Tykwiński Mieczysław - monografia

36
©YPLA Warszawa’2015 M O N O G R A F I A Mieczysław Tykwiński syn Władysława i Eleonory (1906-1983)

Transcript of Tykwiński Mieczysław - monografia

Page 1: Tykwiński Mieczysław - monografia

©YPLA Warszawa’2015

MONOGRAFIA

Mieczysław Tykwiński syn Władysława i Eleonory

(1906-1983)

Page 2: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 2 | S t r o n a

TYKWIŃSKI Mieczysław – mój dziadek macierzysty

Do dnia dzisiejszego pamiętam nasze pożegnanie – jeszcze to za życia 26 IX 1983

roku, gdy wyjeżdżałem do szkoły wojskowej. Pokłóciliśmy się wtedy, ot tak, jak to

bywa w rodzinie. Byłem wtedy bardzo młody, impulsywny i zapalczywy. Wtedy

w złości padły z moich ust słowa, które niestety się spełniły – nie chcę cię już więcej

widzieć, wykrzyczałem. I już nie zobaczyłem… Od tamtej pory tysiące razy

w myślach błagałem o Twoje wybaczenie kochany Dziadku… Tysiące razy chciałem

usłyszeć Twój głos, poczuć ciepło Twojej dłoni, Twoją „Przemysławkę”. Niedługo

miną 32 lata od chwili kiedy widzieliśmy się ostatni raz. To już prawie wieczność, ale

ta chwila zostanie ze mną już do końca mojego życia…

Przeżył 77 lat i 21 dni, z czego 45 lat i 10 dni z jedyną miłością swojego życia –

Haliną z domu Piórkowską, moją babcią. W jego życiu naprawdę ważne były dwa

miejsca – Ożarowska 15 w dawnych podwarszawskich Dobrach Wielka Wola

i Czyste i Ochocza 69 w podwarszawskiej Falenicy. Wybudował dom, posadził

niejedno drzewo, syna niestety nie pozostawił. Miał jednak córkę z której był bardzo

dumny, dwoje wnucząt i dwoje prawnucząt – jedno z nich urodziło się już po jego

śmierci. Brał udział w tworzeniu czegoś znaczącego – polskiego kodu pocztowego.

Za życia napisano o nim w „Kronice Warszawy, a po śmierci w dwóch książkach.1

Wymieniany jest na kilku stronach internetowych (pl.wikipedia.org, straty.pl, 1944.pl).

Odznaczono go kilkoma odznaczeniami resortowymi i związkowymi, Srebrnym

(i prawdopodobnie Złotym), Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu

Odrodzenia Polski. Przez całe swoje życie związany był z Pocztą Polską i Warszawą

– za obydwie oddał 63 dni swojego życia. Przez całą okupację niemiecką narażał

swoje życie, ratując życie innych – Polaków i Żydów.

Czy był człowiekiem spełnionym, który w życiu osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć? Nie wiem co odpowiedziałby na to pytanie, gdybym mógł je zadać. Był skromnym

człowiekiem, wiec zapewne powiedziałby, że to nic wielkiego, że inni zrobili o wiele

więcej i zapłacili znacznie większą cenę. Nie potrafił się nad sobą użalać i we

wszystkim widział jakieś dobre strony. Od 1954 roku zbierał znaczki pocztowe,

ale nie dla siebie, tylko dla swojej wnuczki. Drugi zbiór zaczął w 1964 roku, ale też

nie dla siebie, tylko dla mnie. Będąc młodzieńcem roztrwoniłem ten zbiór, ale od

dziadka nie usłyszałem słowa wyrzutu. Od momentu przejścia na emeryturę odkładał

co miesiąc jakąś kwotę do PKO – w tym przypadku też nie dla siebie. Przez prawie

18 lat nie pozwolił nikomu ruszyć tych pieniędzy pomimo to, że potrzeb było wiele.

Gdy byłem już pełnoletni dał mi książeczki PKO z wkładami. Nie pamiętam ile było

tych pieniędzy – jak na tamte czasy chyba dużo. Większość z tych pieniędzy

w przeciągu niecałego roku po prostu roztrwoniłem na przyjemności. Rodzice mieli

do mnie o to wielkie pretensje. Dziadek mówił im wtedy – to są jego pieniądze i może

1 Stefan Lewandowski, Piotr Matusak, Pocztowcy i łącznościowcy w walce z okupantem hitlerowskim

1939-1945, Warszawa 1996 oraz Franciszek Wojciechowski, Polska Niepodległa – konspiracyjna organizacja wojskowa, , Warszawa 1997 wydane przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej (Okręg Warszawa, Środowisko Polska Niepodległa)

Page 3: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 3 | S t r o n a

zrobić z nimi co chce. Nigdy mi nie powiedział, że zmarnowałem prawie dwie dekady

jego wyrzeczeń. Był jednak stanowczy i konsekwentny – chociaż niektórzy w mojej

rodzinie nazywali to raczej uporem. Gdy raz coś postanowił, to tak musiało być.

Gdy podjął już jakąś decyzję, to była ona nieodwołalna Miał wielki moim zdaniem

talent kulinarny, który określałem mianem „zrób z niczego coś”. Pamiętam jego

cudowne kanapeczki, takie małe „tartinki’, które tworzył nawet wtedy, gdy ja

w lodówce zauważałem tylko pustkę i słyszałem echo swojego głosu narzekającego,

że nie ma nic do zjedzenia. Świąteczne śledziki, ryba po grecku, karp po Żydowsku

i ryba faszerowana w wykonaniu dziadka Miecia, są w mojej rodzinie wspominane do

dzisiaj. . Taki właśnie był i takim pozostanie w mojej pamięci…

Mój dziadek Mieczysław – ojciec mojej mamy, był nie tylko moim dziadkiem, ale

i przyjacielem… chyba jedynym i w pełnym tego słowa znaczeniu. To on mnie

wychowywał gdy mieszkałem w Falenicy. Gdy miałem zaledwie 3 lata nauczył mnie

czytać i pisać. Bardzo dużo ze mną rozmawiał, wyjaśniał wszystkie zagadki

otaczającej mnie dziecinnej rzeczywistości, uczył szacunku dla wszystkiego co żyje,

wyjaśniał co jest dobre, a co złe. Gdy zacząłem już dorastać i wchodzić w tzw.

„trudny wiek” również był przy mnie. Mogłem mu się zwierzyć z wszystkiego, z każdej

tajemnicy, intymności, smutku i radości… Nigdy mnie nie krytykował, zawsze

wysłuchiwał i na wszystko potrafił znaleźć radę. Był bardzo skromnym człowiekiem,

zawsze uśmiechniętym i życzliwym. Od jego nagłej śmierci minęło ponad 30 lat, a ja

w dalszym ciągu pamiętam tembr jego głosu, zapach wody kolońskiej, którą

używał… Widzę jego twarz i spokojne jasnoniebieskie oczy, których spojrzenie

zawsze mnie uspakajało. Każdego dnia w skrytości myśli szepczę – wróć, bo bardzo

tęsknie…

Zdjęcie datowane na 2 X 1928 rok – mój dziadek miał wtedy 22 lata

Page 4: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 4 | S t r o n a

Mieczysław TYKWIŃSKI był synem Władysława (1868-1922) i Eleonory

z domu REMBIEWSKA (1863-1939). Jego dziadkami ojczystymi byli Franciszek

TYKWIŃSKI (ok.1844-1919) i Aniela zd. SOCZYŃSKA (1838-1917), a macierzystymi

Feliks REMBIEWSKI (1840-1879) i Agnieszka zd. PAPROCKA (1834-1875).

W wymienianiu kolejnych pokoleń przodków następuje pewien niedosyt, ponieważ

dziadek Mieczysława był nieślubnym synem jego prababci Magdaleny

TYKWIŃSKIEJ (1819-1894). Nazwisko odziedziczył więc po przodkach z linii

matrylinearnej. Od strony Tykwińskich prababcią Mieczysława była więc Magdalena,

a prapradziadkami Jakub (ok.1780-ok.1854) i Agnieszka (ok. 1784-1854). Od strony

Eleonory – matki Mieczysława, bez większego problemu można wymienić

kilkupokoleniowy wywód przodków. Pradziadkowie to: Karol REMBIEWSKI (1815-

1899) i Teofila zd. RADWAŃSKA (1818-1892) oraz Jan PAPROCKI (ok.1798-1842)

i Antonina zd. BAŁUKA vel BAŁUZA (ok. 1798-1848). Prapradziadkowie to: Jan

REMBIEWSKI (ok. 1784-1831) i Joanna zd. GIERYMSKA (ok. 1798-1852);

Franciszek RADWAŃSKI (1783-1831) i Julianna zd. MAŁAWSKA (1787-ok. 1832);

Józef PAPROCKI (1759-1824) i Franciszka zd. KŁOSIEWICZ (?-1823); Kazimierz

BAŁUKA vel BAŁUZA i Agnieszka zd. KOZŁOWSKA. W linii REMBIEWSKICH

można wymienić jeszcze 4 pokolenia przodków cofając się do połowy XVII wieku.

Wypada jeszcze dodać przodków ze strony babci Soczyńskiej. W tej linii

pradziadkami Mieczysława byli Kacper SOCZYŃSKI (1817-ok.1865) i Łucja

zd. GAJEWSKA (1816-ok.1865). Natomiast prapradziadkami: Kajetan SOCZYŃSKI

(1777-1852) i Barbara SIEMBIERSKA vel SZEMBERSKA (ok. 1777-1864); Jan

GAJEWSKI i Magdalena GUDARSKA. To tyle o przodkach…

Mieczysław urodził się 3 X 1906 roku w parafii św. Barbary, leżącej

w śródmieściu Warszawy przy ulicy Nowogrodzkiej.

Akt urodzenia/chrztu Nr 1739/1906, Warszawa, parafia św. Barbary

Page 5: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 5 | S t r o n a

W akcie zapisano: „Działo się w Warszawie trzynastego/dwudziestego szóstego

grudnia tysiąc dziewięćset szóstego roku o godzinie siódmej po południu. Stawił się

Władysław Tykwiński, sklepikarz lat trzydzieści osiem mieszkający w Warszawie pod

numerem sześć tysięcy trzysta siedemdziesiąt pięć w obecności Hipolita

Bartlewskiego [krewnego?] i Wacława Malanowskiego, [szwagra], pełnoletnich

zamieszkałych w Warszawie i okazał nam dziecko płci męskiej urodzone

w Warszawie dwudziestego września/trzeciego października tego roku o godzinie

dziesiątej wieczorem z jego ślubnej żony Eleonory z domu Rembiewska, lat

trzydzieści osiem. Dziecku na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadano

imię Mieczysław a jego rodzicami chrzestnymi byli Hipolit Bartlewski i Eleonora

Malanowska. Wpis opóźniony z powodu zajęć ojca. Akt ten przeczytałem

i podpisałem. Ksiądz W. Rybiński /podpis/”. Ojciec chrzestny mojego dziadka –

Hipolit Bartlewski (ur. 1875), był skoligacony z rodziną Malanowskich, natomiast

matka chrzestna – Eleonora Malanowska (zd. TYKWIŃSKA), to ciotka mojego

dziadka (siostra Władysława).

W 1906 roku ojciec mojego dziadka – Władysław, prowadził sklep mieszczący

się przy ulicy Nowogrodzkiej 44 w tzw. „kamienicy Frenkentala” – wybudowanej

w 1903 roku. Tam też mieszkał przez co najmniej cztery lata. Kamienica przypisana

była do numeru hipotecznego 1600c, XI cyrkuł, 28 rewir Sądu Pokoju, parafia św.

Barbary. W książce adresowej dla Warszawy z 1908 roku, w dziale „sklepy

spożywcze” oraz w dziale „mieszkańcy” zamieszczona jest wzmianka o Władysławie

Tykwińskim (handlarz, handlowiec) zamieszkałym przy ulicy Nowogrodzkiej 44.

Po 1910 roku rodzina Tykwińskich powraca na Ożarowską – dawne podwarszawskie

Dobra Wielka Wola i Czyste (obecnie Koło – część warszawskiej dzielnicy Wola,

ulica Banderii 15). Mój dziadek wychowywał się ze swoim przyrodnim rodzeństwem

z pierwszego małżeństwa swojego ojca (z Jadwigą zd. NAWROCKA) i rodzonymi

braćmi i siostrami. Przyrodnie rodzeństwo to Wacław, Helena, Maria i Zygmunt.

Z nich wszystkich w dorosłym życiu towarzyszył mu tylko Zygmunt. Rodzeni bracia

i siostry to: Czesław Apoloniusz, Jadwiga Zofia, Kazimierz Polikarp i Lucyna.

W dorosłym życiu towarzyszyło mu tylko dwoje: najstarszy brat Czesław i siostra

Lucyna. Ojciec mojego dziadka zmarł, gdy ten miał ledwie 16 lat. Męskim wzorem do

naśladowania stał się starszy brat Czesław i po części przyrodni brat Zygmunt, dzięki

któremu pozna swoją przyszłą żonę. Czesław był dla mojego dziadka nie tylko

bratem, ale i przyjacielem. Razem się bawili jako dzieci, razem uprawiali młodzieńcze

hulanki i w tym samym kierunku poprowadzili swoje dorosłe życie. Czesław brał

czynny udział w tworzeniu Ministerstwa Poczt i Telegrafów, utworzonego dekretem

Naczelnika Państwa z 5 II 1919 roku. Mój dziadek niedługo po zdaniu „małej matury”,

dzięki Czesławowi został pracownikiem tej instytucji, a od 1928 roku pracownikiem

powołanego Państwowego Przedsiębiorstwa pod nazwą „Polska Poczta, Telegraf

i Telefon”. Początkowo był pracownikiem różnych delegatur PPTiT, później

inspektorem ambulansów pocztowych. Jako młody człowiek będąc urzędnikiem

państwowym zarabiał wyśmienicie, znacząco przekraczając obowiązującą wtedy

„średnią krajową”. W lipcowe popołudnie 1931 roku, za pośrednictwem i pewnie przy

Page 6: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 6 | S t r o n a

aktywnym współudziale swojego przyrodniego brata Zygmunta, poznał siostrę jego

kolegi – 21-letnią wówczas Halinę Juliannę PIÓRKOWSKĄ. Kilka miesięcy później

w warszawskiej parafii św. Wojciecha dnia 27 I 1931 roku pobrali się. Świadkiem na

ich ślubie był Jan ZADRĄG (ZADRĄGA) – późniejszy mąż siostry mojego dziadka

Lucyny.

Mieczysław Tykwiński (zdjęcie z 31 XII 1931 roku)

Mieczysław i Halina Tykwińscy – 1932-1933 rok

Page 7: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 7 | S t r o n a

TYKWIŃSKI Mieczysław i TYKWIŃSKI Czesław (rodzony brat)

Warszawa, przed hotelem Wenecja 12.06.1932 rok

Mieczysław i Halina przez pierwsze lata małżeństwa mieszkali na Pradze.

W dniu 18 IV 1933 roku w parafii św. Michała Apostoła i św. Floriana rodzi się ich

jedyne dziecko, moja mama – Urszula Bogumiła…

Rodzina Tykwińskich na werandzie domu na Ożarowskiej – 1935 rok

Page 8: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 8 | S t r o n a

TYKWIŃSKI Mieczysław, TYKWIŃSKA Halina Julianna zd. PIÓRKOWSKA, TYKWIŃSKI Zygmunt

(przyrodni brat Mieczysława) - 1937 rok Warszawa, na Bednarskiej (w domu brata Czesława)

Małżonkowie Tykwińscy (od lewej) na majówce z przyjaciółmi (V 1937 rok)

Lata przedwojenne to czas beztroskiego, wygodnego życia, ale także ciężkiej pracy.

Mój dziadek, jako inspektor ambulansów pocztowych bardzo dużo podróżował. Praca

wiązała się jednak z niemałymi jak na tamte czasy dochodami. W dekadzie

przedwojennej przeciętna płaca robotnika wynosiła 30 zł tygodniowo (około 140 zł

miesięcznie – wg danych na lipiec’38). Stawka godzinowa w 1938 roku to średnio 80

groszy, a realna od około 47 groszy. Pracownicy umysłowi w latach 1935-1938

Page 9: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 9 | S t r o n a

zarabiali między 130-300 zł. Nauczyciele i administracja cywilna otrzymywała

uposażenie zasadnicze od 100 zł do 1 000 zł, przy czym uposażenie zwiększane

było o różne dodatki. Zawodowi wojskowi pensji zasadniczej otrzymywali od 137 zł

(kapral) do 3 000 zł (generał). Sędziowie i prokuratorzy: od 425 do 1 100 zł. W Policji

Państwowej posterunkowy zarabiał minimum 150 zł, a inspektor nie mniej niż 700 zł.

W Poczcie Polskiej TiT zasadnicze pobory kształtowały się od 100 do 1 000 zł, z tego

najwięcej w przedziale 145 – 205 zł. Mój dziadek w tamtym okresie zarabiał między

500-700 zł miesięcznie. Przy tak wysokich zarobkach mógł swojej rodzinie zapewnić

życie na bardzo wysokim poziomie. W pewnym sensie obrazują to zachowane

zdjęcia z tamtych czasów, na których widać modne kreacje moich dziadków i pobyty

na letniskach w Urlach i nad Świdrem.

Tykwińscy – Warszawa 1935 rok

W tym czasie dziadek rozbudował dom na Ożarowskiej i odkładał pieniądze

na samochód. Pasmo dobrobytu zakończyło się 1 IX 1939 roku…

Mój dziadek nie brał udziału w działaniach wojennych – nie został zmobilizowany ze

względu na stan zdrowia (głównie z powodu poważnej wady wzroku). Gdy

rozpoczęła się okupacja niemiecka w dalszym ciągu pracował w Urzędzie

Pocztowym Warszawa 1, w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty

polowej. Jakiś czas później wstąpił do Ruchu Oporu. Początkowo należał do

powstałej już w listopadzie 1939 roku organizacji „Polska Niepodległa” (PN), którą

założył por. „Zawisza” (Józef Suliński). Ze struktur tej organizacji wywodził się 136

pluton zwany „pocztowym” (PN/AK Nr 136) dowodzony początkowo przez ppor.

„Jastrzębia” (Adam Jaworski), a później przez por. „Zbigniewa” (Mieczysława

Ćwikowskiego) – do tego plutonu (wchodzącego w skład 3 kompanii) należał mój

dziadek. W 1942 roku pod względem wojskowym „PN” została podporządkowana

Page 10: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 10 | S t r o n a

Komendzie Głównej Armii Krajowej. Mój dziadek tak to wspominał: „w czasie

okupacji od 1942 roku należałem do AK, gdzie zostałem zaprzysiężony przez

obecnie już nieżyjącego Ludwika Matuszewskiego ps. Zygmunt, członka ZBoWiD nr

leg 9244 z dnia 22 IV 1966 r. nr ewid. 17362/I-18338.” 2 Gdy w 1982 roku mój

dziadek spisywał te słowa, Ludwik Matuszewski nie żył już od ponad dziesięciu lat –

zmarł 19 VIII 1971 roku.

Dla uzupełnienia należy dodać, że w czasie okupacji mój dziadek posługiwał

się pseudonimem „Budowski”. W czasie działalności w Ruchu Oporu jego głównym

zadaniem było przechwytywanie listów z donosami i ostrzeganie osób w nich

wymienionych. W jego domu na Ożarowskiej zorganizowany był konspiracyjny punkt

Armii Krajowej, w którym odbywały się szkolenia bojowe sanitariuszek i łączniczek

plutonu do, którego należał mój dziadek. W swoich wspomnieniach z tamtego okresu

napisał: „działalność moja jako pracownika Urzędu Pocztowego Warszawa 1

polegała na wychwytywaniu listów adresowanych do Gestapo oraz do i od żołnierzy

niemieckich z frontu, które przeważnie przekazywałem Ob. Wiąckowi również

pracownikowi tego urzędu, a niekiedy innym wskazanym przez niego osobom.

Następnie uczęszczałem na bojowe szkolenia przeprowadzane przez por. Zbigniewa

- Mieczysława Ćwikowskiego, które później zostało mnie zlecone i przeprowadzałem

je we własnym mieszkaniu przy ul. Ożarowskiej 15.” 3 W „Kronice Warszawy” z 1982

roku wydarzenia te opisano w następujący sposób: „Relacje żyjących żołnierzy

plutonu – „[…] Strzelec z cenzusem Budowski, żołnierz mojego plutonu zanotował:

w czasie okupacji AK powierzyła mi wycofywanie listów kierowanych do gestapo

i niemieckich żołnierzy walczących na froncie wschodnim. Codziennie do okienka

przychodził łącznik, któremu na dane hasło wydawałem wycofane listy. Pewnego

razu z niewiadomych mi przyczyn nikt się nie zgłosił po odbiór listów. Wówczas sam

musiałem wynieść je przez bramę wychodzącą na ul. Warecką. A tam stała

niemiecka warta. Droga ta wydała mi się bardzo długa, z bijącym sercem

przechodziłem obok wartowników, którzy przeprowadzali wyrywkową rewizję

osobistą pracowników.” 4 W tym samym źródle przytaczane jest jeszcze jedno

wspomnienie z czasów okupacji: „Ze wspomnień pocztowców: Mieczysław Tykwiński

(ps. Budowski) – W czasie okupacji pracowałem w Urzędzie Pocztowym Warszawa 1

w rozdzielni przesyłek urzędowych i niemieckiej poczty polowej, gdzie praca

odbywała się pod ścisłym nadzorem hitlerowców. W mojej pamięci z tamtych lat

utkwił fakt świadczący o solidarności i poświęceniu zatrudnionych tam Polaków.

Pewnego dnia niespodziewanie na zmianie popołudniowej została zarządzona

osobista rewizja wszystkich zatrudnionych mężczyzn. Na twarzy jednego bardzo

młodego kolegi – segregatora Nowakowskiego, wystąpił mocny rumieniec, okazywał

on też znaczne zdenerwowanie, na co koleżanka Irena R. (Jednaszewska) pierwsza

zwróciła uwagę. Nie zwracając uwagi na grożące jej niebezpieczeństwo podbiegła do

2 fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego (materiały do „Kroniki

Warszawa” z 1982 roku 3 Ibidem

4 Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego

PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego

Page 11: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 11 | S t r o n a

Nowakowskiego, stojącego już w szeregu, który wręczył jej jakąś przesyłkę. Ten

szlachetny i pełen poświęcenia czyn Ireny R. uratował młodzieńca od niechybnej

śmierci.” 5

Przytoczone powyżej wspomnienie świadczy o tym, jakim człowiekiem był mój

dziadek. Nie napisał w zasadzie nic o sobie – jedynie zwykły encyklopedyczny fakt:

„w czasie okupacji pracowałem…”, a dalej już o poświęceniu innych. O swoim

poświęceniu nie wspomniał ani słowa… a było ono wielkie, ponieważ dla celu

wyższego ryzykował nie tylko swoje życie, ale także swojej żony i jedynego dziecka.

Z opowiadań dziadka zapamiętałem, że w mieszkaniu tym mieli także

czasowe schronienie Żydzi zbiegli z Warszawskiego Getta. Kilku z nich poprzez

manipulacje dokumentami po zmarłych krewnych mojego dziadka (przyrodnie

rodzeństwo) stali się tymczasowo Tykwińskimi. W ten sposób tragiczna śmierć

Wacława, Heleny i Marii nie stała się bezsensowna, bo po części przyczyniła się do

uratowania innych ludzkich istnień. Dziadkowie przez pewien czas ukrywali również

żydowskiego chłopca, który był dokładnie w wieku mojej mamy. W domu dziadków

znalazł się na krótko przed wybuchem powstania w warszawskim getcie (około

marca 1943 roku). Z opowiadań mamy pamiętam, że bardzo zżyła się z tym

chłopcem – prawdopodobnie był on jej pierwszą, jeszcze dziecinną miłością.

Niedaleko domu moich dziadków – przy wiadukcie na Obozowej, stacjonował stały

niemiecki posterunek. Było to wielkie zagrożenie dla okolicznych mieszkańców,

ponieważ cały czas byli pod „czujnym okiem” hitlerowców. W tej dosyć niewygodnej

i niebezpiecznej sytuacji był jednak pewien plus. Niemcy znali moją mamę i jej

rodziców. Moja mama, wówczas 10-letnia blondyneczka z niebieskimi oczętami,

kojarzyła się jednemu z stałych załogantów niemieckiego bunkra z jego córką,

będącą w tym samym wieku. Z opowieści dziadka pamiętam jedną historię z tym

związaną. Pewnego popołudnia w domu dziadków na Ożarowskiej pojawił się

niespodziewanie tenże właśnie Niemiec. W tym czasie w domu ukrywał się już

żydowski chłopiec, a dosłownie kwadrans wcześniej zakończyło się szkolenie bojowe

części oddziału dziadka. Gdy Niemiec pojawił się w progu domu mój dziadek

dosłownie zdrętwiał. Przed oczami przewinęło mu się całe dotychczasowe życie –

myślał, że za chwile wydarzy się jakaś tragedia… Stało się jednak zupełnie co

innego. Niemiec przyniósł dla mamy czekoladę, a dla dziadków chleb i jakieś

konserwy. Dziadek znał niemiecki, tak więc szybko nawiązała się nić porozumienia

z niemieckim żołnierzem. Byli mniej więcej w tym samym wieku – żołnierz

opowiedział wtedy o swojej rodzinie, o córce wyglądającej tak samo jak moja mama

i o tęsknocie za bliskimi. Przepraszał nawet mojego dziadka, że tak wtargnął bez

zaproszenia i obiecał, że zawsze jak będzie mógł to pomoże. Mówił też żeby się go

nie bać. Stwierdził, że dużo widzi, ale wszystko co zobaczy zachowuje tylko dla

siebie… Zarówno działalność konspiracyjna, jak i przechowywanie Żydów było przez

Niemców karane śmiercią. Dziadek nigdy nie dowiedział się, co naprawdę wiedział

ten wzbudzający zaufanie Niemiec. Nie mógł dłużej ryzykować... Szkolenia bojowe

5 Ibidem

Page 12: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 12 | S t r o n a

w jego domu zostały przerwane. Kilka dni później wywiózł swoją rodzinę

i żydowskiego chłopca gdzieś na wieś – nie pamiętam jej nazwy. Jedyne co

zapamiętałem to nazwisko księdza, który był tam proboszczem i ponoć nimi

wszystkimi się zaopiekował – był to ks. Rej. W jedynym ocalałym albumie zachowało

się nawet jego zdjęcie. Po kilku tygodniach dziadek powraca do Warszawy.

Nie pojawia się już na Ożarowskiej – przez pewien czas mieszka u swojego brata

Cześka, na Bednarskiej 25.

Halina i Mieczysław Tykwińscy – Warszawa 1943 rok

Nadchodzi 1 VIII 1944 roku – data, którą zna każdy warszawiak. Mój dziadek na

krótko przed godziną „W” dociera do punktu koncentracji, który mieścił się na ulicy

Mokotowskiej 65, gdzie już od 28 VII gromadzili się żołnierze z jego plutonu

wchodzącego w skład 1 kompanii Baonu „Ruczaj” dowodzonego przez rtm. „Ruczaja”

(Czesława Grudzińskiego)6. Baon (Batalion) „Ruczaj” składał się z czterech kompanii

i organizacyjnie wchodził w skład VII Zgrupowania, Rejonu II (Śródmieście

południowo-wschodnie), Obwodu I (Śródmieście, Stare Miasto) w Okręgu AK

Warszawa. Głównym zadaniem VIII Zgrupowania wyznaczonym na godzinę „W” było

opanowanie obiektów tzw. „dzielnicy policyjnej” mieszczących się w rejonie

6 Czesław Grudziński s. Kajetana i Barbary urodzony 14 V 1908 roku w Chotowo (obecnie Białoruś),

zm. 27 X 1948 roku (Otrębusy) – rotmistrz służby stałej (kawaleria), w niektórych źródłach mylnie nazywany Czesławem Lisowskim

Page 13: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 13 | S t r o n a

Al. Szucha i Alej Ujazdowskich. Gdy nadeszła godzina „W” 136 pluton pocztowy

składał się z 38 żołnierzy i 4 sanitariuszek – jedna z nich pełniła równocześnie

funkcje łączniczki dowódcy plutonu.

Niepełny wykaz kadry plutonu pocztowego PN/AK nr 136 (źródło: Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu

pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego)

Na łącznie 42-osobowy oddział przypadał 1 pm (Sten), 6 pistoletów, 14 granatów

i kilka skrzynek z butelkami zapalającymi. 7 Obszar, w którym mógł walczyć mój

dziadek (Śródmieście-Południe) rozciągał się na południe od Alei Jerozolimskich

do Placu Zbawiciela i przyległych ulic na tyłach niemieckiej dzielnicy policyjnej.

Od Wschodu granica tego obszaru biegła alejami Ujazdowskimi od rogu Chopina do

Placu Trzech Krzyży obejmując także pobliską okolicę w kierunku ulic Wiejskiej,

Frascati, Książęcej oraz część domów na Brackiej pomiędzy Żurawią i Nowogrodzką.

Od strony zachodniej linia graniczna obszaru była nieregularna i przebiegała od Alei

Jerozolimskich parzystą stroną ulicy Marszałkowskiej do ulicy Wspólnej, Wspólną

do Emilii Plater, a następnie Noakowskiego i Polną za róg Mokotowskiej.

7 http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm

Page 14: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 14 | S t r o n a

Mieczysław TYKWIŃSKI - niedługo przed wybuchem Powstania Warszawskiego

Z własnoręcznie spisanych wspomnieniach tamtych dni dziadek stwierdza: – „[…] od

1 VIII 1944 r. do 6 X 1944 r. brałem czynny udział w Powstaniu Warszawskim

w batalionie szturmowym rtm. Ruczaja w kompani dowodzonej przez por. Szkota

(Eugeniusza Zajewskiego) w następujących walkach o zdobycie gmachów: -

Gestapo wejście od placu Zbawiciela, - Min. Spr. Wojskowych przy ul. 6 sierpnia, -

Pasty przy ul. Pięknej (grupa pod dow. por. Zbigniewa), - Doliny Szwajcarskiej -

gmach Kuczery, - ambasady szwajcarskiej, francuskiej, czechosłowackiej oraz

odpieraniu wszelkich ataków w Alejach Ujazdowskich”.8 W tym cytacie występują

zapewne pewne nieścisłości. Oczywiście należy brać pod uwagę, że wspomnienia

dotyczące szlaku bojowego i jego współuczestników spisywane były prawie 40 lat po

zakończeniu Powstania Warszawskiego. Pewne wydarzenia, daty i nazwiska mogły

ulec zatarciu lub przeinaczeniu. Przykładem powyższego może być chociażby postać

por. „Szkota” – dowódcy kompanii. Wymieniona osoba nie występuje w jakichkolwiek

innych wspomnieniach „Ruczajowców”, nie jest wymieniany ani jako dowódca, ani

nawet jako żołnierz żadnej z kompanii.

Biorąc pod uwagę początkową ilość uzbrojenia 136 plutonu pocztowego PN/AK

można uznać, że walczyli oni dosłownie „z gołymi rękami”. Pierwszego dnia

powstania znacząca część tego uzbrojenia wykorzystywana była w ataku na

Al. Szucha od strony ul. Litewskiej, w którym brała udział drużyna „Blizny” (Jerzy

Bobiński) i sekcja „Łabędzia” (Aleksander Lebiedziński). Reszta plutonu „budowała

w tym czasie barykady, obsadzała je i broniła Al. Ujazdowskich i Mokotowskiej

8 fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit

Page 15: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 15 | S t r o n a

od strony Placu Trzech Krzyży.”9 Czy jednak powstańcom do brawurowych ataków

potrzebna była broń?

Pierwszego dnia powstania niewielka grupka jednej z kompanii Baonu „Ruczaj”,

uzbrojona w „granaty i butelki z benzyną”, po zaledwie 89 minutach walki zdobywa

koszary SS przy ul. Koszykowej 38. Pomimo tak symbolicznego uzbrojenia

„do niewoli wzięto 72 esesmanów, zdobyto cenną broń i amunicję, samochód

pancerny oraz ciężarówkę wyładowaną żywnością, ubraniami i medykamentami.”

Warto zaznaczyć, że w ataku tym brali udział czołowi polscy tenisiści: bracia Ignacy

i Ksawery Tłoczyńscy, Czesław Spychała i Antoni Smordowski oraz trzykrotny

lekkoatletyczny mistrz Polski w sztafecie 4x400 m, pięcioboju i skoku w dal Tadeusz

Hanke. 10 Pierwszego dnia powstania Zgrupowanie „Ruczaj” miało opanować

obiekty dzielnicy policyjnej wokół Al. Ujazdowskich i Al. Szucha. Całego planu nie

udało się jednak zrealizować. W brawurowy sposób zdobyto gmach byłego

Poselstwa Czeskiego (Koszykowa róg Al. Róż) , który niedługo przed wybuchem

powstania został umocniony betonowymi bunkrami, zasiekami i kozłami z drutu

kolczastego. Załogę bunkrów stanowiła dobrze uzbrojona narodowa mieszanka

ponad stu Niemców, Kałmuków i Ukraińców. W ataku brało udział około 40

powstańców, z czego zasadniczą grupę stanowiło zaledwie 20 ludzi pod

dowództwem pchor. „Groma" (Zbigniew Domański). Ich uzbrojenie to zaledwie kilka

karabinów i pistoletów 6 gamonów (granatów angielskich z plastykiem) i 15 „filipinek”

(granaty powstańczej produkcji). Niemcy nie wytrzymali jednak naporu powstańców.

Jeńcy zeznali, że „wydawało im się, jakby uderzyło na nich 500 uzbrojonych po zęby

powstańców.” W ręce powstańców wpada 20 peemów, kilkanaście karabinów,

bardzo dużo granatów – do niewoli wzięto ponadto 70 jeńców. W ataku zginęło

5 powstańców, a 20 było rannych, w tym wszyscy oficerowie.11

W pierwszych dniach powstania ”Ruczajowcy” opanowali Pl. Zbawiciela, budynek

byłego Departamentu Kawalerii i Artylerii przy ul. Marszałkowskiej, budynek byłego

Poselstwa Czeskiego oraz zniszczone budynki byłego Ministerstwa Spraw

Wojskowych przy ul. 6 sierpnia 1/3/5. Porażką skończyły się ataki na silnie

obsadzony i zażarcie broniony gmach siedziby Gestapo przy Al. Szucha. Nie zdobyto

także rejonu Sejmu i Pl. Trzech Krzyży. W tym czasie w okolicach Al. Szucha Niemcy

wykonują masowe egzekucje na ludności cywilnej zwożonej z okolic. Były to

reperkusje ataku na siedzibę Gestapo – rozwścieczony Himmler nakazał

eksterminacje wszystkiego i wszystkich, bez względu na wiek i płeć.

Do 5 VIII straty powstańców były na tyle duże, że konieczne było przegrupowanie

i reorganizacja pododdziałów. Dotychczasowe VII Zgrupowanie „Ruczaj” zostało

przekształcone w batalion, wiele kompani i plutonów przestało fizycznie istnieć, przez

co łączono je w nowe związki taktyczne. Pozostałości plutonów 136 – 139 połączono

9 http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/ruczaj.htm

10 http://www.muzeumsportu.waw.pl/wystawy/archiwum/2013/115-z-kortow-na-barykady

11 S.Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989

Page 16: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 16 | S t r o n a

w kompanię „Tadeusz” dowodzoną przez por. „Tadeusza Czarnego” (Tadeusz

Słomiński). Z innych ocalałych plutonów stworzono kompanię „Habdank”, która

tworzyła zasadniczy trzon ataku na siedzibę dowództwa SS i Policji

w Al. Ujazdowskich 23, nazywaną bunkrem Kutschery – zdobytą 15 VIII. 12

Na przełomie sierpnia i września kompanie „Tadeusz” i „Habdank” toczyły ciężkie

boje o „Dolinę Szwajcarską”. 13 Zadaniem Batalion „Ruczaj” było także

wspomaganie w walkach innych oddziałów powstańczych walczących w pobliżu.

W dniu 8 VIII na Ożarowskiej mieszka przyrodni brat mojego dziadka – Zygmunt.

Przyjechał z Jędrzejowa (kieleckie) kilka miesięcy wcześniej, po tragicznej śmierci

swojego syna Władysława (żołnierza Wywiadu AK). Od kilku dni na Woli działy się

straszne rzeczy – wymordowano kilkadziesiąt tysięcy cywilnych mieszkańców. Tego

dnia niemieccy siepacze wkroczyli również do jego domu. Zygmunta, jego żonę

Helenę, ich najmłodszą córkę Zofie (wówczas 18-letnią) oraz rodzoną siostrę Heleny,

a także sąsiadów z pobliskich domów zapędzono do niewielkiego budynku

przypominającego bunkier. Do wnętrza wrzucono granaty… Przeżyła tylko siostra

Heleny – Janina Napiórkowska z domu Umiastowska. O śmierci swojej rodziny mój

dziadek dowiedział się dopiero po zakończeniu wojny. Losy tej rodziny to już zupełnie

inna opowieść…

Jedną z najistotniejszych i najdłużej trwających akcji Batalionu „Ruczaj” były próby

zdobycia tzw. „Małej PAST-y” – to potoczna nazwa posesji Urzędu Telefonów

Miejscowych Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej (PAST), przy ul. Piusa XI 19,

obecnie ul. Piękna 19 w Śródmieściu Południowym. Pierwsze natarcie odbyło się

natychmiast po rozpoczęciu powstania. Kolejne natarcia w dniach 3, 4, 5, 10 VIII –

niestety nieskuteczne. W ostatnim natarciu udało się jednak zniszczyć jeden z dwóch

bunkrów przed gmachem oraz poważnie uszkodzono parter i trzecie piętro. 14

Niemieckie gniazdo oporu w budynkach „Małej PAST-y” stanowiło bardzo poważne

zagrożenie nie tylko dla powstańców, ale także ludności cywilnej. W zasięgu

niemieckiej broni maszynowej znajdowała się ul. Piusa XI, a także częściowo ulice:

Krucza, Mokotowska i Aleje Ujazdowskie. Budynek "Małej PAST-y" będąc

izolowanym punktem oporu wewnątrz obszaru polskiego, wiązał znaczne siły

powstańcze. Dodatkowym utrudnieniem w zdobyciu tego newralgicznego punktu była

bliskość pozycji niemieckich w dzielnicy policyjnej, z silną obsadą gmachu Gestapo

przy Al. Szucha. Z tej strony niemiecka załoga PAST-y oczekiwała odsieczy.

12

„bunkier Kutschery” – okupacyjna siedziba SS-Brigadeführer und- Generalmajor der Polizei Franz Kutschera (przedwojenna siedzib Poselstwa Holenderskiego w Alejach Ujazdowskich 23) 13

Przed wojną bardzo popularny park z licznymi atrakcjami wypozcynkowo-rozrywkowymi, z licznymi pawilonami kawiarnianymi w stylu „architektury szwajcarskiej”. W 1939 roku utracił swoją popularność ze względu na bliskość siedziby Gestapo w Alei Szucha. W czasie powstania przebiegała tędy linia walk, w trakcie których dolina uległa kompletnemu zniszczeniu. Park zajmował obszar od ulicy Pięknej, do Alei Róż po przebitą w XIX wieku ulicę Fryderyka Chopina 14

M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy VII Zgrupowania AK "Ruczaj" w Powstaniu Warszawskim 1944 r., Warszawa 1998 s.130

Page 17: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 17 | S t r o n a

Z gmachu Gestapo wyruszały czołgi i duże grupy żołnierzy. Zdarzały się sytuacje,

w których Niemcy wykorzystywali jako „żywe tarcze” zatrzymane po drodze polskie

kobiety. Pewnego sierpniowego dnia taki właśnie konwój, składający się z kolumny

czterech czołgów typu Pantera i dużej grupy żołnierzy wyruszył z Szucha w kierunku

Piusa. Do „osłony” kolumny zabrano kilkadziesiąt kobiet z grupy więzionej

w Gestapo oraz z zatrzymanych przy ul. Chocimskiej i Koszykowej. Część z nich

siedziała na czołgach, pozostałe szły obok przemieszane z niemieckimi żołnierzami,

których wielu pozakładało damskie chustki i płaszcze. 15 Przez takie działania

okupanta zebranie odpowiednio dużej liczebnie i ogniowo grupy szturmowej było

bardzo utrudnione. Zbyt duże siły powstańcze zaangażowane były w uszczelnianie

pierścienia zamykającego.

Kolejny szturm zaplanowano na dzień 23 VIII. W tej właśnie akcji brał udział mój

dziadek. Atak planowano już w nocy z 21 na 22 VIII – „w nocy z 21 na 22 sierpnia

o godz. 2.45 oddziały przygotowane do szturmu rozpoczęły zajmowanie stanowisk.

Na dachu przecięto przewody telefoniczne i energetyczne. O godz. 4.15 saperzy

zdetonowali ładunki wybuchowe założone na kierunkach szturmu od strony

zachodniej. Niestety wyłom powstały w wyniku wybuchu w narożniku dachu był tak

mały, że żołnierze musieli się przeciskać pojedynczo.” 16 Tego rodzaju atak nie

przyniósł oczekiwanego rezultatu. Oprócz frontalnego ataku rozważano także inne

metody, które zmusiłyby Niemców do opuszczenia stanowisk. Jedną z nich było

podpalenie. Specjalnie w tym celu saperów wyposażonych w dwa miotacze ognia.

Płomienie miotaczy o zasięgu 50 m okazały się jednak mało skuteczne. 7 rano

powstańcy jeszcze raz wykorzystali miotacze i butelki zapalające – wzniecili pożar

w zachodniej oficynie, również bez większego skutku. Dwie godziny później

wprowadzenia do akcji motopompy. Niemcy jednak udaremnili atak – strzelec

wyborowy przestrzelił dyszę motopompy, a potem postrzelił w głowę żołnierza

kierującego dyszą motopompy. Po pewnym czasie podjęto jeszcze jedną próbę –

kilku powstańców wyposażonych w drabinę oblało strumieniem benzyny ścianę

budynku głównego i przyległej oficyny. Mój dziadek brał udział w tej akcji, co zostało

nawet uwiecznione przez powstańczego fotografa.

15

http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html 16

M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 96-97

Page 18: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 18 | S t r o n a

Próba podpalenia oficyny „Małej PAST-y” – na drabinie z przewodem od motopompy mój dziadek

Źródło: Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944

[w:] http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/pasta.html

Gdy prawie po 40 latach od tamtych wydarzeń (1982 rok) mój dziadek wraz z grupą

pozostających przy życiu żołnierzy 136 plutonu pocztowego PN/AK spisywali swoje

wspomnienia, rozważali również inne możliwości podpalenia Małej PAST-y (zostało

to spisane w formie jednostronicowego maszynopisu, który posiadam w swoich

zbiorach): „O ile chodzi o podpalenie Małej Pasty, to taka możliwość istniała od

samego początku powstania przy pomocy użycia zwykłej zapałki lub butelki

zapalającej z benzyną, a więc bez trudności związanych z użyciem specjalnej

pompy-miotacza benzyny. Przylegająca do Małej Pasty frontowa część budynku

Piusa Nr 21 od strony ul. Marszałkowskiej, była wówczas zburzona, gruz

uprzątnięty, tak że cała ściana szczytowa Małej Pasty była dostępna. Zaraz 2-go

sierpnia z rana, gdy pod Małą Pastą z pl. Zbawiciela przybyła drużyna plutonowego

„Blizny” (Jerzego Bobińskiego) z plutonu 136, żołnierze wykuli w ścianie szczytowej

prostymi narzędziami /młotek, oskard, łom/ otwór o średnicy ponad 3 metrów przez

który to otwór swobodnie mogli wchodzić do sutereny pod budynkiem głównym.

Drużyna „Blizny” była za słaba aby przez ten otwór zaatakować Niemców. Wkrótce

Page 19: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 19 | S t r o n a

Niemcy otwór ten od wewnątrz zatarasowali różnymi meblami. Wystarczyło wrzucić

na tę drewnianą zaporę zapałkę lub butelkę zapalającą z benzyną by spowodować

groźny pożar, a uciekających w czasie pożaru w dzień z tego obiektu Niemców

wyłapać, ale nikomu z żołnierzy-pocztowców nie przyszło na myśl aby samemu

podpalać własny dom. Sądzę, że kpt. „Piorun”, który był pod „Małą Pastą” tylko

przelotnie nie wiedział o tej możliwości. Zastosowanie obok pompy również i tej

metody podpalenia „Małej Pasty”, przyczyniłoby się do zajęcia tego obiektu już w

pierwszym dniu szturmu generalnego tj. 22 sierpnia 1944 r. w dzień.”

Maszynopis z 1982 roku, który miał być wykorzystany w artykule w „Kronika Warszawy” – autorem był

prawdopodobnie Mieczysław Ćwikowski ps. „Zbigniew”

Niemcy zaczęli uciekać – była noc 23 VIII 19444 roku… Wydarzenia te, tak oto

wspominał dowódca mojego dziadka, por. „Zbigniew” – Mieczysław Ćwikowski:

„około godziny 2.20 nad ranem Niemcy zaczęli niepostrzeżenie opuszczać budynek.

Noc była ciemna, zaczynał padać deszcz. Moment ucieczki został zauważony przez

Page 20: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 20 | S t r o n a

powstańców. Jeden z oddziałów bat. Ruczaj pod moim dowództwem wdarł się do

wnętrza gmachu biorąc do niewoli 23 Niemców i uwalniając 22 zakładników.” 17

Niemiecka załoga „Małej PAST-y” liczyła 117 osób. Dysponowali dosyć dużą siłą

ognia: ponad 180 karabinów i pistoletów maszynowych, setki granatów

i pancerfausty. Do niewoli, według różnych dokumentów i relacji dostało się około

65-76 jeńców, zginęło około 18-21 Niemców. Co najmniej 15 wraz z dowódcą

por. Jungiem przedarło się przez pierścień oblężenia i dotarło do pozycji

niemieckich. Budynek „Małej PAST-y” był przez kilka dni siedzibą batalionu „Ruczaj”.

Od 6 IX przeniosła się tam z Jasnej Komenda Głowna AK. Po upadku Powiśla (7 IX)

wzmogło się ostrzeliwanie powstańczych pozycji na Śródmieściu Południowym

z artylerii ciężkiej, a także znacząco wzrosła ilość bombardowań. Niektóre ulice,

a nawet budynki na tych ulicach przechodziły z „rąk do rąk” czyniąc w ten sposób

granicę między walczącymi stronami niezwykle płynną. 18

W walkach o gmach „PAST-y” (dużej) na Zielnej brała udział bratanica mojego

dziadka – Jadwiga (córka Zygmunta i Heleny zamordowanych przez faszystów 8 VIII

na Woli), wówczas 20-letnia dziewczyna. Gmach PAST-y został zdobyty 3 dni

wcześniej niż „Mała PAST-a” – 20 VIII 1944 roku.

Przez kolejne dni Batalion „Ruczaj” w dalszym ciągu walczy w obszarze

Śródmieścia-Południe broniąc ulice Chopina, Koszykową i Natolińską oraz Plac

Zbawiciela. Pozostaje tam do kapitulacji Powstania Warszawskiego w dniu 2 X 1944

roku. Straty batalionu liczącego około 1 500 żołnierzy w czasie Powstania

Warszawskiego wyniosły ponad 250 zabitych.

17

M. Ćwikowski "Zbigniew", Śladami walk żołnierzy… Op.Cit. s. 88-89 18

http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/obwod_I.htm

Page 21: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 21 | S t r o n a

W swoich wspomnieniach dziadek stwierdza: „[…] po zakończeniu powstania

zostałem wywieziony wraz z grupą kolegów z baonu do obozu pracy

w Niemczech Berlin Gesundbrunnen gdzie przebywałem do 27 IV 45 r. (właściwie

cała nasza grupa uciekła) i przedostałem się przy pomocy wojsk radzieckich do

Warszawy." 19

Z zachowanej karty meldunkowej sporządzonej w Berlin Gesundbrunnen

wynika, że dziadek znalazł się tam 18 X, a zarejestrowany został 20 X 1944 roku.

Jako miejsce przeznaczenia zapisano obóz pracy "PFALGLAF" (fabryka

akumulatorów).

Dokument z obozu pracy z 20 X 1944 roku

W dniu 27 IV 1945 roku z grupą kolegów ucieka z obozu i powraca do Warszawy…

Z domu na Ożarowskiej nie pozostało nic… gruz i wielka dziura w ziemi po

niemieckich bombardowaniach. Tak jak większość warszawiaków musiał swoje życie

rozpocząć od nowa… Wraz z bratem Czesławem sprzedali to, co zostało z ich

rodzinnego domu na Ożarowskiej. W 1947 roku Mieczysław występuje jako strona

w umowie sprzedaży „pustego placu budowlanego o powierzchni 1097 m²

położonego wcześniej w kolonii Koło nr 628A, ujętego w rejestrze hipotecznym

nr 2030.” 20 W akcie sprzedaży podaje się adres zamieszkania Mieczysława w 1947

roku – Olsztyn, ul. 22 Stycznia nr 3. Wymienia się także podstawę ustalenia

tożsamości: „w braku rekognosentów, stwierdziłem tożsamość na podstawie

okazanej mi przez […] Mieczysława Tykwińskiego legitymacji z fotografią wydanej

19

fragment własnoręcznie spisanych wspomnień z Powstania Warszawskiego…Op.Cit 20

akt z dnia 25 IV 1947 roku, Rep. Nr 337

Page 22: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 22 | S t r o n a

przez Dyrekcję Poczt i Telegrafów w Olsztynie w dniu 11 września 1946 roku nr

18/1.”21

Moi dziadkowie i mama w Olsztynie pojawili się na pewno przed 20 VII 1945

roku – tak przynajmniej wynika z zachowanego dokumentu zatrudnienia mojej babci,

która w tym dniu została zatrudniona w Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Olsztynie.

Dlaczego akurat w Olsztynie? To pytanie pozostanie zapewne już bez odpowiedzi.

Można jedynie zakładać, że było to podyktowane możliwością zapewnienia bytu

rodzinie. Olsztyn w przeciwieństwie do Warszawy nie był aż tak zniszczony. Do 1945

roku dotrwał w zasadzie bez większego szwanku. Dopiero wyzwoliciele z Armii

Czerwonej w styczniu 1945 roku rozpoczęli niczym nieuzasadnione podpalanie

niezniszczonego miasta. W tym czasie ponad 1 000 budynków legło w gruzach,

co stanowiło 36% stanu nieruchomości miasta. Rosjanie zniszczyli sieć elektryczną,

wodociągową, kanalizacyjną i gazową, a dworzec kolejowy wysadzono w powietrze

w lutym 1945 roku. Pierwsze transporty z przesiedleńcami z Kresów Wschodnich

dotarły do Olsztyna w maju 1945 roku. W dniu 23 V 1945 roku władze radzieckie

przekazały zniszczone miasto polskiej administracji. Olsztyn po wojnie najpierw był

stolicą Okręgu Mazurskiego, następnie województwa olsztyńskiego.22

Być może moi dziadkowie i mama przybyli do Olsztyna z falą osadników

w maju 1945 roku. Urząd Pocztowy Nr 1 (zwany Pocztą Główną) w okresie

powojennym rozpoczął swoją działalność w dniu 13 IV 1945 roku, lokując się

w zabytkowym gmachu poczty z 1887 roku przy ul. Wilhelmińskiej (po wojnie

Pieniężnego). Przez pierwsze lata powojenne dziadkowie mieszkają przy ulicy

22-Stycznia, między Emilii Palter, a 1-go Maja. W tamtym okresie dziadek jest

pracownikiem Obwodowego Urzędu Pocztowego Olsztyn 1, przy ul. Pieniężnego 21

(dawna Wilhelmowska).

Mieczysław TYKWIŃSKI pierwszy od prawej – Olsztyn (między 1947-1950 rokiem)

21

Ibidem 22

http://www.historia.olsztyn.pl/pod-panowaniem-prusko-niemieckim-1772-1945.html

Page 23: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 23 | S t r o n a

W dniu 10 II 1946 roku wstępuje do Polskiej Partii Socjalistycznej (numer rejestru

523, legitymacja członkowska Nr 250522). Od 2 VIII 1949 roku był również członkiem

Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 0020580).

Legitymacja PPS z 1946 roku

Legitymacja Związku Zawodowego Pracowników Łączności z 1972 roku

Page 24: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 24 | S t r o n a

Lata powojenne, to budowanie wszystkiego od nowa. Dziadek chcąc zapewnić

swojej rodzinie lepszy byt powrócił do dodatkowego zajęcia, którym się wcześniej

parał – ambulanse pocztowe. Nie było to już jednak to, co przed wojną. Życia

rodzinnego prawie nie miał, a pieniędzy wystarczało ledwie na potrzeby bieżące.

Mieczysław Tykwiński (piąty od prawej)

z pracownikami Ambulansów Pocztowych – około 1949 roku

Olsztyn – kamienica przy ul. 22-Stycznia 3 (dawne mieszkanie moich dziadków)

Do roku 1945, nazwa ulicy brzmiała Post-Straße (ulica Pocztowa), a druga część

wybudowana w latach 1914-24 brzmiała Treudank-Straße (ulica Wdzięczności). Ulica

znajduje się na południowym Śródmieściu. Ulica biegnie pomiędzy Pocztą

Główną (przy ulicy Pieniężnego) i dawnym Telegrafem, na zapleczu Centrum

Handlowego Alfa Centrum i za pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej

i Mazurskiej (zwany potocznie Szubienicami) do ulicy Emilii Plater i Reja

przy gmachu dawnej Rejencji olsztyńskiej, dzisiejszego Wojewódzkiego Sądu

Administracyjnego i Urzędu Marszałkowskiego. Dawniej od ulicy odchodiła ulica

Page 25: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 25 | S t r o n a

Fabryczna (Fabrik-Straße), która nie istnieje od wybudowania C.H. Alfa Centrum.

Nazwa ulicy upamiętnia dzień wyzwolenia miasta Olsztyna przez Armię Radziecką.23

Było to prawdopodobnie mieszkanie pocztowe (służbowe), które dziadkowie dostali

razem z pracą – to wyjaśniałoby po części powód ich zamieszkania właśnie

w Olsztynie.

W 1954 roku moi dziadkowie powracają do Warszawy. W tym czasie mój ojciec

służył w Warszawie i tam właśnie dostał wojskowe mieszkanie służbowe. Powodem

przeprowadzki były zapewne narodziny mojej siostry i konieczność pomocy w jej

wychowaniu. Dziadek, zapewne przy pomocy swojego brata Czesława podejmuje

pracę w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. W październiku 1954 roku zostaje

skierowany na kurs planowania i sprawozdawczości zaopatrzenia materiałowo-

technicznego Poczty Polskiej.

Zaświadczenie o ukończeniu kursu z 1954 roku

Pod koniec lat 50-tych XX wieku rozpoczyna pracę w Instytucie Łączności,

a dokładnie w Centralnym Ośrodku Organizacji i Mechanizacji Poczty w Warszawie

przy ulicy Grochowskiej, gdzie pracował do czasu przejścia na emeryturę.

23

https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Ar%C3%B3dmiejskie_ulice_i_place_w_Olsztynie

Page 26: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 26 | S t r o n a

Legitymacja pracownicza z 1969 roku

1958 rok, Warszawa – w mieszkaniu na Nowolipkach

Page 27: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 27 | S t r o n a

1960, Warszawa – z córką i zięciem w parku

Na początku lat 60-tych XX wieku dziadkowie stają się właścicielami

spółdzielczego segmentu położonego w podwarszawskiej Falenicy. Był to niewielki

segmentowy domek parterowy z malutkim ogrodem (dwa pokoje, kuchnia, łazienka –

łącznie 50 m²) oznaczony numerem spółdzielczym 952/9 przy ulicy Ochoczej 69.

Tam właśnie mieszkałem z dziadkami od 1965 do sierpnia 1974 roku – to były

najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa...

1968 rok w Falenickich lasach – ten mały chłopiec na rowerze to ja

Page 28: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 28 | S t r o n a

1966 rok – nad Morskim Okiem

W 1969 roku na podstawie Uchwały Rady Państwa z 14 VII 1969 roku mój dziadek

został odznaczony „Srebrnym Krzyżem Zasługi” (Legitymacja Nr 1741-69-100). Było

to coś w rodzaju uhonorowania jego 40 lat pracy zawodowej.

Legitymacja Nr 1741-69-100 z 1969 roku

Ostatnie lata swojej pracy mój dziadek poświęcił opracowywaniu pierwszego

polskiego kodu pocztowego – tego, którego dzisiaj tak powszechnie używamy.

Page 29: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 29 | S t r o n a

Był jednym z twórców tego systemu – w pierwszych książkach kodowych jego

nazwisko było wymieniane wśród zespołu autorskiego. W tamtych, jeszcze

niezinformatyzowanych czasach było to przedsięwzięcie o niezwykle dużym stopniu

trudności. Pamiętam z dzieciństwa jak dziadek przynosił do domu olbrzymie płachty

papieru z tysiącami cyferek – wtedy zupełnie nie rozumiałem do czego to mogło

służyć. Pod koniec 1971 roku przeszedł na emeryturę. System kodów pocztowych

(Pocztowe Numery Adresowe – PNA) wprowadzono już bez jego udziału – w dniu

1 I 1973 roku, na mocy zarządzenia nr 89 Ministra Łączności z 17 XI 1972 w sprawie

wprowadzenia pocztowych numerów adresowych i zmiany Ordynacji pocztowej.

W szeroko pojętej telekomunikacji przepracował ponad 40 lat swojego życia. Pod

koniec swojej pracy zawodowej został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu

Odrodzenia Polski „Polonia Restituta”.

Ze swoimi byłymi współpracownikami pozostawał jednak przez lata

w kontakcie. O moim dziadku nie zapominał również były pracodawca – w dniu 1 V

1978 roku uchwałą Głównego Zarządu ZZPŁ został odznaczony Honorową Odznaką

Związku Zawodowego Pracowników Łączności (legitymacja Nr 7396).

Legitymacja z 1978 roku

Natomiast w dniu 18 X 1983 roku (dosłownie na kilka dni przed śmiercią) Minister

Łączności nadał mu Złotą Odznakę Zasłużonego Pracownika Łączności (legitymacja

Nr 98-5-83).

Page 30: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 30 | S t r o n a

Legitymacja z 1983 roku

Między 1974-1976 rokiem mój dziadek zaczął ubiegać się o uprawnienia

kombatanckie. Nie wiem dlaczego nastąpiło to dopiero wtedy. Być może wcześniej

członkowie Armii Krajowej nie mieli takiej możliwości. W dniu 14 X 1976 roku

otrzymał legitymację członka Związku Bojowników o Wolność i Demokrację

Nr 12722/45 i został zarejestrowany pod Nr ewid. W-50722.

Legitymacja ZBoWiD z 1976 roku

Page 31: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 31 | S t r o n a

Z zaświadczenia ZBoWiD wynika, że dziadek brał udział w ruchu oporu zaledwie trzy

miesiące, czyli przez okres Powstania Warszawskiego. Jest to oczywiście nieprawda.

Do Ruchu Oporu należał od 1942 roku działając w szeregach organizacji „Polska

Niepodległa”, co zapewne w latach 70-tych XX wieku w komunistycznym państwie

nie było informacją pożądaną i godną zamieszczenia w oficjalnych dokumentach.

Zaświadczenie ZBoWiD z 1976 roku o uczestnictwie w Ruchu Oporu

Page 32: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 32 | S t r o n a

Po śmierci mojej babci w 1977 roku dziadek przeprowadził się do mieszkania moich

rodziców na Nowolipkach w Warszawie. W Falenicy zamieszkała moja siostra

z mężem i synem. Dziadek był wtedy głęboko nieszczęśliwy – utracił najbliższą

osobę, z którą spędził 45 lat życia i miejsce, które dla niego było drugą „Ożarowską”.

Dla mojego dziadka siedzenie w czterech ścianach mieszkania na trzecim piętrze

było męczarnią. Kochał ruch, prace ogrodowe, zapach kwiatów… W Falenicy miał

mały ogródek… rosło tam wszystko – od marchewki po piękne dalie i azalie.

Od wczesnej wiosny do późnej jesieni było tam zawsze kolorowo. Tego mu zapewne

brakowało… Nie oglądał się jednak na swoje potrzeby, chęci i marzenia. Segment

oddał swojej wnuczce, bo taka była wtedy potrzeba. Nigdy tego nie wypomniał, ale

cierpiał po cichu. Dobrze go znałem – wiedziałem kiedy jest smutny, zły i zaprzątnięty

swoimi wspomnieniami. Mniej więcej w tym samym czasie rodzice kupili kawałek

ziemi nad Narwią. Rok później wybudowali niewielki domek letniskowy. Dziadek

odnalazł swój azyl – mieszkał tam od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Czasami

ciężko go było namówić do powrotu. Tak jak w Falenicy pielęgnował ogród, w którym

rosło dosłownie wszystko. Pamiętam jak z sobotnio-niedzielnych pobytów na działce

przywoziliśmy całe naręcza kwiatów, świeże warzywa i owoce. Mój dziadek miał

„rękę” ogrodnika – cokolwiek wsadził do ziemi rosło i owocowało. Pod koniec lat

70-tych XX wieku pewien znajomy dziadka przywiózł z USA nasiona pomidorów.

Dziadek oczywiście posadził i wyrosły z tego dorodne sadzonki, a z nich… niezwykłe

jak na tamte czasy pomidory. Niektóre były czarno-zielone, inne żółte o dziwnym

owalnym kształcie, a jeszcze inne zupełnie zielone. Dzisiaj to już żadna rewelacja,

ale w tamtych czasach jedząc żółtego, czarnego lub zielonego pomidora czułem się

naprawdę dziwnie. Dziadek miał swoje tajemne sztuczki o których nie chciał mówić,

twierdząc, że odbiorą nam apetyt. Miał rację… dobrze, że długo to trzymał

w tajemnicy.

Około 1982 roku mój dziadek zaczął się bardzo często spotykać ze swoimi kolegami

z okresu Powstania Warszawskiego. Pamiętam, że jeździł wtedy na Ratuszową,

gdzie odbywały się spotkania żyjących członków 136 plutonu PN/AK,

3 kompanii batalionu „Ruczaj”. W spotkaniach tych uczestniczył na pewno były

dowódca mojego dziadka Mieczysław Ćwikowski, a także Władysław Wielemborek.

Innych nazwisk nie zapamiętałem. Powodem tych wielogodzinnych spotkań była

potrzeba spisania wspomnień pozostałych przy życiu żołnierzy plutonu pocztowego

PN/AK Nr 136. Efektem tych spotkań był artykuł w „Kronice Warszawy”24 W moim

archiwum zachował się fragment spisanego przez mojego dziadka szlaku bojowego

– materiał ten został użyty w „Kronice Warszawy”, a także w tym opracowaniu.

24

Kronika Warszawy nr 3/4 (51-52), 1982, s. 87-105, M.Ćwikowski, Śladem walk plutonu pocztowego PN/AK Nr 136 w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego

Page 33: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 33 | S t r o n a

Własnoręcznie spisane wspomnienia z Powstania Warszawskiego (szlak bojowy) – materiał do Kroniki

Warszawy z 1982 roku

Page 34: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 34 | S t r o n a

Na początku października 1983 roku ścieląc swoje własne łózko dostał wylewu krwi

do mózgu. Nigdy wcześniej na nic poważnego nie chorował. Miał owszem cukrzycę,

ale „żył” z nią przez długie lata bez większych przygód. Nigdy nawet nie był

u dentysty – w podeszłym wieku miał wszystkie swoje zęby. Zmarł w poniedziałek

wieczorem, dnia 24 X 1983 roku…

Akt zgonu Nr VI-2548/83 USC Praga-Południe

Page 35: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 35 | S t r o n a

Gdy zachorował, a później umarł byłem daleko od niego. Od 26 IX 1983 roku byłem

kadetem szkoły wojskowej. Przyjechałem dopiero na jego pogrzeb… Wtedy właśnie

nastąpiło dosyć dziwne wydarzenie. Na pogrzeb dziadka pojechałem w mundurze –

mogłem przebrać się w cywilne ubranie, ale jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że mam

pojechać właśnie w mundurze. W tym samym czasie w dalekim Szczecinie służbę

wojskową odbywał mój najlepszy przyjaciel – Zbyszek. Jakie było moje zdziwienie,

gdy przed cmentarną kaplicą na Wólce Węglowej zobaczyłem go – również

w elegancko wyprasowanym mundurze. W przeciwieństwie do mnie on był już

„starym” żołnierzem kończącym niedługo służbę. Widok wyprasowanego,

wystrzyżonego i „dociągniętego” regulaminowo „starego” żołnierza budził pewne

zdziwienie. Gdy zapytałem go co tu robi, powiedział, że miał sen… Przyśnił mu się

mój dziadek i kazał być w mundurze określonego dnia i godziny na cmentarzu.

Początkowo myślałem, że Zbyszek po prostu próbuje jakoś rozładować ciężką

i smutną atmosferę i wymyśla jakieś niestworzone historie. Okazało się jednak,

że nie były to fantazje wesołka. Sen był ponoć tak sugestywny, że Zbyszek nie mógł

już tamtej nocy usnąć. W środku nocy zaczął prasować swój wyjściowy mundur

i polerować buty. Rano poszedł do swojego dowódcy i poprosił go o przepustkę.

Na pogrzeb przyjechał prosto z dworca. Mój dziadek bardzo lubił Zbyszka – traktował

go jak swojego „przyszywanego” wnuka. I tak we dwóch stanęliśmy przy jego grobie.

Pożegnaliśmy go jak żołnierze, żegnają innego żołnierza… w milczeniu, na

baczność, oddając honory... Można powiedzieć, że miał pogrzeb z asystą wojskową.

Pochowany został na Cmentarzy Północnym na warszawskiej Wólce Węglowej –

kwater W-XI-3-9-17.

Page 36: Tykwiński Mieczysław - monografia

Piotr Paweł CYPLA/gencypla.pl 36 | S t r o n a

19311928

19461943 1976

1935

Warszawa, 14 września 2015 roku