TF # 15, July 2008

76
ISSN 1897-3655 INDEKS 233021

description

Tattoofest 2008, Bryan Reynolds, Piercing: Max, Libor ("Tetovani"), All Style Tattoo (Germany)

Transcript of TF # 15, July 2008

Page 1: TF # 15,  July 2008

ISSN

189

7-36

55

INDE

KS 2

3302

1

Page 2: TF # 15,  July 2008
Page 3: TF # 15,  July 2008
Page 4: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 6

Page 5: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 7

WYDAWCA: FHU Koalicja, ul. Szpitalna 20-22/s5, 31-024 KrakówREDAKTOR NACZELNY: Aleksandra SkoczylasREDAKCJA: Radosław Błaszczyński [email protected] Ponikowska [email protected] GRAFICZNE: Asia STALI WSPÓŁPRACOWNICY: Dawid Karwowski, Dante, RagaOKŁADKA foto: Bartosz Dziamski

MARKETING I REKLAMA: Anna Błaszczyńska [email protected]: Drukarnia FTF www.ftf.com.pl

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

ISSN 1897-3655

5 6 8 26 30 33 34 40 48 52 56 62 66 68 73N

AWIG

AC

JAte

go n

um

eru

INFO

Zapo

wie

dzi

i n

ewsy

TAT

TOO

FEST

20

08

Kra

ków

po

raz

trze

ci

BRY

AN

REY

NO

LDS

Po p

rost

u r

udz

iele

c

MA

XZa

baw

y z

igła

mi

DA

NT

ESt

udy

jne

być

czy

nie

być

?

„ TET

OVA

NI”

His

tori

a je

dneg

o fa

ceta

PR

AG

A 2

00

8R

elac

ja i

nn

a n

iż w

szys

tkie

KA

LIA

rtyz

m b

ody

mod

ific

atio

ns

ALL

ST

YLE

TAT

TOO

Mis

s N

ico

i je

j za

łoga

IGN

ITE

Pola

k W

ęgie

r dw

a br

atan

ki

KU

DI

CH

ICK

opow

iada

o z

wyc

zaja

ch ż

yraf

SPIK

ER

odzi

na

Tatt

ooA

rt

PAW

EŁ L

EWIC

KI

Pra

ca p

rzed

e w

szys

tkim

KO

NW

ENC

JEC

zas

zapl

anow

ać r

eszt

ę ro

ku

Info

Page 6: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 6

KOD REDAKCJI!

Kiedy pisze te słowa, mija dokład-nie rok, od kiedy zaczęłam pracę w „branży”. Początkowo w studiu tatuażu jako menadżer, które-

go zadaniem było dbanie o komfort pracy ta-tuatorów i innych pracowników, ale przede wszystkim dla którego klienci stali zawsze na pierwszym miejscu. Od rozmów z oso-bami umawiającymi się na tatuaże - to na wzory customowe czy projekty indywidual-ne, to na przyziemne zwykłe katalogówki (choć często wiele wywalczyłam w tym tema-cie), w ciągu pół roku wylądowałam w świe-cie, gdzie mam okazję spotykać i poznawać tatuatorów, o których wcześniej tylko słysza-łam bądź widziałam ich prace w różnych pu-blikacjach. Nie mówiąc o całej reszcie, która objawiła się w wielkiej glorii bądź nie budząc szczególnych zachwytów. No i do tego wy-jazdy - praktycznie jeden wyjazd w miesiącu na konwencje, które mniej lub bardziej zapa-dają w pamięć. Jakby tego było mało, zeszło-roczny Tattoofest mogłam obserwować jedy-nie zza stoiska (tu pozdrawiam Ebolę), tak naprawdę nie będąc częścią tego wszystkie-go, co działo się w Rotundzie. W ciągu ostat-nich kilku miesięcy miałam okazję sprawdzić się jako współorganizatorka tej imprezy, oso-ba odpowiedzialna za kontakty z zagranicz-nymi tatuatorami, uczestnikami bitew tatu-atorskich, czuwająca nad programem i masą innych rzeczy, przez które straciłam na dwa dni głos. Satysfakcja, jaką przyniósł mi tego-roczny Tattoofest, warta była ciężkiej pracy. Dziękuję Radkowi i Radze. Hip hip hurra dla pracoholizmu. Koniec kropka.

Kto nie był niech żałuje i przynajmniej ma namiastkę. Kto był, niech w obszernej rela-cji z Tattoofestu 2008 jeszcze raz obejrzy na-grodzone tatuaże, z uśmiechem zerknie na zdjęcia z różnych atrakcji dużej i małej sce-ny, bądź zniesmaczy/zachwyci* się ponow-nie na widok występu Bobo’s Loco Carne-val. Oprócz Tattoofestu jeszcze jedna rela-cja - z tegorocznego wyjazdu na praską kon-wencję, na którą spojrzeliśmy nieco inaczej niż zazwyczaj. Do tego powiew sztuki zza oceanu: Bryan Reynolds i piercer Max. Po-nadto w tym numerze wywiad z Liborem, jed-noosobową redakcją czeskiego magazynu branżowego „Tetovani”. Także obiecany art i więcej malarstwa w postaci Modern Ima-ges of Saints inspirowanymi BM autorstwa Kaliego. W 15-tce znajdziecie także tatuato-rów z niemieckiego All Style Tattoo, a także Lewego, który prezentuje również swoje ma-larskie prace i fl ashe. Ponadto ponownie mu-zyka w wielkim stylu, czyli kalifornijskie Igni-te (przyznać się, kto w Warszawie lub Krako-wie śpiewał: “Fear is our tradition/Rise from the sheep we are/Face your destination/Or be predetermined/We’ll fi nd our own way out i “Sunday, bloody Sunday”?). Zwróćcie też uwagę na listę zagranicznych konwencji. Być może to one podpowiedzą, gdzie pojawić się przy okazji wakacji lub jak zaplanować swoje podróże do końca tego roku.

Nie zabraknie jak zwykle stałych działów: Rodziny TattooArt ze Spike’iem w roli głów-nej oraz naszej krajowej, a jakże egzotycz-nej Kudi.

Zapraszam Ola *niepotrzebne skreślić

Hc/punk pod gołym niebemLipiec to czas muzycznych festiwali. W Polsce są w tym

miesiącu dwa wydarzenia, których fani muzyki hc/punk nie powinni przegapić. Już 5 lipca ma miejsce druga odsłona Open Air Fest organizowanego przez chłopaków z 1125. Impreza odbywa się w Amfi teatrze Leśnym w Złotowie. Wystąpią Death Before Dishonor, Make It Count, Ratface, Dead Mans Chest, Hard Work, Bomb The World oraz Re-giment. Organizatorzy zapowiadają jeszcze niespodziankę. Festiwal zaczyna się o 19.00 i kosztuje 12 zł/ 15 zł.

Dwa tygodnie później, czyli 19 lipca, trzeba się koniecz-nie zjawić w podwarszawskim Piasecznie, gdzie w Par-ku Miejskim przy ul. Chyliczkowskiej odbędzie się VII edy-cja Open Hardcore Fest organizowanego przez Cursed XX i Refuse Records. Zapowiada się kolejny dzień pełen do-brej muzyki. Impreza startuje w południe, a na scenie po-jawią się takie zespoły jak: A Traitor Like Judas, Discarga, Blank Stare, Loser Life, El Banda, Forever It Shall Be, Nine Eleven, Archway, Calm The Fire, Angst For The Memories, Born Anew. Wstęp jak co roku za darmo. W trakcie festiwa-lu tradycyjnie dostępne będzie wegańskie jedzenie Vegava-ni oraz mnóstwo stoisk dystrybucji niezależnych.

Na obydwu festiwalach nie zabraknie oczywiście przed-stawicieli redakcji „TattooFestu”. Tak więc w kolejnych nume-rach magazynu możecie spodziewać się relacji z imprez.

Heineken w GdyniPonieważ nie samym hardcorem i punkiem człowiek żyje,

mamy dla Was ciekawą propozycję festiwalową na lipiec. W dniach 4-6 w Gdyni na płycie Lotniska Babie Doły odbędzie się kolejna trzydniowa edycja Heineken Open’er Festival. Tym razem wystąpią tam takie sławy muzyczne jak: Mas-sive Attack, The Chemical Brothers, Jay-Z, Erykah Badu, Sex Pistols i wiele innych. Na tegorocznej imprezie organi-zatorzy postanowili stworzyć również nową odrębną prze-strzeń festiwalową „Alter Space”. Będą teatry uliczne, ta-niec ognia, kino prezentujące interesujące fi lmy dokumen-talne i animowane czy plenerowe wystawy. Bilety na festi-wal są już dostępne: karnet bez pola namiotowego za 269 zł, karnet z polem namiotowym za 289 zł oraz bilety jedno-dniowe w cenie 140 zł.

Rok temu w Piasecznienawet deszcz nie popsułświetnej zabawy.

Na zeszłorocznejedycji festiwaluzaśpiewała m.in. Björk.

Page 7: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 7

Jeśli masz problemy ze znale-zieniem magazynu, mamy dla Ciebie dwie opcje do wyboru:

1. Prenumerata:• Koszt jednego magazynu

to 13 zł• Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie• Istnieje możliwość zakupu

archiwalnych numerów• Po wpłacie na konto przesył- ka na terenie kraju gratis• Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty

Bez awizo w Twojej skrzynce pocztowej!!

Zamówienia:12 429 14 52502 045 [email protected]

Wpłata:Przekazem pocztowymna adres:FHU Koalicjaul. Szpitalna 20-22/s531-024 Kraków

Przelewem na konto:Radosław Błaszczyński02 1540 1115 2064 60600446 0001

Dopisz od którego numeruzamawiasz prenumeratę.Jeśli chcesz otrzymaćfakturę, koniecznie poinformuj nas o tym w trakciezamówienia.

2. Magazyn można także kupić w formie elektronicznej na naszej stroniewww.tattoofest.pl

• Koszt jednego wydania to 10 lub 13 zł• Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader• PDF’y magazynu nie nadają się do druku

Tę opcję szczególniepolecamy osobomprzebywającym za granicą

ZamówieniaTattooFest!!

SprostowanieW czerwcowym numerze „TattooFestu”

podpisy w dziale Ciekawe/Nadesłane na stronie 72 zostały przez pomyłkę zamie-nione. Prace Leszka Jasiny z Gonzo Tat-too zostały podpisane jako prace Łukasza z Lucky (Tychy) i na odwrót.Obu tatuatorów przepraszamy!!

tatuator poszukiwanyTat Studio, jedno z najbardziej prestiżowych w

Polsce działające od 12 lat, poszukuje tatuatora. Prześlij swoje portfolio, zadzwoń i przekonaj się, czy i Ty możesz dołączyć do ekipy.

Kontakt:ul. Gen.Bora-Komorowskiego 4380-377 Gdańsk-Przymorzetel. (0 58) 76 20 100, 0 501 559 700e-mail: [email protected]

Rockowo i niezależnie

Londyn po raz czwarty - 26-28 września 2008Na stronie 73 po raz pierwszy prezentujemy rozszerzoną listę

imprez tatuatorskich w różnych częściach świata, choć głównie są to konwencje europejskie – osiągalne dla większości z nas. Z jed-nej strony lista ta ma uzmysłowić, jak wiele dzieje się w świecie ta-tuażu, z drugiej strony pokazuje, iż bycie członkiem społeczności interesującej się tatuażem i modyfikacjami ciała wiąże się nieroze-rwalnie z odwiedzaniem i uczestnictwem w tego typu eventach.

W przypadku imprezy w Londynie trudno odmówić jej miejsca do druku, czasu czy promocji. Ta, jedna z największych europej-skich konwencji, ciesząca się jednocześnie zasłużonym uznaniem za poziom artystyczny i organizację, powinna obowiązkowo trafić do kalendarza ludzi, dla których tatuaż stanowi ważną cześć ży-cia. Na stronie imprezy opublikowano już listę wystawców. Jak co roku nie zabraknie polskich akcentów. Pojawi się Andrzej Leńczuk, Piotr Tatoń, Kamil Mocet oraz Robert Hernandez. W tym roku kon-wencja odbędzie się w Tobacco Dock, którego zdjęcia możecie obejrzeć w części informacyjnej.

Jeśli lubicie lżejsze lub mocniejsze rocko-we granie, warto odwiedzić dwa festiwale. W dniach 18-20 lipca ma miejsce kolejna odsłona festiwalu w Jarocinie. Korzenie imprezy sięga-ją roku 1970. W 1994 na 10 lat przerwano orga-nizację imprezy, by powróciła z wielką pompą w 2005 roku. Za czasów PRLu oaza wolności i nie-zależnej myśli artystycznej, dziś są to koncerty organizowane w starej formule weekendowego festiwalu. W tym roku zagrają m.in. Nosowska, Kryzys, Koniec Świata, Cool Kids Of Death, Kult czy Paprika Korps. Bilety w cenie: 49 zł (jeden dzień) i 69 zł (trzydniowy karnet).

Z kolei 1 sierpnia w Kostrzynie nad Odrą roz-poczyna się trzydniowy, międzynarodowy festiwal Przystanek Woodstock organizowany przez Jurka Owsiaka po raz 14-ty. To niewątpliwie największy polski festiwal na świeżym powietrzu. Tym razem zagrają takie polskie kapele jak np. Daab, Lao Che, Closterkeller, Vader oraz goście z zagranicy: m.in. szwedzki Clawfinger, zespół z Wielkiej Bry-tanii - The Stranglers, Panteon Rococo z Meksy-ku czy niemiecki Kreator. W tym roku organizato-rzy po raz pierwszy zapraszają też na zorganizo-wane w czasie Przystanku spotkanie z kulturą In-dii. Wstęp na koncerty jak co roku bezpłatny.

Page 8: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 8

fot.

Tom

asz

Rak

oczy

tom

mys

uper

star

@o2

.pl

Page 9: TF # 15,  July 2008

O tym, że poziom impre-zy podnosi się z roku na rok, świadczą głównie ar-tyści, którzy pojawiają się w Krakowie. Oprócz czo-łówki artystów polskiej sce-ny tatuażu pojawiło się spo-ro tatuatorów zagranicz-nych. W tym roku gościem specjalnym był niewątpli-wie Hiszpan, Victor Portu-gal, który jest jednym z naj-bardziej rozpoznawalnych tatuażystów świata. Sukce-sem okazało się ściągnię-cie przedstawicieli czeskiej sceny tatuażu, uznawa-nej za jedną z najmocniej-szych w Europie. Były ta-kie czeskie studia jak Tribo, Bloody Blue Tattoo czy Fre-ihand. Skład wystawców zasili też Węgrzy, Niem-cy, Szwedzi czy Francu-zi. Z zagranicy przyjecha-li również cenieni w świe-cie polscy emigranci: Ka-mil Mocet pracujący obec-nie w Londynie oraz Wal-di i Osa z Wiednia. Nie do-tarł niestety Zappa z Berli-na. Artyści ciężko pracowa-li przez całe dwa dni, co za-owocowało ogromem cie-kawych prac.

Przez te dwa dni sporo działo się również na sce-nie. Atrakcje zostały zapo-czątkowane tatuowaniem z udziałem widzów. Kilka osób, które nigdy wcześniej nie miało maszynki w rę-ku, mogło przekonać się, jak używać sprzętu do ta-tuowania oraz jak przygo-tować wzór i skórę do wy-konania tatuażu. Włączenie w wydarzenia dziejące się na scenie odwiedzających było bardzo ciekawym po-mysłem. Mieli oni okazję nie tylko tatuować na sztucznej skórze, ale też podwiesić się w asyście specjalistów z Finlandii - Bobo’s Loco Carneval.

Gorącą atmosferę sobot-niego dnia spotęgował wy-stęp Devil Angels, dwóch niebanalnych dziewczyn: Divy Izazelli i Natashy de Viant promujących w Pol-sce kulturę „Fetysz” i „Alter-native”. Dziewczęta wystą-piły tego dnia jeszcze raz. Wzięły też udział w pokazie mody dla niezwykłego pro-jektanta najlepszych gor-setów w Polsce - Restric-tion Wear.

Bitwatatuatorów

Sobotnie show zamknę-ła Tatuatorska Bitwa. To ro-dzaj artystycznej fuzji, która pierwszy raz w Europie zo-stała zorganizowana na tak dużą skalę. Sześć tatuator-skich par, sześciu mode-li i jeden temat - „Muzyka”. Artyści mogli dowolnie inter-pretować temat. Z kolei ta-tuowany miał udostępnić ta-kie części ciała, aby umoż-liwić parom jednoczesne tatuowanie, czyli np.: oba przedramiona czy obie łyd-ki. Widzowie cały czas mo-gli śledzić proces powsta-wania wzorów, który trwał blisko trzy godziny. W bitwie wzięli udział: Junior ze stu-dia Juniorink i Zhivko z Blo-ody Blue, Leńu z Aliena i To-fi z Artline, Dave z Kultu i Fi-shero z Freihand, Marzan z Saurona i TyuTyu z Pin-ker Tattoo, Dja Dja z Tribo i Agnieszka oraz Paweł z 3rd Eye i Peter Bobek z Tribo. Zdjęcia wykonanych tatuaży znajdują się na stronie głów-nej www.tattoofest.pl. Do końca wakacji można gło-sować na zwycięzców w po-szczególnych parach.

Również w niedzielę sce-na nie pozostawała pusta. Tego dnia pokaz podwie-szania przygotowała grupa Bobo’s Loco Carneval. Od-bywała się też kolejna ar-tystyczna fuzja, tym razem tradycyjnie rozumiane Art Fusion, czyli rysowanie na sztalugach z udziałem Kosy i Enzo, Batoona i Luka oraz Fadiego i Guila Zekri. Arty-ści po raz kolejny udowodni-li, że dzięki współpracy i po-łączeniu swoich umiejętno-ści mogą powstać napraw-dę niepowtarzalne prace.

P iercerzyw akcji

Z kolei mała scena zo-stała całkowicie oddana we władanie piercerom. Oj dzia-ło się tam, działo! W sobotę Doktor X zrobił z dziewczy-ny marionetkę i zaszywał usta kolczykami. W tym sa-mym czasie obok można była podziwiać XRoniX, któ-ry dawał pokaz zaszywania ust, powiek i uszu. Z kolei Bam kolczykami przyczepił dziewczynie bieliznę do cia-ła. Sprawił tym frajdę nie tyl-ko samej dziewczynie, ale również całej męskiej części

TATTOOFEST 9Tofi,

Artl

ine,

Ryb

nik,

I m

iejs

ce „K

olor

owy

mał

y”

Łuka

sz, L

ucky

Tat

too,

Tyc

hy,

II m

iejs

ce „K

olor

owy

mał

y”

Kam

il M

ocet

, Kam

il Ta

ttoos

, Lon

dyn,

III m

iejs

ce „K

olor

owy

mał

y”

Page 10: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 10

uczestników festiwalu, któ-rzy za punkt honoru obrali sobie zrobienie z nią zdję-cia. Z kolei Misiek54 robił pokaz z wstrzykiwaniem soli fizjologicznej.

W niedzielę powstał na plecach ochotniczki wzór z igieł w wykonaniu Bama. A jeśli widzieliście ludzi z powbijanymi hakami na plecach, którzy ciągnęli po Rotundzie Doktora X i XRo-niX to był to pulling na rol-kach w wykonaniu tych ostatnich.

Dodatkową atrakcją festi-walu była obecność agen-cji modelingu artystyczne-go Star Dust gromadzącej ciekawych ludzi. Każdy za-interesowany mógł za dar-mo uczestniczyć w profe-sjonalnej sesji. Wykonane zdjęcia trafiają do fotogra-ficznej bazy agencji, która szuka w ten sposób ludzi do sesji zdjęciowych czy rekla-mowych, pokazów mody, te-ledysków, reklam, ale rów-nież do preformanców oraz eventów.

Siedmiomilowykrok naprzód

Jak na każdej konwencji najważniejszą częścią im-prezy były oczywiście kon-kursy. Tatuaże oceniali: Sła-wek Frączek - jeden z naj-starszych polskich tatuato-rów, współtwórca warszaw-

skiego Megatattoo, Piotr Żurawski określa-ny mianem „ojca polskiego tatuażu”, Junior - świetny tatuator ze studia Juniorink rozpo-znawalnego nie tylko w Polsce ale również za granicą, Ania Nowak - antropolog kultu-ry oraz Dagmara Nawikas-Misiuk - tatuator-ka, właścicielka i założycielka gdańskiego Tat Studio.

O wiele praktyczniejsza okazała się nowa formuła konkursów. W każdej kate-gorii modele najpierw pojedynczo prezen-towali publiczności i jury tatuaże oznaczo-ne tylko numerem. Spośród prac pokazy-wanych na scenie wyłoniano stopniowo 3 najlepsze. Również jakość i różnorod-ność wzorów była na bardzo wysokim po-

Fish

ero,

Fre

ihan

d, O

stra

wa,

Cze

chy,

I m

iejs

ce „K

olor

owy

duży

Pry

kas,

Pry

kas

Tatto

o, R

ybni

k,II

mie

jsce

„Kol

orow

y du

ży”

Leńu

, Alie

n, W

ałbr

zych

, III

mie

jsce

„Kol

orow

y du

ży”

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

Page 11: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 11

ziomie. W tym roku powstało w Krakowie naprawdę wiele interesujących tatuaży. Nie będę tu wymieniać, kto wy-grał i w jakiej konkurencji, bo możecie obejrzeć to na zdję-ciach. Bardziej interesująca wydaje mi się w tym miejscu sama jakość polskiego tatu-ażu. - Oczywiście były pra-ce, które nie powinny starto-wać w konkursie, ale to były naprawdę wyjątki. Zadziwia-jące jest to, że polska scena nie ewoluuje krok po kroku, ale ogromnymi susami. Jest wielka różnica między praca-mi, które widziałem w Krako-wie rok temu, a które widzia-łem teraz. Mam wrażenie, że zrobiliśmy siedmiomilowy krok naprzód - twierdzi Ju-nior. Podobnego zdania jest Piotr Żurawski: - Ostatnie trzy lata przyniosły ogromny wzrost poziomu wykonywa-nych tatuaży. Jeszcze pięć lat temu prace były zdecy-dowanie gorsze. Jakość tej

sztuki cały czas idzie w górę. Ludzie nauczyli się wresz-cie podstawowej zasady, że im płycej, tym lepiej. Poszła w górę jakość barw i igieł, które są teraz lutowane w fa-bryce i nie trzeba tego robić indywidualnie. Tatuatorom odeszła bardzo upierdliwa i trudna czynność.

Beznajlepszegotatuażu

Wszyscy jurorzy zgodnie przyznają, że bardzo trudno było wybierać te najlepsze tatuaże. - W każdej kategorii ok. 30 % wystawianych prac powinna dostać nagrodę.

Dlatego bardzo trudno było wybrać te trzy najlepsze i jest mi przykro, że wiele bardzo dobrych prac nie dostało na-grody. Każdy z jurorów jest człowiekiem, któremu po-doba się co innego. Pewne wzory bardziej przemawiają do jednej osoby, inne do dru-giej. Ale w naszym przypad-

ku większość decyzji się po-krywało. Wszyscy typowali-śmy zwykle te same numery - przyznaje Żurawski.

Jurorzy byli też zgodni co do nieprzyznania najlepsze-go tatuażu konwencji. Sła-wek Frączek: - Często jest tak, że na scenę wchodzą nowi ludzie i zaskakują in-nowacyjnością. To jest za-wsze coś nowego: albo pod względem koloru, albo pod względem formy. Gdy-by w tym roku na Tattoofe-ście pojawiała się taka oso-ba, na pewno byśmy przy-znali pierwszą nagrodę. Na-leży pamiętać, że bierze się tu pod uwagę nie tylko tatu-aże, które powstały na kon-wencji. To nie o to chodzi. To musi być rzecz, która jest niesamowita dla nas wszyst-kich. Każdą pracę można gdzieś zaszufladkować, a to musi być coś, co wykracza poza wszystkie te szufladki. Podobnego zdania jest Ju-nior: - Nie chodzi o to, że nie było tak dobrej pracy. Wręcz przeciwnie, było mnóstwo dobrych prac. Trudno było z tego poziomu wyskoczyć jeszcze wyżej, pokazać coś wybitnego na tym tle - mówi tatuator.

PodsumowanieTattoofest, tak jak

polska scena tatuażu, roz-wija się z roku na rok. I nie jest to tylko moje subiek-tywne zdanie. Podczas im-

Fish

ero,

Fre

ihan

d, O

stra

wa,

Cze

chy,

I mie

jsce

„Kom

pozy

cja

dam

ska”

Tofi,

Artl

ine,

Ryb

nik,

III m

iejs

ce„K

ompo

zycj

a da

msk

a”

Bar

tek,

Bar

t Tat

too,

On

the

road

,II

mie

jsce

„Kom

pozy

cja

dam

ska”

fot. BartoszDziamski

Page 12: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 12TATTOOFEST 12

prezy rozmawiałam z wielo-ma osobami i nikt nie miał poważniejszych zastrze-żeń do konwencji (wybra-ne opinie możecie przeczy-tać w dalszej części relacji z imprezy). Może oprócz tło-ku i upału panującego w Ro-tundzie, co niewątpliwie było utrudnieniem i dla wystaw-ców, i dla zwiedzających. Gorąco nie było jednak tyl-ko w dosłownym tego sło-wa znaczeniu. Gorąca była cała impreza: i artyści, i od-wiedzający, i program.

Organizatorzy po raz ko-lejny udowodnili, że jest za-interesowanie tą formą sztu-ki. Mimo iż tegoroczna im-preza nie była połączona z Mosh Festem, na którą rok temu przybyło wielu fanów muzyki hardcore, frekwencja nie była wcale mniejsza. Nie było też tak jak na niektórych konwencjach europejskich, że jest jeden dominujący dzień, który przyciąga naj-więcej odwiedzających. Pu-blika w Krakowie rozłoży-ła się równo na sobotę i na niedzielę. Obydwa dni cie-szyły się takim samym zain-teresowaniem. Pojawiła się też prasa zagraniczna, m.in. „Tetovani” (w tym numerze możecie również przeczytać wywiad z wydawcą czeskie-go magazynu), Daniel Pis-sondes, Francuz pracujący dla kilku magazynów m.in.

„ Skinn Deep” oraz przedsta-wiciele prasy włoskiej.

Organizatorzy podkreślają jednak, że konwencja to nie tylko możliwość zaprezen-towania się artystów i do-bra zabawa. To też impre-za mająca edukować: i la-ików, i tatuatorów. Dlatego został stworzony Tattoofest Patrol. Trzyosobowa ekipa w składzie Ania, Iza i Dok-tor X sprawdzała czystość

w boksach i przestrzeganie zasad sanitarnych przez ta-tuatorów. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, pijąc piwo podczas robienia wzoru czy jedząc kanapkę w pobliżu sprzętu do tatuowania.

Świetna atmosfera, po-zytywnie nastawieni, cieka-wi ludzie, artyści przez duże A, możliwość zabawy i nauki jednocześnie, liczne atrak-cje, ciekawa oprawa mu-

zyczna - krakowski Tatto-ofest nie odbiega już pozio-mem od innych europejskich konwencji. Jest zdecydowa-nie coraz lepiej.

Oby za rok było jeszcze goręcej!!! :)

Kaśka

Bro

da, B

lack

star

, War

szaw

a, II

I mie

jsce

„Cra

zy”

Jace

k, L

eżeć

, Gda

ńsk,

I m

iejs

ce „C

razy

Page 13: TF # 15,  July 2008

VictorPortugal,

Dark Times Tattoo:

To bardzo dobra konwen-cja. Wysoka jakość i świetni

artyści z Polski. Jestem na-prawdę pod wrażeniem po-ziomu polskiego tatuażu. Macie swój własny styl - bar-dzo charakterystyczny. Ar-tyści mają świetne pomy-sły, preferują biomechanikę, kolory i elementy abstrak-cyjne. Inaczej niż w Hisz-panii. U nas wszyscy lubią oldschool. I to się raczej nie zmienia. Osobiście czuję się w Krakowie o wiele lepiej niż w Hiszpanii. Poza tym znam to miasto, przyjeżdża-łem tu wiele razy, ponieważ moja żona pochodzi właśnie

z Krakowa.Nie widzę różnic między

Tattoofestem a konwencja-mi zachodnimi. Dla mnie krakowska impreza nie od-biega poziomem od innych znanych światowych kon-wencji tatuażu. Jest bar-dzo dobra organizacja. Cały czas ktoś przychodzi i py-ta, czy wszystko w porząd-ku, czy czegoś mi nie braku-je. Dla mnie jest doskonale. To nie jest duża konwencja, jest rodzinna atmosfera. Lu-bię takie imprezy, nie są stre-sujące. Wolę też dwudnio-

we konwencje niż trzydnio-we. Bardzo bym chciał przy-jechać w przyszłym roku. Mam nadzieję...

Ania Nowak, jurorka:

Tegoroczny festiwal wy-daje mi się ciekawszy od poprzednich pod względem rozrywki dostarczonej wi-dzom. Bardzo fajnym po-mysłem była możliwość ta-

Tattoofest oczyma uczestnikówNa gorąco postanowiłam zapytać uczestników tegorocznej edycji krakowskiej imprezy o to, jak im się podoba Tattoofest 2008. Oto co odpowiadali:

TATTOOFEST 13

Tofi,

Artl

ine,

Ryb

nik,

I m

iejs

ce „C

zarn

o-sz

ary

mał

y”

Kosa, Artline, Rybnik,III miejsce „Czarno-szary mały”

Mar

zan,

Sau

ron

Tatto

o, R

uda

Ślą

ska,

II m

iejs

ce „C

zarn

o-sz

ary

mał

y”

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

Page 14: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 14

tuowania na sztucznej skó-rze (sama bym z chęcią tego spróbowała!). Pokaz Tattoo Battle, aczkolwiek trochę dyskusyjny dla mnie, na pewno dostarczył emo-cji wielu innym. Thumbs-up za pokaz „Modify”, bo pew-nie dla wielu ludzi obec-nych na festiwalu wiele pro-cedur pokazanych na filmie było nowością. Może kilka innych filmów w przyszłym roku? Im więcej da się lu-dziom do myślenia, tym le-piej! Podwieszanie „dzie-wic” było nie najlepszym po-mysłem, moim zdaniem. Za to sam pokaz Bobo’s Loco Carneval był zdecydowa-nie dobry (nawet jeśli nie grzeszył specjalną orygi-nalnością). Bardzo dobrze, że pojawiły się zagranicz-ne studia, których nie było w zeszłym roku - to na pew-no pokazuje, że organiza-torzy starają się polepszyć to, co festiwal ma pokazać. Art Fusion nie wydaje mi się już tak ciekawe jak kiedyś - to dość stary pomysł sam w sobie i może dobrze było-

by zastąpić go czym innym, bardziej angażującym sa-mych widzów. Z nie tak do-brych wrażeń wymieniłabym ciasnotę i zaduch panujący na obu poziomach. Nie do-syć, że trudno się było poru-szać, to – przede wszystkim - nie były to zbyt higienicz-ne warunki dla tatuowania czy przekłuwania, niezależ-nie od tego jak bardzo stara-li się sami artyści. Na pew-no też nie podobała mi się wszechobecna i arogancka obecność prasy - to festiwal dla ludzi, a nie pismaków, którym się wydaje, że press pass pozwoli im na prze-

szkadzanie. Ich obecność podczas konkursów na ma-łej przecież scenie zdecydo-wanie nie była dobra, a na-molne pstrykanie podczas podwieszań było w ogó-le przegięciem - tu powi-nien liczyć się komfort ludzi uczestniczących w poka-zach i widzów, a nie to, czy dziennikarzom uda się zro-bić dobre ujecie. Wydaje mi się, że promocyjnie impreza wciąż trochę kuleje - tak na-prawdę nie było ludzi star-szych czy nie związanych w ten czy inny sposób ze sceną tatuażu. A szkoda, bo dobrze byłoby otworzyć się

na zewnątrz (co jest prze-cież celem tego festiwalu). Osobiście irytuje mnie tro-chę „gwiazdorska” posta-wa niektórych ludzi z bran-ży czy aspirujących do by-cia branży częścią - nie by-łoby ich bez naszego (czyli klientów czy ludzi zaintere-sowanych tą tematyką cho-ciażby teoretycznie) wspar-cia i zainteresowania!

Z innych uwag: Intere-sująco byłoby dodać może jakieś wykłady na tematy związane z różnymi aspek-tami modyfikacji ciała (zna-czenie kulturowe, higiena, sterylizacja, na co zwró-cić uwagę podczas wybie-rania studia; może wykła-dy artystów tatuaży na te-mat samego tatuażu - ja-kość, technika, estetyka, style etc.). Pokazanie jed-nego czy dwóch filmów nie zastąpi bezpośredniego kontaktu i okazji do zadania paru pytań.

Mniej szokowania, a wię-cej edukowania i pokazywa-nia ludziom, że modyfikacja ciała powinna być świado-mym procesem.

Tomek Gaca,Tattooart.pl:

Tattoofest to bardzo faj-ny festiwal. Widać, że orga-nizatorzy jeżdżą po zagra-nicznych konwencjach, ob-serwują, wyłapują te najlep-sze rzeczy i wyciągają wnio-ski. Uczą się na cudzych błędach, a nie swoich. Po co robić kupę błędów, je-śli można ich uniknąć, ob-serwując to, co się dzieje? Uważam, że jest lepiej niż w zeszłym roku. Organiza-cja jest coraz bardziej doj-rzała. Jak czegoś brakuje, to jest to od razu doniesio-ne. Nie ma żadnych proble-mów z oświetleniem i tym podobnymi rzeczami.

Co do programu, jest bardzo ciekawy. Na szczę-ście minęły czasy, kiedy na konwencjach pojawiały się striptizy i tego typu pokazy. Nie ma to żadnego związku z tatuażem, więc człowiek

TattooFest 2008

Asi

a, P

ryka

s Ta

ttoo,

Ryb

nik,

III

mie

jsce

„Tat

uaż

etni

czny

Agn

iesz

ka, T

atto

o Ta

tu,

Kra

ków

,I m

iejs

ce „T

atua

ż et

nicz

ny”

Grz

egor

z M

ałek

, Ire

zum

i Tat

too,

Wro

cław

, II m

iejs

ce „T

atua

ż et

nicz

ny”

Page 15: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 15

nie musi oglądać nagich kobiet. To mają być rzeczy związane z tatuażem, ze sztuką. Poważnym minu-sem jest natomiast brak kli-matyzacji.

Udana konwencja dla ar-tysty to taka, na której może się on spotkać ze znajomy-mi, a jeśli chodzi o finan-se - wyjdzie na zero, żeby zwróciły się koszty przejaz-du i stoiska. Jeśli organiza-tor robi dobrą reklamę, do-brą opinię konwencji i ar-tystom pracującym na niej, to ludzie zaczynają się tym interesować i pojawiają się tłumnie na imprezie. Dzię-ki temu mało było ludzi, któ-rzy na Tattoofeście nie pra-cowali. Nie wiem dlaczego nie tatuowali Czesi, bo są świetni. Nie widziałem np. żeby pracował Freihand. To trochę boli, bo ci ludzie robią naprawdę fajne rzeczy.

Mimo iż na konwencję przychodzi coraz więcej lu-dzi, przydałaby się większa reklama. Np. na przy organi-zacji warszawskich konwen-cji zajmowało się tym nie studio, ale firma reklamowa. Tam reklama była naprawdę dobrze zrobiona.

Na tle zachodu nie ma się czego wstydzić. Sko-ro chcą tu przyjeżdżać ta-kie gwiazdy jak Viktor Por-tugal czy Benjamin Moss to znaczy, że w Polsce zaczy-na się coś dziać. Nie trze-ba ściągać Hernandeza, są inni ludzie. Wyznacznikiem konwencji nie jest to, czy

Robert na niej będzie czy nie. Uważam, że jest bar-dzo fajnie i na poziomie. Są Czesi, są Szwajcarzy, jest ktoś z Niemiec. Uważam, że z roku na rok będzie co-raz lepiej. Jeśli będzie stała data tej konwencji , niepo-krywająca się z jakąś dużą konwencją zagranicą, to ludzie na pewno będą się starli na nią wpaść. Tyl-ko musi być stała data, np. pierwszy weekend czerwca. Nie można rzucać konwen-cją – raz maj, raz czerwiec, raz lipiec. Paul Booth miał np. kiedyś powyznaczane wyjazdy na konwencje na 2-3 lata do przodu. I nie był-by w stanie nagle wygospo-darować czasu na jeszcze jedną imprezę.

Dam

ian,

Ultr

a Ta

ttoo,

Wro

cław

, II m

iejs

ce „T

atua

ż au

tors

ki”

TyuT

yu, P

inke

r Tat

too,

Bud

apes

zt, W

ęgry

, III

mie

jsce

„Tat

uaż

auto

rski

Tofi,

Artl

ine,

Ryb

nik,

I m

iejs

ce „T

atua

ż au

tors

ki”

Page 16: TF # 15,  July 2008

Piotr Żurawski,juror:

Konwencja jest bardzo do-bra. Świetne miasto przycią-ga świetnych ludzi. Byłem na wszystkich trzech krakow-skich imprezach. Organiza-cja cały czas jest na wyso-kim poziomie. Jedyne co do-skwiera to upał. Co do pro-gramu: mam pewne prze-myślenia co do tych hard-corowych pokazów. Należy zadać sobie pytanie, czemu tak się dzieje, że część ludzi

wykazuje zainteresowanie w kierunku bardzo brutal-nych form wypowiedzi arty-stycznej. To, co tu się dzieje na scenie, nie jest przezna-czone dla szerokich mas. Część ludzi, którzy byli na pokazie podwieszania, spra-wiała wrażenie mocno znie-smaczonych. Widziałem wy-raźny grymas cierpienia na ich twarzach. Jednak druga połowa widzów biła brawo i piała z zachwytu. Osobiście uważam, że nie ma nic za-chwycającego w tym, że ko-muś płynie po ciele krew. Co takiego dzieje się w naszym społeczeństwie, co dzieje się z nami, że cieszymy się na widok krwi? Nie chcę da-wać odpowiedzi na to pyta-nie. Mam swoje hipotezy, ale jeszcze nie czas, żeby się nimi dzielić.

Ale mimo tych uwag, uwa-żam, że konwencja była na-prawdę bardzo udana.

Jarek,studio Sigil

Konwencja idzie ciągle do przodu. Widać, że orga-nizatorzy jeżdżą po świecie, podglądają inne imprezy. Do Krakowa przyjeżdża coraz więcej zagranicznych tatu-atorów. Dobrze, że jest gaze-ta, w której można ich przed-stawić. Poziom prac jest bar-dzo wysoki, dzięki temu, że jest ograniczona ilość ta-tuatorów. Nie są to studia nieznane i przypadkowi ar-tyści, ale ci najlepsi. Osobi-ście uważam, że można by ograniczyć ilość studiów pol-skich, a na to miejsce zapro-

sić jeszcze trochę zagranicz-nych sław. Jest też fajny pro-gram. Ciekawe są nowo-ści: Tattoo Battle czy pokaz podwieszania. Dobrze, że nie ma koncertów, bo głośna muzyka przeszkadza w pra-cy. Choć szkoda, że nie ma koncertów w sąsiedztwie, jak w zeszłym roku. Zawsze to było jakieś urozmaicenie. Impreza jest bardzo dobrze zorganizowana. Podoba mi się, że w konkurencjach są numerki. To na pewno pod-kreśla obiektywizm ocenia-jących. Dobra jest też formu-ła konkurencji - dzięki temu wszystko płynnie idzie. Mi-

Dja Dja,Tribo Tattoo:

To naprawdę fajna impre-za, szczególnie jeśli chodzi o organizację. Jestem pod dużym wrażeniem. Nieste-ty co do programu nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ponieważ cały czas siedzę w boksie.

A jeśli się już wyrwę, bar-dziej zwracam uwagę na ta-tuatorów. Do Krakowa przyje-chali naprawdę świetni arty-ści. Cieszę się, że tu jestem.

TATTOOFEST 16

TattooFest 2008

Kar

ol, B

lack

star

, War

szaw

a, II

I mie

jsce

„Cza

rno-

szar

y du

ży”

Sve

n, S

w D

esig

n,W

orbi

s, N

iem

cy, I

mie

jsce

„Cza

rno-

szar

y du

ży”

Nagrodzeni w kategorii „Czarno-szary duży”

Tofi,

Artl

ine,

Ryb

nik,

II m

iejs

ce„C

zarn

o-sz

ary

duży

Page 17: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 17

nusem jest na pewno brak klimatyzacji i mała sala. Nie ma miejsca, żeby zapro-sić np. księgarnie czy innych ciekawych wystawców. Boksy są za małe i alejki za ciasne, niektórzy tatuują w przejściu - to utrudnia pracę. Ale podoba mi się z kolei układ boksów. Idzie się dookoła i nie da się zgubić, tak jak np. w Berlinie, gdzie dopiero po kilku godzinach zorientowa-

łem się, że w jednej części sali w ogó-le nie byłem. Wydaje mi się również, że prowadzący mógłby być bardziej rozga-dany, mieć większy kontakt z publiką.

Ogólnie konwencja jest bardzo fajna. Ma swój klimat. Na pewno nie odbiega poziomem od imprez zachodnich, jest po prostu mniejsza. Dobrze, że w Kra-kowie odbywa się taka impreza.

Zhiv

ko, B

lood

y B

lue,

Pra

ga, C

zech

y, II

I mie

jsce

„Tat

uaż

pier

wsz

ego

dnia

fest

iwal

u”

Marcin, Sauron Tattoo,Ruda Śląska, I miejsce„Tatuaż pierwszego dnia festiwalu”

Lesz

ek J

asin

a, G

onzo

Tat

too,

Szc

zeci

n, II

mie

jsce

„Tat

uaż

pier

wsz

ego

dnia

fest

iwal

u”

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

ifo

t. B

arto

sz D

ziam

ski

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

Page 18: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 18

Mese,Restriction

Wear:Nigdy nie byłem na

żadnej konwencji tatu-ażu, więc trudno mi po-równywać czy oceniać tę imprezę. Póki co nie mam jeszcze ani jednego tatu-ażu i ani jednego kolczy-

ka, ale myślę nad tym po-ważnie już od paru lat. Nie znalazłem jednak jeszcze wzoru, który podobałby mi się dłużej niż pół roku.

Bardzo zależy mi na tym, żeby scena alterna-tywna, „wolnomyśląca”, nie wtłaczająca się w jakieś wyznaczone reguły, nie po-dążająca śladem większo-ści, stawała się coraz bar-dziej popularna. Ale cieszy mnie fakt, że jest to jed-na konwencja na tą skalę. Gdyby takie imprezy były organizowane raz na mie-siąc, to by się to rozeszło po kościach. Irytuje mnie, jak bawią się w to ludzie przypadkowi. Interesują się tym, bo to jest modne, a za dwa lata będą robić coś zu-pełnie innego. Uważam, że samo zjawisko tatuażu po-winno być bardziej akcep-towalne.

Wydaje mi się jednak, że mógłby na tej imprezie zostać bardziej uwypuklo-ny piercing. Według mnie i tatuaż, i piercing to jest twórczość. To drugie nie powinno być więc spycha-ne na margines. Sam my-ślę nad połączeniem ta-tuażu, piercingu i gorse-tów, ale wiem, że to trud-

ne zadanie.

Mar

cin,

Sau

ron

Tatto

o, R

uda

Ślą

ska,

II m

iejs

ce „T

atua

ż dr

ugie

go d

nia

fest

iwal

u”

Łukasz,Lucky Tattoo, Tychy, III miejsce„Tatuaż drugiego dnia festiwalu”

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

Page 19: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 19

TattooFest 2008

KOMPOZYCJA DAMSKA I Fishero - Freihand - Ostrawa - Czechy

II Bart Tattoo - On The RoadIII Tofi - Artline - Rybnik

CRAZYI Jacek - Leżeć - GdańskII Łukasz - Lucky - Tychy

III Broda - Blackstar - Warszawa

TATUAŻ CZARNO-SZARY MAŁYI Tofi - Artline - Rybnik

II Marzan - Sauron Tattoo - Ruda ŚląskaIII Kosa - Artline - Rybnik

TATUAŻ KOLOROWY DUŻYI Fishero - Freihand - Ostrawa - Czechy

II Prykas - Prykas Tattoo - RybnikIII Leńu - Alien - Wałbrzych

TATUAŻ PIERWSZEGODNIA KONWENCJI

I Marcin - Sauron Tattoo - Ruda ŚląskaII Leszek Jasina - Gonzo - Szczecin

III Zhivko - Bloody Blue Tattoo - Czechy

TATUAŻ AUTORSKII Tofi - Artline - Rybnik

II Damian - Ultra Tattoo - Wrocław III Swen - SW Design - Niemcy

ex aequoIII Tyu Tyu - Pinker Tattoo - Węgry

TATUAŻ CZARNO-SZARY DUŻYI Swen - Sw Design - Niemcy

II Tofi - Artline - RybnikIII Karol - Blackstar - Warszawa

TATUAŻ KOLOROWY MAŁYI Tofi - Artline - Rybnik

II Łukasz - Lucky - Tychy III Kamil Mocet - Kamil Tattoos - Londyn

TATUAŻ ETNICZNYI Agnieszka - Tattoo Tatu - Kraków II Grzegorz Małek - Irezumi Tattoo

- Wrocław III Asia - Prykas Tattoo - Rybnik

TATUAŻ DRUGIEGODNIA FESTIWALU

I Kamil Mocet - Kamil Tattoos - LondynII Marcin - Sauron Tattoo - Ruda Śląska

III Łukasz - Lucky - Tychy

Nagrodzeni

Pub

liczn

ość

zgro

mad

zona

prz

ed s

ceną

w tr

akci

e ko

nkur

sów

Kam

il M

ocet

, Kam

il Ta

ttoos

, Lon

dyn,

I m

iejs

ce „T

atua

ż dr

ugie

go d

nia

fest

iwal

u”

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

Page 20: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 20

Z okazji trzeciej już odsłony konwencji tatuażu w Krakowie postanowiłam porozmawiać z jej organizatorem i wydawcą „TattooFestu” Radkiem.Okazuje się, że władz Krakowa nie interesuje sztuka tatuażu i impreza, która ściąga do miasta artystów z całego świata.O ile w Szczecinie już pierwsza prośba o objęcie patronatem imprezytatuatorskiej przez prezydenta

miasta została zaakceptowana,o tyle władze Krakowa nie chcą

nawet pomóc w druku ulotekpromujących nie tylko festiwal, ale też samo miasto.

Przeczytajcie m.in. o tym, jak organizatorzy radzą sobie z przeciwnościami i o tym, czy możliwa jest zmiana miejsca konwencji na większy lokal.

Jak to się wszystko zaczę-ło? Skąd pomysł na organi-zowanie konwencji?Radek: Pierwsza polska konwencja odbyła się w War-szawie w 1998 roku w Pała-cu Kultury i Nauki. Później, przez kolejnych kilka lat sta-ła się jedyną cykliczną tego typu imprezą w Polsce, któ-ra gościła artystów polskich i zagranicznych. W 2004 r. zaprzestano jej organiza-cji. W związku z moim za-interesowaniem sztuką ta-tuażu i prowadzoną prze-ze mnie pracownią w Kra-kowie, z którą odwiedziłem wiele podobnych tego typu miejsc w Europie, postano-wiłem zorganizować coś po-dobnego w naszym mieście. Pomysł prawie równocześnie powstał w głowie Małgorzaty Frankowskiej, managera uni-wersyteckiego klubu Rotun-da. Wspólnie zorganizowali-śmy pierwszą, ogólnopolską edycję w 2006 r. na którą za-prosiliśmy 30-tu tatuażystów. Festiwal odwiedziło ok. 1500 fanów tatuażu z całej Polski! Rok później zgłosiło się już blisko 50-ciu chętnych wy-stawców w tym goście z Ko-lumbii, Stanów Zjednoczo-nych, Japonii i wielu krajów

Unii Europejskiej. Pojawi-ło się również ponad 1000 osób więcej! Wtedy już wie-działem, że Tattoofest jest imprezą o wielkim potencja-le i wielkiej sile twórczej, któ-ra może przyciągnąć o wiele więcej osób. Nie zawiodłem się. W tym roku również była świetna frekwencja, za-równo w sobotę jak i w nie-dzielę. Tattoofest jest obec-nie największą tego typu im-prezą w Polsce. Dążymy do tego, aby za parę lat stała się porównywalna do kon-wencji w Londynie, Medio-lanie czy Frankfurcie, któ-re odwiedza w jeden week-end ponad dwadzieścia ty-sięcy osób, a tatuuje ponad dwustu najlepszych artystów z całego świata.

Rotunda może się więc okazać wkrótce za mała. Myśleliście o zmianiemiejsca?- Niestety na zmianę miejsca nie ma szans. Takich miejsc po prostu w Krakowie nie ma. Centra targowe na Kli-meckiego czy w Czyżynach są duże, jednak pozbawio-ne klimatu koniecznego dla imprez artystycznych. Być może planowane centra kon-

Tatuaż to sztuka, ale nie dla władz Krakowa

Radek, fot. Wojciech Firlej

Górna sala, fot. Ala Małysiak [email protected]

Występ Bobo’s Loco Carneval, fot. Tomasz Rakoczy

Page 21: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 21

gresowe czy hala widowi-skowa w Czyżynach mogą poprawić sytuację. Jednak to dość odległa perspekty-wa. Szkoda, że chęć zor-ganizowania takiej imprezy na Małym Rynku czy Placu Szczepańskim zderza się z biurokratycznym i finanso-wym murem.

Czyli miasto niepomaga przy organizacji festiwalu?- Władze Krakowa raczej sceptycznie podchodzą do niezależnych projektów ar-tystycznych. Impreza potra-fiąca się sama sfinansować i ściągnąć kilka tysięcy osób z Polski i zagranicy nie bu-dzi żadnego zainteresowa-nia. Tattoofest jest promo-wany na kilkunastu konwen-cjach tatuażu w ciągu roku, głównie w stolicach euro-pejskich państw jak choć-by w Londynie, Paryżu, Pra-dze czy Rzymie. Niestety, na mój wniosek o przekaza-nie przez miasto 100 kartko-wych folderów informacyj-nych, które obok festiwalu mogłyby promować również Kraków, otrzymałem odpo-wiedź odmowną. Natomiast w Szczecinie impreza tatu-

atorska spotkała się z du-żym zainteresowaniem mia-sta, co przełożyło się na ob-jęcie jej prezydenckim pa-tronatem.

W najbliższym czasie mam zamiar spotkać się z prezydentem Majchrow-skim i porozmawiać o per-spektywach rozwoju Tatto-ofestu. Moim marzeniem jest zainteresowanie tatu-ażem krakowskiego środo-wiska artystycznego i pro-mowanie tatuażu jak nowej formy sztuki. Z tego powodu nie każdy tatuażysta może zaprezentować się na Tat-toofeście, a jedynie ci, któ-rzy prezentują odpowiedni poziom. Mam nadzieję, że dzięki tej konwencji tatuaż będzie miał szanse wznieść się jeszcze na wyższy po-ziom.

Jak oceniaszTattoofest 2008?

- Czuję się bardzo szczę-śliwy. Sześć miesięcy przy-gotowań nie poszło na mar-ne, a tak licznych gratu-lacji i pochlebnych opinii nie otrzymałem jeszcze po żadnej z poprzednich edy-cji. W zeszłym roku miałem mnóstwo pracy, jeżeli cho-

dzi o organizację festiwa-lu i wiedziałem, że w tym roku potrzebuję pomocy jeszcze kogoś, kto poświę-ci się temu przedsięwzię-ciu. Tą osobą jest Ola, któ-ra od tego roku jest współ-organizatorem Tattoofe-stu i dzięki której mogliśmy jeszcze bardziej podnieść jakość imprezy. Postawili-śmy sobie za cel przygo-towanie zarówno imponu-jącej listy tatuażystów, jak i dużej ilości atrakcji. Tak, żeby każdy z odwiedzają-cych konwencje wyjechał z Krakowa z lekkim niedo-sytem, że jednak coś prze-oczył, czegoś nie zobaczył. I to zostało osiągnięte.

Jesteśmy również bar-dzo zadowoleni z frekwen-cji, a także zaplanowa-nych atrakcji, czyli sobot-niego Tattoo Battle (pierw-szego na taką skalę w Eu-ropie!) oraz niedzielnego występu Bobo’s Loco Car-neval. Wszystkim uczestni-kom tych wydarzeń bardzo dziękuję!

Oczywiście mieliśmy i sła-be punkty organizacyjne, jak mała powierzchnia oraz wy-soka temperatura. Tutaj jed-nak pragnę wyjaśnić: te trzy

lata, przez które organizuje-my w Krakowie Tattoofest, miały być dla nas poligonem doświadczalnym. Mamy na-dzieję, że w przyszłym roku bagaż doświadczeń, które zbieraliśmy, da owoce na miarę wielkiego wydarze-nia. Wszystkim tym, którzy świetnie się w tym roku ba-wili, mówię teraz: w przy-szłym roku postaramy się was naprawdę rozłożyć na łopatki, a z naszej polskiej konwencji naprawdę bę-dziecie mogli być dumni. Tym wszystkim, którym się nie podobało, proponuję po-jeździć po zachodnich kon-wencjach i na tej podstawie ocenić naszą.

Jeszcze jedna rzecz, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to poziom tatuażu. Naprawdę chylę czoła! Nie-wiele prac wystawionych do konkursów było niskiej jako-ści. W ostatnim roku odwie-dziłem wiele europejskich konwencji i poziom prezen-towanych tatuaży jest taki sam jak na tych najwięk-szych i najlepszych. Wygry-wamy jednak wszechstron-nością tematów i indywidu-alnymi poszukiwaniami nie-których tatuażystów. Można

Art Fusion, fot. Tomasz Rakoczy

Suspension show

z udziałemwidzów,

fot. Katarzyna Ponikowska

BLC podgrzewałoatmosferę, fot. Tomasz Rakoczy

Devil Angels- Diva Izazellai Natasha De Viant,fot. Bartosz Dziamski

Tattoofest Patrol,fot. Łukasz Popielarczyk

Page 22: TF # 15,  July 2008

powiedzieć przysłowiowo, że z tej mąki może być już niedługo wspaniały chleb!Na koniec wielkie podzięko-wania dla wszystkich, którzy przyłożyli rękę do organi-zacji, szczególnie dla Ragi, który wiele czasu i energii poświęcił przygotowaniom, dla wszystkich członków jury, Sławka, Juniora, Dag-mary, Ani i Piotra za cięż-ka pracę podczas ocenia-nia oraz całej TattooFest-Family, na której znowu mo-głem polegać podczas przy-

gotowań i realizacji krakow-skiej konwencji. Wieeeeeel-kie dzięki!!!

W przyszłym roku planu-jesz zorganizować inne tego typu imprezy. Gdzie będą się one odbywać?- To zależy od zaintereso-wania władz poszczegól-nych miast i sponsorów. Za-stanawiam się nad Krako-wem, Warszawą, Wrocła-wiem i Gdańskiem. Myślę o trzech kolejnych festiwa-lach tatuażu. Każdy będzie

posiadał inną rangę i specy-fikę. Po pierwsze chciałbym wykorzystać rocznicę upad-ku komunizmu w Polsce i w naszym kraju zgroma-dzić najlepszych, wschod-nioeuropejskich tatuaży-stów. Upadek systemu dał nieograniczone możliwości sztuce niezależnej. Druga impreza ma mieć charak-ter ogólnoświatowy i na niej chciałbym pokazać maksy-malnie dużo artystów pre-zentujących różnorakie sty-le i techniki tatuażu. Trze-

cia konwencja, ogólnopol-ska miałaby pokazać sztukę krajową I dać możliwość za-prezentowania się począt-kującym polskim artystom. Przy wszystkich tych pro-jektach będę kładł silny na-cisk na towarzyszące im fu-zje artystyczne i różnego ro-dzaju spotkania, prelekcje i wykłady.

Rozmawiała Kaśka

TATTOOFEST 22

TattooFest 2008

Tatuowanie na sztucznej skórze, fot. Katarzyna Ponikowska

Restriction Wear, fot. Katarzyna Ponikowska

xRonix, fot. Tomasz Rakoczy

Bam i jego modelki

Szczęśliwy zwycięzca konkurencji„Najbrzydszy tatuaż”, fot. Tomasz Rakoczy

fot.

Bar

tosz

Dzi

amsk

i

fot.

Woj

ciec

h Fi

rlej

fot.

Woj

ciec

h Fi

rlej

Page 23: TF # 15,  July 2008

Sprzedaż wysyłkowa – sprawdzenie dostępności, rozmiaru oraz zamówienia

Tattoofest 2008 logo kolor/nieb Tatt

oofe

st 2

008

logo

kol

or

Tatt

oofe

st 2

008

logo

Oficjalne koszulki Tattoofestu

Cart

oon

Styl

e by

Dav

eee

Tatt

oofe

st 2

008

logo

kol

or/c

z

Tatt

oofe

st 2

008

logo

kol

or/c

z –

tył

TATTOOFEST Family

Page 24: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 24

Page 25: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 25

Page 26: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 26

Page 27: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 27

Page 28: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 28

Page 29: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 29

Page 30: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 30

Play piercing polega na przekłuwaniu ciała jedy-nie igłami, bez użycia biżuterii. Czasem traktuje się play piercing jako zjawisko, które poprzedziło pod-wieszanie czy pulling, dające inne odczucia, gdzie uczestnicy używają swojej własnej siły i wagi*. Mo-tywów do takiej zabawy jest zapewne całkiem spo-ro, od czystej satysfakcji czy przyjemności samego przekłucia po nadzwyczajne doznania. Także takie wrażenia, poza standardowym przekłuciami, oferuje swoim klientkom i znajomym Max Brand, piercer All

Page 31: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 31

or Nothing. Przy użyciu dziesiątek czy setek igieł two-rzy na ciałach dziewczyn niezwykłe wzory. Najchętniej wykorzystuje plecy, klatkę piersiową, podbrzusze czy brzuch, które dzięki swoim rozmiarom i relatywnie płaskiej powierzchni dają największe możliwości. Se-sje play piercingu, gdzie samo przekłuwanie zajmuje od godziny do kilku godzin, to także często mozol-ne przygotowywanie wzoru, oznaczanie miejsc prze-kłuć, a także usuwanie igieł. Max rejestruje aparatem wszystkie fazy pracy. Poniżej przedstawiamy wam re-zultat zabaw piercera i dziewczyn, bo Max przy tego typu sesjach pracuje wyłącznie z płcią piękną.

* BME Encyclopedia

Page 32: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 32

Page 33: TF # 15,  July 2008

Gdyby ktoś mnie dzisiaj zapytał, czy otwieranie studia tatuażu się opłaca, prawdę mówiąc nie wiedziałbym z począt-ku, co odpowiedzieć… Jak wymierzyć, czy

praca artystyczna się opłaca?

DANTEIZMY

Jeśli jest się artystą, który tatuuje, bo naprawdę to ko-cha, jest to jego konik, a bez maszynki płacze w kącie rzewnymi łzami, nie widzę po-wodu, żeby się nad tym zasta-nawiać. Jak się chce, nie ist-nieją problemy techniczne. Wszystko da się wtedy prze-skoczyć (nie obejść!). Naj-pierw trzeba pomyśleć, gdzie nasz przyszły lokal ma się znajdować. Jeśli zaraz obok będziemy mieli budkę z ke-babem albo sklep z cyklu „wszystko po ileś tam złoty”, to możemy mieć słaby kom-fort pracy. Nic nie mam prze-ciwko kebabom, ale cały dzień w tym zapachu? No i trzeba wziąć pod uwagę preferen-cje kulinarne naszych klien-tów… W końcu sam mógłbym się podać w wielkiej bułce - zapach ten sam. Wcześniej wspomniany sklep przycią-gałby ludzi, którzy są poszu-kiwaczami promocji. A to gro-zi targowaniem przy wycenia-niu tatuażu. Też nie za fajnie. Dobrym sąsiadem może być zakład kosmetyczny. W du-pie mam opinie typu: pra-cownia artystyczna przy ma-sówce. Jeśli czegoś nagle za-braknie, zawsze można pew-ne rzeczy pożyczyć od sąsia-da. Poza tym wokół nie unosi się smród i stada much. Oba miejsca są w pewnym sen-sie kojarzone z higieną. Moż-na też poszukać jakiegoś od-ludzia i pracować w zaciszu. Na początku jednak kokosów z tego nie będzie. Renoma to kwestia czasu. Trzeba ją so-bie wypracować, żeby kliente-la chciała przyjeżdżać na na-sze słodkie zadupie. Wiado-mo, początki nigdy nie są ła-twe. Zatem z punktu widzenia ekonomii – słaby pomysł.

Wielkość lokalu też jest istotna. Po prostu: im więk-szy, tym lepszy. Nie ma co jęczeć, że nie będzie miał tego kto sprzątać, tylko za-wczasu myśleć o innych rze-czach. Zakładając, że studio prosperuje świetnie i siedzą w nim utalentowane uchwyty do maszynek, klienci zaczną przybywać w sporej liczbie. A siedząc w małej, ale klima-tycznej norze, będziemy mu-sieli ich łokciami odpychać w trakcie pracy. Znowu ner-wy, bo się czegoś nie dopa-

trzyło i trzeba uprawiać par-tyzantkę. Większy lokal rów-na się też większe opłaty, ale tylko na początku działalno-ści. Z czasem czynsz już nie jest tak dokuczliwy. Gdy cu-downy biznesplan z jakiegoś powodu nie wypali (np. dziar-mistrz potrafi robić tylko triba-lowe motylki), nie będzie pro-blemu z odstąpieniem czę-ści lokalu jakiejś fi rmie z ciu-chami czy warkoczykami etc. Tylko na litość boską, niech to będzie chociaż odrobinę po-wiązane z kulturą undergroun-dową. Odzież sportowa może i przysporzy nam więcej klien-tów, ale… Choć z drugiej stro-ny, poruszamy się schemata-mi, które robią się już z lekka nudne. Studio tatuażu – ciusz-ki w czaszki, czarne kolory i jaskrawe nadruki/hafty. A czy łyżwa albo trzy paski tak bar-dzo by przeszkadzały? Nie ma co czarować, że to dobro dla wszystkich i każdy sobie może pozwolić na tatuaż. Znaczy się może, tylko jakościowo może to wyglądać nieco inaczej. Bardzo jestem ciekaw takie-go połączenia. Czy stereoty-py sprawdzałyby się w postaci kilkunastoletnich, wyszpachlo-wanych samochodów zza za-chodniej granicy i posiadaczy chodzących jedynie w odzie-ży sportowej (odwieczne bia-łe skarpetki do wszystkiego). Chyba wszystko i tak rozstrzy-gałby poziom pracy studia. At-mosfera w nim jest istotna, ale to drugi plan całej tej zabawy.

„Studiując” po całym kraju, zauważyłem, że coraz czę-ściej przesiadamy się na fi rmy, w których jest dyrektor arty-styczny bałaganu i pracowni-cy. Szef nie dziara, bo np. nie umie albo już mu się nie chce, za to z pamięci wymienia wszystkie hurtownie, w któ-rych ma upust i wie dokładnie, co gdzie leży. Pracownicy nie martwią się o folię, farbę czy cokolwiek innego. Wszystko ma po prostu być. Wszyscy są współpracownikami. „Dy-rektor” dostaje kasę za to, że im niczego nie brakuje. A tatu-ażyści mają zapewnioną pra-cę i święty spokój. „Dyrekto-rem” może być też pani Ja-dzia, która wie, gdzie co jest i potrafi prawidłowo zapisać w notesie imię klienta i co to ma być za praca. To i tak zwy-

kle tatuażysta ustala z klien-tem, co robi, gdzie i za ile. Na-tura nie lubi jednoznacznych rozwiązań, zatem spotkamy też takich pomocnych sze-fów, którzy najpierw skutecz-nie zrobią nam mętlik w gło-wie, a potem dziarmistrz nas oświeci. Odchodzą w niepa-mięć czasy, gdy studiem krę-cił człowiek-orkiestra. Ale i tak się jeszcze zdarza. Skne-ry, które nie lubią się dzielić (względnie można ich nazwać obrotnymi), będą co 10 minut przerywać pracę, lecieć do po-czekalni i jednocześnie jedną nogą lutować igły. Takie przy-padki też widziałem i nie dzi-wi mnie to specjalnie. Tylko ile tak można? To skutecznie ha-muje rozwój, bo brakuje cza-su na podrapanie się po czo-le, a co dopiero na śledzenie nowych stylów czy rysowanie. Do znudzenia to samo, bo nie ma czasu na nic.

Nie wpuszczając się w tech-nikalia otwierania studia, wspomnę jedynie, że certyfi -katy ukończenia Niższej Szko-ły im. Mietka Dziargatora nie są potrzebne. To zresztą już chyba wszyscy wiedzą. Jeśli nie wiedzieli, to niech nie nisz-czą dowodu wpłaty za szkole-nie. Może chociaż część kasy da się odzyskać. Teoria, jak zawsze na papierku, wygląda ślicznie, wszystko się może udać, a gdy przychodzi do re-alizacji, ciągle coś jest nie tak. Ci napaleni na łatwe i szybkie pieniądze niestety jakimś cu-dem zawsze dadzą radę otwo-rzyć studio. Jakoś to im pro-speruje i są szczęśliwi, mając głęboko w trzewiach, że dep-czą wszystko, co robimy dla spopularyzowania tatuażu. Jedna kiszkowata praca to ja-kieś 10 zrażonych osób, któ-re przekonać później jest bar-dzo ciężko. Ale odpowiedzial-ność zbiorowa to tylko w szko-le albo w wojsku. Ja martwić się za tych oszczędzających nie będę. Myśląc tylko o pie-niądzach, można nabawić się wrogów w każdej branży. Wszędzie są w końcu artyści i rzemieślnicy. Tatuaż to jesz-cze taka specyfi czna dzie-dzina, gdzie trzeba mieć tro-chę z rzemieślnika, by umieć odtworzyć cudze dzieło, po-siadając doskonały warsztat

plastyczny oraz trochę z arty-sty, który w razie potrzeby wy-każe się kreatywnością. Tylko takim upartym bestiom studia prosperują naprawdę dobrze i to o nich się mówi. Reszta to plankton dla poszukiwaczy promocji.

Zatem czy to się rzeczywi-ście opłaca? Czy warto wy-pruwać sobie fl aki i wydawać wszystkie pieniądze na biz-nes, który niesie za sobą takie ryzyko? Oczywiście, że tak. Fajnie jest wstawać o godzi-nie 10.00 i nie słyszeć skrze-czenia kierownika, że się nie rusza leniwego dupska. Ry-sować dla przyjemności, od-bierać za to zapłatę i widzieć radość w oczach ludzi, któ-rym bez większego wysiłku dało się tyle szczęścia. Czy to wszystko dużo kosztuje? Zwy-kle więcej niż jest się w sta-nie zapłacić. Koszta ponosi rodzina, przyjaciele i my. Od-bija się to bardzo na naszym zdrowiu. Każdy posiłek to za-żeranie farby i strugów z ołów-ka, a wszystkie ciuchy, któ-re choć raz odwiedziły stu-dio, są czymś uwalane. Wa-runki na pozór proste: trze-ba chcieć i umieć się rozwi-jać, znosić z pokorą krytykę, mieć pasję. Bez tego będzie to tylko kolejny zakład stu-diopodobny, w którym siedzą pacynki posiadające zamiast oczu wyświetlacz kasy fi skal-nej, zamiast brzucha kab-zę, a w miejscu mózgu rozwi-nął się średnio zaawansowa-ny konwerter walut. Obser-wujemy manekiny zajęte pre-zentowaniem własnej próżno-ści, starające się zajrzeć do naszej kieszeni przez odzież wierzchnią. Pracownik to za-straszony pies na zbyt krótkim łańcuchu próbujący urwać nie-co większy ochłap.

Studio to nie tylko lokal i miejsce pracy. To pasożyt, który wysysając z nas resztki sił, odpłaca się pięknymi kwia-tami. Rozpiera nas duma, że choć na własnej krwi, to je-steśmy teraz w stanie zaro-bić i do tego mieć poklask. Bo przecież nawet najskrom-niejszy marzy, aby mieć swo-je 5 minut. Inaczej ja bym tego nie pisał…

Dante ([email protected])

TATTOOFEST 33

Page 34: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 34

K

Tiedy wpadłeś na pomysł wydania gazety poświę-conej tatuażom i skąd w ogóle wziął się pomysł?

Libor Šmehlík: Kiedy pierw-szy raz o tym pomyślałem, by-łem właścicielem pięciu stu-diów tatuażu w Czechach. To była sieć o nazwie Tattoo In-dex. Pierwsze otworzyłem w 1995 roku w Přerov. Kolejne było w 1997 r. w Brnie, w 1998 r. w Olomouc, i dwa w 1999: w Znojmo i w Kroměřiz. Kiedy miałem swoje studia, w Cze-chach nie było żadnych maga-zynów poświęconych sztuce tatuażu ani czeskich, ani za-granicznych. Nie dało się nic kupić. Żeby coś zdobyć, mu-siałem jeździć do Austrii czy Niemiec. Więc pomyślałem, że skoro jest taki brak na ryn-ku, to może zacznę sam wy-dawać taką gazetę. Ale po-nieważ miałem własne stu-dia, zrealizowanie pomysłu trochę odwlekło się w czasie. W końcu w marcu 2000 roku zdecydowałem, że już czas, a w czerwcu wydałem pierw-szy numer. W tym czasie za-cząłem też sprzedawać swoje studia, żeby mieć więcej cza-su na pracę przy magazynie. Ostatnie, to z Brna, sprzeda-łem trzy lata temu. Kupił je Da-vid z Our Future.

Byłeś tylko właścicielem tych studiów czy również tatuowałeś?- Tatuowałem. Zaczynałem w 1995 roku. Ale były to proste wzory: ornamenty, tribale i tym podobne rzeczy. Wiedziałem, że są tatuatorzy o wiele lep-si w tej robocie ode mnie. Umieli rysować, mie-li ku temu jakieś zdolności. Dlatego sam przesta-łem tatuować i zacząłem zatrudniać ludzi do pra-cy w moich studiach.

Nie szkoda ci tych wszystkich sprzedanych studiów? Nie brakuje Ci pracy w nich?- Szczerze mówiąc nie. Mam wystarczająco dużo pracy przy magazynie. Pismo wychodzi co dwa miesiące, więc trzeba się przy nim tro-chę napracować. Wcześniej „Tetovani” wycho-dziło rzadziej. W 2000 roku ukazały się trzy nu-mery, w 2001 – dwa numery, a w 2002 znów trzy numery. Prowadziłem jeszcze studia i mia-łem dużo innych zajęć. Musiałem zresztą wykła-dać pieniądze na gazetę z własnej kieszeni. Dla-tego nie mogłem poświęcić się jej w 100 procen-tach. Najpierw trzeba było na nią zarobić. Dopie-ro pod koniec 2002 roku magazyn sam zaczął na siebie zarabiać i od 2003 roku wychodzi regular-nie co dwa miesiące.

Trudno było na początku o materiały?- Jak zaczynałem, nie miałem żadnych mate-riałów i miałem bardzo duży problem, żeby je zdobyć.Nie było dobrych studiów, nie było wartych uwa-gi artystów. A nawet jak byli, to nie interesowa-ło ich umieszczanie swoich prac w moim ma-gazynie.

A jak na początku ze sprzedażą? Ktoś kupo-wał magazyn?- Nie miałem od razu dużej rzeszy czytelni-ków, ale jakieś zainteresowanie było. Każde studio chciało mieć jakieś magazyny u siebie. Widać, że było zapotrzebowanie na coś takie-go. Wreszcie tatuatorzy nie musieli wyjeżdżać z kraju, aby kupić branżową prasę. Zaczęli ku-pować „Tetovani”. Inni musieli się tego nauczyć. Musieli przywyknąć, że teraz wystarczy wejść do sklepu i ten magazyn po prostu kupić.

Jak wygląda konkurencja w Czechach? Są lub były inne gazety poświęcone tatuażom?- Kiedyś wychodził magazyn „Crazy Style”, ale już go nie ma. Ukazywał się przez jakieś dwa lata. Wydano tylko kilka numerów. Potem poja-wił się na rynku „Body Art”, który ukazuje się do tej pory. Więcej żadnych innych gazet poświę-conych tatuażom nie ma i nie było.

A na Słowacji? Bo z tego co wiem „Tetova-ni” ukazuje się też tam...- Tak, od początku „Tetovani” wychodzi i w Cze-chach, i na Słowacji. Ale tam nie ma żadnych tego typu magazynów.

Libor Šmehlík, posługujący się też nickiem BossTat2, jest wydawcą najstarszego cze-skiego dwumiesięcznika poświęconego tematyce tatuażu. Nim zaangażował się w prasowy projekt, był tatuatorem i wła-ścicielem pięciu studiów tatuażu. Dzięki wytrwałości i pewności siebie, przetrwał trudne początki i trudności, jakie napoty-ka na swojej drodze młody wydawca. Dziś określić go można starym wyjadaczem. Co roku jeździ na największe i najbardziej znane europejskie konwencje. Niejedno-krotnie spotykamy się z nim za granicą. Tym razem Czech postanowił zajrzeć na Tattoofest, a ja skorzystałam z okazji, aby zapytać go o parę rzeczy. Z założycielem i wydawcą magazynu „Tetovani” rozma-wiamy o czeskiej scenie tatuażu, konwen-cjach i tatuatorskiej prasie branżowej.

Libo

r prz

ed k

rako

wsk

ąR

otun

Stoi

sko

„Tet

ovan

i” na

Tat

toof

eści

e 20

08

Page 35: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 35

Czy ktoś pomaga ci w wydawaniu magazynu? Jak wyglą-da redakcja „Tetovani”?- Wszystko robiłem i robię sam. Jak potrzebuję pomocy, pro-szę kogoś o napisanie danego artykułu czy zrobienie wywia-du. Jest kilka osób, które ze mną współpracują, ale tylko wte-dy, kiedy ich potrzebuję. To nie są stali pracownicy. Ludzie pi-szą dla mnie np. kilka różnych artykułów, a ja wybieram, któ-ry pójdzie do którego numeru. Czasem jeżdżę na konwencje ze znajomymi. Sam już mam pewien schemat, według które-go piszę relacje, tym bardziej, że konwencje są do siebie po-dobne. A czasem potrzebne jest świeższe spojrzenie kogoś, kto nie jest z tą gazetą i z tymi imprezami tak długo i mocno związany jak ja.

Czy teraz, po ośmiu latach pracy nad magazynem, jest ci łatwiej go wydawać? Czy zaszły w nim jakieś ważne zmiany?- Na pewno mam więcej materiałów. Zgromadziłem już spo-ry zapas. Tatuatorzy chętniej przysyłają swoje zdjęcia, chęt-niej mówią o sobie. Bardziej chcą się reklamować, pokazywać. Co do zmian, od 2006 roku zmienił się grafik, a wraz z nim cały układ gazety. Poprzedni graficy nie byli tak dobrzy. Dzia-łali według starych wzorów. Magazyn nie miał tej „iskry”, któ-rą ma teraz.

Dużo jeździsz na konwencje. Na których zwykle bywasz?- Jest tego trochę: Mediolan, Lipsk, Frankfurt, Rzym, Praga, Amsterdam, Kraków, Paryż, Gleisdorf, Londyn, Opava, Stra-konice, Lichtenstein, Berlin. Najwięcej jest tych konwencji od kwietnia do czerwca. W czwartek wieczorem jadę np. do Rzy-mu, pracuję cały weekend. We wtorek wracam i odsypiam tra-sę, tym bardziej, że jeżdżę na konwencje autem. A w czwartek znów trzeba ruszać na kolejną imprezę. Czasem jestem tylko dwa dni w tygodniu w domu. Pod koniec roku jest łatwiej, bo już są jedna, dwie konwencje na miesiąc.

Wys

taw

a H

.R. G

iger

a w

Pra

dze

Page 36: TF # 15,  July 2008

wazelinę, nie znaliśmy technik, nie umie-liśmy dobrze lutować igieł, mieliśmy jedną maszynkę do wszystkiego. Tatuaż był po-wszechnie uważany za coś szpecącego, związanego z więzieniem. Kiedy w 1995 roku otwierałem swoje pierwsze studio, następne takie miejsce było 100 km da-lej. Tatuowało się wtedy w większości ta-tuaże małe i czarno-białe. Poza tym wy-pełnienia wzorów były mało plastyczne. Wyglądało to bardziej jak dziecięca kolo-rowanka niż tatuaż. Jak ktoś stosował ko-lor czerwony, to miał on taki sam odcień w każdym miejscu. Jeszcze 10 lat temu nie było też w Czechach żadnej firmy, któ-ra miałaby dystrybucję sprzętu i akceso-riów do tatuowania. Żeby cokolwiek kupić, jechało się do Niemiec czy Austrii.

Z czasem jednak sytuacja zaczęła się poprawiać. Od 2000 roku poziom zaczął się stopniowo podnosić. Teraz jest cał-kiem inaczej. Jest inny sprzęt do kontu-rów, inny do kolorów, inny do cieniowa-nia. Powstaje coraz więcej dużych koloro-wych prac. Jest nimi coraz większe zain-teresowanie. Są one odpowiednio wycie-niowane. No i lepsze są tusze, dzięki cze-mu kolory są bardziej żywe i jasne. Spo-łeczeństwo coraz bardziej przychylnie od-nosi się do tatuażu.

Cały czas pojawiają się nowi artyści i nowe studia. Niektórzy lepsi, niektórzy gorsi, ale scena cały czas idzie do przo-du, rozwija się. Mamy dużo studiów, które znane są za granicą. Swojego czasu nie-zwykle uznawane było Uzi, o którym już wspominałem wcześniej. Ekipa Uzi przez wiele lat jeździła na konwencje i utrzymy-wała się w czeskiej czołówce. Tatuowa-li się tam wszyscy znani ludzie z nasze-go kraju: aktorzy, piosenkarze, sportowcy. Teraz pracownicy Uzi już nie jeżdżą. Tatu-ują klasycznie, bez żadnych nowości.

Ze studiów, które obecnie są rozpozna-walne nie tylko w Czechach, warto wy-mienić Tribo, Bloody Blue, Freihand, Our Future czy nowe studio First Blood ze Sternberku. No i oczywiście Milosha.

w 2005 roku. Ale ogólnie brakuje w tej konwencji czegoś świeżego, czegoś no-wego. A może to są tylko moje odczucia, bo jeżdżę po dużych europejskich impre-zach takich jak Londyn, Rzym czy Berlin. Pewnie ci, co nie mają takich doświadczeń jak ja, oceniają ją bardziej pozytywnie.

A na Słowacji są jakieś konwencje?- W 2004 była konwencja w Bratysławie. Dwa lata później została zorganizowana kolejna, też w Bratysławie, ale już przez kogoś innego. Impreza była połączona ze zjazdem harley’owców - Tattoo & Co-per Show.

Jak byś porównał konwencje wschod-nie z konwencjami zachodnimi? Czy są między nimi duże różnice?- Według mnie program jest z reguły po-dobny. Zasadniczą różnicę widać w ilości ludzi. U nas jest ich zdecydowanie mniej. Oczywiście w porównaniu do dużych za-granicznych imprez. Bo z kolei w Lichten-stein, małej regionalnej konwencji, ilość osób była porównywalna.

A artyści?- Uważam, że tatuatorzy z Polski, Czech czy Słowacy są lepsi. Choćby dlatego, że my ciągle chcemy iść do przodu. Nie sto-imy w miejscu, chcemy ciągle się uczyć i staramy się bardziej niż artyści zachod-ni. Choć nie można tak bardzo generalizo-wać. Wszędzie są dobrzy tatuatorzy.

Teraz trochę historią tatuażuw Czechach. Jak wyglądały jegopoczątki? I dla kontrastu jakwygląda czeska scena dziś?- Pierwsze czeskie studio powstało w 1992 roku w Pradze. Nazywa się Uzi i istnie-je do dziś. Znanym, starym studiem jest też Alien, ale nie pamiętam w którym roku powstał. Do miejsc historycznych moż-na też zaliczyć studio P.e.s., które miało swoje siedziby w Ostravie i Brnie. Te stu-dia już nie istnieją. W latach 90-tych, kie-dy to wszystko się zaczynało, nie wiedzie-liśmy, jak się tatuuje, do czego stosuje się

Masz swoją ulubioną konwencję?- Ze względu na poziom oczywiście Lon-dyn. Wszystkie dni są rewelacyjne. Ale bardzo lubię też jeździć na imprezę do Rzymu. Śpimy tam na świetnym kempin-gu z basenem. Do południa wygrzewamy się na słońcu nad wodą, po południu idzie-my na konwencję, a wieczorem odpoczy-wamy przy zimnym piwku. Tam co rok jest bardzo dobra zabawa.

Jak wygląda sytuacja konwencjiw Czechach?- Pierwsza konwencja odbyła się w 1998 roku w Pradze. Od tamtej pory, z przerwą w 2000 roku, impreza ta odbywa się co rok, aż do teraz. To najstarsza i najwięk-sza czeska konwencja. W 2003 roku miała miejsce pierwsza odsłona Strakonice Tat-too Jam, która w tym roku odbyła się po raz szósty. Poza tym od trzech lat jest or-ganizowana konwencja w Opavie – Tattoo Session Silesia. Oprócz tego kiedyś była jakaś konwencja w Liberec, ale nie poje-chałem tam, więc nie wiem nawet, co to tak naprawdę było. W czerwcu tego roku zorganizowano też imprezę w Nýrsko - Tattoo From West Bohemia. Dostałem zaproszenie, ale nie pasował mi termin, więc nie dotarłem tam.

Jak oceniasz poziom praskiejkonwencji?- Konwencja nie jest zła, choć jej poziom stoi raczej w miejscu. Impreza nie rozwija się. Choć była jedna bardzo fajna edycja, kiedy do Pragi przyjechał Giger. To było

Tattoo & HotrodShow, Gleisdorf

Luck

y D

iam

ond

Ric

h i L

ibor

, Med

iola

n

Teri,

Nic

k, J

ack,

Dav

id, M

ilosc

h i L

ibor

, Pra

ga

TATTOOFEST 36

Page 37: TF # 15,  July 2008

TCzy widzisz jakieś różnice w tatuażu czeskim i polskim?- W naszym kraju wszystko rozwija się po-dobnie jak w Polsce. Ale widać też pew-ne różnice. U nas jest więcej biomechani-ki, u was z kolei więcej dużych kolorowych wzorów w komiksowym stylu. Zauważam to na polskich konwencjach. Widzę tu całe ręce wytatuowane w tym właśnie stylu. Wydaje mi się, że w Czechach nadal jest więcej tatuaży czarno-białych niż koloro-wych. U was jest chyba na odwrót.

Jak oceniasz polską scenę tatuażu?- Polski tatuaż jest na bardzo dobrym po-ziomie. Macie bardzo dobrych artystów, np. Leńu, Gonzo, Arek ze studia Jokers czy Kamil Mocet. Z kolei Tattoofest uważam za udaną imprezę. Przyjechali dobrzy artyści, powstają ciekawe prace, jest świetna orga-nizacja i fajny program. Jak na trzecią edy-cję, impreza wypada naprawdę niesamo-wicie. Np. w Opavie, mieście chyba zbli-żonym wielkością do Krakowa, na trzeciej edycji festiwalu były dobre studia, ale nie-stety frekwencja nie dopisała.

A widzisz jakieś minusy na tegorocz-nym Tattoofeście?- Za mało miejsca w przejściu pomiędzy boksami. Poza tym jest strasznie gorąco. Na dole jest jeszcze ok, ale na pietrze nie da się wytrzymać, szczególnie przy sce-nie. Poza tym nie widzę w tej imprezie in-nych większych niedociągnięć organiza-cyjnych..

Tatuaż wschodni coraz bardziej się roz-wija. Zachód zaczyna nas dostrzegać i doceniać. Już dogoniliśmy zachód czy nadal go gonimy?- Uważam, że jeszcze nam trochę do za-chodu brakuje. Tam jest dużo ludzi, którzy mają po 40 lat lub więcej i są wytatuowani. Nikt nie widzi w tym problemu. Nikomu to nie przeszkadza.Ale jeśli chodzi o jakość wykonywanych wzorów, myślę, że jest podobnie. Tak jak w Polsce czy Czechach są dobre i złe stu-dia, tak samo jest w Niemczech czy Anglii.

Problem widzę w czym innym: ludzie we wschodniej części Europy nadal nie potra-fią odróżnić dobrego tatuażu od kiepskie-go. Są ludzie, którzy nie znają się na ta-tuażu, po prostu chcą coś na sobie mieć. Przeglądają katalogi i myślą, że ta różycz-ka czy skorpion to świetny wzór. A wcale tak nie jest. Potem za rok czy dwa zdają sobie z tego sprawę i muszą to zakrywać czymś nowym. Dobrze by było, jakby lu-dzie bardziej myśleli nad tym, co chcą so-bie wytatuować, aby chcieli i mogli się ko-goś doradzić. I tu dużo zależy od samych tatuatorów. Muszą rozmawiać z klientami i w jakiś sposób ich edukować.

Jakie masz plany na przyszłość związa-ne ze swoją gazetą?- Myślę nad zwiększeniem stron w gaze-cie. Materiałów mam tak duży zapas, że miałbym z czego zrobić grubszy maga-zyn. Ale teraz bardziej pracuję nad „Tattoo Index” - zbiorem tatuaży prezentującym same wzory pogrupowane w dane katego-rie, np. portret, oldschool, tribal itp. Nie ma tam żadnych wywiadów, relacji czy opisów. Tylko tatuaże. Wybieram najlepsze prace, które dostaję. Wydałem już dwa egzem-plarze tej publikacji i myślę o tym, żeby robić to dalej. Mam plan, żeby „Tattoo In-dex” wychodził co dwa miesiące na zmia-nę z magazynem „Tetovani”.

Rozmawiała Kaśka

Tattoo Art Magazine „Tetovani”www.tetovani.com

Libo

r i Is

obel

Var

ley,

Ber

lín

Pau

l Boo

th i

Libo

r, B

erlín

ElaineDavidson,Berlín

Page 38: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 38

Page 39: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 39

Page 40: TF # 15,  July 2008

Trzymacie w ręku piętna-sty numer „TattooFestu”.

W każdym z magazynów mo-gliście przeczytać relację przy-najmniej z jednej konwencji, którą odwiedziliśmy jako re-dakcja. Niektóre imprezy, jak ta, którą wam w skrócie poni-żej opiszę, odwiedzamy już ko-lejny raz.

W takich chwilach na-chodzi mnie re-

fleksja, co tak naprawdę mam wam opowiedzieć, żeby nie za-nudzić. Czy znowu mam napi-sać, jak było wspaniale lub wy-gładzonymi zdaniami starać się dać do zrozumienia, że opisy-wana konwencja jest nie warta odwiedzenia? Tym razem jest o wiele prościej, bo nie sama impreza stała się głównym punktem wyjazdu, a ludzie, któ-rzy z nami na nią pojechali.

Ale po kolei. Musimy cof-nąć się o rok, do maja

2007 roku, kiedy „TattooFest” po raz pierwszy pojawił się w Pradze. Postanowiliśmy wte-dy zorganizować wyjazd dla nieco większej ilości osób. Po-czątkowo deklarowało się je-chać z nami blisko pięćdziesiąt osób, by w ostatniej chwili wy-cofać się. Ostatecznie do sto-licy Czech pojechaliśmy w po-nad trzydzieści osób, co i tak należało uznać za duży sukces.

W tym roku, bogatsi o doświad-czenia, chcieliśmy pobić ten re-kord i pokazać, jak Polacy po-trafią się bawić. Zamieściliśmy ogłoszenia na stronach i fo-rach internetowych, podzwoni-liśmy po zaprzyjaźnionych stu-diach, poinformowaliśmy znajo-mych. Efekt? 94 osoby, dwa au-tokary i lista rezerwowa! Dla ta-kich chwil warto żyć. Na jednym wyjeździe swoich reprezentan-tów miały studia Agama z Wro-cławia, Alien z Dąbrowy Górni-

TATTOOFEST 40

Daveeei Marzena

- kończenie najbardziej

crazy tatuażu z sobotnich

konkursów

BartekJokersTattoo

Paweł3rd Eye

Tattoo

Page 41: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 41

czej, Body Art Factory z Radomia, Graff Tattoo z Krakowa, Juniorink z Warszawy, Kult z Krakowa, Sau-ron z Rudy Śląskiej, Tattoo Vitt ze Stargardu Szczecińskiego, Ultra Tattoo z Wrocławia oraz indywi-dualne osoby! Co wy na to? Nie-możliwe, że razem pojechali i nie skończyło się to nieprzyjemnymi incydentami, kłótniami, wylewny-mi żalami? Otóż wręcz przeciw-nie! Trzy dni wyjazdu to pełna in-tegracja przy kuflach ze złoci-stym napojem, wspólnych space-rach i biesiadach na praskiej sta-

rówce. Plus wiele rozmów i żar-tów we wręcz rodzinnej atmos-ferze! Na drugi plan zeszła odle-gła lokalizacja hostelu (w pobliżu znalazł się sklep, w piątkowy wie-czór opanowany przez nas pun-kowy klub, a w sobotnią noc miej-scowa dyskoteka), a nawet sama konwencja. Owszem, prawie każ-dy z uczestników naszej eskapa-dy odwiedził ją chociaż na chwi-lę, jednak różnorodność atrak-cji, a raczej ich brak, nie pozwa-lał na spędzenie na niej większej ilości czasu.

Jak już jestem przy konwen-cji, to może parę słów i na jej

temat. To była dziesiąta edycja i spodziewałem się wyjątkowej oprawy wydarzenia. Niestety za-wiodłem się zarówno ja, jak i jej uczestnicy. Scenariusz konwencji taki sam jak co roku, wyjątkowo nieciekawy freak show ze sztucz-ną krwią i numerami z horrorów z lat sześćdziesiątych, koncert rockowy czy trwająca w nieskoń-czoność licytacja deskorolek ma-lowanych przez tatuatorów. Pra-ską konwencję ratuje w tym mo-mencie jedynie to, że jest to największa tego typu impreza w Czechach i to tutaj gromadzą się wszystkie najlepsze czeskie i słowackie studia. A że poziom powstających w nich prac jest na-prawdę wysoki, jest na co popa-trzeć. Tym razem pojawiły się tra-dycyjnie i polskie studia tatuażu, które wykupiły boksy na festiwa-lu: 3rd Eye z Grudziądza, Graff Tattoo z Krakowa, Kult z Kra-kowa i Tattoo Jokers z Ostrowa Wielkopolskiego. Pojawiły się tra-dycyjnie i tradycyjnie zgarnęły kil-ka atrakcyjnych nagród!

Page 42: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 42

Dav

id -

Our

Fut

ure

- Brn

o - C

zech

y

Paw

eł -

3rd

Eye

- G

rudz

iądz

- P

olsk

a - 2

mie

jsce

w k

ateg

oria

ch L

arge

i A

sia

(nd.

)

Pet

er B

obek

- Tr

ibo

- Pra

ga -

Cze

chy

Mar

ko -

Blo

ody

Blu

e - P

raga

- C

zech

y

Dav

id -

Our

Fut

ure

- Brn

o - C

zech

y - 1

mie

jsce

w k

ateg

orii

Bio

mec

hani

c (n

d.)

One

Lov

e Ta

ttoo

- Pra

ga -

Cze

chy

Tyna

- Fr

eiha

nd -

Ost

raw

a -

Cze

chy

Kon

vick

a - A

dren

alin

Tat

too

- Pra

ga -

Cze

chy

Page 43: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 43

Tutaj warto zatrzymać się przy samych konkursach,

a raczej zasadach uczestnic-twa. Ciekawostką jest uznawa-nie tatuaży za wykonane na kon-wencji, jeżeli zostaną chociażby w niewielkiej części dokończo-ne lub tylko poprawione. Dzię-ki temu do konkursów stają pra-ce widziane już na poprzednich edycjach imprezy i nasuwa się skojarzenie z odgrzewanymi ko-tletami... Inną, niespotykaną rze-czą była powtarzalność kategorii. W sobotę do wszystkich można było wystawić prace wygojone, w niedzielę do tych samych kate-gorii jedynie te uznane za wyko-nane podczas festiwalu.

W tej relacji więcej nie ma sensu pisać. Na

tego rodzaju wyjeździe musi-cie się po prostu kiedyś znaleźć. W naszych planach jest zorgani-zowanie w grudniu wyjazdu do Berlina. Mamy nadzieję, że poje-dziemy tam w równie doborowym towarzystwie jak do Pragi. Sama konwencja, na o wiele wyższym poziomie niż praska, doda wy-jazdowi wyjątkowego smaczku, a nawiązane kontakty w berliń-skim światku undergroundowej Polonii pozwolą zorganizować kilka wyjątkowych atrakcji.

Na koniec chciałbym po-dziękować wszystkim

uczestnikom naszego wyjaz-du za wyrozumiałość i dyscypli-nę podczas drogi, kierowcom za odwagę i stalowe nerwy, Prze-mkowi, który był odpowiedzialny za organizację oraz Oli za pomoc podczas całego wyjazdu.

Narodzenie TattooFest Family stało się faktem!

Radek

Page 44: TF # 15,  July 2008

Dav

id -

Our

Fut

ure

- Brn

o - C

zech

y

Zhivko - Bloody Blue - Praga - Czechy

Beku

s - A

rt St

yle

- Cze

chy

- 1 m

iejs

ce w

kat

egor

i Mos

t Cra

zy (n

d.)

Exi -

Tat

too

Dra

gon

- Brn

o - C

zech

y

Dav

id -

Oct

opus

- 1

mie

jsce

w k

ateg

orii

Bla

ck a

nd W

hite

(nd.

)

Dan

iel D

ubay

- R

asca

l - S

łow

acja

Bloody Blue - Praga - Czechy

TATTOOFEST 44

Page 45: TF # 15,  July 2008

Naj

mło

dszy

tatu

ator

kon

wen

cji…

…gr

upa

mod

eli…

…sz

kic

…je

go p

ierw

szy

tatu

aż…

Marko - Bloody Blue - Praga - Czechy

Ivo - Bloody Blue - Praga - Czechy

Bara

- Ts

unam

i - C

zech

y

- 1 m

iejs

ce w

kat

egor

ii In

divi

dual

(nd.

)

TATTOOFEST 45

Page 46: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 46

Page 47: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 47TATTOOFEST 29

Page 48: TF # 15,  July 2008

Z POCHODZENIA ZIELONOGÓRZANIN, Z

WYKSZTAŁCENIA FILOZOF. GRA W KAPE-

LI WITCHMASTER (OLD SCHOOL METAL), A

TAKŻE BIERZE UDZIAŁ W PROJEKTACH SPOD

ZNAKU INDUSTRIAL/NOISE, POWERNOISE.

DZIEWIĘĆ LAT TATUUJE PROFESJONALNIE W

SWOIM STUDIO PAIN DIVINE. ALE CO NAS

NAJBARDZIEJ W TYM ARTYKULE INTERESUJE:

OD DWÓCH LAT MALUJE OLEJAMI. WYSTA-

WIAŁ SWOJE PRACE W 2007 W PARYŻU I W

2008 W BRIGHTON. W NAJBLIŻSZYM CZASIE

BĘDZIE MIAŁ WYSTAWY W LONDYNIE, GDZIE

MIESZKA OBECNIE Z RODZINĄ, NA CHELSEA

I W CROYDON. MA RÓWNIEŻ NADZIEJĘ NA

PREZENTACJĘ SWOICH PRAC W ZIELONEJ

GÓRZE. PRZECZYTAJCIE, CO MA DO POWIE-

DZENIA O SOBIE I SWOJEJ PRACY.

ali

TATTOOFEST 48

Page 49: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 49

Page 50: TF # 15,  July 2008

PRACAPracuję głównie z

żywymi modelami lub ze zdjęciami. Niekiedy używam zdjęć moich znajomych i przyjaciół z różnego rodzaju wy-stępów. To, co widać na obrazach, nie jest fikcją. To są rzeczywi-ste sytuacje. Stąd rów-nież bierze się pomysł obrazowania cierpie-nia dla samej sztuki. Przez wieki ulubionym motywem sztuki było obrazowanie cierpie-nia świętych, mające przybliżyć delikwen-ta do Boga. Tu mamy do czynienia z sytu-acją odwrotną. Środek stał się celem. Stąd tytuł projektu - Mo-dern Images of Saints - współczesne obrazy świętych. Nie należy tego tytułu traktować dosłownie.

POMYSŁYPrzychodzą same.

Czasami są to po pro-stu jakieś wizualne formy, a czasami mają one jakieś symbolicz-ne odniesienia, jakąś mętną treść, która do-piero krystalizuje się w trakcie pracy. Ogól-nie inspiruje mnie cia-ło, człowiek jako isto-ta zniewolona pierwot-nymi instynktami, jego bezosobowość, izo-lacja. Użycie motywu seksualności i nago-ści zamiast przybliżać widza, kreuje jeszcze większy dystans. Po-dobnie ma się rzecz np. z narzędziami chi-rurgicznymi, sprzętem medycznym użytym raczej jako fetysz niż jako narzędzie ratują-ce życie.

TATTOOFEST 50

Page 51: TF # 15,  July 2008

Moje malarstwo jest zakorzenione w koncepcji transgresji, przekroczenia granicy, tabu. Transgresja nie znosi zakazu. Nie ne-guje go, a jedynie defi-niuje i dopełnia. To do-tyczy tematów obec-nych w tych obrazach, czyli erotyzmu, prze-mocy czy śmierci.

WYSTAWYPrzestrzenie, w któ-

rych pokazuję swo-je prace, to nie ko-mercyjne galerie, ale bardziej alternatyw-ne miejsca, przyjazne nieznanym twórcom, których nie stać na za-płacenie 6000 funtów na tydzień.

INSPIRACJEArtyści, których bar-

dzo sobie cenię i któ-rzy w jakiś sposób na mnie wpłynęli, to Gottfried Helnwein, J.P.Witkin, Saturno Butto, F. Bacon, Odd Nerdrum. To raczej po-nura i mroczna sztuka, ale taką właśnie lubię. Te dzieła coś wyraża-ją, wywierają jakieś wrażenie na odbior-cy, bez znaczenia czy negatywne, czy pozy-tywne. Najgorsza jest

taka „sztuka”, która w ogóle nie wywołuje re-akcji. Można ją kupić np. w sklepach me-blowych.

TATUAŻMalarstwo daje mi

sporo inspiracji i po-mysłów, które wyko-rzystuję w tatuażu. Malowanie w kolorach otworzyło mi oczy na wiele aspektów ta-tuowania, z których wcześniej nie zdawa-łem sobie sprawy. My-ślę, że podstawą roz-woju jest ciągle pra-cować i ulepszać swój styl oraz warsztat. Bez tego popadasz w re-gres i autoplagiat.

www.kalitattoo.com (tatu)

www.wlodarski.tk(oleje)

TATTOOFEST 51

Page 52: TF # 15,  July 2008

Chciała studiować sztukę, ale uni-wersytet nie dał jej szansy. Chwy-tała się więc in-nych studiów i in-nych zajęć. Czu-ła jednak, że to nie to. Wtedy od-nalazła tatuaż. Za-czynała jako pra-cownik studia, po-tem została jego właścicielką. Te-raz terminy do ta-tuatorki trzeba re-zerwować z mini-mum rocznym wy-przedzeniem. Ma bardzo mało wol-nego czasu, a jak już go znajdu-je, wsiada na mo-tor i rusza z przy-jaciółmi przed sie-bie. Przedstawia-my Nico z berliń-skiego studia All Style Tattoo.

TATTOOFEST 52

mis

s N

ico

Page 53: TF # 15,  July 2008

Sztuka fascynowała ją od zawsze. Tym bardziej poczu-ła się rozczarowana, kiedy nie udało jej się dostać na sztukę na uniwersytecie. Postanowi-ła więc studiować co innego. Na uczelni spędziła półtora roku. W celach zarobkowych robiła rzeczy, które pozwala-ły jej na niezależność: prace dekoracyjne, elektryczne czy renowacyjne. - Czułam jed-nak, że nie jest to to, czemu chciałam się w życiu poświę-cić. W międzyczasie spróbo-wałam z tatuażem. Kiedy ro-biłam pierwszy wzór, byłam bardzo zdenerwowana. To była mała głowa diabła. Z po-wodu trzęsących się rąk, nie wyszedł zbyt dobry. Ale po-nieważ były to same kontury, myślę, że właściciel tego tatu-ażu mógł go później łatwo za-kryć. Już drugi tatuaż poszedł mi lepiej. To była głowa po-twora na ramieniu starszego gościa - opowiada Nico.

Po zrobieniu drugiego wzo-ru doszli z przyjacielem do wniosku, że tatuowanie to świetny sposób na tworze-

nie sztuki, a przy okazji rów-nież na zarobienie pieniędzy. Kupili więc pierwszy sprzęt gdzieś w zachodnich Niem-czech. Nico: - W tym czasie trudno było zdobyć maszynkę - trzeba było mieć znajomo-ści. Przez pierwsze trzy mie-siące uczył mnie Patrik Leen. Pokazywał, jak używać ma-szynki, lutować igły i praco-wać ze skórą.

JAK PRACOWNIK STAŁ SIĘ WŁAŚCICIELEM

W 1993 roku Nico zaczę-ła pracować w studiu All Sty-le Tattoo, założonym w 1991 roku przez Roberta i Spense-ra. To było pierwsze studio ta-tuażu we wschodnim Berlinie, gdzie przed runięciem muru tatuowanie było zabronio-ne. Robert uznał, że nazwa All Style Tattoo będzie naj-lepszym sposobem na okre-ślenie, jakie tatuaże wykonu-je się w studiu. - To był rodzaj odschoolowego studia: ciem-ne, tajemnicze, pełne mrocz-nych ludzi kręcących się wo-kół - wspomina tatuatorka.

Jednocześnie pracowała przez jakiś czas w Tatau Ob-scur w Berlinie. Nico: - W stu-diu pracowali bardzo dobrzy artyści, dlatego chciałam tatu-ować również tam. Tatau Ob-scur było bardzo specyficz-ne: przyjacielskie, artystyczne i unikatowe. Również klienci różnili się od tych, którzy przy-chodzili do All Style. W Tatau

Obscur ludzie robili sobie wię-cej wzorów artystycznych.

Tatuatorka nie rezygnowa-ła jednak z pracy w All Style. W 2003 roku kupiła studio od Roberta.

- Zamieniliśmy się z Rober-tem miejscami. Teraz ja je-stem właścicielką, a on pra-cownikiem. Zostawiłam sta-rą nazwę, ponieważ mnó-stwo osób zna to miejsce wła-śnie z tej nazwy. Ale zmieni-łam jego klimat. Stało się ja-sne i przyjacielskie, z obraza-mi na ścianach - mówi.

W studiu pracuje obecnie pięć osób. Nico i Marcus ta-tuują codziennie. Robert pra-cuje trzy dni w tygodniu, a Sa-scha po tygodniu w każdym miesiącu. Jest jeszcze Nad-ine, która umawia ludzi na se-sje, doradza i pomaga klien-tom wybrać wzory.

Właścicielka studia dąży do tego, aby w All Style pracowa-ło też gościnnie jak najwięcej świetnych tatuatorów.

NIEMKA W AMERYCEKilka lat po przejęciu All Sty-

le Tattoo Nico poznała Bruce-’a Barta z Irezumi Tattoo, Ford Lauderdale, Pompano i Wo-odstock na Trinidad. Zaprosił ją do pracy w jednym ze swo-ich studiów.

Przez kilka tygodni ni-miecka tatuatorka pracowa-ła w amerykańskim studiu Pompano. - Było inaczej niż w Niemczech: praca za zmia-ny była dla mnie nowością. Ale artyści ze studia byli do

TATTOOFEST 53

mis

s N

ico

Page 54: TF # 15,  July 2008

mnie bardzo przyjaźnie na-stawieni, a miejsce czyste i sterylne. Tylko klimatyzacja doprowadzała mnie do szału! - wspomina Nico. - Również w czasie mojej podróży po Australii pracowałam po tro-chu w różnych miejscach, ale to były pojedyncze dni. Tam-tejsze studia były bardzo po-dobne do studiów amerykań-skich - dodaje.

Artystka ceni sobie również wyjazdy i tatuowanie na kon-wencjach, a przede wszyst-kim możliwość spotkania i wymiany doświadczeń z in-nymi tatuatorami oraz z klien-tami spoza Berlina, których Nico ma coraz więcej.

LUBIĘ MIEĆSWOBODĘ...

Tatuatorka lubi robić ta-tuaże w różnych stylach. O swoich preferencjach mówi: - Najważniejsza jest dla mnie trudność w wyko-naniu, unikatowość wzoru i kolor. Tatuaż powinien być na tyle duży, aby było wy-raźnie widać wszystkie deta-le. Lubię mieć też swobodę w myśleniu nad wzorem tak, aby dokładnie wpasował się w dane miejsce na ciele. Za-wsze staram się dołożyć coś do siebie do przyniesionego przez klienta wzoru, aby był niepowtarzalny. Robię wzo-ry realistyczne, ale również abstrakcyjne, proste jak też takie pełne detali. Preferuje kolor niż tatuaże czarno-bia-łe. Robię dużo kobiecych wzorów - subtelnych, delikat-nych, z dużą ilością szczegó-łów i jasnych kolorów. Ale wy-konuję też sporo prac w sty-lu euroazjatyckim - coś na kształt mieszania stylu azja-tyckiego z realizmem i fanta-sy. Nie ma dla mnie znacze-nia kogo tatuuję, byle ta oso-ba nie była pijana ani na dra-gach. Powinna też nie mieć zbyt opalonej skóry i przede wszystkim być przyjacielska. Ale największą satysfakcję sprawia mi klient, który obda-rza mnie zaufaniem i pozwa-la robić tatuaż według moje-go uznania.

Tatuatorka podkreśla, że wpływ na jej pracę mają wszyscy artyści lepsi od niej i ci, których styl najbardziej robi na niej wrażenie. Jako artystów, których podziwia, wymienia m.in. Roberta Her-nandeza i Mike’a de Vries. Ale zauważa też, że spo-ro dobrych tatuatorów po-chodzi ze wschodniej Euro-py i Rosji.

TATTOOFEST 54

mis

s N

ico

Page 55: TF # 15,  July 2008

O TATUAŻU, SZTUCE I SWOICH PASJACH

- Niektórzy z nas są artysta-mi, a niektórzy po prostu tatu-atorami. Tatuaż staje się czę-ścią społeczeństwa i kultury popularnej. Można zobaczyć go w filmach i reklamach. Te-raz o wiele więcej osób z róż-nych społeczności ma tatu-aże. I odnoszę wrażenie, że klienci podchodzą do tatu-owania się bardziej serio niż kiedyś. Dla mnie jest to sztu-ka. Niestety oprócz tatuażu nie mam czasu na uprawianie innego rodzaju sztuki. Szko-da, choć i tak jestem dum-na, że odniosłam sukces i je-stem tatuatorką-artystką. Ter-miny u mnie są zajęte na rok, dwa lata wcześniej. To utrud-nia planowanie swojego życia prywatnego, ale daje satysfak-cję, że ludzie doceniają moją pracę. Straciłam jedynie nieco swojej wolności i spontanicz-ności... - mówi Nico.

Jeśli znajduje trochę wolne-go czasu, lubi malować akry-lami na płótnie. Poza tym jeź-dzi motocyklem Moto Guzzi LM3, na krótkie wypady lub na dłuższe wycieczki w Alpy lub w gdzieś w Europę.

Plany na przyszłość? - Chcę zwiedzać świat i podróżować oraz cały czas doskonalić swój tatuatorski warsztat, być coraz lepsza w tym, co robię. Nie zamierzam przestawać się uczyć. A w dalszej przy-szłości chciałabym mniej pra-cować i mieć duży ogród, któ-ry mogłabym sama zaprojek-tować. Coś w stylu ogrodu ja-pońskiego... Kaśka

ALL STYLE TATTOOSimplonstraße 59

10245 Berlinwww.allstyle-tattoo.de

TATTOOFEST 55

Rob

ert

Rob

ert

Sasc

ha

Sasc

ha

Mar

cus

Mar

cus

Mar

cus

Page 56: TF # 15,  July 2008

Grają od 14 lat. Popu-larność na scenie zdoby-li dzięki regularnym tra-som koncertowym po całym świecie. Na ich koncerty przychodzi tyle osób, że kluby wypełniają się po brzegi. Członkowie Igni-te żyją w ciągłej trasie, ale dają fanom to, czego ci od nich oczekują. Czę-sto przyjeżdżają również do Polski, ceniąc sobie naszą publikę. Podczas ostatniej europejskiej

trasy odwiedzili Warszawę i Kraków. Przed koncertem w krakowskim Lochness po-stanowiłam zapytać woka-listę m.in. o to, jak da się łączyć ciągłe wyjazdy na koncerty z życiem pry-watnym. Zoli Téglás spe-cjalnie dla czytelników

“TattooFestu” opowiedział nam też o zaangażowanych tekstach Ignite, o prze-

słaniu kierowanym dofanów, o swoich tatuażach

i scenie tatuażuw Kalifornii.

Koncert w Krakowie

Zatłoczony Lochness

TATTOOFEST 56

Page 57: TF # 15,  July 2008

Wszystko zaczęło się w 1994 w hrabstwie Orange w Kalifornii. Wtedy to została powołana do życia kolejna kapela wykonują-ca muzykę hardcore/punk. Igni-te szybko jednak przestał być ze-społem jednym z wielu. Prawie od razu zaczęli dawać koncer-ty, a kilka miesięcy później wy-dali pierwszą płytę “Scarred For Life” (1994). Trzy pierwsze lata były wyjątkowo płodne w historii zespołu - nagrali aż siedem płyt. 1995 rok przyniósł trzy krążki: “In My Time”, “Call On My Brothers” i “Family” (zawieraja te same na-grania co “Call On My Brothers”), a 1996 - “Straight Ahead” (zawie-ra “In My Time” i pierwsze pięć piosenek z “Scarred For Life), “Past Our Means” oraz split z Go-od Riddance. W 2007 roku muzy-cy z Ignite postanowili połączyć siły z kapelą - X-Acto. Wspólnie nagrana przez nich płyta zawiera pierwsze cztery kawałki z “In My Time” oraz demo “Ash Return”. Jednak największe uznanie nie

tylko na scenie hc/punk ale też ko-mercyjne przyniósł im album “A Pla-ce Called Home” z 2000 roku. Rów-nież w 2000 r. wydali reedycję pły-ty sprzed pięciu lat “Call On My Bro-thers”. Dwa lata temu wydali swój ostatni album “Our Darkest Days”. Kawałki Ignite można znaleźć rów-nież na kilku składankach, m.in. na “Guilty By Association” (1995), “Against The Stream” (1996), “Punk vs. Ska: Round 2” (1997), “As The Sun Sets” (1999), “Revelation Re-cords 100” (2002) czy “Our Impact Will Be Felt” (2007).

Ignite grają już 14 lat, bardzo dużo koncertują, a ich gigi cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Nic dziwnego. Ich muzyka to połą-czenie melancholijnego wokalu i ży-wiołowej muzyki. Trafia do serc słu-chaczy, którym udziela się pozytyw-na energia płynąca ze sceny. Dzię-ki temu granica miedzy zespołem a publiką wydaje się nie istnieć. Mimo iż Ignite gra muzykę łatwą i przyjemną dla słuchaczy, nie sko-mercjalizował się. Dodatkowo, dla Ignite świetna muzyka i dobra za-bawa to nie wszystko. Nie byłoby

Arc

hiw

um C

entu

ry M

edia

Przed koncertemw Lochness

w trakcie wywiadudla „TattooFestu”

TATTOOFEST 57

Page 58: TF # 15,  July 2008

mie to nie wiem, czy mieliśmy okazję zagrać gdzieś jeszcze. Nic nie przychodzi mi do głowy. Ale muszę przyznać, że mia-łem dziś okazję pokręcić się po okolicy i uważam, że Kraków to naprawdę piękne miasto.

A co sądzisz o naszej pol-skiej publiczności?- Bardzo lubię tutaj grać. Za-wsze dobrze się bawię, gra-jąc dla waszych ziomków. No i bardzo podobają mi się Polki. Piękne kobiety!

Gracie tysiące koncertów. Cały czas jesteście w trasie. Jak łączycie to z codziennym prywatnym życiem?

- Po prostu nie mamy dziew-czyn. Ja np. mam tylko psa, którym, kiedy mnie nie ma, zaj-mują się moi rodzice. Jest bar-dzo ciężko połączyć trasy z ży-ciem prywatnym. Dużo ko-biet kręci się wokół nas, ale na stałe żadna nie daje rady. Moja ostatnia dziewczyna ode-szła po paru tygodniach, bo nie mogła znieść mojego trybu ży-cia. Co do przyjaciół też nie jest różowo. Każdy ma swoje co-dzienne życie i jest naprawdę mało czasu, aby móc utrzymy-wać z kimś regularnie kontakt.

Skoro jest tak ciężko, czy w związku z tym nie myślisz czasem, aby skończyć z cią-głymi trasami?

- Nie ma takiej opcji! Na pew-no chciałbym mieć kiedyś żonę i dom, ale nie chcę porzucać swoich spraw i pasji.

Czy Ignite był pierwszą kape-lą, w której grałeś?

- Wcześniej udzielałem się w paru zespołach. Ale to Ignite zawsze był i jest najważniejszy.

Teraz robisz jeszcze coś na boku...

- Mam poboczny, akustyczny projekt Zoli Band. Realizuję tam swoje artystyczne pomysły, na które w Ignite nie ma miejsca. Dodatkowo prawie rok wspiera-łem szeregi Misfits oraz śpiewa-łem gościnnie na płytach Motor-head czy Pennywise.

Ignite pochodzi z hrabstwa Orange, miejsca mocno zwią-zanego z rozrywką. Umiesz-czane są tam akcje wielu fil-mów i seriali. Tam też swoje początki miał np. zespół Of-fspring. Czy to miejsce ma ja-kiś wpływ na waszą muzykę?

- W hrabstwie Orange po-wstało wiele dobrych kapel: Social Distortion, Pennywise, Offspring, Circle of Jerks czy Blackflag. To jest miejsce szcze-gólne: plaża, słońce, ocean. Prawie każdy, kto tam mieszka, jest surferem. Na pewno ten kli-mat ma jakiś wpływ na muzykę, która tam powstaje...

Uważasz, że dzisiejsza sce-na rockowa jest przeludnio-na i aby przetrwać trzeba zo-stać zauważonym i zapamię-tanym. Co robicie, aby to osiągnąć?

- Koncentrujemy się głównie na tekstach, które są dla nas bardzo ważne. Dlatego nie wy-dajemy płyt taśmowo, co rok, jak niektóre kapele. Zwracamy też dużą uwagę na melodyj-ność, bo wyjść na scenę i wy-drzeć japę potrafi każdy. Chce-my, aby słuchacze nas rozumie-li, wiedzieli, co mamy do powie-dzenia.

Jak wygląda kalifornijska sce-na hc/punk? Jest tak samo silna jak scena bostońska czy nowojorska?

- U nas w Kalifornii, w mia-stach takich jak Los Angeles, San Francisco czy San Diego jest bardzo ciekawie. Scena ma się dobrze i jest zróżnicowana. Jednak silniejsze i mocniejsze jest zdecydowanie wschodzie wybrzeże.

Kiedy rozmawiałam ostat-nio ze Stigmą, kazał przeka-zać wam, że was kocha. Kum-plujecie się jeszcze z jakimiś ekipami ze wschodniego wy-brzeża?

- Jasne! Mamy tam również sporo fanów. Lubimy tam grać z naszymi przyjaciółmi, np. z Sick Of It All, Agnostic Front

czy Dropkick Murphys. Podoba nam się właśnie to, że oni gra-ją inaczej niż my. Dzięki temu wspólne koncerty są urozma-icone i bardzo ciekawe.

Podczas zeszłorocznego Per-sistance Tour w Dreźnie mó-wiłeś, że scena to nie jest miejsce na walkę. Co sądzisz o przemocy na koncertach?

- Przemoc wszystko psuje. Kapele dają z siebie na scenie bardzo wiele. I kiedy widzi się ludzi, którzy zamiast dobrze się bawić, biją się gdzieś w kącie, to ręce opadają...

Śpiewacie o polityce, dyskry-minacji, ekologii... Jaka jest główna myśl, którą chcecie przekazać swoim fanom?

- Chcemy nauczyć ludzi, aby szanowali siebie i innych. Nisz-cząc ziemię, działamy na wła-sną szkodę. Pieniądze są waż-ne, ale nie najważniejsze.

Jesteście zespołem z zaan-gażowanym przekazem. Śpie-wacie o ważnych dla was sprawach. A co sądzisz o ze-społach ze sceny, które odci-nają się od polityki i innych problemów współczesnego świata?

- Wszystko zależy od podej-ścia. Co kto woli... Są tacy, co wolą się w muzyce tylko ba-wić. Wiele osób nie lubi nas właśnie za nasze teksty i prze-słanie. Próbujemy wytykać błę-dy i zmuszać do myślenia, a ła-twiej jest przecież udawać, że wszystko jest super.

Działacie nie tylko poprzez waszą muzykę. Wspieracie też finansowo niektóre orga-nizacje.- Tak, rzeczywiście. Sporo tego jest – i organizacji ekologicz-nych, i charytatywnych. Uda-je nam się na tym polu całkiem nieźle działać.

Dużo podróżujecie, więc ma-cie możliwość porównania, jak wygląda podejście do ekologii w USA, a jak np. w Polsce?

- Nie ma wielu różnic, ale wy-daje mi się, że np. u was marnu-je się dużo wody i brakuje pew-nych regulacji prawnych, które wspierałyby ekologiczne podej-ście do życia

W Polsce jest głośno o Bushu i tarczy antyrakietowej. Co sądzisz o działaniach amery-kańskiej władzy?

- Na szczęście jeszcze parę miesięcy i będziemy mieć tego kretyna z głowy. Mam nadzie-ję, że nowy prezydent i nowa władza będą lepiej sprawować swoje powinności.

zespołu bez specyficznych, za-angażowanych tekstów. Więk-szość kawałków ma podłoże społeczne lub polityczne, któ-re edukują słuchacza i zmu-szają go do myślenia. Poza tym muzycy aktywnie wspiera-ją i wspomagają finansowo or-ganizacje ekologiczne i chary-tatywne.Ignite od 14 lat wciąż pozosta-je marką samą w sobie. Stał się zespołem niemalże kultowym.Poniżej oddaję do Waszych rąk wywiad z jego wokalistą, Zoli Téglásem.

Lubicie trasy koncertowe po Europie? Gdzie wolicie grać: w Europie czy w Stanach?

Zoli: Wolę zdecydowanie Europę. W USA są duże od-ległości do pokonania między jednym miejscem a drugim. Sama podróż bardzo męczy. W Europie jest pod tym wzglę-dem lepiej. Poza tym ludzie są bardziej emocjonalni, na kon-certach bawi się bardzo dużo osób. Na gigi wpadają nie tyl-ko fani hardcora, ale też meta-le czy fani techno. To jest chy-ba główna różnica między na-szą publiką w Europie a USA.

Macie jakieś ulubione kra-je w Europie do grania kon-certów?

- Jest ich sporo, ale chyba najbardziej lubimy grać na Wę-grzech, w Polsce i w Bułgarii.

A jeśli w Polsce, to gdzie?- Na pewno Kraków i War-

szawa, które obejmuje rów-nież nasza obecna trasa. W su-

Nasz rozmówca z magazynem

TATTOOFEST 58

Page 59: TF # 15,  July 2008

Ostatnia płyta została wydana przez Abacusa. Czemu zdecy-dowaliście się na nową wy-twórnię?

- Ciągle nagrywamy w Cen-tury Media. Abacus to część tej wytwórni, tyle że w Stanach jest ona kojarzona głównie z meta-lową sceną. Abacus został więc stworzony jako oddział, aby za-jąć się kapelami hc/punk.

Wiele amerykańskich maga-zynów i stron internetowych uznało wasz ostatni album za najlepszy krążek 2006 roku. Jak oceniasz tę płytę?

- Jesteśmy z niej bardzo za-dowoleni. Włożyliśmy wiele pra-cy, aby ją nagrać. Z reguły swo-je ostatnie albumy uważa się za najlepsze, bo to zawsze jakaś nowość.

W punkowym i hardcorowym stylu życia bardzo ważne są tatuaże. Większość amery-kańskich kapel ze sceny jest mocno wytatuowana. Ignite bardzo się odróżnia na tym polu. Jakie macie podejście do tatuaży?

- Osobiście lubię tatuaże i mam ich sporo. Ale tatuaż musi dla mnie coś znaczyć, a nie tyl-ko ładnie wyglądać. Mam np. na plecach flagę Węgier, bo jestem Węgrem z pochodzenia. Mam też wytatuowane motywy zwią-zane z rodziną.

Kto robi twoje tatuaże? Masz jakiegoś ulubionego artystę?

- Cenię sobie m.in. takich wę-gierskich artystów jak Sarkosi ze studia Dark Art z Budapesz-tu czy Zoli z Singer Tattoo. Za świetnego tatuatora uważam też Borysa. Wolę zdecydowanie tatuaże europejskie. Jest w nich więcej pasji i dobrej techniki.

Czy oprócz ciebie, ktoś z ze-społu ma jakieś dziary?

- Niezbyt wiele. To są surfe-rzy. U nas jest bardzo słonecz-nie i ludzie całymi dniami prze-bywają na plaży, opalają się, pływają. Z tego względu mało kto ma tatuaże.

Pewnie nie ma więc tam zbyt wielu studiów tatuażu?

- Pod tym względem znów dużo lepsze jest wschodnie wy-brzeże. Mają więcej dobrych studiów. Najlepsze studio w Ka-lifornii to zdecydowanie High Voltage stworzone przez Kat Von D.

Tekst, wywiad i foto:Katarzyna Ponikowska(tłumaczenie: Spooky)

Skład Ignite:Zoli Téglás - wokal

BrianBalchack- gitara

Nik Hill- gitara

BrettRasmussen - bas

CraigAnderson - perkusja

www.igniteband.comwww.myspace.com/ignitemusic

Sar

kosi

, Dar

k A

rt, B

udap

eszt

Sar

kosi

, Dar

k A

rt, B

udap

eszt

Zoli,

Sin

ger T

atto

o, B

udap

eszt

Zoli,

Sin

ger T

atto

o, B

udap

eszt

Zoli,

Sin

ger T

atto

o, B

udap

eszt

TATTOOFEST 59

Page 60: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 60

Page 61: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 61

Page 62: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 62

Mam na imię Agnieszka, ale

przyjaciele mówią do mnie Żyrafa. Jakoś tak się ta Żyrafa do mnie przy-plątała i już została... I dobrze, lubię nią być.

Mam 22 lata. Stu-diuję psycholo-

gię i kiedyś będę psy-chologiem sportu. Ta-kie przynajmniej mam plany. Obecnie pracuję jako instruktor tańca to-warzyskiego. Większość dzieciństwa przetańczy-łam. Na salach, trenin-gach i zawodach spę-dzałam godziny. Tak na-prawdę zajęło mi to pra-wie 10 lat. Kocham tań-czyć. W ten sposób wy-rażam siebie, odreago-wuję się, odpoczywam, cieszę się. Ruch jest dla mnie bardzo ważny. Nie umiem siedzieć w miej-scu i nic nie robić. Mę-czy mnie to. Może stąd właśnie pomysł na psy-chologię sportu i pra-cę ze sportowcami, która nie jest typową praca ‘za biurkiem’.

Prócz tańca kocham szybką jazdę samo-

chodem. Obie te rzeczy dają mi poczucie speł-nienia. Pozwalają ode-rwać się od rzeczywisto-ści, naładować się pozy-tywną energią. Kiedy wy-chodzę zmęczona z sali albo kiedy trzymam kie-rownicę, czuję się wolna, odprężona i szczęśliwa.

Zupełnie inną rzeczą, ale dającą mi rów-

nie dużo satysfakcji i ra-dości jest nurkowanie. Pod wodą jest zupełnie inny świat. Cudownie jest się zanurzać, zostawiając wszystko za sobą i cie-szyć się wolnością, ci-

KUDI chicks

Page 63: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 63

szą i spokojem. Czasem kiedy nurkuję, czuję się, jakbym lewitowała. Pod-wodny świat jest taki lek-ki, powolny, wyciszają-cy. A w dodatku magicz-ny – wszystkie te kolory, dziwne kształty różnych zwierząt czy roślin... No i ta niesamowita satys-fakcja pokonywania sie-bie, swoich słabości, lę-ków. Nurkowanie doda-je mi pewności siebie. Mam większe zaufanie do siebie, do swoich decy-zji. Czuję się wtedy jakby trochę mniej Żyrafą. Sport ten stwarza mi również dużo okazji do podróżo-wania, zwiedzania świa-ta, nowych miejsc, kultur, poznawania ludzi. A to wszystko jest takie nie-samowite.

Jeśli chodzi o tatu-aż… Moja przygoda

z tą formą sztuki zaczę-ła się dawno temu... (Kur-czę, tak się chyba zaczy-na wywiad z Novickiem). Zwróciłam uwagę na ta-tuaże, jak miałam jakieś 14 lat. Wtedy zafascyno-wały mnie po raz pierw-szy. I tak już zostało. Po-trzebowałam trochę cza-su, aby nabrać odwa-gi i upewnić się, że chcę się tatuować. No i żeby zdecydować się, co to ma być, gdzie i od kogo. Nie bez znaczenia był wpływ starszego brata, który zainteresował mnie ta-tuażem orientalnym. Ma on dla mnie, w porówna-niu z innymi stylami, ja-kąś siłę, moc i przekaz. Wiedziałam, że chcę zro-bić sobie jakiś duży for-mat. Nigdy nie podoba-ły mi się i nadal nie po-dobają małe wzory. Lu-dzie sobie je robią, a po-tem wracają po następ-ne. Z czasem robi się ich

Page 64: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 64

coraz więcej i powstaje na ciele bałagan. Nato-miast duże formaty mają w sobie coś z obrazów. Tworzą skończoną ca-łość. Są sztuką i ozdo-bą. Tak narodził się mój wzór - smok na całych plecach, który jest dzie-łem Juniora. Uwielbiam mój tatuaż do tego stop-nia, że dostał nawet imię – Smoczysław (choć nadal nie ustaliliśmy z Junio-rem, jakiej jest płci).

Z czasem pojawi-ły się też gwiazdki

na nadgarstkach. To dla mnie bardzo ważny tatu-aż. W juniorinkowej eki-pie taki tatuaż oznacza przynależność (nie lubię tego słowa) do wąskiego, zaufanego grona przyja-ciół. Takich prawdziwych, takich na całe życie. Je-steśmy dla siebie „rodzi-ną”. Gwiazdki są oczy-wiście w żyrafie plamki. Zrobił mi je Novick – moje Kochanie.

Z Novickiem pozna-liśmy się kilka lat

temu na zajęciach z ca-poeiry. Początki znajo-mości były niesamowicie romantyczne - wspólne machanie nogami i kopa-nie się! Od początku mia-ło to swój niepowtarzalny urok. Na tych samych za-jęciach poznałam też Ju-niora. W ten sposób trafi-łam do studia chłopaków i poznałam całą ekipę. I tak już zostałam...

„Gdzie się nie zwrócisz, tam smok coś nuci,słyszysz smoka krok, smok-rock…”

Żyrafa

foto: Bartosz Dziamski

Dziękujemy Gosi za udo-stępnienie na sesję zdję-ciową Zaćmienia znaj-dującego się w Krakowie przy pl. Szczepańskim 3.

KUDI chicks

Page 65: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 65

Page 66: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 66

www.tattooart.pl www.tattooart.pl KANCIASTE DZIAŁANIA PRZYBLIŻY NAMCZŁEK TYLEŻ ZDOLNYCO I WYSOKI,CZŁOWIEK, KTÓRYNAWET KOŁO POTRAFI ZROBIĆ W KANCIASTEJ FORMIE, CZYLINAJWIĘKSZY(203 CM)TATUTOR VI RP.

Wszystko zaczęło się od...Spike: Obcowanie ze sztu-ką zaczęło się od graffiti. Wy-wodzę się z tego nurtu. Mój pierwszy kontakt z tą sztu-ką miałem pod mostem kole-jowym w którąś noc w 1996 roku. Zrobiliśmy z kolegą po wrzucie, do wykonania której miałem tylko trzy małe puchy: czarną, białą i czerwoną.To było coś, co mnie wkręciło w rysowanie coraz to lepszych i bardziej stylowych liter. Do-skonalenie swojego stylu za-jęło mi całą średnią szkołę. Do ćwiczeń służyły mi tyły zeszy-tów szkolnych, w których po-wstawały moje graffiti. Po ja-kimś czasie dotarła do mnie informacja, że w lokalnym stu-diu tatuażu poszukują pracow-nika. Pomyślałem, że potrafiąc namalować coś na murach, warto spróbować też „malowa-nia na skórze”. Zgłosiłem się do studia Prykasa. I tak roz-począłem swoją drogę z tatu-ażem.

Tatuujesz już parę latek i je-steś ukształtowanym arty-stą. Zacząłeś od graffiti, póź-niej był tatuaż. Czy zauwa-żasz jakieś analogie?- Analogie można zauważyć szczególnie na rynku ame-rykańskim, tam gdzie zaczę-ło się zjawisko graffiti. Silny wpływ tej sztuki można zaob-serwować u wielu artystów, również u mnie jest to dosyć widoczne. Jeśli chodzi o podo-bieństwa w zakresie techniki wykonania tatuażu i graffiti, to

jest ona podobna. Wypełniając wzór na murze, używasz koń-cówek fat, co mogłoby być od-powiednikiem igieł magnum w tatuażu, a końcówka skin to konturówka.

Jesteś “ojcem” rybnickiego graffiti. Co sądzisz o mło-dych artystach?- Jest wielu zdolnych arty-stów, z których każdy prezen-tuje swój własny styl. Niejeden z nich ma już jakieś osiągnię-cia oraz pewne spojrzenie na życie. Malowanie graffiti jest już jakimś kreatywnym zaje-ciem. Wiąże się z tym oczy-wiście cała kultura hip-hop, tzw. sztuka ulicy. Składają się na nią cztery elementy: break-dance, rap, d jing i graffiti.

Przybliż nam troszkę samo zjawisko zwane hip-hopem.- Hip-hop to coś więcej niż moda! To sposób na życie, który wpasował się w polską rzeczywistość. Pochodzą-ce z USA zjawisko wybuchło w gettach, gdzie brak pracy i perspektyw życiowych wy-musił na młodzieży zajęcie się czymś, co stało się odskocz-nią od ponurej rzeczywisto-ści, co pozwalało się odreago-wać, wykrzyczeć swój protest w rytm muzyki.W Polsce hip-hop pojawił się powszechniej w latach 90-tych, kiedy rodzice dorastają-cych pociech, zamiast opie-kować się rodzinami, zaczęli poświęcać coraz więcej czasu na robienie pieniędzy. Hip-hop

daje jakiś wybór w państwie, gdzie nie ma zbyt wielu per-spektyw.

Co w tatuażu sprawia ci naj-większą frajdę? W jakiej te-matyce, stylu czujesz się mocny?- Wszystko, co jest fajne. Na pewno są to kolory - to coś, co lubię. Moim zdaniem kolory są nie do przebicia przez czar-no-białe tatuaże, które zresz-tą też lubię. Stylistycznie po-ruszam się w okolicy graffiti i new school. Najbardziej ce-nię klienta dającego mi wolną rękę w wykonaniu danego ta-tuażu. Wcześniej rozmawiam z nim, co chciałby mieć wyta-tuowane i czego oczekuje od tatuażu. Potem dogadujemy

Kanciaste działania

Page 67: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 67

www.tattooart.pl newsnews

wszelakie sugestie i pomysły. Wtedy zaczynam przygotowy-wać projekt. Oczywiście jest jeszcze freestyle, który za-wsze daje mi kupę frajdy.

Działasz teraz w studio D3XS Orchestra w Gliwi-cach, w którym tatuuje tak-że Piotr Wojciechowski i An-ton Oleksenko. Jaki wpływ mają na ciebie te barwne po-stacie? I jaki wpływ ty masz na nich?- Jeśli chodzi o Piotrka, to jest on starym wymiataczem i ma zawsze wiele ciekawych no-winek technicznych zza oce-anu, których nigdy za wiele. Jeśli chodzi zaś o Antona, to jest to bardzo płodny artysta, który poza nienaganną tech-

niką dysponuje również po-tężnym warsztatem artystycz-nym. Od niego uczę się inne-go spojrzenia na zagadnienie tatuażu i sztuki.Jeżeli chodzi o mój wpływ na nich, to na pewno poprawiam im humory. Jako że obaj wy-stępują w Polsce gościnnie, to ja jestem głównym prowadzą-

cym studio i pod moim wpły-wem klientela zaaprobowała kolorowe tatuaże, których z ro-ku na rok robimy więcej.

Pokazujesz swoje prace w galerii Tattooart.pl. Czy to pomaga kształtować swoje umiejętności?- Tattooart na pewno pozwala

na rozwój. Wstawiam prace do galerii nie tylko po to, aby się pochwalić, ale także po to, aby inni użytkownicy mogli je oce-nić i wyrazić swoje zdanie na ich temat. To pomaga wpro-wadzić kreatywne zmiany do swojej twórczości.

Rozmawiał Bastard

Maciek Troszka *Spike*urodzony w Rybniku,rocznik 1980zainteresowania:grafitti, aerograf,tatuaż, free ride snowboard

Page 68: TF # 15,  July 2008

Paweł Lewicki znany też jako Lewy ma 29 lat. Od dziecka miał kontakt z malarstwem dzięki ojcu, który był artystą. Rysunek to początek jego fascynacji tatuażem. Jako szesnastolatek po raz pierw-szy wziął do ręki maszynkę. - Jak to zwykle bywa, trafi-ła mi się w ręce maszyna sa-moróba. A że paru znajomych bardzo mocno wierzyło w mój talent, szybko zacząłem zaję-

cia praktyczne. Wiadomo jaki był tego efekt... W tym okre-sie tatuaż nie był aż tak po-pularny jak teraz. Na początku było bardzo ciężko - wspomina Lewy. - Teraz można wejść do Empiku, wziąć pierwszy maga-zyn z brzegu i już wiadomo, gdzie kupić sprzęt, u kogo się tatuować. W internecie można porównać ceny sprzętu, poczy-tać opinie o artystach. Jest tam po prostu wszystko - dodaje.

Profesjonalne tatuowanie za-czął kilka lat później w kra-kowskim Tengu. Po dwóch latach zdecydował się na po-prowadzenie własnego stu-dia. Po Blackarcie, bo tak nazywało się to miejsce, przyszedł czas na tatuowa-nie w Kulcie. W każdym stu-diu pracował po dwa lata. W 2006 r. postanowił wyje-chać za granicę. Wybrał Ir-landię.

Opowieść o SnakebitePaweł: - Byłem już trochę zmęczony pracą w Polsce. Chciałem spróbować czegoś nowego. Wybór padł na Irlan-dię, bo jest niedaleko i mia-łem na miejscu paru znajo-mych. Pracę znalazłem bez problemu. Dublin nie jest duży, a centrum jest trochę podobne do Krakowa. To tam trafiłem do Snakebite, któ-re jest jednym z najbardziej

TATTOOFEST 68

Page 69: TF # 15,  July 2008

znanych dublińskich studiów. Akurat w tym miesiącu Rob Williams, właściciel zauważył zdjęcia moich prac w maga-zynie „TotalTattoo”, który do-stępny jest w Snakebite. To trochę śmieszna historia: naj-pierw oglądał prace w ma-gazynie, a później ich autor przychodzi do studia ze swo-imi albumami w poszukiwaniu pracy. Następnego dnia do-stałem telefon, że mogę za-czynać. Snakebite to najstar-sze studio w Dublinie otwarte kilkanaście lat temu, w którym pracuje sztab ludzi. Ktoś od-chodzi, ktoś przychodzi. Re-cepcjonistki, piercerzy, prak-tykanci. Stałymi pracownika-mi jest Rob, Steve, Ja i Ro-man (też Polak). Z tym ostat-nim współpracuje mi się nie-samowicie. Jestem trochę trudnym człowiekiem do ży-cia, ale nasze relacje w pra-cy i na każdej innej stopie są idealne. Nie spotkałem jesz-cze w całej mojej karierze ni-kogo, z kim tak dobrze by mi się pracowało.Studio jest znane także z piercingu. Podobno Rob i Steve są nie lada fachowca-mi. Osobiście się na tym nie znam, ale mają bardzo do-brą opinię. Muszę przyznać, że kiedy szukając pracy, pyta-łem na początku o studia ta-tuażu, wszyscy kierowali mnie właśnie do Snakebite.

Inspiracje są wszędzieLewy najbardziej lubi robić biomechanikę oraz twarze. Ale jest otwarty na różne sty-le. Inspiracji szuka wszędzie: w malarstwie, architekturze, rzeźbie, książkach. Mogą to być kościoły, cmentarze ko-miksy czy horrory. Ma też wie-lu ulubionych artystów. Ceni sobie takich malarzy jak Dali, Siudmak i Beksiński oraz ry-sowników komiksowych jak np. Bisley, Jim Lee, Laroc-ca, McFarlane, Capullo czy Alex Ross. Z artystów digi-tal painting wymienia Laco-ste i Jedruszka. - W tatuażu jako świetnych kolorystów uwielbiam Czechów i Wę-grów. M.in. Bloody Blue, Tri-bo, Klvac, Udvari, Alien z Pra-gi, Boris i Zsolt Sarkozi. W ko-lorze rządzą też Ameryka-nie: Joshua Carlton, Mike De-vries czy Nick Baxter. Nato-miast moi faworyci w mrocz-niejszych klimatach to Pio-trek Tatoń, Kamil Mocet, Ro-bert Hernandez i Victor Portu-gal. Wymieniam tylko tak po-bieżnie. Jest cala masa arty-stów, których podziwiam - za-znacza Lewy.

TATTOOFEST 69

Page 70: TF # 15,  July 2008

Konwencje - targi tatuażuPaweł nie przepada za kon-wencjami polskimi. Woli te za-graniczne, ale też nie jest ich dużo.- W tym roku trochę się zado-mowiłem w studiu i nie mam ochoty nigdzie jeździć. Ale prawdopodobnie odwiedzę Londyn i Berlin. Praca na kon-wencjach trochę mnie blokuje. Ja, klient, sprzęt i manele na dwóch metrach kwadratowych oraz ludzie wiszący mi na ple-cach jak pracuję... Takie targi po prostu - mówi.Poza tym artyście nie podo-ba się podejście tatuatorów do nagród zdobywanych na festi-walach. Paweł: - Stały się te-raz tak pożądane i popular-ne, że chyba nie ma już studia bez nagrody. I tu można zali-czyć mały zonk. Studio wystę-puje na niewielkiej konwencji, na której wszyscy za dobrze się bawią albo nie ma zbyt du-żej konkurencji w danej kate-gorii i jakimś cudem zdobywa nagrodę. Potem gość wiesza sobie na ścianie trofeum. Dla wielu ten kawałek drewna jest dziś wyznacznikiem wartości nie tylko tatuowania, ale całe-go życia. Wchodzisz więc do lokalu, gdzie wiszą takie „na-grody”, decydujesz się na tatu-aż i wychodzisz z niezłym bu-blem. Moim zdaniem jest się czym pochwalić, jak się zdo-będzie pierwsze miejsce na konwencji w Berlinie, Mediola-nie czy Londynie.

Praca przede wszystkimPraca zajmuje Pawło-wi większość jego cza-su. Uważa, że nie umie spędzać wolnych chwil i się wyluzować. Dlatego też odpuścił wyjazdy na konwencje. Nie chce ro-bić w wolnych chwilach tego, co na co dzień. - Mu-szę mieć weekend wolny, choć i tak zawsze robię coś związanego z moją pracą - przyznaje. - Ostat-nio Woyt z Celestial Ring, świetny artysta, które-go prace można oglądać na Tattooart, zaintereso-wał mnie digital painting

TATTOOFEST 70

Page 71: TF # 15,  July 2008

i tak spędzałem każdą wol-ną chwilę na malowaniu na tablecie.Poza tym kocha muzykę i czasem chodzi na kon-certy.Jest zadowolony ze swoje-go życia. Lewy: - To co ro-bię, to jest to, co naprawdę kocham. Jestem pewien, że nadal będę tatuował. Mam dobrą pracę i ładne miesz-kanie blisko studia. Jestem zadowolony i nie potrzebu-je niczego zmieniać. Podo-ba mi się życie za granicą i nie mam planów powro-tu. Przynajmniej na razie. Bo tak naprawdę, wszę-dzie jest podobnie. I tak większość swojego życia spędza się w pracy. Potem dom, rodzina. A następne-go dnia znowu to samo. Nie ma różnicy gdzie się to robi, czy mówi się tam po angiel-sku, czy po polsku.

Kaśka

www.lewytattoo.com

TATTOOFEST 71

Page 72: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 72 LewyFlash

Page 73: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 73Lewy

Lipiec4-6 Salon International

du Tatouage,Tattoo Art Fest No. 2,Paryż, Francjawww.tattooartfest.fr

12-13 Tattoo & Piercing ExpoAnsbach, Niemcy

26-15 Tattoo-Party, Unna,Niemcy

25-26 4th International TattooConvention Stavanger, Norwegiawww.tattooconvention.no

SierpieN1-3 Tattoo Jam, Venue Cymru,

Llandudno, Płn. Waliawww.tattoojam.co.uk

1-3 My Vida Loca Party,Baleary, Hiszpania

www.ibizatattooconvention.com

16-18 12th InternationalTattoo & Piercing Meeting,Viandenwww.tattoo-frenn.lu

22-24 2nd Styrian Tattoo& Hotrod Show,Gleisdorf, Austria

www.styriantattooshow.com

29-31 12th Stockholm Ink Bash,Szwecja

www.stockholminkbash.com

30-31 6th International TijuanaTattoo Expo 08, Meksyk

www.tjtattooexpo.com

30-31 1st Tattoo & PiercingShow Kassel, Niemcy

www.tattoo-show-kassel.de

30-31 1st Rostocker TattooConvention, Niemcy

www.tattooconvention-rostock.de

WrzesieN5-7 2nd Annual Castellon

Tattoo Convention,Castellon, Hiszpania

www. castellontattooconvention.com

5-7 4th International TattooConvention Reutlingen, Niemcy

www.tattooconvention-reutlingen.de

12-13 1st Philippine InternationalTattoo and Art Expo,Pasay City, Filipiny

www.philippinetatooconvention.com

13-14 International TattooConvention Offenbach,Niemcy

12-14 14th InternationalGuadalajara TattooConvention, Meksyk www.sammytattoo.com

20-21 6th Zwickauer Tattoo,Piercing & Bike Show,Niemcywww.tattoo-zwickau.de

20-21 Tattoo-ConventionHannover, Niemcy

26-28 IV Edition of the LondonTattoo Convention,Wielka Brytania

www.thelondontattooconvention.com

27-28 Assen 3rd InternationalTattoo Convention,Holandia

www.tattooconventieassen.nl

27-28 6th InternationalEastside TattooConvention, Cottbus, Niemcywww.eastside-tat2.de

PaZdziernik3-4 The 4th Annual Lviv

International TattooConvention, Ukrainawww.gipertattoo.lviv.ua

4-5 2nd EuropäischeTattoo-Expo, Zwickau,Niemcy

www.tattooexpo-zwickau.de

4-5 8th InternationalTattoo-ConventionSt. Gallen, Gossau,Szwajcaria

www.tattoo-convention-sg.ch

18-19 2nd Annual Evian TattooShow, Francjawww.eviantattoo.com

23-26 Dragon Edong 2nd SaipanInternational Tatu & Arts Festival, Płn. Mariany www.saipantatufest.com

Listopad1-2 Tattoo Fantastica

Heidelberg, Niemcy

1-2 7th International TattooConvention Kiel, Niemcy www.bunteskiel.de

1-2 5th Auflage der neuenWien Convention, Austriawww.tattooconvention.at

29-30 9th InternationalTattoo-ConventionLiechtenstein, Vaduz,Lichtensteinwww.tattoo81.li

GrudzieN5-7 18 International Berlin

Tattoo Convention,Niemcywww.tattoo-convention.de

6-7 Europe Tattoo ConventionLyon, France

www.lyontattooconvention.free.fr

Page 74: TF # 15,  July 2008
Page 75: TF # 15,  July 2008

TATTOOFEST 75

Page 76: TF # 15,  July 2008