazy obiektów hotelowych prowadzonej przez Ministerstwo Sportu i Turystyki Kraków jest jedynym polskim miastem, w którym funkcjonuje ponad 100 hoteli. To prawie dwukrotnie więcej niż w całym Trójmieście lub aglomeracji śląskiej (po 64 hotele) oraz ponad dwa razy tyle ile w stolicy Polski, w której działało 68 hoteli8. Kraków z roku na rok przyciąga coraz więcej turystów. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Małopolską Or-ganizację Turystyczną na zlecenie Urzędu Miasta, w Krakowie widać postępujący od 2009 roku wzrost liczby turystów korzysta-jących z noclegów w Krakowie9. Świadczy to o niebagatelnej roli bazy noclegowej i jej pojemności na obszarze miasta.

Ilustracja obok przedstawia liczbę hoteli w Krakowie z podziałem na kate-gorie. W czerwcu 2015 roku w Krakowie znajdowało się 10 hoteli o najwyższym standardzie (5-gwiazdkowych), a także 30 hoteli 4-gwiazdkowych. Są to zarówno obiekty prowadzone przez prywatnych właścicieli w zabytkowych kamienicach w centrum miasta, jak i hotele należące do wielkich sieci hotelowych, jak, na przykład, hotel Best Western czy Hilton

Garden. Najliczniejsza jest grupa hoteli 3-gwiazdkowych (84 obiekty). Grupa ta jest jednocześnie najbardziej zróżnicowana zarówno pod względem lokalizacyjnym, jak i własnościowym. Hoteli o standardzie 2-gwiazdkowym jest zaledwie 15, a hoteli 1-gwiazdkowych tylko 6.

Rozmieszczenie sieci hotelowej na obszarze Krakowa jest nierównomier-ne. Najwięcej hoteli zlokalizowanych jest w dzielnicy Stare Miasto – aż 71 obiektów, z czego dominującą kate-gorią hotelową są obiekty 3-gwiazdkowe (44 obiekty). Zaraz po Starym Mieście plasuje się sąsiadująca z historycznym cen-trum dzielnica Dębniki (13 hoteli) – domi-nującą kategorią są obiekty 3-gwiazdkowe (7 obiektów). Trzecią dzielnicą pod wzglę-dem liczby hoteli skategoryzowanych jest Prądnik Biały (10 hoteli z czego 5 to hotele 3-gwiazdkowe). Najmniej hoteli znajduje się w dzielnicach: Wzgórza Krzesławickie

(jeden hotel 2-gwiazdkowy), Czyżyny (je-den hotel 4-gwiazdkowy), Nowa Huta (dwa obiekty: 3- i 4-gwiazdkowy).

Na podstawie uzyskanych danych na potrzeby tego opracowania oszacowano liczbę potencjalnych pielgrzymów w po-szczególnych dzielnicach Krakowa pod-czas ŚDM i opracowano stosowną mapę. W obliczeniach uwzględniono: obiekty hotelowe, miasteczka namiotowe i pola namiotowe położone na terenie Krakowa oraz gościnę w domach prywatnych. Ze względu na brak danych pominięto szkoły i akademiki. Dodatkowo wykonano mapę uwzględniającą liczbę miejsc noclegowych w hotelach krakowskich z podziałem na dzielnice. Materiały te pokazują, w których dzielnicach Krakowa (poza miejscami głównych imprez i węzłami komunikacyj-nymi) nastąpi najsilniejsza koncentracja pielgrzymów. Można zauważyć prostą zależność pomiędzy wielkością dzielnicy

20

Ryc. 3. Rozmieszczenie ważniejszych sanktuariów w Krakowie Źródło: Bilska-Wodecka, Sołjan 2015.

Zainteresowaniem wiernych cieszy się także będące jeszcze w fazie budowy Centrum

Jana Pawła II. Przykład polskiego papieża, bardzo szybko beatyfikowanego i kanonizowanego,

dla wielu stanowi wzór świętości i heroicznego życia. Potwierdzają to również wypowiedzi

młodych ludzi wybierających się na ŚDM w Krakowie w 2016 roku, którzy właśnie ze względu

na osobę Jana Pawła II podjęli decyzję o uczestnictwie w tym wydarzeniu.

Poza wyżej wymienionymi, wśród wielu obiektów kultowych Krakowa, znaczącą rolę

odgrywa obecnie także: Katedra Wawelska (kult św. Stanisława oraz św. Jadwigi Królowej)

oraz sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Mogile. Główne pielgrzymki wiążą się

zwłaszcza z dorocznymi uroczystościami: św. Stanisława – uczestniczy w niej Episkopat Polski

z księdzem prymasem na czele (Wawel, Skałka) oraz odpustem Podwyższenia Krzyża

Świętego (Mogiła). Wielką czcią otaczane są również znajdujące się na Wawelu relikwie

Królowej Jadwigi, kanonizowanej przez papieża Jana Pawła II w 1997 roku. Mogiła należy do

najsłynniejszych polskich sanktuariów Jezusa Ukrzyżowanego. Najwięcej pielgrzymów

przybywa tu podczas oktawy Podwyższenia Krzyża Świętego (główny odpust) oraz w Wielkim

Tygodniu.

Rozwój kultu maryjnego w Krakowie wiązał się w pierwszym okresie (przełom

XIV/XV w.) przede wszystkim ze słynącymi łaskami wizerunkami Matki Bożej w kościołach:

26

Ryc. 7. Liczba hoteli w Krakowie w roku 2015 z podziałem na kategorie Źródło: opracowanie własne.

Rycina 7 przedstawia liczbę hoteli w Krakowie z podziałem na kategorię. W czerwcu

2015 r. w Krakowie znajdowało się 10 hoteli o najwyższym standardzie 5-gwiazdkowych,

a także 30 hoteli 4-gwiazdkowych, są to zarówno obiekty prowadzone przez prywatnych

właścicieli w zabytkowych kamienicach w centrum miasta, jak i hotele należące do wielkich

sieci hotelowych, jak na przykład hotel Best Western czy Hilton Garden. Najliczniejsza jest

grupa hoteli 3-gwiazdkowych w liczbie 84 obiektów. Grupa ta jest jednocześnie najbardziej

zróżnicowana zarówno pod względem lokalizacyjnym jak i własnościowym. Hoteli

o standardzie 2-gwiazdkowym jest zaledwie 15, a hoteli 1-gwiazdkowych tylko 6.

Rozmieszczenie sieci hotelowej na obszarze Krakowa jest nierównomierne (ryc. 8).

Najwięcej hoteli zlokalizowanych jest w dzielnicy Stare Miasto – aż 71 obiektów, z czego

dominującą kategorią hotelową są obiekty 3-gwiazdkowe (44 obiektów). Zaraz po Starym

Mieście plasuje się sąsiadująca z historycznym centrum dzielnica Dębniki (13 hoteli) i w tym

przypadku dominującą kategorią są obiekty 3-gwiazdkowe (7 obiektów). Trzecią dzielnicą pod

względem liczby hoteli skategoryzowanych jest Prądnik Biały (10 hoteli z czego 5 to hotele 3-

gwiazdkowe). Natomiast najmniej hoteli znajduje się w dzielnicach: Wzgórza Krzesławickie

(jeden hotel 2-gwiazdkowy), Czyżyny (jeden hotel 4-gwiazdkowy), Nowa Huta (dwa obiekty

3 i 4-gwiazdkowy).

6 15

84

30

100

10

20

30

40

50

60

70

80

90

* ** *** **** *****

Licz

ba h

otel

i [sz

t.]

Kategoria hotelu

Rozmieszczenie ważniejszych sanktuariów w Krakowie. Źródło: E. Bilska-Wodecka, I. Sołjan, 2015, Turystyka religijna w Krakowie na przykładzie ośrodków kultu Kościoła rzymskokatolickiego w: Geografia na przestrzeni wieków. Tradycja i współczesność pod red. E. Bilskiej-Wodeckiej, I. Sołjan, IGiGP UJ, Kraków, s. 56

Liczba hoteli w Krakowie w roku 2015 z podziałem na kategorie. Źródło: opracowanie własne

26 ALMA MATER nr 186

i liczbą jej mieszkańców a szacowaną licz-bą pielgrzymów. Najwięcej pielgrzymów przyjmą dzielnice największe i najbardziej zaludnione (Nowa Huta, Bieżanów-Proko-cim, Prądnik Biały czy Dębniki). Z kolei dużą liczbę pielgrzymów na Starym Mie-ście (także na Dębnikach) można łączyć z dużą liczbą funkcjonujących tu hoteli i hosteli. Na czas ŚDM do tych najbardziej obciążonych dzielnic powinno być skiero-wane wsparcie komunikacyjne, podobnie jak zwiększone służby porządkowe. Za-pewni to miastu i uczestnikom płynność komunikacyjną oraz odpowiednie warunki

bezpieczeństwa, także poza miejscami cen-tralnych uroczystości religijnych. Dlatego dobrze byłoby informacje na temat progno-zowanej liczby pielgrzymów w dzielnicach Krakowa udostępnić władzom miejskim i dzielnicowym.

ZNACZENIE ŚDM W KRAKOWIE

ŚDM, podobnie jak inne imprezy maso-we, są różnie przyjmowane i oceniane przez władze, media czy społeczności lokalne. Jak już zaznaczono w tym opracowaniu, trudno też na tym etapie jednoznacznie

wskazać wszystkie korzyści, zwłaszcza te finansowe, płynące z ich organizacji. Spró-bujmy jednak wypunktować najważniejsze aspekty oddziaływania tej imprezy na samo miasto Kraków i Małopolskę: (1) promocja miasta, (2) wpływ na rozwój turystyki, (3) wpływ na rozwój turystyki religijnej w mieście, (4) zyski materialne.

PROMOCJA MIASTA

Do tej pory Kraków nigdy nie był organizatorem tak dużej międzynaro-dowej imprezy. Pielgrzymki papieskie, nawet jeśli podobne pod względem liczby uczestników, nie miały jednak charakte-ru międzynarodowego. Zgromadzenie młodzieży z ponad 170 krajów czyni to wydarzenie wyjątkowym i unikatowym w skali imprez krakowskich. W spo-cie reklamującym ŚDM nazwa miasta wymieniana jest dziewięć razy. Przekazy kilkuset stacji radiowych i telewizyjnych dotrą do odbiorców niemal całego świa-ta. Trudno o lepsze warunki promocji i marketingu. Przytaczając słowa dyrek-tora krakowskiej Agencji Reklamowej „Opus B” Kuby Janickiego, każda relacja z Krakowa podczas ŚDM w światowych mediach będzie tyle warta co spot rekla-mowy. Warto w tym miejscu dodać, że krótkotrwała promocja o średnim natę-żeniu w polskiej telewizji generuje koszt 1–2 miliony złotych10.

WPŁYW NA ROZWÓJ TURYSTYKI

Wielu młodych ludzi będzie w Krako-wie, a nawet w Polsce, pierwszy raz. Poza

udziałem w imprezach religijnych będą zapewne zwiedzać miasto, jego najważniejsze obiekty, a także pobliski region. Obraz, jaki zapamiętają, będzie przekładał się na dalszy przekaz, co w przyszłości może stanowić przesłan-kę do odwiedzin turystycznych miasta i regionu.

Dziedzictwo, zwłaszcza kulturowe, zarówno Krakowa, jak i Małopolski jest wyjątkowe w skali międzynaro-dowej, jego odpowiednie ukazanie i wyeksponowanie powinno procento-wać w przyszłości. Trzeba pamiętać, że ŚDM są w tym zakresie niepowtarzalną okazją zaprezentowania tych wartości. Już teraz liczba uczestników pragną-cych odwiedzić obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau przekroczyła oczekiwania organizatorów. Jeśli doda-

27

Ryc. 8. Hotele w krakowskich dzielnicach w roku 2015 z podziałem na kategorie Źródło: opracowanie własne.

Na podstawie szeregu uzyskanych danych na potrzeby tego opracowania oszacowano

liczbę potencjalnych pielgrzymów w poszczególnych dzielnicach Krakowa podczas ŚDM

i opracowano stosowną mapę (tab. 7, ryc. 9 ). W obliczeniach uwzględniono: obiekty hotelowe,

miasteczka namiotowe i pola namiotowe położone na terenie Krakowa oraz gościnę w domach

prywatnych. Ze względu na brak danych pominięto szkoły i akademiki. Dodatkowo wykonano

mapę uwzględniającą liczbę miejsc noclegowych w hotelach krakowskich z podziałem na

dzielnice (ryc. 10). Materiały te pokazują, w których dzielnicach Krakowa (poza miejscami

głównych imprez i węzłami komunikacyjnymi) nastąpi najsilniejsza koncentracja

pielgrzymów. Można zauważyć prostą zależność pomiędzy wielkością dzielnicy i liczbą jej

mieszkańców, a szacowaną liczbą pielgrzymów. Najwięcej pielgrzymów przyjmą dzielnice

największe i najbardziej zaludnione (Nowa Huta, Bieżanów-Prokocim, Prądnik Biały czy

Dębniki). Z kolei dużą liczbę pielgrzymów w Starym Mieście można łączyć z dużą liczbą

funkcjonujących tu hoteli i hosteli (także na Dębnikach). Na czas ŚDM do tych najbardziej

obciążonych dzielnic powinno być skierowane wsparcie komunika-

21 1 1

1

2

3

3

2

1 1 11

1

44

7

5

3

4

3

1

3

3

1

32

1

16

3

3

1 1

1

4

1

2 1

1

72 1

Licz

ba h

otel

i [sz

t.]

Dzielnice miasta Kraków

*****

****

***

**

*

Hotele w krakowskich dzielnicach w roku 2015 z podziałem na kategorie. Źródło: opracowanie własne

Papież Benedykt XVI przybywa do Barangaroo; Sydney 17 lipca 2008

ba

lleyn

e

27ALMA MATER nr 186

my do tego tylko inne obiekty umieszczone na liście UNESCO, otrzymujemy niemal gotowy interesujący pakiet turystyczny. Doświadczenia organizatorów innych ŚDM także pokazują, że wielu badanych uczestników deklarowało chęć ponowne-go odwiedzenia kraju i miejsca spotkania. W naszej opinii może tak się stać także w przypadku Krakowa.

WPŁYW NA ROZWÓJ TURYSTYKI RELIGIJNEJ W MIEŚCIE

ŚDM połączone z wizytą papieża Franciszka i jego obecność w tak ważnych miejscach religijnych jak Sanktuarium Bo-żego Miłosierdzia w Łagiewnikach i Cen-trum Jana Pawła II nie mogą zostać niezau-ważone. Z kilku powodów te wydarzenia oceniamy jako najbardziej istotne i mające największy wpływ na długofalowy rozwój turystyki religijnej w Krakowie. Chociaż tu-rystyka religijna w polityce miasta ma duże znaczenie, jednak ten segment nie jest jesz-cze dostatecznie wypromowany, zwłaszcza w skali międzynarodowej. Świadczy o tym chociażby liczba pielgrzymów zagranicz-nych w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, szacowana na 150 tysięcy osób rocznie. Jest to stosunkowo mało jak na ustanowione tu przez św. Jana Pawła II światowe centrum

kultu miłosierdzia Bożego. Kult ten dy-namicznie rozwija się w całym Kościele katolickim, a obraz Jezusa Miłosiernego z krakowskiej kaplicy jest znany większości katolików. Można jednak przypuszczać, że często nie jest on kojarzony z Krakowem i Polską. Wizyta papieża i setek tysięcy

młodych ludzi w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w symbolicznym Jubileuszo-wym Roku Miłosierdzia mogą zmienić ten stan rzeczy. Jest to niepowtarzalna szansa, której Kraków nie powinien zmarnować. Łagiewniki wraz z Centrum Jana Pawła II mają przesłanki, aby stać się wielkim mię-

Nya

kan

yaka

Elke

We

tzig

Papież Franciszek w Copacabana, dzielnicy Rio de Janeiro; ŚDM 2013

Światowe Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku; informacja o wydawaniu posiłków dla pielgrzymów

28 ALMA MATER nr 186

dzynarodowym centrum pielgrzymkowym, takim jak Lourdes czy Fatima. Trzeba jed-nak o nich mówić i je pokazywać, a taką okazję dają ŚDM. Dodatkowym atutem jest wspomniany wcześniej potencjał religijny miasta związany z innymi ośrodkami kultu.

ZYSKI MATERIALNE

Przeprowadzone rozważania pozwa-lają także założyć, że ŚDM będą imprezą przekładającą się na wymierne korzyści materialne. Powinny one zrekompensować, a nawet znacznie przewyższyć poniesione wydatki. Już od roku w krakowskich ho-telach brakuje wolnych miejsc. Opierając się na końcowych raportach organizatorów wcześniejszych ŚDM i dość ostrożnych symulacjach finansowych, można zakładać wydatki uczestników na poziomie około 600 milionów złotych. Należy też pamiętać, że wiele wydatków związanych z przygoto-waniem ŚDM przeznaczonych zostanie na

działania i inwestycje służące w przyszłości lokalnym społecznościom.

PODSUMOWANIE

Wydarzenia religijne dla wielu mło-dych ludzi mogą być atrakcyjną formą spędzania czasu. Niektóre z nich mają charakter masowy, gromadząc tysiące czy miliony uczestników. Należą do nich rów-nież młodzieżowe spotkania o charakterze religijnym. Można uznać je za znaki czasu, pojawiły się bowiem wraz z rosnącym za-potrzebowaniem na nowe formy ewangeli-zacji i duchowości. Pomimo dominującego czynnika religijnego w ich formie i mecha-nizmach działania można znaleźć wiele elementów wspólnych z innymi imprezami turystycznymi. Wielu zarzuca im zbyt silną komercjalizację i kościelny marketing, co na pewno nie mija się z prawdą. Można to jednak odebrać jako kolejny znak naszych czasów, w których określenie „produkt

religijny” czy „rynek religijny” coraz rzadziej ma wymiar pejoratywny. ŚDM z pewnością można uznać za wartościowe z wielu względów produkty religijne. Są one wartością dla młodzieży, spełniają jej oczekiwania, wprowadzając zupełnie nowe, stosowne do czasu, formy życia religijnego.

ŚDM to również szansa dla Krakowa i wielka promocja miasta. Można zastanawiać się, czy Kraków jeszcze jej potrzebuje, czy miasto przyjmujące niemal 10 milionów turystów rocznie, będące w przeszłości Europejską Stolicą Kultury, szeroko znane w świecie, rozsławione cho-ciażby przez papieża Jana Pawła II i jego pielgrzymki – nie jest już na tyle atrakcyj-nym ośrodkiem turystycznym, że ŚDM niewiele w tym względzie mogą zmienić. Specjaliści z zakresu marketingu i turystyki mówią jednak o możliwości wzmocnienia i utrwalenia wizerunku miasta. Na to samo liczą miejskie władze. Miasto nie planuje uzyskania jakichkolwiek bezpośrednich „zysków” z organizowanego wydarzenia, poza niematerialnymi wartościami, takimi jak wzrost świadomości marki Krakowa na świecie i umocnienie dobrego wizerunku miasta w oczach milionów pielgrzymów i turystów, którzy w tym czasie odwiedzą stolicę Małopolski. Według szacunków organizatora Kraków odwiedzi 2,5 miliona pielgrzymów, co stwarza szerokie możliwo-ści promocji Krakowa na świecie.

Doświadczenia innych miast – orga-nizatorów ŚDM wskazują, że duża liczba uczestników uroczystości odwiedza w późniejszym czasie te miasta jako tury-ści11. Wraz z ŚDM można przeprowadzić klasyczny marketing mieszany, promując imprezę i równocześnie Kraków. Nie bez znaczenia jest też grupa uczestników ŚDM – młodzi ludzie z niemal wszystkich krajów świata. Za kilka, kilkanaście lat to ta grupa wiekowa będzie dominowała w migracjach o podłożu turystycznym, dlatego obraz, jaki wywiozą z Krakowa, jest ważny i może wpłynąć na wzrost oceny atrakcyjności turystycznej miasta.

I jeszcze jedna kwestia, którą próbowa-liśmy podkreślić w naszym opracowaniu: ŚDM jak żadna inna impreza mogą przy-czynić się do rozwoju turystyki religijnej tak w samym Krakowie, jak i regionie. Od lat władze miasta są nastawione na rozwój tej turystyki i wiele już zrobiono w tym za-kresie. Wartość potencjału religijnego mia-sta jest nie do podważenia – Sanktuarium Miłosierdzia Bożego należy do najważniej-szych sanktuariów chrześcijańskich, wyso-

Cu

tru

pe

Młodzież z diecezji Rio de Janeiro w Brazylii przejmuje krzyż i ikonę ŚDM; Madryt, 21 września 2011

XV Światowe Dni Młodzieży w Rzymie; 2000

Wik

ipe

dia

29ALMA MATER nr 186

ką rangę międzynarodową może też mieć w przyszłości sanktuarium Jana Pawła II. Dotąd te wszystkie przesłanki i działania nie zaowocowały wyraźnym wzrostem liczby pielgrzymów zagranicznych. ŚDM mogą to zmienić – z jednej strony, sami uczestnicy mogą tutaj pielgrzymować w przyszłości i zachęcać do tego innych, a z drugiej – medialny wymiar imprezy pozwoli pokazać najważniejsze religijne dziedzictwo Krakowa na cały świat.

Chcąc rozwijać turystykę religijną, trzeba jeszcze zdawać sobie sprawę, że obecnie międzynarodowej randze religijnej Krakowa nie odpowiada stopień rozwoju niezbędnej in-frastruktury. Odnosi się to zarówno do samego sanktuarium w Łagiewnikach i jego bezpośred-niego otoczenia (własność zakonna i kurialna), jak i miasta. Pewną nadzieję na poprawę sytu-acji stwarza fakt, że niektóre inicjatywy zostały uwzględnione w opracowanej przez Urząd Miasta strategii rozwoju turystyki w Krakowie na lata 2014–2020. Generalizując, wiążą się one z zagospodarowaniem otoczenia Centrum Jana Pawła II oraz Sanktuarium Bożego Miło-sierdzia w Łagiewnikach, a także z rozwojem oferty w zakresie turystyki religijnej. Podjęto też prace zmierzające do ostatecznego sprecy-zowania działań zmierzających do utrwalenia rangi Krakowa jako centrum turystyki religijnej o zasięgu światowym.

Dotyczy to szczególnie takich elemen-tów infrastruktury jak baza noclegowa (zwłaszcza tania), baza gastronomiczna, dostępność komunikacyjna (w tym również dla pątników niepełnosprawnych), urzą-dzenia kulturalne. Obecnie obserwujemy w Krakowie niekorzystne zjawisko krótkie-go pobytu pielgrzymów. Pochodną tego są niskie dochody, jakie czerpie miasto i jego mieszkańcy z racji pobytu milionowych rzesz pielgrzymów. Przykłady zagraniczne wskazują natomiast na możliwość prze-kształcenia gospodarki miasta w kierunku usług na rzecz pątników i turystów, co po-winno sprawić, że turystyka może stać się jedną z głównych funkcji ekonomicznych ośrodka miejskiego.

Dotychczas zupełnie niewykorzysta-nym elementem w procesie organizowania pielgrzymek do Łagiewnik jest przygotowa-nie dodatkowo wizyt w innych ciekawych i unikatowych sanktuariach, położonych zarówno w samym Krakowie, jak i w szero-ko rozumianej Małopolsce. Mówimy o tzw. Małopolskim Regionie Pielgrzymkowym, który należałoby uwzględniać, planując rozwój Krakowa jako międzynarodowego centrum turystyki religijnej. Kryteria wy-znaczenia granic takiego regionu mogą być – jak to zwykle bywa przy takich okazjach – różne. Zdaniem autorów jednym z takich

kryteriów może być zasięg bezpośredniego oddziaływania sanktuariów krakowskich.

Antoni Jackowski, Izabela Sołjan, Elżbieta Bilska-Wodecka,

Justyna Liro, Maciej Trojnar, Edyta Kostrzewa

1 P. Zuchniewicz, Szukałem was. Jan Paweł II i Światowe Dni Młodzieży, Krajowe Biuro Organizacyjne ŚDM, Siedlce 2005, s. 25.

2 Jednak na początku stycznia 2016 roku sejmowa komi-sja administracji i  spraw wewnętrznych zaproponowała przeznaczenie dodatkowych 80 milionów złotych na ŚDM w Krakowie.

3 Światowe Dni Młodzieży w  Krakowie. Da się na nich zarobić, http://www.money.pl/gospodarka/raporty/arty-kul/swiatowe;dni;mlodziezy;w;krakowie;da;sie;na;nich;zarobic,107,0,1354603.html [dostęp: 20.12. 2015].

4 Organizatorzy ŚDM 2016: wydarzenie finansują wierni, http://niedziela.pl/artykul/18112/Organizatorzy-SDM--2016-wydarzenie [dostęp: 2.01.1016].

5 ŚDM w  Madrycie przyniósł 476 mln zysku, http://ekai.pl/sdm/x48786/sdm-w-madrycie-przyniosl-mlndolarow-zy-sku/ [dostęp: 20.12.2015].

6 Małopolska Organizacja Turystyczna, Historia – badanie ru-chu turystycznego, 2003–2014, http://www.mot.krakow.pl/badanie-ruchu-turystycznego.html [dostęp: 15.08.2015].

7 E-hotelarstwo, http://www.e-hotelarstwo.com/aktualnosci/dossier?more=1968783810 [dostęp: 3.04.2015].

8 Ibidem.9 Biuletyn Informacji Publicznej – Kraków, http://www.bip.

krakow.pl/?dok_id=65579 [dostęp: 06.01.2016].10 Światowe Dni Młodzieży w Krakowie? To możliwe!, http://

www.gazetakrakowska.pl/artykul/877954,swiatowe-dni-mlodziezy-w-krakowie-tomozliwe, id,t.html [dostęp 1.12.2015].

11 Biuletyn Informacji Publicznej – Kraków, http://www.bip.krakow.pl/?dok_id=65579 [dostęp: 6.01.2016].

An

na

Wo

jna

r

Wspólne zdjęcie uczestników konferencji Światowe Dni

Młodzieży. Źródła i rozwój idei;1 kwietnia 2016

30 ALMA MATER nr 186

Kult miłosierdzia Bożego wydaje się być wiodącą domeną wiary XX

wieku, immanentnie związaną z po-stacią św. siostry Faustyny Kowalskiej (ZMBM - Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia), lecz jego początków należy doszukiwać się jeszcze w Starym Testamencie (stworzenie świata, histo-ria Adama i Ewy) i w tym przypadku możemy mówić o ciągłości do czasów współczesnych. W teologii chrześcijań-skiej miłosierdzie Boże to największy i najważniejszy przymiot Boga. Polega on na wprost bezgranicznej miłości do człowieka i ciągłej chęci wybaczania potrzebującym.

Był żywy w I ty-siącleciu, o czym do-bitnie świadczy ikono-grafia katolicka. Wów-czas to, pod koniec pierwszego millenium, jego wizualizacja była zgoła odmienna od współczesnej: Jezus w chwale zasiada na tęczy jako sędzia, e k s p o n u j ą c r a n y i przebity bok w geście ostentatio vulnerum, Król Chwały, bowiem w teologii chwała streszcza Pasję Chry-stusa. Tego typu wize-runki Chrystusa jako boskiego władcy były powszechnie stoso-wane w sztuce fran-kijskiej (Reichenau) i angielskiej.

Kul t mi łos ier-dzia Bożego odżył w ostatniej dekadzie XIX wieku za sprawą polskiej zakonnicy, siostry Feliksy Mag-daleny Marii Franciszki Kozłowskiej (1862–1921), mistyczki, która, według mariawitów, przekazała Kościołowi ob-jawienie zawarte w Dziele Wielkiego Mi-łosierdzia, które nie zostało uznane przez Watykan. 5 grudnia 1906 została imiennie ekskomunikowana jako pierwsza kobieta w historii chrześcijaństwa w Kościele rzymskokatolickim (Pius X, encyklika Tribus circiter). Jej secesja doprowadziła do rozłamu w Kościele, dając początek Kościołowi mariawitów. Dziś optyka Kościoła katolickiego wobec Kozłow-skiej nie wydaje się być aż tak surowa (ocena sekretarza Komisji Episkopatu do spraw Ekumenizmu Stanisława Bajko SJ z 1972 roku).

Siostra Maria Faustyna Kowalska (Helena Kowalska 1905–1938) od 1931–1938 roku doznawała objawień. Wizjo-nerka, stygmatyczka, mistyczka, prosta, niewykształcona dziewczyna (ukończyła

trzy klasy szkoły powszechnej), mimo sprzeciwu rodziców wstąpiła do zakonu w 1925 roku. Postulat spędziła w Sko-limowie i w Józefowie pod Krakowem (obecnie w Łagiewnikach). W 1928 roku złożyła pierwsze śluby zakonne w obec-ności pogodzonych już z wyborem córki rodziców. Uroczystościom przewodniczył biskup Stanisław Rospond. Następnie szlak jej posługi wiódł przez Wilno, Gro-chów, Płock, Kiekrz, Białą do Krakowa (śluby wieczyste złożyła 1 maja 1933), by znów odbyć peregrynację po ośrodkach zgromadzenia: Wilno, Walendów, Dredy. Od 11 maja 1936 do śmierci (5 paździer-nika 1938) przebywała w Krakowie, gdzie zmarła w wieku 33 lat.

Zgodnie z poleceniem swego uczo-nego spowiednika, księdza prof. Michała Sopoćki (beatyfikowanego w 2008 roku), Faustyna była zobowiązana do zapisywa-nia swoich przeżyć. Na kartach tzw. Dzien-

KULT MIŁOSIERDZIA BOŻEGO NA ŚWIECIE

Obraz Jezu, ufam Tobie Adolfa Hyły w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach

Obraz Jezu, ufam Tobie Eugeniusza Kazimirowskiego w sanktuarium w Wilnie

Alm

a P

ate

r

31ALMA MATER nr 186

niczka zostały utrwalone doznane cierpienia, wizje, objawienia, stany mistyczne. Tam też zostały zawarte szczegółowe wskazówki dotyczące, między innymi, nama-lowania obrazu Jezu, ufam Tobie, modlitw: Koronki do Miłosierdzia Bożego i Godziny Miłosierdzia, ustanowienia Święta Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy oraz szerzenia czci miłosierdzia i wszelkich obietnic z nim związanych. Objawienie dotyczyło również powołania nowego zgromadzenia, którego zadaniem byłoby wypraszanie miłosierdzia dla świata – Apo-stolskiego Ruchu Bożego Miło-sierdzia. Jak zapisała Faustyna, Jezus polecił jej założenie nowego zgromadzenia, głoszącego na cały świat kult miłosierdzia Bożego, zrzeszającego wiernych świec-kich Kościoła katolickiego. Tak powstało Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego i świecki Apostolski Ruch Bożego Miło-sierdzia.

Kult miłosierdzia Bożego, zapoczątkowany przez siostrę Faustynę w okresie międzywojennym, szybko zdobywał wiernych. Wspomniany wcześ-

niej ksiądz Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy Faustyny (w Kra-kowie był nim ksiądz Józef Andrasz SJ),

relacjonował, że z Wilna poprzez podbite przez Niemców kraje kult dotarł nie tylko do Europy Zachodniej, ale poprzez pol-

skich misjonarzy także do Japonii, a z armią Andersa do Palestyny. Poprzez polski etos i duchownych trafił do Australii i obu Ameryk. Już w czasie drugiej wojny światowej koronka do Miłosierdzia Bożego była przetłumaczona na angielski, francuski, niemiecki, litewski i wło-ski. Na Filipiny przesłanie siostry Faustyny zanieśli amerykańscy żoł-nierze pochodzenia polskiego. Od 1946 roku w propagowanie kultu miłosierdzia zaangażował się polski episkopat, dwa lata później prosząc Stolicę Apostolską o wyznaczenie Święta Miłosierdzia Bożego w myśl zaleceń otrzymanych przez zakon-nicę. Osoba i dzieło Faustyny miały dobrą prasę w Watykanie (27 lutego 1948 Radio Watykańskie nadało audycję o siostrze Faustynie i jej posłannictwie). Wobec tak żywioło-wo rozwijającego się kultu wielkim zaskoczeniem była notyfikacja Kongregacji Świętego Oficjum z 6 marca 1959, wyraźnie ograni-czająca kult w formach zapropo-

Jan

usz

Fe

dirk

o

Jan

usz

Fe

dirk

o

Kaplica Jezusa Miłosiernego i św. Faustyny w Katedrze św. Ignacego w Szanghaju

Siedziba Zgromadzenia Misjonarek Miłości w Kalkucie, Bengal Zachodni, Indie

32 ALMA MATER nr 186

nowanych przez Faustynę. Przekładało się to na zakaz publikowania Dzienniczka. Powodem tej decyzji było złe tłumaczenie na włoski, błędy teologiczne translatora i mylna interpretacja, między innymi su-gerująca, że białe i czerwone promienie na obrazie sugerują związki z Polską.

Pod koniec lat 60. XX wieku postać apostołki miłosierdzia Bożego była, według autorki biografii siostry Faustyny – Ma-rii Winowskiej, znana niemal na całym świecie, a wizerunek Jezusa Miłosiernego, powielany na obrazkach, krążył wśród wiernych w ponad 60 wersjach języko-

wych. W 1978 roku na prośbę krakowskie-go kardynała Karola Wojtyły notyfikacja została cofnięta przez papieża Pawła VI.

Droga na ołtarze Faustyny trwała bli-sko pół wieku. 18 kwietnia 1993 odbyła się jej beatyfikacja, której dokonał papież Jan Paweł II, natomiast kanonizacja miała miejsce 30 kwietnia 2000 w Rzymie. Oczy-wiście, podstawowa w tym zasługa Jana Pawła II. Należy też podkreślić szczególne zasługi siostry Elżbiety Siepak, polonistki, absolwentki UJ, profeski wieczystej Zgro-madzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Dzienniczek (nazwa brzmi zdrobniale, choć to książka licząca około 500 stron) jest jednym z najczęściej tłumaczonych polskich tekstów i obok przekładów Henryka Sien-kiewicza, Antoniego Ferdynanda Ossen-dowskiego i, oczywiście, Jana Pawła II jest kojarzony z Polską na całym świecie. To dzieło literatury mistycznej jest bez wątpienia fenomenem wydawniczym jako najczęściej tłumaczona polska książka. Tylko w Polsce od 1981 roku (pierwsze wydanie po polsku miało miejsce w Rzy-mie, fragmenty wydano w Paryżu jeszcze w 1955 roku) łączny nakład osiągnął po-nad 1 milion egzemplarzy. Rękopis dzieła jest przechowywany w Łagiewnikach.

Jan

usz

Fe

dirk

o

Rie

l Dia

ng

o

Katedra św. Łucji w Colombo, Sri Lanka

Figura w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w El Salvador, Misamis Oriental

na Filipinach

33ALMA MATER nr 186

Według Dzienniczka 22 lutego 1931 Faustyna miała wizję Jezusa, który kazał jej namalować obraz Miłosierdzia Bożego. Miało to miejsce w Płocku, w dzisiejszym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Odtąd zaczyna się burzliwa historia jednego z najbardziej znanych obrazów na świecie, powielanego w milionach egzemplarzy na wszystkich kontynentach.

Pierwszą wersję obrazu Jezu, ufam Tobie nakreśliła zakonnica-artystka (absolwentka Akademii Sztuki św. Łukasza w Rzymie) Franciszka Wierzbicka w Wilnie. Następ-nej wizualizacji dokonał prof. Eugeniusz Kazimirowski, także w Wilnie. Obraz Kazimirowskiego, często obecnie rozpo-wszechniany, historię miał bardzo burzliwą, podobnie jak część Polski, która została pod sowiecką okupacją po wojnie. Od 2005 roku znajduje się w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie. Tę wersję obrazu widziała i konsultowała siostra Faustyna.

Ostateczna wersja wyszła spod pędzla krakowskiego artysty malarza Adolfa Hyły (1897–1965), również związanego z UJ (studiował historię sztuki i filozofię), ucznia Jacka Malczewskiego, choć ta najbardziej znana też nie powstała od razu. Pierwsza wizualizacja nie pasowała rozmiarowo do ołtarza (było to wotum dziękczynne artysty za ocalenie rodziny z wypadków wojennych, powstałe w 1943 roku). Druga

wersja obrazu powstała rok później i to jest ta sze-roko rozpowszechniona na całym świecie. Artysta (znany także portrecista i malarz Tatr) powtórzył swe dzieło ponad 250 razy, malując je dla ko-ściołów na wszystkich kontynentach.

W czasie swych po-dróży do Azji południowo- wschodniej praktycznie we wszystkich miejscach kul-tu Kościoła katolickiego i z Watykanem związane-go (Kościoły wschodnie) widziałem kopie obrazu Jezu, ufam Tobie, wyko-nane w różnych technikach (podobnie jak pomniki i podobizny Jana Pawła II). W Indiach, Sri Lance, Indonezji, Malezji, Singa-purze, Wietnamie, Hong-kongu, Macao, a nawet w Chińskiej Republice Ludowej, gdzie w katedrze w Szanghaju jest poświęcona Jezusowi Miłosiernemu osobna kaplica z wizerunkiem św. sio-stry Faustyny, choć w nawie głównej są dwie inne kopie obrazu. A nie są to kraje,

które można nazwać katolickimi. Na Cejlonie wizerunkiem obrazu ozdabiane są nawet środki transportu, na Filipinach są w sprzedaży zegarki z wizerunkiem i budzikiem nastawionym na godzinę 15

(godzina Miłosierdzia). W Meksyku jest nawet 15-metrowy pomnik stylizowany według obrazu Hyły. Znany jest także w środku Afryki, dokąd trafił z misjona-rzami, jak i w Amazonii.

Łagiewniki są sanktuarium szcze-gólnym ze względu na liczbę krajów, z których pochodzą pielgrzymi. Pod względem ich liczby też znaczącym (ponad 2 miliony rocznie). Odwiedza-jący rekrutują się z blisko 100 krajów, a to więcej niż w Fatimie czy Lourdes. Oczywiście, krakowskie sanktuarium w Łagiewnikach jest światowym cen-trum kultu miłosierdzia Bożego. Warto przypomnieć, że papież Franciszek ogło-sił rok liturgiczny 2015/2016 Rokiem Miłosierdzia Bożego.

Przekaz „Jezusowej sekretarki” znany jest praktyczne wszędzie, a przesłanie go przez świętą trafiło na stałe do kalenda-rza liturgicznego Kościoła katolickiego, wiążąc je z Polską, choć proklamacja ma oczywiście charakter uniwersalistyczny, ponadczasowy i dotyczy wszystkich ludzi.

Janusz Fedirko

Wik

ipe

dia

Rjc

ast

illo

Modlitwa Jezu, ufam Tobie w języku tamilskim

Graffiti przedstawiające Chrystusa na ścianie domu w La Canada de Urdaneta, Wenezuela

34 ALMA MATER

Wykonany z brązu medalion por-tretowy z wizerunkiem papieża

Klemensa X – dzieło Giovanniego Lorenza Berniniego (1598–1680), naj-wybitniejszego artysty barokowego w Europie, do 7 sierpnia 2016 można oglądać w Ośrodku Kultury Europejskiej „Europeum”, oddziale Muzeum Narodo-wego w Krakowie, przy pl. Sikorskiego 6.

Jest to pierwszy w Polsce pokaz dzieła Berniniego, którego nie bez powodu na-zywa się też ojcem europejskiego baroku. Warto dodać, że jest on również twórcą kolumnady przed Bazyliką św. Piotra, baldachimu nad grobem św. Piotra czy

słynnej grupy rzeźbiarskiej Ekstaza św. Teresy.

Prezentowany w Europeum medalion pochodzi ze zbiorów prywatnych. – Jest to dzieło wyjątkowe, wy-jątkowego artysty – akcentował kurator pokazu zatytułowa-nego Papieski splendor, dy-rektor Muzeum Narodowego w Krakowie dr hab. Andrzej Betlej 14 czerwca 2016 pod-czas otwarcia pokazu. – Meda-lion może wydawać się skromny, ale odbija się w nim geniusz artystyczny Berniniego, jego zmysł obserwacji, umiejęt-ność oddania szczegółów,

PAPIESKI SPLENDOR

biegłość w tworzeniu majestatycznego wizerunku. To właśnie takie dzieła służyły budowaniu majestatu papieża. W jakimś sensie można by więc to nazwać ówcze-snym zabiegiem PR-owym.

Oprócz dzieła Berniniego w Europeum zaprezentowane zostały także inne wize-

runki papieskie: medal,

Gioacchino Francesco Travani, Portret papieża Klemensa X Altieri. Na rewersie sztandary tureckie zdobyte pod Chocimiem przez Jana Sobieskiego złożone

u papieża Klemensa X; 1674, brąz; Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum. Fot. Andrzej Ring, Lech Sandzewicz

dla którego podstawą był również szkic Berniniego, wykonany przez Antonia Tra-vaniego, także z konterfektem Klemensa X (pochodzący z kolekcji Zamku Królew-skiego w Warszawie), oraz płaskorzeźba ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie przedstawiająca następcę Klemensa – papie-

ża Innocentego XII (dzieło pochodzące zapewne z pracowni Domenica

Guidiego, innego wybitnego rzeź-biarza rzymskiego).

Zestawienie kilku wize-runków papieskich pozwala na przedstawienie zagad-nienia i znaczenia różnorod-nej prezentacji portretu jako

widomego znaku obecności następcy św. Piotra – co w kon-

tekście wizyty Ojca Świętego Franciszka w Krakowie na-biera specjalnego znaczenia.

RPM

Giovanni Lorenzo Bernini, Portret papieża Klemensa X Altieri, ok. 1670–1676, brąz; kolekcja prywatna. Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie

Nieokreślony artysta włoski, Portret papieża Innocentego XI (Benedetto Odescalchi), ok.

1676–1689, biały marmur; ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie

35ALMA MATER nr 186

Matka Boska w płaszczu opiekuń-czym, Bogurodzica karmiąca Dzie-

ciątko, Maryja ukazująca swoją pierś, Matka Boska Czuła (Eleusa), Pieta, czyli Maria Współodkupicielka, opłakująca Jezusa zdjętego z krzyża, Maria Orantka, modląca się w intencji wszystkich ludzi – to tylko kilka z 94 przedstawień Matki Boskiej, które od 24 czerwca 2016 można oglądać w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie przy al. 3 Maja.

Tę absolutnie wyjątkową wystawę, prezentującą arcydzieła sztuki europej-skiej tworzone od roku 1100 po wiek XVIII przez tak sławnych mistrzów jak Giotto di Bondone, Paolo Veneziano, Donatello, Luca della Robbia, Hans Memling, Andrea Mantegna, Albrecht Dürer, Lorenzo Ghiberti, Francisco Zur-barán, Peter Paul Rubens, zorganizowało Muzeum Narodowe w Krakowie we współpracy z watykańską Fundacją Jana Pawła II dla Młodzieży. Ekspozycja, za-tytułowana Maria. Mater Misericordiae (Maryja. Matka Miłosierdzia), jest jedyną oficjalną ekspozycją sztuki towarzyszącą Światowym Dniom Młodzieży Kraków 2016. Obrazy, rzeźby i grafiki wypoży-czone zostały z 62 instytucji, głównie włoskich muzeów, kościołów i kolekcji prywatnych (sześć dzieł przechowywa-nych jest w Polsce).

– Krakowska wystawa jest kontynu-acją prezentacji sztuki sakralnej orga-nizowanych przy okazji Światowych Dni Młodzieży w prestiżowych muzeach miast, które są gospodarzami tych spotkań: Colorado History Museum w Denver, Metropolitan Museum w Manili, Royal Ontario Museum w Toronto czy Museo del Prado w Madrycie – informuje prof. Piotr Krasny, który wraz z prof. Gio-vannim Morello, kierującym prestiżową rzymską agencją wystawową Artifex, jest kuratorem tej wystawy.

Podczas zwiedzania można także wysłuchać różnych interpretacji średnio-wiecznego hymnu liturgicznego Salve Regina, Mater Misericordiae (Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia).

Wystawie towarzyszy pięknie wydany katalog, w którym, oprócz wyjątkowych

MARIA MATER MISERICORDIAE

fotografii, znalazły się również eseje wy-bitnych biblistów, teologów i historyków sztuki, prezentujące kształtowanie idei Matki Boskiej Miłosiernej w teologii, praktykach kulturowych Kościoła, mu-zyce sakralnej i ikonografii. To obszerne kompendium wiedzy pozwala na dogłęb-ne zapoznanie się z ikonografią Matris Misericordiae. Spora część materiału ilustracyjnego pochodząca z katalogu została wykorzystana w przewodniku dla zwiedzających wystawę.

Arcydzieła sztuki europejskiej pre-zentujące różne przestawienia i wizerunki Matki Boskiej będzie można oglądać do 9 października 2016. W czasie trwania Światowych Dni Młodzieży, w dniach 26–31 lipca 2016, wystawa będzie do-stępna w godzinach 10–20.

Przedsięwzięcie zrealizowane zostało pod honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy.

RPM

Andrea Mantegna, Matka Boska z Dzieciątkiem, 1491, rysunek tuszem na pergaminie,kolekcja prywatna

36 ALMA MATER nr 186

W artystycznej oprawie kultu Matris Misericordiae, żywego zarówno w Koś- ciele wschodnim, jak i zachodnim, poja-wiały się różnorodne rozwiązania ikono-graficzne, spośród których na wystawie zaprezentujemy formuły inspirujące w szczególny sposób zleceniodawców i artystów do tworzenia dzieł o ważkich programach i wysokiej klasie artystycznej.

Eksponaty zostały wybrane w taki sposób, aby pokazać, z jednej strony, różne adaptacje tych ujęć tematycznych, wynikające z czasu powstania tych dzieł oraz ich konkretnego przeznaczenia (obrazy ołtarzowe, obrazy i rzeźby do prywatnej dewocj i , sz tandary używane w trakcie procesj i ) . Na wystawie znajdują się przede wszystkim dzieła twórców włoskich, hiszpańskich i północnoeuropejskich (a także ikony bizantyńskie, italo-bizantyńskie i ruskie), głównie z okresu późnego średniowiecza i epoki nowożytnej, wśród których nie brakuje pierwszorzędnych nazwisk, co podkreśla wysoką rangę kulturową i społeczną nabożeństwa do Matki Miłosierdzia w średniowiecznej i no-wożytnej Europie–piszewewstępiedokataloguwystawydyrektorMNKdrhab.AndrzejBetlej. Hans Memling, Matka Boska karmiąca, 1480, olej na desce, Museum Van der Berg w Antwerpii

Warsztat Lorenza Ghibertiego, Matka Boska z Dzieciątkiem, 1425–1430, rzeźba ze stiuku polichromowanego, Museo Stefano Bardini we Florencji

Rzeźbiarz marchijski, Pieta, druga połowa XV wieku, rzeźba z terakoty, Muzeo Nazionale d’Abruzzo w L’Aquili

37ALMA MATER nr 186

Dziś każdy kojarzy Boże Miłosierdzie z obrazem z Łagiewnik, ukazującym mi-łosiernego Chrystusa, a tymczasem co naj-mniej od XII wieku idea Bożego Miłosierdzia była personifikowana przez Matkę Bożą i różnorodne jej przedstawienia. Odwoła-nie do sztuki włoskiej wynika stąd, że to na obrzeżach Italii kształtowała się ikonografia Matki Boskiej. Jej rozwój wspierały świeckie bractwa bogatych mieszczan we Włoszech, które w duchu odpowiedzialności społecz-nej podkreślały pouczenia Chrystusa, że miłosierdzia dostąpią miłosierni. Bractwa te tworzyły instytucje wspierające chorych, biednych, pokrzywdzonych przez los, a za patronkę obierali Matkę Bożą. Ideę jej miło-siernej opieki obrazował płaszcz rozpostarty nad wiernymi. Z Jej miłosierdziem kojarzono czułość, jaką okazywała Dzieciątku, jak je karmiła piersią, bo tak samo uczyni to ludziom jako przybranym dzieciom. Dużą wagę przywiązywano do współcierpienia Matki Bożej z Ukrzyżowanym Chrystusem, ponieważ wierzono, że jest w stanie rozu-mieć cierpienia ludzi i wyjednać im łaski. Zobrazowaniem Miłosierdzia była modlitwa za ludzkość, która znalazła wyraz w bizan-tyńskim wizerunku Matki Bożej Orantki, jaki doczekał się wielu adaptacji na Zachodzie. Bractwa miłosierdzia skupiały elity społecz-ne – zamożne i światłe – które kierowały zamówienia do najlepszych artystów, wsku-tek czego dzieła sztuki związane z kultem Bożego Miłosierdzia są nie tylko ciekawe, różnorodne, ale też prezentują wysoką klasę artystyczną, co można zobaczyć na wystawie w MNK –mówiprof.PiotrKrasny.

Autor nieznany, Matka Boska Orantka, XII wiek, mozaika, Museo Diocesano w Palermo

Donatello, właśc. Donato di Niccol di Betto Bardi, Matka Boska z Dzieciątkiem, 1420–1430, rzeźba

z terakoty, Museo Stefano Bardini we Florencji

Patrząc na te obrazy, na ich różno-rodność i tematyczne bogactwo, można uświadomić sobie, że stworzona przez nie wizualna opowieść o Matre Misericordiae jest również opowieścią o ludziach i kulturach. W dziełach sztuki, w przedstawieniach malar-skich zobaczyć możemy, oczywiście, refleksy teologicznych debat i doktrynalnych ustaleń na temat pozycji Marii w nauce chrześcijań-skiej. Jednak w wielu wizerunkach maryjnych widać przede wszystkim odbicie popularnego kultu. Obrazy takie możemy odczytywać jako wyraz żywej wiary oraz znak relacji, które ludzie budowali (i nadal budują) z postacią Matki Boskiej–piszewkatalogudowystawyantropologAnnaNiedźwiedź.

Barnaba da Modena, Maria. Matka Miłosierdzia, 1375–1376, tempera na desce, kościół Santa

Maria dei Servi w Genui

Malarz marchijski, Maria Matka Miłosierdzia, 1494, olej na desce, Rocca Demaniale w Gradarze

Francesco di Simone Ferrucci, Matka Boska karmiąca Dzieciątko, relief gipsowy, druga poło-wa XV wieku, Fondazione Cardinale Giacomo

Lercaro w Bolonii

Paolo Veneziano, Matka Boska z Dzieciątkiem, po-łowa XIV w., tempera na desce (transfer na płótno),

Museo Diocesano e della Cattedrale w Cesenie

38 ALMA MATER nr 186

An

na

Wo

jna

r

W zbiorach Muzeum UJ Collegium Ma-ius znajduje się skromny, ale bardzo

interesujący eksponat związany z postacią błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty. Jest to napisany przez nią odręcznie list do rektora UJ prof. Andrzeja Pelczara, który przekazał go do kolekcji naszego Muzeum.

Na zwykłej, wyrwanej z notatnika kartce, Matka Teresa wyraża wdzięczność za otrzymanie godności doktora honoris

LIST OD MATKI TERESYcausa UJ w 1993 roku. List ten nie był dotąd nigdzie publikowany.

Błogosławiona Matka Teresa z Kalku-ty (właśc. Agnes Ganxhe Bojaxhiu) uro-dziła się w 1910 roku w Skopje (obecnie stolica Macedonii), w albańskiej rodzinie. W 1928 roku wstąpiła do Zgromadzenia Matki Boskiej Loretańskiej w Dublinie. Od 1929 roku przebywała w Indiach, gdzie przez 18 lat była nauczycielką w szkole dla

dziewcząt w Kalkucie. Za zgodą papieża opuściła Zgromadzenie Loretanek, aby opiekować się najbardziej potrzebujący-mi. W 1946 roku założyła Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości, które cztery lata później zostało zatwierdzone przez papieża Piusa XII. Oprócz trzech trady-cyjnych ślubów – czystości, posłuszeństwa i ubóstwa – siostry przyjęły dodatkowo ślub poświęcenia się najbiedniejszym z biednych. Habit zakonny zamieniły na bawełniane, białe sari z niebieskimi pasa-mi. Celem sióstr Misjonarek Miłości była od początku ich powołania działalność bez tworzenia szpitali, przychodni i instytucji.

Matka Teresa otrzymała z rąk papieża Pawła VI Nagrodę Pokoju papieża Jana XXIII (1971). Jest laureatką Pokojowej Narody Nobla (1979) oraz wielu nagród i odznaczeń państwowych.

Zmarła w aurze świętości w 1997 roku w domu macierzystym w Kalkucie. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się już w 1999 roku, pomimo że przepisy kościelne wy-magają minimum pięciu lat od śmierci kandydata na podjęcie takich działań. Została beatyfikowana przez papieża św. Jana Pawła II 19 października 2003, po najkrótszym w dziejach współczesnego kościoła procesie beatyfikacyjnym.

Błogosławiona Matka Teresa z Kalku-ty jest dla niektórych postacią kontrower-syjną. Jedną z tych osób był Christopher Hitchens (zm. 2011), znany brytyjski dziennikarz i pisarz. Watykańska Kongre-gacja Spraw Kanonizacyjnych poprosiła go o złożenie zeznań w procesie beatyfi-kacyjnym Matki Teresy.

Na konsystorzu, który odbył się 15 marca tego roku, papież Franciszek wy-znaczył na dzień 4 września 2016 roku kanonizację błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty. Będzie to jedno z najważniej-szych wydarzeń trwającego właśnie Roku Miłosierdzia.

Dla Uniwersytetu Jagiellońskiego oznaczające, że kolejna osoba uhonoro-wana tytułem doktora honoris causa naszej uczelni zostanie wyniesiona na ołtarze.

Maria Natalia Gajekkustosz w Muzeum UJ

List Matki Teresy do rektora UJ prof. Andrzeja Pelczara; ze zbiorów Muzeum UJ

Wyjątkowa wystawa w Muzeum UJWystawę poświęconą świętym Kościoła rzymskokato-lickiego, którzy na przestrzeni wieków byli związani z Uniwersytetem Jagiellońskim, będzie można oglądać od 15 lipca do 15 września 2016.

39ALMA MATER nr 186

□ Słownik historii doktryn poli-tycznych powstawał przez ponad 20 lat. Zawiera około 1200 haseł w formie pełnych artykułów naukowych i liczy ponad 4300 stron druku. To monumentalne dzieło jest ewenementem w skali całego kraju, bo nie posiada od-powiednika w ramach tak szero-kiej dyscypliny i choć to praca zespołowa, to wysiłek ogromny. Jak pracuje się w zespole, któ-ry rósł w miarę powstawania dzieła?

■ Czasem bardzo trudno, a cza-sem bardzo wesoło. Nie zapomnę, na przykład, „burzy mózgów” nad rozbudową indeksu, który wciąż się rozrastał. Stres pojawiał się przeważnie przy końcu prac nad każdym tomem, bo chodziło o dotrzymanie terminu dla wy-dawnictwa i rozliczenia grantów, zawsze jednak wszystko kończyło się dobrze. Zespół był w sumie bardzo mały, bo liczył 28 osób. Jego główny trzon stanowiło 6 do 12 osób, które pisały w niemal wszystkich tomach, resz-

ta albo pisała po kilka haseł, albo pojawiła się okazjonalnie w którymś z tomów. Jak pisał niegdyś jeden z moich mistrzów, prof. Konstanty Grzybowski, „uczeni to istoty niestandardo-

we” – każdy z nas ma przecież własną pracę badawczą, każdy ma swoje życie prywatne, trudno było to wszystko po-święcać w ofierze dla Słownika. Z natury jestem osobą dość koncyliacyjną, za wyjątkiem podstawowych założeń – na przykład struktury słownika, formy haseł tudzież rzetelności i poprawności strony naukowej. Wspaniałą rolę odegrała prof. Krystyna Chojnicka, współredaktor od IV tomu, czasem bardzo liberalna, ale cza-sem bardzo stanowcza. Żmudną i wielką pracę wykonali sekretarze zespołu re-dakcyjnego: dr hab. Arkady Rzegocki (t. I–III), dr Iwona Barwicka-Tylek i dr Jacek Malczewski (t. IV–VI wraz z suple-mentem), na których spadł trud zbierania haseł od pozostałych autorów oraz ogrom pracy nad rozliczaniem grantów.

SCIEN

TIASC

IENTIA

O SŁOWNIKU... I NIE TYLKORozmowa z prof. Michałem Jaskólskim pomysłodawcą, współredaktorem i współautorem Słownika historii doktryn politycznych, t. I–VI, wydanego przez Wydawnictwo Sejmowe w latach 1997–2015

Fot.

An

na

Wo

jna

r

20 maja w Collegium Maius odbyła się uroczysta promocja szóstego tomu Słownika historii doktryn politycznych. Gości powitał rektor UJ prof. Wojciech Nowak, obok po lewej prof. Michał Jaskólski

Publikacja przygotowana w Katedrze Historii Doktryn Politycznych i Prawnych UJ

40 ALMA MATER nr 186

□ Jak układała się współpraca z Wydawnictwem Sejmowym?

■ Znakomicie. Prawdziwymi „akuszerami” wszystkich tomów przez cały czas trwania realizacji projektu byli redaktor wydaw-niczy Jan Stanisław Miś oraz redaktor Jerzy Kugler, czuwający nad stroną językową i ujednolicaniem tekstów. Obaj posiadają cechę wielkich redaktorów, czyli cnotę cierpliwości wobec auto-rów. Gorzej natomiast przedstawia się strona dystrybucji całości dzieła. Stąd zrealizowana przez dr. Jacka Malczewskiego strona internetowa www.slownikdoktryn.pl, na której można znaleźć nie tylko wybrane ze wszystkich tomów hasła, ale również dowie-dzieć się, gdzie można Słownik kupić. Aktualna cena w pakiecie wszystkich tomów jest bardzo atrakcyjna.

□ Wracając jednak do Słownika. Czym w gruncie rzeczy jest historia doktryn?

■ Należy ona do grupy dyscyplin historyczno-prawnych i stanowi po prostu historię idei i poglądów na państwo i prawo, tworzoną przez ludzi na przestrzeni wieków od starożytności po dzień dzisiejszy. Niektóre z nich zachowały swój wymiar uniwersalny, niektóre pozostały reliktami, jak, na przykład, znaczna część róż-

norakich herezji, utopii czy dystopii, a jeszcze inne po pozornym okresie „uśpienia” w określonych warunkach nagle odżywają i stają się aktualne w danym momencie politycznym. Od „czy-stej” historii faktograficznej odróżniają ją co najmniej trzy cechy. Przede wszystkim ciągłość, która ma raczej charakter falowania w postaci przypływów i odpływów, wzajemnego oddziaływania określonych idei, jak, na przykład, konserwatyzmu, liberalizmu czy socjalizmu, za każdym razem w zmienionej nieco postaci, lub konstrukcji myślowych takich jak suwerenność, racja stanu, umowa społeczna czy podział władzy. Dalszą cechą jest swoisty polimorfizm myśli politycznej, która może objawiać się nie tylko w wielkich traktatach, lecz w dziełach sztuki, architektury czy tzw. literaturze pięknej, jak miało to miejsce w dobie renesansu lub baroku, które doskonale ilustrują wszelkie nadzieje i niepokoje związane właśnie z ideami politycznymi i mocą ich oddziaływa-nia. A owa moc jest czasem ogromna – zarówno budująca, jak i skrajnie destrukcyjna. Trzecią cechą jest interdyscyplinarność historii doktryn, gdyż elementy myślenia politycznego tkwią w równej mierze w wielkich dziełach politycznych, filozoficznych czy religijnych, jak i pracach przyrodniczych, socjologicznych, a także w drukach ulotnych, materiałach propagandowych partii politycznych lub – jak dziś – w internecie. To wszystko deter-

An

na

Wo

jna

r

W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz Uniwersytetu Jagiellońskiego: rektor UJ prof. Wojciech Nowak, prorektor UJ prof. Andrzej Mania, dziekan Wy-działu Prawa i Administracji prof. Krystyna Chojnicka oraz dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych prof. Bogdan Szlachta. Na wydarzenie przy-byli również liczni goście, między innymi prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski oraz senator RP Jerzy Fedorowicz. Spotkanie poprowadził prof. Jerzy Stelmach

41ALMA MATER nr 186

minuje badaczy doktryn politycznych w kierunku poszerzania pola eksploracji, w tym także autorów Słownika, którzy musieli poznawać nowe obszary zainteresowań badawczych. Stąd szeroki horyzont tematyczny haseł i ich zróżnicowany charakter. Myślę, że nam wszystkim wyszło to na dobre i bardzo pomogło.

□ Czy przekonania i światopogląd autora mają wpływ na to, co pisze?

■ Historia doktryn jest gałęzią wiedzy, której sam przedmiot jest par excellence polityczny, a więc ma to swoje znaczenie w zakresie narracji. Uważam zresztą, że całkowicie obiek-tywna i neutralna ideowo narracja historyczna nie istnieje. Wystarczy spojrzeć na wielki spór o przyczyny upadku I Rzeczpospolitej, toczony pomiędzy szkołą krakowską i war-szawską głównie w XIX wieku, który zresztą nie wygasł do dziś. Za każdym z adwersarzy tego sporu stały określone przekonania polityczne, które odbijały się na ich argumen-tach, egzemplifikacji faktograficznej, metodologii wreszcie w treści autor-skiego komentarza. W historii doktryn występuje to również, a nawet może znacznie mocniej.

□ A zespół autorów, czy sobie z tym problemem poradził?

■ Sądzę, że nie musiał się z tym proble-mem borykać. Przyjęliśmy na początku pracy zasadę, że każdy autor ponosi odpowiedzialność za treść hasła, które pisze. Obowiązywała jedynie rzetelność naukowa. Oczywiście, istnieją różnice w stylu pisania, bo „styl to sam człowiek”, jak powiedział kiedyś Georges Louis Leclerc de Buffon. Mieliśmy też świadomość różnic między nami w zakresie światopoglądu czy zapatrywań politycznych, lecz dla nas jako zespołu nie wynikały z tego żadne dysonanse czy spory. Wnikliwy czytelnik może czasem po rozłożeniu akcentów domyślać się zapatrywań własnych danego autora, lecz zjawisko to pojawia się niemal we wszystkich opracowaniach polskich i zagra-nicznych, bo wystarczy wziąć do ręki Historię filozofii politycznej pod redakcją Leo Straussa i Josepha Cropseya, by dostrzec znacznie większy subiektywizm, jeśli wręcz nie propagowanie własnych przekonań. Trzon pierwotnego zespołu stanowiły wraz ze mną osoby, które wyszły ze szkoły śp. prof. Marka Sobolewskiego, zaś jego seminarium doktoranckie stanowiło wręcz wzorzec tolerancji i swobody wypowiedzi, o które było raczej trudno w dobie PRL. W ostatnich tomach Słownika wypowiada się już w pewnym sensie czwarte pokolenie seminarzystów. Mam nadzieję, że w przyszłości i ono dochowa wierności temu wzorcowi, bo, jak mniemam, nie ma innej drogi do uprawiania tej dyscypliny. Szacunek wobec cudzych poglądów i rzetelność naukowa to warunki konieczne i bez zacho-wania ich zejść można tylko na manowce propagandy politycznej. Uczymy w dobrej wierze, choć jako sceptyk, obserwując poziom życia politycznego, powtarzam w duchu słowa Tomasza Hobbesa: Doceo sed frustra – Uczę, lecz nadaremno.

□ Wobec tego, jaki jest stosunek Pana Profesora do „polityki historycznej”?

■ Samo określenie stanowi dla mnie klasyczne contradictio in adiecto, czyli błąd w przydawce. Innymi słowy, „historię poli-tyczną” – rozumiem, „polityki historycznej” – nie rozumiem, jeśli ma pozostać nauką, choć oczywiście wiem, że istnieje. Inne kraje europejskie, na przykład Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, od ponad dwóch wieków takową politykę praktykują. Wystarczy dziś przestudiować francuskie podręczniki szkolne,

by łatwo zorientować się, ile w nich miejsca zajmuje pierwsza wojna światowa – jako chwalebna, a ile druga wojna – obciążona kapitulacją, rządem Vichy i kolaboracją.

□ A polska polityka historyczna?

■ Mogę odpowiedzieć dwojako. Jako idealista rzekłbym, że historia jako nauka winna zostać nieska-żoną wiedzą, głosząc prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, zaś dyskurs prowadzony przez uczonych również winien być obiektywny w stopniu możliwym do osiągnięcia bez nagina-nia faktów, przeinaczeń, przemilczeń oraz nadmiernej apologii sukcesów i klęsk, jakie nas w dziejach spotka-ły. Jako sceptyk i realista polityczny powiedziałbym, że marna to polityka, którą się z góry wszem i wobec za-powiada i programuje, gdyż nie tylko

daje ona czas potencjalnym polemistom i adwersarzom, ale w odbiorze społecznym wywołuje wrażenie niezbyt zręcznej manipulacji w stylu Orwella. Prawdziwą politykę należy po prostu realizować w ciszy i czynić to nade wszystko mądrze, a nie ogłaszać ją, i to w sposób tożsamy z kiepską propagandą. Może stwierdzenie to jest rodem z Machiavellego, lecz taka właśnie jest natura każdej polityki, w tym i historycznej. Osobi-ście jestem zdystansowany do jej praktykowania, przynajmniej według tych reguł, jakie proponuje władza. Nie oznacza to, bym ją całkowicie kwestionował, albowiem jest ona potrzebna każdemu państwu, które jest przecież tworem politycznym.

□ Czy ma Pan nowe plany naukowe na przyszłość?

■ Plany mają to do siebie, że tylko czasem się spełniają.

□ Czy to pesymizm?

■ Nie, to znów sceptycyzm i realizm.

□ Bardzo dziękuję za rozmowę.

■ Jestem wdzięczny za poświęcony czas.

Rozmawiała J. H. P.

An

na

Wo

jna

r

An

na

Wo

jna

r

Prof. Michał Jaskólski

42 ALMA MATER nr 186

12 maja 2016 w Librarii Collegium Maius odbyło się uroczyste semi-

narium związane z promocją Jubileuszo-wej Księgi Nauk Politycznych. Monografia pod redakcją prof. Andrzeja Zięby ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i stanowi formę uhonoro-wania najwybitniejszych postaci uniwer-syteckiego środowiska nauk politycznych. Składa się na nią czterdzieści, napisanych głównie przez samodzielnych pracowni-ków naukowych Instytutu Nauk Politycz-nych i Stosunków Międzynarodowych UJ, biogramów uczonych, którzy swoją aktywnością na różnych płaszczyznach – organizatorskiej, konceptualnej, progra-mowej – wywarli największy wpływ na krakowską szkołę nauk politycznych od 1801 roku.

Spotkanie zostało zorganizowane przez Instytut Nauk Politycznych i Sto-sunków Międzynarodowych UJ we współpracy z Wydziałem Studiów Mię-dzynarodowych i Politycznych UJ. Wzięli w nim udział przedstawiciele przyszłych i obecnych władz rektorskich: prof. Dorota Malec oraz prof. Andrzej Mania, dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ prof. Krystyna Chojnicka, prodziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ prof. Ewa Bujwid-Ku-rek, prezydent Krakowa prof. Jacek Maj-chrowski, prezes Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych oddział w Krakowie

prof. Jan Tkaczyński oraz liczne grono zaproszonych. Znaleźli się wśród nich profesorowie WSMiP UJ oraz WPiA UJ, doktorzy habilitowani, młodsi pracowni-cy nauki oraz doktoranci.

Gości przywitał dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Między-narodowych UJ prof. Robert Kłosowicz. Gospodarz uroczystości podziękował autorom Księgi za trud włożony w na-pisanie tekstów. Następnie zabrał głos prorektor ds. dydaktyki UJ prof. Andrzej Mania. Zwrócił uwagę na duże znaczenie, jakie wydana publikacja ma dla integracji

międzypokoleniowej środowiska badaczy zajmujących się naukami politycznymi. Podziękował inicjatorowi wydania mono-grafii i jej redaktorowi prof. Andrzejowi Ziębie, a także władzom Instytutu oraz Wydziału za wsparcie tej inicjatywy. Na znaczenie przekazywania wiedzy i tradycji kolejnym pokoleniom zwrócił uwagę prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski, który stwierdził, że taka inicjatywa wydawnicza stanowi doskona-łą przeciwwagę dla niepokojącej tenden-cji dezawuowania wszelkich autorytetów. W tym kontekście przytoczył fragment wiersza Adama Asnyka Do młodych: [...] Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, / Choć macie sami doskonalsze wznieść; / Na nich się jeszcze święty ogień żarzy, / I miłość ludzka stoi tam na straży, / I wy winniście im cześć!

Prowadzący seminarium prof. Krzysz-tof Pałecki, nawiązując do wątku przekazy-wania wiedzy i tradycji kolejnym pokole-niom, postulował, aby Jubileuszowa Księga Nauk Politycznych nie stała się jednorazową ideą, a przedsięwzięciem żywym, polega-jącym na ciągłym poszerzaniu zawartych w niej biogramów oraz inspirowaniem się

JUBILEUSZOWA KSIĘGA NAUK POLITYCZNYCHSeminarium i promocja księgi wydanej z okazji 650-lecia UJ

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Promocja Jubileuszowej Księgi Nauk Politycznych odbyła się 13 maja w Collegium Maius, z udziałem dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ prof. Krystyny Chojnickiej oraz prof. Doroty Malec

Spotkanie zostało zorganizowane przez Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ

43ALMA MATER nr 186

nimi w dalszych badaniach i dydaktyce. Następnie prof. Krzysztof Pałecki – będący jednocześnie pierwszym czytelnikiem Księgi – zaprezentował fragment swojej re-cenzji: Wybrano czterdzieści bezdyskusyjnie najznakomitszych postaci uczonych, dzia-łających od połowy wieku XIX, od zalążka akademickich nauk politycznych, aż do lat 90. ubiegłego stulecia. Uczonych, działaczy i polityków czynnych – co prawda – głównie w Alma Mater Jagellonica, ale promieniu-jących swoimi osiągnięciami na wszystkie ośrodki myśli politycznej i poza te granice. Potencjalny czytelnik, wykładowca, badacz, student, polityk, ktokolwiek, komu sprawy polityczne nie są z wielorakich przyczyn obojętne, otrzymuje w tym dziele oryginalny zbiór biografii tych „największych”, wy-tyczających szlaki prowadzące do wiedzy politycznej, biografii nasyconych bogato faktami z ich życia, z ich akademickich cur-riculum, ale przede wszystkim ukazujących materie i rozmiary ich naukowej twórczości. „Jubileuszowa Księga Nauk Politycznych” – w takim ujęciu, opracowaniu i rozmiarach – jest wyjątkowo potrzebna do zwalczania, niekoniecznie przez nich zawinionej, a ciążącej na dzisiejszym środowisku polskich politologów, niewiedzy, „mało-wiedzy” o ich własnych intelektualnych korzeniach.

Redaktor naukowy monografii prof. Andrzej Zięba przypomniał, że od 1801 roku, czyli od początku akademickiego uprawiania dyscyplin politycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, nauki poli-tyczne były związane z Wydziałem Prawa. Dopiero dwa wieki później – 1 paździer-

nika 2001 – Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych opuścił struktury Wydziału Prawa i Administracji i rozpoczął działalność naukowo-dydak-tyczną w ramach powstałego w tym czasie Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych. Przypominał też, że nauki polityczne na Uniwersytecie Jagiellońskim stworzyli prawnicy, wspomagani w tym przedsięwzięciu przez przedstawicieli historii, socjologii, filozofii i filologii. Wyrazem tego jest liczba tekstów w opra-cowaniu dotycząca prawników – trzy czwarte z czterdziestu biogramów zostało poświęcone profesorom prawa. Redaktor Jubileuszowej Księgi Nauk Politycznych, przekonując o zasadności wydania mono-grafii, zauważył, że opublikowano wiele wartościowych monografii, w których znajdują się biogramy profesorów uwzględ-nionych również w prezentowanym tomie, na przykład Złota Księga Wydziału Prawa

i Administracji czy Konstytucjonaliści polscy 1918–2011. Jednak, jak stwierdził, nie skupiono się w nich w dostatecznym stopniu na wkładzie i dokonaniach tych uczonych na niwie nauk politycznych. Na-stępnie prof. Zięba złożył podziękowania autorom biogramów, komitetowi redakcyj-nemu w składzie: Robert Kłosowicz, Jacek Majchrowski, Andrzej Mania, Bogdan Szlachta, w tym kontekście wspominając również śp. Wiesława Kozuba-Ciembronie-wicza – członka komitetu i autora biogramu o prof. Konstantym Grzybowskim. Osobne podziękowania skierował w stronę sekre-tarzy komitetu: dr. hab. Grzegorza M. Ko-walskiego oraz dr. Bartosza Włodarskiego.

W dyskusji nad monografią wzięło udział wielu gości, którzy podkreślali nie tylko jej dużą wartość poznawczą, ale rów-nież znaczenie, jakie może mieć dla inte-gracji środowiska badaczy zajmujących się naukami politycznymi – integracji między-pokoleniowej oraz integracji międzyinsty-tucjonalnej. O tej drugiej świadczy udział w uroczystości przedstawicieli zarówno Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, jak i Wydziału Prawa i Administracji UJ. Nie może to dziwić z uwagi na dwustuletnią tradycję akade-mickiego uprawniania nauk politycznych na Wydziale Prawa. Dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ prof. Krystyna Chojnicka podkreśliła, że współcześnie taka współpraca obu wydziałów nie tylko wynika ze wspólnego dziedzictwa, ale sta-nowi również realną potrzebę, ponieważ nie sposób oddzielić od siebie uprawiania nauk prawnych i nauk politycznych bez szkody dla każdej z nich.

Mateusz Kolaszyński asystent w Katedrze Konstytucjonalizmu

i Ustrojów Państwowych UJ

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Gości przywitał dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ prof. Robert Kłosowicz

Przemawia prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski

44 ALMA MATER nr 186

Wystawa Witamy w nanoświecie, otwarta 18 maja 2016 przez prorek-

tora UJ ds. nauki prof. Stanisława Kistryna oraz dyrektora Muzeum prof. Krzysztofa Stopkę, jest wydarzeniem niecodziennym w polskich muzeach. Typowa wystawa ma jednego bądź kilku kuratorów, którzy odpowiadają za stworzenie scenariusza i dobór eksponatów, natomiast w tworzenie scenariusza tej wystawy zaangażowanych było kilkaset osób – uczniów gimnazjów, techników i liceów, którzy uczestni-cząc w realizacji projektu edukacyjnego IRRESISTIBLE, wymyślili, zaprojektowali i wykonali eksponaty interaktywne przed-stawione w Collegium Maius. W ten sposób wystawa jest praktyczną realizacją idei

partycypacji widza w tworzeniu programu muzeum, co w XXI wieku stanowi istotną tendencję w muzeologii na świecie1.

Wystawa jest także nietypowa jak na ekspozycję w centrum nauki. W prze-ciętnej placówce tego typu interakcja rozumiana jest najczęściej jako możliwość bezpośredniego oddziaływania pomiędzy widzem a eksponatem. Odwiedzającym często sugeruje się aktywności typu „hands-on” – wprowadź zmianę: naciśnij guzik, przesuń, ustaw, rzuć... i zobacz re-zultat. Natomiast na tej wystawie pojęcie interakcji rozumiane jest szerzej, zgodnie z propozycją Niny Simon2. Wyróżniła ona pięć poziomów oddziaływania ekspozycji na widza:

W przypadku wystawy Witamy w na-noświecie rolą wielu eksponatów jest właśnie skłonienie widzów do wejścia w interakcję pomiędzy sobą – do rozmo-wy, wymiany poglądów czy gry.

Wystawa jest podsumowaniem re-alizacji w Polsce międzynarodowego projektu edukacyjnego 7. Programu Ramowego o akronimie IRRESISTIBLE (Including Responsible Research and Innovation in Cutting Edge Science and Inquiry-based Science Education to Improve Teacher’s Ability of Bridging Learning Environments) koordynowanego przez Uniwersytet w Groningen (Holan-dia) z polskim partnerem – Uniwersytetem Jagiellońskim, reprezentowanym przez Wydział Chemii oraz Muzeum UJ (www.irresistible-project.eu). Celem projektu było przybliżenie społeczeństwu za-gadnień związanych z nowoczesnymi badaniami naukowymi i innowacjami, co zostało zrealizowane przez opracowanie materiałów dydaktycznych dla szkół, pro-wadzenie szkoleń dla nauczycieli, przy-gotowanie i organizację uczniowskich wystaw interaktywnych poświęconych

WITAMY W NANOŚWIECIEInteraktywna wystawa uczniowska w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Muzeum dla mnie Pasywny odbiór treści – patrzysz na obiekt, oglądasz film, słuchasz audycji

Muzeum ze mną Indywidualna interakcja z obiektem lub inną treścią.Najczęściej spotykany rodzaj interakcji w centrum nauki

Ja, ty, oni i muzeum Indywidualna interakcja, pozwalająca jednak na powiązanie z interakcją innych – głosowanie, sonda, ankieta

Ja i my w muzeum Interakcja indywidualna, ale połączona także z interakcją innych. Często przy użyciu narzędzi społecznościowych

My w muzeum Interakcja widzów pomiędzy sobą, do którejzaczynem/impulsem wyjściowym jest eksponat

Ekspozycja prezentująca właściwości mikroskopijnych cząsteczek srebra – antybakteryjnych, antywirusowych i antygrzybicznych

Fot.

An

na

Wo

jna

r

45ALMA MATER nr 186

kwestii badań naukowych i wdrożeń, a szczególnie koncepcji tzw. odpowie-dzialnych badań i innowacji (RRI – ang. Responsible Research and Innovations) w kontekście współczesnych osiągnięć naukowych, w tym nanotechnologii. Ini-cjowanie dyskusji o RRI miało miejsce za-równo w ramach kształcenia formalnego (w szkołach), jak i edukacji nieformalnej (w centrach nauki, muzeach lub podczas wizyt w pracowniach badawczych). Bez-pośredni i pośredni beneficjenci projektu powinni się w jego trakcie dowiedzieć, że odpowiedzialne badania i innowacje charakteryzuje3: wybór tematyki ba-dań i innowacyjności produktów pod kątem osiągnięcia w konsekwencji ich zastosowania korzyści społecznych lub środowiskowych; stałe zaangażowanie, od początku do końca procesu innowa-cji, społeczeństwa, w tym organizacji pozarządowych i innych grup, które są świadome dobra publicznego; ocenianie i skuteczne ustalanie priorytetów wpływu, zagrożeń i szans zarówno społecznych, jak i etycznych i ekologicznych, teraz i w przyszłości, równolegle do rozważania aspektów technicznych i handlowych; takie mechanizmy nadzoru, dzięki któ-rym możliwe jest lepsze przewidywanie i radzenie sobie z problemami, a także ist-nieje możliwość dostosowania i szybkiej

reakcji na zmieniające się okoliczności i zmiany w stanie wiedzy, a otwartość i przejrzystość są integralną częścią pro-cesu badawczego i innowacyjnego. Tym, co wyróżnia projekt IRRESISTIBLE spośród innych projektów edukacyjnych, jest ścisła współpraca różnych grup zawodowych. W każdym kraju zostały utworzone tzw. zespoły/społeczności osób uczących się (ang. Community of Learners, CoL). W skład tych grup wchodzili zarówno nauczyciele gimna-zjów, szkół ponadgimnazjalnych (liceów

i techników) oraz szkół policealnych, jak i dydaktycy przedmiotów przyrodniczych (w przypadku UJ: dr Iwona Maciejowska, dr Małgorzata Krzeczkowska, dr Ewa Od-rowąż, dr Paweł Bernard, dr Paweł Broś), a także projektanci wystaw interaktyw-nych (dr Maciej Kluza) oraz naukowcy (prof. Andrzej Kotarba, dr hab. Wacław Makowski, dr Paweł Stelmachowski z Zakładu Chemii Nieorganicznej Wy-działu Chemii UJ). Wszyscy, ucząc się od siebie wzajemnie, współpracowali w pierwszej fazie projektu przy tworzeniu modułów dydaktycznych (scenariuszy lekcji, propozycji eksperymentów, pomo-cy dydaktycznych) do pracy z uczniami w szkołach i kształceniu nieformalnym4, a nauczyciele (Dorota Kamińska, Janina Holeksa, Agnieszka Zaraska, Beata Sobe-sto, Katarzyna Kotarba, Barbara Kajda, Katarzyna Kotarba) sprawdzili te pomysły w praktyce z udziałem uczniów swoich szkół. Wszystkie opracowane w projek-cie moduły z założenia wykorzystywały strategię nauczania przez odkrywanie/dociekanie naukowe (IBSE – ang. Inquiry Based Science Education)5. W drugiej fazie projektu zadaniem nauczycieli – uczestników pierwszego CoL było prowa-dzenie małych zespołów Col2, złożonych z kolejnych pięciu koleżanek lub kolegów z grona pedagogicznego.

Tematyka przygotowanych przez partnerów projektu zajęć obejmowała wiele różnych dziedzin, w jakich się specjalizują. Polskie szkoły realizowały moduł poświęcony różnym zastosowa-niom nanotechnologii, takim jak materiały superhydrofobowe czy ciecze ferroma-gnetyczne, opracowany przez Uniwersytet

Wernisaż wystawy; od prawej: prorektor UJ prof. Stanisław Kistryn, dyrektor Muzeum UJ prof. Krzysztof Stopka oraz kurator wystawy Iwona Maciejowska

Kwas chlorozłotowy

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Fot.

An

na

Wo

jna

r

46 ALMA MATER nr 186

Kreteński wraz z Fundacją Eugenidesa z Aten, przygotowany przez Uniwersytet Boğaziçi w Stambule moduł poświęcony wykorzystaniu nanomateriałów w ochro-nie zdrowia (właściwości bakteriobójcze nanosrebra) oraz rodzimy moduł na te-mat udziału tych materiałów w katalizie i fotokatalizie. Nasi uczniowie, podobnie jak ich rówieśnicy z 10 innych krajów (Portugalia, Holandia, Niemcy, Finlan-dia, Włochy, Rumunia, Grecja, Turcja i Izrael), przez kilka miesięcy brali udział w zajęciach eksperymentalnych, dys-kutowali o roli nauki w społeczeństwie, odwiedzali laboratoria badawcze różnych uczelni południowej Polski, Wrocławia i Warszawy, zwiedzali naukowe wystawy interaktywne, uczestniczyli w warsztatach tworzenia eksponatów interaktywnych, by na koniec samodzielnie zaprojekto-wać i wykonać eksponaty na szkolną wystawę. W sumie w realizacji projektu w Polsce uczestniczyło 884 uczniów wraz z nauczycielami z 33 szkół. Najciekawsze eksponaty opracowane przez uczniów zło-żyły się na wystawę, która została otwarta w Collegium Maius w Międzynarodowy Dzień Muzeów, a potrwa do 31 lipca 2016 (z przerwą w dniach 19–21 czerwca).

Ponad 50 eksponatów, które znalaz- ły się na wystawie, jest świadectwem kreatywności i wiedzy zdobytej przez uczniów podczas realizacji projektu. Eksponaty wykorzystują różne formy oddziaływania na widza, jednak nawet w tych, które proponują bardziej pasywny odbiór treści, występuje próba wciągnię-cia widza w interakcję: oglądając obraz przedstawiający leśny pejzaż, należy poszukać w nim ukrytych nanostruktur, a w eksponacie poświęconym prezentacji własności włókien aramidowych można spróbować przeciąć nożyczkami kevla-rową tkaninę. Kilka eksponatów pozwala widzowi na bezpośrednią interakcję z nimi. Przykładami tego mogą być Na-nojeż, przedstawiający własności cieczy ferromagnetycznej, model mikroskopu sił atomowych, eksponat prezentujący tajem-nice nanorurki czy model nanofiltru. Inne eksponaty wykorzystują zasady znanych gier bądź zabaw w celu przedstawienia zagadnień naukowych (nanopuzzle, na-nodomino czy bazujący na grze „mózg elektroniczny” – nanoczłowiek). Kolejna kategoria eksponatów skłania widzów do refleksji nad rolą nauki w naszym życiu (Stwórz na(no)wo, Tęcza RRI, Kariera naukowca) lub cechami, które powinien

Model prezentujący obraz endoskopowy układu pokarmowego

Otwarcie interaktywnej wystawy przybliżającej wiedzę z zakresu nanotechnologii

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Nanodomek

47ALMA MATER nr 186

posiadać naukowiec (Stwórz swojego naukowca). Na wystawie znalazły się również eksponaty, w których działanie kolejnych widzów modyfikowało je (Ce-chy idealnego naukowca, Wiedza kołem się toczy). W ten sposób kolejni widzowie mieli szansę na interakcję nie tylko z sa-mym eksponatem, ale również z opinią osób, które wcześniej go używały. Kilka eksponatów prezentowało na wystawie działania podjęte przez uczniów podczas realizacji projektu: sondy uliczne dotyczą-ce wiedzy na temat nanotechnologii (na-nosonda i nanofamiliada), przygotowane przez uczniów spektakle teatralne czy filmy edukacyjne (Smog nad Krakowem). Na wystawie znalazły się także gry kom-puterowe opracowane przez uczniów, zaś

eksponaty Tajemnice ludzkiego ciała i Na-norobot w medycynie stanowią połączenie mulitimediów, elektroniki i fizycznych obiektów. Nanospryciarze, nanodetektyw czy nanonaukowiec to eksponaty zreali-zowane w konwencji gry planszowej. Natomiast eksponaty takie jak nanozłoto, nanosrebro czy kevlar same w sobie sta-nowią miniwystawę, którą tworzą obiekty zaprezentowane widzowi, doświadczenia interaktywne i powiązane z nimi filmy oraz prezentacje multimedialne.

Oprócz wymienionych w tekście członków Col1 podziękowania za pracę w projekcie należą się jeszcze Ewie Ku-liś z Wydziału Chemii UJ. Natomiast ze strony Muzeum UJ w tworzeniu wystawy uczestniczyli: Jacek Kumański (oprawa plastyczna wystawy), Marcin Banaś (przygotowanie multimediów), Stani-sław Tarnowski, Janusz Kapik (montaż wystawy), Katarzyna Zięba (promocja wystawy).

Iwona Maciejowskakurator wystawy

Maciej Kluza kierownik Działu Zbiorów Muzealnych Muzeum UJ

1. P. Assunção dos Santos, To Understand New Museology in the 21st Century, „Cadernos de Sociomuseologia” – So-ciomuseology III, No 37–2010, s. 5–12.

2. N. Simon, The Participatory Museum, http://www.partici-patorymuseum.org/

3. H. Sutcliffe, A Report on Responsible Research and Innova-tion, http://ec.europa.eu/research/science-society/docu-ment_library/pdf_06/rri-report-hilary-sutcliffe_en.pdf, dostęp 16 kwietnia 2016.

4. M. Krzeczkowska, I. Maciejowska, J. Apotheker, R. Blon-der, S. Rosenfeld, Zespół osób uczących się jako propozycja rozwoju kompetencji nauczycieli i podnoszenia jakości pra-cy szkoły, [w:] red. R.M. Janiuk, Z CHEMIĄ ku przyszłości, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2015, s. 161–174.

5. Nauczanie przedmiotów przyrodniczych kształtujące po-stawy i umiejętności badawcze uczniów, I. Maciejowska, E. Odrowąż (red.), Wydział Chemii UJ: Kraków 2012.

Model atomu złota

Nanoroztwory

Labirynt

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Fot.

An

na

Wo

jna

r

48 ALMA MATER nr 186

Badania chemiczne przeprowadzane na krakowskich zabytkach mają

na Uniwersytecie Jagiellońskim długą historię. Kiedy w początkach ubiegłego wieku kondycja cynowych sarkofagów w wawelskiej nekropolii zaniepokoiła konserwatorów, o pomoc poproszono chemika Tadeusza Estreichera, dawne-go asystenta prof. Karola Olszewskiego. Diagnoza nie była trudna: metaliczna cyna w temperaturze niższej niż 13,2 oC ulega przemianie alotropowej i za-mienia się w szary proszek. Proces ten jest niezwykle niebezpieczny dla cynowych zabytków, nazywa się go zarazą lub trądem cynowym. Profesor Estreicher rozpoznał zagrożenie, opisał je w opublikowanej w 1923 roku pracy zatytułowanej Trąd cynowy trumien w grobach królewskich na Wawelu, zale-cając właściwe środki zaradcze.

W 1937 roku inny pracujący w Krako-wie uczony – Ludwik Chrobak wykonał analizę rentgenograficzną odnalezionych przy ul. Floriańskiej monet z czasów Władysława Jagiełły. Wyniki przedstawił w pracy O minerałach narosłych na mo-netach srebrnych z w. XV.

W ciągu minionego wieku nastąpił ogromny rozwój stosowanych w labo-ratoriach chemicznych metod i technik badawczych. Klasyczna analiza chemiczna coraz częściej zastępowana jest przez no-woczesne techniki instrumentalne, ale cel badań pozostaje ten sam: ochrona dzieł sztuki i obiektów zabytkowych przed de-

gradacją oraz zachowanie ich w dobrym stanie dla przyszłych pokoleń.

Tradycje krakowskich chemików kontynuowane są na Wydziale Chemii UJ. W maju 2016 roku pracownicy Wy-działu, już po raz szósty, zorganizowali w Krakowie międzynarodową konferencję naukową 6th Meeting X-ray and Other Techniques in Investigations of the Objects of Cultural Heritage’. Tegoroczna edycja konferencji poprzedzona była sesją nauko-wą Cultural Heritage Authentication and Forensic Science, zorganizowaną z ini-cjatywy Komisji Krystalografii w Sztuce i Dziedzictwie Kulturowym, działającej w ramach Międzynarodowej Unii Kry-stalograficznej.

UDANY MARIAŻ NAUKI I SZTUKI

Interdyscyplinarne spotkania eksper-tów zajmujących się takimi dziedzinami nauki, jak chemia, fizyka, archeologia, historia sztuki czy konserwacja, cieszą się rosnącym zainteresowaniem w środowisku naukowców i muzealników. W tym roku swoimi doświadczeniem i wiedzą dzielili się wykładowcy z Anglii, Belgii, Austrii, Francji, Izraela, Włoch i Polski.

Obrady odbywały się w Gmachu Głów-nym Muzeum Narodowego w Krakowie, przy al. 3 Maja, gdyż oprócz Wydziału Chemii UJ w organizację konferencji włączyło się też Muzeum. Współorgani-zatorami wydarzeń, podobnie jak w latach poprzednich, byli również Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni im. Jerzego Habera PAN oraz Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

Patronat honorowy nad spotkaniem objęła minister Magdalena Gawin, główny konserwator zabytków w Polsce. Konfe-rencję wsparło Krakowskie Konsorcjum Naukowe im. Mariana Smoluchowskiego „Materia – Energia – Przyszłość” oraz firmy Panalytical, Stoe, Devmatech i Testchem.

Program konferencji, książka abstrak-tów oraz inne informacje o konferencji dostępne są na stronie www: http://www.biurokarier.chemia.uj.edu.pl/conf/x-ray16

Alicja Rafalska-Łasochakierownik Biura Karier i Promocji

Wydziału Chemii UJ

Ma

rta

Grz

esia

k-N

ow

ak

Alic

ja R

afa

lska

-Ła

soc

ha

Główny konserwator Muzeum Narodowego w Krakowie Janusz Czop, przewodniczący komitetu organizacyjnego prof. Wiesław Łasocha i dziekan Wydziału Chemii UJ prof. Grażyna Stochel w trakcie otwarcia konferencji

Prezentacja podczas wykładu prof. Koena Janssensa z Uniwersytetu w Antwerpii Micro-XRPD, XRPD Tomography, and MA-XRPD: 3 Methods to Better Understand Structural Changes

in Cultural Heritage Materials

49ALMA MATER nr 186

Nie znamy konkretnej daty ani nawet stulecia, w którym moglibyśmy umie-

ścić pierwsze świadome wytworzenie szkła. Prawdopodobnie pierwsze szkło powstało przez przypadek na terenie Mezopotamii lub Egiptu. Tam w warunkach naturalnych występują wszystkie surowce potrzebne do jego wytworzenia. Pierwszymi znanymi przykładami szkliw były pochodzące z V ty- siąclecia p.n.e. glazurowane fragmenty steatytu i kwarcu, na których powierzchni szkliwienie powstało w sposób przypadko-wy. Natomiast do pierwszego świadomego wytworzenia szkła doszło najprawdopo-dobniej w IV tysiącleciu p.n.e. na terenie Egiptu i Mezopotamii. W obu tych miej-scach sposób na uzyskanie szkła odkryto w podobnym czasie, ale to jednak Egipcja-nie, doskonaląc technikę jego wytwarzania, stali się liderem tej produkcji. Zazdrośnie strzegli technologii wyrobu.

Sam proces produkcji wczesnego szkła był długi i wymagał dużego nakładu pracy. Miało to wpływ na jego cenę, która powo-dowała, że szkło było dostępne jedynie dla osób o wysokim statusie społecznym.

Metodę wydmuchiwania szkła odkryto dopiero w I wieku p.n.e. Wcześniej, by wyprodukować szklany przedmiot, trzeba było niemało się namęczyć, posiłkując się technikami wykorzystywanymi do produkcji innych przedmiotów, które nie były przystosowane do wytwarzania naczyń szklanych.

Pierwsze techniki były też bardzo czasochłonne – jak ta najprostsza, pole-gająca na formowaniu na zimno poprzez szlifowanie szklanej bryły, tak jak czy-niono to z przedmiotami kamiennymi. Kolejna to formowanie na piaskowym rdzeniu. Polegała ona na stworzeniu do-kładnego modelu wnętrza naczynia, do którego przymocowany był metalowy pręt, a następnie zanurzeniu go w szkla-nej masie, która dokładnie go pokrywała. Gdy naczynie ostygło, za pomocą wiertła wykruszano piaskowy rdzeń, a zewnętrz-ną stronę dekorowano według uznania. Jeszcze inną metoda uzyskiwania naczyń szklanych była tak zwana technika wosku traconego, przeznaczona specjalnie dla przedmiotów wykonanych z brązu. Po-legała na uformowaniu wnętrza naczynia

z gliny, oblepienia go woskiem, w którym mogły być modelowane skomplikowane zdobienia, i ponownym oblepieniu gliną. Taką formę wkładano do pieca, gdzie glina wypalała się, a wosk wytapiał. Następ-

nie pustą przestrzeń, będącą dokładnym odwzorowaniem kształtu naczynia, wy-pełniano płynnym szkłem i poddawano chłodzeniu. Gdy szkło wystygło, glinianą formę usuwano, pozostawało tylko szklane naczynie. Ta technika, choć najbardziej skomplikowana, pozwalała uzyskać na-czynia o najbardziej wymyślnych kształ-tach, ponieważ wosk łatwo poddawał się modelowaniu. Uzyskane tymi technikami naczynia nie były jednak duże. Ograni-czały się raczej do małych form, takich jak aryballosy czy alabastrony, służące do przechowywania wonności. Techniki te były także skomplikowane i wymagały dużej ilości czasu, którą rzemieślnik mu-siał poświęcić na produkcję naczynia, co przekładało się bezpośrednio na wysoki koszt produkcji naczyń szklanych.

Z upływem czasu pojawiła się nowa metoda produkcji szkła, która nie stano-wiła jeszcze tak wielkiej rewolucji jak dmuchanie szkła, ale i tak przyczyniła się do ułatwienia produkcji, powiększenia rozmiarów szklanych naczyń, a także

zwiększenia grona osób, które było stać na ich kupno. Polegała na uzyskiwaniu szklanych naczyń poprzez odciskanie ich w formie, tak jak to czyniono z ceramiką. Polegała ona na tym, że na formę stano-

wiącą wnętrze naczynia kładziono war-stwę półpłynnej szklanej masy, a następnie dociskano na nią formę będącą negatywem strony zewnętrznej naczynia i usuwano nadmiar szkła, który wylewał się z formy, a po ostygnięciu naczynie poddawano szlifowaniu, by nadać mu ostateczną formę i połysk. Technika ta pozwalała na tworzenie większych naczyń szklanych, takich jak misy, co zarazem zwiększyło funkcjonalność przedmiotów wykonanych ze szkła. Pięknym przykładem takiego na-czynia jest miska ze szkła koloru lekko fio-letowego z fioletowo-żółtą iryzacją (il. 1)1. Datowana na okres hellenistyczny, od-kryta została podczas wykopalisk misji Pafos Agora Project w sezonie 2014. Jej fragmenty zostały znalezione w antycznej studni, usytuowanej w portyku przy wej-ściu do agory od wschodu. Po zaprzestaniu jej używania studnia służyła jako miejsce na odpadki, stąd bardzo bogate znaleziska – nie tylko fragmenty naczyń szklanych, ale także ceramika, obiekty kamienne, terakoty i przedmioty metalowe2.

SZKLANE PACIORKI Z PAFOS

Hellenistyczna misa znaleziona w studni, po konserwacji

R. S

łab

ski

50 ALMA MATER nr 186

Wszystkie wyżej wymienione sposoby wytwarzania szkła były jednak tylko mniej lub bardziej udanymi próbami adaptacji technik wyrobu przedmiotów kamien-nych, metalowych lub ceramicznych do produkcji naczyń szklanych. Prawdzi-

wą rewolucją była dopie-ro technika wynaleziona w I wieku p.n.e. na wschod-nich terenach basenu Morza Śródziemnego polegająca na wytwarzaniu naczyń szklanych, znaną nam rów-nież współcześnie, techniką dmuchania szkła. Polegała ona na zanurzeniu końca metalowej rury, zwanej piszczelą, w masie szklanej. Koniec rury z masą szklaną wkładano do dwuczęścio-wej formy i wdmuchiwano tam szkło, które przylegało do wewnętrznej ściany for-my. Po lekkim ostudzeniu piszczel oddzielano poprzez energiczne uderzenie i przy-stępowano do formowania wylewu naczynia, a gdy na-czynie otrzymało ostatecz-ny kształt, poddawane było wolnemu stygnięciu. Ten sposób zrewolucjonizował produkcję szkła, ponieważ była to technika szybka, nie wymagała tak dokład-nego wyspecjalizowania jak techniki wcześniejsze.

Rozszerzył się także wachlarz dostępnych form, a same naczynia mogły być znacznie większe. Wprowadzenie do powszechnego użytku techniki szkła dmuchanego spowo-dowało spadek cen naczyń szklanych, a co zatem idzie – ich rozprzestrzenienie się

po świecie antycznym. Jednak nadal był to towar drogi i nie każdy z mieszkańców ówczesnego świata mógł sobie na niego pozwolić.

Przedmioty szklane na ogół nie były zdobione, jednak na części z nich znaj-dujemy dekorację. Zdobiono je poprzez nakładanie nitek szklanych innego koloru, grawerowanie, wtapianie kropel szkła innego koloru, wyciąganie szczypcami zewnętrznych ścianek naczynia, złocenie oraz poprzez najzwyklejsze malowanie. Prawdopodobnie malowanych naczyń szklanych było znacznie więcej, niż zna-my obecnie, ponieważ jednak organiczny barwnik na zewnętrznych ściankach naczyń słabo się zachowuje, za to osadza się delikatna patyna, która często odpada od naczynia (wraz z warstwą barwnika), większość zabytków posiada gładkie, jednobarwne ścianki, a ich dekoracja się nie zachowała.

Zabytki szklane znajdowane są pod-czas licznych wykopalisk archeologicz-nych, szczególnie na obszarze basenu Morza Śródziemnego. Należą do nich również – wspomniane wyżej – badania Zakładu Archeologii Klasycznej Instytutu Archeologii UJ, kierowane przez prof. Ewdoksię Papuci-Władykę. Prace odby-wają się od roku 2011 na terenie agory w cypryjskim mieście Pafos, a sama ekspedycja jest znana jako Paphos Agora Project3. Podczas trwania tego projektu przydzielone mi zostało opracowanie zabytków szklanych z tego stanowiska. Praca ta przebiega w kilku etapach. Naj-

Szklany dzbanek podczas eksploracji

W. M

ac

ho

wsk

i

A. O

leks

iak

Wylewy dwóch dzbanków i unguentarium

po odczyszczeniu

51ALMA MATER nr 186

pierw obiekty szklane muszą, oczywiście, zostać wydobyte na powierzchnię, co jest niemałą zasługą studentów odbywa-jących swoje praktyki wykopaliskowe oraz wolontariuszy. Następnie zostają one wstępnie policzone i zważone. Po tym pierwszym ogniwie w procesie opracowania trafiają do oczyszczenia, posegregowania i dokumentacji fotogra-ficznej. Dodatkowo fragmenty stanowiące charakterystyczne części naczynia (brzeg, stopka, fragmenty dekorowane), które pozwalają je zidentyfikować, zostają pod-dane dokumentacji rysunkowej. Czasami też, jeżeli dysponujemy wystarczającą liczbą fragmentów, dokonuje się próby odtworzenia całego, lub tylko większego fragmentu, naczynia, poprzez sklejenie poszczególnych jego elementów. Cały ten proces jest długotrwały i czasochłonny. Na skutek długiego przebywania w ziemi szkło jest bardzo kruche, co sprawia, że wydobywany materiał składa się z wielu czasem bardzo małych elementów, które trzeba niezwykle delikatnie oczyścić, tak by usunąć tylko ziemię i warstwę korozji, nie naruszając struktury właściwego szkła (il. 3). Ten proces odbywa się głównie przy użyciu włókna szklanego, pędzla i pałe-czek kosmetycznych. Również wyklejanie szkła zajmuje dużo czasu, trzeba bowiem

zmierzyć się z dużą liczbą fragmencików, a wszystko przypomina trochę puzzle 3D dla zaawansowanych i wymaga wręcz anielskiej cierpliwości, co czasami po całym dniu pracy w 40-stopniowym upale nie przychodzi łatwo.

Wśród obiektów szklanych odkrytych podczas krakowskich wykopalisk w Pa-fos możemy wyróżnić przede wszystkim fragmenty naczyń, których z czterech sezonów mamy już blisko 25004. Są to naczynia zarówno pochodzące z okresu hellenistycznego, jak i rzymskie, wyko-nane techniką dmuchania, jak i technikami wspomnianymi wyżej, a wymagającymi o wiele większych nakładów pracy. Z form najwcześniejszych najbardziej popularne są małe unguentaria (il. 3) i alabastrony, czyli starożytne flakoniki wykorzystywane jako pojemniki na cenne wonności. Wraz z wprowadzeniem techniki szkła dmucha-nego dominującą formą stały się flasze, najczęściej o kwadratowych kształtach (il. 3), co przydawało się w handlu, gdyż były bardziej praktyczne niż okrągłe, oraz czarki. Funkcja tych naczyń zbliżona jest już bardziej naszym czasom, bowiem wykorzystywane były one jako naczynia stołowe.

Prócz naczyń w Pafos możemy natknąć się także na szklane paciorki, stanowiące

element biżuterii (il. 4). Dzięki bowiem swojej gładkiej powierzchni, połyskliwo-ści oraz możliwości uzyskania go w róż-nych kolorach szkło już od czasów staro-żytnych Egipcjan stosowane było często jako zamiennik kamieni szlachetnych.

Ostatnim typem zabytków szklanych, które możemy znaleźć podczas ekspedycji Pafos Agora Project, są szklane tessery – malutkie prostopadłościany, wykorzysty-wane (obok głównego materiału, czyli tesser kamiennych) przy układania mozaik podłogowych w antycznych domach. Temat wymaga dokładniejszych studiów i opracowania, co, mam nadzieję, będzie następowało w kolejnych sezonach trwa-nia ekspedycji Pafos Agora Project.

Piotr Corastudent archeologii II stopnia,

stały członek Paphos Agora Project

1 Misa szklana, nr inw. PAP14/II/298/G1, wys. 6,4 cm, śred. 15 cm.

2 P. Cora, Szklane obiekty odkryte na Agorze w Pafos, [w:] W sercu starożytnego miasta. Pięć lat badań krakowskich archeologów na agorze w  Pafos na Cyprze (2011–2015). Międzynarodowe sympozjum oraz wystawa fotografii Ro-berta Słabońskiego, red. E. Papuci-Władyka, A. Dobosz, Kraków, 2016, s. 57–59.

3 O projekcie pisano na łamach „Alma Mater” nr 139/2011 oraz nr 168/2014. Więcej o projekcie można dowiedzieć się na: www.paphos-agora.archeo.uj.edu.pl

4 Zob. szerzej P. Cora, przyp. 2.

Szklane paciorki i fragmenty naczyń

R. S

łab

ski

52 ALMA MATER nr 186

O prawie cytatu słyszał niemal każdy – studenci, autorzy podręczników,

naukowcy, artyści czy blogerzy. Nie każdy jednak wykorzystuje cudze teksty i grafiki legalnie, za-pominając, że prawo do cy-towania jest tylko wyjątkiem od reguły, zgodnie z którą należy uzyskać zgodę autora na korzystanie z jego utworu.

CYTAT I JEGO CEL

Prawo cytatu polega na tym, że do nowego, samoist-nego dzieła można włączyć bez przyzwolenia autora nie tylko urywki jego utworu, ale także utwory (plastyczne, fotograficzne i tzw. „drobne utwory”) w całości, na przy-kład krótki wiersz. W każ-dym przypadku musi to być jednak uzasadnione celami cytatu.

Wśród celów prawa cyta-tu znajdują się wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie, prawa gatunku twórczości. W 2015 roku do ustawy o prawie autorskim doda-no, między innymi, przepis zezwalający wprost na to, aby w celach dydaktycznych i naukowych zamieszczać rozpowszechnione drobne utwory lub fragmenty więk-szych utworów w podręczni-kach, wypisach i antologiach. Wówczas twórcy cytowanemu przysługuje prawo do wynagrodzenia.

To właśnie cel użycia utworu (frag-mentu utworu) osoby trzeciej, a nie wiel-kość czy procentowy udział w całości nowego utworu przesądza o legalnym zastosowaniu prawa cytatu.

Ponadto należy pamiętać, że cytat nie może być tylko dodatkiem, bez którego utwór (naukowy) mógłby się obyć. Na przykład, dodawane do tekstów w interne-

cie lub prezentacji multimedialnej grafiki, fotografie czy krótkie utwory audiowizu-alne nie mogą korzystać z dobrodziejstwa

prawa cytatu, gdy służą tylko zwiększeniu atrakcyjności tekstu lub całego serwisu.

ROZPOWSZECHNIENIE I OZNACZENIE

Utwór, z którego zaczerpnięto cytat, musi być uprzednio rozpowszechniony. Jest to pojęcie szersze od „opublikowa-nia”, bo obejmuje udostępnienie utworu publicznie w jakikolwiek sposób za ze-zwoleniem twórcy (np. podczas otwartego wykładu lub prelekcji, wywiadu radiowe-

go, na blogu, jako skrypt czy publiczna wystawa). Samo więc zapoznanie się, na przykład, z utworem złożonym do druku,

rękopisem czy treścią, która „wyciekła” do internetu, nie uprawnia do zgodnego z prawem cytowania ich.

Poza tym niezależnie od tego, czy cytujemy część tekstu, utwór muzyczny, czy wykresy, cytat musi być tak oznaczony, aby przeciętny odbiorca wiedział, kiedy ma do czynienia z utworem autora posługującego się cytatem, a kiedy z fragmen-tem cytowanym. Warunkiem korzystania z cytatu jest podanie imienia i nazwi-ska twórcy oraz źródła, uwzględniając istniejące możliwości. Jeśli cytowany autor jest nieznany, wystę-puje pod pseudonimem, lub utwór znalazł się już w domenie publicznej, rów-nież należy to uwzględnić. Brak takiej informacji może oznaczać plagiat1. W publi-kacjach naukowych zwycza-jowo wymaga się pełnego adresu bibliograficznego.

CYTAT I PLAGIAT

Jak uniknąć plagiatu? Stosując dwie podstawowe zasady.

Po pierwsze, cytat powi-nien być zawsze podrzędny wobec twór-czego wkładu autora w utwór zawierający cytaty. Cytat nie może dominować nad utworem, w którym go użyto, a powinien być ograniczony do niezbędnego mini-mum. Dlatego opatrzenie kilkudziesięciu zdjęć lub map krótkim komentarzem raczej nie będzie spełniało wymogów prawa cytatu.

Po drugie, należy cytować przynaj-mniej w jednym z wymienionych wyżej celów. Niestety, nie sposób podać dopusz-

LEGALNE CYTOWANIE W PRACY NAUKOWEJ

Leonardo da Vinci, Człowiek witruwiański, 1490, Gallerie dell’Accademia w Wenecji

53ALMA MATER nr 186

czalną obszerność cytatu. Dozwolone jest posłużenie się cudzym utworem nawet w całości, jeżeli przytaczany utwór pozo-staje w takiej proporcji do wkładu twór-czości własnej, że nie budzi wątpliwości co do tego, że powstało nowe, samodzielne dzieło. Kontrowersje wywołują tzw. za-pożyczenia.

CYTAT I ZAPOŻYCZENIE

W niektórych utworach nawiązania do cudzego dzieła wykraczają poza prze-widziany prawem autorskim cytat, lecz nie na tyle, aby uznać to za opracowanie utworu pierwotnego (takie jak tłumacze-nie, przeróbka, adaptacja, wydanie kry-tyczne). Wówczas w praktyce przyjmuje się, że dochodzi do powstania tzw. utworu z zapożyczeniami2. Innymi słowy, jest to rozpowszechnienie w nowym utworze znacznej części cudzego utworu. Przyj-muje się, że wymaga to zgody osoby uprawnionej do rozporządzania utworem macierzystym3. Wskazany wyżej przykład ze skomentowaniem dużej liczby zdjęć lub map można by rozpatrywać właśnie jako zapożyczenie.

PRAWO CYTATU

I CELE KOMERCYJNE

Nie ma zakazu uzyskiwa-nia korzyści majątkowych z tytułu wprowadzenia do obrotu utworu zawierają-cego cytaty. Muszą to być jednak naprawdę cytaty, a więc urywki (drobne utwory) użyte w przynaj-mniej jednym z podanych celów. Prowadzenie, na przykład, płatnych szkoleń stanowi realizację celu prawa cytatu w postaci „nauczania”, nie ma znaczenia ich komercyjny charakter.

Dozwolony użytek – w tym prawo cytatu – nie może naruszać normalnego korzystania z utworu ani godzić w słuszne interesy twórcy. Pod tymi pojęciami kryją się zarówno kwestie finansowe (nieuspra-wiedliwione zmniejszenie dochodów z tytułu praw do utworu cytowanego, na przykład, poprzez de facto reprodukcję danego utworu), jak i prestiż autora. Nie powinno zatem dokonywać się, na przy-kład, takiego zestawienia cytatów, które

zniekształca ich pierwotny sens z uwagi na usunięty kontekst. Zgodnie z klasycz-nym podejściem wymaga się również, aby cytaty były włączane do nowego dzieła bez modyfikacji (ochrona prawa do inte-gralności utworu)4. Użycie prawa cytatu niezgodnie z opisanymi regułami stanowi

niechanie działania (np. wyeliminowanie cytowanych treści z utworu lub prawi-dłowe ich oznaczenie) oraz o usunięcie jego skutków (np. publiczne przeprosi-ny). Jeżeli naruszenie było zawinione, sąd może przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę albo – na żądanie twórcy – zobowiązać sprawcę do zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany przez twórcę cel społeczny. Naruszenie autor-skich praw majątkowych uprawnia z kolei do wystąpienia o naprawienie szkody lub o wydanie bezpodstawnie uzyskanych korzyści.

Ponadto plagiat lub wprowadzenie w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu stanowią nie tylko pod-stawę do wszczęcia postępowania dyscy-plinarnego wobec nauczycieli akademic-kich, ale także są czynami zabronionymi pod groźbą kary grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.

Mariusz Kusion

Podstawa prawna:– Ustawa z 4 lutego 1994 o prawie au-torskim i prawach pokrewnych, Dz.U. z 2006 r., nr 90, poz. 631 z późn. zm.– Ustawa z 27 lipca 2005 Prawo o szkolnictwie wyższym, Dz.U.

z 2012 r., poz. 572 z późn. zm.– Ustawa z 23 kwietnia 1964 Ko-deks cywilny, Dz.U. 2014 r., poz. 121 z późn. zm.

1 Zasadniczo nie dochodzi do po-pełnienia plagiatu w przypadku nieprecyzyjnego umiejscowienia przypisu, niedokładnego oznaczenia cudzego dzieła i innych tego typu

uchybień, niewskazujących wyraźnie na zamiar przywłaszczenia sobie au-

torstwa cudzego utworu. J. Szczotka, Twórczość naukowa – czy autoplagiat

jest plagiatem?, „Studia Iuridica Lubli-nensia”, nr 23/2014, s. 27. Wskazane nie-

ścisłości w oznaczeniu cytatu mogą jednak prowadzić do naruszenia autorskich praw osobistych.2 Sąd Najwyższy w 1971 roku orzekł, że przedruk tabel statystycznych z cudzej pracy

do własnej publikacji dla poparcia pewnej tezy nie mieścił się w granicach prawa cytatu, ale przy tym nie stanowiło to opra-

cowania cudzego utworu (orzeczenie SN z 29 grudnia 1971, OSN 1972, nr 7–8, poz. 133).

3 Vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 27 paź-dziernika 2011, sygn. VI ACa 461/11.

4 Co do zasady dozwolone są korekty oczywistych błędów pisarskich. Daleko idące zmiany mogą być uznane za opracowanie utworu czy utwór z zapożyczeniami (np. wykorzystanie „wyciętej” komputerowo z utworu pla-stycznego postaci bez otaczającego ją tła czy zaprezen-towanie elementów dzieła „wyciętych” z oryginału, bez zachowania istniejącego pierwotnie schematu kompozy-cji, proporcji, kolorystyki).

naruszenie praw autorskich osobistych lub majątkowych.

NARUSZENIE I OCHRONA PRAW

W przypadku naruszenia praw autor-skich twórcy przysługują roszczenia – o za-

54 ALMA MATER nr 186

DOMY RODZINNE

Basia Wojdyło mieszkała przy ul. Sereno Fenn’a, Szczepan Biliński przy ul. Grabowskiego, a więc bli-sko siebie. Maria Wierzbicka, mama Barbary, urodziła się w Krakowie. Jej ojciec, Władysław Wierzbicki, ukoń-czył studia matematyczne na Uniwer-sytecie Lwowskim. Był wizytatorem szkół w całym dawnym województwie krakowskim. Zmarł młodo, w 1937 roku. Marysia zdawała wtedy maturę w liceum sióstr urszulanek. Rodzina mieszkała przy ul. Zyblikiewicza. Po śmierci ojca, kiedy Marysia dobrze zda-ła maturę, brat matki, Kazimierz Wój-cicki, zaprosił ją do Warszawy. Trochę dlatego, aby nowe wrażenia złagodziły w dziewczynie ból po stracie najbliższej

osoby. I tam właśnie, na kolacji u wuja, poznała swojego przyszłego męża, dobrze zapowiadającego się architekta, starszego od niej o dziewięć lat, Jana Wojdyło.

Ich ślub nie odbył się tak od razu, przyszła panna młoda chciała mieć czas na sprawdzenie uczuć, ale Jan był wytrwały. Wierność i uczciwość małżeńską przy-sięgali sobie w Krakowie w 1942 roku, w kościele oo. Jezuitów, i niemal od razu wyjechali do Warszawy. Tam zamieszkali przy placu Trzech Krzyży. I zapewne, gdy-by nie dramat Powstania Warszawskiego, to ich życie byłoby zupełnie inne. A tak, po upadku powstania rodzina z kilkumie-sięcznym dzieckiem, starszą siostrą Basi, z transportem ludności cywilnej została wywieziona do Pruszkowa. Stamtąd Maria i Jan Wojdyłowie pojechali do Krakowa, gdzie pod starym adresem mieszkała rodzina Wierzbickich. Sami zamieszkali przy ul. Retoryka.

Z rodziną Bilińskich wojenny los ob-szedł się nawet łaskawie w porównaniu z tym, czego doświadczyli inni, którzy

pochodzili z tych stron co oni. Pierwsze i najważniejsze. Nikt z ich rodziny nie stracił życia. Mama, Danuta Godlewska urodziła się w majątku ziemskim w Ka-mionce Strumiłowej, powiat sokalski, pod Lwowem. Ojciec, Karol Biliński, też w majątku ziemskim, ale na Wołyniu. Na szczęście, kiedy w czasie okupacyjnych nocy Ukraińcy palili polskie dwory, ro-dziny Godlewskich i Bilińskich schroniły się we Lwowie.

– Na Wołyniu pozostał tylko ojciec, wtedy siedemnastoletni, który poszedł do partyzantki, do lasu. Nie wiem, czego do-świadczył. Sądząc po relacjach innych osób, były to rzeczy okrutne. On sam nie chciał o tym mówić, w domu był to zakazany temat. Jedno nam tylko powiedział, że po tym, co się stało na Wołyniu, uważa, że polsko-ukra-ińskie pojednanie będzie niezwykle trudne – mówi prof. Szczepan Biliński.

Rodziny Godlewskich (matki) oraz Bilińskich (ojca) znały się jeszcze we

Lwowie. Potem, już w Krakowie, Danuta i Karol razem studiowali na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. I w zawodach prawniczych pracowali. Czy tęsknili za krainą swojego dzieciństwa, za połyskującymi złocistym blaskiem kopułami lwowskich świątyń oraz pięk-nymi, secesyjnymi kamienicami bogatego i ludnego miasta? W domu Bilińskich nie mówiło się o tym. Ale taka cisza też boli. Raz mocniej, raz słabiej, ale boli.

POCZĄTEK

Barbara Wojdyło rozpoczęła edukację jako uczennica Szkoły Podstawowej nr 13 przy ul. gen. Świerczewskiego (obecnie ul. Studenckiej), Szczepana Bilińskiego rodzice zapisali do Szkoły Podstawowej nr 6, przy ul. Szujskiego. Po siedmiu latach oboje zaczęli naukę w liceach ogólno-kształcących. To, do którego poszła Bar-bara, żeńskie X Liceum Ogólnokształcące

PERSONAEPERSONAE

SMAK ŻYCIARówieśnicy. Poznali się na wieczorku tanecznym w szkole średniej, ale dopiero pod koniec trzeciego roku studiów biologicznych, w czerwcu 1970 roku, Barbara i Szczepan umówili się na pierwszą randkę. Kiedy szli wtedy przez Park Krakowski, zerwał się wiatr – ciepły, czerw-cowy. Zaczynało się lato...

HISTORIA JEDNEJ ZNAJOMOŚCI

Wenecja, listopad 2005

55ALMA MATER nr 186

im. Komisji Edukacji Narodowej, zapra-szało chłopców z II Liceum Ogólnokształ-cącego im. króla Jana III Sobieskiego na studniówki, komersy i zabawy sylwestro-we. W rewanżu ze strony męskiego liceum nadchodziły zaproszenia na podobne spotkania. Rówieśnicy Barbara i Szczepan wtedy się poznali. Koleżanka i kolega. Cześć! Cześć! Wszystko.

Zarówno „Dziesiątka”, jak i „Sobie-ski” to były licea z tradycjami i – można dziś tak je nazwać – „markowe”. Ich absol-wenci dobrze sobie radzili z egzaminami wstępnymi na wybrane kierunki studiów. Tak się działo za sprawą dobrych, a niekie-dy wybitnych nauczycieli oraz atmosfery panującej w obu szkołach.

– Do nauczycieli miałam szczęście – mówi Barbara Bilińska.

– W pierwszej klasie w podstawówce wychowawczynią była pani Kazimiera Jakubiec – pedagog z pasją, której wiele zawdzięczam. Każda z jej dawnych uczen-nic powie dzisiaj to samo co ja.

W X Liceum Basia Wojdyło wybrała klasę z łaciną. Jeszcze na rok przed maturą była przekonana, że będzie zdawała na chemię, której uczyła ją pani Zofia Kahl. A uczyła tak, że z ich klasy aż 17 uczen-nic poszło na studia chemiczne lub takie, na które zdawało się egzamin z chemii. W klasie maturalnej szala zainteresowań Barbary przechyliła się jednak na korzyść biologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Swoją rolę odegrało dwoje pedagogów:

Bernadetta Szeglowska, ucząca biologii, oraz osławiony „Glon”, prof. Ignacy Spytkowski, prowadzący w liceum koło biologiczne.

– No i stało się! Zwyciężyła przyroda ożywiona nad nieożywioną – słyszę.

Tutaj spotkała Szczepana, tym razem jako kolegę z roku.

On do studiów przygotowywał się sa-modzielnie. Jego zainteresowania daleko wykraczały poza program szkoły średniej. Swoje znaczenie miała atmosfera domu rodzinnego. Rodzice, chociaż w życiu zawodowym z naukami biologicznymi styczności nie mieli, to przecież wycho-

wywali się na wsi, dzisiaj to jest zachodnia Ukraina, w otoczeniu wspaniałej i wtedy nieskalanej przyrody. Dlatego pewnie przez lata ojciec zabierał syna na spływy kajakowe, na polowania, uczył konnej jazdy, bo były to jego pasje. Potem już dorastający chłopak szukał tego samego, a żeby wiedzieć więcej – czytał, a to Świat zwierząt, tom I Zwierzęta ssące, tom II Ptaki, gady, ryby Cornisha, a to inne książ-ki przyrodnicze.

Kiedy przyszło wybrać kierunek stu-diów, Szczepan nie miał wątpliwości, co to ma być. Biologia. Tylko.

– Po zdaniu matury komers mieliś- my wspólny, chłopcy z „Sobieskiego” i my. Ja bawiłam się z moim ówcze-snym chłopakiem, a Szczepan ze swoją dziewczyną.

PIĘKNE LATA SIEDEMDZIESIĄTE

Początek studiów, rok akademicki 1967/1968 był czasem przyspieszonego dojrzewania ich pokolenia. Gdzie to się dokonało? W Miasteczku Studenckim i w Żaczku, gdzie studenci Krakowa ogłosili strajk w proteście przeciwko zakazowi grania w Warszawie, w Teatrze Dramatycznym, „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Dniem szczególnym był 13 marca 1968 roku, kiedy oddziały milicji i ZOMO pałkami, armatkami wodnymi oraz gazem łzawiącym uczyły młodzież, co to takiego jest demokra-cja w rozumieniu ludowej władzy. Nie wyłączając prorektora UJ prof. Adama Bielańskiego, który stanął w obronie swoich studentów.

Rodzice Danuta z Godlewskich i Karol Bilińscy (od lewej) i dziadkowie Wanda i Stanisław Bilińscy na spacerze w Krakowie

Maria z Wierzbickich Wojdyło na spacerze z Basią

56 ALMA MATER nr 186

Jeszcze przez parę miesięcy w budyn-ku Collegium Novum czuć było drażniący zapach gazu.

– Dopiero przy końcu trzeciego roku studiów zwróciliśmy na siebie uwagę... A potem, po letniej sesji egzaminacyjnej w 1970 roku, kilka grup studentów, wśród nich my, pojechaliśmy na Turbacz. Tam odbywały się zajęcia terenowe dla studen-tów, bardzo ciekawe prelekcje wygłaszali asystenci, entomolodzy Janusz Wojtusiak i Bogusław Petryszak. Wtedy zwróciłam uwagę na dużą wiedzę Szczepana, czym mi zaimponował. Jego pasją już wtedy były owady, które stały się potem dla niego modelem badawczym. Na pierwszą randkę umówiliśmy się w „Barbórce”, a potem poszliśmy pospacerować po Parku Krakowskim. Wkrótce były wakacje w Buł-garii nad Morzem Czarnym. Ja pojechałam z rodzicami i bratem, on ze swoją mamą. Plaża i sam Nesebyr, nazywany „Złotym Mostem” między Wschodem i Zachodem, może się w nocy przyśnić, nawet po latach – słyszę od prof. Bilińskiej.

Ich domy rodzinne były ciepłe, otwar-te. Może dlatego niespecjalnie ich przy-ciągały kluby studenckie i kawiarnie Krakowa. Klub pod Jaszczurami jeszcze tak, ale w ciągu dnia.

Przez okres studiów i potem także, już po ich ślubie, a przed urodzeniem dzieci, ulubioną rozrywką, a do pewnego stopnia także pasją Barbary (on do niej szybko dołączył) był brydż. W jej domu rodzinnym grali rodzice, znajomi, ona jako

nastolatka siadała tuż przy stoliku grają-cych i godzinami kibicowała. A jak się już czegoś w czasie tego kibicowania zdążyła nauczyć, kiedy zabrakło „czwartego”, to prosili, aby z nimi zagrała.

– Ze Szczepanem sporo graliśmy nie tylko w brydża, ale też w wista. To jest gra dwuosobowa – słyszę od Pani Profesor. – Podczas studiów, w klubie przy ówczesnej ul. Krupniczej (dziś ul. Ingardena), siadało się w przerwie między zajęciami, aby ro-zegrać trzy roberki... I szliśmy z powrotem na wykład albo na ćwiczenia.

– Szybko przekonałem się, że dobrze wybrałem, bo nikim innym nie chciałbym być, jak tylko biologiem. Wykładali wtedy profesorowie tacy jak Stanisław Smre-czyński, entomolog, znany z badań nad morfologią oraz embriogenezą owadów, oraz Henryk Szarski zajmujący się zoo-logią kręgowców i biologią ewolucyjną – mówi Szczepan Biliński.

Barbara Bilińska uzupełnia wspomnie-nie o prof. Smreczyńskim:

– Był perfekcyjnie przygotowany. Mówił z pamięci, piękną polszczyzną. Wykład trwał dokładnie półtorej godziny i ani minuty dłużej. Profesor kończył go słowami: Dalsze szczegóły... i wychodził z sali, więc koniec zdania nam umykał. Jak on to robił, że za tydzień zaczynał akurat w tym miejscu, w którym poprzednio za-kończył, stanowiło dla mnie zagadkę nie do rozwiązania!

Kończyli studia w tym samym, 1972 roku. Barbara Wojdyło napisała pracę ma-

gisterską pod kierunkiem prof. Zbigniewa Dąbrowskiego, a Szczepan Biliński pod kierunkiem prof. Anny Krzysztofowicz. Ona zajęła się poziomem aminokwasów w mózgu szczura w rozwoju ontogenetycz-nym, on pisał o budowie pancerza cutyculi.

Na ślubnym kobiercu stanęli 3 marca 1973 w kościele pod wezwaniem św. Szczepana, już z tytułami magistrów biologii.

– Marzył się nam ten piękny drewniany kościółek na Woli Justowskiej. Ale kiedy przyszłam do parafialnej kancelarii po zaświadczenie, ksiądz użył argumentu nie do obalenia:

– Jeśli przyszły mąż ma na imię Szczepan, to nie zrobicie nam tego! Ślub weźmiecie w kościele patrona!

– Piękne lata 70., a w każdym razie ich początek! Krzysztof Klenczon oraz Czerwone Gitary i piosenka o miłości w letni dzień, Historia jednej znajomości. Albo Jej portret malowany ciepłym gło-sem Bogusława Meca. Edward Gierek, który został nowym I sekretarzem partii rządzącej i zezwolił, aby dotarł nad Wisłę leciutki powiew Zachodu w postaci wcześ- niej niedostępnej Coca-Coli... – mówię, bo tak to wtedy było.

MISTRZOWIE

Magister Szczepan Biliński został zatrudniony w Instytucie Zoologii UJ, naj-pierw na etacie technicznym. Magister Bar-bara Bilińska poszła na studia doktoranckie.

W Kościelisku; od lewej Jan Wojdyło z dziećmi: Jurkiem, Jadwigą i Basią

W Kościelisku na wakacjach Basia z bratem Jurkiem i ukochanym psem Axelem

57ALMA MATER nr 186

– Moimi mistrzami było dwoje uczo-nych. Profesor Anna Krzysztofowicz, promotor mojej pracy doktorskiej, której tematem było powstawanie komórek ja-jowych u skoczogonków (obrona odbyła się w marcu 1975 roku, w czytelni Insty-tutu Zoologii przy ul. Krupniczej). Potem mistrzem został także prof. Czesław Jura, embriolog. Wkrótce znalazłem się w jego zakładzie. Znajdował dla mnie czas i nie-raz długo rozmawialiśmy – mówi prof. Szczepan Biliński.

Te rozmowy z prof. Jurą miały wpływ na wybór tematu rozprawy habilitacyjnej Szczepana Bilińskiego poświęconej po-wstawaniu komórek jajowych w różnych grupach porównawczych. Przy czym to nie sposób odkładania się w komórce jajowej

tzw. materiałów zapasowych, z których powstaje ciało zarodka, był dla młodego badacza istotny. Ale co innego. Gromadze-nie w niej informacji rozwojowych, które „mówią” zarodkowi, jak ma przebiegać jego rozwój. Gdyby nie te informacje, cały proces nie mógł by zachodzić.

Barbara Bilińska obroniła pracę dok-torską w listopadzie 1975 roku, jej pro-motorem był prof. Zbigniew Dąbrowski. Temat: Zmiany poziomu wolnych amino-kwasów w mózgu szczura pod wpływem ultradźwięków, stanowił kontynuację tego, czym zajmowała się w pracy magi-sterskiej. Często tak bywa. Pojawiają się

nowe pytania oraz możliwości zastosowa-nia innych metod i technik badawczych, że aż trudno nie rozwinąć tego, co było wcześniej, na etapie pracy magisterskiej.

Obronie pracy doktorskiej Barbary Bilińskiej, a więc prezentacji tematu oraz odpowiedziom na zadawane pytania z sali, przysłuchiwała się prof. Stanisława Sto-kłosowa. Długo jej na Uczelni nie było, bo dopiero co wróciła ze Stanów. W miesiąc po tej obronie, w grudniu, w pokoju dr Bi-lińskiej przy ul. Krupniczej, na pierwszym piętrze, odezwał się telefon. Podniosła słuchawkę:

– Mówi Stokłosowa. Czy miałaby pani teraz czas, aby przyjść do mnie, na piąte piętro, na parę minut?

– Tak. Zaraz będę!Szefem Zakładu Fizjologii Zwierząt

był wtedy prof. Józef Surowiak. Profesor Stanisława Stokłosowa kierowała Pracow-nią Endokrynologii i Hodowli Tkanek. Już wtedy była naukowym autorytetem.

– Potrzebowałabym kogoś, kto by się zajął hodowlą komórek gonady męskiej,

W auli Collegium Novum – promocja doktorska; 1976

W auli Collegium Novum – promocja doktorska, promuje prof. Anna Krzysztofowicz; 1975

Ślub w kościele św. Szczepana; 3 marca 1973

58 ALMA MATER nr 186

komórkami Leydiga. Nawiązaliśmy współpracę z Czeską Akademią Nauk. Bardzo by mi zależało, aby się pani tego zadania podjęła – padła propozycja.

Barbara Bilińska nie zastanawiała się wcale, bo nad czym? Wprawdzie wejście do zespołu prof. Stanisławy Stokłosowej oznaczało dla niej zmianę zainteresowań badawczych, ale na owe czasy była to droga nowa, w Polsce jeszcze niezna-na, dla młodego naukowca wyzwanie. Technikę izolowania z organizmu tkanek oraz hodowli komórek prof. Stokłosowa opanowała w czasie pobytu w USA na Uni-wersytecie Illinois w Urbana-Champaigne. To ona w oparciu o model hodowanych in vitro komórek gonadalnych rozwinęła w naszym kraju endokrynologię rozrodu. Techniki te są do dziś wykorzystywane w laboratoriach. Takie wyhodowane komórki były obiektem badań, na jakie pozwalały metody wówczas opanowane. Oznaczano aktywność enzymów biorących udział w

produkcji hormonów, co pozwalało ocenić funkcję badanych komórek.

– Moja rozprawa habi-litacyjna była poświęcona w znacznej części komór-kom gonadalnym Leydiga i Sertoliego w systemie in vitro, ale wtedy, w grudniu 1975 roku, tuż po obro-nie pracy doktorskiej to była jeszcze „pieśń dalekiej przyszłości”. Musiało upły-nąć prawie 15 lat – słyszę i kolejny raz okazuje się, że jeden telefon może odmienić bieg zdarzeń. Skierować je na nowe i zupełnie inne tory.

– Gdyby nie prof. Sto-kłosowa, dzisiaj nie byłabym w tym miejscu, gdzie je-stem. Atmosferą pracy, którą ona stworzyła, żyłam przez dwadzieścia lat – podkreśla Barbara Bilińska.

POSZŁA PO MASŁO,KUPIŁA MATERAC

– Nie mogę powiedzieć, że kiedy w 1977 roku urodzi-ły się nam bliźniaki Szczepan mi pomagał, bo to byłaby nieprawda. On się angażował w stu procentach i przejmo-wał ode mnie obowiązki –

mówi Barbara Bilińska.– Naukowiec zrozumie drugiego na-

ukowca. To, że on jest „zakręcony” i „nie

odpuści”. Bo to jest jego pasją. Musi pracować ze studentami, z doktorantami, opanowywać kolejne metody badawcze. Jechać na konferencję, na staż naukowy – dopowiada on.

Przez pół roku po przyjściu na świat dzieci Bilińscy otrzymali szczególną pomoc. Mieszkali z bliźniakami w domu rodzinnym Barbary. Jej mama Maria Wojdyłowa wzięła na siebie ciężar co-dziennych zakupów, przygotowywania posiłków oraz pomoc, kiedy maluchy szły na spacer lub do lekarza.

– Te pół roku u rodziców to był piękny prezent! – ocenia Barbara Bilińska po la-tach. Kiedy dzieci trochę podrosły i zaczę-ły przesypiać noce, po półrocznym urlopie macierzyńskim (tyle on trwał w przypadku urodzenia bliźniąt) wróciła do pracy. Na szczęście, dzieci nie chorowały.

Po kolokwium habilitacyjnym na kilka miesięcy, od stycznia do lipca 1981 roku, Szczepan Biliński wyjechał na staż naukowy do Utrechtu w Holandii, na tamtejszy uniwersytet. O 272 lata młodszy od Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednak w rankingach notowany wyżej, zapewniał dobre warunki pracy w swoich laborato-riach i pracowniach.

– Praktycznie nie mieliśmy ze sobą kontaktu – mówi Barbara Bilińska. – Szczepan martwił się, co z nami.

W czasie strajku generalnego, jaki miał zostać ogłoszony w marcu 1981 roku, za-powiadano, że stanie wszystko. W obawie o byt dzieci kupiłam dwa dwukilogramowe chleby i co tu z nimi robić? W pracy mie-liśmy dużą zamrażarkę. Zapytałam panią prof. Stokłosową, czy mogę zamrozić te

Życzenia z okazji ślubu od wszystkich pracowników Zakładu Zoologii Systematycznej i Zoogeografii Instytutu Zoologii UJ.

Rysunek autorstwa prof. Januarego Weinera

Barbara Bilińska na spacerze z dziećmi w Parku im. Henryka Jordana; maj 1977

59ALMA MATER nr 186

dwa chleby? Pozwoliła. Kiedy indziej dostałam zgodę na przechowanie cielęciny w porcjach. Kiedyś poprosiłam mamę, by została z dziećmi, a ja poszłam na pocztę, by zatelefonować do Holandii i uspokoić Szczepana, że dajemy sobie radę. Czeka-łam na połączenie cztery godziny i ode-szłam z niczym – wspomina Pani Profesor.

A w 1983 roku, już po powrocie męża z Holandii, było tak, że wyszła z domu ku-pić kostkę masła, a wróciła... z materacem. To dopiero są wspomnienia!

Idąc po masło, zabrała portfel z nie-dużą sumą pieniędzy. Stanęła w kolejce. A tu ustawia się za nią jakiś pan i po chwili pyta:

– Czy mogłaby mi pani zająć kolejkę, bo w sklepie meblowym przy ul. 18 Stycz- nia (obecnie ul. Królewska) mają być materace?

– Bardzo proszę – ona na to. – A jakie materace?

– Jeszcze nie wiadomo, ale będą.– Oj szkoda! Bo gdybym miała przy

sobie pieniądze, to bym pana poprosiła o zajęcie kolejki w meblowym...

– Proszę się nie martwić, ja mam pie-niądze, to pani pożyczę.

– To ja panu kupię masło. I jak tylko dokonała zakupu, udała

się z masłem do sklepu meblowego. Tam wybrała materac, idealny!

– Ja go pani odwiozę do domu! – za-proponował znajomy z kolejki, bo pod sklep podjechał samochodem. Po chwili dzwonił do drzwi.

– Ten materac dotąd nam służy. Był to czas trudny, prawie niczego się nie kupo-wało, a zdobywało. Jednocześnie był to czas wielkiej solidarności między ludźmi i życzliwości wzajemnej – kończy opo-wieść o materacu i maśle prof. Bilińska.

TEN PAN W KOŚCIELE U WIZYTEK TO KTO?

Wychodząc z niedzielnej mszy świętej w kościele u sióstr wizytek, Szczepan Biliński parę razy z daleka kłaniał się mężczyźnie, którego jego żona nie znała. Aż kiedyś zapytała:

– Kto to jest?– Krzysztof Kułakowski, obecnie pro-

fesor na AGH, zaangażowany w działania podziemnej „Solidarności”, współpraco-waliśmy w czasie stanu wojennego – padła odpowiedź.

– Mąż działał w konspiracji – mówi prof. Bilińska. – A poza tym nie chciał mnie denerwować, mieliśmy malutkie dzieci. Ja

szczegółów tego, co on wte-dy robił, nie znam do dziś.

Aby te szczegóły po-znać pytam o nie u źródła. Słyszę:

– Pani prof. Anna Krzysz-tofowicz była w działania podziemnej komisji „So-lidarności” na UJ bardzo zaangażowana, stała też na czele Archidiecezjalnego Komitetu Pomocy Osobom Represjonowanym. Ja na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi wchodziłem w skład zarządu podziemnej „Solidar-ności”. W czasie stanu wojen-nego odbierałem od Krzysz-tofa Kułakowskiego z AGH prasę podziemną, ulotki, druki, odznaki. Przynosiłem je do Instytutu, do swojego pokoju, zgłaszali się po to do mnie delegaci z poszcze-gólnych wydziałów. Potem działalność poszerzyłem, po odbiór przychodzili przed-stawiciele zarządów związku ze wszystkich krakowskich uczelni. Ta moja aktywność była najbardziej intensywna w pierwszym roku stanu wojennego. Potem to się wszystko zaczęło „rozpuszczać”, „rozwadniać”, ktoś ode mnie to przejął, już dobrze nie pamiętam kto.

– Była jakaś szczególna sytuacja, którą Pan zapamiętał?

– Kiedy chodziłem z torbą pełną „bi-buły”, często mijałem na ulicach milicyjne patrole, na szczęście nigdy nie zostałem zatrzymany.

LUDZIE BIOLOGÓW NIE ROZUMIEJĄ

– Biologia jest trudna, często ludzie jej nie rozumieją. Kiedy zaczynam wykład, staram się na początku powiedzieć, o czym on będzie. Nauczyciele w szkołach nie za-wsze nadążają za wiedzą. Wielu z nich nie potrafi uczyć biologii, co sprawia, że ich uczniowie zaczynając u nas studia, mają trudności. Zwłaszcza z takich przedmio-tów, jak biologia komórki, molekularna i genetyka – mówi profesor Szczepan Biliński, a ja pytam:

– Czy embriologia i embriolodzy po-trafią wyjaśnić mechanizm dziedziczenia cech psychicznych? Zdarza się, że u dzieci zauważamy nagle coś, z czym się nie

zetknęły, bo dziadek lub babcia zmarli przed ich urodzeniem. A powtarzają ich zachowania.

– Tego jeszcze nie dotknęliśmy – odpowiada prof. Biliński. – Na razie za badania dotyczące podstaw różnicowania komórek została przyznana Nagroda Nobla. Bo to mechanizm różnicowania komórek jest zasadniczym pytaniem w embriologii. Można je sformułować tak: Jak to się dzieje, że z zapłodnionej komórki jajowej, która jest u ssaków komórką niewielką, tworzy się bardzo złożony organizm zbudowany z milionów komórek, a te komórki są różne?

– Co to znaczy różne? – Inaczej jest zbudowana komórka

skóry, inaczej mięśni, komórka nerwowa, rozrodcza. Te komórki mają nie tylko zupełnie inną budowę, ale też kompletnie inną funkcję. A do tego dochodzi podsta-wowe prawo biologiczne, mówiące o tym, że każda z tych komórek ma tę samą in-formację genetyczną.

– Dla laika to wygląda na sprzeczność! – A to nie jest sprzeczność, tylko

kluczowe zagadnienie, którego uczę dok-

W auli Collegium Novum – promocja doktorska; od lewej dziekanWydziału Biologii i Nauk o Ziemi prof. Szczepan Biliński, rektor UJ prof. Franciszek Ziejka, promuje prof. Barbara Bilińska; 2001

60 ALMA MATER nr 186

torantów i studentów, aby wiedzieli, czym się zajmują. Badacze starają się dociec: dlaczego ten sam zestaw genów w ko-mórce nerwowej powoduje przewodzenie w niej sygnałów, a ten sam zestaw w ko-mórce mięśniowej wywołuje jej skurcz, prowadzący do ruchu mięśni. Ogólna odpowiedź brzmi: bo różne komórki roz-maicie wykorzystują tę informację – jedna komórka posługuje się jednym zestawem genów, a druga używa drugi zestaw genów. Czyli informacja jest taka sama, ale jej wykorzystanie jest inne.

– No to od czego takie lub inne wyko-rzystanie informacji zależy?

– Organizm człowieka można po-równać do sali, w której stoją komputery. Wszystkie mają zainstalowane te same informacje i programy. Wchodzą studenci, każdy z nich włącza komputer i korzysta z innej część informacji, z innego pro-gramu. Komórka mięśniowa podobnie. Wykorzystuje inną część informacji niż, na przykład, komórka nerwowa lub ko-mórka mięśni. Na tym właśnie polega różnicowanie.

– Dlaczego tak jest? – Odpowiedź na to pytanie jest

częściowo znana, ale nie ze wszystkim i w każdym szczególe. Mnie czasami uda się do tej ogólnej wiedzy coś dodać, taki czy inny fakt dotyczący, na przykład, tego, jak konkretne białka lub cząsteczki RNA są lokalizowane w cytoplazmie. Jak dochodzi do ich segregacji.

– A jeśli w tej segregacji pojawi się błąd?

– Jest to związane, niestety, z rozma-itymi procesami chorobowymi, przede wszystkim z nowotworzeniem. Niektóre

procesy prowadzące do powstania no-wotworów polegają właśnie na wykorzy-staniu informacji „niewłaściwej”, takiej, która powinna być zablokowana, można powiedzieć „uśpiona”.

TROJE PROFESORÓW ZWRÓCIŁO SIĘ Z TAKIM PRZESŁANIEM...

– Zacząłem pracować na uczelni nie dlatego, że chciałem pełnić funkcje dy-rektora instytutu, dziekana, prorektora. Chciałem pracować naukowo i nigdy ina-czej nie myślałem. Wiele razy żałowałem, że się takich funkcji podjąłem zamiast spokojnie robić, co mnie interesuje, i być tylko naukowcem! – mówi prof. Biliński.

– W takim razie dlaczego było za-mieniać coś dobrego na coś gorszego? – pytam.

– W 1987 roku zwróciło się do mnie troje profesorów, Anna Krzysztofowicz, Halina Krzanowska i Czesław Jura. Uczeni, których szanowałem. Powiedzieli: Proszę nie odmawiać. Profesor Jura po 12 latach na stanowisku dyrektora Instytutu Zoologii będzie kandydatem na dziekana. Naszym zdaniem pan sobie poradzi, niech go pan zastąpi. Poprosiłem o czas, posze-dłem porozmawiać z moim ojcem, czułem się wtedy zbyt młody, bez doświadczenia.

– Co się dalej stało – wiem, został Pan dyrektorem Instytutu, ale nie znam argumentów, jakie wysunął Pana ojciec.

– Pod wpływem rozmów z nim pojawiły się następującego wnioski. Naukowców jest wielu, ale tylko niewielki odsetek z nich posiada zdolności organizacyjne. A prawidłowa organizacja badań i życia naukowego instytutu to zagadnienie klu-czowe. Jeśli więc powszechnie szanowani profesorowie twierdzą, że jestem osobą „która sobie poradzi”, to wyzwanie należy podjąć – mówi prof. Szczepan Biliński. Spotkaliśmy się w siedzibie Polskiej Akade-mii Umiejętności przy ul. Sławkowskiej 17, w gabinecie sekretarza generalnego, którą to funkcję on pełni od wyborów, jakie się odbyły w PAU w czerwcu 2015 roku. Dy-rektorem Instytutu Zoologii był przez 12 lat, do 1999 roku. Potem przez dwie kadencje, do 2005 roku dziekanem Wydziału Biolo-gii i Nauk o Ziemi. Ponownie przez dwie kadencje prorektorem UJ do spraw badań

Uroczystość wręczenia dyplomów laureatom programu MISTRZ z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej; od lewej wiceprezes Fundacji prof. Włodzimierz Bolecki i prezes Fundacji prof. Maciej Żylicz; listopad 2008

Prof. Szczepan Biliński z wnuczką Marysią, córką Agnieszką i zięciem Kubą; 2007

61ALMA MATER nr 186

i współpracy międzynarodowej. Jedno-cześnie przewodniczył Radzie Naukowej Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt UJ oraz Komisji Embriologii i Morfologii PAU.

– Ale była funkcja, która mnie zasko-czyła, że się Pan jej podjął. Przez trzy lata, od 2002 do 2005 roku był Pan przewod-niczącym Komisji Majątku i Finansów UJ. Ale może to moje zaskoczenie nie ma realnych podstaw? – pytam.

Profesor Biliński uśmiecha się, a po-tem powtarza mi treść opinii, jaką na jego temat wygłaszał publicznie prorektor prof. Władysław Miodunka. Mówił tak: Biliński jest jedynym człowiekiem w Polsce, który spowodował, że Wydział Biologii i Nauk o Ziemi nie generuje strat, tylko zyski. Bo na innych uczelniach wydziały biologii bankrutują.

Ale to jeszcze nie jest koniec „przy-gód”, jakich doświadczył naukowiec w roli organizatora nauki. Pod koniec drugiej kadencji sprawowania funkcji prorektora UJ został pełnomocnikiem mi-nister Barbary Kudryckiej ds. utworzenia w Krakowie Narodowego Centrum Nauki. Zatelefonowała i zaprosiła na rozmowę:

– Słyszałam od bardzo wiarygodnych osób, że Pan potrafi zorganizować i uru-chomić w Krakowie centrum w czasie zapisanym w ustawie. Mam obawy, że ewentualne opóźnienie zostanie wykorzy-stane przez opozycję i NCN nie powstanie. Jak na te słowa miałem zareagować? Odmówić? – pyta prof. Biliński, który nie odmówił, przez pół roku, startując od zera, nie mając kadry, siedziby i tylko jedną oso-bę do pomocy, 4 marca 2011 doprowadził do tego, że NCN zostało otwarte.

– Przez te pół roku pracowałem tak jak nigdy w życiu – słyszę.

W tym roku, 4 marca, w Teatrze im. Sło- wackiego świętowano jubileusz 5-lecia działalności Narodowego Centrum Nauki. Przez ten czas rozstrzygnięto 54 konkursy dla naukowców na każdym etapie ka-riery, zakwalifikowano do finansowania 11 tysięcy projektów, przeznaczając na ich realizację ponad 4 miliardy złotych.

– Podejmując się funkcji organiza-cyjnych i administracyjnych, nauczyłem się wykorzystywać każdą wolną chwilę, pracować w sposób bardzo „skoncentro-wany”. Dosłownie! – mówi prof. Biliński.

– Nie mogło być inaczej, skoro ma Pan na swoim naukowym koncie ponad 100 prac eksperymentalnych i monografii publikowanych w międzynarodowych

czasopismach naukowych indeksowa-nych na tzw. Liście Filadelfijskiej, około 30 prac przeglądowych, 7 rozdziałów w książkach naukowych, głównie z za-kresu biologii rozwoju i biologii komórki oraz 600 haseł w encyklopedii biologicz-nej. Wypromował Pan siedmiu doktorów – mówię.

SZCZĘŚCIE W 1997 roku, po przejściu na emerytu-

rę prof. Stanisławy Stokłosowej, Barbara

Bilińska objęła kierownictwo Pracow-ni Endokrynologii i Hodowli Tkanek. W 2003 roku Pracownia przekształciła się w Zakład Endokrynologii i Hodowli Tkanek działający w ramach Katedry Fi-zjologii Zwierząt, a pięć lat temu, jeszcze przed przeprowadzką na kampus w Py-chowicach, nazwę skrócono. Dzisiaj jest to Zakład Endokrynologii.

Rozmawiamy w nowym budynku In-stytutu Zoologii przy ul. Gronostajowej 9, w niewielkim pokoju, który Pani Profesor zupełnie wystarcza, swój duży pokój odda-

Czytanie z Tosią i Marysią; 2013

Marysia i Tosia w ogródku; 2014

62 ALMA MATER nr 186

ła doktorantom, aby mieli lepsze warunki do pracy.

– Czy jest coś takiego, co sprawia Pani tyle satysfakcji, że aż szczęście unosi Panią do góry? – pytam prof. Bilińską.

– Jest to radość związana z osiągnięcia-mi i rozwojem naukowym moich doktoran-tek (wypromowałam dziesięć, dalsze dwie pracują nad swoimi doktoratami), studen-tek i studentów. Z roku na rok ich sukcesy mnie uskrzydlają i motywują do pracy. Również zbudowanie zespołu, którym kieruję, jest moim wielkim szczęściem. Nie używam słowa „ja”, a słowa „my”. Prace publikujemy wspólnie, w 5–6 osób, z nazwiskiem seniora zespołu na końcu. Uczucie radości ogarnęło mnie również wtedy, kiedy dowiedziałam się, że studenci naszego Wydziału nominowali mnie do tytułu w kategorii Przyjaciel studenta 2013. Nawet o tym nie wiedziałam, a tu dociera do mnie laudacja studencka, którą oni napisali – odpowiada prof. Bilińska na pytanie o satysfakcję i szczęście.

Ponieważ ta sama laudacja dotarła też do mnie, więc czytam w niej najpierw o tym, że „Pani Profesor to skarb wśród wykła-dowców akademickich”. Dalej studenci napisali tak: „To, co nas urzekło w osobie Pani Profesor, to przede wszystkim niesamo-wite zaangażowanie zawodowe i prywatne w nasz rozwój naukowy i intelektualny. Niewielu jest wykładowców, którzy swoją imponującą wiedzę z taką charyzmą i pasją potrafią przekazać nam, dopiero raczkują-cym w nauce. Kultura osobista i dbałość o jakość wykonywanej pracy sprawiają, że wykłady prowadzone przez Panią Profesor to nie tylko półtorej godziny nauki, ale też czas spędzony na słuchaniu mówcy, który

potrafi każdego, nawet najbardziej opornego adepta biologii zainteresować omawianym tematem, a z endokrynologii zrobić hobby każdego z nas”. I kończą:

„Nie mamy wątpliwości, że za kilka lat każdy z nas, gdy przejeżdżać będzie koło Instytutu Zoologii, uśmiechnie się do

swoich wspomnień. Pani Profesor będzie pierwszą osobą, która się w nich pojawi. Bo przez to, jaka była dla nas, na zawsze zapisze się w naszej pamięci”.

W małym pokoju prof. Bilińskiej przy-kuwa wzrok dyplom Laur Jagielloński. To zaszczytne wyróżnienie otrzymała w zeszłym roku. Na ścianie obok równie okazale prezentuje się dyplom członka honorowego Polskiego Towarzystwa Cyto-chemików i Histochemików, którym została uhonorowana w 2011 roku, w 50. rocznicę powołania Towarzystwa. Przez 16 lat była współredaktorem naczelnym prestiżowego pisma wydawanego przez PTHC „Folia Histochemica et Cytobiologia”. Przez dwie kadencje, od 1998 roku do roku 2004, pełniła funkcję prezesa Zarządu Głównego. Trochę z boku, nad biurkiem stoi duże zdjęcie dwóch dziewczynek, Marysi i Tosi, wnuczek zaglądających ciekawie, co robi ich babcia...

TRZY ETAPY JEDNEJ DROGI

Gdyby na drodze naukowej, którą idzie prof. Barbara Bilińska, postawić

Wigilia w mieszkaniu przy ul. Sereno Fenn’a; od lewej siostra Barbary Bilińskiej, Jadwiga, z prawej córka Agnieszka i syn Michał; 2006

Barbara i Szczepan Bilińscy, w tle widok na Tatrzańską Łomnicę; 2008

63ALMA MATER nr 186

drogowskaz, to należałoby na nim napi-sać tak: Badania mechanizmów regulacji hormonalnej komórek męskiego układu rozrodczego, przede wszystkim gonady męskiej. Pozwalają one zrozumieć proces spermatogenezy na poziomie molekular-nym. Dają odpowiedź, jakie są przyczyny zmian strukturalnych oraz zaburzeń funk-cjonowania gonady męskiej, które pro-wadzą do obniżenia męskiej płodności.

– Czy taki napis na drogowskazie zwróconym w kierunku Pani drogi na-ukowej byłby prawidłowy? – pytam prof. Bilińską.

– Dzisiaj, kiedy się nad tym zasta-nawiam, mogę wyodrębnić trzy nurty mojej działalności – słyszę od uczonej. Pierwszy to ten do habilitacji. Wtedy moje zainteresowania skupiały się na komórkach Leydiga i Sertoliego. Ocenia-łam ich aktywność i wzajemne interakcje, badałam korelacje pomiędzy poziomem hormonów a czasem trwania hodowli i badałam białka cytoszkieletu w ko-mórkach somatycznych gonady. Drugi nurt to zaangażowanie w badania nad estrogenami, a zwłaszcza nad znaczeniem tych hormonów w spermatogenezie, czyli złożonym i precyzyjnie regulowanym procesie produkcji plemników.

Ostatni, bardzo intensywny nurt wiąże się z realizacją projektów badawczych MISTRZ (została laureatką subsydium profesorskiego z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w latach 2009–2011), projektu z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyż-szego (2009–2011) oraz HARMONIA 3 (projekt badawczy zaakceptowany do realizacji w latach 2013–2016, a finanso-wany przez Narodowe Centrum Nauki).

JASKINIA JELENIA

W parku narodowym Gunung Mulu na Borneo znajduje się największa jaskinia na świecie, Jaskinia Jelenia, w której za-mieszkało około trzy i pół miliona nieto-perzy z 20 gatunków. Kiedy pod wieczór zaczynają wylatywać na zewnątrz, tworzą się klucze, jak w przypadku ptaków. Ten ich wylot trwa ponad dwie godziny. To jest fantastyczny widok! Najpierw krążą wokół wyjścia, a potem się rozdzielają, bo nie wszystkie są mięsożerne. Część stanowią nietoperze owocożerne. Tego jak one do jaskini wracają, nie wiemy. Dzieje się to w ciemności.

Profesor Szczepan Biliński po raz pierwszy znalazł się w Jaskini Jeleniej

w 2010 roku. Dołączył do wyprawy ba-dawczej z Uniwersytetu Warszawskiego. Wcześniej w podręczniku entomologii przeczytał, że tam właśnie znajdzie pa-sożyty z interesującej go grupy skorków, które żerują na tamtejszych nietoperzach. Okazało się, że ich zebranie nie jest trud-ne. Spodziewał się, że będzie je trzeba wyciągać z futra nietoperzy, a tymczasem one chodzą sobie spokojnie po ścianach jaskini.

– Co jest takiego niezwykłego w tych skorkach? – pytam.

– Są żyworodne, czyli rozmnażają się tak jak ssaki. Samice mają stosunkowo dużą macicę, w której rozwijają się za-rodki. A ponieważ mnie interesuje rozwój zarodkowy, nie musiałem ich nigdzie szukać, wypreparowywałem z samic macice, a z nich zarodki. Kiedy opraco-waliśmy przywieziony materiał, okazało się, że pozostało jeszcze wiele bardzo interesujących pytań, więc do Jaskini Jeleniej wyprawiałem się jeszcze dwa razy, w 2012 i 2014 roku. Planuję kolejną wyprawę. Wcześniej nie interesowałem się rozwojem zwierząt żyworodnych, to dla mnie zupełnie coś nowego – słyszę.

– Co ciekawego dostrzegł Pan w tych pasożytach jako embriolog?

– Samica ma 3 centymetry długości, a w jej odwłoku rozwijają się cztery za-rodki, każdy pod koniec rozwoju osiąga ponad 1 centymetr długości. Taki zarodek musi oddychać, odżywiać się, pozbywać produktów przemiany materii. U ssaków odpowiada za te czynności łożysko.

A w jaki sposób to się odbywa u owada, który nie ma łożyska, nie ma naczyń krwionośnych? Te wymiany muszą jakoś zachodzić. Na razie mogę powiedzieć, że te owady zarówno do oddychania, jak do odżywiania używają silnie zmody-fikowanych odnóży. To jest nowością. Dotąd wiedzieliśmy, że owady używają odnóży do różnych celów, ale do tego, aby oddychać i się odżywiać, to nie – mówi prof. Biliński.

– Ten kolejny raz może poleci Pan do Jaskini Jeleniej z żoną? – pytam.

– O nie! To jest las tropikalny. Upał, olbrzymia wilgotność, ukąszenia owa-dów, nie...

CIEPŁY WIATR

Od ich pierwszej randki minęło 46 lat. Oboje z tytułami profesorów belweder-skich są członkami PAU i PAN, kierują zespołami badawczymi, on jako sekre-tarz generalny PAU ma ważne zadanie do wypełnienia, ona jest wiceprezesem krakowskiego oddziału PAN, publikują w indeksowanych pismach naukowych, jeżdżą na konferencje, zjazdy, kongresy. Wychowali dwoje dzieci. Córka z mężem są architektami, syn prawnikiem. Byli ra-zem w Meksyku, Jordanii, na Zanzibarze, w Kenii, na Kubie, w Australii.

A tamten spacer po Parku Krakow-skim? Ciepły wiatr przyniósł im zapo-wiedź lata.

Elżbieta Dziwisz

Podczas wycieczki na Lanzarotte; 2012

64 ALMA MATER nr 186

22 kwietnia 2016 w auli Collegium Maius świętowano 70. urodzi-

ny prof. Andrzeja Zięby. Uroczystość zgromadziła liczne grono przyjaciół, współpracowników i uczniów Profesora, a także rodzinę i osoby, którym dane było spotkać Jubilata na drodze swego naukowego rozwoju. Spotkanie, które poprowadził dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzyna-rodowych UJ prof. Robert Kłosowicz, rozpoczęło się od interesującego wykła-du zatytułowanego Suwerenność narodu a konstytucja, wygłoszonego przez rek-tora Uniwersytetu w Białymstoku prof. Adama Jamroza.

Laudację wygłosił dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycz-nych UJ prof. Bogdan Szlachta. Odczytał notę biograficzną Jubilata, napisaną przez prof. Mariana Grzybowskiego, zatytułowaną Podhalańczyk, sądeczanin, konstytucjonalista. Przedstawił także

jego dokonania naukowe, zwracając uwagę zwłaszcza na wyjątkową umie-jętność Jubilata integracji środowiska naukowego, dzięki której udało mu się stworzyć zespół złożony z uczniów i współpracowników, dla których pozo-staje on mistrzem i przewodnikiem po świecie naukowych idei.

Dziekan Wydziału Prawa i Admini-stracji UJ prof. Krystyna Chojnicka przy-pomniała o trwających do dziś bliskich związkach Jubilata z kierowanym przez nią wydziałem, którego absolwentem jest Jubilat i na którym przez wiele lat pracował.

Za pośrednictwem wiceprezydenta Krakowa dr. hab. Andrzeja Kuliga, pro-fesora UJ, gratulacje i życzenia przekazał prof. Andrzejowi Ziębie również prezy-dent Krakowa prof. Jacek Majchrowski.

KONTYNUATOR TRADYCJI KRAKOWSKIEJ SZKOŁY NAUK POLITYCZNYCHJubileusz 70-lecia prof. Andrzeja Zięby

Jubileusz 70. urodzin prof. Andrzeja Zięby odbył się 22 kwietnia w auli Collegium Maius

W uroczystości wzięli udział współpracownicy, przyjaciele i rodzina Jubilata

Fot.

An

na

Wo

jna

r

65ALMA MATER nr 186

Potem głos zabrał dyrektor INPiSM prof. Robert Kłosowicz. Podkreślił zasługi Jubilata jako strażnika tradycji i pamięci Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych, przypomniał dwie wydane ostatnio pod jego redakcją monografie: Jubileuszowa Księga Nauk Politycznych oraz Prawo konstytucyjne, doktryny ustrojowe, partie polityczne. Śladami idei Marka Sobolewskiego. Złożył Jubilatowi gratulacje oraz od-czytał pełen humoru limeryk, przygo-towany specjalnie na tę okazję przez prorektora Uniwersytetu Jagiellońskie-go prof. Andrzeja Manię.

Miłym akcentem uroczystości było wręczenie Profesorowi księgi jubile-uszowej zatytułowanej Konstytucjona-

lizm – doktryny – partie polityczne. Tom wręczyli, przekazując swoje-mu Mistrzowi wyrazy wdzięczno-ści i gratulacje, pracownicy Kate-dry Konstytucjonalizmu i Ustrojów Państwowych UJ, której założycie-lem i kierownikiem jest Profesor. Monografia, przygotowana pod re-dakcją Roberta Kłosowicza, Beaty Kosowskiej-Gąstoł, Grzegorza M. Kowalskiego, Tomasza Wieciecha oraz Łukasza Jakubiaka, składa się z 53 rozdziałów napisanych przez przyjaciół, uczniów i współpra-cowników Jubilata. Są one – jak czytamy we wstępie – hołdem dla kontynuatora tradycji krakowskiej szkoły nauk politycznych, znane-go i cenionego brytanisty, który w swoich badaniach umiejętnie łączy wątki prawnicze i politolo-giczne, utrwalając w tworzonym wokół siebie środowisku naukowym przekonanie o ich nierozerwalności i wzajemnym przenikaniu się.

Na zakończenie uroczystości głos zabrał prof. Andrzej Zięba, który podziękował wszystkim za obecność i życzenia. Szczególne wyrazy wdzięczności skierował w stronę rodziny, przyjaciół i pra-cowników Katedry Konstytucjona-lizmu i Ustrojów Państwowych UJ.

Beata Kosowska-Gąstoładiunkt w Katedrze Konstytucjonalizmu i Ustrojów Państwowych Instytutu Nauk

Politycznych i Stosunków Międzynarodowych

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Gratulacje od dziekana Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ prof. Bogdana Szlachty

Przemawia dziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ prof. Krystyna Chojnicka

Od lewej prof. Andrzej Zięba i prof. Robert Kłosowicz

66 ALMA MATER nr 186

Prorektor UJ prof. Andrzej Mania został uhonorowany nagrodą główną Integra-

lia, przyznawaną za całokształt działalno-ści związanej z tworzeniem i wspieraniem rozwiązań skutecznie wyrównujących szanse edukacyjne studentom z niepeł-nosprawnościami. Uroczystość wręcze-nia nagród odbyła się 19 kwietnia 2016 w Centrum Energetyki AGH podczas konferencji Nowe technologie a niepeł-nosprawność, zorganizowanej w ramach IX Krakowskich Dni Integracji.

Nagrodami Integralia wyróżniane są osoby lub organizacje związane z uczel-niami, które w sposób szczególny zasłu-żyły się w działaniu dla osób niepełno-sprawnych. Nagrody przyznawane są co roku przez siedem krakowskich uczelni: Uniwersytet Ekonomiczny, Uniwersytet Pedagogiczny, Akademię Górniczo--Hutniczą, Uniwersytet Jana Pawła II, Uniwersytet Rolniczy, Politechnikę Kra-kowską oraz Uniwersytet Jagielloński. Krakowskie Dni Integracji mają na celu promocję aktywnego działania na rzecz dostępu osób niepełnosprawnych do wykształcenia, upowszechnianie dobrych praktyk w tym zakresie oraz angażowanie osób niepełnosprawnych we wszystkie obszary życia akademickiego, w tym sport, kulturę i sztukę.

Profesor Andrzej Mania otrzymał nagrodę z rąk prorektora ds. studenckich AGH prof. Anny Siwik, prof. Janiny Filek z Uniwersytetu Ekonomicznego oraz kie-rownika DON UJ Ireneusza Białka. – Pro-fesor podczas swojej długoletniej kadencji jako prorektor ds. studenckich UJ aktywnie działał na rzecz środowiska krakowskich

studentów niepełnosprawnych, a efekty tej pracy są też wyko-rzystywane przez inne uczelnie. Dziś dziękujemy prof. Andrzejowi Mani za humanistyczną postawę i wspieranie rozwiązań na rzecz kształcenia osób z niepełnospraw-nościami w Polsce – podkreśliła prof. Anna Siwik. Do gratulacji w imieniu wszystkich kierowników uczelnianych biur ds. osób niepeł-nosprawnych dołączył się Ireneusz Białek: Otwarcie naszego nowoczesnego biura w Paderevianum II bez pomocy prof. An-drzeja Mani nie byłoby możliwe. Decyzje, które podejmował podczas obu kadencji, były zawsze sprawiedliwe, a wsparcie mądre i racjonalne. Dziękujemy za ten wkład. Dzięki temu wsparciu możemy teraz dzielić się swoim doświadczeniem z innymi polskimi uczelniami.

Dziękując za nagrodę, prof. Andrzej Mania stwierdził, że współdziałanie kra-kowskich uczelni w zakresie wspierania studentów niepełnosprawnych, zarówno na poziomie władz rektorskich, jak i biur ds. osób niepełnosprawnych, jest impo-nujące, co ma także wpływ na działania ogólnopolskie w tym zakresie. Wspo-mniał o opracowaniu przez krakowskie uczelnie siedmiu reguł postępowania w wyrównywaniu szans osób niepeł-nosprawnych na polskich uczelniach. Reguły te mają stać się wskazaniem dla rektorów wszystkich uczelni polskich. – Działalność uczelni w kierunku poprawy jakości kształcenia i integracji osób nie-pełnosprawnych to normalna i oczywista aktywność, tak samo ważna jak inne.

Bardzo się cieszę, że moja działalność została doceniona, bo robiłem to zawsze z wielką przyjemnością i zaangażowa-niem – powiedział na zakończenie prof. Andrzej Mania.

Podczas konferencji przyznano także nagrody dla najbardziej zaangażowanych we wspieranie niepełnosprawnych stu-dentów pracowników każdej z siedmiu krakowskich uczelni. Wśród wyróżnio-nych znalazł się dr Wiktor Szymborski z Instytutu Historii UJ, nagrodzony za pasję w przekazywaniu wiedzy historycz-nej w formie uwzględniającej potrzeby słuchaczy z niepełnosprawnościami. – To jest nagroda za to, co jest istotą Uniwer-sytetu – za pasję, zaangażowanie w po-szukiwanie wiedzy i za jej przekazywanie, także tym grupom studentów, które wciąż jeszcze są słabsze i niekiedy wykluczane – uzasadniał Ireneusz Białek.

W dalszej części konferencji prezen-towano i dyskutowano o możliwościach, jakie stwarzają nowoczesne technologie w przezwyciężaniu barier przestrzennych, komunikacyjnych i społecznych dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. W ra-mach tegorocznych Krakowskich Dni Integracji Dział ds. Osób Niepełnospraw-nych Uniwersytetu Jagiellońskiego zorga-nizował 21 kwietnia 2016 roku warsztaty zatytułowane Odwaga pomaga – nie tylko studentom, dotyczące praktycznych me-tod pracy ze studentami z problemami psychicznymi i adaptacyjnymi. Odbył się również premierowy pokaz filmu zatytu-łowanego W obcym języku, który powstał we współpracy z BON AGH. Film opo-wiada o osobach z niepełnosprawnością słuchu oraz wyzwaniach edukacyjnych, jakie przed nimi stoją.

AWoj

NAGRODA INTEGRALIA

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Prorektor UJ prof. Andrzej Mania i prof. Anna Siwik

Uroczystość wręczenia nagród Integralia odbyła się 19 kwietnia w Centrum Energetyki AGH

67ALMA MATER nr 186

Profesor Dariusz Kosiński – badacz historii i teorii sztuki aktorskiej XIX

wieku w Katedrze Performatyki Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, otrzymał Medal św. Krzysztofa. Wyróżnie-nie zostało przyznawane przez Muzeum Hi-storyczne Miasta Krakowa i miasto Kraków w uznaniu zasług profesora w wieloletnim wspieraniu naukowym wielu projektów mu-zealnych: wystaw i wydawnictw poświęco-nych teatrowi krakowskiemu (w tym pracę w Radzie Programowej nowego Muzeum Teatralnego) oraz za udział w sesjach i de-batach naukowych organizowanych przez Muzeum. Uroczystość wręczenia medalu odbyła się 2 czerwca 2016 w Sali Fontany Pałacu Krzysztofory. – To już po raz szósty honorujemy i wyróżniamy osoby, instytucje i firmy, które od wielu lat wspierają nas finansowo, organizacyjnie i merytorycznie. Identyfikują się z naszą misją, aby pozna-wać, chronić, przybliżać współczesnym i przekazywać naszym następcom niepo-wtarzalne dziedzictwo Krakowa – mówił, witając gości, dyrektor Muzeum Historycz-nego Miasta Krakowa dr Michał Niezabi-towski. Medal św. Krzysztofa, autorstwa krakowskiego rzeźbiarza prof. Karola Badyny, przyznawany jest w trzech kate-goriach: wsparcie merytoryczne, wsparcie finansowe oraz kultywowanie krakowskich tradycji i obyczajów. – Rolą muzeów jest ochrona tożsamości mieszkańców miasta i pielęgnowanie wspólnego dziedzictwa kul-turowego. Muzea muszą jednak nieustannie się rozwijać, od nowa zagospodarowywać. Cieszymy się, że działalność krakowskich muzeów pozostaje w głębokiej synergii z działaniami władz miasta. Dlatego co roku

Medal św. Krzysztofa wręcza prezydent miasta Krakowa, nadając tej uroczystości rangę szcze-gólną – dodał Michał Niezabitowski.

Laudację wygłosił Marcin Baran: Profesor Dariusz Kosiński to uczo-ny, który w swoich badaniach zajmuje się historią i teorią sztuki aktorskiej XIX wieku, polską tradycją teatralną i performatyw-ną, twórczością Jerzego Grotowskiego – jest autorem jego biografii, był również członkiem komitetu redakcyjnego „Teks- tów zebranych” Grotowskiego. W latach 2010–2013 był dyrektorem programowym Instytutu im. Grotowskiego we Wrocławiu, jest zastępcą dyrektora Instytutu Teatralne-go im. Zbigniewa Raszewskiego w Warsza-wie i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych. Zwracając się do lau-reata, mówił: – Panie Profesorze, jest Pan wielkim autorytetem naukowym, cieszy się Pan powszechnym uznaniem i szacunkiem. Wielokrotnie był Pan laureatem prestiżo-wych nagród i wyróżnień. Z ogromnym za-angażowaniem uczestniczy Pan w pracach wielu ważnych instytucji życia naukowego, towarzystw naukowych, komitetów redak-cyjnych, czasopism naukowych, zabiera głos w wielu ważnych sprawach dotyczą-cych dziedzictwa i współczesności teatru polskiego. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa zawsze spotykało się z ogromną otwartością i wsparciem naukowym ze strony Pana Profesora. Doświadczaliśmy tego podczas realizacji różnych projektów muzealnych, wystaw, debat, sesji nauko-

wych, a w szczególności podczas prac nad przygotowaniem wystaw, w tym nowej wystawy stałej w dziale teatralnym naszego Muzeum, oraz publikacji towarzyszących naszym działaniom związanym z historią teatru krakowskiego. W podziękowaniu za długoletnią współpracę, wsparcie nauko-we, cenne wskazówki i uwagi wnoszone podczas tworzenia i realizacji muzealnych projektów, za niezawodną pomoc i ogromną życzliwość i przyjaźń kapituła przyznaje Panu Medal św. Krzysztofa.

Profesor Kosiński, dziękując za wy-różnienie, podkreślił, że jest to dla niego wyzwanie i zobowiązanie na przyszłość. Mówił także o związkach Krakowa i te-atru. – Nowoczesny teatr polski narodził się w Krakowie, z Krakowa wywodzili się praktycznie wszyscy wielcy artyści polskie-go teatru, w tym Kantor i Grotowski. Mam nadzieję, że nowa wystawa stała w Domu pod Krzyżem tę rolę Krakowa w dziejach polskiego teatru przypomni. Muzeum Hi-storyczne Miasta Krakowa rzeczywiście udowadnia codzienną pracą, że jest miej-scem żywym, a Kraków to miasto wielkiej sztuki – zakończył prof. Kosiński.

Pozostałe dwa Medale św. Krzysztofa otrzymali: Kompania Kuflowa – Jar-czyński, Bartczak s.c. – w uznaniu zasług w znaczącym wsparciu finansowym wystaw i wydarzeń organizowanych przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa w 2015 roku, oraz Towarzystwo Strzeleckie „Bractwo Kurkowe” w Krakowie – w uznaniu zasług w kultywowaniu wielowiekowych tradycji i zwyczajów, szerokim upowszechnianiu historii Bractwa Kurkowego poprzez uczestnictwo we wszystkich ważnych wydarzeniach w mieście, a także zasług w promowaniu tradycji brackich w kraju i za granicą.

AWoj

MEDAL ŚW. KRZYSZTOFAFo

t. A

nn

a W

ojn

ar

Prof. Dariusz Kosiński odebrał wyróżnienie z rąk prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego

Laureaci Medalu św. Krzysztofa z dyrektorem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa dr Michałem Niezabitowskim (drugi od lewej)

68 ALMA MATER nr 186

HISTORIA MAGISTRAHISTORIA MAGISTRA VITAE

Potęga tego Wydziału to nie tyl-ko imponujące liczby, pierwsze

miejsca w rankingach i kategoria A+ przyznana przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych. To również po-tęga realizowanej tu misji. Bo to właśnie na tym Wydziale młodym pokoleniom przekazywane jest nasze dziedzictwo narodowe i ukazywane piękno naszego języka – akcentował rektor UJ prof. Wojciech Nowak podczas nadzwy-czajnego otwartego posiedzenia Rady Wydziału Polonistyki, który 29 kwietnia 2016 w auli Collegium Maius świętował dziesięciolecie swego istnienia.

Licznie przybyłych na uroczystość gości powitała dziekan Wydziału prof. Renata Przybylska, przypominając, że jednostka – powołana na podstawie uchwały Senatu UJ z 22 grudnia 2004 i zarządzenia rektora UJ z 27 grudnia 2004 – rozpoczęła działalność 1 wrze-śnia 2005.

– Dzisiejsze spotkanie, zorgani-zowane pod hasłem „Dziesięciolecie,

dziesięciolecia. Historia i współczesność krakowskiej polonistyki” nie jest próbą przedstawienia dorobku naukowego uni-wersyteckich polonistów, bo, aby tego dokonać, trzeba by przygotować kilkudnio-wą sesję. Dzisiejsza uroczystość, która, notabene, odbywa się już w jedenastym roku działalności wydziału, ma charakter symboliczny, bo przecież polonistyka na Uniwersytecie Jagiellońskim ma znacznie

DZIESIĘCIOLECIE WYDZIAŁU POLONISTYKI

dłuższą tradycję – podkreślała dziekan Renata Przybylska. Przypomniała, że jednostka została wyodrębniona z Wy-działu Filologicznego, a wśród osób, które w realizacji tego przedsięwzięcia odegrały znaczącą rolę, byli: ówczesna dziekan Wy-działu Filologicznego prof. Halina Kurek, ówcześni prodziekani: prof. Ryszard Nycz i prof. Jerzy Jarzębski, oraz obecny prorek-tor UJ prof. Jacek Popiel, którego w 2005 roku wybrano na pierwszego dziekana Wydziału Polonistyki.

Obecnie – jak poinformowała prof. Renata Przybylska – na wydziale kształci

się ponad 1500 studentów, zatrudnionych jest ponad 150 osób, w tym 18 profesorów zwyczajnych, 20 profesorów nadzwyczaj-nych z tytułem naukowym, 9 doktorów habilitowanych na stanowisku profesora nadzwyczajnego i 48 doktorów habilito-wanych. W skład wydziału wchodzi 19 katedr, a także Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie, Centrum Badawcze Bibliografii Polskiej Estreicherów, Cen-trum Studiów Humanistycznych, Cen-trum Badań Edukacyjnych i Kształcenia Ustawicznego, Ośrodek Dokumentacji i Badania Twórczości Josepha Conrada,

An

na

Wo

jna

r

An

na

Wo

jna

r

Jan

usz

Sm

ulsk

i

Jan

usz

Sm

ulsk

i

Jan

usz

Sm

ulsk

i

Podczas uroczystości przemawiali: rektor UJ prof. Wojciech Nowak, prof. Halina Kurek, prorektor UJ prof. Jacek Popiel, prof. Ewa Miodońska-Brookes

Przybyłych na uroczystość gości powitała dziekan Wydziału prof. Renata Przybylska; obok prodziekan ds. naukowych prof. Anna Łebkowska oraz prodziekan ds. dydaktycznych dr hab. Jarosław Fazan

69ALMA MATER nr 186

Ośrodek Badań Literatury Dziecięcej i Młodzieżowej, Ośrodek Badań nad Kul-turami Pamięci oraz pięć pracowni.

Wydział ma na swym koncie wiele sukcesów. Ostatnio powodem do dumy jest fakt, że 8 czerwca 2016 w rankingu kierunków studiów zorganizowanym przez Fundację Edukacyjną „Perspektywy” filologia polska prowadzona na Wydziale Polonistyki UJ uznana została za najlepszą w Polsce, już po raz czwarty. Wysoko, bo na trzecim miejscu, znalazło się też kultu-roznawstwo (w grupie kulturoznawstwo i wiedza o krajach i regionach).

Jubileuszowa uroczystość stała się okazją do wspomnień. Nie zabrakło ich w wypowiedzi prof. Haliny Kurek, która opowiadała o nastrojach, jakie towarzy-szyły, tuż przed podziałem, władzom

Wydziału Filologicznego, największego wówczas wydziału Uniwersytetu, skła-dającego się z 14 różnych jednostek: Instytutu Filologii Angielskiej, Instytutu Filologii Germańskiej, Instytutu Filologii Romańskiej, Instytutu Filologii Oriental-nej, Instytutu Filologii Wschodniosłowiań-skiej, Instytutu Filologii Słowiańskiej, Instytutu Filologii Klasycznej, Katedry Fi-lologii Węgierskiej, działającej na prawach Instytutu, Katedry UNESCO do Badań nad Przekładem i Komunikacją Języko-wą, Katedry Językoznawstwa Ogólnego i Indoeuropejskiego, a także Zakładu Estreicherów, Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych, Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych (przekształconego później w Jagiellońskie Centrum Języko-we) oraz Instytutu Polonistyki – wcze-

śniej Instytutu Filologii Polskiej.

– Pomysły dotyczące podziału Wydziału Filo-logicznego UJ pojawiały się kilka lat wcześniej, ale zawsze przy ostatecznym głosowaniu Rada Wydziału Filologicznego decydo-wała jednak, by pozosta-wić go w dotychczasowym kształcie. Dopiero jesienią roku 2004, a dokładnie 25 listopada, przegłosowaliśmy podział Wydzia-łu Filologicznego i utworzenie Wydziału Po-lonistyki – wspominała prof. Halina Kurek.

– Decyzja o powołaniu Wydziału Po-lonistyki, co do której faktycznie były wąt-pliwości, była koniecznością wynikającą

z rozwoju humanistyki – mówił prorektor Jacek Popiel. – Niejednokrotnie mieliśmy odmienne zdania, ale, co niezmiernie ważne, rozstawaliśmy się w przyjaźni – zaznaczył. Podziękował wszystkim, którzy w tamtym okresie okazali mu wsparcie. Wśród tych osób wymienił ówczesnego rektora UJ prof.

Franciszka Ziejkę, a także profesorów: Mar-celę Świątkowską, Władysława Witalisza, Teresę Walas, Jerzego Jarzębskiego, Renatę Przybylską.

Podczas jubileuszowego spotkania polonistów nie mogło zabraknąć wykładu. Wygłosił go prof. Franciszek Ziejka, który, mówiąc o początkach polonistyki na UJ, wyjaśnił, między innymi, dlaczego Adam Mickiewicz nie objął posady profesora literatury polskiej Uniwersytetu Jagielloń-skiego zaproponowanej mu przez rektora Józefa Majera (pełny tekst tego wystąpienia na s. 73–79). Nawiązując do historii świę-tującego jubileusz Wydziału Polonistyki, profesor zwrócił uwagę, że w 2016 roku przypada również 65. rocznica powstania na Uniwersytecie Jagiellońskim Wydziału Filologicznego.

W dalszej części spotkania uczestnicy uroczystości usłyszeli jeszcze wystąpienia prof. Ewy Miodońskiej-Brookes, prof. Bogu-sława Doparta, dr hab. Elżbiety Rybickiej, dr. hab. Macieja Raka i mgr. Bogusława Wajzera.

Druga, bardziej kameralna, część spo-tkania odbyła się w siedzibie Wydziału Polonistyki przy ul. Gołębiej 20, gdzie można było zobaczyć, jak po remoncie wygląda słynny pokój profesorski nr 18, w którym powstaje galeria portretów upamiętniających wybitnych profesorów polonistyki krakowskiej.

Rita Pagacz-Moczarska

An

na

Wo

jna

r

Jan

usz

Sm

ulsk

i

Jan

usz

Sm

ulsk

i

Prof. Franciszek Ziejka podczas wykładu o początkach polonistyki na UJ

Jubileuszowe spotkanie polonistów odbyło się 29 kwietnia 2016 w auli Collegium Maius

Spotkanie zostało zorganizowane pod hasłem „Dziesięciolecie, dziesięciolecia.

Historia i współczesność krakowskiej polonistyki”

70 ALMA MATER nr 186

W pracy naukowca na początku najważniejsza jest ciekawość,

spontaniczne pytania: jak to jest?, dlaczego tak? A potem szukanie od-powiedzi, podporządkowane dążeniu do prawdy lub choćby zbliżaniu się do niej.

Naukowcy powinni bronić praw-dy naukowej i zdrowego rozsądku, ale też powinni być otwarci na nowe i trudne pytania, raczej twierdzić: „Wiem, że im więcej wiem, tym bardziej wiem, ile jeszcze nie wiem”, a nie popadać w pychę, wierząc, że odkryli prawdy ostateczne.

Jako dziecko nigdy nie my-ślałam, że będę naukowcem, ale zawsze bardzo lubiłam się uczyć. Motywacją była dla mnie starsza sio-stra. Uwielbiałam czytać. W szkole podstawowej Quo vadis Henryka Sienkiewicza pochłonęłam w jedną noc i pół dnia. Fascynowało mnie też pisanie pamiętników, listów, opowiadań oraz kółko teatralne. Długo jednak nie byłam zdecydowa-na na to, by studiować polonistykę, rozważałam jeszcze wybór prawa lub socjologii. Na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim dostałam się w 1976 roku, a ukończyłam je cztery lata póź-niej – pod koniec dekady gierkowskiej takie skrócone studia funkcjonowały przez pewien czas. Od pierwszego roku uczestniczyłam w dialektologicznych obozach językoznawczych pod opieką Bogusława Dunaja i to właśnie jemu zawdzięczam ostateczną decyzję o wyborze seminarium językoznawczego, choć bardzo pociągała mnie również literatura okresu romantyzmu. Na uczelni zostałam trochę przez przypadek. Co prawda, ukończyłam studia z wyróżnieniem, ale nie byłoby dla mnie etatu, gdyby nie urlop macierzyński starszej koleżanki. Ówczesny docent Bogusław Dunaj, promotor mojej pracy magisterskiej, zaproponował mi najpierw roczne zastępstwo, a potem

ten etat jakoś mi przyznano. Pierwsze dziesięć lat było dla mnie bardzo trudne – mieszkając z mężem i moim wówczas maleńkim synem w Dąbrowie Górniczej, dojeżdżałam do Krakowa na zajęcia i zebrania naukowe, ze stacji Gołonóg z przesiadką w Jaworznie-Szczakowej. Czasem podróż trwała dłużej niż mój pobyt na uczelni w danym dniu. Do tego, oczywiście, dochodziły trudności związane ze stanem wojennym, kartkami na żywność i inne towary, ogólnie szary i smutny koloryt tamtych lat.

Jednak było warto. W katedrze kierowa-nej przez prof. Bogusława Dunaja panowała bardzo dobra, twórcza atmosfera, badaliś- my polski język mówiony na przykładzie Krakowa i Nowej Huty, co w tamtym czasie było zadaniem pionierskim, opraco-wywaliśmy słownik frekwencyjny języka mówionego [zbiór najczęściej używanych

słów w danym języku – przyp. red.] – ręcznie, przez rozpisywanie odsłuchanych z taśm tekstów na papierowe fiszki i ich zliczanie, bo to były jeszcze czasy bez komputerów. Lubiliśmy się nawzajem. Odbyłam też wtedy staż naukowy w Instytucie Języka Polskiego PAN pod opieką prof. Romana Laskowskiego, który okazał się drugim z moich mistrzów. W 1987 roku obroniłam pracę dok-torską, a pięć lat później przepro-wadziłam się do Krakowa, wtedy już z dwójką moich dzieci, synem i córką, i rozpoczął się dla mnie naj-lepszy okres. Zwróciłam się w stro-nę językoznawstwa kognitywnego, w 2002 roku uzyskałam stopień doktora habilitowanego na ówcze-snym Wydziale Filologicznym UJ, w roku 2008 tytuł profesora.

W 1995 roku, kiedy po prze-rwie spowodowanej urlopem macierzyńskim i wychowawczym wróciłam do czynnego uprawiania nauki, miałam mnóstwo wątpli-wości i niewiary we własne siły

i możliwości. I wtedy, po przedstawionym w Lublinie na Zjeździe Polskiego Towa-rzystwa Językoznawczego referacie – bę-dącym wstępem do zamierzonych przez mnie badań, które ostatecznie złożyły się na książkę habilitacyjną – zwróciłam się do prof. Marii Honowskiej z pytaniem, czy takie badania warto podejmować. Usłyszałam od niej słowa otuchy i za-chęty, dzięki którym uwierzyłam w sens swej pracy.

Czy uważam, że w Polsce osiągnięcia naukowe kobiet są doceniane w takim samym stopniu jak osiągnięcia naukowe mężczyzn? Myślę, że pod tym względem idzie ku lepszemu. Ale sądzę, że młode badaczki będące matkami powinny mieć z urzędu, na przykład, wydłużony okres na zrobienie doktoratu lub habilitacji o co najmniej dwa lata. Taki ustawowy zapis wyrównywałby szanse.

MARZĘ JESZCZE O NAUKOWYM ODLOCIE

Prof. Renata Przybylska – językoznawca, od 2012 roku dziekan Wydziału Polonistyki UJ, założycielka i pierwsza kierow-nik (1995–2005) Podyplomowego Studium Retoryki na Wydziale Polonistyki UJ, długoletni członek Polskiego Towarzystwa Językoznawczego, w latach 2008–2014 jego prezes; członek Zarządu Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego, obecnie wybrana na drugą kadencję na członka Komitetu Językoznawstwa PAN, członek Rady Naukowej Instytutu Języka Polskiego PAN, redaktor naczelna „Biuletynu Polskiego Towarzystwa Językoznawczego”. Autorka ponad 100 publikacji naukowych. Laureatka wielu nagród, między innymi Nagrody im. Kazimierza Nitscha, przyznanej w 2005 roku przez PAN za wybitne osiągnięcia naukowe.

An

na

Wo

jna

r

Profesor Renata Przybylska; jubileusz 10-lecia Wydziału Polonistyki UJ, 29 kwietnia 2016

71ALMA MATER nr 186

JĘZYK W KONTEKŚCIE WSPÓŁCZESNOŚCI

Interesuje mnie przede wszystkim związek między językiem a tym, jak człowiek postrzega rzeczywistość, two-rzy struktury pojęciowe, magazynuje je i wyraża w komunikacji z innymi. Język jest może nie jedyną „ścieżką dostępu” do drugiego człowieka, ale jednak najważ-niejszą. Nadaje w jakimś stopniu strukturę zarówno naszemu doświadczeniu, jak i myśleniu.

Za najważniejsze i najbardziej ory-ginalne swoje osiągnięcie uważam zastosowanie tzw. schematów wyobraże-niowych – jednego z narzędzi semantyki kognitywnej – do analizy semantycznej wybranych grup polskich czasowników prefiksalnych (z prefiksami do-, od-, prze-, roz-, u-). Temu zagadnieniu poświęciłam książkę wydaną w 2006 roku. Planuję też kontynuować moje wcześniejsze badania nad relacją język a przestrzeń, zwłasz-cza w ujęciu porównawczym z innymi językami.

Ogólnie najbardziej interesuje mnie se-mantyka. Od 2006 roku jestem też bardzo silnie zaangażowana, jako jeden z głów-nych wykonawców, w finansowany przez Narodowy Program Rozwoju Humanistyki projekt „Wielki słownik języka polskiego PAN”, którego efektem ma być pierwszy elektroniczny słownik języka polskiego o charakterze naukowym. Powstaje on na podstawie źródeł, jakich dostarcza Narodowy Korpus Języka Polskiego, i obejmuje zasadniczo słownictwo pozo-stające w użyciu od 1945 roku do dziś. Redagowanie tego słownika wypełnia mi dziś właściwie każdą wolną chwilę. Dla mnie jest to fascynująca praca, pozwalają-ca uchwycić język w użyciu, w kontekście współczesności, opisać następujące obec-nie zmiany w słownictwie, innowacje we fleksji i w składni, zmiany zabarwienia stylistycznego i aksjologicznego wyrazów, nowe zapożyczenia i procesy ich adaptacji do polszczyzny, sieć wzajemnych relacji leksykalnych między słowami itd.

W ciągu 35 lat działalności naukowej podejmowałam bardzo wiele różnych tematów, niektóre z nich miały swoje aneg-dotyczne tło. Na przykład, jedna z moich prac, napisana w latach 80. XX wieku, dotyczyła współczesnego polskiego słow-nictwa erotycznego. Dziś podjęcie takiej tematyki nikogo nie szokuje, ale wówczas oznaczało złamanie pewnego tabu obycza-jowego. Lubię też moje prace dotyczące

współczesnych polskich nazw firmowych – są one silnie związane z marketingiem handlowym i stanowią przykład na to, że wyniki badań językoznawczych mogą mieć bezpośrednie przełożenie na strategie marketingowe i efekty ekonomiczne.

W recepcji moich prac widzę pew-ną dziwną tendencję: te, które uważam za najważniejsze, którym poświęciłam wiele lat badań, są stosunkowo rzadziej cytowane, a w szerszym obiegu, z wielo-ma cytowaniami obecne są prace, które traktowałam jako działalność uboczną, które przygotowałam mniejszym nakła-dem pracy. Sądzę, że ta obserwacja stawia pod znakiem zapytania sensowność ocen

naszej działalności naukowej opartych na liczbie cytowań.

ZAWSZE TRZEBA ROZMAWIAĆ

Czy usprawnienie komunikacji mię-dzy ludźmi odgrywa najistotniejszą rolę w łagodzeniu, a nawet rozwiązywaniu konfliktów współczesnego świata? To jest teza, w którą chciałabym wierzyć. Nie ma alternatywy dla komunikacji, dialogu, nieustannych prób porozumienia się mię-dzy ludźmi, społecznościami, narodami, państwami czy religiami. W przypadku konfliktu albo rozmawiamy ze sobą, albo idziemy na wojnę. Uważam, że zawsze

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Promocje doktorskie, 20 maja 2013

Prof. Renata Przybylska wpisuje się do Księgi protokołów oddania i przejęcia władzy rektorskiej w Uniwersytecie Jagiellońskim; 31 sierpnia 2014

72 ALMA MATER nr 186

trzeba rozmawiać, w nieskończoność od-nawiać kredyt zaufania, licząc, że może tym razem się uda.

W bardzo wielu zawodach jedną z naj-częściej wymaganych umiejętności jest sztuka publicznego przemawiania. Trudno wręcz wskazać taki zawód, w którym mogłaby być to umiejętność nieprzydat-na. Nauczyciel, profesor, ksiądz, polityk, dziennikarz, dyrektor, sędzia, prokurator, adwokat... – każdy musi wielokrotnie zabrać głos publicznie. Warto w tym kierunku kształcić się w każdym wieku i w każdym zawodzie.

Językoznawstwo będzie się coraz intensywniej rozwijać w kierunku przekła-doznawstwa, glottodydaktyki, logopedii, lingwistyki kryminalistycznej, jurysling- wistyki (badań nad związkami między językiem a prawem), retoryki i w ogóle komunikacji publicznej: urzędowej, w są-downictwie, w stosunkach lekarz–pacjent. Przede wszystkim jednak będzie się roz-szerzać w kierunku nauki o komunikacji, w tym także komunikacji międzykultu-rowej. Ale językoznawstwo pozostanie też ważne na poziomie podstawowym: dostarczania narzędzi do kształcenia kom-petencji językowej każdego z nas.

Z INNEJ PERSPEKTYWY

Obowiązki administracyjne pełnię od 2002 roku, wtedy bowiem zostałam wicedyrektorem ówczesnego Instytutu Filologii Polskiej, a po wydzieleniu się samodzielnego Wydziału Polonistyki od 2005 do 2012 roku byłam prodziekanem. Obecnie pełnię funkcję dziekana Wydziału. Łączenie pracy naukowej z zarządzaniem

jest bardzo trudne. Wciąż przypominają mi się słowa mojego mentora, nieżyjącego już prof. Romana Laskowskiego: „Czy warto marnować tyle lat na działalność niezwią-zaną ściśle z nauką?”. Wierzę jednak, że moja działalność organizacyjno-adminis- tracyjna ma sens, przyczynia się do sukce-sów kierowanego przeze mnie Wydziału, tworzenia dobrej atmosfery zarówno dla pracy naukowej, jak i dydaktycznej. Lubię swój Wydział, bardzo cenię swoich kolegów i jestem wielu z nich wdzięczna za wsparcie, jakiego mi udzielają w zarzą-dzaniu nim. Funkcja dziekana umożliwia też szersze spojrzenie na sprawy nauki, nie tylko z perspektywy polonistyki. Poza tym daje szansę poznania wielu interesują-cych ludzi, uczestniczenia w istotnych dla Uniwersytetu wydarzeniach. Umożliwia wprowadzanie w życie różnych pomysłów, uczy też pokory.

W latach 1997–1998 pracowałam jako associated professor w Hankuk University of Foreign Studies w Seulu w Korei Południowej. Prowadziłam też wykłady gościnne na Uniwersytecie Sorbona IV w Paryżu oraz na Uniwersy-tecie Humboldtów w Berlinie. Kontakty z badaczami z zagranicy są bardzo cenne, pozwalają spojrzeć z innej perspektywy na polskie i polonistyczne językoznawstwo. Utwierdzają mnie też w przekonaniu, że uprawiane na naszym Wydziale badania w niczym nie ustępują swym poziomem badaniom w dziedzinie językoznawstwa i literaturoznawstwa prowadzonym za granicą. Żałuję trochę, że brakuje czasu na budowanie zespołów badawczych wspól-nie z kolegami z zagranicy. Dzięki takim zespołom moglibyśmy wypromować

w Europie, a może i w świecie osiągnięcia krakowskiej polonistyki.

W pracy naukowej, w skali mikro, naj-przyjemniejszy jest moment wyłonienia się problemu, jego sformułowanie i wstępne wytyczenie drogi badawczej. Na końcu natomiast przyjemnie jest zobaczyć, że inni badacze czytają nasze teksty, odwołują się do nich czy z nimi polemizują. Zawsze uważam, że największa wdzięczność należy się wszystkim czytelnikom – od studentów począwszy, a na koleżankach i kolegach skończywszy. W zalewie informacji, w tym także informacji naukowych, przykuć uwa-gę czytelnika do swojej wypowiedzi to już wielki sukces.

Uczelnia powinna być miejscem wol-nej wymiany poglądów, diagnozowania nienazwanych i niedostrzeżonych proble-mów, prób ich rozwiązywania bez nacisku komercji, zewnętrznych interesariuszy i bez myślenia o tym, czy i jakie pieniądze można by na tej wiedzy zarobić. Moja wizja idealnej uczelni jest skrajnie idealistyczna.

Marzę, aby mieć więcej czasu na spokojną pracę naukową i aby mieć dużo szczęścia do ludzi, których spotykam na swojej drodze naukowej. Abym spotkała takich, od których mogłabym się dużo nauczyć i z tej nauki czerpać przyjemność. Młodzież ma dziś pewne ciekawe słowo na opisanie stanów swoistego szczęścia związanego z zatopieniem się w innej rzeczywistości niż szara codzienność. To słowo to odlot. Powiem więc tak: marzę jeszcze o naukowym odlocie.

Wysłuchała i opracowała Rita Pagacz-Moczarska

Fragment książki „Z naukowcami o nauce”

Promocje habilitacyjne, aula Collegium Maius; 5 czerwca 2014 Filip

Ra

dw

ski

73ALMA MATER nr 186

PIERWSI PROFESOROWIE LITERATURY POLSKIEJ

Długą była droga do powstania na Uniwersytecie Jagiellońskim Katedry Języka i Literatury Polskiej. Już w 1776 roku Hugo Kołłątaj w przygotowanym na zlecenie Komisji Edukacji Narodowej dokumencie zatytułowanym O wprowa-dzeniu dobrych nauk do Akademii Kra-kowskiej upominał się o podjęcie prac nad rozwojem języka polskiego. Pisał: Języki dziś żyjące lubo z równą łatwością i po szkołach wojewódzkich dawane być mogą, że jednak Akademia ma być szkołą nauczy-cielów, więc przystoi, aby i w niej nie były zaniedbane. Przed wszystkimi zaś trzymać powinien miejsce język polski, nad którego wydoskonaleniem Akademia pracować powinna, zbogacając go w słowa do nauk i tłumaczenia terminów szkolnych zgodne2. Na realizację postulatu reformatora Aka-demii trzeba było jednak czekać jeszcze kilkadziesiąt lat.

Pierwsze zapowiedzi zmian pokaza-ły się w 1785 roku, kiedy to w Szkole Głównej Koronnej pojawił się profesor literatury Marcin Fijałkowski. W wykła-dach uniwersyteckich obok podstawowych wiadomości z zakresu gramatyki, retoryki i poetyki podawał słuchaczom wskazówki dotyczące metody nauczania języków, czytania książek, tłumaczenia. Dokony-wał wspólnie ze słuchaczami przekładów autorów starożytnych na język polski i na odwrót: sławnych mów mężów polskich na łacinę. Wykład był prowadzony w języku polskim, co było wielką nowością i postę-pem, ale też naraziło Fijałkowskiego na liczne przykrości3.

Marcin Fijałkowski przeszedł na eme-ryturę w 1802 roku, w czasie, gdy władze austriackie przystąpiły do germanizacji Uniwersytetu, toteż nie mogło być mowy o jakimkolwiek przedsięwzięciu mającym

na celu wprowadzenie wykładów poświęconych językowi czy litera-turze ojczystej.

Dopiero u zarania istnienia Wol-nego Miasta Krakowa przybył do Krakowa Paweł Czajkowski (1785– –1839), któremu władze Uczelni zleciły wykłady z zakresu literatury polskiej. Czajkowski z urodzenia był nie tyle uczonym, co poetą (rymopisem), trudno było zatem wymagać od niego, aby prowadził systematyczne wykłady poświę-cone literaturze polskiej. W chwili objęcia katedry nie posiadał nawet doktoratu4. Wiele wskazuje na to, że profesor ten wyżej cenił swoją poezję od poezji poprzedników. Nie dziw zatem, że od czasu do czasu odczytywał on słuchaczom swoje utwory poetyckie5. Tu wspominam o nim ze względu na jedno jego dzieło, do dziś pozostające w ręko-pisie: złożony z jedenastu pieśni po-emat Sala Jagiellońska, w którym Czajkowski dał wierszowany opis polichromii auli Collegium Maius, zaprojektowanej przez kanonika Sebastia-na Sierakowskiego, a wykonanej przez przyjaciela poety, Michała Stachowicza6.

Spośród następców Czajkowskiego godzi się wspomnieć o Kajetanie Tro-jańskim (1797–1850), który wprawdzie był specjalistą od literatury łacińskiej, ale który po odejściu z uczelni Czajkowskiego wykładał także literaturę polską. Pamięta się o nim dzisiaj głównie jako o autorze podręczników szkolnych oraz słowników7.

Na szczególną uwagę zasługuje nato-miast Michał Wiszniewski (1794–1865), absolwent Liceum Krzemienieckiego, który dzięki swoim rozlicznym talentom zrobił w życiu błyskawiczną karierę. Już w wieku 37 lat został profesorem Uniwer-sytetu Jagiellońskiego! Od 1831 roku wy-

kładał tu historię powszechną, od 1833 – literaturę powszechną, zaś od jesieni 1847 do kwietnia 1848 – historię literatury pol-skiej8. Główną przesłanką do utrwalenia pamięci o nim jest jego monumentalne dzieło Historia literatury polskiej9.

Wszystko wskazywało na to, że w oso-bie Wiszniewskiego Uniwersytet będzie miał kompetentnego profesora literatury polskiej. Skończyło się jednak inaczej: w nocy z 24 na 25 lutego 1846, uważając, że sprawy narodowe idą w złym kierunku, odsunął od władzy dyktatora powstania krakowskiego Jana Tyssowskiego i ogłosił się naczelnikiem narodu polskiego10. Wła-dza jego trwała jednak tylko kilka godzin, pozbawił go jej bowiem Edward Dembow-ski ze swoimi zwolennikami, a działający

ZASZCZYT NAJWIĘKSZY,JAKI MOŻE SPOTKAĆ NAUCZYCIELA POLAKAO początkach polonistyki krakowskiej1

Walenty Wańkowicz, Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale, (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie)

74 ALMA MATER nr 186

w Krakowie Trybunał Rewolucyjny skazał go na śmierć11. Uczony uniknął śmierci, chroniąc się we Wrocławiu. Po upadku powstania krakowskiego podjął na nowo zajęcia, ale nie był dobrze postrzegany ani przez obóz patriotyczny, ani też przez władze austriackie. Między innymi z tego powodu w 1847 roku wywiózł rodzinę do Włoch. W okresie Wiosny Ludów na nowo włączył się w bieg życia politycz-nego12, rychło jednak uznał, że dalszy jego pobyt w Krakowie nie ma sensu. Uzyskawszy urlop „zdrowotny” z Uni-wersytetu, w kwietniu 1848 roku wyjechał do Włoch i podjął starania o emeryturę uniwersytecką; uzyskawszy ją, osiadł na stałe w okolicach Genui13.

Mimo ponawianych przez władze Uniwersytetu monitów nie powrócił do Krakowa. W tej sytuacji przystąpiono do poszukiwania kandydata na profesora literatury polskiej UJ. Ku wielkiej radości wielu krakowian posadę tę rektor Uniwer-sytetu Jagiellońskiego prof. Józef Majer zaproponował Adamowi Mickiewiczowi. Aby zrozumieć powody niekłamanej radości mieszkańców Krakowa z pod-jęcia tej inicjatywy, trzeba uświadomić sobie, kim był autor Pana Tadeusza dla mieszkańców Krakowa. Zanim zatem przywołam tu w skrócie przebieg wyda-rzeń z lat 1848/1849 związanych z pro-pozycją powierzenia Mickiewiczowi Ka-tedry Literatury Polskiej UJ, przypomnę trzy znamienne epizody z dziejów jego

sławy pod Wawelem, tworzą one bowiem odpowiedni kontekst historyczno-kulturowy dla zabiegów rektora Uniwersytetu Jagiel-lońskiego mających na celu sprowadzenie do Krakowa owiane-go sławą profesora li-teratury słowiańskiej w paryskim Collège de France14.

ZACZĘŁO SIĘ OD PLAGIATU...

Najpierw zasko-czenie: okazuje się, że autor Pana Tadeusza zadebiutował w Kra-kowie balladą Pani Twardowska! Rzecz w tym jednak, że nie

wystąpił tu pod swoim nazwiskiem, słynną balladę „ukradł” mu bowiem podpisujący się pseudonimem „P. Kor.” nieznany autor. Ponieważ o sprawie tej już szerzej pisałem, tu przypomnę jedynie, że w 1823 roku na łamach wydawanego przez Konstantego Majeranowskiego pisemka „Muza Nad-wiślańska”, będącego kolejną mutacją „Pszczółki Krakowskiej”, ukazał się wiersz Powieść o Twardowskim15. Autor (?) owego wiersza niezbyt się wysilił: pozmieniał jedynie tu i ów-dzie brzmienie niektórych słów ballady Mickiewicza16. W tej sprawie interesujące jest co innego: plagiat ballady Mickiewicza ukazał się na ła-mach czasopisma redagowa-nego przez powieściopisarza i dramaturga krakowskiego Konstantego Majeranow-skiego, który dwa lata wcześ- niej szeroko rozpisywał się o Twardowskim. Można za-tem przypuszczać, że to on ukrył się za pseudonimem „P. Kor.”. Widocznie uznał, że Mickiewicz „ukradł” mu temat, toteż pod wymyśl-nym pseudonimem ogłosił jego balladę. Za przyjęciem takiej wykładni pojawienia się owego plagiatu zdaje się przemawiać późniejsza działalność Majeranowskie-

go jako naczelnego cenzora Rzeczypo-spolitej Krakowskiej, kiedy to stał się najzagorzalszym wrogiem Mickiewicza w Krakowie, z wyjątkową zaciekłością ścigającym w drugiej połowie lat 30. XIX wieku przemycane do Wolnego Miasta Krakowa zakazane przez Komitet Cenzury dzieła poety.

POETA NA OŁTARZ WYNIESIONY

W latach 30. XIX wieku w Krakowie szczególną rolę w upowszechnieniu sławy Mickiewicza odegrał Wojciech Korneli Stattler (1800–1875), jeden z bardziej znanych w tej epoce polskich artystów malarzy, wieloletni profesor krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Krakowianin z urodzenia, pochodził Stattler z rodziny szwajcarskiej. Obdarzony talentem, już w wieku 18 lat otrzymał stypendium sena-tu Wolnego Miasta Krakowa, dzięki które-mu mógł wyjechać dla kontynuowania stu-diów malarskich do Rzymu. W Wiecznym Mieście spędził dziesięć lat, kształcąc się, między innymi, w Akademii św. Łukasza oraz w Akademii Weneckiej. Po powrocie do Krakowa objął stanowisko profesora w Szkole Sztuk Pięknych. W styczniu 1830 roku uzyskał zgodę władz Uniwer-sytetu na kolejny wyjazd do Rzymu. Tym razem miał zająć się zebraniem w kręgu tamtejszej kolonii polskiej funduszy na za-kup gipsowych odlewów dla Szkoły Sztuk Pięknych. W czasie tego pobytu zetknął się

Strona tytułowa powieści Konrad Wallenrod Adama Mickiewicza wydanej w Petersburgu w 1828 r. (ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej)

Wojciech Korneli Stattler, Chrzest Jezusa w Jordanie, obraz z 1838 r. w ołtarzu

w kaplicy bp. Jakuba Zadzika, w katedrze wawelskiej. W postaci

św. Jana artysta ukazał Adama Mickiewicza, swojego przyjaciela

Ks.

Zd

zisła

w S

oc

ha

cki

75ALMA MATER nr 186

z Mickiewiczem. Poznał go w rzymskim salonie Ankwiczów. To Henrietta Ankwiczówna miała być inicjatorką zaproszenia Mickiewicza do salonu swych rodziców. Po la-tach malarz tak odtwarzał scenę spotkania młodego poety z gośćmi Henrietty: Wkrótce zameldowano: „Adam Mickiewicz!”. Wszedł mężczyzna 29 lat mający (sic!), czarne-go zarostu, z zapadły-mi policzkami, opalony włoskim słońcem; pewny siebie, śmiały. Stanąwszy w pośrodku nas, wpatrzył się w Henriettę, jakby ją jednym spojrzeniem, jak świat cały, chciał ogarnąć. Biedaczka! Spuściła oczy. Serce widać mocno uderzyło, gdyż słowa przemówić nie mogła17. Odtąd Stattler spotykał się z autorem Grażyny nie tyl-ko u Ankwiczów, ale także w domach innych członków polskiej kolonii – u Ra-dziwiłłów, Czartoryskich, Sanguszków czy Potockich. Mickiewicz dosyć często odwiedzał także rzymską pracownię Stat-tlera. Bliska znajomość między artystami przekształciła się wkrótce w przyjaźń, co zostało udokumentowane w szczególny sposób: Mickiewicz, wspólnie z Antonim Edwardem Odyńcem i Stefanem Gorczyń-skim, został świadkiem na ślubie malarza z Klementyną Zerboni.

Malarz przez całe późniejsze życie po-zostawał pod wielkim wpływem Mickie-wicza. Umocniła te więzi trwająca wiele lat, utrzymana w serdecznym tonie ich korespondencja. Co godne podkreślenia, Stattler nie krył wpływu, jaki wywarł na jego twórczość Mickiewicz. Przyznawał, na przykład, że z dyskusji toczonych z przyszłym autorem Ksiąg narodu i piel-grzymstwa polskiego zrodził się pomysł słynnego jego obrazu Machabeusze, za który w 1842 roku otrzymał w Paryżu złoty medal.

Okazuje się, że malarz szeroko upo-wszechniał wiedzę o autorze Pana Tade-usza. W czasie swoich zajęć ze studentami Szkoły Sztuk Pięknych (a byli między nimi Aleksander Kotsis, Artur Grottger oraz Jan Matejko) korzystał z każdej nadarzającej się okazji, aby podkreślić wyjątkowe miejsce Mickiewicza w dziejach kultury polskiej. Potwierdza to, między innymi,

ogłoszony w 1968 roku, jego list do Karola Es-treichera seniora z 1860 roku, w którym artysta pi-sał o Mickiewiczu: Był to wielkolud, czyli olbrzym, wobec którego byłem zbyt drobną istotą, aby się mógł mną zajmować, iż czciłem go szczerze i ko-chałem; uważał, żem go miał za Wisłę, z której piję wody, za powietrze nad naszym Wawelem, którym oddycham i żyję. Przeto mile mnie przyj-mował, chętnie ze mną rozmawiał18.

Sławę wielkiego poety Stattler utrwalał przecież

przede wszystkim pędzlem. Jeszcze w Rzy-mie namalował „popiersie, w płaszczu” Mickiewicza19. Tu chciałbym jednak przywołać historię innego portretu autora Pana Tadeusza. Okazuje się, że w roku 1836 Wojciech Stattler otrzymał od biskupa Ludwika Łętowskiego, zajmującego się konserwacją katedry wawelskiej, zamówie-nie na obraz Chrzest w Jordanie. Malarz dzieło wykonał, zamierzał też wysłać go na wystawę do Londynu, władze kościelne zdecydowały jednak o natychmiastowym umieszczeniu go w ołtarzu odnowionej wła-śnie kaplicy biskupa Zadzika w wawelskiej katedrze, gdzie znajduje się do dzisiaj. Ob-raz – o czym wspominają autorzy piszący o katedrze wawelskiej – wywołał w Kra-kowie znaczne poruszenie. Powód owego poruszenia wyjaśnił swego czasu Walery Eljasz-Radzikowski, który wspominał, że Stattler postaciom nadał podobieństwo do osób wybitnych ówcześnie. Głowa św. Jana przedstawia Mickiewicza20. Decyzja artysty malarza była w rzeczy samej odważna: korzystając z przysługujących mu praw, „wyniósł” on na ołtarz swego ulubionego poetę! Co więcej – uczynił to jeszcze za życia tego poety, w czasach, gdy wzmian-kowany wyżej Komitet Cenzury z Konstan-tym Majeranowskim na czele prowadził „świętą” wojnę z utworami Mickiewicza21.

PRZYGODA STUDENTÓW UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Z MICKIEWICZEM

Sądzę, że dla zrozumienia wagi pod-jętych w 1848 roku starań władz UJ o sprowadzenie na Katedrę Literatury Polskiej Adama Mickiewicza niezbędne

jest przywołanie tutaj jeszcze jednego epi-zodu z dziejów sławy poety w Krakowie: epizodu związanego z Uniwersytetem, którego „bohaterami” byli studenci. Hi-storycy literatury zgadzają się co do tego, że słuchacze Uniwersytetu Jagiellońskiego należeli do najzagorzalszych w latach 20. XIX wieku entuzjastów poezji autora Bal-lad i romansów. W ciągu wielu lat byli oni głównymi bojownikami o miejsce Mickie-wicza w życiu duchowym Krakowa. To ich uwielbienie dla wileńskiego poety dopro-wadziło jednak do... korsarskiego wydania w 1828 roku Konrada Wallenroda. Kulisy tej dziwnej przygody ujawnił w 1898 roku Władysław Bełza, pisali o niej także inni badacze22.

Przypomnę za poprzednikami, że poddana surowemu nadzorowi poli-cyjnemu młodzież krakowska z epoki poprzedzającej bezpośrednio wybuch powstania listopadowego prowadziła żywą działalność patriotyczną23. W 1827 roku zawiązali oni organizację wzorowaną na istniejących na uniwersytetach niemiec-kich stowarzyszeniach burszowskich24. Członkowie tej grupy od dłuższego czasu entuzjazmowali się pojawiającą się na horyzoncie życia literackiego poezją romantyczną, w tym – twórczością Mic-kiewicza. Poezję tę poznawali głównie dzięki działalności wydawców lwow-skich. Ale Konrada Wallenroda poznali w innych okolicznościach. Okazuje się, że egzemplarz wydanej na początku 1828 roku w Petersburgu powieści poetyckiej Mickiewicza o krzyżackim Wielkim Mistrzu wiosną tego roku przywiozła do Krakowa pani Potocka z Mokronowskich. Podarowała ona dziełko Mickiewicza jed-nemu z członków wzmiankowanej grupki entuzjastów romantycznej poezji, Mie-czysławowi Darowskiemu, późniejszemu uczestnikowi powstania listopadowego i Wiosny Ludów. Stało się to w czasie spotkania owej pani ze studentem u ów-czesnego biskupa krakowskiego Karola Skórkowskiego25, u którego, jako krewny, Darowski mieszkał. Młodzieniec natych-miast po otrzymaniu książeczki pobiegł do mieszkania jednego z kolegów, Stefana Potockiego, gdzie odbywało się właśnie spotkanie członków stowarzyszenia. Tu w obecności kilkunastu studentów odbyła się nocna lektura utworu. Po latach Darow-ski tak wspominał reakcję swych kolegów na poezję Mickiewicza: W miarę czytania zapał słuchaczów wzrastał, entuzjazm ich ogarniał, aż wreszcie wybuchł takim

Wojciech Korneli Stattler, Autoportret, (ilustracja pochodzi z opracowania Władysława Tomkiewicza, Katalog obrazów wywiezionych z Polski przez okupantów niemieckich w latach 1939–1945. Malarstwo obce, War-szawa, Ministerstwo Kultury i Sztuki

1949)

76 ALMA MATER nr 186

szałem uniesienia, że niektórzy prawie od zmysłów odchodzili, gdym wygłaszał ten wiersz z powieści Wajdeloty:„Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w oj-czyźnie” – rozległ się jęk tak przejmujący serce, że do dziś jeszcze [tzn. do 1886 roku, w tym bowiem roku opowiadał historię Bełzie] brzmi on w moim uchu, choć od tej chwili lat sześćdziesiąt ubiegło26.

Na tym nocnym zebraniu zapadła de-cyzja o wydaniu dzieła Mickiewicza wła-snym sumptem. Darowski wraz z jednym z przyjaciół udał się nazajutrz na Stradom, do „faktora studenckiego, starego Żyda”, by zaciągnąć u niego pożyczkę na wydanie poematu27. Utwór Mickiewicza wydali w ciągu tygodnia w znajdującej się przy Rynku Głównym drukarni braci Ignacego i Stanisława Gieszkowskich, w nakładzie 500 egzemplarzy. Warto tu dodać, że tomik został zaopatrzony – podobnie jak jego edycja petersburska – w portret poety według obrazu Wańkowicza oraz w trzy ryciny, które z oryginału skopiował pro-fesor krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych Jan Nepomucen Bizański! Dla odzyskania założonych pieniędzy książkę wycenili bardzo tanio, zaledwie na 20 groszy. Ni-ska cena tomiku, a także urok zamkniętej w nim poezji sprawiły, że nakład książki rozszedł się, głównie wśród studentów Uniwersytetu, w ciągu trzech dni.

Nieświadom dokonanego nadużycia, Darowski z największą radością pospieszył zawiadomić Mickiewicza o przedsięwzię-ciu: przesłał poecie egzemplarz Konrada Wallenroda wraz z listem, w którym opisał, w jaki sposób udało mu się wydać utwór i rozprowadzić go wśród studentów UJ. Oczekiwał – jak mówił po latach Włady-sławowi Bełzie – podzięki i pochwały. Tymczasem po pewnym czasie otrzymał od Mickiewicza list, w którym ten mocno skarcił młodzieńca za „niewczesną” inicja-

tywę. Darowski wspominał: Jakże bolesny spotkał mię zawód, jaki wstyd zarumienił mi czoło, gdy w dwa miesiące po wysłanym li-ście otrzymałem od Mickiewicza odpowiedź tej mniej więcej treści: „Młodzieńcze! Je-steś prawnikiem, a postąpiłeś bezprawnie. Przedrukiem swoim skrzywdziłeś autora, którego prawa do jego własności powinie-neś szanować. Nie pozostaje ci nic innego, jak ściągnąć z obiegu sprzedane egzempla-rze i w ten sposób dać mi należne zadość-uczynienie”. Na takie dictum nie było co protestować. Jak niepyszny, ściągnąłem, co się dało, odesłałem kil-kadziesiąt egzemplarzy do Petersburga i w pokor-nym liście przepraszałem Mickiewicza za przykrość, którą mu niechcący wyrzą-dziłem28.

Niefortunna przygoda z edycją Konrada Wallen-roda nie ostudziła umysłów studentów krakowskich. Poznawszy dzieło niezwy-kłej urody, stali się jeszcze większymi entuzjastami poezji romantycznej. Ze-non Jagoda, niegdysiejszy pracownik Katedry Historii Literatury Polskiej UJ, nie bez przyczyny uznał też dwa lata bezpo-średnio następujące po korsarskiej edycji powieści poetyckiej Mickiewicza za praw-dziwy przełom romantyczny w Krakowie29.

MICKIEWICZ NA KATEDRĘ LITERATURY POLSKIEJ

ZAPROSZONY

Sprawa kandydatury Mickiewicza na profesora UJ jest dobrze znana historykom krakowskiej Wszechnicy30. Jedno jest pewne: w Kra-kowie dobrze wiedziano, że autor Pana Tadeusza od 22 grudnia 1840 do 28 maja 1844 był profe-sorem sławnego w całej Europie Collège de France. Wiedziano, że jego kolega-mi w tym kolegium byli, między innymi, historyk Jules Michelet oraz filozof, poeta i historyk w jednej osobie – Edgar Quinet. Wiedziano, że zabłysnął w ciągu pierwszych dwóch lat znakomitymi wykładami o literaturach

narodów słowiańskich: Polski, Rosji, Czech i Serbii, ale także i to, że w dwóch następnych latach stał się profetą wiesz-czącym słuchaczom Nowe Objawienie. Pozbawiony przez władze francuskie ka-tedry za głoszenie idei mesjanistycznych, pozostał nie tylko dla Polaków jednym z najwybitniejszych reprezentantów geniuszu ludzkiego31. To dlatego rektor Majer, wspierany w tym przez senat UJ, postanowił zaprosić go na katedrę litera-tury polskiej.

Wiadomo, że pomysł sprowadzenia na Uniwersytet Jagielloński Mickiewicza zrodził się w gronie elity miasta. Hi-storycy literatury ustalili, że w przeprowadzenie sprawy zaangażowało się czterech ludzi: Wojciech Korneli Stattler, Ludwik Nabielak, Walery Wielo-głowski oraz Józef Majer.

Wojciech Korneli Stattler, owiany sławą za złoty medal, jaki otrzy-mał na wystawie w Pa-ryżu w 1844 roku za Machabeuszy, był obec-nie dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych. Ludwik

Nabielak (1804–1883), który wraz z Se-werynem Goszczyńskim poprowadził w nocy z 29 na 30 listopada 1830 atak grupy podchorążych warszawskich na Belweder, po upadku powstania osiadł w Paryżu. W stolicy Francji zaprzyjaźnił się z autorem Pana Tadeusza, a teraz, pod koniec 1848 roku, podróżował po Galicji w poszukiwaniu dla siebie posady. Pocho-dzący z Proszówek pod Bochnią Walery Wielogłowski (1805–1865) w powstaniu

listopadowym dosłużył się stanowiska szefa szta-bu w korpusie genera-ła Samuela Różyckiego, po czym osiadł na kilka lat w Galicji. Zagrożony aresztowaniem za udział w konspiracyjnym Stowa-rzyszeniu Ludu Polskie-go, wyemigrował w 1836 roku. Przez dwanaście lat przebywał w środo-wisku emigrantów we Francji oraz we Włoszech. W Paryżu zaprzyjaźnił się z Mickiewiczem. Teraz,

latem 1848 roku, powrócił do kraju i osiadł

Walery Wielogłowski

Józef Majer – rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego; fot. Narodowe

Archiwum Cyfrowe

Ludwik Nabielak, litografia autorstwa Jana Nepomucena Żylińskiego (1790?–1838?),

(ze zbiorów Biblioteki Narodowej)

77ALMA MATER nr 186

w Krakowie, aby założyć tu księgarnię i wydawnictwo, co mu się zresztą udało. Wszyscy trzej, jak widać, należeli do grona osobistych przyjaciół Mickiewicza.

Józef Majer (1808–1899), czwarty członek grupy, która zaangażowała się – za wiedzą Senatu UJ – w akcję sprowadzenia do Krakowa Mickiewicza, nie miał szczę-ścia osobistego poznania poety, należał jednak do grona jego wielbicieli, którzy już przed dwudziestu laty dali o sobie znać na UJ. Był synem krakowskiego rzemieślnika garbarskiego. Po ukończeniu studiów me-dycznych na UJ wziął udział w powstaniu listopadowym. Po upadku insurekcji kilka miesięcy spędził w obozie dla internowa-nych w Prusach. Powrócił do Krakowa w 1833 roku, by podjąć pracę na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego pasją życia oprócz fizjologii i chirur-gii, w których to dziedzinach uzyskał tytuł profesora, była walka o poprawność i czy-stość polszczyzny, a także o stworzenie polskiej terminologii lekarskiej. Był au-torem lub współautorem kilku słowników z tej dziedziny32. Do legendy Uniwersytetu przeszła jego odmowa prowadzenia w la-tach 50. XIX wieku wykładów w języku niemieckim. Do końca życia (a żył długo: 92 lata!) był w Krakowie prawdziwą wy-rocznią w zakresie poprawności języka polskiego33. Obdarzony talentem znako-mitego organizatora, szybko awansował w hierarchii Uniwersytetu. Dwukrotnie był dziekanem Wydziału Lekarskiego, czterokrotnie wybierano go na rektora Jagiellońskiej Wszechnicy34. Jako rektor zabiegał o jak najlepszą kadrę naukową. Udało mu się sprowadzić na UJ profeso-rów, którzy odegrali wielką rolę w pol-skim życiu naukowym, między innymi medyka Józefa Dietla, prawnika Antonie-go Z. Helcla, poetę, który z zamiłowania był geografem – Wincentego Pola, czy wreszcie Antoniego Małeckiego, który trwale zapisał się w dziejach polskiej nauki jako filolog klasyczny, mediewista i historyk literatury polskiej. Ale trzeba też pamiętać, że władze wiedeńskie stor-pedowały jego zabiegi o sprowadzenie na UJ cieszących się sławą w całej Europie innych znakomitych lekarzy polskich. Nie pozwolono mu sprowadzić z Pary-ża sławnego w całej Europie Wiktora Szokalskiego na katedrę okulistyki, nie powiódł się zamiar powierzenia katedry chorób wewnętrznych cieszącemu się szerokim uznaniem we Francji Adamo-wi Raciborskiemu. Względy polityczne

stanęły na przeszkodzie w powołaniu na Katedrę Historii Medycyny UJ prof. Ludwika Gąsiorowskiego z Poznania.

Wiele wskazuje na to, że Józef Majer, późniejszy wieloletni prezes Towarzy-stwa Naukowego Krakowskiego oraz pierwszy prezes Akademii Umiejętności, należał do grona tych studentów Uniwer-sytetu, którzy w 1828 roku rozczytywali się w Konradzie Wallenrodzie. Świadczy

o tym jego zachowanie po otrzymaniu wieści o wybuchu w Warszawie po-wstania listopadowego: natychmiast podjął decyzję o wstąpieniu w szeregi powstańcze. Wspólnie z przyjacielem, Fryderykiem Skoblem, późniejszym profesorem i rektorem UJ, przystąpił do ostatniego egzaminu doktorskiego i pod

koniec stycznia 1831 roku podjął służbę jako lekarz w wojsku polskim walczącym o niepodległą ojczyznę. W kontekście tych wydarzeń z czasów młodości uczo-nego decyzja o sprowadzeniu na katedrę literatury polskiej wielbionego poety nabiera szczególnego wymiaru. W rzeczy samej Józef Majer, rektor Jagiellońskiej Wszechnicy, nie tylko wsparł, ale posta-nowił osobiście zaangażować się w pro-

jekt sprowadzenia do Krakowa na katedrę literatury polskiej Adama Mickiewicza.

Inicjatorzy przedsięwzięcia ustalili, że każdy z nich wyśle list do Mickiewicza z zaproszeniem do objęcia katedry na UJ. Stattler miał przygotować Mickiewicza na oficjalną propozycję, toteż list swój wysłał już 17 grudnia 184835. W cztery

Najczcigodniejszy Panie i Dobrodzieju!Jako rektor u steru Uniwersytetu, tej naszej starodawnej szkoły, pragnąłbym

z serca zjednać jej mężów, którzy geniuszem, głęboką nauką i cnotami obywatel-skimi dodaliby jej świetności i przypomnieli Europie ów słynny niegdyś naukowy przybytek. Że ja na czele tych Mężów stawiam Ciebie, Szanowny nasz Ziomku, nie chciej w tym widzieć czczego tylko kadzidła, którego na cóż tu nareszcie potrzeba, ale wyraz prawdziwego przekonania, wspartego powszechną opinią. Udaję się więc do Ciebie Szan. Panie z zapytaniem, czy nie zechciałbyś przyjąć w naszym Uniwersytecie katedry literatury polskiej, opróżnionej na teraz po prof. Wiszniew-skim. Przychylna w tej mierze odpowiedź upoważni mię do poczynienia kroków urzędowych, o których skutku Szanownego Pana zawiadomiłbym niezwłocznie.

Robiąc tę propozycję, liczę głównie na miłość rodzinnego kraju, a tym samym na wrodzoną każdemu polskiemu sercu życzliwość dla tej odwiecznej Szkoły Jagiel-lońskiej. Tymczasem uważam to sobie już za szczęśliwą chwilę, że mogłem z Tobą, czcigodny Ziomku, wejść w ten stosunek piśmienny, a oczekując z upragnieniem odpowiedzi, piszę się waszym zawsze szczerym wielbicielem36.

List rektora Józefa Majera do Adama Mickiewicza

Odpowiedź Adama Mickiewicza na list rektora Józefa Majera

Szanowny Panie Rektorze!Wezwanie Wasze jako obowiązujące mnie i zaszczytne dla mnie przyjąłem.

Oświadczam Wam gotowość służenia wedle sił moich rodakom. Ważność tej służby w teraźniejszych czasach i w położeniu naszym znacie dobrze; z mojej strony znam zaszczyt, który mi czynicie, największy, jaki spotkać może nauczyciela Polaka. Mam nadzieję, że otrzymacie u władz miejscowych upoważnienie potrzebne mi na udanie się do Krakowa. Jakikolwiek będzie skutek wezwania waszego, zachowam zawsze wdzięczną pamięć Wam, Szanowny Panie Rektorze, za uczucia w piśmie Waszym dla mnie wyrażone.

Wezwanie Wasze, dane r. 1848 grudnia 21, doszło mię w bieżącym roku, stycznia 3. Nie wiem, czy ta odpowiedź na czas wyznaczony zdąży.

Racz przyjąć, Szanowny Panie Rektorze, zapewnienie wysokiego szacunku i szczerego braterstwa. Adam Mickiewicz

profesor lit. słowiańskiej w Kolegium Francuskim

Paris, aux Batignolles-Monceau, Rue de la Sante N. 42 roku 1849, stycznia 437

78 ALMA MATER nr 186

dni później, 21 grudnia, oficjalny list w tej sprawie wysłał do poety rektor Ma-jer. W załączeniu do tego listu znajdował się list Nabielaka. W dwa dni później swój list do Mickiewicza wysłał wreszcie Wielogłowski. Treść wszystkich była taka sama, mimo bowiem że zachował się tylko list Majera, znane są odpowiedzi poety na wszystkie pozostałe.

Odpowiedź poety na przedstawioną aż przez czterech krakowskich koresponden-tów prośbę była taka, jakiej oczekiwali: była to zgoda poety na objęcie Katedry Literatury Polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim! Intencje obu stron były jasne i piękne. Niestety, rzeczywistość ukazała się w znacznie gorszym świetle. Majer zwrócił się w tej sprawie przede wszystkim do urzędującego we Lwowie gubernatora Galicji, którym od lipca 1848 roku był poeta i zbieracz pieśni ludowych w Galicji Wacław Zale-ski38. Jak przypomniał Karol Lewicki, Zaleski w liście z 18 stycznia 1849, skie-rowanym do rektora UJ, stwierdził, że inicjatywa ta jest „przedwczesna”, nie ma bowiem żadnej możliwości pozyskania zgody Wiednia na obsadzenie katedry literatury polskiej przez Mickiewicza. Przeszkody były co najmniej dwie. Z jednej strony, ciągnęła się za poetą czarna legenda „towiańczyka”, z drugiej – był twórcą powołanego do życia w Rzymie w marcu 1848 roku Legionu Polskiego, który wszak podjął walkę obok żołnierzy włoskich z Lombardii z wojskami au-striackimi39.

Przewidywania Zale-skiego okazały się uza-sadnione: władze Uniwer-sytetu Jagiellońskiego nie otrzymały zgody na zatrud-nienie Mickiewicza jako profesora literatury pol-skiej. Ale sam fakt zapro-szenia go do objęcia owej katedry pięknie świadczy o władzach Jagiellońskiej Wszechnicy. Sądzę też, że list poety, będący odpowie-dzią na owo zaproszenie, powinien być wyryty zło-tymi literami w gmachu Wydziału Polonistycznego:

aby studenci, ale także wykładowcy polonistyki, mieli świadomość, jak wysoko należy cenić za-wód nauczyciela języka i literatury polskiej!

POST SCRIPTUM

Zabiegi rektora Ma-jera o sprowadzenie do Krakowa Mickiewicza nie wyczerpały jego inwencji. Wiadomo, że w 1849 roku wykłady z literatury polskiej podjął – za jego zgodą – Lucjan Siemieński. Po-zbawiony jednak talentu dydaktycznego poeta i krytyk literacki zrezygnował z kontynuowania zajęć już po jednym

semestrze. Majer chętnie wi-działby na katedrze literatury polskiej cieszącego się wielką popularnością Wincentego Pola, ten jednak uznał, że nie jest przygotowany do tak wielkiego wyzwania, jakim było prowadzenie wykładów z literatury polskiej i zdołał przekonać Leona Leopolda Thuna, ministra wyznań reli-gijnych i oświecenia publicz-nego w rządzie wiedeńskim, że będzie lepszym profeso-rem geografii. Otrzymał też w 1849 roku taką katedrę na UJ. Wykładał jednak tylko do końca 1852 roku, kiedy

to za działalność patriotyczną został z trzema innymi profesorami usunięty z Uczelni. Nie przyjął propozycji pro-wadzenia wykładów z literatury polskiej na UJ Seweryn Goszczyński. Natomiast

z największą radością przyjął taką propozycję Józef Ignacy Kraszew-ski. Niestety, jego kan-dydaturze sprzeciwiły się władz rosyjskie (odmowa paszportu). Ostatecznie katedrę tę objął Karol Mecherzyński, wykłada-jący wcześniej w Szko-łach Nowodworskich. Historycy dziejów naszej Wszechnicy cierpko osą-dzają jego siedemnasto-letni okres zajmowania katedry. Najprawdopo-dobniej niesłusznie, pra-

cował bowiem w najgor-szym okresie dziejów Ga-licji (epoka tzw. drugiej germanizacji Uniwersy-tetu!), a w jego dorobku znajduje się wiele dzieł ważnych, z trzytomową Historią wymowy polskiej (Kraków 1856–1860) na czele. Największą war-tość posiada jednak – niewątpliwie znakomity, do dziś niezastąpiony pod względem literackim,

jego przekład Dziejów polskich Jana Długosza na język polski. Nie można też zapominać o jeszcze jednej sprawie: ster katedry literatury polskiej przejął po nim w 1871 roku Stanisław Tarnowski, który otworzył złotą epokę nie tylko w dziejach krakowskiej polonistyki, ale i w dziejach całej Wszechnicy Jagiellońskiej.

Franciszek Ziejkarektor UJ w latach 1999–2005

1 Tekst wykładu wygłoszonego w  auli Collegium Maius w czasie sesji naukowej, zorganizowanej 29 kwietnia 2016 dla uczczenia jubileuszu 10-lecia istnienia Wydziału Polo-nistyki UJ.

2 H. Kołłątaj, O wprowadzeniu dobrych nauk do Akademii Krakowskiej i o założeniu seminarium nauczycielów szkół wojewódzkich, [w:] Ł. Kurdybacha, Kuria rzymska wobec Komisji Edukacji Narodowej w latach 1773–1783, Kraków 1949, s. 69.

3 M. Chamcówna, Katedra literatury w Szkole Głównej Ko-ronnej (1782–1795) i w pierwszych latach porozbiorowych (do 1802), [w:] T. Ulewicz (red.), Dzieje Katedry Historii Literatury Polskiej w Uniwersytecie Jagiellońskim, Kraków 1966, s. 31. Krytykę działalności Fijałkowskiego podjął, między innymi, dawny jego kontrkandydat do Katedry Franciszek Ksawery Dmochowski w znanym dziełku Za-kus nad zaciekami Wszechnicy Krakowskiej, Warszawa 1789.

4 Przewód doktorski Czajkowskiego przeprowadzono do-piero 16 lutego 1816. W wykazach doktorów UJ figuruje on jako pierwszy doktor honoris causa Uniwersytetu! Po nim doktorat taki dostał Feliks Bentkowski, profesor Li-ceum Warszawskiego.

5 Wiadomo, że w 1816 roku odczytał na Uniwersytecie po-emat, w  którym opiewał urodę podkrakowskich Bielan, zatytułowany Majówka na Bielanach krakowskich, Kra-ków 1818.

6 Poemat ten – w  11 pieśniach – Czajkowski odczytał w 1826 roku na posiedzeniach Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Jedną z  pieśni wydrukował w  1827 roku w  „Roczniku TNK”. W  latach 60. XIX wieku polichro-mia ta została zniszczona w trakcie prac renowacyjnych Collegium Maius, prowadzonych pod kierunkiem Karola Kremera.

7 W  dorobku Trojańskiego znajduje się, między innymi, Gramatyka łacińska do potrzeby szkół polskich zastosowa-na (1819), Gramatyka niemiecka do szkolnego i prywatne-go użycia (1833), a także Dokładny niemiecko-polski słow-nik do użycia dla Polaków i Niemców (1844).

8 Był to wykład dodatkowy, obok tego poświęconego litera-turze powszechnej.

9 Zanim Wiszniewski przystąpił do pracy nad Historią lite-ratury polskiej, wydał w Krakowie w 1835 roku czteroto-mowe dzieło Pomniki historii i literatury polskiej. W dzie-sięciotomowej Historii literatury polskiej (1840–1857)

Seweryn GoszczyńskiFot. Wikimedia

Józef Ignacy KraszewskiFot. Wikimedia

Lucjan Siemieński, rycina Maksymi-liana Fajansa; fot. Wikimedia

79ALMA MATER nr 186

przedstawił całokształt polskiego piśmiennictwa aż do połowy XVII wieku. Dodać należy, że dwa ostatnie tomy dzieła wydano bez zgody autora: tom IX powstał z pozo-stawionych przez autora notatek, zaś tom X zawiera ob-szerny indeks.

10 Por. M. Tyrowicz, Jan Tyssowski, dyktator krakowski r. 1846. Działalność polityczna i  społeczna 1811–1857, Kraków 1930.

11 Por. J. Dybiec, Michał Wiszniewski. Życie i  twórczość, Wrocław 1970; tenże, Michał Wiszniewski (1794– 1865), [w:] Złota Księga Wydziału Filologicznego UJ, pod red. J. Mi-chalika i  W. Waleckiego, Kraków 2000, s. 35–42.

12 Julian Dybiec pisze o  entuzjastycz-nie przyjętym jego przemówieniu do studentów w  amfiteatrze Szkół Nowodworskich 17 marca, a  także o podjęciu się przez Wiszniewskiego wydawania periodyku „Jutrzenka”.

13 Zgodnie z  procedurą urzędową została mu przyznana emerytura w wysokości 2.888 złp rocznie, któ-rą Uczelnia zobowiązała się prze-syłać mu do jego „samotni” pod Genuą. Odwiedzali go tu nieliczni Polacy, między innymi Kraszewski. Wiszniewski zmarł – zrujnowany finansowo na giełdzie – w 1865 roku w Nicei (por. J. Dybiec, Michał Wiszniewski. Życie i  twórczość...; K. Lewicki, Katedra Literatury Polskiej w  Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1803–1848, [w:] T. Ulewicz (red.), Dzieje Katedry Historii Literatury..., s. 68, passim.

14 Pisałem o tych sprawach szerzej w tekście Z dziejów recep-cji Adama Mickiewicza w Krakowie, [w:] F. Ziejka, Miasto poetów. Studia i szkice, Kraków 2005, s. 47–101.

15 Powieść o  Twardowskim. Napisana przez P. Kor., „Muza Nadwiślańska”, 1823, s. 64–68.

16 W  „Muzie Nadwiślańskiej” autor plagiatu podmienił niektóre słowa. Zamiast więc: [Twardowski] Podparł się w boki jak basza czytamy: [Twardowski] Sparł się pod boki jak basza; zamiast: wódki // Wytoczył ze łba pół beczki napisał: wódki // Ze łba utoczył pół beczki itp. Bardziej in-teresująco wygląda w tym kontekście przypis autora albo wydawcy odnoszący się do karczmy Rzym z ballady Mic-kiewicza. Czytamy zatem, że ową karczmą jest [...] dom zajezdny, dotąd na ulicy Ś. Józefa w Krakowie (s. 66).

17 W.K. Stattler, Przypomnienie starych znajomości. Na pa-miątkę Klementynie z Zerbonich Stattler, „Kłosy”, 1873, nr 431.

18 K. Estreicher, Przenikanie romantyzmu, „Rocznik Kra-kowski”, XLIX, 1968, s. 97.

19 Sam Stattler w  Przypomnieniu starych znajomości... pi-sał o okolicznościach powstania tego obrazu: Pan Adam u siebie inaczej się przedstawiał. Przychodząc zbyt wcze-śnie, zastawałem go najczęściej śpiącego. Po rozbudzeniu się bywał w bardzo kwaśnym humorze, dopóki zapaleniem fajeczki nie rozpalił w sobie życia. Z gołą szyją, obrzucony starym granatowym płaszczem, siedząc pochylony i zadu-many, a zawsze milczący, zdawał się być okazem samotni-ka zamkniętego w  celi, miewającego straszne widzenia... Takim odmalowałem go w  portrecie znajdującym się w Weinhaus, w galerii księcia Konstantego Czartoryskie-go. Pani hrabina Alfredowa Potocka, matka dzisiejszego Alfreda, nazywała go w  tym obrazie „Nobile Veneto!”. W.K. Stattler, Przypomnienie... Obraz ten w  1830 roku trafił do zbiorów Czartoryskich. Przez wiele lat znajdował się w  posiadaniu księcia Konstantego Czartoryskiego, w  jego rezydencji w  Weinhaus pod Wiedniem. Ludwik Meyet pisał, że dzieło to miało być, zdaniem znawców, wysokiej wartości artystycznej. L. Meyet, Wizerunki A. Mickiewicza, [w:] Pamiętnik Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza, 1888, s. 345. Z informacji pochodzą-cych od Karola Estreichera jun. wynika, że portret ten trafił z  czasem do galerii obrazów w  pałacu Czartory-skich w Wiązownicy, gdzie najprawdopodobniej spłonął w czasie działań wojennych w 1914 roku (dziś znany jest tylko z fotografii).

20 W. Eljasz-Radzikowski, Kraków, Kraków 1902–1903, s. 344.

21 Maciej Szukiewicz, wydawca fragmentów Pamiętnika Stattlera, pisze, że nasz artysta wykonał szkic do obrazu,

na którym przedstawił Mickiewicza odczytującego Księgi narodu i  pielgrzymstwa polskiego tłumom zgromadzo-nym przed kościołem Najświętszej Marii Panny w Kra-kowie. Szkic ten jednak zaginął. Ale sam pomysł takiego obrazu – przed 1840 rokiem – dowodnie świadczy, jak wiernego apostoła miał Mickiewicz w Stattlerze.

22 W. Bełza, Krakowska edycja „Konrada Wallenroda” z  1828 roku, [w:] Pamiętnik Towa-rzystwa im. Adama Mickiewicza, r. 6, 1898. Do sprawy tej powrócił T. Syga w pracy Te księgi proste. Dzieje pierw-szych polskich wydań książek Mickie-wicza, Warszawa 1956, s. 50, passim. Por. także: S. Sierotwiński, Krakow-skie wydanie „Konrada Wallenroda”, „Dziennik Polski”, 1955, nr 38 (dod. Od A do Z, nr 6).23 Pięknie scharakteryzował ówczesną młodzież krakowską Mieczysław Da-rowski, który w  drugiej połowie lat 80. XIX wieku mówił: Był nas wów-czas w Krakowie cały legion młodzieży pełnej zapału i entuzjazmu dla wszyst-kiego, co piękne i wzniosłe, pełnej naj-zacniejszych porywów, najszlachetniej-szych uniesień. W. Bełza, Krakowska edycja..., s. 292. Por. także: M. Francić, Cztery pokolenia studentów krakow-

skich (od Oświecenia do powstania 1846 r.), [w:] Studia z dziejów młodzieży Uniwersytetu Krakowskiego od Oświe-cenia do połowy XX wieku, t. I. pod red. C. Bobińskiej, Kra-ków 1964, s. 57, passim. Znamienne, że autor ten nie zajął się sprawą edycji Konrada Wallenroda przy omawianiu dziejów konspiracji patriotycznej zawiązanej w 1827 roku wśród młodzieży licealnej z  Krakowa, zadenuncjowanej w roku następnym przez Aleksandra Serno-Sołłowiewicza, lektora języka rosyjskiego na UJ, Nowosilcowowi.

24 Okoliczności powstania tej organizacji przedstawił ano-nimowy autor (Ksawery Konopka?) broszury Żywot śp. Mieczysława Darowskiego (Kraków 1889, s. 5–7), wyda-nej z przeznaczeniem dochodu z niej na rzecz weteranów z 1831 roku. W skład tej grupy wchodzili, między inny-mi, Gustaw Małachowski, Stefan Potocki, Michał Rosta-fiński, Ludwik Helcel, jego brat Józef, Stanisław Sołtyk, Henryk Bogusz, a także Mieczysław Darowski.

25 Biskup Karol Skórkowski zapisał się w dziejach Krakowa jako wielki patriota. W  swoich listach paster-skich otwarcie wspierał powstańców listopadowych, wskutek czego spro-wadził jednak na diecezję represje ze strony Rosji, a później – Austrii. W  1835 roku na żądanie cara zo-stał zmuszony do zrzeczenia się ju-rysdykcji nad diecezją krakowską. Osiadł wówczas w  Opawie, gdzie zmarł w 1851 roku.

26 W. Bełza, Krakowska edycja..., s. 293.27 Studenci pożyczyli 150 zł, bo pozo-

stałe 210 zł – koszt druku książeczki wynosił 360 zł – założyli z własnych funduszy!

28 W. Bełza, Krakowska edycja..., s. 294. Bełza podaje w  swoim arty-kule, że oryginał listu Mickiewicza do Darowskiego zaginął „w zawierusze 1846 r.”. Warto tu dodać, że w tym czasie, gdy studenci UJ drukowali Kon-rada Wallenroda, Mickiewicz zabiegał o  wydanie tego dziełka w  Warszawie (miał się tym zająć Lelewel) oraz we Lwowie (spodziewał się otrzymać stamtąd 100 duka-tów – za prawo własności wydawcy dziełka – na okres jednego roku).

29 Z. Jagoda, O literaturze i życiu literackim Wolnego Miasta Krakowa 1816–1846, Kraków 1971, s. 142, passim.

30 Pisali o tej sprawie, między innymi, A. Nowicki, Mickie-wicz jako niedoszły profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, „Przewodnik Naukowy i Literacki”, XV, 1887; K. Lewicki, Katedra Literatury Polskiej..., s. 73–80.

31 Stało się tak, mimo że w 1848 roku, za pontyfikatu papie-ża Piusa IX, Święte Oficjum wpisało dwa ostatnie „kursy” wykładów poety na Indeks Ksiąg Zakazanych.

32 Por. Słownik anatomiczno-fizjologiczny. Ułożony przez J. Majera i  F. Skobla, Kraków 1838; Słownik podręczny polsko-niemiecki podług Lindego, Mrongowiusza, Bandt-kiego i  innych. Ułożony przez J. Majera i F. Skobla, Kra-ków 1840; Niemiecko-polski słownik wyrazów lekarskich. Ułożony przez J. Majera i F. Skobla, Kraków 1842; Słow-niczek terminologii lekarskiej polskiej, oprac. S. Janikow-ski, J. Oettinger, A. Kromer, przy współudziale J. Majera, Kraków 1881.

33 Potwierdził to Stanisław Tarnowski w mowie pogrzebo-wej, jaką wygłosił jako przyjaciel zmarłego, a  zarazem prezes Akademii Umiejętności 5 lipca 1899 na Cmenta-rzu Rakowickim. Mówił on wówczas: Ten język w szko-łach zapomniany od pokoleń, obcymi zwrotami każony, szpecony i  cudzoziemszczyzną, i  niedbałością, i  przywy-kłością do złych form, zagrożony niebezpieczeństwem, że własny naród przestanie czuć jego naturę i jego prawa, ten język nie miał w  naszych czasach znawcy pewniejszego, miłośnika gorętszego, obrońcy czujniejszego od Majera. Naturę języka czuł, piękność jego znał, na gwałty jemu za-dawane oburzał się, jak nikt drugi; i jak nikt lepiej umiał dowieść, co złe lub niepolskie, a mówić i pisać tak czysto, tak doskonale, że jego język słusznie ma prawo uchodzić za wzorowy, za klasyczny, „Czas”, nr 153 z 8 lipca 1899.

34 Józef Majer był rektorem UJ w  latach: 1848/1849, 1849/1850, 1850/1851, 1865/1866.

35 Jest rzeczą znamienną, że niezawodnym pośrednikiem w  przekazaniu owego listu-zaproszenia Mickiewiczowi był... Juliusz Słowacki. W przypisku do listu napisanego w Boże Narodzenie 1848 roku Słowacki informował Stat-tlera: List do Adama przez jednego z braci zaraz odesłałem (J. Słowacki, Dzieła, t. XIV. Listy do krewnych, przyjaciół i  znajomych (1820–1849), oprac. J. Pelc, Wrocław 1959, s. 273.

36 Cyt. za: K. Lewicki, Katedra Literatury Polskiej..., s. 75.37 K. Lewicki, Katedra Literatury Polskiej..., s. 76. Warto tu

przywołać fragment listu Stattlera do Majera odnoszący się do tej sprawy. W liście z 6 stycznia 1849 pisał artysta malarz: Odpowiedź p. Adama Mickiewicza w Paryżu dnia 27 grudnia z.r. skreślona, pomyślnie dla naszego Uniwer-sytetu w wyrazie jednym – przyjmuję – brzmiąca, jest od-powiedzią stanowczą, upoważniającą mię powtórzyć tu na piśmie w jego własnych wyrazach: „Powiedz tedy osobom,

które Ci poleciły to wezwanie uczynić, że je przyjmuję...”. Przeto ośmielam się upraszać JWPana Dobr., abyś raczył dla dobra naszego nie tracić chwilki czasu jeszcze dla nas swobodnej... O ile poznałem charakter JWPana Dobr., zupełnie też na nim polegając, stoję sil-nie w przekonaniu, że nie zachwiejesz się Panie w  rozpoczętym dziele swoim i  starą Matkę naszą chcieć będziesz ubrać w najdroższy klejnot, który w da-lekiej dziś stronie posiadamy! Cyt. za: A. Wrzosek, Józefa Majera życie i  za-sługi naukowe, Wrocław 1957, s. 27.38 Wacław Zaleski znany był w  lite-raturze polskiej owych czasów jako Wacław z Oleska. Był zdolnym poetą, zbieraczem pieśni ludowych polskich i ruskich w Galicji. Przez pewien czas był lektorem języka polskiego osiem-nastoletniego Franciszka Józefa. Gu-bernatorem został w lipcu 1848 roku.

Zapisał się na tym stanowisku jako człowiek walczący o przywrócenie języka polskiego w szkołach i urzędach, a także polskiego samorządu w miastach Galicji (dopro-wadził do przeprowadzenia wyborów do Rady Miejskiej w Krakowie). Urząd swój sprawował tylko pół roku, po czym przeniesiony został do pracy w ministerstwie spraw wewnętrznych (por. K. Ostaszewski-Barański, Wacław Michał Zaleski (1799–1849). Zarys biograficzny, Lwów 1921).

39 W literaturze przedmiotu wśród argumentów, które mia-ły zaważyć na decyzji władz austriackich o odmowie zgo-dy na zatrudnienie Mickiewicza na stanowisku profesora literatury polskiej, wymienia się często powołanie przez niego do życia pisma „La Tribune des Peuples”. Rzecz w tym, że pierwszy numer tego pisma ukazał się dopiero 15 marca 1849, kiedy sprawa jego profesury krakowskiej już od dłuższego czasu była nieaktualna.

Stanisław Tarnowski

Karol Mecherzyński, rycina Walerego Rzewuskiego

80 ALMA MATER nr 186

Opis dziejów Collegium Kazimierzow-skiego to kolejna pozycja w serii

zainicjowanej przed kilkoma laty dla uczczenia 650-lecia powstania Uniwersy-tetu Jagiellońskiego. Poświęcona jest ona historii zabytkowych budynków naszej Uczelni. Promocja książki Collegium Kazimierzowskie odbyła się 23 maja 2016 w Muzeum Galicja.

Przedstawiona w książce opowieść do-tyczy domu, który stał się własnością Uni-wersytetu niedawno, ledwie kilkanaście lat temu. Dlatego układ tej pracy jest inny niż w poprzednich tomach. Mniej tu dziejów

samego Uniwersytetu, więcej zaś historii miasta Kazimierza i ulicy, przy której stoi budynek. Jego losy, ciekawe i tajemnicze, też musiały zostać opowiedziane. Trzeba było również wspomnieć o średniowiecz-nym kolegium, które z królewskiego nadania miało powstać na Kazimierzu i które dało nazwę dzisiejszemu kole-gium, położonemu w innym miejscu. Idea wprowadzenia Uniwersytetu na Kazimierz została w ten sposób urzeczywistniona po ponad sześciuset latach. Nie jest też przypadkiem, że w nowym Collegium Ka-zimierzowskim mieści się obecnie Instytut Judaistyki oraz Ośrodek Studiów nad Historią i Kulturą Żydów Krakowskich.

COLLEGIUM KAZIMIERZOWSKIE

Fragment planu Krakowa, tzw. Kołłątajowskiego, z 1785 roku, wykonanego przez Macieja Dębskiego i Kazimierza Szarkiewicza

Fragment planu Krakowa z 1848 roku

81ALMA MATER nr 186

Trudno byłoby znaleźć lepszą lokalizację dla tych uniwersyteckich jednostek i lep-szego patrona niż król Kazimierz Wielki. Było też naszą powinnością przypomnie-nie dawnych mieszkańców Kazimierza, których świat zginął w czasie II wojny światowej, w nocy niemieckiej okupacji. Na potrzeby pracy wykorzystano źródła pochodzące przede wszystkim z Archi-wum Narodowego w Krakowie, Archiwum Urzędu Miasta Krakowa i Wojewódzkiego Urzędu Zabytków w Krakowie. [...]

Dzisiejszy budynek Collegium Ka-zimierzowskiego położony jest całkiem blisko domniemanego pierwszego kole-gium, wzmiankowanego przez Długosza. Kiedy pod koniec XX wieku Uniwersytet Jagielloński zyskał piękną kamienicę przy ul. Józefa 19, krakowscy mediewiści przypomnieli o dawnej więzi między Uczelnią i Kazimierzem. Choć kazimie-rzowskie Studium Generale nie w tym miejscu miało swą siedzibę, warto było choćby w nazwie „Collegium Kazimie-rzowskie” zawrzeć ślad tej historii. [...]

Gdy tworzy się historię budynku, warto zacząć od jego współczesnego wyglądu. To stylowy gmach, z facjat-kami zdobiącymi połać dachu. W sieni podziwiać można sklepienie kolebkowe z lunetami. Na podwórzu cieszy oko piękna oficyna, nawiązująca stylowo do budynku frontowego. Przejście ułatwiają ganki, tak charakterystyczne dla dawnej zabudowy.

Wydawałoby się, że dzisiejsze okazałe domostwo trwa w tej formie przynajmniej od wieku XVIII, a może nawet pocho-dzi z jeszcze dawniejszych czasów. To pierwszy fałszywy trop. Ciesząca nasze oczy piękna forma jest bowiem wytworem kunsztu architektów i historyków sztuki z końca XX wieku. Odbudowali oni i upięk-szyli klasycystyczny budynek, który wznie-siony został w tym miejscu dopiero około roku 1807. Nie znaczy to jednak wcale, że historia miejsca zaczyna się dopiero wtedy, w epoce napoleońskiej. Znawca dziejów budynków Krakowa i Kazimierza Walde-mar Komorowski zwrócił uwagę na fakt, że w trakcie wielkiego remontu w końcu XX wieku zasypano piwnice znajdujące się pod budynkiem, znacznie od dzisiejszego domu starsze; z pewną ostrożnością możemy datować je na wiek XVI. [...]

Po zniszczeniach II wojny światowej zarządzanie domem przy ul. Józefa 19 znalazło się w gestii Urzędu Miasta Kra-kowa. Już w roku 1945 opisano budynek jako zaniedbany. Od tego czasu sytuacja

tylko się pogarszała. W latach czterdzie-stych jako jego właściciele zapisani byli jeszcze J. i Abraham Markowiczowie, jednak dom znajdował się pod zarządem komisarycznym, sprawowanym przez or-gany państwa. W 1958 roku nieruchomość przeszła ostatecznie na rzecz Skarbu Pań-stwa, jednak nie przyniosło to poprawy, jeśli idzie o jej stan.

W drugiej połowie lat czterdziestych XX wieku w domu przy ul. Józefa nie mieszkali już Żydzi. W spisach meldun-kowych określano zawody wykonywane przez mieszkańców. Wynika z nich, że byli to najczęściej ludzie wywodzący się z uboższych warstw społecznych: robotni-

cy pracujący w Nowej Hucie, krawcowe, gospodynie domowe, ale i urzędnicy. Całkiem sporo było osób bezrobotnych. Pod numerem 9 mieszkał piekarz Fran-ciszek Piątek, w rubryce zawód określa-ny też jako bosman-mat. Lokal nr 6 od 11 września 1939 roku zajmowała Adela Maria Słyś-Polatowska, aktorka i kierow-nik świetlicy. W lokalu nr 3 znajdowała się stolarnia, określana też czasem jako szlifiernia szkła, a w lokalu nr 14 mieściła się nadal piekarnia.

Od lat pięćdziesiątych domem za-rządzał Dzielnicowy Zarząd Budynków Mieszkalnych (DZBM) „Stare Miasto”, który podlegał Zarządowi Nieruchomości

Elewacja frontowa budynku przy ul. Józefa 19. Widok od strony północnozachodniej. Fot. R. Kisiel, 1983

Collegium Kazimierzowskie, ul. Józefa 19. Fot. E. Gawron

82 ALMA MATER nr 186

Miejskich. Budynek przeznaczony był na cele mieszkalno-usługowe, kwaterowało w nim kilka rodzin, które uzyskały odpo-wiedni przydział. W roku 1964 oceniono budynek jako „uszkodzony”, nie podając jednak dokładnych danych na temat rodza-ju szkód. Wykazy dowodzą, że panowała tam duża ciasnota, tak charakterystyczna dla trudnych lat powojennych.

Na początku lat siedemdziesiątych w budynku frontowym na parterze, po

lewej stronie sieni, znajdowała się wy-twórnia szminek Dellis, która zajmowała też pomieszczenia z prawej strony na magazyny. W budynku oficyny nadal funkcjonowała stara piekarnia, która sta-wała się jednak coraz bardziej uciążliwa dla zamieszkujących tam rodzin. Ze względu na nieznośne gorąco napływające z pieca chlebowego na początku lat siedemdziesią-tych musiano wykwaterować jedną rodzinę, zajmującą pomieszczenia bezpośrednio nad

piekarnią. Pozostali mieszkańcy uskarżali się też na uciążliwy dym z komina piekar-ni. W roku 1975 Urząd Miasta Krakowa zatwierdził ostatecznie projekt rozbiórki oficyny, jednak do wykonania tego planu doszło wiele lat później. [...]

Jesienią 1970 roku Miejskie Biuro Projektów przeprowadziło ocenę stanu bu-dynku dla DZBM „Stare Miasto”. Wiązało się to zapewne z wpisaniem budynku do rejestru zabytków, co nastąpiło 19 marca 1969. Ocena była negatywna. Budynek frontowy nadawał się do remontu kapi-talnego albo pozostawienia go do śmierci technicznej. Budynek oficyny tylnej był w stanie miernym, a budynek sanitariatów w stanie bardzo złym. 50 procent więźby dachowej zostało zniszczone przez owa-dy. Pokrycie dachu stanowiła papa na deskowaniu. W bardzo złym stanie były też drewniane ganki komunikacyjne, które uległy niemal całkowitemu zniszczeniu. Tak zrujnowany budynek frontowy był zamieszkany jeszcze na początku lat osiemdziesiątych. [...]

Jesienią roku 1992 przystąpiono do częściowej rozbiórki zrujnowanej oficyny i kamienicy. W roku 1994 właścicielem nie-ruchomości został Uniwersytet Jagielloń-ski. W latach 1998–2000 przeprowadzono gruntowny remont, a właściwie odbudowę i modernizację budynku frontowego i od-budowę oficyny. Był to ostatni moment, w którym można było jeszcze uratować ten obiekt. Przeprowadzono wówczas konser-wację fasady, zasypano piwnice pod budyn-kiem frontowym. Zniknął w ten sposób ślad po budynku znacznie starszym. Obiekt do-stosowano do funkcji dydaktyczno-nauko-wych. Remont kapitalny przeprowadzony został na podstawie projektu architektów: Wojciecha Kozioła, W. Zielińskiego i M. Szymańskiego z Pracowni Projektowej Rewaloryzacji Zabytków sp. z. o.o. [...]

W XXI wieku gmach Collegium Ka-zimierzowskiego stał się siedzibą trzech placówek Uniwersytetu Jagiellońskiego: Instytutu Psychologii Stosowanej, Ka-tedry Prawa Własności Intelektualnej i Instytutu Judaistyki. Najwcześniej przy ul. Józefa pojawił się Instytut Psychologii Stosowanej.

Stefan Gąsiorowskiadiunkt w Zakładzie Kultury Żydów

Instytutu Judaistyki UJ Wojciech Krawczuk

kierownik Zakładu Archiwistyki i Metod Kwantytatywnych Instytutu Historii UJ

Fragmenty książki

Oficyna przy ul. Józefa 19 – elewacja północna, widok od strony zachodniej. Fot. R. Kisiel, 1983

Oficyna przy ul. Józefa 19 – elewacja północna, widok od strony wschodniej. Fot. S. Gąsiorowski, 2015

83ALMA MATER nr 186

Barbara Obrębska urodziła się 8 lipca 1937 w Międzyrzecu Podlaskim

w rodzinie inżyniera budowlanego. Szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące ukończyła (w 1954 roku) w swojej ro-dzinnej miejscowości. Od wczesnej młodości interesowała się środowiskiem geograficznym, warunkami pogodowymi i ich wpływem na zdrowie człowieka, podjęła więc studia na kierunku geografia na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uni-wersytetu Warszawskiego. Wnioski z jej pracy magisterskiej, zatytułowanej Klimat Iwonicza-Zdroju, zostały wykorzystane w badaniach środowiskowych na ziemi rzeszowskiej.

Bezpośrednio po ukończeniu studiów w Warszawie i po zawarciu związku małżeńskiego z Leszkiem Starklem (póź-niejszym profesorem i członkiem rzeczy-wistym PAN) już w 1959 roku zamiesz-kała w Krakowie. W tym właśnie roku rozpoczęła się, z biegiem lat wspaniale się rozwijająca, jej kariera naukowa. Począt-kowo pracowała jako asystent meteorolog w Katedrze Astronomii Teoretycznej i Geofizyki Astronomicznej Uniwersy-tetu Jagiellońskiego, następnie, przez 12 miesięcy, w Przedsiębiorstwie Hydro-geologicznym, zdobywając doświadczenie w pracy terenowej w rejonie budowanych zbiorników wodnych w dorzeczu Sanu. Od listopada 1961 roku podjęła pracę na sta-nowisku asystenta w ówczesnej Katedrze Geografii Fizycznej UJ. Prowadziła bada-nia dotyczące charakterystyk klimatu Ba-biej Góry, wspólnie z leśnikami zajęła się obserwacjami mikroklimatycznymi w re-zerwacie lipowym w Miliku w Beskidzie Sądeckim. W latach 1961–1962 rozpoczę-ła prace terenowe związane z badaniami klimatu w skali regionalnej w Gorcach. Opracowania wyników tych badań, wraz z nowatorskimi wnioskami, które odnosiły się nie tylko do wybranego terenu badań, ale dotyczyły również wyznaczenia granic pięter leśnych, przedstawiła w rozprawie Stosunki mezo- i mikroklimatyczne na pograniczu pięter leśnych i pól upraw-nych w Gorcach. Rozprawa pod tym

tytułem, wykonana pod kierunkiem prof. Mieczysława Klimaszewskiego, stała się podstawą uzyskania stopnia doktora nauk przyrodniczych w 1968 roku.

W późniejszych badaniach Pani Profe-sor poświęciła wiele publikacji związkom między środowiskiem przyrodniczym a procesami zachodzącymi w atmos-ferze. Publikowała prace z pogranicza klimatologii i fenologii, klimatologii i agrometeorologii, głównie na podstawie materiałów z badań w Beskidzie Niskim i w południowej części dorzecza Dunajca.

Nieco później rozwinęła w Zakładzie Klimatologii w Instytucie Geografii no-woczesną gałąź klimatologii – bioklima-tologię człowieka. Bardzo dobrze układała się jej współpraca naukowa z długoletnim kierownikiem Zakładu Klimatologii prof. Mieczysławem Hessem, późniejszym pro-fesorem na Uniwersytecie Śląskim Tade-uszem Niedźwiedziem oraz z asystentami i studentami, dla których stała się wzorem pracowitości i właściwej drogi poszuki-wania rozwiązań naukowych. Szczególne pole badawcze otworzyło się w latach 70.

i 80. nad rzeką Rabą, w pobliżu Dobczyc, gdzie rozpoczęły się prace związane z re-alizacją projektu budowy zapory i zbiorni-ka wody pitnej dla Krakowa. Na Pogórzu Wielickim, nad Rabą, działa do dziś stacja meteorologiczna Gaik-Brzezowa, należąca do Zakładu Klimatologii UJ. Znaczna liczba prac naukowych wykonanych pod kierownictwem Pani Profesor powstała na podstawie ciągłych obserwacji pogody na tej stacji.

W 1978 roku Rada Wydziału Bio-logii i Nauk o Ziemi UJ przyznała jej stopień doktora habilitowanego na pod-stawie pracy Typologia i regionalizacja fenologiczno-klimatyczna na przykładzie dorzecza górnej Wisły oraz bogatego dorobku naukowego. Od grudnia 1979 roku pracowała na stanowisku docenta, a w lutym 1991 roku uzyskała stanowisko profesora nadzwyczajnego, po nadaniu jej przez prezydenta RP tytułu profesora nauk przyrodniczych. W 1993 roku, po śmierci kierownika Zakładu Klimato-logii prof. Mieczysława Hessa, objęła funkcję kierownika tego zakładu, mając

UCZONA, WYCHOWAWCZYNI, AUTORYTETWspomnienie o prof. Barbarze Obrębskiej-Starkel (1937–2016)

Spotkanie pożegnalne w Instytucie Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ; 2006, od prawej prof. Barbara Obrębska-Starkel i prof. Janina Trepińska

Z a

rch

iwu

m P

rac

ow

ni W

yda

wn

icze

j In

styt

utu

Ge

og

rafii

i G

osp

od

ark

i Prz

est

rze

nn

ej U

J

84 ALMA MATER nr 186

pod opieką dwie stacje meteorologiczne: w Krakowie stację należącą do 1976 roku do Obserwatorium Astronomicznego UJ, mającą siedzibę w Collegium Śniadeckie-go i przyległym Ogrodzie Botanicznym, przy ul. Kopernika, oraz zmodernizowaną stację naukową w Gaiku-Brzezowej.

Pani Profesor kontynuowała swoje dociekania klimatyczne w różnej skali przestrzennej i czasowej na obszarze południowej strony Karpat Zachodnich. Na podstawie wyników badań prowadzo-nych po południowej stronie Karpat przez naukowców słowackich i swoich (wraz z zespołem) prowadzonych po stronie pół-nocnej Karpat przedstawiła zróżnicowanie reżimu fenologiczno-klimatycznego na tych terenach. Więcej uwagi poświęciła

terenom Beskidu Niskiego. W tym paśmie górskim zauważyła pewną klimatycz-ną odrębność. Zajmowała się ponadto przedstawieniem stosunków klimatycz-nych pogórzy karpackich, powtórnie warunkami klimatycznymi Babiej Góry, a także – jako współautor – stosunkami klimatycznymi Sudetów. Wśród licznych tematów badawczych, które podejmowa-ła i kontynuowała, szczególne miejsce zajmuje konstruowanie map warunków mezoklimatycznych w górach średnich. Wykorzystała w tym celu wyniki swoich badań na obszarach górskich w dorzeczu górnej Wisły. Te prace – dziś już nieco zapomniane, okazały się prekursorskie. Obecne metody tworzenia map, bazujące na systemach informacji geograficznej

(GIS), są bardziej dokładne i wszechstron-ne, ale należy docenić pomysłowość i trud włożony przez Panią Profesor.

Sporo czasu i wysiłku poświęciła rów-nież zagadnieniom klimatu miejskiego, ze szczególnym uwzględnieniem warunków bioklimatycznych, na przykładzie Krako-wa. Wraz z zespołem naukowym w istotny sposób przyczyniła się do publikacji wy-ników obserwacji i badań naukowych na uniwersyteckiej stacji meteorologicznej. Z okazji 200-lecia tej stacji w 1992 roku ukazały się trzy unikatowe tomy „Ze-szytów Naukowych UJ”, zatytułowane Results of Studies of the Climatological Station of the Jagellonian University in Cracow (pod redakcją M. Hessa).

Praca opublikowana wspólnie z mę-żem w „Zeszytach IG PZ PAN” Efekt cieplarniany a globalne zmiany środo-wiska przyrodniczego (1992) wzbudziła ogromne zainteresowanie. W późniejszych latach tematyka wpływu zmian klimatu na środowisko pojawia się częściej, podobnie jak zagadnienia bioklimatyczne. Wiele prac z dziesięciolecia 1991–2000 i po roku 2000 mieści się w tematyce konferencji naukowych, w których Pani Profesor bra-ła aktywny udział. Należą do nich prace powstałe we współpracy z uczniami i wy-chowankami lub na zaproszenie uczonych zagranicznych.

Pani Profesor angażowała się aktywnie w działalność redaktorską, czemu sprzy-jała łatwość posługiwania się słowem pisanym i dobra znajomość kilku języków obcych. Na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1984–1996 była członkiem Se-nackiej Komisji ds. Wydawnictw UJ, w la-tach 1981–1996 przewodniczącą Komisji ds. Wydawnictw na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi. W ciągu wielu lat była redaktorem serii geografii fizycznej „Prac Geograficznych Instytutu Geografii UJ”. Pracowała także w komitetach redakcyj-nych innych czasopism naukowych, dziś już nieistniejących na rynku wydawni-czym w edycji zeszytowej – jak „Problemy Zagospodarowania Ziem Górskich”, „Fo-lia Geographica”, „Studia Naturae” i inne.

Była członkiem licznych organizacji i stowarzyszeń naukowych, w zarządach których pełniła ważne funkcje. Przykła-dowo – w latach 1984–1990 była człon-kiem Komitetu Meteorologii i Fizyki Atmosfery PAN, także członkiem Rady Naukowej ówczesnego Instytutu Kształto-wania Środowiska w Krakowie. Aktywnie uczestniczyła w innych stowarzyszeniach

Po obronie pracy doktorskiej; 1968

Z a

rch

iwu

m r

od

zin

ne

go

pro

f. L

esz

ka S

tark

la

Wizyta profesora Takashi Nikita z Japonii w Zakładzie Klimatologii IG UJ; 1995

Z a

rch

iwu

m P

rac

ow

ni W

yda

wn

icze

j In

styt

utu

Ge

og

rafii

i G

osp

od

ark

i Prz

est

rze

nn

ej U

J

85ALMA MATER nr 186

naukowych, jak Polskie Towarzystwo Geograficzne, Polskie Towarzystwo Geofizyczne, Komitet Zagospodarowania Ziem Górskich PAN, Polskie Towarzystwo Rozwoju Ziem Górskich.

Dużo czasu poświęciła współpracy międzynarodowej. Uczestniczyła czynnie w dziewięciu konferencjach Meteorologii Karpackiej, trzech konferencjach Meteoro-logii Alpejskiej, konferencjach w Niem-czech, Austrii, ówczesnej Czechosłowacji, Japonii, Rumunii i Finlandii. W latach 1984–1985 przebywała na stypendium naukowym w University of Wisconsin w Stevens Point (USA) i tam nawiązała współpracę z uczonymi zajmującymi się warunkami klimatycznymi lasów górskich. Rozpoczęta współpraca była kontynuowana z uczonymi z Finlandii. Przyczyniła się także do rozwoju badań z zakresu bioklimatologii w warunkach klimatu górskiego. Na prośbę pracowni-ków nauki z zagranicznych ośrodków na-ukowych wykonywała recenzje artykułów i rozpraw naukowych.

W 1995 roku objęła przewodnictwo komitetu organizacyjnego międzynarodo-wej konferencji Climate Dynamics and the Global Change Perspective w Krakowie. Pięć lat później (2000) była głównym organizatorem podobnej konferencji Images and Reconstructions of Weather and Climate over the last Millenium, która okazała się dużym sukcesem naukowym i organizacyjnym. Trwałym wkładem w rozwój krakowskiej klimatologii oka-zało się wydawnictwo pokonferencyjne w postaci dwóch tomów materiałów z tej konferencji. Ogółem opublikowała ponad 200 artykułów, rozpraw, komunikatów na-ukowych, w tym prawie połowę w języku angielskim i niemieckim.

W ciągu lat pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim wiele godzin poświęciła dydaktyce. Prowadziła liczne zajęcia, zarówno w formie ćwiczeń i praktyk tere-nowych, jak i wykładów, konwersatoriów i seminariów magisterskich. Bardzo po-ważana i lubiana przez studentów, zawsze znajdowała czas na konsultacje i rozmowy ze studentami i asystentami. Wypromowa-ła ponad stu magistrów, sześciu doktorów, była recenzentem licznych rozpraw dok-torskich i habilitacyjnych.

Za liczne osiągnięcia naukowe, za działalność organizacyjną i dydaktyczną otrzymywała wielokrotnie nagrody rek-tora i Ministerstwa Edukacji Narodowej. Złoty Krzyż Zasługi otrzymała w 1980

roku, Medal Komisji Narodowej w 1991, a Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski w 2005 roku.

Profesor Barbara Obrębska-Starklowa pozostanie w pamięci współpracowników i wychowanków jako osoba niezwykle zorganizowana, pracowita i życzliwa, a jednocześnie skromna. Potrafiła zachęcić studentów i młodych pracowników nauki do ciągłego pogłębiania wiedzy, do cierpli-wości zarówno w badaniach terenowych, jak i żmudnych opracowaniach statystycz-nych, tak niezbędnych w klimatologii. Jej nieustający zapał naukowy, dążność do rozwijania swoich umiejętności pozostaje wzorem i przykładem również obecnie. We

wspomnieniach wielu osób pozostaje jako prawdziwa uczona, mądra, kierująca się zawsze mocnymi zasadami etycznymi.

Pani Profesor zmarła 29 lutego 2016 po ciężkiej, długotrwałej chorobie. Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie z wiel-kim smutkiem żegnało ją liczne grono osób z rodziny, przyjaciół, wychowanków i przedstawicieli władz Uniwersytetu Jagiellońskiego, Polskiej Akademii Nauk, kilku uczelni z Krakowa i innych miast oraz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Janina Bożena Trepińska profesor emerytowana w Instytucie Geografii

i Gospodarki Przestrzennej UJ

Z a

rch

iwu

m r

od

zin

ne

go

pro

f. L

esz

ka S

tark

la

Prof. Barbara Obrębska-Starkel odbiera nominację profesorską z rąk prezydenta RP Lecha Wałęsy; 8 października 1991

Z a

rchi

wum

Pra

co

wni

Wyd

aw

nic

zej I

nsty

tutu

Ge

og

rafii

i G

osp

od

ark

i Prz

est

rze

nne

j UJ

Na dziedzińcu Collegium Maius po promocji habilitacyjnej dr. Zbigniewa Ustrnula. Na zdjęciu pracownicy Instytutu Geografii i członkowie rodziny promowanego doktora (obecnie profesora, kierownika Zakładu Klimatologii), czerwiec 1999

86 ALMA MATER nr 186

W Pałacu Pusłowskich przy ul. We-sterplatte 10 – domu krakowskiej

muzykologii, o dr Elżbiecie Dziębowskiej zawsze mówi się: Nasza Pani Doktor. I choć chcielibyśmy posiadać wyłącz-ność na tę serdeczną z Nią bliskość, to niezmiennie porusza nas fakt, że nie tylko w Polskim Wydawnictwie Muzycznym w Krakowie, ale także na Spiszu, w Jur-gowie, też tak o Pani Doktor się mówi. Nieustanna potrzeba utrzymywania głę-bokich więzi z ludźmi, zarówno huma-nitarno-społecznych, jak i intelektualno--emocjonalnych oraz tych wynikających z prozaicznych potrzeb, niewymuszone poczucie odpowiedzialności za etyczny wymiar relacji z bliźnimi i niestrudzona ich ciekawość to cechy Pani Doktor, które tylko po części wypełniają sens tego prostego słowa „Nasza”. Nienawi-dziła pogardy i przemocy, ceniła mądrą opiekuńczość i filantropię, w różnych okolicznościach historycznych pociągały Ją „konkretne zadania w dniu bieżącym”, a nie „samozniszczenie”, bo zawsze – jak sama mówiła – „ludziom potrzebna jest lepsza przyszłość”. Doktor Dziębowska, co podkreśla jeden z Jej wychowanków, „była po prostu reprezentantką [...] posta-

wy pozytywistycznej, pracy organicznej tu i teraz”1. Taką też maksymą kierowała się w swojej działalności uniwersyteckiej na rzecz krakowskiego ośrodka muzyko-logii oraz jej ogólnopolskiego środowiska, w trakcie wieloletnich zespołowych prac nad encyklopedią muzyczną, a także po-konując trudy dnia codziennego w swoim domu stojącym na górskim zboczu. Po kil-ku latach tam pobytu ceniony miejscowy majster powiedział: – „Coś Wam, Pani, powiem. Was tu w Jurgowie lubią. Bo wy jesteście ludzka baba”, a Pani Dziębowska, również po latach, skonstatowała: „Ujęło mnie nie to, że ludzka. Ujęło mnie, że baba. Bo to znaczy: nasza, tutejsza”2.

Elżbieta Dziębowska urodziła się 16 kwietnia 1929 w Warszawie jako córka Feliksa Dziębowskiego i Julii z domu Gra-dowskiej, która zmarła, kiedy Ela miała trzy i pół roku. Nieco później Jej ukochaną matką na całe życie stała się siostra Julii – Maria, która zmarła w ich wspólnym domu w Jurgowie w roku 1991. Burzliwe dzieje Polski niejako wytyczyły prywatne i społeczne losy dr Dziębowskiej, zwią-zanej z Uniwersytetem Jagiellońskim od drugiej połowy roku akademickiego 1969/1970. Mapa miejsc pobytu tej wybit-

nej muzykolog układa się w nietuzinkowy i niezapomniany obraz3.

Pierwsze miejsca jej pobytu, od począt-ku lat 30. XX wieku, to Biała Podlaska oraz Kosów Poleski (za Bugiem), gdzie funkcje sprawował ojciec dr Dziębowskiej – oficer oddziału piechoty Wojska Polskie-go, 82. Syberyjskiego Pułku Strzelców im. Tadeusza Kościuszki. Potem był Brześć nad Bugiem, gdzie uczyła się w prywatnej szkole pani Gorskiej. Ojciec wraz ze swoim pułkiem w marcu 1939 otrzymał przydział mobilizacyjny do nowo utworzonego związku operacyjnego – do Armii „Łódź”. Stacjonował w Wieluniu. Stamtąd przyjeżdżał do Brześcia na dwa krótkie pobyty. Wakacyjne miesiące 1939 roku Ela i jej młodsza siostra Julia wraz z matką i rodziną jej siostry z Sosnowca spędzały w ówczesnej miejscowości letni-skowej – w Bukownie na ziemi olkuskiej. To tutaj 17 sierpnia 1939 córki po raz ostatni widziały ojca, który przyjechał do Bukowna na jeden dzień. Feliks Dziębow-ski zginął 12 września 1939 pod Żyrardo-wem, lecz najbliżsi nigdy nie otrzymali oficjalnego zawiadomienia o jego śmierci, poszukując go do połowy lat 50. Elżbieta ze swoją rodziną zaraz po wybuchu wojny

NASZA PANI DOKTORWspomnienie o dr Elżbiecie Dziębowskiej (1929–2016)

Elżbieta Dziębowska z pracownikami i absolwentami Katedry Historii i Teorii Muzyki UJ, Kraków 1981

87ALMA MATER nr 186

wyjechała do Sosnowca, po czym udała się pociągiem w kierunku Brześcia nad Bugiem, ale w Kielcach dalszą podróż uniemożliwiło niemieckie bombardowa-nie miasta i dworca, 4 i 5 września 1939. Powrócili więc do Sosnowca na kilka mie-sięcy, do rodziny matki. Potem mieszkali u babci, matki ojca, na wsi w okolicach Radomska. W tych miejscach pobytu 10-letnia Ela była bezpośrednim lub po-średnim świadkiem wojennych zmagań rodziny, tragicznych losów żołnierzy z kampanii wrześniowej oraz wywózki innych na roboty do Niemiec.

Po przejściu zielonej granicy jesienią 1940 roku Elżbieta wraz z mamą i siostrą mieszkała u cioci w Warszawie, gdzie ukończyła szkołę powszechną, a w roku szkolnym 1942/1943 pierwszą klasę przedwojennego II Miejskiego Gimna-zjum Żeńskiego im. Jana Kochanow-skiego, działającego w czasie wojny pod szyldem II Miejskiej Szkoły Zawodowej Krawiecko-Bieliźniarskiej. To wówczas, w lutym 1943 roku, Helena Jarome wpro-wadziła ją do 58. Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej, Hufca Śródmieście, stanowiącej część Szarych Szeregów. Przeszła szkolenie wojskowe, jej dru-żynową była Irena Malento („Jenny”), natomiast przysięgę, w sierpniu 1943, podczas konspiracyjnego obozu w Świ-drze, odbierała Hanka Zawadzka, siostra Tadeusza – „Zośki”. Po paru tygodniach Elżbieta (później „Dewajtis”), wraz z Marią Chuchlą („Mają”) i Marią Stypuł-kowską („Kamą”), przeszła do oddziału bojowego do zadań specjalnych „Agat” (potem: „Pegaz”, „Parasol”), do II plutonu (potem 2. kompanii batalionu „Parasol”). Kolejne mieszkania rodziny Elżbiety (przy ulicach Mokotowskiej, Kaliskiej) służyły aktywności konspiracyjnej tej or-ganizacji. Od roku szkolnego 1943/1944 Dziębowska uczyła się w drugiej i trzeciej klasie gimnazjalnej na tajnych kompletach zorganizowanych dla żołnierzy „Agatu”. Przez „Rayskiego” (Aleksandra Kunic-kiego) została wybrana do szczególnych zadań, bo jako niepozorna nastolatka, wręcz „gapowata” z wyglądu, lecz od-ważna, bystra i inteligenta, nadawała się na zwiadowczynię i pełniąc taką funkcję oraz rolę sygnalizacyjną, uczestniczyła w sześciu akcjach bojowych w Warszawie i Krakowie: „Weffels” (1 października 1943), „Frühwirth” (25 października 1943), „Braun” (13 grudnia 1943), „Kut-schera” (1 lutego 1944), „Stamm” (6 maja

1944), „Koppe” (Kraków, 11 lipca 1944). Brała udział w Powstaniu Warszawskim, przed jego wybuchem, między innymi, skupowała materiały sanitarne, przewoziła broń, a na początku sierpnia 1944 została przeniesiona do sztabu AK „Radosław”, była jedną z łączniczek ppłk. „Radosława” (Jana Mazurkiewicza). Dostarczała pocztę, była aktywna na Woli, potem na Starym Mieście, gdzie w drugiej połowie sierpnia została ranna na ul. Długiej i skąd potem, 1 września 1944, włazem na placu Kra-sińskich, wraz z innymi z powstańczego oddziału, weszła do kanałów. Po wyjściu na ul. Wareckiej zatrzymali się w pałacu Ostrogskich, w Konserwatorium Muzycz-nym (obecnie jest to siedziba Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina), potem na ul. Zagórnej na Powiślu. „Dewajtis”, podobnie jak inne łączniczki, pełniła głów-nie służbę sanitarną. Około 12 września 1944, jeszcze nie w pełni wydobrzała po odniesionych ranach, 15-letnia Elżbieta została przez „Mirskiego” (Jerzego Za-padko) odesłana do mieszkania jej ciotki przy ul. Górnośląskiej, skąd następnego dnia wraz z ludnością cywilną opuściła zburzone miasto. Znalazła się w obozie przejściowym Dulag 121 w Pruszkowie, a skierowana jako ranna do szpitala – wy-szła za bramę obozu, ruszyła do Grodziska na umówione, lecz niespełnione spotkanie z rodziną. Od jesieni 1944 przez około rok przebywała w różnych podwarszawskich miejscowościach. Koniec wojny zastał ją w maju 1945 roku w Milanówku.

Wiosną 1946 roku, już z matką i siostrą Julią, mieszkała w Białogardzie, u brata mamy. W miejscowym liceum zrobiła tzw. małą maturę oraz była drużynową 1. Drużyny Harcerek na Pomorzu Zachod-

nim i – jak wspominała w 2004 roku – „wy-chodziła z sali, kiedy harcerki śpiewają pio-senkę Parasola”4. Rodzina wraz z wujkiem przeniosła się w 1947 roku do Szczecina, gdzie Elżbieta uczyła się gry na fortepianie u Jadwigi Matuszkiewicz, a w 1948 zdała maturę. Nadal działała w harcerstwie, po maturze została sekretarką w Komendzie Chorągwi Zachodniopomorskiej, potem pracowała w ZMP (nie będąc jeszcze jej członkiem). Otrzymała propozycję pozo-stania w Szczecinie jako zastępca dyrektora jednej ze szkół, jednak odmówiła.

W 1951 roku rozpoczął się muzykolo-giczny etap życia Elżbiety Dziębowskiej. Studiowała muzykologię w Warszawie, na Uniwersytecie, pod kierunkiem Zofii Lissy. Pracę magisterską Muzyka progra-mowa w aspekcie historycznym ukończyła dopiero w 1957 roku, bo w 1956 pisała z kolegami kronikę „Parasola”, nigdy nieopublikowaną. W 1958 ukazał się Śpiewnik zastępowego, opracowany przez nią wspólnie z Jerzym Dargielem. Po kil-kunastu latach napisała obszerny artykuł Muzyka w Warszawie podczas okupacji (1972). Już w czasie studiów (1954–1958) Dziębowska była asystentem na rodzimej uczelni, prowadziła ćwiczenia z historii harmonii i kontrapunktu, historii muzyki baroku i romantyzmu oraz z instrumen-tacji. To wówczas, zainspirowana przez swoich nauczycieli, Zofię Lissę i Józefa M. Chomińskiego, zaczęła się bardziej interesować problematyką instrumenta-cji oraz brzmienia utworu muzycznego, szczególnie ich teoretyczno-analitycznymi aspektami. Tym zainteresowaniom sprzy-jał jej częsty kontakt z Józefem Michałem Chomińskim. Od 1955 roku (do 1969) była bowiem pracownikiem ówczesnego

Elżbieta Dziębowska z pracownikami krakowskiej muzykologii w Jurgowie, 1989

Sta

nisł

aw

Hra

bia

88 ALMA MATER nr 186

Państwowego Instytutu Sztuki (od 1959 IS PAN), gdzie profesor był kierownikiem Sekcji Muzyki (obecnie Zakład Muzykolo-gii), i pod jego promotorską opieką napi-sała pracę doktorską Poematy symfoniczne Mieczysława Karłowicza (1966), w której, między innymi, w nowatorski sposób zanalizowała i zinterpretowała koncepcję brzmieniową kompozytora5. W tymże za-kładzie naukowym pełniła ważne funkcje w redakcji kwartalnika „Muzyka”, ukazu-jącego się do dziś, a naówczas jedynego muzykologicznego czasopisma w Polsce. Była sekretarzem redakcji (1956–1959), zastępcą redaktora (1965–1971), a w koń-cu redaktorem naczelnym (1972–1994). W latach 1969–1970 dr Dziębowska była adiunktem w Instytucie Muzykolo-gii UW, kierowanym przez prof. Zofię Lissę. Ponadto od 1958 do 1968 roku współpracowała z tygodnikiem filmowo--telewizyjnym „Ekran”, pełniąc przez pewien czas funkcję redaktora naczelnego. Publikowała na jego łamach wiele arty-kułów dotyczących bieżących wydarzeń filmowych oraz recenzje z przedstawień teatralnych6. Przeprowadzała też wywia-dy, między innymi z Zofią Lissą na temat muzyki filmowej (1963), z Włodzimie-rzem Borowikiem o jego filmie Akcja na Kutscherę (1958). Uwrażliwienie na zgodność z prawdą historyczną faktów

przedstawianych w innych filmach czy wspomnieniach lub różnego rodzaju opracowaniach dotyczących tej i innych wojennych akcji pozostanie znamienne dla postawy dr Dziębowskiej.

W 1970 roku rozpoczął się krakow-ski, a od zimy 1977 roku – krakowsko--jurgowski muzykologiczny etap kariery

zawodowej i życia dr Elżbiety Dziębow-skiej. W tym bowiem roku, w wyniku przeniesienia służbowego do Krakowa, została (do roku akademickiego 1988/89) pracownikiem Katedry Historii i Teorii Muzyki UJ, kierowanej w tamtym czasie przez doc. Zygmunta M. Szweykowskie-go, a którą ona kierowała w latach 1974– –1978. Nie sposób wyliczyć w tym krótkim zarysie sylwetki Pani Doktor wszystkich jej inicjatyw organizacyjnych w ramach krakowskiej placówki, zapro-ponowanych przez nią cennych zmian merytorycznych w programie studiów7, do dzisiaj utrzymanych i udoskonala-nych. Należały do nich, między innymi, ściślejsze połączenie treści kursów po-święconych dziejom muzyki polskiej i powszechnej, uzupełnienie wiedzy z za-kresu teorii muzyki osobnymi wykładami z estetyki muzycznej, wprowadzenie zajęć z krytyki muzycznej i leksykografii. Pod jej kierunkiem, w latach 1973–1991, kiedy grono studentów nie było liczne, powstało ponad 90 prac magisterskich. Prowadzone przez dr Dziębowską zajęcia oraz publi-kowane prace obejmowały dzieje kultury muzycznej głównie XIX i XX wieku, między innymi kwestię szkół narodowych, koncepcje syntetycznych ujęć dziejów muzyki, problematykę instrumentacji, metodologię muzykologii8. Jak trafnie

powiedziała jedna z jej studentek, dr Dziębowska, posiadając rozległą wiedzę, inspirowała, niemal zawsze emanowała twórczą energią. [...] Lubiła się śmiać, na-wet w czasie własnego wykładu, tworzyła przy tym atmosferę przyjazną, zyskując sympatię bezpośredniością i prostotą by-cia. Reprezentowała typ głośno myślącego

gawędziarza, niezważającego na upływ czasu, ale też nie szczędziła go swoim rozmówcom9. Nawet zdawany u niej eg-zamin wstępny na studia odczuwany był jako „spotkanie”, po prostu „rzeczowa rozmowa prowadzona w przyjaznej atmos-ferze”10. Jako świetny wykładowca dała się poznać również w Akademii Muzycznej w Krakowie (1972–1983).

Okres krakowski to także gigantycz-na, prowadzona od 1971 roku, praca dr Dziębowskiej jako redaktor naczelnej i zarazem autorki kilkudziesięciu haseł, nad pionierską w perspektywie świato-wej Encyklopedią muzyczną PWM (część biograficzna – ostatni, 12. tom ukazał się w 2012 roku), bo stworzoną wyłącznie przez polskich autorów (ponad 400), anga-żującą całe środowisko muzykologiczne, włącznie z najmłodszymi absolwentami krajowych ośrodków uniwersyteckich. Była redaktorem cierpliwym, dociekliwym i po mistrzowsku dopracowującym niemal każde hasło. Dla encyklopedii – wielkiego dzieła jej życia, stanowiącego ukoronowa-nie jej muzykologicznych i historycznych pasji badawczych, z poczuciem spełniania społecznego i historycznego obowiązku humanisty, porzuciła podoktorską ścieżkę naukowej kariery uniwersyteckiej.

Nasza dr Elżbieta Dziębowska mimo ważkich wojennych zasług oraz osobistych

tragedii (na początku wojny zginął ojciec, umarł „Lot” – Bronisław Pietraszewicz, ranny w zamachu na Kutscherę, w Powsta-niu Warszawskim zginęły jej przyjaciółki: „Kaja” i „Maja” – Kazimiera i Maria Chuchlówny, na Mokotowie rozstrzelani zostali jej czterej bracia cioteczni, a dwaj wujowie zamordowani zostali na Woli),

Jubileusz 80-lecia urodzin Elżbiety Dziębowskiej i Zygmunta M. Szweykowskiego, Instytut Muzykologii UJ, Kraków 2009

Sta

nisł

aw

Hra

bia

89ALMA MATER nr 186

a także uzyskanych wysokich odznaczeń11 nigdy nie lubiła mitologizować przeszło-ści, a zwłaszcza uwypuklać własnych dokonań. Ale również nigdy – jak się sama wyraziła – nie plułam na to, co za mną. Ani na AK, ani na ZMP [można by dodać PZPR, której członkiem była w la-tach 1955–1981]. Polityka zawsze płynęła bocznym strumykiem. Treść mojego życia to praca12. Traktując dydaktyczną aktyw-ność w naszej Alma Mater jako zaszczytny i pożyteczny obowiązek, wypełniany z po-wołania i z pasją, ceniła, co wielokrotnie podkreślała, przyznany jej na wniosek Senatu UJ w roku 1984 tytuł Zasłużonego Nauczyciela Rzeczpospolitej Polskiej. Po-dobnie doceniała nadaną jej w 2005 roku godność członka honorowego Związku Kompozytorów Polskich, w ramach któ-rego działa Sekcja Muzykologów. Nieco zaskoczona, ale nie kryjąc zadowolenia, przyjmowała w 2009 roku honorowe obywatelstwo Jurgowa oraz wyróżnienie w dziedzinie kultury – statuetkę Lindady, przyznaną przez wójta gminy Bukowina Tatrzańska, tym bardziej że lindada to używane na tych terenach określenie skrzypka wędrującego po wsiach, muzy-kującego i gawędzącego o dawnych cza-sach. Doktor Dziębowska nie oczekiwała na oficjalne obchody swoich jubileuszy, ale szczerze wzruszona była gromadną wizytą współpracowników z krakowskiej muzykologii w Jurgowie w 1989 roku. Z wdzięcznością i z łezką w oku w 1999 roku przyjęła od nich, i od przedstawi-cieli pozostałych ośrodków, dedykowany jej tom prac zbiorowych oraz koncert13. W 2009 roku z właściwą dla siebie swadą i humorem uczestniczyła w licznym spot- kaniu w Instytucie Muzykologii UJ oraz w uroczystościach uświetnionych obecno-ścią muzykologów i muzyków z Białorusi, Ukrainy, Słowacji, z Krakowa, Warszawy, Nowego Targu i Jurgowa, odbywających się w szkole w Jurgowie, uwieńczonych koncertem, a zorganizowanych przez krakowski oddział ZKP14. To przecież dom dr Dziębowskiej w Jurgowie, nieopodal szkoły, był de facto jej pierwszym prawdzi-wie własnym kątem, osobistą, lecz otwartą dla wszystkich pracownią naukową, a spi-ska wieś i górski krajobraz nauczyły ją – jak sama zaznaczała – szacunku dla praw na-tury. Jak dożyjemy i będziemy zdrowi, to na wiosnę zobaczymy!, mówią tutaj. Przecież nie wszystko wyłącznie od nas zależy”15.

Ostatnie lata życia przebywała na Dolnym Śląsku, w Obornikach Śląskich,

następnie w Skokowej koło Prusic, gdzie 4 kwietnia 2016 zmarła. Pożegnaliśmy Naszą Panią Doktor Elżbietę Dziębow-ską 9 kwietnia we Wrocławiu. Urna z jej prochami została złożona w Warszawie, w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Wolskim.

Małgorzata Woźna-Stankiewiczkierownik Zakładu Myśli o Muzyce

i Recepcji Muzyki Instytutu Muzykologii UJ

Wejścia Pani Doktor Elżbiety Dziębowskiej

w progi Uniwersytetu Ja-giellońskiego i ówczesnej Katedry Muzykologii nie sposób zapomnieć. W 1970 roku było ono prawdziwym objawieniem, objawieniem nam, ówczesnym studen-tom, nowych perspektyw, wówczas rzadko obecnych w pozytywistycznie ukierun-kowanej polskiej muzyko-logii. Nowych perspektyw, jakimi było, na przykład, uwypuklenie nieodzownej konieczności uwzględnienia w badaniach nad muzyką czynnika ludzkiego oraz uwarunkowań kulturowych, społecznych i politycznych sztuki muzycznej, nie zapominając o jej estetyczno-etycznych aspektach, lecz nigdy nie porzucając analitycznego oglądu dzieła muzycznego. Właśnie dlatego te pierwsze w 1970 roku i też późniejsze wykłady Pani Dziębowskiej na temat dziejów muzyki XIX wieku czy metodologii badań muzykologicz-nych, ujmowanych w porównaniu z tenden-cjami w innych naukach humanistycznych, wygłaszane „z głowy”, a nie odczytywane z kartki, manifestujące Jej autentyczne zaangażowanie w naukową refleksję na równi z głębokim przeżyciem estetycznym doświadczanej muzyki, wzbudzały w nas niekłamane zainteresowanie dla historii muzyki, jej twórców, dzieł muzycznych oraz historii ich recepcji. To Doktor Dzię-bowska, mając na uwadze tę niezbywal-ność zbliżenia się do poznania różnych aspektów osobowości twórcy i kultury, jaka go nieustannie kształtuje – aspektów jakby ukrytych poza dźwiękiem i słowem, poznania także osobowości twórcy, jakim jest muzykolog-naukowiec, zainicjowała na krakowskiej muzykologii prowadze-

nie kursowych semestralnych wykładów znanych polskich muzykologów spoza Krakowa. A z Krakowa, spoza Uniwersy-tetu, zapraszała, między innymi, młodych wówczas kompozytorów zdobywających światową sławę. I było to w czasach, kiedy tego typu przedsięwzięcia nie były – tak jak jest to dzisiaj – standardowym i wysoko punktowanym postępowaniem w ramach umów i wymian między uni-wersytetami.

Bardzo liczne seminarium magisterskie Pani Elżbiety Dziębowskiej było przyjazną

i mistrzowską szkołą uprawiania nauki, szkołą prowadzenia kompetentnych badań muzykologicznych realizowanych z auten-tyczną pasją poznawczą. Najdrobniejsze odkrycie magistranta, jego indywidualne przemyślenia dotyczące polecanych lektur, zdobyta kserokopia unikatowej w Polsce partytury czy też rozterki badawcze były traktowane z powagą, szczerym zain-teresowaniem i radością, a dodatkowe dociekliwe pytania, życzliwie stawiane, dopingowały do dalszej, jeszcze bardziej intensywnej pracy. Każda nowa propozy-cja tematu pracy przedstawiona przez se-minarzystę była krytycznie rozpatrywana, a w efekcie – zwłaszcza w latach 70. i 80., tylko na seminarium Pani Doktor praco-wano nad tak różnorodnymi problemami, jakie przynosi muzyka Haydna, Liszta, De-bussy’ego, Messiaena, Dvořáka, Mahlera, Gershwina, Góreckiego i Pendereckiego, myśl o muzyce Jana Kleczyńskiego, Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmana czy kariery artystyczne Paderewskiego, Kochańskiej, Barcewicza, Komedy.

Elżbieta Dziębowska, Jurgów 2009

Jan

No

wiń

ski

90 ALMA MATER nr 186

W tej chwili pożegnania nie sposób też choćby nie wspomnieć o wielkiej mi-łości, jaką Doktor Dziębowska otaczała książki, nie tylko o muzyce, ale zwłaszcza te poświęcone dziejom powszechnym, hi-storii Polski i świata. To Ona z pietyzmem odniosła się do księgozbioru Ignacego Jana Paderewskiego, a jego działalności, karierze pianistycznej i spuściźnie kom-pozytorskiej poświęciła (w 1973 roku) specjalny ośrodek w Katedrze Muzykologii UJ. To za Jej sprawą także biblioteka kra-kowskiej muzykologii, można powiedzieć, zyskała skrzydła Pegaza.

Nasza Doktor Elżbieta Dziębowska niestrudzenie dbała też o zawodowe losy swoich uczniów i współpracowników. Młodych absolwentów promowała, umoż-liwiając im publikacje na łamach kwartal-nika „Muzyka”, wprowadzała w arkana prac encyklopedycznych, dopingowała do udziału z referatami w konferencjach na-ukowych, zapraszała, a opornych życzliwie zmuszała do dyskusji nad tezami przygoto-wywanych przez nich prac doktorskich czy habilitacyjnych. W swoim mieszkaniu przy ul. Podwale, niemal vis-à-vis Collegium Novum, a potem w Jurgowie, godzinami z nami rozmawiała. Te rozmowy wciąż brzmią w naszych uszach, a wnikliwego i ciepłego spojrzenia Pani Doktor nie sposób zapomnieć. Wielu z nas Pani Dok-tor służyła mądrą i serdeczną, niemalże matczyną radą w sprawach osobistych. Wielu swoim uczniom towarzyszyła też w najważniejszych chwilach ich życia.

Dzisiaj, w chwili ostatniego, lecz nie ostatecznego pożegnania z Panią Doktor

Elżbietą Dziębowską, jej uczniowie, współ-pracownicy i cała społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego, a szczegól-nie ci z Pałacu Pusłowskich, z Instytutu Muzykologii, którzy chcą i starają się godnie kontynuować Jej muzykologiczne i pedagogiczne przesłanie, pragną unisono zaśpiewać słowami pieśni Jej umiłowane-go Mieczysława Karłowicza: „Smutna jest dusza moja...”.

Fragment mowy pogrzebowej wygłoszonej przez

prof. Małgorzatę Woźną-Stankiewicz

1 Określenia dotyczące postawy Elżbiety Dziębowskiej po-chodzą z przeprowadzonych z nią wywiadów oraz artyku-łów na jej temat. Zob. film Dewajtis. Jurgowskie gniazdo, reż. Krzysztof Krzyżanowski, TVP 3 Kraków (2004); Irena T. Sławińska, Dr gaździna z Jurgowa, „Trybuna Robotnicza”, 29 grudnia 1989, 5 stycznia 1990; A. Niezgoda, Ta Ela od Kutschery, „Polityka”, 2004, nr 35, s. 68–71; http://archi-wum.polityka.pl/art/ta-ela-od-kutschery, s. 2–3 [dostęp: 8 maja 2016]; M. Brzeźniak, Spotkanie z Elżbietą Dziębow-ską. Związani z  „Silesią” dawni studenci UJ wspominają swoją Panią Profesor, „Silesia prezentuje”, 2016, nr 133, s. 6.

2 A. Niezgoda, Ta Ela od Kutschery...; por. B. Zalot, Na-sza pani, co mieszka na Brzegu, „Tygodnik Podhalański”, 26 czerwca 2009.

3 Źródła, w  oparciu o  które podaję informacje, to, poza pozycjami wymienionymi w  przypisie 1 i  2: rozmowa zapisana – dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego (http://ahm.1944.pl/Elzbie-ta_Dziebowska dostęp: 17 kwietnia 2016) – przez Mał-gorzatę Bramę w  Zakopanem, 7 maja 2007; W. Kamiń-ski, Dwa warkoczyki i Kutschera, „Gazeta Polska”, 2 maja 2012, http://www.gazetapolska.pl/17884 [dostęp: 13 maja 2016]; A. Kunicki, Cichy front. Ze wspomnień oficera wy-wiadu dywersyjnego dyspozycyjnych oddziałów Kedywu KG AK, Warszawa 1969; P. Stachiewicz, „Parasol”. Dzie-je oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywer-sji Komendy Głównej Armii Krajowej, Warszawa 1984; J. „Zapadko” Mirski, Zapiski powstańcze, „Zwoje”, 1988, nr 7 (11), http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje11 [do-stęp: 10 maja 2016]; M. Woźna-Stankiewicz, Pani Doktor Elżbieta Dziębowska, [w:] Muzykolog wobec dzieła mu-

zycznego, red. M. Woźna-Stankiewicz, Z. Dobrzańska--Fabiańska, Kraków 1999, s. 11–17; Z. Damski, Najmłodsi z „Parasola”, Warszawa 2005.

4 A. Niezgoda, Ta Ela od Kutschery..., s. 1.5 Przebieg obrony pracy doktorskiej Elżbiety Dziębowskiej

i  jej odważne stanowisko badawcze opisuje Zbigniew Ra-szewski w  swoim Raptularzu 1965–1967 (Kraków 1996, s. 178). Praca doktorska opublikowana została w  wersji skróconej w  publikacji Z  życia i  twórczości Mieczysława Karłowicza. Studia i materiały, red. E. Dziębowska, Kraków 1970, s. 9–108, 273–301.

6 Zob. przykłady tematów poruszanych przez dr Dziębowską na łamach „Ekranu”, jakie podałam w 1999 roku w artyku-le: M. Woźna-Stankiewicz, Pani Doktor Elżbieta..., s. 12–13. Por. wykaz Film w prasie polskiej, www.filmpolski.pl [do-stęp: 12 maja 2016].

7 Zob. artykuły E. Dziębowskiej: Cel, zakres i warunki realiza-cji nowego programu studiów muzykologicznych oraz Spo-łeczna funkcja muzykologii w Polsce, „Muzyka”, 1974, nr 2, s. 3–12, 1975, nr 3, s. 28–37; Badania naukowe muzykologii krakowskiej, [w:] Muzykologia krakowska 1911–1986, red. E. Dziębowska, Kraków 1987.

8 Spis publikacji autorstwa Elżbiety Dziębowskiej oraz prac pisanych pod jej kierunkiem został zamieszczony w pu-blikacji Muzykolog wobec dzieła muzycznego..., s. 18–24.

9 A. Konieczna, Spotkania z Elżbietą Dziębowską..., s. 6. Por. wypowiedzi Stanisława Hrabi, Małgorzaty Perkowskiej--Waszek, M. Woźnej-Stankiewicz [w:] A. Al-Araj, Siedem odsłon... Elżbiety Dziębowskiej, 2011, www.polskamuza.eu [dostęp: 10 kwietnia 2016].

10 Wypowiedź Ewy Kafel w Spotkania z Elżbietą Dziębow-ską..., s. 7.

11 Krzyż Walecznych (1944), srebrny Order Virtuti Militari (1972), Warszawski Krzyż Powstańczy (1981), Krzyż Ofi-cerski (1998), Komandorski (2006), Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (2010).

12 A. Niezgoda, Ta Ela od Kutschery..., s. 5.13 11. Dni Muzyki Kompozytorów Krakowskich. Międzyna-

rodowy Festiwal Muzyki Współczesnej, red. Jerzy Stankie-wicz, Kraków 1999; J. Dziedzic, Z łezką i humorem, „Ga-zeta Wyborcza. Gazeta w  Krakowie”, 2–3 czerwca 1999, s. 5.

14 21. Dni Muzyki Kompozytorów Krakowskich. Międzyna-rodowy Festiwal Muzyki Współczesnej, red. Jerzy Stan-kiewicz, Kraków 2009, s. 152–161, w  tym: M. Woźna--Stankiewicz, Encyklopedystka z  urodzenia, s. 153–157; B. Zalot, Encyklopedystka z  Jurgowa, „Tygodnik Podha-lański”, 13 czerwca 2009.

15 A. Niezgoda, Ta Ela od Kutschery..., s. 5. Por. I.T. Sławiń-ska, Dr gaździna z  Jurgowa...; film Dewajtis. Jurgowskie gniazdo...

Elżbieta Dziębowska z uczestnikami jubileuszu Jej 80-lecia, Jurgów 2009 Jan

No

wiń

ski

91ALMA MATER nr 186

Rzadko spotyka się tak niezwykłego i tak skromnego człowieka. Jako

najlepsza maturzystka w Sanoku, Halina Grzmil podjęła studia na filologii romań-skiej UJ. Władając biegle angielskim i francuskim, zwracała od początku uwagę szerokimi zainteresowaniami, a także po-wagą, z jaką traktowała swoje obowiązki.

Praca magisterska, pisana w drama-tycznych warunkach, spowodowanych ciężką chorobą matki, oceniona została bardzo wysoko i otwarła jej drogę do asy-stentury na nowo utworzonej romanistyce w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicz-nej w Krakowie. Halina Grzmil-Tylutki przepracowała tam 20 lat i obroniła pracę doktorską Métaphore: jeu de redondance sémantique dans le texte, w której ujawniła się jej rzetelność badawcza, pomysłowość, umiejętność syntetycznej prezentacji pro-blematyki i nowatorskie ujęcie metafory jako zjawiska redukującego redundancję i zarazem ją kreującego.

W roku 1995 wydała (we współautor-stwie) Gramatykę opisową w ćwiczeniach, wykorzystując doświadczenie dydaktycz-ne nabyte w pracy ze studentami, których poprzez nauczanie gramatyki i dobrane przykłady starała się uczyć samodzielnego myślenia.

Wróciła następnie na Uniwersytet Ja-gielloński, gdzie napisała książkę Francuski i polski dyskurs ekologiczny w perspektywie aksjologicznej (2000), która stała się pod-stawą habilitacji. Opracowanie to w sposób niezwykle jasny przedstawia problem komunikacji międzyludzkiej, a mianowi-cie kwestię oddziaływania na myślenie i działanie poprzez język. Na przykładzie wybranego dyskursu ekologicznego uka-zany został system strategii językowych i tekstowych, które służą przekazywaniu wartości i kształtowaniu ich w świadomo-ści odbiorców: teksty dotyczące ekologii, zarówno prace popularnonaukowe, jak i teksty prasowe, nawet te adresowane do młodych odbiorców, służą wartościowaniu, ponieważ wpisany jest w nie zawsze czyn-nik subiektywny – perswazja, sygnalizująca ocenę przez autora tekstu słuszności lub nie-

słuszności omawianych poglądów. Książka ta ostrzega i uwrażliwia na manipulację, na którą jesteśmy nieustannie narażeni i wobec której pozostajemy często bezradni, bo po prostu jej nie dostrzegamy. Książkę tę należy postawić obok pięknej pozycji Jad- wigi Puzyniny Słowo – wartość – kultura jako jej istotne dopełnienie, służyć bowiem może „uzbrajaniu odbiorców komunikatów językowych w broń chroniącą ich przed ‘komunikacją pozorną’, a więc przed za-kłamaniem”.

Czwarta jej książka, Francuska lingwi-styczna teoria analizy dyskursu. Historia, tendencje, perspektywy (2010) – szeroko cytowana, między innymi, w ośrodkach polonistycznych – imponuje horyzontem myśli, w którym nowe propozycje języ-koznawcze powiązane są z koncepcjami socjologii, hermeneutyki, także retoryki i teorii argumentacji. Jasny i logiczny spo-sób prowadzenia refleksji oraz ukazywane perspektywy badawcze czynią z tej książki zarówno kompendium wiedzy o dyskur-sach i ich roli w komunikacji między ludź-mi, jak i rodzaj podręcznika, który zachęca do podejmowania dalszych badań, a także do krytyki ukazanych rozwiązań.

Piąte większe studium, Initiation à la linguistique textuelle, pomyślane jako podręcznik tzw. gramatyki tekstu dla studentów romanistyki, nie zostało ukoń-czone, ale tekst, który znalazła w jej komputerze córka, Zofia Tylutki, jest nie tylko „wprowadzeniem”, ale także, bogato ilustrowanym przykładami, sumiennym zreferowaniem najważniejszych prac z tej dziedziny (zwłaszcza poglądów Jeana-Mi-chela Adama) oraz własnego stanowiska. Choć niedokończona, książka ta powinna zostać opublikowana – jako podręcznik dla studentów i jako ważny głos w dyskusji o statusie tekstu.

Jej ostatni opublikowany artykuł, La prolifération des théories discursives: inconvénient ou avantage? jest rodzajem optymistycznej syntezy dotyczącej sposo-bów badania funkcjonowania stylistycz-no-pragmatycznego i, przede wszystkim, kulturowego tekstu.

Trzeba też przypomnieć, wydane we współredakcji, dwa tomy studiów Mię-dzynarodowego Towarzystwa Naukowego „Fides et Ratio”: Postmodernizm i funda-mentalizm a prawda – Od idei do praxis (2010) oraz Godność w perspektywie nauk (2012).

Prezentacja osoby Haliny Grzmil-Ty-lutki nie byłaby pełna, gdyby pominęło się jej sposób oddziaływania na studentów wysokimi wymaganiami, życzliwością, przykładem. Dzieląc swój czas między wyjątkowo udaną rodzinę i Uniwersytet, poświęcała wiele uwagi swoim studen-tom, ucząc ich dociekliwości badawczej i rzetelności. Studenci odpłacali jej sza-cunkiem, sympatią i wielkim uznaniem (między innymi zabiegając o przyjęcie ich na prowadzone przez nią seminaria).

Bardzo ważne miejsce zajmowała w ostatnich dziesięciu latach jej życia działalność w Międzynarodowym Stowa-rzyszeniu Naukowym „Fides et Ratio”, którego była współzałożycielką i świetną organizatorką. Prezes Fides et Ratio, ojciec prof. Zdzisław Kijas powiedział podczas mszy pogrzebowej, że Halina Grzmil-Ty-lutki żyła wielką pasją czynienia tego, co

WYSOKIE WYMAGANIA, ŻYCZLIWOŚĆ I PRZYKŁADWspomnienie o prof. Halinie Grzmil-Tylutki(1954–2015)

Prof. Halina Grzmil-Tylutki

Z a

rch

iwu

m r

od

zin

ne

go

92 ALMA MATER nr 186

dobre, szlachetne, co trwa, co ma wymiar wieczny, co wiąże ludzi w solidarną więź pomagania sobie w realizacji pięknych, szlachetnych marzeń.

Teraz, prawie w rocznicę jej śmierci, wspominam ją jako drogą mi i bardzo bliską osobę i człowieka niezwykłego. Wspominam jej wiarę, która pozwalała jej zachować spokój i nadzieję aż do końca, w przekonaniu, że taka jest wobec niej wola Opatrzności. Jej odwagę i rozwagę w prowadzeniu trudnych spraw, między innymi w kierowaniu pracami podległego jej zespołu lektorów języka francuskiego w Instytucie Filologii Romańskiej UJ. W znoszeniu choroby, nieskarżeniu się, ukrywaniu cierpień, by nie martwić naj-bliższych. Jej wierność i oddanie, nie tylko wobec wspaniałej rodziny – męża Jerzego i dzieci: Zosi i Marka, ale także w przy-jaźni, której wzruszających objawów doświadczałam tylekroć. Nasza przyjaźń miała szczególny charakter: od stosunku kierownik seminarium magisterskiego – studentka przeszłyśmy szybko do bliskich i bardzo serdecznych relacji. Interesował mnie jej rozwój naukowy, byłyśmy sobie bliskie na terenie prywatnym: po śmierci

jej matki „matkowałam” jej na ślubie i tak-że trochę potem. Sama też potrzebowałam rozmowy z nią, jej uśmiechu i spokoju i różnych form pomocy. 1 lipca 2015, gdy umarła, gdy zabrakło mi Jej przyjaźni,

stał się w moim życiu osobistym datą szczególnie bolesną.

Urszula Dąmbska-Prokopemerytowana profesor

Instytutu Filologii Romańskiej UJ

Prof. Halina Grzmil-Tylutki z magistrantkami; 2008

Z a

rch

iwu

m r

od

zin

ne

go

An

na

Wo

jna

r

93ALMA MATER nr 186

Genialny wynalazca – Jan Szcze-panik urodził się 13 czerwca

1872 w Rudnikach koło Mościsk. Pierwszy rok życia przeżył ze swoją matką, Anną, we wsi Zaręcin pod Krosnem. Wcześnie osierocony, zamieszkał u ciotki Salomei Gra-dowiczowej w Krośnie. Tu rozpo-czął naukę w szkole podstawowej, mieszczącej się w budynku pojezu-ickim. Poza nauką interesował się różnymi zabawkami mechanicznymi i rozbierał je, aby poznać zasadę ich działania. Czytał też wszystkie dostępne w szkolnej bibliotece książki o wynalazkach. W wieku 8–10 lat zaczął z pomocą kolegów wykonywać prymitywne zabawki z drewna i blachy. Przyglądając się budowie kolei łączącej Chabówkę z Chyrowem, około 1882 roku zbu-dował model blaszanej lokomotywy i kilku wagonów. Podczas jarmarcz-nych pokazów ciemni optycznej i latarni magicznej zainteresował się ich działaniem. Wkrótce samo-dzielnie zbudował ciemnię optyczną i z jej pomocą wyświetlał kolegom obrazki. Naukę w szkole średniej rozpoczął w gimnazjum klasycznym w Jaśle. Następnie przeniósł się do Krakowa i tam uczęszczał do semi-narium nauczycielskiego. Praktykę nauczyciela ludowego rozpoczął w Potoku koło Krosna, kontynuował ją w Lubartówce i Korczynie. Poza obowiązkowymi przedmiotami uczył dzieci majsterkowania i bu-dowy różnych zabawek z pudełek i blaszanych puszek.

W Korczynie zainteresował się pracą tkaczy, a w szczególności budową i działaniem krosien. Już w 1895 roku zastanawiał się nad możliwością udoskonalenia pro-dukcji tkanin. Liczne są wynalazki Jana Szczepanika w dziedzinie tkac-twa. Dotyczą one całych fragmen-tów i różnych szczegółów procesu tkania oraz nowych rozwiązań koncepcyjnych. Uwidoczniło się to w dużej liczbie zgłoszonych przez niego patentów w wielu krajach

świata. Po rocznej pracy w Kor-czynie zrezygnował z nauczyciel-stwa i w 1896 roku przeniósł się do Krakowa. Zatrudnił się w skle-pie Korczyńskiego Stowarzysze-nia Tkaczy jako sprzedawca. Na-stępnie zaczął pracować w sklepie fotograficznym Ludwika Klein-berga, który, poznawszy zaanga-żowanie techniczne Szczepanika, zaczął finansować jego wynalazki, mimo że podopieczny nie posiadał żadnego wykształcenia poli-technicznego – był samoukiem. Dopiero wtedy Szczepanik mógł na poważnie zająć się wymyśla-niem, jak ułatwić pracę tkaczom oraz zautomatyzować tkanie go-belinów. Już w 1896 roku zgłosił do niemieckiego i brytyjskiego urzędu patentowego wynalazek nowej metody tkackiej. W roku 1898, wspólnie z Ludwikiem Kleinbergiem, założył w Wiedniu Societe des Inventions Jan Szcze-panik & Cie i przedsiębiorstwo eksploatacji jego metody tkackiej. Wykonany tą metodą gobelin, przed-stawiający cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa I i ofiarowany cesarzowi, był najlepszą reklamą dla Jana Szczepanika. 16 kwietnia 1898 przystąpił do spółki z Wojta-nowskim, wspólnie założyli własną pracownię aparatów fotograficznych przy ul. Krupniczej. Pracownia ta, niestety, egzystowała krótko, a trud-ności finansowe zmusiły Szczepani-ka do ponownego związania swych losów z Kleinbergiem. W roku 1899 Jan Szczepanik demonstrował swoje wynalazki francuskim, angiel-skim i włoskim fachowcom, którzy specjalnie w tym celu przybyli do Paryża. Nadeszła propozycja zało-żenia we Francji fabryki gobelinów według systemu Szczepanika. Jed-nak sprzeciwili się temu robotnicy, obawiający się utraty pracy po auto-matyzacji produkcji tkanin.

W ogóle lata 1893–1902 były w życiu Jana Szczepanika okresem niezwykle pracowitym i bogatym

IMPR

ESSIO

NES

IMPR

ESSIO

NES

GENIALNY WYNALAZCA

Jan Szczepanik z opiekunami: Salomeą i Wawrzyńcem Gradowiczami

Jan Szczepanik jako nauczyciel

94 ALMA MATER nr 186

w wynalazki. Na pierwszą polską wysta-wę fotograficzną, otwartą w Krakowie 8 stycznia 1902 w Gimnazjum św. Anny, nadesłał tyle ekspona-tów, że musiano na nie przeznaczyć odrębną salę. Także w życiu oso-bistym Szczepanika na-stąpiła zmiana: w 1902 roku ożenił się z Wandą Dzikowską, a jego teść – Zygmunt Dzikowski wspierał finansowo jego prace wynalazcze.

10 marca 1902 przy ul. Radziwiłłowskiej 8 w Krakowie powstała „Agentura Oddziału Ar-tyst. Reprodukcyjnego Tow. Akc. dla przemysłu tkackiego Szczepanika”. Dużą popu-larnością, nie tylko w Galicji, cieszyły się gobelinki, tzw. „szczepaniki”, czyli obrazki na jedwabiu, uzyskiwane metodą tkacko-fotograficzną, wynalezioną przez Szczepanika.

W Wiedniu posiadał pracownię do-świadczalną, w której powstawały modele różnych wynalazków. Jan Szczepanik poza tkactwem interesował się także telewizją, którą nazywał „telektroskop”. W 1897 roku uzyskał patent na telektroskop w brytyjskim urzędzie patentowym pod

nr 5031, a w roku następnym także w amerykańskim (pod numerem 1178).

Już w roku 1897 propo-nował przenoszenie obrazu w barwach naturalnych wraz z dźwiękiem. Zajmo-wał się też fotografią czarno-białą. Nad

problemem reprodukcji barwnej pracował do końca życia. W latach 1902–1912 opatento-wał wiele wynalazków z dziedziny fotografii barwnej. Patenty doty-czyły rozmaitych ulep-szeń w dziedzinie wyro-bu specjalnego papieru do barwnych odbitek. W 1914 roku zgłosił do opatentowania „urzą-dzenie do wolnego od bezwładności fotogra-ficznego zapisywania

dźwięków” i „aparat reprodukcyjny”. Ostatnim z jego wynalazków jest film barwny. Pierwszy patent swego filmu barwnego Jan Szczepanik zgłosił już w 1918 roku. Tymczasem po 1920 roku nastąpiły szybkie zmiany – film otrzymał dźwięk. Konieczna okazała się wymiana aparatury do wyświetlania filmów. To wiązało się z dużymi kosztami i spowo-dowało wycofanie się wielu przedsiębior-ców z kontynuowania prac. Szczepanik podjął walkę z konkurentami. W Berlinie zawiązała się spółka akcyjna do produkcji nowej aparatury i przy jej pomocy powstał barwny film ze szpitala w Langenbeck- -Virchow podczas realnej operacji. Natu-ralność obrazu przypominała rzeczywi-stość. Następnie w szwajcarskich Alpach wykonano zdjęcia lodowca, które odniosły duży sukces. Mimo to Szczepanik musiał walczyć o wprowadzenie w życie swojego systemu filmu barwnego. Niechęć udzia-łowców, którzy zaczęli wycofywać się z fi-

Aparat fotograficzny skonstruowany przez Jana Szczepanika do celów tkackich

Maszyna elektryczna do wybijania kart żakartowskich systemem Jana Szczepanika

Ludwik Kleinberg – wspólnik Jana Szczepanika

Gmach Galicyjskiego Towarzystwa Akcyjnego w Wiedniu dla wyrobu gobelinówwedług systemu Jana Szczepanika

95ALMA MATER nr 186

nansowania jego wynalazków, zniweczyła wcześniejsze plany. Jeszcze próbował ratować się, organizując w Szwajcarii nowe towarzystwo „Filmes en couleurs S.A. Systeme Szczepanik”. W akcji re-klamowej uzyskał nawet dobre rezultaty, ale nie przyniosło to efektów finansowych. Naglony żądaniami swoich finansistów, wkrótce zapadł na zdrowiu – rak szybko zmusił go do wycofania się z działalności. Został przewieziony do Tarnowa, gdzie w gronie rodziny zmarł 18 kwietnia 1926.

Zadziwiająca jest liczba wynalazków dokonanych przez Jana Szczepanika. W 1901 roku opracował wzór tkaniny odpornej na uderzenia i kule. Tkanina ku-loodporna została sprawdzona w pracowni wiedeńskiej, gdzie w obecności przedsta-wicieli władz, wojska i dziennikarzy pod-dano ją różnym próbom, między innymi strzelano, uderzano sztyletami i szablami.

Była odporna na wszel-kie ciosy, a w praktyce zdała egzamin w 1902 roku, ocalając życie króla hiszpańskiego Alfon-sa XIII podczas zama-chu. Kareta, którą jechał monarcha, była wybita tkaniną kuloodporną, która pochłonęła odłamki bomby. Wynalazca został z wdzięczności udeko-rowany Orderem Izabeli Katolickiej.

Tkaninę kuloochron-ną zamówił także car Mikołaj II. Dla zreali-zowania zamówienia Szczepanik odbył podróż do Petersburga, a car Mi-kołaj II nadał mu Order św. Anny, którego

zresztą Szczepanik nie przyjął. W zamian car podarował mu złoty zegarek wysadzany bry-lantami.

Innym wynalazkiem było urządzenie do sa-moczynnego regulowa-nia ciągu kominowego w paleniskach kotło-wych. Zostało opaten-towane w urzędach nie-mieckim i brytyjskim, a przynosiło w eks-ploatacji 20 procent oszczędności węgla.

Następnym wynalazkiem był „foto-sculptor” – urządzenie do modelowania z możliwością kontroli optycznej, któ-re skonstruował jeszcze w 1899 roku w Wiedniu. Jeden egzemplarz ofiarowany cesarzowi Franciszkowi Józefowi przyniósł wynalazcy dar w postaci pary pistoletów.

Jan Szczepanik interesował się wszyst-kimi problemami dotyczącymi tkactwa, filmu, telewizji, telegrafu, a nawet lotnictwa. Szczegóły techniczne licznych wynalazków Jana Szczepanika zostały opisane w książce Władysława Jewsiewickiego Jan Szczepa-nik – polski Edison, z której korzystałem podczas przygotowania artykułu. Zdjęcia ilu-strujące tekst pochodzą także z tej publikacji.

Jerzy Koziński

Próba kamizelki kuloochronnej w Krakowie w 1902 roku Jan Szczepanik z żoną Wandą, zdjęcie ślubne z 1902 roku

Nalepka z pudełka papieru do barwnego kopiowania Jana Szczepanika

Jan Szczepanik z rodziną

96 ALMA MATER nr 186

Bogaty zbiór miniaturowych drewnia-nych statuetek oraz figurek z brązu

– w większości amuletów i talizmanów, pochodzących z obszaru Afryki Subsaharyj-skiej, nierozerwalnie związanych ze światem wierzeń i praktykowaniem magii wśród społeczności lokalnych, można było oglą-dać podczas wystawy zatytułowanej Małe. Ukryty świat Afryki, zorganizowanej przez Instytut Studiów Międzykulturowych UJ w Bibliotece Jagiellońskiej. Prezentowane eksponaty pochodziły ze zbiorów włoskiego kolekcjonera Pierluigiego Peroniego. Kilka obiektów pochodziło również z prywatnych kolekcji Adama Rybińskiego, Macieja Ząbka i Luigiego Pezzoliego. – Wystawa zrodziła się z pasji. Przy wyborze eksponatów nie kierowałam się wartością obiektów na rynku sztuki afrykańskiej, interesowała mnie przede wszystkim ich funkcjonalność i to, jaką rolę pełnią w danej społeczności afrykańskiej. Ni-

gdy do końca nie poznamy Afryki i głębokiego systemu wierzeń społeczności afrykańskich, dlatego zależało mi, aby również osoby, które nie są badaczami kultur Afryki, miały możliwość zapoznania się z bardzo cennymi informacjami, które ułatwią zrozumienie po-strzegania rzeczywistości przez społeczności afrykańskie – mówiła podczas wernisażu wystawy, który odbył się 10 maja, kuratorka i autorka projektu Edyta Łubińska. Prof. Robert Kłosowicz, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych UJ, kierownik Jagiellońskiego

Centrum Badań Afryka-nistycznych i wiceprze-wodniczący Polskiego Towarzystwa Afryka-nistycznego, podkreślił, że Afryka to kontynent kontrastów, o ogromnej różnorodności etnicznej, kulturowej i politycznej. – Najmniej wiemy wła-śnie o tym świecie ukry-tym. Dla Afrykańczyków rzeczywistość zewnętrzna to tylko jeden z aspektów życia, mają oni też swój ukryty, magiczny świat, zaklęty w różnego typu

wierzeniach. Z tego świata niewidzialnego czerpią ogromną siłę, która czasem dla nas, Europejczyków, jest zadziwiająca – mówił profesor.

Natomiast dyrektor Instytutu Studiów Międzykulturowych UJ dr hab. Monika Banaś wskazała na rolę symboli w życiu społeczności afrykańskich oraz zaprosiła do lektury polsko-angielskiej publikacji Małe. Ukryty świat Afryki / Small. Hidden world of Africa.

Wystawę oficjalnie otworzył dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych prof. Bogdan Szlachta.

Po ekspozycji oprowadzała Edyta Łubińska, wyjaśniając tajniki afrykańskiej sztuki i wierzeń. – Artysta afrykański zawiera

TAJEMNICZY ŚWIAT AFRYKI

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Małe. Ukryty świat Afryki to tytuł wystawy, która miała miejsce w Bibliotece Jagiellońskiej

Przemawia kuratorka i pomysłodawczyni projektu Edyta Łubińska, obok prof. Robert Kłosowicz i dr hab. Monika Banaś

Zaprezentowano liczne amulety i talizmany

pochodzące z obszaru Afryki Subsaharyjskiej

97ALMA MATER nr 186

w swoich dziełach opisy kosmologiczne, wydarzenia z przeszłości, mity i legendy, koncepcję życia, śmierci, dobra i zła, uczu-cia, rytm i harmonię codziennej egzystencji. Ponadto wytwory sztuki afrykańskiej pozo-stają nie indywidualnym, lecz zbiorowym znakiem, gdyż w sztuce plemiennej Afryki i w życiu danej społeczności ważna jest nie jednostka, lecz zbiorowość. Poprawne odczytanie sztuki afrykańskiej jest więc moż-liwe w chwili, kiedy zrozumie się znaczenie metafizyczne danego obiektu, jego walory re-ligijne i funkcję, jaką spełnia w danej grupie – opowiadała Edyta Łubińska, wyjaśniając, z czego wynika fakt, że życie religijne trady-cyjnych społeczności afrykańskich i sposób

wyrażania ich religijności są często niezro-zumiałe dla ludzi spoza kultur afrykańskich. Trzeba więc pamiętać, że sztuka afrykańska skupia się przede wszystkim na interpretacji rzeczywistości niewidzialnej. Przekazuje wizję świata, a nie piękno obiektu, jest ściśle związana ze sferą wierzeń i rytuałów. Tradycyjne religie afrykańskie to świat istot pozanaturalnych – bóstw, duchów przod-ków, bohaterów plemiennych i sił natury, co nie przeszkadza jednak Afrykańczykom w pojmowaniu Boga jako źródła życia i siły witalnej. – Świat widzialny i niewidzialny stanowią nierozerwalną całość. Powszech-nie uważa się, że wszystkie wydarzenia w świecie widzialnym mają swoją przy-czynę w świecie niewidzialnym. Działania religijne muszą wywoływać w codziennym życiu widoczne, odczuwalne i pozytywne skutki. Jeśli ich nie ma, Afrykanin będzie szukał bardziej efektywnej ścieżki kontaktu

w większości zrobione z metalu. Najbardziej rozpowszechniony jest kameleon. Kojarzony z koncepcją przeobrażania, zawiera w sobie całą dwuznaczność, przypisywaną przez wiarę temu zwierzęciu. Szybkie zmiany koloru i zdolność łapania ofiar z pewnej odległości łączone są z jego agresją i zuchwałością, two-rząc z niego istotę o tajemniczej sile budującej trwogę. Antropomorficzne formy amuletów powiązane są z losem człowieka. W wielu społecznościach Afryki Subsaharyjskiej dzieci noszą przy sobie małe metalowe figurki przywiązane do paska lub do nadgarstka za pomocą skórzanej tasiemki. Są one związane z kultem indywidualnym. Urzeczywistniają ideę wierzeń w więzi między ludźmi i bóstwa-mi, istniejących jeszcze przed urodzeniem człowieka – wyjaśniała Edyta Łubińska. Au-torka projektu dodała również, że szczególną formą sztuki afrykańskiej i powszechnym zwyczajem społeczności tego kontynentu jest wytwarzanie figurek małych rozmiarów, które swoją formą naśladują większe kultowe posągi, a trzyma się je w domach, aby pełniły funkcję opiekuńczą i ochronną przed złymi mocami.

Wystawie towarzyszyła konferencja naukowa, z udziałem ekspertów z dziedziny afrykanistyki, antropologii i kulturoznaw-stwa z całego kraju.

AWoj

ze światem niewidzialnym i źródła skutecz-niej działającej niewidzialnej mocy. Całe życie jest wypełnione kontaktem z bóstwami i duchami, manifestującymi swą obecność przez wydarzenia nadzwyczajne, codzienne, w miejscach szczególnie uświęconych czy też przez artefakty – kontynuowała kuratorka.

I to właśnie magiczne przedmioty o wy-razistej, wieloznacznej symbolice, któ-re można było podziwiać na wystawie, pozwalają Afrykańczykom pozostawać w zgodzie i harmonii ze światem pozareal-nym i niewidzialnymi siłami. Afrykańczycy przypisują przedmiotom kultu zdolności opiekuńcze, dlatego wciąż tworzą nowe talizmany i amulety chroniące przez złymi

mocami. – Bóstwa i duchy zmarłych, uwa-żane za personifikacje mocy magicznych, są zdolne objawiać się wybranym osobom, aby przekazać im najbardziej tajemną wiedzę. Są też ulubionymi informatorami i patronami wróżbitów. Przedmioty służące do ochrony przed złymi mocami noszone na ciele są

Fot.

An

na

Wo

jna

r

Bogaty zbiór miniaturowych drewnianych statuetek oraz figurek z brązu pochodził w większości z kolekcji Pierluigiego Peroniego

Wystawa była doskonałą okazją do poznania tajemnic afrykańskiej

kultury i sztuki

98 ALMA MATER nr 186

W ostatnim stuleciu osiągnęliśmy w medycynie ogromny postęp.

Wciąż jednak są choroby, których nie potrafimy wyleczyć. Bywa, że stajemy w obliczu tych najtrudniejszych mo-mentów, kiedy spektakularny sukces medycyny nie ma miejsca. Musimy się z tym faktem pogodzić, co z punktu widzenia praktykującego lekarza jest niezmiernie trudne, musimy także zro-zumieć okoliczności, które tej sytuacji towarzyszą, zarówno z perspektywy chorego, jak i jego otoczenia – mó-wił rektor UJ prof. Wojciech Nowak 21 kwietnia 2016 w Auditorium Maxi-mum, otwierając drugą edycję konfe-rencji zatytułowanej Opieka paliatywna i hospicyjna – medycyna, humanizm, wolontariat, która w tym roku odbyła się pod hasłem „Współczesność wobec śmierci i umierania”.

Sala Auditorium Maximum wypeł-niona była po brzegi. Wśród uczestni-ków przedsięwzięcia byli filozofowie,

socjolodzy, psycholodzy, osoby duchow-ne, wolontariusze, przedstawiciele wielu różnych organizacji społecznych i poza-rządowych, lekarze, a także doktoranci

i studenci zaangażowani w działalność hospicyjną.

– Ogromnie się cieszę, że konferencja gromadzi ludzi z wielu różnych środowisk, przez co pozwala spojrzeć na ten niełatwy temat z tak szerokiej perspektywy – podkreś- lił rektor w swoim wystąpieniu. Oprócz

niego władze najstarszej polskiej uczelni reprezentowali: prorektor ds. rozwoju prof. Maria Jolanta Flis, prorektor ds. dydak-tyki prof. Andrzej Mania, prorektor ds. Collegium Medicum prof. Piotr Laidler, kanclerz Ewa Pędracka-Kwaskowska, kwestor Teresa Kapcia. Wśród gości byli także: prezes Okręgowej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja, dyrektor Szpitala im. Józefa Dietla w Krakowie prof. An-drzej Kosiniak-Kamysz, przedstawiciele środowiska akademickiego i medycznego z Warszawy, Bydgoszczy i Poznania, oraz przedstawiciele duchowieństwa: biskup Jan Szkodoń, biskup Jan Zając oraz ksiądz dr Kazimierz Kubik.

Wszystkich biorących udział w wyda-rzeniu powitała pełnomocnik rektora UJ ds. kształcenia i współpracy międzynaro-dowej w Collegium Medicum prof. Beata Tobiasz-Adamczyk. Podkreśliła, że ideą organizatorów: Uniwersytetu Jagielloń-skiego – Collegium Medicum, Towarzy-stwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie oraz Samorządu Studentów i Towarzystwa Doktorantów UJ, jest nie tylko dzielenie się wiedzą do-tyczącą filozoficzno-psychologiczno-hu-manistycznych aspektów śmierci i umie-rania, ale przede wszystkim zwrócenie uwagi na to, jak ważną rolę w codziennej

CONVENTIONESCONVENTIONES

ISTOTA HUMANIZMU

Rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz prof. Beata Tobiasz-Adamczyk podczas otwarcia konferencji

Wśród uczestników konferencji byli przedstawiciele wielu profesji: filozofowie, socjolodzy, psycholodzy, osoby duchowne, wolontariusze, przedstawiciele organizacji społecznych

i pozarządowych, pielęgniarki i lekarze Fot.

An

na

Wo

jna

r

99ALMA MATER nr 186m e d y c y n a / h u m a n i z m / w o l o n t a r i a t

opieka paliatywna i hospicyjna

I I K o n f e r e n c j a

Współczesność

wobec śmierci i umierania

opiece nad terminalnie chorymi odgrywa wolontariat. – Naszym zamierzeniem jest, by konferencja łączyła przedstawicieli różnych generacji, by obok ekspertów, doświadczonych lekarzy wypowiadali się także doktoranci i studenci – akcentowała prof. Beata Tobiasz-Adamczyk.

W imieniu Towarzystwa Przyjaciół Chorych Hospicjum św. Łazarza w Krako-wie głos zabrała prezes dr Jolanta Stokłosa. Dziękując pracownikom Uniwersytetu, w tym zwłaszcza prof. Beacie Tobiasz--Adamczyk, za zaangażowanie w organi-zację tak ważnej dla ruchu hospicyjnego konferencji, przypomniała, że w 2016 roku przypada 35-lecie powołania w Krakowie pierwszego Stowarzyszenia Hospicyjnego w Polsce. Poinformowała, że uroczystości jubileuszowe podsumowujące 35-letnią działalność Towarzystwa odbędą się we wrześniu i w grudniu tego roku. – Będzie-my wówczas świętowali 20-lecie otwarcia i poświęcenia Domu Hospicyjnego. Pierw-sze lata opieki hospicyjnej były oparte wyłącznie na pracy wolontariuszy, obecnie opieka hospicyjna realizowana jest przez pracowników, ale wolontariusze nadal odgrywają w służbie chorym ogromną rolę – podkreśliła pani prezes. Zachęcając studentów UJ do włączenia się w wolonta-riat hospicyjny, zaznaczyła, że ten bezinte-resowny ruch społeczny dotyczy również prac biurowych, administracyjnych i go-spodarczych. Łączy się też z piękną ideą „Pól Nadziei”, która nie tylko przynosi tak potrzebne wsparcie finansowe, ale także propaguje opiekę hospicyjną.

Honorowy patronat nad konferencją objął minister zdrowia Konstanty Radzi-wiłł. Z racji swoich obowiązków nie mógł uczestniczyć w otwarciu obrad, ale na ręce rektora UJ prof. Wojciech Nowaka przesłał list, w którym napisał, między innymi, że konferencja, poza niezaprzeczalnymi war-tościami naukowymi i edukacyjno-szkole-niowymi, dotyka istoty hu-manizmu we wzajemnych relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza jego roli wobec medycyny paliatywnej. [...] Kwestia śmierci i godnego umierania, które zawsze stanowiły przedmiot szcze-gólnej troski środowiska medycznego w Polsce, po-winny być także przedmio-tem otwartej społecznej dyskusji, zwłaszcza w śro-dowisku akademickim.

Honorowym patronatem objęli przed-sięwzięcie także: metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz, kardynał Franciszek Macharski, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciech Nowak, rek-tor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła

II w Krakowie ksiądz prof. Wojciech Zyzak, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskie-go ds. Collegium Medicum prof. Piotr Laidler, prezes Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie dr Jolanta Stokłosa oraz Medyczne Centrum Kształ-cenia Podyplomowego Uni-wersytetu Jagiellońskiego.

Podczas konferencji poruszano tematy doty-

czące, między innymi, kwestii śmierci w perspektywie teologicznej, terapii daremnej w świetle prawa polskiego, granic intensywnej terapii, opieki ho-spicyjnej dla chorych ze schorzeniami innymi niż nowotwory, mówiono także o oczekiwaniach pacjentów w ostatnich dniach życia.

Rektor UJ prof. Wojciech Nowak po-dziękował uczestnikom obrad i wszyst-kim osobom zaangażowanym w reali-zację przedsięwzięcia. Zaznaczył, że w piękny sposób wpisuje się ono w misję edukacyjną uwrażliwiającą społeczeń-stwo na los ludzi chorych i cierpiących. Wyraził nadzieję, że konferencja wejdzie już na stałe do kalendarza uniwersytec-kich wydarzeń.

Rita Pagacz-Moczarska

Sesję Filozoficzno-psychologiczno-humanistyczne aspekty śmierci i umierania poprowadziła prorektor UJ prof. Maria Jolanta Flis

W pierwszym rzędzie od prawej: ksiądz Andrzej Muszala, prorektorzy UJ prof.prof. Andrzej Mania, Maria Jolanta Flis, rektor UJ prof. Wojciech Nowak, prorektor UJ prof. Piotr Laidler, dr Jolanta Stokłosa, prof. Antonina Ostrowska, dr Wojciech Leppert

Fot.

An

na

Wo

jna

r

100 ALMA MATER nr 186

PRZEMIANY POSTAW WOBEC ŚMIERCI

Nasze postawy wobec śmierci są wypadkową wielu czynników. Składają się na nie zarówno indywidualne lęki, odczuwane zagrożenia życia czy doświad-czenia z umieraniem innych, jak i poziom wiedzy naukowej (zwłaszcza medycznej), kształtujący nasze szanse na zaprzecza-nie i odsuwanie śmierci, czy czynniki kulturowe, pomagające ją zinterpretować i nadać jej znaczenie. Postawy te ulegają przemianom w czasie i w społecznej prze-strzeni, ale zawsze stanowią o kontekście społecznym, w jakim śmierć się dokonuje. Społeczne przekonania na temat śmierci mają bowiem swoje odzwierciedlenie

w obyczajach, w obowiązującym prawo-dawstwie i kształcie instytucji, w których śmierć ma miejsce. Wszystko to pozostaje nie bez znaczenia dla sposobu doświadcze-nia śmierci przez samych umierających, ich najbliższych i personel medyczny sprawujący nad nimi opiekę.

Antonina Ostrowskakierownik Zespołu Badania Warunków Życia

i Społecznych Podstaw ZdrowiaInstytutu Filozofii i Socjologii PAN

ŚMIERĆ CZŁOWIEKA W PERSPEKTYWIE TEOLOGICZNEJ

Czym jest ludzka śmierć z punktu widzenia filozoficzno-teologicznego proweniencji chrześcijańskiej? Istnieją zasadniczo dwie odpowiedzi na to pyta-nie. Pierwsza oparta jest na platońsko--arystotelesowskiej koncepcji człowieka i mówi, że śmierć jest rozdzieleniem ciała i duszy: ciało obumarłe wraca do prochu ziemi, oczekując dnia ostateczne-go, w którym nastąpi zmartwychwstanie umarłych; dusza nieśmiertelna żyje nadal w boskiej przestrzeni, oczekując na po-nowne połączenie z ciałem uwielbionym, by ukonstytuować człowieka nowego, doskonałego, przeznaczonego do życia wiecznego. Pogląd taki znajdujemy w ka-techizmie Kościoła katolickiego. Drugie spojrzenie rozwijane jest przez niektórych

współczesnych teologów i oparte jest na biblijnej koncepcji człowieka jako jedno-ści duchowo-psychicznej. Człowiek jest bytem złożonym z ciała i duszy, jednak

oba te elementy nie są już rozumiane jako odrębne substancje, lecz władze, jakimi się on posługuje do wchodzenia w relacje ze światem materialnym, innymi ludźmi i z Bogiem. W takim rozumieniu śmierć nie oznacza rozdziału ciała i duszy, lecz przejście od razu, natychmiast, całego człowieka do nowej, wiecznej rzeczywi-stości (tzw. koncepcja zmartwychwstania w śmierci). Śmierć jest przemienieniem (gr. metamorfothe) człowieka. Do opisu śmierci jako przemienienia nawiązuje św. Paweł w liście Pierwszym do Koryntian (1 Kor 15), ukazując, że ciało ziemskie, zmysłowe (soma psychikon) ulega prze-mianie w ciało duchowe (soma pneuma-tikon), czyli „osłonięte” duszą. Chrze-

Konferencja odbyła się

w Auditorium Maximum

An

na

Wo

jna

rJe

rzy

Saw

icz

Jerz

y Sa

wic

z

101ALMA MATER nr 186

ścijaństwo nie głosi „zmartwychwstania zwłok” (sarx), tylko zmartwychwstanie jako przemianę soma.

Jaki jest sens śmierci człowieka? Po pierwsze, stanowi ona ukoronowanie stylu ziemskiego życia człowieka („życie i śmierć od” lub „życie i śmierć dla”). Po drugie, śmierć jest bramą do prawdziwe-go życia w jedności z Chrystusem. Po trzecie, śmierć jest apogeum, ku któremu zmierza całe ziemskie życie człowieka. Jest czynnym spełnieniem się człowieka i wejściem w totalne posiadanie samego siebie: jest zrealizowaniem samego siebie i pełnią osobowej rzeczywistości, jaką stajemy się przez nasze własne wolne akty. W śmierci – i w zmartwychwstaniu – człowiek odkrywa pełnię swojego czło-wieczeństwa. Ziarno, które wydało źdźbło i kłos, dochodzi do dojrzałości na miarę boską, nadprzyrodzoną. Logos człowieka – według określenia Maksyma Wyznawcy – zostaje w pełni zrealizowany. Jest już tylko świętość i doskonałość. Na wieki.

ksiądz Andrzej Muszaladyrektor Międzywydziałowego Instytutu Bioetyki

Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie

PRZEKSZTAŁCANIE WIĘZI Z OSOBĄ BLISKĄ

POD WPŁYWEM CHOROBY TERMINALNEJ

(perspektywa psychologiczna)

Pacjenci będący w sytuacji przeży-wania choroby zagrażającej życiu czy też choroby terminalnej oprócz koncentracji na objawach i leczeniu jako przedmiot swojej uwagi i troski wskazują: ochronę dzieci, wzmocnienie więzi w parze czy

też pomoc partnerowi w obciążeniu, z któ-rym się zmaga. W tym okresie w rodzinie często ożywają problemy indukowane wcześniejszymi doświadczeniami sepa-racji, utraty, śmierci i żałoby. Kluczem do skutecznej adaptacji staje jest tolerancja niejednoznaczności i niepewności zwią-zanych z chorobą i leczeniem, jak również przekształcenie więzi w kierunku jej więk-szej emocjonalnej i fizycznej dostępności, szczególnie w relacji partnerskiej.

Bernadetta JanuszZakład Terapii Rodzin

Katedra Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum

PROBLEMATYKA SENSU ŻYCIA U JEGO KRESU

Człowiek jako istota świadoma swo-jego istnienia przypisuje różne znaczenia (sens) wydarzeniom, które mają miejsce w jego życiu. Sens życia definiowany jest na wiele sposobów (jako spójność życia, odkrycie ontologicznego znaczenia z punktu widzenia jednostki czy dążenie do istotnych osobistych celów), jednak należy zwrócić uwagę, że jest on dla każdego człowieka sprawą indywidu-alną i prywatną. Wiedeński psychiatra Victor Frankl w swojej książce Człowiek w poszukiwaniu sensu pisał, że dążenie do znalezienia sensu jest u człowieka najpotężniejszą siłą motywującą. Istnieje coraz więcej badań, które wskazują na pozytywny związek pomiędzy obecnością sensu życia a jakością życia jednostki i jej dobrostanem. Problematyka sensu życia wydaje się być więc szczególnie istotna w kontekście opieki paliatywnej, której celem jest poprawa jakości życia pacjentów.

Poczucie bezradności, lęk i egzysten-cjalne cierpienie, które towarzyszą cho-rym u schyłku życia, stanowią wyzwanie dla sprawujących nad nimi opiekę. Jak pokazują polskie badania prowadzone wśród pacjentów z chorobą nowotworo-wą, czas jej trwania negatywnie koreluje z poczuciem sensu życia (poziom sensu życia pacjentów jest tym niższy, im dłużej doświadczają oni choroby). W ostatnich latach pojawia się coraz więcej głosów postulujących wprowadzenie w opiece paliatywnej nowej klinicznej diagnozy (która obejmowałaby właśnie doświad-czaną przez pacjentów utratę sensu i celu

życia) – syndromu demoralizacji. Termin „demoralizacja” został zaproponowany przez amerykańskiego psychiatrę Jerom’a Franka w latach 70. i opisywany jest jako długotrwały stan psychiczny będący skutkiem stresującego wydarzenia, takie-go jak zaawansowana choroba. Pacjenci znajdujący w tym stanie doświadczają poczucia bezsensowności, bezcelowości, beznadziei i bezradności oraz trudności w radzeniu sobie zarówno z własnymi oczekiwaniami, jak i oczekiwaniami ze strony innych osób z ich otoczenia. Choć syndrom demoralizacji koreluje z depre-sją i lękiem, a wzrost nasilenia objawów depresyjnych zwiększa prawdopodo-bieństwo pojawienia się demoralizacji jako współwystępującego syndromu, to występuje on także samodzielnie, bez obecności zaburzeń nastroju. David Kis-sane z Monash University z zespołem opracowali szczegółowe kryteria diagno-styczne tego syndromu, co może przyczy-nić się do trafniejszego rozpoznawania i różnicowania problemów pacjentów w opiece paliatywnej, a co za tym idzie – projektowania i wdrażania adekwatnych oddziaływań terapeutycznych.

Natalia Czyżowskapsycholog w Towarzystwie Przyjaciół Chorych

„Hospicjum im. św. Łazarza”,doktorantka w Instytucie Psychologii

Uniwersytetu Jagiellońskiego

TERAPIA DAREMNA A OBOWIĄZEK NIESIENIA POMOCY LEKARSKIEJ NA GRUNCIE PRAWA POLSKIEGO

Terapią daremną nazywamy terapię bezcelową z medycznego punktu widze-nia, czyli podejmowaną w warunkach braku realnych szans na jej powodzenie, Fo

t. J

erz

y Sa

wic

z

102 ALMA MATER nr 186

a prowadzącą jedynie do przedłużania cierpienia pacjenta. Jest to zatem terapia skutkująca co najwyżej dodatkowymi dolegliwościami dla pacjenta. Przepisy polskiego prawa nie znają jednak pojęcia terapii daremnej, a co za tym idzie – nie regulują wprost dopuszczalności jej zaprzestania. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z ewidentną luką prawną, cze-go negatywne skutki ponoszą nie tylko pacjenci i ich rodziny, ale także lekarze wraz z personelem medycznym.

Zaprzestanie terapii daremnej siłą rzeczy odbywać się zatem musi w oparciu o interpretację istniejących przepisów prawa: art. 30 ustawy z 5 grudnia 1996 o zawodzie lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2015 r., poz. 464), określający okoliczności bezwzględnego obowiązku niesienia pomocy lekarskiej, oraz art. 20 ust. 2 ustawy z 6 listopada 2008 o pra-wach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz.U. z 2012 r., poz. 159), nakazujący poszanowanie godności umierającego pacjenta. Interpretacja ta odbywać się po-winna w świetle norm deontologicznych wywodzących się z Kodeksu Etyki Lekar-skiej, między innymi chodzi tu o art. 32, stanowiący w ust. 1, że W stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanima-cji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych, a następnie, w ust. 2, że Decyzja o zaprzestaniu re-animacji należy do lekarza i jest związana z oceną szans leczniczych oraz zaleceń prawa międzynarodowego – Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Godno-ści Istoty Ludzkiej wobec Zastosowań Biologii i Medycyny z 4 kwietnia 1997, wskazującej w art. 6 ust. 1, że zasadniczo interwencja medyczna może być dokona-na wobec osoby, która nie ma zdolności do wyrażenia zgody, tylko wtedy, gdy jest to dla niej bezpośrednio korzystne. Trzeba

jednak mieć na uwadze, że przywołane akty, nie mając charakteru źródeł prawa w rozumieniu art. 87 konstytucji RP, nie warunkują, same w sobie, legalności przerwania terapii, chociażby nosiła ono znamiona uporczywości. Taką funkcję pełnić mogą tylko akty normatywne (ratyfikowane umowy międzynarodowe, ustawy, rozporządzenia), a te, jak wia-domo, w dalszym ciągu nie zawierają stosownych unormowań.

Próba zmiany tego stanu rzeczy pod-jęta została w ramach projektu ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego oraz Polskiej Radzie Bioetycz-nej i zmianie innych ustaw z 17 grudnia 2008 (propozycja Grupy Roboczej ds. Problemów Etycznych Końca Życia, pracującej w ramach projektu badaw-czego „Granice terapii medycznych”). Zaproponowano mianowicie dodanie do przepisu art. 30 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty dwóch ustępów o następującym brzmieniu:

2. Do podjęcia działań mających charakter uporczywej terapii lekarz zobowiązany jest wyłącznie na wyraźne żądanie samego pacjenta.

3. Uporczywą terapią jest stosowanie procedur medycznych, urządzeń tech-nicznych i środków farmakologicznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z narusze-niem godności pacjenta, w szczególności z nadmiernym cierpieniem; uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta.

Sformułowana w zaproponowanym ust. 3 definicja uporczywej terapii miała się także znaleźć w słowniczku ustawy z 6 listopada 2008 o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, w art. 3 ust. 1 pkt 8. Nie doszło jednak do nowelizacji przepisów zgodnie z projektem z 2008 roku.

Na dzień dzisiejszy podjęciu medycz-nie i moralnie słusznej, ale zawsze trudnej decyzji o rezygnacji z terapii daremnej w dalszym ciągu towarzyszą zatem wąt-pliwości co do prawnego jej umocowania. Z oczywistych względów jest to nie do zaakceptowania.

Małgorzata Żmudkadoktorantka w Katedrze Prawa Karnego

Uniwersytetu Jagiellońskiego

JAKOŚĆ ŻYCIA PACJENTÓW W ZAAWANSOWANEJ CHOROBIE

NOWOTWOROWEJJakość życia (JŻ) jest pojęciem subiek-

tywnym i wielowymiarowym. Odnosi się do sytuacji chorych, która oceniana jest przez nich samych. Pomimo braku uni-wersalnej definicji, pojęcie jakości życia wprowadzono do medycyny.

Jakość życia stanowi cenne uzupełnie-nie stanu klinicznego chorych, uzyskane na podstawie obiektywnych kryteriów, takich jak dane z wywiadu, badania przed-miotowego i badań dodatkowych, które

stanowią podstawę wyboru właściwego sposobu leczenia. Jednak postępowanie terapeutyczne powinno również uwzględ-niać zdanie chorego i rodziny (opieku-nów), zwłaszcza w zakresie możliwych negatywnych skutków terapii, stąd istotna rola oceny jakości życia. Oprócz wylecze-nia czy wydłużenia czasu przeżycia, waż-nym celem postępowania terapeutycznego pozostaje poprawa jakości życia chorych i opiekunów. Szczególna rola jakości życia dotyczy pacjentów z rozpoznaniem nowo-tworu, zwłaszcza w zaawansowanej fazie choroby, kiedy uzyskanie całkowitego wy-leczenia, a nawet znacznego wydłużenia czasu przeżycia zwykle nie jest możliwe.

Negatywny wpływ choroby nowo-tworowej na jakość życia pacjentów wynika z zaburzenia wszystkich wy-miarów życia: fizycznego (dolegliwości wynikające z rozwoju choroby i działań niepożądanych leczenia, a w konse-kwencji ograniczenie aktywności cho-rych), psychologicznego (stres onkolo-giczny), pogorszenia funkcjonowania socjalnego i problemów duchowych. Z powyższych rozważań wynika prosty wniosek, że poprawa jakości życia może Fo

t. J

erz

y Sa

wic

z

103ALMA MATER nr 186

zostać osiągnięta dzięki wszechstronnej pomocy udzielanej pacjentom i rodzi-nom, która obejmuje właściwe leczenie przyczynowe i objawowe, wsparcie psy-chologiczne, społeczne i duchowe. Taką kompleksową opiekę mogą zapewnić zespoły interdyscyplinarne ośrodków onkologicznych i opieki paliatywnej. Do osiągnięcia skutecznej pomocy nie-zbędna jest dokładna ocena kliniczna, która uwzględnia indywidualne potrzeby chorych i opiekunów we wszystkich wymiarach życia.

Ocena jakości życia stanowi cenne źródło informacji dotyczące subiektywnej sytuacji chorych, dzięki czemu przyczy-nia się do poprawy skuteczności leczenia i ograniczenia działań niepożądanych poprzez poszukiwanie skuteczniejszych i mniej obciążających metod terapii. Przykładem może być wprowadzenie do terapii bólu przewlekłego preparatów opioidów o długotrwałym uwalnianiu podawanych drogą doustną (tramadol, dihydrokodeina, morfina, oksykodon) i przezskórną (fentanyl, buprenorfina). Preparat złożony o przedłużonym uwal-nianiu zawierający oksykodon i nalokson w proporcji 2 : 1 w znacznym stopniu ogranicza negatywny wpływ oksykodonu na czynność przewodu pokarmowego, zmniejsza częstość i nasilenie zaparcia stolca. Warto również podkreślić, że oce-na jakości życia jest przydatna do oceny jakości opieki paliatywnej. W prezentacji dokonano przeglądu badań jakości życia chorych na nowotwory z uwzględnieniem kryteriów psychometrycznych narzędzi służących do oceny jakości życia. Doko-nano przeglądu najczęściej stosowanych kwestionariuszy służących do oceny jakości życia, z uwzględnieniem moduło-wego podejścia EORTC (European Orga-nization for the Research and Treatment of Cancer – Europejskiej Organizacji Badania i Leczenia Nowotworów) i kwe-stionariusza ESAS (Edmonton Symptom Assessment System) powszechnie stoso-wanego do oceny objawów i jakości życia chorych w opiece paliatywnej.

Zaproponowano praktyczne postępo-wanie mające na celu ocenę jakości życia chorych na nowotwory na oddziałach stacjonarnych, w warunkach domowych i ambulatoryjnych.

Wojciech LeppertKatedra i Klinika Medycyny Paliatywnej

Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu

GRANICE INTENSYWNEJ TERAPIIPrzyjęcie pacjenta na oddział intensyw-

nej terapii (OIT) jest oparte na ustalonych wskazaniach (niewydolność jednego lub wielu ważnych dla życia układów lub na-rządów, potrzeba ciągłego monitorowania funkcji życiowych, inne stany zagrożenia życia). Jednak zasadniczym wskazaniem jest potencjalna odwracalność istniejących

zaburzeń funkcji organizmu, skutkująca możliwością przeżycia chorego i wypi-sania go z OIT. Przyjmowanie pacjenta na stanowisko intensywnej terapii tylko po to, aby tam zmarł, jest nieuzasadnione medycznie i etycznie. Dlatego też cel leczenia powinien być uzależniony od możliwości uzyskania korzyści terapeu-tycznej, jaką w OIT jest przeżycie chore-go i wypisanie go z oddziału. Natomiast stwierdzenie braku skuteczności stoso-wanej metody podtrzymywania funkcji narządów w stosunku do założonych celów jest uzasadnieniem do ograniczenia tego postępowania w formie niepodjęcia (niewdrożenia nowego postępowania lub niezwiększania intensywności terapii już stosowanej) albo odstąpienia od stoso-wanej dotychczas metody postępowania. Prowadzenie podtrzymywania funkcji narządów nieprzynoszące korzyści dla pacjenta bez możliwości uzyskania zało-żonych celów terapeutycznych określa się terminem terapii daremnej i stanowi błąd postępowania medycznego, a decyzja o niepodjęciu lub odstąpieniu od pod-trzymywania funkcji narządów stanowi formalną procedurę postępowania OIT. Niepodjęcie lub odstąpienie od pod-trzymywania czynności narządów może dotyczyć w szczególności: • resuscytacji krążeniowo-oddechowej • wentylacji mechanicznej • leczenia nerkozastępczego

• elektroterapii serca • mechanicznego wspomaganie krążenia • farmakologicznego wspomagania krą-

żenia • pozaustrojowego wspomagania oddy-

chania • pozaustrojowego wspomagania wątroby,

a niewłaściwe wykorzystanie tych metod postępowania przedłuża jedynie proces umierania. Decyzje o ograniczeniu stosowania określonych metod podtrzy-mywania funkcji narządów nie zmniej-szają znaczenia leczenia paliatywnego, pozwalającego na eliminację cierpienia pacjenta oraz zapewnienie mu optymal-nego komfortu, czyli• pielęgnacji• nawadniania i żywienia • dostępu bliskich i osób wspierających • uśmierzania niekorzystnych dolegliwo-

ści, oraz wysuwają ten aspekt terapii na plan pierwszy. Stosowanie ograniczeń we wspomaga-

niu funkcji narządów nie zwalnia z lecze-nia paliatywnego, które ma na celu uśmie-rzenie cierpień przez najskuteczniejsze wykorzystanie leków przeciwbólowych, ko-analgetyków, leków uspokajających lub nasennych, ale którego celem nie jest i nie może być przyspieszenie naturalnego przebiegu procesu umierania.

Jerzy Wordliczekpełnomocnik rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego

ds. klinicznych w Collegium Medicumkierownik Kliniki Intensywnej Terapii

Interdyscyplinarnej UJ CM

UMIERANIE CHORYCH NA STWARDNIENIE BOCZNE

ZANIKOWEStwardnienie boczne zanikowe (SLA)

jest degeneracyjnym schorzeniem układu nerwowego, u podstawy którego leży postępujący zanik neuronów ruchowych rdzenia i mózgu. Następstwem tego pro-cesu jest narastające osłabienie i zanik mięśni szkieletowych. Klinicznie choroba przejawia się postępującymi niedowła-dami kończyn, zaburzeniami mowy o charakterze dyzartrii, zaburzeniami połykania oraz przewlekłą, postępującą niewydolnością oddychania. U 90 pro-cent chorych nie występują zaburzenia poznawcze.

Do tej pory nie jest znana przyczyna zaniku neuronów i, co za tym idzie, nie

Jerz

y Sa

wic

z

104 ALMA MATER nr 186

ma skutecznego leczenia przyczynowego ani zwalniającego chorobę. Leczenie SLA jest wyłącznie objawowe, modyfikujące przebieg i wspomagające funkcjonowa-nie chorego i dotyczy przede wszystkim terapii bólu, duszności, zalegania śliny i wydzieliny oskrzelowej oraz zaburzeń depresyjnych.

Ważnym elementem opieki jest wspo-maganie chorych i ich rodzin w podej-mowaniu decyzji dotyczących dalszego postępowania leczniczo-opiekuńczego oraz decyzji dotyczących końca życia.

W monitorowaniu przebiegu SLA stosuje się skale oceniające nasilenie ob-jawów oraz codzienne funkcjonowanie. W prognozowaniu długości życia jednym z mierników jest natężona pojemność życiowa.

Główną przyczyną śmierci u chorych na SLA jest przewlekła niewydolność oddechowa, która w klasycznym prze-biegu choroby doprowadza do śpiączki hiperkapnicznej. Część pacjentów umrze z powodu zapalenia płuc spowodowanego zachłyśnięciem lub zaleganiem wydzieli-ny w drogach oddechowych. Dotyczy to głównie chorych z inwazyjnym wspoma-ganiem oddychania.

Inne przyczyny zgonu to powikłania zatorowo-zakrzepowe, wyniszczenie, powikłania implantacji PEG, choroby współistniejące.

Miejsce zgonu chorych na SLA w kra-jach z dobrze rozwiniętą opieką zdrowotną to najczęściej dom. Część pacjentów umiera w czasie nagłej interwencji w szpi-talu ostrym, część w domach opieki lub hospicjum.

W Polsce chorzy z SLA mogą ko-rzystać ze wsparcia opieki paliatywnej, ośrodków wentylacji domowej i zakładów opiekuńczo-leczniczych.

Głównym problemem jest wydolność wymienionych ośrodków oraz zintegro-

wanie opieki od momentu rozpoznania SLA do zgonu chorego.

Anna Adamczykwykładowca w Katedra Katedrze i Zakładzie

Medycyny Paliatywnej CM UMKlekarz na Oddziale Medycyny Paliatywnej Szpitala

Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy

OPIEKA HOSPICYJNA DLA CHORYCH

ZE SCHORZENIAMI INNYMI NIŻ NOWOTWORY

Współczesna opieka paliatywna, sięgająca swoimi korzeniami do holi-stycznej medycyny objawowej dawnych wieków, odrodziła się w połowie XX wieku w Wielkiej Brytanii. W londyń-skim Hospicjum św. Krzysztofa dr Ci-cely Saunders pierwsza wskazywała na możliwość skutecznej pomocy chorym

cierpiącym głównie na nieuleczalne no-wotwory w ostatnich tygodniach życia. Idea ta, poparta dowodami naukowymi, szybko trafiła na podatny grunt w wielu krajach, stając się stopniowo równo-prawną gałęzią współczesnej medycyny. Rozwój badań naukowych prowadził do coraz lepszego poznania możliwości efektywnego łagodzenia dokuczliwych problemów fizycznych, psychicznych i du-chowych. Pojawiały się nowe obserwacje wskazujące na potrzebę wsparcia nie tylko pacjentów onkologicznych u kresu życia, ale także chorujących na inne niż nowotwór schorzenia, a także będących na wcześniejszych etapach choroby. Z cza-sem zmieniała się koncepcja organizacji opieki paliatywnej wyrażana w definicjach Światowej Organizacji Zdrowia i mię-dzynarodowych towarzystw naukowych.

Dezaktualizował się pierwotny model, zakładający ostre przejście od terapii na-kierowanej na wyleczenie lub wydłużanie życia do opieki hospicyjnej, której celem było dbanie o jakość ostatnich dni czy ty-godni. Popularność zyskiwała koncepcja zakładająca wcześniejsze rozpoczynanie opieki paliatywnej, towarzyszącej terapii przyczynowej już od momentu rozpozna-nia nieuleczalnej choroby. Obserwacje pacjentów z różnymi schorzeniami w ich zaawansowanym stadium podkreślały obecność licznych objawów będących źródłem nieuśmierzonego cierpienia. Nie tylko chorujący na nowotwory mieli i mają nadzieję na profesjonalną pomoc medyczną w łagodzeniu objawów. Ła-godzenie cierpienia i osiąganie satys-fakcji z opieki paliatywnej jest możliwe w każdej chorobie. Niestety, istniejące obecnie w Polsce bariery w skutecznej implementacji opieki paliatywnej poza onkologię powodują, że obejmowany jest nią znikomy odsetek pacjentów bez rozpoznania nowotworu, a ponad 95 pro-cent podopiecznych hospicjów choruje na nowotwory. Tymczasem trudno naukowo i etycznie uzasadnić nierówny dostęp do opieki paliatywnej, wymuszany niejed-nokrotnie przez skostniałą biurokrację. W wystąpieniu przedstawione zostaną aktualne doniesienia z piśmiennictwa dla potwierdzenia tych tez.

Tomasz Grądalskilekarz naczelny Towarzystwa Przyjaciół Chorych

„Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie

KRES ŻYCIA – W SZPITALU CZY W DOMU?

Osoby przewlekle chore najczęściej spędzają ostatnie dni życia w szpitalu. Dotyczy to pacjentów chorujących nie tylko na schorzenia nowotworowe, ale także demencję, przewlekłą niewydol-ność serca, przewlekłą niewydolność oddechową lub choroby neurologiczne. Dzieje się tak pomimo deklaracji ze stro-ny zarówno chorych oraz ich opiekunów, jak i lekarzy, że najlepszym miejscem kresu życia jest rodzinny dom.

Wiele badań analizujących ten pro-blem wskazuje, z jednej strony, na pragnienie chorych spędzenia ostatnich chwil w obecności najbliższych w ro-dzinnym domu, z drugiej strony – na obawy przed objawami, które poprze- Fo

t. J

erz

y Sa

wic

z

105ALMA MATER nr 186

dzają moment odejścia. Do objawów wzbudzających największy niepokój tak wśród chorych, jak i opiekunów należą: niemożliwy do opanowania ból, duszno-ści, zaburzenia oddychania czy splątanie i utrata świadomości. Dodatkowym obciążeniem jest występująca czasem przed śmiercią chwilowa poprawa stanu świadomości, interpretowana jako po-prawa stanu zdrowia i dająca nadzieję na dalsze życie.

Obecność pracownika opieki palia-tywnej, przygotowanego do podjęcia działań mających na celu zmniejszenie nasilenia wspomnianych objawów, w ostatnich chwilach chorego jest trudna lub wręcz niemożliwa do zrealizowania. Również przeszkolenie członków rodziny do opieki nad chorym w ostatnich chwi-lach życia jest bardzo trudne, zwłaszcza że faza umierania może trwać wiele go-dzin i wymaga fachowych zabiegów, co najczęściej przekracza siły i możliwości opiekunów związanych emocjonalnie z chorym. Próby tworzenia warunków szpitalnych w domu chorego wymagają znacznych nakładów finansowych ze stro-ny pacjenta, jego rodziny oraz systemu opieki zdrowotnej i często są niemożliwe do zrealizowania. W rezultacie, mimo że często mamy świadomość oczekiwań chorych, nie możemy ich wypełnić bez narażenia ich na cierpienie. Odpowied-nie warunki stworzone w ośrodkach specjalistycznych, takich jak hospicja lub oddziały opieki paliatywnej, mogą przyczynić się do zmniejszenia cierpienia umierającego pacjenta.

Kluczowym dla zapewnienia godno-ści pacjenta w ostatnich chwilach życia jest wielostronna analiza zarówno jego oczekiwań i potencjalnych objawów towarzyszących umieraniu, jak i możli-wości psychicznych i organizacyjnych opiekunów. Niewłaściwa ocena wspo-

mnianych elementów może być przy-czyną niepotrzebnego cierpienia chorego w ostatnich chwilach życia, często może także przyczynić się do zwiększenia cier-pienia rodziny po śmierci osoby bliskiej.

Tomasz Grodzickidziekan Wydziału Lekarskiego UJ

kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Geriatrii Katedry Chorób Wewnętrznych

i Gerontologii UJ CM

CZYNNIKI PROGNOSTYCZNE ODWODNIENIA U PACJENTÓW Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ, OBJĘTYCH OPIEKĄ PALIATYWNĄ

Analiza retrospektywna dokumentacji medycznej

Odwodnienie stanowi istotny problem

u pacjentów w terminalnej fazie choroby nowotworowej (39 procent pacjentów

przyjmowanych do oddziału medycyny paliatywnej). Retrospektywna analiza (wieloczynnikowa regresja logistyczna) 102 pacjentów z zaawansowaną choro-bą nowotworową, hospitalizowanych w Oddziale Medycyny Paliatywnej SU w Krakowie, wykazała, że niezależnymi czynnikami ryzyka odwodnienia są: brak opieki ze strony opiekunów w warun-kach domowych, brak stosowania leków poprawiających kontrolę bólu (NLPZ, GKS, opioidy), pogorszenie stopnia sprawności chorych (PS), występowanie nudności i wymiotów oraz zaburzenia elektrolitowe.

CZYNNIKI PROGNOSTYCZNE „OSTRYCH” PRZYJĘĆ

DO ODDZIAŁU MEDYCYNY PALIATYWNEJ

Analiza retrospektywna dokumentacji medycznej

Retrospektywna analiza (wieloczynni-kowa regresja logistyczna) 63 pacjentów z zaawansowaną chorobą nowotworową, którzy wymagali nagłej pomocy medycznej i hospitalizacji w trybie ostrodyżurowym w ramach Oddziału Medycyny Paliatywnej SU w Krakowie, wykazała trzy niezależne czynniki zwiększające ryzyko przyjęcia do szpitala. Zaburzenia elektrolitowe u pacjen-tów przyjmowanych z oddziału ratunkowe-go występowały ponad osiem razy częściej niż u chorych przyjmowanych planowo. Duszność jako objaw wymagający nagłe-go przyjęcia do szpitala była powodem pilnej hospitalizacji 4,5 raza częściej niż w planowym objęciu opieką stacjonarną.

W grupie badanej chorzy z rakiem trzustki byli przyjmowani w trybie nagłym do szpi-tala 11 razy częściej. Analiza parametrów laboratoryjnych chorych wymagających pilnej hospitalizacji w oddziale medycyny paliatywnej wskazuje na wyższe średnie wartości dehydrogenazy mleczanowej (LDH) i niższe poziomu hemoglobiny (Hb) ocenianych chorych.

Daniel AndrysiakIII rok, Wydział Lekarski UJ

Paweł BryniarskiIV rok, Wydział Lekarski UJ

studenci Koła Naukowego przy Klinice Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej Uniwersytetu

Jagiellońskiego – Collegium MedicumFot.

Je

rzy

Saw

icz

106 ALMA MATER nr 186

„DOBRA ŚMIERĆ”, A WIĘC JAKA? – OCZEKIWANIA PACJENTÓW

W OSTATNICH DNIACH ŻYCIACzy śmierć może być dobra lub zła?

Jaki mamy wpływ na przebieg procesu umierania naszych pacjentów? A jakie są oczekiwania chorych i ich najbliższych w ostatnich dniach życia?

W opiece paliatywnej nad chorymi u kresu ich życia najistotniejsze jest właściwe rozpoznanie, kiedy zaczyna się okres umierania, umiejętne przewidywa-nie problemów, jakie mogą pojawić się w tym czasie, optymalna kontrola bólu i innych dolegliwości, dostęp do opieki hospicyjnej, niezależnie od miejsca umie-rania. Nie mniej ważne jest zapewnienie choremu poczucia godności i prywatno-ści, prawa do wyboru miejsca śmierci, możliwości skorzystania ze wsparcia duchowego. Dostęp do informacji na temat przebiegu choroby, możliwość wyrażenia swojej ostatniej woli z gwarancją jej speł-nienia oraz pożegnanie się z najbliższymi są istotnymi elementami „dobrej śmierci”. W ocenie jakości umierania bierze się

pod uwagę również czas trwania agonii. Wysiłki lekarzy i osób opiekujących się pacjentem, przy akceptacji naturalnego momentu nadejścia śmierci, nie powinny prowadzić do przedłużania okresu umiera-nia. Wiedza na temat leczenia objawowe-go, doskonalenie umiejętności rozmowy z chorym i jego rodziną na trudne tematy związane ze zbliżającym się końcem życia, świadomość konieczności zaspokojenia potrzeb nie tylko fizycznych, ale również psychicznych i duchowych są niezbędne dla lekarzy, którzy chcą skutecznie wspie-rać swoich pacjentów w ostatnim okresie życia.

dr med. Jolanta Życzkowskalekarz Towarzystwa Przyjaciół Chorych

„Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie

CZY OPIEKA HOSPICYJNA JEST MOŻLIWA W OPIECE

DŁUGOTERMINOWEJ?W obliczu szybkiego rozwoju me-

dycyny paliatywnej, a także rosnącego zainteresowania opieką sprawowaną przez hospicja coraz większego znacze-nia nabierają dążenia do zapewnienia jak najszerszego dostępu tych form pomocy dla osób potrzebujących. Jednym z istot-nych wątków jest pytanie o możliwość prowadzenia opieki paliatywnej w ośrod-kach opieki długoterminowej. Wdrażanie i praktykowanie działań w ramach tej gałęzi medycyny w tego typu ośrodkach wydaje się być w dwójnasób uzasadnione. Pierwsza kwestia dotyczy potrzeby otocze-nia umierających mieszkańców placówek adekwatną opieką, a także dążenia do zminimalizowania liczby hospitalizacji

osób znajdujących się u schyłku życia. Druga związana jest ze słuszną sugestią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), aby opieką paliatywną obejmować pa-cjentów na coraz wcześniejszych etapach różnych chorób. Obecnie, pod względem praktycznym, możliwość koegzystencji opieki paliatywnej i długoterminowej nie jest oczywista. Liczne problemy do-tyczą zarówno kwestii organizacyjnych i prawnych, takich jak zakaz dublowania świadczeń finansowanych w ramach NFZ, trudny dostęp do opieki lekarskiej i pielęgniarskiej przy ograniczonych kompetencjach opiekunów medycznych, jak i małego rozpowszechnienia wiedzy na temat opieki paliatywnej i hospicyjnej, a także niewystarczającej świadomości pracowników placówek opieki długoter-minowej dotyczącej pracy zespołowej.

Szukanie sposobów na rozwiązywanie tych kwestii stanowi jedno z najtrudniej-szych wyzwań związanych z rozwojem i udostępnianiem opieki paliatywnej w Polsce.

Elżbieta Wesołekpsycholog Towarzystwa Przyjaciół Chorych

„Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie Fot.

Je

rzy

Saw

icz

Uczestnicy sesji Codzienne doświadczenia w pracy z terminalnie chorymi,

przemawia dr med. Iwona Filipczak-Bryniarska

107ALMA MATER nr 186

Jerz

y Sa

wic

zJe

rzy

Saw

icz

An

na

Wo

jna

r

Uczestnicy konferencji Opieka paliatywna i hospicyjna – medycyna, humanizm, wolontariat

Przemawia prof. Beata Tobiasz-Adamczyk,obok prezes TPCh „Hospicjum im. św. Łazarza” dr Jolanta Stokłosa

Paneliści sesji Filozoficzno-psychologiczno-humanistyczne aspekty śmierci i umierania

Uczestnicy sesji Medyczne aspekty śmierci i umierania, przy mównicy dr med. Tomasz Grądalski

Przemawia przewodniczący Uczelnianej Komisji Kultury Samorządu Studentów UJ Sławomir Adamczyk

108 ALMA MATER nr 186

□ Towarzystwo Przyjaciół Cho-rych „Hospicjum im. św. Łazarza” oficjalnie zostało zarejestrowane 35 lat temu – 29 września 1981. Jego idea zrodziła się jednak dziewięć lat wcześniej...

■ To prawda. Korzenie Towarzystwa sięgają lat siedemdziesiątych ubie-głego wieku i związane są z synodem krakowskim, ogłoszonym w 1972 roku przez kardynała Karola Wojtyłę. W ra-mach prac synodalnych w parafiach diecezji krakowskiej powstawały syno-dalne zespoły studyjne. Jednym z nich był zespół utworzony przy budującym się kościele Arka Pana w Nowej Hucie. Członkowie tego zespołu, którego ani-matorami byli ksiądz proboszcz Józef Gorzelany i redaktor Halina Bortnowska, z wrażliwości na cierpienie drugiego człowieka opiekowali się nieuleczalnie chorymi w Oddziale Zakaźnym Szpitala im. Stefana Żeromskiego. Ordynatorem tego oddziału był wówczas dr Stanisław Kownacki. Można powiedzieć, że był to pierwszy zespół wolontariuszy hospicyjnych, który rozpoczął również opiekę domową. To właśnie w tym zespole zrodziła się idea budowy domu hospicyjnego.

Z WRAŻLIWOŚCI NA CIERPIENIE DRUGIEGO CZŁOWIEKARozmowa z dr Jolantą Stokłosą, prezesem Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie

Hanny Chrzanowskiej, która pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku stworzyła pielęgniarską opiekę domową.

Od zespołu Towarzystwo przeję-ło również zadanie budowy domu – hospicjum. O powstanie wiodącego ośrodka hospicyjnego zabiegali założyciele Towarzystwa: dr Jan Deszcz, dr Janina Kujawska-Ten-ner, dr Maria Leńczyk, dr Krystyna Smolak, prof. Julian Blicharski i mec. Marian Anczyk. Hospicjum św. Łazarza miało spełniać kilka zadań. Priorytetem była opieka hospicyjna we wszystkich formach: hospicjum domowego, hospicjum stacjonarnego i poradni medycyny

paliatywnej. Ważnym zadaniem była też szeroko rozumiana edukacja – uczenie społeczeństwa, czym jest idea hospicyjna, komu służy hospicjum, zdobywanie profesjonalnej wiedzy przez członków zespołów hospicyjnych, rozwijanie wolonta-riatu oraz współpraca ze szkołami, mająca na celu pokazanie młodzieży, z jakimi problemami borykają się ludzie starsi, niepełnosprawni i chorzy.

Hospicjum zajmowało się również rodzinami chorych, towarzysząc im nie tylko podczas choroby bliskiej osoby, ale także w okresie żałoby. W ostatnich piętnastu latach działal-ność ta została poszerzona o pracę z osobami osamotnionymi, poprzez organizację zajęć klubowych dla seniorów, głównie dla wdów i wdowców.

Powstałe w 1981 roku Towarzystwo od samego początku opiekowało się chorymi w ich domach rodzinnych, opierając się na doświadczeniach ze-społu oraz na przykładzie działalności

Budynek i ogród Hospicjum św. Łazarza

109ALMA MATER nr 186

□ Chorzy znajdujący się pod opieką Hospicjum św. Łazarza, notabene jednego z pierwszych w Polsce, otrzymują profesjonalną pomoc medyczną, duchową, pielęgnacyjną i psychologiczną. Jak wygląda orga-nizacja pracy w Hospicjum?

■ Działalność hospicyjna prowadzona jest w formie hospicjum stacjonarne-go, hospicjum domowego, poradni medycyny paliatywnej, poradni obrzę-ku limfatycznego, zespołu wsparcia osieroconych i ośrodka edukacji.

Hospicjum stacjonarne zapewnia całodobową opiekę. Chorymi zaj-muje się interdyscyplinarny zespół pracowników medycznych – lekarzy, pielęgniarek, psychologów, pracow-ników socjalnych, rehabilitantów, terapeuty zajęciowego i dietetyka oraz kapelana i wolontariuszy. Chorzy mają zapewnioną ciągłą opiekę lekarsko-pielęgniarską, w godzinach popołudniowych i nocnych lekarze dyżurują pod telefonem, gotowi do przyjazdu na wezwanie. Do opieki w warunkach stacjonarnych kwalifikują się osoby cierpiące z powodu nieuleczalnej i postępującej choroby, niezależnie od rozpoznania, w jej schyłkowym stadium, a więc z krótką – liczoną tygodniami, rzadziej miesiącami – prognozą dalszego życia, osoby z chorobą nowotworową po zakończeniu leczenia przyczynowego, które świadomie wyraziły zgodę na objęcie opieką paliatywną, a także chorzy, którzy nie mogą dłużej pozostawać w swoich domach z uwagi na trudności w radzeniu sobie z dolegliwościami lub z uwagi na problemy społeczne. W ubiegłym roku pod opieką zespołu hospicjum stacjonarnego przebywały 524 osoby, z których 433 już odeszły.

Hospicjum domowe obejmuje opieką osoby w terminalnej fazie choroby przebywające w swoich domach. Zespół hospicjum, składający się z lekarza, pielęgniarki, psychologa, rehabilitanta, pracownika socjalnego, otacza jednocześnie opieką rodzinę chorego. Do hospicjum domowego kwalifikują się osoby z udo-kumentowaną, zaawansowaną i postępującą chorobą, wymagające systematycznej opieki pielęgniarskiej, która powinna koncentro-wać się przede wszystkim na zapewnieniu choremu optymalnej jakości życia. W 2015 roku hospicjum domowe opiekowało się 699 chorymi, z których odeszło już 587 osób.

Poradnia medycyny paliatywnej zajmuje się chorymi z za-awansowaną chorobą potrzebującymi konsultacji lekarza. Porady udzielane są ambulatoryjnie lub w domu chorego, zwykle nie częściej niż raz w tygodniu, i mają na celu pomoc w opanowy-waniu dokuczliwych objawów.

Formalne zgłoszenie chorego do hospicjum następuje poprzez dostarczenie lub przesłanie do hospicjum czytelnie wypełnionego wniosku (druk dostępny jest także w sekretariacie hospicjum) wraz z kopią dostępnej dokumentacji medycznej chorego. Wnio-sek powinien być wypełniony przez lekarza w oparciu o aktualny stan kliniczny chorego, z informacją, do którego z zespołów hospicyjnych chory jest kierowany.

Towarzystwo prowadzi również poradnię obrzęku limfatycz-nego, która pomaga pacjentom zmagającym się z niewydolnością

naczyń limfatycznych. W celu założenia historii choroby potrzeb-ne są: skierowanie od onkologa – w przypadku przebytego lub trwającego leczenia onkologicznego, lub skierowanie od lekarza angiologa bądź chirurga naczyniowego w pozostałych sytuacjach, ponadto dokumentacja medyczna i opis badań odnoszących się do obrzęku limfatycznego.

Zespół wsparcia osieroconych niesie pomoc rodzinom i bli-skim zmarłych podczas przeżywania żałoby poprzez możliwość rozmowy z psychologiem, pracownikiem socjalnym, kapela-nem, prawnikiem oraz wolontariuszami. W każdy ostatni piątek

miesiąca odprawiana jest msza święta za zmarłych, którzy byli pod opieką hospicjum. Od kilku lat w listopadzie Towarzystwo zaprasza krakowian, którzy utracili swych bliskich, na wspólną modlitwę do jednego z kościołów Krakowa.

W Hospicjum św. Łazarza prowadzone są również szkolenia. Odbywają tu praktyki lekarze, pielęgniarki, wolontariusze, stu-denci krakowskich uczelni, klerycy z krakowskich seminariów oraz uczniowie szkół ponadpodstawowych. Towarzystwo posiada status ośrodka szkoleniowego, w którym prowadzona jest spe-cjalizacja z medycyny paliatywnej. Organizuje też konferencje, prowadzi bibliotekę naukową, zawierającą czasopisma i książki

Wolontariusz Pan Wojtek na spacerze z Panią Helenką, pacjentką oddziału stacjonarnego

Spotkanie w hospicyjnym ogrodzie z okazji zakończenia „Pól Nadziei”

110 ALMA MATER nr 186

z zakresu medycyny i opieki paliatywnej, a także wiedzy psy-chologicznej czy socjologicznej. Z biblioteki, prowadzonej przez dwie wolontariuszki, korzystają zarówno pracownicy i wolonta-riusze Towarzystwa, jak i studenci i pracownicy różnych uczelni. Warto też dodać, że w ubiegłym roku w różnych czasopismach naukowych zamieszczonych zostało siedem prac przygotowanych przez pracowników Towarzystwa.

□ Ile osób jest obecnie zaangażowanych w działalność Hospi-cjum św. Łazarza? Ilu jest pracowników, a ilu wolontariuszy?

■ W Hospicjum pracuje 145 osób. W zespołach hospicyjnych jest 17 lekarzy, 58 pielęgniarek, 6 rehabilitantów, 6 psycholo-gów, 2 pracowników socjalnych, terapeuta zajęciowy, dietetyk, 14 opiekunów, 2 sekretarki medyczne, 8 salowych, kapelan i 145 wolontariuszy.

Działalność Hospicjum wspierana jest przez ośrodek edukacji, zespół księgowości, zespół administracji, zespół techniczno--gospodarczy, zespół kuchni i zespół dozoru – w sumie 29 osób oraz 83 wolontariuszy.

Pomagają również członkowie hospicyjnego Klubu dr. Jana Deszcza, który tworzą osoby osamotnione, głównie wdowy i wdowcy.

□ Kto, i w jaki sposób, może zostać wolontariuszem w Ho-spicjum?

■ Wolontariuszem hospicyjnym właściwie można zostać już po odbyciu trzygodzinnego szkolenia wstępnego, które jest orga-nizowane przy ul. Fatimskiej 17 w drugi poniedziałek marca, czerwca, września i grudnia. Od osób pragnących włączyć się w prace zespołu służącego chorym wymagane jest natomiast ukończenie kursu dla wolontariuszy – opiekunów chorych, który jest organizowany co roku i rozpoczyna się w październiku. Taki kurs twa dwa miesiące.

□ Jakimi cechami osobowości powinny wykazywać się osoby, które w ramach wolontariatu chcą pomagać ludziom cierpią-cym i umierającym?

■ Wolontariusz pracujący w hospicjum przede wszystkim powinien być bezinteresowny, uczciwy, delikatny, skromny, obowiązkowy, systematyczny i wytrwały. Ponadto powinien posiadać umiejętność pracy w zespole, łatwość komunikowania się z ludźmi i tak zwaną mądrość życiową. Ważne jest też, aby umiał milczeć i słuchać, odznaczał się otwartością i empatią, a także miał poczucie humoru i optymistycznie patrzył na świat.

□ A jeśli chodzi o wiek wolontariuszy?

■ Wolontariusze Hospicjum św. Łazarza są w różnym wieku. Najmłodszy ma 13, a najstarszy 85 lat.

Sadzenie żonkili na Plantach przy Bunkrze Sztuki, z udziałem dzieci i młodzieży

Sala chorych w Hospicjum św. Łazarza

111ALMA MATER nr 186

□ Skąd pochodzą środki na utrzymanie Hospicjum?

■ Hospicjum posiada kontrakt z NFZ, który refunduje opiekę ho-spicyjną stacjonarną, domową i poradniową w około 50 procentach. Pozostałe środki finansowe pochodzą ze zbiórek publicznych, wpłat na konta dokonywanych przez osoby i firmy, a także z akcji „Pola Nadziei”, Wielkiej Kwesty Listopadowej i innych wydarzeń. Otrzymujemy też dary rzeczowe.

□ Wiosną tego roku odbyła się już XIX edycja „Pól Nadziei” organizowana przez Hospicjum św. Łazarza w Krakowie. Proszę powiedzieć, jakie znaczenie ma ta akcja, zainicjowana 68 lat temu przez organizację charytatywną Marie Curie Cancer Care w Wiel-kiej Brytanii?

■ Brytyjska organizacja Marie Curie Cancer Care pomaga nieuleczalnie chorym ludziom na różne sposoby, między innymi prowadząc hospicja stacjonarne. Pielęgniarki MCCC niosą pomoc chorym na raka po-zostającym w domach rodzinnych. Marie Curie Research Institute prowadzi badania nad ustaleniem przyczyn zachorowalności na raka, prewencji i wczesnego wykrywania nowotworów. Wydział ds. edukacji przygotowuje specjalistyczne kursy dla personelu medycznego dotyczące opieki paliatywnej i chorób nowotworowych. Jedną z prowadzonych przez MCCC akcji charytatywnych są właśnie „Pola Nadziei”. Jej symbolem są żonkile, uznane za między-narodowy znak nadziei. Kwitnące wiosną żonkile dają sygnał do rozpoczęcia zbiórki pieniędzy na rzecz hospicjów.

Towarzystwo Przyjaciół Chorych Hospicjum św. Łazarza współpracuje z organizacją Marie Curie Cancer Care od 13 maja 1996 roku.

W 1998 roku, z okazji jubileuszu 50-lecia, organizacja MCCC wpisała w program obchodów zapoznanie z akcją „Pól Nadziei” jednego z zagranicznych hospicjów. I tym hospicjum okazało się właśnie Hospicjum św. Łazarza w Krakowie.

Od tego czasu, co roku wiosną i jesienią, Towarzystwo zapra-sza mieszkańców Krakowa i okolicznych miejscowości do włą-czenia się w kampanię. Jej celem jest szerzenie idei hospicyjnej, pozyskiwanie funduszy na prowadzoną opiekę dla terminalnie chorych i uwrażliwienie dzieci i młodzieży na potrzeby chorych.

Dzięki tej akcji Towarzystwo może pozyskiwać przyjaciół i otrzymywać pomoc. Od wielu lat w akcję włączają się również krakowskie uczelnie, w tym także Uniwersytet Jagielloński. Dzięki inicjatywie rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka od dwóch lat najstarsza polska uczelnia organizuje konferencję Opieka pa-liatywna i hospicyjna – medycyna, humanizm, wolontariat, dzięki której idea hospicyjna jest przybliżana studentom Collegium Me-dicum i innym osobom biorącym udział w tym przedsięwzięciu.

W trakcie kampanii na terenie Uniwersytetu, a także pod-

czas imprez juwenaliowych trwa publiczna zbiórka pieniędzy. W ubiegłym roku w ramach akcji, w której wzięło udział 500–600 wolontariuszy, udało się zebrać ponad 713 tysięcy złotych.

Od 2003 roku program „Pól Nadziei” realizowany jest również przez hospicja w innych miastach Polski. W 2016 roku w akcji uczestniczyło 50 hospicjów z 46 miast Polski.

□ Każdego roku, w październiku, obchodzony jest również Dzień Hospicjum i Opieki Paliatywnej. W 2016 roku jego ob-chody zbiegną się 35. rocznicą powstania Towarzystwa Przy-jaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie...

■ Światowy Dzień Hospicjum i Opieki Paliatywnej jest obcho-dzony co roku w drugą sobotę października. Został ustalony, aby zwrócić uwagą ludzi na całym świecie na potrzebę solidarności z człowiekiem nieuleczalnie chorym, będącym u kresu życia. Ta solidarność ma polegać przede wszystkim na rozwoju profesjo-nalnej opieki medycznej – medycyny i opieki paliatywnej. Co roku zwraca się uwagę na inny problem. W tym roku hasłem jest Living and Dying in Pain: It Doesn’t Have to Happen. O leczeniu bólu, zarówno tego fizycznego, jak i duchowego, będziemy mówić 10 października 2016 podczas uroczystości związanej z 35. rocz-nicą powstania Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie.

□ Proszę podpowiedzieć, w jaki jeszcze sposób można wspierać Hospicjum i włączać się w działalność na jego rzecz?

■ Hospicjum można wspierać również przez zaangażowanie w pracę biurowo-organizacyjną, także w ramach grup wspo-magających rodziny w opiece nad przewlekle chorymi, czy też w ramach działalności w klubach żonkilowych. W akcję „Pola Nadziei” może włączyć się każdy, na przykład poprzez ustawienie puszki na datki w zaprzyjaźnionym sklepie, instytucji, zakładzie

Żonkilowy Marsz „Pól Nadziei” idący ulicą Floriańską

112 ALMA MATER nr 186

naukowym, zorganizowanie koncertu lub poprzez zasugerowanie przyjaciołom czy pracownikom, aby w dzień imienin czy jubile-uszu zamiast kwiatów ofiarowali do puszki datek na hospicjum.

Dla hospicjum ogromnie ważne jest wsparcie finansowe. Koszt opieki stacjonarnej nad jednym chorym wynosi 400 zło-tych na dzień, a opieki domowej – 70 złotych na dzień. Bardzo potrzebny jest nam specjalistyczny sprzęt dla chorych. Ogromnie przydałby się także lepszy samochód, bo ten jedyny, który mamy, kupiony dzięki pomocy ludzi dobrej woli w Londynie i Fundacji Renovabis w Niemczech, ma już 17 lat.

Dlatego każda kwota, każda złotówka wpłacona na konto Bank Pekao SA I O/Kraków 38 1240 1431 1111 0000 0976 3744 lub Bank BPH 36 1060 0076 0000 3200 0133 4486 jest dla nas bezcennym darem. Można też przekazać na rzecz Hospicjum odpis podatkowy 1%, wpisując numer KRS 0000048149 w od-powiednią rubrykę składanego PIT-u w 2017 roku. Za wszelkie wsparcie, w imieniu chorych, gorąco dziękujemy.

□ Od jak dawna związana jest Pani z Hospicjum?

■ Do Towarzystwa zapisałam się w 1983 roku, po śmierci mojej Mamy. Bezradność moja i całej rodziny w towarzyszeniu jej w chorobie i umieraniu na chorobę no-wotworową spowodowała, że idea hospi-cyjna stała mi się bliska. Wtedy zdecy-dowałam, że bezinteresownie włączę się w jej realizację. Na podjęcie tej decyzji wpłynęło także spotkanie ze wspaniały-mi ludzi tworzącymi Towarzystwo. Jako wolontariusz jestem w Hospicjum od trzydziestu trzech lat. W tym czasie przez dziewięć lat pełniłam funkcję sekretarza Zarządu, a od roku 1994 pełnię funkcję prezesa Towarzystwa.

□ Czy według Pani śmierć Jana Pawła II, który umierał na oczach wszyst-kich, zmieniła stosunek współczesnego świata do osób starszych, cierpiących, umierających?

■ Święty Jan Paweł II pokazał ludziom, co to znaczy godnie umierać w otoczeniu bliskich. Jednak aby zmienić stosunek współczesnego świata do przeżywania

starości, cierpienia i umierania, trzeba czasu i konkretnych dzia-łań organizacyjnych, wzorujących się, na przykład, na idei, którą wprowadzała w życie Hanna Chrzanowska.

□ Co znaczy według Pani określenie „dobra śmierć?

■ Nie lubię sformułowania „dobra śmierć”. Śmierć jest zjawi-skiem naturalnym, nie wolno jej ani przyspieszać, ani sztucznie wydłużać. Życie ma wartość bez względu na kondycję fizyczną, psychiczną czy moralną człowieka.

W hospicjum najważniejszym zadaniem jest stworzenie jak najlepszych warunków, tak aby człowiek mógł godnie żyć do naturalnej śmierci, aby byli z nim ludzie troszczący się o niego, starający się mu wszechstronnie pomóc, aby nie cierpiał, nie czuł bólu. Wielodyscyplinarny zespół ludzi pracujących w hospicjum opiera swoje działania na wartościach chrześcijańskich, zapra-szając do współpracy ludzi dobrej woli, którym nie jest obojętne cierpienie nieuleczalnie chorego człowieka.

□ Czego życzyć Pani w dalszej pracy na rzecz Hospicjum?

■ Aby tych ludzi dobrej woli – pracowników, wolontariuszy i członków Towarzystwa, dla których jednym z najważniejszych życiowych zadań jest służba choremu człowiekowi, było jak najwięcej. Bo – jak mówiła do nas na kursach dla wolontariuszy dr Krystyna Smolak – ruch hospicyjny jest znakiem czasu. Gło-szone przez niego idee są przeciwwagą dla zagrożeń współcze-snego świata, w którym panuje egoizm, konsumpcjonizm, brak szacunku dla życia, pogarda dla słabości i starości, odrzucanie cierpienia, współczucia dla cierpiących. Ten ruch, którego naczel-ną zasadą jest niesienie ulgi we wszystkich rodzajach bólu, jakiego doświadcza terminalnie chory człowiek, wpisuje się w nurt działań zmierzających do uczynienia naszego świata bardziej ludzkim.

□ Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska

Wolontariuszki przygotowują chorągiewki na kwestę listopadową

Spotkanie w hospicyjnym ogrodzie z okazji zakończenia „Pól Nadziei”

113ALMA MATER nr 186

Więcej informacji o działalności Hospicjum św. Łazarza i wolontariacie można przeczy-tać na stronie internetowej www.hospicjum.

krakow.pl, na której znajdują się również roczne sprawozdania z działalności.

Kontakt do „Pól Nadziei”: tel. 12 641 46 66 lub mail: [email protected]

Dom – Hospicjum św. Łazarza

Zdjęcia ilustrujące wywiad pochodzą ze zbiorówHospicjum św. Łazarza

114 ALMA MATER nr 186

W TROSCE O SENIORÓWO problemach i perspektywach popra-

wy jakości życia polskich seniorów dyskutowano podczas I Forum Seniora, które odbyło się w 14 kwietnia 2016 w Auditorium Maximum UJ. Licznie zgromadzeni uczestnicy wysłuchali wy-kładów dotyczących skutecznych sposo-bów radzenia sobie z problemami, które dotykają ludzi w podeszłym wieku, w tym jak eliminować ryzyko niesamodzielno-ści oraz zachorowań na różnego rodzaju schorzenia. Była to pierwsza edycja tego wydarzenia w Krakowie, zorganizowała je redakcja „Dziennika Polskiego” we współ-pracy z Uniwersytetem Jagiellońskim.

Uczestników konferencji powitał rektor UJ prof. Wojciech Nowak, który wspomniał o działalności Uniwersytetu Trzeciego Wieku, gdzie odbywają się róż-nego rodzaju wykłady, a inicjatywa cieszy się dużym powodzeniem wśród seniorów, czego dowodem jest niesłabnąca frekwen-cja, a coroczny nabór jest dużo większy niż na studia tego typu na innych uczelniach w Polsce. – Miałem przyjemność prowa-dzić dla seniorów jeden z wykładów na temat chirurgii wątroby i transplantacji. Sala, podobna do tej, była wypełniona po brzegi, a wśród słuchaczy widoczny był zapał, energia i chęć nabycia nowej

wiedzy. To jest wspaniałe i tego Państwu życzę. Proszę pamiętać, że bycie starym to wyłącznie kwestia decyzji. Ja jej jeszcze nie podjąłem – zakończył rektor UJ prof. Wojciech Nowak.

Wystąpiła również podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Bojanowska, która przedstawiła założenia długofalowej polityki senioralnej w Polsce na lata 2014–2020, cele rządowego programu na rzecz aktywności społecznej osób starszych w latach 2014–2020 oraz przy-kładowe projekty aktywizujące seniorów do działań realizowanych w ramach Prio- Fo

t. A

nn

a W

ojn

ar

I Forum Seniora w Krakowie odbyło się 14 kwietnia

w Auditorium Maximum

115ALMA MATER nr 186

rytetu IV Usługi społeczne. Głos zabrał też wicemarszałek województwa małopol-skiego Wojciech Kozak, mówiąc, między innymi, o kierunkach rozwoju ochrony zdrowia w Małopolsce. Podkreślił, że praca umysłowa i rozwijanie kreatywności to czynniki w dużym stopniu wpływające na długość życia, dlatego edukowanie na temat zachowań prozdrowotnych popra-wiających kondycję psychofizyczną senio-rów to zadanie bardzo ważne. Wspomniał, że władze województwa małopolskiego działają na rzecz poprawy działalności oddziałów i poradni geriatrycznych, psychogeriatrycznych, tworzenia portali informacyjnych dotyczących ochrony i promocji zdrowia, a także edukacji se-niorów dotyczącej bezpieczeństwa.

Szczególną uwagę uczestników konfe-rencji przyciągnął wykład prof. Ryszarda Tadeusiewicza zatytułowany Co nowoczes- na technika może dać seniorom? Profesor przypomniał na wstępie, że współczesne społeczeństwa starzeją się w szybkim tempie. Rodzi się coraz mniej dzieci, a tradycja zintegrowanych i wielopokole-niowych rodzin mija, dlatego samotność na starość staje się normą. W tej sytuacji wydłużanie się kolejek do lekarzy jest nie-uchronne. Rozwiązaniem tego problemu może być nowoczesne wyposażenie tech-niczne służby zdrowia, co spowoduje, że tę samą czynność może wykonać znacznie mniejsza liczba ludzi w znacznie krótszym czasie. – Już dziś w szpitalach można spot- kać niesłychanie skomplikowaną aparatu-rę, dlatego konieczna jest popularyzacja wiedzy na temat inżynierii biomedycznej nie tylko wśród lekarzy, ale także wśród pacjentów, którzy powinni wiedzieć, jakie możliwości daje współczesna inżynieria biomedyczna w trzech obszarach: diagno-styki, terapii i zastosowania sztucznych narządów – informował prof. Tadeu-siewicz. Jedną z nowoczesnych technik medycznych jest chirurgia robotyczna, dzięki której podczas wykonywania za-biegu chirurgicznego zyskuje się mniejsze okaleczenia pacjenta, mniejsze zmęczenie lekarza, większą precyzję, lepszy wgląd w pole operacyjne, a także możliwość wykonywania operacji na odległość. Jak wspomniał profesor, obecnie na świecie pracuje ponad 2,5 tysiąca robotów Da Vinci, z czego w Europie ponad 350. Inny ważny obszar inżynierii biomedycznej to telemedycyna. Jest to dziedzina nauki pozwalająca na wspomagane technicznie świadczenie pomocy medycznej w skali

całego globu. Na rozwój telemedycyny ma wpływ postęp dokonywany w wielu dziedzinach techniki, takich jak mechani-ka, informatyka, elektronika, automatyka, telekomunikacja cyfrowa. Ponadto tylko

w systemie telemedycznym jeden lekarz może otoczyć opieką wielu chorych, czę-sto znajdujących się w odległych i trudno dostępnych miejscach. – Współczesna telemedycyna może pomagać zwłaszcza seniorom. Domowy nadzór telemedyczny może obejmować, na przykład, zdalną kontrolę rozrusznika serca. Zestaw urzą-dzeń ulokowanych w domu pacjenta wraz z przyjaznym oprogramowaniem może w wielu przypadkach ograniczyć częstość i intensywność korzystania z usług lekarzy i innego personelu medycznego. Czujniki i przetworniki telemedyczne mogą być wprowadzone, na przykład, jako elementy ubrania. Za pomocą aparatury teleme-dycznej można nadzorować i automatycz-nie optymalizować proces rehabilitacji (na przykład dróg oddechowych). Sieci światłowodowe łączące szpitale oraz przy-chodnie stwarzają także ogromne możli-wości szerokiego konsultowania każdego trudniejszego przypadku medycznego – wyjaśnił prof. Tadeusiewicz. Podkreślił również, że działem techniki, który już niedługo bardzo przyczyni się do polepsze-nia życia seniorów, jest robotyka. – Robot może człowieka obsłużyć. Potrafi łączyć siłę i delikatność. Może także stworzyć na-

miastkę towarzystwa. A nawet może służyć głównie do tego, żeby senior nie odczuwał negatywnie samotności – stwierdził.

Najwięcej nadziei, ale i najwięcej kontrowersji budzą sztuczne narządy.

Już stosuje się, między innymi, implanty piersi, silikonowe protezy chrząstek nosa i ucha, endoprotezy, sztuczne naczynia krwionośne, sztuczną skórę, implanty kręgosłupa, elektroniczne rozruszniki serca czy sztuczne nerki. Znane są także przypadki zastosowania protez kończyn, do których sterowania wykorzystywane są biopotencjały (sterowanie jest możliwe dzięki impulsom pochodzącym z mózgu). Największe wyzwanie wciąż jednak sta-nowi stworzenie sztucznego serca. – Być może już niedługo zaczną nam pomagać nanoroboty. Czy możliwy będzie kiedyś sztuczny mózg? Przeciwnikom sztucz-nych narządów, którzy straszą nas wizją cyborga, warto przypomnieć, jaka jest alternatywa – mówił prof. Tadeusiewicz.

Następnie dr Iwona Sikorska z Zakła-du Psychologii Rozwoju i Zdrowia UJ przekonywała zebranych, że nieustannie warto pracować nad pamięcią, szczególnie iż nowe badania wskazują, że w mózgach starszych osób również mogą powstawać nowe neurony. Wyjaśniła, z jakiego powo-du czasem o czymś zapominamy. Zmiany w pamięci występują bowiem naturalnie wraz z procesem starzenia się – coraz trud-niej zapamiętuje się szczegóły, pamiętając

An

na

Wo

jna

r

Licznie zgromadzona publiczność podczas obrad

116 ALMA MATER nr 186

jedynie ogólne wrażenie. Dzieje się tak, ponieważ czołowe obszary mózgu funk-cjonują coraz gorzej ze względu na postę-pującą atrofię, dlatego im mniej używamy mózgu (uczymy się nowych rzeczy), tym gorzej funkcjonujemy. Proces ten prze-biega inaczej u każdego człowieka i jest uzależniony od kilku czynników: rodzaju osobowości, wykształcenia, nabytych umiejętności, przyzwyczajeń, codziennych problemów i aktywności fizycznej. Aby zapobiec procesowi osłabiania się pamięci, jak radziła dr Sikorska, konieczne są regu-larne ćwiczenia umysłu. – W zachowaniu zdolności zapamiętywania pomóc może angażowanie się w różnego rodzaju formy edukacji, udział w zajęciach uniwersyte-tów trzeciego wieku oraz aktywny udział w życiu rodzinnym i społecznym. Zaanga-żowanie w aktywność fizyczną, spotkania towarzyskie, aktywność społeczną i po-znawczą kształtuje elastyczność umysłu i poprawia możliwości uczenia się – stwierdziła dr Sikorska.

Eksperci dyskutowali o sposobach skutecznej poprawy jakości życia seniorów, w tym o koniecznych zmianach, których wymaga system opieki zdrowotnej. Profe-sor Tomasz Grodzicki, dziekan Wydziału Lekarskiego UJ CM, zwrócił uwagę na problem dotyczący przepływu informacji pomiędzy lekarzami różnych specjalności, z których usług korzystają na co dzień seniorzy, skutkiem czego są długie kolejki do specjalistów i placówek opiekuńczych.

– Pacjentom doradzam znalezienie jednego lekarza kontrolującego przebieg leczenia. Może być to lekarz rodzinny czy specjalista, który najczęściej nas leczy, do-kładnie wie, jakie leki przyjmujemy, i przede

wszystkim ma czas na rozmowę – wyjaśnił profesor. Tomasz Filarski, kierownik Dzia-łu Skarg i Wniosków NFZ w Krakowie, stwierdził, że kolejki do specjalistów to problem, z którym pacjenci borykają się nieustannie. – Pacjentów zachęcamy, by jeżeli mają już umówiony termin wizyty albo planowego zabiegu i z jakiegoś powodu nie mogą z niego skorzystać, zgłaszali taki fakt w placówkach. To daje szansę innym oczekującym chorym – zaapelował. Poin-formował również, że dostępność specja-listycznego leczenia można sprawdzić na stronie kolejki.nfz.gov.pl. Doktor Andrzej Kosiniak-Kamysz, dyrektor Specjalistycz-nego Szpitala im. Józefa Dietla w Krako-wie, poinformował o nowym programie współpracy z placówkami opiekuńczymi, zainicjowanym w szpitalu w odpowiedzi na sytuację, w której schorowany senior wymagający stałej opieki nie może liczyć na nią ze strony swojej rodziny. Zespół spe-cjalistów na bieżąco monitoruje dostępne miejsca w palcówkach opiekuńczych i jeśli z wywiadu przeprowadzonego z pacjentem wynika, że może on takiej pomocy potrze-bować, jest on kierowany do odpowied-

niego ośrodka. O tym, że aż 75 procent seniorów nie podejmuje żadnej aktywności fizycznej, poinformował rektor Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, fizjolog sportu prof. Andrzej Klimek. Oso-bom starszym, które chciałyby uprawiać sport, profesor polecił długotrwały wysiłek, ale o niewielkiej intensywności, na przykład spacer, bieganie truchtem, pływanie i jazdę na rowerze. – Siłownia też jest odpowiednia dla seniorów, ale należy pamiętać, by uni-kać tych ćwiczeń, które podnoszą ciśnienie krwi – radził.

Wiesława Borczyk, prezes Federacji Uniwersytetów Trzeciego Wieku, doda-ła, że w przypadku seniorów szczególne znaczenie ma wielowymiarowa edukacja. Liczy się tylko chęć. Anna Okońska-Wal-kowicz, doradca prezydenta Krakowa ds. polityki senioralnej, dodała, że oferta skierowana do seniorów jest coraz bogat-sza. Natomiast problemem jest cały czas dotarcie z nią do zainteresowanych. W tym celu na terenie Krakowa powstały dzielni-cowe banki informacji – Centra Aktywności Seniorów, gdzie gromadzone są użyteczne dla najstarszych mieszkańców informacje.

Podsumowując obrady I Forum Se-niora w Krakowie, zatytułowanego Od aktywności do zdrowia. Jak poprawić jakość życia seniorów, warto podkreślić, że wbrew pozorom za pogarszające się samopoczucie starszych ludzi nie odpo-wiada tylko źle funkcjonujący system ochrony zdrowia czy też uwarunkowania genetyczne, ale przede wszystkim styl życia. Dlatego tak istotne jest, by osoby przebywające na emeryturze skutecznie aktywizować, zachęcając do regularnego uprawiania sportu, ćwiczeń umysłowych i kontynuowania życia towarzyskiego.

Wydarzenie cieszyło się ogromnym powodzeniem, organizatorzy zapo-wiadają drugą edycję Forum Seniora w Krakowie.

Anna Wojnar Fot.

An

na

Wo

jna

r

Forum Seniora to doskonała okazja do zapoznania się z najnowszymi osiągnięciami w dziedzinie medycyny

117ALMA MATER nr 186

Życie codzienne pełne jest pośpiechu i stresu, a brak aktywności fizycznej

sprzyja rozwojowi niepełnosprawności i chorób cywilizacyjnych. W związku z tym należy mocno podkreślić, że ak-tywność fizyczna i uprawianie sportu ma ogromne znaczenie w profilaktyce wielu chorób i jest ważnym elementem zrów-noważonego stylu życia – tymi słowami prof. Jolanta Jaworek przywitała gości III Międzynarodowej Konferencji Nauko-wo-Szkoleniowej Jagiellońska Wiosna Fizjoterapii, która odbyła się w dniach 20–21 maja 2016. Wydarzenie to zgro-madziło wielu znamienitych specjalistów z Polski, Ukrainy, Włoch, Francji i Stanów Zjednoczonych, łącznie ponad 150 osób. Uroczystego otwarcia konferencji dokonał rektor UJ prof. Wojciech Nowak, a gości powitał dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM prof. Tomasz Brzostek.

Program konferencji obejmował wykła-dy, doniesienia naukowe, prezentacje plaka-towe oraz warsztaty z zakresu rehabilitacji w neurologii, pulmonologii, reumatologii, angiologii oraz adaptowanej aktywności fizycznej. W pierwszej sesji, dotyczącej rehabilitacji pacjentów neurologicznych, wykład zatytułowany Deconstructing the Tower of Babel – The Healing Power of

Creating an Integrated Therapeutic World Through przedstawiła prof. Jean Novak z Uniwersytetu w Michigan, USA. Wy-kład dotyczył interdyscyplinarnej terapii neurologopedycznej mającej zastosowanie u dzieci z autyzmem. Wystąpienie prof.

Pawła Kipera z Venetja Lido, Instituto di Ricovero e Cura a Carattere Scien-tifico obejmowało zagadnienia terapii wirtualnej w neurorehabilitacji. Doktor Marta Banach z UJ CM mówiła o swoich doświadczeniach z zastosowaniem toksyny botulinowej w rehabilitacji pacjentów ze spastycznością mięśni. Doktor Oksana Nazar opisywała efekty rehabilitacji dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym we-dług modelu stosowanego w Ukraińskim Centrum Medycznej Rehabilitacji. Jej wykład był zatytułowany Medyczna i so-cjalna rehabilitacja dzieci z organicznymi niepełnosprawnościami układu nerwowe-go na Ukrainie.

Kolejna sesja obejmowała zagadnienia rehabilitacji w pulmonologii, głos zabrali w niej prof. Grażyna Bochenek oraz prof. Roman Nowobilski, przedstawiający podstawy usprawniania chorego na astmę z punktu widzenia lekarza i fizjoterapeuty. Doktor Małgorzata Bernacka ze Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie prezentowała wykład o de-terminantach skuteczności oraz utrud-nień w procesie rehabilitacji pacjentów z rakiem płuca. O teście Fullerton jako

WIOSNA FIZJOTERAPIIA

nn

a W

ojn

ar

Ma

rta

Ba

rłow

ska

-Try

bu

lec

Wystąpienie dziekana Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM prof. Tomasza Brzostka

W obradach uczestniczył rektor UJ prof. Wojciech Nowak

118 ALMA MATER nr 186

narzędziu wykorzystywanym do oceny sprawności funkcjonalnej osób z przewle-kłymi chorobami układu oddechowego leczonych w warunkach subterraneote-rapii mówiła mgr Halina Gattner z AWF w Krakowie.

W sesji reumatologicznej prof. Jolan-ta Kujawa z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi mówiła o problemach w re-habilitacji pacjentów po endoprotezo-plastyce stawów biodrowych. Profesor Włodzimierz Samborski z Uniwersy-tetu Medycznego im. Karola Marcin-kowskiego w Poznaniu przedstawił trudny problem fizjoterapii w fibro-mialgii – schorzeniu charakteryzują-cym się uogólnioną bolesnością mię-śni i stawów. W dalszej części obrad głos zabrali Aleksander Krawczyński z doniesieniem naukowym o kinesio-tapingu w sportach motorowych oraz Małgorzata Berwecka, prezentująca pracę dotyczącą urazów u osób ama-torsko uprawiających sporty siłowe. Sesja IV, zatytułowana Rehabilitacja w chorobach naczyń, prowadzona przez prof. Rafała Niżankowskiego z UJ CM, odnosiła się do zagadnień związanych z treningiem pacjentów angiologicznych w warunkach ische-mii oraz rehabilitacji w chromaniu przestankowym.

Drugi dzień konferencji rozpo-czął się sesją wykładową z zakresu adaptowanej aktywności fizycznej. Profesor Aneta Pirowska z Instytutu

Organizatorem konferencji był Instytut Fizjoterapii Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, a honorowymi patronami przedsięwzięcia byli: rektor UJ prof. Wojciech Nowak, prorektor UJ ds. CM prof. Piotr Laidler oraz dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM prof. Tomasz Brzostek. Patronat medialny objęły kwartalniki „Medicina Sportiva” i „Medycyna Manualna”, portal Odpowiedzialny Fizjoterapeuta oraz Medyczne Centrum Kształcenia Podyplomowego UJ. Głównym sponsorem konferencji była Spółka Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kra-ków-Balice. Konferencję wspierały również Fundacja Badań nad Miażdżycą Zarostową Tętnic Kończyn Dolnych (MTM), firma MERZ oraz firma Alma-Medizin Technik i Pulmotrainer.

Roberta Merle d’Aubigne w Valenton we Francji opisała francuski model kom-pleksowego postępowania po amputacji kończyn. Klaudia Garbacz i Monika Golda z firmy Alma Medizin-Orthopadie--Technik z Krakowa prezentowały metodę dynamicznej proprioceptywnej korekcji (DPK) z użyciem refleksyjno-obciążenio-wego kostiumu Gravistat.

W drugim dniu konferencji odbyły się również warsztaty praktyczne. Pre-

zentacje dotyczące rehabilitacji stawów skroniowo-żuchwowych prowadziła dr Małgorzata Kulesa-Mrowiecka. Warsz-taty dotyczące technik osteopatycznych stosowanych w neurologii zostały przy-gotowane przez dr. Grzegorza Mańko. Zajęcia warsztatowe Podstawy terapii osób z MPD metodą dynamicznej pro-prioceptywnej korekcji z zastosowaniem refleksyjno-obciążeniowego kostiumu Gravistat, przedstawiające rehabilitację z zastosowaniem specjalistycznej apa-ratury, przedstawili dr Alexey Averkin, Monika Golda oraz Klaudia Garbacz

Zarówno część teoretyczna, jak i praktyczna tegorocznej konferencji wzbudziła duże zainteresowanie wśród uczestników. Biorąc pod uwagę liczbę gości oraz zainteresowanie konferencją studentów, pragniemy poinformować, że w kolejnych edycjach Jagiellońskiej Wio-sny Fizjoterapii, której organizacja pla-nowana jest na maj 2018 roku, dołożymy wszelkich starań, aby tak jak dotychczas, łączyć teorię z praktyką.

Marta Barłowska-Trybulec członkini Komitetu Organizacyjnego

Jagiellońskiej Wiosny Fizjoterapii A

nn

a W

ojn

ar

Od lewej: prof. Jolanta Jaworek, prof. Tomasz Brzostek, dr hab. Jan Bilski

Uczestnicy Jagiellońskiej Wiosny Fizjoterapii w auli Collegium Novum

Ma

rta

Ba

rłow

ska

-Try

bu

lec

119ALMA MATER nr 186

Juwenalia to organizowane w maju każ-dego roku wielkie, kilkudniowe święto

studentów. Same w sobie juwenalia od lat kojarzone są z cyklem koncertów, jednak warto zauważyć, że jest to wydarzenie nie tylko o charakterze muzycznym. Oprócz koncertów w programie co roku znajduje się również sporo wydarzeń towarzyszą-cych. Także i w tym roku organizatorzy – Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiel-

lońskiego i Uczelniana Rada Samorządu Studentów Akademii Górniczo-Hutniczej, we współpracy z Fundacją Studentów i Absolwentów Uniwersytetu Jagielloń-skiego „Bratniak” oraz Fundacją „Acade-mica” – zadbali, by w programie znalazły się: dwa kabaretony, wielki przemarsz studentów z Miasteczka Studenckiego na Rynek Główny, tradycyjna ceremonia przekazania kluczy do bram miasta, Ju-

wenaliowa Gra Miejska, wybory Najmilszej Stu-dentki i SuperStudenta Krakowa oraz, przygo-towane przez Samorząd Studentów Uniwersyte-tu Jagiellońskiego, in-nowacyjne Silent Disco na otwarcie juwenaliów.

W ciągu całego tygo-dnia we wszystkich im-prezach juwenaliowych udział wzięło kilkadzie-siąt tysięcy studentów! Jakich artystów można było usłyszeć i które wydarzenia odbiły się największym echem?

Dla studentów Uni-wersytetu Jagiellońskie-go tegoroczne juwena-lia rozpoczęły się już w poniedziałek, 9 maja, za sprawą nietypowe-

go wydarzenia – Silent Disco. Tego wieczoru na parkiecie klubu Choice przy ul. Floriańskiej bawiło się ponad 600 osób, korzystając z udostępnio-nych przez organizatorów słuchawek. Niezapomniane doznania muzyczne uczestnikom imprezy zapewnili czołowi krakowscy DJ-e: Bert, Positive oraz Inglot. Ta elegancka i „cicha” impreza stanowiła innowacyjne preludium do juwenaliowych wydarzeń dni następnych.

We wtorek w Klubie „Studio” przy ul. Budryka 4 odbyły się wybory Super-Studenta Krakowa, połączone z koncertem polskiej wokalistki Meli Koteluk. Wcześ- niej na scenie plenerowej przed Klubem Studenckim „Żaczek” trwał Juwenaliowy Koncert Reggae, podczas którego wystą-piły takie gwiazdy, jak Gadabit, Junior Stress czy, występujący po raz pierwszy na deskach sceny plenerowej Klubu Stu-denckiego „Żaczek”, znakomity raper – Grubson. Dzień później w Klubie „Studio” miały miejsce wybory Najmilszej Student-ki Krakowa połączone z kabaretonem. W konkursowym jury zasiedli przedsta-wiciele władz uczelnianych, Uniwersytet Jagielloński reprezentował prorektor ds. dydaktyki prof. Andrzej Mania. W tym samym czasie na scenie plenerowej pod „Żaczkiem” odbyła się kolejna edycja Juwenaliowych Niepokornych, których w tym roku reprezentowali: Henry David’s Gun, czeski zespół The Drain, pochodzący

SCHO

LARIS

SCHO

LARIS

JUWENALIA 2016Zespół ds. Organizacji Juwenaliów Samorządu Studentów UJ – organizatorzy innowacyjnego Silent Disco, rozpoczynającego juwenalia dla studentów UJFi

lip R

ad

wa

ńsk

i

SuperStudent UJ – Dawid Rapacz oraz Najmilsza Studentka UJ – Maria Kowal

An

ge

lika

Gm

uzd

ek

120 ALMA MATER nr 186

z Wielkiej Brytanii Tom James, gwiazda muzyki soulowej i bluesowej Natalia Przybysz oraz skład KAMP!. Producentem imprezy była Edyta Pogwizd, reprezentu-jąca klub „Żaczek”, gospodarzem – Bartek „Borówka” Borowicz.

W czwartek „Żaczkową” sceną za-władnęła kultura hip-hopowa za sprawą Juwenaliowego Koncertu Rapowego. Wystąpili laureaci internetowego konkursu na support: gliwicki raper Adam Cichy i krakowski skład GKI Familia. Głów-nym punktem wieczoru był, oczywiście, występ gwiazd – rapowych składów Dwa Sławy, Ten Typ Mes oraz działającego na

polskiej scenie muzycznej od 1994 roku – donGURALesko! W tym samym czasie na terenie Studium Wychowania Fizycz-nego Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ul. Piastowskiej odbył się Wielki Juwena-liowy Koncert Plenerowy, podczas którego wystąpiły zespoły: Rusty Cage, Happysad, O.S.T.R., Lemon oraz Kult.

W juwenaliowy piątek, 13 maja, tra-dycyjnie odbył się Wielki Juwenaliowy Korowód na Rynek Główny. Tematyką przewodnią tegorocznego pochodu dla studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego byli Superbohaterowie. Dzięki akcji pro-mocyjnej zorganizowanej przez Zespół

ds. Organizacji Juwenaliów Samorządu Studentów UJ w pochodzie wzięła udział ogromna delegacja uzbrojonych w nad-zwyczajne supermoce barwnych postaci. Nie zabrakło kultowych bohaterów – jak Batman, Superman, Flash, Kapitan Ame-ryka, Robin, Joker, Człowiek-Zagadka, Thor czy Sub-Zero. Superbohaterom towarzyszyły również postacie kobiece znane z komiksów: Kobieta Kot, Xena, dziewczyna Robina, Trujący Bluszcz, Czarna Wdowa, FlashGirl czy SheeRa. Wyróżniającymi się postaciami byli też JuweMani z Uniwersytetu Jagielloń-skiego, którzy dobiegającymi z mega-fonu okrzykami pomysłowo rozbawiali uczestników, zachęcając do przyśpiewek charakterystycznych dla swojej uczelni. W słonecznej pogodzie ponad 8000 stu-dentów wzięło udział w pochodzie na Ry-nek Główny, gdzie nastąpiło symboliczne przekazanie studentom kluczy do bram miasta przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Po ceremoniach na Rynku Głównym grupa Superbohaterów z Uniwersytetu Jagiellońskiego wykonała również pomysłowy happening w Galerii Krakowskiej przy ul. Pawiej, nawiązując do głośnej premiery filmu Kapitan Ame-ryka – wojna Superbohaterów. 13 maja zakończył się koncertem sięgającym do

Scena plenerowa przed Klubem Studenckim „Żaczek” podczas Juwenaliowego Koncertu Rapowego Jac

ek

Smo

ter

JuweMani z UJ na Rynku Głównym

Filip

Ra

dw

ski

121ALMA MATER nr 186

tradycji i korzeni polskiego rocka, podczas którego wystąpiły zespoły Archibald, In-dios Bravos oraz Pidżama Porno.

W sobotę, 14 maja, odbyła się kolejna, siódma już, edycja Juwenaliowej Gry Miej-skiej, organizowanej niezmiennie przez Sa-morząd Studentów UJ. W tym roku moty-wem przewodnim był świat znanych seriali. Do rywalizacji stanęło sto trzyosobowych drużyn. Mieli oni za zadanie zmierzyć się z nietypowymi wyzwaniami, sprawdza-jącymi kreatywność, sprawność fizyczną, spryt, umiejętność pracy w grupie oraz elastycznego dostosowywania się do panu-jących warunków. Podczas wykonywania zadań uczestnicy mieli okazję przenieść się w świat ulubionych seriali. Wśród filmo-wych postaci nie zabrakło doktora House’a, uciekinierów z Prison Break, postaci z Gry o tron, kokietek z Seksu w wielkim mieście czy bohaterów polskich seriali, jak Ojciec Mateusz oraz Świat według Kiepskich. Finał gry miejskiej miał miejsce w Teatrze Barakah, tam też nastąpiło uroczyste ogło-szenie wyników i wręczenie nagród. W so-botni wieczór na scenie plenerowej przed Klubem Studenckim „Żaczek” odbył się długo wyczekiwany koncert Juwenaliowe Cięższe Granie, podczas którego zagrały zespoły: Wiewiórka na Drzewie, Kabanos, oraz fenomenalny instrumentalista Michał Jelonek. W niedzielę, 15 maja, odbył się Juwenaliowy Koncert Finałowy, w ramach którego wystąpił finalista juwenaliowych eliminacji – zespół Wasabi, pochodzący z Niemiec zespół The Crossheads oraz gwiazda wieczoru: legendarna grupa T.LOVE. Na finałowym koncercie obecny był rektor UJ prof. Wojciech Nowak.

Tegoroczne juwenalia należy uznać za wyjątkowo świeże w kontekście Line-upu koncertów głównych, udane oraz, co naj-ważniejsze – bezpieczne. W zgodnej opinii organizatorów i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo przebiegły one bardzo spokojnie i bez zakłóceń. Poza bogatą

ofertą wydarzeń rozrywkowo-kulturalnych każdego dnia uczestnikom były wręczane pamiątkowe gadżety od Samorządu Studen-

tów UJ oraz juwenaliowe koszulki, nawią-zujące motywem graficznym do tematyki korowodu. O sukcesie tego wielkiego, tra-dycyjnego, studenckiego święta najlepiej świadczy znakomita frekwencja, co po raz kolejny udowadnia, że program juwenaliów jest wyjątkowo atrakcyjny.

Alicja Hudzikpełnomocnik przewodniczącego

Samorządu Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Juwenaliów

Więcej zdjęć na stronach:www.facebook.com/samorzad.uj

http://klubzaczek.pl/https://issuu.com/pismowuj

www.facebook.com/band.Wasabi

Superbohaterowie z UJ w Galerii Krakowskiej

American Horror Story – Juwenaliowa Gra Miejska

Filip

Ra

dw

ski

Jac

ek

Smo

ter

Filip

Ra

dw

ski

Alicja Hudzik – pełnomocnik przewodniczącego SSUJ ds. juwenaliów

122 ALMA MATER nr 186

REGATY O PUCHAR REKTORA

Regaty Ósemek Wioślarskich o Puchar JM Rektora UJ odbyły się 14 maja

2016 na odcinku Wisły wzdłuż Bulwaru Podolskiego i Wołyńskiego, uznawanym za jeden z najpiękniejszych torów rega-towych w Polsce. W wyścigach rywali-zowały osady: Uniwersytetu Warszaw-skiego, AGH, Politechniki Wrocławskiej, Uniwersytetu Wrocławskiego, Collegium Medicum UJ i osada Uniwersytetu Ja-giellońskiego – w sumie osiem drużyn wioślarskich męskich i cztery żeńskie.

Uniwersyteckie regaty zostały zorgani-zowane po raz pierwszy w roku jubileuszu

650-lecia UJ. Od tego czasu impreza, koor-dynowana przez Biuro Sportu UJ, stanowi sportowy akcent corocznego majowego święta Uczelni. Dzięki uniwersyteckim regatom wioślarskie zmagania powróciły po wielu latach na wiślane bulwary, co stanowi kontynuację tradycji krakowskie-go sportu akademickiego i krakowskiego wioślarstwa.

Wśród osad żeńskich zwyciężyła dru-żyna Collegium Medicum UJ, na drugiej pozycji uplasowała się osada Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kolejne miejsca zajęły za-wodniczki z Uniwersytetu Warszawskiego i

Akademii Górniczo-Hutniczej. Wśród osad męskich najlepsi okazali się zawodnicy reprezentujący Politechnikę Wrocławską, uzyskali oni również najlepszy czas wśród wszystkich wyścigów – 2 minuty 3 sekundy i 18 setnych. Drugie miejsce za-jęli wioślarze I osady Akademii Górniczo--Hutniczej, trzecie – I osada Uniwersytetu Warszawskiego. Na kolejnych pozycjach uplasowali się wioślarze z Uniwersytetu Wrocławskiego, Uniwersytetu Jagielloń-skiego, Collegium Medicum UJ, Akade-mii Górniczo-Hutniczej (II osada) oraz Uniwersytetu Warszawskiego (II osada). Fo

t. A

nn

a W

ojn

ar

Uczestnicy Regat o Puchar Rektora UJ po zakończeniu zawodów

Zawodniczki Collegium Medicum UJ

123ALMA MATER nr 186

Na zakończenie regat wszyscy wiośla-rze otrzymali pamiątkowe medale i dyplo-my, zwycięskie osady odebrały puchary z rąk rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka. Dodatkowo drużyna z Politechniki Wro-cławskiej, która uzyskała najlepszy czas podczas zawodów, otrzymała specjalny puchar kanclerza UJ z rąk Ewy Pędrac-kiej-Kwaskowskiej, która, gratulując wszystkim uczestnikom udziału w zawo-dach, podkreśliła, że atmosfera zmagań sportowych była wspaniała. – Wszyscy jesteście zwycięzcami – zaznaczyła pani Kanclerz. Rektor UJ, gratulując zwy-cięzcom, podkreślał, że uniwersyteckie regaty to wyjątkowa inicjatywa i będzie kontynuowana również w przyszłym roku. W uroczystej dekoracji brali także udział

prorektor AGH ds. studenckich prof. Anna Siwik, przedstawiciel firmy EDF Michał Karolczyk, sędzia główny zawodów Marta Marszałek, przedstawiciel biura Zarządu Głównego AZS Marek Szlachta oraz kie-rownik Biura Sportu UJ Konrad Wełpa.

W programie imprezy znalazły się również atrakcje dla kibiców. Moż-na było podjąć próbę „przepłynięcia” 653 metrów na stacjonarnych ergome-trach wioślarskich. Odbyły się poka-zy tradycyjnego karate w wykonaniu

uczniów mistrza świata Pawła Janusza oraz aerobiku sportowego.

Podczas całej imprezy sportowej była prowadzona zbiórka funduszy na rzecz Hospicjum św. Łazarza w Krakowie.

AWojFot.

An

na

Wo

jna

r

Przygotowania do wyścigu

Osada żeńska Collegium Medicum UJ po zakończeniu zwycięskiego biegu

Radość zwycięzców. Po lewej drużyna z Politechniki Wrocławskiej, po prawej zawodniczki z Collegium Medicum UJ

124 ALMA MATER nr 186

15 maja 2016 w Klubie pod Jasz-czurami odbył się wernisaż prac

plastycznych studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wydarzenie odbyło się w ramach tegorocznych Juwenaliów z kla-są, których organizatorem było studenckie Stowarzyszenie All In UJ!

Do wzięcia udziału w konkursie prac malarskich Stowarzyszenie All In UJ zaprosiło wszystkich plastycznie uzdolnionych studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorzy prac na co dzień studiują na różnych wydziałach

UJ, ale łączy ich talent i zamiłowanie do tworzenia w wolnych chwilach. Prace wykonane zostały różnymi technikami.

Muzyczną oprawą wernisażu był koncert młodego twórcy muzyki elek-tronicznej Rafała Niewiadomskiego.

Współorganizatorem wystawy był Sa-morząd Studentów Uniwersytetu Jagiel-lońskiego.

Zgłoszone prace zostały ocenione przez jury konkursowe, w skład któ-rego weszli zaproszeni wykładowcy z Akademii Sztuk Pięknych, Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagielloń-skiego, Katedry Porównawczych Stu-diów Cywilizacji UJ oraz przedstawiciel

Stowarzyszenia All In UJ. W gronie jurorów zasiedli: historyk sztuki, me-diewistka, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Magdalena Łanuszka, dr Paulina Tendera z Katedry Porów-nawczych Studiów Cywilizacji UJ, dr Rafał Pytel, absolwent Wydziału Ma-larstwa Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który od 2004 roku pracuje jako adiunkt na Wydziale Konserwacji

MŁODZI MALARZE Z UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

Laureaci konkursu

Zofia

Ro

śZo

fia R

Arc

hiw

um

pry

wa

tne

Dr Paulina Tendera z jury

Rafał Niewiadomski

125ALMA MATER nr 186

20 najlepszych prac konkursowych:

1. Woman – Karolina Pawlicka, II rok zarządzania 2. Black Hole – Joanna Krawczyk, III rok kognitywistyki 3. Połowa Juliusza Verne’a – Paulina Pikiewicz, II rok filo-

zofii 4. Przejscie – Joanna Wieciechowska, I rok historii sztuki 5. Hedonistic Dog – Karolina Pawlicka, II rok zarządzania 6. Abstrakt – Wiktor Bochenek, I rok historii sztuki 7. Schizofrenia – Sebastian Wawreczko, I rok filozofii 8. Anteny – Joanna Wieciechowska, I rok historii sztuki 9. Bez tytułu – Patrycja Jochemczyk, II rok prawa 10. Pluton – Dawid Lipka, I rok SUM filozofii11. Rozpad – Dominika Godlewska, I rok SUM historii

12. Kwitnąca gryka – Małgorzata Puchała, II rok filologii germańskiej

13. Skąpany w fiolecie krajobraz chłodnego zachodu słoń-ca – Patrycja Jochemczyk, II rok prawa

14. Epistemologia Moore’a – Paulina Pikiewicz, II rok filozofii15. Saturn – Dawid Lipka, I rok SUM filozofii16. Erotyk – Dominika Godlewska, I rok SUM historii17. Red tatoo – Joanna Krawczyk, III rok kognitywistyki18. Rosół rozłożony na częsci – Natalia Prugar, III rok bio-

logii i geologii19. Wrzosowisko – Katarzyna Pytko, II rok psychologii sto-

sowanej20. Portret smutnego człowieka – Wiktor Bochenek, I rok

historii sztuki

i Restauracji Dzieł Sztuki, w Katedrze Sztuk Pięknych ASP w Krakowie, czło-nek Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki oraz Związku Polskich Artystów Plastyków. Prace oceniała tak-

że przedstawicielka Stowarzyszenia All In UJ Katarzyna Panas.

Wystawa prac studentów Uniwer-sytetu Jagiellońskiego była pierwszym tego typu wydarzeniem organizowanym

przez Stowarzyszenie i, miejmy nadzie-ję, że nie ostatnim.

Agata Kmiecikstudentka I roku kulturoznawstwa UJ

oraz II roku filologii polskiej UJ

Ka

rolin

a P

aw

licka

Joa

nn

a K

raw

czy

k

Pa

ulin

a P

ikie

wic

z

Pa

ulin

a P

ikie

wic

z

Ka

tarz

yna

Pyt

ko

Da

wid

Lip

ka

I miejsce – Karolina Pawlicka, Woman

Dawid Lipka, Saturn Paulina Pikiewicz, Epistemologia Moore’aKatarzyna Pytko, Wrzosowisko

II miejsce – Joanna Krawczyk, Black Hole III miejsce – Paulina Pikiewicz, Połowa Juliusza Verne’a

126 ALMA MATER nr 186

Instytut Geografii i Gospodarki Prze-strzennej UJ świętował 22 kwietnia

2016 Ogólnopolski Dzień Geografa, tym razem pod hasłem Geografia wobec wy-zwań współczesności.

Ogólnopolski Dzień Geografa został zainicjowany w 2013 roku przez Komitet Nauk Geograficznych PAN, związany jest ze Światowym Dniem Ziemi przypa-dającym 22 kwietnia. Świętowanie Dnia Geografa ma na celu zwiększenie świa-domości społecznej na temat znaczenia nauk geograficznych we współczesności. W Instytucie Geografii i Gospodarki Prze-strzennej UJ dzień ten staje się świętem wszystkich geografów – nie tylko pracow-ników i studentów, ale także absolwentów Uniwersytetu i kandydatów na studia geograficzne. Jak zwykle, Dzień Geografa był w IGiGP dniem otwartym. Komisja Promocji IGiGP zorganizowała wiele

imprez zarówno dla uczniów, studentów, doktorantów, jak i pracowników. Wzięło w nich udział blisko 300 osób, w tym około 200 uczniów ze szkół krakowskich (II LO, IV LO, ZSG) oraz szkół z Bochni, Olkusza i Myślenic. Młodzież z wielkim zainteresowaniem uczestniczyła w zaję-ciach warsztatowych. Przygotowano pięć zróżnicowanych tematycznie warsztatów: geomorfologiczne, gleboznawcze, hydro-logiczne, meteorologiczne oraz systemów informacji geograficznej. Przyszli studenci geografii mogli się przekonać o słuszności swego wyboru, oglądając prezentację Dla-czego warto studiować w IGiGP przybliża-jącą działalność Instytutu i nowy kierunek

DZIEŃ GEOGRAFA

Fot.

Ba

rto

sz Z

ału

ski

Jak na geografów przystało zawody rozpoczął bieg z globusem

Drużyna geografii fizycznej w zmaganiach z instytutowym mercedesem

Panowie nie mieli odwagi stanąć do rywalizacji w kręceniu kółek

127ALMA MATER nr 186

W ramach zajęć odbyły się warsztaty i prezentacje: dla młodzieży szkół ponadgimnazjalnych: prezentacje studentów Poznawanie swiata, gry dydaktyczne (Koło Geografów), warsztaty geomorfologiczne O czym mówią drzewa?, warsztaty gleboznawcze Na czym rosnie trawa?, warsztaty hydrologiczne Czy wiesz, co pijesz?, warsztaty systemów informacji geo-graficznej O czym mówią satelity?, warsztaty meteorologiczne Bądź gotowy na wszystko! Meteorologiczne aspekty plano-wania wycieczki, prezentacja o IGiGP i nowym kierunku e-gospodarka przestrzenna Dlaczego warto studiować geografię w IGiGP UJ?, pogadanka z quizem pod nazwą Weź mapę, wyjdź z kampusu i odkryj Kraków oraz będąca jej kontynuacją wycieczka naukowa, a także Slajdowisko – czyli 10 rad, jak tanio zwiedzić swiat dla pracowników i doktorantów IGiGP UJ, studentów i uczniów: wystawa Atlas Tatr, piaskownica z wyświetlaną rzeźbą terenu – doświadczenie GIS, kiermasz książek geograficznych, zawody sportowe między specjalnościami o puchar dyrektora IGiGP UJ, koncert piosenki autor-skiej i spotkanie towarzyskie

studiów – e-gospodarkę przestrzenną. W programie znalazła się też wycieczka, gry dydaktyczne i quizy.

Uczniowie otrzymali materiały pro-mocyjne Uniwersytetu Jagiellońskiego, informatory, ulotki dydaktyczne oraz na-grody książkowe za udział w konkursach i zabawach geograficznych. Wszystko to sprawiło, że opuszczali mury Uczelni bardzo zadowoleni.

Program popołudniowy przeznaczony był głównie dla instytutowej wspólnoty geograficznej. Po raz pierwszy w historii odbyły się Międzyspecjalnościowe Zawody o Puchar Dyrektora Instytutu. Wzięły w nich udział cztery zespoły reprezentujące specjal-ności lub kierunki: e-gospodarkę, geografię fizyczną, klimat i turystykę. Poszczególne konkurencje wymagały od zawodników nie tylko wiedzy geograficznej, ale także

doskonałej kondycji fizycznej i umiejętności radzenia sobie w warunkach ekstremalnych. Uczestnicy musieli zmierzyć się z zadaniami dość nietypowymi – między innymi musieli ciągnąć samochód, zbudować wieżę, nama-lować portret dyrektora, układać puzzle czy rozpoznawać smak wód mineralnych. Ich poczynania pilnie obserwowało jury, któ-remu przewodniczyła prodziekan WBiNoZ Anna Pecio.

Zwyciężyła drużyna klimatu, której też przypadł Puchar Dyrektora. Wszyscy studenci uczestniczący w zawodach otrzy-mali na czas studiów tablety. Dzień Geografa zakończył się koncertem zastępcy dyrektora IGiGP Jarosława Balona, prywatnie prze-wodnika tatrzańskiego i wielkiego miłośnika gór. W jego autorskim repertuarze znalazły się głównie utwory poświęcone górom, które tak łatwo wpadały w ucho, że cała sala ponad dwie godziny doskonale się bawiła.

Opracowały Dorota Matuszko, Izabela Sołjan

Fot.

Ba

rto

sz Z

ału

ski

Rozpoznawanie pracowników Instytutu na dawnych fotografiach nie zawsze było proste

Budowanie wieży wymagało precyzji i skupienia

Zwycięska drużyna klimatu z Pucharem Dyrektora i samym dyrektorem ds. dydaktycznych

128 ALMA MATER nr 186

Studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego już po raz czwarty nagrodzili osoby,

które swoją postawą i działalnością w szczególny sposób zasłużyły się dla społeczności studenckiej. Uroczysta gala Laudacji Studenckich odbyła się 23 maja 2016 w Muzeum Sztuki i Tech-niki Japońskiej „Manggha”, z udziałem władz Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz licznych pracowników naukowych i administracyjnych Uczelni.

Zgromadzonych gości powitał rek-tor UJ prof. Wojciech Nowak, który podkreślił, że studenckie nagrody mają szczególne znaczenie dla społeczności akademickiej.

– Dziś studenci wyróżniają ludzi, którzy w procesie dydaktycznym i wy-chowawczym odnieśli duży sukces. To szczególna forma docenienia ich pracy. Gratuluję wszystkim laureatom i no-minowanym. To jest nie tylko Państwa indywidualny ogromny sukces, ale także sukces całego Uniwersytetu. Dziękuję Samorządowi za tę inicjatywę – pod-kreślił rektor. W imieniu studentów wystąpiła przewodnicząca Samorządu Studentów UJ Patrycja Piłat: Wyłonie-nie laureatów odbyło się w atmosferze gorących dyskusji, nie było zadaniem prostym. Jest to niepodważalny dowód na to, że Uniwersytet pełen jest życzli-wych studentom osób.

W tym roku przyznawanie Laudacji Studenckich zostało przeprowadzone

w nowej formule. Dwie kategorie: Przy-jaciel Studenta i Pomocna Dłoń, miały charakter plebiscytowy. Kandydaci byli zgłaszani przez wydziałowe rady samo-rządu studentów, koła naukowe lub gru-pę co najmniej 10 studentów. Głosować mogli wszyscy studenci UJ za pomocą systemu USOS.

Po raz pierwszy przyznano również pięć nagród „Za szczególne zasługi dla społeczności studenckiej”. Laureaci zostali wybrani przez kapitułę, w skład której wchodzą przedstawiciele studentów do Senatu UJ.

W kategorii Przyjaciel Studenta zwy-ciężyła prof. Krystyna Chojnicka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji. Nagroda została przyznana za liczne działania na rzecz rozwoju nie tylko Wydziału Pra-wa i Administracji UJ, ale także całej naszej Alma Mater oraz za życzliwość i wyrozumiałe podejście do problemów studentów, a równocześnie stworzenie prawdziwej i profesjonalnej relacji mistrz–uczeń. W kategorii Pomocna Dłoń najwięcej głosów otrzymała Agnieszka Zwadło, pracownik sekretariatu Instytutu Historii. Laudację otrzymała jako wyraz wdzięczności za jej oddaną pracę na rzecz Uczelni, ale przede wszystkim na rzecz każdego studenta.

Za szczególne zasługi dla społeczno-ści studenckiej UJ statuetki otrzymali:

Dział Międzynarodowej Wymiany Studenckiej – za długoletnią dobrą

współpracę oraz wsparcie udzielane społeczności studenckiej na różnych płaszczyznach jej aktywności. Statuetkę odebrała Marta Ganobis, kierownik dzia-łu, wraz z pracownikami jednostki; prof. Beata Tobiasz-Adamczyk, pełnomocnik rektora UJ ds. kształcenia i współpracy międzynarodowej w Collegium Medicum, członek Rady Fundacji Studentów i Ab-solwentów UJ „Bratniak” oraz kierownik Katedry Epidemiologii i Medycyny Za-pobiegawczej. Profesor Beata Tobiasz--Adamczyk wspiera zarówno organizacje studenckie, jak i poszczególnych studentów z ogromną życzliwością. Jest wspaniałym dydaktykiem, zawsze służy radą;

• Teresa Wełyczko, pracownik Sek-cji ds. Weryfikacji i Kontroli. Studenci przyznali nagrodę za profesjonalizm i wyróżniające się zaangażowanie we współpracę z Samorządem Studentów, kołami naukowymi i organizacjami stu-denckimi podczas realizacji projektów naukowych, kulturalnych, artystycznych, integracyjnych i sportowych. Pani Tere-sa zawsze potrafi znaleźć rozwiązanie problemów, które pozornie wydają się niemożliwe do przezwyciężenia;

• prof. Artur Michalak, pracownik Za-kładu Chemii Teoretycznej Wydziału Che-mii UJ, opiekun naukowy Koła Chemików. – Niezwykły dydaktyk z imponującym dorobkiem naukowym, a zarazem bardzo skromny i życzliwy człowiek. Laudacja jest dowodem uznania i wdzięczności za

LAUDACJE STUDENCKIE 2016

Fot.

An

na

Wo

jna

r

129ALMA MATER nr 186

prostudencką postawę, wyrozumiałość i wspieranie młodych ludzi;

• Monika Seweryn, pracownik sekcji ds. rozliczeń i spraw dyscyplinarnych stu-dentów i doktorantów. Laudacja została przyznana za cierpliwość i życzliwość

w kontakcie ze społecznością studencką oraz za wspieranie codziennej działalno-ści Samorządu Studentów UJ.

Podczas gali wystąpili tancerze Anita Szydłowska i Jan Górecki – mistrzowie Polski 2015 w tańcu standardowym, oraz

piosenkarka Monika Lewczuk. Tegorocz-na edycja Laudacji Studenckich została objęta patronatem honorowym Minister-stwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Anna Wojnar Fot.

An

na

Wo

jna

r

Gala Laudacji Studenckich odbyła się 23 maja w Muzeum Sztuki

i Techniki Japońskiej „Manggha”

Nagrodzeni i nominowani w czwartej edycji plebiscytu Laudacje Studenckie

130 ALMA MATER nr 186

W 30. rocznicę powołania Między-narodowego Towarzystwa Endo-

krynologii Ginekologicznej, w dniach 2–5 marca 2016, we Florencji odbył się 17. Światowy Kongres Endokrynologii Ginekologicznej. W przedsięwzięciu wzięło udział 2041 uczestników z Eu-ropy, Azji, obu Ameryk oraz Australii. Podczas kongresu odbył się konkurs zgłoszonych doniesień zjazdowych dla młodych naukowców „Under 34 competi-tion”. Zgłoszono do niego 345 streszczeń. 170 z nich (w tym 12 z Polski) zakwali-fikowało się do finału konkursu (http://isge2016.isgesociety.com/abstract-sub-mission/under-34-competition/). Najlep-sze (26. i 32. miejsce w grupie złotej)

streszczenia nadesłane z Polski zo-stały przygotowane przez studentki studiów doktoranckich Wydziału Lekarskiego UJ CM: lek. med. Mar-tę Kiałkę (promotor dr hab. Tomasz Milewicz, Klinika Endokrynologii Ginekologicznej UJ CM), lek. med. Sandrę Mrozińską (promotor prof. Tomasz Klupa, Klinika Chorób Me-tabolicznych), lek. med. Magdalenę Spałkowską (promotor prof. Anna Wojas-Pelc), oraz przez studentkę VI roku Wydziału Lekarskiego Ka-milę Migacz ze Studenckiego Koła Naukowego przy Klinice Endokry-nologii Ginekologicznej (kierownik kliniki dr hab. Robert Jach, opiekun

koła dr hab. Tomasz Milewicz). Nagrodą było bezpłatne uczestnic-

two w obradach kongresu oraz bezpłat-ny pobyt we Florencji.

Przedstawione wyniki badań dotyczyły roli endorfin w patogenezie zespołu policystycznych jajników (The Role of β-endorphins in the Patho-genesis of Polycystic Ovary Syndrome (PCOS) in Lean Women: Comparison of β-Endorphins Levels in Lean Women with and without PCOS and Association between Endorphins Concentration and Other Hormonal Parameters in Women with a BMI (Body Mass Index) within a Normal Range) oraz wpływu andro-genów na poziomy inkretyn u szczupłych

SUKCES STUDENTEK WYDZIAŁU LEKARSKIEGO UJ CM

pacjentek z zespołem policystycznych jajników (Testosterone May Influence GIP Plasma Level among Lean Women with Polycystic Ovary Syndrome).

Oznaczenia stężeń hormonów wykona-no we współpracy z dr farm. Iwoną Rogat-ko oraz prof. Krystyną Sztefko z Zakładu Biochemii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.

Tomasz Milewiczopiekun Studenckiego Koła Naukowego

Ginekologii Endokrynologicznej,zastępca kierownika Oddziału Klinicznego

Endokrynologii Ginekologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie,

adiunkt w Katedrze Ginekologii i Położnictwa UJ CM

CZARTER UNIWERSYTECKICH JACHTÓWBiuro Sportu Uniwersytetu Jagiellońskiego informuje – studentów, doktorantów i pracowników naszej Uczelni, że istnieje możliwość czarteru dwóch łodzi uniwersyteckich: „Jagiellonki” i „Jadwigi” (jachty ośmioosobowe typu Antila 26). W sezonie żeglarskim (maj–wrzesień) rejsy trwają 7 lub 14 dni, po-czynając od soboty każdego tygodnia sezonu żeglarskiego od go-dziny 15 do ostatniego dnia rejsu (soboty) do godziny 11. Warun-kiem korzystania z jachtów jest posiadanie przez prowadzącego co najmniej uprawnień żeglarza jachtowego, określonych przez Polski Związek Żeglarski.Jachty uniwersyteckie stacjonują na przystani w Wilkasach (k. Gi-życka), przy ul. Niegocińskiej 1. Więcej szczegółów można zna-leźć na stronie www.bs.uj.edu.pl

Red.

Fot.

To

ma

sz M

ilew

icz

Kamila Migacz

Magdalena Spałkowska

131ALMA MATER nr 186

19 kwietnia 2016 prorektor Stanisław Kistryn wręczył nagrody zwycięz-

com konkursu „Mądra Książka 2015 – najlepsza książka popularnonaukowa dla

MĄDRA KSIĄŻKA 2015

dorosłych i dla dzieci”. W konkursie zorgani-zowanym przez Fundację im. Euklidesa i Uni-wersytet Jagielloński laureatem w kategorii książek dla dorosłych zostało Wydawnictwo

Prószyński, wydawca książki Neandertalczyk Svante Pääbo, a w kategorii dla dzieci – książ-ka Jak zdobyć Nagrodę Nobla? Katarzyny Radziwiłł, wydawnictwa Muchomor.

Spotkanie odbyło się w siedzibie Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS. Pamiątkowe dyplomy wręczyli kierownik Działu Promocji i Informacji UJ Kinga Drechny-Mucha oraz dr Piotr Żabicki, pracownik Sekcji Promocji DPiI UJ

Fot.

An

na

Wo

jna

r

132 ALMA MATER nr 186

FESTIWAL NAUKI

VARIAVARIA

Już po raz 16. nauka królowała w Krakowie. Pod hasłem „Czas i przestrzeń” od 19 do 21 maja odbywał się Festiwal Nauki. Patronem wydarzenia obwołano znakomitego twórcę literatury fantastyczno-naukowej Stanisława Lema. Atrakcje, popularyzujące osiągnięcia naukowe, artystyczne i dydaktyczne, zaprezento-

wały wszystkie krakowskie uczelnie. Punktem kulminacyjnym imprezy jest już tradycyjnie Festyn Nauki, odbywający się na Rynku Głównym

Wszyscy zwiedzający, niezależnie od wieku, mogli tu znaleźć coś dla siebie, a odważniejsze osoby mogły dodatkowo wykonać proste pomiary czy doświadczenia

Fot.

An

na

Wo

jna

r

133ALMA MATER nr 186

Festiwal to znakomita okazja do bezpośredniego spotkania z naukowcami i studentami, którzy prześcigają się w pomysłach, jak w atrakcyjnej formie pokazać praktyczne wykorzystanie nauki

„Średniowieczny warsztat mistrza Wita Stwosza” w Muzeum UJ w Collegium Maius

Pracownicy i studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak co roku, przygotowali dla zwiedzających mnóstwo atrakcji

Fot.

An

na

Wo

jna

r

134 ALMA MATER nr 186

MAJÓWKA

Fot.

A

nn

a W

ojn

ar

Szesnasta już majówka z okazji Święta Uniwersytetu odbyła się 14 maja na terenie Obserwatorium Astronomicznego UJ. Dla uczestników przygotowano liczne atrakcje: dyskotekę, gry i zabawy z wodzirejem, konkursy z nagrodami, młot-siłomierz, stół do siłowania na rękę, euro-bangee, ściankę wspinaczkową,

piłkarzyki, warsztaty plastyczno-ceramiczne oraz plac zabaw dla najmłodszych

135ALMA MATER nr 186

WYDZIAŁ PRAWA I ADMINISTRACJI UJ

DoktoratyPaula BorowskaPrzemysław CychoszKatarzyna EliaszDanuta Kabat-RudnickaKarol KuligŁukasz PałkaMichał SobolMarek ZiębaJan MarkiewiczWojciech CiszewskiTomasz GawareckiBeata BaranMałgorzata Pyrcak-GórowskaMichał ŻurekMarcin BalickiAnna SapotaMarcin KrzemińskiEdyta Kozak-HamalaŁukasz ZdechlikMaciej HulickiRafał Michalczak

HabilitacjeInga Kawka

WYDZIAŁ FILOZOFICZNY

DoktoratyAnna PawlinaZuzanna DrożdżakKarolina Czerska-ShawKamil ŁuczajKrzysztof CiporaJoanna Pyrkosz-PacynaKarolina Byczewska-KoniecznyAnna RybkaJoanna KoziołMariusz NogaDamian BarnatMagdalena Hoły-ŁuczajLeopold HessSabina Prejsnar-Szatyńska

HabilitacjeKarol ChrobakMaria Paula Malinowski-RubioGrażyna Kubica-HellerKatarzyna OrnackaMarta Smagacz-Poziemska

Tytuły profesoraBogusław Górka

WYDZIAŁ HISTORYCZNY

DoktoratyWacław SzczepanikDorota SusułRenata Leśniakiewicz-DrzymałaSilvia Bruni

HabilitacjeAnna PachowiczMaria StiniaTomasz PudłockiAgnieszka GronekAnna Niedźwiedź

Tytuły profesoraKrzysztof Stopka

WYDZIAŁ FILOLOGICZNY

DoktoratyMichał MilczarekPiotr OwsińskiKatarzyna SudnikSylwia Filipowska

HabilitacjeBeata PiątekJan StradomskiAgnieszka PalejMaksymilian Drozdowicz

Tytuły profesoraWacław RapakElżbieta Chrzanowska-KluczewskaZofia Bilut-Homplewicz

WYDZIAŁ POLONISTYKI

DoktoratyMichał PiętniewiczShah AhmedMagdalena KnapekMałgorzata BrożynaBeata WarzechaRafał MłyńskiKatarzyna SaganAgnieszka KowalczykAleksandra PolewczykLidia Koszkało-LoskaAnna Foltyniak-PękalaAnna JarmuszkiewiczLidia Grzybowska

HabilitacjeMaciej RakGrzegorz Zając

Roma SendykaEwa KołodziejczykMateusz BorowskiDorota Wojda

WYDZIAŁ FIZYKI, ASTRONOMII I INFORMATYKI STOSOWANEJ

DoktoratyRafał NajmanArtur StabrawaWiktor ParolKrzysztof PelczarGrzegorz WyszyńskiMagdalena SkurzokDawid DulAgnieszka Korpała Iryna Schätti–OzerianskaGrzegorz Rut

HabilitacjeSebastian Szybka

WYDZIAŁ MATEMATYKI I INFORMATYKI

DoktoratyKarol GryszkaAdam WegertAndrzej TomskiArtur Zając

HabilitacjeMarcin DumnickiMaciej CapińskiMaciej Ulas

WYDZIAŁ CHEMII

DoktoratyLidia Libowicz-Nadobny

HabilitacjeMałgorzata Brindell

WYDZIAŁ BIOLOGII I NAUK O ZIEMI

DoktoratyKatarzyna ChojnackaRicha Anil JoagMarcin PlechJustyna GutowskaGrzegorz ŁazarskiEdyta PodmokłaMateusz DamratEoin DuffyAnna OgarAnna Maria Wróbel

TYTUŁY I STOPNIE NAUKOWEnadane od stycznia do kwietnia 2016

136 ALMA MATER nr 186

HabilitacjeTomasz BryndalEwa Pocheć

WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA I KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ

DoktoratyPaweł PtaszekTadeusz KowalskiAnna PilarczykMarcin LaberschekAmelia Wichowicz

HabilitacjeWitold Mikułowski

WYDZIAŁ STUDIÓW MIĘDZYNARODOWYCH

I POLITYCZNYCH

DoktoratyKlaudia Wilk-MhagamaJoanna MormulUrszula DrzewieckaMaugožata StefanovičMaksymilian GalonAdrian Gorgosz

HabilitacjeŁukasz KamieńskiEwa Trojnar

Tytuły profesoraAnna Reczyńska

WYDZIAŁ BIOCHEMII, BIOFIZYKI I BIOTECHNOLOGII

DoktoratyAgnieszka BojkoBarbara LipertAgata SzadeKrzysztof SzadeWitold NowakJacek StępniewskiWeronika Ilczyszyn

HabilitacjeBenedykt WładykaJoanna Kozieł

WYDZIAŁ LEKARSKI

DoktoratyMichał ZąbczykMirosław Szura Karolina Kaczmarczyk-SekułaGrzegorz KarkowskiTomasz ZałęckiAgata Zygmunt-GórskaMaria DzierżęgaIreneusz HonkiszMichał JędrychowskiTeofila KsiążekMarcin BednarekAnna BentkeMagdalena FilipDominik LudewEwa PosadzkaKatarzyna Walicka-SojaAndrzej Ząbek

HabilitacjeKatarzyna Krzanowska Jakub Kenig Joanna BoniorPaweł Basta Grzegorz Tatoń Piotr Kukla

Tytuły profesoraPiotr Przybyłowski Krzysztof Rytlewski

WYDZIAŁ FARMACEUTYCZNY

DoktoratyAnna GlinkaMarianna MałekAnna Jakubowska

HabilitacjeMałgorzata Knapik-CzajkaMałgorzata ZygmuntWojciech JawieńKrzysztof Kamiński

WYDZIAŁ NAUK O ZDROWIU

DoktoratyKatarzyna Czyżowicz Monika Majoch Aurelia Sega Joanna Filipowska Aneta Grochowska Małgorzata Urbaniak-Ostrykiewicz

An

na

Wo

jna

r

137ALMA MATER nr 186

17–19 marcaProrektor S. Kistryn reprezentował Uni-wersytet Jagielloński na zorganizowanym w Busku-Zdroju posiedzeniu Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP).

22 marca Prorektorzy A. Mania i S. Kistryn uczestni-czyli w spotkaniu z prof. Janem Palmowskim (Uniwersytet w Glasgow) i dr. H. Kellym (Uniwersytet w Warwick), zorganizowanym w celu przedyskutowania projektu utworze-nia nowej sieci europejskich uniwersytetów badawczych.

30 marca Rektor W. Nowak przyjął w Collegium Novum oficjalną delegację z Filipin. Uni-wersytet Jagielloński odwiedziła ambasador Republiki Filipin w Polsce Patricia Ann V. Paez, której towarzyszyły attaché ambasa-dy Evelyn Vega oraz sekretarz ambasady Imelda de Joya.

4 kwietnia Prorektor J. Popiel uczestniczył w uroczy-stości wręczenia Nagrody im. Leona Schille-ra z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.

8 kwietnia Rektor W. Nowak i prorektor A. Mania podczas gali finałowej w Collegium No-vum wręczyli 131 indeksów laureatom jubileuszowej XX edycji Konkursu Wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim.

14 kwietnia Prorektor S. Kistryn otworzył międzynaro-dową konferencję rektorów EUNIS 2016.

Prorektor M. Flis uczestniczyła w panelu dyskusyjnym Profesjonalizacja pracy socjal-nej, w ramach II Tygodnia Pracy Socjalnej, zorganizowanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytut Pracy Społecznej Uniwersytetu Papieskiego.

14–16 kwietniaProrektorzy A. Mania i S. Kistryn reprezen-towali Uniwersytet Jagielloński podczas trzydniowej międzynarodowej konferencji EUNIS – European University Information Systems. W tym roku gospodarzami konfe-rencji były Uniwersytet Jagielloński i AGH.Prorektor P. Laidler otworzył w Centrum Dydaktyczno-Kongresowym WL UJ CM 24. Międzynarodową Konferencję Naukową Studentów Uczelni Medycznych, której or-

ganizatorem było Studenckie Towarzystwo Naukowe UJ CM.

15 kwietnia Prorektor P. Laidler otworzył odbywającą się 15 i 16 kwietnia w Centrum Kongreso-wym ICE w Krakowie III Międzynarodową Konferencję Intensywna terapia – wyzwania i możliwosci w leczeniu chorych w stanach krytycznych zorganizowaną przez Polskie Towarzystwo Intensywnej Terapii Interdy-scyplinarnej we współpracy z II Katedrą Chorób Wewnętrznych WL UJ CM im. prof. Andrzeja Szczeklika.

16 kwietniaProrektor M. Flis reprezentowała władze Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas spot- kania z emerytowanymi pracownikami UJ.

21 kwietniaProrektor J. Popiel uczestniczył w auli Collegium Novum w otwarciu 16. Dni Tischnerowskich.

21–22 kwietniaProrektor J. Popiel uczestniczył w zorga-nizowanym na Uniwersytecie w Opolu posiedzeniu Uniwersyteckiej Komisji Fi-nansowej KRUP.

22–24 kwietnia Prorektorzy A. Mania i S. Kistryn uczestni-czyli w Brukseli w spotkaniu poświęconym przygotowaniu do powołania nowej sieci europejskich uniwersytetów badawczych.

25 kwietnia Rektor W. Nowak uczestniczył w semina-rium zorganizowanym przez krakowski oddział Polskiej Akademii Umiejętności. Podczas seminarium poświęconego te-matowi odbiurokratyzowania systemu szkolnictwa wyższego, w obecności wi-cepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina; prorektor S. Kistryn wygłosił referat Nauka w pętach kontroli.

26 kwietniaProrektor S. Kistryn otworzył międzynaro-dową konferencję Po Czarnobylu: miejsce katastrofy w dyskursie współczesnej hu-manistyki.

27 kwietnia Uniwersytet Jagielloński odwiedziła amba-sador Albanii w Polsce dr Shpresa Kureta.

W Collegium Novum gościa przyjął rektor W. Nowak.

3 majaRektor W. Nowak, prorektorzy M. Flis, J. Popiel, kwestor UJ Teresa Kapcia, kanc-lerz UJ Ewa Pędracka-Kwaskowska oddali hołd współtwórcy konstytucji 3 maja, składając kwiaty pod pomnikiem Hugona Kołłątaja.

4 maja Rektor W. Nowak otworzył w auli Colle-gium Novum międzynarodową konferencję Dwa oblicza Norymbergi. Norymberga nienawisci i Norymberga sprawiedliwo-sci. Wydarzenie zorganizowano z okazji 80. rocznicy uchwalenia ustaw norym-berskich oraz 70. rocznicy rozpoczęcia procesów norymberskich. W konferencji uczestniczył prorektor A. Mania.

4–6 maja Prorektor S. Kistryn uczestniczył w Lizbo-nie w międzynarodowej konferencji IREG-8 University Rankings and International Aca-demic Relations, wziął udział w dyskusji panelowej The Future of Internationali-zation and Rankings oraz w posiedzeniu zgromadzenia ogólnego IREG Observatory.

5 maja Rektor W. Nowak otworzył konferencję Studia sinologiczne w Europie centralnej. Język i nauka – literatura i historia – religia i filozofia, inaugurującą powstanie jedyne-go w Polsce Centrum Tajwańskich Zbiorów Sinologicznych. Inauguracja współpracy z Narodową Biblioteką Tajwanu i podpisa-nie memorandum powołującego Centrum odbyło się w Bibliotece Jagiellońskiej, a podpisy pod dokumentem złożyli rektor UJ W. Nowak oraz prof. Tseng Shu-Hsien, dyrektor generalna Narodowej Biblioteki Tajwanu (National Central Library in Tai- wan).

8–10 majaProrektor P. Laidler uczestniczył w zorga-nizowanej w Orleanie we Francji konfe-rencji naukowej MircoRNAS – Mediators of Differentation and Biomarkers Diseases.

9 majaProrektor S. Kistryn wziął udział w uroczy-stości jubileuszu prof. Zofii Berdychowskiej, zorganizowanej przez konsula generalnego Niemiec dr. Wernera Köhlera.

PRZEGLĄD WYDARZEŃ

138 ALMA MATER nr 186

10 maja Prorektor A. Mania uczestniczył w spotka-niu z przedstawicielami EQUALS – mię-dzynarodowej organizacji przyznającej certyfikaty jakości w nauczaniu języków obcych.

11 maja Rektor W. Nowak otworzył nadzwyczajne posiedzenie Rady Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ. W uroczy-stości, zorganizowanej z okazji jubileuszu 20-lecia istnienia Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej, uczestniczyli prorektorzy M. Flis i S. Kistryn.

12 majaProrektor J. Popiel uczestniczył w spo-tkaniu z Andrzejem Wajdą w ramach Jagiellońskich Wieczorów Filmowych, organizowanych przez stowarzyszenie studenckie All In UJ.

13 maja Prorektor A. Mania otworzył konferencję dotyczącą jakości kształcenia CEENQA.

Prorektor M. Flis uczestniczyła w zor-ganizowanym w auli Collegium Maius jubileuszu prof. Marii Kłańskiej z Instytutu Filologii Germańskiej UJ.

16 majaRektor W. Nowak i prorektor A. Mania gościli w Collegium Novum przedstawicieli dowództwa Wojsk Specjalnych.

17 maja Prorektorzy M. Flis i S. Kistryn uczestniczyli w otwarciu sympozjum Nowe perspektywy badawcze w Polsce i Japonii, upamiętnia-jącego otwarcie biura Uniwersytetu Kobe w UJ.

Prorektor J. Popiel uczestniczył w zorgani-zowanym w Collegium Novum spotkaniu kwestorów uniwersytetów.

19 maja Rektor W. Nowak otworzył zorganizowaną na Uniwersytecie Rolniczym konferencję Pacjent i pielęgniarka – partnerzy w dzia-łaniu.

Rektor W. Nowak otworzył w auli Colle-gium Maius międzynarodową konferencję Wybitni pisarze współczesni literatury rosyjskiej, poświęconą twórczości gosz-czącego na UJ rosyjskiego pisarza Michaiła Szyszkina.

Prorektor A. Mania uczestniczył w Konfere-ncji Wojsk Specjalnych Joint Special Ope- rations Forces Cooperation as a Regional Security Enhaneement Tool.

20 maja Prorektor A. Mania reprezentował władze UJ podczas uroczystości Święta Wojsk Specjalnych.

INNE WYDARZENIA

21 marca Reprezentacja AZS UJ CM obroniła tytuł mistrzów Polski uczelni medycznych w futsalu. W rozegranym w Łodzi turnieju zawodnicy UJ CM wygrali pięć z sześciu rozegranych spotkań.

23 marca Na Rynku Głównym w Krakowie odbył się tradycyjny 40. Bieg Kościuszkowski, zorga-nizowany przez Politechnikę Krakowską. Drużyna żeńska KU AZS UJ CM, trenująca pod opieką mgr. Zbigniewa Janika oraz mgr Urszuli Jabłońskiej, zdobyła w klasyfikacji ogólnej 3. miejsce, a w klasyfikacji uczelni krakowskich uplasowała się na 2. i 3. miejscu. W biegu, w kategorii VIP, wzięli udział zastępca kanclerza UJ ds. CM Ewa Klepacz-Zielińska oraz dziekan Wydziału Farmaceutycznego UJ CM prof. Jacek Sapa.

2 kwietnia W auli II Katedry Chorób Wewnętrznych im. prof. Szczeklika WL UJ CM odbyła się kon-ferencja naukowo-szkoleniowa XXV Dzień Alergii i Pulmonologii. Organizatorami spotkania byli: II Katedra Chorób Wewnętrz-nych im. prof. Andrzeja Szczeklika WL UJ CM, Szpital Uniwersytecki w Krakowie, Klinika Pulmonologii II Katedry Chorób Wewnętrznych WL UJ CM oraz Fundacja II Katedry Chorób Wewnętrznych.

8 kwietnia W Krakowie odbyło się VII Sympozjum Na-ukowe Polskiego Stowarzyszenia Pielęgnia-rek Urologicznych, zorganizowane przez zespół pielęgniarek Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Otwarcia sympozjum dokonali: Małgorzata Sawicka ze Szpitala Uniwersyteckiego, Jolanta Po-koca, prezes Stowarzyszenia Pielęgniarek Urologicznych, oraz prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicz-nego i kierownik Katedry i Kliniki Urologii WL UJ CM.

10 kwietnia Krakowski Oddział Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Deutsche Akademie für Psychoanalyse, Katedra Psychoterapii WL UJ CM oraz filia krakowska Sekcji Nauko-wej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego były organizatorami mię-dzynarodowej konferencji Concepts of Dy-namic Psychiatry Inspirations for Innovative Treatment of Mental Disorders. Konferencja

została dofinansowana ze środków KNOW – Wydziału Lekarskiego UJ CM.

Ukazał się pierwszy polski akademicki podręcznik z zakresu ekonomiki zdrowia Od ekonomii do ekonomiki zdrowia pod redakcją naukową prof. Stanisławy Goli-nowskiej, kierownika Zakładu Ekonomiki Zdrowia i Zabezpieczenia Społecznego Instytutu Zdrowia Publicznego Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM. Publikacja została dofinansowana ze środków jako dotacja podmiotowa na dofinansowanie zadań projakościowych, którą otrzymał kierunek zdrowie publiczne na Wydziale Nauk o Zdrowiu UJ CM.

13 kwietnia Uniwersytet Jagielloński – Collegium Me-dicum, Szpital Uniwersytecki w Krakowie, Stowarzyszenie Rodzin „Zdrowie Psychicz-ne”, Stowarzyszenie „Otwórzcie Drzwi” oraz Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki Środowiskowej zawar-ły umowę na utworzenie konsorcjum pod nazwą: Środowiskowe Centrum Zdrowia Psychicznego im. prof. Antoniego Kępiń-skiego w Krakowie.

15 kwietnia Dziekan Wydziału Filozoficznego UJ prof. Jarosław Górniak został ponownie człon-kiem Rady Naukowej Instytutu Badań Edu-kacyjnych na kolejną kadencję 2015–2019.

15–16 kwietnia W Auditorium Maximum UJ odbyły się VIII Małopolskie Dni Diabetologiczne, będące platformą wymiany informacji klinicznych na temat opieki diabetologicznej. Organizatorem konferencji był prof. Maciej Małecki, przewodniczący Polskiego Towa-rzystwa Diabetologicznego i zarazem kie-rownik Katedry i Kliniki Chorób Metabolicz-nych WL UJ CM, oraz dr hab. Tomasz Klupa, profesor UJ, prezes Małopolskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

17 kwietnia W auli Uniwersyteckiego Szpitala Dziecię-cego w Krakowie odbyła się uroczystość podsumowująca ósmą edycję akcji „Praw-nicy chorym dzieciom”. Zebrano rekordową sumę 230 tysięcy złotych. Pieniądze zostaną przeznaczone na wyposażenie Ośrodka Transplantacji Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.

18 kwietniaMinisterstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powołało nowy skład 12-osobowej Rady Narodowego Programu Rozwoju Humani-styki. W zespole zasiadać będą pracownicy Wydziału Historycznego UJ prof. Maria Dzielska i prof. Andrzej Nowak.

139ALMA MATER nr 186

19 kwietnia W Centrum Nauki Kopernik w Warsza-wie odbył się finał piątej polskiej edycji konkursu popularyzatorskiego FameLab. Prezentacja występującej w nim Anny Kotlińskiej – uczestniczki studiów dokto-ranckich na Wydziale Nauk o Zdrowiu UJ CM – wzbudziła największe uznanie pu-bliczności, dzięki czemu zdobyła nagrodę publiczności.

22 kwietnia W Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie odbyła się I Polsko-Ukraińska Konferencja Naukowa Choroby serca i naczyń w 2016 roku, zorganizowana we współpracy z wła-dzami uczelni medycznych Kijowa, Lwowa oraz Iwano-Frankiwska.

23 kwietnia W Zespole Dydaktyczno-Bibliotecznym UJ przy ul. Gronostajowej 7 w Krakowie odbyła się VI Konferencja Doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum, w ramach której uczestnicy studiów doktoranckich zaprezentowali ponad 120 referatów w dziedzinach nauk medycznych, farmaceutycznych, o zdrowiu oraz pokrewnych.

24 kwietnia W Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie odbyła się XXI charytatywna aukcja dzieł sztuki na rzecz chorych na białaczki. Jak co roku, wystawiane były prace znanych współczesnych twórców. Dochód z aukcji zostanie przeznaczony na dalsze wspieranie leczenia i opieki socjalnej chorych na białaczki i inne choroby układu krwiotwórczego, a także jako wsparcie finansowe zakupu leków nierefundowanych przez NFZ. Organiza-torem aukcji była Fundacja Profilaktyki i Leczenia Chorób Krwi im. Profesora Juliana Aleksandrowicza oraz Klinika Hematologii WL UJ CM.

28 kwietnia Po raz drugi Sekcja ds. Dydaktyki i Karier Akademickich CM wraz z organizacjami studenckimi (Samorządem Studentów UJ CM, IFMSA Poland – oddział Kraków, Młodą Farmacją – oddział Kraków, STN UJ CM oraz Towarzystwem Studentów Analityki Medycznej UJ CM) zorganizowały Dni Kariery UJ CM na trzech wydziałach Collegium Medicum.

6–7 majaProrektor UJ ds. CM prof. Piotr Laidler otworzył w Centrum Dydaktyczno-Kon-gresowym WL UJ CM IV Ogólnopolskie Zawody Symulacji Medycznej „SimOlim-pics” 2016. Wydarzenie to było kolejnym cyklicznie organizowanym spotkaniem

osób zaangażowanych w szkolenie stu-dentów kierunków medycznych z wy-korzystaniem zaawansowanych technik symulacji oraz zespołów studenckich reprezentujących uczelnie posiadające kierunek lekarski. Tegoroczne zawody wygrała drużyna z Krakowa. Drugie i trze-cie miejsce zajęły odpowiednio drużyny z Poznania i Lublina.

6–7 majaW Centrum Konferencyjnym ICE w Krako-wie miała miejsce międzynarodowa kon-ferencja naukowa McMaster International Review Course in Internal Medicine, w któ-rej wzięło udział blisko 600 lekarzy z 20 kra- jów świata. Organizatorem konferencji było Wydawnictwo Medycyna Praktyczna, Wy-dział Medycyny Uniwersytetu McMastera (Hamilton, Kanada), Uniwersytet Jagielloń-ski – Collegium Medicum oraz Towarzystwo Internistów Polskich.

7 majaW Centrum Dydaktyczno-Kongresowym WL UJ CM odbyła się I Konferencja Naukowo--Szkoleniowa „Żywienie dziecka wczoraj i dziś”, zorganizowana przez Klinikę Ga-stroenterologii i Żywienia IP WL UJ C M we współpracy z Fundacją Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, a jej celem było stworzenie miejsca do debaty na temat roli właściwego żywienia w rozwoju dziecka oraz diety w terapii chorób dzieci.

10 majaNa terenie budowy nowej siedziby Szpi-tala Uniwersyteckiego w Krakowie-Pro-kocimiu odbyła się narada inwestycyjna z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia w związku z realizacją przez UJ CM dwóch programów wieloletnich: „Budowa nowej siedziby Szpitala Uni-wersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu” i „Przebudowa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie”. UJ CM jako inwestor i jednostka realizująca te zada-nia inwestycyjne pełnił rolę gospodarza narady rozliczeniowej z realizacji progra-mów wieloletnich za I kwartał 2016 roku, w której wzięli udział przedstawiciele innych uczelni w kraju.

13 maja W Krakowie odbyło się jubileuszowe spot- kanie z okazji 30-lecia Sekcji Osteosyntezy Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego. Głównym orga-nizatorem konferencji był prof. Tadeusz Niedźwiedzki z Katedry Ortopedii i Fizjo-terapii Wydziału Nauk o Zdrowiu UJ CM, zespół tej Katedry, Polskie Towarzystwo Ortopedyczne i Traumatologiczne oraz Krakowska Fundacja na rzecz Rozwoju Ortopedii i Traumatologii.

13–14 majaW Krakowie odbyła się 40. edycja Spotkań Chirurgów Dziecięcych z Pediatrami, zorga-nizowana przez Instytut Pediatrii Wydziału Le-karskiego UJ CM. Tegoroczna, jubileuszowa, edycja spotkań była połączona z jubileuszem 40-lecia Kliniki Hematologii i Onkologii Dzie-cięcej Instytutu Pediatrii WL UJ CM.

14 maja Po sukcesie zawodniczek – studentek UJ CM – sekcji tenisa ziemnego KU AZS UJ CM, które wywalczyły tytuł wicemistrzow-ski w AMM 2016, kolejny sukces odnieśli panowie, którzy pokonując w finale studen-tów UEK, sięgnęli po tytuł akademickich mistrzów Małopolski. Opiekunem sekcji tenisa ziemnego jest mgr Czesław Klim ze Studium WFiS UJ CM.

14 majaProrektor P. Laidler przewodniczył w auli Collegium Novum uroczystości zakończenia studiów i wręczenia dyplomów lekarskich (tzw. Graduation Day) 30 absolwentom kierunku lekarskiego Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego UJ CM. Nowi absolwenci, którzy złożyli uro-czyście przysięgę Hipokratesa, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Sri Lanki.

19 maja W Teatrze im. Słowackiego odbyła się uroczysta gala V edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Profesora An-drzeja Szczeklika Przychodzi wena do le-karza połączona z IX sympozjum Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej.

20 majaZ okazji Międzynarodowego Dnia Badań Kli-nicznych zorganizowano konferencję Udo-stępnianie wyników badań klinicznych – przywilej czy obowiązek. Organizatorem konferencji był Dział Kliniczny UJ CM – sekcja ds. badań klinicznych.

Podsumowanie sukcesów sportowychAkademickie Mistrzostwa Polski:– koszykówka mężczyzn, 12–15 maja 2016, Lublin: II miejsce w klasyfikacji w typie uniwersytety; zawodnik AZS UJ Rafał Zgłobicki okazał się najlepiej punktującym zawodnikiem podczas zawodów (średnia 25 pkt/mecz)– aerobik sportowy, 14–17 kwietnia 2016, Poznań: III miejsce w klasyfikacji w typie uniwersytety – koszykówka kobiet, 17–20 kwietnia 2016, Kraków: II miejsce w klasyfikacji general-nej, turniej półfinałowy, awans do turnieju finałowego– ergometr wioślarski kobiet, 9–10 kwietnia 2016, Warszawa: III miejsce w klasyfikacji w typie uniwersytety

140 ALMA MATER nr 186

ZMARLI

Dr Kazimierz Gorgoń – emerytowany pra-cownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UJ CM. W latach 1991–1993 za-stępca kierownika ds. sportowych Studium Wychowania Fizycznego i Sportu UJ CM. Zmarł 23 marca 2016.

Dr Elżbieta Dziębowska – długoletni pra-cownik Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownik Katedry Historii i Teorii Muzyki (1974–1978) oraz Ośrodka Dokumentacji Życia i Twórczości Ignacego J. Paderew-skiego (1973–1989). Przez 40 lat redaktor naczelna monumentalnej Encyklopedii muzycznej PWM. Muzykolog, badaczka dziejów muzyki XIX i XX wieku, pedagog. Kobieta-żołnierz drugiej wojny światowej, harcerka i łączniczka w batalionie „Parasol”. Uczestniczka Powstania Warszawskiego, ps. „Dewajtis”. Brała udział w kilku akcjach bojowych, w tym w słynnym zamachu na Franza Kutscherę. Odznaczona Orderem Wojennym Virtuti Militari, Krzyżem Wa-lecznych oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła 4 kwietnia 2016.

Doc. Władysław Wepsięć – nauczyciel akademicki Wydziału Prawa i Administracji UJ. Kierownik Zakładu Prawa Finansowe-go (1976–1979), wicedyrektor Instytutu Administracji i Zarządzania (1970–1975), prodziekan Wydziału Prawa i Administracji UJ (1975–1978). Sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku. Odznaczony, między innymi, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Zmarł 4 kwietnia 2016.

Prof. Maria Podraza-Kwiatkowska – eme-rytowana profesor zwyczajna Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badaczka literatury polskiej, znawczyni lite-ratury Młodej Polski, autorka wielu książek i rozpraw naukowych, edytorka, eseistka. W latach 1948–1974 pracownik Instytutu Badań Literackich krakowskiego oddziału PAN, w tym od 1970 roku kierownik Pra-cowni Literatury Młodej Polski. Od 1974 roku nieprzerwanie związana z polonistyką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wieloletni kierownik Zakładu, a następnie Katedry

Literatury Polskiej XIX Wieku. Członek czynny PAU, członek Komisji Historycz-noliterackiej Oddziału PAN w Krakowie. Odznaczona, między innymi, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Naro-dowej, Laurem Jagiellońskim oraz złotym medalem „Zasłużony kulturze Gloria Artis”. Zmarła 5 kwietnia 2016.

Dr hab. Krzysztof Krzemieniecki – od 2009 roku kierownik Katedry i Kliniki Onkologii UJ CM. Odznaczony srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę. Zmarł 8 kwietnia 2016.

Izabela Krawczuk – pracownik UJ CM. W latach 2004–2010 zatrudniona w Dzia-le Zarządzania Majątkiem UJ CM. Zmarła 6 maja 2016.

Bożena Szewczyk – emerytowany pracow-nik UJ CM. W latach 1984–2013 zatrud-niona w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej UJ. Zmarła 7 maja 2016.

Informacje zebrał i opracował Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ.

An

na

Wo

jna

r

Wejście do Ogrodu Profesorskiego

141ALMA MATER nr 186

WYDAWNICTWO UJ

Birgül OğuzHa!

Utrzymane w melancholijnym tonie opowia-dania Oğuz dotykają psychologicznego i po-litycznego wymiaru żałoby. Punktem wyjścia jest śmierć ojca autorki, należącego do po-kolenia 1968 roku, pokolenia, które doznało wielu krzywd podczas przewrotu wojskowego w Turcji lat osiemdziesiątych. Ha! jest więc opowieścią pogrążonej w żałobie córki, która rozpaczliwie próbuje pogodzić się z osobistą

stratą, usiłując jednocześnie rozliczyć się z trudną historią swojego kra-ju, wciąż nieprzyznającego się do popełnionych zbrodni.Birgül Oğuz, rocznik 1981, jest turecką dziennikarką i tłumaczką. Stu-diowała komparatystykę i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Bilgi w Stambule. W 2006 roku otrzymała stypendium im. Hazela Heughana na Uniwersytecie w Edynburgu. Jej opowiadania, eseje, artykuły i tłu-maczenia publikowane są w najważniejszych tureckich magazynach literackich i czasopismach kulturalnych. W 2013 roku Oğuz była re-zydentką w prestiżowym ośrodku pracy artystycznej Q21 w Wiedniu. Obecnie jest doktorantką na Uniwersytecie Boğaziçi w Stambule.

Anna Zachorowska-MazurkiewiczPraca kobiet w teorii ekonomii. Perspektywa ekonomii głównego nurtu i ekonomii feministycznej

W książce dokonano próby skonfrontowania wybranych szkół myśli ekonomicznej z pew-nym wycinkiem rzeczywistości gospodarczej – pracą kobiet. Pojęcie pracy wykracza tu poza wąską koncepcję zatrudnienia i obejmuje tak-że nieodpłatne czynności wykonywane na rzecz gospodarstwa domowego oraz opiekę.

Do analizy wybrano główny nurt ekonomii i jedną ze szkół heterodok-syjnych – szkołę feministyczną, która za podstawowy temat swoich rozważań przyjęła doświadczenia kobiet. Problematyka pracy kobiet jest w dużej mierze uwarunkowana rolami społecznymi odgrywany-mi przez kobiety i mężczyzn, przy czym najbardziej determinująca jest rola matki i opiekunki. W rezultacie pozycja kobiet na rynku pracy jest uzależniona od innych czynników niż pozycja mężczyzn, a jeden z naj-ważniejszych stanowi obciążenie pracą nieodpłatną dla gospodarstwa domowego. W takiej sytuacji ta nierówna pozycja kobiet i mężczyzn przekłada się na dalsze zróżnicowanie płci. Stosowanie instrumentów polityki gospodarczej, które są postrzegane jako neutralne ze względu na płeć, w rzeczywistości ma ogromne znaczenie dla kobiet, zwiększa bowiem lub utrwala istniejące nierówności.

PÓŁKA NOWOŚCIFranco MorettiWykresy, mapy, drzewa. Abstrakcyjne modele na potrzeby historii literatury

W tej przełomowej książce Franco Moretti przekonuje, że badacze literatury, zamiast czy-tać książki, powinni zacząć je liczyć i tworzyć ich wykresy i mapy. W miejsce tradycyjnie selektywnego kanonu kilkuset tekstów propo-nuje on diagramy, plany oraz osie czasu, czy-niąc ze swej idei „czytania na dystans” w pełni

rozwinięty eksperyment literackiej historiografii, w którym ów kanon znika w ramach większego systemu. Sporządzając wykresy dla całych gatunków – powieści epistolarnej, gotyckiej i historycznej – oraz uwzględniając dorobek literacki takich krajów, jak Japonia, Włochy, Hiszpania czy Nigeria, pokazuje on, w jaki sposób historia literatury różni się od tego, co zwykło się o niej sądzić, i jak radykalnie można zredefiniować pojęcie formy estetycznej.

Młodopolski witalizm, modernistyczne witalizmy pod redakcją Anny Czabanowskiej-Wróbel i Urszuli M. Pilch

Życie! Znaleźć upodobanie w życiu, nauczyć się je kochać. [...] Kochać, żeby kochać. Taką de-klarację przedstawił w 1900 roku młody Leo- pold Staff. Od początku XX wieku w literatu-rze Młodej Polski i w całym szeroko pojętym modernizmie witalizm w swoich różnorodnych

odmianach odgrywał istotną rolę. Warto przyjrzeć się bliżej, jak różno-rodną i jak istotną.Witalizm – pojęcie, którym zwykło się obejmować zjawiska bardzo róż-norodne – od dawna zasługiwał na to, by uczynić go przedmiotem wni-kliwego i wielostronnego namysłu. Studia zawarte w książce wypełniają wreszcie tę lukę w badaniach nad polskim i europejskim modernizmem.Witalizm nie jawi się tu jako kategoria muzealna, jeden z młodopol-skich „izmów”, lecz jako prąd umysłowy (w filozofii, w obyczajowości, w literaturze, w sztuce), którego żywotność (żeby nie powiedzieć: wi-talność) odczuwalna była w całym wieku XX i którego (pośmiertne?) skutki można obserwować do dziś.

Z recenzji Wojciecha Owczarskiego

Awangarda i krytyka. Kraje Europy Środkowej i Wschodniejpod redakcją Jakuba Kornhausera, Małgorzaty Szumnej i Michaliny Kmiecik

Przed paroma laty Klaus Beekman i Jan de Vries we wstępie do książki Avant-Garde and Criti-cism słusznie zwracali uwagę na dysproporcję zachodzącą między badaniami nad istotą awangardowych zjawisk a tym, w jaki sposób były one u swoich początków odbierane przez

142 ALMA MATER nr 186

współczesnych im widzów, czytelników i obserwatorów; zwłaszcza tych, którym zawdzięczamy pisemne ślady recepcji. Doceniając siłę i znaczenie krytyki (zarówno literackiej, jak i artystycznej), uczeni ci pokazywali, do jakiego stopnia późniejsze myślenie o awangardzie jako takiej zostało ustawione przez owe pierwsze akty lektury, stosowane w nich kategoryzacje, podziały, nośne metafory, niekiedy do dziś organizujące naszą wyobraźnię. Zgadzając się z trafnością takiego rozpoznania i wierząc zarazem, że warto prześledzić nie tylko języki używane przez krytyków u zarania ruchów awangardowych, ale także i te stosowane przez nich w następnych latach, chcielibyśmy – oddając dziś do rąk odbiorcy gotowy tom poświęcony tej problematyce – zaprosić do dalszej dyskusji skoncentrowanej na skomplikowanych powiązaniach łączących krytykę i awangardę w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

Małgorzata Budzanowska-Drzewiecka, Aleksander S. Marcinkowski, Agata Motyl-AdamczykRóżnice kulturowe w komunikacji biznesowej

Publikacja podejmuje interesującą poznawczo i aktualną problematykę związaną ze źródła-mi, charakterem i następstwami występowania różnic kulturowych. Na podkreślenie zasługu-je w szczególności dokonane z dużym wyczu-ciem połączenie dwóch perspektyw badaw-

czych, obejmujących różnice kulturowe oraz procesy komunikacji.Beneficjentami książki będą z pewnością pracownicy naukowi i stu-denci. Przesądza o tym naukowa jakość wywodu, wielość źródeł oraz naukowy język. Zawiera ona wiele egzemplifikacji, praktycznych ilu-stracji, a także rozmaitych graficznych form przedstawiania myśli. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby książka trafiła również do rąk menedże-rów i specjalistów w zakresie różnych ogólnych i szczegółowych pro-blemów zarządzania.

Z recenzji Piotra Jedynaka

Jadwiga MiszalskaZ ziemi włoskiej do Polski...Przekłady z literatury włoskiej w Polsce do końca XVIII wieku

O kulturalnych i literackich kontaktach pol-sko-włoskich pisano już wiele, głównie o tym, co Italii zawdzięczamy, ale i o naszym skromnym wkładzie – zwłaszcza w średnio-wieczu i w renesansie – w kulturę Półwyspu. Nie można wyobrazić sobie wielowiekowego procesu kształtowania się polskiej tożsamości

kulturowej bez owych kontaktów. O gęstości powiązań i sieci relacji niech świadczy najlepiej ukoronowanie pracy badawczej Tadeusza Ulewicza, dzieło, którego nie sposób przecenić, a którego kontynuacja poza próg XVII stulecia, postulowana przez Autora, musiałaby mieć za twórcę chyba samego Profesora, bo gdzież szukać obecnie takiej wie-dzy, erudycji, bystrości w kojarzeniu faktów dotyczących zagadnień składających się na Iter Romano-Italicum Polonorum?

Jadwiga Miszalska

Aneta ZałazińskaObraz, słowo, gest

Głównym tematem książki jest gest i jego usytuowanie wśród werbalnych i obrazowych środków komunikacji, usytuowanie na rów-ni z nimi. Autorka dowodzi, że gest nie tylko wzmacnia przekaz werbalny i jego, przykłado-wo, perswazyjność, lecz także jest pełnopraw-nym środkiem komunikacji „współtworzącym semantykę interakcji komunikacyjnej”. Do-wodząc, uruchamia nie tylko kontekst języko-

znawczy czy neurobiologiczny, lecz także filozoficzny, antropologiczny czy psychologiczny. Kiedyś, dawno temu, swego rodzaju rewolucji w językoznawstwie i teorii komunikacji dokonała książka Johna Austi-na How To Do Things with Words, pokazując, że komunikatu nie moż-na oddzielać od szeroko pojętego kontekstu, składającego się na akt mowy. Książka Anety Załazińskiej poszerza ten kontekst (i akt mowy) o gest, który na nowo definiuje. Pod tym względem także ma charakter rewolucyjny.

Z recenzji Michała Rusinka

Studia ezoteryczne. Wątki polskiepod redakcją Izabeli Trzcińskiej, Agaty Świerzowskiej, Karoliny M. Hess

Kultura polska zwykła się kojarzyć z tradycja-mi chrześcijańskimi, by nie powiedzieć: kato-lickimi, o charakterze raczej zachowawczym. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że jednym z jej istotnych aspektów pozostaje swoisty mariaż z przekonaniami i rytuałami, które można określić jako ezoteryczne. W ni-niejszym zbiorze mieszczą się bardzo różne

elementy. [...] Pierwszy wiąże się z wyjątkowo mocnym poczuciem „słowiańskości”, także tej nieoswojonej i nieraz manifestującej się na pograniczu kultury ludowej i wysokiej, jak chociażby w obrzędzie dziadów. Drugi polega na traktowanym jako „mistyczne” odczytaniu chrześcijaństwa, zakorzenionym, między innymi, w perenialistycznej myśli Jakuba Böhmego. Trzeci wynika ze specyficznego doświadcze-nia polskiego patriotyzmu, stanowiącego paradoksalną syntezę mesja-nistycznych intuicji i niewiary wobec idei świętej historii. Na zakoń-czenie tego krótkiego przeglądu trzeba jeszcze wspomnieć o wątkach mających swe źródła w świecie Orientu, które trafiają na polski grunt zazwyczaj w formie już przetworzonej i ulegają dalszym przemianom, wpisując się w lokalne krajobrazy religijno-kulturowe. Te i inne, bliskie ezoterycznemu postrzeganiu świata komponenty nieraz ujawniały się w polskiej literaturze i sztuce, w filozofii i koncepcjach społecznych. Dają się one odnaleźć również w zaangażowaniu religijnym, także tym chrześcijańskim, a jednocześnie w sprzeciwie wobec wartości na ogół uznawanych za tradycyjne i niezmienne.Wspomniane idee nigdy nie były widoczne na pierwszy rzut oka. Obec-ność i oddziaływanie tego obrazoburczego, a zarazem twórczego fer-mentu wydają się jednak nie do przecenienia w procesie kształtowania polskości, a zjawisko to dotąd nie było jeszcze przedmiotem systema-tycznych badań. Książka, którą oddajemy do rąk Czytelnika, stanowi pionierski zbiór studiów poświęconych tej właśnie tematyce.

Ze wstępu

143ALMA MATER nr 186

Antyodżywcze i antyzdrowotne aspekty żywienia człowieka pod redakcją Emilii Kolarzyk

Pierwotnie tytuł niniejszego podręcznika miał brzmieć Higiena i toksykologia żywności. Jako jego redaktor stanęłam przed trudnym dobo-rem, ale przede wszystkim wyborem treści z tak szeroko ujętego tematu. W konsekwencji zapa-dła decyzja, że „ciężar” merytoryczny będzie skoncentrowany głównie na antyodżywczych i antyzdrowotnych właściwościach szeroko

pojętej żywności. Z kolei tak wąskie ukierunkowanie tematu nie odda-wałoby wieloznacznej funkcji niektórych typów pożywienia. Klasycznym przykładem są grzyby oraz rośliny jadalne – mające od dawna znaczącą i ugruntowaną pozycję w polskiej kuchni, a jednocześnie zawierające sub-stancje toksyczne, które w pewnych przypadkach mogą stanowić zagroże-nie nie tylko dla zdrowia, ale nawet życia osób je spożywających. Obecnie coraz trudniej analizować wartość odżywczą pokarmów bez analizy osob-niczych zwyczajów i zachowań żywieniowych, sposobu przygotowywania posiłków oraz doboru technik kulinarnych. Człowiekowi nie wystarcza już łatwy dostęp do żywności i sam fakt jej posiadania, dziś dużą rolę odgry-wa również jakość, funkcjonalność, rozmaitość, atrakcyjność. W rezultacie powstał cały zespół grup produktów, które określamy mianem żywności nowej generacji (novel food). W dzisiejszych czasach świat stoi otworem, więc rozszerzył się także asortyment dostępnej żywności, a idąc ulicami naszych miast, możemy wstąpić do restauracji serwujących dania z całe-go świata, typowe dla kuchni francuskiej, włoskiej, chińskiej, japońskiej, meksykańskiej itd. Zapracowany współczesny człowiek coraz częściej ko-rzysta z barów szybkiej obsługi i restauracji typu fast food, takich jak np. McDonald’s, KFC, Pizza Hut, Burger King. Skrajnie różne może być też podejście do tego samego problemu, więc obserwowane są swoiste para-doksy. Oto kilka przykładów:– niedożywienie energetyczno-białkowe: • konsekwencja głodu (dotykającego wielu ludzi w różnych regio-

nach świata, w tym dzieci i młodzież); • konsekwencja zaburzeń jedzenia, głównie anoreksji, która przy

całej złożonej etiologii, przynajmniej w początkowym okresie, jest „głodzeniem się na życzenie” coraz większej liczby młodych ludzi, a obecnie nawet dzieci.

W obu przypadkach dochodzi do poważnych komplikacji zdrowotnych kończących się niejednokrotnie śmiercią.

– algi: • zawarte w nich substancje odżywcze ratują mieszkańców krajów

ubogich przed skrajnym niedożywieniem; • zawarte w nich specyficzne związki – alginiany, karageny, karob – są

substratami w kuchni molekularnej, służącymi do przygotowywania fantazyjnych potraw i smaków zaspokajających wyrafinowane oczekiwania ludzi zamożnych.

– sposób żywienia – dieta uwzględniająca zarówno ilość, jak i jakość spożywanych pokarmów: • diety lecznicze – przeznaczone dla ludzi chorych, np. odmiany

diety łatwostrawnej: bogatobiałkowa, niskobiałkowa, z ograni-czeniem łatwo przyswajalnych węglowodanów, oraz inne, mają-ce uzupełnić leczenie farmakologiczne, a także wspomóc funkcję zmienionych chorobowo narządów, a przez to albo cofnąć proces chorobowy albo nie dopuścić do pogłębienia zmian chorobowych (leczenie żywieniowe);

• diety alternatywne, takie jak dieta Atkinsa czy dieta optymalna dr. Kwaśniewskiego – stosowane przez ludzi zdrowych w celu uzy-skania szybkiego rezultatu, którym najczęściej jest odchudzanie – o trudnych do przewidzeniach konsekwencjach zdrowotnych.

Niezależnie od rodzaju żywności i sposobu jej podaży do organizmu, kluczowe znaczenie w skali ogólnospołecznej mają procesy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa żywności, a w skali osobniczej – unika-nie produktów mających właściwości antyodżywcze i antyzdrowotne.

Jest to problem niezwykle aktualny, gdyż obecnie pojawiają się coraz to nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa żywności. Obejmują one nieko-rzystne zmiany w produkcji, dystrybucji i konsumpcji żywności (che-mizacja rolnictwa, globalizacja handlu żywnością, żywienie w różnego rodzaju placówkach gastronomicznych, w tym w punktach ulicznych), zmiany środowiskowe, pojawianie się nowych bakterii i toksyn, a rów-nocześnie wzrost oporności na leki przeciwdrobnoustrojowe. Biorąc pod uwagę złożoność problemów przedstawionych w podręczni-ku, do napisania poszczególnych zagadnień zostali zaproszeni specjaliści wielu dyscyplin i z wielu ośrodków naukowych. Jest on rezultatem pracy interdyscyplinarnego zespołu, obejmującego lekarzy różnych specjalności, biologów, chemika i specjalistów z zakresu żywienia. Niniejszy podręcznik może pełnić funkcję dydaktyczną w procesie na-uczania studentów tworzących w przyszłości żywieniowe zespoły tera-peutyczne, czyli kierunków takich jak: lekarski, dietetyka, pielęgniarstwo, farmacja i inne o profilu medycznym, ale także kierunków uczelni przyrod-niczych i rolniczych, gdyż bezpieczeństwo żywności ma być zagwaranto-wane „od pola do stołu”. Szczególnie dokładnie opracowane zagadnienia związane z toksykologią żywności i odpowiedzią ustroju na substancje toksyczne zawarte w pokarmach oraz kwestie poświęcone nadwrażliwo-ści pokarmowej o etiologii alergicznej mogą być przydatne dla lekarzy różnych specjalności. Wydaje się również, że problematyka ta może być adresowana do szerokiego grona konsumentów, gdyż świadomość niekwe-stionowanego związku między prawidłowym i zarazem bezpiecznym spo-sobem żywienia a zdrowiem w wymiarze fizycznym i psychicznym staje się coraz bardziej powszechna. Konieczna jest również świadomość zagrożeń higieniczno-zdrowotnych, wynikających z niekorzystnego wzajemnego oddziaływania składników żywności i stosowanych dodatków, możliwości wystąpienia idiosynkrazji pokarmowych oraz niebezpieczeństwa zanieczyszczenia produktu sub-stancjami niepożądanymi, a w konsekwencji antyzdrowotnymi.

Przedmowa Emilii Kolarzyk

Autoportret z Gołębnikiem w tle.Profesorowie krakowskiej polonistyki o sobie

pod redakcją Marzeny Florkowskiej(książka i CD)

Autoportret z Gołębnikiem w tle. Profeso-rowie krakowskiej polonistyki o sobie – to opowieści uczonych, badaczy i pedagogów związanych z Uniwersytetem Jagiellońskim o ich drodze na uczelnię, latach studiów,

a następnie rozwoju zainteresowań twórczych. Znaleźć tu można rów-nież wspomnienia czy refleksje o wielkich poprzednikach, profesorach: Stanisławie Pigoniu, Kazimierzu Wyce, Juliuszu Kleinerze, a nawet Stefanie Kołaczkowskim czy Kazimierzu Nitschu. Nie brak anegdot czy obrazków z życia uniwersyteckiego lat 50. i 60. XX wieku. Po-wrót myślami do czasu studiów skłaniał często moich rozmówców także do wspomnień z okresu dzieciństwa i do refleksji o wpływie domu rodzinnego na wybór drogi życiowej. W rozmowach pojawiają się wątki związane ze Lwowem, Wilnem i polonistyką wileńską, Kato-lickim Uniwersytetem Lubelskim, polonistyką warszawską i Toruniem, który po wojnie stał się jednym z centrów życia intelektualnego. Wspomnienia Profesorów zostały zarejestrowane w latach 1996–2001 i w obecnej formie nie były dotąd publikowane. Zaledwie kilka z nich uka-zało się we fragmentach na łamach „Alma Mater”. Udostępnienie ich na płytach CD stwarza niepowtarzalną okazję do wsłuchania się w wypowie-dzi Profesorów w oryginalnym brzmieniu, w tembr ich głosu, intonację, sposób formułowania zdań. Daje także możliwość poznania ich osobowo-ści i temperamentu, tym bardziej że poza koniecznymi zabiegami kosme-tycznymi wypowiedzi te nie były zmieniane.

Marzena Florkowska

144 ALMA MATER nr 186

KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER”

SzanowniPaństwo!Ukazującesięod1996rokuczasopismouniwersyteckie„AlmaMater”służydoprezentacjiżyciawspólnotyakademickiejnajstarszejpolskiejuczelni.Wciągu dwudziestu lat – dzięki wspólnemu wysiłkowi autorów, współpracowników iredaktorów,dziękiżyczliwościCzytelnikówizaangażowaniuwładzUJ–uda-ło się stworzyćotwarte forumwymiany informacji i poglądów.Sukcesywniezwiększałasięczęstotliwośćukazywaniasiępisma–kwartalnik stał sięnaj-pierwdwumiesięcznikiem,anastępniemiesięcznikiem.Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzymywaniem najnow-szychedycjiuniwersyteckiegoczasopismaproponujemyczłonkostwowKlubieCzytelnika„AlmaMater”.Każdy,ktowpłacinakontoUniwersytetu Jagielloń-skiegodowolnąkwotę,pozwalającąnaopłaceniekosztówprzesyłkipoczto-wej, staje się członkiemnaszegoKlubu.KażdyKlubowiczotrzymujepocztągratisowy egzemplarz kolejnychnumerówmiesięcznika „AlmaMater”. Fun-duszezgromadzonedzięki hojności naszychCzytelnikówprzeznaczamynapokryciekosztówdrukuidystrybucjipisma.

Dokonującwpłatynapodanenaodwrociekonto,należyjednocześnieprzesłaćnaadresredakcjiwypełnionądeklarację:

Imięinazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Adres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Telefon–faks–e-mail . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Absolwent UJ: tak nie Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów: . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2016 roku.Proszę o zapisanie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ.Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (n iewłaśc iwe skreś l ić ) na opubl ikowanie mojego imienia,nazwiskaimiejscazamieszkanianaliścieczłonkówKlubuwmiesięczniku„AlmaMater”.

Podpis.................

nr

1

86

20

16

l a t o 2 0 1 6 n r 1 8 6