Szturm na Gruzę Parlament nie taki nowy Być pierwszym...

15
Fot. Robert Kobyliński Szturm na Gruzę Parlament nie taki nowy... Być pierwszym żadna sztuka! www.twojwieczor.pl Nr 20/693 18 X 2011 ISSN 1640-9035

Transcript of Szturm na Gruzę Parlament nie taki nowy Być pierwszym...

Fot.

Rob

ert

Koby

lińsk

i

Szturm na GruzęParlament nie taki nowy...Być pierwszym żadna sztuka!

www.twojwieczor.plNr 20/69318 X 2011

ISSN 1640-9035

Posypać Orderami Orła Białego. Czy taki jest główny sposób przekonywania do siebie społeczeństwa prezydenta RP Bronisława Komorowskiego? A może robi coś na kształt prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który Orderem Orła Białego odznaczył nawet Marylę Rodowicz. Czyżby obaj zapomnieli, że przyznają najstarsze i najwyższe odzna-czenie państwowe Rzeczypospolitej Polskiej, nadawane za znamienite zasługi cywilne i wojskowe dla pożytku kraju? Nadawane tu podkreślam - najwybitniejszym Polakom oraz najwyższym rangą przedstawicielom państw obcych!

Chwała Bogu, że tego najwyższego odznaczenia nie rozdawał na lewo i prawo śp. prezydent Lech Kaczyński. Nadał go Annie Walentynowicz, Andrzejowi Gwieździe, ks. Jerzemu Popiełuszko czy Józefowi Glempowi, a tych nazwisk i ich dorobku dla Polski nie trzeba wyjaśniać.

A czym podpadł Komorowski? Otóż całkiem niedawno przyznał Order Orła Białe-go łowickiemu biskupowi-seniorowi Alojzemu Orszulikowi. Niby nic strasznego, ale Orszulik nigdy nie był postacią wybijającą się w Kościele polskim. I jak to wygląda względem innych dostojników kościelnych, a daleko szukać nie trzeba. Co z naszym kapelanem „Solidarności” ks. prałatem Henrykiem Jankowskim, który gościł na swej plebanii „najwyższych” tego świata? Co z jego pomocą dla społeczeństwa (np. lekami, które dzięki niemu spłynęły ze Stanów dla pomorskich szpitali, regularnym wsparciem finansowym, którym obdarzał dziecięce szpitale i Dom Małego Dziecka im. Janusza Korczaka w Gdańsku), co z jego działalnością opozycyjną w trudnych dla Polski cza-sach PRL? To on odprawił mszę św. dla strajkujących robotników w Stoczni Gdańskiej, to od niego wszystko się zaczęło. To właśnie ks. Jankowski organizował wraz z ks. Jerzym Popiełuszką pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę. I co za to wszystko? Ks. prałata Henryka Jankowskiego nie docenili nawet mieszkańcy jego rodzinnego miasta Starogardu Gdańskiego. Rada Miasta nie przyznała mu bowiem tylu głosów, aby mógł zostać honorowym obywatelem miasta. A co na to niby to rozsądny prezydent Edmund Stachowicz? Winien zrobić wszystko, aby nadać ten tytuł ks. Jankowskiemu.

Wymieniać można by dalej. Dlaczego w tym najważniejszym odznaczeniu pominięto innych duchownych np.: kard. Franciszka Macharskiego z Krakowa, ks. kard. Zenona Grocholewskiego z Poznania (od lat szef jednej z najważniejszych kongregacji watykań-skich), bp. Herberta Bednorza z Katowic, ks. Hilarego Jastaka z Gdyni, ks. Stanisława Małkowskiego z Warszawy, ks. Kazimierza Jancarza z Nowej Huty...

Chyba Order Orła Białego nie ma szczęścia do prezydentów. A może w przyszłości, po ocenie komu go przyznano, Polska zabierze to prawo głowom państwa?

Roma

Czy będzie wojewodą? ..............4

Odzyskać nie swoje ..................5

On wam pokaże! ......................6

Uwaga - piękne mężatki... ........7

Dzień edukacji .........................8

Grube ryby w Centrum .............9

Bliżej Europy .......................... 10

Pomorskie Szlaki Kajakowe ..... 11

20 lat minęło... ..................... 12

Chlebem i ... jabłkami ............. 13

Parlament nie taki nowy... . 14-16

Szturm na Gruzę .................... 17

Pod opieką Matki Bożej ........... 18

Medycyna niekonwencjonalna ... 19

Misz masz .............................. 20

Unijnie w powiecie bytowskim .. 21

Psycholog radzi ...................... 22

Kochane zdrowie .................... 23

Turystyka w prawie i... ........... 24

Seks sekrety .......................... 25

Sezam różności ...................... 26

W Numerze

Na okładce:

Miss Polski 2011Angelika Ogryzek

Fot. Robert Kobyliński

Dwutygodnik Pomorskiod 1990 roku

Redaguje zespół:

dr MICHAŁ ANTONISZYN - redaktor naczelnyEWA ROMANOWSKA - redaktor prowadzącyBARTOSZ BARTOSZEWSKI - grafik/operator DTPEWA GRABOWSKA - fotoreporterKAMILA GAŁKA - fotoreporterMICHAŁ WODZIŃSKI - korekta

REDAKCJA:tel/fax: 58 308-95-45tel kom. 607-033-561e-mail: [email protected] www.twojwieczor.pl

ADRES KORESPONDENCYJNY:ul. Długi Targ 39/40, 80-830 Gdańsk skrytka pocztowa 601

WYDAWCA:Gdańskie Wydawnictwo Prasowe Sp. z o.o.

Druk:Drukarnia WL - Gdańsk

Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów tekstów i adiustacji. Tekstów nie zamówionych redakcja nie zwraca.

Bądź wierny sobie, a nie będziesz niewierny innym.Francis Bacon

Myśl pożyczona

Panie prezydencie wstyd!

Anna Walentynowicz to jedna z laureatek Orderu Orła Białego przyznanego przez prezydenta Le-cha Kaczyńskiego

Maryli Rodowicz Order Orła Bia-łego nadał prezydent Aleksander Kwaśniewski. To chyba jeden z tych bardziej nieudanych orłów...

27 września na Uniwersytecie Gdańskim miała miejsce uroczy-sta inauguracja nowego roku akademickiego Wyższej Szkoły Tury-styki i Hotelarstwa. Powyżej pokazujemy fotorelację z wydarzenia.

Od lewej: rektor WSTiH prof. Włodzimierz Gaworecki, doc. dr Halina Jędrasik, dr Mirosław Boruszczak, doc. dr Krystyna Ma-roszek oraz prodziekan WSTiH doc. dr. Henryk Lewandowski

Wśród zgromadzonych prezydent Wejherowa, członek SAUG Krzysztof Hildebrandt oraz Kanclerz Kapituły SAUG, prodziekan WSTiH doc. dr Henryk Lewandowski

Do mównicy kie-ruje się słynny Kaszub i znawca turystyki Daniel Czapiewski

Gaudeamus 2011/2012 na WSTiH

Ksiądz prałat Henryk Jankowski nie otrzymał tytułu Honorowe-go Obywatela miasta Starogard Gdański

54

aktualnościaktualności

I stało się. Mamy po wyborach. Okaza-ło się, że najwięcej głosów spośród kandy-datów Platformy zdobył Marek Biernacki. Sądzimy jednak, że żadna sztuka być naj-lepszym startując z pierwszego miejsca. Sztuki dokonał za to inny poseł, który sprawuje pieczę nad nie lada kawałkiem gospodarki. Mowa o wiceministrze rolnic-twa i rozwoju wsi Kazimierzu Plocke, któ-ry na co dzień odpowiada za polskie rybo-łówstwo. Plocke - Kaszub z krwi i kości, jedyny poseł ziemi puckiej, rodem z Kroko-wej – odpowiada chyba za najtrudniejszy resort gospodarki – gospodarkę morską. Ciągle się słyszy, że według rybaków Unia bardzo niesprawiedliwie potraktowała polskie rybołówstwo. Rybacy skandynaw-scy są w lepszej sytuacji od naszych, mają

Być pierwszym żadna sztuka!

Czy będzie wojewodą?Wybrzeżowe media są

niecierpliwe i ciekawe, kto z działaczy PO zostanie woje-wodą i zajmie miejsce świeżo upieczonego senatora Romana Zaborowskiego. Do Parlamen-tu nasz Bytowianin odchodzi z nie lada wynikiem – jest trze-cim senatorem z Pomorza pod

Może za cztery lata?

Na stronach 14, 15 i 16 pokazujemy triumfatorów minionych wyborów do Par-lamentu. W tym artykule chcielibyśmy się skupić na ludziach, którym nie udało się zdobyć odpowiedniej liczby głosów i wejść do Sejmu. Największym zaskoczeniem i to

Zbigniew KozakTomasz Arabski

nowocześniejszy sprzęt, większe limity połowowe. W Polsce w pewnym czasie zagrzmiało. Rybacy wyszli na ulice, był strajki, protesty. I wszystko to siedziało na barkach tego człowieka, który musiał się tłumaczyć na lewo, na prawo, chodzić, jeździć, spotykać, rozmawiać, wyjaśniać... Gdyby trzeba było przepowiadać przed wyborami, jakie są jego szanse – przejść przejdzie – ale, że zdobędzie tak wysokie noty, tego najlepsza wróżka by mu nie przepowiedziała. Godny podkreślenia jest fakt, że w tym roku frekwencja wyborcza była o 15% mniejsza. Trudniej było zrobić ten sam wynik co w latach poprzednich. Plockemu się to udało i to z nadwyżką, bowiem tym razem uzyskał 4 tys. głosów więcej. Widocznie rodacy stwierdzili, że w

tym czasie zrobił coś dla Polski. Jak widać pracowitość popłaca.

red.

względem liczby zebranych głosów, a jak wiemy kandyda-tów trochę było.

Coraz bardziej przeważają głosy, że wojewodą zostanie obecny zastępca Romana Za-borowskiego, znany z naszych łamów - Michał Owczarczak, który mimo młodego wieku dał

się poznać jako dobry włodarz i osoba, która potrafi utrzy-mać ciężar władzy na swoich ramionach. Kilka dni temu prawie wszyscy radni sejmiku wojewódzkiego okrzyknęli go mianem zwycięzcy. My zwró-ciliśmy się z tą zagadką do naszego jasnowidza, który nie zaprzeczał...

zom.

dla wszystkich Polaków jest Tomasz Arab-ski, którego poparło 7,5 tys. osób. Nieste-ty za mało, aby powtórzyć rezultat sprzed czterech lat. Co było przyczyną porażki? Był przecież ceniony przez ludzi, znany. Może zabrakło dobrej kampanii, jaką mo-gła się pochwalić np. posłanka Iwona Gu-zowska, za której sukcesem, oprócz pracy jej samej w Sejmie, stało jeszcze kilku mą-drych ludzi.

Kolejnym zaskoczeniem jest osoba jednego z najaktywniejszych posłów PiS z okręgu gdyńsko-słupskiego – Zbignie-wa Kozaka. Współczujemy mu szczerze, niczym bowiem nie zasłużył sobie, aby w tej kadencji nie zasiąść w sejmowych ławach, a jednak... Zawsze pracowity, oddany sprawie i człowiekowi. To w jego biurze poselskim bywaliśmy najwięcej na konferencjach prasowych. To on robił wo-kół krzywd Polaków najwięcej szumu...

To samo tyczy się posła Bogdana Lisa. No i jak tu nie powtarzać za niektórymi, że nasze społeczeństwo zgłupiało marnując głosy na Ruch Palikota, a skąpiąc ich tym którzy pokazali, że umieją pracować.

oda.

Posłowie PiS – Zbigniew Kozak z Gdyni i Leonard Krasulski z Elbląga zakończyli kadencję mocnym akcentem. Wydali książkę „Miliardy kradzione Polakom”. Jest to raport poselski opisujący pro-ceder reaktywacji przedwojennych spółek. Książka – oprócz opisa-nia metod działania naciągaczy – zawiera spory wybór poselskiej korespondencji: interpelacji i odpowiedzi na nie.

Metoda działania naciągaczy jest prosta – wystarczy na ryn-ku kolekcjonerskim skupić trochę akcji upatrzonej przedwojennej spółki, zrobić zebranie akcjonariuszy i wznowić działalność firmy. Później można wystąpić do państwa o zwrot zabranego po wojnie majątku spółki.

W ten sposób obrotni naciągacze przejmują od państwa ogrom-ny majątek przy niemal zupełnej bezradności służb tego państwa. Z wiadomości, jakie uzyskali posłowie wynika, że tylko przeciwko jednej grupie cwaniaków usiłujących wyłudzić jedną trzecią Katowic toczy się postępowanie prokuratorskie. I to tylko dlatego, że w archi-wach rządowych zachowały się dokumenty mówiące, że prawdziwi właściciele spółki dostali odszkodowanie jeszcze od władz PRL.

A problem dotyczy całej Polski. Na naszym terenie np. Gdyni. Znana spółka Prokom Investments skupiła sporo papierów Pierw-szego Polskiego Towarzystwa Kąpieli Morskich. Skupione akcje po-służyły Prokomowi do wystąpienia do władz Gdyni o zwrot dawnego domu zdrojowego (obecnie jest to Dom Marynarza) przy Bulwarze Nadmorskim.

Cwaniakom trzeba patrzeć na ręce. I chwała posłom za to że się tym zajęli. Ostatnie wybory nie były pomyślne dla posła Kozaka (a szkoda, bo był to jeden z pracowitszych posłów). Teraz należy trzy-mać kciuki za posła Krasulskiego, by starczyło mu sił na samotną walkę z „reaktywatorami” dawnych firm.

Zbigniew Kozak – był posłem przez dwie kadencje. Pracował w komisjach Gospodarki i Skarbu Państwa. Intensywnie pra-cował na rzecz przyspieszenia wykorzystania gazu łupkowego, szerszej eksploatacji wód termalnych i wyjaśnienia zarzutów do-

Odzyskać nie swoje

Kaszubski wchodzi na salony Podczas tegorocznej edycji konkursu „Piękna wieś”, które-go finał miał miejsce w Dworze Artusa, doszło do wielkiej no-bilitacji języka kaszubskiego. Mianowicie to właśnie w tym dialekcie do zgromadzonych zaczął przemawiać marsza-łek województwa Mieczysław Struk. Wójtom i zgromadzo-nym z terenu Kaszub w to graj. Do gustu owo przemówienie nie przypadło wójtom tzw. „z nad Wisły”, którzy tym faktem byli wręcz oburzeni, szeptając do siebie, jakim to dziwnym językiem mówi marszałek. I tu nasuwa się stwierdzenie – mar-szałkowi trudno wszystkim sa-morządowcom dogodzić...

tyczących naruszenia prawa o ochronie środowiska przez zakład utylizacji odpadów Eko Dolina w Łężycach.

Leonard Krasulski – został wybrany z Elbląga na trzecią swoją kadencję do Sejmu. Jest też członkiem Komitetu Politycz-nego PiS. Najbardziej znany z intensywnego lobbingu na rzecz przekopania Mierzei Wiślanej i stworzenia w granicach Polski wejścia z morza na Zalew Wiślany. Wiele zrobił też dla polepsze-nia standardu drogi krajowej nr 7 (łączącej Gdańsk z Warszawą).

76

aktualności

Redakcja: Jak podsumowałaby pani za-kończony sezon letni we Władysławowie?

Grażyna Cern: Był to pierwszy letni sezon w okresie mojego urzędowania. Zaczęliśmy bardzo ambitnie od badania ankietowego przedsiębiorców, którzy wskazali nam, czego ich zdaniem oczekują turyści, potem przeszli-śmy do realizacji. Priorytetem była dla nas czystość i bezpieczeństwo – w pierwszym punkcie udało się, w drugim mniej i dlatego przygotowuję głębszą reorganizację Straży Miejskiej. Nie wszystko, co zaplanowaliśmy udało się od razu wcielić w życie, jak na przykład nowy miejski portal internetowy dla turystów. Zmieniliśmy za to zarządzanie promocją i informacją turystyczną w mieście rozdzielając te funkcje od biblioteki. General-nie pierwszy rok urzędowania zawsze wią-że się z porządkowaniem zastanego, w tym przypadku wieloletniego, chaosu. Także do-słownie, gdyż aktualnie studenci architektu-ry Sopockiej Szkoły Wyższej, na moją prośbę, pracują nad projektami zagospodarowania zieleni miejskiej.

Czy władze miasta są z sezonu 2011 zadowolone? Czy turyści dopisali czy za-wiedli?

Przedsiębiorcy branży turystycznej z na-szej gminy odczuwają niedosyt. Spodziewa-

Rozmowa z burmistrz Władysławowa dr Grażyną Cernliśmy się zwiększenia ruchu turystycznego z powodu sytuacji politycznej w północnej Afryce, ale te plany pokrzyżowała wyjątkowo kapryśna pogoda. Szkoda, bo przygotowali-śmy dla odwiedzających nasze kurorty (od Karwi po Chałupy) wiele nowych produktów turystycznych. Coś dla siebie mogli odnaleźć zarówno fani muzyki popularnej, jak i mi-strza Pendereckiego, który tradycyjnie letni urlop spędzał w Jastrzębiej Górze. Do po-szukujących różnorodnych i, jak się okazało czasem mocnych estetycznych wrażeń, dedy-kowany był Unique Festiwal łączący promo-cję idei, muzyki, biznesu i wspomnianą już modę. Do tego nasz miejski kemping Małe Morze tradycyjnie stał się mekką dla spor-towców pływających na deskach z żaglem i z latawcem. Aby na lato 2012 zaoferować jeszcze więcej, nawiązaliśmy współpracę z wiodącą uczelnią turystyczną regionu, Wyż-szą Szkołą Turystyki i Hotelarstwa, licząc na pomoc kreatywnych studentów.

Jakie inwestycje są aktualnie reali-zowane, a jakie planowane na najbliższy czas we Władysławowie?

Najważniejszym projektem realizowa-nym przez miasto jest odnalezienie wspólnie z geologami, i odblokowywanie źródeł solan-ki, które wiele lat temu zatkano. Dzięki ich

On wam pokaże!Do Sejmu nie-

malże został po-pchnięty, bo jak inaczej nazwać zdo-bycie ponad 26 ty-sięcy głosów popar-cia społeczeństwa? Janusz Śniadek, do niedawna kojarzył nam się głównie z NSZZ „Solidar-ność”. Tam bowiem jako przewodniczą-cy spędził kilka ład-nych lat życia. Jego

kampania do Sejmu nie była głośna, szumna, jak co niektórych. Skromnie pisały o nim ga-zety, „niewinnie wisiał na słupach”.

Jest człowiekiem Pomorza, Gdańska. Stu-diował na Wydziale Budowy Okrętów Poli-techniki Gdańskiej (1975–1981), uzyskując

tytuł zawodowy magistra inżyniera mechani-ka. Pracę zawodową podjął w Stoczni im. Ko-muny Paryskiej w Gdyni, potem od sierpnia 1981 prowadził działalność w NSZZ „Soli-darność”. W czasie stanu wojennego redago-wał zakładowy biuletyn „Kadłub”. W latach 1989–1998 pełnił funkcję przewodniczącego komisji zakładowej „Solidarności” w Stoczni Gdynia. Od 1992 do 1995 był członkiem za-rządu Regionu Gdańskiego, a od 1995 człon-kiem Komisji Krajowej Związku. W 1997 został wiceprzewodniczącym „Solidarności”. W tym też roku w wyborach parlamentar-nych bez powodzenia ubiegał się o mandat poselski z listy Akcji Wyborczej Solidarność w okręgu gdańskim. W 2000 zrezygnował z jego objęcia po zmarłej Franciszce Cegielskiej.

W 1998 został wybrany na przewodni-czącego zarządu Regionu Gdańskiego. We wrześniu 2002 zastąpił na stanowisku prze-wodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „So-lidarność” Mariana Krzaklewskiego, który ustąpił po porażce wyborczej Akcji Wyborczej

„otwarciu” planujemy pozyskać inwestorów branży uzdrowiskowej dla spa, sanatoriów i obiektów przyrodoleczniczych. To da nam tytuł do ubiegania się o status uzdrowiska – jest to priorytet moich działań. Pozostałe inwestycje to projekty prywatne, którym mia-sto kibicuje i wspiera: Ocean Park z figurami wielorybów naturalnej wielkości ma być go-towy na lato 2012, nowe hotele i pensjonaty. Stale podnoszona jest także jakość prywatnej bazy gastronomicznej – obiekty prowizorycz-ne zastępuje nowoczesna i estetyczna archi-tektura. Nowy rok powinien przynieść także rozstrzygnięcie kwestii własności portu we Władysławowie. Mamy, co do tych ważnych dla rozwoju społecznego i turystycznego mia-sta terenów, dalekosiężne plany: Muzeum Morza Bałtyckiego, amfiteatr, park miejski, bezpieczne place zabaw i skate-park, przy równoczesnym otwarciu portu dla turystów i zachowaniu jego funkcji rybackiej oraz prze-ładunkowej. Czekamy tylko na pozytywną decyzję Ministra Skarbu Państwa czy prze-każe nam port wraz z przyległymi terenami.

Dziękujemy za rozmowę.

Solidarność Prawicy w wyborach parlamen-tarnych w 2001. We wrześniu 2006 uzyskał reelekcję na zajmowane stanowisko. W paź-dzierniku 2010 przegrał wybory na kolejną kadencję z dotychczasowym szefem śląsko -dąbrowskiej „Solidarności” Piotrem Dudą. A może i na szczęście, kto wie...

Dzięki tej porażce, startujący z drugiej pozycji sejmowej listy PiS Janusz Śniadek zdecydowanie zwyciężył w kilku komisjach wyborczych w Gdyni. Zdobył ponad 26 ty-sięcy głosów. W samej Gdyni był lepszy od Jolanty Szczypińskiej, Doroty Arciszewskiej -Mielewczyk czy Jarosława Sellina. Jak wi-dać w oczach ludzi jest zedecydowanym faworytem wśród członków PiS, a jak i wie-my niezłym przywódcą. Mamy nadzieje, że to właśnie Śniadek obejmie szefostwo nad wojewódzkimi strukturami PiS. Zjednoczy skłóconych przez kontrowersyjną posłankę Jolantę Szczypińską członków i wprowadzi do pomorskich struktur przysłowiowy ład i porządek.

śmietanka towarzyska

Już trwa! Casting na najpiękniejszą mę-żatkę w Polsce, orga-nizowany przez fir-mę MHM oraz autora wyborów Miss Polski firmę Missland. W konkursie mogą brać udział panie w wieku od 25 do 35 lat. Jedy-ny warunek to polskie obywatelstwo oraz wysłanie zgłoszenia ze zdjęciem na adres: [email protected]. Finał ogólnopolski od-będzie się w listopa-dzie w hotelu Hilton w Gdańsku. A zwycięż-czyni reprezentować będzie Polskę w fina-łach Miss World 2011 w Orlando na Flory-dzie (grudzień).

30 lat tradycji, talentu i wspaniałej muzyki

Konkurs Miss Mężatek reklamuje prezes spółki MHM – Monika Mowińska

Znana jak molo w Sopocie, jak Wawel w Krakowie, niczym Syrenka warszawska. W tym roku obchodzi jubileusz 30-lecia swego istnienia. Zespół Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis kontynuuje tradycję Kapeli Rajców Miejskich powstałej w 1563 roku w Gdańsku. Zespół, jaki teraz znamy został stworzony w 1981 r. przez prof. Alinę Ko-walską-Pińczak, (siedemnastego kapelmi-strza, ale pierwszą w tej roli kobietę), która podjęła trud wskrzeszenia zapomnianej na 170 lat spuścizny gdańskich muzyków.

Miesiąc październik jest okresem, w którym zespół pod wodzą trzech dyrekto-rów: Marii Okonek (dyrektora naczelnego),

Uwaga - piękne mężatki nadchodzą!

prof. Aliny Kowalskiej-Pińczak (dyrektora artystycznego) oraz Marka Więcławka (dyrektora ds. organizacji i marketingu oraz ar-tysty zespołu) przygotował dla swoich fanów cykl koncertów jubi-leuszowych. Pierwsze dwa odbyły się kolejno 8 i 15 października w Katedrze Oliwskiej oraz w Gdańskim Parku Naukowo-Techno-logicznym, a poprowadził je znany dziennikarz Radia Gdańsk – Konrad Mielnik oraz „chodząca encyklopedia Gdańska” prof. An-drzej Januszajtis. Na kolejne uczty muzyczne melomanów i fanów zespołu zapraszamy 18, 23, 29 października do Gdańska oraz 3 grudnia do Filharmonii Narodowej w Warszawie!

Ks. infułat Stanisław Zięba oraz dyrektor ds. organizacyjnych i marketingowych, a także pierwszy tenor Pomorza Marek Więcławek

Zespół Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis pod batutą prof. Aliny Kowalskiej-Pińczak

Koncertmistrzyni Katarzyna Kowacz oraz prof. Konstanty Andrzej Kulka

Miejsc w kościele brakło, żeby wysłuchać koncertu trzeba było stać

Porządkowanie chaosu

98

aktualności

Zdję

cia:

Kam

ila A

nton

iszy

n

wieści z terenu

14 października to Dzień Edukacji Narodowej. Z tej okazji naj-lepsi nauczyciele z całego województwa odebrali w Dworze Ar-tusa, z rąk wicepomorskiej kurator oświaty Elżbiety Wasilenko, wojewody Romana Zaborowskiego i wicewojewody pomorskiego Michała Owczarczaka - Medale Komisji Edukacji Narodowej, od-znaczenia i nagrody.

Dzień edukacji

Piękne nauczycielki chętnie pozowały do zdjęcia

Od prawej: jeszcze niedługo wojewoda, senator Roman Zaborowski, wicewojewoda, kto wie być może przyszły wojewoda... Michał Owczarczak oraz wiceprzewodniczący sejmiku wojewódzkiego Dariusz Męczykowski

Wójt gminy Puck Tadeusz Puszkarczuk (z prawej)

Odznaczenie z rąk wicewojewody Michała Owczar-czaka odbiera pomorski wicekurator oświaty Elżbieta Wasilenko

Medalem Komisji Edukacji Narodowej odznaczono również członka Związku Na-uczucielstwa Polskiego Franciszka Potulskiego

We władysławowskim porcie we wrześniu miała miejsce uro-czysta inauguracja Lokalnego Centrum Pierwszej Sprzedaży Ryb, zarządzanego przez przedsiębiorstwo Szkuner. Było ono wybudo-wane już dużo wcześniej, jednak dopiero dzięki pomocy wicemi-nistra Kazimierza Plocke zaczęło funkcjonować. Nowo powstała placówka porozumiała się z okoliczną Organizacją Producen-tów Rybnych oraz Związkiem Producentów Morskich w sprawie wspólnej polityki cenowej i ogólnego zarządzania strategicznego. LCPSR oprócz funkcji sprzedaży będzie sprawować pieczę nad kontrolą, jakością oraz ilością połowionych ryb, dzięki czemu bę-dzie można lepiej nadzorować ten jakże ważny dla naszego woje-wództwa dział gospodarki.

red.

Władysławowo

Grube ryby w Centrum

Wstęgę uroczyście przecina prezes „Szkunera” Lucyna Boike-Chmielińska

Jak zwykle rękę do wszystkiego przyłożył wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Kazimierz PlockeWśród zgromadzonych dostrzegliśmy także starostę puckiego Wojciecha Dettlaffa

Żukowo

Pracodawcy razem czy osobno?Na Pomorzu znanych jest kilka instytucji zrzeszających

pracodawców. Można tu wymienić chociażby najsłynniejszy na Kociewiu Starogardzki Klub Biznesu czy Związek Praco-dawców z siedzibą w Żukowie. Gdańsk również nie odstaje od powyższych mając swoich Pracodawców Pomorza z dr. Zbignie-wem Canowieckim na czele, Pomorski Klub Biznesu, któremu szefuje Robert Koślicki czy Gdański Klub Biznesu (już bardziej elitarna organizacja) z prezesem Janem Zarębskim, b. marszał-kiem województwa pomorskiego.

Wszystkie te organizacje łączą wspólne cele m.in. inte-gracja środowiska przedsiębiorców, wspieranie kształcenia pracodawców w zakresie stosunków pracy, prawa, ekonomii, organizacji i postępu technicznego, aktywizacja gospodarki w regionie ich działania, wspieranie członków klubu w działa-niach biznesowych i osobistych oraz wpieranie rozwoju kultu-ry, oświaty, ochrony zdrowia, jako nieodzownych czynników,

warunkujących tworzenie dobrobytu i rozwoju w danym re-gionie.

Ale wróćmy do organizacji terenowych. Jedną z niedawno powstałych jest wspomniany Związek Pracodawców z siedzibą w Żukowie. Mimo, iż jest stosunkowo „młody”, to ma solid-ne statutowe podstawy i wybitnych członków, których grono zresztą stale się powiększa (ostatnio o 23 firmy), a jego szeregi zasila nawet burmistrz Żukowa Jerzy Żurawicz.

Dziwi nas tylko jeden fakt. Dlaczego do „Pracodawców Pomorza” nie dołączy Związek Pracodawców z Żukowa. Pra-wie zasadne jest, że organizacje tego typu z terenu zasilają „gdańską potęgę” Canowieckiego, ale nie tym razem. Czyżby Żukowianie chcieli zachować swoją autonomię niczym kociew-ski SKB? A może nie odpowiada im organizacja Zbigniewa Canowieckiego… Czy w przyszłości połączą swoje siły? Czas pokaże…

1110

wieści z terenu

Zdję

cia:

Sła

wom

ir Le

wan

dow

ski

odkrywamy pomorskie

Pomorskie Szlaki Kajakowe

W kajaku na rozpoczęcie spływu oczekuje marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk – miłośnik sportów i turystyki wodnej

Województwo pomorskie należy nie-wątpliwie do jednych z najbardziej atrak-cyjnych turystycznie regionów admini-stracyjnych Polski. Zarówno jego wysokie walory przyrodnicze (dostęp do morza, lasy, jeziora, rzeki), jak i walory kulturowe sprawiają, że obszar ten corocznie odwie-dzają tysiące turystów.

- Pomorze - zdaniem Marszałka Woje-wództwa Pomorskiego Mieczysława Stru-ka - to wspaniała kraina, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Chcielibyśmy, aby turystyka wodna, w tym kajakarstwo, była kolejną propozycją skierowaną do tu-rystów spoza naszego województwa, jak również dla Pomorzan, którzy w ten wła-śnie sposób mogliby urozmaicić swój wolny czas.

Postrzegając ten potencjał Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk zainicjował prace samorządu na rzecz opracowania spójnej dokumenta-cji planistycznej potrzebnej dla rozwo-ju turystyki kajakowej w województwie pomorskim. Dotychczas wykonano m.in. inwentaryzację zbiorników wodnych i cie-ków przydatnych dla rozwoju turystyki wodnej oraz analizę planistyczną i hydro-logiczno-meteorologiczną potencjalnych szlaków wodnych województwa pomor-skiego. Prowadzone są również działania popularyzujące pomorskie szlaki wodne, czego dowodem są choćby organizowa-nie wspólnie z lokalnymi samorządami spływy kajakowe np. rzeką Wierzycą czy ostatnio Radunią.

Współczesna turystyka wymaga nie tylko istnienia wysokich walorów tury-stycznych, ale rosnące wymagania osób wypoczywających wymuszają także stwo-rzenie odpowiednich urządzeń infrastruk-tury (zagospodarowania turystycznego),

które z jednej strony zwiększają komfort i standard wypoczynku oraz pozwalają na wzrost pojemności turystycznej obszaru, a z drugiej mogą przyczynić się do ochrony walorów turystycznych, których zachowa-nie jest warunkiem dalszego rozwoju spo-łeczno-gospodarczego regionu.

Turystyka kajakowa, w ostatnich latach zyskała na popularności. Zgod-nie z tymi predyspozycjami od kilku lat podejmowane są działania, zmierzające do stworzenia spójnej koncepcji zago-spodarowania szlaków wodnych na tere-nie województwa. Wychodząc naprzeciw tym trendom, samorząd województwa pomorskiego przystąpił do opracowania niezbędnej dokumentacji planistycznej, przydatnej dla rozwoju turystyki kaja-kowej. W ramach opracowania objęto najważniejsze rzeki Pomorza m.in.: Słu-pia, Brda, Wda, Łupawa, Łeba, Radunia, Liwa, Wierzyca, Reda, Motława, Wieprza

czy rzeki Delty Wisły. Wspomniany doku-ment będzie zwierał m.in. hierarchizację ważności szlaków kajakowych, oszacowa-nie niezbędnych nakładów finansowych, charakterystykę poszczególnych zadań wraz z projektami ich zagospodarowa-nia. Prace te mają spowodować powstanie niezbędnej infrastruktury na pomorskich szlakach kajakowych. Istotne jest to, aby „ucywilizować” ruch turystyczny (nie wolno bowiem przymykać oczu na degra-dację środowiska przy „dzikiej” turystyce, ani też tym bardziej próbować zakazy-wać uprawiania kajakarstwa). Koncepcja będzie stanowiła również podstawę dla opartego na silnej marce województwa po-morskiego „Programu rozwoju turystyki wodnej w województwie pomorskim”, któ-ry będzie m.in. narzędziem dla uzyskania finansowania dla planowanych przedsię-wzięciach, w następnym okresie progra-mowania.

Gniewino

„Perła w Koronie 2011”

Na zdjęciach przystań w Nadolu

We wtorek 27 września w Filharmonii Bałtyckiej, podczas ob-chodów Światowego Dnia Turystyki, odbyła się gala wręczenia nagród laureatom konkursu „Perły w Koronie 2011”. Wśród laure-atów znalazło się gniewińskie Nadole, które zdecydowanie zwy-ciężyło w plebiscycie na najciekawszą miejscowość turystyczną w regionie Pomorza otrzymując w głosowaniu internetowym, SMS-owym i pocztowym (kupony) 4.611 głosów i wyprzedzając tak znane miejscowości jak chociażby Malbork o ponad tysiąc głosów. Tak więc „Perła” trafiła do Nadola - jak to określono – najlepszej miejscowości z pomysłem na turystykę. Niewielka wieś położona nad Jeziorem Żarnowieckim zmienia się latem w niemal-że kurort. Molo, promenada, rejsy statkiem i szybkimi łodziami

Skarszewy

Bliżej Europy

Lucuna Herold-Wąs

oraz skansen „Zagroda gburska” sprawiają, że warto tu przyje-chać zarówno na spacer, jak i tygodniowy odpoczynek.

Podczas sesji rady gminy wójt Zbigniew Walczak, infor-mując o sukcesie Nadola, powiedział: Chciałbym podziękować wszystkim, którzy oddali głos na naszą piękną wieś, a szcze-gólnie mieszkańcom naszej gminy, których głosy z pewnością miały znaczący udział w tej wygranej. Dodajmy, że w innych kategoriach tego konkursu największym wydarzeniem sezonu uznano Vivat Vasa!, czyli rekonstrukcję Bitwy Dwóch Wazów 2011 w Gniewie, największą imprezę historyczną odtwarzającą wojskowość XVII-wieczną. Rozgrywa się w realiach wojny pru-skiej z 1626 r. A największą atrakcją Pomorza wybrano Muzeum Volkswagena w Pępowie, jedno z największych w Polsce mu-zeów, z kolekcją ponad 30 zabytkowych samochodów, głównie garbusów i ogórków.

(MOD)

28. września w Zamku Joannitów w Skarszewach odbyło się spotkanie osób zainteresowanych bezpłatnymi zajęciami z języka angielskiego z Lucyną Herold-Wąs, która już niebawem poprowa-dzi w skarszewskim Gminnym Ośrodku Kultury zajęcia językowe. Z ponad 90 chętnych osób zostały utworzone cztery grupy. Podział zo-stał przeprowadzony ze względu na wiek i stopień zaawansowania. Najmłodszy uczestnik lektoratu ma 4 lata, najstarszy 60+. Zajęcia będą miały miejsce w każdą środę, przez trzy miesiące. Po nowym roku szkółka językowa będzie kontynuowana – ale już za drobną odpłatnością (im będzie osób więcej, tym stawki będą niższe).

- Jestem bardzo zadowolony, że kolejne działanie GOK w Skar-szewach spotkało się z takim odzewem – mówi dyrektor Artur Martyn. – Przyznaję, że to dzięki wsparciu pracowników Wydziału Polityki Gospodarczej i Integracji Europejskiej Urzędu Miejskiego w Skarszewach udało się nawiązać kontakt z panią Lucyną. I to jest bardzo cenny kontakt – pani Lucyna to nie tylko doskonały fachowiec, jeśli chodzi o język angielski, ale i wspaniały, niezwykle kontaktowy człowiek.

Lucyna Herold-Wąs jest w wieku, którego kobieta ukrywać na pewno nie musi - 33 lata to sama młodość i piękno. Mieszka w Pinczynie. Pracuje w Zblewie w firmie rodzinnej i uczy angielskie-go na terenie starogardzkich szkół. W minionych wyborach parla-mentarnych ubiegała się o mandat posła z listy PSL, niestety bez rezultatu.

12 13

rozmowa

Rozmowa ze Zbigniewem Maksymiu-kiem, dyrektorem generalnym i do niedaw-na prezesem Saur Neptun Gdańsk S.A.

Ponad dwadzieścia lat kierował Pan firmą świadczącą usługi zaopatrzenia w wodę pitną i odprowadzania ścieków dla ponad pół miliona mieszkańców Gdań-ska i Sopotu. Co było przez ten czas dla Pana najważniejsze?

Myślę że sama praca, ciągłe wyzwania, dążenie do bycia coraz lepszą, nowocze-śniejszą firmą, dostarczającą gdańszcza-nom i sopocianom to, co do życia nie-zbędne, wodę i do tego wodę smaczną i w pełni bezpieczną. Fakt, że wygrałem w 1991 roku konkurs na dyrektora naczelne-go ówczesnego Okręgowego Przedsiębior-stwa Wodociągów i Kanalizacji, okazał się wyborem na całe moje dotychczasowe zawodowe życie. Przypadło mi w udziale pionierskie przekształcenie OPWiK w obec-ną spółkę Saur Neptun Gdańsk, która po-wstała w 1992 roku i mamy dzisiaj powody do zadowolenia, choćby z powodu jakości wody w kranach. A dzisiaj mogę ze spoko-jem przekazać pałeczkę swojemu następcy i życzę mu wielu sukcesów!

Czy to znaczy, że wodę można pić prosto z kranu, nieprzegotowaną?

Oczywiście. Nasza woda nie ustępuje wodom butelkowanym, a jest prawie trzy-sta razy tańsza! Można bez obawy ją pić, najlepiej schłodzoną, a jej smak zawsze po-prawi kilka plasterków cytryny. O tym, że naszą wodę można pić z kranu, wiemy już od dawna, ale w ubiegłym roku udowod-niły to testy BRITA, przeprowadzone przez firmę produkującą filtry do dzbanków na

Dwadzieścia lat minęło…

Podjął Pan niedawno decyzję o odejściu z Saur Neptun Gdańsk. Co uznaje Pan za swój największy sukces?

Trudno wskazać ten jeden, jedyny i naj-większy. W tej chwili firma zatrudnia 560 osób, ale kiedy zaczynałem pracę jako szef wodociągów, pracowało tutaj aż 1200 osób. To ogromny skok, przede wszystkim w tym czasie wzrosła wydajność pracy. Dzisiaj na jednego pracownika przypada 4,3 km sieci, a w 1992 roku było to zaledwie 1,7 km. Śred-ni staż pracy w firmie przekracza 14 lat, co świadczy o dużym przywiązaniu pracowni-ków. Patrząc z zewnątrz, to na pewno za taki sukces mogę uznać zaproszenie naszej firmy w kwietniu tego roku, jako jedynej z Polski, na Światowy Szczyt Wody do Berlina, gdzie otrzymaliśmy jedną z siedmiu nominacji w kategorii „Wyzwanie efektywności”, rywali-zując z firmami z Brazylii, Bangladeszu, USA (Kansas City i Arizona), Rumunii i Algierii. W 1992 roku tylko 8 proc. wody w kranach speł-niało jakościowe wymagania unijne, dzisiaj jest to 87 proc., a za rok, dzięki zakończonym inwestycjom, będzie to 100 proc. Do równie spektakularnych osiągnięć można też zali-czyć poprawę jakości wody Zatoki Gdańskiej i otwarcie plaż w Brzeźnie i Sopocie w 1994 roku, po szesnastu latach przerwy.

Czy zdradzi Pan czytelnikom TW swoje plany na przyszłość?

Mam dopiero 53 lata, czuję się młodym, ale już pełnym doświadczeń człowiekiem, z wieloma pomysłami, jak spędzić te kilkana-ście następnych lat aktywnego życia…

Życzymy w takim razie wszystkiego dobrego i może już wkrótce do zobacze-nia...

wodę. Udowodniły one, że we wszystkich testowanych miastach można bezpiecznie pić wodę z kranu, a w Gdańsku woda ma najlepszy smak.

Wyniki badań jakości wody publi-kowane są na Waszej stronie interneto-wej...

Tak, są publikowane raz na miesiąc i na stronie Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Woda badana jest w sposób ciągły i to zarówno na ujęciach wody jak i w wy-branych punktach sieci – w sumie jest to ponad 60 punktów poboru dziennie. Do-datkowo na ujęciu powierzchniowym dzia-ła automatyczny monitoring, jest to stacja ostrzegawcza w Bielkówku, badająca pięć podstawowych parametrów wody wpływa-jącej do zbiornika straszyńskiego z rzeki Raduni.

Podobno w Straszynie wykorzystuje się też małże do ostrzegania przed za-nieczyszczeniami...

Tak, od 2009 roku wykorzystujemy do czuwania nad czystością wody małże słod-kowodne z gatunku Unio tumidus (skójka zaostrzona). Ujęcie w Straszynie zaopatru-je w wodę 27 proc. mieszkańców Gdańska, ma więc znaczenie strategiczne dla syste-mu zaopatrzenia w wodę. Na ewentualne zanieczyszczenia małże te reagują natych-miast, zamykając muszle, co uruchamia alarm. Przebywają w zamkniętym zbiorni-ku, przez który przepływa woda czerpana wprost z jeziora. Od 11 lat mamy też na ujęciu w Straszynie pstrągi, które pełnią podobną rolę, a ich zachowanie musi być i jest obserwowane przez specjalnie prze-szkolonych pracowników.

Jak co roku na jesieni, w Maleninie k. Tczewa w pensjonacie „Golf”, państwa Alicji i Ryszarda Morawskich mają miejsce nieco-dzienne dożynki. Nie są one bowiem zwieńczeniem tradycyjnych żniw, ale uczczeniem plonu z jabłkowego sadu. Dawniej odbywały się w Maleninie słynne imprezy z okazji kwitnięcia sadów. Teraz jakby przycichły, choć tradycje sadownicze kontynuowane są tutaj dalej.

Właściciel ośrodka „Golf” – Ryszard Morawski (były balet-mistrz „Teatru Wielkiego” w Warszawie) wraz z małżonką Alicją goszczą, co roku trzy słynne kluby z Wybrzeża – Rotary Club, na czele z polarnikiem Markiem Kamińskim, Pracodawców Pomorza wraz ze Zbigniewem Canowieckim oraz Gdański Klub Biznesu z prezesem, b. marszałkiem Janem Zarębskim. I w tym roku goście dopisali, a ich podniebienia pieściły pasztety z sarny i zająca, kieł-basa z dzika, jeszcze ciepły sernik oraz świeżo wypiekany chleb.

aktualności

Chlebem i ... jabłkami

Dożynkowe chle-by trzech klubów – Rotary Club, Pra-codawców Pomorza oraz Gdańskiego Klubu Biznesu

Jabłkowy korowód dożynkowy

Pamiątkowe zdjęcie uczestników dożynek w sadzie

Pierwszy z prawej Ryszard Morawski

Po prawej dr Halina Bona – dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epide-miologicznej wraz z przyjaciółką

Prezes Gdańskiego Klubu Biznesu b. mar-szałek Jan Zarębski z małżonką Teresą

14 15

śmietanka towarzyska śmietanka towarzyska

Parlament nie taki nowy...

Okr

ęg g

dyń

sko

-słu

pski

Marek Biernacki PO. Liczba głosów – 66 019 – Z wykształcenia prawnik. W latch 80. Członek Ruchu Młodej Polski, działacz podziemnych struktur „Solidarności”. Poseł od 1997 r. Minister Spraw Wewnętrz-nych i Administracji w rządzie Jerze-go Buzka. Od 2001 wicemarszałek woj. pomorskiego. Z Platformą zwią-zany od 2002 r. Niekwestionowany lider w tych wyborach.

Zbigniew Konwiński PO. Liczba głosów 18 548 – Nie dep-tał po piętach Biernackiemu, był zdecydowanie rzadziej skreślany na listach do głosowania. B. szef oddziału słupskiego „Dziennika Bałtyckiego”. Tu też się urodził i wychował. Z Platformą związany od 2005 r. Kierował biurem po-selskim PO w Słupsku. Do Sejmu wybrany po raz pierwszy w 2007 r. Silnie zaangażowany w życie spo-łeczno-polityczne miasta.

Kazimierz Plocke PO. Liczba głosów 18 452 – Zdecydowany zwy-cięzca tych wyborów. Jedyny poseł ziemi puckiej. Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi, sprawował pieczę nad najtrudniejszym sektorem – rybo-łówstwa – silnie doświadczanym i sprawdzanym przez Unię Europejską. Był wójtem gm. Krokowa, członek Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Nienagannie pracuje w terenie, spoty-ka się z rolnikami, rybakami. W tych wyborach zdobył ponad 4 000 głosów więcej niż 4 lata temu.

Krystyna Kłosin PO. Liczba głosów 16 187. Posłanka z Rumi. Obecna kadencja w Sejmie będzie jej drugą, w poprzedniej zastąpiła w styczniu 2011 r. posła z Koście-rzyny Zdzisława Czuchę. Zdobyła 8 000 tys. głosów więcej niż w 2007. r. To ona stoi za przyszłym remontem dworca w Rumi. Co jesz-cze zrobi dla swego miasta? Zoba-czymy niebawem.

Tadeusz Aziewicz PO. Licz-ba głosów 14 013. Sopocianin, nazywany zaufanym człowiekiem premiera Tuska. B. wykładowca Uniwesytetu Gdańskiego. W la-tach 80. i 90. zakładał gdański Kongres Liberałów. Przez dwie kadencje członek Rady Miasta Gdyni, obecnie przewodniczący partii w mieście i wiceprzewod-niczący Zarządu regionu Pomor-skiego PO.

Stanisław Lamczyk PO. Licz-ba głosów 12 664. Poseł z Somo-nina. Kaszub z krwi i kości. Oce-na kadencja w Sejmie będzie jego trzecią. Dr politologii Uniwersytetu Gdańskiego. Przed wielką polity-ką - działacz samorządu w Somo-ninie (gdzie mieszka) oraz Rady Powiatu Kartuskiego. Mandat z ramienia PO uzyskał w 2005. Jego największe osiągnięcie to działania na rzecz Pomorskiej Kolei Metropo-litalnej. Od 2009 r. przewodniczący struktur PO w powiecie kartuskim.

Jerzy Budnik PO. Liczba głosów 8 546. Pochodzi z Wej-herowa. B. prezydent Wejherowa, bezskutecznie ubiegający się o te stanowisko przez poprzednie trzy kadencje (przegrywał z obecnym prezydentem miasta Krzysztofem Hildebrandtem). Poseł od 1997 r. z ramienia Akcji Wyborczej So-lidarność. Od 2001 r. związany z Platformą.

Teresa Hoppe PO. Liczba gło-sów 7 552. Liderka Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Gdyni. Debiutuje w Sejmie. Z wykształcenia teolog i dziennikarka. Bezpartyjna, dotychczas nigdy nie ubiegała się o mandat poselski, więc o jej dokona-niach dopiero napiszemy. Kaszubi mogą liczyć na jej szczere poparcie. Jak wspominała w swoich wypowie-dziach będzie ubiegała się o szersze nauczanie w szkołach języka ka-szubskiego oraz o ustanowienie wo-jewództwa kaszubsko-pomorskiego.

Janusz Śniadek PiS. Liczba głosów 26 440. Sopocianin. Zna-ny głownie z działalności na rzecz NSZZ „Solidarność”. Jej przywódca w latach 2002-2010. Przewodniczą-cy komisji zakładowej „Solidarność” w gdyńskiej stoczni. W 1997 wybra-ny wiceprzewodniczącym „Solidar-ności”, w tym samym roku z listy AWS ubiegał się o mandat posła, niestety bezskutecznie. W aktual-nych wyborach do parlamentu osią-gnął najwyższy wynik ze wszystkich działaczy PiS i mamy nadzieję, że zostanie przez to doceniony przez zarząd partii i obejmie szefostwo w wojewódzkich strukturach PiS.

Jolanta Szczypińska PiS. Licz-ba głosów 19 819. Mimo iż jest jedną z najbardziej znanych twarzy PiS do końca, nie daje zadowolenia partii. Pochodzi ze Słupska. Po raz pierwszy do Sejmu weszła w 2004 r., zajmując miejsce Wiesława Wa-lendziaka. Gdy rządy sprawował PiS media spekulowały o jej bliskiej przyjaźni z Jarosławem Kaczyńskim. Z mediami rozmawia rzadko, nie lubi kamery, potrafi nie wypowie-dzieć komentarza na temat partii.

Dorota Arciszewska-Mielew-czyk PiS. Liczba głosów 18 088. Jedna z bogatszych parlamenta-rzystek w kraju. Córka kapitana żeglugi wielkiej Eugeniusza Ar-ciszewskiego, który zginął w ka-tastrofie morskiego statku „Leros Strenght” w 1997 r. u wybrzeży Norwegii. Dwie kadencje zasiada-ła w Senacie. Należy do tego grona polityków, którzy lubią kamerę i błysk flesza. Należy do Zrzesze-nia Kaszubsko-Pomorskiego. W polityce od lat 90. Kiedy to była członkiem Konfederacji Polski Nie-podległej. Jarosław Sellin PiS. Liczba

głosów 9 932. Poseł z Gdyni, który zasiądzie w Sejmie trzecią kaden-cję. Rzecznik prasowy w rządzie Jerzego Buzka. B. członek Krajo-wej Rady Radiofonii i Telewizji. W rządzie Jarosława Kaczyńskiego wiceminister kultury i dziedzic-twa narodowego. B. dziennikarz katolickiego tygodnika „Młoda Polska”, członek ruchu Młoda Polska – jednej z najważniejszych antykomunistycznych organizacji w Trójmieście w latach 80. Jeden z najaktywniejszych działaczy Zrze-szenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Leszek Miller SLD. Liczba głosów 18 038. Gdyńska gorą-ca jedynka, którą w kampanii wspierał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Karierę polityczną zaczynał od Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1989 członek biura politycznego KC PZPR, po-tem założyciel SdRP. Jak powie-dział o nim Kwaśniewski: „Leszka Millera można lubić lub nie, ale nie sposób go nie cenić”. Niegdyś senator, minister, premier, teraz poseł, a może ponownie lider SLD?

Robert Biedroń Ruch Paliko-ta. Liczba głosów 16 919. Debiu-tant w parlamencie. Politolog, au-tor książki „Tęczowy elementarz, czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o gejach i lesbijkach”. Były członek Rady Programowo -Konsultacyjnej ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, Iza-beli Jarugi-Nowackiej. Działacz i współpracownik kilkunastu orga-nizacji zajmujących się prawami człowieka. Do niedawna działacz SLD.

Do ostatnich chwil wahały się losy polskiego parlamentu. I stało się. Po raz pierwszy w historii ten sam rząd będzie sprawował wła-dzę drugą kadencję. Początkowe obawy o brak kilku mandatów i ko-nieczność utworzenia koalicji PO nie tylko z PSL, ale także z Ruchem Palikota już minęły. Teraz czekamy na sformowanie się nowego rzą-du, choć większość ministerialnych twarzy z lat 2007-2011 powtórzy się z pewnością. A kto będzie reprezentował w parlamencie Pomorze. Poniżej przedstawiamy Państwu wielkich wygranych wyborów 2011, z dwóch okręgów: gdyńsko-słupskiego oraz gdańskiego.

Okręg gdań

ski

Sławomir Nowak PO. Liczba głosów 65 629. Pewniak PO, tzw. „ciągnący listę”. Bożyszcze kobiet, je-den z najprzystojniejszych polityków, niestety żonaty. Już po raz czwarty zostaje posłem. Działalność politycz-ną rozpoczął w 1989 r. w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, potem w młodzieżówce Unii Wolności. W 2010 r. powołany na stanowisko se-kretarza stanu w Kancelarii Prezy-denta RP ds. kontaktów z rządem i parlamentem. Od 2010 r. przewodni-czący regionu pomorskiego PO, po b. marszałku Janie Kozłowskim.

Iwona Guzowska PO. Licz-ba głosów 22 616. Mistrzyni w kick-boxingu i boksie zawodo-wym. Od 2007 r. w polityce. Na Wiejskiej zajmowała się sprawa-mi rodziny i sportem. Być może dlatego, że sama była dzieckiem adoptowanym. Jej celem jest stworzenie dla dzieci adoptowa-nych prawdziwego domu, aby w pierwszej kolejności trafiały one do rodzin zastępczych, a nie do domów dziecka, co jak podkreśla jest ostatecznością.

Agnieszka Pomaska PO. Liczba głosów 16 117. Główna rywalka o mandat poselski partyjnej koleżanki Iwony Guzowskiej. Drugi raz w Sej-mie. Pierwszy swój mandat uzyskała po Jarosławie Wałęsie, który zasiadł w Europarlamencie. Nie boi się kry-tyki, ale także sama lubi krytykować i mówić na forum. Kilkakrotnie cho-ciażby krytykowała prezydenta Gdań-ska Pawła Adamowicza. W 2001 r. pracowała w kampanii wyborczej Sła-womira Nowaka, a rok później wzięła udział w wyborach do Rady Miasta Gdańska, gdzie następnie zasiadła.

Jerzy Kozdroń PO. Liczba głosów 9 913. Sędzia Sądu Re-jonowego w Kwidzynie. W latach 80. radca prawny w spółdzielniach gminnych. W 1989 r. założył swoją kancelarię prawną w Kwidzynie. Od 1990 związany z samorządem kwidzyńskim. Był m.in. przewod-niczącym Rady Miasta. W latach 2002-2005 radny sejmiku woje-wództwa pomorskiego. Poseł do 2005 r.

Leszek Blanik PO. Liczba głosów 15 031. Przeniósł się z sali gimnastycznej do ław sejmowych. Ta kadencja to jego debiut. W 2008 r. zdobył złoto olimpijskie w Peki-nie w gimnastyce sportowej, 2000 r. to brąz przywieziony z Sydney. Od kilku lat pracownik naukowo -dydaktyczny Akademii Wychowa-nia Fizycznego i Sportu w Gdań-sku. Zainteresowany edukacją szkolną, szkolnictwem wyższym i sportem kwalifikowanym. Czyżby tym miałby zająć się w Sejmie?

Sławomir Neumann PO. Licz-ba głosów 14 346. W Sejmie za-siądzie po raz drugi. Pochodzi ze Starogardu Gdańskiego. Ekono-mista, działacz Konfederacji Pol-ski Niepodległej. Przewodniczący PO w powiecie starogardzkim. W 2007 r. uzyskał mandat poselski, otrzymując w okręgu gdańskim o 3 000 głosów mniej niż obecnie. Znany z przygotowania ustawy antyspreadowej oraz nowelizacji ustawy dotyczącej banków spół-dzielczych.

Okręg gdyń

sko-słupski

16 17

śmietanka towarzyska

Jerzy Borowczak PO. Liczba głosów 10 504. W Sejmie po raz trzeci, ale pierwszy raz zasiądzie tam od początku kadencji. Wcze-śniej będąc jeszcze w AWS zastąpił zmarłą Franciszkę Cegielską, a w ubiegłym roku Sławomira Nowaka (dla mandatu rezygnując z funkcji radnego Miasta Gdańska). Walczy o gdańskie zabytki (pracował w ko-misji. ds. Ochrony Zabytków). Jest jedną z legend „Solidarności”, a prywatnie przyjacielem Lecha Wa-łęsy. Honorowy Obywatel Miasta Gdańska, odznaczony Krzyżem Ofi-cerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Katarzyna Hall PO. Liczba gło-sów 9 898. Rodowita gdańszczanka. Z wykształcenia nauczyciel. B. dyrek-tor Gdańskiego Liceum Autonomicz-nego, twórca Sopockiej Autonomicznej Szkoły Podstawowej. Współzałożyciel-ka Gdańskiej Fundacji Oświatowej. W 2006 r. objęła stanowisko zastępcy prezydenta Miasta Gdańska. Funkcję tę sprawowała do 2007 r., kiedy zo-stała ministrem edukacji narodowej w rządzie Donalda Tuska.

Anna Fotyga PiS. Liczba głosów 24 662. Pochodzi z Lęborka. Minister Spraw Zagranicznych w rządzie Ka-zimierza Marcinkiewicza, potem Jaro-sława Kaczyńskiego. Była europosłan-ką i szefową Kancelarii Prezydenta RP. Od 2002-2004 zastępca prezydenta Miasta Gdańska. Działaczka NSZZ „Solidarność”. Od 2000 do 2001 r. do-radca premiera Jerzego Buzka w spra-wach międzynarodowych, a od 2001 r. dyrektor Departamentu Spraw Za-granicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W obecnych wyborach nie zrobiła jednak największego wyniku dla PiS. Uprzedził ją Janusz Śniadek.

Andrzej Jaworski PiS. Liczba głosów 22 770. Poseł na Sejm po raz drugi. Wcześniej mandat objął po Tadeuszu Cymańskim, który od-szedł do Parlamentu Europejskiego. Jeden z aktywniejszych posłów PiS. Radny Miasta Gdańska, wicedyrek-tor ds. turystyki Urzędu Marszał-kowskiego. Prezes Stoczni Gdańsk od 2006 do 2008 r. Radny sejmiku wojewódzkiego i szef klubu PiS, zrezygnował z mandatu radnego wstępując w 2009 r. do Sejmu.

Maciej Łopiński PiS. Liczba głosów 15 794. B. szef gabinetu Lecha Kaczyńskiego. Debiutuje w Sejmie. Z wykształcenia dzienni-karz. Pisał w „Głosie Wybrzeża” potem w tygodniku „Czas”. Redak-tor naczelny „Tygodnika Gdań-skiego”, wiceprezes Prasy Bałtyc-kiej. Mówi, że gdyby nie tragedia smoleńska nigdy nie startowałby do Sejmu. Mimo iż startował z li-sty PiS jest nadal bezpartyjny.

Piotr Bauć Ruch Palikota. Licz-ba głosów 13 398. Po raz pierwszy został posłem. Nauczyciel akade-micki. Z wykształcenia doktor nauk humanistycznych. Oprócz pracy na uczelni zajmuje się doradztwem za-wodowym. Jako największe cele w pracy parlamentarnej wskazuje po-łączenie ZUS i KRUS, wspomaganie młodych przedsiębiorców oraz dzia-łalność na rzecz rozwijania aktyw-ności zawodowej kobiet, zwłaszcza ze wsi i małych miast.

Nas

i sen

ator

owie

Bogdan Borusewicz – 147 909 głosów. Lider opozycji w czasach PRL. Działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Główny organizator sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej. Przywód-ca podziemnej „Solidarności”. 1993-2001 poseł na Sejm. B. wi-ceminister spraw wewnętrznych, wybrany marszałkiem Senatu VI kadencji.

Kazimierz Kleina – 89 389 głosów. Ekonomista i historyk. Był nauczycielem w jednej ze szkół w Żukowie. Były wicebur-mistrz Łeby, potem wojewoda słupski. Senator od 1997 r., a od 2005 r. poseł. W 2007 znów po-wrócił do Senatu. Był przewod-niczącym Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego.

Roman Zaborowski – 71 275 głosów. Wojewoda pomorski, po-chodzi z Bytowa. Nauczyciel mate-matyki, potem dyrektor szkoły w Gostkowie k. Bytowa. Pracownik Wydziału Oświaty Urzędu Miasta i Gminy Bytów. W 2006 r. został starostą bytowskim. Współzało-życiel stowarzyszenia „Nazaret” oraz członek Zrzeszenia Kaszub-sko-Pomorskiego.

Edmund Wittbrodt – 70 345 głosów. Pracownik naukowy Politechniki Gdańskiej. Ty-tuł doktora zdobył w 1974 r., a profesora w 1991 r. Dziekan i prodziekan Wydziału Budowy Maszyn. Laureat Nagrody Na-ukowej Miasta Gdańska im. Jana Heweliusza. Honorowy obywatel miasta Rumi.

Andrzej Grzyb – 53 771 gło-sów. Nauczyciel języka polskiego. Pochodzi ze Starogardu Gdańskie-go. Były dyrektor Gminnego Ośrod-ka Kultury w Zblewie i kierownik Tczewskiego Domu Kultury. W la-tach 1993-1998 burmistrz Czarnej Wody, radny sejmiku województwa pomorskiego. Od 2007 senator z ramienia PO. Miłośnik literatury.

Leszek Czarnobaj – 34 230 głosów. W latach 1990-1997 był wiceburmistrzem Kwidzyna, a od 1998 r. burmistrzem. Od 1999 r. starosta kwidzyński przez sie-dem lat. Po raz pierwszy wystar-tował do parlamentu w 2001 r. jednak bezskutecznie. B. radny sejmiku województwa pomor-skiego.

Okr

ęg g

dań

ski

śmietanka towarzyska

Szturm na GruzęW sobotę w Muzeum Ziemi Tczewskiej, najznakomitszy reży-

ser polski Jerzy Gruza promował swoją najnowszą książkę (choć wydaną niespełna rok temu), pod nietypowym tytułem „Stolik”. Cztelnikom należałoby przybliżyć co oznacza tytuł. Otóż chodzi o pewien stolik, gdzie spotykali sie wybitni ludzie teatru, zamieszkali w Warszawie np. Gustaw Holubek. Książka jest w zasadzie zbiorem okołostolikowych anegdot, a może, jak sam Gruza ją określił pod-czas wieczoru autorskiego, raczej skeczy. Znajdziemy w niej także znacznie więcej. Autor dzieli się bowiem również swoimi refleksjami nad niszczącym czasem, chorobami, słabością ludzką. Ma jednak po swojej stronie mądrość, wiedzę, poczucie humoru, dzięki czemu gorycz nie zamienia się w udrękę dla czytelnika, ale w ciekawą re-fleksję nad sensem życia.

Nic dziwnego, że do muzeum w Tczewie ściągnęły tłumy. Gruza jest przecież wybitnym polskim reżyserem, aktorem i scenarzystą. To dzięki niemu powstały takie filmowe hity jak: „Wojna Domowa”, dwuczęściowy „Czterdziestolatek” czy „Tygrysy Europy” – serial o nowobogackich ludziach, którzy stawiają swoje biznesowe i życio-we kroki w nowej politycznej rzeczywistości. Żałujemy, że „Stolik” jest tak mało reklamowany w mediach, albo może prawie wcale. Przecież warto poczytać o sekretach świata kultury i biznesu, polity-ki i artyzmu. Nikt tak jak Gruza nie umiał bowiem spojrzeć na czasy późnego PRL, pokazać jego oblicze w krzywym zwierciadle – omija-jąc przy tym sprytnie cenzurę. Szkoda tylko, że przyszło mu tworzyć w tak trudnych czasach...

To idzie młodośćDwa lata temu pisaliśmy artykuł o młodym zespole I-ligo-

wych szczypiornistek z Kościerzyny, które w przyszłości pokonają Gdyński Łączpol. Do meczowego starcia jednak nie doszło bo-wiem Łączpolanki starsze i bardziej doświadczone, a raczej głów-

UKS PCM Unibud Kościerzyna

nie starsze grają w ekstraklasie, a ich młodsze koleżanki na tzw. jej zapleczu w I lidze. W tym roku chyba wreszcie do konfrontacji dojdzie. Tym bardziej, że zespół z Kościerzyny został wzmocniony zawodniczkami z samego Łączpolu i gdańskiego AZS AWFiS oraz zyskał nowego, tytularnego sponsora firmę UNIBUD. Ciekawe tyl-ko co na to prezes firmy Łączpol Józef Poltrok?

1918

medycyna niekonwencjonalna

Zdję

cia:

Ew

a Rom

anow

ska

śmietanka towarzyska

Z początkiem października w powiecie malborskim, we wsi Gnojewo miało miejsce poświęcenie przydrożnej kapliczki, której budowę fundamentów rozpoczęto 20 lat temu. Jej pomysłodaw-cą i sponsorem jest malborski biznesmen Franciszek Witawa. W Gnojewie znany mieszkańcom, jako człowiek szczery, pomocny, darzony szacunkiem mieszkańców oraz duchowieństwa.

Uroczystości zainaugurowała msza św. koncelebrowana w in-tencji rodziny Witawa. Następnie odbyło się uroczyste poświęce-nie kapliczki w towarzystwie mieszkańców i duchowieństwa z po-

Pod opieką Matki Bożej

Mieszkańcy wsi Gnojewo zgromadzi na poświęceniu kapliczki Matki Bożej Fatimskiej. Na drugim planie po lewej – b. burmistrz Malborka Jan Tadeusz Wilk

Córki Franciszka Witawy przybyłe na uroczystość z NiemiecPoświęcenie centrum wypoczynkowego „Jeziorna Cha-ta”. Państwo Jolanta i Franciszek Witawa wraz z perso-nelem oraz szefową restauracji – p. Danutą (po prawej)

Pamiątkowe zdjęcie Jolanty Witawa wraz z mamą Moniką, bratową Ewą oraz mężem Franciszkiem

wiatu malborskiego. Tego dnia uczczono również „start” nowego centrum wypoczynkowego, na trasie Tczew-Malbork, położonego 1 km od wsi Gnojewo. „Jeziorna chata” to ośrodek wypoczynko-wy, którego pomysłodawcą jest Franek Witawa i jego małżonka Jolanta, gdzie znajduje się centralnie położona restauracja w stylu góralsko-kaszubskim oraz domki letniskowe, mogące pomieścić około 100 gości. Już niedługo w ośrodku do dyspozycji będą tak-że: jazda konna, plac zabaw dla dzieci, wędzarnia wędlin, piec do wypiekania domowego pieczywa oraz ryby serwowane prosto z jeziora. Uroczyste otwarcie „Jeziornej chaty” wraz z władzami Malborka już w 3 dekadzie października.

Już ponad 20 lat za sprawą bizneswoman i głównej organiza-torki, odbywają się Bałtyckie Targi „Od wahadełka do gwiazd”. Impreza świętowała swoją 100 edycję. To właśnie na tagach klienci, pacjenci, fani mogą korzystać z medycyny niekonwencjo-nalnej. A wszystko to za sprawą i pomysłem Moniki Dymeckiej. To właśnie na jej zaproszenie na targi przyjeżdżają fachowcy od naprawiania kręgosłupa, leczenia przy pomocy bioprądów, ziół, znawcy cieków wodnych, astrologii, już nie mówiąc o tuzinach różnego rodzaju leków niezarejestrowanych w aptece. Obowiąz-kowa zawsze jest także spora liczba wróżek.

Z początku nie było wcale tak pięknie. Gdy miały się odbyć pierwsze targi gdyńscy rajcy miejscy na sesji rady miasta byli oburzeni, twierdząc, że „Gdynia będzie drugą Łysą Górą, a fa-chowcy od medycyny niekonwencjonalnej to czarownice, które w dawnych wiekach odprawiały swoje czary”. Organizatorka Mo-nika Dymecka przeżyła te trudne czasy. Radni przecież nie byli świadomi, o co tu chodzi. Medycyna niekonwencjonalna bowiem bardzo często jest ostatnią deską ratunku, dla ludzi przez leka-rzy skazanych na śmierć.

Ludzie się zmieniają, ale fachowcy na targach nie. Ich tyl-ko przybywa. Stara gwardia pozostała. Bardzo często na zapro-szenie Moniki Dymeckiej przybywają międzynarodowe sławy od uzdrawiania. Ci co dostają w podzięce ostrogi, wojażują po całym świecie, szczególnie po Stanach Zjednoczonych.

Dawniej targi odbywały się głównie w Gdyni, Gdańsku, So-pocie, nawet w Słupsku, ale najbardziej sprawdzonym miejscem okazał się Gdańsk i Hala Olivia, gdzie impreza gości już kilka ładnych lat. Całkiem niedawno Monika Dymecka obchodziła swoje setne targi, na których nasza redakcja została odznaczona dyplomem i podziękowaniami, że jako jedno z nielicznych me-diów patrzyliśmy na tę imprezę życzliwym okiem.

Kiedyś co pół roku, teraz częsciej możemy gościć na targach. Jak pokazuje życie jest na nie zapotrzebowanie, a to właśnie nikt inny, jak rynek weryfikuje potrzeby klientów. To tu można kupić nie tylko zioła uzdrawiające choroby, na które lekarze machnęli ręką, poczuć siłę witalną, dzięki bioenergoterapeucie, ale także kupić naturalne, niezawodne kosmetyki dla każdej z nas. Zapra-szamy do Hali Olivia na 101 Bałtyckie Targi „Od wahadełka do gwiazd”. Do zobaczenia.

„Czarownice i Łysa Góra w Gdyni”

Znany radiesteta Grzegorz Ciszak

Alicja Rospond – stała bywalczyni targów – bioenergoterapeutka i radiestetka

W rękach kręgarzaTamara Jermakowa – gwiazda bioenergoterapii i jasnowidz

2120

UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU W NOWEJ ODSŁONIE JAKO:

KURS UNIWERSYTECKIEJ TURYSTYKI

VIPOWSKIEJ

W programie m.in.: Wykłady, spotkania z ciekawymi ludźmize świata kultury i sztuki, warsztaty komputerowe, nauka języka obcego, filmy podróżnicze, o tematyce kulinarnej,prezentacje o tematyce turystycznej

INAUGURACJA 08.11.2011, GODZ. 16.00Zapisy i płatności:Sekretariat Kursu: mgr Radosław SzmalcWtorki w sali G-04 w godz. 11.00-12.00Wyższa Szkoła Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku ul.Miszewskiego 12/1380-239 Gdańsk

WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH ZAPRASZAMY!Oferta dotyczy również byłych studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

misz-masz wieści z terenu

Zwycięzcą poprzedniego konkursu jest p. Jolanta Błaszczyk z Gdyni. Gratulujemy, nagrodę wyślemy pocztą.

Zapraszamy do konkursu!A teraz zapraszamy do konkursu, można wygrać płytę „Bordeaux” grupy Closterkeller. Aby wziąć udział w losowaniu należy wykonać konkursowe zadanie: Podaj nam co najmniej dwa tytuły utworów z płyty „Bordeaux”

..............................................................................................Odpowiedź na kartce pocztowej prześlij w ciągu 10 dni na adres korespondencyjny podany w stopce redakcyjnej na stronie 3.

Od roku 2009 Powiat Bytowski pozyskał niemal 5 mln zł, na realizację 9 projektów w ramach Programu Operacyjnego Ka-pitał Ludzki. Na dzień dzisiejszy powiat realizuje 4 projekty:

Projekt „Pierwsze kroki młodego biznesu” – uzyskał dofinansowanie w ramach Działania 6.2 „Wsparcie oraz promocja przed-siębiorczości i samozatrudnienia”. Projekt polega na przyznaniu dotacji na rozpoczęcie dzia-łalności gospodarczej przez 25 bezrobotnych mieszkańców z 7 gmin powiatu bytowskiego, którzy nie ukończyli 25 roku życia. Uczestnicy projektu zostali przygotowani do samodziel-nego prowadzenia firmy, dzięki szkoleniom i spotkaniom z doradcami. Następnie uczestnicy projektu ubiegali się o dotację inwestycyjną w wysokości 36,8 tys. zł oraz półroczne wsparcie pomostowe w wysokości 1 tys. zł miesięcznie. Dodatkowo dla 10 osób wsparcie pomostowe zostanie wydłużone o kolejne 5 m-cy. Po rozstrzygnięciu konkursu na najlepszy biznesplan 22 osoby otrzymały dotację na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Łączna kwota przyznanego wsparcia finansowego dla osób bezrobotnych wynosi 887 484,20 zł.

Okres realizacji: wrzesień 2010 – lipiec 2012Dofinansowanie: 1 401 000 zł,

Projekt „Licea równych szans” – dofinansowany w ramach poddziałania 9.1.2 „Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów o utrud-nionym dostępie do edukacji oraz zmniejszenie różnic w jakości usług eduka-cyjnych”

Projekt polega na zorganizowaniu zajęć pozalekcyjnych ukierunkowanych na rozwój kompetencji kluczowych oraz zajęć wyrównawczych dla uczniów z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Bytowie i Miastku. W ciągu 2 lat szkolnych 2010/2011 i 2011/2012 zaplanowano 3175 godzin zajęć dla 604 uczniów. Dodatkowo w ramach poszczególnych zajęć organizowane są wyjaz-dy krajoznawcze, do teatrów i kina oraz wyjazdy na basen. Wszyscy uczestnicy projektu otrzymali niezbędne pomoce dydaktyczne.

Okres realizacji: wrzesień 2010 – czerwiec 2012.Dofinansowanie 879 000 zł. „Strategia i kwalifikacje – nasze narzędzia na zmiany w gospodarce” – dofinansowany w ramach poddziałania 8.1.2 „Wspar-

cie procesów adaptacyjnych i modernizacyjnych w regionie.”Projekt zakłada stworzenie lokalnego partnerstwa przez co najmniej 46 podmiotów (jst, izby i

samorządy gospodarcze, przedsiębiorcy z 4 branż: drzewno-meblarskiej, narzędziowej, turystycznej i metalowej) oraz opracowanie strategii gospodarki antykryzysowej dla powiatu bytowskiego.

Działania: spotkania robocze koordynujące działania partnerstwa, wyjazd studyjny do podob-nego polskiego partnerstwa, seminaria branżowe połączone z wyjazdami na targi, seminaria te-matyczne nt. zmian technologicznych, innowacji, strategii rozwoju kapitału ludzkiego (spotkania z naukowcami, branżystami). Forum gospodarcze – konferencja podsumowująca projekt i rozstrzy-gnięcie konkursu dla liderów gospodarczych z terenu powiatu.

Okres realizacji: styczeń 2011 – grudzień 2012Dofinansowanie 661 112 zł

„Sprawnie działająca administracja w powiecie bytowskim dzięki wykwalifikowanej kadrze urzędników samorządowych” – realizowany w ramach poddzia-łania 5.2.1 „Modernizacja zarzą-dzania w administracji samorzą-dowej”.

Projekt polega na zorganizo-waniu szkoleń i studiów pody-plomowych dla pracowników z urzędów gmin w: Parchowie, Bo-rzytuchomiu, Studzienicach, Czarnej Dąbrówce oraz Starostwa Powiatowego w Bytowie. Blok 40 szkoleń, mający usprawnić obsługę petentów oraz stanowienie i stosowanie prawa, rozpoczął się we wrześniu 2011 r. Dodatkowo zaplanowano studia podyplomowe – dla 21 osób. Powstaną i zostaną wdrożone 4 systemy, m.in.: zarządzania jakością.

Okres realizacji: lipiec 2011 – październik 2012Dofinansowanie: 990 335 zł

Unijnie w powiecie bytowskim

Anja Orthodox (właści. Anna z domu Sabiniewicz, po mężu Kumala), polska wokalistka, kompozytorka, związana z zespołem muzycznym Closterkeller nagrała kolejną płytę muzyczną. „Borde-aux”, to dziewiąta płyta w dorobku grupy Closterkeller, poprzednia „Aurum” ukazała się w 2009 roku. Teraz nagrali najlepszą płytę czerpiąc ze swojej przeszłości wszystko to co było dobre. Autorką tekstów do utworów na płycie „Bordeaux” jest A. Orthodox. Jak nam powiedziała: piszę pod wpływem impulsu na różne tematy, przede wszystkim pisze jednak o emocjach. - Inspiruje mnie do tego cały świat, ten wokół mnie i wewnątrz mnie.

Na płycie „Bordeaux” są teksty o miłości, nienawiści, o smut-ku, o relacjach damsko-męskich. Utwory są poetyckie, pejzaże malowane słowem. Płyta ta jest pierwszym albumem koncepcyj-nym zespołu Closterkeller. Wydawnictwo ukazało się 16 września 2011 roku nakładem wytwórni muzycznej Universal Music Polska. Zwraca uwagę wspaniały głos Anji Orthodox w utworze „Bez od-wrotu” z elementami wokalu operowego.

W sumie muzycznych albumów, na których prezentuje się jako wokalistka w swoim dorobku ma już kilkanaście. Współpracowała z wieloma grupami muzycznymi m.in. Sweet Noise, Wilki, Svann, Abraxas, Sparagmos, Mordor, Kobranocka. Spytaliśmy wokalistkę czy często bywa w Trójmieście? - Niestety rzadko, mówię niestety, bo muszę z dumą powiedzieć, że mój ojciec pochodzi z Gdańska. Będąc małym dzieckiem nasłuchałam się od niego różnych mor-skich opowieści. On oraz mój wujek pokochali morskie żeglarstwo.

Konkurs

„Bordeaux” Anji Orthodox na CD

Wejherowskie Centrum Kultury zaprasza w październiku

19.10 (środa) - Projekcja filmu „Pamięć. Tajem-nica Lasów Piaśnickich” w auli Gimnazjum nr 1 (ul. Sobieskiego 300). Jest to średniometrażowy film dokumentalny z fabularyzowanymi inscenizac-jami historycznymi. Stanowi opowieść o zbrodni-ach hitlerowskich na Pomorzu w czasach II wojny światowej, która rozgrywa się w trzech aktach.Zdjęcia dokumentalne realizowane były w Wejhe-rowie i okolicy.

28.10 (piątek) - Koncert jazzowy pn. „Zaduszki jazzowe” w auli Gimnazjum nr 1 (ul. Sobieskiego 300). Muzyczna uczta z udziałem najlepszego polskiego saksofonisty tenorowego Ma-cieja Sikały i znakomitego akordeonisty z Wejherowa Cezarego Paciorka oraz studentów Akademii Muzycznej w Gdańsku. Koncert dedykowany jest wszystkim, którzy pragną serdeczną pamięcią objąć tych, którzy odeszli pod jazzową oprawą muzyczną. Bilety w cenie 20 zł do nabycia w biurze WCK

Rezerwacja miejsc 58 672 27 75

Mój pobyt w tym mieście związany jest przede wszystkim z kon-certami. Na ogół przyjeżdżamy tu jesienią i zimą. Wraz z zespołem mamy jednak tu takie swoje magiczne miejsca. Są to… smażalnie ryb gdzie przy grzanym winku, smażonej fląderce siedzimy patrząc przez szybę na morze. Mamy taką naszą ukochaną smażalnię w Sopocie. A ostatnio znaleźliśmy też przyjemną smażalnię w Gdyni na Skwerze Kościuszki. Tak że Trójmiasto kojarzy się nam z flądrą, grzanym winem, no i Gdańsk, to rodzinne miasto mojego ojca.

Jerzy Uklejewski

2322

kochane zdrowiepsycholog radzi

Drodzy Czytelnicy, piszcie na adres:

Redakcja Twój Wieczór

ul. Długi Targ 39/40, 80-830 Gdańsk

skrytka pocztowa 601

z dopiskiem „Psycholog radzi”

Jestem dojrzałym mężczyzną po 50-stce, który uniesienia miłości i tzw. życie rodzinne ma już za sobą. Była żona mieszka za oceanem, dorosłe dzieci od czasu do czasu pokazują się u taty. Oczywiście wtedy, gdy potrzebują pieniędzy. Przez kilka lat miałem przyjaciółkę, zresztą mężatkę. Spotykaliśmy się w miarę regularnie, od czasu do czasu wyjeżdżaliśmy razem na kilka dni.

Muszę przyznać, że ten układ bardzo mi odpowiadał. Jej rów-nież. Nigdy nie snuliśmy wspólnych marzeń o przyszłości. Mimo, że w lutym minęło sześć lat od naszego poznania to nigdy nie widziałem jej męża i dzieci. Zaraz, zaraz, trochę się zagalopo-wałem. Powinienem napisać, że nigdy nie widziałem do kwietnia tego roku.

Otóż w kwietniu moja przyjaciółka miała dość poważny wy-padek samochodowy, w efekcie którego przez miesiąc leżała w szpitalu. Odwiedzając ją któregoś dnia natknąłem się na rodzinę w komplecie: męża, córkę i syna. Zostałem przedstawiony jako przyjaciel jej rodziców z dawnych lat. Tego dnia po raz pierwszy zobaczyłem Aldonę – 19-letnią córkę mojej przyjaciółki.

Kiedy powiem panu, że na widok tej młodziutkiej dziewczyny poczułem coś w rodzaju uderzenia pioruna, to pomyśli pan, że z moją głową jest cos nie tak. Proszę pana, zakochałem się jak ni-gdy do tej pory w moim życiu. Może na swoje nieszczęście, a może i na szczęście – jest to miłość z wzajemnością.

Od tamtej pory spotykamy się z Aldoną, ona koniecznie – nie bacząc na różnice wieku – chce powiedzieć o nas swoim rodzi-com… Staram się do tego nie dopuścić, gdyż moja dotychczasowa przyjaciółka, której unikam od kilku miesięcy, nie ma o niczym pojęcia. Aldonie też nie powiedziałem jakiego rodzaju stosunki łączyły mnie z jej matką.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wyobrażam sobie życia bez Aldony, której pojawienie się odmieniło moje dotychcza-sowe spojrzenie na wiele spraw. Poczułem się młodszy, lepszy. Po prostu inny.

Nie chciałbym nikogo skrzywdzić i dlatego proszę pana o radę. Czy widzi mnie pan w roli małżonka Aldony, ojca naszego wspólnego dziecka? Jak mam powiedzieć Aldonie o tym, co łączy-ło mnie z jej matką? Czy to dla niej nie będzie szokujące? I jak mam wreszcie przekonać do siebie jej rodziców?

Liczę, że pan poważnie potraktuje moje problemy…Piotr

Panie Piotrze, nie widzę żadnych powodów, dla których miał-by pan poinformować ukochaną Aldonę o swojej przeszłości. Nie jest pan przecież młodzieńcem wkraczającym w dorosłe życie tylko człowiekiem, który przeżył na tym świecie ponad pół wie-ku. Każdy człowiek ma też prawo do swoich tajemnic i sekretów. Podobnie jest z pana ukochaną, chociaż z pewnością ona – ze względu na młody wiek – miałaby o wiele mniej do opowiedze-nia aniżeli pan.

Nie wydaje mi się również, iż matka Aldony, a pana wielo-letnia przyjaciółka będzie skora do chwalenia się tym, co było między Wami. Oczywiście, ona może cierpieć z tego powodu, iż córka odebrała jej (zupełnie nieświadomie) kochanka. Dlatego jedno powinien pan zrobić bezzwłocznie: zakończyć tę znajo-mość. Oczywiście w sensie dotychczasowej zażyłości. Musi jej

pan dać na razie do zrozumienia, że w pana życiu pojawił się ktoś bardzo ważny.

Jeśli chodzi o różnicę wieku, jaka jest między panem a uko-chaną dziewczyną. Poglądy na tę kwestię od lat są różne. Jedni uważają, iż najlepiej jest wtedy, gdy partnerów dzieli kilka lat różnicy, oczywiście mężczyzna powinien być tym starszym. Inni uważają, że im starszy mężczyzna i młodsza kobieta to roko-wania na ich przyszłość są lepsze. A są tacy, którzy uważają, że duża różnica wieku między partnerami wynika z niezdrowego układu między nimi (stereotyp brzmi: młoda dziewczyna leci na bogatego starca).

Odwołując się do autorytetów przypomnę, iż znany wszyst-kim pisarz, Melchior Wańkowicz (zresztą autor słynnego hasła „cukier krzepi”, na którym zbił majątek) przekonywał, iż różnica wieku między partnerami nie jest przeszkodą w miłości. Także zwolennikiem tego typu związków był lekarz, pisarz w jednej osobie Boy-Żeleński.

Po tym co powyżej napisałem już się pan domyśla, iż wbrew pana sugestiom nie będę pana traktował jak człowieka, który upadł na głowę. Takie szalone miłości zdarzają się i nie jest pan pierwszy ani ostatni.

Jestem przekonany, iż rodzice Aldony (abstrahuję w tej chwili od intymnych związków łączących pana z matką dziewczyny)będą robili wszystko, aby nie dopuścić nie tylko do małżeństwa, ale w ogóle jak najszybciej zakończyć Waszą znajomość. Musi się pan przygotować do poważniejszej potyczki.

Nie chce na łamach tygodnika mówić panu co powinien uczynić, żeby być z Aldoną. Podpowiem jedynie, iż musi pan użyć swego męskiego sprytu…

Dr Michał Antoniszyn

Starszy pan i pannaNie każdy wie, iż banan należy do najstarszych uprawianych

roślin, wzmianki o nim sięgają nawet VI w. p.n.e. Dotychczas wia-domo o istnieniu około 300 jego gatunków, przy czym, do celów spożywczych przeznacza się jedynie 20. Owoce bananowca różnią się między sobą nie tylko długością (6-35 cm), ale też kolorem skórki (mogą być zielone, żółte lub czerwone), miąższem oraz kształtem.

W porównaniu z innymi owocami bana-ny zawierają stosunkowo dużo białka (i tego lekkostrawnego, polecanego w diecie małych dzieci oraz osób starszych) węglo-

wodanów, a także błonnika. Banan uważa-ny jest za wyjątkowo odżywczy owoc rów-

nież dlatego, ponieważ stanowi on bogate źródło witamin z grupy

B i C, beta-karotenu, oraz sze-reg składników mineralnych (magnez, potas, miedź, cynk, fosfor, mangan, jod). Jest silnym zastrzykiem energii, wspomagającym zdolność koncentracji i procesy myślowe. Do tego „wszystkie dobra” banana

ukryte są grubej skórce, która dosyć długo potrafi zachować większość wła-

ściwości odżywczych i smakowych. Najlepiej oczywiście spożywać go w stanie surowym, jako przekąskę lub jako dodatek do sała-tek, naleśników bądź koktajli. Można go również skonsumować w postaci pieczonej lub pociętego na plasterki smażone jak chipsy. Należy przy tym jednak nadmienić, iż wszelkie rozdrabnianie oraz poddawanie owocu pod działanie wysokiej temperatury powoduje utratę jego cennych składników. Oprócz tego ze względu na sto-sunkowo wysoką wartość kaloryczną i węglowodanową nie poleca się go osobom odchudzającym się i z cukrzycą.

Bananowy song

Akupresura alternatywą dla farmakologiiAkupresura jest jedną z najstarszych a zarazem najskutecz-

niejszych z metod leczenia medycyny alternatywnej. „Wymyśli-li” ją Chińczycy kilka tysięcy lat temu opracowując tzw. sztukę leczenia dotykiem. Akupresura polega na masowaniu i ucisku określonych miejsc na ciele zwanych receptorami bądź punktami akupunkturowymi. Są one ściśle powiązane z odpowiadającymi im organami wewnętrznymi. Założono, że człowiek posiada 361 takich miejsc, położonych wzdłuż kanałów nerwowych (meridia-ny). Najwięcej receptorów znajduje się na stopach, dłoniach i na głowie, dlatego należy wyjątkowo o nie dbać i chronić.

Akupresura ma wszechstronne zastosowanie lecznicze, przede wszystkim jako metoda łagodzenia dolegliwości bólo-wych, zaburzeń krążenia, trawienia, niewydolności organów oraz problemów psychicznych na tle nerwowym. Regularne te-rapie podnoszą odporność organizmu, poprawiają jego ogól-ną wydolność, regenerują go. Jak dotąd nie wykazano żadnych negatywnych dolegliwości czy skutków ubocznych (oczywiście mowa tutaj o zabiegach wykonywanych w sposób prawidłowy).

Okultyzm — to o czym się nie mówi

Terminem okultyzm nazwa-no ogólnie zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi (łac. occultus — schowany, ukryty, tajemny), zwany ina-czej wiedzą tajemną. Obejmuje wróżbiarstwo, wywoływanie duchów, horoskopy, senniki, wahadełka oraz wszelkie inne formy próby zdobycia wiedzy z „nie-widzialnego świata” i tajemnych źródeł. Zaczyna się niewinnie, fascynacja i ciekowość powodują jednak, że brnie się głębiej i dalej…

Faktem jest, że przepowiednie się sprawdzają, istnieją zja-wiska zwane telepatią (komunikacja myślowa na odległość) i telekinezą (przesuwanie przedmiotów nie dotykając ich). Kto za to odpowiada? Nie jest to bezkształtna energia, lecz duchy, któ-rych natura jest zła. Można to rozpoznać po ludziach, którzy są pod ich wpływem: męczeni koszmarami, lękami, depresją oraz różnego rodzaju napięciami nerwowymi. Tak jest na początku. Dalszy kontakt z tym obszarem skutkuje uzależnieniem od al-koholu, narkotyków czy innych używek, perwersji seksualnych oraz silnych myśli samobójczych. Wiele przykładów potwierdza to, że kontakty z tymi siłami niszczą i marnują człowieka. Nie jest istotne, jaka była pierwsza motywacja: szukanie rozrywki, ciekawość czy pragnienie zdrowia. Dzieje się tak niezależnie od woli osoby, która staje się łatwym łupem dla mocy, które chcą ją opętać, staje się bezbronna.

Jedynym skutecznym ratunkiem jest zerwanie z tego typu praktykami oraz osobami raz na zawsze, zniszczenie przedmio-tów, zwrócenie się do Pisma Świętego i wspólnoty chrześcijań-skiej z prośbą o wsparcie modlitwą, a także częstsze uczestnic-two we mszy świętej i chodzenie do kościoła.

Lekarzy wykonujących akupresurę przybywa, jednak medycyna naturalna wciąż spotyka się ze sceptycznym podejściem społecz-ności, zwłaszcza tej wywodzącej się z „konkurencyjnej” medycy-ny tradycyjnej.

2524

turystyka w prawie i obyczajach

dr Henryk J. Lewandowski

Wybory do parlamentu były wielkim te-stem, jak społeczeństwo jest przygotowane do decydowania o przyszłości kraju, przy-szłości każdego z nas. Był to czas gorący, i tu wielkim taktem w prezentowanym programie musiały się wykazać media, a w szczególności nasza gdańska telewizja na czele z dyrektorem Zbigniewem Jasie-wiczem. Ale nie tylko kadra dyrektorska i zarządzająca, ale także prowadzący pro-gramy redaktorzy np. znany wszystkim Janusz Trus i jego rozmowy z politykami z sopockiego monciaka.

Jak przysłuży się prezydencja polskiej turystyce? Mam nadzieję, że jeszcze zdąży, bo jak na razie resort zajął się tylko sportem i sta-dionami, a nie ukrywam, że oczekiwania branży turystycznej były bardzo duże. A co z Europejskimi Destynacjami Turystycznymi, które pozostawiono po staremu. Aż ciśnie się na usta pytanie: i po co ta cała prezydencja turystyce?!

Dużo relacji z prezydencji w telewizji odbywa się nie tylko przy stole prezydialnym, ale przy normalnym stole. Wtedy, z zachowania ludzi występujących można odczytać ich kulturę osobistą i wychowa-nie. Stół jednoczy przyjaciół, ocenia kulturę ich zachowań i obyczajo-wości kodeksu towarzyskiego. Piękne staropolskie przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom” poczęło się w zamierzchłych czasach ustalonego dobrobytu. Współcześnie może być dla nas prawdziwym problemem i to nie zawsze dającym szczęście. Gdy oczekujemy gościa, radość z przyjmowania i odwiedzania przyjaciół lub rodziny musi być obu-stronna, inaczej wizyta nie będzie sprawiała nikomu przyjemności.

U innych narodów, nie mniej z gościnności słynących niż my, poję-cia o niej są odmienne od naszych. Gospodarze i goście wiedzą, czego mogą oczekiwać nawzajem od siebie, żeby przyjemność z odwiedzin była obopólna. Weźmy, jako przykład Anglię, kraj pełen kultu dla tra-dycji gościnności – kieliszek wytrawnego cherry, pyszne ciasteczka i dobra, aromatyczna herbata podana w specjalnych filiżankach. Zjaz-dy rodzinne, towarzyskie czy biznesowe, wówczas mają sens.

Skąd przyszedł do nas obyczaj zjazdów w weekendy, gdzie przy-bywanie w odwiedziny jest zwyczajem przyjętym nie tylko w sferze uprzywilejowanej kulturowo. Uginające się od jadła stoły, objadanie się ponad miarę, jakby na co dzień się głodowało i komentowanie, co jest smaczne dla danej osoby, a co nie i przy tym nieustanne zabawia-nie gości czy zamęczanie przesadną troskliwością o jedzenie jest nie tylko jak koszmar, ale także w złym guście.

Gościnność to spotkanie rodzinne, urodzinowe czy imieninowe przyjaciół, którzy chcą razem wypić filiżankę aromatycznej kawy lub właśnie tej angielskiej herbaty. Gościnność jest ozdobą każdego ogni-ska domowego i magnesem przyciągającym ludzkie serca, pielęgnowa-nie przyjaźni i cnotą, którą każdy człowiek winien kontynuować. Ale żądać gościnności nie dając nic w zamian i nie kierując się żadnymi względami wobec tych ludzi, z których uprzejmości się korzysta jest z gruntu fałszywym pojęciem o gościnności, które należy tępić. Wystar-czy restuaracyjne pojęcie, ażeby przekonać się jaki procent inteligen-cji nie umie jeść, siedzieć przy stole, stosować sztućców przeznaczo-nych do właściwej konsumpcji. Każdy człowiek przecież otrzymujący w dzieciństwie staranne wychowanie winien wiedzieć, jak poprawnie jeść, należycie obchodzić się ze sztućcami i serwetą. Pokazano mu na pewno, jak ma trzymać widelec, do czego używać nóż, czy wznosić toast przy zupie i w ogóle jak zachować się podczas toastów.

Gastronomicznych gustów uczymy się od celebrytów np. od kon-sula Hiszpanii – Macieja Dobrzynieckiego, który na łamach „Dzienni-ka Bałtyckiego”, daje nam dobrą szkołę kulinarnych zachowań. Od-powiedź na pytania na temat prawa, obyczajów i kultury w naszym środowisku, środowisku innych narodów, oraz wszystkiego dotyczą-cego turystyki da również Uniwersytet Trzeciego Wieku na znanej uczelni turystycznej WSTiH we Wrzeszczu. Mając choć trochę wiedzy podróżowanie odkryjemy na nowo, stanie się ono przyjemnością. Człowiek bowiem obyty z podróżowaniem umie się zadowolić małą ilością walizek, posiada umiejętność dobrego zachowania, jest uprzej-my i życzliwy wobec innych. Szczegóły dotyczące tego innowacyjnego pomysłu turystycznego już niebawem. Kosmetyka, podróżowanie, do-bre maniery przy stole, pyszne gotowanie oraz trochę etyki, estetyki oraz coś z życia towarzyskiego. O tym już niedługo więcej.

Prezydencja w turystyceseks sekrety

Hitler (1889-1945) był twórcą niemieckiego faszyzmu i przy-wódcą Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, czyli Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei. Jako dyk-tator Trzeciej Rzeszy był osobiście odpowiedzialny za śmierć ponad trzydziestu milionów ludzi w cza-sie drugiej wojny światowej. Jego trzynastoletnie rządy na stałe zmieniły historię i politykę świa-ta.

Urodził się w Brauna nad rze-ką Inn (Austro-Węgry). Z początku pragnął zostać artystą, lecz dwu-krotnie (w latach 1907 i 1908) nie zdał egzaminów do Wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Przy-szły dyktator nazistowskich Nie-miec zamieszkał w Wiedniu, lecz musiał często zmieniać miejsce po-bytu, aby uniknąć poboru do woj-ska. W tym czasie utrzymywał się malując karty pocztowe i plakaty.

Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, zaciągnął się do bawar-skiego pułku piechoty i spędził cztery lata na linii frontu. Jako żołnierz sprawdził się znakomi-cie. Dwukrotnie był odznaczony Żelaznym Krzyżem. W 1920 roku Hitler wstąpił do Niemieckiej Partii Robotniczej i przekształcił małą, niezorganizowaną grupę ludzi w silną, paramilitarną or-ganizację. 8 listopada 1923 roku w Monachium próbował nakło-nić rząd Bawarii do zorganizowania rewolucji przeciwko Republi-ce Weimarskiej. Plany nie powiodły się i jako jeden z przywódców tzw. puczu monachijskiego został skazany na pięć lat więzienia za zdradę stanu. Na wolność wyszedł już po dziewięciu miesią-cach, trzymając w ręce luźny zarys Mein Kampf, książki, która stała się biblią partii nazistowskiej. Pokazywała Niemcom, jak i dlaczego powinni zapanować nad całym światem.

Wspomagany przez panujący w kraju wewnętrzny chaos oraz pogarszające się warunki ekonomiczne, zdołał ponownie wkro-czyć na drogę polityczną. W 1933 roku Hindenburg mianował go kanclerzem. Hitler umiał przemawiać. Niemal hipnotyzujące mowy wzbudzały entuzjazm i uwielbienie mas. Jego przeciwnicy polityczni zostali albo wymordowani, albo odbywali długoletnie kary więzienia.

30 czerwca 1934 roku w krwawej masakrze, zwanej „nocą długich noży”, rozprawił się z opozycją kierownictwa SA – od-działów szturmowych, złożonych z około stu tysięcy ludzi w brązowych koszulach. Teoria wyższości rasy aryjskiej posłała do komór gazowych i krematoriów ponad sześć milionów Słowian, europejskich Żydów, Cyganów i politycznych innowierców. Hitler odbudował armię niemiecką, ponownie zajął Nadrenię, wkroczył do Austrii i dokonał zaboru Czechosłowacji. Były to pierwsze kro-ki planowanego podboju Europy, a później świata.

1 września 1939 roku zbrojne oddziały niemieckie przekro-czyły granicę Polski. Rozpoczęła się druga wojna światowa. Führer osobiście kierował oddziałami wojennymi i najczęściej

Hitler - dewiant czy czuły kochanek?odrzucał wszelkie rady i uwagi doświadczonych dowódców. Gdy straty niemieckie zaczęto szacować w milionach ludzi, grupa oponentów zorganizowała w 1944 roku spisek na życie wodza.

Zamach nie powiódł się. Hitler skazał śmiałków na powolną i celowo przedłużaną śmierć przez powieszenie na strunie fortepiano-wej. Gdy ofiary były bliskie śmier-ci, odcinano je, cucono i wieszano ponownie. Proceder powtarzał się wielokrotnie. (Ponure widowisko zostało szczegółowo sfilmowane dla rozrywki Hitlera).

W 1945 roku było już wiado-mo, że armia niemiecka ponie-sie klęskę zarówno na froncie wschodnim, jak i zachodnim. Hi-tler, zorientowawszy się w sytu-acji, uciekł do betonowego bunkra, znajdującego się pod jego berliń-ską kwaterą. Tam trzydziestego kwietnia popełnił samobójstwo. Tak skończyła się era, która miała trwać tysiąc lat.

Hitler podejrzany był o wiele dewiacji seksualnych. Doktor Leonard L. Heston, profesor psy-chiatrii na uniwersytecie w stanie Minnesota, zajął się jego przy-padkiem i doszedł do wniosku, że: Hitlerowi zarzucano niejedną dewiację seksualną, ale przecież trzeba przyznać, iż niewiele wiadomo o jego życiu intymnym.

Niewiedza stała się pożywką dla przeróżnych domniemań. Z oficjalnych źródeł wynika, że Hitler uważany był za zupełnie normalnego przez swoich lekarzy i ludzi, z którymi stykał się podczas wojny. O jego kochance, Ewie Braun, też nie można po-wiedzieć niczego innego. Wiadomo, że sama postanowiła przyje-chać do Berlina w ostatnich latach życia Führera, zdecydowała się z nim na ślub, a potem na śmierć.

Hitler w prywatnym życiu był człowiekiem wrażliwym i na pewno cierpiał po samobójczej śmierci wcześniejszej kochanki, Geli Raubal. Niewątpliwie potrafił utrzymać przez dłuższy czas związek oparty na prawdziwych uczuciach. Tyle mówią fakty. Cokolwiek powie się więcej, będzie to ryzykownym domysłem.

Plotkę, że Hitler był homoseksualistą, zdementował jego przyjaciel, Albert Speer: „Takie oskarżenia nie zawierają ziarn-ka prawdy. Szereg zmartwień i długie godziny pracy sprawiały, że czasami potrzebował narkotyków, aby… pomóc sobie w tych sprawach, ale na pewno nie był homoseksualistą!”. Również we-dług Glenna B. Infelda, który napisał pracę o życiu intymnym Hi-tlera, Führer był zupełnie normalny. „Świadectwo kobiet, które z nim spały, a wiele z nich jeszcze żyje, dowodzi, że umiał docenić ciało płci pięknej. Kobiety te śmieją się na samą wzmiankę o ho-moseksualizmie Hitlera, a ich dowody są dość przekonywujące”.

Wszystko wskazuje na to, że najdłuższy i najbardziej głośny romans z Ewą Braun, późniejszą żoną, ograniczył się wyłącznie do stosunków płciowych.

(Dokończenie w najbliższym numerze)

2726

Czy wiesz, że...• Życzenie „na zdrowie” po kichnięciu wzięło się z Francji z czasów, gdy w Europie

szalała dżuma. Zarażonych „czarną śmiercią” męczyło kichanie, kichającemu ży-czono więc „na zdrowie” by nie było to objawem choroby.

• Pierwsza edycja Księgi Rekordów Guinnessa została wydana w roku 1955 przez browar Guinness.

• Pogonfobia to strach przed zarostem.

• Tygrysy mają w paski nie tylko sierść, ale też skórę.

• Najwięcej wypadków samochodowych zdarza się między 15, a 18 w piątki.

sezam różności

A to znacie?Małżeństwo na zakupach. Żona zatrzymu-je się przed witryną sklepu z futrami: - Kochanie, chciałabym mieć takie piękne futro, wzdycha znacząco w kierunku męża. - To jedz whiskas...

Rozmawia dwóch studentów matematyki: - Wiesz, udało mi się zwiększyć objętość mojego kubka na kawę.- Tak..., a co zrobiłeś? - Umyłem go.

Przychodzi baba do lekarza z pługiem na plecach, a lekarz na to: - Orzesz ty!

Facet pod wpływem alkoholu wraca do domu. Żona od razu - pijak, tylko wódka ci w głowie itp. Facet sięga do kieszeni, wyciąga kartkę i mówi: - OK, przyniosłem test, zaraz zobaczymy jaka ty obeznana i kulturalna jesteś! Żona: - Zobaczymy, czytaj. - Taaak, pytanie pierwsze. Podaj jakieś dwie waluty. - Łatwizna! No chociażby dolar i euro. - Dobra, podaj dwa typy środków antykon-cepcyjnych. - Jejku, mogę ci co najmniej 10 podać! - Wierzę. Pytanie trzecie. Podaj mi nazwy dwóch rzek w Islandii... Żona: - ... - Milczysz? Ha! Wiedziałem! Oprócz szma-lu i seksu, żadnych zainteresowań... żad-nych!

W restauracji kelner zauważa, że gość czy-ści sztućce o obrus. - Co pan robi? Po pierwsze sztućce są czy-ste, a po drugie ufajdał pan obrus!

Dwie zakonnice jadą samochodem. Zabra-kło im benzyny. Jedna z sióstr postanowiła iść na stację benzynową i wzięła ze sobą jedyne naczynie, jakie było dostępne - noc-nik. Wróciła i z tego nocnika wlewa benzy-nę do baku. Obok samochodem przejeżdża-ją dwaj księża. Jeden mówi do drugiego: - Siła ich wiary rzuca mnie na kolana...

- Panie dyrektorze, czy mógłbym otrzymać dzień urlopu, aby pomóc teściowej przy przeprowadzce? - Wykluczone!

- Bardzo dziękuje, wiedziałem, że mogę na pana liczyć.

Dwaj myśliwi idą przez las. W pewnej chwili jeden z nich osuwa się na ziemię. Nie oddycha, oczy zachodzą mu mgłą. Dru-gi myśliwy wzywa pomoc przez telefon ko-mórkowy:- Mój przyjaciel nie żyje. Co mam robić? – woła. - Proszę się uspokoić - pada odpowiedź. Przede wszystkim proszę się upewnić, że pański przyjaciel naprawdę nie żyje.Po chwili rozlega się strzał. - W porządku - woła do telefonu myśliwy. - I co dalej?

Mąż po pracy wraca do domu i nakrywa żonę w łóżku ze swoim przyjacielem. Wyj-muje pistolet i oddaje strzał prosto w gło-wę. Na to odzywa się żona: - Rób tak dalej, a niedługo nie będziesz miał żadnych przyjaciół.

Jasiu z tatą idą ulicą. Nagle syn prosi tatę:- Tato kup mi lody, no kup mi lody, no kup. Ojciec w końcu nie wytrzymuje:- Jasiu ja też bym zjadł lody, ale niestety pieniądze mamy tylko na wódkę.

Blondynka dzwoni do swojego chłopaka i mówi:- Mógłbyś do mnie wpaść? Mam tu strasz-nie trudne puzzle i nie wiem, od czego za-cząć...- A co powinno z nich wyjść według rysun-ku na pudełku? - pyta chłopak.- Wygląda na to, że tygrys.Chłopak decyduje się przyjechać. Blon-dynka wpuszcza go i prowadzi do pokoju, gdzie na stoliku porozsypywane są puzzle. Chłopak przez chwilę przygląda się kawał-kom, po czym odwraca się i mówi:- Kochanie, po pierwsze nie wydaje mi się, żebyśmy ułożyli z tych kawałków cokol-

wiek przypominającego tygrysa. Po drugie: zrelaksuj się, napijmy się kawy, a potem pomogę ci powrzucać wszystkie te płatki kukurydziane z powrotem do pudełka...

Wokół samicy pływa wieloryb i narzeka:- Dziesiątki organizacji ekologicznych, setki aktywistów, tysiące polityków i na-ukowców, dziesiątki tysięcy ludzi na ma-nifestacjach, rządy w tylu krajach robią wszystko, by zachować nasz gatunek, a ciebie boli głowa...

Rozmawiają dwie koleżanki i jedna mówi:- Wiesz co, im jestem starsza, tym mąż bar-dziej się mną interesuje.A na to druga:- Dziwisz się, przecież jest archeologiem.

Na egzaminie na prawo jazdy egzaminator pyta podstępnie:- Co pani zrobi, jeżeli po przejechaniu pię-ciu kilometrów stwierdzi pani, że zapo-mniała pani kluczyków?- Zjadę na pobocze, włączę światła awaryj-ne, wysiądę z samochodu i sprawdzę, co za matoł pchał mnie taki kawał drogi.

Umęczony klient żali się psychologowi: - Od miesięcy prześladuje mnie koszmar. Śni mi się, że ktoś ciągle za mną chodzi. - Kim pan jest z zawodu? - Przewodnikiem.

- Pani Helu, po co pani papier listowy w dwu kolorach: niebieskim i różowym?- Na różowym pisuję do Stasia, bo to ozna-cza miłość. A na niebieskim do Franka, bo to oznacza wierność.

- Co robi Japończyk, gdy chce otrzymać podwyżkę? - Pracuje jeszcze lepiej niż dotychczas. - A co robi Polak, gdy chce dostać podwyż-kę? - Strajkuje.