temat 524 / 15 lipca 2010

24
Na ostatniej sesji Rady Miasta dyskutowano o problemie Za- chodniopomorskiej Sieci Tele- informatycznej i przystąpieniu do programu miasta Szczecinek. Pomysł wywołał burzę. Zdaniem radnych, pomysłodawca, czyli urząd marszałkowski, chce nacią- gnąć miasto na pokrycie kosztów tej inwestycji. Jak czytamy na stronie Urzędu Marszałkowskiego: Podstawo- wym celem projektu ZST jest za- pewnienie szybkiego i bezpieczne- go dostępu do szerokopasmowego Internetu, a mówiąc wprost – zbu- dowanie sieci, która obejmie więk- szość terenów woj. zachodniopo- morskiego. Pomysł, który na pierwszy rzut oka wydaje się być nieodzowny, spotkał się krytyką lokalnego po- tentata branży internetowej, wła- ściciela Gawexu, Zbigniewa Gaw- rońskiego. Prezes Gawroński, jako jedyny przedstawiciel operatorów z terenu miasta, został zaproszo- ny na sesję. – Znam ten program. Rozmawiałem o tym z marszał- kiem Husejką i mówiłem, co o tym myślę. Moja firma dociera dziś do 95 proc. mieszkańców miasta. Jeśli się uda, to chcemy wejść i popro- wadzić światłowód wszędzie tam, gdzie go nie ma na terenie byłego województwa koszalińskiego. I jeśli teraz samorządy wejdą w tą branżę, to dla mnie jest to jakieś wielkie nie- porozumienie – mówił na sesji pre- zes Gawroński. Zupełnie odmiennego zdania jest inny lokalny operator, firma Comdrev. – Dla dostawcy usług do- stępowych inicjatywa ZST to obiet- nica znaczących korzyści – twierdzi Bartosz Bielicki, dyrektor handlowy spółki Comdrev. – Dzięki planowa- nej infrastrukturze, dostawcy będą mogli zaoferować usługi na więk- szym obszarze terytorialnym. Moż- na spodziewać się wprowadzenia szerokopasmowego dostępu do Internetu oraz zaawansowanych usług (telefonia i telewizja) na te- renach aktualnie określanych mia- nem„wykluczenia cyfrowego” (cho- dzi o tereny wiejskie, na których bu- dowa infrastruktury jest np. zbyt kosztowna – dop. red.). Dostaw- cy uzyskają możliwość dostępu do atrakcyjnej oferty hurtowej zakupu łącz operatorskich. Dostęp do wie- lu operatorów hurtowych zwiększy niezawodność dostępu do Interne- tu. Realizacja projektu ZST z pew- nością wpłynie na zwiększenie ja- kości, dostępności oraz atrakcyjno- ści oferty kierowanej do klientów – dodaje nasz rozmówca. Trudno nie zauważyć, że po- wszechny dostęp do Internetu, to dla operatorów przede wszystkim ogromne pieniądze. Pewne jest jednak to, że Szczecinek nie otrzy- ma środków na rozwój sieci w mie- ście. Jak zaznaczył burmistrz Jerzy Hardie–Douglas, w Szczecinku taka sieć już istnieje: - Nasze miasto oraz urzędy mają zapewniony dostęp do Internetu, sieci w budynkach urzę- dów są położone i obawiam się, że może się okazać, że staniemy się jedynie beneficjentem kosztów ponoszonych na informatyzacje innych gmin, na co dziś Szczecin- ka raczej nie stać. Czy możemy mieć dużo tańszy, szybszy i bardziej niezawodny In- ternet? Z pewnością tak, ale tyl- ko w sytuacji, jeżeli ten rynek bę- dzie naprawdę wolny od jakich- kolwiek monopoli. W Szczecinku musimy jeszcze trochę na to po- czekać. Ostateczna decyzja o ewentu- alnym przystąpieniu do progra- mu zapadnie podczas kolejnej sesji Rady Miasta, która ma się od- być jeszcze podczas wakacji. (mt) Zachodniopomorska Sieć Teleinformatyczna - tak, ale bez monopolistów Internet niezgody

description

temat 524 / 15 lipca 2010

Transcript of temat 524 / 15 lipca 2010

Page 1: temat 524 / 15 lipca  2010

Na ostatniej sesji Rady Miasta dyskutowano o problemie Za-chodniopomorskiej Sieci Tele-informatycznej i przystąpieniu do programu miasta Szczecinek. Pomysł wywołał burzę. Zdaniem radnych, pomysłodawca, czyli urząd marszałkowski, chce nacią-gnąć miasto na pokrycie kosztów tej inwestycji.

Jak czytamy na stronie Urzędu Marszałkowskiego: – Podstawo-wym celem projektu ZST jest za-pewnienie szybkiego i bezpieczne-go dostępu do szerokopasmowego Internetu, a mówiąc wprost – zbu-dowanie sieci, która obejmie więk-szość terenów woj. zachodniopo-morskiego.

Pomysł, który na pierwszy rzut

oka wydaje się być nieodzowny, spotkał się krytyką lokalnego po-tentata branży internetowej, wła-ściciela Gawexu, Zbigniewa Gaw-rońskiego. Prezes Gawroński, jako jedyny przedstawiciel operatorów z terenu miasta, został zaproszo-ny na sesję. – Znam ten program. Rozmawiałem o tym z marszał-kiem Husejką i mówiłem, co o tym myślę. Moja firma dociera dziś do95 proc. mieszkańców miasta. Jeśli się uda, to chcemy wejść i popro-wadzić światłowód wszędzie tam, gdzie go nie ma na terenie byłego województwa koszalińskiego. I jeśli teraz samorządy wejdą w tą branżę, to dla mnie jest to jakieś wielkie nie-porozumienie – mówił na sesji pre-zes Gawroński.

Zupełnie odmiennego zdania jest inny lokalny operator, firmaComdrev. – Dla dostawcy usług do-stępowych inicjatywa ZST to obiet-nica znaczących korzyści – twierdzi Bartosz Bielicki, dyrektor handlowy spółki Comdrev. – Dzięki planowa-nej infrastrukturze, dostawcy będą mogli zaoferować usługi na więk-szym obszarze terytorialnym. Moż-na spodziewać się wprowadzenia szerokopasmowego dostępu do Internetu oraz zaawansowanych usług (telefonia i telewizja) na te-renach aktualnie określanych mia-nem „wykluczenia cyfrowego” (cho-dzi o tereny wiejskie, na których bu-dowa infrastruktury jest np. zbyt kosztowna – dop. red.). Dostaw-cy uzyskają możliwość dostępu do

atrakcyjnej oferty hurtowej zakupu łącz operatorskich. Dostęp do wie-lu operatorów hurtowych zwiększy niezawodność dostępu do Interne-tu. Realizacja projektu ZST z pew-nością wpłynie na zwiększenie ja-kości, dostępności oraz atrakcyjno-ści oferty kierowanej do klientów – dodaje nasz rozmówca.

Trudno nie zauważyć, że po-wszechny dostęp do Internetu, to dla operatorów przede wszystkim ogromne pieniądze. Pewne jest jednak to, że Szczecinek nie otrzy-ma środków na rozwój sieci w mie-ście. Jak zaznaczył burmistrz Jerzy Hardie–Douglas, w Szczecinku taka sieć już istnieje: - Nasze miasto oraz urzędy mają zapewniony dostęp do Internetu, sieci w budynkach urzę-

dów są położone i obawiam się, że może się okazać, że staniemy się jedynie beneficjentem kosztówponoszonych na informatyzacje innych gmin, na co dziś Szczecin-ka raczej nie stać.

Czy możemy mieć dużo tańszy, szybszy i bardziej niezawodny In-ternet? Z pewnością tak, ale tyl-ko w sytuacji, jeżeli ten rynek bę-dzie naprawdę wolny od jakich-kolwiek monopoli. W Szczecinku musimy jeszcze trochę na to po-czekać.

Ostateczna decyzja o ewentu-alnym przystąpieniu do progra-mu zapadnie podczas kolejnej sesji Rady Miasta, która ma się od-być jeszcze podczas wakacji.

(mt)

Zachodniopomorska Sieć Teleinformatyczna - tak, ale bez monopolistów

Internet niezgody

Page 2: temat 524 / 15 lipca  2010

2 AktualnościNa wstępie

www.temat.net/aktualnosci

Maciej Gaca:

Gdzie te czasy kiedy lato kojarzyło się na przemian z ciepłymi dniami i nocami, letnią krótką burzą, po której napływało przesyco-ne ozonem powietrze. Tak, ozonem. Tak to przynajmniej niegdyś by-wało. Teraz przeżywamy okres podzwrotnikowych upałów. Szczę-ściem wtorkowa burza nieco powietrze orzeźwiła. Ale jak na razie, mamy temperaturę grubo powyżej trzydziestu kresek. Przekleń-stwem upalnego lata w Szczecinku są smrody z czort wie jakim skła-dem chemicznym. No, bo skoro oczy łzawią, a płuca wołają o haust normalnego powietrza, to chyba coś jest na rzeczy. Marzą nam się alpejskie łąki i niczym nieskalne powietrze (strona 10.) takie choćby, jak w Insbrucku – rodzimej miejscowości właściciela Krono. Żółć za-lewa człowieka, kiedy pomyśli, że skoro już jesteśmy w EU, to wszyst-kich obowiązują takie same prawa. A figę. Niestety, jego interpreto-wanie należy do urzędników, takich jak miłościwie nam panujący marszałek województwa i wówczas pozostaje tylko błaganie: Panie Boże, miej nas mieszkańców w swojej opiece.

W tejże sprawie TERRA wystosowała list do najważniejszych w państwie i w naszym województwie instytucji, a także do dwóch po-słów - Czesława Hoca i Renaty Zaremby.

W tym numerze zamieszczamy ostatni już odcinek naszego hi-storycznego cyklu – patrz str. 11-14. Zaczęliśmy go drukować dwa lata temu z myślą, że zakończymy w roku jubileuszowym, a więc w czerwcu tego roku. Czerwiec minął, kończymy z lekkim poślizgiem teraz w lipcu. Na tych łamach ukazało się liczące w sumie 216 stron, jedyne do tej pory tak obszerne opracowanie dotyczące nas – szcze-cinecczan. Za przyczyną gazety – jak to się teraz mówi – nasz pro-dukt dotarł do nieporównanie większej ilości odbiorców niż jakakol-wiek książka, nawet taka ze złoconymi literami na okładce.

Co jeszcze w TS? Wypada jeszcze wspomnieć o najważniejszej inwestycji jaką jest rozpoczęcie przebudowy głównego ciągu ko-munikacyjnego miasta - ul. Wyszyńskiego i dalej ul. Jana Pawła II. Projekt został przygotowany już trzy lata temu. Udało się dopiero w tym roku zdobyć na to pieniądze. Po przebudowie jezdnia zostanie zawężona do dwóch pasów ruchu, pojawi się za to ścieżka rowero-wa, dwa skrzyżowania regulowane sygnalizacją świetlną (nareszcie koniec anarchii w tych miejscach) i nowe rondo przy skrzyżowaniu z ul. Lipową i Jana Pawła II. Ta ostatnia zostanie także przebudowa-na. Na skrzyżowaniu z ul. 1. Maja i dalej z Kisielewskiego powstaną kolejne miniaturki rond. O przedłużeniu dwujezdniowego odcinka JPII możemy już zapomnieć. W tych miejscach są już parkingi i teraz powstaną do nich zjazdy – stąd nowe „rondelki” i jeden lewoskręt przy ul. Podwale. A piesi? A piesi nadal będą przemykać pomiędzy samochodami - tak jest na rondzie Giedrysa. Może któryś kierowca się zlituje i przepuści. Analizując rzecz dokładnie, i co najważniej-sze - bez ironii, ich bezpieczeństwo znacznie się poprawi. Kierowcy napotykając co kilkanaście metrów na ruch okrężny (a może jesz-cze zainstalować progi spowalniające?) będą jechać zdecydowanie wolniej niż do tej pory. Szanse pieszych wzrosną więc nieporów-nanie. Jeśli nawet dojdzie przy tej prędkości do kolizji, to i auto bę-dzie mniej uszkodzone, a i pieszy również. Jest więc szansa, że miast dwóch nóg w gipsie będzie miał już tylko jedną. A to już jest wyraź-ny postęp.

Jerzy Gasiul

Postęp jest

Nasza redakcja zasypywana jest telefonami i listami w sprawie dy-mów we wschodniej części miasta. W tej sprawie trafiło do nas takżepismo sygnowane przez Stowarzy-szenie Inicjatyw Społecznych „Ter-ra”, skierowane na ręce Wojewódz-kiego Inspektora Ochrony Środowi-ska. Czytamy w nim:

W dniach 10/11lipca (...) doszło do emisji substancji chemicznych po-chodzących z emitorów punktowych zakładów firmy Krono. Kierunek wia-tru przenosił chmurę niebezpiecz-nych związków odorowych w stronę miasta. Szczególnie dotkliwy był dla mieszkańców i turystów przebywają-cych nad jeziorem w okolicach par-ku miejskiego. Trudna i niebezpiecz-na sytuacja wystąpiła również w części miasta znajdującej się w bez-pośrednim sąsiedztwie firmy Krono-span, gdzie zlokalizowane są osiedla mieszkaniowe i obiekty sportowe. Emisja substancji chemicznych unie-możliwiała otwarcie okien i wietrze-nie mieszkań, co przy obecnych wy-sokich temperaturach powyżej 30 stopni C było i jest bardzo niebez-pieczne szczególnie dla osób star-szych i dzieci.

W związku z zaistniałą sytuacją do

Mieszkańcy: Nie mamy czym oddychać!

Plagi egipskie - upał i dymstowarzyszenia zgłaszają się miesz-kańcy z prośbą o interwencję i pomoc w przywróceniu na terenie naszego miasta warunków, które nie będą stanowiły zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Osoby zgłaszające się na-rzekają na pieczenie w górnych dro-gach oddechowych, które utrudnia im normalne oddychanie, również powoduje podrażnienie błon śluzo-wych nosa i pieczenie oczu. dość czę-sto zdarza się, że zgłaszający mó-wią o odruchach wymiotnych w kon-takcie z szaro – siwym dymem, który przy obecnej sytuacji pogodowej wi-doczny jest na ulicach naszego mia-sta.

W imieniu stowarzyszenia wnosi-my o wstrzymanie w trybie natych-miastowym emisji punktowej z te-renów firmy Krono, które są zagro-żeniem dla życia i zdrowia mieszkań-ców szczecinka. chcielibyśmy nad-mienić , iż obecna sytuacja nie jest incydentalna ale ma charakter ciągły i nasila się szczególnie w porach wie-czornych i w dniach wolnych.

Pismo wysłano także do Prezesa Rady Ministrów, Ministra Ochrony Środowiska, Ministra Zdrowia, Mar-szałka Województwa Zachodnio-pomorskiego oraz posłów: Renaty

Zaremby i Czesława Hoca. - Jest to nasz kolejny apel do

władz, które bagatelizują problem zanieczyszczenia środowiska i wy-nikające z tego konsekwencje dla mieszkańców – powiedziała nam szefowa SIS „Terra” Joanna Pawło-wicz. - Dzisiaj (12 lipca) chcieliśmy porozmawiać telefonicznie z mar-szałkiem oraz z Głównym Inspekto-rem Ochrony Środowiska. Niestety, panowie są na urlopie, a ich zastęp-cy nie chcieli z nami rozmawiać. W ostatnich kilku dniach mamy w Szczecinku bardzo wysokie tempe-ratury powietrza. W tej sytuacji to już nie mówimy o uciążliwościach, ale o zagrożeniu zdrowia lub życia.

- Dzisiaj (12 lipca) około godzi-ny 7.20 dyżurny SM otrzymał zgło-szenie o mocnym zadymieniu w okolicy ulic Dworcowej i 28. Lute-go. Patrol, który udał się na miejsce stwierdził, że z kominów firmy Kro-nospan wydobywa się dym barwy biało-żółtej szybko opadający na ziemię. Dym powodował duszno-ści i łzawienie oczu – poinformował nas komendant Straży Miejskiej Grzegorz Grondys.

(red)

Jeszcze do niedawna na traw-niku po prawej stronie szczeci-neckiego dworca PKP (patrząc w kierunku dworca) stała tabli-ca pamiątkowa na tle kół wie-kowego parowozu. Postument ulokowano w tym miejscu w 1985 roku dla upamiętnienia 40 rocznicy powstania Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Szczecinie z siedzibą w Szcze-cinku. Odsłonięcie symbolu ko-lejarskich tradycji i tego wyda-rzenia miało miejsce w obec-ności ówczesnego wiceministra

Trochę żal...

Przenieśli pomnik

komunikacji rządu PRL. Węzeł PKP Szczecinek, na którym pra-cowało wówczas ponad 2 ty-siące osób, otrzymał z tej okazji sztandar i Order Sztandaru Pra-cy II klasy.

Mijały lata i tablica cieszyła się sporym wzięciem wśród oko-licznych wandali i poszukiwaczy złomu. Co rusz kolejarze musieli uzupełniać ubytki w napisie wy-konanym z mosiężnych literek.

Niedawno Katolickie Stowa-rzyszenie Kolejarzy Oddział Szczecinek postanowiło zaopie-

kować się tablicą pamiątkową i kołami parowozu. Pominik zo-stał zdemontowany, a koła na specjalnej lawecie pojechały na skwer (od strony pl. Wazów) przy kościele pw. Świętego Du-cha. Stanęły tam na nowym fun-damencie, również na szynach. Zamiast tablicy na postumencie wymurowanym z kamieni sta-nie figura św. Katarzyny Alek-sandryjskiej, patronki kolejarzy. Odsłonięcie figury nastąpi w li-stopadzie br. podczas obcho-dów Dnia Kolejarza. (sw)

Montaż pomnika przed kościołem pw. Ducha Świętego

Page 3: temat 524 / 15 lipca  2010
Page 4: temat 524 / 15 lipca  2010

4 Aktualności www.temat.net/aktualnosci

.......................................................................................................konkurs

Wspólna zabawa nie zna ba-rier kulturowych i językowych. W minionym tygodniu przeko-nały się o tym dzieci, które bra-ły udział w „Tygodniu zabaw” zorganizowanym przez holen-derskie Stowarzyszenie Siostry Floriany z Bergen op Zoom. Uro-czyste podsumowanie cyklu let-nich zajęć miało miejsce w ubie-gły piątek, 9 lipca przed szczeci-neckim ratuszem.

Już z samego rana na placu Wolności wyrosły kolorowe kra-my mające na celu przybliżenie mieszkańcom Szczecinka nie-zwykle bogatej kultury Holandii. Znalazły się na nich najważniej-sze holenderskie symbole: ser i wafle belgijskie, których smakmożna było wypróbować, tra-dycyjne chodaki holenderskie, kolory Brabancji, związane z tym regionem serwetki, fartusz-ki, obrusy oraz inne rękodzieło, a także popularne w Holandii kwiaty. Wtopiona z jeden z kra-

„Tydzień zabaw” zakończony

Goście z Holandii przygotowali dla dzieci mnóstwo atrakcji

mów ekspozycja wyjaśniała też tajemniczy symbol Bergen op Zoom, „AAA”. Są to pierwsze lite-ry holenderskich wyrazów: tru-skawki, szparagi, anchois, które jednocześnie skrótowo charak-teryzują upodobania goszczą-cych w Szczecinku Holendrów. O godzinie 13.30 spod gale-rii „Aria” ruszyła dziecięca para-da. Na jej czele dumnie kroczyła królewska para oraz rycerski or-szak. Przebrana w iście bajkowe stroje delegacja wręczyła bur-mistrzowi Jerzemu Hardie-Do-uglasowi kwiaty oraz drobny prezent. Później nastąpiło uwol-nienie trzymanych przez dzieci balonów wypełnionych helem. Poprzedziło je wypuszczenie w powietrze dwu symbolicznych – białego i czerwonego – balonów przez burmistrza. W jednym mo-mencie słoneczne, szczecinec-kie niebo wypełniło się niewiel-kimi wielobarwnymi punktami. Potem nadszedł czas na to, co

W sobotnie południe, gdy dokuczliwy żar lał się z nieba, miłośnicy samochodów fran-cuskiej marki Citroen ze Stowa-rzyszenia Citroen-Klub-Poznań przy wsparciu SAPiK rozpoczę-li prezentację swoich przesym-patycznych i wyjątkowych aut. Dla pasjonatów zabytkowych pojazdów była to nie lada grat-ka. Przed szczecineckim ratu-szem zaparkowało bowiem po-nad dwadzieścia „cytrynek”. Co ciekawe, wśród nich znalazły się auta liczące przeszło 50 lat.

Przedsięwzięcie rozpoczęło się od uroczystej parady. Koro-

Zabytkowe citroeny na placu Wolności

www.omega.szczecinek.pl

���������������������������������������������

kuponnrÊ10

Jakiego koloru chcesz��������������

Pytanie nr 10 - ostatnie!

Tak, zgodnie z projektem, ma wyglądać skrzyżowanie ul. Klasztornej, Wyszyńskiego i 28. Lutego po jego prze-budowie.

- Od kilku tygodni trwają prace przy modernizacji ulicy Po-lnej. Teraz przyszedł czas na planowaną od wielu lat przebu-dowę ulicy Wyszyńskiego. Na początek odcinek od ul. Klasz-tornej do skrzyżowania z ul. Armii Krajowej i Bohaterów Sta-lingradu – mówi dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Wło-dzimierz Fil. - Następnie prace rozpoczną się na skrzyżowaniu ulic Szafera, Lipowej i Jana Pawła II – tam powstanie nowo-czesne rondo. Kolejne ronda powstaną także na skrzyżowa-niach ulic Jana Pawła II i 1. Maja oraz Jana Pawła II i Szkolnej. Prace te muszą się zakończyć do czerwca 2011 roku.

Wraz z przebudową rozpocznie się wymiana sieci gazo-wej, wodociągowej i kanalizacyjnej. Na razie poważne utrud-nienia są na odcinku pomiędzy skrzyżowaniem z ul. Kamien-ną a Klasztorną. Zgodnie z projektem zmieni się kształt skrzy-żowania ul. Klasztornej, Wyszyńskiego i 28. Lutego. Wlot do ul. Klasztornej będzie pod kątem prostym, a w miejscu do-tychczasowej jezdni pojawi się zieleń i miniaturowy parking.

(mt jg)

wód citroenów przejechał uli-cami: Jana Pawła II, Wyszyńskie-go, 28. Lutego oraz Mickiewicza, by przed godziną 13.00 powró-cić na plac Wolności i kontynu-ować spotkanie z namacalną namiastką historii motoryzacji. Wśród prezentowanych kulto-wych samochodów nie zabra-kło tak zwanych „Brzydkich Ka-czątek” czy zjawiskowych mo-deli DS. Właściciele z nieskrywa-ną dumą zdradzali najskrytsze tajemnice swoich dopieszczo-nych w każdym calu cacek. Każ-da zainteresowana osoba mo-gła dowiedzieć się wszystkiego

na temat danych technicznych bądź ciekawostek związanych z procesem odtwarzania ory-ginalnego wyglądu aut. Była to też świetna okazja do zrobienia sobie pamiątkowych zdjęć.

Czy w przyszłym roku sa-mochodowe piękności oraz ich właściciele znów zagoszczą w Szczecinku? Jak zapewnia Ma-ciej Wiórek, koordynator przed-sięwzięcia, jeżeli taka inicjatywa wyjdzie od stowarzyszenia, to nic nie stoi na przeszkodzie, by podobna impreza odbyła się u nas ponownie.

(sz)

Przebudowa ul. Wyszyńskiego

najlepsze – czyli na zabawę po-łączoną z wygrywaniem atrak-cyjnych nagród. Mimo, że za-równo dzieciom, jak i gościom trudno się było wzajemnie po-rozumieć, każdemu dopisywał humor i dobry nastrój. – Przy dobrej zabawie wszyscy doga-dują się świetnie – zapewniała dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4, Renata Romaniuk. – Troszecz-kę w języku angielskim, trochę na migi. Dużo uśmiechem, pio-senką, zabawą. Do tego żeby się dobrze wspólnie bawić, nie trzeba znajomości języka.

Stowarzyszenie Siostry Floria-ny już od 16 lat pomaga szcze-cineckim dzieciom i ich rodzi-nom. W ubiegłym roku szefowa stowarzyszenia, Corry Elzakkers otrzymała Order Uśmiechu – symbol dziecięcej wdzięczności za działalność przynoszącą ra-dość. O przyznanie orderu wy-stąpili uczniowie Szkoły Podsta-wowej nr 1. (sz)

Nasz konkurs powoli dobiega końca. To już dziesią-ty i ostatni kupon (pomimo małej pomyłki w numera-cji w ostatnim numerze - pojawił się po raz drugi ku-pon nr 9, ale z innym pytaniem). Przypominamy, że na komplet 10 kuponów wraz z odpowiedziami czekamy do 28 lipca w naszej redakcji. Można je nadesłać pocz-tą lub dostarczyć osobiście. Tak, jak obiecywaliśmy, do-puszczamy możliwość popełnienia jednego błędu lub braku jednego kuponu. Losowanie zwycięzcy już 1 sierpnia. Na ewentualne pytania odpowiemy mailowo: [email protected]

Page 5: temat 524 / 15 lipca  2010

ul. 9 Maja 2 78-400 Szczecinektel. 94 373 26 36

�������������TANIEÊDRZWITANIEÊDRZWI

������������� AKCESORIAÊMEBLOWE

www.tu.koszalin.pl

REKRUTACJA UZUPE£NIAJ¥CA:wype³nienie formularza zg³oszeniowego na stronie internetowej irk.politechnika.koszalin.plw terminie od (

og³oszenie drog¹ elektroniczn¹ listy osób zakwalifikowanych do przyjêcia na studiask³adanie dokumentów przez kandydatów

og³oszenie list osób przyjêtych na studia

>>>>

14.07.2010r. 2.08.2010r.03.08.2010r.04 - 16.08.2010r.17.08.2010r.

- 0 do godz. 15.00)

irk.politechnika.koszalin.pl

ZAPRASZAMY NA STUDIA: TECHNICZNE, EKONOMICZNE, HUMANISTYCZNE I ARTYSTYCZNE.

wiecej inf macj na stronie:or i’

Page 6: temat 524 / 15 lipca  2010

Zenek ma głos

6 Aktualności -felietony www.temat.net/opinie

BogdanUrbanek

Moim zdaniem

Fakt, co kraj to obyczaj, ale w na-szej kulturze, wła-śnie obyczajowej, „tykanie” stało się nie tyle może

wskazane, co powszechne. Ale oto zbuntował się mój młody Czytel-nik, pełnoletni, a jakże, i dopiero co po maturze, któremu młodzieńczy wygląd aż nadto jest przypomina-ny. Bo cóż on winien, że nie jest wą-saty i słusznego wzrostu, wiekowo do dziewiętnastki dobiega, więc i prawa swoje ma, nawet od niedaw-ne wyborcze. Tak więc problem tra-fił do mojej felietonowej rubryki iwbrew pozorom – wcale nie trą-ci ogórkowym sezonem. Żeby nie było wątpliwości, to i dopowiem, że nie mam na myśli tzw. dobrosą-siedzkich zwyczajów i ani mi do gło-wy przychodzi reagować, gdy choć-

Pardon, ale z szacunkiem…

by w swojej osiedlowej gasiulówce słyszę to „tykanie” także pod swoim adresem, ależ. W naszym zwyczaju jest, że to raczej starszy proponu-je tę mniej oficjalną formę zwrotubezpośredniego młodszemu, ko-bieta mężczyźnie, a szef swojemu podwładnemu. A w sytuacjach ofi-cjalnych? Osobiście uważam, że gdy owe konwenanse mamy już za sobą, pro publico także nie po-winniśmy zachowywać się sztucz-nie. Sam bowiem tego doświadczy-łem, zwracając się jeden jedyny raz do mojej byłej uczennicy – „proszę pani”. Właśnie oficjalnie, podczaswywiadówki, na którą przyszła, by poznać postępy w nauce swojego dziecka, które wówczas uczyłem (wredny jest ten czas!). Dostrze-głem wtedy jej wyraźne zakłopo-tanie i odtąd już takich błędów nie popełniam, w każdej sytuacji. Wy-

starczył ów gest, ale pamiętajmy, że jakby co – do tańca trzeba dwoj-ga, jak śpiewa starszy Cugowski. No więc właśnie.

No dobrze, a jak się mają do tego obyczajowe normy w pewnym sen-sie gwarantowane przepisem? Sam byłem świadkiem niezłej pyskówki w autobusie komunikacji miejskiej, gdy wiekowy pasażer zapytał takoż leciwą damę – dlaczego nie korzy-sta z ulgowych przejazdów, wszak już nabyła stosowne uprawnienia. Oj, działo się wtedy! Pretensjonalna jejmość nie przebierała w słowach i bynajmniej nie o „tykanie” cho-dziło, oby tylko! Jako że sympatia współpasażerów była zdecydowa-nie po stronie wyraźnie zmieszane-go i zdezorientowanego nieszczę-śnika, ktoś nawet próbował wejść w ów słowotok, ale po chwili odde-chu i jemu się dostało. Także solid-nie! Następnie dama ostentacyjnie nas opuściła, a że i mnie tam wypa-trzyła, to i dodała, co powinienem pomyśleć i napisać na łamach o ta-kim towarzystwie, no więc napisa-łem, jakby co.

Jasne, że nie ma co wzdychać za przeszłością, ale to najpierwsze i najważniejsze, bo domowe czy ro-dzinne wychowanie dziś już też nie takie jak drzewiej bywało. Kie-dyś ojca nawet i pięćdziesięcioletni chłop nazywał tatusiem, normalnie. Obecnie ledwie kilkuletnie brzdą-ce „tykają” rodziców, którym ani do głowy przychodzi reagować. Powie ktoś, szacunku nie da się zadekre-tować. Możliwe, ale przecież nie w tym rzecz, nakaz nigdy nie zastąpi norm zachowania, gdy nie będzie poparty przykładem osób najbliż-szych, rodziców, także nauczycie-li. Niech już lepiej „tykają” zamiast używać wulgaryzmów – słyszy się tu i owdzie, niekoniecznie w odnie-sieniu do młodych, choć zgoda, że głównie to oni zachwaszczają naszą językową codzienność. Fakt, to nie jest normalne, by uczeń, który wy-zwie sprzątaczkę, portierkę, a bywa, że i nauczycielkę od starych k…, po-zostawał bezkarny, bo co mu tam obniżenie sprawowania. Kisiel zdą-żył jeszcze doświadczyć i napisać, że wszechobecna rynsztokowa oby-

czajność, to największa plama na honorze naszej młodej demokra-cji, było to w styczniu 1991 roku. A co by napisał teraz ten najbardziej kochany, ale prawie na pewno naj-mniej słuchany felietonista i pu-blicysta dawnej Polski? Wyobra-żam sobie! No więc może rzeczy-wiście – niechby już lepiej „tykali”, ale dlaczego dawać im akurat tyl-ko taki wybór? Co by nie mówić, wracamy więc do źródła czyli wła-snego przykładu, rodzicielskiego, nauczycielskiego, także okazywa-nego w miejscach publicznych – w sklepie, autobusie, kawiarni, na trybunach piłkarskiego meczu, w dyskotece czy obojętnie gdzie. To ważne, choć czasami żmudna i wielogodzinna pedagogizacja własnych dzieciaków czy wnuków nie zdzierży kilkuminutowej prak-tycznej konfrontacji, choćby w wy-konaniu owej jejmości z autobuso-wej „jedynki”. No więc właśnie, par-don, ale z szacunkiem, zawsze!

Bogdan Urbanek

No i po wyborach. Czas na do-głębne i wnikliwe analizy. Jedne ga-dajom, że wygrał najlepszy. Inne, że wygranych jest trzech. Komorowski – bo został prezydentem. Kaczyń-ski – bo uzyskał bardzo dobry wy-nik. I Napieralski – bo uzyskał wynik dwucyfrowy. A jeszcze inne to wca-le nie gadajom, bo na wybory nie poszli. A ja Wam powiem tak.

Były Mistrzostwa Świata w Pił-ce Nożnej. I ja, niestety, je śledzi-łem. I, niestety, je łoglądałem. Nie-stety – bo fanem piłki kopanej nie jestem od małego, ponieważ by-łem najmniejszy i ciągle stawia-li mnie na bramce. A co to za rado-cha stać na bramce, zamiast grać! No to wolałem na przykład palan-ta. A najbardziej to lubiłem grać w klasy. Nie było to tak męczące, no i były dziewczyny. I szybko zauważy-łem, że są fajniejsze od chłopaków. A jak już urosłem i wąs mi się sypnął,

Lubiłem grać w klasy…

to ze sportów zostały mi papierosy SPORT i ŻEGLARZE – bo to też fajna dyscyplina sportowa, tyle że ja nie lubiłem wody. No i jeszcze 49 dyscy-plin sportowych w TOTKA, które od czasu do czasu żem skreślał.

Zapytacie więc, dlaczego łoglą-dałem mecze mistrzostw świata. Łodpowiedź jest prosta. Bo wszyst-kie łoglądają. Nawet moja ślubna. I na ten przykład spotykam znajo-mego, a łon od razu wyjeżdża mnie z pytaniem: - Oglądałeś, jak Argen-tyna przerżła?

A ja co? Ani be, ani kukuryku. Mam wyjść na jakiegoś ciula? Choć po prawdzie, to nijak nie mogę tego zrozumieć, dlaczego 22 dorosłych chłopów gania za jednom piłkom i to przez 90 minut. Jakby każdy nie mógł kopać swojej. I nie ociekaliby wtedy tak potem. I nie byłoby kon-tuzji.

No, ale żeby mistrzostwa łoglą-dać, to żem się przygotował. A jak! Wiem dzięki temu, co to jest rzut karny, a co to rzut rożny. Wiem, kie-dy jest spalony i co to jest aut. Wiem

też, kto gra w ataku, kto w pomocy i kto w obronie.

I bardzo dobrze, że w tych mi-strzostwach nie gra nasza znako-mita drużyna. No, bo łatwiej zacho-wać obiektywizm, jak patriotyzm człowiekiem nie szarpie. Nie trze-ba kombinować, że trawa na boisku rośnie w złą stronę. I że powietrze jest dla naszych za rzadkie.

Jedno po tych mistrzostwach wiem na pewno. Łoglądanie me-czów ma swoje plusy. Na ten przy-kład łoglądanie meczu zbiorowe w ogródku piwnym z telebimem albo dużym telewizorem. Tak właśnie ło-glądałem mecz Hiszpania – Niem-cy, a do tego w towarzystwie wy-bitnego znawcy piłki kopanej, zna-czy się Tadzika. I łon mnie rzekł: - Na bank wygrajom Niemcy. Bo w swo-im składzie majom trzech naszych. I technicznie grajom, i zespołowo…

O tym, że ośmiornica nie wyty-powała do finału Niemców, nawetnie wspomniał. Piwo zamówiliśmy i mecz się zaczął. Hiszpanie atako-wali. Niemce konsekwentnie się bronili. A piwo było zimne i szybko się skończyło. A że Hiszpany strzelili gola, to żeśmy zamówili po drugim kufelku. – Nie bój żaby, zaraz wy-równajom – zapewniał mnie Tadzik. No, to w oczekiwaniu na remis wy-

piliśmy po jeszcze jednym kufelku. Niestety. Niemce, mimo trzech

naszych, nie wyrównali. A my? Z ża-lu, że nasi faworyci przerżnęli, wy-piliśmy po jeszcze jednym kufelku. I łeb od tego dopingu troszkę nam osłabł. A gdym wrócił do domu, to

moja ślubna mnie zapowiedziała, że finał mistrzostw łobejrzymy ra-zem w domu i bez dopingujących płynów. I to jest minus tych mi-strzostw świata. A już prawie żem polubił piłkę nożnom…

Zenek

Do naszej redakcji przyszli wędkarze. Alarmowali nas o ty-siącach malutkich rybek, któ-re w drodze z jeziora Wielimie utknęły tuż przed jazem na Nie-zdobnej piętrzącym wody je-ziora Trzesiecko. Poprosiliśmy w Urzędzie Miasta o zaintereso-wanie się tą sprawą i pomoc na-rybkowi.

– Akcję przerzucania rybek rozpoczęliśmy w środę rano, bę-dziemy ją kontynuować także w czwartek. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to ją powtórzymy. Do pomocy zapraszamy szczeci-neckich wędkarzy – mówi Bog-dan Jojkan, inspektor Wydziału Komunalnego szczecineckiego ratusza.

Po naszej interwencji

Rybkom na ratunekAkcja rozpoczęła się skoro

świt. – Rybek są tu, jeśli nie set-ki tysięcy, to przynajmniej dzie-siątki – mówi nam Jerzy Topczył-ko, pracujący z kolegą przy jazie. – W większości to prawdopo-dobnie narybek sandacza, a na pewno okonia.

Pracownicy Urzędu Miasta ra-tują rybki w najprostszy możli-wy sposób – przy pomocy pod-rywki do połowu żywca. Za jed-nym zaciągnięciem do wiader-ka trafia nawet kilkaset sztuknarybku. Jest przenoszony po-za jaz i wpuszczany do Trzesiec-ka. Do udziału w akcji zachęca-my też naszych wędkarzy. Przy-da się każda para rąk. Nagroda będzie zacna - za kilka lat bę-

dziemy mogli poławiać w Trze-siecku piękne okazy okonia. O braku przepławki dla ryb w konstrukcji jazu spiętrzającego wodę jeziora Trzesiecko pisze-my (do znudzenia) już od kilku lat. Niestety, w tej kwestii nic się nie zmienia. Przepławki jak nie było, tak nie ma. Rybki migru-jące z jeziora Wielimie nijak nie mogą pokonać rwącego stru-mienia wody. Zostają, więc w Niezdobnej na laskę losu i czło-wieka.

Jak nam powiedział Mariusz Getka, prezes Koła Wędkarskie-go „Jesiotr”, nasi wędkarze pod-jęli już działania mające na celu zbudowanie w jazie przepławki.

(sw)

Podrywka do wody, jedno zaciągnięcie i do wiaderka trafianawet kilkaset sztuk narybku. „Szczęśliwcy” dożyją swych dorosłych dni już w wodzie Jeziora Trzesiecko

Page 7: temat 524 / 15 lipca  2010

Pogoda zawsze poprawia na-stroje, więc trudno się dziwić, że nasi wakacyjni goście, któ-rych pytaliśmy o wrażenia z kil-kudniowego choćby pobytu w naszym mieście, nie mogli się jej nachwalić. To fakt, akurat trafili w pogodową dziesiątkę.Ale co jeszcze im się tu u nas po-dobało, a może coś psuło im hu-mory? Oto wypowiedzi.

Oddvin Hellveren z Egersund w Norwegii

Przyjechałem do Szczecinka po raz pierwszy z grupą tenisistów, skuszony ofertą i proponowany-mi warunkami, przede wszystkim treningowymi. Rzeczywiście, ma-cie świetne obiekty, więc warto było tu przyjechać. Tak się złożyło, że nasz kilkudniowy pobyt przy-padł w czasie jubileuszu miasta i to też zrobiło na nas wrażenie. Szczecinek jest pięknym i zadba-nym miastem, tylko wam pogra-tulować. Zrobił na mnie wrażenie

profesjonalny wyciąg narciarski, natomiast przydałby się tu u was duży hotel.

Stanisław Żukowski z PiłyBrawa za kulturalną oprawę

obchodów 700-lecia! W sumie mieszkamy niedaleko, więc przy-jeżdżamy do Szczecinka większą koleżeńską grupą w każdą sobo-tę, naprawdę warto. Choć nie tyl-ko w weekendy „się u was dzieje”. Ogromne wrażenie zrobił na nas koncert symfoniczny Krzesimira Dębskiego na placu przed ratu-szem. No i „Budka Suflera”, możnaich słuchać i słuchać. Natomiast gdyby chcieć się do czegoś przy-czepić, to nie podoba nam się, że piękny nadjeziorny park jest tak ubogi pod względem gastrono-micznym.

Martyna i Joasia, gimnazja-listki z Łomży

Przyjechałyśmy na wakacje do dziadków, mieszkających na osie-

dlu Koszalińska. Ale tu się u was zmieniło! Gdy ostatnio byłyśmy w Szczecinku nie było jeszcze „Hos-so”, fajna galeria, taka przytulna. Oglądałyśmy plenerowy koncert zespołów cygańskich i super wy-stęp Budki Suflera. Jest ekstra po-goda, do południa spędzamy czas na plaży i podziwiamy narciarzy wodnych, same byśmy się chy-ba nie odważyły tak szusować po wodzie. Ale dlaczego nie ma u was dyskotek!

Robert Graczuk z KołaPrzyjechałem tu do bliskich

znajomych, właściwie przyjaciół. Wczesnym świtem wyruszamy na ryby, biorą!!! Wieczorami space-ry, czasami piwko pod parasolem, no i obowiązkowo mundialowe mecze. Wprawdzie planowałem jeszcze wyskoczyć na kilka dni do znajomych w Ustroniu Morskim, ale chyba zrezygnuję, świetna po-goda, wiec nad jeziorami też jest przyjemnie. Tylko z drogami coś

Na ogół nas chwaląWakacyjna sonda „Tematu”

Sonda 7

tu u was nie tak, czasami trud-no wyjechać z podporządkowa-nej ulicy, powinny być światła, przede wszystkim u zbiegu Wy-szyńskiego i Powstańców Wiel-kopolskich, a podobno kiedyś były.

Georg i Sabine Köegller z Bremerhaven w Niemczech

Zatrzymaliśmy się w Szcze-cinku na dwa, trzy dni. Chcemy obejrzeć waszą kamienną kal-warię, o której opowiadali nam znajomi, którzy byli w Szczecin-ku w ubiegłym roku. Na pewno kupimy trochę upominków dla dzieci i wnuków. Oboje jesteśmy już na emeryturze, co roku latem staramy się odwiedzać bliższych czy też dalszych sąsiadów. W końcu w Europie nie ma już gra-nic. Szczecinek zrobił na nas ra-czej korzystne wrażenie, ale dla-czego w tutejszych lokalach pali się papierosy? To nam się bardzo nie podoba.

Szczecinecki deptak - miejsce gdzie trafia każdy turysta

Marta Wizak z PoznaniaPrzyjechałam z trzyletnią có-

reczką do mamy. Do 2006 roku także mieszkałam w Szczecinku, tu się zresztą urodziłam, więc za-wsze jest to dla mnie powrót sen-tymentalny. Jestem w Szczecinku już kilka dni i na nic nie mam czasu, odwiedzam stare kąty, koleżanki, plotkujemy. Zauważyłam, że pięk-nieje park nad jeziorem Trzesiec-ko, no i tyle tu imprez jubileuszo-wych. W pierogarni pyszne piero-gi z grzybami i kapustą, córka Mi-lena bez przerwy chciałaby jeździć rikszami, to też dobry pomysł. Za moich czasów tego w Szczecinku nie było. Musimy się jeszcze wy-brać na przejażdżkę tym dużym statkiem spacerowym („Księżną Jadwigą” – dop. mój). Lubię Szcze-cinek i wszystko mi się tu podoba, to przecież moje miasto.

Zanotował: Bogdan Urbanek

Page 8: temat 524 / 15 lipca  2010

8 Aktualności i nie tylko www.temat.net/aktualnosci

POD PARAGRAFEM

Jestem wakacyjnym cyklistą – mówi znajomy Czytelnik – tra-są szczególnie przeze mnie lu-bianą jest niebieski szlak wokół jeziora Trzesiecko. Jadąc tam-tędy często zatrzymywałem się na Mysiej Wyspie, by odpocząć, dwa, trzy lata temu można tam było nawet co nieco przekąsić. W tym roku, mój pierwszy rowe-rowy wypad i ogromne rozcza-rowanie – drzewa okalające do-tąd półwysep wycięte, co spra-wia, że miejsce całkowicie zatra-ciło swój dotychczasowy urok. Nie podoba mi się to, może i coś tam w przyszłości będzie, ale mimo wszystko, nie takim kosz-tem. I to akurat teraz, w środku sezonu – konkluduje nasz Czy-telnik.

Z tygodniowego wypoczyn-ku w holenderskim Bergen op Zoom powróciła 40-osobowa grupa uczniów Szkoły Podsta-wowej nr 1. Wśród nich była nie-mal połowa zespołu redakcyjne-go „Adasia”, stąd też „Spacerki” mają bardzo fachową relację, no

i z pierwszej ręki. Maciek Szew-czyk z działu miejskiego szkol-nej gazety SP1, uczeń klasy Va, jest pod ogromnym wrażeniem tego pierwszego tak długiego wypadu, jakiego doświadczył w trakcie dotychczasowej na-uki w jedynce. Sama jazda auto-karem przez Niemcy to już była frajda, choć czasami doskwie-rał upał. Pobyt w zaprzyjaźnio-nym ze Szczecinkiem Bergen op Zoom oczywiście go ciekawił, ale i przerósł jego oczekiwania. Przebywali w dobrze wyposa-żonym Ośrodku Wypoczynko-wym „Luchtbaloon”, uczestni-czyli w Święcie Maryjnym i pa-radzie przebierańców, niosąc m.in. flagiobuzaprzyjaźnionychmiast, grali w bingo, a w wojsko-wym ośrodku przypatrywali się tresurze psów. W ratuszu przyjął ich burmistrz Bergen op Zoom, zwiedzili Efteling, który dla wie-lu młodych szczecinecczan ko-jarzy się ze znakomitym luna-parkiem, byli w Antwerpii, po-znał też nowego kolegę, Diete-ra. Wszystko pod bacznym i jak zawsze życzliwym okiem Cor-ry, która także przyjechała z ni-mi do Szczecinka z wakacyjnym „Tygodniem Gier i Zabaw”. Swo-je wrażenia Maciek udokumen-tował licznymi zdjęciami, twier-dzi, że pokaże je koleżankom i kolegom z SP1, którzy być mo-że pojadą do Bergen za rok. Jest tylko jeden warunek – trzeba się dobrze uczyć, co zresztą nie jest

niczym szczególnym, wszak to szkolna powinność, najważniej-sza. Przychodzi nam co prawda pisać o tym w czasie wakacji, ale dobrych rad nigdy za wiele.

W dalszym ciągu otrzymuje-my czytelnicze sygnały o bal-konowym grillowaniu, będą-cym czasami dla sąsiadów ist-ną udręką. Fakt, nie każdy jest obojętny na specyficzny zapachsmażonego mięsiwa, bywa, że wielu osobom to wręcz prze-szkadza. Nie należy więc nikogo na siłę uszczęśliwiać i choć pra-wo lokatorskie akurat na ten te-mat się nie wypowiada pamię-tajmy, że balkony są naszą wi-zytówką, także i w relacjach są-siedzkich, a w tym przypadku – dobrosąsiedzkich. Dalekie jest także od dobrego obyczaju roz-palanie ognisk na podwórkach, w przydomowych ogrodach, na działkach. I to nie tylko dlatego, że ogień podnosi i tak już wy-soką temperaturę, spalane tam rupiecie dymią i raczą nas swą-dem czasami nie do wytrzyma-nia. Ostatnio takie ogniska nie tyle wypatrzyliśmy, bardziej po-czuliśmy na działkach przy Wil-czym Kanale, także na Traugutta czy Niecałej i nie był to zapach przyjemny, dalibóg.

Lipcowe upały dają się we znaki. Zakupy w wielu szczeci-neckich sklepach stają się coraz bardziej uciążliwą konieczno-

ścią, rzadko gdzie jest w miarę sprawna klimatyzacja. W małych osiedlowych sklepach ogólno-spożywczych, gdzie zaledwie trzech, czterech klientów two-rzy już tłok a personel nie raczy nawet ustawić choćby niewiel-kiego wentylatora – upał i za-duch jest szczególnie uciążliwy. Duszno jest także w przepełnio-nych miejskich autobusach. Sło-wem, tęskniliśmy do lata, ale nie zawsze kojarzy nam się ono wy-łącznie z beztroskim odpoczyn-kiem, niestety.

Letnie klapki, które kupiłam na miejskim targowisku przy ulicy Cieślaka, w piątek 2 lipca okazały się kompletnym nie-wypałem, wręcz bublem – twier-dzi nasza Czytelniczka, Maria Sz. – W następny targowy wtorek, szóstego lipca, postanowiłam je oddać. Niestety, ich rynkowe-go sprzedawcę nie obchodzi-ły moje całkowicie uzasadnione argumenty, nawet nie spojrzał na bąble na stopach spowodo-wane „kostropatą” spodnią po-wierzchnią pasków owych naj-wyraźniej felernych klapek. To oburzająca samowola – dodaje Czytelniczka – fakt, zapłaciłam za nie grosze, ale z jakiej racji na-wet i złotówkę mam wyrzucać w błoto? Proszę was, koniecznie o tym napiszcie! Napisaliśmy, a gdyby jeszcze przyszło nam po-radzić, można się z tym zwrócić do Rzecznika Praw Konsumenta,

który urzęduje w Starostwie Po-wiatowym. I nie ma tu znaczenia symboliczna wartość zakupu, bowiem bardziej chodzi o zasa-dy i uczciwość w handlowaniu, także rynkowym.

Otrzymaliśmy sympatycz-ne i niezwykle zabawne (wier-szowane) pozdrowienia od dopiero co licealistów, którzy znaleźli na nie chwil kilka pod-czas wakacyjnego, jak piszą, bieszczadzkiego łazęgowania. Dziękujemy Kasi, która je w imie-niu całej tej wesołej gromadki podpisała, no i oczywiście ca-łej reszcie. Życzę Wam nadal nie mniej udanych wakacji!

Nie ukrywamy, że od lat je-steśmy orędownikami i zwo-lennikami wszystkiego, co w naszej nadjeziornej du-mie atrakcyjne i pożyteczne. Skoro tak, to i odnotujmy fakt nowego gastronomicznego otwarcia, właściwie na jeziorze, bo w końcowej części pomostu otwartego niedawno przy ogól-niaku. Ustawiono tam kilka wy-godnych stolików zadaszonych parasolami i na razie, co zresztą najważniejsze, serwuje się do-brze schłodzone napoje. „Spa-cerki” wywiedziały się, że są tam też ambitne plany co do samej oferty, nie tylko kulinarnej.

(ur)

***W wakacje moc pracy mają szczecineccy strażni-cy miejscy. Nie inaczej było w miniony weekend. – Przy ulicy Wodociągowej zatrzy-maliśmy nieletniego zbiega z ośrodka wychowawczego. Junior został przekazany po-licji – mówi „Tematowi” insp. Grzegorz Grondys, szef Straży Miejskiej. – W piątek przed po-łudniem przy ulicy Kwiatowej patrol pochwycił mężczyznę, który jedną z posesji „uszczu-plał” o przęsła ogrodzenia.

W niedzielę na drodze krajowej nr 11 między Lotyniem i Turowem doszło do solidnej stłuczki. W karambolu uczestniczyło aż 7 aut. Jedna osoba z obrażeniami głowy została zabrana do szpi-tala w Szczecinku

Kilkanaście minut później ten sam patrol zatrzymał złomia-rza. Do zdarzenia doszło na te-renie jednej z firm przy ul. ArmiiKrajowej. Mężczyzna przerzu-cał przez ogrodzenie elementy metalowe. Zabezpieczenie nie-dzielnego koncertu plenero-wego na osiedlu Zachód prze-szło bez większych problemów. Trzeba przyznać, że ochroniarze działali nadzwyczaj skutecznie. Mimo, to o godz. 22.20 nasz pa-trol zatrzymał trzech pijanych nieletnich.

***Niespokojną noc z niedzie-li na poniedziałek mieli szczeci-neccy strażacy. Koło Barwic ga-sili płonący samochód. Ogień buchnął w komorze silnika. Ga-sili też płonący stary pomost na jeziorze Trzesiecko oraz trans-formator w Gwdzie Wielkiej ***Do stłuczki doszło w czwar-tek po godz. 20 na drodze kra-jowej nr 11 na odcinku Skotniki – Szczecinek. Dwa samochody podążały do Szczecinka. Jadą-cy z przodu kierowca gwałtow-nie zahamował, jadący za nim

wyrżnął w jego tył. Wyglądało to groźnie, jednak skończyło się na strachu. Jedna z pasażerek została zabrana do szpitala w Szczecinku na badania. Kobieta uskarżała się na silne bóle krę-gosłupa.

***Szczecineccy policjanci zatrzymali mężczyznę podej-rzewanego o dwie kradzieże z włamaniem i posiadanie środ-ków odurzających. Sprawa wy-szła na jaw po rutynowej kon-troli samochodu dostawczego citroen. - Policjanci sprawdzili ładunek znajdujący się w samo-chodzie. Przedział bagażowy po brzegi był wypełniony opona-mi i elektronarzędziami. Wśród nich znajdowała się też zagęsz-czarka budowlana warta około 18 tysięcy złotych. W toku czyn-ności okazało się, że są to rzeczy pochodzące z dwóch włamań – mówi sierż. Monika Wojnowska, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Szcze-cinku. - Do pierwszego doszło w gminie Biały Bór, gdzie z firmybudowlanej skradziono elektro-narzędzia warte około 25 tysię-cy złotych. Drugie miało miejsce w firmie produkcyjnej w Szcze-cinku. Łupem sprawcy padły elektronarzędzia warte 1.850 złotych. 30-letni mieszkaniec Szczecinka zastał zatrzymany i osadzony w areszcie. Przy tym okazało się, ze posiadał przy so-bie woreczek z zawartością am-fetaminy. Policjanci po przeszu-kaniu mieszkania mężczyzny odzyskali resztę skradzionego mienia.

*** W piątek w okolicy przy-stanku kolejowego Szczecinek Chyże zginął 34-letni mieszka-

niec Szczecinka. Według ze-znań maszynisty pociągu po-spiesznego TLK Kołobrzeg – Bielsko Biała, mężczyzna szedł po torach i mimo sygna-łów ostrzegawczych z pocią-gu, wszedł prosto w pędzącą lokomotywę.

*** Do kolejnej tragedii do-szło kilka godzin później w nocy z piątku na sobotę na drodze krajowej nr 20 koło Je-lenina. Jadący samochodem mitsubishi 37-letni mieszka-niec Szczecinka uderzył w przydrożne drzewo, odbił się od przeszkody i kilkakrotnie przekoziołkował. Zginął na miejscu.

***Tajemnicza śmierć. W szczecineckim szpitalu zmar-ła kobieta, którą pogotowie ratunkowe zabrało z okoli-cy jednego ze sklepów przy ulicy Wyszyńskiego. Kobie-ta wcześniej miała przepro-wadzoną trepanację czasz-ki. Do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego tygodnia. – Mogę powiedzieć tylko, że prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Jest ona wielo-wątkowa, złożona, dlatego ze względu na dobro śledztwa upublicznianie jakichkolwiek informacji na temat okolicz-ności czy przyczyn zdarzenia, jest na tym etapie śledztwa wysoce niewskazane – mówi Jerzy Sajchta, zastępca Proku-ratora Rejonowego w Szcze-cinku. – Zapewne za kilka dni będą mógł przekazać czytel-nikom „Tematu Szczecinec-kiego” więcej informacji w tej sprawie. (sw)

Page 9: temat 524 / 15 lipca  2010

Aktualności 9

Na wyjątkowy pomysł wpadli młodzi mieszkańcy Szczecinka skupieni wokół Stowarzyszenia Caldera. W specjalnej kapsule zamkną pamiątki z 700-letnie-go Szczecinka oraz wspomnie-nia mieszkańców miasta na ko-lejne sto lat.

- Harcerze będą aktywnie uczestniczyć i pomagać. Pomy-słów jest wiele, ale z podaniem szczegółów musimy jeszcze poczekać. – powiedział Maciej Grunt z 13 Czarnego Szczepu im. Zawiszy Czarnego. – Projekt zdobył akceptację burmistrza miasta, spodobał się także dy-rektorowi SAPiK-u, który obiecał nam pomóc. Spotykamy się też z wielką życzliwością mieszkań-ców miasta i przedsiębiorców, którzy pomagają nam w rozwią-zywaniu problemów. Dokładne informacje podamy do wiado-mości mieszkańców już po za-

Piątkowy wieczór znów spo-wodował, że wielu mieszkań-ców Szczecinka postanowiło spędzić czas, wspólnie się ba-wiąc. Od godzinie 20 rozpo-czął się bowiem kabareton. To już druga tego typu impreza, która w ostatnim czasie mia-ła miejsce nad wodami Trze-siecka. Tym razem jednak w kolejnym kabaretonie, odby-wającym się z okazji 700-le-cia Szczecinka, mogli uczest-niczyć wszyscy szczecineccza-nie: za udział w tej jubileuszo-wej zabawie nie trzeba było zapłacić, wystarczyło tylko chcieć wyjść z domu i przyjść pod muszlę koncertową.

Jeszcze pół godziny przed rozpoczęciem kabaretonu nic nie zapowiadało, że centrum miejskiego parku wypełni się po brzegi tłumem miłośników dobrego żartu. Wieczór otwo-rzył Kabaret Rak. Trzej sympa-tyczni Ślązacy, Krzysztof Hanke, Grzegorz Poloczek i Krzysztof Respondek, praktycznie od ra-zu nawiązali świetny kontakt z publicznością. W trakcie wystę-pu „Śląskich Trojaczków” nie za-brakło zabawnych monologów,

Za nami drugi, jubileuszowy kabareton Uśmiech dla każdego

Kabaret pod Wyrwigroszem świętuje w tym roku 15-lecie swego istnienia.

gagów i piosenek, rzecz jasna, przyozdobionych oryginalnie brzmiącą śląską gwarą.

Kolejna godzina przypadła kabaretowi Koń Polski. Walde-mar Sierański wraz Leszkiem Malinowskim sprawiali, że wie-lu, szczególnie starszych miesz-kańców Szczecinka, śmiało się do rozpuku. Iście groteskowe scenki, odgrywane przez twór-ców słynnej serii skeczów o Ma-rianie i jego żonie, przypomina-ły o absurdach życia codzienne-go. - Ich skecze są uniwersalne - powiedział jeden z widzów. - Znamy i podziwiamy ten kaba-ret za perfekcyjne odczytanie zachowań Polaków. Z ich żar-tów śmiejemy się my i myślę, że następne pokolenia też będą się z nich śmiać.

Wieczór zakończył występ Ka-baretu pod Wydrwigroszem. Grupa już na wstępie pochwaliła się, że podobnie jak Szczecinek, świętuje w tym roku swój mały jubileusz - 15-lecia istnienia. Im-preza zakończyła się dość wcze-śnie, bo około godziny 23. Może dlatego publiczność tak niechęt-nie opuszczała park miejski. (sz)

Szczecinek w kapsule czasu

kończeniu wszystkich rozmów, a na to potrzebujemy jeszcze około tygodnia – dodał.

Miło nam podać tę informację nie tylko dlatego, że pomysł bar-dzo nam się podoba, ale i dlate-go, że pomysłodawcą projek-tu jest nasz redakcyjny kolega. – Pomysł chodził mi po głowie od dawna – powiedział Marcin Tadzik, koordynator projektu. – To niesamowite, gdy pomyślę, że wyślemy coś w przyszłość. Ma to być przesyłka mieszkań-ców Szczecinka, którą specjal-nym listem, złożonym w Urzę-dzie Miasta polecimy otworzyć podczas obchodów 800-lecia miasta. Fajnym „smaczkiem” bę-dzie miejsce złożenia kapsuły, ponieważ chcemy, aby spoczęła w ratuszowej wieży. Jest jeszcze sporo szczegółów, trwają pra-ce nad stroną internetową, któ-rą tworzymy na tę okazję. Chce-

my, by za jej pomocą wszyscy mieszkańcy miasta mieli możli-wość kontaktu z nami oraz po-znania detali projektu. Dziś mu-simy jeszcze uzbroić się w cier-pliwość i poczekać na faktycz-ne rozpoczęcie akcji, co nastą-pi już niebawem. Największym problemem w tej chwili jest dla nas kwestia archiwizacji da-nych, które chcemy umieścić w kapsule. Standardowe dyski nie dadzą rady i nie przeżyją stu lat, ponieważ zwykła burza może je uszkodzić. W tej kwestii poma-gają nam fachowcy od archiwi-zacji z Politechnik: Wrocławskiej i Koszalińskiej. Za jakiś tydzień ruszamy ostro z projektem – do-daje koordynator.

O pamiątkach, zapiskach, li-stach i o wszystkich meandrach projektu w kolejnych numerach „Tematu Szczecineckiego”.

(red)

Page 10: temat 524 / 15 lipca  2010

10 Wasz Temat

Nasze ryby są zdrowe…Niektórych naszych Czytelników

rozeźlił tytuł artykułu „Nasze ryby są zdrowe, a woda coraz czystsza”, a zapewne jeszcze bardziej wprowa-dzenie do tegoż artykułu: Wobec powtarzających się ostatnio opinii wśród wędkarzy, jakoby ryby w je-ziorze Trzesiecko nie trzymają „nor-my”, podejrzanie pachną i - zda-niem niektórych moczykijów – nie nadają się do spożycia, poczynili-śmy starania, by dotrzeć do opraco-wania naukowego m.in. na ten te-mat, sporządzonego przez prof. dr hab. inż. Tomasza Hesse z Politech-niki Koszalińskiej”.

Jesteśmy za, a nawet przeciw

Lament podniósł się okrutny. Tak wielki, że publiczny odpór temu stwierdzeniu dała na antenie Te-lewizja Zachód. Coś tam było o …ksywce autora!?, o łowieniu ładnych ryb, a nawet o sprzęcie wędkarskim. A całość utrzymana wedle zasady „Jesteśmy za, a nawet przeciw”. Z anteny telewizyjnej padły m.in. sło-wa: (…) Nie podważając opracowa-nia, prosimy zwrócić uwagę na dwa inne ważne fragmenty ujęte w ra-porcie naukowców. M.in. na str. 15 w podsumowaniu pierwszej części opracowania, pan profesor aż dwu-krotnie przestrzega, że deficyt tlenumoże być bardzo groźny dla organi-zmów żywych. Z informacji WIOŚ o stanie szczecineckiego środowiska wiemy, że w naszym jeziorze wła-śnie występuje brak tlenu a stoso-wane od kilku lat środki chemiczne, jeszcze bardziej pogarszają natle-nienie wody. Na stronie 26 opraco-wania w części dotyczącej gospo-darki rybacko- wędkarskiej m.in. za-leca się wyrywkową kontrolę wete-rynaryjną zdrowotności ryb z uwa-gi na chemiczne zabiegi rekultywa-cyjne. Niby czytamy ten sam raport i jak zwykle każdy czyta z niego tyl-ko to, co chce wyczytać”.

„Może zabraknąć”, „może wystę-pować”, itd., itp. Drodzy koledzy po fachu - ale na dziś, ani nie „brakuje”, ani nie „występuje”. Mogliście jesz-cze zaznaczyć, że np. za kilka lat „być może” nad Trzesieckiem eksplodu-je ładunek jądrowy średniej mocy.

Pozdrowienia z krystalicznie czystych alpejskich łąk

Oj, dostało się nam, dostało! Za co? Za omówienie wniosków płynących z raportu prof. Tomasza Hesse, dotyczącego badania jeziora Trzesiecko – ryb i wody.

Wtedy problem będziemy mieć z głowy. Trzesiecko wyschnie w ułam-ku sekundy, a jak będzie z formalde-hydem, to jeszcze szybciej.

Reasumując, nie znamy jeziora zarówno w okolicy Szczecinka, jak i na Pojezierzu Drawskim, na Pomo-rzu Zachodnim, ani w Polsce, w któ-rym nie występowałby deficyt tle-nu. Nawet krystalicznie czyste Mor-skie Oko w Tatrach boryka się z tym problemem. I to bardziej niż szcze-cinecki akwen. Na koniec zadaje-my pytanie. Była tej zimy przyducha na Trzesiecku? (powstaje przy bra-ku tlenu pod lodem). No, nie było. Więc, po co mącić ludziom w gło-wie?

Jesteście kosmitami z ratusza

Lechu dorzucił m.in., że: „Przykro mi to pisać, ale ten numer jest tak cukrowany (dla burmistrza), że aż bierze na wymioty. Całego nie prze-czytałem, bo nie dało rady. Nie słu-ży to Szczecinkowi i wstyd, że nasz Temat do tego się dokłada. Piszę nasz, ale jak tak dalej pójdzie, to bę-dziecie tubą, ale czyją? Na pewno nie mieszkańców Szczecinka”.

Z kolei Zawiedzony napisał „Je-stem Państwa stałym czytelnikiem i.... sam nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie jestem zacietrzewio-nym krytykiem pana burmistrza, ale wiele rzeczy, które zrobił i robi nie podoba mi się. Zaczynając czy-tać Państwa najnowszy Temat, je-stem, delikatnie mówiąc, zniesma-czony. Czy naprawdę nie ma w na-szym mieście mediów, które rzetel-nie podadzą informacje bez właże-nia w... panu burmistrzowi?”.

Uff. Gorąco. Upał niemiłosierny.Powietrze nad miastem przesyco-ne odorem z Krono, a tu takie słowa. No, no. Może jednak upał i smród spowodowały – tak zwykle dzieje się w gorącym powietrzu – wzro-kowe omamy? Radzimy przecze-kać do chłodniejszych dni. Zapew-niamy Was, że nie jesteśmy niczy-ją własnością. A już imputowanie nam nam uzależnienie od kogokol-wiek, jest po prostu nie na miejscu. Radzimy gazetę czytać w całości a nie tylko fragment pierszej strony. Źle się dzieje – piszemy o tym, jest

dobrze – też piszemy. Po prostu ta-kie są fakty. I to wszystko.

Przenieść plażę miejską na wojskową

Publicznie rzuciliśmy pomysł, by plażę miejską (z uwagi na cyklicz-ne zanieczyszczenia) przenieść na wojskową, a na miejskiej rozloko-wać zaplecze dla wyciągu narciar-skiego. Tenże pomysł poddaliśmy pod rozwagę ratuszowi. Otrzymali-śmy odpowiedź, że sprawa jest war-ta przemyślenia. Na redakcyjnym forum zawrzało.

Arek: „Co tu można powiedzieć? Chyba tylko wielkie „łał”. Budowa plaży miejskiej na nowym miejscu to jak twierdzi ratusz 3 miliony. A ile kosztuje w starym miejscu!? I to jeszcze będzie plaża darmowa! Cie-kawe gdzie w Polsce, czy na świe-cie, rzecznik prasowy ratusza wi-dział ogrodzoną plażę z infrastruk-turą, punktem gastronomicznym, nie wspominając już o obsłudze za darmo! Dobrze wiadomo, że w ży-ciu nie ma nic za darmo”.

Z kolei Kulig dorzucił: „A ja bym wolał, jako mieszkaniec Szczecinka, aby zamiast pomostów z pijalnią pi-wa bez wc koło ogólniaka, w Szcze-cinku powstały nowe zakłady pra-cy. Ponad 3 tys. bezrobotnych ma-my. Zobaczcie jak to się robi np. w niedalekich Chojnicach?”.

Mieszkanka z wyboru: „Według mnie, Szczecinek rozwija się w do-brym kierunku i szkoda tylko, że w tym mieście jest pełno ludzi, którzy potrafią tylko narzekać. A co do za-kładów pracy, mamy jeden wielki, który bardzo pochłania bezrobo-cie, ale wszyscy na nim psy wiesza-ją. Gdyby powstał kolejny, to znowu byłyby pretensje do burmistrza”.

Heniek spuentował w temacie plaży: „To konieczność. Bez porząd-nej plaży możemy zapomnieć o tu-rystach, a na wojskowej i półwyspie jest dużo miejsca na zorganizowa-nie dodatkowych atrakcji jak zjeż-dżalnie czy boisko do siatkówki”.

W Sejmie mówili oKronospanie

Nasza informacja o tym, że po-słowie w Sejmie zajęli się czysto-ścią powietrza nad Szczecinkiem,

nie uszła Waszej uwadze. A, że spra-wa dotyczyła Kronospanu, natych-miast sypnęło komentarzami.

Wonut: „Za górami, za lasami już jedna taka fabryka istnieje. Ludzie zarabiają nieźle, mają czas na od-poczynek i dla rodziny, ale przede wszystkim na zewnątrz nie wydo-staje się żaden smród. Przestrzega się norm. A w Szczecinku? Ci bied-ni ludzie trują się, a gdy zachorują (a takich nie brakuje) ten wspania-ły pracodawca zapomina o swoich oddanych pracownikach. I po pre-mii, no chyba, że zamiast zwolnie-nia lekarskiego pracownik weźmie urlop wypoczynkowy. Tak, tak, to są niestety, fakty. Zmusza się tych bie-daków do manifestacji i zbierania podpisów przeciwko zamknięciu zakładu. A kto chce go zamknąć? Żądamy szacunku i czystego po-wietrza, takiego jak w Austrii! Chy-ba mamy do tego prawo?”.

Ala: „Likwidacja Krono? Proszę się zainteresować, ile tam pracuje mieszkańców Szczecinka i nie wy-pisywać bzdur. Nie będziemy się zgadzać na to, aby kosztem nasze-go zdrowia utrzymywać miejsca pracy dla ludzi z poza Szczecinka. Niech sobie przeniosą fabrykę do tej miejscowości skąd ich najwię-

cej dojeżdża, może do Barwic? 3-4 tysiące pracowników, w większości są to pracownicy z całej okolicy. Ma-ło mnie obchodzą Ich miejsca pra-cy. Żądam zdrowego, czystego po-wietrza!”.

ABC rzucił pomysł: „ Na tym miej-scu zbudować inny zakład pracy. Część ludzi znalazłaby tam zatrud-nienie. A może by tak jeszcze kopal-nię uranu otworzyć? Będzie praca, będą ludzie świecić”.

Dyskusję na temat poselskiej inicjatywy spuentował Zefirek na-stępującymi (mocnymi) słowami: „Chcecie czystego powietrza? A my mamy was w d... Skoro wasze wła-dze nie potrafią zadbać o wasze śro-dowisko i nie potrafią stworzyć od-powiednich przepisów i ich egze-kwować, to, czemu my mamy się tym przejmować? A może zamiast na wschód niech pan K. przeniesie fabrykę na zachód? Pozdrowienia z krystalicznie czystych alpejskich łąk”.

To tyle na dziś drodzy Czytelni-cy. Oczywiście, na opisanie choćby większości problemów, które Was bolą i które komentujecie na redak-cyjnym forum, brakuje miejsca.

(sw)

foto: stock.xchng/mmayerie

�������������������� �����������������

Alpejska łąka w wiosennym słońcu

Page 11: temat 524 / 15 lipca  2010

W

Co by jednak nie mówić, wy-wiad jest o tyle szczególnym, co i nie zawsze wdzięcznym materia-łem dziennikarskim. Wprawdzie to my rozdajemy karty, ale partię roz-grywa nasz rozmówca – tak mówią klasycy, tak mnie uczono i tym za-sadom pozostaję wierny do dziś. Oczywiście, różni bywają rozmów-cy, niektórzy mają z reguły niepoha-mowaną chęć bycia w centrum wy-darzeń, czyli tak zwane „parcie”, ale niekiedy bywają też diablo ostroż-ni, nieufni, no i przy tym podejrzliwi. Ale i potrafią mieć klasę!

W 1971 roku, dzięki wywiadowi przeprowadzonemu z Czesławem Niemenem, zostałem łaskawie „do-puszczony” do towarzyskiego gro-na starych redakcyjnych wyjada-czy. Niemen, który był wówczas u szczytu popularności i którego do dziś uważam za wyjątkowe zjawi-sko i wręcz fenomena kulturowe-go, występował wtedy w Kołobrze-gu, z zespołem Niemen Enigmatic. Uprosiłem szefa działu terenowego o wejściówkę obiecując, że zrobię z nim wywiad, dał mi chyba na od-czepnego, ale i nie omieszkał przy-gadać, że Niemen nawet na mnie nie spojrzy. Po koncercie udało mi się przechytrzyć ochroniarzy i do-stałem się do jego garderoby. Zna-łem go ze Szczecina, w 1962 roku występował z Niebiesko-Czarnymi na I Festiwalu Młodych Talentów,

Z REPORTERSKIEGO SZTAMBUCHA

Moje rozmowy z celebrytamidawnych czasach, jak zwykliśmy nazywać lata przed czerwcem 1989 roku, możliwość przeprowadzenia dla gazety wywiadu z kimś ważnym, nobilitowała w naszym środowisku. Zresztą, nie tylko w tamtych latach.

zostali laureatami w kategorii ze-społów, a on występował wówczas jeszcze jako Czesław Juliusz Wy-drzycki. Popatrzył na mnie i zapy-tał tą swoją charakterystycznie mo-dulowaną barwą głosu – czy my się znamy? Przypomniałem mu wte-dy ten Szczecin, też tam się wów-czas kręciłem, grając na bębnach w szczecińskich zespołach blueso-wych i rockowych, byliśmy wtedy jedną wielką muzyczną rodziną. Ja-sne, że udzielił mi wywiadu. Leszek Figas długo nie mógł w to uwierzyć, za dwa dni tekst poszedł na pierw-szej stronie. Tak to się właściwie za-częło. Skoro zacząłem artystycznie, to i wypadałoby w tym miejscu do-powiedzieć, że w robiłem także wy-wiady z Włodzimierzem Nahornym i Krzysztofem Sadowskim, świetny-mi muzykami i kompozytorami. Jak do nich docierałem? Otóż nie by-ło to takie trudne, na przełomie lat 60- i 70-tych byłem też konferansje-rem, prowadziłem wiele koncertów i festiwali muzycznych na Pomorzu Zachodnim, stąd te znajomości.

Przeprowadziłem także sporo wywiadów ze znanymi sportow-cami, doskonale mi się rozmawia-ło z Janem Mulakiem, Zygmuntem Smalcerzem, Ireną Szewińską. Pa-miętam, nieodżałowany Władek Komar ciągle sobie podczas na-szej rozmowy żartował, opowiadał tak nieprawdopodobne historyjki, że nie było mowy o utrzymaniu ja-kiegokolwiek dystansu czy powa-gi. Żartownisiem był też Kazimierz Górski, wprawdzie najpierw prze-egzaminował mnie – co wiem o jego słynnych Orłach, ale później obaj zaśmiewaliśmy się, jak pod-czas triumfalnego powrotu z nie-mieckiego Mundialu i przyjęcia pił-karzy przez Edwarda Gierka, jeden z jego niezbyt bystrych sekretarzy KC w pewnym momencie zapy-

tał Górskiego, jak się w końcu ten wysoki napastnik nazywa – Szar-mach czy Diabeł? (Andrzej miał ta-ką ksywkę – dop. mój). Udało mi się też przeprowadzić kilka wywia-dów ze znanymi politykami, m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim i Mie-czysławem F. Rakowskim w tym czasie, kiedy obaj byli w Szczecin-ku. Z przyszłym Prezydentem RP, rozmawiałem w maju 1989 roku, podczas jego pikniku wyborcze-go, w restauracji „Pomorskiej” (na balkonie), po obiedzie. Prowadzi-łem wtedy jego festyn wyborczy w muszli koncertowej parku miejskie-go. Natomiast Rakowski udzielił mi krótkiego wywiadu, gdy jako wice-premier odwiedził osiedle domków jednorodzinnych budowane w la-tach osiemdziesiątych przez mło-dzieżową spółdzielnię Jasia Wójci-ka. Bardzo sobie ceniłem wywiady, które przeprowadziłem z Zygmun-tem Broniarkiem, którego uważam za absolutnego arbitra elegantia-rum dziennikarstwa, a także pa-miętną dla mnie rozmowę ze Ste-fanem Kisielewskim, który z kolei zawsze będzie moim guru felieto-nistyki. Wywiad z Broniarkiem uka-zał się w „Głosie Pomorza”, nato-miast ówczesny naczelny nie wyra-ził zgody na opublikowanie rozmo-wy z Kisielem, wówczas wysłałem ten tekst do „Gazety Poznańskiej” gdzie miałem zaprzyjaźnionego szefa działu kulturalnego. Przyjęli od ręki i zapłacili honorarium prawie trzy razy tyle ile się spodziewałem, „naszym” oczywiście nie omieszka-łem tym przygadać. Było to pod ko-niec lat 70-tych, podczas rozmowy z Kisielem odważyłem się i pokaza-łem mu także kilka swoich felieto-nów. Przejrzał, popatrzył na mnie i powiedział – „No, nieźle młody czło-wieku, nie pisz tylko felietonów na zamówienie, tego się nie da. I jak

ci się coś w nocy przyśni, też tego nie przeocz”. Stary Mistrz! Mam już ich kilkaset, tych felietonów, gdy je piszę, także i w nocy, często o nim myślę.

Wywiadowi towarzyszy najczę-ściej fotka osoby, z która się rozma-wia, ale rzadko kiedy sam się za to zabierałem. W „Głosie” najczęściej wspomagał mnie Kazik Ratajczak i Jurek Patan, choć czasami trzeba było sobie samemu radzić. Gdy by-łem w Odessie poznałem tam pol-skiego generała, frontowca, z któ-rym, a jakże, umówiłem się na wy-wiad. Gdy założył mundur, zdę-białem, tylu odznaczeń na jednym mundurze jeszcze nie widziałem, zajmowały całe dwie jego poły, do-słownie. Oczywiście, zrobiłem zdję-cie, które później w gazecie wywo-łało prawdziwą sensację. Wyprosił je ode mnie Józek Sakrajda, któ-ry ciągle organizował w Szczecin-

ku jakieś wystawy, muzealne izby. Później gdzieś je „wcięło”. Gdybym to wtedy przewidywał, że na stare lata przyjdzie mi dokumentować powojenne dzieje Szczecinka, to bym nie takie materiały przecho-wał, ba. Ale że historia lubi czasa-mi zatoczyć koło to i doczekałem się, że także i … ze mną przepro-wadzono wywiad. Nawet całkiem niedawno. Gdy gdyński „Region” wydał drugą edycję moich legend, dziennikarz tamtejszej gazety po-prosił mnie o rozmowę na temat stanu i kondycji edukacji regional-nej w szkolnictwie. Jasne, że nie wpadam w samouwielbienie, ale miło, że gdzieś tam w kraju… Jed-nak, jakby co, swój najważniejszy wywiad ciągle jeszcze mam przed sobą i będzie tak chyba dopóty, do-póki będę pisał.

Bogdan Urbanek

Aleksander Kwaśniewski w towarzystwie Mikołaja Chyla i olimpij-czyka z Rzymu, Tokio i Meksyku, Ryszarda Parulskiego – podczas wręczania nagród uczestnikom Turnieju Szóstek Piłkarskich. (stadion „Darzboru, maj 1989 r.) Foto Kazimierz Ratajczak

inis coronat opus - koniec wieńczy dzieło. Tak, to już ostatni odcinek naszej redakcyjnej kroniki wydawanej z okazji 700-lecia Szczecinka. Autorzy - Bogdan Urbanek i niżej podpisany, zaczęli swoją pracę równo dwa lata temu. Kronika miała być zwieńczeniem jubileuszu miasta. W skrytości ducha sądziliśmy, że inne media (lokalne) też na swój sposób zechcą uczcić nasz wspólny jubileusz, ale srodze żeśmy się zawiedli. Przez ten czas, w sumie ukazały się 54 cztero-stronicowe wkładki. Jeśli skrupulatnie policzymy, to nasza szcze-cinecka kronika zawarta została na 216 stronach. Warto dodać, że nie było do tej pory takiej książki, czy nawet takiego opracowania, które miałoby większy i nakład, i rynek czytelniczy. To nasz skromny udział w dziele upowszechniania i dokumentowania ludzkich życio-rysów (biografie ok. 200 osób) a także mniej lub bardziej ważnych zdarzeń jakie miały miejsce w wyjątkowo pogmatwanej przeszłości Szczecinka.

Cykl został opatrzony postacią Minerwy – rzymskiej bogini, pa-tronki aktorów i pisarzy. Widać, że nie tylko ona nam sprzyjała. Przy tej okazji dziękuję nielicznym Czytelnikom, którzy zechcieli udo-stępnić zdjęcia ze swoich rodzinnych archiwów. Na tych łamach udało się opublikować kilkadziesiąt zdjęć, niektóre z nich nawet po raz pierwszy. Nie zabrakło również specjalnie wykonanych do ni-niejszego cyklu rysunków, szkiców a także planów i map. To wy-magało olbrzymiego nakładu czasu i pracy. Dodam, że nie jest to typowe zajęcie związane z redagowaniem lokalnej gazety i wiem o czym piszę.

Teraz po dwóch latach możemy powiedzieć, że na naszych łamach zamieściliśmy tylko niewielki wycinek dziejów naszej małej Ojczy-zny ze szczególnym uwzględnieniem lat powojennych. Nie jest wy-kluczone, że jeszcze do tego wrócimy.

Jerzy Gasiul

F

Page 12: temat 524 / 15 lipca  2010

FOTO

Arc

hiw

um

Z mojego dzieciństwa szczeci-necki dworzec kojarzy mi się przede wszystkim z poczekalnią i tłumami podróżnych. W holu dworcowym przy wejściu na perony stała pół-okrągła przeszkolona budka, w któ-rej sprawdzano bilety. Zazwyczaj dyżur pełnili dwaj kolejarze. Jeden sprawdzał wychodzących na pe-ron, drugi wchodzących. O wej-ściu na stację bez peronówki na-wet nie mogło być mowy. Do dzisiaj po dawnej budce bileterskiej w po-sadzce pozostały ślady.

Poza tym, dworzec praktycz-nie dzień i noc tętnił gwarem. Re-stauracja dworcowa oblężona była przez całą dobę. Spokój trwał zale-dwie kilka godzin - pomiędzy pół-nocą, a pierwszymi, porannymi po-ciągami o czwartej czy piątej nad ranem. Wtedy też do pracy rusza-ła ekipa sprzątaczek. Trzeba do-dać, że szczecinecki dworzec lśnił czystością. Na pierwszym peronie, na urządzonych tutaj rabatach ro-sły kwiaty. Oprócz tego na każdym przęśle peronowych wiat zawieszo-ne były metalowe donice z pelargo-niami.

Na dworcu panował olbrzymi ruch pociągów. Wystarczy powie-dzieć, że w latach sześćdziesiątych w rozkładzie jazdy figurowało ok.90 pociągów pasażerskich. Dru-gie tyle stanowiły składy towarowe. Każdy parowóz korzystał z wiel-kich kranów (nalewaków) stojących przy peronach. Zazwyczaj podczas napełniania, woda przelewała się z tendrów spływając kaskadami do studzienek. W powietrzu unosił się zapach rozgrzanej oliwy, sma-ru, syczała para i pełno było dymu. Oczywiście przed wyruszeniem w dalszą trasę maszyniści napełniali swoje TY , PT , TK czy OK węglem z podajnika stojącego przy parowo-zowni. Podajnik wędrował w górę, a węgiel z niemiłosiernym hałasem zsuwał się z wielkiego czerpaka wprost do tendra.

Dzisiaj serce ściska, kiedy widzi się degrengoladę szczecineckiego dworca. Niegdyś największy w re-gionie pracodawca, zatrudniający ok. 1700 pracowników w 13 specja-listycznych służbach ruchowo-han-dlowo-przewozowych, odszedł w niebyt. Przez ostatnie dwadzieścia lat zwalniano ludzi, wyburzano tak-że puste i nikomu już niepotrzeb-ne stacyjne obiekty. Znikły z po-wierzchni ziemi co najmniej trzy na-stawnie. Przed dwoma miesiącami rozebrano nawet zabytkową wie-żę wodną pochodzącą z początku XX wieku. Na razie istnieją jeszcze dwie inne wieże, w tym jedna naj-starsza z czasów budowy stacji. Jej egzystencja jest już zagrożona. Ma

aby przeczekać aż spuszczane z górki wagony, rozjadą się na rożne tory. Tędy wiodła najkrótsza droga w kierunku Wybudowania, Czarno-boru i dalej Żółtnicy. W tym roku na-wet droga została sprzedana i defi-nitywne zamknięta.

Początki kolejnictwa na tych zie-miach sięgają końca XIX wieku. Pierwszy odcinek torów kolejowych na Pomorzu położono już w 1843 roku i było to połączenie Berlina ze Szczecinem. Trzy lata potem po-łączono Szczecin ze Stargardem. Kolej przyczyniła się do nienoto-wanego do tej pory rozwoju gospo-darczego tych terenów. W przypad-ku Szczecinka był to był wręcz ka-

Pierwsze połączenie kolejowe Szczecinek uzyskał dokładnie 15 maja 1878 i od tego też momen-tu liczy się istnienie dworca szcze-cineckiego. Była to linia łącząca Czarne z Czaplinkiem. 15 listopa-da oddano do eksploatacji linię do Białogardu, a także do Ustki przez Słupsk i Miastko. Połączenie z Pi-łą Szczecinek uzyskał najpóźniej, dopiero 15 maja 1879 roku. Od tej pory stał się ważnym węzłem kole-jowym, w którym zbiegały się szla-ki aż z pięciu kierunków. Przez Piłę wiodła najkrótsza trasa do Pozna-nia i Wrocławia. W 1913 roku uru-chomiono bezpośrednie połącze-nie do Berlina przez Runowo. Po-

przechylony komin i wystarczy sil-niejszy podmuch wiatru... i będzie pretekst do kolejnej rozbiórki. Wie-ża przy wiadukcie - od kiedy stała się stacją przekaźnikową telefonii komórkowej - na razie jest nie do ruszenia, choć jej środek wypatro-szono już kilka lat temu.

Dawna stacja, to również ruchliwa i hałaśliwa górka rozrządowa. Usy-tuowana była (kilka lat temu roze-brano nastawnię) na przedłużeniu ul. Armii Krajowej. Jeszcze w latach siedemdziesiątych, w tym miejscu był przejazd kolejowy z podnoszo-nymi rogatkami. Czasem trzeba by-ło pod szlabanem stać dość długo,

mień milowy w historii jego rozwoju. Z małego zapyziałego miasteczka przeobraził się w ciągu kilkunastu lat w duży ośrodek o zasięgu re-gionalnym. Nieprzypadkowo w tym czasie każde miasto starało się o budowę połączenia kolejowego. Magistrat Szczecinka już w 1861 roku wystosował do Ministerstwa Handlu, Przemysłu i Prac Publicz-nych petycję, aby rozważyć zmianę przebiegu projektowanej linii kole-jowej z Białogardu do Tczewa nie przez Koszalin, a przez Szczeci-nek i dalej do Chojnic. Oczywiście, z przyczyn finansowych pomysł zo-stał odrzucony.

Pozostały już tylko wspomnienia

N a wstępie przepraszam moich Czytelników za bardzo osobisty i emo-cjonalny tekst dotyczący dziejów szczecineckiego dworca kolejowego. Nie sposób od tego uciec, zważywszy, że jego obraz współczesny bardzo mocno różni się od tego sprzed kilkudzie-sięciu lat.

Szczecinecki dworzec - współczesny widok od strony trzeciego peronu. Poniżej to samo ujęcie w okresie przedwojennym. W tym czasie nie było jeszcze obskurnej budy (po lewej) pomiędzy pe-ronami. O zrobieniu zdjęcia w tym miejscu, w czasach komuni-stycznych, nawet nie można było marzyć.

Pierwsze połączenie kolejowe Szczecinek uzyskał dokładnie 15 maja 1878 r. W tym czasie na przedpolach miasta powstał również dworzec kolejowy. Na archiwalnym zdjęciu pochodzącym najprawdopo-dobniej z końca XIX wieku widok na dworzec od strony peronów.

Główny budynek dworcowy, który bez większych zmian przetrwał do naszych czasów, wybudowano prawdopodobnie w 1892 roku. Poniżej archiwalne zdjęcia wykonane z tego samego miejsca na po-czątku XX wieku (przed wejściem na pasażerów oczekują konne powozy i dyliżanse) na dole - zdjęcie z 1938 r.

Fragment planu miasta pochodzący z 1903 roku. Dzisiaj nie sposób stwierdzić, na ile jest to wiarygodny dokument. Główny budynek sta-cyjny w swoim zarysie zbliżony jest do tego, który zachował się do na-szych czasów. Po lewej widać parowozownię z obrotnicą. Dalej dwa duże budynki warsztatowe oraz dwie wieże wodne. Ta na skraju (po prawej) jeszcze istnieje, ale jest w tragicznym stanie. Sądząc z planu, część torowiska od strony składów przy dz. ul. Kolejowej znajdowała się przed linią głównego budynku dworcowego.

FOTO

Jer

zy G

asiu

l

FOTO

Arc

hiw

umFO

TO A

rchi

wum

FOTO

Jer

zy G

asiu

l

Page 13: temat 524 / 15 lipca  2010

RZEPKOWSKI KRZYSZTOF(1945-2007)

Animator kultury, fotografik. Uro-dził się 9 października 1945 roku w Łodzi. Po miesiącu wraz z rodzica-mi przyjechał do Szczecinka, Rzep-kowscy zamieszkali przy ulicy Nie-całej, ojciec Krzysztofa, Wiktor był sołtysem w Storkowie. Ukończył Szkołę Podstawową nr 3 i Liceum Ogólnokształcące, w latach 1969--71 uczęszczał do Pomaturalnej Szkoły Fotografii i Filmu we Wrocła-wiu. W 1966 roku Krzysztof wstąpił w związek małżeński z Krystyną Je-fremow, dwa lata później urodził im się syn Arkadiusz, obecnie major Wojska Polskiego, rzecznik praso-wy polskiej misji pokojowej w Koso-wie. Początkowo zatrudnił się jako dekorator w PSS „Społem”, później pracował jako grafik-dekorator wGKO, w latach 1967-81 pracował w PDK jako instruktor w Poradni Pla-styki, Fotografii i Filmu, a w latach1981-1992 był dyrektorem Domu Kultury Kolejarza, następnie po je-go rozwiązaniu – pracował w Zakła-dzie Kultury i Oświaty, późniejszym SZOK-u jako instruktor ds. plasty-ki. W latach 1984-88 Krzysztof był nauczycielem reklamy w Zespole Szkół Zawodowych. Od wczesnych lat 70-tych aktywnie działał w Ama-torskim Klubie Filmowym „Kontra-punkt”, był znanym i cenionym w regionie fotografikiem, swoje bo-gate doświadczenia i umiejętności chętnie przekazywał młodzieży, za-łożył i prowadził koło fotograficzneprzy Technikum Budowlanym. Jego wielką namiętnością było klasycz-ne wędkarstwo spławikowe, słuchał Presleya i muzyki poważnej, czy-tał książki historyczne, nieźle grał w tenisa stołowego. W trakcie ob-chodów 650-lecia Szczecinka ba-wił się na Balu Piętnastolatków, któ-

(54)

ry odbył się 27 lutego 1960 roku w auli LO. Odznaczony Złotym Krzy-żem Zasługi, odznaką „Zasłużone-go Działacza Kultury” oraz wieloma wyróżnieniami resortowymi. Zmarł 14 czerwca 2007 roku.

BUTKIEWICZ ZBIGNIEW

Długoletni dyrektor szczecinec-kich placówek kultury, twórca i po-mysłodawca polityki kulturalnej miasta, z powodzeniem realizowa-nej do końca lat 90-tych. Urodził się 2 listopada 1942 roku w Wilnie. Do Szczecinka przyjechał wraz z rodzi-cami, Antoniną i Franciszkiem, 12 maja 1945 roku. Butkiewiczowie na-leżeli do pionierów rodzimego osad-nictwa, młodszy brat Zbyszka, Ja-nek, urodzony w czerwcu 1945 ro-ku był w pierwszej dziesiątce dzieci urodzonych w powojennym Szcze-cinku. Absolwent Szkoły Podsta-wowej nr 1 i LO, w 1979 roku koń-czy Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Słupsku, uzyskując tytuł magistra kulturoznawstwa. Ze szczecinecką kulturą Zbyszek związany był za-wodowo przez ponad 30 lat, był dy-rektorem Domu Kultury Kolejarza, a w latach 1981-98, dyrektorem Za-kładu Kultury i Oświaty, a następ-nie SzOK-u. Sztandarowe przed-sięwzięcia tego okresu, to – „Cztery Pory Roku” Maćka Drygasa, „Feryj-na Republika Dzieci”, której najbar-dziej mu żal i która była doskonałą formą rozbudzania dziecięcej sa-morządności. Żal mu także znanej w kraju „Art-Galerii SzOK”, współ-pracującej z wieloma renomowany-mi centrami sztuki. To za jego cza-sów narodziły się najbardziej dziś rozpoznawalne w kraju formy estra-dowe rodem ze Szczecinka – taniec towarzyski „Aidy”, zapoczątkowany przez Basię Krzyżanowską-Ksok, kontynuowany później przez Igora

Gutowskiego, a dziś Kasię Balon, taneczna formacja „Rebelia” czy też cygańska „Terne Roma” Bogdana Trojanka, który właśnie z SzOK-u rozpoczął triumfalny pochód po kra-jowych i zagranicznych estradach. Gdy kierował kolejarską placówka kultury, triumfy święcił teatr ama-torski Bazylego Pankowca, m.in. z Mirkiem Kromem i Zosią Domagałą, a także grupa wokalno-instrumen-talna „Sympozjum 67”, w której gra-li jego młodsi bracia – Edek i Jurek. Obecnie zajmuje się działalnością gospodarczą, nie zapomina o daw-nej pasji, wędkowaniu, dużo czy-ta. Córką Zbyszka jest Ewa Minge, znana w świecie projektantka mo-dy, członkini Komitetu Honorowego Obchodów 700-lecia Szczecinka, dumny jest z wnuków Oskara i Ga-spara. Wyróżniony Złotym, Srebr-nym i Brązowym Krzyżem Zasługi oraz honorowymi tytułami „Zasłużo-nego Działacza Kultury” i „Za zasłu-gi w rozwoju woj. koszalińskiego”.

GÓRA JARMILA

Choreograf, założycielka i współ-twórczyni sukcesów formacji tańca współczesnego „Rebelia”, działa-jącego w SAPiK-u. Urodziła się 20 stycznia 1961 roku w Pradze. Oj-ciec Jarmili, Wiesław Strzelecki pra-cował w dyplomacji, wkrótce prze-niesiono go na placówkę do Tunisu, gdzie wraz z rodzicami przebywała do 1968 roku. Po powrocie do kra-ju zamieszkała w Warszawie, tam ukończyła XXVIII LO im. Jana Ko-chanowskiego. W latach 1980-82 studiowała taniec i choreografię nasłynnym Uniwersytecie Ludowym w Wierzchosławicach. Jej rocznik był grupą eksperymentalną, zaję-cia prowadzili znani w kraju spe-cjaliści, m.in. Mirosława Zaremba, Wiesława Hazuka, Wojciech Matu-

ła. W 1982 roku Jarmila przyjechała do Szczecinka, jak twierdzi – za gło-sem serca, ale i z nadzieją stworze-nia tu nowoczesnej formacji tańca współczesnego. 1 maja 1982 roku Jarmila założyła formację tanecz-ną „Rebelia”, z którą nieprzerwanie pracuje do dziś. W tym czasie osią-gnęła wiele sukcesów na szczeblu krajowym i regionalnym, zdobywała m.in. „Złote Aplauzy” na najbardziej prestiżowym festiwalu tanecznym w Koninie, a także „Złote Liry” pod-czas konfrontacji wojewódzkich. Ta-neczne widowisko Jarmili Góry „Po drugiej stronie lustra” zostało obsy-pane nagrodami, m.in. Ministra Kul-tury oraz Wojewody Szczecińskie-go. W 1998 roku otrzymała najwyż-sze resortowe wyróżnienie – hono-rowy tytuł „Zasłużonego Działacza Kultury”. Wolnych chwil ma wpraw-dzie niewiele, ale jeżeli czas i oko-liczności sprzyjają, odżywają w niej dawne pasje żeglarstwa i hippiki, lu-bi książki o włoskiej mafii oraz pro-gresywny rock. Jarmilę Górę uho-norowano Jubileuszowym Meda-lem 700-lecia.

POLAK TERESAZnana bizneswoman, właściciel-

ka Zakładu Poligraficznego„Tempo-print”. Urodziła się 7 kwietnia 1961 roku w Szczecinku. Absolwentka Szkoły Podstawowej nr 4 i Liceum Medycznego Pielęgniarstwa, matu-rę uzyskała w 1981 roku. Jeszcze w szkole Teresa Frontczak (nazwi-sko panieńskie) zainteresowała się sportem, co właściwie do dzisiaj jest jej pasją, szczególnie gdy chodzi o sporty wodne. W latach 1981-92 pracowała w ZOZ, jako pielęgniar-ka na Oddziale Chirurgii Ogólnej Szpitala Powiatowego w Szczecin-ku. W 1992 roku Teresa rozpoczęła pracę na własny rachunek, w zakła-

dzie poligraficznym TEMPOPRINT.Doświadczenie w kierowaniu firmązdobywała w niewielkim pomiesz-czeniu mieszczącym się wówczas przy ulicy Kilińskiego i choć twier-dzi, że mariaż z poligrafią był wtedyzupełnie przypadkowy, to w począt-kach naszej transformacji ustro-jowej okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Dziś firmaTeresy Polak przy ulicy Harcerskiej jest znana i rozpoznawalna nie tylko na Pomorzu Środkowym. W latach 1995-96 „Tempoprint” reklamował na cały kraj produkty szczecinec-kiego „Elmilku” i „Kronospanu”, ale do szczególnie zapamiętanych za-mówień szefowa „Tempoprintu” za-licza okolicznościowy kalendarz, który trafił do Watykanu, do rąk Ja-na Pawła II, znakomite recenzje ze-brał także drukowany tu jubileuszo-wy szczecinecki kalendarz. W ro-ku 2005 wyróżniono ją statuetką Mocarza Gospodarczego Powiatu Szczecineckiego. Mąż Teresy Po-lak, Maciej, jest szefem bliźniaczej firmy „Fotoprint”, córka Natalia stu-diuje na Wydziale Fotografii Aka-demii Sztuk Pięknych oraz filologięangielską i hiszpańską w Wyższej Szkoły Języków Obcych w Pozna-niu. Teresa Polak choć jest kobie-tą niewątpliwie zawodowo spełnio-ną, rzadko może sobie pozwolić na chwilę rodzinnego odpoczynku. Dłuższy urlop raczej nie wchodzi w grę jeżeli już, to weekendowa krzą-tanina nad wodą i w przydomowym ogrodzie z ukochanymi zwierzaka-mi. Rodzina jest dla niej prawdzi-wą ostoją i z jej pomyślnością oraz szczęśliwą przyszłością związane są jej bliższe i dalsze marzenia.

Wybór i opracowanie (ur)

ciąg trasę tę przemierzał w ciągu pięciu godzin. Na początku XX wie-ku w kierunku Runowa codziennie jeździło sześć pociągów, a do Piły – siedem.

Duży udział w budowie linii ko-lejowych miały ówczesne szczeci-neckie firmy, które w szczytowymokresie zatrudniały do 350 pracow-ników.

Linię kolejową i stację (główną) ulokowano na dalekich peryferiach, można nawet powiedzieć - przed-polach miasta. To jeden z dowodów na to, że myślano o rozwoju mia-sta nie w perspektywie aktualnych potrzeb, ale kilkunastu a nawet kil-kudziesięciu lat. Od tego też cza-su miasto poczęło się rozbudowy-wać w kierunku wschodnim. Bez-pośrednio przy stacji powstawały składy, magazyny, spichlerze, mły-ny a także domy dla kolejarzy. To tu-taj wybudowano również pierwszą gazownię, która początkowo za-opatrywała w gaz wyłącznie węzeł kolejowy.

Główny budynek dworcowy, któ-ry bez większych zmian przetrwał do naszych czasów wybudowano prawdopodobnie w 1892 roku. Zbu-dowano go w miejscu poprzedniego jeszcze z czasów powstania pierw-szej linii kolejowej. Był to bardzo skromny, dwukondygnacyjny obiekt wykonany w konstrukcji szachulco-wej. Z czasów budowy drugiego budynku dworcowego pochodzą perony, podziemne przejścia i za-daszenia. Budynek posiada bardzo interesującą architekturę, utrzyma-ną w stylu charakterystycznym dla miast uzdrowiskowych. Nic dziwne-go, wszakże przyjeżdżano tutaj na kąpiele lecznicze, a także, choć to

dzisiaj brzmi jak niestosowny żart, po świeże powietrze.

Budowa linii kolejowych i stacji była bardzo poważnym przedsię-wzięciem inżynieryjnym. Podmo-kłe tereny, bagniska, torf, a także mocno zróżnicowany teren bardzo utrudniały prowadzenie żelaznych szlaków, nie wspominając już o bu-dowie dużej stacji. W Szczecinku poradzono sobie z tym wręcz mi-strzowsko, a niektóre rozwiąza-nia oraz podziemna infrastruktura działa do dzisiaj. Linię w kierunku Białogardu poprowadzono w pod-mokłym i grząskim terenie, wzdłuż bagien wielkiego jez. Wielimie. Te-ren trzeba było najpierw zmelio-rować budując przy torowiskach i stacjach kanały i rowy melioracyj-ne. To właśnie w tym czasie, oprócz dworca głównego usytuowanego na wschodnich peryferiach mia-sta, wybudowano także przysta-nek Szczecinek Chyże (Neustettin Kietz) oraz Czarnobór (Neustettin Stadwald).

Ostatni pociąg z niemieckimi uciekinierami odjechał ze szcze-cineckiego dworca 27 lutego 1945 roku dokładnie o 5.55. Za nim po-jechał pociąg ze sprzętem stacyj-nym, a ok. 6.25 w drogę w kierunku Białogardu ruszył pociąg pancerny. Odjechał niemal w ostatniej chwili przed atakiem na dworzec. Wpraw-dzie saperzy przygotowali ładunki do wysadzenia stalowego (w tym czasie) wiaduktu przy dz. ul. Pil-skiej, jednak ostatecznie zrezygno-wano z tego, ponieważ nie chciano zamykać sobie drogi ucieczki.

Zaledwie kilka dni po zdoby-ciu miasta przez Armię Czerwoną, na szczecineckim dworcu pojawi-

li się polscy kolejarze. Jako pierw-sza stawiła się grupa kolejarska z Krakowa. Ponieważ losy wielkiego Szczecina nie były jeszcze pewne (Stalin wahał się co przynależno-ści Szczecina do Polski), właśnie u nas utworzono przy Banhofstrasse 3 (dz. 28. Lutego – dz. przychodnia) siedzibę Zachodniopomorskiej Dy-rekcji Okręgu Kolei Państwowych. Niestety, już 10 sierpnia siedzibę przeniesiono do Szczecina.

W tym też czasie, na szczeci-necki dworzec zaczęły przyjeż-dżać długie transporty repatrian-tów, a właściwie wypędzonych z dawnych kresów Rzeczpospolitej. Jednym z nich był Tadeusz Lewic-ki. Pisał we „Wspomnieniach pierw-szych mieszkańców Szczecinka”: Ze wschodu przyjeżdżali Polacy, a na wschód – długie pociągi wszel-kiego dobra. W maju i czerwcu ile-kroć byłem na dworcu, widziałem co najmniej dwa długie składy ta-kich pociągów, często prowadzo-nych przez dwa parowozy. Dobytek ten transportowano w wagonach krytych i niekrytych, w węglarkach i lorach. Widziałem w odkrytych wa-gonach maszyny rolnicze, motocy-kle, fortepiany, pianina, urządze-nia, których wówczas nie potrafiłemokreślić, ale chyba z fabryk, trak-tory, samochody osobowe, tarcica (…)

Dodajmy, od tego czasu na wschód wyjechały też tory niejed-nej, nie tylko lokalnej, linii kolejo-wej. Do dzisiaj można podziwiać porośnięte okazałymi drzewami puste nasypy. Od tamtej pory wiele pomorskich miasteczek na zawsze odcięto od żelaznych szlaków.

Jerzy Gasiul

Pozostały już tylko wspomnienia

Poniżej jedno z niewielu zdjęć z terenu stacji kolejowej z okresu PRL. Te prezentowane przez nas pochodzi z lat 50. i przedstawia kolejarzy z wyremontowanym (prawdopodobnie) parowozem OK w ramach (jak głosi to napis na tendrze) wyścigu pracy . Z treści napisu wynika, że wyścigu pracy udział brał Warsztat Wagonowy MD Szczecinek.

FOTO

Arc

hiw

um

Zdjęcie zostało zrobione w maju 1976 roku. Stacja towarowa od strony ul. Leśnej. W tle widać budujące się osiedle Warszawsko- Chełmińskie, a po prawej sowieckie koszary przy ul. Słowiańskiej. W tym czasie dworzec był dosłownie zapchany wagonami. Jeden z wa-gonów po lewej to trzyosiowy tzw. „boczniak” Każdy z przedziałów miał swoje niezależne wejście od zewnątrz, a wzdłuż wagonu biegł drewniany podest. Tego rodzaju wagony w tym czasie najczęściej kursowały na trasie Szczecinek – Słupsk.

FOTO

Jer

zy G

asiu

l

Page 14: temat 524 / 15 lipca  2010

B

Później, gdy nastały nam wolne soboty chciało się, by 22 Lipca jak najczęściej przypadało nie tylko w poniedziałki, także i w piątki, wów-czas łaskawy kalendarz raczył nas trzema wolnymi dniami, a to już by-ło coś. Nie wkraczam oczywiście w obszar polityki, choć zdaje sobie sprawę z politycznego czy może raczej propagandowego wymiaru owego święta. Cóż, czasy były ta-kie, że Manifest PKWN hołubiono jako pierwszy oficjalny dokumentwładzy ludowej w Polsce, ogłoszo-ny 22 lipca 1944 roku w Chełmie jako akt polityczny i prawny, okre-ślający podstawy ustroju państwo-wego Polski Ludowej i przynoszą-cy nam wolność. Były nawet próby, by święto lipcowe nazywać Świę-tem Niepodległości, ale wśród ro-daków przyjęło się to mniej więcej tak, jak rodzime starania, by więżę Bismarcka nazywać – wieżą Prze-mysława. Festyny i potańcówki pod chmurką

Władza zawsze starała się nada-wać lipcowemu świętu wymiar bar-dziej ludyczny, od politycznego de-monstrowania i manifestowania był wówczas 1 Maja. Tak też i bywało, choć trudno nie dostrzec w tym hi-pokryzji, prawdę mówiąc – może nie tyle na rangę, bardziej na cha-rakter obchodów drugiego wów-czas w hierarchii święta państwo-wego wpływ miał kalendarz. Letnia kanikuła raczej nie sprzyjała wielkiej polityce. Pierwsze lipcowe świę-ta w Szczecinku dobrze zapamię-tał Bernard Bondarewicz, do któ-rego wspomnień nie raz sięgałem, publikując je także na łamach „Te-matu”. Po wojnie wykorzystywano każdą okazję do bycia razem, we-sołej biesiady czy potańcówki, stąd i pierwsze lipcowe wiece były taką właśnie okazją i niewiele różniły się od pierwszomajowych pochodów, tu i tu wolnością cieszyli się zarów-no sekretarz partii jak i ksiądz pro-boszcz, często krocząc obok siebie. Dopiero później ten początkowy en-tuzjazm na długie lata przegrodziła polityka. Benek wspominał, że w Szczecinku dużym powodzeniem cieszyły się zakładowe i rodzinne pikniki, które najczęściej organizo-wano nad jeziorami Trzesiecko i Wielimie, tłumnie wypełniał się park miejski, handel ustawiał stoiska z napojami, przekąskami, słodycza-mi. Do południa na parkowej estra-

Dzień 22 lipca w PRL-u obchodzono jako ważne święto państwowe, niemal jak 1 Maja. Nazywano je Świętem Manifestu PKWN lub – Świętem Odrodzenia

Musiało być barwnie i ludycznieył to oczywiście dzień wolny od pracy, co w okresie letniego szczytu dla wielu ludzi miało także pozaświąteczne znaczenie. Sięgając do lat 60-tych pamiętam, że zawsze w rodzinie przeglądano kalendarz ciesząc się, gdy lipcowe święto przypadało akurat w sobotę lub w poniedziałek. Zbiegały się bowiem dwa dni wolne od pracy, co za-powiadało organizację letniego rodzinnego pikniku, które uwiel-białem.

dzie występowały miejscowe ze-społy artystyczne, zaś wieczorem bawiono się w rytm „Tanga Milon-ga” choć nie tylko. Później dużym powodzeniem cieszyły się występy zespołów śpiewaczych z okolicz-nych Kół Gospodyń Wiejskich oraz festyny rekreacyjne, organizowane zazwyczaj w miejscu wystawy rolni-czo-hodowlanej, gdzie zbudowano stadion „Lechii”. To już sam pamię-tam, choć nade wszystko starałem się wtedy nie przeoczyć parkowych występów znanych szczecineckich zespołów muzycznych, wtedy głów-nie Janusza Płaszczykowskiego.

O Święcie Manifestu PKWN przypominało wiele wystaw skle-powych, które najczęściej wypeł-nione były barwami narodowymi i godłem oraz charakterystyczną re-produkcją, przedstawiająca robot-nika czytającego ów dokument. Co roku centralnie wydawano oficjalneplakaty, które także eksponowano w sklepowych witrynach, rozwie-szano na słupach ogłoszeniowych, a także w świetlicach, bibliotekach, placówkach kultury, zakładowych gablotach. Jednak z dekoracją miasta nie przesadzano, nie było jej co równać choćby do tej pierw-szomajowej. Szkoły – co oczywiste – to święto siłą rzeczy omijało, by-ły wszak wakacje, ale na licznych wówczas koloniach i obozach mu-siały się odbyć okolicznościowe pogadanki, zwykle z udziałem miej-scowego oficjela. Choć niekoniecz-ne z partyjnego bądź ratuszowego szczebla. Na początku lat 70-tych także „obsługiwałem” takie spotka-nia jako przedstawiciel regionalnej prasy. Pamiętam kolonie w interna-tach szkół średnich i zawodowych, w obozowiskach w Drężnie czy na „kwadracie”. Działałem wtedy spo-łecznie w Domu Kultury Kolejarza i zazwyczaj moje pogadanki z kolo-nistami czy obozowiczami o Szcze-cinku kończyły się występem „Sym-pozjum 67”, co zawsze było dla młodzieży ogromną frajdą. Medalowe jubileusze

Począwszy od 1954 roku – co dziesięć lat zaczęto jakby bardziej okazale świętować dzień 22 lipca,

nadając mu jubileuszową rangę. Z tej okazji bito okolicznościowe medale, którymi hojnie nagradza-no VIP-ów, choć nie tylko. Na ogół dbano, by zachować w tych nomi-nacjach także robotniczo-chłopskie proporcje. Czy była to jedynie mi-styfikacja, być może, za to teraz ra-czej nie ma medali ku jakiejkolwiek czci, co też nie każdemu się podo-ba. W lipcu 1984 roku, na 40-lecie PRL-u także i mnie wyróżniono ta-kim medalem, w uzasadnieniu usły-szałem – za popularyzowanie wize-runku miasta w środkach masowe-go przekazu. Co by nie mówić, był to fakt, a więc i medal ma dla mnie znaczenie, jakby co. Oczywiście, jubileuszowe rocznice przygotowy-wano ze szczególnym rozmachem. Oficjalnie uroczystościom na po-szczególnych szczeblach patrono-wał Front Jedności Narodu, partia jakby usuwała się w cień, oczywi-ście „jakby”, wiem coś na ten temat. W 1974 roku, gdy świętowano 30--lecie PRL-u, do obchodów włączo-no także czerwcową centralną ma-nifestację, kończącą rajd „Szlakiem Zdobywców Wału Pomorskiego”, która odbywała się na stadionie.

W gazetach też obowiązywa-ła sztampa, już na początku lipca śmiało mogłem się przymierzać do wywiadu z kimś, kto mieszkał w Szczecinku od pierwszych powo-jennych lat, takie rozmowy przepro-wadzałem m.in. z Jankiem Kwiat-kowskim i Tadkiem Czajkowskim. Na 30-lecie gdy musiałem odna-leźć w Szczecinku bądź okolicach kogoś, kto urodził się dokładnie 22 lipca 1944 roku, na okoliczno-ściową rozmowę zgodził się wte-dy Wojtek Filipiuk, którego znałem ze szczecineckich kręgów muzycz-no-estradowych i który pod koniec lat siedemdziesiątych wyjechał ze Szczecinka na Śląsk. W czerwcu ubiegłego roku zupełnie przypad-kowo spotkałem Wojtka w Zakopa-nem, podczas spaceru po Krupów-kach. Nawet mi przypomniał tę roz-mowę. Były szczecinecczanin, ró-wieśnik także byłej Polski Ludowej mieszka obecnie w Sosnowcu. W drugiej połowie lat 70-tych, także i

w Szczecinku nastała moda orga-nizacji okolicznościowych spotkań aktywu społeczno-gospodarczego z okazji święta lipcowego. Odbywa-ły się one w aulach bądź dużych sa-lach konferencyjnych, najczęściej w OZLP, Urzędzie Miasta, Pań-stwowej Szkole Muzycznej czy Ko-mitecie Miejskim PZPR. Wręcza-no wtedy odznaczenia państwo-we i regionalne, listy gratulacyjne, placówki kultury prezentowały oko-licznościowe montaże słowno-mu-zyczne, w foyer eksponowano wy-stawy osiągnięć w różnych dziedzi-nach społeczno-gospodarczych.Czekano na plenerowe występy gwiazd estrady

Dla szefów placówek kultury był to jednak okres wielkiej próby. A że czas był po temu nieszczególny, przeżywano istne męki Tantala. Za-wsze byłem blisko kultury, więc do dziś doskonale pamiętam zafraso-wane miny Edka Krefta czy Zbysz-ka Butkiewicza, bowiem to na ich barkach spoczywał obowiązek or-ganizacji lipcowych festynów. Za-wsze miało być barwnie, porywa-jąco i ludycznie, rosły też wymaga-nia i oczekiwania. Organizacyjnie nie było to takie proste, wprawdzie artystyczny ruch amatorski był na-szą solidną wizytówką, była jednak prawie połowa wakacji, więc trzeba było liczyć się z realiami. Lipcowe festyny najczęściej organizowano w muszli koncertowej parku miej-skiego oraz na stadionie OSiR-u, zawsze można było liczyć na kolo-nistów, co roku organizowano tur-nieje o puchar Inspektora Oświaty, a nawet Naczelnika Miasta. To się na ogół podobało, o czym świad-czył nie tylko tłumnie wypełniony teren wokół parkowej estrady, tak-że okrzyki wzajemnie dopingują-cych się kolonistów. W parku swoje stoiska wystawiał handel, co także miało znaczenie. Gdy zaś chodzi o miejscowych artystów, najbardziej oczekiwano na wokalno-tanecz-ne popisy cygańskiego zespołu Bogdana Trojanka, wirujących po scenie „rebeliantek” Jarmili Góry,

a także par tanecznych Basi Krzy-żanowskiej-Ksok. Tak było lat temu trzydzieści, tak jest i dziś, co praw-da okoliczności już nie takie i Ba-się zastąpiła Kasia Balon, ale arty-styczna forma i umiejętności ciągle na najwyższym poziomie.

Na zakończenie musiała wy-stąpić jednak estradowa gwiaz-da pierwszej wielkości, zwłaszcza, gdy lipcowe święto miało jakby do-datkową jubileuszową oprawę. Tu już w grę wchodziły większe pienią-dze, no i – nie ukrywajmy – znajo-mości w szeroko rozumianym show biznesie. Każdy bowiem chciał mieć u siebie gwiazdę. Tę „gwiaz-domanię” zapoczątkowano, tak-że i u nas w Szczecinku, gdzieś od wczesnych latach 70-tych i trzeba przyznać, że naprawdę było kogo oklaskiwać. Przypomnijmy choć-by pamiętne występy „Czerwo-nych Gitar”, Ireny Santor, Andrzeja Dąbrowskiego, „Dwa Plus Jeden” czy „Trubadurów”. Były to co praw-da imprezy biletowane, ale wszyst-ko to co działo się już od czerwca – uświetniało rokroczne obcho-dy Święta Odrodzenia, żeby było atrakcyjniej. Oczywiście, najbar-dziej topowe gwiazdy estrady re-zerwowały swoje lipcowe terminy dla uświetniania obchodów w naj-większych miastach. W lipcu 1969 roku, na 25-lecie PRL-u, byłem na wielkim plenerowym koncercie w Poznaniu, występował „Breakout” z Nalepą i Kubasińską oraz „Niebie-sko-Czarni” z Niemenem, Adą Ru-sowicz, Heleną Majdaniec, Micha-jem Burano. Uczta, którą pamiętam do dziś!

Święto 22 Lipca przez dziesię-ciolecia obecne było także w na-zwach ulic, placów, skwerów. Co prawda w Szczecinku nie mieliśmy takiego adresu, ale według danych GUS-owskich z 1988 roku, lipco-we święto było w dziesiątce najpo-pularniejszych ulicznych patronów. Skoro już, to z dziennikarskiego obowiązku przypomnę, że i wów-czas, i obecnie najczęstsze nazwy ulic polskich miast to, w kolejności – Dworcowa (Kolejowa), Wojska Pol-skiego, Mickiewicza i te akurat ma-my w Szczecinku w komplecie.

Bogdan Urbanek

Do programu obchodów 30-lecia PRL-u w Szczecinku włączono rajdową manifestację, która odbyła się na stadionie. Na zdjęciu – I sekretarz KW PZPR w Koszalinie Władysław Kozdra w otoczeniu centralnych i wojewódzkich oficjeli. FOTO: Archiwum

Page 15: temat 524 / 15 lipca  2010

Kultura 15Musiało być barwnie i ludycznie

Fundusz Tratwa Szczecinek zaprasza wszystkich do udziału w „Loteriadzie Szczecineckiej”!

Loteriada to inicjatywa członków działającego od 1998 r. Stowarzyszenia Fundusz Tratwa Szczecinek, z której dochód chcemy przeznaczyć na finansowanie projektów, których pomysłodawcami będzie szczecinecka młodzież. Już w roku 2004 stowarzyszenie sfinansowało kilkanaście projektów pod nazwą Młodzieżowa Akademia Aktywności, w tym m.in. wykonanie lapidarium na cmentarzu Szczeci-neckim grupujące tablice nagrobne dawnych niemieckich mieszkańców miasta, naukę tańca breakdance, warsztaty językowe z przygotowaniem spektaklu teatralnego, itp.To doświadczenie uświadomiło nam, że młodzież ma pomysły, pasje i marzenia, które warto wspierać i finansować. Zgodnie z hasłem Loteriady „GRASZ POMAGASZ WYGRYWASZ” chcemy pokazać, że uprawianie filantropii to niekoniecznie ponoszenie wielkich kosztów, wystarczy przeznaczyć na to 5 lub 2 zł i  zakupić cegiełkę Funduszu. Całkiem przy okazji można wygrać m. in. dwuosobową wycieczkę zagraniczną w wybranym przez siebie terminie kierunku lub skuter. Fundatorami nagród głównych są Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Szczecinku oraz Biuro Urządzania Lasów i Geodezji Leśnej w Szczecinku.Również Państwa dzieci oraz ich koleżanki i koledzy mają pomysły, które chcieliby zrealizować, a brak im środków. Zróbmy razem coś dla nich, dajmy im szansę tworzenia autor-skich projektów i konkurowania z innymi o możliwość realiza-cji własnych pomysłów.

Cegiełki można nabyć w siedzibie stowarzyszenia przy ul. Wiejskiej 4 oraz na stoiskach Funduszu podczas imprez związanych z obchodami 700 – lecia miasta Szczecinka. Będziemy również na organizowanym w niedzielę 18 lipca w Parku Miejskim w godz. od 17:00 do 20:00 III FORUM INICJATYW POZARZĄDOWYCH, które uświetni występ Cezar-ego Pazury i Zbigniewa Wodeckiego. Serdecznie zapraszamy!Więcej informacji w siedzibie Funduszu oraz pod nr telefonu 94 37  280 44, 94 37  280 00 i na stronie internetowej www.fl.szczecinek.pl

Sfinansowano ze środków Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce w ramach V4 Community Foundation Maturity Program

W niedzielne popołudnie (11.07) i przy wręcz „morder-czym” upale, melomani mieli możliwość wysłuchania fenome-nalnego koncertu muzyki jaz-zowej w wykonaniu Filipa Woj-ciechowskiego (fortepian), Paw-ła Pańty (kontrabas) i Cezarego Konrada (perkusja).

Nowe życie, czyli brzmienie jakie Filip Wojciechowski nadał kompo-zycjom naszego największego na-rodowego kompozytora Frydery-ka Chopina, zasługuje na szczegól-ne zainteresowanie i uznanie. Co prawda Chopin w stylu jazzującym to coraz powszechniejsza praktyka, ale te aranżacje na taki skład jakie usłyszeliśmy wymagają wielkiego talentu i przede wszystkim duże-go opanowana strony techniczno--warsztatowej gry na fortepianie.

Podczas koncertu artyści oprócz utworów Fryderyka Chopina wyko-nali utwory J.S. Bacha, Beethovena, Mozarta i inne w ciekawym jazzują-

Filip Wojciechowski TRIO - wyjątkowy koncert

cym opracowaniu i połączeniu jako muzyczny żart na bis.

Zgromadzonych przywitali pań-stwo Michał Lisiecki i Agnieszka Brzezińska z Fundacji Wspierania Edukacji Artystycznej, organizatora kursu pianistycznego: - Jest to kon-cert, który odbywa się w ramach Letniego Kursu Pianistycznego. Dla pianistów rok 2010 jest wyjątkowy – dwusetna rocznica urodzin Cho-pina. Państwo obchodzicie jeszcze większy jubileusz – 700-lecie. Po-stanowiliśmy ofiarować ten kon-cert w prezencie na tą okrągłą rocz-nicę. Impreza odbywa się w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Chopin 2010. Jest współfinansowana przezNarodowy Instytut Fryderyka Cho-pina - dodali.

Następnie głos zabrał burmistrz Szczecinka, Jerzy Hardie-Douglas: - Chciałem bardzo serdecznie przy-witać naszych gości i podziękować za ten prezent. Dzięki takim arty-

stom będziemy mogli brać udział w uczczeniu Roku Chopinowskiego. W Szczecinku dzieje się wiele i nie-stety nie mogę przysłuchiwać się koncertowi. Wcześniej nieświadom, że dzisiaj jest ten koncert, uzgodni-łem z harleyowcami, że dołączę do nich.

W opinii wielu koncert był po prostu wspaniały i fenomenalny – Wykonanie kapitalne – powiedzia-ła pani Urszula Radomska z Gliwic, która towarzyszy swojej wnuczce, uczestniczce kursu. - To jest zupeł-nie nowoczesne brzmienie i trze-ba być świetnym muzykiem by tak perfekcyjnie to zagrać, to było kapi-talne - dodała.

Filip Wojciechowski był zadowo-lony z koncertu, pomimo ogromne-go zmęczenia spotęgowanego wy-soką temperaturą: – Słońce przy-grzewało na moją łysinę, natomiast grało się naprawdę fenomenalnie. Atmosfera była genialna, publicz-ność żywo reagowała. Gramy z du-

żą energią i nie ma u nas nigdy znu-dzenia. Będziemy mieli bardzo miłe wspomnienia, cieszę się, że było ty-le osób i podziwiam ludzi, że przy-szli - mówił z uśmiechem.

Na pytanie skąd taka inspiracja odparł: - Wszyscy jesteśmy wyedu-kowali klasycznie. Gram Chopina, Beethovena i innych kompozyto-rów oryginalnie solowo. Koledzy również – Paweł gra jazz i klasykę. Cezary gra w orkiestrach symfo-nicznych, więc u nas to się zazębia. Przez to, że we mnie od zawsze był swing, a od dziecka słuchałem jaz-zu, sam aranżuję i przenoszę muzy-kę poważną na grunt tego składu. Gramy wielu kompozytorów, lecz musi zawsze to być utwór, którego harmonia pasuje, by pobawić się w jazzowe improwizacje, tam gdzie ona jest, pozwalamy sobie na dużą

swobodę.Publiczność miała możliwość wy-

słuchania muzyki na bardzo wyso-kim światowym poziomie, a do tego w ciekawych interpretacjach i aran-żacjach, które rzucają nowe światło na i tak wiecznie żywe kompozycje. Zespół istniejący już od dziesięciu lat, koncertuje w wielu miejscach w Polsce i na świecie.

Niestety, upalna pogoda nie sprzyjała frekwencji – w całości za-jęte były jedynie miejsca zacienio-ne, ale po mimo tego, publiczność z koncertu wychodziła muzycznie uduchowiona. Dobrze by było, aby tego typu koncerty odbywały się w nieco późniejszej porze.

(is)

Pustki na widowni. Upalna pogoda, czy nikłe zainteresowanie jazzem?

Page 16: temat 524 / 15 lipca  2010

16 Wędkuj z Tematem

ul.KolejowaÊ75bÊ64-965ÊOkonek�����������������������������������������������������������

WykonujemyÊbadaniaÊpojazd—wÊdoÊ3,5tÊiÊpow.Ê3,5t������������������������������������

���������������������������������������������������������

ul.KolejowaÊ75bÊ64-965ÊOkonek�����������������������������������������������������������

WykonujemyÊbadaniaÊpojazd—wÊdoÊ3,5tÊiÊpow.Ê3,5t������������������������������������

���������������������������������������������������������

������������������������������������������

������������������������������������������

Êtel.Ê605Ê410Ê833Ê,Ê609Ê251Ê705,Ê67Ê2669Ê153ÊÊtel.Ê605Ê410Ê833Ê,Ê609Ê251Ê705,Ê67Ê2669Ê153Ê

To była „kosmiczna” wypra-wa szczecineckich wędkarzy. Po dwóch dniach podróży sa-mochodem Mariusz Getka i Marcin Wołodkowicz, wędka-rze Koła PZW „Jesiotr”, stanęli na słynnym Przylądku Północ-nym w Norwegii. Wszystko po to, by zapolować na jeszcze słynniejsze norweskie dorsze. I nie tylko.

- Jak co roku, z niecierpliwo-ścią odliczaliśmy dni do kolej-nej norweskiej eskapady. Tra-dycyjnie już punktem docelo-wym jest Przylądek Północny, ale w tym roku pierwszy raz je-chaliśmy do nowo otwartej pol-skiej(!) bazy North Star - mówi Mariusz Getka. - Po zakwate-rowaniu zaczynamy szykować sprzęt. Mocne kije, wytrzyma-łe plecionki, duże multiplikato-ry i pilkery, których masa w kil-ku przypadkach przekracza 700 gram. Niemal „czołgowe” węd-karskie uzbrojenie budzi nie-małe zdumienie u osób, które pierwszy raz wybrały się do te-go wędkarskiego raju. Skarsvag to najbardziej na północ wysu-nięta wioska rybacka na świe-cie, a miejscowi przekonują, że wody ją okalające to najlepsze łowiska na świecie. Przez dzie-sięć dni mieliśmy się przekonać, że mają rację.

Sprzęt jest ważny, a łodzie? - Wszystkie wyposażone są m.in. w echosondę, GPS, radio UKF i odtwarzacz CD. Niewątpliwym plusem tychże łodzi są bardzo ekonomiczne silniki Diesla - do-daje M. Getka. - Wreszcie wypły-wamy w morze. Pierwsze rezul-taty, nieciekawe. Kilka parokilo-gramowych dorszy to cały nasz połów, ale przynajmniej na ko-lację mieliśmy świeżą rybę. Ko-lejny dzień był zdecydowanie lepszy. Wątłusze 10-12 kg już na nikim nie robiły wrażenia. Re-asumując, wody okalające osła-wiony Nordkapp to istne węd-karskie eldorado. Nigdy nie są-dziłem, że są jeszcze na świecie tak rybne łowiska.

Nordkapp 2010 czyli niezwykła przygoda szczecineckich wędkarzy

Naszym wędkarzom olbrzy-mie dorsze szybko się znudzi-ły. - Postanowiliśmy zapolować na zębacze. Szybko przekonali-śmy się, że tych ryb jest tam ca-łe mnóstwo. Zębacze najlepiej brały na kawałki rybiego mię-sa. Kolejne dni postanowiliśmy przeznaczyć na poszukiwanie ogromnych halibutów, ale efek-tem naszych łowów było ledwie kilka niewymiarowych sztuk. Od tego roku wymiar ochron-ny dla tego gatunku to 80 cm - wyjaśnia M. Getka. - Oczywiście, prócz łowienia ryb, co nieco zwiedziliśmy. Takim swoistym przerywnikiem w łowieniu było

zwiedzanie centrum turystycz-nego na Przylądku Północnym. Miejsce to i oferowane atrakcje zrobiły nas niesamowite wraże-nie.

Po 10 dniach niesamowitych emocji, szczecineckie wakacje na Przylądku Północnym dobie-gły końca. - Złowiliśmy bardzo dużo dorszy powyżej 100 cm. Nie wiem czy było ich 80, 100 czy 120 sztuk, ale kto przy takiej ilości wyholowanych ryb, zaj-mowałby się ich rachowaniem? Największy wątłusz wyprawy miał 140 cm! Ryba z powrotem trafiła w odmęty Morza Barent-sa. Może za rok złowimy ją po-

nownie, ale już znacznie więk-szą. Co prawda ten „dorszyk” to nie moja zdobycz, ale za to mo-gę się pochwalić dublecikiem - 13,50 i 11,50 kg, który mocno nadwyrężył moje mięśnie - koń-czy M. Getka.

Zajrzeliśmy do encyklope-dii i poczytaliśmy o tym sław-nym Nordkapp. Otóż, przeko-nują tam, że wielu turystów, do-cierających po wielu trudach do Przylądka Północnego, przeży-wa rozczarowanie, widząc je-dynie urwisko o wysokości 307 m. Niektórzy jednak dostrze-gają w tej buro-czarnej ska-le, tkwiącej na krańcu nagiego,

wietrznego półwyspu, coś nie-zwykłego, co pobudza zmysły. Nazwę „Przylądek Północny” nadał temu miejscu w 1553 ro-ku angielski odkrywca Richard Chancellor, płynący wówczas wzdłuż norweskiego wybrzeża w poszukiwaniu tzw. przejścia północno-wschodniego, mają-cego prowadzić z Atlantyku do Oceanu Spokojnego. Zamiar ten się nie powiódł, ale Chancel-lor dopłynął do Morza Białego, skąd razem z załogą przeprawił się lądem do Moskwy, otwiera-jąc tym samym nowy szlak han-dlowy.

(wysłuchał: sw)

Marcin Wołodkowicz z rekordowym dorszem złowionym w Morzu Barentsa. Foto: archiwum wędkarza

Page 17: temat 524 / 15 lipca  2010

* D

arm

owy

Inte

rnet

i Te

lefo

n oz

nacz

a, iż

w c

enie

wyb

rane

go p

akie

tu t

elew

izyj

nego

, Abo

nent

otr

zym

uje,

opr

ócz

dost

ępu

do

kana

łów

tel

ewiz

yjny

ch, p

akie

t da

nych

w o

ferc

ie In

tern

et o

raz

paki

et m

inut

w o

ferc

ie T

elef

on K

omór

kow

y. Sz

czeg

óły

ofer

ty w

U

mow

ie, R

egul

amin

ie o

raz

Reg

ulam

inie

pro

moc

ji.

Multioferta

www.cyfrowypolsat.pl

���������������������������������������������

SZCZECINEK, Martel����������������������������������������

�����������������������������������������������

��������������������������������������������������

����������������������������������������������

DarmowyInternet i Telefon

w każdym pakiecietelewizyjnym*

Nawet 2 GBi 30 minut

miesięcznie

3 w cenie1

Gratulacje, listy 17

O tym, jak szybko wspólnie mija czas, prze-konali się państwo Zofia iLudwik Kamińscy, a także Marianna i Romuald So-bol, którzy 8 lipca obcho-dzili 50-lecie pożycia mał-żeńskiego.

Obie pary nie skrywały ra-dości oraz wzruszenia. Nie każdemu bowiem życie da-je możliwość cieszenia się z chwil uroczystego odno-wienia składanej przed laty przysięgi wzajemnej miło-ści i wiary we wspólne dzie-lenie losu na dobre i na złe.

Państwo Kamińscy pobra-li się w Siemczynie w 1959 roku. Z kolei państwo Sobol zawarli związek małżeński w 1960 roku w Szczecinku. Jak można się domyślić, w ich długim wspólnym ży-ciu nie brakowało zarówno chwil radosnych, jak i nie-stety - przykrych. Wytrwa-łość, cierpliwość i wzajem-ne zrozumienie pozwoli-ły im jednak przetrzymać wszystko.

Z rąk burmistrza Jerze-go Hardie-Douglasa jubila-ci otrzymali prezydenckie medale oraz pamiątkowe dyplomy. Nie zapomniano także o toaście wzniesio-nym symboliczną lampką szampana. Całość dopeł-niły życzenia zdrowia i dal-szych szczęśliwych lat, skła-dane przez najbliższych. (sz)

Złote małżeństwa

Marianna i Romuald Sobol

Zofia i Ludwik Kamińscy

3 lipca. dobiegły końca warszta-ty kulinarne projektu „Odlotowo, ale zdrowo” realizowanego przez Sto-warzyszenie Miłośników Miejsco-wości Radacz w ramach programu „Równać szanse 2009”. Zwieńcze-niem warsztatów kulinarnych była degustacja zdrowej żywności przy-gotowana przez uczestników tych zajęć. Warsztaty i doradztwo kulinar-ne prowadzone było na terenie Fun-dacji im. Stanisława Karłowskiego w Juchowie pod fachowym okiem Theo Bloem – przedstawiciela Fundacji (i partnera projektu).

W jednym z pomieszczeń uczest-nicy zorganizowali restaurację pod nazwą „Odlotowa”. We wszystkich przygotowanych potrawach mło-dzież starała się pokazać bogactwo smaków, różnorodność składników i przypraw. Produkty warzywne i zio-ła pochodziły z działki ekologicznej w Radaczu, uprawianej przez uczest-

Degustacja w „Odlotowej”

U c z e s t n i c z -ki projektu: Agata Kaniu-ga, Agata Wa-silewska, Ala Gudz, Daria Pożoga, Ju-lia Tunkie-wicz, Karolina Adamczyk, Ka-rolina Kimel, Monika Spie-rewka, Ola Du-da, Paulina Miszkiel.

ników projektu oraz z Gospodarstwa Ekologicznego w Juchowie, również partnera projektu.

Mamy nadzieję że bogata kuchnia z elementami kuchni holenderskiej oraz dostępność świeżych produk-tów z ekologicznych upraw sprawiła, że nasi goście, którymi byli m.in.: dy-rektorzy szkół, nauczyciele, przedsta-wiciele Urzędu Miasta w Bornem Suli-nowie, przedstawiciele fundacji, rad-ny i sołtys wsi Juchowo oraz rodzice uczestników, czuli się wyjątkowo, a całość pozytywnych wrażeń dopełni-ła miła atmosfera i obsługa.

Na projekt została przyznana do-tacja ze środków Polsko Amerykań-skiej Fundacji Wolności administro-wanej przez Polską Fundację Dzieci i Młodzieży.koordynator projektu Elżbieta Niepeltz-ca: Agnieszka Lewicka i Grażyna Kubicka

Page 18: temat 524 / 15 lipca  2010

16-22 lipca, godz. 16:00, 18:00

„Toy story 3”familijny, 103 minuty

PierwszyÊkrokÊnaÊwodzie����������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������

�������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������

���������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������

��������17 lipca (sobota)�����������������������������������������������������������������������������������18 lipca (niedziela)������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������

16-22 lipca, godz. 20:00

„Pani Pani Kiler” komedia sensacyjna, 100 minut

Page 19: temat 524 / 15 lipca  2010

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsennościoraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsennościoraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

terapia masażemMA-URI®

szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952

tel. 059 833 45 36605 286 058 / 660 385 917

SALONIKÊPRASOWYKOLPORTERUL.ÊPOLNAÊ51Ê"BIEDRONKA"wÊofercie:.����������������������������������������������������������������ORAZ:.LOTTO.PRASAÊ.�������������������������������ÊÊKLIENTA.���������������������������.�����������.����������������.������������������������

Punkt odbioru przyczep w Lotyniu!Punkt odbioru przyczep w Lotyniu!

Page 20: temat 524 / 15 lipca  2010

SPRZEDAM

MOTORYZACJANIERUCHOMOŚCI

ZAMIENIĘ

PRACA

RÓŻNE

20 ogłoszenia drobne www.temat.net/drobne/nadaj

DO WYNAJĘCIASZUKAM

DO WYNAJĘCIAMAM

ŚLICZNA francuska suk-nia ślubna, tel. 600 426 824.OKNA balkonowe używa-ne stan bdb, 80x220cm, 6 szt, tanio, tel. 600 913 094.KRZESEŁKO do karmie-nia Meggy, 3 poziomy wy-sokosci i regulacji oparcia, 100zł, tel. 506 867 467.PLAYSTATION 2, 1pad, kierownica, 6gier, stan bdb, tanio, tel. 798 478 022.DRZWI harmonijkowe, ciemnobrązowe, tel. 514 267 238.PARASOL ogrodowy, no-wy, duży, tel. 792 974 892.SILNIK do łodzi 6,6 kW sil-nik elektryczny do łodzi oraz plandekę 7,5m, tel. 511 114 201.

DZIAŁKĘ usługową w Wierzchowie po działal-ność nieuciążliwą, 5000m2, tel. 665 613 799.MIESZKANIE 3p, 54m2 w centrum, po remoncie, 150000 zł, tel. 606 199 559.MIESZKANIE własnościo-we w Szczecinku, 3p, 72 m2, kamienica, parter, c.o. ga-zowe, czynsz 140 zł, tel. 94 372 25 25 lub 513 685 854.MIESZKANIE 2p, Borne Sulinowo, Ip, 64m2, po re-moncie, do wykończenia, 118000 zł, tel. 791 112 956.DOM jednorodzinny, Mię-kowo k/ Szczecinka, tel. 669 763 442. DOM wolnostojący 110 m2, 5p, ogród 424m2, w rozli-czeniu może być mieszka-nie 2p, tel. 509 846 633.DOM 130m2, tel. 503 414 973.

MIESZKANIE 2p, IIIp, 37m2, centrum Czarnego, niski czynsz, okna pcv, tel. 94 372 38 68 lub 795 742 735.MIESZKANIE 63m2, IVp, 3p, os. Piłsudskiego, nie wymaga remontu, 200000 zł, tel. 608 713 314.MIESZKANIE 2p, 37 m2, Ip, ul. Koszalińska, odno-wione 121000 zł,tel. 665 254 982.MIESZKANIE 38 m2, 2p, IIp, ul. Spółdzielcza, me-ble pod wymiar, 150000 zł, możliwy garaż w pobli-żu, tel. 604 205 558. MIESZKANIE IVp, 2p, cen-trum Szczecinka, 53m2, tel. 606 124 399.MIESZKANIE 65m2, 3p, parter, os.Zachód, 210 tys., tel. 660 542 165.MIESZKANIE Borne Suli-nowo, ładna kawalerka, 30 m2 lub zamienię na Szcze-cinek, tel. 663 434 893.DOM 100m2, 2 garaże, ul. Gdańska 15 tel. 666 883 854.MIESZKANIE bezczyn-szowe 64m2, z działką wa-rzywną k. Lotynia 135000 zł tel. 605 362 910.MIESZKANIE 2p, IIIp, 37 m2, centrum Czarne, niski czynsz, nowe okna PCV, tel. 94 372 38 68.OKAZJA mieszkanie 3p, 47m2, kuchnia w zabudo-wie, 2 szafy komandor, ła-zienka nowa glazura, tel. 604 713 141.DZIAŁKA budowlana, Miękowo k/Szczecinka, tel. 608 104 378.MIESZKANIE 2p, IVp, 56 m2, Szczecinek, os. Piłsud-skiego, tel. 512 537 369.

DZIAŁKA letniskowa 530 m2, Spore k/Szczecinka, 100m do jez tel. 609 280 197 lub 603 600 387.GARAŻ os. Zachód, tel.667 757 141.MIESZKANIE 2p, 48m2, na IV p.centrum miasta, cena 160000 zł, tel. 508 979 539.MIESZKANIE w Szczecin-ku 76m2, Ip, 3p, 2600zł/ m2, okna PCV, panele, szafa, tel. 600 235 337.DOM 150m2 w Szcze-cinku, działka 1115m2, 560000zł, tel. 519 167 871.MIESZKANIE 78m2 , dwu poziomowe na poddaszu w Bornym Sulinowie.tel. 511 333 032.PILNIE mieszkanie 2p, IVp, balkon w centrum Szcze-cinka, tel. 666 813 547 ;lub 668 554 901.MIESZKANIE bezczyn-szowe 3p, 64m2, ogrze-wanie gazowe, parter, ul. Kręta, tel. 94 372 45 20.MIESZKANIE 2p, Grzmią-ca, balkon, piwnica, ume-blowana, tel. 602 398 644.MIESZKANIE 2p, IIp, ul. Słowiańska 48m2, 145000zł, tel. 602 255 930.KAWALERKA 26m2, ul. Spółdzielcza, wysoki par-ter, 89000 zł, tel. 517 898 659.MIESZKANIE, wysoki standard, 66m2, 3p, ul. Wodociągowa, tel. 608 465 266.MIESZKANIE w centrum miasta, ul. Rzecz-na, 60m2, 3p, tel. 608 465 266.MIESZKANIE 61m2, w bloku, Wierzchowo, 2p, kuchnia, łazienka, tel. 604 631 318.DZIAŁKA letniskowa, atrakcyjna lokalizacja nad j. Łączno, 2200m2, tel. 94 374 06 52 lub 500 274 359.

MIESZKANIE w domu, osobne wejście, Tanio, Lu-bogoszcz gm. Grzmiąca, tel. 697 546 149.MIESZKANIE własnościo-we 45m2, IIIp, ul. Kościusz-ki, okna pcv, tel. 94 372 18 88.TANIO atrakcyjną działkę k/ Szczecinka, z lasem nad rzeczką, wszystkie media, tel. 516 249 289.KAWALERKĘ 26m2, IIp, Szczecinek, ul. Kopernika, tel. 759 341 336.MIESZKANIE 4p, 56m2, 158000zł, ul. A.Krajowej, garaż os. Zachód, tel. 662 598 109.DZIAŁKA os. Marcelin pod budowę domu, atrakcyjna cena, tel. 604 596 627.DZIAŁKA budowlana w Trzesiece na ul. Wypoczyn-kowej - 1600 m2, tel. 662 179 098PILNIE sprzedam lub wy-najmę bardzo ładne miesz-kanie 65m2 z loggią, Ivp, 3p , tel. 609 519 588.MIESZKANIE w Borem Sul. 3p. IIp. 81,86 m2, 169000 zł, . Michał, tel. 725 036 000.

WYDZIERŻAWIĘ teren ok. 0,3ha, ul. Lipowa pod usłu-gi nieuciążliwe, tel. 606 535 989.DOM Brokęcino 21, 20 km od Szczecinka, tel. 692 189 903 po godz. 16.00KAWALERKA w centrum, Ip, tel. 602 816 931 lub 784 378 533.DOMEK, Hel, tel. 602 851 632.POKÓJ w Poznaniu, ul. Bo-nin, blisko Uniwersytetu Przyrodniczego, tel. 513 685 854 lub 94 372 25 25MAGAZYN w Szczecinku, 360m2, 2 hale, 2 biura, za-plecze socjalne, tel. 600 354 049.

GARAŻ ul. Narutowicza, tel. 692 172 074.CZĘŚĆ lokalu na działaność fryzjer damski, ul. Polna, ta-nio, tel. 514 267 238. MIESZKANIE 2p, po re-moncie od lipca, tel. 663 237 338, kaucja 1000zł.KAWALERKA w Szczecin-ku, od zaraz, po remoncie 400 zł+ opłaty po 17. tel. 508 064 360.POKÓJ dla starszej spokoj-nej osoby lub osoby pracu-jącej, tel. 510 101 667.

MIESZKANIE 63m2, 3p, IVp, os. Piłsudskiego, na większe 4p, z dopłata, tel. 604 566 432.

OPEL vectra 2,0 GT 1989 r. sprawny, zarejestrowa-ny, 2500 zł, Michał, tel. 725 036 000. VW LT-40 2,4 TD 1995 r ,kontener 4,2x2,2x2,2, stan db, tel. 600 354 0 49.FIAT cinquecento, 700 cm3, 1995 r., stan db., czer-wony, 130000 km, tel. 781 268 740.HDS v-kran, V-12, 2005r, do drewna stosowego, 35000 zł/ netto, tel. 694 520 091.SKODA octavia 1,9 tdi am-bidiente, klima, salonowy serwisowany, 2001r., I wła-ściciel, tel. 603 600 387.JEEP cherekee diesel, 2004r., automat, klima, 4x4, 86000 km, tel. 604 906 755.

MŁODA, ambitna, wy-kształcenie gastronomicz-ne, podejmie prace, poważ-ne oferty, tel. 517 732 090.POMOGĘ na budowie, tel. 602 255 930.DOŚWIADCZONA rencist-ka zajmie się komplekso-wo domem, gotowawnie, rekomendacje, tel. 785 558 206.MŁODY odpowiedzialny po studiach, lat 36 doświad-czenie w handlu i na stano-wisku kierowniczym szuka pracy, tel. 725 036 000.PRZYJMĘ do sprzątania mieszkania, oferty tel. 94 374 94 00.

ZAGUBIONO legityma-cję studecką na nazwisko Magda Chrzanowska UM w Poznaniu, nr albumu 64664.

PILNIE poszukuje kawa-lerki umeblowanej na dłuższy okres tanio, tel. 726 436 773.

HONDA civic 1.4, 1995r., stan bdb, srebrny, elek-tryczne szyby, tel. 510 101 667.OPEL zafira bez. gaz 2005 r.58000 km, db. wyposażony, 33000 zł, tel. 602 612 295.

PILNIE działki budowalne, uzbrojone, ul. Boh. Wester-platte, od 50 zł/ netto/m2, tel. 500 257 200.

GARAŻ na dłuższy okres czasu, tel. 604 940 638.

MŁODA, ambitna, wy-kształcenie gastronomicz-ne, podejmie prace, poważ-ne oferty, tel. 517 732 090.

Page 21: temat 524 / 15 lipca  2010

NAUKA

KUPIĘ

USŁUGI

ogłoszenia drobne 21

�����������������������������������������������������������������������������������������

���������������������������������������

�������������������������������rodzinie i bliskim

���������������������������������������

ŁÓDKĘ, może być plasti-kowa, drewniana, ze sklej-ki, tel. 519 668 090.ZBOŻE,również gorszej jakości. Zapewniam trans-port, tel. 509 942 079.KOMPLET książek, do I kl gimnazjum nr 1, tel. 781 722 569.

KOREPETYCJE- mate-matyka, angielski, fizyka,chemia, przygotowanie do poprawek, dojazd do ucznia, tel. 880 287 877.EFEKTYWNA nauka języ-ków obcych, tel. 94 374 20 72.

USŁUGI transportowe, przewóz mebli, przepro-wadzki, złom wywiozę, bagażówka - plandeka, tel. 608 809 335.USŁUGI transportowe do 3,5t, przeprowadzki, lawe-towanie pojazdów, AFD, materiały budowlane, tel. 503 353 483.USŁUGI koparko-łado-warką JCB 3cx, 80zł/ h, tel. 665 613 799.USŁUGI budowalne, sta-ny surowe, ocieplenia, więźby dachowe, termi-nowo i fachowo, tel. 665 613 799.WYNAJEM dźwigu, star 66, tel. 798 583 282.

CYKLINOWANIE, odna-wianie starych podłóg, re-monty mieszkań, tel. 785 906 723.PROFESJONALNE usługi remontowe, komplekso-we wyposażenie wnętrz, malowanie, tapetowanie, gładzie, zabudowy, tel. 888 389 706.INSTALACJE cieplne, ga-zowe, przeróbki łazienek itp, tel. 503 170 659.CENTRUM kredytowe, ul. 1 Maja 9, tel. 94 717 38 95 lub 886 098 970, oferuje kredyty gotówkowe, kon-solidacyjne, FM dla firm,lekarzy, kredyty hipotecz-ne, pod zastaw nierucho-mości, pomoc w odzyski-waniu odszkodowania z OC sprawcy.USŁUGI budowlane, gla-zura, terakota, szpachlo-wanie, regipsy, malowa-nie, tapetowanie, wystrój wnętrz, prace budowalne, szybko, tanio, solidnie, tel. 513 179 871.USŁUGI budowlane, ocie-plane, brukarstwo,mycie ciśnieniowe dachów, tel. 600 983 316.BUDOWA domów, re-monty, ocieplenia, płytki, tel. 666 131 487.USŁUGI budowlano-re-montowe, buduwa do-mów, dachy, elewacje, re-monty mieszkań, roboty brukarskie, ceny przystęp-ne, tel. 505 439 726.

CYKLINOWANIE, lakierowanie, układa-nie desek, parkietu, panelu, inne podłogi, tel. 880 165 586 lub 94 374 58 34.

dojazd od ul. Narutowicza(obwodnica)lub od ul. Wiatracznej

���������������halaÊ1300Êm2

zÊzapleczemÊsocjalnymÊiÊbiuraÊ200Êm2

magazynÊ1200Êm2

tel.Ê094Ê372Ê81Ê91ÊÊÊÊÊÊ501Ê531Ê138

Tesco

Intermarche

ELEWACJE, remonty da-chów, prace ogólnobudo-walne, pięć lat gwarancji, fv vat, tel. 607 516 821.

PRANIE dywanów, wykładzin podłogowych, tapicerki meblo-wej i samochodowej, tel. 94 372 36 47 lub 503 421 966.

USŁUGI budowlane, glazura terakota, gładzie, regipsy, su-fity podwieszane, malowa-nie, tel. 660 232 785.

CYKLINOWANIE, ukła-danie, parkiety, panele, deski, tel. 888 151 889.

ALE KURSY: paznokcie, fryzjerskie,przedłużanie włosów i rzęs, wizaż,kosmetyczne,pierc in-g,masaż. www.beautyvi-tal.pl, tel. 792 080 525.

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

ALERT CCTVWyszyńskiego 76/8tv przemysłowa, instalacje alarmowedomy cyfrowe, zabezpieczniatel. 500242185www.alertcctv.republika.pl

www.zielenergia.pl

LIS Usługi Remontowo Budowlaneul. E.Plater 14 / 1wszelkie prace budowlane i wykończeniowewww.lis.info.pl tel. 604079607

M DATA SOFTWARE Leszek PawlewiczMickiewicza 2ochrona antywirusowa sieci komputerowych,komputerów w szkołachwww.mdatasoftware.pl +94 3744011 lub 3744049+94 3743164

FHU NAVIBOCIANWyszyńskiego 45nawigacje, radio kod, korekty liczników, chip tuningtel. 602686469www.navibocian.pl

DDD SzczecinekWiśniowa 10specjalistyczny salon wyposażeniawnętrztel. (094) 37 550 09www.ddd.com.pl

INFOCOM S.C.28 Lutego 2komputery, notebooki, profesjonalne usługi teleinformatyczne,projektowanie stron internetowychtel. (94) 374 90 61fax (94) 373 14 66www.KomputerySzczecinek.pl

MOTOREKŁukasiewicza 1diagnostyka komputerowa VW AUDI SKODA, naprawa motocykli,spawanie plastikówtel. 695 379 957 www.motorek-warsztat.pl

PC NET - KOMPUTERY9 Maja 22komputery, nawigacje, tv cyfrowatel. (094) 37 466 87www.pcnet-szczecinek.pl

VERTICALKarlińska 9rolety, żaluzje, markizy, moskitierytel. (94)374 56 89www.vertical-rolety.pl

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

Page 22: temat 524 / 15 lipca  2010

22 Sport www.temat.net/sport

Przez sześć dni na kortach Cen-trum Tenisowego w naszym mieście rozgrywane były 84 Mistrzostwa Pol-ski Kobiet i Mężczyzn w Tenisie Ziem-

Mistrzostwa Polski w tenisie ziemnym

nym. Mistrzostwa rozegrano w 5 kate-

goriach: gry pojedyncze pań i panów, deble pań i panów oraz mikst. Naj-

więcej graczy zgłosiło się do rywa-lizacji singlowej panów, gdzie w ja-ko jedynej kategorii przeprowadzo-no eliminacje do turnieju głównego. O 8 miejsc rywalizowało 26 tenisi-stów. Największą niespodzianką tur-nieju indywidualnego pań była po-rażka w drugiej rundzie rozstawio-nej z numerem 1 Olgi Brózdy (AZS Poznań), która przegrała z Karoliną Filipiak (Park Olimpia Poznań). Jesz-cze szybciej, bo w pierwszej rundzie, odpadła grająca z nr. 4. Sonia Klam-czyńska (UKT Radość 90 Warszawa). Ostatecznie w finale zmierzyły sięrozstawiona z nr. 2. Aleksandra Ro-solska (Warszawianka Warszawa) i grająca z nr. 5. w tym turnieju Paula Kania (ChTT Chorzów).

W rozegranym w potwornym upa-le pojedynku, wobec około 140 wi-dzów, niespodziewanie lepsza oka-zała się niespełna 18-letnia Kania, która wygrała po 1godzinie i 10 mi-nutach 6:3*6:2. Dwie równorzędne trzecie lokaty zajęły: Karolina Filipiak (Park Olimpia Poznań) i Natalia Kołat (KT Masters Szczecin). Tuż po finalesingla, świeżo upieczona Mistrzyni Polski, wraz z Martą Jeż (AZS Poznań) stanęły do pojedynku finałowegow grze podwójnej, gdzie ich rywal-kami były Olga Brózda i Sylwia Za-górska (obie AZS Poznań). Niestety, zmęczenie mistrzyni dało znać o so-bie i w dwóch setach 6:4*6:4 wygrały Brózda z Zagórską. Oba te finały ro-zegrane zostały w czwartek, 8 lipca, a ranek dnia następnego rozpoczął się od finału miksta, gdzie jednak

Paula Kania zdobyła swój drugi zło-ty medal. Para z Mateuszem Kowal-czykiem (KS Górnik Bytom) pokonała po ciekawej walce parę: Natalia Kołat (Masters Szczecin) i Marek Pokrywka (KKT Wrocław) 4:6*6:1*10:5.

Piątek rozpoczął się od finału grypojedynczej panów, gdzie naprze-ciwko siebie stanęli dwaj główni fa-woryci tych mistrzostw: nr 1 Marcin Gawron (Tuan Club Piaseczno) oraz nr 2 Grzegorz Panfil (KS Górnik By-tom). Mecz ten obserwowała duża, jak na szczecineckie warunki liczba około 130 widzów. Pierwszy set po-jedynku dwóch równorzędnych ry-wali był bardzo wyrównany i zacię-ty, żaden z rywali nie mógł uzyskać więcej niż jednego gema przewagi. Przy stanie 6:6 sędzina zarządziła tie break, który wygrał Gawron i tym sa-mym jego łupem padł pierwszy set w stosunku 7:6. W połowie pierwszego seta Panfil zaczął uskarżać się na bólemięśni brzucha, stąd też w drugim se-cie grał już słabiej i przegrał tego seta

4:6 i tym samym Mistrzem Polski zo-stał 22-letni Marcin Gawron, dla któ-rego był to już trzeci tytuł mistrzow-ski. Podobnie jak dzień wcześniej, w wypadku pań, tak i tym razem krót-ko po zakończeniu finału, obaj gra-cze przystąpili do finału debla, gdziegrający w parze z Mateuszem Kowal-czykiem, Grzegorz Panfil powetowałsobie porażkę w singlu i pokonali pa-rę Marcin Gawron/Dawid Celt (Mera Warszawa) 6:3*7:6.

Mimo braku pokaźnej liczby czoło-wych polskich „rakiet”, był to turniej ciekawy, stojący na niezłym pozio-mie sportowym. Organizatorzy też zasłużyli na dobrą ocenę, a drobne niedociągnięcia nie miały wpływu na ocenę mistrzostw. Warto dodać, że mimo pewnych obaw, turniej cieszył się sporym zainteresowaniem szcze-cineckich sympatyków tenisa, którzy zwłaszcza w meczach finałowych do-pingowali w dużej liczbie i w kultural-ny sposób.

(zp)

Mistrz Polski, Marcin Gawron

Page 23: temat 524 / 15 lipca  2010

Sport 23

SPORT NA WEEKEND

***Bardzo dobrze spisali się szczecineccy wakeboardziści z klubu „Kabel” podczas elimi-nacji Pucharu Polski w Augu-stowie. Kuba Konefał wygrał kategorię juniorów młodszych (rocz. 1995 i młodsi), a Mateusz Majchrzak zajął 4 lokatę wśród seniorów.

***Klub Sportowy Wielim zwołuje na dzień 16 lipca Wal-ne zebranie sprawozdawczo--wyborcze. Zebranie rozpocz-nie się o godz. 19.00 w jednej z sal Gimnazjum nr 1 przy ulicy Armii Krajowej.

***Paweł Jakimiec, napast-nik Wielimia, król strzelców V ligi w ubiegłym sezonie, za-biega o angaż do III-ligowej Kotwicy Kołobrzeg. Szanse jego są spore, gdyż z dużej grupy testowanych graczy do dalszych prób zakwalifiko-wało się, oprócz Pawła, tylko dwóch innych piłkarzy.

Ponad trzy tygodnie minę-ły od zakończenia rozgrywek piłkarskich w regionie. Me-cze zakończone, tabele zwe-ryfikowane, spróbujmy więcodpowiedzieć na pytanie, ja-ki to był sezon dla szczecinec-kiej piłki nożnej?

Można stwierdzić, że był to je-den z najgorszych sezonów, ja-ki trafił się szczecineckiej piłcena przestrzeni ostatnich kilku-nastu, a może nawet kilkudzie-sięciu lat. Na potwierdzenie przytoczę niezaprzeczalne fak-ty. Grający w III Lidze Bałtyckiej piłkarze Darzboru zajęli ostat-nią lokatę w gronie 16 zespo-łów i z hukiem opuścili szeregi tej ligi. Degradacja Darzboru przesądzona była już po run-dzie jesiennej, a beznadziejna runda wiosenna (zdobyte tylko 4 punkty) ten spadek przypie-czętowała.

Sytuacja taka stała się wy-kładnią złego zarządzania klu-bem, braku szkolenia młodzie-ży czy rozdmuchanej polityki transferowej, jaką prowadzono przez ostatnich kilka lat. Dziś sekcja piłkarska znalazła się nad przepaścią, bez jasnych i wyraź-nych widoków na przyszłość. Wcale nie lepiej było w senior-skiej drużynie Wielimia, która grała w V lidze i z trudem utrzy-mała się w jej szeregach. Tutaj z kolei panuje iście amatorskie podejście do gry. Zawodnicy nie mogą liczyć na jakiekolwiek pieniądze, nawet na należne im diety. Jak mawia prezes klubu,

Piłkarski sezon 2009/2010 za nami„grają, bo chcą i powinni się cie-szyć, że mają taką możliwość”.

No cóż, można i tak, ale czy koniecznie trzeba. Jedynym drobnym sukcesem Wielimia było to, że gracz tego zespołu Paweł Jakimiec z 29 golami zo-stał „Królem strzelców” V ligi.

Fatalnie w minionym sezonie prezentowali się juniorzy obu naszych klubów. Mało chęci, mało ambicji, rzadko tylko po-dejmowana próba walki z lep-szymi od siebie. Ogromne bra-ki kadrowe (zwłaszcza w Darz-borze) powodowały częste od-dawanie meczów walkowerem (głównie juniorzy młodsi). Stąd też na zakończenie sezonu ju-niorzy starsi Wielimia i junio-rzy młodsi Darzboru, zajęli nie-chlubne ostatnie lokaty w ligo-wych tabelach.

Trochę lepiej było w junio-rach starszych Darzboru i młodszych Wielimia, ale i tu w obu wypadkach skończyło się na zaledwie 12 lokatach. Teraz juniorów ma przejąć Akademia Piłkarska, ale i w tym wypadku, po tak długich zaniedbaniach nie można będzie liczyć na wie-le. Grał jeszcze w klasie A senio-rów drugi zespół Darzboru. Ze-spół, który praktycznie nie wno-sił nic do rozwoju piłki, gdyż w większości tworzyli go albo starsi wiekiem gracze, albo też tacy, którzy najlepsze lata z róż-nych przyczyn dawno już mają za sobą. Racja bytu tej druży-ny w takim systemie jest żad-na. Stosunkowo najlepiej spisy-

wali się najmłodsi szczecineccy gracze, występujący pod firmąAkademii Piłkarskiej. Trampka-rze rocznika 1995 i młodzicy rocznika 1997 zostali zwycięz-cami rozgrywek KOZPN, ale na większe sukcesy tych młodych adeptów przyjdzie nam jeszcze poczekać. To dopiero początek długiej i trudnej drogi.

III liga-16. Darzbór 16p bram-ki 27:82, 4 zwycięstwa 4 remisy 22 porażki, strata do lidera 47 p.

V liga- 11. Wielim 38p bramki 67:70, 11 zw. 5 rem. 14 por., strata do lidera 41 p.

A-klasa- 6. Darzbór II 33p bram-ki 85:44, 11 zw. 0 rem 9 por., strata do lidera 13 p.

LWJ- jun. starsi 12. Darzbór 30 p bramki 45:69, 8 zw. 6 rem. 16 por., strata do lidera 47 p.

LWJ- jun. starsi 16. Wielim 6 p bramki 31:144, 2 zw. 0 rem. 28 por., strata do lidera 71 p.

LWJ- jun. młodsi 12. Wielim 22 p bramki 45:112, 6 zw. 4 rem. 20 por., strata do lidera 60 p.

LWJ- jun. młodsi 16. Darzbór 14 p bramki25:115, 4 zw. 2 rem. 24 por., strata do lidera 68 p.

Trampkarze kl.I 1. Akademia Piłkarska I 42 p bramki 137:14, 14 zw. O rem. 2 por.

Trampkarze kl. I 9. AP II 7 p bramki 13:118, 2 zw. 1 rem. 13 por., strata do lidera 35 p.

Młodzicy kl. I 1. AP I 43 p bram-ki 96:25, 14 zw. 1 rem. 1 por.

Młodzicy kl. I 8. AP II 7 p bram-ki 28:86, 2 zw. 1 rem. 13 por., strata do lidera 36 p.

Trampkarze kl. II Gr. IV 6. Wie-lim 11 p bramki45:46, 3 zw. 2 rem. 7 por., strata do lidera 20 p.

Sobota: 17.00 Mecz Gwiazdy Polskiego Futbolu kontra Reprezentacja

Szczecinka – stadion miejski10.00 - 20.00 Puchar Polski w Wakeboardingu, wyciąg narciarski.

Niedziela: 9.00 Turniej piłkarski Trzesieka World Cup, boisko przy ul. Żu-

rawiej (sw)

***W pierwszym turnieju z cyklu VII Grand Prix Szczecinka w plażowej piłce siatkowej wzięła udział bardzo skromna liczba 4 drużyn, w tym jedna kobieca. Tak nieliczna obsada spowodowana została wyjazdem większości duetów na turniej do Piły, który pojawił się w kalendarzu w ostatniej chwili. Na dwa kolejne turnieje (25 lipca i 8 sierpnia) organizatorzy mają jednak zapewnienie o udziale znacznie większej liczby drużyn. Tymczasem, po pierwszym turnieju w klasyfikacji prowa-dzą: wśród kobiet: ekipa Wanisz ze Szczecinka(Anja Sajdak i Paulina Kowalczyk), a wśród panów - Brazylia Team z Kołobrzegu (Andrzej Polaczek i Marek Majzner).

Przegląd wydarzeń sportowych

Page 24: temat 524 / 15 lipca  2010