zygzak - 11-12/2015(187)

36
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu Wyd. 187 listopad-grudzień 2015 Rok XIX DWUMIESIĘCZNIK WIZYTA MARSZAłKA WOJEWóDZTWA W BRANICKIM SZPITALU PRZEDśWIąTECZNE SPOTKANIE DZIESIęć LAT „W DRODZE” SEX – OPEN ACCESS SYMPOZJUM – III SPOTKANIE BRANICKIE s . 6 OPłATEK, żYCZENIA, PODSUMOWANIA I PLANY s . 8 PIęKNY JUBILEUSZ OPOLSKIEGO TEATRU s . 31 OPłATEK I żYCZENIA śWIąTECZNE s . 28 WYDARZENIA

Transcript of zygzak - 11-12/2015(187)

Page 1: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 1

Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu

Wyd. 187 listopad-grudzień 2015 Rok XIXDWUMIESIĘCZNIK

wizyta marszałka województwa

w branickim szpitaluprzedświąteczne spotkanie

dziesięć lat „w drodze”

sex – open access

sympozjum – III spotkanIe branIckIe s. 6

opłatek, życzenIa, podsumowanIa I plany s. 8

pIękny jubIleusz opolskIego teatru s. 31

opłatek i życzenia świąteczne s. 28

wy

da

rz

enIa

Page 2: zygzak - 11-12/2015(187)
Page 3: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 3

WYDARZENIA

podzIękowanIe

redaktor naczelny: Hieronim Śliwiński

koordynator w wszn opole: Iwona Kapral adres redakcji: Redakcja Miesięcznika ZYGZAK, Pracownie Terapii Zajęciowej, 48-140 BRANICE, ul. Szpitalna 18, e-mail: [email protected] Internet: www.zygzak-branice.pl druk: Zakład Aktywności Zawodowej im. Jana Pawła II w Branicach

podziękowanie – Anna Dudziak ............................................3

w imię miłosiernej miłości – H. Śliwiński .........................4

sex – open access – H. Śliwiński ...........................................6

przedświąteczne spotkanie – B. Brzostowska ..............8

mikołaj w pracowniach – H. Śliwiński .............................10

kiermasz ozdób świątecznych – H. Śliwiński ...........10

wizyta marszałka – H. Śliwiński ...........................................11

dar serca dla chorych – H. Śliwiński .................................12

remonty w szpitalu – H. Śliwiński .....................................13

w świąteczny czas – Maria Nikolczuk ............................14

Frajda dla małych i dużych – H. Śliwiński ....................15

wszystko o miłości... – H. Śliwiński ....................................16

kryzys w kontaktach z ludźmi – E. Żłobicka ...............17

wigilia na dziennym – Jacek R. Różycki ........................19

Święty mikołaj dostaje prezenty – Piotr Radiměřský ........................................................................20

Światełko pokoju – H. Śliwiński ...........................................21

przy wigilijnym stole – H. Śliwiński ...................................22

opłatek i życzenia świąteczne – Iwona Kapral .........28

szlak kolejowy w miniaturze – Bernadet Foryś ........18

kołyska serca – Magdalena Wiącek ..................................21

dziesięć lat w drodze – Sławomir Kuligowski........30

Święta w czechach – Piotr Radiměřský..........................32

nowa grupa laokona – Jacek Pietrzyk ...........................14

wigilia i inne wiersze – E. Kaca i M. Wiącek .................17

motyl i inne wiersze – Belka ................................................21

tyle zostało – Belka ....................................................................22

baśń jestem – tygrysek – EWA .........................................24

wsiąść do pociągu – Belka .....................................................27

wiersze – Jacek R. Różycki i Andrzej Iwanowicz ........27

mikołajowe dewagacje – Andrzej Iwanowicz ........28

czas oczekiwania – Marzena Dudek-Iwanowicz .33

płyną gorzkie łzy – Piotr Radiměřský ..............................33

z pamiętnika pacjenta – Janusz Hoffman ...................34

wydarzenIa

spis treści

wrażenIa, odczucIa, opInIe...

twÓrczoŚĆ

pamIętnIkI

Na początku nowego 2016 roku pragnęłabym podzielić się kil-koma refleksjami na temat

minionego roku, który był dla na-szych pracowni, jak i dla całego szpi-tala, rokiem pracowitym i bogatym w różne wydarzenia. Jako pracownie zorganizowaliśmy w minionym roku kilka wystaw prac chorych, kierma-szów i wydarzeń kulturalnych, jak chociażby spotkania z poezją Danie-li Długosz-Penca i Jacka Pietrzyka. Wspieraliśmy również inne poczy-nania szpitala w zakresie organizacji imprez, czy poprawy estetyki poprzez dbałość o tereny zielone oraz nasa-dzenia kwiatów.

Te działania były jednak tylko do-datkami do głównych zadań Pracow-ni Terapii Zajęciowej, których istotą jest służyć ludziom chorym wszech-stronną pomocą w powrocie do zdro-wia i na tym skupiała się cała uwaga personelu.

Na co dzień do naszych pracow-ni przychodzi ok. 70-ciu chorych, by uczestniczyć w zajęciach rehabilita-cyjnych. Cieszy nas niezmiernie, gdy znajdują w pracowniach dobrą atmos-ferę i ciekawe zajęcia, które pomaga-ją im szybciej wyzdrowieć. Staramy się usilnie, by zajęcia były atrakcyjne i pozwalały im się rozwinąć. Zawsze sprawia nam radość, gdy chory nie tylko odzyskuje zdrowie, ale również rozwija swoje zainteresowania i talent twórczy. Organizowane przez nas wy-stawy prac były dobrą okazją, by zo-baczyć jak ludzie wysoko cenią twór-czość chorych.

W ramach zajęć staraliśmy się za-pewnić naszym podopiecznym roz-rywki, jak wycieczki, grille, małe uro-czystości organizowane w pracow-niach. Staraliśmy się, by czas chorego w naszych pracowniach był czasem mu darowanym – by było miejsce na pracę i na uśmiech. Co tu dużo mó-wić: uśmiech chorego, jego dobre sa-mopoczucie, to dla nas terapeutów również radość i satysfakcja. Jak wy-raziła się kiedyś Pola Gojawiczyńska Potrzebny jest czyjś uśmiech, aby sa-memu też się uśmiechnąć.

Faktem jest, że wielu spraw nie udałoby nam się zrealizować, gdy-

by nie nasi Przyjaciele, którzy w cu-downy sposób potrafią wspomóc nas w naszych działaniach. Dzięki takim ludziom chce się pracować.. Bez nich byłoby nam trudniej i mniej mieliby-śmy do zaoferowania naszym pod-opiecznym. Wielkie słowo DZIĘKU-JEMY i to takie od serca należą się s. Annie Marzec SMI, która zawsze o nas pamięta i w miarę swoich moż-liwości pomaga nam, Zakładom Cu-kierniczym MIESZKO w Raciborzu, Firmie HENKEL, jak również naszym Cichym Przyjaciołom, którzy pragną pozostać anonimowi, a którzy wie-lokrotnie wspierali nas w minionym roku przy organizowaniu różnych im-prez dla chorych i wielu, wielu innych Dobrym Duszom – bez Was Kocha-ni mniej mielibyśmy do zaoferowania chorym. Parafrazując powiedzenie Albert Schweitzera To człowiek czło-wiekowi najbardziej potrzebny jest do szczęścia i do zdrowia.

Praca na rzecz chorych jest bar-dziej owocna i satysfakcjonująca, gdy ma się oparcie w zespole. Dziękuję z serca wszystkim terapeutom w na-szym szpitalu za ich codzienny trud i zaangażowanie na rzecz chorych w minionym roku. Jestem wdzięcz-na tym wszystkim, którzy rozumieją czym jest terapia dla chorego człowie-ka i potrafią okazać mu serce. To ta-kie ważne, by chorzy czuli, że perso-nelowi na nich zależy.

W imieniu własnym i wszystkich chorych leczących się w branickim szpitalu, a szczególnie tych, którzy uczestniczą w zajęciach terapeutycz-nych prowadzonych w naszych pra-cowniach dziękuję wszystkim DAR-CZYŃCOM, którzy w minionym roku swoimi darami sprawili wiele radości naszym podopiecznym. Wa-sza dobroć i ofiarność przywraca im wiarę w ludzką solidarność i serce.

Życzę zdrowia i wszelkiej po-myślności Chorym, Pracownikom szpitala i naszym Przyjaciołom.

Anna Dudziak kierownik PTZ

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

Page 4: zygzak - 11-12/2015(187)

4 ZYGZAK

WYDARZENIA

w ImIę mIłosIernej mIłoŚcII RoCZNICA SPRoWADZENIA PRoCHóW ŚP. BISKUPA JóZEFA NATHANA

M inął rok od dnia, gdy po wie-lu zabiegach, społeczność Branic, a w szczególności Sa-

modzielnego Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. ks. bpa Józefa M. Nathana docze-kało się sprowadzenia prochów Bisku-pa Nathana do Branic. Ta wielka dwu-dniowa uroczystość głęboko wpisała się w pamięć, szczególnie jako forma naprawienia błędów przeszłości i od-

dania sprawiedliwości wielkiemu czło-wiekowi, budowniczemu branickiego szpitala i Misjonarzowi Miłości.

W niedzielę 8 listopada 2015 r. w bazylice pw. Św. Rodziny w Brani-cach odbyła się uroczysta Msza świę-ta, której przewodniczył ks. abp Alfons Nossol.

Przybyłych do bazyliki gości po-witał ks. Alojzy Nowak tymi słowa-mi: W niedzielę, którą przeżywamy

jako dzień solidarności z kościołem prześladowanym gromadzimy się w tej przepięknej świątyni aby podziękować Opatrzności Bożej za to, że rok temu trumna z ciałem Ks. Bp Józefa Marcina Nathana wróciła po 67 latach od jego śmierci z cmentarza w Opavie do na-szego kościoła w Branicach a tym sa-mym spełnił się testament w którym życzył sobie by spocząć w Branicach, wśród swoich z którymi spędził całe swoje kapłańskie i biskupie życie.

Losy śp. Bp Nathana wpisują się w tę niedzielę solidarności z kościołem prześladowanym, doświadczył bowiem jawnej niesprawiedliwości ze strony ów-czesnych władz i przemocą został wy-wieziony do pobliskiej Czechosłowacji – gdzie w pobliskiej Opawie gdzie u sióstr Córek Miłości Bożej w Marianum zna-lazł schronienie. Na pewno te wydarze-nia tak tragiczne dla niego przyczyniły się do rychłej śmierci.

Dziękujemy dziś Bogu i ludziom, że mogło dojść do tego radosnego wy-darzenia dla całej społeczności Branic ale przede wszystkim dla społeczności naszego Szpitala im. Biskupa Józefa Marcina Nathana „Miasteczka Miło-sierdzia”

Dziś też już z perspektywy roku wi-dzimy jakie było to opatrznościowe wy-Siostra Anna Marzec dziękuje arcybiskupowi Alfonsowi Nossolowi

Page 5: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 5

WYDARZENIA

darzenie. Ile grup przyjechało do tej świątyni z różnych stron diecezji, kraju i za granicy by pomodlić się przy jego sarkofagu. Ilu indywidualnych osób tu się modliło. Nasi parafianie, pacjen-ci, pracownicy szpitala – modlą tu co-dziennie szukając wsparcia. Wierzy-my, że ta modlitwa błagalna przynie-sie w końcu owce i będziemy się cieszyć jego wyniesieniem na ołtarze.

Jest z nami obecny tu Arcybiskup Alfons Nossol, który bardzo skutecznie wraz Bp Ordynariuszem Diecezji Opol-skiej Andrzejem Czają przyczynił się do tego, że wreszcie Bp Nathan jest razem z nami. Pamiętamy jego piękne słowa rok temu wypowiedziane do nas „Nie ma zazwyczaj radosnych pogrzebów a na tym w trzech językach wyśpiewa-no Te Deum Opatrzności Bożej za wiel-kiego człowieka, kapłana i biskupa. Za dobroczyńcę ludzkości. Za milionera z miłości”

Witam obecnego wśród nas oddane-go przyjaciela Ks. Jana Piechoczka

Wielkie słowa wdzięczności kieruję do wszystkich, którym bliska była myśl o przeniesieniu prochów biskupa do Branic, którzy to dzieło wspierali i za-angażowali się w jego realizację.

Myślę o Panu dyrektorze naszego Szpitala Krzysztofie Nazimku – On jest współgospodarzem dzisiejszej uroczy-stości. Nie mogę pominąć Jego osoby bo to, że Szpital w Branicach – zagrożo-ny likwidacją – tak pięknie się rozwija przez ostatnie 9 lat, to wielka Jego za-sługa. Powiem szczerze, przed dziewię-ciu laty nie było do czego sprowadzać Bp Nathana, dziś już nie mamy się cze-go wstydzić. Dziękujemy za to ogrom-ne zainteresowanie osobą Bp Nathana – za wiele wydarzeń, które tu w naszym Szpitalu się dokonały z inicjatywy Pana Dyrektora, a które upamiętniają osobę i dzieło Bp Józefa Marcina Nathana.

Serdecznie witam przybyłych na nasza uroczystość gości, powiem – na-szych dobrodziejów, którzy od lat zwią-zani są z tym Szpitalem i dziełem Bpa Nathana: Czcigodne Siostry Zakonne Zgromadzenia Maryi Niepokalanej, Siostry Córki Bożej Miłości z Maria-num w Opavie, Panią Krystynę Sobota Zastępcę Dyrektora ds. ekonomicznych, Dyrekcję naszego szpitala, Przedsta-wicieli Stowarzyszenia Caritas Chry-sti na czele z S.M. Joachimą, Starostę Powiatu Głubczyckiego Józefa Kozinę, Burmistrza Głubczyc Adama Krupę,

Przedstawicieli Samorządu Powiatu Głubczyckiego, Pana Zbigniewa Ziół-ko Przewodniczącego Rady Społecznej naszego szpitala, Wójta Gminy Branice Sebastiana Bacę, panią Marię Krom-piec b. Wójta Gminy Branice, Danutę Szwiec Prezesa Stowarzyszenia LGD „Płaskowyż Dobrej Ziemi” Panią Bar-barę Piechaczek Dyrektora Muzeum Powiatowego w Głubczycach, Panią Annę Fiszerową z Czech, wielu obec-nych tu Dobrodziejów, Gości, których nie sposób wymienić z imienia i nazwi-ska, Pracowników i Pacjentów naszego Szpitala, Parafian.

Nasza modlitwą obejmijmy tych którzy odeszli do wieczności – a zwłasz-cza polecajmy miłosierdziu Bożemu tych którzy zginęli rok temu w tym strasznym wypadku z rodziny Pana Dyrektora – Teresę i Ryszarda Olszew-skich.

Nasz udział w dzisiejszych uroczy-stościach niech będzie wspaniałym po-dziękowaniem i oddaniem czci temu wielkiemu synowi i dobrodziejowi Bra-nickiej Ziemi, jej Pasterzowi z wielką „wyobraźnią miłosierdzia”.

W trakcie wygłaszania homi-lii, przewodniczący Mszy św. ks. abp Alfons Nossol użył w odniesieniu do śp. Biskupa Nathana określenia Sługa Miłosiernej Miłości, który przez całe swoje twórcze życie kierował się sło-wami Chrystusa: „Wszystko, co uczy-niliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”

(Mt 25,40) – naśladował Chrystusa służąc z miłością chorym i ubogim. Piękna homilia, która nikogo z obec-nych nie pozostawiła obojętnym.

W trakcie mszy współcelebrowa-nej przez ks. Alojzego Nowaka i ks. Jana Piechoczka. Słowo Boże odczy-tał Krzysztof Nazimek, Dyrektor Szpi-tala, a modlitwę wiernych S.M. Alek-sandra. Wiele serdecznych słów po-dziękowania pod adresem ks. abpa A. Nossola i dyrektora Krzysztofa Na-zimka zawarła w swoim wystąpieniu s. Anna Marzec, Prezes Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI – Szpital Branice. Szczególnie mocno zaakcentowała po-moci wsparcie jakiego szpitalowi, w naj-trudniejszych momentach jego histo-rii, udzielił abp A. Nossol i dyrektora K. Nazimka, który w okresie ostatnich ośmiu lat dokonał ogromnego dzieła odbudowy i modernizacji szpitala. Do podziękowań dołączono piękne bukie-ty kwiatów. Dyrektor Krzysztof Nazi-mek również serdecznie podziękował Arcybiskupowi Nossolowi za wszech-stronną pomoc i wsparcie duchowe, którego szpital doznał ze Jego strony.

Mszę św. zakończyła wspólna mo-dlitwa przy sarkofagu z prochami śp. Biskupa Józefa Nathana.

Wychodzących z bazyliki witali te-rapeuci z Pracowni Terapii Zajęciowej, którzy zorganizowali stoisko z pamiąt-kami poświęconymi Biskupowi Natha-nowi.

Hieronim Śliwiński

Wspólna modlitwa przy sarkofagu śp. bpa Józefa Nathana

Page 6: zygzak - 11-12/2015(187)

6 ZYGZAK

WYDARZENIA

sex – open access

T emat przewodni III Spotkania Branickiego, które odbyło się 13 listopada br. w Samodzielnym

Wojewódzkim Szpitalu im. ks. bpa Jó-zefa Nathana w Branicach, brzmiał SEX – OPEN ACCESS. Grupa organizacyj-na sympozjum na czele z dr n. med. Dorotą Kukulską jak co roku postara-ła się o znakomitych prelegentów: prof. Bogdan de Barbaro, prof. Przemysław Bieńkowski, prof. Dominika Dudek, dr n. med. Bogusław Habrat i dr n. med. Michał Lew-Starowicz. Wielka szkoda, że ze względów osobistych nie mogła przyjechać prof. Alina Borkowska.

Spotkanie odbyło się w sali konfe-rencyjnej szpitala, która pełni również rolę Izby Pamięci biskupa J. Nathana, założyciela branickiego szpitala. Z róż-nych ośrodków w kraju przyjechało po-nad 100 gości. Rejestracja, odebranie certyfikatów, łyk ciepłego napoju i go-ście zasiedli na sali, by wysłuchać blisko sześciu godzin ciekawych wykładów.

Zgromadzonych powitali: dr Do-rota Kukulska i dr Waldemar Mro-

III SPoTKANIE BRANICKIE

Chłopiec, czy dziewczynka? Nie wiem, dziecko się jeszcze nie zdecydowało.

(fragment wykładu prof. B. de Barbaro)

wiec z-ca dyrektora szpitala, którzy na wstępnie zaproponowali, by chwilą ci-szy uczcić zmarłego prof. Stanisława Pużyńskiego, wieloletniego konsultanta krajowego ds. psychiatrii, dyrektora In-stytutu Psychiatrii i Neurologii w War-szawie oraz przewodniczącego Komisji Etyki PTP.

Z pierwszym wykładem: „Jak po-móc, by nie zaszkodzić – leki przeciw-depresyjne, receptory i sex” wystąpił prof. Przemysław Bieńkowski.

Kolejny prelegent profesor Bogdan de Barbaro poruszył temat „Gender w gabinecie psychoterapeuty”. Z kolei z wykładem „Sex dwubiegunowy” wy-stąpiła profesor Dominika Dudek.

Tak zakończyła się pierwsza część spotkania. W przerwie uczestnicy zo-stali podjęci lunchem. Mieli także moż-liwość obejrzenia wystawy prac pla-stycznych pacjentów branickiego szpi-tala zatytułowanej DOZWOLONE OD LAT 18-TU, która tematycznie wpisy-wała się w tematykę spotkania oraz go-belinów Mariana Henela w Pracow-

niach Terapii Zajęciowej. Funkcjono-wało również stoisko LAWENDOWY ZAKĄTEK, gdzie można było nabyć ciekawe prace wykonane rękami cho-rych w ramach zajęć terapeutycznych dofinansowując w ten sposób działal-ność pracowni.

Po przerwie z wykładami wystąpił dr hab. Michał Lew-Starowicz, który mówił w temacie „Jak leczenie przeciw-psychotyczne wpływa na zdrowie sek-sualne”. Zaś dr Bogusław Habrat wy-stąpił z wykładem „Parkinsonizm, leki przeciwparkinsonowskie, wtórny hi-perseksualizm, zespół dysregulacji do-paminergicznej i co z tego wynika dla rozumienia nałogów behawioralnych”.

Wszystkie wykłady zostały bar-dzo ciepło przyjęte przez słuchaczy, w czym niewątpliwa zasługa prelegen-tów, którzy potrafili ważne i skompli-kowane problemy zawarte w swoich prelekcjach podać w sposób przystęp-ny i z odrobiną humoru, choć ten był mocno stonowany z uwagi na śmierć prof. Stanisława Pużyńskiego. Widać było, że tematyka, jaką zaproponowali prelegenci, trafiła w „zapotrzebowanie” uczestników sympozjum, bo nie bra-kowało pytań, a dyskusja w kuluarach była gorąca.

W trakcie całego sympozjum, czuło się świetną atmosferę i dbałość gospo-darzy o każdy szczegół, tak by goście czuli się dobrze i wynieśli jak najwięk-szą korzyść z bytności na sympozjum. Zamykając spotkanie dr Dorota Ku-kulska podziękowała prelegentom i słuchaczom oraz zaprosiła na kolejne Spotkanie Branickie w przyszłym roku.

Hieronim Śliwiński

Przybyłych na sympozjum powitali dr Waldemar Mrowiec z-ca dyrektora szpitala i dr Dorota Kukulska organizator

Page 7: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 7

Fachowo i dowcipnie – w takim klimacie i kilka godzin wykładów nie męczy

Prof. Dominika Dudek

Ciekawe tematy i znakomici prelegenci, to znak branickich spotkań

Dr n. med. Michał Lew-StarowiczProf. Bogdan de Barbaro

Prof. Przemysław Bieńkowski

Dr n. med. Bogusław Habrat

Dodatkowe atrakcje: m.in. Wystawa „DoZWoLoNE oD LAT 18” i możliwość obejrzenia gobelinów Mariana Henela

Page 8: zygzak - 11-12/2015(187)

8 ZYGZAK

Biskup Paweł Stobrawa

Najważniejsza część spotkania – dzielenie sie opłatkiem i życzenia

W imieniu Stowarzyszenia kwiaty i podziękowania przyjmuje Z. Humeniuk

Zarząd Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI dziękuje swoim Przyjaciołom

Kolędy śpiewają siostry Zuzia i Kasia Gatner

Spotkanie zainicjował gospodarz Krzysztof Nazimek, dyrektor szpitala

Występ chóru CANTATE DFK z Pawłowic był prawdziwą ucztą dla ucha i serca

Chór chorych zaśpiewał najpiękniejsze kolędy polskie

Na spotkanie przybyło kilkaset osób

Page 9: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 9

WYDARZENIA

przedŚwIąteczne spotkanIe

W dniu 15 grudnia 2015 r. w pięknie przystrojonej sali gimnastycznej branickiego

szpitala, przy odsłoniętych freskach, choinkach i pięknej szopce odbyło się coroczne spotkanie opłatkowe.

Przybyłych na spotkanie gości, pa-cjentów i personel szpitala powitał Krzysztof Nazimek, dyrektor branic-kiego szpitala. Spotkanie swoją obec-nością zaszczycili m.in. ks. bp Paweł Stobrawa, Sebastian Baca wójt gm. Branice, przedstawiciele Zarządu Sto-warzyszenia CARITAS CHRYSTI, dy-rekcja Zespołu Gimnazjalno-Szkolne-go w Branicach, dr Benedykt Pospiszyl dyrektor Zespołu Szkół Medycznych w Branicach, Barbara Piechaczek dy-rektor Muzeum Powiatowego w Głub-czycach, Zbigniew Ziółko przewod-niczący Rady Społecznej szpitala, ks. Alojzy Nowak, ks. Jarosław Dąbrow-ski, delegacja Stowarzyszenia BRANI-CZANKI i wielu innych znamienitych gości.

Dyrektor Nazimek dokonał rów-nież podsumowania mijającego roku w zakresie remontów i ważnych wy-darzeń, które miały w nim miejsce. Najważniejszą inwestycją w szpitalu w minionym roku była modernizacja kotłownie (więcej informacji na temat remontów w roku 2015 zamieszczamy na str. 13). Dyrektor przedstawił rów-nież plan działań na rok 2016.

Wiele ciepłych słów padło z ust Dy-rektora Nazimka pod adresem perso-nelu szpitala, służb technicznych, gdyż bez ich zaangażowania – jak się wyra-ził – nie udało by się tak wiele doko-nać. Podziękował również personelo-wi Pracowni Terapii Zajęciowej, które były organizatorami, bądź aktywnie włączały się w organizację większości wydarzeń mających miejsce w szpitalu w minionym roku.

Po wystąpieniu Dyrektora Nazim-ka do wysłuchania występu sióstr Zuzi i Kasi Gatner zaprosiła Anna Dudziak kierownik Pracowni Terapii Zajęcio-wej. Młode artystki zachwyciły zebra-nych grą na skrzypcach oraz śpiewem współczesnych kolęd. Po występie Dy-rektor Krzysztof Nazimek opowiedział

o jubileuszu 10-lecia powstania Stowa-rzyszenia CARITAS CHRYSTI – Szpi-tal Branice oraz krótko scharakteryzo-wał jego dokonania i podziękował za pracę na rzecz szpitala. Wiele ciepłych słów padło pod adresem nieobecnej na sali s. Anny Marzec prezesa Stowarzy-szenia, która od samego początku peł-ni tę funkcję i wiele dobrego zrobiła w minionym dziesięcioleciu dla szpita-la i jego podopiecznych. Dyrektor Na-zimek wręczył na ręce Zofii Humeniuk sekretarza Stowarzyszenia podzięko-wanie i piękny bukiet kwiatów. Popro-szony o zabranie głosu Janusz Gawlik wiceprzewodniczący Stowarzyszenia szerzej opowiedział o historii i dniu dzisiejszym Stowarzyszenia, opowie-dział o celach stowarzyszenia i krótko scharakteryzował jego dokonania i pla-ny.

Członkowie Zarządu Stowarzy-szenia w osobach: Jolanta Brzeszczak, Janusz Gawlik, Zofia Humeniuk i Be-nedykt Pospiszyl wręczyli wszystkim Przyjaciołom stowarzyszenia – oso-bom, które od lat wspierają jego dzia-łania – specjalne podziękowania, wy-danie gazety ZYGZAK poświęcone uroczystości sprowadzenia prochów biskupa J. Nathana do Branic i prezent świąteczny.

Kolejnym punktem programu był występ Chóru CANTATE DFK z Paw-łowa k/Raciborza, który zaśpiewał kolędy i pastorałki w języku polskim i niemieckim. Blisko półgodzinny wy-stęp został nagrodzony burzliwymi oklaskami. Pięknie wyśpiewane kolę-dy, a szczególni widoczna radość śpie-wania emanująca od chórzystów była czymś niezwykle ujmującym.

Po występie chóru fragment Ewan-gelii św. Łukasza o narodzinach Syna Bożego odczytał ks. Alojzy Nowak. O świętach i ich przeżywaniu bardzo pięknie i sugestywnie mówił biskup Pa-weł Stobrawa, który znany jest ze swo-jej elokwencji i niezwykłej zdolności trafiania do słuchaczy, a ta przepięk-na opowieść o miłości Boga do ludzi, o wyjątkowości świąt Bożego Narodze-nia w kontekście ich przeżywania za-równo osobistego, jak i rodzinnego czy

w wymiarze społecznym musiała dać każdemu do myślenia. Biskup Paweł życzył, by nastrój świąt Bożego Naro-dzenia gościł w naszych sercach przez cały rok. Przypomniał również o Roku Miłosierdzia przeżywanym w Koście-le Katolickim i podziękował Dyrekcji Szpitala i wszystkim pracownikom za dbałość o chorych, o ich zdrowie i god-ne warunki bytowe.

Trudno tu nawet pokusić się o ja-kieś, choćby najkrótsze streszczenie tej wypowiedzi, gdyż bogactwo zawartych w niej przemyśleń było ogromne. My-ślę, że każdy z obecnych zabrał cząstkę z niej w sercu ze sobą, by nasycić nią święta Bożego Narodzenia przeżywa-ne z bliskimi w domach rodzinnych. Na zakończenie Biskup Paweł Stobra-wa złożył wszystkim serdeczne życze-nia świąteczne i noworoczne.

Po wspólnej modlitwie biskup Pa-weł poświęcił opłatki, które zostały roz-dane uczestnikom spotkania. Nastąpiła najpiękniejsza część spotkania: dziele-nie się opłatkiem i składanie sobie ży-czeń świątecznych. Jak sala długa i sze-roka rozbrzmiewały ciepłe i serdeczne słowa, było świątecznie, z serca do ser-ca płynęły iskierki dobra i życzliwości, a wszystko to przy akompaniamencie najpiękniejszych kolęd śpiewanych przez chór złożony z chorych kierowa-ny przez Krzysztofa Ciecieręgę.

Gospodarze zadbali również o pod-niebienia goście: były smaczne ciasta, owoce i napoje. Przy filiżance kawy i kawałku ciasta była okazja do serdecz-nej rozmowy.

Niezwykłe, piękne i pełne ciepła spotkanie będące duchowym wstępem do przeżywania świąt Bożego Narodze-nia w oddziałach szpitalnych i w do-mach rodzinnych.

Pragniemy podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do zor-ganizowania tego spotkania. Dziękuje-my za przepiękne choinki, które ofia-rował nam p. Jan Bartoszewski (sam transport tak dużych drzewek był du-żym wyzwaniem) i pracownikom służb technicznych szpitala za ich ustawienie.

Beata BrzostowskaHieronim Śliwiński

Rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać... (J 16, 22)

Page 10: zygzak - 11-12/2015(187)

10 ZYGZAK

WYDARZENIA

kIermasz ozdÓb ŚwIątecznych

mIkołaj W PRACoWNIACH

trafiło do domów prywatnych. Pienią-dze, pozyskane z ich sprzedaży posłużą do zakupu materiałów niezbędnych do prowadzenia zajęć. Prace nabywali pra-cownicy szpitala, chorzy i ich rodziny, a także mieszkańcy Branic i okolic oraz goście odwiedzający szpital. Wiele wy-stawionych bibelotów budziło podziw artyzmem wykonania i pomysłowo-ścią. Wiele ozdób wykonano z materia-łów pochodzących z recyklingu.

Każdorazowo taki pokaz umiejętno-ści twórczych chorych weryfikuje utar-te, pejoratywne poglądy ludzi na te-mat osób chorujących psychicznie i ich możliwości twórczych i manualnych.

Dla samych chorych, którzy poświę-cają niejednokrotnie wiele czasu i wkła-dają w te bibeloty wiele serca, to radość, gdy widzą, że to co zrobili komuś po-służy, że cząstka serca, którą włożyli w swoją pracę, ozdobi komuś święta. To duża motywacja i zachęta do dalszej pracy nad sobą, wyzwolenia w sobie in-wencji twórczej, która w trakcie choro-by bywa czasem głęboko uśpiona.

Hieronim Śliwiński

W okresie poprzedzającym świę-ta Bożego Narodzenia w Pra-cowniach Terapii Zajęciowej

odbył się kiermasz prac wykonanych przez chorych w trakcie zajęć rehabi-

litacyjnych, gdzie można było nabyć piękne ozdoby świąteczne, świece, po-duszeczki czy prace wykonane z papie-rowikliny. Kiermasz jak zwykle cieszył się dużym powodzeniem i wiele prac

N ie ma to jak dobra stara tra-dycja, która potrafi wyzwolić uśmiech na twarzy. Nie ma to

jak stary, dobry Święty Mikołaj, któ-ry budzi pozytywne emocje u dzieci i dorosłych. 6 grudnia, to dzień wy-czekiwany i jak mówią w jednej z re-klam telewizyjnych: „To magiczny czas”. Wszyscy lubimy prezenty i tego dnia

spodziewamy się, że coś miłego nam się zdarzy. To nawet nie musi być jakiś „wystrzałowy” gadżet, bo tego dnia na-wet drobiazgi cieszą, jeśli ofiarowane są z uśmiechem, czy żartobliwymi życze-niami.

Święty Mikołaj jak co roku nie za-pomniał o podopiecznych Pracowni Terapii Zajęciowej szpitala w Branicach

i zawitał tam by sprawić im radość. Nikt w pracowniach nie został po-minięty: każdy – grzeczni i ci mniej grzeczni – otrzymywali słodki prezent i kilka ciepłych słów. Takie zdarzenia są miłe i zawsze spotykają się z ciepłym przyjęciem.

Tegoroczny słodki prezent dla cho-rych ufundowała Cichy Przyjaciel na-szych pracowni, któremu w imieniu obdarowanych bardzo dziękujemy.

Hieronim Śliwiński

Page 11: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 11

WYDARZENIA

Stoją od lewej: ks. Alojzy Nowak, Władysław Lenartowicz, Krystyna Sobota, Andrzej Buła, Szymon ogłaza, Sebastian Baca, Benedykt Pospiszyl i Waldemar Mrowiec

Z wizytą w oddziale K1 ZoL Prezent wręczyła Anna Dudziak

wIzyta marszałka WoJEWóDZTWA oPoLSKIEGo W SZPITALU

W dniu 8 stycznia br. do Bra-nic przyjechał z wizytą Mar-szałek Województwa Opol-

skiego Andrzej Buła i członek Zarzą-du Województwa Opolskiego Szymon Ogłaza. Goście odwiedzili Samodziel-ny Wojewódzki Szpital w Branicach, gdzie mieli okazję obejrzeć niektóre oddziały szpitalne jak również ciekaw-sze miejsca na jego terenie w towa-rzystwie dyrekcji szpitala w osobach: Krzysztofa Nazimka – dyrektora szpi-tala, dra Waldemara Mrowcy – z-cy dyrektora i Krystyny Sobota – głównej księgowej oraz Sebastiana Bacy – wój-ta Gminy Branice, ks. Alojzego Nowa-ka – kapelana, Władysława Lenarto-wicza – kierownika Zakładu Energety-ki Cieplnej i dra Benedykta Pospiszyla – dyrektora Zespołu Szkół Medycznych w Branicach i członka Zarządu Powiatu.

Wycieczka po szpitalu rozpoczę-ła się od wizyty w sali pamięci Bisku-pa Nathana, gdzie dyrektor Krzysztof Nazimek zapoznał ich z historią szpi-tala. Później zajrzeli do Pracowni Te-rapii Zajęciowej, gdzie oprowadzała ich Anna Dudziak kierownik. Przy tej oka-zji obejrzeli unikalne gobeliny Maria-na Henela i usłyszeli wiele ciekawostek o autorze i procesie tworzenia tych mo-numentalnych prac. Goście zdawali się być pod dużym wrażeniem tych dzieł.

Kolejne punkty zwiedzania szpitala, to były: kuchnia, oddział B5, Pracownie Terapii Zajęciowej w pawilonie K i od-dział K1 ZOL, gdzie Marszałka Andrze-ja Bułę powitał doktor Antoni Junosza--Szaniawski i Czesława Gałka kierow-nik Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Pawilon K został niedawno odnowiony i sprawiał bardzo dobre wrażenie.

Z kolei zwiedzono bazylikę Św. Rodziny, która wywarła na gościach ogromne wrażenie. Marszałek An-drzej Buła stwierdził, że to jeden z naj-piękniejszych kościołów jakie widział. Z ogromnym zainteresowaniem wy-słuchał opowieści ks. Alojzego Nowa-ka i dra Benedykta Pospiszyla o historii bazyliki oraz obejrzeli unikalny ołtarz, przystanęli również przy sarkofagu bu-downiczego szpitala Biskupa Józefa Na-

thana. Po bazylice odwiedzono kaplicę szpitalną, wirydarz i salę gimnastyczną z ciekawymi freskami.

W pawilonie J obejrzano Oddział Rehabilitacji Neurologicznej IIp. i Ze-spół Szkół Medycznych. Na zakończe-nie wycieczki goście obejrzeli mozaikę „Dzieło Biskupa Józefa Nathana”.

Już w gabinecie dyrektora szpitala marszałek Andrzej Buła wpisał się do księgi pamiątkowej i został obdarowa-ny na pożegnanie ciekawą pracą pla-styczną wykonaną przez Jacka Pietrzy-

ka związanego z Pracowniami Terapii Zajęciowej szpitala, która bardzo mu się spodobała.

Pobyt Marszałka Andrzeja Buły i członka Zarządu Województwa Szy-mona Ogłazy w Branicach był jednym z punktów ich wizyty w Powiecie Głub-czyckim. Urząd Marszałkowski jest wła-ścicielem branickiego szpitala i w trak-cie tej wizyty rozmawiano także o istot-nych dla niego sprawach, zrodziło się także kilka ciekawych pomysłów.

Hieronim Śliwiński

Page 12: zygzak - 11-12/2015(187)

12 ZYGZAK

WYDARZENIA

Prezenty wręczyła Czesława Gałka naczelna pielęgniarka (z prawej)

P ani Ursula Ingle z Niemiec już od kilku lat pamięta o chorych leczą-cych się w Samodzielnym Woje-

wódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psy-chicznie Chorych w Branicach. Przed świętami Bożego Narodzenia poświęca-jąc swój wolny czas, organizuje zbiórkę datków pośród przyjaciół i znajomych w Bielefeld na ich potrzeby. W grudniu ubiegłego roku Pani Ursula przesyła na konto szpitala 300€, aby wesprzeć naj-bardziej potrzebujących pacjentów. Za przekazane pieniądze zostały zakupio-ne bielizna osobista i odzież dla 15 cho-rych, którzy nie mają własnych docho-dów. Prezenty te 5 stycznia br. naczelna pielęgniarka szpitala Czesława Gałka przekazała najbardziej potrzebującym chorym. Sprawiły one im dużo radości.

Jedna z obdarowanych pacjentek Barbara Wilewska napisała:

Dziękuję bardzo za miłe słowo i ugoszczenie przy kawie wśród wspa-niałych ludzi. Bardzo mi się podobało. Szczególnie z podarunków jestem zado-wolona. Były to rzeczy, które bardzo mi się przydadzą. Bardzo się cieszę, że to właśnie mnie wybrano z wielu, ponie-waż w tym czasie miałam 35 urodziny, z których byłam bardzo zadowolona. Podobała mi się również atmosfera jaką stworzyły Panie przekazujące prezenty – było dużo życzeń, uśmiechu i okla-sków. Wszyscy byli zadowoleni z pre-zentów – panowie jak i panie. Robiono nam zdjęcia było po prostu przyjemna i miła atmosfera. Dostałam super bluz-kę, piżamę, kapcie, ręcznik i cieplutki sweterek wraz ze słodyczami. Prezenty są wspaniałe i pożyteczne za co serdecz-nie dziękuję.

W imieniu obdarowanych serdecz-nie dziękujemy pani Ursuli Ingle oraz tym wszystkim osobom, które od-powiedziały na Jej apel i wsparły ten szczytny cel. Życzymy szczodrym Dar-czyńcom wszystkiego najlepszego.

Hieronim Śliwiński

dar serca dla chorychDobrzy ludzie zapominająco sobie, a dbając o innych,zdają się jakby naprawdę nie byli z tego świata... (Maria Dąbrowska)

Page 13: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 13

WYDARZENIA

Zmodernizowana kotłownia

Nowo zakupiony sprzęt rehabilitacyjny w oddziale Rehabilitacji Neurologicznej

W Samodzielnym Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psy-chicznie Chorych w Brani-

cach przez cały rok 2015 trwały prace remontowe i modernizacyjne. Prze-śledźmy co udało się zrobić. W minionym roku szpital wydał na remonty, inwestycje, zakupy sprzętu i szkolenia – 4 210 000 zł. w tym: dota-cja PFRON – 102 500 zł., dotacja Woje-wództwa Opolskiego – 86 000 zł., Kre-dyt z WFOŚiGW – 2 610 000 zł., do-tacja z Urzędu Pracy – 6560 zł., środki własne – 1 404 900 zł. Na remonty i in-westycje szpital przeznaczył łącznie: 3 910 000 zł.

Z ważniejszych zadań w bieżącym roku zrealizowano: modernizację sys-temu energetycznego szpitala w tym zmodernizowano kotłownię szpitalną oraz dokonano wymiany sześciu wę-złów cieplnych w budynkach szpital-nych. Wartość projektu 2 750 000 zł.

Dokończono remont pomieszczeń oddziału detoksykacyjnego B7 oraz przebudowano pomieszczenia na wę-zeł sanitarny dla pacjentów niepełno-sprawnych w Pawilonie J. Wykonano przegrody przeciwpożarowe w pawi-lonie C, D. Przebudowano pomiesz-czenia w oddziale Psychiatrii Ogólnej B na sale obserwacyjne oraz dyżurkę pielęgniarską. Wykonano remont po-mieszczeń niskiego parteru w pawilo-nie B na sale terapii zajęciowej oraz re-mont dwóch pomieszczeń w budynku administracji na archiwum.

Ponadto wykonano szereg drobniej-szych prac, między innymi wykonanie ogrodzenia placu spacerowego przy pawilonie C, bramy wjazdowe przy pa-wilonie D, remont schodów przy wej-ściu do pawilonu J, naprawiono oryn-nowania w pawilonach C i D. W 2015 roku szpital zakupił sprzęt na kwotę – 242 300 zł. (w tym dotacja PFRON – 38 000 zł., środki własne – 204 300 zł.), m.in. sprzęt rehabilitacyjny na Oddział Rehabilitacji Neurologicznej: wirówkę do kończyn dolnych i górnych, poręcze, schody, stół rehabilitacyjny. Dokonano również zakupu 30 komputerów oraz licencje na stacje robocze.

Jeśli chodzi o ważniejsze wydarze-nia w minionym roku, to na pewno na-leżą do nich: Konferencja dla pielęgnia-rek – ETYCZNY WYMIAR ZAWODU PIELĘGNIARKI I POŁOŻNEJ oraz sympozjum III Spotkanie Branickie SEX OPEN ACCESS (więcej na str. 6).

Zorganizowano również kilka wy-staw prac chorych m.in. wystawę zaty-tułowaną DOZWOLONE OD LAT 18 w branickim WDK, w Galerii Spichlerz w Pałacu Wysoka i w budynku admi-nistracji oraz wystawę prac pacjentów

w ramach Dni Otwartych Funduszy Europejskich w Głubczycach. Cieka-wym wydarzeniem kulturalnym był wieczór poetycki twórczości Jacka Pie-trzyka WSZYSTKO O MIŁOŚCI I NIE TYLKO… w sali gimnastycznej szpitala (więcej na str. 16).

Miniony 2015 rok był dla szpitala w Branicach kolejnym dobrym i pra-cowitym rokiem. Należy sobie życzyć, by w roku 2016 udało się również zre-alizować wszystkie plany.

Hieronim Śliwiński

remonty w szpItalu PoDSUMoWANIE RoKU 2015

Page 14: zygzak - 11-12/2015(187)

14 ZYGZAK

WYDARZENIA

w ŚwIąteczny czas

A tmosfera bożonarodzeniowa często już w listopadzie „ataku-je” nas z półek sklepowych. Jed-

nak przychodzi czas, kiedy Święta Bo-żego Narodzenia są tak blisko, że ta at-mosfera się nam udziela.

W naszym szpitalu to okres także niezwykły, a to za sprawą okoliczno-ściowych kiermaszów. Przyciągają one oczy wszystkich przechodniów pięk-nymi ozdobami powstałymi w pracow-niach terapii zajęciowej.

Jak co roku tak i w tym, pacjenci ćwicząc skupienie i cierpliwość, pra-cowali nad ozdobami świątecznymi. Nie zabrakło także rzeźbionych świec, pachnących świętami świeczek i cho-

inek z cynamonem, goździkami i any-żem, dostojnych reniferów i koników na biegunach z drewna, karmników, ozdób z filcu i wiele innych pięknych przedmiotów, których wymienianie trwało by długo.

Czas Bożego Narodzenia to szcze-gólny czas, w którym chcemy siebie nawzajem obdarowywać i dzięki kier-maszom mamy możliwość wyboru nie-powtarzalnych ręcznie robionych pre-zentów.

Można powiedzieć, że świąteczne kiermasze wpisały się na dobre w bo-żonarodzeniową atmosferę i tradycję naszego szpitala.

Maria Nikolczuk

Na stoisku stroików blask i świecy zapach świąteczny. Naszej pracy trud – drobiazgi zaledwie – a w nich nasze serca, nasze życzenia na Wasz świąteczny czas...

nowa grupa laokonaJaśminem pachnie aksamitne ciało, Nad głową rzepak kreśli aureolę, Posłanie z trawy miękkość swą oddało, Wiatr cicho szemrząc zabawia rozmową, Dwa ciała słońce maluje promieniem, Skowronek śpiewa radości pochwałę, Która się miesza z miłości westchnieniem, odsuwając na bok troski i obawę, Połączone serca i splątane ciała, Dzisiaj tworzą nową Grupę Laokona, Która namiętności cała się oddała, Którą otacza miłości zasłona.

Jacek Pietrzyk

tobIePóźną nocą gdy księżyc całuje Twe czoło, I swym promieniem rzeźbi Twoje sny, Łkam w swą poduszkę pełną rozpaczy, Gdyż myśli o Tobie tak strasznie mnie bolą.

Gdy śpisz promienna w gwiezdnej aureoli, We wszystkim szukam Twojego odbicia, I jak motyle łapię skrawki życia, Chociaż to życie tak strasznie mnie boli.

Gdy się obudzisz pójdziesz swoją drogą, A mnie zostawisz tylko Twój zapach i cień, W którym się będę nurzał z rozkoszą, Choć z każdą chwilą będzie go mniej.

Skrzętnie pozbieram wspomnienia o Tobie, Chowając w sercu Twój najmniejszy ślad, Z Twego uśmiechu ołtarz w myślach zrobię, Twych śladów szukać będę jak podniebny ptak.

Jacek Pietrzyk

przezPrzez odbicie w Twoich oczach jestem lepszym człowiekiem przez bicie Twego serca czyję piękno życia przez Twoją miłość nareszcie wiem co to szczęście...

Page 15: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 15

CZYLI PoKAZ MINIATUR KoLEJoWYCH W BRANICKIM SZPITALU

W weekend 14-15 listopada br. w sali gimnastycznej Samo-dzielnego Wojewódzkiego

Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach za zgodą dyrek-cji rozgościła się Śląska Grupa TT sku-piająca modelarzy kolejowych w skali 1:120. Kilkunastoosobowa grupa mo-dularzy zjechała z różnych stron Śląska, by w trakcie dwudniowej imprezy dać pokaz dla mieszkańców Branic i okolic. Modelarze ustawili w sali gimnastycznej ponad pięćdziesięciometrową makietę modułową ze stacjami i bocznicami.

Pan Adrian Panna, który w tym pokazie pełnił funkcję koordynato-ra (funkcje tą w każdym pokazie peł-ni ktoś inny) powiedział: Prezentowa-na makieta zbudowana jest z modułów, które każdy z modelarzy buduje u siebie w domu. Wszystkie modele i makiety prezentowane w ramach pokazu wyko-nane są w skali 1:120, czyli w wielkości modelarskiej TT. Makiety zbudowane są zgodnie z określonymi normami w Pol-sce zwanymi „sTTandard”, co pozwala na ich połączenie i wspólną zabawę na-wet w międzynarodowym gronie. Daję to niezwykłe możliwości aranżacyjne. Na-wet na tym pokazie korzystamy z modu-łów kolegów, którzy z różnych przyczyn nie mogą dziś z nami być. Każdy pokaz organizujemy w pewnej epoce. Tu po-kazujemy tabor kolejowy z V-VI Epoki, czyli z lat 1990 do współczesności (w mo-delarstwie kolejowym jest VI epok). Ruch

pociągów odbywa się zgodnie z rozkła-dem jazdy. Powstaje on jednorazowo dla konkretnego ustawienia makiet, jeszcze na długo przed pokazem. Upływ czasu na makiecie odmierzają specjalne zegary modelarskie, pracujące kilka razy szyb-ciej niż te normalne. Dzięki temu w cią-gu kilku godzin odtwarzany jest ruch po-ciągów zapisany w jednodniowym roz-kładzie jazdy.

Modele taboru kolejowego uży-te w czasie tego pokazu to w większo-ści modele seryjne, które kupowane są w specjalistycznych sklepach mode-larskich, odpowiadające rzeczywistym składom kolejowym, kursujących po torach Polski i Niemiec. Każdy z mo-delarzy często nadaje swoim modelom własny „sznyt”, może to być specjalna grafika, bądź modele są „patynowane” – pobrudzone jakby były w eksploata-cji. Tabor typowo polskich producen-tów modelarze wykonują samodziel-nie, poprzez różnego rodzaju techniki modelarskie fototrawienie, odlewy ży-wiczne, a nawet wykorzystuje się nowo-czesne techniki jak druk 3D, gdyż żaden z producentów seryjnych nie wykonuje rodzimych konstrukcji.

Do sterowania modeli wykorzysty-wany jest system sterowania cyfrowe-go DCC. Każdy model wyposażony jest w miniaturowy dekoder, który zasilany jest poprzez metalowe tory na modu-łach, wspólnie podłączonych do centrali zasilającej. Przy użyciu specjalnych ma-

nipulatorów „FREDi” maszyniści mogą regulować prędkość i kierunek jazdy pociągów, a także wywoływać dodat-kowe efekty wizualne (jak zaświecenie świateł czy wydawanie dźwięków).

Na pytanie o to jak uległ tej pasji p. Adrian powiedział: Modelarstwem za-raził mnie ojciec, a kolej zawsze mnie fa-scynowała. Wycieczki szkolne koleją, czy oglądanie pociągów kursujących w Cze-chach, to były początki fascynacji. Dziś dzięki tej pasji mogę sam budować wła-sny kolejowy świat. Jest to także okazja do poznania ciekawych ludzi, zobacze-nia różnych miejsc i bycia w grupie ludzi ogarniętych tym samym pięknym hobby.

Dla zwiedzających to była świetna zabawa, w ciągu dwóch dni obejrzało pokaz kilkaset osób. Przychodzono na pokaz całymi rodzinami. Dziadkowie i wnuki jednako zafascynowani świa-tem wykreowanym przez Śląską Grupę TT. Podziw budziła precyzja wykona-nia modeli i całej infrastruktury kolejo-wej oraz krajobrazu, a także sprawność, z jaką maszyniści, niekiedy kilkuletni, kierowali ruchem.

Nic tylko patrzeć i podziwiać zapał oraz zaangażowanie operatorów-mode-larzy. Piękna pasja i na pewno niejeden ze zwiedzających odbył w trakcie tych dwóch dni sentymentalną podróż do dzieciństwa i swoich kolejowych pasji.

Hieronim Śliwiński

Frajda dla małych I dużych

serwis fotograficzny na str. 36

Page 16: zygzak - 11-12/2015(187)

16 ZYGZAK

WYDARZENIA

wszystko o mIłoŚcI...WIECZóR PoEZJI JACKA PIETRZYKA W BRANICKIM SZPITALU

W ieczór 4 grudnia 2015 r. był dla wielu osób pamiętny, gdyż mieli okazję obcować

z wierszami głubczyckiego poety Jac-ka Pietrzyka. Do sali gimnastycznej szpitala w Branicach przybyli licznie mieszkańcy Branic oraz pacjenci z od-działów szpitalnych, by uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu.

Sala gimnastyczna branickiego szpitala za sprawą instruktorów z Pra-cowni Terapii Zajęciowej i oddziałów szpitalnych oraz chorych została spe-cjalnie na tę okazję zaaranżowana. Pod odsłoniętymi freskami, w stonowanym świetle lamp i przy migotliwym światle świec wytworzył się nastrój wyciszenia i harmonii. Kilka minut po godzinie 18.00 rozpoczął się wieczór, któremu nadano nazwę WSZYSTKO O MIŁO-ŚCI I NIE TYLKO...

Na scenie pojawili się oprócz Jac-ka Pietrzyka jego przyjaciele z Głub-czyc: Józef Kaniowski (instrumenty klawiszowe, śpiew), Maria Farasiewicz (prowadzenie, śpiew, recytacja), Be-ata Krzaczkowska (śpiew), Witold De-reń (śpiew), Wiesław Wierzba (śpiew), Maciej Kaniowski (śpiew), Mieczysław Zając (recytacja). Muzykę do wierszy Jacka Pietrzyka skomponował Józef

Kaniowski, który był również wyko-nawcą.

Płonące świece zawsze sprawiają, że atmosfera ociepla się, wszystko zdaje się inne, niecodzienne, na wpół realne. Światło świec jest niezwykłe, nastrojo-we i jakby przypisane poezji, budowa-niu nastroju, który skłania do skupie-nia, marzenia – jesteśmy mniej fizycz-ni, cieleśni, a bardziej uduchowieni.

Prowadząca wieczór Maria Farasie-wicz założycielka i opiekunka Teatru TRADYCJA w Głubczycach wprowa-dziła słuchaczy w świat twórczości Jac-ka Pietrzyka przedstawiając jego życio-rys i kolejne etapy rozwoju twórczego.

Dowiadujemy się że, mieszkał w Krakowie, gdzie poznał arkana hi-storii i poezji. W Bieszczadach poczuł powiew wolności, nauczył się poko-ry wobec przyrody i zaczął zauważać rzeczy niewidoczne dla innych. Uczył dzieci historii i podstaw sztuki. Na sta-łe osiadł w Głubczycach – ten region go zainspirował i postanowił poświęcić się sztuce ludowej.

Chcąc rozpropagować rodzimą kulturę rozpoczął działalność dzien-nikarską. Gdy jest zmęczony, rzeźbi lub maluje. W roku 2013 zachorował na depresję i podjął leczenie w Szpi-

talu w Branicach. Jak sam twierdzi, to tutaj powstały jego najlepsze prace plastyczne i wiersze. Jego prace znaj-dują się w posiadaniu kolekcjonerów z Włoch, Niemiec, Francji, Hiszpanii i Hong-Kongu.

Osoba Jacka Pietrzyka, jako twórcy wielowymiarowego potrafiącego wy-powiedzieć się w różnych dziedzinach sztuki, była już znana wielu obecnym na sali poprzez wystawy organizowa-ne przez Pracownie Terapii Zajęciowej w branickim WDK i Pałacu w Wyso-kiej p.t. DOZWOLONE OD LAT 18.

W trakcie wieczoru poezja i mu-zyka nieustannie się przeplatały, przez co ta pierwsza stawała się bardziej zro-zumiała, docierała głębiej do serc słu-chaczy. Kilka wierszy zaprezentował sam autor, ale gro programu stanowiły prezentacje jego utworów przez przyja-ciół. Szczególnego uroku całemu spo-tkaniu dodawała poezja śpiewana, do której muzykę napisał Józef Kaniow-ski, a którą z niezwykłym wdziękiem prezentowali aktorzy. Nie było takiej chwili, by słuchacze – widzowie poczu-li się znudzeni, jak na przysłowiowym „tureckim kazaniu”.

Zostaliśmy wszyscy otoczeni i na-pełnieni pięknem słowa i muzyki. Jest takie określenie, które najpełniej od-daje to co działo się tego wieczoru w sali gimnastycznej – tam wszystko ZAGRAŁO, dotarło do serc, zmusiło do uwagi i wczucia się w ten klimat. Najlepiej o tym świadczyło skupienie malujące się na twarzach widzów. Byli-śmy tam razem i razem też ten wieczór przeżywaliśmy. Zaręczam, że pięknych przeżyć nie brakowało. To były czas pełen niezwykłej, oczyszczającej magii, która towarzyszyła całemu spotkaniu.

Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizo-wania tego niezwykłego rendez-vo-us z poezją, które dobitnie pokazało, że jest zapotrzebowanie na tego typu imprezy oraz że telewizja i inne media jeszcze nas nie zawłaszczyły.

Hieronim Śliwiński

serwis fotograficzny na str. 35

Własne wiersze czyta Jacek Pietrzy, obok prowadząca wieczór Maria Farasiewicz

Page 17: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 17

k r y z y s w kontaktach z ludźmI

W opolskim Klubie Artysty 5 grudnia 2015 r. Stowarzy-szenie MÓJ DUCH PRZYJA-

ZNY zorganizowało koncert zespołu PENTAGON.

Beata i Damian Wiśniewscy pocho-dzą ze Śląska. We wtorek nagrywają te-ledysk, w styczniu ukaże się ich płyta. Tworzą znakomity duet. Damian gra na gitarze akustycznej, Beata śpiewa. Niepowtarzalna barwa głosu i dźwięki muzyki zawładnęły klubem od godzi-ny 20.00. Charakteryzują się nietuzin-kowością i spontanicznością. Kochają muzykę, kochają kontakt z publiczno-ścią. Dla Mojego Ducha Przyjaznego zagrali za darmo. Publiczność w miarę dopisała, niestety nie widziałam nikogo z naszego stowarzyszenia.

Zastanawiam się nad kwestią na-stępującą: dlaczego większość Opolan, a w tym naszych członków, woli pozo-stać w swoim domu. Czyżby nie po-trzebny był kontakt z ludźmi? Czyżby media zawładnęły tak bardzo naszym życiem, że lepiej pozostać w domu, przycisnąć jeden guzik i już gotowe? Czyż łatwiej jest schować się w wirtu-

alnym świecie? Zasłonić się ekranem komputera, mieć wirtualne znajomo-ści? Czyżby Internet zastąpił nam wła-ściwe relacje z rzeczywistością?

Nic dziwnego, że potem gubimy się w realności, gubimy właściwe relacje z drugim człowiekiem, nic dziwnego, że pojawiają się stresy, choroby psy-chiczne, depresje i podobne. Nic dziw-nego, że nie potrafimy ze sobą rozma-wiać, tworzyć lub choćby uczestniczyć. Rozumiem, że ktoś może mieć pro-blem w rodzinie i nie może przyjść, ro-zumiem, że ktoś nie ma ochoty wyjść, bo zima, ale jeśli nie będziemy podej-mować próby zmian we własnym ży-ciu, to będzie tak, że zostanie nam tylko kontakt poprzez wirtualność. Zostanie nam umieszczanie postów na Facebo-ok’u i lajkowanie.

Życie przeniosło się do sieci i to jest bardzo smutne. A gdzie kontakt ze sobą samym, z własnym JA? Gdzie właściwe relacje z drugim człowiekiem?

Jesteśmy żywymi ludźmi, a sami spychamy się na niziny braku rzeczy-wistych kontaktów.

Belka

wIgIlIa puste miejsce przy stole już nie czeka na zbłąkanego gościa – lecz na Ciebie – Mamo gdziekolwiek jesteś czy Cię nie ma później trzy zdrowaśki i wieczny odpoczynek Panie – życzenia jakby mniej serdeczne kruszy się jak lód tafla opłatka

po wszystkie wieki – nie – spojrzenie sobie w oczy siano pod serwetką stało się rekwizytem

Ewa Kaca

wIersze wiersze – wy niechciane dzieci poetów wyciskane bólem piekącą łzą spod powieki bękarty – one zawsze najbardziej krzyczą i pchają się do życia niepewne ojca i matki niczego niepewne – jedynie igrzysk i chleba ślepe jak świeżo narodzone kocięta do worka z nimi i do rzeki ale w poecie rodzi się wyrzut sumienia

nikomu niepotrzebne będące zapisem tylko chwili tak nieważnej i ulotnej że Historia często Prawdy nie pamięta

Ewa Kaca

betlejemBetlejem – miejsce gdzie Miłość złączyła się z Dobrocią. Kroplę ciszy podarowała Nadziei. Gdzie nie widać było grzechu. W Miłości bowiem wszystko się zaczęło.

Tam w ciszy narodził się Bóg.

Magdalena Wiącek

Beata oczarowała wszystkich niepowtarzalną barwą głosu i spontanicznością

Page 18: zygzak - 11-12/2015(187)

18 ZYGZAK

WRAŻENIA – oDCZUCIA – oPINIE

szlak kolejowy w mInIaturze oD KUCHNI, CZYLI oCZAMI ŚLąSKIEJ GRUPY TT

D zięki uprzejmości Samodziel-nego Wojewódzkiego Szpita-la dla Nerwowo i Psychicznie

Chorych im. Ks. Biskupa J. Nathana w Branicach, który udostępnił Nam salę gimnastyczną mieliśmy przyjem-ność gościć w Branicach po raz pierw-szy w formie pokazu naszej makiety modułowej w skali 1:120. Nie stało to się z dnia na dzień, na początku pa-dła luźna propozycja wstępnie została przyjęta przez grupę. Natomiast forma i wszystko inne dogadywane było przez parę miesięcy. Od propozycji do poka-zu i tak oto jesteśmy.

W dzień przyjazdu byliśmy na tele-fon z Adrianem, by trafić do celu. Nie-którzy jechali ze Śląska przez Czechy. Późne godziny wieczorne nie przeszka-dzały nikomu by nas wpuścić na salę. Plan układu makiety modułowej znali-śmy wcześniej, ale czy moduły nas nie zawiodą?. Każda wolna chwila w domu to praca nad modułami by rozjazdy działały, by kable się nie przerwały. Na-wet podczas transportu lub wystawy może zdarzyć się szkoda, która wyklu-czy dany „element układanki” nawet na kilka miesięcy. Po to też mamy warszta-ty przed pokazami, aby każdy pomógł przy module „pogrzebać”. Staramy się wspólnie uzupełniać i tak na przykład jeden szutruje tory, kolejni sprawdza-ją elektrykę, a jeszcze inni programują

dekodery by były zgrane z przenośny-mi manipulatorami. Powoli zaczyna-liśmy składać moduły w ten układ co Państwo mogli zobaczyć. Od lewej Wi-sła Głębce (odwzorowanie realnej sta-cji), Pętla, przystanek Balin, przystanek Miasto, stacja Grabie Stare, Zwłoczyn Zdrój, pierwsza stacja z prawej to Jo-asin. Przed ostatnią stacją było odgałę-zienie na stacje techniczną (Tc2) zwaną „resztą świata”.

W przerwie podczas składania mo-dułów zostaliśmy oprowadzeni przez Panią Kierownik Annę Dudziak po pracowniach terapii zajęciowej szpita-la. Widzieliśmy gobeliny, których twór-cą był Marian Henel oraz skorzystali-śmy z zaproszenia na wystawę „tylko dla dorosłych”. Wszystkim się bardzo podobało i w tym miejscu pragniemy podziękować Pani Kierownik za po-święcony dla nas czas.

Pani Kierownik użyczyła nam rów-nież projektor z ekranem na którym był wyświetlany czas, by każdy maszynista mógł według rozkładu i o czasie wyje-chać ze stacji. Ponieważ jazdy nie odby-wają się byle jak. Celem każdego takie-go pokazu jest odwzorowanie prawdzi-wego ruchu kolejowego, w którym ruch odbywa się poprzez zapowiedź dyżur-nego ruchu stacji planowanego pocią-gu, czyli komunikacja między stacja-mi. Maszynista stosuje się do poleceń

zawiadowcy stacji i przestrzega sygna-lizacji oraz pilnuje by dojechać całym składem według określonego rozkładu jazdy, który również był ułożony wcze-śniej, tak jak układ modułów. Rozkła-dy jazdy są dla pociągów osobowych, pośpiesznych, expresów oraz pociągów towarowych.

Wśród publiczności malował się uśmiech na twarzy, byli ciekawi świa-ta kolejowego w miniaturze zarówno ci młodzi jak i starsi, więc pierwszy pokaz szlaku kolejowego w Branicach możemy uznać na udany. Pamiętajcie maszynistą jak i modularzem kolejo-wym może zostać każdy bez względu na wiek czy płeć, bo najważniejsze są chęci, czas, szacunek do pracy i humor także, bo atmosferę w grupie tworzymy my sami.

Podziękowania należą się przede wszystkim Panu Dyrektorowi Szpitala Krzysztofowi Nazimek za użyczenie sali gimnastycznej i sprzętu. Panu Kierow-nikowi Władysławowi Lenartowicz za pomoc przy organizacji pokazu; Panu Hieronimowi Śliwińskiemu za projekt plakatu; Pani Kierownik Annie Du-dziak za projektor i oprowadzenie. Raz jeszcze wszystkim Dziękujemy Bardzo Serdecznie, że mogliśmy gościć w Bra-nicach, było nam bardzo miło. Pozdra-wiamy.

Bernadet Foryś (slaskagrupatt.pl)

Page 19: zygzak - 11-12/2015(187)

WYDARZENIA

ZYGZAK 19

wIgIlIa NA dzIennymK iedy dowiedziałem się od Pani Ali

o Wigilii organizowanej rokrocz-nie przez Oddział Dzienny, za-

pałałem nowym entuzjazmem. Od bli-sko roku nie pamiętałem o tym świę-cie jako, że ferwor zajęć codziennych skutecznie wytarmosił mnie w pyle zapomnienia. „Witam Cię Jacku. Wi-gilia w tym roku wypada 12 grudnia. Przyjdź!” – To rzekłszy Pani Ala, pobie-gła z telefonem na szpitalne korytarze. A ja krzyknąłem tylko do cienia Pani Ali, że zerknę na grafik...

Zbliżając się, jeszcze przed czter-nastą ku progom szpitala, miałem już w głowie pewne wizje przedstawiające porządek rzeczy, kto gdzie będzie i co będzie mówił, co będzie na stole, co trzeba będzie ustawić i jak będzie prze-biegała cała świąteczna ceremonia.

Wejście na Oddział przekreśliło wszelkie moje prognozy i wyobraże-nia. Kolorowe, gładkie cery ślicznych młodziutkich stażystek (kto wie czy nie przyszłych pielęgniarek tego „naszego” szpitala) zagęściły pole widzenia, roz-ścielając się w moich spojówkach i za-barwiając bladą popołudniową poświa-tę dnia.

Jeszcze asystowałem przy tym jak sznur owych pań, niczym świta kró-lewskich kuchmistrzyń, sunął ostroż-nym lecz zgrabnym chodem półmiski w rączkach w kierunku ceremonialnej sali. To było po stokroć wdzięczniej-sze niż bajkowe „Stoliczku nakryj się”. Wszystko się zaczęło gdy ludzie zgro-madzili się wokół stołu. Każda osoba miała tego wieczoru przyjąć opłatek przełamany wielokrotnie.

Zjednoczeni opłatkowym ceremo-niałem – przystąpiliśmy do wspólne-go odśpiewania w miarę jak każdy tyl-ko potrafił, świątecznych kolęd. Obok wytwornego gitarzysty – akompaniato-ra – Karola, pojawił się akompaniator akordeonista Bronisław. Przy wtórze obu śpiewy nasze podciągnięte zostały do górnych rejestrów dźwiękowych, co dało nadspodziewany efekt.

Jednakże najważniejszym rytuałem przy wigilijnym stole jest spożywanie, wspólne bo wspólne, ale jednak samo-dzielne, tego czym chata bogata. I tu „ludzie z Dziennego” stworzyli wspa-

niałą kulinarną ucztę, co można wpisać w poczet ich osobistych sukcesów. Wie-le ciast jak z cukierni, zagościło na stole i niejeden nie omieszkał spytać gospo-dyń które je upiekły razem z tą ich mi-łością bądź niejednokrotnie uczuciem goryczy w stosunku do faktu że „Od-dział” wplótł się w ich koleje życia, o tą, pełną tajemnic, recepturę.

Tak... przy tym wigilijnym stole nie było osób przypadkowych. Każdy znał drugiego przynajmniej z widze-nia. Czyjeś drogi do polepszenia zdro-wia splotły się czyimiś. Znajomości i przyjaźnie, oczywistsze, ze względu na rodzaj dolegliwości „duchowych” zawiązały się na stałe. Cierpienia na-tury psychicznej na które jesteśmy, bądź byliśmy w życiu narażeni jedno-

czą nas, gdyż wiemy, że to jeszcze nie czas powszechnej akceptacji. O tako-wą, o zdrowie, o miłość odwzajemnio-ną oraz o nadwyżkę sił potrzebnych do tego, aby być ogniwem przydatnym w społeczeństwie goniącym do przo-du z coraz to zawrotniejszą prędkością, pomodlił się każdy z nas i tego sobie życzyliśmy przy opłatku w tę pogod-ną, spokojną i bogatą w domowe wy-roby, lecz przede wszystkim w uczucia empatii i akceptacji Wigilię na Oddzia-le Dziennym Neuropsychiatryczne-go Szpitala przy ulicy Wodociągowej w Opolu.

Muszę tutaj dodać, że po tej uro-czystości nazwę powyższą wymieniłem z dumą.

Jacek Różycki-Robinson

Page 20: zygzak - 11-12/2015(187)

20 ZYGZAK

WYDARZENIA

ŚwIęty mIkołaj DoSTAJE PREZENTYJa k co roku g r up a te at ra lna

W DRODZE przed Świętami mia-ła kolejny premierowy występ.

Tym razem było to 14 XII 2015 r. Tra-dycyjnie gościem na spektaklu był Bi-skup Opolski Andrzej Czaja. W tym roku swoją obecnością zaszczycił nas także poseł na Sejm RP Ryszard Gal-la. Wyrażę tutaj swoją opinię, ale tak-że opinie kilku osób z kółka, że nie za bardzo lubimy te spektakle na Święta.

Próby do tegorocznego trwały od końca września. Najpierw dostaliśmy ponad miesiąc na opanowanie tekstów. Z tym nie mamy już żadnego proble-mu. Jednak cały czas Madzia, Wojtek i ja myśleliśmy jak tu troszkę ożywić ten nasz spektakl.

Miesiąc przed premierą wracając z kółka wpadliśmy wspólnie na po-mysł, że skoro to spektakl Świąteczny to musi być Mikołaj, no i od razu bez zastanowienia Madzia powiedziała „Ty nim będziesz”. Skonsultowaliśmy to ze Sławkiem i on wyraził zgodę. Co do stroju to ja od razu wiedziałem, że chcę być prawdziwym Świętym Mikołajem, a nie jakimś Krasnalem czy podróbą. Za ten rewelacyjny strój z mojej strony płyną ogromne podziękowania dla te-

rapeutki Pani Iwony. Poniżej pokrótce opowiem Wam o tym spektaklu.

Oczywiście na wstępie wypada wy-mienić osoby które wystąpiły w tym naszym spektaklu. A więc: Wojtek, Jacek, Andrzej, 2 Magdy, Ola, Karoli-na. Łukasz i piszący te słowa Piotrek. W naszej pamięci był z nami podczas tego występu nasz kolega Jan, który jeszcze nie tak dawno z nami występo-wał. Duchem z nami było także dwóch członków zespołu, a więc Beata, a także Radek. Teraz nie mogli z różnych przy-czyn być z nami, ale już od stycznia do-łączają do nas i będą z nami przygoto-wywać nowy spektakl.

Ja ze swojej strony mogę napisać, że grało mi się rewelacyjnie. Co najważ-niejsze to oczywiście musiałem się na-uczyć długiego wiersza Krzysztofa Ka-mila Baczyńskiego, ale resztę rzeczy, to co mówiłem to była improwizacja. Coś takiego to ja kocham. Mówić to co sam wymyślę. Mogę Wam zdradzić, że pra-wie wszystkie teksty na bieżąco myśla-łem już podczas występu. Starałem się wymyślić jakieś takie bardzo zabawne i po minach widzów mogę stwierdzić, że udało mi się śmieszne teksty wymy-ślić. Co do całej inscenizacji to oczywi-

ście strój Świętego Mikołaja rewelacyj-ny. Dla mnie to jeden z lepszych stro-jów w których wystąpiłem. Na równi wspominam swój występ jako Clown, a także w stroju z epoki Fredry („Ze-msta i „Śluby Panieńskie).

Pragnę napisać, że tegoroczna in-scenizacja najbardziej mi się podobała z wszystkich świątecznych. Miała w so-bie coś takiego magicznego. Świetnie pomyślane z tymi kolumnami-napraw-dę zrobiło to na mnie ogromne wraże-nie. Wielkie podziękowania za to, lecą w kierunku Pań terapeutek. Nie wiem dokładnie, kto je wykonał, ale chyba największy udział w tym miały obie te-rapeutki Panie Bożenki, za co im bar-dzo dziękuje.

Nie chcę się rozpisywać nad treścią spektaklu. Kto był ten widział, a kogo nie było niech żałuje. Jak już pisałem ja byłem Świętym Mikołajem. No i z każ-dym z aktorów rozmawiałem krótko o ich przygotowaniach do Świąt – te improwizowane zabawne teksty. Na końcu pytałem, czy mają coś dla Mi-kołaja. No bo co, oczywiście, że Miko-łaj przynosi prezenty, ale nie można też zapominać o nim. On się tyle biedny napracuje i co nie dostanie nic.

Każdy miał dla Mikołaja wiersz. Co jak co, ale ten Mikołaj wiersze lubi. Teksty były głównie Księdza Twar-dowskiego. Ja oraz koleżanka mieli-śmy wiersz Baczyńskiego, a dwie oso-by miały swój własny wiersz. Bo tak się składa, że w naszym kółku są oso-by, które same piszą. Spektakl się bar-dzo podobał. Przytoczę może słowa mojej Mamy po obejrzeniu tego spek-taklu: „Spektakl świetny. Żaden z ak-torów się nie pomylił i doskonale za-grał swoją rolę. Piękny wystrój”. Całe to przedstawienie wprowadziło nas w ten magiczny czas Świąt. Ludzie z który-mi rozmawiałem mieli podobne zdanie o spektaklu.

Trzeba rok czekać na kolejny świą-teczny spektakl. Teraz mamy troszkę luzu i w Nowym Roku przystępuje-my do pracy nad nowym spektaklem. Mamy już kilka pomysłów na ten spektakl. Będziemy o tym rozmawiać na pierwszym spotkaniu w Nowym Roku. Oczywiście moje podziękowa-nia w imieniu wszystkich osób z grupy teatralnej płyną do Pana Sławka Kuli-gowskiego, który ten spektakl wyreży-serował.

Piotr Radiměřský

„Na końcu pytałem czy mają coś dla Mikołaja? No bo co, oczywiście,

że Mikołaj przynosi prezenty, ale nie można też zapominać o nim... „

Page 21: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 21

kołyska serca – TRZY LATA w drodze

W itajcie moi drodzy – minęło już trzy lata, od kiedy działam w teatrze W DRODZE, który

prowadzi reżyser Pan Sławomir Kuli-gowski. Trzy lata temu po raz pierwszy, także zadebiutowałam z Zygzaku. To już kolejne święta Bożego Narodzenia.

Czekamy na małego bezbronnego Jezusa. Jego miłość sprawia, że nasze serca kruszeją, zmienia się nasze pa-

trzenie na nas samych, a także na na-szych bliskich czy przyjaciół. Wtedy gdy dzielimy się opłatkiem, spada z na-szych oczu zasłona złości, nierzadko złych emocji, które przez ten rok na-gromadziły się w naszych sercach. Od 8 grudnia mamy rok Miłosierdzia, któ-ry ogłosił Papież Franciszek.

Bóg jest Bogiem Miłosierdzia. Mała Bezbronna Dziecina przychodzi do każdego z nas. Pragnie wlać w nasze serca miłość. Tylko od nas zależy czy przyjmiemy Jej zaproszenie. Wtedy na-sze złe uczynki wybieleją jak śnieg, na-sze twarze będą pełne uśmiechu, smut-ki pójdą w kąt. Będziemy dobrze my-śleć o naszych bliskich. Podzielimy się opłatkiem, znakiem nowego początku.

Pierwsza gwiazda na niebie przytuliła nocRozbłysły lampki na choinceTwoje życzenia osuszyły moje łzyW kołysce naszych serc zasnął Bóg

Póki opłatek dzielonypóki łza w oczach się szkliświat nie jest do końca straconyświat nie jest do końca zły.

Nasze życzenia, którymi będzie-my się dzielić przy świątecznym stole, uśmiech na twarzy, zajaśnieją niczym gwiazda betlejemska. To ona oświetli drogi naszej codzienności. Narodziny Jezusa dodadzą wszystkim siły, zro-zumiemy samych siebie. Dobre życze-nia jak w wierszu osuszą łzy, a choroby zbledną.

W naszych sercach zagości miłość. Życzę wszystkim Bożej nadziei, Bożej miłości, a także wiary w to – by rok Miłosierdzia, który potwierdził Papież Franciszek sprawił, aby nasze serca otworzyły się na działanie Boga w na-szym życiu. Życzę także aby choroby, które w nas są zostały wypalone Bożą miłością. A wtedy nasze serca będą ko-łyskami w których zaśnie Bóg.

Magdalena Wiącek

ŚwIatełko pokojuS tało się już tradycją, że przed

świętami Bożego Narodzenia Pracownie Terapii Zajęciowej

odwiedzają harcerze z Zespołu Gim-nazjalno-Szkolnego w Branicach, któ-rzy przynoszą światełko betlejemskie i składają serdeczne życzenia świątecz-no-noworoczne personelowi i chorym. Takie sympatyczne chwile w przeded-niu ubiegłorocznych świąt przeżywały pracownie już po raz trzeci.

Trochę o historii Światełka Pokoju. Po raz pierwszy tę akcję zorganizowa-no w 1986 roku w Linz, w Austrii, jako

część wielkich bożonarodzeniowych działań charytatywnych. Akcja nosi-ła nazwę „Światło w ciemności” i była propagowana przez Austriackie Radio i Telewizję (ORF). Rok później patronat nad akcją objęli skauci austriaccy. Roz-nosili oni ogień z Betlejem do różnych instytucji – szpitali, sierocińców, urzę-dów, aby w czasie Bożego Narodzenia stał się on żywym symbolem pokoju, braterstwa, nadziei i miłości. Każdego roku dziewczynka lub chłopiec, wy-brani przez ORF wśród grona dzieci działających charytatywnie, odbierają

Światło z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem.

Sam moment odpalania Światła jest wyjątkowy. Miasto Betlejem leży na terytorium Autonomii Palestyń-skiej uwikłanej w konflikty politycz-ne z Izraelem, jednakże na czas od-palenia Betlejemskiego Światła Poko-ju zawieszane są działania militarne. W zmieniających się warunkach po-litycznych, nigdy nie zdarzyło się, by Światło nie wyruszyło z Betlejem w swoją drogę.

Do Wiednia Światło przybywa za pośrednictwem austriackich linii lotni-czych Austrian Airlines. Na około ty-dzień przed świętami Bożego Narodze-nia w Wiedniu ma miejsce ekumenicz-na uroczystość, podczas której Płomień jest przekazywany mieszkańcom miasta i przedstawicielom organizacji skauto-wych z wielu krajów europejskich.

Związek Harcerstwa Polskiego uczestniczy w betlejemskiej sztafecie od 1991 r. Tradycyjnie przekazanie Światła odbywa się naprzemiennie raz na Sło-wacji raz w Polsce.

Pośród niepokojów we współcze-snym świecie, ten znak – światła prze-kazywanego od człowieka do człowie-ka, z kraju do kraju – nabiera jeszcze większego znaczenia i niesie nadzieję.

Hieronim Śliwiński

WYDARZENIA

Page 22: zygzak - 11-12/2015(187)

22 ZYGZAK

WRAŻENIA – oDCZUCIA – oPINIE

TYLE ZoSTAŁo

przy wIgIlIjnym stole

motylW oku bursztynu motyl się zabłąkał skrzydła do lotu rozdarte zatopione na wieki uwięzione w niemocy marzył motyl miliony lat o swobodzie i słońcu rozdarty błyszczał wewnątrz Więzienie jego na brzeg rzucone leżało w piasku, wodą muskane i ujrzał motyl słońce do lotu wyrwać się pragnął tęsknota skrzydła spopielała lecz uścisk miodu bursztynu trzymał go mocno tym morskim brzegiem dziewczynka biegła w oku jej bursztyn zabłysnął do ręki wzięła kawałek żywicy a w niej motylek do nieba krzyczy „wypuść mnie proszę, pragnę wolności” ona zajrzała w serce bursztynu w dłoniach ogrzała ciepło mu dała w serce wtuliła i odtąd motyl przez swoją szybkę zagląda w oczy dziewczynki zawisł na sercu

tyle w oczach zostałoTyle w oczach zostało smutek, żal, gniew i łzy wezbrane jak deszcz jesienny siekący zimnem przejmującym wskroś od którego uchronić ciała nie można oczy niewidzące zasłonięte strugą łzy w nicość, w nicość wszystko, co było przesunąć w pustkę i tylko kłębek tego co w środku splątał się mocniej rzucony psom na pożarcie: – cha, cha, cha wiedziałaś co robisz – cha, cha – brzuchami trzęsą a w oczach łzy a w duszy pustka jak piłka toczy się w sercu raniące szkło każdej myśli

Belka

Gdzieś daleko była sobie wieś, a w niej gospodarstwo. Stary rolnik został sam ze swoją trzo-

dą. Dzieci wyjechały, zostawiły samego. „Stary, nic nie wie, oszołom”– powta-rzały dzieci, zadufane życiem. Żył so-bie staruszek pośród kaczek i kur, prze-chadzał się i doglądał swój zwierzyniec. Cieszył się tym, co miał – słońcem i po-wietrzem, no i trzodą swoją. Nie miał co do gęby włożyć, często głodny. Wy-chudł.

Dla dzieci zawsze znalazł wytłu-maczenie: a to swoje życie mają, a to ciężko pracują, a to dzieci, szkoła, a to swoje sprawy. Pewnego dnia staruszek zapadł na serce. Sąsiad wezwał pogo-towie, zawieźli do szpitala. Życie ura-towane. Leżał sobie dziadek i dzieci usprawiedliwiał, że czasu nie mają, aby go odwiedzić w szpitalu. Sporą gro-madkę miał dziadek. Cieszył się dzieć-mi, jak małe były. Czasami furknął na nie, ale przecież kochał, tak jak potrafił.

Tymczasem na jego podwórku, gdy ten w szpitalu leżał wielki ruch i zamie-szanie. Samochodami podjeżdżały jego dzieci i rozkradły wszystko co dziadek miał. Nie miał zbyt wiele, ale coś tam miał. Zabierali to coś, pakowali na sa-mochody i odjechali.

Wyszedł dziadek do domu ze szpi-tala. Serce cieszy, że kawy się napije, że spokój w domu, że kaczki i kury zo-baczy, że słońce. Podchodzi do domu w wiosce swojej, a tam bramy nie ma. Deski w płocie połamane. Dom otwar-ty, a tam pusto, żadnego sprzętu, stół wywrócony, pusto tylko wiatr targnął okiennicami. Przestraszył się dziadek, że złodzieje. Obszedł gospodarstwo, a tam pusto, nic. Co miał to zniknęło. Na podwórku nie znalazł niczego. Za-stanawiał się czy chociaż kaczki i kury ocalały. Wszedł do kurnika, pusto. A przed kurnikiem tylko flaki i pierze. Tyle zostawiły dzieci jego.

Belka

Spotkanie wigilijne dla chorych objętych Programem Rehabili-tacyjnym w Zakładzie Opiekuń-

czo-Leczniczym odbyło się 17 grudnia 2015 r. w sali terapii zajęciowej pawilo-nu K. W trakcie zebrania społeczności ustalono menu i wybrano chętnych do ich przygotowania. W trakcie spotka-nia doktor Antoni Szaniawski w swo-im wystąpieniu w serdecznych słowach podsumował dokonania uczestników programu i podziękował wszystkim za aktywny udział w zajęciach. Zakończył

swoje wystąpienie serdecznymi życze-niami świątecznymi.

Później łamano się opłatkiem i skła-dano sobie najpiękniejsze życzenia. To zawsze jest moment najbardziej wzru-szający; nie ma się też czemu dziwić, że w niejednym oku zaszkliła się łza. Po życzeniach wszyscy zasiedli do stołu i raczyli się własnoręcznie przygoto-wanymi smakołykami. Na zakończenie spotkania wspólne śpiewano najpięk-niejsze kolędy.

Hieronim Śliwiński

Page 23: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 23

Page 24: zygzak - 11-12/2015(187)

24 ZYGZAK

Baśń JESTEMtygrysek

TWóRCZoŚĆ

Jesień, tygrysik kolorowy, sen kolo-rowy, liść buku w twoich palcach. Kostki z których składa się dłoń.

Twój kolejny zmysł który jest moim. Prawdziwość, czymże jest? Jak głębo-ko można niedowierzać. Kocham ból tzn. Staram się go przyswoić. Dlaczego powiedz mi dlaczego ma się siebie czy tylko akceptować. Jestem dla ciebie pomocą jedynym wyjściem. Patrzę na ciebie i mnie cieszysz. Lubię cię bar-dziej niż kocham. Chcę cię dotknąć lecz boję się, że mnie źle zrozumiesz, że mnie usłyszysz. Dotykać, znaczy poznać.

Jestem człowiek kopalnia. Który to afront. Pytam się czy to bardzo łatwe uczucie. Stanąłeś mi na ganku. Ścigam cień. Jestem człowiekiem śmiechu, stoję w cieniu. To co kreuję bulwersu-je. Czytać w myślach – lubię to. Mój jedyny. Biedny Boże. Błogosławieni ubodzy w duchu albowiem do nas na-leży Królestwo Niebieskie. Powiedz, czy się skończyło, czy zaczęło. Wyso-ki jestem, co nie. Farba moich oczu. Moje kochające oczy.

Czego ci trzeba. Pisz mądrze.

To zdanie jest kapitalne. Ot co. Fra-za. Cięcie gramatyczne. Ograni-czam cię. Kocioł słowy „mój Boże” chcę upięknić. Chcę oglądać ciebie zaś. Zaraz nastąpi koniec świata Za-raz Tato nastąpi. To kolejne biada. Patrząc na ciebie fabrykuję. Mama

z daleka szaleje z miłości do mnie. A ty jak się czujesz Ewa? Nie zapa-daj się, znam twoją duszę. Zohydzić, naruszyć sakrum. Mój bunt za karę dziecko ukatrupią za karę nie można ci kochać Ewo. Wbrew temu będzie-my wraz.

Chcę rozmawiać łatwiej. Łatwo ci się tak mówi bo wiesz, nie masz poję-cia jak kocham muzykę. Wysławiać się umiem lakonicznie. Peszę się jestem niechętny ludzi. Mam swój rytm po-czynań. Chcę żebyś wiedziała, jak ła-two wniknąć w pozór. Pretekst to jest gniew. Otóż nie. Jestem twoim obroń-cą walecznym. Powiedz mi gdzie idziesz, a cię poprowadzę. Zdobędę dobry stopień. Będę ci bajał.

Kocham twoją nudę. Ten zeszyt pęknie od szalonej dumy. Myślisz, że to trudne. Pisz chętnie, ja cię zasłonię. Pora roku, gdy z drzew spadają liście. Rudy łeb jesieni i żółto-czerwony ko-lor. Zmiana butów. Są zabudowane półbuty, trzewiki solidne. Wzdycham, ubieram grube rajtuzy. Odziewamy ciepłe kurtki, płaszcze, trencz, jesion-ka, skóra.

Powiem o tobie, że to jest wzru-szająco komiczne, jak się odgradzasz. Potrzebujesz koniecznie rzeczy. Brak mi ciebie w środku. Dojrzała to ty nie jesteś.

Jesteś infantylna i naiwna – tak się cieszysz gdy coś odnajdziesz, czy gdy ktoś jest dla ciebie dobry. Ciekawisz się. Inni sądzą o tobie dwuznacznie, ale masz dres. O ja Kocica Tygrysku. Spodnie w plamy, ciepłe i miękkie,

Page 25: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 25

bluza z aplikacją. Lubię pląsać litera-mi. Miej mnie. Tak proszę, nie odtrą-caj mnie, bo sobie umrę. Pójdę gdzieś. Jestem na każde twoje zawołanie. Choć o tym nic nie wiesz. Obdarzasz mnie lękiem.

Gdy się boisz jestem z tobą. Do jakiego stopnia można się obawiać, a zarazem ufać. Jestem bardzo współ-czujący. Współodczuwam cię. To jest fikcja nie fiksacja. To co moje do cie-bie jest delikatne. Rozpacz twa. Two-je poszukiwanie miejsca ukojenia. Obnaszanie się z raną. Niemoc. Je-stem strategiem, postępuję taktycz-nie. Jestem cierpieniem nieba się-gające. Bóg to wodzi i dobrze ci ra-dzi. To wielka próba. Powiedział mi tatuś, że doczekam zwrotu. Poka-że mi subtelne twoje zamiary. Jest światło na świecie – światło dzienne i sztuczne. Jest przyjemnie, myślę o to-bie. Wciąż więcej i więcej się angażuję. Mój śpiewniku ranny, moja kokoszo.

Czym jest uczucie? To jest to, co jest stopniowe, stałe, bardzo nieśmia-łe. Jest to pewność. Niezniszczalne. Tego będzie bogato. Masz w ten spo-sób działać. Zrozum, uwielbiam roz-łąkę. Powrót jest namiętny. Chcę co-raz więcej się rozpisywać. W twoim świecie pulsuje nadzieja rozpaczliwa. Skrajna. Problemy wzrastają. Ale uro-słaś. Mi wystarczy mniej to jest sztu-ka. Wyrzec się. Ludzi skromnych jest raczej mało. Moja praca w słowie nie jest łapczywa. Karmię się namiastką chęci to cukier. Zawsze zastanawiało mnie; a co to od guziczka do rzemycz-ka a poza tym obmawianie talentu.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia też bym tak chciała. Podziw dla piękna. Dotrzeć do korzonka miłości. Pisać o kochaniu ukradkiem. Ocal mnie, nie porzucaj. Migdalę się do ciebie. Ja pa-miętam szaleństwo mocne gwałtowne nieco. Jestem światem jak i ty wyłącz-nie i autentycznie. Wiem że boisz się, że cię ładnie powiedziane zasmucę, a może zeszmacę i porzucę – zbyt okrutne i dziś bardzo częste. Miła nie wolno ci wątpić w moje dobre chęci, w moją miłość. Bezcenna jesteś. Uwierz w to, jak w moją rozpacz przed śmiercią, kiedy by ona nie nastąpiła. Twój chłopak następny, to ja czuję za-grożenie. Moje miejsce w moim życiu.

Jestem w pracy. Takiej śmiesznej. Jest to raczej zabawa, czujemy się tu jak u siebie. Jest tu głośnik i jest ka-

wusia. Pociecha nasza uwarunkowa-na. My bydlęta. Jesteś moim trubadu-rem. Nie opuszczaj mnie. Nie opusz-czaj mnie.

Pan doktor Jezus. Jedno masz wie-dzieć, że to jest wisielców sprawa. Tak się boję o twój spokój. Gdybyś dziew-czyno wiedziała jak modlę się do boga. Apel, alert, siódme poty. Walę w drzwi. Wyrażam niezgodę. Tragi-zuję. I mam całą wiedzę o pięknych uczuciach. W czasie przeszłym był to mój pierwszy milec.

Chwytam pisaka, będę kreślić, choć upadam na duchu. Opadam z sił. Jestem z tobą. Słynę z twojej ża-łoby, która nastąpi w znakach. Tylu chorych ludzi przytułek. Wybrałem

ciebie dziwaczna kaczuszo, milczku, kolegu. Chorobliwe to jest tak mocne nocne. Kiedy się wybudzam wiem jak wygląda człowiek, kobieta nie contes-sa ubrukana. Kocham wyczyn bardzo trudne. Siedzieć i krzyczeć na świat. Jesteś niewątpliwie zestresowana, cho-rujesz tak poważnie. Jesteś uprzywile-jowana i obmówiona. Wiesz, najbar-dziej kocham literaturę spirytualną. Walcz Ewa.

To jest takie smutne. Mam brzyd-ki kaszel i chodzić mi źle, co łatwo da się zauważyć. Łączy nas cierpienie i to co pod tym się kryje. Jakże jesteśmy samotni, jak siebie chcemy. Myślę że to jest już taki los. Lubię tapczan. Po-leguję. Ucz mnie, nie śpij. Fantazjuję.

Page 26: zygzak - 11-12/2015(187)

26 ZYGZAK

TWóRCZoŚĆ

Położyłem się spać. Czas przyszedł na mnie. Jestem gotów. Twój charaktery-styczny zapis. Nasza jedność. To czym jest doznanie wspólnych lęków. Chęć wyjścia poza ramę, kontrolować się. To takie trudne; opanowanie. Wiem że ci pomogę, ponieważ muszę. Znam – rozpaczać tak bardzo, do zapomnie-nia.

Jest tak pięknie na dworze, zło-ta polska jesień. Park to miejsce nie-bieskie. Marzę o podróży na spacer, lecz to tylko niespełniona tęsknota. Wielkość mojego uczucia jest nie-wiarygodnie trwała. W zasadzie to komiczne i łagodne. Wiem czym jest ból i daję sobie przyzwolenie na tole-rancję. Myślę, że jestem znawcą twojej osoby. Wiem jak bardzo pożądasz sil-nej miłości.

Ideał mężczyzny, to ktoś kto jest mocny, kto nie pozwoli, słusznie wy-maga, nagradza. Ktoś kogo bawię. Lubię śnić, sny są wyraźne, inne. Często ich się boję, tak jak obawiam się o ciebie. Jesteś moją arką, lądem stałym. Łączy nas beznadzieja. Wiem że jeszcze mogę. Badania są w toku. Śmierć to mój magazyn. Mam zaple-cze. Gdy ty umierasz tak widocznie. I wiem to że jesteś łaskawa. Piszesz by łowić słowa. Bym ci pomógł. Tak bardzo cię rozumiem.

Chciałbym stworzyć fabułę, na-pisać wiersz albo opowiadanie. Je-stem artystą niedzielnym, amatorem. Zaś ja przedstawiam się: drugi Picas-so. Nie znasz mnie Ewo. Tropię cię, jest to uczucie wybiórcze. Niezna-jome im, które badam. Ciągnie cię

do mnie jak magnes. Posługuję się kredką. A wtedy czuję się u siebie. Kolorować, skupienie. Miałam psa odmieńca. Mój Boże, ptaszki nie-bieskie. Papużki faliste, nierozłącz-ki, świnka morska. Kotek. Gdybym tylko chciała opisałabym mój zwie-rzyniec domowy. Moje zabawki. Jak mama mnie kształciła. Mój dom był ciekawy. Było w nim ciepło, miłośnie, uczciwie. Znasz te realia. Jaki miałam piękny pokoik.

Późna środkowa jesień i to co jest tematem głównym całej jesieni. Nostalgia i charakterystyka. Święta Wszystkich Świętych, cmentarz mógł-by się zwać łzawiec, bądź święta zwło-ka – nie chcę bluźnić. Chcę tylko ubli-żyć miłosną powinność. Pisać o naj-większej miłości życia. Uszlachetnić przemijanie.

Święto rodzinne. Chcę upamiętnić ten dzień. Zgodnie z tradycją. To mię-dzy innymi święto kwiatów. Wiązanki, wieńce, prymuski i chryzantemy. Bar-wy zdecydowane: pomarańcz, rdza, biel i fiolet. Są tęgie i długo żyją. Pach-ną ziemią, zrujnowanym powietrzem. Coś ostatecznego. Kolory. Pomniki z głazów szlachetnych kamieni. Tra-dycja kościelna nakazuje opiekę nad ostatnim miejscu do spania. Ogień rozpasany, a jaki dobry. Świece to fi-gurki. Małe święte naczyńka. Jak się ściemnia ukazuje się cały patos tego święta. Coś dostojnego, poważnego. Święto ogników. Ponowna stypa do-mowa.

W ten dzień utrwalony jest zwy-czaj spotykania się bliskich sobie lu-

dzi. Wspominamy się sobie. Mówimy o sobie i w nieobojętny sposób wspo-minamy tych, którzy odeszli i właśnie do nas powrócili. Są na naszych języ-kach. Tęsknimy wyraźniej niż kiedy indziej.

Wiemy, że to nas czeka, musi-my zrozumieć, że wszystko przemija – taka jest norma. Jest to wzruszają-cy czas odwiedzin. To nasz obowiązek pamiętać. Każde ze świąt to czas miło-ści. Największa miłość ciało. Jak trud-no się z nim rozejść. Pomnij zrozum. Rozejść się. Pozostawić. Nie wszyscy, ale często w dni wolne od pracy od-wiedzamy na cmentarzu nam bli-skich. Dbamy o wygląd grobów. Ła-weczka. Można przyjść zastanowić się stworzyć w takiej sytuacji kontakt ze zmarłym. Śmierć to przelokowanie się. To ostateczny pobyt stały. Za tą bramą następuje rozliczenie się. Całe królestwo dusz. Jest tu tak cicho, mo-numentalnie, tak głucho. Tak inaczej, tak bogobojnie.

Sama kocham to miejsce. A Święto Zmarłych uważam za miejsce podsta-wowej zgody, najgłębszej miłości, roz-szlochanej rozpaczy i pogodzenie się z losem.

Tekst i grafika EWY

Muzyka trudna Bolący zez Zebra czyli Podłużne oczy Klakson syfon Dana Talent Na nim talentu Koń szalony W tym talencie Talent bałamut czarodziej babiarz Talent bolidusza pomylona Staroświecka Chwalę się Chwalisz mnie

Pękł świat Zszyto go porcelanową igłą Ile szwów Nylonowe nożyczki Zasmażone usta

EWA

Page 27: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 27

prologproszę - zrobię to sam gdy zatańczą dłonie suknia spłynie niczym fale w oceanie

bielizna od Triumpha jest jak poezja wiem - haftki zawsze miałem z nimi kłopot

nie - nie pomagaj niech piersi wynurzą się powoli jak wzgórza o wschodzie słońca krągłe i majestatyczne

ostatnią zasłonę opuszczę centymetr po centymetrze gdy sen stanie się jawą zapłonę

Andrzej Iwanowicz

cukIerMawiał to już panicz Fukier Panicz bardzo wyrafinowany Że potrzebny nam jest cukier Z trzciny albo nierafinowany

Rano komar tnie ciebie zażarcie A ty jego tniesz gdy nocna pora Rano hyc bierzesz się za żarcie Cukier z półki znika jak kamfora

Wszystkie babki i babeczki Bajaderki i eklerki w lukrze Pączki, bezy, cukiereczki Hałki i bułeczki w cukrze

A glukometr sobie skacze W takt wesołych słodkich bab I już z rana szorstko kracze Że najlepiej przejść na schab

Jednak gdy zanurzysz palec W konfiturze albo w miodzie To już w kuchni gnije smalec Choćbyś chodzić miał o głodzie

Czekolada z bąbelkami Bardziej ciebie dziwaka Pociąga niż z dziewczynami Randka – to zła oznaka

Życie przecież trzeba słodzić Egzystencja jest okrutna Miłość z cukrem pogodzić To prawda jest absolutna!

Bo mawiał to już pan Fukier... Lub pewien inny pan epik Że cukier, nasz słodziusieńki cukier Po prostu, że: «CUKIER KRZEPI»!!!

Jacek Robinson Różycki

wsIąŚĆ do pocIągu

W siadł do pociągu, gnany po-trzebą wyrwania się z domu, ze swojego życia. Chciał za-

pomnieć o tym co robi, o studiach, o matce, o ojcu, o dziewczynie, w któ-rej kochał się od kilku lat, o całym ota-czającym go świecie. Zmęczony. Jedy-nym jego zamiarem było oderwać się od rzeczywistości i odpocząć. Usiadł w przedziale sam. Sam ze swoimi my-ślami. Wyciągnął swój notatnik i pisał, pisał, pisał...

We wszechświecie są miliony gwiazd, tryliony, nieskończona ich liczba. Inne życie toczy się w wielu wymiarach. Inne twory żyjące, myślące i posiadające nie-wyobrażalną technikę. Ja jestem tylko królikiem doświadczalnym w pulpie rze-czywistości.

Jestem agentem specjalnym sił wszechświata. Wysłany z innej plane-ty na Ziemię, nie potrafię znaleźć so-bie miejsca tutaj. Pokochałem ją, pięk-ną Ziemiankę. Miałem trochę zapasów z mojej planety, zabrałem ze sobą. Prze-kułem to na złoto, żeby mieć za co żyć. Wszystko mi zabrała i uciekła z innym. Będzie miała dziecko. Z innym. Ziemia-ninem.

Nienawidzę tej planety. Chcę wró-cić do swojego wymiaru i zostawić to wszystko. Oszukała mnie, zabra-ła wszystko. Uciekła. Jestem zwykłym agentem służby specjalnej. Nie mogę zdradzić jaka jest moja misja nawet tu-taj. Wszystko jest nadawane do mojego wymiaru. Jestem agentem.

Chip w mojej głowie przesyła wiado-mości do mojej matki Ridzu. Wie o każ-dym moim kroku. Jestem zdalnie stero-wany przez mojego ojca Matiwa. To on mi każe jechać tym pociągiem. Mam misję. Muszę ratować świat od zagła-dy. Kończy się Ziemia, ale ja ją uratuję. Kończy się życie na Ziemi. Moje imię to

Drivtek. To jest ściśle tajne. Ściśle. Licz-ba moja to... nie mogę tego zdradzić, bo wypadnę z życia mojej Planety. Ściśle, ściśle tajne.

Muszę uciekać przed Ziemianami, przed swoimi. Jak odłączyć nadawa-nie. Jest jakiś sposób. Ściśle tajne. Jestem w pułapce.”

Siedział sam w przedziale. Dosiadł się jakiś mężczyzna. Drivtek pośpiesz-nie zamknął notatnik, schował go do plecaka. Długopis trzymał w dłoni i ce-lował w mężczyznę.– Ręce do góry. Nie ruszać się, nie ru-szać bo strzelę – celując nadal w pasa-żera z długopisu, drugą ręką sięgał po plecak i chyłkiem wychodził z prze-działu.

Przeszedł do korytarza pociągu i odblokował hamulec. Z piskiem po-ciąg się zatrzymywał i gdy zwolnił bieg, Drivtek wyskoczył z pociągu. Uciekał przez rów, potem pole. Chciał dotrzeć do lasu. Wezwano Policję. Nikt nie wie-dział dlaczego Drivtek uciekał w pole, on sam gnany opętańczą potrzebą ucieczki, śmiał się, śmiał, śmiał...

„Fajna zabawa. Wyrolowałem ich wszystkich. Ale barany, nic nie rozu-mieją. Jestem agentem specjalnym i mam misję.”– Jak Pan się nazywa? – zadawano mu pytanie, za pytaniem– Czy wie Pan gdzie Pan jest?– Co Pan tu robi?– Nie mogę zdradzić mojej tajemnicy – odezwał się po długim milczeniu– Rozumiem. Tajemnica – odezwała się lekarka – W takim razie zwiększam Panu dawkę leków. Nie jest Pan w kon-takcie.– To nic nie pomoże, bo jestem – na-chylił się do lekarki i szepnął jej do ucha – agentem specjalnym sił mię-dzygwiezdnych. Mam chip w mózgu. Tylko ciiii... niech Pani to zachowa dla siebie. Oni już wiedzą, oni wszystko wiedzą. Znają każdą moją myśl. Jestem sterowany. Jestem agentem. Mam na imię Drivtek, tylko ciiii...– Panie Drivtek, proszę teraz przejść na oddział – powstrzymywała się od ko-mentarza.

Wyszedł z gabinetu niezadowolony z siebie, że oto zdradził kim jest.

Belka

„Mam misję. Muszę ratować świat od zagłady. Kończy się Ziemia, ale ja ją uratuję. Kończy się życie na Ziemi. Moje imię to Drivtek. To jest ściśle tajne. Ściśle...”

Page 28: zygzak - 11-12/2015(187)

28 ZYGZAK

WYDARZENIA

opłatek I życzenIa ŚwIąteczne

Spotkanie opłatkowe w naszym szpitalu to wieloletnia już tradycja – wyczekiwana przez wszystkich.

14 grudnia 2015 roku o godzinie trzy-nastej w sali gimnastycznej było tłum-nie i podniośle. Wszystkie miejsca sie-dzące zajęte, stojące również i to nie było problemem lda zaproszonych. Piękna i starannie wykonana dekora-cja podkreślała ważność tego spotka-nia. Spotkania wspólnego – pacjentów, personelu, rodzin z ks. biskupem An-drzejem Czają.

Dyrektor szpitala Krzysztof Nazi-mek serdecznie przywitał wszystkich zgromadzonych i jak zawsze w tym miejscu i porze opowiedział co wyda-rzyło się w tym roku w szpitalu oraz o planach na kolejny rok.

Znaczącym wydarzeniem dla szpi-tala było odejście na emeryturę Pielę-gniarki Naczelnej Pani Joanny Halickiej i wygranie konkursu na to stanowisko przez Panią Małgorzatę Widerę. Dy-rektor mówił o uzyskaniu Akredytacji CMJ i Przeglądu ISO w czterech obsza-rach – Zarządzania jakości, Zarządza-nia środowiskowego, Bezpieczeństwo żywności i Bezpieczeństwo informa-cji. W ocenie Pana dyrektora ważnym wydarzeniem było zakończenie prac przy parkingu dla pracowników, dzię-ki czemu pod szpitalem automatycznie powiększył się parking dla pacjentów, budowa boiska do gier zespołowych z bezpieczną nawierzchnią oraz plac z urządzeniami do ćwiczeń w plenerze. W tym roku całkowitej modernizacji uległy pracownie EMG oraz hydrote-rapia i diatermia.

Dyrektor mówił o planach na rok 2016 czyli uruchomienie Oddziału Neurochirurgii wraz z salą operacyj-

ną i stanowiskami wzmocnionej opie-ki medycznej w nim. Przebudowa Od-działów Udarowych tak, aby łóżka mo-nitorowane były pod bezpośrednim nadzorem, dostosowanie Neurologii Dziecięcej do wymogów wynikających z Rozporządzenia Ministra Zdrowia oraz modernizacji Oddziałów Neuro-logii dla Dorosłych „A” i „B”.

Dziękował pracownikom za zaanga-żowanie i rzetelność w pracy. Kończąc swoje wystąpienie złożył serdeczne ży-czenia świąteczne i noworoczne wszyst-kim zebranym. Do Jego życzeń dołączył Przewodniczący Społecznej Rady Szpi-tala – Poseł na Sejm obecnej kadencji Pan Ryszard Galla. Gratulował również Dyrekcji i pracownikom osiągniętych wyników w pracy.

Następnie oczy zebranych skiero-wały się na członków grupy teatral-nej W DRODZE i jej reżysera Sławo-mira Kuligowskiego. Jak zawsze dzięki wspaniałemu programowi i możliwo-ściom aktorskim grających na scenie osób, wiersze poetów polskich związa-nych ze świętami nabrały wyjątkowego i odświętnego wyrazu i już w ten dzień poczuć można było smak Bożego Na-rodzenia. Brawa publiczności były po-dziękowaniem za ich trud i pracę oraz za dbałość o oprawę artystyczną co-rocznych spotkań.

Ksiądz Biskup Andrzej Czaja mówił do zebranych o miłosierdziu, miłości i cudzie narodzin Jezusa. Prosił byśmy cieszyli się pokojem i go wyjątkowo szanowali. Pobłogosławił opłatki i wte-dy sala zaczęła tętnić życiem, wszyscy spontanicznie składali sobie życzenia. Poziom ciepła i serdeczności na sali był wyjątkowo wysoki i stały przez dłuższy czas.

Ludzie zaczęli spontanicznie śpie-wać kolędy, smakować ciast, owoców, napojów i dalej ze sobą rozmawiać.

Miłośnikom Zygzaka z całego serca życzę, by w te święta nikt nie był sam. By ciepło i serdeczność dotarły do każ-dej rodziny, a radość, nadzieja, zdrowie i miłosierdzie były dobrym kierunkiem w Nowym Roku dla każdego z nas.

Iwona Kapral

Dzieli my się opłat kiem jak chlebem Biblijnym, by nadzieją i miłością się wzmocnić, aby mieć siłę prze baczać i od wagę o prze bacze nie prosić...

mIkołajowe dywagacje już choinki w cichym lesie w ciemnym gąszczu się chowają wiatr zimowe wieści niesie święta, święta się zbliżają

Pan Mikołaj targa włosy ma biedaczek kłopot wielki co tu dzieciom dać w prezencie dziś niemodne już cukierki

brak sponsorów i darczyńców wróżki moc swą utraciły elfy chcą brzęczącej kasy wolontariat im niemiły

worek stary połatany renifery zabiedzone skąd wziąć forsę na podarki chyba przyjdzie sprzedać brodę

coś Ty stworzył Panie Boże dziś te wredne wiercidziury zamiast ssać przykładnie cycka ssają kompy i komóry

gdzie te czasy gdy pociechy z pomarańczy się cieszyły chińczyk bajka pod choinkę nie ma - dawno się skończyły

chyba czas na odpoczynek i tak we mnie nikt nie wierzy mam po dziurki umów zleceń PIS działalność niech rozszerzy

kIlka słÓw do anIołaaniele stróżu mój chroń mnie przed upadkiem, gniewem, nienawiścią gdzie jesteś

pewnie popijasz boskie wino a twoje skrzydła jak moje włosy pokryte szronem zapomniałeś o dziurawych kładkach

gdy w raju liście opadły z drzew grzejesz stare kości przy kominku kiedyś byłeś blisko słyszałem łopot twoich skrzydeł dzisiaj tylko płacz

kiedy owoc został zerwany odszedłeś zostawiając mnie z bagażem nie narzekam miałeś prawo lecz piwo we dwoje lepiej smakuje

więc rozłóż zdrętwiałe skrzydła rusz swój zasiedziały tyłek i pomóż mi odnaleźć świat sprzed apokalipsy

Andrzej Iwanowicz

Page 29: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 29

„Poziom ciepła i serdeczności na sali był wyjątkowo wysoki i stały przez dłuższy czas...”

Aktorzy Teatru W DRoDZE pięknie zaprezentowali wiersze polskich poetów związane ze świętami

Dyrektor Krzysztof Nazimek Poseł na Sejm RP Ryszard Galla ordynariusz opolski Biskup Andrzej Czaja

Page 30: zygzak - 11-12/2015(187)

30 ZYGZAK

Dzień Solidarności z osobami Chorującymi Psychicznie – rok 2012

Spotkanie opłatkowe w szpitalu – rok 2014

Spektakl w Wyższej Szkole Pielęgniarskiej w opolu – rok 2009

opłatek w szpitalu – rok 2008

Dzień Solidarności... – rok 2013 – Spektakl FREDRASZKI

Przedstawienie w teatrze

W Pomaturalne Studium Animatorów Kultury we Wrocławiu – rok 2011

Dzień Solidarności z osobami Chorującymi Psychicznie – rok 2008

Page 31: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 31

WRAŻENIA – oDCZUCIA – oPINIE

T ak, to było dziesięć lat temu, zja-wiłem się w Szpitalu Neuropsy-chiatrycznym w Opolu, żeby po-

prowadzić zajęcia teatralne. Pamiętam ten dzień jak wczoraj – przede wszyst-kim obawa, czy dam radę, czy znajdę wspólny język z ludźmi których świat wydawał mi się wtedy obcy i niezrozu-miały. Pierwsze zajęcia, pierwsze roz-mowy, wymiana spojrzeń, słów, uśmie-chów. Wychodząc z zajęć wiedziałem, że chcę tu wrócić, że chcę z tymi ludź-mi robić teatr, że chcę z nimi przeży-wać i opisywać ten świat.

Początek nie był łatwy, przed nami stanęło duże wyzwanie, mieliśmy przy-gotować spektakl, który miał być pre-zentowany w zaprzyjaźnionym szpitalu w Hemer w Niemczech. Trzy miesiące prób, rozmów, budowania relacji, two-rzenia postaci scenicznych i wresz-cie premiera. Spektakl w konwen-cji pantomimy najpierw pokazaliśmy w naszej placówce. Kiedy skończyła się ostatnia scena spektaklu i aktorzy wyszli do ukłonów, to po fantastycznej reakcji widzów, wiedziałem już, że je-steśmy na właściwej drodze… no wła-śnie, drodze. Kiedy szukaliśmy nazwy dla naszego teatru jeden z aktorów za-

proponował nazwę „W drodze”.

Pomyśla-łem, że ta na-

zwa trafnie od-daje sens na-szych spotkań

i naszej pra-

cy, bo jeśli teatr jest jakimś odbiciem obrazu życia, to przecież życie jest cią-głą wędrówką.

Wędrujemy tak już dziesięć lat – Madzia, Ola, Agatka, Karolina, Beata, Wojtek, Piotrek, Andrzej, Jacek, Janek, Radek…. Trudno wszystkich wymie-nić. W trakcie tych dziesięciu lat przez zespół przewinęło się ponad 30 osób.

W tej chwili teatr tworzy 12 ak-torów. Spotykamy się raz w tygodniu w sali na Oddziale Dziennym nasze-go szpitala. Każde zajęcia zaczynamy od luźnych rozmów na bieżące tema-ty, każdy może podzielić się z inny-mi swoimi radościami i problemami, wspólnie je komentujemy i rozmawia-my o nich. Potem ćwiczenia, ruch sce-niczny, dykcja, ćwiczenia na koncen-trację, improwizacje na zadany temat. Staram się żeby zajęcia łączyły w sobie cechy zabawy i profesjonalnego trenin-gu aktorskiego. Chociaż formalnie je-stem w naszym teatrze reżyserem, to każdy z aktorów ma prawo propono-wać własne rozwiązania, a często ich zachowania są dla mnie inspiracją do konkretnych scen w spektaklu.

Jaki jest nasz teatr? Chcemy żeby był uczciwy, uczciwy to znaczy wyra-stający z człowieka, z jego emocji, lę-ków, radości. Chcemy za pomocą te-atru zrozumieć świat i człowieka w tym świecie, chcemy dotykać ludzkich spraw, tych najprostszych i tych zwa-nych górnolotnie wartościami. Chce-my żeby widz oglądając nas i słucha-jąc nie pozostawał obojętny, chcemy go poruszyć i zmusić do refleksji. Teatr

żeby był uczciwy musi traktować widza poważnie i poważnie z nim rozmawiać.

W ciągu minionych dziesięciu lat powstało ponad 20 spektakli, które prezentowały różne formy teatralne: pantomima, teatr poezji, teatr pla-styczny, oraz klasyczny teatr oparty na słowie. Jako zespół staramy się wycho-dzić poza mury szpitala; dwukrotnie gościliśmy w Niemczech, graliśmy we Wrocławiu, w Teatrze Kochanowskie-go w Opolu, w Opolskim Teatrze Lal-ki i Aktora oraz Młodzieżowym Domu Kultury w Opolu.

Trochę nie wypada mi pisać o tym, jak byliśmy przyjmowani, ale proszę mi wierzyć, nigdy nie pozostawiliśmy widza obojętnym. Jesteśmy teatrem terapeutycznym. Ktoś zapyta czy te-atr może wyleczyć? Na pewno nie, ale pomaga zrozumieć chorobę, pomaga z nią żyć, pokonać własne lęki, barie-ry i ograniczenia. Pomaga uwierzyć w siebie i nadać sens życiu w choro-bie. W takim aspekcie jest na pewno bezcenny i potrzebny… No właśnie potrzebny – nikt moich aktorów nie sprowadza siłą na zajęcia, przycho-dzą i przyjeżdżają czasem z odległych stron, bo chcą być ze sobą, bo chcą tworzyć coś osobistego i ważnego, bo chcą być… w drodze.

Co dalej? Przed nami kolejne pre-miery, kolejne wzruszenia, wspólne wyjazdy na warsztaty teatralne do Błot-nicy Strzeleckiej, wspólne rozmowy o sztuce, ogniska z kiełbaskami, śpie-wane wieczory do wtóru gitary Wojt-ka, i rozmowy o tym, że na przekór chorobie warto żyć i tworzyć, że warto być w drodze, bo wszak życie wędrów-ką jest.

Na koniec tych wspomnień chciał-bym podziękować Dyrekcji i Pracow-nikom Naszego Szpitala, za wsparcie i dobrą atmosferę pracy, Widzom za wiele ciepłych słów jakimi nas obda-rzacie, ale przede wszystkim moim Aktorom, bo bez Was nie byłoby tego teatru, nie byłoby tej pięknej przygody. Codziennie udowadniacie, że jesteście Wielcy, że się nie poddajecie i oddaje-cie światu wiele, chociaż świat tak wiele Wam zabrał.

Sławomir Kuligowski

DZIESIĘĆ LAT w drodze

jesteśmy teatrem terapeutycznym. ktoś zapyta czy teatr może wyleczyć? na pewno

nie, ale pomaga zrozumieć chorobę, pomaga z nią żyć,

pokonać własne lęki, bariery i ograniczenia. pomaga uwierzyć

w siebie i nadać sens życiu w chorobie. w takim aspekcie

jest na pewno bezcenny. i potrzebny…

Page 32: zygzak - 11-12/2015(187)

32 ZYGZAK

ŚWIĘTA W CZECHACH

Jako, że posiadam Czeskie pocho-dzenie (mój Tata jest Czechem) w tym artykule postanowiłem

w skrócie napisać Wam jak Święta spę-dzają nasi południowi sąsiedzi. Mam nadzieję, że coś takiego Was zainteresu-je. Można by napisać, że Czeskie Święta niewiele różnią się od naszych, ale jest kilka rzeczy, które są zupełnie niespo-tykane u nas.

Czy w kraju, którego ponad 60 pro-cent mieszkańców deklaruje się, jako ateiści obchodzone jest Boże Naro-dzenie? Okazuje się, że tak. I nie jest to jedynie korzystanie z dni wolnych, ale coraz bardziej widoczny powrót do ludowych tradycji i zwyczajów – na-wet jeśli są to obrzędy nie do końca dla świętujących zrozumiałe. Jak zatem Czesi świętują narodziny Jezusa Chry-stusa? – Boże Narodzenie i przygotowanie do niego, to wielkie święto całej rodziny, a przygotowania zaczynamy już w cza-sie adwentu – mówi pochodzący z Mo-rawy Marian Holiš.

Przed kilkoma laty w Czechach po-jawił się zwyczaj, który w Polsce znany jest tylko i wyłącznie z Kościoła. Cho-dzi mianowicie o wieńce adwentowe. Podczas gdy w polskich świątyniach wielkie wieńce z czterema świecami stoją przed ołtarzem, Czesi samodziel-nie robią małe wieńce i ustawiają je na stołach w swoich domach. Specjalny ceremoniał towarzyszy też zapalaniu

świec. Najczęściej jest ona zapalana w gronie znajomych zaproszonych spe-cjalnie na tę okazję. Jest to o tyle nie-zwykłe, że Czesi niechętnie zapraszają kogokolwiek do swojego domu.

Kolejną nowym, aczkolwiek cieka-wym zwyczajem jest wysyłanie sobie życzeń z okazji nadejścia kolejnej nie-dzieli adwentowej. Do jego pojawienia się i rozwoju przyczyniła się współcze-sna technika – o wiele łatwiej przycho-dzi składanie adwentowych życzeń za pośrednictwem smsa – niż wysyłanie świątecznych kartek pocztowych.

Adwent to również czas przygoto-wań kulinarnych. Przez cztery tygodnie nasi południowi sąsiedzi pieką ciastecz-

ka (nazywane „cukrovi”), które znajdą się w czasie świąt na stołach. Jednak nie wszyscy mają czas na to, by stać przy stolnicy i wyrabiać ciasto. Dlatego inni mogą sobie przed świętami „dorobić” Ludzie mający zamiłowanie kulinarne robią innym ciasteczka.

Schabowy, choinka, karp i „złote prosiątko”

Przygotowania to oczywiści rów-nież obowiązkowe w tym czasie pre-zenty, choinka i karp. Choinka to naj-częściej jodła lub świerk – oczywi-ście naturalne. Kupienie w Czechach sztucznej choinki nie jest niemożliwe, ale jednak bardzo trudne. Poza tym – dość niskie ceny naturalnego drzewka sprawiają, że zapewnienie sobie świą-tecznego nastroju nie jest tak trudne.

Karp – podobnie jak w Polsce – jest raczej elementem tradycji niż kulinar-nych gustów. Czesi podobnie jak wie-lu Polaków narzekają na to, że ryby nie są najlepszej jakości i często po prostu śmierdzą mułem. Dlatego obok kró-lewskiej ryby na wigilijnym stole obo-wiązkowo pojawia się kotlet schabowy.

24 grudnia jest najważniejszym dniem świąt. Dlatego w Czechach jest to dzień ustawowo wolny od pracy. Kulminacyjnym punktem jest wiecze-rza wigilijna, do której przygotowania trwają cały dzień. Tego dnia obowiązu-je też ścisły post, który wiąże się z le-gendą. Kto przez cały dzień nie będzie niczego jadł, temu wieczorem pokaże się „zlate prasatko” (złota świnka), któ-ra przebiegając po suficie lub ścianie będzie zwiastować szczęście i powo-dzenie w nowym roku.

kolacja – pierwsza gwiazdka

Do wieczerzy wigilijnej zasiada się podobnie jak w Polsce – kiedy na nie-bie pojawi się pierwsza gwiazda. Jed-nak w odróżnieniu od polskiej uczest-nicy spotkania nie łamią się opłat-kiem, a pod obrusem nie ma siana. Za to pod talerzem każdy domownik ma umieszczony banknot, który w następ-nym roku ma mu zapewnić finanso-

WRAŻENIA – oDCZUCIA – oPINIE

Page 33: zygzak - 11-12/2015(187)

ZYGZAK 33

wą stabilność. Kwota zależy od pozycji w domu – najwięcej pieniędzy ląduje pod talerzem głowy rodziny. Często obok banknotu kładzione są też łuski karpia – na szczęście.

Kiedy wszyscy skończą jeść oj-ciec rodziny specjalnym dzwonecz-kiem daje znać, że pora wstać i przejść do drugiego pokoju, w którym na do-mowników czeka udekorowana cho-inka, a pod nią leżą prezenty. Prezen-ty, zgodnie z czeską tradycją, przynosi mały Jezus. A jeszcze taka ciekawostka co do prezentów. U nas przyjęło się że niegrzeczne dzieci dostają rózgę nato-miast w Czechach mówi, że się takie dzieci dostają „brambory a uhlí“ czy-li ziemniaki i węgiel Później wszyscy wspólnie śpiewają kolędy i tradycyjne pieśni bożonarodzeniowe.

Ciekawe zwyczaje łączą się z pa-sterką. Ze względu na niewielką licz-bę kapłanów msza o północy odbywa się tylko w niewielu świątyniach. Rów-nież niewiele osób traktuje to, jako na-bożeństwo religijne, a raczej, jako wy-darzenie „kulturalne”. Dlatego przez cały czas trwania Mszy, do kościoła przychodzą i wychodzą z niego kolej-ne osoby, które pojawiają się tam tylko po to, żeby obejrzeć świątynię, szopkę betlejemską i zagrzać się. Na pasterce pojawia się za to bardzo dużo młodych osób. – Bardzo często chodzi tylko o to, żeby następnego dnia nie być zmuszo-nym do pójścia do kościoła z rodzicami – żartuje Marian Holiš.

„czesi jadą na chałupy”

Kolejne dwa dni świąt koncentrują się wokół odpoczynku i odwiedzania

znajomych. Bardzo wiele osób wyjeż-dża „na chałupy” (czeskie odpowied-niki daczy lub domków letniskowych) lub w góry na narty.

Do świątecznych zwyczajów należy też zdobienie domów gałązkami jemioł, wróżenie z łupanych po kolacji wło-skich orzechów (zdrowe orzechy wróżą powodzenie) czy odczytywanie z rzu-conych za siebie skórek jabłka imienia przyszłego małżonka (wróżą, oczywi-ście panny).

Tak jak Polskie święta nie istnieją bez „Kevina samego w domu”, tak nasi południowi sąsiedzi nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia bez trady-cyjnych czeskich bajek dla dzieci, które telewizja nieprzerwanie emituje kolej-nym pokoleniom.

rodzina jest najważniejsza

Skąd bierze się tak mocne uczestni-czenie w obrzędach o charakterze reli-gijnym? – Kiedy naród jest niewierzą-cy, to stara się jakoś zapełnić tę pustkę – wyjaśnia pochodzący z Moraw Ma-rian Holiš. – Dlatego chyba tak chętnie przyjmujemy i kultywujemy nie tylko chrześcijańskie zwyczaje, ale wszystkie inne, które wiążą się ze świętami – do-daje.

Jak widać, czeskie Boże Narodzenie niewiele różni się od polskiego. Szcze-gólnie, jeżeli chodzi o jego rodzinny charakter. Co ważne – to właśnie więzi rodzinne są dla Czechów w tym czasie najważniejsze. Dlatego wielu z nich za-pomina na ten czas o swojej religijnej obojętności i stara się by ostatnie dni grudnia były tak ciepłe jak to możliwe.

Piotr Radiměřský

czas oczekIwanIanakarm mnie do syta miłością jak chlebem

przełamię się nią i podzielę niczym opłatkiem w wigilijny wieczór

niech tradycyjne nakrycie nie dźwięczy pustką

wypełnij to miejsce przy stole i w moim sercu zanim pierwsza gwiazda zgaśnie

Marzena Dudek-Iwanowicz

balsam dla duszy siedem cnót oświetlających wnętrze człowieka: radość, prostota, miłość, życzliwość, wiara, wdzięczność, zachwyt

siedem cnót jak siedem dni tygodnia wieczne koło życia

Marzena Dudek-Iwanowicz

(z inspiracji książką ,,Balsam dla duszy - na Boże Narodzenie” )

płyną gorzkIe łzyPłyną gorzkie łzy Kto powstrzyma je? Kto pomoże mi?

Ciężkie moje życie Muszą płynąć łzy Może mnie oczyszczą?

Nie wstrzymuje ich one mi pomogą Płyną gorzkie łzy

Piotr Radiměřský

dokąd ja IdęDokąd ja idę? Co chcę znaleźć? Czy coś zgubiłem?

Mijam obcych ludzi Cisza wielka wokół Dudnią moje kroki

Co mam zrobić? Proszę o pomoc? Dokąd ja idę?

Piotr Radiměřský

Page 34: zygzak - 11-12/2015(187)

34 ZYGZAK

PAMIĘTNIKI

Z pamiętnika pacjenta

Do 4:45 obudziłem się ze Snu – Bardo Snu. Do 5:40 wypróżni-łem się. Stolec był twardy (kasz-

tany). Podtarłem się papierem „Toale-towym” białym z rolki (prywatnym). Wystawiłem worek różowy z brudną garderobą do pralni opisany. Do 6:18 Siostra Medyczna zalała Mi Januszo-wi wrzątek do termosu do herbat zio-łowych. Zakręciłem termos i przenio-słem na stół do sypialni. Nocą piłem Mocz Swój Cesarski Cesarza Całej Zie-mi Janusza. To przeciwko nieuleczal-nym chorobom tradycyjną Medycy-ną. Rano wykąpałem się pod ciepłym prysznicem mydłem w płynie „Mlecz-kiem Oliwkowym” i gąbką miękką i szorstką do szorowania pleców Ce-sarskich. OM MA NI PAD ME HUNG WIELE KARMAPA CZIENNO I WIE-LE CZENRESIG CZIENNO. OM AH HUM WADŻRARASATWY UMYSŁ POŁĄCZ SIĘ ZE MNĄ DLA DOBRA WSZYSTKICH ISTOT. ŻEŃSKICH I MĘSKICH.

Do 10:40 z rana ogoliłem Oblicze Święte i Czcigodne pianką do golenia skóry normalnej i nową maszynką do golenia „Polsilver” o dwóch ostrzach równoległych ustawionych pod kątem 450. Odkaziłem Oblicze Święte i Czci-godne wodą po goleniu „Piłka nożna” (Football). Na śniadanie zjedliśmy My Cesarz Całej Ziemi i Ochroniarze po zupie mlecznej w proszku z kluska-mi „Pszennymi”. Zjedliśmy My Ce-sarz Całej Ziemi i Układu Słonecznego i Ochroniarze po dwa cienkie plastry sera żółtego i Moją margarynę „Del-mę”. Dostaliśmy My Cesarz Całej Zie-mi i Układu Słonecznego garść table-

tek „Psychotropowych”, a Ja Janusz jed-ną prywatną tabletkę „Vitaralu”. Z rana Ja Janusz wystawiłem worek plastikowy różowy z brudną garderobą do pralni szpitalnej. Dostałem drugi worek do tych brudów. Zawiązałem pierwszy. Dostaliśmy My Cesarz Całej Ziemi kartką do brudnej bielizny. Schowałem do lewej kieszeni czarnego „Polo” pry-watnego. Do 18:42 na obiad My Cesarz Janusz zjadłem z Ochroniarzami dwie porcje fasolki „Sojowej” z kiełbasą „Wieprzową” z sosem „Pomidorowym” tzw „Fasolkę po Bretońsku”. Drugą por-cję fasolki dostałem od Jerzego D. Piję herbatę ziołową z kubka glinianego. Zjadłem dziś dwa zęby „Czosnku” tar-tego z łyżką „Miodu Pszczelego Rzepa-kowego”.

Na lewo Barany a na prawo Owce. Wieczorem wziąłem ciepły i zimny na-trysk w szpitalnej Łazience +40C z rury hartujący. OM MA NI PADMASAM-BHAWA HUM HUG KARMAPA CHIENNO CZENRESIG CZIENNO UMYŚLE WADŻRA SHATWY HUM HUM HO, HO, HO, HO. Terapia zim-nem. Krioterapia.

Postawiłem termos do zalania wrzątkiem. Po Wieczerzy schowałem margarynę „Delmę” do chłodziarki. Do 18:40 wziąłem ciepły i zimny natrysk

wodny (hartujący). Leczenie zimnem. Z rury. +40C. Postawiłem na okienko w kuchence termos parzyć herbaty zio-łowe. „Rumiankową” (chammomillae anthodium) L i z owoców dzikiej róży (Rosa canina).Piorę bieliznę w misce proszkiem do białego. Siostra Łucja P. dała Mi Januszowi czystą pidżamę. Włożyłem futerko (bezrękawnik) czar-ne, ciepłe.

Do 19:35 płuczę w ostatniej (zim-nej) wodzie bieliznę. Do 19:38 Wojtek S. w tym Sanatorium założył Mi Ce-sarzowi Całej Ziemi Januszowi czyste i nowe „Pampersy” trójki na Noc, bo sikam w „Pampersy” nocną porą. Przy-niósł Mi termos z herbatą ziołową. Do 20:10 obejrzałem w TV Wiadomości Hiobowe o zbrodniach doskonałych. Skończyłem pranie i płukanie bielizny Osobistej. Wyżęte rozwiesiłem na gorą-cym kaloryferze w Mojej Sypialni. Do-stałem garść „Psychotropów”.

OM MA NI PAD ME HUNG KARMAPA CZENNO I CZENRE-SIG CZENNO. PADMASAMBHA-WA HUM HO, HO, HO KARMAPA CZENNO.

KONIEC DNIA. MIŁOŚĆ MAT-KI ZIEMI DO SWOICH DZIECI RO-DZONYCH.

Janusz Hoffman

branice, 26 listopada 2012 rok, po-niedziałek (26 november, monday). praca czyni wolnym od cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych takich jak raje buddyjskie np. raj buddyjski buddy amitaby lub raj buddyjskie lapis lazuli i buddyjskie raje buddy maitrei i buddy wadżrashatwy i buddy gautamy sjakjamuniego, jak i czysta kraina dakiń udijany i inne raje buddyjskie.

Page 35: zygzak - 11-12/2015(187)

Wieczó

r poezji – o

miło

ści i nie tylko...

Maria Farasiewicz, Mieczysław Zając i Jacek Pietrzyk Józef Kaniowski z synem Maciejem

Beata Krzaczkowska Maria Farasiewicz – prowadzenie i śpiew Śpiewają Witold Dereń i Wiesław Wierzba

Śpiewa Witold Dereń W wierszach i pieśniach każdy odnalazł coś dla siebie...

Publiczność nagrodziła artystów gorącymi brawami i serdecznymi podziękowaniami za piękne przeżycie artystyczne

Page 36: zygzak - 11-12/2015(187)

nie

zWyk

ły śW

iat m

inia

tur

kole

joW

ych