WaypointPress 08

19
W numerze: WPG - podsumowanie kwartału 2 Klasyfikacja generalna WPG 3 Waypointowe przeboje zimy 4 Wyprawy rowerowe: Pruszków - Paryż 8 Początek sezonu 11 Rowerem przez Szwecję 12 WaypointRace 2010 16 Harmonogram, czyli co gdzie kiedy 17 Mafia Alleypiast 18 Witamy w tym jakże szczególnym, świątecznym okresie. Wreszcie doczekaliśmy się wiosny, a wraz z nią wszystko powraca do życia... w tym nasze czasopismo :). Krótkie dnie, bardzo mroźna pogoda sprawiły, że nie każdemu chciało się wychodzić na rower. W poprzednim numerze WPP radziliśmy co robić przez zimę, aby zachować dobrą kondycję z poprzedniego sezonu. Jeśli komuś zwyczajnie niestarczyło mobilizacji do wykonywania tych ćwiczeń, lub po prostu nie miał czasu, to mamy kilka wskazówek jak należy rozpocząć nowy sezon. Ponadto wybrane zostały waypointy zimy, a ich ranking możecie znaleźć na stronie 4. Wielkimi krokami zbliżamy się do WaypointRace. Co się zmieni podczas wyścigu? Tego dowiecie się tylko czytając artykuł na stronie 16. Wszystkim naszym czytelnikom życzymy radosnych, spokojnych i rodzinnych świąt Wielkiej Nocy. Witamy w WaypointPress! KONKURS NA WAYPOINTA SEZONU (szczegóły na str 7) Nie przegap! Już 10.04.2010 rozpoczyna się nowy sezonAlleypiasta. O godz.17:30 startujemy z parku im. 36pp Legii Akademickiej w Brwinowie. Kwiecień 2010 Numer 8. WAYPOINT PRESS

description

W 8. numerze WaypointPress możecie znaleźć ranking najlepszych waypointów minionej zimy, a także krótką charakterystykę WaypointRace 2010. O swojej wyprawie po Europie opowiedzą ekipy zdrowego roweru oraz lstr. Ponadto Kosu poradzi jak dobrze rozpocząć nowy sezon rowerowy, a Adam gdzie i kiedy wystartować w zawodach.

Transcript of WaypointPress 08

Page 1: WaypointPress 08

W numerze:

WPG - podsumowanie kwartału 2Klasyfikacja generalna WPG 3

Waypointowe przeboje zimy 4Wyprawy rowerowe: Pruszków - Paryż 8Początek sezonu 11Rowerem przez Szwecję 12WaypointRace 2010 16 Harmonogram, czyli co gdzie kiedy 17 Mafia Alleypiast 18

Witamy w tym jakże szczególnym, świątecznym okresie. Wreszcie doczekaliśmy się wiosny, a wraz z nią wszystko powraca do życia... w tym nasze czasopismo :). Krótkie dnie, bardzo mroźna pogoda sprawiły, że nie każdemu chciało się wychodzić na rower. W poprzednim numerze WPP radziliśmy co robić przez zimę, aby zachować dobrą kondycję z poprzedniego sezonu. Jeśli komuś zwyczajnie niestarczyło mobilizacji do wykonywania tych ćwiczeń, lub po prostu nie miał czasu, to mamy kilka wskazówek jak należy rozpocząć nowy sezon. Ponadto wybrane zostały waypointy zimy, a ich ranking możecie znaleźć na stronie 4. Wielkimi krokami zbliżamy się do WaypointRace. Co się zmieni podczas wyścigu? Tego dowiecie się tylko czytając artykuł na stronie 16.

Wszystkim naszym czytelnikom życzymy radosnych, spokojnych i rodzinnych świąt

Wielkiej Nocy.

Witamy w WaypointPress!

KONKURS NA WAYPOINTA SEZONU(szczegóły na str 7)

Nie przegap!

Już 10.04.2010 rozpoczyna się nowy sezonAlleypiasta. O

godz.17:30 startujemy z parku im. 36pp Legii

Akademickiej w Brwinowie.

Kwiecień 2010

Num

er 8

.WAYPOINTPRESS

Page 2: WaypointPress 08

Waypointgame –

podsumowanie kwartału

Minęła 11 – przedostatnia już seria Waypointgame w bieżącym sezonie, kończąc tym samym pierwszy kwartał 2010 roku. Przed nami ostatnia odsłona rywalizacji, która raczej nie powinna już przynieść istotnych zmian w czołówce klasyfikacji generalnej. Pierwsze miejsce zajmuje Lec z 666 punktami i rekordową liczbą 293 odwiedzonych waypointów. Następny zawodnik: Zajączek traci do Leca aż 40 punktów i jest to różnica prawie niemożliwa do odrobienia. Na trzecim miejscu znajduje się Adam z 614 punktami i w przypadku ewentualnej słabej aktywności Zajączka w ostatniej serii ma jeszcze szansę zakończyć sezon na

drugiej pozycji. Niewątpliwie ważyć się będą losy miejsca czwartego, na którym różnica pomiędzy Apurimakiem i Cbullem wynosi tylko 1 punkt, a tuż za nimi plasuje się najlepsza w tym sezonie dziewczyna: Magda.

Pod względem liczby odwiedzonych waypointów palmę pierszeństwa dzierży, jak już wspomniano Lec, jednak tuż za nim plasuje się zwycięzca tegorocznej serii 11 i 10: Surf , który w sezonie odwiedził 285 waypointów. Trzecie miejsce pod tym względem zajmuje Adam z 249 odwiedzonymi waypointami. Surf jest również niekwestionowanym rekordzistą w ilości dodanych waypointów . Na koniec marca

było ich 127. W przypadku utrzymania podobnej aktywności w nadchodzącym 3 już sezonie WPG, Surf jest murowanym kandydatem na wszechstronnego lidera klasyfikacji.

W pierwszym kwartale 2010 wszyscy zawodnicy dodali łącznie 103 waypointy. Najsłabsza pod względem frekwencji była seria styczniowa 9, w której waypointy odwiedziło zaledwie 21 osób. Przyczyniły się do tego niewątpliwie silne mrozy i śnieżna aura. Lepiej było już w lutym gdzie waypointy zdobywało 25 osób i w marcu: 29 osób.

MS

Page 3: WaypointPress 08

miejsce zawodnik punkty WPo WPd1 lec 666 293 912 zajączek 626 108 743 Adam 614 249 154 Apurimac 539 170 135 cbull 538 106 3

6 (1) Magda 530 127 87 (2) clao 525 96 18

8 slawek43332 503 105 159 DarekKlemens 486 113 2

10 (3) ana 469 81 611 ASTON86 450 41 11

12 (4) gosia 444 220 613 PUG Bielany 438 33 1114 leman 424 25 2415 Kemot 413 37 616 cornet 410 20 1917 ktone 409 43 15

18 (5) orite 392 43 1719 (6) majabiiii 388 27 11

20 dalton 352 29 1421 jacekdusz 350 17 922 mariano 345 27 1323 surf 340 285 12724 Grzesiek 321 16 1125 Jerry 319 21 6

26 (7) Domi601 306 30 027 dyziek86 306 17 428 lonieks 299 49 129 sqbi_doo 297 31 130 poet1 288 32 9

31 Mariusz 282 21 032 maliniak 279 13 033 dtuna 266 28 534 sajkor 266 2 835 maciek 261 32 5

36 (8) doris 260 22 037 qr3aq 255 31 1

38 antek 252 63 539 wincent3 252 14 1940 Belta 249 30 0

41 (9) Kaś 249 18 8

42 tedi 242 40 0

Klasyfikacja generalna Waypointgame

Page 4: WaypointPress 08

Waypointowe przeboje zimyW momencie, w którym piszę to krótkie podsumowanie WPG przez okno do mego pokoju wpada słońce, a na dworze czuć wiosnę. Nasz przegląd waypointów dotyczy jednak tego mniej przyjemnego (przynaj-mniej dla mnie) okresu. Podczas tegorocznej zimy powstało wiele waypointów, a lec stworzył autorską zimową serię waypointów aktywnych tylko zimową porą. Poniżej przedstawiamy ranking najwyżej ocenionych wp. Kolejność waypointów w rankingu zależy od oceny, jaką wp otrzymał przez jego odwiedzających oraz od ilości osób oceniających to miejsce. Jak łatwo zauważyć najwyżej ocenione waypointy są ocenione przez małą ilość osób, ciężko trafić w gusta

wszystkich waypointowiczów naraz.

Pierwsze w miejsce w rankingu zajmują 2 waypointy: Waypoint #1246 Morysin – Pałacyk ustawiony przez surfa oraz Szopka DarkaKlemensa. Oba miejsca dostały maksymalną ocenę od dwóch

waypointgame’owiczów.

Waypoint#1246: Morysin - PałacykWspółrzędne: 52.175319, 21.098057Teren Morysina nosił wcześniej nazwę Lasku na Kępie, zmiana nazwy z pocz. XIX wiąże się z imieniem Maurycego, najmłodszego wnuka Stanisława i Alek-sandry Potockich, którzy zostali właścicielami Wilanowa pod k. XVIII w. Pa-łacyk został wzniesiony w 1811 roku, wg projektu Christiana Piotra Aignera i wymienionego tu Stanisława Kostki Potockiego. Budowla w stylu klasycy-stycznym składała się z piętrowej rotundy, wzorowanej na antycznej świąty-ni Westy i również piętrowego, prostokątnego aneksu. Na parterze rotundy urządzona została jadalnia, zaś na piętrze salonik z kominkiem…

Waypoint #1286 SZOPKAWspółrzędne: 52.104416, 20.622024Bedac w Grodzisku Mazowieckim natknolem sie na szopke. sa tam ZYWE 3 owieczki osiolek ciagle glodny.SZOPKA WYSTAWIONA do 29 grudnia WESOLYCH SWIAT WAYPONTOWCY

Page 5: WaypointPress 08

Drugą pozycję zajmują waypointy ocenione tylko przez jedną osobę, ale za to maxymalną notą.

Waypoint #1234: Dom na rozstaju dróg i dwórWspółrzędne: 52.160171, 20.342195Na rozstaju dróg stoi sobie dom. Pamiętam jak jeszcze niedawno mieszkali tam ludzie. Obecnie dom powoli chyli się ku upadkowi, choć nie został jeszcze do końca rozszabrowany. Nie sam dom jednak miał być celem tego Waypointa a położony nieopodal dwór. Ponieważ jednak nie jestem pewien czy dwór w przyszłości będzie dostępny bez problemów to wlepka została umieszczona bardzo niedaleko. Jeszcze w tym roku na terenie dworu i w budynkach dworskich mieściła się bodajże składnica nasienna, która przeniosła się obecnie do magazynów a sam dwór stoi pusty. Wcześniej dwór był dostępny tylko w dni robocze w godzinach pracy zakładu i dopiero teraz, po kilku latach prób, udało mi się wejść na jego teren. Sam dwór ma ciekawą historię, z którą można w skrócie zapoznać się na http://www.teresin.pl/index.php?x=strugi.

Waypoint #1233 Dwór w SkotnikachWspółrzędne: 52.172069, 20.323033Istniejący dwór wraz z parkiem powstał na przełomie XVIII i XIX wieku. Pierwszymi właścicielami była rodzina Łuszczewskich. Około 1900 roku majątek przeszedł w ręce Kronenbergów, którzy byli jednocześnie właścicielami majątku w Kawęczynie. Wówczas dwór przebudowano w stylu eklektycznym według projektu Apoloniusza Pawła Miniewskiego. Nadano mu wtedy obecny wygląd (http://www.teresin.pl/index.php?x=skotniki). Niedaleko dworu przepływa rzeka Pisia, która wiosną i jesienią bardzo malowniczo rozlewa się po okolicznych polach. Obecnie dwór stoi opuszczony i można do niego się dostać bez problemu

Waypoint #1329 Ławy seria zimowaWspółrzędne: 52.294307, 20.675899Nieistniejąca wieś Ławy to ciekawe miejsce do odwiedzinzimową porą. Zazwyczaj otoczona bagnami i rozlewiskami (wielka zasługa w tym zamieszkujących tam bobrów) o tej porze roku oferuje możliwość dotarcia w miejsca zazwyczaj niedostępne. Waypoint z serii zimowych będzie aktywny tylko do końca marca ;-)

Page 6: WaypointPress 08

Waypoint #1236 Przydrożny krzyżWspółrzędne: 52.160349, 20.421019Niby zwykły ale ma swój urok. Zawsze, kiedy przejeżdżam obok niego za-stanawiam się kto i dlaczego go tam postawił. Nie tak dawno krzyż popadł w ruinę i mało brakowało a zniknął by z tego świata. Moje zdziwienie było duże, kiedy zobaczyłem na nowo posadowiony stary krzyż, zabezpieczony i ogrodzony. Kiedy będę znowu w tej okolicy to rozpytam miejscowych może coś opowiedzą.Dla lubiących zwierzątka dodam, że okolica obfituje w zwierzynę płową, tym razem wypłoszyłem trzy sarny.

Waypoint #1341 KoszówkaWspółrzędne: 52.284096, 20.482989Powoli wyludniające się wsie tworząspecyficzny klimat w Puszczy Kampinoskiej. Miejsce , w którymumieściłem Waypointa nosi jeszcze ślady bytności człowieka alejak długo jeszcze tego nie wie nikt. Przy coraz rzadziejuczęszczanej drodze niedaleko wsi Koszówka spotkamy opuszczonedomy, zamglone łąki czy stojące samotnie słupy trakcjielektrycznej. Pełna melancholia i zaduma nad przemijaniem ;-)

Waypoint #1235 SzymanówWspółrzędne: 52.163514, 20.381140Pałac w Szymanowie powstał na przełomie XVIII i XIX wieku. Należał do rodu Sanguszków, a potem do Łubieńskich. Następnie został rozbudowany w latach 1898-1902 według projektu Konstantego Wojciechowskiego dla kolejnego właściciela, księcia Konstantego Lubomirskiego.W 1907 roku majątek otrzymało Zgromadzenie Sióstr Niepokalanek.Pałac otacza park z XVIII wieku przekomponowany na przełomie XIX i XX wieku. Znajduje się tam wiele pomników przyrody: dąb szypułkowy, jesion wyniosły, lipa drobnolistna, buk zwyczajny. Spośród zabytków sztuki warto zwrócić uwagę na barokowo-klasycystyczną fontannę ogrodową wykonaną w latach 1780-1782. W Polsce znalazła się ona dzięki Feliksowi Łubieńskiemu i jest jedynym tego typu zabytkiem na terenie kraju.Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP został wzniesiony w 1667 roku. Jego fundatorem był Mikołaj Wiktoryn Grudziński, starosta golubski, guzowski i grzybowski.

W latach 1893-1898 kościół gruntownie rozbudowano i przebudowano w stylu neobarokowym według projektu Konstantego Wojciechowskiego (zaczerpnięto ze strony http://www.teresin.pl/index.php?x=szymanow).Teren Zgromadzenia jest dostępny dla wszystkich, nigdy nie miałem problemu z wejściem tam za dnia… w nocy nie wiem ;-).

Page 7: WaypointPress 08

Na trzecim miejscu uplasował się zaproponowany przez surfa waypoint Łąki Kośne (średnia ocena zaproponowana przez dwóch zawodników: 4,5)

Waypoint #1240: Łąki KośneWspółrzędne: 52.142436, 21.110057Łąki Kośne to teren położony na płd. od Jeziora Powsinkowskiego. Przez środek łąk i pól uprawnych przecho-dzi kanał - Rów Powsiński, łączacy J. Powsinkowskie z J. Pod Morgami. Nad brzegiem tego kanału umieściłem wp.

Czwarte miejsce to z kolei dobrze (4,4) oceniony przez rekordową ilość osób (aż 5 osób oceniło na ten wp) basen kąpielowy w Tworkach.

Waypoint #1249 Tworki - Basen kąpielowyWspółrzędne: 52.16860, 20.83209Do Tworek wjechać jest łatwo, ale wyjechać trudno.Wśród niezliczonych alejek, drzew, pawilonów pulsujących jakimiś dziwnymi dźwiękami, ni to pohukiwaniem sowy, ni to szczękaniem oręża, unosi się od ponad 100 lat pierwiastek obłędu.I nie jest to żadna ściema. Jeśli od dziesięcioleci w tym samym miejscu umysł ludzki szaleje, wśród sosen snują się ludzie w pasiastych piżamach błagający o papierosa, a za ceglastymi murami spoceni salowi, z żyłami na wierzchu, siłą sadzają kogoś na szpitalnym stołku, to miejsce nasiąka tym jak gąbka i za każdym dotknięciem wydziela z siebie trochę tej esencji. Takie są Tworki. Znam ludzi, którzy nawet w dzień boją się wjechać na ten teren.

Kurczą się w sobie i boją. W sumie słusznie, bo za każdym razem wejście na Szpital jest przeżyciem i przynajmniej mnie towarzyszy temu zawsze dreszczyk emocji. Czego zresztą i Wam życzę. ;)

Waypoint niniejszy jest miejscem, dla mnie dziwnym.

W sumie to nie wiem co to jest.Może Wam się uda to miejsce opisać?

KONKURS !!!! KONKURS !!!! KONKURS !!!! Zbliżamy się do kolejnego, czwartego już sezonu WPG. W związku z tym ogłaszamy dla Was konkurs. Przez miniony rok z całą pewnością zaliczyliście chociaż kilka waypointów, które zapisały się trwale w Waszej pamięci, takich do których z przyjemnością wracacie. Napiszcie do nas o tych waypointach, a my na podstawie Waszych typów stworzymy ranking najlepszych Waypointów trzeciego sezonu WaypointGame.

Page 8: WaypointPress 08

Rowerem przez Czechy, Niem-cy do Francji? Dla niektórych pokonanie takiego dystansu o własnych siłach wydaje się czystym absurdem. Próby tej podjęła się ekipa Zdrowego Roweru. W numerze 7. Waypo-intPress mogliście przeczytać o zmaganiach tych dzielnych rowerzystów w drodze do Nie-miec. Poniżej zamieszczamy ciąg dalszy ich przygód.

17.06.2009 Wstaliśmy o 5.00 rano. Noc była okropnie zimna. Coś chodziło po tej zrujnowanej stodole, ale byliśmy za bardzo zmęczeni, żeby się tym przejmować. Jechaliśmy rano we wszystkich bluzach jakie mieliśmy. Było z 7 stopni… Na szczęście mieliśmy bezchmurne niebo, więc szybko zrobiło się ciepło.Dzień był bardzo gorący. Wyjechaliśmy bardzo wcześnie więc już koło 19 zaczęliśmy szukać noclegu. W

jednej z miejscowości zostaliśmy skierowani nad miejscowe jeziorko. Dojechaliśmy i oszaleliśmy ze szczęścia !! Polanka, jeziorko, miejsce na ognisko i zero ludzi. Wykąpaliśmy się i upraliśmy trochę rzeczy. Dostaliśmy od przypadkowo napotkanych Niemców wodę i 2 litrową butelkę piwa wiec wieczór spędziliśmy przy piwie i ognisku. Dawno nie mieliśmy takich humorów…

Przejechal iśmy 130km w 7h

18.06.2009 Wstaliśmy dopiero koło 8 rano. Wyjechaliśmy dopiero po 10. Był to jak do tej pory najcieplejszy dzień ze wszystkich. Około 17 dojechaliśmy do miejscowości Heilbronn. W planach mieliśmy jeszcze 50 km. Udało się nam przejechać jedynie połowę tego, bo w jeden z miliona wsi pewien Niemiec zapytał się czy nie zgubiliśmy drogi. Opowiedzieliśmy mu historię swojej organizacji i powiedzieliśmy, że szukamy noclegu. Wsiadł na rower i zaprowadził nas do darmowego campingu kilometr dalej. Niedaleko campingu poznaliśmy Polaka, który wyemigrował z kraju w 81 roku. Mieszka w letniskowym domku siedział na ganku przed domem, popijając zimne piwo.

Przejechaliśmy 100km w 5h 25 min

19.06.2009 Wstaliśmy o 6. Niebo jest pełne chmur i lekko pada. Miła odmiana po wczorajszym upale. Musimy dzis przekroczyć granicę, bo inaczej nie wyrobimy się z planem. Według moich obliczeń mamy maksymalnie 5 dni na dojechanie do Paryża.

Mieliśmy ciekawą sytuacje pod lidlem podczas śniadania. Robiliśmy właśnie kanapki kiedy podeszła do nas starsza Niemka. Popatrzyła jak oblizuje widelec którym smarowałem kanapki (nie mogłem znaleźć noża),

wyciągnęła portfel i na siłę wcisnęła mi 5 euro. Próbowałem

jej powiedzieć, że nie potrzebujemy pieniędzy więc dała euro Patrycji. Musieliśmy bardzo źle wyglądać…O 15 mieliśmy przekroczyć granicę. Zrobiliśmy to dopiero

po 17 niedaleko miejscowości Rasttat.

Francja !! Wreszcie ostatni rozdział naszej podróży… już

nie mogę się doczekać Paryża, ale z drugiej strony mi smutno, bo jesteśmy już blisko a to oznacza koniec przygody. Przejechaliśmy jeszcze 50 kilometrów i zatrzymaliśmy się na nocleg na polu namiotowym w miejscowości Hagenau. Zapłaciliśmy 14 euro za 4 osoby. Nigdy nie widziałem tak dobrze przygotowanego pola namiotowego. Idealnie równa trawka, drzewka, pod którymi można rozłożyć namiot i świetne prysznice z gorącą wodą zmyły z nas zmęczenie z ostatnich dni…

Przejechaliśmy 138km w 7h 22min

20.06.2009Dzisiaj planujemy dostać się do Nancy. Niestety… od rana mamy spore problemy z rowerami. Średnio co 30km ktoś traci dętkę… Podjeżdżając pod jedną z górek złapałem gumę i zostałem sam z Adamem. Całe szczęscie, że na mnie poczekał, bo miał pompkę. Wyjąłem szybko nową dętkę z sakwy ale okazało się, że wentyl nie pasuje do mojej obręczy!.

Zdrowy rower wyprawa do Paryża

Page 9: WaypointPress 08

Od razu wiedziałem co muszę zrobić… Zadzwoniłem do Anki za ostatnie pieniądze, jakie miałem na karcie i zapytałem jak jest wiertarka po francusku. Z jednym słowem na ustach i z obręczą na ramieniu zacząłem chodzić po domach i szukać pomocy. Nikt oczywiście nie znał angielskiego co we Francji jest normalne, ale w końcu znalazłem człowieka, który zrozumiał o co mi chodzi. Wspólnymi siłami udało się przewiercić moją obręcz, tak aby szerszy wentyl pasował bez problemu. Dziękowałem temu dobremu człowiekowi z 10 razy… Chwilę później połączyliśmy siły i pojechaliśmy dalej.Od miejscowości Saverne zaczęliśmy jechać ścieżką rowerową prowadzącą wzdłuż kanału. Dzięki temu ominęliśmy wszystkie otaczające nas góry. Koło 22 zapukaliśmy do pierwszego lepszego domu. Otworzyła nam starsza Pani która znała tylko francuski. Piotrek z rozmówkami w ręku pół godziny załatwiał nam nocleg ale w końcu się udało więc kolejną noc śpimy u kogoś na posesji.

Planowaliśmy dojechać do Nancy a zatrzymaliśmy się 50 km przed. Zrobiliśmy 126 kilometrów.

21.06.2009Najgorszy dzień z całej wyprawy. Koło 14 dojechaliśmy do miejscowości Toul, gdzie siedzieliśmy do 17 w małej knajpce z powodu sporej ulewy. Później mieliśmy jak zwykle problemy z dętkami. Ja straciłem aż dwie pod rząd. Dopiero o 21 znaleźliśmy dalszą drogę. Nie było sensu jechać dalej. Do zaplanowanego na dziś celu mieliśmy 70 km. Nocleg znaleźliśmy na działce przy stróżówce od kanałowej śluzy. Śpimy dzisiaj we wszystkich ubraniach jakie mamy. W sumie to poszliśmy spać w tym w czym jechaliśmy. Noc jest bardzo zimna.

Przejechaliśmy w sumie 93 km z czego jakieś 30 kręcąc się po mieście. Najgorszy dzień ze wszystkich.

22.06.2009Tego dnia na 3,4 wybiegliśmy z Piotrkiem z namiotu i zaczęliśmy biegać.

Niby jak co rano, ale nie pamiętam żeby kiedykolwiek było tak zimno. Była 5.30. Słońce dopiero wstawało…Zrobiliśmy szybko herbatkę i stanęliśmy na słońcu które ogrzewało kawałek ulicy. Ruszyliśmy wzdłuż ścieżki która prowadziła przy kanale. Rano zjedliśmy po kanapce nutelli. Do najbliższego sklepu mieliśmy 60km. Dzień mijał bardzo powoli i monotonnie. Jechaliśmy ciągle prostą i płaską drogą dzięki czemu pobiliśmy rekord w kilometrach. O 21 dojechaliśmy do Szampanii, co było naszym dzisiejszym celem, więc pomimo wczorajszych opóźnień wszystko idzie zgodnie z planem.Śpimy na polu namiotowym. 25 euro za całą ekipę. Mamy 4 wina które kupiliśmy wcześniej i dużo dużo jedzenia ! Rano głodowaliśmy i zrobiliśmy dzisiaj dużo kilometrów, więc dla odmiany idziemy świętować.

Przejechaliśmy 171km w 8h i 40 min

23.06.2009 Wstaliśmy kilka minut po 8. Nikomu nie chciało się wstawać. Wyruszyliśmy przed 10 i o 11 musieliśmy się już zatrzymać. Piotrek złapał gumę tylko, że tym razem okazało się, że również opona jest do wymiany. Wziął rower Patrycji i pojechaliśmy na poszukiwania sklepu rowerowego. Mniej więcej po 40 minutach znaleźliśmy Go Sport. Nowa opona kosztowała 12 euro, kupiliśmy jeszcze gaz do naszego palnika i kilka dętek. Razem wyszło około 25 euro.Wyjechaliśmy dopiero po 14 z Szampanii ale do 22 gnaliśmy praktycznie bez żadnych większych przerw. Dzięki temu dojechaliśmy do kolejnego zaplanowanego celu – Chateu Thierry. Okazało się, że w mieście jest darmowy camping. Oddalony był dosłownie o 10 metrów od mcdonalda. Przejechaliśmy 120 km

24.06.2009 Wstaliśmy o 5.30. Długo się zbieraliśmy i godzinę szukaliśmy scieżki, więc dopiero koło 8 zaczęliśmy na serio jazdę. Przed 14 byliśmy już na przedmieściach Paryża.

Page 10: WaypointPress 08

Przywitała nas bardzo dobrze przygotowana ścieżka rowerowa i dziesiątki rowerzystów zmierzających w każda stronę. Dopiero około 18 dojechaliśmy pod wieżę Eifla. Miło było ją zobaczyć z daleka… Wieża była niejako metą całych naszych zmagań. Zrobiło nam się z Piotrkiem smutno.. bo to oznaczało koniec wyprawy. Paryż tak naprawdę jest tylko metą. Wszystko co najlepsze mieliśmy po drodze…Leżeliśmy sobie pod wieżą z 3 godziny. Naokoło nas setki ludzi, którzy robili to samo.. leżeli i patrzyli na ta kupę metalu, która ładnie wygląda tylko na zdjęciach. Koło 21 ruszyliśmy poszukać noclegu. Według przewodnika mieliśmy znaleźć camping oddalony od centrum o jakies 5km. Okazało się, że jest to hostel młodzieżowy. Pamiętając ceny z Pragi byliśmy lekko przerażeni ale w sumie nie mieliśmy innego wyboru. Nocleg kosztował nas po 22euro (100zł) za osobę. Trochę drogo ale w końcu to Paryż. Mieliśmy gdzie zostawić rowery, więc w sumie nie było tak źle.

Zrobiliśmy tego dnia 133km w 7.40h i wcale się z tego nie ciesze że wreszcie dojechaliśmy.

25.06.2009Wstaliśmy po 8 i udaliśmy się na śniadanie, które było w cenie noclegu. Udało nam się zostawić bagaże i roweru przy hostelu. Przekonaliśmy się jak dziwnie jest gdzieś chodzić. Zwiedzaliśmy Paryż, z perspektywy pieszego. Dziwnie było

przez tak długi czas być w jednym miejscu. Na początek postanowiliśmy załatwić sobie powrót. Nie było to trudne, w jednym z paryskich urzędów pocztowych kierowniczka miała polskie korzenie więc nie mieliśmy problemów z dogadaniem się. Wskazała nam siedzibę polskich linia autobusowych, gdzie bez problemu kupiliśmy bilety. Ponieważ biletów na autobus Paryż--> Warszawa zabrakło, musieliśmy kupić bilety Paryż ---> Kraków. Potem zaczęło się zwiedzanie.. Place de la Concorde, wieża Eifla, Luwr itd. Tę noc postanowiliśmy spędzić podziwiając Paryż po zachodzie słońca. Dlatego do godz 14 następnego dnia (26.06)spacerowaliśmy ulicami stolicy Francji. Zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i udaliśmy się do Autobusu.W Autobusie spałem. Pamiętam tylko, że budziłem się to w połowie jednego filmu, wyświetlanego podczas jazdy, potem w połowie innego. Tak minęło

ponad 20 godzin. 27.06.2009O 14 dojechaliśmy do Krakowa, kierowca wystawił nas przy stacji benzynowej na obwodnicy. Pojechaliśmy na dworzec. Adam przewrócił się na środku jezdni - całe szczęscie że nic wtedy nie jechało, a Piotrek został uderzony lusterkiem jednego z przejeżdżających dostawczaków - wyglądało to niebezpiecznie, ale na szczęscie nikomu nic się nie stało. Kupiliśmy bilety na expres za 80 zł razem z przewozem rowerów. Zwiedzając starówkę stwierdziliśmy, że zjemy coś i trafiliśmy na tanią knajpę. (teraz wszystko wydawało się tanie). Po kilku godzinach oglądania Krakowa, w którym roi się od podpitych Anglików ubranych w te same koszulki, udaliśmy się do pociągu. Droga zajęła nam ponad dwie godziny. Około 22.30 Byliśmy już na dworcu zachodnim w Warszawie. Już Kraków był dla nas jak własne podwórko, więc Warszawę nazwałbym już domem. Ostanie 15 km. było bardzo dziwne. Wiedzieliśmy że mamy zagwarantowany nocleg, że w domu będzie co jeść na kolacje. Brakowało nam celu, był to tylko powrót. Dojechaliśmy w mgnieniu oka, nie mogłem się nadziwić jak tu jest płasko. W Pruszkowie pogratulowaliśmy sobie nawzajem i przypadkowo spotkaliśmy pierwszych znajomych, Na ich pytanie „ Cześć!, A wy gdzie byliście?” Odpowiedzieliśmy „ A w Paryżu ... na wycieczce :)”

Więcej możecier znaleźć na stronie: www.zdrowy-rower.pl

Page 11: WaypointPress 08

Początek sezonu

Zima… jaka jest każdy widzi. Jednak tego co zafundowała nam ostatnia nie spodziewali się nawet najstar-

si górale (i nie mam tu na myśli MTBików). Warunki jakie panowały wyjątkowo utrudniły nam, bikerom,

życie. Ale nie piszę tu po to, żeby narzekać, piszę po to abyście wiedzieli co zrobić aby jak najszybciej

zjawić się w pełni formy na szlaku. Jeżeli w tym sezonie nie jeździ- łeś lub prawie

nie jeździłeś na rowerze to właśnie teraz jest najwyższa pora chwycić

byka (bika?) za rogi.

No dobra wsiadam na rower i co? Gnam ile wlezie, jeżdżę przez cały dzień, żeby szybko nadrobić „stracony” czas? Odpowiedź brzmi nie. Należy stopniowo zwiększać czas spędzony na rowerze. Wszystkie jazdy wykonujemy przy niskiej intensywności. Budowanie formy można porównać do budowy domu. Najpierw należy postawić solidny fundament, czyli wyjeździć wiele kilometrów. Czym większy fundament tym większy budynek da się na nim zbudować. Tak samo jest z formą – czym więcej czasu poświęcimy na jazdę z niskim obciążeniem tym lepiej. Wyjątkiem są doświadczeni

k o l a r z e , którzy mogą z n a c z n i e s k r ó c i ć początkowy o k r e s treningowy (tzw bazę). Po okresie bazy, który u początkujących p o w i n i e n trwać nawet trzy miesiące, gdy poczujesz się mocniejszym i możesz zwiększać intensywność treningów. Bardziej ambitnych zachęcam do wykonywania także treningów siły poprzez jazdę w terenie pagórkowatym lub pod wiatr na stosunkowo

twardych

przełożeniach. Treningi siły także wykonuje się po rozjeżdżeniu. Tak więc drogi czytelniku, przestań już czytać moje wypociny, wskakuj na rower i pedałuj, pedałuj, pedałuj…

Marcin Koseski

Page 12: WaypointPress 08

Ostatni numer WaypointPress ukazał się bardzo dawno temu. Mam jednak nadzieję, iż pamiętacie jeszcze przygody naszych dwóch grup, które zdobywają świat na rowerach.

Poniżej możecie prześledzić dalszy ciąg wakacyjnej historii lstr’ów, tym razem już w samej Szwecji. Po przeczytaniu tego tekstu samemu chce się wyjść na rower i zaznać

takiej przygody. Niestety aktualnie jest to możliwe tylko w ... ciepłych krajach ;).

Trasa: Niemcy:484kmSzczecin – Pasewalk – Woldegk – Neustrelitz – Ludorf – Malchow – Goldberg – Bruel – Wismar – Klutz – Travenmun-de – Gromitz – GroBenbrode – Puttgarden (prom do Dani)

Dania:249kmRodbyhavn – Nykobing – Orehoved – Vordingborg – Koge – Koenhaga – Helsingor(prom do Szwecji)

Szwecja:900kmHelsinborg – Astrop – Angleholm – Ljungdby - Hasselholm – Osby – Almhult – Vislanda – Avesta – Lammhult – Vrig-stad – Jonkoping – Habo – Hjo – Karlsborg – Forsvik – Granvik – Askersund – Lerback – Hjortkvam – Bo – Havla – Katrineholm – Flen – Gnesta – Sodertalje – Sztokholm.

Dystans: 1633km w 13 dni. Dziennie średnio 125km w tym jednego dnia 215km z pełnym bagażem.

Noclegi: 12x namiot na dziko 1x w opuszczonej stodole w okolicach Jonkoping.

Awarie 2x dziura w dętce + 2x zerwany łańcuch

Dla kogo dla każdego, trasa bezpieczna. Duża kultura kierowców, ścieżki rowerowe. Przewyższenia małe. Czasem w Szwecji długie wielokilometrowe łagodne podjazdy, one najbardziej wycieńczające są na trasie.

Rowerem przez Szwecję

Page 13: WaypointPress 08

Poranek pierwszego dnia w Szwecji budzi nas słonecznie. Noc w sadzie za miastem na przepięknie wykoszonym trawniku powoduje, że wypoczęci rwiemy się do jazdy. Rozpiera nas energia a humory dopisują. Jednak założenia, jakie podjęliśmy na promie w e r y f i k u j e w bardzo z n a c z ą c y s p o s ó b pogoda, która po za słońcem karmi nas jeszcze wiatrem. Pierwotne plany, zakładające jazdę wzdłuż zachodniego wybrzeża aż do Goteborga musiały ulec modyfikacji. Silny szwedzki wiatr (będę go tu nazywał Szwedem) nie pozwalał nam na jazdę większą niż 12-15km/h, co przy dystansach, jakie nas czekały i wciąż dość dużym bagażu, zmordowałoby nas ogromnie. Zdecydowaliśmy się, więc udać w miarę optymalnym kursem w kierunku jeziora Wetter. Szwed od wielu dni silnie wiał z zachodu, co przy założeniach jazdy na północ także było lekkim utrudnieniem. Aby po nieudanej próbie jazdy na zachód nadrobić nieco kilometrów i dać odpocząć nogom skierowaliśmy się na Osby a dalej ku północy na Jonkoping.

Szwedzkie Lasy i jeziora!

Piękno Szwecji nie wyraża się w architekturze lecz w jej dzikości i wielkości. Jadąc trasami dostrzegaliśmy uroki tego kraju i jego ogrom. Odległości między miastami

zdawały się przewyższać te nasze „europejskie” kilkukrotnie.

W poprzednich krajach tablice informacyjne

zawsze wskazywały dystanse po 40-50km. Tu każdy napotkany d r o g o w s k a z wskazywał po 80-

150km do kolejnej, większej miejscowości.

Było to dla nas duże wyzwanie. Zawsze na takich

wyprawach człowiek wmawia sobie że postój zrobi dopiero po dojechaniu tu i tu. Jednak przy takich kilometrażach było to niewykonalne. I po dotarciu do miasta zaopatrywaliśmy się w zapasy czasem na cały jeden dzień jazdy. Drugą zmianą w porównaniu z dwoma poprzednimi krajami był krajobraz. Totalnie inny od tych niemieckich i duńskich. Zaraz po wyjechaniu po za obszar Halmstadu pola uprawne ustępują miejsca lasom i skałom. Wielkie sosnowe i świerkowe drzewostany ciągnęły się po obu stronach szosy, którą jechaliśmy, przez kolejne pięć dni. Jadąc tak długimi odcinkami człowiek wkraczał w inny stopień wtajemniczenia rowerowego, skupiał się na tym wszystkim kontemplował smak wyprawy i karmił oczy pięknem okolicy. Wtedy można było poczuć sens tego wyjazdu. Właśnie, dlatego

Szwecja, właśnie, dlatego tam!!

Szwedzkie wyzwaniePo pierwszym dniu szwedzkiej jazdy nauczyliśmy się, że nasz Szwed wieje silnie tylko w dzień a nocą słabnie do niezauważalnych zefirowych podmuchów. Decyzja o podjęciu wyzwania jakie nam postawił wiatr podjęta została już o poranku drugiego dnia. Słońce było wysoko kiedy ruszyliśmy, a wiatr w plecy sprawiał że z liczników nie schodziło 30km/h. Dodajmy do tego idealnie równy asfalt i szerokie pobocze. Jazda zaczęła się na dobre!W okolicach godziny osiemnastej mimo, iż na licznikach było już 120 km zdecydowaliśmy nie rozkładać noclegu. Wypoczęci i nasyceni przepysznym makaronem z mięsem, jaki zgotowaliśmy na jednym z postojów, zdecydowaliśmy się na nocą jazdę! Ubrani w kamizelki odblaskowe, zamontowaliśmy światełka i pomknęliśmy w kierunku Vaxjo. Tej nocy nie zapomnimy nigdy. Droga krajowa zamarła nocą. Szerokie, równe dobrze oznakowane pasy wiodły nas bez przeszkód za uciekającym zachodem. Za plecami wieźliśmy noc a przed oczami wciąż na horyzoncie widniało blado jasne niebo z widocznymi małymi chmurami. To była biała noc. Lampki użyliśmy tylko raz i to w zasadzie tylko dla sygnalizacji pojazdom z przeciwka o naszej obecności. O 4.35, po 215km położyliśmy się spać.

Page 14: WaypointPress 08

To była biała noc. Lampki użyliśmy tylko raz i to w zasadzie tylko dla sygnalizacji pojazdom z przeciwka o naszej obecności. O 4.35, po 215km położyliśmy się spać.

Po pokonaniu dość sporych górek i wyżyn ósmego dnia wyprawy zdobywamy Jonkoping i tym samym docieramy do wielkich jezior. Miasto witamy szaleńczym zjazdem z polską flagą z wzniesienia przed miastem. Radości nie ma granic. Po kilku dniach jazdy monotonnymi odcinkami w lasach, po jednym nocnym odcinku, zmęczeni wreszcie zdobywamy kolejny punkt wyjazdu! Tej nocy chcemy świętować, ale poprzednie 215km daje się odczuć. Noclegu szukaliśmy dość długo i nam się to opłaciło! Naszym oczom wreszcie ukazuje się niepozorna, delikatnie pochylona stodoła. Oddalona od drogi i porośnięta wielkimi trawami. Po wstępnych oględzinach uradowani ładujemy się do środka. Dach nad głową, podłoga z drewna i dużo suchego miejsca na rozwieszenie roszonych od kilku dni

mżawkami, ubrań. Kolacja można powiedzieć uczta! Mleko 3% i mustli, a do tego kanapki i makaron! Feta związana z dotarciem do jeziora jest cicha, ale radość w sercach nieprzebrana. Zmordowani padamy w twardy sen.

Zamykając etap leśny rozpoczynamy objazd jeziora. Klimat niestety zmienia się także. Przez kolejny dzień pada. Jest ciężko bo nie dość że pagórkowato to jeszcze mokro. Jedziemy w milczeniu, jakoś tak każdy sobie, bo i nie bardzo się chce gadać, kiedy leje z nieba. To był chyba najtrudniejszy odcinek tej wyprawy. Jechaliśmy wpatrzeni w pasy na drodze starając się odganiać od siebie złe myśli że przed nami jeszcze tyle kilometrów. Nawet chwilowo podbudowane morale w przydrożnym barze nie starczają na długo.

Przełom nadchodzi już nazajutrz, kiedy budzi nas w namiocie słońce. Suszenie ubrań i śniadanie na pomoście nad jeziorem trwa do 12. Wreszcie naładowani energią i z

nowym siłami ruszamy na zwiedzanie fortu w miejscowości Karlsborg, a zaraz potem kierujemy się do Forsvik aby zobaczyć najstarszy żelazny most w Szwecji. Wyprawa znów nabiera tempa…Szwecja zaskakuje nas także zagęszczeniem ludności. Czasem jadąc przez miejscowości można nie spotkać ani jednego człowieka. Tylko zaparkowane samochody mówią o tym, że ktoś mieszka w domu, czy jest w mieście. Nawet przed sklepami nie widać ruchu. Tam wszystko jest takie spokojne ciche i tajemnicze… a stacje benzynowe wielokrotnie są samoobsługowe

Za jeziorem omijamy Orebro i bocznymi drogami kierujemy się na wschód. Leśne odcinki i wijące się jak węże asfaltówki miedzy pagórkowatymi polami są prześliczne. Znów śmiejemy się i jazda rowerem nabiera smaku! Mijamy całą masę jezior jeziorek i bagien. Ten obszar Szwecji jest nimi upstrzony! Droga wijąc się zatacza kręgi miedzy nimi pozwalając się nacieszyć tymi malowniczymi terenami.

Page 15: WaypointPress 08

Po dotarciu do Katrienholm na mapie nareszcie widać już Sztokholm! Podczas obiadu gotowanego w jakiejś przydrożnej wiacie, podsumowujemy trasę, zaczynamy 6 arkusz mapy. Składając je ze sobą zachodzimy w głowę jak u licha udało się nam to przejechaćzrobić ROWEREM!!

SztokholmJedenastego dnia po 1410km wyprawy, niczym zdobywcy z dumą rozpoczynamy wjazd do Stolicy Szwecji. Sztokholm`s LAN prowadzi nas wprost do… miasta. No tu już jest kłopot. Rowerem do stolicy łatwo wjechać nie jest, chyba że się zna jakieś, tajne mniejsze drogi, ścieżki. My przez wiele godzin kluczymy między kolejnymi zjazdami na autostradę i trasami ekspresowymi. W końcu jednak po 2,5 h przekraczamy główny kanał wielkim mostem i naszym oczom ukazują się czerwone ceglaste dachy starówki i stateczki zacumowane w porcie. Dynamicznym zjazdem wkraczamy do Stolicy!Jak bardzo różne są dwie stolice

Dani i

Szwecji – o tym przekonać się można już przy wjeździe, cała masa aut duży ruch, i naprawdę duża ilość pieszych. Szlaki i ścieżki rowerowe są owszem, lecz nie w tej samej „duńskiej” ilości. Starówka, ukryta gdzieś wśród ślimaków i dróg wielopasmowych jest dla nie znającego okolicy bardzo trudna do zdobycia. Pewnie metrem poszłoby to o wiele sprawniej, jednak my musieliśmy przemieścić się na dwóch kółkach. Stare miasto, prezentuje się bardzo okazale, momentami przypomina nasze jednak wydaje się być zbudowane z większym rozmachem! Wiele uliczek, kamienic, dużo ozdobników na

kamieniach kościołach i oczywiście jeszcze więcej niż w Kopenhadze kanałów. Tam łódkami chyba ludzie

do pracy pływają. Największe wrażenie robi na nas Gondola, wysoko wyniesiony pomost widokowy, który wyniesiony wysoko daje możliwość obserwacji panoramy miasta.

Doskonały widok i wrażenie, jakby się człowiek unosił nad

miastem! Zwiedzaniu miasta nie ma granic. Mimo że dzień już dawno minął my kręcimy się i chwytamy wzrokiem jak najwięcej się da. Jednak zmęczenie daje o sobie znać i po kolacji szybko zasypiamy w namiocie, rozbitym niedaleko miasta. Dzielnica Djurgarden to w zasadzie wyspa połączona małymi mosteczkami z miastem, posiada dużo terenów zielonych szlaków konnych i rowerowych, tam właśnie zasypiamy, kończąc pełną wrażeń wyprawę. Zmęczeni, ale szczęśliwi, że marzenia, jeśli się chce można zrealizować.

Adam SkopWięcej o wyprawach ekipy lstr znajdziecie na internetowej stronie:

www.lstr.waw.pl

Page 16: WaypointPress 08

Już po raz trzeci koniec maja zdomi-nowany zostanie przez przygotowania do największego wydarzenia amator-skiego sportu rowerowego w Pruszko-wie, wyścigu WaypointRace. W tym roku zawody odbędą się w sobotę 22 maja, czyli o tydzień wcześniej niż w latach ubiegłych. Zmianie nie ulegnie natomiast formuła wyścigu. W zawo-dach będą mogli wystartować wszyscy miłośnicy rowerowej jazdy z mapą bez względu na wiek, płeć, sprzęt, umie-jętności, a także zasobność portfela. Wzorem lat ubiegłych trzeci Waypoin-tRace jest całkowicie za darmo. “Trzy” po angielsku wymawia się podobnie jak “wolność” i właśnie taką nieskrępowaną spontaniczną zabawą, a nie towarem na sprzedaż, WaypointRace ma pozostać.

Oczywiście WaypointRace podlega stałej ewolucji i również w tym roku organizatorzy zadbali o uatrakcyjnienie rywalizacji. Po raz pierwszy zawo-dy weszły w skład Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację. Można oczekiwać, że znalezienie się w wąskiej grupie trzynastu punktowanych wyścigów przyciągnie do Pruszkowa grupę najlepszych rowerzystów z całej Polski.

Włączenie WaypointRace do Pucharu Polski oznaczało konieczność nieznacz-nego zwiększenia średnich odległości między waypointami. Optymalna trasa przejazdu w kategorii PRO wyniesie ponad 100 km. Oczywiście, nie oznacza to, że wszyscy uczestnicy będą musieli pokonywać taki dystans. Podobnie jak to było w latach ubiegłych, możliwe będzie wybranie kategorii FAN, gdzie optymalny dystans do pokonania będzie co najmniej 2 razy krótszy, a także wy-startowanie w kategorii FAMILY, gdzie na pierwszy plan wysuwa się raczej rodzinna integracja, niż zacięta walka do ostatniej kropli krwi.

Oprócz zmian w wymiarze sportowym, w roku 2010 można spodziewać się jeszcze więcej atrakcji towarzyszących samym zawodom. Tradycyjnie już w czasie trwania wyścigu obchodzone są Dni Pruszkowa, w trakcie których zarówno sami zawodnicy jak i osoby towarzyszące będą mieli szansę wziąć udział w wielu miejskich imprezach. Również na mecie wyścigu, która podobnie jak w roku ubiegłym, zloka-lizowana będzie na BGŻ Arena - du-mie polskiego kolarstwa torowego, na uczestników (w tym dzieci) czekać będzie wiele atrakcji. Organizatorzy Waypointrace przygotowują je wspólnie z parkiem linowym zlokalizowanym na zielonych terenach przyległych do kolarskiego toru. Całość imprezy, po raz pierwszy w swojej historii, otrzyma oprawę medialną w formie transmisji internetowej oraz rejestracji video z najważniejszych wydarzeń wyścigu.

Oczywiście największe emocje, zarów-no przed, w trakcie, jak i po samym wyścigu budzi mapa, a zwłaszcza naniesione na niej waypointy. Tutaj nie należy spodziewać się rewolucji.

Tradycją zawodów jest staranne przygo-towanie mapy, co pozwala na czerpanie pełnej przyjemności ze sztuki nawigacji w terenie. Organizatorzy przykłada-ją do tego najwyższą wagę. Dużym ułatwieniem dla startujących może być uczestnictwo w grze WaypointGame. Nie jest tajemnicą, że budowniczowie trasy WaypointRace, przez cały rok niestrudzenie przemierzają bliższe i dalsze okolice Pruszkowa w poszuki-waniu interesujących miejsc, których współrzędne publikują następnie pod adresem: waypointgame.pl ...

WaypointRace nie powstałby bez zaangażowania i wsparcia wielu osób i instytucji. W organizacji wyścigu konsekwentną i życzliwą pomoc niosą władze Miasta Pruszkowa. Ponadto zawody wspierają firmy komercyjne, których listę można m.in. zobaczyć na stronie internetowej wyścigu pod adre-sem: waypointrace.plDo zobaczenia w maju!

Organizatorzy WaypointRace: Mirosław Szczepański, Magdalena Lusa, Adam Wojciechowski, Tomasz Wasiak

Page 17: WaypointPress 08

10.4 Alleypiast BrwinówPierwszy wiosenny Alleypiast po okolicach Brwinowa i Podkowy Leśnej. Opłata startowa wynosi 5zł. Cena nie przekłada się jednak na jakość, bo Alleycaty zawsze charakteryzują sie najniższymi wpisowymi i najlepszą zabawą!

11.4 Mazovia MTB OtwockPierwszy wiosenny maraton Mazovia MTB odbędzie się w okolicach Otwocka. Jedną z nowości tegorocznej edycji jest trasa FIT, której dystans powinien wynosić ok. 25 km. Opłaty startowe bez zmian do zeszłorocznej edycji (50 zł)

18.4 Mazovia MTB Wwa Bemowo XCDla miłośników szaleńczej jazdy w terenie 18 kwietnia w lasach bemowskich odbędzie się wyścig XC organizowany przez ekipę Mazovii. (wpisowe: 30zł)

18.4 ŻTC Bike Race Szosomannja.Ubiegłoroczne maratony MTB z cyklu ŻTC Bike wyewoluowały do wyścigów szosowych. Jeden z cykli o nazwie Szosmannja będzie gromadził towarzystkie wyścigi szosowe. Pierwszy z nich to jazda indywidualna na czas w podskierniewickiej wsi Franciszkany

18.4 PolandBike SerockTydzień po Mazovia MTB na poważnie sezon maratonów zaczyna PolandBike. Startujemy z Serocka. Cykl się ładnie rozwija, ale wpisowe pozostaje bez zmian (40zł)

24.4 ŻTC Bike Race Nowy Dwór Mazowiecki – Maraton, Super PrestigeSuper Prestige to cykl ŻTC Bike Race zawierający trzy wyścigu szosowe dla amatorów, oraz Maraton w którym na tej samej trasie co Mastersii z Super Prestige wystartują wszsycy nie posiadający roweru szosowego. Trasa podobno łatwa i przyjmna. Opłata 30zł.

Przygotował: Adam Wojciechowski

Rowerowe imprezy

kwietnia

Page 18: WaypointPress 08

Mafia AlleypiastPruszków – miasto w latach 90’tych kojarzone tylko i wyłącznie z mafii. Do tej pory wielu turystów boi

się o swoje zdrowie przyjeżdżając do tego podwarszawskiego miasta. Czy słusznie?

Do 2007 roku Pruszkowem rządziły dwa rowerowe gangi: czerwonych oraz niebieskich kół. Taki stan nie

mógł długo trwać... 28.07.2007r. doszło do walki pomiędzy nimi. Jak przebiegał ten bój? Przekonasz się

o tym czytając poniższą relację Marcina (Kosa) Koseckiego.

Był to spokojny lipcowy weekend lecz w powietrzu dawało się wyczuć pewien niepokój. Nikt (lub prawie nikt) nie spodziewał się, że Pruszków po raz kolejny stanie się świadkiem porachunków mafijnych. Wszystko zaczęło się na parkingu przed Manhattanem. Zgromadziła się tam 22-osobowa grupa, która kierowana słowami przemówienia niecnych osobników szykowała się do wojny. Znani już mafiosi dzierżyli w swych dłoniach coś na kształt listu gończego ze zdjęciem oraz specjalnościami. Nikt nie mógł pozostać anonimowy. Na miejscu był też niżej podpisany, który w prostych słowach, niczym na zeznaniu opowie Wam tę

niesamowitą historię.

Start odbył się jak zwykle z lekkim opóźnieniem z powodu oczekiwania na spóźnionych zawodników. Pierwszy punkt znajdował się w Lidlu (w tym miejscu dziękuję tym którzy uświadomili mnie, że Lidl to nie Albert). Do sklepu cała mafia wpadła jednocześnie. Szybka lokalizacja czytnika kodów kreskowych. Cena wyświetlająca się mówiła o przynależności do drużyny. Ciekawe tylko co mówiła informacja: „nieznany kod towaru”. Jak się po chwili okazało trafiłem do drużyny Niebieskich.

Spod Lidla pod wodzą

Zerozerosevena udaliśmy się do Pęcic nad jeziorko. Miejsce to zlokalizowaliśmy bez problemu dzięki mapce otrzymanej na starcie. Kolejny punkt znajdował się całkiem blisko i także oznaczony był na mapce. Nie oznacza to wcale, że łatwo było go znaleźć. Próba ataku od dwóch stron zakończyła się niepowodzeniem. Ale dzielni mafiosi (z przedmieścia) się nie poddają. Kilkaset metrów sprintu przez zarośla miejscami wyższe ode mnie i jest punkt. Powrót drogą „uproszczoną” zajął trochę więcej czasu. Przy okazji przemoczyłem wszystkie kartki zabrane z punktu. Chwilę później znów pędzę na swoim dzielnym

Page 19: WaypointPress 08

REDAKCJA:Magdalena LusaMirosław Szczepański

ŻRÓDŁA: www.wpg.alleycat.pl, www.alleypiast.waw.pl, www.waypointrace.pl, http://waypointgame.blogspot.com

ZDJĘCIA: zbiory WaypointGame i Alley-piast, Zdrowy Rower, Lstroraz Internet.

WAYPOINTPRESSMagazyn Grupy Rowerowej Alleypiast

kontakt: redakcja@waypointpress

Kolejne dwa punkty znajduję się całkiem blisko. Na jednym z nich - mostku nad rzeczką, której nazwa nadal pozostaje tajemnicą dla dobra śledztwa - uformowała się grupa w składzie: Zosia, Ginter, Mario, Xyś, Maciek, Michał K. oraz Kosu. Ale wracając do wyścigu, informacja na mostku kierowała nas prosto ścieżką na cmentarz. Odcinek bardzo ciekawy i śliski. Nagle brama schody i naszym oczom ukazuje się nekropolia. W pobliżu kręcił się także wysłannik mafii Żółtych (Filip), który odprowadził nas do oczyszczalni ścieków w Tworkach i ulotnił się w tajemnicy. Mimo naszych podejrzeń nie okazał się sabotażystą. Dalsza droga zawiodła nas na PKP Piastów. Tam przekonaliśmy się, że policja wie już o porachunkach jakie właśnie miały miejsce. Radiowozy pojawiały się tu i ówdzie, ale szybko oddalały się widząc przewagę liczebną naszej grupy. Z fontanny wybraliśmy „punktowe” monety mając nadzieję, że nie naruszyliśmy czyichś życzeń (bo jak dowodzą badania w 50% się spełniają).Następnie zmierzaliśmy do remizy strażackiej na ulicy Staszica w Pruszkowie. W tym momencie nastąpił atak (czyżby zdrada). Nim się zorientowaliśmy zostało nas troje. Chwila zastanowienia: Są przed nami czy skręcili...

a właściwie dokąd jedziemy? Gdy dojechaliśmy na miejsce spotkaliśmy resztę grupy, która w skrusze mokła na coraz bardziej padającym deszczu. Jak się okazało nie była to skrucha tylko niemożność znalezienia kartek. Ale w grupie siła (gdzież indziej może być punkt jak nie w dziurze w płocie). Dalszy trop p r o w a d z i ł na Porcelit, a właściwie do nowo b u d o w a n e g o o s i e d l a „Przy Pałacu”. Z l o k a l i z o w a n i e miejsca „gdzie leją świeży beton” nie było łatwe. Z pomocą przyszedł nam organizator. Następnie mroczne ulice Pruszkowa zawiodły nas do fabryki (planety) owiec - geneza nazwy nieznana. Kolejny punkt znajdował się przy betonowych kręgach na Brzozowej 42a - opisanie miejsca dokładnym adresem, sugerowało, że jest to punkt w stylu zeszłorocznego Promyka 33 (kto był ten wie). W tym miejscu posłuszeństwa odmówiły dwie pierwsze dętki. Czyżby utrudnienie ze strony Żółtych? A może to organizatorzy nie chcą nam ułatwiać? Tego się

raczej nie dowiemy.Kolejne dwa punkty wyglądały łatwo. Ale tylko wyglądały. Korzystając z okazji chciałem zaprosić na kolejnego alleya człowieka, który odpowiada za nazewnictwo ulic w Komorowie

- jakby wystartował z pewnością naniósłby

pewne korekty na mapy tego regionu. W tym miejscu także przyszło nam zmieniać dętkę. Przy okazji udało się także zgubić pompkę (musimy

jeszcze popracować nad organizacją

grupy). Po kilkunastu minutach (tyle zajął powrót

pompki) znów pędziliśmy na ostatni punkt. Skompletowane zeznanie mówiło, że znajdował się on przy ulicy Grodziskiej w Nowej Wsi. Tu jednak znów nastąpił podział grupy, której część pognała, aż pod Otrębusy. Szybki zwrot zbiórka przy punkcie, a później już spokojny zjazd na metę gdzie czekało ognisko, kiełbaski, piwo i... ulewa. Tam niestety nie mogłem zabawić za długo.Organizatorom dziękujemy za organizację, zwycięzcom gratulujemy zwycięstwa, uczestnikom dziękujemy za uczestnictwo :)Kosu