Tygodnik Liberalowie i Demokraci nr 6

16
1

description

Tygodnik Liberalowie i Demokraci nr 6

Transcript of Tygodnik Liberalowie i Demokraci nr 6

1

2

3

Siła państwa zależy od siły obywateli

Rządzącym nie przeszkadza wiele rzeczy, które przeszkadzają nam wszystkim. To grupa ludzi oderwanych od rzeczywistości. Rzeczywistość zazwyczaj dostrze-gają wtedy, gdy stanie się coś, co ich kompromituje i może zagrozić słupkom poparcia - mówi Bogdan Lis Wiceprzewodniczący Stronnictwa Demokratycznego w rozmowie z Tygodnikiem LiD.Dobiegają finału prace nad programem Stronnictwa Demokratycznego. Pan, Panie Przewodniczący, szcze-gólnie zwracał uwagę na rozdział dotyczący wymiaru sprawiedliwości i poszanowania praw obywatelskich. Dlaczego uważa Pan to za tak ważny temat?Siła państwa zależy od siły obywateli. Obywatele nie mający zaufania do państwa, do prawa chroniącego ich wolności, ale też gwarantującego im ochronę przed nadużywaniem wol-ności, nie będą silni. Będą zagubieni i słabi. Instytucje od-powiedzialne za przestrzeganie prawa, muszą mieć zaufanie społeczne. Dzisiaj z wielu względów tak nie jest.

Ilość bankructw z powodu decyzji urzędników jest nie-mal tak wielka jak za PRL. Dzieje się tak ponad 20 lat po odzyskaniu wolności i demokracji. Media co chwilę podają przykłady bezwzględnego i bezkarne-go postępowania choćby służb skarbowych wobec przedsię-biorców. Na to, że jest to możliwe składają się niekompeten-cja urzędników oraz bezkarność i brak odpowiedzialności za błędne decyzje wynikające z braku kompetencji. Ale czasami jest tak, że mamy do czynienia nie tyle z błędami urzędników, co z wykalkulowanymi złymi decyzjami – bo temu, kto nawet świadomie taką „błędną” decyzję podejmie, prawie nigdy nie grozi żadna odpowiedzialność. Formalnie zawsze odpowie-dzialność ponosi państwo. Konieczne jest przypisanie urzęd-nikom skarbowym osobistej odpowiedzialności. Nie można tolerować sytuacji, że nikt jest karany czy choćby zganiony za to, że przez brak kompetencji lub złą wolę doprowadza do bankructwa czyjąś firmę. Dzisiaj odpowiedzialność się rozmywa i nawet jak przedsiębiorca po wielu latach wygra sprawę w sądzie, to już nikt nie jest winny. I dlatego możliwe są takie sytuacje, że syndyk za grosze sprzedaje majątek wart duże pieniądze a następnie zatrudnia się u tego, kto ten mają-tek kupił i ….nic! Nikt nie wyciąga tu żadnych konsekwencji ani wniosków.

Jak w tym kontekście ocenia pan działania ministra Ro-stowskiego promującego system premii w urzędach za-leżnie od ilości nałożonych kar i pozyskanych środków? To fatalny system. Przecież wiadomo, że większość tych pie-niędzy przyjdzie budżetowi zwracać z odsetkami po przegra-nych sprawach sądowych. Żeby wiedzieć jak skutkować będą niektóre z podejmowanych decyzji trzeba mieć doświadcze-nie inne niż doświadczenie księgowego. No chyba, że pan minister działa tu bardziej przewrotnie i w ten sposób chce po prostu uzyskać niezbyt uczciwą drogą ukryte kredytowa-nie budżetu kosztem polskiego przedsiębiorcy.

Bliski Panu Władysław Frasyniuk, który podobnie jak Pan jest nie tylko bohaterem Solidarności, ale też pry-watnym przedsiębiorcą, wielokrotnie zwracał uwagę, że za rządów PO sytuacja zamiast się poprawić tylko się pogorszyła. Dlaczego Pana zdaniem partia Tuska tak dalece odeszła od swojego początkowego pro przedsię-biorczego programu?Bo powstała nie dlatego, że miała jakiś pomysł na Polskę, ale po to, by uwolnić się od odpowiedzialności za błędy, jakie jej politycy popełnili pełniąc funkcje w Unii Wolności. A do tego potrzebny był również nowy image. Takiego chaosu jaki mamy dziś, nie było wcześniej.

Jest Pan politykiem ale także przedsiębiorcą. Dlaczego, Pana zdaniem, premier Tusk chciał zmusić swoich po-słów do rezygnacji z działalności gospodarczej i wszel-kich udziałów w firmach? Czy nie jest to zasadniczo sprzeczne z liberalnymi zasadami?Moim zdaniem prowadzenie biznesu i związana z tym sa-modzielność finansowa nie jest sprzeczna z zaangażowaniem publicznym. Nawet więcej – im bardziej polityk zdolny jest do zarobienia pieniędzy poza polityką, tym jest bardziej sa-modzielny i niepodatny na pokusy władzy. Problem edukacji

4

społecznej jest bardzo ważny. Jeżeli media pokazują przed-siębiorców jako aferzystów to trudno się dziwić, iż duża część polskiego społeczeństwa taki stereotyp sobie utrwala, a w ten sposób tylko krok do oskarżeń także – a może przede wszystkim – wobec polityków będących przedsiębiorcami. Donald Tusk myśli przede wszystkim o wygraniu następnych wyborów, a więc taki populizm jest mu bliski. Nie bez zna-czenia jest też to, że polityk uzależniony od pełnienia funkcji, która przynosi mu środki do życia, gdyż innych nie ma, bę-dzie wiernym sługą.

Czy rząd Donalda Tuska można dzisiaj nazwać rządem liberalnym?Praktycznie nic nie zostało z komisji Przyjazne Państwo. Rząd podwyższa podatki i komplikuje przepisy. Urzędy skarbowe bezwzględnie łupią obywateli a inspekcje i służby kontroli są jeszcze silniejsze wobec każdego z nas. Więc liberalizmu tu tyle, co kot napłakał. Ale to pytanie przede wszystkim trzeba by skierować do tych, którzy popierają Donalda Tuska.

W programie SD zwracacie uwagę na konieczność zmniejszenia nawet drobnych z pozoru ale bardzo uciążliwych dolegliwości. Które z tych postulatów są Pana zdaniem najpilniejsze?Chcemy m.in. wyeliminować para podatki i opłaty za za-świadczeni lub czynności urzędowe, za które już zapłaciliśmy podatkami. Chcemy przecięcia wszechwładzy różnych insty-tucji takich jak inspekcje i służby, które potrafią niewyobra-

żalnie zatruć życie polskiemu przedsiębiorcy. Wszystkie te kwestie są ważne, bo przeszkadzają w prowadzeniu codzien-nej pracy przedsiębiorcy i podważają zaufanie do instytucji państwa. Pokazują też bezradność w zarządzaniu państwem i prowokują przedsiębiorców do omijania idiotycznych prze-pisów a często wręcz do wchodzenia w szarą strefę.

Według oficjalnie podawanych danych jesteśmy jednym z najbardziej inwigilowanych społeczeństw w Europie. Dlaczego Pana zdaniem rządzącym to nie przeszkadza?SD stanowczo występuje przeciw tak wielkiej ilości służb, które mogą podsłuchiwać czy stosować inne techniki opera-cyjne. Ale punkt widzenia dzisiejszej władzy jest inny. Rzą-dzącym nie przeszkadza wiele rzeczy, które przeszkadzają nam wszystkim. To grupa ludzi oderwanych od rzeczywi-stości. Rzeczywistość zazwyczaj dostrzegają wtedy, gdy sta-nie się coś, co ich kompromituje i może zagrozić słupkom poparcia. Poza tym każda decyzja, która uderza potencjalnie w jakieś środowisko – a tu mówimy o dobrze zorganizowa-nym środowisku służb – może być wykonana tylko przez taką władzę, która ma rzeczywistą determinację, aby coś pozytywnego zrobić. Nie sądzę, aby ta władza w obszarze służb chciała coś zmienić na lepsze i zrobić coś, by nasze społeczeństwo było mniej inwigilowane, a mogło być bar-dziej obywatelskie.

Zgłaszacie też postulat ograniczenia aresztów wydo-bywczych. Pan – bohater opozycji – ma wyjątkowe pra-

5

wo żeby takie praktyki piętnować.Ludzie miesiącami czasami a nawet latami oczekują na spra-wiedliwe osądzenie a areszt jest próbą zmuszenia ich do czasem zupełnie zmyślonych zeznań. Znam to z autopsji, z czasów PRL-u. Platforma, w poprzedniej kadencji mimo protestów – także mojego – wprowadziła do kodeksu kar-nego przepis rodem z czasów komunistycznych. Przepis, który był wykorzystywany przez komunistyczne władze do zamykania niewygodnych ludzi. Na przykład, gdy nie było innych formalnych podstaw, stawia-no zarzut chuligaństwa. Konia z rzędem temu, kto jednoznacznie powie, co znaczy chuligaństwo –szczególnie jeśli ma się za to karać. Areszt wydobywczy to także praktyki rodem z PRL-u. W tej spra-wie trzeba aktywności na arenie międzynarodowej. Może za rzadko korzystamy z Trybunału Sprawiedliwości.

PO zobowiązywała się do rozliczenia nadużyć władzy i instrumentalnego traktowania służb za czasów rządu PiS. Również i z tego nic nie zostało. Dlaczego PO nie wywiązała się nawet z tak oczywistej obietnicy?Bo sama, choć trochę inaczej, chce robić to samo. Być może też Donald Tusk myślał, że uda mu się wykorzystać Mariusza Kamińskiego do swoich celów. Pomylił się.

Czy Pana zdaniem coś się zmieniło w służbach pod rzą-dami PO w porównaniu do czasów PiS-u?Nie ma porannych najazdów na mieszkania przez panów w kominiarkach w świetle kamer. Każde państwo potrzebuje służb, ale muszą być one pod kontrolą. A z tym u nas nie jest najlepiej. To okryta tajemnicą działalność więc opinię można sobie wyrobić tylko na podstawie sygnałów nie do sprawdze-nia, czasem wysyłanych właśnie przez służby.

Szczególnie akcentował Pan w czasie dyskusji nad pro-gramem SD konieczność zmian w systemie sądowni-czym. Które z Państwa postulatów są najważniejsze? Czy jest to kwestia do-świadczenia i wiedzy sędziów?Sędzia jest takim samym człowiekiem jak każdy z nas. Może się mylić, może ulec pokusie działania sprzecznego z pra-wem, może być doskonałym sędzią lub zwykłym ignorantem

z papierami sędziego. Trzeba zachować całkowitą niezależ-ność sędziego przy orzekaniu, ale cały system sądowniczy nie może być poza jakąkolwiek kontrolą. Trzeba tak zorga-nizować system aby trafiali do niego ludzie nie tylko przy-gotowani merytorycznie ale także z odpowiednim bagażem doświadczeń.

Znane jest wiele przykładów osób, których procesy trwają nawet ponad 10 lat a ich życie przez ten czas dra-matycznie się zmienia. Nie mogą znaleźć pracy, żyją w atmosferze oskarżeń – nie tylko oni ale też ich rodzi-ny. Z drugiej strony widzimy, że na zachodzie procesy nawet tak trudne jak Breivika w Norwegii, można prze-prowadzić w kilka dni. Czy opieszałość wymiaru spra-wiedliwości nie jest kluczowym problemem? Oczywiście iż przewlekłość postępowań jest bardzo dużym problemem. Trzeba inaczej zorganizować pracę sądów. Sądy nie powinny, jak to się dzieje dziś, wymierać po 16.00. Ale samo wydłużenie pracy sądów to za mało. Bo to także prob-lem dyscyplinowania osób nie stawiających się na wezwania sądu, problem całej masy rzeczoznawców, powoływanych czasem zupełnie bez sensu, po to by stwierdzić że czarne jest czarne. Sędzia, który ma przerwę w prowadzeniu przewodu sądowego w konkretnej sprawie przez miesiąc, bez ponow-nego przejrzenia akt sprawy nie pamięta tego, co się działo na ostatniej rozprawie.

Do pełnego obrazu pozostaje jeszcze prokuratura. Czy Pana zdaniem model niezależności prokuratury w wy-daniu PO się sprawdza?Mam wrażenie, że mimo decyzji o zmianie statusu Prokura-tora Generalnego i prokuratury, trzeba zrobić o wiele więcej, aby zmiany na korzyść były wreszcie zauważalne. Dziś pro-kurator, który prowadzi sprawę skutkującą umieszczeniem podejrzanego w areszcie, zrzuca z siebie odpowiedzialność za skutki własnej pracy w momencie, gdy podejrzany staje przed sądem, a oskarża już inny prokurator.

Tu również problemem jest odpowiedzialność proku-

6

ratorów. Dziś mogą bez obawy o reperkusje zniszczyć każdego, postawić zarzuty, aresztować. Czy tak już musi być? Czy tego nie da się wyeliminować?Należy wyjaśnić iż prokurator nie może nikogo aresztować. Może wystąpić z wnioskiem o areszt, ale decyzję podejmuje sąd. Pod tym względem w Polsce trochę się zmieniło. Ale prawdą jest, że dla wielu samo oskarżenie jest już wyrokiem – dzięki temu prokuratorzy mają olbrzymią władzę nad lo-sem wielu ludzi. Bo każde oskarżenie to preludium do znisz-czenia – człowieka i jego firmy. Jest zagrożeniem dla całej rodziny. Dlatego tak ważne jest, by do prokuratury trafiali ludzie odpowiedzialni, mający świadomość swojej władzy i skutków jej użycia, nie traktujący swojej pracy tak, jakby pracowali na taśmie i mieli wyrobić normę. System awansów musi to uwzględniać.

Obok spraw programowych, które zamknie kongres SD, są przed Państwem też decyzje polityczne. Jak od-nosi się Pan do propozycji współpracy przedstawionej Stronnictwu przez Aleksandra Kwaśniewskiego i Janu-sza Palikota?Polska tłamszona z jednej strony przez PO a z drugiej przez PiS powinna mieć alternatywę. Dotychczas każda formacja mogąca być alternatywą była niszczona medialnie, gdyż albo była zagrożeniem dla PO albo dla PiS. Wydaje się, iż sy-tuacja się trochę zmienia. Media nie są już tak łaskawe dla polityków PO, a PiS tradycyjnie nie ma dobrej prasy. To daje szansę na rozwój czegoś nowego, ale ważne z perspektywy społecznej jest to, by inicjatywa taka nie była pomyślana jako trampolina do zdobycia mandatu europosła i dobrej diety. Cel powinien być jasno wytyczony. Chodzi przede wszystkim o sukces w wyborach do polskiego parlamentu i odsunięcie od władzy PO. Tak postawiony cel wymaga określenia się wobec wielu trudnych problemów.

Propozycje współpracy płyną też ze strony prezesa Ja-nusza Piechocińskiego. Czy wyobraża Pan sobie współ-pracę z PSL?Szczerze mówiąc nie bardzo widzę tu pole współpracy. Nie widzę także elektoratu dla takiej koalicji. Bez zdefiniowania celów oraz drogi ich osiągnięcia przez PSL, który w nowej

sytuacji działałby przeciw PO, czyli swojemu dotychczaso-wemu koalicjantowi, nie wiem, czy ktokolwiek widziałby pozytywy głębszej współpracy. Natomiast nie wykluczam współpracy dla realizacji konkretnych pomysłów o ile okażą się one wspólne ideowo.

Jeśli rozwiązania koalicyjne będą niesatysfakcjonujące dla SD to powstanie lista „Liberałów i Demokratów”?To nie byłaby łatwa droga, ale z punktu widzenia efektów wizerunkowych, które mogą w jakiejś perspektywie pomóc uzyskać poparcie wyborców, nie odrzucałbym takiego roz-wiązania.

Dziękujemy za rozmowę.

Bogdan Lis, ur. 10 XI 1952 w Gdańsku. Ukończył Szko-łę Mechanizatorów Przeładunku przy Zarządzie Portu Gdańsk (1970). Po ogłoszeniu stanu wojennego, aby uniknąć internowania, ukrywał się i organizował struktury podziemne „Solidarności” Regionu Gdańskiego. W kwiet-niu 1982 r. współorganizował ogólnopolską Tymczasową Komisję Koordynacyjną podziemnej „Solidarności”. Aresz-towany w czerwcu 1984 r., oskarżony o zdradę ojczyzny i zwolniony po pół roku na mocy amnestii. Ponownie aresz-towany w lutym 1985 r. Skazany na 2,5 roku więzienia, zwolniony we wrześniu 1986 r. na podstawie amnestii. W 1986 r. wszedł w skład Tymczasowej Rady „Solidarno-ści”, a w 1987 r. do Krajowej Komisji Wykonawczej – jaw-nych struktur kierowniczych nielegalnego Związku.Od 1988 r. członek Komitetu Obywatelskiego przy prze-wodniczącym NSZZ „Solidarność”. Uczestniczył w rozmo-wach Okrągłego Stołu.1989-1991 senator RP z listy KO „S”, wiceprzewodniczą-cy Komisji Spraw Zagranicznych. W 1990 delegat na WZD Regionu Gdańskiego, delegat na KZD, członek Prezydium KK. Od 1992 właściciel firmy termoizolacyjnej. 1997-2005 w UW, od 1998 członek Rady Krajowej, od 2003 Zarządu Głównego; 2005-2009 w PD, od 2009 w SD, wiceprzewod-niczący SD. 1998-2002 radny Województwa Pomorskiego. Od 2007 poseł RP z listy LiD, w Komisji Gospodarki i Komi-sji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, w 2008 współzałożyciel Demokratycznego Koła Poselskiego (od 2009 pn. DKP SD).Odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (2006).

7

PAŃS

TWO D

BAJĄ

CE O

SWOI

CH OB

YWAT

ELI

W tym numerze przedstawiamy ostatni fragment projektu programu Stronnictwa Demokratycznego. Jest to cześć IV („Państwo dbające o swoich obywateli”) a w niej rozdziały prezentujące postulaty SD m.in. w zakresie edukacji, kultury, sytemu ochrony zdrowia, sportu i turystyki oraz polityki społecznej oraz części V i VI, w której pokazane jest stanowisko SD w sprawie integracji europejskiej (i – szerzej – polskiej aktywnej obecności w UE) oraz w kwestii priorytetów polskiej polityki zagranicznej.

PAŃSTWO DBAJĄCE

O SWOICH OBYWATELI

1. EdukacjaSzkoła na poziomie podstawowym, gimnazjal-nym i licealnym powinna służyć kształtowaniu postaw obywatelskich, wyrównywaniu szans edukacyjnych i niwelować różnice społeczne, ekonomiczne i środowiskowe. Z tych powodów Stronnictwo Demokratyczne wspiera:

• jak najszybsze wprowadzenie obowiązku szkolnego dla 6-latków;• wszelkie działania służące wyrównywaniu poziomu szkół wiejskich i małomiasteczko-wych z poziomem szkół wielkomiejskich.

Zdaniem Stronnictwa Demokratycznego polska szkoła powinna być neutralna światopoglądowo, uczyć tolerancji i nowoczesnego patriotyzmu, kształtować kapitał społeczny oraz świadomość obywatelską i europejską młodych Polaków. W programach nauczania należy położyć nacisk na kształtowanie kreatywności i umiejętności zdobywania informacji. Stronnictwo Demokratyczne opowiada się za

• zwiększeniem liczby godzin nauczania przedmiotów ścisłych, w tym informatyki;• wycofaniem nauczania religii ze szkół publicznych, a do czasu wycofania – za nie uwzględnianiem oceny z religii przy wylicza-niu średniej ocen ucznia;• prowadzeniem przez osoby posiadające od-powiednie kwalifikacje edukacji seksualnej dopasowanej do wieku uczniów w szkołach publicznych wszystkich szczebli;• wprowadzeniem w liceach nauczania ele-mentów prawa w tym prawa konstytucyjnego, a także podstaw filozofii• przywróceniem szkolnictwa zawodowego

o profilu odpowiadającym potrzebom rynku pracy – oznacza to konieczność ścisłej współ-pracy takich szkół z jednostkami gospodar-czymi. Szkoła musi zapewnić pełne bezpieczeństwo swoim uczniom. Konieczna jest zatem • bezwzględna walka z przemocą w szkole oraz ochrona dzieci przed możliwymi patolo-giamiW zakresie organizacji oświaty Stronnictwo Demokratyczne postukuje następujące zmia-ny:• zniesienie Karty Nauczyciela – w ten spo-sób możliwe będzie podniesienie najniższego w Europie pensum nauczycielskiego, zracjo-nalizowanie wydatków w oświacie oraz zróż-nicowanie wynagrodzeń nauczycieli w za-leżności od efektów ich pracy, a tym samym znaczące podniesienie wynagrodzeń dla na-uczycieli najlepszych; • zniwelowanie dzisiejszego upartyjnienia i uzależnienia od lokalnych układów decyzji o powołaniu na stanowisko dyrektora szkoły – m.in. poprzez większą jawność konkursów i zapewnienie realnego wglądu w przebieg procedur konkursowych ze strony rodziców, kuratorium, nauczycieli z danej szkoły oraz przedstawicieli samorządu.

Szkolnictwo wyższe musi sprostać zadaniu, ja-kim jest wykształcenie młodych Polaków na ta-kim poziomie, aby mogli oni z jak najlepszymi szansami konkurować na rynku pracy w Euro-pie.Stronnictwo Demokratyczne uważa, że należy odejść od fikcji, jaką jest bezpłatność studiów wyższych. Większość studentów płaci za swoje studia – bądź studiując na uczelniach publicz-nych w trybie studiów zaocznych lub wieczoro-wych, bądź studiując na uczelniach prywatnych. Trudno uzasadnić też sytuację, że ci , którzy za

8

studia nie płacą, gdyż zostali przyjęci na kierun-ki dzienne na renomowanych uczelniach pub-licznych, są na ogół zamożniejsi od tych, którzy swoje studia musza opłacać. Opowiadamy się za

• wprowadzeniem dla wszystkich studentów czesnego pokrywającego część związanych z procesem edukacji kosztów ponoszonych przez uczelnie.

Towarzyszyć temu musi:• rozbudowany system stypendiów socjalnych dla studentów z biedniejszych rodzin;• rozbudowany system kredytowania studiów;• system stypendiów naukowych dla studen-tów uzyskujących najlepsze wyniki w nauce;• wprowadzenie jasnych zasad pomocy pań-stwa dla szkół wyższych – tak aby mogły z nich korzystać także uczelnie prywatne.

Studia wyższe powinny być najważniejszą inwe-stycją młodego człowieka w swoją przyszłość. System finansowego wsparcia ze strony pań-stwa dla poszczególnych kierunków studiów musi uwzględniać informację zwrotną ze strony rynku pracy na temat dostosowania programów nauczania uczelni do potrzeb tego rynku. Dzia-łanie to musi bazować na wykorzystaniu staty-styk zatrudnienia absolwentów uczelni. By tak było, konieczne jest, by państwo:

• prowadziło stałą analizę faktycznych potrzeb rynku pracy i informowało o tym młodzież podejmującą studia; • dbały o dostosowanie programów nauczania w szkołach średnich do wymagań szkolnictwa wyższego;• zachęcało szkoły wyższe do dostosowywa-nia profili kształcenia do istniejących na rynku pracy potrzeb i stwarzania możliwości ściślej-szego powiązania kształcenia teoretycznego z praktyką i potrzebami pracodawców.

2. Kultura Zdaniem Stronnictwa Demokratycznego obo-wiązkiem państwa jest tworzenie ram prawnych i finansowych dla rozwoju kultury prawdziwie wolnej, nieskrępowanej żadnymi barierami światopoglądowymi, politycznymi czy cenzural-nymi.W tak zdefiniowanej roli państwa władze pub-

liczne muszą stać na straży wolności wypo-wiedzi artystycznej i objąć mecenatem pań-stwowym niektóre sfery kultury i narodowego dziedzictwa przy jednoczesnym powstrzymaniu się przed zawłaszczaniem lub polityzacją jakich-kolwiek instytucji, które służą przekazywaniu treści kultury.Stronnictwo Demokratyczne dążyć będzie do:

• finansowania kultury z budżetu państwa (bez środków europejskich i samorządowych) na poziomie co najmniej 1% wszystkich wydat-ków budżetowych.Uzyskane w ten sposób dodatkowe środki na finansowanie kultury powinny naszym zda-niem być w pierwszej kolejności skierowane na:• zwiększenie nakładów na ratowanie zabyt-ków;• zwiększenie nakładów na cyfryzację i udo-stępnianie archiwów i zbiorów bibliotecznych;• rozbudowę systemu państwowych grantów i stypendiów dla twórców.

Stronnictwo Demokratyczne krytycznie ocenia obecny stan mediów publicznych. Telewizja Polska i Polskie Radio są zarządzane nieefek-tywnie, zatrudniają kilka razy więcej pracowni-ków niż media prywatne, marnotrawią publicz-ne pieniądze, a ich misyjny charakter jest coraz bardziej wątpliwy. Stronnictwo Demokratycz-nego uważa, że czas na ratowanie publicznych mediów minął. Nie ma sensu dalsze pompowa-nie publicznych środków w tak nieefektywne, skostniałe i odstające od współczesnych realiów instytucje, jakimi są w Polsce media publiczne. Dlatego opowiadamy się za:

• prywatyzacją Telewizji Polskiej i Polskiego Radia;• stworzeniem (wzorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej) specjalnego funduszu w wy-sokości dzisiejszych wpływów z abonamentu, o którego środki mógłby aplikować dowolny nadawca pragnący wyprodukować i wyemito-wać program o charakterze misyjnym.

3. Zdrowie PolakówPolacy krytycznie oceniają system ochrony zdrowia w naszym kraju. Jest on trudno do-stępny a także nie gwarantuje wysokiej jakości

PAŃS

TWO D

BAJĄ

CE O

SWOI

CH OB

YWAT

ELI

9

świadczeń medycznych. Z uwagi na to, że zdro-wie stanowi najwyższe dobro, poprawa systemu ochrony zdrowia jest dzisiaj najpowszechniej wyrażaną potrzebą Polaków.Zdaniem Stronnictwa Demokratycznego naj-ważniejszym zadaniem w obszarze ochrony zdrowia jest zwiększenie dostępności do po-mocy medycznej finansowanej zarówno ze środków powszechnego ubezpieczenia zdro-wotnego jak i ubezpieczycieli prywatnych, przy jednoczesnej racjonalizacji wydatków. Z tych powodów opowiadamy się za:

• otwarciem rynku dla ubezpieczycieli prywat-nych – ubezpieczeni powinni mieć możliwość kierowania części składki ubezpieczenia zdro-wotnego do ubezpieczyciela prywatnego (pry-watne ubezpieczenie);• wprowadzeniem możliwości wspólnego fi-nansowania tej samej usługi medycznej (NFZ + ubezpieczyciel prywatny), co wymagałoby wykupienia przez ubezpieczonego w syste-mie publicznym dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego oferowanego przez pod¬miot prywatny; • wprowadzeniem symbolicznej odpłatności za usługi medyczne;• przekształcaniem samodzielnych publicz-nych zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego;• wprowadzeniem zmian organizacyjnych, prawnych i finansowych umożliwiających zwiększenie liczby kontraktowanych usług medycznych przy jednoczesnym zmniejszeniu ich kosztów jednostkowych;W celu poprawy jakości świadczeń medycz-nych uważamy za konieczne: • przyjęcie jednolitych, opracowanych nieza-leżnie od NFZ, standardów dla świadczonych usług medycznych, których spełnienie byłoby niezbędne do zawarcia umowy z NFZ;• wprowadzenie jawności i jednolitości zasad finansowania usług medycznych zakupionych przez NFZ na danym obszarze kraju; • jednoznaczne podporządkowanie Narodo-wego Funduszu Zdrowia ministrowi zdrowia – co podkreśli pełną odpowiedzialność mini-stra zdrowia zarówno w obszarze kreowania polityki zdrowotnej jak i kontraktowa¬nia usług medycznych.

Stronnictwo Demokratyczne dążyć będzie do

ujednolicenia publicznego ubezpieczenia zdro-wotnego. Dlatego opowiadamy się za:

• likwidacją KRUS-u i objęciem rolników sy-stemem powszechnym ubezpieczenia zdro-wotnego.

Stronnictwo Demokratyczne uważa za koniecz-ne podkreślić, iż efektywna ochrona zdrowia nie jest możliwa bez szerokiej profilaktyki. Dlatego widzimy potrzebę rozwoju profilaktyczno-edu-kacyjnych programów zdrowotnych, gdyż w ten sposób można ograniczać skalę występowania wielu chorób.

4. Sport i turystykaSport rozumiany jako rodzaj aktywności każ-dego człowieka – od najmłodszych lat aż po podeszły wiek – jest ważnym elementem prozdrowotnego trybu życia. Powszechność tak uprawianego sportu jest niezbędną podsta-wą dla rozwoju sportu wyczynowego, którego sukcesy lub porażki są śledzone i przeżywa-ne przez miliony rodaków. Budowa piramidy sukcesu polskiego sportu, której podstawą jest masowo uprawiany, kreujący zdrowy tryb życia sport amatorski i rekreacyjny a wierzchołkiem przynoszący medale olimpijskie sport wyczyno-wy jest istotnym zadaniem państwa.Zdaniem Stronnictwa Demokratycznego efek-tywna realizacja tego zdania wymaga:

• opracowania długoterminowej strategii roz-woju i finansowania sportu;• promowania sportu młodzieżowego – po-przez ułatwienie dostępu do obiektów spor-towych i możliwości godzenia sportu z nauką oraz zapewnienie godnego wynagrodzenia dla trenerów i instruktorów;• zmian w programach nauczania w szkołach wszystkich szczebli, czego efektem musi być zwiększenie liczby godzin wychowania fizycz-nego;• zwiększenia środków finansowych służą-cych wspieraniu uzdolnionej sportowo mło-dzieży, m.in. poprzez wzrost subwencji na szkoły z klasami sportowymi i szkoły mistrzo-stwa sportowego.

Polska nie potrafi w pełni wykorzystać swojego potencjału turystycznego. Turystyka mogłaby dawać dobrze płatną pracę znacznie większej liczbie Polaków – i to nie tylko z terenów tra-dycyjnie związanych z letnim bądź zimowym

PAŃS

TWO D

BAJĄ

CE O

SWOI

CH OB

YWAT

ELI

10

wypoczynkiem – a tym samym przynosić dodat-kowe dochody budżetowe. Widzimy tu istotną rolę państwa, które powinno prowadzić profe-sjonalne działania na rzecz promocji Polski oraz budować nowoczesną infrastrukturę na obsza-rach o dużym potencjale turystycznym – tak, by istotnie zwiększyć turystykę przyjazdową do naszego kraju.

5. Polityka społeczna i nowoczesny rynek pracyWłaściwa polityka społeczna państwa powin-na być powiązana z działaniami sprzyjającymi zwiększeniu aktywności zawodowej Polaków i podporządkowana zasadzie, iż – przy tych sa-mych kosztach budżetowych – wydatki związa-ne z tworzeniem miejsc pracy i zmianą kwalifika-cji powinny mieć wyższą rangę niż świadczenia socjalne. W ramach tak prowadzonej polityki społecznej system zasiłków dla bezrobotnych, oprócz oczywistej funkcji socjalnej, powinien motywować do podejmowania aktywności spo-łecznej.

Nowoczesny rynek pracyStronnictwo Demokratyczne opowiada się za wprowadzeniem modelu flexicurity (elastycz-ność i bezpieczeństwo) jako nowoczesnego mo-delu rynku pracy. Wprowadzenie takiego mo-delu jest możliwe poprzez podpisanie umowy między stroną rządową, pracodawcami i związ-kami zawodowymi, a właściwym miejscem jej negocjowania jest komisja trójstronna. Przyjęty model powinien polegać na:

• na preferowaniu pewności zatrudnienia nad pewnością miejsca pracy, co oznacza, iż przeciwdziałanie bezrobociu nie polega na utrzymywaniu za wszelka cenę konkretnego miejsca pracy lecz na ciągłości zatrudnienia na różnych stanowiskach pracy – u tego samego pracodawcy bądź w innym przedsiębiorstwie;• zapewnieniu pracownikowi jak największej możliwości znalezienia pracy w przypadku jej utraty poprzez kształcenie ustawiczne, stałą modernizację systemów zabezpieczenia spo-łecznego oraz elastyczne formy zatrudnienia;• przyjęciu takiego systemu zabezpieczeń społecznych, który z jednej strony gwaranto-wałby bezpieczeństwo finansowe i wsparcie w okresie zmiany pracy, a z drugiej motywo-

wałby do aktywnego poszukiwania nowego zatrudnienia i kształcenia się pod kątem zmia-ny kwalifikacji.

Integracja osób niepełnosprawnychStronnictwo Demokratyczne uważa, że jednym z priorytetowych celów polityki społecznej po-winno by wyrównywanie szans życiowych osób niepełnosprawnych i dążenie do ich pełnej inte-gracji społecznej, w tym realizacji prawa do po-dejmowania zatrudnienia. Powinna opierać się ona na czterech filarach:

• rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych, wykorzystującej dotych-czasowe osiągnięć polskiej szkoły rehabilita-cji – co w głównej mierze jest obowiązkiem państwa;• stwarzaniu czytelnych i niepodatnych na nadużycia zachęt finansowych dla pracodaw-ców stwarzających miejsca pracy i zatrudnia-jących osoby niepełnosprawne;• niwelowaniu barier społecznych, architek-tonicznych i komunikacyjnych utrudniających integrację osób niepełnosprawnych;• kształtowaniu klimatu współodpowiedzial-ności społeczności w najbliższym otoczeniu osoby niepełnosprawnej za jej los i właściwy klimat integracji społecznej.

Świadczenia socjalneDominującą formą pomocy społecznej dla osób i rodzin żyjących w ubóstwie i zagrożo-nych wykluczeniem społecznym są świadczenia pieniężne. Ich udział w produkcie krajowym brutto maleje, obniża się również ich wartość realna. Polityka wobec osób wymagających po-mocy społecznej jest wypadkową poszukiwania oszczędności w budżecie i konieczności zaspo-kojenia najpilniejszych potrzeb socjalnych oby-wateli. Aby polityka socjalna i prorodzinna mo-gły w większym stopniu poprawić jakość życia potrzebujących należy:

• uzależnić ich wypłacanie od podejmowania przez osoby będące adresatami pomocy prób zmiany swej sytuacji życiowej;• powiązać wszystkie formy świadczeń socjal-nych z kryterium dochodowym z uwzględ-nieniem indywidualnej sytuacji potrzebują-cych – w tym kontekście należy zlikwidować powszechne becikowe i przekształcić obecną

PAŃS

TWO D

BAJĄ

CE O

SWOI

CH OB

YWAT

ELI

11

formułę w becikowe wypłacane w zróżnico-wanej wysokości jedynie rodzinom o bardzo niskich bądź niskich dochodach.

5. MieszkaniaMieszkalnictwo jest jedną z najbardziej za-niedbanych dziedzin w Polsce. Warunki mieszkaniowe w Polsce dalece odbiegają od standardów zachodnioeuropejskich. O ile w zachodniej Europie za średnią pensję moż-na kupić ok. 3 m2 mieszkania, to w Polsce sześciokrotnie mniej. W krajach starej Unii – w porównaniu z Polską – liczba mieszkań na 1000 mieszkańców jest większa o ok. 25%. Stronnictwo Demokratyczne uważa, że po-prawa warunków mieszkaniowych jest jednym z najważniejszych wyzwań społecznych i cywilizacyjnych sto-jących przed Polską. Aby sprostać temu wyzwaniu niezbędne jest:

• przeprowadzenie zmian prawnych re-gulujących uchwa-lanie miejscowych planów zagospoda-rowania przestrzen-nego, gdyż obecnie gminy nie są za-interesowane ich uchwaleniem, po-nieważ obawiają się bardzo poważnych i ponoszonych tylko przez nie kosztów związanych z bu-dową infrastruktury – bez takich zmian utrudnione będzie po-zyskiwanie nowych terenów pod zabudowę, a problem ten dotyczy przede wszystkim gmin leżących w najbliższym sąsiedztwie dużych miast;• zagwarantowanie pełnego bezpieczeństwa dla lokatorów spełniających warunki umowy najmu przy jednoczesnym zagwarantowa-niu praw właścicieli w sytuacji, gdy lokator z umowy się nie wywiązuje – co umożliwi uruchomienie w Polsce normalnego rynku

POLSKA JEDNOZNACZNIEEUROPEJSKA

Sprawna, silna, mocno zintegrowana gospodar-czo i politycznie Unia Europejska jest żywot-nym interesem Polski i Polaków. Stronnictwo Demokratyczne nie boi się procesu dobrowol-nego przekazywania przez wszystkich uczestni-ków integracji kolejnych kompetencji państw wspólnym (a więc i naszym) instytucjom Unii. Za groźne uznalibyśmy niebezpieczeństwo po-zostania RP poza najbardziej dynamicznie inte-grującym się obszarem, sercem Europy. Polska współtworzy, ale także musi bezwzględnie ak-ceptować społeczne i cywilizacyjne standardy UE.

• Będziemy pro-wadzić politykę jednoznacznie pro-integracyjną. Opo-wiadamy się za przekształceniem Unii Europejskiej w federację. Nowy kształt Unii musi umożliwić jej utrzy-manie wpływowej pozycji gospodar-czej i nadanie moc-nego wymiaru w po-lityce światowej. • Doprowadzimy do wejścia do strefy euro na warunkach najkorzystniejszych dla polskich przed-siębiorstw i obywa-teli, w pierwszym możliwym terminie

po spełnieniu kryteriów formalnych. W poli-tyce makroekonomicznej i fiskalnej będziemy dążyć do tego, aby stało się jak najszybciej.• Będziemy kontynuować zabiegi o dokoń-czenie budowy jednolitego europejskiego rynku, obejmującego także w pełni sektor usług oraz rynek energii (co najskuteczniej zapewni Polsce bezpieczeństwo energetycz-ne). • Polska będzie nadal opowiadać się za dużym budżetem Unii, pozwalającym na skuteczną

POLS

KA JE

DNOZ

NACZ

NIE E

UROP

EJSKA

12

realizację jej celów; ale jednocześnie pomo-żemy w znalezieniu nowej równowagi między wydatkami umacniającymi pozycję konkuren-cyjną UE na rynku światowym, przyspiesza-jącymi stworzenie gospodarki innowacyjnej, opartej na wiedzy i zasadach zrównoważone-go rozwoju, a wydatkami na wyrównywanie wewnątrzunijnych różnic, rolnictwo i zacho-wanie europejskiego modelu społecznego.

Polska będzie maksymalnie wykorzystywać środki pozyskiwane z UE do wykonania „skoku cywilizacyjnego”, zbudowania społeczeństwa informacyjnego, zwiększenia stopnia innowa-cyjności i energooszczędności gospodarki, jej oparcia o nowoczesne technologie energetycz-ne.Unia w przyszłości nie może być zamkniętym klubem, jednak kryteria przystąpienia do niej nie mogą być rozmywane. Strategiczne zna-czenie ma rozszerzenie UE, w perspektywie najbliższych 20 lat, o naszych wschodnich są-siadów – Ukrainę i Białoruś.

POLSKA W GLOBALIZUJĄCYM SIĘ ŚWIECIE

Polska, jako średniej wielkości, dynamicznie rozwijający się kraj, członek Unii Europej-skiej, powinna wykazywać aktywność mię-dzynarodową wszędzie tam, gdzie skutkuje to zapewnieniem jej bezpieczeństwa, wzmocnie-niem prestiżu, zwiększeniem zdolnościom do rozwoju, osiąganiem korzyści przez obywateli i lepszą ochroną Rodaków na stałe mieszkają-cych zagranicą. Powinna także sprzyjać temu, aby świat był sprawiedliwszy i bardziej demo-kratyczny, a ludzie wszędzie mogli korzystać z przyrodzonych praw i swobód.Będziemy działać na rzecz odbudowania kon-sensu wewnętrznego wokół najważniejszych założeń polskiej polityki zagranicznej.

• Polityka zagraniczna państwa polskiego rządzonego lub współrządzonego przez Stronnictwo Demokratyczne ulegnie silnej ekonomizacji. Zadaniem służb Państwa stanie się tworzenie sprzyjających warun-ków do prowadzenia działalności polskich przedsiębiorstw na rynkach światowych. • Polska będzie aktywnie uczestniczyć w bu-

dowie „postkryzysowego” ładu międzyna-rodowych stosunków gospodarczych – tak aby jego ostateczny kształt w maksymalnie możliwym stopniu sprzyjał polskim intere-som: zapewnieniu możliwości wpływania na decyzje (bezpośrednio lub poprzez insty-tucje UE); umożliwieniu dopływu wykwa-lifikowanej siły roboczej, niezbędnego dla konkurencyjności polskich przedsiębiorstw; wykorzystaniu szans globalizacji.• Stosunkom dwustronnym Polski z pań-stwami UE nadamy wymiar głównie wewnątrz¬unijny: będą one służyć nie tylko interesom naszym i partnerów, ale również wzmacnianiu Unii. • Będziemy dążyć do stworzenia wspólnej polityki zagranicznej Unii (federacji) Euro-pejskiej, co ułatwi osiąganie ważnych dla Polski celów – zwłaszcza w obszarach deli-katnych i wrażliwych.Kamieniem węgielnym bezpieczeństwa Pol-ski pozostanie NATO. • Polska będzie aktywnym i wiarygodnym członkiem Sojuszu, gotowym do wnoszenia realnego wkładu do wspólnych działań. • Problematyka bezpieczeństwa pozostanie naturalnym polem współpracy RP i USA – naszego strategicznego partnera. • Rozbudowa zdolności europejskich w dziedzinie obronności i projekcji siły po-winna prowadzić do synergii, nie rywaliza-cji, z Sojuszem Północnoatlantyckim.W Rosji widzimy partnera, a nie zagrożenie; współpraca z tym sąsiadem jest nie tylko możliwa, ale wręcz naturalna. • Polska powinna być inicjatorem nowej po-lityki „przyciągania” Federacji Rosyjskiej do partnerstwa z UE. • Nie może to jednak odbywać się kosztem samodzielności naszej polityki w stosunku do innych państw wschodnioeuropejskich – Ukrainy i Białorusi. Ich ścisłe związki z Pol-ską i Unią Europejską muszą być dla nich oczywistą, niezakłóconą opcją wyboru.

Aktywnie zwrócimy się w stronę nowych (Chiny, Indie, Brazylia), a także potencjal-nych (np. Indonezja, Turcja) centrów glo-balnej konkurencji – traktując to jako jeden z priorytetów polityki zagranicznej.

POLS

KA W

GLOB

ALIZU

JĄCY

M SI

Ę ŚW

IECIE

13

Valery Giscard d’Estaign:

Były Prezydent Francji: tylko Polska zasługuje jeszcze na EURO

Czy Polska wejdzie do strefy euro?Ja uważam, że należy zamrozić przyjmowanie do strefy euro nowych krajów. Nie stać nas na kolej-ną komedię – taką jak ta dziś z Cyprem, który nie-potrzebnie został przyjęty do Eurolandu. Ale od tej reguły jest wyjątek – to właśnie Polska. Opo-wiadacie się za dalszą integracją europejską i ma-cie gospodarkę opartą na solidnych podstawach. Nie mam wątpliwości, że Polska dołączy do strefy euro. Ale to dopiero się może stać po wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Najpierw musicie przecież zmienić konstytucję, a tego nie da się zrobić w obecnym parlamencie... W każdym razie wtedy Polska będzie już zapewne spełniać wszyst-kie wymagane kryteria wejścia do strefy euro. Po-zostaje jednak problem polityczny. Opinia pub-liczna w Europie jest zagubiona w kwestii euro.

Polacy też się nie palą do euro...W 2012 roku media anglosaskie pytały: „Kiedy nastąpi koniec euro?”, ale nikt o zdrowych zmy-słach nie pytał o koniec dolara czy jena. Euro jest pieniądzem solidnym i nigdy nie było zagrożone. Były ogromne kłopoty z bankami i zadłużeniem niektórych państw UE, ale nie ze wspólną walutą. Euro wydaje się elementem kryzysu, jaki mamy, ale to raczej naciągana interpretacja. Gdybyśmy mieli kryzys i pozostawali nadal przy franku, to frank by przecież też ucierpiał! Zresztą ludzie to rozumieją. Proszę zwrócić uwagę na sondaże. Gdy stawia się pytanie: „Czy życzy sobie pan/pani powrotu do narodowej waluty?”, to we wszystkich państwach strefy, z Niemcami włącz-nie, większość odpowiada: „Nie, chcemy pozostać przy euro”. Trzeba z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski. Do przyjęcia euro przez dany kraj UE wystarczy dziś opinia jego parlamentu, a moim zdaniem należałoby do tego dołączyć obowią-zek przeprowadzenia referendum. Można byłoby dość wysoko podnieść poprzeczkę, przyjmując, że konieczne jest 60 proc. głosów „za”.

Ale jak przekonać 60 proc. Polaków, by opo-wiedzieli się za euro?

W najbliższym czasie będzie to rzeczywiście trud-ne. Polacy na razie są zadowoleni ze swojej walu-ty. Ponieważ Polska jest najmniej dotknięta przez

kryzys, to Polacy myślą sobie: po co cokolwiek zmieniać? A jeszcze widzą, że Włosi czy Hiszpa-nie nie są szczęśliwi z euro. Ale niebawem Polacy zorientują się, że nikt nie chce opuszczać strefy euro i że państwa spoza Eurolandu będą coraz bardziej marginalizowane w Unii.

To jest główna przyczyna, dla której polski rząd deklaruje chęć przystąpienia do strefy euro: nie chce, aby Polska została zmargi-nalizowana.

Przez dziesięciolecia zmieniło się uzasadnienie ist-nienia UE. Od pragnienia pokoju przeszliśmy do pragnienia wielkości. Cel jest jasny: musimy stać się jednym z trzech głównych graczy na świecie, aby za 20 lat USA, Chiny i UE zarządzały trzema najważniejszymi walutami świata: dolarem, jua-nem (renminbi) i euro. Polska w pojedynkę nie ma szans na uczestniczenie w tej grze. Stoi przed nią wybór: albo zostaje w niemrawej Unii 27 krajów, albo dołącza do twardego jądra UE. Mam wiel-ką nadzieję, że gdy kryzys wreszcie się skończy, polska opinia publiczna opowie się za przyjęciem euro.(…)

(…) Na razie również we Francji coraz częś-ciej można usłyszeć, że euro to w gruncie rzeczy niemiecki podstęp służący wykoń-czeniu francuskiej gospodarki. Francuzi już zapomnieli, że to oni chcieli euro, a Niemcy pragnęli zostać przy marce...

Nikt nie zadaje sobie zasadniczego pytania: co by się stało, gdyby nie było euro? A wiadomo, co by było! Kryzys spowodowałby serię dramatycznych dewaluacji walut narodowych! Europejczycy mu-sieliby żyć na gruzach własnego pieniądza! Znik-nęłaby także wspólna polityka rolna z dotacjami, bo wspólna polityka rolna, opierająca się na ujed-noliceniu cen, nie jest możliwa bez wspólnego pieniądza.(…)

(…) Wypowiadał się pan ostatnio bardzo krytycznie o rozszerzeniu UE w 2004 r, w ra-mach którego Polska weszła do Unii.

Rozumiem, że po upadku imperium sowieckie-go i zjednoczeniu Niemiec wybuchł entuzjazm i chciano zjednoczyć wszystkie narody w wiel-

14

kiej Europie. Ale zrobiono to byle jak: wszystko pozostawiono w rękach Komisji Europejskiej. A komisja pozwoliła na to, żeby wszystkie decy-zje podejmował jeden jedyny komisarz... Niemiec Günter Verheugen...Dyskusje ograniczały się do kwestii wolnego han-dlu i pomocy budżetowej. Nikt nie myślał o wizji politycznej. (…)

(…) Jaką mamy pewność, że UE 27 prze-trwa? Brytyjczycy w końcu mogą wystąpić z Unii!

Brytyjczycy od samego początku mówili, że są przeciw integracji europejskiej. I dziś premier Da-vid Cameron [zapowiedział referendum w spra-wie przyszłości Wielkiej Brytanii w UE – przyp. red.] to potwierdza. Dla mnie to jest okazja, z któ-rej powinniśmy skorzystać. Cameron domaga się reform w funkcjonowaniu UE. I te reformy są konieczne. (…)

(…) Powiedział pan niedawno, że od spo-łeczeństwa opartego na produkcji prze-szliśmy do społeczeństwa, w którym naj-ważniejsze jest to, w jaki sposób spędzamy czas wolny. Widać to na co dzień: ludzie nie mówią o swej pracy, raczej o tym, co będą robić po pracy. Jakie to ma praktyczne kon-sekwencje dla walki z kryzysem?

To jest samo serce problemu. Ludzie domagają się wzrostu gospodarczego. Aby to osiągnąć, musimy wykazać się większą kreatywnością i produktyw-nością. Nasza cywilizacja nie rozwijała się dzięki wymyślaniu sposobów spędzania wolnego czasu. (…) (…)Większość przedmiotów, z których ko-rzystamy na co dzień – od sprzętu kuchennego przez telewizory po komputery – jest produko-wana poza Europą. Tak nigdy nie było – zawsze otaczały nas przedmioty wyprodukowane przez nas samych.(…)

źródło: Newsweek, 29 marca 2013

Dawno, dawno temu, kiedy Polska weszła do NATO, Leszek Cichy zdo-był koronę Ziemi, a na ekranach de-biutował „Świat według Kiepskich” - rząd i parlament powołały do życia otwarte fundusze emerytalne. Wehi-kuł do pomnażania pieniędzy albo - jak dziś mówią politycy - do pomna-żania problemów.W 1999 r. cel był prosty: każdy dostanie na jesień życia tyle, ile zaoszczędzi. Co miesiąc będzie odkładał z pensji brutto część PIENIĘDZY na koncie w pry-watnym funduszu emerytalnym. Dla-czego w funduszu? Bo zatrudnieni tam specjaliści będą je pomnażać na nasze przyszłe emerytury. Dlaczego w pry-watnym? Żeby politykom trudniej było po nie sięgnąć, niż gdyby leżały w ZUS. Gdzie zresztą lądowały z grubsza dwie trzecie naszej składki jako ZAPIS na naszym koncie emerytalnym. Za granicą chwalono Polskę za dalekowzroczność. W kraju nieliczni ekonomiści kręcili no-sem, że skaczemy do basenu, nie wie-dząc, czy jest w nim woda.Stary system, który kończącym pracę wypłacał zdefiniowaną kwotę emerytu-ry, wkrótce mógł upaść pod własnym ciężarem. Pracujący wpłacali składki do ZUS, który w imię międzypokolenio-wej solidarności wypłacał je emerytom. Rzesza emerytów rosła jednak szybciej niż zastępy pracujących, więc ZUS to-nął w długach. Reforma miała ten prob-lem rozwiązać. Wprowadzono ją pod

hasłem: pieniądze w OFE są twoje i są prawdziwe. To był dogmat.Aż wkroczył minister finansów Jacek Ro-stowski i oświadczył, że pieniądze w OFE nie są twoje. To państwo je przelewa na konto. Im więcej, człowieku, odkładasz na emeryturę, tym więcej państwo ci przelewa; a ponieważ nie ma, to musi po-życzać. W tym celu emituje obligacje, po czym musi to ujawnić w spisie długów. Inwestorzy się denerwują i Bruksela sar-ka, że dług za wysoki. Gdyby pieniądze przelać do ZUS, to długu nikt by nie wi-dział.Dlaczego dopiero w 2010 r. ktoś o tym pomyślał? Bo w kryzysie zadłużenie państwa zbliżało się groźnie do limitu 55 proc. PKB. Gdyby go przekroczyło, rząd musiałby przedstawić na następny rok budżet bez deficytu; ciąć płace bu-dżetówce i podnieść podatki. Aby nie rozwścieczyć wyborców, spojrzał więc łakomie na OFE, gdzie uzbierało się już 270 mld zł.Pomysł oskubania OFE rzuciła mini-ster pracy Jolanta Fedak. Podchwycił go Rostowski. Minister Michał Boni za-przeczał: rząd tego nie zrobi. Premier uspokajał, by się nie przejmować tym, co mówią ministrowie. Wielomiesięczne la-wirowanie zwane konsultacjami społecz-nymi skończyło się okrojeniem funduszy. Przy ostrym sprzeciwie kilku ekonomi-

stów, m.in. Balcerowicza i Hausnera, par-lament obciął w 2011 r. składkę do OFE z 7,3 proc. do 2,3. Rząd zapewniał, że po dwóch latach zacznie ją na powrót podno-sić. Owe 5 pkt proc. pensji brutto idzie do ZUS, który dopisuje je do naszego sub-konta emerytalnego, a gotówkę wydaje na bieżące emerytury.(…)(…) W ciągu swego żywota, działając zgodnie z ustawą, OFE zebrały z naszych składek 16 mld zł prowizji, dały swoim właścicielom 6 mld zł zysku. Za te pie-niądze mogliśmy byli dostać lepszą usłu-gę, więcej utargować. Teraz to może być równie trudne jak zrobienie pisanek z ja-jecznicy.Przez 14 lat można było zmienić prawo, zamiast oburzać się na niemoralne propo-zycje OFE.Czy nie powinniśmy więc wprowadzić kar za zaniechanie przeglądu ważnych re-form? W końcu samochody oddaje się co roku do przeglądu technicznego. Ale kary na posłów musieliby przegłosować sami posłowie - a to wciąż bajka.Na koniec morał. Sami zadbajmy o swoje filary emerytalne - inwestujmy w dzieci. Wprawdzie powstają z prywatnej inicjaty-wy, ale - jak pisał Stanisław Jerzy Lec - na zamówienie społeczne.(…)źródło: Gazeta Wyborcza, 6 kwietnia 2013, „Bajka o niemoralnych OFE, czyli jak z jajecz-nicy zrobić pisankę”, Konrad Sadurski

W 1999 r. cel był prosty:każdy dostanie na jesień życia tyle, ile zaoszczędzi

15

żEGNAMY CIĘ, NASZA DAMOW strasznym czasami, a niekiedy pięknym, ale za-wsze burzliwym XX wieku mieliśmy kilku wiel-kich mężów stanu. Nie tylko polityków właśnie. Nie tylko ludzi, którzy sprawnie dochodzili do władzy i potrafili się przy niej utrzymać. Różnica polega na tym jak wielką kontrybucję wnieśli oni do życia swojego kraju a czasem nawet świata. W tej kategorii „gigantów historii” mieszczą się postacie, bez których rzeczywistość „przed” i „po” nie była już nigdy taka sama. Często są to postacie wyraziste, kontrowersyjne, docenia-ne dopiero przez historię, czasem odchodzące z życia publicznego bez poparcia i popularności. Nie rzadko ich życie jest wymowna ilustracją bi-blijnego przesłania, iż „nikt nie jest prorokiem w swojej ojczyźnie i w swoim domu”Do takich wielkich postaci XX wieku należą Churchill i de Gaulle, Jan Paweł II i Kohl, Gor-baczow i Wałęsa, Mandella i Regan. Do tej listy można dodać jeszcze kilka postaci. Ale z całą pewnością nie byłaby ona pełna bez Margaret Thatcher – największej damy w tym gronie. Gdy obejmowała władzę, Wielka Brytania była już tylko cieniem imperium. Kolonie odzyskały niepodległość, długi pozostałe po II wojnie ob-ciążały przez dekady gospodarkę, rozbudzone oczekiwania i postawy roszczeniowe rozsadza-ły rynek i zdolności konkurencyjne. Analitycy przewidywali zejście kraju do drugiej ligi i dłu-gie lata ekonomicznej zapaści. W ciągu dekady Margaret Thatcher dokonała rewolucji stano-wiącej podstawę dzisiejszej pozycji i dobrobytu Wielkiej Brytanii. Oparła podstawy polityki na prostych wartościach jak wolny rynek i poszano-wanie dla indywidualnej wolności. Odwoływała się do prostych cnót jak pracowitość i oszczęd-ność. Odbudowała gospodarkę przywracając trwałość reguł i bezpieczeństwo inwestycji. Twardo, bezwzględnie i skutecznie poskromiła wszechwładzę liderów związków zawodowych. Prywatyzowała z powodzeniem wielkie molo-chy państwowe – dzięki temu przekształcały się one w firmy, które nie dość że nie były już kulą u nogi, to stawały się wzorem funkcjonowania w całej Europie. Margaret Thatcher nie akcep-towała też zła, jakim był komunizm. Wytrwale prowadziła politykę wspierania wolności i walki z totalitaryzmem. Polska na tej drodze wiele jej zawdzięcza. Po ponad dekadzie jej rządów Wielka Brytania, Europa i świat zmieniły się fundamentalnie. Ale gdy odchodziła z urzędu i polityki była wypalo-

na, bez dawnego poparcia i opuszczona nawet przez własnych kolegów. Taką cenę płaci się cza-sem za wielką zmianę, której stała się motorem. Ale dzisiaj, gdy żegnamy Margaret Thatcher na zawsze, to cisną się na usta słowa: – Warto było. Gdy popatrzy się na dzisiejszą Brytanię, na jej zdolności przyciągania zdolnych i przedsiębior-czych ludzi, gdy porównuje się brytyjską gospo-darkę z resztą kontynentu, to trzeba powiedzieć: – Warto było.Nie ze wszystkim, co robią i myślą wielcy ludzie, zawsze można się zgodzić. U każdej z tych po-staci możemy znaleźć coś, z czym polemizuje-my. Ja też spierałbym się z eurosceptycyzmem Żelaznej Damy, ale jakie to dziś ma znaczenie. Życzyłbym nam wszystkim, abyśmy też w XXI wieku mieli polityków takiego formatu. Aby byli oni na tyle zdolni i odważni, by pozostawić po sobie wielkie zmiany i reformy, której wagę do-cenią być może dopiero następne pokolenia. Dla kart historii tylko tacy się liczą.Żegnamy Cię dziś, Żelazna Damo, i kłaniamy się Twej odwadze i stanowczości w słusznej sprawie.

PS. Staliśmy w zimny wieczór na opustoszałym rynku warszawskiego Starego Miasta. Wymie-nialiśmy w kilka osób ostatnie uwagi po kolacji i spotkaniu, które przed chwilą zakończyliśmy w Bazyliszku. Był rok 1991. Premierem nasze-go kraju był stojący wśród nas Jan Krzysztof Bielecki. Obok Tusk – wtedy szef KLD, Lewan-dowski – minister, i ja – nowo wybrany sekretarz generalny. Na zaproszenie KLD odwiedzała nas w tych dniach niedawna jeszcze premier Wiel-kiej Brytanii Margaret Thatcher. W kontakcie osobistym była niezwykle bezpośrednia i miła. W tym co do nas mówiła była za to pryncypial-na i twarda. Byliśmy pod wielkim urokiem i jej osobiście, i tego liberalnego przesłania wielkiej zmiany, z którym się do nas zwracała. Byli-śmy w kulminacji liberalnej rewolucji w Polsce –przemiany jeszcze trudniejszej, bo po deka-dach komunizmu. Takiej prostej zachęty i rady, podbudowanej najtrwalszymi, fundamentalnymi i wolnościowymi zasadami, potrzebowali polscy liberałowie. Tego zimnego wieczora snuliśmy plany, co jeszcze w naszej Ojczyźnie zmienić trzeba i jak na tej drodze jej działalność będzie nam pomocą i wskazówką. Ciekawe czy wszyscy uczestnicy tej rozmowy, krótko po pożegnaniu Margaret Thatcher, pamiętają jej przesłanie.

Paweł Piskorski

Margaet Thatcher 1925-2013

16

Gminy muszą uporać się z ustaleniem sposobu naliczania opłat za wywóz śmieci. Podchodzą do tego jak do jeża, bo teraz one będą oskar-żane za „całe zło”, czyli coraz droższe śmieci. Gminy mają prawo do wybrania różnych metod naliczania opłat – także do najbardziej absur-dalnych. Tu naszym faworytem jest jak na razie miasto Szczecin, którego radni parę miesięcy temu zdecydowali, iż mieszkańcy będą płacić za wywóz śmieci w proporcji do ... zużytej wody!Jeśli ktoś jest czyściochem i kąpie się codziennie, zapłaci za wywóz śmieci 7 razy więcej od bruda-sa, który pod prysznic wchodzi jedynie przy so-bocie po robocie, czyli raz w tygodniu. Pomysł, że większe zamiłowanie do higieny osobistej

przekłada się na większe zamiłowanie do śmie-cenia jest tak absurdalny, że gdyby nie twarde dowody w postaci uchwały szczecińskiej rady na BIP-owskiej stronie szczecińskiego urzędu, byśmy nie uwierzyli, że gdziekolwiek w naszym kraju taki sposób naliczania śmieciowych opłat można było przyjąć.Piszemy o tym teraz, bo doszły nas słuchy, że co rozsądniejsi radni Szczecina chcą jeszcze w kwietniu do sprawy wrócić. Może do pozo-stałych radnych w Szczecinie trafi nasz tygodnik – i zmienią zdanie, bo jeśli utrzymają metodę „więcej wody – więcej śmieci” to trafią u nas do rubryki „absurd roku”.

amach

ten śmieci kto się myje