KINO IDZIE ZA OPOWIE ŚCIĄ - Alma Mater · Marta Wyka, Ryszard Gryglewski, Zdzisław Smorąg,...

5
ALMA MATER 63 O d ponad dwóch lat Polska Akademia Umiejętności wraz z „Dziennikiem Polskim” organizują cieszące się niesłabną- cą popularnością spotkania przy kawie z ludźmi nauki i kultury. W Kawiarni Naukowej, którą organizuje redaktor Marian Nowy, a wykładowców przedstawia prof. Jerzy Vetulani – wystąpili już m.in. profesorowie: Michał Heller, Wiktor Zin, Kazimierz Grotow- ski, Stefan W. Alexandrowicz, Magdalena Fikus, Antoni Jackowski, Marta Wyka, Ryszard Gryglewski, Zdzisław Smorąg, Mieczysław Tomaszewski, Kazimierz Lankosz, Tadeusz Popiela, Mieczysław Chorąży, Jerzy Niewodniczański, Stefan Chłopicki, Zdzisław Kapera, Andrzej Białas, Sta- nisław Waltoś, Władysław Stróżewski. W lutym br. do tego zacnego grona dołączył Andrzej Wajda. Na spotkanie z reżyserem przyszły takie tłumy, że zabrakło miejsca w dużej Auli PAU. Post mortem. Opo- wieść katyńska jest dla mnie lmem bardzo szczególnym i bardzo bolesnym. Przez całe dziesięciolecia prawda o zbrodni katyńskiej była za- tajana i wiem, że powinien on powstać wcześniej, ale długo namyślałem się, jak ten lm zrealizować. Nie miał em żad- nych sojuszników w polskiej li- teraturze poza wierszem Herberta. Szukał em drogi, o czym opowiedzieć i co pokazać na ekranie, żeby temat katyński zaistniał. Widz oceni, czy nam się to udało – opowiadał reżyser Andrzej Wajda. Poza swoim najnowszym lmem, który we wrześniu wejdzie na ekrany kin, Andrzej Wajda przedstawił przemiany, jakim ulega KINO IDZIE ZA OPOWIEŚCIĄ polska kinematograa. – Polska kinematograa powstała tak naprawdę po 1945 roku, w najbardziej niesprzyjających warun- kach ograniczeń nie tylko cenzuralnych, lecz także technicznych. Przedwojenne studia lmowe spłonęły. Nasze najważniejsze lmy robiliśmy w studiach lmowych w Łodzi, które zostały przebu- dowane z sali sportowej. Wszyscy wiedzieliśmy jedno, że kino przedwojenne to jest nasz największy wróg. Nie widzieliśmy w nim dla siebie żadnych sojuszników ani wśród aktorów, ani reżyserów. Ja zresztą nigdy nie pracowałem z aktorami, którzy grali przed wojną. Chcieliśmy zrobić coś swojego i tak powstały lmy Munka, Kawalerowicza, Hasa. Poza tym polskie kino budzi ł o zainteresowanie. To by ł y fantastyczne czasy. Wszyscy zaczynaliśmy i wierzyliśmy, że kino może być też polską sztuką. Reżyser mówił, że z uwagą przygląda się, co się dzieje dzisiaj w polskim kinie. – Nie jestem krytyczny w stosunku do moich młod- szych kolegów, dlatego i ż myślę, że ich sytuacja jest o wiele trudniejsza. My by- liśmy spadkobiercami sztuki społecznej, sztuki politycznej, u nas kino szło za opowieścią. Tworzyliśmy sztukę, która wy- pływa z naszych społecznych potrzeb. Dzisiaj, kiedy wybiliśmy się już na wolność, nasi młodsi koledzy chcą coś opowiedzieć o sobie. To jest dobry pomysł, ale trudny do zrealizowania. Inaczej opowiada się o polityce, o historii, a inaczej o teraźniejszości, o rzeczywistości. Młodzi reżyserzy chcie- liby opowiadać o sobie, o normalnym życiu, ale na to trzeba czasu. Andrzej Wajda przed wykładem w Kawiarni Naukowej PAU To były fantastyczne czasy. Wszyscy zaczynaliśmy i wierzyliśmy, że kino może być też polską sztuką mówił reżyser A. Kaczmarz A. Kaczmarz A. Kaczmarz Od lewej: prof. prof. Jerzy Vetulani, Karol Musioł i Franciszek Ziejka

Transcript of KINO IDZIE ZA OPOWIE ŚCIĄ - Alma Mater · Marta Wyka, Ryszard Gryglewski, Zdzisław Smorąg,...

ALMA MATER 63

Od ponad dwóch lat Polska Akademia Umiejętności wraz z „Dziennikiem Polskim” organizują cieszące się niesłabną-

cą popularnością spotkania przy kawie z ludźmi nauki i kultury. W Kawiarni Naukowej, którą organizuje redaktor Marian Nowy, a wykładowców przedstawia prof. Jerzy Vetulani – wystąpili już

m.in. profesorowie: Michał Heller, Wiktor Zin, Kazimierz Grotow-ski, Stefan W. Alexandrowicz, Magdalena Fikus, Antoni Jackowski, Marta Wyka, Ryszard Gryglewski, Zdzisław Smorąg, Mieczysław Tomaszewski, Kazimierz Lankosz, Tadeusz Popiela, Mieczysław Chorąży, Jerzy Niewodniczański, Stefan Chłopicki, Zdzisław Kapera, Andrzej Białas, Sta-nisław Waltoś, Władysław Stróżewski. W lutym br. do tego zacnego grona dołączył Andrzej Wajda. Na spotkanie z reżyserem przyszły takie tłumy, że zabrakło miejsca w dużej Auli PAU.

– Post mortem. Opo-wieść katyńska jest dla mnie fi lmem bardzo szczególnym i bardzo bolesnym. Przez całe dziesięciolecia prawda o zbrodni katyńskiej była za-tajana i wiem, że powinien on powstać wcześniej, ale długo namyślałem się, jak ten fi lm zrealizować. Nie miałem żad-nych sojuszników w polskiej li-teraturze poza wierszem Herberta. Szukałem drogi, o czym opowiedzieć i co pokazać na ekranie, żeby temat katyński zaistniał. Widz oceni, czy nam się to udało – opowiadał reżyser Andrzej Wajda.

Poza swoim najnowszym fi lmem, który we wrześniu wejdzie na ekrany kin, Andrzej Wajda przedstawił przemiany, jakim ulega

KINO IDZIE ZA OPOWIEŚCIĄpolska kinematografi a. – Polska kinematografi a powstała tak naprawdę po 1945 roku, w najbardziej niesprzyjających warun-kach ograniczeń nie tylko cenzuralnych, lecz także technicznych. Przedwojenne studia fi lmowe spłonęły. Nasze najważniejsze fi lmy robiliśmy w studiach fi lmowych w Łodzi, które zostały przebu-

dowane z sali sportowej. Wszyscy wiedzieliśmy jedno, że kino przedwojenne to jest nasz największy wróg. Nie widzieliśmy w nim dla siebie żadnych sojuszników ani wśród aktorów, ani reżyserów. Ja zresztą nigdy nie pracowałem z aktorami, którzy grali przed wojną. Chcieliśmy zrobić coś swojego i tak powstały fi lmy Munka,

Kawalerowicza, Hasa. Poza tym polskie kino budziło zainteresowanie. To były fantastyczne czasy. Wszyscy zaczynaliśmy i wierzyliśmy, że kino może być też polską sztuką. Reżyser mówił, że z uwagą przygląda się, co się dzieje dzisiaj w polskim kinie. – Nie jestem krytyczny w stosunku do moich młod-szych kolegów, dlatego iż myślę, że ich sytuacja jest o wiele trudniejsza. My by-liśmy spadkobiercami sztuki społecznej, sztuki politycznej, u nas kino szło za opowieścią. Tworzyliśmy sztukę, która wy-pływa z naszych społecznych

potrzeb. Dzisiaj, kiedy wybiliśmy się już na wolność, nasi młodsi koledzy chcą coś opowiedzieć o sobie. To jest dobry pomysł, ale trudny do zrealizowania. Inaczej opowiada się o polityce, o historii, a inaczej o teraźniejszości, o rzeczywistości. Młodzi reżyserzy chcie-liby opowiadać o sobie, o normalnym życiu, ale na to trzeba czasu.

Andrzej Wajda przed wykładem w Kawiarni Naukowej PAUTo były fantastyczne czasy. Wszyscy zaczynaliśmy i wierzyliśmy, że kino może być też polską sztuką – mówił reżyser

A. K

aczm

arz

A. K

aczm

arz

A. K

aczm

arz

Od lewej: prof. prof. Jerzy Vetulani, Karol Musioł i Franciszek Ziejka

64 ALMA MATER

Andrzej Wajda odnosił się także do problemu fi nansowania kina. – Bardzo długo z różnych powodów ustawa o kinematogra-fi i nie mogła być przeprowadzona. Kino nie może być w kraju wolnym fi nansowane przez państwo, powinno być częściowo przez nie wspierane. My robimy fi lmy mówione po polsku, a to nie jest bez znaczenia. Jeżeli Państwo nie chcą, żeby wszystkie wydarzenia były opowiadane po angielsku i przetłumaczone na

polski, to trzeba znaleźć na to środki. Francja jest tu wzorem, jeśli chodzi o wspieranie i ochronę swojego kina. Francuzi produkują 150 fi lmów rocznie. Reżyser obiecał publiczności, że przyjdzie ponownie do Kawiarni PAU po premierze fi lmu Post mortem. Opowieść katyńska i odpowie wówczas na wszystkie pytania dotyczące swojego ostatniego dzieła.

Not. Kinga Mieszaniec

W grudniu ubiegłego roku na Wydziale Polonistyki odbyło się spotkanie poświęcone twórczości Jerzego Kwiatkowskiego.

Dwudziesta rocznica śmierci wybitnego krytyka i literaturoznawcy stała się okazją do przypomnienia zarówno jego sylwetki, jak też literaturoznawczych i krytycznoliterackich dokonań.

Jan Prokop przypomniał heroiczną postawę przyjaciela, który wyraźny opór polityczny łączył z dystansem do rzeczywistości i sprzeciwem wobec angażowa-nia poezji w sprawy publiczne. Zarówno doświadczenie Powsta-nia Warszawskiego, jak i życiowe wybory w czasach komunizmu (debiut krytycznoliteracki dopiero w czasie odwilży) traktował on z niezwykłą dyskrecją. Leszek Elektorowicz snuł wspomnienia z lat 50., kiedy jako młodzieńcy razem z Jerzym Kwiatkowskim pracowali w Bibliotece Jagiel-lońskiej. Przypominał też cza-sy i okoliczności redagowania „Pisma”.

Henryk Markiewicz nawiązy-wał do pierwszego spotkania z Kwiatkowskim w „Życiu Literackim”; wyrażał też głęboką wdzięczność dla przyjaciela, który w trudnym 1968 roku stanął w jego obronie, publikując recenzję z wydanej przez niego książki. Stanisław Balbus, który jako czytelnik i interpre-tator uważa się za ucznia Kwiatkowskiego, włączył się do dyskusji przypominając, że Kwiatkowski nie lubił wystąpień publicznych, ale był znakomitym nauczycielem poprzez to, co i jak mówił i pisał o literaturze. Bronisław Maj mówił o „panu Jerzym” – mistrzu i wspa-niałym nauczycielu, który wprowadzał go jako początkującego poetę w świat literatury. Podkreślał też, że nawet to, o czym milczał i jak milczał Kwiatkowski miało znaczenie. – A jak się go słuchało! – wspominał Bronisław Maj – naprawdę miało się wrażenie, że od czystości dystychu zależą losy świata, a od piękna metafory zależą dobro i zło.

Głównym wątkiem spotkania zorganizowanego przez Katedrę Krytyki Współczesnej Wydziału Polonistyki UJ była próba odpowiedzi na postawione przez prowadzącą spotkanie Martę Wykę pytanie: „Co zostało z twórczości Kwiatkowskiego?”. Biorący udział w dyskusji literaturoznawcy, reprezentujący różne pokolenia, próbowali pokazać, które z napisanych przez niego książek, pomysłów interpretacyjnych

PAN OD PIĘKNAczy krytycznoliterackich przekonań uważają za najbardziej cenne, inspirujące, ponadczasowe. Marian Stala podkreślił, że Jerzy Kwiat-kowski nie był krytykiem doświadczenia historycznego i nie próbował protestować przeciwko polskiej rzeczywistości politycznej, ale jego ewidentny sprzeciw wyrażał się w duchowej niezależności, milczeniu i w odmowie współudziału w życiu publicznym. Najważniejsze dla

Kwiatkowskiego było mówienie o poezji, a w przekonaniu Maria-na Stali ten rodzaj intensywności czytania poezji, który przebija z tekstów autora Notatek o poezji i krytyce, nie ma sobie równych. Typ postawy Kwiatkowskiego jako kogoś bezinteresownie kochającego poezję i czuwa-jącego przy niej to jest coś, co jest dzisiejszej krytyce szcze-gólnie potrzebne! Niezwykłe, zdaniem Stali, choć drażniące według innych, było okazywane zainteresowanie Kwiatkowskie-go dla bardzo różnych poetów i bardzo różnej poezji, jego prze-konanie, że należy scalać myśle-

nie o poezji, a także przenikliwość sądów, na przykład dotyczących poezji Barańczaka czy Szymborskiej – tak jakby krytyk przewidział wówczas rozwój ich poezji w latach 80.!

Nawiązując do postawionego na wstępie pytania Ma-rian Stala przypomniał, że książka Kwiatkowskiego o Staffie (U podstaw liryki Leopolda Staffa) jest najczęściej cytowaną książ-ką o tym poecie, a książka o Iwaszkiewiczu (Poezja Jarosława Iwaszkiewicza na tle dwudziestolecia międzywojennego) to jedna z najlepszych książek o poezji dwudziestowiecznej.

Uczestnicy dyskusji byli zgodni co do tego, że niezwykle ważna książka Kwiatkowskiego o Przybosiu (Świat poetycki Ju-liana Przybosia) to odmienne od kanonu interpretacyjnego, ory-ginalne ujęcie poezji Przybosia. Stanowi ona bowiem świadectwo czytania poezji Przybosia zupełnie innym – niż obowiązujący wówczas – językiem. Zdaniem Stanisława Balbusa Kwiatkowski jako pierwszy odkrył metafizyczne poczucie świata tego poety, a zdaniem Marka Zaleskiego – uratował Przybosia od zastygnięcia w wizerunku stworzonym przez wspaniałych, ale skupionych na me-chanizmach poetyki, egzegetów. Pokazał bowiem, że poezja Przybosia jest ekstatyczna, orfi cka.

Głównym wątkiem spotkania zorganizowanego przez Katedrę Krytyki Współczesnej Wydziału Polonistyki UJ była próba odpowiedzi na po-stawione przez prowadzącą spotkanie Martę Wykę pytanie: „Co zostało z twórczości Kwiatkowskiego?”

ALMA MATER 65

Dyskutanci przywoływali często znamienną dla krytycznolite-rackiej strategii Kwiatkowskiego kategorię „szerokiej wrażliwości estetycznej”, a także jego indywidualizm, dystans do wszelkich mód metodologicznych, wierność własnym przekonaniom. Jarosław Fazan pokazywał przy tym, jak bezinteresowna miłość poezji prowadziła Kwiatkowskiego krytyka do tego, żeby szukać dróg prowadzących do jak najjaśniejszego, jak najmniej skomplikowanego pisania o poe-zji. Dowodził też, że autor Kluczy do wyobraźni ma wielu uczniów, których przekonał do siebie właśnie swoim sposobem czytania poezji i pisania o niej. Przywołał – za Michałem Głowińskim – „tra-dycjonalizm” Kwiatkowskie-go polegający na synkretyzmie i bardzo różnorodnych zaintereso-waniach, pokazując jednocześnie, że kluczową była dla tego krytyka osobowość manifestująca się w tekście literackim.

Najmłodszy z uczestników dyskusji Tomasz Cieślak-Sokołow-ski również podkreślał, że „szkoła krytyki literackiej” Jerzego Kwiat-kowskiego wpisana jest w jego teksty. A poszukując odpowiedzi na pytanie: czego można nauczyć się terminując w szkole kryty-ki literackiej autora Notatek o poezji i krytyce, przywołał właśnie kategorię „szerokiej wrażliwości este-tycznej” (sformułowaną w sposób najbardziej wyrazisty w tekście Wrażliwość zamknięta i wrażliwość otwarta, czyli przepraszam, że lubię poezję, ale powracającą na przestrzeni całego krytycznolitera-ckiego dzieła Kwiatkowskiego). Zwrócił uwagę, że można rozumieć tę kategorię – historycznie – jako odpowiedź na jeden obowiązujący (ideologiczny) model literatury i czytania literatury (pobrzmiewałaby w takiej lekturze Herbertowska „potęga smaku”), ale także na sposób bardziej zasadniczy – jako ostrzeżenie przed wszelkiego rodzaju ideologizmami w czytaniu poezji, jako opowiedzenie się za niere-dukowalnie otwartą krytycznoliteracką lekturą, za otwartą postawą krytyka literackiego.

Interesująco zabrzmiał głos reprezentującego Instytut Badań Literackich Marka Zaleskiego, który zwrócił uwagę na znamienne dla Jerzego Kwiatkowskiego i całej grupy krakowskich krytyków poczucie niespełnienia czy nawet traumy, wynikającej zarów-

no z przeżyć wojennych (w przypadku Kwiatkowskiego), jak i z rzeczywistości, w której przyszło im żyć.

Ale to, co zdaniem Zaleskiego świadczy o randze krytyki autora Remontu pegazów, to całkowity brak cienia resentymentu, brak za-cietrzewienia i godna podziwu wielkoduszność w czytaniu i pisaniu o literaturze.

Dyskusję wywołała sugestia Zaleskiego, że gdyby Kwiatkowski krytyk nie był tak wierny swoim ideałom sprawiedliwego czytania i czuwania przy poezji, gdyby był bardziej bezwzględny wobec

literatury, mógłby mocniej wy-razić wiele ze swoich odkryć, które pozostały tylko zasugero-wane. Na konkluzję Zaleskiego, że nadmiar lojalności był dla Kwiatkowskiego paraliżujący i że miał on w ręku pewne klucze, którymi jednak nie otworzył ostat-nich drzwi, tak, jakby nie chcąc się temu dać uwieść, odpowiedział Stanisław Balbus, przekonując, że Jurek był takim krytykiem, który wiedział, że ostatni zamek się nie otwiera! A Jarosław Fazan dodał, iż Kwiatkowski doskonale wiedział, że gdyby otworzył, to by się zamknął...

Charakteryzując postawę Kwiatkowskiego, Marian Stala zwrócił uwagę na znamienne dla autora Kluczy do wyobraźni przekonanie, że musi być ktoś czuwający przy literaturze, a szczególnie przy poezji, bo tylko wtedy poezja „ma się dobrze”. Przywołał przy tym słowa Ludwika Flaszena opisują-cego okno w kamienicy na Krupniczej, w którym widać zapaloną w pokoju Jerzego Kwiatkowskiego lampkę jako metaforę ocalenia świata.

Do tych słów nawiązywano podczas spotkania wielokrotnie – Bronisław Maj ze wzruszeniem opowiadał, że okno tego maleńkie-go pokoju, w którym pracował Jerzy Kwiatkowski, to nie była wieża z kości słoniowej, ale latarnia morska – dopóki ta latarnia się paliła, to był stały ląd w zgiełku świata, busola, światło, które dawało otuchę.

Podczas tego spotkania odnosiło się wrażenie, że w tym właśnie oknie znów na chwile zapłonęła lampka i że znów, na tę chwilę, poezja stała się najważniejsza…

Dorota Kozicka

W spotkaniu uczestniczyli m.in. (od lewej): Henryk Markiewicz, Maria Podraza--Kwiatkowska, Jacek Popiel, Jerzy Jarzębski

Zaburzenia afektywne – od teorii do praktyki to tytuł XII Konferen-cji Szkoleniowo-Naukowej z cyklu Farmakoterapia. Psychoterapia i rehabilitacja zaburzeń afektywnych, która odbywała się od 16 do 18 lutego br. w Zakopanem. W obradach uczestniczyło blisko 1100 na-ukowców, w tym przedstawiciele ośrodków w Stanach Zjednoczonych i na Ukrainie. Konferencję zorganizowały: Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, Klinika Psychiatrii Dorosłych CM UJ, Klinika Rehabilitacji Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Na zdjęciu od lewej: prof. prof. Jacek Dubiel, Andrzej Zięba, Marek Jarema, Janusz Robakowski podczas obrad konferencyjnych. J.

Saw

icz

66 ALMA MATER

ARCHIWALNE ZDJĘCIA, LISTY I ZABYTKOWY SEKRETARZYK...Mieczysław Bilek – in memoriam to tytuł monograficznej wystawy zorganizowanej w Bibliotece Jagiellońskiej od 1 do 15 marca br., w setną rocznicę urodzin wybitnego badacza, społecznika, nauczyciela i opiekuna młodzieży. Na wystawie zgromadzono szereg eksponatów obrazujących kolejne etapy życia doc. dr. med. Mieczysława Bileka. Z okresu dzieciństwa pochodziły zdjęcia rodzinne i akt chrztu. Czas studiów uniwersyteckich dokumentowały m.in. unikatowe fotografie docenta wykonane podczas zajęć w prosektoriach oraz w czasie operacji. Bogatą działalność naukowo-badawczą przedstawiały liczne książki, dyplomy, odbitki prac naukowych, archiwalne zdjęcia, listy i odznaczenia państwowe. Nie zabrakło także unikalnej kolekcji znaczków Mieczysława Bileka oraz wypełnionego osobistymi pamiątkami zabytkowego sekretarzyka, przy którym przez lata pracował. Pokazano też kilkadziesiąt eksponatów związanych z działalnością krakowskich służb sanitarnych i przeciwepidemicznych, m.in.: przedwojenną walizkę analityczną, drewnianą słuchawkę lekarską i szkło laboratoryjne. Większość eksponatów została przekazana przez rodzinę Mieczysława Bileka do Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Komisarzem wystawy była Diana Błońska z Archiwum UJ. Więcej informacji na temat działalności Mieczysława Bileka można znaleźć w „Alma Mater” nr 87–88/2007 oraz 89/2007.

AWoj

Podczas otwarcia wystawy nie zabrakło członków ro-

dziny zmarłego docenta Bileka. Od lewej wnuk – mgr

farm. Maciej Bilek, syn – mgr farm. Jerzy Bilek, córka

– mgr biologii Helena Bilek-Mikołajek

Uroczyste otwarcie ekspozycji w Bibliotece Jagiellońskiej. Od lewej:

prorektor UJ prof. Władysław Miodunka, dyrektor Archiwum UJ dr hab.

Krzysztof Stopka oraz Maciej Bilek na tle kącika kolonialnego

Wśród eksponatów znalazła się le

karska walizka

analityczna z lat trzydziestych XX w., pochodząca

ze zbiorów rodzinnych Bileków Prorektora Władysława Miodunkę (o

d lewej) opro-

wadzał po wystawie bratanek Mieczysława Bileka

– Andrzej Bilek

W uroczystości otwarcia wystawy

m.in. rodzina i przyjaciele docenta

Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epi-

lewej stoją: bratanice Mieczysława

i lek. med. Jadwiga Bilek-Łabus,

ALMA MATER 67

Sekretarzyk, przy którym przez lata pracował Mieczysław Bilek, wzbudzał

szczególne zainteresowanie ze względu na szereg zgromadzonych po zmar-

łym pamiątek, m.in. fotografi i rodzinnych, notatników, pióra i zegarków,

przedwojennego aparatu fotografi cznego i szachów podróżnych

Wystawę Mieczysław Bilek (1907–1970) – in memoriam

zorganizowało Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego

przy wsparciu Biblioteki Jagiellońskiej, Wojewódzkiej

Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie oraz

rodziny Bileków

uczestniczyło wielu gości,

Bileka oraz byli pracownicy

demiologicznej w Krakowie. Od

Bileka – Zofi a Bilek-Andruszko

Anna Dyla, Barbara FaryniarzWiększość

eksponatów umieszczono w gablotach. Były

to m.in. archiwalne zdjęcia, na których współpracow-

nicy Mieczysława Bileka odnajdywali siebie i sw

oich

kolegów sprzed lat

Wystawa wzbudziła spore zainteresowanie pracowników UJ;

na pierwszym planie prof. Maria Rybakowa

Rodzinne zdjęcia, pocztówki z różnych stron świata, odręczne

zapiski to tylko fragment z licznie zaprezentowanych podczas

wystawy pamiątek po Mieczysławie Bileku

Wśród eksponatów nie zabrakło również fi

liżanki, którą Mieczysław Bilek

dostał w prezencie od ks. Stanisława Sapińskiego, oraz pamiątkowego wpisu

w pamiętniku z 1930 r.