Gandalf.com.pl · 2010-12-20 · doczołgałsiędozapasowegowejściadopiwniczkiitam...
Transcript of Gandalf.com.pl · 2010-12-20 · doczołgałsiędozapasowegowejściadopiwniczkiitam...
Lublin 2010
Oblicza Wędrowycza:
1. Kroniki Jakuba Wędrowycza 2. CzarownikIwanow 3. Weźmiszczarnokure... 4. ZagadkaKubyRozpruwacza 5. Wieszaćkażdymoże 6. Homobimbrownikus
Pawłowi Siedlarowi i Jarosławowi Grzędowiczowi, bez których zachęty i pomocy Jakub Wędrowycz pozostałby
tylko niewykorzystanym pomysłem...
Jakub Wędrowycz drgnął nie-znacznie, gdy nie wiadomo
przez kogo wystrzelona kulaurwałamukawałekuchaizagłę-biłasięwścianieszopy.Brwista-ruszkauniosłysięlekkodogóry.Rzadkosięzdarzało,żebyktośgo
chciałzastrzelić,azwłaszczawtakipięknyjesiennypo-ranek,aleskoroktośwłaśnieusiłowałtozrobić,niebyłoczasudostracenia.
Wnastępnymułamkusekundyleżałjużplackiemnaziemi,ajegowłasnyrewolwer,odbezpieczony,tkwiłwspracowanejdłoni.Kolejnypociskzagłębiłsięwdrzwidobrepółmetraodjegogłowy.Jakubwydobyłzkieszeniokularyizałożyłjenanos.Chwilępóźniejrozbryznęłasięziemia,zasypującjedużąilościąpiasku.Zakląłwście-kleizacząłsięczołgać.Wróg,usadowionyniewiedziećgdzie,alewkażdymraziedośćdaleko,umilałmupeł-zanie,wystrzeliwująckolejnepociski.
Głuchozabrzęczałotrafionewiadro.Rozprysłasięszyba w oknie szopy. Zadzwoniła rynna. Egzorcysta
Zabójca
doczołgałsiędozapasowegowejściadopiwniczkiitamdopieroodetchnął zulgą.Kimkolwiekbył ten,którystrzelał,zcałąpewnościąchciałgozabić.Jakubprzeżyłjużtylezamachównaswojeżycie,żeczułtowkościach.Ściągnąłzgłowyczapkęiuniósłjąnakawałkukijaprzezdymnik.Nicsięniestało.Gdyjednakwysunąłjąprzezdrzwipiwniczki,niewidocznysnajperznowudałoso-bieznać.Uderzeniekuliprzebiłoczapkęiwyrwałosta-ruszkowidrągzręki.Sądzączposzarpanegokońcakija,strzelecużywałwrednegokalibruipaskudnierozpry-skowychpocisków.Jakubposkrobałsięlufąrewolweruzauchem.Następniezaryglowałdrzwiiwydobywszyzkątabutelkębimbru,pociągnąłzlubościąsolidnyłyk.
–Jeślinaprawdęchcemniezabić,tozaraztubędzie–wydedukował.
Półflaszkipóźniejusłyszałodgłosyskradania.Ktośmajstrowałprzydrzwiachwiodącychdopiwniczki.Ja-kubczknął,poprawiłtkwiącyzapaskiemmajcheriod-bezpieczywszyrewolwer,podkradłsiędodrzwi.Tenpodrugiejstroniewsadziłwszczelinęostrzeładnegonie-mieckiegonożykadługościdobrychtrzydziestucenty-metrówiusiłowałpodważyćnimzasuwę.Egzorcystapo-patrzyłnaostrzeiposkrobałsięzfrasunkiempogłowie.Tentamnazewnątrztobyłlepszyfachowiec.Szkodatylko,żezezulec.
Jakubzabezpieczyłrewolwericofnąłsięwgłąbpo-mieszczenia.Łyknąłjeszczetrochę,zdziurywścianiewyciągnąłlekkozardzewiałąpepeszę.Założyłnowyta-lerznaboi,apotemwycelowałwdrzwiiodniechceniapuściłserię.Wdrzwiachpowstałyliczneotwory,askro-banienożemucichło.
8 Andrzej Pilipiuk
Egzorcystaopuściłkarabinipogmerałnieznaczniepalcemwuchu.Kanonadaździebkogoogłuszyła.Łyk-nąłsobiejeszczebimbruiogłuszeniestopniowoprzeszło.Cościekłomuzakołnierzyk.Krew.Tazucha.Zdezyn-fekowałranęresztkązawartościbutelki,apotemwdra-pałsięposchodkachiodryglowawszydrzwi,otworzyłjezrozmachem.Zadrzwiaminiebyłonikogo.Byłotootyledziwne,żebiorącpoduwagęilośćkul,którewniewpakował,zadrzwiamimogłabyleżećpołowawioski.Atuniebyłoanijednegozakichanegonieboszczyka.Ja-kubposkrobałsięfrasobliwiepogłowie.Niespodziewa-nieprzestałsiędrapaćiprzyjrzałtkwiącemuzapaznok-ciempaprochowi.Paprochsięruszał.Zidentyfikowawszygojakowesz,egzorcystazlazłzpowrotemdopiwniczkiipolałgłowębimbremzdrugiejbutelki.Zapiekło.Popa-trzyłnaswójzegarek.Czasomierzstałodkilkulat,aleprzyzwyczajeniepozostało.
Strzelaninazcałąpewnościąbyłasłyszanawewsiizarazmógłsięspodziewaćwizytysmerfów.Podniósłzzieminóżiobejrzałgouważnie.Majchermiałpokrytągumąrękojeśćibyłostryjakbrzytwa.Jakubbezżenadyprzywłaszczyłgosobie.
–Tosięprzyda–powiedziałwprzestrzeń.Wylazłzloszku.Zamachowcanigdzieniebyłowidać.
Niebyłoteżkrwi.Ba,nazieminieodcisnęłysięnawetśladystóp.Zfrasunkiemdepnąłmocniejnogą.Jegośladbyłwyraźny.Niedawnopadało.Tobyłodziwneinawetcośmuprzypominało.Poczłapałdodomu.Zabrałstam-tądsiodłoidosiadłszyswojejklaczy,pojechałdogospo-dywWojsławicach.Podrodzerozglądałsięuważnie,aleniewypatrzyłnicpodejrzanego.
9Zabójca
Wgospodziesiedziałokilkujegokumpliodkieliszkaitakichogólnych.Byłoteżparu,zktóryminiepił.Jakubwziąłkufelpiwaiprzysiadłsiędostołu.AkuratmówiłniejakiWitkowski:
–Noitaskatinawłazimizwiatrówkądokurnikaibach,bachwmojekury!Notojazaorczyk,jobjewowłeb,ażsięnogaminakrył.
–Fajofajn–powiedziałSemen,któregoteżtudzi-siajprzyniosło.–Asłyszeliściejużotymnowympiwie?
„PerłaMocna”sięnazywa.–Jatamwolęwino–odparłMiszczuk,miejscowy
rzeźbiarz.–Winotonapójartystów.–Amniedzisiajranochcielizabić–wtrąciłJakub
niewinnie.–Ajawammówię,żewinojestniczegosobie,ale
trzebajetakjakdenaturatprzezskórkęodrazowca,towtedyjestmniejszkodliwe.Bojakczasemzajedziesiarą,toaż...–nauczyciel,wylanyparęlattemuzpracywszko-le,wtrąciłswojedwagrosze.
–Denaturattooślepizwolna–powiedziałBardak,którysamledwocowidział.–Alespirytussalicylowowy,jaksięprzepuściprzezdestylarkę,tonawetsalicyltraci.Zostajątakiebiałekryształki.Cienkieidługie.
–Tocosiępije?–zaciekawiłsięSemen.–Nojakto?Kryształkizostajązjednejstrony,aesen-
cjazdrugiej.–Prawiemniezastrzelili–powiedziałJakub.–Atołobuzy?–zdziwiłsięTomasz.–Napohybel.Kilkaszklanekuniosłosiękusufitowiizarazopadło
wstronęgardeł.Wielkiemecyje,żektośchciałsprzątnąćJakuba.Ciąglecośmusięprzytrafiało.Atoglinygoga-
10 Andrzej Pilipiuk
niali,atoRuscyzKGBporywalidoMoskwy.Miałsze-rokieznajomości.
–Ajawammówię,żeajentdostałskrzynkę„PerłyMocnej”ischowałnazapleczedlaswoichkumpli.
–Schowałznaczysię?Uch!Dawnojużchybaniktniepodpaliłmustodoły...–obudziłsiędrzemiącywkącieMarekzTróścianki.
–Codlakumpli?!–wściekłsięajentzzabaru.–Trzabyłopowiedzieć,żechceciespróbować!
–Ja!–wydarłosiękilkagardeł.Ustawilibutelkirządkiemnastoliku.Pojednejdla
każdego.–Jakitoast?–zapytałJakub.Wtymmomencieprzezoknowpadłakulairoztrza-
skałacałyrządekflaszek.–Kurwa!Cojest?–wściekłsięBardak.–Jakub,to
ciebieranochcielizabić?Co?–Notak.Możeniezabić,możetaktylkodlapostra-
chu.–Żeciebiechcązabić,tomytracimytylepiwa!Won
mistąd,niechcięzabijąprzedsklepem.–Uchty,zarazcimordęskuję,żecięrodzonachu-
dobaniepozna.–Tydomnie?Krzesłaibutelkizawirowaływpowietrzu.Pospadały
lampy.Woknachpowstałydziury.–Mamjeszczejednąskrzynkę!–darłsięajent,ale
niktgoniesłuchał.Kłąbsplecionychciał,naktóregodnieznajdowalisię
JakubiBardak,przetaczałsiępopomieszczeniu,łamiącstolikiikrzesła.Kolejnakulawpadłaprzezdrzwiiroz-
11Zabójca
trzaskałapięciolitrowąbutlęstolicznej,którakrólowałanadbarem.Walczącyprzerwalinachwilę.
–Nonie–powiedziałBardak.–Pobijemysiępóźniej.Najpierwtrzebasprawdzić,ktoto.Maciebroń?
Mieliwszyscy.Potłuczonebutelki,łańcuchyodkrów,siekiery,noże.Uzbrojonapozębygromadawysypałasięprzedgospodę.Dziesięćparponurychoczupoto-czyłoołowianymspojrzeniemnajpierwwprawo,potemwlewo.Naulicypanowałspokój.Kimkolwiekbyłtajem-niczystrzelec,zniknąłbezśladu.
–Tamjest!–krzyknąłSemen,pokazującjakiegośtypkawszarymgarniturze,któryznikałwperspekty-wieulicy.
Typekniósłfuterałnaskrzypce,aostatecznieodcza-sudoczasuoglądałosięróżnefilmidła.Dziesięćgardełzawyłoponuroiwatahapuściłasięwśladzanim.Czło-wiekwgarniturzeodwróciłsięlekkozdziwionyinamo-mentzamarłzprzerażenia.Apotemrzuciłsiędouciecz-ki.Pobiegłprosto,przeciąłgłównytraktmiastaiwypadłnaplacykkołozrujnowanejsynagogi.Tamsięobejrzał.Dzikabandazawyłaponownie.Nieznajomyznowurzu-ciłsiędoucieczki.Zasynagogąstałokilkazrujnowanychpożydowskichchałup.Iwłaśniedojednejznichwbiegł.Zaryglowałnawetzasobądrzwi.
KumpleJakubawybiliwszystkieoknaiwdarlisiędośrodka.Nieznajomyzezdumiewającą,biorącpoduwagęjegomizernąpostać,energiąwdrapałsiętymczasemnastrychiwciągnąłzasobądrabinę.
–Noicodalej?–zdenerwowałsięJakub.–Wykurzymydrania!–zawyłktóryś,podpalającza-
palniczkątapetę.
12 Andrzej Pilipiuk
–Jabymraczejpodszedłpogliny–powiedziałeg-zorcysta,aleniktgoniesłuchał.Paliłysięjużpodłogaiściany,auwięzionynastrychuwzywałrozpaczliwiepo-mocy.Podpalaczeopuścililokaldopierowchwili,gdyzatliłysięnanichubrania.Przedchałupąstałyjużobawojsławickieradiowozy,awózstrażypożarnejwłaśnieprzeciskałsięodstronyłąk,pomiędzydrzewami.Odro-binęuwędzonysnajper,któryzlazłpodachu,właśniewylewałswojeżale.
–Jatopółbiedy,choćmałoniezaczadziałem.Alemojeskrzypce...–Otworzyłfuterał.–Takwysokatem-peraturamogłajezniszczyć...O,tamsącibandyci!
Podpalaczerzucilisiędoucieczki.Gliniarzenawetzaniminiepobiegli.Ostateczniemusielipomócprzyga-szeniuispisaćprotokół.WatahatubylcówzatrzymałasiędopieronaZamczysku.
–Cholera,toniebyłten–stwierdziłJakub.–Czyktośmajeszczejakieśpomysły?
Wtejchwilinadleciałakolejnakula.Otarłasięoka-wałmurupozostałegozruinstajnidworskiejizagłębiławnodzeTomasza.Tomaszzawył.
–Cholera!Jakub,możetysobiejużidź,bojeszczenasskasujeprzezpomyłkęzamiastciebie!–zdenerwo-wałsięBardak.
–Apewnie,żepójdę.Niepotraficiemipomóc,tosięobejdę.
Ruszyłwstronęmiasteczka.TylkoSemenposzedłzanim.Resztazostała.Trzebabyłoprzecieżopatrzyćran-nego.Postrzałzostałzdezynfekowanysporąilościąspi-rytusu.Toznaczynaranęposzłowsumieniewiele,aleprzecieżwiadomo,żekażdakulazostawiatakżewciele
13Zabójca
trochęróżnegobruduidlategoniezbędnejestodkaże-niewewnętrzne.
–Nuicoteraz,ha?–zapytałSemen.–E,wracamdochałupy.Niewyszłanamdzisiajba-
langa.–Możepojadęztobą?–Samsobieporadzę.Podrodzezaopatrzyłsięwjeszczejednąbutelkęwód-
ki,dziękiczemuniepoczułzmęczenia,anawetjeślisięzmachał,włażącnaswojągórę,toitaktegopóźniejniepamiętał.Dotarłszy,uwaliłsięwbarłoguizapadłwsen.Akońsamwróciłdodomu.
Obudziłsiędośćwcześnierano.Przebudzenieniena-leżałodonajprzyjemniejszych,bowiemjakiśłobuz,wy-korzystującjegomocnysen,związałgostarannie.Łobuzsiedziałsobienastoleiostrzyłdługinóżokawałekskó-rzanegopasa.Wyglądałdośćdziwnie.Ubranybyłcał-kiemnaczarno.Włosyioczytakżemiałczarne.Twarzpociągłą,zmocnowystającymikośćmipoliczkowymi.Woczachpłonęłymudziwneiskierki.Gdyostrzyłnóż,jegojęzyknieznacznieoblizywałwąskiewargi.
–Rozwiążmnie–zażądałegzorcysta.–Nocoty?–zdziwiłsięsiedzący.MętnespojrzenieJakubaomiotłocałepomieszcze-
nieizatrzymałosięnastojącymkołodrzwisnajperskimkarabinie.
–Znaczytotydomniestrzelałeś?–zainteresowałsię.–Aha.–Ktocięwynajął?–Widzisz,Wędrowycz,jestemzawodowymzabójcą
egzorcystów.Icotynato?
14 Andrzej Pilipiuk
Jakubprzeżyłwieleniebezpieczeństwispotkałwie-luszaleńcównaswojejdrodze,aleztakimprzypadkiemjeszczesięniezetknął.
–Chybadzisiajnielałeś–wyraziłswojezdumienie.Zabójcaegzorcystówsprawdziłnaswojejręce,czy
nóżjestwystarczającoostry.Wyglądałonato,żejest,bowłoskiposypałysięnaziemię.
–Notowybierajsobie,egzorcysto,sposób,wjakiumrzesz.
Jakubmiałochotęposkrobaćsiępogłowie,alejegoręcebyłyzwiązane.
–Możezestarości?–zaproponowałżałośnie.–Jużjesteśstary,więctonajednowyjdzie.Wymyśl
cośinnego.Jakubmyślałprzezchwilę.–Ciapuś!–wrzasnąłwreszcie.–Gdziejesteś,zde-
chlaku?–Przecieżniemaszpsa–zdziwiłsięmorderca.Dwumetrowypytonwystrzeliłspodłóżkaiowinął
musięwokółnóg.–Cotojest?–zawył.–Zdziwiony?TojestwłaśnieCiapuś.Ciapuś,uduś
pana.Pytonnajwyraźniejibeztejzachętymiałochotęto
zrobić.Nawijałsięcorazwyżejiwyżej.Mordercawy-ciągnąłzkaburypistoletizastrzeliłwęża.
–Cholera–powiedziałJakubwzadumie.–Zdziwiony?–zapytałzabójca.–Trochę.–Twójwybór?–Samwymyśl.
15Zabójca
–Dobra.Wstrzyknęcitakiśrodek,któryparaliżujenatrzydni.Pochowająciężywcem.
Egzorcystapróbowałsięwyrwać,aleniezdołałuwol-nićsięzwięzów.Niebawemstraciłprzytomność.
Przebudzenienienależałodonajprzyjemniejszych.Jakubowibyłoduszno,ciasnoiwdodatkuciemno.Ob-macałrękamikieszenie.Miałnasobiebiałogwardyjskimundur,zapewnezzapasówSemena.Wgórnejkiesze-niznalazłzapalniczkęipaczkępapierosów.Zapaliłpło-mień.Przeczuciegoniemyliło.Znajdowałsięwtrum-nie.Wdodatkuzałożylimuzaciasnebuty.Spróbowałpchnąćwiekorękami.
Zgodniezjegoprzewidywaniaminiedrgnęłonawet.Wyciągnąłstopyzbutówikopnąłkilkakrotniewtyl-nąściankę.Tarównieżnawetniedrgnęła.Wzadumiezaczął obmacywać rękami ściany swojego więzienia.Wbokuwierałgojakiśznajomykształt.Butelka.Któryśzkumpliwłożyłmuwódkędotrumny.Jakubodkorko-wałizlubościąpociągnąłkilkałyków.Okowitapopra-wiłamunastrój.Ostateczniebywałwgorszychopałach.Rozbiłbutelkęoburtętrumnyisporządziwszyzdługie-goszklanegowióracośwrodzajurylca,zacząłnimzezdwojonąenergiądrapaćwwieko.
KumpleJakubazebralisięwgospodzie.Wiadomo,potakwybitnymczłowiekunależywyprawićstypę.Ajentdostarczyłpiwo.„PerłęMocną”zbrowaruwLublinie.Pili.Wspominali.Niezwracalipraktycznieuwaginasie-dzącegowkąciedziwnego,chudegotypkaubranegona
16 Andrzej Pilipiuk
czarno.Byłojużdobrzepodwudziestejiwszyscybylizdrowopodchmieleni,gdyotworzyłysiędrzwi.Zaskrzy-piałyzłowrogo,więcwszystkiegłowyodwróciłysięwichstronę.Następnieparęosóbzemdlało.
Pochowanytegodniarankiemegzorcystawszedłjakgdybynigdynicdogospodyiprzepchnąłsiędobaru.
–Jedną„Perłę”–zadysponował.Ajentnicnieodpowiedział.Leżałza ladąnieprzy-
tomny.Większośćgościopuszczaławłaśnielokal,ska-czącprzezokna.
–Cojest?–wściekłsię.–Duchazobaczyliścieczyco?–Nie–wykrztusiłzsiebieTomasz.–Nicniewidzi-
my,prawda,chłopaki?Chłopakówjużniebyło.TylkoSemenzostałwkącie
nadkuflempiwa.–Mówiłemim,żebyzaczekalitrzydni–powiedział
wzadumie.–Ataknamarginesie,tomogłeśzmyćzsie-biewarstwęgleby,zanimprzyszedłeśmiędzyludzi.Nie-którzymająsłabeserca.Iłachytrzebabyłozmienić.
Parutakich,którzyocknęlisięzomdlenia,pełzłowłaśniewstronęwyjścia.
–Cholera,cozaciemnota–zdziwiłsięJakub.–Tychybajesteśtemuwinien.–Ja?–Aktopolowałnaduchyprzeztewszystkielata?–Nodobra.Jestemwinien.Sięgnąłzaladęiwyjąwszysobiezeskrzynkibutelkę,
odkorkowałjąokantstołu,poczymwlałzawartośćdogardła.Gdypiwospłynęłodożołądka,rozejrzałsięwo-kołoispostrzegłzabójcęegzorcystówsiedzącegospokoj-niewkącie.Wyglądałnalekkozaskoczonego.
17Zabójca
Jakub trzasnął butelką o kant baru i uzbrojonywśmiercionośnenarzędziezbliżyłsięwolnymkrokiemdonieznajomego.
–Zdziwiony?Wrógwypiłresztkęzdnakufla,poczymniespodzie-
wanieskoczył.Wjegodłoniachbłysnęłyjakieśostrzaczypazury.Egzorcystawsadziłmubutelkęwtwarz,aletoniezatrzymałodrania.Semenwyrwałzzapasasie-kieręizaszedłichodtyłu.Siekierabłysnęławpowie-trzu,obuchuderzyłzabójcęwpotylicę.Semenznanybyłztego,żepotrafiuśmiercićjednymtakimuderzeniemtucznika.Wrógpadłnapodłogę.
–Ktoto,docholery,jest?–zapytałSemen.–Czepiłsięmnie.Twierdzi,żechcemniezabić.Zrozbitejgłowynieznajomegociekłakrew.Wsła-
bymświetlejednejżarówkiwydawałasięzupełnieczar-na.Odkorkowalipojeszczejednej„Perle”.
–Tocorobimy?–zapytałSemen.–Zarazbędątusmerfy.
–Notoniechmusprawdząkieszenie.Ajeślinawetkipnął,towobroniewłasnej.Trzebagościawyjaśnić...
–Możesamisprawdzimy?Trochęwalutyczybrońmogłobysię...
Skierowałwzrokna leżącego iumilkł.Ciałoznik-nęło.Śladykrwiwskazywałynato,żepoczołgałsiędowyjścia.
–Zanim!Wybiegliprzedgospodę.Byłotuzupełniepusto.Śla-
dyurywałysięnaschodkach.Obajkumpleklęlidługoigłośno.Apotemwrócili...dogospody,bobyłobliżej.Ajentdoszedłwłaśniedosiebie.Wyczłapałchwiejnym
18 Andrzej Pilipiuk