SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 11-12 sierpnia 2018 r ... · Śląskie, czyli degustacja...

16
SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 numer 6 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy Dzień Regionów fot. Matylda Hojnor Dzień Regionów to święto wszystkich chorągwi. To dzień, w którym harcerze i harcerki zgromadzeni na Wyspie Sobieszewskiej będą pokazywać, z czego słyną ich małe ojczyzny i czym mogą zaskoczyć. Będzie co zwiedzać - każde gniazdo przygotowało zajęcia i zabawy promujące swój region. Ciekawi was, co będzie się działo?

Transcript of SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 11-12 sierpnia 2018 r ... · Śląskie, czyli degustacja...

SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018numer 611-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

Dzień Regionów

fot. Matylda Hojnor

Dzień Regionów to święto wszystkich chorągwi. To dzień, w którym harcerze i harcerki zgromadzeni na Wyspie Sobieszewskiej będą pokazywać, z czego słyną ich małe ojczyzny i czym mogą zaskoczyć. Będzie co zwiedzać - każde gniazdo przygotowało zajęcia i zabawy promujące swój region. Ciekawi was, co będzie się działo?

strona 2 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy SkautGdańskiINFORMATOR ZLOTOWY

Rusza kolejna edycja kampanii BohaterOn – włącz historię!BohaterON to projekt, którego celem jest upamiętnienie uczestników Powsta-nia Warszawskiego. Ma nie tylko przypomnieć o historii ale przybliżyć emocje, sukcesy i dramaty osób żyjących w tamtych czasach. Jest to za równo promocja patriotycznych postaw jak i hołd złożony wszystkim, którzy walczyli o stolicę naszego kraju.

Wizyta prezydentaPrezydent przyjechał po południu. Na samym początku przejechał się dookoła terenu zlotu i odwiedził bramę każdego gniazda z naszego zgrupowania. Pan prezydent objął swoim patronatem wszystkie organizacje skautowe dla-tego w namiocie Muzeum Harcerstwa spotkał się z przedstawicielami Skau-tów Europy, Skautów Świata, Stowa-

rzyszenia Harcerskiego, ZHR, ZHP pgK, Royal Rangers i Leśnej Szkoły.

Z harcerzami głowa państwa spotkała się przy watrze stulecia gdzie odbyło się symboliczne dołożenie polany do ognia. Wizyta prezydenta zakończyła się przemową z dużej sceny przed kon-certem zespołu „Pod Lilii znakiem”.

Pierwsza część była nieformalną, ale merytoryczną rozmową. Dużo uwa-gi podczas dyskusji poświęcono roli ZHP w edukacji proobywatelskiej młodych ludzi. Rzecznik przyznał, że często ten aspekt wychowania jest przeprowadzany w szkołach w stopniu niewystarczającym, chociaż materiały i programy edukacyjne w tym zakre-sie są dostępne. Podkreślił, że ZHP jako organizacja bliższa dzieciom niż szko-ła, a w dodatku skupiająca dużą ilość młodzieży, może nadrobić braki z tego zakresu. Według Adama Bodnara, ZHP może stać się standartsetterem w sferze wychowania obywatelskiego.

Słuchacze obecni na spotkaniu mieli możliwość zadania pytań. Poruszona została kwestia cenzury szkolnej gazet-ki przez radę pedagogiczną; padło też pytanie o to, czy rzecznik może wystę-pować z formą listu interwencyjnego do szefów organizacji pozarządowych. Dr Bodnar opowiadał również o eu-ropejskich odpowiednikach swojego urzędu, którymi w pewnym stopniu są Ombudsman Europejski czy Komisarz Praw Człowieka Rady Europy.

Bodnar dużo mówił również o swojej działalności w mediach społecznościo-wych. Na Facebook’u co tydzień wrzu-ca fi lmik z podsumowaniem bieżących wydarzeń; jako osoba publiczna jest czynnym użytkownikiem portali spo-łecznościowych. Podkreślał, że zdaje sobie sprawę z wynikających niekiedy kontrowersji, ale poprzez ten środek chce dotrzeć do większej liczby osób.

Szczególnie interesującym zagadnie-niem, które zostało poruszone, była wolność słowa i opinii, do których każ-dy z nas ma prawo. Jednak to prawo nie jest nieograniczone - zależy m.in. od dobra ogółu lub dobra osób trzecich. Szala może przechylać się na każdą ze stron, ponieważ każdy spór jest sprawą indywidualną.

Po spotkaniu kilka osób pragnęło zadać pytania, które nie zmieściły się w czasie przewidzianym na wywiad. Rzecznik starał się odpowiedzieć wyczerpująco na każde z nich, a w kilku przypadkach zasugerował kontakt ze swoim biurem.

Agnieszka Forysiak

Esencja demokracjiCzwartkowym gościem Kantyny Modułu Cywilizacji był dr Adam Bod-nar, Rzecznik Praw Obywatelskich. Słuchacze mieli okazję porozma-wiać, zadać nurtujące ich pytania, często bardzo osobiste i przekonać się, że urząd Rzecznika został stworzony z myślą o ochronie praw każdego obywatela Polski.

strona 3SkautGdański 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy RUBRYKA TOWARZYSKA

Dziś Dzień Regionów!

Chciałabym, byś myślał o mnie, pamię-tał. Chcę być przy tobie, chociaż do na-stępnego takiego zlotu.Naszyj mnie nie na ramię, a tylko na kieszeń na bluzie mundurowej.

Kocham,plakietka zlotowa

3 druhów z Chorągwi Kujawsko-Po-morskiej z Hufca Koronowo szuka ko-leżanki, a nawet 3. Druhowie od kilku dni dzielnie stoją przy swoim gnieź-dzie, tuż przy drodze, trzymając w rę-kach kartony z tą że informacją, a dziś proszą, by opowiedzieć o ich poszuki-waniach również na łamach “Skauta gdańskiego”. Zainteresowane druh-ny w wieku 12-15 lat zapraszamy do gniazda kujawsko-pomorskiego (hufiec druhów jest najdalej od centrum zlotu, to ostatnie namioty) lub do Redakcji.

Słuchajcie, ale mam dla was newsa – od dzisiaj robię za pogodynkę! Informacje o burzach i inne alerty pogowe – tylko u mnie!• aplikacja zlotowa (jak pobrać - info

na plakatach)

Czuwaj! Najlepsza drużynowa na świecie z woj. łódzkiego pionu harcer-skiego poszukuje miłego druha, który poszedłby z nią 9 lutego na studniówkę (mile widziane umiejętności taneczne). Druhna jest sympatyczną i ciepłą oso-bą, choć jest trochę nieśmiała. Chętnych zapraszamy do gniazda łódzkiego lub prosimy o kontakt na e-mail: [email protected]

PozdrawiamJulia Stefaniak

Druhny Rebeka i Madzia przekonują: nie da się powiedzieć ze złością słów “bąbelek” ani “bąbelki”.

Sprostowanie: zdjęcia wszystkiego, co dzieje się na naszym zlocie, robi wielu wspaniałych fotografów. Do wczoraj-szego numeru wkradł się błąd - zdję-cie ze strony 5 ze “Skauta” z dnia 10.8 wykonał Sebastian Strachowski, a nie Karolina Paśnik.

HUFIEC BYDGOSZCZ-MIASTO Z CHORĄGWI KUJAWSKO-POMORSKIEJ CHCIAŁBY SIĘ POCHWALIĆ SWOIM PODRASOWANYM WÓZKIEM. PRAWDA, ŻE NIESAMOWITY? GRATULUJEMY TWÓRCOM POMYSŁOWOŚCI!

To dzień, w którym wreszcie będziemy się mogli zatrzymać - nie biec z zajęć na zajęcia czy do Biedronki, a poznać inne chorągwie i ich urok. Oraz urok druhen i druhów z tych chorągwi. W każdym razie, trochę pozwiedzać i nawiązać nowe relacje, oby tylko pozytywne i inspirujące! Tymczasem przed wami kolejne ogłoszenia w Rubryce Towarzyskiej.

strona 4 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy SkautGdańskiZ ŻYCIA ZLOTU

GNIAZDO DOLNOŚLĄSKIE Wiele warsztatów, jak zagłębie miedzio-we, warsztaty szklarskie, płukanie złota oraz malowanie bombek. Zdobywanie Twierdzy Dolnośląskiej, a w tym paint-ball, mega proce, łucznictwo. Gigantycz-ny Jungle Speed z Wrocławskimi Kra-snalami. Malowanie na wodzie. Stronie Śląskie, czyli degustacja dżemów, ma-kieta gór, czy budowa wieży znajdującej się na Śnieżniku; gry regionalne.

GNIAZDO OPOLSKIE Zaskoczą was ogromem przeróżnych zajęć. Czeka na was Park dinozaurów Krasiejów. Dla wszystkich śpiewaków zostały przygotowane warsztaty wo-kalne i karaoke z uczestnikami pro-gramu The Voice Kids. To czego słynie Opolszczyzna, czyli quizy z nagrodami, a dla fanów literatury zajęcia literackie z opolską poetką.

GNIAZDO ŚLĄSKIEZlot odwiedzą władze śląskich miast. Chorągiew Śląska przygotowała dla nas 33 punkty programowe, na któ-rych znajdziemy broszury i ulotki re-klamujące region. Na punktach będę znajdować się hufce Chorągwi, które będę prezentować swoje specjalności.

GNIAZDO STOŁECZNEChorągiew stołeczna przygotowała dla nas interesujące punkty programowe. Na jednym z nich możemy uczest-niczyć w grze handlowej na Bazarze Różyckiego. Odwiedzimy namiastkę fabryki Wedla. Na punkcie Kreatywna Warszawa będziemy mogli uszyć pa-miątkę w barwach chorągwi i zagrać w historyczne gry. Dowiemy się czym są zawody podwórkowe i będziemy mogli wziąć w nich udział. No i oczy-wiście coś dla smakoszy, czyli słynna warszawska wuzetka i znana każdemu Wedlowska czekolada.

GNIAZDO MAZOWIECKIE Zlot odwiedzają Dzieci Płocka, jest to harcerski, najstarszy w Polsce zespół pieśni i tańca. Uczestniczy w nim oko-ło pół tysiąca dzieci i młodzieży. Za-prezentują nam polskie tańce ludowe

i historyczne z różnych regionów Pol-ski. Zuchy i harcerze nauczą nas kur-piowskich wycinanek, pokażą lokalne obrzędy i zwyczaje.

GNIAZDO KUJAWSKO- POMORSKIEOdnajdą się tu smakosze regionalnych produktów, a nawet tancerze, którzy będą chcieli spróbować swoich sił w nauce tańca ludowego razem z huf-cem Brodnica. Jeżeli twoim marzeniem jest stanie się żywym uczestnikiem gier planszowych to możesz zrobić to pod-czas gry XXL razem z hufcem Pałuki. Artyści wyżyją się na warsztatach, robiąc kubki zdobione tradycyjnymi kwiatami.

GNIAZDO GDAŃSKIE Gniazdo Gdańskie przygotowało dla nas strefę zrób to sam. Będziemy mo-gli wykonać samodzielnie własną przy-pinkę lub kubek. Fani selfi e odnajdą się w foto budce. Kto ma ochotę na seans fi lmowy z popcornem? Gdańsk pomy-ślał również o tym. Prezentacja fi lmów o gdańskich hufcach przybliży nam działalność naszych zlotowych kole-gów. I coś specjalnego: ruchanki, czyli degustacja drożdżowych placuszków, które zostaną dla nas przygotowane.

GNIAZDO KIELECKIE Chcesz zwiedzić Świętokrzyskie nie ruszając się z fotela? Gniazdo Kielec-kie da ci taką możliwość. Czeka na nas kino 5D, które zabierze nas w podróż po zakątkach regionu. Kto wie może skusicie się na drużynowy biwak czy wędrówkę. O godzinie 20.00 odbędzie się koncert zespołu uczestniczącego w harcerskim festiwalu kultury mło-dzieży szkolnej w Kielcach ‘’Wiatra-czek’’. A dla wszystkich uzdolnionych wokalnie lub bardziej odważnych czeka karaoke.

GNIAZDO LUBELSKIETylko w gnieździe lubelskim będą za-jęcia z wyrabiania cebularzy! Oprócz tego usłyszycie mnóstwo legend pro-sto z Lublina, weźmiecie udział grze i staniecie się członkami starych lubel-

skich rodów. Dla każdego kto ma siły wypróbować swą kreatywność zostaną przeprowadzone m. in. zajęcia z wyci-nanek lubelskich. Gniazdo lubelskie będzie też nas kusić tradycyjnymi paj-dami posmarowanymi smalcem.

GNIAZDO ZACHODNIO - POMORSKIECoś dla leniuchów na pewno się znaj-dzie, a mianowicie joga leżakowa. Pięk-ne zdjęcia zrobicie podczas produkcji baniek mydlanych podświetlanych światłem stroboskopowym . Będziecie mogli poczuć się jak prawdziwi muzycy grając na kubkach. Smakosze zadowolą się degustacją regionalnych produktów, a artyści odnajdą się w malowaniu to-reb, wypalaniu biżuterii lub tworzeniu własnych, oryginalnych pocztówek. GNIAZDO BIAŁOSTOCKIEMacie ochotę skosztować sera koryciń-skiego, sękacza i placków ziemniacza-nych? Spróbować swoich sił w piecze-niu babki ziemniaczanej? To czeka na was na białostockim stoisku. Bardzo odważni mogą spróbować swoich sił w dojeniu krowy. Wszystkie chętne za-stępy będą mogły wziąć udział w grze terenowej wykorzystując dobra techno-logiczne. Ciekawą opcją jest turystycz-ny escape room.

GNIAZDO KRAKOWSKIEPrzychodząc do naszych krakowskich kolegów na pewno nie będziemy się nudzić. Czekają na nas warsztaty z ro-bienia wianków z bibuły oraz słynnych krakowskich korali. Nasz zlot to bicie rekordów, gniazdo krakowskie pragnie pobić rekord w największej liczbie osób tańczących krakowiaka. Nie możemy zostawić ich z tym samych. Jeżeli chcie poczuć królewską moc nie możecie przegapić robienia królewskich koron.

GNIAZDO ZIEMI LUBUSKIEJTo województwo to kraina nietoperzy i ich europejska stolica i to właśnie na tej cesze swojego regionu skupią się harcerze z lubuskiego. Oprócz tego, odwiedzających poczęstują pomidora-mi z polskiego zagłębia pomidorów ja-

kim jest lubuska wieś Przytoczna, swo-je stroje (pierwsze charakterystyczne dla tego regionu pojawiły się dopiero w 1945 roku, więc trudno o stroje lu-dowe – będzie za to strój nietoperza), rzemiosło, turystykę. Poznajcie lubu-skie jako krainę lasów i jezior (sztuczne jezioro w gnieździe).

GNIAZDO ŁÓDZKIEŁódź to stolica polskiego fi lmu. Fani kinematografi i znajdą tam coś dla sie-bie. Zachwycimy się ogromnymi, my-dlanymi bańkami. Dowiecie się czegoś o łódzkim włókiennictwie, znanym w całej Polsce. Skosztujecie łódzki przysmaków. No i następny rekord do pobicie. Tym razem postaramy się pobić rekord w śpiewaniu Prząśniczki. Zróbmy razem coś wielkiego!

GNIAZDO PODKARPACKIEGniazdo Podkarpackie przygotowało dla nas ogromną Galicyjską Wioskę. Każda chata przygotowała dla was coś ciekawego. Przeniesiemy się sto lat wstecz. Dowiemy się nie tylko o lecz-niczej mocy ziół, ale też o znaczeniu ich w kulturze i wykonamy przepięk-ne wianki. Jak wyglądał zwykły dzień w galicyjskiej wiosce. Nauczymy się poczucia rytmu podczas nauki trady-cyjnych tańców. Poznamy fi lmy zwią-zane silnie z regionem podkarpackim.

GNIAZDO WIELKOPOLSKIE Zostaniemy poczęstowani przysma-kami wielkopolan. Poznamy najpraw-dziwszych ułanów, będziemy mogli uczestniczyć w seansie harcerskich fi lmów o powstańcach, które poszerzą nasz historyczną wiedzę. Fanów tańca i nie tylko, zapraszamy na warsztaty ta-neczne wraz Wielkopolskim zespołem.

przygotowała Zuzanna Buczek

Najważniejszy dzien zlotu: Dzień RegionówDzień regionów to szansa na pogłębienie swojej kulturalnej wiedzy. Mamy możliwość poznania regionalnych przysmaków, podziwiać lokalne tańce i poznać lepiej zwyczaje. Czeka na nas ogrom atrakcji. To tylko szczypta, tego co na was czeka.

strona 5SkautGdański 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy Z ŻYCIA ZLOTU

Zespół Zabezpieczenia Zlotu ma bar-dzo rozbudowaną strukturę. W jego skład wchodzi Harcerska Służba Za-bezpieczenia, Zespół Zarządzania Kryzysowego, Zlotowa Staż Pożarna, Zespół Łączności oraz Zabezpieczenie Medyczne. Postanowiliśmy przybliżyć Wam tę ważną część zlotowej służby.

Nasz zespół liczy ponad 200 osób, które pracują 24 godziny na dobę, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim, którzy przyje-chali na Zlot ZHP Gdańsk 2018 - mówi podharcmistrz Jakub Knobelsdorf, szef Ze-społu Zabezpieczenia Zlotu. Grupa pilnuje porządku i sprawia, aby dla każdego zlot był niezapomnianą przygodą. Najtrudniej-szym aspektem naszej pracy jest reagowanie na niespodziewane sytuacje, które wnikają na bieżąco. Dzięki wspaniałym wolonta-riuszom, którzy są szefami i członkami służb, wierzę, że ten zlot będzie naprawdę bezpieczny i przebiegnie bez większych pro-blemów – dodaje druh Jakub.

Kolejną służbą jest Zabezpieczenie Medyczne Zlotu, o którym opowiada harcmistrz Radosław Iwaniuk, zastęp-ca szefa zespołu. Wolontariusze, którzy każdego dnia pełnią służbę i pomagają tym, którzy tej pomocy potrzebują. Cały zespół działa w trzech „strefach” – pierwsza z nich jest najbliżej uczestników; są to punkty me-dyczne w gniazdach, w których uczestnicy mogą otrzymać pierwszą pomoc. Gdy sta-nie się coś poważniejszego, kierujemy do drugiej „strefy”, czyli do ambulatoriów, które znajdują się w Gnieździe Kielec-kim, Gnieździe Zachodniopomorskim oraz w Gnieździe Ziemi Lubuskiej i Gnieździe Warmińsko-Mazurskim – tam stacjonuje lekarz, pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz osoby, które ukończyły Kurs Kwalifi ko-wanej Pierwszej Pomocy. Ostatnią „strefą” jest Centrum Medyczne – tam pełni służbę czterech lub pięciu wojskowych ratowników medycznych, których wspierają harcerki i harcerze z kursem KPP oraz osoby, które zawodowo są ratownikami medycznymi. Trzecia „strefa” to także pomoc w wyjaz-dach karetkami – na zlocie mamy dwie ka-retki z HGR ALFA. Druh Radek dodaje, że każdego dnia zespoły ratownicze, składające się z osób, które ukończyły

Wędrowniczy Kurs Pierwszej Pomocy i Kurs Kwalifi kowanej Pierwszej Pomo-cy wraz z członkami Harcerskiej Służby Zabezpieczenia patrolują teren zlotu, aby uczestnicy mogli czuć się jak naj-bezpieczniej. Zabezpieczenie Medycz-ne stworzyło również dwa punkty na Wyspie Sobieszewskiej. Oprócz tego zabezpieczają mariny, na których re-alizowany jest moduł ŻRÓDŁO. Wraz lekarką, druhną Krystyną z Chorą-gwi Zachodniopomorskiej ZHP, dbają o bezpieczeństwo uczestników podczas imprez masowych na scenie.

Zespół Zabezpieczenia to również Zespół Łączności, który dba o to, aby informacja była przekazywana jak naj-szybciej. Czy potrafi cie wyobrazić sobie dzisiejszy świat bez łączności? Bez komu-nikacji? Łączność na zlocie jest szczególnie ważna w pracy służb. Informacja musi być przekazywana ekspresowo do odpowiednich osób. Na zlocie mamy Centrum Zarządza-nia Zlotem, które na bieżąco zarządza in-formacjami. W chwili zagrożenia zdrowia lub życia liczy się każda sekunda. Trzeba pamiętać, że mamy łączność GSM, ale niech ona będzie wtórnym elementem ko-munikacyjnym, a radio niech będzie tym, z którego korzystamy najczęściej – dzia-ła szybciej i łatwiej – na rolę łączności na zlocie zwraca uwagę szef Zespołu Łączności, harcmistrz Piotr Stanisław-ski. Na zlocie mamy dwa, a nawet trzy systemy łączności. A wszystko po to, aby zabezpieczyć komunikację jak najlepiej. Pierwszy system mamy zapewniony przy współpracy z Wojskiem Polskim – woj-skowi dostarczyli do wszystkich głównych punktów linie telefoniczną. Można podnieść słuchawkę, wykręcić numer i połączyć się z dowolnym miejscem, które też posiada taki telefon. W ważniejszych miejsca tele-fony mają możliwość wykonania połączenia na zewnątrz np. numery alarmowe policji, straży pożarnej, pogotowia – z całą pewno-ścią poprawia to znacząco bezpieczeństwo na zlocie. - dodaje druh Piotr. Drugim sposobem łączności, wykorzystywa-nym głównie przez medyków, logisty-ków i Harcerską Służbę Zabezpieczenia jest łączność radiowa – krótkofalówki. Dają one możliwość szybkiego kontak-

tu, a właśnie szybkość reakcji jest klu-czowa w wielu momentach.

Często służba HSZ jest niedoceniana i pomijana, a bez nich zlot nie byłby tak bezpieczny. Drodzy uczestnicy – gdy ktoś z HSZ powie Wam, że nie możecie przebywać w danej strefi e albo nie po-zwoli wyjść z terenu zlotu – pamiętaj-cie, że robią to dla Waszego dobra; robią to po to, aby nasz pobyt na Zlocie ZHP Gdańsk 2018 był bezpieczny.

Harcerska Służba Zabezpieczenia pilnuje, kto wchodzi na teren zlotu, kto wjeżdża na teren zlotu, pilnuje dostępu do stref – dba o to, aby cały zlot był bezpieczny. HSZ to w tej chwili prawie 70 osób, którzy pracu-ją w systemie zmianowym, aby zabezpie-czać zlot 24 godziny na dobę. HSZ, wraz z Zabezpieczeniem Medycznym, patroluje również teren zlotu, aby móc reagować jak najszybciej - mówi harcmistrzyni Agnieszka Fietkiewicz-Zapalska.

O Zespole Zarządzania Kryzysowego opowiedział nam podharcmistrz Sła-womir Milewski, zastępcą szefa grupy. Nasz zespół zajmuje się koordynowaniem pracy różnych służb oraz rozwiązywaniem sytuacji kryzysowych. To właśnie w Cen-trum Zarządzania Zlotem, które jest naszą siedzibą, 24 godziny na dobę pracuje dy-żurny Harcerskiej Służby Zabezpieczenia, Państwowej Straży Pożarnej, Policji, Ra-townik oraz operator telefonu alarmowego. To właśnie my jesteśmy pierwszym kon-taktem w trudnej sytuacji – koordynujemy działania i decydujemy, która służba jest najbardziej potrzebna w miejscu zdarzenia. Druh Sławomir dodaje, że Centrum Za-rządzania Zlotem jest także w stałym kontakcie z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni, który

informuje ich o nadchodzących załama-niach pogody.

Zespołem, który również wchodzi w skład Zespołu Zarządzania Zlotem, jest Harcerska Straż Pożarna. Naszym głównym zadaniem na Wyspie Sobieszew-skiej jest wspieranie Państwowej Straży Pożarnej w ochronie przeciwpożarowej. Na zlot przyjechało 17 osób, które na co dzień działają w jednostkach Ochotniczych Straży Pożarnych oraz w Harcerskich Drużynach Pożarniczych. To pierwsze tak duże przed-sięwzięcie, w które zostaliśmy zaangażowa-ni. Wymagało to od nas kilkumiesięcznych przygotowań, ponieważ harcerki i harcerze, którzy działają w Zlotowej Straży Pożarnej, przyjechali z całej Polski. Dzięki tym przy-gotowaniom, mamy nadzieję, że nasze dzia-łania na zlocie będą jak najbardziej pomocne – mówi harcmistrz Sebastian Żurawski, szef Zlotowej Straży Pożarnej.

Dzięki tak dobrze zorganizowanym służbom, możemy czuć się całkowicie bezpieczni na terenie zlotu i bez prze-szkód korzystać z wszystkich atrakcji przygotowanych przez organizatorów.

hm. Martyna Kowackaphm. Maja Pawińska

Zespół Zabezpieczenia Zlotuwłaściwie co to takiego?Aby Zlot ZHP Gdańsk 2018 mógł być wspaniałą, ale przede wszystkim bezpieczną przygodą, nad bezpieczeństwem czuwa sztab instruktorów – Zespół Zabezpieczenia Zlotu. Ale czym tak właściwie się zajmują? Jakie grupy składają się na ten zespół?

fot. Sebastian Strachowski

strona 6 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy SkautGdańskiLOKALNE POLECAJKI

MUZEUM NARODOWE ODDZIAŁ SZTUKI DAWNEJTa placówka mieści się w głównym gmachu muzeum, tj. w zabytkowym franciszkańskim klasztorze z XV wie-ku przy ulicy Toruńskiej 1. Obecnie w Oddziale można zwiedzać ekspozy-cje stałe: • ceramika europejska• plastyka średniowieczna XIII-XVI

wieku• skarby patrycjuszy - dawne gdań-

skie złotnictwo (XV-XIX w.)• galerię malarstwa fl amandzkiego

i holenderskiego XV-XVIII wieku• galerię malarstwa gdańskiego XVI-

-XX wieku

MUZEUM NARODOWE ODDZIAŁ ETNOGRAFIIW tym miejscu zgromadzono kilka unikatowych zbiorów o znaczeniu po-nadregionalnym, jak m.in.:• kolekcję przedmiotów związanych

z kulturą osadników zamieszkujących Żuławy do 1945 roku,• kolekcję pozaeuropejską, która za-

wiera broń, rzeźby, ceramikę, ozdoby z terenu Afryki, Ameryki Płd. i Oceanii,• kolekcję przedmiotów, fotografi i

i archiwaliów przywiezionych przez ludność przesiedloną z dawnych kre-sów wschodnich II Rzeczypospolitej,• kolekcję zabytków etnografi cznych

z regionów sąsiadujących z Pomorzem Gdańskim

MUZEUM NARODOWE ODDZIAŁ ZIELONA BRAMAPrawdopodobnie najstarsza brama wodna Gdańska. Brama Zielona to pierwszy w Gdańsku przykład manie-ryzmu niderlandzkiego, stylu który nadał miastu charakterystyczne piękno.

MUZEUM ARCHEOLOGICZNEPIWNICA ROMAŃSKAMieści się w samym sercu historyczne-go centrum Gdańska, czyli na Placu Do-minikańskim. Piwnica Romańska wraz ze stworzoną w Hali Targowej ekspozy-cją fundamentów romańskiego kościoła

św. Mikołaja tworzy unikatowy w skali Polski kompleks, prezentujący najstar-sze zabytki architektury murowanej.

MUZEUM ARCHEOLOGICZNE DOM PRZYRODNIKÓWKamienica wybudowana została praw-dopodobnie według projektu niejakie-go Antona van Obberghena w latach 1597-1599, na zlecenie kupca Hansa Köpego.

Pierwotnie była to kombinacja domu mieszkalnego i składu towarów, z bocz-ną fasadą od strony Motławy wzboga-coną rzadkim w Gdańsku, wielopiętro-wym wykuszem (wystający z elewacji fragment budynku), zakończonym po-dwójnym szczytem. Kamienica bardzo ucierpiała podczas II wojny światowej – z całego budynku ocalała jedynie fron-towa ściana razem z wieżą. W latach 1956-1961 odbudowano ją wg projektu Kazimierza Macura, w formie zbliżonej do pierwotnej.

CENTRUM ŚW. JANA WIEŻA WIDOKOWAKościół św. Jana położony jest w pół-nocnej części Głównego Miasta. Został on założony około połowy XIV wieku jako fi lia parafi alnego kościoła św. Ka-tarzyny na Starym Mieście w Gdańsku. Wiązało się to z potrzebą zaspokojenia potrzeb religijnych ludności dzielnicy zwanej „nova civitas” lub „dzielnica świętojańska”. Najprawdopodobniej jeszcze w 1357 r., w okolicy wieży lub zachodniej części korpusu dzisiejszej świątyni, położono kamień węgiel-ny pod niewielką kaplicę. W marcu 1945 r. kościół św. Jana spłonął, jednak w głównym zrębie swych murów oca-lał. Zniszczeniu uległo wiele elementów architektonicznych. Dopiero w 1991 roku kościół został przekazany Archidiecezji Gdańskiej Kościoła Rzymskokatolickiego.

MUZEUM GDAŃSKA WARTOWNIA NR 1, WESTERPLATTEGłówny punkt polskiej obrony we wrześniu 1939 r. Jedna z sześciu war-

towni zbudowanych w latach 30. XX wieku, w celu zabezpieczenia placów-ki na Westerplatte. Ocalała jako jedy-na, dzięki przesunięciu jej w 1967 r. na obecne miejsce. Obecnie w zabytko-wym obiekcie mieści się oddział Mu-zeum Gdańska.

MUZEUM GDAŃSKA TWIERDZA WISŁOUJŚCIEZabytkowa twierdza w Gdańsku nad Martwą Wisłą, przy dawnym ujściu Wi-sły do Zatoki Gdańskiej. Znajduje się na terenie dzielnicy Przeróbka nieopodal

osiedla Wisłoujście, Westerplatte i Por-tu Północnego. W konstrukcji twierdzy widać różne style architektoniczne (po-cząwszy od gotyku), techniki i materia-ły budowlane. Jest to spowodowane tym, że przez lata twierdza była odbu-dowywana po każdym zniszczeniu. Oczywiście, oprócz tych wszystkich atrakcji przysługuje nam również dar-mowa jazda wszelką komunikacją miej-ską w obrębie Gdańska.

Szymon Gajdziński

Do czego w Gdańsku upoważnia nas zlotowy identyfi kator?Wielu z was zastanawia się nad tym, jakie właściwie korzyści czerpiemy z posiadania identyfi katorów na terenie Trójmiasta, poza „ważnym” wyglądem. I słusznie, bo szkoda byłoby nie skorzystać z tak wielu atrakcji, które zapewniła nam kadra zlotu. Oto kilka placówek, do których można nabyć bilet poprzez zeskanowanie kodu z naszych harcerskich weryfi katorów.

fot. Weronika Małachowska

strona 7 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmySkautGdański SYLWETKI TRÓJMIASTA

W Bydgoszczy krąg działał nieprze-rwanie prawie 40 lat i był jednym z pierwszych w Polsce. Niestety, jakieś 5 lat przed moim wkroczeniem na stu-dencką ścieżkę, rozsypał się. Gdy by-łam w klasie maturalnej, Kasia Rożek, postać znana ze swojej działalności w ruchu akademickim i w tematach wędrowniczych, próbowała go reakty-wować – była jedna zbiórka. W wakacje po skończeniu szkoły zagadnęłam ją: „Hej, Kasiu, zostaję w Bydzi na studia, jak z tym kręgiem akademickim, planu-jesz coś jeszcze, kiedy jakaś zbiórka?”. Kasia odpisała mi krótko: „Czy będzie? To zrób, wtedy będzie. ”No to zrobiliśmy.

KIEDY PRZEŁYKASZ STRACH I BIE-RZESZ SIĘ DO ROBOTYPo wybełkotaniu do Kasi czegoś w sty-lu „ale, no, bo ja się nie znam, bo jak, bo ja nie wiem, o co w ogóle chodzi z tym żurawiem, przecież ja umiem tylko z zuchami”, wzięłam się do pra-cy: poczytać, jak działają kręgi, popytać innych akademików, co oni robią u sie-bie. Mama mojej koleżanki pracuje na uczelni z druhną, która przez wiele lat opiekowała się dawnym kręgiem – udało mi się z nią spotkać. Natchniona jej wiarą we mnie i wiedzą o dawnym kręgu, zorganizowałam plakat o pierw-szej zbiórce, rozesłałam zaproszenia. Czekałam ja i jeszcze jedna studentka z mojego hufca.

I przyszli - dwadzieścia kilka osób. Tłum w większości obcych ludzi, a pra-wie wszyscy w mundurach – i chustach najróżniejszych środowisk.

KAŻDY MA SWOJĄ OPOWIEŚĆKażdy z nas ma inną historię. Już na drugiej zbiórce, gdy się nieco ze sobą zapoznaliśmy i oswoiliśmy, zaczęli wspólnie myśleć, czego potrzebujemy i jakiego kręgu chcemy. Różnice między nami, naszymi potrzebami i doświad-czeniami ze środowisk macierzystych, stały się wyraźne. To świetnie pokazało mi, jak różnorodne jest akademictwo, jak wiele ról pełni. Dla tych, którzy nie

czują się jako instruktorzy. Dla tych, którzy chcą jeszcze poharcować, rozwi-jać się w rówieśniczym gronie. Dla tych, którzy chcą zacząć swoją przygodę har-cerską teraz, w wieku studenckim.

Kilka miesięcy wcześniej zamknęłam gromadę zuchową. Szukałam sobie miejsca – odnajduję się w pracy z ka-drą, w pracy z rówieśnikami. Poza tym, chciałam zrobić coś dla swojego hufca, a powstanie kręgu od dawna było na liście celów władz (głównie chorągwi – mocno naciskała na Bydgoszcz, że jak to nie ma kręgu, gdy ma tyle uniwer-sytetów).

Do kręgu przyszły też trzy druhny z jednego hufca, z małej miejscowości pod Bydgoszczą. Z dwoma z nich cho-dziłam do klasy w liceum. Żadna z tej trójki nie była w drużynie wędrowni-czej, naramienniki dostały trochę „od tak” (na co się żaliły, że nie postawiono przed nimi wyzwań). Gdy rozmawia-liśmy o celach działania kręgu, wielu z nas mówiło o „odpoczynku od dzie-ci (wychowanków naszych drużyn) i rozwoju w gronie ludzi w swoim wieku”, ale dziewczynom szczególnie zależało na tym drugim. Podczas tych pierwszych rozmów mówiły, że chcą się rozwijać, coś robić, mieć nowych zna-jomych. Teraz, po pół roku działania kręgu, jedna z dziewczyn powiedzia-ła: „W sumie, ten nasz krąg to jest taka drużyna wędrownicza, której nigdy nie miałam, a bardzo chciałam”. Dla innej krąg był możliwością wybicia się, poka-zania. Zawsze była zwykłą szeregową, niedawno dostała zielony sznur, bo an-gażuje się w życie drużyny, ale trochę nie ma innego wyjścia. Dzieci mają po 12, maksymalnie 15 lat, a ona ma 20. W jej środowisku nie ma innej jednost-ki, w której mogłaby działać, są same drużyny dla dzieci. Lubi z nimi działać, ale wciąż czekała na „swoją chwilę”. W kręgu ma możliwość pokazania sie-bie – gdy już się z nami oswoiła i nieco otworzyła, pokazała, jak jest niesamo-wicie energiczną i zaangażowaną oso-bą, tryskała pomysłami „Zawsze byłam

taka nieśmiała i siedziałam cicho, a tutaj mam poczucie, że mogę wam powie-dzieć, co myślę i wy wysłuchacie. I jeśli to wam też się spodoba, to zrobimy to”.Inny druh był od nas starszy. Tylko o kilka lat, ale harcersko też był już na wyższym poziomie. Zamykał próbę harcmistrzowską, przygotowywał się do przejęcia hufcowego KSI. „Tutaj w końcu się nie muszę z nikim użerać, żadnej harcerskiej polityki. Wy nawet nie wiecie, jak ja się cieszę, że wreszcie ktoś zrobi dla mnie coś, jakąś zbiórkę i że się mogę po prostu pobawić. Tutaj czuję to prawdziwe harcerstwo.”

Inna druhna studiowała w Bydgoszczy już drugi rok. Jej hufi ec był całkiem da-leko. Dalej w nim działała, ale trudno coś robić, gdy nie można być na miej-scu. Przykro dla niej skończyła się też jej praca w drużynie wędrowniczej na funkcji przybocznej. Próbowała szukać w Bydgoszczy znajomych harcerskich, akademików, kogokolwiek – na próżno, nie wiedziała, gdzie i jak. Ale po tych dwóch latach wreszcie się doczekała. „Tak czekałam i nawet sama chciałam robić jakichś akademików. W końcu mam tutaj z kim pogadać, pośpiewać, kiedy nie ma mnie w domu z <<mo-imi>>. Dwa lata siedziałam sama, a w końcu mam was!”.

Kolejny druh miał sporą przerwę w harcerstwie. Teraz przyszedł do krę-gu z pełnym optymizmem i otwarto-ścią, mimo że przed przerwą również miał nieciekawą sytuację w swoim huf-cu. „Chciałbym się znowu w to trochę wkręcić. Jesteście fajną ekipą i myślę, że to jest teraz ten czas, żebym wrócił do harcerstwa. Chcę znowu poczuć tę magię, wprawić się – to jest fajne, że wy chcecie wszyscy razem działać i robić coś dla siebie nawzajem. Cieszę się, że będę znowu mógł chodzić na zbiórki, pojechać na jakiś biwak, zrobić próbę na członka kręgu”.

I on – nie druh, chociaż może już trochę tak. Studentem był od dwóch miesięcy, harcerzem – wcale. Zapalony członek

Pokojowego Patrolu, miłośnik moich opowieści o harcerskich przygodach. „Ty, a ja mogę do tych waszych akade-mików przyjść? Ale super, będę harce-rzem, ha!”. Oprócz radości z tego, że marzenie dzieciństwa może się jeszcze spełnić, w tym koledze pojawiło się wiele przemyśleń. „Teraz u was zaczy-nam myśleć. Fajne jest to wasze prawo, szanuję, ale nie wiem, czy ja tak mogę. Tak sobie analizuję i to jest trudne. Fak-tycznie, harcerstwo to jednak nie jest byle co, tylko szkoła życia, a nie jakieś tam latanie po lesie”. Podjął próbę rzu-cenia palenia, bo przecież harcerzowi nie wypada mieć jakiegokolwiek nało-gu (jak uważa).

Najpierw myśleliśmy o sobie. Zdziwi-liśmy się, ile tak naprawdę było w nas marzeń, potrzeb – tych harcerskich i po części nowych, a po części też niezaspo-kojonych, mimo bycia w Związku od lat. Teraz dzięki temu, wiedzy o tym, czego potrzebujemy i co mamy, wie-my, co możemy dać od siebie innym. Zarówno jako krąg, jak i jako akade-micy-specjaliści, hobbyści, harcerze i obywatele. Zaczynamy patrzeć na nasz krąg z nieco szerszej perspekty-wy, zastanawiać się. Nie tylko nad tym, po co krąg jest dla naszej gromadki czy uczelni, przy której działamy lub hufco-wi, pod który podlegamy, ale również całemu Związkowi. Ale o tym już in-nym razem…

Maja Rosińska

Rozkładają skrzydła i wyfruwają w dorosłość jak żurawie origami

Kończyłam szkołę średnią. Zostawałam na studia w moim mieście, ale musiałam znaleźć sobie nowe miej-sce w harcerstwie – w mojej dawnej drużynie wędrowniczej już go nie było. Chciałam wciąż się rozwijać wędrowniczo, a nie tylko instruktorsko – przecież zostały mi jeszcze lata ofi cjalnego bycia wychowanką ZHP. Wtedy pojawił się pomysł – akademictwo.

strona 8 SkautGdańskiFOTOREPORTAŻ 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

Wyrwany ze snuModuł Dziedzictwo

Ze snu wyrywa mnie polifonia ostrych dźwięków. Ręka łapczywie szuka źró-dła hałasu, aby dać uszom chwilę ode-tchnienia. Wyłączam budzik, zmęczo-ny, ale głodny nowych wrażeń. Siadając na kanadyjce, wyczuwam w powietrzu zaduch nadchodzącej burzy. Skwar plą-cze myśli, gdy spoglądam na zegarek. Nagle czas ulega zachwianiu, a obraz ulega zniekształceniu. Wskazówki na tarczy zegarowej poruszają się w róż-ne strony. Kurczę się, jakbym cofał się o całe lata. Spodenki są spodniami, a koszula bluzką. Jestem zuchem!

Przerażony zrywam się i pędzę do me-diów, gdzie miałem stawić się o ósmej. Tam z początku nikt mnie nie zauważa; wreszcie słyszę: “Co tu robisz, mały?” – pyta ktoś z zaciekawieniem, ale żad-ne tłumaczenia nie wystarczają. Harce-rze zakładają mi czapeczkę na głowę i prowadzą do autobusu, mówiąc, że transport już na mnie czeka. Zdezo-rientowany siadam sam na wolnym skrawku podłogi pojazdu. Poczucie osamotnienia potęguje cisza nierozbu-dzonych ze snu zuchów. Trwa to jednak stosunkowo krótko, gdyż jeden z wy-chowawców zaczyna bawić nas swoim śpiewem. Chóralnie dołącza się do nie-go połowa autobusu. Akurat ta część, w której znajduję się ja. Gdy tak podró-żujemy z uśmiechami na twarzy wśród sobieszewskich pól, momentalnie za-pominam o całym strachu, który czuję w tej dziwnej sytuacji. Rozpromienione buzie nie dają po sobie poznać zmęcze-nia ostatnich dni. Zuchy wpatrują się

w swoich druhów jak w zwierciadła, wydobywając ze swoich gardeł pieśń godną największych odkrywców.

Dojeżdżamy na miejsce bardzo szybko, ale wiem, że to poczucie to zasługa do-brej atmosfery. Trzymając się naturalnie moich „rówieśników”, poznaję miejsca związane z najsłynniejszymi mieszkań-cami Gdańska z różnych epok. Nie jest to jednak zwyczajne oprowadzanie, gdyż historię grodu nad Motławą po-znajemy poprzez konkurencje spraw-nościowe, zagadki oraz opowieści naszego przewodnika. Jest genialnie, kiedy mogę wydobyć z siebie całą mo-jąmłodzieńczą radość! Aż przyjemnie znowu być zuchem.

Podczas jednej z gier przebiegaliśmy z chłopakami obok Narodowego Mu-zeum Morskiego w Gdańsku. Nagle stanąłem jak wryty! To ekipa prasowa właśnie robi zdjęcia harcerzom przy-gotowującym się do rozpoczęcia zwie-dzania. Przypomniałem sobie o prasie i o mojej dawnej postaci. Wspinam się na schodki muzeum w nadziei, że zo-stanę zauważony. Stuk. Puk. Spoglą-dam przez szybę i momentalnie stwier-dzam, że się udało. Przede mną staje druh ogromny jak szafa! Robi zdzwio-ną i trochę srogą minę, po czym pyta: „Dlaczego taki duży druh zachowuje się jak jakiś zuszek?”. W tej chwili zno-wu świat zawirował, a zegary oszalały. W odbiciu w szybie budynku dostrze-głem zmianę. Teraz jestem harcerzem i właśnie wołają mnie na zbiórkę.

fot. Zuzanna Gałczyńska

fot. Zuzanna Gałczyńska

strona 9 SkautGdański FOTOREPORTAŻ 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

Wchodzimy do spichlerza. Poznajemy „Morskie opowieści” Gdańska, któ-ry od wieków był polskim oknem na świat. Oglądając fragmenty starych ło-dzi rybackich sprzed czasów Mieszka i modele ogromnych statków, mamy sposobność poznania tego, jak Gdańsk stawał się przez lata polską potęgą kupiecką. Przemierzamy ogromne sale, ozdobione rzeźbionymi rapierami, ogromnymi armatami i fragmentami całych statków. Wraz z innymi harce-rzami staramy się nie dotykać kuszą-cych dłonie eksponatów. Znajdujemy też miejsca, w których możemy się też pobawić. Na którymś z pięter tej inte-resującej wystawy wynurzamy model miniaturowego wraku. Zachwycające są również szczegółowe makiety, któ-re ukazują rozmiary naszego państwa za czasów jego największej świetno-ści. Na następnym piętrze wkraczamy w epokę industrializmu w marynisty-ce. Pierwsze statki parowe pokazują postęp świata. Po przejściu całego mu-zeum czuję, że przybliżone zostały nam związki miasta z morzem i Wisłą!

Jeżeli mowa o handlu morskim, to nie sposób pominąć tematów związanych z kupiectwem. Gdańsk na każdym kro-ku udowadnia nam, że było to miasto najbardziej wpływowe w Rzeczpo-spolitej Obojga Narodów. Wszędzie można odczuć przepych, jaki panował w Gdańsku za czasów swojej świet-ności, dlatego też jako miasto kró-lewskie i hanzeatyckie musiało silnie dbać o swoje granice, tworząc solidne fortyfi kacje. Podczas swoich podróży mamy za zadanie sprawdzić stan miej-skich murów, baszt, bastionów i in-nych systemów fortyfi kacyjnych. Gra pochłania nas całkowicie. Udało nam się nawet przekonać druha, żebyśmy poszli na coś orzeźwiającego, ponie-

waż za chwilę mamy wejść do bardzo ważnego miejsca, gdzie poznamy histo-rię miasta i Polski za czasów II wojny światowej. W międzyczasie znowu tro-chę urosłem, tak jakby do rozmiarów harcerza starszego. Wydaje mi się, że to przez napływ wiedzy, który musiał się gdzieś pomieścić, jednak chłodne napoje kurczą mnie od środka i znów staję się mały.

Zwiedzamy razem ogromne korytarze, które niczym strzeliste skalne szczeli-ny wpuszczają do środka zimne, białe światło. Kiedy chodzimy pomiędzy wystawami, czujemy, jakby ściany mia-ły nas zmiażdżyć. Zawalić się nam na głowy niczym rozpadająebudowle. Jest kilka ulic przedwojennych. Wśród nich panuje klimat, który można porównać do „ciszy przed burzą”. To samo uczu-cie towarzyszyło dzisiejszego poranka. Gdy tak przemierzam ekspozycje, do-strzegam, że nie tylko ja zmalałem. Każ-dy w muzeum sprawiał nagle wrażenie trochę niższego, jakby przytłoczonego. Przygniata nas okropieństwo dawnych zbrodni. Stoję tak samotny i czuję, że nie mogę się ruszyć, a ciarki na plecach pojawiają się raz po raz. To uczucie zaczyna się potęgować. Jest inne niż poprzednio. Urastam do rozmiarów wędrownika. Rosnę, bo rozumiem. Czuję też, że nie tylko ja jestem teraz wielki. Młodzi harcerze z otwartymi buziami, kiedy patrzą na ekspozycje muzealne, też urośli. Już nie biegają na lewo i prawo. Oni starają się zrozumieć, stojąc w pełni zadumy. Widzę, jak ktoś ociera łzę spływającą po poliku.

Wychodzę z muzeum, będąc sobą i nie mówię już więcej.

Kamil Kmieć

fot. Marek Pęczak

fot. Weronika Małachowska

fot. Weronika Małachowska

strona 10 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy SkautGdańskiTROCHĘ KULTURY

Znaczenie wyrażenia yami kawaii jest najlepiej zawarte w angielskim tłuma-czeniu, czyli “sick cute” (ang. choro-bliwie uroczy). Yami kawaii to nowy styl zapoczątkowany w Tokio, którego popularność wzrasta z coraz większą prędkością wśród mieszkańców stolicy kraju kwitnącej wiśni. Polega na ubie-raniu się w uroczy sposób, używając pastelowych kolorów, pudrowego różu i serduszek, ale jednocześnie dodawa-niu tzw. ciemnych elementów, czyli na-pisów “Chcę umrzeć” lub czarnej skóry z ćwiekami.

Ideą yami kawaii jest zwrócenie uwagi na prawdziwy stan emocjonalny i zdro-

wia psychicznego Japończyków. Mimo zaawansowanego poziomu rozwoju państwa, tematy związane z samobój-stwem, chorobami umysłu czy wizyta-mi u psychologa dalej są tabu. Mnóstwo osób żyje tak, jakby nie dopuszczało do siebie nawet myśli o problemach psy-chicznych. Osoby z faktycznym proble-mem bardzo na tym cierpią. Aktywiści, którzy swoją popularność wykorzystu-ją w celu uświadamiania ludzi o na-rodowym godzeniu się na milczenie w bardzo ważnej sprawie, najczęściej prowadzą aktywne konto na Instagra-mie lub tworzą znane w Japonii mangi o postaciach reprezentujących styl yami kawaii.

Gwóźdź w pastelowym niebieKiedy pierwszy raz usłyszałam o yami kawaii, pomyślałam, że to kolejny dziwaczny wymysł z Azji. Z ciekawości obejrzałam na Youtube fi l-mik wyjaśniający czym jest “nowy tokijski styl” i okazał się jednym z ciekawszych fi lmików, jakie widziałam - poruszający bardzo delikatne i ważne tematy.

Walka z tabu dopiero się zaczyna, jed-nak moim zdaniem jest bardzo ważna, nawet na tym wczesnym etapie. Zmia-na postrzegania zdrowia psychicznego to proces, który jest długotrwały ale coś musi ten proces zacząć. W tym przy-padku są to prekursorzy stylu yami kawaii.

Na ten moment lokalne władze wyda-ją się ignorować fakt, że społeczeństwo ma poważny problem ze zdrowiem psychicznym. Yami kawaii jest swojego rodzaju pokazaniem hipokryzji, z jaką do tematu podchodzi państwo. Z jednej strony, w momentach konfrontacji, np. z mediami dawane są rady i wyrażane

współczucie, z drugiej nic nie jest robio-ne. Tak na prawdę jest to pierwsze zła-manie blokady i przyznam szczerze, że podziwiam osoby, które postawiły się ogromnej większości (całemu państwu w końcu). Japonia jest państwem, gdzie tzw. kultura uliczna, czyli to jak się pre-zentujemy, jak wychodzimy na miasto, ma bardzo duży wpływ na społeczeń-stwo, więc aktywiści yami kawaii mają całkiem wysokie szanse powodzenia. Osobiście bardzo mocno trzymam kciu-ki za tych, którzy nie stoją z boku, tylko próbują zrobić coś ze zmową milczenia.

Rebeka Bączyk

Córka druha Arkadiusza, Nadia, musi jak najszybciej przejść serię skompli-kowanych, wielopoziomowych ope-racji, którym można poddać się tylko raz w życiu, dlatego tak ważne jest by wykonać je w 100% prawidłowo, przez chirurgów mających największą wiedzę i ogromne doświadczenie w tak trudnych przypadkach medycznych. Dlatego prosimy o pomoc dla Nadusi - to jej jedyna szansa na zdrowie. Jeśli

przepadnie, ból i cierpienie już nigdy nie odejdą.

Druh Arek z żoną od prawie 8 lat wal-czą o jej zdrowie. Ich życie to ciągłe wWizyty w ośrodkach, na ćwiczeniach, ciągłych pobytach w szpitalach. Nadia w przyszłości chciałaby zostać lekar-ką. To jest jej naturalne środowisko, bo przebywa w nim od maleńkiego. To smutne, ale też niezwykle wzruszające.

Pomimo młodego wieku jest niezwy-kle dojrzała. Nie ma się czemu dziwić - przeszła już tak wiele.

Nadia ma szansę na operację, która odmieni jej los, ponieważ w sierpniu dr Paley będzie operował w Polsce, a Nadia jest już na liście, ale jest jeden warunek - muszę uzbierać pieniądze na czas. Jeśli ta szansa przepadnie, innej już pewnie nie będzie. Od około 4 lat jej stan zdrowia pogarsza się i chodze-nie sprawia jej ogromny ból i trudność z powodu pogłębiającej się deformacji stóp, dużej rotacji wewnętrznej kolan i nieprawidłowego ustawienia bioder. W konsekwencji doprowadzić to może do złamań kości, zwichnięć bioder, za-niku mięśni i całkowitego unierucho-mienia! Wtedy Nadia straci szansę na

samodzielne chodzenie, zostanie przy-kuta do wózka.

Pokażmy, że harcerze mają serce! Do kwoty 270 000 PLN nadal brakuje ponad 200 000 PLN. Możecie pomóc przez https://www.siepomaga.pl/nadiaszostak

Widowisko „Pod lilii znakiem”, które na głównej scenie można po-dziwiać 11 sierpnia o 20:00, jest wynikiem pracy wielu znakomitych instruktorów z Chorągwi Kieleckiej. Kluczową rolę odgrywał hm. Ar-kadiusz Szostak, dla którego organizacja widowiska nie pozostaje obecnie jedynym wyzwaniem.

Potrzebna Pomoc!

strona 11 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmySkautGdański POLEMIKI INSTRUKTORSKIE

POCZĄTKI Z POLSKIM AKCENTEMPoczątki Światowego Stowarzyszenia Przewodniczek i Skautek zaistniały dzięki determinacji młodych dziewcząt w pierwszych latach XX wieku. W or-ganizowanym w 1909 r. przez Roberta Baden-Powella zlocie w Anglii uczest-niczyła także grupa dziewcząt nazywa-jących siebie skautkami (girl scouts). One także chciały należeć do ruchu, dotychczas skierowanego do chłopców.Baden-Powellowi spodobała się po-stawa młodych dziewcząt i postano-wił otworzyć ruch także dla nich. Na jego czele stanęła najpierw siostra B-P, Agnes Baden-Powell, a później jego żona, lady Olave Baden-Powell. Ruch dla dziewcząt rozwijał się przez kilka lat, aż do roku 1928, kiedy to miała miejsce pierwsza konferencja światowa. W jej czasie dwadzieścia sześć państw członkowskich, w tym Polska, ofi cjalnie powołało WAGGGS do życia.

W chwili obecnej WAGGGS liczy sobie ponad dziesięć milionów członkiń w stu pięćdziesięciu krajach świata. Stowarzy-szenie oferuje organizacjom członkow-skim projekty i propozycje programowe, kampanie, programy edukacyjne oraz szkolenia i inne formy wsparcia. Skautki mają możliwość uczestniczenia w mię-dzynarodowych warsztatach oraz mogą podejmować służbę wolontariacką w ośrodkach WAGGGS i organizacjach członkowskich.

DECYZJE I ZARZĄDZANIENajważniejszym wydarzeniem, pod-czas którego zapadają decyzje doty-czące stowarzyszenia, jest Konferencja Światowa. Odbywa się co trzy lata. Ostatnia, trzydziesta szósta z kolei, miała miejsce rok temu w Indiach. Jej hasłem przewodnim było ,,For Her World”. Kolejna planowana jest na rok 2020 i odbędzie się w Ugandzie.

W czasie konferencji organizacje człon-kowskie dyskutują na temat zgłoszo-nych wniosków dotyczących funk-cjonowania organizacji światowej WAGGGS oraz wybierają członkinie Komitetu Światowego. Decyzje podej-

mowanie są w procesie głosowania.Konferencje to także spotkania i debaty, zawieranie nowych znajomości i bez-pośredni kontakt z przedstawicielami wszystkich organizacji członkowskich. Jest to również przestrzeń do wymia-ny doświadczeń, dyskusji na temat do-brych praktyk w organizacjach człon-kowskich i wymianie opinii na temat wyzwań współczesnego świata.

Między konferencjami władzę sprawu-je Komitet Światowy, w skład którego wchodzi dwanaście członkiń wybiera-nych przez Konferencję oraz przewod-niczące każdego z komitetów regional-nych. Regionów jest pięć: Afrykański, Arabski, Azji-Pacyfiku, Europejski i Półkuli Zachodniej.

Polskim łącznikiem ze stowarzysze-niem jest komisarka zagraniczna ZHP. Funkcję tę pełni aktualnie druhna phm. Monika Grądecka.

DO DZIEŁA!WAGGGS oferuje wiele programów i projektów, niektóre z nich dedyko-wane są wszystkim na całym świecie, podczas gdy inne są opracowywane w odpowiedzi na indywidualne po-trzeby regionów. Każdy z nich realizu-je cele założone w polityce WAGGGS, wychodząc naprzeciw problemom i wyzwaniom współczesnego świata..

Hasłem stowarzyszenia na ostatnie lata było Connect - Grow – Impact. Co roku, z okazji Dnia Myśli Braterskiej, publi-kowana była odpowiednia propozycja programowa, przeznaczona nie tylko na to święto, ale również na całorocz-ne działanie. W kolejnych latach Dzień Myśli Braterskiej obchodzony będzie pod hasłami: Leadership - Diversity, equity and inclusion - Peacebuilding.Poza propozycjami tematycznymi sto-warzyszenie oferuje liczne propozycje programowe, skierowane do młodych dziewcząt i chłopców, jak na przykład Free Being Me - projekt mający na celu wspieranie wiary we własne możliwo-ści i budowanie pozytywnej samooceny oraz odbioru siebie i swojego ciała. Surf

Wspólnie możemy więcejWAGGGS to prawdziwa eksplozja girl power! Siostrzana organiza-cja WOSM zorientowana jest na dziewczęta i młode kobiety całego skautowego świata. Jej misją jest stwarzanie warunków do pełnego rozwoju możliwości i umiejętności wszystkich skautek, niezależnie od miejsca ich zamieszkania.

smart promuje bezpieczne i świadome korzystanie z internetu. Stop the Vio-lence odpowiada problemom przemocy w różnych jej formach poprzez zaanga-żowanie w działania wśród lokalnych społeczności. GLOW przeznaczony jest dla dorosłych członków stowarzysze-nia i pozwala na komunikację z ludźmi z innych krajów oraz na rozwój kom-petencji, głównie liderskich. Nutrition Programme obejmuje zagadnienia pra-widłowego odżywiania, głównie w kra-jach Azji i Afryki. WAGGGS podejmuje również działania nawiązujące do ce-lów zrównoważonego rozwoju (ang. Sustainable Development Goals). WAGGGS współpracuje z innymi orga-nizacjami. Przykładem jest U-Report, powstały w kooperacji z UNICEF. U-Report to ogólnoświatowa plat-forma, za pomocą której przy użyciu specjalnego narzędzia można wyrażać swoje opinie w globalnych, nie tylko skautowych, sprawach.

Światowe Stowarzyszenie Przewod-niczek i Skautek angażuje się również w obchody wielu świąt i specjalnych dni, takich jak Dzień Kobiet, Dzień Przyjaźni czy Dzień Uchodźców.

WAGGGS posiada pięć ośrodków świa-towych. Są to Our Cabaña w Meksy-ku, Pax Lodge w Anglii, Our Chalet w Szwajcarii, Kusafi ri w Afryce oraz Sangam w Indiach. Każdy z nich oferuje

szeroką bazę szkoleniową i programo-wą, a skautki z organizacji członkow-skich mogą podjąć tam wolontariat.

ŚWIATOWY GDAŃSKPodczas pobytu na Zlocie warto zajrzeć do Namiotu Zagranicznego, gdzie moż-na spotkać m.in. druhnę Monikę oraz inne zaangażowane międzynarodowo osoby, które opowiedzą o działaniach międzynarodowych ZHP. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na temat działań i propozycji WAGGGS albo zastana-wiasz się, w jaki sposób można pełnić wolontariat w ośrodkach światowych, to jest to odpowiednie miejsce na uzy-skanie takich informacji. Można tam również spotkać zagranicznych gości i nawiązać z nimi pierwsze relacje.

ZMIENIAJMY ŚWIATWAGGGS to bogactwo organizacji członkowskich. To pulsujący, żywy or-ganizm, złożony z milionów (dosłow-nie!) komórek, cały czas działający, szukający pola do ulepszeń i zmian. Skautki, niezależnie od kraju czy orga-nizacji, mogą liczyć na wsparcie, inspi-rację lub pomoc. Stowarzyszenie chce zostawić świat lepszym, niż go zastało i robi wszystko, żeby to osiągnąć. Z do-brymi skutkami.

Agnieszka Forysiak

fot. Arkadiusz Wydro

strona 12 SkautGdańskiSKAUTING 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

We, as scouts in special, learn and pro-mise to protect our environment. But what can we do here on the Jamboree to avoid garbage and protect our environ-ment and nature?

REDUCEWe all need to reduce our waste pro-duction. For example, if you are co-oking with your patrol, be sure to cook only as much as you really eat, in order to throw away as little as possi-ble afterwards. Fruits and vegetables, which are bought in the supermarket,

do not always have to be packed in a lit-tle plastic bag, their skin usually pro-tects them automatically against dirt.

REUSEAbove all, we produce a lot of waste when we use disposable products. Disposable products are products that have to be thrown away after being used only once. A normal water plastic bottle, for example, is usually put in the bin directly after drinking. But if you buy a proper water bottle in the camp shop, you can refill it at the drinking

Reduce, reuse, recycle! At least 10 billion tons or the weight of 200.000.000 elephants of plastic waste are thrown in our oceans and seas every year. But not only plastic waste is dangerous for our environment, organic waste, paper and other garbages can be a very big risk to our environment if they are not recycled in the right way.

water points, without producing any waste!

RECYCLE It is clear, that we can not totally avoid producing waste in our camp. But how we deal with our waste has a big impact on our environment. In fact, a big part of the waste we produce is recyclable, which means, that new products can be created out of it. To do so, every garbage has to be put in the right bin. But which garbage do I have to put in which bin? We have created a little game for you,

in order to familiarize you with our re-cycling and waste system in this camp.

Below you can find the different trash and pictures of different sorts of garba-ges. But which garbage has to be placed in which bin? Connect the garbage ty-pes with the correct waste bin, so that the garbage is correctly sorted.

All these points are only some ideas on how to reduce waste and for sure, you may have a lot more! So spread the mes-sage, talk about reducing, reusing and recycling with your leaders and other scouts in order to make our camp cle-aner and better!

Anna Mader

strona 13 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmySkautGdański OBIEŻYŚWIAT

Czy duże kobiety (i wzrostem, i krągło-ściami) są piękne? Zdania są podzie-lone, ale patrząc na modelki oraz ilość osób chorych na choroby pokroju ano-reksji i bulimii, odpowiedzielibyśmy „nie”. Za to chociażby w Mauretanii (w Afryce) ludzie powiedzieliby na ten temat coś zupełnie innego. Tam uważa się, że kobieta powinna być tak duża, jak tylko się da. Więc co robią dziew-częta albo ich rodziny? Tak, zachęcają kobiety do jedzenia. Ale też zmusza-ją, przekarmiają je. W imię „piękna”. Piękna, które wielu z nas chociażby w Polsce uważa za… no brzydotę, a nie piękno.

Długa, łabędzia szyja to sen małych dziewczynek? Tak, np. w niektórych społecznościach Tajlandii. Jeśli ktoś nie ma naturalnego daru długiej szyi – to żaden problem. Po prostu dziewczyna będzie sobie zawieszać kolejne metalo-we obręcze na szyi. Ile? Tyle, ile tylko się da. Mycie się? W obręczach. Spanie? W obręczach, z głową na drewnianym taboreciku zamiast poduszki. Zdjęcie

tej biżuterii? Wykluczone. Mogłoby to spowodować złamanie kręgów szyj-nych kręgosłupa. Pięknie.

Piękna skóra to jasna, ciemna? Odpo-wiedź brzmi „to zależy”. W Australii, WB i USA króluje brąz, słoneczny czy sztuczny - to nieważne. Za to w Azji zdecydowanie woli się bladą, „wybie-loną skórę”. I znów – jaki rodzaj skóry to ten ładny, piękny? Tak obiektywnie, uniwersalnie?

Kolejna część ciała – nogi. Długie… o tak, w Azji popularne jest chirurgicz-ne wydłużanie nóg. Za to stopy – małe! Co by nie dopuścić do tego, by urosły za bardzo, można je związać, ciskać, no-sić za małe i sztywne buty (dzisiaj już odchodzi się od tak okrutnych metod upiększania, ale małe stopy wciąż są uważane za atrakcyjniejsze niż więk-sze).

Brwi – jedni lubią cienkie, inni grube i gęste… a inni monobrew. To nie żart – w Tadżykistanie kobiety są przeszczę-

śliwe, jeśli ich brwi się zrastają. Jeśli nie, używają pasty ziołowej, by choćby do-rysować sobie połączenie między jedną brwią a drugą.

Cechy pożądane w wyglądzie kobiet nie zostały tu przytoczone jako ciekawost-ka. Wszystkie te informacje usłyszałam w namiocie wydziału zagranicznego, kiedy to jedna z druhen rozmawiała z młodszymi harcerzami, pytając ich np., czy jeśli dziewczyna jest krągła, to jest ładna; czy ładna dziewczyna ma zrośnięte brwi czy wyregulowane na dwie równe; czy dobrze by się czuli, gdyby ktoś im powiedział, że są ładni albo nie; czy ładni ludzie mają w ży-ciu łatwiej. Słuchając ich odpowiedzi, uświadomiłam sobie, że z tym pięk-nem faktycznie jest problem – bo z jed-nej strony niby wiemy, jaka musi być osoba ładna, a z drugiej strony zdania są podzielone (w różnych kulturach, w opinii różnych pojedynczych osób).

By walczyć ze skupianiem się na mitach dotyczących piękna i tworzeniu kolej-

Uniwersalnego piękna nie ma free being meJesteś piękna – mówi chłopak, a dziewczyna czuje, jak rosną jej skrzydła, a jej pewność siebie wzrasta. Gdy ktoś jednak zapyta ją, czy jest piękna, kuli się i coś mamrocze lub wprost mówi: „oczywiście, że nie”. Chłopak podobnie – słysząc, że jest przystojny, pręży dumnie pierś – albo odburkuje, że wcale nie, jest brzydki. Gdyby oboje ich zapytać, dlaczego uważają, że są urodziwi bądź nie, bez problemu wyrecytowaliby całą litanię cech przypisaną do piękności i brzydoty. Kto jest piękny – tu odpowiedzi są podobne. Ale jak on i ona odpowiadaliby na pytanie o ideał piękna, gdyby byli z innej kultury – czy po takiej rozmowie dalej sądzilibyśmy, że piękno jest łatwe do określenia? W ogóle możliwe do opisania? Że piękno zewnętrzne w ogóle istnieje?

nych, WAGGGS wraz z Dove stworzy-ło program Free Being Me, w ramach którego edukuje dziewczynki (a od niedawna również chłopców!) o poglą-dach dotyczących ładności w różnych kulturach, a tym samym uświadamia, że piękno zewnętrzne to nie długie czy krótkie nogi, a dbanie o to, by nasze cia-ło było zdrowe i zadbane; że piękne jest to ciało, które nam służy i umożliwia re-alizację marzeń i pokonywanie trudno-ści. Program Free Being Me uzmysławia również, jak bardzo media przerabiają i idealizują wizerunek ludzi – zarówno pokazywanymi wzorcami, jak i stop-niem ich przetworzenia (tu mam na myśli m.in. retusz zdjęć).

A ty, czy jesteś piękna? A ty jesteś pięk-ny? I czy chcesz być piękny i piękna w takim rozumieniu tego słowa, ja-kie mamy obecnie? A może po prostu chcesz być piękna, będąc sobą i dbając o siebie, mając ciało sprawne i zdrowe i dobry charakter?

Maja Rosińska

fot. Zuzanna Gałczyńska

strona 14 SkautGdańskiPERSPEKTYWY 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

Lubimy duże sprawy, duże hasła. Pol-ska! Polakami mogą być także ludzie mieszkający w Stanach. Chrześcijań-stwo! Jednak jest ono wyznawane również w Brazylii. Z jednej strony to piękne, że ludzi na całym świecie łączy wspólna idea, ale z drugiej powoduje to, że brak w tym świadomego wyboru albo oryginalności.

Lokalnie, czyli jak? Miejsko, powiato-wo, gminnie czy wojewódzko? To za-leży od twoich odczuć, ale generalnie - blisko. Tam, gdzie bywasz codziennie, coś, co mijasz co tydzień. Mój patrio-tyzm lokalny obejmuje głównie miasto oraz powiat w którym się urodziłam i mieszkałam przez ponad dziewiętna-ście lat.

Moje byłe liceum, pieszczotliwie na-zywane Starym (wydawaliśmy nawet gazetkę: Twój Stary) mieści się w zabyt-kowym, niemal 150-letnim budynku, który ozdabiają motywy liści akantu;

w czasie wojny mieścił się tam laza-ret. Na Rynku stoi Kolegiata, która ma charakterystyczne ozdobne pola, w podręcznikach nazywane blendami stargardzkimi. Hufi ec z kolei mieści się w podziemiach średniowiecznego Ra-tusza. Znam też sporo legend: o dziel-nych białogłowach broniących miasta, o krwawej wojnie trzydziestoletniej albo błaźnie Mikołaju z pobliskiej wsi.

Wiem o moim mieście wiele, nie tylko historycznie - orientuję się także w bie-żących sprawach, zwłaszcza wydarze-niach kulturalnych. Flagę Stargardu (niebiesko-biało-czerwoną z wizerun-kiem mitologicznego gryfa) możecie zobaczyć powiewającą na odciągu mo-jego namiotu, tu na Zlocie. Lubię moje miasto i zawsze boli mnie, kiedy moi znajomi zadają o nim pytania w stylu: Kto? Co? Nie słyszałem…

Z powodu studiów, kilka lat temu prze-prowadziłam się do większego miasta

Miasto moje, a w nim… patriotyzm lokalnyPatriotyzm to popularne słowo. Zwłaszcza teraz, podczas obchodów stulecia odzyskania Niepodległości. Biało-czerwone barwy, Mazurek Dąbrowskiego i orzeł w koronie to coś, co nas chwyta za serce i ściska za gardło. Od Bałtyku do Tatr, wszędzie tam jesteśmy my - Polacy. A gdzie są lokalni patrioci?

i już tam zostałam. Szczecin leży około czterdziestu kilometrów od Stargardu i jest od niego ponad cztery razy więk-szy. Oznacza to jeszcze więcej ciekawo-stek i możliwości do zaangażowania.

Szybko okazało się, że moja wiedza (osoby, która przyjechała z zewnątrz i praktycznie od zera poznawała lokal-ne historie i opowieści) jest zdecydo-wanie większa niż moich znajomych, mieszkających tam od dziecka. Ode mnie usłyszeli większość ciekawostek, poznali urokliwe zakamarki miasta lub dowiedzieli się o nadchodzącym wyda-rzeniu. Wielu z nich było autentycznie zdziwionych, że ich miasto - wioska z tramwajami - ma tak wiele do zaofe-rowania.

Każda miejscowość, choćby nie wiem jak mała, kryje w sobie tajemnicę i sma-czek, który odróżnia ją od innych miejsc na całej ziemi. Ruiny zamku, legenda o duchu młynarza, doroczne konkursy

kulinarne - wszystko to składa się na lokalny koloryt, niedostępny nigdzie indziej. Sztuką, niezbyt trudną, ale jed-nak wymagającą odrobiny uwagi, jest to, żeby chcieć się dowiedzieć. Reszta przyjdzie już z łatwością, w końcu źró-deł informacji w dzisiejszych czasach mamy niezliczoną ilość.

Warto zainteresować się swoim miej-scem zamieszkania. Z dużym praw-dopodobieństwem okaże się, że jeśli dotychczas niezbyt doceniałeś swoje miasto, to spojrzysz na nie zupełnie nowym, życzliwszym okiem. Może polubisz swoją kamienicę albo znaj-dziesz frajdę w porównywaniu zdjęć znajomych ulic z fotografi ami sprzed stu lat. Wtedy lokalny patriotyzm po-jawi się sam, ważne żeby za kilkadzie-siąt lat nie okazało się, że prowadziłeś nudne życie w interesującym miejscu.

Agnieszka Forysiak

W poniższym artykule spróbuję wyjść temu zarzutowi naprzeciw, wciąż jed-nak uważając patriotyzm za ważną wartość i chcąc kochać swoją ojczyznę, być dumnym ze swojego pochodzenia. Uznałem więc, że defi nicja przynależ-ności do narodu powinna być możliwie jak najbardziej deklaratywna. Rozu-miem przez to możliwość samodziel-nego decydowania o tym, który naród jest mój, który kraj jest moją ojczyzną. Dlatego cieszę się, kiedy do Polski przy-jeżdżają osoby, które uczą się jej i chcą, żeby to był ich kraj. Z drugiej jednak strony odbiera mi to moralne prawo do krytykowania osób, które z kraju wy-jeżdżają, odcinają się od niego i próbują ułożyć sobie życie, próbując zapomnieć o swoim pochodzeniu. Oczywiście bu-dzi ona we mnie pewien smutek, po-

równywalny do tego, kiedy członek naszej rodziny postanawia się zerwać z nią kontakt i zmienić nazwisko. Ale przecież każdy ma do tego prawo.

Skoro stwierdzam, że przynależność do narodu jest wyborem, to muszę przecież oprzeć ten wybór o jakieś ar-gumenty. Mogę wtedy ze swojej naro-dowości być dumnym tak, jak dumny jestem z przynależności do ruchu har-cerskiego. Ruchu zbudowanego na bo-haterstwie, na służbie Bogu, Ludziom i Ojczyźnie. A przecież jestem jego czę-ścią dlatego, że mam szczerą wolę do niego przynależeć i pełnić w jego ra-mach służbę.

Podobnie zdaje mi się, że prawdziwy patriotyzm powinien wynikać z tego,

że mamy szczerą wolę służyć. Tej wła-śnie ojczyźnie. Oczywiście harcerz, wędrownik, rozgląda się ciekawie po świecie, szuka swojego miejsca i pozna-je świat, poznaje inne kultury, uczy się języków, podróżuje po świecie, czyta. Jest to szczególnie ułatwione w naszych czasach w naszym położeniu geogra-fi cznym. Czytam więc o innych krajach i czytam o Polsce. Uczę się o niej. I, kie-dy mnie ktoś pyta, co takiego w Polsce jest, co mnie tak urzeka, co tak kocham, potrafi ę odpowiedzieć.

Zakończę pytaniem, które nie jest tak zupełnie retoryczne. Ile wart jest patrio-tyzm oparty na tym, że jesteś tu, gdzie cię rzucił los, tym, kim powiedzieli ci inni, że jesteś i mówisz tym językiem, którego cię inni nauczyli? Dalej, ile war-

ta może być wiara (lub niewiara) jeżeli wynika ona wyłącznie z tego, że tak zawsze było (w domu, w szkole), a nie z twoich własnych przemyśleń?

Nie zrozum mnie źle, nie chodzi o bunt przeciwko temu, co zostało nam dane, jak nas wychowano, co nas otacza, co było wokół ciebie zawsze. Chodzi mi o to, żebyśmy uczyli się przyjmować to wszystko świadomie.

Karol Prabucki

Czy wolno nam być patriotami?Są ludzie, którzy nie uznają patriotyzmu za postawę wartościową i dobrą, tak samo jak uważają, że duma ze swojej narodowości, z bycia Europejczykiem czy koloru swojej skóry nie jest dobra, ponieważ nie mamy wpływu na to, kim i gdzie się urodziliśmy. Z czego tu więc być dumnym?

strona 15 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmySkautGdański MŁODZI KORESPONDENCI

Idąc chodnikiem można napotkać mieszkańców robiących zdjęcia harcer-skim patrolom zwiedzającym okolice. ,,Dawno nie widziałam tylu uśmiech-niętych dzieciaków, to coś niesamowi-tego, że udało się stworzyć takie mia-sto radości. Takie rzeczy mogą zrobić chyba tylko harcerze” - mówi jedna z mieszkanek miasta.

,,Nie ma w sumie żadnych problemów z komunikacją, bo w końcu macie swoją specjalną linię autobusową, to coś nie-samowitego!” - zachwyca się inny spo-tkany mieszkaniec. ,,Jechałem ostatnio autobusem, którym podróżowali też harcerze, poznałem po chustach na szyi. Gdy wsiedli to niego inni harce-rze, autobus prawie wybuchł od po-

zdrowienia: CZUWAJ! Jestem dumny, że możemy gościć tak wspaniałą mło-dzież w naszych okolicach.”

,,Bardzo ciekawą inicjatywą jest moż-liwość odwiedzenia zlotu przez ludzi z zewnątrz. Mogłam zabrać dzieci i po-kazać im waszą zabawę, namioty. Poka-załam im harcerski obóz, a przy okazji opowiedziałam im swoje wspomnienia z czasów harcerstwa i porównałam je do dzisiejszego modelu obozu. Łezka w oku się zakręciła, gdy zobaczyłam te tysiące harcerzy w mundurach w miej-scu, gdzie codziennie chodzę na spa-cery.”

Jakub Kamiński

Wrażenia mieszkańców Wyspyfot. Patryk Sikora

Mieszkańcy Wyspy Sobieszewskiej są bardzo pozytywnie nastawieni do harcerzy spędzających czas na Zlocie ZHP. Zapytani o wrażenia, opowiadają nam m.in. o niezwykłym zachowaniu harcerzy na plaży: „Tutaj przychodzi naprawdę wielu innych ludzi, także młodych; zawsze zostają po nich śmieci. Często zakłócają oni porządek i spokój mieszkańców. Harcerze pojawiający się na plaży zostawiają po sobie porządek, nie przeklinają, zachowują się grzecznie i kulturalnie. Naprawdę, młodzież może brać z was przykład.”

strona 16 SkautGdańskiTEATIME 11-12 sierpnia 2018 r., dzień szósty-siódmy

Wydawca: Główna Kwatera ZHP

Ul. Konopnickiej 6 00-491 Warszawa

[email protected]

Redaktor Naczelny: Kamil Jasiński

Redaktor Prowadząca:

Martyna Radomska

Skład i łamanie: Magdalena Bróż

Redakcja:

Alicja Krawczun-Rygmaczewska

Agnieszka Forysiak

Maja Rosińska

Małgorzata Woźniak

Zuzanna Buczak

Karolina Van Bulck

Rebeka Bączyk

Jakub Kamiński

Szymon Gajdziński

Łukasz Góralski

Kamil Kmieć

Karol Prabucki

You were probably surprised that po-lish scouts sing in almost every situ-ation during the day. Are we marching? Let’s sing! Are we about to eat lunch? This is time to sing. Twice. Before and after the meal.

‚I think all the singing is very soul li-fting’ said Theodore, scout educational leader from Stockholm.

As a polish, I cannot disagree with it.

But did you know, that some of the songs currently sung are more than one hundred years? A good example is Dalej wesoło. You can ask the polish scouts to sing together, for the refrain is very simple. You can find the lyrics in polish with translation below:

ZHP the singing scouts We sing most of the time. The tra-dition lasts since the very begin-ning of polish scouting movement. Do not be shy, try to sing along.

Dalej, wesołoDalej, wesoło niech popłynie gromki śpiew, niech stutysięcznym echem zabrzmi pośród drzew! Niech spędzi z czoła wszelki smutek, wszelki cień, wszak słoneczny mamy dzień! Ref.: Tra la la la la la la la, w sercu radość się rozpala. Tra la la la la la la la, chcemy słońca, chcemy żyć. Harce, wycieczki, obozowych przeżyć moc, piosnki gorące, mknące jak kamyki z proc, serca złączone bratnich uczuć cudną grą pozdrowienia ku nam ślą. Ref.: Tra la la...

[TRANSLATION] Go on, let the chants flow cheerfully, let a hundred thousand voices sound in the trees! Let all sadness, all shade, be spared from my head, after all, we have a sunny day! Ref .: Tra la la la la la la la, joy is kindled in the heart. Tra la la la la la la la, we want the sun, we want to live. Rallies, trips, lots of adventures on the camps, hot feathers, scuttling like pebbles, hearts joined by the wonderful melody of brotherly feelings are sending greetings to us. Ref.: Tra la la...

Karol Prabucki

There was a bananas ship on the seaWaby du day day, waby du dayAnd every sailer sailor sing like these:Waby du day day, waby du dayGive my, give me, please give me wel-lingtons

Left hand, right handI’m a teddy bearLeft leg, right legAnd this is my tailI like honey, I love honeyAnd I steal it form beedWith left hand, with right handOr I straw it

Rebeka Bączyk

Just dance!We as Polish scouts realised that many people here are very fond of our frolics. That is why we de-cied to share some of our favouri-tes! Try them out and enjoy.

w. fot. Matylda Hojnor